source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Marzysz o pięknie rozbudowanej, wyrzeźbionej klatce piersiowej? Nic dziwnego. Potężny tors jest jedną z najbardziej atrakcyjnych części męskiego ciała. Jednak aby to osiągnąć, musisz się nastawić na ciężką pracę. Nic samo nie przyjdzie, więc nie trać czasu. Pracę nad rozwojem mięśni piersiowych warto zacząć już teraz. W jaki sposób? O tym dowiesz się poniżej. Przed rozpoczęciem pracy nad poprawą muskulatury klatki piersiowej należy zastosować się do kilku bardzo istotnych zasad. Pierwszą z nich jest prawidłowy sposób wykonania określonego ćwiczenia. Nawet najmniejsze błędy techniczne skutkują tym, że jakość ćwiczenia spada. Staraj się zatem każde powtórzenie wykonywać w ściśle określony sposób, do pełnego rozciągnięcia mięśni. Bardzo ważny jest również regularny oddech oraz odpoczynek między powtórzeniami i seriami. Każde zadanie ruchowe, liczba powtórzeń oraz podnoszony ciężar należy dobierać pod kątem zaawansowania. Nie należy też zapominać o regeneracji. Jest ona równie ważna jak trening, gdyż mięśnie potrzebują czasu na odbudowę. W wypadku klatki piersiowej trening należy powtarzać nie częściej niż co 3 dni. Trening klatki piersiowej z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu do ćwiczeń Kulturystyka oraz szeroko pojęty trening siłowy najlepiej sprawdza się w profesjonalnych warunkach. Nie każdy ma jednak możliwość regularnego ćwiczenia w siłowni. Brak specjalistycznego sprzętu nie przekreśla jednak szans na osiągnięcie wymarzonej sylwetki. Jednym z najstarszych i podstawowych ćwiczeń rozbudowujących tors są pompki. Możemy je wykonywać praktycznie w każdych warunkach, a cały szereg odmian tego ćwiczenia pozwoli doskonale rozwinąć każdy obszar mięśni piersiowych. Do najpopularniejszych odmian zaliczamy pompki: klasyczne, z szeroko lub wąsko rozstawionymi rękami, na podwyższeniu, z wykorzystaniem uchwytów do pompek i wiele innych. Bardziej zaawansowani sportowcy wykonują również pompki na jednej ręce, w staniu na rękach, z klaśnięciem, pompki planche lub pike push-up. box:offerCarousel Bardzo przydatnym sprzętem do treningu klatki piersiowej są poręcze. Jest to urządzenie wielofunkcyjne, na którym możemy również rozwijać inne partie mięśniowe, np. mięśnie brzucha, tricepsy. Wszystko zależy od ułożenia ciała. Jednak mając na uwadze tors, ćwiczący powinien utrzymać lekko pochyloną do przodu sylwetkę, a łokcie skierować na zewnątrz. Pozwoli to ograniczyć do minimum angażowanie w ćwiczenie innych mięśni. Pompki na poręczach zaliczane są do najlepszych ćwiczeń z wykorzystaniem masy własnego ciała. Osoby o dłuższym stażu treningowym mogą się pokusić o zwiększenie obciążenia przez doczepienie odważników do pasa kulturystycznego. Do rozwoju mięśni torsu można również wykorzystać ekspandery – to tani i poręczny sprzęt, który zajmuje bardzo mało miejsca i można zabrać go ze sobą do małej torby lub plecaka. Klasyczne ekspandery mają metalowe sprężyny, nowsze modele wykonane są z trwałej mieszanki gumy. Ich zastosowanie nie ogranicza się do jednego ćwiczenia. W internecie można znaleźć pełne systemy treningowe z wykorzystaniem tego gadżetu. Ci, którzy dysponują większą przestrzenią oraz odpowiednimi funduszami, mogą zaaranżować w domowym zaciszu prywatną minisiłownię. W tym celu niezbędne będą hantle, obciążniki (liczba dostosowana do indywidualnych potrzeb treningowych), gryf oraz ławeczka. Tak skomponowany sprzęt pozwoli na przeprowadzenie dobrego treningu. Na jakich ćwiczeniach się skupić? Podstawę stanowi wyciskanie sztangi na ławce poziomej, natomiast jeżeli masz możliwość regulacji, to warto wzbogacić trening o wyciskanie na skosie górnym lub dolnym. Z kolei hantle stanowią doskonały zamiennik dla gryfu. Wymagają większego skupienia oraz utrzymania napięcia mięśniowego tak, aby obie ręce wykonywały ten sam ruch. Do najpopularniejszych ćwiczeń zaliczyć można wyciskanie na ławce ze skosem dodatnim oraz rozpiętki.
Pracujemy nad męskim torsem
Na początku 2013 roku do polskich sklepów weszła hybryda laptopa i tabletu, model HP Envy X2. Sprzęt, który działa w oparciu o system Windows 8 na pierwszy rzut oka prezentuje się znakomicie. Jak X2 poradził sobie w moim teście? Obudowa Sprzęt umieszczono w naprawdę ładnej, aluminiowej obudowie. Nie liczcie oczywiście na to, że cały sprzęt jest wykonany z tego metalu. Wewnętrzna strona, gdzie znajduje się klawiatura to plastik stylizowany na aluminium. Mimo wszystko mogę śmiało stwierdzić, że HP Envy X2 to jeden z najlepiej wykonanych sprzętów, z jakim miałem do czynienia. Obudowa, która ma fajne, obłe kształty, wygląda na bardzo smukłą. Oczywiście hybryda nie byłaby hybrydą, gdyby nie fakt, że klawiaturę można odłączyć od ekranu, przez co uzyskujemy bardzo zgrabny, windowsowski tablet. Całość (klawiatura + tablet) waży 1,4 kilograma, jednostka centralna 706 gramów, natomiast sama klawiatura 700 gramów. Ekran Ekran to bardzo mocny punkt sprzętu. Jego rozdzielczość, która wynosi 1366 × 768 pikseli, jest w zupełności wystarczająca. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że matryca w Envy X2 to czysty majstersztyk. Kąty widzenia są doskonałe, a kolory „soczyste” i bardzo wyraziste. Dla niektórych osób problem może stanowić digitizer, którego siatkę momentami dość mocno widać na powierzchni ekranu i to nawet w momentach, gdy wyświetlamy na nim obraz. Dźwięk W sprzęcie zastosowano technologię Beats Audio, jednak szczerze mówiąc, nie bardzo słychać tu jej obecność. Dźwięki wydobywające się z głośników są bardzo poprawne, jednak w tak małym gabarytowo urządzeniu możemy zapomnieć o tonach niskich. Grill głośnika umieszczono pod samym ekranem, praktycznie na całej jego długości. Daje nam to pewność, że nigdy go nie zasłonimy np. ręką. Bateria Bateria to chyba najmocniejszy atut Envy X2. W sprzęcie zamontowano aż dwa akumulatory – jeden schowany w jednostce centralnej, a drugi w klawiaturze. Podczas minimalnego obciążenia (z podłączoną klawiaturą), sprzęt wytrzymuje około 19 godzin użytkowania. Jeśli zwiększymy jasność ekranu na maksymalną i zaczniemy dość mocno „katować” tableto-laptop, to czas działania spadnie do ok. 9 godzin. Niestety, po odłączeniu stacji dokującej wyniki żywotności baterii można spokojnie obciąć o połowę. Wydajność i oprogramowanie Wewnątrz Envy X2 umieszczono procesor Intel Atom Z2760, taktowany zegarem 1,8 GHz. Chociaż układ jest bardzo energooszczędny (co potwierdza bardzo długa żywotność sprzętu na jednym ładowaniu), to jednak jeśli chodzi o wydajność, pozostawia wiele do życzenia. Gdy np. jesteśmy wielbicielami oglądania filmów na YouTube i to w jakości Full HD, to niestety będziemy musieli przywyknąć, że Envy X2 podczas odtwarzania takiego nagrania, pochłania praktycznie całe zasoby systemowe. Zużycie procesora sięga wtedy 100%. Możemy oczywiście zapomnieć o graniu w jakiekolwiek gry, np. Fifa 2013, czy też Battlefield 3. Framerate po ich odpaleniu sięga maksymalnie 5 klatek/sek. Sprzęt działa w oparciu o system Windows 8, którego obsługa na ekranie dotykowym to czysta przyjemność. Sam OS działa bardzo płynnie, zarówno przeglądanie stron, jak i działania na tekście i prostych programach graficznych nie sprawiają kłopotów. Klawiatura i touchpad Muszę przyznać, że pisanie na wyspowej klawiaturze HP Envy X2 jest bardzo wygodne. Co prawda brakuje tu dodatkowych przycisków numerycznych, jednak i bez nich można sobie łatwo poradzić. Pomimo małych gabarytów urządzenia, jest tu całkiem sporo miejsca na nadgarstki. Przyczepić się jednak muszę do touchpada, który jest co prawda czuły i dokładny, jednak jego przyciski dość kiepsko reagują na wciskanie. Często zdarzało się, że gdy z nich korzystałem – nie załapywały, a ja musiałem ponowić kliknięcie, ale z większą siłą. Kultura pracy HP Envy X2 osiąga bardzo niskie temperatury pracy. Cała elektronika sprzętu została umieszczona w jednostce centralnej, więc klawiatura nie grzeje się wcale. Najbardziej spodobało mi się jednak to, że w tym tableto-laptopie nie ma części ruchomych (chłodzenie jest pasywne a dysk SSD). Powoduje to, że w każdych warunkach urządzenie działa zupełnie bezgłośnie. Podsumowanie Envy X2 mogę z powodzeniem uznać za sprzęt prawie idealny. HP w jednym urządzeniu udało się połączyć tablet i laptop, a do tego mamy pełną wersję systemu Windows 8. Może i na tej hybrydzie nie pogramy w najnowsze i bardzo wymagające gry, jednak sprawdzi się ona perfekcyjnie jako przenośne urządzenie do surfowania po internecie, obsługi programów biurowych oraz odtwarzania muzyki. Na szczególną uwagę zasługuje żywotność baterii, która (z podłączoną klawiaturą) może wytrzymać wielogodzinne użytkowanie. W chwili pisania testu HP Envy X2 można kupić za około 2000 zł. Według mnie to dość wysoka kwota, którą jednak w dużej mierze rekompensują spore możliwości tego tableto-laptopa.
Test HP Envy X2 – design na szóstkę, a jak z resztą?
Czy wiesz, czym jest NLP? Nie? A czy wiesz, że już zaczęliśmy tobą manipulować? Nie obawiaj się, nie mamy złych zamiarów. Manipulacja jest nacechowana pejoratywnie, tymczasem mądra manipulacja nie ma na celu szkodzenia innym. To także skłanienie innych do zmiany myślenia, spojrzenia na problem z innej perspektywy. A takie poszerzenie horyzontów jest zawsze korzystne. Jak nauczyć się perswazji? Z książek! NLP NLP, czyli programowanie neuro-lingwistyczne, zostało wymyślone w latach siedemdziesiątych przez Richarda Bandlera i Johna Grindera. Metoda opiera się na przeświadczeniu, że można człowieka na nowo zaprogramować, by za pomocą bodźców odbieranych z otoczenia i konkretnych fraz semantycznych wpływać na jego postrzeganie świata i otoczenia. Bazą tego założenia jest przekonanie, że to słowa tworzą rzeczywistość. NLP opiera się na czterech filarach: relacji, świadomości zmysłowej, myśleniu wynikowym i elastyczności behawioralnej. Relacja to oczywiście wszystko to, co zachodzi pomiędzy nami i innymi ludźmi. Świadomość zmysłowa jest tym, co odbieramy swoimi zmysłami: zapachy, obrazy, kolory, struktury. Czasem zapach przywołuje określone wspomnienia – to właśnie świadomość zmysłowa. Myślenie wynikowe to zorientowanie na cel. Chodzi o to, by nie być biernym, ale skupić się na myśleniu o wyniku naszych działań. Ostatni filar to elastyczność behawioralna, a więc umiejętność takiej zmiany swojego zachowania, by wprowadziła oczekiwane efekty, jeśli dotychczasowe zachowanie było nieskuteczne. W ogromnym skrócie i uproszczeniu chodzi o to, by nauczyć się patrzeć na siebie, świat i innych ludzi z różnych perspektyw. Dzięki takiej umiejętności będziemy potrafili zrozumieć innych ludzi, ale także wyciągać ich z utartych schematów, z których wyrwiemy się także sami. Osoby, które mają największą elastyczność w danym otoczeniu, mają na niego największy wpływ – to założenie NLP. Jeśli to, co robisz – nie działa, zrób coś innego Wielu z nas, tkwiąc w schematach, nie rusza do przodu. Tkwimy w znienawidzonej pracy, z której boimy się zwolnić. Pozostajemy w niesatysfakcjonującym związku, obawiając się samotności. W takiej pracy miotamy się, szukając sensu i nienawidząc szefa. W związku usiłujemy zmienić partnera, co powoduje jeszcze większe frustracje. Tymczasem NLP proponuje inne rozwiązanie – zmianę siebie. To nigdy nie jest łatwe. Wyjście ze swojego kokonu ograniczeń, spojrzenie szerzej na otoczenie i siebie w pierwszej fazie może przynieść spory dysonans. Wielu z nas już na tym etapie się cofa i wraca do starych zachowań. Tymczasem trzeba wyjść poza zapisane w głowie wzory i podjąć wyzwanie, spojrzeć na siebie i swoje życie z perspektywy. Nie jest to łatwe, bo wymaga pracy, nauki i samozaparcia. Jeśli się tego nauczysz, będziesz mógł umiejętnie sterować otoczeniem. Pomocne są w tym podręczniki NLP. Taka wiedza przydaje się w życiu codziennym, ale także tym, którzy kierują zespołem, występują publicznie lub prowadzą własną firmę. Podręczniki do nauki NLP to nauka, na którą trzeba poświęcić sporo czasu. Wymaga zrozumienia, częstego powracania do omówionych treści, utrwalenia ich, przyswojenia. Naukę o NLP można zacząć od książki NLP dla bystrzaków Romilly Ready i Kate Burton. Jest to podręcznik, który w prosty, przyswajalny sposób przedstawia podstawowe założenia NLP. Jego zaletą jest to, że czytając go, nie czujemy się znużeni ogromem informacji. Podręcznik jest przeplatany przykładami i zabawnymi opowiastkami, które ułatwiają zrozumienie treści. Książka kosztuje około 29 zł. Dla tych, którzy znają już NLP lub chcą ją poznać w szerokim zakresie przeznaczona jest Biblia NLP Shlomo Vaknin. Niewątpliwą zaletą tej książki jest jej praktyczna strona. Jak to określiła jedna z trenerek NLP – Deborah Eisenstein – „to same konkrety, bez waty słownej”. Cena to około 75 zł. Szukając wiedzy o NLP, warto sięgnąć po poradnik Steve’a Bavistera i Amandy Vickers NLP w praktyce. To książka, która oprócz założeń przedstawia sposoby na wykorzystanie naszej wiedzy w życiu codziennym, bez względu na to, jaki wykonujemy zawód i czym zajmujemy się w życiu. Cena tego podręcznika do osobistego rozwoju to około 29 zł. NLP ma swoich zwolenników i przeciwników. Prawdą jest, że w ciągu wieloletnich badań nie potwierdzono skuteczności działania tej sztuki wpływania na rzeczywistość. Naukowcy zarzucają jej zwolennikom manipulację (co jednak zdaje się pozostawać w sprzeczności z zarzutem nieskuteczności) czy tzw. tandetę perswazyjną, czyli tworzenie kalek językowych z języka angielskiego, które przeniesione na grunt innych języków zupełnie nie działają. Na pewno warto przeczytać jeden z podręczników, by otworzyć się na nowe perspektywy i spojrzeć na swoje życie z boku.
NLP – podręcznik do nauki skutecznej perswazji
Bez pełnej aktywacji konta użytkownicy mają ograniczony dostęp do niektórych usług Allegro (np. nie mogą wystawiać ofert sprzedaży). Bez pełnej aktywacji konta, Klienci serwisu mają ograniczony dostęp do niektórych usług - na przykład nie mogą wystawiać ofert sprzedaży. Jeśli chcesz korzystać z Allegro bez ograniczeń, aktywuj swoje konto. Aktywacja ma na celu potwierdzenie Twoich danych. Jest jednorazowa i bezpłatna. Aktywację konta przeprowadzisz na 3 sposoby Szybka wpłata online - wybierz bank z listy dostępnych banków, wpłać kwotę 1,01 zł na nasz rachunek. Aktywujemy Twoje konto w ciągu 3 dni roboczych a przelaną kwotę w całości zwrócimy na Twój rachunek bankowy. Przelew elektroniczny - jeśli Twojego banku nie ma na liście banków, wybierz opcję Przelew z innego banku. Skopiuj podane dane i zaloguj się na stronie Twojego banku. Wpłać 1,01 zł na wskazany przez nas numer rachunku. Przelaną kwotę zwrócimy Ci w całości. Aktywacja podczas zapłaty za przedmiot - po rejestracji konta zrób zakupy na Allegro i zapłać za nie przez Allegro Finanse, a Twoje konto będzie automatycznie aktywowane. Wymienione wyżej sposoby aktywacji umożliwiają weryfikację danych nowych Klientów serwisu, co pomaga dodatkowo zwiększyć poziom bezpieczeństwa przeprowadzanych transakcji. Jeśli masz problem z aktywacją konta, napisz do nas.
Czym jest pełna aktywacja konta i jak mogę ją przeprowadzić?
Wielkimi krokami zbliża się Halloween, które znane jest na całym świecie jako zabawa w „cukierek albo psikus”. Jeśli również jesteście fanami tego amerykańskiego święta zapraszam na tutorial, w którym zobaczycie, jak przygotować bardzo prostą maskę, którą możecie założyć właśnie w ten dzień! Taką maskę możecie przygotować nawet z naprawdę małym dzieckiem, które dopiero zaczyna trenować swoje umiejętności twórcze, np. klejenie czy wycinanie. Wykonanie maski jest naprawdę proste, szybkie, a także nie wymaga dużych nakładów finansowych. Wszystkie potrzebne elementy są dostępne w najbliższym papierniczym lub markecie! Taki projekt to świetna zabawa, która z pewnością Was do siebie zbliży i rozbudzi kreatywność u malucha! Co będzie potrzebne? Do wykonania maski potrzebne będą: - kilka kolorów kartonu lub brystolu (w moim przypadku: biały, żółty, pomarańczowy), - nożyczki i/lub nożyk, - klej do papieru lub pistolet z klejem na gorąco, - marker lub pisak, - patyk lub słomka. Krok 1: na brystolu narysuj podstawę głowy lwa. A następnie ją wytnij. Krok 2: z pozostałych kolorowych kartek wytnij poszczególne części maski: buzię z uszami, paski, które będziesz przyklejać do grzywy, pyszczek oraz wąsy. Krok 3: za pomocą markera narysuj lwu nosek oraz buzię. Krok 4: przyklej poszczególne części do siebie za pomocą kleju. Uwaga! Jeśli używasz kleju na gorąco, załóż ochronne rękawiczki i trzymaj pistolet z daleka od dziecka! Klej osiąga temperaturę nawet 300 stopni, trzeba go używać bardzo sprawnie, nie nadaje się do stosowania przez najmłodszych! Krok 5: odmierz na masce punkty, na podstawie których wytniesz oczy. Krok 6: przyklej słomkę lub patyk, aby dziecko mogło z łatwością chwycić i nosić maskę. Za pomocą tej instrukcji możecie przygotować niemal całe zoo, a następnie zrobić w domu teatrzyk lub wymyślić własną bajkę! Pomysł jest prosty i przede wszystkim powtarzalny, co czyni go zabawą idealną dla Ciebie i Twojego malucha! Może nawet stać się swoistym rytuałem. Mam nadzieję, że ten tutorial rozbudził Waszą kreatywność i pokazał niezliczone możliwości, jakie daje proste połączenie kolorowego papieru, kleju i nożyczek. Jeśli jednak nie masz czasu na wykonanie maski, sprawdź gotowe propozycje!
DIY – prosta maska z papieru na Halloween
Proza zmarłego niemal pół wieku temu pisarza nie przestaje fascynować i oczarowywać kolejnych pokoleń, a jego archiwa wciąż skrywają niepublikowane wcześniej teksty. Dwanaście z nich znalazło się w wydanym niedawno tomie opowiadań z okresu wczesnej twórczości Hłaski. Choć wydawać by się mogło, że archiwum nieżyjącego od 1969 roku Marka Hłaski przeszukano już wzdłuż i wszerz, to zebrane we wrocławskim Ossolineum materiały po kultowym pisarzu wciąż kryją wiele tajemnic. Już wydanie w 2015 roku powieści „Wilk”, najwcześniejszej pełnoprawnej próby literackiej pisarza, było wielkim wydarzeniem, choć warstwa tekstowa, przesiąknięta na wskroś socrealizmem, mogła dla wielu fanów autora „Pięknych dwudziestoletnich” być dużym zaskoczeniem i… zawodem. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę okoliczności, w jakich powstawały te teksty, to z pewnością ich lektura będzie dla wielbicieli twórczości Hłaski wyjątkowym przeżyciem. Naj… młodsze lata pisarskiego życia Na tom „Najlepsze lata naszego życia”, zredagowany przez Radosława Młynarczyka, historyka literatury, składa się czternaście tekstów: dziesięć z nich to opowiadania, dwa – nowele zawierające różne wersje zakończenia książki „Wilk”, jeden scenariusz filmowy, a nawet… jeden nekrolog. Wszystkie powstały w latach 1951–56, a zatem na samym początku pisarskiej drogi urodzonego w 1934 roku pisarza. Wszystkie, zdaniem Młynarczyka, wpisują się w nurt prozy socrealistycznej, co jego zdaniem świadczyć ma o tym, że Hłasko przeszedł przez okres wyraźnej fascynacji tym stylem w literaturze. I rzeczywiście, trudno nie zauważyć, że młody pisarz był pod dużym wrażeniem komunistycznej propagandy i być może marząc o publikacji któregoś ze swoich tekstów, próbował im nadać typowy dla tego okresu w polskiej kulturze sznyt. O genezie powstania zawartych w „Najlepszych latach…” tekstów wiemy niewiele. Chronologię ich tworzenia udało się ustalić właściwie tylko dzięki nawiązaniom do biografii samego Hłaski. W ten sposób wiadomo, że opowiadania, których akcja toczy się we Wrocławiu, powstały najwcześniej, a nowele powiązane z „Wilkiem” nieco później, pod koniec pracy pisarza nad tą książką. Pochwała socrealizmu i rozczarowanie nim Jak pisze Młynarczyk, „pierwsze teksty tworzył młodzieniec o niewykształconym jeszcze światopoglądzie, podatny na hasła propagandowe lub piszący zgodnie z obowiązującą koniunkturą”. Stąd w tomie choćby opowiadanie „Warszawa, stolica radości”, będące niezawoalowaną pochwałą dla socrealizmu. Bohater tekstu, robotnik, zachwyca się życiem w „powstającej z popiołów” stolicy socjalistycznego narodu. Z czasem rozwijał się nie tylko pisarski kunszt Marka Hłaski, ale i jego własne spojrzenie na otaczający go świat. Spotkanie ze stołeczną bohemą artystyczną i poznanie świata literatów od podszewki na dobre pomogło mu porzucić fascynację socrealizmem. W późniejszych, dojrzałych tekstach pisarz nie krył już swojego rozczarowania i zdawał sobie sprawę z „negatywnego wpływu dalszego forsowania socjalistycznego kłamstwa”. Być może to dlatego te teksty nigdy nie ujrzały światła dziennego za życia Marka Hłaski. Ale ważne, że taki to jak „Najlepsze lata naszego życia” w ogóle się ukazał. Jak informuje bowiem Radosław Młynarczyk, w ten sposób uroczyście domknęła się (nie tylko młodzieńcza) twórczość pisarza. W jego archiwach nie ma już bowiem innych zapisków, które mogłyby zostać uznane za pełnowymiarowe, pojedyncze dzieła. Czy taki tom powinno się jednak w ogóle oceniać? Myślę, że nie ma to większego sensu, bo nigdy już nie dowiemy się, jaka myśl przyświecała Hłasce, gdy tworzył te teksty. On sam właściwie wymazał je ze swojego literackiego życiorysu, nie wspominając o nich w listach i dziennikach. Zawarte w „Najlepszych latach naszego życia” teksty pokazują jednak, jak w stosunkowo krótkim czasie rozwinął się pisarski talent Marka Hłaski. To również niemal dokumentalny zapis życia w drugiej połowie pierwszej dekady Polski Ludowej – bezcenny szczególnie dla tych, którzy z powodu metryki nie mogą tych czasów pamiętać. Źródło okładki: iskry.com.pl
„Najlepsze lata naszego życia” Marek Hłasko – recenzja
Podróże palcem na mapie, chociaż są wspaniałą formą spędzania wolnego czasu, mają jedną poważną wadę – łatwo w ten sposób przegapić jakieś naprawdę piękne miejsce. Wędrując po kartach atlasu, warto więc wesprzeć się dodatkowym źródłem... Zmieścić świat na 450 stronach Na rynku znajdziemy wiele publikacji albumowych poświęconych podróżom, zabytkom czy cudom natury. Zazwyczaj mają one jednak bardzo ograniczony zakres – prezentują nam np. najpiękniejsze zamki w Europie czy 25 najbardziej malowniczych jezior Skandynawii. Autorzy albumu Świat. 1000 miejsc, które musisz zobaczyć przyjęli zupełnie inne założenia. Odrzucając terytorialne podziały i klasyfikacje, wybrali po prostu 1000 najciekawszych ich zdaniem zakątków Ziemi i postanowili zaprezentować je w porządku alfabetycznym według państw, na terenie których są położone. Na kartach tej publikacji obok siebie pojawiają się więc Bułgaria i Barbados, Kazachstan i Kenia, Stany Zjednoczone i Sri Lanka... Już samo to sprawia, że książka ta wyróżnia się pośród innych wydawnictw tego rodzaju. Taki miszmasz, taki gigant, groch z kapustą, wszystko razem? To nie może się udać... A jednak! Alfabetyczny układ nie faworyzuje żadnych rejonów kuli ziemskiej i pozwala dość szybko i sprawnie dotrzeć do atrakcji kraju, który nas interesuje. Trzeba być jednak przygotowanym na ciągłe zmiany klimatu. Jeśli chcemy przeczytać album od deski do deski, wędrować będziemy z zawrotną prędkością od Czadu do Czarnogóry, z Korei na Kubę. Ma to swój urok, ale może przyprawić o zawrót głowy... Z oczywistych względów nie wszystkie państwa mają na tych łamach równie liczną reprezentację. Wiele z nich pojawia się tu za sprawą tylko jednego fascynującego miejsca (np. Kamerun z rezerwatem zwierząt Dja), inne – jak choćby Macedonia, Kostaryka czy Słowacja – wspomniane zostają kilkakrotnie. Prawdziwym rekordzistą okazują się Włochy – przedstawiono aż 44 propozycje z tego kraju. Nie powinno to jednak nikogo dziwić – słoneczna Italia pod względem liczby słynnych zabytków nie ma sobie równych. Nie tylko zdjęcia Trzeba przyznać, że jest to album dość nietypowy. Najczęściej w tego typu publikacjach rolę pierwszoplanową grają zdjęcia, a tekst – jeśli się pojawia – pełni raczej funkcję podpisów do fotografii. Świat. 1000 miejsc, które musisz zobaczyć przełamuje ten zwyczaj – jest jakby owocem romansu albumu i przewodnika turystycznego. Każdej z atrakcji, które „musisz zobaczyć”, poświęcona jest kilkuzdaniowa notka, zawierająca najważniejsze i najciekawsze informacje. Taka zajawka stanowi świetny punkt wyjścia do dalszych poszukiwań. Nie wszystkie wymienione w książce miejsca doczekały się jednak ilustracji. W niektórych przypadkach, kiedy na kartach sąsiadują ze sobą różne kraje, bywa to nieco mylące – dobrą chwilę zajmuje połączenie obrazka z odpowiednim opisem. Wydaje się, że było to nieuniknione – gdyby chcieć zawrzeć w książce zdjęcia wszystkich tych pięknych miejsc, publikacja rozrosłaby się do kilku tomów... Pewnym utrudnieniem jest też dość słaba widoczność podpisów pod zdjęciami. Czasami trzeba nieźle wytężyć wzrok, aby je dostrzec. Sama jakość fotografii nie pozostawia jednak wiele do życzenia. Nie znajdziemy tu ujęć słabych, przeciwnie, wiele z nich to prawdziwe dzieła sztuki. Żywe barwy i przemyślane kadry sprawiają, że chce się rzucić wszystko i natychmiast wyruszyć na koniec świata! Źródło podróżniczych inspiracji Dzięki oryginalnej strukturze Świat. 1000 miejsc, które musisz zobaczyć nie tylko zaspokaja estetyczne potrzeby, ale też stać się może istotną wskazówką dla podróżujących. Skrupulatnie i rzetelnie ułożona lista najciekawszych miejsc na naszym globie ma potencjał, by stać się wakacyjnym drogowskazem, doskonałym punktem wyjścia dla planujących urlop. I jeszcze jedna ważna uwaga. Zdecydowana większość albumów – które najczęściej trafiają do naszych domów w charakterze prezentów bądź nagród za szczególne osiągnięcia – stoi i kurzy się na regałach, ewentualnie służy do suszenia kolorowych liści jesienią. Po Świat. 1000 miejsc, które musisz zobaczyć, sięga się co i rusz – sprawdzone! Źródło okładki: http://wydawnictwo-dragon.pl
Świat. 1000 miejsc, które musisz zobaczyć – recenzja
Można śmiało powiedzieć, że budżet w wysokości 1500 zł jest naprawdę spory, jeśli chcemy go przeznaczyć na zakup smartfona. W tej kwocie znajduje się kilka tysięcy ofert allegrowych sprzedawców, więc na jakie urządzenia zwrócić uwagę? Lenovo P2 Lenovo P2 to dość nowy smartfon w ofercie chińskiego producenta. Za pośrednictwem Allegro można go kupić w cenie ok. 1330–1400 zł. W zamian za tę kwotę otrzymujemy sprzęt z naprawdę topowymi podzespołami, obejmującymi 5,5-calowy ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli, 8-rdzeniowy procesor z 2 GHz zegarem, 4 GB pamięci RAM, 32 GB przestrzeni na dane użytkownika oraz 13 Mpix kamerę główną i 5 Mpix przednią. Mocnym punktem jest to, że Lenovo P2 jest dostępny także w wersji z dual SIM, z czego wszyscy posiadający dwa numery telefonu będą z pewnością bardzo zadowoleni. Jak wygląda kwestia systemu operacyjnego? Mamy tu oczywiście Android, tym razem w wersji 6.0 Marshmallow, który może zostać zaktualizowany do nowszej wersji – 7.0 Nougat. Lenovo P2 nie ma się też co wstydzić, jeśli chodzi o baterię, ponieważ we wnętrzu zamontowano 5100 mAh ogniwo. box:offerCarousel Samsung Galaxy S6 Active Jak się okazuje, w zamierzonym przez nas budżecie bez problemu kupimy „pancernego” smartfona. Pewnie dobrze wiecie, że większość tego typu urządzeń, które są wyjątkowo dobrze zabezpieczone przed upadkami i zalaniem, nie zawsze dysponuje dobrą specyfikacją. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, jeśli chodzi o Samsunga Galaxy S6 Active. Sprzęt ten został opatrzony certyfikatem IP68, który potwierdza jego odporność na kurz i wodę (zanurzenie na głębokość do 1,5 metra na czas do 30 minut). S6 Active posiada certyfikat MIL-STD-810G potwierdzający jego odporność m.in. na wilgotność, zasolenie, wibracje, promieniowanie słoneczne, szok termiczny itp. Co z podzespołami? Decydując się na to ultraodporne urządzenie, otrzymamy 5,1-calowy ekran o rozdzielczości wynoszącej 1440 x 2560 pikseli, 8-rdzeniowy procesor z zegarami 2,1 GHz oraz 1,5 GHz, 32 GB przestrzeni na dane i 3 GB RAM. Zasilanie? Od tego mamy tu pokaźną, 3100 mAh baterię. Naturalnie ważnym aspektem są kamery – 16 Mpix główna oraz 5 Mpix przednia. box:offerCarousel Sony Xperia Z5 Dual Wśród naszych propozycji nie mogło zabraknąć smartfona ze stajni Sony, a konkretnie Xperii Z5 Dual. Już nazwa sugeruje, że jedną z ważniejszych zalet tego sprzętu jest obecność dual SIM. Za wydajność odpowiada z kolei 8-rdzeniowy CPU mogący się pochwalić zegarami 1,5 GHz oraz 2 GHz (wspierany przez 3 GB pamięci operacyjnej RAM). Nie powinno nam również zabraknąć przestrzeni na dane, ponieważ jest jej 32 GB. Mocnym punktem jest kamera główna, która ma przetwornik aż 23 Mpix. Kamera przednia – chociaż nie tak imponująca, jak główna – ma 5,1 Mpix rozdzielczość, co powinno w zupełności wystarczyć. Jako zasilanie jest tu 2900 mAh akumulator, natomiast system stanowi Android 5.1.1 Lollipop z możliwością aktualizacji do 7.0 Nougat. To nie koniec dobrych wieści, ponieważ „wisienką na torcie” jest certyfikat IP68. Co z ekranem? Ten ma 5,2 cala przekątnej oraz rozdzielczość 1080 x 1920 pikseli. A cena? Za Sony Xperia Z5 Dual zapłacimy ok. 1350–1500 zł. box:offerCarousel Blackview BV8000 Pro Na koniec mam dość niecodzienną propozycję, bo kosztujący ok. 1290 zł smartfon Blackview BV8000 Pro. To niepozorne urządzenie ma naprawdę potężną specyfikację. Sprzęt może się przede wszystkim pochwalić mocną obudową, która posiada certyfikat IP68. Mamy tu też 5-calowy ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli, aż 6 GB pamięci RAM, 64 GB powierzchni na dane oraz 16 Mpix kamerę główną i 8 Mpix przednią. Mocy obliczeniowej dostarcza w tym przypadku 8-rdzeniowy procesor z zegarem 2,3 GHz. System operacyjny, jaki zainstalowano w smartfonie, to Android 7.0 Nougat. Smartfon może się pochwalić dużą, 4180 mAh baterią. Oczywiście nie zabrakło dual SIM.
Smartfony do 1500 zł – III kwartał 2017
Każdy właściciel chce, aby jego pojazd zawsze wyglądał idealnie i prezentował się wyśmienicie. W przypadku starszych pojazdów proces doprowadzenia do ideału jest wszystkim znany, co jednak należy zrobić z nowymi modelami? Czy nowy lakier wymaga zabezpieczenia? Oczywiście, że tak. Jedyną różnica pomiędzy nowym a starym lakierem jest jego stan techniczny. Nowy lakier posiada pełna barwę i – najważniejsze – na jego powłoce nie znajdziemy ubytków, co bardzo ułatwia dalsze prace. Od czego zacząć? Proces przygotowania nowego lakieru samochodowego należy rozpocząć od sprawdzenia, czy na naszym pojeździe nie znajduje się jakaś powłoka. W wielu przypadkach auto podczas przygotowania do wydania w salonie otrzymuje podstawowy wosk, który przez jakiś czas chroni lakier naszego nowego pojazdu. Zanim przystąpimy do nałożenia zabezpieczenia na lakier, zastanówmy się, na jaką powłokę chcemy się zdecydować. Do wyboru mamy parę opcji. Najlepszym rozwiązaniem byłoby nałożenie ceramicznej powłoki, jednak jest jedno małe "ale"… trudno ją nałożyć, co więcej: odradzałbym samodzielne próby jej nałożenia. Jeśli chcemy działać samodzielnie, zdecydowanie polecam nałożenie na pojazd odpowiedniego wosku, który zapewni ochronę na przynajmniej 6 miesięcy. Pierwszym etapem będzie odpowiednie umycie pojazdu. Do mycia najlepiej zastosować szampon Tenzi Tan CAR piana aktywna w cenie około 60 złotych za 5-litrowy koncentrat. Jest to silnie pieniący, alkaliczny preparat służący do regularnego mycia karoserii pojazdów mechanicznych. Dzięki zastosowaniu unikalnej receptury charakteryzuje się wysoką skutecznością działania – idealnie usuwa kurz oraz inne zabrudzenia. Alternatywą jest szampon Shiny Garage Orange Cara w cenie około 15 złotych za 500 ml. Produkt wytwarza bardzo gęstą i trwałą pianę, posiadając przy tym bardzo dobre właściwości myjące. Co więcej, ma bardzo przyjemny, mandarynkowy zapach. Po umyciu pojazdu warto zastosować glinkę w celu eliminacji pozostałych zabrudzeń. Wybieramy wosk Rynek wosków samochodowych nie należy do najłatwiejszych. Możemy na nim znaleźć bardzo dużą ilość produktów. Którym produktom warto zaufać? Największą popularnością cieszy się wosk SOFT99 w zestawie w cenie około 110 złotych. Preparat tworzy trwałą, 12-miesięczną, hydrofobizująca powłokę ochronną. Dzięki polimerom fluorowym powłoka utrudnia nagromadzanie się brudu oraz pomaga w odprowadzaniu wody. Lakier jest bardziej odporny na niekorzystne działanie gazów oraz kwaśnych deszczy. Preparat blokuje ponadto promienie ultrafioletowe, które powodują odbarwienia. Powłoka pomaga nie tylko dłużej utrzymać karoserię w czystości, ale też skraca czas jej mycia. Pamiętajmy, aby przed nałożeniem wosku odpowiednio odtłuścić powierzchnię przy użyciu dołączonego do zestawu alkoholu izopropylowego, który przyczyni się do poprawienia wytrzymałości wosku. Alternatywą jest zastosowanie wosku Collinite 476S w cenie około 80 złotych. Produkt jest jednym z najtrwalszych wosków samochodowych dostępnych na rynku. Jego największa zaletą jest stosunkowa łatwa aplikacja oraz odporność na ścieranie. Produkt ten, szczególnie na ciemnych lakierach, gwarantuje głębię koloru oraz piękny połysk. Collinite 476s bazuje na brazylijskim wosku Carnauba pozyskiwanym z liści palmy Copernicia cerifera. Jeżeli mamy w sobie duszę majsterkowicza i chcemy wszystko robić sami, wybierzmy wosk samochodowy, który samodzielnie nałożymy. W przypadku chęci posiadania powłoki ceramicznej skorzystajmy z usług profesjonalnych zakładów świadczących tego typu usługi.
Czy lakier nowego pojazdu należy zabezpieczyć?
Jesteś fanką mody? Chciałabyś w przyszłości zostać modelką albo projektantką? Wydaje ci się, że dużo wiesz na ten temat dzięki programom telewizyjnym i internetowi? Pora zweryfikować swoje przekonania! Jeśli kiedykolwiek miałaś okazję czytać lub oglądać wywiad z modowym profesjonalistą, dobrze wiesz, że takie show jak „Top Model” mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Dlatego jeśli chcesz dowiedzieć się, jak wygląda zawód modelki, projektanta czy redaktorki modowej od podszewki, sięgnij po jedną z tych książek. 1. Agencja modelek Eileen Ford, Robert Lacey Agencja modelek… to fascynująca opowieść o Eileen Ford, założycielce jednej z pierwszych i najbardziej uznanych agencji modelek na świecie. Robert Lacey rysuje portret kobiety nietuzinkowej: wspaniałomyślnej opiekunki swoich podopiecznych, ale jednocześnie twardej bizneswoman. To właśnie dzięki Eileen zawód modelki wszedł na zupełnie nowy poziom i stał się synonimem dobrze płatnej pracy w otoczeniu luksusów. Agencja… to także opowieść o emancypacji kobiet w latach 50. – szefowej Eileen i jej modelek, które dzięki ciężkiej pracy zyskują niezależność finansową. 2. Wybieg bez tajemnic. Organizacja pokazów mody, Estel Vilaseca Intrygują cię pokazy mody? Marzysz o pracy reżysera pokazów, ale nie bardzo wiesz, na czym to polega? Sięgnij po Wybieg bez tajemnic…, fascynujący przewodnik po brawurowych widowiskach. W książce Estel Vilaseci znajdziesz odpowiedzi na następujące pytania: ile czasu zajmuje organizacja pokazu mody? ile to kosztuje? kto bierze w niej udział? Wybieg… ukazuje kulisy pokazu mody, widzianego z różnych perspektyw: modelek, projektantów, reżyserów itd. Autorka odwołuje się do wypowiedzi profesjonalistów, dzięki czemu jej książka prezentuje wielowymiarowy świat pokazów mody, bez zbędnej otoczki. Albumowe wydanie zachęca także pięknymi zdjęciami z pokazów takich marek jak Dior, Armani, Prada czy Gaultier. 3. Dior i ja. Autobiografia, Christian Dior Dior i ja to autobiografia jednego z największych projektantów mody XX wieku, Christiana Diora. Książka po raz pierwszy została wydana w 1956 roku, zaledwie kilka miesięcy przed śmiercią autora. Krótka, lecz treściwa, barwnie opisuje wielki dom mody na przykładzie marki Dior. Projektant przystępnie wyjaśnia, w jaki sposób pracuje prawdziwy dom mody, opisując cały proces planowania, projektowania, szycia i reklamowania kolekcji. Dior także dokładnie opisuje strukturę swojej firmy, jej departamenty, pracownie i działy. Przywołuje także nazwiska modelek i współpracowników, z którymi osiągnął największe sukcesy. Dior i ja to wciągająca opowieść o świecie mody lat 40. i 50., a jednocześnie fascynujący życiorys wielkiego krawca. 4. Caryca polskiej mody, święci i grzesznicy, Marta Sztokfisz Caryca polskiej mody… to propozycja lektury dla zainteresowanych modą polską. Tytułowa caryca to nikt inny jak Jadwiga Grabowska, legendarna dyrektor artystyczna Mody Polskiej. Marta Sztokfisz przypomina zapomnianą postać, która właściwie wykreowała od nowa świat mody w powojennej Polsce. Grabowska ubierała żony partyjnych dygnitarzy i rzucała popielniczką w dyrektorów i ministrów – wszystko, byle załatwić to, co niezbędne dla Mody. W dobie bylejakości PRL-u nie szła na kompromisy, przywożąc tkaniny z Zachodu. To u jej boku wyrosło całe pokolenie projektantów i modelek. Grabowska niewątpliwie nadawała ton Warszawie lat 60., reinterpretując trendy z paryskich wybiegów. Caryca… pełna jest anegdotek i wspomnień, dzięki czemu czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. 5. Love, style, life, Garance Doré Love, style, life to pierwsza papierowa publikacja znanej francuskiej blogerki, fotografki mody i ilustratorki Garance Doré. Książka jest modowym poradnikiem, ale i opowieścią o współczesnej modzie, która chyba jeszcze nigdy nie była tak ogólnodostępna i różna jak teraz. Tekstom Garance na najróżniejsze tematy (pracy blogerki, tygodni mody, czterdziestych urodzin itd.) towarzyszą piękne zdjęcia. Garance dzieli się z czytelniczkami historiami z jej życia i przepisem na sukces w dobie mediów społecznościowych. Potraktuj naszą selekcję książek o modzie jako wstęp do tego fascynującego świata. Sięgnij po jedną z nich i dowiedz się, jak wygląda prawdziwe oblicze świata mody.
Prawdziwe oblicze świata mody w książkach
PlayStation 4 to konsola pozwalająca sprawdzić świetne produkcje, niedostępne na żadnej innej platformie. Część z nich to absolutne hity, które od razu weszły do klasyki swego gatunku. Oto pięć tytułów, dla których warto kupić PS4. Wypada przy okazji stwierdzić wprost, że w tej generacji konsol Sony pod względem oferowanych gier jest absolutnie bezkonkurencyjne. Ani Xbox One Microsoftu, ani Nintendo Switch nie proponują tak wielu ekskluzywnych przebojów. Uncharted 4: Kres złodzieja gatunek: przygodowa gra akcji warto kupić PS4 dla tej gry, bo: to najlepsza awanturnicza przygoda nie tylko w przypadku wirtualnej rozrywki – jest lepsza od wielu filmów tego typu Ostatnia część przygód Nathana Drake’a to godne pożegnanie serii z największymi fanami tego bohatera. To także świetna okazja, by go w końcu poznać, bo Uncharted jeszcze nigdy nie wyglądało tak rewelacyjnie i nie oferowało tak świetnej rozgrywki. Awanturnicza opowieść o poszukiwaniu skarbu legendarnego pirata Avery’ego to w zasadzie dynamiczny film przygodowy, który idealnie łączy wciągającą fabułę z wartką akcją i zagadkami. Nathan Drake jest jak najlepszy miks Indiany Jonesa, Lary Croft i Jamesa Bonda. W jego skórze będziemy podróżować po egzotycznych lokacjach, szukać starych artefaktów, unikać pułapek, rozwiązywać zagadki, strzelać do zbirów, a przede wszystkim pędzić na złamanie karku w samochodzie terenowym lub bujać się na linach czy spadać z walących się wież. To nie jest film interaktywny, który się głównie ogląda i tylko trochę w niego gra. To gra, w której kilkanaście godzin mija jak jedna chwila. Bloodborne gatunek: RPG akcji warto kupić PS4 dla tej gry, bo: w żadnej innej nie odwiedzimy świata, który byłby tak przerażający i tak fascynujący zarazem Bloodborne to gra dla wszystkich tych, którzy uważają, że współczesne produkcje są zbyt łatwe i przechodzą się same. Twórcy Dark Souls ponownie pokazali, iż na rynku jest miejsce dla ambitnych dzieł, w których nie tylko dojście do samego końca, ale nawet postawienie pierwszych kroków stanowi nie lada wyzwanie. Tutaj nikt nam nie pokaże, dokąd iść i jak wygrać w walce, a ginąć przyjdzie nam co chwilę. W zamian Bloodborne oferuje jeden z najciekawiej wykreowanych światów w grach – równie obrzydliwy, co piękny. Możemy w nim jednocześnie chłonąć ciężki wiktoriański klimat, podziwiać architekturę i walczyć z maszkarami rodem z sennych koszmarów szaleńca. Stanowiąca oś fabularną sprawa tajemniczej zarazy nękającej mieszkańców Yharnam jest przy tym tak wciągająca, że będziemy przemierzać ulice i plugawe zaułki miasta bez względu na spotykane tam okropieństwa. Ten świat po prostu hipnotyzuje swoją potwornością! Horizon: Zero Dawn gatunek: gra akcji w otwartym świecie warto kupić PS4 dla tej gry, bo: tylko tutaj możemy walczyć z mechanicznymi dinozaurami, a w przerwach eksplorować przepiękny świat pełen tajemnic upadłej cywilizacji Przygody młodej Aloy w ogromnym otwartym świecie nie są może niczym rewolucyjnym, ale Horizon: Zero Dawn fascynuje swoim oryginalnie przedstawionym uniwersum. Wszechobecna dzika przyroda i ludzie funkcjonujący niczym pierwsze plemiona u zarania naszego gatunku kompletnie zaprzeczają temu, że akcja gry dzieje się w odległej przyszłości, a bohaterce przychodzi walczyć z ogromnymi mechanicznymi dinozaurami. To świat upadłej cywilizacji, w której wszystko stanęło na głowie – władzę przejęły maszyny, a ludzi zepchnięto na margines. W zabawę wciąga nas tajemnica kresu ludzkości i naszej roli w wydarzeniach oraz świetna mechanika walki. Drobna Aloy większość czasu posługuje się łukiem i włócznią, dlatego każde starcie z żelazną bestią wielkości wieżowca to prawdziwe wyzwanie i przygoda sama w sobie. God of War gatunek: slasher z widokiem TPP warto kupić PS4 dla tej gry, bo: to szorstka, pełna walki, męska opowieść o dosłownej i metaforycznej drodze ojca i syna Gra o łysym osiłku, który tylko biega i toporem wycina w pień zastępy potworków? Nic bardziej mylnego! God of War to jedna z dojrzalszych i poważniejszych historii, jakie możemy poznać dzięki PlayStation 4. Prawdziwie męska przygoda, w której drobne gesty i spojrzenia liczą się dużo bardziej niż potok nic nie znaczących słów. Świetnie rozwiązana walka toporem w świecie nordyckiej mitologii stanowi jedynie tło dla poruszającej opowieści o szorstkiej relacji Kratosa i jego syna Atreusa, ale nie tylko w fabule tkwi geniusz God of War. W każdej lokacji znajdziemy angażujące zagadki środowiskowe oraz sporo skarbów i sekretów do odszukania. Tutaj eksploracja jest równie satysfakcjonująca jak walka. Dzięki temu świetnie odnajdą się w produkcji studia Santa Monica zarówno niedzielni gracze, jak i weterani gatunku, którzy z pewnością docenią trudne do pokonania walkirie. W God of War po prostu wszystko jest takie jak trzeba i dostarczone w odpowiedniej ilości. Spider-Man gatunek: przygodowa gra akcji w otwartym świecie warto kupić PS4 dla tej gry, bo: zwiedzamy w niej cały Nowy Jork w najlepszy możliwy sposób – bujając się na pajęczej sieci God of War jest dojrzałą, poważną opowieścią, a konsolowy Spider-Man okazuje się po prostu bardzo fajny. Autorom udało się zawrzeć tu całą esencję filmów o Człowieku Pająku – tym „amazing”. Jest mnóstwo humoru, luzu, są ludzkie problemy Petera Parkera i niesamowite akcje w kostiumie Spider-Mana. Ogromne wrażenie robi także wirtualny Nowy Jork, pełen ikonicznych lokacji i wszechobecnego tłumu oraz zakorkowanych przez auta ulic. Pająk w wielkim mieście okłada zbirów pięściami w całkiem sprawnie zrealizowanej walce, ale przede wszystkim śmiga między wieżowcami, tak jak jego filmowa wersja. Mechanika bujania się na nitkach sieci została zrealizowana naprawdę rewelacyjnie. Cała reszta to już klasyczne elementy otwartych światów, czyli mnóstwo znajdziek i powtarzalnych zadań pobocznych. Spider-Man nie jest jednak grą, która nuży swoim ogromem. To dynamiczny komiks, który powinien wciągnąć zarówno miłośników bohaterów Marvela, jak i wszystkich pozostałych.
5 najlepszych gier, w które zagracie wyłącznie na PS4
Bukiet kwiatów to trafiony prezent imieninowy. Bez względu na to, czy wręczasz go ukochanej żonie, znajomemu czy babci, zawsze sprawia radość i wywołuje uśmiech na twarzy. Jak wybrać kwiaty stosowne do okazji i nie popełnić podarunkowej gafy? Jakie kwiaty na prezent Dawniej przywiązywano dużą wagę do symboliki kwiatów i ich kolorów. Dziś zasady się rozluźniły, a jedynymi kwiatami, których nie powinieneś kupować na imieniny to kalie i chryzantemy, które kojarzą się z przemijaniem i zarezerwowane są na uroczystości pogrzebowe. Na prezent imieninowy wybierz elegancki bukiet z kwiatów ciętych. Wybieraj je w zależności od stopnia zażyłości z obdarowanym. W sezonie letnim zdecyduj się na radosne słoneczniki, pachnące lilie lub dostojne hortensje. Możesz podarować też bukiet niezobowiązujących tulipanów, kolorowych goździków, gerberów lub frezji albo eleganckich róż. Unikaj dawania na imieniny bukietów z polnych kwiatów – są one zarezerwowane tylko dla osób szczególnie bliskich, np. dla ukochanej, żeby sprawić jej romantyczną niespodziankę lub dla mamy, żeby pokazać, jak bardzo ją cenisz. Jakie kolory kwiatów wybierać Kolory kwiatów przekazują niewerbalną wiadomość obdarowanemu, ale w dzisiejszych czasach coraz rzadziej zwraca się na to uwagę. Niektóre barwy, jak np. czerwona nadal jednak przywołuje określone skojarzenia. Pąsowe róże podaruj na imieniny ukochanej, a nie babci czy znajomej, która może poczuć się niezręcznie. Kolor czerwony to barwa miłości i namiętności. Kupując róże, wybierz jaśniejszy odcień od tych ciemnoczerwonych. Żółte tulipany symbolizują zdradę lub niechęć, dlatego unikaj wręczania takich bukietów. Czy dawać kwiaty doniczkowe? Kwiaty doniczkowe przyjęło się dawać bliskim osobom, które dobrze znasz. W innych przypadkach możesz podarować taki kwiat, jeśli obdarowany jest miłośnikiem roślin lub urządza właśnie mieszkanie bądź dom. Wybierz dla solenizanta wyjątkowy okaz (pokażesz, że starałeś się znaleźć coś specjalnego) i odpowiednio go przystrój. Znajdź estetyczną doniczkę, zawiąż na niej kokardę lub wstążkę. Nigdy nie dawaj kwiatu w doniczce, w której kupiłeś go w kwiaciarni. Jakie kwiaty doniczkowe dawać w prezencie? Kwiatowy prezent w doniczce ma być oryginalny i efektowny, ale nie kłopotliwy. Doniczkowy kwiat powinno się dać łatwo pielęgnować. Do najpopularniejszych z nich należą storczyki, idealnie nadające się na prezent. Gatunkiem rosnącym dobrze w warunkach domowych jest odmiana storczyka o nazwie Phalaenopsis. Inne rośliny potrafią sprawiać kłopoty i być kapryśne. Znakomitym prezentem będą miniaturowe róże w doniczce, którymi solenizant ozdobi dom czy mieszkanie. Róże można przesadzić też do ogródka i uprawiać przez kilka sezonów. Anturium o dużych i barwnych kwiatach to kolejna bardzo popularna prezentowa roślina. Wymaga jednak odpowiedniej temperatury (ok. 22-24 st.C), dużo światła i wysokiej wilgotności powietrza. Kwiat musi stanąć w jasnym miejscu, jednak nie mocno nasłonecznionym.Dzięki dużym liściom i efektywnie wyglądającym kwiatom skrzydłokwiat będzie ozdobą każdego wnętrza. Nadaje się więc doskonale jako imieninowy prezent. Kwiat jest niewymagający – wystarczy pamiętać o podlewaniu go 2-3 razy w tygodniu oraz ustawić w półcienistym miejscu. Roślina najładniej prezentuje się latem, kiedy kwitnie. Azalia indyjska o kwiatach przypominających miniaturowe róże wygląda przepięknie, jednak podaruj ją tylko osobie, która lubi i umie zajmować się roślinami. Bez właściwej pielęgnacji kwiat szybko się zmarnuje. Czy mężczyźnie wręczać kwiaty Cięte kwiaty mogą być również prezentem imieninowym dla mężczyzny. Podaruj je jako jedyny upominek imieninowy lub dodatek do prezentu dziadkowi, szefowi w pracy lub znajomemu. Mężczyźnie kwiaty powinna wręczać kobieta. Ile kwiatów w bukiecie Powszechnie przyjęło się dawanie bukietów z nieparzystej liczby kwiatów. Wynika to z tego, że bukiet znacznie ładniej prezentuje się wtedy w wazonie. 5 kwiatów wygląda lepiej niż 4 albo 2. Parzystą liczbę ofiarowuje się w wiązankach pogrzebowych lub z okazji okrągłych rocznic (np. 10-lecia małżeństwa, 18. urodzin). Jeśli bukiet jest bardzo duży, np. składa się z 50 lub 100 kwiatów, zasada nieparzystości nie obowiązuje. Jak wręczać kwiaty Kwiaty wręczaj zawsze łodygami do dołu. Zanim podasz bukiet solenizantowi, odwiń go z papieru (ozdobną folię możesz zostawić). Po wejściu na przyjęcie przywitaj się najpierw z gospodarzem i gośćmi, a dopiero potem wręcz bukiet. Podaj go prawą ręką. Kwiaty cięte to bezpieczny i elegancki prezent. Nawet jeśli nie trafisz w gust obdarowanego, bukiet po 2-3 dniach zwiędnie. Solenizant nie będzie miał więc z nim problemów.
Jaki kwiat imieninowy na prezent? Cięte bukiety i kwiaty doniczkowe na każdą okazję
Wybór budzika nigdy nie powinien być kwestią przypadku. Jego atrakcyjny wygląd nie tylko doda uroku pokojowi, ale także umili poranek. Dotyczy to zarówno budzików dla dorosłych, jak i dla dzieci, które często są znacznie bardziej wymagające w kwestiach drobiazgów. Jeśli więc szukasz budzika, który pokocha twoje dziecko, poznaj najciekawsze modele. Tradycyjne budziki Spośród najciekawszych modeli warto wyróżnić przede wszystkim te... klasyczne! Tradycyjne budziki, które przeważnie kojarzą się z okrągłym, niewielkim zegarkiem i dwoma dzwonkami na jego górnej części, są nie tylko praktyczne, ale i modne. Dzieje się to za sprawą stylu retro, cieszącego się ogromną popularnością w wielu dziedzinach. Budziki, przypominające te rodem z PRL-u, są wręcz rozchwytywane. A ponieważ mają one służyć dzieciom, dołączony jest do nich dziecięcy element, najczęściej w formie tarczy zegarka. Znajdziemy na niej, oprócz wskazówek i godzin, np. obrazki z ulubionymi bajkowymi bohaterami. Tego rodzaju budziki sprawdzą się także dla starszaków. Dla nich, zamiast postaci na tarczy, warto wybrać np. te z podświetlaną tarczą. Cena to ok. 20 zł. Budziki dla przedszkolaków Poranna pobudka nie musi być dla dziecka przykra, jeśli budzi go jego ulubiona postać z filmu czy uroczy zwierzak. Dodatkowym atutem jest dźwięk, który w przypadku budzików dla dzieci musi być wyjątkowy! Zamiast tradycyjnego dzwonienia, budziki dla dzieci budzą np. wesołymi melodiami, piosenkami, a nawet odgłosami zwierząt. Wśród popularnych dziecięcych budzików warto wymienić zwłaszcza ten z Kubusiem Puchatkiem, Myszką Miki czy Smerfami. Ciekawe są także budziki ze zwierzątkami, a nawet maskotki z budzikiem, np. pieski czy sowy. Budzik dla dziewczynki W pokoju dziewczynki przeważnie dominuje róż, dlatego budziki w tym kolorze wpasują się idealnie. Dobrym pomysłem będzie zatem budzik z Myszką Minnie, Hello Kitty, Zosią czy Pszczółką Mają. Starszym dziewczynkom przypadną do gustu modele z Violettą lub laleczkami z Monster High. Hitem są budziki z Krainy Lodu, które – oprócz funkcji zegarka – są podświetlane i rzucają na sufit cień niczym projektor. Ceny budzików z projektorem to wydatek od 69 zł. Ciekawym pomysłem jest także wybór budzika drewnianego. Znajdziemy go w wersji samodzielnie stojącej lub do powieszenia na ścianie. Te pomysłowe zegarki sprawdzą się na prezent zwłaszcza dla dziewczynki, ponieważ wśród drewnianych zegarków modne są te w kolorze różu, z kokardą Myszki Minnie. Budzik dla chłopca Chłopcy częściej niż dziewczynki stawiają na wielofunkcyjność gadżetów. Dotyczy to również budzików. Dlatego najbardziej przypadną im do gustu budziki z podświetlaną tarczą lub wyświetlaczem, budziki z projektorem albo połączone z nocną lampką, które będą pasowały na biurko i nocny stolik. Do łask wracają budziki z funkcją radia. Popularnością cieszą się zwłaszcza te ze Spidermanem, samochodami, w kolorach ulubionego klubu piłkarskiego oraz budziki w nietypowych kształtach, np. przypominające oponę. Hitem jest zwłaszcza budzik z lampką w stylu Minecraft oraz budzik Angry Birds lub z Panem Gąbką. Za te designerskie budziki zapłacimy od 49 zł.
Pomysłowe budziki dla dzieci do 100 zł
Rozstępy to zdecydowanie jeden z największych problemów młodych mam. Pojawiają się bardzo często u kobiet w ciąży z powodu nagłego i dużego wzrostu wagi. Są to różowe kreseczki na ciele, które przypominają pęknięcia lub blizny. Umiejscowione są nie tylko na brzuchu, ale również na udach i piersiach. Wiele kobiet zmaga się z tym problemem jeszcze wiele lat po porodzie. Rozstępy bardzo łatwo i szybko powstają, ale bardzo ciężko jest się ich pozbyć i zajmuje to wiele czasu. Dlatego istotna jest odpowiednia pielęgnacja miejsc występowania i skuteczne zwalczanie rozstępów. Sprawdźmy, jakie produkty są proponowane przez producentów w walce z tym problemem. Na co zwrócić uwagę, wybierając krem na rozstępy? Wybierając odpowiedni krem na rozstępy, należy zwrócić uwagę przede wszystkim na jego skład. Wiele preparatów zawiera ingredienty, które są przeciwwskazane w okresie ciąży i tuż po niej, np. fitoestrogeny. Najbardziej wskazanymi składnikami kremów na rozstępy w okresie ciąży i zaraz po porodzie są: wyciąg z soi, związki krzemu, witaminy oraz wyciąg z wąkrotki azjatyckiej. Powinnyśmy również unikać kremów o bardzo intensywnych zapachach. Najlepiej wybrać delikatnie pachnący lub bezzapachowy. Działanie kremów na rozstępy Kremy na rozstępy powinny stymulować syntezę kolagenu i elastyny oraz wzmacniać ich włókna, a także nawilżać i poprawiać strukturę skóry, aby stała się bardziej elastyczna i jędrna. Skuteczność każdego z kosmetyków zależy przede wszystkim od rodzaju i stopnia zaawansowania zmian skórnych, dlatego najbardziej widoczny i szybki efekt uzyskamy, konsultując się z lekarzem, który zastosuje odpowiedni dla nas środek. Krem należy wmasowywać w skórę w miejscach dotkniętych rozstępami dwa lub trzy razy dziennie przez ok. 15 minut, aby cały wsiąkł w skórę. Zazwyczaj kremy są uniwersalne, jeżeli chodzi o miejsce ich stosowania, ale zdarza się, że producenci proponują oddzielne kremy na piersi. Ceny kemów na rozstępy To, jaka będzie cena kremu na rozstępy, zależy przede wszystkim od producenta i wielkości opakowania. Ceny wahają się od ok. 20 zł za opakowanie 270 ml od Ziai do ok. 100 zł za opakowanie 250 ml kremu firmy Mustela. Przed zakupem warto zastanowić się, jakiego kremu potrzebujemy, jakie jest działanie danego produktu oraz jakie składniki zawiera. Co oprócz kremów pomoże w leczeniu rozstępów? Krem to nie jedyny specyfik, który pomoże w walce z rozstępami. Na rynku istnieje wiele ogólnodostępnych preparatów o podobnym lub identycznym spektrum działania. Zamiast kremów możemy zastosować np. olejki na rozstępy wykonane z produktów pochodzenia roślinnego, które mają identyczne działanie jak kremy i szybko się wchłaniają w skórę. Cena olejku na rozstępy oscyluje w granicach 20–50 zł. Wybór kremu na rozstępy nie jest łatwym zadaniem. Musimy przede wszystkim ustalić cel, jaki chcemy osiągnąć oraz ilość pieniędzy, które możemy przeznaczyć na zakup specyfiku. Jeżeli zależy nam na pozbyciu się rozstępów w sposób profesjonalny, najlepszym rozwiązaniem będzie konsultacja z lekarzem, który dostosuje odpowiedni preparat do naszych potrzeb.
Jak wybrać krem na rozstępy dla młodej mamy?
Dbasz o zdrową dietę, planujesz treningi, ale zapominasz o regeneracji? To błąd! Odpoczynek to ważny element uprawiania sportów, którego nie należy lekceważyć. Regeneracja jest potrzebna zarówno twoim mięśniom, jak i psychice. Poznaj proste sposoby na odpoczynek po treningu. Dlaczego potrzebujesz odpoczynku? Zawodowi sportowcy wiedzą, że odpoczynek jest równie ważny, jak sam trening. Niestety, osoby ćwiczące rekreacyjnie często zapominają, że organizm potrzebuje wytchnienia. Kiedy zaczynasz regularnie trenować, skupiasz się na wynikach i stawianiu sobie nowych celów. Nie przywiązujesz wagi do relaksu i regeneracji mięśni, co może mieć zgubne skutki. Po każdym intensywnym wysiłku fizycznym twoje mięśnie potrzebują około 24 godziny, by odpocząć i wrócić do pełni sił. Zbyt duża liczba ćwiczeń sprawia, że rośnie ryzyko niebezpiecznych kontuzji. Z tego powodu trenerzy zalecają, by nie ćwiczyć codziennie tych samych partii ciała. Poza tym organizm potrzebuje czasu na uzupełnienie płynów i energii. Wraz z potem tracisz wodę oraz składniki mineralne, których zapasy muszą być odbudowane, jeśli chcesz dalej trenować. Nie zapominaj też o swojej psychice – codzienne wyczerpujące ćwiczenia sprawiają, że aktywność fizyczna przestaje być przyjemnością. Pojawia się zmęczenie i zwątpienie, a w skrajnych przypadkach dochodzi nawet do depresji. Chociaż sport to zdrowie, nadmierny wysiłek fizyczny, po którym nie ma fazy regeneracji, może przynieść więcej złego niż dobrego. Co robić bezpośrednio po treningu? Regeneracja rozpoczyna się jeszcze w trakcie treningu. Pamiętaj o tym, że ostatnie 10–15 minut to czas na aktywność o mniejszej intensywności. Zmniejsz tempo albo obciążenie i powoli wracaj do normalnego tętna. Wykonaj stretching, czyli kilka ćwiczeń rozciągających, dzięki którym unikniesz bolesnych zakwasów. Możesz do tego wykorzystać taśmy do ćwiczeń, które dobrze rozciągają i wzmacniają mięśnie. Po treningu należy uzupełnić płyny, dlatego sięgnij po butelkę wody mineralnej albo napój izotoniczny. Izotonik dostarcza organizmowi elektrolitów, witamin i minerałów, dzięki czemu szybciej wrócisz do formy. Warto zwrócić uwagę również na odpowiedni posiłek po treningu. Eksperci twierdzą, że w ciągu godziny od zakończenia ćwiczeń należy zjeść wartościowy posiłek, składający się z białka i węglowodanów. Skuteczne sposoby na regenerację po treningu Po intensywnym treningu zasłużyłeś na relaks, dlatego możesz po prostu nic nie robić. Alternatywą jest jednak aktywny odpoczynek, czyli uprawianie lżejszych i mniej męczących dyscyplin na przemian z ciężkimi treningami. W tej roli świetnie sprawdza się joga. W czasie ćwiczeń rozciągasz mięśnie, ale jednocześnie dajesz odpocząć umysłowi. Myślisz, że joga jest trudna? Zacznij od ćwiczeń z płytą DVD. Rozłóż matę do jogi, włącz film i staraj się naśladować instruktora. Pamiętaj o oddychaniu, a na pewno po kilkudziesięciu minutach poczujesz się odprężony. Masaż to idealny sposób na regenerację zmęczonych mięśni. Warto wybrać się do specjalisty lub spróbować masowania w domu. Możesz skorzystać z masażera i baniek chińskich, ostatnio popularne są też specjalne wałki do masażu. Foam roller to wałek z pianki, który warto zastosować po treningu. W czasie rolowania na wałku dbasz o tkankę, która otacza mięśnie i stawy, czyli powięź. Masowanie z pomocą foam roller poprawia krążenie w mięśniach oraz je rozluźnia. Jak z niego korzystać? To proste – wystarczy położyć na rolce tę część ciała, którą chcemy rozmasować i powoli przesuwać się po wałku. Kilkanaście minut rolowania sprawi, że następnego dnia na pewno nie będziesz narzekał na zakwasy i ból stawów. Aby w pełni wykorzystać potencjał treningów, pamiętaj, że bardzo ważny jest sen. W nocy organizm odpoczywa i regeneruje się. Jeśli chcesz biegać szybciej, podnosić większe ciężary lub mieć lepszą wytrzymałość, musisz się wysypiać. Przewietrz sypialnię, zjedz lekką kolację, weź kąpiel i wycisz się – to gwarancja, że w nocy naprawdę wypoczniesz fizycznie i psychicznie. Dzięki temu będziesz miał zapał do dalszych treningów i bicia własnych rekordów. Powodzenia!
Proste sposoby na skuteczną regenerację po treningu
Zasnąć – to nie taka prosta sprawa, zwłaszcza gdy jest się dzieckiem. Do przyjemnego, spokojnego snu potrzebny jest odpowiedni przyjaciel. Najczęściej jest to ulubiony pluszak albo lalka, po którą najchętniej sięgają dziewczynki. Dla maluchów najlepszym rozwiązaniem będzie przytulanka. Jest ona miękka, przyjemna w dotyku, a dodatkowo jest lekka i niewielkich rozmiarów. Sprawdzi się także dla niemowląt, które lubią zasypiać, trzymając w rączkach np. pieluszkę. Wybór przytulanek jest naprawdę duży, i to za niewielkie pieniądze. Przytulanka dla niemowlaka Rodzaj przytulanki najlepiej jest dopasować do wieku maluszka. Najmłodszym dzieciom i niemowlakom nie zaleca się dawać przytulanek o twardszych elementach, bo zwyczajnie mogą je odgnieść. Nie zaleca się także podawania im do snu dużych materiałów, np. kocyków, które nie przepuszczają powietrza, zwłaszcza noworodkom, ponieważ mogą się nimi nakryć, ograniczając w ten sposób dostęp powietrza. Dla najmłodszych smyków dobrym rozwiązaniem będą szmatki-przytulanki, inaczej zwane po prostu przytulankami lub kocykami z pacynkami. Ich ceny wahają się od 20 do 50 zł, a różnią się od siebie przede wszystkim materiałem, z którego są uszyte i kształtem. Jedne przytulanki mogą przypominać pacynki, których główki są mięciutkie jak u maskotki. Główki są jednym z rogów szmatki, za który maluszek może chwycić i go przytulić. Przytulanki sensoryczne Inną przytulanką, która sprawdzi się dla niemowląt, jest kocyk z metkami, np. z minky. On również przypomina niewielkich rozmiarów szmatkę, która jest miękka i przyjazna dla delikatnej skóry maluszka. Ten niewielkich rozmiarów kocyk ma ponaszywane na brzegach metki, a więc kilka prostokącików o różnych strukturach materiałowych. Ich zadaniem jest stymulacja sensoryki dziecka, a zwłaszcza zmysłu dotyku. Dzięki nim bobas poznaje gładki, miękki materiał, lekko szorstkawy czy z wypukłościami. Wśród przytulanek sensorycznych możemy znaleźć także te pacynkowe, a więc z główką zwierzaka, np. słonika. Przytulanki z grzechotką Ten rodzaj grzechotek sprawdzi się zarówno u niemowląt, jak i większych dzieci. Przytulanki zwykle przypominają maskotki i można powiedzieć, że nimi są. Różnią się jednak od tradycyjnych pluszaków tym, że są mniejsze, wykonane z bardzo miękkiego materiału (często z minky i/lub bawełny) i grzechoczą. Grzechotanie jest delikatne i ciche na tyle, że nie obudzi śpiącego dziecka. Dodatkowo przytulanki z grzechotką nie są zbyt mocno wypełnione w środku pluszem lub watą, wręcz przeciwnie – są lekkie, miękkie i łatwo dają się chwycić malutkim paluszkom. Sowy przytulanki W ostatnim czasie sowy zdominowały dziecięce pokoje. Możemy je znaleźć na tapetach ściennych, zasłonach, pościeli czy dywanie. Stały się popularne również na ozdobnych poduszkach do pokojów dziecięcych oraz wśród maskotek-przytulanek, także tych do spania. Sowie przytulanki znajdziemy zarówno w formie maskotek, jak i kocyków z pacynką do przytulania oraz z metkami. Bardzo modne są zwłaszcza te szyte ręcznie, metodą patchworkową. Przytulanki bawełniane Dużą popularnością cieszą się przytulanki bawełniane, zwłaszcza te z bawełny organicznej. Ten rodzaj przytulanek również możemy dostać w postaci kocyków i maskotek. Modne są zwłaszcza króliczki, słoniki i żyrafy. Trąby, łapki czy uszy są zwykle chudsze i dłuższe, przez co dziecku łatwo jest chwycić i trzymać w rączkach przytulankę podczas snu. Przytulanki z bawełny organicznej kosztują zwykle ok. 40 zł.
Przytulanki do spania do 50 zł
31 maja wprowadzimy zmiany w Załączniku nr 4 (Opłaty i prowizje) do Regulaminu Allegro: 31 maja wprowadzimy zmiany w Załączniku nr 4 (Opłaty i prowizje) do Regulaminu Allegro: Zmienimy sposób naliczania opłat za wystawienie. Cena początkowa będzie tożsama z ceną Kup Teraz, a w przypadku licytacji - z ceną wywoławczą. Zmienimy stawki prowizji w części kategorii RTV i AGD, Dom i Ogród, Motoryzacja. Wszystkie planowane zmiany prezentujemy w pliku PDF. Fragmenty, które usuniemy oznaczyliśmy na czerwono, a te które dodamy - na zielono.
31 maja: zmiany w Regulaminie Allegro
Pierwsze urodziny dziecka to wyjątkowe wydarzenie, zwłaszcza dla rodziców i najbliższej rodziny. Ta uroczystość wiąże się również z zakupem odpowiedniego prezentu. I tutaj zaczynają się schody. Wiele osób nie ma pomysłu na upominek, dlatego wychodzimy temu naprzeciw i podpowiadamy, jakimi przedmiotami warto obdarować chłopca. Dziecko z dnia na dzień rośnie i jest coraz bogatsze w różne doświadczenia. Dlatego nic dziwnego, że producenci konkurują ze sobą i tworzą szereg oryginalnych, nietuzinkowych rozwiązań, aby sprostać oczekiwaniom rodziców najmłodszych dzieci. Poniżej kilka ciekawych propozycji prezentowych dla chłopca na jego pierwsze urodziny. Jeździk box:imagePins box:pin box:pin Sprawdzony prezent na roczek dla chłopca? Niewątpliwie będzie to cieszący się dużą popularnością jeździk. Jeśli wybierzesz wersję regulowaną, to maluch będzie mógł korzystać z niego przez długi czas, nawet jeśli nieco podrośnie. Szczególnie dobrze wpłynie na chłopca, który nie radzi sobie jeszcze z pewnym chodzeniem. Na rynku dostępnych jest wiele modeli, dlatego każdy znajdzie to, co najbardziej odpowiada jego potrzebo i oczekiwaniom. Do wyboru są stabilne jeździki z oparciami i rączkami do pchania, idealne dla maluchów, ale także modele z dodatkowymi funkcjami – melodyjką, światłami, w formie zwierzątka, czy też auta. Stolik edukacyjny Kolejna propozycja, która z pewnością przyda się rocznemu dziecku, a spodoba rodzicom to stolik edukacyjny. Można wybierać spośród modeli mających wiele ciekawych funkcji. Na rynku dostępne są zarówno stoliki świecące i grające, ale także takie, które mają pełno grzechotek i różnych innych edukacyjnych dodatków. Interaktywny stolik edukacyjny wspiera rozwój dziecka, łączy zabawę z nauką oraz kształtuje zdolności manualne. Klocki box:imagePins box:pin box:pin box:pin Prezent, który przychodzi do głowy jako jeden z pierwszych? Bez wątpienia są to klocki. Najpopularniejsze, ale i wartościowe zabawki, którymi można obdarować malucha. Drewniane, plastikowe, o różnych kształtach i kolorach. Wybór klocków dla dzieci jest naprawdę ogromny, a zabawa nimi nie tylko rozbudzi wyobraźnię i kreatywność u dziecka, ale przede wszystkim rozwinie umiejętność logicznego myślenia. W przypadku niemowlaka, warto sięgać po drewniane, bezpieczne zabawki. Książki edukacyjne Niektórzy uważają, że najlepszym prezentem na roczek będzie książka. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ taki upominek wyjątkowo wpływa na rozwój malucha. Zanim jednak obdarujemy małego jubilata konkretnymi książkami, warto dowiedzieć się od rodziców, jakie ma upodobania. W tym wieku niektóre dzieci chętnie sięgają po miękkie egzemplarze z rysunkami, a jeszcze inne po te w twardej oprawie, które są interaktywne i mogą, np. grać charakterystyczne melodie. Jedno jest pewne – książka będzie świetnym prezentem dla każdego malucha, gdyż wesprze rozwój jego umiejętności. Jeśli nadal zastanawiasz się, co kupić dziecku na jego pierwsze urodziny, skorzystaj z powyższych propozycji. Pamiętaj o tym, że prezent powinien pomóc maluchowi poszerzać jego horyzonty. Zdecyduj się na edukacyjny stolik lub książeczkę, by wesprzeć rozwój mózgu oraz wspomóc zdolności psychoruchowe. Wybierz jeździk, jeśli chcesz pomóc dziecku nauczyć się chodzić.
Pomysły na prezent na pierwsze urodzinki – dla chłopców
Fig pochłania cudze życia. Pragnie tego, czego pragną inni i zrobi wszystko, żeby to dostać. Pewnego dnia wprowadza się do domu, w sąsiedztwie którego mieszka młode małżeństwo, Jolene i Darius. Rozpoczyna się romans, który szybko przeradza się w thriller. Emocjonalny trójkąt Tarryn Fisher to autorka, która uwielbia połączenie thrillera psychologicznego i romansu. Nie inaczej jest w przypadku „Bad Mommy. Zła mama”. To opowieść o pożądaniu, zarówno tym cielesnym, jak i umysłowym. Bohaterowie pragną, kochają i nienawidzą się jednocześnie. Nie znajdziemy tu bowiem typowego trójkąta miłosnego, w którym to dwie osoby rywalizują o serce trzeciej. Owszem, ten wątek również jest obecny, ale jest jedynie punktem wyjścia dla dalszej akcji. Na czym polega więc opisywany przez autorkę trójkąt? Bohaterowie są ze sobą połączeni, ich losy są nierozerwalne, a ich pragnienia, miłość i nienawiść się wzajemnie przeplatają. Budują między sobą cienkie mosty porozumienia, plątaninę kłamstw i niedomówień, a to wszystko podsyca pożądanie. Nie potrafią wyjść z pułapki, w którą sami wpadli – a może wcale nie chcą? Gdy pojawia się ta trzecia Jolene i Darius prowadzą spokojne życie, mają piękny dom, wychowują kilkuletnią córkę. Pewnego dnia do domu obok wprowadza się młoda kobieta o imieniu Fig. Szybko zaprzyjaźnia się z Jolene, a ta odnosi wrażenie, jakby ich porozumienie było wręcz pozazmysłowe. Po pewnym czasie Jolene zaczyna dostrzegać rzeczy, które budzą jej niepokój. Dom Fig coraz bardziej przypomina jej własny. Przyjaciółka podobnie się ubiera i czesze, a na jej Instagramie pojawiają się zdjęcia Dariusa. Historia na trzy głosy „Bad Mommy. Zła mama” opowiedziana jest z perspektywy trójki bohaterów, dzięki czemu czytelnik ma możliwość poznania motywacji, chęci i emocji każdego z nich. Jednak, co ciekawe, Fig, Jolene i Darius nie dają się polubić. Wzbudzają antypatię, są zepsuci, a ich działania kłócą się z poczuciem moralności. W opowieści dominuje zwłaszcza Fig, która jako pierwsza odkrywa swoje ciemne karty i wywołuje chaos. Chaos pragnień, gdyż to pragnieniami właśnie kierują się bohaterowie, na bok spychając wszystko inne. Witajcie w świecie chaosu i wątpliwości Tarryn Fisher doskonale buduje narrację, która celowo miesza w głowie czytelnika. Chaos jest jednak kontrolowany, akcja toczy się do przodu, a czytelnik, choć zagubiony w plątaninie kłamstw i przepychanek, chce płynąć z prądem, aby zobaczyć, jak kończy się ta szalona historia. A kończy się dość niespodziewanie, wzbudzając więcej pytań niż na początku. Każdy, kto ceni thrillery psychologiczne połączone z wątkami romansowymi, nie będzie się czuł zawiedziony. Książka dostępna jest również w wersji elektronicznej za około 30 złotych. Źródło okładki: www.wsqn.pl
„Bad Mommy. Zła mama” Tarryn Fisher – recenzja
Wśród gier wideo można znaleźć dziesiątki samochodówek, ale tylko niektóre z nich można uznać za prawdziwe symulatory. Większość to arcade’owe tytuły stawiające na niezobowiązującą rozrywkę, ale wśród gier wydanych na komputery osobiste i konsole można znaleźć przynajmniej kilka, które będą dla gracza prawdziwym wyzwaniem. Wyścigi samochodowe to jeden z popularniejszych gatunków gier wideo. Nie wszyscy gracze szukają w nich jednak realizmu, a wiele z gier tego typu na komputery osobiste i konsole stawia na zapewnianie graczom wyłącznie dobrej zabawy. Osoby szukające większych wyzwań mogą znaleźć wymagające tytuły, które można bez zastanowienia nazwać rasowymi symulatorami. „Forza Motorsport 5” (Xbox One) „Forza” to seria gier wyścigowych studia Turn 10 wydawanych na konsole do gier od Microsoftu. Na konsolę obecnej generacji Xbox One wydana została odsłona o nazwie „Forza Motorsport 5”. Podobnie jak poprzednie części cyklu, także i ta gra to rasowy symulator, którego twórcy chcieli jak najwierniej odzwierciedlić model prowadzenia samochodu. W „Forza Motorsport 5” gracze mogą korzystać z aut amerykańskiej serii IndyCar oraz bolidów Formuły 1. Dużym atutem „Forzy Motorsport 5” jest współpraca deweloperów z twórcami programu „Top Gear”. Dzięki temu w grze można usłyszeć komentarze Jeremy’ego Clarksona i jest zespołu. Dostępny jest też rozbudowany tryb multiplayer. Każdy gracz może stworzyć swojego własnego Drivatara, czyli profil przechowywany online. Ta wirtualna postać, wygrywając kolejne wyścigi, zdobywa doświadczenie. „Gran Turismo 6” (PlayStation 3) Na konsolę poprzedniej generacji bardzo dobrym symulatorem samochodowym jest „Gran Turismo 6”, czyli kolejna odsłona serii przygotowanej przez japońskie studio Polyphony Digital z Kazunori Yamauchim na czele. W grze znalazło się kilka usprawnień w kwestii mechaniki prowadzenia auta, aby była jeszcze bardziej realistyczna. Pod względem oprawy graficznej nowy tytuł jest zbliżony do poprzednika, czyli „Gran Turismo 5”. Spodoba się to fanom serii. W nowej grze znalazły się trasy i auta z „Gran Turismo 5”, ale wirtualny garaż został wzbogacony o nowe modele samochodów. Gracz po uruchomieniu „Gran Turismo 6” może wybrać jeden z kilku trybów rozgrywki. Należą do nich zwykły wyścig, tryb kariery oraz oczywiście rozgrywki multiplayer. Dzięki wygrywaniu kolejnych wyścigów w trybie jednoosobowym można odblokować kolejne trasy i pojazdy. Wygrana w wyścigu daje dostęp do kolejnych ulepszeń aut. „GTR Evolution” (PC) Posiadacze komputerów szukający ciekawego symulatora jazdy powinni zainteresować się „GTR Evolution”, czyli kolejną grą od studia SimBin z uznanej serii „GTR”. To kolejny tytuł po udanych „GT Legends” i „GTR 2: FIA GT Racine Game”. Jak można wywnioskować z nazwy, gra pozwala usiąść za wirtualnym kółkiem pojazdów z kategorii GT. „GTR Evolution” to naprawdę wymagająca gra, w której gracz może ścigać się nawet na uznanym za szalenie trudny torze Nurburgring Nordschleife. Oprócz tego w grze pojawiło się 18 innych tras, a do dyspozycji gracza oddane zostały aż 22 auta z różnych klas. Oprócz kategorii GT w grze są auta z WCTT Extreme. Na komputerach osobistych i konsolach nowej oraz poprzedniej generacji można zagrać w bardzo wiele gier wyścigowych. Zaproponowane tytuły powinny przypaść do gustu wszystkim wymagającym graczom. Osoby poszukujące prawdziwego wyzwania i realistycznego odwzorowania jazdy autem naprawdę mają, z czego wybierać.
Poczuj to na swojej skórze – najlepsze symulatory samochodowe
Choć stopniowo zyskuje na popularności, skitour to wciąż mało znana dyscyplina w kraju. Na czym tak naprawdę polega i skąd się wziął? Czym jest skitour? Jeżeli nie słyszałeś wcześniej tego pojęcia, odpowiedź na tak zadanie pytanie może okazać się zaskakująco prosta. Otóż skitour to po prostu połączenie narciarstwa zjazdowego z zimową turystyką górską. Polega zatem na pokonywaniu wzniesień poprzez wchodzenie na nartach ze zjazdami, które są oczywiście znacznie prostsze, przyjemniejsze i szybkie. Z tego też powodu samo narciarstwo zjazdowe jest bardzo popularne, podczas gdy turystyka górska na nartach czy właśnie skitour już niezupełnie. Skitour – sport nie do końca nowy Mogłoby się wydawać, że to kolejna nowa dyscyplina, która wzięła się z połączenia dwóch innych, dobrze znanych i zbliżonych do siebie aktywności. Nic bardziej mylnego. Narty obecne są w życiu człowieka od wieków, choć zmieniał się nie tylko ich wygląd, ale i poniekąd zastosowanie. I tak, zjeżdżanie na nartach było bardzo proste, problem pojawiał się, kiedy należało wejść pod górę ze sprzętem na nogach. Teoretycznie lepszym rozwiązaniem byłoby zdjęcie nart i standardowe podejście, co jednak w momencie, gdy masz przed sobą kilka kilometrów takiego nierównego terenu? W tym miejscu pomogło człowiekowi niezwykłe odkrycie, które pozornie z nartami nie ma wiele wspólnego. Otóż u zwierząt sierść ułożona jest zawsze w jakimś kierunku, co ma wpływ na siły tarcia – w jedną stronę są one bardzo małe, podczas gdy w odwrotną bardzo duże. Początkowo na narty zaczęto zakładać skóry focze, które najlepiej sprawdzały się w takich sytuacjach. Oczywiście wraz z biegiem lat i rozwojem technologii materiał zaczął ulegać zmianie, jednak aż do dziś czerpie z tego nazewnictwo – element ten po polsku określa się jako „foki”. Skitour jest zatem znacznie starszy, niż można byłoby uważać. W Polsce popularny stał się dopiero w latach 90. Przyczyn tej sytuacji upatruje się przede wszystkim w dwóch aspektach. Po pierwsze w kraju funkcjonowało niewiele stoków narciarskich i z reguły dysponowały wyciągami bądź kolejkami. Dlatego też wchodzenia pod górę na nartach było niepotrzebne. Po drugie, dopiero przemiany ustrojowe sprawiły, że tego rodzaju sprzęt mógł pojawić się w Polsce. Dziś oczywiście nie ma żadnego problemu z zakupem nart skitourowych oraz innych akcesoriów przydatnych podczas uprawiania tego rodzaju aktywności. Czemu skitour jest taki fascynujący? Pytanie postawione w ten sposób nie jest przypadkowe. Przecież narciarstwo zjazdowe jest (przynajmniej w teorii) znacznie przyjemniejsze. Nie wymaga takiej kondycji fizycznej, siły i wydolności, daje ogrom przyjemności i składa się właściwie z samego relaksu – przecież pokonujesz wyłącznie drogę z góry w dół. Skitour to jednak często pokonywanie własnych barier oraz przecieranie nowych szlaków. Wystarczy przyjrzeć się bliżej, na czym polega ta dyscyplina. Najpierw należy podejść pod górę, zdobywając w ten sposób np. przełęcz, grań lub szczyt. Następnie za pomocą kilku ruchów przekształcasz narty w sprzęt przeznaczony do zjazdów i ruszasz w dół – często po szlaku nie w pełni przygotowanym, ale jednocześnie pozbawionym tłumów narciarzy i turystów. Nierzadko pozwala to na bliski kontakt z naturą oraz przeżycie cudownych doznań, praktycznie niemożliwych do doświadczenia w innych okolicznościach. I wreszcie organizowane są liczne wyprawy skitourowe. Najwięcej możliwości i najciekawsze trasy dostępne są chyba w Alpach, które szczególnie chętnie odwiedzają miłośnicy tej dyscypliny sportu. Aby skorzystać z takiej okazji, warto wybrać sprawdzonego organizatora tego typu podróży oraz zatroszczyć się o odpowiednie ubezpieczenie na wypadek nieszczęśliwego zdarzenia. Warto dodać, że sam skitour również doczekał się aktywności, które modyfikują jego założenia. Świetnym przykładem jest np. skirunning, czyli pokonywanie trasy na czas. Stosowany sprzęt jest zasadniczo podobny, choć wykonany ze znacznie bardziej wytrzymałych i lżejszych materiałów. W freeride-touringu kluczowy element to szybki zjazd dziewiczym zboczem, pokrytym głębokim śniegiem. Tu także wyposażenie cechuje się wysoką wytrzymałością. Skiaplpinizm to natomiast zdobywanie celów wyprawy przy pomocy technik i sprzętu alpinistycznego, czyli dzięki np. rakom i czekanom.
Skitour – co to takiego?
Jesień to czas porządkowania naszego otoczenia. Szczególnie dobrą porą są cieplejsze dni, kiedy słońce jeszcze przyświeca, a aura, która zmienia kolor liści na drzewach, sprzyja. Jest to także czas nowych nasadzeń, które sprawią, iż nasz ogród wiosną obudzi się jeszcze piękniejszy. Jakie prace trzeba wykonać, aby przygotować nasz ogród do zimowego snu? Jesienne porządki – zadbany trawnik Jesienią nadal kosimy trawę, lecz nie tak często jak latem. Ostatnie koszenie w zależności od pogody wykonujemy na przełomie października i listopada. Należałoby się przeprowadzić areację trawnika, aby rozluźnić murawę po długim sezonie. Pamiętajmy, aby podczas zagrabiania i porządkowania otoczenia dokładnie oczyścić trawnik z mchu, obumarłych roślin, gałęzi oraz liści. W przypadku, gdy będziemy dopiero zakładać trawnik, możemy spokojnie do połowy września wysiewać trawę, a do połowy listopada położyć trawę z rolki. Jesienne porządki – zabezpieczamy rośliny w pojemnikach Rośliny sezonowe, które już przekwitły usuwamy, a ziemię rozsypujemy na rabatę. Rośliny wieloletnie rosnące w donicach możemy zabezpieczyć w dwojaki sposób. Pierwszym jest umieszczenie ich wraz z pojemnikiem w glebie i usypanie wokół nich kopczyka. Jeśli nie mamy możliwości zadołowania roślin, to owijamy je jutą bądź agrowłókniną, po czym umieszczamy w drewnianej skrzyni bądź kartonowym pudle. Pustą przestrzeń między pojemnikami wypełniamy korą, suchymi liśćmi lub też gazetami, a całość stawiamy na korku lub desce. Jesienne porządki – cebulki kwiatowe na medal Cebulki kwiatów wiosennych (wrażliwych na mróz), które sadzone były wiosną, jak np. mieczyk czy dalia wykopujemy do końca października, oczyszczamy, suszymy i przechowujemy w ciemnym i chłodnym miejscu. Jesień to także czas nasadzeń cebulek kwiatowych jesiennych (rośliny, które potrzebują niskich temperatur do rozwoju), takich jak: tulipan, narcyz czy krokus. Zakupione cebulki wysadzamy do gruntu nawet do końca listopada, oczywiście o ile aura pozwoli. Jesienne porządki – rabaty bylinowe, trawy, pnącza Od połowy września do końca listopada (przy sprzyjających warunkach atmosferycznych) możemy sadzonki bylin przesadzać i dzielić. Byliny i pnącza zabezpieczamy przed nadejściem mrozów, tak, aby ziemia nie była jeszcze zmarznięta. Możemy zabezpieczyć je poprzez ściółkowanie, które to zapobiega wahaniom temperatury w glebie oraz sprzyja utrzymaniu jej wilgotności. Zabieg ściółkowania wykonujemy korą lub liśćmi. Po przycięciu bylin, na wysokość 15 cm możemy okryć je także stroiszem, czyli gałązkami sosnowymi bądź świerkowymi. Natomiast pędypnączy zdejmujemy i delikatnie rozpościeramy na ziemi i obsypujemy warstwą ziemi lub piasku. Jesienne porządki – czas nowych nasadzeń Jesień jest też dobrym okresem na sadzenie nowych roślin. Te, które rosną w doniczkach sadzimy bez żadnych przeszkód od wczesnej wiosny, całe lato, aż do końca jesieni – do pierwszych przymrozków. Sadzonki, kiedy skończą wegetację „nie odczuwają” negatywnie skutków przesadzania i obojętnie, czy były to sadzonki w pojemnikach, czy rośliny z gruntu kopane. Ponadto krzewy i drzewa posadzone w tych terminach zdążą zregenerować system korzeniowy, a do wiosny będą dobrze przygotowane do rozpoczęcia procesu wzrostu. Wracając do tych drugich, to okres sadzenia roślin kopanych z gruntu trwa od września/października w zależności od pogody, nawet do końca listopada. Kolejnym korzystnie wpływającym czynnikiem jest wysoka wilgotność gleby, dzięki której rośliny nie są narażone na przesuszenie zaraz po ich posadzeniu. W tych miesiącach równie ważne i korzystne dla roślin są duża wilgotność powietrza i częste mgły. Jesienne porządki – rośliny kopane z gruntu – WAŻNE Należy pamiętać, iż po posadzeniu roślin z odkrytym systemem korzeniowym, trzeba koniecznie zapewnić roślinom równowagę miedzy systemem korzeniowych, a częścią nadziemną. Czyni się to poprzez przycięcia wszystkich pędów rośliny o 1/3 ich długości. Zabieg ten wykonuje się tylko i wyłącznie WIOSNĄ. Jesienią nie przycinamy już roślin, gdyż może je to bardziej osłabić i doprowadzić do przemarznięcia! Jesienne porządki – różany ogród Róże sadzimy tak, aby miejsce okulizacji znalazło się około 5 cm poniżej ziemi. Krzewy obficie nawadniamy, a przed nastaniem mrozów obsypujemy trzydziestocentymetrowym kopczykiem ziemi. Róże sadzimy na taką głębokość, żeby miejsce okulizacji (czyli to, w którym podkładka jest zrośnięta ze szlachetną odmianą) znalazło się mniej więcej 5 cm poniżej powierzchni ziemi. Jesienne porządki – drzewa i krzewy na plus Najpopularniejszym materiałem do osłaniania roślin jest agrowłóknina i agrotkanina, lecz nade wszystko kaptury ochronne. Możemy samodzielnie uszyć bądź też zakupić gotowe. Mają one same plusy: łatwe w użyciu, chronią przed przymrozkami, zapobiegają wysuszaniu roślin przez mroźny wiatr, są lekkie i przepuszczają powietrze, praktycznie nie nagrzewają się na słońcu. Dobrze sprawdzają się tradycyjne okryciaroślin, czyli: maty słomiane, wrzosowe lub wiklinowe (polecane do osłaniania także pni drzew). Roślin nie zabezpieczamy od razu, czekamy na sygnał od synoptyków. Jak tylko usłyszymy o nadchodzących silniejszych mrozach, jeszcze tego samego dnia osłaniamy nasze rośliny. Dlaczego nie wcześniej? Ponieważ przy dodatniej temperaturze, dodatkowo pod okryciem temperatura może skoczyć zbyt wysoko, rośliny mogą ruszyć z wegetacją, a w połączeniu ze sporo niższą temperaturą mogą zmarznąć. Jesienne porządki – resumując Jesień to dość pracowity czas na ogrodników. Sprzątanie, zagrabianie, sadzenie. Dzięki dbaniu o ogród przed nastaniem zimy podnosimy przyszłe plony, realizujemy nowe projekty oraz cieszymy się babim latem, liśćmi przebarwiającymi się oraz ostatnimi, przyjemnymi chwilami w naszym ogrodzie przed późnojesienną pluchą.
Jesienne porządki – przygotuj ogród do zimowego snu
Niepożądane dźwięki wydobywające się z okolic zawieszenia to prawdziwa zmora kierowców zmuszonych do podróżowania po polskich, dziurawych drogach. Odkładanie naprawy w czasie to nie najlepszy pomysł, szczególnie że jej koszt wcale nie musi być przytłaczający. Powtarzające się awarie Niezliczone ilości dziur, nierówności, uskoki czy ubytki w jezdni powodują, że awarie zawieszenia aut stanowią jeden z najbardziej powszechnych problemów technicznych. Pierwszym symptomem pojawiających się usterek są nienaturalne dźwięki pochodzące z podwozia auta, które przypominają odgłosy stukania czy skrzypienia. Awarie dotyczą najczęściej zawieszenia przedniego, co wynika z większego nacisku na przednią oś, a także silniejszych przeciążeń, którym jest poddawane podczas jazdy. Powstające luzy w zawieszeniu wpływają negatywnie na pewność prowadzenia. Samochód może mocniej przechylać się na zakrętach lub gorzej reagować na ruchy kierownicą, co niekorzystnie wpływa na poziom bezpieczeństwa jazdy. Lekceważenie luzów w zawieszeniu przyspiesza zużycie innych elementów, gdyż słabnie zdolność do tłumienia drgań pochodzących z nawierzchni, po której porusza się pojazd. Nie tak drogo, jak mogłoby się wydawać Na szczęście konieczność wymiany całych elementów zawieszenia zdarza się stosunkowo rzadko, co sprawia, że obniżenie kosztów naprawy nie jest trudne. Jednym z przykładów może być naprawa wahaczy, w przypadku których często dochodzi do uszkodzeń sworzni czy tulei, które stanowią integralną ich część. Sworzeń łączy wahacz ze zwrotnicą, co sprawia, że podczas jazdy pracuje niemal cały czas. Pierwotnie sworznie są mocowane do konstrukcji wahacza przy pomocy śrub lub nitów. Choć w przypadku śrub wymiana okazuje się intuicyjna, to naprawa nitowanych sworzni też nie powinna sprawić kłopotów, gdyż często można zakupić zamienniki oparte o połączenia śrubowe. Naprawę śmiało można wykonać samodzielnie. Nity ścina się przy użyciu szlifierki kątowej, natomiast bardziej problematyczne może okazać się wybicie sworznia, gdzie niezbędne będzie użycie większej siły manualnej. Możliwość obniżenia kosztów naprawy występuje także w przypadku zużycia tulei wahaczy przednich (tzw. silentblocków). Choć ich rola w pojeździe ogranicza się do tłumienia drgań o najmniejszym natężeniu, to uszkodzenie objawia się drażniącym dźwiękiem przypominającym stukanie. Podczas naprawy konieczne jest odkręcenie i wyjęcie wahacza, wybicie tulei z mocowania i wciśnięcie nowej. Sporo trudności mogą przysporzyć ostatnie dwie czynności, przy których może być konieczne użycie prasy hydraulicznej. Wymiana samych tulei – pomimo dość skomplikowanego przebiegu – pozwala na zaoszczędzenie ok. kilkudziesięciu procent wysokości poniesionych kosztów w porównaniu do zakupu kompletnego wahacza. Części oryginalne czy zamienniki? Popularnym sposobem na obniżenie wydatków na naprawę zawieszenia jest zakup zamienników zamiast części oryginalnych. Pozostaje jednak kwestia jakości. Okazuje się bowiem, że kupno najtańszych części może być pozorną oszczędnością, gdyż ich mniejsza wytrzymałość spowoduje szybszy powrót problemu. W praktyce więc częściej będziemy musieli dokonywać zakupu części i opłacać robociznę mechanika. Warto zatem wybrać części zamienne renomowanych producentów, którzy w wielu przypadkach dostarczają je na pierwszy montaż do koncernów samochodowych. Różnica między oryginalną częścią a zamiennikiem może sprowadzać się jedynie do obecności wybitego znaczka koncernu w przypadku elementu oryginalnego. Wśród polecanych producentów zamienników wyróżnić można takie firmy, jak: Lemforder, TRW, Meyle, FEBI czy SACHS. Naprawa zawieszenia przy użyciu pojedynczych elementów i zamienników to skuteczny sposób na obniżenie wydatków z tym związanych. Z wymianą uszkodzonych części nie warto zwlekać, gdyż nie tylko ograniczają bezpieczeństwo jazdy, ale także przyspieszają zużycie innych elementów zawieszenia.
Naprawa zawieszenia nie musi być droga – sposoby na obniżenie kosztów naprawy
Polska jest niekwestionowanym liderem pod względem ilości aut, które są zasilane gazem LPG. Powód jest jeden – kierowcy chcą jeździć taniej. Trzeba jednak pamiętać, że instalacja gazowa LPG wymaga odpowiedniego serwisowania. Aby była sprawna, trzeba w niej terminowo wymieniać filtry. Oczywiście można się spierać, czy zasilanie silnika gazem LPG jest dobrym rozwiązaniem, czy nie. Są argumenty za i przeciw. Nie to jest jednak tematem niniejszego poradnika. Każdy kierowca, który uważa, że zasilanie gazem to rozwiązanie warte inwestycji, może zakupić w korzystnej cenie nowoczesną instalację gazową LPG, a potem zlecić jej montaż w wyspecjalizowanym warsztacie samochodowym. Obecnie stosuje się instalacje gazowe IV generacji. W 2016 roku po polskich drogach jeździły prawie trzy miliony aut zasilanych gazem. Obecnie jest ich co najmniej o kilkadziesiąt tysięcy więcej. Tankować można na ponad pięciu tysiącach stacji. Co zatem pozostaje? Dbać o instalację, aby służyła jak najdłużej. Filtry w instalacji LPG W najnowszych i uznawanych dziś za najlepsze na rynku instalacjach gazowych IV generacji stosuje się dwa filtry LPG – filtr fazy lotnej i filtr fazy ciekłej. Dlaczego się je stosuje? Przecież gaz wydaje się paliwem bardzo czystym? Nie do końca. Może on zostać zanieczyszczony w czasie transportu. Źródłem zanieczyszczeń mogą być zbiorniki z gazem, cysterny, zbiorniki na stacjach, pompy wszelkiego typu, które z racji wyeksploatowania bywają źródłem różnego rodzaju opiłków metalowych. Instalacja gazowa IV generacji składa się z zaworu tankowania, zbiornika gazu umieszczonego w miejscu koła zapasowego, pierwszego elektrozaworu na zbiorniku, przewodów, drugiego elektrozaworu, reduktora, sterownika elektronicznego, listwy wtryskiwaczy, przełącznika w kabinie kierowcy (którym uruchamia on zasilanie gazowe), a także filtrów: fazy ciekłej i fazy lotnej. Filtr fazy ciekłej ma za zadanie filtrowanie gazu, gdy jeszcze w postaci ciekłej przepływa ze zbiornika z gazem do elektrozaworu. Filtr wygląda jak walec (z tworzywa albo metalu) z otworem wewnątrz. Wewnątrz filtra najczęściej znajduje się celuloza nasączona żywicą. Konieczne jest stosowanie gumowych uszczelek (tzw. oringów), ponieważ cała instalacja musi być szczelna. Filtr fazy lotnej filtruje gaz, gdy ten opuszcza reduktor. Podzespół ten ogrzewany jest przewodami układu chłodniczego samochodu. Po rozgrzaniu reduktora przepływający przez niego gaz zmienia postać z ciekłej w lotną i w takiej trafia do filtra fazy lotnej. Filtr fazy lotnej może mieć różną postać. Może to być aluminiowa puszka, którą wymienia się jako całość, albo też obudowa z tworzywa sztucznego, którą trzeba rozkręcić i wymienić znajdujący się w jej środku wkład. W przypadku filtra fazy lotnej stosuje się elementy filtrujące z celulozy nasączonej żywicą, a w droższych i lepszych jakościowo filtrach – włókniny poliestrowe, włókna szklane i najskuteczniejsze pianki bulprenowe. Co jaki czas należy wymieniać obydwa filtry? Najlepiej obydwa filtry wymieniać co 10-15 tysięcy km przebiegu, minimum raz na rok. Zdarza się, że producent instalacji gazowej zaleca inaczej. Według jego instrukcji wymiana może odbywać się nawet co kilkadziesiąt tysięcy km przebiegu. Jednakże lepiej nie ryzykować. Tym bardziej że filtry są naprawdę tanie – ich ceny zaczynają się od kilku złotych za sztukę. Gdzie kupić filtry i jak je dobrać? Filtry gazu LPG najlepiej kupić samodzielnie na aukcjach internetowych, gdyż tutaj mają one najniższą cenę. Wielu sprzedawców ma w swojej ofercie i jeden, i drugi filtr, zatem koszty przesyłki ponosi się tylko raz. Wiele filtrów sprzedawanych jest też razem – w zestawach. Jak dobrać filtry? Są one produkowane z uwzględnieniem określonych instalacji gazowych, wytwarzanych przez określonych producentów. Warto skontrolować takie parametry, jak wysokość, średnica otworów, a także średnica wewnętrzna i zewnętrzna filtra. Dlaczego filtry fazy ciekłej i filtry fazy lotnej trzeba wymieniać w warsztacie? Instalacja gazowa musi zachować szczelność, w przeciwnym razie może dojść do wybuchu gazu. Może to skutkować ciężkimi obrażeniami, a nawet śmiercią. Dlatego najlepiej wymianę filtrów powierzyć specjalistom. Instalacja gazowa IV generacji powinna być serwisowana raz do roku (zazwyczaj co 15 tys. km przebiegu) i właśnie w czasie takiego serwisu należy zlecić wymianę filtrów. Po wymianie filtrów mechanik sprawdzi szczelność układu. Całość powinna zamknąć się kwotą kilkudziesięciu złotych. Typowa wymiana filtrów polega na zakręceniu dopływu gazu z butli, usunięciu z niej gazu, odłączeniu przewodów doprowadzonych do filtra i jego demontażu. Montaż filtrów wiąże się z koniecznością montażu nowych uszczelnień. Po zakończeniu wymiany mechanik sprawdza szczelność całej instalacji. Zaniechanie terminowej wymiany filtrów zemści się bardzo szybko i doprowadzi do uszkodzenia najdroższych elementów instalacji LPG, czyli wtryskiwaczy. Dlatego warto pamiętać o filtrach, tym bardziej że ich wymiana jest naprawdę niedroga.
Wymiana filtrów LPG – dlaczego trzeba to robić w warsztacie? Ile to kosztuje?
Falbany to jeden z podstawowych modowych trendów w tym sezonie. Występują w bardzo różnych wersjach. Lansowane są przez wielu światowej sławy projektantów, ale w unowocześnionej wersji. Spotykamy je wszędzie: przy sukienkach i spódnicach, ale także przy spodniach, swetrach, skórzanych kurtkach, wełnianych płaszczach. Zdarza się, że i w rockowo-punkowych stylizacjach wyglądają świetnie. Nic dziwnego, że kreatorzy mody znowu pokochali falbany, bo to niezwykle kobiecy element w modzie. W klasycznej wersji występowały jako urocza, dziewczęca ozdoba letnich sukienek – zwiewnych i romantycznych. Teraz obowiązują o każdej porze roku. Dla kogo falbany? Falbany nie zawsze i nie wszędzie będą dobrze wyglądały. A przede wszystkim – falbany nie są dla każdego. Świetnie w falbankach będzie wyglądała młoda szczupła dziewczyna z niewielkim biustem i długą szyją. Ten typ wykończenia kreacji w górnej części garderoby zupełnie nie nadaje się dla puszystych pań o niskim wzroście i z dużym biustem. A niestety, jest to bardzo częsty błąd popełniany prze kobiety. Jeżeli przesadzimy z ilością i wielkością falban, będziemy wyglądać karykaturalnie. Jednak umiejętnie dobrane potrafią zatuszować mankamenty sylwetki, np. zbyt mały biust czy zbyt wąskie biodra. Falbany w każdej postaci przyciągają wzrok. Warto więc je zastosować w tym miejscu, na które szczególnie chcemy zwrócić uwagę. Spódnica z falbankami wyeksponuje zgrabne, szczupłe nogi, żabot czy falbaniasty kołnierz podkreśli smukłą szyję. Falbany przy bluzce najlepiej będą wyglądały w zestawieniu z klasyczną fryzurą, wąską spódnicą i wyrazistym makijażem. Nie możemy zginąć w falbanach czy żabotach, bo to nie one, ale nasza twarz i figura są najważniejsze w modnej stylizacji. Kolory i wzory falban Falbany zobowiązują i zwracają uwagę. Warto więc wiedzieć, jaki materiał może dobrze wyglądać w zestawieniu z nimi. Klasyczna wersja to letnia, zwiewna sukienka w kwiatki z falbankami. Natomiast falbany A.D. 2015 to zupełnie inny styl. Na wieczór do falbaniastej kreacji nadaje się gładki, doskonale układający się materiał, np. dobrej jakości jedwab, delikatna żorżeta, przezroczystości. Falbana może ozdabiać suknię długą lub mini, a taka w wersji od stóp do głowy doskonale wymodeluje sylwetkę. Może być asymetryczna, pionowa lub pozioma – w zależności od efektu, jaki chcemy osiągnąć. Falbany mogą ozdabiać również spódnice różnej długości, a nawet spodnie. Najbardziej efektowna i modna jest falbana ozdabiająca suknię na jedno ramię, z góry do dołu. Falbany i marszczenia występują w mniej klasycznej postaci w formie baskinek do bluzek czy żakietów i jako lekkie poszerzenie dołu spódnicy. Najlepiej wyglądają na jasnych, pastelowych kolorach. Nie powinno się ich łączyć z ostrymi, agresywnymi geometrycznymi wzorami. Formy sukienek, bluzek, spódnic z falbanami powinny być proste, minimalistyczne, bez dodatkowych ozdób, typu: klamerki, zamki błyskawiczne i dodatkowe marszczenia. Falbaniaste dodatki Jeżeli niezbyt dobrze czujemy się w falbanach, a chcemy jednak zaakcentować swój pozytywny stosunek do tego rodzaju stylizacji, wystarczą falbaniaste dodatki. Na modowych wybiegach w tym sezonie były bardzo widoczne. Pewnie niebawem i u nas staną się powszechne. Drapowana torebka i buty z falbanką to bardzo pożądane ekstrawaganckie dodatki, choć na razie jeszcze rzadko stosowane i oglądane. Jeżeli nie falbany zawsze i wszędzie, to może tylko falbaniaste mankiety wystające spod rękawów marynarki lub kołnierzyk do klasycznej bluzki. Takie elementy ożywią klasyczny look i będą interesującym dodatkiem. Zwykły podkoszulek z falbankami z przodu wygląda oryginalnie i interesująco, podobnie jak skórzana kurtka w rockowym stylu z falbaniastym, skórzanym elementem. Można już kupować kołnierzyki-naszyjniki z udrapowanego materiału. Są dostępne w różnych kolorach. Falbany są niezwykle kobiece, dodają stylizacji zwiewności i delikatności, dlatego warto je polubić.
Romantyczne falbany – dla kogo?
Vectra w trzeciej edycji ma tyle wersji i silników, że każdy znajdzie coś dla siebie. Samochód przekonuje też przestronnością i komfortem, ale czy jest niezawodny? Co się w nim psuje? Opel klasy średniej to częsty widok na polskich drogach. Może nie chwyta za serce stylistyką, ale zachęca przestronnym nadwoziem i komfortem jazdy. W dodatku był oferowany w wielu wersjach nadwozia, wyposażenia i z wieloma różnymi silnikami pod maską, od oszczędnych diesli aż po mocne, benzynowe V6, zapewniające iście sportowe osiągi. Dlatego praktycznie każdy kierowca, niezależnie od potrzeb i charakteru, może dobrać dla siebie wersję Vectry C, która mu odpowiada. Ople przekonują do siebie również dość rozsądnymi cenami części, Vectra C zaś w większości wersji nieczęsto gości u mechanika. Postaram się jednak opisać, co psuje się w tych oplach, na co należy zwrócić uwagę i czy są wersje, których lepiej unikać. Historia modelu Vectra trzeciej generacji zadebiutowała w 2002 roku. Była oferowana z nadwoziami sedan, liftback i kombi (z bardzo dużym bagażnikiem!). Oprócz tego pojawił się na rynku oparty na wydłużonej płycie podłogowej z kombi model Signum, który tak naprawdę był Vectrą z nadwoziem pięciodrzwiowym typu hatchback. W 2005 roku samochód przeszedł face lifting. Największą zmianą zewnętrzną był wówczas gruntownie przeprojektowany przód nadwozia. W 2008 roku zastąpił go Opel Insignia. Silniki benzynowe – co się w nich psuje? Jak wspominałem, pod maską Vectry każdy znajdzie coś dla siebie. Szeroki wybór silników otwiera benzynowy 1.6 o mocy 100 KM. Ten silnik był zestawiany tylko z nadwoziem typu sedan. Nie sprawia szczególnych problemów, ale uważa się, że jest za słaby do tego dużego auta. Kolejny z „benzynowców” to 1.8. Przed liftingiem miał 125 KM, po liftingu – 140 KM, jednostka 2.2 zaś 147–155 KM, 2.0 turbo – 175 KM, a przed liftingiem szczególnym uznaniem cieszył się 3.2 V6 o mocy 211 KM. Po liftingu ten silnik wycofano, a na jego miejsce wprowadzono wersję 2.8 V6 o mocy od 230 KM aż do 280 KM w najmocniejszej odmianie OPC. Te silniki szczególnie lubiła policja w nieoznakowanych radiowozach. Są niezłe, ale paliwożerne. Jednostki benzynowe cieszą się dobrą opinią, choć wersja o pojemności 2.2 cierpi na problemy z nietrwałym łańcuchowym układem rozrządu. Kompromisem między trwałością, spalaniem a osiągami jest motor 1.8, natomiast jeżeli ktoś lubi jeździć szybciej, powinien się zainteresować 3.2 V6 lub 2.0 turbo. W wypadku każdego silnika należy pamiętać o regularnym kontrolowaniu poziomu oleju i terminowej wymianie rozrządu. Co dolega dieslom Jeżeli chodzi o diesle, w zestawie przed liftingiem były silniki 2.0 DTI oraz 2.2 DTI. Ten pierwszy ma 100 KM, a drugi – o 25 KM więcej. W obydwu problemem jest nietrwała pompa wtryskowa. Po liftingu miłośnicy diesli zyskali bardzo cenione jednostki 1.9 CDTI konstrukcji Fiata. Ich typowe problemy są podobne jak większości nowoczesnych diesli – mowa o zużywającym się dwumasowym kole zamachowym. Ewentualnie należy zwrócić uwagę na zacinające się klapy w układzie dolotowym. Ten silnik był dostępny w wariantach 100, 120 i 150 KM. Wersja 100 KM jest nieco słabsza i bardzo rzadko spotykana, odmiana 120 KM zaś uchodzi za najtrwalszą. Nie polecam diesla 3.0 CDTI konstrukcji Isuzu. Mimo zadowalającej mocy (177 KM) jest awaryjny i drogi w naprawie. Najczęściej psuje się pompa wody, co może prowadzić do zatarcia się całego silnika. Inne usterki Użytkownicy Opla Vectra C dość często narzekają na szybko zużywające się zawieszenie. Prędko wybijają się łączniki metalowo-gumowe czy tuleje wahacza (producenci: m.in. Lemforder, Delphi, Febi Bilstein), ewentualnie sworznie wahacza. W układzie elektrycznym zawodzi sterowanie centralnym zamkiem. Jeżeli zdecydujemy się na wersję kombi, lepiej, by nie miała elektrycznego podnoszenia tylnej klapy. Ten element często odmawia posłuszeństwa, a jego naprawa może kosztować nawet kilka tysięcy złotych. Jeżeli chodzi o karoserię, jest dobrze zabezpieczona przed korozją. Jeżeli Vectra C jest zardzewiała, zazwyczaj świadczy to o słabo przeprowadzonej naprawie blacharskiej. Oprócz wspomnianych usterek to solidny i trwały samochód. Jeśli dobrze wybierzemy egzemplarz i będziemy o niego dbać, odwdzięczy się bezproblemową, spokojną eksploatacją. Dlatego trudno się dziwić, że polscy kierowcy lubią Vectrę.
Najczęstsze usterki – Opel Vectra C
Każda kobieta bez wyjątku chce czuć się swobodnie, modnie i pięknie. Szczególną okazją są święta. To magiczny okres, a modowe stylizacje mają podkreślić jego wyjątkowość. Już dawno minęły czasy, kiedy kobiety o okrągłych kształtach musiały martwić się o dobór odpowiednich ubrań. Nie musisz więc kombinować, by dobrze wyglądać. Moda XXL wykorzystuje wszystkie topowe trendy, dostosowane specjalnie do ciebie. Moda XXL? Moda pełna pomysłów! Modelki w rozmiarach XXL święcą triumfy i udowadniają, że bycie piękną wykracza poza obowiązujące i promowane kanony, uroda związana jest z naturalnością, osobowością, wynika z poczucia własnej wartości i akceptacji siebie. Ubrania i odpowiednie stylizacje podkreślają naturalny wdzięk i wydobywają to, co każda z was ma najcenniejszego. By tak się stało, musisz jednak wiedzieć, co ukryć, a co zaakcentować. Staraj się wybierać i zestawiać ze sobą elementy, które do ciebie pasują, są zgodne z twoim typem urody i figury. Zasady mody XXL To zasady, które obowiązują przy każdej sylwetce. Panie o obfitych kształtach powinny trzymać się kilku uniwersalnych reguł. Po pierwsze, nie możesz się szczelnie opakować, tzn. wszystkiego przykryć, niczego nie odsłaniając. Po drugie, zrezygnuj z ubrań-worków, co nie oznacza, że nie możesz korzystać z bardzo modnego trendu oversize. Wystarczy, że do luźnej góry dopasujesz dopasowany dół lub odwrotnie. Usunięcie za dużych, luźnych i rozciągniętych ubrań nie może skutkować inną skrajnością. Nie powinnaś zamieniać tendencji do ukrywania nadmiernym odkrywaniem, epatowaniem nagością, zakładaniem przesadnie obcisłych ubrań lub wyłącznie rzeczy przy ciele. Kolejną zasadą jest rezygnacja z wielowarstwowych stylizacji. Maksymalnie trzy (przykładowo: T-shirt, kardigan, płaszcz) wystarczą. Skłaniaj się więc w kierunku tzw. warstwowości typowej. Nie powinnaś też nosić wszystkich ubrań jasnych i jaskrawych – żółtych, różowych, białych, pomarańczowych. Poza tym jak najbardziej eksperymentuj z kolorami, bądź wielobarwnym ptakiem lub słodkim motylem, wybieraj różne faktury, korzystaj z seksownych trendów. Jak widzisz, możesz tak naprawdę wszystko, ale korzystaj z trendów z umiarem. Nadrzędną zasadą jest niepopadanie ze skrajności w skrajność. Świąteczne stylizacje XXL Jakie stylizacje wybrać na świąteczno-noworoczne uroczystości mniej lub bardziej formalne? Masz ochotę na sukienkę przy ciele? Do tego z podkreśloną (np. paskiem) talią? Nie rezygnuj z niej. Pamiętaj tylko o dopasowaniu odpowiedniej bielizny. Figi i stanik nie mogą odznaczać się pod ubraniem. Masz obfity biust – uczyń z tego atut, podnieś i podtrzymaj dobrym biustonoszem. Właściwa bielizna to sukces noszenia obcisłych i taliowanych sukienek, nawet tych we wzory, które z definicji mają pogrubiać. Świątecznego charakteru nadadzą klasyczne szpilki i zmysłowa biżuteria z dużymi kamieniami. Uroczyste i podniosłe spotkania bożonarodzeniowe nie mogą się obejść bez eleganckich stylizacji. Śmiało sięgaj po ozdobne sukienki – złote lub srebrne, z elementami prześwitującymi i koronkowymi, wzbogacone o cekiny lub kamienie. W tym przypadku sukcesem okażą się czarne dodatki – mała torebka (pudełkowa lub kopertowa), czarne buty, ale raczej nie kozaki czy długie botki, które tylko skrócą twoją sylwetkę, zarówno przy sukience krótkiej, jak i dłuższej. Warto pamiętać, aby sukienka była lekko taliowana lub prosta. Trzecią propozycją są tradycyjne już i bardzo eleganckie stroje typu black&white. Włóż białą koszulę o asymetrycznym cięciu lub wiązaniu i czarne, proste lub wąskie spodnie. Całość przykryj długim żakietem, np. o nieregularnym wykończeniu. Asymetryczne cięcia sprawdzą się świetnie przy twojej sylwetce. Stylizacyjny sukces osiągniesz, wybierając asymetryczną górę – sweter, marynarkę lub koszulę. Naszą ostatnią świąteczną modową propozycją dla ciebie jest mała czarna. Gwarantujemy, że będziesz wyglądała rewelacyjnie zarówno w prostej, klasycznej sukience, jak i w modelach wykorzystujących najnowsze trendy. Zdecyduj się na krótką, czarną, lekko taliowaną sukienkę z prześwitującymi, koronkowymi, ale długimi rękawami i wyciętą łezką nad dekoltem. Możesz też sięgnąć po małą czarną z baskinką, która paradoksalnie także dobrze współgra z figurami XXL.
Modne stylizacje na święta dla kobiet o pełniejszych kształtach
Upatrzony przez złodzieja rower z dużą dozą prawdopodobieństwa wpadnie w niepowołane ręce. Na piły mechaniczne i nożyce do cięcia metali nie pomogą dostępne w sklepach zabezpieczenia. Istnieje jednak sposób, by ryzyko kradzieży ograniczyć do minimum. Jednym z takich środków jest zapięcie wyposażone w dodatkowy alarm. Zanim przejdę do waloru dźwiękowego odstraszacza, warto wspomnieć o wręcz rutynowych procedurach, które zmniejszają ryzyko kradzieży naszego dwukołowca. Przede wszystkim chodzi o mocowanie roweru do stojaków i podpinanie zapięć przez ramę, stawianie w obecności kilku innych pojazdów, a także – jeśli jest taka możliwość – pozostawianie go pod kontrolą towarzyszy wyprawy, kiedy np. musimy wejść na chwilę do sklepu. Absolutnie nie należy zostawiać roweru, nawet z mocnym zapięciem łańcuchowym, w miejscu odludnym. Zwłaszcza na dłużej niż dzień. Złodziej będzie mógł przystąpić do rozbierania blokady w nocy, zaopatrując się wcześniej w profesjonalny sprzęt. Szekle vs linki Większość dyskusji i wymiany doświadczeń dotyczy parametrów wytrzymałości blokady. Klasyczne u-locki mają tę przewagę nad linkami, że są to trudniejsze do przecięcia pręty, przeważnie o grubości 10–15 mm. W linkach, otoczonych gumą lub materiałem PVC, są to plecione linki stalowe. Najcieńsze z nich, o średnicy 5–8 mm, kupimy za kilka złotych, lecz – nie przesadzając z opinią – można je sforsować zwykłymi nożyczkami… Z kolei przewagą grubszych, lepszych jakościowo linek jest ich długość. Przypniemy nimi dwa rowery, ale też skorzystamy przy mocowaniu do drzewa, lampy, balustrady. Jak zadziała alarm? Wyposażenie alarmowe znajdziemy wyłącznie w zapięciach typu linkowego. Jak przetestować to akcesorium? Producenci informują, że głośny dźwięk, sięgający 105–120 decybeli, uruchamia się przy próbie przecinania blokady, energicznym jej szarpnięciu i zepsuciu zamka. W niektórych blokadach zdarzają się jeszcze trzy sygnały ostrzegawcze, ale tylko przy lekkim poruszeniu sensora. Alarm nie uzbroi się natomiast po zatrzaśnięciu blokady. Niemniej przy tego rodzaju zabezpieczeniu warto ostrożniej przypinać i odpinać rower. Ryzyko narażenia słuchu jest za wysokie. Zapięcia z alarmem kupimy już od 70–100 zł. Do przypięcia na chwilę Propozycja zapięcia z alarmem wydaje się znakomitą alternatywą dla rowerzystów, którzy zostawiają swoje dwukołowce na przysłowiowe „pięć minut” np. pod sklepem, niedaleko domu znajomego. W każdych warunkach pamiętajmy, że reputacja okolicy i jej mieszkańców nie może umknąć naszej uwadze, choćbyśmy dysponowali najlepszym łańcuchem lub alarmem pod siodełkiem. Kiedy zatem warto zainwestować w linki z alarmami? Przede wszystkim wtedy, kiedy zatrzymujemy rower na chwilę, by wyskoczyć w jedno z pobliskich miejsc. Zobacz również - Zabezpieczenia roweru na sezon 2017 – selekcja modeli
Zapięcia do roweru z alarmem – czy warto kupić?
Gładkie, malowane, tapetowane lub nawet pokryte tynkiem strukturalnym ściany są dosyć powszednie. Dzięki wprowadzeniu do salonu kamienia dekoracyjnego wystrój zyskuje niebanalnego charakteru oraz wrażenia kunsztu. Jak osiągnąć taki efekt i na co zwrócić uwagę przy wyborze opcji do własnego mieszkania lub domu? W ofertach firm budowlanych znajdziemy wiele gatunków kamienia naturalnego. Różnią się one parametrami, które zaważą na ich trwałości, odporności na ścieranie czy zabrudzenia. Warto zgłębić się w temacie przed podjęciem decyzji oraz nie sugerować się wyłącznie ich wyglądem. Trzeba zauważyć, że istnieją również tańsze rozwiązania, które na pewno przypadną do gustu osobom o mniej zasobnych portfelach. Kamień – efekt w wystroju wnętrza Zależnie od gatunku i formy, w jakiej wprowadzimy kamień dekoracyjny do wystroju, będzie on definiował rożny efekt końcowy. Kamień w pierwszej chwili może kojarzyć się z wnętrzami rustykalnymi lub gotyckimi, zaakcentowanymi wapieniami, ale zaraz potem rozwija się wachlarz wielu gatunków, które dopełnią też inne style. Wrażenie luksusu daje z pewnością marmur. Granit z kolei sprawi, że pokryte nim powierzchnie wysuną się na pierwszy plan. To rozwiązania nie tylko do klasycznych aranżacji. Świetnie sprawdzą się w nowoczesnych czy minimalistycznych. Ciekawym kamieniem jest także onyks, który ma bardzo malowniczy wzór. Kamień w salonie – gdzie go umieścić? Kamień dekoracyjny jest zdecydowanym i mocnym w wyrazie sposobem wykańczania wnętrz. Do tej pory widywany przede wszystkim na posadzkach, idealnie sprawdzi się także na ścianach. Jeżeli decydujemy się na taki krok, wybierzmy tylko jedną płaszczyznę albo wnękę, aby uniknąć przeładowania i przeciążenia aranżacji. Świetnym miejscem jest również obudowa kominka lub przestrzeń nad nim. Niektóre kamienie charakteryzują się przepuszczalnością i rozszczepieniem światła, które przez nie przechodzi. Można je więc wykorzystać jako element dekoracyjny podświetlany od spodu. To pomysł warty uwagi, dotąd jeszcze niezbyt rozpowszechniony. Rodzaje kamieni dekoracyjnych i ich właściwości Aby wybrać kamień idealny do własnego mieszkania lub domu, warto pamiętać, że ich poszczególne gatunki mają rożne właściwości i parametry. Przykładowo: polerowany granit jest odporny na zabrudzenia, a w razie potrzeby łatwo się czyści. Marmur i trawertyn brudzą się szybciej ze względu na stosunkowo większą porowatość. Na piaskowcu zaś powstałe plamy są niemal nie do usunięcia. Pamiętajmy o tych aspektach, szczególnie jeśli w naszym domu są dzieci lub zwierzęta. Kamień będzie łatwiejszy w utrzymaniu czystości i odporny na zaleganie kurzu, jeśli pokryjemy go impregnatem. Taki zabieg warto zastosować tuż po instalacji okładzin dla przedłużenia ich trwałości. Okładziny gipsowe imitujące kamień – tańsze rozwiązanie Rozwiązaniem mniej obciążającym domowy budżet są okładziny gipsowe. Ich wzór oraz faktura zaprojektowane są tak, aby do złudzenia przypominały kamień naturalny. Czasem dopiero przy spojrzeniu z bardzo bliska widać różnicę. Wybór ten jest warty zastanowienia ze względu na niską cenę oraz mniejszą wagę, która może być istotna w przypadku niezbyt nośnych ścian. Sposób wykończenia ścian w salonie wcale nie musi być banalny i monotonny. Dzięki wykorzystaniu kamienia dekoracyjnego można uzyskać bardzo efektowny rezultat, który od razu zostanie zauważony. Taka aranżacja przetrwa lata, zachwycając ponadczasowym pięknem.
Jak zaaranżować salon z wykorzystaniem kamienia dekoracyjnego?
Głośniki w systemie 2.1 (dwie kolumny i subwoofer) to chyba najpopularniejsze rozwiązanie do komputerów stacjonarnych. Zapewniają odpowiednią jakość dźwięku, a jednocześnie nie zajmują zbyt wiele miejsca na biurku. Poza tym ich ustawienie jest niezwykle proste. Jednym z takich zestawów jest Media-Tech Corridos MT3328, który mieliśmy okazję przetestować. Głośniki w systemie 2.1 (trójkanałowe) to najpopularniejsze, bo też chyba najwygodniejsze rozwiązanie w przypadku komputerów stacjonarnych. Standardowe głośniki stereo zazwyczaj nie zapewniają odpowiedniego poziomu basów, który tutaj oferowany jest przez dodatkowy subwoofer. Z kolei zestawy typu 5.1 lub 7.1 zaczynają już zajmować za dużo miejsca na biurku, a najlepiej byłoby rozstawić wszystkie kolumny po pokoju. To spory problem, który nie występuje w przypadku głośników 2.1. Właśnie dlatego jest to najpopularniejsza konfiguracja – złoty środek. box:imageShowcase box:imageShowcase Specyfikacja Głośniki Media-Tech Corridos MT3328 składają się z dwóch kolumn satelitarnych oraz jednego subwoofera. Mają ekranowanie magnetyczne, a ich pasmo przenoszenia mieści się w zakresie od 80 Hz do 20 kHz. Całkowita moc wyjściowa RMS zestawu to 15 W. Głośniki są podłączane do komputera przy pomocy tradycyjnego złącza mini-jack 3,5 mm. Z kolei prąd pobierany jest z gniazdka sieciowego 230 V.Pod względem specyfikacji głośniki Media-Tech Corridos MT3328 nie wyróżniają się na tle konkurencji. Nieco rozczarowuje pasmo przenoszenia, gdyż standardem jest dzisiaj od 20 Hz do 20 kHz. Co prawda taki przedział słyszalności jest zarezerwowany dla osób bardzo młodych, które nie mają jeszcze stępionego słuchu lub dla osób obdarzonych bardzo dobrym słuchem, ale nawet osoby w kwiecie wieku słyszą dźwięki już od 40 Hz. Tym samym głośniki marki Media-Tech mogą nas pozbawiać niektórych dźwięków. Wymiary każdej z kolumn satelitarnych to 95 mm x 107 mm x 86 mm, a subwoofera to z kolei 147 mm x 165 mm x 160 mm. Jakość wykonania i wygląd Testowany zestaw głośników prezentuje się naprawdę dobrze. Kolumny są opisywane jako drewniane, ale bardziej sprawiają wrażenie plastikowych ze specjalną okładziną, która ma imitować drewno. Jednak w żaden sposób to nie przeszkadza, poza tym trudno jednoznacznie określić czy to rzeczywiście plastik pokryty materiałem imitującym drewno, czy jednak drewno. Nie zmienia to faktu, że zestaw prezentuje się całkiem przyzwoicie. Do tego, na przodzie każdej z kolumn, mamy głośniki z żółtymi membranami oraz plastikową obudowę. To kwestia gustu, ale z pewnością taki wygląd ma prawo się podobać. Niestety jest nieco gorzej, gdy głośnikom przyjrzymy się z bliska. Tworzywo sztuczne, które ma ochraniać membrany, jest nieco zbyt giętkie. Jego jakość nie jest zła, ale mogłoby być twardsze. Poza tym zostają na nich ślady po palcach. Pocieszeniem może być to, że nie jest to element, który często dotykamy. Przecież głośniki stawiamy na swoim miejscu i jedynie włączamy i wyłączamy bądź regulujemy głośność i natężenie tonów niskich. Po dokładniejszych oględzinach w oczy rzucają się także niewielkie niedoróbki, np. w kilku miejscach pozostał ślad kleju, a jedna ze śrubek nie była do końca dokręcona (odstawała od obudowy). W codziennym użytkowaniu to nie przeszkadza, ale rzutuje na pierwsze wrażenia, a te są przecież niezwykle ważne. Najważniejsze jest jednak to, że głośniki sprawiają wrażenie solidnych i trwałych.Na minus zasługują także pokrętła, które zostały umieszczone na prawym boku subwoofera. Co prawda są one solidne i dobrze wykonane, ale w żaden sposób nie zostały opisane lub oznaczone. Jakość dźwięku Jakość dźwięku w głośnikach Media-Tech Corridos MT3328 stoi na przyzwoitym poziomie. Co prawda możemy zapomnieć o słuchaniu muzyki z maksymalną głośnością, ale to wada akurat większości tego typu urządzeń. W takiej sytuacji często pojawiają się trzaski i wszelkiej maści zakłócenia, które skuteczne zagłuszają muzykę. Przeszkadzać może także nieco słaby poziom basu i to pomimo dedykowanego do tego subwoofera. Nawet przy maksymalnym przekręceniu pokrętła od tonów niskich te nie są zbyt okazałe i głębokie. Słychać basy, ale z pewnością mogłyby być nieco mocniejsze i wyszłoby to głośnikom na dobre.Jednak w ogólnej ocenie dźwięk wydobywający się z kolumn jest przyzwoity, jak na zestaw, który kosztuje nieco ponad 100 zł. Trudno przyczepić się do czegoś szczególnego i trudno oczekiwać więcej. W końcu 100 zł to nie jest dużo za zestaw głośników 2.1 i trzeba o tym pamiętać. Większość osób powinna być zadowolona po zakupie modelu Media-Tech Corridos MT3328. Testowane przez nas głośniki na pewno nie są idealne. W oczy rzucają się przede wszystkim niewielkie niedoróbki – odstające śrubki lub pozostałości po kleju. Niskie tony, czyli tzw. basy, również mogłyby być nieco mocniejsze, ponieważ czasami ich brakuje, np. w piosenkach z gatunku elektro/techno. Przeszkadzać mogą także nieopisane pokrętła i duże zakłócenia przy maksymalnej głośności. Jednak w ogólnym rozrachunku zestaw można polecić osobom, które nie chcą wydawać zbyt wiele pieniędzy na głośniki do komputera. Cena nie jest wygórowana – wynosi nieco ponad 100 zł, a jakość jest zadowalająca.
Media-Tech Corridos MT3328 – test niedrogich głośników do domowego użytku
Słuchawki można wykorzystać na różne sposoby. Zazwyczaj wykorzystujemy je do tego, aby posłuchać muzyki, a także do gier. Poszukujemy niezawodnego sprzętu, dzięki któremu nie tylko możemy komunikować się z bliskimi, ale też prowadzić rozmowy biznesowe oraz wideokonferencje. Jednym z najpopularniejszych komunikatorów internetowych jest Skype, z którego korzystają miliony użytkowników. Jeśli często korzystamy z tej aplikacji, chociażby kontaktując się ze znajomymi, najlepszym rozwiązaniem będą słuchawki z wbudowanym mikrofonem. Podam kilka propozycji i mam nadzieję, że zakup odpowiedniego urządzenia sprawi, że nie trzeba się będzie martwić o to, czy dobrze nas słychać. Creative Sound Blaster Blaze (ok. 100 zł) box:offerCarousel Dzięki nausznikom firmy Creative poznasz jakość dźwięku najwyższej jakości. Produkty firmy są skierowane zarówno do maniaków gier komputerowych, jak i osób, które lubią godzinami rozmawiać przez komunikatory internetowe. Producent nie zapomniał o tego typu użytkownikach, tworząc słuchawki z mikrofonem Sound Blaster Blaze. Do dyspozycji mamy tu spore 40 mm przetworniki neodymowe, a dla wygody użytkowania zastosowano wytrzymały, odłączany mikrofon, który w dodatku potrafi niwelować zakłócenia i odseparowywać nasz głos od hałasów w tle. Na kablu zamontowano też specjalny pilot, którym możemy regulować głośność, a także wyciszać mikrofon. Pasmo przenoszenia to w tym przypadku 20–20000 Hz. Genesis HX60 (ok. 70 zł) box:offerCarousel Jako słuchawki z przeznaczeniem do skype'owych rozmów można też bez problemu wykorzystać słuchawki przeznaczone dla graczy. Ciekawym modelem jest tutaj Genesis HX60, którego cena lokuje się na dość przyzwoitym poziomie. Producent słuchawek Genesis HX60 chwali się przede wszystkim doskonałą jakością dźwięku i mikrofonu, który został zamocowany na specjalnym wysięgniku. Co ważne, zestaw HX60 posiada wbudowaną kartę dźwiękową, pozwalającą na jeszcze doskonalsze dopasowanie dopływającego do nas dźwięku. Pasmo przenoszenia wynosi tutaj 20–20000 Hz. Warto też dodać, że producent wyposażył swoje słuchawki w bardzo długi, bo aż 2,8-metrowy przewód. Esperanza Flexi (ok. 50 zł) box:offerCarousel Osobom, które w żadnym przypadku nie chcą mieć słuchawek przewodowych, z czystym sumieniem mogę polecić zestaw Esperanza Flexi. Jako modułu komunikacji bezprzewodowej słuchawki te używają Bluetooth – ważne jest więc, aby także wasz komputer mógł obsługiwać ten standard. Oczywiście Esperanza Flexi, jak przystało na słuchawki odpowiednie do Skype, posiadają także mikrofon. W tym przypadku jest on jednak wbudowany w obudowę słuchawek. Jeśli chodzi o czas działania Flexi na jednym ładowaniu, to według producenta można liczyć na ok. 6 godzin pracy. TRACER EXPLODE (ok. 15–20 zł) box:offerCarousel Jeśli szukacie naprawdę niedrogich słuchawek do Skype'a, to świetnym wyborem mogą się okazać kosztujące ok. 15–20 zł słuchawki TRACER EXPLODE. Są to standardowe, przewodowe słuchawki, posiadające mikrofon umiejscowiony na wysięgniku. Duże nauszniki tego zestawu sprawiają, że korzystanie z nich jest wygodne, a dźwięki otoczenia są wytłumione. Deklarowane przez producenta pasmo przenoszenia wynosi tu 20–22000 Hz. Długość kabla to 1,8 metra. Manta HDPS802 (ok. 35–45 zł) box:offerCarousel Naturalnie słuchawki do Skype'a wcale nie muszą mieć charakteru nausznego. Dobrym wyborem mogą się okazać słuchawki douszne/dokanałowe. Jeśli szukacie niedrogich, bezprzewodowych słuchawek tego typu, możecie z powodzeniem rozważyć zakup zestawu Manta HDPS802. Mamy tu łączność bezprzewodową Bluetooth, pasmo przenoszenia 20–20000 Hz, a także mikrofon (umiejscowiony na kablu łączącym lewą i prawą słuchawkę). Warto dodać, że do dyspozycji jest tu również specjalny pilot, pozwalający m.in. na regulację głośności. Podsumowanie Wybierając słuchawki z mikrofonem, należy kierować się parametrami, takimi jak pasmo przenoszenia, dynamika oraz impedancja głośników. Warto zwrócić uwagę na to, czy słuchawki mają wystarczająco długi kabel, a w przypadku bezprzewodowych – jaki jest ich zasięg oraz żywotność baterii. Ważną sprawą jest również odpowiednia wielkość muszli oraz to, czy mikrofon jest składany, czy odłączany.
Słuchawki do Skype – TOP 5
Kierownica to dla wielu motomaniaków podstawowy element kontroli nad samochodem. Zazwyczaj niewielu kierowców zwraca uwagę na ten element, zaś podstawowym kryterium jest to, że ma być okrągła i wygodna. Tak się jednak składa, że wymagający użytkownicy, którzy korzystają ze swoich czterech kółek nie tylko w mieście, ale np. też na torze podczas weekendowych wyścigów, traktują kierownicę bardzo poważnie. Sprawdźmy więc, co wybrać w cenie do 1000 złotych. Jaką wybrać? Mała czy większa? Trójramienna, a może dwu? Z obsadzeniem czy bez? Z obszyciem zamszowym czy częściowo skórzanym? Tego typu pytań może być jeszcze więcej, zaś pasjonaci motoryzacji, którzy jeżdżą wyczynowo na torze lub na zamkniętych drogach, uczestnicząc w amatorskich lub półprofesjonalnych rajdach, mają bardzo zróżnicowane upodobania. Na szczęście oferta kierownic tuningowych, a w tym przedziale cenowym możemy pokusić się o model profesjonalny, jest ogromna i każdy, nawet wybredny miłośnik czterech kółek znajdzie coś dla siebie. Sprawdźmy, co wybrać w cenie do 1000 złotych. Sparco seria L Kierownice marki Sparco z serii L to produkty dla bardzo wymagających kierowców. W przedziale do ok. 1000 złotych znajdziemy kilka modeli przeznaczonych do sportów torowych lub rajdowych. Ciekawym przykładem może być model L360, który świetnie sprawdzi się na torze. Ze względu na spłaszczony na dole wieniec jest to świetna propozycja dla właścicieli samochodów ze zmodyfikowanym układem kierowniczym – pożądane jest tutaj wysokie przełożenie, tj. niewielka liczba obrotów kierownicy ze skrajnych pozycji. Dla miłośników rajdów świetnym wyborem będzie model L575 z okrągłym wieńcem o średnicy 350 mm, obsadzeniem 63 mm oraz obszyciem zamszowym lub skórzanym. Sparco seria R Jeśli ktoś preferuje zawody torowe i ma auto pucharowe, kierownica Sparco z serii R będzie idealnym wyborem. Lekka, poręczna i dostępna w wielu odmianach i modelach. Dla tradycjonalistów przygotowano model R345, który cieszy się ogromną popularnością zarówno wśród kierowców wyścigowych, jak i rajdowych. Okrągły wieniec o średnicy 350 mm, 3 ramiona i obsadzenie 63 mm – to idealne rozwiązanie dla większości zastosowań. Jeśli ktoś szuka modelu z większym obsadzeniem, np. 95 mm, alternatywą jest model R325. Dla rajdowców ciekawym wyborem będzie model R383 z wieńcem o średnicy 330 mm oraz obsadzeniem 39 mm, z dość mocną zabudową środkową. Ciekawie prezentuje się także kierownica oznaczona jako R215 z konstrukcją dwuramienną i dość wysokim obsadzeniem na poziomie 90 mm. W zależności od modelu cena waha się od 900 do 1000 złotych. OMP Velocity Propozycja włoskiej marki OMP, model Velocity, jest skierowana dla miłośników kierownic „płaskich”. Brak obsadzenia to pożądana cecha w rajdach i sportach, w których dynamiczne kręcenie kierownicą od oporu do oporu jest na porządku dziennym. Tradycyjny okrągły wieniec o średnicy 350 mm oraz trzy wąskie ramiona zapewniają świetną kontrolę w każdych warunkach. Co prawda, w sportach motorowych nie jest to zaletą, ale jeśli ktoś korzysta z auta na co dzień, skórzane obszycie i klakson z pewnością poprawią komfort użytkowania. Cena na Allegro to około 840 złotych. OMP Corsica Tym razem propozycja dla miłośników kierownic „głębokich”. Obsadzenie aż 95 mm sprawia, że kontrola – głównie na długich i szybkich łukach – jest na bardzo wysokim poziomie, zaś operowanie kierownicą może odbywać się bez odrywania rąk od wieńca. Ponadto konstrukcja jest tradycyjna – okrągły wieniec o średnicy 350 mm obszyty skórą lub zamszem i owalny uchwyt o średnicy 28 x 30 mm. Nie zapomniano o klaksonie, a w ofercie znajdziemy też dwie wersje kolorystyczne ramion – srebrną lub czarną. Cena na Allegro oscyluje w okolicach 840 złotych. MOMO Drifting Zestawienie zamykamy kierownicą MOMO Drifting, która – jak nazwa wskazuje – została stworzona dla miłośników driftingu, czyli jazdy w kontrolowanym poślizgu. Dość gruby, okrągły wieniec o średnicy 350 mm na obsadzeniu 90 mm ma kilka wskaźników pomagających kierowcy w zorientowaniu się, jaki w danej chwili jest kąt skręcenia kół. W ofercie znajdziemy kilka wersji kolorystycznych zarówno wstawek, jak i trójramiennego środka. Replikę tej kierownicy kupimy na Allegro już za około 300 złotych. Wszystko w rękach kierowcy! Wydawałoby się, że dobrą kierownicę możemy kupić już za 100–200 złotych. Owszem. Należy jednak pamiętać, że takie rozwiązania nie nadają się do użytku w wyczynowym lub chociażby amatorskim sporcie. Alternatywą są kierownice półprofesjonalne lub profesjonalne. Oczywiście ich cena rośnie, ale jakość wykonania, ergonomia oraz bezpieczeństwo są na o wiele wyższym poziomie.
Kierownica tuningowa do 1000 złotych – przegląd kilku modeli
Program treningowy dla osób, które dopiero zaczynają przygodę z treningiem, nie może nadmiernie obciążać. Początkujący powinien mieć czas na wprowadzenie się w świat treningu poprawiającego sylwetkę, bez przeciążania się i narażania na kontuzje. Po co ćwiczymy? Rozpoczynający przygodę trening powinien zatem zakładać wykonywanie niewielkiej ilości podstawowych ćwiczeń. Jednak zanim zainwestujemy w karnet, trzeba sobie postawić bardzo ważne pytanie – co chcemy osiągnąć? Wiele osób chce schudnąć, inni chcą mieć umięśnioną i sprężystą sylwetkę, inni pragną wielkich mięśni, a wielu chodzi jedynie o poprawienie siły i sprawności. Ważne jest też uczciwe określenie tego, z czym zaczynamy: czy jedynie lekko się zastaliśmy, czy może jednak obrosła nas już spora warstwa tłuszczu. Dopiero wtedy można realnie rozpisać trening, który początkowo powinien być rozplanowany na 3 dni w tygodniu, nie więcej niż 90 minut. Z czego składa się trening? Niezależnie od rodzaju aktywności, każdy trening musi składać się z trzech części: rozgrzewki, treningu właściwego, rozciągania. Rozgrzewka: ma za zadanie rozgrzać mięśnie i naciągnąć stawy – nie bez powodu programy fitness znanych trenerek są tak rozplanowane, że zawsze zaczynają się od rozgrzewki! Rozgrzewka ma być dopasowana do aktywności i powinna trwać nie mniej niż 10, a nie więcej niż 20 minut. W ćwiczeniach o wysokiej intensywności wykonuje się uspokajające ćwiczenia również na koniec treningu – czasami nieformalnie nazywane jest to zgrzewką. Rozciąganie: w ćwiczeniach ciężkoatletycznych warto wykonać część przed treningiem, a część po, poświęcając na nie od 5 do 10 minut. Przy bieganiu, jeździe rowerem i bieganiu na orbitreku rozciąganie powinno być wykonane przed treningiem. Trening właściwy – dopasowany do pierwotnych założeń trening, który pozwoli osiągnąć pożądane efekty. Typy treningów O ile treningi kardio są stosunkowo mało skomplikowane – po prostu wykonujemy ćwiczenia zgodnie z instrukcjami prowadzącego – czy to na żywo, czy na płycie, biegniemy, jedziemy rowerem (w tym stacjonarnym) czy ćwiczymy na orbitreku, o tyle nadal nie wolno nam zapominać o podstawach. Oczywiście potrzebujemy wygodnych legginsów lub spodenek, koszulki, stanika sportowego, nie można zapominać o wygodnym obuwiu fitness lub do biegania. Ale przede wszystkim istotne jest utrzymywanie właściwej pozycji kręgosłupa, stosowanie odpowiednich technik oddechowych oraz należyta ilość odpoczynku po treningu. Również podczas ćwiczeń warto zwalniać tempo, jeśli czujemy się zbyt zmęczeni. Ćwiczenia z ciężarami rządzą się nieco innymi prawami. Przykładowy plan dla początkującego ćwiczącego na siłowni może wyglądać tak: Propozycja nr 1: * przysiad z obciążeniem – 4 x 12 powtórzeń, * trening na mięśnie dwugłowe uda na atlasie – 4 x 10, * wiosłowanie hantlami w opadzie tułowia – 4 x 10 powtórzeń, * ściąganie drążka na wyciągu do karku – 3 x 10 powtórzeń, * wyciskanie sztangi na ławce poziomej – 4 x 10 powtórzeń, * rozpiętki na ławce skośnej – 3 x 15 powtórzeń. Propozycja nr 2: * martwy ciąg – 4 x 12 powtórzeń, * spięcia brzucha na wyciągu klęcząc – 3 x 10 powtórzeń, * pompki – 3 x 10 powtórzeń, * wyciskanie sztangi na ławce skośnej (wyciskanie ciężarków na ławce skośnej) – 3 x 6 powtórzeń, * wyciskanie francuskie (wyciskanie francuskie oznacza wyciskanie hantli nad głową) – 3 x 8–10 powtórzeń, * wykroki ze sztangą (wchodzenie na schodek, przysiad na jednej nodze) – 3 x 6 powtórzeń. Początkujący zaczyna od treningów na całe ciało i małych obciążeń, dzielenie na strefy i duże obciążenia wprowadza się później. Na siłownię zabieramy buty do podnoszenia ciężarów. Niezależnie od rodzaju sportu warto przede wszystkim przestrzegać zdrowej i zbilansowanej diety, dostosowanej kalorycznie do wykonywanych treningów. Nie tylko szybko można zauważyć efekty, ale również szybko przejść do trudniejszych ćwiczeń.
Program treningowy dla początkujących – wprowadzenie krok po kroku
Żółty i zielony – te dwie wiosenne barwy mogą stać się nieodłącznym elementem świątecznego wystroju twojego domu. Po jakie dekoracje w odcieniu soczystej zieleni warto sięgnąć? Jak wybrać wielkanocne dekoracje w kolorze słońca? Znaczenie kolorów i zastosowanie wiosennych barw we wnętrzach Ciepła żółć to pozytywny kolor ożywiający każde pomieszczenie, dodaje domownikom energii i poprawia ich nastrój. Kojarzona jest z konfucjańskim oświeceniem, intelektem i mądrością, ale też z otwartością i towarzyskością. Szukając dekoracji na Wielkanoc, możesz wybrać dodatki w najróżniejszych odcieniach – od pastelowej żółci po wyrazisty kanarkowy i limonkowy. Pastelowy żółty sprawdzi się w sypialni, natomiast neonowa żółć pięknie kontrastuje z szarymi i białymi ścianami, ze względu na intensywność barwy nie powinna jednak zdobić sypialni. Nasycony, ciepły żółty kolor sprawdzi się z kolei w kuchni, gdzie ociepli zimny stalowy odcień AGD. Pamiętaj, że nawet pastelowy odcień żółtego jest wyrazistą plamą barwną w całej aranżacji, dlatego pokuś się o żółte dodatki w stonowanych wnętrzach – idealnym tłem dla koloru słońca są np. biel i odcienie szarości. Zielony to jeden z najważniejszych kolorów przyrody, który uspokaja i relaksuje, kojarzony jest też z rozwojem i bogactwem. Barwa ta jest symbolem radości i szczęścia, a wnętrza z zielonymi detalami wyciszają i dają poczucie harmonii. Zieleń jest neutralna, dlatego wybierając wielkanocne ozdoby w tym kolorze, trudno popełnić aranżacyjne faux-pas. Zielone dodatki wyglądają przepięknie w otoczeniu naturalnych materiałów, takich jak glina, drewno czy wiklina. Jeżeli w twoim domu panuje rustykalny styl, zielone detale są dla ciebie. W połączeniu z szarością albo brązem sprawdzą się też w wielu innych stylach aranżacyjnych, takich jak loftowy czy nowoczesny. Zieleń pasuje właściwie do wszystkich wnętrz, a w połączeniu z wyrazistymi barwami zachęcającymi do nauki i pracy świetnie sprawdzi się też w domowym gabinecie albo pokoju nastolatka. Wielkanoc na zielono i żółto może zatem zawitać do wszystkich pomieszczeń w domu. Jakie dekoracje warto wybrać, szukając ozdób na to niezwykle wiosenne święto? box:offerCarousel Wielkanocne dodatki w kolorach żółtym i zielonym Wiosenne kolory to najpiękniejsze barwy ozdób na Wielkanoc. Różne odcienie żółtego i zielonego ożywią i rozweselą cały dom. W pokoju dziennym najlepiej sprawią się wielkanocne świece i dekoracje okienne. Wybierz firanki ze świątecznymi symbolami, które kończą się kilkanaście centymetrów nad parapetem – będziesz mogła wówczas postawić w oknie odpowiednie ozdoby i wiosenne kwiaty. Świetnie sprawdzi się wazon z żółtymi tulipanami albo narcyzami, te drugie możesz również kupić w doniczce. Pamiętaj o położeniu figurki, świecy w kształcie jajka albo innych wielkanocnych ozdób w kolorze słonecznej żółci. Wesołe króliki czy puchate kurczaki rozweselą każde okno, nawet pomimo spóźniających się pierwszych oznak wiosny. Energetyczna barwa wspaniale ozdobi nie tylko parapet, ale i świąteczny stół – wybierz żółtą serwetę lub obrus do jadalni, możesz również zdecydować się na bieżnik albo serwetki w kolorze zielonym. W jaki sposób udekorować wielkanocny stół skąpany w wiosennych tonacjach? Przede wszystkim sięgnij po zastawę kontrastującą z serwetą czy obrusem. Do tak nowoczesnego nakrycia stołu dodaj też kilka wielkanocnych figurek. Figurki w kształcie zająca czy kurczaka warto wyeksponować również w kuchni. Miejsce, po którym w okresie świątecznych przygotowań krząta się pani domu i jej młodzi pomocnicy, warto ozdobić poza tym wielkanocnymi świecami, np. w kształcie jajka. Wspaniałą dekoracją okazuje się ponadto świąteczny stroik, zazdrostka z motywami typowymi dla tego święta, a nawet koszyczek z jajkami. Swoje dzieci możesz poprosić o udekorowanie wydmuszek, jeżeli pociechy pomagają ci jednak w pieczeniu wielkanocnych słodkości, wybierz po prostu gotowe żółte lub zielone pisanki.Wiosenne kolory i wielkanocne motywy idą w parze! Dekoracje na święta Wielkiej Nocy w barwach przyrody, która dopiero budzi się do życia, ożywiają wnętrze i sprawiają, że przy wielkanocnym stole panuje przemiła atmosfera.
Żółty i zielony – motyw przewodni wielkanocnej dekoracji
Dla wędkarskich nowicjuszy różnice między łowieniem na bata i tyczkę mogą nie być do końca jasne. Obie wędki działają na zasadzie podobnego mechanizmu, ale tylko odpowiedni wybór da gwarancję, że zestaw nie ulegnie zniszczeniu. Dlatego tym, którzy chcieliby wykorzystać na łowisku z jednej z tych metod, ale nie wiedzą, na którą się zdecydować, spieszymy z pomocą. Prezentujemy 3 wskazówki, dzięki którym łowienie na tyczkę i bata będzie skuteczniejsze i bezpieczniejsze dla posiadanego przez nas sprzętu. Różnice między tyczką a batem Podstawą jest dostrzeżenie różnic między tymi dwoma wędkami. Tylko wtedy będziemy w stanie powiedzieć, czy kupiliśmy właściwy zestaw do naszych potrzeb. Obie te wędki przeznaczone są do łowienia bez kołowrotka. Różnią się natomiast długością, sztywnością i długością żyłki. Z tych różnic wynika fakt, że przeznaczone są do połowu innego rodzaju ryb. Batma zazwyczaj od 3 do 9 m długości. Zestaw ma długość zbliżoną do wędziska. Żyłka mocowana jest na dość elastycznej szczytówce. Ułatwia to wyciąganie ryb, bo nie trzeba się martwić, że wędzisko pęknie. Tego typu wędka przeznaczona jest głównie do szybkościowego łowienia mniejszych ryb. Pozwala na połów w odległości sięgającej podwójnej długości wędziska. Tyczkama od 8,5 do 13 m długości. Żyłka przymocowana jest tutaj trochę niżej niż szczytówka – zaczepiona o amortyzator zrobiony z gumy, który znajduje się na wędzisku. Wędką tą złowimy ryby średnie i duże, ale nie będziemy mogli łowić ich tak daleko, jak za pomocą bata. Końcówka wędziska jest w tym przypadku sztywna, dzięki czemu możemy łowić bardziej precyzyjnie, dokładnie zmierzyć odległość i panować nad ze stawem. Tyczka zapewnia bezpieczne łowienie większych ryb bez narażenia się na utratę sprzętu. Dodatkowo jest lżejsza od bata, ale niestety jest to jedna z droższych wędek na rynku Używanie obu tych wędek znacznie się od siebie różni. Duże znaczenie mają umiejętności wędkarskie. Należy znać technikę, jako trzeba się posługiwać, aby skutecznie i bezpiecznie używać obu tych rodzajów wędzisk. To nie jedyne, o czym trzeba pamiętać, decydując się na jedną z tych dwóch opcji. Wielu specjalistów twierdzi, że na początek najlepiej zdecydować się na bata, a dopiero później ewentualnie eksperymentować z bardziej wyrafinowaną tyczką, która wymaga dużej precyzji, ale mniej trzeba kombinować, żeby odpowiednio ją ustawić. Bat natomiast pozwala na mniejszą precyzję, ale wymaga więcej cierpliwości. Zacięcie przede wszystkim Jedną z istotniejszych kwestii jest technika zacinania. Od tego zależy, czy haczyk wbije się w pysk ryby, czy z niego wypadnie. Ma to wpływ na powodzenie naszego połowu. Dlatego tak ważne jest, aby zacięcie wykonać prawidłowo, gdy ryba połknie przynętę. Musimy to zrobić z dość dużą siłą, wnosząc zdecydowanie wędzisko do góry. Dzięki temu haczyk, który połknęła ryba, wbije się w jej pysk, przez co nie będzie mogła się wyswobodzić. Pamiętaj jednak, żeby wszystko robić z wyczuciem. Nie chcesz przecież zerwać żyłki i stracić całego zestawu. Dużo zależy od punktu siedzenia Zwróć też uwagę na postawę, jaką przyjmujesz nad wodą. Od tego zależeć będzie szybkość reakcji, stabilność, a ostatecznie wynik połowu. Nie trzeba być profesjonalistą, żeby wiedzieć, że sposób siedzenia może wpłynąć na to, czy uda ci się bez problemu wyciągnąć rybę. Jak więc siedzieć? Nogi powinny być nachylone do poziomu wody pod niewielkim kątem. Wędkę oprzyj na obu kolanach, a jej koniec przytrzymuj dodatkowo łokciem. Dzięki temu możesz wykorzystać całą długość wędki.Kierując się tymi trzema wskazówkami, uda ci się uniknąć podstawowych błędów, przy połowie tymi dwoma wędkami. Musisz samemu wypróbować, którą z metod wolisz. Nie należą one do najprostszych, ale sprawiają dużo przyjemności. Na początek jednak warto rozpocząć przygodę od bata, który jest tańszy, a jednocześnie pozwoli ci sprawdzić się lepiej w łowieniu bez użycia kołowrotka. Jest wiele rzeczy, które warto wiedzieć. W tym artykule wspomnieliśmy jedynie o podstawowych zasadach. Na forach internetowych i portalach wędkarskich możesz przeczytać dużo więcej na ten temat. Z pewnością znajdziesz wszystkie interesujące cię informacje.
3 wskazówki przy łowieniu na bata i tyczkę
Jesienią warto zadbać o dodatkowe wzmocnienie odporności. Pomoże w tym dobrze dobrana, zbilansowana dieta, w której nie powinno zabraknąć rozgrzewających zup-kremów. Sprawdźcie nasze ulubione przepisy! Gęste, kremowe zupy z różnych warzyw idealnie pasują do jesiennego menu, kiedy tak łatwo o infekcję czy przeziębienie. Oto kilka przepisów na pyszne, rozgrzewające zupy w tym stylu. Skusicie się na spróbowanie każdej z nich? Krem z pomidorów Jeden z najpopularniejszych i najbardziej podstawowych przepisów na kremową zupę. Składniki: 1 mała cebula 1-2 ząbki czosnku 2 puszki pomidorów lub ok 6-7 średnich świeżych pomidorów po dużej łyżce gęstej kwaśnej śmietany lub jogurtu greckiego na porcję kilka listków bazylii na porcję 1 łyżka oliwy z oliwek świeżo mielony pieprz Przygotowanie: Jeśli chcesz przyrządzić zupę ze świeżych pomidorów, to przygotuj się na dłuższe gotowanie (ich przygotowanie może zająć ok. 10 minut). Sparz pomidory we wrzątku, zdejmij z nich skórkę i pokrój na mniejsze części. Do średniej wielkości garnka dodaj oliwę, czosnek i cebulę. Krótko podsmaż i dodaj pomidory z puszki lub świeże pomidory z odrobiną wody. Dopraw do smaku solą i pieprzem, zagotuj całość. Zagotowaną zupę przetrzyj na gęsty krem za pomocą blendera lub miksera z końcówką blendującą. Po wlaniu kremu do misek, dodaj do każdej porcji czubatą łyżkę śmietany lub jogurtu. Dopraw do smaku pieprzem i udekoruj porwanymi na małe kawałki listkami bazylii. Krem z dyni To chyba najbardziej „jesienna” z kremowych zup, idealnie pasująca do tej pory roku. Łatwo dopasować ją do naszych gustów, wystarczy tylko wykorzystać ulubione przyprawy. Składniki: 1 kg dyni (obranej i pokrojonej w kostkę) około 0,5-1 litr bulionu warzywnego sól i pieprz 1 łyżeczka kurkumy 1 łyżeczka słodkiej papryki łyżka oleju Przygotowanie: Na rozgrzanym oleju podsmaż pokrojoną w pióra cebulkę, a kiedy się zeszkli, dodaj do niej dynię. Całość podsmażaj przez ok. 15 minut, do momentu, aż dynia zmięknie. Potem dolej do garnka bulion (jego ilość uzależnij od preferowanej gęstości zupy). Wszystko razem zagotuj, a potem zblenduj na gęsty krem. Na koniec dopraw do smaku i przecedź przez sitko, aby krem nie zawierał grudek. Zupę najlepiej podawać z pestkami dyni i grzankami. Krem z cukinii Bardzo sycący, kuszący apetycznym zielonym kolorem krem, który idealnie rozgrzeje cię nawet w najchłodniejszy dzień. Składniki: jedna duża cukinia dwa średnie ziemniaki średnia cebula 2 ząbki czosnku łyżka oleju do smażenia ok. 1 – 1,5 l bulionu warzywnego/mięsnego sól i pieprz do smaku śmietana, groszek ptysiowy i mięta do podania Przygotowanie: Cebulę pokrój w piórka, a obrane ząbki czosnku - w kostkę. Cukinię przekrój na pół, wydrąż z niej gniazda nasienne i posiekaj na cienkie paski. Wszystkie składniki podsmaż w garnku, aż się zeszklą. Obrane ziemniaki pokrój w kostkę i dodaj do smażonych składników. Całość zalej bulionem i gotuj do miękkości. Zblenduj zupę, a krem dopraw pieprzem i solą. Podawaj polany śmietaną, z listkami mięty i garścią groszku ptysiowego. Krem cebulowy Pyszna, aromatyczna zupa, o wysoce rozgrzewających właściwościach. Idealna na jesienne słoty. Składniki: 6 średnich cebul 2 ząbki czosnku 2 łyżeczki słodkiej mielonej papryki szczypta majeranku szczypta tymianku około 0,5 l bulionu warzywnego olej do smażenia łyżka mąki sól i pieprz do smaku Przygotowanie: Obraną cebulę pokrój w plastry, czosnek posiekaj, a oba składniki podsmaż na niewielkiej ilości oleju. Dodaj do nich mąkę i paprykę, smaż całość aż do zeszklenia. Przełóż wszystko do garnka, zalej taką ilością bulionu, by tylko minimalnie przykryła składniki. Dodaj majeranek, tymianek i gotuj na małym ogniu do momentu, aż cebula zmięknie. Całość blenduj do uzyskania gęstego kremu. Dopraw zupę solą i pieprzem, podawaj z grzankami lub chlebem. box:offerCarousel Krem z soczewicy na mleczku kokosowym Ciekawa alternatywa dla tradycyjnych kremowych zup - zdrowa, dietetyczna i sycąca. Składniki: 1 puszka mleczka kokosowego 250 g czerwonej soczewicy 500 g marchewki 45 g pietruszki 40 g selera (korzeń) 50 g cebuli 30 g oleju rzepakowego ziele angielskie liście laurowe 750 ml wody imbir, sól, pieprz, koperek box:offerCarousel Przygotowanie: Na patelni roztop masło, dodaj liść laurowy i ziele angielskie. Cebulę zeszklij na maśle i dodaj pokrojoną w kostkę marchewkę. Smaż około 5 minut. Mleczko kokosowe połącz z wodą, zagotuj. Dodaj soczewicę, warzywa oraz podsmażoną cebulę i marchew (wyjmując uprzednio ziele angielskie i liście laurowe). Dopraw solą, pieprzem i imbirem. Gotuj 30 – 40 minut. Całość zmiksuj na gładki mus. Podawaj posypane koperkiem lub prażonymi pestkami dyni. Zupy-kremy są nie tylko szybkie i proste do przygotowania, ale w dodatku potrafią zastąpić większe dania, dając poczucie sytości.
5 przepisów na rozgrzewające zupy-kremy na jesień
Klawiatura to najważniejsze akcesorium do komputerów. Bez niej nie da się obsługiwać żadnego systemu operacyjnego. Jest ważna nie tylko w przypadku graczy, ale także osób pracujących przy pomocy PC. Wyróżnia się trzy podstawowe rodzaje klawiatur – membranowe, nożycowe oraz mechaniczne. Wybór odpowiedniej w dużej mierze zależy od tego, do czego zamierzamy używać komputera. Wszystkie typy dość mocno się od siebie różnią, ale czym konkretnie? Klawiatury membranowe Są to najpopularniejsze klawiatury na rynku. Przede wszystkim dlatego, że są bardzo tanie i łatwe w produkcji. Jeśli korzystasz ze standardowej klawiatury, to najprawdopodobniej jest to właśnie model membranowy. Ich budowa jest niezwykle prosta. Pod przyciskami znajdują się gumowe membrany. Naciśnięcie klawisza powoduje styk gumy z obwodem elektrycznym i tym samym aktywację przycisku. Główną zaletą klawiatur membranowych jest ich cena. Są to najtańsze modele na rynku. Są również proste w budowie, więc można je dość łatwo czyścić. Ale na tym plusy się tak naprawdę kończą.Klawiatury z przełącznikami membranowymi charakteryzują się najmniejszą żywotnością. Wytrzymują maksymalnie do 20 mln aktywacji klawiszy, ale w większości przypadków parametr ten wynosi 5-10 mln. Są też najwolniejsze i dają najgorszy komunikat zwrotny, który jest ważny w przypadku chociażby graczy. Dlatego sprawdzą się najlepiej podczas najbardziej podstawowych zadań – pracy lub pisania. Klawiatury nożycowe Klawiatury nożycowe to tak naprawdę odmiana klawiatur membranowych. Jednak różnią się nieco budową, a przez to działają trochę inaczej. Wyposażone są w mechanizm nożycowy, który stabilizuje klawisze. Jest on przymocowany do membrany. Najczęściej klawiatury nożycowe można spotkać w laptopach, ale w sprzedaży są dostępne także modele do komputerów stacjonarnych. Klawiatury nożycowe, w porównaniu do zwykłych, membranowych, charakteryzują się krótszym skokiem klawisza. To przekłada się także na lepszą szybkość działania. Przyciski są solidniej stabilizowane, więc nie chwieją się tak na boki. Poza tym mechanizm nożycowy wydłuża żywotność przełączników. Dlatego tego typu urządzenia sprawdzą się do pisania lub w przypadku mniej wymagających graczy. Klawiatury mechaniczne Najdroższe i zarazem najlepsze klawiatury. Wyposażone są w przełączniki mechaniczne. Oznacza to, że każdy klawisz ma osobny mechanizm, w którym bardzo ważną rolę odgrywa metalowa sprężyna. Co więcej, dostępnych jest wiele rodzajów przełączników, które charakteryzują się różną pracą – wymagają innej siły nacisku i mają odmienny moment aktywacji. Najczęściej rozróżnia się je na podstawie kolorów. Najpopularniejszy producent przełączników mechanicznych – Cherry MX – ma w swojej ofercie kilka rodzajów – czerwone, niebieskie, białe, brązowe czy też czarne. Klawiatury mechaniczne są najdroższe – to ich największa wada. Jednak w praktyce zakup takiego urządzenia może okazać się najbardziej ekonomiczny. Przede wszystkim dlatego, że przełączniki mechaniczne mają dużo lepszą żywotność. Każdy przycisk wytrzymuje nawet do 70 mln aktywacji, dzięki czemu urządzenie może służyć przez lata. Poza tym są zdecydowanie najszybsze i dają odpowiedni komunikat zwrotny. Najszybciej wracają też do pozycji wyjściowej. Inną wadą „mechaników” jest głośne działanie, które może nawet przeszkadzać domownikom. Ale nie ulega wątpliwości, że to najlepsze klawiatury do grania, ale też do pisania, jeśli dla kogoś to praca. Konieczny jest jednak wybór odpowiednich przełączników. Wybór odpowiedniej klawiatury jest niezwykle ważny. W dużej mierze wpływa on na wygodę korzystania z komputera, ale też wyniki osiągane w grach. Gracze, którzy myślą o graniu na najwyższym poziomie, powinni rozważać tylko modele mechaniczne. Dla innych dobrym wyborem będą wersje membranowe i nożycowe, chociaż i w tym przypadku „mechanik” sprawdzi się najlepiej.
Membranowe, mechaniczne czy nożycowe – przełączniki w klawiaturach
Życie erotyczne i związane z nim upodobania – według filozofii Freuda – jest kształtowane już we wczesnym dzieciństwie. Dlatego absolutnie nie powinniśmy się dziwić wielu fantazjom seksualnym uznawanym za kontrowersyjne. Jednym z takich fantazji jest chęć bycia poniżanym. Jeśli chodzi o kobiety uległe, jest to bardzo powszechny, o ile nie najczęstszy fetysz – przez lata rozwój patriarchalnego światopoglądu utrwalił w nas obraz władczego mężczyzny i posłusznej kobiety. Dlatego też niektórzy dziwią się na myśl o uległym przedstawicielu płci silnej, którego sam fakt poniżenia podnieca do granic możliwości. Jest to oczywiście nie tylko związane z ich doświadczeniami w dzieciństwie, ale także tym, jakie funkcje pełnią w dorosłym życiu. Bo choć nie jest stuprocentową regułą, to ważne jest tu wspomnienie, że najczęściej posłusznymi panami, są dyrektorzy, prezesi, właściciele wielkich firm. Dlaczego? Ponieważ w karierze są dominatorami, w łóżku zaś podnieca ich służenie i poniżenie. Partnerska zabawa Jak więc zareagować na prośbę mężczyzny o poniżeniu? Przede wszystkim nie oceniać, nie dziwić się i... dobrze się bawić. Bo przecież seks to ogromna przyjemność pod każdą postacią. Na początku nie musicie ustalać dokładnych reguł zabawy – niech poniesie was wyobraźnia i doświadczenie. Jeśli jesteście początkujący w zabawach w dominę i uległego, powinniście w pierwszej kolejności zaopatrzyć się we wszelkiego rodzaju akcesoria krępujące – wiązanie jest najczęstszym motywem w zabawach sadomasochistycznych, pokazujących dominie swoje oddanie. Bardzo dobrym rozwiązaniem są uprzęże chowane pod łóżko, które zawsze możecie mieć w zasięgu ręki, a elementy nie będą się dekompletować, a także porządne metalowe kajdanki, bo jak wiadomo mężczyźni mają więcej siły i są bardziej odporni na ewentualne otarcia. Idealne na pierwsze zabawy są zestawy w postaci obroży i smyczy – ulegli uwielbiają, poruszając się na kolanach, oddawać cześć swojej królowej. Ważne również są słowa wypowiadane przez dominę – im bardziej obrażające i wulgarne, tym bardziej podniecające dla uległego. Nie należy martwić się o to, czy się obrazi – poniżany zna swoją wartość i czerpie z tego wyłącznie przyjemność. Coraz ciekawiej? To dopiero początek zabawy. box:offerCarousel Zaawansowane praktyki Po pierwszych wstępnych minisesjach sadomasochistycznych możecie przejść do bardziej zaawansowanych praktyk, czyli zadawania kontrolowanego bólu. Przed takimi zabawami najlepiej jest je dokładnie zaplanować i ustalić hasło bezpieczeństwa – tak by nie zrobić drugiej osobie krzywdy. Oczywiście takiej, której by nie chciał. Najczęściej sesję masochistyczną zaczyna się od lania gorącego wosku na uległego, jednak nie jest to wosk do masażu, a specjalny wosk do zabaw BDSM. Delikatne pieczenie sprawia niesamowitą przyjemność osobie poniżanej. Podobnie jest w przypadku biczowania – świst bata i delikatny ból daje niesamowitą rozkosz. Do tego celu najbardziej polecane są pejcze ze skórzanymi frędzelkami – im cieńsze frędzle, tym bardziej boli i sprawia przyjemność. Sprawiać ból może również zakładany uległemu specjalny knebel z kulką, wpychany bardzo głęboko do ust. Jest on szczególnie uciążliwy, a zarazem przyjemny, gdy uległy ma związane ręce. Najbardziej zaawansowaną techniką w zadawaniu udręk jest penetracja analna, choć jest ona praktykowana zazwyczaj przez pary. Polega na penetracji odbytu uległego coraz większymi korkami analnymi, a także w końcowej fazie – narzędziami ginekologicznymi, oczywiście w granicach rozsądku i obopólnej zgody. box:offerCarousel Skorzystanie z usług Jeśli nie wiecie, jak zabrać się do waszej wspólnej przygody bądź jedno z was nie chce w tym razem uczestniczyć, możecie skorzystać z usług profesjonalnej dominy. Większość profesjonalnych domin świadczących usługi klientom podkreśla, że nie jest to świadczenie usług seksualnych, a jedynie praktyki poniżające, więc nie jest to absolutnie zdrada. Pomijając penetrację, dominy uciekają się do najbardziej bolesnych i podniecających praktyk. Najczęstsze z nich to trampling, czyli chodzenie w szpilkach po plecach uległego (co również możecie poćwiczyć razem w domu za pomocą erotycznych butów), czy też wiązanie i biczowanie. Oczywiście pomoc dominy byłaby jednorazowa i na zasadzie inspiracji – przecież w seksie chodzi przede wszystkim o to, by razem cieszyć się z jego uroków, bez względu na preferencje.
Zostań dominą – gadżety zniewalające mężczyzn
Pokój dziecięcy to miejsce, w którym nasza pociecha spędza większość wolnego czasu. Właśnie dlatego powinien być urządzony w taki sposób, żeby maluch czuł się swobodnie. Najlepszym sposobem na stworzenie odpowiedniego klimatu jest zakup interesujących dodatków. Radzimy, jak wybrać dywan, który będzie zachęcał do zabawy i pobudzał wyobraźnię. Po co dziecku dywan? Dywan w pokoju dziecięcym ma trzy podstawowe funkcje. Po pierwsze, zapewnia komfort i bezpieczeństwo. Na miękkim włosiu wygodnie się siedzi, a dodatkowo izoluje ono od zimnego podłoża. Ponadto dywan stanowi doskonałą amortyzację w razie upadku, co jest szczególnie ważne u maluchów, które uczą się chodzić bądź raczkować. Po drugie, dywan jest elementem dekoracyjnym, ciekawie uzupełnia wnętrze, a do tego sprawia, że staje się przytulniejsze. Po trzecie, może być częścią zabawy i mieć wartości edukacyjne. Na niektórych dywanach nadrukowane są: miniaturowy plan miasta z ulicami oraz znakami, domek dla lalek w rzucie „od góry”, pole do gry w klasy, tabliczka mnożenia, alfabet bądź mapa świata. Ten niewielki i stosunkowo niedrogi element wyposażenia będzie pobudzał wyobraźnię, rozwijał kreatywność oraz zachęcał dziecko do zabawy, a pośrednio również nauki. Wełniany czy akrylowy? W sklepach znajdziemy różnego rodzaju dywany, jednak nie wszystkie nadają się do pokoju dziecięcego. Poszukiwany przez nas egzemplarz powinien mieć krótkie miękkie włosie, ponieważ jest przyjemne w dotyku i łatwe do wyczyszczenia. Warto zwrócić uwagę na modele wykonane ze włókien antyalergicznych, które nie przyciągają ani nie gromadzą kurzu. Oto najpopularniejsze tkaniny, z których wykonuje się dywany dla dzieci: Wełna. Jest naturalna, bardzo miękka i niezwykle wytrzymała. Zapewnia doskonałą izolację termiczną oraz akustyczną. Trzeba jednak pamiętać, że wełna słabej jakości może być silnym alergenem, natomiast ta wysokiej klasy jest droga i wymaga specjalnej pielęgnacji. Warto jednak rozważyć dywan wełniany, jeżeli zależy nam na maksymalnym komforcie. Akryl. Materiał ten ma krótkie gładkie włókna, dlatego nazywa się go sztuczną wełną. Jest odporny na grzyby, bakterie oraz pleśń, łatwo go wyczyścić i ma właściwości antyalergiczne. Natomiast źle znosi kontakt ze słońcem, dlatego znajdujące się na akrylowym dywanie wzory szybko tracą swoją świeżość. Ponadto nie zapewnia odpowiedniej izolacji cieplnej. Bawełna. Idealna dla alergików – nie przyciąga kurzu, a zatem nie uczula ani nie podrażnia skóry. Jest odporna na działanie promieni UV oraz zabrudzenia, łatwa do wyczyszczenia i przyjemna w dotyku. Niestety bawełna jest bardzo cienka, dlatego w zimie może nie zdać egzaminu. Ponadto za materiał wysokiej jakości (czyli o dużej gramaturze) trzeba sporo zapłacić. Do wyboru, do koloru W pokoju dziecięcym nie ma miejsca na ograniczenia, dlatego dywan może tu być pewnego rodzaju eksperymentem aranżacyjnym. W sklepach bez problemu znajdziemy modele dla chłopców – np. w kształcie samochodu lub z miniaturowym boiskiem do gry w piłkę nożną, jak i dla dziewczynek – np. w kształcie stokrotki lubz wizerunkiem bohaterek filmu animowanego „Kraina lodu”. Bardzo ciekawe są dywany z włóknami fluorescencyjnymi, czyli świecącymi w ciemności, oraz takie, które można samodzielnie „składać” (składają się z kilku części). Do zabawy najbardziej zachęcają jednak dywany interaktywne: z nadrukiem ulic, po których można jeździć samochodzikami, labiryntem lub polem do gry w kółko i krzyżyk. Dzięki nim dziecko zaczyna kreatywnie wykorzystywać przedmioty dostępne w jego otoczeniu oraz uczy się, że do dobrej zabawy nie są konieczne drogie akcesoria. Dywan Weltom. Dywan typu puzzle, o wysokim, gęstym włosiu z włókien typu frize. Ma właściwości antystatyczne (nie elektryzuje się), jest odporny na zabrudzenia i łatwo go wyczyścić. Dywan tkany jest maszynowo – nie jest to wykładzina. Do wyboru trzy rozmiary: 120 cm × 170 cm, 200 cm × 300 cm lub 300 cm × 400 cm. Cena: od 125 zł. Dywany Lorena.Kolekcja dywanów tkanych ręcznie ze 100-procentowej bawełny. Są przyjazne dla środowiska, hipoalergiczne i łatwe do wyczyszczenia (można je prać w pralce). Mają certyfikat ISO 9001/2000. Dostępne są w kilku kolorach oraz wzorach. Cena: od 399 zł. Dobrze dobrany dywan nie tylko zachęci dziecko do zabawy, ale również stanie się jej częścią. Ponadto zapewni maluchowi wygodę, a przy okazji nada całemu pomieszczeniu niepowtarzalny urok. Zainwestuj w ten funkcjonalny dodatek już dziś!
Wzorzyste dywaniki do pokoju dziecięcego, które zachęcają do zabawy
Gry planszowe kojarzą się zazwyczaj z płaską planszą i różnymi elementami, które się na niej pojawiają. Przeważnie są to jakieś znaczniki, kostki czy pionki. Są jednak gry, które dosłownie rosną na planszy. Jedną z nich jest właśnie „Torres”, który podczas rozgrywki nabiera trójwymiarowości. Co jeszcze ma do zaoferowania poza kwestiami wizualnymi? Zawartość pudełka Za polskie wydanie „Torresa” odpowiada wydawnictwo Egmont. Pudełko ozdabia grafika, przedstawiająca rycerza, planującego zdobycie zamku. Wprowadza to gracza w temat gry, jednak o nim później. Po otwarciu w pudełku znajdziemy przystosowaną wypraskę, w której mieszczą się 92 segmenty zamku, 28 rycerzy, 55 kart, plansza oraz figurka króla. Gra przewidziana jest dla 2–4 graczy, w wieku co najmniej 12 lat i trwa ok. 60 minut. Autorami tego tytułu są Wolfgang Kramek i Michael Kiesling – duet odpowiedzialny m. in. za „Tikal” czy „Mexica”. Pan na zamku Jak już wcześniej wspomniałem, Torres traktuje o zdobywaniu zamków. Oczywiście, jak to w grach planszowych, o sukcesie tychże zdobyczy świadczy liczba punktów, które gracze zdobywają poprzez swoje działania. Rozgrywka dzieli się na kilka faz (3 lub 4, w zależności od liczby osób), w których gracze naprzemiennie wykonują ruchy. W swojej turze gracz ma do dyspozycji 5 punktów akcji, które rozdysponowuje na określone działania. Wśród nich ma do dyspozycji dołożenie segmentu zamku (są to trójwymiarowe wieżyczki, dzięki którym sytuacja na planszy piętrzy się), wstawienie rycerza ze swoich zasobów, poruszenie rycerza obecnego już na planszy, zakupienie karty akcji, bądź wymianę punktu akcji na punkt zwycięstwa. Nie bez kozery wspomniałem wcześniej o autorach gry – ich najbardziej znane dzieła, takie jak „Tikal” czy „Mexica”, opierają się na bardzo podobnych działaniach, które obserwujemy również w „Torresie”. Na koniec każdej z faz następuje przyznawanie punktów. Gracze sprawdzają, na jakich zamkach stoją ich rycerze, a następnie mnożą wysokość wieży, której szczyt zdobi ich pionek, przez liczbę wieżyczek, stanowiących podstawę zamku. Dodatkowym elementem punktującym jest ustawienie swojego rycerza w zamku z królem. Po trzech takich fazach i finalnym podliczeniu punktów wyłaniany jest oczywiście zwycięzca. Dla tych, co lubią liczyć „Torres” jest jednym z klasycznych przedstawicieli gier typu euro, w których zdobywanie punktów w jasny, określony sposób jest dużo ważniejsze od klimatu czy warstwy fabularnej. Niezależnie od tego, jak bardzo komuś podoba się oprawa wizualna (która fakt faktem przykuwa oko), to jeśli nie lubi prowadzić szybkich wyliczeń odnośnie sytuacji na planszy – Torres mu nie podejdzie. Zdecydowanie jest to gra, dla lubiących czuć obecność kalkulatora na planszy, ponieważ czasem jeden czy dwa złe ruchy i przeszacowanie działań może skutkować porażką. Ponadto według mnie plusem „Torresa” jest lżejsza i szybsza rozgrywka, niż w przypadku wspomnianych wcześniej „Tikala” i „Mexica”. Jeśli w rozgrywce nie trafi się myśliciel, którego ruch trwa w nieskończoność – gra się bardzo płynnie. A obecność własnego rycerza na najwyższej wieżyczce na planszy potęguje pozytywne odczucia. Na koniec warto wspomnieć, iż Torres otrzymał najbardziej prestiżową nagrodę w świecie planszówkowym, tj. Spiel des Jahres 2000. Mimo swojego wieku nadal jest to tytuł wart uwagi i sprawdzenia. Torres można kupić na Allegro za ok. 110 zł.
„Torres” – recenzja gry
Styl skandynawski to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i jednocześnie najmodniejszych kierunków wnętrzarskich. Jak urządzić wygodną łazienkę zgodnie z jego założeniami? Styl skandynawski całkowicie podbił nasze serca. Nie ma się co dziwić – minimalistyczne, wyjątkowo estetyczne rozwiązania po prostu nie mogą się nie podobać. Nurt ten na pierwszym miejscu stawia przestrzeń, ale nie oznacza to, że nie sprawdzi się w ciasnym mieszkaniu w bloku. Wręcz przeciwnie, ponieważ propagatorzy stylu skandynawskiego podkreślają na każdym kroku konieczność zrezygnowania ze zbędnych ozdobników, które rozpraszają uwagę, to właściwie ten styl warto wykorzystać przy aranżowaniu małych przestrzeni. Na co zwrócić uwagę podczas urządzania wnętrza w skandynawskim stylu? Po pierwsze kolory – na czoło wysuwa się oczywiście biel i odcienie szarości, ale styl skandynawski świetnie komponuje się też z kontrastującą czernią czy z miękkimi pastelami. Po drugie – minimalizm i prostota – oszczędne, symetryczne formy, meble praktyczne i wygodne, dodatki, tylko te niezbędne i funkcjonalne. Styl skandynawski nie lubi rozpraszaczy – porcelanowe figurki zbierające kurz na komodzie nie mają tu racji bytu. Co zamiast tego? Zieleń! Palmy, fikusy, bluszcze w prostych, ceramicznych doniczkach lub plecionych koszach idealnie wpiszą się w skandynawski klimat. Łazienka w bieli Zastanawiasz się, jak ze smakiem urządzić niewielką łazienkę w bloku? Zainspiruj się stylem skandynawskim. Biały kolor, który naturalnie wpisuje się w ten nurt, optycznie powiększy pomieszczenie. Jesteś w idealnej pozycji, jeśli łazienkę urządzasz od podstaw. Możesz wtedy samodzielnie wybrać glazurę – duże, błyszczące kafle w białym kolorze lub mniejsze, przypominające cegiełki stworzą idealną bazę dla dalszych aranżacji. Jeśli chcesz tylko odnowić łazienkę, na której już znajdują się płytki, wcale nie musisz decydować się na generalny remont – sięgnij po farbę do renowacji płytek i nadaj im nowy, skandynawski charakter. Co pasuje do białych płytek? Pole do popisu jest ogromne. W nurcie skandynawskim wiele jest odniesień do natury. Wykorzystaj to! Wybierz białą szafkę umywalkową z drewnianymi wstawkami i pasujący do tego komplet łazienkowy. Nad szafką obowiązkowo zawieś lustro. W niedużej łazience dobrze sprawdzi się lustro wbudowane w otwieraną szafkę – wygodnie przechowasz w niej drobne kosmetyki czy akcesoria do makijażu. Pamiętaj o odpowiednim oświetleniu. Oprócz lampy sufitowej pomyśl o zamocowaniu kinkietu w pobliżu lustra – w ten sposób doświetlisz pomieszczenie (łazienki w blokach często nie mają okien!), a wykonanie porannego makijażu stanie się prawdziwą przyjemnością. Styl skandynawski nie lubi zbędnych dodatków, dlatego dokładnie zaplanuj dekoracje, które wprowadzisz do projektu. Miękki dywanik z frędzlami czy komplet ozdobnych latarni (wieczorem możesz urządzić sobie kąpiel przy świecach) to znakomity i, co najważniejsze, nieprzesadzony wybór, który doda wnętrzu rodzinnego klimatu. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Czarne akcenty w łazience Jeśli łazienka cała w bieli wydaje ci się nudną opcją, to przełam schemat i dodaj do projektu kolor – kontrastująca z bielą elegancka czerń to znakomity wybór. Podstawą wyposażenia łazienki (oczywiście oprócz wanny czy prysznica) jest wygodna szafka umywalkowa. Na rynku znajdziesz wiele interesujących modeli, ale jeśli żaden nie zwróci twojej uwagi, możesz zdecydować się na zamówienie szafki na wymiar u stolarza lub przerobienie stylowej komody. Jeśli dysponujesz odpowiednią ilością miejsca, to zamiast wąskiej szafki umywalkowej, pomyśl o zakupie podwójnej komody – możesz zamocować na niej dwie umywalki lub zyskać dodatkową przestrzeń na przechowywanie kosmetyków, bądź umieszczenie przewijaka dla dziecka. Zamiast umywalki tradycyjnie wpuszczanej w blat, zwróć uwagę na elegancką umywalkę nablatową – kwadratowa lub w kształcie misy stanie się oryginalną ozdobą twojej łazienki. Miejsce nad umywalką zarezerwowane jest oczywiście dla lustra. Jeśli łazienka jest duża i nie zależy ci na montażu kolejnej szafki (szafka z lustrem to praktyczna opcja do małych mieszkań w bloku – tam liczy się każdy centymetr powierzchni!), to pomyśl o dekoracyjnym lustrze. W ciekawej, zdobnej ramie albo na skórzanym pasku idealnie wpisze się w najmodniejsze trendy. Jeśli zdecydujesz się na zakup prostokątnego, podłużnego lustra, możesz po obu jego stronach zamocować nowoczesne kinkiety – czarne, metalowe lampy w industrialnym stylu dodadzą skandynawskiej łazience charakteru. Do okrągłego lustra dobierz tylko jeden kinkiet – na przykład ten z odsłoniętą żarówką. Prostota i minimalizm to najlepsza opcja dla nowoczesnych i stylowych wnętrz. Co z dodatkami? Kosz na pranie, dozownik na mydło, kubek na szczoteczki czy pojemniki na waciki – na szczęście na rynku znajdziesz wiele estetycznych i wyjątkowych projektów, które z łatwością dopasujesz do swojego wnętrza. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Skandynawska łazienka – przestronna, czysta i schludna. Zda egzamin zarówno w przypadku wymagających singli ceniących sobie prostotę i minimalizm, jak i w przypadku rodziny z gromadką dzieci. Jak ją zaaranżować? Postaw na stylową biel – stworzysz z nią doskonałą kanwę dla wyrazistych dodatków. Z powodzeniem możesz urządzić całą łazienkę w chłodnej, eleganckiej bieli lub zaszaleć z kolorem i dodać do projektu wyraziste akcenty. Energetyzująca czerwień, słoneczna żółć, a może szlachetna czerń? Znajdź swój sposób na ujarzmienie modnego, skandynawskiego stylu i zaaranżuj niepowtarzalną przestrzeń, która przyniesie wytchnienie po wyczerpującej, całodziennej gonitwie.
Łazienka w stylu skandynawskim
Na bezpieczeństwo i komfort jazdy samochodem mają wpływ sprawne podzespoły. Drgania na kierownicy powinny budzić nasz niepokój, bo przyczyn takich wibracji może być wiele. Drgania, które odczuwamy na kierownicy, najbardziej są wyczuwalne przy dużych prędkościach (około 100 km/h), dlatego jeżdżąc spokojnie po mieście, możemy nie zauważyć, że z naszym autem dzieje się coś niedobrego. Jakie są przyczyny takich wibracji? Może być ich wiele i dlatego bardzo ważna jest trafna diagnoza. Koła Najbardziej banalną i stosunkowo łatwą do wyeliminowania przyczyną są źle wyważone koła lub uszkodzona opona, ewentualnie pokrzywione felgi. Najpierw musimy dokładnie obejrzeć opony, czy na którejś z nich nie ma wybrzuszenia lub widocznego uszkodzenia. Najlepiej zrobić to w zakładzie wulkanizacyjnym. Czasem wystarczy (jeżeli nasz samochód ma przedni napęd) zamiana kół na osiach, te z tyłu należy przełożyć do przodu. Na przedniej osi powinny znajdować się mniej zniszczone opony. Jeżeli koła są źle wyważone (każdy gram nierównomiernego obciążenia robi różnicę), również konieczna będzie wizyta u wulkanizatora, który wyeliminuje problemy wynikające z nierównomiernego rozkładu mas w feldze lub oponie. Najczęściej mechanik wyważa koła po zdjęciu ich z samochodu. Inna, bardziej dokładna i skuteczna metoda to doważanie kół na samochodzie. W wyspecjalizowanych warsztatach są urządzenia, które wprawiają w ruch koła kręcące się na podstawionych pod nie rolkach. Im lepsze osiągi ma nasz samochód, tym bardziej badanie jest zasadne. Jego cena to od 50 do 150 zł. Najnowocześniejsze wyważarki z tzw. testem drogowym pozwalają sprawdzić zachowanie koła w warunkach podobnych do tych, które panują na drodze. Urządzenie informuje nas, co jest przyczyną drgań na kole kierownicy (felga czy opona) oraz wykonuje pomiar sił bocznych działających na styku drogi i opony, a także wylicza, w jakiej konfiguracji powinny być zamontowane koła, aby wyeliminować nawet minimalne drgania lub wibracje. Zawieszenie – ustawienie geometrii Zdarza się, że nawet staranne wyważenie kół nie pomoże. Drgania kierownicy mogą nieść dla kierowcy informację, iż jeden lub kilka elementów zawieszenia jest w złym stanie. Może to być jego niepoprawna geometria. Ma ona wpływ na szybkie i nierównomierne zużycie opon. Źle ustawione koła (nieodpowiednio pochylone) sprawiają, że samochód zbacza z toru jazdy i źle się prowadzi. Za regulację geometrii zapłacimy od 90 do 250 zł. Warto przy okazji sprawdzić, czy nie ma luzów na sworzniach, a tuleje metalowo-gumowe wahaczy nie są zbyt zużyte. Najpierw należy wymienić zepsute lub uszkodzone części, a potem dopiero ustawić geometrię zawieszenia. Nie zaszkodzi też przegląd amortyzatorów. Drgania przy małych prędkościach podczas skrętu, którym towarzyszy podejrzany hałas lub zgrzytanie, świadczą o uszkodzonym przegubie zewnętrznym lub wewnętrznym. Bicie półosi to również częsta przyczyna drgań, które odczuwamy na kierownicy. Układ hamulcowy Najbardziej niebezpieczną przyczyną wibracji, którym towarzyszy drganie pedału hamulca, jest nieprawidłowo działający układ hamulcowy, np. pokrzywione tarcze lub zużyte klocki. Tarcze należy w takim przypadku wymienić, a jeżeli są stosunkowo nowe, czasem wystarczy je tylko przetoczyć. Nowa tarcza kosztuje kilkaset złotych, natomiast jej naprawa – znacznie mniej. W przypadku, gdy zużyte są klocki hamulcowe, także należy je wymienić. Jeżeli zdecydujemy się na nowe tarcze, konieczna będzie wymiana klocków hamulcowych na nowe. Na Allegro dostępne są tarcze hamulcowe z klockami w kompletach. Przy prędkości 100 km/h koło samochodu osobowego kręci się ok. 800 razy na minutę. Wystarczy nawet niewielkie uszkodzenie koła, żeby spowodować drgania odczuwalne na kierownicy. Takie wibracje mają niekorzystny wpływ na opony, układ kierowniczy i skrzynię biegów, które szybciej się zużywają. Nie lekceważmy więc tej usterki i jak najszybciej spróbujmy ją wyeliminować.
Jak wyeliminować drgania na kierownicy?
„Civilization VI” jak wszystkie poprzednie gry z serii „Civilization”, doskonale się skaluje. To oznacza, że dzięki poszczególnym ustawieniom poziomu trudności może się tutaj doskonale bawić zarówno całkowity nowicjusz, jak i weteran, który jest z tym cyklem od samego początku i zjadł na nim zęby. Szósta jego odsłona różni się jednak znacząco od poprzednich, zwłaszcza teraz, po premierze rozszerzenia „Rise & Fall”, które dodało więcej opcji i znacznie pogłębiło rozgrywkę. Poniższe porady powinny pomóc w osiągnięciu zwycięstwa zarówno zielonym władcom, jak i takim, którzy mają już za sobą wiele podbojów i próbują swoich sił na najwyższych poziomach trudności. Wybierz odpowiednią cywilizację O zwycięstwie należy myśleć od samego początku. Niektóre cywilizacje lepiej nadają się do podbojów, inne do rozwijania technologii, inwestowania w kulturę czy też nawracania na swoją religię. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywki trzeba zdecydować, który z czterech warunków zwycięstwa będziemy próbowali spełnić i wybrać jedną z nacji, która nadaje się do tego lepiej od innych. Każda przewaga jest na wagę złota! Eksploruj!!! Najważniejsze zadanie na początku gry. I istotne prawie do ostatnich jej faz. Okolicę rozpoznajemy nie tylko po to, by znaleźć dobre miejsca na następne osady i dowiedzieć się, jakich i gdzie mamy sąsiadów. Głównym celem eksploracji jest odszukanie jak najszybciej wszystkich miast-państw. Im wcześniej do nich dotrzemy, tym więcej szans na „darmowych” wysłanników za wykonywanie zleconych przez nich zadań. Inspiracja jest ważna Prawie każda technologia i idea posiada określony warunek, po którego spełnieniu, jej opracowanie zostanie skrócone o połowę. Wykorzystanie tej opcji do przyspieszenia swojego rozwoju jest szalenie istotne, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności, gdzie właśnie dzięki niej nie zostaniemy z tyłu za innymi cywilizacjami. Dobra znajomość obu drzewek rozwoju i spełnianie warunków do wywołania jak największej ilości inspiracji to klucz do zwycięstwa. Napadnij sąsiada Niestety, historia świata to nie sielanka. A najbliższy sąsiad prędzej czy później stanie się wrogiem. Lub ofiarą innego, silniejszego sąsiada. Uderzenie uprzedzające to konieczność. Szybkie opracowanie łucznictwa i atak z zaskoczenia na wrogie miasta pozbawione jeszcze starożytnych murów jest w zasadzie niezbędne na wyższych poziomach trudności. Pokonanie najbliższego sąsiada we wczesnej fazie gry, i odebranie mu miast, daje sporą przewagę, której nie powinniśmy już utracić do samego końca. Nie ignoruj dyplomacji Sojusze z innymi cywilizacjami są ważne i dochodowe, ale opcja ich zawierania pojawia się późno. O dyplomację należy jednak dbać od samego początku, tyle że nie o tą nakierowaną na inne nacje, ale na miasta-państwa. Nie tylko oferują one świetne premie, a także posiadają specjalne bonusy dla suzerena, które mogą zmienić oblicze gry, ale też mają… wojska. I zwłaszcza w początkowych etapach rozgrywki te wojska bywają silne i liczne. Kontrola nad jednym lub dwoma pobliskimi miastami-państwami może oznaczać różnicę między życiem a śmiercią w przypadku niespodziewanego ataku innej cywilizacji. Lub kilku cywilizacji. Wykorzystuj gubernatorów Wprowadzeni w dodatku „Rise & Fall” gubernatorzy to potężne, ale i precyzyjne narzędzie, które może znacząco zwiększyć szanse na zwycięstwo. Nie wszyscy są jednakowo przydatni, ale kilku ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza zaś Magnus, którego podstawowa umiejętność, podwajająca dochody z użytkowania lasów, dżungli i surowców dodatkowych, może być prawdziwym dopalaczem dla naszych miast i bardzo szybko zwiększyć ich populację lub też umożliwić ekspresowe wznoszenie kluczowych cudów świata i dzielnic. Planuj układ miast Zakładanie nowych miast to priorytet. Ale nie bez planu. Zanim rozkażemy osiedlenie w danym miejscu, powinniśmy już mieć w głowie przyszłość nowego miasta. Gdzie i jakie dzielnice wzniesiemy, żeby uzyskać najlepsze premie sąsiedztwa? Jakie cuda świata możemy tutaj postawić? Czy miasto ma skupić się na generowaniu nauki, kultury, wiary czy też może na produkcji lub szkoleniu jednostek wojskowych? Chaotyczne zakładanie miast nie zaszkodzi nam na niższych poziomach trudności, ale na wyższych to prosta droga do porażki. Dbaj o dochody Nie wolno zostawać z tyłu. Zwłaszcza w dziedzinie nauki. Wolniejszy rozwój kulturalny to jeszcze nie katastrofa, ale jeśli sąsiedzi będą bardziej rozwinięci technicznie, to nie tylko zdążą zbudować wszystkie ważne cuda świata przed nami, ale również będą mieli silniejsze i bardziej nowoczesne armie. A to bardzo złe wieści dla nas. Nauka to priorytet. A drugi to złoto – jest szalenie ważne i ma mnóstwo zastosowań, więc stawianie portów i dzielnic biznesowych oraz zakładanie maksymalnej ilości przynoszących złoto szlaków handlowych jest absolutnie nieodzowne. Pamiętaj o Wielkich Ludziach Monitorowanie ekranu Wielkich Ludzi to nawyk, który dobrze jest sobie wyrobić jak najszybciej. Nie wszyscy są tak samo ważni, ale niektórzy Wielcy Kupcy, Inżynierowie i Naukowcy są szalenie istotni z uwagi na oferowane premie. Należy dbać o to, by mieć odpowiednią liczbę budynków i cudów generujących punkty Wielkich Ludzi, ale też cały czas pilnować postępu punktowego w innych cywilizacjach. Wielkich Ludzi można kupować za wiarę lub złoto i warto mieć odpowiednie rezerwy, by móc w ten sposób sprzątnąć konkurentom sprzed nosa najważniejsze historyczne postacie. Przygotuj się na plądrowanie „Cywilizacja VI” ma jedno uniwersalne prawo – zostaniemy zaatakowani. Często na samym początku nawet. A potem jeszcze wiele razy, zwłaszcza, jeśli wysforujemy się na prowadzenie. Wtedy można liczyć na prawie ciągłe konflikty, i to nie z pojedynczymi przeciwnikami, lecz z całymi sojuszami. I nawet gdy wypowie nam wojnę nacja z drugiego końca świata, która prawie na pewno nie dotrze do nas swoimi wojskami, to trzeba pamiętać, że każdy konflikt zbrojny jest… szansą. Plądrowanie wrogich terenów przynosi zaskakująco duże dochody, więc warto jest posiadać pewne siły ofensywne, by móc się tym zająć, gdy zajdzie taka okoliczność. O konieczności utrzymywania możliwie jak najbardziej nowoczesnej armii, która będzie broniła naszych miast przed atakami, nie trzeba nawet wspominać – to jest oczywiste. Wiele jest dróg do zwycięstwa w „Civilization VI” i takich porad jak powyższe można udzielić nie dziesięć, ale i sto. Najważniejsze jest jednak to, by dobrze poznać zarówno zasady rządzące rozgrywką, jak i samą grę. A potem planować w dużym wyprzedzeniem i realizować konkretną strategię, dążąc do celu, czyli jednego z czterech warunków zwycięstwa. I nie przejmować się, jeśli się nie uda. Każda porażka czegoś nas nauczy, a kolejny tryumf będzie jeszcze słodszy, jeśli uda się go osiągnąć właśnie dzięki temu, czego nauczyliśmy się, przegrywając. Trzeba tylko pamiętać, że to może potrwać. Kilkanaście godzin. Albo kilkadziesiąt. Albo kilkaset. Na szczęście mamy czas. Siódma „Civilization” nie została jeszcze nawet zapowiedziana przecież…
10 tricków, które zapewnią zwycięstwo w Civilization VI
Na celiakię, inaczej chorobę trzewną, cierpi przynajmniej 1% populacji. W tej chorobie autoimmunologicznej trwającej całe życie na skutek spożywania glutenu (frakcji białka występującej w zbożach) zanikają kosmki jelitowe – małe wypustki odpowiedzialne za wchłanianie substancji odżywczych. Schorzenia nie da się wyleczyć, a dla dobrego samopoczucia i zdrowia musisz stosować specjalną, bezglutenową dietę. Wykluczenia na diecie bezglutenowej Dietę bezglutenową określa się mianem diety eliminacyjnej, bo tylko wykluczenie produktów zawierających gluten pomaga odzyskać siły i poczuć się zdrowo. Osoba na diecie bezglutenowej musi wykluczyć ze swojego dotychczasowego menu: pszenicę (i wszystkie jej odmiany), żyto, jęczmień, owies (w większości przypadków celiakii dobrze tolerowany, jednak tylko jeśli produkt ma certyfikat bezglutenowości). Wykluczenie zbóż wiąże się z odstawieniem szeregu pokarmów, w których składzie znajdują się pochodne tych glutenowych ziaren. Dieta osób z celiakią – podstawowe założenia Zalecenia żywnościowe dotyczące osób z celiakią oprócz wyłączenia szeregu produktów, są takie same jak dla każdej zdrowej osoby. Dieta powinna być więc zbilansowana, spełniać zasady racjonalnego żywienia i dostarczać organizmowi wszystkich niezbędnych wartości odżywczych, witamin i minerałów. Gluten w żadnej formie nie może pojawiać się w diecie cierpiącego na celiakię nawet w minimalnych ilościach. Produkty zalicza się do bezglutenowych (według ustaleń FAO/WHO), jeśli zawartość glutenu nie przekracza w nich 20 ppm (20 mg na 1 kg). Przekreślony kłos – produkty z certyfikatem Każda osoba z celiakią dobrze zna to oznaczenie. Przekreślony kłos to międzynarodowy symbol produktów z certyfikatem bezglutenowości. Otrzymują je tylko pokarmy producentów i dystrybutorów, którzy przebadali swoje produkty pod kątem zawartości glutenu. Produkty ze znakiem przekreślonego kłosa dają gwarancję, że chorzy na celiakię mogą je bezpiecznie spożywać. Żywność bezglutenowa nie zawsze zdrowa O ile symbol przekreślonego kłosa świadczy o tym, że pokarm jest wolny od glutenu, o tyle nie zapewnia, że produkt należy do zdrowej żywności. Sklepowe półki uginają się od bezglutenowych odpowiedników tradycyjnych wyrobów. Ciasteczka, słodycze, chleby, makarony. Niestety większość z nich należy do żywności wysokoprzetworzonej z dużą zawartością cukru, soli i tłuszczy trans. Produkty bezglutenowe zawierają często dużo konserwantów i innych dodatków, które szkodzą jelitom. Symptomy towarzyszące celiakii box:video Celiakię coraz częściej diagnozuje się dopiero w dorosłym życiu, kiedy pojawiają się objawy mogące o niej świadczyć. Jedną z oznak choroby jest upośledzone wchłanianie witamin i minerałów, prowadzące m.in. do anemii. Częsta dolegliwość towarzysząca celiakii to problemy jelitowe – zaparcia, biegunki, chroniczne bóle brzucha, dyskomfort po zjedzeniu glutenowych potraw. Kiedy więc przechodzisz na dietę bezglutenową, nie wystarczy, że odstawisz zakazane zboża i ich pochodne. Twój organizm potrzebuje czasu na regenerację, żebyś znowu poczuł się zdrowo. Pożywienie dla dobrego zdrowia Osoby z celiakią powinny unikać żywności bardzo przetworzonej. Wyklucz z diety produkty zawierające cukier, utwardzone tłuszcze roślinne i duże ilości soli. Pokarmy bezglutenowe (pozyskane przez usunięcie glutenu) powinny uzupełniać, ewentualnie urozmaicać, zbilansowaną dietę. Swoje codzienne menu oprzyj na produktach naturalnie bezglutenowych. Jedz duże ilości warzyw, owoce (2-3 porcje dziennie), zdrowe bezglutenowe zboża, rośliny strączkowe, nabiał, zdrowe tłuszcze, ryby i mięso. Naturalnie bezglutenowe zboża Wiele zbóż i tzw. pseudozbóż (np. amarantus) występuje naturalnie w wersji bezglutenowej. Do bezpiecznych dla osób z celiakią zalicza się: ryż, grykę, proso (kasza jaglana), kukurydzę, sorgo, teff, tapiokę, komosę ryżową, amarantus. Choć z założenia te zboża nie zawierają glutenu, mogą być produkowane w zakładach, gdzie stykają się z glutenowymi ziarnami. Jeśli wytłuszczonym drukiem napisane jest, że mogą zawierać gluten, osoba z celiakią nie powinna ich spożywać. Czytanie etykiet to podstawa Leczenie celiakii trwa całe życie, a nowy sposób odżywiania musi stać się twoim nawykiem. Kupując nowy produkt, zawsze czytaj etykiety. Pod nazwami takimi jak „skrobia”, „przyprawy”, „słód” mogą kryć się pochodne glutenowych zbóż. Jeśli nie masz pewności, czy wyrób jest bezglutenowy, zastąp go naturalnymi i sprawdzonymi produktami. Ułożenie zbilansowanej diety warto powierzyć dietetykowi. Jeśli do tej pory jadłeś wszystko i nagle musisz zrezygnować z tradycyjnych produktów, nie zamieniaj ich na wersję bezglutenową. Zaplanuj dietę tak, żeby opierała się na żywności, jak najmniej przetworzonej. Tylko w ten sposób uregulujesz pracę jelit i poczujesz się zdrowiej.
Celiakia – jak prawidłowo się odżywiać i czuć się zdrowo
Dziecko chłonie świat znacznie bardziej niż dorosły. Każdego dnia odkrywa coś nowego, uczy się i zapamiętuje mnóstwo informacji. Pierwsze lata życia dziecka to wyjątkowo intensywny czas dla jego rozwoju. Warto wykorzystać go jak najlepiej i już od samego początku uczyć tego, co będzie w przyszłości niezbędne. Uczmy więc kolorów, zegarka, literek. Uczmy też angielskiego! To inwestycja, która zaowocuje z nawiązką i co najważniejsze – nauka ta wcale nie musi być nudna i mozolna! Maskotki edukacyjne Dzieci uwielbiają misie – są idealnymi kompanami do zabaw i stróżami spokojnego snu. Współczesne misie mają jeszcze jedną zaletę – uczą literek, cyferek, kolorów i piosenek, także w języku angielskim. Z takim misiem-pomocnikiem twoje dziecko oswoi się z obcym językiem i nauczy nowych słów. Maskotka edukacyjna to idealna zabawka dla maluszka, który odkrywa świat słów, także po angielsku. Wspólna zabawa może przynieść niemałe efekty. Wśród tego typu zabawek bez wątpienia wyróżniają się: Szczeniaczek Uczniaczek od Fisher Price – sympatyczny piesek, który śpiewa i liczy w dwóch językach. Wielbiciele tego uroczego szczeniaczka mogą zaprzyjaźnić się także z jego siostrzyczką. Miś – Licz ze mną od Chicco – idealny kompan do zabaw. Ma przyjemne kolory i oprócz cyferek, uczy dzieci nazw owoców i zwierząt. Mądry Miś Eduś od E-Edu – ten miś uwielbia zabawę z dziećmi. Uczy je piosenek i zwrotów. Dodatkowo nauczy twoje dziecko nazw części ciała. Zabawki interaktywne W świat języka angielskiego warto wprowadzać dzieci podczas różnych zabaw. Z myślą o tym powstały gadżety, które mają w tym pomóc. Do najatrakcyjniejszych należą m.in.: Stolik edukacyjny – zwykle jest jedną z ulubionych zabawek dzieci, ponieważ dzięki różnorodności kolorów, dźwięków i kształtów nie tylko pozwala na odkrywanie swoich funkcji, ale także wspomaga naukę, w tym języka angielskiego. Dumel Discovery, Ciasteczkowy Hipcio – ten śmieszny stworek chętnie zje wszystkie ciasteczka! Z radości zagra melodie i policzy z dzieckiem – oczywiście w dwóch językach. Chicco, Śpiewający Smok – świetny przyjaciel do spacerów, zwłaszcza tych po domu. Kolorowe przyciski kryją w sobie pomysłowe rymowanki i dźwięki. K’s Kid Konsola – jest świetnym gadżetem do zabawy i nauki. Konsola ta zawiera 20 kreskówek, mnóstwo gier edukacyjnych oraz pomaga w nauce pierwszych słów. Clementoni, Mówiąca Bramka – ta bramka to absolutny hit, w szczególności polecana jest chłopcom. Optyczny czujnik rozpoznaje strzelenie gola, a efekty dźwiękowe to nie tylko zabawne melodie, ale także nauka słów czy kolorów. Crocopen, Mówiące Pióro – to magiczne pióro czyta słowa w książkach z serii Crocolearn. Pozwala dziecku usłyszeć wspaniałe odgłosy przyrody oraz uczy logicznego myślenia. Lisciani Giochi, Karotka – Mówiąca Farma – to zestaw zabaw dla najmłodszych. Zawiera wiele wierszyków oraz zabawny quiz. Gry i zabawy Nie od dziś wiadomo, że gry i zabawy uczą. Mogą także uczyć języków obcych. Najprostszą grą, którą można przygotować z dzieckiem w domu, jest Memory i Domino. Wystarczy wyciąć odpowiednie kartoniki, narysować przedmioty, a zadaniem malucha będzie je pokolorować. Każdy obrazek podpisz w języku angielskim. Szukając z dzieckiem tych samych kosteczek, nazywajcie je zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Ciekawymi grami są również: Trefl, Angielskie ABC – gra edukacyjna – rozwija pamięć, ćwiczy koncentrację i spostrzegawczość. CrocoLearn, Miasto. Interaktywne karty – karty do nauki angielskiego. Kompatybilne z piórem Crocopen. Rebel, Activity Junior – pełna emocji gra edukacyjna w stylu kalamburów. Hasła podane są zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Trefl, Angielski od kuchni – w tej grze zwierzęta wymykają się po angielsku... z kuchni! Czy prosiakowi Bożydarowi się to uda? Edgard, Angielski dla dzieci. Karty obrazkowe – zestaw kart wraz z płytą CD – to pomysłowa seria do nauki angielskiego dla najmłodszych. Zestaw zawiera kolorowe, angielsko-polskie karty oraz płytę z nagranymi słówkami. Książeczki do nauki angielskiego Nieco starszym dzieciom, w wieku szkolnym, warto zaproponować książeczki. Myli się ten, kto sądzi, że będą to kolejne gramatyczne ćwiczenia. Współczesne książeczki edukacyjne do języka angielskiego to pomysłowe encyklopedie, kolorowanki czy zabawy obrazkowe. Szukając książeczki dla swojego dziecka, na pewno warto wziąć pod uwagę: Disney English – jest to ciekawa seria komiksów dla najmłodszych do nauki angielskiego. Angielski na wesoło – dobry wybór dla małych geniuszy. Zawiera łamigłówki i ciekawe ćwiczenia. Angielski z Hello Kitty – to seria książeczek z najbardziej znanym i lubianym przez dzieci kotkiem. Różnorodność ćwiczeń językowych i psychomotorycznych to idealny zestaw do nauki. Baśnie do nauki języka angielskiego – piękne baśnie zaprezentowane dzieciom w języku polskim i angielskim. Książka dostępna wraz z płytą CD. Płyty z piosenkami i słuchowiska Nauka języka obcego to nie tylko poznawanie słówek, ale również nauka rozumienia i mówienia. Dobrze jest więc osłuchać się z językiem. Pomogą w tym słuchowiska i piosenki: Disney English Let’s Sing – dzięki książkom z tej serii twoja pociecha szybko pozna praktyczne słowa w języku angielskim. Co więcej, płyta ta zawiera karaoke! Edgard, Angielski dla dzieci – piosenki – płyta CD z czternastoma melodyjnymi piosenkami dla dzieci. Dołączone kolorowe ilustracje ułatwiają zapamiętywanie tekstów. Fosze, Songs and poems for children – zestaw ten: książeczka i płyta, to idealny śpiewnik dla najmłodszych. Wykorzystuje zabawy słowne, skojarzeniowe oraz ruchowe. Świetnie sprawdzi się dla rodzeństwa. Motywując dziecko do nauki, pamiętaj, aby nie przedobrzyć. Ciągłe namawianie może zniechęcić dziecko, a więc efekt będzie odwrotny do zamierzonego.
Angielski dla malucha – poznaj gadżety, które uprzyjemnią naukę
Właściwie dobrane bryczesy zapewniają doskonałe trzymanie się na grzbiecie konia, lepszą stabilność w trakcie jazdy oraz komfort użytkowania. Oferta spodni jeździeckich jest naprawdę szeroka, ale jak znaleźć takie, które spełniałyby nasze wymagania? Podpowiadamy, czym się kierować przy wyborze bryczesów i przedstawiamy pięć interesujących modeli męskich z wyższej półki. Czym się kierować przy wyborze? Fason – do wyboru mamy bryczesy z lejem kolanowym, lejem pełnym lub jodhpury. Lej to wszyty kawałek innego materiału, który sprawia, że jeździec lepiej trzyma się w siodle i dzięki temu unika upadku z konia. Spodnie z krótkim lejem polecane są głównie osobom początkującym, ponieważ są wygodniejsze i nieco tańsze niż wersje z lejem pełnym. Pełny lej ciągnie się zazwyczaj od pośladków do kostki lub od pośladków do połowy łydki i zapewnia doskonałą przyczepność. Wybór modelu zależy od indywidualnych preferencji, jednak spodnie z lejem pełnym uznawane są za profesjonalne wyposażenie jeździeckie. Jodhpury to spodnie z rozszerzaną nogawką, nie tak obcisłe jak normalne bryczesy. Nie zakłada się już do nich czapsów, sięgają one za kostkę, przykrywając sztyblety. Materiał, z którego szyje się bryczesy – najczęściej bawełna z domieszką nylonu lub poliamidu. Warto, aby w składzie znalazł się także elastan odpowiadający za rozciągliwość materiału. Sam lej to imitacja skóry, zamszu lub sam zamsz, ale są także leje z silikonu. Odpowiedni rozmiar – bryczesy powinny idealnie pasować do sylwetki. Za ciasne będą utrudniać jazdę i powodować dyskomfort. Kupując spodnie przez internet, sprawdźmy dokładnie swoje wymiary i odpowiednio dobierzmy rozmiar. Funkcjonalność – jeśli planujemy używać bryczesów dość często, najlepiej zainwestujmy w nieco droższy model, który posłuży nam znacznie dłużej. Na treningi lepiej się nadają bryczesy w ciemniejszych kolorach, ale w trakcie zawodów potrzebne nam będą białe. Top 5 męskich bryczesów Męskie bryczesy Kingsland– z łatką kolanową, dla panów, zapewniające bezpieczeństwo w trakcie jazdy konnej. Dwie kieszenie z przodu i dwie z tyłu zapinane na zatrzask są bardzo praktyczne i funkcjonalne. Spodnie wykonane z softshellu idealnie sprawdzają się w chłodniejsze dni, chroniąc także dodatkowo przed wilgocią. Cena: 499 zł. Bryczesy męskie Covalliero Detroit– wygodne, z pełnym lejem uszyte z materiału Coolmax. Dzięki zastosowaniu tej innowacyjnej mieszanki mikrofazowej zapewniają komfort i świetnie odprowadzają wilgoć na zewnątrz. Są lekkie i miękkie, idealne zarówno w lecie, jak i zimą. Mają elastyczne i nieobciskające nogawki wykończone materiałem ElastoSoft. Cena: 449 zł. Bryczesy męskie Horze Grand Prix– z kolekcji Supreme, z pełnym lejem. Dla większej wygody ich nogawki zostały zakończone elastycznym materiałem. Mają praktyczne kieszonki oraz lekko marszczony przód. Uszyte z bawełny z domieszką poliamidu i elastanu. Cena: 399 zł. Jodhpury męskie HKM Texas– męskie spodnie z rozszerzanymi nogawkami uszyte z materiałów wysokiej jakości. Spodnie z pełnym lejem ze skóry syntetycznej ALOS. Mają dwie tylne kieszenie oraz kontrastujące szwy. Możliwość prania w temperaturze 30 stopni. Cena: 357 złotych. Męskie bryczesy kawaleryjskie Amigo Traper– krój kawaleryjski: luźne powyżej kolana i opięte poniżej. Są bardzo wygodne i wykonane z dbałością o szczegóły. Pełny lej z mocnego materiału skóropodobnego. Dół nogawki zapinany na rzep. Cena: 279 zł. Przy wyborze bryczesów kierujmy się przede wszystkim wygodą. Producenci oferują szeroki wybór fasonów i kolorów i z pewnością każdy jeździec znajdzie coś dla siebie.
Pięć topowych męskich bryczesów z wyższej półki
Indianie i Dziki Zachód fascynują nie tylko chłopców. Dziewczynki także uwielbiają ten kolorowy, pełen przygód świat. Nic dziwnego, że indiańskie motywy bardzo chętnie są stosowane w kolekcjach odzieży dla dzieci. Nasycone mocne kolory, geometryczne wzory – tworzące labirynty i esy-floresy – koraliki, pióra, rzemyki, frędzle – wszystkie te elementy świetnie pasują do mody na sezon wiosenno-letni. Projektanci i producenci co roku czerpią z nich inspiracje, bo jest to istna skarbnica pomysłów. Etniczne wzory i dodatki świetnie wkomponowują się w styl boho i hipi, można je śmiało stosować także w stylizacjach rockowych. Worek czy plecak w azteckie wzory będzie świetnie się prezentował np. do skórzanej ramoneski. Konie, łapacz snów, tipi czy piękna squaw na T-shircie z pewnością nadadzą stylizacji interesujący charakter. Podobnie jak biżuteria stylizowana na tę plemienną, tworzoną przez Czejenów, Komanczów, Siuksów czy Apaczów – ze skrawków skór, piórek, rzemyków czy paciorków. Już jeden taki element sprawi, że ubranie będzie miało to „coś”, co przykuje uwagę, np. fantazyjny naszyjnik dodany do prostych dżinsowych spodenek i białego T-shirta czy aztecka opaska przytrzymująca włosy, upodabniająca dziewczynkę do niezależnej, silnej i pięknej Pocahontas. Dżins i frędzle do szkoły box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. C&A, 5.10.15., Mango, CoolPack, Zara Indiańskie motywy świetnie wyglądają w towarzystwie dżinsu i jest to w tym sezonie jeden z mocnych trendów w modzie dziecięcej i młodzieżowej. Dżinsowa sukienka-tunika, ze ściągaczem w pasie jest ozdobiona paseczkami z azteckimi wzorami i sznureczkiem, który także nawiązuje do indiańskiego stylu. Świetnie pasuje do niej dżinsowa katanka z ciekawymi przeszyciami na rękawach. Plecak jest także ozdobiony charakterystycznymi wzorkami, które korespondują z tymi na sukience. Trampki dekorowane frędzlami idealnie wpisują się w zestaw, podobnie jak chusta zakończona efektownymi, czerwonymi chwościkami. Indianka na spacerze box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Next, 5.10.15., Yo!, Mango, C&A T-shirt z nadrukowanym obrazkiem kolorowego indiańskiego namiotu świetnie będzie wyglądał w towarzystwie krótkich jednokolorowych spodenek, czarnych, zdobionych dyskretnie frędzelkami i różowym sznureczkiem, który otwiera miejsce na różową narzutkę waterfall i różową czapeczkę z daszkiem, dekorowaną azteckim rzucikiem. Do tego skórzane sandały, których kolorystyka łączy się z tipi na koszulce, i mamy prosty, ale nie banalny zestaw małej squaw, idealny na wiosenny albo letni spacer. Na imprezę jak Pocahontas box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Mango, Kid’s by Voga Italia, 5.10.15., Bartek, Mango Ikoną indiańskiego stylu jest bez wątpienia Pocahontas, która utrwaliła się w dziecięcej wyobraźni dzięki filmowi Disneya. Pocahontas istniała naprawdę, była córką wodza północnoamerykańskiego plemienia. Jej prawdziwe imię to Matoaka, czyli białe piórko, ale że od dziecka była małą łobuziarą, więc przezwano ją właśnie Pocahontas, co znaczyło „mała psotnica”. Ubrana w skórzaną spódniczkę i top, z wieńcem z piór na głowie i mnóstwem koralików, rzemyków i paciorków będących biżuterią, biegała po lesie niczym dzikie, nieujarzmione zwierzątko. Była piękna i bardzo kolorowa, nic więc nic dziwnego, że współczesne dziewczynki chcą być takie jak ona. W stylizowaniu się na indiańską księżniczkę lepiej jednak nie przesadzić, żeby nie osiągnąć efektu przebrania, a nie ubrania. Na ważniejsze wyjście, typu urodziny koleżanki czy niedzielny wypad z rodzicami do kina, proponujemy look z mocnym akcentem żółtego, jednego z najmodniejszych kolorów w tym sezonie. Styl indiański przełamują czarne, sportowe buty, a kapelusz z zabawnymi akcentami nawiązuje do stylu hipi. Żółte kolczyki z niteczek są godne wspaniałej, indiańskiej następczyni tronu.
Indiańskie motywy dla małej squaw
Klucz do kół – niby oczywisty element wyposażenia każdego samochodu, a jednak na co dzień w ogóle nie zastanawiamy się nad jego istnieniem. Dopiero w kryzysowej sytuacji rozpoczynamy jego gorączkowe poszukiwania. Niestety często okazuje się, że standardowy klucz, który mamy w bagażniku, nie jest w stanie odkręcić opornej śruby. Dlatego powinniśmy zaopatrzyć się w solidny model. Zobaczmy, jaki wybrać. Klucz ręczny Ręczny klucz do kół to najpopularniejsza wersja tego typu narzędzia. Oryginalne klucze dołączane przez producentów samochodów najczęściej mają przeciętną jakość. Materiał, z którego są wykonane, nie gwarantuje nam, że w kryzysowej sytuacji odkręcimy przebite koło. Przy dużym oporze śruby klucze takie najczęściej się wyginają albo ulegają złamaniu. Ponadto mają bardzo krótkie ramię, co utrudnia odkręcanie mocno zapieczonych śrub. Dlatego warto zaopatrzyć się w solidny klucz teleskopowy. Dzięki temu możemy użyć większej siły i odkręcić nawet oporne śruby. Jest to szczególnie przydatne w sytuacji, gdy koła w naszym samochodzie zostały dokręcone przy użyciu klucza pneumatycznego. Jest to błąd wielu zakładów wulkanizacyjnych, które zamiast użyć klucza dynamometrycznego, dokręcają śruby do oporu kluczem pneumatycznym. Klucz elektryczny Klucz elektryczny do kół występuje w trzech podstawowych wersjach: akumulatorowej, 12V i 230V. Jest najprostszą alternatywą dla standardowego klucza ręcznego. Wersja akumulatorowa działa na podobnej zasadzie jak akumulatorowa wkrętarka. W komplecie mamy najczęściej dwa akumulatory, które umożliwiają pracę urządzenia bez zewnętrznego źródła zasilania. Wersja 12V może być zasilana z gniazda zapalniczki lub ze standardowego akumulatora za pomocą dołączonej przejściówki. Klucze w wersji akumulatorowej oraz zasilane z gniazdka zapalniczki idealnie nadają się do zastosowań mobilnych, gdy nie mamy możliwości skorzystania z gniazdka elektrycznego. Możemy z nich skorzystać nawet w trasie. Natomiast wersja 230V jest idealnym kompromisem między standardowym kluczem ręcznym a kluczem pneumatycznym. Do jego działania potrzebujemy standardowego gniazdka elektrycznego. Klucz pneumatyczny Klucz pneumatyczny dysponuje bardzo dużym momentem obrotowym, który umożliwia odkręcanie najbardziej opornych śrub. Tego typu klucze najczęściej używane są w warsztatach samochodowych i zakładach wulkanizacyjnych. Minusem jest konieczność posiadania kompresora o wysokiej wydajności, który zasili taki klucz. Jednak kompresor możemy wykorzystać do wielu innych zadań, np. pompowania kół czy malowania. Jeśli wykonujemy dużo prac, do których klucz pneumatyczny może być wykorzystany, warto dokonać jego zakupu. W komplecie z kluczem pneumatycznym otrzymujemy szeroki zestaw końcówek, które umożliwiają odkręcenie większości śrub. Klucz do kółto z jednej strony najprostsze narzędzie do obsługi samochodu, a z drugiej – najbardziej niezbędne. Jest to praktycznie jedyny klucz, w który producent wyposaża samochód. Jeśli sami nie wykonujemy żadnych napraw i klucza potrzebujemy wyłącznie do awaryjnego odkręcenia koła, warto wybrać solidny klucz ręczny. Natomiast jeśli mamy duszę majsterkowicza i lubimy we własnym zakresie wykonywać różne czynności obsługowe przy samochodzie, powinniśmy wybrać klucz elektryczny lub pneumatyczny. Zobacz też: Wybieramy wydajny kompresor olejowy
Klucz do kół: ręczny, elektryczny czy może pneumatyczny?
Na początku przygody z aparatem staramy się jak najlepiej opanować wszystkie aspekty techniczne. Uczymy się, czym jest ISO, a czym przysłona, oraz jaki to ma wpływ na ostateczny wygląd naszej fotografii. Kolejnym wyzwaniem staje się kompozycja oraz odpowiedni dobór sprzętu. Warto rozwijać swoje umiejętności, aby nasze zdjęcia były coraz lepsze. Kompozycja na zdjęciu jest sporym wyzwaniem dla początkującego fotografa. W kadrze panuje chaos i bałagan, nad którym powinniśmy zapanować przed naciśnięciem spustu migawki. Istnieje wiele rad i zasad, które na początku mogą być pomocne, jak na przykład zasada złotego podziału. Warto także włączyć w aparacie wyświetlanie linii podziału. Dzięki czemu łatwiej będzie nam zrobić proste zdjęcie. Możemy także kierować się ogólnymi, nieskomplikowanymi wskazówkami. Wyznacz głównego bohatera Na początek ważna będzie świadomość, o czym jest nasze zdjęcie. Pamiętajmy o starej prawdzie, że jeśli coś jest o wszystkim, to także trochę o niczym. Uświadommy sobie, co chcemy przekazać. Co lub kto jest głównym bohaterem naszego zdjęcia? Dziecko, pies, kubek z kawą, a może światło? Ustawmy naszego bohatera w centrum lub ⅓ kadru. Postarajmy się, aby był ostry i dobrze doświetlony. Zastanówmy się, jakie tło będzie najlepsze, czy lepiej sfotografować go z góry, czy z boku. Ciekawym pomysłem na przyciągnięcie uwagi do jednego konkretnego elementu jest pozostawienie go ostrym przy jednoczesnym nieostrym tle. Wspomniany efekt uzyskamy, używając obiektywu takiego jak Sigma 35 mm f/1.4. Jest to bardzo jasny obiektyw, który na niskich przysłonach pozwala na osiąganie przyjemnego rozmycia. Dobierz odpowiednie tło Odpowiedni dobór tła spowoduje, że nasz główny bohater nie zostanie przytłoczony ani nie zaginie w kadrze. Tło dobierajmy świadomie, zgodnie z efektem, jaki chcemy osiągnąć. W plenerze może nim być ściana budynku, płot, interesujące drzwi, a przy bliskim portrecie nawet drzewo. Ciekawym pomysłem może być ustawienie modela na tle kolorowych światełek. Dodatkowo, wykorzystując efekt rozmycia, możemy wykonać bardzo atrakcyjne zdjęcie niskim nakładem pracy. Musimy jednak zawsze brać pod uwagę kilka kwestii, na przykład fakturę i wzór. Szczególnie jeśli używamy tła fotograficznego. Dobrą wskazówką jest fotografowanie jasnych przedmiotów na ciemnym tle oraz odwrotnie. Wykorzystaj złotą godzinę Przy pięknej pogodzie aż kusi fotografowanie na zewnątrz. Jednak światło dzienne nie zawsze jest naszym sprzymierzeńcem. Wręcz przeciwnie, światło w środku dnia jest bardzo ostre i powoduje pojawianie się niechcianych cieni. Jeśli jesteśmy zmuszeni do zdjęć o takiej porze, dobrze jest mieć ze sobą blendę, którą rozbijemy kłopotliwe cienie. Jeśli mamy szansę zaplanować sesję plenerową o dowolnej porze, lepiej jest wybrać tak zwaną złotą godzinę. Jest to mniej więcej godzina przed zachodem i godzina po wschodzie słońca. Światło ma wtedy o wiele cieplejszą barwę i jest łagodniejsze. Dzięki temu nasze zdjęcia nabiorą magii. Piękne zdjęcia wyjdą również na tle zachodzącego słońca. Zastanów się, czy nie lepszy będzie obiektyw stałoogniskowy Zoomy to obiektywy, w których kręcąc specjalnym pierścieniem, przybliżamy lub oddalamy fotografowany obiekt. Są popularniejsze wśród początkujących fotografów. Powodów jest kilka. Przede wszystkim nie musimy podchodzić bliżej. Niestety efekt jest taki, że zdjęcie jest po prostu słabej jakości i brzydkie. Dotyczy to oczywiście tanich obiektywów kitowych. Są zdecydowanie ciemniejsze od szkieł stałoogniskowych. Nie dają także tak ładnej głębi ostrości, są też większe, cięższe i droższe. Dobrym, jasnym zoomem jest Canon EF 70-200 f2.8 L USM, ale jego koszt to aż około 7 000 zł. Stałki to o wiele lepsza jakość zdjęć. Nikkor AF 50 mm f/1.8D możemy kupić za bardzo rozsądną cenę, otrzymując w zamian mniejsze przysłony (efekt bardzo rozmytego tła), prostą budowę oraz mniejszą wagę. Dodatkowo fotografowanie stałką uczy większej uważności. Bądź wrażliwy na sytuacje Odpowiedni aparat, ładne światło, uporządkowane tło, pozostaje nam już tylko obserwować. Nie zawsze warto ingerować w scenę i ustawiać naszych bohaterów. Często dużo lepszy efekt osiągniemy, jedynie przyglądając się dzieciom czy zwierzakom i fotografując w niezauważalny sposób. Nie prośmy o uśmiechy ani nie nawołujmy. Uchwyćmy scenę taką, jaka jest. Nasze fotografie nabiorą autentyczności i będą przyjemniejsze w odbiorze. To nie gadżety ani drogi sprzęt sprawiają, że nasze zdjęcia są dobre, ale umiejętność obserwacji oraz wrażliwość. To bardzo trudne dla początkującego fotografa, jednak jak w każdym przypadku ćwiczenie czyni mistrza. Najskuteczniejszym sposobem na robienie lepszych zdjęć jest wyciągnięcie aparatu z szuflady i stałe ćwiczenie. Niech aparat będzie z nami ciągle, nawet jeśli okoliczności wydają się mało fotograficzne. Niektórzy stawiają sobie za cel zrobienie każdego dnia jednego zdjęcia. To świetny pomysł na wyzwanie. Bądźmy także uważni i unikajmy pośpiechu. Dzięki temu nasze kadry będą bardziej przemyślane i uporządkowane. Nie bez znaczenia pozostaje rodzaj obiektywu, jakiego używamy, dlatego wato pamiętać o wyższości stałek nad zoomami.
5 sposobów na lepsze zdjęcia
Kolarstwo dla niektórych z nas stało się sposobem na życie, dlatego staramy się nie rozstawać ze swoimi maszynami. Jak przetransportować rower w miejsce, gdzie zamierzamy spędzić urlop? Wszystko zależy od odległości. Tam, gdzie dojedziemy samochodem, dowieziemy też rowery. Wystarczy, że użyjemy bagażnika montowanego albo na dachu, albo na klapie bagażnika samochodu. Jeśli na tylnej kanapie nie będzie pasażerów, rower przetransportujemy również w kabinie samochodu. Na dalsze wyjazdy rower pakujemy do kartonów lub specjalnych walizek i przewozimy w luku bagażowym samolotu. Ale po kolei… Jedziemy samochodem W tym przypadku mamy dużo możliwości.Najmniej kosztowną opcją jest przewiezienie roweru w bagażniku. W tym celu trzeba złożyć tylną kanapę na płasko, wyłożyć ją czymś – plam po smarze nie uda się usunąć! – i kłopot z głowy. Raczej nie obejdzie się bez odpięcia przedniego koła, bo całego roweru nie zmieścimy w tej pozycji, chyba że podróżujemy długim combi. Pamiętajmy, że rower układamy napędem do góry, żeby nie skrzywić tylnej przerzutki. I sprawa najważniejsza! Jeśli wyjęliśmy koło z roweru, w którym mamy hamulce tarczowe, nie zaciskamy klamki hamulca bez obecności tarczy w tłoczkach, bo te wypchną klocki tak, że tarcza przestanie się w nich mieścić i trzeba będzie odwiedzić serwis. Jeśli podróżujemy autem z całą ekipą Rower w bagażniku to proste rozwiązanie dla singla. Dwa rowery ułożone w ten sposób to już sztukateria, trzy – raczej czary. A przecież są jeszcze bagaże i pasażerowie! Trzeba zatem pomyśleć o bagażniku rowerowym. Na dach, hak czy na klapę? Wszystko zależy od upodobań i budżetu oraz wysokości samochodu. Zakładanie rowerów na bagażnik zamontowany na dachu SUV-a wymaga siły, bo trzeba go unieść. Podniesienie roweru typu fatbike czy potężnego MTB tak wysoko to wyczyn. Dlatego musimy użyć drabinki. Z kolei nie każdy bagażnik pozwala na otwieranie tylnej klapy. Pamiętajmy o tym. Bo jeśli obwiesimy go rowerami, a potem zechcemy coś dorzucić do bagażu, może to się okazać już niemożliwe. Dachowy bagażnik rowerowy Dachowy bagażnik rowerowy to nic innego jak dwie poprzeczne belki zamocowane na specjalnych śrubach do dachu i umocowane do tych belek uchwyty na rowery, tak zwane szyny. Belki są bazą dla bagażników przeznaczonych do przewiezienia snowboardów, desek surfingowych czy boksu dachowego. Taki bagażnik zamocowany na dachu może być wożony stale, nie trzeba go demontować, chyba że jesteśmy posiadaczami samochodu z otwieranym dachem – wtedy musimy liczyć się z „gwiżdżącym” podczas jazdy powietrzem. Zaletą bagażnika na dach jest to, że rowery nie zmniejszają widoczności, jako że nie wystają poza obrys samochodu. Nie ma też ryzyka porysowania lakieru. Jeśli natomiast nie chcemy wkręcać niczego w dach auta, możemy pomyśleć o specjalnych bagażnikach na przyssawki – znanym ich producentem jest firma Sea Sucker. W tym przypadku nie ma problemu z montażem, obsługa takiego modelu jest intuicyjna. Zdemontowanie go trwa sekundy. box:offerCarousel Wady transportu na dachu Po pierwsze, jeśli mamy wysoki samochód, zamocowanie bagażnika będzie utrudnione. Prawdopodobnie będziemy potrzebować do pomocy drugiej osoby. Po drugie, rowery zamocowane na dachu zwiększą opór powietrza. W efekcie wzrośnie spalanie paliwa. Samochód z rowerami na dachu staje się też bardziej wrażliwy na podmuchy wiatru. I po trzecie, najważniejsze: przed wjazdem do garażu lub do miejsc z ogranicznikami wysokości trzeba pamiętać, że wieziemy na dachu nasze maszyny. Wjazd do garażu z rowerami na dachu skończy się w najlepszym razie wyrwaniem uchwytów mocujących bagażnik do samochodu, w najgorszym – zniszczeniem rowerów. Ile rowerów przewieziemy na dachu? W ten sposób zabierzemy się z trzema, maksymalnie czterema rowerami. Musimy wtedy pamiętać o takim porozmieszczaniu uchwytów na koła, aby rowery się nie stykały. Możemy poustawiać je tak, by pierwszy i trzeci rower miał kierownicę skierowaną w stronę jazdy, pozostałe do tyłu. Bagażnik na klapę lub hak holowniczy To jest dobry wybór dla tych, którzy nie chcą się wspinać na palcach lub wchodzić na drabinkę. Ale ma też minus. O ile belki i uchwyty rowerowe na dach są w miarę uniwersalne (jeden bagażnik pasuje do wielu modeli samochodów), o tyle znalezienie odpowiedniego bagażnika na klapę jest już nieco trudniejsze. Ponadto nie na każdym samochodzie uda się zamontować taki bagażnik, wszystko zależy od konstrukcji. Założenie go jest też dość skomplikowane. Czy to oznacza, że jeśli nie mamy żyłki mechanika, jesteśmy skazani na niepowodzenie? Na szczęście nie, gdyż wśród tylnych bagażników są modele mocowane na hak holowniczy. Bardzo praktyczne i łatwiejsze w montażu. box:offerCarousel box:offerCarousel Na hak czy na klapę? Na hak, pod warunkiem że takowy posiadamy i nie musimy go montować. Warto dopłacić i kupić bagażnik odchylany, który daje możliwość otworzenia klapy mimo zainstalowanych już rowerów. Taki bagażnik nie porysuje klapy, jest uniwersalny, założymy go w różnych samochodach i zmieścimy na nim nawet cztery rowery! Na co musimy zwrócić uwagę, kupując ten bagażnik? Na pewno na to, czy zamontowane rowery nie zasłonią świateł oraz tablicy rejestracyjnej. Najczęściej niestety zasłaniają. Trzeba zatem liczyć się z wydatkiem związanym z wyrobieniem trzeciej tablicy. box:offerCarousel A jeśli rowery lecą samolotem? Są dwie opcje, które zależą od tego, na jaki rodzaj wyprawy się zdecydowaliśmy. Jeśli wybieramy się na objazd kraju, do którego lecimy, rower pakujemy do kartonu, zabezpieczając go folią bąbelkową. Karton dostaniemy w każdym sklepie rowerowym. Przed włożeniem roweru do kartonu będziemy musieli spuścić powietrze z kół (ciśnienie w luku bagażowym mogłoby rozsadzić opony), skręcić kierownicę poprzez poluzowanie śrub mocujących mostek do rury sterowej oraz odkręcić pedały. Dzięki tym dwóm ostatnim czynnościom rower zmieści się w kartonie. Warto też owinąć folią klamki hamulca i tylną przerzutkę. Filmiki kręcone na lotniskach, dokumentujące, jak obsługa rzuca bagażami, powinny nam dać do myślenia. Walizka na rower! Jeśli zamierzamy robić wypady rowerowe z „bazy” (np. hotelu), postawmy na walizki. Można je zarówno wypożyczyć, jak i kupić. Jeśli często wyjeżdżamy, warto zastanowić się nad ich zakupem. Producenci udostępniają wiele modeli. Interesującą ofertę stanowią duże walizki na rower, w które włożymy nasz jednoślad oraz sporo bagażu. W przypadku pakowania do walizek zasada jest podobna jak w przy pakowaniu roweru do kartonu: spuszczamy powietrze z kół, odpinamy przednie koło, skręcamy kierownicę i odkręcamy pedały. Walizki mają w środku pasy, które pozwolą utrzymać rower i odpięte koło w jednym miejscu. Nieco inny pomysł zastosowano w walizkach rowerowych Thule. Wyposażono je w specjalne szyny, w które wstawimy rower! Do walizki – jeśli zostanie miejsce – możemy wrzucić część bagażu, zabezpieczając go, by się nie przesuwał. Potrząsane buty czy kask mogą uszkodzić np. klamkę hamulca. Dlatego nie zaszkodzi owinąć delikatniejsze części roweru folią bąbelkową. box:offerCarousel Na co zwrócić uwagę, wybierając walizkę? Przede wszystkim na to, czy ma kółka i rączkę, za którą będziemy walizkę ciągnąć. Walizki mają tak duże wymiary, że nie obejmiemy ich rękami i nie przeniesiemy. Dobierzmy też ich rozmiar do naszych potrzeb. Jeśli mamy rower o małej ramie, nie potrzebujemy walizki wielkości stołu. Jeśli lecimy na wakacje samolotem i zabieramy rower, pamiętajmy, że potrzebujemy nie tylko biletu dla nas, ale także biletu na rower. Większość linii lotniczych ma już je w ofercie. Wyjeżdżając, nie musimy rozstawać się ze swoim rowerem. Opcji przewiezienia go jest sporo. Producenci wreszcie zauważyli, że wolny czas chcemy spędzać aktywnie na dwóch kółkach, a to może im się opłacać.
Podróżowanie rowerem – jak przewieźć go samochodem czy w samolocie?
Ponadczasowe modele bluzek muszą znaleźć się w garderobie każdej z nas. Oto pięć modeli, które mimo upływu czasu wciąż są modne. Podstawą świetnego wyglądu bez względu na wiek czy trendy jest odpowiednio skomponowana garderoba. Odwieczne „nie mam co na siebie włożyć” może więc pójść w niepamięć, wystarczy zapełnić szafę bazowymi elementami, które do siebie pasują. W każdym sezonie w świecie mody pojawiają się nowinki, które większość pań chętnie kupuje. Warto jednak mieć modele, które mimo upływu czasu sprawdzą się w naszych stylizacjach. W damskiej garderobie olbrzymią rolę odgrywa niewątpliwie bluzka. Mnogość fasonów przyprawia o zawrót głowy: rozpinana, lejąca, obcisła, z dekoltem, falbanami, wzorzysta… Podpowiadamy, jakie modele na stałe wprowadzić do szafy, by zawsze skomponować modne stylizacje – na czasie i z klasą. 1. Biała koszula Biała koszula to niezaprzeczalny must have niezależnie od pory roku ani okazji. Uwielbiają ją projektanci i gwiazdy, jest jak kameleon – w zależności od dodatków zmienia charakter. Kojarzona z uroczystymi akademiami i weselnym garniturem, dziś zyskuje nowe oblicze. Można ją nosić seksownie, jak Victoria Beckham, albo nonszalancko jak Julia Roberts. W parze z ulubionymi jeansami będzie świetnym strojem na weekend lub popołudniowy wypad do miasta. Z czarną spódnicą ołówkową z wysokim stanem, szpilkami i biżuterią zda egzamin jako kreacja wyjściowa na eleganckie przyjęcie czy premierę w teatrze. Doskonale sprawdzi się w stylizacji biurowej, np. do cygaretek i marynarki. Może być też boho – odpowiednie dodatki nadadzą białej koszuli dowolny styl. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel 2. Klasyczny T-shirt Od czasów Jamesa Deana biały T-shirt na trwałe wszedł do kanonów mody. Na pokazach występował już w każdej roli, nawet w zestawie ze spódnicami balowymi. Dobrej jakości bawełniana koszulka musi więc się znaleźć w każdej szafie. Można ją zabrać na wakacje, nosić z szortami i sandałami rzymiankami. To element, który świetnie odnajdzie się również w codziennych stylizacjach. Dobrze prezentuje się z marynarką lub garniturem. Nadaje lekkość i bezpretensjonalność oficjalnej kreacji. Zestaw z jeansami to już klasyka. Wybierzmy np. bardzo modny obecnie model mom jeans – popularne w latach 90. spodnie z wysokim stanem znów wracają do łask. Biały podkoszulek nabierze natomiast dziewczęcego charakteru w zestawie ze zwiewną, wzorzystą spódnicą i espadrylami. box:offerCarousel 3. W marynarskie paski Pierwszą projektantką, która odkryła urok marynarskich pasków, była Coco Chanel. Wykorzystała je w swojej kolekcji, a styl marynarski na początku ubiegłego wieku stał się symbolem mody miejskiej. Coco chętnie nosiła bluzki w paski inspirowane uniformami francuskiej marynarki wojennej. Jak co roku marynarskie paski pojawiają się każdej wiosny w kolekcjach projektantów. Należą do wzorów, które nigdy się nie znudzą i zawsze wyglądają świeżo oraz modnie. Doskonale wypadają w połączeniu z innymi printami, np. dużymi kolorowymi kwiatami. Paski nie muszą być wyłącznie granatowe – ciekawie prezentują się również czerwone, żółte, a nawet różowe. box:offerCarousel box:offerCarousel 4. Koszula safari Kolory ziemi, naszywane kieszonki, pagony – styl safari wraca jak bumerang, dlatego warto mieć kreacje tego typu w szafie. W tym roku nie zabrakło go także w wielkich stolicach mody. Modelki w strojach inspirowanych „Pożegnaniem z Afryką” pokazały się na wybiegach u takich sław, jak Marni czy Bottega Veneta. Koszulę safari można nosić na wiele sposobów. Pasuje nie tylko do weekendowych niezobowiązujących stylizacji. Z eleganckimi, ciemnymi spodniami, podkreślona paskiem, w towarzystwie biżuterii i wysokich obcasów będzie wyglądała szykownie i oryginalnie. 5. Czarna elegancka Czarna elegancka bluzka uratuje nas w sytuacji niespodziewanego wyjścia na przyjęcie, bankiet czy koncert. Powinna być uszyta z lejącego materiału. Lekki połysk lub przezroczystość nada jej odświętny charakter. Fason w zasadzie jest dowolny, liczy się szlachetność tkaniny, która sprawi, że bluzka będzie opływała kształty ciała, wyglądała lekko i kobieco. Całość warto podkreślić butami na wysokich obcasach, błyszczącą biżuterią i elegancką torebką, np. lakierowaną kopertówką. Pięć modeli zawsze modnych bluzek pozwoli skomponować dowolne stylizacje na różne okazje. Przemyślana garderoba ułatwi codzienne kreowanie wyglądu, a jednocześnie pozwoli zaoszczędzić czas i pieniądze.
5 modeli bluzek, które trzeba mieć w szafie
Pies to najlepszy przyjaciel człowieka – tak głosi powszechnie znane powiedzenie i jest w tym sporo racji. Będąc więc właścicielem czworonoga, chcielibyśmy dbać o niego jak najlepiej i zapewnić mu opiekę na najwyższym poziomie. Od karmy, jaką podamy naszemu pupilowi, zależy jego prawidłowy rozwój, zdrowie oraz kondycja. Oferta producentów gotowej psiej karmy jest bardzo szeroka i zróżnicowana. Łatwo pogubić się w ilości oznaczeń i opisach jej składu. Czym należy kierować się przy wyborze odpowiedniej karmy dla naszego zwierzęcia? Skład karmy dla psa Przeglądając dostępne w sprzedaży karmy dla psów, powinniśmy zwrócić uwagę na jej skład. Umiejętnie czytając takie opisy, będziemy mogli bez trudu ocenić jej jakość oraz to, czy chcemy podać ją naszemu zwierzakowi. Ogólna zasada jest taka, że składniki wymienione są w kolejności, zaczynając od tego, którego w produkcie jest najwięcej. Dodatkowo często ilości podane są w formie procentowej, co nieco ułatwia rozeznanie. Warto zaznaczyć, że weterynarze zaznaczają, że psy są zwierzętami mięsożernymi, ale ich dieta powinna być zbilansowana i zawierać wszystkie składniki odżywcze, które zapewnią im prawidłowy rozwój oraz nienaganne zdrowie. Powinny to być białka, węglowodany, tłuszcze, składniki mineralne i witaminy. Dobrej jakości karmy będą więc zawierać wysoki procent składu w postaci mięsa, a nie bezwartościowych wypełniaczy. Rozważając zawarte w karmie węglowodany, zwrócimy uwagę, aby były to raczej pełne ziarna, bogate w błonnik pokarmowy usprawniający pracę jelit, a nie np. jałowe mączki. Błonnika dostarczają również dodatki w postaci warzyw i owoców, wzbogacające karmę także w witaminy. Rodzaje karmy dla psów i ich specjalne przeznaczenia Skład karmy również określa, dla jakich psów jest ona przeznaczona. Innego rodzaju pokarmu będzie potrzebował pies na rożnych etapach swojego życia, zależnie od swojej budowy, poziomu aktywności. I tak spotykamy karmy o oznaczeniach: Wiek psa – mianem szczeniaków ogólnie określa się psy nieprzekraczające wiekiem 12 miesięcy. Karma dla nich będzie wysokokaloryczna, bogata w białko niezbędne do prawidłowego wzrostu oraz kwasy tłuszczowe wspomagające rozwój mózgu. Dorosły osobnik bez problemów zdrowotnych powinien dostawać podstawową karmę tzw. bytową. Czworonóg powyżej 7 lat jest już psim seniorem i należy mu się karma bogata w przeciwutleniacze oraz substancje wzmacniające stawy. Powinna mieć obniżoną zawartość tłuszczu, ponieważ przemiana materii w tym okresie życia zwalnia. Wielkość psa – u psów widać duże zróżnicowanie budowy ciała i wielkości ze względu na rasę. I tak możemy znaleźć karmy dla psów małych (do 10 kg masy ciała) bogate w przeciwutleniacze, wysokoenergetyczne i w swojej formie łatwe do zjedzenia niewielkimi szczękami. Karma dla psów dużych (ponad 25 kg masy ciała) przeznaczona do wsparcia rozwoju i wzrostu, mniej kaloryczna oraz pełna w substancje wspierające stawy i chrząstki. Karmy pośrednie dla psów między 11 a 24 kg masy ciała. Występują również typy pokarmów przeznaczone dla konkretnych ras. W ich kompozycji brano pod uwagę masę, budowę oraz skłonności do konkretnych problemów związanych ze zdrowiem. Specyficzne potrzeby – psy, podobnie jak ludzie, mogą mieć specjalne potrzeby i różne wymagania. I tak znajdziemy karmy przeznaczone stricte dla psów z tendencjami do nadwagi, wrażliwym żołądkiem bądź skórą albo dla osobników bardzo aktywnych, np. pracujących. box:offerCarousel Karmy gotowe dostępne w sprzedaży w postaci suchych granulek mogą być stosowane jako pełnowartościowa, zbilansowana dieta. Jeśli zadbamy o to, aby nasz wybór odznaczał się bogatym składem i kompletem składników odżywczych i witamin, to nie ma obaw przed żywieniem nią psa. Świetnym urozmaiceniem jest karma mokra w formie kawałków zatopionych w galaretce, musu czy pasztecików. Ustalając dawkę podawaną zwierzęciu, należy trzymać się zaleceń podanych przez producenta, ponieważ od składu zależy to, w jaki sposób i w jakim stopniu spełnia ona zapotrzebowanie żywieniowe danego osobnika. Rzetelnie dobrany produkt spełni wszystkie potrzeby naszego pupila i zapewni mu zdrowie.
Jaką karmę dla psa wybrać?
Przełom wiosny i lata – czas soczystych, czerwonych truskawek, kremowobiałych i głęboko zielonych szparagów, dojrzałych pomarańczowych moreli oraz ciemnej barwy jagód i porzeczek. Paleta kolorów goszcząca na naszych talerzach rozbudza w nas chętkę na kulinarne eksperymentowanie. Wyobraźnia buzuje. Nic nie pobudzi mocniej naszych fantazji i apetytu jak zestaw drobnych, ale doskonale użytecznych gadżetów kuchennych. Młynek do sera Trudno wyobrazić sobie pastę czy makaronową zapiekankę bez chrupiącej serowej posypki. O czas i paznokcie, zwłaszcza pań domu, zdecydowanie szybciej i mniej kłopotliwie niż tradycyjna tarka zatroszczy się młynek do sera. Zestaw składa się z pojemnika z widoczną miarką, wskazującą na jego zawartość, w którym będziemy mogli zmielony ser także przechowywać w lodówce, z gwarancją, że nasz produkt nam nie obeschnie. Serce młynka stanowi mocne ostrze ze stali nierdzewnej, przeznaczone do mielenia serów twardych, jak parmezan, gruyere czy cheddar. Dodatkowo młynek można czyścić w zmywarce. Co za oszczędność! Noże ceramiczne Brzmi jak fanaberia, ale kiedy raz przyrządzimy produkty o niezbyt twardej konsystencji przy użyciu noży ceramicznych, nigdy nie będziemy chcieli wrócić do tych tradycyjnych. Lekkie, nierdzewne, nie przewodzą prądu elektrycznego, nie pozostawiają metalicznego posmaku na krojonych produktach, nie przenoszą zapachu produktu krojonego wcześniej. Łatwe w utrzymaniu w czystości – nierzadko wystarczy sama woda. Ich największą zaletą jest ostrość – ostrze o twardości porównywalnej do diamentu wymaga ostrzenia jedynie raz na kilka lat, co gwarantuje szybkość i precyzję krojenia. Minusem jest kruchość ostrza – jeśli nóż spadnie nam z kuchennego blatu, niewykluczone, że stłucze się w drobny mak. I choć zakup ceramicznych noży może również pociągnąć nas po kieszeni, warto dać się namówić na ten produkt. Raclette Grill na środku stołu z białym haftowanym obrusem? Czemu nie! Korzystając z raclette, czyli minipatelni oraz płyty grillowej, zaserwujemy naszym gościom ciepłe i świeżo przyrządzone potrawy z mięsa, przekąski czy tarty bez odchodzenia od stołu. Standardowo urządzenie składa się ze zdejmowanej kamiennej lub teflonowej płyty do pieczenia oraz 8–12 minipatelni oraz takiej samej liczby szpatułek do podawania potraw. Kupując raclette, warto zwrócić uwagę, czy wybraliśmy takie, którego patelnie mają zaokrąglone brzegi, zapobiegające wylewaniu się np. płynnej masy na omlet, czy uchwyty od patelni odporne są na wysoką temperaturę oraz czy płyta do grillowania i pieczenia jest ruchoma. Raclette okaże się niezastąpione przy rodzinnych przyjęciach i imprezach z przyjaciółmi, to również dobry pomysł na prezent dla przyszłej pary młodej. Prasa do hamburgerów By na naszym stole królowało soczyste świeże mięso w idealnie okrągłym kształcie i o odpowiedniej grubości, nie musimy udawać się do amerykańskich sieciówek z fast foodami. Dzięki prasie do hamburgerów przyrządzimy domowe burgery bez wychodzenia z kuchni. W zależności od modelu prasy umożliwiają jednoczesne przygotowanie od 1 do 4 kotletów o średnicach ok. 115–140 mm. Formy wykonane są z wysokiej jakości stali nierdzewnej bądź aluminium, co ułatwia utrzymanie ich w czystości. Droższe modele bywają dodatkowo wyposażone w pojemnik na folię, do której możemy włożyć i później przechowywać w lodówce gotowe już kawałki mięsa. Co ważne, przyrządzając mięso w prasie, nie musimy dodatkowo korzystać z oleju, który jest nieunikniony przy smażeniu potraw na zwykłej patelni. Przygotowanie domowych hamburgerów – przede wszystkim ze składników, których pochodzenie znamy – to dobra propozycja na szybki obiad i wspólną zabawę w kuchni dla całej rodziny. Szczypce do rybich ości Wyjęcie ości z ryby w sposób szybki, prosty i higieniczny wydaje się nie lada wyzwaniem, kiedy dysponujemy tylko zwykłym kompletem sztućców. Z pomocą przychodzą szczypce – praktyczne narzędzie z nierdzewnej stali, lekkie i – co ważne – estetyczne, umożliwiające swobodne wykorzystywanie go podczas wspólnych obiadów. Wyszlifowane drobne końcówki o mocnym zacisku pozwalają jednym ruchem wyjąć nawet małe ości. Przygotowanie wyfiletowanej ryby jeszcze nigdy nie było tak proste. Shaker do dressingów Czasy, kiedy w shakerach przygotowywano wyłącznie „wstrząśnięte, nie mieszane” drinki, odchodzą powoli do lamusa. Dziś bowiem w shakerze przygotujemy marynatę do mięsa, dressing do przekąsek czy smoothie z sezonowych owoców i warzyw. W dobrze dobranym shakerze wymieszamy składniki dressingu, zaserwujemy je na stół, a także przechowamy w lodówce na kilka następnych dni. Dobrej jakości shakery wykonane są najczęściej z tritanu – tworzywa odpornego na wysoką temperaturę czy możliwość stłuczenia. Co najważniejsze – tritanowe shakery nie wchodzą w reakcję z jedzeniem, nie przesiąkają zapachem dressingu i nie przenoszą smaku z poprzednio przygotowanego sosu na kolejny. Podziałka widoczna na froncie shakera pozwala na odpowiedni dobór składników. Za pomocą specjalnego plastikowego lejka czy też szyjki możemy dozować określoną część sosu bezpośrednio na sałatę czy mięso. Kto raz skorzystał z dobrodziejstwa kulinarnej gadżetomanii, temu trudno się będzie powstrzymać przed zakupem kolejnych. I choć czasem wydaje się, że bez niektórych spokojnie da się obejść – czy nie lepiej, by nasza kuchnia była miejscem kreatywnym?
Powiew wiosny w Twojej kuchni
Przychodzi taki moment w życiu rodzica, w którym dociera do niego, że jego mały, śliczny bobas dorósł i czas najwyższy posłać go do szkoły, tudzież do przedszkola. Pojawia się przy tym sporo wątpliwości, bo przedszkolaka i ucznia z prawdziwego zdarzenia trzeba odpowiednio przygotować do tej roli. Nie tylko psychicznie i mentalnie, ale również praktycznie – poprzez zaopatrzenie go w podstawowe akcesoria i gadżety niezbędne do rozpoczęcia nauki. Ze szkolną i przedszkolną wyprawką nie ma większego problemu, ponieważ rodzice zwykle otrzymują od szkoły listę potrzebnych rzeczy, czasami nawet zacieśnioną do kredek i pisaków konkretnych marek. Coraz częściej słyszy się nawet, że to szkoły, ze względów ekonomicznych, zaopatrują swoich przyszłych uczniów w wyprawki. Pomysł znakomity, zwłaszcza dla rodziców, którzy przynajmniej tym nie muszą się martwić. Po co dziecku kącik edukacyjny? Szkoła szkołą, wyprawka wyprawką, dziecko powinno mieć jednak swój kącik edukacyjny również w domu. Może i przedszkolak nie będzie mieć zadanej pracy domowej, jednak uczeń pierwszej klasy na pewno. Dziecko musi mieć spokojne, komfortowe miejsce, w którym odrobi zadanie domowe albo pokoloruje dla relaksu jakąś kolorowankę. Dzieci odczuwają dużą potrzebę posiadania miejsca, w którym będą mogły wykonać laurkę dla mamy czy chociażby posiedzieć i obejrzeć książeczkę, warto zatem zadbać o to, żeby w ich kąciku edukacyjnym nie zabrakło wszystkich najważniejszych przyborów, a sam kącik był umiejscowiony w jasnym miejscu i był wygodny. Biurko czy stoliczek? Dla kilkulatka nie będzie miało znaczenia, gdzie siedzi – przy stoliku czy biurku. Starsze dziecko doceni jednak biurko dostosowane do jego potrzeb oraz krzesło, na którym wygodnie będzie mogło spędzić dłuższy okres w pozycji siedzącej, specjalnie wyprofilowane i odpowiednie do jego wzrostu. Biurko również powinno posiadać odpowiednią wysokość, aby podczas nauki dziecko nie musiało się garbić czy zbyt wysoko trzymać rąk. Białe lub kolorowe, proste lub fikuśne, z szufladkami lub półkami – możliwości wyboru zestawu do nauki dla dziecka jest cała masa. Ważne jest tylko to, żeby pamiętać o najważniejszej funkcji biurka – ma służyć do spędzania przy nim czasu w sposób komfortowy. Podstawowe akcesoria na biurko Do najważniejszych elementów wyposażenia dziecięcego kącika edukacyjnego należy lampka. W tym sezonie bardzo modne są lampki, które imitują zwierzęta oraz proste lampki biurkowe w stylu skandynawskim. Powinna ona stać po takiej stronie biurka, żeby dziecko pracując nie zasłaniało sobie światła ręką. Oprócz lampki przydatna będzie podkładka, która uchroni mebel przed atakami dziecięcej fantazji – np. malowaniem i pisaniem. Dziecko musi mieć też gdzie trzymać swoje przybory artystyczne – kredki, farby, pisaki, ołówki, gumki, temperówki, plastelinę i wszystko inne, czym lubi się zajmować. Idealne do tego będą specjalne pojemniki i pudełka, na przykład pudełko z szufladkami z ulubioną postacią z bajki. Do aktualnie wykonywanych prac, luźnych kartek, wycinanek, naklejek pomocne będą podajniki na dokumenty. Dzięki nim dziecko wszystko będzie miało we względnym porządku i będzie wiedziało, gdzie znaleźć zagubioną pracę domową z plastyki. Jeśli szafki i szuflady w biurku nie wystarczą na dziecięce szpargały, świetnym rozwiązaniem jest zamontowanie nad biurkiem półeczki. To tam może poukładać książki do szkoły, zeszyty, aktualnie czytaną książkę, zestawy kolorowanek i książek z zadaniami. Jeśli półka jest zbędna, to nad biurkiem dziecka można powiesić tablicę korkową, na której powiesi na przykład swoje prace plastyczne i zdjęcie ulubionego piosenkarza. Dodatki według uznania To, co ma się znaleźć w dziecięcym kąciku edukacyjnym, zależy przede wszystkim od preferencji i upodobań samego dziecka. Jeśli lubi lepić ludziki z plasteliny, powinno mieć na podorędziu plastelinę. Jeśli uwielbia origami, powinno być zaopatrzone w kolorowy papier i książki z instrukcjami. Jeśli złapało bakcyla na sklejanie modeli, kup mu kilka fajnych zestawów i dobry klej. Jeśli rodzicom nie przeszkadza komputer w dziecięcym pokoju, niech znajdą i dla niego odpowiednie miejsce, tak samo, jak na liczydło, pudełka pełne wycinek z gazet czy choćby dla notesików, pamiętników, kolorowych, brokatowych długopisów i pudełek pełnych skarbów. Nie należy zapominać o tym, że im więcej rzeczy na wierzchu, tym u dziecka większe rozproszenie, dlatego tak ważne jest to, żeby każdy przedmiot miał swoje miejsce.
Kącik edukacyjny dla dziecka – o czym należy pamiętać?
Gryzak jest gadżetem koniecznym do zakupienia w okresie niemowlęcym. Świetnie sprawdzi się, gdy u dziecka zaczną pojawiać się pierwsze ząbki. Z zakupem gryzaka nie trzeba jednak czekać do tego momentu. Warto przy tym postawić na jakość i kupić dobry gryzak, np. klonowy. Gryzak dla niemowlaka Gryzak przyda się przede wszystkim w okresie ząbkowania. U maluchów następuje to w różnym czasie – przeciętnie ok. 8 miesiąca życia, ale zwykle wcześniej. Dziecko, któremu wyrzynają się ząbki, cierpi. Dziąsła bolą, swędzą, może pojawić się gorączka lub biegunka. Świetne do łagodzenia bólu są wszelkiego rodzaju maści i żele chłodzące, ale i tak nie obejdzie się bez gryzaka. Gadżet taki przyniesie ulgę obolałym dziąsłom, a poza tym jest atrakcyjną zabawką. Maluch, chwytając gryzak, ćwiczy rączkę i koordynację wzrokowo-ruchową oraz ciekawie spędza czas na zabawie. Właściwości gryzaka dla niemowlęcia Gryzak ma spełniać rolę zabawki i środka łagodzącego proces ząbkowania. Jednak, aby na długo posłużył dziecku, musi być jakościowo dobry. Istotne jest to by był: Wykonany z trwałego, bezpiecznego materiału. Wygodny dla małej rączki kształt. Nie za duży, nie za mały. Atrakcyjny. Nade wszystko każdy gryzak powinien być utrzymywany w czystości. Jest to gadżet, który będzie wkładany do buźki dziecka, a stąd najkrótsza droga do przenoszenia zarazków. Gryzak klonowy – hit dla niemowlaka Gryzaki klonowe robią coraz większą karierę. Wiadomo, że gryzaki są niemowlakowi potrzebne, ale jeśli uwzględnimy właściwości, jakie powinien mieć ten gadżet i jeszcze dołożymy dodatkowe, prawdopodobnie okaże się, że gryzak klonowy jest najlepszy. Lista jego właściwości jest dość długa, ponieważ jest: Wykonany z polskich klonów – litego drewna. Dodatkowo został wzbogacony olejem mającym za zadanie zapobieganie rozwojowi pleśni i bakterii. Nieklejony i niekolorowany. W pełni ekologiczny. Lekki. Funkcjonalny i estetyczny. Antyalergiczny, nietoksyczny i antybakteryjny dzięki użytemu w produkcji drzewu klonowemu. Skuteczny – profilowanie i specjalne wypustki masują obolałe dziąsła i przynoszą ulgę w czasie ząbkowania. Gadżet jest przeznaczony dla niemowlaków powyżej 3. miesiąca życia. Gryzak wystarczy przecierać zwilżoną ściereczką. Gryzaki klonowe dostępne na Allegro Wybór gryzaków klonowych na Allegro jest naprawdę duży. Poszczególne modele bardzo różnią się od siebie. Szczególnie bogatą ofertę posiada LULLALOVE. Gryzaki są z gładkiego drewna, wykonane w całości w Polsce. Zostały perfekcyjnie wyprofilowane i wzbogacone w różnorodne wypustki. W zestawie mają odpinaną zawieszkę. Do wyboru jest kilka wzorów: rybka, żółwik, ośmiornica i wieloryb, a także Gryzole w kształcie owoców (truskawka, pomarańcza, ananas). Gryzaki tej firmy można również kupić w zestawie z apaszką w różnych kolorach. Gryzak jest do apaszki doczepiany. Sama apaszka, wykonana z wysokogatunkowej wiskozy bambusowej, świetnie absorbuje wilgoć. Na Allegro są też dostępne gryzaki Minky oraz Organic Poofy. Te pierwsze są wzbogacone materiałem sensorycznym i szeleścikiem (stanowiąc połączenie gryzaka i zabawki sensorycznej), a drugie – warkoczem uplecionym z dzianiny organicznej. Wielu rodziców jeszcze nie wie o istnieniu gryzaków klonowych. Zakup tego gadżetu na prezent powinien więc zostać doceniony. Szczególną grupę odbiorców stanowią zwolennicy ekologicznego rodzicielstwa. Produkt jest bardzo dobrej, polskiej produkcji. Czytaj więcej o gryzakach dla niemowląt
Gryzak klonowy – niezbędny dla niemowlaka
Toster – niby proste urządzenie, jednak warto dokładnie rozważyć, czego potrzebujemy, by spełnił nasze wymagania. Na co zwrócić uwagę przed kupnem? Jakie parametry wziąć pod uwagę? Tosty nie są tradycyjną polską przekąską, jednak w ciągu ostatnich dekad gorące kanapki stały się coraz powszechniejszą opcją śniadania. W sklepach możemy znaleźć różnego rodzaju modele tosterów – pionowe, poziome, tunelowe czy zamykane. Jak dobrać odpowiedni typ do naszej kuchni? Na jakie parametry zwrócić uwagę przed kupnem? Co jeszcze oprócz chleba możemy wkładać do tostera? Przedstawiamy kilka użytecznych informacji, które pomogą w zakupie. Znając podstawowe charakterystyki tostera, wybór odpowiedniego produktu będzie dziecinnie prosty. Jakie są rodzaje tosterów? Zwykły toster, który kojarzymy ze starych brytyjskich filmów, już dawno odszedł w niepamięć. Najnowsze modele tosterów są nie tylko małe i mobilne, ale także posiadają wiele dodatkowych funkcji. Niektóre z nich są wyposażone w inteligentny system, który sam wybiera program do pieczenia czy ogrzewania produktu. Jakie są popularne rodzaje tosterów? Toster tradycyjny Model niemalże klasyczny. Pieczywo wkłada się od góry. Wewnątrz pieczenie odbywa się za pomocą elektrycznych grzałek. Urządzenie jest niewielkie i dość tanie (już od 20 złotych). Tostery poziome Bardziej zaawansowany model. Komora do pieczenia jest tutaj większa, co oznacza, że możemy upiec więcej kromek. W tym przypadku pieczywo jest opiekane na ruszcie. Oprócz chleba można opiekać ser, wędliny czy warzywa. Jest to tzw. domowy mini grill. Tostery zamykane Inaczej nazywane opiekaczami. Konstrukcja jest bardziej złożona. Pieczywo jest ogrzewane przez dwie metalowe płyty, które przylegają do opiekanego sandwicha. Dzięki takiemu modelowi można urozmaicić tosty, przygotowując np. gorące kanapki z farszem czy rybą. Tostery tunelowe Najlepiej sprawdzają się w zakładach kuchennych czy w kuchni restauracyjnej. Pozwalają na opiekanie nawet kilkudziesięciu kromek naraz. Wielkością toster tunelowy podobny jest do małej lodówki. Takie urządzenie może kosztować nawet kilka tysięcy złotych. Parametry – na co zwrócić uwagę? Przed wyborem urządzenia rzeczą konieczną jest sprawdzenie wszystkich charakterystyk produktu. Znając wszystkie plusy i minusy kupowanego tostera, możemy dokonać właściwego wyboru. Jakie parametry warto wziąć pod uwagę? Po pierwsze, gabaryty. Wielkość tostera powinniśmy dopasować do rozmiarów kuchni. Chyba nie musimy tłumaczyć, że toster tunelowy w kilkumetrowej kuchni nie jest najlepszą opcją. Po drugie, moc i wydajność. W przypadku tosterów moc elektryczna waha się pomiędzy 600 a 1500 W. Im większe moce, tym szybciej nasze kromki będą gotowe. Warto jednak pamiętać, że tostery zamykane mogą mieć nie więcej niż 1200 W mocy, co jest tłumaczone ich specyficzną konstrukcją. Niektóre modele posiadają opcję regulacji mocy. Po trzecie, pojemność, czyli ile jest szczelin do wstawiania kromek. Najczęściej tostery mają dwie lub cztery szczeliny. Na koniec trzeba sprawdzić, jakie dodatkowe funkcje możemy wykorzystać. Modele nowej generacji mają opcję m.in. ustawiania czasu opiekania, programowe tryby (np. opiekanie jednostronne czy szybkie opiekanie), zatrzymanie opiekania w dowolnym momencie oraz wiele innych. Zdecydowaliśmy się na kupno tostera? Świetnie. Zanim jednak wydamy pieniądze na konkretny model, przyjrzyjmy się parametrom produktu, zobaczmy, jakie rodzaje tosterów mamy na rynku. Tylko wtedy nasz wybór będzie w pełni uzasadniony, a my będziemy cieszyć się z kupionego produktu.
Toster – jaki wybrać?
Mierniki lakieru cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Dlaczego? Ponieważ ich użycie jest banalnie proste, a pomiary mogą bardzo dużo powiedzieć o historii auta. Które mierniki lakieru są warte zainteresowania? Czym jest miernik lakieru? Miernik lakieru jest urządzeniem odpowiedzialnym za pomiar grubości lakieru na badanym elemencie. Mierniki lakieru mogą dokonywać odczytów na elementach wykonanych z metalu. Pomiar odbywa się dzięki specjalnej sondzie, która przez przyciąganie magnetyczne oblicza grubość warstw lakieru. Najprostszymi miernikami lakieru są urządzenia dynamometryczne lub magnetyczne, które przypominają swoim kształtem długopis. Ich użycie polega na przyłożeniu miernika do badanego elementu, a następnie powolnym odciąganiu czego efektem jest „wysunięcie” ruchomego elementu. Im mniejszy fragment ruchomej części miernika wysunie się tym grubszy lakier na fragmencie, który badamy. Największym plusem najprostszych mierników jest bezawaryjność. Niestety ich największą wadą jest dokładność, która pozostawia wiele do życzenia. Można pokusić się, że wyniki pomiarów takich mierników to jedynie oszacowanie grubości lakieru. Jeżeli chcemy mieć dokładny wynik nie pozostaje nam nic innego jak skorzystanie z profesjonalnych mierników wyposażonych w czułe sondy, których dokładność wynosi nawet 1 μm. Budżet 400 – 600 złotych Jeżeli dysponujemy budżetem w granicach 400 – 600 złotych produktem wartym zainteresowania jest miernik lakieru GL-Pro-2 w cenie około 500 złotych. Urządzenie jest nowym modelem miernika lakieru który cieszył się duża popularnością. Miernik wykonuje pomiary zarówno na stali, stali ocynkowanej oraz aluminium. Dodatkowo wyposażony jest w rozpoznawanie stali ocynkowanej. Dzięki zastosowaniu dokładnej sondy pomiarowej możemy dokonać pomiaru również na wklęsłych i wypukłych powierzchniach. Alternatywa jest miernik grubości lakieru GL-PRO-6-FAZ w cenie około 550 złotych. Zasadniczą różnicą pomiędzy poprzednim modelem jest fakt, że sonda pomiarowa znajduje się na przewodzie dzięki czemu wynik odczytu pomiarowego jest łatwiejszy. Według zapewnień producenta urządzenie wyposażone jest w szybszy procesor. Ostatnim produktem, którego zakup warto rozważyć jest P-11-S-AL w cenie około 430 złotych. Urządzenie wyposażone jest w sondę do pomiarów punktowych, dzięki której w bardzo łatwy sposób możemy wykonać pomiar na słupkach, progach, krzywiznach oraz zabrudzonym lakierze. Według danych producenta urządzenie jest wstanie wykonać 3 pomiary na sekundę. Co więcej miernik wyposażony jest w dźwiękowy system podpowiedzi, który informuje sygnałami dźwiękowymi o ilości warstw lakieru oraz szpachli o ile występuje. 600 – 1000 złotych Jeżeli dysponujemy budżetem w pomiędzy 600, a 1000 złotych produktem wartym zainteresowania jest EC-770 w cenie około 800 złotych. Urządzenie potrafi dokonać pomiaru zarówno na podłożach ferromagnetycznych jak i niemagnetycznych. Dodatkowo urządzenie wyposażone jest w port USB, dzięki czemu może zostać podłączone do komputera. Alternatywą jest miernik grubości powłok lakierniczych niemieckiej marki geo-FENNEL FCT 1 DATA w cenie około 999 złotych. Urządzenie dokonuje automatycznie detekcji powierzchni stalowych lub nieżelaznych. Zastosowanie czujnika o rowkowym kształcie umożliwia pomiary obiektów o różnej budowie. Miernik posiada pamięć ostatnich 80 pomiarów, a łącze USB umożliwia transfer danych na komputer. Mierniki z wyższej półki przeznaczone są przede wszystkim dla osób, które korzystać z nich będą często, a nie tylko podczas zakupu używanego pojazdu raz na 10 lat.
Wybieramy mierniki lakieru z górnej półki
Poznaj warunki, które powinieneś spełnić, aby Twoje oferty były wyróżnione ikoną Allegro Smart! To dla Ciebie szansa na większą sprzedaż. Dowiedz się więcej. Oznaczenie Allegro Smart! przy ofertach to szansa na zwiększenie Twojej sprzedaży. Koszt dostawy i zwrotu przesyłek pokryje Allegro. Zależy nam na tym, aby Kupujący mieli najlepsze doświadczenia podczas korzystania z usługi Allegro Smart! Dlatego przygotowaliśmy warunki, które powinieneś spełnić, aby Twoje oferty były wyróżnione ikoną Allegro Smart! Warunki dotyczące sprzedaży utrzymuj średnią ocen sprzedaży na poziomie co najmniej 98% (lub status Super Sprzedawcy), terminowo reguluj opłaty za usługi Allegro, zadbaj o zgodność Twoich ofert z Regulaminem Allegro i nie składaj Kupującym propozycji zakupów poza Allegro. Warunki dotyczące ofert udostępnij w ofertach co najmniej jedną z metod dostawy Allegro Smart! (a od 1 lutego 2019 co najmniej dwie), określ politykę zwrotu przedmiotu i umieść ją w ofertach, zadeklaruj w ofertach wysyłkę przedmiotu w ciągu 24 godzin (wymagane od 1 lutego 2019), udostępnij możliwość śledzenia przesyłki (wymagane od 1 lutego 2019). Ważne informacje 1. Allegro Smart! nie jest dostępne dla ofert aptek i ofert ogłoszeniowych. 1. Pamiętaj, aby ustawić cenniki dostawy w taki sposób, aby koszt dostawy dla transakcji z wieloma przedmiotami nie przekroczył 40 zł. W przeciwnym razie dostawa nie będzie realizowana w ramach usługi Allegro Smart! Przykład: Klient ma w koszyku 10 takich samych przedmiotów oznaczonych Allegro Smart!, z kosztem dostawy 8,60 zł do Paczkomatu. Jeśli ustawisz koszt wysyłki kolejnego przedmiotu w koszyku na 5 zł, to przy tym zakupie koszt dostawy wyniesie 53,60 zł i Klient będzie musiał zapłacić za dostawę i ewentualny zwrot. Bezpłatny zwrot zrealizujesz tylko wtedy, gdy Klient zgłosi go za pomocą formularza zwrotu na jego koncie Allegro. Sprawdź szczegółowy spis warunków i dobrych praktyk.
Co zrobić, aby moje oferty były oznaczone ikoną Allegro Smart!
Są osoby bardziej i mniej wrażliwe na horrory. Ci drudzy potrzebują stworzenia totalnej atmosfery grozy, by poczuć strach. Trzy gry z serii Outlast to pozycje dla zdecydowanie bardziej wymagających. Tak się składa, że to też prawdziwe arcydzieła gatunku. Dobry horror to przede wszystkim mroczny i niepokojący klimat, a w tej kwestii każda z części Outlast jest arcydziełem. Za pozornie banalną fabułą stoi bardzo rozbudowana historia i całe mroczne uniwersum, które w jednych chwilach fascynuje, a w innych wywołuje (nie)przyjemne ciarki. Sztuka straszenia Za największą zaletę wszystkich trzech gier uważam poszukiwanie przez twórców rozmaitych sposobów na wywołanie w graczu uczucia niepokoju. Podstawowym mechanizmem jest to, że w przeciwieństwie do większości gier, nasz bohater jest uzbrojony jedynie w kamerę i kompletnie nie potrafi się bić (co dodaje grze realizmu, ponieważ jest on zwykłym dziennikarzem). Oprócz tego nastrój grozy buduje wszystko, co cię otacza – krwawe napisy na ścianach, mamroczący pod nosem szaleńcy, widoczne w oddali zwłoki, czy półnagi szaleniec z maczetą, który goni cię w ciemności. Mroczna opowieść Aby nie zdradzać zbyt wiele, powiem tylko, że fabuły wszystkich części się wiążą. W pierwszej wcielamy się w dziennikarza, który postanawia sprawdzić tajemniczą wiadomość o opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, w którym ma miejsce istny koszmar. W dodatku „Whistleblower”, który spokojnie można uznać za samodzielną grę, wcielamy się w donosiciela, który dał cynk dziennikarzowi z pierwszej odsłony. W drugiej części trafiamy na całkowicie inną przestrzeń, ale twórcy zapewniają, że to kolejny element tej samej układanki. Fabuła nie odsłania się wyłącznie poprzez poczynania bohatera. Warto studiować także znalezione po drodze dokumenty oraz notatki naszego dziennikarza. One także potrafią wywołać szybsze bicie serca. Walka o życie W każdej z gier z serii możesz poczuć się jak zwierzyna łowna. W „Outlast” i „Outlast: Whistleblower” przyjdzie ci biegać wąskimi korytarzami oraz prześlizgiwać się po parapetach, chować pod łóżkami i oczekiwać na dogodny moment do ucieczki w ciemności. Twoja kamera będzie wyposażona w noktowizor, który szybko zużywa jej baterię. Pilnuj, by mieć ich zapas, bo gdy zapanuje głucha ciemność, a przerażony oddech bohatera nie pozwoli ci ocenić, gdzie jest zagrożenie, zrobi się naprawdę strasznie. Pamiętaj, by dokładnie studiować ścieżki, którymi poruszają się wrogowie. Zazwyczaj są one powtarzalne. Choć uważam się za osobę o stalowych nerwach, również w kwestii horrorów, i mam w tym gatunku spore doświadczenie, przyznaję, że „Outlast” był jedyną grą, która potrafiła wywołać we mnie autentyczny strach. Seria jest dopracowana do granic możliwości. Zarówno muzyka, jak i obrazy potrafią przekraczać granice nawet najbardziej chorej wyobraźni. W pierwszych dwóch częściach stawia się na szaleństwo, krwawość i mrok szpitalnych pomieszczeń. „Outlast II” to więcej otwartych przestrzeni, w których stajemy się celem pogoni oraz mnóstwo odrażających obrazów, które pozostają w pamięci na długie tygodnie. Chcesz się bać? Jeśli „Outlast Trinity” cię nie przestraszy, moim zdaniem żadna gra nie będzie w stanie. „Outlast Trinity” jest dostępna wyłącznie na konsolach PlayStation 4 oraz Xbox One.
"Outlast Trinity" - recenzja gry
Każdy motocyklista kocha jazdę, gdy aura dopisuje. Niestety jesienią nie zawsze jest tak pięknie. Jeżeli nie chcesz wcześnie kończyć sezonu, musisz się przygotować na jazdę w trudnych, deszczowych warunkach. Warto stosować się do podstawowych zasad prowadzenia jednośladu na mokrej nawierzchni. Oto kilka wskazówek. Jazda w deszczu to wyzwanie nie tylko dla „motocyklowych niemowlaków”, ale również dla osób z większym stażem. Oczywiście bardziej doświadczonym będzie nieco łatwiej, gdyż umiejętności kierowcy odegrają kluczową rolę. Ale także i jego może zgubić rutyna i zbytnia pewność siebie. Ważną zasadą dotyczącą bezpiecznej jazdy w trudnych warunkach jest również niezawodny i właściwie dobrany sprzęt. Płynna i wolniejsza jazda Gdy przyczepność na drodze jest niewielka, płynność i szybkość jazdy będą kluczowe. Zmiana kierunku jazdy, przyśpieszanie, hamowanie – wszystkie manewry trzeba wykonywać niemal w żółwim tempie. Warto również pamiętać, że na mokrej nawierzchni droga hamowania znacznie się wydłuża. To wydaje się oczywiste, ale nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Konieczne jest więc dostosowanie prędkości do warunków na drodze. Należy także zachować większy odstęp od poprzedzającego nas pojazdu. Brawurowa jazda tuż za klapą bagażnika auta jadącego przed nami może się skończyć zaparkowaniem na jego zderzaku. Jazda slalomem też nie jest najlepszym pomysłem. Tarcze i klocki hamulcowe box:offerCarousel Pasy, studzienki i szyny Szczególnie uważaj na elementy, które nawet na sucho bywają śliskie. W czasie deszczu należy się spodziewać, że będą jak lód. Jeżeli sytuacja zmusi cię do tego, aby po nich przejechać, zrób to w miarę możliwości pod kątem prostym. Motocykl powinien być maksymalnie wyprostowany. Niezalecane jest wówczas używanie hamulca ani gazu. Uważać trzeba również na kałuże, zarówno małe, jak i większe. Nigdy nie mamy pewności, co kryje się pod wodą. W czasie przejazdu przez kałuże może powstać również niebezpieczna akwaplanacja. Wówczas woda znosi motocykl do tego stopnia, że traci się nad nim kontrolę. Widoczność i komfort W czasie jazdy w trudnych, deszczowych warunkach częstym problemem jest zaparowanie wizjera kasku. To bardzo uciążliwe i niebezpieczne, a podnoszenie go obniża komfort jazdy. Idealnym rozwiązaniem będzie nabycie specjalnej nakładki Pinlock, która skutecznie zapobiega parowaniu. Koszt takiego gadżetu w zależności od rodzaju kasku waha się od 100 do 200 zł. box:offerCarousel Warto również postawić na ochronę całego ciała przed deszczem. Tutaj z pomocą przychodzą wodoodporne kombinezony. Większość z nich wykonana jest z poliestru, który zapewnia utrzymanie suchości i właściwej temperatury ciała. Wybór jest bardzo duży, a więc ceny również są zróżnicowane. Na przykład kombinezon Ozone 141 kosztuje około 150 zł. Bardzo dobrze sprawdza się w trudnych warunkach. box:offerCarousel Opony to kluczowa sprawa box:offerCarousel Bez odpowiednio dobranych opon nie ma co się porywać na jazdę w deszczu. Jest to jedyny element naszego motocykla, który ma bezpośredni kontakt z podłożem. Zatem w tej kwestii nie można oszczędzać. Solidna opona powinna być w doskonałym stanie, z solidnym bieżnikiem i stosownym ciśnieniem wewnątrz. To znacznie zwiększa bezpieczeństwo jazdy. Sprawdzoną i godną polecenia marką jest Michelin. Zakładając opony tej klasy, możemy być pewni, że spełnią swoje zadanie. Własne umiejętności, koncentracja i niezawodny sprzęt są kluczowe, aby bezpiecznie poruszać się po mokrej nawierzchni. Zatem jak się okazuje, zła aura nie jest powodem, aby rezygnować z jednośladu. Zachowaj jednak zdrowy rozsądek i jedź ostrożnie. Przyczepności!
Motocyklem w deszcz – technika jazdy po mokrej nawierzchni
Spór o to, czy w naszym klimacie opony zimowe są elementem niezbędnym z punktu widzenia bezpieczeństwa, czy jedynie fanaberią, dzieli kierowców od dawna. Faktem jest jednak, że niektórzy z nich z powodzeniem mogą zdecydować się na dobre opony całoroczne. Sprawdźmy, które modele zaoferują najlepsze właściwości. Najważniejsze jest bezpieczeństwo Nie ulega wątpliwości, że w czasie zimy, nawet tej umiarkowanej, najwyższy poziom bezpieczeństwa zapewnią jedynie opony zimowe. Liczne testy pism motoryzacyjnych oraz niezależnych instytucji (jak ADAC) każdego roku dowodzą, że w niskich temperaturach, na mokrym i zaśnieżonym asfalcie to opony zimowe uzyskują lepsze wyniki. Zapewniają lepszą przyczepność przy niskich temperaturach oraz krótszą drogę hamowania. Oczywiście, nie wszystkie opony zimowe oferują takie same właściwości, jednak testy pokazują, że nawet te przeciętne będą w zimie spisywać się lepiej niż całoroczne opony klasy premium. Dla kogo opony całoroczne? Nie powinniśmy jednak całkowicie przekreślać opon całorocznych. Wiele modeli wypada dosyć dobrze w testach zimą oraz latem i z powodzeniem mogą być stosowane przez pewną grupę kierowców. Jaką? O oponach całorocznych z pewnością mogą pomyśleć użytkownicy samochodów o niewielkiej mocy, do około 100 KM, którzy większą część zimy poruszają się po dobrze utrzymanych drogach aglomeracji miejskich. W skrócie – jeżeli posiadasz mały, miejski samochód i rzadko opuszczasz granice miasta, nie ma większych przeciwwskazań co do jazdy na oponach całorocznych. Jakie opony całoroczne wybrać – wyniki testów Jak do tej pory ADAC – wiodąca instytucja przeprowadzająca profesjonalne testy opon – nie przykładał zbyt dużej uwagi do opon całorocznych. Obecnie dostępny jest jeden test z 2014 roku, w którym ADAC sprawdził 4 modele opon całorocznych w popularnym rozmiarze 195/65 R15. Do porównania wybrano Falken EuroAll Season AS200, Vredestein Quatrac Lite, Kumho Solus HA31 2 oraz Uniroyal AllSeasonExpert. Warto zaznaczyć, że skala ocen w teście opon całorocznych była taka sama, jak w przypadku opon zimowych. Z tego powodu cztery testowane modele otrzymały jedynie przeciętne noty. Dobre wyniki w teście uzyskały tylko opony Falken oraz Vredestein, zaś Kumho i Uniroyal okazały się według testerów ADAC niewarte polecenia. Tak czy inaczej, Falken oraz Vredestein powinny sprostać oczekiwaniom kierowców. W 2014 roku test opon zimowych przeprowadził również magazyn Auto Świat. Do porównania wybrano 10 modeli opon całorocznych w rozmiarze 185/60 R15. Opony poddano licznym próbom na śniegu, mokrym i suchym asfalcie oraz sprawdzono ich poziom głośności i opory toczenia. Najwyższe noty uzyskały opony Pirelli Cinturato AllSeason oraz Goodyear Vector 4Seasons. Trzecie miejsce przypadło przetestowanej również przez ADAC oponie Vredestein Quatrac Lite. Wysokie oceny otrzymał też słabo oceniony przez ADAC Uniroyal AllSeason Expert. W 2012 roku Auto Świat sprawdził również kilka modeli opon całorocznych w mniejszym rozmiarze –175/65 R14. Warto podkreślić, że w tym przypadku różnice między właściwościami opon zimowych i całorocznych zacierają się w większym stopniu, niż ma to miejsce w szerszych gumach o niższym profilu. Tak czy inaczej, dla rozmiaru 175/65 R14 swoje bardzo dobre osiągi potwierdziły opony Goodyear 4Seasons. W czołówce znalazły się również Sava Adapto oraz Hankook Optimo 4S. Warto podkreślić, że wyniki testów można odnieść do opon w rozmiarach sąsiednich, np. dla opon 175/65 R14 takimi rozmiarami będą w przybliżeniu 165/65 R13 i 185/65 R15. Wybierając opony całoroczne, musimy pamiętać, że jest to decydowanie się na pewien kompromis. Jeżeli możliwości samochodu wykorzystujemy w 100 proc., to nawet minimalne różnice w poziomie przyczepności czy długości drogi hamowania mogą mieć istotne znaczenie. Warto więc dobrze przemyśleć wybór.
Najlepsze opony całoroczne do samochodów miejskich
Od dziś klienci banku BPS i Spółdzielczej Grupy Bankowej mogą wygodnie i szybko płacić za zakupy w Allegro. Od dziś klienci banku BPS i Spółdzielczej Grupy Bankowej mogą wygodnie i szybko płacić za zakupy w Allegro. Zapłata za zakupy przez banki spółdzielcze dostępna jest tylko wtedy, gdy sprzedający udostępnia płatności przez Przelewy24. Jesteś kupującym i posiadasz rachunek w BPS lub SGB? W formularzu “dostawa i płatność” wybierz “Banki Spółdzielcze”, a w kolejnym kroku swój bank i oddział wojewódzki. Jesteś sprzedającym i chcesz udostępnić kupującym nowe metody płatności? Włącz płatności przez Przelewy24 - aby klienci BPS i SGB mogli łatwo płacić za zakupy.
Nowe metody płatności w Przelewach24 na Allegro - banki spółdzielcze
Antyperspirant to jeden z najważniejszych kosmetyków, zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Zapewnia świeżość, czystość, komfort i higienę przez cały dzień, co latem jest wręcz podwójnie istotne. Do wad wielu antyperspirantów należy jednak to, że pozostawiają nieestetyczne, trudne do wywabienia plamy na ubraniach. Czy można ich uniknąć? Niektóre antyperspiranty pozostawiają białe ślady w okolicach pach na ciemnych bluzkach, natomiast żółte – na białych. Na szczęście istnieją kosmetyki, które potrafią zapewnić nam świeżość i higienę, jednocześnie nie niszcząc ubrań. Dlaczego antyperspiranty brudzą? Kiedyś większość dezodorantów wytwarzana była na bazie alkoholu. Alkohol nie jest jednak obojętny dla skóry, zwłaszcza wrażliwej – potrafi ją podrażnić, a nawet wywołać reakcje alergiczne. Dlatego też coraz trudniej jest znaleźć zarówno dezodorant, jak i antyperspirant, który nie brudzi ubrań. Wiele z nich zawiera bowiem brudzący na biało talk. Nieobojętny dla naszych ubrań jest również główny składnik większości antyperspirantów, który absorbuje wilgoć i zapobiega poceniu się – sól aluminium (najczęściej chlorek aluminium). Skutecznie spełnia swoje zadanie, ale zostawia na odzieży naloty – białe na ciemnych tkaninach i żółte na białych. Jedną z metod zapobiegania zabrudzeniu garderoby jest odczekanie z założeniem bluzki do chwili, gdy kosmetyk się wchłonie. Nie zawsze jednak jest to metoda skuteczna – jeśli np. pod koniec dnia na skórze pojawi się jednak pot, będzie on zawierał składniki antyperspirantu i w mgnieniu oka połączy się z tkaniną. Można wyczyścić takie plamy, najpierw namaczając je i myjąc szarym mydłem, a następnie piorąc w bezfosforanowym proszku do prania. Należy to zrobić jak najszybciej, gdyż im starsza jest plama, tym trudniej schodzi. Istnieją jednak kosmetyki, dzięki którym nie będziemy musieli nieustannie zapierać ulubionych bluzek, koszul i T-shirtów. Do najbardziej brudzących należą kosmetyki zawierające zarówno chlorek aluminium, jak i talk. Szukajmy więc przede wszystkim takich, które nie zawierają talku. Może on znajdować się w składzie niektórych dezodorantów w sprayu oraz w sztyfcie. „Niewidzialne dezodoranty” box:offerCarousel Różnego rodzaju antyperspiranty „invisible” zazwyczaj również zawierają sole aluminium hamujące pocenie się, jednak w zestawieniu z innymi składnikami element ten nie wywiera tak niekorzystnego wpływu na nasze ubrania jak inne kosmetyki. Jakie produkty mamy do wyboru? Na przykład Nivea wprowadziło antyperspiranty Invisible – for Black & White zarówno w linii dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Jak zapewnia producent, kosmetyki powstały we współpracy z ekspertami z dziedziny tekstyliów, aby tak dobrać składniki, żeby produkt nie pozostawiał plam na ubraniu. Antyperspiranty dostępne są zarówno w sprayu, w kulce, jak i w sztyfcie. Na wersji w kulce najłatwiej dostrzec, że produkt jest niemal przezroczysty. Z takich półprzezroczystych składników stworzono także antyperspiranty Dove Invisible Dry. Dodatkowymi atutami kosmetyku są delikatny zapach oraz to, że nie podrażnia wrażliwej skóry. box:offerCarousel box:offerCarousel Mocniejszą ochronę niż wspomniane produkty zapewnić może Garnier Mineral – Invisible oraz InvisiClear. Krótki skład (jak przystało na serię mineralną), ale bardzo skuteczny jeśli chodzi o hamowanie pocenia, przyjemny zapach i ochrona ubrań – to najważniejsze zalety produktu. W przeciwieństwie do Dove może podrażnić skórę pod pachami świeżo po depilacji. Jego skuteczność oraz brak plam nawet w upalne dni czy w stresujących sytuacjach to natomiast atut, który warto wziąć pod uwagę. Ochrona odzieży i troska o skórę box:offerCarousel box:offerCarousel Wśród niebrudzących antyperspirantów wyróżniają się także produkty firmy Ziaja. Znajdziemy tu zarówno propozycje dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Ziaja specjalizuje się w antyperspirantach w kulce. Do niepozostawiających śladów na odzieży należą np. Ziaja Bloker czy Ziaja Soft dla kobiet czy Ziaja Yego dla mężczyzn. Żaden z dezodorantów serii nie zawiera parabenów, alkoholu czy konserwantów, są delikatne dla skóry i mają przyjemny zapach – subtelny w wersji dla kobiet i bardziej zdecydowany, energetyzujący w wersji dla mężczyzn. W ochronie przed nadmiernym poceniem na co dzień, a także w pielęgnacji skóry i dbałości o stan garderoby, sprawdzają się dobrze także produkty Yves Rocher z gamy Jardins du Monde. Antyperspiranty dostępne są tylko w wersji w kulce. Łatwo się rozprowadzają, są dostępne w kilku subtelnych, przyjemnych zapachach (np. kwiat bawełny z Indii, kwiat lotosu z Laosu czy migdał z Kalifornii), a dodatkowym atutem jest zawartość pielęgnującego ekstraktu z aloesu. Roll-ony te nie pozostawiają śladów na ubraniu ani „skorupki” na skórze. box:offerCarousel box:offerCarousel Całą gamę antyperspirantów opatrzonych opisem „invisible”, zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn, proponuje Fa. Różne wersje Fa Invisible Power dla kobiet (zwykłą i sport) można dostać w formie aerozolu lub sztyftu. Dostępna jest też wersja dla panów – Fa Xtreme Invisible Power w aerozolu i w kulce. Formuła antyperspirantu zapewnia ochronę przed plamami na odzieży oraz formułę Fast Dry, dzięki której kosmetyk szybko wchłonie się w skórę. Naturalna, „kryształowa” ochrona box:offerCarousel Oprócz antyperspirantów opracowanych w ten sposób, aby obecny w nich związek aluminium nie tworzył plam na odzieży, możemy wybrać takie, w której ta substancja w ogóle nie występuje. Jedną z popularniejszych propozycji jest dezodorant w krysztale, czyli naturalnie występujący w przyrodzie antyperspirant – ałun. Kryształ o okrągłej końcówce (takiej jak w roll-onach) przed użyciem należy lekko zwilżyć, a następnie potrzeć nim kilkakrotnie skórę pod pachami. Ałun dobrze sprawdza się jako bloker potu na co dzień, w ekstremalnych sytuacjach natomiast (aktywność fizyczna, upał) ogranicza jego wydzielanie i maskuje nieprzyjemny zapach. Co ważne, jest bezbarwny, nietłusty i nie pozostawia plam. Jest jednocześnie naturalną substancją przyspieszającą gojenie się ran (np. po depilacji), choć w kontakcie z ałunem ranka będzie szczypać. To idealne rozwiązanie dla osób poszukujących produktów w pełni naturalnych. Jeśli pragniemy jak najlepszej ochrony przed poceniem się i nieprzyjemnym zapachem, nie musimy obawiać się, że nasze ulubione czarne lub białe bluzki mogą ulec zniszczeniu. Antyperspiranty, które nie pozostawiają plam, są dostępne w całej gamie rodzajów i zapachów, dla kobiet i mężczyzn, a ich cena nie różni się od zwykłych wersji kosmetyków.
Antyperspirant, który nie brudzi – przegląd „dyskretnych” dezodorantów
Uszkodzenia zawieszenia to jeden z najczęstszych problemów trapiących samochody poruszające się po polskich drogach, na co wydatny wpływ ma stan lokalnych dróg. W jaki sposób rozpoznać usterki tego typu? Sprężyny wytrzymałe, ale mogą pękać box:offerCarousel W przednim zawieszeniu sprężyny i amortyzatory stanowią część kolumny MacPhersona, która jest jednocześnie elementem resorującym i prowadzącym, gdyż stanowi jeden z punktów mocujących koło. To właśnie przednie elementy zawieszenia są częściej narażone na uszkodzenia. Z jednej strony są bardziej obciążone przez silnik i jego osprzęt, a z drugiej odpowiadają także za skręcanie, przez co działają na nie większe siły. Tak jest też w przypadku sprężyn i amortyzatorów. Te pierwsze trapione są przez korozję, która często prowadzi do ich pęknięć, szczególnie w okolicach górnego mocowania. Zużycie sprężyn najczęściej objawia się nierównym osadzeniem nadwozia samochodu. Występuje wówczas jego przechylenie w jedną ze stron. Jeśli taka sytuacja ma miejsce, to warto zajrzeć do wnętrza nadkola i skontrolować wizualny stan sprężyn. Zasadniczo ich wytrzymałość jest wysoka i sięga ok. 150–200 tys. km. Wymianę, podobnie jak w przypadku amortyzatorów, należy przeprowadzić parami jednej osi. Amortyzatory przegrywają z polskimi drogami box:offerCarousel Amortyzatory cechują się niższą trwałością w porównaniu do sprężyn i średnio wytrzymują ok. 80–100 tys. km w przypadku osi przedniej. Wizualne objawy zużycia będą dotyczyć nadmiernej ilości oleju pojawiającego się na uszczelniaczu tłoczyska i obudowie. Łatwiej jednak o diagnozę wynikającą ze zmian we właściwościach jezdnych, za które amortyzatory w dużej mierze odpowiadają. Zużyte podzespoły znacznie częściej „dobijają” na nierównościach, gdyż słabnie ich siła tłumienia. Z tego samego powodu nadwozie będzie o wiele bardziej podatne na boczne podmuchy wiatru oraz straci stabilność w ciasnych zakrętach. Podczas hamowania przód pojazdu będzie natomiast wykazywał się tendencją popularnie określaną jako „nurkowanie”. Stabilizator i jego elementy box:offerCarousel Stabilizator to metalowy pałąk umieszczony w poprzek zawieszenia, który ma zadanie usztywniać go, a więc – jak sama nazwa wskazuje – stabilizować zachowanie pojazdu. Mocowany jest za pomocą łączników oraz gumowych tulei w środkowej jego części. Stabilizator przyjmuje na siebie sporą dawkę drgań, dlatego elementy łączące go dość szybko poddają się uszkodzeniom. Najczęstszym objawem jest dźwięk przypominający stukanie, który będzie nasilać się podczas przejeżdżania przez nierówności. Na szczęście zarówno zakup części, jak i wymiana nie stanowią dużego wydatku. Wahacze: sworznie oraz tuleje box:offerCarousel Sworzeń jest istotnym elementem zawieszenia wpływającym na właściwości jezdne pojazdu. Stanowi on bowiem kulowy przegub, który łączy koło z wahaczem, a więc jest jednym z dwóch elementów prowadzących w kolumnie MacPhersona. Zużycie objawiać się będzie kłopotami z utrzymaniem zadanego toru jazdy, a przede wszystkim z irytującym stukaniem na nierównościach, podobnym do usterek stabilizatora. Diagnozę można rozpocząć od wzrokowej kontroli gumowej osłony sworznia. Jeśli dostrzegalne są uszkodzenia, to możemy być pewni, że do środka dostał się brud i inne zanieczyszczenia, a stan sworznia, jeśli aktualnie nie jest zły, prędzej czy później znacząco się pogorszy. Mając do dyspozycji podnośnik, warto podnieść auto, chwycić koło oburącz i szarpnąć nim kilka razy do siebie oraz w przeciwną stronę. Gdy wyczujemy luzy, to świadczyć będzie to o zużyciu sworznia. Tuleje wahacza są elementami gumowo-metalowymi, które mają za zadanie absorbować drgania powstałe po wjechaniu w nierówność jezdni. Z tego powodu mogą zużywać się dość często, co również przełoży się na efekty dźwiękowe w postaci irytującego stukania. Diagnozę przeprowadzić można na podniesionym kole. Jeśli poruszając nim na boki, pojawią się luzy, to znak, że tuleje prawdopodobnie wymagać będą wymiany.
Jak diagnozować problemy z zawieszeniem?
Wybór plecaka dla ucznia potrafi przysporzyć wiele problemów. Nie tylko wygląd, ale ciężar, materiały, z jakich jest wykonany, rodzaj zastosowanych zabezpieczeń, a także wyposażenie wnętrza i sposób noszenia plecaka – na to wszystko należy zwrócić uwagę przed podjęciem ostatecznej decyzji o zakupie. Odpowiednie parametry plecaka Oczywiście, w zależności od wieku dziecka, estetyka plecaka uzależniona jest od aktualnych preferencji modowych. Bez względu jednak na wygląd, konieczne jest pamiętanie o wadze i wielkości plecaka. Obowiązuje zasada, że im lżejszy, tym zdecydowanie lepiej dla dźwigającego. Trzeba tylko pamiętać, że sama waga pustego plecaka nie powinna przekraczać 1,5 kg, a w przypadku dzieci z klas nauczania zintegrowanego nie więcej niż 1,2 kg. W przypadku już spakowanego bagażu szkolnego jego ciężar nie może przekroczyć 10% masy ciała dziecka. Jest to niezwykle istotne dla zdrowia najmłodszych i tych starszych. Zbyt duże obciążenie może u młodych ludzi prowadzić do dyskopatii, urazów biodrowych, kolanowych, skoliozy czy okrągłych pleców. Aby tego uniknąć, trzeba nie tylko wybrać odpowiedni wagowo plecak, ale także koniecznie uwzględnić jego wielkość do wzrostu noszącego. Kolejną istotną rzeczą jest materiał, z którego został wykonany plecak. Materiał dobrego plecaka Prosty przepis na dobrze uszyty plecak to głównie wykorzystany do tego solidny materiał, który jest wodoodporny i dający się łatwo wyczyścić. Bardzo często wykorzystuje się materiał Endura, który stworzony jest na bazie poliestru, lub wzmocniony Duralon. Oba mają na celu zabezpieczyć bagaż przed zmoczeniem i rozdarciem. Co istotne, samo zszycie jest niezmiernie ważne, by w wyniku eksploatowania i nierzadko nieszanowania przez dzieci swoich plecaków, nie powstały dziury i nie odrywały się elementy bagażu. Kolejną istotną sprawą jest usztywnione dno, dobrze wyprofilowany tył plecaka oraz regulowane, miękkie i szerokie szelki. Takie same wymagania są stawiane wobec tornistra. Te wszystkie elementy składają się na wygodę w noszeniu, ale także mają duże znaczenie dla zdrowia ucznia. Jak wiadomo, dobry materiał potrafi mieć swoją cenę, ale istnieje większa szansa na dłuższe użytkowanie aniżeli jeden czy nierzadko tylko pół roku szkolnego. Oprócz materiałów wykorzystanych do uszycia plecaka ważny jest też rodzaj jego przenoszenia. Kółka w plecaku – tak czy nie? Coraz częściej w szkołach można zaobserwować plecaki i tornistry na kółkach. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie zarówno dla najmłodszych, jak i dla starszych dzieci. Tak jak w przypadku podróży turystycznych dorośli korzystają z bagaży na kółkach, tak teraz w szkole uczniowie coraz częściej pchają i ciągną swój plecak, a nie przenoszą go na plecach. Przy wyborze plecaka z kółkami trzeba – oprócz ogólnych zasad wyboru dobrego bagażu szkolnego – spojrzeć na rodzaj kółek. Bardzo trwałe są kółka kauczukowe i osadzone na łożyskach. Jednak często można spotkać bagaż z plastikowymi, małymi kółkami. Wówczas może szybko dojść do wyłamania się części, a zwrotność bagażu nie jest tak duża jak w przypadku dobrej jakości kauczuku. Ponadto przy wyborze plecaka z dodatkową funkcją ciągnięcia istotne są jeszcze dwie kwestie: możliwość demontażu stelaża, co pozwala na eksploatowanie w sposób tradycyjny, oraz odpowiednio chowana rączka, która w sposób wygodny i łatwy powinna się zsuwać i rozsuwać. Bez względu na ostateczną decyzję, przy wyborze plecaka na kółkach lub modelu tradycyjnego warto uwzględnić sposób poruszania się – autobusem, autem bądź pieszo. Dodatkowo również częstotliwość przemieszczania się w szkole – z klasy do klasy. Niezmiernie istotny jest też wiek dziecka oraz design danego plecaka. Każdy uczeń ma prawo sam zdecydować, z czym codziennie chce pokazywać się w szkole. Atrakcyjność plecaka zwiększa się wraz z dodatkami, na przykład odpowiednio wyprofilowanymi przegródkami na śniadaniówkę czy bidon. Niezbędne są odblaski, które uwidoczniają przechodnia w ciemny dzień. Warto zatem spokojnie poczytać opisy produktów i dać możliwość wyboru najbardziej zainteresowanym, czyli samym uczniom.
Plecaki na kółkach czy tradycyjne?
Chcesz pozbyć się cellulitu, ujędrnić skórę i dodać jej blasku? Sięgnij po specjalną szczotkę lub rękawicę i każdego dnia wykonuj masaż na sucho. Będziesz zaskoczona, jakie efekty uzyskasz. Masaże – szczególnie te relaksacyjne kojarzą ci się z przyjemnym odprężeniem po ciężkim dniu? Wszystko się zgadza! Podczas zabiegu masażysta delikatnie uciska poszczególne partie, krok po kroku eliminując napięcie mięśni. Masaże mają jednak różne funkcje – na przykład ten wykonywany na sucho pomoże ci przywrócić zwiotczałej skórze blask i jędrność. Na czym polega ten zabieg? Masaże na sucho znane już w tradycyjnej medycynie chińskiej i hinduskiej ajurwedzie wykonywane były przy użyciu wysuszonych traw i roślin. Dziś do zabiegu wykorzystuje się specjalne szczotki z włosiem lub szorstkie rękawice. Zadaniem masażu jest wyraźnie poprawić wygląd skóry i pozytywnie wpłynąć na nasze samopoczucie. Na jakie efekty możesz liczyć? Poprawę krążenia, napięcie i ujędrnienie, poprawę kolorytu. Zabiegi mają też działanie antycellulitowe, usuwają martwy naskórek, dotleniają skórę i pozwalają na głębsze wnikanie dobroczynnych substancji zawartych w kremach i balsamach. Jak wykonać masaż? Zabieg najlepiej przeprowadź rano – w ten sposób dodasz sobie energii do działania. Szczotkuj zawsze czystą skórę, na którą wcześniej nie nakładałaś balsamu, ani oliwki. Szczotkowanie zaczynaj od dłoni i kieruj się w stronę barków, następnie masuj stopy w kierunku ud. Brzuch i klatkę piersiową szczotkuj bardzo delikatnie, omijając brodawki. Stawy szczotkuj delikatnie kolistymi ruchami. Omijaj miejsca, w których skóra jest uszkodzona – rany, strupki, stany zapalne i żylaki. Masaż wykonuj przez maksymalnie 5-10 minut. Szczotki do masażu Masaż na sucho to naprawdę prosty i niedrogi sposób pielęgnacji. Nie musisz umawiać się do gabinetu kosmetycznego ani wydawać pieniędzy na kosztowne zabiegi. Wystarczy, że zaopatrzysz się w dobrą szczotkę do masażu i gotowe. Każdego dnia możesz zafundować sobie wyjątkową chwilę relaksu, która szybko przyniesie wymierne efekty w postaci jędrnej, pełnej blasku i energii skóry. Jaką szczotkę wybrać? Na pierwszy rzut warto wziąć pod uwagę szczotkę z naturalnego włosia. To najpopularniejszy model dedykowany tym właśnie zabiegom. Świetnie sprawdzi się okrągła szczotka z paskiem – dzięki niemu łatwiej utrzymasz ją w dłoni, szczotkując nawet trudno dostępne miejsca. Szczotka z drewnianą rączką to opcja dla osób, które nie lubią się schylać. Możesz wykorzystać ją do masowania pleców, barków, szyi. Pamiętaj, by odpowiednio dbać o swoją szczotkę i od czasu do czasu solidnie umyć ją wodą z mydłem – w ten sposób usuniesz zrogowaciały naskórek, który dostał się pomiędzy włoski. Szczotki nie susz na grzejniku ani bezpośrednio na słońcu. Zobacz najlepsze szczotki do masażu na sucho box:offerCarousel Alternatywą dla naturalnych szczotek będzie ta wykonana z miękkiego kauczuku. Dlaczego warto przyjrzeć się jej z bliska? Szczotka wyposażona została z jednej strony w miękkie igiełki, które są odpowiednikiem naturalnego włosia, z drugiej w tłoczone kulki, które doskonale nadają się do masażu antycellulitowego. Szczotkę łatwo jest utrzymać w czystości – można ją czyścić pod wodą, a nawet prać w pralce. Jeśli wprost uwielbiasz nowoczesne gadżety, to z pewnością będziesz zachwycona obrotową bezprzewodową szczotką Remington BB1000 . Jej mięciutkie włosie świetnie sprawdza się, zarówno przy masażu twarzy, jak i masażu ciała. Może być używana na sucho lub na mokro. Ma dwa ustawienia prędkości i wskaźnik LED. Co ciekawe, szczotka wyposażona jest w dwie głowice – tej z naturalnym włosiem używaj do masażu na sucho, szczotkę peelingującą zabierz pod prysznic. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Zestaw do masażu na sucho O zaletach masażu na sucho słyszałaś już wiele, ale ciągle nie wiesz, jak zacząć? Nic trudnego! Tak naprawdę nie potrzebujesz wiele – wystarczy dobrej jakości szczotka do masażu i balsam łagodzący. Zamiast szczotki z naturalnym włosiem możesz też używać wygodnej rękawicy sizalowej. Jest naprawdę niedroga – jej koszt nie przekracza 10 zł. Rękawicy możesz używać zarówno do mycia, jak i masowania na sucho. Szorstki sizal doskonale peelinguje skórę, a przy tym poprawia krążenie i ujędrnia. Zaletą rękawicy jest też to, że jest produktem naturalnym – całkowicie hipoalergicznym. Jeśli masaż na sucho cię zachwycił i chciałabyś zainteresować tą techniką przyjaciółkę lub mamę – możesz podarować jej komplet szczotek do masażu. Zapakowane w eleganckie pudełko staną się świetnym prezentem pod choinkę, na Dzień Matki, na urodziny, imieniny czy inne okazje. Co znajduje się w zestawie? Wygodna, owalna szczotka, która świetnie leży w dłoni, szczotka z długą rączką do masażu pleców i mała szczoteczka do masażu twarzy. box:offerCarousel Ważnym etapem zabiegu jest oczywiście nałożenie odpowiedniego kremu. Po peelingu i masażu skóra łatwiej wchłania odżywcze składniki zawarte w kremach i balsamach. Staraj się wybierać więc te produkty z dużą ilością witamin i składników mineralnych. Stawiaj na formuły łagodzące – balsam z wyciągiem z rumianku lub balsam aloesowy to świetny pomysł na codzienną pielęgnację. Dzięki nim Twoja skóra stanie się faktycznie gładka i jędrna jak nigdy dotąd. box:imagePins box:pin box:pin) Masaż na sucho, choć w pierwszej chwili może wydać ci się nieprzyjemnym i zbytecznym zabiegiem, to prawdopodobnie wystarczy jedna sesja, byś zmieniła zdanie. Wystarczy 5-10 minut masażu dziennie, by skóra szybko zaczęła odzyskiwać utracony blask, jędrność i elastyczność. Jeśli szukasz sprawdzonego sposobu na efektywną pielęgnację, to trafiłaś w 10! Wybierz dla siebie szczotkę z naturalnym włosiem albo rękawicę sizalową i zacznij przygodę z masażami na sucho. Po zabiegu nie zapomnij wklepać w skórę łagodzącego balsamu – oczyszczony naskórek szybciej przyjmie i wchłonie wartościowe składniki, pozostawiając skórę nawilżoną i odżywioną na długo.
Masaż na sucho – czyli sposób na jędrną skórę!
Ułatwiają utrzymanie ruchliwego maluszka w bezpiecznej pozycji i zapewniają wygodną kąpiel. Umieszczone na nich zabawki angażują dziecko i pozwalają na świetną zabawę. Niektóre maluszki wprost same wyrywają się do kąpieli, a aktywność w wodzie sprawia im ogromną przyjemność. Jednoczesne zabawianie, utrzymywanie i mycie wiercącego się szkraba jest dla rodzica nie lada wyzwaniem. Sytuacja może być jednak inna. Są również dzieci, które nie lubią kąpieli i zachęcenie ich do niej wymaga sporo wysiłku. Opiekunom i jednych, i drugich z pomocą przychodzą krzesełka kąpielowe wyposażone w kolorowe zabawki. Nowoczesny design od Thermobaby Wszystkim rodzicom gustującym w minimalistycznej stylizacji z pewnością wpadną w oko krzesełka Aquababy marki Thermobaby (w cenie od 55 zł). Wyglądem przypominają futurystyczne siedziska, czego efekt potęguje stonowana kolorystyka w odcieniach szarości, ciemnego fioletu i mięty. Taki rekwizyt wkomponuje się w nowocześnie urządzoną łazienkę i będzie jej ciekawym uzupełnieniem. Krzesełka są przeznaczone dla maluszków, które potrafią już samodzielnie siedzieć (mniej więcej od szóstego miesiąca życia), aż do osiągnięcia przez nich masy ciała 13 kg. Specjalnie wyprofilowana konstrukcja zapewnia wygodne podparcie plecom, umożliwiając jednocześnie pełną swobodę ruchów i zajęcie właściwej pozycji do zabawy. Na krawędzi fotelika przymocowano trzy obrotowe zabawki w wyrazistych i kontrastowych kolorach. Gdy maluszek zainteresuje się nimi, rodzic może bez trudu zająć się czynnościami higienicznymi. Krzesełko wyposażono w cztery mocne przyssawki, które stabilnie utrzymują je na powierzchni wanny i uniemożliwiają jego przesunięcie nawet podczas wyjątkowo aktywnej zabawy. Dzięki prostej konstrukcji i zastosowaniu wysokiej jakości materiałów fotelik jest łatwy w czyszczeniu i wytrzymały. Angażujące aktywności od Smoby Fotelik kąpielowy francuskiej marki Smoby (od 114 zł) przyciąga radosną kolorystyką (dostępny w wersji zielonej lub różowej) i ciekawymi zabawkami. Jest elementem kolekcji Cotoons, ozdobionej postaciami szkrabów przebranych za rozmaite zwierzątka. Tym razem znajdziemy wesołą postać w kostiumie zielonej żabki, która wesoło skacze i tryska wodą. W zestawie ponadto są kubeczek zachęcający do nalewania, przelewania i polewania oraz kwiatuszek z pojemniczkiem i kołowrotkiem, które mogą być małą wanienką z prysznicem dla zabawki. Krzesełko posiada praktyczny przycisk pozwalający na wysunięcie stoliczka z zabawkami, co pozwala na łatwe sadzanie i wyjmowanie maluszka. Mogą z niego korzystać siedzące dzieci od szóstego miesiąca życia. Jego maksymalne obciążenie wynosi 13 kg. Producenci położyli nacisk na bezpieczeństwo kąpiącego się dziecka. Na foteliku umieszczono oznaczenie bezpiecznego poziomu wody, którą można nalać do wanny z ulokowanym wewnątrz fotelikiem. Miękkie i antypoślizgowe siedzisko oraz podłokietniki zapewniają wygodę i pomagają w utrzymaniu prawidłowej postawy. Fotelik mocuje się do wanny za pomocą mocnych przyssawek, które stabilnie przytwierdzają go do powierzchni, a wysuwany stolik pozostaje nieruchomy dzięki zastosowaniu specjalnej blokady. W takim krzesełku kąpiel będzie dla dziecka nie tylko wspaniałą, ale również bezpieczną przygodą. Jak na plaży z Summer Infant Leżaczek z pałąkiem od Summer Infant (od 109 zł) to propozycja dla najmłodszych dzieci do trzeciego miesiąca życia. Przyda się szczególnie rodzicom ruchliwych szkrabów, którym zależy na komfortowej i bezpiecznej pozycji maluszka podczas kąpieli. Leżaczek posiada miękkie i wyprofilowane siedzisko zapewniające właściwe ułożenie ciała. Kilkustopniowa regulacja umożliwia dobranie odpowiedniej wysokości i kąta nachylenia siedziska. Nad główką kąpiącego się maluszka znajduje się pałąk z zawieszonymi zabawkami, m.in. lusterkiem, które przyciągają wzrok dziecka i sprawiają, że kąpiel staje się przyjemna i ciekawa. Zaletą leżaczka jest możliwość jego całkowitego złożenia na płasko i schowania lub zabrania ze sobą na wyjazd. To idealna propozycja dla podróżujących rodziców. Kąpielowe krzesełka z zabawkami sprawią, że kąpiele będą znacznie przyjemniejsze zarówno dla rodziców, jak i dla maluchów. Zapewnią rodzicom spokój o bezpieczeństwo pociechy, a dzieciom dadzą mnóstwo radości z odkrywania wodnych akcesoriów.
Krzesełka kąpielowe z zabawką
Ubrania zdobione haftami zdominowały pokazy największych domów mody. Najpiękniejsze są oczywiście te wykonane ręcznie, ale i w sklepach nie brakuje zdobień, które przykuwają wzrok starannością wykonania. Haft – romantyczny element kobiecej garderoby Obecnie hafty pojawiają się głównie na ubraniach przeznaczonych dla kobiet. Sporadycznie widać je również na męskiej garderobie, jednak większość panów nie jest entuzjastycznie nastawiona do tego typu zdobień na marynarkach czy spodniach. Jeśli chodzi o kobiece ubrania, hafty są obecne zarówno na spodniach, bluzkach i sukienkach, jak i na bieliźnie. Haft z uwagi na swoją delikatność i ozdobny charakter uważany jest za bardzo kobiecy element i często stosuje się go na ubraniach w stylu etno i boho, a także w romantycznych stylizacjach. Haftowane dekoracje nawiązujące do ludowych wzorów coraz częściej stosuje się również w elementach wyposażenia wnętrz – na pościelach, poduszkach, a nawet tapicerowanych meblach. Jak nosić haftowane ubrania? Nie da się ukryć, że ubrania ozdobione haftowanymi, kolorowymi wzorami zwracają na siebie uwagę. Aby nie przesadzić, warto jednak – jak we wszystkim – zachować umiar. Kompletując stylizację w stylu etno, zdecydujmy się na jeden element zawierający hafty. Niech to będą spodnie lub tylko bluzka, do której dobierzemy bardziej stonowane dodatki. Dzięki temu haftowany wzór będzie jeszcze bardziej wyróżniał się na tle stonowanych barw. Do bluzki z haftowanym wzorem będą pasować zarówno jeansowe spodnie, jak i długa spódnica. Do tego możemy dobrać buty z naturalnej skóry, sandałki lub botki. Natomiast do spodni ozdobionych dekoracyjnym haftem warto wybrać bluzkę lub koszulę z naturalnych tkanin, takich jak bawełna czy len. Bardzo ważna jest do tego właściwa biżuteria – również w stylu etno. Mogą to być korale, rzemyki, kolczyki, pióra, a także grube i ciężko wyglądające złoto. Dopełnieniem stylizacji będzie opaska lub chusta zawiązana na głowie (włosy najlepiej rozpuszczone lub związane w luźny kok). Coraz więcej panien młodych, zafascynowanych regionalnym folklorem, decyduje się na haftowane ludowe wzory na sukni ślubnej. Suknie z takimi elementami w połączeniu z klasyczną bielą są oryginalne i wprawiają w zachwyt gości. Ludowe wzory można wówczas przemycić również na krawacie pana młodego, zaproszeniach, a także innych dekoracjach weselnych. Styl etno może zatem stać się motywem przewodnim wesela, które z pewnością zapadnie w pamięć wszystkim weselnikom. Jak dbać o haftowane ubrania? Ręcznie wykonane hafty są delikatne, dlatego piorąc takie ubrania, powinniśmy zachować szczególną ostrożność. Zaleca się pranie haftowanych ubrań osobno, w programie bez wirowania, nie powinno się ich wykręcać ani trzeć mokrego materiału. Do prania należy stosować delikatne środki, które ożywią kolory, a nie spowodują ich blaknięcia. Jeśli chodzi o prasowanie, to elementy haftowane najlepiej prasować po lewej stronie. Ubrania zdobione haftami to trend, który pojawia się regularnie na wybiegach światowej sławy projektantów. Warto jednak czerpać z tego, co regionalne – w Polsce możemy poszczycić się wyjątkowo pięknymi wzorami nawiązującymi do ludowych i tradycyjnych ubrań naszych babć. Jeśli posiadamy ubrania ręcznie haftowane, dbajmy o nie i zestawiajmy je z oryginalnymi dodatkami, tworząc niezwykle kobiece i romantyczne kreacje, które z pewnością wyróżnią nas z tłumu.
Hafty jako trend związany ze stylem etno
Każdy dom ma swój smak i zapach – odpowiada za to wiele czynników. Na niektóre zupełnie nie mamy wpływu, ale jest wiele sposobów, aby wprowadzić do naszego domu czy mieszkania aromat, jaki nam odpowiada. Dlaczego warto to robić? To, co odczuwamy poprzez zmysł węchu w danym miejscu, ma bardzo silny wpływ na jego odbiór i na to, jak się w nim czujemy. Kiedy urządzamy dom, zależy nam, by był naszą wizytówką i żeby zarówno mieszkańcy, jak i odwiedzający go goście czuli się w nim jak najlepiej. Dlatego staramy się, aby w naszym domu było ładnie, czysto i pachnąco. Wnętrze, które ładnie pachnie, jest wnętrzem przyjaznym Często różne sytuacje i zdarzenia kojarzą nam się z jakimś zapachem. Kiedy czujecie zapach cynamonu, imbiru, kardamonu, jaki czas przychodzi wam do głowy? Z którą porą roku kojarzy się wam aromat świeżych warzyw – ogórka, szczypiorku, albo świeżo skoszonej trawy? Tak samo jest z miejscami. Mimo że pewne zapachy trudno sprecyzować i określić, to z zamkniętymi oczami rozpoznamy zapach salonu fryzjerskiego, piekarni, dentysty czy kościoła. Dodatkowo zazwyczaj z tymi zapachami mamy jakieś konkretne skojarzenia – miłe albo nie. Woni o konotacjach nieprzyjemnych będziemy unikać. Za to te przyjemne chętnie wprowadzamy do swojego otoczenia. Do opracowywania zapachów dla różnych miejsc, na przykład butików, delikatesów, banków, marek odzieżowych i obuwniczych, zatrudniani są wysokiej klasy specjaliści. A w jaki sposób i czy w ogóle można samemu wprowadzić aromat do swojego domu? Oczywiście, że tak! Na przykład za pomocą świec zapachowych. Naturalne czy syntetyczne? Świeca zapachowa jest świetnym sposobem na wprowadzenie klimatu do mieszkania. Po pierwsze wypełnia pomieszczenie przyjemnym aromatem, po drugie wprowadza do wnętrza element ognia, po trzecie stanowi gadżet dekoracyjny. To kropka nad „i” w wystroju domu. Szukając odpowiedniej świecy, najlepiej sięgać po ekologiczne produkty z naturalnych składników, zawierające naturalne roślinne olejki zapachowe. Są one droższe od świec syntetycznych, ale dłużej się palą, a ich zapach jest bardziej naturalny i o wiele trwalszy. I co najważniejsze – w procesie spalania nie emitują chemicznych składników, co jest bardzo istotne w przypadku ich częstego używania w zamkniętych pomieszczeniach. Dodatkowo świece naturalne mogą być wykorzystywane do masażu ciała, a stosowane do ich produkcji aromatyczne olejki mają różne właściwości, na przykład uspokajające, relaksujące czy pobudzające myślenie. box:offerCarousel Zapach na każdą porę Jak dobrać zapach do wnętrza? Wszystko zależy od indywidualnych upodobań, ale również od naszego gustu i pory roku. Na ciepłe letnie wieczory z pewnością wybierzemy lżejsze, bardziej zielone i kwiatowo-owocowe kompozycje zapachowe, cytrusy, słoną bryzę czy musujące nuty szampańskie. Na długie jesienne i zimowe wieczory zdecydowanie lepsze będą ciepłe waniliowe lub tytoniowo-drzewne nuty, nieco skórzane, korzenne, kawowo-kakaowe, otulające, dające poczucie ciepła i spokoju. Wybierając zapach, warto pamiętać, że na przykład jaśmin i grejpfrut działają pobudzająco, więc sprawdzą się w salonie albo w pomieszczeniach przeznaczonych do pracy, w przeciwieństwie do lawendy i rumianku, które ze względu na swoje wyciszające właściwości lepiej pasują do sypialni lub łazienki. box:offerCarousel Co wybrać? Szeroką ofertę naturalnych świec zapachowych proponuje firma Wood Wick. Ich świece mają interesujący design, są bardzo starannie wykonane i ­– co ciekawe –­ mają drewniane knoty, które podczas palenia wydają cichutkie dźwięki przypominające trzask palącego się w kominku drzewa. Ten drobny szczegół z pewnością uprzyjemni relaks w nadchodzące długie jesienne wieczory. Warte uwagi świece z naturalnych wosków w dwóch wersjach: perfumowane i z naturalnymi olejkami zapachowymi, proponuje Plantes & Parfums PROVENCE. Jeśli z kolei bardziej niż na samym zapachu zależy nam na spektakularnym efekcie i rozświetleniu salonu „milionem gwiazd”, najbezpieczniejsze i jednocześnie bardzo efektowne będą dobrze nam znane tea-lighty (małe, płaskie świeczki przeznaczone do podgrzewaczy np. do herbaty lub kominków zapachowych), które co prawda wykonane są z syntetycznych składników, jednak raz na jakiś czas możemy ich użyć. W mieszkaniu spędzamy czas z najbliższymi, odpoczywamy i nabieramy sił na zderzenie z codziennością. Od nas zależy, jak zorganizujemy sobie przestrzeń, która jest naszym bezpiecznym azylem. I choć nie zawsze możemy urządzić nasze otoczenie dokładnie tak, jakbyśmy tego chcieli, to z pewnością prostymi zabiegami możemy wprowadzić do niego klimat i charakter, który nas określa.
Podkreśl klimat swojego domu – świece zapachowe do salonu
Zestawy kreatywne, w tym te do tworzenia biżuterii, cieszą się dużą popularnością. Dzieci uwielbiają tego rodzaju zabawy, gdyż pobudzają wyobraźnię i pozwalają samodzielnie tworzyć. Chłopcy najchętniej zasiadają przy zestawie majsterkowicza, dziewczynki zaś zdecydowanie wolą biżuterię. Tego rodzaju zabawki sprawdzą się zarówno do zabawy w pojedynkę, jak i dla rodzeństwa. Korzyści z zabaw kreatywnych Zestawy do tworzenia biżuterii są zestawami kreatywnymi, a więc wymagają od dziecka stworzenia czegoś z wielu elementów. Ich zaletą jest to, że pobudzają wyobraźnię dziecka, uczą myślenia logicznego oraz przestrzennego. Skłaniają dziecko do myślenia w przód, planowania, np. ułożenia kolorów na bransoletce czy naszyjniku. Rozwijają koordynację wzrokowo-ruchową i pozwalają na ćwiczenie precyzji rąk i palców. Koraliki i gumki na bransoletki Do najpopularniejszych zestawów należą te, które pozwalają na tworzenie bransoletek lub naszyjników z koralików. Koraliki możemy dokupić oddzielnie w niedużych opakowaniach, dzięki czemu ich różnorodność na bransoletce może być dowolna. Obecnie modne są drewniane koraliki, np. kwadraciki z literkami, z których można ułożyć imię. Cena zestawu koralików waha się od kilku złotych za pojedyncze opakowanie (np. jeden kolor) do kilkudziesięciu za zestaw różnokolorowy z różnymi kształtami. Popularne są także koraliki plastikowe. Cały czas modne są gumki do tworzenia bransoletek. Sprzedawane są zarówno pojedynczo, jak i w zestawie. Można je zaplatać na palcach i na specjalnej matrycy za pomocą haczyka. Ten drugi sposób pozwoli na większy wachlarz stylów plecenia. Najbardziej modne są gumki Rainbow Loom oraz Rubber Bands. Modne zestawy do tworzenia biżuterii Oprócz koralików i gumek hitem są zestawy odwołujące się do ulubionych bajkowych bohaterek. Dla młodszych dziewczynek dobrym wyborem będzie zestaw do tworzenia biżuterii od Barbie lub Myszki Minnie czy Księżniczki Zosi. W tym pierwszym dominuje oczywiście róż, w drugim – czerwień i biel. Nieco starszym dziewczynkom zapewne przypadnie do gustu zestaw Violetty lub ten od Monster High. Pierwszy proponuje głównie bransoletki, za to Monster High ma w swojej ofercie nie tylko bransoletki, ale też piórkowe kolczyki i ozdoby do włosów. Cena pierwszego zestawu to około 30–50 zł, w zależności od wielkości. Drugi jest niewiele droższy, bowiem kupimy go już od 40 zł. Warte uwagi są zestawy do tworzenia biżuterii od B.est Toys. Mniejszy zestaw, składający się z ok. 50 elementów, kosztuje 30 zł. Różni się od tradycyjnych kompletów do tworzenia biżuterii tym, że koralików nie nawleka się na sznurek, tylko ozdoby wczepia się jedną na drugą. Większy zestaw, składający się aż z 500 elementów, to koszt od 100 zł. Można z niego wykonać aż 12 pierścionków i 6 bransoletek. Ciekawym pomysłem są zestawy o nazwie Recykling papieru. Znajdziemy wśród nich także ten do tworzenia papierowej biżuterii. Kosztuje niewiele ponad 30 zł, a w jego skład wchodzi urządzenie do robienia papierowych koralików i instrukcja, jak tworzyć tego rodzaju biżuterię. Zestaw ten to kreatywna zabawa dla dzieci powyżej 5. roku życia, gwarantujący dobrą i ekologiczną zabawę. A jeśli szukasz pomysłu na prezent dla dziecka, które uwielbia tworzenie biżuterii, postaw na Kreatywne Studio Bizu. Jest to kolekcja ozdób i koralików, z których dziecko może wykonać bransoletki i naszyjniki. Jednak to nie jedyna możliwość studia. Dzięki koralikom z główkami zwierząt i łapkami można stworzyć własnego zwierzaka, nawlekając poszczególne elementy na dołączoną do zestawu linkę.
Zestawy do tworzenia biżuterii do 100 zł
Coraz więcej kierowców rezygnuje z wożenia koła zapasowego w samochodzie. W takiej sytuacji warto pomyśleć o zakupie małego kompresora, który w awaryjnej sytuacji może się okazać nieoceniony. Kiedyś żaden kierowca nie wyobrażał sobie jeżdżenia – nawet tylko po mieście – bez koła zapasowego i odpowiedniego klucza do kół. Dziś niektóre samochody nie mają nawet miejsca pod podłogą bagażnika, w którym zmieściłoby się koło. Inni kierowcy świadomie rezygnują z „zapasu”, na przykład ze względu na montaż instalacji LPG. Trzeba przyznać, że takie działanie nie jest pozbawione sensu. Obecnie drogi są coraz lepszej jakości i czystsze, a same opony – bardziej wytrzymałe. To wszystko sprawia, że przypadki uszkodzenia koła czy „złapania gumy” stają się z roku na rok coraz rzadsze, zwłaszcza jeżeli ktoś jeździ tylko po mieście. Kompresor Jeśli nie chcemy wozić ze sobą ani pełnowymiarowego, ani dojazdowego koła zapasowego, najlepszym wyborem będzie zestaw naprawczy do opon. Najczęściej składa się on z pianki uszczelniającej i pompki lub minikompresora. Taki niewielki kompresor, zasilany z samochodowego gniazdka zapalniczki, jest wygodniejszy i szybszy w użyciu niż tradycyjna pompka. Przyda się również tym, którym nie zdarza się uszkodzić opony. Przydatność minikompresora łatwo docenimy na przykład podczas pompowania materaca, opony rowerowej lub piłki dla dziecka. Jaki jest wybór na rynku? Nieduże i niedrogie kompresory oferuje bardzo wiele firm, od nieznanych aż po duże, o powszechnie rozpoznawalnych nazwach. Przykładem znanej marki może być Dragon Winch. Tę nazwę powinni kojarzyć przede wszystkim miłośnicy off-roadu, jest to bowiem znany producent specjalizujący się w „ciężkim sprzęcie”, ze szczególnym uwzględnieniem wyciągarek. Kompresory tej firmy są nieco droższe, mają też bardziej pokaźne rozmiary niż wiele konkurencyjnych. Są również wydajne, a w niektóre modele wbudowano latarkę LED – w sam raz, by podczas nocnych zmagań w terenie poradzić sobie z napompowaniem przebitej opony w samochodzie terenowym. Dragon Winch DWK-M. To ważący 1,5 kg kompresor. Maksymalne ciśnienie, które wytwarza, wynosi prawie 10 b. Ma też niezłą wydajność – 35 l na minutę. Napięcie zasilające – 12 V. Ma wbudowany manometr. Cena: od 124 zł. box:offerCarousel Oczywiście nie każdy potrzebuje równie wydajnego, efektownego i drogiego sprzętu. Dla tych, którzy raczej nie zjeżdżają swoim samochodem z asfaltu, propozycję ma na przykład firma K07: uniwersalny kompresor samochodowy w kształcie koła. K07. Kompresor z kompletem końcówek do pompowania, zasilany z zapalniczki samochodu 12V. Ma czytelny manometr, zwijany wąż powietrzny z zaworem o długości około 0,5 m, przewód zasilający z końcówką o długości około 2,3 m, wyłącznik on/off oraz komplet końcówek. Moc: 90 W, ciśnienie: 18 b. Cena od 17 zł. box:offerCarousel Nieco droższy model proponuje firmy Sena. To solidny, metalowy kompresor samochodowy o profesjonalnym wyglądzie i wykonaniu. Sena. Obudowa i zębatki tego kompresora są wzmocnione, metalowe. Waży 1,75 kg. Jego zalety to między innymi wysoka wydajność (według producenta jest trzykrotnie szybszy od większości konkurencyjnych produktów) i doskonałe odprowadzanie ciepła, dzięki czemu nie trzeba robić podczas pompowania zbyt częstych przerw. Ciśnienie robocze: 10 b maksymalnie, przepływ powietrza do 35 l na minutę. Cena od 79,80 zł. box:offerCarousel Znanym producentem kompresorów jest także firma Vertex. Warto zainteresować się również produktami firmy Airpress. Czy i kiedy kompresor się przyda Kompresor to jedno z narzędzi, z których w samochodzie wolelibyśmy nigdy nie skorzystać. Ale jednocześnie jego posiadanie gwarantuje nam spokój ducha. Na wszelki wypadek warto mieć takie urządzenie – chociażby tylko po to, by dopompować oponę na dojazd do zakładu wulkanizacyjnego i dzięki temu nie musieć tracić czasu i pieniędzy na oczekiwanie na pomoc drogową. Pamiętajmy jedynie, że nawet najlepszy kompresor nie pomoże, gdy opona jest rozerwana lub pęknięta.
Przegląd minikompresorów samochodowych
Rodzaje i typy opon Rodzaje i typy opon Opony bieżnikowane Opony bieżnikowane to ogumienie poddawane procesowi regeneracji w wyspecjalizowanych firmach. Opona otrzymuje nowy bieżnik, zgodny z określonym wzorem, mający wysokość jak w nowej oponie (do 8 mm). Takie opony są nieco tańsze od opon nowych, jednak ich stosowanie jest ryzykowne. Nie wiadomo bowiem, w jakim stanie była opona poddana procesowi bieżnikowania. Najczęściej bieżnikowaniu poddaje się opony sprowadzane z zachodniej Europy. Mogą być one mocno zniszczone i zużyte. W tego typu oponie może odkleić się bieżnik. Jeśli przyrówna się koszt zakupu opon bieżnikowanych do nowych, oszczędność jest niewielka, a ryzyko duże. Opony Run Flat Opony Run Flat to specjalny rodzaj opon, które umożliwiają jazdę po przebiciu z określoną prędkością i na określony dystans. Zazwyczaj po przebiciu opony można przejechać do 80 kilometrów, z prędkością nieprzekraczającą 80 km/h. Opona zabezpiecza też przed tzw. wystrzałem, czyli pęknięciem opony w trakcie jazdy. Zastosowanie wzmocnienia sprawiają również, że opona jest bardziej odporna na przebicia. Opony tego typu są w niektórych samochodach klasy premium wyposażeniem standardowym. Wykorzystuje się je przede wszystkim w autach wyposażanych w szerokie opony niskoprofilowe (czyli w pojazdach z felgami aluminiowymi o dużej średnicy). Po co stosuje się opony typu run flat? W celu zwiększenia bezpieczeństwa, a także po to, aby wyeliminować z samochodu koło zapasowe. Ma to na celu zmniejszenie wagi auta oraz (przede wszystkim) uzyskanie dodatkowej przestrzeni. Czym opona typu run flat różni się od standardowej opony? Posiada ona wzmocnione elementy konstrukcyjne, przede wszystkim ścianki boczne. W standardowych oponach ścianki utrzymują ciężar samochodu tylko dzięki temu, że wewnątrz opony panuje odpowiednie ciśnienie powietrza. W przypadku opon run flat ścianki są na tyle mocne i wytrzymałe, że utrzymują ciężar samochodu (przez ograniczoną drogę i przy ograniczonej prędkości) nawet przy całkowitej ucieczce powietrza z opony. Większość opon typu run flat można montować na standardowych felgach, ale niektóre mogą współpracować tylko z określonym modelem felg (np. opony Pirelli i Michelin) zazwyczaj z tzw. rozszerzonym garbem. Jakie są wady opon typu run flat? * Są droższe o kilkadziesiąt procent od opon standardowych. * Po przebiciu umożliwiają przejechanie nawet 80 kilometrów, aby móc dojechać do warsztatu. Niestety po takiej drodze opona nadaje się do wyrzucenia. * Opony run flat są cięższe od standardowych (o około 20 procent). * Samochód musi posiadać układ TPMS. * Opony typu run flat są serwisowanie w wybranych warsztatach wulkanizacyjnych, albowiem wymagają posiadania odpowiedniego sprzętu. * Usługi dotyczące wymiany opon run flat są droższe od usług związanych z oponami standardowymi. Opony wzmacniane (XL, RF) Co to są opony wzmacniane? To ogumienie, w którym wzmacnia się czoło opony. Czoło to część stykająca się z nawierzchnią drogi poprzez bieżnik. W ramach wzmocnienia czoła stosuje się dodatkową warstwę osnowy (z kordu, czyli nici) albo bardziej wytrzymałe materiały, z których zbudowana jest opona. Opona wzmacniania posiada większy indeks nośności i wymaga zastosowania w niej większego ciśnienia. Większa nośność pozwala lepiej znosić jazdę autem obciążonym, a dodatkowo lepiej przystosowuje oponę do jazdy z większymi prędkościami. Jakie są plusy opon wzmacnianych? Są trwalsze od standardowych, zapewniają lepszą przyczepność i pewniejsze zachowanie samochodu w czasie wykonywania manewrów. Jakie są minusy opon wzmacnianych? Są droższe od standardowych, głośniejsze w czasie jazdy, a do tego mogą powodować większe opory toczenia. To może spowodować minimalne zwiększenie zużycia paliwa. W jakich samochodach stosuje się opony wzmacniane? W vanach, pojazdach dostawczych oraz użytkowych, w intensywnie eksploatowanych oraz obciążanych autach osobowych z mocniejszymi silnikami, a także w samochodach sportowych. Samochód powinien mieć homologację do stosowania opon wzmacnianych (informacje o tym znajdują się w instrukcji pojazdu). W niektórych typach aut stosowanie opon wzmacnianych jest konieczne i wymagane przez producenta samochodu. Opony z rantem ochronnym Opony z rantem ochronnym mają dodatkowe wzmocnienie, które chroni felgę przed uszkodzeniami mechanicznymi. W rant ochronny wyposaża się przede wszystkim opony niskoprofilowe. To rodzaj opon, które są szerokie, ale mają niskie boki. Takie opony montuje się na felgach aluminiowych o dużej średnicy. Całość zapewnia świetny wygląd i dobrą wentylację dla podzespołów eksploatacyjnych układu hamulcowego. Równocześnie jednak takie felgi są mocno narażone na różnego rodzaju uszkodzenia mechaniczne. Czym różni się opona z rantem ochronnym od opony standardowej? Posiada ona dodatkową warstwę wzmocnionej gumy, znajdującej się przy stopce opony (stopka to miejsce, w którym opona styka się z felgą). Guma ta chroni felgę przed uszkodzeniami mechanicznymi, jak również przed korozją. Rant chroni również samą oponę przed wybrzuszeniami i innymi uszkodzeniami wywoływanymi w czasie jazdy po nierównościach na skutek zderzania się felgi z oponą. Opony z rantem ochronnym są do 20 procent droższe od swoich standardowych odpowiedników. Felga z rantem ochronnym Felga z rantem ochronnym to mylące określenie opony z rantem ochronnym. Opony ekologiczne Opony ekologiczne to rodzaj opon, które mają za zadanie zmniejszenie zużycia paliwa. W tym celu generują one nieco mniejsze opory toczenia od opon standardowych, a to wpływa na zmniejszone spalanie. Nie ma co jednak liczyć na bardzo duże oszczędności. W najlepszym przypadku opony tego typu pozwalają zaoszczędzić do 0,2 l / 100 kilometrów. Są za to droższe od opon standardowych. Największą wada opon ekologicznych jest gorsza przyczepność. Czyli można nieco zaoszczędzić na wydatkach (w zasadzie nieznaczne kwoty), ale za to pogarsza się bezpieczeństwo. Czym różnią się opony ekologiczne od standardowych? Są wykonane ze zmodyfikowanej mieszanki gumowej, do której dodaje się domieszki syntetycznego kauczuku oraz lekkiego tworzywa. Zamiast drutu stalowego w tzw. drutówce, stosuje się tworzywo sztuczne, co zmniejsza wagę opony i przez to generuje mniejsze opory toczenia. Opony samouszczelniające Opony samouszczelniające to wynalazek, który zapobiega szybkiej utracie powietrza po przebiciu opony. W tym celu opona posiada dodatkową warstwę wewnętrzną, uszczelniacz. W przypadku przebicia opony, uszczelniacz otacza przedmiot obcy, uszczelniając oponę i zabezpieczając przed szybką utratą powietrza. Przedmioty obce wraz z uszkodzeniem gumy nie mogą mieć większej średnicy niż 5 milimetrów. Opona taka po przebiciu musi trafić do wulkanizatora i musi zostać naprawiona jak każda inna opona. Nie ma jednak niebezpieczeństwa, że w razie przebicia powietrze szybko zejdzie z opony. Opony takie są cięższe od standardowych, średnio o 15%, co zwiększa opory toczenia i powoduje pewne zwiększenie zużycia paliwa. Przykładem tego rodzaju opon są ContiSeal, produkowane przez Continental. Opony z wkładką wyciszającą Opony w trakcie jazdy generują hałas – najczęściej narastający szum. Im gorsza jakość opon i im gorsza ich klasa (np. ekonomiczna), tym większy hałas generowany w czasie jazdy. Niektórzy producenci opon premium wprowadzają do sprzedaży rozwiązania mające na celu zmniejszenie hałasu generowanego przez opony w trakcie jazdy. Przykładem może być rozwiązanie firmy GoodYear. Polega ono na zastosowaniu wkładki poliuretanowej, umieszczonej wewnątrz opony – pomiędzy nią a obręczą koła. Taka wkładka zmniejsza ciśnienie akustyczne generowane przez powietrze znajdujące się wewnątrz opony. Poziom generowanego hałasu może spaść nawet o 10 decybeli. Opony specjalistyczne: sportowe, tuningowe, offroad i 4x4 Istnieje kilka rodzajów opon, których budowa, szerokość i kształt bieżnika dostosowane są do określonych warunków jazdy. Przykłady: Opony sportowe, np. semi slick – przeznaczone są do prawdziwych samochodów sportowych, które są eksploatowane wyczynowo na torach – produkuje się je ze specjalnej mieszanki gumowej. Mają rzadki, kierunkowy bieżnik. Opony tuningowe – opony, których rozmiary dostosowane są do nieseryjnych felg. Opony tuningowe mogą być również dostosowane do bardziej sportowej jazdy. To jeszcze nie opony sportowe, ale już zapewniające nieco lepszą przyczepność w trakcie jazdy. * Opony offroad i 4x4 – przeznaczone doaut terenowych,pickupów i pojazdów uterenowionych. Wyróżnia się kilka rodzajów: - Opony 4x4 z oznaczeniem MT –są przeznaczone przede wszystkim do jazdy w terenie. Mają bardzo wysoki i charakterystyczny kształt bieżnika. Pozwalają poruszać się po nawierzchniach gorszej jakości – błocie, piasku, skałach itd. Są bardzo głośne w czasie jazdy po zwykłych drogach, zwiększają też zużycie paliwa. Stosuje się je również w samochodach eksploatowanych w offroadzie. - Opony 4x4 z oznaczeniem AT – przeznaczone do aut, które są eksploatowane i na drogach, i w terenie. Mogą to być na przykład auta terenowe, pickupy i pojazdy uterenowione, a także SUV-y z napędem na cztery koła. To rozwiązanie dla osób, które mieszkają poza miastem, przy drogach bardzo złej jakości, albo dla kogoś, kto dość często wyjeżdża w teren w celu rekreacyjnym. - Opony 4x4 z oznaczeniem HT – są przeznaczone dla osób, które przede wszystkim jeżdżą po drogach asfaltowych, ale czasami lubią wyjechać w teren. To dobre rozwiązanie dla SUV-ów, pickupów oraz crossoverów i uterenowionych kombi.
Rodzaje i typy opon
Dziewczynki, które lubią modę, uwielbiają też modne gadżety. Jednym z najważniejszych jest etui, które nie tylko będzie ciekawym dodatkiem, ale i ochraniaczem, dzięki któremu smartfon nie ulegnie tak szybko zniszczeniu. Pokrowce Do najpopularniejszych ochraniaczy na telefony należą pokrowce, w które można włożyć telefon, kiedy chowa się do go torby lub plecaka, albo po prostu przestaje z niego korzystać. Do wyboru jest wiele rodzajów pokrowców, najczęściej kupowane są skórzane i tekstylne. Dla modnych dziewczynek te muszą być koniecznie w najpopularniejszych kolorach lub wzorach – miętowym, czy z Minionkami. Pokrowce silikonowe Szczyt popularności zdobywają ostatnio pokrowce silikonowe. Od zatrzęsienia jest obecnie na rynku w przeróżnych wzorach i kolorach. Dopasowane są one do konkretnego modelu telefonu i doskonale zabezpieczają go przed wstrząsami, czy ubytkami powstałymi mechanicznie. Takiego pokrowca nie trzeba ściągać podczas używania, co jest gwarancją bezpieczeństwa. No, chyba że młoda właścicielka telefonu zapragnie mieć kilka takich gadżetów – na każdy dzień tygodnia. Najmodniejsze pokrowce dla dziewczynek to na przykład te z ulubionymi postaciami z bajek (Kraina Lodu lub Minionki), a także takie, które wyglądają jakby były stworzone dla małych księżniczek – różowe, ozdabiane cyrkoniami. Bardzo fajnie wyglądają i również pasują dziewczynkom pokrowce ze zwierzątkami – ślicznymi kotkami, pieskami, słonikami. Hitem ostatnich sezonów są również pokrowce silikonowe z wystającymi elementami. To gadżet niezwykle pożądany przed młode damy, ponieważ wygląda wyjątkowo i bardzo oryginalnie. Przykładem może tu być pies, któremu poza kształt telefonu wystają uszy, albo Minionek. Każda dziewczynka marzy właśnie o takim gadżecie Skiny Bardzo fajne i modne są również tzw. skiny na telefon. To, co prawda, nie jest to samo, co etui, które uchroni smartfona przed zniszczeniem, ale trzeba przyznać, że prezentuje się rewelacyjnie, zwłaszcza na takim sprzęcie, który wiele już przeszedł. I tutaj w przypadku modeli również można dać pole do popisu dziewczęcej wyobraźni, ponieważ na telefon można nakleić praktycznie wszystko – byle było fajne i świetnie się prezentowało. Znaleźć można wiele wzorów do wyboru, dostosowując wybrany i ulubiony do swojego modelu telefonu. Ramka A jeśli jakaś dziewczynka tak bardzo lubi swój telefon, że nie chce go już ozdabiać etui czy pokrowcem? Do bezpieczeństwa spokojnie wystarczy aluminiowa ramka, która na dobrą sprawę, tylko podkreśli urok danego modelu smartfona.Rodzajów pokrowców i etui do nowoczesnych smartfonów jest na rynku bardzo dużo. Przebierać można między ciekawymi rozwiązaniami typu kabura przypominająca portfel lub książkę, zwykłymi case'ami czy wyjątkowymi pokrowcami silikonowymi. Młode dziewczynki pragną mieć to, co im się najbardziej podoba, zatem wybierać będą między ulubionymi kolorami, oryginalnymi modelami i szukać tego, co będzie najfajniejsze. Dla każdej młodej damy co innego może być atrakcyjne, jednak jedno jest pewne – z fajnymi etui milej i przede wszystkim bezpieczniej korzysta się z telefonu, nawet w ekstremalnych warunkach, takich jak na przykład jazda autobusem. Zwłaszcza że oprócz standardowych produktów, można znaleźć takie, które da się spersonalizować i dostosować do swoich osobistych preferencji. Różowe, fioletowe, a może miętowe? Ale są też takie z ruchomym płynem z brokatem, z uszami, czy w wersji 3D. Wybór jest naprawdę bardzo bogaty, zatem każda, nawet najbardziej wybredna dziewczynka znajdzie coś dla siebie. Przeczytaj również: Zegarki na rękę dla dziewczynki do 100 zł
Fajne etui na telefon dla małej modnisi
W redakcji Allegro.pl miałem już okazję testować kilka tabletów, dedykowanych dla dzieci. Tym razem sprawdzam propozycję Overmaxa – 7-calowego Fantasy Taba. Czy wydatek ponad 300 zł dla naszych milusińskich jest opłacalny? Zapraszam na test. Pierwsze wrażenia i jakość wykonania Już pierwszy rzut oka na kartonik, skrywający w swoim wnętrzu tablet z akcesoriami, wystarczył, aby nabrać pewności, że mamy do czynienia z urządzeniem dedykowanym dla dzieci. Jestem pewien, że pełne kolorów opakowanie zrobi na milusińskich bardzo dobre wrażenie. Po otwarciu pudełka na samym wierzchu czeka na nas tablet. Ekran został zabezpieczony specjalną folią. Pod spodem znalazłem dotykowy rysik, modułową ładowarkę sieciową oraz kabel micro USB. Ponadto Overmax nie zapomniał o dołączeniu instrukcji (w języku polskim i angielskim) oraz karty gwarancyjnej. Miłym zaskoczeniem jest, że dodatkowo otrzymujemy od producenta dwie gumowe nakładki na tablet, które mają za zadanie chronić sprzęt przed upadkiem, o co, w wypadku korzystania z urządzenia przez kilkuletnich szkrabów, nie tak trudno… Niestety, kiedy wziąłem sprzęt do ręki, moją uwagę zwróciło charakterystyczne dla budżetowych urządzeń trzeszczenie obudowy. Co prawda sytuację ratują w jakimś stopniu gumowe nakładki, ale kiepskie spasowanie pozostaje faktem. Obudowa testowego egzemplarza, który trafił do redakcji, została utrzymana w niebieskim kolorze. Porty producent zlokalizował po prawej stronie urządzenia. Patrząc od lewej strony, znalazły się na nim: przyciski regulacji głośności, slot karty microSD, wtyk ładowarki 5V (chociaż nie ma jej de facto w zestawie), port micro USB, wyjście słuchawkowe oraz przycisk zasilania. Na szczęście monofoniczny głośnik nie został przez Overmaxa umieszczony na krawędzi urządzenia, ale na jego „plecach”, co eliminuje możliwość zasłonięcia go w trakcie użytkowania dłońmi dziecka. Ekran 7-calowy ekran to jedna z najsłabszych stron opisywanego przeze mnie Fantasy Taba. Kiepska jest przede wszystkim jego rozdzielczość, wynosząca zaledwie 800 x 480 pikseli. Nie najlepsze są również kąty widzenia. Audio Głośniki na tle zupełnie rozczarowującego ekranu, spisują się nie najgorzej. Nie znaczy to oczywiście, że nie mogłyby dysponować większą mocą, ale na potrzeby adresatów Fantasy Taba grają całkiem dobrze i w zupełności wystarczają. Oprogramowanie Jak w większości tego typu urządzeń w tablecie nie mamy do czynienia z „gołym” Androidem, ale ze specjalną graficzną nakładką, która po pierwsze sprawia, że interfejs jest bardziej przyjazny dzieciom. Po drugie, mały użytkownik jest odseparowany od większości funkcji i paneli konfiguracyjnych, które nie byłyby mu w normalnym użytkowaniu do niczego potrzebne. Po włączeniu urządzenia, konieczne jest zalogowanie się na swoje konto. Przy pierwszym uruchomieniu aktywne jest jedynie konto rodzicielskie, które służy do sterowania wszystkimi funkcjami tabletu, określania poziomu dostępu do aplikacji na poszczególnych kontach i kontroli czasu użytkowania. Należy wówczas wpisać imię dziecka i podać czterocyfrowe hasło. Ponadto nakładka pozwala nam wybrać tapetę i określić, czy w ramach konta dostępna ma być muzyka, efekty dźwiękowe i moduł łączności Wi-Fi. Aplikacje pogrupowane są w ramach dziewięciu kategorii, których nazwy nie zostały niestety przetłumaczone. I trudno jest mi się oprzeć wrażeniu, że jest to raczej wynik niedopracowania ze strony polskiego producenta, niż efekt zamierzonej akcji, mającej na celu zapoznanie naszych pociech z językiem Szekspira. Tak czy inaczej, do wyboru mamy całkiem sporo różnych aplikacji, począwszy od gier, a na programach do edukacji skończywszy. Podsumowanie Tablet Overmaxa mogę polecić rodzicom, którzy chcieliby zakupić niedrogi, pierwszy sprzęt dla swoich pociech, dopasowany do nich zarówno fizycznie, jak i programowo. Niestety Fantasy Tab z roli, jaką mu powierzono wywiązuje się tylko częściowo. Owszem jego stylistyka jest z pewnością przyjazna dzieciom, a dwie gumowe nakładki w jakimś stopniu chronią urządzenie przed skutkami upadku z niedużej wysokości. Niestety czar zupełnie pryska, kiedy spojrzymy na wyświetlany na ekranie obraz zdradzający, że producent skorzystał z jednej z najtańszych na rynku matryc. Pocieszająca jest za to moc głośników i obecność specjalnej nakładki na Androida, która sprawia, że najmłodsi nie powinni czuć się zagubieni i przytłoczeni nadmiarem dostępnych funkcji. Przeciwnie, dopasowany interfejs tabletu z pewnością uprzyjemni im chwile, które spędzą z Fantasy Tabem. Z kolei rodzice docenią możliwości kontroli tego, z jakich programów i stron internetowych korzysta ich dziecko. Na Allegro tablet znajdziemy w cenie ok. 280 zł.
Test Overmaxa Fantasy Tab. Tablet dla najmłodszych
Nie tylko chłopcy, ale także dziewczynki od najmłodszych lat uwielbiają układać klocki. Czterolatkom zwykłe klocki często już nie wystarczą. Z pomocą przychodzą klocki Lego. Klocki Lego zapewniają największą różnorodność, jeśli chodzi o wybór zestawów, kombinacji i możliwości. Najmłodsi mogą zbudować m.in. szpitale, zoo, remizy strażackie, bazy policyjne, gospodarstwa, pociągi. Chociaż propozycje z samochodzikami i postaciami dla chłopców przeważają, dziewczynki także znajdą dla siebie ciekawe zestawy. Lego oferuje kilka linii klocków. Duplo mają największe elementy i są przeznaczone dla dzieci od około 18. Miesiąca życia. Są nieskomplikowane, łatwo się łączą i mają przyjemne dla oka kolory. Kolejna seria, dla nieco starszych dzieci, to Lego Classic. To kultowe klocki, które oferują największe pole wyboru zestawów, które można łączyć. Chociaż zalecane są dla dzieci w wieku już od 4 lat, z pewnością będą się sprawdzały przez bardzo długi czas i czasami nawet nastolatkowie nie potrafią rozstać się ze swoją kolekcją. Oto najciekawsze zestawy przeznaczone dla dziewczynek. We własnym mieście box:offerCarousel Zestaw Miasteczko Lego Duplo pozwala zbudować piękne miasto ze sklepem, gabinetem lekarza, myjnią samochodową i warsztatem. Każda mała pani domu lubi zabawy z odgrywaniem roli. Tutaj wszystkie elementy będą użyteczne i się ruszają. Pozwolą na świetną, długą zabawę. Zestaw miasta kosztuje ok. 200 zł. Mała księżniczka box:offerCarousel Małe fanki Kopciuszka mogą wybrać zestaw Magiczny Zamek. W zamku księcia obędzie się bal, a postaci mogą tańczyć, gdy zakręcimy kołem zębatym. W zestawie są zamek oraz ulubione postaci: Kopciuszek i książę oraz inne gadżety. Świetna zabawa dla każdej małej księżniczki! Cena zestawu: ok.150 zł. Klinika dla pluszaków box:offerCarousel box:offerCarousel Czterolatki uwielbiają doktor Dośkę, która codziennie pomaga swoim pluszowym przyjaciołom. Do wyboru są dwa zestawy z tą bohaterką. Mniejszy to klinika Dośki, w którym znajdziemy budynek kliniki, zjeżdżalnię dla pacjentów, Stefana, Besię i wiele gadżetów medycznych. Drugi, większy zestaw tolecznica, w której możemy zważyć zwierzaki na specjalnej wadze, ułożyć do snu chorego czy zatroszczyć się o innych małych przyjaciół. Do zestawu można dokupić także Karetkę Dosi, która przetransportuje chore pluszaki i pozwoli nieść pomoc także poza kliniką. Cena poszczególnych kompletów: ok.100 zł. Jej Wysokość Zosia box:offerCarousel Kolejna mała księżniczka, którą uwielbiają dzieci. Jej Wysokość Zosia w swojej karecie, prowadzonej przez pięknego białego konia Minimusa, wyrusza w długie podróże. Mała księżniczka razem z Zosią mogą zorganizować piknik albo odlecieć na skrzydlatej chmurce. Cena: ok. 100 zł. Minnie Mouse box:offerCarousel Myszka Minnie razem z Daisy otworzyły butik z ubraniami! Małe dziewczynki chętnie pomogą im sprzedawać piękne ubranka w cudnym piętrowym budynku, gdzie myszka może nawet przenocować. Oprócz tego w zestawie znalazł się parasol, pod którym przyjaciółki mogą odpocząć. Butik Minnie kosztuje 150–200 zł. Małe kucharki box:offerCarousel Małe kucharki mogą otworzyć własną Pizzerię. Pizzę upieczemy w specjalnym piecu, potem sprzedamy przy kasie i zaserwujemy przy pięknych stolikach pod parasolami. Pizzę można zamówić też przez telefon, a następnie rozwieźć świetnym skuterem, który także jest w zestawie. Ta zabawa uczy odgrywania scenek z codziennego życia. Cena: ok. 100 zł. Warto wybrać klocki Lego także ze względu na ich wysoką jakość wykonania. Dziewczynki przez długi czas będą bawić się swoimi zestawami, które zresztą mogą dowolnie łączyć. Zarówno małe księżniczki, jak i panie domu znajdą coś dla siebie.
Lego dla czterolatki – jaki model wybrać
Stabilność motocykla w czasie czyszczenia i smarowania łańcucha, mycia opon czy innych drobnych prac to kwestia kluczowa. Dobrym pomysłem jest zakup motocyklowego podnośnika, co pozwoli ci nie martwić się bezpieczeństwem swojego jednośladu w czasie serwisowania czy zimowania. Sprawdź, jakie stojaki najchętniej kupują motocykliści. Doświadczonym motocyklistom wystarczy chwila, by ocenić, czy dany model sprosta zadaniu, jakim jest stabilne podtrzymanie motocykla w czasie dłubania przy nim. Początkujący potrzebują wskazówek, by nie natknąć się na zwykły bubel, który nie będzie stabilny, za to będzie się kiwał na wszystkie strony. Owszem, bardzo często wyznacznikami jakości są cena i marka, ale nie tylko one, bo nawet tańsze modele „dają radę” i cieszą się dużą popularnością wśród miłośników jednośladów. Co jest do wyboru? Do wyboru masz stojaki typu V, przednie lub tylne, oraz podnośniki hydrauliczne. Pierwsze mocowane są najczęściej z przodu pod lagi, a z tyłu pod wahacz, natomiast pneumatyczne wsuwa się pod ramę motocykla. Zalety stojaków V: w kilka sekund podnosisz motocykl, stojaki są lekkie i z reguły tańsze od hydraulicznych. Zalety stojaków hydraulicznych: są bardziej stabilne i umożliwiają podniesienie nawet sporego motocykla bez większych nakładów siły, a dzięki skrętnym kółkom łatwo można przesunąć jednoślad w inne miejsce. box:offerCarousel Na co zwracać uwagę, kupując stojak W przypadku stojaków przód / tył najważniejszy jest materiał, z którego są wykonane – nie może to być cienkościenna rurka 20 mm ani podobny profil zamknięty, bo łatwo ulegnie odkształceniu, a ustawiony na nim motocykl nie będzie bezpieczny. Dużą uwagę należy poświęcić wszelkim łączeniom (elementom skręcanym i spawom). Lepiej wybierać modele z rury giętej niż ze skręcanych elementów, bo wskutek użytkowania mogą się wyrabiać, a cała konstrukcja straci stabilność. Ważny jest także rozstaw: za krótkie łapy mogą nie chwycić odpowiednio wahacza, dlatego ważne, by były szerokie i głębokie. Ostatni element to kółka – model ich pozbawiony sprawi, że samodzielne podniesienie motocykla będzie sporym wyzwaniem. box:offerCarousel Kupując tylny stojak, warto pomyśleć o dokupieniu sliderów wahacza – ponadwymiarowych rolek stojaka, które można przykręcić do fabrycznych otworów przy tylnym wahaczu. Chronią one tylny wahacz oraz umożliwiają szybkie podniesienie motocykla na tylnym stojaku. Z kolei w podnośnikach hydraulicznych należy zwrócić uwagę na: szerokość wsporników (aby nie były za wąskie w stosunku do szerokości ramy), udźwig dostosowany do wagi motocykla i minimalny prześwit pod motocyklem, żeby podnośnik wjechał pod spód. Najbardziej popularne podnośniki motocyklowe Komplet 2 podnośników (przód/tył) Combo (model 4, 5 i 6), które udźwigną do 250 kg. Do ich mocnych stron zaliczyć można: stojak wykonany z grubej rury (32 mm), wzmocnione kółka i uniwersalność (pasuje do 99% motocykli) dzięki regulowanemu rozstawowi mocowania zarówno z przodu, jak i z tyłu. Cena kompletu: ok. 180 zł. box:offerCarousel box:offerCarousel Podnośnik Racing Adventure 3003 to polski produkt typu 3 w 1. Jeden stojak z trzema adapterami umożliwia używanie go z tyłu pod wahacz lub rolki i jako podnośnik przedni pod lagi. Udźwig 400 kg oraz bardzo szeroki zakres regulacji sprawiają, że jest uniwersalny. Grubościenne rury konstrukcyjne, szerokie antypoślizgowe łapy i wzmocnione kółka to kolejne zalety, które zachęciły do jego kupna wielu motocyklistów. Cena: ok. 140 zł. Podnośniki hydrauliczne ATV o udźwigu 680kg. Mają solidną, grubościenną konstrukcję stalową, antypoślizgowe, dość długie wsporniki oraz pedał nożycowy, który szybko i łatwo podnosi motor na pożądaną wysokość. Dodatkowo skrętne kółka umożliwiają transportowanie pojazdu w dowolne miejsce. Podnośniki nadają się także do serwisowania quadów. Cena ok. 350 zł. Wybór odpowiedniego podnośnika nie jest wcale trudny. Model o wyżej wymienionych parametrach pozwoli ci bezpiecznie zająć się swoim jednośladem, a po sezonie odpowiednio go przechować.
Najchętniej kupowane motocyklowe podnośniki
Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, w której auto zaczyna wydawać dziwne dźwięki, stuki oraz wpada w niepokojące wibracje. Brzmi niepokojąco, prawda? I powinno, ponieważ gdy chodzi o zużywanie się części eksploatacyjnych samochodu, w głównej mierze pamiętamy o zawieszeniu kół, a dość często zapominamy o zawieszeniu, na którym opiera się sam silnik. Na czym „wisi” silnik? Silnik wydaje się być solidnie i twardo zamontowany pod maską, ale wcale tak nie jest. To element mechaniczny o sporym rozmiarze i wadze, który generuje dużą ilość drgań podczas swojej pracy. Znajduje się w nim wiele elementów ruchomych (chociażby wał oraz cylindry), które bez przerwy muszą radzić sobie z wybuchającą mieszanką paliwa i powietrza. I mimo że cały silnik spoczywa na wspornikach, to musi czerpać pomoc z innych, bardziej elastycznych części. Dlatego elementem zawieszenia silnika najbardziej narażonym na eksploatację jest poduszka silnika (a raczej ich zestaw). Obydwa elementy, to jest wsporniki i poduszki, współgrają ze sobą i są odpowiedzialne nie tylko za tłumienie drgań samego silnika, ale i za to, by drgania te nie przenosiły się na inne, wrażliwe części oraz do wnętrza karoserii. Poduszka silnika – jak to działa? Silnik podczas normalnej jazdy nie jest „sztywny”, cały czas porusza się, nieznacznie zawieszony na poduszkach. Gdy auto zaczyna jechać do przodu, silnik unosi się z przodu, co wynika z obciążenia kół. Odwrotna sytuacja zachodzi w momencie, gdy będziemy chcieli pojechać autem na biegu wstecznym – silnik opadnie, a koła zostaną odciążone. Można w bardzo łatwy sposób zaobserwować to zjawisko. Wystarczy zajrzeć pod maskę. Musimy poprosić kogoś, by usiadł za kierownicą i na zaciągniętym hamulcu ręcznym oraz wrzuconym biegu lekko zwalniał sprzęgło i podnosił obroty silnika (na tyle, by samochód ruszył), aby po chwili zdjąć nogę z gazu i mocno docisnąć pedał sprzęgła. Gdy podczas tej próby zaobserwujemy charakterystyczne „podnoszenie się i opadanie” silnika, zobaczymy, jak działa poduszka. Pamiętajmy jednak o bezpieczeństwie i nie stawajmy bezpośrednio przed autem podczas takiej próby. Równie dobrze będzie widać wszystko z boku. Co robić, gdy się zużyje? Niestety, spadek komfortu jazdy na zużytych poduszkach to tylko efekt uboczny i niemający dużego znaczenia w porównaniu do innych nieprzyjemności, jakie mogą się przy okazji pojawić. Nasilone wibracje o różnych częstotliwościach mają wpływ na wszystkie znajdujące się dookoła silnika podzespoły. Nawet elementy tak solidne, jak wsporniki poduch mogą popękać i przekrzywić jednostkę napędową. Znane są też awarie pomp, odrywanie się wydechu czy uszkodzenie wentylatora w chłodnicy. Najwcześniej można rozpoznać objawy zużycia na słuch. Szczególnie należy zwracać uwagę na to, czy auto podczas jazdy wydaje dźwięk z okolicy silnika, bardzo podobny do stuków w zużytym zawieszeniu. Niekiedy na niskich biegach czuć szarpnięcia i słychać dziwne stuki, szczególnie przy wciskaniu pedału sprzęgła. W końcu auto zaczyna niepokojąco wibrować na luzie lub w określonym przedziale obrotów, co można szczególnie wyczuć na dźwigni zmiany biegów. Oczywiście pełną diagnozę postawi warsztat samochodowy, gdy mechanik umieści samochód na kanale i zdejmie osłonę silnika. Wtedy w kilka chwil oceni, co nadaje się do naprawy. Poduszki silnika należy wymieniać kompletami lub przynajmniej parami z minimum dwóch powodów. Po pierwsze, ich zużycie powinno rozkładać się równomiernie, by nie narażać się na koszty wymiany każdej poduszki oddzielnie. Po drugie, nowa mocniejsza poduszka bardzo szybko przyczyni się do mocniejszej i szybszej degradacji pozostałych. Ceny poduszek i koszty serwisowania są różne, na szczęście nie należą do bardzo wysokich, dlatego warto wymieniać całe komplety.
Dziwne stuki podczas jazdy na wybojach to nie zawsze problem z zawieszeniem – o zawieszeniu silnika
Lato to okres, kiedy odpoczywamy od pracy, szkoły i sztywnych zasad. Możemy sobie pozwolić na więcej swobody w wyglądzie. Piękna biżuteria nie musi być droga i warto dopasować ją do pory roku. Bursztyn, perły, masa perłowa i korale to tworzywa idealne na lato. Są kolorowe, lekkie i podkreślą nasz promienny wygląd. Warto się zainspirować i przemycić je do swoich stylizacji! Bursztyn Bursztyn towarzyszył ludziom od zamierzchłych czasów. Służył jako środek płatniczy, biżuteria czy talizman. Piękne kolory tego kamienia, od jasnego miodu po drogi koniak, zachwycały już naszych pradziadów. Od wieków był obiektem pożądania ludzkich serc. Choć niektórym z nas bursztyn może się kojarzyć ze szkatułką babci i dość archaiczną biżuterią, powinnaś dać mu drugą szansę. Ten niezwykły kamień, który powstał z żywicy drzew iglastych, prezentuje się najpiękniej oprawiony w srebro. Dzięki wielu odcieniom bursztynu z powodzeniem wybierzesz taką tonację, która będzie najlepiej pasować do twojej karnacji. Ceny bursztynu są bardzo zróżnicowane, więc nawet jeśli nie posiadasz dużego budżetu, z pewnością znajdziesz coś odpowiedniego na swoją kieszeń. A jeśli nie, zajrzyj do puzderka z biżuterią mamy lub babci - z pewnością znajdziesz w niej bursztyny. Biżuterię z bursztynu noś do lekkich ubrań. Pięknie będzie wyglądać do białej sukienki lub karmelowej spódnicy. Perły Nigdy nie wychodzą z mody i zawsze są synonimem dobrego smaku. To biżuteria, którą powinna mieć każda z nas. Może być bardzo subtelna i delikatna oraz intrygująca i wyrazista. Zależy, na jaką się zdecydujesz. Największą fanką sztucznych pereł była Coco Chanel, a to najlepsza rekomendacja. Latem warto wybrać subtelniejszą wersję, by nie wyglądać jak „stara malutka” i ciężko. Delikatna bransoletka z perełek czy kolczyki na sztyfcie będą idealne na plażę. Jeśli wybierasz się na imprezę, wybierz długie perłowe kolczyki lub dużą kolię. Perły są dobre na każdą porę roku, jednak latem będą ładnie podkreślać twoją opaleniznę. Pasują do wszystkiego - od „małej czarnej” po jeansowe szorty. Pamiętaj tylko: jeśli zakładasz wzorzyste ubrania, nie przesadzaj z ilością biżuterii. Masa perłowa Masa perłowato wewnętrzna, silnie iryzująca warstwa muszli, niektórych ślimaków i małży, używana jako tworzywo dekoracyjne. Na pewno każda z nas zna pięknie opalizującą, perłowo-srebrzystą biżuterię. Zdecydowanie tańsza od tradycyjnych pereł jest idealna do letnich stylizacji. Wygląda lekko, delikatnie i przywodzi na myśl morski klimat. Nosząc biżuterię z masy perłowej, będziesz się kojarzyła z Wenus wynurzającą się z morskiej piany. Może to dość mocne porównanie, jednak masa perłowa ma w sobie coś niezwykłego i tajemniczego. Warto ją nosić, szczególnie latem, kiedy nasza skóra jest muśnięta słońcem. Masę perłową najlepiej dobierać do rzeczy kontrastujących kolorystycznie, np. jeansu czy intensywnej, fioletowej sukienki. Najlepiej, by ubrania były gładkie, bez wzorów. Korale W koralach możesz przebierać do woli. Od krótkich, pojedynczych sznurów, po duże, wyraziste kolie. Korale mogą być bardzo proste i minimalistyczne, ale również wielobarwne, pstrokate, oryginalne. Lato i urlop są idealnym momentem, by eksperymentować ze swoim wyglądem i sprawić sobie nową biżuterię. Korale są tanie, więc możesz kupić wiele pojedynczych bransoletek i łączyć je ze sobą. Ciekawym pomysłem są bransoletki na nogi! Jak szaleć, to kiedy, jeśli nie latem? Korale będą świetnie wyglądać do stylizacji boho, np. białych tunik płóciennych czy sukienki maxi.
Biżuteria lata: bursztyn, perły, masa perłowa, korale
Mało jest tak barwnych osób w polskim show-biznesie jak Czesław Mozil. Artysta tym razem nie śpiewa, ale znów zaskakuje! Na początku października ukazała się jego autobiografia pt. „Nie tak łatwo być Czesławem”, wywiad-rzeka zrealizowany przez Jarosława Szubrychta. Styl jest typowo „czesławowy" - książka szczera do bólu, pełna zabawnych momentów i wciągająca odbiorcę bez reszty! Ta pozycja po prostu nie mogła być nudna: poza tworzoną przez niego muzyką i udziałem w tzw. talent show w roli jurora (i soczystych wypowiedzi, przekazywanych „łamaną polszczyzną”), Mozil jest znany z barwnego życia „barda”, imprez i wielu kochanek. Jego biografia z pewnością przyciągnie rzesze czytelników, spragnionych ploteczek ze świata show-biznesu. Co skłoniło artystę do udzielenia wywiadu - rzeki? „Odmawiałem i odmawiałem, ale jak zadzwonił do mnie Jarek Szubrycht, nie miałem żadnych wątpliwości!”. I udało się, niemałym trudem obu panów powstała książka„Nie tak łatwo być Czesławem” (Wydawnictwo Otwarte), która miała swoją premierę 7 października. Jestem po prostu sobą, choć to niełatwe zadanie „Ludzie czasem patrzą na mnie jak na głupka. On chyba nie jest zbyt inteligentny, skoro robi tyle błędów gramatycznych. Tak długo już tutaj mieszka, a nie potrafi się dobrze wysłowić po polsku. To na pewno debil” – mówi o sobie Czesław Mozil. – „Nigdy nie wstydziłem się być sobą – małym gówniarzem z akordeonem”. Muzyk urodzony w Polsce, ale wychowywany w Danii, nigdy nie poczuł się Duńczykiem. Po powrocie do ojczystego kraju, doświadczył od rodaków różnych, skrajnych emocji - również sporej porcji „hejtu” w Sieci. – „Dopiero, kiedy przyjechałem do Polski, dowiedziałem się, że chyba nie jestem prawdziwym Polakiem, bo jakoś dziwnie mówię, dziwnie się zachowuję” – opowiada artysta. Książka odsłania prawdę o wiecznym emigrancie i pokazuje, że poza kreacją dość ekscentrycznego showmana i muzyka, jest w nim wrażliwy, szczery człowiek, szukający swojej tożsamości. Rzeka alkoholu Książkę Mozil napisał we współpracy Jarosławem Szubrychtem, dziennikarzem muzycznym. Jak można się domyślać, ta biografia nie powstała w konwencjonalny sposób: „Kilkadziesiąt godzin (tylko tych nagranych!) rozmów, kilkadziesiąt litrów piwa, kilka tysięcy razem przebytych kilometrów”. Kilkugodzinne rozmowy przy piwie, podróże, knajpy – tak wyglądało tworzenie tej książki i z tych doświadczeń powstała niezwykła opowieść o niezwykłym człowieku. Jednak nie jest to tylko opowieść biograficzna o piosenkarzu Mozilu, to książka o tożsamości i o szukaniu samego siebie. Szczera opowieść o życiu i show-biznesie „Jestem kumplem każdego – taki mam wizerunek” – mówi o sobie Czesław Mozil i tę, zjednującą mu sympatyków, szczerość potwierdza w książce. Biografia ma formę monologu podzielonego na rozdziały, z których poznajemy Mozila. Jednak nie takiego, jakiego przedstawiają nam media, ale tego prawdziwego-emigranta, będącego kiedyś małym, żwawym i radosnym chłopcem. Chłopcem, pochodzącym z rodziny, którą można modnie określić, jako „multi-kulti”. Mozil wyemigrował w wieku 5 lat do Danii, gdyż w siermiężnych latach 80. jego rodzice postanowili wyjechać za chlebem za granicę. W Skandynawii dorastał w międzynarodowym, tolerancyjnym towarzystwie, wśród rówieśników różnych nacji: „Też byłem obcy” – tłumaczy. Jego dzieciństwo nie było łatwe. Rodzice musieli wręcz „harować”, by zapracować na dom i solidne wykształcenie dzieci. To historia biednego, nadpobudliwego chłopczyka, który miał wielkie marzenia… Jest to też barwna opowieść o życiu muzycznej cyganerii: przyjaciołach, dziewczynach, imprezach do białego rana, alkoholu i oczywiście o tworzeniu muzyki. Biografia Czesława Mozila zawiera dużo smaczków z kulisów show-biznesu, życia celebrytów (np. o Kubie Wojewódzkim), napisanych jednak z klasą, bez szukania sensacji. Czesław jako niezależny artysta mógł sobie pozwolić na szczerość w pokazywaniu, jak to jest naprawdę w tej branży. Czytamy o trudnych początkach kariery młodych artystów, kulisach eventów, także tych dużych, robionych dla telewizji, również o koncertach zamkniętych, realizowanych na zlecenie firm. Oczywiście nie mogło zabraknąć dygresji na temat talent show, w których Mozil zasiada jako juror: „Małych gigantów” czy „X Factora” Czesław zaskakuje Dla wielu z nas wielką niespodzianką było już samo pojawienie się książki czy też nawet zamysł jej powstania. Pozycja zaskakuje też treścią – zawiodą się ci, którzy myśleli, że książka ta będzie tylko o imprezach i seksie. W rzeczywistości to opowieść pełna przemyśleń o własnej tożsamości i losie wiecznego wagabundy. "Nie tak łatwo być Czesławem" jest takim zbiorem pocztówek z różnych sytuacji emigranta i dorastającego muzyka” – podsumowuje główny bohater. I jest to historia emigranta. Polaka, który nigdy nie czuł się Duńczykiem, a na którego w Polsce mówią, że pewnie debil, bo tak dziwnie mówi po polsku. Końcówka książki, pod tytułem „Ulice pełne Czesławów”, przedstawia wizję ulic polskich miast w niedalekiej przyszłości, które to zapełnią się takimi „Czesławami”, czyli dziećmi emigrantów z Polski, które wrócą do kraju ojców. „Nie odrzucajcie więc tych Czesiów, nie żartujcie z nich, bo oni przyjadą do swojego miejsca na ziemi. Przekonacie się, że za dwadzieścia lat będą nas miliony” – to ciekawe, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń w Europie. Biografia Mozila jest zabawna, mądra, daje do myślenia i pozbawiona jest sztywniactwa. To pozycja, która otwiera oczy czytelnika na wiele kwestii: „Moja otwartość nie wszystkim się spodoba. Zwykle jestem szczery i nie mam problemu z wyrażaniem swojego zdania, ale okazuje się, że w Polsce nie jest to dobrze widziane. Szczególnie, gdy mówi to chłopak taki, jak ja: wychowany w Danii, nie znający dobrze języka polskiego, przez co mówiący niezrozumiale”. Ta szczera biografia pozwoli spojrzeć na Mozila znacznej głębiej niż tylko przez pryzmat śmiesznych wypowiedzi w TV czy serwowanych przez portale plotkarskie smaczków, dotyczących coraz to nowych kochanek. Źródło okładki: http://otwarte.eu/
„Nie tak łatwo być Czesławem”, Jarosław Szubrycht, recenzja
Dla jednych to najważniejszy element wyposażenia samochodu. Dla innych – po prostu sprzęt, który ma umilać czas spędzony za kierownicą. Decydując się na zakup radia samochodowego, bo o nim mowa, warto wziąć pod uwagę kilka szczegółów, dzięki którym radość słuchania może być większa niż do tej pory. Jak z każdym sprzętem, tak również w przypadku radia samochodowego mamy do wyboru cały szereg modeli. Różnią się one między sobą nie tylko parametrami, ale także na przykład odtwarzanymi nośnikami czy sposobem montażu. To wszystko musimy przemyśleć zawczasu, by podjąć dobry wybór. Czym kierować się przy wyborze radia samochodowego? Podstawowym kryterium powinien być odtwarzany nośnik. Czy wystarczy nam, że radio będzie odtwarzać pliki z podłączonego do USB pendrive’a, czy też chcemy korzystać z płyt CD? Tutaj w grę wchodzą osobiste preferencje. Jeżeli muzykę trzymamy przede wszystkim na komputerze, wówczas przerzucenie ich na pamięć przenośną i podłączenie do radia będzie najrozsądniejszym wyborem (do tego pozwala na dużo większą playlistę). Jeżeli jednak chlubimy się pokaźną kolekcją płyt, powinniśmy zainwestować w drugi typ odtwarzacza. Musimy jednak wtedy być przygotowani na ciągłe żonglowanie krążkami. W grę wchodzi jeszcze trzecie rozwiązanie – czytnik kart. Część modeli posiada tę właśnie możliwość odtwarzania, aczkolwiek nie jest ona przesadnie wygodna. Kryterium numer dwa to oczywiście cena. Tutaj jednak, poza uwzględnieniem zasobności portfela, powinniśmy też zastanowić się, ile właściwie czasu spędzamy w samochodzie. Jeżeli do pracy mamy blisko, a na zakupy raz w tygodniu również niedaleko, to za kółkiem nie siedzimy długo. Czy warto wówczas inwestować paręset złotych w sprzęt grający? Co innego, kiedy na przykład dużo jeździmy podczas pracy czy po pracy – być może radio z górnej półki będzie wówczas odpowiednie. Trzeci ważny przy podejmowaniu decyzji o zakupie radia samochodowego punkt to sposób mocowania do deski rozdzielczej: ramki montażowe, ISO, inne wyjścia. Lepiej dokładnie przeczytać specyfikację w opisie produktu, by potem nie żałować. Polecane modele W budżecie do 200 złotych trudno trafić na sprzęt naprawdę godny polecenia. Jeżeli jednak potrzebujemy tylko czegoś do tworzenia tła dla naszej przejażdżki, znajdziemy tu coś dla siebie. Nie ma jednak co liczyć wówczas na renomowanych producentów. W tej cenie dostępne są przede wszystkim odtwarzacze mało znanych firm. Chlubnym wyjątkiem i jednocześnie jednym z korzystniejszych rozwiązań dla mniej wymagających konsumentów będzie model Sony DSXA40UI. Za około 300 złotych możemy już sprawić sobie świetne radio renomowanego producenta. Model Alpine CDE 180-RR odtwarza zarówno płyty CD, jak i pliki MP3 z podłączanego nośnika. Spokojnie radzi sobie również z mniej popularnymi formatami jak WMA czy AAC. Moc tego urządzenia to 4x50 W. Jeszcze więcej możliwości za nieco niższą cenę zapewnia JVC KD X310BTE. Dzięki technologii Bluetooth umożliwia łączenie się ze smartfonem, zarówno z systemem Android, jak i iOS. Dedykowana aplikacja mobilna pozwala na przykład planować playlisty z poziomu telefonu. Wielbiciele najwyższej jakości dźwięku i bogatych funkcji dodatkowych powinni skierować oczy na modele firmy Clarion – prawdziwego Rolls Royce’a samochodowego audio. W budżecie do 500 złotych mieści się model CZ 501ER. Każdemu zgodnie z wymaganiami Jak widać, w przedziale do 500 złotych można znaleźć naprawę wiele interesujących modeli radia samochodowego. Coś dla siebie znajdą tu zarówno te osoby, które po prostu szukają czegoś, byle grało, jak i ci, którzy mają większe wymagania i oczekują konkretnych funkcji, jak na przykład typy odtwarzanych plików czy sam nośnik.
Radia samochodowe do 500 zł
Markę, a raczej zbiór przedsiębiorstw branży elektronicznej pod nazwą Unitra najlepiej pamiętają osoby urodzone w latach 80. W czasach świetności od Unitry mogłeś mieć wzmacniacz, radioodbiornik i inną elektronikę. Oczywiście musiałeś mieć odpowiednią „kartkę” lub znajomości. Dziś, firmy Unitra S.A. i K-Consult chcą przywrócić marce dawną świetność. Jedną z pierwszych propozycji są słuchawki Unitra SN-50. Czy debiut można zaliczyć do udanych? Specyfikacja techniczna: Typ: Nagłowne Długość przewodu: 1,2m Czułość: 100 dB Impedancja: 32Ω Wtyk: Jack stereo TRRS 3.5mm Średnica przetwornika: 40mm Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20000 Hz Funkcjonalność: Mikrofon do smartfona z przyciskiem do odbierania rozmów Gwarancja: 2 lata Kompatybilność: iPhone, Samsung, HTC, LG, inne Skład zestawu: wymienne muszle wokołoułuszne i poduszeczki nauszne ModelUnitra SN-50 z całą pewnością wyróżnia się na tle produktów konkurencji. Ciężko dostać na rynku tak lekkie słuchawki nauszne. Dzięki małej wadze korpusu (120g) zapomnisz, że masz je na uszach. Taki ciężar stawia jednak pod znakiem zapytania solidność użytych materiałów. Poniższy test na pewno rozjaśni wątpliwości. Konstrukcja i wykonanie Tworzywo zastosowane w Unitra SN-50 to szary plastik. Połyskliwy materiał łatwo się brudzi, a kanciaste wykończenie robi wrażenie lekko topornego. Zaczynając od góry, z pewnością zauważysz czerwone logo producenta. W dolnej części słuchawek użyto welurowych poduszeczek, dzięki którym konstrukcja wygodnie układa się na głowie. Po obu stronach poprowadzono dwuszynową prowadnicę, z czarnoszarym sznurkiem pośrodku. Miękki materiał elegancko oplata kabel, przez co jest bardziej wytrzymały. Na dodatek łatwo go wyginać, co jest istotne przy zwijaniu kabla. Muszle wykonano z tego samego materiału, co wierzchnią część pałąka. Długość słuchawek wyregulujesz poprzez przesunięcie muszli po prowadnicy. Niestety trzeba włożyć w to trochę siły. Podobnie jak poduszki przy pałąku, tak i muszle wykonano z czerwonego weluru. Materiał jest całkiem przyjemny, jednak to rozwiązanie ma dwa minusy. Po pierwsze bardzo łatwo osiadają na nim różnego rodzaju paprochy, przez co trzeba go raz na jakiś czas czyścić. Po drugie ze względu na właściwości materiału, bardzo łatwo się odgina, przez co po pewnym czasie mogą wystąpić odkształcenia. We wnętrzu każdej muszli zobaczysz logo producenta. Produkt Unitry wykończono oplecionym kablem z końcówką minijet. Patrząc na długość, przypuszczam, że głównym przeznaczeniem słuchawek jest podpięcie pod smartfon, o czym świadczy mikrofon umieszczony bezpośrednio na kablu. Wraz ze słuchawkami, w komplecie otrzymasz dwie płaskie gąbeczki, jeśli wolisz bardziej otwartą konstrukcję muszli. Ogólnie budowa produktu nie powala. Największą zaletą jest waga i stabilność. Niestety materiały są średniej jakości, przez co łatwo o zarysowania i oznaki zniszczenia po krótkim czasie. Technologia Produkt Unitra SN-50 oferuje bardzo podstawowe parametry, jeśli chodzi o jakość dźwięku i basy. Pasmo przenoszenia 20Hz-20000Hz to standard i ciężko tu o zachwyt. Impedancja i czułość nie podciągają jakości słuchawek, przez co cena (180-250 zł) może postawić zakup pod znakiem zapytania. Po wielu testach, zarówno przy rozmowie telefonicznej, słuchaniu różnego rodzaju muzyki, oglądaniu filmów i graniu w gry komputerowe, nasuwają się pewne wnioski. Najlepszą jakość dźwięku doświadczysz podczas rozmowy telefonicznej. Głos jest czysty i całkiem przyjemnie prowadzi się konwersację. Przechodząc do poszczególnych gatunków muzycznych, można odnieść wrażenie, że dźwięk jest po prostu płaski. Wprawdzie basy są odczuwalne, niestety efekt psują szumy. O ile lekkość produktu oraz podstawowe parametry mogą Cię zadowolić, jeśli potrzebujesz uniwersalnych słuchawek, o tyle w kontekście gier mam smutną wiadomość. Jeśli szukasz rozwiązania stricte pod gry, to proponuję rozejrzeć się za innymi produktami. Zlewający się dźwięk, szczególnie przy odgłosach zbliżającego się potwora, może przesądzić o wyniku całej rozgrywki. Poza tym brak technologii Dolby Surround 7.1 pozbawia wrażeń związanych z efektami dźwiękowymi. Produkt jest naprawdę ciekawy, ale dostosowany głównie do prowadzenia rozmów telefonicznych. Niemniej jednak, po paru godzinach noszenia słuchawek ciężko się przestawić na cięższe modele konkurencji. Dlatego też musisz zastanowić się, na czym zależy Ci najbardziej. Słuchawki świetnie sprawdziłyby się przy uprawianiu sportu. Dlaczego? Są bardzo lekkie, świetnie trzymają się głowy, do tego krótki kabel łatwo schować i nie przeszkadza przy intensywnych ruchach. box:imageShowcase box:imageShowcase Podsumowanie Propozycja kultowego producenta – Unitra SN-50 wzbudza emocję szczególnie u osób po trzydziestce. Pamiętają markę jeszcze z czasów swojego dzieciństwa. Emocje związane z próbą odnalezienia się na rynku elektroniki na nowo, ciężko zastąpić nawet najnowszym modelem innego, topowego producenta. Ale czy dzięki tym słuchawkom Unitrze uda się powrócić do łask i zdobyć rynek młodych? Czas pokaże. Ograniczanie się do widocznych cech produktu może okazać się dobrą strategią, jeśli marka skupi się na osobach poszukujących bardzo lekkich słuchawek. Wyobraź sobie trening na bieżni, przebieżkę po parku lub jazdę na rowerze podczas których słyszysz muzykę, a nie czujesz nośnika. Czy to nie wspaniałe? Odpowiedz sobie na pytanie, czy właśnie po to kupujesz słuchawki. Jeśli tak, to jesteś na dobrej drodze do zakupu ciekawego produktu.
Słuchawki Unitra SN-50 – test
Od wielu lat gracze mogą wyposażać swoje komputery w więcej niż jedną kartę graficzną. Pozwala to uzyskać dodatkową moc obliczeniową, chociaż obarczone jest wieloma ograniczeniami. Czy w takim wypadku lepiej wybrać jedną, ale wydajną kartę, czy np. dwie słabsze? Karta graficzna to jeden z najważniejszych elementów w komputerze każdego gracza. Musi być możliwie najwydajniejsza, aby dało się uruchamiać najnowsze gry w wysokich ustawieniach detali. Sposobem na zwiększenie mocy obliczeniowej może być też dołożenie drugiej grafiki do komputera. Tylko co będzie lepsze – jedna wydajna karta czy dwie słabsze? Ograniczenia Korzystanie z więcej niż jednej karty graficznej niesie za sobą pewne obostrzenia. Najważniejszym jest konieczność używania dwóch identycznych modeli. Jeśli mamy już w komputerze np. GTX-a 960, to do niego musimy dokupić kolejnego GTX-a 960. W innym wypadku karty nie będą się sobą współpracować. To jedno z podstawowych i największych ograniczeń. Co prawda pojawiały się szumne zapowiedzi o wyeliminowaniu tego problemu, ale ostatecznie niewiele z tego wyszło. Trzeba też pamiętać, że nie wszystkie karty graficzne obsługują technologie SLI i CrossFire. Taka możliwość została wyłączona między innymi w modelach GTX 1060, GTX 1050 Ti oraz GTX 1050. Drugie ograniczenie to płyta główna i zasilacz. Jeśli chodzi o pierwszy z podzespołów, musi on być wyposażony w dwa złącza PCI-Express, które obsłużą więcej niż jedną kartę graficzną i odpowiedni układ logiki (tzw. chipset). Niestety to wiąże się też z wyższymi kosztami zakupu. Jeśli chodzi o zasilacz, to musi on być bardzo mocy. Karta graficzna to podzespół, który zużywa najwięcej energii, więc korzystanie z dwóch wymaga zainstalowania zasilacza o mocy około 900–1000 W. A to kolejny, dużo większy koszt. Sporym ograniczeniem okazuje się też skok wydajnościowy. Zamontowanie drugiej, identycznej karty graficznej nie zwiększy liczby wyświetlanych klatek na sekundę o 100 procent. To niestety tak nie działa. Nawet wzrosty rzędu 50 procent są dość rzadko spotykane. Poza tym wciąż nie wszystkie gry korzystają z możliwości technologii SLI lub CrossFire i w wielu wypadkach nadal będzie wykorzystywana tylko jedna karta graficzna. Poza tym jeśli każda z kart ma 4 GB pamięci VRAM, to nagle dwie nie będą miały 8 GB, tylko wciąż 4 GB. Wynika to z tego, że w każdej muszą być przetrzymywane te same dane. To też dość ważna kwestia. Czy warto? Znając najważniejsze ograniczenia, możemy odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest lepszym wyborem. Jeśli składamy nowy komputer, to inwestowanie w dwie słabsze karty graficzne zamiast jednej mocniejszej nie ma żadnego sensu. Komputer prawdopodobnie nie będzie działać lepiej, a przynajmniej nie we wszystkich grach. Poza tym zablokujemy sobie na przyszłość możliwość rozbudowy PC-ta. A co, gdy finanse nie są problemem i możemy sobie pozwolić na dwie bardzo wydajne karty? Wtedy można się na taki krok zdecydować, chociaż nadal będą obowiązywać wszystkie ograniczenia. Sytuacja nieco się zmienia, gdy mamy już komputer, ale nie stać nas na kupno nowego lub wymianę karty graficznej na dużo wydajniejszą. Jeśli zależy nam na zwiększeniu mocy obliczeniowej, to dokupienie drugiej karty graficznej i wymiana zasilacza na mocniejszy może mieć sens. Jeśli chodzi o wydajność, to zawsze jedna mocna karta graficzna będzie lepsza niż dwie słabsze. Z możliwości SLI lub CrossFire warto korzystać tylko wtedy, gdy nie stać nas na zakup mocniejszej karty, a mamy już w swoim komputerze jedną słabszą, lub gdy finanse nie są ograniczeniem i możemy pozwolić sobie na dwa bardzo wydajne modele.
Jedna wydajna czy dwie słabsze karty graficzne – co lepsze?
W drugim półroczu życia dziecko zaczyna próbować chwytać sztućce, którymi jest karmione, i interesuje się tym, co ma na talerzyku. Sygnalizuje tym samym gotowość do nauki samodzielnego jedzenia. To ważny moment w rozwoju każdego malucha, dlatego warto zachęcić go do doskonalenia nowo nabytych umiejętności, np. kupując smykowi jego własny komplet naczyń i pudełek śniadaniowych z bohaterami ulubionych bajek. Mamo, już umiem jeść! Opanowanie przez pociechę umiejętności samodzielnego jedzenia wymaga od opiekunów cierpliwości. Zanim zacznie dobrze sobie radzić ze sztućcami, wiele posiłków wyląduje na podłodze oraz na jego ubraniach. Na szczęście trening czyni mistrza, dlatego zamiast strofować i pośpieszać dziecko, postarajmy się mu pomóc w doskonaleniu nowych umiejętności. Dobrym pomysłem będzie udanie się z maluchem na zakupy i wspólne wybranie naczyń do jedzenia: miseczki, talerzyka, sztućców i kubeczka. Jeśli to możliwe, dziecko powinno mieć możliwość zdecydowania, które wzory podobają mu się najbardziej. Absolutnym hitem są zestawy z motywami z ulubionych bajek: Myszka Minnie. Zestaw 3-elementowy dla dziewczynki: miseczka, talerzyk i kubek. Minionki. Zestaw 3-elementowy z supermodnym motywem małych żółtych stworków. Monster High. Obiadowy lub śniadaniowy zestaw 3-elementowy, idealny dla dziewczynki. Cars. Zestaw 3- lub 4-elementowy dla chłopca: miseczka, talerzyk, kubek i opcjonalnie sztućce. Kraina Lodu. Dziewczęcy 3-częściowy komplet śniadaniowy z miseczką, talerzykiem i kubkiem. Na rynku nie brakuje zestawów z innymi bohaterami bajek Disneya, np. „Toy Story”, z Kubusiem Puchatkiem oraz Myszką Miki. Producenci oferują również komplety z postaciami z mniej popularnych kreskówek, takich jak „Spongebob Kanciastoporty”, „Świnka Peppa”, „Dora”, a także z superbohaterami (np. Spidermanem) i motywami z gier (np. „Sonic”). Wykonane są zazwyczaj z melaminy, bezpiecznej i odpornej na uszkodzenia, więc idealnie nadające się dla maluchów, lub z porcelany – w sam raz dla starszaków. Warto szukać zestawów, w których skład poza naczyniami wchodzą również sztućce. Idealne drugie śniadanie Starsze pociechy, które jedzą również poza domem, warto zaopatrzyć w wygodnepudełko śniadaniowe, czyli tzw. lunchbox. Dobrze skomponowane drugie śniadanie jest ważnym elementem prawidłowego rozwoju dziecka, m.in. zapewnia mu energię do nauki oraz zabawy. Do jego przechowywania idealne będzie pudełko z przegródkami, najlepiej termiczne, zajmujące niewiele miejsca w plecaku. Warto się również zastanowić nad bidonem do kompletu. Aby maluch chętniej sięgał po przygotowany posiłek, lunchbox powinien być ozdobiony ciekawymi motywami, np. z bajek: Motywy dla dziewczynek: lunchboxy z Myszką Minnie, księżniczkami (np. Śpiącą Królewną lub Królewną Śnieżką), bohaterami z bajki „Kraina lodu”, a także z serialu młodzieżowego „Violetta”. Motywy dla chłopców: pudełka śniadaniowe z Minionkami, bohaterami z bajki „Cars” oraz „Toy Story”, a także z superbohaterami, np. Batmanem, Supermanem i Spidermanem. Lunchbox może mieć jedną przegrodę, np. na kanapki, lub kilka oddzielnych na urozmaicony posiłek. Jeśli zależy nam na oszczędności miejsca, warto rozważyć składane pojemniki silikonowe, które zmieszczą się do każdego plecaka. Pojemniki termiczne zachowają świeżość produktów i utrzymają ich odpowiednią temperaturę. Pudełka śniadaniowe stanowią funkcjonalną i wygodną alternatywę dla tradycyjnych reklamówek, siatek i torebek, w których łatwo zgnieść przygotowany posiłek.
Zestawy naczyń i lunchboxy z bohaterami bajek
„Tik… Tak… Bum!” jest imprezową grą słowną, która potrafi wzbudzić w graczach nie lada emocje. Tik… Tak… Tik… Tak… Czas leci nieubłaganie, w głowie pustka, ręce nam się pocą, a bomba zaraz wybuchnie… W końcu mamy słowo, więc je krzyczymy i prawie rzucamy bombę dalej. Ufff… tym razem udało się uniknąć wybuchu i zdobycia karnych punktów. Jednym słowem „Tik… Tak… Bum!” dostarczy nam szybkich i przyjemnych rozgrywek w gronie przyjaciół. Kto odważy zmierzyć się z bombą? Wnętrzności i przygotowanie do gry W pudełku znajdziemy 55 dwustronnych kart, kostkę oraz bombę (kolory elementów mogą być różne w zależności od wydania). Wypraska pięknie wszystko trzyma, choć wnętrze jest trochę napowietrzone. Można odnieść wrażenie, że wszystkie elementy zmieściłyby się w znacznie mniejszym pudełku. W rozgrywkach może wciąż udział od 2 do 12 graczy w wieku co najmniej 12 lat. Na początku organizujemy baterię, żeby móc uruchomić bombę. Jak wiadomo, bomby bywają bardzo nieprzewidywalne, więc czas wybuchu jest zawsze różny. W tym przypadku jest to od 10 do 60 sekund. Tasujemy karty, bierzemy 13 z nich, a resztę odkładamy do pudełka. Bomba działa? Kostka w zasięgu ręki? Pora rozpocząć wyzwanie… Przebieg rozgrywki W trakcie gry będziemy przekazywać sobie bombę, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Bomba tyka, pot leci ciurkiem po plecach, a naszym zadaniem jest stworzyć wyraz z widoczną na karcie grupą liter. Pierwszy gracz rzuca kostką i w zależności od widocznego wyniku grupa liter musi znaleźć się: 1 – w dowolnym miejscu wyrazu, 2 – nie może być na końcu wyrazu, 3 – nie może być na początku wyrazu. Litery nie mogą być rozdzielane, w zależności od opcji możemy dołożyć coś przed lub po nich albo wsadzić je w środek (np. z grupą liter „FAN”, które mogą być na końcu wyrazu, możemy stworzyć słowo celofan). W wersji podstawowej możemy tworzyć tylko rzeczowniki pospolite (rozpoczynające się małą literą) w mianowniku liczby pojedynczej. Dla ułatwienia rozgrywki lub zwiększenia dynamiki można ustalić poszerzenie dopuszczalnego słownictwa, np. o czasowniki i przymiotniki. Po rzucie kostką gracz chwyta i uruchamia bombę (naciska przycisk pod spodem) oraz szybko odwraca wierzchnią kartę ze stosu. Układa wyraz z widoczną grupą liter według zasady, która wypadła na kostce, i błyskawicznie przekazuje bombę dalej. Gracze kolejno układają wyrazy (nie mogą się powtarzać) i przekazują tykającą bombę sąsiadowi po lewej. W momencie wybuchu bomby gracz, który ją trzymał, bierze za karę kartę z literami. Ów gracz automatycznie rozpoczyna kolejną rundę: rzuca kością, włącza bombę i odwraca nową kartę. Gra toczy się do momentu, aż wyczerpią się wszystkie karty na stosie. Zwycięzcą zostaje gracz, który ma najmniej kart. Jeśli poszukujemy gry niesamowicie emocjonującej, przy której będziemy wspaniale bawić się ze znajomymi, to „Tik… Tak… Bum!” może spełnić nasze oczekiwania. Zasady są bardzo proste, więc błyskawicznie wprowadzamy nowych graczy do rozgrywki, która może się toczyć właściwie wszędzie, bo wystarczy miejsce na rzut kostką i wygodna miejscówka siedząca. Sama bomba zachwyca wszystkich graczy. Jej tykanie potrafi być czasem strasznie denerwujące, w końcu jak tu myśleć kreatywnie, kiedy wiadomo, że lada moment nastąpi wybuch. Z całą pewnością w trakcie rozgrywki nasze szare komórki zostanę dobrze rozruszane, bo chwilami daną grupę liter będzie trzeba umiejscowić w takim miejscu wyrazu, że aż języki będą się nam zacinać. Małym minusem jest niezbyt duża liczba kart, która powoduje, że co jakiś czas będziemy musieli odpocząć od gry, żeby nie uczyć się ich na pamięć. Z drugiej strony szare komórki też potrzebują chwili wytchnienia. Można powiedzieć, że jest to tytuł bardzo uniwersalny, sprawdzający się na imprezach lub spotkaniach towarzyskich, który warto mieć na swojej półce. Grę można kupić na Allegro za około 60 złotych.
„Tik… Tak… Bum!” – recenzja gry
Orynnowanie naszego domu dobrze funkcjonuje wyłącznie wtedy, kiedy jest drożne oraz szczelne. Regularne kontrolowanie jego stanu technicznego umożliwi nam m.in. wczesne wykrycie usterek oraz usunięcie gromadzących się zanieczyszczeń. Oto pięć powodów, by dbać o rynny! 1. Udrożnimy orynnowanie Jesienny przegląd wykonujemy przede wszystkim po to, żeby usunąć zalegające w rynnach zanieczyszczenia. Dzięki temu będziemy mieli pewność, że są drożne, czyli woda może przez nie swobodnie przepływać. Gromadzące się w środku liście, gałązki i inne odpady organiczne powodują powstawanie zatorów, które często przeciążają cały system rynnowy. Należy czyścić nawet rynny wyposażone w ochronne siatki, które blokują, co prawda, większe zanieczyszczenia, ale przedostaje się przez nie chociażby igliwie czy nasiona drzew. Odpady wybieramy rękami (należy pamiętać o włożeniu rękawic ochronnych) lub za pomocą wąskiej plastikowej łopatki albo pędzelka. Następnie opłukujemy rynny wężem ogrodowym i czyścimy odpowiednim preparatem, np. marki Starwax albo Dr. Beckmann. Na rynku nie ma detergentów do mycia rynien, ale możemy wykorzystać środki przeznaczone do różnych rodzajów metali albo zwykły płyn do naczyń. Szczotka Fiskars QuikFit. Innowacyjna szczotka do czyszczenia rynien. Wyposażona w dwie końcówki o regulowanym kącie nachylenia. Regulowany teleskopowy trzonek (do 6 m) umożliwia czyszczenie trudno dostępnych miejsc bez używania drabiny. Do trzonka można również przymocować inne narzędzia z serii QuikFit. Cena: od 44,99 zł (bez trzonka) lub od 149,99 zł (z trzonkiem). box:offerCarousel 2. Unikniemy wilgoci w domu Najważniejszym parametrem w przypadku orynnowania jest szczelność. Przegląd rynien przed zimą pozwoli nam się upewnić, że w zamontowanym przez nas systemie nie pojawiły się pęknięcia i nie dochodzi do przecieków czy podchodzenia wody pod dach lub okna. Dzięki temu nie będziemy musieli się martwić wilgocią w pomieszczeniach, która jest przyczyną pojawiania się pleśni i grzybów mogących wywoływać poważne choroby układu oddechowego. 3. Zabezpieczmy fundamenty Ponadto zapewnimy fundamentom dodatkową ochronę przed podmakaniem. Jeżeli się okaże, że rynny mają zarysowania czy inne drobne wady, możemy je pokryć lakierem zaprawkowym – oczywiście po wcześniejszym oczyszczeniu danego fragmentu. Małe przecieki zabezpieczamy natomiast za pomocą specjalnych uszczelniaczy, a w przypadku rynien ze stali na większe uszkodzenia nakładamy złączki uszczelniające. Szczególną uwagę podczas przeglądu warto poświęcić strategicznym elementom orynnowania, czyli łączeniom oraz rurom spustowym. Uszczelniacz Tytan Professional. Kauczukowy uszczelniacz dekarski przeznaczony do łączenia, zabezpieczania i uszczelniania opierzeń oraz połączeń dachowych, a także do prac naprawczych. Produkt o doskonałej przyczepności do większości powierzchni budowlanych, zarówno porowatych, jak i nieporowatych, w tym m.in. betonu, tynku, blachy, papy, tworzyw sztucznych oraz mas asfaltowych. Odporny na zmienne warunki atmosferyczne oraz efekt starzenia. Cena: od 13,99 zł. 4. Zadbamy o otynkowanie Rynny warto przeglądać również ze względów czysto estetycznych. Jeżeli będą zapchane lub nieszczelne, to woda z topniejącego po zimie śniegu – nie mogąc swobodnie spłynąć – znajdzie inne ujście, np. wylewając się na fasadę budynku. Dbanie o drożność i szczelność systemu orynnowania to gwarancja suchych tynków zewnętrznych oraz wewnętrznych. Właśnie dlatego wszystkie prace remontowe wykonujemy od razu, a nie czekamy na rozpoczęcie sezonu lub lepszą pogodę. box:offerCarousel 5. Będziemy się cieszyć piękną fasadą Długo stojąca woda jest zwykle pełna zanieczyszczeń, więc pozostawia nieestetyczne zacieki na ścianach. Dzięki sezonowej konserwacji rynien elewacja naszego domu będzie po prostu ładna. Z tego samego względu warto pomyśleć o odświeżeniu orynnowania przez malowanie – w sklepach znajdziemy farby do rynien wykonanych z blachy oraz PCW. Musimy jedynie pamiętać o tym, aby nie robić tego w dni mroźne, podczas upałów ani wtedy, kiedy wilgotność powietrza jest bardzo wysoka. Śnieżka „Na Dach”. Farba poliwinylowo-akrylowa przeznaczona do malowania powierzchni stalowych, aluminiowych, ocynkowanych i fosforanowych – dachów, rynien, ogrodzeń itp. Produkt o doskonałej przyczepności, odporny na trudne warunki atmosferyczne. Tworzy trwałą powłokę elastyczną o półmatowym wykończeniu. Do wyboru 14 kolorów. Cena: od 21,12 zł / 0,75 L. Systematyczne przeglądy orynnowania powinny być rutynową czynnością w każdym domu. To dzięki nim rynny są w pełni funkcjonalne, a nasz dom pozbawiony jest wilgoci oraz nieestetycznych śladów pojawiających się na elewacji. Sprawdź, dlaczego warto dbać o rynny!
5 powodów, by wykonać przegląd rynien jesienią
Do poprawnego odtwarzania najniższych częstotliwości dźwięku konieczny jest osobny głośnik basowy, który najczęściej zabudowuje się tubą lub skrzynią. Każda z tych konstrukcji posiada wady i zalety, które wpływają zarówno na jakość dźwięku, jak i zasobność naszego portfela. Tuba, tania i… box:offerCarousel Jednym z najtańszych sposobów na stworzenie sceny basowej w aucie jest wybór subwoofera w kształcie walca, który potocznie jest określany mianem „tuby”. Jego zakup związany jest z niedużym wydatkiem i waha się w przedziale 100–200 zł. W tej cenie otrzymujemy głośnik o średnicy od 16,5 do 30 cm, który zbudowany jest z polipropylenowej membrany osadzonej na zawieszeniu z gumy butylowej. W praktyce stanowi to standard wśród subwooferów, ale wątpliwa jakość głośników montowanych w tubach objawia się przeważnie mało wytrzymałą cewką lub koszem o niedostatecznej sztywności. Tuby często oferowane są w wariancie aktywnym, a więc z wbudowanym wzmacniaczem, który napędza głośnik. Jest to rozwiązanie proste i funkcjonalne, jednak zadowoli tylko najmniej wymagających amatorów niskich tonów, gdyż jakość i moc elektroniki oraz końcówek mocy jest co najwyżej zadowalająca. Kształt ma znaczenie Stosunkowo niska jakość dźwięku wydobywającego się z tub jest efektem nie tylko kiepskich głośników, ale przede wszystkim kształtu i materiału, z którego wykonano obudowę. Podłużny kształt z jednej strony podbija bas, dzięki czemu możliwe jest uzyskanie większego natężenia dźwięku, ale z drugiej także go zniekształca, przez co bas jest mało szczegółowy, powolny i przypomina buczenie. Efekt ten potęguje obudowa, która wykonana jest najczęściej z niedostatecznie grubej płyty typu MDF. Całość sprawia, że niska cena, łatwy montaż i praktyczne gabaryty to główne zalety wyboru tuby jako źródła basu. Poleca się ją głównie początkującym amatorom car-audio, chcącym uzyskać przede wszystkim jak największe natężenie basu. Skrzynia basowa box:offerCarousel Jakość dźwięku skrzyni basowych jest nieporównywalnie wyższa niż w przypadku tub. Związane jest to z ich kształtem i wykonaniem z dużo sztywniejszych materiałów, tj. płyty MDF o większej grubości. Przeważnie głośniki montowane w subwooferach są wyższej jakości i przeznaczone dla bardziej wymagających słuchaczy. Konstrukcje aktywne są rzadko spotykane, a więc odpowiedni dobór wzmacniacza ma większe znaczenie. Wielu amatorów soczystego basu samemu buduje skrzynie w oparciu o wysokiej jakości materiały i wyliczenia, które pozwalają na dostrojenie skrzyni do własnych upodobań. Rodzaje skrzyń basowych Wśród skrzyń basowych najczęściej spotyka się konstrukcje zamknięte oraz z otworem bass-reflex. Obudowa zamknięta charakteryzuje się niższą skutecznością, która jednak rekompensowana jest przez szybszy i bardziej szczegółowy bas, co szczególnie przypadnie do gustu osobom słuchającym dynamicznej muzyki tanecznej. Skrzynie wyposażone w otwór bass-reflex wykorzystują energię, która powstaje przy pracy tylnej części membrany głośnika, dzięki czemu ciśnienie wytwarzane przez tego typu obudowę jest większe i sprawia, że bas staje się silniejszy. Daje to lepsze wrażenia odsłuchowe podczas odtwarzania gatunków muzyki opartej o bogatą linię niskich tonów, jak np. rap. Bas jest z jednej strony bardziej mięsisty, a z drugiej – wolniejszy. Ceny najtańszych modeli skrzyń zaczynają się od 150 zł, przy czym są to modele pasywne, które zasilić należy dodatkowym wzmacniaczem. Ceny mocnych subwooferów wyższej jakości to wydatek od ok. 300 zł. Niskie ceny tub basowych zachęcają do zakupu amatorów mocnego basu. Warto jednak zastanowić się, czy nie lepiej zainwestować w skrzynię basową i cieszyć się lepszej jakości dźwiękiem przez dłuższy czas.
Tuba czy skrzynia basowa – co wybrać?
Historia napisana przez życie. Przerażająca, bo niosąca ogrom cierpienia. Krzysztof Wójcik opowiada historię Skorpiona, seryjnego mordercy, który ma na koncie dziewięć morderstw i jeszcze więcej ataków, które nie skończyły się śmiercią ofiary, ale zmieniły życie ich i ich bliskich na zawsze. Trudno wobec takiej lektury przejść obojętnie. Trudno ją czytać bez emocji. Śladami seryjnego mordercy Krzysztof Wójcik jest uznanym i nagradzanym dziennikarzem. Śladami mordercy ruszył w okolice Trójmiasta. To tam Skorpion zamordował dziewięć kobiet, a co najmniej jedenaście zranił. Niektóre z nich zostały kalekami na całe życie. Podobnie jak Magda Omilianowicz w świetnym fabularyzowanym reportażu, „Bestia. Studium zła” traktującym o mordercy Leszku Pękalskim, tak i Krzysztof Wójcik łączy dwa gatunki literackie, fakty uzupełniając beletryzowanym zapisem ostatnich chwil ofiar. Także i tych kobiet, które nie miały szans opowiedzieć o nich nikomu. Pisząc książkę, dziennikarz posiłkował się aktami, nagraniami zeznań mordercy, opowieściami ofiar, świadków, osób związanych ze śledztwami. Wiedzę o ostatnich chwilach ofiar czerpiemy głównie z wypowiedzi Skorpiona. Te zapisy robią ogromne wrażenie. Chciał „tylko popieścić”… Mówił, że chce je "tylko popieścić". Nie radził sobie z popędem seksualnym, a łóżkowe spotkania z żoną sprowadzały się do pozycji misjonarskiej. To mu nie wystarczało. Ruszał więc na polowania. Na wędrówki, jak często nazywał swoje spacery, których celem było znalezienie ofiary mogącej zaspokoić jego żądze. Rozglądał się za samotnie poruszającymi się kobietami. Któraś sama wyszła z autobusu, inna właśnie rozstała się z koleżanką i dalej ruszyła już bez towarzystwa. A przynajmniej tak jej się wydawało. Skorpion szedł za upatrzoną ofiarą. Czasem najpierw zagadywał. Częściej od razu uderzał młotkiem w głowę. Wielokrotnie. Później mówił, że ręka sama mu latała. Kradł ofiarom rzeczy osobiste (niekiedy oddawał je później żonie), zabierał na pamiątkę fragment bielizny. Tracił zainteresowanie kobietą w chwili, gdy udało mu się zaspokoić popęd seksualny. Nie było ważne, czy ofiara przeżyła, czy leży martwa. Po prostu odchodził. Szokująca lektura Krzysztof Wójcik zaoferował czytelnikom nie tylko wgląd w fakty, ale i zaserwował kawał tekstu interesującego pod względem psychologicznym. Lektura „Skorpiona” dostarcza wiele emocji. Szokuje, wywołuje dreszcze. Dziennikarz przybliża sylwetkę mordercy, rekonstruuje zdarzenia, pokazuje, jak wyglądała w tym czasie praca śledczych przy kolejnych sprawach. A wyglądała nieszczególnie. W tamtym okresie ważniejsze było aresztowanie ludzi związanych z Solidarnością niż ściganie mordercy. Chęć szybkiego zamknięcia sprawy Skorpiona zaowocowała skupieniem śledczych na kolejnych niewinnych osobach. Lekturę kończy się więc z cisnącym się na usta pytaniem. Czy tych dramatów można było uniknąć? Źródło okładki: www.muza.com.pl
„Skorpion” Krzysztof Wójcik – recenzja
Dla studentów wakacje się niestety skończyły. Koniec pracy sezonowej – czas wracać na uczelnie i do swoich obowiązków. Bez wątpienia obecnie podstawowym narzędziem pracy studenta jest laptop. Oto kilka propozycji urządzeń, które nie kosztują więcej niż 2000 zł, a są godne uwagi. Laptop dla studenta przede wszystkim powinien charakteryzować się dużą pojemnością dysku, aby można było przechowywać na nim notatki bez obawy, że zabraknie nam miejsca. Jest to istotne szczególnie, jeśli często skanujemy dokumenty. Ponadto warto, aby dysk był wykonany w technologii SSD, dzięki czemu laptop będzie się wybudzał w parę sekund. Lenovo V110-15 Laptop z 15-calowym ekranem oraz wydajnymi podzespołami. Użytkownik może liczyć na czytelny wyświetlacz o przekątnej 15” i rozdzielczości 1366 x 768 (HD). Prawidłowe funkcjonowanie systemu Windows 10 Home zapewnia procesor Intel Core i3-6006U oraz 8 GB pamięci operacyjnej RAM. Wbudowany dysk twardy o pojemności 1000 GB pozwala na przechowywanie niezliczonej ilości notatek czy zdjęć. Na uczelni w każdej chwili można skorzystać z napędu CD/DVD, portu USB 3.1, 2.0, modułu Bluetooth, portu LAN, HDMI czy WiFi. Lenovo V110-15 wyposażony jest także w 2-komorową baterię litowo-jonową o pojemności 2060 mAh. Cała konstrukcja waży 1,9 kilograma. box:offerCarousel Lenovo V310-15 Firma Lenovo niemal każdy model laptopa oferuje w kilku wariantach. Nie inaczej jest w przypadku modelu Lenovo V310-15. Student może zadecydować, czy bardziej zależy mu na większej pojemności, potrzebnej do przechowywanie danych, czy na szybszej pracy laptopa. Wybór zależy również od tego, czy na urządzeniu będziemy instalować programy do edycji plików graficznych lub inne niezbędne narzędzia wymagające mocnych podzespołów. Bez względu na wariant cena nie przekracza 2000 zł, nie brakuje przy tym oczywiście podstawowych modułów komunikacyjnych. box:offerCarousel Kiano SlimNote 14.2 Laptop, który kosztuje niecałe 600 zł, a ma zainstalowany system operacyjny warty kilkaset złotych (Windows 10 32-bity).Kiano SlimNote 14.2 może pochwalić się ekranem o przekątnej 14,1 cala i rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Technologia IPS z podświetleniem LED oferuje dobry kąt widzenia. W konstrukcji zmieszczono również 4-rdzeniowy procesor Intel Atom x5-Z8350, 2 GB RAM oraz szybki dysk NAND FLASH 32 GB. W obudowie umieszczono także wydajne złącze USB 3.0, port mini-HDMI oraz czytnik kart microSD. Urządzenie doskonale nadaje się do nauki: czytania, tworzenia notatek, ale także przeglądania zdjęć i filmów. box:offerCarousel Asus R540 Model Asus R540SA to laptop, który kosztuje nieco ponad 1500 zł, a z powodzeniem można go zabrać na uczelnię lub do szkoły. Warto jednak pamiętać, że urządzenie pracuje pod kontrolą układu Intel Celeron N3050 lub N3060. Jednostka wspomagana jest przez 4 GB RAM DDR3 oraz szybki dysk SSD o pojemności aż 480 GB. To naprawdę bardzo dobra wiadomość. Podczas użytkowania sprawdzi się także ergonomiczna klawiatura chiclet, płytka dotykowa ASUS Smart Gesture oraz system dźwiękowy SonicMaster. Interfejs systemu Windows 10 Home wyświetlany jest na 15,6-calowym ekranie o rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. box:offerCarousel Kruger&Matz EXPLORE 1403 Laptop wyprodukowany przez polskiego producenta, który został wyceniony na niecałe 1000 zł. Kruger&Matz EXPLORE 1403 może pochwalić się ciekawą specyfikacją. Przede wszystkim wyposażono go w wydajny procesor Intel Atom x5, 4 GB pamięci RAM oraz szybki dysk SSD 32 GB. Te podzespoły zapewniają prawidłową pracę z przeglądarką czy pakietem biurowym. Z powodzeniem obejrzymy na nim także film. W konstrukcji skrywa się również akumulator o pojemności aż 10 000 mAh! Nie zabrakło też portu mini HDMI, czytnika kart microSD oraz portu USB 3.0.
Laptop dla studenta do 2000 złotych – selekcja modeli 2017
Jeśli nie otrzymałeś przesyłki, przedmiot okazał się niezgodny z opisem bądź nie zgadzają się koszty przesyłki, jakie poniosłeś, skorzystaj ze Wsparcia pozakupowego. Jeśli przesyłka do Ciebie nie dotarła, przedmiot okazał się niezgodny z opisem lub nie zgadzają się koszty przesyłki, skorzystaj ze Dyskusji. W jednym miejscu opiszesz sytuację, zamieścisz wszystkie niezbędne dokumenty, potwierdzenia i zdjęcia. Wszystko po to, by ułatwić Twoją komunikację ze Sprzedającym i szybko rozwiązać problem. Rozpocznij Dyskusję i zamieść w niej swoje wyjaśnienia. Dzięki temu Sprzedający w jednym miejscu znajdzie wszystkie niezbędne informacje w tej sprawie. Dowiedz się więcej Jak rozpocząć Dyskusję i wyjaśnić problem ze Sprzedającym? Ramy czasowe Dyskusji Co oznaczają statusy Dyskusji
Czym są i jak działają Dyskusje?
Ciepłe wiosenne dni chętnie spędzamy w ogrodzie, ciesząc się słońcem, które ma korzystny wpływ na nasze zdrowie oraz samopoczucie. Najlepszym miejscem na relaks jest specjalnie zaaranżowany kącik, w którym nie może zabraknąć wygodnych mebli. Podpowiadamy, dlaczego warto wybrać wykonane z metalu i o czym pamiętać podczas zakupów. Zalety i wady mebli metalowych Największą zaletą ogrodowych mebli wykonanych z metalu jest ich trwałość. Jeżeli zostaną odpowiednio zabezpieczone przed korozją, mogą posłużyć nawet kilkadziesiąt lat! Nie wymagają również sezonowego przechowywania w zamkniętym pomieszczeniu, bo zimę bez problemu przeczekają w ogrodzie. Ponieważ są cięższe niż ich odpowiedniki z drewna czy tworzywa sztucznego, charakteryzują się znacznie większą stabilnością. Nie przewróci ich ani nie zniszczy nawet bardzo mocny wiatr. Meble wykonane z metalu są odporne na wilgoć oraz promieniowanie UV, nie wymagają skomplikowanych zabiegów pielęgnacyjnych i konserwacyjnych, a co najważniejsze, można je kupić w bardzo przystępnej cenie. Wadą metalowych mebli ogrodowych jest mała mobilność, która wynika z dużej wagi poszczególnych elementów. Jaki model wybrać? Metalowe meble ogrodowe wykonuje się najczęściej z żeliwa, aluminium lub stalowych paneli. Elementy metalowe często łączy się z drewnem, szkłem oraz kamieniem – np. projektując stół z mozaikowym blatem i żeliwną nogą – aby nadać meblom „cieplejszy” wygląd. Ten sam efekt można uzyskać, kładąc na nich miękkie kolorowe poduszki, pledy oraz koce. Ponieważ metal jest podatny na formowanie, wykonane z niego meble nierzadko są arcydziełami metaloplastyki, dzięki czemu pełnią funkcję nie tylko praktyczną, ale także dekoracyjną. Największą popularnością cieszą sięmeble w kolorze białym, czarnym oraz grafitowym, ale nie ma ograniczeń w kwestii ich kolorystyki. Wystarczy wybrać odpowiednią farbę o ulubionej barwie. box:offerCarousel Metalowe meble najlepiej prezentują się w ogrodach zaaranżowanych w stylu klasycznym, angielskim, prowansalskim, romantycznym oraz shabby chic. Zachwycają fantazyjnym designem pełnym roślinnych ornamentów i nawiązań do sztuki, lekką formą oraz delikatną konstrukcją. W tym wydaniu najczęściej spotyka się krzesła z okrągłym siedziskiem, niewielkie stoliki oraz ażurowe ławeczki. Alternatywą są nowoczesne meble o prostej formie wykonane z błyszczącego, zazwyczaj chromowanego metalu, który sprawia surowe, wręcz ascetycznie wrażenie. Doskonale wyglądają w minimalistycznych ogrodach, zestawione z kwadratowym parasolem na wysięgniku lub zacieniaczem (żaglem ogrodowym). W nowoczesnych projektach metal zestawia się z ciemnym drewnem oraz tworzywami sztucznymi, głównie technorattanem. box:offerCarousel box:offerCarousel Ławka Metal Flowers.Dostępna w kolorze czarnym z zielonymi lub złotymi przetarciami. Wykonana ze stali malowanej metodą proszkową. W oparcie ławki wkomponowano żeliwny element dekoracyjny. Niewielka waga umożliwia samodzielne przeniesienie ławki, ale zapewnia stabilność podczas wietrznej pogody. Wymiary: 118 × 41 × 41 cm. Komplet mebli Venezia Net Black 4. Elegancki i wytrzymały zestaw w kolorze czarnym. Wykonany ze stali malowanej metodą proszkową, która zabezpiecza przed korozją. Możliwość sztaplowania krzeseł (ustawiania ich jedno na drugim). Stół z metalowej siatki z otworem na maszt parasola, nogi z regulacją wysokości (możliwość ustawienia stołu na nierównym gruncie). Wymiary krzeseł: 58 × 54 × 102 cm, stołu: 72 × 80 × 80 cm. Jak dbać o metalowe meble? Metal jest materiałem twardym, odpornym na działanie czynników zewnętrznych, ale nie niezniszczalnym. Wykonane z niego meble trzeba zabezpieczyć przed korozją, np. cynkowaniem ogniowym lub malowaniem proszkowym. Aby mieć pewność, że na kupionych przez nas krzesłach, ławach oraz stolikach nie pojawi się rdza, powinniśmy pokryć je emalią antykorozyjną lub pomalować odpowiednią farbą do metalu. Na rynku znajdziemy m.in. farby gruntujące, podkładowe, antykorozyjne oraz typowo dekoracyjne. Każda z nich spełnia kilka funkcji (zabezpiecza przed rdzą, wilgocią, promieniowaniem UV), ale ich głównym zadaniem jest stworzenie na powierzchni metalu warstwy ochronnej. Czyszczenie mebli wykonanych ze stali, żelaza i aluminium jest niezwykle proste i zajmuje niedużo czasu. Wystarczy mokra szmatka i – tylko w przypadku trudniejszych zabrudzeń – preparat do czyszczenia metalu.
Metalowe meble ogrodowe. Praktyczne i eleganckie
Jak zrobić piorunujące wrażenie na pierwszej randce? Sukienka czy spodnie? Jaki strój sprawdzi się podczas pierwszego spotkania? Przed spotkaniem upewnij się co do miejsca i planów partnera. Randki-niespodzianki mogą skończyć się stylizacyjną katastrofą. Znajomość warunków, w jakich spędzicie ten czas, pozwoli ci odpowiednio dostosować ubiór. W końcu lepiej spacerować po lesie w kaloszach i wygodnych rurkach niż w koktajlowej sukience i najlepszych szpilkach. Sukienka czy spodnie? Nie jest tajemnicą, że mężczyźni uwielbiają kobiety ubrane w sukienki. Na tym spotkaniu musisz pokazać się z jak najlepszej strony. Zrezygnuj z jeansów, które zakładasz na co dzień i wybierz coś wyjątkowego. Zestaw, który skomponujesz, musi być dopracowany w każdym szczególe. Uważaj jednak, aby nie ubrać się zbyt strojnie. Unikaj błyszczących materiałów typu tafta, brokat czy satyna. Nie zakładaj luźnych dresów i prześwitujących legginsów. Kreacja, którą wybierzesz, powinna podkreślać atuty sylwetki. Jeżeli jesteś fanką spodni, wybierz matowe cygaretki albo kolorowe rurki. Mała podpowiedź, jeżeli wybierzesz buty w tym samym kolorze co spodnie, wydłużysz sobie nogi. Jakie buty podbiją jego serce? Panowie zawsze zwracają uwagę na kobiety noszące buty na obcasie. Dzięki nim damska figura nabiera smukłości i elegancji. Na pierwszej randce dostosuj wysokość obcasów do wzrostu partnera. Najbezpieczniejsze będą w tym wypadku klasyczne czółenka ze szpilką do 5 cm. Pamiętaj, aby buty, które wybierzesz, były wygodne. Mężczyzna może zabrać cię na romantyczny spacer, a ty nie chcesz chyba nabawić się odcisków? Dla dziewczyn o sportowym stylu świetną propozycją są sneakersy na koturnie. Jeżeli nie chcesz wystraszyć swojego partnera, zrezygnuj z butów typu Emu i super wysokich litów. Seksownie czy dziewczęco? Na pierwszej randce nie odsłaniaj wszystkich swoich atutów. Pamiętaj, aby subtelnie eksponować kobiece kształty. Strój powinien odzwierciedlać twój charakter. Jeżeli chcesz wyglądać uwodzicielsko, postaw na elementy garderoby z koronką lub tiulem. Genialnym zestawem będzie czerwona sukienka połączona ze skórzaną ramoneską i botkami. Na mniej odważne dziewczyny czekają jednobarwne topy i ołówkowe spódnice z wyższym stanem. Zgrabną sylwetkę najlepiej podkreślą opływające spódnice i dopasowane sukienki. Randka to czas, kiedy powinnaś pokazać swoją kobiecą naturę. Wyglądaj wtedy olśniewająco. Sportową bluzę i wygodny, luźny sweter zostaw na maraton z książką w domowym zaciszu. Pokaż najlepszą wersję siebie. Ubranie powinno odzwierciedlać twój charakter. Na fanki dziewczęcego stylu czekają rozkloszowane sukienki i spodnie capri odsłaniające kostki. Świetnie sprawdzą się także pastelowe zestawy. Załóż tweedowy żakiet w stylu Chanel do białych lub bananowych spodni rurek. Randkową klasykę reprezentują także zwiewne sukienki zestawione z krótkimi jeansowymi kurtkami. Wystrzegaj się biznesowych połączeń typu: koszula z kołnierzykiem plus czarna spódnica. Możesz wyglądać w nich zbyt oficjalnie i sprawiać wrażenie poważnej osoby. Nie zapomnij o dodatkach Przemyśl akcesoria, które dodasz do stylizacji. Nie przesadzaj z ilością biżuterii. Wybierz maksymalnie do trzech elementów. Jeżeli interesujesz się trendami, możesz postawić na jeden mocny akcent, np. kamienny naszyjnik albo pierścionek XL. Fanki klasyki powinny zdecydować się na sprawdzone zestawy typu: subtelne kolczyki, delikatny wisiorek i zegarek na bransolecie. Duże shoppery pozostaw w domu, a na randkę zabierz elegancką kopertówkę lub małą pikowaną torebkę na łańcuszku. Jeżeli wybierasz się na spotkanie przed południem, nie zapomnij o okularach przeciwsłonecznych. Taki dodatek zawsze dodaje szyku.
Najlepszy strój na pierwszą randkę dla niej
Wybór odpowiedniej lodówki to inwestycja na lata, dlatego tak ważne jest, aby był to zakup dokładnie przemyślany. Ulubiony sprzęt w kuchni musi zawsze działać bez zarzutu. Lodówka powinna jak najlepiej pasować do potrzeb domowników i spełniać ich oczekiwania. Dobrze wybrany sprzęt to gwarancja zawsze świeżej żywności, oszczędność pieniędzy i przede wszystkim zadowolenie użytkowników. Wśród różnorodnych ofert producentów lodówek nie zawsze łatwo odnaleźć pasujące urządzenie. Jak ustrzec się przed rozczarowaniem? Oto 5 najpopularniejszych błędów popełnianych podczas zakupu nowej lodówki. 1. Źle dobrana wielkość i pojemność lodówki Dobrze wybrany sprzęt powinien odpowiadać konkretnym potrzebom domowników. Przede wszystkim chodzi o pojemność lodówki. Częstym błędem jest kupowanie urządzenia, które jest zbyt duże. Taką pomyłkę można przepłacić niepotrzebnie większymi rachunkami za prąd. Ogólnie przyjmuje się, że pojemność powinna wynosić około 120 litrów na osobę. Trzeba jednak także wziąć pod uwagę to, jak dużo żywności przechowujemy w domu. Ci, którzy lubią gromadzić większe zapasy, będą potrzebowali naturalnie większej pojemności urządzenia. Dla singli lub pary w zupełności wystarczy mniejszy sprzęt. Błędem również jest złe oszacowanie wielkości lodówki względem miejsca w kuchni, w którym ma ona stanąć. Zbyt duża lodówka nie tylko zajmie więcej przestrzeni, ale także pochłonie więcej prądu. Właściwe określenie pożądanego rozmiaru i pojemności lodówki pozwoli na pierwszą selekcję w poszukiwaniu najodpowiedniejszego sprzętu. 2. Lodówka nie pasuje do kuchni Przed podjęciem decyzji o wyborze lodówki należy najpierw dokładnie zastanowić się nad miejscem, w którym ma ona stać. Istotny jest tu również czynnik estetyczny. Urządzenie musi być nie tylko praktycznie i funkcjonalnie ustawione, ale ma też ładnie wyglądać. Przede wszystkim trzeba zdecydować się pomiędzy lodówkami wolnostojącymi, a tymi, które przeznaczone są do wkomponowania w zabudowę. Urządzenia wolnostojące cechuje większa mobilność, co może być przydatne w przyszłości, np. przy zmianie wystroju kuchni lub przy przeprowadzce. Przy wyborze lodówek do zabudowy trzeba często liczyć się z większymi kosztami zakupu, ale za to sprzęt będzie pasował do innych kuchennych mebli. Trzeba również zwrócić uwagę na sposób otwierania drzwi, gdyż w małych pomieszczeniach mogą one utrudniać swobodne poruszanie się. 3. Wyposażenie lodówki nie spełnia oczekiwań Praktycznie wyposażona lodówka gwarantuje wygodę w użytkowaniu. Jednak przy wyborze urządzenia często zapomina się o dokładnym sprawdzeniu, w jakie akcesoria jest ono zaopatrzone. Chodzi tutaj np. o rodzaj półek lub szuflad, którymi dysponuje lodówka. Warto zadbać o to, żeby były one wykonane z wytrzymałego, łatwego w czyszczeniu materiału. Przydatnym dodatkiem mogą być powłoki antybakteryjne, które chronią przed namnażaniem się drobnoustrojów. Aby uniknąć rozczarowania, należy przyjrzeć się także, na ile funkcjonalnie wyposażona jest lodówka. Możliwość regulacji położenia półek, sposób w jaki można je wysunąć, ilość i wielkość szuflad, specjalne pojemniki np. na lekarstwa, balkoniki na butelki lub jajka – wszystkie te czynniki będą decydować o funkcjonalności użytkowania. 4. Lodówka pochłania zbyt wiele energii Częstym błędem popełnianym podczas podejmowania decyzji jest kierowanie się tylko ceną lodówki. Tańszy sprzęt nie zawsze jest gorszy. Jednak zwiększając nieco budżet przeznaczony na zakup lodówki, można zainwestować w urządzenie, które na dłuższą metę pozwoli zaoszczędzić trochę pieniędzy. Przyglądając się etykiecie, należy zwrócić uwagę na klasę energetyczną lodówki. Urządzenia oznaczone minimum klasą A (skala od A+++ do G) zużywają znacznie mniej prądu, przez co comiesięczne rachunki za energię elektryczną będą niższe. 5. Problemy z temperaturą Najważniejszą funkcją lodówki jest generowanie niskich temperatur, w których można bezpiecznie przechowywać produkty żywnościowe. Jeżeli urządzenie ma niezawodnie chłodzić i zamrażać jedzenie, należy zwrócić uwagę na takie parametry jak zdolność zamrażania oraz zdolność utrzymywania temperatury podczas braku zasilania. Pierwszy czynnik informuje o tym, ile kilogramów jedzenia będzie można zmrozić w ciągu doby. Drugi powiadamia, jak długo lodówka będzie w stanie chłodzić pożywienie, jeżeli nastąpi np. awaria zasilania. W kontrolowaniu temperatury pomocny jest również system No Frost. Wyposażona w taką funkcję lodówka dysponuje wymuszonym obiegiem powietrza, który pozwala na utrzymanie stałej temperatury i stałego poziomu wilgoci. W ten sposób można pozbyć się problemu w postaci szronu osadzającego się na powłokach wewnątrz urządzenia. Aby uniknąć błędu przy zakupie lodówki, zastanów się na początek, jakie są twoje oczekiwania. Nowa lodówka ma służyć ci przez długie lata, dlatego tak ważne jest, aby był to sprzęt jak najlepiej spełniający swoje zadanie. Przyjrzyj się różnym ofertom, dokładnie czytaj etykiety, obejrzyj wybrane modele. Przy podejmowaniu decyzji, nie idź na kompromis. Znajdź lodówkę, która będzie dla ciebie i twojej rodziny idealna! Zobacz również: 15 cech, które musi mieć każda dobra lodówka
5 błędów popełnianych przy zakupie lodówki
Współczesność wymusza na wielu z nas zabieganie i ciągłe przebywanie w ruchu, a co za tym idzie, nie mamy zbyt wiele czasu na przygotowywanie posiłków. Na szczęście technika sprawia, że możemy zjeść smaczną potrawę i wcale nie musimy poświęcać wielu godzin na jej ugotowanie. Takim właśnie aktywnym osobom przydadzą się w kuchni blender, koktajler i robot kuchenny. Jaki blender wybrać? Standardowyblender to urządzenie służące do miksowania lub mieszania. Z jego pomocą w błyskawicznym tempie przyrządzimy koktajle owocowe, soki, a także napoje alkoholowe. Jednak blender blenderowi nierówny – można znaleźć modele kosztujące 30 złotych, jak też i takie, za które należy dać co najmniej 300. Jeden z tańszych to Clatronic SM 3577, kosztujący 38 złotych. Wykonany jest ze stali nierdzewnej, wyposażony w pojemnik 500 ml, a napędza go wydajny silnik o mocy 180 W. Jest to proste urządzenie do przyrządzania kremów oraz koktajli. Kosztujący ok. 70 złotych blender ADLER 4054 to bardziej rozbudowany egzemplarz, wyposażony w parę kubków o pojemności 600 ml każdy. Warto zauważyć, że ich zakrętki posiadają w ustniki, zaś cały pojemnik może być bezpiecznie przewożony lub mocowany, np. do roweru. Natomiast kosztujący ponad 110 złotych model ZELMER 491.6 to urządzenie o mocy 700 W, które miksuje, rozdrabnia oraz uciera. Do pracy wykorzystuje jedną z piętnastu różnych szybkości. Wszystkie jego elementy wykonane zostały ze stali nierdzewnej. Koktajler dla każdego Czym różni się koktajler od blendera? Odpowiedź jest banalna: kształtem. Koktajler to nic innego, jak blender kielichowy, a jak sugeruje nazwa – przeznaczono go głównie do tworzenia koktajli. Jednym z ciekawszych modeli jest AFK Germany P38. Wyposażono go w pojemnik o pojemności 600 ml, a dzięki skali można precyzyjne odmierzać porcje. Koktajler ten jest doskonałym rozwiązaniem do tworzenia własnych zup, napojów czy kremów. Za jakość cięcia odpowiada czterowarstwowy nóż ze stli nierdzewnej. Urządzenie zasila silniczek o mocy 300 W. Ponad dwa razy więcej kosztuje Kenwood BL464.Model ten wyposażono w kielich o pojemności 1,6 litra, w którym nie tylko przygotuje się koktajle, napoje, sosy czy kremowe zupy, ale też skruszy lód do drinków i soków. Przedstawiciel najwyższej półki cenowej to JTC Omniblend V z kielichem o pojemności 1,5 l. To wszechstronne urządzenie pozwala na mieszanie cykliczne, powtarzalne, pracę pulsacyjną oraz działanie z trzema prędkościami. Warto podkreślić, że podczas pracy podgrzewa elementy w środku, a także rozdrabnia owoce i mrożone warzywa. Jest to koktajler nadający się doskonale do profesjonalnych zastosowań, jak i do domowej kuchni – dla osoby, która chce mieć wyposażenie najwyższej klasy. Robot kuchenny, czyli wszystko w jednym Robot kuchennyto urządzenie, które nie tylko posiada blender czy koktajler, ale pozwala również na przygotowanie różnego rodzaju dań. W zależności od stopnia komplikacji robota (czyli ilości dostępnych funkcji oraz narzędzi), kosztuje on od 100 złotych do nawet 2-3 tysięcy. Oczywiście te najdroższe modele przeznaczone są dla miejsc o większym natężeniu ruchu, a zwykły użytkownik spokojnie zaspokoi swoje potrzeby za pomocą dużo tańszych modeli, jak np. Bosch MUM4655. Robot ten kosztuje poniżej 500 złotych, a dlaczego inwestycja w niego jest udanym pomysłem? Zalety tej maszyny to między innymi duża misa z tworzywa sztucznego (pojemność 3,9 litra), możliwość rozdrabniania, mieszania, mielenia, krojenia na plastry, funkcje umożliwiające przygotowanie konkretnego dania, a także specjalna pokrywa, dzięki której praca z robotem jest czysta. Do działania napędza go silnik o mocy 550 W. Co komu potrzebne? Jeżeli potrzebujesz szybko przygotować zupę, krem czy potrawę w płynie dla dziecka, wówczas blender jest rzeczą niezbędną. Jeśli natomiast obowiązki sprawiają, że na codzienne przygotowanie posiłku dla rodziny lub większej ilości osób brak czasu, wówczas doskonałym rozwiązaniem okazuje się robot. W każdej z kategorii dostępnych jest mnóstwo zróżnicowanych produktów, dzięki czemu znajdzie się z pewnością optymalnie dopasowany pod swoje indywidualne potrzeby.
Kuchenne gadżety dla zabieganych
Najbezpieczniejsze foteliki samochodowe to modele RWF (Rear Way Facing), czyli montowane tyłem do kierunku jazdy. Wyjaśniamy, co jest ich największą zaletą, i przedstawiamy pięć popularnych modeli, które warto wybrać dla swojego dziecka. Dlaczego RWF? Foteliki montowane tyłem do kierunku jazdy są znacznie bezpieczniejsze niż pozostałe modele. Podczas zderzenia na ciało, a przede wszystkim głowę oraz szyję dziecka działają dużo mniejsze siły, dzięki czemu ryzyko urazu jest zdecydowanie niższe. W krajach, w których przewożenie dziecka w foteliku RWF jest obowiązkowe aż do 4. roku życia – m.in. w Szwecji – liczba ofiar śmiertelnych wśród dzieci biorących udział w wypadkach samochodowych znacząco spadła. Warto wiedzieć, że w kategorii 0–13 kg każdy fotelik jest modelem RWF, natomiast w kategoriach 9–18 kg i 9–25 kg są to tylko niektóre modele. Po 4. roku życia wszystkie dzieci podróżują przodem do kierunku jazdy. Oto pięć najpopularniejszych fotelików RWF: 1. Maxi Cosi Cabriofix box:offerCarousel Fotelik z grupy 0+ (0–13 kg) przeznaczony dla dziecka od urodzenia do 1. roku życia. Montowany wyłącznie tyłem do kierunku jazdy za pomocą pasa samochodowego, na bazie FamilyFix z systemem ISOFIX lub na bazie EasyBase 2. Fotelik wyposażony został w 3-punktowe pasy bezpieczeństwa, wkładkę redukcyjną dla noworodków, wygodny uchwyt do przenoszenia, daszek przeciwsłoneczny, regulowany zagłówek i zdejmowaną tapicerkę. System ochrony bocznej SPS pochłania wstrząsy, zapewniając dziecku bezpieczeństwo. Fotelik otrzymał 5 gwiazdek w testach ADAC. Cena: od 499 zł. 2. BeSafe iZi Kid X2 iSize box:offerCarousel Fotelik z grupy 0+/1 (0–18 kg) przeznaczony dla dziecka od urodzenia do ok. 4. roku życia. Montowany wyłącznie tyłem do kierunku jazdy na bazie z systemem ISOFIX. Ma 5-punktowe pasy bezpieczeństwa, wkładkę dla noworodka, regulowany oraz wentylowany zagłówek, oparcie z 4-stopniową regulacją nachylenia, ramę antyrotacyjną oraz zdejmowaną tapicerkę. System ochrony bocznej SIP pochłania wstrząsy, chroniąc kręgosłup oraz głowę dziecka. Fotelik spełnia standardy normy bezpieczeństwa iSize, ma szwedzki Plus Test, a w testach ADAC otrzymał 4 gwiazdki. Cena: od 1740 zł. 3. Concord Ultimax iSize box:offerCarousel Fotelik z grupy 0+/1 (0–18 kg) przeznaczony dla dziecka od urodzenia mniej więcej do 4 roku życia. Montowany zarówno przodem, jak i tyłem do kierunku jazdy na bazie z systemem ISOFIX. Fotelik ma 5-punktowe pasy bezpieczeństwa z osłonami na ramiona, wkładkę redukcyjną dla noworodków, regulowane oparcie oraz zagłówek, a także otwory wentylacyjne umieszczone po bokach. Tapicerka wykonana została zgodnie z technologią Trizone, czyli podzielona na obszary o konkretnym przeznaczeniu, wykonane z różnych materiałów. Fotelik spełnia standardy normy bezpieczeństwa iSize, a w testach ADAC otrzymał 4 gwiazdki. Cena: od 1380 zł. 4. Maxi Cosi 2Way Pearl box:offerCarousel Fotelik z grupy 1 (9–18 kg) przeznaczony dla dziecka od 9. miesiąca mniej więcej do 4. roku życia. Montowany zarówno przodem, jak i tyłem do kierunku jazdy na bazie z systemem ISOFIX. Wyposażony został w 5-punktowe pasy bezpieczeństwa zintegrowane z zagłówkiem, oparcie z 4-stopniową regulacją nachylenia oraz zdejmowaną tapicerkę, którą można prać w pralce. System ochrony bocznej SPS pochłania wstrząsy, zapewniając dziecku dodatkowe bezpieczeństwo. Fotelik otrzymał 4 gwiazdki w testach ADAC. Cena: od 1099 zł. 5. Britax-Römer MaxWay box:offerCarousel Fotelik z grupy 1/2 (9–25 kg) przeznaczony dla dziecka od 9. miesiąca do ok. 6. roku życia. Montowany wyłącznie tyłem do kierunku jazdy za pomocą pasa samochodowego lub biodrowego oraz podpory i dodatkowych pasów mocujących. Ma 5-punktowe pasy bezpieczeństwa obsługiwane jedną ręką, regulowane oparcie i zagłówek, zdejmowaną tapicerkę, którą można prać w pralce. Głębokie, miękko wyściełane siedzisko zapewnia dodatkową ochronę podczas zderzenia bocznego. Fotelik ma rygorystyczny szwedzki Plus Test. Cena: od 1149 zł. Dobry wybór box:offerCarousel Foteliki RWF są jedynym typem fotelików samochodowych, które przechodzą rygorystyczny szwedzki test T-Standard (Plus Test), badający obciążenia głowy oraz szyi dziecka podczas wypadku. Równie ważna jest ocena przyznawana w testach zderzeniowych ADAC oraz homologacja ECE R44, która potwierdza, że fotelik spełnia wymagane normy techniczne. Trzeba jednak pamiętać, że sama homologacja nie gwarantuje bezpieczeństwa! Przed zakupem powinniśmy również sprawdzić, czy wybrany fotelik pasuje do naszego samochodu oraz w jaki sposób i czy w ogóle można go zamontować (nie wszystkie auta wyprodukowane przed rokiem 2006 mają system ISOFIX). W razie wątpliwości warto się zwrócić o pomoc do profesjonalisty, sprawdzić rekomendacje innych użytkowników lub przejrzeć sprawdzone rankingi produktów. Dzięki temu wybór fotelika nie będzie stanowił żadnego problemu!
5 najpopularniejszych fotelików do jazdy tyłem
Miłośnikom bardzo słodkich deserów polecamy przepis na pyszny mus chałwowy z granatem. Chałwa doskonale komponuje się z soczystymi pestkami granatu. To połączenie mocno pobudza kubki smakowe – sprawdźcie sami! Składniki: 5 żółtek 400 g sera mascarpone 200 g chałwy 4 łyżki pestek z granatu 6 łyżek cukru Krok po kroku: Żółtka ucieramy dokładnie z cukrem. Następnie dodajemy pokruszoną chałwę i ucieramy jeszcze przez minutę. Następnie dodajemy mascarpone. Krem przekładamy do naczynek i chłodzimy. Podajemy z pestkami granatu. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Mus chałwowy z granatem
Wybieramy wielofunkcyjną strzyżarkę dla mężczyzn. Na co zwrócić uwagę? Współcześni mężczyźni coraz częściej używają wszelkiego rodzaju kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała. Sprzęty elektroniczne również mogą przyjść z pomocą. Oprócz zwykłej golarki panowie już dawno przekonali się do własnej domowej maszynki do włosów czy trymera. Aby uniknąć niepotrzebnych wizyt u fryzjera co 2 tygodnie i zapewnić sobie idealny zarost oraz fryzurę, warto posiadać w swoim domu strzyżarkę. Dzięki niej możemy stylizować włosy, brodę, a także skutecznie i bardzo łatwo pozbywać się włosków z nosa, brwi czy uszu. Co to jest trymer i jakie ma funkcje? Jak wybrać odpowiednie urządzenie? Na jakie parametry zwrócić szczególną uwagę? Oto kilka sprawdzonych męskich rad dotyczących pielęgnacji włosów. Trymer, strzyżarka – jak działa? Trymer lub inaczej strzyżarka jest urządzeniem elektrycznym służącym do strzyżenia brody i wąsów. Pomaga także skutecznie się pozbyć zbędnego owłosienia w nosie czy uszach. Jest niezwykle praktyczną maszynką wyposażoną w wiele dodatkowych funkcji. Używając strzyżarki, możemy precyzyjnie ustawić długość strzyżenia. Przecież nie każdy z nas chce całkowicie pozbyć się brody. W porównaniu do zwykłej golarki trymer jest idealnym rozwiązaniem przede wszystkim dla tych z nas, którzy chcą zachować brodę. Jest to świetne urządzenie do pielęgnacji czy lekkiego strzeżenia. Koniec z zakrwawieniami czy nieudanymi cięciami. Dzięki elektrycznej strzyżarce wszystkie te problemy odejdą w niepamięć. Rodzaje trymerów Na rynku istnieje wiele modeli trymerów, które konkurują ze sobą pod względem obudowy, funkcji czy ceny. Mimo że strzyżarka jest urządzeniem uniwersalnym, niektórzy producenci przygotowali osobne modele do stylizacji zarostu, strzyżenia włosów na ciele czy pozbywania się zbędnych włosków z uszu czy nosa. Trymer do stylizacji zarostu świetnie się sprawdzi, gdy chcemy zachować brodę. Jest to idealne narzędzie do pielęgnacji i stylizacji naszego zarostu. Takie golarki mają węższe ostrza, co zapewnia wysoki poziom dokładności. W komplecie zazwyczaj znajdziemy wiele nasadek, dzięki którym z łatwością będziemy mogli kontrolować długość strzyżenia. Trymer do ciała ma zazwyczaj specjalną nasadkę grzebieniową i golącą głowicę dostosowaną do strzyżenia włosów na ciele. Model nie jest bardzo popularny, ponieważ podobne funkcje może mieć zwykły trymer z nasadką do ciała. Trymer do owłosienia nosa i uszu to bardzo małe urządzenie pozwalające skutecznie oczyścić trudno dostępne części ciała. Taki model opiera się na mechanizmie z obrotowym ostrzem. Urządzenie może pracować zarówno na sucho, jak i na mokro. Strzyżarki uniwersalne to urządzenia wielofunkcyjne, które pomagają dbać o owłosienie na całym ciele. W grę wchodzi głowa, zarost czy strefa bikini. Mają zazwyczaj kilkunastostopniową opcję regulacji długości strzyżenia. Ponadto w komplecie znajdziemy kilkanaście nasadek na strzyżenie, golenie czy skracanie włosów w różnych partiach ciała. Parametry, które warto wziąć pod uwagę Przed kupnem rzeczą szczególnie istotną jest wybranie odpowiednich parametrów, które będą odpowiadać naszym wymaganiom. Nie ma potrzeby przepłacać za dodatkowe nasadki czy opcje, których najzwyczajniej nie będziemy używać. Jakie cechy maszynki warto wziąć pod uwagę? Po pierwsze, sposób zasilania. Najczęściej spotkamy na rynku trymery zasilane akumulatorami. Warto zwrócić uwagę, jak bardzo wydajne są baterie. Od tego zależy czas bezprzewodowej pracy – może to być 15 lub 40 minut. Po drugie, nowe modele mają zazwyczaj LED-owy ekran, który jest panelem nawigacji urządzenia. Ponadto wskazuje poziom naładowania baterii. Po trzecie, akcesoria, które dodawane są w komplecie do strzyżarki również odgrywają niemałą rolę. Dzięki nasadkom możemy kontrolować długość strzyżenia. Na koniec warto także zwrócić uwagę na ostrza. Niektóre modele posiadają samoostrzące się noże. Możemy je myć pod bieżącą wodą. Posiadanie trymeraw domowych warunkach jak najbardziej się opłaca. Aby dobrze pielęgnować owłosienie na ciele, a także kontrolować zarost, urządzenie to jest po prostu niezbędne. Przed wyborem warto sprawdzić, jakie funkcje oferują różni producenci – regulacja długości strzyżenia, szybkie ładowanie czy nasadki wielofunkcyjne.
Coś dla brodaczy. Jak wybrać trymer do zarostu?
Z prymuski, grzecznej dziewczynki i wzorowej córki Nanette staje się rebeliantką. Wszystko za sprawą tajemniczej książki, w której obsesyjnie się zaczytuje. Jednak czy pragnienie, by być jak główny bohater powieści, wygra z jej prawdziwą naturą? Czym jest bunt i dlaczego właściwie się buntujemy? Wydaje się, że przeciwstawianie się zasadom, autorytetom takim jak rodzice czy nauczyciele jest dla części nastolatków procesem, który po prostu muszą przejść. Dorastają i pragną pokazać, że też są ważni i istotni, oraz zaznaczyć swoją pozycję w świecie. Jednak nie dla każdych bunt jest naturalną sprawą. Z prymuski w rebeliantkę Takim wyjątkiem jest właśnie Nanette. Dziewczyna jest doskonałym przykładem nastolatki, o jakiej marzą rodzice i nauczyciele. Jest wzorową uczennicą i prawdziwą prymuską, która starannie przykłada się do nauki. Ponadto uchodzi za gwiazdkę szkolnej ligi piłkarskiej – praktycznie nie ma rzeczy, w której dziewczyna nie byłaby dobra lub najlepsza. Oprócz tego jest posłuszną córką – bunt jest jej obcy, zawsze bez mrugnięcia okiem wykonuje polecenia rodziców i spełnia wszystkie ich oczekiwania, choćby nie wiadomo jak wygórowane. Wszystko jednak się zmienia, gdy pewnego dnia znajduje tajemniczą książkę. „Kosiarz balonówka” to powieść, która niechcący wpada głównej bohaterce w ręce. Lekko podniszczona książka okazuje się być kultową pozycją, która od lat nie była wydawana. Nanette rozpoczyna lekturę i… totalnie wpada. Wczytuje się w treść raz za razem, obsesyjnie wręcz wyławiając każde słowo. Głównym bohaterem tajemniczej publikacji jest buntownik, który ma niezwykły wpływ na Nanette. Dziewczyna pragnie być taka, jak on. Jaka jest cena buntu? Nastolatka zmienia się o 180 stopni. Staje się wygadaną i pyskatą rebeliantką. Jednak w głębi duszy wciąż jest starą Nanette – tą, która najlepiej czuje się pozostawiona sama sobie, otoczona książkami, nie do końca rozumiejąca świat. Jednak poza buntowniczki okazuje się bezwzględna – dziewczyna nie może się wycofać. W konsekwencji zmuszona jest podejmować decyzje, które nie do końca zgadzają się z jej sumieniem. Wkrótce odkrywa, że z buntem wiąże się wysoka cena. Zostaniesz rebeliantem? Książka Matthew Quicka to doskonała propozycja dla nastolatków. „Wszystko to, co wyjątkowe” to wciągająca lektura, która pokazuje problemy z dojrzewaniem, akceptacją siebie i odkrywaniem własnej tożsamości. Fabuła nakierowuje na refleksję, co to znaczy być sobą i czemu często łatwiej jest udawać kogoś innego. To bardzo mądra i wzruszająca powieść, którą warto przeczytać, nawet jeśli już dawno wiek nastoletni ma się za sobą. Książka dostępna jest również w wersji elektronicznej za ok. 23 zł. Zobacz także inne książki Matthew Quicka. Źródło okładki: www.harpercollins.pl
„Wszystko to, co wyjątkowe” Matthew Quick – recenzja
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak mógłby wyglądać idealny świat? Czy wszystko byłoby w nim takie samo, jak teraz, czy może pewnych jego aspektów moglibyśmy się pozbyć? A jeśli tak, to których? Jakie walory i cechy jako społeczeństwo bylibyśmy w stanie uznać za najważniejsze dla życia w spokoju? Gdyby można było poznać przyszłość… Człowiek jako jednostka ma duże, ale ograniczone możliwości wpływania na to, czy wiedzie komfortowe życie. Jednakże jako część większej społeczności musi się liczyć z dużą liczbą zmiennych wpływających na jakość ich codzienności. Choroby, głód, bieda, ludzka skłonność do kłótni i przemocy – to wszystko potrafi bardzo skomplikować wiele planów. Gdyby więc można było usunąć z horyzontu zdarzeń choćby jeden z tych czynników, który by to był? „Raport mniejszości” – to futurystyczna wizja świata, w którym ludziom udało się znaleźć sposób na przewidywanie możliwych brutalnych zachowań. Ponieważ jednak nie można było zmienić ludzkiej natury, wprowadzono areszty prewencyjne, niemal całkowicie niwelując przemoc. Nie odbyło się to jednak bez konkretnych kosztów – z „permanentną inwigilacją” włącznie. Oznaczało to, że jednostki musiały pogodzić się z utratą części prywatności, wolności i – w pewnym sensie – możliwości pełnego decydowania o sobie. I tak perfekcyjna przyszłość okazuje się już nieco mniej idealną. Autor w pewnym sensie zachęca czytelnika do postawienia sobie pytania, czy jest to cena warta zapłacenia. Ale to tylko opowiadanie… Takich wizji jest więcej „Raport mniejszości” to również tytuł czwartego tomu (z pięciu przewidywanych) opowiadań Dicka. To najnowsze i bardzo przyjemne w dotyku, i do postawienia na półce, wydanie. Największą frajdę sprawia jednak lektura, tym bardziej że można ją sobie spokojnie dawkować, po jednym opowiadaniu naraz. Dick był bardzo obrazowym twórcą. Jego wersje przyszłości są bardzo sugestywne i nie pozostawiają czytelnika obojętnym. Z jednej strony mamy niesamowite pomysły, wirtualne rzeczywistości, autonomiczne maszyny i wynalazki, z których każdy świetnie sprzedałby się w filmie. „Łowca Androidów” i właśnie „Raport mniejszości” są tego najlepszymi dowodami. Ale jednak z drugiej strony ta przyszłość nie wygląda już tak barwnie… U Dicka prawie zawsze widzimy, co się stało z ludzkością po jakiejś większej katastrofie, żeby nie użyć słowa, apokalipsie. A wizje te przeważnie łączą się z podkreśleniem najbardziej skrajnych cech człowieka. Jeśli tylko zachcecie poświęcić czas i uwagę na lekturę tej książki, to bardzo prawdopodobne, że przynajmniej raz zadacie sobie pytanie, co zrobilibyście w takiej sytuacji. Krótko mówiąc, to pozycja obowiązkowa. A na Allegro dostaniecie ją już za ok. 34 zł. Zobacz także inne książki Philipa K. Dicka. Źródło okładki: rebis.com.pl
„Raport mniejszości” Philip K. Dick – recenzja
Jeśli szukasz zabawki, która zaskoczy twojego malucha, wybierz interaktywną kierownicę! Pokochają ją zwłaszcza chłopcy, ale dziewczynki także nie pozostaną obojętne. W zależności od modelu kierownice interaktywne polecane są zarówno niemowlętom siedzącym, jak i przedszkolakom. Są niedrogie, bo kupimy je już od 39 zł, dlatego warto, aby znalazły się w każdym dziecięcym pokoju. Korzyści płynące z zabawy kierownicą interaktywną Zabawki interaktywne, w tym kierownice, niosą ze sobą wiele korzyści. Przede wszystkim, jak nazwa wskazuje, wchodzą w interakcję z dzieckiem, a więc uczą związku przyczynowo-skutkowego. Dodatkowo, dzięki rozbudowanym funkcjom, stymulują zmysły, zwłaszcza wzroku (świecące elementy) oraz słuchu (dźwięk). Kierownica interaktywna korzystnie wpływa także na motorykę. Maluch może nią kręcić, włączać kierunkowskazy, a nawet przekręcać kluczyk w stacyjce. To nie tylko świetna zabawa, ale też ćwiczenie paluszków i oczywiście możliwość naśladowania dorosłych, co uwielbiają zwłaszcza przedszkolaki. Polecane modele Wśród tych zabawek znajdziemy modele, które różnią się od siebie, dzięki czemu można dopasować je do wieku dziecka. Klasycznym przykładem jest kierownica na desce rozdzielczej, umieszczona na plastikowym blacie, z którego wystaje rączka do kierunkowskazu, lusterko itp. Jest to uniwersalny model zarówno dla maluszków, jak i starszych dzieci. Warta uwagi jest np. kierownica Smily (cena ok. 79 zł) lub Vtech (cena ok. 89 zł). Pierwsza z nich polecana jest najmłodszym dzieciom. Została wyposażona w coś w rodzaju kluczyka, który po przekręceniu uruchamia dźwięk odpalonego auta oraz dźwignię zmiany biegów. Kierownica Vtech ma dodatkowo klawisze pianinka i samochodzik, którym można przesuwać. Dużą popularnością cieszą się także kierownice Chicco (cena ok. 74 zł) oraz Fisher Price (cena ok. 125 zł). Te drugie są nieco większe od klasycznych modeli, ponieważ oprócz deski z kierownicą, kierunkowskazami, stacyjką itp., mają również pionową ściankę imitującą szybę przednią wraz z widokiem. Dodatkowo kierownica Fisher Price mówi, ucząc maluchy liczenia i alfabetu w dwóch językach: polskim i angielskim. Warte uwagi są kierownice na podstawce, np. kierownica Baby Mix (cena ok. 49 zł). Można postawić je na ziemi, a dziecko siada tak, że ma kierownicę na wysokości swojej klatki piersiowej. Niektóre modele mają regulowaną wysokość lub przyssawkę na spodzie, dzięki której można przyssać zabawkę np. do blatu stolika. Kierownica Baby Mix polecana jest zwłaszcza siedzącym i chodzącym maluchom, ponieważ dzięki swojemu rozmiarowi daje większe możliwości zabawy. Ciekawym pomysłem są kierownice na wózek lub fotelik samochodowy, np. ELC (cena ok. 120 zł). Dzięki bocznym uchwytom zabawkę można zawiesić na stelażu wózka tak, aby znajdowała się przed dzieckiem. Jest to świetna zabawa podczas spacerów, bo maluszek będzie mógł bawić się w kierowanie swoim wózkiem. Kierownica nie tylko wydaje dźwięki samochodowe, ale ma też podświetlane elementy. Drążek samochodu wydaje dźwięki podobne do tych, które słyszymy podczas przyspieszania. Kierownicę ELC dostaniemy w wersji unisex oraz w tej polecanej dla dziewczynek – różowej. Pomysłowe są kierownice podróżne, czyli takie, które sprawdzą się w samochodzie. Jeśli twoje dziecko marzy o prowadzeniu auta, dzięki tej zabawce będzie mogło poczuć się przez chwilę prawdziwym rajdowcem. Kierownica ma podstawkę i przyssawkę, którą przyczepia się do szyby. Dzięki niej zabawka jest mocno umocowana, maluch nie musi cały czas trzymać jej, aby nie spadła mu na podłogę i – tak jak rodzic – może kręcić swoją kierownicą czy używać kierunkowskazów. Ta zabawa to nie tylko radość, ale i nauka, np. gdy kierujący powie, że skręcamy w lewo, dziecko uczy się, w którą stronę należy obrócić kierownicę i jak włączyć kierunkowskaz. Dla starszaków sprawdzą się kierownice z symulatorem trasy. Są znacznie większe od wspomnianych wcześniej modeli i dużo bardziej profesjonalne. Wiele z nich ma siedzenie oraz pedały i skrzynię biegów. Są nie tylko dobrą zabawą, ale także pierwszym krokiem do zaszczepienia w dziecku zamiłowania do motoryzacji. Spośród symulatorów jazdy hitem jest np. symulator Smoby (cena ok. 278 zł). Wyposażony jest w siedzisko, pedały, kierownicę oraz ekranik, który wyświetla trasę pojazdu. Dzięki dodatkowym funkcjom dziecko może przeżyć wspaniałą przygodę i poczuć się jak prawdziwy kierowca. Symulator Smoby poszerza swoje możliwości przez aplikację na smartfon, dzięki której możemy grać na nim przy pomocy kierownicy.
Kierownice dla maluchów – polecane modele
Styl prowansalski należy do najczęściej wybieranych trendów aranżacyjnych. Nie bez powodu, ponieważ wnętrze urządzone w ten sposób nabiera rodzinnego, przytulnego klimatu. Jak wskazuje nazwa, styl prowansalski nawiązuje do wnętrz typowych dla południowo-wschodniej krainy historycznej we Francji. Czym się wyróżnia i jak wprowadzić go do swojego salonu? Cechy charakterystyczne stylu prowansalskiego Wnętrza w stylu prowansalskim są ciepłe, przytulne, proste, nawiązujące do natury i sielskie. Salon urządzony w ten sposób jest przepełniony pastelowymi odcieniami błękitu, lawendy, pomarańczy, żółci i zieleni, a także bielą. Jego ściany nie są gładkie, a raczej chropowate – w tym celu można wykorzystać chociażby tynki dekoracyjne. Natomiast podłogi powinny być wykonane z drewna (pobielonego) lub kamienia. Kamień i ceramika to materiały najczęściej wykorzystywane w stylu prowansalskim, chociaż nieobce są mu ozdobne tkaniny nadające wnętrzu ciepły, przytulny wygląd – len, kreton, bawełna i boutis, czyli typowe dla tego regionu Francji pikowane narzuty z bawełny. Charakterystyczne w stylu prowansalskim są wzory geometryczne, kwiaty i pejzaże. W takich wnętrzach pojawiają się drewniane bale przy suficie i górnych częściach ścian, przez co często porównywany jest do stylu rustykalnego. Jednak przy bliższej analizie szybko można zauważyć, że oba style, pomimo umiłowania natury, różnią się od siebie pod wieloma względami. Meble w salonie prowansalskim Jeżeli chodzi o meble w salonie prowansalskim, warto zwrócić uwagę na lite drewno i żelazo. Wszelkie komody, kredensy czy stoliki powinny wyglądać na stare i wyróżniać się bogactwem zdobień. Najczęściej są one białe, beżowe, zielone lub jasnoszare (można je samodzielnie pomalować). Typowe są meble obite tkaninami, przede wszystkim żakardami i kretonami, w kolorze beżu, żółci, pomarańczy czy oliwkowej zieleni. Mogą być wykończone kutym żelazem lub zdobieniami florystycznymi, takimi jak kłosy zbóż, kiście winogron czy kwiaty. Ornamenty mogą zagościć na drewnianych framugach drzwi. Jeżeli posiadasz wiekowe meble – krzesła, okrągły stolik, kredens czy komódkę, wystarczy pomalować je na biało i przetrzeć drobnoziarnistym papierem ściernym. Dzięki temu nabiorą sielskiego charakteru, który świetnie będzie się komponował z chropowatymi ścianami. Przy pomocy specjalnych szablonów możesz wykonać napisy na ich frontach. Akcesoria w salonie prowansalskim Dla wnętrz w stylu prowansalskim typowe są narzuty, często zdobione motywami kwiatowymi, wzorami geometrycznymi i wiejskimi pejzażami. Należy pamiętać, że aranżując prowansalski salon, łatwo o przesadę. Decydując się na wielobarwne narzuty, zasłony lepiej pozostawić gładkie. W stylu tym ważną rolę odgrywa natura – nie zapomnij o kwiatach w wazonach i doniczkach. W przeszklonych komodach możesz umieścić ceramikę, a na meblach ustawić metalowe świeczniki – drobiazgi są niezwykle istotne w tym rodzaju aranżacji, dodają mu przytulności. We wnętrzu prowansalskim nie może zabraknąć wiklinowych koszy, ceramicznych doniczek, haftowanych poduszek w kolorze bieli lub w kwiaty, żeliwnych żyrandoli, luster, obrazów, pobielonych ramek, szklanych słojów oraz starych zegarów. Styl prowansalski to przede wszystkim pastelowa kolorystyka i przecierane, stare, bogato zdobione meble z drewna lub stali. Tkaniny, kwieciste wzory i mnogość dekoracji sprawiają, że salon urządzony w tym stylu staje się pomieszczeniem przytulnym i przyjaznym.
Jak urządzić salon w stylu prowansalskim?