source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
28 września: zmiany w warunkach Allegro Smart! dla Sprzedających 28 września doprecyzujemy warunki, które powinni spełnić Sprzedający, aby ich oferty były oznaczone ikoną Allegro Smart!
Zasady usługi Allegro Smart! dla Kupujących pozostają bez zmian.
Najważniejsze nowości w warunkach dla Sprzedających od 28 września:
* zamówienie powinno być realizowane w liczbie przesyłek i metodą dostawy, które były deklarowane przez Sprzedającego w ofercie
* sugerujemy deklarowanie w ofertach wieloprzedmiotowych możliwości umieszczania jak największej liczby przedmiotów w ramach jednej przesyłki (chyba że z uwagi na rodzaj przedmiotu lub treść umowy zawartej z Kupującym jest to niemożliwe lub wiąże się z nadmiernymi trudnościami)
* ten sam przemiot nie powinien być wystawiony w więcej niż jednej ofercie jednego Sprzedającego
Wszystkie zmiany przedstawiamy w pliku PDF. Dodane fragmenty są w nim zaznaczone na zielono. | 28 września: zmiany w warunkach Allegro Smart! dla Sprzedających |
Kamienie stanowią niewątpliwą ozdobę ogrodu ze względu na ich walory estetyczne, szeroką gamę kolorystyczną i dużą trwałość. Kamień jest najtrwalszym i cenionym materiałem naturalnym, przyjaznym dla środowiska. Chętnie nim ozdabiamy nasze ogrody, tworząc z niego ścieżki, skalniaki, murki, kominki, oczka wodne lub układając go pomiędzy roślinami. Kamienie doskonale wtapiają się w otoczenie, harmonijnie łącząc się z roślinnością, drewnem, metalem i wodą.
Różne zastosowania kamienia w ogrodzie
W zależności od rodzaju i wielkości, kamienie mogą mieć różne zastosowanie zarówno na małej działce, jak i w dużym ogrodzie. Te największe, takie jak głazy narzutowe lub duże bryły kamienia łamanego, mogą być akcentem, ozdobą, czymś w rodzaju rzeźby na trawniku lub rabacie. Warto umieszczać je w eksponowanych miejscach ogrodu. Ich urodę dobrze jest podkreślić odpowiednim oświetleniem i kontrastowym tłem. Inne, mniejsze, posłużą do budowy murków, krawężników i obrzeży, tarasów i schodów.
Najdrobniejszymi kamieniami, zwanymi otoczakami, możemy wysypać brzegi i dno oczka wodnego. Nie posiadają one ostrych krawędzi mogących uszkodzić folię oczka, dlatego są tak chętnie stosowane. Można je również wykorzystać jako obramowania ścieżek ogrodowych na skalniakach i rabatach. Jedną z najbardziej popularnych form kamienia w ogrodzie jest skalniak. Wśród kamieni na skalniaku dobrze będą się czuły rośliny z rejonów górskich, żyjące w podobnych warunkach naturalnych. Kamienie na skalniaku osadza się poziomo, częściowo zagłębiając w podłożu.Do budowy nawierzchni i schodów kamień powinien być odporny na ścieranie i wytrzymały. W tym przypadku najlepiej sprawdzi się granit lub serpentynit. Wybierzmy materiał chropowaty, bo wówczas, nawet w czasie deszczu możemy bezpiecznie stąpać po ścieżce. Do budowy ścieżek nadaje się również nasz rodzimy piaskowiec. Jednak jest on mniej trwały i chłonie wodę, dlatego przed jego założeniem należy go zaimpregnować.
Większość rodzajów kamienia o różnej barwie, kształtach i wielkości nadaje się do budowy ogrodzeń. Najważniejsze, żeby materiał był odporny na warunki atmosferyczne. Od kilku lat modne są gabiony, czyli metalowe siatki wypełnione kamieniem, tworzące ogrodzenie. Równo przycięte lub w miarę regularnie, ewentualnie łupane kamienie mogą posłużyć do budowy architektury ogrodowej: murki, podesty, taras. Ławki z marmuru lub granitu dodają szyku i elegancji.
box:offerCarousel
Popularne kamienie stosowane w ogrodzie:
Piaskowiec – jest dość kruchy i łatwo daje się formować. Największą zaletą piaskowca jest estetyka, piaskowy kolor w różnych odcieniach. Często stosuje się go do budowy schodów i nawierzchni lub murków oporowych.
Granit – posiada wszechstronne zastosowanie ze względu na wytrzymałość i twardość. Pasuje do każdego typu ogrodu. Doskonale nadaje się do budowy krawężników i obrzeży, schodów, podestów tarasowych. Jest to skała o różnorodnej barwie – szarej, czarnej, żółtej lub różowawej.
Serpentynit – skała o niezwykle efektownym wyglądzie. Posiada ciemnozielone zabarwienie oraz chropowatą i nieregularną powierzchnię. Serpentynit stosuje się do budowy nawierzchni, dekoracji skarp oraz oczek wodnych.
Wapień – posiada jasne zabarwienie, od bieli do barwy kremowej i jest mało odporny, chłonie wilgoć, dlatego wymaga impregnacji. Skałę wykorzystuje się do tworzenia ozdób.
Kwarcyt – jest to skała metamorficzna, o różnej barwie od jasnoszarej poprzez szaroniebieską, żółto-czerwoną aż do brązowej. Jest świetnym elementem dekoracyjnym skalniaka lub można stworzyć z niej nawierzchnię w postaci ścieżek. Kwarcyt przede wszystkim ma zastosowanie do budowy murków, grilli.
Bazalt – charakteryzuje go twardość i odporność na warunki zewnętrzne. Dzięki, tym właściwościom posiada wszechstronne zastosowanie. Wykorzystuje się go do budowy elementów architektury ogrodowej. Doskonale nadaje się do budowy nawierzchni, np. podjazdów. Kamień zazwyczaj ma barwę ciemnoszarą lub czarną.
box:offerCarousel
Marmur – skała metamorficzna, odporna na czynniki zewnętrzne. Występuje w różnych barwach. Może być biały, szary, różowy, zielonkawy, a nawet czarny. Marmur jest łatwy w obróbce, dlatego jest stosowany do wytwarzania ozdób ogrodowych.
Porfir – jest to skała pochodzenia wulkanicznego, wytrzymała, twarda, o ciemnym zabarwieniu. Doskonale nadaje się do budowy nawierzchni w formie płyt.
Kamień, podobnie jak drewno, jest podstawowym budulcem architektury ogrodowej. Zaprojektowanie pięknego i funkcjonalnego ogrodu bez kamienia jest niemożliwe. | Kamienie w ogrodzie |
Woda to najlepszy sposób gaszenie pragnienia i jedyny napój, którego nie powinniśmy dziecku ograniczać. Wśród dorosłych coraz popularniejsze stają się butelki z filtrem do picia kranówki – w taką samą możemy wyposażyć naszą pociechę. Na szkolnych lekcjach biologii uczyliśmy się, że ciało każdego z nas składa się mniej więcej w 70% z wody, a jej braki mogą mieć szkodliwe skutki dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Przez pewien czas słodkie i kolorowe napoje były dla niej kuszącą alternatywą, którą znaczna część osób wybierała. Obecnie jednak coraz częściej decydujemy się na picie wody, a liczne kampanie informacyjne przekonują nas, że picie kranowej jest najtańszym i najlepszym sposobem nawadniania organizmu. Czy mogą ją pić również dzieci?
Woda dla najmłodszych
Tuż obok mleka to właśnie woda powinna być podstawowym napojem najmłodszych dzieci. W czasie upałów już niemowlaki karmione mlekiem modyfikowanym powinny być dopajane. Najlepsza do tego jest specjalna woda dla niemowląt i małych dzieci (np. Humana, Babydream, HiPP). Mogą ją pić samą, może także służyć jako podstawa do przygotowywania mleka, kaszek czy herbatek. Jej niewątpliwą zaletą jest możliwość podania jej dziecku bez wcześniejszego przegotowania. Ma neutralny smak, świetnie gasi pragnienie i reguluje temperaturę organizmu. Jej skład i proces produkcji jest ściśle kontrolowany według norm dla żywności przeznaczonej dla małych dzieci, dzięki czemu jest całkowicie bezpieczna i nie zawiera żadnych „wzbogacających” substancji. Maluszkom możemy podawać ją w butelce ze smoczkiem o odpowiednim przepływie, dzieci już siedzące mogą pić z lekkiego i praktycznego bidonu lub kubka-niekapka.
Dla przedszkolaków i uczniów
Starszaki, których układ pokarmowy jest już dostatecznie zahartowany spożywaniem normalnych posiłków, z powodzeniem mogą również pić wodę z kranu. Jednak tak jak w przypadku dorosłych, warto ją wcześniej przefiltrować. W domu możemy używać do tego dzbanków filtrujących, poza nim świetnie sprawdzą się butelki z filtrem. Oferują je m.in. firmy Brita, Dafi czy Bobble, ta ostatnia w dwóch rozmiarach – o pojemności 550 ml lub 1000 ml, więc możemy je dopasować do potrzeb dziecka. Butelki są przezroczyste, mają ciekawy kształt ułatwiający ich trzymanie w małej dłoni, a także ustniki w kilku kolorach do wyboru. Zawierają wymienny filtr węglowy, który oczyszcza wodę z chloru i zanieczyszczeń organicznych oraz pochłania jej nieprzyjemny zapach. Należy go wymieniać na nowy co 2 miesiące lub po przefiltrowaniu 150 l wody. Filtrowanie następuje podczas picia, dlatego dziecko nie musi czekać po nalaniu wody do butelki i może od razu ugasić pragnienie. Nowoczesny design i wyraziste kolory sprawiają, że butelka jest również ciekawym i pożądanym gadżetem.
Zalety używania butelki z filtrem
Picie wody z butelki wyposażonej w filtr ma mnóstwo zalet, zarówno zdrowotnych, ekonomicznych, jak i ekologicznych. Przede wszystkim dziecko zawsze ma dostęp do czystej i świeżej wody. Aby się napić, nie musi szukać sklepu i dokonywać zakupu, lecz może uzupełnić bidon z dowolnego kranu w szkole, w centrum handlowym czy w łazience. Pozwala to całkowicie wyeliminować wydatki związane z kupowaniem wody butelkowanej. Znacząco zmniejsza się również ilość produkowanych przez nas śmieci. Posiadanie zawsze pod ręką wody w ładnej i nowoczesnej butelce w naturalny sposób zachęca dziecko do jej picia. Nasza pociecha, regularnie uzupełniając poziom płynów w organizmie, poprawia swój metabolizm, nawadnia skórę, która wygląda zdrowo i świetliście. Picie odpowiedniej ilości wody poprawia również koncentrację, dodaje energii, ułatwia uczenie się i chroni przed rozmaitymi chorobami.
Nawyk picia wody powinniśmy kształtować już u najmłodszych dzieci. Gaszenie pragnienia wodą pozwoli im zachować zdrowie, dobre samopoczucie i piękny wygląd, a na tym przecież zależy wszystkim opiekunom. Wyposażenie dziecka w butelkę z filtrem to na pewno dobra decyzja, która zwróci się nie tylko w formie ograniczenia wydatków na napoje, ale przede wszystkim widoku pełnego energii i zdrowia dziecka. | Czy warto kupić dziecku butelkę z filtrem? |
Z każdym rokiem dzieci robią się coraz bardziej wybredne i tradycyjne zabawki w rodzaju klocków, pluszaków, lalek czy samochodzików mogą już ich nie zadowolić. Na szczęście są jeszcze gry komputerowe, które często okazują się doskonałym prezentem na gwiazdkę. Wybór gry komputerowej dla dziecka nie jest łatwy – na rynku nie brakuje nieodpowiednich dla maluchów tytułów, w których obecna jest np. brutalność. Na szczęście znajdziemy także takie produkcje, które przemoc traktują znacznie bardziej umownie albo są jej całkowicie pozbawione, oferując przy tym atrakcyjną, kolorową oprawę i rozgrywkę powstałą z myślą o mniej wprawnym odbiorcy.
Seria gier LEGO
Gra dostępna na: praktycznie dowolnym sprzęcie do grania
Idealna dla: miłośników układania oraz popularnych marek w rodzaju Gwiezdnych wojen, Avengers, Batmana
Od lat: 7
Od 2005 roku studio Traveller’s Tales regularnie tworzy kolejne gry przygodowe osadzone w światach zbudowanych ze słynnych duńskich klocków LEGO. Poszczególne tytuły bazują na podobnym schemacie zabawy i pozwalają eksplorować rozległe, wypełnione po brzegi sekretami lokacje, realizować pełne humoru misje fabularne, toczyć walki z szeregiem wrogów oraz rozwiązywać proste zagadki. Pozycje z tej serii oferują także lokalny tryb kooperacyjny dla dwóch graczy, jeśli więc dziecko sobie z czymś nie radzi, rodzic może w dowolnym momencie dołączyć do zabawy i je wspomóc.
Największą atrakcją tytułów LEGO są jednak użyte licencje – w ramach serii ukazały się produkcje oparte m.in. na Gwiezdnych wojnach, Harrym Potterze, Avengers, Batmanie czy Piratach z Karaibów. W każdej z nich dzieciaki znajdą tony nawiązań do popularnych filmów, czy to w formie dostępnych postaci, czy charakterystycznych lokacji albo fabuły bezpośrednio nawiązującej do wydarzeń znanych z ekranu.
box:offerCarousel
Spyro: Reignited Trilogy
Gra dostępna na: konsolach PlayStation 4, Xbox One
Idealna dla: zafascynowanych smokami oraz animacjami Pixara
Od lat: 7
Spyro: Reignited Trilogy to stworzone na nowo klasyczne platformówki, znane z pierwszej konsoli PlayStation. Otrzymujemy tu aż trzy gry w cenie jednej – i wszystkie prezentują wysoki poziom wykonania. Bohaterem antologii jest tytułowy smoczek Spyro, który dzielnie ratuje swoich pobratymców oraz inne stworzenia przed knowaniami złych istot. Całość dzieje się w ślicznym świecie zamieszkałym przez postacie wyglądające, jakby pochodziły z animacji Pixara.
Podczas rozgrywki eksplorujemy bajecznie kolorowe poziomy. Pierwsza odsłona serii jest dość prosta pod względem mechaniki i oprócz walki oraz zwiedzania nie oferuje wiele więcej, natomiast jej kontynuacje regularnie urozmaicają zabawę licznymi minigrami, jak hokej czy jazda na deskorolce. Samo ukończenie gier nie powinno sprawić trudności dziecku, ale już zdobycie wszystkich klejnotów i innych sekretów może być wyzwaniem, podczas którego pociechę chętnie wspomogą mama czy tata.
box:offerCarousel
The Sims 4
Gra dostępna na: komputerach PC oraz konsolach PlayStation 4, Xbox One
Idealna dla: dzieci lubiących bawić się w dom
Od lat: 12
The Sims 4 to czwarta generacja zaawansowanego symulatora życia, w którym przejmujemy kontrolę nad wirtualną rodziną i możemy troszczyć się o nią niczym o tamagotchi. Dbamy o potrzeby fizjologiczne naszych podopiecznych, ubieramy ich, zapewniamy im rozrywkę, pozwalamy piąć się po szczeblach kariery czy wdawać w romanse z innymi mieszkańcami komputerowego świata.
box:offerCarousel
Nintendo Labo
Gra dostępna na: konsoli Nintendo Switch
Idealna dla: miłośników majsterkowania i tworzenia konstrukcji z kartonów
Od lat: 3
Nintendo Labo to jeden z najbardziej oryginalnych projektów, jakie branża gier widziała w ostatnich latach. W pudełku oprócz oprogramowania do konsoli Nintendo Switch znajduje się kilka arkuszy kartonu, z którego tworzymy różne konstrukcje – zależnie od zestawu może to być plecak do obsługi wielkiego robota, wędka, organki czy kierownica.
Powstałe z kartonu obiekty nie są tylko ozdobą – łączy się je z kontrolerem od konsoli, dzięki czemu pozwalają bezpośrednio wpływać na wydarzenia na ekranie – kierownicą faktycznie pokierujemy pojazdami, ruchy wykonane z plecakiem zostaną odzwierciedlone przez robota w grze, a organki wydadzą dźwięki. Bardziej ambitnym młodziakom dołączona aplikacja pozwoli nauczyć się programować własne funkcje i tworzyć aplikacje wykorzystujące unikatowe kartonowe konstrukcje.
box:offerCarousel
LittleBigPlanet 3
Gra dostępna na: konsolach PlayStation 3, PlayStation 4
Idealna dla: małych miłośników platformówek oraz dzieci wykazujących zacięcie do tworzenia własnych dzieł
Od lat: 7
Seria LittleBigPlanet już od pierwszej części stawiała na wykorzystanie zasad fizyki w typowo platformówkowej zabawie i kooperację dla maksymalnie czterech graczy równocześnie. Trzecia odsłona cyklu jeszcze bardziej urozmaiciła rozgrywkę, wprowadzając dysponujących unikatowymi zdolnościami bohaterów.
Gra nie byłaby jednak tak dobra, gdyby nie prosty w użyciu edytor poziomów, pozwalający uwolnić kreatywność i samodzielnie tworzyć niezwykłe lokacje, którymi następnie możemy dzielić się za pośrednictwem sieci z innymi graczami. Dzięki bibliotece tysięcy opracowanych przez fanów etapów da się wydłużać zabawę z LittleBigPlanet 3 w nieskończoność.
box:offerCarousel
Fortnite Deep Freeze Bundle
Gra dostępna na: komputerach PC oraz konsolach PlayStation 4, Xbox One, Nintendo Switch
Idealna dla: maniaków grania w sieci i budowania
Od lat: 12
Fortnite szturmem podbił świat, stając się jedną z najpopularniejszych gier sieciowych naszych czasów. W zabawie bierze udział 100 osób. Starcia między nimi trwają do momentu, aż ostanie się tylko jeden żywy zawodnik, a urozmaica je możliwość tworzenia różnorodnych budynków i fortyfikacji obronnych. Podstawowa wersja gry dostępna jest za darmo, ale decydując się na zakup wydania pudełkowego, otrzymujemy szereg kosmetycznych dodatków, dzięki którym zabawa robi się ciekawsza.
To oczywiście gra dla starszego dziecka (od 12 roku życia), ale warto podkreślić, że przemoc w niej prezentowana jest komiksowa i symboliczna, a całość ma mocno humorystyczny klimat.
box:offerCarousel
Minecraft
Gra dostępna na: praktycznie dowolnym sprzęcie do grania
Idealna dla: kreatywnych maluchów, lubiących dużą swobodę
Od lat: 7
Minecraft to fenomen, który mimo mało atrakcyjnej oprawy graficznej zdołał podbić serca milionów dzieciaków. Kluczem do sukcesu jest tu nieograniczona swoboda – gracze trafiają do gigantycznego, losowo generowanego świata, a reszta zależy tylko od nich. Mając dość samozaparcia, można tu zakładać farmy, budować zamki, a nawet tworzyć skomplikowane mechanizmy.
Oprócz trybu swobodnego Minecraft proponuje także wariant zabawy w przetrwanie, w którym za dnia zdobywamy zasoby, a nocą możemy paść ofiarą potworów. Gigantyczna swoboda eksploracji wirtualnych światów oferowanych przez grę i nieograniczone opcje tworzenia uzależniają, sprawiając, że w klockowym uniwersum można przepaść na wiele godzin.
box:offerCarousel
Super Mario Odyssey
Gra dostępna na: konsoli Nintendo Switch
Idealna dla: miłośników kolorowych platformówek
Od lat: 7
Najnowsza odsłona przygód legendarnego wąsatego hydraulika w dniu premiery w zasadzie zdeklasowała konkurencję, serwując platformówkową zabawę na najwyższym poziomie. Oprócz świetnie zaprojektowanych, pełnych atrakcji i różnorodnych poziomów gra oferuje także unikatową mechanikę, pozwalającą przejmować bezpośrednią kontrolę nad przeciwnikami, oraz interesujący tryb kooperacyjny, umożliwiający wspólną zabawę dwóm osobom.
box:offerCarousel | Najlepsze gry dla dzieci pod choinkę |
Olejek sandałowy kojarzy się głównie z aromaterapią ze względu na jego delikatny, słodki zapach. Mało kto zna jego liczne właściwości lecznicze, pielęgnacyjne czy antyseptyczne. Podpowiadamy, jak można wykorzystać zalety olejku w codziennym życiu. Olejek sandałowy ma nie tylko koić nasze zmysły podczas sesji aromaterapeutycznej lub wyrażać naszą osobowość, będąc składnikiem ulubionych perfum. Można również wykorzystać jego cenne właściwości antyseptyczne, przeciwzapalne, odmładzające i prozdrowotne. Jest chętnie dodawany do kosmetyków organicznych i preparatów medycyny naturalnej. Już kilka kropli pomaga nawilżyć skórę twarzy i ciała, a nawet może zwiększyć popęd płciowy.
Jak powstaje olejek sandałowy?
Przyjemny zapach i oleista konsystencja to główne cechy olejku sandałowego, który pozyskiwany jest w procesie destylacji parą wodną kawałków drzewa sandałowego. Wybiera się do tego minimum jego 40-letnie fragmenty. Im starsze drzewo, tym lepiej, ponieważ powstanie z niego więcej odżywczej, aromatycznej i intensywnej esencji. Hydrolizat, który powstaje w procesie destylacji, ma identyczne właściwości co roślina, z jakiej został wyprodukowany. Na świecie przyjęło się, że najlepszej jakości jest olejek z indyjskiej odmiany drzewa sandałowego (Santalum Album). Istnieją również odmiany hawajskie (Santalum Ellipticum) oraz australijskie (Santalum Spicatum), które mają nieco mniej interesujących nas właściwości.
Olejek sandałowy – właściwości lecznicze
Już od wieków wykorzystywano olej sandałowy w różnych kulturach. W hinduizmie drzewo sandałowe jest uznawane za święte i do dzisiaj wykorzystuje się je do dekoracji ślubów, jest częścią ofiar składanych bogom i ma swoje miejsce w rytuałach narodzin oraz śmierci. Przede wszystkim olejek ma działanie antyseptyczne. Jeżeli będziemy go spożywać wewnętrznie, zadziała jak remedium na infekcje. Można zażyć nawet kilka kropli przy problemach trawiennych oraz grypie żołądkowej, aby odkazić narządy lub zniwelować skutki kuracji antybiotykiem. Olej sandałowy pomaga przy problemach gastrycznych, takich jak nudności, wymioty i zgaga oraz czkawka. Z kolei olejek sandałowy stosowany na skórę wykaże doskonałe działanie regenerujące naskórek, drobne rany czy zadrapania. Niektórzy dermatolodzy zalecają specjalne kuracje z olejkiem sandałowym nawet na wypryski i stany zapalne skóry.
box:offerCarousel
Inhalacje z olejkiem sandałowym na grypę i przeziębienie
Olejek sandałowy można stosować podczas przeziębienia i grypy. Inhalacje z kilkoma kroplami odblokują nos, udrożnią drogi oddechowe i zadziałają wykrztuśnie, poprawiając tym samym wentylację płuc. Wcieranie olejku pomoże także na skurcze i bolące mięśnie. Można go także stosować przy gorączce, ponieważ ma przeciwzapalne właściwości, walczy z bakteriami i może w naturalny sposób wesprzeć zdrowie. Zalety ziołowych naparów z olejku i nasiadówek docenią szczególnie te osoby, które borykają się z powracającymi zapaleniami pęcherza oraz dróg rodnych. Osoby w starszym wieku stosują olejek sandałowy doustnie, jako sposób na podwyższone ciśnienie krwi. Detoksykujące działanie olejku rozluźnia także napięty brzuch oraz podrażnione jelita i wspomaga metabolizm, dlatego warto mieć go w domowej apteczce na wypadek różnych dolegliwości.
Aromaterapia i pielęgnacja skóry
Olej sandałowy zapobiega rozwojowi drobnoustrojów, bakterii i grzybów. Można dodawać go do nawilżaczy powietrza, aby zdezynfekować pomieszczenia, oraz do kominków na świeczki, by cudowny aromat ukoił oraz uspokoił zmysły. Kobiety w szczególności pokochały jego pielęgnacyjne właściwości. Olejek sandałowy można dodawać do kosmetyków, wykonywać odżywcze masaże skóry z jego użyciem. Dodany do kąpieli ochroni i nawilży skórę. To także znany, silny afrodyzjak, który pomaga podnieść libido. Wykazuje również działanie ściągające, pomaga regenerować naskórek i jest przydatny w redukcji blizn, przebarwień czy rozstępów, dlatego bywa głównym, aktywnym składnikiem wielu balsamów i kremów, zapewniając odświeżenie oraz zmiękczenie skóry.
box:offerCarousel)
Jak stosować olejek sandałowy?
Naturalny olejek sandałowy nie wywołuje alergii, nie jest toksyczny i nie wywołuje podrażnień. Mogą go stosować nawet osoby z delikatną, atopową skórą. Warto pamiętać, że nie należy go stosować bezpośrednio na skórę. Przed użyciem należy rozcieńczyć kilka kropel z inną bazą olejową – np. z olejem kokosowym bądź arganowym. Przeciwwskazaniem do stosowania doustnego kropel olejku są jedynie ostre zapalenia nerek i ciąża. Dzienna dawka olejku nie powinna przekraczać 1,5 g.
Olejek sandałowy ma mnóstwo właściwości. Jeżeli do tej pory gościł w naszym domu jedynie jako składnik perfum, warto to zmienić. Pielęgnacja olejkiem sandałowym jest tania, a przede wszystkim bardzo prosta. Można go aplikować na skórę, stosować wewnętrznie lub rozkoszować się jego zapachem podczas aromaterapii. Forma, jaką wybierzemy, zależy tylko od naszych aktualnych potrzeb. | Olejek z drzewa sandałowego – poznaj jego właściwości lecznicze i pielęgnacyjne |
Czy zdarzyło ci się kiedyś zostawić włączone światła w samochodzie, a następnego dnia był problem z odpaleniem silnika? A może radio pozostało włączone i sytuacja była podobna? Zbliża się zima, a mróz to również sprawca częstych problemów z odpalaniem samochodu. Zatem aby zapobiec niemiłym niespodziankom, a zarazem przedłużyć żywotność akumulatora, już dziś się zastanów, jaki prostownik wybrać do swojego auta. Wybór właściwego urządzenia nie zawsze jest prosty, bo rynek oferuje wiele prostowników różnego rodzaju. Na co zwrócić uwagę, decydując się na zakup? Który prostownik sprawdzi się najlepiej? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na jego parametry – powinny być zgodne z parametrami akumulatora. Poza tym ważne są takie cechy jak: opinia i renoma producenta, długość gwarancji, jakość sprzętu. Zacznijmy od podziału prostowników.
Prostowniki standardowe
To najprostsze, a zarazem najtańsze urządzenia do ładowania akumulatora. Ich budowa opiera się na transformatorze, bez dodatkowej elektroniki. To sprawia, że mają bardzo atrakcyjną cenę.
Prostowniki mikroprocesorowe
Są urządzeniami bardziej zaawansowanymi. Ładowanie za ich pomocą jest bezpieczne dla akumulatora, ponieważ za jego przebieg odpowiada mikroprocesor. Akumulator może zostać naładowany bez odłączania od instalacji samochodu. Dodatkowo proces kończy się automatycznie w momencie pełnego naładowania baterii.
Prostowniki trakcyjne
Tego rodzaju sprzęt przystosowany jest do ładowania samochodów o napędzie elektrycznym i dużych akumulatorów do różnych urządzeń, np. wózków widłowych. Sterowany jest mikroprocesorowym układem, który zapewnia optymalny pobór energii przy jednoczesnym zachowaniu niskich kosztów eksploatacyjnych.
Czym się kierować, wybierając odpowiedni prostownik?
Przede wszystkim prądem ładowania, który jest podawany w amperach. Szczytowy prąd ładowania zazwyczaj jest trochę wyższy od prądu skutecznego. Wybierając prostownik, warto zwrócić uwagę na:
1. Skuteczny prąd ładowania – powinien wynosić jedną dziesiątą pojemności akumulatora.
2. Drugi parametr, który trzeba wziąć pod uwagę, to napięcie wyjściowe – musi być równe napięciu w akumulatorze. Podaje się je w woltach.
3. Kolejna sprawa to napięcie zasilające – powinno wynosić 230 V. Dobierzmy prostownik przystosowany do rodzaju akumulatora, który mamy pod maską.
Pamiętajmy, że część modeli obsługuje tylko akumulatory żelowe, a część tylko kwasowo-ołowiowe. Ale można również kupić sprzęt uniwersalny, do obu rodzajów akumulatorów. Jeżeli zależy nam na niewielkim rozmiarze i wadze, dobrym rozwiązaniem będzie prostownik standardowy lub mikroprocesorowy. Nieco większy rozmiar i ciężar mają prostowniki trakcyjne.
Jak podłączyć prostownik?
Rozładowany akumulator należy najpierw odłączyć od instalacji elektrycznej i wyjąć z samochodu. W zależności od rodzaju akumulatora może być konieczne sprawdzenie poziomu elektrolitów. Jeżeli stwierdzimy, że płytki nie są przykryte płynem, należy dolać wodę destylowaną. Dopiero do tak przygotowanego akumulatora można podłączyć prostownik i rozpocząć ładowanie.
Jak długo ładować?
Czas ładowania zależy od pojemności akumulatora i prądu ładowania prostownika. Może wynosić od kilku do kilkunastu godzin. Zawsze należy się zapoznać z instrukcją prostownika, aby poprawnie ustawić parametry ładowania. Należy wiedzieć, jak czytać wskazania poziomu naładowania akumulatora na wyświetlaczu czy też wskazówce prostownika. Pozwoli to na odłączenie urządzenia we właściwym momencie.
Przegląd rynku
Najtańsze
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Najtańszy prostownik kupimy już za mniej więcej 50 zł. Tego rodzaju urządzenia zwykle nie mają żadnych zabezpieczeń przed przeciążeniami czy zwarciem, ale mogą się sprawdzić w sytuacji awaryjnej. Na przykład prostownik Everactive to uniwersalna ładowarka buforowa do wszelkiego rodzaju akumulatorów samochodowych. Mimo stosunkowo niskiego prądu ładowania (1 A) pozwala doładować i utrzymać pełne naładowanie większości akumulatorów samochodowych. Prostownik sterowany jest mikroprocesorem – po pełnym naładowaniu automatycznie się wyłącza, przechodząc w tryb monitorowania napięcia. Nie wpływa negatywnie na eksploatację akumulatora, a wręcz przeciwnie, wydłuża czas jego eksploatacji.
Około 200 zł
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jeśli przeznaczymy na prostownik około 200 zł, możemy liczyć na nieco lepszy sprzęt. Godne polecenia jest urządzenie renomowanej firmy BOSCH, model C3. To automatyczny prostownik do ładowania akumulatorów. Ma cztery tryby ładowania wyboru ręcznego. Jego zaletą jest ładowanie impulsowe. Jeżeli wykryje, że napięcie akumulatora jest za niskie, samoczynnie przejdzie w stan ładowania impulsowego, które jest najskuteczniejsze w takiej sytuacji. Gdy akumulator osiągnie odpowiednie parametry, prostownik automatycznie wróci do wybranego poprzednio sposobu ładowania. Dzięki temu można osiągnąć znacznie wyższy stopień naładowania. Dodatkowo przez cały okres pracy ładowarka monitoruje szereg parametrów i jeżeli wykryje jakikolwiek problem niewynikający z samego procesu ładowania, nastąpi automatyczne przejście w stan czuwania. Dzięki temu praktycznie nie da się jej w żaden sposób uszkodzić. Jest całkowicie odporna na błędne podłączenie.
Wyższy budżet
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jeżeli na prostownik zamierzasz wydać 300–400 zł, przyjrzyj się sprzętom innych firm. Interesujący produkt oferuje firma CTEK model MXS 5.0. To ładowarka mikroprocesorowa, która ma takie funkcje, jak: diagnoza akumulatora, czy może otrzymać i utrzymać ładunek, regeneracja całkowicie rozładowanych akumulatorów z rozwarstwionym elektrolitem, unikatowe ładowanie podtrzymujące, tryb optymalnego ładowania w niskiej temperaturze oraz ładowanie wymagających akumulatorów AGM. Na wyświetlaczu ukazują się wszystkie ważne dla użytkownika instrukcje dotyczące procedury ładowania. | Jak dobrać prostownik do akumulatora, by przedłużyć jego żywotność |
Pasek to drobny dodatek, który demaskuje (nie)wiedzę dotyczącą zasad komponowana strojów. Wystarczy jedno spojrzenie, aby wiedzieć kto zna się na modzie i kto ma poczucie stylu. Wbrew powszechnym przekonaniom, pasek nie służy jedynie do utrzymania spodni we właściwym miejscu. To dodatek, który potrafi zdziałać cuda w każdej stylizacji. W poradniku znajdziesz wskazówki, dzięki którym unikniesz modowego faux-pas. Stylizacja oficjalna – jak dobrać pasek do garnituru?
O ile w kobiecym outficie zadanie paska polega głównie na podkreśleniu talii, w męskiej garderobie pełni on funkcję praktyczną i estetyczną. Strój formalny wymaga przestrzegania kilku zasad. I tu z paskiem nie ma żartów. Podstawa to kolor, który należy dobrać do odcienia butów i ewentualnej aktówki. Obowiązuje reguła: pasek do spodni powinien być wykonany z tego samego materiału co buty i mieć podobny odcień. Kluczem do dobrego wyglądu jest posiadanie dwóch egzemplarzy: brązowego i czarnego. Pierwszy zestawiaj z obuwiem w kolorze wiśni i wspomnianych brązów, natomiast drugi – z czernią. Wybór butów także nie powinien być dziełem przypadku, bowiem w strojach formalnych obowiązuje określony dress code. Najbardziej oficjalne będą czarne oxfordy, zaś derby sprawdzą się w stylizacji semi formal.
Pasek zakładany do garnituru zawsze powinien mieć dyskretną klamrę. Dyskretną, czyli wykonaną z matowego metalu w kolorze srebra. Koneserzy mody męskiej zachęcają, aby odważnie sięgać po mosiądz, który z czasem nieco zmienia odcień, zyskując przy na tym na elegancji. Z kolorem klamry powinna harmonizować biżuteria. Pamiętaj jednak, że jedynymi dozwolonymi dodatkami w stylizacji formalnej są spinki do mankietów oraz zegarek. w żadnym wypadku nie zakładaj też podróbek ani elektronicznego zegarka dla żeglarzy. Postaw na balans dodatków i barw. Kierując się tą zasadą, będziesz zawsze dobrze wyglądać.
Jaki pasek do stylizacji nieformalnej?
Gdy odłożysz garnitur do szafy, możesz pozwolić sobie na więcej luzu. W ubiorze mniej formalnym staraj się także przestrzegać złotej zasady dotyczącej tonacji akcesoriów. I w tym wypadku kolor paska powinien korespondować z odcieniem butów. Jeśli lubisz eksperymenty, jasne, jaskrawe i nasycone kolory dodatków oraz obuwia zestawiaj z gładkimi tkaninami koszul, spodni i T-shirtów. A jeśli uda ci się dobrać odcień paska zegarka lub bransoletki do paska spodni – sukces gwarantowany! W stylizacjach casualowych panuje spora dowolność i luz. Im mniej formalna okazja, tym większe przyzwolenie na oryginalne wzory, kolory, klamry.
Paski parciane stanowią doskonały dodatek do dżinsów, spodni sztruksowych oraz lnianych. Z kolei nieco rustykalny wygląd plecionki świetnie rezonuje ze spodniami casualowymi i sportową marynarką. Paski wykonane z zamszu polecam natomiast do spodni typu chino. W przypadku fasonów utrzymanych w modnej bieli lepiej w ogóle zrezygnować z paska, który niepotrzebnie zaburzy proporcje sylwetki i odbierze stylizacji jej lekkość. Wyjątek stanowi strój elegancki, do którego proponuję pasek z plecionej skóry w odcieniu brązu. Konieczne jest oczywiście obuwie w podobnym kolorze.
Sportowy luz i wybór odpowiedniego paska
W stylizacjach sportowych, na przykład w połączeniu z bluzami dresowymi lub szortami, najlepsze rozwiązanie stanowią paski parciane. Pojawia się jednak pytanie, czy powinien być on dobrany do koloru butów. Ogólna zasada mówi, że tak, jednak projektanci zachęcają także do stosowania kontrastu, na przykład do spodni, koszuli i butów w podobnym odcieniu warto dobrać pasek w oryginalne wzory lub w odważnym nasyconym odcieniu. Kiedy wybieramy stonowane kolory ubrań – czerń, szarość lub granat – modny akcent może stanowić białe obuwie sportowe. Warto pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i barwę paska dobrać do tonacji sznurowadeł. To oryginalne ożywienie codziennego ubioru jest w tym sezonie bardzo hot. Świetnym pomysłem będzie także kolorystyczne zestawienie tarczy zegarka z odcieniem oprawek okularów.
Jeśli lubisz dżins, proponuję total look wersji denim z mocnym akcentem w postaci paska z dużą klamrą. Dobrym wyborem będzie także koszula w kratę oraz wzorzysty T-shirt, który powinien lekko odsłaniać ozdobną klamrę. Aby wyglądać stylowo, lecz nadal na luzie w nieco chłodniejszy dzień, wystarczy założyć kurtkę ramoneskę. Z dżinsem idealnie komponują się paski skórzane i skóropodobne, które powinny być nieco szersze niż te do garnituru. W sezonie wiosna/lato radzę zrezygnować z szerokich, masywnych pasów – ten egzemplarz musi zaczekać na zimę i ciężkie buty, z którymi wygląda najlepiej.
Pasek do spodni, czyli czego nie wybaczą ci styliści
Noszenie paska bez klamry w stylizacji formalnej to jeden z najczęstszych błędów popełnianych przez mężczyzn. Zaraz po nim jest przekwalifikowanie chustki do nosa na poszetkę i zakładanie krawata do koszuli z krótkim rękawem.
Częste faux-pas: buty i pasek w zupełnie innych kolorach, na przykład brązowy skórzany pas w duecie z czarnymi butami lub odwrotnie.
Zestawianie srebrnej klamry z jarmarczną biżuterią, np. złotym zegarkiem albo złotą bransoletą i łańcuchem na szyi.
Zbyt wysoko podsunięte spodnie przepasane wąskim paskiem to wbrew pozorom częsty widok. Jeszcze gorzej, jeśli idą w komplecie z przykrótkimi nogawkami odsłaniającymi owłosione łydki bądź skarpety.
Zakładanie paska do spodni bez szlufek oraz zakładanie parcianego paska do garnituru. Jeśli jeszcze założysz krawat do koszuli z kołnierzykiem zapinanym na guziczki, przyprawisz o zawał niejednego stylistę.
Łączenie paska z szelkami oraz zakładanie paska do dżinsów i T-shirtu wpuszczonego w spodnie. Gorzej wyglądają już tylko sandały ze skarpetami podciągniętymi do połowy łydki. Jeśli koniecznie chcesz włożyć T-shirt w spodnie, wybierz możliwie dopasowany model. Noszenie zbyt obszernych ubrań należy do najczęściej popełnianych błędów modowych.
Wybór paska zbyt długiego lub zbyt krótkiego – optymalna długość to tylko 10-15 więcej niż obwód pasa.
Modny mężczyzna to niekoniecznie ten, który świetnie zarabia, ma idealne zęby i kilka razy w tygodniu odwiedza siłownię. Dobrze ubrany mężczyzna to przede wszystkim ten, który wie co z czym łączyć i jakich błędów nie popełniać wybierając się do pracy, na przyjęcie weselne, oficjalne spotkanie, kolację z rodziną lub znajomymi. O poczuciu stylu nie świadczy liczba posiadanych koszul, a wiedza z jakimi marynarkami, spodniami i paskami będą tworzyły najlepszą kompozycję. Odpowiednio zestawione dodatki mają ogromne znacznie, dlatego nie wahaj się poświęcić na ich wybór więcej niż krótką chwilę. | Lekcja męskiego stylu: jak dobrać pasek do spodni |
Dzisiaj, gdy decydujemy się na zakup odkurzacza, mamy do wyboru wiele opcji. W sprzedaży znajdują się między innymi modele wodne, pionowe, workowe i bezworkowe. Ciekawie prezentują się także urządzenia bezprzewodowe, czyli wyposażone we własny akumulator. Odkurzacze bezprzewodowe z roku na rok stają się coraz ciekawszą alternatywą dla tradycyjnych modeli, podłączanych do gniazdka elektrycznego. Jak każdy sprzęt odkurzacze te mają zarówno swoje zalety, jak i wady. Jakie one są?
Czym są odkurzacze bezprzewodowe?
Do odkurzaczy bezprzewodowych możemy zaliczyć każde urządzenie, które energię do działania czerpie z wbudowanego akumulatora lub ewentualnie baterii, a nie z gniazdka elektrycznego. Trudno przy tym o bardziej szczegółowe rozróżnienie. Do urządzeń bezprzewodowych zaliczymy zarówno egzemplarze pionowe, których na rynku nie brakuje, jak i mniejsze konstrukcje, trzymane w całości w dłoni. Najważniejsze, że w gruncie rzeczy ich wady i zalety są takie same.
Zalety odkurzaczy bezprzewodowych
Kilka zalet odkurzaczy bezprzewodowych od razu rzuca się w oczy. Na pewno nie raz konieczność wysprzątania całego mieszkania przyprawiała was o zawrót głowy. Przemieszczanie się z odkurzaczem po powierzchni 60 m2 nie jest niczym przyjemnym, a plączący się pod nogami kabel z pewnością nie ułatwia zadania. Może być też niewystarczająco długi, by dosięgnąć wszystkich miejsc, więc konieczne może okazać się przepinanie kabla z gniazdka do gniazdka. Ten problem znika, gdy korzystamy z odkurzacza bezprzewodowego.
Modele pozbawione kabli oferują także dużo większą mobilność. Można je na przykład zabrać ze sobą do samochodu i w spokoju wyczyścić tapicerkę. Co prawda w przypadku modeli pionowych ze względu na rozmiary będzie to nieco trudniejsze, ale już wersje ręczne doskonale sprawdzą się w tym zadaniu. Dużo łatwiej odkurzymy też kanapę lub inne trudno dostępne miejsca.
Wiele urządzeń bez kabla nie ma też worków, które trzeba wymieniać. Zamiast tego wyposażone są w pojemniki, które można zdemontować, opróżnić i ponownie założyć. Wystarczy chwila, aby wrócić do sprzątania. Podsumowując wszystkie zalety – odkurzacze bezprzewodowe są nieporównywalnie wygodniejsze.
Wady odkurzaczy bezprzewodowych
Ale nie ma co zaklinać rzeczywistości. Odkurzacze bezprzewodowe mają też swoje wady. Zacznijmy od tego, że sporym ograniczeniem jest sam akumulator. Po pierwsze, nie zapewni on tak dużej mocy jak model podłączony do gniazdka, co może negatywnie wpływać na jakość zbierania nieczystości, szczególnie z dywanów. Po drugie, wbudowane akumulatory zazwyczaj pozwalają na maksymalnie 30 minut pracy. To czas wystarczający do wysprzątania większości domów, ale jeśli kupimy tańszy model, musimy liczyć się nawet z zaledwie kilkoma minutami działania. Poza tym nie można zapominać o regularnym ładowaniu akumulatora. Cały proces trwa zazwyczaj kilka godzin, więc najlepiej podłączać odkurzacz do ładowarki zaraz po posprzątaniu, aby mieć pewność, że następnym razem, gdy pojawi się taka potrzeba, będzie gotowy do pracy. Wiele modeli może też oferować gorszej jakości filtry, co może być szczególnie ważne dla osób z alergiami.
Czy zatem warto kupić odkurzacz bezprzewodowy? Trzeba wziąć pod uwagę wszystkie wady i zalety i samemu zadecydować, czy jest to urządzenie dla nas. Jeśli mamy duże mieszkanie, którego nie da się wysprzątać w ciągu 20-30 minut, lepszym wyborem będzie tradycyjny model. Jeśli natomiast zależy nam na wygodzie i chcemy mieć możliwość np. sprawnego odkurzenia samochodu, model bezprzewodowy idealnie się sprawdzi. | Odkurzacze bezprzewodowe – wady i zalety |
Moda uwielbia wracać! A my zawsze przyjmujemy ją z otwartymi ramionami - szczególnie, jeśli chodzi o sukienki w stylu retro. Wyglądamy w nich bardzo kobieco, lekko i romantycznie. Jak je nosić i z czym wyglądają doskonale? Absolutny must have
Sukienki w stylu retro są uwielbiane przez fashionistki! Nie da się nie zauważyć, że w tym roku rządzi długość 3/4 i falbany! Sukienki zakończone zwiewną falbanką są szczególnie cenione – ale nie tylko one grają w tym sezonie pierwsze skrzypce. Równie popularne są te z falbanką na dekolcie – to mały, subtelny detal, który całkowicie odmieni twoją stylizację.
Z czym najbardziej kojarzą się retro sukienki? Z grochami! Rozkloszowana sukienka w kropki to must have każdej kobiety, która kocha outfity w stylu vintage. Kolor również ma znaczenie – najlepszym wyborem będzie czerwona, czarna lub biała! Nie zapomnij o dodatkach – przy tego rodzaju sukience również grają ważną rolę. Białe perły podkreślą charakter twojej stylizacji, a bandanka na włosach doda jej pazura. Co na stopy? Koniecznie klockowate obcasy! Polecamy zdecydować się na czółenka – będziesz wyglądać elegancko i z klasą! Aby nie wyglądać jak postać żywcem wyjęta z innej epoki postaw na dyskretne, ale nowoczesne dodatki – sprawdzi się okrągła, mała torebka na łańcuszku i okulary-muchy.
box:offerCarousel
Jeansowe sukienki to również świetna retro opcja na lato. Szczególnie polecamy długość midi, ale mini czy maksi z odpowiednio dobranymi dodatkami także zachwyci twoich znajomych. A skoro o dodatkach mowa… okrągłe okulary to retro must have – przede wszystkim te z grubymi, białymi oprawkami! Wybierając sukienkę z jeansu warto zwrócić uwagę, aby była utrzymana w jasnych odcieniach jeansu, który nas odmłodzi. Pamiętaj również o grubości materiału – najlepiej wybierać delikatne, zwiewne fasony, które sprawią, że nie będzie nam zbyt gorąco. Do jeansu świetnie będą wyglądały lekkie, pastelowe czółenka na niezbyt wysokim obcasie. Moda i wygoda w jednym!
Tylko kropki?
Jak powszechnie wiadomo, grochy to wręcz nieodłączny symbol stylu retro. Ale nie tylko ten wzór sprawi, że nasza stylizacja będzie wyglądać jak z innej epoki. Główną rolę gra długość 3/4, to właśnie ona jest najbardziej kojarzona z tym stylem.
Oprócz sukienki w grochy możesz zdecydować się także na tę w małą kratkę! Sukienka bez rękawów, z dodatkiem białego kołnierzyka sprawi, że twój outfit będzie nie tylko wyglądał na taki w stylu retro, ale również ty będziesz się w nim czuła świetnie. Panie, które posiadają masywne uda za pomocą tej długości ukryją swoje kompleksy i będą się prezentować niezwykle elegancko! Ponadto możesz przepasać się piękną, kolorową wstążką dopasowaną do odcienia sukienki i zawiązać kokardkę z tyłu. Rozkloszowane sukienki w kwiaty także świetnie się sprawdzą w letnie, upalne dni. Załóż do nich sandały na klocku i włosy zepnij w kok!
box:offerCarousel
Pamiętaj, że sukienki koszulowe, zapinane na guziki również były bardzo popularne wśród kobiet! Aby jeszcze bardziej podkreślić vintage style, przewiąż chustkę tuż pod swoim kołnierzykiem!
Odpowiedni makijaż również nada twojej stylizacji retro charakter. Czerwone usta, kreska na oku zrobiona za pomocą eyelinera i mocno podkreślone brwi – to absolutne podstawy makijażu w stylu pin-up! Nie zapomnij również o szerokim uśmiechu!
box:offerCarousel
Retro sukienki są świetnym rozwiązaniem na koniec lata – podkreślą nie tylko twoją kobiecość i dodadzą ci klasy, ale również sprawią, że będziesz wyglądała jak prawdziwa fashionistka! | Letnia sukienka w stylu retro |
Jak rano bez otwierania oczu dowiedzieć się, jaka jest pogoda? Wystarczy nadstawić uszu. Jeśli na parkingu słychać przekleństwa sąsiadów i intensywne odgłosy skrobania – mamy śnieg i mróz. Przede wszystkim pamiętajmy, że jeśli nasze działania mające na celu pozbycie się śniegu i lodu powodują hałas, jest to niezbyt dobre dla samochodu. Niszczymy karoserię, rysujemy szyby, psujemy wycieraczki. Czasem warto wydać parę złotych więcej i kupić sprzęty dobrej jakości, które pozwolą nam szybko i skutecznie pozbyć się zmarzliny.
Mata – jak na lato
Jednym z lepszych sposobów jest wykorzystanie maty – w zasadzie takiej samej, jakiej używamy latem do zapobiegania zbytniemu nagrzewaniu się wnętrza samochodu. Kiedy latem zostawiamy auto na parkingu, wkładamy ją pod przednią (albo i tylną) szybę. Zimą można położyć ją na przedniej szybie, zahaczając gumki o lusterka boczne. Oczywiście nie jest to rozwiązanie idealne –mata ,antyszronowamoże ulecieć w powietrze, jeśli noc będzie nie tylko śnieżna, ale i wietrzna. Ktoś może też ją ukraść – choć sama w sobie nie przedstawia wielkiej wartości materialnej. Przecież kosztuje kilka złotych.
Powtórzę więc: nie jest to może rozwiązanie stylowe, ale naprawdę skuteczne i tanie.
Skrobaczka – plastik czy metal?
Nie okryjemy Ameryki stwierdzeniem, że zmorą polskich kierowców jest osadzający się na szybach szron. Dość często pojawia się niespodziewanie. Wieczorem pani pogodynka zapowiada w telewizji pogodną noc, a nad ranem nadchodzi mgła, mżawka czy przelotny śnieg, wszystko to rozmarza i zamarza w dowolnej kolejności. Wtedy nie obejdziemy się bez porządnej skrobaczki – nawet jeśli zabezpieczyliśmy przednią szybę matą. Szron osadza się przecież i na szybie tylnej, i na bocznych. Musimy więc mieć porządną skrobaczkę. Hitem ostatnich lat są akcesoria metalowe – na ogół z mosiężną krawędzią. Są zwane skrobaczkami fińskimi, można je znaleźć, wpisując w wyszukiwarkę hasło murska. Jak to możliwe, że metalowe ostrze nie rysuje szyby? Otóż można je porównać do działania brzytwy lub żyletki – prowadzone w odpowiedni sposób usuwają co trzeba, nie powodując zniszczeń. Metalowe skrobaczki kosztują już 5 –10 zł za sztukę. Znacznie staniały w ciągu ostatniego roku, dwóch. Przy kupnie nie zwracajmy zbytniej uwagi na niską cenę – spójrzmy raczej na rozmiar. Jedni z nas będą potrzebowali większych – na przykład do ciężarówek, pikapów czy terenówek. Inni zaś mniejszych. Gabaryty dobierzmy do potrzeb. Pamiętajmy jeszcze, że skrobania mogą wymagać lusterka – w autach nieco starszych i niewyposażonych w podgrzewacze. Tu na ogół wystarczy mała skrobaczka plastikowa, można też użyć metalowej, ale o bardziej kieszonkowym rozmiarze. Przyda się też do odskrobania reflektorów – jeśli pokryje je szron i lód. Jednak zachowajmy daleko idącą ostrożność, by ich nie porysować.
Duży śnieg – duża szczotka
Zimą czekają nas też opady śniegu pokrywającego całe auto. Odśnieżanie samochodu to nie fanaberia. Za jazdę ze śniegiem na dachu i masce możemy zapłacić mandat. Cóż, musimy kupić sobie odpowiednią szczotkę do odśnieżania. Wiele z nich wyposażono w skrobaczkę – to bardzo przydatne combo. Z doświadczenia wiem, że nie warto kupować najtańszych szczotek. Mają najczęściej stosunkowo mało włosia. Lepiej wydać 20–30 zł na grubą szczotkę, dzięki której za jednym zamachem pozbędziemy się śniegu z dużej powierzchni.
Co zrobić, jeśli śniegu jest naprawdę dużo? Użyjmyszczotki z łopatką. Za 30–50 zł możemy kupić zestaw, w którego skład wchodzi skrobaczka, niewielka łopata i szczotka. Są to wymienialne końcówki mocowane do rączki, czasem teleskopowej. Mercedesem wśród takich zestawów są wersje dodatkowo wyposażone w miotełkę – dzięki temu pozbędziemy się każdego śniegu, szronu i lodu. Kosztują 60–80 zł.
Sąsiedzi od świtu klną, skrobiąc szyby w samochodach? My, jeśli chcemy, możemy pospać dłużej – wystarczy, że wcześniej zaopatrzymy się w dobre sprzęty do usuwania śniegu i lodu z samochodu. | Skrobaczki teleskopowe, elektryczne i inne akcesoria do odśnieżania samochodu |
Rapoo 8200P to bezprzewodowy zestaw, który składa się z klawiatury membranowej oraz myszki optycznej. Urządzenia mają działać kolejno 24 i 12 miesięcy, a zasilane są za pomocą pojedynczych baterii AA. Producent obiecuje stabilne działanie i wzorową precyzję. Przewodowe peryferia komputerowe odchodzą już do lamusa, dotyczy to zarówno zwykłych myszek i klawiatur, urządzeń profesjonalnych, jak i sprzętu dla graczy. Dziś wystarczy mały odbiornik USB, by pozbyć się kabli na biurku. Każdy doceni wygodę korzystania ze sprzętu bezprzewodowego – nic nie ogranicza użytkownika, więc można pisać z klawiaturą na kolanach lub sterować filmem z poziomu kanapy. Aktualnie zakup bezprzewodowej klawiatury oraz myszki nie wymaga już dużego wydatku, zestaw Rapoo 8200P można kupić za około 110 zł. Sprawdźcie, czy warto.
Specyfikacja Rapoo 8200P
typ klawiatury: membranowa, 103 klawisze + 10 multimedialnych
typ myszki: optyczna (rozdzielczość 500/1000 dpi)
interfejs: radiowy 5 GHz, odbiornik nanoUSB
funkcje: przyciski multimedialne, odporność na zachlapania
zasilanie: 2 baterie AA (czas pracy klawiatury do 24 miesięcy, myszki do 12 miesięcy)
wymiary: klawiatura 438 x 155 x 20 mm, myszka 105 x 63 x 33 mm
masa (z bateriami): klawiatura 568 g, mysz 90 g
Wyposażenie i konstrukcja
Klawiaturę zabezpiecza pudełko z grubego kartonu, w którym znajduje się także instrukcja obsługi oraz dwie baterie AA (paluszki) – jedna do zasilania klawiatury, a druga myszki. Nie zabrakło adaptera USB, został on schowany w myszce.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Producent postawił na estetyczne wzornictwo, które wygląda nowocześnie, ale nadal odpowiednio poważnie. W konstrukcji klawiatury dominują matowe tworzywa sztuczne, chociaż pościnane krawędzie są połyskujące. Natomiast z myszką jest odwrotnie – w tym przypadku dominują połyskujące plastiki o ziarnistym wykończeniu, zaś matowe są tylko wstawki. Zestaw Rapoo 8200P dostępny jest w kolorze czarnym lub białym. Ogólne wykonanie jest bardzo dobre – materiały cechuje wysoka jakość, a obudowy są odpowiednio spasowane.
Klawiatura ma zgrabne wymiary. Obudowa jest niska (około 2 cm), ma efektownie profilowane boki i dwie srebrne ozdoby – logo marki nad blokiem numerycznym oraz pasek tuż przy tylnej krawędzi. Nasadki klawiszy są niskoprofilowe i wyspowe, a układ to QWERTY US, czyli ten z wąskim Enterem i długim lewym Shiftem. Został on jednak mocno zmodyfikowany. Poszczególne bloki klawiszy są bliżej siebie, zabrakło prawego klawisza Windows, więc obok strzałek jest dodatkowe wcięcie. Podobny odstęp widać także przy klawiaturze numerycznej – klawisz 0 jest o połowę mniejszy niż zazwyczaj. Uwagę zwraca także odwrócony blok nawigacji kursorem, czyli klawisze Home-Page Down, które zostały ustawione w pionie, a nie w poziomie. Zabrakło też diod statusowych, np. Num Lock lub Caps Lock – na klawiaturze jest tylko jedna dioda stanu baterii znajdująca się w prawym rogu. Nie ma też przycisku funkcyjnego, ponieważ z tyłu klawiatury widać rząd dziesięciu klawiszy dodatkowych. Nie zawodzą czcionki, które są białe, mają średnią wielkość i zostały naniesione precyzyjnie. Niestety klawisze nie są podświetlone.
Na spodzie klawiatury umieszczono pięć podkładek – trzy znajdują się przy przedniej krawędzi i są silikonowe, a dwie mają formę wytłoczeń i ulokowano je w tylnej części obudowy. Do dyspozycji mamy także rozkładane nóżki, które nie zostały ogumowane na krawędziach. Miejsce na pojedynczą baterię AA zostało zakryte wysuwaną zaślepką.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Myszka ma symetryczny i ergonomiczny kształt, posiada łącznie sześć przycisków. Korpus jest połączony z przyciskami głównymi, a pomiędzy nimi widać długi panel, który mieści ogumowaną rolkę bez bieżnika, przycisk zmiany dpi oraz duże logo Rapoo. Oba boki są wklęsłe i matowe, jest na nich także ozdobna linia. Nie zabrakło przycisków bocznych, które ulokowano z lewej strony, blisko pokrywy.
Na spodzie myszki są: dwa duże ślizgacze, suwak włącznika z kolorowym tłem i czujnik optyczny o niewidocznym świetle. Tylna część gryzonia jest rozsuwana, daje dostęp do baterii AA oraz magnetycznego schowka na odbiornik USB.
Oprogramowanie
Ze strony producenta można pobrać prosty program do konfiguracji zestawu. Po jego wgraniu należy wybrać z listy model 8200P, co pozwoli na przeprogramowanie klawiszy. Programować można wszystkie przyciski dodatkowe, które znajdują się na krawędzi klawiatury, zaś w myszce da się zmienić funkcje: rolki, bocznych przycisków, środkowego i prawego. Dostępny jest także prosty edytor kombinacji wieloklawiszowych (makr).
Oprogramowanie spełnia swoją funkcję, ale jednocześnie budzi wątpliwości. Jest w języku angielskim i ma nieintuicyjne manu. Na szczęście program konfiguracyjny jest opcjonalny, nie musimy z niego korzystać, by zestaw działał prawidłowo. System operacyjny zainstaluje sterowniki automatycznie.
W praktyce
Ogólna ergonomia jest bardzo dobra. Klawiatura jest niska i lekko odchylona nawet bez rozłożonych nóżek. Korzystało mi się z niej wygodnie, podczas pisania nadgarstki nie były zadarte, więc mogłem komfortowo pracować nawet przez długie godziny. Urządzenie jest odpowiednio ciężkie, a silikonowe podkładki na przedniej krawędzi spodu spełniają swoje zadanie, zatem klawiatura nie przesuwa się w trakcie użytkowania. Po zmroku może brakować podświetlenia, dlatego dobrze zadbać o odpowiednie oświetlenie biurka. Szkoda też, że zabrakło diod statusowych – przydałby się przynajmniej Caps Lock.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Nasadki są matowe, więc dają pewne oparcie dla palców. Skok klawiszy jest satysfakcjonujący, a dno miękkie – jak przystało na klawiatury membranowe – przyciski szybko odskakują, są odpowiednio twarde, a luzy nie dają się we znaki. Mimo zastosowania niskoprofilowych nasadek skok klawiszy jest dosyć głęboki, dzięki czemu łatwiej wyczuć klawiaturę. Trzeba jedynie pamiętać, żeby wciskać klawisze na maksymalnym skoku. Jeśli wstukujemy tekst bardziej delikatnie, zdarza się, że niektóre wciśnięcia nie są rejestrowane. Praca klawiszy jest dosyć cicha, chociaż słychać delikatne klikanie w punkcie aktywacji, które jest przyjemne dla ucha i przyśpiesza pisanie. Jedynie Spacja jest trochę głośniejsza, czym odróżnia się od pozostałych klawiszy. Jej klik, mimo że głośniejszy, nadal nie przeszkadza. Świetnie, że nawet długie klawisze są poprawnie aktywowane podczas wciskania na samych krawędziach.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Ergonomia myszki jest również bardzo dobra. Urządzenie powinno pasować do mniejszych i średnich dłoni. Przy większych dłoniach konieczny będzie chwyt palcami. Wgłębienia po bokach dają pewne oparcie dla palców, rolka nie jest śliska i okręca się skokowo. Dobrze spisały się także ślizgacze, które gładko sunęły po materiałowej podkładce. Klik klawiszy jest zaskakująco dobry – sprężysty, precyzyjny i przyjemny dla ucha. Klikanie jest lekko metaliczne, ale odpowiednio stłumione. Wrażenie robi dno klawiszy głównych, które jest twarde i dobrze „odbija”. Środkowy przycisk myszki umieszczony w rolce klika bardzo podobnie, a na pochwałę zasługują także sprężyste przyciski boczne.
Myszka może działać w dwóch trybach – wolniejszym z sensorem ustawionym na rozdzielczość 500 dpi i szybszym w rozdzielczości 1000 dpi. W każdym trybie odświeżanie wynosi 125 Hz. Precyzja sensora jest zadowalająca. Ruch kursora oceniam jako responsywny i odpowiednio szybki, ale trzeba pamiętać, że to nadal typowa myszka biurowa. Urządzenie prostuje ruch w pionie (tzw. przyciąganie kątowe), a rozdzielczość sensora jest interpolowana (czyli programowo zwiększana). Sensor nie jest też wyjątkowo szybki, udało mi się rozpędzić myszkę do 0,6 m/s – do gamingowych gryzoni dużo brakuje, w szybkich grach kursor może przeskoczyć. Mysz nie zadowoli graczy, ale sprawdzi się idealnie do pracy biurowej, obróbki zdjęć lub surfowania w Internecie.
Podsumowanie
Producent przyzwyczaił już do produktów w przystępnych cenach o wysokiej ogólnej jakości. Nie inaczej jest z Rapoo 8200P. To zestaw mający wiele atutów, ale także pewne wady. Zacznijmy od plusów – nie mam zastrzeżeń do wykonania i strony wizualnej, a także ergonomii. Pod tymi względami dobrze spisuje się zarówno klawiatura, jak i myszka. Sensor gryzonia nie zawodzi, ma dobre osiągi. Nie natrafiłem też na żadne problemy z zasięgiem lub ze stabilnością, urządzenia działały niezawodnie. Należy docenić też dodatkowe przyciski multimedialne, jak również odporność na zalanie.
Czego brakuje zestawowi Rapoo 8200P? Szkoda, że klawisze nie są podświetlone, przydałyby się też diody statusowe – obecnie nic nie informuje o aktywnym bloku numerycznym lub włączonej funkcji Caps Lock. Producent mocno zmodyfikował układ klawiszy, co prawda, nadal nie psuje to ergonomii, ale do niektórych rozwiązań należy się przyzwyczaić.
Zakup Rapoo 8200P to koszt od około 110 do 150 zł. Moim zdaniem zestaw jest warty swojej ceny. Jeśli szukamy peryferiów do pracy biurowej i Internetu, a także programów graficznych, raczej się nie zawiedziemy. Jeśli jednak w grę wchodzą także gry komputerowe, trzeba dostosować swoje oczekiwania. W grach dla pojedynczego gracza, które nie wymagają wyjątkowego refleksu, zestaw spełni swoje zadanie. Jeśli jednak wolimy gry sieciowe, myszka może ograniczyć możliwości gracza.
Zalety: dobre wykonanie; stabilne połączenie; wysoka ergonomia; precyzyjna i sprężysta praca klawiszy; wyraźny i satysfakcjonujący klik przycisków myszki; niezły sensor myszki.
Wady: brak podświetlenia; brak diod statusowych; zbędne modyfikacje układu klawiszy; sensor myszki nie dla wymagających użytkowników. | Test zestawu bezprzewodowego Rapoo 8200P – dla oszczędnych i wymagających |
Niskie temperatury, deszcz, mróz, śnieg i śliska nawierzchnia zwykle wiążą się z ograniczeniem, a nawet całkowitą rezygnacją z treningów na zewnątrz. Zima jest z tego powodu trudnym czasem dla biegaczy i innych sportowców. Nawet jeśli zrezygnujesz na jakiś czas z treningów na świeżym powietrzu, nie znaczy to, że całkowicie zrujnujesz swoją formę. Wykorzystaj ten okres na inne formy aktywności, na które zazwyczaj brakuje ci czasu. Postaw na domową siłownię
W domu możesz przeprowadzić ciekawy i bardzo skuteczny trening. Przyda się do tego prosty sprzęt, ale wiele ćwiczeń możesz też wykonać z ciężarem własnego ciała. Strój powinien składać się z koszulki i legginsów, które przylegają do ciała i nie krępują ruchów. Do tego wygodne buty i można zaczynać trening.
Pomyśl, nad czym chcesz pracować
Mocne plecy, brzuch i nogi przydadzą się w każdej dyscyplinie. Panie często chcą też popracować nad wzmocnieniem rąk i barków, które są ich słabym punktem. Niezbędna będzie mata do ćwiczeń i kilka prostych obciążeń. Małe hantle będą najlepsze na początek, zwłaszcza jeśli wcześniej nie wykonywałeś ćwiczeń z obciążeniem. Po kilku tygodniach regularnych ćwiczeń warto pomyśleć o zwiększeniu ciężarów. Dobrym pomysłem będzie sztanga, na której można regulować ciężar, a także odważniki kettlebell, którymi może wykonać wiele ciekawych i skutecznych treningów.
Poprawna technika
Jest niezbędna, zwłaszcza kiedy pracujemy na większych ciężarach. Dzięki zachowaniu prawidłowej techniki chronimy nasze ciało. Ćwiczenia i duże ilości powtórzeń wykonywane nieprawidłowo z czasem mogą doprowadzić do kontuzji, a nawet uniemożliwić dalsze treningi. Jeśli nie wiesz, jak zacząć, poproś o radę kogoś doświadczonego. Zanim złapiesz za ciężką sztangę, upewnij się, że wiesz, jak zrobić to prawidłowo.
Drążek do podciągania
To jeden z najprostszych i najtańszych sprzętów, które łatwo można zamontować w domu. Jeśli podciągnięcie nie jest możliwe, nie przejmuj się. Początki zawsze są ciężkie, a dużym odciążeniem i pomocą będzie guma, która znacznie ułatwi podciąganie.
Mocny brzuch
Ćwiczenia wzmacniające, równoważne i stabilizujące są konieczne dla zachowania prostej postawy i mocnego korpusu. Mięśnie brzucha są często najważniejszym punktem sylwetki i poświęca im się sporo czasu. W trakcie każdego treningu zarezerwuj około 10–15 minut na wzmocnienie tej partii ciała. Pamiętaj też, że inne ćwiczenia, zwłaszcza te w podporze, jak deska czy wspinaczka górska, także są świetnym rozwiązaniem. Możesz zastosować dodatkowe obciążniki, żeby praca była bardziej wymagająca.
Treningi możesz układać samodzielnie albo korzystać z gotowych planów treningowych. Jest też wiele treningów na DVD, z których możesz skorzystać. Może być to konieczne, szczególnie na początku, z czasem będzie to o wiele łatwiejsze. Zaobserwujesz też, która partia ciała wymaga więcej uwagi i będzie można poświęcić jej więcej czasu na sesjach treningowych. Zapisuj każdy trening w dzienniczku i staraj się trzymać planu. Wtedy efekty przyjdą szybciej.
Trening siłowy działa bardzo korzystnie na wygląd ciała. Wysmukla mięśnie i modeluje sylwetkę. W połączeniu ze zdrową i zbilansowaną dietą szybko zauważysz pozytywne zmiany. Warto przeznaczyć na treningi 3–4 dni w tygodniu po około 50–60 minut. Jeśli nie masz innych aktywności, będzie to optymalny czas.
Zobacz również poradnik - Minimalistyczna siłownia w domu | Ćwicz w domu, kiedy warunki nie sprzyjają wychodzeniu |
Tablety edukacyjne dla dzieci to w ostatnich latach popularne prezenty urodzinowe, komunijne lub świąteczne. Wzorowane są na urządzeniach dla dorosłych, przez co dziecko w przyszłości szybciej nauczy się korzystać z bardziej zaawansowanego modelu i łatwiej wkroczy w świat nowoczesnych technologii. Mimo wszystko jest to nadal zabawka, dzięki czemu nauka powinna sprawić wiele radości. Poniżej najważniejsze informacje o dziecięcych tabletach, które pomogą zadecydować o odpowiednim zakupie. Dziecięcy tablet edukacyjny – ogólna charakterystyka
Tablet edukacyjny dla dzieci to nowoczesna forma zabawki interaktywnej, która dostarczając radości, jednocześnie kształci. W zależności od rodzaju i poziomu skomplikowania (są dostosowane do wieku), urządzenia zawierają różne aplikacje. Kilkulatki najczęściej uczą się literek, cyferek i kolorów. Tablety pomagają w czytaniu, rozróżnianiu kształtów, zapamiętywaniu słów i wykonywaniu prostych działań matematycznych. Rozbudzają ciekawość i wyobraźnię, rozwijają zmysł wzroku i słuchu oraz zdolności manualne i muzyczne. Poza tym zawierają całą masę dodatków, dzięki czemu są po prostu bardziej atrakcyjne.
Starszym dzieciom poleca się kupno tabletu z androidem. Przyda im się możliwość korzystania z podstawowych narzędzi (notatnika, budzika, kalendarza, kalkulatora, aparatu, kamery wideo lub czytnika e-booków) oraz łączenia się z Internetem. Ostatnia rzecz jest wprawdzie ograniczona (to rodzic, zakładając hasło kontrolne, decyduje o tym, do jakich stron dziecko ma dostęp), ale nie niemożliwa.
Tablety przeznaczone dla maluchów są nieco inne – na pewno więcej w nich rozrywki. Zawierają np. aplikacje z odgłosami zwierząt i wesołe melodyjki, a przy naciskaniu klawiszy rozbłyskują światełka. Dziecko nie musi umieć czytać, aby łatwo nim nawigować. Ikonki są wystarczająco duże i wyraźne, przez co ich użytkowanie jest intuicyjne, a wygodne przyciski są idealne do obsługiwania ich przez małe rączki. Ponadto dzięki odpowiedniemu rysikowi można na tablecie rysować. Rozwiązanie przydatne jest zwłaszcza w podróży (lub gdy dziecko jest chore i leży w łóżku), gdy trudno jest rozłożyć blok i kredki.
Na co zwracać uwagę, kupując dziecku tablet edukacyjny?
Przede wszystkim na adekwatność urządzenia do wieku oraz zalecenia producenta i inne oznaczenia. Trzeba sprawdzić, czy produkt jest zatwierdzony symbolem CE i/lub EN 71. To normy europejskie określające wymogi bezpieczeństwa dla przedmiotów i urządzeń przeznaczonych dla dzieci. Ponadto dowiemy się na przykład czy dana rzecz jest przeznaczona dla obu płci, czy też tylko dla chłopców lub tylko dla dziewczynek (decydują o tym kolorystyka urządzenia i zawarte w nim aplikacje). Jeśli chodzi o wiek, to najprostsze wymyślone urządzenia są już dla maluchów od dwunastego miesiąca życia. Wtedy nie przypominają „dorosłego” tabletu – mogą mieć np. kształt małej, kolorowej walizeczki, dzięki któremu dziecko będzie je mogło łatwiej przenosić. Bardzo ważna jest wytrzymałość urządzenia i jego estetyczne wykonanie. Chodzi o to, żeby w przy upadku na ziemię nie zniszczyło się oraz żeby ekran był wystarczająco odporny na zarysowania i stłuczenia.
Dobrze, gdy tablet jest wodoodporny, a także posiada dodatkowe elementy, takie jak gumowe wstawki amortyzujące. Warto też zwrócić uwagę na zaprogramowany w nim język i sposób zasilania. Niektóre są tylko polsku lub angielsku, inne po polsku z możliwością nauki angielskiego. Co do sposobu zasilania, najprostsze potrzebują zwykle kilka baterii AA, inne z kolei posiadają baterię litową 3200 mAh i zasilacz na prąd.
Cena i popularne marki
Cena dziecięcych tabletów jest różna. Zaczyna się już od kilkunastu złotych (są to jednak najprostsze modele, będące raczej interaktywną zabawką niż prostą formą prawdziwego modelu). Górna granica cenowa urządzeń (związana z poziomem skomplikowania oraz ilością posiadanych aplikacji) może sięgnąć nawet kilkuset złotych (średnia to ok. 400-500 złotych). Marki takich tabletów to m.in.: Fisher-Price, Smily Play, VTech, Overmax, Lisciani Giochi, ARTYK, Fuhu, Eurobaby, NavRoad, Clementoni, Mio, Kiano, Goclever, HH-POLAND i LeapFrog. Ciekawy jest także wyprodukowany przez firmę Samsung tablet edukacyjny Galaxy Tab 3 Kids. To profesjonalne urządzenie posiadające bardzo interesujące aplikacje, niestety kosztuje około tysiąca złotych.
Opinie przeciwko kupowaniu tabletów dla dzieci
Zwykle zanim kupimy rzecz drogą lub taką, o której niewiele wiemy, szukamy pomocy i chcemy dowiedzieć się więcej o jej funkcjonowaniu i użyteczności. Tak samo jest z tabletem dziecięcym. W Internecie, oprócz porad i opinii specjalistów, znajdziemy też fora, na których wypowiadają się rodzice. Pytanie, czy kupić dziecku laptop lub tablet edukacyjny, pojawia się bardzo często. Argumentem przeciw jest szybkie znudzenie się dziecka nową rzeczą oraz potencjalne uzależnienie się malucha od przedmiotu. To istotne uwagi, ale kupując dziecku tablet nie robimy tego po to, by zastąpić mu rówieśników i rodziców lub zniechęcić do zabawy tradycyjnymi zabawkami i książeczkami. Tablet jest tylko urozmaiceniem. Dorośli sami zadecydują, ile czasu dziecko będzie korzystało z urządzenia – jesteśmy w stanie ograniczać dostęp do elektroniki, a co za tym idzie przeciwdziałać potencjalnemu uzależnieniu się od niej.
A dlaczego dziecko szybko się nim nudzi? Zwykle po prostu nie do końca wie, jak ma z niego korzystać i tu wina leży po stronie rodziców. Ważna jest pomoc przy pierwszych podejściach do samodzielnego użytkowania tabletu. Nie warto też kupować czegoś „na przyszłość”, co miałoby służyć dziecku za kilka lat. Ważne, żeby poziom trudności był adekwatny do aktualnego wieku – żeby dziecko mogło opanować jego funkcje. Wtedy nie będziemy już musieli malucha nadzorować, bo sam będzie potrafił urządzenie obsługiwać. | Wybieramy tablet edukacyjny dla dziecka |
Wielu z nas cały rok czeka na nadejście lata. Wakacje to czas, kiedy w końcu można zacząć spełniać zimowe marzenia. Niektórzy z nas planują wypoczynek na plaży – lenistwo wśród gorącego piasku i przy akompaniamencie morskich fal. Inni wybierają się na zwiedzanie dalekich krajów, zaliczając kolejne słynne zabytki. Jeszcze inni nie mogą doczekać się, aby założyć plecak, wziąć ze sobą namiot i wyruszyć na pieszą wędrówkę. Taka wakacyjna opcja oferuje wiele wspaniałych przygód wśród dzikiej natury, pozwalając nam poznać miejsca, których nie udałoby się zobaczyć, podróżując samochodem, autobusem lub samolotem. Wielu z nas wierzy, ze stopy to najlepszy transport i dlatego spędza wakacyjne tygodnie, przemierzając kolejne kilometry siłą własnych nóg. Nawet jeśli nie należymy do tej grupy i jeśli nigdy nie wybraliśmy się na pieszą wędrówkę – zawsze może być ten pierwszy raz! Może właśnie w tym roku spróbujemy czegoś nowego. Jeśli nie możemy pochwalić się bardzo dobrą kondycją fizyczną, zdecydujmy się na krótszą wyprawę. Jeśli zaś regularnie uprawiamy sport, możemy zaplanować dalszą wycieczkę. Nasz ekwipunek będzie różnić się zależnie od miejsca, do którego będziemy podróżować. Jednak jeden jego element będzie niezmienny – wygodne buty trekkingowe. Poniżej kilka rad na to, jak właściwie dobrać buty na pieszą wędrówkę.
Wygoda
Nasze stopy, czyli nasz transport, zasługują na to, aby podczas tygodni pieszej wędrówki czuć się wygodnie i komfortowo. Powinniśmy o nie odpowiednio zadbać, ponieważ to od nich zależy tempo podróży oraz – w dużej mierze – nasze dobre samopoczucie podczas niej. Poświęćmy więc trochę czasu na właściwy dobór butów trekkingowych. Udajmy się do sklepu specjalistycznego i przymierzmy kilka modeli zanim wybierzmy ten właściwy. Przymierzajmy buty po południu, kiedy nasze stopy są zmęczone i opuchnięte po całym aktywnym dniu. Będą one puchły również podczas wędrówki, więc but musi być dopasowany do zmęczonej stopy. Buty nie powinny uwierać w żadnym miejscu, powinno wręcz zostać w nich kilka milimetrów luzu tak, aby podczas schodzenia z góry palce stóp nie ocierały się o końcówki butów. Zanim wyruszymy na wędrówkę rozchodźmy nowe obuwie – w domu lub wybierając się na krótkie spacery. W innym wypadku narażamy się na otarcia i pęcherze, co znacznie spowolni nasze tempo i obniży komfort marszu.
Na słońce i na deszcz
Buty, w których będziemy wędrować, powinny poza wygodą chronić nasze stopy przed zamoknięciem, jednocześnie pozwalając im oddychać. Zadanie to spełniają impregnaty i membrany. Buty nieposiadające membrany i wymagające impregnowania są lżejsze niż te z membraną, jednak przemakają łatwiej. Są więc one odpowiednie na wędrówki w lecie. Te membranowe i jednocześnie cięższe będą lepsze na wędrówki wiosną, jesienią i zimą.
W góry niskie i wysokie
Rodzaj wybieranych przez nas butów trekkingowych zależeć będzie w dużej mierze od podłoża, po jakim zamierzamy chodzić. Na wyprawy w niskie góry o piaszczystym podłożu, odpowiednie będą niskie buty trekkingowe – są lekkie, ale nie chronią kostki. W góry wyższe, o podłożu skalistym, wybierzemy wysokie buty trekkingowe – cięższe, lecz chroniące kostkę i o grubszej podeszwie, zapewniającej komfort podczas chodzenia po nierównym podłożu. Na bardziej ekstremalne wyprawy w bardzo wysokie góry, gdzie być może będziemy chodzić po lodowcu, a nawet wspinać się, należy zakupić specjalistyczne buty wysokogórskie, odpowiednio wzmocnione i przystosowane do ciężkich warunków pogodowych.
Lato w pełni, a piękna przyroda tylko czeka, aby pokazać nam to, co ma do zaoferowania. Jeśli plecak spakowany, wygodne buty na nogach, a cel wędrówki wybrany – ruszamy w drogę! W wygodnych butach z pewnością będziemy mogli w pełni cieszyć się wszystkim tym, co spotka nas podczas pieszej wyprawy. | Twoje stopy najlepszym transportem – wygodne obuwie na letnie piesze wędrówki |
Kochasz sport i aktywność fizyczną? Jeśli tak, to zapewne wiesz, że bielizna sportowa jest równie ważna, jak motywacja do ćwiczeń, dobra rozgrzewka czy trener, który dobierze rodzaj ćwiczeń i ilość powtórzeń dla uzyskania optymalnych efektów. Sprawdź, w jakich biustonoszach sportowych będzie ci się dobrze ćwiczyć. Bielizna sportowa to nie fanaberia czy modny gadżet, który trzeba mieć tylko dlatego, że moda na aktywność fizyczną i regularne wizyty w siłowni trwa. Niestety wiele kobiet lekceważy tę część stroju sportowego, szkodząc tym samym swojemu ciału. Jeśli zastanawiasz się, po co ci właściwie dodatkowy biustonosz w szafie i być może niepotrzebny wydatek, już wyjaśniamy.
Piersi zbudowane są głównie z tkanki tłuszczowej, która podtrzymywana jest przez skórę oraz delikatne wiązadła zwane wiązadłami Coopera. Niestety nie są one elastyczne, co sprawia, że podczas uprawiania bardzo energicznych sportów dochodzi do ich rozciągania. Powtarzające się ruchy, wyskoki, szybkie biegi czy wymachy rąk niepotrzebnie nadwyrężają wiązadła, które nie wracają już do swojej wcześniejszej formy, a z czasem dochodzi do rozluźniania tkanki i opadania biustu. Czy wiesz, że podczas biegania piersi przemieszczają się o około 8,5 centymetra? Zwykły biustonosz zmniejsza ten odcinek o około 30%, a biustonosz sportowy o kolejne 20. Koniecznie sobie taki spraw i zadbaj o kondycję swojego biustu. Poniżej prezentujemy modele, które zagwarantują ci wygodę, podtrzymanie i komfort podczas ćwiczeń.
Biustonosz Under Armour Sports Bra model 1293777
box:offerCarousel
Jeśli szukasz w miarę uniwersalnego stanika do aktywności o różnym natężeniu, wypróbuj model marki Under Armour zaprojektowany z gładkiej, dwuwarstwowej tkaniny w technologii HeatGear®. Stanik ten zapewnia dobre podtrzymanie biustu między innymi dzięki dość szerokim ramiączkom, a szeroki żakardowy pas pod biustem sprawia, że dobrze trzyma się sylwetki. Model ma specjalny system transportu wilgoci, który odprowadza ją od ciała, dając uczucie suchości nawet podczas bardzo energicznych ćwiczeń. Jest również wyposażony w wyjmowane poduszeczki i ma lekką, elastyczną konstrukcję, która nie ogranicza ruchów.
Biustonosz adidas Stronger For It CX5259
box:offerCarousel
Kolejna propozycja to biustonosz marki adidas model Stronger For It, który również sprawdzi się podczas różnych aktywności, także tych o wysokim natężeniu. Jeśli będziesz potrzebować więcej wsparcia, wystarczy, że skrzyżujesz paski na plecach, a przy mało energicznych treningach możesz je nosić w pozycji, w której tworzą głębokie wycięcie z tyłu. Wysoka zawartość elastycznych włókien zapewnia wysoką kompresję – doskonały wybór podczas treningów biegowych, bokserskich czy tanecznych. Model ma miękkie, dopasowujące się do ciała miseczki, regulowane ramiączka, element stabilizujący na pasku z przodu i wspierającą siateczkę z siateczki – wszystko, byś czuła się wygodnie i nie nadwyrężała wiązadeł Coopera.
Biustonosz Nike Pro Fierce Reflective
box:offerCarousel
Nike Pro Fierce Reflective to propozycja dla amatorek nocnego biegania, ale również i innych aktywności. Model ma między innymi odblaskowe elementy, które zwiększają nasze bezpieczeństwo podczas uprawiana sportów w ciemnościach. Na tym oczywiście jego atuty się nie kończą. Biustonosz Nike Pro Fierce Reflective wykonany jest z elastycznej dzianiny o wysokiej, 12% zawartości elastanu, co sprawia, że ma dobrą kompresję i zapewnia dużo swobody ruchu. Technologia Dri-Fit odprowadza wilgoć ze skóry i dba o komfort termiczny – w tym biustonoszu (który możesz również wykorzystać jako top po prostu) nie grozi ci przegrzanie ani wyziębienie. Tył z siateczki zapewnia wentylację i zwiększa przewiewność. I wreszcie rzeczy najważniejsze dla zdrowia twoich piersi – biustonosz ma odpowiednio profilowane szwy oraz taśmę pod biustem, które zapewniają dobre podtrzymanie, podobnie jak stabilizatory na ramiączkach.
Biustonosz Puma Control model 516990_01
box:offerCarousel
Największe wyzwania i najbardziej wymagające treningi nie będą ci straszne w biustonoszu Puma Control. Ten model ma bardzo wysoką zawartość elastanu, bo aż 31%, co oznacza, że dobrze wesprze i ujarzmi twój biust, chroniąc wiązadła. Dzięki szerokim, regulowanym ramiączkom i dobrze zarysowanym miseczkom możesz oczekiwać naprawdę dobrego wsparcia. Mocne usztywnienie, przewiewny materiał i dobre krycie zapewnią ci zarówno komfort podczas ćwiczeń, jak również pewność, że wszystko jest na swoim miejscu i dobrze wygląda. Uroku dodaje mu też wstawka z siateczki.
Reebok CrossFit Racer
box:offerCarousel
Wreszcie coś dla kobiet, które cenią nie tylko techniczne aspekty, ale również ciekawe wzornictwo. Biustonosz Reebok CrossFit Racer łączy wyraziste kolory z interesującą formą i zaawansowanymi materiałami – wszystko po to, byś mogła stawić czoła najbardziej wymagającym ćwiczeniom i trendom modowym. Stanik zapewnia średnie wsparcie i naprawdę dobrze sprawdza się podczas intensywnych treningów. Nie musisz się bać również o to, że się spocisz, bo materiał, z którego został wykonany nie tylko dobrze wspiera biust, ale również zapobiega powstawaniu nieprzyjemnych zapachów, a technologia PlayDry w podszewce pochłania pot i odprowadza wilgoć od skóry, byś czuła się sucho i miło. Czego chcieć więcej?
Przed następnym treningiem, kiedy znów nie będziesz się oszczędzać i z energią wskoczysz na bieżnię lub rower treningowy, nie zapomnij o sportowym biustonoszu. To naprawdę nie jest kwestia mody czy kaprysu! Wygodniej ci będzie ćwiczyć, a twoje piersi odwdzięczą ci się jędrnością i zgrabnym kształtem. | Przegląd biustonoszy sportowych 2018 |
Przepływomierz powietrza to czujnik zamontowany w kolektorze dolotowym. W razie awarii potrafi mocno utrudnić jazdę autem. Niestety, jest drogi. Ale na szczęście – psuje się rzadko. A do tego możemy zaoszczędzić na kosztach wymiany, albowiem zamontowanie nowego przepływomierza powietrza jest naprawdę proste. W jakim celu stosuje się przepływomierz powietrza? Jego zadaniem jest pomiar ilości powietrza, jaka znajduje się w kanale dolotowym silnika. Informacje o tym przekazywane są do komputera ECU, który na ich podstawie dobiera odpowiednią ilość paliwa, jaka ma być wtryśnięta do komór spalania. Dzięki temu komputer może zachować właściwe osiągi silnika, jak również oszczędzać paliwo i zmniejszać emisję szkodliwych substancji.
Jak wygląda przepływomierz powietrza? Urządzenie zazwyczaj składa się z dwóch brył. Pierwsza to prostokątna kostka, znajdująca się na zewnątrz kanału dolotowego. W kostce znajduje się gniazdko, do którego podłączony jest przewód łączący przepływomierz z komputerem ECU, sterującym pracą silnika samochodu. Dolna część przepływomierza powietrza zanurzona jest w kanale dolotowym, w strumieniu powietrza. Może mieć różną formę – wąskiego prostokąta albo walca z kratkami – które mają za zadanie ochronę najważniejszego czujnika. To maleńkie urządzenie, o wielkości opornika, które dokonuje pomiaru.
Jakie są objawy awarii przepływomierza powietrza?
Awaria przepływomierza może być sygnalizowana przez zapalenie się kontrolki check engine na desce rozdzielczej. Wówczas nie pozostaje nam nic innego, jak zakup interfejsu diagnostycznego albo testera diagnostycznego i podłączenie auta pod diagnostykę, co pozwoli nam sprawdzić kod błędu i odczytać go.
Zepsuty przepływomierz powietrza powoduje zły dobór mieszanki paliwowo-powietrznej przez komputer. Jego awaria powoduje zatem utratę mocy, falowanie obrotów na biegu jałowym (zmiany prędkości obrotowej), a także samoistne gaśnięcie silnika.
Nie zawsze przepływomierz trzeba od razu wymieniać
Bezpośrednim powodem awarii może być zabrudzenie czujnika znajdującego się w kanale dolotowym, pracującego w strumieniu powietrza. Brudzi go kurz oraz pył, przepuszczany przez słaby filtr powietrza. To kolejny powód, aby stosować dobre jakościowo filtry powietrza.
W przypadku zabrudzenia przepływomierz można oczyścić specjalnym preparatem (air sensor clean). Jak to zrobić? Przedstawimy to w kolejnym fotoporadniku. W wielu przypadkach zastosowanie środka za ok. 30 zł (wystarczy na wiele czyszczeń) usuwa awarię. Poza tym regularne stosowanie środka (np. raz na pół roku) przedłuży okres eksploatacji przepływomierza. A warto, bo to droga część.
Za awarię może odpowiadać też źle zamocowana wtyczka (na przewodzie łączącym przepływomierz z komputerem), uszkodzenie kabla łączącego przepływomierz z komputerem, jak również złe zamocowanie przepływomierza, które spowodowało jego przesunięcie albo wibracje.
Jak zakupić przepływomierz powietrza online?
Zawsze kupujemy nowy przepływomierz powietrza, bo tylko taki daje nam pewność, że jest sprawny.
Aby móc go zakupić na aukcjach internetowych, niezbędne są nam takie dane, jak:
* marka i model pojazdu,
* rok produkcji,
* pojemność silnika i jego moc.
Dla pewności warto wymontować stary przepływomierz i porównać jego wygląd ze zdjęciami sprzedawanego modelu. Na co zwrócić szczególną uwagę? Na kształt gniazdka do wtyczki przewodu łączącego przepływomierz z komputerem ECU.
Co jest potrzebne do wymiany przepływomierza powietrza?
Do wymiany potrzebne bedą:
nowy przepływomierz powietrza,
śrubokręt krzyżakowy.
Wymiana przepływomierza powietrza – krok po kroku
Ustawiamy samochód na prostej, dobrze oświetlonej powierzchni. Zaciągamy hamulec ręczny. Wyłączamy silnik. Otwieramy maskę.
Odnajdujemy przepływomierz powietrza. W tym celu znajdujemy dolot powietrza. Jeśli mamy z tym problem, odszukujemy skrzynkę, w której znajduje się filtr powietrza. W niektórych autach konieczny może być demontaż górnej osłony (górnych osłon) silnika z tworzywa sztucznego. Przepływomierz powietrza zamontowany jest na przewodzie dolotowym, pomiędzy filtrem powietrza a głowicą silnika.
Odłączamy wtyczkę, którą przepływomierz powietrza jest podłączony do komputera silnika. Robimy to ostrożnie, aby nie uszkodzić przewodu. Wtyczka posiada zapadkę. Trzeba ją ścisnąć palcami i wówczas można ją już odłączyć.
Demontujemy przepływomierz powietrza.
W tym celu odkręcamy śruby, jakimi jest przymocowany do kanału dolotowego. Najczęściej są dwie i są to śruby krzyżakowe. Odkręcamy je.
Po odkręceniu śrub wyciągamy przepływomierz – do góry.
Wyjmujemy nowy przepływomierz powietrza z opakowania.
Umieszczamy go w kanale dolotowym.
Przykręcamy przepływomierz za pomocą śrub.
Montujemy wtyczkę przepływomierza powietrza – delikatnie ją wciskając, aż zaskoczy zapadka z tworzywa sztucznego.
Montujemy górne osłony silnika.
Czynność dodatkowa: jeśli awaria przepływomierza była sygnalizowana za pomocą zapalonej kontrolki check engine, błąd należy wykasować z pamięci komputera samochodu. W tym celu trzeba podłączyć komputer ze złączem diagnostycznym do gniazdka OBD2, a następnie wykasować błąd z pamięci.
Wymiana przepływomierza powietrza nie powinna sprawić problemów większości kierowców. | Fotoporadnik – jak samodzielnie wymienić przepływomierz powietrza? |
Czas mija nieubłaganie, podobnie, jak mijają nas samochody z włączonymi reflektorami po zmroku jadące z naprzeciwka. Czy zastanawiamy się wówczas nad szybko uciekającymi momentami oraz wydarzeniami, które prawdopodobnie już nigdy nie wrócą? Prawdę powiedziawszy, za kierownicą niewiele jest na to czasu, ale warto pomyśleć nad postępem technologicznym w motoryzacji, który na drogach zaczyna być widoczny coraz częściej. Reflektory halogenowe są z nami od wielu lat, ksenonowe przebojem wdarły się do naszych garaży, by dzisiaj zyskać miano czegoś naturalnego, a LED-owe? Czy jest to pieśń przyszłości, czy może rozwiązanie odważnie kroczące drogą wytyczoną przez ksenonowy odpowiednik?
Budowa i działanie
Reflektory LED-owe, choć zachowały taką samą funkcję, jak mniej zaawansowane rozwiązania, to ich budowa w dość znacznym stopniu uległa może nie skomplikowaniu, ale na pewno unowocześnieniu. W odróżnieniu od reflektorów halogenowych z żarnikowym źródłem światła oraz ksenonowych z wyładowczym źródłem, budowa tzw. LED-ów oparta jest na diodach elektroluminescencyjnych.
Każda z nich składa się z niebieskiej diody elektroluminescencyjnej oraz luminoforu, natomiast działanie wspomnianego zestawu, mimo że przypomina skomplikowaną grafikę z lekcji fizyki, jest stosunkowo proste. Znajdujący się w obudowie diody luminofor jest pobudzany przez niebieskie światło wspomnianego powyżej elementu, by finalnie wyemitować światło o barwie żółto-zielonej.
Połączenie wszystkich kolorów owocuje tym, co stanowi jedną z największych zalet rozwiązania LED-owego z punktu widzenia kierowcy – białą barwę światła, która w znakomity sposób potrafi oświetlać całą drogę przed samochodem.
Obecnie stosowane układy LED-owe w reflektorach pojazdów, w połączeniu z zaawansowanymi systemami pokładowymi, potrafią dać znakomite efekty, choć warto pamiętać, że to wciąż domena koncernów produkujących dobra luksusowe, jak np. Mercedes, BMW czy Lexus. Reflektory LED-owe potrafią efektywnie i precyzyjnie doświetlać zakręty czy „wycinać” z wiązki światła samochody znajdujące się przed naszym pojazdem, by ich kierowcy nie odczuwali dyskomfortu w podróży.
Wady?
Choć stosowanie rozwiązania LED-owego niesie ze sobą zdecydowanie większą ilość plusów (np. efektywność świecenia, żywotność diody LED wynikająca głównie ze stosunkowo niewielkiego napięcia zasilającego, biała barwa światła niezależna od wspomnianego napięcia czy też znacznie mniejsze nagrzewanie), istnieją również pewne wady, niewielkie, ale jednak.
Minusem, na którym warto skupić swoją uwagę, są oczywiście koszty związane ze wspomnianym rozwiązaniem. Reflektory LED-owe (tudzież każde inne oświetlenie realizowane za pośrednictwem diod elektroluminescencyjnych) są niestety wciąż nowością na rynku motoryzacyjnym i rozwiązaniem zarezerwowanym dla bogatszej części społeczeństwa.
Nic więc dziwnego, że konfigurując nowy samochód, LED-y są opcją dodatkową, której koszt to zazwyczaj kilka tysięcy złotych (najnowszy Seat Leon jest pewnego rodzaju ewenementem i przykładem zastosowania reflektorów LED-owych w samochodzie, który nie jest luksusowy).
Dlaczego warto zainwestować w opisywane rozwiązanie? Nie tylko ze względów wymienionych powyżej, ale również z tego powodu, że wiąże się to z większym bezpieczeństwem. Reflektory LED-owe osiągają stuprocentową sprawność praktycznie tuż po włączeniu.
To zaawansowanie, które wiąże się z niemałymi wydatkami, ale powoli staje się coraz częstszym widokiem na polskich drogach. Czy słusznie? Trochę smutny czasami wniosek jest taki, że postępu technologicznego raczej nie da się zatrzymać, ale w tym przypadku mówimy o jego dobrej stronie. | Nowa era, czyli budowa i zasada działania reflektorów LED-owych |
Ktoś kiedyś powiedział – częste mycie skraca życie. Podobnie jest w przypadku samochodu. Częste mycie naszego pojazdu tylko zachęca do pojawienia się korozji. O czym zatem należy pamiętać podczas mycia samochodu? Jak umyć go dobrze? Zapraszam do lektury. Żyjemy w czasach, kiedy każdy gdzieś pędzi i robi wszystko na pół gwizdka. Warto jednak w tym pośpiechu chociaż raz na kwartał odświeżyć nasz samochód. Nie dość, że zwiększymy tym zabiegiem komfort jazdy, to podróżowanie autem stanie się bezpieczniejsze.
Myjnia automatyczna – zalety i wady
Korzystanie z myjni automatycznej sprawia, że z czasem nasz samochód staje się wypłowiały i brzydki. Dodatkowo myjnie automatyczne nie domywają karoserii w trudno dostępnych miejscach, a co gorsza zaniedbane szczotki niszczą naszą powłokę lakierniczą. W zakamarkach, gdzie szczotki nie docierają, największym wrogiem staje się korozja. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, co z niezabezpieczonym lakierem robi woda. Niewątpliwie największą zaletą myjni automatycznych jest szybkość działania. Wystarczy wjechać samochodem i za kwadrans nasze auto jest czyste. Niestety, ale chemia stosowana do mycia na myjniach automatycznych nie jest zbyt dobrej jakości, na czym za kilka miesięcy ucierpi powłoka lakiernicza w naszych samochodach.
Mycie ręczne – wady i zalety
Dobrą alternatywą dla myjni automatycznych jest ręczne mycie samochodu. Nie dość, że zrobimy to dokładniej, to efekty będą dużo bardziej zadowalające. Pamiętajcie, żeby myć samochód od góry do dołu. Nad każdą plamą trzeba czasami popracować nawet kilka minut. Warto do tego używać miękkich ściereczek. Dobrze sprawdzą się np. stare t-shirty albo ręczniki z mikrofibry. Pamiętajcie, że nie można tego robić szmatkami do mycia naczyń. Warto mieć ze sobą dwa wiaderka – jedno z detergentem, drugie do płukania ścierki. Do usunięcia uporczywych plam należy użyć specjalistycznych preparatów.
Wycieranie samochodu – na co uważać?
Podczas całego mycia samochodu bardzo ważne jest też jego dokładne wytarcie. Irchą lub ściągaczką do wody łatwo można porysować lakier. Lepiej użyć do tego ręczników z mikrofibry. Przed użyciem warto upewnić się, czy są pozbawione metek. W żadnym wypadku nie wolno wycierać zakurzonego samochodu. W efekcie powstaną tylko rozmazane smugi, a drobinki kurzu i pyłu porysują powłokę lakierniczą. Gdy już porządnie wytrzemy samochód, możemy zabrać się za woskowanie.
Woskowanie samochodu – jak zrobić to dobrze?
Woskowanie samochodu to swoista wisienka na torcie. Dzięki temu zabiegowi samochód będzie wyglądał dużo lepiej niż kiedykolwiek. Należy poświęcić na to kilka godzin, ale efekt będzie murowany. Nie wolno pastować samochodu w pełnym słońcu. Blacha samochodu na słońcu rozgrzewa się do kilkudziesięciu stopni Celsjusza. W takich warunkach pasta z woskiem twardnieje tak bardzo, że usuwać ją będziecie kilka godzin. Nie woskujcie też samochodu w całości. Warto robić to partiami. Podobnie w przypadkupast polerskich. Pamiętajcie też o tym, że każdy preparat woskujący należy nakładać jak najcieniej. Najlepiej tak, by nie zostawiać smug. Warto też przed użyciem przeczytać instrukcję obsługi.
Wnętrze samochodu
We wnętrzu należy dokładnie odkurzyć, wytrzepać dywaniki i umyć od środka szyby i boczki. Kiedy to zrobimy, można powiesić choinkę zapachową i cieszyć się z jazdy czystym i pachnącym samochodem.
Pamiętajcie, że czysty samochód to nie tylko prestiż, ale tez nasze bezpieczeństwo. Dobrze umyte auto po zimie będzie lepiej widoczne. Szerokiej drogi. | O czym należy pamiętać podczas mycia samochodu? |
Zakatarzony malec marudzi i wymaga ciągłej uwagi. Atrakcyjna zabawka umili chwile spędzone z dala od kolegów i koleżanek z przedszkola. Cały dzień spędzony w domu dłuży się w nieskończoność, więc warto zapewnić przeziębionemu kilkulatkowi odpowiednią rozrywkę. Łatwiej będzie mu zapomnieć o braku towarzystwa i zatkanym nosku, gdy czas umili mu atrakcyjna zabawka. Zrezygnujmy z pluszaków i przedmiotów, których nie da się dokładnie umyć po skończonej zabawie. Wybierzmy produkty, które z łatwością odkazimy lub po prostu włożymy pod bieżącą wodę z mydłem. Mamy dla was 10 takich propozycji.
1. Piankowe puzzle
box:offerCarousel
Dzieciaki uwielbiają bawić się na podłodze. Do takiej rozrywki w parterze przydadzą się z pewnością piankowe puzzle. Duże elementy z miękkiego tworzywa tworzą różnorakie obrazki – postaci z bajek, literki, zwierzęta lub scenki rodzajowe. Łatwo je ze sobą łączyć, a po ułożeniu mogą służyć jako plansza z kolorową krainą do dalszej zabawy.
2. Klocki Duplo
box:offerCarousel
Maluch w wieku przedszkolnym może godzinami układać wieże i budowle z klocków. Lego Duplo to duże, odpowiednie dla małych rączek, kolorowe elementy z wytrzymałego tworzywa, które nigdy się nie nudzą. Zestaw Duplo Pociąg z cyferkami zajmie każdego malucha na długi czas. Kolorową ciuchcię i wagoniki z klockami można dowolnie łączyć, przemierzać długie trasy i dodatkowo podszkolić się w nauce liczenia. W zestawie znajdują się również dwie figurki, chłopca i dziewczynki, oraz kot.
3. Tor samochodowy
box:offerCarousel)
Domowe wyścigi samochodowe wciągną do zabawy nawet najbardziej marudnego posiadacza zatkanego noska. Tor samochodowy zamieni zabawę autkami w prawdziwą przygodę. Spirale, mosty, pętle i ostre zakręty buduje się z plastikowych elementów, które potem z łatwością umyjemy i pozbawimy zarazków.
4. Stajnia Schleich
box:offerCarousel
Marka Schleich słynie z wysokiej jakości figurek, które idealnie odwzorowują realne zwierzęta i ludzi. Kolekcja jest bardzo rozbudowana, ale największą popularnością, szczególnie wśród kilkuletnich dziewczynek, cieszą się koniki. Do figurek rumaków wszystkich ras i maści można dobrać wiele akcesoriów, np. biało-różową stajnię Schleich.
5. W królestwie kucyków
box:offerCarousel
My Little Pony to wielka rodzina kolorowych kucyków. Kilkulatki uwielbiają filmy i książki z uroczymi bohaterkami, które przeżywają niezwykłe przygody w bajkowej krainie. Każda fanka zbiera figurki swoich ulubienic. Teraz księżniczka Candance i jej córka Flurry Heart mogą zamieszkać w pięknym pałacu. Zestaw My Little Pony Kryształowe królestwo zawiera piękną budowlę, dwa kucyki i akcesoria.
6. Zabawa w gotowanie
box:offerCarousel
Przeziębionego malca lepiej nie wpuszczać do kuchni. Jeśli jednak mamy w domy małego amatora gotowania, warto zaopatrzyć go w odpowiednie akcesoria, aby mógł gotować „na sucho”. Owoce i warzywa do krojenia wykonane z plastiku lub lakierowanego drewna to nie tylko kulinarne szkolenie dla dziecka, ale również okazja do usprawnienia rączek.
7. Złota rączka
box:offerCarousel
Mały amator majsterkowania będzie zachwycony warsztatem Smoby. Nawet podczas przeziębienia chętnie spędzi czas przy bogato wyposażonym stanowisku. Warsztat ma formę wózka, więc malec może się z nim swobodnie poruszać po domu. Zestaw został wykonany z tworzywa wysokiej jakości, na licencji znanej firmy Black&Decker, specjalizującej się w produkcji profesjonalnych narzędzi.
8. Mały Doktor
box:offerCarousel
Nie ma lepszej okazji do zabawy w lekarza, niż własna choroba. Stetoskop, termometr, strzykawka, młoteczek i wiele innych akcesoriów znajdziemy w zestawie Mały Doktor zamkniętym z praktycznej walizeczce. Taka zabawa to również doskonała okazja do zmierzenia malcowi temperatury czy podania syropu.
9. Piżama Party
box:offerCarousel
Littlest Pet Shop to urocze figurki zwierzaków kolekcjonowane przez małe miłośniczki domowych pupili. Podczas przymusowego pobytu w domu w czasie choroby nie ma nic lepszego, niż zabawa w piżamowe przyjęcie. Zestaw Littlest Pet Shop Piżama Party zawiera osiem figurek, akcesoria i kolorowe naklejki.
10. Wóz strażacki
box:offerCarousel
Strażak Sam to jedna z ulubionych bajek kilkulatków. Przygody dzielnego strażaka z małego miasteczka fascynują nie tylko chłopców. Marka Simba przygotowała dla fanów Sama wóz strażacki Jupiter. Pojazd jest bardzo bogato wyposażony. Ma armatkę wodną, dźwig, gaśnice, łopatę, otwierane drzwi i klapę oraz wiele innych akcesoriów. Dzięki dołączonym figurkom Sama i jego kolegi zabawa w jazdę na ratunek nigdy się nie znudzi.
Zabawka dla zakatarzonego kilkulatka powinna być atrakcyjna, aby maluch zapomniał o chorobie i spędził miło czas w domu. Przede wszystkim musi jednak być wykonana z łatwych do umycia i odkażenia tworzyw, takich jak plastik, guma czy lakierowane drewno.
) | 10 zabawek idealnych dla zakatarzonego kilkulatka w domu |
W Polsce co roku ma miejsce kilkanaście tysięcy wypadków z udziałem rowerzystów. Spora część z nich dzieje się na terenach zabudowanych, w tym przede wszystkim w dużych miastach. Mamy w naszym pięknym kraju tyle tysięcy kilometrów dróg rowerowych, a mimo to spora część rowerzystów uczestniczy w wypadkach i kolizjach. Co jest przyczyną takiego stanu rzeczy? Ograniczamy ryzyko
Odpowiedzią na zadane wyżej pytanie może być sam fakt istnienia dróg rowerowych, jednak w niewystarczającej ilości. Podróż po bezpiecznej z pozoru drodze może osłabiać naszą koncentrację, przez co włączając się z konieczności do ruchu ulicznego jesteśmy rozkojarzeni i mniej uważni. Oczywiście w żadnym wypadku nie staram się usprawiedliwiać osób powodujących kolizje – czy to nas, rowerzystów, czy też kierowców samochodów. Chcę jedynie pokazać, że w każdym przypadku mogliśmy lepiej się zabezpieczyć, być bardziej uważni bądź bardziej widoczni na drodze, chociażby dzięki odblaskom.
Jednakże to nie o odblaskach będzie dziś mowa, a o lusterkach rowerowych. O gadżecie – nazwijmy go w ten sposób – niezmiernie przydatnym, a rzadko stosowanym. Według statystyk, z lusterek rowerowych, montowanych fabrycznie bądź dokupionych, korzysta zaledwie 5-6% rowerzystów w Polsce. To naprawdę niewiele biorąc pod uwagę to, że ponad połowa deklaruje czynny udział w ruchu ulicznym, czyli poza drogami rowerowymi i terenami rekreacyjnymi.
box:offerCarousel
Dlaczego lusterka są tak mało popularne wśród osób korzystających na co dzień z rowerów? Jednym z powodów może być błędne kojarzenie lusterka rowerowego z tandetnym wynalazkiem zeszłej epoki. Wielu z was korzysta na co dzień z rowerów sportowych – MTB, crossowych czy tak popularnych ostatnimi laty kolarzówek. Wydaje nam się, że zamontowanie w nich lusterka odejmie im w pewien sposób drapieżności, przez co z rowerów wyczynowych zmienią się w rowery rekreacyjne. Drugim powodem jest to, że niewielkie lusterka montowane na kierownicy – zwłaszcza wśród osób, które korzystają często z samochodu – mogą sprawiać wrażenie gadżetu nie do końca spełniającego swoje zadanie. Lusterka rowerowe, w przeciwieństwie do samochodowych, mają bowiem często mniejszy kąt widzenia. W obu przypadkach jest to jednak myślenie błędne.
Rodzaje lusterek rowerowych
Zacznijmy od tego, że lusterka rowerowe na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat uległy diametralnej zmianie, zwłaszcza pod względem ich zaprojektowania. Nie są już więc gadżetem szpecącym rower, a można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że w niektórych przypadkach nadadzą mu jeszcze lepszego wyglądu. Przyjrzyjmy się najpopularniejszym rodzajom lusterek rowerowych na rynku i sprawdźmy, komu i w jakich sytuacjach poszczególne modele mogą się przydać.
Lusterka montowane na kasku – ostatnimi czasy są coraz popularniejszym rozwiązaniem, co ma zapewne związek z faktem częstszego korzystania z samych kasków rowerowych. Ich zaletą jest przede wszystkim mobilność oraz sposób montowania, który w żaden sposób nie ogranicza naszego pola widzenia. Co więcej, dzięki temu, że lusterko takie znajduje się kilkanaście centymetrów od naszej twarzy, zyskujemy szerszy pogląd na to, co dzieje się za naszymi plecami. Lusterko montowane na kasku sprawdzi się więc nie tylko w przypadku osób na co dzień uczestniczących w ruchu drogowym, ale też podczas rodzinnych wycieczek rowerowych z dziećmi – gdy musimy równocześnie pilnować trasy i naszych pociech.
box:offerCarousel
Lusterka montowane na kierownicy – klasyczne rozwiązanie, które za sprawą coraz nowocześniejszego designu jest równocześnie rozwiązaniem najczęściej wybieranym. W ofercie możemy znaleźć niezbyt efektowne lusterka o tradycyjnym, okrągłym kształcie na długim, wygiętym uchwycie, a także ładne, zaprojektowane z dbałością o detale lusterka prostokątne. Te drugie są typowo sportowe – w żadnym wypadku nie zamienią naszego roweru w wehikuł czasu z zeszłej epoki. Dzięki możliwości wybrania odpowiedniego kąta nachylenia możemy na bieżąco ustawiać lusterko według swoich potrzeb, zapewniając sobie większe bezpieczeństwo na drodze. Lusterko na kierownicy to najlepsze rozwiązanie dla osób jeżdżących w terenie zabudowanym.
box:offerCarousel
Lusterka chowane w rogach – lusterka montowane w rogach rowerowych, czyli w uchwytach pionowych na kierownicy, są bardzo świeżym wynalazkiem. Sprawdzą się zwłaszcza w przypadku osób, które korzystają z rowerów sportowych i nie chcą niepotrzebnie oszpecać swojego roweru. Lusterka tego typu są efektowne, mają bardzo nowoczesny wygląd, a przy tym są też niesamowicie praktyczne, ponieważ w dowolnej chwili możemy je schować do wnętrza uchwytu, przez co stają się zupełnie niewidoczne. Idealnie sprawdzą się u osób młodych bądź posiadających nowoczesne, sportowe rowery MTB.
box:offerCarousel
Lusterka wsteczne w formie kamery – zupełna nowość, która za sprawą coraz częstszego korzystania ze smartfonów jako z nawigacji ma szansę stać się hitem. Kamerę montujemy z tyłu roweru, natomiast nasz smartfon – za pomocą specjalnego uchwytu – na kierownicy. W ten sposób na ekranie telefonu widzimy na bieżąco co dzieje się za nami. Gdyby producenci wprowadzili jeszcze czujnik ostrzegający o zbliżającym się pojeździe, bezpieczeństwo na drodze zyskałoby zupełnie nowy wymiar. Póki co jednak jest to gadżet niedopracowany, stąd warto wstrzymać się z jego zakupem.
Lusterko – najlepszy przyjaciel rowerzysty
Wyobraźcie sobie samochód bez lusterek. Czy jadąc nim macie szansę na bezpieczne uczestniczenie w ruchu drogowym? Raczej nie i podobnie jest w przypadku rowerzystów jadących rowerem niewyposażonym w lusterka. Ich brak to – zaraz po braku odblasków – drugi czynnik powodujący tak wiele kolizji z naszym udziałem. Jak sami mogliście się przekonać czytając ten artykuł, lusterka nie są już brzydkim, szpecącym rower dodatkiem – dzięki nowoczesnemu designowi mogą nawet w niektórych przypadkach poprawić jego wygląd. Przy tym poprawiają bezpieczeństwo, poszerzając nasze pole widzenia o kilkadziesiąt stopni. Naprawdę warto więc w nie zainwestować – dla ochrony własnego życia i zdrowia. | Dlaczego warto zainwestować w lusterko rowerowe |
Lato to pora roku stworzona do tego, aby jak najwięcej czasu spędzać w ogrodzie, na tarasie czy balkonie. W wygodnym fotelu wygrzewamy się w słońcu i relaksujemy, a obok na stoliku stoi szklanka z zimnym napojem. Oferta mebli ogrodowych i tarasowych w sklepach stacjonarnych oraz internetowych jest równie szeroka, jak tych przeznaczonych do wnętrza domu czy mieszkania. Warto więc wiedzieć, czym się kierować przy wyborze. Fotele czy krzesła powinny mieć regulowane oparcia, dzięki którym wygodnie się na nich siedzi. Jeśli w komplecie są poduszki lub pokrowce, sprawdźmy, czy łatwo je będzie wyprać. Zwróćmy też uwagę na to, czy meble są na tyle solidne, że przetrwają przynajmniej kilka sezonów, i zorientujmy się, jak należy je konserwować, aby służyły nam jak najdłużej, nic nie tracąc ze swojego wyglądu.
Meble metalowe i aluminiowe
Do najbardziej trwałych należą meble metalowe, które wraz z nadejściem jesieni można bez obaw pozostawić na zewnątrz. Są bardzo stabilne, ale niestety ciężkie, a ponadto podłokietniki, siedziska i oparcia są zimne, gdy krzesła stoją w cieniu, lub bardzo gorące, gdy nagrzeją się od słońca. Dlatego często łączy się metalową ramę z drewnianym siedziskiem, co jednak wymaga chowania na okres jesienno-zimowy na przykład w garażu i regularnej konserwacji drewnianych części. Metalowe meble mogą mieć stylistykę nowoczesną lub retro. Dobrze wykonane nie wymagają żadnych zabiegów przez wiele lat, są bowiem fabrycznie zabezpieczone przed korozją przez oksydowanie, chromowanie lub malowanie proszkowe. Równie trwałe jak metalowe, a przy tym dużo lżejsze, są meble z aluminium. Komplet składający się ze stołu oraz z sześciu krzeseł wykonanych z metalu kosztuje 700–900 zł, a z aluminium 2000–3000 zł.
Meble drewniane
Tańsze od metalowych i aluminiowych są meble drewniane. Drewno jest ciepłe i przyjemne w dotyku, można więc krzeseł i foteli używać bez poduszek czy podkładek. Ale jest niestety mniej trwałe niż metal czy aluminium. Jedynie meble z najdroższego drewna egzotycznego (teak, eukaliptus, meranti) nie wymagają konserwacji i przetrwają jesień i zimę na zewnątrz bez uszczerbku. Wystarczy jedynie raz na kilka lat pokryć je specjalnym olejem, aby nie straciły koloru i nie zmatowiały. Meble wykonane z naszych rodzimych gatunków drewna (sosna, świerk, dąb, grab, buk, topola, olszyna, robinia akacjowa) trzeba chronić nie tylko przed wilgocią i zimnem, ale również przed zbyt wysokimi temperaturami, ponieważ powodują rozsychanie. Po sezonie krzesła i stół myjemy i suszymy, aby nie zaatakowała ich pleśń. Producenci nie zalecają mycia mebli z drewna automatyczną myjką, ponieważ woda pod ciśnieniem może powodować mikrouszkodzenia. Do czyszczenia najlepiej użyć gąbki nasączonej łagodnym detergentem.
box:offerCarousel
Raz na kilka lat meble z drewna nieegzotycznego pokrywa się impregnatem, lakierobejcą, olejem lub farbą kryjącą. Jeśli zauważymy na nich pleśń, przemywamy je roztworem chloru, a głębsze uszkodzenia usuwamy drobnoziarnistym papierem ściernym i pokrywamy olejem. Trwałość mebli z drewna egzotycznego to 30 lat, a koszt około 2000 zł, za stół i krzesła wykonane z innych gatunków drewna zapłacimy około 300 zł i możemy liczyć na to, że posłużą nam 15 lat.
box:offerCarousel
Meble plecione
Od wielu lat modne są meble ogrodowe wyplatane. Ich zaletą jest lekkość i naturalny wygląd, ale należy je chronić przed wilgocią. Mogą być wykonane z wikliny, bambusa lub rattanu. Wiklina jest materiałem pozyskiwanym w Polsce, rattan i bambus zaś to zdrewniałe elastyczne pędy roślin rosnących naturalnie w Azji. Wyroby wiklinowe, rattanowe lub bambusowe pomalowane wodoodpornym lakierem lub zaimpregnowane specjalnym olejem musimy co kilka lat odświeżać tym samym preparatem, aby nie pękały, a po sezonie myć wodą z łagodnym detergentem. Meble nielakierowane producenci zalecają czyścić wodą z octem lub sodą oczyszczoną, które chronią przed matowieniem i szarzeniem. Komplet wyplatanych mebli można kupić w cenie od 700 zł.
box:offerCarousel
W sprzedaży są również meble z włókien syntetycznych, które mają imitować wiklinę i rattan: hularo, raucord, viro, sanlux, technorattan lub polirattan. Mają one większość zalet naturalnych surowców, które z wyglądu przypominają, a przy tym są pozbawione ich wad. Przede wszystkim są lekkie, a ich czyszczenie jest bardzo proste – można to robić za pomocą myjki ciśnieniowej lub gąbki nasączonej wodą z dodatkiem detergentu, na przykład mydła. Meble z włókien syntetycznych są odporne na wilgoć, ale już niestety nie na mróz, więc nie należy ich zimą zostawiać na zewnątrz. Koszt to około 1000 zł za komplet.
box:offerCarousel
Meble plastikowe
Najtaniej można kupić stół i krzesła ogrodowe z PVC lub PP (polipropylenu), zwane popularnie meblami plastikowymi (około 250 zł za komplet). Są lekkie, wodoodporne i nie trzeba ich impregnować. Ich wadą jest jednak to, że mogą łatwo pękać, rysować się, matowieć, a jeśli nie są białe, to również odbarwiać się. Myjemy je myjką ciśnieniową lub gąbką i wodą z detergentami. W sprzedaży są również preparaty do czyszczenia i renowacji plastiku, na przykład nabłyszczające woski z filtrem UV, które chronią przed matowieniem.
Wybierając meble ogrodowe, powinniśmy brać pod uwagę nie tylko ich wygląd oraz cenę, ale także gabaryty. Pamiętajmy, że z końcem sezonu letniego te drewniane czy wiklinowe musimy schować, czyli wygospodarować dla nich miejsce w garażu, piwnicy czy na strychu. | Meble ogrodowe – jak kupić trwałe i łatwe do utrzymania w czystości? |
Przed wybuchem II wojny światowej jedynie kilka armii dysponowało samochodami zdolnymi poruszać się w miarę sprawnie w trudnym terenie. Decydenci szybko doszli do wniosku, że takie pojazdy są niezbędne. Wkrótce więc zjechały z taśm produkcyjnych. Już w czasie II wojny światowej w wyposażeniu wielu armii znalazły się samochody terenowe. Znanym tego typu pojazdem jest amerykański Willys, z którego korzystali również żołnierze brytyjscy. Era samochodów terenowych z Albionu miała nadejść tuż po zakończeniu II wojny światowej.
Co to takiego samochód terenowy?
Samochód terenowy to, najogólniej mówiąc, auto, które zdolne jest do pokonywania przeszkód w terenie. Jest to możliwe dzięki przyjętym przy jego projektowaniu rozwiązaniom technicznym, m.in. solidnej ramie, dużemu prześwitowi, niezależnemu zawieszeniu wszystkich kół, napędowi na cztery koła, reduktorowi… Sprawne poruszanie się w terenie umożliwia też odpowiednia konstrukcja nadwozia, m.in. wysoko umieszczone błotniki. Nie bez znaczenia jest też możliwość szybkiego i łatwego opuszczenia auta przez pasażerów (niegdyś służyły temu wycięcia w burtach auta zamiast drzwi). Auto terenowe może być samochodem osobowym lub ciężarowym.
Brytyjczycy w terenie
Brytyjskie auta terenowe kojarzą się z jedną marką – Land Roverem. Nie jest to do końca słuszny pogląd, gdyż w Wielkiej Brytanii produkowano także inne tego typu pojazdy. Pierwszym masowo wytwarzanym na Wyspach Brytyjskich autem tego typu był przeznaczony dla wojska Humber FWD. Opracowano go w 1941 r. na podstawie jednego z modeli osobowych firmy, a jego produkcja trwała do końca wojny. Dziś to szacowny zabytek poszukiwany przez kolekcjonerów. W latach 1951–1956 na zamówienie armii amerykańskiej powstawał tu też terenowy model Austina – Champ, napędzany 2,8-litrowym silnikiem Rolls Royce’a. Pewne cechy terenowe ma też pick-up Bedford Brava. Ale trzeba przyznać, że gros brytyjskich aut terenowych wyprodukował Rover – i jego klony.
Land Rover
Po zakończeniu II wojny światowej firma Rover, specjalizująca się wcześniej w produkcji aut osobowych i raczej luksusowych, zdecydowała się na „lekką” zmianę oferty. W 1948 r. z taśm montażowych zaczęły zjeżdżać Land Rovery Series I. Zbudowane na solidnej stalowej ramie, pokryte blachą aluminiową, mogły wszędzie wjechać. I to robiły. Miały też wyjątkowo prostą konstrukcję, dzięki czemu ich naprawy można było dokonać właściwie w każdym miejscu. Sprzedaż modelu zaskoczyła wszystkich. Nic zatem dziwnego, że do 1985 r. powstały jeszcze dwie kolejne serie, przy czym za każdym razem rosła pojemność silników, zarówno benzynowych, jak i dieslowskich. W 1978 r. marka Land Rover stała się samodzielna.
Defender
Później przyszedł czas produkowanego od 1983 do 2016 r. Land Rovera Defendera, przy czym należy pamiętać, że w latach 1983–1990 produkowano modele o nazwach 90 (Ninety) i 110 (One Ten). Nazwa Defender pojawiła się dopiero w 1990 r., aby odróżnić ten model od nowego – Land Rovera Discovery. Defender doczekał się trzech generacji. Przy zmianie pierwszej na drugą zmieniono silniki Diesla na pięciocylindrowy Td5 o mocy 122 KM, następnie pojawiły się 2,4 l diesle używane do napędzania Fordów Transitów.
Na podstawie Defendera produkowano wojskowego Land Rovera Wolfa, całkiem nieźle uzbrojonego i używanego do działań nie tylko transportowych, ale także zwiadowczych. I ciekawostka. Licencję na produkcję Defendera nabyła hiszpańska firma Santana. Jej Santana PS 10 wygląda z daleka niemal tak jak Defender, ale… jest pozbawiono go wielu jego wad. Kosztuje znacznie mniej. Może być zatem doskonałym zamiennikiem dla mniej majętnych amatorów przejażdżek w terenie.
Discovery
W 1989 r. na rynku pojawił się nowy model Land Rovera – Discovery. Z założenia miał on być bardziej luksusowy niż Defender. Bardziej przypominał SUV-a niż auto terenowe, jednak ze względu na solidną konstrukcję opartą na ramie, mocne jednostki napędowe oraz napęd na cztery koła, reduktor można go zaliczyć do terenówek. Pojazd szybko zdobył popularność. Do dziś powstało kilka jego generacji. Każda następna była coraz bardziej luksusowa i dziś to naprawdę szykowne auto z montowaną za dodatkową opłatą wbudowaną lodówką czy gustowną bransoletką zamiast kluczyków. W teren tym cackiem wyjeżdża desperat. I to bardzo bogaty.
Range Rover
Range Rover pojawił się na rynku w 1970 r., jego założenia konstrukcyjne opracowano jednak znacznie wcześniej. Pojawiły się już jego cztery generacje, każda bardziej luksusowa. Duże auto na solidnej ramie, z napędem na cztery koła i potężnymi silnikami o pojemnościach wzrastających przy każdej następnej generacji (w ostatniej wprowadzono napęd hybrydowy). Choć producent zapewniał, że auto może wjechać w trudny teren, coraz mniej chętnych się podejmowało się tego zadania. Trudno się dziwić. Dziś cena podstawowej wersji Land Rovera przekracza pół miliona złotych. Mniejsze Range Rover Sport, Range Rover Velar i Range Rover Evoque kosztują od 150 tys. do ponad 300 tys. zł oczywiście w wersjach podstawowych.
Freelander
Land Rover Freelander nie był i nie jest autem terenowym. To auto sportowo, sportowo-użytkowe. Miał wprawdzie napęd na cztery koła, ale był raczej bulwarowym tygrysem niż autem, którym można jechać w leśne ostępy. Na rynku pojawiły się dwie generacje tego auta: pierwsza produkowana w latach 1996–2004 i druga z lat 2006–2014. Ten model został zastąpiony przez większego i bardziej luksusowego (a przy tym oczywiście i droższego) Land Rovera Discovery Sport.
Brytyjskie samochody terenowe nie są złe. Niektóre nieźle sprawują się w terenie, dobrze sobie radzą z długimi przejazdami. Część z nich potrafi zapewnić kierującemu duży komfort jazdy. Niektóre z nich w dalszym ciągu mają horrendalne ceny, inne (np. pierwsze Freelandery) można kupić dziś za kilka tysięcy złotych. | Brytyjskie terenówki |
Jesienią i zimą warto zainwestować w dobrej jakości koc, który nie tylko nas ogrzeje, ale stanie się też stylowym dodatkiem i ozdobą wnętrza. Podpowiadamy, jakie koce i pledy są w tym sezonie najmodniejsze! Gdy wieczory robią się coraz dłuższe, a pogoda za oknem nie zachęca do wychodzenia z domu, nie ma nic przyjemniejszego niż wieczór spędzony pod kocem, w towarzystwie gorącej herbaty i dobrej książki. Jeżeli wydaje ci się jednak, że zakup pledu to rzecz wyjątkowo prosta i prozaiczna, to… możesz się zdziwić. Okazuje się bowiem, że również te elementy wyposażenia mieszkania podlegają sezonowym modom.
Zmieniające się trendy to jedno, ale pewne cechy dobrego koca są stałe: powinien on być ciepły, delikatny w dotyku, naturalny, ponadczasowy i zwyczajnie piękny. Brzmi skomplikowanie? Nic z tych rzeczy! Sprawdź, jakie koce są teraz najmodniejsze!
Koc syreni ogon
Moda na wszystko, co związane z syrenami, zatacza coraz szersze kręgi. Poza klasycznymi już, podkreślającymi sylwetkami kreacjami z syrenim ogonem ostatnio modne też były morskie makijaże i wariacje na ten temat na paznokciach.
Teraz przyszedł czas na to, by ten syreni trend przeniósł się także do wnętrz. Aby się w niego wpisać, wcale nie musisz jednak zamieniać swojej łazienki w podwodny świat, a sypialni przemalowywać na morski odcień błękitu. Dużo prostsze będzie zaopatrzenie się w koc, który swoim kształtem przypomina syreni ogon. To absolutny hit tego sezonu, który nie tylko zapewni ci komfort i ciepło, ale w dodatku będzie wyglądał fantastycznie.
Koc syreni ogon, do znalezienia w wielu wariantach kolorystycznych, szczególnie przyda się tym największym zmarzluchom, którzy podczas wylegiwania się na kanapie lubią mieć szczelnie owinięte stopy. A że przy okazji nieco komplikuje nam „mobilność”? Cóż, to sprawi, że nasz kanapowy relaks będzie po prostu… dłuższy.
box:offerCarousel
Koc z wełny czesankowej, czyli chunky knit blanket
box:imagePins
box:pin
Ten koc to absolutny hit już od kilku sezonów. Jego popularność zupełnie nie dziwi, bo to przykład wyjątkowego przedmiotu łączącego funkcjonalność z walorami estetycznymi. Co to jest chunky knit blanket? To koc wykonany z wełny czesankowej o wyjątkowej grubości, przypominający zszyte ze sobą warkocze. Iluzja jest naprawdę niesamowita. Co ciekawe, taki grubo tkany koc można przygotować samemu, wykorzystując łatwo dostępne w sieci poradniki i filmiki instruktażowe, a do jego stworzenia nie potrzeba nawet drutów – przędza jest tak gruba, że wyplata się ją rękami!
Jeżeli jednak nie masz czasu lub ochoty na takie zabawy, to na Allegro znajdziesz też gotowe koce z wełny czesankowej. Gwarantujemy, że z miejsca zakochasz się w ich wyglądzie i przytulnej miękkości.
Koce w stylu skandynawskim
Dominujący we wnętrzach naszych sąsiadów z północy styl chyba już na stałe wpisał się również w gusta Polaków i od pewnego czasu uznawany jest nawet za najpopularniejszy także u nas trend w urządzaniu mieszkań. Styl skandynawski charakteryzuje się wykorzystaniem naturalnych materiałów nie tylko do wykończenia wnętrza, ale również w zdobiących go dodatkach.
Miękkie, naturalne koce i pledy z bawełny, lnu czy wełny będą więc jego nieodłącznym elementem. Możesz wybrać koc gładki, w neutralnym kolorze, np. jasnego brązu, beżu czy szarości, albo postawić na równie modny wzór, np. w proste paski, kropki albo zygzak.
Szalenie modne są też koce z flaneli, najlepiej wykończone frędzlami.
box:offerCarousel
Mikrofibra dla alergików
Tym z was, którym alergie uniemożliwiają korzystanie z koców wełnianych, szczególnie polecamy koce wykonane z lekkiej mikrofibry o hipoalergicznych właściwościach. Materiał ten jest nie tylko bardzo ciepły, ale w dodatku lekki i zajmuje niewiele miejsca. Mikrofibra nie podrażnia skóry, a wykonane z niej koce, dostępne w różnych wariantach kolorów i wzorów, w żaden sposób nie ustępują wyglądem tradycyjnym pledom.
box:offerCarousel
Futrzane narzuty
Futra, oczywiście w wersji ekologicznej, dominują nie tylko w modzie. Teraz równie popularne są także przy kompletowaniu wyposażenia wnętrz. Wykonane ze sztucznego futerka dekoracyjne pledy, narzuty czy dywaniki z owczej skóry nie tylko są wyjątkowo ciepłe, ale w dodatku świetnie pasują do wnętrz urządzonych w różnych stylach: od skandynawskiego przez nowoczesny minimalizm aż po styl glamour.
Z naszą pomocą wybierzesz koc lub pled, który nie tylko spełni swoją podstawową funkcję i stanie się twoim nieodłącznym towarzyszem w długie, jesienne i zimowe wieczory, ale w dodatku będzie piękną i stylową ozdobą wnętrza. | Syreni ogon i nie tylko. Najmodniejsze pledy i koce na jesień 2017 |
Wizja wakacji na tropikalnej wyspie może się wydawać sielanką. Dla bohaterów serii „Dead Island” po wybuchu epidemii zombie okazała się jednak prawdziwym koszmarem. „Definitive Collection” zawiera dwie gry, które przypadną do gustu fanom „Dying Light”. Jeszcze piękniejsza sceneria
Każdy, kto pamięta serię z oryginalnych wersji „Dead Island” i „Dead Island: Riptide”, będzie miło zaskoczony tym, o ile ładniej obie gry wyglądają po odnowieniu. Różnicę widać w płynności animacji, szczegółowości tekstur oraz wyglądzie otaczającej natury. Na wyspę wprost nie można się napatrzeć. Po zmianie jest jednak zdecydowanie jaśniej, co odrobinę kłóci się z konwencją horroru. Obu produkcjom nie sposób jednak odmówić klimatu. Moim zdaniem cała wyjątkowość „Dead Island” tkwi w kontraście miedzy urokliwą wyspą i grozą wydarzeń, które mają na niej miejsce. Warto zwrócić uwagę na to, że do kolekcji dołączona jest jeszcze jedna gra – „Dead Island: Retro Revenge”. Jest to świetne nawiązanie do czasów gier takich jak „Contra” czy „Super Mario”. W erze powszechnego odnawiania i upiększania gier tworzenie produkcji wyglądających jak sprzed dwóch dekad to doskonały pomysł.
Wiosło i młotek
Zbieranie przydatnych przedmiotów i medykamentów to bardzo istotna część gry. Pamiętaj, by przeszukać każde pomieszczenie, w którym się znajdziesz. Każdy bandaż i każda znaleziona metalowa rura mogą przesądzić o twoim losie. Nie rozglądaj się przesadnie za bronią palną. Jest ona w tej grze bardzo rzadka. Twoją codziennością będzie walka wiosłami, kijami baseballowymi czy narzędziami, które znajdują się raczej w garażu niż sklepie z bronią. Pamiętaj też, by strzec się walki ze zbyt wieloma przeciwnikami. Jeśli dasz się osaczyć, szybko staniesz się daniem głównym kilkunastu zombie.
Poznaj wyspę i znajdź sposób na ucieczkę
Aby przetrwać, będziesz musiał blisko współpracować z pozostałymi ocalałymi. Tylko razem możecie poradzić sobie z zagrożeniami i znaleźć rozwiązanie. Możesz skorzystać ze wsparcia drugiego gracza, wraz z którym będziecie przedzierać się przez zainfekowaną wirusem wyspę. Szczególnie wygodne jest poruszanie się samochodem, ponieważ – inaczej niż przy zabijaniu zombie w bezpośrednim starciu – pozwala to na radosne rozjeżdżanie przeciwników bez obawy przed własną śmiercią.
„Dead Island” to produkcja jedyna w swoim rodzaju i doskonały wstęp do znacznie trudniejszego i bardziej rozbudowanego „Dying Light”. Obie gry doceni każdy, kto lubi niekonwencjonalne podejście do tematu zombie. Oprócz tego warto kupić grę ze względu na to, że jest to produkcja rodzimej firmy Techland, która prezentuje prawdziwie światowy poziom. Marzą ci się tropikalne wakacje, a jednocześnie cenisz sobie w życiu odrobinę grozy i adrenaliny? Zaoszczędź na biurze podróży i odwiedź „Dead Island”!
Wymagania systemowe „Dead Island: Definitive Collection”
Minimalne
* System operacyjny: Windows® 7 64-bit / Windows® 8 64-bit / Windows® 8.1 64-bit / Windows® 10 64-bit
* Procesor: Intel® Core™ i5-2500 @3.3 GHz / AMD FX-8320 @3.5 GHz
* Pamięć: 4 GB RAM
* Karta graficzna: NVIDIA® GeForce® GTX 560 Ti / AMD Radeon™ HD 6870 (1GB VRAM)
* DirectX: Wersja 11
* Sieć: Szerokopasmowe połączenie z internetem
* Miejsce na dysku: 10 GB dostępnej przestrzeni
* Karta dźwiękowa: kompatybilna z DirectX®
Zalecane
* System operacyjny: Windows® 7 64-bit / Windows® 8 64-bit / Windows® 8.1 64-bit / Windows® 10 64-bit
* Procesor: Intel® Core™ i5-4670K @3.4 GHz / AMD FX-8350 @4.0 GHz
* Pamięć: 8 GB RAM
* Karta graficzna: NVIDIA® GeForce® GTX 780 / AMD Radeon™ R9 290 (2GB VRAM)
* DirectX: Wersja 11
* Sieć: Szerokopasmowe połączenie z internetem
* Miejsce na dysku: 10 GB dostępnej przestrzeni
* Karta dźwiękowa: kompatybilna z DirectX®
Dostępność
Gra „Dead Island: Definitive Collection” jest dostępna na: PS4, Xbox One, PC | „Dead Island: Definitive Collection” – recenzja gry |
Sukienka to strój na okazje różnego rodzaju – urodziny, imprezy okolicznościowe, zakończenie roku szkolnego. W zależności od kroju i rodzaju materiału, sprawdza się także na co dzień – do przedszkola i szkoły. Jaką sukienkę możemy kupić do 50 zł? Sukienka tiulowa
Pierwszą propozycją jest sukienka tiulowa od Breeze. Dostępna jest w kilku kolorach. Ma długi rękaw, jest odcinana w pasie atłasową tasiemką, dół ma rozkloszowany, złożony z trzech warstw – grubszej dolnej, wykonanej z dzianiny, oraz dwóch warstw wierzchnich wykonanych z tiulowej falbanki. Sukienka, w zależności od modelu, może być zdobiona naszytymi motylkami i cekinami, aplikacją z kotkiem, serduszkami, motylkami. Całość prezentuje się bardzo delikatnie i elegancko. Koszt sukienki to około 45 zł.
Sukienka jak z bajki Kraina Lodu
Wraz z popularnością bajki Kraina Lodu na rynku zaczęły się pojawiać bluzki i sukienki z jej głównymi postaciami. Niektóre przypominają suknię balową jednej z głównych bohaterek i mogą z powodzeniem sprawdzić się na balu karnawałowym, przyjęciu urodzinowym lub innej wyjątkowej okazji.
Ciekawą propozycją są jednak sukienki z aplikacją z bajki Kraina Lodu, które łączą w sobie bawełnianą górę i tiulowy dół. Wersja z krótkimi rękawami sprawdzi się podczas cieplejszych dni. Sukienka może być dobrym pomysłem na strój na występy w przedszkolu lub prezentem dla małej księżniczki, która lubi się stroić. Ceny sukienek zaczynają się od około 15 zł.
Sukienka typu tuba
Sukienki typu tuba, w zależności od modelu, sprawdzają się zarówno do codziennego użytkowania – do przedszkola lub szkoły, jak i na specjalne okazje – urodziny, święta, przyjęcia, bale. Sukienki są najczęściej wykonane z 97% bawełny i 3% elastyny, co sprawia, że są miękkie w dotyku i rozciągliwe. Gładkie sukienki w tym stylu z kieszeniami po bokach i długim rękawem, połączone z tenisówkami lub adidasami, nadają stylizacji sportowy charakter. Jeżeli dobierzemy bardziej eleganckie dodatki – naszyjnik i balerinki – całość nabierze eleganckiego stylu. Ceny sukienek typu tuba rozpoczynają się od około 30 zł.
Podsumowanie
Wybór sukienek dla dziewczynek jest bardzo szeroki. Możemy wybierać spośród różnych wzorów, kolorów i fasonów. W cenie do 50 zł z pewnością można znaleźć sukienkę w stylu, który będzie odpowiedni dla naszej córki. Dobierając dodatki – kurteczki, spinki, obuwie, naszyjniki, itp. – w szybki sposób możemy odmienić sportową sukienkę w bardziej elegancką i na odwrót.
Wybierając sukienkę, warto oprócz samego kroju i koloru, zwrócić uwagę na materiał, z którego została wykonana. Dobrze, jeżeli jest on przewiewny, miękki w dotyku, a sukienka po założeniu nie krępuje ruchów dziecka. Szczególnie w okresie wiosennym i letnim zwróćmy uwagę, żeby wybierać dobrej jakości stroje, które pozwolą oddychać skórze. | Sukienki dla dziewczynek do 50 zł |
Większości opiekunów chce jak najszybciej zakończyć przygodę z pieluchami i nauczyć dziecko informowania, że musi skorzystać z nocniczka lub toalety. Ogromną pomocą w tym będą majtki treningowe – dziecku pozwolą poczuć się doroślej, a rodzicowi zaoszczędzą prania i sprzątania. Sposobów na oduczenie maluszka siusiania w pieluchy jest chyba tyle, co rodziców, babć i cioć. Każdy ma swój i trudno stwierdzić, który jest najskuteczniejszy. Wszystko zależy od dziecka, jego potrzeb, predyspozycji i przyzwyczajeń. Jednak coraz popularniejsze staje się korzystanie w tej trudnej nauce z majtek treningowych, stanowiących etap przejściowy między pieluchą a zwykłą bielizną. W sprzedaży są rozmaite ich rodzaje, więc można je dopasować do potrzeb dziecka i rodziców.
Dlaczego warto?
Majtki treningowe to już nie pielucha. Dzięki nim dziecko czuje się starsze i bardziej poważne, dzięki czemu jest szansa, że z zaangażowaniem podejdzie do nowego wyzwania. W zależności od modelu majtki mogą mieć mniej lub bardziej chłonny wkład, a także ściślej przylegać do ciała. Załatwiając w nie swoje potrzeby, maluch nie czuje się tak komfortowo, jak w przypadku zwykłej pieluszki. Czuje dotyk mokrego i chłodnego materiału, jednak jego ubranko, pościel, dywan i kanapa chronione są przed wilgocią, która mogłaby się wydostać z majtek tradycyjnych. Perspektywa odczuwania tej nieprzyjemności ma nakłonić dziecko do wcześniejszego informowania o swoich potrzebach, co z czasem powinno się stać nawykiem. Pamiętajmy jednak, że majtki treningowe nie pełnią funkcji pieluchy, dlatego często mogą przemięknąć i konieczna będzie wymiana spodenek lub legginsów.
Rodzaje i tkaniny
W zależności od potrzeb i naszego podejścia do „odpieluchowania” możemy kupić majtki różniące się funkcjami, chłonnością i materiałem, z którego zostały uszyte. Do najpopularniejszych należą majtki treningowe:
Bawełniano-ceratkowe – np. Canpol w cenie ok.12 zł. Uszyte z miękkiej bawełny osłoniętej z zewnątrz nieprzemakalnym materiałem. Możemy wykorzystać je do podtrzymywania tetrowych lub jednorazowych wkładów, a także bez nich, jako nieprzemakalne majteczki. W sklepach znajdziemy kilka wzorów w rozmaitych rozmiarach i kolorach.
Bawełniane – najpopularniejsze majteczki treningowe, które najlepiej sprawdzą się podczas letnich upałów. Wykonane są z mięciutkiej i oddychającej tkaniny, która zapewnia odpowiedni dostęp powietrza do skóry. Specjalny wkład na pupie pochłania wilgoć, która budzi w dziecku poczucie dyskomfortu, lecz ogranicza przemoczenie kolejnych warstw ubranek. Majteczki prezentują się wyjątkowo ładnie, a przede wszystkim całkiem dorośle, dzięki czemu dziecko może poczuć, że nie jest już maluchem. Kosztują od 12 zł do 30 zł.
Szybkoschnące – np. Close Parent, które wyglądem do złudzenia przypominają zwykłe, „dorosłe” majtki. Zostały jednak uszyte z szybkoschnących i świetnie odprowadzających wilgoć materiałów, co znacznie podnosi komfort ich użytkowania, gdy przydarzy się wpadka. Posłużą do treningu czystości, ale nadają się także dla maluchów już korzystających z nocniczka – np. w nocy, podczas drzemki w przedszkolu czy dłuższego wyjścia. Kosztują nieco ponad 50 zł.
Z suchą pieluchą – czyli mogące pomieścić specjalny tetrowy, flanelowy lub jednorazowy wkład. Sprawdzą się szczególnie nocą. Chłonny wkład i warstwa zabezpieczająca przed bezpośrednim stykaniem się wilgotnego materiału ze skórą zapewnią dziecku spokojny sen i ochronią pościel przed zamoczeniem.
Jednorazowe, np. Huggies, lub ekologiczne – tzw. pieluchomajtki, które są chłonne i wygodne jak pieluszki, ale elastyczne boki umożliwiają ich wielokrotne zdejmowanie i zakładanie, co przyda się podczas nauki korzystania z nocniczka.
Ceratkowe – kosztują od kilku do kilkunastu zł. Możemy je założyć na wielorazową pieluchę lub zwykłe majteczki. Ich zadaniem jest zapobieganie przedostaniu się wilgoci na ubranie i pościel. Są tanie i proste w użyciu, jednak mało wygodne i wątpliwe pod względem estetycznym.
Wybierając odpowiednie majteczki, zwiększamy szansę na szybkie opanowanie umiejętności informowania o swoich potrzebach i samodzielnego ich załatwiania. I nie powinniśmy się zrażać pierwszymi niepowodzeniami, ale podejmować dalsze próby aż do osiągnięcia celu. | Oduczamy siusiania w pieluchy |
Czas pędzi w zatrważającym tempie. Brakuje go na wykonanie wielu prozaicznych czynności. Ponadto postęp cywilizacyjny przyzwyczaja do pewnego rodzaju wygody. Skoro jednak można życie ułatwić, sięgając po dostępne na rynku sprzęty, dlaczego tego nie zrobić? Dzisiaj niewiele osób wyobraża sobie ręczne robienie prania, zmywanie naczyń pod bieżącą wodą czy gotowanie na kaflowym piecu. Producenci, wychodząc naprzeciw klientom, proponują im rozwiązania, które znacznie usprawniają domowe prace. Jednym z takich urządzeń, choć jeszcze wciąż mniej popularnym, jest automatyczna suszarka do ubrań. Jak zatem wybrać tę, która sprosta wymaganiom? Na co zwrócić uwagę podczas zakupu? Ile kosztuje takie suszenie? O tym wszystkim poniżej.
Suszarka do ubrań
To sprzęt, który na pierwszy rzut oka przypomina tradycyjną pralkę. Mając odpowiednio dużo miejsca na umieszczenie suszarki we własnym domu, warto wziąć jej zakup pod uwagę. Funkcjonalność tego sprzętu zostanie szybko doceniona przez osoby, które do tej pory wykorzystywały do suszenia łazienkowe suszarki lub – najbardziej popularne – wolnostojące suszarki rozkładane o drabinkowej formie. Warto zaznaczyć, że suszarki do ubrań to sprzęty, które nie niszczą odzieży, nie gniotą jej i – wbrew powszechnie panującej opinii – nie są złodziejami prądu.
Jaką suszarkę wybrać?
Zanim przystąpimy do wyboru i zakupu modelu suszarki, warto poznać rodzaje sprzętu oraz jego podstawowe parametry. Producenci oferują suszarki kondensacyjne oraz ewakuacyjne. Podział ten dotyczy sposobu odprowadzania wilgoci z ubrań oraz obiegu powietrza. Suszarka kondensacyjna pobierając wilgoć z ubrań, zamienia ją w parę wodną, która zostaje skumulowana w specjalnym pojemniku. Sprzęt tego typu sprawdzi się przede wszystkich w blokach, w których nie ma możliwości odprowadzania pary wodnej na zewnątrz budynku. Drugi typ suszarek to model, który należy podłączyć do kanału wentylacyjnego. Trzeba pamiętać, aby wentylacja była w pełni sprawna, a jej wylotu nie blokowały ustawione przy niej meble. Suszarki ewakuacyjne sprawdzą się w szczególności w domkach jednorodzinnych i szeregowych.
Kolejna kwestia, na jaką należy zwrócić uwagę przy wyborze suszarki, to jej pojemność. Jej wielkość przypomina gabaryty tradycyjnej pralki. Oznacza to zatem, że nie jest ona sprzętem małym, który można wszędzie wcisnąć. Jeśli nie jest się w stanie wygospodarować miejsca na wolnostojące urządzenie, warto zwrócić uwagę na sprzęt 2 w 1, czyli pralko-suszarkę. Jej możliwości są oczywiście nieco mniejsze. Suszarka taka wysuszy jednorazowo dwukrotnie mniej prania, niż jest w stanie wyprać.
Programy i funkcje suszarek
Na rynku są dostępne suszarki, które różnią się między sobą funkcjami. Wśród najważniejszych funkcjonalności, w jakie może zostać wyposażone urządzenie, są:
– programy parowe – funkcja ta przyda się w momencie, gdy pranie i suszenie ubrania nie jest konieczne, ale przydałoby się jego odświeżenie; doceniają ją szczególnie osoby lubiące ubierać bawełniane koszule
— programy dopasowane do rodzaju tkanin – to opcja, która umożliwia wysuszenie niemal każdego rodzaju tkaniny, np. nawet delikatne jedwabie z powodzeniem przetrwają pobyt w bębnie suszarki
– system redukcji zagnieceń – funkcja, która sprawia, że wysuszone ubrania nie wymagają korzystania z żelazka – idealne rozwiązanie dla osób, które stronią od prasowania
– wyświetlacz – umożliwia ustawienie opcji suszenia; ten z wyraźnie zaznaczonymi opcjami suszenia nie pozwoli na pomyłkę i wysuszenie delikatnej bluzki w opcji przeznaczonej dla ubrań bawełnianych
– otwór suszarki – duży ułatwi umieszczanie przeznaczonych do wysuszenia ubrań w bębnie (wydaje się to dość prozaiczną sprawą, ale kwestia ta znacznie ułatwi korzystanie z suszarki)
– opóźniony start – to funkcja, która umożliwi ustawienie czasu, kiedy suszarka ma rozpocząć pracę
– sygnał opróżniania zbiornika – poinformuje o konieczności wylania wody zebranej podczas suszenia, co pozwoli na uniknięcie przykrej niespodzianki związanej z zalaniem podłogi w łazience
– czujniki wilgotności i temperatury – czujniki te automatycznie dostosują program suszenia do wilgotności odzieży oraz temperaturę do rodzaju tkaniny, dzięki czemu delikatne tkaniny zostaną uchronione przed zniszczeniem
Ceny suszarek
Suszarki dostępne są na rynku w zróżnicowanych cenach. Za najtańsze zapłacić należy nieco ponad 1000 złotych. Najdroższe kosztować mogą nawet 8 razy więcej.
Suszarka do ubrań to sprzęt, który nie jest jeszcze tak popularny jak zmywarka. Jednak mając wystarczająco dużo miejsca na jej ustawienie, warto rozpatrzyć inwestycję w takie urządzenie. Wybierzmy suszarkę z różnymi opcjami, które znacznie usprawnią i przyspieszą proces suszenia. Jeśli choć raz skorzystasz z możliwości tego sprzętu, nie będziesz w stanie pojąć, jak to się stało, że do tej pory rozwieszałeś wilgotne ubrania na linkach w łazience. | Na co zwrócić uwagę przy zakupie suszarki do ubrań? |
Popularna koszulka bez rękawów jest bardziej uniwersalna, niż ci się wydaje. Wielu mężczyzn nie wyobraża sobie bez niej lata. Właściwie jest ona niezbędna podczas wakacji, upalnych dni i letniej rekreacji. Z naszego poradnika dowiesz się, jakie stylizacje możesz stworzyć ze słynną koszulką. T-shirt bez rękawów
O uniwersalności koszulki, tradycyjnego T-shirta, nie trzeba przypominać. Kiedyś stanowił on część bielizny, potem stroju wojskowego, sportowego, następnie codziennego, by w różnych postaciach pojawić się w każdym stylu, z eleganckim włącznie. Różne przekształcenia T-shirta przyczyniły się także do powstania koszulki bez rękawów. Jak sobie wyobrażamy mężczyznę w takiej koszulce? Biały kolor topu, jeansy i wyrzeźbiony tors. **To właśnie panowie o muskularnej budowie ciała najczęściej wybierają koszulki bez rękawów.
Bokserki, podobnie jak ich bogatsze w materiał wersje, są wygodne, szyte z dobrej jakości materiałów, najczęściej z bawełny.** Sprawdzają się zarówno podczas biegania, na plaży, jak i w domu, na co dzień. Nie są jednak aż tak uniwersalne, jak klasyczne T-shirty. Raczej nie zakładajmy ich pod marynarkę, którą trzeba zdjąć. Trudno również zdecydować się na koszulki bez rękawów w okresie jesienno-zimowym, choć przecież w modzie nie ma rzeczy niemożliwych.
Bez względu na wszystko bokserka sprawdzi się na pewno latem, dając wiele możliwości stylizacyjnych. To nieodłączny element wakacyjnej mody męskiej. Koszulki te występują w wielu kolorach, wzorach i wariantach. Sprawdź nasze letnie propozycje stylizacyjne z bokserką w roli głównej.
Koszulka na ramiączka
Załóż bokserkę na plażę do szortów lub slipów kąpielowych. Koszulki w jasnych kolorach, białe i fluo podkreślą twoją wakacyjną opaleniznę, wyeksponujesz w ten sposób swoje ciało. Zakładaj je również do codziennych letnich strojów. Łącz koszulki na ramiączkach z krótkimi spodniami i letnimi dodatkami, takimi jak słomiany kapelusz, okulary przeciwsłoneczne, czy płócienna torba.
Koszulka bez rękawów
Koszulki z półrękawkami są dostępne w wielu opcjach. Polecamy zwłaszcza te z nadrukami, o nieregularnym wykończeniu, z dodatkowymi elementami, choćby agrafkami, a także z fantazyjnymi farbowaniami. Łącz je ze wszystkim, co wakacyjne. Kolorowe wybieraj do stylizacji klubowych. Na ciepły wieczór możesz zestawić je ze spodniami typu chinosy, ale również z klasycznymi jeansami. Koszulki z wydartymi rękawami są wprost idealne do najmodniejszych modeli spodni tego sezonu, czyli tych z dziurami, a także spodni typu boyfriend.
Bezrękawniki sportowe
Lato sprzyja rekreacji. Koszulki bez rękawów, szyte z oddychających materiałów, będą idealne do biegania, jazdy na rolkach, rowerze czy deskorolce. Możesz być modny podczas uprawiania sportu. Sportowe bezrękawniki oraz zwykłe koszulki bez rękawów czy na ramiączkach możesz łączyć także ze spodniami dresowymi, butami sportowymi czy trampkami. W upalne dni taka casualowa stylizacja sprawi, że poczujesz się komfortowo i modnie.
W podkoszulku na ulicy?
Jak najbardziej! Noś zwykłe, najlepiej białe lub czarne, koszulki na ramiączkach i ciesz się letnią stylizacją. Możesz je wykorzystywać w looku ulicznym. Podkoszulki zakładaj także pod rozpięte kamizelki lub przewiewne koszule.
Zrób to sam
Pamiętaj, że możesz podwijać rękawki swojego ulubionego T-shirta albo odciąć rękawy z koszulki z pozoru już nieprzydatnej. Modne są niedbałe, nieregularne cięcia. Spróbuj samodzielnie ozdobić taką koszulkę, przeciąć ją w kilku miejscach, doczepić piny lub agrafki i dowolnie pofarbować. | Koszulka bez rękawów – idealna do letnich stylizacji |
Microsoft kojarzy się przede wszystkim z jego sztandarowym produktem, czyli Windowsem, ale gigant z Redmond to również uznany producent akcesoriów do komputerów. Sprawdzam, jak spisuje się bezprzewodowa klawiatura Sculpt Comfort. Pierwsze wrażenia i jakość wykonania
O ile na płaszczyźnie oprogramowania można mieć do amerykańskiej korporacji uzasadnione zarzuty (np. w kontekście zmian w Windows 8, które nie spodobały się wielu użytkownikom), o tyle jeśli chodzi o hardware, to Microsoft słynie z tego, że jego produkty są przemyślane, dobrze zaprojektowane i wykonane. Pierwsze chwile, jakie spędziłem z klawiaturą Sculpt Comfort utwierdziły mnie w przekonaniu, że ta opinia nie jest przesadzona. Sprzęt nie budzi absolutnie żadnych zastrzeżeń, zarówno gdy idzie o precyzję spasowania, jak i jakość użytych plastików.
Już pierwszy rzut oka na Sculpt Comfort wystarczy, aby mieć pewność, że nie mamy do czynienia z prostą, toporną klawiaturą, rodem z hipermarketu, której użytkowanie jest jak wyrok dla naszych rąk. Produkt Microsoftu został specjalnie wyprofilowany pod kątem zapewnienia użytkownikowi możliwie dużej ergonomii w trakcie pracy. Na „własnych rękach” miałem okazję się przekonać, że nie są to obietnice bez pokrycia.
Działanie
Na początku użytkowania testowanego sprzętu, stare przyzwyczajenia dają o sobie dość mocno znać. Osobiście potrzebowałem kilkudziesięciu minut, aby przyzwyczaić się nie tylko do nowego rozstawu i wielkości klawiszy (dość odmiennych od redakcyjnego Della), ale przede wszystkim do totalnie „nieklasycznego” wyprofilowania całej klawiatury, ale wysiłek „przestawienia się” jest zdecydowanie opłacalny.
Klawisze są przyjemne w dotyku. Plastik użyty do ich budowy ma gumowaną fakturę, dzięki czemu nawet intensywne użytkowanie klawiatury jest komfortowe. Co ważne, produkt Microsoftu jest cichy w działaniu. Poza standardowymi, znajdziemy w klawiaturze również specjalne klawisze funkcyjne, które pozwolą na szybkie uruchamianie aplikacji.
Klawiatura jest zasilana 2 paluszkami typu AAA. Według zapewnień producenta, mogą one wystarczyć nawet na rok użytkowania. Ciekawym udogodnieniem jest obecność wydłużonej spacji, podzielonej na dwie części. Dzięki temu mamy możliwość wykorzystania lewej połówki w roli przycisku backspace. Naturalnie, znajdziemy go na klawiaturze w standardowym miejscu, ale po tygodniowym użytkowaniu mogę Was zapewnić, że szybko przyzwyczaicie się do nowej lokalizacji. Powód jest banalne prosty – to dużo wygodniejsze.
W codziennym użytkowaniu bardzo dobrze sprawuje się również wyściełana podpórka pod dłonie. Jeśli mimo wszystko nie przypadłaby Wam ona do gustu, to możecie ją bez problemu zdemontować.
Podsumowanie
Czy warto skusić się na klawiaturę Sculpt Comfort? Odpowiedź wydaje mi się dość oczywista. Zdecydowanie tak. Sprzęt jest reprezentantem segmentu premium, dzięki czemu nie musimy się bać o spasowanie lub jakość plastików. Ale nie to jest w niej najważniejsze. Sculpt Comfort to wymarzony wręcz towarzysz użytkowników, którzy „wstukują” do komputera spore ilości tekstu. Klawiatura, dzięki postawieniu przez producenta dużego nacisku na ergonomię, oferuje wysoki poziom komfortu, nawet podczas długotrwałej pracy. Warto dodać, że sprzęt został objęty trzyletnią gwarancją producenta.
Na Allegro, testowany model znajdziecie już za niecałe 200 zł. To dość wysoka cena, jak za klawiaturę, ale jeśli szukacie wygodnej i bezprzewodowej klawiatury od uznanego producenta, to Sculpt Comfort jest godnym polecenia wyborem. | Test klawiatury Microsoft Sculpt Comfort |
Miłość, nienawiść, pragnienia, emocje – to wszystko część życia. Na przestrzeni wieków w tym względzie nic się nie zmieniło. Ludzie nadal walczą ze swoim słabościami i szukają miłości lub jej ulegają. A wszystko to w niełatwych stosunkach społecznych. Książki poruszające te kwestie cieszą się niemalejącym zainteresowaniem i uznaniem. Oto 10 angielskich powieści romantycznych, które przeczytasz jednym tchem. Wsi spokojna, wsi… angielska
Spokój, cisza, kura skubie ziarno, kobiety haftują płótno. Dookoła przestrzeń, lasy, torfowiska i pola. W takiej scenerii żyją bohaterki powieści Jane Austin. Życie na wsi toczy się wokół pór roku, następujących po sobie wydarzeń oraz świąt religijnych. Z braku wielu rozrywek przybycie każdego nowego gościa staje się wielkim wydarzeniem. Takim gościem jest Charles Bingley, który przyjeżdża do Netherfield Park – posiadłości sąsiadującej z domem Jane i Elżbiety, które są dwiema spośród pięciu córek Państwa Bennet w powieści Duma i uprzedzenie. Każda z dam ma inne usposobienie, ale czy wszystkie znajdą miłość, pokonają uprzedzenia i dumę, by dać się ponieść miłości?
W podobnej scenerii dzieje się akcja Rozważnej i romantycznej. Dwie siostry o przeciwstawnych usposobieniach zostają postawione przed brakiem pieniędzy. A wszystko zaczyna się od niespodziewanej śmierci pewnego mężczyzny. Trzeba pamiętać, że w owych czasach jedynie mężczyźni mogli dziedziczyć, skutkiem czego wiele kobiet było zmuszonych do opuszczenia własnego domu lub życia w ubóstwie po śmierci ojca czy męża.
Stosunki społeczne doprowadzały w różny sposób do nieszczęść kobiet. Mezalians popełniony przez matkę Fanny Price – bohaterki powieści Mansfield Park – pchnął całą rodzinę na skraj ubóstwa. Z pomocą przychodzi ciotka Fanny, która bierze ją do siebie na wychowanie. Tam, w otoczeniu zamożnych kuzynów i sąsiadów, Fanny uczy się ogłady, a także zakochuje. Czy popełni błąd matki i zaślepiona miłością zniszczy sobie życie?
Zobacz także inne książki Jane Austen.
Siostry Brontë
Mroczne, niemal gotyckie otoczenie wzgórz i wrzosowisk doskonale współgra z historią miłości, nienawiści i zemsty opisaną w książce Emily Brontë Wichrowe wzgórza. Jest to opowieść o tym, jak blisko jest od miłości do nienawiści i jak celem życia może stać się zemsta, gdy emocje biorą górę nad rozumem.
Siostra Emily, Charlotte, napisała przejmującą opowieść o życiu Jane Eyre, która będąc sierotą, trafiła do domu, gdzie stała się obiektem nienawiści. Dalsze jej losy były – jak mówi tytuł książki Dziwne losy Jane Eyre – niezwykłe i skomplikowane. Obfitują w wiele niespotykanych wydarzeń. Sama Jane szuka spokoju w życiu, które nieustannie ją zaskakuje.
Obyczaje przeciw miłości
Stosunki społeczne w poprzednich wiekach wpływały znacząco na życie ludzi. Bardziej niż dziś obawiano się ostracyzmu, utraty pozycji, dumy, honoru, czy nawet majątku. Nie znaczy to, że nie ryzykowano tego wszystkiego w imię miłości.
Kochanek Lady Chatterley D.H. Lawrence’a jest powieścią, w której poznajemy Konstancję, żonę majętnego Clifforda, który na skutek odniesionych w czasie I wojny światowej ran staje się niepełnosprawny. Poruszając się na wózku, zdaje sobie sprawę z ciężaru, jakim jest dla pięknej, spragnionej miłości, także tej cielesnej, Konstancji. Proponuje jej, by znalazła sobie mężczyznę, z którym będzie mogła oddawać się rozkoszy, a dziecko poczęte w wyniku jej romansu zaakceptuje jako swojego dziedzica. Czy jednak kobieta potrafi oddzielić miłość emocjonalną od erotyzmu? Kto stanie się wybrankiem bogatej Lady? Koniecznie przeczytajcie!
Kolejną pozycją, która porusza serca czytelników całego świata, jest znakomicie napisana książka George’a Eliota Miasteczko Middlemarch. Znajdziemy tam nie tylko perypetie życia bohaterów tytułowego miasteczka, ale też spróbujemy zrozumieć motywacje, które nimi kierują przy dokonywaniu życiowych wyborów. Sprawdzimy ich słabości i ograniczenia, ale także przeszkody, jakie stawia przed nimi społeczeństwo.
Poznamy Doktora Lydgate’a, którego sensem życia jest praca, a który na skutek pewnego uwikłania żeni się z miejscową pięknością, co w dużym stopniu niszczy jego wielkie plany. Jest tu także piękna i mądra Dorotea Brooke, która szukając celu w życiu, ulega urokowi myśliciela Casabona, zostając jego żoną. Jej małżeństwo nie jest jednak udane, a nadzieje na „pożyteczne życie” szybko się rozwiewają. Wydarzenia przynoszą przy tym zaskakujące zwroty akcji.
Wiek XII i wiek XXI
Jedenaście wieków różnicy dzieli historie opisane w Filarach ziemi Kena Folleta oraz Dzienniku Bridget Jones Helen Fielding. Jest jednak wiele cech łączących bohaterów obu książek. Wszyscy ulegają emocjom, pragną miłości, a na drodze do urzeczywistnienia ich marzeń stoją inni ludzie czy obyczaje.
Książka Filary ziemi nie jest typową powieścią miłosną. To opowieść o życiu ludzi w czasie walk o angielski tron w XII wieku. Poznajemy zarówno możnych tamtego świata, jak i ubogich chłopów, mieszczan oraz banitów, wygnańców żyjących w lesie. Obserwujemy upadki wielkich i wzloty biednych, ich walkę o codzienny byt i przetrwanie.
Na kanwie tych wydarzeń rodzi się miłość, nienawiść, zawody i sukcesy. Poznajemy Toma, jego żonę Agnes oraz ich dzieci. Spotykamy Alienę, córkę hrabiego, która odrzuca zalotnika, co kładzie piętno na całym jej życiu. Możemy obserwować, jak polityka i wydarzenia na szczytach władzy wpływają na życie prostych ludzi. Widzimy, że bogaty kocha i pragnie tak samo, jak biedny i że fortuna kołem się toczy.
Bridget Jones ma zupełnie inne problemy niż bohaterowie Filarów ziemi. Żyje w Anglii, ale nie martwi się o swój byt i pracę. Podobnie jak ludzie jedenaście wieków wcześniej, tęskni do prawdziwej miłości, podejmuje złe decyzje, wikła się w związki, które nie przynoszą jej zadowolenia. Tymczasem miłość stoi u bram. Wystarczy przestać jej usilnie szukać. | 10 angielskich powieści romantycznych, które musisz przeczytać |
Jeśli mamy już przesyt kuchnią fusion, a tradycyjne smaki innych krajów mocno się znudziły, warto skierować się ku czemuś swojskiemu – tradycyjnej polskiej kuchni w jej ciekawszym wydaniu. Ziemniaki to produkt tani, łatwo dostępny i pełen kuchennego potencjału. Warto zatem przygotować go czasem nieco inaczej. Nie zawsze muszą to być ziemniaki w mundurkach, gotowane na parze, pieczone półksiężyce, frytki albo zasmażane na patelni talarki. Można również spróbować tradycyjnych potraw, takich jak babka ziemniaczana i kiszka ziemniaczana. Babka ziemniaczana
Ilość babki najlepiej dopasować do osób, które będą ją jadły. Do jej upieczenia wybieramy odpowiednią blaszkę – dla 3 osób najlepsza będzie keksówka, dla 6 – tortownica. Na babkę trzemy albo przepuszczamy przez maszynkę odpowiednią ilość ziemniaków i odciskamy je z soku. Dodajemy do smaku sól, pieprz i inne przyprawy.
Jeśli chcemy przygotować babkę jako jedyne danie, można ją przyrządzić z boczkiem, kiełbasą lub kurczakiem. Do ziemniaczanej masy dodajemy mąkę ziemniaczaną, 3 łyżki oleju, 2–5 jajek (w zależności od ilości masy) oraz skrojoną na desce cebulę i przeciśnięty przez praskę czosnek. Ziemniaczaną masę wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia albo folią aluminiową i wysmarowaną olejem. Babkę pieczemy 1,5 godziny w piekarniku rozgrzanym do 170–180 stopni. Świetnie nadaje się do jedzenia z surówką z kiszonej kapusty lub gotowanym szpinakiem.
Kiszka ziemniaczana
box:imageTiles
Kiszka ziemniaczana jest nieco bardziej wymagająca. Potrzebne będą jelita. Można je kupić już oprawione, ale wtedy najczęściej są w solonej zalewie, trzeba je więc dokładnie wypłukać. Do przygotowania porcji warto wykorzystać 3 kg ziemniaków, 5 dużych cebul, ½ kg jelit, 300 g boczku. Ziemniaki tradycyjnie przepuszczamy przez maszynkę albo ścieramy na drobnych oczkach tarki wraz z 3 cebulami. Dwie cebule razem z boczkiem pokrojonym w drobną kostkę smażymy na patelni. Do masy ziemniaczanej dodajemy przyprawy do smaku, a następnie podsmażony boczek z cebulką i dla zapewnienia gęstości 3–4 jajka oraz 2 łyżki mąki ziemniaczanej.
Masę ładujemy do kiszki i zawiązujemy w kilku miejscach – nie należy wypełniać jelita dokładnie, ziemniaki powinny zajmować ¾ objętości. W zależności od upodobań kiszkę gotujemy około 40 minut na osolonej wodzie w bardzo dużym garnku albo wykładamy na blaszkę i pieczemy około 1,5 godziny w 180 stopniach. Zarówno do gotowania, jak i do pieczenia kiszkę trzeba delikatnie nakłuć, aby nie pękała. Jeśli ją pieczemy, trzeba kilka razy w ciągu pieczenia smarować ją olejem, żeby jelito nie wysychało. Kiszka ziemniaczana jest świetna jako samodzielne danie lub dodatek do obiadu czy kolacji.
Jednym z bardziej niszowych przepisów zaczerpniętych z kuchni rosyjskiej jest zmieszanie masy ziemniaczanej z surowym mięsem – szczególnie wieprzowym. Przyprawia się ją podobnie jak gulasz – liściem laurowym, papryką słodką i ostrą oraz majerankiem.
Zarówno kiszka, jak i babka ziemniaczana to potrawy wymagające nieco pracy, ale ich smak wynagradza wszystko. Fani babki i kiszki ziemniaczanej mogą udać się do Supraśla gdzie odbywają się mistrzostwa w pieczeniu tych pysznych potraw. | Kiszka ziemniaczana i babka ziemniaczana – najciekawsze przepisy |
Polskie przepisy drogowe nie precyzują, jak w samochodzie przewozić zwierzęta. Policjanci stosują dość ogólny zapis, traktujący m.in. o tym, że sposób ma być bezpieczny i nie ograniczać ruchów kierowcy i widoczności. A jak jest w praktyce? Mamy kilka wyjść. W nieco gorszej sytuacji są właściciele aut typu sedan lub hatchback. Lepiej mają kierowcy dysponujący terenówką, SUV-em lub kombi.
Pasy
W samochodach sedan i hatchback dobrą praktyką jest przypinanie psów pasami. Oczywiście nie do fotela. W sprzedaży są specjalne pasy dla psa. Na ogół są to szelki z końcówką umożliwiającą wpięcie się w system pasów. Ich długość możemy regulować, psa można też posadzić z dowolnej strony lub na środku – tak jak nam i jemu wygodnie. Musimy tylko pamiętać, by nie był przypięty zbyt sztywno, by miał możliwość pokręcenia zadem, wyglądania za okno, ale by nie mógł przeszkadzać kierowcy. Szelki z wpięciem do pasów kosztują na ogół małe kilkadziesiąt złotych, czasem wystarczy dokupić samą końcówkę, jeśli nasz pies ma już szelki. Nie warto mieszać mu w głowie, niech pozostanie w tym, co ma na sobie na co dzień.
Mata
Do tego warto również dokupić matę dla psa. To świetny wynalazek, kosztujący 20–40 zł. Mata wykonana jest z trudno brudzącego się materiału. Zakłada się ją na tylną kanapę, przyczepiając ją do zagłówków. Przednią część można również założyć na zagłówki przednich foteli albo opuścić na dół. W pierwszej wersji otrzymujemy niezłą przestrzeń bagażową. Otóż niewielkie torby i pakunki można umieścić za fotelami, tworząc w ten sposób swoiste przedłużenie tylnej kanapy. A pies ma do dyspozycji sporo miejsca. Można mu podrzucić jakąś kostkę i ulubione zabawki. Matę łatwo wytrzepać czy uprać. Jest też na tyle miękka, że nie ślizgają mu się łapy i może się wygodnie ułożyć.
Osłony
Nie zapominajmy również o słońcu – psy nie lubią upałów, źle je znoszą. Sytuację na ogół poprawiają najzwyklejsze osłony przeciwsłoneczne przyczepiane do tylnych szyb bocznych lub rolety. Musimy również pamiętać o tym, by maksymalnie co 2 godziny robić przerwę, dać psu pić, coś do jedzenia i koniecznie go wybiegać. Lepiej więc wybierać leśne, zacienione parkingi i uważać, by zwierzak nie poczuł zewu natury i nie pogonił gdzieś w dzicz. Kolejną sprawą jest odpowiednia wentylacja. Można lekko uchylić tylną szybę, jeśli nie jedziemy zbyt szybko. Jeśli używamy klimatyzacji, to nie kierujmy nawiewu bezpośrednio na psa.
W bagażniku
Dużo łatwiej przewozić psa w bagażniku kombi czy terenówki. To również wymaga inwestycji, na szczęście niewielkich. Przede wszystkim – mata do bagażnika. Możemy wybrać rozwiązanie droższe lub tańsze. Droższe to mata idealnie dopasowana do naszego auta, na ogół wykonana na zamówienie, o konkretnych wymiarach. Kosztuje od dwustu kilkudziesięciu do trzystu złotych. Tańsze są maty uniwersalne, które można samodzielnie dopasować, podwinąć itd. Kosztują od kilkudziesięciu złotych w górę. I szczerze mówiąc, jest to rozwiązanie całkowicie wystarczające. Ma również tę zaletę, że część maty możemy spuścić na krawędź bagażnika i zderzak, ułatwiając zwierzęciu wskakiwanie do środka. Dzięki temu nasz pupil również niczego nie porysuje.
Czy psa w bagażniku należy przypinać? Nie jest to dobre rozwiązanie – kiedy zwierz się kręci, wygląda przez szyby, może się łatwo zaplątać. Wtedy trzeba móc się bezpiecznie zatrzymać, wyjść, uwolnić spętaną bestię… Kłopotliwe. Dlatego dużo lepiej zamontować kratkę oddzielającą bagażnik od wnętrza. Może to być również elastyczna siatka, którą łatwo zdejmować i zakładać. Taka przegroda bagażnika kosztuje od kilkudziesięciu do stu złotych.
Jeśli wiemy, że pies ma chorobę lokomocyjną, konieczna jest wcześniejsza wizyta u weterynarza. Książeczkę zdrowia psa z wpisanymi szczepieniami zawsze warto mieć ze sobą. Do obroży przypnijmy również tabliczkę z jego imieniem i swoim numerem telefonu. | Pies w samochodzie – jak go przewozić |
Szałwia, od lat nam znana, stosowana nie tylko przez zielarzy, ale i lekarzy, jest cenioną rośliną nawet wśród ogrodników. Ceni się ją nie tylko ze względu na walory kulinarne czy wspaniały aromat, ale także jako ochronę przed szkodnikami. Podpowiadamy, jak należy ją uprawiać, aby przyniosła zadowalające efekty. Szałwia lekarska – jak ją rozpoznać?
Szałwia to bylina wieloletnia, która osiąga wysokość od 40 do nawet 70 centymetrów. Charakterystyczne dla niej są kwitnące kwiaty w kolorze niebieskim lub fioletowym. Zdarzają się także w barwach śnieżnobiałych, lecz zdecydowanie rzadziej niż te wymienione wcześniej. Przyjemnie pachnące kwiaty pojawiają się na przełomie czerwca i lipca. Jest to roślina nektarodajna oraz pyłkodajna, a gdy potrzemy jej czterokanciastą, owłosioną, szarozieloną łodygę, wydziela intensywny zapach. Poniżej kilka wskazówek, jak uprawiać, zbierać oraz do czego warto używać szałwii.
Jak uprawiać szałwię lekarską?
Chcąc uprawiać szałwię lekarską, musimy wiedzieć, że jest to roślina wymagająca dużo nasłonecznienia i ciepła. Dlatego też preferuje ona bardzo słoneczne i osłonięte stanowiska, a najlepsza dla niej okaże się ekspozycja południowo-zachodnia. Warto pamiętać także o tym, że podłoże dla szałwii powinno być średnio żyzne oraz przepuszczalne. Pod żadnym pozorem nie powinna być uprawiana na glebach ciężkich i zalewowych. Kolejnym krokiem w trakcie uprawy jest wysiew nasion szałwii. Należy wykonywać tę czynność wczesną wiosną do inspektu lub skrzynek na głębokość około 0,5 cm.
Biorąc pod uwagę istotną kwestię, jaką jest nawożenie, musimy pamiętać o kompoście. Wystarczy jedynie niewielka ilość, którą podsypujemy wiosną pod rośliny. Warto zaopatrzyć się również w mineralne nawozy azotowe, ale pamiętajmy, aby nie przesadzić z ich ilością. W przeciwnym razie nasza szałwia może okazać się mało aromatyczna, co z kolei spowoduje podatność na mszyce. Nie wolno pominąć nam wykonywania wiosną niskich cięć na wysokość 6-8 centymetrów nad powierzchnią ziemi. Takie przycinanie spowoduje lepsze rozkrzewienie rośliny i ładniejsze wybarwienie liści.
Zastosowanie szałwii lekarskiej
Szałwia lekarska to nie tylko roślina lecznicza ale także przyprawowa, przez co bardzo chętnie wykorzystywana jest w trakcie przygotowania posiłków. Szczególnie popularna jest w kuchni włoskiej, choć polska nie odstaje i również korzysta z jej wszelkich zalet. Świeże liście szałwii z uwagi na niezwykłą aromatyczność mogą być znakomitym dodatkiem do sałatek i surówek, ale nie tylko. Możemy wykorzystywać ją do innych potraw, nawet dań mięsnych. Warto pamiętać, że szałwia ułatwia trawienie i ma działanie bakteriobójcze. Napar z niej jest polecany zwłaszcza w przypadku chorób jamy ustnej, przy bólach zębów czy dziąseł.
Szałwię lekarską można wykorzystać także w leczeniu chorób skórnych przy pomocy olejku z tej rośliny, który należy dodawać do kąpieli, masażu czy nawet inhalacji. W ten właśnie sposób jesteśmy również w stanie wspomagać leczenie wszelkich chorób reumatycznych i mięśniowych. Pamiętajmy jednak, że szałwia uznawana jest za silny lek antyseptyczny, a jej częste stosowanie może powodować lekkie zatrucia oraz prowadzić do uzależnienia, dlatego po kilku razach należy zrobić przerwę, aby uniknąć skutków ubocznych.
Jak widać, szałwia lekarska ma wiele zastosowań. Nie tylko okaże się przydatna dla każdej pani domu, ale także dla ogrodników, którym pomoże w odstraszaniu natrętnych insektów. Warto więc posiadać ją w swoim ogrodzie. | Szałwia lekarska – jak ją uprawiać i na co jest lekarstwem? |
Sakwy motocyklowe są bardzo praktyczne. Docenią je zwłaszcza ci motocykliści, którzy zwykli odbywać dłuższe podróże. To właśnie od sposobu korzystania z motocykla zależy rodzaj sakw, które kupujemy. Dziś przyglądamy się modelom w cenie 1–1,5 tys. zł. Bagażnik motocyklisty
Sakwa motocyklowajest tym dla motocyklisty, czym bagażnik dla kierowcy samochodu. Tak jak kierowca samochodu nie zawsze korzysta z bagażnika, tak i motocyklista nie zawsze musi używać sakw. Jednak o wiele częściej okazują się one przydatne, ponieważ motocyklista nie ma gdzie przechowywać niezbędnych przedmiotów. Najbardziej popularne są sakwy do motocykli turystycznych, chopper czy cruiser. Wybór konkretnego modelu zależy od rodzaju maszyny, którą podróżujemy.
Największą popularnością cieszą się sakwy boczne montowane z tyłu motocykla, zazwyczaj po obu stronach, na wysokości tylnego koła – na specjalnych stelażach lub pasami pod siedzeniem na tylnym błotniku. Producenci sakw przeważnie podają informację, do których modeli motocykli są one przeznaczone.
Szeroka oferta
Wybór sakw w cenie 1–1,5 tys. zł jest duży. Pochodzą od renomowanych producentów i są bardzo dobrej jakości, starannie wykonane z wysokiej klasy materiałów. Jednak same sakwy to nie wszystko. Niektóre montuje się na dedykowanych stelażach, inne są na tyle uniwersalne, że pasują do większości stelaży. Stelaż należy zawsze dobierać do konkretnego modelu motocykla z uwagi na różne miejsca jego montażu.
Sakwy motocyklowe – przegląd rynku
Oto dwa popularne modele sakw w cenie 1–1,5 tys zł.
Dakar firmy SW-MOTECHsą uniwersalne, pasują do większości stelaży. Zestaw składa się z 2 sakw o pojemności 32 l każda. Daje to łącznie 64 l powierzchni bagażowej, wynik przyzwoity i wystarczający na przewożenie najpotrzebniejszych rzeczy. Sakwy zostały wykonane z wytrzymałego oraz wodoodpornego materiału, dodatkowo wzmocnione są materiałem ABS. Zamknięcia typu roll-top doskonale zabezpieczają bagaże przed opadami, kurzem itp. W zestawie są paski umożliwiające zamontowanie sakw na stelażach bocznych. Wymiary sakwy: 35 cm x 45 cm x 25 cm. Cena zestawu: ok. 1000 zł.
Royster firmy Hepco&Becker to zestaw dwóch toreb o pojemności 22 l każda. Są to sakwy boczne, wymagające montażu na dedykowanym stelażu C-Bow tej samej firmy. Ładowność każdej z toreb wynosi 3 kg. Wymiary: 45 cm x 25 cm x 25 cm. Sakwy zostały wykonane z wodoodpornego materiału, mają praktyczną zewnętrzną kieszonkę, która można wykorzystać do przewożenia podręcznych przedmiotów. Cena zestawu: ok. 1300 zł.
Montując sakwy, zyskujemy sporo przestrzeni bagażowej, która jest dość istotna w przypadku motocykla. Dzięki temu możemy bezpiecznie przechowywać wszystkie niezbędne przedmioty, począwszy od narzędzi, przez kurtkę czy kask, a skończywszy na dokumentach, telefonie itp. | Sakwy motocyklowe od 1 do 1,5 tys. zł |
Gdy od dłuższego czasu zajmujemy się jakąś aktywnością ruchową, to w pewnym momencie poszukujemy nowych doznań i przeżyć. Chcemy przejść na wyższy poziom rywalizacji sportowej lub dodać do uprawianej dyscypliny sportu jakąś inną, która pozwoli nam się rozwijać i doświadczać kolejnych wrażeń. Aktywne osoby nie lubią stagnacji i robienia w kółko tego samego. Mapa i kompas to najlepsi przewodnicy
Biegi na orientację pozwalają na przeżycie przygody. Wyruszamy w nieznane tereny, które często są trudne do przebycia. Zawody odbywają się na obszarach leśnych, nad jeziorami, często z dala od siedzib ludzkich. Podczas zwykłych startów biegowych celem jest pokonanie danego dystansu na wyznaczonej trasie. W przypadku biegów na orientację to uczestnicy zawodów decydują, którędy się poruszać. Celem jest odnalezienie ukrytych punktów kontrolnych, najczęściej w dowolnej kolejności.
Są one zaznaczone na mapie, którą otrzymujemy przed wyruszeniem na trasę. Najlepiej, jeśli znajdzie się ona w specjalnym mapniku, żeby się nie zniszczyła, ponieważ trzeba będzie wielokrotnie z niej korzystać. Zawody mogą odbywać się podczas różnej pogody, np. opadów, dlatego warto zaopatrzyć się w mapnik wodoszczelny. Jeśli będzie przezroczysty, będziemy mogli odczytywać mapę bez potrzeby wyjmowania jej z etui.
Podczas biegów na orientację, jak sama nazwa wskazuje, ważna jest umiejętność orientowania się, gdzie w danej chwili się znajdujemy oraz jak dojść do zaznaczonego na mapie punktu kontrolnego. Teren może być różny: czasami należy przejść obok bagien, przez gęsty las i zejść z wyznaczonych ścieżek. Kierunek marszu często trzeba wyznaczyć kompasem lub busolą. To dzięki nim możemy dokładnie obliczyć dystans, jaki dzieli nas od punktu kontrolnego.
Jak widać, trzeba dobrze posługiwać się urządzeniami pomiarowymi oraz mapą, aby nie zgubić się w nieznanym terenie i dotrzeć do wyznaczonych celów. To utrudnienie powoduje, że w zawodach na orientację osoby, które osiągają słabsze wyniki w biegach tradycyjnych po asfalcie, mogą skutecznie rywalizować z zawodnikami dużo szybszymi. Bywa tak, że jeśli popełni się błąd, można nadłożyć dużo więcej kilometrów, niż było to wcześniej założone. Czas też jest kluczowy.
Odpowiedni sprzęt to podstawa sukcesu
Biegi na orientację w większości odbywają się po terenach crossowych, polnych drogach i leśnych ścieżkach. Trzeba o tym pamiętać, wybierając odpowiednie obuwie, które pozwoli się szybko i wygodnie poruszać. Najlepsze są buty z podeszwą trailową. Na szlakach górskich, gdzie występują gołoborza, a ścieżki są często pokryte kępami traw oraz są bardzo błotniste i grząskie, dobrze jest mieć obuwie z tzw. agresywnym bieżnikiem, żebyśmy czuli się pewnie i zapewnili sobie odpowiednią przyczepność.
Poruszając się po takim terenie, należy wziąć pod uwagę, że niejednokrotnie będziemy narażeni na to, że piasek czy drobne kamienie dostaną się do wnętrza butów. Najlepszym zabezpieczeniem przed tym jest założenie stuptutów. Powinniśmy też zaopatrzyć się w odpowiednią kurtkę, która zapewni ochronę, gdy zawieje wiatr lub spadnie deszcz. Poza tym da osłonę, kiedy trzeba będzie przedzierać się przez gęstwinę krzaków i leśnych chaszczy.
Biegi na orientację często trwają dość długo. Trzeba przebyć wiele kilometrów, by dotrzeć do wszystkich punktów kontrolnych, a następnie dotrzeć na metę. Dlatego dobrze jest mieć ze sobą plecak, najlepiej taki z bukłakiem na wodę lub napoje izotoniczne. Można będzie do niego włożyć również pożywienie, które doda energii i pozwoli zachować siły.
Jeśli jesteśmy właściwie przygotowani na długą wyprawę w nieznany teren, a do tego potrafimy przebiec wielokilometrową crossową trasę, to biegi na orientację są właśnie dla nas. Potrafią dać wiele radości podczas odnajdywania punktów kontrolnych i zapewniają przebywanie na łonie natury. Rywalizacja sportowa i przygoda to specyfika takich zawodów. | Biegi na orientację – nowa moda w biegowym światku |
Wrzesień i październik to popularne miesiące, w których zakochani decydują się zawrzeć związek małżeński. Brak upałów, kolorowe liście i magiczna literka „r” w nazwie sprawiają, że wiele ślubów odbywa się jesienią. Jeżeli otrzymaliśmy zaproszenie na ślub i wesele bliskich osób o tej porze roku, musimy przemyśleć kwestię stroju. Jak ubrać się na wesele?
W przypadku mężczyzn nie ma większego znaczenia czy wesele odbywa się latem, czy zimą. Niezależnie od pory roku panowie zakładają na tę okoliczność garnitur w ciemnym kolorze i koszulę z długim rękawem. Uzupełnieniem stroju są krawat i skórzane, sznurowane buty. Twardy orzech do zgryzienia mają panie, które muszą dostosować swój strój do pogody i pory roku. Jak to zrobić?
Elementy damskiej stylizacji na wesele jesienią
Sukienka.Najlepszym rozwiązaniem na okoliczność wesela w przypadku kobiety jest sukienka (od 7 zł), która strzeże przed typowym dylematem: jaką bluzkę połączyć z wybraną już spódnicą lub które spodnie założyć do konkretnego modelu topu. Sukienka na wesele powinna być elegancka, pasować do figury, podkreślać jej atuty i tuszować ewentualne mankamenty. To, czy wybierzemy model dopasowany, z rozkloszowaną spódnicą lub w kształcie litery A, zależy od naszych cech fizycznych i indywidualnych preferencji.
Niezwykle istotny jest kolor sukienki na wesele, które odbywa się jesienią. W tym czasie należy zrezygnować z pasteli na rzecz: bordo, kobaltu, granatu lub butelkowej zieleni. Niektórzy polecają wybierać kolory, które znajdują się w otaczającym krajobrazie: pomarańcze, czerwienie i żółcie. Zwróćmy też uwagę na wzory. Kwiaty to motyw typowy dla okresu wiosennego i letniego. Jesienią warto zrezygnować z kwiecistych tkanin i zastąpić je sukienką uszytą z gładkiego materiału w połączeniu z bardziej efektowną biżuterią.
Kwestią sporną jest czerń – niektórzy uważają, że nie wypada zakładać ubrań w tym kolorze na tak radosną okoliczność, jaką jest ślub, inni utrzymują, że to ponadczasowa, uniwersalna barwa, odpowiednia na każdą okazję. Jeśli zdecydujemy się na małą czarną, uzupełnijmy stylizację żywymi akcentami w postaci butów (najlepiej klasycznych czółenek, a jeśli pogoda wyjątkowo nie dopisuje, do kościoła wyruszamy w botkach, chowając szpilki w bagażniku lub torebce. Oprócz koloru ważny jest materiał – jesienią rezygnujemy ze zwiewnych tkanin, takich jak szyfon czy tiul.
Kombinezon. Popularnym strojem wśród kobiet, wybieranym również na okoliczność wesela, jest kombinezon, czyli połączenie bluzki (z długim bądź krótkim rękawem, ewentualnie na ramiączkach) ze spodniami.Na tę okazję najlepiej wybrać model w jednym kolorze o długiej nogawce, ze ściągaczem w pasie, który podkreśli talię. Jeżeli połączymy go z butami na wysokim obcasie i małą torebką, uzyskamy nowoczesny wygląd. Wysokie kobiety będą się dobrze prezentować w zwiewnych kombinezonach (od 16 zł), natomiast niskie – w bardziej dopasowanych. Panie poniżej 165 cm wzrostu powinny też unikać modeli o nogawkach o długości 7/8 lub 3/4.
Okrycie wierzchnie. Niezależnie od tego czy zdecydujemy się założyć sukienkę, czy kombinezon, nie możemy zapomnieć o okryciu wierzchnim, które przyda się nie tylko w chłodnych murach kościoła, ale i w porze wieczornej, gdy podczas imprezy wyjdziemy na zewnątrz odetchnąć świeżym powietrzem.Co jesienią sprawdzi się najlepiej? Możemy się zdecydować na klasyczną marynarkę (od 20 zł), płaszcz typu trencz z paskiem (od 30 zł) lub – w przypadku młodszych pań – skórzaną ramoneskę (40 zł). Stylizację można uzupełnić apaszką. Jeśli zdecydujemy się na płaszcz, pamiętajmy, że powinien być dłuższy o kilka centymetrów od sukienki – kreacja nie może wystawać spod okrycia wierzchniego.
Strój na wesele bez względu na porę roku powinien być elegancki – należy ubrać się tak z szacunku do młodej pary i ich święta. Nie zapominajmy jednak o własnym komforcie i panujących warunkach atmosferycznych. | Wesele jesienią. Jak się ubrać? |
Odpowiednio dopasowane obuwie motocyklowe w dużym stopniu przyczynia się do zwiększenia poziomu bezpieczeństwa. Pozostaje pytanie, czy wybrać obuwie z wysokimi, czy niskimi cholewkami. Rozstrzygamy ten dylemat. Często słyszy się o wypadkach z udziałem jednośladu. Zdarza się, że winny jest kierowca motocykla, ale nierzadko to kierowca samochodu jest sprawcą. Większe ryzyko w tego typu kolizjach ponosi motocyklista, którego nie chroni pancerz samochodu. Jedynym jego zabezpieczeniem są odpowiedni strój i umiejętności. Oprócz kasku i ochraniaczy bardzo ważnym elementem jest obuwie. Chroni ono dolne partie nóg przed konsekwencjami urazów. Oczywiście, ani odpowiednie obuwie, ani kask czy strój nie zniwelują zagrożeń, ale mogą zminimalizować ich negatywne skutki, a to przecież bardzo dużo. Należy jednak pamiętać, że mając nawet najlepszy sprzęt, trzeba zachować zdrowy rozsądek. W starciu z samochodem kierowca jednośladu znajduje się na przegranej pozycji.
Rodzaje butów motocyklowych
Najogólniej rzecz ujmując, na rynku są dostępne dwa rodzaje obuwia motocyklowego: wysokie i niskie. Jeśli chodzi o buty niskie, to cholewki sięgają w nich nieco za kostki. W wysokich cholewka sięga znacznie wyżej. Niskie buty są bardziej przewiewne i nie krępują ruchów stóp. Jeśli chodzi o te drugie, ich głównym zadaniem jest ochrona nóg, nie tylko stopy, ale również wyższych partii. Obecnie obuwie motocyklowe jest wykonywane z materiałów najwyższej jakości, które umożliwiają stopom oddychanie, dlatego też nie należy obawiać się, że w butach z wysokimi cholewkami będzie nam gorąco. Giętkość materiałów sprawia, że nawet obuwie wysokie nie będzie zbytnio krępować ruchów stóp.
Kupując wysokie buty, warto wziąć pod uwagę obuwie firmy PROSPEED. Wykonano je z naturalnej wołowej skóry, która zapewnia ochronę i przewiewność. Czubki i pięty są dodatkowo wzmacniane, gdyż te części obuwia są najczęściej eksploatowane. Dodatkowo spody są antypoślizgowe. Bardzo wysoka jakość w połączeniu z przystępną ceną daje idealne zestawienie. Obuwie tego typu kosztuje ok. 350 zł.
Bardzo dobre buty zarówno wysokie, jak i niskie oferuje firma REBELHORN. Zawierają duże elementy elastyczne, co sprawia, że nie krępują ruchów stóp. Są wyposażane w ochraniacze kostek. Wnętrze z chłonnego materiału zapewnia komfort nawet w upalne dni. Ceny wahają się od 300 zł do nawet 500 zł.
Każdy znajdzie coś dla siebie
Oprócz podziału obuwia na niskie i wysokie można je sklasyfikować pod innym kątem. Jeżeli chcesz połączyć przejażdżkę motocyklem ze spacerem po mieście, zaopatrz się w buty miejskie. Szybko się je wkłada i zdejmuje, a przy tym są bardzo wygodne. Idealnie współgrają z dżinsami. Ich ceny zaczynają się od 150 zł. Jeżeli szukasz ochrony i odporności na warunki atmosferyczne, wybierz buty turystyczno- szosowe. Są one znacznie wyższe niż miejskie. Ceny wahają się od 300 zł do 600 zł. Jeżeli stawiasz na bezpieczeństwo, kup buty sportowe. Masa ochraniaczy na pewno skutecznie ochroni nogi w razie wypadku. Jednak takie buty nie należą do najtańszych. Kosztują od 300 zł do 1000 zł. Jeżeli szukasz butów do jazdy w trudnych warunkach, postaw na buty typu OFFROAD. Ciężkie, potężne i bardzo sztywne, skutecznie ochronią nogi w zetknięciu z pniami, konarami, kamieniami, a nawet skałami. Cena takiego obuwia sięga nawet 2000 zł.
Technologia produkcji
Nowoczesne buty motocyklowe są wzmacniane w miejscach, w którym stykają się z jakimś elementem motocykla. Ta technologia sprawia, że obuwie nie zużywa się szybko. Obuwie powinno być wykonane ze skóry, która gwarantuje trwałość. Ważne jest również, aby od środka były wykończone materiałem, który zapewnia stopom oddychanie. Podeszwa musi być antypoślizgowa. Niektóre buty są wyposażane również w system antyuderzeniowy, który chroni śródstopie przed uderzeniem.
Buty motocyklowe mają bardzo duży wpływ na bezpieczeństwo i komfort jazdy. Odpowiedź na pytanie, czy lepiej postawić na te z wysokimi, czy z niskimi cholewkami, powinna być poprzedzona analizą indywidualnych potrzeb. I tak, jeśli szukasz butów do jazdy miejskiej, niskie buty zapewnią ochronę stopy, do jazdy turystyczno-rekreacyjnej dobre będą „średniaki”, które dodatkowo ochronią kostki. Wysokie natomiast są niezbędne do sportowej czy wyczynowej jazdy, a także w przypadku wyjazdów terenowych. | Z wysokimi czy niższymi cholewkami? Jakie buty motocyklowe wybrać? |
Kobiety kochają buty i często są od nich uzależnione. Wiosną natomiast pojawia się kolejny pretekst, by rozejrzeć się za nowościami, które jednak muszą być zarówno modne, jak i wygodne. Mogłoby się wydawać, że wymiana butów każdego sezonu jest niepotrzebna, ale przy intensywnym stylu życia obuwie się zużywa. Nie musisz wędrować od sklepu do sklepu, by kupić wiele par butów, zwłaszcza jeśli nie chcesz wydać dużo pieniędzy – przyjrzyj się zatem naszym wiosennym propozycjom.
1. Kowbojki
box:offerCarousel
Kowbojki to nie te same buty, które widujemy w amerykańskich westernach – luźno inspirowane tym klimatem modele są eleganckie, mają ciekawe obcasy, dodatki i kolory. Świetnie sprawdzą się na chłodniejsze wiosenne poranki i wieczory. Idealnie pasują do luźnych stylizacji np. ze spódnicą maxi w roli głównej. Do kowbojek dobieraj raczej zbliżone stylem dodatki – brązowa torebka z frędzlami czy akcesoria z naturalnych materiałów będą strzałem w dziesiątkę.
2. Biżuteryjne baleriny
box:offerCarousel)
Balerinki to jedne z najpopularniejszych modeli butów dla pań. Często po nie sięgamy ze względu na wygodę i różnorodność wzorów. Projektanci prześcigają się w wymyślaniu nowych detali. Wybierają nietuzinkowe materiały i desenie, dzięki czemu te niepozorne i proste buty stały są tak modne. Baleriny z dżetami z pewnością zwrócą uwagę przechodniów, będą cudownie błyszczeć w słońcu i pasować do większości stylizacji.
3. Neonowe trampki
box:offerCarousel
Trampki to niezwykle wygodne obuwie na nieformalne spotkania. Często w bardzo atrakcyjnej cenie. Wiosną postaw na wyraźne, kolorowe wzory lub neonowe trampki – idealne zarówno do typowo sportowych, jak i luźniejszych stylizacji. Lato sprzyja wprowadzaniu w stylizacje odrobiny koloru. Neonowe trampki dodadzą ci energii i sprawią, że poczujesz się zobowiązana do dobrego nastroju – i tak powinno być w ich towarzystwie!
4. Napisy graffiti
box:offerCarousel
Nadruki w formie graffiti najlepiej wyglądają na obuwiu sportowym. To świetny sposób, by wyrazić swoją tożsamość poprzez ciekawe hasło czy wzór. Buty z graffiti w połączeniu z ledową, świecącą podeszwą zrobią ogromne wrażenie na znajomych. Będziesz też zdecydowanie bardziej widoczna, jeśli np. biegasz o poranku czy wieczorami. Tego typu obuwie wydaje się przeznaczone dla nastolatek. Nic bardziej mylnego – każdej z nas doda uroku i podkreśli młodzieżowy luz. Jeśli jesteś pełna energii, często w biegu, będzie to świetna propozycja.
5. Brokatowe sneakersy
box:offerCarousel
Kolejne obuwie posiadające sportowy charakter w niecodziennym wydaniu to brokatowe sneakersy. Nie są to jednak buty, które będą widoczne z drugiego końca ulicy. Stonowane, delikatnie błyszczące drobinki nie rzucają się nazbyt w oczy. Jeśli całe świecące buty są dla ciebie zbyt odważne, możesz wybrać model z brokatowymi nadrukami, które z pewnością dodadzą ci dziewczęcego wdzięku.
6. Transparentne botki
box:offerCarousel
Wszelkie transparentne obuwie jest przeznaczone zdecydowanie dla kobiet odważnych i pewnych siebie. Przezroczysty materiał sprawia, że stopa jest całkowicie widoczna. Bez względu na to, czy ten rodzaj obuwia podoba się nam, czy nie, trzeba przyznać, że wyobraźnia projektantów nie zna granic. Buty wykonane z tworzywa sztucznego sprawdzą się na imprezie w klubie czy spotkaniu z koleżankami.
box:imagePins
box:pin
7. Wiązane do nieba
box:offerCarousel
Buty z wiązaniami ponad kostki (a często zdecydowanie wyżej) są bardzo kobiecie, dodają seksapilu i wydłużają nogi. Musisz być jednak posiadaczką dość szczupłych łydek, by wiązania prezentowały się dobrze i osiągnęły zamierzony cel. Tego typu obuwie idealnie pasuje do dżinsowych szortów i obcisłych spódniczek – są zarezerwowane raczej do odważnych stylizacji.
8. Może kalosze?
box:offerCarousel
Jeśli jesteś mamą, powinnaś sprawić sobie kolorowe kalosze do wspólnych zabaw z dziećmi w deszczowe dni. Kalosze wracają do łask nie tylko jako obuwie robocze, ale także ciekawy dodatek do codziennych stylizacji. Kiedyś gumowce były masywne i nudne, teraz są szykowne i stylowe. Urocze kalosze w kropki, paski czy kwiaty sprawią, że już nie będziesz się bała wiosennych wypraw na plac zabaw czy do sklepu. Kto wie, może razem z dziećmi poskaczesz po kałużach?
9. Niepozorne mokasyny
box:offerCarousel
Skórzane mokasyny z frędzlami to absolutny must-have sezonu! To obuwie uniwersalne. Świetnie prezentują się zarówno z codziennymi, jak i wyjściowymi stylizacjami. Prosty krój zapewnia stopom wygodę i sprawia, że mokasyny wyglądają nowocześnie i kobieco. Piękne, delikatne barwy zachęcają do zakupu.
10. Ażurowe botki
box:offerCarousel
Ażurowe botki są po prostu śliczne! Wykonane z największą starannością, z materiału wysokiej jakości, z pewnością zachwycą niejedną kobietę. Możesz je nosić zarówno do pracy, na co dzień, jak i na formalne spotkania. Są wyjątkowo zgrabne i mają dużo wdzięku. Idealnie pasują do modnego stylu boho.
Modnych butów tej wiosny jest bez liku - na pewno znajdziesz te idealne! | 10 propozycji najfajniejszych modeli butów na wiosnę |
Lato to wyjątkowa pora roku, w której zmiany są najbardziej przez nas oczekiwane i zarazem najbardziej nam potrzebne. Zmieniamy garderobę wierzchnią na lżejszą, zmieniamy swój cykl dnia, odpoczywając na urlopie. Każda z nas, kobiet, wie także, że letnia zmiana perfum na delikatniejsze niż zimowe, kwiatowo-owocowe zapachy jest doskonałym wyborem. Po jakie aromaty zatem warto sięgnąć? Doskonałym wyborem będzie Guerlain – francuskie przedsiębiorstwo od lat produkujące kosmetyki. Przede wszystkim są to luksusowe zapachy, ale też kosmetyki pielęgnacyjne oraz tak zwana „kolorówka”, czyli lakiery, pomadki, cienie i tusze do rzęs. Jeśli chodzi o perfumy, warto dodać, że Dom Mody Guerlain tworzy serię lekkich zapachów opartych jedynie na naturalnych składnikach. Między innymi dlatego są to tak wyjątkowe produkcje, absolutnie warte swojej ceny.
Jaki powinien być idealny zapach na lato? Twórcy Guerlain doskonale to wiedzą. Na drogeryjnych półkach każdy, nawet najbardziej wymagający konsument znajdzie coś dla siebie. Doskonałe na lato będą orzeźwiające owocowo-kwiatowe kompozycje, które zawierają w sobie m.in. nuty cytrusów, porzeczki, lilii, cydru, róży, fiołka, peonii lub brzoskwini czy limonki.
Guerlain Aqua Allegoria Limon Verde
To pierwsza, a zarazem jedna z najpopularniejszych propozycji od Guerlain. Autorem zapachu Limon Verde jest Thierry Wasser. To zdecydowana kompozycja, o wyrazistym, aczkolwiek nienarzucającym się aromacie – wprost idealna na upały. Zapach zdominowały intensywne nuty skórki limonki – dające wrażenie imponującej rześkości i świeżości. Z każdą sekundą stopniowo uwalniają się kolejne nuty: linii serca oraz linii podstawy. Stopniowo ujawniają się nuty słodkich owoców i fasoli tonka. Wrażenie robi nie tylko zapach, ale też piękny, elegancki flakon, w którym dominują złote elementy, wykonane z niezwykłą starannością.
Nuty zapachowe Guerlain Aqua Allegoria Limon Verde:
nuta głowy: limonka,
nuta serca: nuty zielone, owoce tropikalne, figa, cukier trzcinowy,
nuta bazy: fasola tonka.
Guerlain Shalimar Parfum Initial
Kolejną klasyczną kompozycją zapachową popularnej francuskiej marki są perfumy Guerlain Shalimar Parfum Initial. To przede wszystkim intensywny, świeży zapach, który można określić klasycznym zapachem orientalnym, z wyczuwalnymi nutami cytryny, bergamotki oraz akordów drzewnych. Dodatkową zaletą tego oryginalnego zapachu jest głęboki aromat, który utrzymuje się na skórze przez wiele godzin i ewoluuje – nabiera głębi i zmienia się z każdą godziną.
Uwagę na sklepowej półce w tym przypadku zwróci w pierwszej kolejności flakon – jak przystało na produkcję Guerlain, flakony są wykonane z najlepszej jakości materiałów i zaprojektowane przede wszystkim tak, aby cieszyć kobiece oko. Wzrok przyciągają głęboka, różowa barwa perfum oraz ozdobna buteleczka.
Nuty zapachowe Guerlain Shalimar Parfum Initial:
nuta głowy: bergamotka, grejpfrut, neroli,
nuta serca: irys, jaśmin, róża,
nuta bazy: bób tonka, wanilia.
La Petite Robe
Świeża i subtelna woda toaletowa o zdecydowanym aromacie kwiatowo-owocowym powstała na początku 2012 r. Co zainspirowało twórców do stworzenia tak wyjątkowego zapachu? Odpowiedź znajduje się na flakonie – jest to ponadczasowość i klasyka tak zwanej „małej czarnej”, czyli czarnej, nieśmiertelnej sukienki, która wisi w szafie każdej modnej kobiety. Perfumy emanują paryskim szykiem i wdziękiem, choć, oczywiście, nie tylko flakon robi wrażenie, ale przede wszystkim piękny zapach.
Nuty zapachowe Guerlain La Petite Robe Noire:
nuta głowy: porzeczki, akcenty bergamotki, wiśnie i migdały,
nuta serca: akordy bułgarskich i tureckich róż,
nuta bazy: bób tonka, wanilia, irys, paczula.
To doskonała propozycja dla odważnych, pewnych siebie kobiet, które idą z duchem czasu, ale jednocześnie doceniają tradycję.
Guerlain L’Instant de Guerlain
Elegancka, kobieca kompozycja zapachowa. Zapach stworzony dla kobiet nowoczesnych, pragnących podkreślić swój urok i elegancję. Nie są to ciężkie perfumy, są zatem odpowiednie zarówno w każdym wieku, jak i o każdej porze dnia. Idealny zapach na lato ze względu na wykorzystane kompozycje zapachowe.
Nuty zapachowe Guerlain L’Instant de Guerlain:
nuty głowy: cytrusy miodowe,
nuty serca: magnolia,
nuty bazy: krystaliczna ambra.
Guerlain Champs-Elysees
Perfumy nawiązujące swoją nazwą do paryskiego szyku, które zaskakują prostą i doskonałą formą flakonu, ale też eleganckim i ponadczasowym zapachem, o którym może marzyć każda z kobiet.
Nuty zapachowe Guerlain Champs-Elysees:
nuty głowy: brzoskwinia, melon, fiołek, anyż,
nuty serca: mimoza, róża, konwalia, peonia,
nuty bazy: drzewo sandałowe i cedrowe, wanilia, żywica.
Nic dziwnego, że zapach ten ma tak wielu fanów. Połączenia zapachów są zaskakujące: orzeźwienie melona, brzoskwini i konwalii zestawione z orientalnym aromatem drzewa sandałowego i cedrowego oraz żywicy.
Dla kogo Guerlain?
Francuska marka perfum, popularna w całej Europie i na świecie, jest skierowana przede wszystkim do kobiet z pasją – eleganckich i modnych, które nie boją się wyzwań i szukają zapachu, opisującego ich charakter w stu procentach. Naturalne składniki wykorzystane przy produkcji perfum są dowodem na ich wyjątkowość i potwierdzają tylko postawioną już tezę, iż jest to doskonały pomysł na prezent dla każdej ukochanej osoby. Zaprezentowane powyżej zapachy są idealne na lato – orzeźwiające, z nutką orientu, kwiatowo-owocowe kompozycje doskonale sprawdzą się w letnie upały. | Zapachy na lato od Guerlain |
Perfekcyjnym dopełnieniem każdej stylizacji jest dobrze dobrany makijaż. Jeśli wybieramy się na bal lub imprezę o nieco bardziej formalnym charakterze, warto wcześniej przemyśleć, jak się umalujemy, bo może się okazać, że kosmetyki, których używamy na co dzień, nie sprawdzą się w wersji wieczorowej. Nie trzeba jednak od razu iść do kosmetyczki czy wizażystki. Kilka prób przed balem i wybór odpowiednich kosmetyków pozwolą nam uzyskać olśniewający efekt. Nim wybierzemy makijaż, który idealnie dopasuje się do naszej stylizacji, musimy zastanowić się nad tym, na jaki element chcemy postawić i, co się z tym wiąże, w jakie kosmetyki zainwestować. Jest jednak kilka produktów, które przydadzą się bezwzględnie do każdego typu wieczorowego, trwałego makijażu. Najważniejszy jest dobrze kryjący, długo utrzymujący się podkład do twarzy. Na balu możemy nie mieć sposobności, by wykonać większe poprawki, więc fluid powinien być świetny. Dobierając idealny odcień, powinnyśmy sprawdzić go na linii żuchwy. Błędem jest testowanie koloru fluidu na ręce. Wybierajmy podkłady jasne, grające z kolorem naszej skóry. Zwracajmy uwagę na hasła typu „long”, „cover”, „12h”. Koniecznie sprawdźmy nasz kosmetyk przed wielkim wyjściem, by nie okazało się, że jednak nie do końca odpowiada on naszym potrzebom.
Niezbędny będzie również doskonale matujący, a jednocześnie rozświetlający puder do wykończenia makijażu. Ten produkt powinnyśmy zabrać ze sobą do torebki. Na co zwrócić uwagę? Na delikatną formułę. Nie chcemy, by puder tak bardzo matował, że nasza cera w mgnieniu oka stanie się ziemista, bo zamiast makijażu osiągniemy efekt maski. Prawdziwie matujący produkt powinny wybrać kobiety, których cera jest bardzo tłusta i świecąca. Reszta pań może pozwolić sobie na produkt lżejszy, najlepiej schowany w poręcznym puzderku z puszkiem do szybkich poprawek. Dobrym rozwiązaniem są pudry mineralne, które dzięki naturalnym składnikom posiadają lekką formułę. Skutecznym pomocnikiem okaże się również puder transparentny. Biały proszek pięknie utrwala makijaż.
Perfekcyjny makijaż wieczorowy nie obędzie się bez tuszu do rzęs. Nie bójmy się tych formuł, które mają pomóc nam maksymalnie wydłużyć i pogrubić rzęsy. Efekt teatralnego spojrzenia jest na balu w cenie! Koniecznie jednak trzeba pamiętać o przetestowaniu nieznanego wcześniej kosmetyku, bo może się okazać, że tusz uczula, szybko się kruszy albo nie daje satysfakcjonującego nas efektu. By rzęsy wyglądały olśniewająco, należy pamiętać o ich rozczesywaniu; najgorzej prezentują się oczy ozdobione rzęsami posklejanymi jak „pajęcze nóżki”.
Ostatnim kosmetykiem, który na pewno się przyda, jest róż. Niezależnie od tego, jaki typ makijażu wybierzemy, lekko zaróżowione policzki dodadzą nam świeżości, rozświetlą twarz, a przede wszystkim odmłodzą. Warto wcześniej potrenować nakładanie kosmetyku, jeśli nie używamy go na co dzień. Przyda się nam dobry pędzel, bo zbyt duża ilość produktu – zamiast dodać uroku – sprawi, że będziemy wyglądać jak rosyjska matrioszka.
Co jeszcze może się przydać?
Rozświetlający korektor pod oczy. Jeśli nasza zmorą są sińce pod oczami, możemy rozważyć zakup lekkiego korektora, który nada twarzy pogodnego wyrazu. Tutaj również kierujmy się zasadą, że jaśniejsze znaczy lepsze. Jeśli mamy taki typ urody, że oczy są mocno podkrążone, a „worki” ukazują się nawet przy lekkim zmęczeniu, musimy zdać sobie sprawę, że sam kosmetyk nie wystarczy. Warto wówczas zadbać o sen przed wielkim wyjściem, dobre nawilżenie i maseczkę rozświetlającą.
Na niedoskonałości, przebarwienia i wypryski przyda się korektor – kamuflaż. Kolor, jakiego użyjemy, powinien zależeć od problemu, który chcemy zamaskować. Zielony poradzi sobie z zaczerwienioną skórą, żółty pomoże ukryć zasinienia, różowy – żyłki i sińce.
Nim nałożymy podkład, watro użyć bazy, która utrwali fluid, a jednocześnie sprawi, że twarz stanie się gładsza i przyjemna w dotyku. Co ważne – dzięki bazie każdy kolejny kosmetyk będzie bardziej trwały. Bazy pod makijaż mają jednak w składzie sporą dawkę silikonów, które niekoniecznie dobrze wpływają na skórę twarzy, dlatego lepiej używać ich tylko na wielkie okazje.
Zadymione oko
Najbardziej charakterystyczny i najmodniejszy od wielu sezonów makijaż. Smokey eyes dobrze dopasowane do koloru naszej tęczówki podkreśli oko i będzie doskonałym wykończeniem stroju. Najbezpieczniejszym i zawsze trafionym kolorem jest brąz i jego pochodne – złoto, krem. Trzeba jednak sprawdzić, czy lepiej wyglądamy w odcieniach zimnych, czy ciepłych. Jasna cera i niebieskie lub szare oczy mogą niezbyt efektownie prezentować się w ciepłych brązach i złotościach, za to zielone i brązowe oczy powinny je polubić. Skutecznym sposobem na stworzenie pięknego, pełnego makijażu, jest dobranie paletkiz czterema lub trzema cieniami. To dobra baza kolorów wybranych przez specjalistów, które świetnie ze sobą grają i nie pozwolą nam popełnić błędu.
Neutralnym wyborem są również szarości i czerń wzmocniona brokatowym połyskiem. Przydymione oko wykonane w tej tonacji (zaczynamy od siwej barwy, a kończymy na kolorze kruczoczarnym) pasuje do każdego typu urody. Jeśli uznasz to za stosowne, możesz dodać odrobinę srebrnego cienia dla rozświetlenia makijażu.
Podstawowe zasady doboru kolorów są proste, aczkolwiek wielu makijażystów uważa, że jeśli kobieta dobrze się czuję w jakimś kolorze, to również wygląda dobrze. Warto więc łamać reguły! Najbardziej sprawdzone odcienie dla oczu błękitnych to fiolet, turkus i niebieski. Zielone oczy najlepiej prezentują się z zielenią, żółtym, błękitem oraz purpurą i różem; brązowe – z brzoskwiniami, śliwką, brązami i turkusem.
Sposób retro
Do balowych kreacji doskonale pasują makijaże inspirowane stylem retro, gdzie na pierwszym planie znajdują się graficzne kreski oraz czerwone usta. To również taki typ makijażu, który będzie korzystny niezależnie od typu urody. Wystarczy, że dobierzemy odpowiednią wielkość i kształt kreski oraz kolor pomadki.
Najlepszym kosmetykiem do stworzenia perfekcyjnej kreski jest oczywiście eyeliner. Ile jednak osób, tyle teorii, który będzie najlepszy – w mazaku, żelu, pisakowy czy arabski kajal. Używanie każdego z tych kosmetyków ma swoje zalety. Najbardziej precyzyjne kreski uzyskamy poprzez nakładanie tuszu cieniutkim pędzelkiem. Grube, graficzne makijaże stworzymy dzięki pisakom, a lekko rozmyty efekt da nam kajal.
Balowa, tradycyjna kreska najlepiej sprawdzi się w wersji „kociego oka”, czyli niezbyt grubej, ale widocznej linii, rozciągniętej na całej górnej powiece i lekko wywiniętej na końcu. Dolną powiekę koniecznie powinnyśmy wówczas rozjaśnić białą lub kremową kredką, by wyostrzyć spojrzenie. Całość makijażu wykończmy matową szminką w kolorze głębokiej czerwieni. Taki makijaż wymaga jedynie muśnięcia policzków różem.
Wybierając obrysowanie górnej i dolnej powieki jednocześnie, musimy uważać, bo czarny kolor zmniejsza optycznie oko. Dlatego wielu wizażystów poleca rysowanie dolnej kreski nieco poniżej powieki, a całość rozjaśnia białą barwa. I w tym wypadku makijaż koniecznie trzeba kilkakrotnie przećwiczyć, by upewnić się, że dane kosmetyki idealnie spełniają swoje funkcje.
Świetnym sposobem na wykończenie minimalistycznej „małej czarnej” jest odważna i duża kreska, inspirowana stylem Twiggy, połączona z rozbielonymi powiekami. To makijaż trudny i ekstrawagancki, ale bardzo spektakularny. Pięknie „otwiera” oczy i podkreśla każdy kolor tęczówki. W wersji ekstremalnej podkreślamy też pionowymi, niewielkimi kreseczkami dolne rzęsy. Najlepiej sprawdzą się do tego miękkie kredki.
Całość na ustach
Zamiast oczu możemy również mocno podkreślić usta i sprawić, że to one będą na pierwszym planie makijażu. Jeśli planujemy postawić akcent na wargach, koniecznie zadbajmy o nie na kilka dni przed balem. Niezbędny będzie peeling do ust, który usunie martwy naskórek i sprawi, że wargi będą delikatne i jędrne. Dodatkowo intensywnie regenerujmy i nawilżajmy usta, bo pomadka najgorzej prezentuje się z przesuszonymi skórkami.
Bardzo modnym i szalenie interesującym kolorem jest fiolet. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się nieco upiorny, pięknie podkreśla kolor oczu i gładką, jasną cerę. Jeśli nasza stylizacja jest prosta i minimalistyczna, szminka w śliwkowym odcieniu doda jej nowoczesnego charakteru. Idealnym rozwiązaniem jest matowa wersja pomadki. By utrwalić kolor, wystarczy delikatnie oprószyć go pudrem i nanieść kolejną warstwę.
Równie mocna i przyciągająca spojrzenie będzie pomadka w kolorze pomarańczowym. To także trudna, ale spektakularna barwa. Pomarańczowe usta pięknie zgrają się z delikatnym, niemal niewidocznym makijażem w odcieniach brązu i z alabastrową cerą. To świetna propozycja dla błękitno- i zielonookich.
Wieczorowa i elegancka pomadka ma kolor dzikich owoców – malin, jeżyn, poziomek. Ciemniejsza niż czerwień, głęboka i niezwykle seksowna, pięknie podkreśli brązowy kolor oczu i delikatny makijaż. Usta w kolorze wina lubią być w centrum uwagi.
Absolutnie niezbędnym elementem wykończenia makijażu ust jest ich konturowanie. Jeszcze do niedawna bardzo niemodne, od dwóch sezonów konieczne. Po pierwsze sprawia, że kolor pomadki doskonale się prezentuje, a usta pięknie odznaczają. Po drugie – wzmacnia efekt nałożonej pomadki. Po trzecie, co równie ważne, konturówka pomaga paniom odrobinę zwiększyć rozmiar ust. Pamiętajmy jednak, że na balu nie ma miejsca na pomyłki i eksperymenty, dlatego trend z lat 90. XX wieku – ciemne kontury i jasny kolor wypełnienia – zostawmy na inne okazje. Niech kolor konturówki zlewa się z barwą pomadki. | Makijaż na wielki bal |
To, że jesteś singielką, wcale nie musi oznaczać, że twoje łóżko będzie małe, ciasne i brzydkie. Wręcz przeciwnie. To twój – tylko i wyłącznie – komfort się liczy, dlatego warto zadbać o to, aby twoja sypialnia stała się dla ciebie oazą spokoju, miejscem, w którym odpoczywasz, relaksujesz się i zdobywasz energię, aby stawić czoła kolejnym wyzwaniom. Jak to zrobić? Przede wszystkim zadbaj o klimat. Świeże kwiaty w wazonie, świeczki zapachowe, olejki eteryczne, których zapach unosi się w powietrzu – to wszystko sprawia, że sypialnia zyskuje magiczny klimat. To jednak nie wszystko, bo najważniejszym elementem wystroju, który musi się w niej znaleźć, jest piękne i wygodne łóżko.
Matalowe
Łóżko metalowe, a właściwie z metalowym stelażem, to wyjątkowo modna propozycja, którą jeszcze kilkanaście lat temu można było dostać jedynie za duże pieniądze, gdyż łóżka powstawały na specjalne zamówienie. Tym, których nie było na nie stać, pozostało oglądanie łóżek w popularnych serialach amerykańskich. Dziś na szczęście nie ma najmniejszego problemu, aby kupić metalowe łóżko. Co więcej, to produkt występujący w wielu kolorach i modelach. To łóżko dla singielek ceniących prostotę i elegancję. Idealnie wpasuje się w pomieszczenia w stylu etno, Bollywood, greckim i orientalnym.
Drewniane
Drewniane łóżka to propozycja dla singielek, które kochają przebywać na łonie natury, cenią wycieczki plenerowe i przede wszystkim lubią zapach drewna. Łóżko do twojej sypialni wcale nie musi być pojedyncze. Te większe, na których z powodzeniem będziesz mogła wiercić się i przekręcać do woli, kupisz już za mniej niż 400 zł. Wybierając odpowiedni model, postaw na drewno sosnowe w naturalnym kolorze.
Szukaj łóżek, które są w całości wykonane z naturalnego drewna sosnowego, a do ich budowy wykorzystano materiały spełniające europejskie normy ekologiczne. W przypadku mebli kolorowych sprawdź, czy zostały polakierowane ekologicznym lakierem. Drewniane łóżko to propozycja uniwersalna. W zależności od tego, jaki kolor lub gatunek drewna wybierzesz, będziesz mogła stworzyć własny, niepowtarzalny styl w sypialni.
Skórzane
To nie żart. Piękne i wygodne łóżka skórzane dostaniesz już za mniej niż 400 zł, i wcale nie mówimy tu o łóżkach pojedynczych, ale przestronnych, które pomieszczą więcej niż jedną osobę. To wyjątkowo elegancka, a zarazem klasyczna propozycja, dla pań, które cenią komfort i wygodę na wysokim poziomie. Takie łóżko zajmuje bardzo dużo miejsca, dlatego pamiętaj, że jest przeznaczone przede wszystkim do przestronnych wnętrz. W przeciwnym razie zadbaj o minimalistyczny wystrój swojej sypialni.
Zrezygnuj w niej z wielkiej komody, szafy na ubrania czy toaletki. Postaw na minimum gadżetów, ale maksimum komfortu, a nie będziesz rozczarowana. Przy zakupie łóżka zwróć uwagę na to, z jakich materiałów zostało wykonane. Najlepiej, jeśli do produkcji okrycia wykorzystano wytrzymałą, a zarazem łatwą do czyszczenia sztuczną skórę. I jeszcze jedna rada – jeśli masz zwyczaj organizować spotkania towarzyskie w swoim mieszkaniu i zdarza ci się przenocować zmęczonych gości, wybierz skórę w kolorze ciemnym, a nie białym.
Łóżko to dla wielu z nas ulubiony mebel w całym domu. Dlatego powinnaś zadbać o to, aby było wygodne i miało walory estetyczne. Sen w takim łóżku będzie doskonale regenerował. Pozwól sobie na relaks w pięknym miejscu po ciężkim dniu, a na pewno nie pożałujesz. | Piękne łóżka dla singielki do 400 zł |
Jak uszczęśliwić swoją wybrankę? To proste! Daj jej dostęp do ulubionych kosmetyków. W podobny sposób można sprawić radość mamie, młodszej siostrze czy najlepszej przyjaciółce. Nie ma takiej dziewczyny, której nie zaświecą się oczy na widok wymarzonych kosmetyków. A gdy zapakowane one będą w piękne, misternie zdobione pudełka, to pewne jest, że prezent się spodoba. Paletki z kosmetykami są na rynku od lat, ale tuż przed Bożym Narodzeniem wiele marek oferuje specjalne, świąteczne edycje swoich kultowych produktów. Można znaleźć także bestsellerowe miniatury kosmetyków schowane w uroczych pudełeczkach. To upominki, które nie tylko ucieszą oczy i serca, ale również dadzą nam pewność, że obdarowana jeszcze przez długie miesiące będzie uśmiechać się podczas codziennego makijażu i wspominać ten wyjątkowy wieczór.
Cienie do powiek – prezent uniwersalny
Wśród marek kosmetycznych istnieją takie, które słyną z tego, że robią najlepsze paletki cieni do powiek. Dziewczyny na całym świecie używają tych samych odcieni, tworząc fantazyjne makijaże. Jeśli chcemy podarować taki prezent, wówczas najlepiej sięgnąć po kultowe produkty marki Urban Decay i jej kultowe paletki Nude. Sprawa byłaby prosta, gdyby marka posiadała tylko jedną paletkę, ale do tej pory stworzyła różne warianty kolorystyczne i dodatkowo mniejsze produkty z cieniami bazowymi. W tym sezonie pojawiła się na rynku paletka dedykowana fankom mocnego makijażu o nazwie Smoky. Każdy wybór będzie dobry, gdyż możemy mieć pewność, że dajemy prezent uniwersalny (kolory z serii Nude to przede wszystkim klasyczne brązy i beże, które pasują do każdego typu urody), wysokiej jakości (pigment i trwałość cieni są wręcz legendarne), schowany w wygodnym i solidnym opakowaniu.
Podobna kolorystyka i równie uniwersalny prezent to propozycja od marki theBalm i ich paletka Nude Tude. Mamy tutaj znów szeroką gamę kolorów brązowych, okraszoną zabawnymi obrazkami w stylu pin up girls. Paletka zrobiona została z solidnej tektury, jest poręczna i spodoba się nieco młodszym fankom makijażu. Jej cienie są trwałe i wytrzymałe, więc jeśli wiemy, że nasza dziewczyna czy siostra jest fanką stylu retro, to spokojnie możemy podarować jej produkt firmy theBalm.
Bardziej przystępne cenowo, ale również cieszące się ogromnym zainteresowaniem są paletki marki Sleek o nazwie AU Naturel. Znajdziemy w nich kolory brązowe, szare, ciemne i jasne beże oraz grafity. Cienie się nie osypują, ale nie są aż tak trwałe, jak produkty opisywane powyżej. Jednak schowane są w równie ładnych, funkcjonalnych, zamykanych paletkach.
Konturowanie zamknięte w palecie
Konturowanie to sposób malowania, który nadal nie wychodzi z mody i ma coraz większe grono zwolenniczek. Jeszcze kilka sezonów temu kojarzone było głównie z galami i czerwonym dywanem, dzisiaj jest stałym elementem dziennego makijażu, choć w zdecydowanie delikatniejszej formie. Podkreślenie kości policzkowych, łuku kupidyna i zakrycie zbyt obfitego czoła czy drugiego podbródka nie stanowi już żadnego problemu.
Jeśli poszukujemy idealnej palety do konturowania w dobrej cenie, wówczas warto zerknąć na propozycje marki Makeup Revolution. Wśród produktów znajdziemy kosmetyki do konturowania na mokro – kremowe korektory o jasnych i ciemniejszych barwach, dzięki którym możemy uzyskać look w stylu Kim Kardashian. Poza tym marka oferuje nam również bogaty wybór rozświetlaczy, bronzerów oraz róży. Produkty zapakowane są w mocne, plastikowe palety z lusterkiem, a nierzadko także z aplikatorami. Zaskakują swoimi cenami, które wahają się pomiędzy 20 a 40 zł. To świetna okazja i naprawdę przyzwoita jakość w tej cenie.
Wśród kultowych kosmetyków do konturowania znajdą się również produkty marki Smashbox. Na szczególną uwagę zasługuje paletka oraz trio kredek. Te drugie pakowane są razem z podręcznym (i niezbędnym) produktem do wykonania pełnego makijażu. Charakteryzują się ogromną trwałością, łatwością w aplikacji i precyzją.
W bardzo dobrej cenie znajdziemy również palety korektorów marki w7. To gęste, kremowe produkty, które pozwolą nam wysmuklić twarz. Dzięki zawartości zielonego korektora w składzie skutecznie pomogą pozbyć się widocznych zmian (zaskórników czy pryszczy). Produkty wyposażone są w poręczne szpatułki i pacynki, co ułatwia ich aplikację.
Wszystkie kolory ust
By sprawić radość dziewczynie, która kocha szminki i każdego dnia zmiana kolor ust, wystarczy podarować jej paletę po brzegi wypełnioną kolorowymi pomadkami. Producenci tworzą małe i duże paletki z pomadkami, dbają również o odpowiednią ich kolorystykę. Fanki czerwieni mogą cieszyć się z różnych odcieni swego ulubionego koloru, a zwolenniczki różowych barw z pewnością znajdą coś dla siebie.
Warto zwracać uwagę na wykończenie, jakie mają palety szminek. W tym sezonie nadal bardzo modne pozostają pomadki o matowym wykończeniu (nieco ciężkie, mocne, wyraziste). Zdecydowanie mniej modne są kosmetyki o wykończeniu perłowym. Do uniwersalnych należą natomiast te o kremowym, lekko błyszczącym wykończeniu.
Dziewczyny, które jeszcze nie miały osiemnastych urodzin powinny być zachwycone z paletek z różnokolorowymi błyszczykami. Nie mają one jednak bardzo dużej mocy krycia, pozostawiają usta delikatnie nawilżone i lekko błyszczące. Uczennice nie powinny zrobić sobie nimi krzywdy.
Jeśli decydujemy się na podarowanie paletki ze szminkami lub błyszczykami, zadbajmy również o aplikator. W środku opakowania nie zawsze znajdziemy pędzelek, a nakładanie produktów palcem jest niehigieniczne i trudne. Dołączymy wówczas do zestawu pędzle do ust, dzięki którym precyzyjnie i swobodnie możemy nałożyć szminkę czy błyszczyk.
Palety wielofunkcyjne, czyli wszystko w jednym!
Parafrazując stare porzekadło – jeśli coś jest do wszystkiego, to jednocześnie do niczego się nie nadaje. Na szczęście nie sprawdza się to, jeśli chodzi o palety do makijażu. I choć zdarzają się takie przypadki, w których panie używają jednego koloru cienia czy szminki, to jednak zazwyczaj problem leży w złym dopasowaniu produktu do użytkowniczki. Producenci tak tworzą swoje wyroby, by kolorystyka oraz formuły były ze sobą spójne.
Możemy wybrać bardzo funkcjonalny i prosty w transporcie kuferek wypełniony kosmetykami. Zazwyczaj składa się on z kilku poziomów, na których schowane są konkretne rodzaje produktów: cienie, szminki, pudry, róże, bronzery. Często wewnątrz znajdziemy także pacynki i aplikatory oraz podręczne lusterko. Jeśli osoba, którą chcemy obdarować, dużo podróżuje, to prawdopodobnie trafimy z prezentem, gdyż w jednym miejscu będzie mieć większość kosmetyków potrzebnych do stworzenia pełnego makijażu. Podobne do kuferków są palety wielowarstwowe, swoim kształtem przypominają niewielkie toaletki. Nie są one tak poręcze jak kuferek, ale za to stanowią rewelacyjną ozdobę toaletki czy komody.
Podobne do palet są również pudełeczka z miniaturami kosmetyków. Idealnie nadają się na gwiazdkowe prezenty. Marką, która szczególnie polubiła ten sposób ekspozycji swoich produktów jest amerykański Benefit. W ich zestawach możemy znaleźć: róże do policzków, podstawowe cienie do powiek, błyszczyki, a także kultowe produkty firmy – barwne tinty oraz tusze do rzęs. To idealny prezent dla pań ceniących sobie świetny design, a także lekki, dzienny makijaż. Produkty są trwałe, ale bardzo subtelne.
Marka Clinique, tworząc palety, stawia na delikatne, dziewczęce barwy, których kolory podkreślają naturalną urodę. Subtelne róże, fiolety i beże to dobra baza do dziennego makijażu. Producenci dbają także o współgrające ze sobą połączenia kolorystyczne. W ciemno możemy mieszać barwy, uzyskując kobiece makijaże.
Firma theBalm, prócz z doskonałych cieni, słynie również ze świetnych jakościowo rozświetlaczy oraz róży do policzków. Wśród ich asortymentu znajdziemy niewielkie paletki łączące ze sobą cienie, szminki czy rozświetlacze, a także różnobarwne kosmetyki do policzków i konturowania. Całość jest utrzymana w lekkiej, zabawnej formie retro, a każda paletka nosi figlarną nazwę, np. theBalm Jovi czy Meet Matt(e). | Idealny prezent: wielofunkcyjne paletki do makijażu |
MX300 to najnowszy dysk w ofercie marki Crucial, będący następcą flagowego MX200. Dysk oferuje nowy kontroler i pamięć – tym razem jest to TLC, ale wykonana w technologii 3D. Sprawdźcie, jak urządzenie sprawdza się w praktyce. Pamięci TLC coraz częściej pojawiają się nawet w droższych dyskach, zdecydowanie zdominowały rynek SSD – urządzenia w nie wyposażone są tańsze w produkcji, ale zazwyczaj mniej wydajne i tym samym nie tak trwałe, jak ich odpowiedniki z MLC. MX200 posiadał pamięć MLC wysokiej jakości, dzięki temu konkurował z dużo droższymi dyskami i stanowił świetną ofertę, można powiedzieć, że był wręcz bezkonkurencyjny. Jego następca, MX300, otrzymał już pamięć TLC. Czy to powód do zmartwień? Nie, gdyż zastosowano nową pamięć wykonaną w technologii 3D. To podobne rozwiązanie do tego stosowanego przez Samsunga w bardzo dobrych dyskach 850 EVO. Komórki pamięci są rozkładane na wielu płaszczyznach. W przypadku MX300 są to 32 warstwy; mają one zapewnić wyższą wydajność, jak również większą trwałość pamięci. Udało się?
Specyfikacja Crucial MX300
dostępny w wersjach: 275 GB, 525 GB, 750 GB (limitowana), 1 TB, 2 TB
kontroler: Marvell 88SS1074, pamięć: Micron 3D TLC NAND
cache: 256 MB dla 275 GB, 512 MB dla 240 i 480 GB
interfejs: SATA III
odczyt do 530 MB/s, zapis do 500 MB/s, odczyt 55k IOPS, zapis 83 IOPS dla 275 GB
odczyt do 530 MB/s, zapis do 510 MB/s, odczyt 92k IOPS, zapis 83k IOPS dla 525 GB, 1 TB i 2 TB
trwałość 80 TBW dla 275 GB, 160 TBW dla 525 GB, 360 TBW dla 1 TB, 400 TBW dla 2 TB
MTBF: 1500000 godzin
wsparcie: TRIM, NCQ, S.M.A.R.T., ECC
szyfrowanie AES 256-bit, TCG Opal 2.0, IEEE 1667
temperatura pracy: 0~70°C
wymiary: 100 x 69,9 x 7 mm
gwarancja: 3 lata
Wyposażenie i konstrukcja
W estetycznych pudełkach znajdziemy coś więcej niż same dyski. Producent dołożył plastikowe adaptery, czyli przyklejane ramki pogrubiające obudowy z 7 mm do 9,5 mm. Mogą być przydatne do montażu w niektórych laptopach, które zostały przystosowane raczej do pracy z 2,5-calowymi dyskami twardymi o grubszych obudowach. W zestawie jest także kartka z kluczem do aktywacji oprogramowania Acronis True Image HD – to program, który pozwoli sklonować dysk twardy z systemem operacyjnym i zamontować SSD bez konieczności przeinstalowywania systemu.
Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić MX300 od poprzednika, producent wykorzystał tę samą konstrukcję. Trudno się dziwić, gdyż poprzedni model prezentował pod tym względem wysoki poziom. MX300 ponownie ma aluminiową, matową, zaobloną i precyzyjnie obrobioną obudowę. Jest ona sztywna, dobrze spasowana i ma precyzyjnie nawiercone otwory. Pokrywy ozdobione są dużymi, metalicznymi naklejkami wysokiej jakości, na których nie ma oznaczeń modelu czy pojemności – te znajdują się pod spodem. Dyski są estetyczne, można je śmiało wyeksponować w stacjonarnych komputerach gamingowych, gdyż ich kolorystyka jest neutralna, widać tylko delikatny granatowy akcent na naklejkach.
Oprogramowanie
Oprócz oprogramowania do klonowania producent oferuje także prosty program do obsługi dysków o nazwie Storage Executive. Program może działać w tle, jest lekki i stabilny, ale niestety otwiera się jako strona w przeglądarce internetowej.
Crucial Storage Executive podaje szczegółowe informacje na temat dysków SSD, pozwala odczytać wyniki testu S.M.A.R.T., zaktualizować firmware, wyczyścić zawartość dysku, dostosować ilość pamięci dla rezerwowych bloków, a także włączyć funkcję Momentum Cache.
Ta ostatnia to podobne rozwiązanie do RAPID Mode u Samsunga lub PlexTurbo u Plextora, pozwala na wykorzystanie pamięci RAM jako dodatkowej pamięci podręcznej. Crucial przestrzega jednak przed korzystaniem z funkcji na urządzeniach stacjonarnych, pozbawionych zasilania bateryjnego. W przypadku straty zasilania możliwa jest utrata danych. Nie ma rozwiązania zastosowanego np. w konkurencyjnym PlexTurbo, który wykonuje kopię operacji także w pamięci dysku – trzeba więc uważać Mimo że wyniki testów syntetycznych przy używaniu Momentum Cache osiągają niezwykłe transfery, to w praktyce można liczyć jedynie na lekkie przyspieszenie.
Crucial MX300 na pomiarach
Platforma testowa:
procesor Intel i5-4690k 4,6 GHz;
płyta główna MSI Z97 Gaming 5;
RAM HyperX Savage 2400 MHz CL11 16 GB;
dyski SSD Samsung 850 EVO 500 GB, Silicon Power V70 240 GB, Silicon Power S55 240 GB, Kingston UV400 480 GB;
system operacyjny Windows 10 Professional 64 bit.
Do testu MX300 wykorzystałem kilka popularnych benchmarków, czyli: Crystal Disk Mark, AS SSD, ATTO Disk Benchmark oraz HD Tune. Wyniki są bardzo dobre, ale w przypadku dysków TLC rezultaty testów syntetycznych nie przekładają się w pełni na praktyczne zastosowanie.
Oba dyski uzyskały podobne osiągi. Mimo że producent podaje niższą wydajność dla wersji 275 GB, to ta wcale nie odstawała wyraźnie od modeli o wyższej pojemności.
AS SSD dla dysku 275 GB wskazał odczyt sekwencyjny na poziomie 467,75 MB/s oraz zapis wynoszący 469,46 MB/s, a dla próbek 4K było to 20,85 MB/s odczytu i 112,15 MB/s zapisu. Wersja 525 GB to właściwie te same wyniki w transferze sekwencyjnym i nieznacznie szybszy odczyt próbki 4K, czyli 21,75 MB/s oraz taki sam zapis. Crystal Disk Mark uzyskał 475,8 MB/s odczytu i 490,1 MB/s zapisu dla wersji 275 GB i, o dziwo, nieznacznie niższe wartości dla wersji 525 GB, czyli 470,2 MB/s i 483,6 MB/s. Dla obu wersji pojemnościowych odczyt i zapis 4K był taki sam: 26,6 MB/s oraz 140 MB/s. ATTO Disk Benchmark chętniej przekraczał poziom 500 MB/s w odczycie i pokazywał około 490 MB/s w zapisie. HD Tune dla obu dysków wskazał średnią wydajność na poziomie 320 MB/s.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Crucial MX300 w praktyce
W prostych testach praktycznych, kopiowaniu plików w obrębie dysków, wersja 525 GB miała już wyraźną przewagę nad 275 GB.
Folder o pojemności 2 GB z wieloma mniejszymi plikami został przekopiowany w 11 sekund przez wersję 275 GB i w 8 sekund przez 525 GB. Pojedynczy plik wideo o rozmiarze 20 GB w formacie mkv potrzebował 2 minut i 18 sekund na kopię w obrębie wersji 275 GB i tylko 1 minutę i 36 sekund dla wersji 525 GB! Wyniki praktycznie zrównały się podczas najtrudniejszej operacji, czyli kopii 38 GB plików w wielu formatach i o różnych rozmiarach – czas kopii wyniósł około 3 minut i 50 sekund dla obu wersji pojemnościowych.
Wersja 525 GB miała bardziej stabilny transfer, w trakcie kopii 20 GB pliku mkv transfer utrzymywał się na poziomie 260 MB/s z chwilowym spadkiem do 138 MB/s. Natomiast wersja 275 GB utrzymywała około 250 MB/s, ale transfer spadł na dłuższy czas do 85 MB/s. W przypadku kopii pomiędzy różnymi dyskami SSD transfery były już dużo lepsze, osiągały, tak jak sugerują wyniki benchmarków, 480 MB/s.
MX300 oferuje praktycznie te same osiągi co model MX200 (test) – ten był jednak szybszy w transferze 38 GB o około 30 sekund, ale w innych operacjach wydajność jest praktycznie identyczna.
Na dane użytkownika w wersji 525 GB jest 488 GB, a wersja 275 GB pozwala wykorzystać 256 GB przestrzeni. Oba dyski nie nagrzewały się zbytnio, w pojemnej i dobrze wentylowanej obudowie komputera stacjonarnego temperatura nie przekroczyła 40ºC przy długotrwałym obciążeniu. W laptopach SSD Cruciala również nie będą się przegrzewać.
Podsumowanie
Czy MX300 to rewolucja wydajnościowa? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wyniki testów są poziomie wielu dysków SSD z wyższej półki, które jednak wykorzystują pamięć… MLC. Mamy więc następcę MX200, który w teorii ma gorszą pamięć, ale w praktyce osiąga zbliżone, czasem nieco lepsze rezultaty. Wszystko to napawa optymizmem, gdyż widać, że pamięć TLC w technologii 3D może zagwarantować świetną wydajność, a jednocześnie wysoką opłacalność.
W tej chwili następca MX200 jest tańszy od opisywanego modelu. Do tego pojemność wersji MX300 jest większa. To w końcu to 275 GB zamiast 250 GB oraz 525 GB zamiast 500 GB. Do wyboru są również wersje 1 TB oraz 2 TB, a także limitowana 750 GB.
Najmniejszy dysk MX300 275 GB to koszt 320 zł – do MX200 w wersji 250 GB trzeba dopłacić prawie 60 zł! Wersja 525 GB kosztuje około 565 zł w porównaniu do 649 zł za 500 GB MX200. To też niewielka dopłata w stosunku do tanich dysków TLC – wynosząca koło 30–50 zł – od których MX300 jest wielokrotnie szybszy. Ja bez wątpienia wybrałbym właśnie MX300, ale raczej w większej wersji pojemnościowej, jest ona bowiem wyraźnie szybsza i można dzięki niej zrezygnować z wolnego i hałaśliwego dysku twardego.
Zalety: bardzo dobre wykonanie; estetyczny design; ramka pogrubiająca w zestawie oraz oprogramowanie Acronis; wysoka wydajność i opłacalność – także dzięki większej pojemności.
Wady: przeciętne oprogramowanie Crucial Storage Executive; odczyt 4K i sekwencyjny mógłby być lepszy. | Test dysku SSD Crucial MX300 275 GB i 525 GB – kontynuacja hitowego SSD |
Okres wiosenno-letni kojarzy nam się z ciepłym powietrzem, słońcem i urlopem. Dla niektórych jest to po prostu sezon grillowania, podczas którego zawsze panuje niesamowita atmosfera. Jednak co zrobić, jeśli zaplanowane grillowanie pokrzyżuje pogoda? Wtedy doskonałym rozwiązaniem jest grill elektryczny. W naszym poradniku prezentujemy grille dobrej jakości i w atrakcyjnej cenie – do 100 zł. Pomodoro EKG003
Grill elektryczny Pomodoro EKG003 od firmy Esperanza jest praktycznym urządzeniem, które z łatwością można utrzymać w czystości. Jest on pokryty powłoką, która zapobiega przywieraniu posiłków i jest łatwa do wyczyszczenia nawet zwykłym papierowym ręcznikiem. Funkcja szybkiego podgrzewania umożliwia przygotowanie ulubionej potrawy w kilka minut, a dwa poziomy, na których panuje różna temperatura, pozwalają grillować w tym samym czasie zarówno warzywa, jak i mięso. Bezpieczeństwo zapewniają nóżki zapobiegające ślizganiu się urządzenia oraz termoizolacyjny uchwyt, który chroni przed oparzeniami. Na Allegro Pomodoro EKG003 można dostać już od 80 zł.
Botti Menito
Jeżeli twoja kuchnia nie należy do największych, to Botti Menito będzie doskonałym rozwiązaniem. Na tym grillu możesz przygotować nie tylko pyszne mięso czy warzywa, ale również idealną pizzę. Nieprzywierająca powierzchnia i wbudowana wlewka na tłuszcz sprawiają, że grillowane potrawy można z łatwością kontrolować, a także dbać o czystość sprzętu. Pokrywa ze szkła hartowanego umożliwia skrócenie czasu smażenia, dzięki czemu nasze posiłki możemy przygotowywać bardzo szybko. Ceny grilla Botti Menito zaczynają się już od 93 zł.
Clatronic RG3517
Clatronic RG3517 doskonale nadaje się do grillowania ryb, mięsa czy tostów. Dzięki płycie grillowej oraz 8 małym patelniom i 8 drewnianym łopatkom urządzenie idealnie sprawdzi się podczas przyjęć w gronie znajomych. Jest to przede wszystkim świetne rozwiązanie dla osób będących na diecie, lubiących zdrowe gotowanie, unikających potraw z tłuszczem. Gumowe nóżki zapewniają bezpieczeństwo i zapobiegają ślizganiu się grilla na blacie. Clatronic RG3517 kupimy na Allegro za 95 zł.
Apollo Vita Gusto
Grill przenośny Apollo Vita Gusto jest urządzeniem zajmującym niewiele miejsca, kompaktowym i lekkim (4,35 kg). Pokrywka z hartowanego szkła zapobiega rozpryskiwaniu się tłuszczu podczas grillowania. Aż pięciostopniowa regulacja pieczenia zapewnia doskonałe przyrządzenie każdej potrawy mięsnej i warzyw. Jedna połowa płyty grzewczej jest pokryta gładką powierzchnią, a druga karbowaną, co sprawia, że możemy przygotowywać posiłki w kreatywny sposób. Ponadto pojemnik służący do odprowadzania tłuszczu pozwala na utrzymanie urządzenia w czystości. Na Allegro cena Apollo Vita Gusto oscyluje wokół 99 zł.
Severin RG2686
Severin RG2686 to urządzenie o wymiarach 24 x 21 cm, niezajmujące wiele miejsca. Emaliowana, karbowana płyta grzewcza jest pokryta powłoką, do której nie przywierają potrawy, co zapewnia łatwe wyjmowanie gotowych już dań, a także zdecydowanie ułatwia czyszczenie. Ponadto grill ma cztery łopatki do zapiekania potraw lub przygotowywania sera raclette. Dzięki niemu możemy zorganizować kameralne spotkanie ze znajomymi, na którym każdy będzie mógł przygotować swoją ulubioną potrawę. Grill Severin RG2686 o mocy 600 W dostaniemy w cenie 49 zł. | Sezon grillowania – przegląd grilli elektrycznych do 100 zł |
Tak. Tak. Faktury wystawiamy raz w miesiącu, niezależnie od wysokości naliczonych opłat. Każdy Klient serwisu z aktywnym kontem fakturowym ma więc obowiązek regulowania kwoty należnej do zapłaty i widocznej na fakturze raz w miesiącu, niezależnie od jej wysokości.
Nie mamy możliwości wystawiania faktur po osiągnięciu lub przekroczeniu przez Klienta określonej kwoty naliczonej za korzystanie z usług serwisu.
Jeśli do końca miesiąca rozliczeniowego nie otrzymamy pełnej kwoty do zapłaty z faktury, na Twoje konto zostanie automatycznie nałożona blokada sprzedaży. Nowe oferty wystawisz dopiero po uregulowaniu zadłużenia, o którym poinformowaliśmy Cię e-mailem w ostatnim powiadomieniu.
Jeśli nie uregulujesz całej należności w wyznaczonym terminie, do końca miesiąca dopłać brakującą różnicę. Możesz też wpłacić większą sumę - nadwyżka zostanie rozliczona jako zaliczka na fakturze za następny miesiąc.
Jeżeli otrzymujesz faktury za kilka kont, należność za każdą fakturę wpłać osobno, na odrębne subkonto. | Czy w wyznaczonym terminie muszę uregulować całą fakturę? |
Dylemat odpowiedniego wyboru prezentów dotyka każdego z nas. Wymyślenie podarunku, który sprawi przyjemność bliskim, jest szczególnie problematyczne w przypadku takich osób, jak babcia, dla której najważniejszy jest czas spędzony z ukochanymi wnukami. Oprócz niego warto jednak zaopatrzyć się nawet w mały prezent, który sprawi jej przyjemność. Dobrym pomysłem na podarunki z okazji Dnia Babci będą kosmetyki dopasowane do jej potrzeb. Tusz do rzęs – Lancôme Hypnose
Nawet kobiety, które nie lubią codziennego makijażu, chętnie sięgają po tusze do rzęs, które sprawiają, że spojrzenie nabiera głębi, a oprawa oczu staje się wyraźniejsza. Maskara Hypnose od Lancôme to doskonały pomysł na prezent z okazji Dnia Babci. Tusz pogrubia i podkręca rzęsy, sprawiając, że wydają się dłuższe i bardziej gęste niż normalnie. Sprawdzi się zarówno podczas codziennego podkreślania oczu, jak i na większe wyjścia. Koszt tuszu to około 90 zł.
Puder – Kryloan Puder ryżowy Anti-Shine
Puder ryżowy marki Kryloan to ciekawy pomysł na prezent dla babci. Kosmetyk jest transparentny, dzięki czemu nie ma konieczności dopasowywania go do odcienia cery i nie ma obaw, że wybierzemy niewłaściwy kolor. Doskonale matuje cerę, sprawiając, że nienagannie prezentuje się przez cały dzień. Sprawdzi się na różnych typach cery, zwłaszcza przy problemach z przetłuszczaniem się skóry. Poradzi sobie ze zmatowieniem skóry nawet po nałożeniu bogatego, tłustego kremu. Koszt pudru to ok. 70 zł.
Zestaw do mezoterapii – Clarena Caviar Roller Home Therapy
Zabiegi kosmetyczne są doskonałym pomysłem na pielęgnację cery dojrzałej. Jeżeli babcia nie lubi z nich korzystać, możemy podarować jej zestaw do domowej mezoterapii Caviar Roller marki Clarena. W jego skład wchodzą kapsułki z serum oraz specjalny roller, dzięki któremu substancje aktywne mają możliwość głębszego wniknięcia w skórę i jej regeneracji oraz odżywienia. Zestaw jest łatwy w użyciu, a już po jednym zabiegu skóra wygląda dużo lepiej. Na Allegro znajdziemy go w cenie około 85 zł.
Krem na dzień – Dr Irena Eris Telomeric
Nieodzownym elementem codziennej pielęgnacji cery dojrzałej jest bogaty krem na dzień. W tej roli doskonale sprawdza się liftingujący krem Telomeric Dr Irena Eris, przeznaczony dla kobiet po 60. roku życia. Jego działanie nakierowane jest na przywrócenie elastyczności, wygładzenie i przywrócenie jednolitego kolorytu. Kosmetyk zwalcza największe problemy cery dojrzałej, sprawiając, że poprawia się jej kondycja i wygląd. Na Allegro kupimy go już za około 75 zł.
Balsam do ciała – Vichy Ideal Body
Skóra dojrzała ma większe tendencje do utraty jędrności i sprężystości, dlatego doskonałym pomysłem na prezent z okazji Dnia Babci są balsamy, które pomogą przywrócić jej odpowiednie napięcie i gładkość. Takim produktem jest mleczko do ciała Ideal Body marki Vichy. W składzie znajdziemy między innymi nawilżający kwas hialuronowy, naturalne oleje oraz wodę termalną, które regenerują skórę, nawilżają ją i poprawiają jej ujędrnienie. Koszt balsamu to około 60 zł.
Dzień Babci to idealna okazja do pokazania jej naszej miłości i spędzenia kilku miłych chwil razem. Daje nam również możliwość wręczenia jej upominku, który nie tylko sprawi jej przyjemność, ale też pomoże w codziennym dbaniu o swoje ciało. Kosmetyczne prezenty to pomysł na prezent zarówno dla kobiet, które regularnie pielęgnują swój wygląd, jak i dla tych, które nie przykładają dużej wagi do tego aspektu. Taki podarunek na pewno sprawi im dużą radość. | Kosmetyczne prezenty na Dzień Babci – propozycje do 100 zł |
Komputery – dzisiaj korzystają z nich niemal wszyscy. Są narzędziem pracy, źródłem informacji, a także dostarczają nam rozrywki w postaci filmów, muzyki oraz gier. Niestety, mają to do siebie, że im dłużej je użytkujemy, tym coraz wolniej zaczynają działać. Na szczęście są proste i niedrogie sposoby, aby sobie z tym poradzić. Komputer, jak każda rzecz martwa, bywa złośliwy. Najczęściej zwalnia właśnie wtedy, gdy najbardziej nam się spieszy. Niestety, taka już jest natura oprogramowania i sprzętu, że im dłużej z nich korzystamy, tym gorzej sobie radzą. Jednak można dość łatwo z tego wybrnąć i to bez potrzeby wydawania majątku na nowe podzespoły. Wiele rzeczy można zrobić całkowicie za darmo, a część nie uszczupli naszego portfela w sposób znaczący.
Dołóż dysk SSD
Kupno dysku SSD to akurat jeden z tych sposobów, przy którym będziemy musieli wydać nieco pieniędzy. Jednocześnie jest to najskuteczniejszy ratunek dla wolnego komputera. Zainstalowanie na nim systemu operacyjnego oraz najważniejszych programów sprawi, że PC zyska drugą młodość. Wszystko zacznie działać dużo szybciej. Tak naprawdę większości wystarczy model o pojemności 120 GB, ale lepiej mieć nieco zapasu i zdecydować się na wersję 240 GB. Ceny zaczynają się już od około 240 zł, więc wydatek nie jest aż tak duży.
Więcej pamięci RAM
Pamięć RAM to bardzo ważny element wyposażenia każdego komputera. Ma bezpośrednie przełożenie na wydajność całego zestawu. Jeśli komputer znacząco zwolnił, to warto wyposażyć się w dodatkowe kości, o ile nasza płyta główna ma miejsce na montaż kolejnych. Trzeba jednak zachować rozsądek. Jeśli ktoś ma 2 lub 4 GB pamięci RAM, to zdecydowanie warto zainwestować w więcej. Przy 8 lub 16 GB przyrost nie będzie już tak duży, przynajmniej w podstawowych zadaniach. Bardziej wymagające aplikacje nadal mogą sporo zyskać. Za 4 GB pamięci DDR3 zapłacimy co najmniej 75 zł.
W przypadku nowszych DDR4 to koszt przynajmniej 140 zł. Trzeba jednak pamiętać, że systemy operacyjne w wersji 32-bitowej i tak obsługują tylko do 3 GB RAM-u, więc warto przesiąść się na wersję 64-bitową.
Wyczyść komputer
W tym wypadku chodzi o wyczyszczenie w sensie dosłownym. Kurz nie jest najlepszym przyjacielem podzespołów w naszym PC, dlatego konieczne jest regularne rozkręcanie obudowy i czyszczenie wnętrza. Warto skupić się przede wszystkim na wszystkich wentylatorach, zarówno na chłodzeniu procesora, karcie graficznej, jak i wspominanej obudowie. Odpowiedni przepływ powietrza jest bardzo ważny. Dzięki temu podzespoły pracują w niższej temperaturze, a tym samym działają wydajniej. Bardzo pomocne okaże się sprężone powietrze, ale wtedy całą operację najlepiej wykonywać na świeżym powietrzu – w ogródku lub na balkonie.
Wymiana chłodzenia i pasty termoprzewodzącej
Ogromny wpływ na pracę procesora, czyli serca samego komputera, ma temperatura pracy urządzenia. Jeśli jest zbyt wysoka, to może zachodzić zjawisko tzw. throttlingu, czyli obniżania taktowania w celu uniknięcia usterki. Jeśli komputer spowolnił, to dobrym pomysłem może być wymiana pasty termoprzewodzącej i chłodzenia CPU. Te trzeba dopasować do stosowanego procesora, ale większość modeli obsługuje wszystkie najpopularniejsze podstawki. Sama wymiana jest dość prosta, chociaż wymaga nieco uwagi.
Pozbądź się niepotrzebnych programów
Bez dodatkowych kosztów możemy przeprowadzić czyszczenie w samym systemie operacyjnym. Wolniejsze działanie komputera może być spowodowane nadmiernym obciążeniem przez programy działające w tle. Warto wyłączyć niepotrzebne aplikacje uruchamiające się razem z systemem operacyjnym. Programy pokroju CCleaner pozwolą też wyczyścić rejestr systemu. Z kolei Windows ma wbudowane narzędzie do defragmentacji dysków, którą też warto zrobić. Cały proces może trwać kilka godzin, więc najlepiej uruchomić go w nocy.
Jest wiele sposobów, aby ożywić nieco wolniejszy komputer. Odpowiednie dbanie zarówno o warstwę hardware’ową, jak i software’ową pozwoli uniknąć wielu problemów. Niestety, nie każdy komputer da się na tyle reanimować, aby spełnił nasze oczekiwania. Czasami trzeba po prostu kupić nowy wydajniejszy model. | Jak niewielkim nakładem finansowym przyśpieszyć komputer? |
Nasze dbanie o higienę jamy ustnej często sprowadza się do mycia zębów i żucia gumy. Zapominamy o dziąsłach, które są podstawą dla zdrowych i mocnych zębów. Ich krwawienie, opuchnięcie lub bolesność powinny być sygnałem ostrzegawczym. Warto pomyśleć wcześniej o prawidłowej pielęgnacji, aby zapalenie dziąseł lub paradontoza nigdy nie były naszym problemem. Domowa pielęgnacja dziąseł
Wszystkiemu winna jest płytka nazębna. To ona gromadzi się na zębach, a później przenika do dziąseł. Jeśli dokładnie jej nie usuniemy, przekształci się w kamień nazębny – głównego winowajcę odpowiedzialnego za krwawienie dziąseł, obrzęki oraz ból. Walkę z płytką należy rozpocząć we własnej łazience. Prawidłowe mycie zębów oraz używanie płynów do płukania jamy ustnej to skuteczna i łatwa w użyciu broń. Przy kłopotach z dziąsłami wybierajmy miękkie szczoteczki do zębów oraz pasty antybakteryjne. Zęby należy myć techniką wymiatania. Przy problemach z dziąsłami dobrze spisują się szczoteczki elektryczne. Kluczowym elementem pielęgnacji powinno być również czyszczenie przestrzeni międzyzębowych. Pomoże nam w tym nić dentystyczna, specjalne czyściki i płyny do płukania ust. Na rynku dostępnych jest wiele produktów specjalnie przeznaczonych dla osób z problemami z dziąsłami. Warto z nich skorzystać, jeśli zaobserwujemy u siebie ból i krwawienie dziąseł. Należy zacząć działać jak najszybciej.
Irygator do zębów
Kiedy używanie nici dentystycznej, płynu do płukania ust i odpowiednie szczotkowanie nie wystarcza, do akcji wkracza irygator do zębów, szczególnie polecany przy problemach z dziąsłami. Jak działa? To urządzenie, które pod dużym ciśnieniem wytwarza strumień wody połączony z powietrzem. Mocny strumień z mikropęcherzykami wypłukuje bakterie i resztki pokarmu z i poniżej linii dziąseł oraz z przestrzeni międzyzębowych. Irygator usuwa płytkę nazębną, czyści zęby, likwiduje powierzchniowe przebarwienia i masuje dziąsła, dzięki czemu redukuje ich krwawienie. Jaki wybrać? Jednym z najbardziej znanych producentów jest marka Oral B. Inne firmy, takie jak Panasonic, AEG czy Philips, również mają w swojej ofercie takie przyrządy. Ceny irygatorów wahają się od ok. 120 do ok. 400 złotych za zestaw ze szczoteczką elektryczną.
Profesjonalne zabiegi dla zdrowia dziąseł
Zachowanie dobrej kondycji dziąseł będzie możliwe, jeśli regularnie odwiedzamy gabinet stomatologiczny. Wystarczy rutynowy przegląd, aby dentysta dostrzegł pierwsze oznaki zapalenia. Do stomatologa powinniśmy chodzić przynajmniej raz w roku, a najlepiej co 6 miesięcy. Należy umówić się na usuwanie kamienia nazębnego (tzw. skaling). Unikniemy wtedy pojawienia się stanu zapalnego dziąseł, który może prowadzić do paradontozy. Zabieg nie trwa długo i nie jest bolesny. Skaling pozwala wyeliminować z jamy ustnej wiele niebezpiecznych bakterii, dlatego każdy z nas powinien wykonać go raz lub dwa razy w roku, zwłaszcza że jest refundowany przez NFZ. Uzupełnieniem jest piaskowanie, czyli usunięcie osadów, przebarwień i drobin kamienia nazębnego znajdujących się na zębach. Połączenie tych dwóch zabiegów zmniejsza ryzyko wystąpienia chorób dziąseł oraz pozytywnie wpływa na wygląd naszych zębów, które są bielsze i bardziej błyszczące. Odpowiednia pielęgnacja jamy ustnej powinna być działaniem kompleksowym. Zdrowe dziąsła to gwarancja zdrowych zębów. Nie lekceważmy pielęgnacji, a na pewno przez długie lata będziemy się cieszyć pięknym i zdrowym uśmiechem. | Jak dbać o dziąsła? |
Cytryniec chiński to ozdobne pnącze, które coraz częściej gości w naszych ogrodach. Podobnie jak minikiwi może zdobić pergole lub altany, jednocześnie obdarowując nas swoimi bardzo zdrowymi owocami. Dziś pokrótce o schisandrze. Skąd przywędrował i jaki jest cytryniec chiński?
Cytryniec chiński pochodzi z Dalekiego Wschodu i jest pnączem o bujnych owalnych, zielonych liściach, osadzonych na czerwonych ogonkach. Schisandra chinensis osiąga nawet 10 metrów długości, przy rocznym przyroście wynoszącym do 1,5 metra. Na przełomie maja i czerwca na pnączach pojawiają się intensywnie pachnące białoróżowe kwiaty.
Cała roślina roztacza wokół siebie przyjemny, cytrynowy zapach – pachną nawet korzenie.
Lecznicze właściwości cytryńca chińskiego
Azjaci mówią o nim „owoce o pięciu smakach”. Okrywa owocu jest słodka, miąższ cytryńca jest kwaśny, nasiona wewnątrz miąższu gorzkie, a wyciąg z tychże nasion – słony. Na przełomie sierpnia i września na roślinie pojawiają się kłosowate kiście złożone z od 10 do 40 kulistych, soczystych, szkarłatnoczerwonych jagód o średnicy do 1 centymetra, z których każda zawiera jedno lub dwa nasionka.
Według chińskiej medycyny, spożywając cytryniec przez 100 dni, oczyścimy krew, przywrócimy sobie sprężystość ruchów i młodzieńczy wygląd, poprawimy ostrość widzenia, a nawet zaczniemy lepiej widzieć w ciemnościach. Owoce zbawiennie wpływają także na wątrobę – działają ochronnie, wzmacniająco i regenerująco. W celach leczniczych wykorzystujemy prawie całą roślinę: owoce, liście, korę i nasiona. Zawierają one minerały, witaminę C, kwasy organiczne (kwas jabłkowy, cytrynowy i winowy), ponadto liście są bogate w witaminę E oraz schizandryny, schizandrol i tłuszcz. Najważniejsza z tych substancji jest schizandryna – ma działanie wzmacniające, zwiększające pobudliwość ośrodkowego układu nerwowego, pobudzające aktywność serca i układu oddechowego.
Wachlarz właściwości leczniczych cytryńca:
wzmacnia przy osłabieniu psychicznym i fizycznym;
obniża wysoki poziom „złego” cholesterolu;
działa przeciwalergicznie, a nawet przeciwnowotworowo;
jest też świetnym afrodyzjakiem – około 5 mililitrów ekstraktu połączmy z lampką wina, a momentalnie się zrelaksujemy;
pomaga walczyć z otyłością – bardzo poprawia przemianę materii;
usuwa złogi nagromadzonego w żyłach wapnia i tłuszczu, obniżając ryzyko zawału;
wzmacnia i wspomaga układ nerwowy, ratując także przed depresją i bezsennością.
box:offerCarousel
Jakie miejsce dla cytryńca w ogrodzie?
box:offerCarousel
Cytryńce wymagają gleb żyznych, wilgotnych, ale nie mogą one być podmokłe. Jako że są roślinami owocowymi, najlepiej rosną w miejscach słonecznych, ale nie w pełnym słońcu. Dlatego najlepsze będą stanowiska północno-zachodnie lub północno-wschodnie. Cytryniec chiński jest mrozoodporny – wytrzymuje mrozy do -30°C, a gdy go zahartujemy – nawet -40°C.
Jak pielęgnujemy cytryniec chiński?
Na początku uprawy pozwalamy mu swobodnie rosnąć, lecz po 2-3 latach dwa lub trzy najmocniejsze pędy przywiązujemy do podpory, tak aby pięły się ku górze.
Ciekawostka: pędy pozostawione na ziemi zaczną się płożyć i niestety nie zakwitną ani nie zaowocują.
Każdego roku wczesną wiosną, zanim pojawią się liście, przycinamy rośliny, usuwając pędy słabe i chore, a zeszłoroczne pędy boczne skracamy nad dwunastym - piętnastym dobrze wykształconym pąkiem. Od drugiego roku po wsadzeniu należy rozpocząć nawożenie. Musimy pamiętać o regularnym i obfitym podlewaniu, szczególnie w upalne dni – cytryniec nie znosi suszy. Aby zatrzymać jak najwięcej wilgoci w glebie, możemy wokół rośliny wysypać przekompostowaną korę. Z jednego cytryńca można uzyskać od 1 aż do 5 kilogramów owoców!
Reasumując: cytryniec chiński to wspaniała roślina o bardzo wartościowych owocach. Warto pamiętać o jej leczniczych właściwościach. Jej owoce możemy wykorzystywać do tworzenia soków lub suszyć. Z liści i kory cytryńca można zaś parzyć herbatkę o cytrynowej nucie. | Cytryniec chiński – orientalny lek medycyny naturalnej |
Baranie jelita, rybie pęcherze i płócienne woreczki – nasi przodkowie stosując prezerwatywy musieli wykazać się sporą odwagą i samozaparciem. Na szczęście nie musimy ich naśladować – na rynku mamy obfitość prezerwatyw, a głównym problemem jest to, jaką warto wybrać? Prędzej ci serce pęknie!
Prezerwatywa nie jest nowym wynalazkiem. Przez wieki stosowano w tej roli np. pokrowce z baranich jelit, płócienne woreczki czy – w XIX wieku – solidne, gumowe futerały, przypominające raczej kawałek rowerowej dętki, niż współczesne kondomy.
Na szczęście urodzony w Koninie Julius Fromm uratował ludzkość przed udręką, jaką było stosowanie dawnych wynalazków. Pomysłowy przedsiębiorca wymyślił bowiem prawdziwie nowoczesną, cienką, delikatną, lateksową prezerwatywę – taką, jaką znamy współcześnie. No i się zaczęło!
„Prędzej ci serce pęknie” – głosił przedwojenny slogan reklamowy nieznanego autorstwa. I choć z dzisiejszej perspektywy trudno ocenić, czy to bardziej groźba, czy może jednak gwarancja jakości, solidnością współczesnych, markowych prezerwatyw raczej nie musimy zawracać sobie głowy. Tą zaprzątnie nam inna myśl – jaką prezerwatywę wybrać?
Ile to kosztuje?
Jak wynika z globalnych badań, prowadzonych przez markę Durex, zazwyczaj uprawiamy seks kilka razy w tygodniu. Wśród aktywnych seksualnie Polaków w wieku 18-55 lat - 21 proc. uprawia seks raz na tydzień. Dwa razy więcej, 41 proc. robi to 2-3 razy w tygodniu, a 18 proc. 4-5 razy w tygodniu. Nieliczni - 6 proc. kobiet i 10 proc. mężczyzn – uprawiają seks codziennie.
Około 60 proc. spośród badanych par korzysta przy tym z prezerwatyw. Nic dziwnego – są łatwo dostępne i stosunkowo tanie. Ceny pojedynczych sztuk zaczynają się już od kilkudziesięciu groszy, ale warto zainwestować w pewność, że prezerwatywa była właściwie przechowywana i nie uległa uszkodzeniu – pomoże w tym zakup zbiorczego opakowania.
Za 3 sztuki prezerwatyw Durex zapłacimy około 11 zł. Na większe, mieszczące 10 sztuk opakowanie Umilil Skyn wydamy 22 zł. Możemy również pokusić się o większe zakupy – w sprzedaży trafimy na zestawy po 100 i więcej prezerwatyw. Albo na pakiety, zawierające prezerwatywy, wibrującą nakładkę i lubrykant. Który model czy marka jest warta polecenia? Wiele zależy od indywidualnych preferencji, ale kluczową kwestią jest atest polskiego Ministerstwa Zdrowia – informacja o nim powinna znajdować się na opakowaniu.
box:offerCarousel
Femidom – prezerwatywa dla kobiet
Bezpieczny seks to zadanie dla dwojga, więc od lat 90. Dostępne są również prezerwatywy dla kobiet. Ich współczesne modele, znane również pod nazwą femidom, są zazwyczaj wykonane z lateksu i zapewniają zbliżony, choć nieco niższy od klasycznych prezerwatyw stopień ochrony. Wadą tego rozwiązania jest znacznie mniejsza dostępność i wyższa cena.
Rozmiar ma znaczenie
Zdecydowana większość dostępnych na rynku prezerwatyw to modele standardowe. Ich długość wynosi około 18-21 cm, co z nadwyżką spełnia potrzeby zdecydowanej większości użytkowników. Drugą istotną wartością jest średnica, która wynosi zazwyczaj 53-57 mm – typowym przykładem jest model Durex Elite o średnicy 56 mm. Warto przy tym pamiętać, że średnica penisa może zmieniać się w zależności od miejsca pomiaru. Na szczęście lateksowa prezerwatywa jest przecież rozciągliwa, co daje pewien margines błędu.
Mimo tego warto z uwagą dobrać rozmiar – zbyt ciasno przylegająca prezerwatywa będzie powodowała ucisk i dyskomfort. Zbyt luźna – nie spełni swojej roli. Prezerwatywa jest jak dobrze skrojony garnitur - niezależnie od własnych pomiarów i wartości deklarowanych przez producentów, idealne dopasowanie zapewni nam dopiero przymiarka.
Dlatego w ofercie znajdziemy także małe prezerwatywy (ze względu na samopoczucie i ego użytkowników często reklamowane jako ściśle dopasowane lub przylegające), jak choćby Pasante Trim o średnicy 49 mm. Są również modele powiększone (często to jedynie zabieg marketingowy) – prezerwatywy XL, o długości przekraczającej 210 mm i większej średnicy, jak Unimil Skyn Large czy EXS Magnum.
Nie tylko ochrona
Rola zabezpieczenia przed chorobami i nieplanowaną ciążą to tylko jedna z funkcji prezerwatyw. W bogatej ofercie kondomów znajdziemy również modele, które oferują znacznie więcej. Przykładem są prezerwatywy z wypustkami, jak Unimil Max Love Intense. Różne kombinacje zgrubień czy prążków – niekiedy bardzo rozbudowane, jak w modelu Royal Express Luxe Maxima - pozwalają intensyfikować doznania kochanków.
W poszukiwaniu dłuższej przyjemności warto zwrócić uwagę na prezerwatywy opóźniające wytrysk. Modele takie jak Vitalis Delay są pokryte od wewnątrz specjalnym lubrykantem, który ogranicza nieco intensywność bodźców, pozwalając na przedłużenie stosunku. A jeśli chcemy zwiększyć radość z seksu i dodatkowo podkręcić temperaturę naszych zabaw, pomocą służą prezerwatywy intensyfikujące doznania, z rozgrzewającym lub działającym chłodząco lubrykantem.
Producenci nie zapominają również o bezpiecznym seksie oralnym, oferując prezerwatywy smakowe – zazwyczaj owocowe, nieraz sprzedawane w ciekawych, wielosmakowych zestawach, jak Durex Select Taste Me. Podkręcony, owocowy smak to jednak nie wszystko, bo specjalny proces produkcyjny zapewnia także przyjemniejszy zapach.
Uczulenie na lateks
Zdecydowana większość dostępnej na rynku oferty to prezerwatywy lateksowe. Niestety, nie każdy może z nich korzystać – uczulenie na lateks u któregokolwiek z partnerów wyklucza takie kondomy. Na szczęście jest rozwiązanie – prezerwatywy bez lateksu. W sprzedaży znajdziemy kilka modeli, jak Skyn Original czy Durex Real Feel. | Jak wybrać prezerwatywy? Na co warto zwrócić uwagę kupując? |
Bieganie, jak każda inna dyscyplina sportu, wymaga nie tylko systematyczności, ale i odpowiedniego przygotowania merytorycznego. Te książki ci w tym pomogą. Jeżeli wydaje ci się, że biegać każdy może, to… masz rację! Nie zmienia to jednak faktu, że – podobnie jak w przypadku każdego innego sportu – do biegania warto się po prostu dobrze przygotować, również merytorycznie. To pozwoli ci nie tylko na osiąganie najlepszych wyników, ale w dodatku sprawi, że będziesz biegać bezpieczniej i zdrowiej, ochraniając się przed niepotrzebnymi kontuzjami. Oto książki, które powinien przeczytać każdy początkujący biegacz.
1. „Zakochaj się w bieganiu” Anna Szczypczyńska
Autorka popularnego bloga „Panna Anna biega” to żywy przykład na to, że na wprowadzenie do swojego życia diametralnych zmian nigdy nie jest za późno. Szczypczyńska zaczęła biegać dość późno, ale zdążyła nie tylko pokochać to całym sercem, ale i zarazić tysiące czytelników podobną pasją. „Zakochaj się w bieganiu” to zbiór praktycznych porad, planów treningów i zdrowych przepisów. Napisana przystępnym, ciepłym językiem książka to świetna propozycja dla wszystkich, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z bieganiem albo dopiero się do tego przymierzają.
box:offerCarousel
2. „Biegacz niezłomny” T.J. Murphy, Brian Mackenzie
To świetna pozycja dla wszystkich, którzy z biegania chcą uczynić swoją pasję – zarówno biegaczy początkujących, jak i tych, dla których ten sport przestał być przyjemnym hobby. Murphy i Mackenzie radzą, jak odzyskać pasję, a przy okazji podsuwają mnóstwo sprawdzonych trików na to, jak polepszyć swoje wyniki. „Biegacz niezłomny” zawiera porady żywieniowe, ciekawe połączenie treningów biegowych z siłowymi i wskazówki, jak przygotowywać się do biegów na wielu dystansach – od klasycznej „piątki”, czyli 5 kilometrów, aż po maraton.
box:offerCarousel
3. „Sztuka biegania” Paula Radcliffe
Książek o bieganiu powstało już wiele. Paula Radcliffe to bowiem jedna z największych legend biegania, mistrzyni maratonów i prawdziwa specjalistka w tej dziedzinie. Nic więc dziwnego, że „Sztuka biegania” to porządny, dopracowany w każdym calu podręcznik dla wszystkich, którzy po prostu lubią biegać – niezależnie od dystansów i częstotliwości. Sporo tu wiedzy ogólnej, merytorycznej. Autorka dużo poświęca ważnym podstawom, jak choćby budowie stopy. Pomaga dobrać odpowiednie obuwie, a nawet skarpetki. Niezwykle ciekawy jest też rozdział o ćwiczeniach w czasie cyklu menstruacyjnego i ciąży. Wszystko po to, by z biegania mieć bezpieczną frajdę.
box:offerCarousel
4. „I jak tu nie biegać” Beata Sadowska
Popularna dziennikarka nie owija w bawełnę i już na wstępie „I jak tu nie biegać” przyznaje, że… kiedyś nie znosiła tego sportu. Dzisiaj jednak Sadowska ma za sobą ponad 10 maratonów na różnych kontynentach, a w sobie – wielką pasję do biegania, którą z powodzeniem zaraża innych. Sadowska bieganie przedstawia, jako swoisty lifestyle: świetny sposób na nudę, doła czy lenistwo.
box:offerCarousel
5. „Biegaj zdrowo” Lewis B. Maharam
Nie ma co ukrywać – bieganie to sport wyjątkowo kontuzyjny, a badania wykazały, że ponad 70% biegaczy przynajmniej raz doznało urazu, który na dłużej wyłączył ich z treningów. Prawdopodobieństwa kontuzji nie da się wykluczyć w stu procentach, jednak są sposoby na to, by maksymalnie się przed nimi zabezpieczyć. Autor „Biegaj Zdrowo” w wyjątkowo dokładny, niemal encyklopedyczny sposób analizuje najpopularniejsze „biegowe” urazy i tłumaczy, jak powstają i – co najważniejsze – jak się przed nimi ochronić.
box:offerCarousel
6. „Jedz i biegaj” Scott Jurek
Odpowiednia dieta jest kluczowym elementem dla każdego sportowca, nawet biegacza amatora. Dobrze wie o tym Scott Jurek, autor książki „Jedz i biegaj”. Na waszą wyobraźnię podziała też z pewnością fakt, że słynny maratończyk największe sukcesy odnosił już jako… weganin. To wciągająca lektura, od której trudno się oderwać.
Bieganie może być pasją i dawać wielką satysfakcję. Warto jednak dobrze się do niego przygotować, nie tylko poprzez skompletowanie odpowiedniego stroju, ale również zapoznanie się z merytoryczną stroną tej aktywności. | 6 książek o bieganiu, które warto przeczytać przed rozpoczęciem treningów |
Wybierając golarkę męską, nie wystarczy określić maksymalny budżet, by kupić odpowiednie urządzenie. Chodzi nie tylko o firmę czy model, ale też technologię golenia, a tu do wyboru są dwa rozwiązania: golarka foliowa lub głowicowa. Czym się różnią i jakie są ich wady oraz zalety? Dwa rozwiązania – dwie charakterystyki
Wśród ofert różnych producentów dostępne są golarki wykonane w dwóch różnych technologiach: foliowe oraz głowicowe. Na pierwszy rzut oka widać, że są to odmienne rozwiązania, które mają plusy i minusy. Z pewnością przypadną do gustu różnym użytkownikom, którzy oczywiście mają swoje indywidualne preferencje. Zarówno jedna, jak i druga grupa ma zwolenników i przeciwników, dlatego warto poznać te rozwiązania, aby wyrobić sobie własne zdanie i wybrać urządzenie, które sprawdzi się lepiej z konkretnym zarostem, typem skóry itp.
Golarka z folią tnącą
Określenie „folia tnąca” może być mylące. Tak naprawdę golarki tego typu wyposażone są w specjalną folię z otworami, do których dostają się włoski. Pod folią znajdują się ostrza, które ścinają zarost. W zależności od modelu golarki, jej ceny, zaawansowania itp., głowice foliowe mogą być rozmieszczone pod różnym kątem, mieć różne szerokości itd. Im wyższy model, tym bardziej dokładne, szybkie i delikatne golenie. Znajdziemy również urządzenia z ciekawymi rozwiązaniami, jak np. z folią umieszczoną na specjalnych prowadnicach, które dostosowują się do kształtu twarzy. W tym segmencie niewątpliwym liderem jest firma Braun, oferująca golarki niedrogie i z podstawowym wyposażeniem oraz topowe modele z praktyczną stacją czyszcząco-ładującą.
Największą zaletą tego typu sprzętu jest przede wszystkim naturalny sposób golenia – po linii prostej. Dzięki temu cały proces przebiega płynnie i generuje mniej podrażnień. Co więcej, modele ze średniej i wyższej półki cenowej z potrójnymi (i więcej) systemami golenia są bardzo efektywne i dokładne. Należy jednak pamiętać, że czas golenia może być dłuższy, zwłaszcza w przypadku podstawowych modeli.
Golarki z głowicami golącymi
Golarki tego typu wyposażone są w dwie lub trzy ruchome głowice golące, które dopasowują się do kształtu twarzy. Każda głowica ma okrągłe osłonki ze specjalnymi otworami, przez które przedostaje się zarost, pod nimi zaś znajdują się wirujące ostrza. W zależności od poziomu golarki liczba ostrzy może być mniejsza lub większa. Co więcej, głowice i cały układ golący mogą być ruchome, co ułatwia golenie.
W tym przypadku liderem na rynku jest Philips. Do największych zalet tego typu urządzeń należy dokładne i dość szybkie golenie, szczególnie jeśli chodzi o topowe golarki. Warto też wspomnieć o łatwiejszym czyszczeniu. Z drugiej strony golenie polega na wykonywaniu okrężnych ruchów, aby jak najwięcej włosków dostało się pod osłonki głowicy, a to może generować nieco większe podrażnienia.
Jaką golarkę wybrać?
Jeśli nie mamy na uwadze szybkości golenia, preferujemy naturalne ruchy i mamy wrażliwą skórę, lepiej zdecydować się na zakup golarki foliowej. Osoby, którym zależy na szybkim goleniu i nie przeszkadza im specyficzny styl golenia (okrężne ruchy) oraz ewentualne podrażnienia, z pewnością będą zadowolone z golarek głowicowych. Pamiętajmy tylko, że najtańsze modele w obu wersjach posiadają dość ograniczone możliwości, a to sprawia, że wady są bardziej odczuwalne. | Golarka foliowa czy z głowicami? Charakterystyka obu rozwiązań |
Glamour to nic innego jak efektowny, elegancki i pełen królewskiego przepychu styl, niczym nie odbiegający od hollywoodzkich wnętrz. Nie ma tam miejsca na prostotę i naturę, wprost przeciwnie – stawiamy na bogato zdobione meble, kryształy i przede wszystkim błysk. Poniżej kilka dodatków, które muszą się znaleźć w salonie urządzonym w stylu glamour. Dla jednych styl glamour to kicz i przesada, dla innych nietuzinkowa elegancja. W dużej mierze zależy to od odpowiedniej aranżacji. Jeśli podejdziemy rozsądnie do tematu, możemy stworzyć naprawdę wyjątkowe wnętrze, które zachwyci każdego. Tutaj liczą się dodatki. Podpowiadamy, jakie warto wziąć pod uwagę i jak je zestawić, aby uzyskać zamierzony efekt.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Kryształowe lustro
Lustro to dodatek, który musi znaleźć się w każdym wnętrzu. W ozdobnej ramie, gładkie, bez zbędnych ozdób – wybór jest ogromny. Na rynku dostępnych jest wiele modeli, dlatego znalezienie odpowiedniego rodzaju, który trafi w gust, to nie lada wyzwanie. Inaczej jednak sprawa wygląda w przypadku stylu glamour. Tutaj bez wahania należy sięgać po jeden rodzaj – bez dwóch zdań jest to lustro w kryształowej ramie.
Świeczniki
Kolejny dodatek, który musi pojawić się w stylu glamour, to świeczniki. Zastanawiasz się, dlaczego akurat one? Ponieważ wyglądają świetnie jako dekoracja stołu albo komody. Tak jak w przypadku lustra, tak tutaj również jest wiele modeli do wyboru. Mimo to warto jednak sięgać po sprawdzone warianty. Oprócz kryształów, dobrym pomysłem okażą się szklane świeczniki. Ich największą zaletą jest uniwersalność. Mogą być zestawione z każdym materiałem i kolorem.
Kryształowy żyrandol
Wnętrze w stylu glamour nie może obejść się bez kryształowego żyrandola. Jest to jeden z tych dodatków, który idealnie wpasuje się w klimat. Na rynku dostępnych jest mnóstwo modeli, ale mimo to, warto stawiać na klasyczne warianty. Oprócz kryształów w transparentnym odcieniu, zawsze można zdecydować się na ich kolorową alternatywę – począwszy od fioletu, różu, a na efektownej czerni skończywszy. Wystarczy, że do takiego oświetlenia dobierzesz meble w stonowanych barwach.
box:imagePins
box:pin
box:pin
Kryształowy wazon
Co powiesz na dekorację w postaci kwiatów w kryształowym wazonie? Postawione na stoliku kawowym lub efektownej konsoli sprawią, że twoje wnętrze nabierze klasy i wyrafinowanej elegancji. Warto wazon ustawić w towarzystwie błyszczących ramek na zdjęcia lub ozdobnych szkatułek na biżuterię.
Kryształowy uchwyt meblowy
Były już duże ozdoby, a teraz przyszła pora na małe, ale niezwykle istotne dodatki. Jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach, dlatego warto skupić się na uchwytach meblowych. Niekiedy to właśnie te małe akcenty potrafią wpłynąć na charakter wnętrza. W przypadku stylu glamour wiadome jest, że chodzi o kryształy. Wystarczy, że wymienisz wszystkie przestarzałe gałki w salonie na te, wykonane z przezroczystego szkła lub imitujące strukturę kryształu, żeby pomieszczenie nabrało nowego charakteru i eleganckiego wyrazu.
Przed tobą aranżacja salonu w stylu glamour, a nie masz pomysłu na dodatki? Powyższe propozycje będą pomocne przy wykańczaniu wnętrza. Żyrandol, świecznik, lustro lub wazon to drobiazgi, które od razu rzucają się w oczy. Z nimi z pewnością uzyskasz zamierzony efekt. Bez większego wysiłku możesz więc zaaranżować mieszkanie, w które wpleciesz te efektowne elementy stylu glamour. | 5 dodatków do salonu w stylu glamour |
Płyny micelarne są skutecznym i prostym sposobem na oczyszczenie skóry. Wystarczy odrobina produktu nałożona na płatek kosmetyczny, aby usunąć makijaż i zabrudzenia z twarzy. Kosmetyki tego typu nie są drogie, a przy tym doskonale sprawdzają się w codziennym oczyszczaniu cery. Green Pharmacy, Płyn micelarny 3 w 1 Owies
Płyn micelarny 3 w 1 marki Green Pharmacy zawiera ekstrakt z owsa oraz panthenol. Dzięki temu nie tylko doskonale oczyszcza cerę, ale też łagodzi ją i nawilża. Będzie to doskonały kosmetyk dla skóry wrażliwej, skłonnej do podrażnień i zaczerwienień. Po jego zastosowaniu twarz jest dokładnie oczyszczona, a przy tym ukojona i przygotowana na kolejne kroki w codziennej pielęgnacji. Duże opakowanie płynu micelarnego o pojemności 500 ml kupimy na Allegro za około 9 zł.
box:offerCarousel
RedBlocker, Płyn micelarny
Płyn micelarny marki RedBlocker jest częścią całej linii kosmetyków przeznaczonych dla cery naczynkowej. Kosmetyk w szybki i delikatny sposób usuwa z twarzy makijaż i inne zanieczyszczenia, bez konieczności tarcia skóry. W jego składzie znajdziemy między innymi ekstrakt z kasztanowca, znany ze swoich dobroczynnych właściwości dla cery naczynkowej. Dzięki temu preparat nie tylko pomaga w codziennym demakijażu, ale również wzmacnia naczynia krwionośne. Opakowanie o pojemności 200 ml kupimy w cenie około 10 zł.
box:offerCarousel
Bielenda, Carbo Detox, Węglowy płyn micelarny
Posiadaczki cery skłonnej do przetłuszczania się powinny zainteresować się węglowym płynem micelarnym z serii Carbon Detox marki Bielenda. Zawartość aktywnego węgla sprawia, że kosmetyk działa nie tylko oczyszczająco, ale też detoksykująco. Pozwala na odblokowanie porów i wspomaga walkę z zaskórnikami. Po jego zastosowaniu skóra jest odświeżona i zmatowiona, więc ryzyko błyszczenia się w trakcie dnia staje się zminimalizowane. Koszt płynu micelarnego o pojemności 200 ml to około 10 zł.
box:offerCarousel
Sylveco, Lipowy płyn micelarny
Lipowy płyn micelarny marki Sylveco to produkt idealny dla skóry wrażliwej. Hypoalergiczna formuła sprawdzi się również u posiadaczek cery skłonnej do podrażnień i reakcji alergicznych. Skutecznie usuwa makijaż, pozostawiając cerę dogłębnie oczyszczoną. Ekstrakt z lipy sprawia, że skóra staje się nawilżona i ukojona. Produkt można z powodzeniem wykorzystywać nawet do usuwania silnego makijażu oka oraz oczyszczania twarzy z kosmetyków wodoodpornych. Płyn micelarny marki Sylveco o pojemności 200 ml kupimy w cenie około 16 zł.
box:offerCarousel
Garnier, Czysta skóra płyn micelarny 3 w 1
Płyn micelarny Czysta skóra marki Garnier przeznaczony jest dla cery tłustej i mieszanej, skłonnej do nadprodukcji sebum oraz powstawania zaskórników. Kosmetyk usuwa z twarzy zanieczyszczenia i pozostałości codziennego makijażu. Odświeża i sprawia, że dłużej utrzymuje się efekt zmatowienia. Skuteczna formuła powoduje, że do oczyszczenia skóry nie jest potrzebne silne tarcie, mogące dodatkowo ją podrażnić. Koszt opakowania płynu micelarnego o pojemności 400 ml to na Allegro około 15 zł.
Płyny micelarne to kosmetyki, które z powodzeniem zastąpią inne produkty do demakijażu. Sprawdzą się w szczególności u osób, którym zależy na demakijażu bez użycia wody. Formuła kosmetyku sprawia, że wystarczy przyłożyć płatek nasączony płynem micelarnym do twarzy i delikatnie nim przesunąć, aby dokładnie oczyścić skórę. Ten sposób pielęgnacji jest odpowiedni do wszystkich typów cery, pielęgnując ją dodatkowo i przygotowując na nałożenie kremu lub serum. | Przegląd płynów micelarnych do 20 zł |
Dolina Krzemowa to mekka start-upów wszelkiej maści. To tam swoje pomysły na najbardziej szalone biznesy próbują realizować młodzi przedsiębiorcy z całych Stanów Zjednoczonych i nie tylko. Jak naprawdę wygląda świat dynamicznie rozwijających się start-upów? Okazuje się, że wcale nie jest tak różowo, jak zapowiadano w ogłoszeniu rekrutacyjnym.
Dla wielu młodych ludzi, którzy nie mieli styczności ze start-upami przedsiębiorstwa tego typu są totalną zagadką. Starsze pokolenia często mają jeszcze większy problem ze zrozumieniem zasad działalności start-upów. Dan Lyons mimo tego, że urodził się w 1960 roku nie był całkiem zielony w tej dziedzinie, ponieważ jako dziennikarz „Newsweeka” wielokrotnie pisał o Dolinie Krzemowej. Jednak, jak się okazało, żaden research nie mógł go przygotować do pracy w takim miejscu...
Nowa rzeczywistość
Dan, dziennikarz z 25-letnim doświadczeniem z dnia na dzień traci pracę. Jak przyznaje jego szef „góra” chyba po prostu chce zatrudnić młodszych pracowników. Nasz bohater (a zarazem autor „Fakapa”) znajduje się bez środków do życia z niepracującą żoną i dwójką dzieci na utrzymaniu. Po początkowym szoku i załamaniu, przychodzi czas na działanie. Dan kieruje wzrok na Dolinę Krzemową: o tym miejscu krążą legendy, dlaczego więc nie spróbować sił i zarobić przy okazji pokaźnej sumki? W Bostonie zatrudnia się w HubSpocie - firmie, która oferuje narzędzia marketingowe.
Pierwsze zderzenie z nową rzeczywistością okazuje się niełatwe. Firma przypomina skrzyżowanie akademika z siedzibą sekty. Piątkowe imprezy, pompki w południe, spacerowe spotkania i walki na zabawkową broń to zupełnie inna kultura pracy niż ta, do której zdążył przywyknąć w ciągu swojej kariery autor. Do tego wszechobecny entuzjazm i niezachwiana wiara w to, że HubSpot zmienia świat na lepsze bardzo szybko sprawiły, że Dan zaczął kwestionować swoją decyzję.
Start-upowa bańka
Pracując w HubSpocie nietrudno było się zorientować, że firma wcale nie tworzy przełomowych rozwiązań, ale sprzedaje e-mailowy spam i czeka na moment największej wyceny giełdowej, z czego skorzystają inwestorzy i założyciele. O ile, jak sądzę, dziennikarz był pewnie gotów pogodzić się z faktem, że pracuje w prawdziwej bańce, to sama atmosfera zaczęła dawać mu się we znaki.
W zakłamanym świecie HubSpota nikogo nie zwalniano. Osoby, które raptem znikały z pracy określano w mailach mianem „absolwentów”. Okazuje się, że w przyjaznym przedsiębiorstwie millenialsów nie brak dyskryminacji ze względu na wiek, płeć, czy kolor skóry. Jednak tym, co pogrążyło Dana w HubSpocie nie był wiek, czy brak specjalistycznej wiedzy, ale na pozór nic nie znaczący wpis na Facebooku...
„Fakap” to bardzo interesująca książka o start-upowej kulturze, która wprawi w zdumienie niejednego czytelnika. Lekka i zabawna lektura na pewno przypadnie do gustu tym, którzy mają alergię na coachów i mówców motywacyjnych.
Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl | „Fakap. Czyli moja przygoda z korpoświatem” Dan Lyons - recenzja |
Posiadanie dziecka – nawet niemowlęcia – nie musi być powodem do rezygnacji z rowerowych wojaży. Wystarczy dobrej jakości fotelik rowerowy przeznaczony dla najmłodszych podróżników i świat staje przed nami otworem. Rodzinne podróżowanie to supermoda, która przywędrowała z Zachodu. Tam rowerowe przejażdżki z dziećmi są normą od wielu lat, u nas teoretycznie od kilkunastu, ale dopiero od paru sezonów stały sie popularne. Oczywiście czasy, w których dzieci podróżowały z rodzicami, siedząc okrakiem na bagażniku Wigry 3, minęły – dziś komfort i bezpieczeństwo naszym pociechom gwarantują foteliki rowerowe. Starsze dzieci mogą poróżować w fotelikach tylnych, natomiast młodsze – ze względu potrzebę większej kontroli na dzieckiem, a tym samym na jego bezpieczeństwo – najczęściej podróżują w fotelikach montowanych z przodu.
Niemowlę na rowerze – co na to przepisy?
Przepisy polskiego prawa precyzują jedynie, że do 7. roku życia dziecko powinno być wożone – w foteliku rowerowym lub na przyczepce. Nie ma natomiast żadnego zapisu o wieku początkowym. Tu granice wyznaczają właściwie producenci – są foteliki przeznaczone nawet dla maluchów od 7. miesiąca życia (które stabilnie i samodzielnie siedzą), ale standardowe są od 9. miesiąca życia. Ostatecznie jednak to my, rodzice, decydujemy, czy nadszedł czas na wspólne rowerowe wojaże.
Co ze zdrowiem?
Warto przed podjęciem ostatecznej decyzji o zabraniu swojej pociechy na rower uwzględnić również aspekt zdrowotny, którego ani przepisy, ani producenci nie wymieniają. Otóż specjaliści – zarówno pediatrzy, jak i ortopedzi oraz fizjoterapeuci – są zgodni, że zbyt wczesne wsadzanie dziecka do fotelika i wożenie go rowerem może się negatywnie odbić na jego wciąż rozwijającym się aparacie kostno-stawowo-mięśniowym w tym na kręgosłupie. Jeśli jednak chodzi o dokładną granicę, która określałaby wiek bezpieczny z punktu widzenia zdrowia malucha, specjaliści mają różne opinie. Generalnie nie znajdziemy lekarza, który by zalecał przejażdżki w wieku niemowlęcym – czyli przed ukończeniem 1. roku życia. Zazwyczaj mówi się o 1,5-rocznym dziecku, choć są również skrajne opinie, że najlepiej zaczekać do 3. roku życia. Oczywiście wiele zależy od dziecka, dlatego warto się skonsultować ze specjalistą, który doradzi, czy nadszedł już moment odpowiedni na zakup fotelika rowerowego.
Warto pamiętać, że pierwsze wycieczki, a raczej przejażdżki powinny trwać maksymalnie kilkanaście minut. Nie powinno się także dopuszczać, by maluch w foteliku spał – jeśli do tego dojdzie, zaleca się postój, wypięcie dziecka i położenie w bezpiecznym miejscu – np. na kocu na trawie.
Na co się zdecydować?
Na rynku jest wiele modeli fotelików, również dla niemowląt. Nam – ze względu na renomę, jakość materiałów użytych do produkcji oraz względy estetyczne – najbardziej do gustu przypadły następujące modele:
Bilby Junior RF
Fotelik rowerowy Bilby Junior firmy Polisport mocowany jest między kierownicą a siodełkiem. Łączy zalety fotelików przednich (rowerzysta ma pełną kontrolę nad dzieckiem) i mocowanych z tyłu (nie ogranicza zwrotności ani stabilności roweru). Ponadto system RF skutkuje nieoferowanymi przez inne rozwiązania odczuciami małego pasażera – bezpieczeństwa i bliskości. Anatomiczne oparcie, 3-punktowe pasy z klamrą, regulowany podnóżek. Nadaje się dla dzieci ważących 9–15 kg (czyli mniej więcej od 8–9 mies. życia). Cena od 128 zł.
Yepp Mini
Flagowy produkt holenderskiej firmy Yepp, wykonany z miękkiego i przyjemnego materiału, używanego m.in. do produkcji crocsów. Fotelik dobrze amortyzuje wstrząsy, jest wodoodporny i łatwo się go czyści. Przeznaczony dla dzieci od 9. miesiąca do 3. roku życia lub do osiągnięcia wagi 15 kg. Ma miękkie nakładki na 5-punktowe pasy, regulowane podnóżki wyposażone w paski. Możliwość dokupienia akcesoriów, m.in. dodatkowych oparć, osłon od wiatru, pokrowca przeciwdeszczowego, uchwytów montażowych. Cena od 359 zł.
Bobike Mini
Fotelik tej renomowanej firmy wykonano z tworzywa wysokiej jakości, dobrze wyprofilowanego, zapewniającego dziecku odpowiednią pozycję ciała w czasie jazdy, a dodatkowa wyściółka z pianki EVA zwiększa wygodę. Trzypunktowe regulowane pasy są zabezpieczone klamrą przed przypadkowym odpięciem, dodatkowe zapięcia na stopy zamontowano do regulowanych podnóżków. Montaż na wsporniku kierownicy. Odpowiedni dla dzieci od 9. miesiąca do 3. roku życia lub do osiągnięcia wagi 15 kg. Można również kupić model z osłoną, która chroni dziecko przed wiatrem, zanieczyszczeniami i owadami. Cena: ok. 300 zł za wersję podstawową i kilkadziesiąt zł więcej za model z szybą (380–410 zł).
Weeride
Pasuje do roweru wszystkich typów dzięki specjalnemu stelażowi regulowanemu na każdej płaszczyźnie. Fotelik na oparciu, siedzeniu oraz bokach wyścielony grubym materiałem, pasy z ochraniaczami, 5-punktowe pasy, dodatkowe oparcie na dłonie dziecka, zabudowane, regulowane podnóżki. Odpowiedni dla dzieci ważących do 23 kg, co jest ewenementem w wypadku fotelików tego typu. Cena od 390 zł.
Ostateczny wybór fotelika dla niemowląt musi być poprzedzony dogłębną analizą wspólnych potrzeb i oczekiwań. Jedno jest pewne – na wygodzie, a przede wszystkim bezpieczeństwie podróżujących z nami smyków nie wolno oszczędzać. Lepiej zainwestować w produkty znanych i polecanych marek. | Fotelik rowerowy dla niemowląt |
Każdy rodzic wie, że wybór pieluchy nigdy nie powinien być przypadkowy. Pieluchy jednorazowe to nie tylko wygoda dla nich, ale przede wszystkim dla maluszków. Jedne mogą obcierać, inne odparzać, a jeszcze inne po prostu przeciekają. Aby wybrać pieluchy najbardziej odpowiadające dziecku, trzeba po prostu przetestować kilka z nich. Po które najczęściej sięgają Polacy? Popularne pieluszki
Na rynku dostępnych jest wiele marek, które cieszą się popularnością. Wśród nich najchętniej kupowane są m.in.:
Pieluchy Pampers
box:offerCarousel
Są najbardziej znaną marką na całym świecie i to właśnie ona dała nazwę ogółowi pieluszek jednorazowych, czyli pampersom. Rzadko się zdarza, że rodzice narzekają na oryginalne pampersy, bo pieluchy te są po prostu dobre. Nie odparzają, nie uciskają, nie przepuszczają tego, co powinny zatrzymywać i nie krępują ruchów. Mają miękką, oddychającą powłokę i elastyczne boczki, które można łatwo dopasować. Rodzajów pampersów jest oczywiście kilka: dla noworodków, większych niemowlaków, maluszków i juniorów. Wśród pieluch znajdziemy także serię dla skóry wrażliwej oraz pieluchomajtki stworzone z myślą o chłopcach.
Pieluchy Dada
box:offerCarousel
Kiedyś zarzucano im sztywność i to, że są niezbyt przyjemne w dotyku. Jednak Dada, które w tej chwili można kupić są dużo lepsze. Nie obcierają, nie podrażniają, nie powodują odparzeń. Dla mnie plusem (choć dla innych może być to minus) jest ich wysoki stan, przez co wydają się być głębsze. Bez wątpienia zaletą jest ich cena. Opakowanie dostaniemy już za mniej niż 30 zł.
Pieluchy Bella Baby Happy
box:offerCarousel
Bella Baby Happy również plasują się dość wysoko na liście polecanych pieluch jednorazowych. Są długie i mają szerokie, wygodne dla maluszków boczki. Pieluszki zawierają proszek (superabsorbent), który zamienia wilgoć w żel. Dzięki niemu dziecko dłużej może cieszyć się uczuciem czystości.
Pieluchy Bambino
Te pieluszki również zmieniały się na przestrzeni lat. Stały się odrobinę cieńsze i odrobinę bardziej miękkie. Ściągacz jest dość elastyczny i łatwo dopasowuje się do ciała maluszka. Niektórzy zarzucają im przeciekanie. Ciężko jednak jednoznacznie potwierdzić bądź nie zgodzić się z tą opinią. Ważne jest, aby pieluchy zmieniać często, dzięki temu unikniemy nie tylko przesiąknięcia, ale przede wszystkim odparzeń.
Pieluchy Huggies
Chwalone są za chłonność, ponieważ zapewniają maleństwu suchość przez długi czas. Huggies są także dość szerokie, dlatego nawet krągłe maluchy będą czuły się w nich wygodnie. Ich małym minusem jest, w mojej opinii, zbyt krótki przód i tył. Nazwałabym je biodrówkami, w porównaniu z chociażby Pampersami czy Dadą. Jeśli jednak maluszkowi długość odpowiada, nie obciera go i jest wygodna, bo pieluszka ładnie chowa się pod spodenki, cecha ta staje się zaletą.
Pieluchy ekologiczne
Wśród pieluch jednorazowych znajdziemy także te ekologiczne, czyli wykonane z materiałów biodegradowalnych. Ich cena jest nieco wyższa niż w przypadku zwykłych pieluch, bo za opakowanie zapłacimy około 70–80 zł.
Pieluchy Bambo Nature
box:offerCarousel
Mają oznaczenie Nordic Swan Ecolabel, a więc są przyjazne dla środowiska. Wykonane zostały m.in. z polipropylenu, celulozy oraz skrobi pszennej, którą znajdziemy w ich wkładzie. Są bezpieczne dla skóry maluszka, także tej atopowej czy alergicznej. Nie mają substancji zapachowych.
Pieluchy Muumi
box:offerCarousel
Przede wszystkim mają uroczy nadruk – Muminki! Dodatkowo, oprócz standardowych pieluch, od Muumi możemy dostać pieluchomajtki. Muumi są nieco grubsze, ale dość miękkie, dlatego bez obaw mogą być stosowane także u maluszków z delikatną skórą.
Pieluchy Attitude
Zostały wykonane ze składników roślinnych, są biodegradowalne oraz hipoalergiczne. Rodzice zwracają uwagę na dwie cechy: są nieco sztywne i mają specyficzny zapach. To jednak w żaden sposób nie zaniża ich oceny, ponieważ pieluszki cieszą się powodzeniem, są wygodne i delikatne dla skóry dziecka.
Pieluchy Wiona
Zewnętrzna powłoka pieluszki jest na bazie skrobi kukurydzianej, a wkładka jest nasączona wyciągiem z drzewka herbacianego. Ma ono za zadanie niwelować brzydki zapach oraz rozwój bakterii. Zewnętrzna strona pieluszek jest nieco śliska. Rzepy ładnie trzymają boczki i raczej nie spotyka się opinii, że odparzają lub przeciekają.
Pieluchy Kikko
Bardzo miękkie, wygodne i delikatne. Raczej nie przeciekają. Mają dość szerokie skrzydełka (czasem mogą odstawać) i również są wykonane z odnawialnych i biodegradowalnych materiałów. Mają certyfikat OEKO-TEX® Standard 100 i powstały z naturalnych surowców. | Pieluchy jednorazowe – przegląd i polecane marki |
Czyszczenie kabiny to nie lada wyzwanie, a wszystko za sprawą uporczywego osadu, który pojawia się z uwagi na twardą wodę i mydło. Na szczęście istnieją metody, dzięki którym będziemy w stanie efektywnie usunąć powstały nalot. Podpowiadamy, z jakich specjalistycznych preparatów i tradycyjnych domowych sposobów korzystać. Oczywiście najlepszym i najskuteczniejszym sposobem jest spłukiwanie ścianek kabiny wodą po każdym użyciu, a następnie wycieranie do sucha, polerując szkło czy plastik suchą ściereczką. Jak wiadomo, pochłania to nasz czas, a nie zawsze mamy go aż tyle w zapasie, aby pozwolić sobie na codzienne sprzątanie. Często bywa to trudne do wykonania, ale nie martwmy się. Istnieją metody, które pomogą nam w pielęgnacji, nawet jeśli zdarzy nam się zaniedbać naszą kabinę.
Jak czyścić kabinę prysznicową?
Najlepiej użyć do tego celu ściągaczki do szyb. Dzięki niej jesteśmy w stanie na znacznie dłużej zachować naszą kabinę w czystości, tym samym minimalizując ryzyko pojawienia się na jej powierzchni osadów wapiennych. Pamiętajmy także o tym, że powierzchnia szkła jest tylko z pozoru gładka, a tak naprawdę jej nierówność i chropowatość powoduje, że zatrzymują się na niej spływające podczas kąpieli krople wody. W takiej sytuacji zaczynają pojawiać się zacieki, co z kolei prowadzi do osadzania się kamienia.
Środki do pielęgnacji kabin
Czyszcząc naszą kabinę prysznicową na bieżąco, nie musimy wykorzystywać silnych, chemicznych preparatów, a w zupełności wystarczą nam takie, które zawierają naturalne kwasy owocowe, m.in. winogronowy, znany z właściwości rozjaśniających i oczyszczających. Tego typu preparaty są bardzo delikatne, nie powodują odbarwień, a w zamian są bardzo skuteczne. Pamiętajmy, że wybrane przez nas środki możemy wykorzystać także do czyszczenia brodzików, fug i glazury, ale pod żadnym pozorem nie wolno nam stosować ich w przypadku szyb i luster. Takimi środkami możemy jedynie narobić więcej szkody niż pożytku. Najlepszy okaże się zwykły płyn do mycia szyb. Jeśli jednak zmagamy się ze znacznie bardziej uporczywym zabrudzeniem z kamienia, m.in. zaciekami i osadami, warto wtedy sięgnąć po odkamieniaczlub mocniejszy koncentrat. Preparaty te powinno się jednak stosować tylko okresowo.
Jakich preparatów unikać?
Kabiny prysznicowe powinny być czyszczone jedynie delikatnymi preparatami chemicznymi lub niegroźnymi specyfikami domowej roboty. Mleczka i pasty szorujące dostępne na rynku mogą w szybki sposób uporać się z kamiennym nalotem, ale istnieje ryzyko porysowania ścianek kabiny. Co więcej, niektóre preparaty mogą również w dużym stopniu zmniejszyć przejrzystość szyby oraz spowodować pojawienie się zarysowań, które z kolei są sprzyjającym miejscem do powstawania i rozwoju bakterii. Zastanawiając się nad ściereczkami, które mają umożliwić nam szybką aplikację, nie wybierajmy szczoteczek, mających właściwości ścierne. Znacznie lepszym wyborem będą bawełniane ściereczki.
Domowe sposoby
Zanim jednak sięgniemy po chemiczne środki, warto wypróbować domowe metody. Pierwszy z nich to mieszanina octu z wodą, w proporcji 1:1. Sposób ten jest skuteczny, nie powoduje odbarwień czy matowienia szkła, a jednocześnie jest bezpieczny dla zdrowia. Dodatkowym atutem jest fakt, że możemy go stosować nie tylko na ścianach kabiny, ale także płytkach ceramicznych. Wykonany roztwór należy nałożyć na zabrudzoną powierzchnię, pozostawić na co najmniej 10 minut, a następnie przetrzeć suchą ściereczką. Drugim, równie skutecznym sposobem jest soda oczyszczona z dodatkiem wody utlenionej. Nadaje się idealnie do usunięcia grzybów i pleśni, które tworzą się zazwyczaj w trudnodostępnych miejscach, najczęściej w samych rogach brodzika. Sposób wykonania jest taki sam jak w powyższym przypadku.
Czyszczenie kabiny prysznicowej nie należy do łatwych zadań, ale z pomocą domowych metod i specjalistycznych środków jesteśmy w stanie w szybki i prosty sposób uporać się z nieestetycznym nalotem. | Jak sprawić, aby kabina prysznicowa była zawsze lśniąca? |
Trądzik nie zawsze dotyczy tylko osób w wieku nastoletnim. Często zmagają się z nim ludzie po trzydziestym roku życia, jednak u trzydziestolatków różni się on od trądziku młodzieńczego – rzadko występują wtedy krostki na czole lub plecach. Osoby, których ta choroba skórna dotyczy, mają zazwyczaj grudki lub guzki w okolicach szczęki i na policzkach. Przyczyną tej dolegliwości mogą być przede wszystkim hormony, stres, nieregularny sen, zła dieta, zanieczyszczone powietrze, ciągłe przebywanie w klimatyzowanych pomieszczeniach oraz uwarunkowania genetyczne. Jak więc poradzić sobie z trądzikiem po trzydziestce lub złagodzić dolegliwości z nim związane?
Oczyszczanie
W początkowej fazie walki z trądzikiem, należy złagodzić stan zapalny. Kosmetyki, które polecane są dla nastolatków, nie są dobrym wyborem dla osób starszych. Zawierają one alkohol, który może podrażnić, wrażliwszą niż w okresie młodzieńczym, cerę dorosłych.
Warto pamiętać o tym, żeby używać delikatnych kosmetyków przeznaczonych do cery trądzikowej. Myć skórę takimi produktami wystarczy raz lub dwa razy dziennie – jeśli będziemy robić to częściej, możemy ją niepotrzebnie przesuszyć, a co za tym idzie, cera będzie produkować większą ilość łoju, który będzie zatykał pory.
Do codziennej higieny polecane są produkty z kwasem linolowym, który ma właściwości przeciwzapalne. Znajdziemy go w olejku z róży, olejku arganowym oraz w aloesie. Także produkty, na przykład popularne ostatnio kremy do mycia, które zawierają nawilżający mocznik, pomogą nam w walce z problematyczną skórą . Zazwyczaj cera trądzikowa źle reaguje na zwykłe mydła i silikony, należy więc zwrócić uwagę na to, czy w naszym produkcie do mycia twarzy nie ma takich składników. Dobrze oczyszczają skórę, a także działają na nią przeciwbakteryjnie produkty z siarczanem miedzi.
Dobrą propozycją będzie krem NeoStrata Face Cream Plus lub La Roche-Posay Effaclar Duo.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Nawilżanie
Przy skórze trądzikowej powinno się przede wszystkim zadbać o jej nawilżenie. Warto nawilżać cerę tonikami, zawierającymi glicerynę czy aloes. Takie toniki stosuje się raz lub dwa razy dziennie. Dzięki nawilżeniu, cera nie jest podrażniona i lepiej walczy ze zmianami skórnymi. Na rynku mamy ogromny wybór bardzo skutecznych kremów, które także świetnie poradzą sobie z tą przypadłością . Dobrze jest zainwestować w kremy i toniki ze srebrem, ponieważ srebro w kosmetyce ma właściwości bakteriobójcze, przeciwzapalne i regenerujące. Kremy do cery trądzikowej mają nie tylko właściwości lecznicze, ale i sprawiają, że skóra nie świeci się i wygląda zdrowiej. Szczególnie polecamy krem Sesderma Azelac oraz Bania Agafii ze srebrem.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Regeneracja
Niestety trądzik może wpłynąć na naszą cerę w taki sposób, że nawet, gdy zażegnamy stan zapalny, ciężko uporać się z bliznami. Co należy więc zrobić, jeśli przebarwienia i blizny po trądziku są widoczne? Najlepszą opcją jest stosowanie specjalnych kremów lub żelów na bazie śluzu ślimaka, z woskiem pszczelim lub z kwasem azelainowym. Same kosmetyki ze śluzem ślimaka są używane do walki nie tylko z trądzikiem, ale i z rozstępami, bliznami oraz zmarszczkami.
box:offerCarousel
Osoby z cerą trądzikową po trzydziestym roku życia, powinny zadbać o to, aby w ich
kosmetyczkach znalazły się produkty, które delikatnie złuszczą naskórek (zalecane są
peelingi enzymatyczne), specjalne chusteczki, których będą mogły użyć w każdej chwili, w celu odświeżenia oraz takie produkty, które zawierają cynk, aktywny węgiel czy witaminę C. Dzięki ich regularnemu stosowaniu, będą mogły cieszyć się piękną i zdrową cerą. Warto używać także kremu Bielendy z kwasem hialuronowym. | Jak poradzić sobie z trądzikiem po trzydziestce? |
Książka rozpoczyna bestsellerową serię „Świata Verity” amerykańskiej pisarki Victorii Schwab, autorki „Odcieni magii”. Tym razem śledzimy losy dwójki bohaterów – Kate Harker i Augusta Flynna, będących władcami podzielonego miasta. Autorka w ciekawy sposób ukazuje okrutną siłę przemocy i nienawiści, które rozprzestrzeniają się i powołują do życia nowe potwory. „Okrutna pieśń” to w istocie metaforyczna opowieść o ludzkich emocjach, nierzadko wymykających się spod kontroli.
Głowni bohaterowie są typowymi antagonistami – bezwzględna Kate pozwala krążyć potworom po ulicach miasta, a August stara się pozostać dobrym człowiekiem. Problem polega na tym, że Flynn jest również jedną z istot, które zakłócają spokój mieszkańców, a Kate zna jego tajemnicę.
„Okrutna pieśń”, jak każda książka fantasy, przepełniona jest magią i zawiera przy tym odrobinę ludyczności. W czasach, kiedy gatunek ten stał się niezwykle popularny i chętnie wykorzystywany jest przez wielu autorów, może wydawać się, że nic nowego nie da się już w nim odkryć. Współczesnego czytelnika trudno jest zaskoczyć, a jednak amerykańskiej autorce to się udaje. Co więcej, Victoria Schwab czyni to w wyjątkowy sposób, dlatego jej powieść powinien przeczytać każdy, bez względu na wiek. „Okrutna pieśń” to opowieść o świecie tajemnic i postapokaliptycznej walce o byt. Wydaje się, że przestrzeń fabularna daleka jest od realnej rzeczywistości, jednak i w niej trzeba wybierać między dobrem a złem. Miasto na kartach powieści narażone jest na zgubę, a jego przetrwanie zależy od decyzji człowieka. Autorka, posługując się gatunkiem fantasy, nie tworzy zatem utopijnej krainy. Świat, który tworzą ludzie, skażony jest ich słabościami i antropocentryzmem.
Miasto w „Okrutnej pieśni” sytuuje się gdzieś pomiędzy prawdą a fikcją, podobnie jak ludzkie życie. Schwab zrywa także z tradycyjną figurą potwora. Nie jest to istota przerysowana i odrealniona, ale postać posiadająca ludzkie uczucia i pragnienia.
Książkę czyta się jednym tchem, trudno się od niej oderwać. Autorka co chwilę wprowadza kolejne, coraz ciekawsze wątki. Fenomen „Okrutnej pieśni” polega na tym, że tutaj nic nie jest oczywiste. Dobro i zło ciągle się przenikają i ze sobą walczą. Amerykańska autorka nieustannie bawi się z czytelnikiem. Co ciekawe, odbiorca nie wie, jak zakończy się cała sprawa, książka bowiem trzyma w niepewności do ostatnich stron. A po zamknięciu pozostawia z dziwnym uczuciem. Pozornie dobry bohater budzi bowiem niechęć, z kolei ten zły wydaje się niezwykle interesujący. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi na to pytanie każdy czytelnik powinien poszukać sam. Powieść daje okazję do skonfrontowania wyobrażeń o nas samych z faktami. Kim tak naprawdę jest człowiek? Być może twórcą miasta, po którym codziennie wałęsają się potwory?
Książka Victorii Schwab nie jest typową opowieścią fantastyczną w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Amerykańska pisarka wykorzystuje pewne motywy, takie jak magia czy tajemnica, jednak przeinterpretowuje je, dostosowując do współczesnych realiów i potrzeb czytelników. „Okrutna pieśń” to w gruncie rzeczy opowieść o potworach, którą tkwią w każdym z nas. Czasami wychodzą one na ulice Miasta Prawdy, które stanowi zawiłą metaforę ludzkiego życia. Czy w dzisiejszych czasach sprawujemy nad nimi jakąkolwiek kontrolę?
Źródło okładki: www.czwartastrona.pl | „Okrutna pieśń” Victoria Schwab – recenzja |
Myśląc o życiu więziennym, koncentrujemy się zazwyczaj na ludziach osadzonych za kratami. Drauzio Varella w swoim najnowszym reportażu oddaje głos tym, dla których więzienie jest miejscem pracy, choć, jak sam przyznaje, czasami od więźniów odróżnia ich tylko to, że mogą wieczorem wyjść poza teren zakładu. Jacy są ludzie, którzy dobrowolnie podejmują pracę w jednostkach penitencjarnych? Niestety na reportaż o polskich strażnikach więziennych musimy poczekać (liczę na to, że się doczekamy, ponieważ temat wydaje się bardzo interesujący). Varella jest Brazylijczykiem i od wielu lat pracuje jako więzienny lekarz – opowiada nam więc o codzienności w zakładach karnych, które bardzo różnią się od europejskich. Jednocześnie są więc jego „Klawisze” opowieścią o najbardziej kłopotliwych warstwach brazylijskiego społeczeństwa i o tym, jak skomplikowane jest życie w tym egzotycznym kraju.
Rozlew krwi
Książkę otwiera scena, która doskonale wprowadza czytelnika w brutalny i niesprawiedliwy świat brazylijskich więzień. W zakładzie Carandiru wybucha bunt. Nie jest to nic niezwykłego, osadzeni protestują w ten sposób przeciwko warunkom, w jakich żyją. Doświadczony strażnik umie poradzić sobie z sytuacją. Odizolowuje swój pawilon, negocjuje z przywódcami i uspokaja nastroje. Kilka godzin później do bloku zajętego przez buntowników wkracza policja wojskowa. Ginie ponad sto osób. Klawisze potrafiliby rozwiązać problem bez rozlewu krwi, ale nie zaufano im. Po tej masakrze w więzieniach całej Brazylii wybuchają zamieszki. Carandiru zostaje zamknięte, a zarówno sytuacja skazanych, jak i warunki pracy strażników ulegają dramatycznemu pogorszeniu.
Strażnicy z przypadku i z powołania
Varella przepracował w Carandiru spory kawałek życia. Znał wszystkich strażników i przyjaźnił się z nimi. Po likwidacji więzienia rozproszyli się po innych placówkach, ale nadal pozostawali w kontakcie, spotykając się regularnie w pubie. Z tych spotkań, opowieści i osobistych doświadczeń autora powstała książka, opowiadająca o pracy dziwnej, niewdzięcznej i niepodobnej do żadnej innej.
„Klawisze” składają się z trzydziestu kilku historii, których bohaterami są zaprzyjaźnieni z autorem strażnicy. Każdy z nich trafił do więziennictwa z innego powodu. Nieliczni marzyli o takiej pracy od dzieciństwa, z fascynacją przyglądając się zakratowanym oknom. Inni zostali klawiszami pod wpływem zbiegu okoliczności, często dlatego, że potrzebowali pieniędzy i akurat takie stanowisko im się trafiło. Jednak niezależnie od tego, czy kierował nimi przypadek, czy też powołanie, wszyscy zmieniają się pod wpływem pracy w brutalnym systemie. Nieodwracalne piętno odciska na nich konieczność używania przemocy, zadawania często bezsensownego bólu, a także bezsilnego przyglądania się, jak więzienie niszczy ludzi, którzy do niego trafiają.
Więzienna codzienność wywołuje traumę, a możliwość wyjścia poza mur po skończonym dniu pracy niczego nie zmienia. Strażnicy wynoszą ze sobą to, czego byli świadkami i co musieli robić. W dodatku ich zajęcie jest nie tylko nisko cenione, ale także słabo opłacane. Jest ich za mało, są przemęczeni, muszą dorabiać po godzinach. Z kolegami łączy ich silna więź, są za to wyalienowani ze społeczeństwa.
„Klawisze” to przejmujący i niezwykle ciekawy portret ludzi pracujących w warunkach, które trudno nam sobie nawet wyobrazić. Drauzio Varella pisze w sposób wyważony, nie epatuje brutalnością i stara się tworzyć wielostronny obraz swoich kolegów. Warto przeczytać.
Źródło okładki: https://czarne.com.pl/ | „Klawisze” Drauzio Varella – recenzja |
Wiele pań poszukuje interesującego prezentu dla swojej drugiej połowy. Dla wielbiciela samochodów doskonałym prezentem może być nowy pokrowiec na kierownicę. Taki podarunek może odświeżyć wygląd auta, a do tego jeszcze zwiększyć przyjemność prowadzenia. Trzeba jedynie pamiętać o odpowiednim dobraniu pokrowca i przygotować się na jego dość problematyczne założenie. Kierownica we współczesnych samochodach to nic innego, jak koło z drutu, oblane tworzywem sztucznym, o odpowiednim kształcie. W samochodach klasy średniej koło kierownicy jest dodatkowo pokryte skórą ekologiczną, a w samochodach klasy premium – nawet prawdziwą skórą wysokiej jakości. Może mieć także wstawki z drewna. Koło kierownicy musi jednak znieść ciągły dotyk ze strony ludzkich rąk, co sprawia, że dość szybko się zużywa. Tworzywo się ściera i traci swój blask. Skóra matowieje, a nawet mogą pojawić się na niej nieestetyczne przetarcia i pęknięcia. Wszystko to powoduje, ze wnętrze auta zaczyna wyglądać… staro. Zużywanie się tworzywa można powstrzymać, stosując zwykłe środki do pielęgnacji i nabłyszczania tworzywa sztucznego. W przypadku kierownic pokrytych skórą stosuje się specjalne środki do jej pielęgnacji.
Najważniejsze jest to, aby kierownica wygodnie leżała w dłoniach i pozwalała na precyzyjne sterowanie. Dlatego pokrowiec musi bardzo szczelnie przylegać do koła kierownicy.
Pokrowce do naciągnięcia na koło kierownicy
To najprostszy sposób na odnowienie kierownicy. Pokrowce tego typu produkowane są najczęściej z ekologicznej skóry, choć czasami, w przypadku pokrowców sportowych, może to być tylko guma z nałożonym na nią kolorowym nadrukiem.
Jako prezent dla mężczyzny, który ma eleganckie auto, na przykład kompakt albo limuzynę, doskonale sprawdzi się pokrowiec na kierownicę z prawdziwej skóry. Jeśli posiada on auto typu coupe, wyścigówkę albo jest fanem tuningu, przyda mu się pokrowiec sportowy na kierownicę.Pokrowce takie są oferowane w różnych wersjach kolorystycznych – mogą mieć na przykład czerwone lub pomarańczowe dodatki.
Większość pokrowców pokrywa jedynie koło kierownicy, ale są też takie, które mają elementy, pokrywające wewnętrzne ramiona. Jak zakłada się taki pokrowiec? Trzeba go odpowiednio naciągnąć na koło. Jest to czynność dość skomplikowana, bo pokrowce są ciasne. Ale muszą takie być, żeby móc bardzo mocno przylegać do koła kierownicy i nie ślizgać się na niej.
Pokrowiec na koło ze skóry – do przyszycia
Pokrowce ze skóry są o wiele bardziej eleganckie, ale ich montaż wymaga znacznie większego zaangażowania i dokładności. Wielu producentów pokrowców oferuje różne kolory skóry – nie tylko klasyczną czerń, ale także skórę w kolorze białym, niebieskim czy czerwonym. Większość pokrowców pokrywa tylko koło kierownicy, niektóre także jej ramiona wewnętrzne. Niepokryte pozostają tylko poduszki powietrzne z logo producenta.
Producenci takich pokrowców wymagają podania im dwóch wymiarów – obwodu zewnętrznego kierownicy oraz obwodu jej koła. Trzeba także wyznaczyć środek kierownicy na dolnej części jej koła. Na nim musi znaleźć się łączenie (szew) pokrowca. Do pokrowców dołączone są specjalne igły oraz nici. Obszywanie nie jest mocno skomplikowane. Pod każdym ramieniem kierownicy trzeba wbić igłę w skórę, od jej wewnętrznej strony. Dalej łączenie polega na przeplataniu nitki pomiędzy ściegami znajdującymi się już na obu krawędziach skóry. Nitkę należy cały czas naciągać, aby brzegi skóry połączyły się ze sobą. Na koniec, przed kolejnym ramieniem, znów wbija się igłę w skórę. To samo powtarza się pomiędzy kolejnymi ramionami kierownicy.
Najtańsze pokrowce można kupić już za 10 złotych, a bardzo ładne, wykonane z prawdziwej skóry, już za 30 złotych. To w zasadzie cała inwestycja, bo do kompletów dołączone jest wszystko, co potrzebne jest do montażu. Obdarowanemu przyda się jeszcze specjalny preparat, który pozwoli utrzymać skórę w dobrej kondycji przez długi czas.
Skórzane pokrowce na pozostałe elementy
Sprzedawcy posiadają wiele innych, interesujących pokrowców skórzanych, dzięki którym
można odnowić skórzane mieszki ochronne drążka zmiany biegów czy dźwigni hamulca ręcznego. One również się zużywają. Do odświeżonego wnętrza samochodu, w którym znajdować się będzie odnowiona kierownica i mieszek zmiany biegów, warto zastosować także nową gałkę.
Można także odświeżyć zwykłe fotele, zakładając na nieskórzane pokrowce. Wówczas będą stanowić interesującą całość ze skórzaną kierownicą i sprawią, że auto będzie wyglądać ekskluzywnie.
Istnieją także specjalistyczne firmy, które zajmują się odnawianiem kierownic. W przypadku kierownic z tworzywa, są one odnawiane za pomocą lakierów strukturalnych do tworzywa sztucznego, a w przypadku większych ubytków stosuje się specjalne szpachle do plastiku. Kierownice ze skóry po prostu obszywa się nową skórą, pokrywając nie tylko koło kierownicy, ale także ramiona i wewnętrzną część, w której znajduje się poduszka powietrza. Problematyczne jest tylko to, że najpierw trzeba zdemontować kierownicę oraz odłączyć poduszkę powietrzną. Zdecydowanie nie jest zadanie dla amatora – trzeba je powierzyć fachowcowi.
Pokrowiec na kierownicę nie kosztuje wiele, a może znacznie uatrakcyjnić wygląd samochodu, zwłaszcza kilkunastoletniego, w którym kierownica jest już mocno zużyta. To może być niedrogi i bardzo ciekawy prezent dla mężczyzny. | Zaskocz swojego mężczyznę na gwiazdkę, kupując pokrowiec na kierownicę |
Napęd tylny, zarówno w układzie z silnikiem z przodu, jak i z tyłu, przez całe dziesięciolecia stanowił podstawowy typ układu napędowego samochodów różnych klas. Obecnie utożsamiany jest z autami o wysokich osiągach, choć w dalszym ciągu stosuje się go w autach o nie najwyższej mocy oraz w samochodach typowo miejskich. Jakimi parametrami powinny cechować się opony do samochodów tylnonapędowych? Postaramy się odpowiedzieć na to pytanie. Auta miejskie
Dla wielu fanów motoryzacji hasło „tylny napęd” od razu powoduje skojarzenia z autami marek premium o wysokich osiągach, pomimo iż przez całe dziesięciolecia stanowił podstawowy typ układu napędowego różnych typów samochodów. Tylny napęd powszechnie spotykany był chociażby w autach polskiej produkcji – jedyny wyjątek stanowiła Syrena produkowana do 1983 roku. Od końca lat 50. XX wieku widoczne było stopniowe wypieranie aut tylnonapędowych przez przednionapędowe, co spowodowane jest niższymi kosztami produkcji i niższą masą. Napęd przedni zabiera również mniej przestrzeni, co jest szczególnie istotne w przypadku aut z niższych segmentów.
Pomimo istotnych zalet napędu przedniego w dalszym ciągu produkowane są małe, miejskie auta z tylnym napędem jak Smart czy Renault Twingo III generacji. W przypadku tych aut rozmiar opon w montażu fabrycznym waha się od 145/65R15 do 215/40R16. Szczególnie dla mniejszych rozmiarów wybór jest znacznie ograniczony. Jako, że tylnonapędowe auta miejskie nie mają silników o dużej mocy oraz są wyposażone w elektroniczne systemy wspomagające, ich prowadzenie przy wyborze właściwego ogumienia można w większym stopniu kierować czynnikiem ekonomicznym. Właściwą relację kosztów do właściwości trakcyjnych zapewnią opony zaliczane do klasy średniej jak np. Fulda Ecocontrol czy Hankook Kinergy Eco.
Klasa średnia i wyższa
Napęd tylny najczęściej spotykany jest w autach sportowych, klasy wyższej oraz w modelach marek premium należących do segmentu D (klasa średnia). W tym przypadku mowa o pojazdach wyposażonych w silniki pozwalające na dynamiczną jazdę. Z tego względu wybierając opony do samochodu tylnonapędowego, należy zwrócić uwagę na parametry ogumienia odpowiedzialne za prowadzenie pojazdu. Wynika to z faktu, iż technika kierowania samochodem tylnonapędowym jest odmienna niż auta, w którym moc przekazywana jest na koła przednie.
Napęd tylny pozwala na lepszą kontrolę trakcji auta poprzez właściwe operowanie pedałem gazu. Jednak aby utrzymanie obranego toru jazdy było możliwe, konieczne jest zapewnienie odpowiedniej przyczepności auta z nawierzchnią. Występujący w samochodach tylnonapędowych poślizg nadsterowny powszechnie uważany jest za trudniejszy do opanowania od poślizgu podsterownego. Jego opanowanie wymaga większych umiejętności od kierującego oraz odpowiedniego stanu technicznego auta. Z tego powodu w przypadku mocniejszych aut tylnonapędowych polecane są opony marek klasy wyższej od deklarowanej przez producentów klasie przyczepności C lub wyższej jak np. Continental ContiPremiumContact 2 lub Goodyear EfficientGrip Performance. Ma to szczególne znaczenie, jeśli często poruszamy się po nawierzchniach o obniżonej przyczepności, gdzie łatwo o utratę kontaktu z podłożem poprzez błąd w operowaniu gazem lub zbyt dynamiczną jazdę.
W przypadku opon zimowych dobrym wyborem będą opony Michelin Alpin A4 i Alpin 5 lub Dunlop SP Winter Sport. Dla osób o lżejszej nodze lub nie posiadających samochodów tylnonapędowych znacznej mocy, jak np. BMW 116i/118i, dobrym kompromisem pomiędzy właściwościami jezdnymi a ceną będą opony firm Vredestein, Uniroyal, Hankook czy Fulda. Należy pamiętać, aby lepsze ogumienie zakładać zawsze na oś tylną. | Opony do samochodu z tylnym napędem |
Urządzenia marki Apple kojarzą się z dobrą jakością, świetną wydajnością oraz… wysoką ceną zakupu. Na szczęście wsparcie pozakupowe marki, czyli między innymi aktualizacje oprogramowania, jest na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu zakup nawet starszego sprzętu będzie dobrą inwestycją. Najnowsze modele Apple iPhone to koszt powyżej 3, a nawet 4 tysięcy złotych. Owszem, w zamian otrzymujemy nowinkę techniczną ze świetną wydajnością oraz najnowszymi rozwiązaniami, takimi jak wyświetlacz bez ramek, fantastyczny aparat fotograficzny oraz zabezpieczenia na wysokim poziomie. Z drugiej strony nie każdy potrzebuje aż tak zaawansowanego urządzenia, nie każdy również może sobie pozwolić na taki wydatek. Na szczęście nawet kilkuletnie modele nadal mają świetne wsparcie producenta i oferują wysoką jakość. Poznajmy kilka modeli Apple iPhone, które możemy mieć w cenie poniżej 1000 złotych.
Apple iPhone 6
Pierwszą propozycją w naszym zestawieniu jest Apple iPhone 6, kosztujący w dniu publikacji około 900 złotych. Urządzenie dostępne jest w trzech wersjach kolorystycznych – biało-złotej, biało-srebrnej oraz czarno-srebrnej. Premiera tego modelu miała miejsce w 2014 roku i był to wtedy niezwykle udany smartfon. To jedna z najlepiej sprzedających się wersji iPhone’a w historii, dlatego też do dziś cieszy się ogromną popularnością i wsparciem producenta.
Wystarczy wspomnieć, że pierwotnie zainstalowany system iOS 8 będzie aktualizowany do 2019 roku, czyli do premiery iOS 13, więc jeszcze przez co najmniej rok możemy być spokojni o łatki aktualizacyjne, a nawet po tym terminie smartfon nadal będzie miał się świetnie. Co prawda pod względem parametrów Apple iPhone 6 nie prezentuje się imponująco, ale ze względu na świetnie zoptymalizowany system, oferuje płynne i bezproblemowe działanie.
Apple iPhone 5s
Tańszą, bo kosztującą około 750 złotych alternatywą jest Apple iPhone 5s. W tym przypadku mamy do czynienia z nieco bardziej klasyczną stylistyką, co może przypaść do gustu fanom starszych modeli iPhone'a. Zaletą może być również kompaktowa konstrukcja, którą uzyskano dzięki zastosowaniu 4-calowego wyświetlacza RETINA. W dobie ogromnych smartfonów, Apple iPhone 5s wyróżnia się zgrabną i mobilną budową. Zaletą jest również świetny aparat 8 Mpix iSight, który samodzielnie wybiera najostrzejsze ujęcia, rozpoznaje twarze, wyrównuje panoramy etc.
Apple iPhone SE
Podobną stylistyką cechuje się model Apple iPhone SE dostępny w kilku wersjach kolorystycznych. W tym przypadku również zastosowano niewielki, 4-calowy ekran RETINA o rozdzielczości 640 x 1136 pikseli. System iOS 9.3 oferuje wysoką płynność i niezawodność działania, zaś aparat 12 Mpix zapewni świetnej jakości zdjęcia. Warto pamiętać, że Apple iPhone SE oferuje o wiele wyższą wydajność niż model 5s w niewiele wyższej cenie – około 900 złotych w dniu publikacji artykułu.
Apple iPhone 4S
Na zakończenie najtańszy, ale i najstarszy model w naszym zestawieniu – Apple iPhone 4S. W cenie około 500 złotych otrzymujemy sprawdzone i niemal kultowe już urządzenie, w którym zastosowano 3,5-calowy ekran o rozdzielczości 640 x 960 pikseli, aparat 8 Mpix oraz bardzo klasyczną, elegancką i ponadczasową konstrukcję obudowy. Co prawda funkcjonalność oraz wydajność urządzenia odbiegają od dzisiejszych standardów, ale jeśli komuś zależy na podstawowych opcjach oraz dodatkach, będzie w pełni zadowolony z tego modelu. | iPhone do 1000 zł – jaki wybrać? |
Przedstawiamy kolejny pomysł na podanie kopytek. Tym razem proponujemy zaserwować je z pieczarkami, dymką i twarogiem. Przepis poniżej. Składniki:
800 g ugotowanych kopytek
4 łyżki oleju
200 g pieczarek
1 posiekany ząbek czosnku
1 pęczek dymki
100 g twarogu
sól, pieprz
Krok po kroku:
Pieczarki kroimy w mniejsze kawałki i smażymy na mocno rozgrzanym oleju. Pod koniec dodajemy czosnek, sól i pieprz. Kopytka smażymy na patelni. Podajemy je z pieczarkami, posiekaną dymką i twarogiem.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Smażone kopytka z pieczarkami, dymką i twarogiem |
Jeżyna jeszcze do niedawna kojarzona była głównie z lasem. Na chwilę obecną jeżyna bezkolcowa, będąca krzyżówką odmian dzikich, coraz chętniej wybierana jest do naszych ogrodów. Jej owoce mają takie same właściwości jak maliny: całe mnóstwo antyoksydantów, antocyjanów, błonnik, witaminę C, witaminę PP, witaminę E, sole mineralne oraz inne wartości odżywcze. Zbiór pysznych owoców jest szybki i prosty. Jeżyna bezkolcowa – skąd się urwała?
Powiadają, że jeżyna należy do jednych z najstarszych roślin leczniczych i spożywczych, które są wykorzystywane przez człowieka. Nawet w mitologii greckiej ma swoje miejsce: według wierzeń, kiedy Zeus pokonał Tytanów, z ich krwi powstały czarne owoce jeżyny. Krzewy jeżyn pochodzą z Ameryki Północnej, Azji i Europy, gdzie dziko rosną sobie na polanach zagajnikach i nasłonecznionych lasach. Posiadają one ostre kolce, które mają za zadanie obronę rośliny przed szkodnikami. W uprawie, kolce te utrudniają pielęgnację i zbiór owoców. Na szczęście mamy do dyspozycji krzyżówkę dzikich odmian, którą od lat wykorzystuje się do uprawy domowej.
Jeżyna bezkolcowa – jaka jest?
Jeżyna jest krzewem od dość szybkim i silnym wzroście. Dorasta do wysokości 2,5 m i do podobnej szerokości. Potrzebuje sporo miejsca na rozrost. Gdy zdecydujemy się na posadzenie kilku krzewów, to odległość między nimi powinna wynosić około 2,5–3,5 m. Cykl życiowy jeżyny jest podobny do maliny: w danym roku wyrastają pędy, w następnym wydają owoce, a następnie zasychają. Z jednego krzewu możemy uzyskać od 5 do 10 kg owoców!
Jak uprawiamy jeżynę bezkolcową w ogrodzie?
Jeżyna, podobnie jak wszystkie rośliny owocowe, potrzebuje stanowiska w pełnym słońcu – dzięki temu owoce będą dojrzałe, słodkie i bardzo smaczne. Gleba powinna być umiarkowanie wilgotna, lekko kwaśna, dość żyzna i próchniczna. Jeżynę warto posadzić w miarę osłoniętym miejscu, gdyż ostry i mroźny wiatr w porze zimowej mógłby uszkodzić jej pędy.
box:offerCarousel
Jak pielęgnujemy jeżynę bezkolcową?
Pędy jeżyny są pokładające się i łukowato wygięte, więc koniecznie musimy przygotować dla niej podpory lub kratki – kraty rewelacyjnie sprawdzają się, gdy jeżyna posadzona jest przy ścianie domu lub przy płocie.
Najważniejszym zabiegiem pielęgnacyjnym jest przycinanie jeżyny. W pierwszym roku od wsadzenia nie ma potrzeby przycinania, lecz w drugim trzeba przyciąć pędy. Późnym latem po zbiorach należy wyciąć wszystkie pędy, na których roślina owocowała. Dzięki temu roślina bardziej się zagęści i jeszcze obficiej będzie owocowała.
box:offerCarousel
Pozostałe pędy późną jesienią najlepiej jest zdjąć z podpór i położyć na ziemi, a następnie przykryć liśćmi, jutą, agrotkaniną lub gałązkami drzew iglastych. Jeżeli nie uda nam się zestawić pędów rośliny na podłoże, warto wtedy usypać kopczyki wokół pni roślin, dzięki temu lepiej zabezpieczymy ich korzenie. Możemy również okręcić pędy roślin agrotkaniną zimową i zabezpieczyć sznurkiem, aby jeżyna się nie odkręciła podczas zimowych wichur.
Wiosną powinno się nawozić jeżynę regularnie, co kilka tygodni, najlepiej zrównoważonymi nawozami do roślin owocowych.
Podsumowując
Smaczne jeżyny z własnego ogrodu? Tak – jak najbardziej! Uprawa jeżyn jest niezwykle prosta. Nie masz dużo miejsca? Jeden krzew jeżyny bezkolcowej na pewno się zmieści i dostarczy bardzo dużo smacznych owoców. Wyobraźcie sobie: letni wieczór, ciepła aura i pyszna tarta jeżynowa – pycha! | Jeżyna bezkolcowa – musisz ją mieć |
Nepal to nie Grecja, ale i tam często można spotkać podróżników z Polski. Zauroczeni egzotyką Katmandu i himalajskich wiosek, nie zdają sobie oni sprawy z tego, z iloma ograniczeniami spotykają się na co dzień ubrane w kolorowe sari nepalskie kobiety. Owinięte od stóp do głów afgańskie kobiety budzą w nas zrozumiałe współczucie. Burkę traktujemy jako symbol ich represji, dowód na to, że mężczyźni mają nad nimi władzę absolutną. Ubrane w zwiewne, wielobarwne sari i noszące biżuterię Nepalki wyglądają na zadowolone z życia i radosne. Pozory jednak mylą, czego dowodem jest reporterska książka Edyty Stępczak. Już jej tytuł informuje o tezie postawionej przez autorkę. Jej zdaniem lekkie, odsłaniające brzuch, dekolt i ramion sari niczego nie dowodzi. Los kobiet w Nepalu jest równie trudny, jak los Arabek, Afganek i Pakistanek.
Córki jak trawa
Jak w wielu innych azjatyckich krajach, nepalskie rodziny pragną synów. Choć Nepalczycy nie posunęli się tak daleko jak Chińczycy, którzy po wprowadzeniu polityki jednego dziecka zaczęli masowo pozbywać się nowonarodzonych córek, to zabójstwa noworodków, które okazują się dziewczynkami, zdarzają się i tutaj, podobnie jak aborcja płodów płci żeńskiej. Wychowywanie córki jest uważane za zbędną inwestycję w cudzy ogródek. Przecież dziewczynka przejdzie kiedyś do rodziny męża. Rodzicom nic z niej nie przyjdzie, nie ma więc sensu o nią dbać i w nią inwestować. Według nepalskiego powiedzenia córki są jak trawa banso – bardzo pospolita w Nepalu. Urośnie wszędzie, nie trzeba jej pielęgnować.
Najpierw karmi się więc synów, a dopiero potem córki. Słysząc płacz chłopców, matki biegną szybciej, jak wykazały badania prowadzone przez duńskiego naukowca. Dziewczynki rzadziej są karmione piersią, rzadziej chodzą do szkoły, a nawet huśtają się na oddzielnych huśtawkach. Od narodzin są dyskryminowane na wszystkie możliwe sposoby.
Rzetelna wiedza i doświadczenie
Edyta Stępczak spędziła w Nepalu kilka lat, zdobyła więc wiedzę z pierwszej ręki, którą pogłębiła, studiując opracowania naukowe i poznając historię oraz kulturę tego niewielkiego kraju. Ta wiedza przebija przez każdą stronę jej książki, a czytelnik od początku ma wrażenie, że może autorce zaufać. Mogłoby się zresztą wydawać, że książka o niedoli kobiet nie może być zaskakująca. Zwłaszcza czytelnik często sięgający po reportaże może uważać, że wie już wszystko o tym, jak dyskryminowane i krzywdzone są kobiety w wielu krajach. Lektura tej książki potrafi jednak zaburzyć to przekonanie. Autorka podaje przykłady, które szokują, na przykład zaczynając od informacji o tym, na co najczęściej umierają Nepalczycy. Mężczyźni statystycznie najczęściej giną w wypadkach samochodowych, zaś kobiety między piętnastym a czterdziestym dziewiątym rokiem życia popełniają samobójstwa. Czytelnik, którego zaszokuje ta informacja, nie poczuje ulgi, kiedy przeczyta, że być może dane te nie są prawdziwe. To, co oficjalnie uznawane jest za samobójstwo, często bywa morderstwem. Tak właśnie wygląda sytuacja nepalskich kobiet.
Niewolnictwo, choroby i przemoc
„Burka w Nepalu nazywa się sari” to książka wstrząsająca. Każda kolejna strona porusza czytelnika jeszcze mocniej. Oszczędny styl autorki, faktograficzny wręcz i rzeczowy, dodaje jeszcze mocy przedstawianym przez nią informacjom. Stępczak pisze o krótszym życiu kobiet, o przemocy, jakiej doświadczają, także seksualnej, o współczesnych niewolnicach, o dziewczynkach zmuszanych do małżeństwa. Nie pomija jednak aktywistek – nielicznych w skali całego społeczeństwa kobiet, które dążą do zmian. Lektura jej książki boli, ale wydaje się konieczna. Nepal pojawia się w naszych mediach rzadko – przy okazji wypraw w Himalaje albo kiedy zdarzają się tam katastrofy naturalne. Powinniśmy wiedzieć więcej, także po to, by zyskać właściwą perspektywę. Lektura obowiązkowa.
Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl | „Burka w Nepalu nazywa się sari” Edyta Stępczak – recenzja |
Fanów deski i małych, i dużych przybywa z każdym rokiem. Hitem ostatnich miesięcy są deskorolki, które… świecą. Sprawdźmy, jak to działa! Odkąd opatentowano zimne światło, czyli LED, producenci co chwilę wymyślają jego nowe zastosowania. W ostatnim czasie światełka LED pojawiły się np. w podeszwach obuwia sportowego i właśnie w deskorolkach. LED-y mogą pełnić funkcję, jaką kiedyś miały światełka odblaskowe: informowania i ostrzegania o zbliżaniu się innej osoby bądź pojazdu. Ale dla wielu jest to przede wszystkim gadżet, który nie ma innego zadania niż zachwycanie publiczności. Świecące się kółka efektownie wyglądają zwłaszcza wieczorem i nocą.
Bezpieczniej po zmroku
Co konkretnie świeci w deskorolce? Przede wszystkim kółka, które migają kolorami podczas jazdy. Światło jest wytwarzane na bazie energii elekromagnetycznej powstającej podczas obrotu kół i nie potrzebuje dodatkowego zasilania. Koła są wykonane z kauczuku, co zapewnia im dobrą przyczepność. Podświetlane kółka są wymienialne, można je nabyć również osobno (4 kółka kosztują 20 zł).
Większość desek ma tylko świecące koła, ale w niektórych wmontowano również wzdłuż deski kolorową taśmę RBG, która daje kolorowe, migające światło. Ten efekt można uzyskać w deskach wykonanych z materiału przezroczystego. Deskorolki no name ze światełkami LED można kupić już za 50–70 zł. Cokolwiek by mówić, świecąca deska daje większe poczucie bezpieczeństwa jadącemu, zwłaszcza po zmroku. Dlatego warto rozważyć kupno takiej właśnie deski bez względu na to, czy lubimy świecące gadżety.
Fiszka czy longboard?
Fiszka to odmiana klasycznej deskorolki. Kształtem przypomina rybę, stąd nazwa (j. ang. fishboard). Dzięki kompaktowości fiszki świetnie nadają się do poruszania po mieście. Są zwrotne i niewiele ważą, bez problemu udźwignie je nawet dziecko. Łatwo je schować do torby lub plecaka. Przy niewielkich rozmiarach mają spore kółka, co poprawi przyczepność i są bezpieczniejsze. Godnymi polecenia producentami fiszek są takie firmy jak Penny, Choke, D-street, Globe, Stereo-Sound, Tempish. Cena markowych desek przekracza zazwyczaj 200 zł. Longboardy, czyli klasyczne, dłuższe i cięższe deski, służą do zjeżdżania z pochyłych ulic, jazdy na torach i serpentynach. Idealnie nadają się do skate parku, ale nie najlepiej się nimi manewruje po zatłoczonych, miejskich ulicach. Dlatego niewielkie fiszki cieszą się w ostatnim czasie rosnącą popularnością, zwłaszcza fiszki ze światełkami LED.
Dobra jakość, niezła cena
Produkty markowe są wprawdzie droższe, ale już we wzornictwie widać klasę i elegancję. Deskorolka-fiszka marki Penny zapewni świetną zabawę dla całej rodziny. Deska o długości 56 cm i udźwigu do 80–100 kg jest dostępna w wielu pastelowych kolorach. Wprawdzie deck jest wykonany z plastiku, ale jego chropowata powierzchnia zapewnia właściwą przyczepność Wysokiej klasy łożyska ABEC-7 sprawiają, że jeździ się gładko i cicho. Kolorowe LED-y nie potrzebują żadnego zasilania, wystarczy po prostu wprawić deskę w ruch. Solidne, aluminiowe trucki zapewniają stabilność i możliwość precyzyjnego wykonywania manewrów. Ceny fiszek marki Penny zawierają się od 70 do 240 zł. Na przykład seledynowa, świecąca deskorolka Speed board do szybkiej jazdy kosztuje 139 zł, podczas gdy transparentna nawet 239 zł.
Ze wzorem graffiti
Wprawdzie jednokolorowe deski są bardziej eleganckie, jednak wśród fanów wielkim powodzeniem cieszą się deski pokryte graffiti. Trudno się dziwić, bo ten sposób artystycznego wyrazu jest ściśle powiązany z alternatywną kulturą miejską, której skate boarding jest ważną częścią. Deski ozdobione graffiti i wyposażone w światełka LED kupimy już za 49 zł.
Bardzo efektownie prezentuje się fiszka marki Flexilif z oryginalnym wzorem graffiti.
Deskorolka firmy Olimpic Sport posiada specjalnie wyprofilowaną powierzchnię w kształcie rybiej łuski, która działa antypoślizgowo. Kiedy deska zostanie wprowadzona w ruch, jej kółka zaczynają się świecić. Większość fiszek ze względu na niewielkie rozmiary nadaje się również dla dzieci. Nietrudno wyobrazić sobie, jakie wrażenie zrobi na nich świecąca deskorolka!
Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z deskorolką, nie zapomnij zaopatrzyć się w ochraniacze na kolana, łokcie i nadgarstki, a także w kask ochronny na głowę. Najlepszym miejscem do ćwiczeń są puste place, mało uczęszczane ulice i parkingi. Tam będzie dość miejsca, żeby się rozpędzić i… przewrócić. Miłej jazdy! | Deskorolka musi świecić! – LED-owe cudeńka w dobrej cenie |
Internet zalany jest pytaniami w stylu: kiedy wymienić olej, klocki, filtr czy świece. To wiedza mocno poszukiwana, w końcu każdy porządny kierowca dba, by jego auto jeździło dobrze, bezpiecznie i bez awarii. Mimo że odpowiedź na te pytania nie jest łatwa, kilka rzeczy postaramy się wyjaśnić. Po pierwsze, nie ma czegoś takiego jak uniwersalny przebieg czy czas, po którym daną część auta trzeba wyrzucić na śmietnik i założyć nową. Jasne, że warto zrobić to w momencie, gdy przestanie dobrze działać, zużyje się. W wielu przypadkach nie można jednak dopuścić do kompletnego zużycia, gdyż grozi to uszkodzeniem innych elementów samochodu. Dzieje się tak często przy pęknięciu paska rozrządu, wydmuchaniu uszczelki pod głowicą czy tzw. obróceniu panewek. Zapraszamy więc na krótki przegląd tego, co i kiedy w aucie należy wymienić, choć są to wartości przybliżone i umowne, zależne od wielu czynników. W jednych modelach niektóre elementy psują się częściej, w innych rzadziej, wiele zależy też od stylu jazdy kierowcy.
Płyny eksploatacyjne
Kiedy wymienić olej silnikowy? Każdy producent ma swoje zalecenia – 15, 20, 30 tys. km. Jeśli nie pamiętamy o takich drobiazgach, róbmy to po prostu raz do roku. Chyba że przejeżdżamy w tym czasie wiele tysięcy kilometrów, wtedy lepiej pamiętajmy o okresowej wymianie zalecanej przez producenta silnika i oleju.
Mniej więcej dwa razy rzadziej trzeba wymieniać płyn hamulcowy i olej przekładniowy. Ten pierwszy wytrzymuje na ogół 2 lata lub przebieg rzędu 60 tys. km. Znajduje się też w przejrzystym zbiorniczku, więc dobrze widać, kiedy trzeba o niego zadbać. Jeśli straci jasnożółtą barwę i stanie się bury – wymieniamy. Inaczej ma się sprawa z olejem przekładniowym. Producenci podają bardzo różne zalecenia co do jego wymiany – może być to kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, może być sto kilkadziesiąt. Cóż, po prostu raz na parę lat warto to zrobić.
Pozostaje jeszcze płyn chłodniczy, którego poziom warto kontrolować na bieżąco, zresztą zauważymy, gdy zacznie go brakować. Raz na kilka lat należy go wymienić – przyjmuje się, że nie powinien pracować dłużej, niż 5 lat lub po przejechaniu 60 tys. km.
A co z filtrami?
Tu również jest kilka w miarę prostych zasad. Najłatwiej jest z filtrem oleju – po prostu wymienia się go wraz z tym płynem. Załatwione. Podobnie łatwo jest z filtrem powietrza – w normalnych warunkach należy go wymienić raz w roku. To czynność jest akurat banalnie prosta i można ją załatwić przy użyciu najprostszych narzędzi w ekspresowym tempie. Idźmy dalej – filtr kabinowy również warto wymieniać raz w roku. Odpowiada on za czystość powietrza wpadającego do środka auta, więc nie warto na nim oszczędzać. Zresztą – jak w przypadku innych filtrów – koszty są niewielkie, na ogół wynoszą od kilkunastu złotych w górę. Można przyjąć, że wymiana wszystkich zamknie się w kwocie 100 zł w przypadku popularnego auta.
Na koniec zostawiliśmy filtry paliwa. Mają one bardzo różne okresy trwałości, a ich stan zależy od jakości paliwa i warunków pracy. Jako że filtry paliwa również są dość tanie, można je wymieniać co roku. A najlepiej wszystkie filtry wymienić za jednym zamachem.
Świece zapłonowe wytrzymują na ogół 50–60 tys. km, więc wymienia się je co kilka lat normalnej eksploatacji. Ci, którzy dużo jeżdżą, muszą patrzeć na przebieg. Koszt tej operacji wynosi od kilkudziesięciu w górę – w zależności od produktów, których sobie zażyczymy. Ale doprawdy nie warto oszczędzać kilku groszy na sztuce.
Rozrząd, panewki, uszczelka pod głowicą
W przypadku tych trzech elementów robi się nieco trudniej. Ich trwałość zależy od konstrukcji, producenta, stylu jazdy, a czasami chyba i przypadku. Objawy zużycia uszczelki pod głowicą można dostrzec – biały dym z rury, plamy na silniku, nierównomierna praca.
Sprawne i wyćwiczone w boju ucho mechanika usłyszy chaotyczną pracę zużytej panewki, my na to drobne stukanie możemy nie zwrócić uwagi. Podobnie bywa z rozrządem, którego pasek po zerwaniu może narobić sporo szkody. Najprościej jest raz w roku zrobić przegląd i poprosić mechanika o sprawdzenie tych podzespołów. | Wymiana części a przebieg auta |
O tym, czy chcemy mieć w kuchni hokery warto zadecydować już na etapie projektowania wnętrza. Wysokie kuchenne krzesła łatwiej będzie wybrać, jeśli materiał, z którego zostanie wykonany barek będzie współgrał z elementami zabudowy kuchennej. Taka aranżacja daje duże pole do popisu przy wyborze odpowiedniego krzesła. Co to jest hoker?
Wysokie kuchenne krzesło, często z niskim oparciem, czasem z podłokietnikami. Obrotowy lub nie, na jednej, trzech lub czterech nogach. Drewniany, metalowy, plastikowy.
Wybór hokerów jest niemały i warto zasięgnąć porady, by kupić ten właściwy. Hoker to dość nowy element w polskich kuchniach, zdążył się już jednak nieźle zadomowić. Pasuje do pomieszczenia, w którym znajduje się wyspa, półwysep lub wyższy barek. Zda egzamin zarówno w dużej kuchni, jak i mniejszej. W tej pierwszej będzie stanowił głównie element dekoracyjny, w mniejszych może zastąpić stół. Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów hokerów w różnych stylach.
Jaki hoker wybrać?
Tak jak wybór kanapy do salonu zależy od jego stylu, tak hoker musi pasować do zabudowy kuchennej i jej charakteru. Sporo zależy też od upodobań właściciela mieszkania i celu, jaki chce osiągnąć, montując takie krzesło w kuchni. Hoker może bowiem z jednej strony stanowić niejako dopełnienie kuchni i jej zabudowy, z drugiej jednak może grać z użytkownikiem kontrastem, być głównym punktem w pomieszczeniu, wokół którego będzie się skupiać życie kuchenne. W takim wypadku dobrze, jeśli wyróżnia się na tle zabudowy kolorem, stylem i materiałem.
Hoker drewniany
Gdy zdecydujemy, by hoker był elementem ważnym, ale nie wyróżniającym się, należy zastanowić się, jaki styl powinien reprezentować. Warto, by korespondował on z zabudową kuchenną. Do kuchni klasycznych i nawiązujących do stylu ekologicznego, naturalnego i tradycyjnego można kupić hoker drewniany.
Mamy tutaj duże pole do popisu, ponieważ na Allegro znajdziemy sporą ofertę takich krzeseł. Wybierać możemy spośród hokerów na czterech nogach z oparciem, które do złudzenia przypominają krzesła barowe, ale też tych nawiązujących stylem do rattanu, nowoczesnych krzeseł obracanych i usytuowanych na trzech nogach, wysokich i klasycznych taboretów bez oparcia, futurystycznych z regulowaną wysokością i wielu, wielu innych.
Hoker plastikowy
Do kuchni w nieco bardziej awangardowym stylu będzie pasował hoker, którego siedzisko jest wykonane z solidnego plastiku. Tak jak w przypadku hokerów drewnianych, i w tym przypadku na Allegro znajdziemy różne rodzaje. Przy zakupie plastikowego stołka bez obicia warto zwrócić uwagę na odpowiednie wyprofilowanie. To ważne, ponieważ profil dodaje komfortu – szczególnie wtedy, gdy hoker ma stanowić zamiennik krzeseł, a barek lub wyspa – substytut stołu.
Hoker plastikowy może być zarówno uzupełnieniem nowoczesnej, awangardowej kuchni, jak i elementem dekoracyjnym oraz kontrastującym w kuchni nowoczesnej, ale urządzonej w innym charakterze.
Hoker skórzany
Klasa sama w sobie. Skóra to materiał, który kojarzy się z luksusem i wygodą. Takie też są hokery, których siedzisko ma tapicerkę wykonaną z tego surowca. I znowu możemy wybierać spośród tych nawiązujących do futurystycznego designu lub klasycznych. Hokery skórzane są bardzo popularne – te z oparciem i możliwością obracania często są wybierane do małych kuchni, w których świadomie zrezygnowano ze stołu i krzeseł. Poza tym skóra to materiał, który nie tylko elegancko się prezentuje, ale jest także odporny na uszkodzenia mechaniczne i przede wszystkim wygodny, co stanowi o jego kolejnej zalecie.
Wybór hokera nie jest łatwy, dlatego im wcześniej zaplanujemy styl kuchni, tym lepiej. Kupując stołek, warto mieć też na względzie jego funkcjonalność. | Jaki hoker wybrać do kuchni – drewniany, plastikowy czy skórzany? |
Przedpokój powinien być i funkcjonalny, i stylowy. Jego wygląd wywiera pierwsze wrażenie, świadczy o guście właścicieli, pozwala na łatwe zorganizowanie domowników do wyjścia. Jak urządzić przedpokój, by niczego w nim nie zabrakło? Nieważne, czy przedpokój będzie mały, czy duży, istotne jest bowiem to, by spełniał oczekiwania domowników i od progu robił dobre wrażenie na gościach. Nie powinno w nim zabraknąć takich elementów, jak szafa na buty i ubrania, wieszaki i półki czy lustro. Na funkcjonalności jednak się nie kończy.
Praktyczna wizytówka wnętrza
Właściwie zaaranżowana przestrzeń nie może przytłaczać nadmiarem elementów, ale też kolorów czy wzorów. Przedpokój to wizytówka całego mieszkania, zapowiedź tego, co czeka dalej. W tym miejscu zostawia się wierzchnie ubrania, buty, torebkę czy smycz dla psa. W zależności od liczby osób korzystających z pomieszczenia należy wyznaczyć odpowiednią ilość miejsca na szafę czy szafki, wieszaki i półki. Nie ma potrzeby upychać wszystkiego w jednym kącie, jeśli miejsca wystarczy na komodę z lustrem, szafę czy siedzisko. Tę przestrzeń należy tak zorganizować, by domownicy komfortowo z niej korzystali, nie przeszkadzając sobie.
Pojemna szafa na ubrania
Jeśli wielkość przedpokoju to umożliwia, można pokusić się o zabudowę na wymiar. Inne, nieco tańsze rozwiązanie to meble gotowe, których bogaty wybór z pewnością zrekompensuje spotkanie ze stolarzem. Dobrym pomysłem jest więc zakup zestawu mebli dostosowanych do ogólnej stylizacji domu, a jednocześnie sprawdzających się pod względem użytkowym.
Pierwszym meblem jest szafa na kurtki i płaszcze. Jej wielkość należy dostosować do liczby mieszkańców, przeznaczając na osobę od jednego do trzech wieszaków. Warto też zamontować oddzielne wieszaki na ubrania wierzchnie noszone na co dzień. Przydadzą się np. w porze deszczowej, kiedy odwieszenie płaszczy do szafy będzie niemożliwe.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Dodatkowe miejsce do przechowywania
Jeśli pozwala na to kubatura pomieszczenia, jego górną część można przeznaczyć na rzadziej używane buty czy akcesoria. Mogą się tam znaleźć śniegowce, kapelusze czy torebki, wszystko zależy od potrzeb użytkowników. W tym rozwiązaniu pomocne okażą się pudła okrągłe i kwadratowe, przeznaczone do przechowywania tego typu przedmiotów.
Miejsce na szpilki i adidasy
W wielu mieszkaniach nie ma wystarczająco dużo miejsca na buty. W kategorii „liczba par butów” przodują panie, choć obecnie panowie również mogą poszczycić się bogatą kolekcją obuwia. Trzeba więc tak rozdysponować miejsce na buty, by zmieścić tam obuwie sportowe, wieczorowe i codzienne. Oddzielną szafkę – jeśli odpowiada to standardom obowiązującym w domu – należy przeznaczyć na obuwie domowe, typu klapki czy ciepłe kapcie.
box:shoppingList
box:shoppingItem
box:shoppingItem
box:shoppingItem
box:shoppingItem
box:shoppingItem
box:shoppingItem
Lustro do poprawek przed wyjściem
Do poprawek fryzury, makijażu, ale też garderoby przed wyjściem z domu przyda się zawieszone w przedpokoju lustro. Tafla o większym rozmiarze zakrywająca fragment ściany lub drzwi do szafy będzie ciekawym elementem wystroju, który powiększa optycznie przestrzeń, podkreślając reprezentacyjny charakter wnętrza. Architekci stosują tego typu rozwiązania, by już od progu budować klimat i zrobić jak najlepsze pierwsze wrażenie.
Półki na torebkę i drobiazgi
Przedpokój, w którym nie ma miejsca na odłożenie przyniesionych właśnie przedmiotów, nie sprawdza się pod względem funkcjonalnym. Należy zadbać o to, by po wejściu do domu móc odłożyć kluczyki, pocztę, torebkę czy telefon na właściwe miejsce. Może to być półka czy wnęka w ścianie, sprawdza się również komoda czy siedzisko wykorzystywane najczęściej do wiązania butów.
Akcesoria dodatkowe
To elementy wystroju, z których potrzeby posiadania nie zawsze mieszkańcy zdają sobie sprawę. Należą do nich ociekacz na kalosze, parasolnik czy skrzynka na klucze. Konieczny będzie też zakup wycieraczki, która ochroni posadzkę przed zabrudzeniem. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo użytkowania przedpokoju w nocy lub też w przypadku wnętrz bez dostępu do światła dziennego, przydatna może się okazać czujka włączająca światło po wykryciu ruchu. Rozwiązanie to sprawdzi się np. przy wnoszeniu do domu zakupów czy wprowadzaniu wózka. | Urządzamy przedpokój – niezbędne elementy wystroju |
Jeszcze kilka lat temu fizyczna klawiatura QWERTY była bardzo popularna w smartfonach oraz klasycznych telefonach. I wcale mnie to nie dziwiło, bo takie rozwiązanie doskonale sprawdzało się w pracy, podczas szybkiego redagowania tekstu. Obecnie na rynku jest tylko kilka modeli smartfonów z klawiaturą QWERTY. Popularność smartfonów z fizyczną klawiaturą QWERTY zmalała wraz z problemami amerykańskiego producenta BlackBerry. To ta marka produkowała najlepsze urządzenia, które doskonale zdawały egzamin w pracy. Dodatkowo smartfony BlackBerry cechowały się bardzo dobrymi zabezpieczeniami. Oczywiście mojego zestawienia nie mogłem zacząć od innych produktów niż BlackBerry.
BlackBerry Q10
BlackBerry Q10 to jeden z najpopularniejszych smartfonów z fizyczną klawiaturą QWERTY i doskonały sprzęt do pracy, ponieważ do dyspozycji użytkownika jest narzędzie umożliwiające szybkie redagowanie tekstu, a modem LTE pozwala połączyć się z Internetem w dowolnym miejscu na świecie. Dostęp do plików firmowych, poczty czy mediów społecznościowych nie stanowi żadnego problemu. To bez wątpienia bardzo ważne!
BlackBerry Q10 wyróżnia się 3,5-calowym ekranem o rozdzielczości 720 × 720 pikseli. Wyświetlacz został wykonany w technologii Super AMOLED, więc jakość odwzorowanych kolorów jest na wysokim poziomie. Prawidłowe funkcjonowanie systemu BlackBerry 10 OS zapewnia wydajny 2-rdzeniowy procesor oraz 2 GB RAM. Wbudowana pamięć wynosi 16 GB, ale można skorzystać ze slotu microSD. Pozostałe ważne dane techniczne to: aparat 8 Mpix, Wi-Fi v802.11 a/b/g/n, Bluetooth oraz NFC.
Cena: 600 zł
BlackBerry Classic Q20
To kolejny bardzo ciekawy smartfon z fizyczną klawiaturą w układzie QWERTY. BlackBerry Q20 wyróżnia się 3,5-calowym wyświetlaczem TFT o rozdzielczości 720 × 720 pikseli. Zagęszczenie pikseli na cal wynosi 291. Zainstalowany system operacyjny to BlackBerry OS 10.3. Aby platforma prawidłowo funkcjonowała, BlackBerry zdecydowało się na 2-rdzeniowy układ Qualcomm MSM8960 o częstotliwości taktowania 1,5 GHz oraz 2 GB RAM. Na wszelkie dane oraz aplikacje zarezerwowano 16 GB, ale gdy to okaże się za mało, można skorzystać ze slotu microSD. Do dyspozycji jest aparat fotograficzny o matrycy 8 Mpix, a z przodu kamera 2 Mpix do wideo rozmów. BlackBerry Q20 w konstrukcji ma także Bluetooth 4.0, 2-zakresowe Wi-Fi v802.11 a/b/g/n, USB oraz NFC. Z kolei akumulator litowo-jonowy ma pojemność 2515 mAh, co pozwala, według producenta, na 12 godzin rozmów (3G) oraz pracę w trybie czuwania przez 14,5 dnia.
Cena: 1000 zł
Manta TEL2201
Jest to najtańszy znaleziony przeze mnie smartfon wyposażony w fizyczną klawiaturę w układzie QWERTY. Oprócz standardowego układu klawiszy jest także mała nowość. Otóż obok 4-kierunkowego przycisku znajduje się ikona Facebooka. Dzięki temu z poziomu klawiatury można uruchomić największy serwis społecznościowy na świecie. Myślę, że będzie często wykorzystywany.
Telefon Manta TEL2201 raczej służy do podstawowych zastosowań, czyli m.in. komunikacji za pomocą wiadomości lub połączeń. W konstrukcji znajdziemy Bluetooth 2.1, aparat 0,3 Mpix, port USB oraz wejście słuchawkowe.
Cena: 69 zł
Popularność smartfonów QWERTY maleje
Na przestrzeni lat trzeba zauważyć, że producenci zrezygnowali z produkcji smartfonów z fizyczną klawiaturą QWERTY. Obecnie układ QWERTY występuje, ale na dotykowych ekranach. I fenomenalnie zdaje to egzamin, ale tylko wtedy, gdy panel dotykowy działa bez zarzutu. Moim zdaniem nadal są jednak potrzebne dobre urządzenia z klawiaturą, ale teraz tylko BlackBerry działa na tym polu. | Smartfon z fizyczną klawiaturą QWERTY, jaki wybrać? |
„Łap zwierzaki” jest grą karcianą z szalonymi zwierzakami, które wywołują uśmiech na niejednej twarzy. Naszym celem jest złapać takie zwierzaki, które doprowadzą nas do największej liczby punktów. Dobra strategia z małą nutką sprytu jest przepisem na zwycięstwo, a dzięki dynamicznym i emocjonującym rozgrywkom nauka matematyki to przyjemność. Ups… Zwierzaki się znowu się rozbiegły po podwórzu i pora je złapać… Wnętrzności i przygotowanie do gry
W środku pudełka znajdziemy 40 kart zwierząt (1 krowa, 3 owce, 9 prosiąt i 27 kur) oraz 50 żetonów punktów. Pudełko jest małe i zgrabne, co powoduje, że jest idealnym towarzyszem podróży, a wszystkie elementy są bardzo dobrej jakości. Dodatkowo grafiki na kartach są pełne kolorów i cieszą oko. Do gry możemy zasiąść w 2 do 4 graczy, którzy ukończyli przynajmniej 8 lat.
Tasujemy karty i rozdajemy każdemu po trzy, a kolejne cztery układamy odkryte na środku. Pozostałe karty kładziemy w postaci zakrytego stosu, a obok umieszczamy żetony. Przed nami kilka emocjonujących rund, które dobiegną końca wraz ze zdobyciem zwycięskiej liczby żetonów.
Przebieg rozgrywki
Każdy gracz w swoim ruchu wybiera jedną kartę, którą trzyma na ręku, i kładzie ją na stole. Jeżeli wyłożona przez niego karta ma taką samą wartość jak jedna z leżących kart na stole lub jej wartość jest sumą dwóch lub więcej kart leżących na stole, to zdobywa daną kartę (karty). Zdobyte karty każdy trzyma koło siebie w postaci zakrytego stosu.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Jeśli nasza karta nie spełnia żadnego z tych dwóch warunków, to kładziemy ją odkrytą w rzędzie koło kart leżących na środku i kolejka przechodzi na następnego gracza. Gracz, który bierze ostatnią odkrytą kartę ze środka, dostaje 1 żeton (punkt). W sytuacji, gdy na środku nie ma żadnej karty, gracz w danej kolejce kładzie tam swoją kartę z ręki. Jak żaden z graczy nie będzie miał kart na ręku, to bierzemy stos kart zakrytych leżących na środku i znowu rozdajemy każdemu po trzy. W momencie, gdy skończą się karty, runda dobiega końca. Jeżeli na środku leżą jeszcze jakieś odkryte karty, to zdobywa je gracz, który jako ostatni brał kartę ze środka.
Liczenie punktów i koniec gry
Najpierw liczymy zdobyte karty, a gracz z ich największą liczbą zdobywa 1 punkt. Następnie każdy z graczy rozdziela swoje karty na poszczególne gatunki zwierząt i je przelicza. Gracz, który zdobył największą liczbę kart w danym gatunku (kury, owce, krowa, prosiaki), otrzymuje 1 żeton za każdą kategorię. W przypadku remisu nikt nie dostaje punktu.
Zbieramy wszystkie karty, tasujemy i rozdajemy każdemu po trzy, a na środku odkładamy cztery odkryte. Grę rozgrywamy dalej, aż do momentu, gdy któryś z graczy zdobędzie 11 lub więcej punktów (żetonów) na koniec rundy. Zwycięzcą zostaje gracz z największą liczbą punktów.
Podsumowanie
„Łap zwierzaki” jest tytułem, który może wprowadzić dzieci w świat gier karcianych. Zasady są bardzo proste, a rozgrywki krótkie i dynamiczne. Mali entuzjaści gier będą się świetnie bawili w swoim gronie, a do tego będą ćwiczyli umiejętność sprawnego dodawania. Bez dobrej strategii i przewidywania ruchów przeciwników daleko nie zajdziemy, więc szare komórki zostaną bardzo dobrze wykorzystane. Świetna oprawa graficzna i bardzo kompaktowe wydanie powodują, że gra sprawdzi się podczas wielu rodzinnych spotkań.
Grę można kupić na Allegro za około 30 złotych. | „Łap zwierzaki” – recenzja gry |
Jesteś ciekawa najmodniejszego wzoru w tym sezonie? Odkryj kratę i noś ją na sobie podczas tej jesieni. „Klasyczna” czerwona lub „graficzna” czarno-biała? Będzie dobra w każdym wydaniu! Ten popularny wzór dosłownie zdominował wybiegi mody. Szkocki akcent
Popularny, ale nieco banalny wzór sezonu? Nic z tego! Krata nie daje za wygraną! Jej pozycja jest mocna i pojawia się na wybiegu już po raz kolejny, i to w coraz śmielszej odsłonie.
Krata, szczególnie w wydaniu tartan, objawiła się w tym sezonie jako nowa klasyka. Zielona, niebieska czy w końcu ulubienica wszystkich projektantów – czerwona. Nie jest tylko sportowa czy w wersji dla młodszych dziewcząt. Każda elegantka znajdzie w niej coś dla siebie. Noszona od stóp do głów lub jako pojedynczy akcent stylizacji – w każdym wydaniu wypada modnie. Poczyna sobie śmiało i zdobi niemal każdą część garderoby, zaczynając od kurtek w stylu bomber oraz maksi płaszczy, po mini spódniczki i spodnie z kantem.
Klasyczne żakiety czy marynarki zdobne w ten print, z pewnością są dobrą alternatywą dla zwykłej czerwieni. Męskie, i z pozoru surowe garnitury, zdobne we wzór (określany mianem „Kraty Księcia Walii”), nabierają łagodności. Przekonaj się i noś na sobie jeden rodzaj kraty jako nietypowy komplet, albo łącz ze sobą jej różne rodzaje i wielkości, tworząc niestandardowy efekt.
Warto wspomnieć także o dodatkach i akcesoriach. Najlepiej będzie, jeśli zaopatrzysz się wtorbę zdobną w szkockie akcenty. Może być w wersji mini lub maksi, do ręki bądź pod pachę. Jeżeli akurat nie masz jej pod ręką, z powodzeniem zastąpisz ją plecakiem. Nie zapomnij też o nakryciu głowy w postaci czapki i o ciepłym szaliku, jaki narzucisz wokół szyi. Myślisz o rękawiczkach? Również znajdziesz coś dla siebie z tym motywem.
Skarpetki oraz obuwie także nie pozostają w tyle. Delikatne szpilki czy mocneglany? Szkocka krata śmiało gości na każdym modelu.
Czarno-białe
Połączenie czerni z bielą nie jest nowe, jednak znowu szalenie aktualne w nadchodzących tendencjach. Występuje w różnym wydaniu i w rozmaitych printach, także w wersji popularnej kraty. Motyw ten za każdym razem znajduje swoich sojuszników, szczególnie wśród damskiej części. I nie ma w tym nic dziwnego. Krata nie zna daty ważności, z sezonu na sezon jest modna, klasyczna i estetyczna dla oka. Wersja czarno-biała ma małą przewagę nad pozostałymi wariantami kolorystycznymi, gdyż jest stonowana w formie i mniej krzykliwa od czerwieni. Nadaje się na każdą okazję i nastrój, nie potrzebuje towarzystwa wyzywających barw.
Spotkasz ją również na płaszczach, sukienkach czy spódnicach. Spodnie w komplecie z marynarką lub w wersji solo, to także jej ulubione elementy garderoby. Nie można zapomnieć o akcesoriach, które będą dopełnieniem każdej stylizacji. Czarno-biała krata na plecakach czy kopertówkach to ciekawa propozycja nadania kolorów dla szarej codzienności. Buty w męskim stylu to też jej domena.
Śmiało odkryj nową erę elegancji i noś się w kracie. Od ciebie zależy czy będzie to część garderoby grająca rolę pierwszoplanową, czy drugie skrzypce. Pamiętaj jednak, że koszula na guziki nie będzie wystarczająca, dlatego poszalej z krojami i nowymi fasonami.
) | Krata |
Kobiety kochają biżuterię. Każda z nas chciałaby pochwalić się jej imponująca kolekcją. O ile nasze zasoby ograniczają się do kilku sztuk, to problem przechowywania nie istnieje, jednak błyskotki kuszą, a my lubimy mieć ich jak najwięcej. Jak więc poradzić sobie z przechowywaniem biżuterii? Na wstępie powinnyśmy określić rodzaj i typ naszych drobiazgów, jak również zastanowić się nad miejscem do tego przeznaczonym. Jeżeli dysponujemy przestrzenią, możemy pokusić się o wyeksponowanie skarbów, pamiętajmy jednak, że niektóre materiały nie lubią słońca, wilgoci oraz dostępu powietrza.
Kuferek na biżuterię
Kuferek jest bardzo tradycyjną formą przechowywania biżuterii. Sprawdza się idealnie w przypadku cennych sztuk, które wykonane są z metali szlachetnych. Niektóre z nich mogą ciemnieć pod wpływem dostępu środowiska, co będzie wiązało się z każdorazowym ich czyszczeniem. Kuferki przeznaczone do przechowywania błyskotek są zwykle bardzo dobrze zorganizowane, a każdy element naszej kolekcji ma w nich wyznaczone miejsce. Takie rozwiązanie pozwala na bezproblemowe rozeznanie i dobór odpowiedniego dodatku do kreacji w kilka chwil.
Haczyki i wieszaki na naszyjniki
Powieszenie naszyjników na haczykach pozwala na ich wygodne przechowywanie. Pozycja wisząca zapobiega splątaniu, które często stanowi o naszym spóźnionym wyjściu. Możemy je przytwierdzić do ściany albo do drzwi szafy, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Dobrym rozwiązaniem są również wieszaczki do mocowania na drzwiach. Pozwalają na bezinwazyjną instalację oraz zapewniają wygodę użytkowania. Mnogość modeli i rodzajów pozwoli nam wybrać idealnie dostosowany do naszych potrzeb oraz wielkości kolekcji.
Stojak na biżuterię
Bardzo efektownym sposobem na przechowywanie biżuterii są specjalnie do tego zaprojektowane stojaki. Można spotkać je w różnych fantazyjnych formach: drzewek, dłoni czy też kobiecych sylwetek. Taki wybór to również sposób na ożywienie wystroju wnętrza niebanalną dekoracją. Nasza biżuteria nie jest już tylko dodatkiem do stroju, ale również do domu. Warto zastanowić się nad wyborem takiego rozwiązania dla naszych ozdób, szczególnie jeśli nie wymagają przechowywania w zamknięciu.
box:offerCarousel
Organizer do szafy i szuflady
Organizeryto przedmioty wprost stworzone dla dobrze poukładanych osób. Dzięki nim nic się nie miesza, nie plącze, wszystko jest na swoim miejscu i szybko możemy znaleźć potrzebną rzecz. Biżuterię więc możemy przechowywać w szufladzie komody, w prostokątnych, podzielonych na sekcje materiałowych wkładach albo w ciekawych modelach wyposażonych w kieszonki i przeznaczonych do powieszenia w szafie. Dzięki temu na pewno nic nam się więcej nie zawieruszy.
Nietypowe wykorzystanie codziennych przedmiotów
Kreatywność to bardzo przydatna cecha, dzięki której bez trudu zorganizujemy sobie codzienny bałagan. Do przechowywania biżuterii w nietypowy, ale praktyczny sposób możemy użyć przedmiotów codziennego użytku. Świetnym zamiennikiem stojaka na biżuterię będzie ozdobna patera na ciasto. Takie dodatki również świetnie wyglądają w ogólnym wystroju wnętrza. Dobrze sprawdzą się także filiżanki, kieliszki i słoiczki, a dla większej ekspozycji zbiorów – talerzyki i spodeczki. Na kuferek na biżuterię można przerobić nawet zwykłe pudełko lub puszkę po herbacie. Ozdobiona własnoręcznie będzie pasować do charakteru właścicielki.
Biżuteria to idealny sposób na dopełnienie i dopracowanie kreacji. Zapewnia naszej skórze blask i przyciąga wzrok. Posiadanie dużej kolekcji jest nie tylko przyjemne, ale również rodzi problemy z przechowywaniem. Z dozą pomysłowości na pewno bez trudu sobie z nimi poradzimy. | Jak przechowywać biżuterię? |
Od dłuższego czasu zastanawiasz się nad domowym detoksem, ale brak ci motywacji? A może podjąłeś już próby detoksu, które niestety zawsze kończyły się niepowodzeniem? Zastanawiasz się, gdzie popełniłeś błąd? Oto 5 poradników, które pomogą ci wytrwać w walce z toksynami. Zanim jednak zaczniesz postępować zgodnie z instrukcjami, sprawdź, czy na pewno wiesz, czym tak naprawdę jest detoks. Czym jest detoks?
Wbrew powszechnie panującym opiniom detoks nie jest dietą, ale oczyszczaniem organizmu. Oczywiście zdrowe odżywianie odgrywa bardzo dużą rolę w całym procesie, natomiast częsta utrata wagi nie jest celem samym w sobie. Przeprowadzając detoks, oczyszczasz całe ciało – nie tylko z toksyn, ale też z negatywnych uczuć i emocji. Oczyszczająca dieta wsparta relaksem, medytacją i świadomym oddychaniem potrafi zdziałać cuda. Zanim się obejrzysz, twoje samopoczucie znacznie się poprawi, a ty będziesz mieć więcej energii i promienną cerę. Aby mieć pewność, że twój detoks będzie przebiegał prawidłowo, sięgnij po poradnik jednego z ekspertów w tej dziedzinie.
„Detoksy. Jak oczyścić swój organizm” Karolina i Maciej Szaciłło
Karolina i Maciej Szaciłło zawodowo propagują zdrowe odżywianie i ekologiczny styl życia. Autorzy dzielą się swoim doświadczeniem w trakcie kursów, szkoleń i warsztatów zdrowego gotowania, a także zajęć z zakresu medytacji i zdrowego oddychania. W poradniku „Detoksy. Jak oczyścić swój organizm” polecają różne typy detoksów w zależności od preferencji czytelnika. Miłośnikom zieleniny proponują detoks chlorofilowy, wielbicielom owoców detoks owocowy, a tym, którym sen z powiek spędza myśl o towarzyszącym detoksowi głodzie – detoks krzemowy. Książka Karoliny i Macieja to 7 kompletnych tygodniowych kuracji, do których dołączono listy zakupów.
„Jaglany detoks” Marek Zaremba
Marek Zaremba, dyplomowany dietoterapeuta i specjalista medycyny komórkowej oraz bloger, od kilku lat prowadzi warsztaty kulinarne i praktykę dietoterapii. W swojej książce „Jaglany detoks” Zaremba zebrał przepisy na potrawy, które poprawią twoje zdrowie i witalność. Bazą detoksu opracowanego przez Marka jest kasza jaglana, nazywana niekwestionowaną królową zdrowia. Program Jaglany Detoks to propozycja oczyszczania, które eliminuje gluten i wykorzystuje głównie produkty sezonowe.
Przeczytaj pełną recenzję książki Marka Zaremby „Jaglany detoks”.
box:offerCarousel
„Detoks cukrowy. Jak stracić na wadze, dobrze się czuć i młodziej wyglądać” Brooke Alpert i Patricia Farris
Detoks Cukrowy to nowatorski program, który eliminuje z diety cukier, dzięki czemu wygląd skóry ciała ulega znacznej poprawie. Bezcukrowy program odżywiania opracowały Brooke Alpert i Patricia Farris. Nie od dziś wiadomo, że cukier szkodliwie wpływa na zdrowie, a ponieważ stosuje się go w większości produktów (nawet paście do zębów!), bardzo ciężko jest się z nim rozstać. Z pomocą przychodzą autorki poradnika, proponując trzydniowy plan odstawienia cukru i oczyszczenia organizmu. Oprócz tego w książce znajdziesz miesięczny plan posiłków, listę zakupów i 50 przepisów.
„Alkaliczny detoks” Beata Sokołowska
Beata Sokołowska jest psychologiem zdrowia, prowadzi warsztaty, wykłady oraz program „gruntowny detoks” oczyszczający organizm ze złogów i toksyn. Sokołowska wprowadziła do języka polskiego termin „alkaliczny” (od ang. alkaline) i tak nazwała swój autorski program oczyszczania. Poradnik „Alkaliczny detoks” umożliwi ci prawidłowe przygotowanie się do detoksu i przeprowadzenie procesu oczyszczania w zgodzie z twoimi możliwościami i preferencjami. Autorka proponuje trzy programy detoksu o różnym stopniu trudności, do których dołączono menu wraz z przepisami kulinarnymi.
Przeczytaj pełną recenzję książki Beaty Sokołowskiej „Alkaliczny detoks”.
box:offerCarousel
„Detoks ciała i umysłu” Ewa Trojanowska
Ewa Trojanowska to kobieta o wielu talentach – studiowała literaturę, następnie projektowała wystroje wnętrz, po to by w 2012 roku zadebiutować jako pisarka. Pasjonatka sztuki, podróży i dobrej kuchni w książce „Detoks ciała i umysłu” opowiada o własnych przeżyciach związanych ze zmianą stylu życia. Autorka zaleca holistyczne myślenie o sobie i o życiu w ogóle, ale robi to z dużą dozą humoru, dzięki czemu lektura poradnika to sama przyjemność. | Książki, które pomogą ci przeprowadzić detoks |
Wiosną możemy w naszej kuchni korzystać ze świeżych owoców i warzyw. Proponujemy zatem upiec młode marchewki z masłem i rzodkiewką. Posiłek będzie lekki, zdrowy i smaczny. Przepis powinien przypaść do gustu szczególnie miłośnikom kuchni wegetariańskiej. Składniki:
1,5 kg młodych marchewek
sól, pieprz
100 g masła
olej
1 pęczek rzodkiewek
1 pęczek natki
Krok po kroku:
Marchewki obieramy i wkładamy do naczynia do zapiekania. Skrapiamy je oliwą i pieczemy w 180 stopniach przez 40 minut. Teraz je solimy i pieprzymy. Polewamy roztopionym masłem. Dodajemy rzodkiewki i natkę.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Pieczone młode marchewki z masłem i rzodkiewką |
Aranżacja małego balkonu to spore wyzwanie. Na szczęście wystarczy kilka nietuzinkowych pomysłów – jak na przykład wygodne siedzisko i stolik, poduszka oraz donica z kwiatami – by zmienić nasz balkon w mały raj. Balkon to prywatna mała przestrzeń. Nie każdy z nas mieszka w domku z pięknym ogródkiem i tarasem. Poranna kawa czy popołudniowy wypoczynek na małym balkonie w bloku może być również przyjemny. To idealne miejsce na relaks z książką bądź lampką wina. Odpowiednio dobrane meble zapewnią wygodę i nie zajmą dużo miejsca.
Każdy mieszkaniec bloku marzy o balkonie. Często jednak balkony są tak niewielkie, że zostają spisane na straty. Ich właściciele w ogóle przestają z nich korzystać. Z czasem zamieniają się w składziki na rowery i rzeczy, na które brak już miejsca w mieszkaniu. Tymczasem na rynku dostępnych jest sporo rozwiązań, które pozwolą wykorzystać każdy centymetr balkonu i zamienić go w przyjemny kącik przez wszystkie ciepłe miesiące.
Krzesła i stoły w wersji mini
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Najprostszym sposobem na ożywienie balkonu jest zorganizowanie na nim miejsca, gdzie można się wygodnie rozsiąść z książką, śniadaniem czy lampką wina. Warto rozejrzeć się tutaj za rozwiązaniami, które projektowane są z myślą o małych przestrzeniach, takich jak np. składane stoliki i krzesła. Złożone krzesła są łatwe w przechowywaniu, a przydają się, kiedy na balkonie pojawiają się goście. Podobne zalety cechują składane stoliki – złożone zajmują mało miejsca, a rozłożone świetnie sprawdzą się podczas wieczorów spędzanych w towarzystwie. Bardzo wygodnym rozwiązaniem są też stoliki mocowane do poręczy balkonowej, które zostawiają więcej miejsca na nogi. Krzesła można również zastąpić niewielką skrzynią ogrodową, która ma w środku dodatkowy schowek. Można go wykorzystać do przechowywania np. poduszek i koców, ale też zabawek czy narzędzi ogrodniczych.
Balkon – zielona przestrzeń
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Balkon często pełni rolę niejako substytutu ogrodu, dlatego wiele osób decyduje się uprawiać na nim rośliny i zioła. Warto pomyśleć tutaj o aranżacji raczej w kierunku pionowym niż poziomym. Zamiast ustawiać doniczki obok siebie, lepiej zainwestować w regał ażurowy lub nawet w specjalny kwietnik. Aranżację niewielkiej przestrzeni balkonowej można wziąć pod uwagę już przy wyborze konkretnych roślin. W naszym klimacie dobrze sprawdzi się wiele pnączy i roślin zwisających, które dobrze będą czuły się ustawione przy ścianach lub podwieszone pod sufitem balkonowym lub w skrzynkach na balustradzie. Do najpopularniejszych takich kwiatów należą m.in. pelargonia, begonia, lobelia czy fuksja.
Dekoracje balkonowe – trendy 2018
Aranżacja małej przestrzeni balkonowej nie musi odbywać się kosztem stylu. Meble i dodatki można dobierać zgodnie z obowiązującymi trendami. Jeśli chodzi o materiały, dużą popularnością cieszy się obecnie drewno oraz ciągle uwielbiana miedź. Kwiaty balkonowe to też doskonały sposób na to, aby łatwo i przyjemnie odwołać się do najmodniejszych barw według opiniotwórczego Instytutu Pantone. W 2018 roku króluje wyrazisty, intensywny fiolet. Łatwo sprawić, aby pojawił się w balkonowych doniczkach – wystarczy posiać lawendę, rozmaryn lub bazylię tajską. Nie tylko będą cieszyć oko, ale też przydadzą się w kuchni.
Odrobina sprytu i planowania z głową pozwolą przemienić balkon ze schowka w przytulne miejsce do spędzania wiosennych popołudni i letnich poranków. W ten sposób można wykorzystać ukryty potencjał nawet najmniejszej przestrzeni. | Pomysłowe meble na mały balkon |
Poczta Polska zwiększyła listę punktów odbioru o ponad 2000 miejsc (kioski RUCHu i stacje Orlen). Poczta Polska zwiększyła listę punktów odbioru o ponad 2000 miejsc (kioski RUCHu i stacje Orlen). Skorzystacie z nich na Allegro, jeśli zapłacicie za zakupy z góry i wybierzecie jedną z następujących form dostawy: paczka48 odbiór w punkcie lub paczka24 odbiór w punkcie.
Przy okazji odświeżyliśmy ikony punktów odbioru w formularzu dostawy i płatności. | Punkty odbioru Poczty Polskiej - ponad 2000 nowych miejsc |
Hot-dogi przeżywają w Polsce drugą młodość. Stało się to przede wszystkim za sprawą oferty stacji benzynowych, na których „gorący pies” jest prawdziwym hitem. Polacy na nowo polubili połączenie bułki z parówką lub kiełbasą. Jednak przygotowanie dobrego hot-doga nie jest proste w warunkach domowych. Na szczęście producenci sprzętu AGD wyszli naprzeciw naszym oczekiwaniom i stworzyli specjalne opiekacze do przygotowywania tego typu potraw. W sprzedaży znajduje się kilka różnych opiekaczy do hot-dogów. Wyróżnić można kilka rodzajów takich urządzeń. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie pozwalają na przygotowanie pysznej potrawy, którą Polacy tak bardzo ostatnio polubili. Ale czy rzeczywiście opiekacz do hot-dogów jest nam potrzebny? Czy warto go kupić?
Rodzaje opiekaczy
Wyróżniamy kilka rodzajów maszynek do przygotowywania hot-dogów. Każda z nich działa na nieco innej zasadzie i ma przez to odmienne możliwości.Pierwszy rodzaj to opiekacze w formie tostera. Przykładem takiego urządzenia jest Camry CR-3210 w cenie około 90 zł. Sprzęt przypomina wyglądem toster i na takiej samej zasadzie też działa. Producent przewidział w nim zarówno miejsce do grillowania parówek, jak i podgrzewania bułki. Zaletą jest to, że w jednym urządzeniu przygotowujemy od razu dwa najważniejsze składniki hot-doga. Niestety, ograniczone miejsce pozwala na przygotowanie tylko jednej porcji za jednym razem.Innego typu urządzeniem jest model Clatronic 3420, za który trzeba zapłacić około 70-90 zł, lub Sencor SHM-4210 w podobnej cenie. W nich także mamy miejsce na parówki i bułkę. Podstawowa różnica polega na tym, że tutaj kiełbaski nie są grillowanie lub opiekane, a gotowane. I chociaż sprzęt pozwala jednocześnie podgrzać kilka parówek, to ma miejsce tylko na jedną bułkę. Zaletą jest za to możliwość gotowania jajek.No i wreszcie trzeci rodzaj to opiekacz do parówek lub kiełbasek w formie tzw. sandwicha lub podgrzewacza rolkowego. Niektóre modele mają także miejsce do podgrzewania bułek, ale nie jest to zbyt często spotykane. Zaletą jest możliwość przygotowania kilku hot-dogów naraz.
Czy warto kupić?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony parówki możemy ugotować w garnku lub opiec na patelni, a bułki podgrzać w mikrofali lub piekarniku. Efekt będzie podobny, a przynajmniej nie wydamy pieniędzy na dodatkowe urządzenie, które jeszcze zajmuje miejsce w kuchni. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w takich urządzeniach mamy pewność, że hot-dog będzie dobrze przygotowany. Najlepiej, aby parówka lub kiełbaska były opiekane lub grillowane, a nie gotowane. Powód jest prosty – w wodzie ucieknie sporo smaku.Poza tym maszynki do hot-dogów nie są urządzeniami drogimi. Ciekawy model w formie opiekacza można kupić już nawet za 50 zł, a za wersję z możliwością podgrzewania też bułek zapłacimy około 90 zł. Nie jest to duży wydatek, a na pewno spodoba się dzieciom. Maszynka do hot-dogów na pewno sprawdzi się też na imprezach i spotkaniach rodzinnych. Dzięki niej szybko przygotujemy smaczne danie, które powinno przypaść do gustu wszystkim gościom.
Każdy powinien sobie sam odpowiedzieć na pytanie – czy potrzebuje i będzie używać maszynki do robienia hot-dogów? Jeśli takie danie jest jednym z ulubionych wśród członków rodziny, to na pewno będzie to opłacalny wydatek. | Maszyna do hot-dogów – czy warto kupić? |
Filmy o kobietach zrealizowane na podstawie książek to najczęściej obrazy o jednostkach silnych i nietuzinkowych. Wiele ze znanych i cenionych dzieł światowej kinematografii to właśnie obrazy z kobietą w roli głównej. W przypadku ekranizacji współczesnej literatury autorzy książek zazwyczaj są również twórcami lub współtwórcami scenariusza. Przedstawione w poniższym zestawieniu kobiety to bohaterki skrajnie różne, osadzone w innych realiach i czasie. Znalazły się tutaj m. in. efemeryczne romantyczki, wyzwolona nastolatka oraz odważna edukatorka seksualna.
„Rozważna i romantyczna”
box:offerCarousel
„Rozważna i romantyczna” jest ekranizacją książki Jane Austen o tym samym tytule. Reżyser Ang Lee stworzył film, w którym w doskonały sposób odwzorował pełną wzruszeń, humoru i sercowych dylematów opowieść o trzech siostrach Elinor (w tej roli Emma Thompson), Marianne (zagrana przez Kate Winslet) oraz Margaret (Emilie Francois). Schyłek XVIII wieku w Anglii to czasy, które dla kobiet nie były łatwe. Pełna społecznych konwenansów rzeczywistość ograniczała ich rolę do kandydatki na żonę. Jednak bohaterki Jane Austen to postaci inteligentne, pełne życia i pasji.
Film „Rozważna i romantyczna” (tytuł oryginalny: „Sense and Sensibility”), 1995 r., reżyseria: Ang Lee, scenariusz: Emma Thompson. W 1995 roku film otrzymał Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany.
„Smażone zielone pomidory”
box:offerCarousel
„Smażone zielone pomidory” to tytuł powieści autorstwa Fannie Flagg. Autorka przedstawia w nim historię kobiety, która w pewnym momencie swojego życia traci jego sens. Podczas odwiedzin krewnej w domu opieki spotyka staruszkę, która zaczyna dzielić się z nią swoją historią. „Smażone zielone pomidory” to opowieść o sile kobiecej przyjaźni, namiętności, radości i zbrodni.
Film: „Smażone zielone pomidory” (tytuł oryginalny: „Fried Green Tomatoes”), 1991 r., reżyseria: Jon Avnet, scenariusz: Fannie Flagg, Carol Sobieski.
„Dziennik Bridget Jones”
box:offerCarousel
„Dziennik Bridget Jones” to kanon komedii romantycznych z silnym kobiecym wątkiem. Książek i filmów o Bridget można nie lubić, ale nie wolno odmówić im ciekawego poczucia humoru i gracji, z jaką przedstawione zostają w nich losy tytułowej bohaterki. To kobieta zwyczajna, urocza, ujmująco szczera, chaotyczna i niezdarna, której przytrafiają się niecodzienne sytuacje. Do tej pory powstały trzy ekranizacje powieści autorstwa Helen Fielding. W każdej z nich w rolę tytułową brawurowo wcieliła się Renée Zellweger.
Filmy:
* „Dziennik Bridget Jones” (tytuł oryginalny: „Bridget Jones's Diary”), 2001 r., reżyseria: Sharon Maguire, scenariusz: Helen Fielding, Richard Curtis.
* „Bridget Jones: W pogoni za rozumem” (tytuł oryginalny: „Bridget Jones: The Edge of Reason”), 2004 r., reżyseria: Beeban Kidron, scenariusz: Richard Curtis, Adam Brooks.
* „Bridget Jones 3” (tytuł oryginalny: „Bridget Jones's Baby”), 2016 r., reżyseria: Sharon Maguire, scenariusz: Emma Thompson, Helen Fielding.
„Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”
box:offerCarousel
Michalina Wisłocka to autorka książki pt. „Sztuka kochania”. Jej postać i podręcznik, który w latach 70. spowodował niemal burzę obyczajową w Polsce, stały się inspiracją dla Marii Sadowskiej do stworzenia filmu. Filmu, który został bardzo ciepło przyjęty zarówno przez krytyków, jak i publiczność. To barwna i brawurowa opowieść o życiu Wisłockiej (w tej roli uhonorowana Orłem 2018 dla najlepszej aktorki Magdalena Boczarska).
Film: „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”, 2017 r., reżyseria: Maria Sadowska, scenariusz: Krzysztof Rak.
„Wilgotne miejsca”
box:offerCarousel
„Wilgotne miejsca” to powieść autorstwa niemieckiej dziennikarki i prezenterki telewizyjnej Charlotte Roche. Książka, tak samo jak film, opowiada historię nastoletniej Helen. To dziewczyna silna i niezależna, odważna i bezpruderyjna, lecz jednocześnie bardzo zagubiona i bezradna w obliczu rozpadającego się małżeństwa jej rodziców. Zarówno fabularna, jak i książkowa wersja „Wilgotnych miejsc” są przesycone śmiałymi scenami z pogranicza seksu, intymności i erotycznych fantazji.
Film: „Wilgotne miejsca” (tytuł oryginalny „Feuchtgebiete”), 2013 r., reżyseria David Wnendt, scenariusz: Claus Falkenberg, David Wnendt. | 5 książek o kobietach, które zostały zekranizowane |
Rower to obecnie jeden z najpopularniejszych środków transportu – jest tani, stosunkowo bezpieczny i pozwala niewielkim kosztem zadbać o zdrowie i kondycję fizyczną. Jak wybrać rower odpowiedni do naszych potrzeb? Tego dowiecie się z dzisiejszego artykułu, w którym przyjrzymy się i omówimy najpopularniejsze rodzaje rowerów. Rower miejski
Modele miejskie, zwane również cruiserami, stały się ostatnimi czasy jednymi z najchętniej kupowanych. Przemawia za tym ich uniwersalność oraz niezwykły wręcz komfort jazdy. Mają one klasyczną, lecz wciąż ponadczasową budowę, a ich znakiem rozpoznawalnym jest duże, wygodne siodełko równomiernie rozkładające ciężar użytkownika. Nieco bardziej niż zwykle obniżona rama pozwala na wygodne wsiadanie i zsiadanie z roweru, a także umożliwia łatwe przejście do pozycji stojącej, na przykład gdy czekamy na zielone światło. Większość modeli wyposażono w manetki typu Grip Shift, co przy podniesionej kierownicy znacząco ułatwia zmianę biegów. Ich zaletą jest również kompatybilność z wieloma akcesoriami, takimi jak kosze zakładane na kierownicę czy chociażby bagażniki rowerowe – bez problemu możemy je założyć bądź zdemontować, a podczas jazdy nie przesuwają one znacząco środka ciężkości naszego roweru. Standardowo rowery miejskie oferowane są z 28-calowymi kołami, co przekłada się na przyjemną i stosunkowo szybką jazdę po mieście. Z racji niezbyt rozwiniętych sieci dróg rowerowych i konieczności ciągłego zjeżdżania z chodnika, warto zastanowić się nad wyborem modelu wyposażonego w amortyzator przedniego widelca – dopłacimy za niego niewiele, a znacząco umili nam drogę do pracy czy szkoły.
Rower górski/MTB
Rowery górskie są przeznaczone do szybkiej, sportowej jazdy w terenie. Charakteryzują się na ogół bardzo masywną i wytrzymałą ramą, która znosi duże przeciążenia. Nawet w modelach dedykowanych paniom, górna belka znajduje się stosunkowo wysoko, więc zsiadanie i wsiadanie nie jest już tak proste, jak w przypadku rowerów miejskich.
Jeszcze do niedawna standardem było wyposażanie rowerów MTB w 26-calowe koła. Te jednak powoli przechodzą do historii, a ich miejsce zajmują nawet 29-calowe obręcze. Zmianie nie uległ natomiast rodzaj stosowanej opony – wszystkie rowery górskie są seryjnie wyposażone w szerokie ogumienie o głębokim bieżniku, które zapewnia dobrą przyczepność podczas jazdy po grząskim terenie.
Wybierając rower MTB, warto zwrócić uwagę na amortyzację – nasz rower powinien posiadać przynajmniej przedni amortyzator z możliwością zastosowania jego blokady. Dodatkowym atutem będzie amortyzacja tylna, choć potencjał tego wyposażenia wykorzystają tak naprawdę tylko prawdziwi maniacy jazdy w trudnych warunkach. Natomiast pod żadnym pozorem nie powinniśmy wybierać modeli wyposażonych w manetki typu Grip Shift – przy nisko położonej kierownicy są one niewygodne w obsłudze i nawet podczas lekkiego deszczu zmiana przełożenia okazuje się nie lada wyzwaniem.
Rower dziecięcy
W tej kategorii znajdziemy na ogół zarówno rowerki dla małych dzieci, jak i mniejsze wersje rowerów górskich. Wybierając model dla naszego dziecka, powinniśmy przede wszystkim zastanowić się nad tym, w jakich sytuacjach będzie on mu służył. Jeśli posiadamy kilkuletnie dziecko i chcemy zabierać je na wycieczki terenowe, lepiej wybrać rower typu MTB z niewielkich rozmiarów ramą. Z kolei w przypadku wycieczek miejskich, lepiej postawić na uniwersalny, klasyczny rower dziecięcy.
Należy przy tym pamiętać, że o ile jeszcze do niedawna rowery dziecięce oferowały tylko jedno przełożenie, o tyle obecnie często montuje się w nich nawet 24-stopniowe przerzutki. Warto zafundować dziecku lepszy komfort jazdy wybierając model wyposażony w regulację przełożeń, która uczyni podjazd pod górkę znacznie łatwiejszym.
Rowery junior
Wersje rowerów dla najmłodszych adeptów cyklingu nie oferują innowacyjnych rozwiązań. Na przestrzeni lat w ich konstrukcji nie zmieniło się praktycznie nic – wyglądem przypominają miniaturowe wersje damskich rowerów górskich z obniżoną ramą, a wyposażone są w szerokie, mocno bieżnikowane opony ułatwiające utrzymanie równowagi. Dedykuje się je dzieciom w wieku do około 5 lat, dopiero uczącym się podstaw jazdy. Podczas zakupu warto zwrócić uwagę na to, czy w komplecie dodawane są boczne kółka stabilizujące. Wyposażenie roweru w dedykowany uchwyt do kontrolowania toru jazdy dziecka będzie dodatkowym atutem. Wybierajmy raczej rowerki lekkie, których konstrukcja oparta jest w głównej mierze o aluminium. Jeśli chcemy „zarazić” naszego brzdąca pasją do rowerów, warto zaszaleć też z kolorem ramy – niech rowerek zwyczajnie cieszy oczy.
Trekking/cross
Rowery typu trekking i cross umieszcza się często w jednej kategorii, choć różnią się one diametralnie. Modele trekkingowe wyposażone są na ogół w szersze siodełko poprawiające komfort jazdy oraz bagażnik przystosowany pod sakwy rowerowe, przydatny podczas dłuższych wypraw za miasto. Opony posiadają na ogół nieco szerszy bieżnik, który ułatwia jazdę po bezdrożach. Cross to z kolei rower nieco mniej uniwersalny, w którym postawiono przede wszystkim na szybką jazdę po ubitych nawierzchniach z możliwością ewentualnego zjechania na drogi gruntowe. Sprawdzi się on podczas jednodniowych wycieczek, choć możemy zwiększyć jego funkcjonalność montując z tyłu bagażnik.
Oba rodzaje rowerów charakteryzują się dużymi, 28-calowymi obręczami pozwalającymi na stosunkowo szybką i komfortową jazdę. Ich znakiem rozpoznawczym jest również prosta kierownica. Modele męskie posiadają prostą, wysoką belkę górną ramy, natomiast damskie ramę obniżoną, ułatwiającą wsiadanie. Jeśli któryś z rowerów tego typu ma okazać się rzeczywiście przydatny, warto wybierać te, które zostały wyposażone w przedni amortyzator z minimum 100-milimetrowym uskokiem i możliwością jego blokady. Ze względu na kształt kierownicy, zaleca się korzystanie z manetek cynglowych.
Rowery elektryczne
Już jakiś czas temu rowery elektryczne zastąpiły modele sprzed paru dekad, które wyposażano w silniczki spalinowe. Największą zaletą modeli zasilanych bateryjnie jest to, że nie emitują spalin i są w pełni proekologiczne. Zasada działania jest prosta – silnik elektryczny zamontowany zazwyczaj pod siodełkiem jest w stanie rozpędzać nasz rower do prędkości rzędu 20-25km/h. Przy tym w każdej chwili możemy przejść na klasyczny napęd z użyciem pedałów lub włączyć tryb wspomagania pedałowania przez silnik elektryczny. Rowery tego typu świetnie sprawdzą się w dużych miastach jako środki transportu do pracy czy szkoły. Uwagę na nie powinny zwrócić również osoby starsze – dzięki zasilaniu bateryjnemu jazda nie kosztuje zbyt wiele wysiłku. Wadą tego typu rowerów jest spora waga, przekraczająca często 15 kg, oraz konieczność pamiętania o podładowaniu baterii. Za komfort jazdy bez wysiłku musimy również dopłacić – często 30-40% więcej w porównaniu z tradycyjnymi rowerami z segmentu miejskiego. | Typy rowerów: miejskie/cruiser, MTB/górskie, dziecięce, junior, trekking/cross, elektryczne |
Koncepcja odnalezienia równowagi pomiędzy karierą a życiem prywatnym, czyli work-life balance, zyskuje coraz więcej zwolenników. Jak jednak wprowadzić ją w życie, gdy za miejsce pracy służy nam własne mieszkanie i obie te strefy nieuchronnie się przenikają? Urządzenie lokum, które służyć nam będzie do pracy, powinno być ku temu pierwszym krokiem. Młodzi ludzie coraz chętniej decydują się na freelance. Praca w domu jest niezwykle atrakcyjna. Nie traci się czasu na dojazdy i nikt nie każe nam siedzieć przy biurku od godziny 9 do 17. Można pójść na spacer w ciągu dnia i nie ma potrzeby zwalniania się z pracy na wyjście do lekarza. Brzmi atrakcyjnie, prawda? Bycie „wolnym strzelcem” nie sprowadza się jednak do samych zalet. Osoby pracujące na własny rachunek to jedna z grup, jakim najtrudniej rozdzielić jest obowiązki zawodowe od życia prywatnego. Aby stało się to choć trochę łatwiejsze, należy wyszczególnić w mieszkaniu miejsca do pracy i odpoczynku. To, przed czym freelancerzy uciekają, czyli korporacyjne biuro, niezwykle ułatwia zarządzanie czasem. Dlatego warto, choć jego namiastkę, stworzyć we własnych czterech kątach.
Jak wybrać lokalizację miejsca pracy?
Na domowe biuro najlepiej przeznaczyć osobne pomieszczenie. Dobrze, gdy znajduje się ono w ustronnej części mieszkania, tak, że nie docierają do niego hałasy domowników. To pozwala na lepsze skupienie się, a co za tym idzie – wydajniejszą pracę. W domach jednorodzinnych świetnym rozwiązaniem będzie zaaranżowanie przestrzeni do pracy na przykład na poddaszu, które zazwyczaj znajduje się z dala od najbardziej gwarnych miejsc w naszych czterech kątach, czyli kuchni i pokoju dziennego. Nie poleca się natomiast urządzania gabinetu w piwnicy bądź innych miejscach, do jakich nie dociera światło dzienne. Jeśli to nasza jedyna opcja, koniecznie zaopatrzmy się w żarówki, najwierniej imitujące światło naturalne.
Co jednak zrobić, gdy nie należymy do grona szczęściarzy, mogących przeznaczyć na biuro oddzielne pomieszczenie? Czy dysponując mniejszym metrażem, musimy zrezygnować z własnego biurka? Oczywiście, że nie. Jest wiele funkcjonalnych rozwiązań, pozwalających na zaaranżowanie miejsca pracy w niewielkich mieszkaniach. Biurko bądź stół ustawmy w sypialni, salonie albo przedpokoju. Pomyślmy też o zastąpieniu tradycyjnego miejsca do pracy gustowną toaletką lub sekretarzykiem. Przy urządzaniu gabinetu w pomieszczeniu, które służy także innym celom, warto odseparować nasz obszar poprzez postawienie ścianki działowej, regału z książkami lub chociażby parawanu. Zapewni to oddzielenie życia zawodowego od prywatnego i zachowanie tak pożądanego work-life balance. Ciekawym rozwiązaniem jest również wykorzystanie systemów mebli, gdzie biurko umieszczone jest w zamykanej szafie. Dzięki temu, po skończeniu przez nas pracy, gabinet w kilka minut może ponownie służyć jako sypialnia czy też pokój dzienny.
Jakie barwy wybrać?
Psychologia koloru bardzo dokładnie określa barwy sprzyjające pracy i te, oddziałujące na nią negatywnie. W skupieniu pomagają pastelowe odcienie: żółci, pomarańczu oraz beżów. Ciemne i zimne barwy wzmagają senność, a także zmęczenie. Z kolei mocne kolory mogą działać nazbyt pobudzająco. Te ostatnie, nawet w najbardziej zaskakujących zestawieniach, sprawdzą się natomiast przy pracach kreatywnych.
Jak wybrać odpowiednie biurko i krzesło?
Biurko do pracy nie jest koniecznością. Z powodzeniem można je zastąpić stołem, sekretarzykiem czy toaletką. Najważniejsza jest wielkość mebla i jego odpowiednie ustawienie. Według norm biurko powinno mieć 120–160 cm długości oraz 70–80 cm głębokości. Blat natomiast musi znajdować się na wysokości 73–75 cm. Rozmiar mebla dostosujmy do własnych potrzeb. Osobom korzystającym z wielu dokumentów bądź książek potrzebne będzie więcej miejsca niż tym, którym do pracy wystarcza wyłącznie laptop. Samo biurko może mieć rozmaite kształty: od prostokątnego, przez narożne (jakie zapewnia duży obszar pracy, zajmując przy tym stosunkowo niewiele miejsca), aż po modele w kształcie trapezu (często na kółkach, mogące służyć jako mobilne biuro domowników).
Ustawienie mebli w domowym biurze ma bezpośredni wpływ na wydajność i efektywność pracy. Biurko powinno stać bokiem do okna. U osób praworęcznych światło dzienne powinno padać z lewej strony, u leworęcznych – z prawej. Ustawienie stołu przy samym oknie i przodem do źródła światła męczy wzrok, z kolei tyłem – powoduje odbijanie promieni słonecznych od ekranu komputera. Rozmieszczając meble w gabinecie, należy również zwrócić uwagę na to, gdzie znajdują się drzwi. Gdy, siedząc przy biurku, mamy je za plecami, powoduje to odczuwanie przez nas dyskomfortu podczas pracy.
Wybór odpowiedniego krzesła jest bardzo ważny, zwłaszcza jeśli w pozycji siedzącej spędzamy wiele godzin. Decydujmy się na modele z ruchomą wysokością siedziska (standardowa to 38–55 cm), w których możemy regulować wysokość i odchylenie oparcia oraz z ruchomymi podłokietnikami. Gdy siedzimy, nasze stopy powinny być ustawione na podłodze, a nogi – ugięte pod kątem 90 stopni.
Organizacja
Dobra organizacja to klucz do sukcesu. Postarajmy się, aby wszystko, co potrzebne jest do pracy, znajdowało się w zasięgu ręki. Regały z książkami ustawmy więc w pobliżu biurka. Wykorzystajmy też szafki na kółkach. Nad biurkiem zawieśmy korkową lub magnetyczną tablicę i umieśćmy na niej kalendarz z planem bieżących zobowiązań. Może ona także posłużyć jako mood board, czyli plansza z inspiracjami. Takie rozwiązanie sprawdzi się zwłaszcza u osób wykonujących zadania wymagające kreatywności.
Warto też pamiętać, że porządek w miejscu pracy sprzyja efektywności. Niepotrzebne w danej chwili dokumenty schowajmy do poopisywanych pudełek. Ponadto zadbajmy o ład na biurku. Zostawmy tylko to, co potrzebne nam do pracy i dwa przedmioty, które przywodzą na myśl miłe skojarzenia. Zbyt dużo bibelotów będzie działało rozpraszająco.
Podsumowanie
Nie starajmy się odwzorowywać korporacyjnych wnętrz we własnych czterech ścianach. Urządzając domowe biuro, zadbajmy o to, by było przytulne. Musimy czuć się w nim komfortowo, gdyż pracując jako „wolny strzelec”, z pewnością spędzimy w nim dużo czasu. | Jak urządzić miejsce do pracy w mieszkaniu? |
Uznana za literackie objawienie debiutancka powieść Brytyjki to ciepła i pogodna opowieść o pogodzeniu się ze stratą i przemijaniem. W ostatnich latach sporo było literackich debiutów, które z miejsca stawały się bestsellerami. Te fenomeny – wszak od dawna musi się o powolnym umieraniu tradycyjnej literatury – choć podobały się setkom tysięcy, a nawet milionom czytelników, to nie zawsze spotykały się z podobnym odbiorem ze strony krytyków. Jednoczesnym uznaniem obu tych często zwaśnionych ze sobą stron cieszy się tylko kilka głośnych premier w roku. Jedną z nich było „Osobliwe szczęście Arthura Peppera”, debiutancka powieść Phaedry Patrick, brytyjskiej pisarki, która z miejsca podbiła listy przebojów.
Niespodzianka z przeszłości
Historia jest prosta. Tytułowy bohater, Arthur Pepper, od roku żyje w niemal całkowitej izolacji od świata. Wszystko przez śmierć jego ukochanej żony, Miriam, z którą związany był przez niemal 40 lat. W desperackiej próbie zachowania choć cząstki dawnego świata Arthur odciął się od przyjaciół i znajomych, a jego dni składają się z tych samych powtarzanych czynności. Wstaje codziennie o tej samej porze, zakłada podobne ubranie i oddaje się pracy w ogródku, umilając sobie czas rozmowami z… paprotką Frederiką.
W dniu pierwszej rocznicy śmierci żony Arthur znajduje w jej rzeczach tajemniczą bransoletkę. Znalezisko jest tym bardziej fascynujące, bo mężczyzna nigdy nie widział, by Miriam nosiła tę ozdobę. Szybko okazuje się, że bransoletka to nie tylko niewinny dodatek, ale odkryje przed Arthurem prawdę o życiu jego ukochanej z czasów, zanim się z nim związała. Każda kolejna zawieszka na bransoletce symbolizuje inne, niezwykłe miejsce, a mężczyzna, niespodziewanie dla samego siebie, postanowi wyruszyć w wyjątkową podróż śladami żony.
O istocie przemijania
„Osobliwe szczęście Arthura Peppera” to niezwykle ciepła, urocza i poruszająca książka, która pod płaszczykiem prostej historii dotyka dużo poważniejszych tematów. Przede wszystkim tego, jak oswoić samotność i poradzić sobie ze stratą bliskiej osoby. To wciąż temat tabu, a w literaturze łatwo o jego przesadne udramatyzowanie. Tymczasem Phaedra Patrick poradziła sobie z tym trudnym zadaniem wzorcowo, serwując nawet czytelnikom porządną dawkę typowego brytyjskiego humoru, który dodaje tej pozycji lekkości. Książka jest wzruszająca, ale również zabawna, z przymrużeniem oka. Czytelnicy zmierzą się z tematami, których nie porusza się często w takich książkach. To nie tylko wychodzenie z żałoby, ale również odbudowywanie relacji z bliskimi i pokonywanie własnych słabości i kompleksów.
Patrick w „Osobliwym szczęściu” pokazuje też, że nie jesteśmy w stanie poznać wszystkiego o osobach, o których zdawałoby się, że wiemy najwięcej. I wcale nie musi to być zła rzecz.„Osobliwe szczęście Arthura Peppera” to nie jest wielka literatura. Historyjka opowiedziana przez Phaedrę Patrick nie jest też szczególnie odkrywcza, ale autorka, zajmująca się też malowaniem obrazów na szkle, potrafi kreślić słowami prawdziwie piękne obrazy, które wciągają, zachwycają i skłaniają do refleksji i wzruszeń. Nic więc dziwnego, że literacki debiut Brytyjki stał się światowym bestsellerem, który podbił książkowe listy przebojów na całym świecie.
Źródło okładki: www.wydawnictwoalbatros.com | „Osobliwe szczęście Arthura Peppera” Phaedra Patrick – recenzja |
Trudno znaleźć malucha, który nie lubi skakać po kałużach. Opady cieplejszego, wiosennego deszczu dają ku temu wspaniałą okazję. By zabawa nie skończyła się katarem, niezbędny jest odpowiedni ekwipunek. Podpowiadamy, co warto wybrać. Większość dzieci, gdy tylko widzi błyszczącą przed nimi kałużę, marzy o wskoczeniu w nią z ogromnym pluskiem. Zupełnie tak jak uwielbiana przez najmłodszych świnka Peppa! W upalne letnie dni taka zabawa nie będzie miała żadnych negatywnych konsekwencji (poza poplamieniem ubrania). Jednak wiosną, gdy pogoda potrafi nas często zaskoczyć, a nagły podmuch zimnego wiatru nieprzyjemnie wychłodzić, musimy naszą pociechę odpowiednio przygotować.
Suchą stopą
Oczywiście najważniejsze są te elementy garderoby, które będą miały bezpośredni kontakt z zimną wodą, w tym wypadku kalosze (od 16 zł). Najlepsze będą lekkie i wiosenne, bez ocieplającej wkładki wewnątrz. Dla najmłodszych dzieci świetnie nadają się kalosze wyposażone w praktyczne ściągacze, które zapobiegają wlewaniu się rozchlapywanej wody do wnętrza buta. W chłodniejsze dni do kaloszy dziecko powinno włożyć grubsze skarpety, które zapewnią ciepło i jednocześnie ochronią skórę stóp przed kontaktem z nieprzyjemną gumą i otarciami. Dziewczynki mogą wybrać gustowne podkolanówki, które będą się dobrze prezentowały w zestawieniu z wiosenną sukienką i płaszczykiem. W wyjątkowo ciepłe dni, gdy temperatura przekroczy 20 stopni, możemy pozwolić dziecku na nieco więcej szaleństwa i kalosze zastąpić chodakami w stylu crocs (od 8 zł). Są lekkie, miękkie, wodoodporne i antypoślizgowe, dzięki czemu fantastycznie skacze się w nich po wodzie.
Odpowiedni strój
Drugim ważnym elementem jest okrycie wierzchnie, które osłoni ubranie przed rozpryskującą się wodą i ewentualnym deszczem. Możemy się zdecydować na uniwersalną wodoodporną kurtkę lub lekki płaszcz przeciwdeszczowy (od 10 zł). Decyzja zależy głównie od preferencji naszej pociechy co do długości, a także tego, jak często będzie ona korzystać z okrycia. Zapalonym skoczkom, którzy uwielbiają zabawy w wodzie i błocie i chętnie wykorzystają na nie każdy spacer, warto dokupić do kompletu wodoodporne spodnie (od 22,99 zł). Są uszyte z nieprzemakalnej tkaniny, mają prosty krój i gumkę w pasie, dzięki czemu można je włożyć na wszelkie ubranie, zarówno zimowe, jak i typowo wiosenne. Po użyciu łatwo je szybko zdjąć i wysuszyć. Dla najmłodszych dzieci najlepszy będzie wodoodporny kombinezon (od 15 zł). Oczywiście również w lekkiej, wiosennej wersji, uszyty z cienkiego materiału. Pozwoli błyskawicznie zabezpieczyć dziecko od stóp do głowy i będzie niezastąpiony podczas wycieczek do lasu, spacerów w deszczu czy zabawy na działce.
Deszczowe akcesoria
Pełna wody i błota zabawa wcale nie musi oznaczać rezygnacji ze stylowego wyglądu. Zarówno buty, jak i okrycia są oferowane w ogromnej liczbie wzorów i wersji kolorystycznych, dzięki czemu możemy skompletować ciekawy i dopasowany zestaw. Jednak to jeszcze nie wszystko – warto skorzystać z oferty dodatków. Szczególnie dziewczynkom spodobają się kolorowe parasole (od 6,99 zł). Na rynku znajdziemy propozycje inspirowane popularnymi dziecięcymi bajkami, np. z wizerunkiem Myszki Minnie, bohaterów filmu Kraina lodu czy roześmianych Minionków, a także np. parasole z zabawnymi sterczącymi uszami. Do dodatkowej ochrony głowy przed deszczem i wiatrem doskonale nadaje się wodoodporna czapka (od 9,99 zł), przypominająca klasyczny kapelusz wędkarza. Praktyczne rondo dobrze osłoni twarz i zapobiegnie wpadaniu kropelek wody do oczu.
Często rodzice i opiekunowie niechętnie patrzą na dziecięce zabawy w deszczu i błocie. Warto jednak pozwolić maluchom na taką aktywność. Przede wszystkim daje im mnóstwo radości i pozwala wyładować nadmiar energii. Ma również wpływ na hartowanie organizmu, a tym samym kształtowanie i zwiększenie naturalnej odporności dziecka. Pamiętajmy również o starym porzekadle, które głosi, że dzieci dzielą się na czyste i szczęśliwe, a zabawy w błocie to nieodłączny element radosnego dzieciństwa. | Akcesoria niezbędne do wiosennych skoków po kałużach |
Nie ma samochodów bez wad. Jedne są niewygodne, mają zbyt miękkie lub twarde zawieszenie albo za dużo palą. Często spotykanym problemem w starszych autach jest poziom ich wygłuszenia. Zamiast słuchać dźwięków ulubionej muzyki, słyszymy szum silnika. Na szczęście są dość proste sposoby na wygłuszenie auta. Wygłuszenie auta nie jest skomplikowanym procesem. Wymaga odrobiny umiejętności, a przede wszystkim cierpliwości. Jednak poprawa komfortu jest znacząca.
Po co wygłuszać auto?
Wygłuszanie auta działa na dwa sposoby. Przede wszystkim niweluje dźwięki, które dochodzą do uszu kierowcy i pasażerów. Chodzi przede wszystkim o pracę silnika czy szum wiatru. Dotyczy to głównie starszych aut, które mogą mieć z tym spory problem. Wygłuszenie zaledwie kilku elementów znacząco poprawia komfort jazdy samochodem. Ale to nie jedyna zaleta. Wygłuszenie drzwi poprawia też jakość dźwięku płynącego z głośników. Ma tutaj zastosowanie ta sama reguła, co w przypadku komór głośnikowych. Wygłuszenie drzwi jednocześnie tłumi fale biegnącej od tylnej strony membrany i poprawia efektywność fal z przedniej strony membrany. Nie wolno też zapomnieć o tym, że zmieni się dźwięk zamykania drzwi. To drobnostka, ale niektórym może sprawić sporo przyjemności.
Czym wygłuszać auto?
Do wyboru mamy kilka materiałów, którymi można wygłuszać auto. Ich cena jest różna i tak samo jest z efektywnością. Najprostszy sposób to skorzystanie z wygłuszenia filcowego. Nadaje się do drzwi i podłogi w aucie, ale nie można go stosować w komorze silnika. Maty filcowe całkiem nieźle wygłuszają, ale mają niską zdolność kształtowania przestrzeni akustycznej auta.Innym sposobem są taśmy dekarskie ze składnikiem aktywnym w postaci warstwy bitumicznej usztywnionej aluminium. Takie taśmy mają wyższą odporność na temperaturę i można je stosować także w komorach silników. Niestety mają one spore wady. Nie najlepiej radzą sobie w niskich temperaturach. Poza tym częściej są stosowane jako powstrzymanie wibracji blachy niż samoistne wygłuszanie.
Najpopularniejszy materiał do wygłuszania to maty bitumiczne. Są stosunkowo tanie i mają dobre właściwości izolacji akustycznej. Do wyboru mamy wersje sztywne i elastyczne. Pierwsze są tańsze, ale są zdecydowanie gorsze i trudniejsze do przyklejenia. Potrafią się łamać. Dlatego lepszym wyborem będą maty elastyczne. Spotykane są także maty z aluminium, które można stosować w komorze silnikowej. Niestety tak samo, jak taśmy dekarskie, maty bitumiczne średnio radzą sobie w skrajnych temperaturach.
Zdecydowanie najlepszym i najbardziej profesjonalnym materiałem są wielowarstwowe maty wygłuszające na bazie elastomerów, butylu i aluminium. Dzięki zastosowaniu butylu zamiast bitumenu zachowają właściwości akustyczne w skrajnych temperaturach, czyli także mroźną zimą i upalnym latem. Poza tym mają dużo lepsze właściwości tłumiące, co jest kluczowym aspektem. Cena mat butylowych sporo zmalała przez ostatnich kilka lat. Koszt jednej to około kilkunastu złotych.
Czy warto?
Jak najbardziej. Chociaż wygłuszanie jest stosowanie przede wszystkim przez miłośników zaawansowanego car audio, to nie można zapominać, że poprawia też komfort jazdy. Wystarczy nałożyć maty na drzwi i ściankę oddzielającą kabinę od silnika, aby poczuć znaczącą różnicę. Bardziej wymagający mogą też wyciszyć podłogę w aucie, ale wymaga to już zdecydowanie więcej pracy. | Sposoby na wygłuszenie auta |
W tytule „krótka”, a tymczasem dostajemy do rąk ponad 600 stron i blisko 100 felietonów o filmach wybranych przez Karolinę Korwin-Piotrowską. Gdzie w takim razie jest „miłość”, którą również sugeruje okładka? Zapewniam, że jest w zawartości. Krytyk filmowy i dziennikarka wraca do tego, na czym zna się najlepiej, przygotowała więc zestaw subiektywny, autorski, ale jakże ciekawy. To książka o miłości do kina, opowieść o emocjach, jakie ono wywołuje. Dlatego właśnie czyta się to tak dobrze – każdy przecież z nas ma w pamięci obrazy, jakie oglądał w młodości, pamięta swoje pierwsze samodzielne wyprawy do kina.
Po pierwsze – nie nudzić
Nie jest to więc encyklopedia kina ani też lista przygotowana pod kątem największych znawców i analizy krytyczne tego, „co reżyser chciał powiedzieć”. Znajdziemy tu nie tylko uznane i nagradzane dzieła wielkich reżyserów, głośne produkcje, wzbudzające liczne kontrowersje, ale również filmy, które u znawców kina nigdy ciepłych słów się nie doczekały, za to kochała je publiczność. Kino rozrywkowe, obojętnie, czy chodzi o filmy sensacyjne, pełne przemocy, czy też tzw. wyciskacze łez, też przecież jest w naszej pamięci i wiele produkcji doczekało się miana kultowych. Autorka pisze więc nie tylko o tym, co miało wartość artystyczną, ale również o pewnych zjawiskach, które zmieniały oblicze popkultury (jak choćby „Gwiezdne wojny”), czy filmach, które zyskały uznanie konkretnych grup (np. wiekowych), zapoczątkowały jakąś modę (jak choćby „Zmierzch” czy „Gwiazd naszych wina”). Pisze o własnych odczuciach, a w każdym tekście wplata również jakieś ciekawostki, zwracając uwagę na to, czemu jej zdaniem dany film jest wyjątkowy.
Po drugie – zainteresować
Sporo tu produkcji świeżych, wyprodukowanych po roku 2000, więc każda grupa wiekowa znajdzie coś znajomego, będzie miała również okazję, by porównać swoje opinie i wrażenia. Jednak ogromną wartością tej opasłej publikacji jest fakt przypominania wielu dzieł, które dziś już być może zostały trochę zapomniane – wielkie role, wspaniałe sceny i niezapomniane historie, wielokrotnie potem wykorzystywane, przerabiane, cytowane. Ale czy pamiętamy oryginały? Czy możemy sobie wyobrazić, ile odwagi wymagało niejednokrotnie ich nakręcenie? Choć całość jest napisana lekko, bez zadęcia, to jednak ma to przecież również jakiś walor popularyzatorski czy nawet edukacyjny. „Krótka książka o miłości” ma przede wszystkim inspirować do poszukiwań, do odkrywania radości, jaką daje obcowanie z dobrym kinem, a w jego historii jest tyle perełek, przy których to, co dziś możemy zobaczyć w kinach, to ledwie cień, co najwyżej wypełniony lepszymi efektami (co nie oznacza lepszego scenariusza).
A na koniec – własna lista
Zachęcam, by dawkować sobie powoli, skakać między tytułami, wybierać i sprawdzać, na ile zgadzamy się z odczuciami autorki. A potem? Zrobić sobie własną listę rekomendacji! Tak! Przecież każdy ma jakieś swoje ulubione sceny, aktorów, pamięta, na czym się śmiał, co dało mu do myślenia, wstrząsnęło, a na czym płakał. Na końcu tej publikacji znajdziecie nawet kilka pustych stron – przygotowanych, by taką listę zrobić.
Można pewnie czepiać się detali (brakuje np. oryginalnych tytułów), ale trzeba przyznać, że Karolina Korwin-Piotrowska pisze z pasją, że czyta się to wyśmienicie i tylko wyglądać kolejnych tomów (podobno mają być – np. z kinem polskim).
A jeżeli nie lubicie jeździć w komunikacji miejskiej z wielkimi i ciężkimi książkami, może warto kupić ten tytuł w wydaniu elektronicznym? Na Allegro już za około 32 złote.
Źródło okładki: www.proszynski.pl | „Krótka książka o miłości” Karolina Korwin-Piotrowska – recenzja |
Kuchenka mikrofalowa to chyba jeden z podstawowych sprzętów w kuchni. Chociaż nie wszyscy z niej korzystają, to jednak znajduje się praktycznie w każdym domu. Ale nie ma się co dziwić, ponieważ kuchenka mikrofalowa pozwala w szybki sposób podgrzać jedzenie, a obecnie jej możliwości są jeszcze większe. Wybór kuchenki mikrofalowej nie jest trudny, ale przed zakupem trzeba zwrócić uwagę na kilka istotnych aspektów. Co najważniejsze, obecnie kuchenki mikrofalowe nie należą do najdroższych urządzeń AGD, a ich funkcjonalność rośnie z roku na rok.
Wolnostojąca czy w zabudowie?
To chyba najważniejsze pytanie przed zakupem. Trzeba się zastanowić, czy kuchenkę mikrofalową ustawimy na półce, lodówce czy w dowolnym miejscu w kuchni. Jednak jeśli chcemy ją zabudować, to niezwykle ważny jest jej rozmiar oraz w jaki sposób otwierane są drzwiczki. Należy również pamiętać, aby kuchenka nie była całkowicie zasłonięta, ponieważ musi mieć zapewnioną cyrkulację powietrza.
Moc
To niezwykle ważny parametr. Im wyższa moc, tym urządzenie potrzebuje mniej czasu na podgrzanie jedzenia. Zwyczajowo kuchenki mikrofalowe mają moc od 700 W do 1100 W. Jeśli kupujemy sprzęt z funkcją grilla, moc musi być jeszcze wyższa, nawet w okolicy 2000 W. Oczywiście praktycznie każda kuchenka mikrofalowa ma regulację mocy – ręczną lub elektroniczną. Druga opcja pozwala wybrać rodzaj jedzenia i urządzenie samo dobierze odpowiednią moc.
Pojemność, czyli jak duże naczynie włożymy do kuchenki
Mikrofale mają z reguły pojemność od 15 l do 40 l. Aby w urządzeniu mieścił się duży obiadowy talerz, kuchenka mikrofalowa musi mieć pojemność co najmniej 20 l. Oczywiście im większa pojemność, tym rozmiar sprzętu rośnie.
Jakość wykonania
Ważne, aby mikrofala była wykonana z dobrych jakościowo materiałów. Najlepiej jakby to była sama stal. Wtedy możemy być pewni, że długa praca urządzenia nie odbije się na wyglądzie, nic nie zostanie zdeformowane, a użytkownik nie poparzy się, kiedy przypadkowo dotknie sprzętu.
Dodatkowe funkcje
Mikrofale oprócz podgrzewania jedzenia mogą mieć jeszcze inne dodatkowe funkcje, m.in. rozmrażanie. Uruchomienie tej opcji powoduje, że jedzenie jest odmrażane bez podgrzewania. Obecnie warto, aby kuchenka była wyposażona w funkcję grilla. Jest to niezwykle przydatne, choć nie działa tak jak tradycyjny grill. Niektóre modele mają także termoobieg, dzięki czemu mogą zastąpić piekarnik – opcja bardzo przydatna w mieszkaniach studenckich.
Nowoczesne mikrofale mają także wiele innych funkcji, np. opiekanie na chrupko czy gotowanie na parze. Przydatna na pewno okaże się opcja automatycznego czyszczenia za pomocą pary wodnej. Wiele osób się z niej ucieszy, szczególnie studenci.
Kuchenki mikrofalowe za kilkaset złotych umożliwiają także gotowanie potraw. Oczywiście nie działa to tak dobrze jak w przypadku tradycyjnego garnka, ale jednak można. Ciekawe jest gotowanie wieloetapowe. W jaki sposób się to odbywa? Otóż cały proces dzielony jest na kilka etapów, np. najpierw gotowanie, później smażenie. I to wszystko bez ingerencji użytkownika.
Jeśli mamy w domu dzieci, warto, aby urządzenie było wyposażone w blokadę rodzicielską, która uniemożliwia uruchomienie mikrofali lub jej otworzenie. Z reguły opcję tę włączymy, wciskając odpowiednią kombinację klawiszy. Z kolei opóźniony start pozwala na zaprogramowanie rozpoczęcia podgrzewania jedzenia.
Jacy producenci?
Na rynku jest wiele firm, tych mniej znanych i tych topowych, które zajmują się produkcją kuchenek mikrofalowych. W marketach najczęściej można spotkać urządzenia nieznanych marek, ale wcale nie musi być to wada. Należy zwrócić uwagę na wykonanie i ilość funkcji. Z flagowych producentów warto wymienić m.in.: Amica, Bosch, Whirlpool, Samsung, Electrolux, Zelmer. | Na co zwrócić uwagę, wybierając kuchenkę mikrofalową |
Piekarnik to podstawowy sprzęt w każdym domu. Jednocześnie jest też dość problematyczny. Wystarczy chwila nieuwagi lub nieodpowiednie ułożenie żywności, aby mocno się zabrudził. Na szczęście z pomocą przychodzą producenci sprzętów, którzy opracowali ciekawe technologie samoczyszczące. Każdy, kto kiedykolwiek miał piekarnik, wie, jak łatwo go zabrudzić i ciężko wyczyścić. Wystarczy kilka kropel sosu lub dowolny inny składnik na bokach lub spodzie urządzenia i tragedia gotowa. W wysokiej temperaturze składniki ulegają spaleniu i przywierają do powierzchni. Woda, szmatka czy nawet płyn czyszczący często nie wystarczą, aby pozbyć się plam. W takiej sytuacji przydaje się odpowiednia funkcja piekarnika.
Emalia katalityczna
Coraz częstszym wyposażeniem dzisiejszych piekarników jest emalia katalityczna. Wiele osób może nie zdawać sobie sprawy, czym tak naprawdę jest to rozwiązanie. Tymczasem okazuje się ono niezwykle przydatne w codziennym korzystaniu ze sprzętu AGD. W skrócie emalia katalityczna to specjalna napylona substancja, którą producenci pokrywają wewnętrzną powierzchnię piekarnika. W zależności od modelu mogą nią być pokryte różne elementy, np. ściany, spód, a czasami także blachy. Emalia katalityczna sprawia, że dana powierzchnia staje się szorstka i „wyłapuje” tłuszcze.
Co to daje w praktyce? Może się wydawać, że wyłapywanie tłuszczy przez wewnętrzną powierzchnię piekarnika nie jest niczym pożądanym, ale jest wręcz przeciwnie. Po kilku pieczeniach, gdy zauważymy brud, wystarczy uruchomić urządzenie w odpowiednim trybie i problem niemal sam znika. Najczęściej musimy ustawić temperaturę około 200 stopni Celsjusza. Po odpowiednim czasie wystarczy ostudzić piekarnik, a następnie delikatnie przetrzeć. Brud zniknie jak za dotknięciem magicznej różdżki. Jednak nie można doprowadzić do sytuacji, gdy tłuszczu będzie zbyt dużo, bo wtedy nawet emalia katalityczna nie pomoże.
Pyroliza
Jeszcze lepszą i bardziej zaawansowaną technologią jest pyroliza. Na czym polega? W tym przypadku uruchamiamy specjalny tryb pracy urządzenia, w którym wnętrze nagrzewa się do temperatury nawet 500 stopni Celsjusza. Po około 2 godzinach pracy z wszelkich brudów pozostaje tylko popiół, który wystarczy zetrzeć wilgotną szmatką.
To bardzo wygodne i przede wszystkim bezpieczne rozwiązanie. Piekarniki z funkcją pyrolizy mają odpowiednie zabezpieczenia, które chronią nas przed niebezpieczeństwami. Po pierwsze, to wzmocnione ścianki i szyby frontowe, które nagrzewają się do około 70 stopni. Po drugie, piekarnika nie uda nam się otworzyć, póki temperatura nie spadnie do odpowiedniego poziomu. Co prawda w trakcie jednego takiego procesu zużywa się bardzo dużo energii, ale rzeczywisty koszt to zaledwie 2-4 złote. Pyrolizę wystarczy włączać maksymalnie raz na miesiąc, więc w praktyce nie jest to wcale tak dużo. Poza tym odchodzą nam koszty detergentów.
Czyszczenie parowe
Jest jeszcze jedno rozwiązanie, które zyskuje na popularności. To czyszczenie parowe. Już sama nazwa mówi, na czym to tak naprawdę polega. Piekarniki są wyposażone w specjalny pojemnik na wodę, która jest podgrzewana i zamienia się w parę. Ta rozmiękcza brud, który staje się łatwiejszy do usunięcia.
Co lepsze?
Bez wątpienia lepszym i wygodniejszym rozwiązaniem jest pyroliza. Co ważne, wcale nie trzeba wydawać majątku, aby kupić odpowiednie urządzenie. Dowodem na to jest np. model Beko BIE22400XP, za który zapłacimy około 1100 zł. Jeszcze tańszym wariantem jest piekarnik Candy FCPK625XL, którego zakup będzie wiązał się z uszczupleniem domowego budżetu o 950 złotych. Oczywiście nie brakuje też droższych konstrukcji jak np. Samsung NV75J3140RS, który kosztuje około 2500 zł.
Jeśli chodzi o emalię katalityczną, to jest to rozwiązanie nieco bardziej problematyczne i mniej skuteczne, ale i tak bardzo dobre w porównaniu ze zwykłym piekarnikiem. Polecane modele to między innymi Amica EBR 7331 AA w cenie 1000 złotych, który dodatkowo wyróżnia się wyglądem w stylu retro, oraz Samsung NV70K1340BB w cenie około 1100 złotych.
Najwięcej napracujemy się przy systemie czyszczenia parowego, ale urządzenia te są z kolei najtańsze. Dla przykładu piekarnik Beko BIE24300B kupimy już poniżej 800 zł.
Systemy samoczyszczące to ogromny ukłon producentów w kierunku konsumentów. Nie tylko ułatwiają nam pracę, ale też oszczędzają czas i niepotrzebne nerwy. Warto się nimi zainteresować. | Piekarnik, który niemal sam się umyje – co musisz o nim wiedzieć? |
Kwota 1500 zł może się wydawać niezbyt duża, ale zapewniam was, że w tym budżecie można kupić naprawdę solidnego laptopa. Do wyboru jest cała gama modeli, które posiadają bardzo zróżnicowaną specyfikację. Jaki sprzęt wybrać, gdy chcemy wydać 1500 zł? W tym poradniku polecę kilka ciekawych modeli do nabycia w tej kwocie. Asus X551MAV
Za ok. 1200 zł bez problemu kupimy laptop dość znanej z produkcji tego typu sprzętów firmy Asus. Model oznaczony jako X551MAV występuje w kilku różnych wariantach konfiguracyjnych. Ten, który chcę wam polecić został wyposażony w procesor Intel Celeron N2830 (2 x 2,16–2,41 GHz), zintegrowaną kartę graficzną Intel HD Graphics, aż 4 GB pamięci RAM i 500 GB dysk twardy. Rzecz jasna, jedną z najistotniejszych rzeczy jest ekran, który ma tu przekątną wynoszącą 15,6 cala, przy rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Koniecznie trzeba dodać, że kupując ten sprzęt wraz z nim otrzymamy preinstalowany system operacyjny Windows 8.1.
Lenovo B50-80
Jeśli szukacie nieco mocniejszej specyfikacji, to powinniście zainteresować się laptopem Lenovo B50-80. Ten model ma wiele różnych wariantów, a chcę wam polecić taki (kosztujący ok. 1200 zł), który w zanadrzu posiada mocny (jak na tej klasy sprzęt) procesor Intel Core i3-5005U, taktowany zegarem 2 GHz. Jest tu również 4 GB RAM i pojemny 500 GB dysk twardy. Na uwagę zasługuje (nieco mocniejsza niż Intel HD Graphics) zintegrowana karta graficzna Intel HD Graphics 5500. Jeśli chodzi o ekran, zastosowano tu 15,6-calową matrycę o rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Niestety, w komplecie nie ma systemu operacyjnego, więc decydując się na zakup sprzętu z preinstalowanym Windowsem, musimy liczyć się z większym wydatkiem.
HP PAVILION X2
Przybliżając ofertę laptopów w cenie do 1500 zł, nie można zapomnieć o firmie Hewlett-Packard, która także ma ciekawy sprzęt w tym budżecie. Model PAVILION X2 kosztuje niecałe 1500 zł. Co ważne, jest to urządzenie typu 2w1, czyli oferujące funkcjonalność zarówno laptopa, jak i tabletu. Magnetyczne zawiasy pozwalają na takie odchylenie klawiatury, że laptop zaczyna wyglądem i funkcjami przypominać tablet. Co z konfiguracją? Producent wyposażył ten sprzęt w 10,1-calowy ekran o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli, procesor Intel Atom Z8300, 2 GB RAM, a także dysk HDD 500GB + eMMC 32GB. Karta graficzna to popularny Intel HD Graphics. Ważne jest również to, że jako system operacyjny mamy tu preinstalowany najnowszy OS Microsoftu, a mianowicie Windows 10.
Acer Switch 10E
W takiej samej cenie, co przybliżany przed chwilą HP PAVILION X2 (czyli ok. 1500 zł), możecie kupić hybrydę Acer Switch 10E. Ten model również może swobodnie zmieniać się z laptopa w tablet i odwrotnie, z tą różnicą, że klawiatura jest tu całkowicie odłączana. W kwestii specyfikacji – mamy tu procesor Intel Atom Z3735F, grafikę Intel HD Graphics, 10,1-calowy ekran cechujący się rozdzielczością 1280 x 800 pikseli, a także 2 GB RAM i dysk twardy 32 GB (w korpusie tabletu) + 500 GB (w obudowie klawiatury). System operacyjny to Microsoft Windows 8.1.
Dell Inspiron 15 3541
Na koniec coś ze stajni Della, a mianowicie laptop Inspiron 15 3541. Ten sprzęt, podobnie jak większość laptopów, występuje w całej gamie wariantów. Urządzenie, które chcę wam przybliżyć, kosztuje niecałe 1500 zł i ma naprawdę niezłą specyfikację. W zamian za taką kwotę otrzymujemy m.in. procesor AMD Quad-Core A6-6310 (4 x 1,8–2,4 GHz), aż 8 GB RAM, kartę graficzną AMD Radeon R4, a także dysk HDD o pojemności aż 1 TB. Matryca ma tutaj 15,6 cala przekątnej i rozdzielczość wynoszącą 1366 x 768 pikseli. Czy jest to sprzęt bezsystemowy? Na szczęście nie, producent zastosował tu dobrze znany Windows 8.1. | Laptopy do 1500 zł – II kwartał 2016 |
Styl kolonialny to idealne połączenie wytwornych elementów wiktoriańskich z azjatycką i afrykańską egzotyką. Wykwintny i elegancki, od lat cieszy się niegasnącą popularnością. Styl kolonialny zrodził się w XIX wieku. Brytyjczycy osiedlający się w zamorskich koloniach początkowo próbowali urządzać swoje rezydencje na kształt angielskich domów. Wiezione jednak przez nich statkami meble albo ulegały zniszczeniu w podróży albo szybko niszczały na lądzie, źle znosząc egzotyczne warunki. Zamiast sprowadzać wyposażenie z Anglii, postanowiono więc zamawiać meble u miejscowych stolarzy. Komody, biurka, witryny, szafki, łóżka wykonywane z egzotycznych gatunków drewna z zachowaniem zdobnego stylu wiktoriańskiego, wyznaczyły nowe wnętrzarskie trendy.
Ciemne drewno, ażurowe wstawki, żłobienia, okucia – to podstawy stylu kolonialnego. Możesz urządzić całe mieszkanie inspirowane tym niezwykłym stylem albo wykorzystać tylko jego drobne elementy do nadania wnętrzu egzotycznego klimatu. Wśród jasnych, pastelowych mieszkań urządzonych na skandynawską nutę, twój dom inspirowany zamorskimi podbojami Brytyjczyków z pewnością się wyróżni.
Kolonialny gabinet
Styl kolonialny wprost idealnie nadaje się do urządzenia eleganckiego gabinetu. Pracujesz w domu? A może właśnie urządzasz swoje biuro? Z orientalnymi dekoracjami twoja przestrzeń stanie się naprawdę wyjątkowa.
Ciemne, solidne biurko z bogatymi żłobieniami? A może stylowy sekretarzyk? Kolonialne meble wykonywano zwykle z egzotycznych gatunków – palisandra, mahoniu, akacji, drzewa tekowego czy mangowego. Dziś wiele pracowni stolarskich ponownie sięga po te gatunki, nadając meblom wyjątkowego charakteru.
Wygodny fotel biurowy to podstawa wyposażenia gabinetu. Model obity skórą w czarnym lub brązowym kolorze będzie strzałem w dziesiątkę! Do kompletu możesz wybrać też elegancką, skórzaną sofę – np. Chesterfield (idealnie wpisze się ona w wiktoriański styl) i stworzyć z jej udziałem wygodny kącik do pracy.
Do przechowywania dokumentów idealny będzie bogato zdobiony, indyjski regał. Jeśli jednak twój gabinet jest dość mały i nie chcesz go przytłoczyć zbyt wieloma zdobieniami, postaw raczej na prosty słupek w czarnobrązowym kolorze.
Nie zapomnij o dekoracjach – miękki dywan ze szlachetnej wełny, zwierzęca skóra, tradycyjne ryciny oprawione w dekoracyjne ramy, a może zdjęcia z safari? Motywy zaczerpnięte z różnych zakątków świata to świetny sposób na to, by nadać wnętrzu silny, zdecydowany ton.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Kolonialna sypialnia
Sypialnia jest niezwykłym miejscem w każdym domu. To prawdziwa oaza wypoczynku. Urządzona harmonijnie i stylowo pomoże się wyciszyć i zrelaksować. Czy ciężki, egzotyczny styl kolonialny nadaje się do urządzenia sypialni? Jak najbardziej!
By nie przytłoczyć wnętrza zdobieniami, pamiętaj jednak o zasadzie kontrastu – jeśli podłoga wyłożona jest ciemnymi panelami, ściany pomaluj na jasne kolory (kawa z mlekiem, delikatny beż) i odwrotnie – do jasnych, drewnianych paneli doskonałym dodatkiem będą ciemne ściany – w kolorze szlachetnego granatu, czekolady lub butelkowej zieleni.
Ciemne drewno zestawiaj z jaśniejszymi akcentami – drewniane łóżko z wygodnym zagłówkiem albo bogato zdobioną ramą świetnie uzupełni zwiewny, romantyczny baldachim. W angielskich koloniach był on często stosowany głównie ze względów praktycznych (tropikalnemu klimatowi towarzyszyły stada owadów), twojemu wnętrzu nada on lekkości i świeżości.
Na podłodze rozłóż dywanik wykonany ze sztucznej skóry. Brązowy, czarny, imitujący skórę lamparta lub zebry to sposób na wprowadzenie szlachetnych, afrykańskich tonów do aranżacji.
Wybierając meble do przechowywania, możesz zdecydować się na rzeźbioną szafę albo lżejszą komodę na nóżkach. Wybierz indyjską komodę z bogatymi zdobieniami albo nowoczesny industrialny model – taki mebel świetnie zgra się z tradycyjnym stylem i nieco uspokoi zdobną i ciężką aranżację.
W sypialni nie może zabraknąć stylowego oświetlenia. Nad szafką nocną zamocuj prosty kinkiet z czarnym abażurem lub wybierz bogato zdobioną lampę stołową. Jej miękkie, przytulne światło stworzy intymny nastrój w sypialni.
Pamiętaj o dekoracjach – na ścianie zawieś replikę pistoletu lub szablę (przyniosą na myśl skojarzenia z polowaniami na dziką zwierzynę) zdjęcia egzotycznych ptaków lub wyjątkowe ryciny. Staną się one dopełnieniem projektu, nadadzą mu niepowtarzalny charakter.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Styl kolonialny, choć na jakiś czas ustąpił miejsca lżejszemu stylowi skandynawskiemu, wciąż jest modny i zdecydowanie wart uwagi. Rzeźbione meble wykonane z egzotycznych gatunków drzew, zwierzęce dekoracje, stare zdjęcia, skórzane tapicerki – to elementy, które nigdy nie wyjdą z mody. Choć urządzając wnętrze w kolonialnym stylu, trzeba wykazać się sporym wyczuciem – łatwo przesadzić z ciężkimi dodatkami, to finalny wynik wart jest wysiłku. W efekcie masz szansę stworzyć niepowtarzalne wnętrze, które przez lata nie straci na aktualności. | Meble kolonialne, czyli alternatywa dla nowoczesności |
Pokój z kominkiem i bez kominka – to dwa różne światy. Pełgające w ciemnościach płomyki nadają wnętrzu niepowtarzalny czar, a chwilom przy nim spędzonym charakter magiczny. Co jednak zrobić, jeśli bardzo chcemy mieć taki kominek w domu, ale nie zamierzamy przyczyniać się do powstawania smogu i degradacji środowiska? Jest na to sposób! Dla kogo gazowy?
Kominek gazowy to dobre rozwiązanie dla osób, którym leży na sercu ochrona środowiska, i dla tych wszystkich, którzy nie mogą zainstalować kominka zasilanego drewnem lub węglem z powodu ograniczeń technicznych. Można oczywiście pójść po linii najmniejszego oporu i wybrać rozwiązanie najbardziej ekonomiczne, czyli podgrzewać pomieszczenie piecykiem na gaz z butli. Najprostszy promiennik kosztuje niewiele ponad 100 zł. Ale spędzanie wieczoru z ukochaną osobą przy świecach, butelce wina i… butli gazowej z siermiężnie zamontowanym promiennikiem to żadna frajda.
Jeśli więc mamy kilka–kilkanaście tysięcy złotych zaskórniaka, zainwestujmy w kominek gazowy. Zwłaszcza że efektowny model podnosi wartość mieszkania!
Dlaczego gazowy?
Mając taki kominek, unikamy zapachu spalin, dymu i pyłu, który często dostaje się do pomieszczenia z kominka klasycznego. Nie trzeba też spędzać długich godzin na czyszczeniu go (szczególnie uciążliwe jest pucowanie szyby!) i wydawać pieniędzy na środki czystości oraz składzik, w którym trzyma się opał. Urządzeniem steruje się za pomocą pilota. Nie wymaga instalowania wentylacji nawiewnej ani podłączenia do komina. Należy jednak pamiętać, że spaliny ze szczelnej komory spalania muszą być wyprowadzane na zewnątrz budynku. Większość kominków ma systemy zabezpieczeń, dzięki którym np. w razie spadku ciśnienia w przewodach doprowadzających gaz (czyli prawdopodobnego rozszczelnienia) natychmiast odcinany jest jego dopływ. Można też zintegrować działanie kominka z systemem „inteligentny dom”. Dzięki specjalnie skonstruowanym palnikom można się cieszyć widokiem płomieni tylko w niewielkim stopniu różniących się kształtem i barwą od tych, które podziwiamy, odpoczywając przy tradycyjnym kominku.
Na co zwrócić uwagę
Nowoczesne kominki, a właściwie wkłady kominkowe są urządzeniami zaawansowanymi technologicznie, dlatego mają wiele pożytecznych rozwiązań zwiększających efektywność ich działania. Na przykład nieco inna jest konstrukcja modeli zasilanych gazem z sieci (NG), a inna zasilanych gazem z butli (LPG). Dzięki temu kominki mniej więcej w tej samej cenie mają podobną moc grzewczą. Należy więc już na wstępie zdecydować, czy wolimy kominek zasilany gazem NG, czy LPG, i wyraźnie to zaznaczyć, składając zamówienie. Są również modele uniwersalne.
Wkład Leo.Jednoszybowy. Efektowny design. Przystosowany do spalania gazu z butli. Możliwość wyboru paliwa – wkład z zamkniętą komorą spalania przystosowany do palenia gazem ziemnym lub LPG. Nie wymaga tradycyjnego komina – system przewodów koncentrycznych umożliwia instalację w pomieszczeniach bez komina, wystarczy wyprowadzić przewód poza ścianę budynku lub dach. Cena od 8000 zł.
Kiedy wybieramy model, zwróćmy uwagę na jego moc, by była odpowiednia do naszych potrzeb. Sprawdźmy też termostat, a właściwie zakres temperatur, na jakie można ustawić kominek – powinien wynosić od 10 do 30 stopni. Ważne są też walory estetyczne, a więc przede wszystkim to, czy ogień widoczny jest przez jedną szybkę, czy przez dwie lub trzy, tzn. z dwóch lub trzech stron. Przyda się również niezawodny system ustawiania wysokości płomienia.
Wkład Bidore 140 MKII.Dwuszybowy. Sterowany pilotem. Panoramiczny. Nie wymaga komina ani wentylacji nawiewnej. Kominek z multipalnikiem – palniki działają niezależnie, np. z przodu zapalone, a z tyłu wyłączone. Naciśnięciem przycisku można kontrolować temperaturę, czas palenia oraz wielkość płomieni i codziennie programować sposób palenia. Cena: 23 250 zł.
Wkład Dreamfire. Trzyszybowy. Bardzo efektowny. Sterowany pilotem. Zestaw do konwekcji gorącego powietrza w standardzie. Moc – 7,7 kW przy zasilaniu gazem NG, 7,7 kW przy zasilaniu gazem LPG. Cena: 18 162 zł.
W pomieszczeniu, w którym zamontowany jest kominek gazowy, powinien się znaleźć detektor gazu. Być może nigdy nie okaże się potrzebny, ale posiadanie takiego urządzenia w miejscu, gdzie może się ulatniać gaz, jest kwestią bezpieczeństwa. Naszego i naszych domowników. Dlatego nie ma sensu oszczędzać na drobnostkach, skoro kosztują niewiele, bo kilkadziesiąt–sto kilkadziesiąt złotych.
Planując kupno kominka, koniecznie pamiętajmy o sprawdzeniu ich certyfikatów bezpieczeństwa oraz – niestety – corocznych przeglądach (ok. 250 zł) i serwisowaniu urządzenia ( od 250 zł w górę). Dlatego nie wydawajmy wszystkich pieniędzy na zakup najnowszego, wypasionego modelu, ale odłóżmy kilkaset złotych na wizytę serwisanta. | Recepta na smog? Kominek gazowy! |
Milicja Obywatelska towarzyszyła polskiemu społeczeństwu przez prawie pół wieku. Została powołana w październiku 1944 r., a zlikwidowana i zastąpiona przez policję w 1990 r. Niewątpliwie była jednym z filarów aparatu represji. Zajmijmy się umundurowaniem funkcjonariuszy MO oraz ich wyposażeniem w czasach komunistycznych, bo to dla kolekcjonerów jest najważniejsze.
W czym na patrol?
Pierwsi, powołani przez władzę ludową milicjanci nie mieli mundurów. Chodzili w tym, co mieli. Niekiedy były to mundury Ludowego Wojska Polskiego, Armii Czerwonej lub nawet Wehrmachtu albo ubrania cywilne. Za jedyne oznaczenie służyły im biało-czerwone opaski. Pierwsze zaprojektowane specjalnie dla MO mundury pojawiły się dopiero w 1946 r. Były wzorowane na mundurach wojskowych. Mimo to w kolejnych latach na umundurowanie milicjantów składało się to, co każdy z nich miał w szafie. Później, np. w 1962 i 1969 r., wprowadzono przepisy dotyczące noszenia jednolitych mundurów milicyjnych. Ostatnie znaczące przepisy wydano w 1974 r. i obowiązywały do 1990 r. Milicjanci patrolujący ulice nosili bluzy mundurowe gabardynowe w kolorze szarobłękitnym i ciemniejsze spodnie, na głowach zaś mieli szarobłękitne czapki z chabrowymi otokami. Podczas deszczu wkładali płaszcze – ortalionowe i sukienne, zimą zaś ocieplane płaszcze i kurtki (np. 3/4 zwane sołtysówką), a na głowach m.in. czapki uszanki. Wszystkie te elementy umundurowania miały kolor szarobłękitny, podobnie zresztą jak nasuwane na naramienniki oznaczenia stopni służbowych. Mundury polowe MO były wykonane ze specjalnej „milicyjnej” odmiany wojskowego kamuflażu moro. Funkcjonariusze drogówki długo nosili białe bluzy mundurowe, a milicjanci poruszający się na motocyklach – czarne płaszcze skórzane (lub materiałowe) z białymi pasami głównymi, koalicyjkami i rękawicami z białymi mankietami. Ich głowy chroniły kaski, znane szerzej jako „orzeszki”, ozdobione napisem MO.
Z czym na patrol, czyli wyposażenie
Wbrew panującej opinii Milicja Obywatelska wiele lat po zakończeniu wojny była instytucją niedoinwestowaną i słabo wyposażoną. Narzekano na to przy okazji dużych spraw kryminalnych, kiedy wychodziło na jaw, że nawet w Warszawie milicjanci nie mieli czym ścigać przestępców. Jakieś wyposażenie jednak posiadała.
Zacznijmy od wyposażenia osobistego szeregowych funkcjonariuszy i podoficerów wychodzących na patrole. Składało się ono m.in. z gwizdka na sznurku oraz raportówki, do której była przytroczona pałka gumowa (doczekała się wielu pieszczotliwych określeń, m.in. „blondynka”, „lola” lub „banan”). W późniejszym okresie (a także w przypadku milicjantów kierujących ruchem) patrole wyposażano w przenośne (nasobne) radiostacje. Na pasie głównym znalazło się również miejsce na kajdanki. Milicjanci z drogówki mieli też do dyspozycji lizaki służące do kierowania ruchem i zatrzymywania kierowców, gogle czy latarki. Funkcjonariusze MO byli wyposażeni w broń krótką (np. pistolety TT, P-64, P-83). Oddziały antyterrorystyczne milicji oraz ZOMO miały cięższe wyposażenie. Służący tam funkcjonariusze mieli do dyspozycji tarcze z plexi lub kompozytów (np. wz. 84), hełmy i kaski ochronne (w tym także stalowe), specjalne bojowe kamizelki przeciwuderzeniowe, nagolenniki, maski przeciwgazowe i pałki szturmowe. Oddziały wyspecjalizowane były uzbrojone m.in. w broń maszynową.
Czym na patrol, czyli radiowozy
Milicja Obywatelska w ciągu dziesięcioleci istnienia dysponowała wieloma autami o różnych markach. Z oznaczeniami „Milicja” na burtach i kogutami na dachach jeździły więc warszawy, fiaty 125p, różne wersje polonezów (jednym z tych ostatnich aut jeździł słynny filmowy porucznik Sławomir Borewicz; do języka potocznego weszło więc określenie borewicz oznaczające jeden z modeli poloneza). W terenie chętnie posługiwano się pozostałymi po wojnie willysami, GAZ-ami-67 (tzw. „czapajewami”), GAZ-ami-69, potem zaś UAZ-ami 469. Do przewożenia większej liczby funkcjonariuszy (bądź zatrzymanych) używano specjalnie przystosowanych nys 522 (potocznie nazywano je "sukami"). Patrole motocyklowe używały głównie radzieckich motocykli ciężkich i wschodnioniemieckich MZ. Na wyposażeniu MO był również cięższy sprzęt, m.in. ciężarówki Jelcz i Star (w tym tzw. hydromile, czyli bojowe ciężarówki wyposażone w armatki wodne).
Kapitan Żbik w służbie PRL
Milicja, jak każda organizacja związana z władzami komunistycznymi, dbała o propagandę. I na odwrót – władza dbała o propagandę. Dlatego też w telewizji pojawiały się filmy i seriale telewizyjne chwalące pracę dzielnych stróżów prawa (na czele z nieśmiertelnymi 07 zgłoś się i serialem dla młodzieży Przygody psa Cywila). W księgarniach i kioskach ruchu można było kupić propagandowe książki (i komiksy, m.in. Kapitan Żbik). Gości odwiedzających organa milicji obdarowywano proporczykami, znaczkami okolicznościowymi, breloczkami czy naszywkami.
Milicja Obywatelska miała w społeczeństwie polskim różne notowania: raz lepsze, raz gorsze. Pamiątki po niej są dziś coraz rzadsze, a co za tym idzie, będą coraz cenniejsze. | Pozostałości wyposażenia Milicji Obywatelskiej |
W każdym aucie znajdziemy elementy, które poddawane są większemu obciążeniu, przez co szybciej ulegają zużyciu. Co zrobić, kiedy elementem tym jest kierownica? Sprawdźmy, jakie są uszkodzenia
Zanim podejmiemy decyzję, czy kierownicę należy wymienić, oceńmy jej realny stan techniczny. W przypadku, gdy pokryta jest skórą, sprawdźmy, czy uszkodzona jest tylko jej struktura (np. przetarcia, wytarcia, uszkodzenia mechaniczne) czy problem jest „głębszy”. Do uszkodzeń poszycia kierownicy najczęściej dochodzi, gdy kierowca na swoich palcach ma pierścionki, które podczas wykonywania poszczególnych manewrów kaleczą powłokę i uszkadzają jej strukturę. Jeżeli uszkodzona jest struktura, warto rozejrzeć się za inną kierownicą. W przypadku, gdy uszkodzona jest tylko powłoka, lepiej przystąpić do jej regeneracji.
Kierownica skórzana
Regenerację skórzanych kierownic możemy podzielić na dwa rodzaje – czyszczące i zabezpieczające oraz wymianę poszycia. Pierwszy rodzaj możemy wykonać samodzielnie, ponieważ nie wymaga zdolności manualnych, jedynie odrobinę cierpliwości. Jeżeli nasz pojazd wyposażony jest w skórzaną tapicerkę, warto zainwestować w środek o nazwie Gliptone w cenie około 100 zł, który wykorzystamy zarówno do pielęgnacji kierownicy, jak i tapicerki. W przeciwnym razie możemy skorzystać z innego środka, np. Sonax Mleczko do czyszczenia skór w cenie około 21 zł.
Drugim typem regeneracji jest wymiana poszycia, czyli demontaż starego kawałka skóry i montaż nowego. Proces ten jest dość skomplikowany, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie oddanie kierownicy w ręce profesjonalistów. Usługa nie powinna przekroczyć 200 zł – wszystko uzależnione jest od wybranego materiału i wielkości kierownicy.
Kierownica z tworzywa sztucznego
Jeżeli nasza kierownica nie jest obszyta skórą, pozostają dwie opcje. Pierwsza z nich jest najbardziej popularna, czyli pokryta tworzywem sztucznym, które wraz z upływem czasu ulega niszczeniu i wycieraniu. Niestety, nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić. Pozostaje tylko wymiana na inny element. Drugim typem jest drewniana kierownica, spotykana głównie w samochodach klasy Premium. W takim przypadku konserwacja powinna odbywać się tylko przy pomocy profesjonalnego zakładu, ponieważ regeneracja drewnianych wstawek wykorzystanych w pojazdach jest bardzo trudna.
Wymiany najlepiej dokonać w momencie uszkodzenia kierownicy wykonanej tylko z tworzywa sztucznego bądź głębokiego uszkodzenia kierownicy skórzanej. W takim przypadku najlepszym rozwiązaniem będzie zakup używanej kierownicy. Zanim podejmiemy decyzję, która kierownica będzie najlepsza, sprawdźmy, czy w jej skład wchodzą przyciski odpowiedzialne chociażby za obsługę radia czy komputera pokładowego. Nie zapominajmy również o tym, że większość pojazdów wyposażona jest w poduszkę powietrzną, która umieszczona jest w kierownicy. Większość sprzedawców oferuje sprzedaż kierownicy bez poduszki powietrznej, co wiąże się z koniecznością jej przełożenia ze starej kierownicy. Przed podjęciem ostatecznej decyzji o zakupie, upewnijmy się, jaki jest stan techniczny kierownicy.
Proces wymiany kierownicy z pozoru wydaje się bardzo prosty. Wystarczy odłączyć poduszkę powietrzną, odkręcić parę śrubek i gotowe. Może i tak jest, jednak demontaż poduszki powietrznej, która ma bezpośredni wpływ na nasze bezpieczeństwo, lepiej oddać w ręce fachowców. Jeżeli jednak zdecydujemy się na samodzielną wymianę, pamiętajmy, aby dla bezpieczeństwa przebiegu pracy odłączyć w pojeździe akumulator, a na końcu upewnić się, czy wszystko zostało odpowiednio zamontowane. | Wymiana kierownicy. Kiedy warto to zrobić? |
Szukacie lekkiego i relatywnie wydajnego, a przy tym dobrze wykonanego, 15,6-calowego laptopa z matowym ekranem Full HD? W takim razie zapraszam na test ultrabooka HP EliteBook 850, który spełnia wszystkie wymienione kryteria. Dane techniczne
Sercem biznesowego laptopa Hewlett-Packard jest procesor Intel Core i7 4600U. To dwurdzeniowa jednostka niskonapięciowa, która na rynku zadebiutowała w 2013 roku. Pamięć operacyjną stanowi kość 8 GB DDR3 1600 MHz, wyprodukowana przez Samsunga (maksymalna liczba obsługiwanej pamięci RAM to 16 GB). Z kolei za przetwarzanie grafiki odpowiada układ Intel HD Graphics 4400. W testowym egzemplarzu znalazł się dysk SSD o oznaczeniu kodowym SSDSC2BF180A4H, o pojemności 180 GB.
Obudowa
Jeśli ktoś z was używał już w przeszłości notebooków HP z serii EliteBook starszej generacji to dostrzeże, jak duży postęp w dziedzinie miniaturyzacji dokonał się na polu laptopów. Modelowi 850 daleko co prawda do miana najsmuklejszego 15,6-calowego laptopa, ale i tak jest pod tym względem o niebo lepiej niż było wcześniej. Wysokość obudowy to 21 mm, co w mojej ocenie jest niezłym rezultatem.
Już w pierwszych chwilach spędzonych z EliteBookiem moją uwagę zwróciły masywne zawiasy ekranu. Producentowi udało się w ich przypadku osiągnąć bardzo użyteczny kompromis. Mechanizm zamykania matrycy działa na tyle lekko, że ekran można zamknąć lub otworzyć przy pomocy jednej ręki, a z drugiej strony zapewnia wystarczającą sztywność.
Użyte do skonstruowania jednostki materiały to na szczęcie nie tylko plastiki, ale w dużej mierze stopy aluminium i magnezu. Dzięki temu zabiegowi proces „odchudzania” laptopa nie spowodował nadmiernej utraty sztywności. Nawet pod wpływem znacznego nacisku korpus urządzenia nie tracił na swojej sztywności. Z natury rzeczy mniej podatna na takie „katusze” była pokrywa matrycy, ale tu również trudno jest mówić o nadmiernym wyginaniu się.
Tak, jak nie miałam żadnych zastrzeżeń do jakości użytych komponentów, tak niestety zauważyłam pewne niedostatki w zakresie jakości spasowania wybranych elementów – np. szczelina między płaszczyzną wokół klawiatury a krawędziami laptopa mogłaby być zdecydowanie mniejsza.
Duży plus dla konstruktorów należy się z pewnością za gumową uszczelkę wokół krawędzi pokrywy matrycy. Dzięki niej, przy złożonym ekranie, między matrycę a klawiaturę nie przedostaje się żaden kurz lub pył.
Wśród laptopów i urządzeń mobilnych nie brakuje modeli, które zostały wykonane z materiałów połyskliwych (najczęściej z tzw. fortepianowego plastiku). Chociaż ocena estetyki takiego rozwiązania to kwestia subiektywna (niektórym użytkownikom taki zabieg może się podobać, innym nie), to nie ulega w mojej ocenie wątpliwości, że nie sprzyja ono utrzymaniu sprzętu w czystości. Często nie sposób uniknąć nieustannie widocznych odcisków palców.
Na szczęście ten problem nie dotyczy testowanego laptopa. Matowe wykończenie ułatwia utrzymanie sprzętu w należytej czystości. Nie ma tu problemu z tłustymi śladami.
Jakie złącza znajdziemy w testowanym EliteBooku?
Lewa krawędź kryje port blokady Kensingtona, złącze VGA/D-Sub, 2 porty USB 3.0 oraz czytnik SmartCard (umożliwia on autoryzowanie dostępu do danych dostępnych na notebooku, przez co osoby bez specjalnej karty nie będą miały do nich wglądu).
Z kolei z prawej strony umieszczono gniazdo zasilania, port replikatora, złącze LAN, 2 porty USB 3.0, DisplayPort oraz gniazdo audio.
Tył obudowy jest wolny od jakichkolwiek portów.
Po lewej stronie frontowej krawędzi znajdziemy zestaw kontrolek. Są tam diody LED, informujące o pracy karty Wi-Fi, trybie pracy urządzenia, sposobie zasilania oraz stanie pracy dysku.
Wyrazy uznania dla Hewlett Packard należą się bez wątpienia za to, że dolną pokrywę laptopa, skrywającą podzespoły i wolne sloty, możemy zdjąć bez użycia jakichkolwiek narzędzi. Wystarczy zwolnić specjalny suwak. Inni producenci mogą się uczyć od HP tak praktycznych rozwiązań.
Ekran
Testowany laptop został przez producenta wyposażony w matową matrycę, która wyświetla obraz w rozdzielczości Full HD, czyli 1920 x 1080 pikseli.
Na uwagę zasługuje szeroka gama możliwych poziomów podświetlenia matrycy – użytkownik ma do dyspozycji aż 20 możliwych ustawień w tym zakresie.
Niestety nie da się zbyt wiele dobrego napisać o kątach widzenia, zdecydowanie nie są one najmocniejszą stroną opisywanego laptopa. O ile jeszcze zmiana jakości obrazu przy kątach pionowych jest do zaakceptowania, o tyle w przypadku kątów poziomych mamy do czynienia z bardzo mocnym pogorszeniem kontrastu i odwzorowania kolorów.
Audio
Głośnik w EliteBooku został przez producenta zamontowany powyżej linii klawiatury. Jego grill zajmuje całą przestrzeń od jednego do drugiego zawiasu. W zakresie oferowanej przez niego mocy, HP nie ma powodów do wstydu. Nieco lepiej mogłoby być, jeśli chodzi o odtwarzanie basu w trakcie słuchania muzyki lub oglądania filmów. Nie jest to jednak laptop multimedialny, lecz typowo biznesowy – trudno zatem mieć do amerykańskiego producenta jakieś szczególne pretensje w tej kwestii.
Do sterowania ustawieniami muzycznymi służy oprogramowanie dts Studio Sound. Pozwala na regulację ustawień głośności urządzeń odtwarzających i nagrywających, korektora graficznego (mamy do wyboru aż 22 predefiniowane style, m. in. Blues, Classical, Jazz, Rap, Rock, Techno oraz możliwość wprowadzenia własnych). Co więcej, w zakładce nagrywanie do naszej dyspozycji są bardzo użyteczne opcje, takie jak: usuwanie szumu (eliminuje odgłosy tła, np. hałas wentylatora lub klimatyzacji), usuwanie echa akustycznego (eliminuje dźwięk i echo z głośników notebooka).
Kolejna ciekawa funkcja ucieszy wszystkich użytkowników, którzy często korzystają z komunikatorów do wideokonferencji w głośnym otoczeniu. Dzięki opcji formowanie wiązki możliwa jest eliminacja dźwięków spoza zakresu 30 stopni kopułki kamery HP (do wyboru są dwa stopnie działania tej funkcji – lekka i silna)
Klawiatura i touchpad
Zamontowana w EliteBooku klawiatura doskonale współgra z charakterem całego laptopa. Jest elegancka, cicha i wygodna w obsłudze. Sporym atutem jest jej podświetlenie w dwustopniowej skali. Niestety, w mojej ocenie nie przypadnie ona do gustu wszystkim. Myślę tu o osobach przyzwyczajonych do korzystania z osobnego bloku numerycznego. Takowy w modelu 850 niestety nie występuje. Dla tych, którzy bez popularnego numpada nie wyobrażają sobie pracy na komputerze podpowiem, że zawsze możemy poradzić sobie z tym problemem poprzez zakup klawiatury numerycznej na USB – jej cena na Allegro zaczyna się od kilkunastu złotych.
Smaczku dodaje fakt, że klawisz specjalny Windows nawiązuje do logotypu Windowsa 8, chociaż domyślnym (jest to widoczne na poniższej fotografii) systemem operacyjnym, jaki znajdziemy w laptopie, jest wspomniany już przeze mnie Windows 7.
Jeśli chodzi o touchpad, to uwagę zwraca jego ponadstandardowa wielkość (w stosunku do innych laptopów o zbliżonych gabarytach). Jak słusznie się zapewne domyślacie, wpływa to zdecydowanie pozytywnie na komfort użytkowania i wygodę obsługi „gładzika”. Warto zauważyć, że rozpoznaje on trzy punkty dotyku jednocześnie. Dzięki dużej powierzchni nie ma problemów z pomniejszaniem i powiększaniem widoku (np. edytorze tekstu lub programie graficznym).
Moją uwagę przykuło zdublowanie klawiszy funkcyjnych płytki dotykowej. Niestety do tej beczki miodu muszę dołożyć łyżkę dziegciu – praca wspomnianych klawiszy mogłaby być nieco cichsza.
Dodatkowym sposobem sterowania kursorem na ekranie jest manipulator PointStick, czyli mały gumowy grzybek. Jest to odpowiednik kultowego już Trackpointa od IBM. Użytkowników laptopów można zapewne podzielić na dwie grupy: tych, którzy z takich miniaturowych joysticków korzystają i tych, którym nie są one do niczego potrzebne. Osobiście lokuję się w tej drugiej grupie, ale nie zmienia to faktu, że obecność takiego manipulatora w laptopie biznesowym należy uznać za duży plus.
Szkoda tylko, że HP nie zadbało o lepsze umocowanie gumowego kapturka – już po kilku dniach… odpadł od manipulatora. To zdecydowanie źle świadczy o jego wytrzymałości.
Bateria
W EliteBooku znalazł się trzykomorowy akumulator litowo-jonowy o pojemności 50 Wh. Przy średnim podświetleniu ekranu, włączonym Wi-Fi, laptop zapewnił 6 h i 2 minuty pracy, co uważam za świetny rezultat.
Dysk twardy
Osiągi zamontowanego w EliteBooku dysku Intel SSDSC2BF180A4H postanowiłam sprawdzić za pomocą programu HD Tune (wersja 2.55).
Wyniki testu jasno wskazują, że osiągi opartego o pamięć półprzewodnikową dysku są o niebo lepsze od tradycyjnych konstrukcji talerzowych (HDD). Z drugiej strony, jeśli porównamy jego wyniki z liderami zestawień, np. Samsungiem 850 Pro 256 GB, Crucial CT 250BX100SSD1 czy też SanDisk Extreme II 240 GB, okaże się, że wyniki testowanego dysku Intela plasują go pośrodku stawki.
Wydajność
Sprawdzenie mocy obliczeniowej powierzyłam aplikacji Cinebench.
Rezultaty utwierdziły mnie w przekonaniu, że HP EliteBook 850 to sprzęt dedykowany takim aplikacjom, jak: Word, Excel czy Power-Point. Nie nadaje się on do zaawansowanego przetwarzania i renderowania grafiki. Powyższy rzut ekranu jest tego najlepszym dowodem. Na relatywnie słabych wynikach w największej mierze zaważył fakt, że w testowanym laptopie nie było dedykowanej karty graficznej.
Oprogramowanie dodatkowe
Amerykański producent przygotował szereg aplikacji, które rozbudowują możliwości produktu. Znajdziemy tu m. in. takie programy, jak HP Client Security (zabezpieczenie przed niepowołanym dostępem do danych, autoryzowanie dostępu), HP 3D Driveguard (zabezpieczenie dysku twardego HP ProtectSmart). Oprócz tego mamy do dyspozycji również aplikacje opracowane przez Intela: Intel Smart Connect Technology (okresowe i zdalne wznawianie wzbudzania komputera), Intel Rapid (zwiększanie wydajności i skracanie czasu reakcji dysku twardego przy zmniejszonym zużyciu energii oraz ochrona przed utratą danych w przypadku uszkodzenia dysku), Intel Management and Security Status (zarządzanie komputerami w sieci, monitorowanie, aktualizacje systemowe, zdalna naprawa).
Podsumowanie
Ceny HP EliteBooka 850 są w serwisie Allegro bardzo zróżnicowane – wahają się od ok. 2600 zł do nawet ponad 7000 zł. Wszystko zależy rzecz jasna od konfiguracji sprzętowej danego modelu. Najtańszy z egzemplarzy wyposażony był w słabsze podzespoły w stosunku do testowanego przeze mnie wariantu – procesor Intel Core i5-4210U, 4 GB pamięci RAM, dysk HDD 500 GB oraz ekran o rozdzielczości 1366 x 768. Z kolei w najdroższym wariancie moglibyśmy liczyć na dysk SSD o pojemności 512 GB, procesor Intel Core i7 5500U, dedykowaną kartę graficzną – AMD Radeon R7 M260X – wbudowany modem LTE oraz 16 GB pamięci RAM.
EliteBook 850 to w mojej ocenie bardzo ciekawy laptop biznesowy. Przy jego projektowaniu producent postawił bardzo silny nacisk na mobilność. Świadczą o tym takie cechy jak: umiarkowana waga (jak na 15,6-calowego laptopa), obecność niskonapięciowego procesora, brak dedykowanej karty graficznej czy też zastosowanie dysku SSD o umiarkowanym „apetycie” na energię elektryczną. To wszystko sprawia, że EliteBook jest interesującą propozycją dla wszystkich tych, którzy oczekują od działającego pod komendą Windowsa, klasycznego, 15,6-calowego laptopa, że wytrzyma co najmniej ok. 6-7 godzin na zasilaniu akumulatorowym. Dla zobrazowania jego wydajności pracy na baterii mogę powiedzieć, że EliteBook jest w stanie wytrzymać całą podróż koleją z Warszawy do Berlina.
Przyszli nabywcy będą zapewne zadowoleni z jakości użytych materiałów – stopów magnezu i aluminium (które gdzieniegdzie mogłyby być trochę lepiej spasowane) oraz matowego wykończenia obudowy, co pozwala na względnie łatwe utrzymanie notebooka w czystości.
Co ze słabszymi stronami testowanego ultrabooka? Trzeba sobie jasno powiedzieć, że EliteBook 850 nie jest demonem mocy. Jeśli szukacie nie tylko mobilnej, ale i wydajnej pod względem mocy obliczeniowej maszyny, to zdecydowanie nie jest sprzęt dla was. Program do obsługi poczty elektronicznej, pakiet programów biurowych czy też podstawowa edycja materiałów graficznych – z tymi zadaniami testowany model poradzi sobie bez trudu. Bardziej wymagające programy i aplikacje, zwłaszcza gry komputerowe, to już zdecydowanie zbyt wysokie progi dla tej jednostki.
Jakie modele innych producentów są bezpośrednią konkurencją dla przetestowanego Hewlett-Packard 850? W tym gronie mogłoby się zmieścić całkiem sporo produktów. Postanowiłam wybrać trzech reprezentantów: Acera E5-571G w cenie od ok. 2600-3000 zł (szeroki wybór dysków: SSD, HDD oraz hybrydowe procesory Intel Core i5 i i7), Della 15R 5547, którego koszt zakupu waha się w przedziale 2600-4600 zł (procesory Intel Core i5 i i7, karty graficzne zintegrowane i dedykowane, matryce dotykowe) oraz Asusa X550JXz cenami mieszczącymi się w przedziale 3400-4500 zł (dedykowane karty graficzne, dyski HDD, SSD i łączone, matryce matowe i błyszczące). | Test HP EliteBook 850. Laptop dla profesjonalistów |
Ostatnio na popularności zyskują monitory z wyższą częstotliwością odświeżania. Standardem powoli staje się 144 Hz w modelach dla graczy. Jednak aby móc cieszyć się takim odświeżaniem, należy najpierw mieć wystarczająco mocny komputer. Odświeżanie monitora i liczba wyświetlanych klatek na sekundę to dwa parametry, które są ze sobą ściśle powiązane. Są od siebie bezpośrednio zależne, o czym wiele osób może nie wiedzieć. Ale jak to dokładnie działa?
Czym jest odświeżanie?
Częstotliwość odświeżania to jeden z najważniejszych parametrów w monitorach komputerowych. Standardowe modele mogą pochwalić się 60 Hz, co spełnia wymagania większości użytkowników. Wystarczy do przeglądania Internetu, pracy czy oglądania filmów. Ale, jak wiadomo, gracze są dużo bardziej wymagający. Z myślą o nich zaczęły powstać modele 120 Hz, 144 Hz, a z czasem nawet 240 Hz. Tylko czym to odświeżanie tak naprawdę jest? Jeśli dysponujemy monitorem 60 Hz, oznacza to, że w każdej sekundzie obraz jest odświeżany 60 razy, czyli dokładnie co 16,7 ms. Odbywa się to tak szybko, że ludzkie oko nie jest w stanie tego dostrzec. Jeśli kupimy monitor 144 Hz, to obraz odświeżany jest 144 razy na sekundę, czyli co 6,95 ms. Różnica jest ogromna. Problem polega na tym, że kupno samego monitora nie wystarczy, aby dostrzec jakąkolwiek zmianę. Musimy jeszcze zadbać o to, aby komputer wyświetlał odpowiednią liczbę klatek na sekundę.
Klatki na sekundę
Wydajność komputerów, kart graficznych i procesorów mierzy się najczęściej liczbą wyświetlanych klatek na sekundę. Sprawdza się to w popularnych grach, ponieważ to one są najbardziej wymagające dla podzespołów. Za płynny i grywalny poziom uznaje się co najmniej 25 klatek na sekundę, ale w większości tytułów ideałem jest 60 klatek na sekundę. Są jednak gry, w których nawet 60 FPS-ów (frames per second) nie jest wystarczające. To gry pokroju „Counter-Strike: Global Offensive”, w których akcja jest bardzo dynamiczna, a naszym rywalem staje się inny człowiek, a nie sztuczna inteligencja wykreowana przez programistów. Tylko że większa liczba klatek na sekundę na niewiele się zda, jeśli nie dysponujemy lepszym monitorem z wyższą częstotliwością odświeżania.
Odświeżanie a liczba klatek na sekundę
Skoro monitor 144 Hz odświeża obraz 144 razy na sekundę, to musimy zadbać, aby obraz zmieniał się z taką samą częstotliwością. Oznacza to, że przy takim odświeżaniu powinniśmy uzyskiwać w danej grze co najmniej 144 klatek na sekundę. Jeśli będzie to 60 klatek na sekundę, nie zauważymy żadnej różnicy w porównaniu z monitorem 60 Hz. Jednak kluczowe jest to, aby 144 FPS-ów było stabilne, czyli nie spadało poniżej tej wartości. Dlatego gracze CS:GO najczęściej grają przy takich ustawieniach, które pozwalają na działanie gry w ponad 200, a często nawet 300 klatkach na sekundę. Dzięki temu mają pewność, że obraz będzie możliwie płynny i w żadnym momencie nie zacznie szarpać. Najgorszym, co może się wydarzyć posiadaczom monitorów z szybkim odświeżaniem, są okazjonalne spadki klatek na sekundę poniżej danej wartości. Granie wtedy staje się nieprzyjemne.
Odświeżanie i liczba wyświetlanych klatek na sekundę to parametry bezpośrednio ze sobą powiązane. Na nic zda nam się monitor 144 Hz, jeśli karta graficzna i procesor nie wygenerują 144 klatek na sekundę w danej grze. Należy jednak pamiętać, że z zalet tego typu monitora nie skorzystamy w każdym tytule. Dla przykładu uzyskanie 144 FPS-ów w „Wiedźminie 3” może być bardzo trudne i całkowicie niepotrzebne. W większości przypadków wciąż wystarczy standardowe 60 Hz. Wysoka częstotliwość odświeżania pożądana jest przede wszystkim w dynamicznych grach sieciowych. Warto o tym pamiętać. | Odświeżanie a liczba klatek na sekundę – o co chodzi? |
Zima – za oknem chłód i śnieg, a zmrok zapada niemal zaraz po świcie. Aby poprawić sobie nastrój i zadbać o formę, wybierz się na basen! Aktywność fizyczna w czasie zimy
O zbawiennym wpływie ruchu na organizm wie chyba każdy. Odpowiednio miarkowana rekreacja lub sport poważnie zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby układu krążeniowo-oddechowego, stabilizuje ciśnienie tętnicze krwi, wpływa na odpowiednie odżywienie wszystkich tkanek i daje masę przyjemności. M.in. właśnie dlatego każdego roku na ulicach, w parkach czy lasach widzimy wielu biegaczy czy rowerzystów.
O ile w cieplejszym półroczu masz do wyboru pełen wachlarz różnorodnych aktywności fizycznych, o tyle zimą ulega on pewnemu skróceniu. Ponadto z uwagi na mniejsze nasłonecznienie i bardziej przygnębiającą atmosferę za oknem, często trudno znaleźć w sobie motywację do ruchu w jakiejkolwiek formie. A szczególnie takiego, który wymaga wyjścia z domu, podróży czy pewnego rodzaju przygotowania. Dlatego też wiele osób w sezonie zimowym rezygnuje z wyjść na basen. Dzieje się to jednak całkiem niesłusznie!
Pływanie – doskonała aktywność dla każdego
Choć człowiek z natury jest osobnikiem lądowym, przebywanie w wodzie doskonale wpływa na jego organizm. Pływanie którymkolwiek stylem znakomicie wpływa na wszechstronny rozwój, gdyż jest wysiłkiem globalnym. Znaczy to, że w wykonanie ruchu zaangażowane są różnorodne grupy mięśniowe, które muszą pracować względem siebie synergistycznie (wspólnie) i antagonistycznie (przeciwnie). Nie bez powodu osoby uprawiające tę dyscyplinę sportu mogą poszczycić się doskonale wyrzeźbionym ciałem i wspaniałą sylwetką.
Co więcej pływanie wymaga także odpowiedniego sposobu oddychania, co w krótkim czasie zwiększa pojemność życiową płuc. Szczególnie zalecane jest zatem dla palaczy i osób cierpiących na problemy z układem oddechowym. Możesz być pewien, że 2-3 wizyty w tygodniu na pływalni w krótkim czasie znacząco poprawią Twoją kondycję i wydolność fizyczną.
Jeżeli zależy Ci w większej mierze na dobrych rezultatach i lubisz kontrolować swoje czasy, popracuj nad techniką. To niezmiernie istotne, gdyż właśnie niuanse takie jak ułożenie dłoni czy stopy potrafi na urwanie cennych sekund na mecie. W przypadku problemów lub chęci pracy nad tymi drobiazgami najlepiej skonsultować się z ratownikiem lub instruktorem pływania. Gdyby nazbyt przeszkadzała Ci woda dostająca się do oczu, po prostu załóż okulary pływackie.
Musisz także wiedzieć, że pływanie zalecane jest już niemowlętom. Niewiele osób wie, że już wtedy można nauczyć naukę sprawnego poruszania się w wodzie, a duża grupa maluchów wręcz genetycznie świetnie sobie z tym radzi. W późniejszym wieku często przeszkodą okazuje się lęk, warto zatem tę przydatną umiejętność nabyć jak najwcześniej. Podczas nauki przydają się takie akcesoria jak rękawki, koła ratunkowe czy dmuchane i kolorowe zabawki, które przykują uwagę dziecka.
Pływanie to również doskonała metoda treningu i rehabilitacji po różnego rodzaju kontuzjach. Wszystko dlatego, że woda tworzy warunki naturalnego odciążenia, czyli wiele ruchów wykonuje się w sposób prostszy. Z tego powodu np. po złamaniach kości czy skręceniach stawu zaleca się systematyczne wizyty na basenie, mające na celu odbudowę tkanki mięśniowej, przywrócenie prawidłowych zakresów ruchu oraz poprawę ukrwienia.
Wyjście na basen – tak niewiele do tego potrzeba!
Pływanie to zdecydowanie sport całoroczny. Wiele osób rezygnuje z niego w czasie zimy np. w obawie przed wirusami złapanymi w drodze do domu. Organizm jest rozgrzany, na skórze wciąż znajdują się cząsteczki wody, a chłód na dworze grozi co najmniej przeziębieniem.
Nie powinieneś jednak zbytnio się tego obawiać, jeżeli pamiętasz o kilku prostych zasadach. Po pierwsze, zawsze ubieraj się adekwatnie do pogody. Ciepła czapka i szalik to podstawa. Po drugie, musisz dokładnie wytrzeć swoje ciało po pływalni oraz wysuszyć włosy. Nie zapomnij o uszach, które często stają się pierwszym objętych chorobowo miejscem! Warto również odczekać około kwadransa po wyjściu z basenu w ciepłym budynku pływalni i wypić w tym czasie kawę lub coś zjeść. Pozwala to na powrót organizmu do równowagi oraz przywrócenie naturalnej temperatury ciała.
Ogromną zaletą pływania jest również niewielka ilość sprzętu potrzebnego do wizyty na basenie. Wystarczy odpowiedni strój kąpielowy (ich ceny zaczynają się nawet od kilku-kilkunastu złotych!), czepek, klapki oraz ręcznik. Przynajmniej połowę z wymienionych przedmiotów z pewnością posiadasz w domu.
Niech zatem nie przeraża Cię śnieg za oknem, spakuj potrzebne rzeczy i jeszcze dziś ruszaj na basen! | Basen w okresie zimowym? Tak! |
W cenie do 600 zł spokojnie kupimy smartfona ze średniej półki, który pozwoli nam na sporą swobodę, zarówno jeśli chodzi o moc obliczeniową, jak i dostępną ilość pamięci. Jakie konkretnie urządzenie wybrać? Oczywiście nie można wytypować jednego, doskonałego smartfona w tej cenie. Przedstawię wam za to kilka naprawdę interesujących sprzętów, których cena nie przekracza 600 zł.
Xiaomi Redmi 4A 32 GB (ok. 450 zł)
5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli
2 GB RAM
32 GB pamięci wewnętrznej
13 Mpix kamera główna i 5 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,4 GHz
system operacyjny Android 6.0 Marshmallow
bateria o pojemności 3120 mAh
box:offerCarousel
Za kwotę nieco powyżej 400 zł bez problemu kupicie jeden z najpopularniejszych smartfonów ze średniej półki, a mianowicie Xiaomi Redmi 4A w wersji z 32 GB pamięci wewnętrznej. Oprócz pokaźnych zasobów pamięci 4A może się też pochwalić świetną kamerą główną, opartą o 13 Mpix przetwornik. Całość uzupełnia możliwość obsługi dwóch kart SIM (dual SIM).
Xiaomi Redmi 4X 3/32 GB (ok. 520–560 zł)
5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli
3 GB RAM
32 GB pamięci wewnętrznej
13 Mpix kamera główna i 5 Mpix kamera przednia
8-rdzeniowy procesor z zegarem 1,4 GHz
system operacyjny Android 6.0 Marshmallow
bateria o pojemności 4100 mAh
box:offerCarousel
Jeszcze na chwilę pozostaniemy przy firmie Xiaomi, ponieważ w ramach naszego budżetu warto również zwrócić uwagę na smartfon Redmi 4X. Nie przekraczając 600 zł, jesteśmy w stanie kupić wariant z 3 GB RAM oraz 32 GB przestrzeni na dane. Mocną stroną tego urządzenia, oprócz 13 Mpix kamery, jest też bardzo pojemna jak na 5-calowy smartfon bateria (4100 mAh). Oczywiście także i tu mamy obsługę dual SIM. Warto też wspomnieć o mocnym, 8-rdzeniowym procesorze.
Samsung Galaxy J3 (2017) (ok. 590 zł)
5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli
2 GB RAM
16 GB pamięci wewnętrznej
13 Mpix kamera główna i 5 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,4 GHz
system operacyjny Android 7 Nougat
bateria o pojemności 2400 mAh
box:offerCarousel
A co, jeśli jesteśmy zwolennikami smartfonów koreańskiego giganta, firmy Samsung? W takim razie za cenę ok. 590 zł możemy kupić model Galaxy J3. Oprócz Androida w wersji 7 Nougat warto tu zwrócić uwagę na niezły zestaw kamer (13 Mpix i 5 Mpix).
Kruger&Matz LIVE 4S (ok. 550 zł)
5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli
3 GB RAM
32 GB pamięci wewnętrznej
13 Mpix kamera główna i 5 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 7 Nougat
bateria o pojemności 2350 mAh
box:offerCarousel
W zamierzonym przez nas budżecie doskonałą propozycją jest też smartfon Kruger&Matz LIVE 4S. Mamy tu co prawda standardowy, 5-calowy ekran HD, jednak producent we wnętrzu zainstalował aż 3 GB RAM i 32 GB pamięci na dane. Warto zwrócić uwagę na fakt, że jako kamerę główną mamy tu 13 Mpix przetwornik, a system operacyjny to jedna z najnowszych odsłon Androida – 7 Nougat. Nie zabrakło też obsługi dual SIM.
myPhone Hammer Iron 2 (ok. 450 zł)
4-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli
1 GB RAM
8 GB pamięci wewnętrznej
5 Mpix kamera główna i 2 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 6.0 Marshmallow
bateria o pojemności 2400 mAh
box:offerCarousel
Za stosunkowo niewielkie pieniądze możemy również skusić się na "pancernego" smartfona, model myPhone Hammer Iron 2. Co prawda nie mamy tu do czynienia ze świetną specyfikacją, jednak jej niedobór rekompensuje obudowa, która została opatrzona certyfikatem IP68, świadczącym o odporności urządzenia na zapylenie oraz zanurzenie w wodzie. Na dokładkę mamy tu również dual SIM.
Cubot H3 (ok. 450 zł)
5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli
3 GB RAM
32 GB pamięci wewnętrznej
16 Mpix kamera główna i 8 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 7 Nougat
bateria o pojemności 6000 mAh
box:offerCarousel
Cubot H3 w cenie 450 zł robi piorunujące wrażenie. Mamy tu bowiem aż 3 GB RAM i 32 przestrzeni na dane, a także doskonały zestaw kamer – 16 Mpix główną i 8 Mpix przednią, idealną do selfie. Na dodatek w pamięci zainstalowano jedną z nowszych odsłon Androida, a całość zasila ogromna bateria o pojemności 6000 mAh, która powinna starczyć na wyjątkowo długi czas użytkowania. Naturalnie mamy tu także obsługę dual SIM.
Huawei Honor 8 Lite (ok. 590 zł)
5,2-calowy ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli
3 GB RAM
16 GB pamięci wewnętrznej
12 Mpix kamera główna i 8 Mpix kamera przednia
8-rdzeniowy procesor z zegarem 2,1 GHz
system operacyjny Android 7 Nougat
bateria o pojemności 3000 mAh
box:offerCarousel
W cenie niecałych 600 zł doskonałą propozycję ma te dla nas firma Huawei. Model Honor 8 Lite, bo o nim będzie tu mowa, posiada świetny, 5,2-calowy ekran o rozdzielczości Full HD. Nie zabraknie nam tu również również pamięci RAM (3 GB), a także mocy obliczeniowej, której dostarcza potężny, 8-rdzeniowy procesor. Muszę koniecznie dodać, że w naszym budżecie mieści się Honor 8 Lite w wariancie z dual SIM.
Nokia 3 (ok. 450 zł)
5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli
2 GB RAM
16 GB pamięci wewnętrznej
8 Mpix kamera główna i 8 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 7 Nougat
bateria o pojemności 2650 mAh
box:offerCarousel
Firmy Nokia nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Jeszcze do niedawna ten fiński gigant produkował smartfony wyłącznie dla Microsoftu. Od niedawna jest jednak inaczej, ponieważ w sklepach pojawia się coraz więcej sprzętów z logo Nokia i systemem Android na pokładzie. Nokia 3 to właśnie jeden z takich modeli, który dodatkowo możemy kupić w niewygórowanej cenie. Mocną cechą tego sprzętu są z pewnością dwie 8 Mpix kamery. Nokia 3 sprawdzi się więc świetnie jako smartfon m.in. do selfie. | Smartfony do 600 zł – I kwartał 2018 |
Ćwiczenia z masą własnego ciała pozwalają na rozbudowę masy ciała, a także na zgubienie tkanki tłuszczowej. Street workout jest coraz częściej uprawiany przez kobiety, nie tylko przez panów. Panie wykorzystują w nim np. figury z zajęć pole dance. Trening street workout z własną masą ciała najlepiej zacząć od wyznaczenia celu, np. liczby powtórzeń konkretnego ćwiczenia lub zgubienia 5 czy 10 kg. Częstotliwość treningów oraz wykonywane ćwiczenia należy dostosować do swoich możliwości fizycznych. Dobrze jest też znaleźć miejsce, w którym chcemy trenować. Początkujący najczęściej wykonują pompki, planki i podciągnięcia. Można je robić w domu, ogrodzie lub specjalnym placu do street workout z drążkami i poręczami, których jest coraz więcej.
Cel ćwiczeń i miejsce na trening street workout
Przed rozpoczęciem treningu bardzo ważne jest ustalenie celu. Dzięki niemu motywacja do ćwiczeń będzie na podobnym poziomie, a efekty łatwe do zweryfikowania. Najlepiej, by można było osiągnąć swój cel w określonym czasie, np. 3 lub 6 miesięcy. Ćwiczący dążą np. do rozbudowy masy mięśniowej, zwiększenia siły w ramionach, spalenia tkanki tłuszczowej lub nauki konkretnego tricku, np. flagi. Cele można łączyć.
Warto też zdecydować o miejscu, w którym będą odbywały się treningi. Początkującym wystarczy drążek rozporowy w futrynie lub bramka na boisku. W wielu miastach są specjalne place do ćwiczeń street workout. Można kupić też własny zestaw do street workout, składający się z drążków i poręczy i postawić go np. w ogrodzie.
box:offerCarousel
Ustalenie dni treningowych i strój do street workout
Przed rozpoczęciem treningów warto też ustalić dni, w których chce się ćwiczyć. Zaleca się zacząć od 2-4 dni w tygodniu. Należy zróżnicować intensywność treningów, szczególnie przy 4 dniach w tygodniu przeznaczonych na street workout. Pozwoli to uniknąć przetrenowania i nadmiernego zmęczenia. Pomiędzy dniami treningowymi warto uwzględnić co najmniej 1 dzień na regenerację organizmu. Najczęściej wybierane i najwygodniejsze ubrania na trening to spodnie dresowe lub krótkie spodenki, koszulka (najlepiej termoaktywna) i sportowe buty.
Streetworkout – ćwiczenia dla początkujących
Jak w każdym sporcie, także w street workoucie, bardzo ważna jest rozgrzewka i skupienie się na partiach mięśniowych, które są używane najczęściej w trakcie ćwiczeń z własną masą ciała. Należy rozgrzać barki, stawy łokciowe oraz ćwiczyć mobilność barków. Dopiero po rozgrzewce można rozpocząć właściwy trening.
Na początku dobrze jest sprawdzić własne możliwości fizyczne. Warto wykonać maksymalną liczbę:
* podciągnięć nachwytem,
* pompek lub pompek na poręczach bądź drążku (tzw. dipsów),
* wznosów nóg – mogą być wykonane w wersji z prostymi nogami lub do pozycji tzw. L-sita, w której nogi są zgięte pod kątem prostym w stosunku do tułowia.
Dzięki temu można ustalić intensywność treningu i mieć porównanie w kolejnych tygodniach. Większa liczba powtórzeń danego ćwiczenia po pewnym czasie dodatkowo zwiększa motywację.
W pierwszym okresie ćwiczeń należy się skoncentrować w szczególności na technice, a nie ich liczbie. Najlepiej wykonywać 60-70% powtórzeń i dopracować je do perfekcji. Osoby, które dotąd miały raczej siedzący tryb życia powinny zacząć od robienia pompek i podciągnięć ze stania. Można też wykorzystać gumy do podciągania, które je ułatwiają. Negatywne podciąganie pozwala nauczyć się właściwego wykonywania tego ćwiczenia. Polega ono na doskoczeniu do drążka, złapania nachwytem, a następnie wytrzymaniu w fazie spięcia jak najdłużej. Ostatni krok to powolne opuszczanie ciała. Warto robić tzw. deski (planki), a także supermana, czyli jednoczesne unoszenie rąk i nóg w leżeniu na brzuchu. Te ćwiczenia pozwalają na wzmocnienie gorsetu mięśniowego, tzw. mięśni głębokich tułowia. Wykroki poprawiają siłę pośladków i nóg. Mięśnie kolan i miednicy wzmocnią się przy wykonywaniu wyskoków na pudło lub zwykłą ławkę. Warto też pracować nad siłą pleców i brzucha, np. robiąc przysiady z obciążeniem na barkach.
Dopiero po przygotowaniu mięśni można rozpocząć wykonywanie bardziej wymagających fizycznie ćwiczeń. Są to różne wariacje podciągań i przysiadów, chodzenie na rękach oraz unoszenie nóg w zwisie. Kolejny krok to figury, np. flaga, muscle up na drążku, lub front back lever. Do ich wykonania potrzeba dużej siły i świadomości własnego ciała. | Jak zacząć ćwiczenia street workout? |
Duże sprzęty AGD są obecne w każdym domu. Przecież trudno wyobrazić sobie mieszkanie bez lodówki, pralki lub piekarnika. Co ciekawe, kupując tego typu urządzenia, rzadko kierujemy się dostępnymi funkcjami. Nie kupujemy ich tak samo jak telefony lub komputery. To o tyle dziwne, że z roku na rok sprzęty AGD stają się coraz bardziej zaawansowane technologicznie i oferują funkcje, o których do niedawna mogliśmy jedynie pomarzyć. Niewiele nowego da się wymyślić w przypadku dużych sprzętów AGD – to dość popularna opinia wśród wielu użytkowników. Wydaje nam się, że lodówki, pralki i piekarniki niewiele się od siebie różnią. Mają różną pojemność, innych producentów, różne zużycie energii i kilka oryginalnych funkcji, ale generalnie są do siebie podobne. Ostatnie lata udowadniają jednak, że wcale tak nie jest. Tegoroczne trendy pokazują, że duże sprzęty AGD cały czas ewoluują.
Kolory
Producenci sprzętów AGD stali się dużo odważniejsi. Jeszcze do niedawna w naszych kuchniach i łazienkach królowały klasyczne kolory – biały i srebrny. Wszystkie lodówki i pralki wyglądały mniej więcej tak samo i ze świecą można było szukać oryginalnie prezentujących się urządzeń. To jednak coraz mniej aktualna opinia. Sprzęty AGD nabrały kolorów – i to bardzo odważnych kolorów.Coraz częściej w ofertach wszelkiej maści producentów pojawiają się duże urządzenia AGD w odważnych kolorach. W sklepach z elektroniką dużo łatwiej znaleźć modele w kolorze czerwonym, zielonym lub niebieskim. Dobry przykładem są urządzenia marki SMEG i np. lodówka FAB28, którą nie tylko możemy kupić w odważnych kolorach, ale nawet pomalowaną w państwowe flagi lub pasiaste wzory. Innym tego typu sprzętem jest okap przyścienny Falmec Flipper Design. Urządzenie można nabyć w kolorze turkusowym, zielonym, żółtym oraz klasycznych – białym, czarnym i kremowym. Większe zróżnicowanie kolorystyczne daje nam dużo większe możliwości aranżacyjne.
Internet Rzeczy
Coraz częściej mówi się o Internecie Rzeczy. Tymi słowami określa się urządzenia elektroniczne, także AGD, które będą podłączone do sieci i będą w pewien sposób inteligentne. Lodówka, piekarnik, smartfon i komputer mają się ze sobą bezprzewodowo łączyć, aby wiele akcji przeprowadzać automatycznie. I tak na przykład rano przygotowaliśmy sobie już obiad, ale nie jest jeszcze upieczony. Wystarczy tylko włożyć go do wyłączonego piekarnika i wyjść do pracy. Gdy smartfon popołudniu wykryje, że wychodzimy do domu, to automatycznie uruchomi piekarnik. Gdy zajedziemy do mieszkania, będzie na nas czekać ciepły posiłek. Tak to przynajmniej ma działać w teorii.Na razie jeszcze nie ma aż tak zaawansowanych sprzętów, przynajmniej w polskiej dystrybucji. Jednak już dzisiaj nie brakuje sprzętów z kategorii dużego AGD, które bez problemu mogą się porozumiewać ze smartfonami z systemami Android lub iOS. I tak na przykład pralka może nam wysłać powiadomienie o skończonym praniu, a podłączona do sieci lodówka zrobić zakupy, gdy wykryje, że czegoś brakuje.
Automatyka
Kolejnym ciekawym trendem jest to, że urządzenia AGD zaczynają pewne rzeczy robić automatycznie, bez udziału użytkownika. Można to zauważyć przede wszystkim w odkurzaczach. Coraz popularniejsze są tzw. odkurzacze-roboty, które wystarczy tylko raz ustawić i odtąd same zadbają o czyste podłogi.Jak to działa? W takim odkurzaczu można ustawić automatyczne uruchamianie w określone dni i o określonej godzinie, gdy np. jesteśmy w pracy. Urządzenie samo się włączy i zacznie odkurzać mieszkanie. Co więcej, samo nauczy się układu pomieszczeń i po czasie będzie dużo efektywniejsze. Po zakończonym procesie odkurzacz wraca do bazy i zaczyna się ładować. Jeśli chcemy, to możemy nawet wyłączyć wybrane pomieszczenia. Co prawda odkurzacze zaliczamy do małego AGD, ale podobnie zaczynają działać lodówki, pralki i piekarniki – pewne procesy przeprowadzają automatycznie.Jak widać, producenci dużego AGD coraz bardziej udoskonalają swoje technologie i pracują nad designem oferowanych sprzętów. Wszystko po to, by wyróżnić się na tle konkurentów i spełnić nasze – coraz większe – oczekiwania i potrzeby. | Duże AGD – najnowsze trendy |
Subsets and Splits