source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Karoserie współczesnych samochodów produkowane są z blachy ocynkowanej, która charakteryzuje się wysoką odpornością na korozję. Ponadto pojazdy zabezpieczane są już na etapie produkcji dodatkowymi preparatami antykorozyjnymi, zapobiegającymi powstawaniu rdzy. Wszystkie te zabiegi, chociaż wydłużają żywotność blach, nie stanowią stuprocentowej ochrony przed korozją. Rdzewienie jest naturalnym procesem fizykochemicznym, którego szybkość zależy od wielu czynników zewnętrznych. Korozja karoserii
Większość kupowanych w Polsce samochodów to auta używane, sprowadzane z zagranicy. Są to zazwyczaj pojazdy kilku-, a nawet kilkunastoletnie, a ich stan techniczny często pozostawia wiele do życzenia. Niektóre z samochodów z drugiej ręki to auta powypadkowe lub takie, które uczestniczyły w drobnych kolizjach. Wprawdzie niewielka stłuczka rzadko powoduje poważne uszkodzenia w samochodzie, ale może być przyczyną rdzewienia karoserii. Wgięcia blachy lub naruszenie konstrukcji auta podczas wypadku prowadzą do pojawienia się ognisk korozji. Rdza może także pojawić się samoczynnie, a niektóre modele samochodów wydają się szczególnie mało na nią odporne. Wśród dealerów zajmujących się sprzedażą używanych samochodów przeważają opinie, że niektóre marki czy konkretne roczniki rdzewieją szybciej. Jest to spowodowane użyciem gorszych elementów konstrukcyjnych w danym roczniku czy zastosowaniem nowej, nie do końca sprawdzonej technologii. Zdarza się, że nawet w nowym samochodzie już po kilku latach pojawiają się pierwsze ogniska korozji, chociaż zapewne nie dotyczy to okresu gwarancji.
Dodatkowe zabezpieczenie
Przy zamawianiu nowego samochodu możemy czasem wykupić dodatkowe zabezpieczenie antykorozyjne wykonywane w autoryzowanym warsztacie. Możemy także skorzystać z zabezpieczeń oferowanych przez niezależne warsztaty lub pokusić się o samodzielne wykonanie powłok antykorozyjnych. Na rynku dostępne są preparaty umożliwiające łatwą aplikację substancji antykorozyjnych we własnym zakresie. Jeżeli, kupując nowy samochód, zdecydujemy się na dodatkowe zabezpieczenie w nieautoryzowanej firmie, musimy upewnić się, że nie spowoduje to utraty gwarancji.
Gdzie atakuje rdza?
Ogniska korozji zwykle najbardziej widoczne są na zewnętrznych elementach karoserii. Nadkola, progi, krawędzie drzwi czy zderzaków to miejsca, w których najwcześniej da się zauważyć rudawe plamki czy purchle na lakierze. Rdza może także pojawić się na elementach chromowanych czy stalowych obręczach kół. Jednak te zewnętrzne ośrodki rdzy, chociaż wpływają na estetykę auta nie stanowią najgorszego problemu. Rdzewieniu ulegają często niewidoczne elementy konstrukcyjne, układ jezdny, amortyzatory czy tłumiki. Najbardziej niebezpieczna jest korozja ramy stalowej, która stanowi główny element konstrukcji pojazdu. Skorodowane profile stalowe są o wiele mniej odporne na działające siły, a podczas wypadku mogą się połamać, prowadząc do całkowitej destrukcji samochodu. Niestety przeciętny użytkownik nie ma dostępu do ramy ukrytej pod zewnętrznymi elementami karoserii i nie może sprawdzić jej stanu. Kupując używany samochód, trudno zorientować się, w jakim stanie jest jego rama. Jedynym widocznym i bardzo wyraźnym sygnałem, że konstrukcja auta jest skorodowana, są rdzawe zacieki widoczne w miejscach łączenia zewnętrznych blach. Są to objawy, które świadczą o poważnej rdzy na profilach tworzących konstrukcję samochodu i nie da się ich usunąć bez generalnego remontu auta.
Samodzielne usuwanie korozji
Mocno zardzewiała blacha wymaga zazwyczaj ingerencji lakiernika. Skuteczna walka z korozją za pomocą domowych metod może okazać się mało owocna. Niektórzy właściciele samochodów samodzielnie szlifują blachę, a ubytki szpachlują i lakierują we własnym zakresie. Jednak, mimo włożonej pracy, efekt bardzo często rozczarowuje.
Tak naprawdę tylko z niektórymi ogniskami korozji możemy poradzić sobie samodzielnie. Jeżeli kupiliśmy samochód z drugiej ręki, na którym widoczne są pierwsze ślady rdzy, warto poświęcić czas na ich oczyszczenie i zabezpieczenie. Należy pamiętać, że wszystkie przeprowadzone zabiegi będą tym skuteczniejsze im dokładniej zostaną wykonane. Jeśli postanowimy już samodzielnie zająć się usuwaniem korozji, musimy działać z dużą precyzją, ponieważ pozostawione rudawe plamki stanowią ogniska rozprzestrzeniania się rdzy. Współczesny przemysł chemiczny oferujespecjalne preparaty do usuwania korozji, tzw. odrdzewiacze. Małe rudawe plamki możemy potraktować kosmetykiem w sprayu, a po ich usunięciuzabezpieczyć powierzchnię woskiem lub preparatem zabezpieczającym przed dalszą korozją. Warto także zadbać o regularne usuwanie trwałych zabrudzeń – takich które nie dają się zmyć wodą i szamponem. Ich zaleganie na lakierze często staje się przyczyną korozji.
Skuteczna walka z korozją jest wyjątkowo trudna. Rdzewienie jest procesem, który dotyka większości metali – wyjątek stanowią jedynie metale szlachetne, takie jak złoto czy platyna. Dlatego prędzej czy później każdy samochód zostanie zjedzony przez korozję. Jako właściciele aut powinniśmy skupić się głównie na zapobieganiu rdzewieniu. Warto skorzystać z preparatów zabezpieczających, a w przypadku pojawienia się pierwszych ognisk korozji użyć odrdzewiacza i zabezpieczyć karoserię woskiem. Większe naprawy wymagają szlifowania i uzupełniania ubytków blachy, z czym najlepiej poradzi sobie warsztat blacharsko-lakierniczy. | Preparaty do usuwania rdzy |
Latem dokuczają ci częste bóle nóg? Odczuwasz dyskomfort, twoje nogi są spuchnięte i obrzmiałe? Można temu zaradzić! Oto 5 sposobów na puchnące nogi w lecie. Przyczyn puchnięcia stóp i nóg latem może być wiele. Jedną z nich na pewno są wysokie temperatury – twój wewnętrzny mechanizm termoregulacyjny nie nadąża, organizm traci więcej wody, a efektem są zbolałe nogi. Dowiedz się, jak możesz temu zaradzić.
1. Ruch
Jeśli wykonujesz pracę siedzącą, zazwyczaj cały dzień spędzasz w tej samej pozycji. Co jakiś czas wstań jednak od biurka, rozprostuj kości i przejdź się po korytarzu, aby dać nogom chwilę wytchnienia. Postaraj się także umieścić pod biurkiem podnóżek lub małypuf, na których będziesz mogła wesprzeć stopy. Unikaj również zakładania nogi na nogę – choć pozornie jest to wygodna pozycja, to uciska ona dodatkowo naczynia i blokuje przepływ krwi. Jeśli twoja praca jednak wymaga pozycji stojącej, spróbuj co jakiś czas stawać na palcach. Dzięki temu napniesz mięśnie stóp i przyniesiesz im ulgę.
2. Kosmetyki
Na rynku dostępne są kosmetyki przeznaczonych dla zmęczonych nóg. Możesz uzbroić się w żel lub krem chłodzący do nóg i stóp, który z pewnością przyniesie ci chwilowe ukojenie. Wybieraj produkty na bazie miłorzębu japońskiego, alg morskich, kasztanowca lub babki lancetowatej. Żel, krem lub emulsja chłodząca nawilżą twoje nogi, odprężą je i złagodzą uczucie podrażnienia. Takie kosmetyki w swojej ofercie ma m.in. Ziaja, Evree, Floslek, Farmona i Clarins.
3. Masaż
Po ciężkim dniu „na nogach” możesz zrelaksować się za pomocą masażu. Nie musisz udawać się do salonu – zabieg możesz zafundować sobie sama w domu! Wystarczy, że kupisz odpowiedni krem lub olejek. Możesz także zainwestować w ręczny masażer w postaci np. drewnianych rolek z kolcami. Innym rozwiązaniem są maty „jeżyki”, po których chodzi się na bosaka. Dostępne są też masażery w formie małych wanienek, które jednocześnie zapewniają relaksacyjny masaż stóp w kąpieli wodnej.
4. Dieta
Niezaprzeczalny wpływ na obrzęki nóg i stóp ma dieta. Co powinnaś z niej wyeliminować? Przede wszystkim sól, która sprzyja zatrzymywaniu wody w organizmie. Zamiast mocno solonych dań wybierz te, które są bogate w witaminę E, żelazo i potas. Jedz dużo orzechów i warzyw, postaw także na pełnoziarniste pieczywo. Możesz również przyjmować dodatkowe suplementy diety, które wzmocnią układ krążenia, z miłorzębem japońskim lub wyciągiem z kasztanowca. Nie zapominaj także o nawadnianiu organizmu od środka – pij wodę mineralną i zieloną herbatę. Staraj się wykluczyć kawę, napoje z cukrem i alkohol.
5. Sport
Nic tak nie poprawi stanu spuchniętych i obrzmiałych nóg jak aktywność fizyczna. Zacznij małymi krokami: chodź schodami zamiast jeździć windą, wykonuj ćwiczenia gimnastyczne w domu – znane z podstawówki nożyce i rowerek. Spróbuj także wyjść z domu i przez godzinę spacerować lub jeździć na rowerze. Możesz również zdecydować się na nordic walking lub pływanie. Zaletą wymienionych dyscyplin jest to, że mogą je podjąć osoby słabo wysportowane. Poprawisz formę i nastrój, a przy okazji wzmocnisz mięśnie nóg i stóp.
Pamiętaj także, że nie bez znaczenia jest typ obuwia, jakie wybierasz latem. Na co dzień pożegnaj się z bardzo wysokimi obcasami i wrzynającymi się w skórę paskami sandałów, a twoje stopy z pewnością będą ci wdzięczne. Zastosuj się do powyższych wskazówek, a wkrótce pożegnasz się z opuchlizną i obrzękami nóg. | Puchnące nogi w lecie – jak sobie pomóc? |
Już od dawna słuchawki to nie tylko źródło muzyki, lecz także stylowy element zestawów audio. Aktualnie coraz bardziej liczy się funkcjonalność – słuchawki muzyczne stały się przedłużeniem smartfona. Pozwalają na prowadzenie rozmów telefonicznych, filtrują hałas i oferują sterowanie gestami. Co oznacza określenie słuchawki designerskie? To takie modele, które wyróżniają się pod względem wzornictwa. Jeszcze do niedawna był to nowy trend, a teraz właściwie wszystkie słuchawki muszą dobrze wyglądać. Jednak nie chodzi tylko o sam design – producenci skupiają się także na polepszeniu ergonomii oraz rozszerzeniu możliwości. Słuchawki stają się coraz bardziej funkcjonalne. Czyżby przyszła pora na tzw. słuchawki smart?
Minimalizm i kolor
Rynek audio nie oparł się najnowszej modzie, czyli tendencji do minimalizowania formy przy jednoczesnej maksymalizacji efektu. Słuchawki mobilne stają się dużo prostsze wizualnie, a im mniej są przekombinowane, tym bardziej wpisują się w obecne trendy. Wymyślne kształty, wiele wstawek oraz wielokolorowe elementy o rożnym sposobie obróbki ustępują miejsca smukłym liniom, gładkim powierzchniom i jednolitym barwom. Trudno jednak mówić o nudnym wzornictwie, słuchawki wyglądają często futurystycznie i bardzo atrakcyjnie.
Nowy styl przekłada się także na zastosowania praktyczne, urządzenia są coraz bardziej uniwersalne. Może je nosić każdy, bez względu na wiek, płeć oraz styl ubioru. Wystarczy spojrzeć na nowe produkty marki JBL. Linia oznaczona literką „E” (np. E45 (test) lub E55 (test)) oraz Everest (100 (test), 300 (test) lub 700 (test)) to matowe słuchawki o obłych kształtach i wyrazistych kolorach. To samo dzieje się w modelach od Sennheisera. Słuchawki z rodziny HD 2.X lub HD 4.X prezentują się przepięknie: mają stonowane wykończenie, minimalną ilość ozdób i surowe kształty. Podobną drogą idzie marka Sony. Widać to po linii h.ear, trochę bardziej nowoczesnej wizualnie od produktów Sennheisera i JBL.
box:offerCarousel
Jednocześnie daje się zauważyć drugi nurt, również minimalistyczny, ale w trochę innym wydaniu. Dotyczy on głównie słuchawek bardziej audiofilskich, czyli produktów z półki hi-end. W takim sprzęcie prestiżowe wykonanie musi być widoczne, nie może zabraknąć aluminium, stali lub skórzanych wstawek czy oryginalnych materiałów. Coraz częściej wykorzystuje się także drewno. Trend ten dobrze obrazują np. Bowers&Wilkins P7, które stworzone są w charakterystycznej dla sprzętu audio, lecz nowej dla producenta wersji retro. Trochę inną wizję ma Bang&Olufsen – widać ją w modelu BeoPlay, który cechuje się symetrią i pastelowymi barwami. Uwagę zwracają także odświeżone produkty Sennheisera z serii Momentum, słuchawki wyglądają nowocześnie, ale zarazem poważne. Warto przyjrzeć się także marce Beyerdynamic, która kusi serią Tesla, jak również świeżo zapowiedzianym modelem Aventho. Ciekawy styl prezentują też słuchawki Meze, np. 99 Neo lub drewniane 99 Classic.
box:offerCarousel
Bluetooth na ratunek
Jesteśmy świadkami powolnej agonii gniazda minijack. Najbardziej popularne wyjście słuchawkowe nie zniknie lada moment, ale jego występowanie jest marginalizowane. W audiofilskich odtwarzaczach muzyki alternatywą staje się zbalansowane gniazdo 2,5 mm o lepszych właściwościach sonicznych, a w urządzeniach mobilnych wyjście 3,5 mm zanika na rzecz pojedynczego złącza USB typu C. Skupmy się na produktach z tym drugim wyjściem.
Złącze słuchawkowe jest usuwane z obudowy smartfonów i przenoszone na specjalne adaptery. W zestawie z HTC U11 (test) jest przejściówka USB typu C, która pozwoli podłączyć słuchawki analogowe – to jednak tylko stadium przejściowe. Pojawiają się już słuchawki z wtykiem USB typu C (lub Lightning), które nie wymagają adaptera i mają wbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy. Daje on większą swobodę w cyfrowym strojeniu sprzętu za pomocą aplikacji. Adapter to również chwilowe rozwiązanie, ostatecznym celem jest całkowity brak kabli.
Bluetooth był niegdyś synonimem pogorszonej jakości brzmienia. Stronili od niego audiofile, a melomani, żeby uzyskać zadowalające brzmienie, musieli szykować się na duży wydatek. Dzisiaj interfejs bezprzewodowy staje się już standardem, a słuchawki tego typu są coraz tańsze. Dzięki kodekom aptX i aptX HD (oraz LDAC u Sony) dźwięk dorównuje już temu uzyskiwanemu przy połączeniu przewodowym, a często jest nawet lepszy. Wszystko dlatego, że słuchawki z Bluetooth działają w trybie aktywnym, dlatego wbudowany wzmacniacz oraz efekty DSP poprawiają brzmienie. Zdarza się, że modele bezprzewodowe podłączone za pomocą kabla 3,5 mm brzmią płasko i „bez życia” w porównaniu do transmisji Bluetooth. Pojawiają się też nowe technologie, np. słuchawki skanujące małżowiny uszne w celu poprawy brzmienia. Potrafią to już dokanałówki z flagowych smartfonów HTC lub Samsunga oraz wokółuszne AKG N90Q. Coraz częściej słuchawki obsługują także gesty, mogą np. automatycznie pauzować muzykę, gdy je zdejmujemy. Nie ma również problemu z czasem pracy, wiele modeli działa nawet kilkanaście godzin po krótkim ładowaniu.
box:offerCarousel
Jeśli stoicie przed wyborem słuchawek do smartfona, czas postawić na Bluetooth. Interfejs ten dominuje w ofercie JBL – wspominane modele z serii E są dostępne w wersjach bezprzewodowych, a cała seria Everest to już tylko słuchawki Bluetooth. Sennheiser oferuje HD 4.50BTNC (test) o świetnym średnicowym brzmieniu lub bardziej basowe HD 4.40BT. AKG posiada bardzo dobry model Y50BT (test) z efektownymi niskimi tonami. B&W P7 Wireless z wysokiej półki zachwycają brzmieniem, a znajdzie się też coś za mniejszą kwotę, np. niezłe JBL T450BT.
Bluetooth rozwija się także w segmencie słuchawek dokanałowych – wiele modeli jest połączonych tylko krótkim kablem (JBL Everest 100, NuForce Be Sport3, Beyerdynamic Byron BT), a pojawiają się już doki pozbawione jakichkolwiek przewodów. To między innymi Apple AirPods lub IconX od Samsunga, które obsługują gesty i posiadają wiele inteligentnych rozwiązań. Najnowsze Gear IconX mają nawet wbudowaną pamięć na muzykę, co na pewno docenią sportowcy.
Mobilność przede wszystkim
Zanika granica pomiędzy słuchawkami stacjonarnymi i przenośnymi. Teraz producenci starają się stworzyć konstrukcje odpowiednio duże i wygodne, tak by mogły służyć w domu, a przy tym na tyle kompaktowe, by sprawdziły się także w drodze. Nie chodzi tylko o budowę, ważna jest też strona techniczna – impedancja staje się coraz niższa, a skuteczność przetworników wyższa. Dzisiejszy sprzęt musi dobrze brzmieć zarówno ze wzmacniacza, jak i smartfona.
Producenci specjalizujący się w drogim sprzęcie przeznaczonym dla audiofilów również zauważyli potencjał urządzeń mobilnych. Dzięki temu zjawisku do słuchawek przenośnych trafiły przetworniki planarne, zwane ortodynamicznymi. To stara technologia, która niedawno zaczęła być ponownie wykorzystywana. Duże membrany z odpowiednimi cewkami poruszane są za pomocą obustronnych lub jednostronnych magnesów, dzięki temu generują mocny dźwięk o wysokiej rozdzielczości i niskim poziomie zniekształceń. Niegdyś potrzebowały dużo mocy, dzisiaj wystarczy już tylko telefon. Aktualnie prym w tej dziedzinie wiedzie Audeze, która rozwija słuchawki z serii EL-8 oraz Sine. W tej drugiej są także planarne modele dokanałowe iSine, przeznaczone do iPhone’a.
box:offerCarousel
Na nic zda się dobry dźwięk, gdy zagłuszany jest przez przejeżdżający autobus lub tłumiony przez hałas silników samolotu. Z pomocą przychodzą słuchawki wyposażone w technologię aktywnego tłumienia, czyli tzw. Active Noise Cancelling. Dodatkowe mikrofony analizują dźwięk otoczenia i maskują niechciane częstotliwości przez odwrócenie fali w fazie. Do niedawna marka Bose była niedościgniona pod tym względem, aktualnie producent proponuje najnowsze QC35 II. Dzisiaj dobre ANC można znaleźć także u Sony (MDR-1000X), Sennheisera (HD 4.50BTNC) i AKG (N60NC) oraz wielu innych producentów.
Co przyniesie przyszłość?
Nie ma co liczyć, że minijack przetrwa mobilną rewolucję. Prędzej czy później zniknie ze wszystkich smartfonów. Jeszcze rok temu Google żartował z braku gniazda słuchawkowego w smartfonach Apple, a niedawno sam usunął je w nowych Pixel 2 i Pixel 2 XL. Samsung nadal dzielnie opiera się tej tendencji, ale pewnie i w jego smartfonach niedługo zabraknie coraz mniej popularnego wejścia.
Warto postawić na słuchawki Bluetooth, gdyż adaptery z USB typu C to tylko chwilowe rozwiązanie. Niedawno swoją premierę miał Bluetooth 5.0 o dużo większym zasięgu, pozwalającym na symultaniczną współpracę z wieloma urządzeniami. Został stworzony z myślą o zwykłych urządzeniach rozbudowywanych o łączność z siecią. Można jednak liczyć, że słuchawki również na tym zyskają, w końcu coraz bardziej pasuje do nich określenie smart. Dni kabli są policzone.
Prężnie rozwijają się także przetworniki planarne, które na razie dominują wśród konstrukcji stacjonarnych. Raczej nie będą stanowić realnej konkurencji dla słuchawek dynamicznych w urządzeniach konsumenckich (są droższe w produkcji), ale audiofile i tak powinni być zadowoleni. Kto wie, może doczekamy się także słuchawek planarnych z Bluetooth? | Słuchawki designerskie – trendy w 2017 roku |
Phablety to urządzenia mobilne będące czymś pomiędzy smartfonem a tabletem. Użytkownicy w ciągu kilku lat pokochali sprzęty o dłuższych niż standardowa przekątnych ekranu, a producenci wychodzą im na przeciw ze swoją ofertą. Dobry phablet można kupić dzisiaj nawet za mniej niż 800 złotych. Przygotowaliśmy listę pięciu urządzeń z tej kategorii, które są warte uwagi podczas dokonywania decyzji o zakupie. Sprzęty mobilne nawet z tej niższej półki cenowej mają wiele do zaoferowania konsumentom.
myPhone Luna – ok. 650 zł
Jedną z tańszych propozycji jest kosztujący około 650 zł model o nazwie MyPhone Luna. W zamian za wydane pieniądze klient otrzyma phablet z ekranem o rozdzielczości HD 720p. Wyświetlacz ma przekątną długości 5,5 cala.
MyPhone Luna wyposażony został w procesor marki MediaTek oznaczony jako MT6591. To sześciordzeniowa jednostka taktowana zegarem 1,5 GHz. Zegar procesora: 1,50 GHz. Oprócz tego w urządzeniu znalazł się 1 GB pamięci RAM oraz 8 GB pamięci typu flash.
Nokia Lumia 1320 – ok. 750 zł
Nokia Lumia 1320 to urządzenie działające pod kontrolą systemu Windows Phone o największym ekranie wśród pięciu smartfonów z naszego zestawienia. Dzisiaj można kupić ten model za około 750 zł.
Duża zaletą Lumii 1320 jest bardzo długi czas pracy na zasilaniu z wbudowanego akumulatora. Na uwagę zasługuje też wydajność tego telefonu ze względu na wykorzystanie oprogramowania od Microsoftu.
Goclever Insignia 550i – ok. 800 zł
Ciekawy phablet będący na granicy półki cenowej do 800 zł wyprodukowany został przez polską firmę Goclever. Urządzenie cechuje się 5,5-calowym ekranem o rozdzielczości Full HD, czyli 1920 na 1080 pikseli.
Goclever Insignia 550i ma bardzo dobry stosunek ceny do możliwości. W urządzeniu z tej półki cenowej znalazł się nie tylko 8-rdzeniowy procesor i 2 GB pamięci RAM, ale urządzenie ma dwa sloty na kartę SIM.
Samsung Galaxy Note II – ok. 800 zł
Pierwsze urządzenie Samsunga z rodziny Galaxy Note zapoczątkowało całą kategorię phabletów. Druga generacja tego sprzętu została znacznie usprawniona i nawet dziś sprawdza się bardzo dobrze. Po trzech latach od premiery jego cena spadła też do bardzo niskiego poziomu i Galaxy Note II można kupić już za około 800 zł.
Dużą zaletą Samsunga Galaxy Note II, oprócz dobrej specyfikacji i ekranu o bardzo dobrej jakości, jest miejsce na rysik w obudowie. Producent zadbał też o to, by system operacyjny obsługiwał dodatkowe funkcje aktywowane stylusem S Pen. Wyświetlacz z kolei wykonany został w technologii, która rozpoznaje różne stopnie nacisku.
Asus Zenfone 6 – ok. 800 zł
Na koniec naszego zestawienia podpowiadamy zakup urządzenia marki Asus. Model o nazwie Zenfone 6 występuje w kilku wariantach, z których najtańszy można kupić za mniej niż 800 zł. Urządzenie, podobnie jak Nokia 1320, ma aż 6-calowy wyświetlacz 720p.
W urządzeniu wykorzystany został procesor Intel Atom Z2580. Producent wyposażył Zenfone 6 w podstawowym wariancie w 8 GB przestrzeni na system operacyjny, aplikacje i dane użytkownika oraz w 1 GB pamięci operacyjnej. W droższej wersji dostępna pamięć jest podwojona.
Dobry phablet nie musi być drogi
Urządzenia zaliczane do kategorii phabletów w ciągu kilku lat znalazły olbrzymie grono zwolenników. Użytkownicy bardzo lubią ogromne ekrany, które wyświetlają o wiele więcej treści niż klasyczne smartfony. Producenci z początku plasowali phablety w kategorii premium, ale to się zmieniło.
Dzisiaj można już kupić dobre urządzenie mobilne tego typu nawet za mniej niż 800 zł. Do sprzedaży trafiają nowe sprzęty z niskiej półki cenowej, a starsze topowe modele tanieją. Większość phabletówdziała pod kontrolą systemu operacyjnego Google Android, ale w naszym zestawieniu znalazł się też jeden model z Windows Phone od Microsoftu. | Najlepsze phablety do 800 zł |
Detektyw Harry Hole tym razem prowadzi aż dwa śledztwa jednocześnie. Jaki jest związek pomiędzy zupełnie różnymi na pierwszy rzut oka sprawami? I czy osobiste zaangażowanie się w jedno ze śledztw sprawi, że Hole sam znajdzie się w niebezpieczeństwie? Norweski pisarz już po raz czwarty opowiada nam o detektywie z Oslo, Harrym Hole’u. Detektywowi towarzyszy nowa partnerka, Beate Lonn, która posiada szczególną umiejętność zapamiętywania każdej osoby, którą widziała chociaż raz w życiu. W „Trzecim kluczu” Hole dostaje do rozwiązania sprawę brutalnych napadów na banki dokonanych przez niejakiego Ekspedytora, który nie waha się zabijać pracowników placówek. Jednocześnie detektyw usiłuje rozwiązać sprawę zagadkowej śmierci swojej byłej kochanki, w której to morderstwo ktoś próbuje go wrobić.
Skupienie jest najważniejsze
„Trzeci klucz” jest powieścią, która zaskakuje mnogością wątków, natłokiem postaci oraz miejsc. Akcja rozgrywa się głównie w Oslo, ale także w Brazylii oraz w środowisku Cyganów, a każde z miejsc jest szczegółowo opisane i wzbogacone o poboczne wątki. Dlatego czytając tę powieść, należy w pełni się na niej skupić. „Trzeci klucz” jest na początku pełen niejasności, wciąż pojawiają się nowe fakty, które rozpraszają odbiorcę. Jednak z każdą kolejną stroną czytelnik dostaje kolejne elementy większej układanki, które niczym ogromne puzzle powoli składają się w całość. Mimo że momentami czytelnik, podobnie jak główny bohater, zostaje wprowadzony w błąd, to akcja sprawnie biegnie do przodu. Śledztwa Hole’a logicznie się zazębiają, a niektóre wątki zaczynają mieć sens. Mimo to rozwiązanie zagadek wcale nie jest oczywiste, a Nesbø trzyma czytelnika do końca w niepewności.
Samotny detektyw
Dużą zaletą powieści, oprócz wartkiej i nieoczywistej akcji, są także żywe i wyraziste postacie, które potrafią wzbudzać wyjątkowo skrajne emocje. Także główny bohater jest dużym plusem książki – niedopuszczający do siebie ludzi detektyw jest autentyczny i dobrze opisany i, mimo że pojawia się już po raz czwarty, nie jest ani nudny, ani oczywisty. Mimo liczby wątków pobocznych, nowych postaci i pojawiających się tropów pisarz nie pogubił się w prowadzeniu narracji i, mimo że powieść wymaga od czytelnika dużej uwagi i skupienia, czyta się ją szybko i przyjemnie.
Coraz lepszy pisarz
Fenomen Nesbø nie dziwi, gdy weźmie się pod uwagę to, że pisarz rzeczywiście rozwija się z każdą kolejną powieścią. Czwarta opowieść o Harrym Hole’u zachwyca mnogością szczegółów oraz zręcznym prowadzeniem wciągającej i trzymającej w napięciu historii. Fabuła na pierwszy rzut oka nie jest zbyt skomplikowana – napad na bank, tajemnicze samobójstwo, próba wrobienia detektywa. Jednak Nesbø zdołał rozbudować ten prosty pomysł na wiele wciągających i nieoczywistych wątków, sprawiając, że „Trzeci klucz” jest jedną z ciekawszych powieści kryminalnych ostatnich lat. I z pewnością obowiązkową pozycją dla fanów skandynawskich kryminałów i samego Nesbø.
Książka dostępna jest także w formie e-booka w formatach EPUB i MOBI za ok. 26 zł.
Zobacz więcej książek Jo Nesbø.
Źródło okładki: www.publicat.pl | „Trzeci klucz” Jo Nesbø – recenzja |
Nadmiar kilogramów to problem, z którym boryka się wiele osób. Chęć ich zrzucenia wiąże się przede wszystkim z koniecznością zmiany diety. Nie bez znaczenia pozostaje również odpowiednia dawka dziennej aktywności fizycznej. Jej monitorowanie ułatwi smartband. Już 65% mężczyzn i ponad 50% kobiet w Polsce to osoby z nadwagą lub otyłością! Na szczęście coraz bardziej popularne w naszym kraju staje się bycie „fit”. To bardzo dobra wiadomość! Porzucenie wysoko przetworzonej żywności to podstawa osiągnięcia sukcesu. Właściwa dieta to jednak nie wszystko, bardzo ważnym elementem odchudzania jest aktywność fizyczna. Problemem wielu osób będących na początku swojej walki ze zbędnymi kilogramami jest kontrolowanie parametrów ważnych podczas stosowania diety i wykonywania treningów. Pomocny może się okazać smartband.
Czym jest smartband?
box:offerCarousel
Smartband to inteligentna opaska, dzięki której możemy monitorować swój organizm przez całą dobę. Szczególne uznanie bransoletki te zyskały u biegaczy oraz kolarzy. Wyglądem najczęściej przypominają klasyczną gumową opaskę, która na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia. Dzięki temu bez problemu możemy nosić ją zarówno podczas treningu, jak i w czasie pracy czy innych zajęć. Kontrola organizmu prowadzi małe, przypominające pendrive urządzenie, które znajduje się po wewnętrznej stronie opaski. Jeśli chcemy zobaczyć efekty swojej pracy, wystarczy podłączyć urządzenie do smartfona lub komputera. W celu odczytania wszystkich parametrów instalujemy aplikację, którą każdy producent dodaje w zestawie. Duża popularność inteligentnych opasek to również zasługa ich ceny. Dobrej jakości model to wydatek rzędu 150–250 zł. Najdroższe kosztują 300–700 zł.
Wiele informacji w jednym miejscu
Podczas treningu odchudzającego bardzo ważna jest praca na „odpowiednich obrotach”. Smartband wyposażony w pulsometr pozwala na kontrolowanie akcji serca podczas treningu, a dzięki temu na dopasowanie jego intensywności do naszych możliwości.
Wiele osób nie wie, jak ważna w życiu jest kontrola snu. Sen podzielony jest na fazy, a to, czy będziemy wyspani, w dużej mierze zależy od tego, w której z faz się obudzimy. W każdej z nich organizm pracuje na innych parametrach, które inteligentna opaska rozpoznaje. Jeśli planujemy pobudkę np. najpóźniej o godzinie 7.00, a urządzenie uzna, że odpowiednią porą będzie godzina 6.50, zostaniemy w tym momencie obudzeni wibracjami.
Bardzo ciekawą funkcją jest również zachęcenie do ruchu. Jeśli zbyt długo pozostajemy w jednej pozycji, zostaniemy o tym poinformowani wibracjami lub świeceniem diod. Z kolei krokomierz zapisze zarówno liczbę kroków wykonanych przez nas w ciągu dnia, jak i pokonanych kilometrów.
Wiele opasek umożliwia sterowanie telefonem. Podłączenie przez Bluetooth pozwala sterować odtwarzaniem muzyki, a w niektórych przypadkach odbierać połączenia. Jeśli natomiast dostaniemy wiadomość lub e-mail, bransoletka nas o tym poinformuje.
Jak trenować, aby spalić tłuszcz?
Osoby próbujące spalić zbędną tkankę tłuszczową powinny przestrzegać kilku podstawowych zasad, które w znacznym stopniu pomogą uzyskać zamierzony efekt.
Bardzo ważne jest, aby ćwiczenia trwały nie krócej niż 30 minut. Ludzki organizm mniej więcej przez pierwsze 20 minut wysiłku pobiera większość energii z pokarmu. Po przekroczeniu tego czasu znacznie zwiększa wykorzystywanie energii pochodzącej z tłuszczu.
Najlepsze efekty dają ćwiczenia nazywane powszechnie interwałami.
Warto pamiętać o tym, aby podczas treningu utrzymać tętno w stałym przedziale, między 60-70% tętna maksymalnego. W kontrolowaniu tego parametru znacznie pomaga smartband.
Intensywność treningu należy zawsze dostosować do własnych możliwości.
Podczas biegania czy uprawiania innych dziedzin sportu zadbajmy o dobre obuwie, by nie nabawić się kontuzji.
Zakup opaski smartband to gadżet bardzo pomocny w treningu odchudzającym. Inteligentna opaska pozwoli także uzyskać kontrolę nad swoim snem, dzięki czemu będziemy o wiele bardziej wypoczęci. | Smartbandy w treningu odchudzającym |
Coraz więcej osób trenuje dzisiaj w domu, oszczędzając zarówno czas, jak i pieniądze. Bez względu jednak na miejsce ćwiczeń nie zapominajmy o odpowiednim ubraniu, obuwiu i akcesoriach, dzięki którym trening będzie bezpieczny. Jednym z nich jest mata do ćwiczeń – niezbędny przedmiot dla każdego, kto zamierza poważnie podejść do domowego treningu. Po co nam mata?
Jeśli ćwiczymy w niewygodnych warunkach, możemy się szybko zniechęcić, a przecież nie o to nam chodzi. Odpowiednio dobrana mata zapewni komfort i wygodę. Jest nieodzowna także ze względów zdrowotnych, zwłaszcza gdy wykonywanie niektórych ćwiczeń wiąże się z pewnym ryzykiem. Trenując np. jogę, należy zaopatrzyć się w odpowiednią, dobrze amortyzującą matę.
Na co zwrócić uwagę?
Grubość. Matę należy dostosować do wykonywanych ćwiczeń. Odpowiednio grubsze i miękkie będą idealne do intensywnego fitnessu, cieńsze – do lekkich ćwiczeń, najcieńsze sprawdzą się przy jodze.
Przyczepność/lepkość. Mata powinna utrzymywać ciało w jednym miejscu podczas ćwiczenia, dlatego musi mieć odpowiednie elementy antypoślizgowe, które ją ustabilizują i zwiększą jej przyczepność do podłoża.
Materiał. Najpopularniejsze i najczęściej kupowane to maty z PVC. Dostępne są też maty kauczukowe i lateksowe, które są bardziej wytrzymałe, ale i droższe. Warto zwrócić uwagę na to, czy mata jest wykonana z tworzywa, które można łatwo wyczyścić.
Rozmiar. Długość maty należy dobrać do wzrostu ćwiczącego, a szerokość – do rodzaju wykonywanych ćwiczeń. Najczęściej maty mają rozmiary: 200 x 100 cm oraz 60 x 140 cm.
Jakość/wytrzymałość. Aby móc ćwiczyć na macie w obuwiu sportowym, musi być ona wykonana z materiału wysokiej jakości. Ważne też, by nie odkształcała się pod naciskiem i była solidnie wykonana.
Rodzaje mat
Maty ochronne służą głównie do stabilizacji sprzętu i urządzeń do ćwiczeń. Tłumią dźwięki i zabezpieczają podłogę przed zniszczeniem w trakcie treningu. Maty często występują w kształcie puzzli, dzięki czemu można pokryć nimi dowolną powierzchnię.
Maty treningowe chronią ciało przed uszkodzeniami i otarciami, a także izolują ciepło. Mogą być zrobione np. zpianki neoprenowej. W zależności od rodzaju ćwiczeń mata może mieć różną grubość, strukturę i materiał. I tak maty, na których mamy zamiar wykonywać głównie brzuszki, powinny być grubsze, dzięki czemu unikniemy bólu kręgosłupa.
Maty do jogi często mają formę plecionego dywanika lub powierzchnię lekko falistą albo karbowaną, na której wygodniej się ćwiczy. Powinny mieć dobrą przyczepność do podłoża, a także ułatwiać utrzymywanie się ciała na macie. Optymalna grubość to 3-5 mm – taka zapewnia najlepszą amortyzację. Najbardziej odpowiednia jest szerokość 60 cm, natomiast długość dobieramy do wzrostu. Najlepszą matą do ćwiczenia jogi, spełniającą te wymagania, jest np. Nike Fundamental Yoga Mat 3 mm czy Adidas Yoga Mat.
Niezależnie od rodzaju maty mają być gwarancją naszego bezpieczeństwa i zapewniać komfort podczas ćwiczeń. W ofercie są dostępne w wielu kolorach i wzorach, dzięki czemu łatwiej wybrać taką, na której chętniej i częściej będziemy ćwiczyć. Odpowiednio dobrana mata sprawi, że skupimy się na treningu, nie odczuwając przy tym żadnego dyskomfortu. | Dobieramy matę do treningu |
Zastanawiasz się nad wyborem laktatora i zależy ci na zaawansowanym urządzeniu? Sprawdź, jakie laktatory z wyższej półki są dostępne na Allegro. Czym się charakteryzują? Jakie posiadają funkcje dodatkowe? Laktator Medela Mini Electric
Laktator Medela Mini Electric sprawdza się zarówno do użytku w domu, jak i w podróży. Zasilany jest sieciowo, ale także za pomocą baterii. Można go z łatwością obsługiwać jedną ręką. Charakteryzuje się cichą pracą i naśladuje rytm ssania dziecka.
Laktator Medela Mini Electric jest bardzo łatwy w obsłudze i czyszczeniu. Nie zawiera szkodliwej substancji – Bisfenolu A. W skład zestawu wchodzi butelka o pojemności 150 ml, zasilacz, silniczek, lejek odciągacza, uszczelka oraz podstawka do butelki. Do butelki nie jest załączony smoczek.
Koszt zestawu Medela Mini Electric to około 240 zł.
Laktator Tufi Spectra 9 Plus
Kolejną propozycją z górnej półki jest laktator Tufi Spectra 9 Plus. Wbudowany akumulator pozwala na odciąganie pokarmu w dowolnym miejscu. Urządzenie ma dwa tryby pracy – masaż i odciąganie. Pierwszy pobudza do laktacji, drugi służy do pobierania mleka z piersi.
Laktator Tufi Spectra 9 Plus posiada regulację siły ssania, zatem można go dostosować do indywidualnych potrzeb. Co więcej, jest przystosowany do odciągania pokarmu z obu piersi jednocześnie. Nie zawiera Bisfenolu A.
Koszt zestawu to około 340 zł.
Laktator elektryczny Ameda Una
Laktator Ameda Una jest wyposażony w niezależną regulację siły i szybkości odciągania pokarmu. Posiada również system Hygienikit z zabezpieczeniem Airlock Protection. Dzięki niemu zarówno mleko, jak i wilgoć nie przedostaną się do przewodów, gdzie mogłyby się rozwijać bakterie i pleśń.
Do laktatora Una możemy dobrać różnej wielkości lejki. Odpowiedniej wielkości lejek wpływa na komfort i jakość podczas odciągania pokarmu. W zestawie znajdziemy lejek o standardowej średnicy – 25 mm. Gdyby nie spełnił on naszych oczekiwań, możemy dobrać lejek mniejszy lub większy. Lejki dostępne są do kupienia osobno. Laktator Una nie zawiera szkodliwych substancji – BPA i DEHP.
Możliwe są trzy rodzaje zasilania laktatora Una – sieciowy, za pomocą baterii, a także zasilacza samochodowego. Zasilacz samochodowy i baterie kupujemy oddzielnie.
Zestaw laktatora Una składa się z: laktatora elektrycznego Lactaline z pojedynczym zestawem laktacyjnym Hygienikit, zakrętki do butelki z krążkiem uszczelniającym, zapasowego wentylka, zasilacza sieciowego, instrukcji i karty gwarancyjnej. Koszt to około 400 zł.
Laktator LOVI Prolactis
Laktator Prolactis od LOVI jest laktatorem dwufazowym. Został wyposażony w fazę stymulacji oraz głębokiego ssania. Dzięki temu można zachować naturalny rytm ssania dziecka. Laktator ma wbudowany wyświetlacz, za pomocą którego można dokładnie ustawić oraz obserwować ośmiostopniowy zakres siły ssania. System zapamiętuje indywidualne ustawienia karmiącej mamy.
W zestawie znajdziemy akcesoria do odciągania ręcznego. Nakładka masująca, która również jest dołączona do laktatora, ma za zadanie stymulować pracę i przepływ pokarmu.
Laktator Prolactis jest zasilany sieciowo lub za pomocą baterii. Razem z laktatorem otrzymujemy: dysk uszczelniający, nakrętkę, butelkę oraz torbę do przechowywania. Koszt laktatora Prolactis od LOVI to około 410 zł.
Laktator Medela Freestyle
Laktator Medela Freestyle to jedno z najmniejszych urządzeń do odciągania pokarmu. Nie krępuje ruchów i umożliwia odciąganie z dwóch piersi jednocześnie. Posiada system dwufazowy – tryb stymulacji oraz odciągania. Dzięki temu szybciej, łatwiej i bardziej komfortowo odciągniemy mleko dla dziecka.
Laktator Freestyle posiada duży wyświetlacz LCD, na którym możemy zaobserwować najważniejsze informacje – poziom podciśnienia, czas odciągania i stan naładowania baterii. System umożliwia także zapisanie poszczególnych ustawień. Panel jest podświetlany, co ułatwia korzystanie z laktatora w godzinach nocnych.
Medela Freestyle jest zasilany za pomocą akumulatora i sieciowo. Pracuje cicho i dyskretnie – stopień natężenia dźwięku to 57 dB. Produkt nie zawiera szkodliwych substancji – BPA.
Zestaw Medela Freestyle składa się z podwójnego elektrycznego laktatora, zestawu Calma, wyświetlacza z funkcją pamięci, chłodziarki, torby City Style oraz dwóch dodatkowych butelek. Całość kosztuje około 1500 zł. | Laktatory z wyższej półki – powyżej 200 zł |
Kto powiedział, że jedyną formą komunikowania się jest język? Zarówno ludzie, jak i zwierzęta wysyłają sygnały, które pomagają im się porozumiewać. Jednym z nich i niewątpliwie bardzo ważnym jest zapach. Jak zatem sprawić, aby bez słów wzbudzić w niej czy w nim pożądanie?
Cudowne działanie
box:offerCarousel
Świetnym rozwiązaniem jest zastosowanie kosmetyków z feromonami. Ten składnik jest praktycznie niewyczuwalny, ale ma wielką moc. Nie trzeba wcale wyczuwać zapachu feromonów, aby znaleźć się pod ich uwodzicielskim wpływem. Nieświadomie można poczuć sympatię do kogoś czy nagłe zainteresowanie tylko dlatego, że w perfumach znalazły się odpowiednie feromony. Co ciekawe są to związki, które w równym stopniu oddziałują zarówno na kobiety, jak i na mężczyzn. Oczywiście nie oznacza to, że takie same kosmetyki powinny stosować osoby obu płci. Warto wiedzieć, że zastosowanie feromonów korzystnie wpłynie na nasze relacje i zainteresowanie płci przeciwnej.
Według znawców tematu feromony pobudzają przede wszystkim sferę seksualną, podnosząc naszą atrakcyjność. Cały proces odbywa się poza świadomością, na poziomie instynktów, co tłumaczy ich niebywałą skuteczność. Feromony to skomplikowane związki chemiczne, które bezpośrednio wpływają na ośrodki centralnego układu nerwowego. W zależności od sytuacji mogą się różnić efektem działania.
Dla każdego coś miłego
box:offerCarousel
Feromony, które wytwarza zarówno damski, jak i męski organizm, są w znacznej mierze tłumione współczesnym stylem życia. W większości przypadków przyczyniają się do tego m.in. częste kąpiele, używanie dezodorantów oraz antyperspirantów. Ludzkie feromony na co dzień są słabo wyczuwalne, co nie oznacza, że człowiek przestał je wytwarzać. Dlatego też stworzono perfumy z feromonami, które zawierają związki pochodzenia syntetycznego, skutecznie zwiększające poziom potencjału płciowego oraz podnoszące atrakcyjność. Mogą one w dużej mierze poprawić poziom komunikacji, zwiększyć pewność siebie, eliminować nieśmiałość, a także wzbudzać sympatię oraz szacunek u osób płci przeciwnych. Stan zdrowia, samopoczucie czy podniecenie będzie miało znaczny wpływ na ich wydzielanie, a tym samym na oddziaływanie na otoczenie. Feromony mają specyficzny zapach. Jego percepcja jest różna i zależy od… osoby, która go wącha!
Jakie kosmetyki dla kogo?
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Udowodniono, że kobiety znacznie częściej przyciągają osobników płci przeciwnej, gdy zastosują połączenie dwóch związków: androsteronu i androstenolu. Są to feromony, które zwiększają motywację seksualną, a także mają pozytywny wpływ na nastrój i pobudzenie. W przypadku męskich feromonów duże znaczenie wydaje się mieć przede wszystkim androstadienon. Substancja ta zmienia atrakcyjność mężczyzn w oczach płci pięknej, a dodatkowo podświadomie skupia psychiczne zasoby na bodźcach o znaczeniu emocjonalnym.
Zatem jakie kosmetyki z feromonami najlepiej wybrać? Na rynku jest ich wiele, począwszy od perfum, skończywszy na olejkach i świecach zapachowych. Najwięcej produktów można znaleźć w kategorii feromony męskie. Są to przede wszystkim koncentraty z feromonami, czyli płyny mające najbardziej skoncentrowaną formułę. W ich przypadku wystarczy kropelka, by otoczyć ciało niezwykłą aurą. Można wypróbować również olejów do masażu z feromonami, które najczęściej zawierają feromony wzmagające pożądanie u partnerki. Warto też zwrócić uwagę na żele pod prysznic i szampony z feromonami, a także różnego rodzaju balsamy także z tymi substancjami. Kosmetyki te działają nawilżająco, więc wchłaniają się głęboko z skórę i są trwalsze.
Niektórzy uważają, że stosowanie feromonów to małe oszustwo, ale według nas, jeśli coś ma sprawić nam przyjemność, to warto tego spróbować. | Zapach pożądania – jak wpływają na nas feromony |
Stworzenie wyprawki dla pierwszoklasisty zawsze przysparza rodzicom wielu kłopotów. Odpowiednio skompletowany zestaw wymaga przemyślenia i dokładnego przeanalizowania, jakie rzeczy wybrać. Jedną z nich dla 6- czy 7-letniego dziecka jest pióro, które ma ułatwić precyzyjny zapis liter. Na co należy zwrócić uwagę? Po co dziecku pióro?
Rozwój grafomotoryczny jest jedną z wielu funkcji rozwojowych, która – odpowiednio wykształcona – niesie za sobą szereg ułatwień w codziennym życiu. W przypadku usprawniania motoryki małej konieczne jest zachęcanie dziecka do wykonywania różnych prac plastycznych. Takie zabawy w okresie żłobkowym i przedszkolnym mają ułatwić przyszłemu uczniowi prawidłowe zapisywanie liter. Chcąc ułatwić maluchowi start w świecie pisania, trzeba dobrać odpowiednie narzędzie.
Warto wiedzieć, że ma ono duży wpływ na:
Odpowiedni sposób ułożenia dłoni – dziecko szkolne bedzie używać pióra przez długi czas, podczas wykonywania zadań zadanych przez nauczyciela. Dlatego też wygodny i – co ważne – poprawny sposób trzymania narzędzia zmniejsza poziom zmęczenia dłoni i palców dziecka.
Nacisk mięśni przy pisaniu – odpowiednio dobrane pióro ma nauczyć dziecko minimalizować użycie mięśni przedramienia, dłoni i palców. Dobrze wykształcony nawyk umożliwi w przyszłości szybszy zapis przy zdecydowanie mniejszym zmęczeniu.
Dokładność zapisu liter – klasa I to czas nauki kaligraficznego zapisu poszczególnych liter. Z biegiem lat i tempa przekazywanych informacji dochodzi do tego, że u dużej części populacji poziom graficzny pisma kształtuje się na poziomie przeciętnym, a nierzadko niskim. Pióro wymusza precyzyjny zapis graficzny liter i kształtuje odpowiednie nawyki.
Czym się kierować przy wyborze pióra dla dziecka?
Dla pierwszoklasisty wszystko, co związane ze szkołą, jest nowe. Dlatego też w większej mierze niż dzieci starsze dba o plecak, piórnik i jego wyposażenie, a pióro traktuje jak najcudowniejsze narzędzie do pisania. Warto z tego entuzjazmu skorzystać i dobrać taki rodzaj pióra, który będzie łączył w sobie kilka istotnych czynników:
Odpowiednio wyprodukowaną stalówkę, której stworzenie oparte jest na latach doświadczeń i analiz prowadzonych przez sztab specjalistów. Warto wybrać produkty dobrych firma, np. Pelikan, Bic czy Faber Castell. Idealną stalówką dla dziecka uczącego się pisać jest stalówka elastyczna i – co ważne – stabilna, zakończona tzw. kuleczką, która się nie rozwarstwia przy mocnym nacisku.
Lekka waga – to bardzo istotny czynnik sprawiający, że pisanie piórem dla małego ucznia jest przyjemnością. Dlatego też przy zakupie zdecydowanie lepiej jest wybierać pióra z plastikową, a nie metalową obudową.
Dobrze wyprofilowany uchwyt – najkorzystniejszy dla dziecka uczącego się pisania jest ten o kształcie trójkątnym. Umożliwia to wyrobienie nawyku odpowiedniego utrzymywania w palcach narzędzia pisarskiego – w trzech palcach, pomiędzy kciukiem i lekko zgiętym palcem wskazującym, opartym na palcu środkowym. Co ważne, pióra dobrych firm są zbudowane w taki sposób, aby dziecko trzymało je w odpowiedniej odległości od stalówki. Ma to duże znaczenie przy tworzeniu się nacisku i precyzję ruchów przy pisaniu.
Warto też zwrócić uwagę, że istnieje możliwość zakupienia pióra profilowanego do ręki dominującej, czyli prawej lub lewej.
Ciekawy wygląd – to element, który jest bardzo istotny dla małego ucznia. Dobre firmy zachęcają do zakupów swoich produktów, wykorzystując ciekawą i przyjemną kolorystykę oraz rysunki postaci z bajek. Można także zakupić pióro z wygrawerowanym imieniem małego użytkownika.
Pióro kulkowe lub zmazujące – wszystkie pióra dla małych dzieci są kulkowe, co ułatwia dłuższe korzystanie z nich przy czystej i bezproblemowej zmianie nabojów. Istnieją na rynku również pióra zwane „zmazikami”. Ich funkcja polega na tym, że dziecko, popełniając błąd w pisaniu, może zastosować część zmazującą, która umieszczona jest na końcu pióra. Dzieci bardzo sobie chwalą takie pióra, gdyż w sposób szybki i sprawny mogą zmazać tekst i zapisać ponownie.
Dobra jakość to wyższa cena
Firmy analizujące potrzeby dzieci, uwzględniające ich predyspozycje manualne i duży wpływ nauki pisania na prawidłowy rozwój, tworzą produkty bardzo dobrej jakości. W związku z powyższym cena piór przekracza kilkadziesiąt złotych i potrafi osiągnąć kwotę około 100 złotych. Pióra z metalową obudową kosztują nawet kilkaset złotych. Najtańsze są pióra zmazujące, których cena oscyluje w granicach 10 złotych.
Warto uwzględnić powyższe uwagi, by dobrać dobre pierwsze pióro dla swojej pociechy. Na dzisiejszym rynku wybór jest ogromny i dobrze jest wiedzieć, na jakie czynniki należy zwrócić uwagę, by pierwsze pióro dla małego ucznia było tym najlepszym. | Wybieramy pióro dla dziecka |
„Śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej” śpiewał klasyk i miał rację. Śpiewanie to świetna zabawa, szczególnie gdy możemy wykonywać swoje ulubione przeboje. Obojętnie, czy będziemy to robili po kryjomu, wystrzegając się innych domowników, czy też zorganizujemy tematyczną imprezę specjalnie na tę okoliczność, gry typu karaoke ubarwią nam niejeden dzień. Karaoke na każdy gust
Choć do mainstreamu przedostają się zwykle tytuły, w których znajdziemy największe światowe hity, to warto wiedzieć, że świat gier typu karaoke jest dużo bogatszy. Coś dla siebie znajdą w zasadzie zwolennicy każdego typu muzyki. Również i dla dzieci da się wydobyć kilka propozycji.
Z mikrofonem czy bez?
Część gier dodatkowo wyposażona jest w zestawie w mikrofon. Dzięki temu możemy jeszcze bardziej poczuć się jak gwiazda estrady i powygłupiać przed ekranem czy w gronie znajomych. Nie jest on oczywiście niezbędny do zabawy, ale może się przydać.
Gry karaoke dla dzieci
Kto powiedział, że tylko dorośli lubią karaoke? Kto powiedział, że śpiewać można tylko kultowe przeboje gwiazd? Są na rynku pozycje, które pozwolą naszym pociechom pośpiewać ich ulubione piosenki dla dzieci. Od utworów Fasolek i Majki Jeżowskiej po „Aaa, kotki dwa” – to wszystko znajduje się w repertuarze gry „Karaoke dla dzieci: przebojowe dzieciaki”. Inne hity tego typu znajdziemy również w grze „Karaoke Mini Mini Plus”.
Polskie piosenki karaoke
Zagraniczne gry mają tę wadę dla polskiego odbiorcy, że nie uwzględniają naszych rodzimych przebojów. Na szczęście od czego są lokalni producenci, którzy wypełnili tę lukę grą „Karaoke: Polskie Przeboje”. To kolejna edycja tego tytułu. Najnowsza, z 2015, zawiera aż 50 utworów artystów takich jak Ewelina Lisowska, Ewa Farna, Anna Wyszkoni, Dawid Podsiadło, Enej czy Donatan & Cleo. Słowem – nie zabraknie żadnego hitu znanego z radia.
Karaoke z przebojami
Oczywiście zdecydowana większość dostępnych na rynku gier to kompilacje międzynarodowych przebojów, numerów jeden na światowych listach. Któż z nas nie chciałby przez chwilę poczuć się jak Shakira, Madonna czy Drake?
Każdego roku pojawia się co najmniej kilka gier, które są kompilacjami najpopularniejszych piosenek danego roku. Jest w czym wybierać. W zasadzie nie różnią się od siebie, jeżeli chodzi o poziom rozgrywki czy mechanikę. Trudno wymyśleć cokolwiek nowego w świecie karaoke, a wyważanie otwartych drzwi mija się z celem. Jedną z ciekawszych serii są na przykład „Karaoke Extra Hity”. Jednego roku potrafią się ukazać nawet dwie edycje, zbierając w ten sposób większą liczbę przebojów.
Karaoke nie tylko w grach karaoke
Warto pamiętać, że nieoczywistym wyborem dla wielbicieli karaoke będzie seria „Guitar Hero”. Przede wszystkim pozwala ona wcielić się w rolę gitarzysty kapeli rockowej i odgrywać znane przeboje. Jeśli jednak podłączymy do konsoli bądź komputera mikrofon, dodatkowo zyskujemy możliwość wyżywania się wokalnie!
To oznacza, że możemy dla lepszej zabawy połączyć śpiewanie z grą na gitarze. Jeżeli zaś akurat mamy pod ręką kogoś do pary, możemy zagrać wspólnie: jedna osoba w roli wokalisty, druga dba o podkład muzyczny.
W innych grach tego typu, jak „Rock Band”, możemy dodatkowo, o ile tylko mamy odpowiednie akcesoria, zmontować całą kapelę. O ile karaoke wymaga naprzemienności, jeśli chcemy bawić się w grupie, o tyle jako zespół możemy brać czynny udział w rozgrywce jednocześnie.
Najważniejsza jest dobra zabawa
Koniec końców nieważne, na który tytuł się zdecydujemy. Liczy się przede wszystkim przyjemność płynąca ze śpiewania! Kto wie, może sukcesy wokalne w wirtualnej rozgrywce pozwolą odkryć swój talent i zająć się śpiewaniem poważniej? | Najlepsze gry typu karaoke na komputer i konsole |
Z czym zestawiać krótkie koszulki? Na jakie okazje sprawdzą się krótkie topy? Zdradzamy, jak nosić tego typu góry, aby wyglądać stylowo. Krótki top – reaktywacja
Moda na krótkie topy wraca do nas dzięki trendowi na lata 90. W tamtym okresie koszulki odsłaniające brzuch były uwielbiane przez nastolatki. Dziś linia odsłonięcia ciała przesuwa się na talię. Najmodniejsze crop topy uwydatniają smukłe wcięcia. Zastosowanie tego rodzaju gór bardzo się zmienia. Dziś założymy je na randkę, spotkanie z koleżankami czy na siłownię. Krótszy, dopasowany top sprawdzi się jako baza pod szerokie bokserki, a sportowy zda egzamin na bieżni. Natomiast gorsetowe koszulki będą pasowały do transparentnych bluzek.
Krótkie topy w kobiecym stylu
Krótkie topy śmiało możemy zestawiać z dopasowanymi spódnicami. Bardzo modne jest tworzenie jednokolorowych kompletów. Dobieramy ołówkową spódnicę i prostą koszulkę w długości do talii w identycznym odcieniu. Krótką bluzkę uzupełni zarówno spódnica w kolano, jak i maksi. Do zestawu możemy dodać płaszcz i dodatki w podobnym odcieniu. Podpowiadamy, że na czasie będą zestawienia na bazie bieli, czerni lub szarości z bielą.
Szykowne zestawienia z krótkimi koszulkami
Eleganckie krótkie topy założymy także do garniturowych spodni z podwyższonym stanem. Zdecydujmy się na szerokie spodnie np. w czarnym odcieniu. Strzałem w dziesiątkę okaże się dobranie do białego crop topu spodni w stylu retro z guzikami. Skórzana ramoneska lub męska marynarka podkreślą całość. Przy dodatkach postawmy na botki na obcasie i listonoszkę na łańcuszku.
Romantyczne podejście do krótkich bluzek
Z krótkimi topami skomponujemy także romantyczne outfity. Wystarczy spódnica maksi w pastelowym odcieniu i krótki koronkowy top. Dodajemy jeansową kurtkę, która sprawdza się w chłodniejsze dni. Całość uzupełni dłuższy naszyjnik, płaskie motocyklowe botki i mała torebka na długim pasku.
Krótsze topy z dekoltem w serek łączymy np. z rozkloszowaną spódnicą. Wybierzmy granatową plisowaną spódnicę z satyny w modne greckie wzory. Dodajmy do niej biały satynowy top. Podpowiadamy, że przy takim zestawieniu spódnica powinna być zapięta wysoko w talii, podkreślając jej najwęższy punkt. Dzięki temu połączenie będzie wyglądało niezwykle stylowo. Na nogi obowiązkowo zakładamy czółenka na szerokim obcasie w energetycznym odcieniu, np. amarantowym.
Krótkie topy na sportowo
Smukłe panie mogą skusić się na sportowy zestaw z krótkim topem. Biały bawełniany crop top zakładamy np. do czarnych legginsów. Możemy wybrać ich wersję zamszową lub skórzaną. Dobre będą także czarne rurki. Na wierzch dobieramy blezer oversize w kontrastowym odcieniu, np. kawowym. Białe wsuwane trampki i materiałowy plecak wzmocnią całość.
Koszulki odsłaniające talię – czy warto zestawiać je z jeansami?
Krótkie topy będą dobrze wyglądały również z jeansami. Dopasowane bokserki warto zestawiać np. z błękitnymi jeansami z wyższym stanem. Szersze, krótkie topy z grafikami podkreślą rurki czy boyfriendy o obniżonej talii. Takie połączenia rezerwujemy dla dziewczyn, które chcą wyeksponować w stylizacji zgrabną linię brzucha. Na co dzień dodajmy też bawełniane topy odsłaniające talię do ogrodniczek. W stylizacjach tego typu nie zapominamy o akcesoriach, np. białych trampkach, modnym zegarku.
Crop top w stylu hippie
Wielbicielki stylu hippie powinny sięgnąć po krótkie ażurowe topy lub koszulki z elementami koronek. Dopasowujemy do nich bogato zdobione (np. w kwiaty czy geometryczne wzory) spodnie. Możemy skusić się również na zestawienie szerokiej spódnicy z lekkiego materiału z koszulką. Na wierzch wkładamy narzutki z frędzlami. | Krótkie topy – jak je nosić? |
Zupa krem z pieczonej dyni to danie, które idealnie sprawdzi się w chłodniejsze dni. Jest jednocześnie pikantna i słodka, rozgrzeje każdego smakosza. Składniki:
700 g upieczonej dyni
500 ml bulionu drobiowego
70 ml śmietany kremówki
2 posiekane cebule
płatki kokosowe
sos chili
mięta
70 g oleju kokosowego
Krok po kroku:
Na oleju kokosowym dusimy cebulę aż zmięknie. Teraz dodajemy dynię i dolewamy bulion. Gotujemy 15 minut i miksujemy razem ze śmietaną. Gdy zupa jest zbyt gęsta, dolewamy wody. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Podajemy polaną sosem chili i posypaną miętą.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Zupa krem z pieczonej dyni z kokosem i chili |
Dbanie o czystość felg aluminiowych i stalowych nie musi być uciążliwym i czasochłonnym zadaniem, jeżeli wspomożemy się odpowiednimi środkami chemicznymi. Wystarczy chwila, aby przywrócić felgom pierwotny blask i uodpornić je na ponowne zabrudzenie. Przyjrzyjmy się bliżej środkom czyszczącym, które w łatwy sposób pozwolą poradzić sobie z brudnymi felgami. Felgi w samochodzie to jeden z tych elementów, które w znaczący sposób wpływają na jego wygląd. Odpowiednie obręcze potrafią zadać szyku nawet pospolitym autom, o ile są w dobrej kondycji – czyste i zadbane. Niestety felgi – czy to aluminiowe, czy stalowe – to również element, który w samochodzie brudzi się najszybciej, nawet przy dobrej pogodzie. Przyczyną tego stanu rzeczy jest pył z klocków hamulcowych. Rozgrzane, mikroskopijne opiłki przyklejają się do felg, a wręcz się na nich zapiekają. To najgorszy i najtrudniejszy do usunięcia rodzaj zabrudzenia. Bez pomocy odpowiednich środków chemicznych do czyszczenia felg nie mamy nawet co myśleć o pozbyciu się takiego nalotu. Poza opiłkami okładzin klocków wygląd felg skutecznie psują: osad drogowy, ślady korozji, zmatowienia, naloty i plamy.
Pianki do czyszczenia felg
Na szczęście producenci kosmetyków samochodowych doskonale zdają sobie sprawę, czego potrzeba, aby szybko i przy niewielkim wysiłku poradzić sobie nawet z najbardziej zabrudzonymi felgami. Pamiętajmy, aby przed przystąpieniem do czyszczenia felg poczekać, aż ostygną po jeździe. Stosowanie środków chemicznych na rozgrzane aluminium powoduje szybsze wysychanie detergentu i może prowadzić do powstania na feldze trwałych przebarwień.
Najwygodniejszym i najbardziej uniwersalnym sposobem na łatwe pozbycie się zabrudzeń na felgach są specjalne pianki w sprayu. Ich ceny oscylują w okolicach 20 zł, a jeden pojemnik wystarcza na kilkanaście aplikacji. Wystarczy spryskać felgę (wraz z oponą), poczekać, aż na ich powierzchni wytworzy się gęsta piana i po chwili spłukać mocnym strumieniem wody. To praktyczne rozwiązanie nawet w przypadku felg o skomplikowanym wzorze (np. z licznymi szprychami), które są bardzo uciążliwe w ręcznym czyszczeniu. W przypadku felg tego typu, po pierwszej aplikacji i spłukaniu pianki warto przestawić samochód tak, aby koła wykonały obrót o 180 stopni i ponownie nałożyć preparat. Pozwoli to lepiej doczyścić zakamarki na całym obwodzie felgi.
Płyny do czyszczenia felg
Podobne w działaniu i sposobie użycia są płyny do czyszczenia felg w pojemnikach przypominających te do mycia szyb. Warto zwrócić uwagę, aby takie preparaty posiadały odczyn zasadowy lub miały neutralne PH i nie zawierały kwasów. Są one nieco droższe, ale jednocześnie bezpieczniejsze dla lakieru felgi aluminiowej. Środki takie są również neutralne dla plastiku kołpaków felg stalowych i z powodzeniem mogą być stosowane do ich czyszczenia.
Czyszczenie mocno zabrudzonych felg
Niestety w przypadku mocno zabrudzonych i zaniedbanych felg sam płyn lub pianka oraz silny strumień wody mogą nie wystarczyć. W takim przypadku nie obejdzie się bez interwencji szczotki bądź gąbki. Najlepiej zaopatrzyć się w specjalne szczotki przeznaczone do mycia felg. Pozwolą na skuteczne usunięcie zanieczyszczeń z trudno dostępnych miejsc bez niebezpieczeństwa porysowania felgi.
Warto również zadbać, aby felgi zabezpieczyć przed zabrudzeniami, co ułatwi ich późniejsze czyszczenie. W ofercie środków chemicznych dedykowanych felgom aluminiowym możemy znaleźć wiele specyfików, do konserwacji felg. Pozostawiają one niewidzialną warstwę, tworząc powłokę, która utrudnia osadzanie się zanieczyszczeń, zwłaszcza pyłu hamulcowego.
Aby najefektywniej zadbać o czystość felg lub kołpaków, najlepiej zaopatrzyć się przynajmniej w dwa środki chemiczne, które pomogą dbać o obręcze w samochodzie – płyn bądź piankę do czyszczenia oraz środek do zabezpieczenia umytej felgi. | Jak łatwo i skutecznie zadbać o felgi aluminiowe? |
Turecka superprodukcja „Wspaniałe stulecie” podbiła serca fanów na całym świecie. Intrygi, romanse i wojny w otoczeniu bogactwa i splendoru nie są jednak efektem wyobraźni scenarzystów, a prawdziwą historią władców Imperium Osmańskiego. I o tym jest ta książka. John Freely, amerykański fizyk i historyk był profesorem, który miał okazję do wielu podróży. Ich efektem jest wiele książek podróżniczych i historycznych poświęconych Wenecji, Stambułowi, Atenom, Grecji i Imperium Otomańskiemu. Jedną z nich jest „Prywatne życie sułtanów”, w której autor zabiera nas do olśniewającego pałacu Topkapı.
Polityka
Ogromną rolę w książce Freely’ego odgrywa polityka, która często była głównym motorem decyzji w życiu osobistym sułtana i jego dworzan. Opowieść zaczyna się w XV wieku w okresie panowania Mehmeda II, który zdobył Konstantynopol i postanowił założyć tam nową stolicę swojego imperium. Autor barwnie odtwarza adaptację miasta oraz zmiany i rozgrywki polityczne związane z nową potęgą. Nie brak cytatów ze źródeł z epoki - kronik czy listów.
Bardzo intrygującą część książki stanowią bratobójcze walki wewnątrz dynastii, bo jak się okazuje pozycja brata władcy nie była wcale taką fuchą, jak dziś mogłoby się nam wydawać. Freely wyjaśnia jaką władzą cieszyły się poszczególne kobiety panującego sułtana: matka (valide sultan), pierwsza żona (birinci kadin) i faworyta (haseki). Każda z nich miała na względzie dobro własnego potomstwa i nie wahała się przebierać w środkach, żeby zagwarantować mu miejsce na tronie.
Miłość
Jednak sułtański seraj wraz z jego spiskami i intrygami, to także miejsce gdzie zakochane pary zaznały szczęścia. Najsłynniejsza z nich, Sulejman i Roksolana (znana w Turcji jako Hurrem) pozostawili po sobie liczne listy, z których można dowiedzieć się intymnych szczegółów z ich życia. Co ciekawe, jak dowiadujemy się z książki Freely’ego, miłosna korespondencja nierzadko przyjmowała postać poezji. Z zamieszczonych w książce cytatów możemy zrozumieć, jak wielkim uczuciem sułtan darzył swą wybrankę, co jednak nie przysporzyło jej popularności. Ponieważ wcześniej sułtan nie ograniczał swoich afektów do jednej kobiety, jego poddani byli przekonani, że Roksolana jest czarownicą, która rzuciła na niego urok. Zawistna była także pierwsza żona sułtana, Mahidrevan, która napadła na rywalkę w haremie, drapiąc ją po twarzy i wyrywając jej włosy. Słono jednak zapłaciła za ten wybuch agresji, ponieważ Sulejman Wspaniały postanowił oddalić ją do Starego Pałacu. W ten sposób Roksolana zyskała pozycję najważniejszej kobiety w haremie, a po śmierci matki sułtana również w całym imperium.
Oczywiście Sulejman i Roksolana to nie jedyna para, której swoją uwagę poświęca Freely. W książce pełno jest także opowieści o innych członkach dworu i dynastii i ich perypetiach sercowych, nierzadko okraszonych przez autora anegdotami.
„Prywatne życie sułtanów” to umiejętnie napisana książka popularnonaukowa: dostarcza solidnej dawki wiedzy, a jednocześnie nie nudzi. Wartka narracja Freely’ego i liczne cytaty sprawiają, że jest to lektura, która sprawia prawdziwą przyjemność.
Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl | „Prywatne życie sułtanów. Sekrety władców Imperium Osmańskiego” John Freely - recenzja |
Codziennie rano właścicielki tłustej cery stają przed dużym wyzwaniem – co zrobić, żeby wyglądać dobrze w pracy czy też tak po prostu, dla siebie. Ten wymagający rodzaj cery jest trudny w pielęgnacji, ale stosując się do kilku zasad można uzyskać efekt idealny. Tłusta cera może być skutkiem działania wielu czynników. Najczęściej jest to zaburzona gospodarka hormonalna oraz skłonności genetyczne. Skóra produkuje także zwiększoną ilość tłuszczu na skutek stresu, w czasie którego dochodzi do pojawiania się zbyt dużej ilości hormonu zwanego androgenem.
W kosmetykach dedykowanych cerze tłustej stosuje się wiele różnych składników, które mają za zadanie regulowanie wydzielanej ilości sebum. Unormowanie tego procesu sprawia, że skóra przestaje się świecić, odblokowują się pory, a pielęgnacja skóry staje się mniej uciążliwa i przynosi dobre efekty.
Kosmetyki dla cery tłustej powinny zawierać takie składniki jak:
allantoina – działa nawilżająco, kojąco i przeciwzapalnie,
miedź – reguluje wydzielanie łoju,
oczar wirginijski – działa przeciwbakteryjnie i kojąco, niweluje rozszerzone pory,
azulen – nadaje skórze jedwabisty, matowy wygląd, działa przeciwzapalnie i łagodząco,
siarka – normalizuje wydzielanie sebum,
cynk – oczyszcza skórę i przywraca skórze naturalne pH, przyspiesza gojenie,
selen – ma bardzo dobre właściwości oczyszczające, a jego działanie wzmacnia witamina E,
witamina A oraz beta-karoten – zmniejszają przetłuszczanie, zwężają pory.
Oczyszczanie cery tłustej
Podstawową codziennej pielęgnacji jest właściwa higiena. Cera tłusta musi być oczyszczana preparatami odtłuszczającymi, które nie powinny jednak działać na skórę wysuszająco. Szczególnie polecane w tym celu są żele oczyszczające, olejki hydrofilne z azulenem, czy też popularne ostatnio muślinowe szmatki. Skórę należy oczyszczać rano i wieczorem, ze szczególnym uwzględnieniem demakijażu. Do wycierania twarzy najlepiej używać jednorazowych, specjalnych chusteczek, które nie przeniosą żadnych bakterii.
W pielęgnacji cery tłustej bardzo istotne jest usuwanie martwego naskórka, odblokowywanie porów i systematyczne usuwanie zaskórników. Niezbędnym elementem w procesie oczyszczania jest więc peeling. Dla cery tłustej polecane są peelingi klasyczne, drobnoziarniste lub peelingi gommage, które po nałożeniu na skórę twarzy zasychają, a usuwa się je poprzez ścieranie palcami. Bardzo dobre efekty przynosi też stosowaniekremów oczyszczających zawierających w swoim składzie kwas glikolowy lub kremów z kwasem pirogronowym.
Złuszczanie naskórka można też przeprowadzić bardziej radykalnymi metodami. Zabieg mikrodermabrazji lub delikatniejszy nieco peeling kawitacyjny dogłębnie oczyści skórę z martwych komórek i innych zanieczyszczeń. Oba zabiegi odblokowują pory, wyrównują powierzchnię skóry, pobudzają ją do odnowy. Skóra nabiera ładnego, zdrowego kolorytu, jest świeża i zadbana. Peeling kawitacyjny można wykonywać przez cały rok. Mikrodermabrazja może spowodować przebarwienia skóry, jeśli wykonywana jest w okresach dużego nasłonecznienia lub silnych mrozów, dlatego nie przeprowadza się tego zabiegu latem i zimą.
Krem dla cery tłustej
Choć na pozór może zabrzmieć to niewiarygodnie, cery tłustej nie wolno przesuszać, trzeba ją umiejętnie nawilżać. Suchy naskórek wysyła sygnał do zwiększenia produkcji sebum, a nie wody, i tym sposobem skóra staje się jeszcze bardziej tłusta. Można uniknąć tego efektu poprzez odpowiednie nawilżanie. Właściwie dobrany krem nawilżającydla cery tłustej powinien mieć lekką konsystencję i dobrze się wchłaniać, nie powinien zawierać substancji tłustych. Warto wybrać krem z azulenem, który bardzo dobrze matowi skórę. Makijaż wykonany na tak przygotowanej buzi znacznie dłużej zachowuje swój pierwotny wygląd.
Odpowiednia dieta
Warto też dbać o cerę poprzez dostarczanie organizmowi cennych składników w pożywieniu. Szczególnie polecane są ryby, zawierające dużo cynku. Cynk, oprócz swoich podstawowych właściwości, wspomaga absorpcję witaminy A. Z oczyszczających cech selenu można skorzystać wzbogacając jadłospis o kiełki pszenicy, czosnek, jajka i brązowy ryż. Działanie selenu wzmacnia witamina E. Należy unikać jedzenia zbyt dużej ilości nabiału i mleka pochodzenia krowiego, ponieważ w ten sposób dostarcza się organizmowi dodatkowych hormonów, potęgujących przetłuszczanie się skóry. Bardzo dobry wpływ na cerę ma natomiast picie dużej ilości wody, która wspomaga odpowiednie nawilżanie skóry i wypłukuje szkodliwe toksyny.
Cera tłusta to z pewnością duże wyzwanie, ale przy odpowiednim zaangażowaniu i motywacji można osiągnąć bardzo dobre efekty. Należy pamiętać, że podstawą pielęgnacji jest systematyczne oczyszczanie skóry, nawilżanie oraz właściwa dieta.
Zobacz równiż Strefę Urodową:
Mikrodermabrazja diamentowa
Mikrodermabrazja korundowa
Oksybrazja
Peeling kawitacyjny. | Cera tłusta może wyglądać idealnie |
Czy elektronika to domena panów? Nie da się ukryć, że na samą myśl o kablach, cewkach czy rezonatorach wielu z nas zaczyna przybierać skrzywioną minę – i to niezależnie od płci. Jak w takim razie zyskać zainteresowanie potencjalnych klientów? Oczywiście liczy się jakość sprzętu, ale nie ukrywajmy, że interesujący design również nie pozostaje bez znaczenia. Jako kobiety szczególną wagę przykładamy do swojego stroju, makijażu czy fryzury. Zatem skoro nierzadko poświęcamy sporo czasu na wybranie codziennego outfitu, to dlaczego nie miałybyśmy postępować tak samo w przypadku zakupu elektronicznych gadżetów, przydatnych zarówno w domu, jak i w pracy? Zapraszam do lektury poniższego poradnika. A temat różu? Cóż, pamiętajcie, by potraktować go pół żartem, pół serio. Ponieważ wygląd to jedno, ale wszak liczy się wnętrze.
Na dobrą nutę
Kto pamięta czasy walkmanów, kaset i płyt CD (które koniecznie trzeba było sprawdzić pod światłem, bo – a nuż – są zarysowane i wówczas nici z muzycznych doznań)? Dzisiaj na rynku królują odtwarzacze mp3. Do wyboru mamy odtwarzacze w intensywnie różowym kolorze (na przykład Grundig Mpaxx) albo bladoróżową empetrójkę marki Philips. A może idealny byłby sprzęt sygnowany przez markę Sandisk – w klasycznej, stylowej czerni, jedynie z drobnymi elementami różu? Sandisk ma jedną zdecydowaną przewagę nad pozostałymi – czas pracy urządzenia to aż 25 godzin! To oznacza, że dzięki niemu możemy słuchać muzyki przez ponad dobę bez przerwy, podczas gdy inne odtwarzacze potrzebują ładowania już po 12 godzinach.
Skoro mamy odtwarzacz, to przydadzą nam się też słuchawki – douszne lub nauszne, zależnie od upodobań. Czy wiecie, że możecie nabyć słuchawki nawet z logo słynnego Hello Kitty? A jeżeli to już zbyt dużo słodyczy, warto zwrócić uwagę na słuchawki Dynamic – owszem, różowe, ale przy tym młodzieżowe i nieco buntownicze. Uwaga! W słuchawki wbudowany został odtwarzacz mp3 (czyli oszczędzamy już na jednym sprzęcie) oraz radio FM (doskonałe rozwiązanie dla tych, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez radiowych newsów). A może Monki? Tak, ta popularna marka odzieżowa jest także producentem stylowych akcesoriów elektronicznych. Modne kozaki, bordowy płaszcz, torebka w stylu boho, słuchawki na uszy i w drogę!
Na pamiątkę
Jeżeli wyruszamy w podróż, dobrze byłoby ją udokumentować. Najlepszy do tego celu będzie mały, podręczny aparat kompaktowy – Nikon, Olympus albo Sony. Różowy Nikon Coolpix S33 nie tylko uroczo wygląda, ale też jest odporny na wodę i wstrząsy. A może jednak lepszy byłby Sony DSC-WX350? Niewielki, ale poręczny, znakomicie nadaje się na prezent dla dobrej koleżanki czy młodszej siostry.
Prawdziwą różową bombą jest z kolei Fuji Instax 8. Ten przepiękny aparat zapewnia nam zdjęcia praktycznie od razu. Ma to swoje plusy – każdą fotografię warto dokładnie przemyśleć, dzięki czemu mamy pewność, że uwiecznimy tylko wyjątkowe chwile, a po urlopie nie czeka nas przeglądanie dziesiątek identycznych obrazów. Aparat jest prosty w obsłudze – specjalne pokrętło pozwala odpowiednio ustawić jasność. Minusem może być konieczność użycia wkładów. Niestety nie należą one do najtańszych, jest to więc dodatkowa inwestycja.
Na cyfrowo
Można powiedzieć żartobliwie, że bez myszy komputerowej jak bez ręki. A z różową myszą, na przykład Techmade, Slim lub Genius, na pewno nie pomylimy naszego biurka z biurkiem koleżanki, nawet gdy przestrzeń biurowa zorganizowana jest w ramach tzw. open space. Mysz włoskiej marki Techmade przyozdobiona jest nawet drobnymi diamencikami w kształcie łapek misia.
Taki gadżet to za mało? W takim razie czas sięgnąć po coś większego i to w dosłownym znaczeniu. Z różowym laptopem nie ma najmniejszych szans na zniknięcie w tłumie. Być może niektórzy będą mieć opory przed udaniem się na spotkanie biznesowe ze sprzętem w takim właśnie kolorze, ale wróćmy na chwilę do początkowych akapitów tego tekstu – liczy się przede wszystkim solidne przygotowanie i niezawodność urządzenia, a jego wyjątkowa barwa na pewno pomoże nam wyróżnić się spośród tłumu kontrahentów.
Na całą resztę
Na tle tego zestawienia pendrive może wydawać się nieistotnym drobiazgiem. Nic bardziej mylnego. Zdjęcia, bilety autobusowe i lotnicze, dokumenty biurowe, filmy, ukochana płyta – to wszystko możemy zmieścić na tym jednym, podręcznym urządzeniu. Zwykły pendrive niedostatecznie podkreśla nasz styl? W takim razie sięgnijmy po akcesoria w kształcie różowego serduszka (obowiązkowo ozdobionego cyrkoniami), misia czy torebki. W końcu elektronika też może być fashion, prawda? | Elektronika na różowo – stylowe akcesoria dla pań |
Córka Zjadaczki Grzechów to powieść, co do której można mieć mieszane uczucia. Z jednej strony jest sprawnie napisana i wiele jej elementów zasługuje na uwagę, z drugiej – spod ładnej fasady wyziera wiele niedociągnięć i literackich niedoróbek. Jak zatem wypada całość? Bohaterka o mrocznej mocy
Wydaje się, że główna bohaterka książki – siedemnastoletnia Twylla – ma życie godne pozazdroszczenia. Jest przybraną córką samej królowej krainy Lormere, a przeznaczony na jej męża książę to młodzian przystojny i bystry. Jednak Twylla nie jest zwykłą dziewczyną. Od czasu do czasu przybiera na rozkaz despotycznej królowej imię Daunen i w jej imieniu pozbawia życia skazańców. Jej mocą jest dotyk odbierający życie. W jaki sposób go posiadła? To już zawdzięcza swojej matce, czyli tytułowej Zjadaczce Grzechów. Osoby takie potrafią przeprowadzić rytuał pożerania grzechów osoby zmarłej (symbolizują je specjalne dania), dzięki czemu jej dusza dostąpi odkupienia. Jednak Twylla wcale nie chciała być tym, kim jest – jak każda nastolatka marzy o tym, o czym marzą wszystkie dziewczyny w jej wieku – miłości, cieple i miłym spędzaniu czasu.
Na dworze znane jest jej pochodzenie, więc ludzie traktują ją z podszytą strachem pogardą. Jedyne postacie, które nie żywią wobec niej chłodnych uczuć to Lief – jeden z nowych strażników pałacu oraz książę, za którego ma wyjść. Dwór Lormere przypomina każdy dwór znany z prawdziwego świata – pełno na nim spisków, sekretów, potajemnych sojuszy i tajemnic, które nie powinny wydostać się na zewnątrz. Twylla przybiera maskę całkowitej obojętności, nie angażując się w dworskie intrygi, jednak pod nią kryje się wrażliwa, spragniona uczuć dziewczyna…. a przynajmniej możemy się tego domyślać, ponieważ Sailsbury nie potrafiła dobrze nakreślić tej dającej spore pole do popisu postaci.
Miłość i intrygi
Niestety, również i wątek miłosny jest mocno naciągany. Twylla przeżywa dość naiwnie zaprezentowane rozterki, a zakochuje się błyskawicznie. Gdy już dochodzi do romansu, jest on pozbawiony ognia ¬– płaski i szary. Owszem, jest to powieśćfantasy, ale postacie w każdym świecie powinny być nakreślene tak, aby czytelnik uwierzył, że są to ludzie z krwi i kości. Niestety, w przypadku tej powieści wielu pierwszo- i drugoplanowych bohaterów to osoby dość papierowe. Całości nie pomaga chaotyczna momentami fabuła, którą dodatkowo psuje przewidywalność wielu sytuacji. Owszem, często dochodzi do niespodziewanych zdarzeń, co można policzyć książce na plus, ale nim jeszcze autorka opisze ich zwieńczenie, czytelnik już „czuje przez skórę” czego się spodziewać. Same intrygi są również mało skomplikowane, a szkoda – było tu duże pole do popisu.
Plusy i minusy
Córka Zjadaczki Grzechów – mimo swoich wad – jest "daniem lekkostrawnym", które pochłania się bardzo szybko. Duży w tym zasługa, a zarazem plus dla całości, zwartego stylu pisania autorki, gdzie nie ma miejsca na dłużyzny czy też niepotrzebne opisy. Jeżeli byłaby to powieść dla dorosłych, mógłby z tego powstać nawet ciekawyhorror w klimatach fantasy, ale ponieważ pozycja ta adresowana jest do nastoletnich czytelników, wszelkie okrucieństwa czy brutalności zostały w niej okrojone do minimum. Takim właśnie, młodszym czytelnikom dość naciągany romans również przeszkadzać nie będzie. Dlatego też można stwierdzić, że pozycja ta spodobać się może czytelnikom do pewnego wieku. Powyżej niego nawet średnio oczytany czytelnik zbyt łatwo wyłapie błędy i potknięcia, jakie przydarzyły się debiutującej tą powieścią Sailsbury.
Warto też nadmienić, że zaprezentowany przez autorkę oryginalny świat to naprawdę dobrze dopracowana rzeczywistość, w której trudno znaleźć jakieś nielogiczności czy uchybienia. Daje to książce kolejny plus.
Kupić czy nie kupić?
Czy zatem warto nabyć tą pozycję? Córka Zjadaczki Grzechów kończy się w taki sposób, że pewna jest jej kontynuacja. Wypada mieć nadzieję, że w drugim tomie autorka poprawi swoje niedociągnięcia i przedstawi bardziej pogłębioną historię z ciekawszymi postaciami. Jak na razie pokazała, że ma potencjał i wyobraźnię, brak jej wyszlifowanego warsztatu. Kto potrafi wybaczyć niedociągnięcia – może przeczytać.
Źródło okładki: www.zielonasowa.pl | Córka Zjadaczki Grzechów - Melinda Salisbury |
Nie tylko polarnicy i osoby pracujące w naprawdę zimnym klimacie są narażeni na odmrożenia. Łatwo o nie zwłaszcza teraz, gdy temperatura spada i wieje zimny wiatr. Jak się przed nimi ustrzec? Co to jest odmrożenie?
Odmrożenie to uszkodzenie tkanek ciała na skutek działania niskiej temperatury. Wyróżnia się 3 stopnie odmrożenia, w zależności od tego, jak bardzo są głębokie oraz jakiej powierzchni ciała dotyczą. Stopień pierwszy jest najlżejszy. Rozpoznać go można po zaczerwienionej skórze, pieczeniu, swędzeniu i uczuciu drętwienia. Możliwy jest także niewielki obrzęk. Drugi stopień dotyczy już głębszych warstw skóry. Z zaczerwienionej staje się ona sina, fioletowa lub niebieskawa, powiększa się obrzęk i pojawiają się pęcherze, podobne do tych po oparzeniu. Przestajemy czuć ból. Po tym właśnie możemy odróżnić, czy mamy do czynienia ze stopniem pierwszym odmrożenia, zwykłym wychłodzeniem czy już stopniem drugim. Stopień trzeci to martwica skóry. Staje się ona purpurowo-sina, intensywnie zabarwiona, z pęcherzami wypełnionymi krwią. W tym przypadku również nie czujemy bólu. Stopień drugi i trzeci wymaga pilnej interwencji lekarza. Czasem spotyka się skalę czterostopniową lub dwustopniową, dzielącą odmrożenia na powierzchowne i te dotyczące głębokich warstw ciała (mięśni i kości).
Pierwsza pomoc przy odmrożeniach
W przypadku odmrożeń pierwszego stopnia trzeba, w miarę możliwości, poprawić krążenie. Aby to zrobić, należy np. rozwiązać buty, zdjąć uciskające ubrania, można również w celu ogrzania wsunąć ręce pod pachy i wykorzystać ciepło własnego ciała. Osobę z odmrożeniami okrywa się kocem, kolejnymi warstwami odzieży i podaje się bardzo słodkie gorące napoje, aby ogrzać cały organizm. Nie wolno podawać alkoholu, gdyż można doprowadzić do pogorszenia się stanu zdrowia.
Przy odmrożeniach powierzchownych stosuje się także kąpiel wodną, mającą na celu powolne ogrzanie danego miejsca. Kąpiel taka nie polega jednak na umyciu poszkodowanego gorącą wodą, tylko na powolnym ogrzewaniu go i podnoszeniu jego temperatury. Zaczynamy więc od wody o temperaturze 25–30 stopni Celsjusza. Po upływie kilkunastu minut wodę podgrzewamy do temperatury 38–40 stopni. Takie ogrzewanie stosujemy do czasu, aż skóra osiągnie odpowiednią temperaturę.
W przypadku odmrożeń drugiego i trzeciego stopnia należy odmrożone okolice przykryć jałowymi opatrunkami, nie przykładamy żadnych gorących przedmiotów, takich jak termofor, i nie przekłuwamy pęcherzy, o ile się pojawią. Dbamy o to, by takie miejsca nie były uciskane i czekamy na fachową pomoc.
Nie nacieramy takich miejsc śniegiem, gdyż możemy pogorszyć stan. Jeśli naszym poszkodowanym jest osoba paląca, lepiej żeby ograniczyła palenie, gdyż nikotyna zwęża naczynia krwionośne, co pogarsza rokowania.
Co zrobić, aby uniknąć odmrożeń?
Nie jest to szczególnie trudne, każdy z nas może zadbać o to, aby ani jemu, ani jego najbliższym nie przytrafiła się taka niemiła niespodzianka. Pierwszym i chyba najważniejszym sposobem na uniknięcie odmrożeń jest odpowiedni ubiór. Aby był on właściwy, należy śledzić prognozy pogody oraz samodzielnie przewidywać ewentualne jej zmiany. Jeśli idziemy na górską wędrówkę, miejmy świadomość tego, że to, jaka pogoda jest w dolinie, wcale nie świadczy o tym, co zastaniemy na szczycie. Zaopatrzmy się w ciepłe rękawiczki, szalik, czapkę, która dobrze będzie chronić nie tylko głowę, ale także uszy. Ubierajmy się na tzw. cebulkę, lepiej mieć na sobie kilka cieńszych warstw niż jedną grubą.
Jeśli zdarzy nam się przemoczyć ubranie lub buty, jak najszybciej przebierzmy się w suchą odzież. Przy dużym mrozie lub silnym wietrze (nawet przy temperaturze w okolicach 0 stopni) nie planujmy długich wycieczek czy prac na zewnątrz. Jeśli poczujemy pierwsze oznaki odmrożeń, działajmy, bo potem możemy nie być w stanie cofnąć zmian, jakie już zaszły.
Zima to pora, kiedy niskie temperatury dają nam się we znaki. Nic na to nie poradzimy, ale możemy przeciwdziałać niebezpieczeństwom, jakie niosą. Niech urlop świąteczny czy ferie z dziećmi kojarzą nam się ze wspaniałą atmosferą, a nie z przykrymi i bolesnymi odmrożeniami. | Pierwsza pomoc przy odmrożeniach |
Jeśli nie chcesz już korzystać z opcji Sklepu Allegro Jeśli nie chcesz już korzystać z Abonamentu Sklepowego:
1. Przejdź do zakładki Moja sprzedaż.
2. W zakładce Abonamenty kliknij [WYŁĄCZ ABONAMENT].
3. Wyświetli się okienko z komunikatem, potwierdź w nim chęć rezygnacji z abonamentu poprzez wybranie [TAK, KONTYNUUJ]. | Jak wyłączyć Abonament? |
Moda na gumowe buty dotarła już chyba do każdego zakamarka świata. Noszą je zarówno dzieci, jak i dorośli. Lubią je kobiety, bez względu na wiek czy wykonywany zawód. Nic dziwnego – są wygodne, lekkie i bardzo oryginalne, występują w wielu fasonach i kolorach. Niestety, jeśli chcesz je mieć, musisz przygotować się na wydatek większy niż 50 zł. Tylko wtedy unikniesz bolesnych otarć i ran na stopach. Ale jeśli się na nie zdecydujesz, nikt nie przejdzie obok ciebie obojętnie, bo buty robią prawdziwą furorę i na pokazach mody, i na miejskich ulicach. Które są najmodniejsze tego lata? Czółenka Melissa by Vivienne Westwood
To współpraca, na którą czekało wiele fashionistek. Czółenka Melissa by Vivienne Westwood to jakość ekskluzywnych i ekstrawaganckich projektów brytyjskiej guru stylu za przystępną cenę. Czółenka, które są efektem niecodziennej współpracy, zostały nie tylko wykonane z najwyższej jakości materiałów, ale również pachną jak egzotyczne owoce. Miękki materiał idealnie dopasowuje się do kształtu stopy. To buty, które są kultowe i można się w nich zakochać.
Espadryle Zaxy Californi
Są dostępne w wielu kolorach, dzięki czemu będziesz mogła dobrać ten najlepszy do twojej stylizacji. Świetnie sprawdzą się zarówno w połączeniu z elegancką sukienką, jak i jeansowymi spodniami typu boyfriend. Espadryle Zaxy California to buty najwyższej klasy. Sznurowane, z dziurkowaną powierzchnią i plecioną podeszwą zapewnią latem komfort, którego potrzebują twoje stopy. Producentem jest brazylijska firma Grendene.
Sandałki Melissa Good Vibes
Sandałki Melissa Good Vibes to model z najnowszej kolekcji. Futurystyczny design sprosta wymaganiom nawet najbardziej wymagających kobiet. Te najmodniejsze dostaniesz w kolorze pudrowego różu, miętowym, chabrowym, ale również klasycznym – czarnym. Sandały są wykonane z połączenia unikalnego tworzywa Mel-flex (czyli mieszanki plastiku i kauczuku) z tkaniną – elastycznymi gumkami. To wszystko sprawia, że są to buty jedyne w swoim rodzaju.
Sandały Lemon Jelly Miaki
Dostępne w najpiękniejszych letnich kolorach – limonkowym, chabrowym, różowym i transparentnym. Sandały marki Lemon Jelly mają podwyższoną, wzmocnioną podeszwę, wykonaną z wysokogatunkowej gumy. Czterocentymetrowy obcas sprawia, że sylwetka nabiera smukłości. To buty wyjątkowo przyjazne dla stóp. Pleciony fason będzie idealnym uzupełnieniem najmodniejszych tego lata stylizacji w stylu boho.
Japonki Melissa Harmonic
To jedne z najbardziej efektownych letnich modeli japonek. Są wygodne i możesz założyć je zarówno jako uzupełnienie miejskich stylizacji, jak i na basen czy plażę. Dzięki temu, że japonki Melissa Harmonic są wykonane z najwyższej jakości tworzywa Mel-flex, noga się nie poci, a ty masz pewność, że stopa nie będzie przemieszczała się w twoich gumowych japonkach. Co wyróżnia je na tle pozostałych? Design, w którym główną rolę gra piękna, duża i transparentna kokarda. To kwintesencja kobiecości.
Balerinki Zaxy Po Flocked
Balerinki Zaxy Po Flocked to wyjątkowo elegancki model, gdyż elastyczny materiał, który pokrywa całą powierzchnię buta, ma fakturę do złudzenia przypominającą zamsz. Delikatny obcas sprawia, że gumowe baleriny są wyjątkowo kobiece. Panie noszą je i do codziennych, i do oficjalnych stylizacji. Balerinki są dostępne w wielu kolorach – czarnym, beżowym, chabrowym, a także jednym z najmodniejszych tego sezonu, czyli khaki. | Gumowe buty – które są najmodniejsze tego lata? |
Gry wideo z gatunku RPG to świetny prezent na długie, zimowe wieczory. Takie produkcje potrafią zapewnić dziesiątki, jak nie setki godzin zabawy – w sam raz na świąteczną przerwę. Polecamy kilka wybranych tytułów. Gry wideo z gatunku RPG, określane w skrócie cRPG, to gatunek pozwalający na odgrywanie określonej roli. Gracz może wcielić się w wykreowanego przez siebie bohatera lub stworzyć zupełnie nową postać i nadać jej unikalny charakter. Przedstawiamy kilka propozycji takich gier, które będą świetnym prezentem na święta.
Wiedźmin 3: Dziki Gon z dodatkami
Polska gra wideo wydana w 2015 roku jest jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą produkcją cRPG w historii branży. Nasi rodacy wykreowali wspaniały świat i zawstydzili zachodnich kolegów po fachu. Zalety tej gry to, między innymi: bogactwo zawartości, wspaniała historia, świetnie zarysowani bohaterowie, piękna oprawa audiowizualna i ogólny rozmach.
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” doczekał się dwóch pełnoprawnych dodatków o tytułach „Serca z kamienia” oraz „Krew i wino”. Oba z nich to zupełnie nowe historie, które można rozgrywać niezależnie od głównego wątku. W drugim z nich graczom została oddana do dyspozycji kolejna, ogromna mapa.
Fallout 4 z dodatkami
Najnowsza produkcja studia Bethesda to kolejna szansa na eksplorację zniszczonych ogniem atomowej zagłady pustkowi. Tym razem gracz wciela się człowieka sprzed czasów wojny, który budzi się po stuleciach hibernacji i wyrusza na poszukiwania swojego porwanego syna. W grze, w porównaniu do poprzednich części, znacznie poprawiono stronę graficzną i system rozwoju postaci oraz dodano system rozbudowy osad.
„Fallout 4” doczekał się kilku dodatków, w tym trzech rozszerzeń fabularnych. Oprócz misji rozgrywanych na mapie z podstawowej wersji gry (w ramach DLC o tytule „Automatron”) można udać się do dwóch nowych lokacji (dzięki dodatków „Far Harbor” i „Nuka World”). Pierwszy z nich pozwala graczowi wziąć udział w operacji ratowania Syntków, a drugi daje szansę wcielić się w złoczyńcę.
Deus Ex: Mankind Dividied
„Deus Ex: Mankind Divided”to kolejna część przygód Adama Jensena. Gra jest kontynuacją wydanego kilka lat wcześniej „Deus Ex: Human Revolution” i rozgrywa się dwa lata po tragicznych wydarzeniach z tamtej części. Główny bohater nie przestaje śledzić Iluminatów pociągających za sznurki i musi zmierzyć się z problemem prześladowań - jemu podobni ludzie wyposażeni w tzw. wszczepy są szykanowani przez społeczeństwo. Adam Jensen gra przy tym na dwa fronty - współpracuje nie tylko z jednostką do zadań specjalnych zorganizowaną przez ONZ, ale też z hakerskim kolektywem.
Pokemon Sun i Moon na Nintendo 3DS
Ostatnia gra w zestawieniu to kolejna część serii jednych z najlepszych jRPG w historii, czyli charakterystycznych RPG-ów wydawanych przez Japończyków. Zadaniem gracza, jak w kilkunastu poprzednich odsłonach, jest złapanie jak największej liczby jak najsilniejszych kieszonkowych potworów i trenowanie ich w walkach.„Pokemon Sun”i „Pokemon Moon”, czyli bliźniacze produkcje różniące się drobnymi detalami, wprowadzają nieco zmian w porównaniu do poprzednich części i opowiadają zupełnie nową historię.
Podsumowanie
Gry z gatunku cRPG to zabawa na długie godziny. Z tego względu są idealnym prezentem na Święta Bożego Narodzenia. Luźniejszy czas po ich zakończeniu przed Nowym Rokiem można wykorzystać na to, by w spokoju zatopić się w cyfrowej przygodzie. | Gry wideo na święta - jakie RPG warto kupić? |
Miłośnicy militarnych przygód i gier zespołowych na świeżym powietrzu często wybierają ASG. Air Soft Gun to sport, który zyskuje coraz większą popularność – w świecie Internetu i rozrywek wirtualnych daje szansę poczuć drużynową wspólnotę i ducha bezpośredniej rywalizacji. Pozwala oderwać dłonie od klawiatury, a nosy – od ekranów. Dzięki ASG można nawiązać kontakt z człowiekiem „z krwi i kości”. ASG – sport nowych czasów
W czasach „słusznie minionych” podwórka wypełniał gwar i piski dzieci. Wyobraźnia pociech doby socjalizmu nie miała granic. Niejednokrotnie place zabaw stawały się polem małych bitew, gdzie dzielni rycerze toczyli zaciekłe boje przy pomocy kruchych patyków. W świecie, w którym zabawki stanowiły często niedostępny luksus, fantazja stawała na wysokości zadania. Niejeden z nas wciąż przechowuje w pamięci obrazy, kiedy po całym dniu spędzonym na dworze, wracał szczęśliwy do domu, umorusany, w błocie i ze zdartymi kolanami.
Dziś pociechy do podobnych gier używają komputerów, a uliczki przed domami świecą pustkami. Tymczasem starszym rocznikom już nie wypada ganiać z patykiem w dłoni… Jednak istnieje skuteczny sposób, który pomoże młodszych i starszych wyciągnąć z mieszkań na świeże powietrze – do ASG nikogo nie trzeba długo namawiać.
ASG czyli Air Soft Gun, to oczywiście termin anglojęzyczny, który oznaczareplikę broni palnej. Miłośnicy wojskowych gadżetów cenią tę dyscyplinę również za to, że reprodukcje wykonuje się zwyczajowo w skali 1:1 – wyróżnia je szczególnie realistyczny design. Amunicję stanowią na ogół charakterystyczne, plastikowe kulki o średnicy 6 lub 8 mm. Zawodnicy, którzy biorą udział w grze, troszczą się dodatkowo o wierne odwzorowanie rzeczywistości, sprawiając sobie właściwe stroje i wyposażenie.
Dyscyplina drużynowa na świeżym powietrzu
ASG to gra drużynowa, która skupia się na rekonstrukcji faktów militarnych i pokonaniu przeciwnego zespołu – „wroga”. W Polsce przepisy pozwalają używać uzbrojenia, które jest zabawką albo tzw. urządzeniem rekreacyjno-sportowym. Wyposażenie tego rodzaju cechuje bardzo niska energia pocisku. „Broń” zatem to jedynie nazwa umowna, która ma za zadanie tworzyć atmosferę znakomitej zabawy „w wojnę”.
Dzieje ASG sięgają – bagatela – końca II wojny światowej. Nietuzinkowy sport ma korzenie w Japonii, w której – po kapitulacji – niewiele osób mogło poszczycić się pozwoleniem na broń. Dlatego popularność zdobywały jej wierne repliki. Dziś, jak dekady temu, jedną z najważniejszych zasad Air Soft Gun stanowi fair play – wyeliminowany (trafiony) zawodnik powinien sam przyznać się, że „oberwał” – to sprawa honoru. Nieuczciwy gracz odchodzi w niesławie: zostaje szybko wykluczony z gry i nie może spodziewać się zaproszenia do kolejnych rozgrywek.
Air Soft Gun w Polsce kieruje się podobnymi zasadami. Co ciekawe, na licznych forach, gdzie miłośnicy gry dzielą się swoimi spostrzeżeniami, króluje przekonanie, że to typowo „męska” rozrywka. Tymczasem airsoftowe kluby pełne są dziewcząt i kobiet, które walczą na polach bitew ramię w ramię z kolegami i wielu męskich członków drużyny potrafią „zapędzić w kozi róg”. Zwykle wymaga się, by uczestnicy zabawy mieli skończone 16 lat. ASG to znakomity pomysł, by aktywnie spędzać czas na dworze. Zwłaszcza młodzież może w ten sposób zakosztować prawdziwej rywalizacji i wyrwać się z wirtualnej rzeczywistości. Poza tym warto – choćby od czasu do czasu – pooddychać świeżym, rześkim powietrzem lasów i pól, gdzie często toczą się rozgrywki. To dodatkowa atrakcja dla młodszych i nieco dojrzalszych „mieszczuchów”.
Hobby dla fanów militariów
Uderzenie kulką nie wywołuje uszkodzeń ciała, choć czasem pojawiają się niewielkie siniaki. Jednak nie wolno zapominać o odpowiednim ekwipunku, który zagwarantuje bezpieczeństwo uczestnikom gry. Należy nosić specjalne maski, chusty ikominiarki osłaniające twarz. Przydadzą się też ochraniacze na zęby, profesjonalne gogle albo okulary. Wielu zawodników nie wyobraża sobie uprawiania Air Soft Gun bez wojskowych ubrań – replik uniformów, a nawetprawdziwych mundurów polowych.
Początkującym fanom ASG można kupić tańszą kopię broni – do 100 zł.To interesujący pomysł na upominek pod choinkę – nietuzinkowy podarek ucieszy zarówno nastoletnie pociechy, jak i znacznie dojrzalszych fanów gry. Zaawansowanym miłośnikom dyscypliny, którzy „połknęli bakcyla”, warto systematycznie rozbudowywać podstawowy ekwipunek o kolejne akcesoria, np. kulki czy doskonalsze repliki.
Air Soft Gun to znakomita zabawa, która pozwala nabyć dodatkowe umiejętności i poczuć drużynową więź. Fani dyscypliny chwalą sobie solidną „porcję” adrenaliny i sportowe emocje oraz plenery, które zapierają dech w piersiach. Gra pomaga zapomnieć o stresującej pracy, odrywa od codzienności, powszednich trosk i kłopotów. Rozwija refleks, uczy taktycznego myślenia i często staje się nowym hobby, bez którego nie można już żyć. | Air Soft Gun – sport dla każdego |
Zasięg z praktycznie każdego miejsca na Ziemi? Tego nie może zapewnić klasyczny telefon komórkowy. Tak doskonałe parametry może zapewnić w zasadzie tylko jeden sprzęt, a mianowicie telefon satelitarny. Kto powinien takie urządzenie kupić i ile kosztuje korzystanie z niego? O tym dowiecie się z niniejszego poradnika. Wygoda użytkowania
Jeszcze kilka lat temu telefony satelitarne zupełnie nie przypominały standardowych telefonów komórkowych. Były to urządzenia nieporęczne, do przenoszenia których dołączano specjalną walizkę. Dzisiaj sytuacja wygląda już zupełnie inaczej, bo telefony satelitarne swoim wyglądem często przypominają standardowe telefony komórkowe, a co najważniejsze – nie wymagają dodatkowej anteny w postaci „talerza”.
Na co pozwalają telefony satelitarne? Ich funkcje są w zasadzie bardzo podobne do tych, które znajdziemy w komórkach. Telefon satelitarny może nam więc posłużyć zarówno do przeprowadzania rozmów, jak i wysyłania SMS-ów czy też transmitowania danych. Naturalnie, jak wspomniałem już wcześniej, telefon satelitarny ma praktycznie nieograniczony zasięg, ponieważ do komunikacji ze światem używa satelitów okołoziemskich, które są dostępne w zasadzie z każdego miejsca naszego globu. Oznacza to, że jeśli będziemy chcieli gdzieś zadzwonić np. ze środka amazońskiej dżungli, to będzie nam do tego potrzebny tylko kawałek czystego, nieosłoniętego drzewami nieba.
Komu przyda się telefon satelitarny?
Telefony satelitarne to przede wszystkim domena wszystkich tych, którzy często podróżują po świecie. W takich przypadkach kontakt jest nieodzowny, a wręcz idealnie zapewnia go telefon satelitarny. Jeśli poszukacie w Internecie, zobaczycie, że z tego typu rozwiązania już od dawna korzystają np. marynarze, dziennikarze, żołnierze oraz podróżnicy. Telefon satelitarny jest nieodzownym elementem pracy tych osób.
Główni operatorzy
Telefonią satelitarną trudni się w zasadzie czterech operatorów: Thuraya, Globalstar, Inmarsat oraz Iridium. Każdy z nich ma swój własny obszar działania. Na przykład satelitów Iridium jest 66, a obszar działania tej sieci obejmuje praktycznie cały glob. Jeśli chodzi o Thuraya, ten operator skupia się na Bliskim Wschodzie, Europie oraz Afryce. Inmarsat oferuje także bardzo dobry zasięg, który obejmuje całą Ziemię, z wyjątkiem biegunów. Globalstar to z kolei operator, który skupia się na zasięgu w ponad 120 krajach świata. Zasięg tej firmy to też szlaki morskie, więc jest idealny dla żeglarzy.
Ceny połączeń
Wbrew pozorom ceny rozmów w sieciach satelitarnych nie są aż tak wysokie, jak by się mogło wydawać, a w niektórych przypadkach są dużo niższe niż ceny roamingu tradycyjnych operatorów komórkowych. Dla przykładu, jeśli np. chcemy zadzwonić z Egiptu, za minutę rozmowy z Polską zapłacimy ok. 3–4 zł. Oczywiście, ceny tego typu połączeń musimy sami sprawdzić w zależności od tego, z usług jakiego operatora chcemy korzystać i z terenu jakiego państwa będziemy dzwonić.
Ceny telefonów satelitarnych
Kwoty, jakie trzeba wydać na telefon satelitarny, są bardzo różne. Wiele osób korzysta po prostu z usług firm, które oferują wypożyczanie tego typu aparatów. Koszt jest zależny więc od tego, jaki telefon wybierzemy i na jak długo będziemy chcieli go wypożyczyć. Jeśli zamierzamy częściej korzystać z telefonii satelitarnej, warto pomyśleć o zakupie własnego urządzenia. Koszt może być jednak bardzo różny. Najtańsze używane telefony można kupić za kilkaset złotych. Jeśli jednak zdecydujemy się na nowy sprzęt, musimy być przygotowani na wydatek rzędu kilku tysięcy złotych. | Telefon satelitarny – z nim nie musisz się martwić o zasięg |
Zaczynasz dzień od słodkiej drożdżówki, do kawy zjadasz czekoladki albo ciasteczka, a obiad zawsze kończysz deserem? Niestety, duża ilość słodyczy w diecie przekłada się nie tylko na wagę, ale również stan zdrowia. Uzależnienie od cukru to nałóg taki sam, jak palenie – i tak samo trudno go pokonać. Warto jednak zmierzyć się ze słodkim uzależnieniem i spróbować kilku metod, dzięki którym można zwalczyć nadmierny apetyt na słodycze. Zdrowa dieta to podstawa
Wzmożona ochota na słodycze to często skutek źle skomponowanej diety. Jeśli w twoim menu brakuje pełnowartościowego białka, zdrowych kwasów tłuszczowych i błonnika, w sklepie będziesz częściej zaglądać do działu ze słodyczami. Walkę z cukrowym nałogiem należy więc zacząć… w kuchni.
Najważniejsze jest przestrzeganie zasad zbilansowanej diety. W twoich codziennych posiłkach nie może zabraknąć głównych składników odżywczych. Śmiało sięgaj po węglowodany złożone (płatki owsiane, kasze, makaron razowy, pieczywo pełnoziarniste), chude białko (drób, ryby, nabiał), nienasycone kwasy tłuszczowe (oliwę z oliwek, awokado, orzechy) oraz świeże warzywa. Zrezygnuj z białego cukru, słodyczy i słodkich bułeczek. Na pewno będzie ci brakować słodkiego smaku, dlatego w chwilach słabości jedz owoce, które zawierają zdrowy, naturalny cukier.
Suszone owoce i orzechy to świetna alternatywa dla słodyczy. Żurawina, śliwki kalifornijskie, morele czy jagody goji są pyszne i zaspokajają ochotę na małe co nieco. Możesz też chrupać pestki dyni albo orzechy, które zawierają zdrowe tłuszcze. W chwili wielkiej słabości możesz sobie pozwolić na kostkę gorzkiej czekolady dobrej jakości albo gałkę sorbetu z owoców.
Pamiętaj też o regularności posiłków. Równe odstępy między posiłkami zniwelują nagłe ataki głodu, który często jest zaspokajany batonikiem.
Suplementy hamujące łaknienie
Odżywiasz się zdrowo, kilka razy w tygodniu ćwiczysz, a mimo to wciąż walczysz z apetytem na słodycze? Ochota na słodkości może być wynikiem niedoboru niektórych mikroelementów. Pomyśl o suplementach zawierających chrom – pierwiastek regulujący poziom cukru we krwi. Jego braki w diecie mogą się objawiać właśnie ochotą na „coś słodkiego”. Możesz skorzystać z preparatów z chromem albo włączyć do menu produkty bogate w ten minerał, takie jak kasze, owoce morza, jaja czy orzechy brazylijskie.
Twoim przyjacielem powinien zostać również błonnik, który obniża poziom glukozy we krwi, a tym samym hamuje apetyt na słodkie przysmaki. Do wyboru masz błonnik w tabletkach lub jego naturalne źródła, np. siemię lniane, płatki owsiane, rośliny strączkowe. Świetnym źródłem błonnika jest babka płesznik, której nasiona można dodawać do jogurtu, muesli, sałatek.
Podjadanie może też wynikać z niedoboru magnezu. Stres, duże ilości kawy i jedzenie w biegu sprawiają, że w twoim organizmie brakuje magnezu. Instynktownie sięgasz po batoniki i ciasteczka, aby dodać sobie energii i poprawić nastrój. Tak naprawdę powinnaś jednak uzupełnić magnez, dzięki któremu poczujesz się lepiej i będziesz mieć więcej energii. Gdzie go znajdziesz? Dobrymi źródłami tego minerału są kakao, pestki dyni, awokado, banany, sezam oraz migdały. Na rynku dostępne są też suplementy diety z magnezem w kapsułkach lub w postaci tabletek musujących.
Pożegnanie ze słodyczami
Nadmiar słodyczy w diecie sprzyja nadwadze, otyłości, cukrzycy oraz chorobom układu krążenia. Słodkie przyjemności odkładają się w talii, dlatego warto ograniczyć ilość ciast i cukierków w codziennym menu. Nie musisz całkowicie rezygnować ze słodyczy, ale z troski o własne zdrowie warto ograniczyć ich ilość do minimum. Najlepiej sięgać po zdrowe źródła cukrów, czyli owoce. Możesz też przygotowywać ciasta w domu – będziesz mieć wtedy kontrolę nad ilością białego cukru i masła, które trafiają do foremki.
Postaw na zdrową dietę, sięgnij po suplementy i staraj się unikać jedzenia słodyczy na pocieszenie. Dzięki temu na pewno uda ci się poskromić nadmierną ochotę na „coś słodkiego”. | Jak pokonać nadmierny apetyt na słodycze? |
Pink Yarrow to jeden z najmodniejszych w tym sezonie kolorów, które wskazał Pantone Color Institute w dorocznym raporcie „Pantone Fashion Color Raport Spring 2017”. Mimo tego, że intensywny róż jest jednym z dziesięciu trendy odcieni, to właśnie on zdominował wybiegi i ofertę sieciówek. Jeśli nie masz dość odwagi, żeby pokazać się w fuksjowym garniturze, postaw na buty w tym kolorze, które ożywią każdą stylizację. Co tak właściwie oznacza nazwa Pink Yarrow? Po polsku to nic innego jak różowy krwawnik pospolity. To właśnie ciemnoróżowa barwa tego kwiatu stała się inspiracją świata mody tej wiosny. Opisywany jako kusicielski i zniewalający, Pink Yarrow to kolor, który z pewnością doda ci energii i pewności siebie. Sprawdź, jakie modele butów w tym supermodnym odcieniu znajdziesz na Allegro.
Seksowne szpilki
Oczywiście najwięcej butów w odcieniu pięknej fuksji znajdziesz wśród szpilek. Nic zresztą dziwnego, skoro wysokie obcasy dodają seksapilu, a gorący róż tylko wzmaga ten efekt. Na Allegro znajdziesz zarówno klasyczne modele czółenek na cienkich szpilkach, jak i modne w tym roku buty na klockowatych obcasach, które są nawiązaniem do mody lat 90. Jeśli szukasz już butów na cieplejsze dni, postaw na różowe sandałki na obcasie.
box:offerCarousel
Z czym zestawić takie szpilki? Opcji jest naprawdę wiele. Możesz założyć je do pracy, wtedy najlepiej połączyć je z sukienką (np. szmizjerką) lub garniturem. Na mniej zobowiązujące okazje, takie jak spotkanie ze znajomymi, załóż po prostu T-shirt i jeansy, dodając stylizacji pazura szpilkami w kolorze fuksji.
Modne balerinki
Balerinki od kilku lat nie wychodzą z mody i są najpopularniejszym modelem damskiego obuwia na wiosnę. Baleriny w kolorze Pink Yarrow świetnie sprawdzą się jako uzupełnienie monochromatycznych stylizacji. Zestaw je z białym lub czarnym total lookiem, a z pewnością zaprezentujesz się szykownie i trendy jednocześnie.
box:offerCarousel
Z czym połączyć różowe balerinki? Bardzo modnie będą wyglądać z jeansową kurtką lub tweedowym żakietem w stylu Isabel Marant. Płaskie buty nie eksponują nóg tak ładnie jak wysokie obcasy, więc do balerinek lepiej założyć spodnie. Wybierz cygaretki lub rurki, które odsłonią kostki.
Wygodne trampki i espadryle
Buty w kolorze nasyconej fuksji znajdziesz także wśród modeli sportowych i casualowych. Jeśli ponad wszystko cenisz sobie wygodę, postaw na trampki w odcieniu Pink Yarrow. Nie zmęczysz stóp, a jednocześnie nadal będziesz wyglądać modnie. Wbrew pozorom trampki nie muszą towarzyszyć tylko szortom i koszulce z krótkim rękawem. Wysokie trampki możesz zestawić z sukienką maxi i ramoneską ze skóry lub zamszu, a krótkie z minispódniczką lub szortami i oversize’ową marynarką.
Bliżej ci do stylu vintage w casualowym wydaniu? Wybierz espadryle w odcieniu fuksji. To uniwersalne i wygodne buty, które sprawdzą się zarówno z krótkim kombinezonem, koszulą i jeansami, jak i T-shirtem i spódniczką mini. Jeśli chcesz poczuć się jak prawdziwa królowa stylu retro, dodaj także torebkę w stylu wiklinowego koszyka.
Buty w kolorze intensywnie różowej fuksji, czyli Pink Yarrow, to zdecydowanie jeden z najmodniejszych dodatków sezonu. Wybierz swój ulubiony model obuwia w tym odcieniu i ożyw nim każdą stylizację. | Pink Yarrow – buty w najmodniejszym odcieniu sezonu |
Nie ma na świecie kobiety, która nie chciałaby poprawić czegoś w swojej sylwetce. Może to zbyt daleko idąca generalizacja, ale faktem jest, że wiele pań codziennie walczy o szczuplejsze ciało i gładką, jędrną skórę. Nasila się to w okresie wiosennym, kiedy do lata i upragnionych wakacji zostaje zaledwie kilka miesięcy. Świadomość, że w tym czasie twoje ciało będzie odsłonięte, dodatkowo motywuje do pracy. Większość osób używających kosmetyki wyszczuplające, deklaruje, że nie zauważa efektów ich działania. Kremy, balsamy i żele mają poprawić jakość skóry, zredukować cellulit, rozstępy i tkankę tłuszczową. Tak się jednak zwykle nie dzieje. W czym więc tkwi problem?
Jak zwiększyć skuteczność działania kosmetyków ujędrniających?
Problem dotyczy nieodpowiedniego stosowania kosmetyków. Żeby te mogły wykonać powierzone im zadanie, muszą wnikać do głębokich warstw skóry, co jest w pewnym stopniu ograniczone. Najczęściej zatrzymują się na powierzchni naskórka. Możesz przyspieszyć i poprawić ten proces za pomocą kilku prostych zabiegów. Zacznij od złuszczania. W tym celu stosuj żele peelingujące i masażery. Zwróć też uwagę na technikę stosowania kremów i serum ujędrniającychpodawaną przez producentów na opakowaniach.
Kurację ujędrniającą zacznij już pod prysznicem. Zrób masaż, używając strumienia ciepłej i zimnej wody. Jeśli nie masz na to czasu lub ochoty, nawet ciepła kąpiel powinna okazać się pomocna. Wpływa ona bowiem na rozszerzenie naczyń krwionośnych. W konsekwencji stosowane później kosmetyki przedostaną się do głębszych warstw skóry.
Masując ciało, możesz jednocześnie używać peelingów mechanicznych lub enzymatycznych, które pozwolą na usunięcie martwej warstwy naskórka, przez którą kremy przenikają najsłabiej. Opisywany zabieg dodatkowo aktywuje procesy metaboliczne.
Do nakładania kremów używaj specjalnych gąbeczek, masażerów (przyrządów z kolczastymi wypustkami) lub dłoni. Nowością są rękawice z sizalu lub trawy morskiej. Wcieraj kosmetyki ruchem kolistym, masując skórę – najpierw delikatnie, później nieco bardziej intensywnie, na sam koniec rytmicznie oklepując. Czas poświęcony na wykonanie tej czynności nie powinien być krótszy niż 5 minut. Kiedy zrobisz to zbyt szybko, krem nie zdąży wsiąknąć odpowiednio głęboko. Może też pozostać na ubraniu. Powyższe zabiegi powinnaś powtarzać dwa razy dziennie. Polecam też prosty trik, który zwiększy skuteczność wchłaniania kosmetyków. Możesz obłożyć się specjalną folią, ciepłym ręcznikiem lub szlafrokiem.
Jakich kosmetyków szukać?
Szukając kremu idealnego, zwróć uwagę na jego etykietę i uważnie ją przeczytaj. Najczęściej spotykanym składnikiem jest kofeina, która poprawia ukrwienie, pobudza krążenie i stymuluje komórki do spalania tłuszczu. Możesz też spotkać się z cynamonem. Świetnie sprawdza się w kuchni, ale jak widać nie tylko tam. Wzmaga on uwalnianie kwasów tłuszczowych z tkanki podskórnej. By chronić skórę przed szkodliwym wpływem wolnych rodników, sięgaj po kosmetyki z olejami sezamowymi, arganowymi, masłosza, z orzechów macadamia i otrębów ryżowych. Oprócz nienasyconych kwasów tłuszczowych zawartych w olejach skórze niezbędne są: gliceryna, kwas hialuronowy, prowitamina B5 i antyutleniające witaminy: A, C, E, mające działanie nawilżające. W składzie kosmetyków wyszczuplających często znajduje się też wyciąg z kasztanowca, który hamuje aktywność enzymu odpowiedzialnego za rozkład kwasu hialuronowego w skórze.
Żeby kuracja ujędrniająca była skuteczna, musisz pójść o krok dalej. Raz na jakiś czas zafunduj skórze specjalne zabiegi w spa. Możesz też spróbować domowych sposobów z użyciem błota morskiego, glinki lub morskich alg. Te ostatnie przyspieszają metabolizm komórek tłuszczowych. Domowe spa nie tylko wpłynie na poprawę wyglądu, ale przede wszystkim pozwoli ci odprężyć się po długim dniu w pracy. Kup świece i kadzidła, zadbaj o atmosferę, poczuj się komfortowo.
Wydając pieniądze na kosmetyki, pamiętaj o ich umiejętnym stosowaniu. Nie oczekuj jednak cudów. Żaden specyfik nie zastąpi zbilansowanej diety i ruchu. Kremy ujędrniające i wyszczuplające mają wyłącznie wspomóc proces kształtowania sylwetki. Nie wykonają pracy za ciebie. Na rynku dostępnych jest wiele wariacji tego typu kosmetyków: odżywcze masła, balsamy, kilka rodzajów serum. Nie zapominaj o ich regularnym stosowaniu. Okazjonalne smarowanie ciała kremem nie przyniesie najmniejszych rezultatów. | Przygotuj swoje ciało na przyjście lata. Przegląd kosmetyków wyszczuplających i ujędrniających |
Kiedyś kojarzone z uczennicami i zawsze zakładane do granatowych mundurków. Były tak istotnym elementem, jak tarcza na ramieniu. Pojawiały się również na boisku i brały czynny udział w karierze piłkarza. Kojarzymy je z filmów o bawarskich księżniczkach. O czym mowa? O podkolanówkach. Wielofunkcyjny gadżet mający szerokie zastosowanie. Od mody, poprzez funkcję ochronną czy element identyfikacji wizualnej. Dziś już mało aktualny, ustępujący miejsca tym nieco „wyższym” – zakolanówkom. Dziś możemy w nich zobaczyć małe dziewczynki. Są chętnie wybierane przez mamy, a jeszcze chętniej noszone przez ich pociechy. Chronią przed zimnem w jesienne i zimowe dni, latem przed otarciami na podwórkowych wojażach, a na dodatek sprawiają, że stylizacja staje się bardziej dziewczęca.
Co na porę zimną i szarą? Kolorowe i ciepłe...
Ciepłe, wełniane zakolanówki wcale nie muszą być szare i smutne. Mogą mieć rozmaite nadruki i desenie i to w wielu wariantach kolorystycznych! Zestawione z dresową sukieneczką i jeansową kataną, dopełnione czapką z zakręconym pomponem, a także wysokimi botkami, będą stanowić idealną propozycję na jesienne spacery. Zimą wymienimy katankę na ciepłą, pikowaną kurtkę, dodamy fantazyjny szalik i voilà.
Zresztą nawet te klasyczne, szare, grube zakolanówki – poza tym, że znakomicie spełnią swoją podstawową funkcję, tj. ochronią malucha przed niską temperaturą – będą stanowić ciekawy dodatek do stroju.
Coś słodkiego i twórczego
Małe księżniczki kochają kokardki. Bajkowy klimat tiulowych spódniczek i urocza korona na głowie to nie jedyne atrybuty prawdziwej królewny. Kartonowy zamek zbudowany przez silnego tatę majsterkowicza sprawi, że pochmurny dzień zamieni się w krainę marzeń i fantazji. Z myślą o takich chwilach powstały zakolanówki z efektownymi wstążkami. Satynowe, brokatowe, aksamitne, różowe czy złote, dają gigantyczne pole do popisu. Mama i córka pochłonięte zabawą mogą wybierać w morzu propozycji. Mogą nabyć już gotowe zakolanówki lub ozdobić swoje ulubione tak, by stały się godne wspaniałej księżniczki. Wspólne kombinacje pozwolą dziecku wkroczyć w magiczny świat i w nim prezentować swoje pierwsze małe stylizacje. Powiewające przy najdrobniejszym ruchu wstążki lub magiczne gwiazdki staną się ciekawym urozmaiceniem, a chwile spędzone przy wspólnym dekorowaniu z pewnością okażą się czasem świetnej i twórczej zabawy.
Ponadczasowe kokardki
Z bajki do świata realnego niedaleka droga. Zdobne kokardki na zakolanówkach, które także mogłaby nosić każda księżniczka, są eleganckie i delikatne. Potrafią sprawić, że nawet dość ciężkie, zimowe zakolanówki nabiorą blasku i lekkości, stając się pełnoprawnym elementem stylizacji. Natomiast tym letnim dodadzą zwiewności. Takie zakolanówki, zestawione z eleganckimi sukieneczkami, sprawdzą się świetnie na domowych uroczystościach, a także jako uroczy dodatek do rodzinnych wypadów do restauracji czy teatru. Ale nie tylko – urodziny koleżanki czy zakończenie lub rozpoczęcie roku szkolnego to także wymarzone okazje dla kokardek.
Dla miłośniczek zwierzaków
Dziewczynki chętnie będą nosiły zakolanówki z motywem swojego ulubionego pupila. Miłośniczki ptaków z dumą zaprezentują na swych nóżkach słodką sowę. Małe spryciule na pewno ucieszą się z liska, a samosie z motywu kotka. Przytulaski chętnie założą zakolanówki z wizerunkiem misia. Niektóre modele potrafią wręcz imitować te słodkie zwierzaki, dzięki czemu ulubieńcy młodych dam mogą być zawsze przy nich.
Będą one też stanowiły świetne uzupełnienie pozostałych dodatków, wśród których przeważa ten motyw. Znakomicie sprawdzą się również w roli ciekawego wyróżnika stroju, idealnego na spotkanie z koleżankami.
Pełen świat motywów
Nie tylko miłośniczki zwierząt znajdą coś dla siebie. Paski, gwiazdki, serduszka – oto równie popularne desenie, które znaleźć można na zakolanówkach dla małych modniś. Paski są bardzo popularnym motywem, który od dobrych kilku lat niezmiennie cieszy się dużą popularnością zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci. I nic nie zapowiada, aby sytuacja ta miała ulec zmianie. Paski często są wykorzystywane jako uzupełnienie innego, np. zwierzęcego motywu. Gwiazdki są idealne dla marzycielek, które lubią bujać w obłokach, a wieczorami patrzeć w okno i wyczekiwać spadającej gwiazdy. Natomiast serduszka to idealny motyw dla każdej grzecznej dziewczynki, która lubi się uśmiechać i bawić z koleżankami. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby wymieszać te wzory, co tylko udowadnia, jak wszechstronnym uzupełnieniem garderoby małej modnisi mogą być zakolanówki.
I coś dla 3-latka
Warto zauważyć, że istnieje szeroka oferta zakolanówek skierowanych do najmłodszych maluchów. Dzieci w wieku od 1 do 3 lat są szczególnie narażone na kontuzje kolan – wszak na samym początku poznają świat raczkując, a kiedy tylko zaczną chodzić, często ich kroczki wciąż są niepewne. Dlatego też zakolanówki to świetny wybór dla ciekawskiej pociechy. Na pewno pozwolą lepiej ochronić jej kolana przez otarciami. Warto sprawdzić, czy model, którym się interesujemy, posiada stópki antypoślizgowe, które zwiększają przyczepność śmigającego bobasa i ułatwiają mu podbój świata na własnych nóżkach.
Dlaczego zakolanówki
Powodów jest wiele, ale najważniejszym bez wątpienia jest uniwersalność tego elementu garderoby. Dzięki szerokiej ofercie, każda mama bez problemu znajdzie modele odpowiednio dostosowane do pory roku i zainteresowań swojego dziecka.
Dla najmłodszych zakolanówki są głównie elementem ochronnym, który pomaga im nieco łagodniej rozpocząć przygodę z raczkowaniem i chodzeniem. Dla tych nieco starszych dzieci to wciąż bardzo praktyczny dodatek, który pozwoli im na wyrażanie swoich zainteresowań czy cech charakteru. | Kolorowo, ciepło i wesoło. Zakolanówki dla małej fashionistki |
Wielkanoc masz zamiar spędzić w gronie najbliższych? Chcesz w tym czasie wyglądać naprawdę wyjątkowo, ale twój maluch dosłownie co kilka minut domaga się mleka? Nie szkodzi! Oferta sukienek dla mam karmiących jest naprawdę szeroka. Postaw na sukienkę kopertową lub z zakładkami. Karm swobodnie i czuj się pięknie przez całe święta. Opieka nad małym dzieckiem wymaga ogromnego nakładu energii. Kolki, nieprzespane noce, ząbkowanie – tylko mamy wiedzą, co to oznacza. Choć urlop macierzyński, to niezwykły czas bliskości i budowania więzi pomiędzy mamą a maluchem, to często wiąże się z nim też ponadprzeciętne zmęczenie.
Młode mamy, zaangażowane w opiekę nad nowym członkiem rodziny, często zapominają o sobie i odkładają na bok eleganckie ubrania czy kosmetyki do makijażu. Dobra wiadomość jest taka, że dzieci rosną i, prędzej czy później, każda mama odzyska choć odrobinę swobody. Warto jednak już teraz sprawić sobie odrobinę przyjemności i na moment wyskoczyć z domowego dresu, by znowu poczuć się pięknie i kobieco. Jeśli nadal karmisz piersią, a twój brzdąc non stop domaga się mleka, wcale nie musisz rezygnować z doskonałego wyglądu. Wygodna i elegancka sukienka kopertowa to świetny wybór na co dzień i od święta.
Stylowa koronka na każdą okazję
Koronkowa sukienka to obowiązkowa pozycja w szafie każdej kobiety. Koronki dodają nam szyku, są eleganckie, subtelne i bardzo kobiece. W takim wydaniu nawet młoda mama poczuje się wyjątkowo. Na Wielkanoc wybierz stonowaną, granatową sukienkę podkreślającą kształty. Ta kreacja ma luźny top, który umożliwia swobodne karmienie w każdej sytuacji. Pamiętaj o wygodnych butach – zamiast wysokich szpilek z platformą, wybierz delikatne czółenka w kolorze nude – będziesz mogła założyć je też do innych stylizacji.
Każda mama wie, jak problematyczne bywa zakładanie długich kolczyków czy wisiorka – dzieci lubią za nie ciągnąć, więc najczęściej po prostu rezygnujemy z zakładania biżuterii. Wyjściowa sukienka jednak lubi błyskotki, dlatego wybierz delikatną, złotą bransoletkę, która doda jej szyku. Wygodna, nieduża i zakładana przez ramię torebka, pozwoli ci mieć pod ręką awaryjną pieluszkę, chusteczki czy grzechotkę. Całość stylizacji dopełni elegancka chusta, którą okryjesz ramiona. Możesz też wykorzystać ją jako zgrabną zasłonkę w czasie karmienia malucha.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Wiosną postaw na róż
Delikatny róż to kolor, w którym każda mama wygląda pięknie. Kojarzy nam się z macierzyństwem, radością i uśmiechem nowo narodzonego dziecka. Wygodna sukienka z dyskretnymi zakładkami do karmienia będzie rewelacyjnym wyborem na Wielkanoc. Dobierz do niej granatowy żakiet ze stylowym haftem i wygodne baleriny – to świetna alternatywa dla szpilek, szczególnie jeśli wciąż dokucza ci opuchlizna czy ból stóp.
Obowiązkowym elementem w stylizacji każdej mamy jest zgrabna torebka – zdecyduj się na niedużą listonoszkę przewieszaną przez ramię – dzięki niej będziesz miała zawsze wolne ręce, a to, jak wiemy, podstawa, gdy ma się małe dziecko. Nie masz czasu na wyszukany makijaż? Nie szkodzi, dzięki stylowym perfumom będziesz czuła się pięknie i kobieco przez cały dzień. Zaletą sukienki wykorzystanej w tej stylizacji są dyskretne i praktycznie niewidoczne zakładki do karmienia, dlatego, kiedy już zakończysz przygodę z karmieniem piersią, nadal możesz nosić ją do biura czy na wyjątkowe okazje.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Wielkanoc to doskonała okazja, by wyglądać pięknie i wyjątkowo – nawet jeśli wciąż karmisz piersią. Jako bazę dla swoich stylizacji wybierz wygodną sukienkę dla karmiących, która, dzięki przemyślanej konstrukcji, umożliwi ci swobodne karmienie, nawet w miejscu pełnym ludzi. Do sukienki dobierz dodatki, które podkreślą twój charakter i dodadzą ci szyku. W takiej odmianie święta na pewno miną w pozytywnym nastroju, a ty nabierzesz ochoty na wprowadzenie zmian w swojej garderobie. | Sukienki dla karmiących – wyglądaj pięknie na Wielkanoc |
Lato coraz bliżej, a co za tym idzie, wkrótce rozpocznie się sezon urlopowy. Zarówno panie, jak i panowie z chęcią będą wylegiwać się na plaży z dumą prezentując swoje kształty. Czynią to najchętniej oczywiście wtedy, gdy mogą pochwalić się zgrabną sylwetką. Po zimowych miesiącach zrzucenie zbędnych kilogramów to jednak nie lada wyzwanie. Często odpowiednia dieta i ćwiczenia nie wystarczą. Dlatego warto sięgnąć po fat burnery. Co się kryje za tą tajemniczą nazwą? Czym są fat burnery?
Angielską nazwę możemy bez trudu przetłumaczyć na swojski odpowiednik – to po prostu spalacze tłuszczu. Tego typu produkty mają wspomagać proces odchudzania się. To istotna informacja. Spalacze tłuszczu nie wykonają bowiem całego zadania za nas samych, konieczna jest równocześnie odpowiednia dieta oraz aktywność fizyczna. Jeżeli połączymy te trzy elementy, mamy szansę osiągnąć takie rezultaty, jakich oczekujemy. Fat burnery przyspieszają metabolizm, dzięki czemu zbędne kalorie nie zalegają w tkance tłuszczowej. Poza spalaniem tłuszczu, opisywane produkty pomagają również budować tkankę mięśniową. Sprawdźmy zatem, jakie najlepsze spalacze tłuszczu dostępne są na naszym rynku.
Cannibal Inferno
Ten środek oddziałuje na tkankę tłuszczową niczym prawdziwy kanibal! Wykonując ćwiczenia i będąc przy tym na dobrej diecie, z łatwością zauważysz, jak produkt Cannibal Inferno „zajada się” twoim tłuszczykiem. Thermo-V to kluczowy składnik, a właściwie połączenie trzech najważniejszym elementów, które mają najistotniejszy wpływ na redukcję tkanki tłuszczowej. Stosowanie Cannibala daje prawdziwą moc do działania. Naprawdę poczujesz, że chcesz biegać, ćwiczyć i walczyć o każdy kolejny kilogram mniej! Spalanie tłuszczu, a jednocześnie zachęta do aktywności fizycznej – brzmi doskonale, prawda?
GAT Jet Fuel Superburn
Jeden z najmocniejszych środków dostępnych na rynku. Swoje silne działanie zawdzięcza odpowiednio dobranym składnikom. Efektywne działanie czterostopniowego systemu składników zostało potwierdzone klinicznie, dzięki czemu poza siłą działania otrzymujemy również bezpieczny produkt. Nowoczesna technologia Micron RD sprawia, że ten suplement diety jest łatwo przyswajalny dla organizmu, a szybkie wchłanianie substancji zapewnia skuteczne działanie. Ponadto GAT Jet Fuel Superburn działa na duże obszary tkanki tłuszczowej i dociera do miejsc ciężko dostępnych dla innych konkurencyjnych produktów.
Biotech Brutal Blade
Ten produkt, wbrew swej nazwie, nie działa brutalnie na organizm. Nie patyczkuje się za to z tkanką tłuszczową, dzięki czemu jest naprawdę skuteczny. Najlepsi dietetycy i fizjolodzy sportu opracowali suplement diety, który oddziałuje silnie i efektywnie na organizm przyjmujący ten produkt. Składniki zostały wyważone w taki sposób, że znakomicie stymulują organizm do redukcji tłuszczu. Poza przyspieszeniem metabolizmu, Biotach Brutal Blade skutecznie hamuje apetyt, co ma bezpośrednie przełożenie na utrzymanie nienagannej sylwetki. Słowem – rewelacyjny produkt, który będzie dobranym partnerem dla dobrze zbilansowanej diety i ćwiczeń fizycznych.
Fitness Authority Lipo Core
W tym przypadku mamy do czynienia z nowoczesnym reduktorem tłuszczu, który przyspiesza metabolizm, a zarazem pomaga uwidocznić muskulaturę. Przyjmowanie suplementu Lipo Core wiąże się ze wzniesieniem swojego codziennego życia na inny poziom. Jeżeli dotychczas prowadziłeś siedzący tryb życia, ten produkt prawdopodobnie to zmieni. Reduktor tłuszczu firmy Fitness Authority skutecznie produkuje energię z tkanki tłuszczowej, a przy wysiłku fizycznym zwalcza zmęczenie. Kapsułki żelowe mają płynną zawartość, dzięki czemu są łatwo przyswajalne dla organizmu.
DCP 2.0
To produkt, którego niewątpliwą zaletą jest brak stymulantów. Dodatkowo, jego zażywanie nie skutkuje podniesieniem ciśnienia tętniczego. Wszystkie składniki tego suplementu zostały przebadane klinicznie, jest on więc bezpieczny dla organizmu. Działa wielopłaszczyznowo, skutecznie eliminując tkankę tłuszczową. Przyjmując ten środek, przy odrobienie samozapału, aktywności fizycznej i zdrowej diecie, jesteś w stanie zrzucić zbędny balast jeszcze przed rozpoczęciem urlopu! | Najlepsze fat burnery. Przegląd suplementów diety |
Jeśli jakiś sympatyczny stworek łypie na ciebie okiem ze sklepowej półki, to zapewne jest to BeBo. Nowość od firmy Fisher-Price. Co potrafi BeBo? Czy warto go kupić? Zapraszam do lektury. Poznajmy się
Fisher Price wśród swoichlicznych produktów nigdy nie miał zabawki podobnej do tej. Nie kojarzę również, by jakaś inna firma miała tego typu produkt. BeBo jest więc prekursorem wśród robotów dla maluchów.
To spory ludzik, stworek, pamperek. W zasadzie trudno określi czym jest, ale wygląda bardzo sympatycznie. Od stóp po uszy ma 32 cm wysokości. Wzrok bardzo przyciąga jego zielono-żółta głowa z wielkimi oczami i uśmiechem. Tu znalazłam małą wadę – oczy i usta to farba na plastiku. Szkoda, bo gdyby były światełkami jak brzuszek, BeBo sprawiałby jeszcze lepsze, „robotowe” wrażenie. Ten element wdaje mi się niedopracowany.
Za to brzuszek robota to istne szaleństwo. 16 kolorowych żaróweczek pod plastikową osłonką daje niesamowity efekt. Rozświetla się wspaniałymi, jasnymi kolorami i z pewnością zainteresuje malucha. Brzuszek BeBo jest przyciskiem. Duże, niebieskie nogi robota mają trzy przyciski i mieszczą baterie (cztery baterie AA), które wymienia się, odkręcając zabezpieczenia na spodzie zabawki. Nasz stworek ma jeszcze parę materiałowych łapek i miękkie uszka, sterczące jak antenki. Te tęczowe elementy bez wątpienia dodają mu uroku. Robot posiada dwustopniową regulację głośności i możliwość zupełnego wyłączenia.
Magia barw, dźwięków i... tańca!
BeBo, jak na robota przystało, ma mnóstwo funkcji. Wspomniany przycisk na brzuszku uruchamia światła oraz dźwięki. Światełka świecą pełną gamą barw, a maluszek może uczyć się ich nazw – gdy brzuszek rozświetli się na dany kolor, robot głośno wypowiada jego nazwę. Ponadto BeBo ma w zanadrzu mnóstwo piosenek, dźwięków i zwrotów. Śmieje się i rytmicznie świeci przy każdym naciśnięciu brzuszka, na naprawdę wiele sposobów. Kolorowe lampki pulsują, przemieszczają się, wolno wygasają, krążą po brzuszku, święcą tęczą – funkcji jest naprawdę całe mnóstwo. Jest jeszcze jedna ciekawa opcja – BeBo bawi się i tańczy razem z dzieckiem! Nie chodzi co prawda, ale wesoło porusza głową i brzuszkiem w rytm piosenek. Kołyszą się też jego łapki i uszy. Ma również kilka opcji fantastycznych zabaw związanych z ruchem, ale o tym za momencik. Ważna informacja: zabawka emituje 5-30 cykli błyskających świateł na sekundę.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wartość edukacyjna
Bebo to prawdziwy „demon” wielofunkcyjności. Śpiewa, świeci, tańczy, rymuje, uczy, zabawia, a nawet nagrywa remiksy! Robocik fantastycznie zachęca dziecko do współpracy i zabawy ruchowej. W jaki sposób? Maluch może na przykład usłyszeć od swojego ulubieńca: „kiedy zacznę grać, złap rytm i tańcz ze mną” lub „kiedy przestanę grać masz stać, a teraz tańcz”. Z pewnością zachęci to dzieci do aktywnej zabawy i rozwoju swojej sprawności ruchowej, zwłaszcza, gdy usłyszą od robota „brawo, świetnie tańczysz”.
Edukacyjnych zwrotów i zaproszeń do współpracy jest znacznie więcej: „śpiewajmy o kolorach”, „liczmy podczas tańca”, „pora na alfabet”, „umiesz kołysać się na boki”, „tańcz”, „klaszcz”, „podskakuj” – co chwilkę możemy usłyszeć nowe propozycje i zachęty ze strony zabawki. BeBo uczy kolorów, liczb i alfabetu, wszystko oczywiście w trakcie wesołej zabawy.
Producent podzielił funkcje zabawki na trzy obszary zabawy: taniec i ruch, naukę i zabawę oraz nagrywanie i remiksy. Dwa pierwsze aspekty przedstawiłam powyżej, teraz pora na trzeci. Kiedy naciśniemy czerwony przycisk z mikrofonem, BeBo powie nam: „kiedy mój brzuszek zaświeci się na czerwono, powiedz coś, a ja to zaśpiewam”. I to działa! I bawi do łez! Robot zmiksuje i zaśpiewa pojedyncze słowa, krótkie zwroty, a nawet zdania. Radość dzieci z czynnego udziału w jego piosenkach i tańcu – naprawdę bezcenna.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Czy warto go kupić?
BeBo jest naprawdę ciekawą, nowatorską, wartą zakupu zabawką. Jest produktem, który długo odkrywa swoje możliwości przed dzieckiem z racji dużej zawartości różnorodnych dźwięków, piosenek, rytmów świateł, opcji zabawy. To bardzo ważne, bo zabawka, która powtarza ciągle to samo z pewnością nie jest atrakcyjna. Duża ilość edukacyjnych zwrotów i piosenek oraz zabawy sprawnościowe to wielkie zalety tego robota. Wady? Jedną, malutką wadę już wymieniłam – to niedopracowana twarz robota. Jest też druga, nieco większa wada. Mnie, jako osobie dorosłej, przeszkadza dźwięk mechanizmu poruszania. Robot wyraźnie rzęzi, gdy się porusza. Do tego stopnia, że niewiele słychać co śpiewa, gdy ustawimy dźwięk na cichą opcję. Czy będzie przeszkadzało to bawiącemu się dziecku? Myślę, że nie bardzo. Mam nadzieję, że z czasem pojawi się opcja na innym mechanizmie. | BeBo – pierwszy robot Malucha |
W nowoczesnych kuchniach coraz częściej pojawiają się energooszczędne płyty indukcyjne. Aby z nich korzystać, trzeba się zaopatrzyć w specjalne garnki oraz czajnik. Oto siedem najciekawszych modeli. Indukcyjny, czyli jaki?
Kuchnie indukcyjne coraz częściej zastępują modele gazowe i ceramiczne. Są energooszczędne i bezpieczne (nie nagrzewają się), a ponadto zachwycają modernistycznym wzornictwem. Gotowanie na płycie indukcyjnej jest zdecydowanie szybsze dzięki nowoczesnej technologii wykorzystującej pole magnetyczne. Korzystanie z niej wymaga jednak zaopatrzenia się w odpowiednie naczynia do gotowania, czyli garnki, patelnie oraz czajnik. Muszą być wykonane z odpowiednich materiałów, np. z żelaza, w przeciwnym razie płyta nie będzie w stanie ich „zobaczyć”. Niestety tworzywa takie jak aluminium, szkło oraz ceramika, a także naczynia z wypukłym dnem czy nóżkami nie sprawdzą się w przypadku tego typu kuchenek. Czajniki przeznaczone do użytku z płytami indukcyjnymi można rozpoznać dzięki specjalnemu oznaczeniu symbolem przypominającym rząd pętelek.
Najciekawsze modele
Wbrew pozorom nie ma najmniejszego problemu z dostępnością czajników indukcyjnych. Ich zróżnicowane wzornictwo zachwyci miłośników zarówno awangardowych, jak i tradycyjnych rozwiązań. Przedstawiamy siedem najciekawszych i najbardziej efektownych modeli:
Czajnik Galicja. Model w stylu retro w kropki dostępny w trzech kolorach: kremowym, beżowym oraz białym. Wykonany z wysokiej jakości emaliowanej stali nierdzewnej. Ma wyprofilowany uchwyt pokryty tworzywem antypoślizgowym i uchylny gwizdek, który można podnieść za pomocą specjalnego przycisku. Produkt przystosowany do wszystkich typów kuchenek, również indukcyjnych. Pojemność: 3 l. Cena: od 68,89 zł.
Czajnik Klasberg. Wykonany ze stali nierdzewnej wysokiej jakości. Wielowarstwowe dno wzmocnione aluminium szybko się nagrzewa i długo utrzymuje temperaturę, a poza tym dobrze współpracuje z różnymi modelami kuchenek. Ergonomiczny uchwyt pokryty został nienagrzewającym się tworzywem. Uchylny gwizdek można podnieść za pomocą przycisku. Trzy kolory do wyboru: niebieski, fioletowy i czerwony. Pojemność: 2,8 l. Cena: od 62 zł.
Czajnik Berghoff Zeno. Dwuelementowy czajnik z siteczkiem do zaparzania herbaty oraz ziół. Wykonany ze stali nierdzewnej klasy 18/10 wykończonej na wysoki połysk. Uchwyty z czarnej żywicy fenolowej, gwizdek z satynowego polipropylenu. Pojemność czajnika: 2 l. Pojemność zaparzacza: 0,7 l. Cena: od 190,90 zł.
Czajnik Missoli. Model ze stali nierdzewnej pokryty powłoką w paski w kolorach: niebieskim, czerwonym i szarym. Ergonomiczna rączka wykonana została z nienagrzewającego się tworzywa. Uchylny gwizdek można podnieść lub opuścić specjalnym przyciskiem. Wielowarstwowe dno doskonale rozprowadza ciepło. Pojemność: 3 l. Cena: 49 zł.
Czajnik Hoffner. Nowoczesny model ze stali nierdzewnej z aluminiowym dnem, które dobrze rozprowadza ciepło i długo utrzymuje temperaturę wody. Ma wygodną rączkę pokrytą nienagrzewającym się tworzywem oraz gwizdek podnoszony przyciskiem. Wnętrze czajnika pokryte zostało powłoką zapobiegającą osadzaniu się kamienia. Znajdujące się na czajniku wzory zmieniają kolor pod wpływem temperatury. Do wyboru trzy modele: biały, beżowy oraz zielony. Cena: od 64,70 zł.
Czajnik Berghoff Auriga. Modernistyczny produkt przeznaczony do wszystkich typów kuchenek. Korpus wykonany z nierdzewnej stali szlachetnej typu 18/10, natomiast uchwyty z nienagrzewającego się tworzywa w kolorze czarnym. Wyposażony w zdejmowany gwizdek. Czajnik zapakowany jest w eleganckie pudełko. Pojemność: 2,5 l. Cena: od 173 zł.
Czajnik Edenberg. Model wykonany ze stali węglowej pokrytej wysokiej jakości powłoką emaliowaną (również wewnątrz). Wyposażony został w uchylny gwizdek i wygodny uchwyt z nienagrzewającego się tworzywa. Nadaje się do wszystkich typów kuchenek oraz do mycia w zmywarce. Czajnik dostępny w kilkunastu wzorach, m.in. w słoneczniki oraz w groszki. Pojemność: 2,2 l. Cena: od 36 zł.
box:offerCarousel
Jak wybrać odpowiedni?
Najpierw musimy się upewnić, że upatrzony egzemplarz wykonany jest z odpowiedniego materiału, w przeciwnym razie będzie bezużyteczny. Kolejnym ważnym parametrem jest pojemność, która powinna być dostosowana do liczby domowników. Najpopularniejsze są modele mieszczące 1,7 l wody, które wystarczą nawet 5-osobowej rodzinie. Są też wersje o pojemności 1,3 l, 2,5 l, a nawet 3 l! Warto pamiętać, że im mniejszy czajnik, tym oszczędniejsze gotowanie, czyli mniejsze zużycie wody oraz energii elektrycznej. Jakość wykorzystanych materiałów oraz pokrycia (np. emalii) również ma duże znaczenie w kontekście trwałości, wytrzymałości oraz sposobu czyszczenia wybranego modelu. Nie należy oczywiście zapominać o gwizdku – może być podnoszony na zawiasach lub zdejmowany całkowicie – oraz uchwycie, który musi dobrze leżeć w dłoni i nie powinien się nagrzewać podczas gotowania.
Czajniki do kuchenek indukcyjnych są wygodne i energooszczędne, a ponadto zachwycają designem i różnorodnością kolorów. Bez względu na to, który model wybierzesz, będzie efektownym dodatkiem ożywiającym kuchnię. Sprawdź, który model jest najlepszy dla ciebie! | 7 najefektowniejszych czajników indukcyjnych |
Tunele są jednym ze sposobów ozdabiania ciała, polegającym na utworzeniu w ciele okrągłego otworu o średnicy od kilku milimetrów do kilku centymetrów. Jak postępować, aby samodzielnie i bezpiecznie stać się posiadaczem takiej modyfikacji ciała? Tunele, jak i inne formy piercingu, stale zyskują na popularności. Nie budzą już znacznych kontrowersji jak w latach ubiegłych. Teraz kolczyki może nosić każdy, niezależnie od przynależności subkulturowej czy wieku.
Rozciąganie dziurek
Najbezpieczniejszym i możliwym do samodzielnego wykonania sposobem jest rozciąganie dziurek. Jest to niestety również metoda zajmująca najwięcej czasu oraz stosunkowo kosztowna. Najczęściej tunele tworzy się w płatkach uszu. Do rozciągania potrzebny jest komplet tzw. rozpychaczy, czyli narzędzi podobnych do kolczyków, różniących się od siebie średnicą, zwykle stopniowo co jeden milimetr. Możliwe jest także poszerzanie otworu za pomocą kolczyków w formie rozszerzającej się spirali.
Jak bezpiecznie rozpychać dziurki?
Najważniejsza w procesie rozciągania jest cierpliwość i obserwacja własnego organizmu. Po kolei wkładamy w dziurkę rozpychacz od najcieńszego. Czekamy, aż poczujemy się komfortowo i wtedy przechodzimy do następnego rozmiaru. Innym rodzajem rozpychaczy są te w kształcie rozszerzającego się kła. Przesuwa się je stopniowo coraz dalej, zagłębiając w płatku ucha. Jest to trochę trudniejsze pod względem zachowania precyzji procesu. Nie można jednoznacznie określić, ile milimetrów da się rozciągnąć w konkretnym okresie czasu, dla jednych jest to milimetr na tydzień, dla innych na miesiąc. Zasada „nic na siłę” świetnie się tu sprawdza. Dobrze jest przed włożeniem posmarować ucho i rozpychacz wazeliną albo innym obojętnym dla organizmu preparatem zapewniającym poślizg. Ułatwi to włożenie rozpychacza na swoje miejsce. Zbyt szybkie rozpychanie prowadzi do groźnych powikłań: blizn, rozstępów, a czasem kończy się rozerwaniem skóry.
Higiena tuneli
Utarło się przekonanie, że tunele wiążą się z uciążliwym i nieprzyjemnym zapachem. Nie jest to jednak zasada, jeśli zadbamy o podstawową higienę. Prawdą jest, że każde przekłucie nieprzemywane zaczyna brzydko pachnąć, a w tunelach jest to spotęgowane rozległością otworu. W przypadku wygojonych otworów w zupełności wystarczy wyjmowanie biżuterii przy codziennym prysznicu i mycie płatków uszu wodą z mydłem. W trakcie procesu gojenia stosujemy specjalne preparaty przeznaczone do dbania o świeże przekłucia.
Co jeśli tunel się znudzi?
Każdą decyzję o modyfikacji powinno się dokładnie przemyśleć i uzyskać pewność, że jest to coś, czego naprawdę chcemy. Jeżeli jednak z jakichś powodów zrezygnujemy z noszenia tuneli, to możemy je po prostu wyjąć i poczekać, aż otwór stopniowo się skurczy. Uszy bardzo szybko się regenerują, a różnicę można zobaczyć już po jednej dobie. Pamiętajmy jednak, że im większy tunel, tym mniejsze szanse, że ślad będzie prawie niewidoczny.
Co można włożyć w tunele?
Biżuteria do tuneli tworzona jest z dwóch rodzajów materiałów: sztucznych i naturalnych. W grupie tych pierwszych wykorzystuje się stal chirurgiczną, silikon oraz akryl. Ich zaletą jest bogactwo kolorów i wzorów, jednak użytkownicy narzekają na brak zapewnienia skórze oddychania, przez co trzeba zwracać szczególną uwagę na higienę. Naturalnymi materiałami są: drewno, kamień i kość bawola. Wykonywane są ręcznie ze względu na konieczność delikatności przy obróbce.
Do wyboru jest kilka podstawowych kształtów, w obrębie których można znaleźć bogactwo fantazyjnych wzorów, kolorów, symboli. Są to: tunele z otworem, tunele pełne, spirale w różnych kształtach, kolczyki tradycyjne o szerokich średnicach oraz ozdobne rozpychacze, które sprawdzają się również jako docelowa biżuteria.
Każdą modyfikację ciała trzeba starannie przemyśleć, by nie żałować swojej decyzji. Należy także uzbroić się w cierpliwość i przeprowadzać proces rozpychania otworów do tuneli bardzo starannie, z zachowaniem ostrożności i zasad higieny. Jeśli nie jesteśmy do końca pewni decyzji, chcemy sprawdzić, czy nam do twarzy lub czy lubimy zmiany, to rozwiązaniem są tzw. fake plugi. Są to kolczyki tradycyjne swoim kształtem i efektem wizualnym imitujące niewielkie tunele. Świetny wybór dla osób niecierpliwych i nie do końca przekonanych. | Piercing – wszystko, co musisz wiedzieć o tunelach, rozpychaczach i kolczykach |
Hak holowniczy to przydatna rzecz – o tym wie każdy miłośnik wakacji na kempingu czy żeglarstwa, który musi czasami się zmierzyć z holowaniem przyczepy. Z pewnością warto kupować markowe haki, ale czy wszystkie są drogie? Obserwując polskie drogi, można odnieść wrażenie, że coraz mniej aut ma zamontowany hak holowniczy. Nie musi to jednak oznaczać, że mniej kierowców niż kiedyś ciągnie przyczepy. Oczywiście to też możliwe – w końcu teraz coraz popularniejsze są dostawy na przykład materiałów budowlanych czy mebli do domu, ewentualnie coraz taniej można wypożyczyć samochód dostawczy, zamiast holować przyczepę. Ale głównym powodem tego, że widać coraz mniej aut z hakami, jest rozwój technologii. Coraz większą popularność zdobywają haki odkręcane, w których kula jest odczepiana po odkręceniu kilku śrub, lub haki automatyczne, w których wszystko odbywa się jeszcze szybciej i łatwiej. Zresztą haki mocowane na stałe są nielegalne w niektórych krajach, na przykład w Niemczech nieużywany hak trzeba odczepić, by nie stwarzać zagrożenia dla innych aut czy pieszych. Dlatego też na ulicach nie widać aut z hakami, nawet jeżeli są w nich zamontowane takie udogodnienia.
Jaki hak do 500 zł?
Haki potrafią być bardzo drogie, ale na szczęście nie wszystkie. W przypadku tych przedmiotów zależność jest prosta – im droższy samochód, tym zazwyczaj droższy hak. Znaczenie ma też to, co zamierzamy przy użyciu takiego haka ciągnąć – od tego zależą jego parametry, takie jak maksymalny uciąg czy rodzaj wiązki. Wiązka odpowiada za działanie w przyczepie między innymi świateł stopu czy kierunkowskazów. Jeżeli ciągniemy przyczepę o dopuszczalnej masie całkowitej (DMC) do 750 kg, możemy wybrać wiązkę 7 PIN, jeśli cięższą, musimy się zdecydować na wiązkę 13 PIN.
Najważniejsze jest, by hak był dopasowany do konkretnego samochodu.
Mówię tu nie tylko o modelu, ale i roczniku, typie nadwozia, a nawet wersji wyposażenia. Przed zakupem należy wszystko to dokładnie sprawdzić, by uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek.
Modele warte uwagi
W segmencie haków do 500 zł spory wybór mają właściciele Volkswagenów Passatów B5. Do tego popularnego na naszych drogach modelu pasuje wiele produktów omawianego typu.
* Warto zwrócić uwagę na hak firmy Steinhof (co ciekawe, to polski producent), kosztujący od 249 zł. Ma wiązkę 7 PIN, więc idealnie nadaje się do ciągnięcia lżejszej przyczepy. Kula jest odkręcana. Hak ma certyfikat (homologację). W komplecie znajdują się między innymi: tabliczka znamionowa (konieczna do „wbicia” haka do dowodu rejestracyjnego, robi się to po montażu, odwiedzając stację diagnostyczną), wiązka i wszystkie śruby, tuleje i podkładki niezbędne do montażu.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Konkurencją jest hak firmy Auto-Hak. Pasuje do Passatów B5, ale nie z napędem na cztery koła 4Motion. Zestaw zawiera kulę i korpus haka holowniczego oraz wsporniki i uchwyt gniazda elektrycznego z tabliczką znamionową, komplet śrub, osłonę kuli haka oraz instrukcję montażu, a także kompletną wiązkę elektryczną z gniazdem, uszczelką i śrubami. Uciąg: 2000 kg. Aby zamontować ten hak, nie trzeba ciąć zderzaka, wystarczy go zdemontować. Cena od 282 zł.
box:offerCarousel
Szeroki wybór mają także właściciele innego przeboju polskich dróg, czyli Opla Astry. Szczególnie dużo modeli przewidziano dla Astry drugiej generacji, czyli oznaczonej literą G. Haki do Astry G kosztują od 192 zł.
box:offerCarousel
Model firmy Bosal (belgijskiej, założonej w 1923 roku) może uciągnąć maksymalnie 1500 kg. Kula jest mocowana na dwie śruby – a więc tyle należy ich odkręcić, by hak nie był widoczny z zewnątrz. Instalacja ma 7 PIN, a gniazdo elektryczne wyposażono w nierdzewne styki. W pakiecie między innymi karta gwarancyjna i instrukcja montażu, który nie wymaga cięcia zderzaka. Cena: od 298 zł.
box:offerCarousel
Bardzo duża jest również oferta haków w cenie do 500 zł do Renault Scenica, Forda Focusa czy Hondy Civic lub nawet Mercedesa klasy E. Haki do tego ostatniego modelu oferuje na przykład polska firma Imioła Hak-Pol. Ceny takich haków zaczynają się od 215 zł, ale do tego należy doliczyć jeszcze opłatę za wiązkę elektryczną. 7 PIN kosztuje 25 zł, a 13 PIN – 90 zł. | Wybieramy hak do 500 zł |
Strefa kolekcjonera to wyjątkowe miejsce na Allegro, skupiające starannie wyselekcjonowane przedmioty pochodzące od renomowanych galerii sztuki, domów aukcyjnych i antykwariatów. Strefa kolekcjonera to wyjątkowe miejsce na Allegro, skupiające starannie wyselekcjonowane przedmioty pochodzące od renomowanych galerii sztuki, domów aukcyjnych i antykwariatów.
Czy jako sprzedający mogę zgłosić swoje oferty do Strefy Kolekcjonera?
Nie przyjmujemy zgłoszeń do Strefy kolekcjonera. Decyzję o umieszczeniu ofert w Strefie Kolekcjonera podejmujemy na podstawie analizy pozycji danego Sprzedającego na rynku antyków. | Czym jest Strefa Kolekcjonera? |
Ta przyjemna i nieskomplikowana gra stanowi doskonały trening pamięci i kreatywności. Przypadnie do gustu i młodszym, i starszym. Małe metalowe pudełko, w które jest zapakowana, sprawia, że możemy zabrać ją ze sobą wszędzie, by w razie potrzeby skutecznie zapobiec nudzie. Specyfikacja gry Unanimo:
typ: gra karciana
liczba graczy: 3-12
wiek: 7+
Zabawa w skojarzenia
Unanimo to prosta gra składająca się z niewielu elementów. W pudełku znajdziemy: 54 dwustronne karty z obrazkami, notatnik, 4 ołówki oraz instrukcję.
Zapytajcie tych, którzy wystąpili w Familiadzie, czy łatwo jest trafić w najłatwiejsze i najczęściej padające odpowiedzi… Unanimo gwarantuje podobne emocje, co najbardziej popularny w Polsce teleturniej ostatnich lat. Przekonaj się, jak odpowiedzieli ankietowani w Twoim domu! – zachęca wydawca.
Zasady nie są skomplikowane – na kartkach z notesu gracze muszą wypisać 8 słów, które skojarzyły im się z wylosowaną przez jednego z nich ilustracją. Mimo wszystko gra budzi wiele emocji.
Czas na zapisanie skojarzeń wyznacza gracz, który zrobi to najszybciej – gdy skończy, pozostali odkładają ołówki. Następnie odczytuje pierwsze zapisane słowo, a wszyscy, którzy również je zapisali, podnoszą ręce – otrzymują tyle punktów, ilu ich się zgłosiło. Jeśli tylko jedna osoba zapisała dane skojarzenie, nie otrzymuje punktów. Po sprawdzeniu wszystkich słów swoje skojarzenia odczytuje kolejny gracz (nie uwzględnia słów, za które dostał już punkty). Gra kończy się po trzech rundach. Zawodnicy sumują punkty, a wygrywa oczywiście ten, kto zdobył ich najwięcej.
Nie możemy zapisać słów, które znajdują się na ilustracji. Jako takie same słowa liczą się jedynie te zapisane w identycznej formie (np. w licznie pojedynczej), jednak w przypadku młodszych graczy można pominąć tę zasadę.
Dla małych i dużych
Unanimo to gra przeznaczona dla dzieci od 7. roku życia. W najprostszej wersji nie powinna sprawiać im problemów – będzie źródłem rozrywki, ale też okazją do rozwijania u naszych pociech wyobraźni, kreatywności, pamięci i koncentracji.
Im starsi uczestnicy gry, tym więcej utrudnień możemy do niej wprowadzać – dzięki temu dopasujemy ją do ich możliwości, co sprawi, że z pewnością nie znudzi się zbyt szybko. Proponowane w instrukcji wersje to m. in. gra na czas, gra drużynowa, w obcym języku czy z wykluczeniem słów zaczynających się na konkretne litery. Możemy też wymyślić własne zasady, aby było jeszcze ciekawiej!
Jak się okazuje podczas rozgrywki, trafienie w te same skojarzenia, co pozostali gracze nie zawsze jest takie proste. Zdarza się, że na osiem wyrazów punkty otrzymujemy zaledwie za dwa czy trzy. Poza tym osiem skojarzeń to dużo – pierwsze skojarzenia przychodzą z łatwością, jednak na koniec, nie mając pomysłów, staramy się wpisać cokolwiek, nawet skojarzenia bardzo odległe, byle tylko nie zostawić pustych miejsc. A zależy nam przecież na tym, aby odpowiadać jak pozostali gracze… To elementy, które sprawiają, że gra dostarcza wielu emocji.
Same plusy
Ponieważ naprawdę trudno znaleźć minusy. Gra jest wykonana starannie i daje możliwość licznych modyfikacji. Ogromny plus za solidne metalowe pudełko, dzięki któremu możemy zabrać ją na wycieczkę czy wakacyjny wyjazd, nie martwiąc się o uszkodzenie opakowania albo zgubienie kart. Ponadto, dzięki ołówkom i arkuszom punktowym, od razu możemy przystąpić do zabawy. Kiedy arkusze skończą się, bez trudu pobierzemy je ze strony wydawnictwa.
To produkt świetnie przemyślany. | Unanimo – recenzja gry karcianej od wydawnictwa Rebel |
Promiler w swojej ofercie posiada wiele alkomatów z różnych kategorii i skrajnie odmiennych półek cenowych. Bohaterem dzisiejszego testu będzie urządzenie z sensorem półprzewodnikowym o odważnych kształtach i w średniej cenie. Obecny rynek alkomatów jest bardzo bogaty. Istnieje co najmniej kilku większych producentów oferujących bardzo precyzyjne urządzenia, zatem dobranie odpowiedniego dla nas sprzętu nie powinno stanowić problemu, nawet jeśli dysponujemy niezbyt wygórowanym budżetem przeznaczonym na zakup. Jednak zanim zaczniemy się rozglądać za upragnionym modelem, musimy zdawać sobie sprawę, że w ogólnym przypadku alkomaty możemy podzielić ze względu na rodzaj zamontowanego sensora i wyróżniamy tutaj dwie grupy. Pierwszą z nich stanowią urządzenia wyposażone w sensor półprzewodnikowy, do której możemy zaliczyć testowany model Promiler AL-6000. Główną zaletą alkomatów należących do wspomnianej grupy jest niska cena zakupu. Wadą zaś są stosunkowo niedokładne i mało powtarzalne wyniki, które często potrafią znacznie różnić się od wskazań z profesjonalnego alkomatu. Drugą grupę stanowią urządzenia z sensorem elektrochemicznym, które poniekąd stanowią przeciwieństwo swoich rywali. Ich główną zaletą jest duża dokładność podczas wykonywanych pomiarów oraz stabilność, jednak wiąże się to ze znacznie większymi kosztami zakupu takiego sprzętu.
Zestaw
Promiler AL-6000 sprzedawany jest standardowo – w kartonikowym pudełku, które nie powinno mieć większych problemów z zapewnieniem bezpieczeństwa alkomatu podczas transportu. Wewnątrz, w plastikowej wyściółce, znajdziemy pięć ułożonych luźno wielorazowych ustników, praktyczny pasek na nadgarstek, zestaw baterii alkaicznych, standardowe eleganckie etui na alkomat z logiem Promiler, instrukcję obsługi oraz oczywiście sam alkomat. Jednym słowem – dostajemy wszystko, co będzie nam potrzebne do prawidłowego posługiwania się urządzeniem.
Wygląd i wykonanie
W kwestii wyglądu od razu widać, że AL-6000 wyróżnia się z tłumu swoją niecodzienną i – można nawet zaryzykować stwierdzenie – futurystyczną obudową. Większość alkomatów wygląda bardzo podobnie do siebie, zatem Al-6000 nie można odmówić oryginalności. Taka stylistyka dla jednych może być wadą, dla innych wręcz przeciwnie – będzie to powód, dla którego zdecydują się właśnie na wybór tego modelu.
Jeśli chodzi o jakość wykonania to Promiler AL-6000 wypada tutaj bardzo przeciętnie. Z jednej strony obudowa, pomimo swoich odważnych kształtów, jest bardzo wygodna, z drugiej – w dotyku można wyczuć, że jakość użytych do jej wykonania materiałów nie jest najlepsza. Możemy też zauważyć niebyt dokładne spasowanie w niektórych miejscach, takich jak główny przycisk. Pozytywnie można za to odebrać wstawki wykonane z czarnego tworzywa. Dzięki nim alkomat nabiera solidności i pewnie spoczywa w naszych dłoniach.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Obsługa
W tym przypadku Promiler pozostał wierny standardom, ponieważ AL-6000 obsługuje się identycznie jak większość alkomatów, czyli bardzo prosto. W celu dokonania pomiaru uruchamiamy urządzenie głównym przyciskiem i czekamy na jego włączenie. Następuje ono po chwili, jednak czas, po którym alkomat jest gotowy do wykonania pomiaru jest tutaj wyjątkowo długi i może wynosić nawet ponad minutę. Następnie na czytelnym wyświetlaczu przez kilka sekund pojawia się nasz wynik. Dodatkowo, alkomat komunikuje się z nami za pośrednictwem diod umieszonych pod wyświetlaczem i sygnałów dźwiękowych, mających na celu przestrzec nas przed wsiadaniem za kierownicę w stanie nietrzeźwości. Po dokonaniu pomiaru urządzenie wyłącza się automatycznie, dzięki czemu na pewno bateria nie wyczerpie się zbyt szybko.
Wyniki
Wiarygodność wskazań AL-6000 z pewnością nie jest jego mocną cechą. Choć dokładność pomiaru jest rzędu setnych części promila, to alkomat charakteryzuje się dużym błędem – niekiedy nawet 100%, czyli dwukrotnie zawyża lub zaniża. Mimo to urządzenie wykazywało w swoich pomiarach konsekwentność i stabilność jak na kategorię alkomatów półprzewodnikowych. Niestety Promiler AL-6000 w większości zaniża wyniki i niejednokrotnie podczas testu wskazał zero promili, podczas gdy profesjonalny alkomat wykazywał stężenie alkoholu przekraczające dopuszczalną w Polsce dawkę 0,2 promila.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Podsumowanie
Podsumowując Promiler AL-6000 to ciekawy alkomat z sensorem półprzewodnikowym dostępny za niewygórowane pieniądze, jednak trzeba przyznać, że nie do końca dobrze sprawdza się w powierzonych mu zadaniach. Jeśli zdecydujemy się na właśnie ten model, należy być szczególnie ostrożnym podczas pomiarów. Z pewnością dobrym pomysłem będzie kilkukrotne badanie alkomatem w celu potwierdzenia otrzymanego wyniku. Należy też pamiętać o tendencji zaniżającej. | Promiler AL6000 – półprzewodnikowy alkomat o wyrafinowanym wyglądzie |
Jak wybrać modne buty na wesele? Czy na eleganckie przyjęcie wypada włożyć płaskie buty? Prezentujemy najmodniejsze modele na ślubne uroczystości. Nie tylko panna młoda intensywnie poszukuje odpowiednich butów na ślub. Przed tym zadaniem stają również goście weselni. W perfekcyjnej parze obuwia powinnyśmy przetańczyć całą noc i wyglądać jednocześnie oszałamiająco. Błyszczące buty na wesele – najmodniejsze fasony na sezon wiosna – lato 2015
Niezależnie od kreacji, jaką założymy na eleganckie przyjęcie, szpilki będą naszym sprzymierzeńcem. Wysokie buty wydłużą nogi i zmuszą sylwetkę do wyprostowania. W tym sezonie rządzą lakierowane czółenka na wysokim obcasie. Lakierki wymagają wcześniejszej próby generalnej, dlatego warto je rozchodzić na kilka dni przed weselem. Lakierowane szpilki obowiązkowo mają trójkątny nosek. Możemy zdecydować się na prosty, smukły obcas lub klasyczną szpilkę w odsłonie maksi i midi. W najmodniejszych modelach damskich butów wierzch i obcas są w tym samym kolorze. Śluby 2015 będą pełne uwodzicielskich szpilek z głębokimi wycięciami na palce. Równie modne są niepełne czółenka odsłaniające środek stopy.
Uroku dodadzą nam pastelowe kolory butów. Błękitne szpilki to przebój wiosny. Na czasie są także koralowe i cytrynowe lakierki. Na fanki modowych szaleństw czeka limonka. Metaliczne buty również zaliczamy do obowiązkowych fasonów wiosny i lata. Szukajmy ich w odcieniach turkusu, srebra i złota.
Przebojowe czółenka na ślubną uroczystość
Proste suknie podkreślą modne zamszowe buty. Zamsz w aktualnych kolekcjach powinien przyciągnąć uwagę wielbicielek trendów. Zamszowe czółenka na słupku znajdziemy w klasycznych kolorach. Do aktualnych tendencji dołączą aksamitne szpilki w odcieniach szarości. Możemy zainwestować również w ponadczasowe czarne buty na obcasie.
Kolejnym przebojem są czółenka z wężowej skóry. Imitacje egzotycznych materiałów to przewodni nurt wiosny. Wężowe buty pojawiają się w jasnych i ciemnych odsłonach i dodają szyku najzwyklejszym kreacjom. Możemy wybierać też modne czółenka z ozdobnymi obcasami. Nie pomijajmy ściętych prostych słupków. Na weselu niezastąpione będą satynowe czółenka z ozdobami. Takie wzory to szykowny niezbędnik eleganckich uroczystości.
Trendy sandały na eleganckie przyjęcie
Na wesele w upalne dni będą pasowały sandałki. Kobiece buty odsłaniające stopę to świetne uzupełnienie letnich garniturów czy tiulowych spódnic. Możemy zdecydować się na modne sandały z cienkich pasków w rzymskim stylu, na wysokiej szpilce. Szukajmy ich w zdecydowanych kolorach różu, granatu i bieli. Wśród modnych wzorów czekają na nas również zabudowane sandały z odkrytymi palcami i stopą. Ten model butów genialnie podkreśli nowoczesne kreacje.
Sandały z grubej skóry na szerokim obcasie to nowość, na którą skuszą się fanki trendów. Warto zwrócić uwagę na wzory ze skrzyżowanymi paskami inspirowane latami 70. Takie buty będą modnym akcentem w połączeniu z obcisłą sukienką. W tym sezonie podkreślamy także kostki. Modne sandały mają szerokie zapięcia na łydce. Wiązane sandałki, mimo że są bardzo trendy, nie sprawdzą się przy każdej sylwetce.
Na czasie nadal pozostają ażurowe sandały. Na przyjęcie wybierzmy te w koralowym lub złotym odcieniu. Wiązania i wycinane wzory dodadzą szyku naszym stopom. Damskie sandałki uwydatnią sukienkę-bombkę lub obcisłą małą, czarną.
Szykowne buty na płaskim obcasie – jakie wybrać?
Wielbicielki niskich butów mogą spać w tym sezonie spokojnie. Czółenka na płaskim obcasie to hit obecnych światowych kolekcji. Buty w stylu księżniczki z szerokim niskim obcasikiem i bogatymi zdobieniami przyciągały wzrok na wybiegu Dolce & Gabbana wiosna – lato 2015. Warto zainspirować się tym dodatkiem i dołączyć go do swojego weselnego zestawu. Szukajmy modeli butów z kamieniami w stylu lat 50. | Modne buty na wesele – przegląd wzorów |
Boże Narodzenie nie musi wyglądać co roku tak samo. Okazuje się też, że nawet tradycyjne, przez niektórych określane jako nudne, podejście do świątecznego wystroju domu daje dużo nowych możliwości. Oto kilka pomysłów na bożonarodzeniowe zdobienie mieszkania. Z tak charakterystycznymi datami w kalendarzu, jak Boże Narodzenie, jest sporo problemu. Głównie przez to, że święta są mocno wpisane w konteksty kulturowe i społeczne, w których zostaliśmy wychowani. I to właśnie przez ich pryzmat patrzymy na przykład na ozdabianie domu, świąteczne dania lub prezenty pod choinką. Nie lekceważmy tradycji, w których zostaliśmy ukształtowani, bo doprowadzi to do obyczajowej katastrofy. Widziałam prześliczną "choinkę" dosłownie „wyrżniętą” ze zbrojonego szkła. Ale nie będę przekonywała, że to najlepsze rozwiązanie dla wszystkich polskich domów na ten sezon. To kwestia mocno indywidualna.
Szczypta tradycji w ozdobach świątecznych
Chyba najczęściej spotykaną metodą wystroju wnętrz na Boże Narodzenie jest tworzenie kompozycji, składających się z posiadanych już elementów, często gromadzonych lub dokupowanych przez lata. Dlatego w naszych świątecznych mieszkaniach pojawiają się ozdoby w różnych kolorach, różnych kształtach lub wykonane z różnych materiałów. Jeśli nawet, któraś z czerwonych bombek się stłucze, zastępujemy je nową, dla przykładu żółtą. W ten sposób jednego roku na drzwiach mieszkania pojawi się świąteczny stroik. Następnego roku, na parapetach okien powstaną z niego nowe, bożonarodzeniowe wieńce. A w kolejnym sezonie wzbogacimy mieszkanie o jeszcze inny detal.
Największą zaletą tego rozwiązania jest duża elastyczność i nieograniczone możliwości. Zawsze na dnie pudła znajdzie się coś zapomnianego albo ciekawego. Pod warunkiem oczywiście, że poszczególne elementy ze sobą współgrają, a nie rywalizują o przestrzeń, w której żyjemy.
Ozdoby świąteczne jak w lesie
Szalenie popularne, uniwersalne i przede wszystkim bezpieczne są naturalne ozdoby. Choćby wszelkiego rodzaju stroiki i wianki, w których wykorzystano choinkowe albo wiklinowe gałązki. W leśnym klimacie utrzymywać nas będą też finezyjne kompozycje z surowego drewna, mchów, a nawet kwiatów. Tu idealnie zawsze pasować będą drewniane figurki leśnych zwierząt, anioły albo lampiony.
No i wreszcie naturalne ozdoby w stylu country, z wykorzystaniem siana lub słomy, które możemy pamiętać przecież ze świąt organizowanych w domach naszych babć. Bezpiecznie jest posiadać owoce lasu, szyszki, orzechy – nawet jeśli nie własnoręcznie uzbierane w parku, to przynajmniej wiarygodnie stylizowane na bardzo naturalne. Po epoce, w której Boże Narodzenie przebiegało pod znakiem produktów z tworzyw sztucznych, przyszła na szczęście era, w której miłośnicy naturalnych trendów mogą znaleźć coś dla siebie. I okazuje się, że nie są oni wcale w mniejszości.
Zwróć uwagę na jedną zaletę tego rozwiązania. Jeśli z jakiegoś powodu nie masz w mieszkaniu prawdziwej choinki, naturalne stroiki, wieńce, girlandy czy kompozycje roślinne stają się żywym elementem dekoracyjnym, który koncentruje dobrą energię we wnętrzu. Jeśli ozdoby tego typu pojawią się obok naturalnego drzewka, będą tylko uzupełniać jego oddziaływanie. W jednym i w drugim przypadku odnosisz korzyści.
Boże Narodzenie w jednym kolorze
Ze świątecznymi modami jest tak, że w sklepach przemijają się one bardzo szybko, a kiedy już zadomowią się na naszych choinkach, długo ich nie opuszczają. Dlatego przez lata ubieramy choinkę w ozodby w odcieniach granatu lub czerwieni. Aby uniknąć takiej sytuacji, warto jako bazę dekoracji wybrać kolory neutralne: beż, szary lub biel i tylko przełamywać je dodatkami, w zależności od mody albo naszej ochoty.
Gustowna aranżacja wnętrza nie zależy tylko od wykorzystanych motywów barwnych, ale przede wszystkim od doboru detali, które składają się na ostateczne wrażenie. Pamiętaj jednak, że decydując się na wystrój mieszkania z użyciem głównego koloru, który narzuca styl całemu pomieszczeniu, musisz zachować dużą dyscyplinę. Nagle okazać się może bowiem, że czerwona skarpeta na prezenty od Mikołaja, która zazwyczaj wisiała na poręczy schodów, nie będzie w tym roku do niczego pasowała.
Modne święta w tym roku
Od jakiegoś czasu można zauważyć, że sporą grupę wielbicieli zyskują połyskujące, kryształowe, złote, miedziane i mosiężne kolory ozdób. To dekoracje bardzo wykwintne, pojedyncze i zazwyczaj nie lubią sąsiedztwa innych elementów. Wszystko wskazuje na to, że ciepłe kolory szlachetnego metalu będą hitem świątecznego wystroju wnętrz. Nadchodzi idealny czas dla tych, którzy lubią barwę złota, ale głównie starego złota. Nadal króluje też elegancka miedź i wariacje kolorystyczne na jej temat.
Biorąc pod uwagę, że kolorem roku 2015 okrzyknięta została barwa marsala, należy się spodziewać, że mimo, że rok dobiega końca, kolor ten może wypierać czerwone motywy z tkanin dekoracyjnych, które zwykle używane są do świątecznych akcesoriów. Choć niekoniecznie, bo czerwone akcenty to istotny wyznacznik ozdób świątecznych w stylu skandynawskiego.
Podczas dekorowania domu na Boże Narodzenie można, a nawet trzeba kierować się modą. To specyficzny czas, kiedy zdobienie domu przynosi wyjątkową radość i niezapomniane emocje.
box:video | Ozdoby domu na Boże Narodzenie |
Bycie superbohaterką to nie jest łatwe zadanie, zwłaszcza jeśli ma się do czynienia z przestępcami o nadprzyrodzonych mocach. Na szczęście Super Hero Girls potrafią wyjść z każdej opresji obronną ręką i obronić tych, którzy ich pomocy potrzebują. 1. BatGirl i pościg Batjetem – cena katalogowa: 99,99 zł
box:offerCarousel
BatGirl to żeńska odpowiedniczka Batmana, która dorównuje mu nie tylko niebanalnym strojem, ale także odwagą i umiejętnościami. Tym razem musi stawić czoła żółtemu Kryptomitowi, który ukradł jej ePada. W zestawie znajdziemy minilaleczkę BatGirl oraz jej pojazd Batjet z miotaczami klocków. Dodatkowo komplet wyposażony jest w wyrzutnię sieci, która zatrzyma uciekającego z ePadem łazika Kryptomity. Batjet ma otwierany kokpit, w którym możemy umieścić BatGirl oraz schowek na ePada.
2. Helikopter Bumblebee – cena katalogowa: 69,99 zł
box:offerCarousel
Bumblebee ma niełatwe zadanie do wykonania. Czerwoni Kryptomici za wszelką cenę chcą ukraść skrzynię z kryształami. Aby im to uniemożliwić, Bumblebee będzie potrzebowała helikoptera z miotaczami strzał, który osłoni kryształy przed Kryptomitami. W zestawie znajdziemy figurki oraz klocki do zbudowania helikoptera z otwieranym kokpitem i kręcącymi się wirnikami. Wśród akcesoriów są także kryształy, klocki do dział i lina obezwładniająca czerwonych złoczyńców.
3. Harley Quinn na ratunek – cena katalogowa: 129,99 zł
box:offerCarousel
Z tym zestawem nie sposób się nudzić, ponieważ ułożymy z niego budynek kawiarni z wyrzutnią babeczek oraz obrotowym automatem zręcznościowym. Harley Quinn posiada swój odrzutowy pojazd z ruchomymi skrzydłami i wyrzutnią sieci, w którą planuje złapać dwóch zielonych Kryptomitów. W pudełku znajdziemy też figurkę Steva Trevora uwięzionego w kafejce oraz sejf, którego trzeba pilnować przed kradzieżą. Nie zabraknie niespodzianek. Obróć automat z grą, a znajdziesz ukryty komiks o BatGirl.
4. Pokój Wonder Woman – cena katalogowa: 89,99 zł
box:offerCarousel
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda pokój Wonder Woman? Teraz macie okazję go odkryć! Lego Pokój Wonder Woman to zestaw klocków, z których stworzymy sypialnię z otwieranym łóżkiem oraz tajną szufladą, a poza tym garderobę i warsztat z motocyklem. Niestety, Wonder Woman nie może pozwolić sobie na odpoczynek. Do jej pokoju chce wkraść się pomarańczowy Kryptomita i ukraść złote lasso...
5. Szkoła Superbohaterek – cena katalogowa: 359,99 zł
box:offerCarousel
Dołącz do teamu superbohaterek i wraz z nowymi uczennicami Szkoły Superbohaterek odkryjcie swoje umiejętności do walki ze złymi Kryptomitami. Na dachu szkoły znajduje się ametyst, który Lena Luthor chce zdobyć. Trujący Bluszcz i Supergirl muszą dołożyć wszelkich starań, aby do tego nie dopuścić. Zestaw zawiera trzy minilaleczki, roślinkę Frankie oraz dwóch fioletowych Kryptomitów. W szkole znajdują się sale ze stolikami i krzesłami, a nawet kafejka z telewizorem. Szkoła potrafi przeobrazić się w stan bojowy: opuszcza wtedy pochylnię, a na dachu jednej z klas pojawiają się miotacze dysków i łańcuchów. W zestawie znajdziemy także motocykl Trującego Bluszczu oraz pistolety laserowe, superkubki i telefon Supergirl. | Lego DC Super Hero Girls – 5 nowości z katalogu lipiec–grudzień 2017 |
Czarnuszka to przyprawa doskonała. Nie dość, że podkreśla smak potraw, to jeszcze ma mnóstwo właściwości zdrowotnych. Coraz większą popularność wśród fanów zyskuje również olej z czarnuszki. Warto się do niego przekonać jak najszybciej. Czarnuszka – co to jest?
Czarnuszka siewna, czarny sezam, czarny kumin – te nazwy wskazują na jedną roślinę. Nasze babcie mówiły na czarnuszkę „ziarno Benedykta”, ale to określenie jest już obecnie bardzo rzadko używane. Czarnuszka jest stosowana już od czasów starożytnych. Podobno w Egipcie sama Kleopatra wykorzystywała przyprawę w celach zdrowotnych i upiększających. Hipokrates z kolei uważał, że jest to doskonałe lekarstwo na problemy z wątrobą. To roślina należąca do rodziny Ombrellifere, a pochodzi z Afryki Północnej. Nie ma mocnego zapachu, ale za to jej smak jest bardzo charakterystyczny – gorzki, lekko ostry.
box:offerCarousel
Właściwości zdrowotne
Olej z czarnuszki nie bez powodu jest nazywany „złotem Faraonów”. W medycynie naturalnej jest ceniony za swój dobroczynny wpływ na liczne dolegliwości żołądkowe, takie jak wrzody żołądka, refluks, grypa żołądkowa, wrzody dwunastnicy czy nieżyt żołądka. Ponadto obniża ciśnienie krwi, a także poziom glukozy i złego cholesterolu oraz trójglicerydów we krwi. Wszystko to sprawia, że jest doskonałą ochroną przed chorobami układu krążenia.
Zmniejsza również ryzyko cukrzycy typu 2 oraz zawału. Stosowanie oleju z czarnuszki jest polecane alergikom, zwłaszcza przy występowaniu takich dolegliwości i schorzeń, jak katar alergiczny, egzema czy astma oskrzelowa. Produkt na pewno złagodzi ich objawy. Jeśli zależy ci na wzmocnieniu odporności, pij jedną łyżeczkę oleju z czarnuszki dziennie. Najlepiej na czczo.
Dzięki swoim właściwościom olej ten działa też uspokajająco na całe ciało, poprawia samopoczucie i przeciwdziała stanom depresyjnym. Co więcej, dzięki zawartości tymochinonu ma silne działanie antywirusowe i antygrzybiczne. To jednak nie wszystko. Olej z czarnuszki pomoże kobietom, które narzekają na nieregularne miesiączki. Z kolei u kobiet karmiących piersią będzie wspomagał laktację. Kolejnym udowodnionym działaniem jest walka z pasożytami.
Olej ma właściwości upiększające. Może być stosowany przez osoby zmagające się z trądzikiem, łupieżem czy atopowym zapaleniem skóry. Chroni skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych – zapobiega oparzeniom. Dodatkowo przyspiesza gojenie się ran. Ma właściwości nawilżające, a dzięki wysokiej zawartości przeciwutleniaczy opóźnia procesy starzenia się skóry. Stosowany regularnie – zewnętrznie – sprawi, że skóra będzie nawilżona, gładka i przede wszystkim jędrna.
box:offerCarousel
Zastosowanie kulinarne
Czarnuszka to przyprawa namiętnie używana w kuchni indyjskiej, znacznie rzadziej sięgają po nią mieszkańcy Europy. Podkreśla smak mięsa, curry i wszystkich dań z wykorzystaniem mleczka kokosowego. Jest ważnym składnikiem mieszanek przypraw o nazwie garam masala. Kochają ją również wegetarianie i weganie, którzy chętnie dodają czarnuszkę do warzywnych zup i potraw. Olej z czarnuszki wzbogaci też smak jogurtu greckiego. Nasiona czarnuszki z kolei można dodawać do domowych wypieków – chleba czy bułek.
Olej ma korzenny zapach i piękny złoty kolor, ale uwaga – w kuchni można go stosować wyłącznie na zimno, jako dodatek do sałatek, sosów czy koktajli. Niestety, obróbka termiczna oleju sprawia, że traci swoje najcenniejsze właściwości prozdrowotne. | Olej z czarnuszki – właściwości zdrowotne |
Święta zbliżają się wielkimi krokami, a niestety wielu z nas nie ma jeszcze pomysłu na prezent dla najbliższych. Jeśli wśród osób, które chcemy obdarować, znajduje się zapalony gracz posiadający konsolę Xbox One lub PS4 – być może warto sprezentować mu dobrą grę. Jaką wybrać? W niniejszym poradniku postaram się zaprezentować kilka polecanych tytułów. STAR WARS: Battlefront
To pozycja obowiązkowa dla każdego, kto ponad indywidualną rozgrywkę ceni sobie grę z innymi. Jeśli osoba, której chcecie dać prezent, jest fanem sagi Gwiezdne Wojny, to STAR WARS: Battlefront jest wręcz pozycją obowiązkową.
Jak to w Gwiezdnych Wojnach bywa, jesteśmy wrzuceni w sam środek walk o galaktykę, toczonych pomiędzy Rebeliantami a Imperium. Rzecz jasna, możemy grać po obydwu stronach, walcząc na dobrze znanych lokalizacjach, wykorzystując bronie i pojazdy znane z filmów Georga Lucasa.
Niestety, w grze nie doświadczymy trybu fabularnej kampanii dla jednego gracza, jest za to możliwość grania w pojedyncze misje, bez udziału innych uczestników. Cena gry wynosi standardowo, czyli. ok. 220 zł, zarówno na platformę PS4, jak i Xbox One.
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Ta gra w krótkim czasie zyskała status kultowej. Wiedźmin 3: Dziki Gon na pewno spodoba się wielbicielom gier action RPG. Dziki Gon został oparty na motywach powieści Andrzeja Sapkowskiego, musimy jednak pamiętać, że gra nie jest wierną adaptacją żadnej z książek tego autora.
Cechuje się otwartym światem, w którym gracz ma praktycznie całkowitą swobodę działań. Dla porównania mapa świata jest ok. 40 razy większa niż ta z poprzedniej części gry. Do dyspozycji, oprócz wątku głównego dotyczącego Ciri, inwazji Nilfgaardu, Dzikiego Gonu oraz miłości Geralta do Yennefer, mamy też setki misji pobocznych.
Grafika w grze dosłownie zapiera dech w piersiach, w niektórych momentach wręcz łudząco przypomina rzeczywistość. W przeciwieństwie do wcześniej wspomnianego STAR WARS: Battlefront, Wiedźmin 3: Dziki Gon (recenzja) nie jest już nowością, więc jego cena na PS4 oraz Xbox One wynosi ok. 160–200 zł. Nie należy również zapominać o dodatku do tej gry, czyli Sercu z Kamienia. Wg naszego recenzenta ten DLC został przygotowany z autentyczną pasją!
Fallout 4
Jeśli osoba, którą chcemy obdarować, gustuje w grach RPG, rozgrywających się we współczesnych czasach, warto sprezentować jej Fallout 4 (recenzja). To najnowszy tytuł znanego m.in. ze Skyrim studia Bethesda.
Świat gry jest osadzony w czasach postapokaliptycznych. Jako jeden z niewielu ocalałych po 200 latach wychodzimy ze schronu przeciwatomowego, aby walczyć o przetrwanie. Rozgrywkę toczymy z trzecio- lub pierwszoosobowego widoku.
Jeśli obdarowywana osoba grała w poprzednie części tej gry, Fallout 4 z pewnością jest pozycją obowiązkową. Podobnie jak w Wiedźminie 3, tak i tutaj mamy pełną swobodę poruszania się po otwartym świecie.
Ciekawostką jest to, że producent gry udostępnił dużo bardziej zaawansowany system rzemiosła, dzięki któremu możemy budować osady, systemy obronne, udoskonalać bronie, a także recyklingować surowce ze znalezionych przedmiotów.
Grafika może nie jest tak zachwycająca jak w Wiedźminie 3, jednak mimo wszystko pozostaje na najwyższym poziomie. Cena Fallout 4 na platformy PS4 oraz Xbox One kształtuje się w okolicach 200 zł.
Grand Theft Auto V
Wspominając o prezentach w postaci gier na konsole, nie można zapomnieć o Grand Theft Auto V (recenzja). Ten tytuł jest na tyle znany i lubiany, że spodoba się większości graczy. Jest to kolejna pozycja, która rozgrywa się w całkowicie otwartym świecie. Jako miejsce akcji mamy fikcyjne miasto Los Santos, a także ogromne tereny dookoła niego.
W grze wcielamy się w aż trzech bohaterów: Franklina Clintona, Michaela De Santę oraz Trevora Philipsa, między którymi możemy się przełączać w praktycznie dowolnym momencie. Do wykonania, oprócz wątku głównego, mamy też całą masę misji pobocznych. W GTA Vmożemy nie tylko biegać i strzelać, ale też jeździć niezliczoną ilością samochodów oraz motorów, latać helikopterami i samolotami oraz pływać statkami. Cena tego tytułu na Xbox One oraz PS4 kształtuje się w granicach 200 zł.
Pełną recenzję gry przeczytasz tutaj.
NBA 2K16
Na koniec coś, co będzie fenomenalnym prezentem dla osób uwielbiających koszykówkę. NBA 2K16 to najnowszy przedstawiciel serii gier sportowych poświęconych tej dyscyplinie. Oprócz znakomitej, realistycznej grafiki i dźwięku mamy doskonałą mechanikę rozgrywki. Jest tutaj cała masa trybów gry, począwszy od rozgrywki wieloosobowej, kończąc na jednoosobowej.
Co ważne, NBA 2K16 umożliwia rozgrywkę na jednej konsoli przez dwie osoby za pomocą dwóch padów. Sprawia to, że ten tytuł nadaje się idealnie na spędzenie wspólnych sobotnich wieczorów z przyjaciółmi. Cena na PS4 oraz Xbox One to ok. 200 zł. Więcej o grze dowiecie się z naszej recenzji NBA 2K16. | Jakie gry pod choinkę na konsolę (Xbox One i PS4)? Święta 2015 |
W dzisiejszych czasach nie ma chyba osoby, która nie miałaby w ogrodzie chociaż jednego przedstawiciela tego gatunku. Pomimo że ciernisty, urzeka kolorowymi liśćmi, które z powodzeniem rozjaśniają każdą rabatę, a jesienią wprowadzają mnóstwo barw do ogrodu. Ponadto berberys jest świetną rośliną, która posłużyć nam może jako żywopłot obronny. To znaczy, że będzie on stanowił barierę nie do sforsowania. Berberys – charakterystyka wyglądu krzewu
Krzewy berberysów, których obecnie za sprawą producentów roślinnych jest mnóstwo, różnią się od siebie docelową wysokością, pokrojem, jaki osiągają, oraz kolorem liści. Łączy je jedno – u wszystkich berberysów w maju oraz w czerwcu pojawiają się silnie pachnące, drobne żółte kwiaty. Są one niezwykle miododajne i chętnie odwiedzane przez owady pożyteczne. Na koniec lata na krzewach w miejscach kwiatów pojawiają się podłużne owoce, które mogą być koloru czerwonego lub granatowego. Owoce berberysów mają kwaśny smak i są całkiem niezłym dostarczycielem sporej ilości witaminy C. Dlatego też dawna nazwa tych roślin to kwaśnica lub kwaśniec, a nasze babcie zbierały właśnie te owoce i robiły z nich dżemy, nalewki i inne przetwory. Służyły one potem jako środek na przeziębienie oraz wzmocnienie organizmu. Owoce berberysów możemy również pozostawić na krzewie, teoretycznie aż do wiosny. Teoretycznie dlatego, że są one uwielbiane przez ptaki, szczególnie zimą krzew berberysu staje się ich stołówką. Dodatkowym atutem berberysów, nie wszystkich, ale poszczególnych odmian, jest ich jesienna szata. Rośliny przebarwiają się na różne odcienie karminowej barwy, co w czasie słoty i zimnych dni jesiennych jest miłym dla oka i samopoczucia akcentem.
Berberys – uniwersalny krzew do każdego ogrodu
Dzięki krzyżowaniu międzygatunkowemu mamy do dyspozycji rośliny, które możemy wybrać zgodnie ze swoimi upodobaniami. Mogą to być strzeliste odmiany o sztywnym i kolumnowym pokroju, jak również szerokie i gęste krzewy, o leniwie przemieszczających się gałęziach. I tak dla przykładu, nie mając zbyt dużo miejsca albo szukając roślin na rabatę lub na wrzosowisko, możemy wybrać odmiany berberysu, które są miniaturowe. Berberys jest również nieocenioną rośliną okrywową i wzmacniającą skarpy. Nadaje się nie tylko do gruntu, ale także świetnie sprawdza się jako roślina uprawiana w doniczkach wraz z innymi krzewami liściastymi i iglastymi. I tak z typowo parkowego krzewu berberys stał się niezbędny przy wszelkiego rodzaju nasadzeniach przydomowych, jak również miejskich. Do najpopularniejszych i najczęściej sadzonych gatunków w naszym otoczeniu należą: berberys Thunberga, berberys ottawski oraz berberys pośredni.
Warto przy okazji wspomnieć o kilku przedstawicielach tego gatunku:
- Berberys Thunberga Atropurpurea – jest to najczęściej sadzony berberys, z wykorzystaniem jako roślina do żywopłotu obronnego. Dorasta do półtora lub dwóch metrów wysokości. Liście przez cały okres wegetacji są purpurowe.
- Berberys Thunberga Green Carpet – to odmiana, która cechuje się długimi zwisającymi pędami i jasnozielonymi liśćmi, które jesienią przebarwiają się na piękny szkarłatny kolor. Osiąga około jednego metra wysokości. Bardzo często sadzona jest na skarpach jako roślina okrywowa.
- Berberys ottawski Superba – jest to odmiana o wyprostowanych pędach i docelowej wysokości czterech metrów. Liście przez cały okres wegetacyjny są ciemnoczerwone z niebieskim połyskiem. Kolejna piękna i cenna odmiana, która jesienią przybiera dekoracyjne barwy pomarańczy i purpury. Najczęściej wykorzystywana na formowane i nieformowane żywopłoty.
- Berberys Thunberga Erecta – wąska i kolumnowa odmiana o soczyście zielonych liściach, które jesienią płoną wyrazistym kolorem purpury. Doskonale sprawdza się jako roślina żywopłotowa, ale także jako pojedynczy soliter na wrzosowiskach lub w towarzystwie innych roślin w kompozycji.
- Berberys Thunberga Bagatelle – niezwykła karłowa odmiana o kulistym pokroju i docelowej wysokości 40 cm. Liście ma brązowo-czerwone, jesienią jaśnieją i przebarwiają się na szkarłat. Świetnie prezentuje się w kompozycji z innymi roślinami liściastymi lub iglastymi na rabatach oraz w donicach na balkonie albo tarasie.
- Berberys pośredni Red Jewel – to częściowo zimozielony i zwarty krzew, o błyszczących i brązowo-purpurowych liściach. W przeciwieństwie do odmian Thunberga berberysy pośrednie owoce mają w kolorze czarnym. Odmiana polecana na strzyżone i naturalne żywopłoty, jak również do nasadzeń grup w różnych typach.
Czy berberysy są trudne w uprawie?
Na szczęście berberysom wystarcza przeciętna gleba o lekko kwaśnym odczynie, dość przepuszczalna, i spora ilość słońca. Niektóre z nich, jak na przykład odmiany żółtolistne, mogą niestety dostawać poparzenia słonecznego na liściach. Zaopatrując się w odmianę, warto o to spytać podczas zakupu. Na stanowisku półcienistym berberysy również będą dobrze rosły, ale nie poleca się ich sadzić w cieniu, gdyż odmiany o kolorowych liściach będą się słabiej wybarwiać. Zimą nie wymagają okrywania, ale gdyby doszło do przemarznięcia rośliny, to szybko odbije ona od korzeni i będzie rosła dalej. Berberysy są także odporne na długotrwałą suszę, aczkolwiek może ona delikatnie osłabiać pędy. Najlepiej by było, aby podłoże zawsze było umiarkowanie wilgotne.
Jak widać, berberysy nie są ani kłopotliwe, ani też wymagające. A przy dzisiejszej dostępności różnorodnych odmian możemy śmiało sięgnąć po sadzonki tych krzewów. Gwarancją będą piękne i różnobarwne plamy niebanalnego koloru, które nas otoczą. | Berberys – ciernisty strażnik ogrodu |
Były mediami społecznościowymi i źródłem wiedzy o idolach. Pozwalały poszerzyć zainteresowania i znaleźć przyjaciół. Czasopisma młodzieżowe były w PRL-u tym, czym dzisiaj jest internet. Z tygodnika „Razem” można było wyciąć zdjęcie ulubionego zespołu muzycznego, a ze „Świata Młodych” wyjąć jego plakat. Dla fanów układów scalonych i technicznych majsterkowiczów był „Młody Technik” albo „Horyzonty Techniki”. Dla miłośników morskich przygód magazyn „Morze”, a maniaków samochodów „Motor”. Swoje czasopisma mieli fani sci-fi („Fantastyka”), kina („Film”, „Ekran”), mody („Moda i Życie”), komiksów („Relax”), komputerów („Bajtek”), turystyki („Turystyka”) i modelarstwa („Mały Modelarz”). W epoce „Dziennika Telewizyjnego”, saturatorów na ulicach i Fiatów 125p w roli taksówek nie zabrakło magazynów dla młodzieży. W wielu aspektach zastępowały dzisiejsze portale społecznościowe i w ogóle internet. Dziś można je po części znaleźć na aukcjach internetowych. Roczniki niektórych gazet osiągają ceny nawet kilkuset złotych.
Muzyka, gwiazdy, listy
Najpopularniejsze wśród młodzieży były czasopisma poruszające tematy związane z życiem nastolatków, ale przede wszystkim te, w których nie brakowało informacji ze świata muzyki. Było kilka, które zajmowały się stricte muzyką. Jednym z nich był „Magazyn Muzyczny”. Jako następca magazynu „Jazz” i „Magazyn Muzyczny Jazz” zdobył serca fanów w latach 80. XX wieku.Na okładkach pojawiały się w nim gwiazdy jazzu (m.in. Miles Davis), popu (Prince) czy rocka (Bon Jovi). Nie brakowało również polskich artystów. W środku historie zespołów, wywiady, recenzje, wieści z koncertów oraz – bardzo ważne dla fanów – plakaty. W latach 80. XX wieku pokoje nastolatków były obwieszone wizerunkami ulubionych artystów. Dobrze widać to chociażby w serialu „Siedem życzeń”. Plakaty królują na ścianach pokoju głównego bohatera, nastolatka Darka, który opiekuje się wyjątkowym kotem Rademenesem.
Poza plakatami czytelnicy szukali w gazecie kącika listów. Dzisiaj możliwość dzielenia się opiniami o nowych płytach, poleceniami artystów, poszukiwaniem nowych znajomych dają nam portale społecznościowe. W latach 80. i wcześniej taką możliwość zapewniały wyłącznie – poza osobistymi spotkaniami – gazety. Takie rubryki z korespondencją czytelników miał „Magazyn Muzyczny”, ale także inne popularne czasopismo lat 70. i 80., „Non Stop”. Najpierw, w latach 70., wychodziło jako dodatek do „Tygodnika Powszechnego”, później jako oddzielna gazeta. Królowała w nim muzyka rockowa, w czym duża zasługa najsłynniejszych redaktorów naczelnych, Wojciecha Manna i gitarzysty Perfectu, Zbigniewa Hołdysa. Fani, ale też początkujące zespoły i muzycy poszukujący swojej drogi, mieli tu dla siebie dwie rubryki: „Ogłoszenia drobne”, „Obladi oblada”. W ogłoszeniach szukano menadżerów, muzyków, modelek, pisali tu poszukiwacze konkretnych płyt i gazet.
Oto przykłady, pisownia oryginalna:
Szukasz menażera, sponsora? Napisz!...
Znana fotomodelka oczekuje atrakcyjnych propozycji...
Pocztówki dźwiękowe, single, LP licencyjne kupię lub wymienię. Odpowiedź znaczek...
Z kolei w dziale „Obladi oblada” zdarzały się pretensje. Zrozpaczone Beata i Renata pisały:
Jak mogliście zrobić coś takiego: w majowym Non Stopie ani słowem nie wspomnieć o tournee Thomasa Andersa!
Albo pani Joanna pyta:
Nie przesadzajcie – Non Stop to pismo muzyczne. Dajecie za dużo Alternatywy, a wykonawców takich jak Lady Pank, Lombard, Budka Suflera, TSA – wcale. Czy te gwiazdy pogrzebaliście na zawsze?
Nie tylko muzyka
Powodzeniem cieszyły się również działy korespondencyjne w innych magazynach młodzieżowych. Czasopismo „Na przełaj”, którego historia sięga czasów międzywojennych, a skończyła się w 1992 roku, miało całą stronę przeznaczoną dla fanów. Ci mogli napisać tam swoje recenzje płyt, wysłać zdjęcie nawiązujące do słynnej okładki płyty albo napisać list. Pytano i dzielono się różnymi sprawami.
Renata z Okmian pisała: Jestem poszukiwaczką tekstów piosenek i wiadomości dotyczących misiaczków z a-ha.
Marzena z Mieszkowic chciała nawiązać kontakt z fanami Ex-Dance, a Ewa z Łukowa z wielbicielami Kate Bush, U2 i Susan Vegi.
Niektórzy odpisywali na listy innych. Zdarzały się wypowiedzi o takiej treści:
Wiewióreczka z Konina – teraz ja znalazłem Twój list, cieszę się, że wszystko jest OK, napisz coś, może kiedyś...
Albo Wawrzyniec – chcę, cześć!...
Nie brakowało również ogłoszeń miłosnych.
Miła i przystojna pisała: Poznam miłego i przystojnego mena z Wielunia.
Daisy: Obok nas walą się martwe drzewa, a ja Cię kocham.
Zdarzały się też ogłoszenia kuriozalne, które dzisiaj nadawałyby się na memy.
Aśka z Warszawy pyta: Tapetuję mieszkanie etykietami od piwa. Kto mi w tym pomoże?.
Czasami te wiadomości brzmią niemal jak dzisiejsze posty na portalach społecznościowych.„Na przełaj” nie służyło jednak wyłącznie jako pośrednik w korespondencji. Pojawiały się tu kontrowersyjne artykuły o subkulturach, tolerancji, miłości, teksty o kulturze, sporcie, modzie, fotoreportaże i wieści ze świata nauki.
Nie inaczej było w czasopiśmie „Razem”, nazywanym „Ilustrowanym Tygodnikiem Młodzieży”, który pojawił się w kioskach w latach 70. XX wieku. Nastolatków, szczególnie chłopców, najbardziej interesowała w nim ostatnia strona z rubryką „Osobno”. Pojawiała się w niej roznegliżowana modelka. Jednak swoich fanów miały także drukowane tu komiksy (historie Praktycznego Pana rysował Tadeusz Baranowski), porady seksuologa czy fragmenty „Sztuki kochania” Michaliny Wisłockiej. Od razu otwierało się również rozkładówkę na środku gazety, by zobaczyć, jaki plakat muzyka, sportowca czy aktora dołączono do numeru. Dla plakatów albo zdjęć gwiazd, kupowało się również „Dziennik Ludowy”, „Zielony Sztandar”, „Panoramę” czy "Świat Młodych”.
Ta „Gazeta Harcerskich Nastolatków”, jak nazywano „Świat Młodych”, największe tryumfy święciła w latach 80. Nakład dochodził nawet do pół miliona sztuk! Było tu wszystko, czego pragnęły nastolatki: samochody, filmy, muzyka, komiksy (po raz pierwszy pojawił się „Tytus Romek i A’Tomek”), gry planszowe, sport, moda. Zanim pismo upadło w 1993 roku, nie wytrzymując konkurencji z pojawiającymi się w kioskach przedrukami zachodnich gazet, było prężnie działającą skrzynką kontaktową dla nastolatków w PRL-u. Jak postępować z chłopakami, gdzie znaleźć fanów tych samych zespołów, skąd wytrzasnąć zbiory zadań do szkoły, jak wychowywać swoje zwierzaki – nie brakowało tematów z żadnej dziedziny życia.
Dla każdego coś ciekawego
Podobne rubryki korespondencyjne dla fanów miały również gazety przeznaczone dla miłośników innych dziedzin kultury czy hobbystów.
Dziś modowe trendsetterki królują na Instargramie i YouTubie. Mnóstwo jest blogów specjalistek od make-upu czy ubioru. Przed laty były dwie najważniejsze trendsetterki, słynne projektantki Grażyna Hase oraz Barbara Hoff. Trendy w modzie dyktowały założony przez Hoff Hoffland, Moda Polska oraz gazety. Modelek nie brakowało na okładkach „Przekroju”, „Świata mody” czy „Kobiety i Życie”. Młodzież mogła zobaczyć nie tylko czy w danym sezonie jest modna kosmiczna stylizacja, kamizelki, czy suknia raglanowa. We wspomnianych gazetach – tak jak w bardzo popularnej „Przyjaciółce” – nie brakowało wykrojów. Bardzo popularne było wtedy szycie w domach, dlatego wszelkie porady były na wagę złota. Tak jak porady kulinarne czy dołączany do „Przyjaciółki” kalendarz.
Podczas gdy nastolatki i ich mamy przeglądały modowe gazety, chłopaki mogli wybierać spośród gazet specjalizujących się w ich hobby. Bardzo popularny był wychodzący od 1952 roku tygodnik „Motor”. Można było znaleźć w nim autotesty, samochodowe nowości, tradycyjnie dział korespondencji, ale też teksty pomocne przy montażu różnych samochodowych części.
Porady techniczne królowały również w „Młodym Techniku”, którego nakład w latach 80. dochodził do ćwierć miliona egzemplarzy. Popularne były w nim rubryki „Pomysły genialne, zwariowane i takie sobie”, „Poznajemy samochody” czy „Na warsztacie”. Porady były niczym z programu Adama Słodowego „Zrób to sam”. Redakcja pisała, jak krok po kroku zrobić zabawki czy przedmioty przydatne w domu.
Gwiazdy małego i dużego ekranu
1 sierpnia 1946 roku ukazał się pierwszy numer najważniejszego czasopisma kinomanów w PRL-u. To „Film”, na którego pierwszej okładce pojawiła się Danuta Szaflarska. Redakcja wypełniała go zapowiedziami filmowymi, recenzjami (na początku kinowymi, ale w latach 80. również filmów z telewizji i kaset wideo), reportażami z planu, korespondencjami. Magazyn "Ekran" drukował też program telewizyjny.
Dziś gwiazdy kina i telewizji królują na portalach społecznościowych, przed laty tylko magazyny filmowe były szansą na zdobycie ich zdjęcia czy poznania informacji z życia prywatnego. Fani nie lajkowali zdjęć i nie udostępniali na swoich profilach, jak teraz, tylko wycinali zdjęcia z „Filmu” i wklejali w specjalne zeszyty z gwiazdami albo wieszali na ścianach. Ważne były także działy korespondencji. Czytelnicy oceniali filmy, polemizowali z recenzentami, wymieniali się informacjami i zdjęciami o swoich idolach. Gazeta drukowała portrety idoli na życzenie.
Od wielu lat gazety tracą na znaczeniu. Wychodzi ich coraz mniej i w coraz mniejszym nakładzie. Pomostem między fanami a gwiazdami oraz pomiędzy hobbystami jest internet. Różni go od gazet sprzed lat to, że gwiazdy wydają się bliżej swoich fanów, ale też przed laty, żeby trafić na okładkę, trzeba było mieć na koncie poważne osiągnięcie. Dziś gwiazdą może być niemal każdy. Fani pozostali tacy sami. Chcą być bliżej swoich idoli i rozmawiać z osobami o podobnych zainteresowaniach. A gazety sprzed lat wypełniają kolekcje fanów starej prasy. | Nie tylko dla młodych - czasopisma PRL-u |
Dlaczego mężczyźni powinni pamiętać o dodatkach? Jakie akcesoria czekają na fana mody? Proponujemy gadżety, które odnowią męską szafę. Nie tylko panie mogą w każdym sezonie odświeżać swoją garderobę przez modne akcesoria. Męskie stylizacje, aby nabrały charakteru, również wymagają aktualnych dodatków. Panowie często pomijają akcesoria, zapominając, że w dużej mierze to one wpływają na ich wizerunek. Dobrze dobrane buty i zegarek to nie wszystko. Wiosną trzeba zaszaleć z muszką lub założyć stylowy kapelusz, dołożyć męską biżuterię czy designerskie okulary.
Gorące trendy wśród męskich zegarków
Obecnie pojawia się trend na dopasowywanie zegarków pod kolor np. garniturów. Dla fana mody jeden zegarek to za mało. Na popularności zyskują zegarki z materiałowymi, plecionymi paskami. Dzięki nim do stylizacji wkracza element barwny i zarazem biżuteryjny. Kolejny trend to gumowe zegarki. Warto je zakładać nie tylko do sportowych zestawów. Pomarańczowy, czerwony czy niebieski zegarek to przebój. Ponadto mężczyźni wiosną powinni wybierać duże zegarki z chronografem i brązowym, skórzanym paskiem.
Torba czy plecak – co pasuje do mężczyzny?
Torby przestały być już jedynie domeną kobiet. Udowadnia to wiosenna kolekcja Etro, gdzie modele nosili duże kuferki w odcieniach: miodowym, różowym, szarym. Także u Louis Vuittona panowie mieli męskie torby. Na co dzień stylowy mężczyzna może zawiesić przez ramię skórzaną teczkę. Gruba, twarda skóra w tonacjach czerni lub czekolady będzie zawsze szykownym dodatkiem. Do łask wracają także zapomniane saszetki.
Do biznesowych stylizacji pasują cienkie teczki do ręki. Modni dżentelmeni zakładają również plecaki. W tym sezonie panowie znajdą dla siebie skórzane plecaki, które bez obaw dołączą do stylizacji do pracy. Hit sezonu to miodowy plecak. Ten dodatek pasuje zarówno do ciemnych szykownych zestawów, jak i mniej zobowiązujących konfekcji. Przy mniej oficjalnych strojach idealne okażą się materiałowe plecki. Podpowiadamy, że świetny wybór to modele z oldschoolowym sportowym logo.
Modne nakrycia głowy dla niego
Tej wiosny mężczyźni założą kapelusze. Mogą to być np. lekkie fedory. Czarne kapelusze uzupełnią garnitury. Na fanów mody czekają berety. Ten dodatek można było zauważyć na pokazach wiosennych linii np. u Emporio Armaniego czy Gucci. Sportowe zestawy uzupełnią natomiast skórzane czapki z szerokim daszkiem. Wśród elegantów na popularności zyskują klasyczne bejsbolówki.
Modne okulary przeciwsłoneczne – jakie wybrać?
Charakter męskich ubrań podkreślą modne okulary przeciwsłoneczne. W tym sezonie pewni siebie panowie z pewnością wybiorą oprawki retro. Na odważnych czekają duże okulary z kolorowymi szkłami w stylu lat 70. Takie modele pojawiły się np. w wiosennej kolekcji 2016 Gucci. Warto wybrać również zaokrąglone oprawki z dodatkiem koloru i ciemne szkła. Elementem zabawnym w stylizacji mogą okazać się np. białe okulary z lustrzanymi szkłami. Na topie pozostają klasyki typu Ray-Ban Wayfarer.
Drobne dodatki – na co zwracać uwagę?
Tej wiosny męskie paski dobieramy do koloru spodni. Skórzane paski w odcieniach butelkowej zieleni, błękitu czy czerwieni nikogo nie powinny już zadziwiać. Dodatkiem, który panowie odkrywają na nowo są poszetki. Dołączone do tweedowych marynarek dodają nonszalancji. W trendach utrzymują się supercienkie krawaty rodem z lat 60. Panowie powinni wybierać je np. w kwiatowe wzory. Uznanie zyskują też eleganckie krawaty z luksusowych tkanin. Na uwagę zasługują kontrastowe, barwne skarpetki, np. w paski. | Najmodniejsze wiosenne akcesoria – co wybrać? |
Zaktualizowaliśmy Załącznik nr 4 do Regulaminu Allegro oraz Regulamin Sklepów Allegro. Zaktualizowaliśmy Załącznik nr 4 do Regulaminu Allegro oraz Regulamin Sklepów Allegro.
Wszystkie zmiany przedstawiamy w pliku PDF. Dodane fragmenty oznaczyliśmy kolorem zielonym, usunięte - czerwonym. | Zmiany w Regulaminie Allegro i Regulaminie Sklepów Allegro |
Wiele osób biega, ale zdecydowana mniejszość wie, jak ważne jest dobrze dobrane obuwie. Troska o stan stóp często kończy się tuż po zakupie wymarzonych „startówek”. Ratunkiem są wkładki sportowe, inne dla stopy neutralnej, supinującej i pronacjującej. Najlepiej, jeśli zostały one zlecone przez ortopedę, który dobiera indywidualny profil stopy dla wkładki. Buty to kluczowy atrybut na nogach biegaczy, a zaniedbanie sfery nacisku na podłoże, choćby przez pominięcie zakupu wkładki, w dłuższej perspektywie może skończyć się nawet urazem stopy.
Prawda czy mit?
Część biegaczy uznaje konieczność noszenia wkładki za mit, a same wkładki jako kolejny gadżet dla nieświadomych ludzi. Są jednak tacy, którzy potwierdzają skuteczność wkładki o kilkumilimetrowej grubości. Stopa nie ma wielkiego pola manewru, a jednocześnie ma zapewnioną amortyzację i oddychanie.
Nie warto zastanawiać się nad 2- czy 3-milimetrowymi wkładkami żelowymi, które nie są dopasowane do ułożenia stopy i zostały wykonane ze słabszych materiałów. Najlepiej dobierać wkładki po konsultacji z lekarzem ortopedą, który wskaże nam miejsca stopy wymagające dopasowania. Po komputerowym badaniu tworzy się indywidualny profil stopy, charakterystyczny dla każdego człowieka.
Ważna rola świadomości
Ludzka stopa to 25 kości, nieco więcej stawów i około sto więzadeł. Mamy but, zgadza się rozmiar, ale to wciąż nie wszystko. Na nic nam trafiony rozmiar, jeśli buty zwyczajnie nie leżą tak, jak powinny. Szkodzimy wówczas stawom skokowym, a nawet kręgosłupowi. Fabryczna para nie uwzględnia bowiem uwarunkowania ludzkich stóp, takich jak naturalny kształt, elastyczność. Nie tylko ze względu na supinację (nacisk na zewnętrzną część stopy) i pronację (zbytnio do wewnątrz), ale też z uwzględnieniem wysklepienia łuku.
Warto dodać, że obie ludzkie stopy nie stąpają identycznie. Producent butów oraz gotowych wkładek nie uwzględnia, że jedną stopę możemy stawiać neutralnie, a drugą do zewnątrz lub odwrotnie.
Spersonalizowane wkładki 3D
Bieganie bez wkładek nikogo nie zabiło, ale wielu biegaczom popsuło zdrowie. Nie mając „daru neutralności stopy”, pod który przygotowuje się większość modeli butów, rozważmy zakup specjalistycznej wkładki, która w maksymalnie efektywny sposób dostosuje się do układu naszych stóp. Ten zakup wyeliminuje potencjalne bóle i ryzyko kontuzji.
Postęp i badania naukowców wskazują na termoplastyczne wkładki 3D. Wykonane z wyjątkowo cienkiego materiału, z otworami wentylacyjnymi i odpowiednią amortyzacją, dostosowują się do ruchu stóp w trakcie biegu. Pozwalają zaoszczędzić do kilkudziesięciu procent energii związanej ze stawianiem nogi! Cena lepszych zamienników może zniechęcić, gdyż kształtuje się na poziomie 200–300 złotych. Trudno jednak o lepszą kontrolę i dbanie o stopy w czasie biegu. | Wkładki do butów biegacza – o czym warto wiedzieć? |
Żyjemy w czasach prawdziwego urodzaju, kiedy wciąż stawać musimy przez różnego rodzaju wyborami. Dylematy pojawiają się nawet w tak, zdawałoby się, prozaicznym momencie, jakim jest zakup… suszarki do butelek dla dzieci. Na co postawić? Czy ważniejszy jest design, czy funkcjonalność? Najlepszym pomysłem byłoby znalezienie modelu, który spełnia oba te warunki. Kiedy jednak już otwieramy katalog pełen ofert, dostajemy oczopląsu. Tyle tego! Dlatego właśnie powstają artykuły takie jak ten – by pomóc wam w wyborze. Od czego zacząć?
Zanim zaczniesz rozpływać się nad fantazyjnym wyglądem i rozmaitymi dodatkowymi funkcjami suszarki, skup się na rzeczach podstawowych. Sprawdź na przykład, ile butelek konkretny model jest w stanie pomieścić i czy jest w nim miejsce na smoczek. Wybierz suszarkę do butelek, którą można w prosty sposób rozłożyć na części pierwsze. Odczepiane elementy ułatwią ci dokładne mycie suszarki i jej osuszenie. Jeżeli nie chcesz, by butelki były porysowane, a w efekcie po prostu zniszczone, zainwestuj w model wykonany z plastiku najlepszej jakości, którego uchwyty zakończone są gumowymi wypustkami. Dobrym pomysłem będzie bez wątpienia suszarka wyposażona w szczotkę do mycia butelek. Kiedy zyskasz pewność, że powyższe wytyczne zostały spełnione, możesz zwracać uwagę na kolejne kryterium – wygląd. Zacznijmy zatem krótki przegląd trzech wybranych suszarek do butelek dostępnych na naszym rynku.
Na zielonej trawce
Amerykański producent Boon proponuje pomysłowym rodzicom bardzo ciekawie zaprojektowane akcesoria. Wśród nich bryluje śliczna i niezwykle użyteczna suszarka do butelek Grass, która sprawdza się nie tylko jako przydatny gadżet, ale także świetnie ozdabia całą kuchnię. Charakterystyczną cechą jej designu jest sprawne imitowanie małego trawnika. Wykonane z gumy źdźbła przystosowane są do suszenia przedmiotów o różnych kształtach. Górną i dolną część trawnika można zdemontować, by mycie suszarki było łatwiejsze i dokładniejsze. Ten piękny trawniczek dostępny jest również w kolorze białym (czyżby wariant zimowy?). Boon w swojej ofercie posiada również uroczy stojak na butelki w kształcie kwiatka. Za jego sprawą zyskać można dodatkowe miejsce na suszarce, a poza tym, jest po prostu doskonale zaprojektowany!
Wysuszyłeś? Złóż!
Jeżeli pomysł mini trawniczka w twojej kuchni nie jest ci bliski bądź nie pasuje po prostu do wystroju wnętrza, firma Beaba proponuje niezwykle poręczną i praktyczną składaną suszarkę do butelek i akcesoriów do karmienia Gipsy. Model ten zapewnia miejsce aż sześciu butelkom, natomiast po ich wysuszeniu możemy go złożyć na zupełnie płasko. Idealna propozycja dla rodziców podróżujących ze swoimi pociechami lub dla osób wyznających ekonomię przestrzeni. Suszarki Beaba dostępne są w wesołym wariancie wielokolorowym oraz stonowanym biało-lazurowym.
Ośmiorniczka ci pomoże!
Jeżeli suszenie sześciu butelek naraz to dla ciebie wciąż za mało, powinieneś się zainteresować śliczną obrotową suszarką Munchkin. To sprytne i jakże atrakcyjne urządzenie swoim wyglądem przywodzi na myśl bajkową ośmiornicę (ale z tych jak najbardziej sympatycznych!), na której macki nasadzić można butelki. W środku, tam gdzie ośmiornice mają swój korpus, umieścić można łyżeczki albo smoczki. Podstawa suszarki do butelek Munchkin wykonana jest w formie pięknej rozety, na której suszyć możesz elementy mniejsze, czyli zaworki do laktatora, szczoteczki czy słomki. Munchkin to naprawdę atrakcyjnie wyglądające i szalenie funkcjonalna suszarka do butelek. | Kupujemy suszarkę do butelek (przegląd) |
Problem nadwagi i otyłości dotyka coraz częściej nie tylko dorosłych, ale także dzieci. Pulchne dziecko już dawno nie powinno kojarzyć się z okazem zdrowia. Zbyt dużo nadprogramowych kilogramów może bowiem doprowadzić do poważnych schorzeń, rzutujących na cały życie. Kiedy mówimy o problemach z wagą?
O ile w przypadku dorosłej osoby sprawa jest dość prosta, o tyle u dziecka oprócz BMI powinno wziąć się jeszcze pod uwagę kilka innych czynników. BMI jest niewiarygodne w przypadku małych dzieci, stosuje się je raczej w przypadku nastolatków. Dla małych dzieci i niemowląt przeznaczone są siatki centylowe, które możemy znaleźć w każdej książeczce zdrowia dziecka. O nadwadze mówimy wtedy, kiedy masa dziecka mieści się pomiędzy 85 a 95 centylem. O otyłości świadczy zaś waga powyżej 95 centyla. Patrząc na siatkę centylową musimy wziąć pod uwagę płeć dziecka i jego wiek.
Dieta odchudzająca
U dzieci nie stosujemy klasycznej diety odchudzającej. Diety redukcyjne są stosowane tylko w ostateczności i pod okiem lekarza lub dietetyka. Nie oznacza to jednak, że dzieci borykające się z nadwagą nie muszą wprowadzać zmian do swojego jadłospisu. Dieta dziecka odchudzającego się to przede wszystkim zdrowe, dobrze zbilansowane posiłki oraz rezygnacja z niektórych produktów. Poniżej kilka wskazówek dotyczących jadłospisu i samej walki z kilogramami:
Przed rozpoczęciem odchudzania warto zasięgnąć opinii lekarza, który sprawdzi, czy nadwaga nie jest efektem choroby.
Wprowadź do diety więcej warzyw, są one bogactwem witamin i minerałów, dodatkowo mają dużo błonnika, dzięki czemu dziecko będzie dłużej syte. Jeśli nasza pociecha nie przepada za warzywami, postaraj się je przemycić, np. w postaci sosu do kanapek czy zupy krem.
Od małego przyzwyczajaj dziecko do jedzenia kasz. Gryczana, jaglana czy owsiana powinny na stałe zagościć w naszym jadłospisie. Są zdrowe, mają mnóstwo cennych minerałów, nie zawierają cukrów prostych i można je wykorzystać do wszystkiego, zarówno do zup, jak i deserów czy zamiast ziemniaków. Można z nich nawet przygotować zdrowe placuszki, wystarczy zalać surową kaszę na noc wodą, rano odlać część i wszystko zmiksować blenderem. Smażyć na niewielkim ogniu. Podawać z ulubionymi owocami, miodem lub serkiem ricotta.
Z naszej diety powinniśmy usunąć wszelkie fast foody, zupki chińskie czy dania typu instant. Dobrze jest także ograniczyć do minimum słodycze. Zamiast nich możemy zaproponować dziecku owoc lub bakalie (ale nie za dużo, gdyż są bardzo kaloryczne).
Zmieniamy kolorowe napoje gazowane na domowe kompoty lub czystą wodę. Jeśli z piciem wody mineralnej dziecko ma problem, dorzućmy mu kilka plasterków cytryny, truskawek czy kiwi. Z diety powinny wypaść napoje typu cola i energetyki, których dziecko w ogóle nie powinno pić.
Gotując obiad, wybierajmy chudsze mięso, zrezygnujmy z zawiesistych, ciężkich sosów i zasmażek. Wprowadźmy dania pieczone, duszone czy gotowane na parze.
Warto zaangażować dziecko w przygotowywanie posiłków i robienie zakupów. Chętnie będzie ono jadło samodzielnie przygotowane, zdrowe posiłki.
Nie nagradzajmy dziecka słodyczami, to prosta droga do nadwagi.
Ustalmy godziny posiłków, tak by dziecko wiedziało, kiedy będzie jadło.
Aktywność fizyczna
Aktywność fizyczna jest bardzo ważna w przypadku odchudzania dzieci. Oto kilka pomysłów na to, jak wprowadzić więcej ruchu do codziennego życia:
Nie zwalniaj dziecka z wf-u, jeśli nie jest to konieczne. Wf to kilka godzin w tygodniu, podczas których dziecko może się poruszać.
Ustal, że w weekend z całą rodziną będzie aktywnie spędzać czas, np. na wycieczkach rowerowych, na pływalni, łyżwach czy grając w badmintona na podwórku. Gdy dziecko zobaczy, że cała rodzina dobrze się bawi, samo będzie chciało powtarzać to jak najczęściej. Możecie organizować mecze, turnieje i konkursy, odrobina sportowej rywalizacji tylko podniesie motywację.
Jeśli masz w domu więcej miejsca, możesz kupić niedużą trampolinę. Dzieci uwielbiają skakać i zazwyczaj nie trzeba ich do tego namawiać.
Postaraj się ćwiczyć codziennie razem z dzieckiem. Nie musi to być konkretny plan treningowy, wystarczą ćwiczenia zapamiętane z lekcji wf-u – pajacyki, bieg w miejscu, przysiady czy wymachy nóg i rąk. Wystarczy 30 minut dziennie.
Kupując sprzęt, postawmy na ten dedykowany dzieciom, przyciągnie on je swoimi kolorami i fantazyjnymi wzorami. Dziecko samo będzie chciało jeździć na takich rolkach czy łyżwach.
Spróbujmy pokazać dziecku różne typy aktywności, tak by znalazło coś, co będzie je fascynować. Zaproponuj mu jazdę na deskorolce, hulajnodze czy np. nartorolkach.
Odchudzanie dziecka to bardzo długi proces. Na początku możemy nie zauważać efektów, jednak nie wolno nam się poddawać. Nie krzyczmy ani nie wytykajmy zbyt dużej wagi dziecku, nie zmotywuje go to, a jedynie zrazi. Lepiej jest zachęcać, wspierać i pomagać pokonywać swoje słabości. | Dziecko z nadwagą, jak mu pomóc |
Funkcje, parametry, wydajny mechanizm. Szukacie dobrego zegarka? Kilka pożytecznych rad znajdziecie w poniższym poradniku. Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach posiadanie zegarka na rękę jest niepraktyczne i staromodne. Przecież wszystkie funkcje, które potrzebujemy na co dzień można z łatwością znaleźć w aplikacjach smartfona czy w telefonie komórkowym. Okazuje się jednak, że tradycyjne czasomierze wcale nie dają za wygraną z nowymi technologiami.
Zegarki wciąż pozostają nieodłącznym dodatkiem każdego eleganta. Są atrybutem luksusu, podkreślającym status i styl posiadacza. Ponadto elektroniczne modele mogą zaskoczyć swoimi funkcjami nawet największych gadżeciarzy, którzy nie lubią rozstawać się z technologicznymi nowinkami ani na chwilę. Wysyłanie wiadomości tekstowych, odbieranie telefonów, monitoring wyników na siłowni? Nowa generacja zegarków potrafi o wiele więcej, niż moglibyście to sobie wyobrazić.
Jak wybrać dobry zegarek i zbytnio nie przepłacić? Na jakie parametry czasomierza zwrócić szczególną uwagę? Jakie są zalety zegarka elektrycznego? Jakie urządzenie będzie bardziej wydajne – mechaniczne czy kwarcowe? Poznajcie kilka pożytecznych informacji, które warto wiedzieć przed zakupem gadżetu.
Zegarek z napędem mechanicznym
Jest to chyba najbardziej klasyczny typ zegarka. Podobne analogowe modele czasomierzy znamy już od wieków. Takie urządzenia składają się ze skomplikowanego mechanizmu napędzanego przez uprzednio naciągniętą sprężynę. Modele z ręcznie nakręcanym mechanizmem to idealna propozycja dla zwolenników klasyki, którzy wbrew przemijającym trendom preferują prostotę i klasę. W dzisiejszych czasach mechaniczne zegarki są atrybutem luksusu i często są wykonywane pod zamówienie.
Zalety: praktycznie nieśmiertelny mechanizm, urządzenie in-house (czyli zegarek w całości przygotowany w jednej manufakturze), atrybut luksusu, chronometr, niektóre modele posiadają otwarte dekle, przez które można obserwować pracę mechanizmu.
Wady: napęd manualny, często się psuje, pracochłonna pielęgnacja, prawie brak dodatkowych funkcji, mała odporność na warunki atmosferyczne oraz słaba wodoszczelność, wysoka cena.
Zegarek z napędem kwarcowym
Całkowicie odmienną technologię napędzania wykorzystują zegarki kwarcowe. W celu odmierzenia czasu urządzenia te czerpią energię z drgań kryształu kwarcu, czyli wykorzystywane jest tzw. zjawisko pizoelektryczne. Zainstalowane w czasomierzu układy cyfrowe wyliczają ilość drgań kryształu, prezentując je w postaci aktualnej godziny. Istnieje przekonanie, że model kwarcowy jest najbardziej punktualnym typem zegarka dostępnym na rynku.
Zalety: precyzja i punktualność, szeroki wybór (zarówno klasyczne, jak i sportowe), dodatkowe funkcje, możliwość wyboru cyferblatu LCD lub analog.
Wady: wymaga cyklicznej wymiany baterii.
Zegarek elektroniczny
Jest właściwym modelem dla wszystkich gadżeciarzy, dla których życie bez nowych technologii nie miałoby sensu. Urządzenia elektroniczne są najnowszą generacją zegarków i poza podstawową funkcją pomiaru czasu mają wiele dodatkowych zastosowań. Połączenie czasomierza ze smartfonem, obsługa popularnych aplikacji, odbieranie telefonów, wysyłanie wiadomości tekstowych… I to wcale nie koniec długiej listy pomocniczych funkcji, które może posiadać współczesny elektroniczny zegarek.
Najnowsze modele są częścią tzw. rewolucji wearable devices (inteligentne akcesoria). Do tej kategorii należy także m.in. Google Glass oraz wiele innych elektronicznych nowinek, których głównym zadaniem jest ułatwienie naszego codziennego funkcjonowania w świecie. Jeszcze 20 lat temu nikt nie mógłby pomyśleć, że przy pomocy zegarka będziemy mogli zamówić pizzę na wynos czy wymierzyć spalone kalorie na bieżni. Teraz to wszystko jest możliwe.
Zalety: wiele dodatkowych funkcji, nowoczesny design, odporność na warunki atmosferyczne i wodoszczelność nawet do 100 metrów pod wodą, możliwość wyboru cyferblatu LCD lub analog.
Wady: wymaga wymiany baterii, nie nadaje się do garnituru.
Wybór zegarka wymaga od nas przemyślenia, jaki mamy styl i czego tak naprawdę potrzebujemy. Warto wziąć pod uwagę także mechanizm zegarka. Niektóre są bardziej precyzyjne, inne wymagają pielęgnacji i wymiany baterii. Na rynku dostępnych jest wiele różnych opcji, dlatego warto przemyśleć wybór, by kupić zegarek odpowiadający naszym potrzebom. | Zegarek elektroniczny, kwarcowy czy mechaniczny – jaki wybrać? |
Grzybica to dość powszechna i z pewnością nieprzyjemna dolegliwość, która dotyka różne części ciała. Łatwo ją zdiagnozować, ale wyeliminowanie jej domowymi sposobami nie jest możliwe. Leczenie wymaga konsultacji z dermatologiem, cierpliwości, a przede wszystkim konsekwentnego stosowania odpowiednich preparatów. Podpowiadamy, które z nich sprawdzą się najlepiej. Grzybica stóp
Grzybicę stóp wywołują zarodniki grzybów, które znajdują się niemal wszędzie: w dywanach, na meblach oraz we wszystkich miejscach, gdzie panuje wilgoć, np. na basenie. Najbardziej narażeni na zarażenie się grzybicą są sportowcy, osoby chore na cukrzycę, otyłe, mające problemy z krążeniem, płaskostopie oraz cierpiące na bóle reumatyczne. Osłabiona lekami, podatna na mikrourazy i niedotleniona skóra, długotrwały ucisk w niepożądanych miejscach i nadmierna potliwość sprawiają, że stopy są bardziej podatne na wnikanie grzybów oraz bakterii.
Leczenie grzybicy stóp polega na regularnym stosowaniu preparatów przeciwgrzybiczych oraz większej dbałości o higienę, m.in. myciu stóp 2–3 razy dziennie mydłem przeciwbakteryjnym i moczeniu ich w naparze z czarnej herbaty lub w wodzie z odrobiną olejku z drzewa herbacianego.
W walce z grzybica stóp pomóc mogą także dostępne bez recepty środki, jak np.:
Produkty z linii Steper - Krem przeciwgrzybiczy z biofonazolem, dostępny bez recepty. Skutecznie chroni stopy przed grzybicą, zapobiega powstawaniu nieprzyjemnego zapachu związanego z nadmierną potliwością, łagodzi świąd, podrażnienia i pieczenie, nawilża popękaną i łuszczącą się skórę. Zawiera m.in. ekstrakt z ziela tymianku, olejek z drzewa herbacianego oraz eukaliptusa. Warto też zastosować aerozol Steper, który ochroni stopy przed nawrotem problemu.
Undofen Max - Środek dostępny jest w formie kremu do stóp, który należy stosować na chorobowo zmienione miejsca. Przynosi szybką ulgę i leczy miejscowo występowanie grzybicy. Jako uzupełnienie terapii stosować można także Undofen Spray do stóp i butów, który pozostawia je świeżymi i dodatkowo chroni przed nawrotami grzybicy.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Grzybica paznokci
Grzybica paznokci jest zazwyczaj następstwem grzybicy stóp, a jej przyczyną są dermatofity, grzyby mające zdolność rozkładania keratyny (białka będącego budulcem paznokci). Powodują one zmianę zabarwienia, matowienie, grubienie i rogowacenie płytki paznokciowej. Dotknięte chorobą paznokcie stają się wrażliwe na ucisk, a chodzenie powoduje trudny do zniesienia ból. Grzybicą paznokci można się zarazić od innej osoby – np. chodząc boso na basenie, pod prysznicem w siłowni, nosząc cudze buty – lub wskutek uszkodzenia paznokcia. Choroba ta dotyka również cukrzyków. Warto pamiętać, że grzybica paznokci wymaga wizyty u dermatologa i przyjmowania przepisanych leków doustnych, a liczba preparatów dostępnych bez recepty jest mocno ograniczona.
Nailner. - Wygodny, poręczny i łatwy w obsłudze aplikator w sztyfcie. Zwalcza grzybicę i zabezpiecza odrastający paznokieć przed ponownym zakażeniem. Jedno opakowanie wystarcza na ok. 400 aplikacji.
Scholl Fungal Nail To lakier do paznokci o silnym działaniu przeciwgrzybiczym. W zestawie dołączone są pilniki, którymi należy naruszyć chorobowo zmienioną płytkę paznokcia, na którą należy nałożyć preparat.
Steper w formie lakieru lub sztyftu Pomoże uporać się z przykrą dolegliwością jaką jest grzybica paznokci. Niezależnie czy wybierzesz produkt w formie lakieru czy sztyftu, w obu przypadkach aplikacja jest tak samo prosta.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Grzybica skóry
Grzybica skóry to choroba zakaźna wywoływana przez grzyby chorobotwórcze, najczęściej drożdżaki. Jej rozwojowi sprzyja wysoka temperatura oraz wilgoć, dlatego szczególnie latem łatwo się nią zarazić. Pierwszymi objawami grzybicy są drobne uszkodzenia skóry, które stają się zaczerwienione, swędzące i piekące. Z czasem na ciele pojawiają się złuszczające się pęcherzyki, którym towarzyszy ból i brzydki zapach. Grzybicą skóry bardzo łatwo jest się zarazić, ponieważ łuszcząca się skóra osiada na dywanie, ręcznikach i ubraniach, może się gnieździć na deskach pomostu oraz ławeczkach w szatni. Leczenie grzybicy rozpoczyna się od miejscowego stosowania odpowiednich kremów i maści, a jeżeli choroba nie ustępuje, konieczne jest przyjmowanie leków doustnych.
Clotrimazolum. Krem do stosowania miejscowego. Zawiera substancję czynną klotrimazol, która zabija większość grzybów atakujących skórę. Najskuteczniej działa na drożdżaki oraz dermatofity. Wskazania: grzybica stóp, ciała, skóry między palcami oraz intymne zakażenia grzybicze. | Grzybica? To już nie problem! |
Igrzyska śmierci to antyutopijna powieść, wciągająca od pierwszych stron. Porównywana jest do Zmierzchu, co jest absolutnie chybione. Teoretycznie kierowana jest do młodych odbiorców, co znowu wydaje się nietrafione – wciąga bowiem wszystkich, niezależnie od wieku. Jest opowieścią o świecie bogatych i ubogich, zadziwiająco przypominającym współczesną rzeczywistość. „Niech los wam zawsze sprzyja”
Główną bohaterką powieści jest Katniss Everdeen, mieszkanka jednego z dwunastu dystryktów państwa Panem, którego stolicą jest Kapitol. Rzecz dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości, na terenie dawnych Stanów Zjednoczonych. Mieszkańcy dystryktów żyją w biedzie, pod pręgierzem ultrabogatej stolicy. Jakby ich nędzy było mało, Rząd corocznie organizuje wydarzenie, które ma im przypominać o tym, jak bardzo są zniewoleni – Głodowe Igrzyska, w których zmuszeni są brać udział przedstawiciele wszystkich dystryktów.
W dzień losowania w każdym dystrykcie zbierają się młodzi ludzie, by wziąć udział w koszmarnym wyborze. Dwie osoby – chłopak i dziewczyna – są zmuszone do udziału w „grze”, której nagrodą jest życie.
Wszyscy uczestnicy, łącznie dwadzieścia cztery osoby, są zabierani do Kapitolu, gdzie doświadczają luksusów, prawdopodobnie ostatni raz w życiu. Oprócz tego są przygotowywani do Igrzysk, przedstawiani widowni w telewizyjnych reality show, a ich zdolności do przetrwania są sprawdzane przez specjalnie zebrane grono. Od tych umiejętności zależy hojność sponsorów, których pomoc może uratować życie na arenie, na której rozpoczyna się walka. Uczestnicy mają się wzajemnie wyeliminować. Przy życiu może pozostać tylko jeden z nich.
Katniss nie zostaje wylosowana, zgłasza się sama do udziału w Głodowych Igrzyskach, by zastąpić młodszą ukochaną siostrę Prim. Katniss jest ucieleśnieniem dobra i sprawiedliwości, w jej wnętrzu kryje się bunt przeciwko rzeczywistości, w której żyje.
Kapitol to my?
Choć książka jest często definiowana jako powieść dla młodzieży, nie jest prostą opowiastką o miłości i walce o życie w grze. Owszem, głównymi bohaterami są młodzi ludzie, ale nie czyni to z lektury książki przeznaczonej wyłącznie dla młodych. Jest w niej bowiem coś więcej niż walka, wątek miłosny czy ciekawe pomysły na tworzenie „areny”.
Dojrzali czytelnicy mogą dostrzec pewne podobieństwo pomiędzy wyimaginowanym światem (Panem) a naszą rzeczywistością. Pierwsze tego typu spostrzeżenia pojawiają się, gdy poznajemy Effie Trinket, opiekunkę trybutów z dystryktu dwunastego. Wśród zabiedzonych mieszkańców tego miejsca zjawia się ona wprost z Kapitolu niczym malowany ptak, z burzą włosów, długimi rzęsami i absurdalnymi dodatkami.
Gdy trybuci, jak nazywani są uczestnicy Igrzysk, trafiają do stolicy Panem, obserwują przepych i bogactwo, ogromne ilości jedzenia, których ludzie nie są w stanie zjeść. W czasie balów połykają zatem specjalne tabletki, które prowokują wymioty, by można było jeść dalej. W tym czasie dwanaście dystryktów głoduje.
I tu właśnie zauważamy podobieństwo do naszej rzeczywistości. Gdy na świecie miliony ludzi głoduje i umiera z głodu, nasza cywilizacja wyrzuca tony jedzenia. Gdy oni walczą każdego dnia o przetrwanie, my zastanawiamy się, który kolor jest w modzie. Gdy ich dzieci umierają z głodu, my swoim kupujemy najwygodniejsze wózki, leżaczki, kocyki. Czy to nie jest uderzające podobieństwo do antyutopii Igrzysk śmierci?
Książka ma także swoje wady. Główną z nich jest pewne przerysowanie bohaterów, byśmy nie mieli wątpliwości kto jest zły, a kto dobry. Wyjątkiem od tej reguły jest Haymitch, co do którego natury nie mamy od początku pewności. Drugą wadą powieści jest to, że kończy się zbyt szybko. Jednak dostajemy do lektury kolejne części, które wraz z Igrzyskami śmierci tworzą trylogię: W pierścieniu ognia oraz Kosogłos.
Zobacz także inne książki Suzanne Collins.
Źródło okładki: mediarodzina.pl/ | S. Collins, Igrzyska śmierci – recenzja |
Kto jako dziecko nie marzył o tym, żeby eksplorować otaczający nas świat w każdym jego szczególe, aby podróżować w odległe zakątki kuli ziemskiej czy obcować z dziwnymi kulturami zamieszkującymi nieznane nam regiony? Nielicznym szczęśliwcom się udało. Dzięki podróżnikom, którzy oparli się schematowi szarej rzeczywistości i dążyli do obranych przez siebie celów, spełniając swoje najskrytsze marzenia, my, czytelnicy, siedząc wygodnie w fotelu, możemy przeżywać z nimi ich przygody. Najbardziej znaną pisarką zajmującą się literaturą podróżniczą, obok Martyny Wojciechowskiej, jest Beata Pawlikowska. Spośród ogromnego dorobku literackiego autorki, zaproponuję pięć pozycji, w tym książki podróżnicze i poradniki coachingowe, które najbardziej przypadły mi do gustu.
1. Blondynka na Sri Lance
Wydana marcu 2011 roku książka należy do kompaktowej serii „Dzienniki z podróży". Ich podręczny format, który nie przekraczaj 10,5x17 cm i ma zazwyczaj około 100 stron, umożliwia zabranie takiej książki praktycznie wszędzie. W końcu gdzie lepiej można cieszyć się dobrą lekturą podróżniczą, jeżeli nie właśnie na wycieczce? Autorka jest odpowiedzialna nie tylko za treść, ale także za dokładną dokumentację fotograficzną z danego kraju. Narrację wzbogaca zabawnymi obrazkami, pomagającymi zrozumieć i zapamiętać opowiadaną historię.
„Blondynka na Sri Lance” to pierwsza książka Beaty Pawlikowskiej, która wpadła mi w ręce. Jej teksty podróżnicze to nie tylko suche fakty dotyczące geografii i historii danego regionu – to także barwne opisy obyczajów, kulinariów oraz osobiste przemyślenia i zwariowane przygody. A jeśli lubisz herbatę – ta książka na pewno jest dla ciebie. Sri Lanka, zwana inaczej Cejlonem, to nieduża wyspa na Oceanie Indyjskim, słynąca przede wszystkim z rozległych plantacji tej rośliny.
Blondynka opowiada, jak w rzeczywistości wygląda herbaciana uprawa oraz jak powstaje czarny, zielony i biały napar. Kolejnym ciekawym wątkiem książki jest historia Buddy oraz jego filozofia „czterech szlachetnych prawd", opisująca ciężką drogę prowadzącą do szczęścia oraz równowagi.
2. Blondynka w Indiach
Dziewiąta książka z serii „Dzienniki z Podróży”, wydana w maju 2011 roku, to relacja z wyprawy do Indii. Autorka swoją przygodę rozpoczyna od stolicy – miasta New Delhi, gdzie panuje istny chaos. Ruch uliczny polega głównie na wymuszeniu pierwszeństwa przez różne pojazdy, czyli między innymi riksze, samochody, motory, rowery oraz zwierzęta, a pieszy to tylko ich ruchomy cel.
Blondynka pisze o Indiach, że są "[...] zwierciadłem świata. Jest tu wszystko. Wielka bieda i równie wielkie bogactwo. [...] Najlepsza kuchnia i śmierć z głodu". Podróżniczka relacjonuje również swoją wyprawę na wielbłądach przez pustynię, co jest tym ciekawsze, że tak jak we wcześniejszych dziennikach znajdują się tutaj zdjęcia, obrazki i osobiste przemyślenia.
Najbardziej zaintrygowała mnie romantyczna historia powstania mauzoleum Taj Mahal, uważanego za jeden z cudów świata, wzniesionego przez Szahdżahana dla ukochanej żony. Z książki można dowiedzieć się również, że nie tylko krowy są obdarzane czcią przez Hindusów, ale także i szczury, a ujrzenie rzadkiego białego okazu jest bardzo dobrym omenem.
3. Blondynka śpiewa w Ukajali
Kolejną interesującą publikacją Beaty Pawlikowskiej jest powstała nieco wcześniej, bo 2005 roku, książka „Blondynka śpiewa w Ukajali". Autorka podróżuje kilka miesięcy w roku, głównie po Ameryce Południowej, stąd też taka tematyka tej publikacji.
Tym razem opowiada historię Hiszpana Francisco Pizarro, który po dwóch nieudanych próbach podbicia Biru wyrusza w 1530 roku na podbój Cusco w Peru. Swoją wyprawę pisarka zaczyna w Limie, przemieszczając się przez Andy aż do Amazonii, a stamtąd rzeką Ukajali do stolicy Ekwadoru – Quito.
Jak w poprzednich dziełach, i w tym nie zabrakło szczegółowych opisów przyrody oraz codziennego życia i obyczajów mieszkańców. Ciekawym bonusem w tym dzienniku są miejscowe przepisy kulinarne na każdą okazję.
4. W dżungli samotności
Jest to jedno z wielu dzieł coachingowych napisanych przez znaną podróżniczkę. Próbuje ona odpowiedzieć na pytania natury egzystencjalnej – czym jest samotność i dlaczego ją odczuwamy? Sama autorka podnosi czytelnika na duchu, uświadamiając mu, że tego, jak się czuje, nie generują inni ludzie czy przedmioty go otaczające. Pokonanie swoich lęków i uczuć to długa, ciężka podróż w głąb własnej duszy, a jej celem jest odnalezienie swojego wewnętrznego, szczęśliwszego "ja".
5. Teoria bezwzględności, czyli jak uniknąć końca świata
To książka wydana w roku 2012, podsumowująca wszelkie przemyślenia Blondynki w jej wcześniejszych dziełach o tematyce filozoficzno-psychologicznej. Pisarka streszcza i tłumaczy powszechne zasady siły umysłu i naszego nastawienia, które pomogą nam uniknąć "końca świata".
Pawlikowska wyznaje zasadę, że nic w przyrodzie nie ginie, a wysyłana energia (pozytywna bądź negatywna) zawsze wraca. W poradniku znaleźć można przede wszystkim wytłumaczenie tego stanu rzeczy – wiążę się ono z kalendarzem Majów, ich wierzeniami i całą teorią końca świata.
Źródło okładki: http://www.burdaksiazki.pl/ | 5 najlepszych książek Beaty Pawlikowskiej |
Co się stanie, gdy połączymy tajemniczy, mroczny las i mistrza trillerów? Na pewno nic dobrego dla bohaterów Harlana Cobena. I tak właśnie się stało. Nie powinni zapuszczać się między ciemne drzewa. Tragedia sprzed lat
Okolice młodzieżowego obozu stają się terenem zbrodni. Jeden z opiekunów, Paul Copeland spuścił z oczu dzieciaki, aby razem z dziewczyną spędzić miłe chwile w ustronnym miejscu. Zakochani udają się nocą do lasu. Szukają oddalonego od obozu miejsca, aby z dala od wszystkich oddać się porywom serca. Jednak zamiast upojnych chwil, przeżywają chwile grozy. Przypadkowo stają się świadkami brutalnego morderstwa, które popełnione zostaje na czwórce nastolatków.
W tej zbrodni nic nie jest takie, jakie się wydaje. Choć świadkowie widzieli czwórkę młodych ludzi, odnalezione zostają jedynie dwa ciała. Chociaż większość jest przekonana, że co do zbrodni nie ma wątpliwości, Paul wierzy, że jego siostra przeżyła.
Zbrodnia w Nowym Jorku
Dwadzieścia lat po tragicznych wydarzeniach z tamtego lasu Paul Copeland wciąż nie może pogodzić się z zaginięciem siostry. Z podkreśleniem na zaginięcie, bowiem mężczyzna wciąż wierzy, że jego siostra nie została zamordowana tamtej nocy. Chociaż słyszał pełne przerażenia wrzaski mordowanych, nie może pogodzić się z wersją, która wydaje się najbardziej prawdopodobna.
Paul Copeland pracuje teraz jako prokurator – i podczas jednej ze spraw odkrywa ślad, który na nowo przywołuje wspomnienia z tamtej nocy i pozwala wierzyć, że nie był w błędzie przez te wszystkie lata. W Nowy Jorku zostaje znaleziony mężczyzna – został śmiertelnie postrzelony. Paul nie ma wątpliwości, że zastrzelony jest jednym z rzekomo zamordowanych dwadzieścia lat temu nastolatków, jednym z dwójki, których ciał nigdy nie odnaleziono. Drugą była jego siostra – czy to oznacza, że Camille wciąż żyje?
Thriller na wysokim poziomie
„W głębi lasu” to kolejny dowód na to, że Harlan Coben jest mistrzem thrillerów. Ciężko powiedzieć coś więcej o fabule, aby nie zdradzić tajemnic i nie zabrać przyjemności czytania. Autor zabiera czytelnika w mroczną, pełną akcji podróż po sekretach, niedopowiedzeniach i historii zbrodni. Zagadki się piętrzą, pojawiają się nowe tropy, a gdy czytelnik myśli, że jest już blisko – następuje nieoczekiwany zwrot akcji. Wyjaśnienie morderstwa przyprawia o ciarki na plecach i jednocześnie sprawia, że ma się ochotę na ponowną, mroczną podróż w głąb wyobraźni Harlana Cobena.
Źródło okładki: www.wydawnictwoalbatros.pl | „W głębi lasu” Harlan Coben – recenzja |
Jeśli szukasz laptopa dla gracza lub wysokiej jakości sprzętu biznesowego, to kwota 5000 złotych wystarczy, aby kupić porządny komputer. Z takiego prezentu ucieszy się praktycznie każdy – od nastolatka, przez drugą połówkę i na rodzicach kończąc. Tylko co najlepiej wybrać? Apple MacBook Air
box:offerCarousel
Na liście laptopów w cenie do 5000 złotych nie mogło zabraknąć jednego z najczęstszych wyborów wśród mobilnych urządzeń do pracy, czyli modelu Apple MacBook Air. To komputer uwielbiany przez wielu. Cechuje się dobrą wydajnością w połączeniu z cenionym systemem operacyjnym macOS i solidnym designem opartym na jednobryłowej obudowie z aluminium. Przy zakładanym budżecie możemy sobie pozwolić na wariant laptopa z wyższej półki. Procesor Intel Core i5-5350U, 8 GB pamięci RAM i grafika Intel HD 6000 świetnie sprawdzają się w pracy biurowej, szczególnie w połączeniu z autorskim systemem operacyjnym Apple’a. Ekran o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości 1440 x 900 pikseli to złoty środek między wygodą a mobilnością. Specyfikację uzupełnia szybki dysk SSD o pojemności 256 GB.
Acer Nitro 5
box:offerCarousel
Acer Nitro 5 to laptop gamingowy. Takie urządzenia muszą przede wszystkim charakteryzować się wysoką wydajnością. W przypadku Acera dbają o to takie podzespoły jak: procesor Intel Core i7-8750H, 16 GB pamięci RAM oraz karta graficzna Nvidia GeForce GTX 1050 Ti. Takie połączenie to dobrej jakości grafika wyświetlana na 15,6-calowym ekranie IPS o rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli. Nie zabraknie też miejsca na gry. O ile system warto zainstalować na dysku SSD o pojemności 240 GB, tak ulubione produkcje możemy już wgrać na dysk HDD 1 TB. Przy tym wszystkim jest to też laptop niezwykle funkcjonalny. Świadczy o tym bogaty zestaw łączy, który składa się z jednego portu USB 3.0, jednego USB-C, dwóch USB 2.0, a także wyjścia HDMI. Czy potrzeba czegoś więcej?
Lenovo Yoga Y520
box:offerCarousel
Bardzo podobnie pod względem specyfikacji prezentuje się model Lenovo Yoga Y520. To również komputer dla graczy, co widać już po jego agresywnym designie i podświetlanych elementach. Ale nie to jest najważniejsze. Kluczem są wydajne podzespoły i o takie zadbała marka Lenovo. Mamy tutaj wydajny procesor Intel Core i7-7700HQ, nawet 32 GB pamięci RAM i kartę graficzną GeForce GTX 1050. Przy tym wszystkim nie mogło zabraknąć szybkiego dysku SSD Samsung Evo 970 w zestawie z pojemnym modelem HDD 1 TB. Warto też wspomnieć o głośnikach marki Harman Kardon z technologią Dolby Audio. To wszystko sprawia, że jest to sprzęt, który zadowoli wielu graczy.
MSI GV72 8RC
box:offerCarousel
MSI GV72 8RC to laptop, którego nie mogło zabraknąć na tej liście. Oferuje on wszystko to, czego może oczekiwać gracz dysponujący kwotą 5000 zł. Co to oznacza w praktyce? Między innymi 17,3-calowy ekran Full HD, aż sześciordzeniowy procesor Intel Core i7-8750H o taktowaniu do 4,1 GHz, 16 GB pamięci RAM DDR4 2666 MHz i układ graficzny Nvidia GeForce GTX 1050 Ti. Dużą zaletą są aż cztery głośniki w systemie stereo, które gwarantują dobrej jakości dźwięk. Producent nie zapomniał też o modułach WiFi, Bluetooth, kamerce internetowej, czytniku kart pamięci i najważniejszych portach, ale dzisiaj to oczywiste elementy. Razem z akumulatorem laptop waży zaledwie 2,7 kg, co jak sprzęt tych gabarytów jest wynikiem rewelacyjnym.
Asus ROG GL753
box:offerCarousel
Asus ROG GL753 to jeden z ciekawszych laptopów dla graczy. Urządzenia z serii ROG (Republic of Gamers) uchodzą za jedne z najlepszych na rynku. Potwierdza to specyfikacja komputera. Sercem laptopa jest wydajny, czterordzeniowy procesor Core i7-7700HQ. Wspiera go aż 16 GB pamięci RAM DDR4 2133 MHz. O wrażenia graficzne dba z kolei karta graficzna Nvidia GeForce GTX 1050 Ti, która zapewnia solidną wydajność nawet w nowszych grach, chociaż nie ma co liczyć na najwyższe ustawienia w rozdzielczości Full HD. Dla wielu zaletą będzie 17,3-calowy ekran, który jednak sprawia, że jest to bardziej sprzęt stacjonarny niż przenośny. Do tego wszystkiego producent dorzucił dobrej jakości głośniki, klawiaturę z podświetleniem LED i mocną obudowę. To sprzęt stworzony dla graczy.
Przy kwocie 5000 złotych mamy już spory wybór wśród urządzeń dla graczy. Trzeba jednak pamiętać, że nie każdy potrzebuje i szuka akurat takiego sprzętu. Dlatego dla nich ciekawą propozycją może być Apple MacBook Air, który świetnie sprawdzi się w pracy mobilnej dzięki dobrej wydajności i niewielkim gabarytom. Reszta modeli to już propozycje dla graczy w wersji zarówno 15-, jak i 17-calowej. | Laptop pod choinkę do 5000 zł – Święta 2018 |
Chyba od zawsze rodzice opowiadali dzieciom bajki. Czasem bardziej, a czasem mniej prawdziwe, prawie zawsze bardzo barwne i dość często z morałem. Przede wszystkim jednak bajki mają bawić i pobudzać wyobraźnię, przynosić ukojenie i radość. A króliki są słodkie
Pierwsze wrażenie, jakie sprawia „Wodnikowe Wzgórze”, przenosi czytelnika w stronę klasycznych baśni angielskich. Przez myśl przechodzi porównanie z „Kubusiem Puchatkiem”, „Hobbitem” czy „O czym szumią wierzby”. Tym razem głównymi bohaterami są jednak króliki – prawie całkowicie zwyczajne, słodkie i puchate, małe zwierzątka.
Już po kilku stronach czytelnik zauważy, że są one całkiem dalekie od zwyczajności, a jednocześnie bardzo ludzkie – choć może „uczłowieczone” byłoby bardziej na miejscu. Czytelnik bez trudu dostrzeże także różne, typowe dla nas, zachowania. Mamy więc tu typy mięśniaków, przywódców, pracowników i oczywiście zwykłych szaraków. Wśród uczuć niezmiennie królują strach, niepewność i nadzieja. Oczywiście nie powinno to dziwić. W końcu jest to jeden z zabiegów, które autor może zastosować, by dotrzeć do czytelnika (zwłaszcza młodszego) z jakimś bardziej poważnym problemem. A przecież króliki są takie słodkie i tak łatwo dają się oswoić.
Czy to na pewno książka dla młodych czytelników?
Opowieść rozpoczyna się dość makabryczną wizją, w której jeden z bohaterów widzi morze krwi i wielkie zagrożenie dla własnej królikarni. Nie jest w stanie określić jego charakteru, ale wie, że sprawa jest poważna, a jego przewidywania i sny bywały już trafne w przeszłości. Niestety – audiencja u Wielkiego Królika nie przyniosła oczekiwanych efektów. Ziarno niepewnej przyszłości zostało jednak zasiane i wieści rozeszły się po norach. W rezultacie stworzyła się grupa, która zdecydowała się opuścić bezpieczne, do tej pory, schronienie i poszukać sobie nowego miejsca na ziemi.
Okazuje się, że życie na własną łapkę nie zawsze jest takie proste i przyjemne, jakby się to mogło wydawać.
Książka wciąga. Bez dwóch zdań autor ma dar tworzenia tego rodzaju baśni, które przenoszą czytelnika w inny świat i na swój sposób odcinają go od rzeczywistości. „Wodnikowe Wzgórze” pozwala mu na przyjrzenie się światu ludzkiemu z nieco innej perspektywy. I nie chodzi tylko o to, że króliki mają ludzkie cechy (co wbrew pozorom wydaje się całkiem naturalne), ale też o to, że kiedy komentują napotkane elementy człowieczej działalności, to można odnieść wrażenie, że mówią o czymś całkowicie abstrakcyjnym.
Książka ma tę typową, momentami nieco ponurą, aurę angielskiej baśni, a bohaterowie wydają się na początku słabi i może trochę naiwni. Wkrótce jednak czytelnik przekonuje się, że z każdą kolejną trudnością radzą sobie coraz lepiej, a przy tym coraz łatwiej poskramiają swoje słabości i obawy. I pod tym kątem „Wodnikowe Wzgórze” nada się i dla młodszych, i dla nieco starszych czytelników. Ci ostatni, o ile dysponują własną domową młodzieżą, mogą również znaleźć tu ciekawe inspiracje do rozmów z dziećmi – o świecie bajek oraz zwierząt, ale także o radzeniu sobie ze swoim światem.
Książkę znajdziecie na Allegro także w wersji elektronicznej.
Źródło okładki: wydawnictwoliterackie.pl | „Wodnikowe Wzgórze” Richard Adams – recenzja |
Holowanie pojazdu nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Sprawdź, o czym nie możesz zapomnieć przy zajściu takiej konieczności! Holowanie auta – wiedza, którą powinien posiadać każdy
Jesteś doświadczonym kierowcą z dziesiątkami tysięcy pokonanych kilometrów na swoim koncie, a może dopiero niedawno zdałeś egzamin na prawo jazdy? Bez względu na twój stopień zaawansowania za kółkiem, jesteś niemal moralnie i prawnie zobligowany do tego, aby wiedzieć, jak zachować się w sytuacjach nieprzewidzianych. Przecież każdy kierowca ma wpływ nie tylko na bezpieczeństwo na drodze, ale także komfort jazdy i ogólną atmosferę między uczestnikami ruchu.Jednym z przypadków, którego raczej nie spodziewa się żaden prowadzący pojazd, jest konieczność jego holowania. Parafrazując stare powiedzenie, nigdy nie wiesz, po której stronie linki holowniczej się znajdziesz – dlatego właśnie powinieneś znać podstawowe zasady, których należy przestrzegać w takiej sytuacji.
Najważniejsze informacje dotyczące holowania samochodu
Bez wątpienia kluczowym elementem w czasie holowania, bez którego będzie ono niemożliwe, jest wytrzymała i trwała linka holownicza. Pamiętaj, by korzystać z produktów jedynie sprawdzonych producentów, które nie zawiodą cię w najmniej spodziewanym momencie.Lina powinna mieć odpowiednią długość, by holowanie było bezpieczne zarówno dla samochodu holującego, jak i holowanego. W sytuacji dotyczącej aut osobowych o masie całkowitej nieprzekraczających 3,5 tony możesz wykorzystać element syntetyczny z długością około 4-6 m.Nie powinieneś zapomnieć także o trójkącie ostrzegawczym. To bardzo istotny element, który informuje kierowców, że właśnie to auto jest obecnie na holu. Dlatego też musisz zwrócić uwagę na umiejscowienie trójkąta – powinien się on znaleźć z tyłu pojazdu po lewej stronie, w możliwie najbardziej widocznym miejscu.Nim samo holowanie fizycznie się rozpocznie, należy sprawdzić jeszcze oświetlenie, czy na pewno wszystko działa odpowiednio. To o tyle ważny element, iż będzie przekazywał informacje odnośnie hamowania lub zamiaru skrętu pojazdu holowanego. I tu pojawia się ważna uwaga – w żadnym wypadku w czasie holowania nie włączaj świateł awaryjnych. To bardzo poważny błąd, który uniemożliwia prawidłowe sygnalizowanie manewrów podczas jazdy.Skuteczne holowanie zależy również od tego, czy odpowiednio zamontujesz linę. Pamiętaj zatem, że powinna być ona przymocowana tylko do stałych i trwałych elementów, które uprzednio zostały do tego przystosowane przez producenta – czyli uszów holowniczych i haków. Przywiązywanie linki do wahaczy czy zderzaków jest bardzo złą praktyką, którą wciąż można zaobserwować na polskich drogach.Co więcej, podzespołami służącymi do montażu liny mogą być jedynie jej stałe elementy. Są one skonstruowane i zaprojektowane w taki sposób, aby nie uległy zniszczeniu podczas holowania.
O czym jeszcze pamiętać przy holowaniu pojazdu?
Stanowczo nie zaleca się brania udziału w holowaniu auta przez początkujących kierowców. Czasem nie ma innego wyjścia, jednak musisz widzieć, że prowadzenie samochodu po którejkolwiek stronie liny zmienia całkowicie sposób jazdy.To jednak wciąż nie wszystko. Musisz mieć na uwadze także pozostałe czynniki:* lina powinna być optymalnie napięta, szczególnie w czasie ruszania. W przeciwnym razie holowane auto może zostać gwałtownie szarpnięte,* jeżeli jedziesz drogami wielopasmowymi, zawsze trzymaj się prawej strony. Gdy warunki na to pozwalają, możesz jechać także pasem pobocza,* obaj kierowcy powinni być ze sobą w kontakcie wzrokowym. Dobrym pomysłem wydaje się ustalenie ostrzegawczego znaku,* wszystkie manewry muszą być odpowiednio wcześnie sygnalizowane przez obu kierowców,* pamiętaj o delikatnym hamowaniu. Co więcej, zawsze kierowca holowany powinien to robić bardziej intensywnie. Dzięki temu unikniecie przypadkowej stłuczki,* jeśli to możliwe, lepiej nie kierować się na drogi szybkiego ruchu,* nigdy nie holuj samochodów z automatyczną skrzynią biegów,* zwracaj baczną uwagę na pieszych, którzy mogą nie być świadomi holowania auta.
Kilka słów o przepisach odnośnie holowania
Zgodnie z prawem, holowanie dozwolone jest z bardzo ograniczoną prędkością. W terenie zabudowanym to 30 km/h, w niezabudowanym natomiast 60 km/h. Samochód holujący musi mieć uruchomione światła mijania, zabronione jest także holowanie więcej niż jednego pojazdu jednocześnie. Dopuszczalna odległość między samochodami to 3 m przy połączeniu sztywnym oraz 4-6 m przy połączeniu miękkim. | Jak bezpiecznie i prawidłowo holować auto? |
Własny ślub jest jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu. Każda z nas chce wyglądać w tym dniu zjawiskowo. Co jednak, jeśli mamy kilka zbędnych kilogramów i nie przypominamy modelek z wybiegów? Czy można wyglądać oszałamiająco, mając nadwagę? Oczywiście! Trzeba tylko wiedzieć, jak to osiągnąć. Empire oraz krój w literę A
Biel nie jest ulubionym kolorem puszystych pań. Optycznie niewiele da się zrobić, a trudno iść do ślubu w sukni innej barwy. Owszem, écru czy krem także są odpowiednie, ale w kontekście wyszczuplania są takie same jak biel. Najważniejszy zatem jest fason. Zapomnij o syrenach i rybkach. Taki krój jest niezwykle wymagający dla sylwetki, a ty przecież chcesz przede wszystkim dobrze wyglądać. By osiągnąć oszałamiający efekt, wybierz suknię o kroju w literę A, czyli dopasowaną na górze i lekko rozszerzającą się ku dołowi.
Doskonałym wyborem jest także suknia w stylu empire lub greckim. Najlepsza będzie odcięta pod biustem. Luźno puszczone warstwy materiału doskonale się ułożą, oplatając twoje ciało i ukrywając niedoskonałości. Możesz także wziąć pod uwagę suknię, która ma drapowania w okolicy brzucha i talii. Taka ozdoba ukryje fałdki i sprawi, że figura będzie lepiej wymodelowana.
Najważniejszą zasadą przy kupnie sukni ślubnej powinno być przymierzanie. Musisz zobaczyć sama, w czym czujesz się i wyglądasz najlepiej. Nawet jeśli miałabyś zmierzyć kilkanaście modeli. W którymś z nich w końcu poczujesz się dobrze i dalsze poszukiwania powinny być oparte na wybranym fasonie, a zmieniać można ozdoby i dodatki.
Podkreśl atuty
Zapewne twoim atutem jest piękny biust i dekolt. Podkreśl je, pozwalając sobie na głębsze wycięcie. Jeśli biust jest nieproporcjonalnie duży w stosunku do sylwetki, postaraj się go optycznie zmniejszyć. Prosty, nieprzyciągający uwagi dekolt będzie najlepszy.
Nie stosuj jednak zabudowanych dekoltów. To optycznie skraca sylwetkę, która staje się bardziej przysadzista. Pięknie przy romantycznych sukniach w stylu empire wyglądają ramiączka zrobione z koronki. Nadają całej sylwetce lekkości. Raczej zrezygnuj z sukni bez ramion, gdyż zazwyczaj podkreśla krągłości. Na pewno nie dla ciebie są cienkie ramiączka – nie współgrają z twoją sylwetką, zaś kontrast pomiędzy nimi a figurą podkreśla tylko jej mankamenty.
Jeśli chcesz, możesz włożyć suknię z rękawem – najlepiej koronkowym, przeźroczystym, delikatnym. Powinien jednak to być długi rękaw. Krótki lub ¾ skróci linię rąk i podkreśli ich krągłość. Długi rękaw może być w formie dzwonu, rozszerzany ku dłoni.
Dobry materiał i dodatki
Postaw na jakość materiału. Nie dla ciebie są błyszczące i satynowe tkaniny, ponieważ powiększają optycznie sylwetkę. Materiał powinien być stosunkowo miękki, by dobrze układał się na figurze. Zadbaj też o dodatki. Jeśli twoja suknia jest skromna i prosta, możesz zdecydować się na bogatsze elementy biżuterii. Jeśli jednak jest strojna sama w sobie, niech dodatki będą delikatne.
Pamiętaj o doborze stanika. Odpowiedni biustonosz działa cuda na rzecz sylwetki – podnosi biust i modeluje całą figurę. Ważne są także buty. Jeśli jesteś niska, postaraj się o wyższe obuwie, by sylwetka zyskała na strzelistości. By osiągnąć ten efekt, możesz także zdecydować się na tren, który optycznie wydłuży figurę. Podobnie możesz zrobić z welonem. Niech będzie długi i lekki.
Najważniejsze, byś w swojej sukni ślubnej czuła się pięknie i lekko – ubrana, a nie przebrana. Dobry nastrój i zadowolenie z własnego wyglądu z pewnością uczynią dzień twojego ślubu niezapomnianym wydarzeniem. | Jak wybrać suknię ślubną dla kobiety puszystej? |
Przyjaźń potrafi być niezwykle prosta i nieskomplikowana, jednak potrafi być także czymś zupełnie odwrotnym. Czy przyjaźń trzech przyjaciółek przetrwa, gdy los postanowi zadrwić z ich marzeń, planów, a także wzajemnych więzi? Ile potrzeba kłamstw, aby zniszczyć przyjaźń? Czy międzyludzkie relacje, które opierają się na wzajemnych przepychankach, słownych szarpaninach i sekretach, są w stanie zmienić się na lepsze? Czy przyjaźń, która łączyła trzy przyjaciółki, będzie w stanie przetrwać ciężkie próby losu? Co się stanie z relacjami Annick, Rebecki i Tash, gdy wkroczą w dorosłe, skomplikowane życie?
Siła prawdziwej przyjaźni
Powieść Lesley Lokko to historia trzech kobiet, które łączą wspólne losy i ciepłe wspomnienia, ale także skomplikowane problemy dorosłego życia, sekrety i wzajemne zranienia. Życie Annick, Rebecki i Tash pełne jest głośnych rozstań i powrotów – nie do mężczyzn, ale do siebie nawzajem. Ich przyjaźń jest niezwykła, bo wypełniona kłótniami, oszustwami, ale także miłością i wspomnieniami, które nie bledną mimo upływu lat i kolejnych kłótni. Czy jednak da się utrzymać relacje, gdy los sprawia, że oddalają się od siebie coraz bardziej, a ich dorosłe życie wymaga od nich coraz więcej uwagi?
Udręki przeszłości
Trzy bohaterki to przedstawicielki zupełnie różnych klas społecznych. Na pierwszy rzut oka nic ich nie łączy – córka prezydenta, córka bankiera i córka rosyjskiej emigrantki nie mają wspólnego języka. Jednak łączy ich coś zupełnie innego niż pochodzenie. Wszystkie wiedzą, co to skomplikowane relacje z rodziną i narzucone z góry role. Rodzice Annick, prezydent Togo i francuska aktorka, przyzwyczaili ją do życia w niezwykłych luksusach, które okupione jest pewną ceną. Rebecka to kobieta, którą można opisać przymiotnikiem „doskonała”. Jest perfekcyjna w roli córki, żony i matki, jednak jest także uwięziona w tej roli. Czuje, że nic od niej nie zależy i musi wykonywać z góry określone dla siebie zadania. Natomiast Tash boryka się z osobistymi problemami i wspomnieniami o nędzy, w której dorastała. Mimo osiągnięcia sukcesu wciąż ma problem, aby odnaleźć się w rzeczywistości. Czy tak skomplikowane charaktery będą w stanie odnaleźć się nawzajem w pędzącym życiu i znaleźć czas, aby uratować swoją przyjaźń?
Opowieść o sile kobiecej miłości
„Białe kłamstewka” to losy trzech niezwykłych osobowości, które na przekór wszystkiemu i wszystkim postanowiły walczyć o swoją przyjaźń. Książka Lesley Lokko to wciągająca opowieść o silnych charakterach i kobiecej przyjaźni, która jest w stanie przetrwać nawet najtrudniejsze przeciwności i zawirowania losu, a także wzajemne sekrety i kłótnie. To pozytywna opowieść o życiu, która pokazuje, jak ważna w życiu jest przyjaźń i dlaczego warto o nią walczyć. Książka „Białe kłamstewka” dostępna jest również w wersji elektronicznej w formatach ePUB i MOBI.
Źródło okładki: www.wydawnictwoswiatksiazki.pl | „Białe kłamstewka” Lesley Lokko – recenzja |
Głośniki Bluetooth to prawdziwy hit ostatnich lat. Początkowo były drogie i brzmiały przeciętnie, lecz dzisiaj są przystępne cenowo i niejednego sceptyka zaskoczą jakością dźwięku. Przez ostatnie lata przetestowałem bardzo wiele tego typu modeli. Wybrałem najlepsze, które idealnie nadadzą się na świąteczny prezent. Głośnik bezprzewodowy to jeden z najciekawszych prezentów, który doceni nie tylko meloman, ale także kinoman. Wystarczy smartfon, by słuchać muzyki ze Spotify, nagłośnić filmy z Netflixa lub vlogi z YouTube’a, a także wygodnie prowadzić rozmowy telefoniczne. Aktualnie dostępne są przeróżne głośniki – wersje małe, kieszonkowe, większe, przeznaczone do noszenia w plecaku, albo potężne urządzenia, które nagłośnią dużą imprezę . Coraz częściej głośniki są zintegrowane z wielokolorowym podświetleniem, które wyświetla efektowne animacje w rytm muzyki. Przygotowałem listę najciekawszych modeli głośników przenośnych. Znajdzie się coś dobrego na każdą kieszeń.
Do 100 zł
JBL GO
box:offerCarousel
JBL GO to podstawowy głośnik w ofercie amerykańskiej marki, który został już zastąpiony przez model GO 2, ale nadal stanowi ciekawy wybór, gdyż dostępny jest w dużo niższej cenie niż jego nowszy brat. GO to niewielka kostka z pojedynczym głośnikiem, która została dobrze wykonana, wygląda oryginalnie i generuje niezłe brzmienie. Nie można liczyć na głęboki bas i wyjątkowo czysty dźwięk, ale to standard w tej cenie. Zobacz test JBL GO.
Creative Muvo 1C
box:offerCarousel
Jeden z najlepszych małych głośników. Creative Muvo 1C to solidnie wykonany, wąski głośnik z metalową maskownicą z przodu i pasywną membraną z tyłu, dzięki której słychać niskie tony. Muvo 1C działa do 6 godzin na akumulatorze, obsługuje rozmowy, ma uchwyt na opaskę i może działać w trybie stereo po połączeniu z drugim głośnikiem Muvo 1C. Wzornictwo prezentuje się nieźle.
Sony SRS-XB01
box:offerCarousel
Sony serią głośników Extra Bass stara się, by w brzmieniu nie brakowało niskich tonów. SRS-XB01 to podstawowy głośnik marki, który jednak zaskakuje brzmieniem, a to za sprawą dodatkowej basowej membrany schowanej w obudowie. Co ciekawe, mimo niskiej ceny głośnik jest wodoodporny (standard IPX5), solidnie wykonany i posiada dołączaną do zestawu opaskę.
Creative Nuno Micro
box:offerCarousel
Nuno Micro od marki Creative to alternatywa dla modelu Muvo 1C, która spodoba się fanom ładnej elektroniki użytkowej. Urządzenie ma zaokrąglone krawędzie i posiada maskownicę obszytą charakterystyczną, melanżową tkaniną w kolorze jasnoszarym lub ciemnoszarym. Głośnik ma niewielkie wymiary. Zobacz test głosnika Nuno Micro.
Snab Jukebox JB-11
box:offerCarousel
Jukebox JB-11 to minimalistyczny głośnik od rodzimej marki, która słynie ze świetnie brzmiących produktów w niskich cenach. Urządzenie zachwyca wykonaniem, jego obudowa jest aluminiowa i efektownie podziurkowana na pokrywie, gdzie znajduje się monofoniczny przetwornik. Brzmienie jest bardzo klarowne i donośne, ale nie można liczyć na głęboki bas. Zobacz test Jukebox JB-11.
Do 200 zł
Sony SRS-XB10
box:offerCarousel
Sony SRS-XB10 to głośnik, który zaskoczy niejednego melomana. Jest kompaktowy i monofoniczny, ale potrafi wygenerować głęboki i dynamiczny bas, ponieważ w podstawie ma dodatkowe otwory, za którymi schowano membranę wzmacniającą bas. Nie zabrakło wodoodporności oraz zawieszki, która jest jednocześnie podstawką. Zobacz test Sony SRS-XB10.
JBL GO 2
box:offerCarousel
JBL GO 2 (test) to najnowsza wersja hitowego głośnika, która podnosi wysoko poprzeczkę konkurencji. Wzornictwo zostało odświeżone i prezentuje się nowocześnie, głośnik ma bardziej kompaktowe wymiary, piękne kolory i brzmi znacznie lepiej – tym razem nie brakuje basu, dźwięk jest bardziej klarowny i dynamiczny. Głośnik posiada odporność na wodę (standard IPX7).
Divoom Voombox Travel
box:offerCarousel
Znakomity głośnik monofoniczny mniej znanej marki. Jego konstrukcja ma formę krążka zintegrowanego z uchwytem, jest częściowo ogumowana i odporna na zachlapania. Brzmienie nie zawodzi – mocy nie brakuje, bas jest dosyć głęboki, a wysokie tony klarowne. Głośnik kładzie się na płasko, więc dźwięk rozbrzmiewa ku górze, co poprawia przestrzenność. Zobacz test głośnika Voombox Travel.
Creative Muvo 2C
box:offerCarousel
To drugi model w hierarchii głośników Creative serii Muvo, który zachwyca funkcjonalnością. Jego wzornictwo jest podobne do modelu 1C, wykonanie prezentuje się solidnie, ale obudowa jest odporna na pył i wodę (IP66). Głośnik może odtwarzać muzykę z karty microSD, a po podłączeniu do USB komputera służy jako cyfrowe urządzenie. Brzmienie punktuje dynamiką, niezłym basem i wysoką szczegółowością. Zobacz test Muvo 2C.
JBL Clip 2
box:offerCarousel
Clip 2 został zastąpiony przez model trzeciej generacji, ale nadal warto go wybrać. Ma formę dysku, który ogumowano od dołu, a od góry obszyto tkaniną. Urządzenie zintegrowano z karabińczykiem oraz kablem minijack, który pozwoli podłączyć sprzęt bez Bluetooth lub połączyć ze sobą więcej głośników. Brzmienie jest przyjemne dla ucha, rozrywkowe i nowoczesne. Zobacz test JBL Clip 2.
Sony SRS-XB21
box:offerCarousel
Kolejny model od Sony z serii XB, tym razem stereofoniczny i w najnowszej wersji. Głośnik jest odporny na pył i wodę (IP67), może działać nawet 12 godzin na jednym ładowaniu i posiada efektowne, jednokolorowe podświetlenie. Cała obudowa została obszyta tkaniną odporną na zabrudzenia. Brzmienie jest bardzo dobre – energiczne, basowe i angażujące.
Do 300 zł
JBL Clip 3
box:offerCarousel
Najnowsze wcielenie głośnika o kształcie dysku. Tym razem karabińczyk został poprawiony, jest mocniejszy i pojemniejszy. Wzornictwo wygląda podobnie do wersji poprzednich, ale obsługa jest wygodniejsza za sprawą przycisków na pokrywie. Producent zrezygnował z wbudowanego kabla, lecz można liczyć na odporność na wodę (IPX7), akumulator na 10 godzin pracy i lepsze brzmienie, bardziej klarowne i szczegółowe. Zobacz test JBL Clip 3.
Creative Muvo 2
box:offerCarousel
Muvo 2 to nic innego, jak powiększony i rozbudowany o dodatkowy przetwornik model niższy. Dzięki głośnikowi można docenić dźwięk stereo i dłuższy czas pracy. Nadal da się odtwarzać pliki z karty pamięci i przeprowadzać odsłuchy w gorszych warunkach atmosferycznych (standard IP66). Urządzenie ma też więcej mocy i głębszy bas. Zobacz test Muvo 2.
Creative Halo
box:offerCarousel
Jeden z tańszych głośników zintegrowanych z podświetleniem, i to nie byle jakim. Obudowa jest obszyta tkaniną, a maskownica to tzw. zwierciadło nieskończoności – wokół głośnika biegną wielokolorowe linie z efektem głębi. Animacje oraz barwy można ustawić w aplikacji. Brzmienie jest całkiem niezłe. Zobacz test głośnika Halo.
Divoom Voombox Outdoor
box:offerCarousel
Większy głośnik marki, którą doceniono za znakomitą relację jakości do ceny. Divoom Voombox Outdoor (test) to głośnik stereo zamknięty we wzmocnionej, odpornej na wodę obudowie. Brzmi mocno i dynamicznie, nie brakuje mu basu i głośności. Można liczyć na około 12 godzin odtwarzania muzyki z dala od gniazdka, nawet w trudnych warunkach.
Ultimate Ears Wonderboom
box:offerCarousel
Mały głośnik Ultimate Ears może zawstydzić o wiele większe urządzenia. Sprzęt oferuje nietuzinkowe wzornictwo, multum wersji kolorystycznych, wygodną obsługę, a także bardzo dobre brzmienie – mocne, głębokie w basie i czyste w wysokich tonach.
Do 500 zł
Creative Roar 2
box:offerCarousel
Creative słynie z funkcjonalnych głośników, a Roar 2 (test) to popis możliwości producenta. Urządzenie ma spore wymiary i jest naszpikowane funkcjami – ma wbudowany odtwarzacz plików, działa przez USB, posiada bank energii oraz dyktafon. Poza tym świetnie brzmi za sprawą trzech głośników i dwóch pasywnych membran basowych.
Divoom Voombox Party
box:offerCarousel
Duży głośnik Bluetooth, który rozwija założenia modelu Outdoor. Model Party drugiej generacji posiada wzmocnioną obudowę, niestraszne mu zalanie (IP44), a jego akumulator pozwala na 8 godzin odtwarzania muzyki. Basu nie brakuje, mocy również – to rzeczywiście przenośna impreza. Zobacz test Voombox Party.
Sony SRS-XB31
box:offerCarousel
SRS-XB31 (test) to prawie najwyższy model z serii XB, posiada on podobne możliwości do pozostałych przedstawicieli tej linii produktów. Całą obudowę pokryto tkaniną, urządzenie jest wodoodporne, posiada różne tryby dźwięku, a także zaawansowane podświetlenie, które jest wielokolorowe i reaguje na dźwięk. W aplikacji można wybrać przeróżne animacje, by zamienić głośnik w stroboskop lub klimatyczną lampkę. Brzmienie jest bez zarzutu.
Ultimate Ears Boom 2
box:offerCarousel
Jeden z najbardziej docenionych głośników. Boom 2 (test) jest zamknięty w walcowatej obudowie, posiada gwint na statyw i można sterować nim poprzez uderzenia, niczym w bębenek. Urządzenie działa do 15 godzin i brzmi znakomicie – czysto, szczegółowo i przestrzennie z kontrolowanymi niskimi tonami.
JBL Flip 4
box:offerCarousel
Flip 4 od JBL-a to najnowszy głośnik z docenionej serii. Urządzenie jest podłużne i poręczne. Z obu stron widać basowe membrany, a za maskownicą z tkaniny znajdują się głośniki stereo. Nie zabrakło wodoodporności (IPX7), brzmienie jest dynamiczne i rozrywkowe, a także klarowne w wysokich tonach. Zobacz test JBL Flip 4.
JBL Charge 3
box:offerCarousel
Alternatywa dla Flipa 4, która przypadnie do gustu fanom funkcjonalności. Charge 3 (test) to połączenie głośnika z dużym powerbankiem – odtwarza muzykę w wysokiej jakości, jednocześnie ładując smartfona lub tablet, a do tego świetnie wygląda.
Do 1000 zł
JBL Xtreme lub Xtreme 2
box:offerCarousel
Xtreme (test) obu generacji to głośnik, który poradzi sobie z nagłośnieniem imprezy pod chmurką, a dzięki wodoodpornej obudowie (IPX7) można go też zabrać na biwak lub kajaki. W zestawie jest pasek, który ułatwi przenoszenie, a także przyda się na imprezie, gdyż posiada… otwieracz do butelek. Brzmienie nie zawodzi basem i energią.
Sony SRS-XB41
box:offerCarousel
Wysoki model serii Extra Bass został zintegrowany z podświetleniem, stroboskopem i bankiem energii. Obudowa jest oczywiście wodoodporna i niestraszny jej pył (IP67), akumulator pozwala nawet na 24 godziny działania, a dwa głośniki 58 mm i basowa membrana zapewniają głębokie niskie tony i dużo mocy.
Ultimate Ears Megaboom
box:offerCarousel
Megaboom to powiększony Boom 2. Wykonanie jest wzorowe, obsługa wygodna, a możliwości duże. Dźwięk jest głębszy w basie i bardziej donośny, zachwyca ogólną jakością i szczegółowością. Zobacz test głośnika Ears Megaboom.
Sony GTK-XB60
box:offerCarousel
Olbrzymi głośnik do nagłaśniania dużych imprez, który nie kosztuje fortuny. Urządzenie jest potężne, ma głośniki o dużych membranach, kolorowe podświetlenie i stroboskop, a także interfejs mikrofonowy do karaoke. Brzmienie również nie zawiedzie. Zobacz test Sony GTK-XB60.
JBL Pulse 3
box:offerCarousel
Coś dla fanów wzornictwa, czyli efektowne połączenie głośnika z lampką. Urządzenie jest otoczone wyświetlaczem, który rozświetla się wyjątkowo jasnymi i nasyconymi barwami lub animacjami. Efekt jest przepiękny, a brzmienie również nie zawodzi. Zobacz test JBL Pulse 3. | Głośnik bezprzewodowy pod choinkę – Święta 2018 |
Motyle to cudowne owady, których cykl rozwojowy pokazuje, że nawet niepozorna poczwarka może stać się uosobieniem piękna. Motyw motyla zajmuje także ważne miejsce wśród licznych dekoracji, które warto wykorzystać do przygotowania prawdziwie wiosennej aranżacji wnętrz. Jakie ozdoby z motylami odświeżą twoje mieszkanie na wiosnę? Pokój dzienny cały w motylach
Nowy wystrój wspaniale odmieni całe mieszkanie lub dom – we wnętrzu z motylami od razu czuć powiew ciepłej, radosnej wiosny. Witając najpiękniejszą porę roku, koniecznie wybierz takie dodatki z motylim motywem, które stworzą udany mariaż z dotychczasową aranżacją pokoju dziennego. Nad czasem spędzanym z najbliższymi może czuwać zegar z motylami, ale oryginalny, będący jednocześnie lustrem czy obrazem w formie tryptyku, a nawet w kształcie koła z odlatującymi motylami. Możesz pomyśleć także o innej dekoracji ścian – zwróć uwagę chociażby na obrazy i plakaty. Jeżeli pokój dzienny graniczy z balkonem albo tarasem, na wprost drzwi balkonowych warto ustawić kwietnik z motylem lub dużą donicę zmotylem solarnym, który wprawi w zachwyt najmłodszych domowników.
Kuchnia i motyle to zgrany duet
Motyle mogą opanować także kuchnię, zdobiąc wiele praktycznych dodatków i nieszablonowych dekoracji. Oblicze kuchni będzie ci najłatwiej odmienić, kiedy gładki front lodówki ozdobią magnesy z motylami.Jako pani domu uwielbiająca piec efektowne słodkości, nawet w trakcie wycinania ciasteczek albo kręcenia ciasta nie musisz rozstawać się z tymi wielobarwnymi owadami – motyle znajdziesz w kształcie wielu blach i form do pieczenia. Chrupiące ciasteczka czy pachnące ciasto możesz zaserwować domownikom. Postaw filiżanki lub kubki z motylami na stole na podkładkach chroniących blat, a talerzyki ze słodkościami podaj na tacy z ulubionym motywem.
Przedpokój z motylami, czyli jak nietypowo przywitać gości
Najpiękniejsze owady, których magiczne skrzydła mienią się całą feerią barw, mogą codziennie witać domowników, a od czasu do czasu także odwiedzających cię gości. Jakie drobiazgi z motywem motyla do przedpokoju znajdziesz na Allegro? Metamorfozę korytarza możesz zacząć od dekoracji na ścianę – zdecyduj się na kontrastujące z kolorem ścian naklejki 3d. Zwróć też uwagę na lustra z motywem motyla. Wiosna to – podobnie jak jesień – niezwykle kapryśna pora roku, dlatego – poza wieszakiem na ciepłe płaszcze i lżejsze kurtki – w przedpokoju powinno znaleźć się także miejsce na ociekacz do butów i parasolnik, do którego idealnie pasuje parasolka z motylami.
Dzieci uwielbiają przyrodę – ozdób ich królestwo motylami
W świecie motyli znajdzie się też wnętrzarska gratka dla najmłodszych domowników. Z myślą o pociechach, sięgnij po zachwycający gadżet albo praktyczny, a przy tym piękny dodatek. Poszukiwania ozdoby do pokoju dzieci warto rozpocząć od „hodowania” tych zachwycających owadów. Prawdziwe motyle smyk powinien podziwiać latające wolno na łące, za to na parapecie w swoim pokoju może mieć słoik z motylem na baterie. Owad ze skrzydłami we wszystkich barwach tęczy wygląda i lata jak prawdziwy. W pokoju pociech przyda się też dywan albo wykładzina, na której będą mogły siedzieć, bawiąc się drewnianą kolejką czy samochodzikami. Po skończonej zabawie przypomnij brzdącom o sprzątaniu – małe urwisy mogą schować zabawki do pudełka z motylim motywem. Gdy zapadnie zmrok, pokój warto oświetlić lampą z motylami, a w ciągu dnia promienie naturalnego światła, w zetknięciu z witrażem w kształcie motyla,mogą wymalowywać przepiękne refleksy na ścianie.
Motyle nie tylko do romantycznej sypialni
Motyle pasują nie tylko do sypialni urządzonej w przytulnym stylu angielskim czy romantycznym, ale też do wnętrz skandynawskich i minimalistycznych. Aranżację alkowy warto wzbogacić o najróżniejsze lampiony i latarnie, a także świece i świeczniki, które tworzą w sypialni wyjątkowy nastrój. Szukając wiosny w tej niezwykle osobistej części mieszkania, postaw na wspomnienia. Ramki do zdjęć pozwolą ci wyeksponować najpiękniejsze momenty życia zatrzymane w kadrze. Nie zapomnij o najważniejszym elemencie sypialni, czyli o łóżku. Tutaj również przyda się odmiana, dlatego zdecyduj się na nową narzutę bądź pościel z motylami.
Motyle to uosobienie piękna, które kojarzymy z ciepłymi i słonecznymi porami roku. Jeżeli marzysz o odświeżeniu wystroju mieszkania na wiosnę, drobiazgi z motylami to nietuzinkowe dekoracje, po które możesz sięgnąć bez wahania. | Dekoracje na wiosnę – motyw przewodni: motyle |
Zawsze w przypadku zakupu używanego auta trzeba poddać je dokładnemu sprawdzeniu w warsztacie, w stacji diagnostycznej i w czasie jazdy próbnej. To jednak kosztuje. Dlatego warto dokonać wstępnej diagnozy, która pozwoli podjąć decyzję, co dalej. Czasami, po prostu, nie warto marnować czasu i inwestować w dalsze badanie auta. bbox:experiment
Z artykułu dowiesz się, na co zwracać uwagę przy weryfikacji stanu auta bez narzędzi:
* Szybka weryfikacja stanu technicznego silnika bez urządzeń
* Osłony dolne i górne
* Poduszki silnika
* Pasek wieloklinowy i pasek rozrządu
* Kontrola poziomu płynów eksploatacyjnych
* Wycieki, groźne wycieki
* Filtr powietrza – prosty i tani, a przy tym niezwykle ważny
* Uruchamianie – rozrusznik i kontrolki
* Praca na biegu jałowym
* Praca silnika nie powinna być zbyt głośna
* Reakcja na naciskanie pedału gazu
* Obserwacja koloru spalin
[/bbox]
Sprawny silnik w sprawnym samochodzie nie hałasuje nadmiernie, nie trzęsie, nie przerywa swojej pracy, nie gubi płynów eksploatacyjnych, nie emituje wielkich ilości gazów spalinowych, a same spaliny, w większości przypadków, są po prostu bezbarwne. Poza tym sprawny silnik uruchamia się po kilku sekundach i nie gaśnie samoistnie. Tyle prostej teorii.
W praktyce często wygląda to zdecydowanie inaczej. Sprzedawcy aut używanych, w których jest szereg problemów związanych z silnikiem, tłumaczą się na różne sposoby - a to auto nie chce zapalić, bo ma rozładowany akumulator, a to hałasuje, bo silnik jest zimy, a Diesel, jak każdy doskonale wie, musi trząść się i kopcić.
Szybka weryfikacja stanu technicznego silnika bez urządzeń
Pierwsza sprawa to oczywiście obejrzenie komory silnika. Podejrzenia powinna wzbudzić zarówno ta wyjątkowo brudna i pozalewana, na przykład olejem silnikowym, jak i ta, która jest nadmiernie czysta, dopiero co umyta. W wielu przypadkach silnik jest myty przed sprzedażą, żeby ukryć wycieki.
W trakcie oględzin trzeba sprawdzić występowanie nalotów rdzy, nie tylko na silniku, ale w całej komorze i na oczkach przewodów masowych (przymocowanych śrubami do karoserii). Druga sprawa to umocowanie wszelakiego typu przewodów (jak przewody zapłonowe, pojedyncze przewody doprowadzające zasilanie do poszczególnych czujników itd.), przewód do sondy (sond) lambda itd. Każdy przewód ma dodatkowe mocowania, na przykład z tworzywa, które zapobiegają jego stykaniu się z gorącym blokiem silnika (co może je uszkodzić). Jeśli przewody zwisają bezładnie, dotykają bloku, niektóre w ogóle nie są podłączone, widać uszkodzenia ich izolacji – coś jest nie tak.
Warto zwrócić uwagę na właściwe zamocowanie akumulatora i kolektora dolotowego. W przypadku akumulatora od razu warto zwrócić uwagę na klemy. Zamocowanie kolektora dolotowego nie może być sztywne (drży w trakcie pracy silnika), ale nie może być też zbytnio luźne, jakby miał się za chwilę urwać.
Osłony dolne i górne
W silnikach, które były często naprawiane i sprawiały wiele problemów, zniszczona będzie osłona górnej części silnika – wykonana z tworzywa sztucznego (albo kilku osłon), której zadaniem jest ochrona dostępu do świec, cewek zapłonowych, wtrysków itd. W autach, które ciągle sprawiały problemy, osłon może w ogóle nie być, bo w końcu właściciel mógł całkowicie stracić cierpliwość do ich ciągłego zdejmowania. Czasami trzeba będzie kupić nową, górną osłonę silnika.
Od razu warto spojrzeć na osłony dolnej części silnika, czy są zamocowane – a przede wszystkim czy w ogóle są.
Poduszki silnika
W większości samochodów mają prostą konstrukcję (zmodernizowaną w wielu autach z downsingowymi silnikami, które mocno drżą), ale są drogie. Dlatego warto im się przyjrzeć bliżej.
Pasek wieloklinowy i pasek rozrządu
Pasek wieloklinowy napędza alternator, a czasami też dodatkowo inne elementy. Nie powinien być spękany, ani zbytnio luźny. Tu nie ma się jednak co zbytnio przejmować, najtańszy nowy pasek klinowy można kupić za ok. 30 zł. Drogi jest za to jego napinacz.
Paska rozrządu nie ma co kontrolować. Bez względu na to, co mówi sprzedawca, zaraz po zakupie auta i tak trzeba go wymienić, razem z elementami towarzyszącymi (napinacz, rolki) i pompą wody. Czasami też z pompą oleju, jeśli mechanik dostrzeże w niej znamiona zużycia.
Kontrola poziomu płynów eksploatacyjnych
Zadbany samochód będzie miał odpowiedni poziom oleju silnikowego, płynu chłodniczego i ewentualnie, płynu wspomagania (jeśli pojazd ma hydrauliczne wspomaganie kierownicy). Nawet niewielkie braki oleju silnikowego (na poziomie minimum lub nieco poniżej minimum) oznaczają, że silnik może być bardzo mocno zniszczony – albo spala dużo oleju, na skutek poważnego zużycia, albo właściciel w ogóle nie dbał o dolewanie oleju, co sprawia, że silnik uległ przyspieszonemu zużyciu. Olej na bagnecie może mieć bardzo ciemną barwę (świeży ma zazwyczaj kolor bursztynowy), ale w żadnym wypadku nie powinien mieć on innego koloru, czy wykazywać śladów spienienia. To bowiem może być oznaką, że do oleju przedostaje się płyn chłodniczy.
Jeśli w chłodnicy, zamiast płynu, znajduje się woda, to można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że w układzie jest korozja i kamień kotłowy (który zapcha np. nagrzewnicę).
Wycieki, groźne wycieki
Jedyną cieczą, jaka może zbierać się pod autem, jest woda – z deszczu i z parownika klimatyzacji.
Na co zwrócić uwagę? Na wycieki płynu chłodzącego – z chłodnicy (nie może być mokra, zwłaszcza w dolnej części, nie powinno być plam na ziemi pod nią), z przewodów chłodniczych, z połączeń przewodów, z króćca głowicy układu chłodzenia, z połączenia głowicy z kadłubem silnika itd.
Trzeba też zwrócić szczególną uwagę na ewentualne wycieki oleju silnikowego – z filtra oleju, z miski olejowej, z połączenia kadłuba silnika z głowicą itd.
W uszkodzonym aucie może też dochodzić do wycieków paliwa (nietrudno to rozpoznać po specyficznej woni paliwa). Wrażliwe miejsca to przewody wysokiego ciśnienia i ich połączenia.
Z silnika nie mogą się też wydobywać spaliny. W pojazdach z uszkodzoną uszczelką pod głowicą, mogą one wydostawać się z połączenia kadłuba i głowicy.
W autach z turbodoładowaniem koniecznie trzeba obejrzeć turbosprężarkę pod kątem występowania mokrych plam oleju w miejscach połączenia z elementami układu wydechowego i dolotowego. „Pocenie się” tego podzespołu sprawia, że trzeba w aucie zastosować nową turbosprężarkę lub już posiadaną poddać profesjonalnej regeneracji.
Filtr powietrza – prosty i tani, a przy tym niezwykle ważny
Warto też sprawdzić, w jakim stanie jest filtr powietrza – jak bardzo jest zabrudzony. Jeśli jest bardzo zaniedbany, a mamy do czynienia z silnikiem turbodoładowanym, można się szybko spodziewać awarii turbiny. Nowy filtr powietrza montujemy zawsze zaraz po zakupie auta.
Uruchamianie – rozrusznik i kontrolki
Sprawny silnik powinien zapalić od razu, dopuszczalne jest 2 – 5 sekundowa praca rozrusznika (o ile, oczywiście, nie uruchamiamy auta na silnym mrozie). Jeśli silnik uruchamia się z trudem, może to oznaczać szereg problemów, takich jak zużycie rozrusznika, problemy z układem zapłonowym, zasilania paliwem lub też z niektórymi czujnikami.
Co oczywiste, na desce rozdzielczej po przekręceniu kluczyka, nie powinny pojawiać się żadne niepokojące kontrolki, takie jak check engine, kontrolka awarii systemu wtrysku itd.
Praca na biegu jałowym
Zimny silnik pracuje z większą prędkością obrotową niż silnik rozgrzany, ale chodzi równo. Nierówna praca, przygasanie silnika a nawet gaśnięcie, wyraźne drżenie nadwozia, wyczuwalne np. na kierownicy – to oznaki problemów z układem zapłonowym (cewki, świece, przewody wysokiego napięcia, palec rozdzielacza, kopułka palca rozdzielacza), silniczkiem krokowym itd. Nadmierne drżenie może być też powodowane przez zużyte poduszki silnika.
Trzeba też wsłuchać się we wszelakie hałasy przy uruchamianiu i wyłączaniu silnika. Mogą być one oznaką zużytego dwumasowego koła zamachowego. W przypadku awarii, dwumasowe koło zamachowe, trzeba jak najszybciej wymienić, aby nie doszło do poważnego uszkodzenia skrzyni biegów.
Praca silnika nie powinna być zbyt głośna
Jeśli silnik pracuje bardzo głośno, powodem może być uszkodzony (przeżarty przez rdzę) układ wydechowy.
Niesprawny silnik będzie wydawał cały szereg niepokojących odgłosów – zużyty łańcuch rozrządu dzwoni albo szumi, turbina gwiżdże, spalanie stukowe (detonacyjne) powoduje charakterystyczne odgłosy, zużyte zawory wydają odgłosy jak potrząsanie worka z monetami, zatarcie i zużycie panewek będzie powodować stuki, a zbyt duży luz pomiędzy cylindrami a ściankami tłoków będzie wywoływał suche trzaski itd. Nie musimy wiedzieć, co dany hałas oznacza. Musimy pamiętać, że sprawny silnik nie wydaje niepotrzebnych dźwięków.
Reakcja na naciskanie pedału gazu
W reakcji na naciskanie pedału gazu prędkość obrotowa silnika powinna się płynnie zwiększać, bez zakłóceń – szarpnięć, hałasów, wahań obrotomierza.
Obserwacja koloru spalin
Barwa spalin powinna być przezroczysta. Przy zimnym silniku dopuszczalna jest białobłękitna.
W tym artykule skoncentrowaliśmy się na wstępnym badaniu stanu silnika, które w większości przypadków pozwoli nam zaoszczędzić wiele środków pieniężnych i uniknąć marnowania czasu na samochody niewarte zainteresowania. | Jak szybko określić stan techniczny silnika bez użycia przyrządów? |
Siłownie plenerowe wyrastają, jak grzyby po deszczu. W każdym większym mieście jest ich co najmniej kilka. Cieszą się dużą popularnością wśród mieszkańców, a czy warto na nich ćwiczyć? Czy uzyskamy podobne efekty, jak po treningach w tradycyjnej siłowni? Co znajdziemy w siłowni plenerowej?
Siłownie plenerowe najczęściej są usytuowane w pobliżu parków, akwenów wodnych czy ścieżek rowerowych – wszędzie tam, gdzie ludzie aktywnie spędzają czas. Znaleźć tu możemy takie same sprzęty, jak w klasycznej siłowni, choć w nieco odmiennej wersji. Przede wszystkim nie możemy ustawiać obciążenia, jak to się dzieje w sprzętach na siłowni. W plenerze można ćwiczyć z własną masą jako obciążeniem. Nie ma też sztang, hantli czy kettlebells, poza tym nie znajdziemy niczego, co można byłoby po prostu wynieść.
Co zatem mamy do dyspozycji? Przyrządy do ćwiczeń kardio – mogą to być orbitreki, biegacze, czasami zdarzają się rowerki stacjonarne. W bardziej nowoczesnych możemy jeszcze spotkać steppery. Ani w orbitreku, ani w rowerkach nie można ustawić poziomu obciążenia. Oprócz przyrządów do ćwiczeń kardio w siłowniach plenerowych są wioślarze, wahadła, pajacyki oraz przyrządy służące do wyciskania i wiele innych.
Jakie rezultaty dają poszczególne maszyny?
Takie przyrządy, jak orbitrek, biegacz czy rowerek stacjonarny pomogą nam pozbyć się zbędnej tkanki tłuszczowej, poprawią kondycję i wydolność organizmu. Dodatkowo wpłyną na lepsze dotlenienie naszego ciała i przyspieszą krążenie krwi. Sprzęty typu wahadło czy twister wzmocnią mięśnie skośne brzucha i sprawią, że będziemy mieć talię osy. W twisterze stoimy na obrotowej platformie i wykonujemy skręty bioder. Na wahadle stajemy zaś na ruchomych platformach, które poruszają się tak samo, jak wahadło. Przy tym ruchu oprócz mięśni brzucha pracują także mięśnie nóg.
Wyciskanie i ściąganie to ćwiczenia, w trakcie wykonywania których pracujemy z własnym ciężarem ciała. Przy wyciskaniu wypychamy przed siebie ramiona przyrządu, natomiast przy ściąganiu prowadzimy ręce z góry na dół. W obu ćwiczeniach rozwijamy mięśnie barków, klatki piersiowej i przedramion.
Przyrząd typu motyl jest często spotykany w siłowniach plenerowych. Może występować w dwóch wariantach – w jednym ściągamy ręce przed sobą, a w drugim (tzw. motylu) mamy sytuację odwrotną. Podczas tych ćwiczeń pracują mięśnie pleców, ramion, barków oraz klatki piersiowej.
Ćwicząc w siłowni plenerowej, możemy również popracować nad nogami. Służą do tego prasy nożne, trenaże oraz np. jeździec. Prasa nożna polega na prostowaniu i uginaniu nóg w pozycji siedzącej, obciążeniem jest tutaj nasz własny ciężar ciała. To ćwiczenie pozwoli wyrzeźbić łydki i uda.
Z kolei jeździec z wyglądu przypomina nieco rowerek stacjonarny, tylko zamiast pedałów ma podnóżki. Ćwiczenie na nim polega na unoszeniu się przy równoczesnym wyprostowywaniu nóg i przyciąganiu do siebie „kierownicy” . W ten sposób zmuszamy do pracy nie tylko mięśnie nóg, ale także ramion i brzucha.
Zalety ćwiczenia w siłowniach plenerowych
Głównymi zaletami są:
1) Aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu.
2) Urozmaicenie treningu rowerowego czy biegowego.
3) Lepsze dotlenienie organizmu.
4) Poprawa wydolności organizmu.
5) Brak ograniczeń wiekowych.
6) Poprawa kondycji i koordynacji ruchowej.
7) Hartowanie organizmu.
Siłownie w plenerze to świetny sposób do zachęcenia ludzi w różnym wieku do aktywności fizycznej. Są tu proste sprzęty, z których można korzystać bezpłatnie i przez całą dobę. Przeciwstawiają się one najczęstszym wymówkom, którymi są brak czasu i drogie karnety na siłownię. | Czy warto ćwiczyć na siłowniach plenerowych? |
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” trafił do sprzedaży w maju 2015 roku, a od tego czasu udostępniono dwa płatne fabularne dodatki. To pierwsza gra z serii, która wydana została jednocześnie na konsole i komputery osobiste. Sprawdzamy, na której z platform lepiej zagrać w tytuł polskiego studia. Po wydaniu dwóch ostatnich dodatków seria studia CD Projekt RED została zakończona, a Geralt może wreszcie odpocząć. Z kolei gracze, którzy jeszcze nie zakupili zwieńczenia trylogii, cały czas stoją przed wyborem, na jakiej platformie zagrać w grę „Wiedźmin 3”i oba dodatki.
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” nie otrzyma już więcej DLC
Od premiery trzeciej części serii gier o przygodach Geralta z Rivii minął już rok, ale dopiero niedawno zadebiutował ostatni fabularny dodatek. Pod koniec zeszłego roku wydany został dodatek „Wiedźmin 3: Serca z kamienia”, a teraz przyszła kolej na DLC zatytułowane„Wiedźmin 3: Krew i wino”.
Najnowsze DLC przenosi graczy na nową mapę i pozwala przeżyć im ostatnią przygodę w towarzystwie kultowego zabójcy potworów. Wiele osób z zakupem czekało, aż będzie dostępna podstawowa wersja gry oraz oba dodatki. Niektórzy będą więc dopiero podejmować decyzję, na jakiej platformie chcą zagrać.
Przeczytaj recenzje dodatków: „Wiedźmin 3: Dziki Gon –Krew i wino” i „Wiedźmin 3: Dziki Gon – Serca z Kamienia”.
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” na PC, PlayStation i Xbox One
Gracze, którzy mają więcej niż jedną z trzech platform, muszą zdecydować, na której z nich chcą przeżywać razem z Geraltem jego przygody. „Wiedźmin 3: Dziki Gon” to pierwsza gra z serii, którą wydano nie tylko na komputerach, ale również na konsolach Sony i Microsoftu.
Pod względem zawartości gra niczym się nie różni, a te same misje, potwory i przedmioty można znaleźć w każdej z edycji. Wszystkie trzy wersje też regularnie otrzymują łatki wprowadzające te same poprawki. Na którą z platform w takim razie się zdecydować?
Dodatkowe opcje na komputerach
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” to wymagająca gra, która wymaga bardzo wydajnego komputera. Posiadacze najmocniejszych maszyn PC mogą liczyć na znacznie lepszą oprawę wizualną niż właściciele konsol – niezależnie od tego, czy mowa o sprzęcie Microsoftu, czy Sony. Multiplatformowe gry na komputerach z zasady wyglądają lepiej niż na konsolach.
Komputer zbudowany z mocnych i niestety bardzo drogich podzespołów jest w stanie wygenerować znacznie ładniejszą oprawę graficzną, a gra działa znacznie płynniej. Dla fanów serii przygotowano też system importu stanu rozgrywki z poprzedniej części wraz z kluczowymi wyborami fabularnymi podjętymi przez gracza.
Jak gra prezentuje się na konsolach?
Gra polskiego studia na konsolach wygląda mniej więcej tak, jak na komputerach po ustawieniu szczegółowości detali na średnie. Posiadacze PlayStation 4 i Xbox One mogą zapomnieć o rozgrywce w 60 klatkach na sekundę. Różnice pomiędzy tymi dwiema platformami są z kolei minimalne, a wybór pomiędzy konsolą Microsoftu i Sony to już sprawa indywidualna.
Trzeba jednak pamiętać, że komputer w cenie porównywalnej do jednej z konsol może nie poradzić sobie z uruchomieniem gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon”. Wybór konkretnej platformy zależy w dużej mierze od zasobności portfela oraz preferencji. Sam proces instalacji i uruchamiania gry oraz aktualizacji oprogramowania jest w przypadku konsol znacznie wygodniejszy.
Sterowanie za pomocą pada
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” od początku był pisany z myślą o konsolach. Nową grę projektowano, w przeciwieństwie do pierwszej części wydawanej wyłącznie na PC, z myślą o obsłudze przede wszystkim za pośrednictwem kontrolera do gier. Można go wręcz uznać za domyślny model sterowania.
Gracze uruchamiający grę „Wiedźmin 3” na PC mogą skorzystać z klawiatury i myszy, a wiele osób się na to zdecyduje. Warto jednak przemyśleć, czy dokupienie kontrolera do PC nie będzie dobrym wyborem – sterowanie postacią Geralta z wykorzystaniem pada jest przemyślane i wygodne.
Podsumowanie
Niezależnie od wybranej platformy „Wiedźmin 3: Dziki Gon” to wspaniały tytuł, który zapewni dziesiątki godzin zabawy. Posiadacze wydajnego komputera mogą cieszyć się lepszą grafiką, a za sprzętem Sony i Microsoftu przemawia fakt, że konsola jest tańsza niż komputer potrzebny do uruchomienia gry. | „Wiedźmin 3” z dodatkami – lepiej na PC czy na konsoli? |
Nie wszyscy mamy duże mieszkania, ale każde dziecko powinno mieć własne królestwo. Jeśli nie możemy sobie na to pozwolić, zróbmy dla niego przynajmniej kącik, w którym będzie mogło się uczyć i bawić. Po pierwsze biurko
Kiedy dziecko rozpoczyna naukę w szkole podstawowej, najważniejszym miejscem w pokoju będzie dla niego biurko. To na nim będzie odrabiać lekcje, pisać tajne listy do przyjaciół, kolorować, malować, lepić z plasteliny i konstruować zmyślne maszyny. Biurko będzie jego centrum wszechświata. W szufladach schowa zeszyty i inne szkolne akcesoria, a na blacie poukłada długopisy, kredki i ulubione, cenne przedmioty.
Kolorowe i pstrokate pokoje wyglądają bardzo chaotycznie i coraz rzadziej rodzice tak urządzają miejsce dla swoich dzieci. Dzisiejsza moda to przede wszystkim drewniane meble i całość urządzona w stylu skandynawskim. Naturalne przedmioty, dużo bieli i jasnego światła. Dziecięce pokoje stają się dzięki temu przytulne, minimalistyczne i bardzo piękne. Urządzone w ten sposób biurka są wspaniałe i podobają się dzieciom. Białe lub pastelowe blaty, krzesełko w tym samym kolorze cieszyć będą zarówno dzieci, jak i rodziców, a skandynawskie dodatki będą uzupełniać spektakularny efekt.
Coraz bardziej popularne są również odrestaurowane stare biurka, na przykład takie wzorowane na stylu kolonialnym lub wiktoriańskim. Żeby jednak się na takie zdecydować, dobrze by było urządzić cały dziecięcy pokój w takim stylu. Wszystko musi się przecież ze sobą dobrze komponować.
Wielu rodziców wpada również na pomysł, żeby wykorzystać do stworzenia biurka dla dzieci inne meble. Rewelacyjnie do tego nadają się sekretarzyki w stylu francuskim oraz… łóżeczka dla niemowlaków! I jak w tej pierwszej opcji nie ma żadnego problemu, bo sekretarzyki mają blaty, tak w przypadku łóżeczek niemowlęcych trzeba ten blat stworzyć. Wystarczy usunąć szczebelki z jednej szerokiej strony łóżeczka, na odpowiedniej wysokości przymocować do łóżeczka blat (na przykład pomalowany farbą do tablic kredowych) zamiast dołu łóżeczka, a pozostałe szczebelki wykorzystać do zamocowania na nich pojemników na kredki i inne gadżety. Takiego biurka pozazdrości każdy, a brak szufladek można uzupełnić szafką z szufladami, wsuwaną pod biurko-łóżeczko.
Krzesełko ważna rzecz
Przy biurku trzeba mieć na czym siedzieć. Niektórzy rodzice kupują dzieciom krzesełka obrotowe z oparciem, jednak ostatnio bardzo popularne są zwykłe drewniane krzesełka, stylistycznie dopasowane do biurka. Krzesełko musi być przede wszystkim dobrane do wzrostu dziecka i wysokości biurka. Oprócz tego powinno być dobrze wyprofilowane i wygodne. Najmniejszy problem jest z fotelami obrotowymi, bo te posiadają zwykle regulację wysokości oraz odchylenia oparcia.
Gadżety na biurko
Możliwości urządzenia i zagospodarowania dziecięcego biurka jest mnóstwo. Zacząć należy od rzeczy najważniejszych – lampki i podkładki. Lampka na biurko powinna być ustawiona z lewej strony, jeśli dziecko jest praworęczne i odwrotnie w przypadku leworęcznych. Istotną sprawą jest również jej moc – nie powinna być ani za mocna, ani za słaba. Optymalną mocą jest w tym przypadku 60 W, jednak najlepszą opcją są lampki ledowe. Z kolei w podkładkach na biurko można wybierać i przebierać do woli. Pojawiają się coraz nowsze i modne wzory, dzięki czemu można wybrać taką, która będzie pasować do designu całego pokoju i podobać się właścicielowi.
Kolejną ważną rzeczą, niezbędną na każdym dziecięcym biurku są różnego rodzaju pojemniki. Tutaj również możliwości jest bardzo wiele. Można kupić przedmioty przeznaczone do przechowywania kredek, akcesoriów szkolnych, zeszytów i kartek, a można do tego wykorzystać rzeczy, które zwykle służą do czegoś innego. W przypadku stylu skandynawskiego rolę pojemników na kredki mogą przejąć ozdobne metalowe doniczki lub drewniane skrzynki, a w stylistyce francuskiej szkatułki i puzderka.
Warto zainwestować również w segregatory, pojemniki na luźne kartki, czy półeczki, dzięki którym na biurku będzie panował ład i porządek. Nad biurkiem można zamontować półeczkę lub tablicę korkową, ponieważ są to bardzo przydatne gadżety podczas nauki.
Miejsce do nauki dla dziecka powinno być przede wszystkim bardzo przytulne i mało chaotyczne. Dziecko powinno czuć się przy biurku komfortowo, bo dzięki temu może skupić się na odrabianiu lekcji i na swoich sprawach, a nic go nie będzie rozpraszać. Jeśli dziecko posiada własny komputer lub laptop, biurko powinno dostosowane do wygodnego korzystania z tego sprzętu. Urządzanie i wybieranie akcesoriów na swoje pierwsze biurko jest dla dziecka niesamowitą frajdą. Zróbcie to razem i bawcie się przy tym doskonale! | Jak urządzić biurko dla pierwszoklasisty? |
Fotografowanie w domowym zaciszu jest marzeniem każdego fotografa, ale – jak wiadomo – dom to dom, a nie studio fotograficzne. Nie ma co przenosić pracy do swojej oazy spokoju, choć realizacja portretów ze znajomymi podczas spędzania razem czasu to też świetna rzecz. Przygotowujemy domowe studio
W pierwszej kolejności dobrze jest zorganizować sobie miejsce do fotografowania. Przyda się dystans, chociaż 2–3 metry, by móc regulować kadry i nie być monotonnym w swojej twórczości. Na studio wybierzcie miejsce jasne, najlepiej z dużym oknem. Kartonowe tło fotograficzne nie jest koniecznością, ale na pewno stworzy świetny duet z mobilnym zestawem do zawieszania tła, dzięki czemu będziecie mogli odciąć się od domowego zakątka.
Przy wyborze miejsca zwróćcie uwagę na to, by wasz obiekt mógł przysunąć się bliżej lub dalej do okna. Weźcie pod uwagę również to, że warto mieć trochę miejsca na rozstawienie statywu z blendą lub lampami błyskowymi i nie czuć się przy tym jak w małej klitce. Kolor ścian też jest istotny – wybierzcie miejsce, w którym ściany mają neutralny kolor, najlepiej w odcieniu bieli lub jasnych szarości, by nie powstawał zafarb na fotografiach.
1, 2, 3 – flash!
Fotografowanie przy użyciu studyjnych lamp błyskowych bywa problematyczne – zajmują dużo miejsca razem ze statywami. Podobnie sprawa ma się z lampami światła ciągłego, do których nie ma wielu modyfikatorów. Świetnym rozwiązaniem wydają się systemowe lampy błyskowe. Bez względu na system – Canon, Nikon, Sony, Olympus – możecie znaleźć dla siebie lampy błyskowe producentów niezależnych, takich jak Yongnuo, Valbon, Metz czy inne. Właśnie dzięki takim firmom strobing, czyli sztuka błyskania, jest bardziej przystępny.
W niewielkich pomieszczeniach, takich jak pokoje w mieszkaniu, stosuję przeważnie to rozwiązanie. Wykorzystuję lampy Yongnuo 560 III, Yongnuo 460 II oraz Yongnuo 568 II z wyzwalaczami radiowymi Phottix Tetra oraz Yongnuo 622. Stawiam je na statywach oświetleniowych, wyzwalam z poziomu Canona 5D Mark III. Modeluję je przy użyciu specjalnych adapterów przystosowanych do softboxów z mocowaniem Bowens. To naprawdę bardzo kreatywne wykorzystanie światła i możliwość pełnej kontroli błysku. W domowym studiu niczego więcej pod względem światła sztucznego nie potrzeba.
Słońce najlepszym przyjacielem fotografa
Robienie zdjęć przy świetle naturalnym wydaje się prostsze, choć niekoniecznie tak jest. Na pewno jest tańsze, bo oprócz okna potrzebujecie jedynie blendy (polecam mieć ich kilka rozmiarów), kilku statywów na nie oraz uchwytu. Samo fotografowanie opiera się na modelowaniu światła, które akurat pada. To czy będziecie robili zdjęcia przy ostrym świetle prosto z okna, czy poczekacie, aż przejdzie na drugą stronę budynku – zależy od was i waszej wizji.
Szczerze mówiąc, wolę fotografować właśnie przy świetle słonecznym, gdzie od razu widzę, jak rozchodzą się promienie, a część ekspozycji skąpanej w cieniu rozbijam srebrnymi i białymi blendami. Według mnie takie zdjęcia są milsze w odbiorze i bardziej naturalne, ale oczywiście gusta są różne. Takie oświetlenie na pewno nie nadaje się do portretów typu beauty, ale już w fotografii artystycznej czy buduarowej sprawdzi się wyśmienicie.
Podsumowanie
Fotografowanie w domowych warunkach na pewno jest przyjemne i warto to robić – choćby dla siebie. Wybór między światłem błyskowym a zastanym należy do was i zależy od estetyki, jaką preferujecie. Każde ma swoje wady i zalety – błysk nigdy nie będzie wyglądał naturalnie, a światło dzienne szybko się kończy w zimowe dni. Przede wszystkim eksperymentujcie i znajdźcie swoją stylistykę, wtedy wszystko pójdzie gładko. | Fotografujemy w domu – portret przy świetle naturalnym czy sztucznym? |
Tego typu umywalki stanowią klasę same dla siebie. Poznaj możliwości, jakie dają, i dołącz do grona ich wielbicieli. Misa ustawiona na blacie, poniżej którego umieszczony jest jedynie syfon, stanowi centralny punkt łazienki. Przy niej zaczynamy i kończymy dzień. Fantastyczny design, mnogość kształtów, materiałów, wzorów i kolorów pozwalają znaleźć tę jedyną, idealną umywalkę, która doda charakteru każdemu wnętrzu. Dlatego umywalki nablatowe cieszą się niesłabnącą popularnością.
Wiele możliwości
Umywalki nablatowe są przede wszystkim designerskie. Zwracają na siebie uwagę i stanowią mocny akcent łazienki. Ich różnorodność sprawia, że tak samo dobrze sprawdzą się we wnętrzu urządzonym w stylu nowoczesnym, industrialnym czy high-tech, jak i klasycznym, kolonialnym czy etno. Są umiejscowione wysoko, więc uzyskujemy dużo wolnej przestrzeni pod blatem, którą można zagospodarować na różne sposoby. Na rynku są umywalki o kształtach zarówno prostych, standardowych, jak i klasycznych: obszerne misy, asymetryczne łuski i łezki, a także podłużne rynienki. Rozmaitość wzorów i materiałów, z jakich są wykonane, umożliwia idealne dobranie umywalki do pozostałych elementów wystroju łazienki, a także dopasowanie do niej baterii umywalkowej.
Mnogość materiałów
W odróżnieniu od innych typów umywalek nablatowe produkowane są z bardzo różnorodnych materiałów. Każdy z nich ma szereg rozmaitych cech, które mogą być zarówno zaletą, jak i wadą. Tak bogata oferta pozwala każdemu wybrać te, na których mu najbardziej zależy. Poniżej omawiamy właściwości umywalek wykonanych z różnych materiałów.
Ceramiczne lub porcelanowe – zdecydowanie najpopularniejsze. Są łatwe w czyszczeniu, trwałe i odporne na drobne uszkodzenia, niedrogie. Z racji właściwości ceramiki to właśnie z niej produkowana jest większość wyposażenia łazienek i toalet. Jego dużym minusem jest jednak ograniczona gama kolorystyczna. Na rynku znajdziemy przeważnie białe, zdarza się także czarne, granatowe i w różnych odcieniach szarości.
Z meksykańskiej ceramiki Talavera – to wyjątkowy materiał, dla koneserów i wielbicieli wnętrz w stylu etno. Niezwykle ozdobne i jedyne w swoim rodzaju umywalki o unikatowych wzorach i w bajecznych kolorach z powodu bardzo wysokiej ceny są mało popularne Jednak ich posiadacz z pewnością stworzy wyjątkowe i niepowtarzalne wnętrze.
box:offerCarousel
Kamienne – dostępne są umywalki wykonane między innymi z marmuru, onyksu, piaskowca i naturalnych polnych otoczaków. Mają pięknie, niespotykane kształty, fantastycznie sprawdzą się we wnętrzu zaaranżowanym w stylu klasycznym lub urządzonym w ekologicznym, naturalnym klimacie. Niestety są drogie, a ponadto wymagają bardzo dokładnego czyszczenia, ponieważ widoczne są na nich zacieki. Sporo ważą i niekiedy pękają pod wpływem zmian temperatury albo po prostu ze starości.
Szklane – dostępne w każdym możliwym odcieniu, a także w wersjach dwukolorowych lub wielobarwnych, szkło może być także całkowicie przezroczyste, mleczne, gładkie lub pokryte wypukłymi wzorami – bez trudu znajdziemy odpowiedni dla siebie model. Ceny najprostszych z nich zaczynają się już od 150 zł i wzrastają w zależności od wielkości, barwy i kształtu. Minusem mogą być trudności w zachowaniu perfekcyjnego wyglądu umywalki, ponieważ jeśli nie jest czyszczona na bieżąco, może się na niej pojawić trudny do usunięcia osad.
Metalowe – wyjątkowo stylowe, wykonane z brązu, stali, żeliwa, aluminium, a nawet srebra i złota. Świetnie będą wyglądały we wnętrzu industrialnym lub zaaranżowanym ze steampunkowym zacięciem.
Drewniane – o niezwykłych kształtach i formach, wykonane z odpornego, impregnowanego drewna. Ze względu na niepowtarzalność słojów każda taka umywalka jest wyjątkowa.
Mnogość możliwości aranżacji, doboru dodatków i akcesoriów, jakie oferują umywalki nablatowe, sprawia, że w dziedzinie wyposażenia łazienek nie mają sobie równych. Jeśli chcemy stworzyć nieprzeciętne i unikatowe wnętrze, wystarczy wybrać właśnie tę wyjątkową. Będzie głównym punktem łazienki i nada ton wystrojowi całego pomieszczenia. | Za co kochamy umywalki nablatowe? |
31 lipca usuniemy możliwość wystawiania licytacji w czeskim serwisie za pomocą loginu i hasła Allegro. 31 lipca usuniemy możliwość wystawiania licytacji w czeskim serwisie za pomocą loginu i hasła Allegro. Oferty, których nie zakończycie do 31 lipca będziemy zmuszeni usunąć. Aby kontynuować sprzedaż na Aukro.cz po tym czasie, zarejestrujcie konta w tym serwisie. | Zmiany dotyczące licytacji na Aukro.cz |
Każde zawody wymagają odpowiedniego przygotowania, nie tylko kondycyjnego, ale także sprzętowego. Jeśli zatem planujesz w tym roku udział w biegu na dystansie ultramaratonu, bardzo możliwe, że kompletujesz już wyposażenie obowiązkowe i zalecane. Jednym z jego elementów są odpowiednie kije, które są niezbędne każdemu początkującemu ultrasowi i debiutantowi. Na co zwrócić uwagę przy dokonywaniu wyboru? Materiał kijów do biegania
Kije najczęściej są wykonywane ze stopu duraluminium (np. Alu 6061) lub włókna węglowego. Każdy z tych materiałów ma swoje wady i zalety. Atutem kijów aluminiowych jest na pewno cena – są zdecydowanie tańsze od tych karbonowych. Ponadto materiał ten cechuje się nieco wyższym stopniem miękkości, dzięki czemu kije nie łamią się tak łatwo (co nie znaczy, że nie mogą się wygiąć). Z kolei największą zaletą włókna węglowego jest jego ekstremalnie niska waga. Z drugiej strony, włókno to odznacza się też większą łamliwością.
Waga kijów ma znaczenie
Podczas biegów górskich niska waga kijów jest zdecydowanie istotniejsza, niż podczas trekkingu. To dlatego, że podczas długiego biegu każdy dodatkowy gram jest odczuwalny. Chociaż nie jest to kluczowy element, który powinien kierować wyborem, to nie należy go pomijać – wybierz rozsądnie. Najbardziej topowe marki są w stanie wyprodukować komplet kijów, które ważą mniej niż 300 gramów!
Konstrukcja kijów do biegania
Na rynku dostępnych jest kilka konstrukcji kijów do biegania. W trakcie zawodów nie będziesz chciał tracić wiele czasu na składanie i rozkładanie kijów. Jeśli jesteś początkującym ultrasem, możesz spokojnie wybrać dla siebie tradycyjne 3- lub 4-częściowe kije teleskopowe. Jeśli jednak bliżej ci do zawodników z czołówki – wybierz kije składane z tzw. systemem „Z”, przypominającym składanie sond lawinowych (np. seria Black Diamond Distance Z). Ważna jest również długość po złożeniu – możliwe, że przez część trasy kije będą przytroczone do plecaka biegowego.
System blokowania
Podczas biegu kije narażone są na duże obciążenia. Wybór odpowiedniego systemu blokowania sprawi, że kij w trakcie biegu nie złoży się samoczynnie. Najczęściej spotykane są dwa systemy blokowania: pierwszy z nich jest systemem wewnętrznym; jest on bardziej zawodny, a samo zablokowanie kijów trwa zdecydowanie dłużej. Praktyczniejszym i szybszym rozwiązaniem jest system zewnętrzny. Jest on mniej podatny na skracanie się podczas biegu – o ile oczywiście wybierzemy kije dobrej jakości. Niestety, jest również zwykle nieco droższy.
Rękojeść
Dopasowanie rękojeści do dłoni jest bardzo istotne. Dużo ważniejszy jest jednak wybór odpowiedniego materiału. Jeśli zdecydujemy się na kije z rękojeścią z twardego tworzywa sztucznego, na pewno nie będziemy z nich zadowoleni. Do biegów ultra szczególnie polecane są rękojeści piankowe (choć część użytkowników preferuje wersję z korka), które lekko tłumią wstrząsy i są miękkie; nie powodują dzięki temu dyskomfortu podczas wielogodzinnego użytkowania. Warto również zadbać, by rękojeść była nieco przedłużona – robi to istotną różnicę podczas stromych podejść, bo wówczas zamiast skracać kije wystarczy złapać rękojeść nieco niżej.
Jeśli planujesz bieg ultra, warto byś był pewien każdego elementu swojego wyposażenia. Wybierz kije, które spełniają wszystkie twoje wymagania tak, by nie zawiodły Cię w trakcie zawodów. W trudnych warunkach, po wielu godzinach pokonywania trasy każdy, nawet niewielki mankament, urośnie do rangi uciążliwego problemu. A przecież bieg ma być dla ciebie przede wszystkim radością! | Jak wybrać najlepsze kije na bieg ultra? |
Obserwowanie ptaków staje się coraz popularniejszą pasją. Na rynku jest wiele książek o tych latających stworzeniach, skierowanych zarówno do ornitologów, jak i osób, które dopiero uczą się odróżniać kosa od szpaka. bbox:experiment
Z tego artykułu dowiesz się o:
* Książkach o życiu i charakterze ptaków
* Książkach nie tylko dla ornitologów
* Książkach dla konstruktorów
* Felietonach i reportażach z obserwacji życia ptaków
[/bbox]
Dla pasjonatów awifauny książki to skarbnica wiedzy. Z lektur można nauczyć się nie tylko rozpoznawać gatunki, ale i poznać zwyczaje ptaków i ciekawostki z ich życia.
Ptaki od podstaw
Doktor Andrzej G. Kruszewicz jest lekarzem weterynarii, dyrektorem warszawskiego zoo, w którym stworzył „Azyl dla Ptaków”, oraz znanym ornitologiem. Jego dwutomowe dzieło „Ptaki Polski” to kopalnia wiedzy o tych zwierzętach. Książka napisana jest ciekawym językiem, to nie jest sucha encyklopedia, ale barwna opowieść o życiu, charakterze i zwyczajach ptaków, pisana na podstawie licznych doświadczeń autora. Znajdziemy tu opisy gatunków ptaków Polski, mapki ich występowania, świetne zdjęcia i rysunki poglądowe, a do publikacji dołączona jest płyta CD z nagranymi głosami ptaków.
Inną znakomitą książką Andrzeja G. Kruszewicza jest „Moi skrzydlaci pacjenci”. To opowieść o zwierzętach, które trafiły do „Azylu dla Ptaków”. Doktor Kruszewicz wspomina, w jakich okolicznościach znaleźli się w ptasim szpitalu jego pacjenci, jak walczyli o życie i co się z nimi działo, z kim zawierali przyjaźnie i jak się zachowywali w różnych sytuacjach. Pozycja ubarwiona jest ciekawostkami i anegdotami.
Jeśli chcemy nauczyć się podglądania ptaków i nie wiemy, jak zacząć, powinniśmy sięgnąć do książki Tomasza Przybylińskiego „Obserwowanie ptaków”. Autor skupia się na technicznych aspektach birdwatchingu, opisuje przydatny sprzęt oraz techniki prowadzenia obserwacji, a także radzi, jak zachowywać się w terenie.
Nie tylko dla ornitologów
„Sekrety ptaków. Fascynujący świat ptasich zmysłów” Tima Birkheada to skondensowana dawka wiedzy o zdolnościach tych zwierząt. Jest to pozycja popularno-naukowa opatrzona licznymi przypisami i bibliografią. To wartościowa lektura zarówno dla doświadczonych ornitologów, jak i amatorów poszukujących odpowiedzi na pytania, jak to możliwe, że flamingi z odległości setek kilometrów wyczuwają nadchodzącą ulewę i jakie ptaki potrafią kopulować nawet po sto razy na dzień.
Porady dla konstruktorów
O tym, że warto robić domki dla ptaków, uczą się już dzieci w przedszkolach. Zbudowanie dobrej budki lęgowej i znalezienie dla niej odpowiedniego miejsca nie jest jednak takie proste. Jeśli chcemy, żeby ptaki zadomowiły się w naszym ogrodzie albo okolicy i mamy zacięcie do majsterkowania, to książka Lorpina Claude'a „Budki lęgowe dla ptaków” będzie dla nas nieocenioną pomocą. Znajdziemy w niej rozrysowane modele 80 budek lęgowych dla różnych gatunków ptaków oraz szereg przydatnych porad dotyczących miejsc i sposobów wieszania tych konstrukcji.
Wciągające opowieści
Obserwowanie ptaków dla wielu osób jest życiową pasją. „Dwanaście srok za ogon” Stanisława Łubieńskiego to zbiór felietonów i reportaży dotyczących podglądania tych zwierząt. Autor ze swadą opowiada o życiu i zwyczajach różnych gatunków awifauny oraz o szkodach, jakie człowiek wyrządza naturze. Książka napisana z miłością i pasją odsłania przed czytelnikami fascynujący świat dźwięków, barw i symboli.
Przeczytaj pełną recenzję książki Stanisława Łubieńskiego „Dwanaście srok za ogon”.
box:offerCarousel
Helen Macdonald od dzieciństwa marzyła o zostaniu sokolniczką. Na realizację marzenia pozwoliła sobie po śmierci ojca. Kupiła jastrzębia i zaczęła go układać, co stanowiło dla niej terapię po stracie bliskiego człowieka. „J jak jastrząb” to połączenie dziennika literackiego, biografii i eseju, oraz podręcznika sokolnictwa.
Każdy miłośnik ptaków najdzie na rynku książki, które go zainteresują i pomogą mu pogłębić wiedzę o awifaunie.
Zobacz również: Książki, które przybliżają dorosłym świat przyrody | Nie tylko dla ornitologów. 7 najlepszych książek o ptakach |
Poruszająca opowieść o walce z konwenansami i własnymi ograniczeniami. Wzrusza i skłania do refleksji. Anita Diamant, autorka bestsellerowego „Czerwonego namiotu”, po kilku latach nieobecności na polskim rynku powraca z kolejną porywającą powieścią. Jak „Dziewczyna z Bostonu” wypada w porównaniu ze swoją sławną poprzedniczką? I czy takie porównania w ogóle mają sens?
W poszukiwaniu korzeni
„Dziewczyna z Bostonu”to historia dwudziestokilkuletniej Avy, która odczuwa niezwykle silną potrzebę poznania i zrozumienia swoich korzeni. Dziewczyna, wcześniej zupełnie nieinteresująca się tym tematem, musiała dojrzeć do tego, by spróbować pogrzebać w odległej przeszłości. Na swoje szczęście Ava ma na wyciągnięcie ręki wyjątkowe i bardzo rzetelne źródło – swoją babcię Addie.
Kobieta, urodzona w przełomowym roku 1900, zaczyna snuć swoją fascynującą opowieść, która pomoże zrozumieć Avie, jak stała się kobietą, jaką jest dzisiaj.
Ratunek w bibliotece
Addie nie miała lekko. Urodzona w rodzinie żydowskich imigrantów, od dziecka nie chciała podporządkować się narzuconej przez rodziców tradycji i dyscyplinie. Stosunki w rodzinie były trudne i napięte: matka, przeżywszy w drodze do Ameryki wielką tragedię, stała się chłodna i niedostępna, nie okazując uczuć ani Addie, ani jej dwóm siostrom, a religijny ojciec nie potrafił im tego zrekompensować. Dziewczyna nie chciała prowadzić pełnego nakazów i zakazów życia w żydowskiej dzielnicy, lecz poznać wszystko to, co składa się na słynny american dream. Mimo tego to właśnie dom rodzinny okazał się tym, do którego Addie przez całe życie wracała, poszukując nieustannie swojego prawdziwego miejsca na ziemi.
Jak wspomina, snując przed wnuczką swoją opowieść, prawdziwą wolność czuła jedynie… w bibliotece, w której spotykała się z członkami koła czytelniczego. To tam, czytając i dyskutując, poszerzała swoje horyzonty i budowała pewność siebie. Mimo postępującej emancypacji życie wciąż rzucało jej kłody pod nogi. Wszystko trzeba było sobie wywalczyć: od prawa do nauki do wyboru drogi zawodowej, a nawet możliwość poślubienia mężczyzny, którego darzy się uczuciem. O każdą z tych spraw, które dzisiaj wydają się nie tylko normalne, ale i oczywiste, i pewne, należało stoczyć walkę.
Małe życie
Życie Addie w zderzeniu z wielką historią może wydawać się jednak mało interesujące. Jeśli więc spodziewacie się epickiej opowieści o wielkiej sprawie, to rzeczywiście możecie się rozczarować. Wydaje się jednak, że wybór Anity Diamant, by skupić się na małych, bardzo realistycznych wydarzeniach i wspomnieniach bohaterki, stanowi prawdziwą siłę „Dziewczyny z Bostonu”. To prosta historia, która dzieje się gdzieś na obrzeżach tej, o której czytamy w kronikach i encyklopediach. Nie oznacza to jednak, że w życiu Addie nie brakowała dramatów czy wielkich trudności. Fakt, że są one osobiste i małe w porównaniu z ogółem, dodaje tylko czynnika ludzkiego i sprawia, że łatwiej utożsamiamy się z bohaterką.
I choć być może niektóre fragmenty książki Diamant mogą być nużące (szczególnie te dotyczące jej wczesnej młodości), to przecież dzięki takim doświadczeniom Addie wyrosła na silną i niezależną kobietę. „Dziewczyna z Bostonu” to książka zupełnie inna od „Czerwonego namiotu”. Druga wydana u nas powieść Anity Diamant podzieliła czytelników. Jedni uważają ją za poruszającą i wciągającą lekturą, a inni – oskarżają o kiepską egzekucję tematu i niewykorzystanie drzemiącego w nim potencjału.
Być może jednak samej autorce zależało na tym, by zaprezentować się z zupełnie innej, nowej strony. Nie brakuje tu jednak wszak motywów typowych nie tylko dla powieści Diamant, ale i dla jej doskonale przyjmowanych reportaży. Dla autorki wciąż ważne są feministyczne wartości i ideały równości, a przede wszystkim swoboda wyrażania siebie i posiadanie możliwości wyboru. A jak pokazuje historia „Dziewczyny z Bostonu”, zwłaszcza o to ostatnie czasem trzeba zawalczyć.
Źródło okładki: gwfoksal.pl | „Dziewczyna z Bostonu” Anita Diamant – recenzja |
Jeżeli marzycie o tym, by poczuć świąteczną atmosferę, jeszcze zanim witryny sklepów rozbłysną bożonarodzeniowymi dekoracjami, a za oknem spadnie pierwszy śnieg, to książka Magdaleny Kordel będzie idealna. Uwaga: podczas lektury wskazane jest… chrupanie pierniczków. Magdalena Kordel, choć jej nazwisko nie jest jeszcze aż tak popularne jak nazwisko Katarzyny Grocholi czy Małgorzaty Kalicińskiej, szybko wyrasta na wiodącą postać w polskiej literaturze obyczajowej. Premiera każdej kolejnej książki autorki bestsellerowego „Anioła do wynajęcia” – a tych ma już na swoim koncie aż 13 – to spore wydawnicze wydarzenie. Nic więc dziwnego, że również na najnowszą powieść Kordel czekały niecierpliwie tysiące czytelniczek. „Serce z piernika” to książka ciepła, pozwalająca oderwać się choć na chwilę od zgiełku codzienności. Właśnie dlatego warto po nią sięgnąć.
Dom jak z piernika
Główną bohaterką powieści jest Klementyna (pieszczotliwie zwana Tyśką), która mieszka z małą córeczką, Dobrusią, i będącą już w podeszłym wieku babcią, Agatą. Klementyna samotnie wychowuje córkę i stale usiłuje pilnować ukochanej babci. Nie jest to łatwe zadanie i bywa przygnębiające. Agata, przeżywszy wojenną traumę, ma skłonności do nagłego pakowania walizek i wyruszania w poszukiwaniu tajemniczego mężczyzny. Klementyna, która wychowywała się u babci, całe dzieciństwo spędziła w nieustannej podróży, towarzysząc niespokojnej Agacie. Teraz, gdy sama jest już dorosłą kobietą i matką, nie ma na to więcej sił. Nie chce też wplątywać w to swojej córeczki, dla której pragnie stworzyć ciepły, bezpieczny i stabilny dom.
Ponieważ Tyśka pracuje w domu, tworząc niezwykłe piernikowe cuda, może swoją pracę wykonywać wszędzie. Dzięki temu wpada na pomysł, aby przenieść się do rodzinnego domu, który zostawiła jej i babci w spadku zmarła ciotka. Dom to kamieniczka znajdująca się w małym miasteczku. Budynek, który sam przypomina uroczą i słodką piernikową ozdobę, staje się domem dla tej przedziwnej rodziny. To tutaj przybywa im mieszkańców, życzliwych osób i otwartych serc. To tutaj Tyśka zyskuje wreszcie prawdziwych przyjaciół oraz przygarnia zwierzaki i poranionych ludzi. Tu też, pod szczęśliwym adresem, pojawia się w jej życiu ktoś wyjątkowy.
Szybko okazuje się bowiem, że wypiekane przez nią pierniki mają niemalże magiczne właściwości, bo każdego, kto ich skosztuje, wypełniają emocjami i miłością. Takie pozytywne uczucia powracają do Klementyny z nawiązką, rekompensując jej wszystkie trudy dotychczasowego życia.
„Serce z piernika” to nie jest sielankowa powieść o miłości. Kordel pod tym płaszczykiem udało się bowiem skryć głęboką, pełną życiowych trudności historię, która mogła zdarzyć się każdemu z nas. Dla wielu czytelników lektura ta z miejsca stanie się więc bardzo bliska.
Kordel poszerzyła tę fabułę o kilka pobocznych opowieści, które – choć w pierwszej chwili mogą wydawać się niepotrzebne i bezsensownie spowalniać akcję – dodają całej fabule wyjątkowej magii. Szybko okazuje się też, że nic tu nie jest dziełem przypadku, a każdy z wprowadzonych przez autorkę dodatkowych bohaterów dokłada swoją cegiełkę do tej historii. Kordel udowadnia tym, że nic nie dzieje się przypadkowo, a każda z naszych życiowych decyzji, choćby i ta najbardziej błaha, ma swój cel, prowadząc nas do odpowiedniego miejsca w odpowiednim czasie.
Magdalena Kordel stopniowo dozuje jednak wszystkie te emocje, nie przesładza i nie przygnębia. Czaruje słowami, malując przed nami niezwykłe obrazy, w tej książce dodatkowo uzupełnione aromatem świeżych pierników. Jest magicznie, ale przy tym bardzo życiowo. Ta historia, podobnie jak poprzednie powieści autorki, mimo swojej magii nie jest odrealniona, oderwana od naszej codzienności. I to chyba sprawia, że książki pisarki cieszą się tak wielką popularnością. Wygląda na to, że „Serce z piernika” będzie jej kolejnym hitem.
Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl | „Serce z piernika” Magdalena Kordel – recenzja |
Jakość, wygoda i niska cena. Czy te trzy podstawowe cechy można znaleźć w jednym urządzeniu wysokociśnieniowym? Dziś sprawdzimy, co sprawia, że myjki firmy Kanwod są średnio co trzecią myjką wybieraną w Polsce w kategorii urządzeń do 500 złotych. Polska firma Kanwod ma kilkunastoletnie doświadczenie w dziedzinie produkcji i sprzedaży myjek wysokociśnieniowych, elektronarzędzi oraz innych urządzeń sprzątających. Na podstawie zdobytego doświadczenia i codziennej pracy z potrzebami swoich klientów stworzyła trzy rodzaje myjek ciśnieniowych. Dzisiaj zajmiemy się najwyższym modelem, czyli myjką Kanwod 20/5.
Jedno urządzenie, a tak wiele możliwości
Po dokładnym przyjrzeniu się myjce z zewnątrz możemy zdecydowanie powiedzieć, że sprzęt jest bardzo solidnie i starannie wykonany. Wytrzymała obudowa odporna na uszkodzenia bardzo dobrze chroni serce myjki. Pomarańczowo-czarna kolorystyka urządzenia świetnie się prezentuje. Jak na myjkę, której koszt zamyka się w kwocie 500 złotych, posiada ona wiele przemyślanych rozwiązań. Jedną z ważniejszych rzeczy, na którą warto zwrócić uwagę, jest zwijacz na wąż, w jaki zostało wyposażone urządzenie. Bardzo rzadko w modelach w podobnej cenie można spotkać zwijacz do przechowywania węża ciśnieniowego w standardowym wyposażeniu. Projektanci dopracowali każdy szczegół. Bęben ma poręczny uchwyt do nawijania węża, natomiast nieco wyżej znajdziemy wygodną rękojeść do transportu myjki. Kolejnym uchwytem, jaki znajdziemy na obudowie myjki, jest hak do przechowywania kabla.
Funkcją, o której również warto wspomnieć, jest pełny auto-stop myjki. Dzięki temu systemowi używanie myjki staje się jeszcze bardziej komfortowe i bezpieczne, ponieważ urządzenie włączymy tylko i wyłącznie w momencie naciśnięcia spustu pistoletu. Dla dodatkowej ochrony model ten posiada wbudowany filtr wody, który zatrzyma niechciane zanieczyszczenia i pozwoli nam cieszyć się urządzeniem jeszcze dłużej. Myjka pod względem praktyczności spełnia nasze oczekiwania w stopniu 10/10.
Bogate wyposażenie, jakie zapewnia producent, daje nam wiele możliwości. W zestawie znajdziemy lancę z regulowaną dyszą, na której osiągniemy ciśnienie 150 barów, oraz lancę z dyszą rotacyjną, na której uzyskamy ciśnienie aż do 210 barów. Dysza regulowana zapewnia możliwość zmiany podawanego strumienia wody, dzięki czemu idealnie nadaje się do mycia m.in. auta, roweru, motocykla. Dysza rotacyjna świetnie sprawdzi się przy powierzchniach trudnych do wyczyszczenia, jak np. elewacja, kostka, narzędzia. Ciekawym rozwiązaniem, które również znajdziemy w zestawie, jest szczotka Patio Cleaner do mycia powierzchni płaskich. Dzięki zabudowaniu dysz praca staje się o wiele prostsza, ponieważ woda nie będzie odpryskiwać na boki ani brudzić kolejnych powierzchni. Ostatnim, równie przydatnym elementem, jaki zapewniają producenci, jest szczotka rotacyjna, która nadaje się do mycia auta oraz usuwania zabrudzeń z innych powierzchni.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Wszystkie elementy mają swoje miejsce na obudowie myjki, co pozwala zaoszczędzić miejsce w garażu.
Model nowej generacji
Oprócz bardzo ciekawych akcesoriów, jakie zostały dołączone do myjki, ważne są również jej moc i komponenty. Wysokowydajny silnik o mocy 2000 W, który został zastosowany w urządzeniu, dodatkowo potwierdza skuteczność tego modelu. Wysoki przepływ wody – 460 l/h – pozwala utrzymać ciśnienie, natomiast wzmocniona metalowa pompa nowej generacji daje nam możliwość nieprzerwanej pracy urządzenia aż do 60 minut. Trwały i mocny silnik produkcji holenderskiej zapewnia długoletnią żywotność myjki i bezawaryjne funkcjonowanie.
Urządzenie zostało zaprojektowane w taki sposób, aby można było pobierać wodę nie tylko z sieci wodociągowej, ale również ze zbiornika zewnętrznego. Jeśli nie mamy możliwości podłączenia stałego przyłącza wody, możemy skorzystać np. z wiadra, bojlera lub innego zbiornika, który ją dostarczy. Najważniejsze, aby taki pojemnik został umiejscowiony wyżej niż myjka, a wąż ssący był możliwie najkrótszy. Dzięki temu będziemy mogli cieszyć się wysokim ciśnieniem urządzenia.
Myjka ma niewielkie gabaryty – to zaledwie 33 × 30 × 84 cm oraz 10 cm. Takie wymiary pozwalają na bardzo łatwe przechowywanie urządzenia, ponieważ nie zajmie nam ono zbyt dużo miejsca.
Numer jeden w tym sezonie
Urządzenie łączy w sobie wszystkie zalety droższych i bardziej profesjonalnych myjek ciśnieniowych. Jest kompaktowe, solidnie wykonane, silne, z szerokim wachlarzem zastosowań oraz bogatym asortymentem. Często mówi się, że jakość nie idzie w parze z ceną – na szczęście nie możemy tego powiedzieć o urządzeniach z serii Kanwod. W tym przedziale cenowym bardzo trudno będzie znaleźć myjkę mogącą konkurować z modelem 20/5. To znakomicie zaprojektowane urządzenie posłuży w niejednym gospodarstwie domowym przez długie lata. W tej chwili jest to numer jeden wśród modeli z tej półki cenowej. | Test myjki ciśnieniowej Kanwod 20/5 |
Rozpoczęcie roku szkolnego jest dla większości dzieci przyjemne z dwóch powodów. Pierwszy oznacza spotkanie z kolegami, drugi dotyczy kompletowania nowej wyprawki. Najlepiej z postacią superbohatera! Zdaniem rodziców szkolny plecak musi być przede wszystkim ergonomiczny i wygodny, aby noszone w nim kilogramy książek i przyborów nie powodowały wad postawy. Dla młodszych najważniejsza jest modna grafika, oddająca ich zainteresowania i sympatie. W przypadku miłośników komiksów i opowieści o superbohaterach możemy bez trudu pogodzić te dwa interesy. Przyglądamy się najchętniej wybieranym tornistrom szkolnym z nadrukami ze świata bajek i filmów.
Derform - Avengers. Tornister dla wielbicieli Kapitana Ameryki, Iron Mana, Thora czy Hulka. Lekki, ergonomiczny plecak z trwałą i fantastycznie kolorową grafiką z postaciami wszystkich bohaterów Avengers. Ma dużą komorę z przegrodą, dwie pojemne kieszenie (boczną i frontową) zamykane na suwak oraz funkcjonalną kieszonkę z siateczki. Cały tornister jest pokryty grafiką z wizerunkami bohaterów oraz charakterystycznym symbolem z literą A.
Derform - Spiderman. Najchętniej wybieranym produktem tej marki, nawiązującym do postaci człowieka-pająka jest duży, trójkomorowy plecak. Oprócz wyrazistej grafiki z ulubionym superbohaterem w oczy rzucają się fantastycznie wykonane suwaki z gumowymi uchwytami w kształcie pająków. Plecak ma dwie boczne kieszenie wykonane z siateczki, a także umieszczone w kilku miejscach taśmy odblaskowe zapewniające bezpieczeństwo po zmroku.
Paso - Spiderman. Propozycja nieco mniejsza od poprzednika w dwóch wersjach kolorystycznych (szarej i niebieskiej) do wyboru. Plecak ma dwie komory zapinane na suwak, dwie kieszenie z przodu oraz boczne siateczkowe, w sam raz na butelkę czy bidon. Usztywnione plecy zapewniają komfort noszenia, a wytrzymałe dno ułatwia ułożenie akcesoriów.
Starpak – Wojownicze Żółwie Ninja. Wśród plecaków z wizerunkami bohaterskich żółwi króluje propozycja firmy Starpak. Pojemny plecak utrzymany w czarnej kolorystyce ze wstawkami w odcieniu soczystej zieleni został w kilku miejscach ozdobiony grafikami z bajki. Ma usztywniane i profilowane plecy oraz wygodne szelki zapewniające komfort noszenia. Duża komora główna oraz kilka wewnętrznych i bocznych kieszonek pomieszczą całą szkolną wyprawkę.
Avengers - Paso. Plecak o wygodnej, klasycznej formie, ozdobiony nadrukiem przedstawiającym szóstkę superbohaterów. Dwie komory, kieszonka na froncie na drobiazgi oraz dwie boczne kieszenie zostały wykonane z siateczki. Bardzo lekki i kompaktowy.
Sambro - Batman vs Superman. Do wyboru dwie wersje kolorystyczne plecaka: czerwona z dużą grafiką na froncie lub niebieska, z mniejszą grafiką, dodatkową kieszonką i nadrukiem przedstawiającym połączone symbole superbohaterów. Plecaki posiadają miękkie, wypełnione gąbką szelki oraz duże wygodne uchwyty ułatwiające noszenie tornistra w ręce.
Świecący z symbolami superbohaterów. Wyjątkowy czarny plecak z umieszczoną na froncie, świecącą w ciemności grafiką. Do wyboru mamy charakterystyczne znaki najpopularniejszych bohaterów m.in. Batmana, Spidermana czy Kapitana Ameryki. Designerski plecak, który po zmroku nie tylko zachwyci, ale również zapewni bezpieczeństwo.
Transformers - Starpak. Ergonomiczny tornister dla miłośników Autobotów. W całości usztywniony, ma dużą komorę główną z przegrodami, a także kieszenie i kieszonki zewnętrzne. Do wyboru dwie wersje kolorystyczne: czarno-żółta z wizerunkiem Bumblebee i czarno-czerwono-niebieska z podobizną Optimus Prime’a.
Pidżamersi. Propozycja dla najmłodszych fanów historii o superbohaterach. Małe plecaki ozdobione grafikami przedstawiającymi trójkę małych bohaterów lub wybranego z nich i utrzymane w charakterystycznej dla niego kolorystyce (niebieski, zielony lub różowy).
Transformers - Majewski to wymarzony tornister dla miłośników supersamochodów. Do ergonomicznego plecaka, ozdobionego ze wszystkich stron nadrukami nawiązującymi do filmów i bajek z serii, można dopasować inne akcesoria takie jak piórniki (tuby lub rozkładane) oraz worki na buty. Wszystkie mają kolorowe, wyraziste i trwałe nadruki, które spełnią oczekiwania nawet najbardziej wymagających fanów.
Wygodny tornister z wizerunkami ulubionych superbohaterów doda otuchy podczas pierwszych dni w szkole, a kolorowe grafiki z pewnością umilą czas podczas zajęć lekcyjnych.
Czytaj też o tornistrach z motywami znanych zespołów piłki nożnej | 10 tornistrów z superbohaterami |
Pobyt z dzieckiem w szpitalu to ogromny stres zarówno dla niego, jak i rodziny. Niestety, zdarzają się sytuacje zdrowotne, które wymagają tej formy leczenia. Warto jednak zadbać o to, aby czas pobytu w szpitalu nie kojarzył się dziecku z leżeniem i wpatrywaniem się w ścianę. Spróbujcie – na tyle, na ile to możliwe – przenieść odrobinę waszego domu i codziennych nawyków do szpitalnego łóżeczka. Rodzicielskie wsparcie w czasie pobytu w szpitalu
Obecność rodziców jest niezmiernie ważna, bo często od tego zależy, jak dziecko zapamięta te chwile. Zwykle mamy decydują się na bycie przy nim przez całą dobę. Nie oznacza to, rzecz jasna, że wyrabiają normę taty. Ojcowie i dziadkowie, jeśli nie ma przeciwwskazań lekarzy, powinni jak najczęściej odwiedzać dziecko i to z uśmiechem na ustach. Motywujcie malucha, że niedługo wróci do domu i bawcie się z nim w to, co lubi najbardziej.
Jeśli dziecko jest po zabiegu chirurgicznym lub źle znosi chorobę, np. ma wysoką gorączkę i większość dnia przesypia, wizyty powinny być częste, ale krótkie. Kiedy brzdąc nabierze sił i powoli będzie wracał do zdrowia, można je wydłużać. Pamiętajcie jednak, aby nie przeszkadzać pacjentom leżącym na sąsiednich łóżeczkach.
Starajcie się nie okazywać przy dziecku waszego lęku i stresu. Szybko wyczuje emocje i będzie jeszcze bardziej zaniepokojone tym, co się dzieje. Ważne, aby odpowiadać dziecku na wszystkie pytania. Może być ciekawe np. wenflonu, kroplówki lub obawiać się jakiegoś badania. Poproście lekarza, aby przyszedł do was i opowiedział wam, jak wygląda np. USG, czy boli i co można na nim zobaczyć. Nie zapomnijcie nagradzać dziecka za dzielność. Nie skąpcie buziaków, przytuleń, a nawet drobnych prezentów.
Co zabrać ze sobą do szpitala?
Pomimo że w szpitalu będziecie cały czas odwiedzani, warto mieć ze sobą podstawowe rzeczy codziennego użytku. Każdego dnia lub co drugi dzień przekazuj bliskim ubrania i ręczniki do prania w zamian za nowe, przyniesione z domu. Dbaj o szczególną higienę i czystość, zwłaszcza jeśli leżycie na oddziale zakaźnym.
Torba dla mamy
W torbie dla mamy powinno znaleźć się wszystko to, co jest niezbędne w codziennej higienie. Nie bierz rzeczy na zapas, ogranicz się do minimum, aby torba była lekka i uporządkowana. Znajdować się w niej powinny:
Bielizna i 2–3 zmiany ubrania, w którym będziesz chodzić po oddziale.
Klapki pod prysznic, szlafrok, 2 ręczniki.
Kosmetyki, np. szczotka do zębów i pasta, mydło, żel do higieny intymnej, szampon i szczotka do włosów.
Sztućce oraz kubek.
Papier toaletowy, chusteczki higieniczne, nakładki na sedes.
Karimata, koc, poduszka, leżak – jeśli szpital nie zapewnia łóżek dla rodziców.
Pamiętaj, aby zabrać ze sobą telefon komórkowy z ładowarką oraz drobne monety. Przydadzą się do automatu z kawą lub do włączenia telewizora.
Torba dla mamy karmiącej
Oprócz przyborów, które powinny się znaleźć w torbie każdej mamy, kobieta karmiąca musi zadbać o dodatkowe akcesoria, takie jak:
Poduszka do karmienia.
Biustonosz do karmienia i koszula nocna.
Laktator i butelka ze smoczkiem do karmienia mieszanego, np. Lovi. Sprawdzi się, gdy nadejdzie pora karmienia, a maluszek będzie musiał leżeć w swoim łóżeczku, np. pod kroplówką.
Wkładki laktacyjne.
Żel na ząbkowanie i gryzaki – jeśli maluszek jest w trakcie ząbkowania.
Torba dla dziecka
W zależności od wieku, dziecko może potrzebować różnych akcesoriów. Wśród najważniejszych można wymienić:
Kilka zmian ubranek na dzień i 2 piżamki na noc, skarpetki.
Kocyk, szlafrok z kapturkiem, klapki pod prysznic i ręcznik z kapturkiem.
Pieluchy jednorazowe, chusteczki nawilżane.
2 pieluchy tetrowe.
Pasta i szczoteczka do zębów, grzebyk.
Plastikowe sztućce, własny kubek, np. niekapek.
Ulubione zabawki, np. książeczki, miś, układanka.
Kolorowe plasterki – możesz nimi zaklejać miejsca, w których był wenflon lub gdzie maluszek był badany.
Ulubiona gra, puzzle lub zestaw małego lekarza – zabawki te mogą przynosić odwiedzający, co kilka dni inną. Wspólne gry i zabawy sprawią, że czas szybciej zleci, a dziecko odsunie myśli związane z chorobą.
Pamiętaj, aby zabrać ze sobą wszystkie niezbędne dokumenty, takie jak dowód osobisty, książeczkę zdrowia dziecka, skierowanie i wcześniejsze badania, np. alergologiczne. | Pobyt z dzieckiem w szpitalu – zobacz, co ze sobą zabrać |
Każdy kierowca chciałby, aby jego samochód był jak najlepiej wyposażony i zapewniał tym samym wysoki poziom komfortu i bezpieczeństwa. Mimo to większość modeli pochodzących z polskich salonów posiada tylko podstawowe wyposażenie. Jednak dzięki bogatej ofercie części nowych i używanych niewielkim kosztem możemy doposażyć auto, podnosząc komfort użytkowania oraz jego wartość. Zainwestuj w komfort
Rozbudowując wyposażenie we własnym zakresie, powinniśmy ograniczyć się do elementów poprawiających komfort. Montaż elementów z zakresu bezpieczeństwa lepiej powierzyć profesjonalistom. Wielu producentów montuje wiązki elektryczne do większości opcjonalnego wyposażenia, nawet jeśli nie będzie ono zainstalowane. Jest to ogromne ułatwienie, jeśli w przyszłości użytkownik będzie chciał rozbudować wyposażenie swojego samochodu.
Elektryczne szyby
Elektrycznie sterowane szyby to obecnie standardowe wyposażenie praktycznie wszystkich nowych samochodów. Jednak jeszcze kilka lat temu za taki luksus trzeba było słono zapłacić. Jeśli w naszym samochodzie posiadamy klasyczne korbki, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamienić je na sterowanie elektryczne. Możemy skorzystać z oryginalnych części lub zestawów uniwersalnych. Na Allegro możemy kupić oryginalne elementy całej instalacji, takie jak silniczki, panele sterowania oraz wiązki elektryczne. W niektórych przypadkach konieczna może okazać się wymiana boczków drzwi. Alternatywnym rozwiązaniem jest zakup uniwersalnego zestawu podnośników szyb. Montuje się go na fabrycznym podnośniku za pomocą zębatki. W komplecie są wszystkie niezbędne akcesoria montażowe. Koszt takiego zestawu na Allegro to około 200 zł.
Podgrzewane lusterka
Podgrzewane lusterka to funkcja przydatna nie tylko w okresie zimowym. Oprócz odszraniania pomaga w odparowaniu wody w deszczowe dni. Jest to bardzo istotne, ponieważ prawidłowa widoczność wpływa na bezpieczeństwo jazdy. Aby wyposażyć lusterka naszego samochodu w funkcję podgrzewania, musimy skorzystać z mat podgrzewających, które przykleja się na wewnętrzną stronę wkładów lusterek. W tym celu należy dokonać demontażu całego lusterka i odseparować wkład od mocowania. Maty posiadają warstwę klejącą, dzięki której montaż jest niezwykle prosty. Nieco trudniejszym etapem jest wykonanie instalacji elektrycznej. Zazwyczaj maty podgrzewające podłączamy do ogrzewania tylnej szyby, co jest bardzo komfortowym rozwiązaniem, ponieważ za każdym razem, gdy włączymy podgrzewanie tylnej szyby, jednocześnie uruchomimy podgrzewanie lusterek.Na Allegro maty podgrzewające kupimy za około 10 zł. Możemy też kupić nowe lusterka, które fabrycznie będą miały funkcję podgrzewania. Jest to wskazane, jeśli nasz samochód posiada instalację do tego typu wyposażenia.
Dodatkowe oświetlenie
Dodatkowe oświetlenie poprawia nie tylko komfort podróży, ale przede wszystkim bezpieczeństwo. W ostatnich latach w związku z obowiązkiem jazdy na światłach przez całą dobę wzrosło zainteresowanie montażem świateł do jazdy dziennej. Na Allegro dostępne są zestawy przeznaczone do samodzielnego montażu. Ich ceny zaczynają się od około 200 zł.Oświetlenie samochodu możemy także rozbudować o halogeny. W większości przypadków fabryczna instalacja jest już przystosowana do montażu świateł przeciwmgielnych. W takim przypadku pozostaje nam zakup halogenów, odpowiednich ramek montażowych, przekaźnika oraz wymiana włącznika świateł na model z funkcją przednich świateł przeciwmgielnych. Ceny halogenów na Allegro zaczynają się już od około 50 zł.
Czujniki parkowania
To, że wielu kierowców ma problem z prawidłowym parkowaniem, nie jest tajemnicą. Wystarczy spojrzeć na stan niektórych zderzaków. Najprostszym rozwiązaniem tego problemu jest montaż czujników parkowania. Markowy zestaw to koszt porównywalny do lakierowania zderzaka, także rachunek jest prosty. Montaż czujników parkowania wymaga zdemontowania zderzaka. W zestawie znajdziemy otwornicę, dzięki której będziemy mogli wykonać otwory na czujniki. Na rynku dostępne są wersje z wyświetlaczami bądź z sygnalizacją akustyczną. Biorąc pod uwagę łatwość montażu, lepiej wybrać opcję z sygnalizacją akustyczną. Dzięki temu nie będziemy musieli przeciągać kabli przez cały samochód, a wyświetlacz nie zaburzy estetyki wnętrza. Bardzo ważne jest, aby podczas zakupu unikać najtańszych zestawów, ponieważ ich awaryjność jest bardzo wysoka, a ponowny demontaż będzie kłopotliwy.
Zmiana radia
Radio to ważny element wyposażenia samochodu, jednak chcąc obniżyć koszt zakupu nowego auta, większość osób decyduje się na podstawowe modele radioodtwarzaczy. Bardziej zaawansowane modele to często koszt nawet kilku tysięcy złotych. Na rynku wtórnym możemy znaleźć zaawansowane stacje multimedialne za ułamek ceny nowego urządzenia. Decydując się na wymianę radia, zyskujemy wiele nowych funkcji, m.in.: interfejs Bluetooth, możliwość odtwarzania plików mp3 oraz płyt DVD, nawigację GPS, a nawet tuner TV. Dzięki temu wymieniając jedno urządzenie, zyskujemy pakiet dodatkowego wyposażenia.Montaż dodatkowego wyposażenia znacząco podnosi komfort użytkowania samochodu. Pamiętajmy tylko, aby wybierać markowe części, które zapewnią prawidłowe funkcjonowanie. W przeciwnym razie może okazać się, że po pewnym czasie zostaniemy z długa listą niedziałającego wyposażenia, które zainstalowaliśmy. | Doposaż swoje auto - jak tanim kosztem rozbudować wyposażenie samochodu? |
W nasze ręce wpadły multitoole, które postanowiliśmy przetestować: Topex Graphite 59G022, Tryton TM300, Stanley FATMAX oraz Black&Decker Multievo. Sprawdźcie, jak wypadły w testach! Multitoole - test porównawczy
Testowane multitoole:
Topex Graphite 59G022
Tryton TM300
Stanley FATMAX
Black&Decker Multievo
box:video
Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza. | Multitoole - videotest porównawczy |
Świat, w którym męża wybiera się na targu w parku, żona nie może zarabiać więcej niż mąż, a w pewnym wieku zaczyna być nazywana „resztką”. To nie opis filmu science-fiction. Tak wygląda życie w najbardziej ludnym kraju świata. Francuski reporter specjalizujący się w Chinach napisał książkę o tym, jak wygląda w tym kraju łączenie się w pary i zawieranie małżeństw. Większość czytelników zapewne zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo Chiny różnią się od Europy pod względem kultury i podejścia do życia społecznego. Mimo to lektura „Miłości made in China” będzie zaskoczeniem.
Szukanie drugiej połówki
Malovic zaczyna od pierwszego etapu, czyli od tego, jak Chińczycy znajdują osobę, z którą będą dzielić życie. W Chinach nadal powszechne jest aranżowanie małżeństw, choć sam proces wygląda dużo bardziej różnorodnie niż dawniej. Rolę tradycyjnych swatek przejęły agencje matrymonialne, które bywają bardzo staroświeckie, ale często korzystają ze zdobyczy nowych technologii. W jednej z początkowych scen reporter idzie do parku w Szanghaju. Odbywa się tam targ matrymonialny. Rodzice młodych ludzi przeglądają rozłożone na ziemi albo przywiązane do drzew anonse. Czasem zasiadają do negocjacji z rodzicami drugiej strony. Sami młodzi, czyli osoby bezpośrednio zainteresowane, nie przychodzą. Lepiej zostawić te sprawy rodzicom.
Oczywiście to tylko jeden ze sposobów. Można szukać męża lub żony w internecie, można w bardziej ekskluzywnym biurze. Kobiety nic nie płacą, za to dla mężczyzn jest to spory wydatek. Kosztuje sama rejestracja w agencji, dodatkowo płaci się za wysłanie maila i za każde spotkanie. Na końcu, jeśli sprawa zakończy się sukcesem, trzeba uiścić sporą prowizję za sam ślub.
Jak być kobietą
Żeby znaleźć dobrego (czytaj: bogatego) męża, kobieta musi być młoda i ładna. Inteligencja nie pomaga, wykształcenie też nie. Jest wręcz przeciwnie – dziewczyna nie powinna być mądrzejsza od swojego męża. Graniczny wiek to 25 lat. Po przekroczeniu tej magicznej granicy kobieta, która pozostaje niezamężna, wystawia sobie złe świadectwo. Skoro nikt jej dotąd nie zechciał, coś z nią musi być nie tak. Może była czyjąś utrzymanką?
Mężczyźnie nie jest łatwiej
Panowie także nie są wolni od trosk. Przede wszystkim nie mogą liczyć na znalezienie żony, jeśli nie są wystarczająco zamożni. Warunkiem koniecznym jest posiadanie własnego mieszkania – ktoś, kto go nie ma, jest traktowany jak nieudacznik. Żeby zdobyć ładną żonę, trzeba też mieć stabilną pracę i zarabiać odpowiednią kwotę. Ile – to zależy od miasta i od typowych oczekiwań kandydatek w tym rejonie. Jeśli jakaś okolica słynie z ładnych i eleganckich dziewczyn, tym gorzej, bo od panów oczekuje się tam dużo więcej.
Po ślubie
Później nie jest wcale łatwiej. Trzeba zarobić na wesele, które potrafi kosztować dziesiątki tysięcy euro, trzeba też nauczyć się żyć z osobą, której się wcześniej nie znało. Do tego dochodzi surowa polityka dotycząca rodzenia dzieci i ogromne oczekiwania, które Chińczycy mają względem siebie samych i swoich bliskich. Reportaż Doriana Malovica opowiada o wszystkich tych etapach, od rejestracji w biurze matrymonialnym zaczynając, a na pożyciu małżeńskim kończąc. Dla dopełnienia obrazu autor „Miłości made in China” dociera także do homoseksualistów, utrzymanek, prostytutek i singielek z wyboru. Opisuje wszelkie odmiany życia uczuciowo-erotycznego w Państwie Środka, nawet na moment nie nudząc przy tym czytelnika.
To szybka lektura, którą czyta się łatwo i z wypiekami, ale o której długo nie da się zapomnieć. Chiny powoli się otwierają na świat, ale dawne tradycje są tam nadal żywe. Chińczycy poznają zachodni model życia, ale niekoniecznie chcą się do niego dostosować. Warto przeczytać, żeby trochę lepiej zrozumieć tę ogromną i tajemniczą nację.
Źródło okładki: wydawnictwoznak.pl | „Miłość made in China” Dorian Malovic – recenzja |
Każda z nas chciałaby na wiele miesięcy po wakacjach utrzymać letnią opaleniznę. Muśnięta słońcem skóra prezentuje się pięknie, wydaje się być zdrowa i błyszcząca. Nie każda z nas może jednak pochwalić się oliwkowym odcieniem skóry w zimie. Lecz i na to jest lekarstwo: samoopalacz. Jak jednak wybrać ten idealny, który wyglądałby naturalnie? Zadbaj o swoją opaleniznę
Jeżeli nadal na twojej skórze widnieje piękny odcień opalenizny, jest to ostatni dzwonek na to, aby w ciągu najbliższych tygodni nie zniknął. Co powinnaś robić? Przede wszystkim odpowiednio nawilżać. Opalenizna nigdy nie utrzyma się na suchej skórze, dlatego wybieraj balsamy do ciała, w których składzie znajdziesz naturalne wyciągi z roślin, np. olejek jojoba lub olej z awokado oraz mocznik. Oprócz pielęgnacji od zewnątrz, warto nawadniać i dbać o nią od wewnątrz.
Ważne, abyś spożywała odpowiednią dawkę witaminy A i beta-karotenu. Możesz przyjmować je jako suplementy diety lub wzbogacić odpowiednimi produktami swoje dzienne menu. Spożywaj czerwone i zielone warzywa: brokuły, jarmuż, szpinak i paprykę. Codziennie pij też szklankę soku marchewkowego. Najlepiej, gdybyś wyciskała go samodzielnie w domu.
Jak przedłużyć wakacyjną opaleniznę?
Kiedy po naszej opaleniźnie zostało już tylko delikatne muśnięcie słońca albo – co gorsza – nasza skóra przypomina swoim odcieniem kartkę papieru, to najwyższy czas o nią zadbać. Blada skóra zawsze będzie sprawiała wrażenie niezdrowej, szarej i niedotlenionej. Z drugiej jednak strony zbyt głęboka opalenizna jest passé, dlatego w tę stronę też nie warto przesadzać. Co więc robić? Na pewno nie polecam korzystania z solarium. Powszechnie wiadomo, że nie jest to korzystne dla naszej skóry. Warto sięgnąć po inne rozwiązania, np. samoopalacze.
Jak przygotować skórę?
Jeśli twoja skóra wciąż ma odcień opalenizny, to zdecydowanie łatwiej będzie ci stosować samoopalacze. Jeśli jednak nie ma po niej śladu, to musisz odpowiednio przygotować skórę, aby uniknąć smug, plam i różnych odcieni opalenizny. Regularnie stosuj peeling. Nie martw się, nie zetrzesz swojej opalenizny, ponieważ kolor twojej skóry tkwi w jej głębszych warstwach. Unikaj też gorących kąpieli, które wysuszą skórę, a jak już wiemy, nie jest to korzystne dla opalenizny. Kiedy już odpowiednio przygotujemy skórę, pora na wybór odpowiedniego samoopalacza.
Rodzaje samoopalaczy
Do wyboru masz samoopalacze w kremie, sprayu, w postaci balsamu, pianki lub w formie chusteczki. Wszystko zależy od tego, jaki efekt chcesz osiągnąć i jaki rodzaj aplikacji będzie najwygodniejszy.
Samoopalacz w sprayu ma jedną, zasadniczą wadę – bardzo wysusza naszą skórę. Ma jednak tę ogromną zaletę, że najłatwiej się rozprowadza, dlatego poleca się go do równomiernego pokrycia twarzy. Dzięki temu nie ubrudzimy sobie rąk, a samoopalająca mgiełka sprawi, że nasza skóra zyska ładny odcień.
Samoopalacz w kremie – niestety, do jego aplikacji trzeba użyć rąk, co może być problematyczne i pozostawi nieestetyczne plamy na dłoniach. Taki samoopalacz często zawiera w sobie balsam, dlatego znakomicie nawilża. Polecany jest jednak doświadczonym w nakładaniu kosmetyku kobietom, ponieważ może zostawiać plamy i smugi.
Samoopalacz w piance – rozprowadza się go bardzo wygodnie i nie powoduje plam ani smug. Bardzo szybko się wchłania i od razu zostawia efekt opalonej skóry. Jego łatwa aplikacja sprawia, że jest to najlepszy wybór dla tych kobiet, które nigdy jeszcze nie stosowały samoopalacza.
Samoopalacz w formie balsamu – znany też jest pod nazwą balsamu brązującego. Na jego efekty trzeba czekać, a posłoneczny efekt uzyskuje się dopiero po kilku aplikacjach. Łagodne nadawanie skórze koloru powoduje, że unikamy smug, ale ten rodzaj samoopalacza ma jedną wadę. Bardzo wolno się wchłania i dlatego może brudzić ubrania.
Chusteczka samoopalająca – to przede wszystkim wygodna aplikacja, a opaleniznę swojej skórze możesz nadać nawet w kryzysowej sytuacji. Równomierne przetarcie nią skóry zapewni ładny efekt i szybkie wchłoniecie.
Samoopalacze są zdecydowanie zdrowszą alternatywą dla promieniowania słonecznego i wizyt w solarium. Warto wypróbować ich działanie zwłaszcza w zimie, aby na wiosnę móc włożyć sukienkę i cieszyć się piękną opalenizną nóg. | Jak utrzymać wakacyjną opaleniznę jesienią i zimą? |
Studniówka jest często pierwszym balem w życiu młodego człowieka. Każda dziewczyna tego dnia chce wyglądać najpiękniej, jak się da, oraz czuć się dobrze w swojej skórze. Pomysłem na zniewalającą stylizację jest czerń, która doda tajemnicy, seksapilu oraz wyrafinowania. Podpowiadamy, jak wybrać niezwykłą kreację w czerni oraz z czym ją łączyć, by wyglądać jak milion dolarów!
Czerń na studniówce?
Czarny niektórym osobom kojarzy się z żałobą, a inne noszą ubrania tylko o tej barwie. Czerń jest jednym z najbardziej uniwersalnych i bezpiecznych kolorów, pasuje do wielu typów urody i na różne okazje. To również kolor, który ma w sobie tajemnicę, seksapil i jest po prostu elegancki. Czarna stylizacja to świetny wybór na studniówkę, ponieważ będzie „na miejscu”. W wypadku sukienki w odważniejszym kolorze, np. pomarańczowym, czerwonym czy różowym, zawsze istnieje ryzyko, że za bardzo wyróżnisz się na tle innych oraz że zostanie uznana za mało elegancką. Czerń jest również świetnym kolorem bazowym. Będą do niej pasować dodatki o różnych wzorach i barwach, dlatego z łatwością zmiksujesz różne trendy i style. To właśnie dodatkami najłatwiej jest „podbić” każdą, nawet najbardziej zachowawczą kreację.
Black dress
Co założyć na studniówkę? Sukienka to jeden z najbardziej oczywistych wyborów. Odpowiednio dobrana może sprawić, że będziesz wyglądać jak księżniczka, dama albo famme fatale. Sukienka może sięgać przed kolano, za kolano albo być do ziemi. Mini odpada, studniówka to oficjalna impreza w towarzystwie nauczycieli i często rodziców. Jeśli dobrze się czujesz w długich sukienkach i chcesz wyglądać wytwornie na studniówce, wybierz wersję maxi. Bardzo modne, z klasą i korzystne dla sylwetki są sukienki midi. Modele przed kolano to propozycja dla dziewczyn, które lubią odsłaniać nogi. Na studniówkę warto wybrać fason, w którym będzie ci wygodnie, niekrępujący ruchów. Jeśli masz płaski brzuch, ale również i kobiece krągłości, podkreśl sylwetkę dopasowaną, ołówkową kreacją. Rozkloszowana sukienka odcinana w talii będzie idealna dla osób z mniej płaskim brzuchem i większymi biodrami, a w kształcie tulipana lub bombki „zrobi” kształty chudym dziewczynom.
Co zamiast sukienki?
Sukienka to nie jedyna opcja na studniówkę. Możesz się zdecydować na modne w tym sezonie połączenie spódnicy z krótkimi topem. Ważne jest jednak, by nie odsłaniał brzucha, a całość została uszyta z eleganckiego materiału. Ciekawie będzie wyglądać np. spódnica midi z tiulu z jedwabnym lub koronkowym topem sięgającym talii. Innym pomysłem jest dobranie ołówkowej spódnicy. Jeśli nie czujesz się dobrze ani w spódnicy, ani w sukience, zostaje ci kombinezon. Potrzeba do niego sporo pewności siebie, jednak niektóre dziewczyny są stworzone do noszenia kombinezonów. Jeśli będzie z eleganckiego i dobrego jakościowo materiału, a dodatki z klasą, spokojnie możesz go włożyć na studniówkę.
Materiał
Materiał sukienki, spódnicy lub kombinezonu to kwestia twoich upodobań. Ważne jednak, by był dobry jakościowo i dość elegancki. Cekiny, dżety czy brokat są ryzykowne, lepiej zostawić je na mniej zobowiązującą imprezę. Modne są w tym sezonie piękne materiały, takie jak: koronka, jedwab, tiul, welur. Mają wieczorowy charakter, a wykonane z nich kreacje od razu stają się bardziej szykowne. Unikaj sztucznych i nieoddychających tkanin, ponieważ będziesz się w nich pocić.
Uzupełnij lub przełam
Czarna stylizacja potrzebuje wyrazistych dodatków. Dobierz takie akcesoria, które będą pasować stylem do całości albo interesująco ją przełamią. Możesz postawić na dodatki w stylu lat 20. i 30., czyli bogatą kolię lub długie, błyszczące kolczyki oraz ciekawą opaskę na włosy. Innym rozwiązaniem jest założenie biżuterii i butów w kontrastujących kolorach, takich jak: kobalt, fiolet, czerwień, purpura, trawiasta zieleń. Ciekawym uzupełnieniem całości jest zawsze torebka. Nie obawiaj się wersji „na bogato”, np. ozdobionej kamieniami, cekinami lub piórkami. Dziewczyny lubiące błysk mogą postawić na złoto i srebro w dodatkach, np. szpilki w tych kolorach lub po prostu biżuterię. Jeśli nie lubisz mocnych akcentów, dobrym wyjściem będzie delikatna biżuteria i cieliste szpilki.
Stylizacja na studniówkę w czerni to sprawdzone rozwiązanie, które zapewni ci nieziemski i modny wygląd! | Stylowa czerń na studniówkę |
Yoga 910 to najnowsza wersja topowej hybrydy od Lenovo. Kusi metalową obudową, ekranem 4K z wąskimi ramkami i przekątnej 13,9 cala, procesorem i7 Kaby Lake oraz czytnikiem palca. Sprawdźcie, co potrafi. Specyfikacja Lenovo Yoga 910
model Yoga 910-13IKB (80VF)
procesor Intel Core i7-7500U (2 rdzenie, 4 wątki) 2,7–3,5 GHz, 4 MB cache
karta graficzna zintegrowana Intel HD Graphics 620
matryca 4K (3840 x 2160), 16:9, błyszcząca, 13,9 cala, IPS
RAM 8 GB DDR4 2133 MHz
dysk SSD M.2 NVMe 256 GB (Samsung PM961)
system operacyjny Windows 10 Home 64 bit
bateria litowo-polimerowa 78 Wh
podświetlona klawiatura AccuType, czytnik palca
głośniki JBL z Dolby Audio Premium, kamerka 720p
Wi-Fi 802.11 ac, Bluetooth 4.1
wymiary 32,3 x 22,5 x 1,4 cm
waga 1,36 kg
Konstrukcja i wykonanie
Nowa wersja ultrabooka przynosi zmianę designu – zawias bransoletowy jest ten sam, ale obudowa została w całości wykonana z aluminium, a wygląd urządzenia jest bardziej minimalistyczny. Laptopa można nabyć w kolorze srebrnym, złotym lub ciemnoszarym.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Pokrywa jest matowa, ziarnista i delikatnie się mieni. Tylną krawędź zajmuje misterny zawias, złożony z wielu ogniw i trybików. Można przez niego dojrzeć wloty i wyloty systemu chłodzenia.
Boki są również metalowe, ale zostały inaczej obrobione – mają wytłoczenia, podłużne żłobienia i błyszczą. Interfejs jest dosyć skromny. Prawa strona zawiera pełnowymiarowe USB, złącze audio 3,5 mm, przycisk Novo oraz włącznik z białą diodą. Przeciwna ścianka mieści dwa gniazda USB typu C oraz diodę zasilania. Pierwsze gniazdo (pomarańczowe) jest jednocześnie złączem ładowania.
Na spodzie urządzenia znajdują się cztery gumowe podkładki, dostrzec można także maskownice głośników stereo JBL. Cały spód można zdjąć, gdyż przykręcony jest dziesięcioma śrubkami typu Torx.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Baza urządzenia nie została tym razem ogumowana. Gładzik ma przekątną 12 cm i jest wpuszczony w obudowę, a jego przyciski zintegrowano. Czarna klawiatura wyspowa jest podświetlona na biało (dwa stopnie) i znajduje się we wgłębieniu. Tuż przy klawiszach strzałek jest kanciasty czytnik palca, który przypomina czytniki ze smartfonów. Uwagę zwraca przeszklony i połyskujący wyświetlacz, został on przesunięty ku górze. Ramki z trzech stron mają po około 0,5 cm, ale za to od dołu są aż 3 cm odstępu. Trafiła tam kamerka HD z dwoma mikrofonami.
Wykonanie urządzenia jest rewelacyjne. Obszar przy klawiaturze prawie się nie ugina, pokrywa jest bardzo sztywna i idealnie przylega, zawias pracuje precyzyjnie i gładko. Design również robi wrażenie, jest prosty, ale bez wątpienia efektowny.
Użytkowanie, klawiatura i gładzik
Niestety pod względem użytkowym hybryda nie wypada tak dobrze, jak Yoga 900 (test). Nadal duże wrażenie robi mobilność i swoboda – urządzenie może pracować w wielu pozycjach i być jednocześnie tabletem. Niestety Yoga 910 ma pewne braki funkcjonalne.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Metalowa konstrukcja wygląda świetnie, ale ogumowana podstawa była lepsza – obudowa jest chłodna w dotyku, a aluminium śliskie, dodatkowo może rysować się w trybie podstawki lub tabletu. Interfejs jest również uboższy, cieszą dwa złącza USB typu C, ale brak gniazda Thunderbolt 3 oraz czytnika kart to duże wady. Wytłoczenia boków również sprawiają problemy, trudno sięga się do włącznika, a same krawędzie są dosyć ostre i nieprzyjemne w dotyku. Natomiast czytnik linii papilarnych jest bardzo dobry, palec wystarczy przyłożyć, by skaner zaczął działać, samo skanowanie jest szybkie.
Proporcje wyświetlacza wyglądają dziwnie, ale w praktyce sprawdzają się bardzo dobrze – ekran jest zamocowany wyżej, więc ergonomia wypada lepiej, nie trzeba się tak pochylać. Niestety przez minimalne ramki kamera jest pod matrycą, zatem rozmówcy będą oglądać nas z dziwnej perspektywy.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Klawiatura jest wyspowa, a klawisze są od siebie mocno odsunięte. Ich skok jest sprężysty, cichy i odpowiednio twardy, ale niestety płytki. Nie tak łatwo wyczuć klawiaturę, pisanie początkowo jest dosyć wolne i zdarzają się pomyłki. Modyfikacje układu budzą wątpliwości – prawy Shift trafił za klawisze strzałek, jest bardzo krótki. Przy strzałkach znajduje się więc znak zapytania, a w nich zintegrowano także klawisze sterowania – Page Up, Down, Home oraz End. Lewy Shift jest jednak długi i dobrze zlokalizowany, a prawy Alt umieszczono w dobrym miejscu.
Gładzik jest rewelacyjny. Ma śliską, wręcz szklaną powierzchnię, jest responsywny i precyzyjny, a także odpowiednio duży. Zintegrowane przyciski mają płytki skok z wyraźnym klikiem, są precyzyjne – lewy można wcisnąć w większości obszaru płytki dotykowej.
Lenovo Yoga 910 jest chłodzona aktywnie – wentylator nie jest głośny, ale wydaje dosyć wysoki dźwięk, słyszalny także przy niskich obrotach. W cichych warunkach może trochę przeszkadzać, ale podczas niewymagających zadań nie włącza się. Przy pełnym i długotrwałym obciążeniu obudowa nagrzewa się, ale temperatura nadal pozwala na pracę z urządzeniem na kolanach. Obszar przy matrycy rozgrzewał się do 38ºC, klawiatura osiągnęła do 35ºC, a przednia krawędź oraz gładzik nie przekroczyły 30ºC. Spód rozgrzewał się do 35ºC pod matrycą i 34ºC pod klawiaturą.
Głośniki oferują całkiem niezłe brzmienie, które jest jasne i donośne, ale nie ma co liczyć na efektowne niskie tony.
Ekran
Yoga 910 wyposażona jest w bardzo dobry wyświetlacz. Kontrast jest wysoki, czerń odpowiednio głęboka, biel wydaje się lekko żółtawa, ale dzięki temu nie męczy oczu. Kolory są mocno nasycone, a kąty widzenia nie dają powodów do narzekania. Rozdzielczość 4K na tę przekątną daje zagęszczenie pikseli wynoszące 317 ppi – czcionki są ostre, obraz wygląda świetnie. Wysoka rozdzielczość przekłada się na skalowanie interfejsu, które standardowo jest ustawione na 300%, dlatego obszar roboczy jest niewielki. Najlepsze rezultaty uzyskałem na ustawieniu 225%.
Interfejs dotykowy jest precyzyjny, pozwala na wygodną obsługę także poza trybem tabletu.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Bateria
Producent obiecuje do 15,5 godzin działania w rozdzielczości Full HD i do 10,5 godziny w 4K. Skupiłem się na czasie działania w natywnej rozdzielczości. Yoga 910 nie zawodzi. Bez oszczędzania, z ekranem na wysokiej jasności, korzystając z Wi-Fi oraz programów biurowych, uzyskiwałem około 9 godzin pracy. Prognoza producenta jest osiągalna bez Internetu i z przyciemnionym ekranem, ale Yoga 910 w praktyce i tak pozwala na dzień pracy z dala od gniazdka.
Wydajność
Intel Core i7-7500U to trzeci z kolei niskonapięciowy układ z rodziny Kaby Lake. Jest dwurdzeniowy i czterowątkowy, ma taktowanie bazowe 2,7 GHz z trybem Turbo do 3,5 GHz. Niestety występuje lekki throttling. Przy pełnym obciążeniu 3,5 GHz utrzymywane jest chwilowo, procesor szybko osiąga 90ºC, wtedy taktowanie spada stopniowo co 100 MHz, utrzymując ostatecznie 2,5 GHz przy 75ºC. To i tak dobry wynik, dużo lepszy niż w wielu pasywnych ultrabookach, gdzie spadek wydajności to nawet 50%. W normalnej pracy procesor utrzymuje 50–60ºC, czasami przekraczając 70ºC. W praktyce Yoga 910 działa znakomicie – nie spowalnia, szybko się uruchamia i momentalnie wybudza, sprawnie wczytuje programy. Na dobrą wydajność spory wpływ ma obecność szybkiego SSD. Nadal trzeba jednak pamiętać, że to dwurdzeniowy układ z priorytetem na energooszczędność – to raczej tablet, czytnik Internetu, urządzenie do pracy biurowej i obróbki zdjęć. Bardziej wymagające zadania będą wymagały cierpliwości. Yoga 910 uzyskała 353 punkty w teście renderowania Cinebench R15 oraz 4226 punktów single-core i 8393 punkty multi-core w Geekbench 4.
Urządzenie jest wyposażone w bardzo szybki dysk SSD w standardzie M.2 z obsługą protokołu NVMe, czyli Samsunga PM961. Według Crystal Disk Mark odczyt sekwencyjny wynosi 2102 MB/s, a zapis 1215 MB/s. Dla próbek 4K wyniki również robią wrażenie, to 45 MB/s odczytu i 184 MB/s zapisu.
Za wydajność graficzną odpowiada zintegrowany układ Intel HD 620, który poradzi sobie z odtwarzaniem 4K, ale nie ma co liczyć na gry w tej rozdzielczości. Duże tytuły nie będą grywalne, a wiele gier wymaga drastycznego obniżenia rozdzielczości i minimalnych ustawień graficznych. W przypadku prostszych tytułów internetowych oraz sieciowych strzelanek można liczyć na niezłą grywalność. Counter-Strike: Global Offensive na automatycznych ustawieniach osiąga nawet do 60 kl./s w rozdzielczości Full HD, ale trzeba pamiętać o wyłączeniu wygładzania MSAA.
Podsumowanie
Yoga 910 to wyjątkowy ultrabook. Oferuje hybrydową konstrukcję, świetny zawias, rewelacyjną matrycę i topowe wykonanie, a to jeszcze nie wszystko. Urządzenie cieszy oczy, jego wydajność satysfakcjonuje, a czas pracy jest dobry. Klawiatura wymaga pewnego przyzwyczajenia, ale gładzik jest znakomity. Przez szeroką dolną ramkę trudno zachwycać się rozmiarami pozostałych, ale uniesienie ekranu przekłada się pozytywnie na ergonomię. Ogólna mobilność jest również na wysokim poziomie, a czytnik palca to świetny dodatek.
Trudno zapomnieć o wadach. Szkoda, że interfejs jest ograniczony; nie mogę zrozumieć braku wsparcia dla Thunderbolta 3 – przydałby się zarówno do rozbudowanych stacji dokujących, jak i najnowszych monitorów. Aluminiowa obudowa prezentuje się świetnie, ale jest trochę mniej komfortowa od tej ogumowanej z poprzedniej wersji. Kultura pracy mogłaby być lepsza – temperatury są w normie, ale wentylator może przeszkadzać.
Urządzenie nie jest tanie, ale ceny i tak są korzystne na tle np. urządzeń od Apple’a. To 6000–8000 zł w zależności od konfiguracji, testowana wersja kosztuje około 6200 zł. Niższe modele mają procesory i5, które są niewiele wolniejsze od i7. Najdroższe mają 16 GB pamięci RAM oraz dyski 512 GB. Tańszą alternatywą będzie Yoga 710.
Zalety: wzorowe wykonanie; świetny design; ergonomia na wysokim poziomie; dobra klawiatura; bardzo dobry gładzik, wysoka wydajność; świetny SSD; znakomity ekran.
Wady: ograniczony interfejs; brak Thunderbolt 3 i czytnika kart; szeroka ramka pod ekranem i kiepska lokalizacja kamery; przeciętna kultura pracy. | Test Lenovo Yoga 910 – flagowy laptop konwertowalny |
Taczka z kategorii ekonomicznych to kompromis między pojemnością a trwałością materiału, z którego została wykonana. Z tego kompromisu wyłączone jest mocowanie koła. Ono zawsze musi być najwyższej jakości. Nie wszyscy mamy olbrzymie ogrody i nie wszyscy używamy taczki na co dzień. Wielu z nas wyjmuje ją z garażu czy piwnicy 3–4 razy w roku, by wywieźć jakieś pozostałości po drobnym domowym remoncie, gałęzie z ogródka lub śnieg sprzed domu. Nie musimy więc inwestować w sprzęt olbrzymich pieniędzy. Wystarczy mniej niż 150 zł, by kupić taczkę, która spełni nasze oczekiwania. Zatem przed wyjęciem portfela zastanówmy się, do czego ten sprzęt posłuży i gdzie będziemy z niego korzystali.
Taczka-tragarz
Jeśli potrzebujemy tragarza z prawdziwego zdarzenia, postawmy na tradycyjne taczki ze skrzynią (wanną) ze stalowej blachy, ocynkowane, o konstrukcji ze stalowych rurek. Nie są ultralekkie, ale to piórka w porównaniu z taczkami budowlanymi, spawanymi ze stalowych blach. Ważą ok. 8 kg. Wydając najwyżej 150 zł, kupimy taczkę o pojemności do 120 l, więc dosyć pakowną. Na tym nie koniec. Ważne jest koło i sposób jego mocowania. Im jego średnica jest większa (np. 40 cm), tym lżej będzie ją pchać. Liczy się też szerokość opon i to, z czego są wykonane. W tego typu sprzęcie koła nie mogą być plastikowe. Felga powinna być metalowa z oponą dętkową – którą trzeba pompować – lub wypełnione pianką poliuretanową. Tak więc stabilna oś łożyskowana w wysokiej jakości stalowej feldze – to podstawa.
Taczka Strosser.Konstrukcja z ocynkowanych rurek, misa tłoczona z krawędziami zaokrąglonymi. Opona pompowana, metalowa felga – całe koło łożyskowane, zapewniające wysoki komfort użytkowania. Cena 129 zł.
Dość wygodne są też taczki dwukołowe, tzw. koleby lub japonki. Doskonale się sprawdzają, gdy nie mamy siły manewrować obciążoną taczką jednokołową – nie wywrócą się w bok. Jednakże potrzebują więcej miejsca – są mniej manewrowe.
Koleba. Ma 65 l pojemności i wymiary 126 cm x 75 cm x 57 cm. Miska tłoczona ocynkowana o grubości 0,7 mm. Elementem konstrukcyjnym są stalowe rurki – malowane proszkowo podobnie jak felgi. Opony pompowane o średnicy 35 cm (14"). Maksymalne obciążenie: 120 kg. Waga netto: ok. 13 kg. Cena 149 zł.
Taczka-pomocnik
Pomocnik, bo nie jest superpakowna ani nie załadujemy do niej wielkich ciężarów. Jest mała iwykonana z wytrzymałego polipropylenu. Przypomina wiaderko na kółkach z wyprofilowanym uchwytem. Jest bardzo mobilna, łatwa w użytkowaniu, lekka – waży ok. 2 kg – i co ważne dla wielu ogrodniczek, naprawdę piękna! W kolorystyce możemy przebierać – czerwona, limonkowa, zielona… Najtańsze, kosztujące ok. 50 zł, mają 20 l pojemności, czyli mniej więcej tyle, co miejski plecak. Te za 150 zł mają już pojemność solidną – 60-80 l. Ale uwaga! Kółka taczek z plastiku są nieduże i stosunkowo cienkie, dlatego nie nadają się do pracy tam, gdzie jest miękka ziemia lub błoto.
Easy go breeze izraelskiej firmy Keter o pojemności 50 l. Wykonana z lekkiego i wytrzymałego tworzywa sztucznego, odpornego na warunki atmosferyczne. Ma ergonomicznie wyprofilowany uchwyt ułatwiający manewrowanie i przemieszczanie. Szerokość 51 cm, Wysokość 84 cm. Głębokość 56 cm. Waga 1,8 kg. Cena 79 zł.
Taczka to bardzo użyteczny sprzęt. Warto mieć ją pod ręką – w garażu, komórce. Dlatego kupmy taką, która będzie zajmowała niezbyt wiele miejsca, a jednocześnie spełni nasze oczekiwania. | Wytrzymałe i tanie taczki do 150 zł |
Dozwolona ilość alkoholu w organizmie kierowcy, który w Polsce może prowadzić auto, wynosi 0,2 promila. Jak sprawdzić jego poziom? Popularnym urządzeniem służącym do pomiaru zawartości alkoholu we krwi jest alkomat, który mierzy jego stężenie w wydychanym powietrzu. Do tej grupy sprzętu należy Xblitz Alcontrol oferowany w cenie 300-350 zł.
Jazda po alkoholu nie jest dobrym pomysłem, ale jeśli istnieje dopuszczalny limit 0,2 promila, czasami warto sprawdzić, czy się w nim mieścimy. Do tego służy alkomat. Ale co dzieje się w momencie, gdy zostanie on przekroczony?
Jazda po spożyciu alkoholu i pod jego wpływem – czym się różnią?
Warto rozróżnić dwa pojęcia – jazdę po spożyciu oraz pod wpływem alkoholu. Stan po spożyciu alkoholu to wynik mieszczący się w zakresie od 0,2 promila do 0,5 promila, jeśli mowa o stężeniu alkoholu we krwi. W wydychanym powietrzu to od 0,1 mg do 0,25 mg alkoholu w 1 dm3.
O stanie nietrzeźwości, czyli jeździe pod wpływem alkoholu, mówimy wtedy, gdy wynik kierowcy przekroczy 0,5 promila stężenia alkoholu we krwi, czyli 0,25 mg alkoholu w 1 dm3 wydychanego powietrza. Wówczas grozi wysoka grzywna oraz kara pozbawienia wolności do lat 2.
Aby uniknąć przykrych konsekwencji i samemu określić, czy możemy usiąść za kierownicą samochodu, wystarczy użyć alkomatu. Czy model Xblitz Alcontrol sprawdzi się w tej roli?
Zawartość zestawu
Oprócz Xblitz Alcontrol w opakowaniu znajdziemy instrukcję obsługi, 5 ustników oraz etui, umożliwiające wygodne i bezpieczne przenoszenie lub przechowywanie urządzenia.
Dzięki etui alkomat wraz z ustnikami możemy schować w domu, samochodzie lub innym miejscu, w którym będzie nam przydatny.
Alkomat jest spory, co nie powinno być wielką przeszkodą. Jeśli jednak kompaktowy rozmiar ma znaczenie, ten sam producent oferuje pomniejszoną wersję tego urządzenia: Xblitz Alcontrol Mini (w cenie ok. 250 zł).
Xblitz Alcontrol ma spory i bardzo czytelny ekran LCD, na którym są wyświetlane nie tylko wyniki pomiaru, ale także podstawowe instrukcje na temat obsługi (np. komunikat BLOW w momencie, gdy trzeba zacząć dmuchać w ustnik).
Specyfikacja produktu
Po włączeniu Xblitz Alcontrol potrzebuje ok. 10 sekund na rozgrzanie, po których jest gotowy do pomiaru. Urządzenie działa poprawnie w zakresie temperatur 10°–40°C, trzeba więc pamiętać, że łatwiej będzie zmierzyć stężenie alkoholu w wydychanym powietrzu latem niż mroźną zimą.
Zakres detekcji alkomatu Xblitz ALCONTROL zawiera się od 0 do 2 mg/k, czyli od 0 do 4 promili. Dokładność wynosi 0,01 mg/l, co oznacza, że wskazania urządzenia są w miarę precyzyjne. W sprzedaży są alkomaty oferowane w podobnej cenie, lecz zapewniające dokładniejszy pomiar, np. Fitalco Grafit (za ok. 360 zł) z rozdzielczością pomiaru do 0,005.
Sprawdzam!
Korzystanie z Xblitz Alcontrol jest łatwe. Po włączeniu urządzenia na ekranie pojawi się 10-sekundowe odliczanie dające jasno do rozumienia, że trwa przygotowanie alkomatu do pracy. Następnie na wyświetlaczu pojawia się komunikat BLOW i rozbrzmiewa sygnał dźwiękowy.
Czas zatem na test i sprawdzenie, jak Xblitz Alcontrol spisuje się w praktyce.
Wypijam jedno piwo i czekam kilkanaście minut. Następnie przez kilka sekund dmucham w wymienny ustnik. Chwila oczekiwania i na ekranie wyświetla się wynik: 0,3 promila. Oznacza on jedno – limit został przekroczony, więc za kierownicę zdecydowanie wsiadać nie można. Sygnalizuje to czerwony symbol samochodu na wyświetlaczu alkomatu. Gdy badanie powtarzam na drugi dzień, wynik nie przekracza limitu i na ekranie pojawia się auto w kolorze zielonym – czytelna informacja, że jestem zdolny do jazdy.
Korzystanie z Xblitz Alcontrol jest intuicyjne, przez cały proces prowadzą nas jasne komunikaty widoczne na ekranie urządzenia. W użyciu alkomatu nie ma nic trudnego, więc tym bardziej warto sprawdzić stan swojej trzeźwości za każdym razem, gdy mamy choć cień wątpliwości, czy możemy prowadzić samochód.
Rzecz podstawowa – kalibracja!
Bardzo ważną rzeczą w przypadku każdego alkomatu, o której niestety nie pamięta wielu ich użytkowników, jest konieczność kalibracji.
W przypadku alkomatu Xblitz Alcontrol producent udziela pięcioletniej gwarancji oraz zapewnia nieograniczoną liczbę kalibracji przez okres pierwszych 12 miesięcy liczonych od daty zakupu. To istotna kwestia, gdyż to dzięki kalibracji możemy mieć pewność, że alkomat działa prawidłowo, a jego wskazania są wiarygodne. To kluczowa kwestia, o której należy pamiętać w przypadku korzystania z każdego modelu alkomatu.
Podsumowanie
Xblitz Alcontrol to wygodny w użyciu alkomat, który zapewnia nie tylko powtarzalność wyników (o ile jest poprawnie skalibrowany), ale także wygodę przechowywania i przenoszenia dzięki dołączonemu do zestawu etui. Czy to najlepszy wybór z dostępnych? Warto dokładnie przejrzeć ofertę, by sprawdzić konkurencyjne modele, w tym Fitalco Grafit, który choć nie ma etui, ale wydaje się, że jest co najmniej równie dobrze wykonany i ma nieco lepsze parametry dotyczące dokładności pomiarów, a kosztuje tyle samo. | Xblitz Alcontrol – test alkomatu |
Piankolina, zwana także pianką kinetyczną, to kolejny wynalazek do lepienia i ugniatania, który zapewni najmłodszym wspaniałą, kreatywną zabawę na długie godziny. Z przyjemnej w dotyku masy można wyczarować wspaniałe rzeczy, przy okazji ćwicząc sprawność małych rączek. Jeżeli twoja pociecha lubi tego typu rozrywki, to z pewnością spodoba się jej także kolorowa piankolina. Piankolina – co to jest?
Piankolina to masa plastyczna
składająca się z niewielkich kuleczek przypominających te ze styropianu. Jest niezwykle przyjemna w dotyku dzięki ciekawej teksturze oraz lekka, co sprawdzi się doskonale u maluchów z nadwrażliwością dotykową. Jej ogromną zaletą jest fakt, że nie klei się do rąk, co pozwala na swobodne formowanie różnych kształtów. Cechą różniącą ją od tradycyjnej plasteliny jest fakt, że różne kolory piankoliny przy odrobinie cierpliwości można z powrotem rozdzielić i użyć ponownie. Producenci w swoich ofertach posiadają dwa rodzaje masy piankowej: wysychającą i niewysychającą. Pierwsza z nich umożliwia stworzenie trwałych figurek, które nie będą się rozpadać. Piankolina niewysychająca umożliwia natomiast ponowne wykorzystanie masy po skończonej pracy, dlatego jeżeli chcesz, aby dziecko mogło bawić się nią więcej niż jeden raz, to właśnie taki rodzaj będzie najbardziej odpowiedni.
Masa piankowa – jak się nią bawić?
Wielu rodziców zastanawia się nad tym, w jaki sposób wykorzystać piankolinę do zabawy. Otóż zachowuje się ona podobnie do plasteliny i piasku kinetycznego w jednym. Można ją ugniatać palcami, jest plastyczna, a jednak w jej strukturze widać pojedyncze elementy w postaci małych kuleczek. Teoretycznie z masy piankowej można zrobić wszystko to, co z innych mas. Dziecko może więc bawić się w lepienie różnych figurek, co jest wyjątkowo przyjemne ze względu na to, że piankolina nie lepi się do rąk i jest miękka w dotyku.
Innym sposobem na wykorzystanie piankoliny jest wyklejanie nią obrazków na kartce. Będzie to zdecydowanie łatwiejsze niż przy użyciu plasteliny, gdyż ta jest duża twardsza, a maluchy często mają problem z jej rozgrzaniem i zgnieceniem w dłoniach. Piankolina natomiast dzięki swojej miękkości idealnie nadaje się do równomiernego rozłożenia na powierzchni kartki.
Masa nie nadaje się jednak do zabawy z foremkami, gdyż poprzez swoją dużą plastyczność i miękkość podczas wyciągania często szybko się odkształca nie zachowując pożądanej formy.
Piankolina – jaką wybrać?
Piankolina w ostatnim czasie stała się niezwykle popularną masą, dlatego producenci chętnie prześcigają się w tworzeniu ciekawych ofert dla najmłodszych.
Świetną propozycją dla dziecka rozpoczynającego przygodę z piankoliną może być zestaw „Zrób to sam“, w którym znajduje się masa przeznaczona do wykonania konkretnego zwierzątka oraz instrukcja pokazująca jak to zrobić. Taki model po czasie twardnieje i dziecko może z satysfakcją podziwiać swoje dzieło.
Niezwykle rozciągliwą masą, która także nadaje się do naturalnego wysuszenia, jest pianka Spin Master. Będzie ona idealna do obklejania różnych rzeczy lub samodzielnego tworzenia różnych figurek.
Ciekawą alternatywą dla tradycyjnej masy są klocki ekologiczne, z których ułożyć można fantastyczny, bajkowy świat. Pojedyncze elementy przypominają strukturą oraz wyglądem piankę. Aby zbudować dany kształt należy zwilżyć dołączoną do zestawu gąbeczkę, a następnie moczyć w niej każdy klocek, który dopiero wtedy nadaje się do przyklejenia do pozostałych części.
Jeżeli chcesz natomiast zakupić produkt, który będzie można używać wielokrotnie, to pamiętaj, aby wybierać piankolinę, o której producent informuje, że nie zasycha. Oznacza to, że masę będzie zachowywać swoją miękką strukturę i będzie można z niej lepić kolejne figurki.
Masy plastyczne to wspaniały produkt przeznaczony do twórczej, kreatywnej zabawy dla dzieci. Lepienie, ugniatanie i tworzenie figurek wspaniale rozwija wiele ważnych umiejętności, a także dostarcza maluchom mnóstwo frajdy. Jeżeli twoja pociecha także uwielbia tego typu rozrywkę, to z pewnością spodoba się jej piankolina | Piankolina – najnowszy hit wśród dzieci |
Mistrzostwa Europy w piłce nożnej we Francji coraz bliżej, a w salonie straszy mały i stary telewizor? To chyba najlepszy moment na zmianę. Co prawda, nie każdy dysponuje budżetem odpowiednim do kupienia 75-calowego kolosa, ale w niższej cenie również można znaleźć ciekawe modele, które zapewnią niezapomniane emocje podczas oglądania spotkań naszej reprezentacji. Samsung UE48JU6000 – mocny średniak
Model Samsung UE48JU6000 plasuje się na średniej półce cenowej, ale, spoglądając na parametry, mamy wrażenie, że powinien kosztować o wiele więcej. Na szczęście tak nie jest i na Allegro telewizor ten możemy kupić już za około 2400 zł. A co dostajemy w zamian?
Przede wszystkim 48-calową matrycę w rozdzielczości 3840x2160 pikseli (4K Ultra HD) z procesorem obrazu UHD i dwoma głośnikami o mocy 20 W. Taki zestaw wystarczy, aby każdy mecz był wyjątkowym przeżyciem. Oprócz tego sprzęt wyposażono w moduł Wi-Fi, a to daje dostęp między innymi do świata Smart TV, czyli serwisów społecznościowych, internetu, serwisów z filmami itp. Nie zabrakło również zestawu tunerów telewizji, tj. DVB-TC z obsługą standardu T2, oraz kompletu złączy, w tym 3 HDMI oraz 2 USB. Całość zamknięto w gustownej, dość prostej obudowie w czarnym kolorze.
Panasonic TX-49DS500E – elegancki i funkcjonalny
Kolejna propozycja to bardzo ładnie zaprojektowany i naszpikowany ciekawymi funkcjami Panasonic TX-49DS500E. Zastosowano tu matrycę o przekątnej 49 cali i rozdzielczości 1920x1020 pikseli (Full HD) z wieloma trybami obrazu do wyboru. Są również głośniki o mocy 20 W, które co prawda nie rozkręcą domowej imprezy, ale z pewnością sprawdzą się świetnie podczas transmisji meczu Euro 2016. Jest WiFi oraz system Smart TV i my Home Screen, a także możliwość strumieniowania multimediów (np. ze smartfona).
Pewnym minusem może być obecność tylko dwóch złączy HDMI i jednego portu USB – może to ograniczać możliwość podłączenia zewnętrznych urządzeń. Cena tego modelu na Allegro w dniu publikacji to około 2600.
Philips 50PUH6400 – wilk w owczej skórze
To kolejny model, który w skromnej obudowie i za niewielką kwotę kryje naprawdę imponujące parametry. Philips 50PUH6400 został wyposażony w 50-calową matrycę o rozdzielczości 3840x2160 pikseli (4K Ultra HD), zestaw tunerów telewizyjnych (DVB-C cyfrowy kablowy oraz DVB-T cyfrowy naziemny) oraz moduł Wi-Fi z systemem Smart TV.
Nad wszystkim panuje system operacyjny Android TV, który zmienia telewizor w smartfona, umożliwiając instalację świetnych i przydatnych aplikacji. Warto również wspomnieć o aż 4 złączach HDMI i 3 portach USB, co znacząco rozszerza możliwości podłączenia urządzeń zewnętrznych, takich jak dysk twardy, konsola, dekoder, kino domowe itp. Cena? W dniu publikacji na Allegro była to kwota około 2400 zł.
Sony KD-43X8305 – naszpikowany technologiami
Jeśli ktoś ma ograniczoną przestrzeń, ale jednocześnie nie chce rezygnować z nowoczesnego telewizora, powinien zwrócić uwagę na model Sony KD-43X8305. Sprzęt wyposażono w 43-calową matrycę o rozdzielczości 3840x2160 pikseli (4K Ultra HD) z procesorem obrazu 4K X1 i systemem 4K X-REALITY PRO. Takie połączenie zapewnia rewelacyjną jakość obrazu w każdych warunkach.
Na uwagę zasługuje także system operacyjny Google Android TV, czyli przeniesienie funkcjonalności smartfona i tabletu na ekran telewizora. Mowa tu o możliwości instalowania ulubionych aplikacji, programów, gier itp. Wisienką na torcie jest bardzo elegancka i stylowa obudowa, która wpisze się w wystrój każdego salonu. Cena na Allegro w dniu publikacji to około 3700 zł.
Philips 40PFH4100/88 – dla oszczędnych
Zestawienie zamykamy propozycją dla tych, którzy potrzebują nowego telewizora, ale nie dysponują znaczną kwotą pieniędzy i nie oczekują od urządzenia niczego oprócz dobrej jakości obrazu. Taki właśnie jest Philips 40PFH4100/88 – niedrogi, prosty i solidny.
Matryca o przekątnej 40 cali legitymuje się rozdzielczością 1920x1080 pikseli (Full HD), zaś 2 wejścia HDMI i jeden port USB pozwolą podłączyć do telewizora dekoder oraz np. konsolę do gier czy zewnętrzną pamięć USB lub dysk z filmami, muzyką i zdjęciami. Całość zamknięto w czarnej, minimalistycznej obudowie. Cena na Allegro w dniu publikacji opiewała na kwotę około 1200 zł. | Euro 2016 – pomagamy wybrać atrakcyjny cenowo telewizor |
Zdarzyło ci się oglądać w Internecie filmy ze zwierzętami w ich naturalnym środowisku, nagrane w głębokim lesie, na polanie lub leśnej drodze? Filmy z sarnami podczas pobierania pokarmu, tarzające się beztrosko w bagnie łosie, trące o drzewa wielkim porożem jelenie, wędrujące pod osłoną nocy wilki czy karmiące młode orły w gnieździe? Zastanawiałeś się jak zostały nagrane te niesamowite sceny? Leśnicy i miłośnicy przyrody używają do tego celu kamer leśnych, tak zwanych fotopułapek. Fotopułapka to urządzenie wyposażone w wysokiej jakości kamerę, pojemny i wytrzymały akumulator, kartę pamięci i odporną na warunki atmosferyczne obudowę. Często wyposażona jest także w moduł GSM i modem GPRS. Każda ma wbudowany czujnik ruchu, uruchamiający nagrywanie lub wykonywanie zdjęć po wykryciu ruchu przed kamerą.
Obudowy tych urządzeń malowane są w maskujące kolory, ułatwiające ich ukrycie pośród drzew lub roślinności, wyposażone są także w uchwyty pozwalające na pewne i bezpieczne zamocowanie fotopułapki np. do drzewa.
Fotopułapka – doskonały strażnik
Fotopułapki pełnią także rolę swoistych strażników – tak w lesie, jak i na prywatnych posesjach. Dzięki temu, że łatwo je zamaskować i zamocować w miejscach niedostępnych dla osób postronnych, idealnie nadają się do monitoringu. Montowane są bardzo często w miejscach składowania drewna w lesie, w miejscach gdzie nielegalnie wyrzucane są śmieci czy ostojach zwierzyny, aby miały oko na kłusowników. Modele wyposażone w moduł GSM lub GPRS mogą po wykryciu ruchu wysłać krótką wiadomość tekstową na wcześniej ustawiony numer telefonu albo wysłać gotowe zdjęcia i filmy na adres mailowy lub serwer FTP, dostarczając niebitego materiału dowodowego przeciwko sprawcom przestępstw i wykroczeń. Ta cecha znakomicie spisuje się także przy monitorowaniu prywatnych posesji. Każda niepowołana osoba zostanie sfotografowana lub nagrana, a jej wizerunek w czasie rzeczywistym trafia bezpośrednio do komputera lub smartfona właściciela posesji.
Bardzo jasne obiektywy oraz matryce o wysokiej czułości pozwalają na fotografowanie i filmowanie przy ograniczonym dopływie światła. Fotopułapkiwyposażone w oświetlenie IR (podczerwień) nagrywają także w kompletnej ciemności. Co ważne, diody posiadają zasięg skuteczny nawet do 20-30 metrów, a pasmo podczerwieni jest niewidoczne dla ludzkiego oka, więc kamera nie zwraca na siebie uwagi podczas działania.
Ceny fotopułapek
Fotopułapki w zależności od możliwości i wyposażenia dodatkowego kosztują od około 400 złotych nawet do ponad 2000 złotych.
Jednym z tańszych modeli jest kamera leśna firmy Redlif. Producent wyposażył ją w matrycę o rozdzielczości 5 MPx, wbudowany ekran LCD o przekątnej 2,4", mikrofon nagrywający dźwięki z otoczenia, aż 42 diody IR, 3 czujniki ruchu o kącie pokrycia 120 stopni i zasięgu 20 metrów oraz termometr. Odporna na warunki pogodowe i udary obudowa wyposażona jest w uchwyty mocujące i gwint statywowy.
Złączą dla dodatkowego zasilania zewnętrznego oraz wyjścia sygnału AV uzupełniają to niedrogie ale bardzo wszechstronne urządzenie. Koszt zakupu to niewiele ponad 400 złotych.
Na drugim krańcu zakresu cenowego znajdują się między innymi fotopułapki LTL Acorn. Kosztujące około1600 złotych urządzenie jest bardzo energooszczędne i potrafi pracować w trybie czuwania nawet do 6 miesięcy. 12 Mpx matryca CMOS generuje zdjęcia znakomitej jakości zdjęcia w maksymalnej rozdzielczości 4000x3000 px. Urządzenie nagrywa filmy o maksymalnej rozdzielczości 640×480 i zapisuje je w formacie AVI na karcie pamięci o pojemności do 32 GB. Wbudowany modem GPRS oraz moduł GSM wysyłają zrobione zdjęcia w formie MMS-a na wcześniej zaprogramowane numery telefoniczne oraz na adresy e-mail. Użytkownik może zaprogramować do 3 numerów telefonicznych oraz 3 adresy e-mailowe, które jednocześnie otrzymywać będą powiadomienia. Co warte zauważenia, LTL Acorn pracuje z kartami SIM wszystkich polskich operatorów sieci komórkowych. O niskim poziomie baterii kamera sama powiadomi użytkownika wysyłając mu SMS-a.
Fotopułapkę można opcjonalnie wyposażyć w metalową obudowę wandaloodporną oraz panel solarny, wydłużający czas pracy kamery.
Fotopułapki znakomicie sprawdzają się jako strażnicy lasu, dozorcy prywatnych posesji, a także jako urządzenia dla ciekawych świata zwierząt miłośników przyrody. | Fotopułapki – podglądaj przyrodę i chroń swoją własność |
Wraz z nadejściem wiosny niejedna kobieta przeprowadza metamorfozę swojej garderoby i wprowadza zmiany do codziennego makijażu. Panie kupują nowe ubrania w kolorach, wzorach i fasonach wpisujących się w aktualne trendy w modzie, poszukują kosmetyków, które odmienią ich wizerunek na wiosnę. Jaki makijaż powinny robić kobiety o jasnych włosach?
Wiosną zazwyczaj kobiety rezygnują z kosmetyków do makijażu w ciemnych kolorach na rzecz delikatnych barw (miejsce czerwieni na ustach zastępuje róż). W tym czasie priorytetem jest efekt promiennej i zdrowo wyglądającej cery, który gwarantuje lekki krem BB lub podkład w towarzystwie korektora pod oczy. Policzki należy musnąć różem w cukierkowym odcieniu, a oko podkreślić jedynie przy pomocy tuszu do rzęs.
Zazwyczaj kobiety o blond włosach mają jasną karnację, dlatego ich makijaż powinien być delikatny i naturalny, by nie zdominował subtelnego piękna. Blondynkę o ciepłym typie urody określa się mianem wiosny, a o chłodnym – lato.
Podkład
Wiosną kobiety o jasnych włosach powinny zadbać o to, by ich cera była gładka i promienna. W celu wyrównania kolorytu należy użyć podkładu rozświetlającego o płynnej konsystencji (fluid marki Bourjois o pojemności 30 ml kosztuje 30 zł, zaś tej samej wielkości podkład firmy Mary Kay – 48 zł). Wybierając ten kosmetyk, należy pamiętać o dopasowaniu go do rodzaju i odcienia cery. Jeśli blondynka ma problem ze znalezieniem kosmetyku w kolorze odpowiadającym odcieniowi cery, może kupić podkład o ton jaśniejszy (zbyt ciemny doda lat i sprawi, że twarz będzie wyglądać na zmęczoną).
Korektor
Ewentualne niedoskonałości cery przykryje korektor. Umożliwia on zatuszowanie śladów po wypryskach, przebarwień i rozszerzonych naczynek widocznych na powierzchni twarzy. Jeżeli kobieta o blond włosach boryka się z cieniami, powinna zaaplikować korektor pod oczy (do nabycia na Allegro od 14 do 246 zł). Warto wybrać produkt o lekkiej konsystencji, pamiętając o tym, że skóra w tym obszarze twarzy jest cieńsza.
Jeżeli problem z nadmiernym świeceniem się w sferze T nie występuje, krok polegający na oprószeniu twarzy pudrem sypkim można pominąć. Wiosną pożądane jest rozświetlenie i satynowe wykończenie makijażu.
Cienie do powiek i pomadki
Na twarzy blondynek o typie urody wiosna, które mają ciepły odcień skóry, często pojawiają się piegi. Ich oczy są niebieskie lub zielone, dlatego do makijażu ust i oczu powinny wybierać kosmetyki w kolorach pastelowych, na przykład pomadkę o morelowym zabarwieniu.
Z kolei włosy pani lato mają popielaty odcień, a tęczówka: zielony, szary lub niebieski. Zaleca się, aby do makijażu wybierała kosmetyki w chłodnych kolorach, na przykład błyszczyk w odcieniu malinowej czerwieni (do nabycia od 5 zł) lub chłodnego beżu. By podkreślić szarą lub zieloną tęczówkę, powiekę należy malować brązowym, beżowym lub granatowym cieniem (na Allegro pojedyncze cienie do powiek są dostępne od 2,50 zł). Blondynki powinny unikać makijażu oka z wykorzystaniem fioletowych cieni (ten kolor sprawia, że wyglądają na chore).
Róż i tusz do rzęs
Kropką nad „i” w wiosennym makijażu dla blondynki (pani wiosny i lato) jest róż (dostępny na Allegro w cenie do 4 do 400 zł), którym należy musnąć szczyty kości policzkowych, by uzyskać efekt świeżej i promiennej twarzy. Pani wiosna powinna wybrać kosmetyk w ciepłym odcieniu, na przykład brzoskwiniowym, pani lato – chłodny róż.
Marzeniem niejednej kobiety są długie i gęste rzęsy. Odpowiednio dobrana maskara zapewni upragniony efekt. W celu dodania objętości należy wybrać tusz o właściwościach pogrubiających rzęsy (od 10 zł), zaś aby je podkręcić – produkt z wygiętą szczoteczką (do nabycia w cenie od 2 do 97 zł), a kilka dodatkowych milimetrów długości można zyskać dzięki tuszowi wydłużającemu rzęsy (kosmetyk marki Eveline kosztuje 10 zł).
Wiosną należy zadbać o zdrowy i świeży wygląd cery. Choć dokoła obserwujemy feerię barw, lepiej zdecydować się na naturalny makijaż. Cienie do powiek w intensywnych kolorach mogą przynieść efekt odwrotny od zamierzonego. | Wiosenny makijaż dla blondynki |
Ubrania w stylu azjatyckim to kolejny styl, który jest inspirowany światową modą. Motywy etniczne z Azji obecne są w najnowszych trendach i propozycjach na wiosnę i lato 2015. Sprawdź wzory, fasony i dodatki azjatyckie. Dowiedz się, z czym je łączyć. Odtwórz klimat Azji
Aby zrozumieć fenomen mody w stylu azjatyckim, należy zrozumieć filozofię życia. Moda to nie tylko ubrania, ale także sposób ich noszenia. Stylizowanie mody europejskiej na azjatycką ma przede wszystkim na celu uchwycenie elementów najbardziej dla niej charakterystycznych.
Dlatego przemyca się przede wszystkim wyróżniające się motywy ludowe i etniczne, kolory – czarny, żółty, czerwony, biały, zielony, a także kroje – geometrię, falbany, warstwowość i asymetrię.
Wskazówki od projektantów
Inspiracje to przede wszystkim klasyczne i tradycyjne stroje, takie jak kimono. Ten krój mają sukienki, płaszcze, koszule. Pojawiają się także graficzne wzory, szerokie pasy, paski, obszerne chusty, szale i szarfy.
Jeśli chodzi o kolory, to dominuje zieleń, złoto, czerń i czerwień. Widać wyraźne akcentowanie rękawów i dekoltów asymetrycznych. Nieregularność dostrzegalna jest również w wykończeniach i zapięciach.
Widać tendencję do łączenia szlafrokowych i kimonowych długości płaszczy, koszul, tunik i żakietów ze spódnicami mini. Silne inspiracje Azją można zauważyć przede wszystkim w pokazach kolekcji wiosna – lato 2015 u Ralpha Laurena, Alexandra McQueena i Hervé Légera.
Japan Style
Japoński styl jest z jednej strony skromny, niewinny i dziewczęcy, a z drugiej – seksowny. Dominują kuse spódnice, w wersji prostej lub plisowanej, sukienki kopertowe i te z baskinką, a także taliowane swetry i legginsy.
Kolory pastelowe – najczęściej róż, żółty, zielony i niebieski – mają podkreślać cukierkowość stylizacji. W japońskich trendach jest także dużo klasyki. To proste, niebieskie dżinsy, białe koszule i topy, tradycyjne szpilki, sukienki typu mała czarna, torebki kopertówki oraz minimalistyczna i klasyczna biżuteria.
Fasony są raczej proste. Występuje mało zdobień, wzorów czy jaskrawych kolorów. Na wyróżnienie zasługują takie modele i wzory, jak sukienka szmizjerka, buty botki, T-shirty oversize, wzór pepitki.
K-pop style
Przeciwieństwem monochromicznego stylu japońskiego jest nowoczesna moda w wersji gwiazd koreańskiej muzyki popularnej. Styl ten polega na koreańskiej interpretacji mody amerykańskiej i europejskiej. To z jednej strony styl nadążający za najnowszymi trendami, z drugiej – widać tendencję do przesytu.
Bardzo często przejawia się to łączeniem wielu różnych trendów. Obserwując koreańskich fashionistów, ma się wrażenie, że nie potrafią się zdecydować na konkretny styl. To typowe ofiary mody, które dosłownie i bez jakiejkolwiek świadomości kopiują i odtwarzają światowe trendy.
Kostiumowość anime i mangi
To kolejny widoczny trend, który dociera także do Europy. Ulice japońskich miast są wypełnione ekstrawagancko ubranymi ludźmi, którzy odwzorowują wizerunki postaci z mangi i anime. W konsekwencji można spotkać osoby niemalże przebrane. To już nie ubrania, a prawdziwe kostiumy.
Na co dzień nie dziwią nikogo kostiumy zwierząt, księżniczek, czarodziejek, agentek, wojowników. Oprócz strojów tego typu popularne są jedynie dodatki lub pewne elementy ze świata kreskówek i komiksów, jak choćby pluszowe plecaki, czapki z uszami, kolorowe swetry i koszulki z wizerunkiem konkretnych postaci.
Trend Azji, który sprawdzi się zawsze, należy oczywiście do bezpiecznej, ale eleganckiej klasyki. Chodzi o nawiązującą, zarówno kolorystycznie, jak i fasonowo, do tradycyjnych strojów sukienkę kimono. Będzie jednocześnie zauważalna i mieszcząca się w modowym kanonie. | Ubrania w stylu azjatyckim – must have SS 2015 |
Urocze i piękne. Lalki zawsze były nieodłącznymi towarzyszkami zabaw każdej dziewczynki. Umilają czas, wypełniają wolne chwile, niekiedy pomagają się wypłakać. Największą popularnością cieszą się lalki interaktywne, które chodzą, śpiewają czy raczkują. Przed laty każda mała dziewczynka marzyła o tym, by mieć lalkę, która mówi. Zapewni o swojej miłości i wysłucha sekretów. Dziś lalki interaktywne są jednymi z najczęściej wybieranych zabawek. Wśród nich najpopularniejsze są te, które mówią po polsku. Nie dość, że niektóre wyglądają jak prawdziwe bobasy, są miękkie i miłe w dotyku, to jeszcze swoim dziecięcym głosem wygłaszają zdania typu „Przytul mnie” lub „Kocham cię”. Przypominają o tym, że trzeba się o nie troszczyć: ułożyć do snu, nakarmić, przewinąć. Jednak zawsze przed zakupem lalki mówiącej powinniśmy sprawdzić, czy mówi po polsku, dzięki czemu zapewni dziecku lepszą zabawę. Oto pięć popularnych lalek, które pokochały nasze pociechy.
Maja
Małe dziewczynki pokochają Maję, którą wygląda jak prawdziwy bobasek. Zachęci dziecko do zabawy śpiewem. Zabawka ma osiem funkcji w polskiej wersji językowej. Zaczyna działać po naciśnięciu brzuszka. Poprosi o podanie jej dołączonego do zestawu misia, którego przywita słowami „ Cześć, mój mały misiu, jesteś moim najlepszym przyjacielem”, a gdy będzie jej zimno, poprosi o włożenie jej sweterka. Kosztuje ok. 100 zł.
Amelka
Lalka Amelka to jedna z najbardziej ulubionych przez dziewczynki zabawek, również przypominająca sympatycznego niemowlaka. Podczas gaworzenia, śmiechu czy płaczu zmienia się mimika małej buzi. Mruży oczka, rusza ustami, a łaskotana po brzuszku śmieje się. Ssie podany smoczek. Mówi po polsku łagodnym i wyraźnym głosikiem małego dzidziusia. Jej cena wynosi ok. 120 zł.
Masza
Interaktywna lalka Masza ubrana w chustkę i fartuszek to sympatyczna bohaterka filmu dla dzieci
„Masza i niedźwiedź”. Po naciśnięciu rączki w zabawny sposób się porusza, tańczy, śpiewa oraz powtarza mówione do niej słowa. Gdy jest włączona, wystarczy powiedzieć do niej krótkie zdanie, a powtórzy każdą kwestię i zacznie się przy tym zabawnie poruszać. Kosztuje ok. 40 zł.
Natalia
Laleczka wygląda jak mała dziewczynka. Może być ubrana w dżinsową sukienkę, mieć zaplecione warkoczyk lub zabawnie zawiązane kucyki. Wystarczy nacisnąć jej brzuszek, aby usłyszeć, jak mówi: „Cześć, jestem Natalia!” lub „Pobawmy się!”, „Chodźmy razem na spacer”. Natalia z pewnością zostanie ulubioną przyjaciółką każdej dziewczynki. Można ją kupić już za ok. 70 zł.
Brightlings
Zabawna lalka Brightlings, przypominająca maskotkę, dostępna jest w wielu kolorach. Działa w trzech trybach: zabawa, powtarzanie i muzyka. W trybie zabawy Brightlings uwielbia mówić i wypowiada ponad 100 zwrotów, począwszy od „Kocham cię” i „Jak się czujesz?”. Można aktywować nowe zwroty, umieszczając ją w nowym położeniu. W trybie powtarzania powtarza wszystko, co się do niej powie. A kiedy nadejdzie czas na muzykę, śpiewa w sześciu stylach muzycznych: pop, rock, jazz, opera, jodłowanie i beat box. Kosztuje ok. 170 zł.
Lalki, które mówią, zapewnią dziewczynkom wspaniałą zabawę i pomogą im rozwinąć sprawność mówienia. Dziecko informowane przez zabawkę o jej „potrzebach” nauczy się o nią troszczyć – karmić ją, przewijać czy przytulać. W ten sposób wykształci w sobie obowiązkowość i wrażliwość na potrzeby innych osób. Pamiętajmy, by kupować tylko zabawki od sprawdzonych producentów, wykonane z bezpiecznych dla dziecka materiałów. | Pięć topowych lalek, które mówią po polsku |
Karty graficzne CAD są przeznaczone do zastosowań profesjonalnych. Niestety, okazuje się, że rynek kart CAD jest bardzo wąski i dominują na nim jedynie dwa rozwiązania – firm AMD oraz Nvidia. Tego typu produktów jest niewiele, jednak postaram się znaleźć dla was kilka godnych uwagi kart CAD. PNY QUADRO K620 PCI-Ex16 2GB
PNY Quadro K620 PCI-Ex16 to profesjonalna karta CAD, oparta o układ firmy Nvidia. Niestety, nie jest to sprzęt z najwyższej półki, tylko jedna z najtańszych kart tego rodzaju. Posiada ona 2 GB pamięci GDDR3, współpracującą ze 128-bitową szyną danych. We wnętrzu znajdziemy chipset Nvidia Kepler GM107, mający 384 procesory CUDA. Karta, dzięki dostępności wyjść i adapterów, jest w stanie wyświetlić obraz aż na 4 monitorach jednocześnie. Naturalnie, jak przystało na sprzęt CAD, karta PNY Quadro K620 PCI-Ex16 obsługuje technologie Nvidia 3D Vision Pro, nView oraz Mosaic. Jak na produkt z półki CAD, model Quadro K620 jest stosunkowo tani, bo można go kupić w cenie ok. 700–800 zł.
Nvidia QUADRO 4000
QUADRO 4000 to kolejna karta przeznaczona do zastosowań CAD. Sprzęt kosztuje ok. 750 zł i –podobnie jak K620 – także posiada 2 GB pamięci, ale GDDR5. Dodatkowo, szyna pamięci jest tu lepsza, ponieważ działa w 256 bitach. Co z rdzeniami CUDA? Jest ich tutaj 256. Jak przystało na profesjonalną kartę graficzną, obsługuje ona 30-bitową paletę kolorów, dzięki czemu uzyskujemy nie miliony, a miliardy odcieni barw. Najwyższa możliwa rozdzielczość, jaką możemy uzyskać za pomocą tej karty, nie jest jednak porywająca i wynosi 2560x1600 pikseli.
Nvidia QUADRO FX3800
Ten model jest z kolei jednym z najtańszych umożliwiających profesjonalne zastosowanie w stacjach roboczych. Kartę można kupić już za zaledwie ok. 400 zł. Oferuje ona m.in. technologię Nvidia SLI Multi OS, dzięki której na jednej stacji roboczej możemy uruchomić kilka różnych systemów operacyjnych. Nie wspominałem tego przy poprzednich kartach QUADRO, jednak warto dodać, że ta rodzina urządzeń jest jedyną, dysponującą zintegrowanym rozwiązaniem, pozwalającym na przechwytywanie, filtrowanie, montaż, obróbkę oraz emisję wszystkich formatów SDI. Jeśli chodzi o możliwości, QUADRO FX3800 nie jest tak potężna jak urządzenia, o których mówiłem wcześniej. W jej wnętrzu mieści się 1024 MB 256-bitowej pamięci GDDR3, 64 rdzenie procesora, a maksymalna wspierana rozdzielczość to 2560x1600 pikseli.
HP ATI FirePro W7000 4GB PCIe x16 Card
Po serii kart QUADRO warto teraz przejść do produktu firmy HP, opartego o rozwiązania firmy AMD. HP ATI FirePro W7000 4GB PCIe x16 Card to karta dość droga, jej cena to ok. 2600 zł. Gwarantuje jednak naprawdę mocne podzespoły. Jest tu aż 4 GB pamięci GDDR54 oraz układ graficzny Tahiti GL-Pro, taktowany zegarem 950 MHz. Co ciekawe, liczba procesów strumieniowych wynosi astronomiczne 1280. Jako wyjścia wideo służą tu cztery złącza mini Display Port 1.2. Karta dysponuje naprawdę potężną mocą obliczeniową, wynoszącą aż 2,44 teraflopa. Ciekawą funkcją HP ATI FirePro W7000 4GB PCIe x16 Card, jest AMD Eyefinity, która pozwala na stosowanie rozwiązań wielomonitorowych.
Na czym polega jej działanie? Możemy np. zestawić obok siebie cztery monitory, a funkcja AMD Eyefinity połączy na nich obraz w jeden. Dzięki temu możemy osiągnąć doskonałej jakości, panoramiczny obraz. Mogłoby się wydawać, że HP ATI FirePro W7000 4GB PCIe x16 Card to karta do inżynierskich stacji roboczych z najwyższego segmentu. Tak jednak nie jest, bo produkt HP został przeznaczony raczej do sprzętów ze średniej półki. | Karty graficzne CAD – polecane modele |
Biegamy coraz chętniej i coraz częściej. Większość z nas robi to w towarzystwie swojego smartfona. Dlaczego? Motywująca do wysiłku muzyka, możliwość krótkiej rozmowy i zbadania statystyk dotyczących odległości i spalonych kalorii – wszystko to daje nam smartfon. W co należy się wyposażyć, aby bieganie z tym urządzeniem było bardziej komfortowe? Odpowiedzi na powyższe pytanie jest bez liku, i w dużej mierze zależy ona od indywidualnych preferencji. Producenci sprzętu sportowego i akcesoriów telefonicznych na szczęście oddają biegaczom całą gamę różnych rozwiązań. Zobaczmy!
Problemy
Główne problemy biegaczy wiążą się z pytaniem: gdzie schować telefon w trakcie biegu? Coraz więszke gabaryty tych urządzeń, a co za tym idzie, także ciężar, sprawiają, ze trzymanie w kieszeni jest nie tylko niewygodne, ale też prawie niemożliwe. W dużych kieszeniach, w trakcie biegu, telefon obija się o nogi, a ze zbyt ciasnej kieszeni może wypaść. Spotkanie z ziemią sprzętu wartego częstokroć kilka lub kilkanaście setek złotych najczęściej nie kończy się dobrze.
Drugim problemem jest swobodne korzystanie z możliwości jakie daje smartfon w trakcie biegu. Idealna byłaby sytuacja, gdyby bez przerywania wysiłku można było zmienić piosenkę, odebrać połączenie lub sprawdzić statystyki.
Armband
Inaczej nazywany opaską ramię lub opaską naramienną. To nic innego jak zapinany na rzep pokrowiec na telefon, który dzięki ściągaczom i odpowiedniej konstrukcji można założyć na ramię. Posiada ofoliowany specjalnym tworzywem front, dzięki czemu wciąż biegacz może zawiadować swoim urządzeniem. Opaska taka wykonana jest z lekkich materiałów, dzięki czemu nie powoduje uczucia dyskomfortu w trakcie biegu. Wielu producentów oferuje również miejsce na klucze. Jest to rozwiązanie najlepsze dla osób, które w trakcie treningu lubią sprawdzać powiadomienia czy swoje statystyki na smartfonie, bez przerywania biegu. Często armbandy wykonywane są z wodoodpornego materiału.
Saszetka
To tak naprawdę dodatkowa, zewnętrzna kieszeń, którą można założyć niezależnie od stroju, jaki wybrało się na trening. Dzięki elastycznym pasom z łatwością dopasuje się do sylwetki i odzieży biegacza. W przeciwieństwie do armbandów pozwala w trakcie biegu mieć przy sobie więcej rzeczy niż tylko telefon i klucze. Saszetka, zwana popularnie „nerką” oferuje przestrzeń, w której telefonowi spokojnie mogę towarzyszyć dokumenty, czy np. okulary przeciwsłoneczne. Z drugiej strony nerki nie pozwalają na swobodne operowanie telefonem w trakcie biegu. Niektóre modele posiadają także specjalny otwór, który pozwala na przeciągnięcie kabla słuchawkowego. Dzięki czemu niwelowane jest ryzyko, że zostanie on nadszarpnięty przez ząbki zamka błyskawicznego.
Odmianą saszetki jestpas, który posiada często więcej niż jedną kieszeń. Dzięki czemu telefon można trzymać bez obaw, że ekran zostanie porysowany przez klucze.
Słuchawki
Muzyka znakomicie motywuje do wysiłku. Nieważne czy tak jak Rocky Balboa będziemy trenować przy „Eye of The Tiger”, czy jesteśmy fanami dynamicznej muzyki elektronicznej – dla wielu jest nieodłącznym elementem biegu. Zwykłe słuchawki nauszne, czy tzw. „pchełki” nie spełniają egzaminu. Pierwsze są za ciężkie i zbyt nieporęczne, by komfortowo w nich uprawiać sport. Drugie z kolei, mają tendencję do wypadania. Wówczas zamiast na rytmie biegu, skupimy się na tym, by w każdej chwili być gotowym wsunąć słuchawkę z powrotem do ucha.
Na szczęście, na rynku dostępnych jestwiele modeli, które dzięki specjalnej konstrukcji nakładanej na ucho łączą trwałość mocowania z niską wagą. Wielu producentów umieszcza na kablu także pilot i mikrofon. Tym pierwszym odbierzemy połączenie, wyregulujemy głośność i zmienimy utwór. Ten drugi umożliwi zaś prowadzenie swobodnej rozmowy. Co ważne, posiadając takie słuchawki możemy mieć telefon nawet w saszetce, a i tak częścią funkcji będziemy mogli zarządzać bez przerywania biegu.
Dostępne są także modele bezprzewodowe, wyposażone w moduł bluetooth. Dzięki czemu problem plączącego się kabla odchodzi do lamusa. A po sparowaniu ze smartfonem, za pomocą przycisków umieszonych na obudowie z tyłu głowy lub na słuchawkach, można korzystać z tych samych funkcji, które dawał pilot.
Smartwatche
Wśród innych gadżetów, które ułatwiają bieganie z telefonem, warto zwrócić uwagę nasmartwatche. Dzięki ich zaawansowanym funkcjom, telefon można schować w saszetce czy armbandzie i nie zerkać na niego w trakcie biegu. Wystarczy bowiem rzut oka na tarcze inteligentnego zegarka, by sprawdzić powiadomienia, zmienić utwór, przekonać się ile kalorii spaliliśmy czy sprawdzić trasę.
Podsumowanie
Bieganie ze smartfonem w dzisiejszych czasach może być przyjemne. Nie trzeba już go chować do kieszeni lub trzymać w dłoni w trakcie treningu. Najpowszechniejsze są opaski na ramię, których główną zaletą jest możliwość obsługi smartfona w trakcie biegu. Jednak, jeżeli poza telefonem i kluczami lubicie mieć przy sobie inne rzeczy, wówczas lepszym rozwiązaniem będzie saszetka wraz odpowiednimi słuchawkami lub smartwatch. Wówczas żadna trasa nie będzie straszna! | Biegamy z telefonem – przydatne akcesoria (armbandy, opaski, saszetki) |
Kozie mleko, choć jest o wiele lepiej przyswajalne od mleka krowiego, jako pożywny napój nie ma zbyt wielu zwolenników. Szturmem zdobywa natomiast popularność w kosmetologii. Na jego bazie powstają kremy przeciwzmarszczkowe, balsamy ujędrniające i mleczka do kąpieli. Kozie mleko ma bowiem właściwości odmładzające. Wiedziała o tym egipska królowa Kleopatra, która regularnie zażywała mlecznych kąpieli. Idąc w jej ślady, będziesz miała równie piękną skórę jak ona. Kosmetyki, które zrobisz sama
Kleopatra była oszałamiająco piękna. Miała długie, lśniące włosy i aksamitną, promienną cerę. Jej urokowi nie potrafił się oprzeć nawet Juliusz Cezar… A wszystko to dzięki kąpielom w mleku, których egipska piękność zażywała regularnie. Ówczesne kobiety zdawały sobie bowiem sprawę, że kozie mleko opóźnia procesy starzenia oraz skutecznie ujędrnia, odżywia i nawilża skórę. Miały rację! Kwas mlekowy jest sprzymierzeńcem w walce o młody wygląd ‒ stymuluje produkcję kolagenu oraz przyspiesza przemianę materii. Skórę ujędrnia również zawarty w kozim mleku wapń, który wraz z witaminą C bierze udział w syntezie kolagenu. Witaminy A, B, D i E dodają skórze blasku, a lipidy tworzą na niej ochronny płaszcz, zabezpieczając ją przed przesuszeniem. Jeśli więc chcesz mieć gładką skórę, nie pozostaje ci nic innego, jak zrezygnować z szybkiego prysznica na rzecz odprężającej kąpieli w mleku.
Jak przygotować mleczną kąpiel? To proste! Wystarczy, że do wanny z ciepłą wodą wlejesz 2 litry koziego mleka. Możesz też dodać płynnego miodu, oliwy z oliwek lub soku z cytryny. W takiej miksturze śmiało możesz również wypłukać włosy. Dodasz im wówczas blasku i objętości. Kozie mleko sprawdzi się także jako odżywczy tonik do twarzy. Jeśli chcesz uzyskać długotrwały efekt nawilżenia, dwa razy w tygodniu stosuj nawilżającą maseczkę z koziego mleka, płatków owsianych i siemienia lnianego. Zmielone siemię lniane i płatki owsiane zalej ciepłym mlekiem, a następnie zmiksuj wszystko na jednolitą masę. Maseczkę trzymaj na twarzy 15 minut, po czym dokładnie spłucz ją ciepłą wodą. Sporządzona w taki sam sposób mikstura z mlekiem i bananem również zdałaby w takiej sytuacji egzamin. A co z niedoskonałościami? Z nimi mleko kozie również sobie poradzi. Jeśli chcesz usunąć zaskórniki, nałóż na twarz tłuste mleko i zetrzyj je dopiero, gdy zacznie zasychać. Zabieg ten zadziała jak delikatny peeling. Gdy twoja skóra wymaga porządnego wygładzenia, wypróbuj peeling z namoczonej w mleku bułki tartej. Na pryszcze skuteczna jest zaś zmieszana z mlekiem gałka muszkatołowa. Nałóż specyfik na noc, a po pryszczu rano nie będzie już prawie śladu.
Serie, które znajdziesz w sklepie
Zastanawiasz się pewnie, skąd brać takie ilości koziego mleka? Cóż, najdoskonalej, gdybyś w ogródku miała własną kozę. Ta jednak może ci przysporzyć niemałych problemów. Choćby dlatego, że miewa napady wilczego apetytu. Pożera wówczas wszystko, na co tylko natrafi. Nie zawahałaby się nawet przed zjedzeniem twojej ulubionej sukienki! Swoją złość w takiej sytuacji musiałabyś oczywiście stłumić, by koza podczas udoju nie odpłaciła ci kopytem. No właśnie, bo kozę trzeba doić. Zakupu zwierzęcia, mimo iż pomysł jest interesujący, wcale więc nie polecam. Lepiej kupić mleko od gospodarza, który z kozami jest już obyty. Gdy nie masz takowego w pobliżu, udaj się do sklepu. Mleko kozie możesz kupić w płynie lub… w proszku. Do domowego wyrobu kosmetyków nadają się oba.
Jeśli z jakiegoś powodu nie chcesz bawić się w producenta kremów i tym podobnych specyfików, postaw na gotowe kosmetyki z kozim mlekiem. W swojej ofercie mają je między innymi: Pharmaceris, The Secret Soap Store, La Chévre, Regal, Eveline, Bielenda, Vellie, Oriflame, Avon, Joanna, Ziaja i Lirene. Wśród kosmetyków z kozim mlekiem tych marek znajdziesz regenerujące szampony i maski do włosów, wygładzające serum pod oczy, przeciwzmarszczkowe i nawilżające kremy do twarzy, oczyszczające mleczka i toniki, ujędrniające balsamy do ciała, mydła i mleczka do kąpieli, płyny do higieny intymnej, kremy do rąk i wiele, wiele innych. Co ważne, wszystkie są w przystępnych cenach! W upodabnianiu się do pięknej Kleopatry warto więc wziąć je pod uwagę. | Kosmetyki z kozim mlekiem |
Popularność komputerów stacjonarnych znacząco spadła wraz z obniżeniem cen laptopów. Coraz więcej osób stawia na mobilność, a temu klasyczne pecety nie są w stanie sprostać. Nie należy jednak zapominać o ich podstawowej zalecie, jaką jest opcja łatwej rozbudowy. Tutaj komputery stacjonarne są bezkonkurencyjne, co z pewnością docenimy w trakcie późniejszej eksploatacji. Przedstawiam kilka prostych sposobów na rozszerzenie możliwości domowego peceta. Karta graficzna
Wiele osób, aby obniżyć cenę zakupu komputera stacjonarnego, wybiera wariant ze zintegrowaną kartą graficzną. Jest to bardzo dobre rozwiązanie do podstawowych zastosowań, lecz dla amatorów gier stanowi dużą barierę. W takim przypadku możemy wykorzystać dedykowany slot na płycie głównej i zainstalować tam wydajniejszą grafikę. Najtańsze modele kupimy już za kilkadziesiąt złotych, ale mija się to z celem – w końcu podstawową kartę graficzną już mamy. Bardziej wydajny wariant to wydatek rzędu kilkuset złotych.
Karta dźwiękowa
Płyty główne standardowo mają zintegrowane układy dźwiękowe, które z powodzeniem spełniają oczekiwania większości użytkowników. Zazwyczaj są to wielokanałowe modele charakteryzujące się przyzwoitą jakością dźwięku. Czy w takim razie warto zainstalować dodatkową kartę muzyczną? Jeśli zależy nam na brzmieniu wysokiej jakości i większych możliwościach, to z pewnością tak. Ponadto takie karty odciążają procesor i pamięć komputera, dzięki czemu otrzymujemy lepszy dźwięk bez spadku wydajności.
Bezprzewodowa karta sieciowa
Przewodowa karta sieciowa to podstawowy element, który umożliwia połączenie z internetem – takie wyposażenie znajdziemy we wszystkich płytach głównych. Jeśli korzystamy w domu z routera bezprzewodowego i nie znajduje się on w pobliżu komputera, to o wiele lepszym rozwiązaniem będzie zakup karty Wi-Fi. Pozwoli to wyeliminować szpecące kable i zapewni sprawną komunikację w każdym miejscu. W przypadku kart montowanych w slocie PCI lub PCIe warto także dokupić mocniejszą antenę – najlepiej taką z podstawką na kablu, którą można umieścić w optymalnym miejscu.
Kontrolery dysków
Magistrala Serial ATA jest obecnie najpopularniejszym rozwiązaniem wykorzystywanym do komunikacji z dyskami twardymi. Z tego standardu korzystają również nowoczesne dyski SSD i napędy optyczne. Starsze płyty główne i niektóre nowsze (szczególnie te w mniejszych formatach) mają niewiele takich portów, co ogranicza możliwość podłączania dodatkowych urządzeń. Rozwiązaniem jest montaż kontrolera SATA, który instaluje się w slocie PCIe. Dzięki temu zyskujemy kilka dodatkowych portów Serial ATA – zarówno tych wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Aby podłączyć starsze dyski lub napędy, można wybrać wariant wyposażony w złącza ATA.
Kontrolery USB
Popularność standardu USB i jego ciągły rozwój wymuszają na producentach płyt głównych, aby instalowali w swoich produktach coraz więcej portów tego typu. O ile w najnowszych modelach istnieje możliwość podłączenia nawet kilkunastu urządzeń USB, to w tych starszych – zaledwie kilku. Podobnie jak w przypadku dysków twardych, rozwiązaniem tego problemu jest zakup specjalnego kontrolera. Instalując go w slocie PCIe, zyskujemy wewnętrzne i zewnętrzne porty USB. Te pierwsze można wyprowadzić na przedni panel obudowy, natomiast do tych z tyłu można podłączyć urządzenia, z których korzystamy na stałe, np. klawiaturę, myszkę czy drukarkę.
Możliwość modernizacji komputera stacjonarnego jest praktycznie nieograniczona. Nawet w przypadku wymiany płyty głównej pozostaje nam wiele komponentów, które możemy wykorzystać ponownie. To ogromna przewaga nad laptopami, gdzie opcja rozbudowy ogranicza się praktycznie do urządzeń podłączanych do portu USB. Dlatego jeśli mamy kilkuletni komputer stacjonarny, nie warto spisywać go na straty, ponieważ nawet niewielka modernizacja może znacząco zwiększyć jego wydajność i funkcjonalność. | Jak rozszerzyć możliwości komputera stacjonarnego? |
„Podróż tysiąca mil zaczyna się od jednego kroku” mawiał Konfucjusz, najsłynniejszy chiński myśliciel. Zgodnie z jego słowami, jeśli chcielibyście posiąść umiejętność posługiwania się językiem mandaryńskim, najważniejszy jest początek. Nie zastanawiajmy się więc nad tym, jak długa droga nas czeka, ale wykonajmy wspomniany pierwszy krok, który przybliży nas do pożądanej wiedzy. Pomogą nam w tym najlepsze książki do nauki języka chińskiego. „Chineasy. Nowy sposób czytania po chińsku” Lan Shao
Autorka, Lan Shao, postawiła sobie za cel w prosty i szybki sposób wprowadzić czytelników w chiński język pisany. Pismo chińskie nie należy do najłatwiejszych i jego opanowanie może sprawić początkującym wiele trudności. Lan Shao postawiła na metodę zapamiętywania poprzez skojarzenia. Każdy chiński znak przypominać bowiem może określony przedmiot czy zjawisko. Zerknijmy na okładkę – to znakomita zapowiedź tego, w jaki sposób przebiegać będzie nauka znaków.
Podręcznik usystematyzowany został w następujący sposób: przedstawiany jest nam znak wraz z barwną ilustracją, jego polskie tłumaczenie i objaśnienie prawidłowej wymowy. Po dogłębnej lekturze „Chineasy” powinniśmy poradzić sobie z odczytaniem menu w chińskiej restauracji (co w przypadku tej bogatej i oryginalnej kuchni może nierzadko okazać się kluczowe!) albo z nagłówkami w prasie. Słowem, jeśli chcemy sprawnie poruszać się po kraju Konfucjusza, „Chineasy” jest nam niezbędne!
„Chiński nie gryzie!”, wydawnictwo Edgard
Podręcznik gwarantuje opanowanie podstaw języka chińskiego. Program kursu, ujęty w 13 lekcjach, obejmuje naukę słówek i zwrotów, poznanie gramatyki oraz zapewnia sprawdzenie i utrwalenie wiedzy za pomocą ćwiczeń. Każda z lekcji skupia się na osobnym temacie, takim jak zakupy, podróże czy wizyta u lekarza.
Nie da się ukryć, że w nauce chińskiego szczególnie przydatna jest możliwość odsłuchania wymowy pojedynczych słówek czy całych zdań. Dlatego też warto docenić, że wydawnictwo Edgard dołączyło do książki płytę CD, na której nagrane zostały dialogi oraz ćwiczenia.
„Chiński dla bystrzaków” Wendy Abraham
To podręcznik, który w przystępny i interesujący sposób wprowadzi nas w podstawy języka chińskiego. Podzielony jest na pięć głównych części: „Na dobry początek”, „Chiński w praktyce”, „Chiński w podróży”, „Dekalogi”, „Dodatki”. W pierwszej części dowiemy się, jak brzmieć po chińsku i poznamy kilka najprzydatniejszych chińskich idiomów, mogących ułatwić nam i urozmaicić konwersację. W kolejnych częściach sprawdzimy, w jaki sposób znaleźć toaletę w Chinach i jak imprezować w nocnych barach i klubach. „Dekalogi” to rozdziały, które prezentują listę 10 przydatnych rzeczy, np. „Dziesięć rzeczy, których nigdy nie należy robić w Chinach” lub „Dziesięć zwrotów, dzięki którym zabrzmisz prawdziwie po chińsku”. Chcecie dowiedzieć się więcej? Sięgnijcie po „Chiński dla bystrzaków”!
„Jak to powiedzieć po chińsku?” Jacek Strzelecki
Autor skupił się na przedstawieniu najważniejszych słówek i zwrotów, dzięki którym poradzimy sobie podczas podróży do Chin. Chińczycy uczą się naturalnie języka angielskiego, jednak ze względu na problemy z wymową niektórych zestawień literowych porozumienie może nie należeć do najłatwiejszych. Dlatego warto wtedy wesprzeć się choćby podstawową znajomością mandaryńskiego. Nasz rozmówca poczuje się wtedy pewniej, co sprzyjać będzie owocnej konwersacji. Książeczka Strzeleckiego nauczy nas podstaw – ale takich, które są niezbędne podczas kontaktu z obcokrajowcami.
„Chiński w 1 miesiąc”, wydawnictwo LektorKlett
To solidna porcja wiedzy na temat chińskiej gramatyki i słownictwa. Dokładne wyjaśnienia, a także wielość przykładów będą pomocne w nauce podstaw języka chińskiego. „Chiński w 1 miesiąc” sprawdzi się w przypadku osób uporządkowanych, ceniących tradycyjną naukę, które lubią z lekcji na lekcję opanowywać kolejne partie materiału.
Nauka chińskiego nie należy do najprostszych. Nie jest to też język, który słyszymy na co dzień w telewizji czy posługujemy się nim w internecie (w przeciwieństwie do angielskiego). Jeśli jednak mamy poważne plany biznesowe lub, po prostu, marzą nam się azjatyckie wojaże, chiński zdecydowanie warto zgłębić. Studia sinologiczne w Polsce z roku na rok zyskują na popularności. Po chińsku mówi ok. 1,3 mld ludzi – czas do nich dołączyć! | 5 najlepszych książek do samodzielnej nauki chińskiego |
Modne pastele królują w nowocześnie urządzonych mieszkaniach. Znajdziemy je nie tylko w sypialniach i salonach, ale także w pokojach dziecięcych. Wprowadzają ciepły, przytulny klimat i nie przemęczają dziecięcych oczu. Świetnie sprawdzą się zarówno w pokoju dziewczynki, jak i chłopca. Z łatwością dobierzemy do nich dodatki, a nawet wkomponujemy wzorzystą tapetę. Co więcej, farby w pastelowych kolorach są łatwe w utrzymaniu dzięki powłoce umożliwiającej ich mycie.
Wzory i kolory na ścianie
Pastelowy kolor ścian może wydać się nudny, zwłaszcza w przypadku dużego pokoju. Dobrze jest zatem przełamać go wzorzystą tapetą, utrzymaną w podobnej kolorystyce. Tapet do pokoju dziecięcego jest naprawdę wiele. Znajdziemy wśród nich m.in. postaci z bajek (np. Kubusia Puchatka, Minionki) i zwierzątka (małe wzory, które są powielane przez cały pasek). Są też tapety, które odpowiednio ułożone, tworzą np. pociąg ze zwierzątkami.
Na czasie są tapety z wzorami geometrycznymi i innymi kształtami. Dla dziewczynki sprawdzą się różowe, pastelowe serduszka, a dla chłopca – tapeta z piłkami.
Hitem są fototapety, które najlepiej prezentują się na jednej odsłoniętej ścianie. Znajdziemy na nich postaci z Krainy lodu, Chudego z Toy Story oraz samochody z bajki Auta. W pokoju, w którym dominują pastele, ważna jest równowaga. Nadmiar kolorowych tapet stłumi pastelowy wydźwięk. Dlatego dobrze jest, jeśli wzory lub fototapeta stanowią ok. 30% przestrzeni pomieszczenia.
Pastelowe praktyczne dodatki
Pastele mają taką przewagę nad intensywnymi kolorami, że łącząc kilka różnych barw, otrzymujemy nie przesyt kolorów, lecz ciekawy efekt. Przykładem może być połączenie pastelowego fioletu, różu, szarości i beżu albo dwóch odcieni błękitu, szarości i mięty. Dzięki takim kombinacjom możemy dopasować do pokoju wiele praktycznych dodatków.
Dobrym rozwiązaniem jest tipi. To niewielkich rozmiarów namiot, który – wypełniony poduszeczkami – może stanowić przytulne miejsce do czytania książeczek. Jeśli ściany pokoju są stonowane, postaw na tipi we wzory. Nie bój się przełamać pastelowy kolor dodatkami z czarnym akcentem. Ładnie prezentują się czarne fale na ozdobnych poduszkach, a nawet wzory geometryczne na dywanie. Jeśli jednak szukasz typowo pastelowych dodatków, wybierz poduszki-chmurki w delikatnym odcieniu błękitu, pastelową narzutę na łóżko, a nawet stolik i krzesełko w pastelowym odcieniu różu lub zieleni.
Ozdoby w pastelowych kolorach
W każdym pomieszczeniu ważne są dodatki. W przypadku pokoju dziecięcego warto stosować je z umiarem, bowiem kolorowe zabawki mogą spowodować przesyt drobiazgów. Zacznij od rzeczy niezbędnych, które możesz znaleźć w pastelowych kolorach pasujących do całości, np. zasłon i rolet. To jednak nie wszystko. Absolutnym hitem w ostatnich sezonach są światła typu cotton balls, dostępne również w pastelowych kolorach (róż, mięta, brzoskwinia). W pokoju dziewczynek ładnie prezentują się wiszące pompony i łapacze snów. Na czasie są także imiona, które dobrze wyglądają nad dziecięcym łóżkiem. Większość wykonywana jest na zlecenie, trzeba więc zastanowić się nad kolorami, które wyróżnią się na tle pastelowej ściany, ale i wpasują się w całościowy wystrój. | Jak urządzić pokój dziecka w pastelowych kolorach? |
Permanentne niedoładowanie bądź kompletne rozładowanie akumulatora może się zdarzyć w każdym aucie. I się zdarza. Powodów jest wiele, w większości trywialnych. Jak się wtedy ratować? Zostawienie nie do końca zatrzaśniętych drzwi, zapalonej lampki w środku czy świateł przytrafia się co jakiś czas. Wystarczy, że zaparkujemy w mieście pod latarnią – jej światło powoduje, że po prostu nie widzimy żarzącego się światełka. Wystarczy chwila nieuwagi, by rozładować akumulator.
Wiele osób jeździ tylko po mieście, na krótkich trasach, z niskimi obrotami. To również nie jest dobre dla akumulatora. Podczas jazdy jest on ładowany przez alternator. Dzieje się tak jednak przy określonych obrotach. W większości aut chodzi o średni ich zakres, który osiągamy podczas jazdy pozamiejskiej – ok. 3500 obr./min. Przy krótkich przelotach, wielu postojach na światłach i w korkach nie osiągamy tych wartości. Może się więc zdarzyć, że akumulator odmówi posłuszeństwa.
Rozładowanie akumulatora nie jest dla niego dobre, skraca żywotność i potrafi nieźle utrudnić życie. Nawet jeśli padniętą baterię odpalimy z kabli rozruchowych (najtańsze, a dobre jakościowo kupimy za 30–50 zł), prądem pożyczonym z innego auta, powinniśmy potem zadbać o uzupełnienie zapasów w naszym akumulatorze. Musimy wtedy sięgnąć po prostownik.
Zobacz też: Wybieramy niedrogi booster do awaryjnego rozruchu silnika
Cechy dobrego prostownika
Wiele osób ma w piwnicy czy garażu stare prostowniki. Jednak to, co wystarczało do naładowania akumulatora w Syrenie Bosto należącej do dziadka, nie sprawdzi się w przypadku nowoczesnego auta i jego baterii. Dziś są one dużo bardziej skomplikowane i podatne na awarie. Na co zwrócić uwagę?
Najtańsze prostowniki nie mają kontrolującej proces ładowania elektroniki i czujników. Nie wiedzą, czy ładowanie odbywa się prawidłowo, czy zostało już zakończone. A to ważne, bo przeładowanie akumulatora może go zniszczyć. Raczej nie warto sięgać po tzw. szybkie prostowniki. Przydają się wtedy, gdy musimy w krótkim czasie doprowadzić auto do stanu gotowości. Normalne ładowanie powinno przebiegać spokojnie, w przeciwnym razie znowu narażamy się na awarię.
Zwróćmy uwagę na to, czy prostownik ma system informujący o naładowaniu akumulatora. Może to być lampka albo układ wyłączający urządzenie. Ważną sprawą jest dobry dostęp do bezpiecznika. Odcina on prąd przy przepięciach, chroniąc ładowany akumulator. To się zdarza, więc bezpiecznik w prostowniku powinien być łatwo dostępny. Złym rozwiązaniem jest chowanie go w środku, w obudowie. Nie wiadomo wtedy, czy mamy go rozbierać, czy od razu wyrzucić...
Świetnym wyborem są tzw. inteligentne prostowniki, które automatycznie dostosowują napięcie do fazy ładowania. Podczas tego procesu powoli je zwiększają. Jeśli prostownik nie ma takiego układu, przez cały czas będzie podawał taki sam prąd. W ten sposób nie naładujemy akumulatora „na full”.
Samo ładowanie najlepiej przeprowadzać po wyjęciu akumulatora spod maski. Nawet drobny pobór mocy, np. przez układ alarmowy auta, może oszukiwać prostownik i dawać mu sygnał, że wszystko jest już w porządku. W niektórych starszych akumulatorach na czas ładowania warto odkręcić korki. Przy okazji sprawdźmy poziom elektrolitu i uzupełnijmy go wodą destylowaną lub demineralizowaną. Jeśli korki akumulatora są zaklejone naklejką bądź przykryte, schowane, oznacza to, że producent nie chce, byśmy to robili, ponieważ wyposażył baterię w układ automatycznego odpowietrzania.
Pamiętajmy też, że podczas ładowania może się wytwarzać gaz. I to ten, który po zmieszaniu z powietrzem tworzy wybuchową mieszankę. Dmuchajmy więc na zimne i unikajmy czynności, w których efekcie tworzą się iskry (np. szlifowania). Oczywiście nie ma mowy o manipulowaniu przy akumulatorze z papierosem w ustach. Najpierw podłączmy – mówiąc słowami instrukcji urządzenia – krokodylki do klem, a potem całość do prądu. Podczas wyłączania najpierw wyjmijmy wtyczkę z gniazdka, a potem odłączmy klemy.
Ile kosztuje dobry prostownik?
Najtańsze można kupić już za „małe kilkadziesiąt złotych”. Są to jednak proste, budżetowe rozwiązania. Po drugiej stronie skali znajdziemy produkty renomowanych producentów za kilkaset złotych. Na szczęście między nimi jest szeroka gama przyzwoitych urządzeń w przedziale cenowym 100–200 zł. Tyle powinno wystarczyć na kupno niezłego, bezpiecznego prostownika. | Jak kupić dobry prostownik? |
Oświetlenie jest jednym z najważniejszych elementów każdego wnętrza. Sprzyja skupieniu, pomaga się wyciszyć i świetnie uzupełnia aranżację. Prezentujemy nowoczesne rodzaje oświetlenia. Oświetlenie doskonałe
Odpowiednie oświetlenie potrzebne jest w każdym pomieszczeniu, m.in. w salonie, sypialni, pokoju dziecięcym, kuchni oraz łazience. W zależności od barwy zwiększa koncentrację, co jest szczególnie ważne podczas pracy oraz wykonywania domowych obowiązków, a także zachęca do zabawy, sprzyja odpoczynkowi bądź ułatwia zasypianie. Nowoczesne oświetlenie pełni jednak funkcję nie tylko praktyczną, ale również dekoracyjną. Podkreśla zalety wystroju pomieszczenia i optycznie zmienia jego proporcje, odwraca uwagę od ewentualnych niedoskonałości. Poza tym modernistyczne lampy – zarówno podłogowe, jak i sufitowe czy ścienne – same w sobie są ciekawym dodatkiem wnętrzarskim. Mogą w subtelny sposób wzmocnić charakter całej aranżacji lub całkowicie ją odmienić. Wybór właściwego oświetlenia często niesłusznie traktowany jest jako zadanie niewymagające większej uwagi. Warto jednak pamiętać, że to od niego zależy komfort wszystkich domowników oraz to, w jaki sposób nasze mieszkanie będzie się prezentowało.
Nowoczesne, czyli jakie?
Czasy niezgrabnych żyrandoli, kiczowatych lamp z atłasowym abażurem i kloszy z ciężkiego szkła już dawno przeminęły. Nowoczesne oświetlenie jest lekkie, wykonane z ciekawych materiałów, a do tego zachwyca nietypowymi wzorami oraz formami. Producenci proponują nam dekoracyjne żarówki z fantazyjnie ukształtowanym żarnikiem, listwy LED ukryte w ścianach, halogeny podłogowe, kinkiety na ruchomych ramionach oraz niezliczone lampy zaprojektowane przez prawdziwych artystów. Wśród dostępnych w sklepach modeli królują: przezroczyste szkło, polerowana stal nierdzewna, tworzywo sztuczne oraz materiały biodegradowalne. Lampy wykonane z surowców pochodzących z recyklingu i nadających się do ponownego przetworzenia podbijają serca (oraz salony) zwolenników ekologicznego stylu życia. Nowoczesne oświetlenie to prawdziwe dzieło sztuki, które jednocześnie ma ogromną wartość funkcjonalną.
Lampa Spider Nowodvorski. Lampa typu spider (zwis sufitowy) z możliwością regulacji długości przewodu. Współpracuje z żarówkami tradycyjnymi, energooszczędnymi oraz LED-owymi o maks. mocy 60 W. Doskonale prezentuje się z żarówką dekoracyjną Edisona. Kabel w oplocie o całkowitej długości 300 cm dostępny jest w kilkunastu kolorach do wyboru, m.in. fioletowym, zielonym, czerwonym oraz szarym. Cena: od 60,27 zł.
Lampa Diamond TK Lighting. Lampa sufitowa z kloszem inspirowanym diamentem, wykonanym z giętych geometrycznie elementów metalowych. Współpracuje z żarówkami o maks. mocy 60 W. Do wyboru trzy kolory: czarny, biały, szary. Lampa została zaprojektowana i wyprodukowana w Polsce. Długość całkowita: 110 cm (regulacja w zakresie 40–110 cm). Szerokość klosza: 30 cm. Cena: od 42 zł.
Urokliwe i funkcjonalne
Nowoczesne oświetlenie sprawdzi sięnie tylko w modernistycznych wnętrzach. Bez problemu wkomponujemy je w aranżacje w stylu skandynawskim, marynistycznym, rustykalnym oraz industrialnym. Nad kuchennym blatem doskonale wyglądają dekoracyjne żarówki Edisona zawieszone na kolorowych kablach z plecionego sznurka, natomiast w salonie furorę zrobi lampa podłogowa z podstawą inspirowaną statywem fotograficznym.
Łazienka to miejsce na subtelne szklane kinkiety z elementami odpornymi na działanie wilgoci. W pokoju dziecięcym nie może zabraknąć dużych lamp z kolorowego tworzywa sztucznego, które zapewnią odpowiednią ilość światła. W gabinecie lub na biurku najlepiej będzie się prezentowała lampa projektu Nowodvorskiego z przegubowym ramieniem, umożliwiającym regulację kąta padania światła. Podwieszane lampy z kloszem wykonanym metodą metaloplastyczną, których kształt zainspirowany został diamentem, to świetny wybór do przedpokoju. W sypialni, gdzie liczy się odpowiedni nastrój, możemy wykorzystać diamentowe kule skrywające małe żarówki.
Nowoczesne oświetlenie jest praktyczne, a przy tym niezwykle efektowne. Warto zastąpić nim mało interesujące lampy i żyrandole, które pamiętają czasy naszych dziadków. Przekonaj się, jak światło w odpowiedniej oprawie zmieni twoje mieszkanie! | Nowoczesne oświetlenie wnętrz |
Zapowiada się wielki powrót stylu retro, ale projektanci nie boją się także odważnych i zaskakujących kreacji. Hitem najbliższego sezonu będzie modowy eklektyzm, czyli niebanalne połączenia wzorów i kolorów. Sprawdźmy, w co warto zaopatrzyć szafę. Bieliźniana sukienka
To będzie prawdziwy hit tej wiosny. Bieliźniana sukienka pojawiła się na wybiegach takich projektantów, jak: Calvin Klein, John Galliano, Roch, Lanvin czy Saint Laurent. Zwiewna, dziewczęca, nonszalancko przypominająca halkę, a nawet koszulę nocną, będzie must have tej wiosny.
Bieliźniane sukienki uszyte są z lekko prześwitującego materiału, ozdobione koronką i falbankami. Mają prosty krój oraz cienkie, długie ramiączka, które często są skrzyżowane lub zawiązywane na plecach. Styliści zwracają uwagę na to, abyśmy rozsądnie dobierali do takiego stroju dodatki. Taka sukienka dobrze będzie wyglądała w zestawie z kardiganem lub elegancką marynarką, a ponieważ sama najczęściej jest ozdobiona koronką, wybierzmy do niej delikatną biżuterię.
Bluzki z odkrytymi ramionami
Koszule, swetry, topy, długi rękaw, ¾ lub krótki… Niezależnie od tego, co na siebie włożysz, pamiętaj: wiosną 2016 modne będą odkryte ramiona. Jest to jedna z silniejszych tendencji w tym sezonie, zatem warto zaopatrzyć się w tego typu bluzki. Jeżeli obawiasz się chłodu, swobodnie możesz założyć pod spód cieniutki, dobrze dopasowany do ciała, jednolity golf.
Kardigany oversize
Bez wątpienia wielką zaletą kardiganów jest fakt, że można je nosić w każdym wieku i pasują do każdego typu sylwetki. Kardigany występują w wielu wersjach, niektóre są dopasowane, zapinane na guziki lub suwak. Tej wiosny modne będą jednak kardigany oversize, które stanowić będą dość ciekawy kontrast dla zwiewnych, delikatnych sukienek. Doskonale będą komponować się także z luźnymi spodniami oraz masywnymi botkami. Niedbale zarzucone na ramiona sprawią, że nasz strój będzie wyglądał dość nonszalancko.
Botki z elastyczną cholewką
Jakie buty będą modne tej wiosny? Nadciąga fala botków z elastyczną cholewką. Do wyboru będą botki tuż za kostkę, stylowo wycięte i z elastyczną wstawką lub wersja nieco dłuższa, dopasowana do łydki (botki midi).
Takie buty pojawiły się na pokazie Acne Studios, co od razu wywołało lawinę skrajnych opinii wśród komentatorów mody i stylistów. Jedno jest pewne, takie buty nie tylko stylowo będą prezentowały się na nodze, ale także są dość wygodne, szczególnie w wersji na koturnie lub na platformie.
Szerokie paski
Szerokie paski w talii znowu wracają do łask. Projektanci, m.in. Antonio Marrasa i Pierre Balmain, przekonują, że będą pasować do wszystkiego, np. do topów obcisłych i oversize, wełnianych płaszczy, falbaniastych spódnic czy legginsów z wysokim stanem. Takie szerokie pasy nie tylko podkreślą wąską talię, ale też pozwolą ukryć mankamenty mniej doskonałej figury.
Paski tej wiosny będą królowały nie tylko w okolicach talii. Nadchodząca kolekcja promuje materiał w paski – od klasycznego marynarskiego wydania, po ekstrawaganckie nowoczesne paski w kolorach tęczy. To propozycja dla odważnych kobiet, które lubią eksperymentować z modą.
Kolia
Jeżeli lubisz dość bogato zdobioną biżuterię, to zapewne ucieszą cię najnowsze wieści ze świata mody. Tej wiosny spokojnie możesz pozwolić sobie na wszelkie naszyjniki. Projektanci zaskakują nie tylko ich kolorami, ale i formą. Kolie nadają się do wieczorowych kreacji, ale coraz chętniej nosimy je na co dzień – pasują do prostych bluzek i topów. Z pewnością nadadzą charakter każdej stylizacji. | Wiosenne trendy na 2016 rok dla niej |
Rynek alkomatów stale się rozrasta i obecnie mamy do wyboru całą gamę urządzeń pomiarowych – od tych najmniejszych, jednorazowych po profesjonalny sprzęt, z którego korzysta nawet policja. Dziś pokażę coś pośredniego – amatorski alkomat FITalco Grafit. Dlaczego amatorski?
Na początku sam nie wiedziałem – do dyspozycji miałem bowiem ustnikowy alkomatz wyświetlaczem, który jest w stanie dokonać pomiaru z dokładnością do trzech miejsc po przecinku! Co w nim zatem amatorskiego? Okazało się, że jedynym, co odróżnia go od profesjonalnych alkomatów za duże pieniądze jest wytrzymałość i kilka małych detali. Producent sugeruje kalibrację co sześć miesięcy, ale dodaje, że urządzenie może nie zachowywać się poprawnie już po około trzystu pomiarach. Alkomaty policyjne tyle pomiarów są w stanie zrobić jednego dnia, więc widać tu największą różnicę.
A co z detalami? W końcu – jak zwykło się mówić – diabeł tkwi w szczegółach. Kolejną cechą odróżniającą model Grafit od profesjonalnych alkomatów jest jego czas włączania i przeprowadzania pomiaru. Po włączeniu trzeba odczekać około pół minuty, aby móc dmuchnąć. Niektórzy powiedzą, że to przecież chwila, ale jeśli potrzeba przebadać kilkadziesiąt osób, to czas oczekiwania może dać się we znaki. Ponadto producent podaje, że wynik powinien się pojawić na wyświetlaczu w czasie nieprzekraczającym 35 sekund. Wydaje się, że długo, ale w rzeczywistości jest znacznie szybciej. W moim przypadku praktycznie tuż po zakończeniu dmuchania pokazywał się wynik. Na pewno nie czekałem dłużej niż kilka sekund, co niewątpliwie można zaliczyć do zalet tego modelu.
Wygląd i wielkość
Alkomat FITalco Grafit znajduje się w niewielkim plastikowym pudełku. Jest to dość dobre rozwiązanie, ponieważ po zakupie można w nim przechowywać alkomat. Co więcej, w zestawie od producenta – oprócz samego urządzenia – znajdziemy baterię i trzy ustniki.
Jeśli nie chcemy trzymać alkomatu w pudełku, bo zajmuje naszym zdaniem zbyt dużo miejsca, możemy nosić go luzem. Wówczas rozmiarowo przypomina on telefon komórkowy, więc spokojnie zmieści się nawet do kieszeni. Według mnie nie powinien on ulec wtedy zniszczeniu, natomiast trochę kłopotliwe może być przechowywanie ustnika, który jest odczepiany od alkomatu.
Jak go używać?
Obsługa alkomatów firmy FITalcojest dziecinnie prosta. Model Grafit ma tylko jeden tryb pracy, a co za tym idzie – jeden przycisk, czyli włącznik. Chcąc dokonać pomiaru, należy najpierw przymocować ustnik. Na początku nie byłem pewny jak to zrobić, ale jest tylko jedna możliwość jego włożenia w otwór po lewej stronie urządzenia, więc po chwili ustnik znajdował się na swoim miejscu. Następnie należy włączyć alkomat wspomnianym przyciskiem i odczekać około pół minuty. Na ten czas producent proponuje nam patrzenie na odliczanie od stu pięćdziesięciu w dół. Nie wiem, dlaczego zdecydował się na takie posunięcie zamiast klasycznego zegarka, ale co zrobić. Ciężko jednak zaliczyć to do wad. Po zakończonym procesie odliczania należy wydychać powietrze w ustnik przez około pięć sekund. Uwierzcie, naprawdę nie jest to długo. Gdy testowałem to urządzenie, ani razu nie zabrakło mi powietrza w płucach. Mogę nawet śmiało stwierdzić, że miałem go jeszcze drugie tyle. Powietrze należy skończyć wydychać, gdy urządzenie wyda z siebie charakterystyczny dźwięk. Nie jest to niestety elektroniczny sygnał, lecz coś w rodzaju głuchego trzasku czy pyknięcia. Na początku nie wiedziałem, że to właśnie taki dźwięk sygnalizuje koniec pomiaru, bo spodziewałem się czegoś innego, ale można się do tego przyzwyczaić.
Tak jak napisałem wcześniej, wynik wyświetla się po kilku sekundach, choć producent zaznacza, że może to trwać nawet ponad pół minuty. Wyświetlacz pokazuje rezultat badania, świecąc w jednym z dwóch kolorów. Jeśli podświetlenie wyniku jest niebieskie, oznacza to, że możemy wsiadać za kierownicę, bo mamy mniej niż 0,19 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Jeśli jednak przekroczymy tę wartość, wyświetlacz zrobi się czerwony, a towarzyszyć temu będzie sygnał dźwiękowy. Kolorowe podświetlenie to naprawdę doskonałe rozwiązanie – może się zdarzyć, że zapomnimy, ile promili jest dozwolone, wówczas alkomat podpowie nam to odpowiednim kolorem. Oczywiście należy pamiętać, że jest on skonfigurowany z aktualnym polskim prawem, więc poza granicami naszego kraju sugestie urządzenia mogą być rozbieżne z przepisami.
Wynik wyświetla się przez kilkanaście sekund, co jest odpowiednim czasem, aby się z nim zapoznać, po czym alkomat automatycznie się wyłącza. To bardzo wygodne rozwiązanie, ponieważ mamy pewność, że nigdy nie zostawimy go włączonego i bateria nie będzie się niepotrzebnie rozładowywać. A co do baterii, to przy standardowym używaniu powinna wytrzymać co najmniej pół roku, czyli tyle ile wynosi okres, po jakim trzeba oddać urządzenie do kalibracji.
W moim odczuciu największą niedogodnością takiego trybu pracy jest brak możliwości przeprowadzania szybkich pomiarów na dużej liczbie osób. Przed każdym pomiarem alkomat musi się zresetować, co zajmuje trochę czasu. Jednak sam producent przyznaje, że model Grafit nie jest przeznaczony do takich zadań.
Podsumowanie
Alkomat FITalco Grafit jest dobrym urządzeniem w dobrej cenie dla prywatnych kierowców. Uważam, że świetnie spisze się jako podręczne narzędzie wożone w schowku samochodowym dla jednego lub kilku użytkowników. W razie wątpliwości kierowca może sprawić, czy jest trzeźwy i nie podejmować niepotrzebnego ryzyka. W takich warunkach pracy można zapomnieć o większości wad, jakie wymieniłem, bo przy jednostkowym pomiarze jego czas nie ma aż takiego znaczenia. Alkomat FITalco Grafit jest więc przeznaczony głównie dla prywatnych użytkowników, a nie do częstych i masowych kontroli wielu osób. Kalibracja co pół roku również nie powinna być przeszkodą w zakupie, a zakres pomiarowy od 0 do 4 promili jest zupełnie wystarczający. Owszem, może się znaleźć ktoś, kto powie że zdarzają się przypadki ludzi, dla których taki zakres okaże się zbyt mały, ale przecież alkomat nie służy do bicia rekordów w tej dziedzinie. | FITalco Grafit – kieszonkowy alkomat |
Z pewnością każdy, kto miał do czynienia z intensywnym treningiem siłowym, doszedł w pewnym momencie do etapu, w którym widoczność rezultatów zdecydowanie spadła. Mięśnie, choć już wytrenowane, przestały tak szybko się rozrastać a ich wydolność stała się ograniczona. Co w takiej sytuacji powinna zrobić osoba dążąca do ciągłego doskonalenia swojej sylwetki? Odżywka czy rękawki?
Jednym z rozwiązań tego problemu może być rozpoczęcie stosowania wszelakiej maści odżywek. Wpływają one na metabolizm naszego organizmu, pozwalając wycisnąć z mięśni tyle siły, ile tylko się da. Tym samym powodują ich ciągły rozwój i w efekcie przyrost masy mięśniowej.
Istnieje jednak spora grupa osób trenujących na co dzień różnego rodzaju dyscypliny czy sporty siłowe, która do wymarzonej sylwetki chce dojść w pełni naturalnymi sposobami, bez stosowania wspomagaczy w postaci preparatów opartych w głównej mierze na białku serwatkowym. To właśnie dla nich idealnym rozwiązaniem będzie zastosowanie rękawów kompresyjnych.
Aby uzyskać najlepsze rezultaty, sugeruję stosowanie zarówno pierwszej, jak i drugiej metody w tym samym czasie – pozwoli to na stopniowy, kontrolowany przyrost mięśni w połączeniu z ich równoczesnym rozwojem, a więc zwiększeniem ich wydolności.
Rzecz przydatna każdemu
Rękawy kompresyjne to bez wątpienia produkt, o którego zakupie powinien pomyśleć każdy na co dzień uprawiający sport wysiłkowy – czy to indywidualny, czy zespołowy. Ze względu na to, że rękawy odciążają poszczególne partie mięśni, sprawdzą się w wielu rodzajach sportu i dyscyplinach, w których mięśnie rąk i ramion odgrywają znaczącą rolę.
Tym sposobem ich nabyciem powinny zainteresować się przede wszystkim osoby korzystające na co dzień z siłowni, ale również biegacze i przedstawiciele sportów drużynowych, takich jak siatkówka, koszykówka czy piłka ręczna, zwłaszcza gdy trenują oni na poziomie semi-pro. W każdym z tych przypadków rękawy okażą się pomocne, poprawiając ogólną wydolność mięśni rąk, a co za tym idzie kształtując równocześnie mięśnie całego ciała.
Poza właściwościami wspomagającymi rozwój, rękawy kompresyjne wpływają pozytywnie na szybszą regenerację mięśni, ich mniejsze zmęczenie, a także przeciwdziałają powstawaniu tak niekorzystnych dla naszego zdrowia i planu treningowego kontuzji.
Jak działają rękawy kompresyjne?
Rękawy tego typu pojawiły się na rynku stosunkowo niedawno. Są więc wymysłem XXI wieku, lecz nie postrzegajcie tego sformułowania w aspekcie negatywnym. Oznacza ono bowiem tyle, że zostały opracowane i stworzone przy pomocy wielu symulacji komputerowych i testów, z użyciem nowoczesnej aparatury. Tym samym są produktem jak najbardziej skutecznym i bezpiecznym dla naszego zdrowia.
Wytłumaczenie, jakoby ich działanie opierało się w głównej mierze na ucisku odpowiednich partii mięśni, jest dość powierzchowne i nie do końca prawdziwe. Owszem, rękawy kompresyjne uciskają mięśnie, jednak sposób, w jaki to robią, oraz zalety z tego płynące są na tyle istotne, że należałoby im się przyjrzeć dokładniej.
Wśród głównych zalet płynących z wywierania odpowiedniego ucisku na mięśnie należy wymienić przede wszystkim lepsze krążenie krwi. To wraz z krwią do naszych mięśni wędruje tak cenny podczas treningu tlen aktywujący procesy przyrostu i zapobiegający poczuciu zmęczenia. Lepsze krążenie daje więc lepszą wydolność naszych mięśni. Ma to istotne znaczenie również po treningu – jeśli zostawimy rękawy kompresyjne na rękach, szybciej krążąca krew zapobiegnie powstawaniu mikrourazów i przyspieszy regenerację mięśni, niwelując uczucie zmęczenia. Drugą ważną zaletą stosowania rękawów kompresyjnych jest ich zdolność do podpierania mięśni w trakcie wysiłku. Ten fakt powinny docenić przede wszystkim osoby korzystające z rękawów na siłowni. Pozwalają one podnieść większy ciężar bez zbytnich obaw o uszkodzenie czy naderwanie mięśnia. W ten sposób wpływają na szybszy rozwój masy mięśniowej. Poza wymienionymi zaletami, można by przytoczyć jeszcze co najmniej kilka, jednak w dużej mierze są one ze sobą powiązane. Dwie najważniejsze, wraz z wynikającymi z nich konsekwencjami, właśnie poznaliście.
Rękawy kompresyjne – kiedy je kupić?
Odpowiedzmy sobie na pytanie postawione w tytule – kiedy powinniśmy zainwestować w rękawy kompresyjne?
Ze względu na to, że jest to produkt wspomagający pracę mięśni, powinny zainteresować się nim szczególnie osoby, które w miarę wyrzeźbione mięśnie już posiadają. Rękawy kompresyjne podnoszą siłę i wytrzymałość, dlatego nie powinny być stosowane przez osoby początkujące w jakiejkolwiek dziedzinie sportu. Mogłyby bowiem prowadzić do powstania kontuzji nie tyle samych rąk, co innych partii ciała. Na przykład jeśli dopiero zaczęliście uczęszczać na siłownię i zamierzacie podnosić sztangę, zaangażujecie również mięśnie pleców czy nóg. Jeśli podniesiecie zbyt duży ciężar za sprawą wspomaganych przez rękawy rąk, ucierpieć może inna partia ciała. I właśnie dlatego rękawy są produktem dla osób przynajmniej częściowo oswojonych z daną dyscypliną sportową. I to właśnie u takich osób poprawiają rezultaty ćwiczeń, nie powodując przy okazji urazów.
Bezpieczny trening to podstawa
Jak widzicie, rękawy kompresyjne mają wiele zalet, o ile są używane w odpowiednich okolicznościach i przez odpowiednie osoby. Przy tym wszystkim pamiętajcie jednak, że są one tylko wspomagaczem, a nie substytutem. Mogą pomóc wam w treningu, ale pod żadnym pozorem nie powinniście czuć się dzięki nim zbyt pewnie. Rękawy to nie egzoszkielet, a jedynie kawałek materiału, który w sposób właściwy uciska mięśnie. Najważniejsze jest rozważne wytyczanie sobie nowych celów i mądre, stopniowe przekraczanie granic wytrzymałości naszego ciała. | Kiedy warto kupić rękawy kompresyjne? |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.