source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Nie tak dawno do sieci trafił raport o blokowaniu reklam w Internecie, który wykazał, że Polacy są w tej kwestii przodownikami i blokery stosuje 35% naszych rodaków, co daje nam drugi najwyższy wynik w Europie. Natarczywy marketing to udręka internautów i nie należy się dziwić, że większość z nich woli całkowicie usunąć reklamy ze swoich przeglądarek. Prawdziwy problem mają jednak użytkownicy smartfonów i tabletów, dla których sprawa ta jest bardziej zawiła niż zwykłe zainstalowanie prostego dodatku. Po co blokować reklamy? Niekiedy można poczuć pewien dylemat – nie chcemy, by nasza konsumpcja treści była jakkolwiek naruszana, jednak to właśnie przez reklamy spora część twórców może nam je dostarczać. Dlatego warto dopuszczać mniej nachalne reklamy, na przykład w postaci linków czy małych banerów z boku strony. Dużo trudniej jednak zastosować jakiekolwiek moralne zasady do bardziej przeszkadzających form marketingu, np. wyskakujących okienek blokujących całą stronę. Na mobilnych urządzeniach może to znacząco spowolnić pracę. Dla niektórych bardziej przekonującym argumentem jest prywatność. Żeby reklamy trafiały w nasze gusta, ich dostawcy muszą nieustannie zbierać o nas dane – a to znaczy, że posiadają informacje na temat tego, jakie odwiedzamy strony, co wpisujemy w wyszukiwarce i co robimy w Internecie. Zajrzyj w ustawienia przeglądarki Jeśli wystarczy nam zablokowanie reklam w postaci wyskakujących okienek na stronach internetowych, należy tylko odpowiednio skonfigurować przeglądarkę. Zdecydowana większość z nich ma w ustawieniach opcję blokowania wyskakujących okienek. Taką funkcjonalność oferują najpopularniejsze przeglądarki, jak Opera, Dolphin czy Chrome, a także domyślna apka do przeglądania Internetu preinstalowana w każdej wersji Androida. To jednak tylko mała część reklam. Mobilny Chrome daje nam dodatkowo tryb oszczędzania danych, który kompresuje strony i usuwa z nich niepotrzebne elementy, więc także reklamy. Dodatki do przeglądarek Mobilne przeglądarki obsługujące dodatki to niestety obecnie mała część ich ogółu, która jednak ciągle rośnie. Taką możliwość oferują głównie najważniejsi członkowie rynku, mający swoje doświadczenie również w desktopowych przeglądarkach. Firefox pozwala nam na instalację znanych z wersji PC AdBlocka i Ghostery. Od niedawna również Opera Mini posiada tego typu funkcjonalność, jest ona wbudowana, co oznacza, że nie musimy niczego dodatkowo instalować. Dedykowana przeglądarka do blokowania reklam AdBlock Browser to dość intrygujące rozwiązanie – zasadniczo jest to zmodyfikowana wersja mobilnego Firefoksa, wzbogacona o wbudowane blokowanie reklam. To również odciąża nas od ręcznej instalacji blokera. Wszystkie potrzebne ustawienia znajdziemy w menu przeglądarki, a blokowanie reklam (działające wg filtra EasyList) możemy również w razie potrzeby wyłączyć.Podobnym tworem jest Ghostery Privacy Browser, który dla odmiany działa na bazie Chromium. Domyślnie po instalacji Ghostery blokuje reklamy, a także elementy śledzące. Wszystko to według autorskiego filtra Ghostery. Podczas surfowania po Internecie przeglądarka na bieżąco informuje nas o liczbie zablokowanych żądań i daje możliwość dopuszczenia niektórych z nich. AdBlock Plus Oczywiście przeglądarki to tylko niewielka część możliwości korzystania telefonu. Mnóstwo reklam znajdziemy w aplikacjach, przede wszystkim wtedy, gdy autor proponuje wersję darmową z reklamami i płatną bez nich. Androidowa apka AdBlock Plus przesyła cały ruch sieciowy urządzenia przez serwer proxy, dzięki czemu na bieżąco sprawdza, skąd przychodzą żądania do naszego smartfona. Następnie blokowane są te, które zawierają reklamy lub śledzą. Instalacja AdBlocka Plus wymaga jednak podążania za poradnikiem dostępnym bezpośrednio od producenta. Można także zezwolić na wyświetlanie reklam uznawanych za dopuszczalne, czyli tych mniej rzucających się w oczy. Blokowanie reklam zależne jest od wybranego filtra – w Polsce najlepiej wybrać EasyList. Plik hostów oraz AdAway To już propozycja, która poradzi sobie absolutnie ze wszystkim. Ma również zaletę dowolnej modyfikacji – możemy na przykład kompletnie zablokować Facebooka czy dowolną inną stronę. Co to jest plik hostów? Jest to plik tekstowy zawarty w każdym systemie operacyjnym, w którym znajdziemy listę adresów IP i nazw domen. Służy do tłumaczenia przyjaznych użytkownikowi adresów stron na odczytywane przez komputer numeryczne adresy. Blokowanie żądań poprzez ten plik odbywa się w następujący sposób: zamiast przekierowywać domenę na jej prawdziwy adres IP, zmieniamy go ręcznie na 127.0.0.1, czyli tzw. localhost. To powoduje, że zamiast na przykład serwera reklamy kierowani jesteśmy do własnego komputera (lub innego urządzenia). Niestety w systemie Android domyślnie nie mamy dostępu do tego pliku. Modyfikowanie go wymaga zezwoleń roota, czyli konta mającego pełną kontrolę nad systemem. Proces tak zwanego rootowania przebiega nieco inaczej na każdym telefonie, jednak na ogół sprowadza się do odblokowania zabezpieczeń, podłączenia telefonu do komputera w trybie debugowania i zainstalowania specjalnej aplikacji „podszywającej się” pod root. Oczywiście robimy to na własną odpowiedzialność i w momencie złamania zabezpieczeń tracimy gwarancję producenta. Kiedy nasz telefon jest już zrootowany, otwiera to przed nami szereg interesujących możliwości oraz aplikacji. Plik hostów znajduje się w folderze /system/etc i edytujemy go jak zwykły plik tekstowy. W Internecie znajdziemy multum list do blokowania reklam, z których najpopularniejsza to MoaAB z forum XDA. Każdą taką listę możemy również modyfikować samodzielnie, dopisując do niej dowolne adresy. Jeśli jednak nie chcemy robić tego wszystkiego ręcznie lub nie jest nam potrzebna aż taka kontrola, z pomocą przychodzi aplikacja AdAway (również wymagająca dostępu roota). Program ten pobierze za nas listy blokowania i zastosuje je do pliku hostów. W efekcie najprawdopodobniej nigdy więcej nie zobaczymy reklam – również w aplikacjach.
Jak zablokować reklamy w Androidzie – nawet w aplikacjach?
Skandynawskie kryminały od wielu lat cieszą się ogromną popularnością, a każda świeża pozycja wydawnicza przyjmowana jest z niemałym zainteresowaniem. Debiut Lisy Hågensen zaintrygował czytelników nie tylko wątkiem stricte kryminalnym, ale również wstawkami paranormalnymi. A nic tak nie ułatwia wzbudzenia uczucia grozy, jak niewielkie miejscowości, które mają swoje własne legendy i tajemnicze opowieści o złu sprzed wieków. Właśnie w jednej z nich odgrywa się znacząca część fabuły „A jej oczy były niebieskie”. Urlop nad jeziorem… Każdy człowiek ma własny sposób na radzenie sobie z trudnymi emocjami. Raili, skromna i dość nudna bibliotekarka, przeżywając trudne chwile po rozstaniu z wieloletnim partnerem, decyduje się na ucieczkę w leśne zacisze. Nad jeziorem Lovaren, w małym domku, bez kompletu miejskich wygód, postanawia spędzić sześć tygodni swojego urlopu. Pragnie odpocząć i dokonać resetu zmęczonego umysłu, czytać książki oraz cieszyć się spokojem i ciszą. Nagle u bohaterki pojawia się niespodziewany ból głowy. Za nim idą następne, uporczywe dolegliwości. Do tego Raili zaczyna słyszeć słowa, których nikt nie wypowiedział. Czuje, że w jej wnętrznościach zaczyna dziać się coś niedobrego. Odczuwa silne i bardzo bolesne skurcze. Przeciwbólowy lek, przepisany przez dentystę, wykazuje działania niepożądane. A może dziwne wydarzenia w lesie wpływają na samopoczucie kobiety… … i niespodziewane zaginięcie Mimo dziwnych wydarzeń, głosów, a nawet pożaru, Raili próbuje cieszyć się swoim urlopem. Zawiązuje znajomości z nieliczną garstką sąsiadów, poznaje lepiej okolice. Niespodziewanie dowiaduje się, jaka przeszłość ciąży nad Lovaren. Jej częstym towarzyszem jest Oloffson, nieco zdziwaczały, ale poczciwy człowiek, który czasami mówi rzeczy, których nikt nie rozumie. A może nie? Może w tym co mówi Oloffson jest ziarno prawdy? Zanim Raili się o tym przekona, mężczyzna nagle zaginie, a wszystkie nowe plany kobiety, będą musiały poczekać. Mając od początku bardzo złe przeczucia – zaangażuje się w poszukiwania zaginionego. Ponownie wraca nad jezioro i postanawia rozwikłać tajemnicę, nawet w momencie bezpośredniego zagrożenia. Kryminał czy powieść paranormalna? Debiutancką powieść Lisy Hågensen można sytuować gdzieś pomiędzy gatunkami. Opowieść o Raili jest przeplatana historią z XVII wieku, w której główną rolę odgrywa oskarżenie niewinnej kobiety o konszachty z diabłem i zniszczenie życia. Mroczne wątki z przeszłości rzutują na teraźniejszość społeczności, która zamieszkuje Lovaren. Dochodzenie podjęte przez Raili zdaje się prowadzić do zgoła odmiennych konkluzji niż przeciętnie śledztwo policyjne. Jaki związek ma historia sprzed wieków z aktualnymi wydarzeniami w lesie nad jeziorem? Czyje oczy były niebieskie? I co tak naprawdę usłyszała Raili? O tym warto się przekonać, sięgając po tę nietypową pozycję. Jakkolwiek trudno jej odmówić mankamentów, czy pewnych dłużyzn, jednak jak na debiut – książka jest oryginalna i napisana z pomysłem. Wielbicielom tego typu powieści zapewni przynajmniej jeden wieczór rozrywki z dreszczykiem. Książka jest dostępna na Allegro w wersji elektronicznej za niecałe 30zł. Źródło okładki: czarnaowca.pl
„A jej oczy były niebieskie” Lisa Hågensen – recenzja
PL 11 to jedne z najtańszych słuchawek dokanałowych z serii Sound Magic, które długo utrzymują się na rynku i są często polecane. Można je kupić już za około 65 złotych. Co oferują? Wyposażenie Dostarczane są w niewielkim, białym pudełku z okienkiem, przez które można podejrzeć produkt zawieszony na plastikowej foremce. Wyposażenie jest podstawowe – PL 11 mają trzy rozmiary silikonowych nakładek (S, M i L), licząc te założone na słuchawki, klips do ubrania oraz pokrowiec. Imituje on skórę i jest zaciskany na sznurek. W centrum ma wytłoczone logo producenta. Wykonany jest nieźle, zasługuje na pochwałę, gdyż jest pojemny, co nieczęsto się zdarza. Wygląd Jak na małe, tanie słuchawki dokanałowe, PL 11 prezentują się całkiem nieźle. Konstrukcja to aluminium oraz tworzywa sztuczne. Produkt dostępny jest w kilku wersjach kolorystycznych: czerwonej, niebieskiej, złotej i szarej. Obudowy słuchawek mają kształt „beczułek”. Krawędzie są zaokrąglone, obrobione są na wysoki połysk. Z przodu mają proste tulejki z tworzyw sztucznych, zakończone są filtrem z metalowej siateczki. Mają krawędź, która stabilizuje silikonową nakładkę. Te są przeciętnej jakości, dosyć grube i sztywne, matowe w dotyku.Przewód słuchawkowy ma 120 cm i został wpuszczony w tylnej części. Miejsce wtyku jest grubo ogumowane i kątowe. Znajduje się na nim niewielkie oznaczenie kanału. Kabel ma okrągłą, cienką izolację – jest zwyczajna, po tym widać, że są to tańsze słuchawki. Odcinki douszne należy rozerwać na pożądaną długość, ale można je również skrócić. Mają też suwak, który pozwala na dostosowanie długości odcinków biegnących do uszu. Rozdzielacz przewodu jest wąski, mocno ogumowany i zabezpieczony z obu stron – wygląda solidnie. Można wpiąć przy nim klips do ubrania z zestawu – jest długi, ściska mocno, choć nie ma ząbków. Przewód, zakończony kątowym wtykiem 3,5 mm, jest dodatkowo pozłocony. Obudowa, również grubo ogumowana, ma specjalną wypustkę, dzięki której będzie można bez problemu podłączyć słuchawki do smartfonów w futerałach.Produkt wykonany jest dobrze – widać pewne niedoróbki, ale w tej cenie nie ma co narzekać. Wyglądają ładnie, metaliczne komory przetwornika są przyjemne dla oka, ich kształt również jest ciekawy. Dużym plusem są niewielkie wymiary. Komfort Słuchawki stabilnie trzymają się uszu i dobrze wypełniają kanał słuchowy. Same nakładki nie są najprzyjemniejsze w dotyku. PL 11 są małe, nie irytują uszu, nie odstają mocno, więc będą pasować także pod czapkę w porze jesienno-zimowej. Należy jednak pamiętać, że w środkowej części kopułki są metalowe, więc warto ogrzać je w dłoni przed włożeniem do uszu. Izolacja otoczenia jest przyzwoita – produkt nie odcina w pełni od świata, ale podczas słuchania muzyki hałas miasta nie powinien przeszkadzać. Przy wkładaniu słuchawek słychać klikanie membran, ale nie jest to głośne, więc nie irytuje.Przewód potrafi się uparcie plątać. Trzeba zachować dyscyplinę przy zwijaniu go do woreczka z zestawu. Warto skorzystać z klipsa do ubrania, który neutralizuje tzw. efekt mikrofonowy z dolnego odcinka przewodu, czyli wszelkie stukania i szorowania o ubranie. Mimo wszystko lekko słychać stukanie lub szorowanie przewodu o policzki, szczególnie podczas chodzenia.Na krytykę zasługuje też oznaczenie kanałów – literki L i R przy obudowach słuchawek są bardzo małe, płytko nacięte. Przydałoby się też oznaczenie kolorami, gdyż trudno rozróżnić obie słuchawki. Specyfikacja Przetworniki 9 mm. Pasmo przenoszenia 20–22 kHz. Impedancja 12 Ohm. Skuteczność 100 dB. Maksymalna moc wejściowa 20 mW. Długość przewodu 120 cm, pozłocony wtyk kątowy 3,5 mm. Waga 10 g. Słuchawki mają dobrą skuteczność i bardzo niską impedancję, stąd nie sprawią problemu przy korzystaniu ze smartfonów lub odtwarzaczy o niskiej mocy. Powinny dobrze współpracować z tabletem lub laptopem, ale mogą być za głośne i szumieć po podłączeniu do domowego sprzętu audio. Brzmienie PL 11 to niezła jakość dźwięku. Urządzenie jest „rozrywkowe”, efektowne w brzmieniu, które jest ciepłe, rządzi bas i niska średnica, dźwięk jest gęsty i masywny. Niskie tony, mimo iż bardzo wyraźne, nie są serwowane w ekstremalnych ilościach, dalej zachowują kontrolę i nie dominują. Dzięki temu słuchawki sprawdzą się nawet w lżejszych gatunkach, chociaż pokazują na co je stać w brzmieniach elektronicznych, hip hopowych i rockowych.Produkt ma małą scenę dźwiękową. To znaczy, że nie buduje dużej przestrzeni. Instrumenty są bardzo blisko głowy i w głowie – nie słychać głębi i szerokości stereofonii. Dystans do muzyki jest bardzo mały, ale słuchawki dalej nie osaczają i nie męczą dźwiękiem. Poszczególne instrumenty są odpowiednio odseparowane, nie są zalewane przez bas, który jednak wysuwa się przed szereg.Dźwięk jest czysty, jakość jest dobra – nie jest to urządzenie szczegółowe i wierne, a nastawione na przyjemność ze słuchania muzyki. PL 11 nie są wymagające, mają odpowiednią głośność na mniej wydajnych urządzeniach, sprawdzą się ze smartfonem lub tanim odtwarzaczem muzyki. Podsumowanie SoundMagic PL 11 to produkt zdecydowanie wart 65 złotych. Statystyczny meloman znajdzie w nich źródło rozrywki. Słuchawki wyglądają nieźle, chociaż jakość przewodu pozostawia trochę do życzenia. Są jednak wygodne, nie powinny sprawiać problemów w codziennym użytku. Jeśli potrzeba mniej basowego, bardziej uniwersalnego brzmienia, to warto rozważyć alternatywę w postaci modelu Brainwavz Delta.Zalety: dobre wykonanie, ładny design, basowe brzmienie o rozrywkowym charakterze.Wady: przeciętne nakładki, mała scena dźwiękowa, niskiej jakości przewód.
Test słuchawek dokanałowych Sound Magic PL 11
Naukowcy biją na alarm – w każdej sekundzie umiera 105 pszczół. Dzieje się tak nie tylko ze względu na rozprzestrzeniające się trudne do zwalczenia choroby wirusowe, pasożytnicze czy bakteryjne. Przyczynia się do tego głównie człowiek. Bardzo zmniejsza się przestrzeń życiowa pszczół, a nawozy chemiczne i insektycydy dopełniają dzieła zniszczenia. Z uwagi na to, że 75% żywności otrzymujemy dzięki pszczołom, warto zadbać o te malutkie pasiaste robotnice. Pszczoły Jeśli decydujemy się na hodowlę pszczół, należy sprawdzić, czy nikt z rodziny nie ma uczulenia na ich jad. Oprócz tego ważne jest otoczenie, w którym ustawimy ule. Jeśli w okolicy mamy tylko działki obsadzone iglakami, nasze pszczoły będą musiały latać bardzo daleko, a to nie tylko zmniejsza zbiór miodu. Pszczoły stają się też osłabione, a zatem bardziej podatne na wszelkie infekcje. Niezmiernie ważne jest także dozorowanie pszczół i reakcja choćby na najmniejsze oznaki chorób. W przypadku wystąpienia objawów którejś z najbardziej znanych 12 chorób pszczelich trzeba niezwłocznie podjąć leczenie, ponieważ system odpornościowy tych owadów słabo radzi sobie z infekcjami. Niezwłocznie należy również zawiadomić weterynarza i odizolować chory rój. Ponadto trzeba sprawdzić, czy pszczoły nie spotkają się z chemicznymi zagrożeniami pod postacią środków owadobójczych i nawozów sztucznych. Jest to szczególnie niebezpieczne w czasie kwitnienia drzew owocowych, których nektar jest dla pszczół bardzo przyciągający. Niestety, czas kwitnienia jest często wykorzystywany przez sadowników do nawożenia roślin, jednak chęć zwiększenia plonu nie powinna iść w sprzeczności z możliwością jego uzyskania – aktualnie na terenie Polski 90% drzew owocowych zapylają pszczoły. Owady przyciągane zapachem kwitnących roślin zatruwają się nawozami i przenoszą zatruty pyłek do uli. W ten sposób osłabiają całe rodziny. Wymieranie pszczół oznacza coraz mniej zapylonych kwiatów i mniej owoców. Ten błędny krąg jest trudny do przerwania. Kolejnym zagrożeniem dla daleko wędrujących pszczół mogą być osy i szerszenie, a środki zwalczające te owady są niestety w większości groźne również dla pszczół. Warto zatem zadbać, by w okolicy uli pszczelich było jak najwięcej miododajnych roślin, w uprawie których nie używa się chemicznych nawozów. Ule powinny stać w jasnym i ciepłym miejscu, ale warto, aby w ciągu dnia padał na nie niezbyt gęsty cień. Narzędzia należy odkażać i dezynfekować, podobnie jak ule przed sezonem zimowym. Hodowla pszczół jest wymagająca, ale trud się opłaca. box:offerCarousel Inne owady Należy wiedzieć, że kwiaty zapylają nie tylko pszczoły miodne, ale również dzikie pszczoły, trzmiele, niektóre muchy i wiele innych owadów. Dobrze jest nie tylko na działkach i w ogrodach, ale i na balkonach zainstalować hotele dla nich. Na Allegro można je kupić już od 20 zł. Te małe drewniane domki, które mają schowki i skrytki wypełnione naturalnymi materiałami (mech, szyszki, patyki, słoma, wiklina), mogą stanowić miejsce odpoczynku, ochrony przed ptakami, deszczem czy nawet gniazdo do zimowania. Jest to szczególnie istotne – wiele owadów ginie zimą, jeśli mróz złapie je w wilgotnym środowisku. Suchy domek daje im większe szanse na przetrwanie. Nie ma się też czego obawiać – owady zapylające rzadko wlatują do domów, dlatego udzielenie schronienia tym pożytecznym zwierzętom na naszym balkonie nie jest ryzykowne. Powinniśmy pamiętać, że ratując je, ratujemy Ziemię.
Hodowla pszczół i hotele dla owadów
Hokej to najszybsza gra zespołowa. I jedna z bardziej kontaktowych. Na lodzie wszystko dzieje się bardzo szybko. Jeśli się nie wyrobisz, nie masz szans. Dlatego naprawdę warto popracować nad kondycją. Jeden z bardziej dynamicznych i wymagających sportów drużynowych wymaga dobrego przygotowania kondycyjnego. Zanim wejdzie się na lodowisko, warto wiedzieć, jak dbać o ciało, które mięśnie wzmacniać i co w jeździe na łyżwach ćwiczyć, aby móc bezpiecznie i skutecznie uczestniczyć w meczu. Na co powinien zwrócić uwagę hokeista przygotowujący się do sezonu? Wytrzymałość Ogólna wydolność to podstawa. Na początku przygotowań warto zacząć od zbudowana bazy tlenowej. Postaw na trening rowerowy: spinning lub szosówkę. Możesz też pomyśleć o basenie lub wioślarstwie. Jeśli chodzi o bieganie, to zalecana jest ostrożność. W takcie joggingu możesz niepotrzebnie przeciążyć stawy. Warto pamiętać, że popularny crossfit na tym etapie nie jest szczególnie przydatny, ponieważ często nie wytwarza wydolności długodystansowej (szczególnie u osób wytrenowanych, bo początkujący mogą odnieść pewne korzyści). Przyda się za to na późniejszym etapie przygotowań. Pracę nad kondycją warto zacząć już latem. Miesiąc, dwa spokojniejszej pracy w zakresie tlenowym sprawia, że będziesz mieć dobre fundamenty. Potem możesz zacząć robić interwały – krótkie, szybie zrywy. One przygotują cię do obciążeń typowych dla meczu hokejowego. Siła Drugi ważny aspekt to siła mięśni. Nie ma co się oszukiwać – to nie jest sport dla delikatnych. Popracuj nie tylko nad nogami czy ramionami, ale także plecami i mięśniami korpusu. Pamiętaj, że ruch na łyżwach i operowanie kijem zaczynają się w centrum ciała i to ono powinno być mocne i stabilne. Siły działające na kij są tak ogromne, że potrzeba mocnych mięśni, aby rotacja korpusu i barków była skuteczna i bezpieczna. Postaw na ćwiczenia ze sztangą i ciężarkami. Warto także nauczyć się trenować z kettlami, które zwiększają nie tylko siłę, ale i dynamikę. Szybkość Na lodowisku wszystko dzieje się błyskawicznie, a twoja szybkość ma kolosalne znaczenie. Można ją podwyższyć na wiele sposobów. Na tym etapie warto wrócić do pomysłu uczestniczenia w zajęciach crossfitowych. Zwiększają siłę, dynamikę, szybkość oraz wydolność potrzebną na krótkich odcinkach. Wszystko to, co niezbędne w hokeju. Ciekawym treningiem prędkości są także sprinty: bardzo szybkie bieganie krótkich odcinków, wskoki i podskoki, szybkie zrywy (np. start na czas). Te ostatnie przyśpieszają także czas reakcji. Dobrze sprawdzają się zajęcia… bokserskie lub kickbokserskie. Specyfika tych sportów jest zaskakująco podobna do hokejowej. Dodatkową korzyścią jest wzmocnienie odporności na zderzenia i uderzenia. Bijatyki na lodowisku nie są wcale rzadkością… A ogólne „obicie” zwiększa bezpieczeństwo i komfort psychiczny na lodowisku. Koordynacja Czucie ciała, koordynacja, równowaga i stabilność są bardzo istotnymi elementami tego sportu. Czekają cię nagłe hamowania, szybkie zmiany kierunku, dynamiczne sytuacje na lodowisku, dlatego musisz panować nad swoim ciałem w sposób wyjątkowy. Ćwicz na beretach rehabilitacyjnych, przy okazji wzmocnisz staw skokowy narażony na duże przeciążenie, korzystaj z drabinek koordynacyjnych. Zacznij chodzić po linie lub trenować gimnastykę. To wszystko pozwoli ci na opanowanie sytuacji na lodzie. Najlepsi hokeiści poruszają się z prędkością ok. 40 km na godzinę, nie ma sekundy do namysłu. Łyżwiarstwo Oczywiście podstawą treningu hokejowego powinien być hokej. Przede wszystkim musisz umieć się poruszać na łyżwach szybko, precyzyjnie i bez wahania. Dlatego potrzebne ci będą systematyczne i dobrze prowadzone zajęcia specjalistyczne, na których popracujesz nad techniką i dynamiką jazdy. Do tego warto się zaopatrzyć we własne łyżwy. Im lepiej będziesz je czuć, tym większa szansa, że staną się wręcz częścią twojego ciała. Przydadzą się też własne ochraniacze. W sporcie takim jak hokej najważniejszy jest systematyczny i uparty trening. Jeśli uczciwie przepracujesz cały rok, sezon nie zaskoczy cię znienacka w grudniu. Dlatego zachęcamy do umiarkowanej aktywności przez wszystkie cztery pory roku.
ABC przygotowań do sezonu hokejowego
Doświadczeni kucharze i gospodynie domowe często obywają się bez nich. Ale dla stawiających pierwsze kroki w sztuce kulinarnej są nie do przecenienia. Jogurtownica, termometr do żywności, foremka do jajek, saturator czy jajowar bardzo się przydadzą. Przedstawiamy subiektywny wybór przyborów kuchennych, które rzadziej wchodzą w skład wyposażenia naszych kuchni, a które ułatwią życie i pomogą sprostać zadaniu nawet niedoświadczonemu kucharzowi. 1. Jogurtownica Moda na zdrową żywność (jakże pożyteczna!) sprawiła, że chętnie w domowych warunkach przygotowujemy żywność, którą dotychczas kupowaliśmy w marketach. Mamy wówczas pewność, że nie będziemy spożywać „pożywnej potrawy” z całą tablicą Mendelejewa w pakiecie. Jednym z przyrządów kuchennych ułatwiających nam przygotowywanie zdrowych napojów i potraw jest rzadko pojawiająca się w kuchniach jogurtownica. Tymczasem dzięki niej w kilka godzin jesteśmy w stanie przygotować zdrowy kefir lub jogurt. Bardzo modna jest obecnie hodowla własnych szczepów bakterii, ale osoby rozpoczynające swoją przygodę z produkcją domowego jogurtu, mogą kupić gotowe. Na rynku są dostępne dwa rodzaje. Pierwszy przypomina pojemnik termiczny. Łączymy w nim mleko (UHT się nie nadaje!) i bakterie, a następnie odstawiamy. Drugi różni się od pierwszego tym, że ma dodatkową funkcję suszarki (np. do owoców) i wyposażony jest w kilka małych pojemniczków, do których wlewamy mleko z bakteriami. Po kilku godzinach pracy urządzenia otrzymujemy napój w kilku porcjach. box:offerCarousel Jogurtownica 1,2 l. Ma podwójną ściankę, dzięki czemu są w niej idealne warunki do wytwarzania kultur bakterii jogurtowych w mleku, nadaje się również jako pojemnik termiczny do przechowywania żywności. Wykonana jest z wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Pojemność: 1,2 l. Cena: ok. 25 zł. 2. Termometr do żywności box:imagePins box:pin Termometry do żywności pomagają uniknąć takich wpadek jak np. przypalenie potrawy. Ale nie tylko. Dzięki nim łatwiej przyrządzić potrawę zgodnie z przepisem. No i dochodzą jeszcze względy zdrowotne. Na przykład każdy rodzaj tłuszczu używany w kuchni ma optymalną temperaturę użytkową. Gdy zostanie przekroczona, tworzą się w nim bardzo niebezpieczne dla zdrowia substancje, m.in. te rakotwórcze. Na rynku oferowane są modele zarówno bardzo proste, kosztujące 20 zł jak, i bardziej wyrafinowane – z minutnikiem, sondą umieszczoną na długim przewodzie i systemem alarmowym, który uruchamia się, gdy temperatura przekroczy ustawiony poziom. box:offerCarousel Termometr 2measure. Bardzo praktyczny termometr do sprawdzania temperatury podczas gotowania, wędzenia i pieczenia mięs oraz przygotowywania innych potraw. Pracuje w zakresie temperatur 0–250°C, a 18-centymetrowa sonda ze stali nierdzewnej umieszczona jest na przewodzie o długości 1,5 m. Wyposażony jest w timer do 99 min 59 s. Sygnalizuje alarmem osiągnięcie ustawionej temperatury lub upływu czasu. Można go postawić, zawiesić lub zamocować za pomocą magnesu. Zasilany jest baterią AAA. Cena: ok. 35 zł. 3. Foremka do jajek To bardzo przydatne urządzenie, dzięki któremu możemy nadać smażonemu lub gotowanemu jajku fantazyjny kształt. Kosztuje zaledwie kilka złotych. Foremki do jajek w zasadzie dzielą się na trzy grupy. Jedne – wykonane z metalu lub silikonu – kładzie się na patelnię i wbija się do nich jajka. W efekcie przybierają one kształty: serca, ptaka, trójkąta itp. Drugie służą do nadawaniu fantazyjnych kształtów jajkom świeżo ugotowanym. Wkłada się je do foremek, przykrywa małą foremką i dociska lub dokręca. Efekt murowany! Kwadratowe jajka, jajka-tulipany czy jajka kurczaczki muszą smakować lepiej! Trzecie służą do ugotowania jajek w koszulkach. Przy okazji nadawane są im bardzo ciekawe kształty box:offerCarousel Foremki Cuisipro. Służą do gotowania jajek w koszulkach. Mają uchwyt do zawieszania, który dopasowuje się do różnych rozmiarów garnków. Pozwalają na łatwe odsączanie wody. Zestaw zawiera dwie foremki do jajek: żółtą i białą. Mają różne wersje. Tańsze są wykonane prawie w całości z silikonu, kosztują ok. 55 zł, a droższe mają denko wykonane ze stali. Cena tych ostatnich wynosi ok. 75 zł. 4. Saturator box:imagePins box:pin Tym terminem określa się urządzenia nasycające ciecz gazem. W domowych warunkach są to zazwyczaj urządzenia, dzięki którym otrzymujemy smaczną wodę gazowaną. Producenci oferują wiele rodzajów saturatorów. Duże wolno stojące mają dużą butlę z CO2, i nasycają nim wodę na bieżąco, gdy wciśniemy przycisk z symbolem wody gazowanej. Są bardzo wydajne. Podstawowe wersje kosztują ok. 500–700 zł, ale o wiele poręczniejsze są małe, powszechnie używane w latach 70. XX w. syfony. Gaz dostarczany jest w metalowym syfonie, z którego po wkręceniu go do dozownika uwalnia się gaz i jednorazowo nasyca całą butlę z wodą. box:offerCarousel Saturator Stalgast. Syfon z przezroczystą butelką o pojemności 0,95 l. Ma delikatny system dozowania wody (czyli woda nie „bucha” z niego niepodziewanie). Sprzedawany z 6 nabojami. Cena: od 169 zł. 5. Jajowar box:imagePins box:pin Kojarzy się przede wszystkim z elektrycznym urządzeniem do gotowania 2–5–6 jaj. Ale o wiele rzadziej są używane jajowary do gotowania jaj w garnku lub w mikrofali. Te do gotowaniu w garnku są wykonane najczęściej z silikonu lub stali z silikonowymi uchwytami. Wkładamy do nich jajka i całość zanurzamy w wodzie, a kiedy się wystarczająco ugotują, chwytamy jajowar za rączkę i bez narażenia się na poparzenie wyjmujemy jajka z wrzątku. Jajowary do mikrofali oferowane są najczęściej w kształcie jajka lub pudełka. Najprostsze modele (np. Sistema) są bardzo tanie, natomiast modele oferowane pod marką MSC do gotowania czterech jaj w skorupkach kosztują ok. 60 zł. box:offerCarousel Pojemnik do mikrofali Sistema. Umożliwia łatwe i szybkie przygotowanie jajek sadzonych, omletów czy jajecznicy w mikrofali. Ma solidne zamknięcie na klips. Może być używany w mikrofalówce (bez pokrywki), zamrażarce oraz w zmywarce. Wykonany jest z wysokiej jakości tworzywa sztucznego, wolnego od BPA oraz ftalanów. Pojemność 271 ml. Cena od. 15 zł. Dzięki takim kuchennym gadżetom gotowanie będzie przyjemnością. Nawet dla tych, którzy uważają, że w tej dziedzinie mają dwie lewe ręce. Warto spróbować!
5 niedocenianych, a przydatnych sprzętów kuchennych
Pragnąc odmienić nieco charakter naszego mieszkania, nie musimy koniecznie przeprowadzać całkowitego remontu i wymieniać wszystkich mebli. Wystarczy jeden modny element wystroju wnętrza, aby nabrało ono całkiem nowego klimatu. Szukając czegoś odpowiedniego, warto zwrócić uwagę na fotele – nie tylko wprowadzimy do naszego wnętrza designerski element, ale też wygodnie odpoczniemy na nich po męczącym dniu. Fotele od projektantów Egg to jeden z najsłynniejszych designerskich foteli. Zaprojektował go znany duński projektant – Arne Jacobsen. Swoim wyglądem, zgodnie z nazwą, nawiązuje do kształtu jaja. Ma charakterystycznie wygięte oparcie oraz podłokietniki o owalnym, lekko zakrzywionym kształcie, który gwarantuje wysoki komfort. Do dyspozycji mamy naprawdę bogatą gamę barw i obić, więc z łatwością dopasujemy fotel do swojego wnętrza. W sklepach znajdziemy też wiele modeli inspirowanych słynnym jajkiem, które prezentują się równie dobrze, ale ich ceny są znacznie bardziej przystępne. Ovalia to kolejny przykład fotela o kształcie inspirowanym jajkiem – w tym wydaniu nawiązanie jest dużo bardziej dosłowne. Siedzisko znajduje się we wnętrzu owalnego oparcia. Możemy niemal schować się we wnętrzu „skorupki” i odciąć się od otoczenia. Klasyczne modele charakteryzują się białym oparciem i siedziskiem w intensywnym kolorze, ale znajdziemy też wersje w innej kolorystyce. Musimy jedynie wziąć pod uwagę, że nowoczesna forma fotela nie sprawdzi się w każdym wnętrzu i nie powinny przytłaczać jej inne, równie intensywne elementy wyposażenia. Inspiracje przeszłością Jednym z ostatnich hitów meblarskich są fotele i krzesła inspirowane stylistyką epoki PRL-u. Meble, których do niedawna skutecznie się pozbywaliśmy i widywaliśmy je jedynie w mieszkaniach naszych dziadków, wracają na salony. Są to zarówno oryginalne meble z tamtych lat, odnowione przez specjalistów, jak i nowe wersje do kupienia w salonach meblowych. Z pewnością będą stanowiły ciekawe uzupełnienie nowoczesnego wnętrza, przełamując jego stylistykę. Klasyką tej konwencji są fotele o charakterystycznych, kwadratowych oparciach i siedziskach. Do wyboru mamy wersję z podłokietnikami wykonanymi z drewna lub obitymi tkaniną. W sklepach znajdziemy zarówno meble w obiciach stylizowanych na PRL-owskie, jak i takie z nowoczesnymi materiałami, które jedynie kształtem nawiązują do pierwowzorów. Fotela nie musimy kupować – warto zajrzeć na strych i znalezione meble oddać do odnowienia do tapicera, aby zyskać model jedyny w swoim rodzaju, idealnie dobrany do naszego wnętrza. Fotele wiszące Inspiracją dla większości tego typu modeli jest słynny Bubble Chair – wiszący fotel o okrągłym kształcie, przezroczystym oparciu i wygodnym siedzisku. Obecnie znajdziemy wiele wariacji, które z powodzeniem zastosujemy w naszym salonie lub sypialni. Fotele są montowane na grubych łańcuchach lub linach. Do wyboru mamy oparcia kolorowe, przezroczyste lub ażurowe, przypominające plecionkę. Fotele, oprócz tego, że bardzo wygodnie się w nich siedzi i wypoczywa, dają możliwość bujania się, tak jak na huśtawce. Jeżeli nie możemy pozwolić sobie na zamontowanie w suficie haków dających nam odpowiednie bezpieczeństwo korzystania z fotela, zdecydujmy się na alternatywę – fotel montowany na specjalnym stelażu. Posiada on podstawę, którą stawiamy tradycyjnie na podłodze, oraz wygięte, wysokie ramię, na którym zamontowany jest fotel. Wygląda równie atrakcyjnie i jest bardzo wygodny. Do jego ustawienia potrzebujemy jednak więcej miejsca. Nie będziemy też mieli możliwości huśtania się. Patchworki W tym wypadku nie chodzi o sam kształt i model fotela, ale o rodzaj obicia, który został w nim zastosowany. Patchwork to tkanina składająca się z wielu, najczęściej kwadratowych, kawałków różnego rodzaju materiałów. Mogą być wykonane zarówno z tkanin utrzymanych w jednej kolorystyce, jak i zupełnie do siebie niepasujących. Efektem są wielokolorowe meble, obok których nie da się przejść obojętnie. Nie musimy ograniczać się jedynie do fotela – możemy zdecydować się też na zestaw z kanapą, który podkreśli efekt tkaniny. Decydując się na patchworkowy fotel, pamiętajmy, że wyrazista tkanina nie lubi towarzystwa innych, równie krzykliwych barw. Meble tego typu najlepiej sprawdzają się w towarzystwie stonowanych odcieni. Nie musimy oczywiście przemalowywać całego pomieszczenia na biało lub szaro, ale warto zadbać, by w pokoju nie znajdowało się zbyt wiele równie kolorowych dodatków, ponieważ wprowadzi to chaos i odciągnie uwagę od fotela. Modny fotel to element, który z pewnością odmieni wnętrze salonu lub sypialni. Mając tak duży wybór, na pewno znajdziemy model, który będzie pasował do naszego mieszkania i idealnie je dopełniał. Nie bójmy się odważniejszych form i ciekawej kolorystyki, które nadadzą naszym wnętrzom charakteru i odpowiedniego wyrazu.
Przegląd najmodniejszych foteli, które odmienią twoje wnętrze
Ramoneska to fason klasyk i chyba nie ma co do tego złudzeń. Ukochana kurtka motocyklistów, legendarnych gwiazd kina i wszystkich tych, którym moda i styl grają w duszy. Jesteś wśród nich? Zobacz, jak twoją letnią szafę może wzbogacić pastelowa kurtka z zadziornym charakterem. Są fasony, które nie tracą na atrakcyjności i którym modowe zawirowania nie są straszne. Ramoneska, czyli motocyklowy fason wprowadzony do mody w latach 20. XX wieku przez Irvinga Schotta, jest bez wątpienia jednym z nich. Ta pierwsza, ochrzczona nazwą ulubionego cygaro Schotta – Perfecto – miała stylowy charakter, wytrzymałość zadowalającą najbardziej zawadiackich jeźdźców z motocyklowej braci i przysłowiowe „coś” w sobie. Nic więc dziwnego, że zaczęła podbijać serca nie tylko motocyklistów, ale również innych silnych i charyzmatycznych mężczyzn jak James Dean czy Steve McQueen. Nie trzeba było długo czekać na to, żeby kurtka z wielkiego ekranu rozpaliła serca zwykłych ludzi i przeciętnych „zjadaczy” mody. I tak jest do dzisiaj! Jej urok tkwi w męskim kroju, niepokornym charakterze i, jak pokazują tysiące stylizacji, niezwykłej uniwersalności. W ramonesce nie tylko jeździ się na Harleyu. Doskonale wygląda noszona do zwiewnej kwiecistej sukienki, jeansowych szortów czy plisowanej spódniczki. Ot, taki wielozadaniowy i ponadczasowy krój, który trzeba mieć w szafie. Ty masz? Może skusisz się na taką w pastelowym wydaniu? Róż, jeans i kurtka z niepokorną duszą Mów, co chcesz, ale patrząc na jakąkolwiek ramoneskę, nawet różową czy z koronki (bo takie też bywają), trudno nie zauważyć jej męskiego charakteru. Jej wyrazistej formie i niepokornej nucie, którą ma w sobie, nie zagrażają ani słodkie pastelowe kolory, ani kwieciste wzory. Dlatego też, nawet jeśli zdecydujesz się na modne latem pastele, możesz to robić bez obaw, że zrobi się zbyt cukierkowo. Różowa pastelowa ramoneska doskonale wpisze się w ciepły sezon, doda stylizacji świeżości i lekkości. Możesz nosić ją tak, jak proponujemy poniżej z białym t-shirtem o luźniejszej formie i jeansowymi szortami. Taki zestaw ma w sobie i młodego ducha, i dziewczęcość, i wygodę. Przetestuj! Uzupełniony białymi skórzanymi trampkami, dwustronnym shopperem (dwie torebki w jednej ¬– to lubimy!) i okularami przeciwsłonecznymi o linii „aviator” sprawdzi się w letnie dni, a kolor doda kobiecości. Męski krój, kobiecy kolor ¬– moda kocha takie nieoczywiste połączenia. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin) Błękit, proste formy i odrobina błysku Biel, błękit, granat i beż tworzą kombinację kolorów, która doskonale sprawdza się w ciepłym sezonie. Stylizacja poniżej łączy je w wygodną i niepozbawioną stylu całość, której najważniejsze cechy to wygoda i niewymuszona elegancja. Oprócz pastelowej ramoneski, tym razem w błękitnym wydaniu, jej trzon stanowi biała kopertowa sukienka. To kolejny krój w damskiej garderobie, który doskonale radzi sobie w modzie i nie traci na popularności. Dobrze podkreśla atuty damskiej sylwetki, akcentuje biust i talię, jest bardzo uniwersalny. Głęboki dekolt możesz ozdobić minimalistycznym naszyjnikiem, a rękawy podwinąć dla nadania stylizacji więcej luzu. box:offerCarousel Beżowe sandały ze złotym obcasem podkreślą opaleniznę i ocieplą stylizację swoim kolorem, ale równie dobrze możesz się skusić na przykład na beżowe szpilki z odkrytymi palcami typu peep-toe. Granatowa listonoszka z marynistycznymi detalami wprowadzi do stylizacji wakacyjny detal, ale sprawdzi się też torebka typu worek z ozdobnymi chwostami. Lekko i elegancko, ale z niepokorną nutą dzięki kultowemu fasonowi kurtki. Skusisz się? box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Lato jest dobrą porą, żeby przetestować lekkie dla oka, rozbielone kolory. Pastelowa ramoneska spisze się w tym zadaniu bardzo dobrze, bo jej dość surowy charakter przełamie słodkość pastelowej gamy kolorów. Bez obaw więc, że jeśli zdecydujesz się na taką kurtkę, twoja stylizacja stanie się infantylna. Na pewno nie jest to standardowy ubiór, ale kto powiedział, że jedynym słusznym wyborem jest czarna kurtka? Pastelowe odcienie odmładzają i sprawiają, że wyglądasz promiennie – czy to nie jest kuszące?
Pastelowa ramoneska – słodko i z charakterem
W każdym domostwie, zarówno w budynku jednorodzinnym, jak i mieszkaniu w bloku, potrzebne jest ciepło. Zużywamy je na różne sposoby: podgrzewając wodę, ogrzewając pomieszczenia grzejnikami albo montując ogrzewanie podłogowe. Dziś porozmawiamy o wodzie. Najczęściej stosowanymi urządzeniami dostarczającymi ciepłą wodę użytkową (c.w.u) są bojlery oraz ogrzewacze (podgrzewacze) – pojemnościowe lub przepływowe. Sprawdzą się wszędzie tam, gdzie utrudniony jest dostęp do wody z zasobów komunalnych: w kamienicach bez instalacji do ciepłej wody albo oddalonych od centrum domkach jednorodzinnych bez dostępu do sieci publicznej. Zanim zdecydujemy się na zakup, warto wiedzieć, jakie urządzenie będzie dla nas odpowiednie. Bojler Bojlerto rodzaj zbiornika, który przygotowuje ciepłą wodę do użytku, doprowadzając ją do pożądanej temperatury za pomocą elementu grzewczego, który znajduje się wewnątrz niego. Bojler zasilany jest z kotła centralnego ogrzewania lub innego zewnętrznego źródła ciepła, może też być wyposażony w grzałkę elektryczną z termostatem. W zależności od konstrukcji urządzenie to może współpracować nawet z dwoma niezależnymi źródłami, takimi jak np. kocioł ciepłego ogrzewania, kolektory słoneczne czy pompa ciepła. Najczęściej wybierane są bojlery wyposażone w spiralnie zwiniętą rurę – wężownicę, w której krąży ciepła woda, oddając ciepło wodzie wypełniającej bojler. Na rynku są bojlery różnego rodzaju, w tym dużym zainteresowaniem cieszą się modele elektryczne, wyposażone w element grzewczy w postaci jednej lub kilku grzałek. Są to urządzenia wygodne do kontrolowania, z możliwością regulacji mocy i dostosowania jej do rzeczywistych potrzeb. Ze względu na sposób zasilania i poboru c.w.u. bojlery dzielimy na bezciśnieniowe, czyli otwarte, oraz ciśnieniowe, zamknięte, o znacznie większej pojemności, rekomendowane do domów z większą liczbą miejsc poboru wody, z kilku kranów równocześnie. Przed zakupem bojlera powinniśmy oszacować rzeczywiste zapotrzebowanie na ciepłą wodę – ile osób będzie z niej korzystać i z ilu punktów będzie ona czerpana. Oszacowane zużycie pomoże nam dobrać odpowiednią wielkość bojlera, co przełoży się na ekonomikę i oszczędności. W domach jednorodzinnych montuje się zwykle urządzenia o pojemności 120–200 litrów. Ogrzewacze Kolejnym sposobem na zapewnienie sobie ciepłej wody jest instalacja ogrzewacza –pojemnościowego albo przepływowego. W modelach przepływowych woda ogrzewana jest w wężownicach, pojemnościowe zaś mają specjalny zbiornik magazynujący. Podgrzewacze przepływowe nagrzewają wodę na bieżąco, a ich największą zaletą jest możliwość instalacji już na niewielkiej przestrzeni, np. w kuchni lub łazience. W zależności od dedykowanego źródła zasilania wyróżniamy urządzenia elektryczne i gazowe (pojemnościowe lub przepływowe) – jednofazowe lub trójfazowe. Te ostatnie charakteryzują się znacznie wyższą wydajnością i przeznaczone są do gospodarstw o wysokim zapotrzebowaniu na ciepło. W warunkach standardowych najpopularniejsze są ogrzewacze gazowe na gaz płynny lub ziemny, powszechnie znane jako termy albo piecyki. Każde takie urządzenie dostosowane jest do jednego rodzaju paliwa, jednak niektóre modele mogą być opalane obydwoma. Coraz częściej także wyposażone są w czujniki spalin, których zadaniem jest wykrycie zbyt wysokiego stężenia wydzielającego się tlenku węgla i natychmiastowa reakcja. Jeżeli wybrany przez nas ogrzewacz nie został wyposażony w czujnik, warto go dokupić. Rynek oferuje wiele rozwiązań grzewczych – mniej lub bardziej ze sobą zintegrowanych, wymagających różnych rodzajów paliw i dostosowanych do różnego zużycia ciepłej wody. Najtańsze są oczywiście urządzenia gazowe, jeśli jednak nie mamy dostępu do sieci z gazem, możemy kupić ogrzewacz elektryczny. Niezależnie od tego, czy wybierzemy bojler czy ogrzewacz, pamiętajmy o przestrzeganiu zasad użytkowania i serwisowania określonych przez producenta. Zadbamy tym samym o komfort i bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich.
Bojlery i ogrzewacze – jak kupić odpowiedni
Od dziś szybciej wypełnicie wymagane parametry i wystawicie ofertę w kategorii Lego. Od dziś szybciej wypełnicie wymagane parametry i wystawicie oferty w kategorii Lego. Udostępniliśmy dla niej automatyczne uzupełnianie parametrów. Jak to działa Gdy w formularzu wystawiania, w polu tytuł oferty, wpiszecie jedną z poniższych informacji: nazwę klocków serię klocków numer klocków wyświetlimy propozycje konkretnych produktów. Po wybraniu jednej z nich, uzupełnimy w formularzu parametry dotyczące oferowanego przedmiotu. Nie uzupełnimy parametru stan. Uzupełnicie go we własnym zakresie. Więcej informacji o autouzupełnianiu
Automatyczne uzupełnianie parametrów w kategorii Lego
Meble wiklinowe to propozycja dla osób ceniących ekologiczne rozwiązania. Ich naturalna elegancja wciąż cieszy się ogromnym powodzeniem. Podpowiadamy, dlaczego warto się na nie zdecydować. Wiklina powstaje z gałązek wierzby poddawanych odpowiedniej obróbce, dzięki której stają się elastyczne, a zarazem bardzo wytrzymałe. Jest oczywiście nieco mniej trwała niż tworzywa sztuczne, ale jeżeli zostanie odpowiednio zabezpieczona, wykonane z niej meble posłużą nam nawet kilkanaście lat. Zalety wikliny Największą zaletą wikliny jest możliwość uformowania z niej niemal dowolnego kształtu. Wiklinowe meble są bardzo fantazyjne, dzięki czemu stanowią oryginalną dekorację naszego ogrodu i mieszkania, bo wbrew pozorom nie są przeznaczone wyłącznie do użytku zewnętrznego. Będą się prezentowały równie efektownie zarówno na balkonie, jak i w salonie. Do plusów wikliny zaliczamy także naturalny, bardzo estetyczny wygląd i to, że doskonale komponuje się z innymi surowcami, np. kamieniem czy drewnem. Jedynym minusem mebli z wikliny jest niska odporność na wilgoć, dlatego w sezonie jesienno-letnim, a także podczas niesprzyjających warunków atmosferycznych, powinny zostać schowane lub osłonięte brezentem. Żmudne może być również jej czyszczenie, głównie ze względu na zbierający się w splocie kurz, ale z pomocą odpowiedniego preparatu poradzimy sobie z tym zadaniem bez problemu. Do domu czy do ogrodu? Większość z nas bardzo chętnie wybiera meble wiklinowe do ogrodu, na balkon oraz taras. Sofy, kanapy, krzesła, stoły oraz fotele zachwycają naturalnymi kolorami, wyszukanymi formami i atrakcyjnymi cenami. Komplet składający się z dwóch krzeseł oraz stolika można nabyć już za ok. 250 zł, a nowoczesny komplet wypoczynkowy to koszt rzędu 1200 zł. Dzięki temu, że wiklina jest lekka, wykonane z niej meble i akcesoria można bez problemu przenieść w inne miejsce, np. z ogrodu na zadaszony taras w czasie deszczu lub pod rzucające cień drzewo w trakcie upałów. Jeżeli uznamy, że meble są zbyt proste, lub zechcemy nadać im konkretny charakter, możemy zarzucić na oparcie kolorowy koc, a na siedzisku położyć miękką poduszkę. Dodatki te przydadzą się również wtedy, kiedy powietrze trochę się ochłodzi, a nie będziemy chcieli rezygnować z porannej kawy na balkonie. Fotel ogrodowy Regan. Wykonany z najwyższej jakości surowców naturalnych, wykończony materiałami stolarskimi. Solidna konstrukcja sprawia, że fotel jest lekki, a zarazem bardzo stabilny. Sprawdzi się zarówno w ogrodzie, jak i mieszkaniu. Dostępny w kilku kolorach do wyboru, m.in. białym oraz wiśniowym. W sprzedaży są modele z poduszką i bez niej. Cena: od 85 zł. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Meble z wikliny zaczęły nieśmiało wkraczać z ogrodów na salony. Najpopularniejsze są w aranżacjach rustykalnych, ale pojawiają się również we wnętrzach utrzymanych w stylu góralskim i w eklektycznych loftach. Do mieszkań i domów chętnie wybieramy wiklinowe kosze, pojemniki na pranie oraz okrągłe siedziska. Ogromną popularnością cieszą się również fotele bujane, na których można odpocząć przed kominkiem po ciężkim dniu. Wystarczy miękka poduszka pod plecy i gruby pled, żeby cieszyć się naturalnym komfortem. Lekkie optycznie meble z wikliny, zwłaszcza malowane na biało oraz szaro, doskonale prezentują się także we wnętrzach prowansalskich. Często pojawiają się w nich koszyki wyłożone wzorzystym materiałem, np. w drobne kwiatuszki lub kropeczki, w których trzymamy pranie, dziecięce zabawki, kosmetyki lub bieliznę. Komoda Living Art. Model z drewnianym stelażem i czterema wiklinowymi koszykami wyłożonymi wzorzystym materiałem. Komoda została w całości wykonana ręcznie. Do wyboru dwa kolory: brązowy oraz biały. Wymiary: 84 cm × 40 cm × 28 cm. Cena: od 225 zł. Meble wiklinowe są nieszkodliwe dla środowiska, ciekawie się prezentują, a w porównaniu do tradycyjnych stosunkowo niewiele kosztują. Dzięki temu, że są uniwersalne, możemy wykorzystać je w różnych wnętrzach i aranżacjach, ciesząc się ich naturalnym pięknem.
Meble wiklinowe, czyli kochamy surowce naturalne
Elegancka albo sportowa. Doskonale wyglądająca w towarzystwie innych barw, choć w tym sezonie będzie królować samodzielnie. Biel. Uważana za kolor niewinności, lecz nic bardziej mylnego – nie jest infantylna. To propozycja dla kobiet ceniących konstrukcje, proste formy i modę funkcjonalną. Daj się zrobić na biało tej wiosny! Neutralna – funkcjonalna Biała barwa, podobnie jak jej przeciwstawna siostra – czerń, jest niezwykle funkcjonalna. Cygaretki w śnieżnej barwie idealnie sprawdzą się do pracy. Ze szpilkami w tym samym kolorze będą prezentować się elegancko i jednocześnie na luzie. By odmienić stylizację wystarczy zamiast czółenek wybrać sportowe trampki na koturnie, a look zmieni charakter na streetowy. Inwestując w klasyczny biały T-shirt wysokiej jakości, mamy pewność, że zainspiruje nas do stworzenia niebanalnego zestawienia. Rozjaśnij twarz Hitem sezonu są sportowe bluzy, goszczące na salonach, wieczornych rautach, a nawet i w teatrze. Dobry sposób na osiągnięcie perfekcyjnie skrojonej stylizacji elegancko-sportowej? Monochromatyczność. Oczywiście w bieli. Do nieskazitelnie białej bluzy dodajemy spódnicę o fasonie trapezu lub ołówka, do tego sandałki na stabilnym obcasie i białą kopertówkę. Ten look uwielbia Rihanna czy Rita Ora. Rockowa niewinność Dla dziewczyn z rockowym pazurem przydadzą się charakterne dodatki. Ramoneskaalbo skórzana kamizelka mogą zmienić barwę na białą. Będą się doskonale prezentować z lekkimi, koronkowymi sukienkami i traperkami na obcasie. Możemy dorzucić funkcjonalny biały plecak lub torbę-worek. Ten strój aż marzy o letnim festiwalu! Mniej odważnie, więc z dodatkiem Jeśli potrzebujesz czasu, by przekonać się to tzw. total looków w bieli, wówczas zainwestuj w dodatki. Okulary przeciwsłoneczne w białych oprawkach, kilka bransoletek z białych koralików i rzemieni czy kapelusz z dużym rondem w tej barwie dodadzą stylizacjom lżejszego charakteru. A Ty przekonasz się, że biel wprawia w dobrych nastrój i rozświetla twarz. To naprawdę działa!
Zrobiona na biało
To proste. Kiedy Kupujący po zakupie wypełni formularz opcji dostawy i płatności, poinformujemy Cię o tym w e-mailu. Dane z formularza sprawdzisz też w zakładce Zamówienia. Po prostu kliknij [pokaż szczegóły] przy wybranym zamówieniu. Jeśli Kupujący zapłaci przez Allegro Finanse, informację o wpłacie znajdziesz dodatkowo w zakładce Lista wpłat od Kupujących.
Jak sprawdzić, czy Kupujący wybrał sposób zapłaty i dostawy?
Dekorowanie podłóg to jedna z istotnych kwestii, nad którą warto zastanowić się podczas przeprowadzki lub urządzania wnętrz po remoncie. Niezależnie od stylu, jaki panuje w mieszkaniu, dywany powinny stanowić w nim absolutny must have. Podpowiadamy, jakie wzory i kolory są obecnie na topie. Czeka cię aranżacja wnętrza i zastanawiasz się nad zakupem odpowiednich dywanów? Marokańska koniczyna to najmodniejszy wzór w tym sezonie. Początkowo zagościł w mieszkaniach urządzonych w stylu angielskim, ale obecnie z powodzeniem wykorzystywany jest wszędzie. Jeśli chcesz urządzić modne wnętrze, taki dywan okaże się strzałem w dziesiątkę. Poniżej przedstawiamy wskazówki, które mogą ci pomóc. Dywany w marokańską koniczynę – jaka kolorystyka? Na rynku znajdziemy wiele propozycji dywanów, ale wzór marokańskiej koniczyny zazwyczaj związany jest określoną kolorystyką. Najczęściej spotykane są dywany w odcieniach beżu, brązu, szarości i czerni. Pojawiają się również granaty i delikatne pastele – pudrowy róż, mięta i błękit. Zanim jednak pokusimy się o wybór koloru, warto zastanowić się nad aranżacją pomieszczenia. W przypadku urządzania wnętrza w stylu angielskim, koniecznie postawmy na klasykę – świetnie sprawdzą się szarości i beże. Jeśli jednak myślimy o urządzeniu loftu, możemy nieco zaszaleć. Mocne i intensywne granaty oraz czerń odpowiednio wyeksponują dywan. Do jakiego wnętrza? Dywan w marokańską koniczynę pasuje niemal do każdego wnętrza, ale pod warunkiem, że jest odpowiednio dopasowany pod względem kolorystycznym i aranżacyjnym. Należy pamiętać, że nie każdy rodzaj mebli czy dodatków pasuje do tego wzoru. Proste formy i stonowane odcienie to najlepszy wybór. W jakim pomieszczeniu dywany sprawdzą się najlepiej? Oczywiście w sypialni. Na środku pokoju lub po bokach łóżka – możliwości jest wiele. Dywan w marokańską koniczynę wpisze się niemal w każdy klimat, choć zdecydowanie najbardziej pasować będzie do sypialni lub salonu. box:offerCarousel Jak zaaranżować wnętrze z dywanem w marokańską koniczynę? Dywan w marokańską koniczynę występuje w rożnych odsłonach i w ogromnej palecie barw, dlatego w każdym rodzaju wnętrza znajdzie swoje miejsce. Jeśli zatem chcemy zaaranżować przestrzeń z jego udziałem, a zależy nam na uzyskaniu niepowtarzalnego efektu, musimy zastanowić się nad doborem odpowiednich dodatków. Proste meble wykonane z drewna w jasnym kolorze lub płyt PCV, metal i szkło – to tylko kilka materiałów, które wyjątkowo dobrze współgrają z marokańską koniczyną niezależnie od jej kolorystyki. Warto jednak pamiętać, że ten wzór może być powtarzany również na innych dodatkach. Dzięki poduszki dekoracyjnym, zasłonom czy obrusom w tym stylu wprowadzimy marokański klimat do wnętrza i będziemy mogli cieszyć się estetycznym designem. Zastanawiasz się nad zmianą aranżacji swojego mieszkania i podoba ci się motyw marokańskiej koniczyny na podłodze? Dywan z tym wzorem wpisuje się w panujące trendy i dlatego chętnie wykorzystywany jest przy projektowaniu wnętrz. Sprawdza się zarówno w stylu klasycznym orz angielskim, jak i rustykalnym czy loftowym. Jest uniwersalny i w zależności od doboru dodatków i kolorystyki wpasuje się w każdą przestrzeń.
Modny akcent na podłodze – dywany w marokańską koniczynę
Lato za oknem zachęca do ochłodzenia się w basenie, także tym zlokalizowanym na świeżym powietrzu. Aby uatrakcyjnić dziecku tak spędzony czas, warto zaopatrzyć się w kilka wodnych zabawek. Możemy wybierać spośród statków wodnych, wodospadów, gumowych zwierzątek czy nawet proszku, który zamienia wodę w żel. Statki wodne Dużym powodzeniem podczas zabawy w wodzie będą cieszyć sięplastikowe statki. Mogą być podwodne lub takie, które pływają po powierzchni wody. Są modele, które dzięki wmontowanemu małemu silnikowi pływają same, co sprawi pewnie frajdę starszym dzieciom. Wybierać możemy spośród łodzi ratunkowych, pirackich i strażackich. Statki takie często mają ruchome elementy do zabawy, jak np. obracane armatki wodne, kotwice czy stery. Dołączone są do nich plastikowe ludziki lub zwierzaki. Warto także sprawdzić kolorową motorówkę na baterie, która sama pływa zarówno do przodu, jak i w kółko, ponieważ ma regulację kierunku steru. Inną możliwością są miniżaglówki – można się nimi bawić pojedynczo lub przyczepiać je do siebie, by jedna ciągnęła po wodzie pozostałe. Niektóre z wodnych zabawek nadają się także do zabrania ich ze sobą do piaskownicy. Możemy kupić np. piracki statek, gdzie w zestawie znajdziemy statek, foremkę w kształcie kotwicy, konewkę, łopatki, grabki, sitko oraz elementy dekoracyjne statku w postaci żagla, ludzika pirata i armaty. Taki statek sprawdzi się podczas zabawy w wodzie i w piasku. Ceny statków do zabawy w wodzie zaczynają się od ok. 40 zł. Zdalnie sterowane łodzie Dla starszych fanów morskich zabawek jest gratka w postaci zdalnie sterowanych gadżetów, jak np. okręt podwodny, który może nurkować do 1,2 m. Sterujemy nim za pomocą pilota – skręcamy, nurkujemy bądź go wynurzamy. Podczas pływania okręt świeci reflektorami zamontowanymi z przodu i z tyłu kadłuba. Łódź przemieszcza się dzięki silnikom napędzającym śmigła. W zestawie znajdziemy okręt, pilota z gumową antenką oraz obciążniki. Innym przykładem takiej zabawki jest poduszkowiec. Ta zdalnie sterowana łódź może pływać po powierzchni wody w basenie, w wannie, na jeziorze, a nawet w dużej kałuży. Zamiast poduszkowca możemy wybrać łódź podwodną lub motorówkę. W zestawie oprócz zabawki jest też pilot (z zasięgiem do 6 m) wraz z ładowarką. 12 min ładowania wystarczy na 7 min zabawy. Ceny takich zabawek zaczynają się od ok. 70 zł. Zabawki przelewowe Atrakcyjne dla dzieci są także wszystkie zabawki, do których można wlać wodę, która wprawia w ruch różne elementy zabawki. Producenci prześcigają się tu w propozycjach. Są zabawki, gdzie wystarczy, że dziecko wleje kubeczkiem w kształcie rybki wodę do bocianiego gniazda, by koło statku zaczęło się kręcić. Wtedy spod pokładu wyłania się miś. Dodatkowo, gdy maluch zacznie obracać sterem, wprawi w ruch kotwicę i misia stojącego na pokładzie. Ciekawe są także wodospadywyposażone np. w wiatraczki, koła i w wodne zjeżdżalnie dla gumowych żabek i kaczek, które są w zestawie. Zwierzaki po naciśnięciu na nie pryskają wodą. W innym modelu woda, która wpada do kapelusza żółwia, wprawia w ruch wiatrak oraz oczy zwierzaka i inne elementy, znajdujące się na jego skorupie. W komplecie jest również pojemnik, gdzie można wlać płyn i robić za jego pomocą bańki mydlane. Żółwik wydaje też dźwięki – wystarczy, że dziecko naciśnie klakson. Bańki mydlane można też puszczać z innej zabawki – z pingwina zawierającego specjalnie zaprojektowany i wbudowany mechanizm, który obraca się i tworzy bańki mydlane. Warto też sprawdzićfontannęna baterie. Po naciśnięciu kulki znajdującej się u podstawy fontanny (powinna być ona zanurzona w wodzie) uruchamia się mała turbina, pompująca wodę do góry. Woda tryska poprzez otwory w różnych zwierzątkach, które usadowione są na szczycie fontanny. Do dyspozycji dziecka jest kilka postaci do wymiany, każda z nich w inny sposób wypuszcza wodę. Takie zabawki nie tylko umilają dziecku czas spędzony w wodzie, ale i rozwijają jego zdolności zręcznościowe i kreatywność. Ceny przelewowych zabawek zaczynają się od ok. 15 zł. Mały wędkarz Łowienie ryb pływających w basenie może być dobrą zabawą i wyzwaniem. Wędka wyposażona jest zazwyczaj w kołowrotek i haczyk – plastikowy lub z magnesem. Łowi się nie tylko ryby, ale i inne morskie stworzenia, jak kraby czy ośmiornice. Można też próbować złapać na haczyk kaczki, które na grzbiecie mają pętle. Wędka zakończona jest wówczas plastikowym haczykiem. Dodatkowo po naciśnięciu gumowej kaczki z jej dzioba wypływa woda. Zwierzaki do łowienia wykonane są z plastiku lub lekkiej pianki, dzięki czemu pływają po powierzchni wody. Zabawki tego typu poprawiają koordynację ruchową dziecka i uczą je cierpliwości. Ceny zestawów w postaci wędki i rybek zaczynają się już od kilku złotych. Zabawki do kąpieli Jeśli mamy małe dzieci, dla nich warto wybrać gumowe zwierzaki w kontrastowych, przyciągających wzrok kolorach. Są w kształcie zwierząt – znaleźć możemy delfiny, ośmiornice, pelikany, żółwie, kraby, wieloryby i kaczki. Warto także rzucić okiem na świecącą fontannę w postaci gwiazdy. Każde jej ramię ma dziurki w innym kształcie. Gwiazda pływa, świeci na niebiesko i tryska wodą. Zasilana jest na baterie. Małym dzieciom z pewnością spodobają się także ośmiorniczki przymocowane do wyspy, która unosi się na wodzie. Każda z postaci przypisana została do określonego miejsca na wyspie, dzięki czemu dzieci uczą się przyporządkowywania poszczególnych ośmiorniczek do odpowiedniego miejsca. Ośmiorniczki mogą też pływać w wodzie i być przyczepiane do gładkich powierzchni. Galaretki do kąpieli Jeśli oprócz zabawek szukamy czegoś innego, co zachęci dziecko do spędzania czasu w wodzie, sprawdźmy nowość na rynku – galaretkę do kąpieli. Najlepiej używać jej podczas kąpieli w wannie lub małym, dmuchanym basenie, ponieważ po dodaniu do wody zamienia ją w żel. Wystarczy wsypać proszek do wody, dokładnie go wymieszać i po ok. 10 min cieszyć się z kąpieli w galaretce. Dzieci pewnie nie będą chciały wyjść z wody – ta bowiem zmieniła konsystencję w kolorowy żel. Gdy zabawa dobiegnie końca, wystarczy wsypać neutralizator w proszku do galaretki, który ją rozpuści. Na koniec należy spłukać masę z basenu czy wanny. Co ważne, w czasie powstawania galaretki czy jej neutralizacji dzieci nie powinny przebywać w wodzie. Galaretki dostępne są w czterech kolorach: zielonym, czerwonym, niebieskim i różowym. W zestawie znajdziemy dwie saszetki produktu, dwie saszetki neutralizatora oraz instrukcję obsługi. Jedna torebka proszku wystarczy na 30 l wody. Jak zapewnia producent, produkt był testowany dermatologicznie i jest bezpieczny dla dzieci. Cena galaretki to ok. 35 zł.
Dziecięce zabawki do basenu
Kiedy słońce dopiero zaczyna się z nami zaprzyjaźniać, niezbędnym elementem wiosennych stylizacji staje się kurtka. Jaki model wybrać i z czym go zestawić? Przedstawiamy nasze propozycje! Modna kurtka to podstawa świetnej stylizacji. Sprawdź nasz propozycje na wiosenny sezon. Bomberka box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Mimo że wiosną to pastelowe płaszcze oraz ciężkie ramoneski królują na ulicach, warto wziąć pod uwagę także inne modele kurtek. Bomberki okażą się strzałem w dziesiątkę podczas komponowania zarówno eleganckich, jak i tych bardziej sportowych stylizacji. Nasz wybór to bomberka w kolorze bordowym, z dodatkiem haftowanych kwiatów. Jeśli chcesz stworzyć bardziej formalne zestawienie, połącz ją z białą, klasyczną koszulą z kołnierzykiem. Co do niej? Świetnie sprawdzą się niezwykle modne w tym sezonie, białe, eleganckie spodnie z ciemnymi lampasami. Koszulę możesz zarówno pozostawić luźno na wierzchu, jak i wpuścić w spodnie. Aby outfit był kompletny w każdym calu, zaopatrz się w małą, białą torebkę na łańcuszku. Jeśli chodzi o buty – naszym zdaniem najlepiej do całości pasują loafersy lub mokasyny w kolorze gorącej czerwieni. Okażą się one przy tym zdecydowanie wygodniejsze od szpilek! Pamiętaj także o okularach. Te z czarnymi, grubymi oprawkami w stylu retro będą strzałem w dziesiątkę. Ten outfit doskonale sprawdzi się podczas każdego biznesowego spotkania i nie tylko. box:offerCarousel Jeans nadal w modzie box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Jeansowa kurtka to element garderoby, który towarzysz nam już od ponad 150 lat i jeszcze nie wyszedł z mody! Również w tym sezonie będzie ona ważnym elementem naszych stylizacji. Do wyboru mamy wiele modeli kurtek jeansowych – począwszy od tych kolorowych, aż po te z dodatkiem pereł. W naszej stylizacji wykorzystamy kurtkę oversize. Świetnym wyborem okaże się model z kwiatowymi, kolorowymi naszywkami. Wprowadzą one wiosenną atmosferę. box:offerCarousel Z czym zestawić jeans? Biała, zwiewna sukienka z dodatkiem koronki z pewnością wpisze się w klimat pierwszych ciepłych dni. Aby twoje popołudnia upływały w radosnej, przyjemnej atmosferze, na nos włóż różowe okulary. Ten stylowy dodatek odświeży twój wygląd, szczególnie wtedy, kiedy usta pomalujesz szminką w intensywnie różowym odcieniu. Oprócz okularów niezbędnym elementem outfitu są także buty. Czarne, ciężkie sandały na platformie nadadzą rockowy charakter twojemu zestawieniu. Zamiast torebki zdecyduj się na plecak – zmieścisz w nim zdecydowanie więcej rzeczy i stanie się on niezwykle przydatnym dodatkiem podczas wiosennych spacerów. Wiosenna parka box:imagePins box:pin box:pin) Podczas wiosennych wypraw warto mieć pod ręką kurtkę z kapturem, który w przypadku niespodziewanych opadów deszczu, ochroni nas przed zmoknięciem. Parka to idealna kurtka dla miłośników wygody i stylu casualowego. box:offerCarousel Biała kurtka tego typu świetnie prezentuje się w zestawieniu z jeansami. Możesz wybrać zarówno jasny model z kolorowymi naszywkami, jak i ten nieco ciemniejszy z przetarciami. Stylizację utrzymaj jednak w jasnej, promiennej tonacji. Błękitna, pastelowa bluza z kapturem idealnie wkomponuje się w całość zestawienia. Szczególnie, jeśli połączymy ją z trampkami na platformie w tym samym kolorze. Pozwolą ci one przemierzać kilometry bez obaw o otarcia czy też odciski. Do tego codziennego outfitu dobierz białą, materiałową torbę. Przydadzą ci się także czarne, stylowe okulary przeciwsłoneczne. W tym stroju śmiało możesz wybrać się na wiosenną przejażdżkę rowerową czy też spacer z psem. Wiosna jeszcze nie raz zaskoczy nas zmianami pogody. Warto przygotować się na każdą ewentualność i mieć w swojej szafie kilka modeli kurtek. W pierwszej kolejności wybierz te, które są modne w tym sezonie!
Kurtki na wiosnę: 3 najmodniejsze propozycje
Pewnie większość z was nie wyobraża sobie obsługi komputera bez myszki. Przy laptopach są co prawda dostępne gładziki, jednak ergonomia ich użytkowania nie wszystkim odpowiada. Sytuacja wygląda jeszcze inaczej, jeśli chodzi o gry. Tutaj posiadanie dobrej myszki jest po prostu niezbędne. Logitech to producent, który specjalizuje się m.in. w tworzeniu urządzeń dla graczy, a jednym z ich czołowych przedstawicieli, jest model Wireless Gaming Mouse G700. Jak sprzęt wypadł w teście? Budowa i zestaw Już od pierwszego momentu G700 sprawia wrażenie solidnego produktu. Oglądając „mychę”, można na niej zauważyć całą gamę przycisków, wzbogacającą standardowy LPM i PPM oraz rolkę przewijania. W zestawie Logitech dostarcza nam nadajnik podłączany do portu USB, który służy do komunikacji z komputerem, przedłużacz do nadajnika oraz kabel, dzięki któremu w sposób przewodowy możemy podłączyć mysz do PC. Model G700 świetnie leży w dłoni, chociaż rozmieszczenie przycisków (szczególnie tych bocznych) nie musi każdemu przypaść do gustu. Na dużą pochwałę zasługuje rolka, która może pracować w dwóch trybach – z tzw. klikiem (kręcąc rolką czujemy opór, a z każdym ruchem słychać charakterystyczne kliknięcia) oraz bez niego (wtedy rolka kręci się bez ograniczeń, jeden ruch palcem wystarczy, aby obróciła się kilkanaście razy). Tym manipulatorem można także nawigować w lewo i prawo, wystarczy odchylić rolkę w wybranym przez nas kierunku. Oprogramowanie Co nietypowe, Logitech do swojej myszki nie załączył żadnego oprogramowania. Aby np. skonfigurować przyciski i funkcje urządzenia, będziemy musieli ściągnąć osobne oprogramowanie firmy SetPoint. Dopiero po jego instalacji, mysz otrzymuje „drugie życie” i bez problemu możemy np. przypisać do klawiszy ściszanie dźwięku, robienie zrzutu ekranu, kopiowanie, wklejanie itp. Liczba dostępnych funkcji jest bardzo długa (wynosi aż 53). Gry Oczywiście najważniejszą dla każdego gracza funkcją jest możliwość przypisywania makr w grach RPG (i nie tylko). Model G700 pozwala bez żadnego problemu zapisać kombinacje najróżniejszych ruchów. Dodatkowo jesteśmy w stanie zdefiniować sobie kilka profili działania myszki, przez co np. podczas gry konkretną postacią, będziemy mieli dla niej gotowe ustawienia. Jeśli chodzi o rozdzielczość, jaką obsługuje G700, to mamy tu 5700 dpi, co jest bardzo solidnym wynikiem. Podsumowanie W chwili pisania tego testu, produkt Logitech można kupić za około 250 zł. To cena dość wysoka, nawet jak za myszkę dla graczy. Jeśli jednak zdecydujemy się na jej zakup, nie powinniśmy żałować. Bezprzewodowość, dokładność, ergonomia i ogromna funkcjonalność, oto główne cechy, które charakteryzują Logitech Wireless Gaming Mouse G700. W sprzedaży dostępny jest już także nowszy wariant G700, model G700s.
Test myszki dla graczy – Logitech Wireless Gaming Mouse G700
Wraz z nadejściem wiosny dzieci powróciły na place zabaw. Spędzą tam wiele godzin – aż do później jesieni, dlatego warto zorganizować im na tę okazję odpowiednią wyprawkę, która zapewni nie tylko doskonałą zabawę, lecz także bezpieczeństwo. Zamiast wiaderka i łopatki Nieśmiertelny zestaw, na który składają się: wiaderko, łopatka, grabki, sitko i foremki w kształcie zwierzątek jest oczywiście nadal numerem jeden wśród piaskownicowych gadżetów. Pojawiły się nawet jego ulepszone wersje, zawierające dodatkowo akcesoria takie jak: młynek do piasku i wody, konewka, gumowe zabawki czy barwne statki, ciężarówki i koparki. Na rynku można ponadto znaleźć wiele zupełnych nowości, którym postanowiliśmy się przyjrzeć. Jeśli twoje dziecko jest miłośnikiem babek z piasku, alternatywą dla tradycyjnego zestawu będzie ten do robienia piaskowych ciasteczek – poza zwykłymi foremkami znajdzie tam między innymi wałek, tackę i talerzyki, a nawet foremki do muffinków. Udane wypieki gwarantowane! Na plac zabaw, na którym nie ma piaskownicy lub znajdujący się w niej piach jest po prostu brudny (dotyczy to szczególnie nieogrodzonych obiektów), twoje dziecko może zabrać… własną. Wszystko za sprawą przenośnego stolika-piaskownicy. Do umieszczonej na plastikowych nogach dwukomorowej misy można wsypać piasek oraz wlać wodę. Takie rozwiązanie zapewni maluchowi doskonałą zabawę, tobie zaś spokój – będziesz mieć pewność, że piasek, którym się bawi jest czysty. Producenci zabawek pomyśleli również o małych budowniczych – wśród piaskownicowych propozycji znajdziesz nawet olbrzymiątaczkę i betoniarkę, które niczym nie różnią się od tych prawdziwych. Takim prezentem z pewnością zaskoczysz swoją pociechę. Dla małych odkrywców Interesującym pomysłem na urozmaicenie zabawy, rozwijającym ciekawość świata jest plastikowy teleskop. Dzięki wielokrotnemu powiększeniu zapewnia możliwość oglądania nawet odległych obiektów. Sprawdzi się nie tylko na placu zabaw, lecz także na różnych wycieczkach. Podobną funkcję spełni też lupa. Mały odkrywca będzie mógł przemierzać plac zabaw w poszukiwaniu skarbów oraz obserwować otaczającą go przyrodę. Jeśli twoje dziecko nie lubi bawić się w piachu, możesz też zaopatrzyć się w bańki mydlane, które na pewno sprawią mu wiele radości. Zabierzcie też piłkę lub plastikowe kręgle – będziecie mogli zaprosić do wspólnej zabawy inne dzieci. W co spakować? Jeśli dziecko potrafi już samo chodzić, pozwól nieść mu drobniejsze zabawki. Do niektórych zestawów dołączone są kolorowe torby przeznaczone dla najmłodszych. W przypadku braku takiej torby, kilka foremek zapakuj po prostu do wiaderka i podaj maluchowi. Większe zabawki schowaj do torby przeznaczonej dla ciebie. Dobrze, aby była wykonana z siatki – unikniesz przynoszenia piachu do domu. Do oddzielnej torby włóż coś do jedzenia i – koniecznie – do picia, najlepiej zwykłą wodę. Jeśli twój maluch podróżuje jeszcze w wózku, zadanie ułatwi ci pojemny i praktyczny organizer, który przymocujesz do rączek. Schowaj do niego niezbędne drobiazgi. Nie zapomnij o oddzielnym zapakowaniu zabawek. Pamiętaj o bezpieczeństwie Bez względu na to czy planujesz krótszy, czy dłuższy pobyt na placu zabaw, zabierz ze sobą żel antybakteryjny, nawilżane chusteczki, żel na stłuczenia, preparat łagodzący ukąszenia owadów oraz podstawową apteczkę. W piaskownicy znajduje się wiele bakterii i pasożytów powodujących poważne choroby, dlatego co jakiś czas wycieraj dziecku ręce, pilnuj też, aby nie brało ich do buzi. Wyczyść je dokładnie szczególnie przed podaniem maluchowi czegoś do jedzenia. Pamiętaj o obcinaniu jego paznokci na krótko – to ułatwi ci usuwanie resztek piachu. Dzieciom podczas zabawy często przydarzają się skaleczenia oraz stłuczenia. Nawet najmniejsze skaleczenie lub otarcie przemyj natychmiast wodą utlenioną i zaklej plastrem, aby nie doszło do zakażenia tężcem. Stłuczenie posmaruj odpowiednim żelem, który zminimalizuje ból. Latem nie zapomnij o nakryciu głowy chroniącym przed słońcem oraz kremie z filtrem. Możesz też spakować ubranie i pieluchę na zmianę. Tak przygotowana wyprawka zapewni dziecku bezpieczeństwo i doskonałą zabawę, której nie popsują drobne wypadki. Pamiętaj jednak, że nawet najlepsze zabawki i wyprawka nie zastąpią dobrego humoru, który koniecznie musicie zabrać ze sobą!
Co zabrać na plac zabaw?
Tablety coraz częściej zastępują komputer, służąc do przeglądania Internetu, oglądania filmów, słuchania muzyki i komunikacji ze znajomymi. Czy za 300 zł można kupić urządzenie, na którym da się komfortowo pracować? Przedstawiamy kilka polecanych modeli. W przedziale do 300 zł nie znajdziemy tabletu ze znakomitą specyfikacją sprzętową, a wydajność często będzie pozostawiać sporo do życzenia. Jeżeli jednak nie mamy wygórowanych wymagań, a sprzęt ma służyć do podstawowych zastosowań, poniższe propozycje w zupełności wystarczą. Lenovo Tab 2 A7-10F Jednym z rozsądniejszych wyborów w tym przedziale cenowym jest Lenovo Tab 2. Tablet został wyposażony w 7-calowy ekran IPS działający w rozdzielczości 1024 x 600 pikseli. Pomimo niskiej ceny (można go kupić już za ok. 200 zł) producentowi udało się zaimplementować czterordzeniowy procesor, taktowany częstotliwością 1,3 GHz. Całość jest uzupełniona przez 1 GB pamięci RAM, dzięki czemu urządzenie bezproblemowo radzi sobie z większością podstawowych zadań. Overmax Livecore 7040 Propozycją z jeszcze niższej półki cenowej jest Overmax Livecore 7040, którego można kupić nawet za 200 zł. Przy tak niskiej kwocie producent musiał pójść na kompromis, dlatego tablet jest wyposażony w zaledwie 512 MB pamięci RAM. Niewielka jest także ilość pamięci – 8 GB, ale tę można rozszerzyć za pomocą karty microSD. Urządzenie jest dostępne w kilku atrakcyjnych kolorach, dlatego będzie idealną propozycją np. dla dziecka, które dopiero rozpoczyna swoją przygodę z tabletami. Manta MID1010 Osoby poszukujące nieco większego ekranu powinny skłonić się ku urządzeniu firmy Manta. Polski producent w modelu MID1010 zastosował 10-calowy ekran o rozdzielczości 1024 x 600 pikseli. Urządzenie jest napędzane przez czterordzeniowy procesor 1,4 GHz oraz 512 MB pamięci RAM. Co istotne, tablet ma wbudowany modem 3G, dzięki czemu możliwe jest korzystanie z Internetu mobilnego. Może być zatem oknem na świat w dosłownie każdym miejscu. Ciekawostką jest również moduł GPS, dzięki któremu tablet można przekształcić w nawigację. Cena to około 250 zł. Manta MID713S Za około 200 zł Manta ma w swojej ofercie także 7-calowe urządzenie. MID713S to konstrukcja dla mniej wymagających osób, którym nie przeszkadza przeciętna rozdzielczość ekranu. Zaletą tego modelu jest moduł 3G pozwalający na komfortowe korzystanie z Internetu mobilnego. Tablet jest wyposażony w slot na dwie karty SIM, dzięki czemu może służyć jako smartfon. Całość działa pod kontrolą Androida 4.4.2 KitKat. Czytnik kart pamięci pozwala powiększyć dostępną przestrzeń (4 GB) o kolejne 32 GB. Lark Ultimate 8i Ostatnia propozycja w naszym zestawieniu jest przeznaczona dla osób, które zamiast Androida preferują system Windows. Lark Ultimate 8i działa pod kontrolą Windows 8.1, który umożliwia m.in. edycję dokumentów za pomocą pakietu Office 365. Wielkość ekranu wynosi w tym przypadku 8 cali, a moc obliczeniową zapewnia procesor Intel. Uzupełnieniem jest 1 GB RAM i 16 GB pamięci wewnętrznej. Według zapewnień producenta bateria wytrzyma nawet 9 godzin na jednym ładowaniu. Cena to nieco poniżej 300 zł. Tanio i dobrze W kwocie do 300 zł można znaleźć kilka interesujących tabletów, które będą służyć zarówno do czytania treści, jak i bardziej zaawansowanych czynności. Producenci oferują urządzenia różniące się przekątną ekranu i systemem operacyjnym. Za niewielkie pieniądze otrzymujemy sprzęt, który z powodzeniem podoła codziennym zadaniom.
Tablet do 300 zł – styczeń 2016
Odpowiednio dobrany sprzęt zapewnia satysfakcję z gry. Wybór właściwej rakiety, choć wydaje się osobom początkującym trudnym, pozwoli uniknąć kontuzji i przeciążeń. Rakieta tenisowa musi być dobrana do gracza. Innego sprzętu potrzebuje osoba początkująca, innego – zaawansowana. Rakiety dziecięce znacznie różnią się od tych dla dorosłych. Dla drobnej osoby poszukamy czegoś lżejszego i odpowiednio wyważonego w odpowiednich rozmiarach. Na co zwrócić uwagę? Masa ciała Dla dziewczyny o drobnej budowie potrzebna będzie rakieta lekka. Masę rakiety podaje się w gramach. I tak bez naciągu dla dorosłych mieści się ona w przedziale 235–340 g. Lekkie rakiety zaś 235–260 g są przeznaczone dla osób początkujących i młodzieży, która zmienia rakiety z mniejszych. Z lekkiej rakiety mogą korzystać kobiety o drobnej budowie ciała, grające na poziomie średnio zaawansowanym. Surowiec Obecnie są dostępne rakiety wykonane z aluminium, kompozytu aluminiowo-węglowego i włókien węglowych. Najtańszy jest sprzęt z aluminium, ale też najcięższy. Dla drobnej dziewczyny to nie byłby dobry wybór. Lepiej poszukać rakiet z włókna węglowego. Są lekkie i sztywne, nie przenoszą wielu drgań na nadgarstek i rękę tenisisty, nie pogłębiają więc dolegliwości charakterystycznych dla osób uprawiających tę dyscyplinę sportu. Trenujący regularnie powinni korzystać z najlżejszej rakiety, np. grafitowej. Jeżeli stawiamy pierwsze kroki w tenisie i gramy rekreacyjnie, możemy poszukać niezbyt drogich i wystarczających rakiet kompozytowych. Wielkość główki i grubość ramy Im mniejsza główka, tym więcej siły i precyzji potrzebujemy, by mieć kontrolę nad piłką. Wielkość główki jest podawana w calach lub centymetrach kwadratowych i kształtuje się w przedziale 90–112 cali kwadratowych. Warto zacząć od średniej wielkości (94–105 cali2), to wystarczy osobom grającym rekreacyjnie. Średnią wartość wybieramy również dla grubości ramy 23–25 mm. To najlepszy wybór dla amatorów. Grubość rączki Ten parametr zależy od wielkości dłoni. Podawana jest w calach lub według oznaczenia europejskiego, na które składają się litera L i cyfra. Dla większości kobiet odpowiednim rozmiarem jest rakieta z rączką L2 czyli 4 i 1/4 cala. Jeśli złapiemy za rączkę, między nasadą kciuka a palcami dłoni powinien mieścić się palec wskazujący drugiej ręki. Jeśli się nie mieści, rozmiar jest zbyt mały. Jeżeli wokół palca jest luz, rączka jest za duża. Wyważenie rakiety Balans rakiety to odległość od stopki rakiety do jej środka ciężkości, która jest najczęściej podawana w centymetrach. Większa wartość oznacza, że rakieta jest wyważona na główkę, mniejsza – na rączkę. Są też rakiety o balansie neutralnym. Dla osób drobnych warto wybrać balans na główkę – rakieta jest wtedy lżejsza, uderzenie ma większą moc, ale bywa mniej precyzyjne. Sztywność rakiety Jest podawana w jednostkach RA. Miękka rakieta to RA o wartościach 59–64, średnia – 65–68 RA, sztywna – powyżej 69 RA. Niestety są producenci, którzy nie stosują tej skali. Przyjmują własne wartości i trzeba poznać je dla konkretnej marki. Dziś częściej są wybierane rakiety sztywne, ponieważ pozwalają na szybsze i dalsze odbicia, nie wymagając dużo siły. Dzieje się to po części kosztem kontroli odbicia, której nabywamy w miarę postępów w nauce gry. Rodzaj i siła naciągu Na rynku można kupić naciągi naturalne produkowane z jelit, które są drogie, oraz syntetyczne w bardziej przystępnych cenach. Te ostatnie to nylonowe, poliestrowe, hybrydowe i wielowłókniste. Największą popularnością cieszą się nylonowe, ponieważ są wytrzymałe i mają dobre właściwości dynamiczne. Często, gdy kupujemy rakietę, ma ona naciąg, ale to pewnie będzie pierwszy element, który wymienimy, więc nie powinien zaważyć o naszej decyzji. Czasem nowe rakiety nie mają naciągu, trzeba wtedy kupić go oddzielnie i przekazać rakietę do naciągnięcia. Im większa siła naciągu, tym bardziej precyzyjne odbicia. Im lżejszy – komfort gry będzie większy, ale kontrola odbić mniejsza. Osoby zajmujące się naciąganiem rakiet doradzą odpowiedni stopień naciągnięcia rakiety w zależności od gracza i stopnia jego zaawansowania. Podsumowanie Drobnej dziewczynie, szczególnie jeśli dopiero zaczyna naukę gry w tenisa, najlepiej zaproponować rakietę z większą główką, lekką i sztywną, której balans jest przesunięty na główkę.
Rakieta tenisowa dla dziewczyny o drobnej posturze
W dniu ślubu każda panna młoda chce się prezentować perfekcyjnie. Dlatego wiele tygodni poświęca na poszukiwania idealnej sukni ślubnej, robi próbną fryzurę i testuje makijaż. Niezależnie od tego, czy kobieta decyduje się wykonać makijaż samodzielnie czy skorzystać z pomocy wizażystki, konieczne jest przestrzeganie kilku zasad ślubnego make-upu. Jaki powinien być makijaż okazjonalny na lato? Podstawowe zasady makijażu ślubnego To, czy zdecydujemy się na mocniejszy makijaż oka i delikatne podkreślenie ust lub odwrotnie – zaznaczenie ust czerwoną szminką i jedynie wytuszowanie rzęs, zależy od indywidualnych preferencji. W tym przypadku znaczenie ma typ urody, budowa twarzy i oczu (te kwestie determinują wybór partii twarzy, które będziemy chcieli uwypuklić, a które zamaskować za pomocą trików). Istotny jest charakter wesela i styl sukni ślubnej. Ważne, aby na tę okazję nie eksperymentować z wyglądem. To znaczy, że jeżeli na co dzień nie malujemy się mocno, nie powinnyśmy robić intensywnego makijażu twarzy, ust i oczu, ponieważ nie rozpoznamy się w lustrze. Podobnie jest, gdy zazwyczaj wykonujemy mocny makijaż oczu. Wówczas nie decydujmy się na delikatny makijaż ślubny (jaki zwykło się stosować), ponieważ nie będziemy dobrze czuć się w swojej skórze. Tego dnia warto jedynie podkreślić swoją urodę, makijaż ma pomóc nam stać się lepszą wersją siebie. Bez względu na to, jak makijaż ślubny wykonamy – samodzielnie czy z pomocą profesjonalisty, musi być on trwały ze względu na wysokie temperatury powietrza. Makijaż panny młodej nie powinien rozmazać się ani spłynąć. Musi pozostać w nienaruszonym stanie do godzin porannych pomimo upału, pocałunków gości i tańca. Aby osiągnąć taki efekt, powinnyśmy użyć odpowiednich kosmetyków. Kosmetyki do makijażu ślubnego Makijaż ślubny łączy cechy make-upu dziennego, wieczorowego i fotograficznego. Powinien zostać wykonany przy użyciu produktów kosmetycznych i pielęgnacyjnych znanych z trwałości. Każdy produkt należy nałożyć ze starannością i bez pośpiechu. W rezultacie skóra będzie się prezentować nieskazitelnie. Pora ślubu, czyli lato, nakazuje pamiętać o ochronie przeciwsłonecznej. Przed nałożeniem warstw kosmetyków kolorowych warto zaaplikować na skórę sprawdzony wcześniej krem z filtrem UV (np. marki Korres w cenie 49 zł za 50 ml) o wysokim faktorze, który jest przeznaczony do stosowania pod makijaż. To szczególnie istotne, gdy ślub i wesele zostały zaplanowane na łonie natury. Trwały makijaż uzyskamy, nakładając na twarz rozsądną liczbę produktów, zwłaszcza że latem nadmiernie się pocimy. Sukces to niekoniecznie wiele warstw kosmetyków, takich jak: krem, baza pod makijaż, korektor, podkład, transparentny puder sypki, bronzer, róż i rozświetlacz. Zazwyczaj zwieńczeniem makijażu ślubnego jest spryskanie twarzy fixerem. Zbyt duża liczba warstw może rozpuszczać się pod wpływem temperatury. Warto zrezygnować z niektórych kosmetyków, np. bronzera. Przed dniem ślubu można zażywać kąpieli słonecznych, pamiętając, że lekko opalona skóra sprawia, że małe niedoskonałości na jej powierzchni nie są widoczne. Aby na dłużej zachować matowe wykończenie uzyskane dzięki kosmetykom matującym, warto zaopatrzyć się w bibułki matujące (100 sztuk marki Marion to wydatek rzędu niespełna 8 zł). Idealnym rozwiązaniem na ślub w lecie są kosmetyki wodoodporne, czyli tusz do rzęs (np. marki Artdeco w cenie 30 zł), który jest odporny na łzy, albo podkład do twarzy (kosmetyk marki Atelier Paris o pojemności 30 ml kupimy za 116 zł), któremu nie będzie straszny pot. Warto odpowiednio wcześniej zaopatrzyć kosmetyczkę w produkty wodoodporne lub poprosić wizażystkę o użycie takowych. Wówczas możemy być spokojne o nieskazitelny wygląd w tym dniu. Letni makijaż ślubny powinien podkreślać urodę panny młodej. Jego najważniejszą cechą jest trwałość – musi być odporny na uściski gości i wysoką temperaturę powietrza.
Makijaż dla panny młodej na ślub w lecie
Każdy właściciel zwierzęcia chce dbać o niego jak najlepiej. Pielęgnacja kosmetyczna czworonoga powinna być nastawiona na jego zdrowie oraz dostosowana indywidualnie do jego potrzeb oraz stanu. Należy pamiętać, aby zachować umiar i nie przesadzać z ilością stosowanych preparatów, mając na uwadze przede wszystkim dobro i samopoczucie podopiecznego. Mimo że w Polsce przemysł kosmetyczny dla zwierząt nie jest jeszcze dobrze rozwinięty, to spotykamy preparaty, które mają nam pomóc zadbać o stan naszego pupila. Dla kota lub psa można stosować pielęgnację sierści oraz skóry, higienę jamy ustnej, oczu i uszu, a także profilaktykę przeciwpchelną. Na co zwrócić uwagę, kupując preparaty, aby nie zaszkodzić swojemu ulubieńcowi? Pielęgnacja sierści psa i kota Przede wszystkim należy pamiętać, że zdecydowanie odradza się stosowanie na zwierzętach kosmetyków przeznaczonych dla ludzi. Ich sierść oraz skóra w dużym stopniu różni się od tych u człowieka i dlatego wymaga zupełnie innych preparatów. Szampony i odżywki dla psów i kotów produkowane są jako wyspecjalizowane produkty do konkretnych rodzajów pokrywy włosowej, a nawet odcienia sierści. Wybierajmy ten, który najtrafniej określa naszego podopiecznego. Coraz powszechniejsze wśród zwierząt domowych są rożnego rodzaju alergie. Jeśli wiemy, że nasz pupil potrzebuje łagodnej pielęgnacji, wybierajmy kosmetyki specjalnie do tego przeznaczone. Oprócz sytuacji, kiedy zwierzak wybrudzi się, to o konieczności wykąpania czworonoga powinien nam zasygnalizować jego zapach. Nie wolno zbyt często poddawać go takim zabiegom, ponieważ pozbawiają go naturalnej bariery łojowej pokrywającej sierść i spełniającej funkcję ochronną. Na co dzień należy zadbać o prawidłowe szczotkowanie sierści zwierzęcia. Szczególnie jeśli ma ono długie włosie oraz tendencje do linienia. W ofercie kosmetycznej możemy znaleźć specjalne spraye, które mają za zadanie ułatwianie rozczesywania mocno sfilcowanej sierści i kołtunów. Odpowiednia szczotka, porządne zgrzebło czy grzebień pozwolą wyczesać kurz i zbędne włosy oraz zapobiegną kołtunieniu sierści. Higiena jamy ustnej, oczu i uszu czworonogów W ofercie branży zoologicznej są rożnego rodzaju preparaty, dzięki którym zachowamy higienę, zdrowie oraz piękny wygląd naszych pupili. Do oczyszczania oczu i uszu z ropy, woskowiny czy kurzu możemy stosować wygodne chusteczki lub płatki antybakteryjne. Istnieją również krople, a o wyborze metody powinna zadecydować wygoda i łatwość stosowania. Aby zapobiegać przykremu zapachowi oraz narastaniu kamienia nazębnego, można zastosować pastę lub krople do czyszczenia zębów. Preparaty przeciwpchelne Jeśli nasze zwierzę wychodzi na zewnątrz, to powinniśmy chronić je przed atakami pasożytów. Nie ma nic bardziej irytującego dla psa i kota niż inwazja pcheł lub kleszczy. Odpowiednie w takiej sytuacji będą spraye i płyny, które zapewnią ochronę przed ukąszeniami i składaniem jaj przez insekty nawet na 4 tygodnie od aplikacji. Wybierając kosmetyki pielęgnacyjne dla naszego psa lub kota, kierujmy się przede wszystkim jego potrzebami. Ważną rolę przy wyborze szamponu lub odżywki odgrywa rodzaj sierści, jaką posiada nasze zwierzę. Dla niektórych wystarczy sam szampon, inne będą potrzebowały potraktowania odżywką i sprayem ułatwiającym rozczesywanie kołtunów. Dla zdrowia i higieny zadbajmy o zęby, oczy i uszy czworonoga. Jeśli zwierzę przebywa na zewnątrz, to pomyślmy o ochronie przed insektami. We wszystkich aspektach pielęgnacji naszego zwierzaka kierujmy się realnymi potrzebami i pamiętajmy, ze nadmiar w tym wypadku może nawet zaszkodzić.
Kosmetyki pielęgnacyjne dla kotów i psów
Dla gracza zakup komputera o dużej mocy obliczeniowej lub konsoli to dopiero początek. Szybko się okazuje, że by w pełni cieszyć się grami wideo, potrzebne jest jeszcze sporo akcesoriów. Podpowiadamy najistotniejsze z nich. To także dobra ściągawka dla osób, które chcą swoim bliskim graczom zrobić prezent na święta. Komputer i konsola do gier to dopiero początek zestawu. Do tego, oprócz oczywiście ekranu w postaci monitora lub telewizora, przydatny jest jeszcze cały komplet akcesoriów. Przygotowaliśmy listę gadżetów dla graczy, które będą świetnym prezentem – zarówno dla bliskich, jak i do sprawienia samemu sobie. Słuchawki z mikrofonem Jednym z podstawowych akcesoriów są dobre słuchawki dla graczy. Wiele osób może ignorować ten element zestawu, ale rasowi gamerzy dobrze wiedzą, że to podstawa – niezależnie od tego, czy gra się na konsoli, czy na komputerze. Owszem, można grać z głośnikami lub włożyć do uszu zwykłe „pchełki”, ale nie zapewni to takich wrażeń, jak porządny zestaw symulujący dźwięk przestrzenny. Dobre słuchawki nie tylko poprawiają wrażenia audio z ogrywanej produkcji, ale mogą również dać przewagę graczom w rozgrywkach wieloosobowych – i to na dwa sposoby. Ten bardziej oczywisty to możliwość bycia w stałym kontakcie ze swoją drużyną, co pozwala na wdrażanie strategii i koordynowanie działań, co może być kluczowe dla wygranej. Mniej oczywisty powód, dla którego zestaw słuchawkowy dla graczy może dać przewagę, to możliwość usłyszenia wroga, zanim ten pojawi się w polu widzenia. Nasłuchując odgłosów otoczenia, w tym np. kroków, można dowiedzieć się, skąd zmierza przeciwnik i przygotować się do starcia. Trzeba tylko pamiętać, że z tego udogodnienia mogą korzystać też oponenci! Xbox Kinect Posiadacze konsoli produkcji Microsoftu mogą kupić kontroler Kinect. Pozwala on obsługiwać konsolę za pomocą gestów lub komend głosowych, a także wykorzystać własne ciało w roli kontrolera przy np. grach tanecznych. Kinect sprawdza się świetnie, jeśli przy konsoli bawi się jednocześnie kilka osób. PlayStation Camera Posiadacze konsoli PlayStation 4 mogą dokupić kamerę – PlayStation Camera. Śledzi ona ruchy gracza i pozwala kontrolować treści na ekranie przez ruch ciała bądź ruch padem. Dzięki niej konsola może także identyfikować graczy za pomocą skanowania twarzy. PlayStation Camera to też niezbędny element, by uruchomić gogle wirtualnej rzeczywistości – PlayStation VR. Gogle VR W sprzedaży jest wiele gogli wirtualnej rzeczywistości. Część z nich podłączana jest do komputera – HTC Vive, Oculus Rift – ale istnieje też rozwiązanie dla posiadaczy PlayStation 4 – to gogle PlayStation VR. Ten gadżet przenosi rozgrywkę na nowy poziom immersji. Klawiatura i mysz Podczas rozgrywek na komputerze zwykle to klawiatura i mysz są podstawowymi narzędziami do interakcji ze swoim awatarem w grze. W celu poprawienia swoich wyników warto wyposażyć się w dedykowane graczom akcesoria. Wygodna klawiatura dla graczy z mechanicznymi przyciskami, podświetleniem, podkładką pod nadgarstki i dodatkowymi klawiszami funkcyjnymi sprawi, że zabawa będzie znacznie przyjemniejsza. Miłym bonusem jest nadprogramowy port USB w klawiaturze. Mysz dla graczy z dodatkowymi i programowalnymi guzikami również ułatwia zabawę. Do „gryzonia” można dokupić specjalną podkładkę na biurko – nie taką wielkości kartki A4, a matę na szerokość biurka, która zapewni precyzję ruchów myszy i pozwoli odpocząć rękom. Pad W zestawie z konsolą zwykle znajduje się jeden kontroler, a w drugi pad trzeba wyposażyć się samodzielnie, a do komputera ten gadżet trzeba dokupić osobno. W obu przypadkach zdecydowanie warto to zrobić. Dzięki dwóm padom do konsoli można bawić się we dwie osoby przy jednym ekranie. W przypadku komputerów osobistych niektóre gry mogą być znacznie bardziej grywalne, gdy ruchy postaci kontroluje się za pomocą pada, a nie klawiatury i myszy. Podsumowanie Gracze mogą zakupić mnóstwo dodatkowych gadżetów. Niektóre, jak np. figurki do postawienia na półce, pełnią rolę wyłącznie nich i mają zerowy wpływ na przyjemność czerpaną z zabawy. Inne, takie jak słuchawki, klawiatury, myszy, kontrolery ruchowe, gogle VR i pady mogą zaś okazać się strzałem w dziesiątkę, dzięki którym gry wideo będą dawać jeszcze więcej frajdy.
Akcesoria dla graczy – co warto dokupić do konsoli i PC?
Upewnij się, czy kupujący chce opłacić zakup. Powinien to zrobić w ciągu 7 dni od daty zakupu. Upewnij się, czy Kupujący chce opłacić zakup. Powinien to zrobić w ciągu 7 dni od daty zakupu. Jeśli Kupujący nie opłacił zamówienia, nie odpowiada na próby kontaktu, zrezygnował z zakupu, możesz wystąpić o zwrot prowizji (rabat transakcyjny) w terminie 45 dni od chwili zawarcia transakcji. W tym celu przejdź do zakładki Zwroty prowizji (Rabaty), odszukaj odpowiednie zamówienie, kliknij link [zwrot prowizji (rabat transakcyjny)] i wybierz jego powód. Rozpatrzymy Twój wniosek w ciągu 14 dni od złożenia. Dowiedz się więcej o zwrotach prowizji (rabatach transakcyjnych). Jeśli chcesz się z nami skontaktować, wybierz jeden z poniższych tematów wniosek o zwrot prowizji (przyznanie rabatu transakcyjnego) został odrzucony Kupujący nie chce kupić chcę usunąć ocenę od kupującego W uzasadnionych przypadkach możesz uniemożliwić Klientowi zakupy w Twoich ofertach. Pamiętaj jednak, że nieuzasadniona odmowa sprzedaży oferowanego towaru może być niezgodna z prawem (art.135. Kodeksu wykroczeń).
Co zrobić, gdy Kupujący nie finalizuje transakcji?
Szukasz prezentu dla dziewczyny, przyjaciółki czy siostry i jak co roku masz wielki dylemat? Każda kobieta uwielbia dbać o urodę, więc dobry kosmetyk będzie zawsze trafionym prezentem. Co możesz podarować fance koreańskiej pielęgnacji? Koreański rytuał pielęgnacyjny nie wychodzi z mody. Coraz więcej kobiet poszukuje kosmetyków, które jak najlepiej spełniłyby swoje zadanie na poszczególnych etapach dbania o cerę. A co to za etapy? Jest ich aż dziesięć: demakijaż olejami, mycie produktem na bazie wody, złuszczanie, tonizowanie, stosowanie esencji, a następnie serum lub ampułki, nakładanie maski w płachcie, wklepywanie kremu pod oczy, nawilżającego na twarz i zastosowanie kremu z filtrem. Zobacz, co przyda się wielbicielce koreańskiej pielęgnacji i jaki prezent możesz jej sprawić. 1. Olejki myjące Dokładne oczyszczanie twarzy to według Koreanek bardzo ważny punkt codziennej pielęgnacji, którego nie wolno pomijać ani rano, ani tym bardziej wieczorem. Pozostawiony na noc makijaż powoduje zatykanie porów, powstawanie wyprysków, a nawet zmarszczek. Mieszkanki Korei rozpoczynają oczyszczanie od zmycia makijażu z oczu, np. przy pomocy wacika nasączonego płynem micelarnym. Istotny jest także olejek myjący, który doskonale usuwa zanieczyszczenia z twarzy. Powinno się go nakładać na suchą skórę, chwilę wmasowywać, po czym zmyć ciepłą wodą. Olejek myjący dobrej jakości będzie świetnym prezentem dla fanek koreańskiej pielęgnacji. Polecamy zwłaszcza produkty arganowe lub różane marki Bielenda. box:offerCarousel 2. Złuszczanie – peelingi do twarzy Koreanki wiedzą, że regularne złuszczanie naskórka to zabieg, który odtyka pory, poprawia krążenie, regeneruje skórę, a także ma działanie przeciwstarzeniowe. Dzięki niemu skóra wygląda po prostu świeżo i promiennie. Do tego wykonywane choć raz w tygodniu peelingi ułatwiają wchłanianie cennych składników z ampułek i kremów. Jeśli chcesz sprezentować dobrej jakości peeling, zwróć uwagę na kosmetyki marki Pharmaceris (świetne kremy-peelingi z dodatkiem kwasu migdałowego) lub łagodne peelingi firmy Avene. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel 3. Złuszczanie – rękawica do masażu ciała Złuszczanie nie ogranicza się jedynie do twarzy. Ciekawym prezentem, który wielbicielka koreańskiej pielęgnacji doceni i wykorzysta pod prysznicem, będzie rękawica Kessa. Choć oryginalnie wykorzystywana jest do marokańskiego zabiegu złuszczającego – hammam – Koreanki również doceniają jej właściwości peelingujące i używają tego typu gadżetów w swoich cotygodniowych rytuałach oczyszczania całego ciała. box:offerCarousel 4. Maski w płachcie Maski w płachcie to coraz chętniej stosowany przez polskie kobiety kosmetyk rodem z Korei. I nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ dwadzieścia minut raz w tygodniu z maską na twarzy sprawia, że skóra jest głęboko nawilżona, odżywiona, napięta i promienna. Na ich korzyść przemawiają także cena i łatwość nakładania. Na rynku dostępnych jest coraz więcej tego typu produktów, ale jeśli chcesz kupić bliskiej kobiecie maskę pod choinkę, polecamy te firmy Bioaqua, które można dostać w zabawnych wzorach zwierząt, np. pandy czy tygrysa. box:offerCarousel 5. Krem nawilżający Koreanki dużą wagę przywiązują do nawilżania skóry. W tym celu stosują kremy, lotiony, olejki, emulsje i żele-kremy. Używają dwóch różnych kosmetyków rano i wieczorem. Jeśli chcesz na Gwiazdkę podarować dobry krem nawilżający miłośniczce koreańskiej pielęgnacji, szukaj wśród produktów znanych marek, np. Vichy, Iwostin, dr Irena Eris albo wybierz kosmetyk koreańskiej produkcji Conny. Dobrym rozwiązaniem będzie też stworzenie zestawu prezentowego złożonego z kremów na dzień i na noc. Prezent, dzięki któremu kobieta zadba o swoją urodę, zawsze będzie strzałem w dziesiątkę. Wiedząc, że obdarowywana interesuje się koreańskim rytuałem pielęgnacyjnym, masz duże pole wyboru. Nie musisz też ograniczać się do jednej kategorii produktów. Jeśli tylko możesz wydać na podarunek świąteczny nieco więcej, stwórz cały zestaw do dziesięcioetapowej pielęgnacji. Bliska osoba będzie zachwycona!
5 prezentów gwiazdkowych dla wielbicielek koreańskiej pielęgnacji
Nie istnieje bardziej kobiecy ubiór niż sukienka, dlatego projektanci prześcigają się w tworzeniu coraz piękniejszych kreacji. Wybór fasonów jest spory, lecz nie wszystkie będą odpowiednie do pracy. Duży dekolt, rodzaj tkaniny, różnorodność wzorów, intensywne kolory – to wszystko może przyczynić się do modowej klapy. Bez obaw! Z naszym poradnikiem nie musisz martwić się o faux pass. Oto top lista sukienek do pracy. 1. Nowoczesne elegantka Punkt wyjścia stanowi miejsce pracy. Na celownik bierzemy biuro, w którym nie obowiązują mundurki ani żelazny dress code. Sporo czasu spędzasz za biurkiem, ale nie znaczy to, że powinnaś zrezygnować z kobiecości i nakładać na siebie byle co. Nawet jeśli nie masz bezpośredniego kontaktu z ludźmi, odpowiedni strój poprawi twój humor, a to wpływa na efektywność, co z kolei przekłada się na wynagrodzenie. Ładna sukienka może odmienić twoje życie! No dobrze, ale ładna to pojęcie względne. Zatem oprę się na wskazówkach stylistów. W tym sezonie na topie pozostają kreacje o prostym kroju i długości najlepiej za kolano. Kwintesencją takiej sukienki jest kokarda wywiązana pod szyją. Nie musisz podkręcać outfitu biżuterią. Tak jest dobrze! Dodatkiem, jaki bez wyrzutów sumienia możesz włączyć w zestaw, jest szeroki lub wąski pasek podkreślający talię. Omawiany krój pojawia się zarówno w tkaninach jedwabnych, jak i swetrowych. Najmodniejsze kolory to: biel, szarości, granat oraz cytryna. 2. Wzorowo? Kwiaty, krata, op-art, esy floresy i zwierzęce printy pojawiły się na wszystkich elementach damskiej garderoby. Wskoczyły także na sukienki. Tylko czy wszystkie dozwolone są w miejscu pracy? Tak, jeśli krój nie będzie zbyt imprezowy. Wzorzyste sukienki koktajlowe i wieczorowe różnią się fasonem od dziennych, dlatego trudno tu o pomyłkę. Rabatka w pracy jest mile widziana, pod warunkiem, że kwiaty będą w stonowanych barwach, a krój prosty. Bombki i klosze polecam na popołudniową herbatkę z koleżankami lub rodzinne spotkanie. Tuż za kwiatkami podąża brytyjska krata. Zdaniem fashionistów to optymalny wzór do pracy – nie dekoncentruje kolegów, klientów ani szefa. Co więcej nie irytuje koleżanek, szczególnie tych starszych. Krata szykownie prezentuje się na sukience w stylu guwernantki. Kołnierzyk zapięty na ostatni guzik, lekko rozkloszowany dół podkreślający zgrabne nogi, a ponadto dopracowana fryzura i ładne buty – to wszystko składa się na look nowoczesnej kobiety pracującej. Nie musisz jednak biegać cały dzień w szpilkach – czarne oksfordy sprawdzą się równie dobrze i z pewnością nie zepsują stylizacji. Hipnotyczne wzory op-art cieszą się ogromną popularnością. Dobra wiadomość jest taka, że spokojnie możesz przemycić je do pracy i zahipnotyzować załogę. Ponadczasowa klasyka, czyli biel wraz z czernią, sprawdzi się, gdy nie masz czasu na komponowanie zestawu. Odradzam trend boho, cygański i wiktoriański, które choć atrakcyjne nie sprawdzają się służbowo. 3. Minimalizm w oversize Podobno kluczem do sukcesu outfitu jest minimalizm. Im mniej, tym szykowniej. Aby jednak kreacja nie wyglądała nudno, wybierz fason oversize, najlepiej w modnym granacie, fiolecie, zieleni lub pastelach. Mocne barwy zarezerwuj na inne okazje. Oversize jest niezwykle kobiecym krojem, choć nie przylega on ściśle do figury. Ma to swoje plusy – luźniejsza tkanina pozwala ukryć ewentualne niedoskonałości. Sukienki o takim fasonie polecam wszystkim kobietom, zarówno szczupłym, jak i puszystym. A jeśli lubisz zabawę z modą, łatwo przemienisz sukienkę w tunikę – wystarczy, że założysz spodnie rurki, a zupełnie zmieniasz charakter stylizacji i nawet w biurze nie będzie nudno. Jedna kreacja, wiele możliwości. 4. Długość na maxa Modne, wygodne i niezastąpione jako naturalny środek wyszczuplający sylwetkę. To nie magia, lecz optyka. Długie sukienki z dzianiny zawojowały modą, musisz jednak pamiętać, że ten rodzaj materiału demaskuje wszelkie niedoskonałości figury. Ale od czego są dodatki? W maskowaniu najlepiej sprawdzi się kamizelka, marynarka lub narzutka. Opcjonalnie drobne fałdki skorygujesz za pomocą specjalnej bielizny. Figi z podwyższonym stanem wysmuklą talię i ukryją brzuszek. Inne natomiast nadadzą pupie krągłości. Ponieważ długa sukienka może wydawać się nieciekawa, dla urozmaicenia zestawu miksują ją z niebanalnym obuwiem bądź biżuterią. Jeden mocny akcent zbuduje cały look. 5. Sukienka na oficjalne spotkanie W pracy zdarzają się także sytuacje, gdy należy wyglądać elegancko i z klasą. Co wtedy? Odpadają sukienki z dekoltami, cekinami i rozmaitymi świecidełkami. Z kolei fasony swetrowe mogą przyprawić współpracowników oraz klientów o ból głowy, a przecież chodzi nie tylko o twój image, lecz o wizerunek firmy. Sukienka na formalne spotkanie powinna być skromna, podkreślająca atuty twojej sylwetki oraz twoją urodę, lecz nie powinna dekoncentrować rozmówcy. Dekoltem odsłaniającym piersi lub plecy raczej nie zapunktujesz u szefa. Podobnie rzecz się ma z ultrakrótką kreacją. Dobrym pomysłem będą stonowane barwy oraz lekko rozkloszowany fason. Bombka bądź litera A nadadzą całości dyskretnej kobiecości. Biżuterii użyj jako oryginalnego akcentu. Nie przesadź jednak ze świecidełkami. Nawet jeśli masz wielką ochotę założyć kolczyki z kolorowymi kamieniami, poczekaj z tym na bardziej sprzyjającą okoliczność, np. na randkę. Na spotkaniach służbowych sprawdzą się także proste sukienki. Nie powinny one jednak przesadnie opinać ciała. Po pierwsze uwidaczniają drobne fałdki, po drugie nie wyglądają profesjonalnie przy takich okazjach. Diabeł tkwi w szczegółach, dlatego lepiej trzy razy zastanowić się nad wyborem kreacji niż dać się porwać chwili i narazić na śmieszność. Sukienki do pracy różnią się od swych sportowych i imprezowych kumpelek, warto o tym pamiętać podczas tworzenia kompozycji. W końcu: jak cię widzą, tak cię piszą. Sukienki posiadają wielką moc, trzeba tylko umiejętnie jej użyć.
5 najmodniejszych sukienek do pracy
Modne i markowe oprawki to przyjemność, na którą każdy może sobie pozwolić. Zaskoczony? W cenie 150–350 zł znajdziesz oprawki największych projektantów mody – luksus naprawdę jest na wyciągnięcie ręki. Stylowy dodatek – oprawki Dobór odpowiednich oprawek dla mężczyzn jest niezwykle ważny. Dlaczego? Bo w przeciwieństwie do kobiet mają oni mniejsze możliwości skorygowania rysów twarzy oraz odwrócenia uwagi od różnych jej mankamentów. Makijaż, wymyślne fryzury bądź biżuteria to coś, co często ratuje kobiety, ale z wiadomych przyczyn nie mogą sobie na nie pozwolić mężczyźni. Męskie oprawki spełniają kilka funkcji: korygują wzrok, dodają charakteru rysom twarzy, mogą stać się znakiem rozpoznawczym. Czy wyobrażasz sobie Woody’ego Allena, Steve’a Jobsa czy Jurka Owsiaka bez okularów? Dlatego traktuj oprawki nie jak zło konieczne, ale jak stylowy dodatek, który może ulepszyć twój wizerunek. Osoby noszące okulary są uważane za bardziej inteligentne i interesujące, a jeśli wybierzesz oryginalne oprawki, możesz wyglądać jak artysta. Oprawki okularów dają wiele możliwości wykreowania takiego wizerunku, jakiego najbardziej pragniesz. Luksus na czubku nosa Jeśli dysponujesz kwotą 150–350 zł, stać cię na oprawki od najlepszych projektantów. Guess, Diesel, Karl Lagerfeld, Just Cavalli,Fendi, Azzaro, Armani, Tommy Hilfiger to tylko kilka luksusowych marek, które za tak dobrą cenę oferują oprawki do okularów będące gwarancją wyrafinowanego designu oraz niezwykłej jakości. To również gwarancja dobrego stylu oraz bycia trendy. Tacy projektanci nie mogą sobie pozwolić na tworzenie rzeczy niemodnych. Nie warto oszczędzać na czymś, co będziesz nosił codziennie na własnym nosie. Dlatego oprawki luksusowych marek to strzał w dziesiątkę! Najmodniejsze oprawki roku 2016! W roku 2016 królują okulary nerdy, oversized, aviatory, lenonki, a la lata 60 oraz kolorowe. Kujonki (inaczej nerdy) to okulary o wyrazistych i kanciastych oprawkach. Od kilku lat nie wychodzą z mody z powodu ich wyjątkowego charakteru – dodają inteligencji, ale nie postarzają. Dzięki nim twarz jest bardziej wyrazista. Drugim wyraźnym trendem na wiosnę 2016 są oprawki typu oversized, czyli celowo za duże. Jeśli lubisz bawić się modą, będą idealne. Okulary z kanciastymi oprawkami dodadzą męskości oraz tak jak kujonki – inteligencji. Kolejna ciekawa propozycja to aviatorki. Ten bardzo popularny model dotychczas kojarzył się głównie z okularami przeciwsłonecznymi. W tym sezonie jednak nosimy je ze szkłami korekcyjnymi. Występują w wersji z cięższej, grubej albo delikatnej i cienkiej. Fanom hippisów, wolnej miłości i oczywiście zespołu The Beatles polecamy lenonki. To małe, okrągłe oprawki, które spopularyzował John Lennon. Nie każdemu będzie w nich dobrze, ale mają jedną ogromną zaletę. Dzięki nim twarz jest o wiele bardziej oryginalna, dlatego mogą być rozwiązaniem dla mężczyzn o mało wyróżniającej się urodzie. W tym sezonie powróciła moda na okulary rodem z lat 60. Charakteryzują się masywnymi, przerysowanymi i oprawkami o oryginalnych kształtach. To prawdziwy hit sezonu, który zawojował światowe wybiegi. Kolejnym trendem w okularach męskich są kolorowe oprawki. Mogą być krzykliwe, wyraziste, np. czerwone, albo bardziej stonowane, ale nie nudne – białe, beżowe. Bardzo modne są również kontrastowe połącznia np. oprawki czarno-białe. Dobra cena, świetna jakość, doskonała estetyka i luksusowa marka mogą iść w parze, czego najlepszym przykładem są przedstawione powyżej oprawki.
Modne męskie oprawki za 150-350 zł
Futro to w modzie trend często powracający – w tym sezonie na przykład Gucci czy Antonio Maras mocno stawiają na motywy zwierzęce. Jeśli futrzane płaszcze czy kamizelki to dla ciebie zbyt dużo, postaw na dodatki – idealna będzie torebka „ubrana” w futerko. Sprawdź, z czym ją nosić! Futro wielu osobom kojarzy się z elegancją, szykiem i bogactwem – nic w tym dziwnego, prawdziwe kosztuje naprawdę spore pieniądze. Jednak obecnie, głównie ze względów światopoglądowych, rezygnuje się z nich na rzecz futer sztucznych. Za pomocą krótkiego futerka czy kamizelki w zwariowanym kolorze i wzorze stworzysz bardzo wyrazisty look. Moda na futro W czasopismach o modzie futo jest wszędzie: na okryciach wierzchnich, swetrach, żakietach czy butach. Występuje także na dodatkach. W przypadku futra nie obawiaj się, że zakupiona odzież za chwilę będzie niemodna i wyląduje gdzieś na strychu – trend ten wraca jak bumerang w mniejszym lub większym stopniu co roku. Jeśli płaszcze z futra nie są w twoim stylu lub po prostu wolisz ostrożniejsze rozwiązania, ale lubisz być trendy, wybierz torebkę pokrytą futerkiem, prawdziwym lub sztucznym. Z pewnością doda charakteru codziennym stylizacjom. Klasyczny, lekko nudny look stanie się dzięki niej bardziej interesujący, a zimowy płaszcz i kurtka zyskają nieco szyku. Sklepy oferują mnóstwo modeli futrzanych toreb – małe, klasyczne kopertówki, listonoszki, kuferki, shopper bagi – w wielu kolorach, od klasycznej czerni, brązu, szarości po intensywne odcienie niebieskiego, bordo, a nawet barwy neo. Jest więc w czym wybierać. Torebka to jednak nie wszystko, trzeba jeszcze zestawić ją z odpowiednimi ubraniami. W zimowej odsłonie Jeśli podążasz za obowiązującymi trendami, powinnaś czym prędzej kupić choć jedną futrzaną torebkę, gdyż tej zimy jest to absolutny must have. Zestaw dużą futrzaną torbę z klasycznym czarnym płaszczem, dopasowanymi legginsami i botkami na płaskim obcasie, by zyskać fajny streetowy look. Całość dopełnij czapką typu krasnal. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Zależy ci na nieco bardziej eleganckiej odsłonie? Sięgnij po dzianinową sukienkę oversize przed kolano, płaskie muszkieterki za kolano w tym samym kolorze oraz futerkową torebkę na łańcuszku. Całość uzupełnij klasycznym płaszczem za kolano z wyszczuplającymi szwami na całej długości i kołnierzem ze stójką. Na przejściową pogodę idealne będzie połączenie bluzki koszulowej schowanej w cygaretki z kantem, do tego botki na szpilce, wełniane ponczo, a całość uzupełnij futerkową kopertówką. Futro do pracy Jeśli lubisz futrzane dodatki, z powodzeniem możesz je nosić nawet do bardzo klasycznych stylizacji. By wyglądać profesjonalnie, wybieraj futerka w stonowanych barwach, najlepiej połączone z innym materiałem – skórą, zamszem. Naszą propozycją dla bizneswoman jest skórzana torba z dodatkiem futerka, która może dodać charakteru nawet poważnemu biznesowemu lookowi. Wystarczy zestawić go z dwuczęściowym tweedowym garniturem damskim i klasycznymi szpilkami, by wyglądać poważnie, ale i wyraziście. Futrzane torebki nie tylko na zimę Wbrew powszechnej opinii torebki z futerkiem można śmiało nosić nie tylko wtedy, gdy za oknem szaro i ponuro. Z ich wykorzystaniem możesz stworzyć niebanalne stylizacje zarówno na co dzień, jak i w wersji wyjściowej. Szukasz fajnej streetowej stylizacji i chcesz wykorzystać futerkowy trend – bardzo proszę, do tego niezbędna będzie zaokrąglona futrzana torebeczka na łańcuszku. Poza nią potrzebujesz jeszcze jeansów mom, podkoszulka crop-top oraz skórzanej ramoneski. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Kolejna inspiracja to skórzana czarna spódnica midi o trapezowym kształcie i podwyższonym stanie, zestawiona z białą elegancką bluzką typu crop-top i dużą futerkową kopertówką. W zależności od pożądanego efektu włóż czarne lakierowane szpilki lub płaskie baletki. Torebka na łańcuszku ozdobiona futrem nada się także do letnich stylizacji. Eleganckie szorty, bluzka koszulowa z podwiniętymi rękawami i białe trampki w zestawieniu z taką torebką pozwolą ci wyglądać naprawdę stylowo. Zamiennie możesz także nosić futerkową shopper bag. Futrzana torebka to idealny sposób na stworzenie modnego i niebanalnego looku. Z nią na pewno nie wtopisz się w tłum, by jednak wyglądać stylowo, stawiaj na minimalizm, bo futro jest bardzo mocnym akcentem. Dlatego zrezygnuj z innych równie wyrazistych elementów garderoby, by nie wyglądać kiczowato.
Futrzane torebki – z czym je nosić, by wyglądać trendy
Smartfon za 800 zł? Chyba nikt nie ma wątpliwości, że za taką cenę bez problemu kupimy już całkiem przyzwoite urządzenie. Mało tego, wale nie trzeba wybierać wyłącznie spośród mało znanych chińskich producentów, ponieważ w tym budżecie mieści się sporo smartfonów markowych, dobrze znanych firm. Wybór w tym przedziale cenowym jest ogromny. Jakie urządzenie najlepiej wybrać? Sony Xperia XA Jeśli nie chcemy wydać maksymalnego budżetu, może warto zastanowić nad kosztującym ok. 640 zł smartfonem japońskiego giganta, firmy Sony. Model Xperia XA dysponuje naprawdę solidną specyfikacją, która obejmuje 5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli, 2 GB RAM, 16 GB pamięci na dane. Mocnymi elementami tego urządzenia są kamery (główna 13 Mpix oraz przednia 8 Mpix, idealnie nadająca się np. do selfie) oraz 8-rdzeniowy procesor z zegarem 2 GHz i 1 GHz. Całość jest zasilana ogniwem o pojemności 2300 mAh i działa pod kontrolą systemu Android 6 Marshmallow, który ma zostać zaktualizowany do 7 Nougat. box:offerCarousel LG K10 (2017) Kolejnym sprzętem, który bez problemu mieści się w naszym budżecie, jest LG K10 (2017). Za pośrednictwem portalu Allegro smartfon ten kupimy w cenie 670–800 zł. Niewątpliwie atutem K10 jest to, że smartfon wyjęty z pudełka od razu działa w oparciu o nową wersję systemu Android, czyli 7 Nougat. Z tego sprzętu również zadowolone będą wszystkie osoby, które chcą mieć smartfon z dużym ekranem, ponieważ LG K10 (2017) używa jako wyświetlacza 5,3-calowej matrycy o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli. Właściciel K10 nie musi się martwić o wydajność, bo mamy tu 8-rdzeniowy procesor (zegar 1,5 GHz) wspierany przez 2 GB RAM. Reszta parametrów to 16 GB pamięci na dane, kamery 13 Mpix oraz 5 Mpix, a wszystko zasilane akumulatorem 2800 mAh. Na koniec dodam, że w sprzedaży znajdziemy dwie wersje K10 – standardową i obsługującą dual SIM. Dzięki dual SIM można za pomocą jednego urządzenia korzystać z dwóch kart SIM, co może się przydać, jeśli np. mamy dwa numery telefonu. box:offerCarousel Huawei P9 Lite Nie da się ukryć, że w cenie do 800 zł świetnym wyborem będzie też Huawei P9 Lite. To lekko okrojona wersja modelu P9, która ma naprawdę mocną specyfikację. W cenie ok. 650–800 zł otrzymujemy smartfon z dual SIM, 2–3 GB RAM, 8-rdzeniowym procesorem z zegarami 2 i 1,7 GHz, 16 GB pamięci wewnętrznej oraz dobrymi kamerami 13 Mpix oraz 8 Mpix. Mocnym atutem jest w tym przypadku ekran, który oprócz przekątnej 5,2-cala ma rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli. Energii dostarcza bateria z ogniwem o pojemności 3000 mAh. To nie koniec dobrych informacji, ponieważ P9 Lite, chociaż działa na bazie systemu Android 6 Marshmallow, można zaktualizować do wersji 7 Nougat. box:offerCarousel Xiaomi Redmi Note 4 (Snapdragon) Na koniec mam dla was równie mocną propozycję, co prezentowany przed chwilą Huawei P9 Lite, a mianowicie smartfon Xiaomi Redmi Note 4. To produkt chińskiego producenta, jednego z lepiej znanych na tamtym rynku (ale i coraz lepiej znanego w naszym kraju). Co Note 4 ma do zaoferowania? Ten kosztujący ok. 750 zł sprzęt ma duży (największy z prezentowanych w tym poradniku) ekran o przekątnej 5,5-cala i rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli, kamerę główną 13 Mpix, kamerę przednią 5 Mpix oraz baterię 4100 mAh. W sprzedaży jest sporo wariantów Note 4, ja polecam jednak ten z mocniejszym, 8-rdzeniowym procesorem 2 GHz Snapdragon 625, wspieranym przez 3 GB RAM. W tej wersji jako pamięć jest aż 32 GB przestrzeni. Mocny punkt to też obecność dual SIM. Co z systemem? Został tu preinstalowany Android 6 Marshmallow.
Smartfony do 800 zł – II kwartał 2017
Rynek kosmetyczny kusi rewolucyjnymi produktami, które mają zapewnić młodość, witalność i nienaganny wygląd cery. Wszechstronna pielęgnacja i ochrona skóry ma znaczenie! Warto jednak pamiętać, że ważne są również zasady rządzące kolejnością nakładania produktów na twarz, tak by w pełni korzystać z ich właściwości. Kosmetyki do pielęgnacji twarzy różnią się składem, konsystencją oraz sposobem działania. Jeśli podejdziesz do sprawy w przemyślany sposób, to wiele rodzajów serum, olejków i kremów zadziała z pełną mocą, a substancje wchłoną się bez przeszkód. Krok 1. Oczyszczanie Tylko dobrze oczyszczona skóra jest przygotowana na przyjęcie preparatów odżywiających i nawilżających. Prawidłowa pielęgnacja cery powinna być poprzedzona starannym demakijażem i usunięciem zanieczyszczeń. Umyj ją żelem do mycia twarzy lub zastosuj specjalnie do tego przeznaczony olejek. Nie pomijaj toniku! To kosmetyk, o którym łatwo zapomnieć, bo jego działanie jest łagodne. Przywraca jednak cerze naturalny odczyn pH i łagodzi ją. Raz na kilka dni postaw na zdecydowane środki: peeling mechaniczny lub enzymatyczny, w przypadku cery wrażliwej. Pozwoli pozbyć się martwego naskórka, który blokuje pory i odbiera blask. Krok 2. Serum Aplikację kosmetyków pielęgnacyjnych zaczyna się od tych o lekkiej konsystencji, aż po najbardziej treściwą. W tym przypadku, na skórze jako pierwsze powinno znaleźć się serum. To skoncentrowany preparat o intensywnym działaniu, dlatego tak ważne jest, by nic nie stało na przeszkodzie do pokazania jego możliwości. Produkty z koenzymem Q10 i peptydami opóźnią procesy starzenia, antyoksydanty wzmacniają strukturę cery, zaś witamina C przyda się w każdym przypadku. Nałóż po kropli na czoło i policzki, a następnie delikatnie wmasuj. box:offerCarousel Krok 3. Krem Dopiero teraz jest czas, by wykorzystać odżywcze i nawilżające właściwości kremu pielęgnacyjnego! W okolicach oczu nałóż cienką warstwę kosmetyku, zaś resztę powierzchni twarzy i szyi posmaruj treściwym preparatem. To on zabezpieczy substancje czynne użytego serum i pozwoli mu działać. Wybieraj produkty o prostym, naturalnym składzie, które nie zatykają porów i pozwalają skórze oddychać. Krok 4. Olejki Na przestrzeni ostatnich lat, kobiety na całym świecie doceniły oleje w pielęgnacji cery. Świetnie zmiękczają suchy naskórek, nawilżają i dodają blasku nawet zmęczonej skórze. Nakładaj je w niewielkich ilościach, by uniknąć przeciążenia. Najlepiej tylko tam, gdzie są najbardziej potrzebne. box:offerCarousel Krok 5. Filtr słoneczny Ochrona przeciwsłoneczna to chyba najczęściej zaniedbywany etap pielęgnacji. Warto wiedzieć, że jest konieczna nie tylko na wakacjach! Przez cały rok warto używać preparatów z faktorem o minimalnej wartości SPF 15, zaś w najbardziej słoneczne dni – wyższym. Emulsję ochronną nakładaj na całą twarz, ze szczególnym uwzględnieniem nosa i czoła. Krok 6. Pielęgnacja nocna Noc to idealna okazja do wykorzystania preparatów o ciężkiej konsystencji i bogatym działaniu. Dzięki nim, co rano będziesz czuła się piękniejsza. Rytuał pielęgnacyjny poprzedź oczyszczaniem, następnie wmasuj serum i odpowiedni krem lub maseczkę bez spłukiwania. Pielęgnacja skóry to sprawa, której nie należy bagatelizować. Szkodliwe czynniki zewnętrzne, a także niehigieniczny styl życia czy upływ czasu nie są tutaj sprzymierzeńcami! Na szczęście istnieją produkty, które opóźniają skutki tych procesów, chronią i regenerują zmęczoną cerę. Dzięki prawidłowej kolejności nakładania w pełni skorzystasz z ich mocy!
Czy umiesz dbać o swoją skórę? Poznaj prawidłową kolejność nakładania kosmetyków
W jaki sposób odświeżyć wygląd samochodu, aby dodać mu szyku i elegancji? Co zmienić w wyglądzie zewnętrznym, a co w wewnętrznym? Większości osób zmiana wyglądu samochodu kojarzy się z tuningiem, który przeobraża typowy pojazd w auto pseudosportowe. Tymczasem można sprawić, że samochód będzie wyglądał młodziej, ale równocześnie bardziej dostojnie. Eleganckie odnowienie wnętrza Co najbardziej rzuca się w oczy, po wejściu do kabiny auta? Zniszczona kierownica, która dawno straciła blask, uszkodzona tapicerka na siedzeniach oraz popękany mieszek dźwigni zmiany biegów. Atutem aut klasy wyższej są kierownice, których wierzchnia warstwa wykonana jest z miłej w dotyku skóry. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby taką samą mieć we własnym aucie. Za niewielkie pieniądze można zakupić zestaw do samodzielnego obszycia kierownicy skórą, zazwyczaj ekologiczną, która jest tania, wygląda jak prawdziwa i co bardzo ważne, jest produkowana przez przemysł, a nie zrywana z biednych stworzeń. Obszycie nie jest trudne, tym bardziej że do zestawów dołączane są specjalne igły i nici. Wystarczy tylko stosować się do instrukcji. Co ciekawe, skóra wcale nie musi być czarna, choć taka jest najczęściej stosowana. Jeśli mamy zamiar stworzyć oryginalne wnętrze, to można w nim zastosować skórę w modnym kolorze écru, brązie albo na przykład ciemnym bordo. Już za kilkanaście złotych można kupić nowy mieszek dźwigni zmiany biegów. Sama wymiana jest prosta – trzeba odkręcić gałkę, a potem wypiąć dolną część mieszka z konsoli. Przy okazji warto zmienić także gałkę zmiany biegów. Zamontowanie zamiennika, którego górna część wykonana jest ze skóry i chromu, z pewnością doda elegancji całemu wnętrzu kabiny. Co z fotelami? Także tutaj producenci akcesoriów samochodowych przychodzą nam z odsieczą. Dawniej trzeba było zlecać pracę tapicerowi, co z jednej strony pozwalało na osiągnięcie wspaniałego efektu, ale z drugiej pociągało za sobą bardzo duże koszty. Obecnie jednak, za niewielkie pieniądze (ceny zaczynają się od około 130 złotych) można kupić komplet skórzanych pokrowców na siedzenia (na przednie fotele i na tylną kanapę), wykonanych z ekoskóry. Ich montaż nie powinien sprawić wielu problemów. Kolor skóry, użytej we wszystkich elementach – na kierownicy, mieszkach i na fotelach, powinien być ten sam. Niektórzy kierowcy zechcą pójść jeszcze dalej i zamontować także ekoskórę na boczkach drzwi. To jednak wymagać będzie interwencji tapicera. Aby uzupełnić wygląd tak pięknej kabiny, w której dominować będzie elegancka skóra, warto zmienić oświetlenie wnętrza na nowoczesne, zimne, mocne diody LED. Jeśli zechcemy dodatkowo rozbudować funkcje multimedialne pojazdu, to przyda się zestaw combo, w skład którego wchodzi duży, elegancki ekran o przekątnej 7 cali, nawigacja, kamera cofania i czujniki parkowania. Wnętrze będzie już nie tylko eleganckie, ale i wyposażone, jak w dobrej limuzynie. Eleganckie nadwozie Co można zmienić na zewnątrz? Zacznijmy od drobiazgów, które da się wymienić w kilka minut. To przede wszystkim chromowane ramki tablic rejestracyjnych z przodu i z tyłu auta. Z pewnością dodadzą one świeżości. Można także zastosować chromowaną końcówkę wydechu – ale o takiej samej średnicy, jak fabryczna, nie mówimy tutaj o pseudosportowej rurze do robienia hałasu. Wielu producentów akcesoriów ma w swoich ofertach chromowane listwy – boczne, na przedni i tylny zderzak – dopasowane do danego modelu auta. To także bardzo ciekawy i elegancki dodatek. Można też nabyć chromowane listwy do samodzielnego docięcia i przyklejenia – tu jednak warto oprzeć się na gotowych projektach (najlepiej na najbogatszych wersjach danego modelu auta, przygotowanych przez producenta), bo improwizowanie często nie przynosi odpowiedniego efektu, a wręcz odwrotnie. Warto także zamontować nowy grill (atrapę chłodnicy) i nowy emblemat. Często dzieje się tak, że producenci aut oryginalnie montują atrapy grilla wykonane w całości z tworzywa sztucznego. Tymczasem twórcy zamienników posiadają w swoich ofertach atrapy chłodnicy pokryte eleganckim chromem. Można również wymienić oryginalne przednie reflektory lub tylne lampy na nowsze, z bardziej przezroczystymi kloszami, ze światłami LED albo z innym rozmieszczeniem źródeł światła. Producenci reflektorów posiadają w swoich ofertach wiele produktów, które są dużo atrakcyjniejsze od lamp oryginalnie montowanych. Dużo uroku dodadzą także piękne alufelgi o ładnym wzorze. Tutaj jednak będzie trzeba zainwestować również w nowe opony. Odświeżenie wyglądu auta nie musi pociągać za sobą dużych kosztów i wielkich nakładów pracy. Dodatkowo jest to dobry sposób na dodanie pojazdowi klasy i urody.
Jak dodać samochodowi eleganckiego szyku?
Sprzedajesz w dziale Dom i ogród? Zobacz, co zmieniło się w wypłatach środków z Allegro Finanse Zgodnie z zapowiedzią od dziś pieniądze za zakupy w ramach rat Od.nowa przekazujemy tylko przez usługę Przelewy24. Dotyczy to kategorii Dom i ogród. Aby wypłacać środki z rat Od.nowa, włącz Przelewy24 w Allegro Finanse. Zobacz jak to zrobić. Raty Od.nowa to innowacyjna metoda płatności za zakupy udostępniana w ramach Allegro Finanse Kupującym, aktualnie dostępna w działach: Sport i turystyka oraz - od dziś - Dom i ogród. Dla Ciebie oznacza ona więcej szans na udane transakcje w nadchodzącym okresie przedświątecznym. Za przyjmowanie wpłat i wypłacanie środków z usługi Przelewy24 nie są pobierane opłaty - jest ona, podobnie jak PayU, całkowicie bezpłatna.
Dom i ogród: zmiana w wypłatach środków z Allegro Finanse
Nie wszystko wypada nosić w biurze. Niektóre firmy nieprzychylnie patrzą na buty z odkrytymi palcami lub dekolt. Czasem kontrowersyjnym tematem są również perfumy. Jeśli wybieramy się na spotkanie biznesowe, powinnyśmy zrezygnować z ciężkich, wieczorowych zapachów. W takich sytuacjach najbezpieczniejsze są delikatne i lekkie. Zobacz, które perfumy sprawią, że poczujesz się jednocześnie profesjonalnie i kobieco. Zapachy drzewne Jeśli szukasz czegoś wyrafinowanego, wybierz perfumy o drzewnym zapachu. Np. L'Essence od Balenciagi. Główne nuty zapachowe to wetiweria, cedr, fiołek, zielone nuty oraz drzewo sandałowe. To zapach dla kobiet, które lubią czuć się seksownie, ale jednocześnie chcą pozostać profesjonalne. Inną propozycją z tej rodziny zapachowej będzie Infussion D'Iris od Prady ‒ perfumy drzewno-balsamiczne. Zapach jest jednocześnie delikatny i orientalny – łączy w sobie mandarynkę, irysa, cedr oraz kadzidło. Jest świeży i lekki, więc pozostanie na twojej skórze przez cały dzień. W biurze śmiało możesz nosić też Omnia Crystalline od Bvlgari. To delikatne połączenie nut drzewnych oraz kwiatowych – coś dla kobiet pewnych swojej siły. Zapach to subtelna, orientalna woń lotosu i bambusa. Zapach aldehydowy Legendarnym perfumom Chanel No. 5 trzeba poświęcić oddzielną kategorię. Zapach stał się tak popularny i kultowy, że połączenie jego trzech głównych nut zapachowych ‒ pomarańczy, kolendry i fiołka ‒ nazwano aldehydą i zaczęto tworzyć perfumy o podobnej nucie zapachowej. Chanel No. 5 to idealna propozycja dla dojrzałych, pewnych siebie pań, które chcą podkreślić swoją elegancję i wyrafinowanie. Na słodko Jeśli wolisz coś słodszego, wybierz Brit od Burberry ‒ zapach inspirowany Wielką Brytanią i jej pogodą. To idealna propozycja na jesień, ponieważ otuli cię słodką wonią gruszki, migdałów, limonki i wanilii. Aby zapach nie był zbyt mdły, dodano do niego nuty bursztynu i mahoniu, dzięki temu świetnie sprawdza się w biurze. Jeśli lubisz słodko-kwiatowe zapachy, wybierz perfumy Signorina od Salvatore Ferragamo. To idealny zapach dla młodych kobiet, które kochają modę i ponadczasowość. Mieszanka owoców, kwiatów oraz przypraw, które nadają mu pikantności. Ostatnią słodką propozycją jest Sí od Armaniego. To waniliowy zapach dla wyrafinowanych kobiet, które lubią pokazać swoją niezależność, charyzmę oraz siłę: połączenie czarnej porzeczki, kwiatów, wanilii i nut drzewnych. Zapachy kwiatowe Równie słodkie bywają zapachy kwiatowe. Jeśli szukamy czegoś odpowiedniego w sytuacjach biznesowych, wybierzmy perfumy Chance Eau Tendre od Chanel. To bardzo subtelny kwiatowo-cytrusowy zapach, w którym mocno przebija się woń hiacyntu oraz jaśminu. Jeśli wybierasz się jednak na bardzo eleganckie spotkanie o charakterze biznesowym, możesz wybrać coś mocniejszego, np. Cerutti 1881. To bardzo mocny, zmysłowy zapach o egzotycznej woni – łączy w sobie fiołki, jaśmin, pomarańczę oraz drzewo sandałowe. Pamiętaj, że to zapach wieczorowy i nie powinno się go używać w ciągu dnia. Inna grupa perfum kwiatowych to te o nucie zapachowej białych kwiatów, np. Jour d'Hermès od marki Hermès. To zmysłowe połączenie białych kwiatów i owoców cytrusowych. Taka mieszkanka sprawia, że zapach jest jednocześnie świeży i elegancki. Jest idealną propozycją dla nowoczesnych kobiet, które lubią wyzwania i są otwarte na nowe doświadczenia. Jeśli szukasz czegoś wieczorowego, wybierz Mon Jasmin Noir od Bvlgari. Na pierwszy plan wybija się woń jaśminu i konwalii, co sprawia, że zapach jest bardzo zmysłowy i wyrafinowany. Nie sprawia jednak, że jest mdły ‒ do perfum dodano świeżą, cytrusową nutę (cytrynę) oraz słodki nugat. Zapachy cytrusowe Jeśli szukasz orzeźwiającego zapachu, który sprawdzi się w sytuacjach biznesowych, wybierz Acqua di Gioia od Armaniego. To piękny, delikatny zapach wodny, który przywodzi na myśl bryzę morską. Przebijają się w nim nuty limonki oraz mięty, przez co zapach jest bardzo lekki i świeży. Inną cytrusową propozycją będzie zapach L'Eau de Chloé od Chloé ‒ elegancki, kobiecy i świeży. Cytrusowe nuty cytryny, limonki i grapefruita łączą się z kwiatowymi nutami róży i białych kwiatów.
Sprawdzone zapachy dla bizneswoman
Natec Genesis RX55 to klawiatura, którą wyprodukowano z myślą o graczach. Nie da się ukryć, że RX55 jest produktem mającym ułatwiać rozgrywkę. Jak urządzenie wypadło w teście i czy faktycznie gracze będą z niego zadowoleni? Budowa i użytkowanie Klawiatura, po odpakowaniu, sprawia wrażenie bardzo kanciastej i… mało wygodnej. Górna część RX55 została zrobiona z matowego tworzywa sztucznego, przez co jest dość odporna na odciski palców. Jedyna część wykonana z połyskliwego plastiku to spód klawiatury, jednak na niego mało kiedy zwracamy uwagę. Poszczególne klawisze są bardzo dobrze wykonane i podczas użytkowania nie brudzą się (no chyba, że wylejemy na nie słodką herbatę, ale na to nie ma niestety mocnych). Praktycznie każda klawiatura dedykowana dla graczy jest zaopatrzona w dodatkowe programowalne przyciski. Nie inaczej jest z produktem firmy Natec. Po lewej i prawej stronie umieszczono siedem przycisków, do których można przypisać dowolne funkcje. Dodatkowo po prawej stronie są trzy, nieprogramowalne przyciski, tj. P, B i M. P służy do przełączania pomiędzy trzema zdefiniowanymi przez nas ustawieniami klawiatury. B powoduje zmianę natężenia podświetlenia klawiszy w skali 0%, 50% i 100% (niestety producent nie zadbał o podświetlenie bocznych przycisków). Z kolei M służy to blokowania klawisza Windows, więc podczas grania nie zdarzy się, że np. przypadkowo wyjdziemy do pulpitu. Warto zwrócić uwagę na długi, 2 metrowy kabel USB, który został dodatkowo opleciony. Sprawia to, że jest on bardzo mocny, ale także efektownie wygląda. Podczas użytkowania klawiatury dość mocno brakowało mi podpórki pod nadgarstki, która odciążyłaby zmęczone dłonie. Niestety, ale pisząc i grając za pomocą Natec Genesis RX55, dość szybko męczyły mi się nadgarstki. Oprogramowanie Producent do zestawu dołącza specjalną aplikację, dzięki której możemy przypisać do programowalnych przycisków specjalne funkcje, np. makra, kombinacje klawiszy czy też całe serie przyciśnięć. To także właśnie w tym oprogramowaniu możemy tworzyć predefiniowane ustawienia (profile), które przełączamy za pomocą wcześniej opisywanego przycisku P. Podsumowanie Genesis RX55 to solidna oferta dla osób potrzebujących klawiatury do grania z podświetleniem, ale niekoniecznie chcą na nią wydać majątek. Produkt Natec można kupić za niecałe 90 zł, co według mnie jest bardzo korzystną kwotą.
Test klawiatury Natec Genesis RX55 – idealny sprzęt dla graczy?
Współcześni kierowcy coraz częściej korzystają z innowacyjnych technologii, których zadaniem jest ułatwianie podróży. Sprzęt, jakim jest nawigacja samochodowa, może okazać się pomocny w wielu codziennych sytuacjach. Któż z nas lubi stać w korkach? Kto się nie denerwuje, jeśli nie wie gdzie jechać? Zakup nawigacji GPS wydaje się być jednym z najlepszych rozwiązań. Jeżeli bliżej przyjrzymy się produktom oferowanym przez producentów, to szybko dojdziemy do wniosku, że wybór jest naprawdę bardzo duży. Nawet przy ograniczonym budżecie bez większych trudności można trafić na profesjonalne i funkcjonalne urządzenia. Dysponując kwotą do 500 złotych, klienci mogą porównywać wiele produktów. Sprawna nawigacja samochodowa szybko się montuje, jest intuicyjna w obsłudze i posiada rozbudowane mapy. Doświadczeni użytkownicy doskonale wiedzą, jak ważną rolę odgrywają także wszelkie aktualizacje i nanoszenie nowych punktów użyteczności publicznej. Po pierwsze, mapy W elektronice, do której zdecydowanie można zaliczyć nawigację samochodową, liczy się przede wszystkim dobre oprogramowanie. Bez tego nawet najlepszej generacji sprzęt, nie będzie w stanie sobie poradzić. Spoglądając na półkę cenową, nie przekraczającą kilkuset złotych, można śmiało stwierdzić, że najważniejsi producenci stanęli na wysokości zadania. Instalowane oprogramowanie jest ciągle aktualizowane i działa bez większych zarzutów. Dobrym przykładem mogą być urządzenia marki SmartGPS, GoClever lub TomTom. Należy wspomnieć, że podczas zakupów takiego urządzenia, trzeba przemyśleć kilka kwestii. Jeśli celem podróży są duże miasta, a kierowca będzie najczęściej przemieszczał się tylko w obrębie określonych ulic, to urządzenie wyposażone w podstawową wersję map powinno w zupełności wystarczyć. W tym przypadku należy stawiać raczej na nawigacje, które mają szeroko rozwinięte i ciągle aktualizowane punkty POI. Bardzo realistyczne budynki w wersjach 3D, duża sieć adresów, sklepy, kina, bankomaty i inne placówki, to priorytet dla miejskich kierowców. W tej kwestii na uwagę z pewnością zasługuje nawigacja SmartGPS SG720. Niewielki koszt zakupu, przy jednoczesnej wielofunkcyjności, będzie dobrym rozwiązaniem. Osobom podróżującym po Polsce i za granicę najbardziej zależy na dokładności oprogramowania. Ciągle bowiem zdarzają się przypadki, w których bardzo małe miejscowości nie są uwzględnianie na wgranych mapach. Tak zwane wysokie pokrycie map sprawia, że wybór najbardziej optymalnej lub mniej uczęszczanej trasy będzie prosty i intuicyjny. Na uwagę zasługują także takie funkcje jak: asystent pasa ruchu, automatyczne modyfikowanie trasy, czy prosta aktualizacja. Po drugie, specyfikacja techniczna Większość dostępnych na rynku modeli nawigacji samochodowych posiada system operacyjny w wersji Microsoft Windows CE 6.0, zdarza się także oprogramowanie w wersji 5.0. Oba te systemy z łatwością mogą poradzić sobie z prostymi aplikacjami i z obsługiwaniem map. Podczas zakupów klienci powinni zwrócić uwagę także na pozostałą specyfikację techniczną. O ile sam system praktycznie wszędzie jest taki sam, o tyle procesor, pamięć operacyjna i częstotliwość taktowania mogą się od siebie nieznacznie różnić. Nie trzeba chyba wspominać, że te czynniki wpływają na jakość i szybkość pracy. Sprawna i nowoczesna nawigacja musi szybko reagować na wprowadzane zmiany, podczas prowadzenia auta nie ma przecież czasu na dokonywanie jakichkolwiek poprawek. W modelach nie przekraczających cenowo 500 złotych pamięć RAM sięga zazwyczaj 128 MB. Oczywiście im ta wartość jest wyższa, tym lepiej. Dodatkowe aplikacje i duże, pod względem obszaru, mapy najlepiej pracują przy procesorach większych niż 400 MHz. Niemalże wszyscy producenci spełniają te kryteria. Ważną kwestią jest także maksymalna ilość kanałów, z jakimi może łączyć się nawigacja, obecnie współpraca z 12 satelitami jest standardem. Po trzecie, wygląd i dodatkowe opcje W czasach, kiedy nawigacja samochodowa była nowinką technologiczną w sklepach można było znaleźć małe i niezbyt trwałe urządzenia. Teraz tego rodzaju sprzęt jest prosty w obsłudze, ma wiele dodatkowych funkcji, a jego dotykowy ekran i wyraźne komunikaty głosowe pozwalają na sprawne i szybkie korzystanie z urządzenia. Przedział cenowy w granicach 500 złotych praktycznie nie daje żadnych ograniczeń. Użytkownicy mogą wybierać spośród dużych 5-cio, czy nawet 6-cio calowych urządzeń. Przekątna ekranu ma spore znaczenie. W trakcie jazdy kierowca główną uwagę powinien skupiać na drodze, a nie na wczytywaniu się w zbyt mały ekran. Wiele wiodących marek, poza sporym i czytelnym wyświetlaczem, oferuje także swoim klientom sporo dodatkowych opcji. Dobrym przykładem może być nawigacja Lark FreeBird 50.4 BT. W tym przypadku przystępna cena idzie w parze z innowacyjnymi rozwiązaniami. Sprzęt charakteryzuje się antyodblaskową powłoką wyświetlacza, posiada wbudowany moduł Bluetooth i slot na dodatkową kartę pamięci. Nie bez znaczenia będzie także możliwość oglądania zdjęć i słuchania muzyki. Wszystkie te funkcje powinny być standardem w nowoczesnej nawigacji. Dobry wybór W ramach podsumowania należy także wspomnieć, że nawigacja samochodowa powinna być solidna, odporna na zarysowania i prosta w obsłudze. Jeżeli użytkownik tuż po zakupie, w intuicyjny sposób, potrafi włączyć niezbędne aplikacje, to można śmiało powiedzieć, że sprzęt sprawdza się w swojej roli. Atutem takich urządzeń są także przyjemne dla ucha komunikaty głosowe. Kierowca, prowadząc auto, nie zawsze będzie w stanie spojrzeć na ekran wyświetlacza. Dlatego też, głosowe wskazówki powinny być zrozumiałe i wypowiadane w odpowiednim momencie. Pamiętaj, że na dobry wybór składają się także takie czynniki jak: sposób łączenia się z komputerem, dotykowy ekran, asystent parkowania, informacje o fotoradarach i dodatkowe aplikacje.
Wybieramy nawigację samochodową do 500 zł
W bilardzie każdy szczegół wpływa na jakość gry. Bez wątpienia najważniejsze są umiejętności gracza i odpowiednio dobrany kij. Ale nie obejdzie się bez właściwej końcówki do kija czy nawet niepozornej kredy, gdyż każdy z tych elementów decyduje o dobrym lub złym uderzeniu. Bilard jak inne dyscypliny sportu ulega panującym modom. W dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy to umiejętność gry w bilard należała do dobrego tonu, najpopularniejszą odmianą był karambol, w który grywało się również w najlepszych restauracjach i hotelach. Dzisiaj w karambol grywa cały Daleki Wschód, natomiast w Europie jest rzadko uprawiany. Bilard to sport, w którym mogą brać udział całe rodziny – od dziadków aż po wnuki. Gra na zielonym suknie pozwala trenować koncentrację i uwagę oraz wymusza praktyczną znajomość kilku podstawowych praw fizyki. Aby ta wspaniała gra mogła przebiegać jeszcze sprawniej, warto się rozejrzeć za kilkoma użytecznymi akcesoriami. Kreda To niezbędne wyposażenie każdego gracza bez względu na poziom zaawansowania. Nacieranie kredą końcówki kija zapobiega jego ześlizgnięciu się z powierzchni bili podczas uderzenia, co pozwala uzyskać większą celność i nadać kuli pożądaną trajektorię. Jeśli jesteśmy początkujący, nie musimy kupować drogiej kredy, wystarczy zwykła zielona (lub w innym wariancie kolorystycznym) za ok. 12 zł za 12 sztuk. Oczywiście zapominalscy mogą zainwestować w większe opakowanie lub kupić pojemnik na kredę. Ten gadżet (może być na sznurku czy na magnesy) umożliwia przechowywanie kredy w jednym miejscu i nie pozwoli tak szybko zgubić niewielkiego bloczka. Dodatkowo nie pobrudzimy się podczas nacierania kija. Rękawiczka Przyda się niezależnie od tego, czy gramy profesjonalnie, czy tylko rekreacyjnie. Chroni rękę przed otarciami podczas gry i pomaga odpowiednio utrzymać kij oraz płynnie wyprowadzić uderzenie. Najczęściejrękawiczkajest w rozmiarze uniwersalnym i wersji trzypalcowej – na kciuk, palec wskazujący i serdeczny. Należy zwrócić uwagę, na którą rękę jest uszyta. Większość z nich jest przeznaczona dla osób praworęcznych, czyli rękawiczka będzie pasować na rękę lewą. Tuleja Inaczej ferrula, czyli końcówka wieńcząca szczytówkę kija. Wbrew pozorom to ważny element, ponieważ na nim jest zamocowany tip, czyli końcówka kija, którą możemy uderzyć bilę. Dlatego ferula musi być odporna na uderzenia. Właśnie tę część kija nacieramy kredą, zatem odpowiada za nadanie bili pędu. Dobra tuleja jest toczona z tworzywa sztucznego i ma w środku gwint umożliwiający zamocowanie jej na kijach skręcanych. Ferrula kosztuje od 1 zł wzwyż. Trójkąt Niezbędny do rozpoczęcia gry trójkąt służy nie tylko do równego ustawienia bil na stole, ale również do ich prawidłowego rozmieszczenia (czarna bila w środku, bila nr 1 na początku itp.). Zwykły plastikowy trójkąt mieszczący 16 bil można kupić już za 5 zł. Wybierając trójkąt, musimy wiedzieć, jaki rozmiar mają nasze bile, bo za mały lub zbyt duży nie pozwoli na ich pełne i precyzyjne rozmieszczenie. Ceniącym jakość wykonania i luksusowe wykończenie producenci proponują trójkąty drewniane, np. z mahoniu, a profesjonalistom i osobom praktycznym – trójkąty z podstawką pozwalającą na przenoszenie bil bez konieczności zostawiania ich na stole. W bilardzie radość sprawia nie tylko gra, ale również aktywność towarzyska i relacje nawiązujące się między graczami. To po pierwsze. A po drugie, ćwicząc umysł przez planowanie kolejnych ruchów oraz koordynację w trakcie uderzenia, łatwiej zapominamy codziennych troskach.
Akcesoria dla bilardzisty
Niezbędnym elementem każdego roweru, który zabezpieczy go przed brudem i uszkodzeniami, są osłona łańcucha montowana na ramie i naklejki ochronne. O sprawności naszego pojazdu decyduje nie tylko stan jego podzespołów, ale również odpowiednie nasmarowanie łańcucha. Im jest lepiej nasmarowany, tym płynniej pracuje. Jednak nie eksploatujemy roweru w sterylnych warunkach. Jeździmy również po wertepach i żwirze. Pył i ziarenka piachu przyklejają się do łańcucha, który w czasie pracy „wystrzeliwuje” je w powietrze. Część brudu osiada na ramie i innych elementach roweru, tworząc brzydkie plamy i niszcząc lakier. By tego uniknąć, warto użyć osłony lub naklejek pod łańcuch. Kolejnym argumentem przemawiającym za zakupem osłon jest wygłuszanie pracy łańcucha. Zdarza się, że gdy wpadniemy w dziurę, łańcuch uderza w ramę. Towarzyszy temu hałas i powstawanie rys na ramie. Jest też trzeci argument – nasz jednoślad będzie się wyróżniał wyjątkowym wyglądem! Naklejki pod łańcuch Naklejki pod łańcuch na pewno zapobiegną licznym zabrudzeniom spadającym smarem, jak również ochronią ramę przed uderzeniami. Należy koniecznie wybrać naklejkę z odpowiedniego materiału, odpornego na uszkodzenia mechaniczne oraz łatwego do utrzymania w czystości. Szczególnie polecamy wersje w kolorze czarnym, które będą pasowały do ram o każdej barwie, a smar, który na nich się osadzi, będzie niezbyt widoczny. Jedną z polecanych przez nas naklejek jest folia Carbon, wykonana z bardzo wytrzymałej folii termoplastycznej imitującej włókno węglowe. Jak gwarantuje producent, jest bardzo odporna na uszkodzenia mechaniczne, więc nieprędko się zużyje. Waży zaledwie 2 g, więc nie zwiększy ciężaru roweru. Folię możemy kupić w formie już wyciętej naklejki o kształcie dopasowanym do roweru lub w formie arkusza do samodzielnego wycięcia. Sam montaż naklejki nie wymaga dużej wprawy. Wystarczy dokładnie umyć, wysuszyć i odtłuścić powierzchnię ramy, na którą mamy zamiar nakleić osłonę, a następnie powoli naklejać folię, likwidując przy tym powstające pęcherzyki powietrza. box:offerCarousel Innym produktem, który świetnie sprawdzi się w roli zabezpieczenia ramy, jest przezroczysta folia ochronna. Sprzedawana w kompletach służy do zabezpieczenia nie tylko ramy przy łańcuchu, ale również innych elementów. Warto się zastanowić nad naklejeniem na rower dwóch warstw – folii Carbon, aby uzyskać superefekt, oraz folii przezroczystej, którą będziemy wymieniać w miarę zużycia. box:offerCarousel) Osłony na ramę pod łańcuch Osłony pod łańcuch wykonane z neoprenu cieszą się bardzo dużą popularnością. Ich bardzo prosta konstrukcja i jeszcze prostszy montaż znalazły wielu entuzjastów wśród cyklistów. Dodatkowym atutem jest lepsze wygłuszanie uderzeń łańcucha o ramę, a to wszystko dzięki możliwościom pochłaniania przez neopren sił po uderzeniu. Niestety, osłony wykonane z neoprenu wykazują mniejszą trwałość mechaniczną i zużywają się szybciej niż naklejki, które z kolei nie posiadają takich zdolności tłumienia hałasu jak osłony neoprenowe. Jednym z polecanych przez nas produktów jest Renthal Neopren. Osłonka zapinana jest na rzepy, a napis na niej, wykonany metodą sitodruku, jak zapewnia producent, zwiększa jej trwałość. Jest oferowana w czterech rozmiarach, dzięki czemu nie powinniśmy mieć większego problemu z odpowiednim dobraniem jej do wielkości roweru. box:offerCarousel Polecamy też osłonę dobrze znanej marki produkującej rowery Kross, wykonaną z grubego neoprenu, aby jak najlepiej zabezpieczyć ramę przed uszkodzeniem. box:offerCarousel Zakup czy wymiana zużytej już osłony pod łańcuch wiąże się z niezbyt dużym wydatkiem, a na pewno poprawi walory estetyczne roweru i uprzyjemni jazdę na nim. Dodatkowym atutem stosowania takiej osłony jest zabezpieczenie lakieru na ramie przed odpryskami, a tym samym przed możliwością późniejszego korodowania ramy. Osłonę pod łańcuch powinien stosować każdy rowerzysta.
Naklejki ochronne i osłony rowerowe pod łańcuch – czy są potrzebne?
Oświetlenie wewnętrzne samochodu kempingowego jest jedną z ważniejszych instalacji, jaką należy wykonać podczas budowania takiego pojazdu na bazie samochodu dostawczego. Życie na kempingu nie kończy się wraz zachodem słońca, właściwe oświetlenie zapewni nam możliwość przygotowania łóżka do snu, czytania książki, spożywania i przyrządzania posiłków czy korzystania z toalety. W camperach i przyczepach kempingowych stosuje się oświetlenie zasilane prądem o napięciu 12 V. Jest to przede wszystkim bardziej bezpieczne niż instalacja 230 V (mniejsze ryzyko porażenia i pożaru) oraz bardziej energooszczędne. Ta ostatnia cecha jest przeważająca, zwłaszcza kiedy biwakujemy „na dziko”, bez dostępu do zewnętrznego źródła zasilania. Dodatkowy akumulator Aby zapewnić energię potrzebną do zasilania oświetlenia, ale także innych urządzeń, takich jak radio, telewizor, zasilacz do laptopa czy ładowarka do telefonu, powinniśmy wyposażyć campera w baterię spoczynkową. Bateria spoczynkowa to nic innego, jak dodatkowy akumulator. Akumulator, który będzie działał niezależnie od akumulatora rozruchowego samochodu. To bardzo ważne, gdyż długotrwałe korzystanie z akumulatora rozruchowego może doprowadzić do jego rozładowania, a co za tym idzie do unieruchomienia pojazdu. Najlepiej w takiej roli spisze się akumulator żelowy, który jest specjalnie przystosowany do pracy ciągłej. Akumulator żelowy ma tę zaletę, że można go niemal całkowicie rozładować bez ryzyka uszkodzenia. Zwykły akumulator kwasowy, stosowany do rozruchu pojazdu, po głębokim rozładowaniu może łatwo ulec uszkodzeniu.Dobierając pojemność akumulatora (określaną w amperogodzinach – jednostka Ah ), trzeba zawsze brać pod uwagę moc i „prądożerność” urządzeń zainstalowanych w camperze. Z reguły stosuje się akumulatory o pojemności od 64 do 110 Ah. Jest to moc wystarczająca do kilkunastogodzinnego zasilania niezbyt prądożernych odbiorników. Taśmy i diody LED Do oświetlenia wnętrza proponuję użyć taśm i diod LED.Taśmy LED charakteryzują się niewielkim zapotrzebowaniem na prąd i są bardzo łatwe w montażu. Posiadają one po jednej stronie taśmę klejącą dwustronną, można je docinać do dowolnych długości, a co za tym idzie – w prosty i szybki sposób zamontować niemal w każdym dostępnym miejscu naszego pojazdu.Taśmy te są zasilane bezpośrednio z instalacji 12 V, bez stosowania zasilaczy, więc podłączenie i uruchomienie ich jest banalnie proste. Gniazda Warto także w miejscach, gdzie najczęściej siedzimy lub leżymy, zainstalować gniazda 12 V w standardzie zapalniczki samochodowej oraz 5 V gniazda USB. Gniazda USB wykorzystamy do ładowania telefonów, smartfonów i innych urządzeń, z których na co dzień korzystamy.Do podładowania komputera przyda się dedykowany przez producenta komputera zasilacz 12 V. Można także zainstalować przetwornicę, zwaną inwerterem. Przetwornica napięcia zamienia prąd 12 V na 230 V – taki, jaki jest w domowym gniazdku. Dzięki temu podłączymy każde urządzenie zasilane z sieci 230 V – zasilacz do komputera, czajnik turystyczny czy ładowarkę do aparatu fotograficznego. Niezbędnym wyposażeniem campera jest także prostownik, którym podładujemy akumulator, gdy tylko będzie okazja podłączyć się do prądu. Bardzo przydatny może okazać się także rozdzielacz ładowania akumulatora postojowego, który będzie podładowywał akumulator spoczynkowy w trakcie jazdy samochodu.
Budujemy campera: montaż instalacji elektrycznej – oświetlenie i bateria spoczynkowa
Wiosna to idealny czas, żeby zacząć biegać. Jeśli biegasz regularnie i potrzebujesz nowego impulsu do bardziej efektywnych treningów, możesz zastanowić się nad odświeżeniem swoich ubrań do biegania. Może to być dobra motywacja i impuls do nowych ćwiczeń. Strój do biegania powinien być wygodny i dawać swobodę ruchów. Dzięki temu unikniesz otarć i dyskomfortu w czasie długiego biegu. Ubrania nie muszą być bardzo drogie, ale trzeba dopasować je do siebie. Jeśli dopiero zaczynasz, nie skupiaj się głównie na kupowaniu sprzętu; przekonaj się, że to sport dla ciebie i wtedy zacznij rozglądać się za tym, czego potrzebujesz. Buty To najważniejszy element stroju biegacza. W zależności od tego, na jakim podłożu biegasz, wybierz buty z mniejszą lub większą amortyzacją. Buty powinny być też o rozmiar, a nawet dwa, większe od tych, które nosisz na co dzień. To dlatego, że w czasie biegu stopa przesuwa się mocno do przodu. Buty do biegania mają bardzo różne ceny, najlepiej wybrać takie w przedziale cenowym 150–250 zł. To jest optymalna cena, droższe często są nowościami na rynku i po jakimś czasie są o wiele tańsze. Buty Nike czy Adidas są bardzo solidne i z pewnością posłużą dłużej. Ważna jest też waga buta. Jeśli planujesz biegać dłuższe dystanse, postaraj się wybrać lekkie modele. Zapewnią ci komfort i sprawią, że nogi nie będą tak zmęczone. Lekkie buty startowe przydadzą się też, kiedy zdecydujesz się na start w biegach ulicznych. Bielizna sportowa Stanik do biegania to kolejny ważny element stroju dla pań. Podtrzymywanie biustu w czasie biegu jest bardzo ważne. Zwykły stanik nie utrzyma biustu w trakcie aktywności fizycznej i nie zapewnia komfortu w czasie ćwiczeń. Do wyboru jest wiele modeli, na pewno znajdziesz coś dla siebie. Koszulka biegowa Tkanina, z jakiej zrobiona jest koszulka, niezależnie od tego, czy ma krótki czy długi rękaw, musi być przewiewna. Odprowadzanie potu z powierzchni ciała sprawi, że unikniesz biegania w mokrej od potu koszulce. Taka koszulka będzie przydatna nie tylko w czasie treningów biegowych, ale i przy każdej innej aktywności fizycznej. Legginsy, spodnie dresowe Legginsy znacznie częściej są wybierane przez panie, bo zapewniają całkowitą swobodę ruchów. Są dostępne w wielu modelach i kolorach. Możesz zdecydować się na długie legginsy, które będziesz nosić przez cały rok, albo krótsze do biegania wiosną. Jeśli nie lubisz obcisłych getrów, biegaj w spodniach dresowych. Nie powinny być zbyt szerokie, żeby nie plątały się w czasie biegu. Coś cieplejszego Na pewno przyda się kurtka czy bluza do biegania na chłodniejsze dni. Takie ubrania także są wykonane z lekkich materiałów. Ubrania biegowe są bardzo trwałe. Warto kupić dobre jakościowo rzeczy, które posłużą przez kilka lat, nawet przy częstym używaniu. Dodatkowe akcesoria Jednym z najbardziej powszechnych gadżetów jest opaska na telefon. Wiele osób używa aplikacji, które można śledzić, mając telefon pod ręką. Przyda się bidon, zwłaszcza w cieplejsze dni. Dbanie o odpowiednie nawodnienie pozwala być w lepszej formie, a w cieplejsze dni jest konieczne. Kiedy uznasz, że bieganie jest sportem dla ciebie, możesz pomyśleć o pulsometrze. To jeden z najpotrzebniejszych elementów, kiedy myślisz o poprawie formy i biegach na dłuższe dystanse. Pulsometr pozwala śledzić postępy, monitorować przebieg treningu i wielu ważnych parametrów. Wybór modelu zależy od potrzeb, jednymi z bardziej popularnych są te marki Polar.
Strój biegacza na wiosnę
Kupiłaś bluzkę z odkrytymi plecami, ale nie wiesz, jak ją nosić? Uwielbiasz sukienki z głębokim dekoltem na plecach, ale masz problem z doborem stanika? Wybierz taki z ozdobnym tyłem, który podkreśli oryginalność każdej stylizacji. Wyeksponowana bielizna nie jest już wpadką modową! Obecnie jest gorącym trendem i wystaje z premedytacją! Zastosuj prosty trik i nadaj swojej codziennej lub wieczorowej stylizacji zmysłowości. Dzięki naszym podpowiedziom dowiesz się, jak to zrobić. Wieczorowa dekoracja pleców Wystająca bielizna jest idealną alternatywą dla niewygodnych, silikonowych biustonoszy. Te pozbawione ramiączek, podklejane staniki mają podtrzymywać biust, a jednocześnie pozostawać niewidoczne, aby nie psuć wieczorowej stylizacji. Jednak decydując się na koktajlową sukienkę bez pleców, nie musisz męczyć się z taką bielizną, która w przypadku większych piersi w ogóle nie zdaje egzaminu. Obecnie szalenie modne są biustonosze, które aż żal ukrywać pod ubraniami! Do wieczorowej kreacji z dekoltem z tyłu dobierz stanik zdobiony elegancką koronką na plecach, a już nigdy nie wrócisz do nieefektywnych silikonowych odpowiedników. Pamiętaj o wysokim upięciu włosów, aby nie zasłaniały misternej dekoracji twoich pleców. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Bielizna na widoku w wersji casual Na co dzień decydując się na stylizację z T-shirtem wyciętym na plecach albo prześwitującą sukienką z koronki również postaw na elegancko zdobioną bieliznę. Strzałem w dziesiątkę będzie biustonosz z ramiączkami z pasków poprzeplatanych ciekawie na plecach. Z powodzeniem zastąpią biżuterię i nie będziesz musiała martwić się o dodatki, bo taka ozdoba jest mocnym i wyraźnym akcentem, który zwraca uwagę. Stylizacji z białym, prostym T-shirtem i jeansami taka ozdobna bielizna, najlepiej w kolorze czarnym, doda pazura, a dziewczęcej sukience z koronki nieco zmysłowości. box:offerCarousel Biustonosz bustier Biustonosz typu bustier to najmodniejszy rodzaj bielizny tego sezonu! Podtrzymuje biust i delikatnie modeluje sylwetkę. Przypominający nieco gorset stanik został stworzony po to, by go pokazywać. Może w całości być wykonany z koronki, mieć ozdobne wykończenia z przodu albo dekoracyjne elementy z tyłu. Wyeksponowany będzie się prezentować niezwykle zalotnie i kobieco. Jeżeli chcesz założyć bluzkę albo sukienkę z głębokim dekoltem na plecach, wybierz stanik, który będzie miał ozdobiony koronką albo paskami tył, a jego ramiączka będą się przeplatać albo łączyć w jedno. Taka bielizna świetnie udekoruje twoje plecy i doda zmysłowego charakteru każdej stylizacji. Już nie musisz zachodzić w głowę, jak ukryć biustonosz pod głęboko wyciętą na plecach sukienką. Wystarczy, że sprawisz sobie jeden model stanika z ozdobną koronką albo ciekawymi paskami z tyłu i nie będziesz miała problemu z żadną stylizacją.
Biustonosze z ozdobnym tyłem
Jeszcze do niedawna kolor oczu był cechą przypisaną danej osobie na stałe i nie dało się go zmienić. Jednak dzięki kolorowym soczewkom kontaktowym możemy cieszyć się nowym wybarwieniem tęczówki oka. Paleta barw i wzorów naniesionych na soczewki jest bardzo bogata. Zależnie od okazji, możemy zmienić kolor oczu na inny, skorzystać z oferty soczewek powiększających oko lub odważnie odmienić jego wygląd czy kształt. Oferta soczewek kontaktowych, dzięki którym zmienimy kolor naszych oczu, jest różnorodna. Zanim jednak wybierzemy konkretny model, powinniśmy zasięgnąć opinii okulisty na temat ewentualnych przeciwskazań w ich stosowaniu. Warto także pamiętać, że w przypadku korekcji wzroku soczewki kolorowe dobiera się w ten sam sposób co bezbarwne, dlatego musimy wybierać te modele, które są zgodne z wynikiem badań okulistycznych. Jeżeli decydujemy się na tak zwane „zerówki”, przed ich założeniem zapoznajmy się z zasadami higieny użytkowania, aby nie podrażnić oczu. Przy zakupie soczewek kolorowych zwróćmy szczególną uwagę na ich właściwości. Dla bezpieczeństwa oczu warto wybierać soczewki wykonane z certyfikowanych materiałów. Charakteryzują się one wysoką przepuszczalnością powietrza i długotrwałym nawilżaniem powierzchni oka, co ma bezpośredni wpływ na komfort użytkowania. Dobrze jest więc wybierać sprawdzonych i polecanych producentów, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji, które mogą nieodwracalnie uszkodzić wzrok. Oko piękne naturalnie – Air Optix Colors Zielone, niebieskie, piwne, a może szare? Wybór koloru oczu możemy obecnie dopasować do typu naszej urody, kreacji czy nastroju. Soczewki Air Optix Colorsdostępne są w dziewięciu subtelnych i intensywnych kolorach. Producent gwarantuje najwyższy komfort użytkowania dzięki oddychającej strukturze soczewki oraz specjalnej technologii odbarwiania 3 w 1. Wybarwienie soczewki można podzielić na trzy elementy – kolor bazowy, okrąg ciemniejszy, wyznaczający granicę źrenicy, i nadające głębi refleksy. Dzięki temu oko wygląda naturalnie, zdrowo i pięknie. Soczewki Air Optix Colors zmienia się w cyklu miesięcznym. Co ciekawe, na stronie internetowej producenta można skorzystać ze specjalnego narzędzia, które pomoże nam wybrać właściwy kolor soczewek przed ich zakupem. Na podstawie naszego zdjęcia wizualizator pozwala sprawdzić, jak dana twarz będzie wyglądała z innym kolorem oczu. Podkreśl urodę oka – soczewki Natural Ring Soczewki Natural Ring to rozwiązanie dla osób, które chcą uwypuklić naturalną urodę swojego oka. Wzór na soczewce ma formę ciemnego okręgu, który rozmywa się na wewnętrznej krawędzi, aby płynnie połączyć się z tęczówką oka. Dzięki Natural Ring tęczówka ma wyraźnie zaznaczone krawędzie, co nadaje spojrzeniu wyrazistości. Rodzaj soczewek z ciemnym okręgiem należy dobrać poprzez testowanie dostępnych na rynku modeli. Różnią się one od siebie rozmiarem okręgu i stopniem zaciemnienia, przez co dają różny efekt, w zależności od naturalnej urody oczu każdego z użytkowników. Właściwie dobrane do oczu soczewki Natural Ring są gwarancją pozostania ozdoby w centralnym miejscu oraz dobrego dopasowania do rozmiaru tęczówki. W innym przypadku soczewka może się nieestetycznie przesuwać. Soczewki Natural Ring są bardzo popularne w Japonii, ponieważ pozwalają osobom o azjatyckim typie urody podkreślić głębię spojrzenia. Sposób na większe oczy – soczewki Big Eyes Soczewki Big Eyes powiększają tęczówkę oka, co daje spojrzenie nazywane „Bambi’s eye” – nawiązujące do postaci jelonka z bajki dla dzieci. Efekt kolorowych soczewek typu Big Eyes najlepiej komponuje się z naturalnie dużymi oczami. W przypadku mniejszych oczu zastosowanie soczewki powiększającej źrenicę może dać nienaturalny, przerysowany efekt. Soczewki Big Eyes są barwione na określony kolor, a sztuczna tęczówka otoczona jest wyrazistym, ciemnym okręgiem. Dobrze komponują się na naturalnej jasnej tęczówce, a wersje z wyrazistym zabarwieniem mogą być stosowane również u osób o ciemniejszej tęczówce. Soczewki Big Eyes dostępne są w różnych kolorach – od głębokich, piwnych kolorów po zielone, niebieskie czy fioletowe barwy. Najczęściej przeznaczone są do noszenia w trybie dziennym. Nietypowa dekoracja oka – kolorowe soczewki Crazy Soczewki Crazy są najciekawszym typem dostępnych na rynku kolorowych soczewek. Pozwalają nadać tęczówce niecodzienny wygląd. Nadruki na soczewkach mogą mieć różne wzory – od piłki nożnej po flagi narodowe czy kocie oczy. Są bardzo nietypową dekoracją. Świetnie sprawdzają się jako element kreacji scenicznej artystów lub stroju karnawałowego. Co ciekawe, są wśród nich soczewki białe, których kolor łączy się z białkiem oka, dając spojrzeniu niesamowity efekt, rodem z horrorów. W ofercie soczewek Crazy znaleźć można także inspirowane fantasy oczy smoka, wilkołaka czy różnych gatunków węży. Nie brakuje też soczewek humorystycznych – z nadrukami w formie emotikonów czy logo superbohaterów. Często spotykaną metodą noszenia soczewek Crazy jest zakładanie jednocześnie różnych wzorów na każde oko. Wśród soczewek Crazy znaleźć można także nietypowe wersje o znacznie powiększonej średnicy, które zakrywają większość oka. Spojrzenie uzyskuje charakter przywodzący na myśl charakteryzacje science fiction. Wybarwienie soczewek Crazy jest nietransparentne – w całości zakrywają one naturalną tęczówkę. Soczewki przeznaczone są do noszenia wyłącznie w ciągu dnia. Nie mają wersji korekcyjnych, są standardowymi „zerówkami”.
Kolorowe soczewki kontaktowe – przegląd najlepszych
Jaki pierścionek podbije serce każdej narzeczonej? Na co zwracać uwagę przy zakupie idealnego modelu? Podpowiadamy najmodniejsze wzory pierścionków na oświadczyny. Już minęły czasy, kiedy wybór pierścionka zaręczynowego spadał tylko na barki mężczyzny. Dziś pary nie mają problemu z tym, aby wspólnie konsultować wzory takiej biżuterii. Cała ceremonia oświadczyn najlepiej wypada, gdy jest niespodzianką. Natomiast narzeczony przed zakupem pierścionka powinien upewnić się, jakie wzory podobają się jego dziewczynie. Zakup bez tego może skończyć się porażką. Gdy model nie spodoba się przyszłej pannie młodej, odłoży go do szkatułki. Modne oświadczyny – wybieramy trendy pierścionki Od kilku lat numerem jeden wśród biżuterii zaręczynowej są pierścionki z jednym oczkiem. Pojawiają się one w wersji z białym lub żółtym złotem. Najmodniejsze modele różnią się sposobem osadzenia kamienia. Podpowiadamy, że klasyczne mocowanie na zewnętrznej koronie uwypukli kamień. Możemy zdecydować się także na wygodne do noszenia osadzenie wewnątrz obrączki. Takie modele znajdziemy już od ok. 200 zł. Wzory tego typu skradną serce szykownym dziewczynom ceniącym sobie umiar i klasykę w stylizacjach. Na miłośniczki błysku czekają pierścionki bogato zdobione kamieniami. Najmodniejsze wzory są wzbogacone kamieniami nie tylko w centralnej części, ale i na obrączce. Możemy zdecydować się na modele z klasyczną rozetą lub na bazie koła czy kwadratu. Na te wzory musimy przeznaczyć od ok. 300 zł. Bardzo trendy są pierścionki z oczkiem w rozmiarze XL. Znajdziemy je w wersjach z ozdobieniem głównego kamienia za pomocą mniejszych kontrastowych oczek. Mogą jednak nie przypaść do gustu minimalistkom. Ceny tych modeli zaczynają się od ok. 1000 zł. Kolejnym trendem są pierścionki-obrączki. Najlepiej, gdy są w szerokiej wersji. Bardzo popularne są fasony z zaplecionymi ze sobą trzema kołami. Spodobają się one paniom lubiącym zdecydowane dodatki. Jaki kamień powinien znaleźć się w pierścionku zaręczynowym? Brylanty są najczęściej wybieranymi kamieniami w biżuterii zaręczynowej. Pierścionki z diamentami swoją popularność zawdzięczają śnieżnemu błyskowi i unikalności. Na cenę modeli będzie wpływać wielkość, czystość i szlif diamentu. Okazy z niewielkimi brylantami dostaniemy od ok. 400 zł, natomiast na popularne wzory ze średnimi kamieniami potrzebujemy od ok. 1500 zł. Alternatywą dla diamentów są cyrkonie, zapłacimy za nie od 200 zł. Nie każde oświadczyny powinny być z dodatkiem diamentu. Na popularności od kilku lat zyskują pierścionki ze szlachetnymi kamieniami, takimi jak rubin, szmaragd czy topaz. Tutaj również cena będzie uzależniona od wielkości kamienia. Warto pokusić się o klasyczne oczka, gdyż wzory z ich dodatkiem będą przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dla kobiet ceniących sobie wyjątkowość zarezerwowane są pierścionki z unikatowymi kamieniami, np. tanzanitem. Ametyst w roli głównego oczka przypadnie do gustu romantyczkom. Pierścionek z szafirem podbije serce miłośniczek mody. O czym należy pamiętać przy zakupie biżuterii zaręczynowej? Przy zakupie zaręczynowej biżuterii powinniśmy znać dokładny rozmiar obrączki. Jest to ważny punkt, gdyż może się okazać, że ze względu na bezpieczeństwo kamienia nie możemy zmniejszyć lub powiększyć obwodu pierścionka. Kolejny punkt to świadomość, czy na danym wzorze będziemy mogli wykonać grawer. Przy zakupie zapytajmy o dokładną próbę kruszca i jakość kamienia. Poprośmy sprzedawcę o certyfikaty i gwarancję wyrobu. Na koniec warto dopasować wzór pierścionka do przyszłych obrączek. Nie zapominajmy, że liczy się tu jednak zadowolenie narzeczonej i twierdząca odpowiedź na oświadczyny.
Pierścionki zaręczynowe do 2000 zł
Uprawa kwiatów jednorocznych ma dwie podstawowe zalety. Po pierwsze kwitną obficie przez cały sezon wegetacyjny. Po drugie są prawie bezobsługowe. Zasiejesz je raz, a one będą same wysiewać się w tym miejscu co roku, tkając ogród jak kobierzec. Przynajmniej te wysiewane do gruntu. Kwiaty jednoroczne, jak sama nazwa wskazuje, to rośliny, których cykl rozwoju zamyka się w jednym sezonie. Roślinami jednorocznymi możemy również nazwać część bylin, które naturalnie rosną w ciepłych krajach, natomiast w naszym klimacie nie przeżyją okresu zimowego. Są dwa podstawowe sposoby wysiewu roślin jednorocznych. Część z nich wysiewa się do pojemników w domu lub w inspekcie i przygotowuje z nich rozsady. Ta metoda jest trudna i pracochłonna. Są jednak kwiaty, które wysiewamy bezpośrednio do gruntu, zaczynając już w marcu. Tych wczesnych gatunków nie jest dużo. Większość roślin jednorocznych siejemy w kwietniu i maju. Wysiew nasion w ogrodzie jest łatwy i niedrogi, a efekt zaskakujący. Co prawda po wysianiu trzeba odczekać 2 miesiące, ale jak już zaczną kwitnąć, będą to robić aż do przymrozków. W przeciwieństwie do bylin, na których kwiaty często trzeba czekać 2 lata od posadzenia (chyba że kupujemy je w stanie kwitnienia), rośliny jednoroczne są bardziej chętne do kwitnienia, a potem do zawiązania nasion, bo to ich jedyny sposób na przetrwanie. Co powinniśmy wiedzieć przed wysiewem 1. Rozmiar nasion Nasiona różnią się rozmiarem. Część z nich jest na tyle duża (słonecznik, groszek pachnący), że łatwo je posadzić od razu w odpowiedniej rozstawie. Te nasiona łatwo też zebrać po sezonie, aby służyły na przyszły rok. Jest jednak wiele roślin (petunie), których nasionka są bardzo drobne i łatwo je pogubić. Niektóre dla równomiernego wysiewu miesza się z piaskiem (portulaka). Te rośliny najczęściej wysiewamy do pojemników lub skrzynek, a kiedy wykiełkują, pikujemy (begonia, lwia paszcza). Niektóre nawet dwukrotnie (lobelia, szałwia). Stosuje się do tego specjalne urządzenie do pikowania, żeby nie uszkodzić siewek. Niektóre sadzonki wysadza się do doniczek torfowych (floks, lobelia, petunia) lub wielodoniczek. Inne z kolei są drobne, ale nie lubią przesadzania (mak, czarnuszka), więc zamiast pikować, przerywa się je, czyli usuwa zbyt gęsto posadzone słabsze rośliny, aby zrobić miejsce dla silnych i zdrowych. 2. Szczególne warunki dotyczące kiełkowania Większość roślin kiełkuje w ciemności, ale niektóre wymagają światła. Istnieją nasiona o twardej powłoce, które, aby zwiększyć szansę kiełkowania lub je przyspieszyć, można wcześniej namoczyć w wodzie (groszek pachnący, powój). Niektóre nasiona kiełkują szybko (4–7 dni), a na niektóre musimy długo czekać, np. lwia paszcza (3–4 tygodnie). To samo dotyczy temperatury. Jedne nasiona wysiewa się do ciepłego inspektu (goździk chiński), a inne do zimnego. Temperatura ma szczególne znaczenie dla odpowiedniego kiełkowania i wzrostu rośliny. Niektóre więc kiełkują w temperaturze 15–16°C (lewkonia), 16–20°C (szałwia), inne wymagają stałej temperatury 18°C (cynie), jeszcze inne w pokojowej 20–22°C. Są rośliny wymagające specjalnego hartowania (begonia), zanim wysadzi się je na miejsce stałe. Inne, żeby wykiełkować, potrzebują tzw. stratyfikacji, czyli przerwania okresu spoczynku i pobudzenia do wzrostu. Robi się to m.in. umieszczając na jakiś czas nasiona w lodówce. 3. Sposób wysiewu Są nasiona, które się sadzi (nasturcja, groszek pachnący), robiąc otwór w ziemi, a po włożeniu zasypuje. To jest tzw. wysiew punktowy. Inne sieje się powierzchniowo, równomiernie lub w rzędach. Różnica polega również na wysokości umieszczenia nasion w glebie. Niektóre z nich miesza się delikatnie z ziemią. Są też takie, których nie przykrywa się ziemią, a delikatnie w nią wciska (petunia, portulaka, lobelia). Te nasiona wymagają bardzo delikatnego podlewania, a właściwie jedynie zraszania drobną mgiełką, żeby ich nie wypłukać. 4. Ile czasu od wysiewu do kwitnienia? Zazwyczaj tę informację znajdziemy na opakowaniu nasion. Jeśli mamy nasiona, na których jest napisane 80 lub 90 dni do kwitnienia, oznacza to, że trzeba je wysiać wcześniej w domu, aby cieszyć się ich kwitnieniem jeszcze przed mrozami. Te rośliny są zwykle trudniejsze w uprawie i wymagają większej wiedzy i wprawy. Szybko zakwitające rośliny są najczęściej łatwe w uprawie. Należą do nich słonecznik, powój, nagietek, nasturcja czy groszek pachnący. 5. Odporność roślin na mróz Kwiaty jednoroczne wysiewane bezpośrednio do gruntu są zwykle odporne na przymrozki. Wysiewa się je już nawet w marcu (czarnuszka, groszek pachnący, mak). Są jednak rośliny wysiewane do gruntu, które nie znoszą przymrozków i można siać je dopiero po tzw. zimnych ogrodnikach (po 15 maja). Są to cynie, nasturcje czy portulaki. Kwitną bardzo długo, bo aż do pierwszych przymrozków. Wysiew bezpośrednio do gruntu Rośliny wysiewane bezpośrednio do gruntu na ogół nie lubią przesadzania, więc projektując taką rabatę, przemyślmy dokładnie jej układ. Technika „do gruntu” zwana jest „siewem bezpośrednim”, gdyż nie wymaga zbędnego sprzętu, takiego jak doniczki czy rozsadnik. Niewiele osób decyduje się na wysianie kwiatów jednorocznych do doniczek. Chociaż zapewne znajdą się miłośnicy sielskich ogrodów i pokuszą się o wysianie ich na balkonie czy tarasie. Do tej grupy roślin należą zarówno wysokie piękne kwiaty rabatowe, niskie na obwódki, jak i pnącza. Wiele osób zapomina o roślinach jednorocznych wysiewanych do gruntu, bo przecież łatwiej kupić kwitnącą bylinę w sklepie, ale jest przecież mnóstwo roślin, które wzbogacą nasz ogród przy niewielkim nakładzie pracy. Rozmnażanie roślin poprzez wysiew do gruntu jest najprostszą metodą. Wystarczy małe poletko, szpadel, grabie i żyzna ziemia. Pamiętajmy, że większość roślin jednorocznych, aby pięknie zakwitła, potrzebuje dobrej gleby. Wysiew do pojemników na rozsady Dojrzali ogrodnicy, którzy mają już wiedzę i predyspozycje, mogą zająć się trudniejszą uprawą roślin jednorocznych wymagających szeregu czynności, zanim trafią na docelową rabatę. Do tego potrzeba sporo miejsca, czasu, cierpliwości, ale też doświadczenia. Jeśli nie mamy szczególnej wiedzy na temat roślin i dopiero zaczynamy przygodę z wysiewaniem roślin, zacznijmy od tych łatwiejszych w uprawie, jak dziwaczek, goździk, gailardia czy nemezja. Petunię, szałwię czy lobelię zostawmy specjalistom i lepiej kupmy gotowe sadzonki. Rabatę kwiatów jednorocznych, podobnie jak bylin, musimy najpierw odpowiednio zaprojektować. Należy zadbać, aby rośliny miały odpowiednie towarzystwo, komponowały się kolorystycznie, ale przede wszystkim uzupełniały się okresem kwitnienia. Dlatego najlepiej łączyć rośliny krótko kwitnące z kwitnącymi aż do przymrozków. Ważna jest również wysokość kwiatów na rabacie. Trzeba pamiętać, żeby jedne kwiaty nie przysłaniały światła innym. Dlatego rabatę budujemy piętrami. Najwyższe od północy, najniższe, tzw. obwódki, od południa. Jeśli chcemy mieć rabatę, która będzie mieć kształt kulisty bądź elipsy, piętra będą budowane od środka rabaty i obniżały się ku brzegom. Wtedy od północy należy wysiać rośliny preferujące cień, gdyż wysokie kwiaty w środku naszej kompozycji osłonią je przez większość dnia. Kupmy więc nasiona już dziś i postarajmy się wzbogacić nasz ogród pięknymi, własnoręcznie wyhodowanymi kwiatami.
Wysiewamy kwiaty jednoroczne. Które w pojemnikach, a które do gruntu?
Przymarzające uszczelki to jedna z największych zimowych zmor każdego kierowcy. Przygotowując się do nadejścia niskich temperatur, można jednak zdecydować się na samodzielną konserwację elementów gumowych i uniknąć w ten sposób nieprzyjemnych niespodzianek. Guma nie taka trwała Uszczelki wykonane są z gumy, której właściwości pogarszają się wraz z nadejściem zimy i towarzyszącymi jej regularnymi spadkami temperatur poniżej zera. W niekorzystnych warunkach pogodowych zaczynają twardnieć, co dotyczy przede wszystkim uszczelek co najmniej kilkuletnich. Do czego to prowadzi? Wilgoć osadzająca się na gumie mocniej przylega do obramowania drzwi. W momencie, gdy przychodzą pierwsze mrozy, woda zamienia się w lód, zwiększa swoją objętość, a drzwi przymarzają. Skutkuje to nie tylko problemami z dostaniem się do kabiny auta, ale i z przyspieszeniem zużycia uszczelek. Mogą więc po pewnym czasie zacząć się kruszyć, a to już prosta droga do powstania przedmuchów i świstów słyszalnych we wnętrzu pojazdu. Silikon najlepszy do konserwacji uszczelek Konserwacja uszczelek nie jest trudna. Zazwyczaj ogranicza się do aplikacji preparatu, który zwiększy ich elastyczność i zapobiegnie w ten sposób nadmiernemu osadzaniu się wody. Wszelkie prace należy jednak przeprowadzać w temperaturze powyżej zera, bo wówczas smar lepiej zwiąże się z powierzchnią uszczelki i dłużej będzie ją chronić przed mrozami. Przykładem polecanego produktu dedykowanego do konserwacji gumy jest Sonax – silikon do uszczelek. Jego główne zastosowanie w pojeździe to pielęgnacja uszczelek drzwi i bagażnika. Preparat marki Sonax zapobiega przymarzaniu oraz przedłuża trwałość gumy, dodatkowo odświeżając jej kolor. Jak większość produktów o podobnym zastosowaniu, oparty jest w składzie o silikony. box:offerCarousel Polimery te charakteryzują się wysoką odpornością na czynniki zewnętrzne i chemiczne. Są więc wytrzymałe, a ponadto hydrofobowe, dlatego idealnie nadają się jako materiał uszczelniający. Co ważne, zachowują swoje właściwości aż do temperatury -60 stopni Celsjusza. Preparat Sonax wyróżnia się też specjalnym aplikatorem z gąbki, który ułatwia nakładanie smaru. Cena produktu to ok. 13 zł za opakowanie o pojemności 100 ml. Inne niedrogie i polecane produkty Szukając tańszej alternatywy, można zakupić środek K2 Sil dostępny w opakowaniach 50 ml i 300 ml, kosztujących odpowiednio 3 zł i 7 zł. To również silikon, ale tym razem w sprayu, więc po rozpyleniu dla równomiernej aplikacji należy przetrzeć uszczelkę ściereczką. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Wśród innych popularnych produktów służących konserwacji gumy i opartych o silikony warto zwrócić uwagę m.in. na preparat marki Boll oraz Motip. Produkty uniwersalne box:offerCarousel Nie tylko produkty specjalnie przeznaczone do zastosowań w motoryzacji dobrze spiszą się w konserwacji uszczelek. W praktyce bowiem da się wykorzystać w zasadzie każdy smar silikonowy. Przykładem może być produkt CX80 dostępny w opakowaniu w sprayu. Posiada on specjalną dyszę, która umożliwia aplikację smaru w trudno dostępne miejsca. Nie tylko zatem poradzi sobie z konserwacją gumy, ale także pozwoli chociażby na zabezpieczenie zamków w samochodzie przed zamarzaniem. Zaletą preparatu CX80 jest atrakcyjna cena, biorąc pod uwagę dużą pojemność opakowania. Za 500 ml zapłacimy bowiem ok. 20 zł.
Jak dbać o uszczelki zimą? Polecane silikony
Trądzik to problem, który dotyczy nie tylko nastolatków. Wypryski mogą pojawiać się u osób dorosłych nawet po trzydziestym roku życia. Zmian trądzikowych nie należy bagatelizować, ponieważ u kobiet dojrzałych walka z nimi jest trudna i wymaga kompleksowych działań. Zmiany trądzikowe u nastolatków nikogo nie dziwią. Chociaż dla młodego człowieka są raczej nieprzyjemne, nieodłącznie wiążą się z procesem dorastania i normalną w tym okresie burzą hormonów. Prawdziwy problem zaczyna się dopiero, gdy trądzik nie ustępuje z wiekiem bądź występuje ponownie koło trzydziestki. Krosty i wypryski u dojrzałej kobiety budzą zdziwienie, są trudne do ukrycia i, niestety, także do wyleczenia. Trądzik u dorosłych, czyli… Zmiany o charakterze zapalnym lokują się najczęściej na brodzie, linii żuchwy i dolnych częściach policzków. Rzadko dotykają dorosłych mężczyzn – szacuje się, że trądzik występuje tylko u 3% męskiej populacji. Coraz częściej staje się jednak problematyczny dla kobiet, gdyż dotyka około 12% pań. Mimo że taki „opóźniony trądzik” wyglądem przypomina zmiany skórne u nastolatków, cechuje go przewlekły charakter, a jego trwałe wyleczenie zazwyczaj wymaga skorzystania z pomocy dermatologa. Przyczyny trądziku u dorosłych O ile trądzik młodzieńczy to zazwyczaj efekt hormonów, o tyle rzadko stają się one przyczyną wystąpienia wyprysków w wieku dojrzalszym. Co prawda, zaburzenia gospodarki hormonalnej mogą wywoływać zmiany trądzikowe również u osób dorosłych, ale dzieje się tak w znikomej liczbie przypadków. Specjaliści z klinik zajmujących się w zwalczaniem problemów z cerą szacują, że są one przyczyną niedostatków skóry u mniej niż 10% kobiet. Powodów powstawania trądziku nie da się wskazać jednoznacznie, ale obserwacje i badania wyławiają szereg czynników sprzyjających jego występowaniu. Częściej dotyka on kobiet, które odstawiły tabletki antykoncepcyjne lub zaczęły je przyjmować w młodym wieku. Krótki sen, szybkie tempo życia i nadmiar stresu nasilają produkcję łoju, zwiększając szansę na wystąpienie trądziku – dlatego kłopoty ze zmianami skórnymi często mają kobiety aktywne zawodowo. Czynnikiem ryzyka jest także zła dieta. Chociaż często za wypryski obwinia się czekoladę, okazuje się, że choć nie służy ona cerze, nie jest też głównym winowajcą. Poziom insuliny we krwi zaburzają inne produkty wysoko przetworzone, zwłaszcza fast foody, które w konsekwencji zwiększają łojotok. Zanieczyszczone powietrze, nadmiar słońca, stosowanie nieodpowiednich kosmetyków i używek również mogą spotęgować problem. Kosmetyki do cery trądzikowej – co stosować, czego unikać? Podczas pielęgnacji skóry ze skłonnościami do trądziku należy unikać oczyszczania jej samą wodą, zwykłymi mydłami bądź preparatami zawierającymi alkohole. Zwyczajne mydło może uszkodzić płaszcz lipidowy skóry, a środki z alkoholem w składzie wysuszają skórę, lepiej wybierać więc odpowiednie płyny bądź delikatne żele. Kosmetyki nie powinny być mocno perfumowane, ale dobrze, aby w ich składzie znalazły się kwas glikolowy bądź salicylowy. Można sięgnąć także po środki pielęgnacyjne przeciwzapalne i przeciwbakteryjne (np. zawierające kwas azelainowy). Usuwanie martwego naskórka i odblokowywanie porów za pomocą peelingów również może okazać się pomocne (w ich składzie może znaleźć się na przykład kwas migdałowy lub glikolowy). Pozytywne działanie mają także kremy wzbogacone o retinol i witaminę C. Mają one podwójne działanie: nie tylko niwelują problemy z trądzikiem, ale także spowalniają proces starzenia skóry. Odwiedź dermatologa Mimo że oferta kosmetyków przeciwtrądzikowych jest bogata, domowe sposoby nie zawsze wystarczą podczas walki z wypryskami – na szczególnie uporczywe zmiany skórne nie pomogą nawet najlepsze kremy. Jeżeli środki dostępne bez recepty i wprowadzenie urozmaiconej diety nie dają pożądanego efektu, należy skontaktować się z dermatologiem. Lekarz może zalecić stosowanie farmakoterapii doustnej bądź zapisać preparaty zawierające antybiotyki. Dorosłe kobiety rozpoczynające walkę z trądzikiem muszą liczyć się z tym, że będzie to proces długotrwały, a oprócz stosowania domowych metod, konieczne może okazać się spotkanie ze specjalistą.
Cera trądzikowa u dojrzałej kobiety
Sceptycyzm był na pierwszym miejscu. Obawiałam się wtórności, kiczu, kolejnego melodramatu i taniego wyciskacza łez. Owszem, dałam się autorowi przekonać do jego prozy za sprawą kultowego już „Pamiętnika”, owszem, „List w butelce” był także znośny. Jednakże nowa książka Nicholasa Sparksa to coś zupełnie innego! Już w momencie ogłaszania publikacji swojej najnowszej powieści zatytułowanej „Spójrz na mnie” (w oryginale „See me”, co rozumiem trochę bardziej jak „zauważ mnie” i w moim przekonaniu lepiej pasuje do fabuły) autor wypowiadał się, jak trudno jest stworzyć oryginalną i zaskakującą fabułę, tak żeby nie tylko nie zawieść czytelnika, ale również przykuć mocniej jego uwagę. Jaki jest efekt? Pozory na ogół mylą… Szczególnie kiedy mowa o królu romansów, prawda? Oto mamy dwoje bohaterów, ludzi, którzy zupełnie do siebie nie pasują i których tradycyjnie los zetknie ze sobą. Collin to mężczyzna z trudną przeszłością, nałożonym dozorem policyjnym i problemami z agresją, który jednak usilnie pracuje nad zmianą zarówno w sobie, jak i w swoim życiu. Maria to kobieta uporządkowana i postępująca zgodnie z zasadami. Na domiar złego z zawodu jest prawniczką, w związku z czym jej znajomość z Collinem wydaje się być jakimś nieporozumieniem, szczególnie że nie tylko ich życiorysy ze sobą kontrastują, ale nawet rodziny, z których pochodzą, są skrajnie różne. A jednak. Pomiędzy Collinem i Marią zrodzi się to niezwykłe i naprawdę głębokie uczucie, o którym mówimy, że tak właśnie wygląda miłość. …dlatego nie oceniajmy po okładce Jakkolwiek „Spójrz na mnie” pod każdym względem spełnia kryteria klasyki gatunku (tak, uwaga!, nie szufladkujmy tej książki tak od razu), tak tych dwoje ludzi wydają się spełniać charakterologicznie wymagania na bohaterów typowej powieści romansowej, szczególnie gdy okaże się jak bardzo Collin się stara zmienić, dostać pracę nauczyciela, tymczasowo pracując jako barman, tym bardziej gdy okaże się, że Maria jest prześladowana przez nieznanego człowieka. Oczywiście jak na prawdziwie romantycznego i zakochanego bohatera Collin będzie chciał chronić Marię, a nawet zaryzykować ciężko odpracowywaną reputację w społeczeństwie. Jednakże czy cała historia rzeczywiście prowadzi tylko do szczęśliwego zakończenia opowieści o miłości? Otóż niespodzianka! Nicholas Sparks zwiódł swoje czytelniczki modelowym dla siebie początkiem fabularnym, by przestawić go na zupełnie inne tory. Od romansu do thrillera Po raz kolejny, przełamując stereotypy, Nicholas Sparks dodał do życiorysu swojej bohaterki nieco więcej tajemniczej przeszłości, niż by to wskazywało jej pozornie uporządkowane życie, a także dodał do tego bolesne wspomnienia z pewnej kryminalnej sprawy, w której brała udział, gdzie ofiarą śmiertelną była młoda dziewczyna, którą zabił jej własny chłopak. Czy to właśnie to jest przyczyną prześladowań? Kto przysyła Marii kwiaty i dziwne bileciki? Kto ją nęka? Nagle z powieści pełnej prawdopodobnie burzliwego romansu przechodzimy do równie emocjonującego thrillera. Czy ciężar przeszłości obydwojga zakochanych nie wpłynie na ich relację? Jak zakończy się ta historia? Ponownie powiem: absolutnie zaskakująco! Nicholas Sparks rzeczywiście nie zawodzi oczekiwań. Opasłe tomisko? Powieść liczy sobie ponad pięćset stron. Ogólnie rzecz biorąc, czytam szybko, często książkę dziennie, ale raczej tę przeciętniej grubości, nieprzekraczającej trzystu stron. Sądziłam, że na „Spójrz na mnie”będę musiała poświęcić przynajmniej dwa dni, zresztą nawet ciesząc się na smakowitą powieść romansowo-obyczajową. Tymczasem pochłonęłam książkę w jeden dzień, przypalając przysłowiową wodę na herbatę. I to nawet nie dlatego, że taka jest wspaniale rozbudowana część romansowa, bo nie jest, jest tutaj typowa dla Sparksa. I nawet nie dlatego, że autor zafundował mi masę wzruszeń, bo bardziej mnie wzburzył „List w butelce”. Główną przyczyną powodzenia tej powieści jest właśnie element zaskoczenia, przeskoku w inną fabularnie rzeczywistość i zupełnie nietypowe rozwiązanie, jakie autor zaprezentował na zakończenie. Nie wątpię, że będzie wielu czytelników z różnymi opiniami, ale sądzę, że co do jednego będzie zgoda: ta książka naprawdę wciąga. Polecam! Szczególnie że powieść dostępna jest równieżw wersji elektronicznej, tym samym odciążającej od dźwigania! Zobacz także inne książki Nicholasa Sparksa. Źródło okładki: www.wydawnictwoalbatros.com
„Spójrz na mnie” Nicholas Sparks – recenzja
Układanie puzzli to świetna, a przy tym niezwykle wartościowa zabawa. Pomaga ćwiczyć koncentrację i pobudza kreatywność. Pierwszą układanką tego typu można zainteresować nawet półtoraroczne dziecko. Dowiedziono, że dzieci, które już w 2. roku życia układały swoje pierwsze puzzle, szybciej i łatwiej uczyły się czytać, a to dlatego, że taka rozrywka to dla mózgu doskonała gimnastyka. Uczy ponadto planowania własnych działań i rozwija wyobraźnię przestrzenną. Monotonia w świecie puzzli to już przeszłość. Dzisiaj można znaleźć różne ich rodzaje, począwszy od tekturowych, przez drewniane, magnetyczne, piankowe, aż po te klasyczne. Wybierając puzzle dla dziecka, koniecznie trzeba sugerować się wiekiem pociechy i jej zainteresowaniami. Nie mogą być one ani zbyt proste, ani zbyt trudne. Drewniane puzzle dla dzieci Układanki wykonane z drewna to świetna propozycja dla dwulatków. Sa dla nich przeznaczone puzzle z uchwytami. Dostępnych jest mnóstwo obrazków, zarówno dla dziewczynek, jak i dla chłopców. Są pełne kolorów, zachwycają dobrym wykonaniem (szczególnie te z naturalnego drewna). Uczą spostrzegawczości, z ich pomocą dziecko ćwiczy zdolności manualne. Bardzo duży wybór tego rodzaju układanek ma marka GOKI. Są dostępne na Allegro za 20–25 zł. Puzzle magnetyczne Nieco droższe są puzzle magnetyczne, które również można kupić w wielu różnych wzorach. Dwulatka z pewnością zainteresuje układanka będąca swego rodzaju grą. Polega na podnoszeniu zwierzątek znajdujących się na drewnianej planszy przy pomocy wędki z magnesem. Koszt tego rodzaju zabawki to 19 zł. Starsze dzieci ucieszą się z puzzli magnetycznych, które układa się na specjalnej tablicy. Puzzle-kostki Tradycyjne puzzle-kostki są najczęściej wykonane z drewna lub lekkiego plastiku. Marka Melissa and Doug oferuje zestaw tego rodzaju składający się z 16 elementów, z których można ułożyć 6 różnych wzorów. Klocki ustawia się na specjalnej tacy. Za 25 zł dostępne są układanki składające się z 9 kostek zapakowanych w drewniane pudełko. Na obrazach są przyjaźnie wyglądające zwierzątka lub pojazdy. Puzzle klasyczne Dwulatek może też zacząć swoją przygodę z klasycznymi puzzlami, muszą być one jednak dostosowane do jego wieku i możliwości. Warto zainteresować się wyrobami marki Trefl z serii Moje pierwsze puzzle. Mają bardzo wyraźne kolory, proste wzornictwo i duże elementy, co sprawia, że dopasowanie poszczególnych części układanki obrazka nie jest trudnym zadaniem. Warto dodać, że puzzle dla najmłodszych marki Trefl są w odpowiedni sposób produkowane. Wykonuje się je z materiałów ekologicznych, używając papieru, który eliminuje odbijanie światła. Na Allegro można je kupić za niecałe 17 zł. Puzzle kartonowe Małe dziecko można również zainteresować puzzlami kartonowymi. Ma je w swojej ofercie m.in. francuska marka Djeco. Zestaw Duo zawiera 12 kartoników ze zwierzątkami, które są podzielone na pół, a zadaniem kilkulatka jest połączenie dwóch właściwych części. Zestaw kosztuje 64 zł. Układanie puzzli to dla dziecka świetna zabawa. Warto mu w niej towarzyszyć, by nieco w tym trudnym zadaniu pomoc, ale też po to, by nagradzać drobne sukcesy swojej pociechy i dopingować ją do dalszej pracy.
5 propozycji puzzli dla dwulatka
Wyznania. Głęboko skrywane sekrety, które w końcu decydujemy się wyznać. Cicho, szeptem. Anonimowo. To właśnie wyznania są inspiracją Owena, utalentowanego malarza. Sekrety rządzą tym światem. W tajemnicy ludzkich wyznań kryje się piękno, które niezmiernie fascynuje Owena, niezwykle utalentowanego i tajemniczego malarza. Mężczyzna zbiera anonimowe wyznania i przenosi je na płótno, tworząc piękne, głęboko poruszające obrazy. Zrządzenie losu sprawia, że jego ścieżki przecinają się z Auburn. Życie młodej kobiety nie było łatwe, pełne jest tajemnic, które jej ciążą. Zrządzeniem losu dziewczyna szuka pracy akurat wtedy, gdy Owen poszukuje asystentki. Bohaterowie poznają się i od tego momentu nic nie jest już takie samo. Piękno sekretów Między Owenem i Auburn szybko wytwarza się mocna więź. Wzajemnie się fascynują i pociągają. Mają poczucie, że mogą być dla siebie wsparciem w każdej sytuacji. Jednak na jaw zaczynają wychodzić sekrety z przeszłości. Czy ich uczucie będzie na tyle silne, by przetrwało nawet najcięższą prawdę? Cała historia opowiedziana jest z perspektywy pierwszoosobowej. To typowy dla autorki zabieg, który jeszcze bardziej wciąga czytelnika w akcję i sprawia, że łatwiej zrozumieć bohaterów, ich postępowania i emocje. Historia na zmianę opowiadana jest z perspektywy Owena i Auburn – a fabuła poprowadzona jest w niezwykle ciekawy, często intymny sposób. Momentami ma się wrażenie, że jest się podglądaczem, cichym obserwatorem znajdującym się tuż obok bohaterów – i jest to bardzo dobre rozwiązanie ze strony autorki, która wręcz zmusza czytelnika do głębokiego i personalnego odczuwania historii razem z jej bohaterami. Prawda ukryta w szczegółach To, co najbardziej fascynuje w powieści to wzmianka o wyznaniach, które zbiera Owen. Na okładce książki znajduje się informacja, że wszystkie anonimowe listy z wyznaniami są autentyczne. Chociaż na początku lektury nie wpływa to w żaden sposób na odbiór historii, to wraz z rozwojem akcji prawdziwość wyznań zaczyna docierać do czytelnika. Coleen Hoover dzięki temu zabiegowi stworzyła niebanalną powieść, która zmusza czytelnika do refleksji. Czytając wyznania obcych ludzi ma się wrażenie, że przez chwilę ma się dostęp do tajemniczego, intymnego świata, który fascynuje, intryguje i zastanawia. Realne wyznania znacząco podnoszą wartość książki i sprawiają, że opowiadana historia jeszcze bardziej wciąga. „Confess” to książka, w której nie brakuje emocji – zarówno tych związanych z tajemnicami, ciężkimi doświadczeniami i personalnymi tragediami, ale także połączonych ze szczęściem i radością. Z opowieści wyłania się także bardzo dużo miłości, przedstawionej z różnych perspektyw. Podsumowując, to lekka, ale refleksyjna opowieść, pełna ukrytego optymizmu i porywającej fabuły. Źródło okładki: www.otwarte.eu
„Confess”, Coleen Hoover – recenzja
W powietrzu czuć już wiosnę, a czy zapanowała też w Twojej sypialni? To idealny czas na porządki, odświeżenie przestrzeni i zmiany! Jeśli nie masz w planach zaawansowanych prac remontowych, zacznij od posprzątania oraz wymiany pościeli. To niewielkie przedsięwzięcie, które zaowocuje lepszym samopoczuciem! Sen jest bardzo ważny w życiu każdego człowieka, a odpowiednia regeneracja wpływa na wszystkie czynniki codzienności. W dużej mierze znaczenie ma tu samo łóżko, stelaż, ale również dobrze dobrana pościel, poszewki i oczywiście atmosfera w sypialni. Zabierz się do przygotowań, a poczujesz się jak po wybudzeniu z zimowego snu! Idealna poduszka – wymień pościel na wiosnę Zmianę pościeli zacznij od podstaw, czyli poduszki. Dzięki dobrze dopasowanej wyśpisz się zdrowo i wygodnie. Zastanów się nad rozmiarem. Najpopularniejsze są te średniej wielkości: 50×60 cm. Zbyt duża lub za mała może nie układać się w prawidłowy sposób podczas snu. Skoro już wprowadzasz wiosenne modyfikacje nawyków, rozważ zakup poduszki ortopedycznej z wnętrzem z pianki termoelastycznej. Dzięki jej specjalnie wyprofilowanemu kształtowi cały odcinek szyjny kręgosłupa oraz głowa zyskają doskonałą podporę. Lekka kołdra na wiosnę Wymiany na wiosnę wymaga również kołdra. Ciężkie pierzyny można już schować i cieszyć się ich lekkimi odpowiednikami. W tym czasie świetnie sprawdzą się te ze sztucznym wypełnieniem, np. z poliestrowych włókien w różnej formie i kształcie. Takie kołdry charakteryzują się niską wagą i przewiewnością. Wśród nich można znaleźć również modele antybakteryjne i hipoalergiczne, co przy wiosennych uczuleniach może stanowić dodatkową ulgę. Powodzeniem cieszą się też naturalne wypełnienia z puchu, pierza i ich mieszanek. Zapewniają zdrowy mikroklimat podczas snu i komfort termiczny. Na uwagę zasługuje również bardziej luksusowa wersja – wykonana z wełny australijskiej owcy rasy merynos. Jest jednocześnie lekka i przewiewna oraz oferuje idealną ilość ciepła. Takie kołdry zaleca się również w przypadku bólu stawów i reumatyzmu, które to schorzenia przy zmianie pogody mogą być silniej odczuwalne. Bielizna pościelowa – co wybrać na wiosnę? Poszewki na poduszki, kołdry i prześcieradła warto wymienić, nawet jeśli nie planujesz zakupu nowych wkładów. Świeży komplet sprawi, że poczujesz się świetnie i wspaniale wypoczniesz. Tu również ceni się naturalne materiały: bawełnę, len, jedwab. Są łagodne dla skóry i zapewniają skórze dostęp tlenu. Dzięki temu nie przegrzejesz się ani nie zmarzniesz. Na najcieplejszy czas rozważ powłoczkę satynową, która wręcz przyjemnie chłodzi ciało. Stawiaj na jasne kolory, które rozproszą światło w sypialni, jak również nadają się do prania w wysokich temperaturach. Jeśli nie lubisz białego, pomyśl o modnych i ciekawych motywach 3D. To jak realistyczne nadruki, które świetnie ożywiają sypialnię oraz działają kojąco na zmysły. Zielona trawa, drzewa lub kwiaty wpasują się w każdy wystrój. Wiosenny nastrój w sypialni to świetny pomysł na podkreślenie zmian, które się w tym okresie odbywają. Wymiana pościeli sprawi, że lepiej się wyśpisz i zmobilizujesz do wybudzenia z zimowego letargu. Pomyśl też o kwiatach w wazonie oraz relaksującym zapachu, który ułatwi zasypianie.
Wiosenne porządki – wymieniamy pościel
U schyłku XX wieku obraz Europy ulega metamorfozie. Polska podlega gwałtownym przeobrażeniom o charakterze regionalnym (upadek komunizmu, narodziny gospodarki wolnorynkowej), a jednocześnie wpada w nurt przemian o wymiarze światowym (Unia Europejska, NATO), zaczyna odczuwać skutki globalizacji oraz ekspansywnego rozwoju mediów. Likwidacja cenzury, wolność prasy i niezależność wypowiedzi, zanik podziału na twórczość krajową i emigracyjną, zmiany w systemie wydawniczym – to czynniki, które wywierają ogromny wpływ na rozwój literatury rodzimej. Stajemy się członkami „globalnej wioski”, twórcy prędko orientują się, że ta sytuacja stwarza człowiekowi zupełnie nowe problemy i zagrożenia. Które książki wydane w 90. latach XX wieku najlepiej wyrażają dynamicznego ducha czasu bądź stały się wydarzeniem? „Wiedźmin” Andrzej Sapkowski, 1990 „Wiedźmin”to zbiór opowiadań, których bohaterem jest Geralt z Rivii. Pisarz zadebiutował już w roku 1986 na łamach miesięcznika „Fantastyka”, ale w roku 1990 nowelki ukazały się w formie książki. Wkrótce powstanie cały cykl wiedźmiński. Pisarz zrewolucjonizuje postrzeganie literatury fantasy w Polsce, którą dotąd traktowano jako twórczość pośledniejszego gatunku. „Angielski pacjent” Michael Ondaatje, 1992 Powieść "Angielski pacjent" to utkana z niedomówień i nastrojów poetycka opowieść, która (wśród wielu różnych wątków) ukazuje historię uczucia skazanego na przegraną, miłości uwikłanej w okrucieństwa wojny. „Panna Nikt” Tomek Tryzna, 1994 Psychologiczno-obyczajowa powieść o dorastaniu i młodzieńczym odkrywaniu tajemnicy, w której krytycy dostrzegli obraz zagrożeń i lęków nowej rzeczywistości. Dziewczynka, która ulega przeobrażeniom, lecz sama jeszcze nie wie, kim się stanie, stała się symboliczną bohaterką lat 90. „Lektor” Bernhard Schlink, 1995 Historia zauroczenia 15-letniego chłopca dużo starszą kobietą, która kilka lat później zostanie oskarżona o popełnienie zbrodni przeciwko Żydom podczas wojny. Michael konfrontuje swoje wspomnienia i uczucia z zaskakującą prawdą o kobiecie, przy okazji dowiaduje się czegoś o sobie i o naturze człowieka. „Kronika ptaka nakręcacza” Haruki Murakami, 1995 Pełna metafor i symboliki, odwołująca się do motywów literackich i poetyki snów; realistyczna, a jednocześnie surrealistyczna historia człowieka, któremu w miarę ułożony świat zaczyna się rozsypywać. Bohater pewnego dnia rozpoczyna przedziwną „wędrówkę” po Tokio, podczas której zastanawia się, czy można właściwie poznać siebie, drugiego człowieka i świat, który nas otacza. „Prawiek i inne czasy” Olga Tokarczuk, 1996 Napisana z epickim rozmachem uniwersalna przypowieść „Prawiek i inne czasy” o niszczącej sile czasu. Realistyczny, a zarazem pełen symboli utwór, próba stworzenia mitu, który ukazuje, w jaki sposób człowiek odnajduje się w historii. Niezwykły projekt artystyczny odwołujący się do sag, który można interpretować jako metaforę świata i losów ludzkich. „Bóg rzeczy małych” Arundhati Roy, 1997 Jedyny beletrystyczny utwór indyjskiej pisarki zaangażowanej w działalność społeczną, feministyczną i pokojową. Powieść w sposób niezwykle liryczny przedstawia przenikanie się kultur, kruchość dzieciństwa i dramat kobiet, które nie mogą decydować o sobie. To powieść-manifest, z mocnym akcentem na krzywdę ludzką. „Amerykańska sielanka” Philip Roth, 1997 Burzliwe dzieje rodziny i konfrontacja dwóch pokoleń przedstawiona bez sentymentalizmu, z ironią i gorzkim humorem. Obwołana arcydziełem powieść kwestionuje mit american dream. „Madame” Antoni Libera, 1998 Powszechna opinia o książce „Madame", iż stanowi połączenie romansu z rozliczeniem PRL-u, jest powierzchowna i krzywdząca. To klasyczna „powieść w powieści”. Historia, którą poznajemy, nie jest pisana w formie pamiętnika. Dla narratora wspomnienia są tylko pretekstem do stworzenia utworu literackiego, który ma zostać opublikowany na emigracji. Jego bohaterowie nie są przedstawieni realistycznie, to „kreacja literacka”. Antoni Libera ukazuje w ten sposób mechanizm, który przekształca życie człowieka w mit. Zmuszając czytelnika do zastanowienia się nad wiarygodnością przekazu, pisarz stawia pytanie o wiarygodność całej (zapisanej) historii i kultury. „Godziny” Michael Cunningham, 1998 Powieść ukazująca trzy bohaterki żyjące w różnych krajach i czasach, które łączy najważniejsza książka modernizmu: „Pani Dalloway”. Virginia Woolf zaczyna ją pisać, Laura Brown ją czyta, a dla Clarissy książka jest scenariuszem życia. Wszystkie trzy kobiety oddają się rytuałom codziennej krzątaniny, ale powtarzające się i banalne czynności podszyte są lękiem, poczucie klęski czai się w każdej godzinie. Cechą charakterystyczną polskiej literatury lat 90. XX wieku jest dwubiegunowość. Twórcy z jednej strony dokonują rewizji mitów, próbują rozprawić się z narodowym patriotyzmem, heroizmem i z idealistycznym wyobrażeniem życia na emigracji. Pojawiają się także utwory nostalgiczne, idealizujące przeszłość, a jednocześnie korzystające ze wzniosłych tradycji literackich, przywołujące ducha mitów, tworzące nowoczesne eposy. Brakuje jednak w tych latach ostatecznego rozliczenia z epoką komunizmu, czego konsekwencją jest brak dużej realistycznej powieści na miarę „Sławy i chwały” Iwaszkiewicza czy „Zasypie wszystko, zawieje…” Odojewskiego. W literaturze światowej obserwuje się powrót do fabuły; obawy o to, że twórcy nie potrafią już opowiadać historii, okazały się nieuzasadnione. Coraz częściej utwory zaczynają odzwierciedlać narastające poczucie kryzysu. Materialistyczne podejście do rzeczywistości niesie zagrożenie dla sfery ducha. Twórcy obnażają paradoksalną prawdę o naturze człowieka, który stając się członkiem coraz większej społeczności – czuje się wciąż samotniejszy.
10 książek wydanych w latach 90. XX wieku, które powinieneś przeczytać
Allegro Odbiór w punkcie Dzięki Allegro Odbiór w Punkcie odbierzesz przesyłkę w dogodnym dla Ciebie miejscu i czasie. Zrobisz to w wybranym punkcie placówek Poczty Polskiej, UPS i RUCHu. Allegro Odbiór w Punkcie wiąże się z wieloma korzyściami, takimi jak: * krótki czas dostawy * atrakcyjne ceny dostawy * szeroka sieć punktów odbioru, zarówno w dużych miastach, jak i mniejszych miejscowościach * możliwość odbioru przesyłki nawet przez 10 dni od doręczenia do punktu * śledzenie przesyłki na stronie Allegro, w szczegółach danego zakupu dostępnych w zakładce Licytacje i kup teraz > Kupione lub na stronie dostawcy Który dostawca będzie dla mnie najlepszy Każdy z dostawców, u którego odbierzesz przesyłkę w punkcie, oferuje różne możliwości. Sprawdź za pomocą poniższego zestawienia, który z nich najlepiej odpowiada Twoim potrzebom: | | UPS | RUCH | Poczta Polska | | -------- | :--------: | :--------: | :--------: | | Czas dostawy do punktu | 1-3 dni | 4-5 dni | 2-3 dni | | Możliwość płatności kartą w punkcie | wybrane punkty | wybrane punkty | wybrane punkty | | Wymagane do odbioru paczki | dokument tożsamości ze zdjęciem | PIN otrzymany w e-mailu i SMS | Odbiór na Poczcie i Orlenie - dokument tożsamości, Odbiór w Ruchu - dokument tożsamości i PIN, Odbiór w Żabce i Freshmarkecie - PIN | | Czas na odbiór paczki | 10 dni | 5 dni | 7 dni | | Możliwość przekierowania paczki | TAK (kontakt z infolinią) | NIE | NIE | | Kontakt z przewoźnikiem | kontakt z UPS | kontakt z RUCHem | kontakt z Pocztą Polską | Jak skorzystać z opcji dostawy Allegro Odbiór w Punkcie Wystarczy, że w trakcie robienia zakupów w formularzu opcji dostawy i zapłaty, wybierzesz Allegro Odbiór w Punkcie. Przy pomocy wyszukiwarki punktów odbioru zadecydujesz, w którym z nich odbierzesz przesyłkę. Mapy tych punktów dodatkowo znajdziesz na stronach dostawców: * UPS * RUCH * Poczta Polska Jeżeli po zakupie nie widzisz któregoś z punktów odbioru, skontaktuj się z nami. bbox:hint * Wybierając opcję Allegro Odbiór w Punkcie, nie będziesz mieć możliwości zmiany raz wybranego adresu wysyłki. * Jeśli nie wypełnisz formularza opcji dostawy i zapłaty, Sprzedający nie będzie miał możliwości zlecenia tej formy przesyłki. [/bbox]
Allegro Odbiór w punkcie
Czasy, gdy boks i inne sztuki walki były domeną mężczyzn, dawno minęły. Dziś na ringach i w salach treningowych coraz częściej można spotkać kobiety. Aby osiągać jak najlepsze wyniki, trzeba dobrać odpowiednie rękawice – podpowiadamy, jakie będą najlepsze dla pięściarek. Chcesz się oderwać od codzienności, rozładować napięcie i złe emocje, a w dodatku wyrzeźbić sylwetkę, poprawić swoją sprawność, zwiększyć pewność siebie, nauczyć się samoobrony oraz panowania nad emocjami? Zacznij trenować boks. Do uprawiania tego sportu nie jest konieczny drogi sprzęt – poza strojem, butami, ochraniaczami potrzebujesz dobrych rękawic, które stanowią podstawowe wyposażenie każdego pięściarza i pięściarki. Dlaczego rękawice są tak ważne? Rękawice zostały stworzone, aby maksymalnie zwiększyć bezpieczeństwo osób walczących. Choć boksowano już w starożytności, stały się obowiązkowym wyposażeniem zawodników dopiero w XIX wieku. Od tego momentu diametralnie spadła liczba urazów i zgonów uczestników walk. Rękawice mają przede wszystkim amortyzować uderzenia oraz chronić dłonie uderzającego przed ewentualnymi kontuzjami. Aby mogły spełniać te zadania, ich rodzaj, waga oraz materiał, z którego są wykonane, muszą być dobrane do potrzeb ich użytkownika. Jak wybierać rękawice Przede wszystkim rękawice, poza zabezpieczeniem twojego zdrowia, mają sprawić, że trening będzie maksymalnie komfortowy. Dlatego ich zakup musi być poprzedzony dokładną analizą twoich potrzeb. Po pierwsze – co trenujesz Do klasycznego boksu i kickboxingu, sparingów i treningów na sprzęcie wybierz rękawice o kształcie bułowatym, zaokrąglone u góry. Z kolei w boksie tajskim używa się modeli bardziej spłaszczonych. Do intensywnych treningów oraz walki w klinczu idealnie nadają się rękawice przyrządowe – tzw. piąstówki, które są bardzo wytrzymałe oraz sprawdzają się w szybkich ciosach, natomiast do graplingu i MMA – rękawice z otwartymi palcami i wnętrzem dłoni, umożliwiających chwytanie. Po drugie – ile ważysz Jest to bardzo ważny parametr, bo od niego zależy, jaka waga rękawicy będzie dla ciebie najbardziej odpowiednia. Waga rękawic podawana jest w uncjach (oz) w przeliczeniu 1 oz to 28,4 g, a na półkach sklepowych znajdziemy rękawice o wadze: 6–8 oz, 10 oz, 12 oz, 14 oz, 18 oz oraz 20 oz. Jeśli jesteś kobietą o niewielkich lub wręcz dziecięcych dłoniach, a ważysz nie więcej niż 45 kg, sięgnij po rękawice 6 oz, 45–65 kg – 8 oz, 65–78 kg – 10 oz – ten rozmiar jest równocześnie najczęściej używany zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. Kolejne rozmiary – 12 oz (78–90 kg), 14–16 oz (powyżej 90 kg) produkowane są przede wszystkim z myślą o mężczyznach, a dwa ostatnie, 18 i 20 oz, wybierają głównie bardzo mocno uderzający zawodnicy wagi ciężkiej. Piąstówki dostępne są w rozmiarach S–XL i zależą od obwodu dłoni, nadgarstka, długości między nadgarstkiem i najdłuższym palcem. Po trzecie – jak często ćwiczysz Od poziomu twojego zaawansowania oraz częstotliwości i intensywności treningów zależą kolejne dwa parametry rękawic bokserskich – sposób zapinania i rodzaj materiału, z jakiego są wykonane. Jeśli chodzi o sposób zapinania, masz do wyboru rękawice na rzepy oraz wiązane. Te drugie są klasyką, idealnie dopasowują się do nadgarstka i są trwalsze, ale ich włożenie jest czasochłonne, wymaga dużej wprawy, a często pomocy drugiej osoby. Dlatego początkujący wybierają modele na rzepy. Biorąc pod uwagę materiał użyty do produkcji, masz do wyboru rękawice skórzane, syntetyczne i mieszane (z wierzchami ze skóry naturalnej i syntetycznym wnętrzem). Pierwsze są najtrwalsze, ale i najdroższe, drugie szybciej się zużywają, ale ich zaletą jest niska cena, a trzecie to kompromis między trwałością a ceną. Profesjonaliści sięgają po rękawice ze skóry naturalnej, jednak na początku przygody z boksem nie ma potrzeby inwestowania w bardzo drogi sprzęt i lepiej wybrać syntetyki dobrych firm (np. Adidas, Dragon, Grant) lub model mieszany (np. Masters). Special for women Kobiety najczęściej korzystają z rękawic typu uniseks lub standardowych, ale o rozmiarze odpowiednim do swoich dłoni i do wagi. Jednak jeśli chcesz czuć się kobieco bez względu na formę aktywności, możesz sięgnąć po linie przeznaczone specjalnie dla pań. Rękawice takie są produkowane z uwzględnieniem budowy damskiej dłoni (kształt i gabaryty) oraz względów estetycznych (kolorów). Na pewno będziesz się w nich wyróżniać na ringu. Zainteresuj się przede wszystkim modelami: Everlast Pro Style w kolorze różowym, Lonsdale Pro Training, Twins FBGV-43, BGVL-3 – lawendowe, Bad Boy Seriers 2.0 – kolor czarny/róż, Adidas Box-fit, RDX BGR-F7 – różowe, Venum Challenger 2.0 różowe, Contender – różowe lub MMA Undisputed 2.0. Zakup odpowiednich rękawic wymaga odrobiny zaangażowania, ale jeśli będziesz się kierować powyższymi zasadami, z pewnością znajdziesz coś dla siebie. A więc, drogie panie, zakładamy rękawice i na ring!
Rękawice bokserskie – jak je dobrać do damskich dłoni
Czy to możliwe, żeby nasz trawnik przed domem przypominał ten z reklam lub ze zdjęć z opakowań do nasion traw? Jeśli będziemy o niego odpowiednio dbać – tak. Duży w tym udział będzie miała kosiarka automatyczna. Świeżo założony trawnik wygląda przepięknie. Nie każdy jednak uświadamia sobie, ile pracy trzeba włożyć, żeby wyglądał dobrze przez cały czas. Trawnik wymaga takich zabiegów jak nawożenie, wapnowanie, piaskowanie, wałowanie, wertykulacja, aeracja, odchwaszczanie, podlewanie. Ale jedną z najważniejszych czynności, które są istotne dla jego pięknego wyglądu, jest regularne koszenie. Nie wszyscy jednak mamy możliwość, aby poświęcić trawnikowi dostatecznie dużo czasu. Właśnie brak czasu zmusza do konstruowania urządzeń i gadżetów, które ułatwiają nam pracę lub wykonują ją za nas. Zapewne większość właścicieli domów woli na swoim trawniku odpoczywać, niż go kosić. Czy kosiarka automatyczna zapewni nam więcej czasu na grillowanie lub czytanie książki na leżaku? Czy może zastąpić ręczną? Jak działa kosiarka automatyczna? Główną jej zaletą jest to, że można ją zaprogramować, a wówczas powinna skosić za nas cały trawnik i w razie potrzeby powtarzać tę czynność. Sposoby programowania są różne – od prostych pilotów, przez wyjmowane panele sterujące, aż po skomplikowane stacje dokujące z możliwością dokładnego zaplanowania koszenia. Są też kosiarki automatyczne, które współpracują z niektórymi smartfonami za pośrednictwem wbudowanego Bluetootha. Innymi steruje się przez sieć komórkową po wcześniejszym zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Pracę tego urządzenia można zatem zaplanować w każdej chwili. Kosiarka może skosić trawę nawet wtedy, gdy nie ma nas w domu, by po powrocie z pracy czy wakacji zastać zadbany trawnik. Wszystkie kosiarki automatyczne są wyposażone w system czujników, dzięki którym omijają większość przeszkód. Teren koszenia ogranicza się za pomocą specjalnych przewodów granicznych, które wyznaczają teren pracy urządzenia. System przewodów zazwyczaj przymocowuje się na powierzchni trawnika lub zakopuje się w ziemi. Wady kosiarki automatycznej Ograniczenie zasięgu pracy Kosiarki automatyczne są przystosowane do koszenia powierzchni o określonej powierzchni, której wielkość zależy od modelu. Na rynku dostępne są kosiarki do małych ogródków przydomowych o powierzchni do 500 m2, jak też takie, które obsługują areał do 4000 lub nawet 7000 m2. Profesjonalne kosiarki skoszą pole o powierzchni do 3 ha. Cena Najtańsza kosiarka automatyczna kosztuje ok. 2000 zł. Kosiarki w tej cenie nie mają jednak wielu udogodnień i najczęściej charakteryzują się małą mocą silnika, krótkim czasem pracy bez ładowania, ograniczoną powierzchnią koszenia. Nie sprawdzają się na terenie pochyłym i nierównym. Warto zatem wybrać kosiarkę, która poradzi sobie z naszą działką. Cena niektórych profesjonalnych kosiarek automatycznych przekracza nawet wartość małego samochodu. Pocieszające jest to, że kosiarki automatyczne cieszą się coraz większym powodzeniem, a producenci prześcigają się w konstruowaniu nowszych i bardziej niezawodnych maszyn. I jak to w przypadku nowinek technologicznych ich cena z roku na rok spada, więc jest szansa, że niedługo każdego będzie stać na takie urządzenie. Trudność instalacji Większość kosiarek automatycznych ma w zestawie przewód ograniczający, który należy odpowiednio ułożyć na całej powierzchni ogrodu, aby zabezpieczyć to, czego skosić lub uszkodzić nie chcemy, czyli drzewa, krzewy, rabaty, elementy architektury ogrodowej. W przypadku dużej liczby roślin rozrzuconych w ogrodzie może to stanowić nie lada wyzwanie. Przed zakupem urządzenia warto więc zasięgnąć rady specjalisty, wysyłając mu plan ogrodu. W cenie niektórych kosiarek jest usługa montażu okablowania i stacji dokującej. Można też ją dokupić. Przy zakupie kosiarki z górnej półki warto o tym pomyśleć. Bezpieczeństwo Wiele osób ma wątpliwości, czy kosiarka automatyczna nie stanowi zagrożenia dla dzieci i zwierząt domowych. Większość modeli ma wbudowany system zabezpieczeń. Najczęściej polega on na tym, że specjalna tarcza o wysuwanych ostrzach w momencie natrafienia na przeszkodę automatycznie się cofa. Innym systemem jest zabezpieczenie przed podniesieniem. Gdy zdarzy się, że dziecko spróbuje podnieść lub przewrócić kosiarkę, nożyce natychmiast się zatrzymują. Ponadto podczas zderzenia z przeszkodą kosiarka zatrzymuje się i zmienia kierunek lub się wyłącza. Problemem mogą być drobne zabawki lub kamienie, które ukryte w trawie mogą spowodować zniszczenie lub uszkodzenie noży tnących kosiarki. Ale w przypadku kosiarki ręcznej możemy mieć ten sam problem. Niestety, nie ma kosiarek w 100 proc. bezpiecznych. Najlepiej więc nie pozostawiać małych domowników bez opieki w pobliżu pracującej maszyny. box:offerCarousel Zalety kosiarki automatycznej Oszczędność energii Większość kosiarek automatycznych zasila akumulator litowo-jonowy lub litowo-żelazowo-fosforanowy o pojemności od 2 do 6,8 Ah (te najdroższe nawet do 4x15Ah). Kosiarka elektryczna oznacza większe zużycie energii elektrycznej, kosiarka akumulatorowa potrzebuje go mniej. Można ją zaprogramować na koszenie nocne, kiedy taryfy energii elektrycznej są tańsze (taryfa G12). Są już kosiarki zasilane energią słoneczną, ale na razie trudno je kupić. Oszczędność wody Kosiarki automatyczne nie mają koszy na ściętą trawę, które trzeba regularnie opróżniać. Są za to wyposażone w praktyczną funkcję mulczowania trawy. Polega ona na rozdrabnianiu ściętej trawy i rozrzucaniu jej po koszonym terenie. Dzięki temu trawnik jest ściółkowany, co zapobiega jego wysychaniu, szczególnie latem. To sprawia, że można go rzadziej podlewać. Dodatkowo rozdrobniony materiał jest idealnym nawozem. Niższy koszt eksploatacji Standardowe kosiarki wymagają okresowej obsługi technicznej, czyli wymiany oleju, dostarczania paliwa, konserwacji mechanicznej. Poza tym skoszoną przez nie trawę trzeba albo grabić, albo opróżniać kosze i utylizować. A to oznacza dodatkową pracę i koszt. W przypadku kosiarek automatycznych problem grabienia czy wywozu pokosu nie istnieje, a dobrze zaprogramowana kosiarka jest praktycznie bezobsługowa. Poziom hałasu Najgłośniejsze są kosiarki spalinowe, bo robią hałas od 89 do 100 dB. Klasyczne kosiarki elektryczne są cichsze, ale i tak wydają dźwięk 82–96 dB. Kosiarka automatyczna jest przy nich znacznie cichsza (58–75 dB), można ją więc programować na koszenie nocne, niedzielne czy świąteczne bez martwienia się o spokój sąsiadów. Brak emisji spalin Kosiarki elektryczne nie emitują spalin. Nie można ich jednak używać, gdy pada deszcz, a trawa jest wilgotna. Kosiarki automatyczne również nie emitują spalin, a niektóre mogą pracować nawet w deszczu. Większość posiada czujnik, dzięki któremu, kiedy zaczyna padać, wracają do bazy. Zróżnicowanie terenu Wiele klasycznych kosiarek elektrycznych ma za słabą moc, żeby samodzielnie pokonywać pochyłości terenu. Na nierównym podłożu świetnie radzą sobie silne kosiarki spalinowe z pokaźnym silnikiem czterosuwowym. Najlepiej jednak w tym rankingu wypada kosiarka automatyczna, która jest lekka i nie potrzebuje dużej mocy, żeby pracować na pochyłym terenie. Niektóre kosiarki automatyczne mogą kosić stoki nawet do 45 proc. nachylenia zbocza. Równomierne koszenie Jeśli zadbamy o to, żeby trawnik był koszony kosiarką automatyczną systematycznie i równomiernie na całej powierzchni, będzie jednolity, bez śladów koszenia. Zabezpieczenie przed kradzieżą Niektóre z dostępnych na rynku kosiarek mają zabezpieczenia przed kradzieżą. Jednym z nich jest kod PIN, jak w telefonach. Bez znajomości kodu kosiarka jest bezużyteczna. Inne posiadają wbudowany alarm. Większość kosiarek wyposażona w stację dokującą nie współpracuje z innymi bazami. Niektóre kosiarki mają system GPS, który w razie kradzieży informuje o miejscu, w którym urządzenie się znajduje. Czas wolny To chyba najważniejsza zaleta kosiarki automatycznej – gdy my odpoczywamy, ona pracuje.
Automatyczna kosiarka – czy warto kupić?
Jaki prezent wybrać dla niej w cenie do 50 zł? Czym się kierować przed kupnem mikołajkowego upominku? Przedstawiamy pomysły na prezent dla niej. Biżuteria do 50 zł na prezent – co wybrać? Mikołajki to okazja, kiedy robimy sobie symboliczne upominki. Biżuteria, którą wybieramy na prezent, nie musi zrujnować naszego budżetu. Przed zakupem sprawdźmy, jaki jest styl osoby, którą chcemy obdarować. Dobrym pomysłem będą np. kolczyki. W cenie do 50 zł znajdziemy zarówno delikatne sztyfty, jak i okazałe wieczorowe klipsy. Podpowiadamy, że młodym duchem dziewczynom z pewnością przypadną do gustu delikatne naszyjniki typu celebrytki. Fankom klasyki spakujmy subtelne bransoletki lub naszyjniki ze sztucznymi perłami. Na wielbicielki trendów czekają modne podwójne bransoletki z kryształami. Prezentem na czasie będą również skórzane bransoletki. Akcesoria jako upominek? Mikołajki to także pora, aby wybrać dla niej coś z akcesoriów. Jednym z takich okazjonalnych prezentów jest szkatułka na biżuterię. Często panie odkładają jej zakup na bliżej nieokreśloną przyszłość, dlatego taki upominek wywoła niejeden uśmiech. Kolejny przedmiot, który sprawdzi się jako upominek w okresie świątecznym, to kosmetyczki i kuferki na kosmetyki. Jeżeli nasza obdarowywana jest fanką makijażu, ofiarujmy jej stylowy organizer na kosmetyki. Świetnym wyborem okaże się zestaw pędzli. Możemy poszukać też akcesoriów do włosów. Sprawdzonym prezentem będzie modna szczotka (np. Tangle Teezer) lub klasyczna szczotka do modelowania. Upominek dla urody – co się jej przyda? Kosmetyki kolorowe to świetny pomysł na prezent w przedziale cenowym do 50 zł. Pamiętajmy jednak, aby dopasować je do typu urody i preferencji osoby, która ma je otrzymać. Bezpiecznym upominkiem będzie czarna kredka. Tusz do rzęs i czerwony lakier to także chętnie wybierane prezenty. U większości pań sprawdzi się transparenty puder. Jeżeli chcemy ofiarować cienie na prezent, postawmy na neutralne kolory. Palety na bazie brązów i beżów są niezbędne w każdej kosmetyczce. Mikołajkowy prezent może się też składać z nawilżających balsamów. Naszej obdarowywanej przydadzą się pachnące kremy do rąk. Do 50 zł możemy zdecydować się na nawilżający zestaw do pielęgnacji ciała, złożony np. z balsamu i żelu pod prysznic. Prezenty dla relaksu – jakie wybrać? Na początku grudnia stawiamy na zestawy do kąpieli. Możemy wybrać typowe dla zimy cięższe zapachy z nutami pomarańczy, cynamonu i goździków. Płyn lub olejek do kąpieli z aromatycznymi nutami z pewnością zapewni naszej obdarowywanej chwilę relaksu. W przedziale cenowym do 50 zł dostaniemy także kule do kąpieli. Nie zapominamy o olejkach do masażu i pachnących balsamach. Mikołajkową klasyką są świece zapachowe. Ciekawym pomysłem będą również kominki i woski. Aromat świec dobierzmy do gustu naszej obdarowywanej. Świece warto dopasować do stylu wnętrza. Jeżeli osoba, która ma otrzymać prezent, jest fanką ekologii, ofiarujmy jej zestaw naturalnych olejków zapachowych. Mikołajkowe gadżety na prezent Nie musimy przypominać, że na początku wielu mikołajkowych list są z pewnością zimowe kapcie. W naszym budżecie znajdziemy kapcie z typowymi dla zimy motywami, jak renifery czy gwiazdki (idealne dla młodszych osób). Dla mamy czy babci dobierzmy stylowe kapcie z satynowym wykończeniem. Zabawne skarpetki lub eleganckie rajstopy w kropki to elementy damskiej garderoby, które również mogą znaleźć się w worku Mikołaja.
Prezent dla niej na mikołajki do 50 zł
Moda z lat 90. powraca, a jednym z najgorętszych i najmocniejszych trendów są bieliźniane sukienki, nazywane również slip dress. Do złudzenia przypominają koszulki nocne, ale w połączeniu z odpowiednimi dodatkami z powodzeniem możesz je nosić przez cały dzień. Nie wierzysz? Sprawdź nasze stylizacje i podpatruj, jak robią to gwiazdy, które pokochały ten trend. O północy w Paryżu Mieszkanki Francji doskonale wiedzą, jak zadać szyku i wyglądać olśniewająco nawet w prostej stylizacji. Uwielbiają również slip dress na ramiączkach i noszą je zarówno do porannego śniadania, jak i wieczornych wypadów do klubu. Mieszkanki europejskiej stolicy mody doskonale wiedzą, co jest teraz modne. Wybierają więc sukienki bieliźniane w takich kolorach, jak bordowy, khaki i czarny. Z czym je łączą? Przede wszystkim z obszernymi kardiganami, marynarkami typu boyfriend oraz sandałami zapinanymi wokół kostki. Paryżanki w zimie zakładają do nich grube rajstopy. Jeśli chcesz szybko i efektownie zmienić stylizację dzienną na wieczorową, zwiąż włosy w niedbały koczek, pomaluj usta czerwoną pomadką, załóż rajstopy z błyszczącą nitką, a na szyję – skórzany choker i gotowe! box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Londyn w ogniu Mieszkanki Wielkiej Brytanii sukienki bieliźniane noszą jak prawdziwe gwiazdy rocka. Lekko zmierzwione włosy, make-up no make-up i czarny lakier na paznokciach to bardzo dobra podstawa stylizacji. Oprócz slip dress zakończonej koronką będziesz potrzebować jeszcze skórzanej, lekko za dużej ramoneski, skórzanych bikerów lub botków na obcasie z luźną cholewką i stylowego kapelusza z szerokim rondem. Jak szybko zmienić dzienny strój? Zdejmij kapelusz, a zamiast ramoneski załóż marynarkę obszytą cekinami. Rzymskie wakacje Włoszki uwielbiają przepych, zwłaszcza podczas wieczornych wyjść do restauracji czy klubu. To dlatego w ich wydaniu slip dress są zazwyczaj bogato zdobione i obszyte najpiękniejszą włoską koronką. Mieszkanki Włoch swobodnie eksponują ciało podczas wieczornych wypadów, ale na co dzień ich bieliźniane sukienki mają długi rękaw. Najczęściej wybierają te w jasnych beżowych kolorach, które pięknie podkreślają ich opaleniznę lub czarne mocno błyszczące w stylu Sophii Loren. Zamiast wielkich kolczyków i ekstrawaganckiego naszyjnika do stylizacji załóż delikatny złoty naszyjnik i zegarek na męskiej bransolecie. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Sen o Warszawie Mieszkankom naszego kraju do gustu również przypadła moda na bieliźniane sukienki. Jak je noszą? Elegancko lub seksownie. Pierwszy wariant sprawdzi się podczas oficjalnych bankietów i rodzinnych spotkań. Wystarczy, że do bieliźnianej sukienki założysz klasyczne czarne szpilki, dopasowaną marynarkę i dobierzesz małą torebkę kopertową. Aby wyglądać seksownie, do slip dress dobierz zamszowe kozaki na obcasie za kolano. Uwaga: nie muszą być w tym samym kolorze, co sukienka. Zamiast płaszcza załóż ramoneskę i gotowe. Jak robią to gwiazdy? Prekursorką tego niezwykle zmysłowego i kobiecego trendu jest brytyjska modelka Kate Moss, która po raz pierwszy bieliźnianą prześwitującą sukienkę założyła w roku 1993 na przyjęcie słynnej agencji modelek Elite. Dziś jedną z ich największych wielbicielek jest Rihanna, która proste jednobarwne slip dress zestawia z obszernymi futrami, luźnymi jeansowymi kurtkami i ramoneskami z kożuchem. Zmysłowe sukienki gwiazda zestawia ze sportowymi butami i czapkami z kaszkietem. Nic dziwnego, że za jej zwariowanymi stylizacjami podążają kobiety na całym świecie.
Bieliźniane sukienki – jak i z czym nosić?
Urządzenia elektroniczne wymagają zasilania. Wiele z nich ma wbudowane własne akumulatory, ale wciąż gros z nich wykorzystuje w tym celu baterie. Dotyczy to zarówno aparatów fotograficznych, kamer, myszek i klawiatury, jak i bezprzewodowych pilotów. Czy kupno do tego akumulatorków ma sens? Wciąż wiele osób do zasilania urządzeń elektronicznych wykorzystuje tradycyjne baterie. Tymczasem od wielu lat na rynku dostępne są także akumulatorki, które – po wyczerpaniu energii – można doładować przy pomocy odpowiedniej ładowarki. Czy ich zakup ma sens? Akumulatorki są ekologiczne Korzystanie z akumulatorków to rozwiązanie dla osób, które dbają o ekologię. Tradycyjne baterie, nazywane często „paluszkami” zużywają się dużo szybciej niż akumulatorki. Po każdym rozładowaniu nadają się tylko do wyrzucenia. W ten sposób stają się odpadem, który jest szkodliwy dla środowiska. Sama ich produkcja również wiąże się z negatywnymi skutkami dla naszej planety. Tymczasem akumulatorki to urządzenia wielokrotnego użytku. Co prawda w trakcie produkcji także powstają substancje szkodliwe dla środowiska. Trzeba jednak pamiętać, że akumulatorki można ładować nawet 2 tys. razy. Oznacza to, że jeden z nich wystarczy nam na tak długo, jak 2 tys. tradycyjnych baterii. Nie można też zapominać, że akumulatorki dłużej utrzymują energię, czyli wystarczają na dłużej. O ile zwykła bateria – dla przykładu – będzie działać 8 godzin, tak konkurencyjne rozwiązanie może wystarczyć na kilka godzin więcej. To oczywiście oznacza, że trzeba je rzadziej wymieniać, ładować i kupować. A to wszystko z pożytkiem dla naszego środowiska. box:offerCarousel Akumulatorki są tańsze Akumulatorki są droższe od zwykłych baterii. Te drugie można kupić już za kilka złotych. Tymczasem koszt zakupu akumulatorków to przynajmniej kilkadziesiąt złotych, a do tego trzeba przecież doliczyć jeszcze ładowarkę. Jednak takie patrzenie na sprawę nie ma najmniejszego sensu. To dlatego, że akumulatorki nadają się do wielokrotnego ładowania. W praktyce zakup jednego z nich można, a nawet trzeba porównać do zakupu kilkuset paluszków. Jeśli tak spojrzy się na sprawę, to szybko okazuje się, że akumulatorki nie tylko są rozwiązaniem bardziej ekologicznym, ale też dużo tańszym. Może nie na samym początku użytkowania, ale ich koszt dość szybko się zwraca, nawet jeśli dołożymy koszty prądu potrzebnego do naładowania. Warto mieć to na uwadze. box:offerCarousel Akumulatorki mają też wady Oczywiście akumulatorki nie są pozbawione wad. Nie ma urządzeń idealnych i tak samo jest w tym przypadku. Przede wszystkim należy pamiętać o tym, że akumulatorki nie sprawdzą się najlepiej w przypadku urządzeń o niskim zużyciu energii, które na dodatek nie są szczególnie często używane. Świetnym przykładem jest tutaj pilot od telewizora, który potrafi działać wiele miesięcy na jednym zestawie paluszków. Wkładanie do niego akumulatorków nie ma sensu, ponieważ w spoczynku znacznie szybciej tracą one zmagazynowaną energię niż zwykłe baterie. W praktyce przełoży się to na krótszy czas działania. Trzeba też pamiętać, że akumulatorki wymagają ładowania, a to oznacza, że trzeba się wyposażyć w ich zapas. Inaczej zasilane w ten sposób urządzenie nie będzie działać do momentu uzupełnienia energii, co może być dość kłopotliwe. Akumulatorków nie da się też ładować w zbyt niskich temperaturach, a poniżej 0 stopni Celsjusza jest wręcz niemożliwe. W większości przypadków nie będzie to stanowiło problemu, ale w ekstremalnych sytuacjach może powodować kłopoty. W gruncie rzeczy w większość przypadków akumulatorki to dużo lepsze rozwiązanie niż zwykłe baterie. Są bardziej ekologiczne i w dłuższym okresie znacznie tańsze. Ale warto pamiętać, że nie nadają się do wszystkiego. Czasami lepszym rozwiązaniem będzie zwykły paluszek.
Bądź eco – dlaczego warto kupić akumulatorki?
Kiedyś dresowe spodnie kojarzyły się z treningiem, teraz projektanci mody lansują je w swoich codziennych stylizacjach. Może i ty polubisz ten trend? Spodnie z dresowej tkaniny „wychodzą” z siłowni i idą na miasto! Cenimy je za wygodę, luz i ciekawy wygląd. Joggersy będą idealne w te dni, gdy nie mamy ochoty na nic obcisłego, krępującego ruchy, ale niekoniecznie chcemy odsłaniać nogi. Joggersy możesz nosić na co dzień, a nawet do pracy! Modna chłopczyca box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Sisley, Emoi, Pilawski, Quiosque, Boccadamo, Adidas Szare dresowe joggersy są spodniami o typowo sportowym stylu. Jeśli jednak chcemy je nosić nie tylko w siłowni, trzeba zadbać o resztę ubrań i dodatków. Czarna bluzka z wyciętymi ramionami doda kobiecości, a welurowa kurtka bomberka to prawdziwy hit sezonu! Biało-srebrne sneakersy, srebrne kolczyki i fantazyjne okulary przeciwsłoneczne zapewniają błysk i odrobinę glamour. Taka stylizacja jest świetna na uczelnie, do pracy w agencji kreatywnej albo na wieczorne piwo ze znajomymi. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Joggersy do pracy box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Femi Stories, Risk Made in Warsaw, C&A, Jenny Fairy, Cluse, Guess Joggersy do pracy? Czemu nie. Warto zaznaczyć, że w bardzo formalnych miejscach, takich jak bank, kancelaria prawnicza czy urząd, taka stylizacja odpada, jednak jeśli możesz sobie pozwolić w pracy na odrobinę luzu, będzie idealna! box:offerCarousel Jej mocną stroną jest to, że wszystkie elementy (oczywiście poza joggersami) są bardzo eleganckie i wpisują się w dress code niemal każdej firmy. Biała bluzka, błękitne szpilki, skromna torebka w kwiatki i złota bransoletka to bezpieczna klasyka. Jednak w połączeniu z różowymi joggersami całość staje się nie tylko wygodna, ale także stylowa! Casual friday będzie najlepszym dniem, by wypróbować tę stylizację. Weekendowy luz box:imagePins box:pin box:pin) Fot. Monnari, Femi Stories, Cluse, C&A, Creole, Orsay Nasz pomysł na weekendową stylizację to połączenie luzu i dziewczęcości. Granatowe joggersy z printem wspaniale korespondują z delikatną, różową bluzką na ramiączkach. Cieliste sandały na wygodnych słupkach wydłużą i wysmuklą nogi oraz dodadzą kobiecości dresowym spodniom. Zielona torebka ze złotymi akcentami i lustrzane awiatory pięknie uzupełniają subtelną całość. Na imprezę, zakupy albo pyszną kawę ten zestaw zapewni powodzenie płci przeciwnej!
Joggersy – must have sezonu!
Każdy sezon rządzi się swoimi prawami — tak było, jest i będzie. Nie inaczej jest w tym momencie, kiedy to pojawił się nowy trend. Długie swetry z futerkiem podbijają serca kobiet i na stałe wpisują się w kanony mody. Podpowiadamy, jak je nosić i z jakimi elementami łączyć, aby prezentować się efektownie i być zawsze na topie. Długie swetry z futerkiem są przebojem tej jesieni! Kaszmirowe, bawełniane czy wykonane z wysokiej jakości wełny — niezależnie od materiału, warto mieć przynajmniej jeden model w swojej garderobie. Zanim jednak zdecydujemy się na ten zakup, musimy najpierw poznać tajniki tworzenia z ich udziałem prawdziwie wyjątkowych stylizacji. Jak nosić długie swetry z futerkiem? Styl boho — zwiewne sukienki, plisowane spódnice i bransoletki z chwostami to jest to! Styl boho to w pozytywnym tego słowa znaczeniu — przerost formy nad treścią. Nie ma tutaj miejsca na delikatne detale, a zamiast tego warto postawić na przesyt barw i liczne akcesoria. Bogato zdobione opaski czy kwiaty we włosach — każdy wariant będzie tutaj na swoim miejscu. Swetry z futerkiem w stylizacji boho prezentują się najlepiej, kiedy wykonane są z grubej wełny. Na topie są również plecione swetry z frędzlami. Do nich pasują zarówno lekkie i zwiewne sukienki, jak też długie spódnice w towarzystwie basicowych T-shirtów. Zamszowe botki do kompletu i mamy idealny zestaw na jesienne dni! Wersja elegancka — kto powiedział, że swetry pasują jedynie do casualowych zestawień? Nic bardziej mylnego. Jeśli szukamy odpowiedniego dodatku, który będzie pasował do codziennych stylizacji, np. do pracy, warto sięgnąć po długi sweter. Wniesie on nieco luzu do klasycznego zestawu z dopasowaną sukienką w roli głównej i ze szpilkami na czele. Dopełnieniem tego kompletu może być minimalistyczna biżuteria, która delikatnie podkreśli całość, a jednocześnie nie przysłoni futrzanego dodatku. W tej eleganckiej stylistyce warto pamiętać o kolorystyce swetra. Najlepiej, jeśli będzie w stonowanych odcieniach — szarości, czerni lub granacie. Są to kolory, które idealnie wpiszą się w formalne zestawienia. Na sportowo — długi sweter z futerkiem to element garderoby, który pasuje zarówno do oficjalnych oraz sportowych stylizacji. Z powodzeniem sprawdzi się w połączeniu spodni moro i sneakersów na koturnie. Motyw moro w tym sezonie cieszy się szczególnie dużą popularnością, dlatego wykorzystanie go w proponowanym zestawieniu zaowocuje udanym efektem końcowym. Postaw na casual — oprócz klasycznych i sportowych propozycji, długi sweter wpisze się także w casualowe zestawy. Z uwagi na zbliżający się wielkimi krokami sezon jesienny, sweter z futerkiem może być łączony z przetartymi jeansami i skórzaną ramoneską. Do tego niezbędne będą botki z wysoką cholewką, torba na ramię i stylizację na jesień mamy gotową! Nie tylko będzie efektowna, ale przede wszystkim ochroni nas przed chłodem. Jesień za pasem, a w naszej garderobie brak długich swetrów z futerkiem? Jeśli tak, to najwyższa pora na zmianę! Z ich udziałem stworzymy niebanalne stylizacje, które zachwycą każdego. A zatem, jeśli chcesz być na topie w tym sezonie — postaw na swetry maxi z dodatkiem futerka!
Długie swetry z futerkiem — hit tego sezonu!
Czym jest trend granny style? W dosłownym tłumaczeniu to styl na starsza panią, na babcię. Nie brzmi może zbyt modnie, ale stał się jednym z ulubionych trendów sezonu lansowanym przez największe fashionistki. Być może jeszcze nie widzicie go na ulicach, ponieważ tam nadal królują boho, lata 70. i militarne akcenty. Jednak na „eksplozję” zainteresowania tym stylem nie trzeba będzie już długo czekać. W tym momencie lansują go trendsetterzy, a za rok będzie nosić cała ulica. Jeśli mamy ochotę wyprzedzić trendy i uzupełnić swoją garderobę o modne dodatki już teraz, ewentualnie zaskoczyć przyjaciół znajomością mody, możemy spokojnie wprowadzić do naszej szafy kilka akcentów w stylu granny. Okaże się, że nie są one takie staroświeckie, na jakie wyglądają. Noś okulary, załóż szalik Babcie uwielbiają dbać o swoich bliskich i jak mantrę powtarzają dobre rady o tym, że trzeba nosić się ciepło, a do czytania zakładać okulary. I mają rację! To dwa idealne składniki stylu, które pomogą nam uzyskać look w stylu granny. Okulary zerówki w ciemnej, rogowej oprawie oraz ogromny szal w ochronnej barwie współgrają rewelacyjnie z koszulą w kratę i ulubionymi cygaretkami. Jeśli lubimy botki na grubym, ale niezbyt wysokim obcasie, to jest to trend przeznaczony właśnie dla nas, gdyż tego typu obuwie stanowi kwintesencję babcinego stylu. Zmieniając spodnie i koszulę na klasyczną małą czarną i szpilki, zyskamy look nie tylko idealny do opery czy teatru, ale także na nadchodzące spotkania wigilijne i rodzinne. Jeśli chcemy jeszcze bardziej ucharakteryzować naszą stylizację, wówczas jako biżuterię wybierzmy stylową kameę i upnijmy nią szal. Peleryna w centrum i sukienka z printem Prócz dużego, ciepłego szalu niezbędne do stworzenia stylizacji granny będą również poncza i pelerynki. Kojarzą się one zazwyczaj z brytyjskimi guwernantkami lub uczennicami żeńskich szkół i są to dobre skojarzenia. Klasyczne, karmelowe ponczo będzie idealnie prezentować się z fikuśną sukienką o ciekawym deseniu lub mocnym zdobieniu (do łask powracają koszule i bluzki z żabotami). Kropki, dziwne esy floresy i kwiaty. Wszystko to powinno znaleźć się na naszych sukienkach lub spódnicach. Najlepiej sprawdzą się spódnice w mocną pliskę, dokładnie takie, jakie nosiło się w żeńskiej szkole. Do babcinych stylizacji wybierajmy również mocne dodatki. Przyda się wełniana czapka w pomarańczowym kolorze, robione na drutach rękawiczki na sznurku i ogromne nauszniki. Komfort jest tutaj na miejscu pierwszym, ale zestaw został tak sprytnie pomyślany, by tworzyć stylową całość. Koronkowa spódnica i kuferek Esencją stylu retro jest również połączenie delikatnych koronek i ciepłych, wełnianych swetrów. Wszystko to najlepiej w wersji beżowej, złotej lub jasnobrązowej. Kolory powinny być ciepłe, pastelowe, miłe dla oka, a my same powinnyśmy się czuć w nich przytulnie. Pudrowe koronkowe spódnice można zestawiać również z zakolanówkami. To także świetny sposób do uzyskania babcinego looku, jak również dogrzania się podczas chłodniejszych dni. Wybierzmy pończochy w szarej lub brązowej barwie i skontrastujemy je z naszymi rajstopami. Jeśli chcemy dodać naszej stylizacji odrobinę współczesnego stylu, zrezygnujemy z botków na rzecz kozaków muszkieterek. Nie tylko są modne, ale i rewelacyjnie wydłużają nogi. Do babcinej stylizacji przyda się także torebka-kuferek na zatrzask. To zakup na lata! Niech żyje płaszcz Babcie ani fashionistki nie lubią marznąć. Zamiast kurtek skórzanych, lekkich trenczy i oversizowych płaszczy pudełek wybieramy klasyczne płaszcze. Kolor? Pełna dowolność! Jeśli w naszej szafie mamy tylko jeden wełniany płaszcz, wówczas postawmy na klasykę – szarość, grafit, czerń. Gdy chcemy jednak poeksperymentować, wtedy przyda się okrycie w kolorze bordowym, zielonym lub żółtym. Płaszcz w mocnej barwie świetnie sprawdzi się z innymi elementami o nietuzinkowych kolorach, np. nakrapianą torebką, czerwonymi rękawiczkami, zielonym szalikiem czy żółtą sukienką. Ten miks wzorów i kolorów idealnie odda klimat granny i sprawi, że trudno będzie przejść niezauważonym. Rodowód i futro By stworzyć look w stylu babcinym, możemy także przemycić dodatki z elementami heraldyki. Torebki z widocznym herbem, szaliki i chusty z ozdobami imitującymi znaki rodowe, marynarki w stylu uczelnianym, berety z herbem. Te drobne szczegóły wprowadzą do naszych stylizacji nutkę nostalgii i pozwolą uzyskać zamierzony efekt. Podobny manewr to dołączenie do stylizacji elementów z futra (oczywiście z futer sztucznych). Kamizelka narzucona na sweter, mufka czy lisi kołnierzyk świetnie oddają charakter retro i bardzo wpisują się w babciny styl.
Granny style, czyli moda na bycie retro
Powieści kryminalne coraz silniej łączą się z obyczajowymi. Pisarze wykorzystują konwencję kryminału do tego, by wydobyć na światło dzienne drzemiące w nas złe instynkty i cechy, by pokazać, jak wiele paskudnych wydarzeń może być (jest!) wplecionych w naszą codzienność. Być może hasło „diagnoza społeczna” brzmi odstraszająco, ale coraz częściej kryminały tym właśnie są. Nie musimy sięgać po twórczość Skandynawów, by poczytać o zwykłych ludziach i problemach, które nie są odrealnione. Marta Zaborowska w kryminale „Gwiazdozbiór” rozwiązuje sprawę seryjnego mordercy dzieci, ale nie skupia się jedynie na zbrodniach. Dużo w jej najnowszej książce wątków obyczajowych, nie mniej wciągających niż prowadzone przez główną bohaterkę dochodzenie. Seryjny morderca w akcji „Gwiazdozbiór” to trzeci tom kryminalnego cyklu z policyjną detektyw Julią Krawiec w roli głównej. Ta historia zaczyna się w chwili znalezienia zwłok dziewięcioletniego chłopca. Niestety, to nie jest pojedynczy przypadek morderstwa, a początek serii. Po chłopcu zginęła dziewczynka w podobnym wieku. Kto będzie następny? Kto i dlaczego morduje niewinne dzieci? Dobór ofiar z pewnością nie jest przypadkowy. Ofiary uczęszczały do tej samej szkoły. Były wybitnie uzdolnione. On grał na instrumencie, na nią przyjemnie było patrzeć, gdy artystycznie pląsała z szarfą. Sprawą morderstwa zajmuje się policyjna detektyw, Julia Krawiec. Kobieta nie ma zbyt wiele czasu. Wie, że gdzieś prawdopodobnie leży trzecia ofiara, i nic nie wskazuje na to, by morderca miał zamiar zrezygnować z chorej misji, jaką wciela w życie. W ręce detektyw wpadają rysunki, na widok których przechodzą ją dreszcze. Nie tylko śledztwo Śledztwo się toczy, ale nie tylko na nim skupia się uwaga czytelników i bohaterów. Autorka zadbała o bogate życie osobiste tych ostatnich, dostarczając przy tym wiele emocji tym pierwszym. Wiele dowiadujemy się na temat prywatnych spraw Julii, która na głowie ma nie tylko mordercę. Matka hipochondryczka, widmo utraty ukochanej córeczki dzięki „uprzejmości” eksmęża oraz ciąża, o której nie ma odwagi powiedzieć swojemu obecnemu partnerowi, nie pomagają w odreagowaniu stresów dopadających ją w pracy. W toku śledztwa poznamy także innych bohaterów, którzy dla fabuły są niezwykle ważni, a ich losy nie pozostaną czytelnikowi obojętne. Mrok, niepokój i zło Marta Zaborowska ma oko do celnych charakterystyk. Jej bohaterowie to często ludzie w trudnej sytuacji, którzy radzą sobie jak mogą. Jedni próbują wiązać koniec z końcem, reperując lumpeksowe ciuchy, inni sprzedają narkotyki lub własne ciało. To ludzie doświadczeni przez los, często samotni, niemogący liczyć na wsparcie innych. Niewiele w „Gwiazdozbiorze” mieści się uśmiechniętych postaci (dlatego tak mocno zapada w pamięć roztrzepana, zwariowana Michalina – dobrze, że autorka zdecydowała się na wprowadzenie dla równowagi takiej wywołującej uśmiech bohaterki) i scen dających nadzieję. Choć autorka nie epatuje przemocą, opisana przez nią historia pełna jest mroku, niepokoju i zła. Wielowątkowy „Gwiazdozbiór” Marty Zaborowskiej to udane połączenie kryminału z powieścią obyczajową. Historia toczy się dość wolno, ale nie jest nudno (mnie znużył jeden wątek, ale nie dlatego, że był słaby, tylko dlatego, że irytuje mnie pewien typ ludzi). Finał zaskakuje. I to nie tylko ten kryminalny.Krótko mówiąc, warto zwrócić uwagę na nazwisko Marty Zaborowskiej, gdy poszukuje się dobrej powieści kryminalno-obyczajowej. Za niecałe 23 złote możecie kupić „Gwiazdozbiór” w wersji elektronicznej (formaty EPUB i MOBI). Źródło okładki: www.czarnaowca.pl
„Gwiazdozbiór” Marta Zaborowska – recenzja
Za Allegro Smart! zapłacisz tylko 49 zł lub 39 zł (12 lub 6 miesięcy). Jeśli nie spełnimy Twoich oczekiwań, możesz zrezygnować w ciągu 30 dni. Dowiedz się więcej. Za Allegro Smart! zapłacisz jedynie: * 49 zł przy płatności za 12 miesięcy, * 8,99 zł przy płatności za 1 miesiąc. Jeśli nie spełnimy Twoich oczekiwań, możesz zrezygnować z Allegro Smart! w ciągu 30 dni od daty zakupu, a my zwrócimy Ci pełny koszt zakupionej usługi - nawet jeśli już z niej skorzystałeś. Możesz to zrobić wyłącznie przy pierwszym zakupie Allegro Smart! Opcja z płatnością na 6 miesięcy nie jest już dostępna. Jeśli obecnie ją posiadasz, pozostanie ona aktywna do końca trwania tych 6 miesięcy. Po jej zakończeniu będziesz mógł wybrać wariant z płatnością co miesiąc lub co 12 miesięcy. Kup Allegro Smart! i ciesz się darmową dostawą.
Ile kosztuje usługa Allegro Smart!
Samsung GT-E1150i to przedstawiciel budżetowych telefonów z asortymentu koreańskiego producenta. Urządzenie od innych tego typu konstrukcji różni się jednak budową, która ma formę „clamshell”, czyli tzw. „telefon z klapką”. Jak E1150i sprawdził się w moim teście? Obudowa Na rynku jest coraz mniej telefonów z tzw. „klapką”. Taki rodzaj obudowy niesie ze sobą pewne korzyści, ale także i straty. Zamknięta konstrukcja z całą pewnością chroni telefon przed uszkodzeniami, a stłuczenie ekranu w złożonym urządzeniu jest nie lada wyczynem. Z drugiej jednak strony „klapka” nieco zubaża funkcjonalność E1150i z tego względu, że za każdym razem gdy dostaniemy np. wiadomość SMS – musimy go otworzyć, aby dostać się do wyświetlacza. Telefon niestety nie ma zewnętrznego ekranu, na którym moglibyśmy sprawdzić jego aktualny stan. Zewnętrzna część GT-E1150i jest bardzo „ascetyczna”, jeśli chodzi o porty. Znajdziemy tu wyłącznie złącze ładowania, które jednocześnie służy jako miejsce podłączania zestawu słuchawkowego. Na górnej krawędzi znajduje się miejsce do zaczepienia smyczy. Wielka szkoda, że Samsung w swoim produkcie nie zastosował standardowego i powszechnie używanego złącza mini-jack 3,5 mm. Pozwoliłoby to na użycie zwykłego zestawu słuchawkowego. Niestety, aby podłączyć takowe akcesorium do E1150i – będziemy musieli kupić jego specjalną wersję, wyposażoną w odpowiednią wtyczkę. Jeśli chodzi o tył telefonu, znajduje się tu wyłącznie pokrywka zakrywająca baterię. Po otworzeniu ukazuje się mały ekran (o którym napiszę za chwilę) oraz spora, gumowa klawiatura. Ekran Producent zastosował tu 1,43-calowy ekran CSTN o rozdzielczości 128 x 128 pikseli. Wyświetlacz, chociaż według mnie trochę za mały (w obudowie z powodzeniem zmieściłby się większy), to i tak sprawdza się przyzwoicie. Kolory są wyraźne (chociaż czasami sprawiają wrażenie przejaskrawionych), a czcionki czytelne. Ponarzekać można na kontrast, który sprawia, że czasami ciężko odczytać niektóre teksty. Niestety, w tego typu tanich urządzeniach podstawowy problem stanowi blaknięcie obrazu w świetle dziennym. Na dworze dużo trudniej jest odczytać teksty i korzystać z telefonu. W bezpośrednim słońcu o korzystaniu z wyświetlacza możemy raczej zapomnieć. Dźwięk Mamy tu standardowy głośnik mono, jakich jest wiele w innych tego typu urządzeniach. Dzwonki na telefonie grają dostatecznie głośno, więc nie powinniśmy mieć problemu z usłyszeniem sygnału o nadchodzącej rozmowie telefonicznej, czy też wiadomości SMS. Bateria Akumulator, jaki producent dostarcza wraz z telefonem, ma pojemności 800 mAh. Według producenta starcza to na 740 godzin czuwania lub 510 minut rozmów. Podczas moich testów GT-E1150i spokojnie wytrzymywał tydzień średniego użytkowania. Interfejs Samsung we wszystkich swoich budżetowych telefonach stosuje praktycznie taki sam rodzaj menu. Interfejs jest bardzo przejrzysty, obsługujemy go przy pomocy d-pada oraz przycisków funkcyjnych. Oprogramowanie Jeśli chodzi o oprogramowanie, Samsung zainstalował tu standardowy zestaw. Gry, w jakie możemy pograć, to Sudoku oraz Super Jewel Quest. W pamięci jest też kilka aplikacji użytkowych: Notatnik, Kalkulator, Czas na świecie, Czasomierz, Stoper oraz Przelicznik miar. Nie zabrakło oczywiście nieśmiertelnych organizerów czasu, czyli budzika oraz kalendarza. Dysponują one oczywiście najprostszymi funkcjami, jednak chyba nikt od nich nie wymaga zbyt wiele. Łączność Po telefonie nie można się zbyt wiele spodziewać, jeśli chodzi o łączność. Do dyspozycji użytkownika jest jedynie moduł GSM. Jako, że E1150i ma służyć tylko do wykonywania połączeń głosowych oraz odbierania SMS-ów, nie mamy co liczyć na 3G. Mimo wszystko GSM zamontowane w urządzeniu spisuje się świetnie. Moc sygnału jest wystarczająca i bardzo stabilna. Podsumowanie W momencie pisania tego testu, Samsunga GT-E1150i można kupić w cenie nieprzekraczającej 110 zł. Według mnie jest to wyjątkowo atrakcyjna propozycja dla każdego, kto nie wymaga od swojego telefonu niczego więcej, poza możliwością wykonywania połączeń oraz wysyłania wiadomości tekstowych. Produkt koreańskiego producenta spodoba się na pewno osobom, którym z dużą łatwością przychodzi tłuczenie ekranu w telefonie. Obudowa mająca konstrukcję tzw. „klapki” skutecznie chroni ekran i przeciwdziała jego uszkodzeniu.
Samsung GT-E1150i - test niedrogiego telefonu "z klapką"
Magdalena Kozak jest nie tylko pisarką, ale także lekarzem i… żołnierzem. Chyba właśnie dlatego jej książki mają tak charakterystyczny klimat – akcja, militaria, twardzi funkcjonariusze ABW. A do tego wszystkiego dodajcie jeszcze walkę z ciemnymi mocami. Szukając wyzwania i ciekawej pracy Zdecydowanie nie jest to proza, którą kojarzylibyście z literaturą kobiecą. Oryginalny pomysł, by połączyć wątki paranormalne z działalnością służb specjalnych w czasach nam współczesnych, spodobał się czytelnikom i świat jest rozbudowywany przez autorkę w kolejnych częściach cyklu. To jednak „Nocarz" jest początkiem całej historii. Poznajemy głównego bohatera, gdy jeszcze jest zwyczajnym, szarym facetem, znudzonym swoją pracą akwizytora. Idąc do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, spodziewał się nie wiadomo jakich wyzwań, ale i tu początki są bardzo nudne. Jerzy Arlecki nie wiadomo dlaczego ma siedzieć i grzebać w informacjach na temat wampirów. Toż to bajki jakieś. Wampiry w obronie kraju Okazuje się jednak, że nie do końca bajki, ale punkt wyjścia do spektakularnej akcji, pełnej tajnych misji, walk, szpiegów i podchodów. Oto właśnie fabuła „Nocarza". Legendarne stworzenia, obdarzone wyjątkowymi mocami, nie są jedynie zagrożeniem dla ludzi, ukrywającym się w mroku i pragnącym naszej krwi. Można je znaleźć również po stronie dobra, żywiących się już jedynie sztucznymi zastępnikami. Ba, państwo postanowiło wykorzystać ich umiejętności, tworząc specjalne oddziały, którym wyszkoleniu i uzbrojeniu nikt nie dorówna. Do takiego właśnie oddziału, walczącego z Renegatami (określenie na złe wampiry), trafi nasz bohater, w nowym wcieleniu znany jako Vesper. Można powiedzieć: przypadek (lub wypadek), ale grunt, że mężczyzna rozpoczął zupełnie nowy etap w swoim życiu. I nudno już mu nie będzie. Mężczyznom spodoba się na pewno Dzieje się w „Nocarzu" mnóstwo, niektórzy mogą nawet krzywić się na to, że poza akcją niewiele dowiadujemy się o funckjonowaniu świata wampirów. Niezbyt skomplikowani bohaterowie, proste dialogi i relacje. Jest czas walki i czas odpoczynku. Jakie to męskie i jak bliskie sposobowi myślenia wojskowych. To realia funckjonowania zdeterminowanego do walki i posłusznego rozkazom podwładnego. Nawet gdy się lęka, tym bardziej mobilizuje go to do walki. Spora dawka adrenaliny spodoba się więc głównie panom, ale i panie, które szukają w książkach akcji, a nie uczuciowych rozterek, będą usatysfakcjonowane. Dobry pomysł i niezłe wykonanie. Takiego połączenia – fantasy i nastawienia na militarne aspekty akcji, jeszcze u nas nie było. Zamiast kołków i srebra – karabiny maszynowe; właściwie czemu by nie. Napisane soczyście, prosto, więc łyka się to błyskawicznie. Taka literatura dla odprężenia umysłowego. A że szybko się kończy? To sięgajcie po kontynuację. „Nocarz" jest do zdobycia nie tylko w wersji papierowej, ale i elektronicznej. Na Allegro dostaniecie tę pozycję za około 27 złotych. Źródło okładki: www.fabrykaslow.com.pl
„Nocarz” Magdalena Kozak – recenzja
Choinka i strefa wokół niej są podczas świąt bardzo ważne. Choinka musi być kolorowa, żywa, radosna – w końcu czas świąt to przepiękny rodzinny okres pełen uśmiechów i szczęścia. Poniżej przedstawiamy kilka propozycji na kreatywne przystrojenie choinki i zadbanie o to, by była jak najpiękniejsza. Figurka Jima Shore’a Jim Shoretworzy piękne, ręcznie malowane i dopracowane w każdym calu figurki. Wykonane są z termoutwardzalnej masy plastycznej, która do złudzenia przypomina drzewo. Jim projektuje każdą figurkę, ukazując w niej pasję, kreatywność i nowoczesną formę. Na aukcjach Allegro znajduje się mnóstwo jego niestandardowych dzieł. Cena: od 56 zł. Świetlny pingwin Świetlny pingwinek stojący przy choince zapewni zimowy, niepowtarzalny charakter w twoim domu. Oczywiście możemy ustawić go w dowolnym miejscu, np. na oknie, werandzie czy sklepowej wystawie. Cena: od 89,99 zł. Bombka ze zdjęciem Bombka ze zdjęciem to świetny pomysł na prezent, a także na przyozdobienie świątecznego drzewka. Bombki są wykonane ze szkła akrylowego, zdobione ręcznie z ogromną precyzją, efektownie wypolerowane i odporne na stłuczenia. W bombce możemy umieścić np. zdjęcia bliskich nam osób, które z różnych przyczyn nie mogą być z nami w tych wyjątkowych dniach. Cena: od 59,99 zł. Dekoracyjne zawieszki Nostalgic Ornaments Villeroy & Boch przygotowało kolekcję Nostalgic Ornaments, w których zawieszki choinkowe zostały wyprodukowane z dbałością o szczegóły i nawiązują do tradycyjnych drewnianych figur. W kolekcji znajdują się takie elementy, jak serca, choinki, gwiazdki, pierniki i dziadki do orzechów. Cena: od 109 zł. Świąteczna laska Tradycyjne, świąteczne, biało-czerwone cukrowe laski są jednym z elementów, które mają swoje przeznaczenie na choince lub ozdabiają mieszkanie. My proponujemy lizaki z wbudowanymi żarówkami LED, które podkreślą świąteczny klimat. Cena: od 97 zł. Wąż świetlny Wąż świetlnymoże otulić świąteczne drzewko stojące w naszym domu i rozświetlić kolorowym blaskiem.Jego zastosowanie nie ogranicza się tylko do choinki. Można nim ozdobić mieszkanie, balkon, witryny sklepów czy ogrodzeń. Cena: od 55 zł. Szklane ozdobne bombki Dla niektórych choinka to istne dzieło sztuki. Dbają o każdy, nawet najdrobniejszy element. Wszystko musi być dopracowane, tak jak np.szklane bombki. Ręczne dekorowanie i autorski projekt sprawią, że bombki uczynią naszą choinkę wyjątkową. Cena: od 56 zł. Tradycyjne lampki A może powrót do PRL-u? Klasyczne lampkizapinane na „żabki” pozwolą wielu osobom na przywołanie wspomnień z czasów dzieciństwa. Kolorowe, radosne i niezwykle klimatyczne, chyba nigdy się nie znudzą. Cena: od 55 zł. Bombki od Mostowskiego Wykonane ze szkła ręcznie dmuchanego, wysokiej jakości bombki są oryginalne i kreatywne. W ofercie możemy znaleźćbombkiw kształcie piłki tenisowej, sowy, myszy i świnek. Takie gadżety z pewnością ubarwią nasze drzewko. Cena: od 74 zł. Szklane ozdoby choinkowe Piękne szklane ozdoby choinkowe mają mnóstwo uroku. W komplecie znajduje się miks 24 figurek, m.in. sówka, misio, słonik, rybka. Przezroczyste dodatki pięknie komponują się z kolorowymi światełkami. Cena: od 89 zł. Ciepłe lampki choinkowe Choinka z pewnością zyska wiele wdzięku, gdy ozdobimy ją białymi lampkami dającymi ciepły i przyjemny klimat.Jeżeli chcemy podkreślić rodzinną, domową i świąteczną atmosferę, te lampki z pewnością sprawdzą się bardziej od tych, które nadają zimną, surową barwę. Cena: od 105 zł. Szukasz więcej inspiracji?! Zajrzyj tu!
Ubieramy choinkę – gadżety choinkowe do 150 zł
Niekiedy komiksy przesycone gadżetami i kostiumami po prostu się nudzą. Chcemy sięgnąć po coś innego. Znaleźć się w świecie magii lub wzbić się ponad ziemię, aż do kosmosu. I tu pora otworzyć świat europejskich komiksów, gdzie kreska różni się od tej z amerykańskich pozycji. Thorgal – klasyka gatunku Twórcami serii Thorgal są polski rysownik Grzegorz Rosiński oraz belgijski scenarzysta komiksowy, filmowy i pisarz – Jean Van Hamme. Od 2007 do 2013 roku scenarzystą był Yves Sente, a od 2014 roku jest nim Xavier Dorison. Tytułowy Thorgal żyje wśród Wikingów, ale nie jest jednym z nich. Poznajemy historię człowieka, który wykazuje się nadludzką siłą i zręcznością. Do tego jest bystry i ma wiele szczęścia. Powoli odkrywa swoje prawdziwe pochodzenie. Dowiadujemy się, że jest ostatnim potomkiem załogi statku kosmicznego. Podczas lądowania na Ziemi statek uległ awarii i przybysze nie mogli opuścić naszej planety. Pokonała ich choroba. Jedynym ocalałym było dziecko, które Wikingowie odnaleźli w kapsule. Ukochaną Thorgala zostaje Aaricia, córka wodza Wikingów. Przygody Thorgala to przedstawiony z niezwykłym rozmachem świat magii z elementami mitologii, horroru i SF. Koszt pojedynczego tomu Thorgala to około 10 zł. Yans Yans to kolejna saga obok Thorgala, która wyszła z rąk rysownika Grzegorza Rosińskiego. Głównym bohaterem jest w tym przypadku kosmiczny agent, który zostaje uwikłany w walkę w totalitarnym mieście – jedynym, które przetrwało na Ziemi po wojnie nuklearnej. Seria Yans liczy 12 komiksów. Koszt pojedynczego tomu to około 60 zł. Szninkiel Szninkiel to kolejna propozycja Jeana Van Hamme’a (scenariusz) oraz Grzegorza Rosińskiego (rysunek). Tym razem główny bohater żyje w świecie fantasy, ma za zadanie zakończyć od dawna szalejącą wojnę i stawić czoła trojgu nieśmiertelnych. Misję zleca mu sam Władca Stworzyciela Światów. Komiks Szninkiel nawiązuje do licznych dzieł kultury. Koszt pojedynczego tomu to około 60 zł. Armada Armada to dzieło scenarzysty Jeana-Davida Morvana oraz rysownika Philippe’a Bucheta. Cykl opowiada o przygodach kosmicznej agentki – Navis. Tytułowa Armada to miliony statków, które są domem dla wielu ras. Główna bohaterka trafia tam jako jedyna przedstawicielka rodzaju ludzkiego. Koszt pojedynczego tomu z serii Armada to około 25 zł. Podsumowanie Europejskie komiksy fantasy i SF wprowadzają nas do tajemniczego świata bohaterów, gdzie odkrywamy coraz to nowe informacje na ich temat. Możemy delektować się ciekawą scenerią krajobrazów i pomysłowością twórców. Pomimo mijających lat wciąż z ciekawością sięgamy po pierwsze tomy komiksów, które stworzono wiele lat temu.
Europejskie komiksy fantasy i SF
Mrożenie to jeden z łatwiejszych sposobów przechowywania żywności. Pozwala zachować świeżość i smak produktów spożywczych, a do tego zmniejsza ilość czasu, jaki spędzamy w kuchni. Mrożonki idealnie wpisują się we współczesny świat. Z ich wykorzystaniem przygotowanie obiadu jest łatwe i szybkie. I choć w sprzedaży jest ich całe mnóstwo, lepiej gromadzić własne zapasy. Jak to zrobić? Jak prawidłowo mrozić? Proces mrożenia hamuje rozwój bakterii, tym samym wydłużając termin przydatności żywności do spożycia. By jednak produkt zachował swoją świeżość i smak, musi być prawidłowo przygotowany do przechowywania w zamrażalce. Pierwszym krokiem jest jego umycie i osuszenie na sicie. Dopiero wówczas można włożyć go do szczelnego woreczka foliowego. Za 50 worków o pojemności 1,5 l trzeba zapłacić nieco ponad 3 zł. Droższe, ale zarazem praktyczniejsze, są woreczki strunowe, np. IKEA (30 szt. 0,4 l + 30 szt. 1 l). Kosztują na Allegro 13 zł. Są bardzo wygodne w użyciu i można je wykorzystywać wielokrotnie. Zanim włożymy je do zamrażarki, wypuśćmy z nich powietrze. box:offerCarousel Jeśli mamy dużo miejsca, warto kupić specjalne pojemniki do mrożenia, np. Tupperware. Zostały wykonane z tworzywa, które adaptuje się do zmian objętości podczas procesu zamrażania. Można w nich przechowywać ugotowane mięso lub zupę. Pojemnik o pojemności 2,5l na Allegro jest dostępny w cenie 35 zł. box:offerCarousel Co warto mrozić i jak zachować porządek? Przede wszystkim dobrze jest mrozić owoce, bo w ten sposób możemy zatrzymać choć odrobinę lata. Koktajl truskawkowy lub domowe lody jagodowe w środku zimy? Wystarczy rozmrozić owoce, przygotować deser i delektować się jego wyjątkowym smakiem. Do zamrożenia nadają się też warzywa. Niektóre z nich (np. groszek, pietruszka, brokuł, kalafior) powinny być przed zamrożeniem zblanszowane, czyli przelane wrzątkiem, a następnie szybko opłukane zimną wodą. Do mrożenia idealnie nadają się zioła. Można je poszatkować specjalnym nożem (ceny zaczynają się od 70 zł). Na Allegro dostępny jest poza tym pojemnik do mrożenia ziół. Umieszcza się w nim zioła, a następnie przekręca korek. Po zamrożeniu wystarczy odkręcić dolną przykrywkę i wysunąć odpowiednią ich porcję. Co jeszcze? Surowe mięso, sosy, dania mączne (pierogi, kopytka) oraz niektóre zupy. Zawsze trzeba pisać na woreczku lub pojemniku, co znajduje się w środku i dla porządku dobrze jest wskazać datę zamrożenia. W ten sposób bardzo szybko znajdziemy pożądany produkt pośród innych. Jest też grupa produktów, które nie nadają się do mrożenia. Wśród nich są m.in. jogurty, mleko, winogrona, ziemniaki, kiwi, ogórki, kapusta, jajka, seler naciowy. Kupujemy mrożonki Gdy nie mamy czasu na przygotowanie obiadu, a w naszej zamrażarce nie ma potrzebnych składników, możemy sięgnąć po mrożonkę ze sklepu. Przed zakupem sprawdźmy, czy w opakowaniu nie wyczuwamy zbitej bryły. Oznacza to, że w trakcie transportu doszło do rozmrożenia produktu, który następnie ponownie zamrożono. Taka praktyka mogła pozbawić go wartości odżywczych i dodatkowo negatywnie wpłynąć na jego jakość. Mrożenie pozwala na oszczędzanie czasu i pieniędzy. Jeśli będziemy pamiętać o kilku podstawowych zasadach, z zamrożonych produktów w krótkim czasie uda nam się przygotować wartościowy posiłek.
Mrożenie – sposób na oszczędzanie i szybkie gotowanie
Czy istnieje jakaś czarodziejska technika, która sprawi, że dziecko stanie się grzeczne? Poradniki pokazują, że jest to proces wymagający. Zamiast więc nieefektywnie dawać upust swojej frustracji, może warto posłuchać porad tych, którzy zawodowo zajmują się rozwiązywaniem problemów? Nieposłuszne, zbuntowane, złe Ile razy pojawiają nam się w głowie takie określenia, gdy obserwujemy różne wybuchy agresji albo nieposłuszeństwo dzieciaków. Gdybyśmy lepiej jednak przyjrzeli się tym sytuacjom, spróbowali dojść do tego, co było ich przyczyną, moglibyśmy naprawdę żałować naszych pochopnych sądów. Ile razy dochodzimy do wniosku, że można było zareagować inaczej, żałujemy tego, iż nas też poniosły emocje, ale ta refleksja przychodzi ciut za późno i wstydzimy się przyznać do naszej słabości. Rozmowa zawsze pomaga rozładować napięcie, a jeżeli będziemy lepiej rozumieli swoje i dziecka uczucia, przyczyny, z powodu których reagujemy tak, a nie inaczej, unikniemy być może wielu konfliktów, a co za tym idzie – w domu czy w szkole będzie więcej spokoju i uśmiechu. Nie wykład, ale przykład Porozumienie bez przemocy, teoria wychowania bez porażek Gordona, książki Faber i Mazlish – warsztaty na nich oparte czy szkoły dla rodziców cieszą się w Polsce olbrzymią popularnością, bo też wiele osób może zaświadczyć, iż mogą one wiele zmienić. Podobnie jak tutaj – w książce dr Greene’a, profesora psychiatrii z Harvard Medical School, jest przytoczona masa konkretnych sytuacji, przykładów tego, jak w ludziach mogą narastać niezrozumienie, napięcie i jak je rozładowywać. Rozpisane na role scenki lepiej pozwalają zrozumieć nasze błędy, pułapki, w jakie wpadamy – np.: krytykowania, oceniania, uogólniania. Każdy ma prawo do negatywnych emocji – nie tylko dorosły, ale również dziecko. Różnimy się jednak od siebie tym, że ono bardzo często nie potrafi sobie z nimi radzić, nie do końca je rozumie, stąd też przytoczone w tytule „trudne emocje u dzieci” sprawiają im i nam tyle problemów. Jak mamy reagować na krzyki, dąsy, domaganie się wyłącznej uwagi, kłamstwa, agresję? Ten poradnik może okazać nam się bardzo w takich sytuacjach pomocny. Karać? Nagradzać? Czy jest trzecia droga? System kar i nagród, nakazów i zakazów dość szybko okazuje się niewystarczający i nie działa na pewno na wszystkich. Zamiast tego dr Greene podpowiada, by raczej uczyć dziecko samodzielnego rozwiązywania problemów i radzenia sobie z trudnymi emocjami. Poprzez współdziałanie możemy pokazywać mu przydatne umiejętności, których przecież nie miało do tej pory jak się nauczyć. „Złe” zachowanie nie wynika przecież z jego złośliwości, charakteru, ale raczej z braku doświadczeń, że są inne, bardziej konstruktywne metody wyjścia z sytuacji. Jak pokazują przykłady przytoczone w tej książce, nawet poważne zaburzenia nie muszą stanowić przeszkody, by ta metoda przyniosła efekty. Greene nie twierdzi, że odkrywa przed nami coś zupełnie nowego albo że jest to jedyna i skuteczna technika, która będzie się sprawdzać u każdego. Przypomina nam jednak, że wiele problemów narasta przez długi czas, również z powodu braku z naszej strony adekwatnych i konstruktywnych reakcji i przez brak konsekwencji. Przez to, że skupiamy się nie na objawach, ale na szukaniu przyczyn różnych trudności, próbując przewidywać różne sytuacje i ich konsekwencje. „Trudne emocje u dzieci…” to naprawdę pozycja, która może pomóc w różnych praktycznych sytuacjach wychowawczych. Książka ta w równym stopniu przyda się zarówno nauczycielom, jak i rodzicom! Źródło okładki: www.samosedno.com.pl
„Trudne emocje u dzieci. Jak wspólnie rozwiązywać problemy w domu i w szkole” Dr Ross W. Greene – recenzja
Zazwyczaj korzystamy z urządzeń operatorów i wszystko działa sprawnie, dopóki nie chcemy podzielić łącza, udostępnić go innym urządzeniom lub po prostu zmienić ustawienia. Wtedy niezbędny okaże się zakup routera. Ale jaki model wybrać? ADSL czy DSL? Obecnie dostęp do internetu nie jest już przywilejem i rozrywką tylko dla bogatych. Niemal każdy posiada dostęp do sieci w domu, biurze czy firmie, a w niektórych przypadkach jest to konieczne np. do pracy. Jeśli chcemy skonfigurować router zgodnie z własnymi preferencjami, udostępnić łącze internetowe innym urządzeniom (np. smartfonom, komputerom czy telewizorom w domu lub firmie), ograniczenia urządzeń udostępnianych przez operatorów mogą być sporym problemem. Niektóre firmy oferujące dostęp do internetu całkowicie blokują dostęp do ustawień routera, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest zakup własnego urządzenia, co rozwiąże praktycznie wszystkie problemy związane z konfiguracją łącza według własnych preferencji. Gdy już zdecydujemy się na zakup, pojawia się dylemat – wybrać router ADSL czy DSL? Jakie są w ogóle różnice między tymi rozwiązaniami? Jaka jest różnica między ADSL i DSL? Wbrew pozorom różnica między urządzeniami typu ADSL oraz DSL jest bardzo istotna i nie ogranicza się tylko i wyłącznie do jednej funkcji. Diametralnie zmienia ona funkcjonalność routera, jego zastosowanie i charakterystykę. W wielkim skrócie: routery ADSL posiadają wbudowany modem telefoniczny, którego brakuje w przypadku routerów DSL. Jak to wygląda w praktyce? Otóż routery ADSL, posiadające wspomniany modem, można podłączyć bezpośrednio do sieci telefonicznej. Po co? Otóż wielu dostawców internetu korzysta z łącz telefonicznych do dystrybucji internetu, choć wydawałoby się, że jest to standard przestarzały i kojarzący się z czasami, w których za połączenie z internetem płaciło się w formie impulsów. Tacy operatorzy, jak Netia czy Neostrada (obecnie Orange Polska), nadal korzystają z szybkich łączy telefonicznych. Właśnie w takich przypadkach najlepszym rozwiązaniem będzie router ADSL, do którego podłączymy bezpośrednio wtyczkę RJ11. Jeśli jednak korzystamy z sieci osiedlowych, biurowych lub firmowych bądź z usług operatorów, którzy korzystają z innej formy dystrybucji sygnału, lepszym rozwiązaniem będzie router DSL, który możemy podłączyć bezpośrednio do udostępnianego przez operatora modemu za pomocą kabla RJ45. Mówiąc w uproszczeniu, kabel internetowy, biegnący od dotychczas posiadanego modemu operatora, zamiast bezpośrednio do komputera, wpinamy do nowego routera DSL, który zajmie się dalszą dystrybucją sygnału. Jaki router wybrać? Wróćmy do internetu dystrybuowanego przez sieci telefoniczne. Jeśli podpisujemy umowę z operatorem, zamiast płacić za ich urządzenie z ograniczonymi funkcjami, zrezygnujmy z dzierżawy routera i kupmy własne urządzenie, które wybierzemy i skonfigurujemy według indywidualnych preferencji. Samodzielnie wybrany modem ADSL to większe możliwości konfiguracji oraz oszczędność czasu i pieniędzy, gdyż do sieci energetycznej będzie podłączone tylko jedno urządzenie. Po zakończeniu umowy nasz router ADSL zostaje z nami i możemy z nim zrobić, co chcemy – zostawić i korzystać dalej, sprzedać itp. Jeśli już posiadamy internet z urządzeniem od operatora – bez znaczenia, czy na łączu telefonicznym czy też nie – i zamierzamy rozbudować domową lub firmową sieć, wybierzmy router DSL. Co prawda, do sieci będą podłączone dwa urządzenia, ale na swoim routerze dokonamy dowolnej konfiguracji, udostępnimy internet innym urządzeniom, ustawimy limity, a także podłączymy inne urządzenia do domowej/firmowej sieci, np. drukarki, skanery, telewizory itp. Oba rozwiązania dają wolność, jeśli chodzi o konfigurację własnej sieci. Różnicą jest jednak zastosowanie, a konkretnie źródło internetu. Idealnym rozwiązaniem jest podłączenie sygnału do routera ADSL, ale jeśli nie mamy takiej możliwości i źródłem jest posiadane już urządzenie abonenckie, warto rozważyć zakup routera DSL.
Router ADSL czy DSL?
Czy w cenie do 3000 zł możemy kupić laptopa, który sprosta większości naszych oczekiwań? Chyba nikt z was nie ma wątpliwości, że w takim budżecie można bez problemu kupić naprawdę solidne urządzenia. Mało tego – za 3000 zł możemy się już pokusić nie tylko o zakup sprzęty typowo biurowego lub multimedialnego, ale także takiego, który posłuży np. do odpalania gier. Na które laptopy w cenie do 3000 zł warto zwrócić uwagę? Lenovo Ideapad 320 (ok. 3000 zł) 15,6-calowy wyświetlacz 1920 x 1080 pikseli 8 GB pamięci RAM 128 GB dysk SSD procesor Intel Core i5-8250U (1,6-3,4 GHz) dedykowana karta graficzna NVIDIA GeForce MX150 system operacyjny Windows 10 box:offerCarousel W pozostałych poradnikach mojego autorstwa, które dotyczyły innych pułapów cenowych, również znajdziecie laptopy z serii Ideapad 320. Dlaczego? Ponieważ praktycznie wszystkie modele laptopów są sprzedawane w przeróżnych konfiguracjach sprzętowych. Ideapad 320 możecie więc kupić zarówno za np. 3000 zł, jak i za 2500 zł. Tym razem chcę wam zaprezentować model, który został wyposażony w mocny procesor i5 ósmej generacji. Tym, co zwraca tutaj szczególną uwagę, jest obecność dedykowanej karty graficznej NVIDIA GeForce MX150. Jest to karta średniej klasy, która pozwoli np. na odpalenie większości średniowymagających gier. DELL INSPIRON 5379 (ok. 2700 zł) * 13,3-calowy dotykowy wyświetlacz 1920 x 1080 pikseli * 8 GB pamięci RAM * 1000 GB dysk HDD * procesor Intel Core i5-8250U (1,6-3,4 GHz) * zintegrowana karta graficzna Intel UHD Graphics 620 * system operacyjny Windows 10 box:offerCarousel Bardzo ciekawą ofertę ma dla nas również firma DELL, z laptopem z serii INSPIRON 5379. Model, który chcę wam przedstawić. co prawda nie posiada dedykowanego układu graficznego, jednak zamiast niego mamy tu dotykową matrycę. Dzięki niej oraz specjalnym zawiasom, które pozwalają na odchylanie ekranu o 360 stopni – możemy w razie potrzeby przeobrazić naszego laptopa w pełnoprawny tablet. INSPIRON 5379 jest więc sprzętem tzw. 2 w 1. Warto również dodać, że DELL do zestawu dorzuca aktywny rysik, dzięki któremu możemy np. rysować na ekranie. ASUS ZenBook Flip UX360 (ok. 2900 zł) * 13,3-calowy dotykowy wyświetlacz 3200 x 1800 pikseli * 8 GB pamięci RAM * 256 GB dysk SSD * procesor Intel Core M3-7Y30 (1-2,6 GHz) * zintegrowana karta graficzna Intel HD Graphics 615 * system operacyjny Windows 10 box:offerCarousel Jeśli szukacie laptopa bardzo mobilnego, z doskonałym ekranem o bardzo wysokiej rozdzielczości, to z pewnością powinniście się zainteresować serią ZenBook Flip UX360 firmy ASUS. Podobnie jak w przedstawianym przed chwilą DELLu, także tu mamy do czynienia z urządzeniem 2 w 1. Dodatkowo dostajemy dotykową matrycę o rozdzielczości wynoszącej aż 3200 x 1800 pikseli, a także bardzo smukłą obudowę o grubości zaledwie 13,9 mm i wadze 1,3 kg. HP Pavilion 15 (ok. 3000 zł) * 15,6-calowy wyświetlacz 1920 x 1080 pikseli * 8 GB pamięci RAM * 1000 GB dysk HDD * procesor Intel Core i5-7200U (2,5-3,1 GHz) * dedykowana karta graficzna NVIDIA GeForce 940MX * system operacyjny Windows 10 box:offerCarousel Dla osób poszukujących klasycznego laptopa mam propozycję firmy HP, model z serii Pavilion 15. W modelu, który wam proponuję, bardzo mocnym elementem jest dedykowana karta graficzna z rodziny GeForce 940MX. Jest to karta graficzna ze średniej półki, która z powodzeniem pozwoli na uruchomienie gier o najwyższych wymaganiach sprzętowych, jednak na średnich ustawieniach grafiki. Lenovo IdeaPad 510-15 (ok. 2950 zł) * 15,6-calowy wyświetlacz 1920 x 1080 pikseli * 8 GB pamięci RAM * 250 GB dysk SSD * procesor Intel Core i5-7200U (2,5-3,1 GHz) * zintegrowana karta graficzna NVIDIA GeForce 940MX * brak systemu operacyjnego box:offerCarousel Bardzo podobną propozycję do przedstawianego przed chwilą laptopa HP ma chiński gigant – firma Lenovo. Model z serii IdeaPad 510-15, który chcę wam zaprezentować, ma dedykowaną kartę graficzną z tej samej rodziny, co HP. Bardzo mocnym aspektem jest tu z kolei naprawdę szybki dysk SSD z serii EVO firmy Samsung, którego pojemność wynosi 250 GB. Pewną niedoskonałością może być z kolei fakt, że nie znajdziemy tu preinstalowanego systemu operacyjnego, o który musimy zadbać na własną rękę. Acer Swift 3 (ok. 3000 zł) * 14-calowy wyświetlacz 1920 x 1080 pikseli * 8 GB pamięci RAM * 256 GB dysk SSD * procesor Intel Core i3-7130U (2,7 GHz) * zintegrowana karta graficzna Intel HD Graphics 620 * system operacyjny Windows 10 box:offerCarousel Poszukując sprzętu do 1000 zł warto również zainteresować się serią laptopów firmy Acer, a konkretnie Swift 3. Model, który tutaj prezentuję, wyróżnia się przede wszystkim szybkim i pojemnym dyskiem SSD. Urządzenie waży zaledwie 1,6 kg i mierzy tylko 18 mm grubości. Smaczku dodaje tu fakt, że laptop ten został zaopatrzony w głośniki Acer TrueHarmony, które zapewniają jeszcze dokładniejszy i pełniejszy dźwięk. Swift 3 będzie więc idealny jako przenośny komputer multimedialny. ASUS R541UA (ok. 2550 zł) * 15,6-calowy wyświetlacz 1920 x 1080 pikseli * 8 GB pamięci RAM * 256 GB dysk SSD * procesor Intel Core i3-7100U (2,4 GHz) * zintegrowana karta graficzna Intel HD Graphics 620 * system operacyjny Windows 10 box:offerCarousel Jeśli w naszym budżecie celujecie jednak w nieco niższy zakres, powinniście się zainteresować laptopem z serii ASUS R541UA. Atutem modelu, który dla was tu przedstawiam, jest oczywiście cena, wynosząca ok. 2550 zł. Pomimo niskiej ceny mamy tu jednak całkiem solidne podzespoły, wliczając w to 256 GB dysk SSD, a także obecność preinstalowanego systemu operacyjnego Windows 10. Pewnie wielu z was ucieszy się też z faktu, że R541UA można kupić w różnych wariantach kolorystycznych, co dodatkowo pozwoli wyróżnić się z tłumu. DELL Inspiron 17 5767 (ok. 2800 zł) * 17,3-calowy wyświetlacz 1920 x 1080 pikseli * 8 GB pamięci RAM * 1000 GB dysk HDD * procesor Intel Core i5-7200U (2,5-3,1 GHz) * zintegrowana karta graficzna Intel HD Graphics 620 * system operacyjny Windows 10 box:offerCarousel Na zakończenie mam dla was laptop z naprawdę dużym ekranem, o przekątnej wynoszącej aż 17,3-cala. DELL Inspiron 17 5767 będzie doskonałym rozwiązaniem dla osób, które niekoniecznie chcą kupować komputer stacjonarny, ale jednocześnie nie wymagają od laptopa zbyt dużej mobilności. Solidna specyfikacja prezentowanego przeze mnie modelu z pewnością pozwoli na wykonywanie większości zadań typowo biurowych. Sprzęt ten, z uwagi na duży ekran, sprawdzi się też świetnie podczas odtwarzania wszelakich multimediów.
Laptopy do 3000 zł - I kwartał 2018
Ten moment, gdy dziecko bezpowrotnie żegna się z pieluszkami, jest marzeniem wszystkich rodziców. Ale nauka samodzielnego załatwiania potrzeb fizjologicznych może być żmudna, trudna i długotrwała. Dziecko łatwo zniechęca się niepowodzeniami i potrzebuje stymulujących bodźców, aby naukę przemienić w fantastyczną zabawę. Nocniczek Fisher-Price ma być odpowiedzią na te oczekiwania. Wyposażony w pozytywkę, uchwyt na papier toaletowy oraz spłuczkę naśladuje prawdziwą toaletę i oswaja dziecko z nawykiem korzystania z łazienki. Interaktywny nocniczek 3 w 1 Nocnik Fisher-Price to pomysłowe urządzenie, spełniające trzy funkcje: służy jako klasyczny nocnik (wspomaga trening samodzielnego załatwiania potrzeb), stanowi nakładkę na deskę sedesową, pozwalającą dziecku na korzystanie z „dorosłej” toalety, a także podest – podnóżek – ułatwiający umycie rąk po skorzystaniu z nocnika. Według zapewnień producenta śpiewający nocniczek, dzięki wesołym melodiom i motywującym zdaniom, jest zarazem zabawką, jak i skutecznym narzędziem treningowym. Umożliwia zamienienie nauki samodzielnego siusiania w przyjemność oraz świetną zabawę. Podobieństwo produktu do prawdziwego sedesu także ułatwia maluchowi przyzwyczajenie się do korzystania z pełnowymiarowej toalety. Załatwianie się na sedesie dla dorosłych będzie więc dla niego w przyszłości łatwiejsze. Wyjmowany pojemnik wewnątrz nocniczka ułatwia jego czyszczenie, a dołączona zielona nakładka zapewnia komfortowe korzystanie dla chłopców. Zawartość opakowania Śpiewający nocniczek Fisher-Price jest pakowany w atrakcyjny, kolorowy karton prezentujący zawartość. Zdjęcia (zarówno te na opakowaniu kartonowym, jak i na stronie internetowej producenta, tak zwane packshoty) w realistyczny sposób oddają kolorystykę urządzenia oraz jego funkcje. Po odpakowaniu zawartość nie zaskakuje ani nie rozczarowuje. To duży plus, bo oznacza to, że nocnik można zamawiać przez Internet bez wcześniejszego oglądania go na żywo. W opakowaniu znajdziemy korpus nocnika, wewnętrzną miskę (różową), nakładkę na sedes dla chłopców (zieloną), deskę sedesową z klapą (niebieską), jak również tylny panel nocniczka (biały, z wizerunkiem uśmiechniętej buzi) z zamontowaną na stałe spłuczką i wysuwanym drążkiem na papier toaletowy (ten ostatni nie jest dołączony do zestawu). W oddzielnym boksie została ukryta pozytywka (bez dołączonych baterii) zasilana trzema bateriami AA. Montuje się ją od spodniej strony korpusu i przykręca śrubkami. Dzięki temu sprzęt działa prawidłowo i dziecko nie ma dostępu do baterii. Rozpakowanie i złożenie nocniczka trwa nie więcej niż 5 minut. Wszystkie elementy są dobrze spasowane, a konstrukcja sprawia wrażenie mocnej i wytrzymałej, mimo iż jest wykonana z miękkiego plastiku. Jedyne zastrzeżenie mam do działania deski sedesowej – klapie zdarza się samoczynnie opadać, jakby kąt jej otwierania był o kilka stopni za mały. Funkcje nocniczka Fisher-Price – nie tylko śpiew! Wbrew nazwie, nocniczek Fisher-Price potrafi znacznie więcej niż tylko grać (czyli odtwarzać) piosenki. Moduł dźwiękowy uruchamia się kilkukrotnie, wydając różne komendy. Po skorzystaniu z nocniczka on sam radzi dziecku, by użyło papieru i spłuczki, gratuluje pomyślnego załatwienia potrzeby i śpiewa maluszkowi fragment wesołej piosenki. Komunikacja przebiega naturalnie, a głos dziecka użyczony nocniczkowi jest ciepły i przyjemny. Jeśli miałabym porównywać nocniczek do innych zabawek Fisher-Price dla najmłodszych, to jest to urządzenie bardzo podobne, wręcz bliźniacze w stosunku do interaktywnego zielonego krzesełka ze stolikiem. Bardzo podobny wygląd (niemal identyczne oparcie, dokładnie ten sam wizerunek uśmiechniętej buzi, analogiczna wielkość), zbliżone funkcje edukacyjne (krzesełko zachęca do czytania i nauki alfabetu, nocniczek zaś ułatwia korzystanie z toalety – obie zabawki naśladują funkcje mebli przeznaczonych dla dorosłych i w motywujący sposób podpowiadają, do czego one służą), odpowiedź na aktywność dziecka (krzesełko uruchamia się, gdy dziecko na nim siada, nocniczek reaguje po udanej próbie skorzystania z toalety). Dodatkowo w interaktywnym nocniczku umieszczono atrapę spłuczki (nie wydaje dźwięku z pozytywki, tylko mechaniczne skrzypi przy pociąganiu za spłuczkę) oraz wysuwany drążek na papier toaletowy. Zwykle te dwa elementy budzą duże zainteresowanie dziecka – da się nimi przesuwać do woli bez konieczności załatwienia potrzeby fizjologicznej. Nie działa tu więc system nagrody za odpowiednie zachowanie się – skorzystanie z nocnika. Jak było wspomniane wcześniej, poszczególne elementy nocniczka łatwo złożyć i zdemontować, dlatego z jednej strony nietrudno zdjąć deskę i zamontować ją na „dorosłej” toalecie, gdy dziecko wyraża już zainteresowanie korzystaniem z prawdziwego sedesu. Podstawa nocnika może spełniać także funkcję podnóżka, aczkolwiek byłabym ostrożna w traktowaniu deklaracji producenta na poważnie, choćby ze względu na ostrzeżenie umieszczone z tyłu urządzenia. Mówi ono wprost, by bez pośpiechu stawać na nocniku, gdyż nietrudno o upadek. Pierwszy kontakt z nocniczkiem Mimo dużego podobieństwa do prawdziwej toalety, śpiewający nocniczek Fisher-Price wygląda przede wszystkim jak zabawka. I tak zostaje potraktowany przez dziecko. Zaletą nocnika jest na pewno fakt, że maluch przy pierwszym kontakcie się go nie obawia, nocnik nie wydaje się niczym dziwnym i odpychającym. Przeciwnie, żywe kolory dodatków i uśmiech namalowany na urządzeniu zachęcają do obcowania z nim. Dziecko chętnie sprawdza, jak działa spłuczka, bawi się drążkiem na papier toaletowy, podnosi klapę, wyciąga miskę ze środka korpusu. Maluch, który sprawdzi działanie pozytywki (aby usłyszeć komendy i piosenki nocniczka, wystarczy nalać do niego trochę wody, albo umiejętnie przycisnąć palcem dwa metalowe punkty we wnętrzu różowej miski) zostaje wprawiony w dobry nastrój. Problem pojawia się wtedy, gdy trzeba wytłumaczyć, iż nocnik nie będzie działał tak, jak inne zabawki – nie uruchomi się po włączeniu lub dotknięciu jakiegoś punktu, ale wyłącznie po wypełnieniu go płynem. Po zasięgnięciu opinii od innych właścicielek nocnika przekonałam się, że podobieństwo do innych zabawek Fisher-Price może być zaletą nocniczka, ale także jego wadą. Nie wszystkie dzieci dają się przekonać, by siusiać na własne zabawki. Takim łobuziakom lepiej zaproponować klasyczny nocnik albo od razu nakładkę na sedes (dla maluchów dostępne są takie z oparciem i uchwytami, które minimalizują możliwość upadku). Trening czystości według śpiewającego nocniczka „Mamo spójrz jestem tu, na nocniczku siadam już. Jestem dumny, kiedy sam załatwię się i wszyscy w koło chwalą mnie!” – śpiewa nocniczek po tym, jak dziecku uda się podjąć wyzwanie. „A teraz spłuczmy nocniczek” – podpowiada maluszkowi po chwili. Komunikaty są spójne i atrakcyjne dla smyka, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nieco spóźnione. Początek piosenki powinien pojawić się wcześniej, gdy dziecko siada na nocniczku. Tak, aby zachęcić je do skorzystania z małej toalety. Warto jednak zauważyć, że nocniczek śpiewa po polsku, a przygotowany tekst faktycznie motywuje dziecko do działania. Dla maluchów (nocnik jest przeznaczony dla dzieci od 18 miesiąca życia) jest to jak najbardziej odpowiednie urządzenie, natomiast gdy dzieci się nieco starsze i – co najbardziej istotne – dość duże, otwór deski sedesowej może okazać się za mały, a sedes (w roli nakładki na prawdziwą toaletę) niewystarczająco stabilny. Nocnikłatwo utrzymać w czystości. Wyjmowanie i opróżnianie, jak również mycie wewnętrznego zbiornika na mocz i kał nie nastręcza żadnych trudności. Także nakładka, ułatwiająca załatwianie się chłopcom, to sprytny patent na utrzymanie czystości i higieny podczas korzystania z nocniczka. Uwaga na podróbki! Choć posiada wiele zalet, interaktywny nocnik Fisher-Price to jeden z najdroższych dostępnych na rynku modeli tego typu urządzeń (kosztuje od 130 do 160 zł). Decydując się na zakup, szczególnie okazyjny, warto zwrócić uwagę, czy jest to oryginalny sprzęt, bowiem w sprzedaży znajduje się identyczny model, niemal idealnie imitujący pierwowzór, który na pierwszy rzut oka nie różni się niczym od oryginału (poza naklejką z logo producenta ulokowaną z przodu). By nie dać się oszukać, sprawdźmy zawartość opakowania, a po ewentualnej nieudanej transakcji (na przykład na odległość) nie obawiajmy się zwracać produktów (oczywiście w przypadku, gdy opis czy zdjęcie wprowadza w błąd). Nocniczek interaktywny – czy warto kupić? W przypadku takiego urządzenia jak nocnik, trafność zakupu jest w pewnym sensie loterią. Nigdy nie będziemy mieć 100% pewności, czy dziecko będzie chętnie z niego korzystać, jeśli nie pozwolimy mu spróbować. Idealnie byłoby więc mieć w domu dwa nocniki – jeden tradycyjny, drugi interaktywny. W zależności od preferencji dziecka, śpiewający nocniczek może stać się pierwszą w życiu toaletą, albo... „młodszym bratem” interaktywnego krzesełka i kolejną zabawką do kolekcji. Pod względem jakości wykonania, ilości funkcji i ergonomii nie mam większych zastrzeżeń. Estetyka i fakt, że sprzęt jest przyjazny dziecku (a także mamie poprzez łatwe czyszczenie i montaż) zachęcają do kupna. Nocnik Fisher-Price to zabawka wysokiej jakości, która może stać się dla dziecka motywatorem do nauki samodzielnego korzystania z toalety. Podsumowanie Nazwa urządzenia: Śpiewający nocniczek Fisher-Price Ilość elementów w opakowaniu: 5 Dostępne wersje kolorystyczne: 1 Funkcje: nocnik, nakładka sedesowa, podnóżek Język: polski (instrukcja po polsku, dźwięki pozytywki w języku polskim) Dostępność: duża (w sklepach specjalistycznych oraz Internecie) Cena: 130–160 zł Stosunek jakości do ceny: dobry Końcowa ocena sumaryczna: 8/10 punktów
Test śpiewającego nocniczka Fisher-Price
Xcover 3 to najnowszy smartfon Samsunga odporny na pył i wodę, a do tego wyposażony w czterordzeniowy procesor i obsługę LTE. Można go kupić już za 750 zł. Specyfikacja Galaxy Xcover 3 Wyświetlacz: 4,5 cala, 480 x 800 pikseli, PLS, szkło hartowane; Chipset: Marvell Armada PXA1908; Procesor: Cortex-A53 4x 1,2 GHz; Grafika: Vivante GC7000; RAM: 1,5 GB; Pamięć: 8 GB + slot microSD do 128 GB; Obsługa kart w standardzie microSIM; Łączność: LTE, Wi-Fi b/g/n, Bluetooth 4.0, NFC, GPS + GLONASS, radio FM; System operacyjny: Android 4.4.4 KitKat; Aparat: 5 Mpix z autofokusem i diodą LED z tyłu + 2 Mpix z przodu, nagrywanie wideo w rozdzielczości 720p przy 30 fps; Odporność na pył i wodę IP67 (do 1 m na 30 minut), standard MIL-STD-810G – odporność na sól, pył, wilgotność, deszcz, wibracje, promieniowanie słoneczne, zmiany temperatury; Bateria: 2200 mAh; Wymiary: 132,9 x 70,1 x 10 mm; Waga: 154 g. Dane techniczne prezentują się nietypowo. Specyfikacja jest gorsza niż zazwyczaj w smartfonach z tej półki cenowej, choć trzeba pamiętać, że płaci się także za wzmocnioną, odporną konstrukcję. Zastosowano mało znany układ – będący konkurentem Snapdragona 410 – ma cztery rdzenie i przyzwoity chipset graficzny. Telefon posiada dosyć niską rozdzielczość ekranu, ale wyświetlacz wykonano w technologii PLS, która charakteryzuje się szerokimi kątami widzenia. Konstrukcja Odporne smartfony niestety często nie są tak estetyczne jak zwykłe dotykowe telefony, ale w wypadku Xcover 3 Samsungowi udało się uzyskać niezły kompromis. Galaxy Xcover 3 to zgrabny telefon o ciekawym kształcie. Ma bryłę, której wizualnie nie psują wzmacniane wstawki. Ciekawie prezentuje się kolorystyka materiałów: błękit i granat dobrze komponują się z nietypową fakturą wykończenia. box:imageShowcase box:imageShowcase Front wzmocniono szkłem hartowanym, Samsung nie podaje jednak szczegółów odnośnie producenta, więc może nie być to (i zapewne nie jest) Gorilla Glass. Czarne ramki wokół ekranu odstają na około 0,5 mm, pozostałe mają około 2 mm od boków i ponad centymetr od góry i dołu. Na spodzie znalazły się trzy duże, fizyczne przyciski z wyraźnymi oznaczeniami. Nad wyświetlaczem widnieje logo producenta, srebrna maskownica głośnika, przedni obiektyw oraz niewielkie czujniki. Boki wyglądają bardzo charakterystyczne: mają żłobienia, ścięte rogi oraz wcięcia. Wystają lekko ponad wyświetlacz, dzięki czemu stanowią dodatkowe zabezpieczenie. Układ elementów jest niestandardowy. Prawa krawędź zawiera tylko włącznik, a po przeciwnej stronie umieszczono przycisk funkcyjny Xcover. Poniżej niego trafiły oddzielone klawisze regulacji głośności, z kolei na górnej ściance znajduje się wyjście słuchawkowe 3,5 mm, a na dolnej gniazdo microUSB oraz szczelina mikrofonu. box:imageShowcase box:imageShowcase Świetnie prezentuje się tylna klapka, jest gumowana, ma cztery dosyć głębokie żłobienia i wyraźną fakturę złożoną z wielu wypustek. Obiektyw główny trafił na środek, umieszczono go przy górnej krawędzi i zabezpieczono metalowym pierścieniem. Aparat wspierany jest przez pojedynczą diodę LED, obok niego ulokowano głośnik multimedialny również z dodatkowym zabezpieczeniem. Zamocowaną w wielu punktach pokrywkę baterii podważa się w specjalnym nacięciu. Ma ona dodatkową uszczelkę w obszarze wymienialnej baterii, która blokuje dostęp do czytników kart microSIM oraz microSD. W prawym górnym rogu znajduje się miejsce na smycz, którą po zdjęciu pokrywy łatwo przełożyć przez otwór w lewym boku. Wykonanie smartfona jest bardzo dobre. Elementy są spasowane świetnie, a materiały wzorowo obrobione. Urządzenie jest sztywne i masywne, wygląda bardzo solidnie. Wizualnie Xcover 3 prezentuje się bardzo dobrze. Sprawdzi się jako zwykły telefon do codziennych zastosowań. Mimo swojego przeznaczenia jest uniwersalny i na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. To zdecydowanie jeden z najładniejszych smartfonów „twardzieli”. Ergonomia i użytkowanie Telefon świetnie leży w dłoni. Wcięte krawędzie, delikatne ogumowanie i specjalna faktura powodują, że trzyma się go pewnie, nawet gdy jest mokry. Krawędzie nie podrażniają dłoni, nie ma ostrych kantów, użyto materiałów o wysokiej przyczepności. Bardzo przyjemny w dotyku jest także śliski i gładki wyświetlacz. Zminimalizowano również występowanie smug, które prawie nie przeszkadzają i łatwo je usunąć. Dobrze przemyślano też umiejscowienie przycisków. Po pierwsze, świetnie, że pod ekranem zdecydowano się na fizyczne guziki o wyraźnym kliku i sprężystym skoku (wersje dotykowe mogłyby mieć problemy z działaniem w trudnych warunkach). Poza tym klawisze łatwo wyczuć po ciemku. Po drugie, boczny włącznik ulokowano idealnie pod kciukiem, a pozostałe przyciski łatwo obsłużyć palcem wskazującym i środkowym, mają wyraźny skok i stawiają odpowiedni opór. Trzeba przyzwyczaić się za to do obecności drugiego klawisza. Początkowo przycisk funkcyjny Xcover łatwo pomylić z włącznikiem. Pełni on dwie funkcje: przy włączonym ekranie krótkie jego wciśnięcie uruchomia latarkę, zaś długie aplikację aparatu. Szkoda jednak, że nie można go wykorzystać bez włączania ekranu. Telefon da się uruchomić dzięki klawiszowi Home, ale nie obsługuje on gestu podwójnego stuknięcia wybudzającego ekran. Głośnik z tyłu jest lekko uniesiony, zatem dźwięk nie będzie tłumiony, gdy telefon leży na blacie lub trzymamy go w dłoni. Głośność jest przeciętna, na co dzień wystarczy, ale w bardziej ekstremalnych warunkach raczej nie przebije się przez hałas. Trzeba mieć też na uwadze, że Xcover 3 nie należy do wyjątkowo „pancernych” urządzeń. Na pewno poradzi sobie w trudniejszych warunkach, ale lepiej nim celowo nie rzucać, a ekran dodatkowo zabezpieczyć folią. Klapka baterii nie jest zamykana na śruby, została tylko lekko uszczelniona, dlatego zabrudzenia mogą zbierać się w kilku miejscach. Telefon jest właściwie czymś pomiędzy, to już nie zwykły smartfon, ale nie należy również do tych wyjątkowo mocnych, pancernych modeli. Nie spełnia zaawansowanych certyfikatów militarnych, trzeba więc o niego dbać. Wyświetlacz Nie jest to smartfon multimedialny, nie będzie czarował jakością wyświetlacza. Rozdzielczość (480 x 800 pikseli) jest niska, to minimum jak na przekątną 4,5 cala. Ostrość jest przyzwoita, da się jednak już dostrzec piksele, a obraz i czcionki nie są wyjątkowo gładkie. Kąty widzenia są na szczęście szerokie, ekran jest też bardzo jasny. Będzie czytelny w słońcu i nie oślepi nocą. Brakuje za to czujnika światła, ale w górnej belce znajduje się tryb „na zewnątrz”, który przyda się latem. Dobre wrażenie sprawia też odwzorowanie barw. Kolory są naturalne, mają odpowiedne nasycenie. Jedynie czerń jest płytka i lekko srebrzy. Interfejs dotykowy sprawuje się dobrze. To w połączeniu z gładką taflą ekranu sprawia, że telefon obsługuje się sprawnie. Ekran ma także tryb do obsługi w rękawiczkach, który zwiększa czułość. System operacyjny i wydajność Galaxy Xcover 3 działa pod kontrolą Androida 4.4.4 z nakładką TouchWiz. Obiecano aktualizację do Lollipopa 5.0, ale nie wiadomo, kiedy zostanie ona udostępniona. System jest właściwie standardowy. Błękitny interfejs dobrze komponuje się z kolorystyką obudowy. TouchWiz jest uproszczony, ale i tak rozbudowuje KitKata o wiele funkcji. Górna belka zawiera przewijany pasek skrótów oraz duży pasek jasności ekranu. Menu ustawień jest sensownie posegregowane. Można skonfigurować klawisz funkcyjny, a także uruchomić zaawansowane tryby oszczędzania energii czy opcję uproszczonego ekranu. Szuflada aplikacji pozwala natomiast posortować aplikacje wedle własnych preferencji. Oferowana wydajność jest dobra. Xcover 3 zdobywa 22171 punktów w AnTuTu 6.0. Jest to bardzo podobny wynik do tego osiąganego przez smartfony ze Snapdragonem 410. System działa stabilnie i sprawnie, ale przy pobieraniu wielu aplikacji potrafi lekko zwolnić. Nie zawiesza się i nie przeładowuje, gdyż w pamięci trzymanych jest kilka aplikacji. Jak widać 1,5 GB RAM-u sprawdza się nieźle. Gdy zabraknie pamięci, aplikacje wczytywane są ponownie dosyć szybko. Bateria Xcover 3 nie jest wyjątkowy pod względem pracy na baterii. W podróż lepiej wziąć ze sobą dodatkowy power bank. Jest jednak wystarczająco dobrze, ponieważ 2 dni pracy to w zasadzie standard, a osoby oszczędne osiągną nawet 3 dni. Aktywując zaawansowane oszczędzanie energii z uproszczonym pulpitem, można liczyć na długi, nawet tygodniowy czas czuwania, z kolei intensywne użytkowanie zapewni około 1,5 dnia pracy. Multimedia – gry, aparat, głośnik Fani prostszych gier 2D i 3D będą zadowoleni. Gry, takie jak: Angry Birds 2, Subway Surfers, Rayman Adventures, Manuganu, Badland działają płynnie. Gorzej jest z wymagającymi grami – Real Racing 3 mocno się przycina, podobnie jak Asphalt 8. Aplikacja aparatu sprawuje się nieźle, pozwala wyostrzyć wybrany punkt, ma oddzielny przycisk migawki na ekranie. Mamy łatwy dostęp do galerii i wybór trybu nagrywania. Po przeciwnej stronie zlokalizowano przydatne skróty: lampy błyskowej, skrót ustawień i zmiany obiektywu na przedni. Możliwe jest także dostosowanie ekspozycji, ISO czy balansu bieli. Niestety zdjęcia wykonywane są dosyć długo, obiektyw czasem dłużej wyostrza, trzeba pamiętać o stabilnym trzymaniu telefonu. Zdjęcia nie zachwycają, są zaszumione, ziarniste, ale mają sporo szczegółów i pozostają czytelne, nawet gdy zrobiono je w gorszym świetle. Dobrze, całkiem naturalnie, wyglądają barwy. Przykładowe zdjęcia dostępne w linkach poniżej: zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3, zdjęcie 4. Głośnik multimedialny mógłby być głośniejszy, ale za to oferuje on dosyć czysty dźwięk, który nie irytuje i nieźle sprawdza się nawet przy nagłośnieniu gier. Łączność i jakość rozmów Xcover 3 na szczęście sprawdza się w najważniejszych funkcjach: nie ma problemów z zasięgiem LTE, telefon dobrze radzi sobie także z Wi-Fi. Bluetooth sprawuje się dobrze, a czujnik NFC przyda się w podróży, szczególnie przy płatnościach bezstykowych bądź we współpracy z głośnikami Bluetooth. GPS także szybko łapie fix i ma stabilne połączenie. Dobrze wypada jakość rozmów, głos rozmówcy jest odpowiednio czysty i pozbawiony zniekształceń. Podsumowanie Galaxy Xcover 3 to specyficzny telefon, przeznaczony do specjalnych zastosowań. Docenią go pracownicy fizyczni, sportowcy lub podróżnicy. Jest na tyle ładny, że przyda się także osobom, które nie chcą się martwić, czy smartfon będzie działał w trudniejszych warunkach. Opisywany Samsung nie zachwyca jakością wyświetlacza. Ma niską rozdzielczość, chociaż sama jakość obrazu jest dobra. Oferowana wydajność również jest przyzwoita. Na końcową cenę wpływ ma jednak wzmacniana konstrukcja. Trzeba mieć jednak na uwadze, że nie jest to wyjątkowo pancerny telefon, daje tylko podstawową odporność na pył, zachlapania i trudniejsze warunki, dlatego szkoda, że urządzenie nie jest trochę tańsze. Gdy potrzeba czegoś do bardziej ekstremalnych warunków, lepiej zwrócić uwagę na telefony CAT czy serię Drive Kruger&Matz.
Samsung Galaxy Xcover 3, czyli wzmacniany smartfon do zadań specjalnych
Usługa Android Pay wystartowała w Polsce 17 listopada. Dzięki niej, zamiast karty debetowej lub kredytowej w terminalach płatniczych, możemy płacić przy użyciu smartfonu. W lutym powyższą usługę zastąpiło Google Pay - zmiany nie dotyczyły jednak tylko nazwy. Teoretycznie do korzystania Google Pay jest konieczny jedynie smartfon z systemem Android. Jak to wygląda w praktyce? 17 listopada, wielki start Polska może czuć się bardzo uprzywilejowana, jeśli chodzi o Android Pay. Zostaliśmy drugim krajem w Europie (po Wielkiej Brytanii), w którym Google zdecydowało się oficjalnie wprowadzić tę usługę w życie. Od 17 listopada Polacy mogą za pomocą Android Pay płacić w ponad 400 tys. punktów. Od lutego tego roku usługa Android Pay została przekształcona w Google Pay, abyśmy mogli z niej korzystać wystarczyło jedynie dokonać aktualizacji. Jakie banki obsługują Google Pay? Aby móc korzystać z Google Pay, musimy posiadać kartę płatniczą (debetową lub kredytową) w banku, który wspiera Google Pay. W dniu premiery, czyli 17 listopada, taką możliwość oferowały banki: * T-Mobile Usługi Bankowe, * Bank Zachodni WBK, * Alior Bank. Aktualnie w Polsce ze zaktualizowanego Google Pay możemy korzystać za pośrednictwem 16 banków: * Alior Bank, * Eurobank, * T-Mobile Usługi Bankowe, * BZ WBK, * mBank, * Nest Bank, * Orange Finanse, * BGZ BNP, Sodexo, * Getin, Edenred, * Plus Bank, * City Handlowy, * ING, * DiPocket, * Raiffeisen Bank. Koniecznie trzeba dodać, że obsługiwane karty płatnicze to MasterCard i VISA. Gdzie można płacić za pośrednictwem Google Pay? box:imageShowcase Teoretycznie z dobrodziejstw Google Pay możemy skorzystać wszędzie tam, gdzie znajdują się terminale zbliżeniowe. Póki co nie ma jednak pewności, że nasz smartfon i Google Pay zadziałają z każdym terminalem. Warto patrzeć na oznaczenia na witrynach sklepowych - powinny tam znajdować się naklejki z symbolem GPay oraz płatności zbliżeniowych. Amerykański gigant na swoich stronach wymienia kilka miejsc, w których na pewno możemy zapłacić poprzez Google Pay. Znajdziemy m.in. Costa Coffee, Carrefour, Delikatesy Centrum, Lidl, Netto, Piotr i Paweł, KFC, Shell McDonalds i kilka innych miejsc. Płatności w aplikacjach mobilnych Obecnie poprzez Google Pay możemy dokonać płatności za zakupy na Allegro, przejazdy z Uberem lub iTaxi oraz zamówienia posiłków z portalu Pyszne.pl. Zmiana z Android Pay na Google Pay miała też na celu ujednolicić płatności we wszystkich aplikacjach od Google. Nie ważne czy robimy zakupy przez przeglądarkę Chrome, czy w Sklep Play. Dokonujemy tych płatności za pomocą kart przypisanych do naszego konta Google - poza kartami debetowymi i kredytowymi możemy tam umieścić programy lojalnościowe, oferty rabatowe, czy karty podarunkowe. Co ciekawe samo Google oferuje specjalne rabaty za korzystanie ze swoich usług, np. dokonanie płatności z wykorzystaniem Google Pay pięć razy w różnych porach dnia sprawi, że zyskamy 40 złotych do wykorzystania w Sklepie Play. Jak płacić za pośrednictwem Google Pay? box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Przede wszystkim potrzebujemy smartfonu, który działa w oparciu o system Android (w wersji 5.0 Lollipop lub wyższej) i posiada moduł łączności NFC. Jakie smartfony mają NFC? Lista takich urządzeń jest bardzo długa i z pewnością znajdziecie ich całe mnóstwo na portalu Allegro. Zaliczają się do niej zarówno nowoczesne flagowce: Samsung Galaxy S9, LG V30, Sony Xperia XZ2 Premium, ale też smartfony z niższego segmentu cenowego: Huawei P10 Lite, Samsung Galaxy A5 (2017), LG Q6. Jeśli chcemy kupić smartfon pod kątem późniejszego korzystania z Google Pay, powinniśmy zweryfikować obecność NFC i zainstalowaną wersję systemu operacyjnego w urządzeniu. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Jeśli już mamy smartfon z NFC i systemem Android w wersji co najmniej 5.0 Lollipop, musimy jeszcze ściągnąć ze Sklepu Play aplikację Google Pay. Następnie wystarczy w aplikacji dodać kartę płatniczą wydaną przez bank wspierający tą usługę. Co dalej? W zasadzie to już koniec formalności. Teraz trzeba tylko włączyć w smartfonie łączność NFC. Jeśli chcemy dokonać płatności, musimy wybudzić smartfon i zbliżyć go do terminala płatniczego. Używanie smartfonu zamiast karty opiera się w takim przypadku na standardowych zasadach, więc transakcje do 50 zł nie wymagają autoryzacji kodem PIN, natomiast zakupy powyżej tej kwoty już tak. Dlaczego w ogóle korzystać z Google Pay? Wielu z was pomyśli pewnie, że przecież zamiast smartfonu można w taki sam sposób płacić kartą zbliżeniową. To prawda, ale do Google Pay da się dodać wiele kart i mamy możliwość wyboru, z której skorzystamy. Poza tym możemy jednym urządzeniem płacić w sklepach, restauracjach, ale też robiąc zakupy w Internecie. Smartfon każdy z nas w zasadzie zawsze ma przy sobie. Idąc więc do sklepu, nie musimy nawet zabierać portfela. Dodatkowo Google Pay obsługuje też karty podarunkowe i lojalnościowe. Ponadto możemy spojrzeć na licznik pobrań - aplikacje ściągnięto na smartfony już ponad 100 milionów razy. )
Google Pay - następca usługi Android Pay i alternatywa dla kart płatniczych. Jak z niej korzystać?
Oleje przekładniowe są stosowane w skrzyniach biegów, przekładniach głównych, mechanizmach różnicowych, również w tych o ograniczonym poślizgu. Jak je rozróżnić? Podstawowym zadaniemolejów przekładniowych jest oczywiście smarowanie, ale spełniają one również wiele innych funkcji. Chłodzą, chronią przed korozją, zużyciem i starzeniem, czyszczą, a także zabezpieczają przed drganiami i wibracjami. Tego typu smarowidła ciągle przechodzą ewolucję – muszą przecież obsłużyć mechanizmy, które są coraz bardziej skomplikowane i pracują z dużymi obciążeniami. Surowe przepisy Na dodatek rosną wymagania dotyczące ochrony środowiska i produkowane obecnie oleje nie mogą być toksyczne, również po zużyciu. To ważne, bo nawet niewielka ilość oleju jest w stanie skazić mnóstwo wody – a tej mamy coraz mniej. Jednym z najważniejszych parametrów olejów przekładniowych jest lepkość. Co ciekawe, muszą ją zachowywać w dużym zakresie temperatur, od ujemnych po prawie +200 ˚C. Przecież w takich warunkach pracują tryby skrzyni biegów oraz innych mechanizmów samochodu. Nawet minimalna zmiana lepkości powodowałaby szybsze zużycie tych elementów czy blokowała ich pracę. Na całym świecie stosuje się powszechnie normy API, czyli Amerykańskiego Instytutu Naftowego. Obejmują one klasy od GL-1 do GL-6. W zasadzie im wyższy numer, tym lepszy olej, ale… Do naszych aut musimy stosować olej o parametrach wyznaczonych przez producenta samochodu. Na przykład nie powinno się stosować GL-5 zamiast GL-4. Na dodatek klasa GL-6 to na razie pieśń przyszłości, w praktyce nie jest jeszcze stosowana. Oleje przekładniowe – podobnie jak silnikowe – dzielą się na mineralne, półsyntetyczne oraz syntetyczne. Jeśli mamy wybór, używajmy syntetycznych, są one wyższej jakości, niż mineralne i mieszane. Z drugiej strony trudno dziś chyba znaleźć oleje mineralne, zostały one praktycznie wyparte przez syntetyki. Klasy olejów API GL-1to najniższa klasa olejów. Nie zawierają dodatków uszlachetniających (jedynie środki przeciwkorozyjne i zapobiegające utlenianiu), mogą pracować w wypadku niewielkiego obciążenia. Gdzie są stosowane? Na ogół w przekładniach głównych – spiralnych, stożkowych i ślimakowych. Takie „czyste” oleje są też czasem używane w nisko obciążonych skrzyniach biegów. Można je polecać do ręcznie sterowanych przekładni z obciążeniami do 160 MPa i temperaturą oleju do 90˚C. W praktyce skrzyń biegów przystosowanych do zalewania GL-1 jest na rynku niewiele. Takie oleje dość często można zastąpić zwykłym olejem silnikowym. API GL-2to klasa nieco wyższa, zawierająca domieszkę różnych substancji uszlachetniających – przede wszystkim zapobiegających spienianiu i utlenianiu oraz przeciwkorozyjnych. Polecane są do nieco bardziej obciążonych przekładni – do 210 MPa, mogą pracować w temperaturze do 130˚C. Co to oznacza w praktyce? Stosowane są najczęściej w ślimakowych przekładniach głównych. API GL-3– tego typu oleje mogą być już stosowane do skrzyń biegów, ale niezbyt obciążonych. Od GL-2 odróżnia je przede wszystkim duża zawartość dodatków zwiększających smarność i odporność na zużycie czy zatarcie. Mogą pracować pod obciążeniem do 250 MPa i w temperaturze do 150˚C . Oprócz (niektórych) skrzyń biegów można je stosować w przekładniach walcowych i stożkowych, np. w mostach. GL-4 i GL-5 Oleje GL-1, GL-2 i GL-3 znajdują się nieco w odwrocie, coraz częściej ich miejsce zajmują GL-4 i GL-5, dużo wytrzymalsze i o wyższych parametrach. Ale w autach starszego typu są oczywiście ciągle stosowane i nie zmieni się to przez najbliższe kilka, a może i kilkanaście lat. Warto również zauważyć, że klasyfikacja API jest uzupełniana przez normę J306. Określa ona lepkość oleju w zależności od temperatury. Obejmuje oznaczenie SAE oraz liczby – od 70 do 250. Jest stosowana od kilku lat, więc w instrukcjach do wielu starszych aut nie znajdziemy aż tak szczegółowych wytycznych co do oleju przekładniowego.
Kiedy stosujemy oleje przekładniowe API GL-1, API GL-2, API GL-3?
Fun 5 to najnowszy smartfon myPhone na mniejszą kieszeń. Podstawowe parametry to ekran 5 cali, czterordzeniowy procesor oraz 1 GB RAM-u. Warto się skusić? Specyfikacja myPhone Fun 5 wyświetlacz: 5 cali, 854 x 480 pikseli, IPS chipset: Spreadtrum SC7731 (4x 1,3 GHz Cortex-A7) grafika: Mali-400 RAM: 1 GB pamięć: 8 GB + obsługa kart microSD do 32 GB obsługa dwóch kart SIM (standardy mini oraz micro) łączność: Wi-Fi 802.11n, Bluetooth, GPS z A-GPS system operacyjny: Android 6.0 Marshmallow aparat główny: 5 Mpix, dioda LED, nagrywanie wideo 720p aparat przedni: 0,3 Mpix, wideo 480p czujniki: akcelerometr, zbliżeniowy, żyroskop, światła bateria: 2000 mAh wymiary: 145 x 72 x 9,8 mm masa: 143 g Konstrukcja W tej cenie nie ma co się spodziewać wyjątkowego designu czy materiałów. Fun 5 ma proste kształty oraz zaoblone rogi. W budowie dominują tworzywa sztuczne, także takie, które imitują metal. Konstrukcja skrywa jednak kilka przyjemnych niespodzianek, np. wyświetlacz został przeszklony, a krawędzie są wytłoczone i przywodzą na myśl smartfony Samsunga. box:imageShowcase box:imageShowcase Wyświetlacz otaczają szerokie ramki – ponad 3 mm po bokach, około 16 mm na dole i 15 mm na górze. Pod spodem znalazły się przyciski dotykowe, i to podświetlane, co nie jest standardem nawet w średniej półce cenowej. Nad ekranem umieszczono głośnik rozmów, przedni obiektyw aparatu oraz czujniki, w tym światła, co również zasługuje na pochwałę. Dłuższe boki są spłaszczone i lekko żłobione. Na prawej krawędzi wyraźnie odstaje włącznik, a na lewej regulacja głośności. Gniazda microUSB oraz słuchawkowe trafiły na szczyt, a na spodzie widać tylko szczelinę mikrofonu. Na spodzie umieszczono również pokrywkę baterii, którą da się zdemontować – jest ogumowana, matowa i przyjemna w dotyku. Obiektyw głównego aparatu z diodą doświetlającą nie odstaje od bryły, jest wręcz lekko skryty przez klapkę. Głośnik multimedialny znalazł się na spodzie, za podłużną maskownicą. Klapka trzyma się bardzo mocno, wpięta jest w wielu punktach. Daje dostęp zarówno do dwóch czytników kart miniSIM (dużych), czytnika kart microSD, jak i wymiennej baterii. box:imageShowcase box:imageShowcase W tej cenie wykonanie jest bardzo dobre, spasowanie elementów wzorowe, całość zwarta, bez luzów czy trzeszczenia. Materiały są dobrej jakości, a smartfon wygląda na droższy, niż jest faktycznie. Ergonomia i użytkowanie Fun 5 nie jest najlżejszy, na dodatek jego bryła ma prawie 1 cm grubości. Na szczęście nadal dobrze się go trzyma – zaoblona pokrywka wypełnia dłoń, jest matowa i szorstka. Dzięki temu chwyt jest bardzo pewny, nawet wilgotnymi dłońmi czy w rękawiczkach. Telefon nie ślizga się, leżąc na blacie mebla. Pokrywka ma jednak tendencję do ścierania się i po czasie może się wyślizgać. Dobrze spisują się ścięte boki, które nie drażnią opuszków palców, a także zapewniają wygodę podczas rozmów. Przyciski dotykowe mają szeroki punkt styku i działają bezproblemowo. Docenić należy ich podświetlenie, które jest bardzo jasne, niestety na tyle, że może przeszkadzać nocą. Zmieniono funkcje przycisków nawigacyjnych – lewy służy do konfigurowania pulpitu, a aby dostać się do otwartych aplikacji, należy podwójne wcisnąć środkowy przycisk. Guziki na bokach wyraźnie odstają, są łatwo wyczuwalne pod palcami, mają też odpowiednią twardość i wyczuwalny klik. Głośnik multimedialny znalazł się z tyłu. Obok niego są dwie wypustki, które lekko unoszą smartfona, poprawiając słyszalność dźwięku. Jakość brzmienia nie zachwyca, brakuje czystości, ale jest na tyle głośno, by dało się oglądać YouTube’a czy usłyszeć powiadomienia. Szkło ekranu wyraźnie zbiera odciski palców, ale jest gładkie i śliskie w dotyku – palec sunie po nim bez problemu. W zestawie ze smartfonem jest także folia zabezpieczająca. Fun 5 nie nagrzewa się podczas obsługi. Ogólna ergonomia jest bardzo dobra, problemem może być jedynie umieszczone na górnej krawędzi gniazdo ładowania – przy ładowaniu i jednoczesnym korzystaniu z telefonu kabel może przeszkadzać. Wyświetlacz Niestety ekran zawodzi, ale można się było tego spodziewać, gdyż same parametry techniczne są, delikatnie mówiąc, przeciętne. To niska rozdzielczość, 854 x 480 pikseli, która na 5 calach daje zagęszczenie 196 ppi. Brakuje ostrości, widoczne są piksele, a czcionki są lekko kanciaste. W normalnej obsłudze poziom jest nadal akceptowalny, ale nikogo nie zachwyci. Ekran został zamocowany głęboko – widać jego krańce. Kąty widzenia nie są najlepsze, wyświetlacz wyraźnie zanika przy mocniejszym przechyleniu. Barwy są niezłe, ale niektóre wydają się zbyt ciemne. Nie można liczyć na wyjątkowo głęboką czerń (choć i tak jest nieźle) czy naturalną biel (ta jest lekko zabrudzona, ale neutralna). Podświetlenie jest odpowiednio jasne, ale może okazać się niewystarczające w pełnym słońcu. Interfejs dotykowy sprawuje się nieźle, można pisać szybko, ale niektóre gesty należy wykonywać powoli i stanowczo. Ekran obsługuje tylko dwa punkty dotyku. System operacyjny i wydajność Fun 5 działa pod kontrolą Androida 6.0 Marshmallow, czyli dosyć świeżego systemu, który nieznacznie zmodyfikowano. Zmieniono ikonki, szufladę aplikacji z przezroczystym tłem, ale górna belka oraz menu ustawień pozostały standardowe. W ustawieniach znaleźć można jednak dodatkowe opcje, niektóre dziwnie przetłumaczone (np. zachęta i powiadomienie). W pamięci urządzenia jest dużo preinstalowanych aplikacji, które można jednak wyłączyć. MyPhone Fun 5 zapewnia absolutnie podstawową wydajność. W AnTuTu 6.2.6 urządzenie zdobywa 22512 punktów, a GeekBench 4 ocenia układ na 400 punktów w teście jednordzeniowym i 1059 punktów w wielordzeniowym. Smartfon nie obsługuje zaawansowanych testów graficznych, wynik w teście 3DMark Ice Storm Extreme wyniósł 1413 punktów. Układ to już przestarzała jednostka, ale podobną wydajność oferuje wiele urządzeń w cenie do 400 zł. W podstawowych zadaniach nie ma większego problemu, ale nie można oczekiwać zbyt wiele. Szkoda, że zastosowano tylko 1 GB pamięci RAM. Sam system jest nieźle zoptymalizowany, aplikacje startują dosyć sprawnie, nic się nie przycina i nie wiesza. Można surfować po sieci, ale w pamięci nie będzie przechowywanych zbyt wiele stron czy aplikacji, a ponadto lepiej pamiętać o ich wyłączaniu w celu oszczędzania baterii. Nie można też liczyć na szybkie pobieranie danych czy wielozadaniowość. Bateria Niestety zastosowano mały akumulator o pojemności 2000 mAh. Fun 5 to smartfon na jeden dzień obsługi. Przy oszczędzaniu da się osiągnąć dwa dni. Sam uzyskiwałem do 3,5 godziny z włączonym ekranem przez dzień pracy, z aktywnym Wi-Fi oraz jedną kartą SIM (w przypadku korzystania z dwóch kart czas pracy ulegnie skróceniu). Nie można też przesadzać z multimediami – surfowanie w sieci lub gry 3D szybko rozładowują ogniwo. W zestawie ze smartfonem jest ładowarka 1 A, a pełny proces ładowania trwa około 2,5 godziny. Multimedia – gry, aparat, audio Zastosowany układ graficzny oferuje słabą wydajność, ale z racji niskiej rozdzielczości wyświetlacza można pograć bardziej skomplikowane gry 2D lub 3D. Grafika nie zachwyca jakością, krawędzie tekstur będą ostre, a w grach typu Real Racing 3 czy Asphalt 8: Airborne nie można liczyć na efekty, zróżnicowane modele pojazdów czy płynność. Aplikacja aparatu zaskakuje, ma inny interfejs niż tanie, chińskie smartfony, nie widać pozostałości starego Androida 4.4 KitKat. Boczna belka zawiera spust migawki i tryb upiększania, a pozostałe skróty (zmiana obiektywu, HDR) znajdują się w rozwijanym menu. By dostać się do galerii, należy przewinąć ekran w lewo. Gestem w prawo wysuwa się tryby, w tym panoramę, wideo oraz GIF. Amatorzy fotografii nie będą zadowoleni, bo jakość zdjęć jest fatalna. Fotografie przypominają raczej obrazy malowane farbą olejną, ale wyjątkowo wyblakłą. Jakość nagrań jest również bardzo niska, a z przedniego obiektywu lepiej nie korzystać. Przykładowe zdjęcia dostępne w linkach poniżej: zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3. Jakość dźwięku na słuchawkach jest przyzwoita, typowa. Brzmienie jest łagodne i ciepłe. Słychać bas i pewną przestrzeń. Dźwięk jest odpowiednio dynamiczny, angażuje słuchacza, ale słyszalny jest szum, brakuje czystości. Łączność i jakość rozmów Zasięg jest niezły, także Wi-Fi, ale urządzenie nie obsługuje łączności LTE. GPS nie przyda się do nawigacji, długo się łączy i gubi sygnał. Jakość rozmów to podstawowy poziom. Podsumowanie MyPhone Fun 5 to jeden z najtańszych dostępnych na rynku smartfonów. Nie można mieć wygórowanych oczekiwań, to urządzenie dla niewymagających użytkowników. Wiele aspektów oferuje jednak niezły poziom. Urządzenie ma solidną obudowę, tworzywa są dobrej jakości, a ogumowana klapka jest bardzo praktyczna. Ekran został przeszklony, a dotykowe przyciski podświetlone. Wyświetlacz nie zachwyca, to niski poziom, ale jego czytelność jest dobra, zaś interfejs dotykowy spisuje się nieźle. W podstawowych zadaniach jest dobrze, ale bateria nie starczy na długo – to raczej smartfon na jeden dzień użytkowania. Można zapomnieć o korzystaniu z aparatu, efektownie wyglądających i płynnych grach czy szybkiej pracy na wielu aplikacjach. Telefon działa jednak stabilnie i jest wygodny. Jeśli budżet jest ograniczony i akceptujemy wady urządzenia, to jego zakup będzie udany. Jeśli jednak można dołożyć choćby kilkadziesiąt złotych, to zdecydowanie warto. Za około 340 złotych dostępny jest Krüger&Matz Move 6 – dużo lepiej wykonany i o lepszych parametrach. W podobnej cenie kupić można też większego, bo 5,5-calowego Cubota Note S z lepszym ekranem, baterią i wydajnością (2 GB RAM-u). W tym samym przedziale cenowym mieści się też UMi London – metalowo-szklany smartfon z ekranem o przekątnej 5 cali. Jest trochę szybszy, ma lepszy ekran, ale potrafi zirytować przez słabo działający interfejs dotykowy. Lepiej więc wybrać lepszy UMi ROME X, także z metalową obudową.
Test myPhone Fun 5 – co potrafi smartfon za 289 zł?
Czujecie miętę? My tak! I chociaż w tym sezonie, częściej niż zwykle, miksujemy ją z innymi barwami, nic nie wskazuje na to, by nasza fascynacja tym kolorem miała w najbliższym czasie minąć. W końcu pastele to wciąż jeden z najtrafniejszych wyborów na wiosnę i lato. Graj w zielone w… biurze Zakup kolorowych ubrań to najlepszy sposób na ożywienie służbowej garderoby (dotyczy to oczywiście osób nieograniczonych sztywnymi regułami dress codu). Tej wiosny postawcie na miętową marynarkę, która będzie idealnie współgrać z klasyczną, białą koszulą i cygaretkami w tym samym kolorze. Te ostatnie, po pracy możesz zastąpić przecieranymi boyfriendami. Całość, w zależności od okazji, świetnie dopełnią cieliste czółenka lub wygodne trampki. Miętowy casual Nawet najprostszy, składający się z jeansów i T-shirtu, zestaw może wyróżniać się z tłumu, jeśli postawicie na koszulkę lub spodnie w pastelowym odcieniu zieleni. Optymalnym rozwiązaniem dla osób ceniących sobie wygodę jest również wybór ubrań o kroju oversize, które podkreślą nonszalancki charakter stroju. Do tego obowiązkowe wydaje się być sportowe obuwie. Granatowe buty Nike, New Balance to mój osobisty faworyt. W rytmie rocka Czy pastele mogą mieć rockowy sznyt? Jak najbardziej! Zwłaszcza, gdy zestawicie je z „cięższymi” elementami garderoby. W stylizacji „z pazurem”, bez wątpienia, sprawdzą się motocyklowe botki i czarna, skórzana ramoneska. Mięta w towarzystwie Mięta najlepiej prezentuje się w towarzystwie stonowanych barw, takich jak: biel, beż, pudrowy róż czy delikatne szarości. Z drugiej strony, warto postawić na kontrast i pastelową zieleń włożyć z soczyście pomarańczowym, intensywną fuksją czy nieśmiertelną czernią. Ciekawym rozwiązaniem jest również połączenie mięty z ubraniami we wzory, takie jak: biało-granatowe paski, groszki, a nawet panterka.
Poczuj miętę!
Wystarczy naprawdę niewiele, aby z szarego balkonu stworzyć miejsce do zabawy dla dziecka. Mała przestrzeń wcale nie stanowi problemu – potrzebny jest tylko dobry pomysł, a nawet kilka metrów kwadratowych zamienimy w niezwykłe centrum rozrywki dla naszej pociechy. W końcu mamy lato! Wspaniała pogada zachęca do spędzania czasu na świeżym powietrzu. Nie zawsze jednak mamy czas na długie spacery i rowerowe przejażdżki, zwłaszcza jeśli wiąże się to z wypadem za miasto. Strefą relaksu, poza naszymi czterema ścianami – może być balkon. Dla dorosłych to „dodatkowe” pomieszczenie może być miejscem, gdzie warto wypić popołudniową kawę. Dla dziecka natomiast balkon to także świetne miejsce do zabawy! Bezpieczeństwo przede wszystkim Aranżując balkon, na którym będzie bawił się nasz maluch, warto mieć na uwadze jego bezpieczeństwo. Musimy spojrzeć na balkon z perspektywy naszej pociechy i zastanowić się, co może ją zaciekawić. Co może zagrażać małemu dziecku? Z całą pewnością mogą to być trujące rośliny – na przykład hiacynty, konwalie czy cisy. Wiszące czy łatwe do zrzucenia doniczki też są poważnym zagrożeniem. Dziecko może uderzyć się w głowę albo rozciąć skórę. Należy przemyśleć także to, czy nawozy do roślin są odpowiednio przechowywane. Minimeble Zestaw balkonowy dla dziecka może być miejscem wspaniałych zabaw. Na balkonie można przecież rysować, malować czy wykonywać inne projekty artystyczne. Przeniesienie takich czynności na balkon zwiększy czas, w którym dziecko będzie przebywać na świeżym powietrzu, co dodatkowo wpłynie na jego zdrowy rozwój. Mały rysownik Balkon jest dobrym miejscem na zamontowanie kredowej tablicy (na przykład samoprzylepnej) .Taka zabawka najczęściej zabiera dość dużo miejsca. Na balkonie możemy wykorzystać ściankę lub przestrzeń pod parapetem. Warto pamiętać również o możliwości wykonania takiej tablicy samodzielnie. Wystarczy zapytać w sklepie o specjalną farbę tablicową – co ciekawe, jest ona dostępna w różnych kolorach, nie tylko w klasycznej czerni. Miejsce dla wodza Indiańskie tipi to rozwiązanie idealne na balkon. Poza tym, że jest świetną skrytką na zabawki, to jeszcze chroni dziecko przed słońcem. Na dno takiego namiotu wystarczy położyć koc i kilka poduszek. Dzieciaki będą zachwycone, a przy tym rozwiną kreatywność i wyobraźnię. Babki z piasku Balkon i piaskownica? Oczywiście, że tak! Obecnie dostępne są minipiaskownice z wysokimi brzegami co chroni nasz balkon przed staniem się piaszczystą pustynią. Bardzo często takie piaskownice mają także specjalną pokrywę-wieczko, przez co piasek nie zmoknie od deszczu. Dodatkowy plus dla rodziców – nasz maluch może bawić się w piasku nawet, gdy nie mamy okazji lub czasu wyjść z nim na pobliski plac zabaw. Basen w wersji mini Rozwiązanie raczej dla maluchów, ale niejeden rodzic także skusi się na pomoczenie nóg w małym balkonowym baseniku. Jest to idealny pomysł na upały w mieście. Mały ogrodnik Jak zaciekawić dziecko światem roślin? Wystarczy pozwolić mu na odrobinę samodzielności. Pozwólmy maluchom opiekować się roślinkami, oczywiście warto wybrać mało wymagające gatunki. Ciekawym pomysłem jest wspólne zajmowanie się warzywami i ziołami w doniczkach. Mogą to być chociażby miniaturowe pomidory. Rośliny można ustawić na specjalnej półce-drabince. Ułatwi to obserwację. Gry planszowe Popularne planszówki przeżywają obecnie drugą młodość. Nic dziwnego – jest to rozrywka odpowiednia dla każdego, niezależnie od umiejętności czy wieku. Dla naszych dzieci gry planszowe mogą stanowić świetną alternatywę dla wszelkiego rodzaju elektronicznych gadżetów. Aranżacja balkonu w tym przypadku jest bardzo prosta – wystarczy zaopatrzyć się w miękkie poduszki i koc. Bardziej ambitni mogą oczywiście przygotować stolik i miejsca do siedzenia. Balkon wcale nie musi być nudny. Nie służy on tylko dorosłym. Wystarczy niewiele, aby stał się świetnym miejscem do zabaw. Na balkonie można obudzić w dziecku ciekawość świata – nie ma nic lepszego niż obserwowanie rosnących roślin. Zabawy na świeżym powietrzu to zawsze świetna alternatywa dla siedzenia przed komputerem. Zatem do dzieła – może już niedługo nasza pociecha spyta nas, czy może wyjść pobawić się na balkon.
Kącik dziecięcy na balkonie
Piękne auto to marzenie każdego kierowcy. Zadbany lakier bez skazy, drobne gadżety nadające drapieżnego stylu. Dbanie o samochód to pewnego rodzaju rytuał. Dopieszczone auto prezentuje się dobrze nie tylko z zewnątrz, ale też od środka. Dlatego w dbaniu o samochód nie możemy zapomnieć o tapicerce. Powinna być zawsze czysta, odświeżona i pięknie się prezentować. Jednak utrzymanie jej w takim stanie często wprawia kierowców w zakłopotanie. Jak utrzymać tapicerkę na najwyższym poziomie? Może w tym pomóc kilka trików, które za chwilę wam przedstawimy. Tapicerka materiałowa O tapicerkę dbamy na różne sposoby, w zależności od tego, z czego jest ona wykonana. Tapicerka materiałowa jest najmniej estetyczna. Czyścimy ją za pomocą środka dedykowanego do niej i odkurzacza piorącego. To w zupełności wystarczy, żeby wyczyścić obicia i pozbyć się nieprzyjemnych zapachów. Co, jeśli nie możesz poradzić sobie z niektórymi plamami? Użyj skoncentrowanego środka czyszczącego. Wcieraj go szczoteczką w materiał w danym miejscu. Nie przesadź z jego intensywnością, żeby nie odbarwić materiału. Tapicerka z alcantary To najmocniejsza z dostępnych na rynku propozycji. Czyszczenie jej jest bajecznie proste, wystarczy wilgotna ściereczka. Jeżeli zabrudzenia są wyjątkowo intensywne, możesz użyć środka czyszczącego. Tego typu fotele i kanapy są odporne na ścieranie, wytrzymałe i łatwe w utrzymaniu. Używanie odpowiedniego preparatu do ich konserwacji zapewnia długą żywotność tapicerki i utrzymanie jej w idealnej kondycji. To świetna opcja dla tych, którzy samochód traktują jako sport, a także dla rodzin z dziećmi. Ciężko zniszczyć ten rodzaj obić. Tapicerka welurowa To przytulna, mięciutka opcja nadająca samochodowi odrobinę domowego klimatu. Niestety jest też dość problematyczna w utrzymaniu. Im dłuższy włos, tym trudniej pozbyć się zabrudzeń. Plamy, okruchy itp. wnikają głęboko w materiał, którego czyszczenie wymaga nie lada cierpliwości. Aby dobrze wyczyścić tapicerkę, najpierw dokładnie ją odkurz. Dzięki temu pozbędziesz się powbijanych między włókna drobinek. Następnie, przy użyciu odpowiedniego szamponu, należy wyprać siedzenia. Preparaty do tego przeznaczone zwykle zabijają też nieprzyjemne zapachy. Teraz wystarczy wietrzyć samochód aż do całkowitego wyschnięcia kanap i foteli. To ważne, bo jeżeli w zagięciach zostawimy wilgoć, wkrótce w samochodzie może pojawić się niezbyt przyjemny zapach stęchlizny, a tego nie chcemy. Tapicerka skórzana To najbardziej ekskluzywna wersja samochodowych obić, chociaż niezbyt praktyczna. Jej czyszczenie nie stanowi większego problemu, ale użytkowanie i impregnacja już tak. W upalne dni skórzana tapicerkaszybko się nagrzewa, dlatego może się stać bolesnym doświadczeniem zarówno dla kierowcy, jak i pasażerów. Poza tym powierzchnia jest śliska, więc może pojawić się problem zsuwania z siedziska, jeżeli fotel ma nieodpowiedni profil. Skórzana tapicerka lubi też przyklejać się do ciała. Z konserwacją również nie jest łatwo. Trzeba włożyć wiele pracy, żeby na skórze nie pojawiły się pęknięcia, rysy i całość wyglądała idealnie. Zabrudzenia z takich foteli należy usuwać jak najszybciej, żeby nie wnikały w pory skóry. Dwa razy do roku warto siedzenia oczyścić za pomocą gąbki i specjalnego preparatu. Następnie pokryć skórę odpowiednim dla jej rodzaju impregnatem. Pozostaw go do wyschnięcia. Będzie chronił przed pęknięciami, zabrudzeniami i innymi czynnikami, które wpływają na stan tapicerki. Pamiętaj jednak, że nawet jeśli jest najbardziej zadbana, może delikatnie zmienić kolor, stracić blask, zacząć się wycierać. Pielęgnuj regularnie Kluczem do pięknej tapicerki jest regularne dbanie o nią. Pilnuj, aby wnętrze twojego samochodu było zawsze posprzątane. Do konserwacji używaj specjalnych, dedykowanych dla danego materiału preparatów. Chroń też, gdy to możliwe, siedzenia przed czynnikami, które sprawiają, że tapicerka szybciej się zużywa. Regularnie czyść i zabezpieczaj siedzenia. A przede wszystkim wybierz taki rodzaj materiału, który najlepiej odpowiada twoim potrzebom. Kierując się tymi radami, możesz być pewien, że auto prezentować się będzie doskonale zarówno na zewnątrz, jak i od środka.
5 tricków jak zadbać o tapicerkę w aucie
Zwykle telewizor wstawia się do dużego pokoju lub sypialni, by cieszyć się filmami i serialami na dużym ekranie lub grami wideo uruchamianymi na konsoli. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by kolejny ekran ustawić w kuchni. Telewizory zwykle projektuje się z myślą o wstawieniu ich do salonu, ale urządzenia tego typu sprawdzą się też w innych pomieszczeniach. Jednym z nich jest kuchnia. Z początku taki pomysł może wydać się niedorzeczny, ale jeśli się nad tym zastanowić, to ma to wiele sensu. Do czego przyda się telewizor w kuchni? W kuchni się gotuje, zmywa naczynia i wykonuje wiele innych czynności, często powtarzalnych i mechanicznych. Możliwość oglądania telewizji w trakcie ich wykonywania mogłaby zaoszczędzić sporo czasu. Na telewizorze można wyświetlać też przepisy kucharskie w formie wideo, które pomogą w przygotowywaniu wymyślnych potraw. Jaki telewizor do kuchni wybrać? Z pewnością nie ma co inwestować w drogi model z najwyższej półki z ogromnym ekranem. Do pomieszczenia takiego jak kuchnia wystarczy znacznie mniejszy telewizor, którego rozmiar trzeba dobrać do wielkości pomieszczenia oraz… miejsca na wybranej pod urządzenie szafce. Zwykle telewizory do kuchni mają przekątną długości ok.19 cali. Na telewizor w kuchni zazwyczaj patrzy się pod najróżniejszymi kątami. Przed zakupem warto sprawdzić, jak w wybranym modelu wypada widoczność obrazu pod kątem, i zdecydować się na telewizor, który nie przekłamuje kolorów przy patrzeniu z boku na wyświetlacz. Dobrym pomysłem może być wybór ekranu na obrotowej podstawie. Telewizor do kuchni nie powinien być zbyt drogi Nie będzie pewnie aż tak często wykorzystywany jak główny ekran w salonie, ale może się i tak szybciej popsuć. Unoszące się w powietrzu opary wydzielane podczas gotowania będą się na nim osadzać. W dodatku ze względu na wysoką wilgoć telewizor w kuchni będzie narażony znacznie bardziej na awarie niż taki, z którego korzysta się częściej w dużym pokoju. Niektóre modele, projektowane szczególnie z myślą o kuchniach, mają specjalne okapy. Spokojnie można wybrać model wyświetlający obraz w rozdzielczości 1080p i nie ma potrzeby inwestować w wariant 4K. Dobrym pomysłem może być zakup sprzętu z dobrym systemem Smart TV, który daje dostęp do aplikacji takich jak np. YouTube. Alternatywnie można nabyć ekran bez zważania na system Smart TV i podłączyć do niego urządzenie set-top box lub np. Chromecast. Tablet zamiast telewizora W kuchni nie potrzeba ogromnego ekranu, który zajmuje sporo miejsca i jest mało mobilny. Lepszym rozwiązaniem może być zakuptabletu z odpowiednim etui z podstawką, który można postawić w dogodnym miejscu. iPad z 10-calowym wyświetlaczem lub tablet z systemem Windows albo Android pozwoli oglądać filmy i seriale. Da też dostęp do książek kucharskich online oraz przepisów wideo np. w serwisie YouTube. Podsumowanie Telewizor w kuchni jest bardzo dobrym pomysłem. Niewielki ekran umieszczony w odpowiednim miejscu przyda się każdej pani i każdemu panu domu. Możliwość włączenia kanału w telewizji lub odtwarzania filmów bądź seriali umili codzienne obowiązki takie jak gotowanie lub zmywanie naczyń. Trzeba tylko uważać, by się nie zagapić i nie przypalić obiadu, nie oparzyć się i nie stłuc zastawy stołowej!
Telewizor w kuchni
Kibiców czeka prawdziwe święto piłki nożnej – mundial w Moskwie. Aby się do niego dobrze przygotować, nie wystarczy kupić nowy telewizor 50-calowy. Trzeba stworzyć atmosferę godną biało-czerwonych kibiców. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje! Mundial elektryzuje zagorzałych kibiców, to oczywistość, ale ma również tę niezwykłą moc, że na kilka krótkich tygodni rozpala namiętność do futbolu nawet u osób, których nie sposób posądzić o żyłkę sportową. W te dni każdy staje się ekspertem od piłki nożnej, a wielu podkreśla swoją pasję okolicznościowym ubiorem i akcesoriami, którymi się otaczają. Bo atmosfera towarzysząca śledzeniu wydarzeń na boisku to ważna sprawa i warto o nią zadbać, tym bardziej, jeśli zmagania polskich orłów będzie się śledzić z rodziną i przyjaciółmi. Jakie akcesoria przydadzą się podczas Mundialu 2018? Flaga – to podstawowe akcesorium. Na Allegro jest ich spory wybór. Duża, o wymiarach 120 cm x 180 cm, uszyta z poliestru, z godłem państwowym na środku kosztuje zaledwie 10 zł, a zakładana na samochód ok. 2 zł. Kierowcy mogą też dać upust swoim patriotycznym uczuciom, kupując za 100 zł składaną biało-czerwoną roletę samochodową lub zakładając na lusterka boczne pokrowce za ok. 6 zł. box:offerCarousel Husarskie skrzydła. To gadżet coraz bardziej lubiany przez kibiców. Założyć je można np. na samochód (para małych skrzydełek kosztuje ok. 6 zł) lub zasiadać w nich przed telewizorem (najtańsze plastikowe to koszt ok. 100 zł, wydrukowane na koszulce – ok. 45 zł). box:offerCarousel Szalik kibica. Must have kibica. W modelach można przebierać, na Allegro znajduje się kilkaset ofert. Najtańsze, akrylowe, o długości 160 cm i szerokości 17 cm, kosztują niecałe 20 zł. box:offerCarousel Koszulka kibica. Z orłem na piersi, flagą, bojowym hasłem, numerem na plecach i jeśli ktoś ma taki kaprys, z imieniem i nazwiskiem właściciela. Dla pań w cenie od 20 zł, dla panów – od 25 zł, dla maluszków – od 10 zł. Kupując koszulkę, trzeba zwrócić uwagę na materiał, z której jest wykonana. Najtańsze poliestrowe słabo przepuszczają powietrze, więc nadają się do kibicowania, ale nie do aktywności fizycznej. box:offerCarousel Bejsbolówka. Utrzymana w narodowych barwach będzie świetnym dodatkiem do koszulki kibica, ale można ją też zakładać na inne okazje. Cena: ok. 25 zł. box:offerCarousel Okulary przeciwsłoneczne. Już za 5 zł można kupić okulary z dwoma polskimi plastikowymi flagami. Za 9 zł oferowane są okulary z nadrukowaną na szkłach (z filtrem UV) polską flagą. box:offerCarousel Wianek. Coś specjalnie dla fanek podopiecznych Adama Nawałki. Wykonane są z tworzywa sztucznego, jedne modele nawiązują do prostych ludowych wianków nakładanych na głowę inne są przytrzymywane grzebieniami. Cena: od 14 zł. box:offerCarousel Śmieszna czapka. Wybór jest dość szeroki. Cylinder w barwach narodowych kosztuje niewiele ponad 10 zł, wikińska czapka z rogami – kilkanaście. Efektowna czapka nazywana stańczykiem, z różkami, dzwonkami i obowiązkowym orłem, kosztuje ok. 20 zł. Osobną podkategorię tworzą nakrycia głowy nawiązujące do Dzikiego Zachodu – kowbojski kapelusz z tkaniny z tworzyw sztucznych można kupić już za 10 zł, biało-czerwony pióropusz z napisem „Polska” na otoku już za 5 zł, a perukę irokeza za niewiele ponad 10 zł. box:offerCarousel Proporczyk. Ważny gadżet, jeśli ogląda się relację z meczu w towarzystwie kibica rywali. Można się z nim przed meczem, jak kapitanowie drużyn, wymienić proporczykami (w cenie od 10 zł), a po meczu – koszulkami! box:offerCarousel Trąbka. To gadżet bodaj najbardziej kontrowersyjny, bo irytujący osoby wrażliwe na hałasy. Dlatego korzystajmy z nich jedynie w wyjątkowych okolicznościach. Do wyboru są wuwuzele (cena od 9 zł) w wersji pojedynczej lub podwójnej, tzw. fanfara kibica – czyli bardzo głośna trąbka z zasobnikiem ze sprężonym powietrzem (cena: 18 zł), gwizdek (cena: 1 zł). box:offerCarousel To tylko niektóre gadżety, które pomogą kibicom w stworzeniu pełnej zaangażowania atmosfery. Można też wybrać: kubki kibica, przepaski na głowę, opaski na rękę, łapy do machania, kaski z koszyczkami na puszki z piwem, a nawet poszewkę z wizerunkiem Roberta Lewandowskiego w stroju polskiej reprezentacji.
Domowa strefa kibica – gadżety, które przydadzą się przed meczem!
„Black or white” to nie tylko tytuł przeboju Michaela Jacksona. To przede wszystkim jedno z najważniejszych modowych pytań. Czy w ogóle możliwe jest dokonanie wyboru „czerń” albo „biel”? Zmieniające się trendy pozwalają na coraz odważniejsze łączenie stylów. Współcześnie elegancja jest o wiele szerszym pojęciem niż 100, 50, a nawet 25 lat temu. Biel i czerń – kojarzone niegdyś z formalnymi strojami – znajdziemy dzisiaj także w ofertach marek sportowych. Dzięki temu zwolennicy minimalizmu nie muszą godzić się na kompromisy w kwestii wyboru odzieży do biegania, butów czy po prostu wygodnego dresu. Producenci ubrań sportowych wyszli im naprzeciw, wzbogacając swoją ofertę o minimalistyczną kolorystykę. Stopy czarno-białe Jeśli jesteśmy miłośnikami kolorystycznego minimalizmu, a jednocześnie chcemy mieć w swojej szafie wygodne, sportowe obuwie – warto zapoznać się z ofertą Nike. Elegancki design połączony został z najlepszej jakości materiałami, dzięki czemu buty idealne sprawdzą się zarówno na treningu, jak i w codziennym użytkowaniu. Czarne lub białe Nike będą też świetnie prezentować się w połączeniu z jeansami i zwykłym T-shirtem – jako podkreślenie casualowego looku. Warto szczególnie zwrócić uwagę na modele: czarno-białe Nike Roshe One, całe białe WMNS Tanjun BR czy całe czarne Son of Force Mid. Fanom bieli i czerni – czy też czerni lub bieli – na pewno spodoba się oferta Adidasa. Znajdziemy w niej wiele klasycznych modeli, które z pewnością zaspokoją gusta miłośników kolorystycznego minimalizmu. Ciekawą propozycją są także białe jak śnieg klasyczne buty Reeboka. Ten model pokocha zwłaszcza płeć piękna. Buty te są idealnym połączeniem wygody i uniwersalnej prostoty, a przede wszystkim wspaniale prezentują się na kobiecych stopach. Klasyczne Reebooki możemy założyć praktycznie do wszystkiego: spódnicy, sukienki, jeansów czy ulubionego dresu. Bieganie na czarno… lub biało Gdy już zaopatrzymy się w idealne buty, przed nami kolejny krok. Miłośnicy aktywnego spędzenia czasu, którzy stawiają na minimalistyczną kolorystykę, na pewno z niechęcią patrzeć będą na pstrokate stroje np. do biegania. Na szczęście i w tym przypadku możemy zaspokoić potrzebę bieli i czerni w naszym życiu. Fani joggingu wcale nie muszą wyglądać jak świąteczna choinka. W sprzedaży znajdziemy wiele firm oferujących stonowane kolory – w tym czarny. Nawet popularne wśród biegaczy koszulki termoaktywne dostępne są w tym eleganckim i nienarzucającym się kolorze. Spokojnie, miłośnicy bieli również się nie zawiodą. Producenci zadbali także i o nich. Black or white? Biel i czerń są uwielbiane przez kultowych projektantów – nie tylko ubrań. Z pozoru mogą wydać się nudne i zbyt schematyczne, jednak jak pokazuje historia – pomimo upływu lat wciąż pozostają w modzie. Wybierając czerń, biel lub połączenie obu kolorów, stawiamy na klasykę. A ta nigdy nie wychodzi z mody. Tym bardziej cieszy fakt, że producenci sportowych ubrań dostrzegają te zasadę. Dzięki temu fani kolorystycznego minimalizmu też mogą prezentować się modnie podczas biegania, na treningu czy na spacerze z psem.
Black or white – kolorystyczny minimalizm na sportowo
Rozpinany sweter z okrągłym kołnierzem do tej pory kojarzył ci się bardziej z dziadkiem niż z nowoczesnym mężczyzną? A może zwyczajnie nie przepadasz za marynarkami i szukasz dla nich ciekawej alternatywy? Kardigan szalowy to mocny akcent w modzie męskiej. Sprawdź, jak go nosić. Kardigan szalowy jest najbardziej elegancką wersją męskiego swetra – stylowy, ale równocześnie praktyczny. Idealny na zimę, świetny na wiosnę i lato jako alternatywa dla kurtki czy marynarki, sprawdzi się także w chłodne letnie wieczory. Możesz go włożyć na wiele okazji i połączyć z różnymi ubraniami ze swojej szafy. Nieco historii W czasie wojny krymskiej (lata 1853–56) brytyjski generał James Thomas Brudenell książę Cardigan pod typowym wojskowym strojem jak większość oficerów nosił wełniany pulower, jednak klimat krymski okazał się zbyt ciepły i w przypływie złości generał rozciął sweter z przodu, by się ochłodzić. Gdy to nie pomogło, zwyczajnie go wyrzucił. Kamizelkę znalazł żołnierz angielski, a że w tych czasach brakowało wyposażenia dla żołnierzy, postanowił go zatrzymać. Ze względów praktycznych przyszył do niego guziki. Pomysł szybko podchwycili inni wojacy i rozpinany kardigan stał się bardzo popularny, a w niedługim czasie z armii trafił do codziennej garderoby mężczyzn, zyskując dodatkowo rękawy. Jaki wybrać? Dzięki swojej uniwersalności kardigan szalowy musi być dobrze dobrany. Na co zwracać uwagę podczas jego zakupu? Model idealny powinien mieć dopasowane rękawy, przylegać do ramion, kończyć się na linii paska, względnie 2–3 cm poniżej. Koniecznie przemyśl kolor kardiganu – barwy stonowane, czyli czarny, szary, granat, beż lub brąz, są najbardziej uniwersalne i pozwolą stworzyć najwięcej kombinacji, natomiast wyraziste kolory (czerwienie, żółcie) czy fasony wzorzyste sprawią, że będziesz zauważalny, ale odpowiednie zestawienie z resztą ubrań może stanowić duże wyzwanie. Jak nosić? Zdecydowana większość mężczyzn wzbrania się przed zakupem kardiganu przede wszystkim z braku pomysłów na wkomponowanie go w swój codzienny look. Tymczasem stworzenie stylowego zestawienia jest naprawdę łatwe. Dół (spodnie czy spodenki) powinien mieć krój prosty lub dopasowany, ponadto w kwestii zapinania kardiganu obowiązuje zasada jak w wypadku marynarki – ostatni guzik powinien być rozpięty. Elegancko Nie ma co ukrywać, że ze względu na swój wygląd kardigan szalowy jest fasonem najbardziej zbliżonym do klasycznej marynarki, dlatego w wielu sytuacjach z powodzeniem może ją zastąpić. Kiedy dopuszczalna jest taka wymiana? Zawsze wtedy, gdy sytuacja nie wymaga włożenia garnituru czy marynarki, choć koszula jest nadal obowiązkowa – luźne piątki, niezobowiązujące spotkania np. w weekend, randka czy spotkanie rodzinne. Kardigan szalowy bardzo ładnie eksponuje koszulę i krawat lub muszkę, jednak w takim zestawieniu nie ma mowy, by były z błyszczącego jedwabiu czy satyny. Postaw raczej na wełniane, kaszmirowe lub z matowego jedwabiu. Podobnie rzecz się ma z koszulami – najlepsze będą mniej formalne, z miękkich tkanin, takich jak oksford, cienka flanela, jeans, twill. Nasza propozycja to granatowe spodnie z kantami, biała koszula typu oksford, granatowy kardigan szalowy, a z dodatków wiązane czarne buty za kostkę, skórzany pasek i modny zegarek. Pod szyją matowy krawat lub muszka. * Casualowo To połączenie przypadnie do gustu miłośnikom swobody. Do chinosów w kolorze khaki włóż prostą niebieską koszulkę z długim rękawem, a na wierzch szary kardigan szalowy, do tego casualowe granatowe półbuty, brązowy pasek, zegarek i stylizacja gotowa. W wersji smart casualowej, kiedy musisz być nieco elegantszy, ale nadal chcesz zachować swobodę, chinosy zastąp eleganckimi spodniami bez kantów, koszulkę – koszulą w ciemnym kolorze lub np. w kratę (nie zapinaj jej pod szyją), włóż botki za kostkę, np. typu Chelsea, i gotowe. Bardzo fajny efekt osiągniesz, podwijając nieco rękawy koszuli i kardiganu. Nonszalancko Do jeansowych spodenek włóż T-shirt, najlepiej z dekoltem w serek, a na wierzch kardigan szalowy. Zasada doboru koszulki pod sweter jest prosta – jednokolorowy T-shirt powinien mieć nadruk, napis bądź logo (hit tego sezonu). Pod kardigan wzorzysty włóż gładki T-shirt. Jak widzisz, sposobów na stworzenie stylizacji z wykorzystaniem kardiganu szalowego jest sporo, a przedstawione propozycje to tylko ich ułamek, dlatego koniecznie zasil swoją szafę przynajmniej jednym modelem.
Kardigan szalowy dla mężczyzny z klasą
Rachunki za wystawianie i sprzedaż w danym miesiącu powinny być uregulowane do 14-go dnia miesiąca następującego po nim. Rachunki za wystawianie i sprzedaż w danym miesiącu powinny być uregulowane do 14 dnia kolejnego miesiąca. Na początku miesiąca wysyłamy e-maila z podsumowaniem opłat za miesiąc, który właśnie minął. Bieżące saldo konta sprawdzisz w zakładce Bieżące saldo i wpłata. Jeśli nie otrzymamy wpłaty do końca miesiąca, na konto nałożymy blokadę sprzedaży. Jeśli wpłaty nadal nie będzie - przekażemy Twoje zadłużenie do jednej z firm windykacyjnych. Jaką kwotę należy wpłacić? Twoje saldo pokazuje kwotę bieżących zobowiązań lub nadpłat na Twoim koncie. Nie zawsze będzie to aktualny rachunek do zapłaty. Każdorazowo należy wpłacać kwotę wskazaną w podsumowaniu miesiąca albo w rubryce Razem kwota do zapłaty, jeśli korzystasz z konta fakturowego.
Co się stanie, jeśli nie ureguluję mojego rachunku w terminie?
Jeśli szukacie pomysłu na bezmięsny, prosty w przygotowaniu i zdrowy posiłek, to powinniście przyjrzeć się przepisowi na szparagi z jajkiem sadzonym. To idealne danie nie tylko dla wegetarian. Składniki: 8 szparagów sól 4 łyżki masła 2 jajka Krok po kroku: Szparagi dusimy przez 5 minut na dwóch łyżkach masła. Delikatnie je solimy. Na pozostałych dwóch łyżkach masła smażymy jajka sadzone. Jajka podajemy ze szparagami. Opcjonalnie można dodać parmezan. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Szparagi z jajkiem sadzonym
Każdy, kto choć raz spróbował crème brulee, ma ochotę na ten pyszny deser. Do przygotowania crème brulee w domowym zaciszu i uzyskania idealnie skarmelizowanego cukru na jego powierzchni niezbędny jest palnik gazowy. Ręczny palnik gazowy Możliwości ręcznych palników gazowych najczęściej podziwiamy w programach kulinarnych. Kojarzą się one zazwyczaj z przygotowaniem efektownego i rozpływającego się w ustach deseru crème brulee. Nie jest to jednak jego jedyne przeznaczenie. Ręczny palnik gazowy świetnie sprawdzi się również podczas serwowania innych deserów i zapiekanek, a także do bezowego wykańczania powierzchni tortów. To niepozorne i nieduże urządzenie może zrewolucjonizować przygotowywanie dań w kuchni, a efekty dzięki niemu osiągnięte zachwycą wszystkich. Aby móc skorzystać z palnika gazowego, niezbędny jest gaz do zapalniczek, np. marki Hendi. Działanie urządzenia jest proste. Po uzupełnieniu gazu uruchamiamy palnik i karmelizujemy lub przypiekamy powierzchnię danego deseru bądź potrawy. Palnik gazowy do crème brulee Hendi Palnik gazowy do crème brulee Hendi jest urządzeniem, które świetnie sprawdza się zarówno w domowej kuchni pasjonatów kulinariów, jak i w profesjonalnych kuchniach obiektów gastronomicznych czy hotelowych. Najważniejszymi cechami tego modelu palnika gazowego jest: możliwość wielokrotnego napełniania gazem do zapalniczek, automatyczne zapalanie palnika, możliwość regulacji długości płomienia, aluminiowa rękojeść, wbudowana podstawka ułatwiająca postawienie palnika podczas przerwy w pracy urządzenia. Trzeba pamiętać o dokupieniu pojemnika z gazem – nie jest on dołączony do zestawu. Palnik prezentowany na zdjęciach niewiele waży (240 g). Jest więc lekki, poręczny, a dłoń nie męczy się nawet podczas długiego korzystania z urządzenia. Aluminiowa rękojeść sprawia, że palnik dobrze leży w dłoni i się nie ślizga. Możliwość regulacji płomienia pozwala na dopasowanie siły pracy urządzenia dla uzyskania pożądanego efektu karmelizacji, opalania, prażenia czy opiekania. Pojemniki z gazem są zazwyczaj oferowane jako dodatek do palnika w większych zestawach. To rozwiązanie opłacalne i warto zdecydować się na tę opcję, niż kupować osobno palnik i gaz. Zazwyczaj spotyka się około 10 opakowań gazu dołączanych do palnika. Późniejsze opakowania dokupuje się oddzielnie. Dane techniczne palnika gazowego do crème brulee Hendi Średnica uchwytu: 35 mm Długość urządzenia: 120 mm Szerokość urządzenia: 50 mm Wysokość urządzenia: 155 mm Waga urządzenia: 0,24 kg Wielkość paczki (długość x szerokość x wysokość): 160 x 75 x 240 mm Waga paczki: 0,26 kg Przykładowe wykorzystanie palnika gazowego Crème brulee Flagowy przepis na deser wykonywany przy użyciu palnika gazowego to właśnie crème brulee, czyli w dosłownym tłumaczeniu „przypalony krem”. Śmietankowy krem z dodatkiem żółtek i wanilii, a w okresie świątecznym z dodatkiem cynamonu lub goździków. Charakterystycznym elementem tego deseru jest skarmelizowany cukier na powierzchni kremu. Bezy Palnik gazowy jest rewelacyjnym pomocnikiem podczas dekorowania ciast i deserów cienką warstwą bezy. Dzięki jego użyciu uzyskamy idealnie przypieczoną bezę na powierzchni tortu, tarty czy innych ciast. Ser W wielu daniach z wykorzystaniem sera nie potrzebujemy palnika gazowego, gdyż ser zapiekamy z całym daniem w piekarniku. Są jednak takie potrawy, np. zapiekanki, na których powierzchni chcemy przypiec ser już po przygotowaniu dania bez ponownego podgrzewania jego całości. Skórki z cytrusów Skórka z pomarańczy lub cytryny poddana obróbce cieplnej i odpowiednio mocno opalona intensywnie pachnie. Tak przygotowane skórki z cytrusów stosuje się np. do drinków. Ciekawostka Obecnie w naszych domach coraz rzadziej goszczą kuchenki gazowe. Ręczny palnik gazowy może więc posłużyć do opalenia skóry, np. kurczaka, i usunięcia pozostałości po piórach.
Palnik gazowy do crème brulee Hendi – recenzja produktu
Od pewnego czasu rośnie grono zwolenników wypraw rowerowych. Choć z pozoru wydaje się to bardzo prostym sposobem na podróżowanie, to jednak zanim wsiądziemy na swój jednoślad i zaczniemy pedałować, musimy się do tego solidnie przygotować. Zadbajmy więc o najpotrzebniejsze podczas podróży elementy naszego roweru. Jeżeli już znamy cel naszej podróży, to nie pozostaje nam nic innego, jak tylko odpowiednio wykorzystać czas, który nam pozostał przed wyjazdem, i skompletować potrzebne nam rzeczy. Bez znaczenia, gdzie się wybieramy, jest kilka elementów, na które zawsze powinniśmy zwrócić uwagę. Zaraz po odpowiednim przeglądzie naszego roweru zróbmy listę tego, o czym musimy pamiętać. Sakwy rowerowe box:offerCarousel Nieważne, czy jedziemy na jeden dzień, czy jeden miesiąc, zawsze potrzebujemy miejsca, żeby móc spakować nasze potrzebne rzeczy. Sakwy rowerowe to najlepsze rozwiązanie, bo nie chcemy przecież wozić wszystkiego na naszych plecach i narażać się na niepotrzebny dyskomfort oraz nadmierne pocenie w przypadku plecaka. Jedną z ważniejszych cech sakw jest ich wodoodporność, nikt nie lubi przecież spać w mokrym śpiworze. Warto więc rozważyć zakup sakw Crosso Dry Big, które uchronią nas od tego nieprzyjemnego, wilgotnego uczucia i zagwarantują suchość naszego bagażu. Nie ucierpi też nasz budżet, bo na komplet wydamy nieco ponad 200 zł. Oświetlenie box:offerCarousel Musimy się liczyć z tym, że będziemy musieli jechać gdzieś po zmroku lub na naszej drodze napotkamy ciemne tunele. Na taką ewentualność powinniśmy zawsze mieć przy sobie dodatkowe odblaski, np. praktyczne opaski odblaskowe, które sprawią, że będziemy widoczni już z daleka, oraz bardzo dobre oświetlenie na naszym rowerze. Z tyłu musimy mieć światło czerwone, z przodu zaś białe. Zainwestujmy w solidne LED-owe lampy, bo nie chcemy przecież być zaskoczeni na trasie przez różne przeszkody. Błotniki box:offerCarousel Jeżeli nasz rower nie ma błotników, to absolutną koniecznością jest dokupienie ich przed wyprawą. Okażą się niezastąpione podczas deszczowych dni lub na błotnistych terenach. W czasie wypraw nie zawsze mamy okazję do częstego mycia się i prania naszych ubrań, więc zainwestujmy w porządne, które nie obluzują się przy pierwszym możliwym podskoku, a dodatkowo uchronią nas przed zachlapaniem. Odpowiednie ubranie na rower Co jak co, ale pogoda potrafi nas zaskoczyć. Nie dajmy się jej jednak i przygotujmy się na każdą ewentualność, tak by zawsze mieć wielką frajdę z pedałowania. Nawet podczas wielkiej ulewy dzięki odpowiedniemu ubraniu jesteśmy w stanie jechać z uśmiechem na ustach. Oprócz koszulki i wygodnych sportowych spodenek miejmy przy sobie kurtkę przeciwdeszczową, która ochroni nas też przed wiatrem. Zbawienne okażą się też rękawiczki rowerowe, bez których ani rusz na dłuższe wyprawy. Nie dość, że nasze ręce nie będą się bardzo pocić, to jeszcze uchronimy się od nieprzyjemnych odcisków i ślizgania się na rączkach rowerowych. Przy kompletowaniu naszej garderoby zwróćmy uwagę, aby kolory naszych ubrań były jak najbardziej wyróżniające się, co zapewni nam lepszą widoczność w ciągu dnia, oraz wybierzmy taką odzież, która ma na sobie elementy odblaskowe, co zwiększy nasze bezpieczeństwo po zmroku. W celu zaoszczędzenia miejsca w sakwach warto też kupić ręcznik szybkoschnący, który po zwinięciu zajmie nam naprawdę niewiele przestrzeni oraz oszczędzi problemu z długotrwałym suszeniem tradycyjnego, wilgotnego ręcznika. Kask, czyli bezpieczeństwo przede wszystkim box:offerCarousel Chociaż według prawa nie musimy jeździć w kasku, to jednak warto w niego zainwestować. Osobiście nie wybieram się na żadną wyprawę bez solidnego zabezpieczenia mojej głowy. Warto wybrać taki, który zapewni nam dobrą wentylację i będzie lekki, co sprawi, że w pewnym momencie możemy nawet zapomnieć, że mamy go na sobie. W przypadku niebezpiecznych sytuacji, o które na drodze nietrudno, nie chcemy przecież żałować, że zapomnieliśmy go zabrać ze sobą. Bidon, czyli pamiętajmy o nawodnieniu box:offerCarousel Podczas wysiłku nie możemy zapomnieć o odpowiednim nawodnieniu. Ułatwi nam to bidon, który możemy łatwo przyczepić do ramy naszego roweru. Uzupełniajmy płyny regularnie, nie tylko wtedy, kiedy będziemy czuli pragnienie. W zależności od miejsca, w które się wybieramy, mogą nam się też przydać tabletki do uzdatniania wody. Zapasowe części i narzędzia W przypadku pakowania się na wyprawę liczy się każdy gram. Nie możemy jednak zapomnieć o kilku koniecznych rzeczach, bez których nie powinniśmy daleko odjeżdżać od domu. Przede wszystkim przyda nam się dobra i lekka pompka rowerowa, która nie będzie bardzo uciążliwa, jeżeli przyczepimy ją na odpowiednim uchwycie do naszej ramy. Oprócz tego musimy mieć przy sobie zapasową dętkę, kilka łatek (przed wyjazdem warto nauczyć się prawidłowego łatania dętek, żeby nie panikować w przypadku złapania gumy gdzieś na drodze) oraz zestaw kluczy imbusowych i „płaską piętnastkę”, którą odkręcimy prawie wszystko w większości naszych rowerów. Przy okazji miejmy przy sobie kawałek szmatki, którą będziemy mogli w razie potrzeby wyczyścić ręce lub łańcuch ze smaru. Nie chcemy przecież poświęcić na to naszego T-shirtu, których zwykle w przypadku wypraw mamy jak na lekarstwo. Nie wybierajmy się też bez zabrania ze sobą podstawowej apteczki i kremu z filtrem UV. Na trasie przecież nigdy nic nie wiadomo. To oczywiście lista absolutnych must have, oprócz nich każdy z nas musi zabrać ze sobą rzeczy potrzebne w zależności od wyprawy. Nie przesadzajmy z tym jednak, bo odczujemy każdy wieziony przez nas gram na pierwszym napotkanym podjeździe.
Kompletujemy wyposażenie na wyjazd rowerowy
Miłośników jednośladów w naszym kraju przybywa. Mają też coraz lepsze warunki do jazdy, tak w miastach, jak i poza. Czasami powstrzymywać od oddawania się temu sportowi mogą nas prozaiczne rzeczy. Jedną z nich jest problem: gdzie ulokować smartfona? Dziś praktycznie nie rozstajemy się ze swoimi telefonami, musimy więc jakoś go rozwiązać. Z pomocą przychodzą uchwyty rowerowe. Dlaczego warto kupić uchwyt rowerowy? Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by telefon trzymać w plecaku, koszyku lub zwyczajnie w kieszeni podczas jazdy. Może się to jednak okazać problematyczne. Jeżeli jeździmy w spodenkach sportowych, prawdopodobnie nawet nie mamy kieszeni odpowiedniego rozmiaru! Przy dzisiejszych gabarytach ekranów potrafią się one nie zmieścić do jeansów, a co dopiero krótkich spodni. Z kolei nerka, teczka czy inne miejsca wiążą się z ryzykiem. Telefon może wypaść albo zwyczajnie się uszkodzić podczas obijania na wertepach czy nagłych manewrach, kiedy zacznie beztrosko wywijać wokół. Nie wspominając już o tym, że chowanie go w trudno dostępnych miejscach po prostu uniemożliwia korzystanie w czasie jazdy, a to dla niektórych może być decydujące kryterium. Na co zwrócić uwagę przy zakupie? Jest kilka elementów, na które powinniśmy zwrócić uwagę, kupując uchwyt do telefonu. Najważniejszym jest oczywiście mocowanie. Musi bardzo dobrze trzymać nasz telefon, a jednocześnie nie powodować żadnych uszkodzeń. Nie ma nic gorszego niż uchwyt, który przykładowo rysuje boki telefonu. Nie po to o niego dbamy, by denerwować się ryskami. Ważna jest również łatwość montażu. Nikt nie ma ochoty zbyt długo szarpać się ze sprzętem, zwłaszcza gdy chcemy szybko zabrać go ze sobą do domu czy przyczepić na pewien czas do innego jednośladu. Warto również zwrócić uwagę na detale pokroju możliwości obracania czy regulowania ramienia urządzenia. Im większa elastyczność w zakresie, tym wygodniej będzie nam w czasie jazdy. Dla tych, którzy mogą sobie na to pozwolić, polecamy zaopatrzenie się w urządzenie skórzane (odporność na pot) i wodoodporne, na wypadek, gdyby w terenie złapał nas deszcz. Rodzaje uchwytów – do wyboru, do koloru W zależności od potrzeb możemy kupić mniej lub bardziej zaawansowany technologicznie uchwyt. Niektórym wystarczy po prostu sprzęt, dzięki któremu przymocujemy naszego smartfona, inni poszukują modelu z wbudowanym odtwarzaczem MP3 czy nawigacją.Tej pierwszej grupie spokojnie wystarczy uchwytExtremestyle. Za niecałe 30 złotych otrzymujemy solidną i wytrzymałą konstrukcję o wysokim stopniu elastyczności i odpowiednim rozmiarze, by zmieścić nawet telefon z dużym ekranem czy mniejszą nawigację samochodową! Bardzo dobre mocowanie zapewni spokojną jazdę nawet po wertepach i wzniesieniach bez ryzyka uszkodzenia telefonu.Jeszcze tańszy będzie uchwyt AP2A, idealny dla konsumenta, który nie oczekuje fajerwerków. Dzięki obrotowej konstrukcji możemy spokojnie trzymać w nim telefon zarówno w pionie, jak i w poziomie – jak nam wygodnie. Dzięki temu możemy w nim umieścić również inne urządzenia: GPS czy palmtopa. Mocowanie pozwala na umieszczenie uchwytu tak przy kierownicy, jak i na ramie roweru. Niewielki wydatek, przydatny gadżet Uchwyty na komórkę nie są drogimi gadżetami dla wielbicieli jednośladów. Ich konstrukcja sprawia, że nie musimy się obawiać o uszkodzenie telefonu – ani nie wypadnie, ani się nie porysuje. Sam fakt zaś, że w czasie jazdy korzystać będziemy ze smartfona, oszczędza nam sporo pieniędzy, które musielibyśmy wydać, chcąc zaopatrzyć się w dedykowaną nawigację. Jest różnica między kosztami rzędu kilkudziesięciu a kilkuset złotych. A skoro nie widać różnicy w samym użytkowaniu, to po co przepłacać?
Uchwyt rowerowy na telefon – czy warto kupić?
Ludzkość od wieków szuka recepty na długowieczność i zatrzymanie procesów starzenia. Choć żyjemy coraz dłużej, to niestety większość nas dopadają choroby związane z podeszłym wiekiem. Czy długie życie w zdrowiu i dobrej kondycji jest możliwe? Naukowcy od lat obserwują i badają osoby, którym udało się dożyć sędziwego wieku. Analizują ich styl życia i żywienia. Okazało się, że największy wpływ na długie, zdrowe życie ma sposób odżywiania się, a najlepszym eliksirem młodości jest niskokaloryczna, ale różnorodna i dostarczająca wszystkich niezbędnych składników dieta, którą długo żyjący stosują przez prawie całe swoje życie. Chcesz żyć długo? Już teraz zadbaj o to, co jesz! Jedzenie przedłużające życie Najczęstszą przyczyną zgonów są obecnie choroby serca i układu krążenia oraz nowotwory, czyli schorzenia, na które duży wpływ ma sposób odżywiania się. Z badań wynika, że osoby, które przestrzegają zasad niskokalorycznej, zbilansowanej diety, są zdrowsze, odporniejsze i wyglądają młodziej, bo ich posiłki zawierają mniej wolnych rodników odpowiedzialnych za procesy starzenia. Wiele produktów spożywczych wpływa na to, jak i w jakim tempie starzeje się organizm. Na szczególną uwagę zasługują zaczerpnięte z diety śródziemnomorskiej i azjatyckiej, gdyż to właśnie w tych regionach ludzie żyją najdłużej. Poznaj produkty, które już teraz powinny znaleźć się w codziennym menu, jeśli chcesz cieszyć się długim i zdrowym życiem. Algi Algi zawierają potas, fosfor, cyk, żelazo, miedź, selen i bardzo duże ilości jodu, magnezu oraz witaminy B12. Są ubogie w kalorie, ale bogate w białko i błonnik. To idealny produkt dla tych, którzy powinni zmniejszyć kaloryczność diety. Wykazują działanie przeciwbakteryjne, obniżają ciśnienie krwi. Ich regularne spożywanie zapobiega powstawaniu nowotworów. box:offerCarousel Imbir Imbir przeciwdziała reumatyzmowi i artretyzmowi. Zapobiega chorobom układu krążenia, a także stanom zapalnym. Zwiększa odporność na infekcje. Nie dopuszcza do wystąpienia nudności. Zwiększa koncentrację i wydajność umysłową, poprawiając ukrwienie mózgu. Polepsza krążenie krwi i świetnie rozgrzewa organizm. Zioła Rozmaryn, tymianek, oregano, bazylia, mięta, a więc zioła o intensywnym aromacie, są bogate w naturalne olejki z rodziny terpen. Olejki te wpływają na komórki tworzące guzy. Hamują ich namnażanie i wzrost, doprowadzając do ich obumarcia. Ponadto przyspieszają trawienie pokarmów, a także zawierają wiele cennych witamin i antyoksydantów. box:offerCarousel) Kurkuma Kurkuma ma silne właściwości antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Korzystnie wpływa na drogi żółciowe, jest więc zalecana osobom cierpiącym na kamicę żółciową lub po zabiegu usunięcia pęcherzyka żółciowego. box:offerCarousel Oliwa z oliwek Bogata w kwasy omega-3 i omega-6 wpływa na obniżenie złego cholesterolu i przeciwdziała odkładaniu się jego złogów w naczyniach krwionośnych i żyłach. Oliwa z oliwek jest tłuszczem, który nie powoduje tycia, można więc ją spożywać w dużych ilościach. Soja Soja jest antyoksydantem, zmniejszającym ryzyko zachorowania na nowotwory. Występuje pod postacią wielu produktów – mleko sojowe, sos sojowy, pasta miso, tofu i gotowane nasiona. Jest też bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy i mikroelementy oraz błonnik, a przede wszystkim w białko. Kupując produkty sojowe, warto sięgać po ekologiczne, gdyż na rynku często można spotkać soję modyfikowaną genetycznie. Zboża z pełnego przemiału Ziarna z pełnego przemiału powinny zastąpić biały ryż i białą mąkę. Ciemny chleb, brązowy ryż, płatki owsiane, kasza jaglana to produkty, które mają niebagatelny wpływ na zachowanie zdrowia, ponieważ zapobiegają chorobom układu sercowo-naczyniowego oraz przewodu pokarmowego. Są bogate w błonnik i pomagają w procesach trawiennych, a także wpływają na oczyszczanie jelit. Zielona herbata Zielona herbata zapobiega nowotworom, gdyż jest silnym antyoksydantem. Nie dopuszcza do powstawania płytek cholesterolowych zapychających żyły i tętnice, a w związku z tym przeciwdziała wylewom, zatorom i zawałom. Działa oczyszczająco na organizm, opóźniając starzenie się komórek. W diecie na długowieczność powinny się znaleźć także ryby (są bogate w kwasy omega-3, które chronią przed zawałem serca) i czerwone owoce, takie jak porzeczki, maliny, truskawki (obniżają ciśnienie krwi, przeciwdziałają chorobom naczyń wieńcowych, powodują podwyższenie dobrego cholesterolu, eliminują komórki rakowe i zapobiegają powstawaniu guzów), warzywa (dostarczają witamin i mikroelementów), grzyby, szczególnie japońskie Shitake, Maitake i Reishi (pobudzają system immunologiczny do działania), a także orzechy włoskie, które dzięki fosforowi korzystnie wpływają na procesy myślowe. )
Dieta na sto lat
Łóżko dla dziecka powinno być przede wszystkim bezpieczne i funkcjonalne. Wybierając ramę i materac do dziecięcego posłania, warto wziąć pod uwagę także fakt, że jego użytkownik przestanie rosnąć dopiero w wieku 18-19 lat. Jak zatem wybrać najlepsze łóżko dla swojej kilkuletniej pociechy? Sprawdź, zanim kupisz! Zanim sfinalizujesz zakup łóżka dla swojego smyka, dokładnie sprawdź wszystkie detale. Warto wybrać mebel z trwałego materiału, np. z litego drewna. Upewnij się, czy nie ma ono żadnych drzazg ani ostrych krawędzi. Zapytaj sprzedawcę, czy farba albo lakier użyty podczas wykańczania mebla nie jest toksyczny. Nietoksyczność jest o tyle ważna, że najmłodsze dzieci, przebywając w swoim pokoju, mają bliski kontakt z mebelkami, a niemowlęta nierzadko gryzą elementy takie, jak na przykład szczebelki łóżeczka. Najlepsze łóżeczka mają niezbędne atesty i są pomalowane ekologicznymi farbami. Weź także pod uwagę, że małe dzieci powinny spać w łóżeczku z barierkami, a rodzice młodszych przedszkolaków winni dobrze zastanowić się, czy ich pociechy są gotowe piętrowe łóżko albo łóżko na antresoli. Łóżko piętrowe dla rodzeństwa Łóżka piętrowe to idealne rozwiązanie do niewielkiego pokoju rodzeństwa. Oszczędność miejsca doceniają rodzice, dzieci z kolei uwielbiają spać w tak nietypowym posłaniu. Najlepsze miejsce jest oczywiście na górze! Funkcjonalność mebla zwiększają szuflady w ramie pod dolnym materacem. Można schować do nich nie tylko zapas pościeli, ale także maskotki, zabawki czy książki. Latem takie dodatkowe miejsce do przechowywania pomieści nawet zimowe kurtki, czapki i szaliki. Warto przemyśleć również zakup piętrusa, który można rozmontować do dwóch odrębnych łóżek – jak znalazł po przeprowadzce do większego mieszkania czy domu, w którym rodzeństwo będzie miało osobne pokoje. Innym ciekawym pomysłem na łóżko dla rodzeństwa mieszkającego w jednym pokoju jest mebel z dwoma materacami, z których jeden ukryty jest w szufladzie wysuwanej na noc. Łóżko na antresoli do małego pokoju Nie mniej funkcjonalne jestłóżko na antresoli. Taki mebel to prawdziwa recepta na niewielki metraż, a przy okazji daje pociesze frajdę ze spania wysoko nad podłogą. Właśnie ze względu na wysokie położenie materaca, z takiego łóżka nie powinny korzystać kilkuletnie dzieci. Za to w królestwie ucznia pod ramą łóżka zmieści się i biurko, i regał. Wszystko, co w tym wieku potrzebne do nauki, maluch może więc zgromadzić w jednym miejscu, mając zawsze pod ręką podręczniki, zeszyty ćwiczeń i przybory do pisania. Wielką frajdę sprawi dziecku łóżko, do którego wchodzi się po drabince, a schodzi (a właściwie zjeżdża!)… po zjeżdżalni! Łóżeczka kompaktowe dla oszczędności miejsca Kompaktowe meble doskonale pasują do niewielkich pokoików dziecięcych. Na górze jest miejsce na materac, na dole szafa, biurko i półki. Wiele mebli tego typu pomiędzy poszczególnymi stopniami schodków prowadzących z podłogi na materac ma niewielkie szufladki… Idealne na dziecięce drobiazgi czy choćby wzorzyste skarpetki! Wprawdzie sam mebel jest dość masywny i zajmuje sporo miejsca, ale jest w nim naprawdę wszystko, czego smyk potrzebuje. Decydując się na taki element wystroju dziecięcego wnętrza, możesz być spokojna o resztę wyposażenia pokoju – na pewno starczy miejsca na dziecięcy namiot, domek dla lalek albo tor wyścigowy i piętrowy parking! Łóżko rosnące razem z dzieckiem Trafny wybór dla przezornych. Długość mebla zwiększa się prawie dwukrotnie, dlatego towarzyszyć może dziecku od okresu przedszkolnego aż do matury. Rodzice muszą jednak pamiętać, że konieczna będzie wymiana materaca na coraz dłuższy lub zakup specjalnego materaca podzielonego na kilka części. Łóżka tego typu można najczęściej rozsuwać na 3 – 5 długości, a dodatkowe barierki zapewnią bezpieczny sen małego dziecka. Rozkładana wąska kanapa Taki mebel (najczęściej w typowo dziecięcej kolorystyce) to kolejna propozycja pasująca do wnętrz o niewielkim metrażu. Wygodne i estetyczne rozwiązanie – w ciągu dnia spełni rolę przestronnego fotela, na którym mogą usiąść rodzice, bawiący się z pociechą w jej pokoju, nocą odegra zaś rolę łóżka. Jeśli mebel nie jest wyposażony w szufladę na pościel, możesz kupić praktyczny pojemnik do jej przechowywania, który schowasz pod ramą kanapy. Wybór dziecięcych i młodzieżowych łóżek jest naprawdę spory. Warto tak poważny zakup przedyskutować z pociechą, bo to ona potrzebuje komfortowego snu, najlepiej w wymarzonym łóżku. Rodzic powinien za to czuwać przede wszystkim nad bezpieczeństwem i funkcjonalnością mebla.
Piętrowe, rosnące razem z dzieckiem, a może… Wybierz najlepsze łóżko dla swojej pociechy
Jeśli chcesz osiągnąć w 9 tygodni taki sam efekt, jak niektórzy po pół roku, to trening insanity jest dla ciebie. Musisz tylko przygotować się na morderczy wysiłek i wiadra wylanego potu. To nie jest wyzwanie dla osób mało zmotywowanych, tylko dla osób gotowych sprostać jego wymaganiom. Czym jest trening insanity? Trening insanity to nic innego, jak trening interwałowy o ekstremalnej intensywności. W trakcie jego wykonywania raz zwiększa się tempo ćwiczeń do 75–90% tętna maksymalnego (to 220 minus wiek) przez ćwiczenie z większą intensywnością, a raz zmniejsza się do 60–70% przez wykonywanie ćwiczeń w nieco wolniejszym tempie. Taka zmienna intensywność ćwiczeń sprawia, że metabolizm znacznie przyspiesza i jeszcze przez długi czas po treningu tkanka tłuszczowa jest spalana. Dzieje się tak, ponieważ zachodzi proces zwiększonego powysiłkowego zapotrzebowania na tlen. Po treningu organizm od razu przystępuje do regeneracji mięśni, wykorzystując tkankę tłuszczową, która jest materiałem zapasowym. Proces ten zachodzi niezależnie od tego, czy jesteśmy aktywni czy też nie. Na czym polega trening insanity? Cały trening jest podzielony na 3 etapy. Pierwszy z nich trwa 4 tygodnie. W tym czasie nasz organizm przystosowuje się do nowych wyzwań. Ćwiczymy 6 dni w tygodniu. Trening w tym okresie powinien trwać nie więcej niż 45 minut razem z rozgrzewką i rozciąganiem. Nie przekraczajmy tego czasu, gdyż może to się skończyć bolesną kontuzją. Po czwartym tygodniu przychodzi czas na odpoczynek i regenerację. To tzw. recovery week. Nie wolno z niego rezygnować, ponieważ w tej fazie nasze ciało się regeneruje i nabiera sił na kolejną porcję ćwiczeń. Recovery week – jak nazwa wskazuje – trwa cały tydzień. Możemy w tym czasie chodzić na spacery, pływać lub jeździć na rowerze, ale w taki sposób, by nie obciążać organizmu. Na koniec nadchodzi ostatnia, najbardziej mordercza faza. Ćwiczymy codziennie po 60 minut z bardzo dużą intensywnością. Cały cykl treningu insanity możemy powtórzyć po 2 tygodniach przerwy. Ćwiczenia Trening insanity możemy wykonywać zarówno w domu, jak i na siłowni. Jeżeli chcemy go przeprowadzić w zaciszu własnego pokoju, będziemy potrzebować trochę miejsca. W pierwszej fazie, kiedy organizm przyzwyczaja się do nowego sposobu ćwiczenia, możemy wykonywać pompki, burpees, podskoki, wykopy, przysiady oraz skip A na przemian ze skipem B. W fazie trzeciej robimy te same ćwiczenia, ale już ze zwiększoną intensywnością. Jeśli wolimy ruszyć się z domu i poćwiczyć na siłowni, to do treningu insanity możemy wykorzystać bieżnię, stepper, schodki czy rowerek. Przydatna może się również okazać skakanka i Air Bike. box:offerCarousel Dla kogo? Trening insanity nie jest przeznaczony dla wszystkich. Osoby z dużą otyłością, nieuregulowanym nadciśnieniem, chorobami stawów i serca oraz ze słabą kondycją powinny z niego zrezygnować. Dlaczego? Mocno obciąża on organizm, więc najlepiej przed jego rozpoczęciem i w trakcie jego trwania wykonywać fit test. Fit test to 8 ćwiczeń, które trzeba zrobić w odpowiedniej kolejności. Przed ich rozpoczęciem odpowiednio się rozgrzewamy. Następnie każde z ćwiczeń wykonujemy przez minutę, podczas której liczymy powtórzenia. Im więcej powtórzeń uda nam się zrobić, tym lepsza jest nasza wydolność. Po każdym ćwiczeniu należy zrobić 2 minuty przerwy. Gdy nie uda nam się dotrwać do końca, powinniśmy zrezygnować z treningu insanity na rzecz mniej obciążającego. Ćwiczenia fit testu: 1) Switch kick. 2) Power jack. 3) Power kness. 4) Power jumps. 5) Globe jumps. 6) Suicide jumps. 7) Push-up jack. 8) Low plank oblique. Trening insanity daje wspaniałe rezultaty, są one jednak okupione bardzo dużym wysiłkiem i zmęczeniem. Niestety, w sporcie nie ma nic za darmo. Jeśli chcemy widzieć szybko efekty (nawet 10 cm mniej w obwodach), to musimy się naprawdę porządnie napracować.
Trening insanity
Irytujące piski spod maski dobiegające do uszu kierowcy to często wina problemów z paskiem klinowym. Jak zatem zdiagnozować kłopot i skutecznie go wyeliminować? Klinowy czy wieloklinowy? Pierwotnie pasek klinowy napędzał pojedyncze urządzenia, jak chociażby alternator czy pompę wody. Wraz z rozwojem osprzętu dopracowano jego budowę do formy wielorowkowej, którą charakteryzuje m.in. większa szerokość, mniejsza grubość oraz – na co wskazuje sama nazwa – większa ilość klinów. Dzięki temu możliwe jest skuteczniejsze przekazywanie momentu, a co za tym idzie zasilanie wielu urządzeń jednocześnie. Jak trwały jest pasek? Pasek podczas pracy silnika znajduje się w ciągłym ruchu i w przeciwieństwie do rozrządu nie posiada osłony ochronnej. Ponadto musi znosić spore obciążenia, a na jego kondycję wpływ ma także stan poszczególnych rolek i prowadzących kół pasowych. Wszystko to sprawia, że należy regularnie monitorować jego stan, a w przypadku widocznych oznak zużycia nie można zwlekać z wymianą. W praktyce jednak jego trwałość jest dość duża i potrafi on bez problemu wytrzymać kilka lat intensywnej pracy. Problem pojawia się w momencie, w którym pasek pęknie podczas jazdy. W praktyce będzie to oznaczać zatrzymanie pracy wielu urządzeń, jak np. alternatora, pompy wody czy wspomagania. Nietrudno wywnioskować, że uniemożliwi to dalszą jazdę. Niestety, może się dodatkowo okazać, że pęknięty pasek uszkodził inne podzespoły, zwiększając tym sposobem rachunek, który wystawi nam mechanik. Dlaczego pasek piszczy? Jedną z pierwszych oznak problemów z paskiem wieloklinowym są piski dobiegające spod maski. Wystarczy zerknąć do komory silnika i przyłożyć ucho do okolicy, w której pracuje, aby upewnić się, czy to właśnie pasek jest przyczyną irytujących odgłosów. Piski oznaczają, że jego gumowa powierzchnia ślizga się po elementach prowadzących, sprawiając, że nie może on skutecznie przenosić momentu obrotowego na osprzęt. Charakterystyczne odgłosy mogą nasilać się po dłuższym postoju w warunkach dużej wilgotności. Osiadające na pasku cząsteczki wody będą bowiem zmniejszać tarcie i skutecznie utrudniać jego pracę. Naciągać czy wymieniać? Przyczyn występującego problemu można wskazać kilka. Pierwszy wynika z naturalnego zużycia elastycznej warstwy paska, w efekcie czego guma lub kauczuk tracą swoje pierwotne właściwości. Jeśli więc pasek nie był wymieniany od lat, można z dużym prawdopodobieństwem celować właśnie w takie wyjaśnienie źródła pisków. W niektórych przypadkach okazuje się, że kondycja paska jest dobra, ale mimo to generuje on niepożądane hałasy. Wówczas warto spróbować naciągnąć pasek, jeśli tylko zauważalne są luzy. Z drugiej strony należy pamiętać, że zbyt mocne naprężenie może spowodować jego rychłe pęknięcie. Inną przyczyną występujących hałasów może być zabrudzenie powierzchni gumowej paska oleistą cieczą, która ogranicza tarcie. W takim wypadku rozwiązaniem będzie dokładne wyczyszczenie paska wieloklinowego oraz elementów prowadzących. Wybieramy pasek wielorowkowy Wymiana paska na nowy to najbardziej racjonalne rozwiązanie problemu. Jego zakup nie powinien być znaczącym obciążeniem dla domowego budżetu. Pasek klinowy przeznaczony do aut starszej daty, jak chociażby Fiata Seicento, kosztuje ok. 10 zł. Droższe są produkty wielorowkowe. Ich cena z reguły jednak zamyka się w przedziale 30–50 zł. Wśród czołowych producentów pasków można wyróżnić takie firmy, jak Continental, Bosch oraz Bando.
Jak poradzić sobie z piszczącym paskiem klinowym?
To jedna z nowości zestawów Lego, dzięki której dzieci będą mogły uruchomić swoją wyobraźnię, oddać się wspaniałej zabawie i przy okazji ćwiczyć małą motorykę. LEGO Star Wars-Szkolenie na wyspie Ahch-To 75200 zawiera aż 241 elementów. W zestawie znajdują się torebki foliowe oznaczone numerami 1 i 2, a w nich 238 klocków i 3 figurki (minifigurki Luke’a Skywalkera i Rey oraz figurka Porga). Do zestawu jest dołączona czytelna instrukcja. Informacje dodatkowe o zestawie: Licencja: Star Wars Wątek: The Last Jedi Wiek dziecka: 7–12 Rok wydania: 2018 Liczba klocków w zestawie: 241, w tym 2 minifigurki i figurka Porga Cena: od 97,90 do 149,88 zł Waga (z opakowaniem): 0,39 kg Czas składania: w zależności od umiejętności, nam to zajęło 45 minut Ocena testera (1–5): 5 Po ułożeniu klocków z torebki nr 1 otrzymaliśmy pierwszy element chatki. W niej znajdują się rozkładane łóżko, mała kuchenka, zasłona na drzwi z tkaniny, domek Porga, niewielkie ognisko z klocków oraz przyrząd treningowy z otwieranym głazem. To prawdziwa góralska chata i miniprzybory kuchenne. Po złożeniu elementów z drugiej torebki otrzymujemy gotową chatkę. Dach podczas zabawy można częściowo zdjąć, by łatwo dostać się do środka. Po zbudowaniu modelu można zaczynać zabawę – tu wszystko zależy od wyobraźni. Ze zbudowaniem pierwszej części domku nie mieliśmy najmniejszego problemu. Wszystkie elementy idealnie do siebie pasowały. Model chatki po złożeniu ma ok.: * 11 cm wysokości, * 11 cm szerokości, * 17 cm głębokości. Góralska chata jest w pełni wyposażona. Są w niej łóżko, toaleta, kuchnia, miniprzybory kuchenne. Dach można częściowo zdemontować, co ułatwia dziecku zabawę. Wnioski Składanie zestawu obyło się bez większych problemów. Dla siedmiolatka nie powinno to być trudne zadanie. Pięciolatkowi natomiast przydała się pomoc. Ostatecznie cel został osiągnięty. Pomogła w tym czytelna instrukcja i świetne dopasowanie poszczególnych elementów. Czas na małe podsumowanie etapów składania chatki. Zaczynaliśmy od złożenia figurki sowy i Porga. To było proste zadanie, chyba na zachętę… A jak to wyglądało później? Dom trzeba budować od podstaw. Wnętrze chatki zawiera mnóstwo detali. Dach można częściowo zdjąć, co ułatwia dziecku zabawę. Na zewnątrz można zbudować ognisko. Dzieciom zapewne spodoba się obrotowy przyrząd treningowy, który jest wyposażony w otwierający się głaz z klejnotami. Dodatkową atrakcją jest to, że głaz po uderzeniu mieczem zostaje odrzucony dalej. Chatka to górskie schronienie Luke’a. W zestawie znajduje się broń: kij Luke’a oraz miecz świetlny i kij treningowy Rey. Złożenie wszystkich klocków wymagało od nas ogromnego skupienia i cierpliwości. W zestawie znajduje się dużo drobnych elementów, które mają być ruchome. Mój pięcioletni syn miał problem ze złożeniem elementu, przy użyciu którego staje się możliwe zburzenie ściany chatki – chodzi o żółty łącznik o numerze katalogowym 4107800. Musiałam przyjść mu z pomocą. Wyćwiczone w układaniu rączki siedmio- lub ośmiolatka zapewne sobie z tym poradzą. Po złożeniu modelu tradycyjnie zostało kilka drobnych elementów zapasowych. Opinia Zdecydowanie polecam! Dla małych fanów „Star Wars” to prawdziwa gratka. Fani budowania mogą tworzyć galaktyczne budowle i odtwarzać scenki z filmu, a najmłodsi legomaniacy mają szansę wejścia w świat „Gwiezdnych wojen”. Może zainteresują się serią filmów, a w przyszłości sięgną po lekturę książki?
LEGO STAR WARS: Szkolenie na wyspie Ahch-To 75200 – recenzja
W większości domów armatura kuchenna oraz łazienkowa ma kolor srebrny. Coraz więcej osób decyduje się jednak na zerwanie z tradycyjnym stylem i wybiera baterie w kolorze czarnym bądź białym. Są nie tylko efektowne, ale również oryginalne, dzięki czemu doskonale podkreślają indywidualny charakter wnętrza. Przedstawiamy wady i zalety armatury w nietypowych kolorach. Armatura dla odważnych Jeszcze do niedawna armatura w nietypowych kolorach zarezerwowana była wyłącznie dla nielicznych ze względu na niewielką dostępność i wiążącą się z tym dość wysoką cenę. Obecnie jest to jeden modniejszych trendów, a czarne i białe baterie coraz częściej pojawiają się w naszych kuchniach oraz łazienkach. Ich największą zaletą jest to, że w niebanalny sposób podkreślają oryginalny charakter aranżacji, a w połączeniu z kontrastującymi barwami pozwalają uzyskać efekt rodem z designerskich magazynów wnętrzarskich. Nowoczesna armatura w odcieniach czerni oraz bieli zachwyci osoby odważne, dynamiczne, kochające eksperymenty i otwarte na nowoczesne rozwiązania, a przy tym stale śledzące światowe trendy. Czarna armatura Czarna bateria to ekstrawagancki dodatek pasujący do niemal każdego wnętrza. W łazience efektownie kontrastuje z białą wanną oraz umywalką, natomiast w kuchni doskonale komponuje się ze zlewozmywakiem wykonanym z kamienia. Można ją również zamontować przy zlewie metalowym, o ile blaty kuchenne będą w ciemnym kolorze. Czarna armatura przyciąga wzrok, jest bardzo niekonwencjonalna, a do tego rzadko spotykana. Można ją zestawić z drewnem, granitem, stalą nierdzewną oraz ceramiką, dlatego dobrze wygląda we wnętrzach w stylu zarówno kolonialnym, jak i nowoczesnym czy rustykalnym. Niebanalność i uniwersalność w jednym to jej największa zaleta. Sporą wadą czarnych baterii jest natomiast fakt, że wszystkie zacieki oraz zabrudzenia są na nich natychmiast widoczne, a na łączeniach może się gromadzić zielonkawy nalot, dlatego wymagają częstego czyszczenia odpowiednimi preparatami. Czarna bateria Deante Aster.Stojąca bateria kuchenna wykonana z mosiądzu z głowicą ceramiczną. Kolor czarny z elementami chromowanymi. W zestawie bateria, komplet przyłączy oraz zestaw montażowy. Cena: ok. 400 zł. Biała armatura We wnętrzach w stylu skandynawskim, francuskim i shabby chic doskonale prezentuje się armatura w kolorze białym. W połączeniu z czarną umywalką bądź granitowym zlewem gwarantuje wymyślny, lecz zachwycający kontrastem efekt, natomiast zestawiona z białą ceramiką uosabia aranżacyjną harmonię. Białe baterie najlepiej wyglądają w pomieszczeniach urządzonych w drewnie oraz z dostępem do źródła naturalnego światła, np. w widnej kuchni czy łazience. Ich największą zaletą jest to, że ewentualne zacieki bądź zabrudzenia są na nich niemal niewidoczne, a do tego – w przeciwieństwie do armatury chromowanej – nie rdzewieją. Trzeba jednak uważać na kamień, który również trudno dostrzec na ich jasnej powierzchni. Biała armatura jest niestety droższa niż srebrna i nie do każdego wnętrza pasuje, dlatego przed jej zakupem warto się chwilę zastanowić. Biała bateria Axel White. Dostępna w dwóch wersjach: niskiej (12 cm) oraz wysokiej (27 cm). Zasięg wylewki: 10 cm lub 16 cm. Podłączenie: ⅜ cala. Model umywalkowy wykonany z mosiądzu pokrytego potrójną warstwą chromu, głowica ceramiczna. Cena: ok. 230 zł (model niski) i 300 zł (model wysoki). Co jeszcze warto wiedzieć? Wybierając armaturę do kuchni czy łazienki, trzeba wziąć pod uwagę nie tylko jej kolor, ale również kształt oraz kwestie techniczne. Bateria powinna być odpowiedniej wysokości oraz długości, aby mycie pod nią naczyń bądź rąk było wygodne i nie skutkowało rozchlapywaniem wody na boki. Ważny jest także sposób montażu oraz ewentualne funkcje dodatkowe, takie jak wyciągana wylewka oraz funkcja rozproszonego strumienia. Sposób wykończenia, czyli wygląd armatury również ma znaczenie: powierzchnie błyszczące wyglądają efektowniej, ale trzeba je często polerować, natomiast matowe lepiej maskują zacieki i odciski palców.
Jaką armaturę wybrać: białą czy czarną?
Łóżko chowane w ścianie lub w szafie to niezwykle funkcjonalne rozwiązanie, które doskonale sprawdza się w mieszkaniach oraz pomieszczeniach o niewielkim metrażu. Pozwala zaoszczędzić cenną przestrzeń i umożliwia wykorzystanie miejsca na podłodze np. do zabawy albo ćwiczeń. Prezentujemy najciekawsze i najwygodniejsze modele tzw. łóżek ukrytych. Łóżka chowane Łóżko z biurkiem Ultimo U16.Połączenie to pozwala na maksymalne wykorzystanie przestrzeni w małym pokoju dziecięcym oraz młodzieżowym. Szeroki blat – przy którym bez problemu mogą zasiąść dwie osoby – przy rozkładaniu łóżka opada poziomo, co oznacza, że wszystkie znajdujące się na nim rzeczy pozostają na swoim miejscu i nie trzeba ich chować. Mebel wykonany został z laminowanej płyty wiórowej o grubości 16 mm z krawędziami wykończonymi PCV. Dostępne kolory korpusu to jesion combra, natomiast frontu – pomarańczowy, zielony i fioletowy. Do łóżka można dokupić praktyczne nadstawki z półkami oraz szafkami (model U17 oraz U18). Wymiary mebla: 216 cm × 96 cm × 137 cm, powierzchnia spania: 200 cm × 90 cm. Zestaw nie obejmuje materaca. Cena: od 1530 zł w zależności od konfiguracji elementów. Łóżko piętrowe Wall Bed Duo Sofa.Wygodne 2-osobowe łóżko piętrowe, które w kilka sekund można zamienić w elegancką sofę. Funkcjonalny system z obsługiwaną za pomocą klucza blokadą przeciwko przypadkowemu otwarciu umożliwia składanie oraz rozkładanie mebla bez konieczności zdejmowania poduszek. Górne łóżko wyposażone jest w barierkę zabezpieczającą i zintegrowaną drabinkę z turkusowymi szczebelkami. Rama wykonana została ze stali malowanej proszkowo, stelaż z litego drewna bukowego, a pozostałe elementy z aluminium i tworzywa technicznego. W skład zestawu wchodzą również materace. Wymiary łóżka górnego: 190 cm × 80 cm × 12 cm, dolnego: 188 cm × 75 cm × 12 cm. Duży wybór tkanin obiciowych. Cena: 7495 zł. Mechanizm łóżka Wall Bed & Play.Poziomy mechanizm łóżka chowanego w szafie w zestawie z automatycznie składanym biurkiem. Można go złożyć i rozłożyć w ciągu kilku sekund. Mieści materac o maksymalnych wymiarach 200 cm × 90 cm × 16 cm. Blat biurka zmienia położenie w trakcie składania łóżka, dzięki czemu znajdujące się na nim przedmioty pozostają na swoim miejscu. Rama wykonana ze stali malowanej proszkowo, a stelaż z litego drewna bukowego, które umożliwia swobodny przepływ powietrza pod materacem. Idealne rozwiązanie do niewielkiego pokoju dziecięcego, a także do akademika lub hostelu. Istnieje możliwość dokupienia meblościanki idealnie dopasowanej do stelaża oraz dodatkowych modułów rozszerzających funkcjonalność zestawu. Cena mechanizmu z biurkiem: 2255 zł. Półkotapczany Łóżko Concept Pro model CP-3.Nowoczesna odsłona klasycznego półkotapczanu. Pionowy mechanizm i wygodny chromowany uchwyt ułatwiają rozkładanie łóżka, a specjalna blokada zabezpiecza je przed przypadkowym otwarciem. Stabilna konstrukcja mocowana do ściany oraz szczebelkowy stelaż pod materac sprawiają, że model CP-3 w niczym nie ustępuje tradycyjnym łóżkom. Mebel dostępny w kolorze białym (matowym lub z połyskiem), dębowym (wersja Riviera lub Sonoma) oraz Sanremo. Materac, stoliki nocne i oświetlenie nie są częścią zestawu, ale można je dokupić. Łóżko przeznaczone jest do samodzielnego montażu zgodnie z dołączoną instrukcją. Wymiary: 104 cm × 217 cm × 46 cm, po rozłożeniu jego głębokość wynosi 237 cm. Cena: 1625 zł. Łóżko Concept Pro model CP-5.Klasyczny półkotapczan w nowoczesnej odsłonie. Ma poziomy mechanizm z blokadą zapobiegającą samoczynnemu otwieraniu się łóżka oraz system bezpiecznego rozkładania. Wygodny uchwyt i pasy pomocnicze ułatwiają obsługiwanie mechanizmu. Mocowanie do ściany za pomocą specjalnych okuć gwarantuje stabilność i wygodę. Mebel wykonano z laminowanej płyty wiórowej, a stelaż łóżka z wytrzymałego metalu. Powierzchnia spania o wielkości 200 cm × 120 cm pomieści materac o maksymalnej wysokości 18 cm. Mebel dostępny w kolorze białym, dębowym (wersja Riviera lub Sonoma) oraz Sanremo. Materac nie jest częścią zestawu, istnieje możliwość dokupienia. Łóżko przeznaczone jest do samodzielnego montażu zgodnie z dołączoną instrukcją. Wymiary: 215 cm × 137 cm × 46 cm, po rozłożeniu głębokość wynosi 157 cm. Cena: od 1800 zł. )
Przegląd łóżek chowanych w ścianie lub w szafie
Masy plastyczne pobudzają wyobraźnię i zapewniają kreatywną zabawę. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się słodkie zestawy ciastoliny, z których wyczarować można desery i lody. Aby zabawa nigdy nie przerodziła się w rutynę, podpowiadamy 7 najciekawszych zestawów dla wielbicieli lodów. 1. Play-Doh: Zakręcona lodziarnia – cena ok. 74,90 zł box:offerCarousel Zakręcona lodziarnia to zestaw dla prawdziwych fanów lodów. Znajdziemy w nim maszynę do robienia lodów, a także wafelki, talerzyki, łyżeczki oraz pięć tub ciastoliny w różnych kolorach. Przy pomocy lodziarni zrobisz lody gałkowe, ale i włoskie spirale. Dzięki wgłębieniom bo bokach maszyny stworzysz różne kształty ozdób, które z łatwością umieścisz na lodach. Zakręcona lodziarnia gwarantuje przede wszystkim apetyczną i kreatywną zabawę dla dzieci powyżej 3. roku życia. 2. Play-Doh: Samochód z lodami – cena ok. 20 zł box:offerCarousel Jeśli twoje dziecko dopiero zaczyna przygodę z ciastoliną, komplet Play-Doh z samochodem lodziarką rozbudzi w nim plastyczne umiejętności. Jest to zestaw niewielkich rozmiarów, idealny dla maluchów. Znajdziemy w nim pojazd z maszynką do lodów, trzy kolorowe tuby z ciastoliną, foremki do lodów na patyku oraz wafelki, tackę i figurkę lodziarza. Zestaw pozwala na tworzenie pysznych lodów i dekorowanie ich według upodobań dziecka. 3. Play-Doh: Zestaw do robienia lodów – cena ok. 64,99 zł Ten zestaw również zachwyci maluchów. Znajdziemy w nim maszynkę, w którą wkładamy ciastolinę, a przyciskając ją do dołu, tworzymy fantastyczny, kręcony lód. Zabawka daje możliwość zrobienia wielokolorowych lodów, jak również ciekawie zdobionych babeczek. Znajdziemy tu paski z wzorkami służącymi do dekoracji oraz kubeczki na lody. 4. Playme: Plastociasto lodziarnia – cena ok. 40 zł box:offerCarousel Lodziarnia od Playme też dostarczy mnóstwa dobrej zabawy i wspomoże zdolności manualne dziecka. W zestawie znajdziemy sześć tub z ciastoliną oraz maszynkę do robienia lodów z wyciskarką i nakładkami z kształtami. Dodatkowo zawiera talerzyki, pojemniki na lody oraz gofrownicę. Dzięki niej mały artysta będzie mógł stworzyć swój wymarzony deser z goframi i lodami w przeróżnych kolorach. 5. Smily Play: CiastoMasa Desery i Lodziarnia – cena ok. 22 zł Lody na patyku, a nawet gałki lodów na gofrze polane pysznym syropem – to właśnie efekt zabawy z Lodziarnią Smily Play. W składzie tego kompletu znajdziemy wyciskarkę do lodów z paskami do tworzenia różnych kształtów, a poza tym są tu cztery tuby ciastoliny i zestawy deserowe, w tym zamykane pudełko do formowania lodów i kuchenne akcesoria. Masa plastyczna jest miękka, łatwo formować z niej kształty i przeciskać przez wyciskarkę, dzięk iczemu będzie dobrym wyborem dla dzieci, które dopiero odkrywają magię ciastoliny. 6. Magiczna Plastelina: Urządzenie do produkcji lodów – cena ok. 32 zł Zaletą tego zestawu jest różnorodność lodów, które możemy przygotować. Wyciskarka ma aż 19 cm wysokości i osiem wzorków do wycięcia. Dodatkowo znajdziemy tu trzy pucharki na lody, patyczki, foremki, talerzyki, łyżeczki oraz cztery pojemniczki z kolorową ciastoliną. Dzięki akcesoriom do tworzenia lodów dziecko przygotuje pyszny deser i poda go w pucharku lub na tacy. Urządzenie do produkcji lodów sprawdzi się zarówno dla jednego dziecka, jak i rodzeństwa z uwagi na liczne akcesoria i możliwości. 7. Color Clay: Lodziarnia i foremki na lody – cena ok. 28 zł Ostatnim proponowanym produktem jest lodziarnia Color Clay. Maszynka nie różni się zanadto od wcześniejszych maszynek do robienia lodów – jest to wyciskarka z nakładkami, przez które przechodzi masa ukształtowana według pomysłu dziecka. Wyróżnia ją przede wszystkim lekka, puszysta ciastolina, która nadaje lekkości każdemu deserowi. W zestawie znajdziemy sześć tub masy, a także foremki, pucharki na lody i matę do deserów.
Hurra, lody! Sprawdź 7 apetycznych zestawów z ciastoliną
Rodzice coraz częściej zamiast po popularne, plastikowe zabawki, sięgają po te drewniane. Ich dobra passa trwa, czego dowodem jest ich ogromny wybór. Znajdziemy wśród nich gadżety dla malucha i dla starszaka. W wielu miastach organizowane są także kiermasze drewnianych zabawek. W czym tkwi ich sekret? Zalety zabawek drewnianych Drewniane zabawki dla najmłodszych są cenione przede wszystkim za bezpieczeństwo, ekologię oraz estetykę. Są ponadczasowe, nie niszczą się, nie pękają i nie łamią, tak jak ich plastikowe odpowiedniki. Naturalny kolor drewna dodaje im uroku i sprawia, że bez problemu posłużą kolejnym dzieciom. Kupując drewniane zabawki, upewnij się, czy posiadają atesty bezpieczeństwa i czy spełniają wymogi unijne. Farby i lakiery, którymi zostały pomalowane, nie mogą być toksyczne, a drewno musi być na tyle gładkie, aby nie miało żadnych ostrych drzazg. Polecane zabawki 1. Sześcian edukacyjny. Pod tą nazwą kryje się sześcian przypominający kostkę edukacyjną. Jest on oczywiście drewniany, a każda ze ścianek zapewnia maluchowi nie lada atrakcję. Ścianka może mieć przeplatankę (zwykle jest na samej górze), wskazówki zegara, drewniane, wypukłe guziczki, które można przesuwać po labiryncie, drewniane wałeczki do kręcenia czy figury geometryczne, które należy dopasować do otworów i wrzucić do środka sześcianu (sorter). 2. Drewniana przeplatanka. Dzieci ją uwielbiają, jest to przeplatanka-labirynt, przez który należy poprowadzić drewniane kuleczki czy figury geometryczne. Są one umieszczone na pręcikach, które przeplatają się między sobą. Dzięki tej zabawce dziecko uczy się logicznego i przestrzennego myślenia. Dodatkowo zabawka stymuluje maluchy do nauki chwytania przedmiotów w paluszki i płynnego ich przesuwania. 3. Drewniane klocki i piramidki. Klocki i wieże z obręczy to bardzo popularne zabawki, którymi dzieci bawią się przez długi czas. Wybierając zestaw dla swojej pociechy, warto zdecydować się na drewniany. Jest nie tylko estetyczny, a przez to atrakcyjny dla dziecka, ale także trwały. Drewniane klocki trudniej połamać i zniszczyć, a do tego są stabilniejsze. Gwarantuje to udaną zabawę i budowanie wysokich wież. 4. Zabawki do pchania. Często są niedoceniane, a szkoda, bo zabawki do pchania, np. zwierzątka z kijkiem, na którym dziecko je prowadzi, to idealni kompani na spacery. Motywują dziecko do stawiania pierwszych kroków i rozwijają jego sprawność motoryczną. Pomysłowe są modele, które w kółkach mają kuleczki. Zabawka podczas ruchu grzechocze, dlatego jeszcze bardziej spodoba się, zwłaszcza młodszym dzieciom. 5. Puzzle sześcienne i wkładane. Puzzle i gry planszowe to zabawki, które znajdziemy chyba w każdym dziecięcym pokoju. Warto kupić także puzzle sześcienne, czyli kostki i puzzle wkładane, tzn. obrazek, z którego powycinane są kształty z uchwytami do podnoszenia. Puzzle sześcienne pozwalają na ułożenie aż sześciu różnych obrazków, a puzzle wkładane są idealne dla maluszków, które dopiero odkrywają zabawę z klockami i puzzlami. 6. Domino i kręgle. Drewniane domino i kręgle sprawdzą się zwłaszcza dla rodzeństwa. Pierwsza gra może być z rysunkami lub naklejkami owoców, zwierząt, literek, a także angielskich słówek. Domino posłuży także do zabawy w Memory. Kręgle to aktywna zabawa dla całej rodziny. Pomysłowe są kręgle z główkami np. zwierzątek i piratów. Sprawdzą się zarówno w domu, jak i na dworze. 7. Przebijanka. Pod tą nazwą kryją się drewniane pudełeczka lub stoliki z otworkami, przez które młoteczkiem przebija się piłki czy figury geometryczne. Ta zabawka jest przeznaczona dla maluchów, które uczą się rozpoznawania kształtów i dopasowywania ich do odpowiednich otworów. Przebijanki przypominają sortery, z tą różnicą, że mniejsze elementy należy wbić młoteczkiem. 8.Drewniane figurki.Drewniane figurki, a raczej ich płaskie odpowiedniki, oraz pacynki zapewnią wam długie chwile zabawy w teatrzyk. Te pierwsze mają do swoich ciał przymocowane drewniane rączki i nóżki, które ruszają nimi po pociągnięciu za sznureczek (zwykle jest na dole zabawki). Tego typu zabawka polecana jest dla niemowląt i maluszków. Może umilić dzieciom zasypianie w łóżeczku, kiedy rodzic będzie machał do zasypiającego brzdąca zawieszonym na drzwiach lub ścianie drewnianym misiem. Pacynki pokochają starsze dzieci, które dzięki nim będą mogły stworzyć swój własny teatr. 9. Drewniane autka i pociągi. Te zabawki zainteresują zwłaszcza chłopców. Oprócz modnych resoraków i samochodzików zdalnie sterowanych, swoją dobrą passę przeżywają drewniane auta i pociągi. Jeśli twoje dziecko to urodzony artysta, kup drewniane, niepomalowane pojazdy i pozwól maluchowi pomalować je w dowolnych kolorach. Wystarczą klasyczne farby do drewna i oczywiście dobre chęci. 10. Drewniane domki. Również dziewczynki wśród drewnianych zabawek znajdą coś dla siebie. Drewniane domki to marzenie wielu z nich. Mogą przypominać domki dla Barbie albo być zupełnie inne. Podobnie jest z ich mieszkańcami. Dobrym pomysłem jest dokupienie drewnianych figurek lub stworzenie swoich własnych, np. z kasztanów lub masy solnej.
Top 10 najciekawszych drewnianych zabawek dla malucha
Ciekawa książka o koszykówce to nie tylko przyjemność z czytania. Dzięki odpowiedniej lekturze jesteśmy w stanie wyciągnąć wnioski związane z naszym podejściem do gry, treningu czy również zarządzania zespołem. Znaleźć możemy także książki, które przedstawiają całą historię związaną z rozwojem tej dyscypliny. Książki sportowe, na przykład o koszykówce, możemy podzielić na poradniki związane z treningiem oraz techniką gry, książki stricte historyczne oraz biografie wybitnych zawodników, trenerów, czy menagerów. Te ostatnie są najbardziej popularnymi pozycjami ze względu na treść jaką zawierają, możemy w nich znaleźć wiele informacji z życia oraz kariery wybitnego zawodnika lub trenera. Po jakie warto sięgnąć i polecić innym? Życie Michaela Jordana Książka skierowana nie tylko dla fanów Michaela Jordana. W tym przypadku na uwagę zasługuje również tytaniczna praca, jaką dziennikarz sportowy i autor kilku książek Roland Lazenby włożył w napisanie biografii żyjącej legendy koszykówki. „Michael Jordan. Życie” ukazała się na świecie i w Polsce przed trzema laty jako jedna z najbardziej dotąd kompletnych i obszernych biografii „Jego Powietrzności”. Nic zresztą dziwnego, skoro autor przez 30 lat obserwował jego karierę, a na potrzebę swojego dzieła przeprowadził wywiady z najbliższymi przyjaciółmi, zawodnikami, współpracownikami z otoczenia gwiazdy. Książka zebrała znakomite recenzje m.in. „The Chicago Tribune”, „Los Angeles Times”, „MacLeans” czy „Publishers Weekly”. Zgodnie została określona jako najlepsza biografia „Air” Jordana. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że autor dokładnie opisał w swojej książce dzieciństwo Michaela oraz jego korzenie, sięgając trzy pokolenia wstecz. Jednak nie jest to laurka dokonań wielkiej gwiazdy. Znajdziemy w niej wizerunek egoisty, zawodnika opętanego przez rywalizacje w niemal każdym aspekcie życia i zaciekłego prowokatora, o którym mówi się, że doprowadził sztukę „trash talkingu” do perfekcji. Książka odsłania również kulisy związane z uzależnieniem Jordana od hazardu, czy traumę po zabójstwie jego ojca Jamesa Jordana. Jednocześnie, wraz z historią zawodnika i wreszcie managera, poznajemy także historię NBA i tego, jak globalna popularność jednego człowieka przez dwie dekady wpływała na charakter tej organizacji. Przeczytaj pełną recenzję książki Rolanda Lazenby'ego „Michael Jordan. Życie”. box:offerCarousel Władca 11 pierścieni Książka o życiu oraz karierze najbardziej utytułowanego trenera NBA wszechczasów to pozycja obowiązkowa dla osób, które same trenują lub interesują się psychologią zarządzania. Phil Jackson w autobiografii „11 pierścieni” opowiada nam o tym, jak udało mu się budować drużyny, które sięgały tytułów mistrzowskich. Dowiadujemy się z niej o kulisach konfliktów między zawodnikami oraz metodach, jakimi starał się pogodzić ambicje i różne charaktery koszykarzy. Książka jest doskonałym podręcznikiem zarządzania ludźmi. Tym bardziej, że mowa tu o takich zawodnikach jak: Michael Jordan, Scottie Pippen, Dennis Rodman, Kobe Bryant czy Shaq O’Neal. Z książki dowiadujemy się, jak udało mu się przekonać Michaela Jordana do gry w systemie trójkątów, w której kluczowe stało się zdobywanie przez niego mniejszej ilości punktów. Przeczytamy, jak Jacksonowi udało się przeistoczyć Scottiego Pippena ze skromnego zawodnika niedoceniającego swoich możliwości w jednego z lepszych graczy. Poznamy również metody, jakimi starał się wpoić młodemu Kobiemu pokorę oraz dyscyplinę gry. Książka zawiera również wiele przemyśleń na temat filozofii gry (i nie tylko) oraz trenowania zawodników, a także wiele anegdot związanych z jego karierą. Najlepszy mecz drużyny marzeń Kolejną pozycją warta polecenia jest publikacja „Dream Team” Jacka McCalluma, który w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie jako dziennikarz Sport Ilustrated, dzielił wspólny czas z zawodnikami słynnej Drużyny Marzeń. Po przeszło 20 latach postanowił opisać swoje wspomnienia związane z tym wydarzeniem oraz drużyną złożoną wówczas z najlepszych zawodników na świecie. Publikacja z miejsca stała się bestsellerem, pozytywne recenzje zebrała również w naszym kraju. W trakcie igrzysk, drużyna dowodzona przez trenera Chucka Daly, wygrała wszystkie mecze ze średnią przewagą 43,8 punktów. Trener natomiast ani razu nie poprosił o czas. McCallum, który nie tylko obserwował mecze, ale także towarzyszył zawodnikom w wieczornych partyjkach pokera oraz nocnych imprezach, przedstawia elektryzujący klimat, jaki towarzyszył tamtej drużynie. Ze względu na zmianę przepisów MKOL, pierwszy raz reprezentacja Stanów Zjednoczonych była złożona z gwiazd NBA. Zawodnicy byli traktowani jak bogowie, nie tylko przez kibiców, bowiem zawodnicy pokonanych drużyn masowo przychodzili po meczu po autografy. Książka urozmaicona jest masą anegdot i zabawnych opowieści. Prawdziwą wisienką na torcie jest relacja z legendarnego sparingu rozegranego przed igrzyskami w lipcu 1992 roku, którego sam autor określił „najwspanialszym meczem, którego nikt nie widział”. Trener Daly podzielił skład na dwie drużyny, na czele których stanęli Michael Jordan i Magic Johnson. Co było dalej? Warto samemu zagłębić się w lekturę. W ciągu ostatnich kilku lat w naszym kraju wydano więcej książek o koszykówce, niż przez kilka dekad. Mowa zarówno o poradnikach, jak i biografiach legend NBA. Dzięki nim możemy poznawać zarówno kulisy najważniejszych wydarzeń światowej koszykówki, zwłaszcza ostatniego ćwierćwiecza, jak i losy poszczególnych zawodników i trenerów. To świetna lekcja historii i pasjonująca lektura, która pomoże nam poznać aspekty taktyczne gry, jak i mentalność cechującą najbardziej utytułowane postacie tego sportu.
Najlepsze książki o koszykówce
Flow to małe, nauszne słuchawki zamknięte od Kruger&Matz. Pod względem ceny plasują się pomiędzy Street za 99 zł a Wave za 69 zł. Jak brzmi i co oferuje model Flow wyceniony na 79 zł? Street okazały się bardzo dobrymi słuchawkami za przystępną cenę. To samo można powiedzieć o tanich Wave, które mają pewne wady, ale mimo wszytko brzmią dobrze i są nieźle wykonane. Flow zapowiadają się na coś pomiędzy – to trochę większa i solidniejsza konstrukcja od modelu Wave, ale gorzej wyposażona od wersji Street. Byłem ciekaw, czy oferowana przez nie jakość brzmienia jest także gdzieś pośrodku. Wyposażenie W białym opakowaniu udekorowanym grafikami wysokiej jakości znajdują się tylko słuchawki wraz z kartą gwarancyjną i ulotką producenta. Niestety w przeciwieństwie do Wave lub Street model Flow nie ma wypinanego przewodu ani futerału. Wygląd Flow to słuchawki wykonane prawie w całości z ciekawie obrobionych tworzyw sztucznych. Postawiono na nowoczesny, dosyć elegancki wygląd, który nadal można uznać za stosunkowo uniwersalny. Białe lub czarne Flow powinny pasować zarówno nastolatkom, jak i dorosłym. Tworzywa sztuczne są matowe i chropowate, słuchawki wyglądają jakby były ceramiczne. Zamknięte, nauszne kopułki są okrągłe i symetryczne. Pokrywki zostały ozdobione wypukłymi, metalicznymi logotypami producenta, które ładnie połyskują na koliście żłobionym tle. Na kopułki nałożono nauszniki w formie „obwarzanków”. Nauszniki wykonano ze sztucznej, grubej i przyjemnej w dotyku skóry wypełnionej miękką gąbką. Przetworniki zabezpieczone zostały materiałem z gęstej siatki. box:imageShowcase box:imageShowcase Przewód został symetrycznie doprowadzony do obu słuchawek. Miejsca wtyków zabezpieczono dosyć długimi i elastycznymi rurkami. Niestety żyłki są bardzo cienkie, wyglądają jak włożone w słomki – to najbardziej delikatny element słuchawek. Przewód ma 120 cm, rozdziela go niewielki splitter. Kabel zakończony jest prostym wtykiem mini-jack o pozłoconej końcówce. Widełki pałąka są wcięte w kopułki, poruszają się swobodnie na boki i dają się złożyć na płasko. W pionie możliwość ruchu jest mniejsza, ale również wystarczająca. Mocowanie skręcone jest śrubami, przy nich, od wnętrza pałąka, widoczne są także oznaczenia kanałów. box:imageShowcase box:imageShowcase Pałąk jest rozsuwany, jego ruch jest skokowy, posiada odpowiedni opór. Wykonany został ze sprężystego i mocnego tworzywa sztucznego. Niestety pod pałąkiem nie ma żadnej gąbki czy opaski poprawiającej komfort, to dziwne, gdyż w konstrukcji widać przewidziane na nią specjalne miejsce. Wykonanie słuchawek jest dobre, a obróbka materiału ładna. Nadal widać, że to tańszy sprzęt, ale prezentuje się elegancko. Design jest ładny. Flow nie są jeszcze tak nowoczesne jak model Street, ale wyglądają zdecydowanie lepiej od tańszych słuchawek Wave. Charakteryzują się też lepszym wykonaniem, ale do poziomu wersji Street trochę im brakuje. Komfort Pod względem komfortu słuchawki to typowa zamknięta konstrukcja nauszna. Nauszniki będą początkowo cisnęły małżowiny, trzeba się do tego przyzwyczaić, są jednak dosyć miękkie i w dużym stopniu neutralizują wyraźny nacisk pałąka. Słuchawki dobrze trzymają się głowy, nie ma ryzyka, że przypadkowo spadną na ziemię. Robi wrażenie niska waga sprzętu – podczas użytkowania prawie nie czuć ich na głowie. Szkoda, że nie składają się do wnętrza pałąka, tak jak w przypadku Wave lub Street, lecz tylko na płasko. Producent nie zdecydował się niestety wyposażyć sprzętu w opaskę na pałąk. Mimo że ma on dobry kształt i nie ciśnie mocno głowy, to po czasie i tak trochę uwiera. Na początku słuchawki trzeba także odpowiednio ułożyć, tak żeby krawędź pałąka nie wrzynała się w skórę. Słuchawki dobrze tłumią dźwięk z otoczenia – to zdecydowanie lepszy poziom niż w modelu Wave. Dźwięki są wyraźnie wyciszone, a podczas użytkowania nie musimy się obawiać przejeżdżających tramwajów lub autobusów, także spacer po zatłoczonym mieście nie zakłóci nam przyjemności słuchania naszych ulubionych utworów. Muzyka nie „wycieka” mocno, dźwięk nie powinien przeszkadzać osobom w naszym otoczeniu. Na kabel trzeba uważać, ponieważ w odcinkach dousznych jest bardzo cienki. Plusem jest, że ma odpowiednią długość, jest lekki i elastyczny. Niestety podczas poruszania się słychać stukanie przewodu w rurkowych zabezpieczeniach. Szkoda, że nie został zamocowany na sztywno. Specyfikacja przetworniki dynamiczne: 40 mm pasmo przenoszenia: 20 Hz–20 kHz impedancja: 32 Ω skuteczność: 110 dB nominalna moc wejściowa: 10 mW, maksymalna moc wejściowa: 20 mW kabel 120 cm, obustronny, wtyk 3,5 mm wymiary 15 x 17,5 x 3,5 cm waga 170 g Brzmienie W stosunku do modelu Wave tracimy składaną konstrukcję pałąka oraz możliwość wypinania przewodu, ale za 10 zł więcej zyskujemy lepszy design i brzmienie. Słuchawkom bliżej jakościowo do modelu Street. Brzmią czysto, klarownie i nowocześnie. Ponownie podkreślony został bas i sopran, średnica lekko ustępuje. Ten rodzaj strojenia, który często określa się symbolem litery „V”, gwarantuje rozrywkowy charakter dźwięku. Całe szczęście nie przesadzono i brzmienie jest bliskie równowagi oraz naturalnie ciepłe. Bas jest podkreślony, ale nie dominuje. W efekcie nie męczy i nie zalewa dźwięku swoją masą. Słuchawki pozwolą docenić także inne instrumenty, a nie tylko gitarę basową lub cyfrowe sample składające się z niskich tonów. Bas jest jednocześnie szybki, dynamiczny, potrafi przyjemnie pulsować i nie dudni. Niskich tonów nie ma wyjątkowo dużo, dzięki temu słuchawki są uniwersalne – będą one brzmiały efektownie w elektronice, zrobią wrażenie w rapie, ale muzyka rockowa lub jazz także wypadnie przyzwoicie. Pasmo środkowe trochę ustępuje niskim i wysokim tonom, ale jego poziom jest w normie. Wokale są nadal słyszalne, teksty piosenek czytelne, a żywe instrumenty brzmią dosyć blisko. Słychać ciepło dźwięku, to znaczy brzmienie jest łagodne, przyjemne, nie męczy. Nieźle brzmią rockowe lub metalowe gitary, popowe wokalistki lub hip hopowe rymy. Sopran nie syczy, nie szumi i nie szeleści. Wysokie tony nie drażnią uszu, co prawda, brzmią cyfrowo, lekko sztucznie, ale nie zostały wycięte, więc muzyka nie przymula, nie nudzi i jest nadal bezpośrednia. Flow nie budują dystansu do dźwięku, dlatego nie trzeba się w muzykę wsłuchiwać. Niestety scena dźwiękowa ponownie jest dosyć mała. Przestrzeń wydaje się trochę większa niż w przypadku modelu Wave, ale to jeszcze nie poziom wersji Street. Dźwięki nie zlewają się, ale instrumenty są blisko siebie. Słychać stereofonię oraz przenikanie się kanałów, jednak to wszystko – głębia jest minimalna (słuchawki brzmią na jednej linii pomiędzy uszami), a scena niska (dźwięk nie pojawia się poniżej lub powyżej poziomu uszu). W dużej mierze instrumenty trafiają do środka głowy. Przestrzeń nie wypada więc efektownie. Słuchawki są skuteczne i mają 32 Ω impedancji, dlatego są głośne ze smartfona czy laptopa, można je podłączyć także do telewizora lub wieży Hi-Fi. Podsumowanie Flow stanowią ciekawą ofertę. To sensownie wycenione słuchawki, które charakteryzują się niezłym wykonaniem i przyzwoitym komfortem użytkowania, chociaż ich konstrukcja sama w sobie ma pewne wady ergonomiczne. Słuchawki będą wymagały także przyzwyczajenia. Flow oferują dobre, dynamiczne i wciągające brzmienie. Ważne, że zachowano zdrowy rozsądek w dawkowaniu basu. Dźwięk powinien spodobać się zarówno młodszym, jak i starszym melomanom. To jeszcze nie poziom modelu Street (99 zł), który oferuje jednak ciemniejsze i bardziej basowe brzmienie. Szkoda, że pałąk nie ma opaski, a przewód nie jest wypinany. W tych aspektach słuchawki odstają nawet od tańszych Wave (69 zł). Są jednak lepiej wykonane i zdecydowanie ładniejsze – białe lub czarne Flow wyglądają bardzo ciekawie i będą lepszym wyborem, gdy liczy się stylistyka sprzętu. Zalety: dobre wykonanie; ładna obróbka i niezła jakość tworzyw sztucznych; dobre tłumienie hałasu: niezłe i uniwersalne, rozrywkowe brzmienie z sensownym basem i sopranem. Wady: brak opaski pałąka; niewypinany przewód; tylko częściowo składana konstrukcja; mała scena dźwiękowa.
Test słuchawek Kruger&Matz Flow – dobry wybór na miasto
To gatunek muzyczny, który ostatnio cieszy się coraz większą popularnością. Stres jest nieodłącznym elementem naszego życia, ludzie zaczynają szukać sposobów na jego zniwelowanie, ukojenie nerwów oraz regenerację sił fizycznych i psychicznych. Muzyka relaksacyjna jest idealnym sposobem na odzyskanie czy zachowanie równowagi wewnętrznej. Dźwięki o wysokiej częstotliwości pozytywnie wpływają na pracę mózgu, poprawiają koncentrację, zwiększają pamięć i harmonizują pracę serca, a także synchronizują obie półkule mózgowe. Muzyka obrazu, czyli obrazy ukryte w dźwięku Muzyka relaksacyjna wyraża miłość, spokój i harmonię płynącą z wszelkich doznań duchowych. Równowagę pomiędzy ciałem i umysłem odczuwamy najczęściej wtedy, kiedy nasz umysł jest spokojny. Uważa się, że pionierem tego rodzaju muzyki jest Japończyk Kitaro, który swoje doznania duchowe i estetyczne przełożył na dźwięki muzyki elektronicznej. Czym jest muzyka relaksacyjna? Jest to kojąca, spokojna muzyka, która może być połączona z dźwiękami natury, np. szumem morskich fal, szelestem liści czy szumem wiatru. Oryginalną propozycją mogą być np. Dźwięki sawanny. Kogoś, kto kocha naturę i obcowanie z nią, może zainteresować seria Dźwięki natury. Znajdzie w niej dźwięki lasu, morza, śpiew ptaków. Jeśli twórca potrafi połączyć głęboki nastrój kontemplacji i odprężenia z wysoką estetyką muzyczną swego utworu, wtedy może być on słuchany kilka czy kilkanaście razy bez uczucia znudzenia. Muzyka relaksacyjna jest skutecznym narzędziem, które pomaga w osiągnięciu spokoju. Innymi sposobami relaksacji może być np. skupienie się na oddechu czy na konkretnej myśli. Oczywiście, wszystkie wymienione metody mogą być ze sobą łączone. Trenerzy jogi uważają, że muzyka relaksacyjna może stać się tłem do medytowania, ale także głównym obiektem skupienia myśli czy emocji. Muzyka tego rodzaju jest narzędziem, które może wspierać nie nasze samopoczucie i wewnętrzny rozwój. Dlaczego mówi się o niej „muzyka obrazu”? Ponieważ zastępuje nam to, czego w danym momencie nie jesteśmy w stanie zobaczyć, np. nie mamy czasu iść na spacer do lasu, ale możemy posłuchać śpiewu ptaków umiejętnie połączonego z wyciszającą muzyką. Tego rodzaju muzyka może się stać idealnym tłem np. do pracy przy komputerze. Na rynku dostępne są także płyty z dźwiękami dopasowanymi do znaków zodiaku, np. można nabyć płytę z dźwiękami, które pasują do osoby spod znaku Koziorożca. Koszt poszczególnych płyt to około 50 złotych. Dobór dźwięków powinien wynikać z naszego stanu emocjonalnego i ładunku energii, którą posiadamy. Gdy jesteśmy zbytnio pobudzeni, warto wybrać muzykę wyciszającą, a gdy potrzebne jest nam energetyczne wzmocnienie – bardziej energetyczną, np. odgłosy tańca plemiennego. Słuchanie dźwięków pomaga poczuć swoje emocje i wejść w inny stan umysłu, np. zwiększyć koncentrację. Człowiek w swoim życiu świadomie posługuje się dźwiękiem, a muzyka stała się środkiem do wyrażania uczuć religijnych, estetycznych i uczuciowych. Muzyka relaksacyjna ma także walory terapeutyczne, a więc wycisza lub pobudza, wpływa pozytywnie na nastrój. Zostało udowodnione, że pod wpływem dźwięków nasze mięśnie szybciej się rozluźniają. Do muzykoterapii idealnie będzie nadawał się pakiet składający się z pięciu płyt, m.in. takich, jak: Harmonia, Niebieski spokój. Zestaw kosztuje około 50 złotych. Terapia dźwiękiem Obecnie muzyka relaksacyjna odgrywa ważną rolę w odzyskiwaniu równowagi wewnętrznej człowieka. Zapotrzebowanie na muzykoterapię wzrosło, ponieważ nasz umysł i ciało są przeciążone różnymi czynnikami stresotwórczymi. Jakie są jeszcze jej zalety? Pobudza siły witalne, wprowadza i ułatwia relaks, przywołuje pozytywne wspomnienia, a nawet może zmniejszyć odczuwanie bólu.
Muzyka relaksacyjna lekarstwem na stres
Dzięki swoim właściwościom polar na dobre zadomowił się na rynku odzieży turystycznej. To element garderoby na każdą kieszeń – nie musimy dysponować wysoką kwotą, aby móc się w niego zaopatrzyć. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę, kupując polar do 100 złotych. Niedźwiedzia przysługa Tkanina, która liczy sobie już niemal cztery dekady, została wynaleziona przez ekspertów amerykańskiej firmy Malden Mills, którzy po raz kolejny udowodnili, jak wartościowym źródłem inspiracji może być natura. Strukturę materiału opracowali, wzorując się na niedźwiedzim futrze, składającym się z niezliczonej ilości cienkich rurek, które idealnie chronią zwierzę przed zimnem, a jednocześnie minimalizują absorbcję wody. Ich produkt o nazwie Polartec®, któremu zawdzięczamy określenie „polar”, szybko zdobył zasłużoną i niesłabnącą do dziś popularność. W procesie produkcji wspomnianych rureczek wykorzystuje się wytrzymały i lekki poliester, ten sam, z którego zrobione są plastikowe butelki. Tani, ale własny Najtańsze bluzy polarowe dostaniemy za kwotę nieprzekraczającą 30 złotych. Choć cena jest bardzo kusząca, ich właściwości termiczne pozostawiają zazwyczaj wiele do życzenia. Okrycia te najczęściej wykonane są z niezbyt dobrej jakościowo tkaniny o najniższej możliwej gramaturze – 100 g/m2. Problemem bywa także sprawne odprowadzanie wilgoci, dlatego nie sprawdzą się przy dłuższym wysiłku fizycznym. Największą wadą jest jednak wytrzymałość tego typu bluz. Na ich powierzchni dość szybko pojawiają się przetarcia, zwłaszcza w okolicach łokci. Niezbyt dobrze znoszą także próbę prania mechanicznego. Z tych względów jest to opcja dla mało wymagających lub dla tych, którzy nie planują wypadu w góry, a raczej prace porządkowe przed domem w chłodniejszy dzień. Dla sportowców Osobom o nieco większych potrzebach warto polecić droższe modele, które sprawdzą się w bardziej wymagających warunkach. Wystarczy dołożyć niewiele, by cieszyć się lepszymi parametrami i większą wygodą. Nieco wyższa cena to komfort wyboru lepszej termiki, wytrzymałości, oddychalności, a także krojów. Przebierać możemy również w gramaturach. Dysponując kwotą 100 złotych, z łatwością zaopatrzymy się nie tylko w „setkę”, ale i w grubsze polary o gramaturze 200, a nawet 300 g/m2. Zwiększona gęstość tkaniny idzie w parze ze stosunkowo większą odpornością na zniszczenia i lepszymi właściwościami cieplnymi. Łatwiejsza jest także konserwacja. Atutem nieco bardziej kosztownych polarów jest ich krój. Zdecydowanie łatwiej znajdziemy model dopasowany do ciała, dzięki czemu zakupiony polar będzie mógł spełniać funkcję pierwszej warstwy stroju. W przypadku modeli za nie więcej niż 30 złotych jest to dość trudne. Większość z nich, choć cienka, nadaje się jedynie do noszenia na T-shirt lub bluzkę z długim rękawem. Nie sprawdza się natomiast jako element izolacyjny. Lepsza jest również dostępność bluz z kapturem oraz tych z zamkiem na całej długości, co ma znaczenie nie tylko dla komfortu użytkowania – dzięki temu ubranie może nam dobrze służyć w zmieniających się warunkach pogodowych. Niektóre modele pełnią jednocześnie funkcję kurtki.Kwota 100 złotych otwiera ponadto drogę do rozpoznawalnych na rynku odzieży turystycznej marek. Bez problemu dostaniemy produkty z metką 4F, Brugiczy Quechua. Znalezienie polaru odpowiadającego naszym potrzebom nie jest trudne, bez względu na zasobność portfela. Co prawda, okrycia zakupionego w tej cenie raczej nie zabierzemy ze sobą w Himalaje, jednak całkiem dobrze poradzi sobie ono podczas mniej wymagających wypraw.
Wybieramy polar do 100 zł
Podobno mężczyźni wybierają zapachy nie dla siebie, ale dla kobiet, kusząc je i oddziałując na kobiece zmysły. Co więcej bardzo często panie podkradają swoim mężczyznom perfumy, twierdząc, że są one lepsze niż klasyczne damskie wody toaletowe. W moim poradniku znajdziesz propozycje najpiękniejszych zapachów na wiosnę – delikatnych, lekkich i ponętnych. Jakie perfumy dla mężczyzny? W polecanych zapachach znajdują się takie, które są zarówno uniwersalne, jak i typowo wiosenne, wieczorowe lub dzienne. Odnajdziesz zapachy świeże i orzeźwiające, ale i te intrygujące, mocniejsze i stricte męskie. Każdy mężczyzna powinien umieć określić siebie poprzez zapach. Dzięki perfumom istnieje możliwość dopełnienia swojego indywidualnego stylu. Warto jednak zmieniać perfumy co jakiś czas lub stosować np. dwa zapachy wymiennie. Perfumy oddziałują na najbardziej wyczulone ludzkie zmysły, są świetnym prezentem na każdą okazję. Warto obdarować swojego mężczyznę zmysłowym podarunkiem. Jednak zachęcam panów też do samodzielnego zakupu ulubionego zapachu. Uwiedź energią Kokorico to zapach zdecydowanie dla aktywnych i silnych mężczyzn. Mieszankę zapachową stanowi wyciąg z fig, które oddają męską energię i dają akcent wiosennej świeżości. Równolegle zapach kakao i świeżego drewna dopełniają męski charakter tego zapachu, a kropkę nad przysłowiowym „i” stawia czarny flakon w kształcie torsu. Owocowo-ziołowy zapach lata Chodzi o Burberry Summer for Men, czyli nuty soczystych cytrusów skontrastowane z ziołowym zapachem tymianku, mocnym akcentem piżmowym i świeżością mięty. Zapach przywodzi na myśl słoneczne Włochy, gorącą Hiszpanię i lazurowe wybrzeża Francji. Zapach miłości Versace Eros – bóg miłości układał bukiet tych perfum: świeżość liści mięty i orzeźwiające akcenty cytryny oraz jabłka spotykają się ze słodką wanilią, a męskiego charakteru dodaje zapach drzewa cedrowego. W buteleczce spotyka się dojrzałość z chłopięcym wdziękiem. Klasyka perfum inspirowana klasyką mody Eau de Lacoste Blanc jest zapachem młodzieńczym, świeżym, czystym, a zarazem klasycznym. Cała edycja tych perfum czerpie inspiracje z koszulki polo projektu tenisisty francuskiego René Lacoste’a. Integralną częścią tej serii perfum jest linia koszulek polo tej samej marki, które zresztą są jednym z tegorocznych hitów. Oceaniczna elegancja Siła żywiołu wody i wyspiarskie skarby spotykają się w zapachu Dangerous Man. To przede wszystkim niebezpieczne, ale i zdecydowane akcenty oceaniczne oraz działające na zmysły świeże, muskane słońcem, dojrzałe nuty cytrusowych gajów, wzbogacone o ostrzejsze aromaty pieprzy, goździków i ziół. Ponadczasowa klasyka Jednym z najbardziej rozpoznawalnych zapachów od Armaniego jest Aqua Di Gio, która znana jest od kilkunastu lat. Podstawą kompozycji zapachowej jest kwiatowo-owocowy bukiet, dzięki czemu są to perfumy klasyczne i uniseksualne, skierowane do obu płci. Orientalna przygoda Davidoff Adventure to limitowana linia klasycznych perfum tej marki. Jak sama nazwa wskazuje, mamy do czynienia z przygodą zapachów, jest to podróż przez różne zapachy, przede wszystkim nuty Orientu w postaci ostrokrzewu czy zielonej herbaty. Moje rady: Zaakcentuj swoją stylizację zapachem. Do wieczorowych outfitów wybieraj zdecydowane, mocne zapachy, tzw. ciężkie kompozycje zapachowe, do dziennych stylizacji – lżejsze bukiety zapachowe. Postaw na wiosenne linie perfum. To przede wszystkim orzeźwiające zapachy owocowe, świeże kompozycje kwiatowe. Wybieraj uniwersalne perfumy, najczęściej w postaci linii sportowych, energetycznych i typowo męskich, sygnowanych np. określeniem „perfumy klasyczne”.
Zapach mężczyzny – wybieramy najciekawsze wiosenne męskie perfumy i wody toaletowe