source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Zastosowanie mebli i akcesoriów w pastelowych kolorach (tekstyliów, zastawy i oświetlenia) zapewnia efekt eleganckiego i romantycznego wnętrza. Jeżeli powierzchnie ścian pokryjemy farbami w jasnych barwach, przestrzeń optycznie się powiększy. Pastelowe kolory, czyli jakie? Mianem barw pastelowych określa się jasne i niezbyt intensywne odcienie znanych powszechnie kolorów. Są one spokojne i nienasycone, ponieważ najczęściej uzyskuje się je przez zastosowanie domieszki bieli. Do grupy barw pastelowych należy m.in. mięta, pudrowy róż, écru, zgaszona żółć i baby blue. Meble do jadalni utrzymanej w pastelowej tonacji Do pastelowej jadalni powinniśmy wybrać stół i komplet krzeseł w odcieniu bieli, która bardzo dobrze komponuje się z pastelami. Taka neutralna i ponadczasowa baza umożliwi nam w przyszłości cykliczną (w zależności od pory roku) metamorfozę wnętrza – zimą możemy zdecydować się na błękitne dodatki, latem – na tekstylia w odcieniu zgaszonej żółci.Do jadalni najlepiej wybrać komplet mebli wykonany z drewna lakierowanego (meble na wysoki połysk) albo matowego. W niewielkim pomieszczeniu sprawdzi się stół o blacie w kształcie koła (od 200 do 11 000 zł); jeżeli dysponujemy dużą przestrzenią, możemy pozwolić sobie na rozkładany prostokątny stół (od 400 do 2700 zł), przy którym – w zależności od okazji – będzie mogła zasiąść czteroosobowa rodzina, a nawet grupa ośmiorga gości. Zastawa stołowa do pastelowej jadalni Komplet talerzy obiadowych (składający się z 18 elementów) to wydatek rzędu od 50 do 350 zł. Na Allegro dostępne są pastelowe zastawy stołowe pozbawione wzorów, jak również zestawy naczyń z motywem florystycznym (od 60 zł za serwis składający się z 18 elementów). Kwiaty, łodygi i liście sprawią, że jadalnia zyska romantyczny charakter. Popołudniową herbatę możemy serwować w błękitnych filiżankach(za 2 sztuki zapłacimy 65 zł) i miętowym dzbanku (od 80 do 120 zł). Talerze deserowe w odcieniu zgaszonego różu (od 12 do 18 zł za sztukę) posłużą do podania słodkiego podwieczorku. Oświetlenie do jadalni skąpanej w pastelach Centralnie nad okrągłym stołem powinniśmy zamontować pojedynczą lampę, zaś nad stołem pokaźnych rozmiarów o blacie w kształcie prostokąta warto umieścić w rzędzie kilka lamp wiszących (ten pomysł wymaga opracowania punktów świetlnych już na etapie projektowania instalacji elektrycznej). Lampa powinna oświetlać całą powierzchnię blatu, a nie tylko jego środkową część, dlatego należy ją powiesić około 60 cm ponad tą płaszczyzną. Na Allegro znajdziemy wiele wariantów – od tradycyjnego oświetlenia (szklane lampy sufitowe), przez industrialne(stare lampy fabryczne) w odcieniu stali lub pomalowane farbą w kolorze przewodnim dla wnętrza, aż po klasyczny żyrandol z mosiężnymi elementami w stylu glamour (w cenie od 123 do 5500 zł). Tekstylia do jadalni w pastelowych barwach Tekstylia stanowią ubranie dla mebli, dzięki którym możemy ozdobić m.in. stół i krzesła. Uzupełnieniem aranżacji wnętrza utrzymanego w pastelowych barwach mogą być ażurowe tekstylia lub te z koronkowym deseniem, który został nadrukowany na tkaninę. Niezbędny będzie zatem obrus(lniany okrągły obrus o średnicy 180 cm w odcieniu écru kupimy za 84 zł) lub miętowy bieżnik (model o długości 110 cm kosztuje 10 zł), a także bawełniane serwetki w odcieniu écru (serweta o wymiarach 30 x 30 cm kosztuje niespełna 3 zł). Elementem wystroju pastelowej jadalni mogą być również poduszki na białe krzesła (za siedzisko w odcieniu błękitu zapłacimy 16 zł). Tekstylia w jasnych kolorach ocieplą wnętrze urządzone w stylu skandynawskim, ale równie dobrze sprawdzą się w stylowej jadalni glamour. Członkowie rodziny spotykają się wieczorem w jadalni, aby wspólnie spożyć kolację i wymienić wrażenia minionego dnia. Warto zadbać o przytulną atmosferę tego miejsca, którą zapewnią m.in. zastawa, tekstylia i oświetlenie w pastelowych kolorach.
Jadalnia skąpana w pastelach
Wraz z kinową premierą najnowszej części przygód Zygzaka McQueena i jego przyjaciół na rynku pojawiło się wiele zabawek nawiązujących do filmu. Prezentujemy 10 wartych uwagi propozycji, które przypadną do gustu miłośnikom serii. Zdalnie sterowane auta DICKIE TOYS (od 89,95 zł) to wymarzona propozycja dla wszystkich, którzy po wyjściu z kina będą chcieli odtwarzać pełne emocji wyścigi. Samochody dostępne są w dwóch wersjach – mniejszej (ok. 14 cm), z prostym pilotem z funkcją jazdy do przodu, skrętem do tyłu i stopem, oraz większej (ok. 17 cm) z pilotem-kierownicą z opcjami jazdy do przodu i do tyłu, skrętami we wszystkich kierunkach, stopem i turboprzyśpieszeniem. Do wyboru mamy głównych bohaterów najnowszej bajki, czyli: Zygzaka McQueena, Cruz Ramirez i Jacksona Storma. Zestawy kreatywne Aquabeads „Auta 3” (od 59,99 zł) umożliwiają stworzenie niezwykłych dekoracji i figurek z wizerunkami bohaterów bajki. W każdym zestawie znajdziemy komplet kolorowych koralików i szablon podpowiadający, jak należy je ułożyć na dołączonej podstawce. Następnie wystarczy spryskać wszystko wodą, a koraliki się połączą, tworząc trwały kształt. Szczególnie ciekawe są zestawy do budowania trójwymiarowego i jeżdżącego auta, np. Zygzaka McQueena. Zygzak McQueen 3 w 1 – maskotka, lampka i poduszka (w cenie 114,90 zł) dla małych śpiochów i wszystkich nielubiących ciemności. Miękka, pluszowa maskotka Zygzaka świetnie sprawdzi się również jako poduszka podczas drzemki. Gdy zrobi się ciemno, wystarczy ją lekko nacisnąć, aby oczy bohatera rozbłysły światłem, które delikatnie rozjaśni pokój nocą. Gra zręcznościowa Wyścig o Złoty Tłok od Cobi (od 116 zł) to gwarantująca niezwykłe emocje symulacja finałowego wyścigu Zygzaka McQueena z nowym rywalem Jacksonem Stormem. W zestawie znajduje się tor z tymi dwoma pojazdami. Po sygnale startowym gracze muszą jak najszybciej uderzać przyciski umieszczone na końcach torów tak, aby ich pojazd pierwszy dotarł do mety. Lego Juniors Szalona ósemka w Thunder Hollow (od 164,90 zł). Świetne połączenie prostego budowania i zabawy w odgrywanie ról. Zestaw przeznaczony jest dla dzieci w wieku od 4 do 7 lat. Zawiera duże elementy i prostą instrukcję. W pudełku – bohaterowie filmu „Auta 3”, Zygzak, Cruz Ramirez, Broadside i panna Fritter. Oprócz nich komplet akcesoriów do budowy toru do szaleńczej jazdy, m.in. beczki oleju, płomienie ognia, znaki, stare opony i reflektory. Transportowy Maniek firmy Mattel (od 90,30 zł), który zawsze dowozi Zygzaka i jego kompanów na zawody. Ciężarówka od długości ok. 32 cm ma naczepę z otwieranym bokiem i tyłem. Wewnątrz znajdziemy wbudowaną wyrzutnię, która wystrzeli samochodziki na właściwy tor, pojazd mistrza zmiany opon Luigiego i przycisk w kształcie jego kompana Guido. Wszyscy w pełnej gotowości na przyjazd głównego bohatera. Zestaw torów Śnieżna Pętla (od 99 zł). Tym razem McQueen musi się wykazać nie tylko sprytem i prędkością, ale także umiejętnościami kaskaderskimi. W ich ćwiczeniu pomoże mu komplet torów do ułożenia w różnych konfiguracjach. Emocjonująca jazda po pętli, wyskoki i drift po serpentynach to dopiero początek znakomitej zabawy. Do zestawu dołączony jest pojazd Zygzaka. Auta z kraksą firmy Mattel (od 64,90 zł) spodobają się wszystkim wielbicielom spektakularnych stłuczek. Na pozór pojazdy Cruz Ramirez i Zygzaka wyglądają standardowo, jednak wystarczy je przekręcić w jednym z dwóch wyznaczonych miejsc, aby całkowicie zmienić ich wygląd. Będą się prezentowały jak po kraksie. Taka zabawka to świetna inspiracja do wymyślania nowych przygód ulubionych bohaterów. Trefl – gra przestrzenna Full speed (od 49,99 zł), w której uczestnicy wcielają się w bohaterów najnowszej części filmu i walczą o zwycięstwo w finałowym rajdzie. W pudełku znajdziemy przestrzenną planszę, 4 pionki aut, karty, żetony i inne akcesoria niezbędne w rozgrywce. Każdy z uczestników ma przed sobą jeden cel: utrudnić innym dotarcie do mety i zdobyć upragniony Złoty Tłok. Pojazdy – Zwariowana Ósemka (od 31,20 zł). Coś dla tych, dla których jazda na wprost stała się zbyt nudna. Specjalnie zaprojektowane samochodziki po przeciągnięciu ich po podłodze rozpoczynają szaleńczy drift i zderzają się z innymi pojazdami. Wymarzona zabawka dla amatorów wyścigów z zaskakującymi zwrotami akcji. Mali miłośnicy filmów z serii „Auta” zdecydowanie mają w czym wybierać. Bogata oferta obejmuje ciekawe propozycje zarówno dla tych, którzy uwielbiają szybkie pojazdy i wartkie wyścigi, jak i tych, którzy wolą kreatywne zabawy czy rozgrywkę w gronie przyjaciół. Czytaj też o superzabawkach z Minionkami
„Auta 3” – 10 superzabawek
Wakacje to idealny czas na imprezowanie. Te najlepsze to niezobowiązujące imprezy pod chmurką, można na nich bowiem miło spędzić czas, ciesząc się i towarzystwem, i atrakcyjną aurą. W co się ubrać na tego typu zabawę, aby świetnie wypaść i czuć się dobrze? Na każdej imprezie chcemy prezentować się świetnie i przykuwać uwagę innych gości. W końcu w czasie spotkań towarzyskich można nawiązać sporo nowych kontaktów – często z płcią przeciwną. Aby dobrze wyglądać, stylizacja powinna być przemyślana i dostosowana do okoliczności. Inaczej ubieramy się na przyjęcia weselne, inaczej na imprezę w klubie, jeszcze inne zasady panują na niezobowiązujących imprezach plenerowych. Na spotkanie pod chmurką, szczególnie w ciepły, letni wieczór, nie musisz wkładać długich spodni. Możesz postawić na eleganckie spodenki. Ważne, by miały odpowiednią długość – do kolan lub kilka centymetrów krótsze. Niedopuszczalne są króciutkie szorty oraz kończące się na łydce rybaczki z kieszeniami! Należy także odpowiednio dobrać dodatki, aby wszystko ze sobą idealnie współgrało. Krótkie spodenki i… co do nich? Jeśli zależy ci na swobodnym wyglądzie, postaw na T-shirt. Najlepiej jeśli będzie on gładki. Taki fason jako ponadczasowy zawsze będzie się prezentował idealnie. Warto przejrzeć propozycje znanej i cenionej marki Tommy Hilfiger. Produkty te słyną z wysokiej jakości i stylu, których mężczyzna powinien szukać, kompletując ubrania. box:offerCarousel Nieco bardziej elegancka, ale wciąż nieformalna, będzie koszulka polo. W połączeniu z krótkimi spodenkami stworzymy modną „stylówę” – miks luzu z nutką elegancji. Koszulki polo występują w wielu kolorach. Ważne, aby wybrać gładki fason z małym logo firmy na piersi. Jeśli chodzi o markę, godne polecenia są marki Lacoste czy Ralph Lauren. Są znane na całym świecie i chętnie wybierane przez gwiazdy. Decydując się na polówkę z popularnym krokodylem lub koniem, możemy być pewni, że nikt nie posądzi nas o brak gustu czy znajomości obowiązujących trendów. box:offerCarousel Dobrym pomysłem będzie zabranie ze sobą lekkiego sweterka, najlepiej w serek. Zarzucony na ramiona stanie się ciekawym elementem stylizacji, a gdy wieczór zrobi się chłodniejszy, możesz go włożyć, nie tracąc przy tym na wyglądzie. Jeans znów w modzie W ostatnim czasie znów modne stały się koszule jeansowe. W połączeniu z krótkimi spodenkami stworzą ponadczasową stylizację idealną na wieczorne wyjścia. Może to być zarówno niebieski, jak i czarny jeans. Ogromne znaczenie ma to, w jaki sposób tę koszulę będziemy nosić. Błędem jest zapinanie koszuli pod samą szyję. Po pierwsze nie wygląda to dobrze, a po drugie ogranicza swobodę. Koszula jeansowa wygląda najlepiej, gdy jej rękawy są delikatnie podwinięte, a ostatni guzik przy szyją rozpięty. Niektórzy preferują dwa rozpięte guziki. Szukając koszuli jeansowej, warto wziąć pod uwagę te marki Lee. Są wysokiej jakości i idealnie układają się na ciele. Taka koszula będzie prezentować się perfekcyjnie. box:offerCarousel Czas na buty Jeśli chodzi o obuwie, dobrym rozwiązaniem będą trampki. Sprawdzą się noszone zarówno ze zwykłą koszulką, koszulką polo, jak i koszulą tradycyjną. Ich sportowy wygląd doda stylizacji nonszalancji, a to bardzo pożądana cecha. W tym przypadku zdecydowanie góruje firma Converse. Można zdecydować się również na mokasyny, które wprowadzą element elegancji i zwiększą atrakcyjność stylizacji. Nie należy jednak zapominać o skarpetach – te nie powinny być widoczne. O czym warto pamiętać? Warto pomyśleć o ty, by rękę zdobił zegarek. To niewielki, ale jakże widoczny element. Powinien znaleźć się na ręce każdego, kto nie czuje się chłopcem! Stylowy zegarek daje coś, czego nie oferuje żaden inny gadżet, a mianowicie klasę! To bez wątpienia przedmiot, który zwraca na siebie uwagę, szczególnie płci przeciwnej. Nosi go osoba poważna i godna zaufania. Prawdziwy mężczyzna sprawdza godzinę na swoim zegarku, a nie na telefonie. Wieczorna impreza pod chmurką jest idealną okazją, aby miło spędzić czas ze znajomymi. Podczas przygotowań trzeba też pamiętać o odpowiedniej stylizacji. Krótkie spodenki i odpowiednio dobrana góra oraz dodatki to przepis na idealny imprezowy look. Hasło wieczoru: twój wygląd to twoja wizytówka.
Co włożyć do krótkich spodenek na wieczorną imprezę pod chmurką?
Walizka–jeździk to produkt o trzech zastosowaniach: służy jako bagaż, zabawka oraz pomoc podczas poruszania się. Ceny zaczynają się już od około stu złotych. Jeździk może służyć zarówno jako pomoc w procesie nauki chodzenia, jak i zabawka przeznaczona dla dziecka niemającego problemów z samodzielnym poruszaniem się. Kluczowe kryteria wyboru Ogromna oferta jeździków może oszałamiać. Większość z nich to zabawki bardzo atrakcyjne wizualnie: kolorowe, często także interaktywne, ze specjalnymi planszami, wydające dźwięki, grające melodyjki, z ruchomymi elementami. Nie należy jednak wpaść w pułapkę kupowania tej zabawki, która najlepiej wygląda. Kluczowe jest przede wszystkim sprawdzenie, czy dany model będzie bezpieczny dla malucha i czy posiada odpowiednie atesty oraz certyfikaty (na przykład certyfikat CE). Istotna sprawa to waga (zbyt ciężki jeździk trudno wprawić w ruch, bardzo lekki może łatwo się przewrócić), materiał, z jakiego wykonano zabawkę, oraz dostosowanie do wieku. Jeżdżąc na… walizce Dziecięce jeździki przyjmują najróżniejsze kształty. Od tak oczywistych jak rowery, samochody i motorki przez wizerunki zwierzaków aż po… walizki. Taki jeździk pełni jednocześnie funkcję bagażu dla dziecka, zabawki oraz środka transportu. Tym samym dziecko może samodzielnie dbać o swój bagaż, gdy jest zmęczone może na nim jeździć bądź usiąść i odpocząć, a u celu podróży rodzice mają pod ręką zabawkę, dzięki której mogą czymś zająć malucha. Jednocześnie zazwyczaj takie walizki stylizowane są również na zwierzątka czy bohaterów kreskówek bądź malowane w fantazyjne wzory, aby zainteresować dziecko. Wybrane modele jeździków–walizek Istnieje kilkadziesiąt modeli walizek–jeździków. Ich ceny wahają się od stu do około dwustu złotych. Za sto złotych kupić można walizkę Vroom 3w1 – jeździk, walizka na kółkach Spongebob Pan Gąbka. Producentem zabawki jest Sambro. Swoim kształtem nawiązuje ona do popularnej bajki Spongebob Kanciastoporty – przedstawia żółtego, uśmiechniętego Spongeboba. Dziecko może siedzieć na walizce i samo się odpychać, ale do zestawu dołączony jest także pasek umożliwiający ciągnięcie walizki i dziecka przez rodzica. Walizkę wykonano z tworzywa, jej rozmiary to 64 × 30 × 21 centymetrów, a maksymalne obciążenie to osiemnaście kilo. Jeździk–walizka Piesek Bobby Trolley to produkt firmy BIG w kształcie pieska. Występuje w kilku wariantach kolorystycznych, posiada pasek umożliwiający noszenie jej na ramieniu w momencie, gdy dziecko nie chce z niej korzystać. Jej wymiary to 50,5 × 23 × 34,5 centymetra, pojemność wynosi piętnaście litrów, a dopuszczalne obciążenie – pięćdziesiąt kilo. Niekonwencjonalny kształt sprawia, że jest przeznaczona raczej do przewożenia różnych drobiazgów niż ubrań. Można ją zakupić w cenie około stu dwudziestu złotych. Całą kolekcję walizek–jeździków (w cenach od stu pięćdziesięciu do dwustu dziesięciu złotych, w zależności od modelu) ofertuje firma Trunky. Walizka Trunky z funkcją jeździka występuje w wielu wariantach: może przypominać między innymi biedronkę, kucyka, konika. Są one zgodne z normą bezpieczeństwa EN71 i posiadają certyfikat bezpieczeństwa CE. Z przodu i z tyłu walizek umieszczone zostały stabilizatory mające chronić przed przewróceniem się. Rogi–uchwyty oraz specjalny pasek lub rączka umożliwiają dziecku trzymanie się podczas jazdy oraz ciągnięcie walizki przez rodzica. Jeśli chodzi o wymiary – przykładowa walizka Harley z tej serii ma 46 × 21,5 × 31 centymetrów i pojemność 18 litrów. Walizka waży 1,65 kilograma. W środku znajdują się gumki mające ułatwić pakowanie, a gumowa obwódka chroni palce dziecka w razie przytrzaśnięcia. Walizka–jeździk to produkt przydatny podczas wspólnej, rodzinnej wyprawy. Dziecko może samodzielnie pilnować swoich ulubionych zabawek czy podstawowych rzeczy, a jeździk zapewni mu dodatkową rozrywkę. Czytaj więcej o walizkach - jeżdzikach dla dzieci
Walizka – jeździk dla dziecka
Sprzęty Apple'a nie należą do najtańszych, ale to jedne z najlepszych maszyn na rynku. Którego Maca jednak wybrać, jeśli już zdecydujemy się na zakup komputera z systemem macOS? Komputery Apple'a działające w oparciu o platformę macOS to świetne maszyny. Mają bardzo eleganckie bądź wręcz niecodzienne wzornictwo. Oprogramowanie działa sprawnie nawet na sprzętach o słabej specyfikacji technicznej. MacBooki bardzo długo pracują na akumulatorze. Który komputer jednak wybrać, jeśli chcemy sprawić prezent na święta bliskiej osobie? MacBook Air Podstawowym i najtańszym laptopem w ofercie Apple'a jest MacBook Air. Maszyna występuje w dwóch wariantach różniących się przede wszystkim wielkością ekranu. W sprzedaży dostępne są modele MacBooka Air o przekątnej ekranu 11,6 cala i 13,3 cala. Ten laptop ma świetną klawiaturę, genialny gładzik, dość wydajne podzespoły nawet w podstawowej konfiguracji i pracuje do 12 godzin z dala od gniazdka. Jest jednocześnie najtańszym mobilnym komputerem w ofercie Apple'a i sprawdzi się idealnie jako maszyna biurowa. MacBook Komputer o nazwie MacBook z obecnego portfolio Apple'a to sprzęt będący rozwinięciem koncepcji MacBooka Air. Ma 12-calowy ekran, co plasuje go gabarytowo pomiędzy dwoma wariantami starszego brata. Jest też od niego wyraźnie droższy i pozbawiono go niemal wszystkich portów poza minijack i USB-C. MacBook krócej pracuje na jednym ładowaniu od MacBooka Air i ma mniej wydajne podzespoły, bo korzysta z niewymagającego aktywnego chłodzenia procesora Intel Core M. Co przemawia w takim razie za jego zakupem? Przede wszystkim waga i gabaryty oraz wyższa rozdzielczość wyświetlacza. MacBook Pro To linia komputerów przeznaczona dla profesjonalistów. W tym roku pojawiły się trzy urządzenia z tej rodziny w dwóch rozmiarach ekranu: 13-cali i 15-cali. Wyświetlacze w komputerach MacBook Pro mają wysoką rozdzielczość – Retina – i cztery porty USB-C obsługujące standard Thunderbolt 3. Dwa modele wyposażone są w dodatkowy panel dotykowy o nazwie Touch Bar zastępujący rząd przycisków funkcyjnych, ale podstawowy wariant jest pozbawiony tego dodatku. Komputery są dość kosztowne, ale to świetne narzędzia dla profesjonalistów potrzebujących dużej mocy obliczeniowej z dala od domu. iMac To stacjonarny komputer w ofercie Apple'a typu all-in-one. Wszystkie podzespoły ukryte są w obudowie monitora. Komputer można postawić na biurku, podłączyć tylko jednym kablem do źródła zasilania i od razu zacząć używać. Podstawowy iMac z ekranem 4K o przekątnej 21,5 cala to dobra maszyna biurowa do mniej wymagających zadań, ale 27-calowy iMac z ekranem 5K o mocnych podzespołach to już prawdziwe narzędzie do pracy dla profesjonalistów. Mac Mini To podstawowy komputer w portfolio Apple'a, który jest odpowiednikiem MacBooka Air z segmentu mobilnego. Niezbyt wydajne podzespoły nie pozwolą na wykonywanie na nim cięższych zadań, ale Mac Mini sprawdzi się świetnie jako sprzęt biurowy i narzędzie do przeglądania sieci. Podzespoły modelu Mac Minisą zamknięte w minimalistycznej sześciennej obudowie, którą można schować pod lub za zewnętrznym monitorem. Mac Pro Potężny stacjonarny komputer Apple'a, przeznaczony do najcięższych zastosowań, zamknięty w niecodziennej obudowie – tym jest właśnie Mac Pro. W czarnym cylindrze znalazły się bardzo mocne podzespoły, a chociaż od premiery tego modelu minęło już kilka lat, to nadal to bardzo wydajne maszyny. Ich sercem są procesory Xeon i układy graficzne AMD FirePro. Mac Pro to sprzęt dla osób, które zajmują się zawodowo montażem audio, tworzeniem filmów lub obróbką zdjęć. Podsumowanie Komputery Apple'a to świetne maszyny do pracy i rozrywki. Co prawda nie zostały zaprojektowane z myślą o graniu, ale to idealne urządzenia biurowe i stacje robocze. Ze względu na zainstalowany w nich system operacyjny będą idealnym prezentem zwłaszcza dla osób, które używają iPhone'a.
Komputer Apple na święta – który Mac będzie dobrym wyborem?
Uwielbiasz spędzać czas, szusując na stokach, masz dobrze dobrane buty, skarpety kompresyjne, a mimo wszystko już po kilku zjazdach odczuwasz ból nóg? Potrzebujesz odpowiednich wkładek narciarskich. Sprawdź, dlaczego są tak ważne. Choć sporty zimowe, w tym narciarstwo, stały się bardzo popularne, nadal niewiele osób wie, jak ważne dla komfortu jazdy, ale także zdrowia jest stosowanie specjalnych wkładek do butów narciarskich. Stopa ludzka składa się z 28 kości, 27 mięśni, 107 więzadeł, które podczas aktywności fizycznej narażone są na urazy i deformacje. Do tego doliczmy kolana, kręgosłup i mamy cały zestaw dolegliwości narciarskich. Zastąpienie standardowych wkładek modelem dobranym specjalistycznie pozwala uniknąć wielu z nich. Wkładki – dlaczego tak ważne? Najprościej: głównym zadaniem specjalnych wkładek do butów narciarskich jest zapewnienie idealnego połączenia stopy z butem tak, by nie występował luz. Zwykłe wkładki dołączane do butów są standardowe, co oznacza, że nie uwzględniają indywidualnych cech naszych stóp. Owszem, z czasem lekko się do nich dostosowują, ale tylko w minimalnym stopniu, a o idealnym dopasowaniu do kształtu, podbicia (wysklepienia) i ewentualnych deformacji naszej stopy nie ma mowy. O jakich zatem korzyściach mówimy w wypadku specjalnych wkładek do butów narciarskich? Przede wszystkim: umożliwiają równomierne rozłożenie nacisku na podłoże, zapewniają prawidłowe ułożenie stopy, co z kolei minimalizuje obciążenie stawów oraz kręgosłupa, unieruchamiają stopę w zakresie poziomych przesunięć, co nie tylko minimalizuje ryzyko kontuzji, deformacji, obtarć, ale także pozwala na lepszą kontrolę toru jazdy oraz większą stabilność sylwetki, zapewniają odpowiednią izolację termiczną, znacząco wpływają na komfort jazdy i minimalizują ból, zwłaszcza u osób z deformacjami (płaskostopie, haluksy itp.). Jakie kupić? Rynek akcesoriów dla narciarzy oferuje specjalne wkładki do butów już uformowane, dostosowane do trzech rodzajów stóp: low (płaskostopie), midium (stopa neutralna) i hight (stopa wydrążona) – są to określenia wysokości podbicia naszej stopy. Dodatkowo możemy kupić wkładki przeznaczone dla kobiet i dzieci. Specjalistyczne wkładki wykonane są z wysokiej jakości, wytrzymałego i zarazem lekkiego materiału, który idealnie dopasowuje się do stopy. Większość modeli ma z przodu nacięcia, które ułatwiają docięcie wkładki na idealną długość. Czołowym producentem jest firma Sidas, zajmująca się wytwarzaniem specjalistycznych wkładek do różnego typu obuwia, w tym narciarskiego (seria Winter 3Feet i 3D Comfort). Należy podkreślić, że nie są to wkładki w pełni zindywidualizowane, ale stanowią dobrą alternatywę dla standardów dołączanych do butów narciarskich i wkładek termoplastycznych, czyli wyrabianych na zamówienie. Boot fitting – czyli wkładki na miarę Boot fitting to profesjonalne dopasowanie butów narciarskich do indywidualnych potrzeb narciarza. Ustaliliśmy już, że w celu osiągnięcia idealnego zespolenia stopy z butem niezbędne jest użycie wkładek, dlatego jeśli stawiamy na perfekcję, możemy się udać do specjalisty, który wykona wkładki „na miarę” naszych stóp. Tworzenie wkładek przebiega następująco: Przeprowadzenie wywiadu: uzyskanie informacji na temat wagi narciarza, problemów ze stopami, stylu jazdy. Dobór odpowiednich wkładek – materiały, twardość itp. Komputerowa analiza stopy na podoskopie. Pobranie odcisku stopy. Wygrzanie wkładek, dopasowanie do odcisku i schłodzenie. Szlifowanie. Wkładki „na miarę” kosztują 300–400zł. Każdy miłośnik narciarskiego szaleństwa powinien pomyśleć o specjalnych wkładkach do butów narciarskich. Nawet najdroższy sprzęt – narty, buty, wiązania – nie zapewnią pełnego komfortu jazdy, jeśli zabraknie idealnego zespolenia stopy z butem, a to osiągniemy dzięki wkładkom. Warto także pamiętać, że wkładki dostosowane są do stopy, więc można je stosować w różnych butach narciarskich przez wiele sezonów.
Zalety wkładek do butów narciarskich
Skandynawscy pisarze w swoich thrillerach i kryminałach tworzą klimat niczym aura i krajobraz tego regionu. Oprócz na ogół mrocznej zagadki wspólną cechą tej literatury jest zagłębianie się w duszę i osobowość głównych bohaterów. Właśnie w takim klimacie toczy się akcja powieści Kjella Erikssona Przeszłość czeka. Eriksson jest pisarzem o międzynarodowej sławie i ciekawej biografii. Był (a może nawet jest) między innymi ogrodnikiem, co znajduje wyraz nawet w wymienionej powieści. Pisarz został doceniony przez Szwedzką Akademię Literatury, zwłaszcza za serię kryminałów, w których główną bohaterką jest detektyw Anna Lindeln, cechująca się dużym poczuciem niezależności. Akcja powieści Erikssona często skupia się wokół postaci oficjalnie czystych i uznanych, ale mających w swoich biografiach mroczne tajemnice. I z taką postacią mamy do czynienia w powieści Przeszłość czeka wydanej przez oficynę Amber. Coś wisi w powietrzu Stary, zgorzkniały profesor Bertram von Ohler dostaje telefoniczną informację, że oto został laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny. W sąsiedztwie jego willi mieszkają inni naukowcy, których ta informacja niekoniecznie cieszy. Przeciwnie, są nastawieni do Ohlera mocno krytycznie. W prasie, także niemieckiej, ukazują się artykuły w sposób druzgocący krytykujące ten wybór. W dodatku na dach domu profesora spada ciężki kamień. W sąsiednim ogrodzie kręci się tajemniczy ogrodnik. Do skrzynki pocztowej profesora ktoś wkłada czaszkę. Sprawą zajmuje się wspomniana detektyw Anna Lindeln. Co ciekawe, ulubiona bohaterka powieści Erikssona wchodzi do akcji dopiero na 138 stronie polskiego wydania. Mimo to do końca akcji będzie towarzyszyła czytelnikowi, choć może bardziej duchem niż ciałem. Charakterystyczną cechą stylu Erikssona są bowiem rozterki bohaterów, które powodują, że napięcie rośnie. Nierzadko jest to monolog wewnętrzny. Psychologiczny aspekt jednak nie nudzi, lecz jest wciągający, choćby przez niedopowiedzenia i klarowny język. Są to bowiem nitki, które łączą ze sobą kilka lub kilkanaście postaci mroczną tajemnicą. Osobna forma powieści Mimo klarowności forma powieści jest w dużej mierze osobna, ponieważ w typowym kryminale spoiwo (nawet trzymającym rytm) to osoba lub osoby prowadzące dochodzenie niemal od początku. Tu zaś wspomniana detektyw Anna Lindeln wchodzi do akcji dopiero po zakończeniu jednej trzeciej powieści, w momencie kiedy już wszystko w umysłach bohaterów zaczyna się mocno gotować i kiedy na dach domu profesora spada kamień. Wydaje się, że oprócz policji niemal wszyscy wymienieni do tej pory z imienia i nazwiska chcą się na profesorze za coś zemścić. Ale za co? I kim jest profesor Bertram von Ohler? Oczywiście dowiemy się tego po przeczytaniu powieści. Eriksson nie musiał w swojej powieści dawać detektywowi zajęcia od początku, gdyż nie udałoby mu się zbudować napięcia, co zresztą uczynił z powodzeniem. Spełnił też podstawowe reguły thrillera psychologicznego, w którym trup nie musi słać się gęsto, by czytelnik czytał książkę z zapartym tchem. Natomiast w tytule powieści zawarta jest jednocześnie ironia. Mimo podsunięcia czytelnikowi rozwiązania zagadki, na bohaterów powieści wciąż „przeszłość czeka”. Źródło okładki: wydawnictwoamber.pl
K. Eriksson, Przeszłość czeka – recenzja
Ombré zawładnęło światem koloryzacji włosów jako trend już kilka sezonów temu, jednak nadal pozostaje cenionym i popularnym sposobem na odmianę fryzury. Wiosna to idealny moment na tego typu zmianę wizerunku, ponieważ rozświetlone jasnym kolorem końce dają wrażenie muśniętych słońcem letnich kosmyków. Aby wykonać idealne ombré, powinnyśmy poznać zasady koloryzacji, dokonać odpowiedniego strzyżenia, a przede wszystkim zastanowić się, czy nasze włosy i twarz w takiej fryzurze będą korzystnie wyglądać. Łatwo tu o błędy, które mogą skutecznie popsuć oczekiwany efekt. Na czym polega koloryzacja włosów ombré? Trend w koloryzacji nazywany ombré został zapoczątkowany w Stanach Zjednoczonych, jednak bardzo szybko rozpowszechnił się na cały świat. Również i w naszym kraju można spotkać całe rzesze zwolenniczek tego typu fryzury. Polega ona na stopniowym rozjaśnianiu włosów na ich długości. Zaczynając od klasycznie przyjętego jako bazę brązu aż do jasnych blond końcówek. Różnica między odcieniami nie powinna być większa niż 2-3 tony, a przejście niemal niewidoczne. Uzyskujemy wielowymiarowy efekt muśniętych słońcem, rozświetlonych włosów. Prawidłowo wykonane ombré odmładza nasz wizerunek, dodaje blasku twarzy oraz łagodzi rysy. Zaletami takiej stylizacji włosów jest brak zmartwień związanych z odrostami. Kolor wystarczy co jakiś czas odświeżyć, a również i bez tego dobrze się utrzymuje. Takie rozwiązanie również nie obciąża tak kondycji włosa jak całkowita koloryzacja, a zniszczone lub rozdwojone końcówki można po prostu obciąć. Warto jednak zadbać o jak najdelikatniejszy rozjaśniacz oraz prawidłową pielęgnację i odżywianie skóry głowy. Dla kogo ombré na włosach? Przed zdecydowaniem się na koloryzację ombré należy poważnie przemyśleć, czy będzie ona korzystnie wyglądała na naszych włosach. Taki efekt świetnie prezentuje się na gęstych, długich i zdrowych kosmykach. Krótkie włosy z rozjaśnionymi końcówkami mogą wyglądać po prostu jak zapuszczone odrosty, zaś rozjaśnianie zniszczonych końcówek dodatkowo podkreśli uszkodzenia oraz je pogłębi. Włosy staną się łamliwe, a ich końce zaczną się szybciej wykruszać. Ombré nie wygląda dobrze również na cienkich włosach oraz tych ze skłonnością do przetłuszczania. Jeśli zmagamy się z tego typu problemami, powinnyśmy wybrać inny sposób na zmiany na głowie. Pamiętajmy, że każda fryzura będzie dobrze prezentować się na zdrowych i zadbanych włosach. Stosowanie pielęgnacyjnych masek i olejków pozwoli poprawić kondycję włosa oraz skóry głowy, co znacząco wpłynie na upragniony efekt końcowy. Wybierając farbę lub rozjaśniacz, starajmy się stawiać na formuły delikatne w działaniu, wzbogacane odżywczymi składnikami. Efekt ombré najlepiej prezentuje się na naturalnie falowanych lub kręconych włosach, które należy umiejętnie wycieniować, dodając im objętości. Dzięki temu koloryzacja będzie prezentować się korzystnie, a jasne refleksy będą poruszać się z każdym naszym krokiem. Dobre przygotowanie do zabiegu nakładania koloru jest kluczem do idealnego ombré. Jak wykonać koloryzację ombré w domu? Koloryzację ombré możemy wykonać samodzielnie. Producenci farb do włosów proponują nawet specjalnie do tego przystosowane zestawy mające na celu ułatwienie zabiegu przeprowadzanego w domowym zaciszu. Możemy również zaopatrzyć się w jasną farbę bądź typowy rozjaśniacz. Pamiętajmy, aby dobierać barwy pod względem typu urody, jaką prezentujemy, aby fryzura dobrze współgrała z naszą twarzą. Preparat dzielimy na dwie porcje. Najpierw nakładamy go na same końcówki, następnie, odczekując 10-15 minut, stosujemy drugą warstwę nieco wyżej. Cieniowanie powinno zaczynać się tuż poniżej wysokości ucha. Dzięki takiemu działaniu uzyskamy naturalny efekt z łagodnym przejściem między kolorami. Ombré to hit stylizacji włosów sprzed kilku sezonów, jednak pozostaje z nami również w nadchodzących ciepłych miesiącach. Trudno się temu dziwić – pozwala tworzyć bardzo naturalny efekt, który rozświetla i odmładza twarz. Warto tej wiosny pokusić się o taką zmianę również na własnej głowie.
Sposób na wiosenną fryzurę – ombré
Na fali popularności serialu „Soy Luna” ukazują się publikacje nawiązujące do jego głównej bohaterki, Luny. Młoda, sympatyczna dziewczyna, musi dostosować się do nowych warunków życia, gdyż w efekcie propozycji nie do odrzucenia wyjeżdża z Meksyku do Argentyny. Serial jest argentyński, wyprodukowany przez koncern Pol-ka, ale zrealizowany głównie przez Disney Channel. Rolę Luny powierzono meksykańskiej aktorce Karol Sewilli. Luna dostaje pracę jako dostawca fast-foodów, do komunikacji służą jej wrotki, na których spędza większość czasu i które w dużej mierze nadają sens jej życiu. Dlatego jedną ze wspomnianych publikacji książkowych wydanych w cyklu jest Poradnik wrotkarki, który ukazuje wrotkarstwo wręcz jako etos i sposób na życie. W serii Luna ukazały się w 2016 roku: Wczesnym latem, Uśmiechnij się, Sekretnik, Tatuaże – zabawy z wyobraźnią i Prasowanki. Luna dzieli się odkryciami Bez względu na to, przez jakie wydawnictwo został wydany kolejny poradnik, na każdej okładce jest uśmiechnięta dziewczyna. Również na okładce książki-notatnika Mój styl, moja pasja Luna ma dorysowane słuchawki, jest w spodniach w paski, kolorowych trampkach i z mnóstwem gadżetów na przegubach. Nie chodzi tylko o strój, ale chyba przede wszystkim o kolorowe dodatki. „Dzięki przemyślanym dodatkom nawet najprostszy strój może być totalnie odjazdową stylizacją” – piszą autorzy. „A teraz puść wodze fantazji! Chwyć kredki lub mazaki, by stworzyć własną kolekcję oryginalnych ubrań i dodatków” – kontynuują, choć cały czas nawiązują do nieco zwariowanego świata Luny, która ma upodobanie do krzykliwych stylizacji. Książka została tak pomyślana, by każdy, kto tylko zechce, mógł zaprojektować nie tylko pojedynczy ubiór, ale i swoją kolekcję. Można malować i notować, ale również wyciąć wytłaczankę, choć ciekawe jest, dlaczego obok zamieszczono sugestię, by robić to przy pomocy dorosłego – przecież Luna jest nastolatką, i to świetnie radzącą sobie w trudnych sytuacjach. Sami tworzymy kolekcję Jedno jest pewne, korzystając z książeczki – poradnika, notatnika i malowanki jednocześnie – raczej nikt nie będzie w stanie stworzyć czegoś opartego wyłącznie na pastelowych odcieniach. Skupi się na wyraźnych kontrastach i krzykliwych kolorach, co zresztą wyraźnie sugerują twórcy publikacji: „Eksperymentuj z kolorem, łącz kontrastujące barwy, postaw na intensywne odcienie”. Może jest w tych sugestiach trochę odwagi hipsterskiej, choćby propozycja różowych butów, ale wydaje się, że ten oryginalny poradnik za pośrednictwem mody może nauczyć odwagi, tyle że nie przez zbędne ryzyko, lecz artystyczną kreatywność. Wszystkie książki związane z telenowelą mają formę poradników połączonych z notatnikami. Mój styl, moja pasja ma grzbiet sprężynowy, dzięki czemu publikacja jest wygodna w czytaniu i się nie rozkleja. Pozycja ukazała się w miękkich okładkach w wydawnictwie Ameet. Zarówno tę, jak i pozostałe ksiązki o przygodach Luny można nabyć na Allegro. Źródło okładki: ameet.pl
Mój styl, moja pasja, oprac. zbiorowe – recenzja
Nauka odczytywania godziny stanowi istotny i wręcz symboliczny etap rozwoju dziecka. Młody człowiek zaczyna rozumieć, czym jest czas i jakie znaczenie ma w codziennym życiu. Obserwuje dorosłych, którzy ciągle zerkają na zegarek na ręku lub telefon i dostrzega, że to właśnie czas wyznacza ramy tego, co i w jaki sposób robią. To w czasie zawiera się aktywność i odpoczynek całej rodziny. Pierwszy zegarek dla dziecka jest zatem symbolicznym elementem, który otwiera przed nim świat ujęty w pewne ramy – minut i godzin. Chociaż telefony komórkowe, tablety i laptopy wyświetlają godzinę, to ich zasadnicze przeznaczenie jest inne. Nic nie zastąpi tradycyjnego zegarka, który pozwala na skontrolowanie czasu szybciej niż z wykorzystaniem komórki. Jak zatem wybrać pierwszy zegarek dla dziecka? Na co zwrócić uwagę? Klasyczny zegarek na rękę Klasycznym i jednocześnie prawdopodobnie najlepszym na początek rozwiązaniem, które nauczy dziecko tego, jak odczytywać godzinę, jest klasyczny zegarek z tarczą. Wybierając pierwszy zegarek dla dziecka, w sposób szczególny należy zwrócić uwagę na to, jakiego typu jest to zegarek – z tarczą czy cyfrowy. Prawdziwa tarcza z oznaczonymi godzinami i wskazówkami – krótką i dłuższą – stanowią podstawę do zrozumienia tego, jaki jest czas. Ma to istotne znaczenie, gdyż w otoczeniu na co dzień do mamy czynienia z różnymi rodzajami urządzeń wyświetlających czas. Zegary w szkole, u lekarza czy w sklepach nierzadko mają formę tradycyjnego urządzenia z tarczą W całym życiu człowieka czas ma istotne znaczenie, dlatego zdolność odczytywania godziny okaże się z pewnością korzystną i ważną dla dziecka umiejętnością. Wybierając pierwszy zegarek z tarczą dla dziecka, warto zwrócić uwagę nie tylko na jego funkcje, ale i na wygląd. Ciekawą propozycją mogą okazać się zegarki z tarczą marki Xonix – wyposażone w czytelną tarczę, dają podstawę do tego, by młody człowiek nauczył się samodzielnie odczytywać godzinę. Zegarki tej marki cechują się niebanalnym wyglądem i bogatą kolorystyką, więc z pewnością zostaną zauważone na ręku. Cyfrowa szybkość i prostota Jeżeli jednak rodzicom zależy na tym, aby nieco ułatwić dziecku zadanie, zegarek z cyfrowo wyświetlaną godziną jest dobrym rozwiązaniem. Nie ma tu wskazówek, nie trzeba liczyć minut – godzina wyświetlają się i tyle. Podobnie jak w przypadku zegarków z tarczą, marka Xonix wychodzi naprzeciw oczekiwaniom, oferując wielobarwne, rzucające się w oczy zegarki cyfrowe dla dzieci. Wystarczy jedno spojrzenie i można łatwo odczytać, która jest godzina. Cyfrowy zegarek to proste rozwiązanie, które pozwala maluchowi uzyskać informację o czasie. Zegarki tego rodzaju polecane są raczej jako następcy dla tradycyjnych. Gdy dziecko opanuje już umiejętność odczytywania godziny z tarczy, taki zegarek znacznie upraszcza mu zadanie. Problem może pojawić się wtedy, gdy młody człowiek po zegarku cyfrowym otrzymuje ten klasyczny – w takim przypadku może być zniechęcony do nauki odczytywania godziny, gdyż będzie mu to zajmować zdecydowanie więcej czasu. Rodzic powinien zatem rozważyć, czy szybko zawsze oznacza korzystnie dla dziecka. Wybierając pierwszy zegarek, warto też zwrócić szczególną uwagę na płeć dziecka. Pierwsze zegarki dla chłopców wyróżniają się ciemniejszymi barwami niż te przeznaczone dla płci przeciwnej. Pastelowa kolorystyka, kwiatki i inne zdobienia są szczególnie charakterystyczne dla zegarków oferowanych dziewczynkom. Warto dobrać taki, który najlepiej będzie oddawał indywidualny styl malucha. Podsumowanie Pierwszy zegarek to prezent, na który z niecierpliwością czeka każde dziecko. Jest to gadżet symboliczny, który otwiera przed dzieckiem zupełnie nową rzeczywistość, osadzoną w minutach i sekundach, która już zawsze będzie miała swoje określone w ramy. Nauka odczytywania godziny może być sporym wyzwaniem, ale dzięki pierwszemu zegarkowi może stanowić przyjemność, która otwiera nowy etap w życiu dziecka.
Która godzina? Pierwszy zegarek dla dziecka
Dominikana uchodzi za uosobienie turystycznego eldorado. Zamożni turyści z Europy i Ameryki Północnej przyjeżdżają wypoczywać w luksusowych hotelach położonych na słonecznej wyspie nad turkusowym morzem. Tymczasem poza strzeżonymi sferami dla turystów świat jest wyjątkowo brutalny. Mirosław Wlekły spędził na Dominikanie sporo czasu, poruszając się poza trasami przemierzanymi przez turystów, a w podróż ze sobą zamiast przewodnika zabrał powieść „Święto Kozła” autorstwa Mario Vargasa Llosy. Odkrył świat, w którym rządzi seks, a ofiar jest bardzo dużo. Piekło w raju Foldery turystyczne kuszą przejrzystymi wodami Morza Karaibskiego, barwną rafą koralową, gajami palmowymi i złocistymi plażami, a także pięknymi paniami i przystojnymi panami, którzy marzą tylko o tym, by umilić życie turystom. Mirosław Wlekły w książce „All Inclusive. Raj, w którym seks jest Bogiem” pokazuje, że za pięknymi pozorami kryje się jednak brutalna rzeczywistości świata, w którym seks jest najważniejszą walutą i prowadzi do trudnych do wyobrażenia patologii, których beneficjentami nierzadko są przybysze z Europy. Wykorzystywanie seksualne dzieci, kult machismo, fatalna pozycja kobiet – drugie oblicze rajskiej wyspy wyłaniające się z reportażu Wlekłego jest ponure i przerażające. Autor opowiada kolonialną historię Dominikany, opisuje dyktaturę Trujillo i historię sióstr Mirabal, ukazując tło obecnego stanu rzeczy i przyczyny dzisiejszego stosunku mieszkańców wyspy do państwa, władz i relacji między płciami. Jak to możliwe, że kobiety z dziećmi masowo porzucane są przez mężczyzn, dziewczynki prostytuują się już od dzieciństwa, a pedofilia księży katolickich latami zamiatana jest pod dywan? Patologiczna seksualizacja życia często znajduje wyjaśnienie w dramatycznej historii. Bolesna lektura Książkę czyta się trudno, mimo że jest napisana świetnym, reporterskim, wciągającym językiem, a konstrukcja reportażu jest spójna i przemyślana. Jednak ogrom cierpienia, który został opisany, nie jest łatwy do przyjęcia dla czytelnika. Trudne do wyobrażenia dramaty na tej rajskiej wyspie widzimy na każdym kroku. Wykorzystywanie seksualne, gwałty, handel żywym towarem, pedofilia – często za zgodą rodziny, aborcje i ciąże nieletnich to tutejsza rzeczywistość, na którą władze przymykają oczy. Nieliczne osoby przeciwstawiają się krzywdzeniu najsłabszych. Wśród nich są dwie popularne dziennikarki: Alicia Ortega i Nuria Piera, które odważnie wypowiedziały wojnę pedofilom w sutannach. Ale mentalności Dominikańczyków nie da się zmienić z dnia na dzień. Dopóki mężczyzna będzie władcą, będzie mógł wszystko zrobić bez konsekwencji, a kobiety będą traktowane jak przedmioty, które można użyć i sprzedać, karaibska wyspa będzie piekłem dla najsłabszych. „All Inclusive. Raj, w którym seks jest Bogiem” powinny przeczytać osoby, które wybierają się na Dominikanę, oraz każdy, kto chce poznać prawdziwe oblicze tej tropikalnej wyspy. Książka dostępna jest także w wersji elektronicznej za ok. 28 zł. Źródło okładki: www.wydawnictwoagora.pl
„All Inclusive. Raj, w którym seks jest Bogiem” Mirosław Wlekły – recenzja
Jest taki jeden dzień w roku, kiedy szczególną uwagę poświęcamy naszym ojcom. Spotykamy się przy kawie, ciastku, grze planszowej albo po prostu składamy telefoniczne życzenia i dajemy znać, że pamiętamy, myślimy, kochamy. Jaki prezent wybrać na Dzień Ojca, by sprawić tacie radość? Kupowanie męskich prezentów to nie lada wyzwanie. Każdy, kto choć raz stanął przed karkołomnym zadaniem znalezienia upominku dla brata, męża, taty czy kolegi z pracy, wie, z czym się to wiąże. Godziny szukania inspiracji w sieci, zbierania pomysłów wśród znajomych, a na końcu przeglądanie ofert sklepów. Czy można prościej? Oczywiście! W tym roku warto postawić na sprawdzone – praktyczne i zabawne gadżety dla taty, które zdecydowanie spotkają się z jego aprobatą. Jeśli limit męskich prezentów w naszej rodzinie został już wyczerpany – kolejna książka, zestaw krzyżówek, wygodna piżama, komplet narzędzi czy przybornik dla wędkarza zalegają już na półce, warto sięgnąć po gadżety z humorystycznym nadrukiem, które znajdą swoje zastosowanie np. w kuchni. Fartuch z ciekawym printem, skarpetki ozdobione niestandardowymi życzeniami, oryginalny krawat – to prezenty, które trafią w gust taty w każdym wieku. Co jeszcze warto wziąć pod uwagę, szukając prezentu na Dzień Ojca? Kuchenne gadżety na Dzień Ojca Wśród oryginalnych upominków dla taty, na uwagę zasługują zdecydowanie kuchenne gadżety. Kto powiedział, że kuchnia to wyłączne królestwo mam? Podobno najlepszymi kucharzami są właśnie mężczyźni – dajmy więc tacie praktyczny podarunek, który uprzyjemni mu kulinarne eksperymenty. Nic tak nie smakuje, jak poranna kawa wypita w ulubionym kubku. Model z rączką w kształcie młotka albo ten z nadrukiem wykorzystującym wizerunek Dartha Vadera – jednego z najbardziej znanych ojców w galaktyce, to doskonały pomysł na uroczy prezent. Taki kubek tata będzie mógł wykorzystać w domu albo zabrać go do biura. box:offerCarousel Propozycją dla aktywnych ojców jest kubek termiczny z nadrukiem. Jeśli nasz tata często podróżuje, weekendy spędza na wędkowaniu albo po prostu jest miłośnikiem dobrej kawy – to taki podarunek z pewnością trafi w jego gust. Do kompletu możemy dobrać personalizowaną czekoladę albo aromatyczną kawę. Gotującego tatę uradują praktyczne, kuchenne gadżety – wygodny fartuch z ciekawym nadrukiem (np. ten z wizerunkiem superbohatera), rękawica termiczna, do tego stylowy stojak na przyprawy, albo zestaw kuchennych przyborów – z takiego prezentu z pewnością będzie zadowolony każdy mistrz kuchni. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Praktyczne gadżety dla taty box:imagePins box:pin Mężczyźni lubią praktyczne prezenty. Dekoracyjne dodatki, ładne, ale niekoniecznie potrzebne „przydasie” – zarezerwowane są raczej dla pań. Tatę ucieszy zestaw majsterkowicza, książka kucharska albo akcesoria do otwierania i serwowania wina. Dla praktycznych do bólu tatusiów doskonałym upominkiem będą więc takie gadżety, które zamiast spocząć na półce, szybko zostaną użyte. Wygodne kapcie z nadrukiem w męskim kolorze to świetny strzał, jeśli chodzi o męskie prezenty. Do kompletu możemy dołożyć eleganckie skarpety – miłośnicy modowych nowinek zachwyceni będą modelem w geometryczne wzory lub roślinne desenie. Tradycjonaliści ucieszą się z klasycznego wzoru ozdobionego przy kostce zabawnym napisem. Humorystycznym dodatkiem może być krawat z radosnym printem głoszącym, że nasz tata jest przecież najlepszym ojcem na świecie. Z pewnością niejeden pan nas zaskoczy i założy swój krawat na rodzinną uroczystość. Sztywne etui na okulary przyda się nie tylko tatusiom z wadą wzroku – o solidnej konstrukcji, a do tego wyposażone w stylowy nadruk, ochroni okulary przeciwsłoneczne przed zarysowaniami i uszkodzeniami. Matematyczny zegar to prezent dla panów lubiących łamigłówki – elegancka, klasyczna forma i tarcza usiana matematycznymi zagadkami, to nie lada gratka dla inżynierów! Co oprócz tego? Zamiast popularnego zestawu kosmetyków, wybierzmy zaskakujące mydło imitujące bryłę węgla, a zamiast kolejnego T-shirtu oryginalne bokserki w zabawny wzór – każdy tata żartowniś uśmiechnie się na widok tak pomysłowych prezentów. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Wybór odpowiedniego podarunku dla taty potrafi przysporzyć sporo problemów. Z jednej strony chcielibyśmy bowiem ofiarować mu coś specjalnego, z drugiej czasem trudno jest trafić w bardzo konkretne męskie gusta. Najlepiej celować więc w praktyczne gadżety, które, jeśli do tego opatrzone będą interesującym wzorem, z pewnością wywołają radość na niejednej męskiej twarzy. Kubki z napisami, oryginalne T-shirty, notesy, dyplomy – to doskonały sposób, by pokazać tacie, że o nim pamiętamy. Tradycjonaliści mogą oczywiście pozostać przy standardowych propozycjach – jak zestawy kosmetyków, perfumy, komplety narzędzi, bo warto pamiętać o tym, że w Dniu Ojca to właśnie ojciec, a nie prezent, który mu wręczamy, jest najważniejszy.
Zabawne gadżety na Dzień Ojca
Zastosowanie drewna w aranżacji wnętrz, w tym również łazienek, staje się coraz bardziej popularne. Dzięki wykorzystaniu naturalnego surowca łazienka przestaje być tylko chłodnym, pozbawionym przytulności wnętrzem. Rozwiązanie to może wydawać się niepraktyczne, ale jeśli wykażemy się odpowiednią troską, z pewnością posłuży nam przez lata. Podpowiadamy, jaki sposób wybrać, aby osiągnąć zamierzony efekt. W ciągu ostatnich kilku lat drewniane wykończenia zdobyły wielu zwolenników. Nic w tym dziwnego, ponieważ pasują zarówno do stylu nowoczesnego, jak i klasycznego. Ożywiają wnętrze i dodają łazience naturalnego uroku. Na rynku są dostępne nie tylko szafki czy dekoracje, ale także panele ścienne, podłoga, a nawet elementy, które dotąd były zarezerwowane jedynie dla ceramiki, takie jak umywalka czy wanna. Drewno w łazience Drewno, jako materiał wykorzystywany do produkcji przyrządów sanitarnych, zyskuje przewagę, ponieważ jest ciepłe w dotyku. Należy jednak pamiętać, że musi być wyjątkowo odporne na zniekształcenia i wchłanianie wody. Dlatego decydując się na drewno, warto uwzględnić nie tylko same walory estetyczne, ale również jego jakość. Wszystkie te warunku spełniają dąb lub buk, ale i tak w łazienkach najczęściej stosuje się odmiany egzotyczne. Meble z drewna Często wykorzystywanym dodatkiem w łazience, pełniącym funkcję tak estetyczną, jak i funkcjonalną, są meble. Jeśli zdecydujemy się na dobre gatunkowo, wykonane z odpowiednich materiałów, posłużą nam przez długie lata, stanowiąc jednocześnie ozdobę łazienki. Jeśli chodzi o meble z naturalnego surowca, to największym powodzeniem cieszą się szafki łazienkowe i stelaże podumywalkowe. Drewniana podłoga w łazience Mimo wysokiej wilgotności czy pary wodnej, bez zawahania możemy umieścić drewno na podłodze. Jeżeli jednak obawiamy się zastosowania materiału na całej posadzce, możemy zdecydować się tylko na element dekoracyjny, np. w postaci wstawek. Ważne jest to, że drewno praktycznie z każdym podłogowym materiałem komponuje się bardzo dobrze. Efektownym i bardzo wytrzymałym pomysłem może być ułożenie mozaiki przemysłowej. Dzięki temu deski mogą swobodnie pracować i nie ma problemu z późniejszym pęcznieniem. Drewniane ściany w łazience Poza meblami i podłogą drewno można również wykorzystać do wykończenia ścian w łazience. Najczęstsze zastosowanie mają panele bądź boazeria. Musimy jednak zastanowić się, czy takie rozwiązanie nam odpowiada, bo niezaprzeczalnie otrzymamy naturalny wygląd, ale niestety możemy optycznie pomniejszyć wnętrze. Drewniana armatura Kolejnym równie ciekawym pomysłem na zastosowanie może być obudowanie wanny. Często jest wykonywane tylko na specjalne zamówienie, ale dzięki charakterystycznemu układowi słoi i dobranej kolorystyce drewna każda taka wanna, zastępująca tradycyjną ceramikę, będzie unikalna. Dodatkowo świetnie się sprawdzi wybudowanie przy niej drewnianego podestu, który w bardzo oryginalny sposób wyróżni się na tle całego pomieszczenia. Na rynku dostępne są także drewniane umywalki. Wykonane ze specjalnych, egzotycznych gatunków drzewa, między innymi padouk czy wenge. Co ciekawe, są równie trwałe jak ceramika, a być może nawet bardziej. Jedyny minus to cena, bowiem należą do najbardziej kosztownych elementów wyposażenia łazienki, ale efekt naprawdę jest zachwycający. Estetyki, jaką można uzyskać za pomocą drewna, nie da się niczym zastąpić. Nadaje łazience szlachetności, tworzy niesamowity klimat, a jednocześnie pasuje do każdego koloru i stylu aranżacji. Chcąc dodać jeszcze większego uroku, warto zatroszczyć się o pozostałe drobne elementy wykończeniowe, akcesoria łazienkowe czy chociażby ramy luster.
Sposoby na wykorzystanie drewna w łazience
Zadbane dłonie i paznokcie są wizytówką każdej kobiety. Zła dieta, szkodliwe warunki, praca czy też detergenty, z którymi mamy do czynienia na co dzień, mają szkodliwy wpływ na ich kondycję. Poprawa tego stanu nie zawsze wymaga ingerencji specjalisty. W domowym zaciszu możemy wykonywać pielęgnacyjne zabiegi, które nie wymagają wiele czasu ani wysiłku. Osłabienie i łamliwość, rozdwajanie, bruzdy na powierzchni to problemy, z którymi wiele z nas ma do czynienia. W pielęgnacji paznokci ważna jest systematyczność. Włączając do naszej urodowej rutyny kilka czynności, możemy pozbyć się kłopotów i odbudować zdrową płytkę. Zdrowe odżywianie w służbie pięknych paznokci Podstawą dbania o zdrowie i prawidłowe funkcjonowanie każdego elementu naszego organizmu jest odżywianie. Dostarczanie od środka wszystkich niezbędnych składników odżywczych zapewni nam prawidłowe funkcjonowanie i rozwój. Również w kwestii paznokci urozmaicona dieta ma niebagatelne znaczenie. Aby były mocne i piękne, należy dostarczać sobie pożywienia bogatego w składniki mineralne takie jak: białko, cynk, potas, magnez, wapń czy żelazo oraz kompleks witamin. Na rynku dostępne są również suplementy przeznaczone dla osób, które nie przyswajają z żywności odpowiedniej ilości tych składników. W walce o uzyskanie widocznych efektów na paznokciach sprzymierzeńcem będzie skrzyp polny i wyciągi z niego. Poprawę kondycji paznokci warto zacząć od przeanalizowania naszej diety. Domowe maski, odżywki i olejki dla wszelkich problemów z paznokciami Oliwa z oliwek i cytryna – to mieszanka doskonała dla słabych paznokci, potrzebujących odżywienia i wzmocnienia. Dodatkowo płytka delikatnie się rozjaśni, usunięte zostaną przebarwienia, skórki zostaną zmiękczone, a skóra dłoni stanie się delikatna. Efekt widać już po pierwszym zastosowaniu. Warto zabieg powtarzać dla utrzymania rezultatów. Polega on na moczeniu całych dłoni w lekko rozgrzanej oliwie z odrobiną kwaśnego soku. Aloes – wszechstronne, cenne właściwości tej rośliny znane są już od dawna. Może warto zastanowić się nad hodowlą w domowej doniczce swojej własnej, aby mieć ją zawsze pod ręką? Miąższ liści aloesu działa kojąco na drobne rany i przyspiesza gojenie. Jest grzybobójczy i przeciwbakteryjny. Przecieranie paznokci przeciętym wzdłuż liściem poprawi kondycję przesuszonych paznokci i zrogowaciałych skórek. Kuracja czosnkowa – dłonie pachnące czosnkiem może nie brzmią zbyt zachęcająco, ale warto wypróbować ten naturalny antybiotyk również w tym miejscu. Ząbek siekamy drobno i nakładamy na płytkę paznokcia, delikatnie wcierając. Masę pozostawiamy na kilka minut, po czym zmywamy. Na koniec można natłuścić dłonie kremem do rąk lub oliwką. Czosnek stymuluje odbudowę i odżywia zniszczone paznokcie. Domowa pielęgnacja paznokci – jakich błędów nie popełniać? Dbając o wygląd naszych paznokci, często popełniamy błędy, które skutkują ich łamliwością i przebarwieniami. Pamiętajmy, aby przed każdym nałożeniem lakieru zabezpieczyć płytkę warstwą odżywki. Piłując, zawsze wykonujmy ruch w jedną stronę. Zapobiegniemy rozdwajaniu, a brzeg będzie idealnie gładki. Pilniki szklane i papierowe są delikatniejsze niż metalowe. Nie należy również skracać paznokci ani wycinać skórek zbyt drastycznie. Pozwoli to uniknąć infekcji grzybiczych. Chyba nikomu nie trzeba już przypominać, że obgryzanie paznokci nie jest ani zdrowe, ani eleganckie. Na tą przypadłość pomoże odżywka o gorzkim smaku skutecznie zniechęcająca, a jednocześnie pielęgnująca osłabioną płytkę. Obecnie niemal zupełnie odchodzi się od acetonowych zmywaczy, które wysuszają paznokcie. Zamiast tego w składzie szukajmy olejków i witamin. Dbanie o zdrowie i piękno paznokci nie jest bardzo trudne i nie wymaga drogich zabiegów w salonach kosmetycznych. Używając kilku uniwersalnych składników, które mamy w domu, możemy przeprowadzić kurację odżywczą, która da świetne rezultaty i nie jest bardzo pracochłonna. Warto dbać o nasze dłonie ponieważ to na nich najszybciej pojawiają się pierwsze oznaki starzenia oraz skutki ciężkiej pracy.
Domowe sposoby na poprawę kondycji paznokci
W dzisiejszych czasach prawdopodobnie wciąż wiele osób wierzy, że tylko wyjazd za granicę jest szansą na rozwój i karierę. Możliwość swobodnego podróżowania jest kluczem do tego skarbu. Główny bohater książki stanął jednak przed nieco innym wyborem. Gdy był w Londynie, w Polsce wprowadzono stan wojenny. Wybór, przed którym wtedy stanął, nie do końca był dobrowolny. „Antygona w Nowym Jorku” Janusz Głowacki jest scenarzystą i dramatopisarzem o niezwykłej wręcz sile obserwacji i całkiem niezłym wyczuciu analitycznym. Jego powieści i sztuki rzadko dotyczyły tylko jednego miasta, jednego tematu i przeważnie nie miały najmniejszego problemu, by przetrwać próbę czasu i miejsca. Dramaty, które napisał, wystawiane były na całym świecie i wszędzie sprawiały wrażenie szalenie aktualnych. Dzisiaj można powiedzieć, że jest twórcą znanym i docenianym, a jednak Ameryka nie zawsze była dla niego przychylna ani też amerykański sen nie był do końca jego właściwym celem. Pierwsze lata w Nowym Jorku były dla niego bardzo pracowite. Autorka „Dżanusa” dość dokładnie zajęła się tym amerykańskim rozdziałem życia Głowackiego. Dowiadujemy się zatem, że przez kilka lat niemal walczył o to, by zaistnieć w artystycznym światku Nowego Jorku. Chciał zostać dostrzeżonym i zaakceptowanym przez pisma i teatry – co mu się w końcu udało. Zależało mu również na opinii krytyków. I to również mu się udało – jakkolwiek nie dotyczyło to rodzimych opiniotwórców, którzy wydawali się albo ignorować, albo umniejszać znaczenie dramatów powstałych po drugiej stronie oceanu. A przecież w jego sztukach grali najbardziej uznani amerykańscy aktorzy. „Rejs” Elżbieta Baniewicz przedstawia Janusza Głowackiego w sposób rzetelny, a przy tym jest skupiona przede wszystkim na jego pracy. Choć nie da się ukryć, że jego prywatna biografia mogłaby być jedną z barwniejszych i bardziej pikantnych pozycji na rynku. Owszem – autorka przyznaje, że pisarz, jak kilku mu podobnych, lubi samemu kreować swój wizerunek, co nie zawsze wychodzi mu tak, jakby chciał. Głowacki lubi widzieć siebie jako osobę prostoduszną i trochę naiwną, z zezowatym szczęściem do bycia w określonym miejscu i czasie. Świat zewnętrzny widział go z kolei jako playboya, bawidamka, lwa salonowego i dziecko szczęścia. Baniewicz zaś przybliża nam Głowackiego – pisarza, obserwatora i wizjonera, który najchętniej chadzał swoimi szlakami i tym wzbudzał czasem zazdrość u innych pisarzy. Kiedy bowiem oni odwoływali się do bohaterów narodowych i postaci z literatury klasycznej, „Dżanus” przyglądał się ludziom i wyciągał wnioski, a to, co udało mu się potem przelać na papier, niejednokrotnie wykazywało się cechami długoterminowej aktualności. Jako autor często przyjmował konwencję żartu – był ironizującym błaznem, który celnie wytykał wszelkie przywary. Próbkę można poznać podczas seansu filmu „Rejs”, którego pisarz był współautorem. Czasem, na potrzeby książki, wymyślał bardzo prawdopodobne dialekty (taką sytuację można zaobserwować choćby w przypadku „Meczu”, w którym całe dialogi są jedynie wytworem wyobraźni piszącego). Nawet jeśli zdarzy się, że czytelnik nie słyszał o Głowackim, to po tę książkę warto sięgnąć choćby ze względu na wspomniane zawsze aktualne obserwacje. Znajdziecie ją na Allegro także w wersji elektronicznej. Źródło okładki: marginesy.com.pl
„Dżanus. Dramatyczne przypadki Janusza Głowackiego” Elżbieta Baniewicz – recenzja
Kiedyś instalacja LPG w samochodzie kojarzyła się z ograniczeniami, chociażby w postaci zauważalnego spadku mocy jednostki napędowej. Różnice między „gazem” a „benzyną” czuło się pod butem bardzo wyraźnie. Dziś, w czasach gwałtownego rozwoju technologicznego, różnice są niezauważalne. A zatem również ci kierowcy, którzy lubią dynamiczną jazdę, nie powinni się obawiać montażu instalacji LPG. Instalacje LPG mają tylu zwolenników, ilu przeciwników. Pierwsi uważają, że dzięki instalacji LPG można sporo zaoszczędzić, drudzy zaś, że jazda z nią ma negatywny wpływ na jednostkę napędową. Powszechne są opinie, że nie każdy silnik da się „zagazować” i rzeczywiście w wypadku niektórych modeli instalacja LPG nie ma uzasadnienia ekonomicznego, ale są też silniki wręcz do niej stworzone. Zanim zaczniemy inwestować w to rozwiązanie, warto porozmawiać z doświadczonym mechanikiem zajmującym się montażem takich instalacji. Będzie wiedział, które jednostki dobrze znoszą eksploatację na gazie, a w których lepiej nie montować LPG. Budowa instalacji LPG i zasada działania Decydując się na montaż instalacji gazowej w samochodzie lub kupno modelu w nią wyposażonego, warto znać jej budowę oraz zasadę działania. Obecnie w większości pojazdów montowane są instalacje sekwencyjne IV generacji. Jest w niej stosowany zaawansowany technologicznie układ sterujący, który dzięki wykorzystywaniu parametrów sterujących wtryskiwaczami benzyny w ten sam sposób steruje wtryskiwaczami gazu. Właśnie dzięki tej funkcji silnik pracuje na gazie tak samo jak na benzynie. Oprócz tego instalacja składa się z reduktora (parownika), wtryskiwaczy, filtrów – to jej tzw. przednia część, bo te elementy montuje się w komorze silnika. Wewnątrz pojazdu instaluje się przełącznik wraz ze wskaźnikami ilości paliwa w zbiorniku, umieszczanym zazwyczaj w tylnej części pojazdu (w miejscu koła zapasowego, w bagażniku lub pod pojazdem). Oprócz tego montowany jest wlew paliwa LPG – w zderzaku, błotniku lub pod klapką wlewu paliwa. To ostatnie rozwiązanie jest bardzo praktyczne, a także estetyczne. W momencie przełączenia na zasilanie LPG następuje otwarcie elektrozaworu. Gaz w fazie ciekłej dostaje się do parownika, w którym pod wpływem ciepła odparowuje i przechodzi w stan lotny. Następnie przekazywany jest do wtryskiwaczy, które podają go cylindrów jednostki napędowej IV generacja instalacji LPG charakteryzuje się tym, że sterownik decyduje, jaka dawka gazu zostanie podana do każdego cylindra. Zestawy instalacji LPG – oferta rynkowa Wiemy już, że instalacja LPG to nie jedno urządzenia, a cały ich zestaw. Tworzą one całość zasilającą pojazd autogazem. Poniżej prezentujemy dwa zestawy do jazdy dynamicznej. BRC Sequent P&D – to instalacja LPG przeznaczona do samochodów z wielopunktowym sekwencyjnym układem wtrysku. Zestaw wykorzystuje sprawdzone podzespoły systemów SEQUENT, tj. reduktor Genius MB, wtryskiwacze BRC wraz z listwą RAIL oraz przełącznik MICRO. Centrala gazowa PLUG&DRIVE charakteryzuje się bardzo dobrą komunikacją z centralą benzynową, umożliwiając tym samym odczytywanie szeregu ważnych parametrów, dzięki którym może precyzyjnie sterować całym systemem i odpowiednio dawkować LPG. System P&D odznacza się bardzo dużą integracją sterowania wtryskiem LPG z fabrycznym układem zasilania silnika, co ma wpływ na kulturę pracy silnika podczas zasilania gazem oraz zapewnia właściwą dynamikę jazdy. Zestaw wraz z montażem kosztuje ok. 4000 zł. PRINS VSI 2.0 – zestaw przystosowany do zasilania zarówno LPG, jak i CNG, a także pojazdów z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Dedykowane oprogramowanie pozwala na doskonałą kalibrację systemu, zapewniając znaczną redukcję emisji spalin. VSI 2.0 wyposażono w funkcję podgrzewania dysz wtryskiwaczy, co zapobiega blokowaniu się podczas startu pracy systemu. Ponadto udostępniona została funkcja awaryjnego rozruchu na gazie. Zestaw ma uniwersalny interfejs diagnostyczny do stosowania we wszystkich instalacjach Prins i świetnie się nadaje do dynamicznej jazdy z uwagi na zaawansowane możliwości programowania sterownika. Oprócz tego oferuje kilka przydatnych funkcji, np. programowania kolorów wyświetlacza LED – pozwala to dopasować podświetlenie do podświetlenia deski rozdzielczej. Zestaw PRINS VSI 2.0 kosztuje ok. 4500 zł.
Instalacja LPG do dynamicznej jazdy. Którą wybrać?
Dodają tajemniczości, wspaniale uzupełniają kostium i pozwalają błyskawicznie przemienić się w dowolną postać. Mowa oczywiście o maskach karnawałowych. Sprawdź, które z nich są najczęściej wybierane na przedszkolne bale przebierańców. Skompletowanie wymarzonego stroju dla przedszkolaka to bardzo często karkołomne zadanie. Wymagania i pomysły dzieci niejednokrotnie wydają się niezwykle trudne do zrealizowania. Jednym z elementów, który ułatwi nam przygotowywanie przebrania, fantastycznie je uzupełni, a gdy zupełnie nie mamy pomysłu, będzie świetną inspiracją do dalszych działań, są maski. Na rynku znajdziemy rozmaite opcje, które możemy dopasować nie tylko do naszych potrzeb, ale również możliwości finansowych. Mogą to być najprostsze i najtańsze maski papierowe, które świetnie nadają się do przebrań jednorazowych, a także znacznie trwalsze, wykonane z plastiku lub gumy, które możemy wykorzystywać wielokrotnie. Będą również znacznie trudniejsze do zniszczenia przez pełnych energii przedszkolaków. Prezentujemy najchętniej kupowane modele. Dla małych dam, księżniczek i tancerek Dziewczynki uwielbiają dorosłe stroje i wszelkie przebrania, które pozwolą im poczuć się i wyglądać poważniej, niż wskazuje na to ich wiek. Jeśli mamy w domu taką pociechę, warto zaproponować jej strój eleganckiej damy czy klasycznej tancerki (wystarczy do tego odpowiednia sukienka), który uzupełnimy wyjątkową, dekoracyjną maską. Popularną propozycją są maski weneckie(od 1,48 zł), wykonane z błyszczących materiałów, ozdobione efektownymi pióropuszami i mieniącymi się w świetle cyrkoniami. Równie pięknie prezentują się misternie wycinane maseczki koronkowe(od 6,99 zł), a także mocno błyszczące brokatowe(od 2,99 zł). Takie maski kojarzą się głównie ze słynnymi przyjęciami karnawałowymi i pełnymi magii strojami dla prawdziwych elegantek. Dla nieustraszonych superbohaterów Podstawą stroju małego posiadacza supermocy, oprócz charakterystycznego kostiumu, jest oczywiście maska zasłaniająca twarz. Niezwykłe wrażenie pozwolą osiągnąć realistycznie wykonane z tworzywa maski Batmanai Spidermana, a także uzupełniona o niezwykły efekt podświetlenia osłonaIron Mana (od 14,94 zł). Miłośnikom Gwiezdnych wojen przypadną za to do gustu maski pozwalające na przeistoczenie się w ulubionego bohatera sagi. Do najpopularniejszych należą atrybuty postaci stojących po ciemnej stronie mocy – przysłaniająca całą twarz, czarna i nieco przerażającamaska Lorda Vadera (od 14,90 zł), a także całkowicie kontrastujące z nią maski szturmowców(od 8,95 zł). Bajkowe postaci Wielbiciele telewizyjnych kreskówek na pewno marzą o przebraniu się za bohatera swojej ulubionej bajki. Dzięki maskom stworzenie takiego kostiumu będzie znacznie łatwiejsze. Bez trudu znajdziemy m.in. propozycje dla miłośników Psiego patrolu (od 1,40 zł) – maski wszystkich sympatycznych psiaków ze zgranej paczki, a także najsłynniejszych disneyowskich bohaterów – Kaczora Donalda oraz myszek Minnie i Miki. Ci, którzy gustują w kinowych hitach, mogą się zdecydować na maski z wizerunkami żółciutkich Minionków(od 9,94 zł) lub bohaterów filmu „Kraina lodu” – bałwanka Olafa, a także Anny lub Elsy. Cały zwierzyniec Kolorowe maski będą również świetnym dodatkiem, bez którego stworzenie wszelkich zwierzęcych strojów byłoby wyjątkowo trudne. Znajdziemy wśród nich najpopularniejsze obecnie wśród dziewczynek maski kociaków, zabawne i często niezwykle barwne pieski(od 1,99 zł), groźne tygrysy oraz przerażające dinozaury(od 9,49 zł). Dzięki takiej masce maluch szybko przybierze postać ulubionego zwierzaka, resztę stroju świetnie uzupełni ubranie w odpowiednim kolorze i z materiału o odpowiedniej fakturze. Dla najmłodszych dzieci samo założenie odpowiedniej maski stanowi już połowę udanego kostiumu. Gdy uda nam się wybrać właściwą, reszta stroju nie musi być już tak efektowna, ponieważ kolorowa i przykuwająca uwagę maska nada mu wyjątkowy charakter.
Najchętniej kupowane maski na bale przebierańców w przedszkolu
Tapicerka na siedzeniach samochodowych często ulega zabrudzeniom oraz uszkodzeniom. Warto ją zabezpieczyć odpowiednim pokrowcem. Przedstawiamy tzw. koszulki na fotele. Dlaczego koszulka? Koszulka samochodowa to alternatywa dla klasycznego pokrowca. Jej głównym zadaniem jest zabezpieczenie tapicerki przed plamami, rozdarciami, przetarciami oraz pozostałymi uszkodzeniami. Jest szczególnie polecana właścicielom czworonogów oraz rodzicom. Największą zaletą koszulek samochodowych jest ich atrakcyjna cena (od 10 zł), znaczne niższa niż pełnych pokrowców (od 150 zł). Ponadto są one łatwe w montażu, a dzięki elastycznej strukturze i wygodnym zaczepom dobrze dopasowują się do różnych foteli. Ich kształt jest uniwersalny, nie ma zatem potrzeby szukania konkretnego modelu przeznaczonego do naszego samochodu. Koszulki są przyjemne w dotyku, można z nich korzystać o każdej porze roku, nie elektryzują się, a w razie potrzeby można je bez problemu zdjąć i wyprać w pralce. Warto również wspomnieć, że tego typu pokrowiec nie nagrzewa się w słońcu, dzięki czemu doskonale sprawdzi się w pojazdach ze skórzaną tapicerką. Niestety koszulki na fotel mają również wady, m.in. nie są tak wytrzymałe, jak tradycyjne pokrowce i nie okrywają całego fotela. W porównaniu z zaletami są to jednak drobiazgi. Wykonanie koszulek Koszulki na fotel dostępne są w przeróżnych kolorach, w tym m.in. fioletowym, czerwonym, żółtym czy niebieskim. Niektóre z nich mają nadruk lub tłoczenie, dzięki któremu znacznie zyskują na oryginalności. Są zatem nie tylko praktyczne, ale również w ciekawy sposób ożywiają wnętrze samochodu. Najtańsze modele wykonane są z przyjemnej w dotyku dzianiny bawełnianej, która się nie gniecie i nie blaknie w słońcu. Od spodu podszyte są gąbką gwarantującą komfort i zapobiegającą przesuwaniu się pokrowca. Nieco droższe, ale znacznie wytrzymalsze są koszulki wykonane z tkaniny tapicerskiej. Jest to materiał odporny na zabrudzenia i łatwy do utrzymania w czystości (można go prać w 30°C), a dodatkowo nie farbuje, nie powoduje podrażnień i nie uczula. Niektórzy producenci oferują również modele z weluru o charakterystycznej, bardzo wdzięcznej strukturze, ale jest to niezbyt praktyczny materiał. Wszystkie koszulki samochodowe mocuje się na fotelu gumkami oraz haczykami, które utrzymują pokrowiec w miejscu. Koszulka Stylus. Model wykonany z tkaniny tapicerskiej oraz dzianiny welurowej. Od spodu, od strony pleców i po bokach laminowana pianką poliuretanową, zapobiegającą przesuwaniu się pokrowca. Szwy wykończone dekoracyjną lamówką. Koszulka ma pełne plecy oraz boczki, dzięki czemu zakrywa całą powierzchnię fotela. Ze względu na zastosowanie specjalnego szwu nie zakłóca pracy poduszki powietrznej. Ściągacze i gumki gwarantują idealne dopasowanie. Koszulka dostępna w trzech kolorach. Cena: od 26,50 zł/szt. Koszulka Sportline. Model wykonany z materiału poliestrowego o strukturze oczkowej. Laminowana od spodu pianką poliuretanową. Sportowy charakter koszulki podkreśla nadruk „Sport Line”. Dostępna w sześciu kolorach, w tym m.in. grafitowym i żółtym. Zapakowana w praktyczny pokrowiec (walizeczkę) wielokrotnego użytku. Cena: 34 zł/2 szt. O czym warto pamiętać? Wybierając koszulkę do swojego samochodu, warto sprawdzić, czy dobrze zakrywa tylną część fotela. Dzięki temu będzie chroniła tapicerkę przed śladami dziecięcych butów oraz przypadkowymi zabrudzeniami. Niezwykle ważne jest również to, czy pokrowiec został dopuszczony do użytkowania w samochodach wyposażonych w poduszki powietrze w boczkach siedzeń. W niektórych przypadkach może on opóźnić moment ich otwarcia, dlatego należy się upewnić, czy wybrany model ma odpowiedni certyfikat. Przed zakupem koszulkę warto przymierzyć, by sprawdzić, czy będzie odpowiednio przylegała do fotela. Musimy także pamiętać, że koszulka na tylną kanapę uniemożliwia składanie siedzeń, zatem w przypadku modeli dzielonych lepsze będą klasyczne pokrowce pełne. Koszulka na fotel samochodowy to niedroga alternatywa dla pełnego pokrowca, która nie ustępuje mu funkcjonalnością. Osoby często podróżujące z pasażerami, dziećmi oraz czworonogami powinny poważnie rozważyć jej zakup. Sprawdź, czy to produkt dla ciebie!
Koszulki na fotele samochodowe. Przegląd najciekawszych modeli
Wędkowanie z plaży, czyli tzw. surfcasting, to ciekawa alternatywa spędzania czasu wolnego nad morzem. Wędkuje się metodą gruntową, stosując żywe przynęty: dendrobeny, krewetki, śledzie, tobiasze, organizmy morskie, które są naturalnym pożywieniem ryb morskich. Najczęściej łowionymi rybami wiosną są flądry, belony i trocie. Surfcasting to bardzo widowiskowa metoda, łowi się 4-metrowymi specjalnymi wędziskami, które pozwalają wyrzucić zestaw na odległość do 100 m. Wprawni wędkarze potrafią wyrzucić nawet na 180 m. Gdzie łowić? Łowienie z plaży zdobywa coraz więcej zwolenników – jest jedną z nowych dyscyplin wędkarskich. Jego nazwa wywodzi się z angielskiego beachcasting. Możemy je uprawiać w bezpośrednim sąsiedztwie linii brzegowej morza, klifów, nasypów brzegowych, wszelkiego rodzaju pomostów, mol, falochronów oraz brzegów piaszczystych i kamienistych. Krok I – wybór wędki i kołowrotka Cechą charakterystyczną wędek surfcastingowych jest duża moc. Są one mocniejsze od tzw. karpiówek. Duża moc wędzisk potrzebna jest do dalekich wyrzutów, niejednokrotnie na ponad 100 m przy dużym obciążeniu. Zanim kupimy wędkę, powinniśmy się zastanowić, czy będziemy używać kołowrotka o stałej szpuli, czy multiplikatora. Kolejną decyzją, jaką powinniśmy podjąć, to długość wędki. Zależy to od naszej techniki rzucania, warunków fizycznych oraz upodobań. Krótkich wędzisk 3,6-3,9 m używają wędkarze, którzy posługują się multiplikatorem. Natomiast długich wędek, powyżej 4 m ci posługującymi się kołowrotkami o stałej szpuli. Kolejną ważną sprawą przy wyborze kija jest jego ciężar wyrzutowy. Na płytkich łowiskach, gdzie prądy morskie są słabe, wystarczy w zupełności ciężarek 150 g oraz wędka o takim samym ciężarze rzutowym. Kij o większym ciężarze stosujemy na łowiskach głębokich łowiskach, gdzie panują silne prądy morskie. Taka wędka gwarantuje dalekie wyrzuty zestawu. Następnym krokiem, jaki powinniśmy wykonać, jest zakup odpowiedniego kołowrotka. Przy wyborze nie ma żadnych kompromisów. Nie powinniśmy tutaj oszczędzać, jeżeli chcemy, żeby sprzęt posłużył nam przez wiele sezonów. Do 200 zł powinniśmy kupić przyzwoity kręciołek, który będzie służył przez wiele lat. Konstrukcja kołowrotków morskich do surfcastingu ułatwia dalekie rzuty. Żyłka lub linka na szpuli układa się krzyżowo. Ten sposób układania zwojów nie blokuje się i bezproblemowo wysuwa podczas rzutów. Rozpoczynając przygodę z beachcastingiem, na początek warto kupić kołowrotek o stałej szpuli niż multiplikator, ponieważ łatwiej się nim operuje. Modelem dla początkującego wędkarza jest model ZEBCO COOL SEA CASTER 360. Jest to uniwersalna maszynka wyposażona w trzy łożyska, mocną przekładnię, multitarczowy hamulec. Zbalansowany rotor zapobiega wibracjom. Wydłużona szpula urządzenia sprawia, że doskonale się nadaje do łowienia z plaży. Bardziej zaawansowanym sprzętem jest model QUANTUM SURF 1270 FD przeznaczonym do surfcastingu. Szpula long cast zapewnia dalekie wyrzuty. Zaopatrzyliśmy się w wędkę i w odpowiedni kołowrotek. Potrzebny będzie jeszcze, tzw. tripod – urządzenie, które służy do oparcia wędek. Łwienie w morzu to specyficzny rodzaj wędkarstwa. Nasz sprzęt narażony jest na oddziaływanie soli morskiej, która go niszczy. Po zakończonym łowieniu powinniśmy go dokładnie umyć pod bieżącą wodą, aby pozbyć się soli. Gdy wyschnie, dobrze jest go zakonserwować, stosując WD-40. Myjąc i konserwując sprzęt, przedłużamy jego żywotność. Krok II – montujemy zestaw Surfcasting to przede wszystkim łowienie na sporych odległościach. Można uznać to za regułę, chociaż istnieją też odstępstwa od niej, łowiąc np. na molo. Typowy zestaw do połowu z plaży morskiej składa się z trzech części: linki głównej, przyponu strzałowego oraz przyponu właściwego. Na końcu zestawu mocujemy ciężarek. Zestaw powinien mieć odpowiednią moc oraz konstrukcję. Linka główna Większość wędkarzy wybiera żyłkę, zamiast plecionki, gdyż ta druga podatna jest na splątanie oraz mniej odporna na przetarcia. Producenci oferują żyłki, które są dedykowane do tej metody połowu ryb. Nawinięte są one na szpule od kilkuset do ponad tysiąca metrów. Charakteryzują się małą rozciągliwością o grubości nie mniejszej niż 0,32 mm. Przypon strzałowy Linkę główną łączymy zawsze z przyponem strzałowym za pomocą odpowiedniego węzła. Wędkarze stosują wiele rodzajów węzłów. Ja zalecam najprostszy typu Albright. Chroni on przed zerwaniem podczas wykonywania rzutu. Powinien być wytrzymały, a jego moc adekwatna do wagi używanego obciążenia. Przypon musi mieć odpowiednią długość, która powinna wynosić dwukrotność długości wędki. Przypon właściwy Przypon właściwy stanowi trzecią część zestawu. Połączony jest z przyponem strzałkowym za pomocą dużej agrafki lub specjalnego łącznika. Jego wytrzymałość powinna być równa wytrzymałości przyponu strzałkowego. Zakończony jest łącznikiem, do którego wpinamy obciążenie zestawu. Haczyki i klipsy Im grubszy haczyk, tym lepszy, szczególnie gdy łowimy na dendrobeny. Natomiast, gdy łowimy na filety śledziowe, grubość haczyka nie odgrywa roli – stosujemy tzw. klipsy, które utrzymują przynętę. Wiosna i okres letni sprzyja wędkarstwu z plaży nad morzem. Ryby w morzu nieustannie się przemieszczają. W cieplejszych miesiącach podchodzą do brzegu, szukając żerowisk. Surfcasting ma coraz więcej zwolenników. To doskonały sposób na spędzenie wakacji nad naszym Bałtykiem, który obfituje w wiele gatunków ryb.
Surfcasting – wiosenne wędkowanie z plaży, pierwsze kroki
Pochodzący z Wielkiej Brytanii przepis na kurczaka tikka masala inspirowany jest kuchnią indyjską i pakistańską. Dodatek aromatycznych przypraw sprawia, że danie to jest jest pełne aromatu. Warto przygotować do niego tradycyjny chlebek naan i maczać go w powstałym sosie. Składniki: 600 g piersi z kurczaka łyżeczka mielonego kminu rzymskiego 2 posiekane ząbki czosnku 1 łyżka startego imbiru 1/2 łyżeczki kurkumy 2 łyżki jogurtu 800 g pomidorów z puszki 1 łyżka przyprawy garam masala 1 posiekana cebula 500 ml śmietany kremówki pęczek kolendry sól i pieprz do smaku Krok po kroku: Kurczaka kroimy w kostkę, solimy, dodajemy kumin, kurkumę, imbir i czosnek. Dolewamy jogurt i odstawiamy na 2 h. Cebulę podsmażamy na patelni, dodajemy pomidory, garam masalę, śmietanę i dusimy wszystko ok. 30 min. Kurczaka podsmażamy na patelni, dodajemy do pomidorów. Dusimy jeszcze 5 min. i ewentualnie doprawiamy do smaku. Podajemy ze świeżą kolendrą. ** Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia box:video
Kurczak tikka masala
Wraz z latem przychodzi słońce, a co za tym idzie, więcej czasu spędzamy na świeżym powietrzu. Warto wykorzystać go w sposób aktywny. Jeśli nie masz pomysłu, jaką formę aktywności wybrać, mamy dla ciebie propozycję – powraca moda na… wrotki! Pamiętasz beztroskie czasy dzieciństwa? Oprócz grania w gumę i zabaw na trzepaku królowały właśnie one – wrotki! Niektórzy z was pewnie mają jeszcze w szafie stare modele. Warto sprawdzić, czy nadal pasują na stopy. Jeśli nie, możesz oddać je swojemu dziecku i sprawić sobie nowe! Mimo, że na rynku pojawiło się już wiele nowoczesnych, ulepszonych modeli wrotek, absolutnym must have są te w stylu retro! Rio Roller Wrotki Rio Roller swoim wyglądem biją inne modele na głowę! Możesz zdecydować się na pastelowy odcień różu lub błękitu czy postawić na klasyczną biel, która często występuje w zestawie z kolorowymi kółkami i sznurówkami, co daje naprawdę niesamowity efekt! Oprócz wyglądu, ogromną zaletą wrotek jest także komfort jazdy. Posiadają ulepszoną wkładkę, dzięki której idealnie dopasowują się do stopy. Podwyższony obcas zapewnia stabilizację kostki. Wymusza to na nas utrzymania właściwej postawy podczas jazdy i jednocześnie zwiększa bezpieczeństwo, a to jest najważniejsze. box:offerCarousel Vintage Riders Równie świetnym wyborem dla fanów wrotek w stylu retro, będą wrotki Vintage Riders. Do wyboru mamy nieco mniej modeli, niż w przypadku wrotek Rio Roller, ale każdy może znaleźć coś dla siebie. Vintage Riders dzięki swoim miękkim kółkom zapewniają komfort jazdy. Ich zaletą jest również to, że są stabilne i wytrzymałe. Świetnie sprawdzą się zarówno podczas jazdy rekreacyjnej, jak i szalonej nocy z muzyką disco! box:offerCarousel Chaya w pięknym odcieniu Wrotki Chaya zachwycają swoim stylowym wyglądem. Będą strzałem w dziesiątkę dla tych, którzy cenią sobie design i dbałość o szczegóły. Jednak taki wygląd ma również swoją cenę – za wrotki firmy Chaya zapłacisz od 550 do 700 zł. Wysoka cholewka buta zagwarantuje stabilność jazdy. Natomiast kształt pięty buta idealnie dopasowuje się do stopy, gdyż może być modyfikowany pod wpływem ciepła, a wsparcie boczne zapewni bezpieczeństwo jazdy. Pamiętaj, by przy zakupie wrotek wybrać te o rozmiar większe! box:offerCarousel Nijdam Wrotki Nijdam to najtańsze wrotki z dzisiejszego zestawienia – ich ceny zaczynają się już od 200 zł. Są idealne nie tylko dla zawodowców, ale również dla tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę we wrotkarskim świecie. Dzięki łożyskom ABEC 3, które niwelują wszelkie wstrząsy na nierównościach, masz gwarancję płynnej jazdy. Z pewnością posłużą ci przez wiele sezonów, gdyż wykonane są z wysokiej jakości materiałów. Na Allegro wrotki Nijdam w stylu retro znajdziesz w pięknych, letnich kolorach. box:offerCarousel Dla dzieci Jeśli twoje dziecko również marzy o wrotkach, warto je spełnić. Pamiętaj tylko, by zadbać o bezpieczeństwo. Początki bywają trudne, dlatego wyposaż swoją pociechę w ochraniacze oraz kask, który uchroni głowę w razie ewentualnego upadku. Często akcesoria występują w jednym zestawie. Aby twoje dziecko nie buntowało się podczas ich zakładania, kup kask w jego ulubionym kolorze bądź z motywem ulubionej bajki! Jazda na wrotkach świetnie wymodeluje twoją sylwetkę, a ich retro wygląd sprawi, ze będziesz wyglądać stylowo i bardzo dziewczęco. Nie czekaj i wybierz idealne wrotki już dziś!
Wrotki w stylu retro
Najczęściej z zapaleniem zatok zmagamy się w okresie jesiennym i zimowym, gdy odporność organizmu bywa osłabiona i jest on podatny na infekcje, które wywołują stan zapalny. Wówczas narzekamy na ból głowy, wydzielinę z nosa i gorączkę. W jaki sposób możemy zwalczyć zapalenie zatok? Oprócz leków dostępnych w aptece warto wypróbować domowe sposoby walki z tą dolegliwością. Objawy zapalenia zatok Wyróżniamy dwie postaci zapalenia zatok – ostrą i przewlekłą. Jest to stan zapalny w zatokach, który objawia się m.in. uciskiem i dolegliwościami bólowymi zlokalizowanymi u nasady nosa, które promieniują w okolice czoła i ku skroniom; bólem głowy, który przybiera na sile w momencie pochylenia głowy lub podczas wysiłku; podwyższoną temperaturą ciała; wydzieliną z nosa; brakiem drożności nosa. Wśród przyczyn zapalenia zatok, oprócz infekcji (która stanowi najczęstszy powód), wskazuje się polipy i torbiele zatok oraz alergię. Z powodu tej przypadłości często cierpią osoby, które mają skrzywioną przegrodę nosową. Zapalenie zatok może być również następstwem uszkodzeń mechanicznych w tym obszarze twarzy. Domowe metody na zapalenie zatok Proces leczenia obejmuje stosowanie leków na zatoki. Wielu lekarzy zaleca też wypróbowanie domowych sposobów, które nie tylko pomagają uporać się z doskwierającymi dolegliwościami, ale też zapobiegają ich nawrotom. Nawilżanie powietrza Ze względu na fakt, że suche powietrze w domu może stanowić przyczynę częstszych epizodów bólu zatok, warto zadbać o jego nawilżenie. W tym celu trzeba w poszczególnych pomieszczeniach można rozwiesić wilgotne tkaniny (np. ręczniki) albo nabyć nawilżacz powietrza (na Allegro dostępny od 5 zł). W rezultacie komfort oddychania osoby chorej zdecydowanie ulegnie poprawie. Inhalacje Innym sposobem leczenia zapalenia zatok są inhalacje (wdychanie pary wodnej z aromatem).Do ich przeprowadzenia wystarczy miska z gorącą wodą, ręcznik i kilka kropel olejku eterycznego (lawendowego, kamforowego, eukaliptusowego) lub 50 g ziół (jak rumianek, szałwia lub skrzyp polny) na litr wody albo 5 łyżek soli kuchennej 2 litry. Efektem tego zabiegu jest nawilżenie śluzówki nosa. Inhalacja sprawia, że niedrożność mija i łatwiej jest usunąć zalegającą wydzielinę o charakterze ropnym. Na ten zabieg najlepiej przeznaczyć 10 minut i wykonywać go codziennie przez tydzień. Ciepłe okłady Kompres z gorczycy (do kupienia od 2 zł za 100 g) to kolejna domowa metoda na zatoki. Wystarczy kilka garści tej przyprawy kuchennej wsypać do woreczka wykonanego z lnu i podgrzać (można to zrobić na powierzchni suchej patelni albo w piekarniku). Ciepły okład należy przyłożyć do czoła. Intensywny zapach gorczycy powinien zlikwidować zalegającą wydzielinę. Taki zabieg najlepiej powtarzać kilka razy w ciągu dnia. Zamiast gorczycy do przygotowania okładu możemy wykorzystać sól jodowo-bromową (kilka garści). Podobnie jak w przypadku przyprawy, należy ją podgrzać – robimy to przed wsypaniem do płóciennego woreczka. Zanim przyłożymy okład do czoła, sprawdźmy temperaturę na wewnętrznej części przedramienia. Taki kompres przyspiesza proces oczyszczania nosa z zalegającej wydzieliny. Oprócz wskazanych metod łagodzenia objawów zapalenia zatok, warto płukać nos i zatoki, wykorzystując roztwór chlorku sodu (izotoniczny lub hipertoniczny). Dzięki niemu usuniemy wydzielinę, bakterie i wirusy oraz nawilżymy śluzówkę.
Domowe sposoby na zapalenie zatok
Move 4 to podstawowy smartfon w ofercie Kruger&Matz. Urządzenie wyposażone jest w czterocalowy ekran, czterordzeniowy procesor i obsługę Dual SIM, a zostało wycenione na zaledwie 250 zł. Niedawno do oferty polskiej marki spod Garwolina trafiły dwa nowe modele Move, oznaczone cyframi 3 i 4. Wykorzystują one tę samą konstrukcję oraz podzespoły, ale „trójka” działa pod Androidem, a testowana „czwórka” pod Windows Phonem 8.1. Specyfikacja System operacyjny: Windows Phone 8.1 Chipset: Qualcomm Snapdragon 200 4x 1,2 GHz RAM: 1 GB Pamięć wewnętrzna: 8 GB Wyświetlacz: 4”, 480 x 800 pikseli Obsługa Dual SIM (microSIM) Aparat główny: 5 Mpix + 0,3 Mpix z przodu Bateria: 1420 mAh radio FM, GPS z AGPS, GLONASS, Bluetooth 4.0 Wi-Fi 802.11 b/g/n czujnik zbliżeniowy, światła, g-sensor wymiary 122,3 x 64,4 x 10,5 mm waga 103 g Jeśli weźmiemy pod uwagę cenę, to specyfikacja robi bardzo dobre wrażenie: czterordzeniowy procesor Qualcomma, wspierany przez 1 GB RAM-u to solidne podzespoły. Narzekać można by na rozmiar i rozdzielczość wyświetlacza, ale za te pieniądze trudno oczekiwać czegoś lepszego. Pojemność baterii nie jest zbyt wielka, ale Windows Phone to przecież dość oszczędny system. Cieszy także obecność modułu GPS z obsługą systemu satelitów GLONASS. Konstrukcja W tej cenie nie ma co się spodziewać wyjątkowego wykonania i designu, jednak telefon i tak prezentuje się dobrze. Dominują tworzywa sztuczne w kolorze matowej czerni, a obudowa ma kształt mydelniczki. Design charakteryzuje prostota. Widać, że liczyła się bardziej funkcjonalność sprzętu niż jego wygląd (konstrukcja nie jest najchudsza). Na froncie znajduje się tafla z tworzywa sztucznego i nałożoną fabrycznie (precyzyjnie) folią. Powierzchnia nie jest idealnie gładka i śliska, wydaje się być lekko szorstka. Pod wyświetlaczem znajdują się standardowe dla mobilnego Windowsa przyciski dotykowe (białe, niepodświetlone). Nad wyświetlaczem ulokowano czujniki, obiektyw aparatu oraz głośnik. Ramki wokół wyświetlacza mają 4 mm przy dłuższych bokach i około 2 cm od góry i dołu. box:imageShowcase box:imageShowcase Na prawej ściance znalazły się wąskie klawisze włącznika i regulacja głośności. Spód zawiera szczelinę mikrofonu i nacięcie do podważenia obudowy. Na szczycie wylądowało gniazdo słuchawkowe, a na lewej ściance znajduje się gniazdo microUSB. box:imageShowcase box:imageShowcase Tylna część pokrywy ma wyraźnie, paskowe, pionowe żłobienia. Spód zdobi logo producenta, a na górze widać obiektyw z diodą błyskową. Pokrywę podważa się od spodu, trzyma się ona solidnie, ale łatwo ją zdjąć. Odsłania wyjmowaną baterię, która blokuje dostęp do dwóch czytników kart: microSIM oraz slotu na karty microSD. Telefon nie należy do najpiękniejszych, wizualnie nie wyróżnia się niczym szczególnym. Wykonanie urządzenia jest jednak dobre. Elementy są obrobione precyzyjnie, dobrze spasowane, sztywne i przyjemne w dotyku. Nic nie trzeszczy ani nie wygina się. Kruger&Matz Move 4 to prosty i solidny smartfon. Ergonomia i użytkowanie Telefon pewnie leży w dłoni. Dobrze sprawdza się żłobiona pokrywa, dzięki niej urządzenie nie ślizga się podczas użytkowania. Żłobienia są na tyle płytkie, że nie zbierają kurzu, a w razie czego łatwo je wyczyścić. Folia wyświetlacza nie zbiera zbytnio odcisków palców, łatwo ją też przetrzeć. Przyciski boczne mają podobny kształt, ale włącznik został wpuszczony głębiej i prawie nie odstaje od obudowy. Regulacja głośności wystaje wyraźniej, przez co łatwo ją wyczuć i zlokalizować umieszczony pod nią włącznik. Dobrze przemyślano położenie obu obiektywów, niełatwo je zakryć przez przypadek. Dotyczy to także głośnika, który służy jednocześnie i do multimediów, i do rozmów. Przyciski dotykowe mają szeroki punkt styku i reagują poprawnie. System wibracji jest delikatny, ale wyczuwalny, a telefon nie przegrzewa się. Nie ma więc na co narzekać. Wyświetlacz Ekran prezentuje dość niską jakość, ale bez tragedii. Zagęszczenie pikseli jest niezłe (235 punktów na cal), a czcionki wyglądają dobrze. Barwy nie są wyjątkowo nasycone, ale kolorowe kafelki Windowsa i tak wyglądają przyzwoicie. Jasność też jest całkiem wysoka, chociaż w pełnym słońcu czytelność ekranu pozostaje słaba. Niestety kąty widzenia są bardzo wąskie, zwłaszcza od góry i dołu. Interfejs graficzny systemu jest mocno kontrastowy i przez to praktycznie znika, gdy patrzy się na niego z góry. Dobrze sprawuje się za to interfejs dotykowy. Jest precyzyjny i nie gubi gestów. Nie jest natomiast wyjątkowo czuły, np. przewijanie list mogłoby być szybsze. System operacyjny i wydajność Tutaj nie ma niespodzianek, Move 4 napędzany jest przez czystego Windows Phone’a 8.1, czyli prosty i funkcjonalny system ze sporymi możliwościami konfiguracji. Nie sprawia on żadnych problemów w użytkowaniu, obsługuje bez problemu dwie karty SIM, pozwala zapisywać wszystko bezpośrednio na karcie SD, więc 8 GB wbudowanej pamięci wewnętrznej nie będzie ograniczeniem. Telefon, jak na swoją cenę, działa zaskakująco płynnie i stabilnie. Animacje nie „przycinają się”, a aplikacje ładują się całkiem szybko. Move 4, także dzięki 1 GB RAM-u, jest znacznie bardziej przyjemny w obsłudze niż tanie smartfony z Androidem. Bateria Snapdragon 200 nie zużywa dużo energii, ekran jest mały, a rozdzielczość niska, więc można liczyć na solidny czas pracy na baterii. Przy typowym użytkowaniu po ładowarkę trzeba będzie sięgać co 2-3 dni, a osoby oszczędne powinny dołożyć do tego jeszcze jedną dobę. Multimedia – gry, aparat, audio Telefon raczej nie jest kierowany do użytku multimedialnego. To tani sprzęt, mały wyświetlacz, a i sam system Microsoftu nie należy do wyjątkowo „rozrywkowych”. Wydajność w podstawowych grach, także tych 3D, jest jednak dobra. Dla przykładu Subway Surfers, czyli tytuł, który potrafi się „przyciąć” na tanich telefonach z Androidem, na Move 4 działa płynnie. W prostsze gry 2D np. Cut the Rope lub Hill Climb Racing również gra się przyjemnie i bezproblemowo. Nie ma co liczyć na wysoką jakość zdjęć. Fotografie wykonane głównym aparatem są bardzo ziarniste, a kolory mocno przesycone, wręcz jaskrawe. Aparat często nie radzi sobie ze złapaniem ostrości. Poziom jest jednak nadal przyzwoity, szczególnie dla zdjęć wyświetlanych na ekranie smartfona. Przedni obiektyw 0,3 Mpix nie zrobi na nikim wrażenia, choć do rozmów wideo będzie wystarczający, do selfie już niekoniecznie. Przykładowe zdjęcia w linkach poniżej: zdjęcie 1, zdjęcie 2. Jakość audio jest niska, ale przyzwoita. Główny głośnik jest wyraźnie słyszalny, ale dźwięk wydaje się być lekko wyostrzony, sykliwy i momentami irytujący. Łączność i jakość rozmów Smartfon nie ma problemów z zasięgiem, sprawnie obsługuje też Wi-Fi. Także GPS działa szybko i jest precyzyjny. Podczas testów nie zauważyłem też problemów z łącznością Bluetooth. Podsumowanie Move 4 to bardzo tani smartfon, trudno więc spodziewać się po nim fajerwerków. Urządzenie nie kusi designem ani jakością materiałów, ale zainstalowane podzespoły są jednak całkiem mocne, a całość działa sprawnie. Cena (250 zł) jest atrakcyjna, choć trzeba pamiętać o ekranie ze słabymi kątami widzenia. Jeśli jest taka możliwość, to zdecydowanie warto dołożyć trochę pieniędzy i zakupić model Soul 2 z 4,7-calowym ekranem 720p wykonanym w technologii IPS.
Kruger&Matz Move 4, czyli cztery rdzenie i Dual SIM z kafelkami za 250 zł
Rozpoczęliśmy dziś promocję “Darmowa dostawa na Allegro”. Rozpoczęliśmy dziś promocję “Darmowa dostawa na Allegro”. Zwracamy koszt dostawy w ofertach wyróżnionych specjalnym oznaczeniem. Promocja dotyczy ofert z wysyłką do Paczkomatów (Allegro Paczkomaty InPost i Paczkomaty 24/7). Dla sprzedających Jeśli Wasi klienci wybiorą ofertę objętą promocją, Allegro pokryje koszt dostawy. Oznacza to, że otrzymacie pełną kwotę za towar i koszt dostawy. Dla kupujących Jeśli wybierzecie ofertę objętą promocją, przy wypełnianiu formularza dostawy i płatności pojawi się Wam kupon na darmową dostawę Paczkomatem. Przed potwierdzeniem płatności zwróćcie uwagę na to, czy kupon na darmową dostawę jest zaznaczony, a kwota do zapłaty odpowiednio niższa. Poznaj warunki promocji
Skorzystaj z darmowej dostawy do Paczkomatów na 18 urodziny Allegro!
W każdym sklepie spożywczym możemy dostać kurkumę. Sprzedawana jest jako przyprawa nadająca potrawom charakterystyczny żółty kolor. Kurkuma posiada również wiele innych cennych właściwości. Ostryż długi, inaczej kurkuma Kurkuma to inaczej ostryż długi. Jest rośliną z rodziny imbirowatych, z której kłączy pozyskuje się zarówno kurkumę, jak i curry. Obie przyprawy posiadają specyficzny kolor nadający trwałą barwę nie tylko potrawom. Kurkuma oprócz przemysłu spożywczego wykorzystywana jest do barwienia materiałów. Na Dalekim Wchodzie przyprawy te znane są od przeszło 4000 lat i z powodzeniem wykorzystywane są w medycynie naturalnej jako leki na trudno gojące się rany, w stanach zapalnych oraz dolegliwościach ze strony układu pokarmowego i wątroby. Teraz kurkuma staje się coraz bardziej popularna także w Polsce. Skład kłącza kurkumy Kłącze ostryżu zawiera wiele związków o działaniu prozdrowotnym. Możemy znaleźć w nim białko odporne na działanie temperatury, które wykazuje działanie przeciwrodnikowe oraz hamuje powstawanie uszkodzeń DNA przez reaktywne formy tlenu. Innym cennym związkiem występującym w kłączu ostryżu jest kurkumina. Jest to związek chemiczny, którego w kurkumie jest od 2 do 8%. Kurkumina metabolizowana jest w wątrobie i usuwana z organizmu wraz z żółcią. Głównym miejscem jej działania jest układ pokarmowy, w szczególności jelito grube. Wykazuje niską toksyczność, bezpieczna dawka wynosi 8 g na dobę, co w przybliżeniu daje kopiastą łyżeczkę przyprawy. Oprócz przyprawy, w sprzedaży dostępne są również soki z kurkumy oraz kurkuma w kapsułkach. Właściwości antynowotworowe i antyoksydacyjne kurkuminy Kurkumina działa zarówno na poziomie komórki, jak i całego organizmu, a ze względu na swoją niską toksyczność oraz szerokie spektrum działania może być wykorzystywana jako lek na wiele schorzeń. Kurkumina posiada właściwości antynowotworowe, zwłaszcza jeśli chodzi o układ pokarmowy. Nie tylko chroni nasz organizm przed nowotworami, ale w przypadku jego wystąpienia hamuje powstawanie przerzutów. Oprócz działania przeciwnowotworowego kurkumina wykazuje silne działanie antyoksydacyjne, wspomaga walkę organizmu z wolnymi rodnikami, przyczyniającymi się między innymi do szybszego starzenia się i powstawania nowotworów. Wykazuje właściwości przeciwmutagenne i przeciwzapalne, dlatego jest składnikiem leków podawanych w stanach zapalnych wątroby, dróg żółciowych oraz żołądka i jelit. Prozdrowotne działanie kurkuminy Kurkumina obniża także cholesterol LDL, poziom cukru we krwi, przyspiesza gojenie się ran oraz łagodzi uszkodzenia nerek. Dodatkowo stymuluje funkcjonowanie układu odpornościowego. Ciekawą jej właściwością jest działanie neuroprotekcyjne. Jest to szczególnie ważne przy chorobie Alzheimera, gdzie dochodzi do uszkodzenia komórek nerwowych i mikrogleju. Kurkumina obniża ryzyko pojawienia się choroby oraz spowalnia ją, gdy pojawią się pierwsze symptomy. Zapobiega agregacji płytek krwi, co znacząco obniża ryzyko powstawania zakrzepów. Ze względu na działanie żółciotwórcze i żółciopędne kurkuminę zawierają również leki podawane przy uszkodzeniach wątroby objawiających się zmniejszoną ilością wydzielanej żółci. Kurkuma, jak wiele przypraw, odkrywa przed nami nie tylko swoje walory smakowe, ale i zdrowotne. Medycyna naturalna bazująca na naturalnych substancjach zdobywa coraz większe uznanie w gronie lekarzy, dlatego warto zastanowić się nad wprowadzeniem tej niepozornej przyprawy do naszej diety.
Kurkuma – zdrowotne właściwości
W życiu każdego amatora fotografii przychodzi moment, w którym zapragnie mieć lustrzankę. W końcu ile można polegać na wysłużonym modelu kompaktowym lub, o zgrozo, aparacie w smartfonie. Pełna kontrola nad zdjęciem, jaką daje dobra lustrzanka, przeważa. Tylko na jaki model się zdecydować? Czy na pewno potrzebujesz lustrzanki? Wiele osób porywa się na lustrzankę już na początku swojej przygody z fotografią. Można się wówczas naprawdę rozczarować, a nawet nieprzyjemnie odbić. Obsługa lustrzanki to nie aparat w smartfonie czy kompakt dostępny w markecie. Owszem, możemy fotografować w trybie automatycznym, ale efekty nie będą powalające.Siła lustrzanki tkwi w pełnej kontroli nad parametrami zdjęcia, dzięki czemu możemy wydobywać różne elementy na światło dzienne: od nasycenia kolorów przez detale krajobrazu, i tak dalej. Z ręki dwóch fotografów cykających zdjęcia identycznym sprzętem w podobnych warunkach uzyskamy różne ujęcia – i to jest właśnie piękne!Ten poziom kontroli oznacza jednak, że sam proces cykania zdjęć nie jest tak przyjazny jak naciśnięcie spustu migawki. Dlatego właśnie musisz dobrze zastanowić się nad zakupem, czego właściwie oczekujesz od aparatu. Czy chcesz po prostu ładnych, poprawnych zdjęć, czy też chcesz dłużej bawić się kadrem, kompozycją, ekspozycją, barwami? Jeżeli pociąga cię ta druga strona, lustrzanka będzie dobrym wyborem. Jeżeli niekoniecznie, może lepiej zostać przy aparacie kompaktowym? Lustrzanka do tanich sprzętów nie należy i szkoda wywalać pieniądze na funkcje, z których i tak nie skorzystasz. Polecane modele lustrzanek dla początkujących Jest kilka modeli lustrzanek, które stosunek ceny do jakości czyni najlepszym wyborem dla początkujących fotografów. Pierwszym tego typu sprzętem jest Nikon D5100. Za kwotę około półtora tysiąca złotych ciężko znaleźć sensowną lustrzankę, tymczasem sprzęt znanego producenta spełnia wszystkie kryteria, by go za taki uznać. Wysokiej jakości, doskonale wykonana obudowa. Obracany ekran LCD. Dobra czułość ISO, matryca ponad 16 megapikseli. Da się nim również nagrywać filmy. Poza tym wyposażony jest w szereg przydatnych opcji, jak HDR, wykrywanie twarzy czy tryb zdjęć nocnych. Drugim ciekawym modelem godnym polecenia jest sprzęt w świecie fotografów drugiego najbardziej uznanego producenta: Canon EOS 600D. Niestety, na ten aparat musisz przygotować kilkaset złotych więcej niż na poprzednika. Czy warto? Zdecydowanie! Matryca CMOS o rozdzielczości 18 megapikseli. Nagrywanie filmów w Full HD. 3-calowy, odchylany wyświetlacz. Wizjer optyczny i inne usprawnienia czynią go idealnym sprzętem dla początkującego. Wracając do Nikona – jako amator powinieneś przyjrzeć się również innym jego modelom, w tym D5300. To wyższy model omawianego już pierwszego aparatu tego producenta, za który przyjdzie zapłacić prawie dwa razy tyle, ale są to dobrze zainwestowane pieniądze, jeśli fotografia ma się dla nas stać zabawą na dłużej. Matryca CMOS-APC identyczna jak u poprzednika, ale o aż 24 megapikselach. Ponadto mnóstwo funkcji multimedialnych – technologia NFC, przesyłanie zdjęć przez Wi-Fi to pierwsze z brzegu, proste, ale ułatwiające życie opcje. Nowy procesor obrazu i brak filtru dolnoprzepustowego gwarantuje ostrzejsze zdjęcia. Lustrzanki do najtańszych sprzętów nie należą, dlatego do ich zakupu musisz podejść bardzo rozważnie. Warto zastanowić się, czy naprawdę potrzebujemy tego typu sprzętu, a jeśli tak, to dokładnie określić swoje potrzeby i oszacować budżet. Na szczęście na rynku da się znaleźć dobre produkty nawet znanych producentów, które w rozsądnej jak na lustrzanki cenie oferują dobrą jakość fotografii. Polecamy zapoznać się z naszymi propozycjami lustrzanek do 1500 złotych oraz do 3000 złotych.
Lustrzanka dla początkujących – dzięki niej przywieziesz piękne zdjęcia z wakacji!
Szał na ogromne ekspresy ciśnieniowe powoli ustaje, a ich miejsce zajmują niestandardowe urządzenia do parzenia wyśmienitej kawy. Metoda przelewowego przygotowywania kawy znów wraca na salony i do kawiarni. Sprawdźcie, czym są tajemniczo brzmiące nazwy: Chemex, dripper, aeropress czy syfon. W większych miastach istnieją już kawiarnie, które specjalizują się w parzeniu kawy metodą przelewową. Właściciele tych miejsc zamawiają najlepszej jakości kawę – tzw. single, czyli kawę pochodzącą z jednej plantacji. Zatrudniają doświadczonych baristów, którzy wygrywają ważne branżowe konkursy. Zamówienie cappuccino w takiej kawiarni to obciach porównywalny do poproszenia o schabowego w panierce w ekskluzywnej restauracji. Wybierając się do kawiarni, gdzie podaje się napar parzony w Chemexie, dripperze czy aeropressie, nastaw się na nowe doznania – smakowe i wizualne. Jeśli jednak nie masz w okolicy takiego miejsca, spróbuj esencjonalny napar przygotować samodzielnie. To prostsze, niż myślisz! Chemex – wydobywa naturalną słodycz kawy Szklany zaparzacz wyglądem przypominający karafkę w kształcie klepsydry, zwany też potocznie szklanym wazonem. Skonstruowany w 1941 roku przez dra Petera Schlumbohma z chemicznie obojętnego, odpornego na wysokie temperatury szkła, nie absorbuje zapachów, wykorzystując chemiczne zasady prawidłowego parzenia. Chemex Coffe Maker zapisał się już na kartach historii – jako eksponat jest elementem ekspozycji stałej w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku, a w Insytytucie Technologii w Illinois uznano go za jeden ze 100 najlepiej zaprojektowanych przedmiotów współczesnej sztuki użytkowej. To małe dzieło sztuki w oryginalnej wersji wyposażone jest w kołnierz z drewna oraz skórzany uchwyt zabezpieczający przed poparzeniem. Filtry do parzenia kawy w Chemexie są niewybielane i nieco grubsze od tych używanych w ekspresach przelewowych – średnio o 20-30 proc. Dzięki temu kawa jest parzona wolniej i ma bardziej wyrazisty aromat. Tłuszcze z kawy zatrzymują się w filtrze, czego efektem finalnym jest klarowna, aromatyczna i delikatna kawa. Przed umieszczeniem kawy w filtrze przelewa się go gorącą wodą, dzięki czemu ogrzewa się całe naczynie. Jego grubszą część (składającą się z trzech warstw) umiejscawia się przy dzióbku Chemexu i wypełnia świeżo zmieloną kawą, którą poddaje się preinfuzji, czyli powolnemu zalewaniu jej gorącą wodą i przesączaniu przez filtr. Dzięki temu z kawy uwalniają się gazy, a także sprawia się, że nie będzie ona podchodzić do góry podczas parzenia. Następnie dolewa się resztę odmierzonej wody i parzy około 4 minut, zataczając dzbankiem delikatne koła. Kawa używana do parzenia przelewowego w Chemexie powinna być średnio zmielona. Cena Chemexu wynosi niespełna 200 zł, więc jest porównywalna z ceną prostego ekspresu przelewowego. Występuje w trzech wersjach: na osiem, 10 lub 13 filiżanek. Dripper – mały i poręczny Metoda parzenia kawy w dripie jest podobna do tej, jaką stosuje się, używając Chemexu, choć uzyskuje się zupełnie inny smak. Dripper występuje w formie porcelanowej, szklanej, plastikowej lub metalowej. Można go kupić w wersji z sitkiem wielokrotnego użytku lub z papierowymi filtrami. Najpopularniejszym modelem jest dripper Hario V60, japońskiej marki Hario Glass Corporation, istniejącej na rynku od 1921 roku. Model V60-01 to wykonany z wysokiej jakości tworzywa drip plastikowy, który nie wpływa na smak i aromat zaparzanej kawy, a świetnie sprawdzi się podczas podróży – bez obaw, że się stłucze. Do domowego użytku warto zainwestować w dripper porcelanowy – kupisz je w różnych kolorach w cenie około 80 zł. Mała czarna z drippera ma bardzo wyrazisty smak – to za sprawą grubo mielonej kawy oraz odpowiedniej temperatury wody. Podobnie jak w przypadku Chemexu, papierowy filtr przelewamy najpierw gorącą wodą, którą po chwili wylewamy, dopiero potem sypiemy do niego kawę i zalewamy niewielką ilością wody o temperaturze około 95˚C. Kiedy pierwsza warstwa wody przepłynie przez kawę, równomiernym, wolnym strumieniem dolewamy resztę wody. Zakrywamy dripper pokrywką lub talerzykiem i pozwalamy, by kawa swobodnie przesączyła się przez filtr i wolnym strumieniem spływała do kubka. Zaletą drippera jest to, że sami możemy ustalić moc przygotowywanej kawy. Średnio wsypuje się jeden gram na 15 mililitrów wody. Jeśli taki napar będzie zbyt mocny, zmniejszamy ilość kawy, dostosowując ją do osobistych preferencji. Drippery pozwalają na przygotowanie jednej-dwóch świeżych kaw. Świeżo zmielonej kawy powinniśmy sypać do drippera tylko tyle, ile kaw chcemy w danym momencie przygotować. Daje to oszczędność i wysoką jakość świeżo zaparzonej kawy. Kolejnym argumentem przemawiającym za tym, by wypróbować to sprytne urządzenie, jest jego przystępna cena. Dripper spodoba się wszystkim miłośnikom czarnego naparu oraz osobom, które lubią eksperymentować i odkrywać nowe smaki. Przyrządzając kawę w Chemexie lub aeropressie warto wyposażyć się w specjalną wagę, która nie tylko zważy ziarna kawy, ale także ilość wody oraz wskaże odpowiedni czas ekstrakcji. Dzięki temu będziesz się cieszyć wyborną i idealnie skomponowaną kawą. Hario Drip Scale – bo tak nazywa się ta specjalistyczna waga – kupisz w cenie niespełna 270 zł. Aeropress – wyciska z kawy to, co najlepsze Wyglądem przypominający plastikową strzykawkę, składa się z akrylowej rury, w której umieszcza się kawę, z tłoka, którym się ją wyciska oraz sitka z filtrem i mieszadła. Historia aeropressu sięga zaledwie 2005 roku, więc to najmłodsze z urządzeń wśród hitów do przelewowego parzenia kawy. Jak w przypadku dwóch poprzednich urządzeń, papierowy filtr warto wyparzyć przed użyciem, by nie delektować się zbędnym smakiem celulozy w aromatycznej kawie. Kawa zaparzana w aeropressie pozwala na wydobycie z niej całej gamy smaków – o to przecież chodzi. Kawę do aeropressu mieli się odrobinę drobniej niż do drippera. Co do temperatury wody – najlepiej poeksperymentować i wybrać tę, która zaparzy najbardziej odpowiadający w smaku napar, choć przyjmuje się, że woda na kawę z aeropressu powinna mieć od 80 do 94˚C. Po mniej więcej dwóch minutach od zalania kawy wodą, aeropress ustawiamy na kubku i wolno naciskamy na napar za pomocą tłoka. Ważne, by nie robić tego zbyt szybko i dać kawie czas na przejście przez sito. Charakterystyczny dźwięk syczenia wskaże, że czas zakończyć przelewanie kawy. Przed kolejnym użyciem aeropres należy umyć i wytrzeć. Cena tego ciekawego urządzenia wynosi niespełna 100 zł. Po wykorzystaniu filtrów dostępnych z aeropressem, za kolejne 350 sztuk zapłacisz mniej niż 30 zł. Syfon – design i funkcjonalność w jednym Urządzenie, którego magiczny wygląd musi gwarantować najlepszej jakości kawę, a samo jej parzenie staje się pokazem umiejętności baristy. Choć z kawą przygotowywaną w ten sposób najczęściej możemy się spotkać w małych kawiarniach specjalizujących się w parzeniu kawy metodą przelewową, to taki syfon kawowy można mieć również w swoim domu. Wykorzystujący prawa fizyki syfon kawowy to nie lada gratka dla koneserów czarnego napoju. Oryginalny design syfonu składającego się ze szklanej kolby, statywu i palnika wpisze się w charakter niejednego mieszkania i sprawi przyjemność wielu kawoszom. Przygotowując kawę w syfonie, rozpoczynamy od podgrzania wody w dolnym zbiorniku, skąd – dzięki wytworzonemu ciśnieniu – przedostaje się do naczynia umieszczonego na górze. Tam właśnie wsypujemy odmierzoną ilość kawy i, nie mieszając, a jedynie pozwalając się kawie zatopić, odmierzamy czas zaparzania. W zależności od syfonu i preferencji, czas ten waha się od jednej do dwóch minut. Po upływie tego czasu wyłącza się palnik, dzięki czemu zaparzona kawa zaczyna spływać do dolnego zbiorniczka. Teraz pozostaje tylko delektować się aromatycznym zapachem i smakiem świeżo przygotowanej kawy. Choć syfon kawowy nie należy do urządzeń najtańszych, prawdziwemu amatorowi kawy z pewnością sprawi niebywałą radość. Najbardziej znane syfony kawowe produkuje wcześniej wspomniana japońska marka Hario. Znajdziesz wśród nich syfony o różnych kształtach na dwie, trzy lub pięć filiżanek kawy (m.in. Syphon Technica, Syphon Nouveau, Syphon Sommelier, Syphon Mocha). Do parzenia kawy w syfonie poleca się używanie jasnopalonych ziaren kawy, z których łatwiej wydobyć, a potem, pijąc, wyczuć naturalny aromat kawy. Cena syfonów kawowych Hario, w zależności od pojemności, wynosi od 320 zł za syfon Technica na dwie filiżanki kawy do nawet 740 zł za syfon Sommelier, w którym przygotujesz pięć filiżanek aromatycznego napoju. Alternatywne sposoby palenia kawy zyskują coraz większą rzeszę zwolenników. Nic dziwnego. Wielbiciele malej czarnej z przyjemnością raczą kubki smakowe nowymi aromatami. Bariści w kawiarniach i restauracjach dbają o jak najlepsze mieszanki kaw oraz ich świeżość. Ci, którzy korzystają z twz. singli, nierzadko przyjaźnią się z plantatorami, a to daje im gwarancję najlepszego produktu, którym raczą swoich klientów. Jeśli więc decydujesz się na zakup któregoś z urządzeń do przelewowego parzenia kawy, zadbaj również o jej najwyższą jakość. W przeciwnym razie nawet najbardziej wymyślne sprzęty nie wycisną z niej kropli dobrego aromatu.
Chemex, drip, aeropress, syfon, czyli niestandardowe metody parzenia kawy
Sprawdź, jakim specjalnym oznaczeniem możesz wyróżnić swoją ofertę na listach ofert w Allegro. Możesz wyróżnić swoje oferty dzięki specjalnym płatnym oznaczeniom. Aby z nich skorzystać konto Sprzedającego musi posiadać: status firmowy 98% pozytywnych ocen sprzedaży za ostatnie 12 miesięcy Rodzaje oznaczeń na listach ofert HIT Tym oznaczeniem wyróżnisz swoje najbardziej popularne oferty i zwiększasz ich widoczność na liście ofert. O tym, czy możesz skorzystać z oznaczenia HIT w danej ofercie, decyduje jej popularność z ostatnich 30 dni, powiązana z aktualną ceną oferty. Oferta musi mieć określoną liczbę sztuk sprzedanych w ciągu 30 dni: 1-99 zł- 50 sztuk 100-499 zł - 30 sztuk 500-2999 zł - 10 sztuk 3000 zł- 5 sztuk Z oznaczenia możesz skorzystać na maksymalnie 30 dni. NOWOŚĆ Tym oznaczeniem informujesz kupujących o nowych wariantach znanych produktów lub o nowościach rynkowych. Możesz oznaczyć ofertę wystawioną nie dalej niż 6 miesięcy temu. Czas oznaczenia to maksymalnie 30 dni. Nie możesz ponowić tego oznaczenia dla tej samej oferty. WYPRZEDAŻ To oznaczenie dla ofert w czasowo obniżonych cenach. Oznaczenia w czerwonym kolorze i z przekreśloną ceną nie sposób przeoczyć na liście ofert. Aby zgłosić i oznaczyć ofertę cena wyprzedażowa powinna być niższa niż aktualna cena oferty. Ofertę możesz oznaczyć na maksymalnie 6 tygodni. OKAZJA To świetnie rozpoznawalne wśród kupujących oznaczenie ofert w Strefie okazji. Oznacznenie OKAZJA jest najefektywniejszą formą promocji, która podkreśla atrakcyjność oferty i jakość obsługi Sprzedającego. Aby zgłosić ofertę, cena rynkowa nie może być niższa od początkowej ceny oferty, a cena okazyjna nie może być od niej wyższa. RABAT To oznaczenie informuje kupujących, że oferujesz rabat przy zakupie kilku sztuk przedmiotu lub obniżasz cenę w przypadku zakupu zestawu. Twoi kupujący znajdą oznaczneie rabatu na stronie oferty, w której go użyłeś. Możesz również, dodatkowo, oznaczyć rabat na listach ofert. Oznaczenie na liście ofert jest płatne. Prowizję od sprzedaży w tym modelu zaczniemy naliczać od 14 listopada 2018 roku. Do tego czasu wszystkie aktywne oznaczenia pozostawimy bezpłatne. Czasowe oznaczenia ofert na listach - promocje w Strefie okazji SMART! OKAZJE Ten sposób oznaczania ofert dedykujemy tylko stałym i aktywnym Partnerom Strefy okazji. Do końca 2018 roku nie pobieramy prowizji od sprzedaży w ofertach, które biorą udział w promocji Smart! okazje. Jak oznaczyć ofertę Aby oznaczyć ofertę: * przejdź do zakładki Moje oferty * wybierz ofertę, którą chcesz oznaczyć * przy ofercie kliknij [Wyróżnij] * poczekaj na decyzję naszego pracownika W zakładce zobaczysz status swojego zgłoszenia: w trakcie weryfikacji zaakceptowane odrzucone zakończone W przypadku oznaczenia RABAT, oferty możesz oznaczyć w zakładce Zestawy i rabaty. Przeczytaj, jak to zrobić. Opłata za oznaczenie Opłatę pobieramy za oznaczenia, które pokazujemy na listach ofert. Opłata uzależniona jest od typu oznaczenia. Koszty poszczególnych oznaczeń określiliśmy w Regulamine Strefy Okazji. Oznaczenia na stronie oferty są bezpłatne. Zobacz także: Czym jest Strefa okazji? Czym są rabaty ilościowe? Masz pytania o oznaczenia? Skontaktuj się z nami.
Specjalne oznaczenia ofert na listach
Nikt, tak jak kobiety, nie może doczekać się wiosny, która niesie ze sobą prawdziwe modowe szaleństwa. Także w modzie dziecięcej panują trendy uwzględniające nie tylko wygląd, ale i praktyczność. Jeśli więc szukasz butów dla dziewczynki i chcesz mieć pewność, że twój wybór będzie strzałem w dziesiątkę, sprawdź nasze propozycje. Półbuty dziecięce Wiosenna aura sprzyja lżejszym butom, jednak nagłe zmiany pogody sprawiają, że muszą być one wytrzymałe, a przy tym odporne na deszcz i zabrudzenia. Dlatego dobrym wyborem są półbuty, które uchronią kostkę przed ochlapaniem. Dla dziewczynek najczęściej wybieramy buciki na rzepy, rzadziej na sznurowadła. Najmłodsze dziewczynki najczęściej marzą o różowych lub czerwonych bucikach. Popularne są także te z bajkowymi motywami. Króluje zwłaszcza Świnka Peppa, Myszka Minnie i Hello Kitty. Często spotykane są również buty z nadrukiem lalki Barbie, motywami z Krainy Lodu czy uwielbianą Dorą. To one są najczęściej wybierane przez najmłodsze modnisie. Koszt to wydatek rzędu 49 zł. Jeśli szukasz półbutów z mniej bajkowymi akcentami, wybierz np. czerwone w białe kropeczki lub połączenie fioletu z różem. To jednak nie jedyne dziewczęce kolory, które spotkamy tej wiosny. Wśród bucików dla małych dam popularne są także granatowe i czarne. Choć kolory te mogą wydawać się mało dziewczęce, to tylko pozory, bowiem w połączeniu z różowymi paseczkami lub kwiatuszkami prezentują się uroczo i pasują do każdej stylizacji. Botki i kalosze Starsze dziewczynki i nastolatki zwykle wolą zastąpić Świnkę Peppę chociażby Violettą. Jeśli jednak i ona nie jest w stanie sprostać stylowi twojej modnisi, postaw na sprawdzone botki. Kosztują – w zależności od modelu i marki – od 49 do 89 zł. Idealnie pasują zarówno do kurtki, jak i wiosennego płaszczyka, a przy tym żadna zmiana pogody im nie będzie straszna. Hitem tej wiosny są botki z ażurowym bokiem oraz ozdobnymi ćwiekami przy cholewie. Popularne są także modele z kokardką, którą znajdziemy z tyłu. Wśród kolorów dominuje czarny, czerwony i bordowy. Modne są również materiałowe botki z lakierowanym i mocno błyszczącym czubkiem. Nie sposób pominąć dziewczęcych kaloszy, które są uwielbiane o tej porze roku. Dostaniemy je już od 39 zł, dlatego warto włączyć je do dziecięcej garderoby. Im bardziej kolorowe, tym modniejsze, podobna zasada dotyczy motywów. Kalosze pełne wiosennych kwiatów to hit o tej porze roku. Najmodniejsze kolory to zielony, żółty, czerwony oraz kalosze w kropeczki, gwiazdki i psie łapki. Sportowo i dziewczęco Trampki i adidasy już dawno przestały być zarezerwowane wyłącznie dla chłopców. Słusznie zresztą, bo dziewczynki prezentują się w nich równie uroczo. Polecane są zwłaszcza na cieplejsze dni, sprawdzą się zarówno na spacer, jak i plac zabaw. Najmodniejsze są białe adidasy z różowymi lub czerwonymi paseczkami. Na topie są także czarne lub granatowe buty Nike z różowym logo bądź napisem. Obuwie sportowe dla dziewczynek to wydatek ok. 60 zł. Oprócz adidasów dużą popularnością cieszą się trampki, zwłaszcza te w typie Conversów. Najmodniejsze kolory na wiosnę to róż, czerwień, mięta i turkus. Ciekawie prezentują się trampki w nietypowe motywy, np. panterkę czy zebrę. Wśród nastolatek popularne są sneakersy. Furorę robią czarne lub białe ze złotymi klamrami oraz pikowane. Wiosenne baleriny Wiosna to także pierwsze wyjścia w balerinkach. Lubią je zarówno dziewczynki, jak i ich mamy. Lubiane i modne są zwłaszcza te z kokardkami lub kwiatuszkami na noskach (koszt ok. 39 zł). Dla najmłodszych polecane są balerinki z paseczkiem na podbiciu. Przytrzyma on bucik na nóżce podczas zabaw i doda uroku. Wśród balerinek dominuje kolor nude oraz złoty. Na brzydszą, deszczową pogodę warto wybrać balerinki o gumowanym spodzie i lakierowane. Są łatwiejsze w utrzymaniu czystości niż buciki materiałowe, które zostawmy na spacer w promieniach wiosennego słońca.
Praktyczne buty na wiosnę dla dziewczynki do 100 zł
Zakup nowych butów, niezależnie od wybranego modelu (eleganckie i wysokie szpilki lub wygodne baleriny na płaskim obcasie), wiąże się z ryzykiem pojawienia się dyskomfortu w trakcie pierwszego użytkowania. Aby uniknąć ran i pęcherzy, każdą parę nowych butów warto nieco rozbić. Jak to zrobić? Jak przeciwdziałać powstawaniu otarć i pęcherzy? Nowe obuwie należy rozbijać sukcesywnie. Przed założeniem do pracy, szkoły lub na imprezę taneczną warto przez kilka dni nosić je w domu na mokre skarpetki. Wówczas stopa przyzwyczai się do ich kształtu. Następnie wychodząc na zewnątrz, należy zakładać je w kilkudniowych odstępach na zmianę z parą wygodnych butów – w ten sposób odciążymy stopy. W celu zapobiegnięcia powstawaniu otarć dobrze jest założyć cienkie bawełniane stopki, które zapobiegną bezpośredniemu kontaktowi skóry z wewnętrzną powierzchnią buta (są dostępne na Allegro od złotówki). Przed podrażnieniami ochroni warstwa nawilżającego kremu do stóp (produkt marki Scholl o pojemności 60 ml jest do nabycia za 24 zł). Możemy je również przypudrować talkiem (dezodorujący talk do stóp marki Oriflame kosztuje 12 zł). Sprzymierzeńcem przeciwdziałania otarciom jest także ochronna wkładka do butów, którą stosuje się, gdy zapiętki butów są zbyt twarde. Domowe metody rozbijania nowego obuwia W celu rozciągnięcia obuwia możemy zastosować domowy sposób z wykorzystaniem alkoholu i bawełnianej ściereczki. Za pomocą nasączonej szmatki wcieramy płyn w powierzchnię butów do momentu, w którym staną się miękkie. Wówczas możemy przystąpić do ich delikatnego rozciągania. Inną metodą jest namoczenie dużej ilości gazet w denaturacie i wypchanie nimi butów (ten sposób nie jest polecany do butów z farbowanym wnętrzem, które wykazuje skłonności do odbarwień). Kolejnym domowym sposobem na rozbicie butów jest namoczenie ich w ciepłej wodzie. Należy je pozostawić w ciepłej kąpieli przez kilka minut, a następnie założyć na stopy. Efektywność tej metody wynika z faktu, że mokry materiał łatwiej dopasowuje się do kształtów ciała. Obuwie ze skóry naturalnej i zamszu można rozbić, trzymając przez kilka minut nad wrzącą wodą (para wodna spowoduje, że staną się wilgotne). Po nasiąknięciu należy założyć je na stopy ubrane w skarpetki nasączone alkoholem i nosić do momentu, aż poczujemy, że dyskomfort zniknął (zazwyczaj wystarcza kwadrans, aby skóra naturalna dopasowała się do kształtu stóp). Akcesoria i produkty do rozbijania nowych butów Jeżeli obawiamy się, że alkohol zniszczy powierzchnię butów, wybierzmy specjalny spray, który ułatwia rozciąganie nowego obuwia (na przykład produkt z asortymentu marki Bama w cenie 11 zł za opakowanie o pojemności 75 ml). W trakcie aplikacji należy zachować czujność i ostrożność, ponieważ na skutek kontaktu tego preparatu ze skórą może rozwinąć się uczulenie. Następnie trzeba spacerować w nowych butach po domu do momentu, aż poczujemy się w nich komfortowo. Do rozbicia butów, których nie powinno się namaczać w wodzie, należy wykorzystać prawidło. Ten drewniany przyrząd do rozciągania obuwia (z możliwością regulacji długości) stanowi stały element wyposażenia zakładów obuwniczych. Celem korzystania z niego na własny użytek prawidło możemy nabyć już od 50 zł. Nowe buty mogą spowodować, że stopy będą opuchnięte. Po powrocie do domu warto przybrać pozycję leżącą i unieść nogi do góry. W ten sposób zlikwidujemy wrażenie ciężkości i pobudzimy krążenie krwi.
Jak rozbić nowe buty?
Praca przy samochodzie często wymaga dostępu do podwozia. Jeżeli nie mamy kanału, musimy leżeć na podłodze. W takiej sytuacji przyda się leżanka warsztatowa. Leżanka – co to takiego? Leżankato nieskomplikowany, ale bardzo funkcjonalny sprzęt warsztatowy ułatwiający wykonywanie prac, które wymagają dostępu do samochodu od strony podwozia. Budową przypomina deskę ortopedyczną, ale wyposażona jest w dodatkowe wgłębienia dopasowane do kształtu ciała, podpórkę pod głowę oraz kółka. Jest szczególnie przydatna w niewielkich oraz przydomowych warsztatach, które nie dysponują kanałem ani kosztownym podnośnikiem samochodowym. Dzięki niej osoba zajmująca się naprawami nie musi leżeć na betonie, co nie tylko jest niehigieniczne, ale również niewygodne i bardzo źle wpływa na kręgosłup. Praca na leżance jest wygodniejsza, efektywniejsza oraz wydajniejsza, a poza tym pozwala na szybkie przemieszczanie się między skrzynką z narzędziami a podwoziem. Warto wspomnieć, że nie jest droga – podstawowy model bez siedziska można kupić za ok. 120 zł. Rodzaje leżanek warsztatowych W sklepach są dwa podstawowe rodzaje leżanek warsztatowych: płaskie lubz siedziskiem. Model płaski to ergonomicznie wyprofilowana deska z tworzywa sztucznego, wyposażona w praktyczne koła oraz poduszkę pod kark. Zapewniają one oparcie głowie, plecom oraz pośladkom. Zdecydowanie ciekawsze są leżanki wielofunkcyjne, które można złożyć, tworząc z nich wygodne siedzisko. Mają wytrzymały stelaż metalowy oraz trzyczęściowe obicie z tworzywa odpornego na zabrudzenia i łatwego do wyczyszczenia. Profesjonalne modele wyposażone są dodatkowo w miękki zagłówek z możliwością regulacji położenia oraz odłączane pojemniki na narzędzia. Tego typu leżanki wykorzystać można nie tylko do pracy przy podwoziu, ale również w wielu innych sytuacjach. Kosztują od 100 zł za model amatorski do 500 zł za wersję profesjonalną z licznymi udogodnieniami. Leżanka Hazet.Tapicerowana, łatwa do wyczyszczenia powierzchnia. Stabilna rama stalowa utrzymuje obciążenie do 150 kg. Zagłówek w kolorze niebieskim. Sześć kółek o średnicy 63 mm. Prosty system składania w siedzisko. Wymiary: 119 cm × 45 cm × 13 cm, a jako siedzisko: 42 cm × 30 cm × 31 cm. Cena: od 440 zł. Leżanka Yato. Wykonana z wytrzymałego i bezpiecznego dla zdrowia tworzywa sztucznego. Ergonomicznie wyprofilowany kształt zapewnia kręgosłupowi prawidłowe wsparcie. Sześć obrotowych kółek na łożyskach ułatwia manewrowanie. Po bokach znajdują się dwie przegrody na klucze oraz inne akcesoria. Długość: 100 cm. Cena: od 149,99 zł. Na co zwrócić uwagę Leżanka powinna być wykonana z wytrzymałego, ale lekkiego materiału, łatwego do wyczyszczenia i odpornego na smary czy oleje. Warto sprawdzić, czy dobrze podpiera wszystkie części ciała, a poduszka pod kark znajduje się na dobrej wysokości. Uwagę należy poświęcić również kółkom – muszą się obracać w zakresie 360° bez oporów, co ułatwi manewrowanie leżanką. Jeżeli decydujemy się na model z siedziskiem, należy je przetestować, m.in. sprawdzić, czy jest stabilne, a blokady zapobiegające złożeniu działają bez zarzutu. Pracując na leżance, po podniesieniu samochodu lewarkiemtrzeba również wykorzystać dodatkową podporę, która uniemożliwi pojazdowi opadnięcie na znajdującą się pod nim osobę. Jak w każdym innym przypadku najważniejsze jest bezpieczeństwo. Leżanka samochodowa to funkcjonalny, a przy okazji niezbyt kosztowny sprzęt, który przyda się zarówno amatorom dłubania przy aucie, jak i profesjonalistom prowadzącym własny warsztat. Przekonaj się, jak może być przydatna!
Leżanka warsztatowa. Przegląd najciekawszych modeli
2014 był dobrym rokiem dla gier RPG. Głównie za sprawą dwóch tytułów, które nigdy by nie powstały, gdyby nie globalna zrzutka za sprawą platform crowdfundingowych. Oba tytuły: „Wasteland 2” oraz „Divinity: Original Sin” nie zawiodły oczekiwań. Prequel „Divinity” „Divinity: Original Sin” to prequel historii opowiedzianej w grach z serii „Divinity”. Fani ucieszą się ze spotkania starych znajomych i poznania ich wcześniejszych losów, niemniej dogłębna znajomość fabuły wcześniej wydanych produkcji nie jest potrzebna. Rozgrywkę rozpoczynamy od stworzenia dwójki bohaterów (w trakcie przygody dołączymy do drużyny również inne postaci) i ruszamy rozwikłać zagadkę morderstwa radnego Cyseal. Choć zaczyna się niewinnie i zdaje rozwijać w przewidywalnym kierunku, historia obfituje w niespodzianki i jest naprawdę interesująca. Dodatkowo gra oferuje mnóstwo zadań pobocznych, które – choć często schematyczne – są również ciekawie poprowadzone. RPG w starym stylu Kto kochał serie „Baldur’s Gate” czy „Icewind Dale”, ten błyskawicznie poczuje się w świecie „Divinity: Original Sin” jak u siebie. Mamy tu do czynienia z dość stereotypowym fantasy i znanym paręnaście lat temu zasadom rozgrywki. Do tego dochodzą możliwości taktyczne, niby oczywiste, ale rzadko spotykane: rzucenie wyczarowanego pioruna w wodę porazi wszystkich stojących w niej wrogów. Burza zmniejszy zdolności bojowe żywiołaków ognia i tak dalej. Dzięki temu walka jest satysfakcjonująca. W „Divinity: Original Sin” na mapie nie znajdziemy kropek, które idealnie podpowiedzą, gdzie szukać rozwiązania danego zadania. Żaden mechanizm nie wskaże, jak rozwijać postać lub gdzie iść dalej, dopóki sami na to nie wpadniemy. Dzięki temu rozgrywka jest trudniejsza i ciekawsza. Spełnione nadzieje „Divinity: Original Sin” to gra stworzona z pasji i to widać w dbałości o detale. Możemy wybaczyć jej drobne wady, jak niedoróbki związane z interfejsem czy alogiczną momentami pracę kamery. Ze względów budżetowych brakuje jej również realizacyjnego rozmachu cechującego współczesne produkcje. Ma jednak to, co w RPG najważniejsze: wciągającą historię. To właśnie uwiodło graczy na całym świecie. Czekamy na drugą część! Wymagania systemowe „Divinity: Original Sin” Minimalne: * System operacyjny: Windows XP (SP3) * Procesor: Intel Core 2 Duo E6600 lub jego odpowiednik * Pamięć: 2 GB RAM * Karta graficzna: HD Intel Graphics 4000/GeForce 8800 GT/Radeon HD 4850 lub odpowiednik * DirectX: wersja 9.0c * Miejsce na dysku: 10 GB dostępnej przestrzeni Zalecane: * System operacyjny: Windows 7 (SP1)/Windows 8.1 * Procesor: intel i5 2400 lub lepszy * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GTX 550 ti/Radeon HD 6XXX lub lepsza * DirectX: wersja 9.0c * Miejsce na dysku: 10 GB dostępnej przestrzeni Dostępność Gra „Divinity: Original Sin” dostępna jest na PC. Źródło okładki: /www.divinityoriginalsin.com
„Divinity: Original Sin” – recenzja
Idea hygge podbija świat w zawrotnym tempie. Chociaż nikt oprócz Duńczyków nie wie, jak prawidłowo wymówić to słowo, ludzie dwoją się i troją, aby poczuć hygge w swoim życiu. Zmieniają podejście do ludzi, przyrody, otoczenia, pracy czy mody. Oczywiście nie zapominają o miejscu, gdzie hygge ma swój początek – o własnym domu. Czym jest hygge? Hygge określa się mianem duńskiego przepisu na szczęście, duńską filozofię życiową, która sprawia, że Duńczycy są obecnie uważani za najbardziej szczęśliwy naród na świecie. Nie można tłumaczyć tego terminu dosłownie, ale najczęściej do opisania tego stanu bądź uczucia używa się takich słów, jak: bezpieczeństwo, spokój, szczęście. Hygge to poszukiwanie komfortu i ciepła w codziennych czynnościach i przedmiotach. To alternatywa dla ciągłego pośpiechu, narzucania sobie rygorów i trzymania się sztywno określonych zasad. To sposób tworzenia wokół siebie przyjaznej atmosfery, która sprzyja szczęściu, zdrowiu i miłości. Dzięki prostym rozwiązaniom i subtelnym detalom każde wnętrze może przynieść ci hygge. Wystarczy spróbować. Blask hygge Zacznijmy od oświetlenia. Aby nadać mieszkaniu przytulny klimat, warto zadbać o odpowiednie światło. Powinno być delikatne, miękkie. Musi mieć ciepłą barwę. Możesz zainwestować w regulator światła, czyli tzw. ściemniacz, który pozwoli ci na odpowiednią regulację intensywności oświetlenia. W domu nie powinno również zabraknąć ciepłego światła świec.Aby atmosfera była jeszcze bardziej odprężająca, kup świece zapachowe, np. waniliowe, lawendowe czy cynamonowe. Duńczycy uwielbiają ich blask, zwłaszcza zimą w mroźne wieczory ogrzewają i rozświetlają pomieszczenia. Podobny blask, równie ciepły i miły, zapewnią delikatne lampki choinkowe lub cotton balls, które możesz rozwiesić nad łóżkiem, wokół półki czy okna. Domowy relaks możesz stworzyć, montując w domu elektryczny kominek lub nowoczesny biokominek. Takie rozwiązanie doskonale sprawdzi się w mieszkaniach i domach, w których nie można pozwolić sobie na ten prawdziwy. box:offerCarousel Strefa relaksu Hygge to przede wszystkim wygoda, oddziaływanie na wszystkie zmysły, w tym dotyk. Twoje meble powinny być zatem komfortowe, zapewniać ci relaks i odprężenie. Wybieraj kanapy i fotele z miękkich materiałów. Nie zapominaj o poduszkach, ciepłych wełnianych kocach czy patchworkowych narzutach, które są wykonane z materiałów przyjemnych w dotyku i przyjaznych dla skóry. Naturalne meble Hygge to styl naturalny i prosty. W pomieszczeniach sprawdzą się drewniane stoły, ręcznie zdobione szafy i komody w ciepłych kolorach drewna. Pięknie będą prezentować się też lustra i obrazy w drewnianych ramach. Mówi się, że Duńczycy z chęcią przenieśliby do domu cały las, a więc zadbaj o to, aby w twoim mieszkaniu było dużo naturalnych, pachnących przedmiotów. box:offerCarousel Praktyczne dodatki w stylu hygge Hygge to dla mieszkańców Danii czerpanie radości z codziennych, nieskomplikowanych czynności. Niech więc w twoim domu nie zabraknie ceramicznych kubków, z których będziesz mógł pić gorącą czekoladę. Na półkach miej zawsze pod ręką ulubione książki, do których chętnie wracasz. Nie wyrzucaj zdjęć, umieść je w albumach, które będziesz mógł przeglądać w chwilach relaksu. Rozpieszczaj się, bo o to w tym wszystkim chodzi. Załóż wygodne ubrania, ciepły sweter, wsuń się pod ciepły koc z ulubioną książką i znajdź swoje hygge.
Hygge w twoim domu, czyli dodatki w duńskim stylu, na punkcie których zwariował świat
W uzasadnionych przypadkach (takich jak naruszenie zasad serwisu albo zmiana danych na koncie możemy poprosić użytkownika o dodatkowe potwierdzenie danych. W uzasadnionych przypadkach (takich jak naruszenie zasad serwisu, zmiana danych na koncie lub próba odzyskania dostępu do konta) możemy poprosić Cię o dodatkowe potwierdzenie danych: w przypadku osób fizycznych będzie to niezmodyfikowane zdjęcie dokumentu, które umożliwi potwierdzenie tożsamości; w przypadku osób prawnych i jednostek organizacyjnych nie posiadających osobowości prawnej będą to niezmodyfikowane zdjęcia, które uwiarygodnią istnienie firmy (np. dokument nadania numeru NIP, REGON). Przesłanie dokumentu ma charakter dobrowolny i służy wyłącznie potwierdzeniu autentyczności informacji podanych w formularzu rejestracyjnym. Może to być jednak warunkiem kontynuowania współpracy. Po potwierdzeniu poprawności danych, zdjęcia dokumentów zostaną trwale usunięte. Liczymy, że ta forma potwierdzenia danych osobowych nie będzie uciążliwa, a przede wszystkim wpłynie na zwiększenie bezpieczeństwa umów kupna-sprzedaży zawieranych na Allegro.
Jakim celom służy przedstawienie dokumentu tożsamości?
Michael Thonet zrewolucjonizował przemysł meblarski, projektując krzesła proste, tanie i ładne, a jednocześnie wytwarzane na masową skalę. W krótkim czasie zyskały ogromną popularność i są produkowane do dziś. Fenomen mebli thonetowskich polega przede wszystkim na ogromnej determinacji Michaela Thoneta, który postanowił produkować meble dla wszystkich. Wcześniej krzesła były ciężkie, ozdobne i kosztowne, niewielu więc było na nie stać. Thonet postanowił to zmienić i tak też się stało. I choć najbardziej rozpoznawalnym meblem fabryki były krzesła, to produkowano również fotele, wieszaki na ubrania i stoliki, a nawet komplety do jadalni, salonu i sypialni. Historia Pierwsze próby Michael Thonet podejmował od lat 30. XIX wieku. Były to konstrukcje z wielokrotnie klejonych warstw forniru. Z czasem zastąpił je odpowiednio przygotowanym drewnem giętym. W 1849 r. założył firmę pod nazwą Gebruder Thonet (Bracia Thonet), którą w kolejnych latach przekazał synom. Po sukcesie krzesła numer 1, które nagrodzono brązowym medalem na Wielkiej Wystawie Światowej w Londynie w 19851 roku, meble Thoneta zyskały światową renomę. Masowa produkcja ruszyła w roku 1857 w nowej fabryce mebli w Koryčanach na Morawach, a w kolejnych latach także w Bystricach pod Hostynem, miejscowościach Velke Uherce i Halenkov. Bracia zakładali kolejne fabryki mebli w Europie, również w Polsce, m.in. w 1881 r. w Radomsku Fabrykę Mebli Giętych „Bracia Thonet”. W związku z trudną sytuacją gospodarczą po I wojnie światowej w 1922 r. doszło do połączenia firmy ze spółką Kohn – Mundus i zmiany nazwy na Thonet – Mundus. Koncern ten istniał do 1940 r., później był zarządzany przez administratora wyznaczonego przez władze okupacyjne. Po wojnie, w 1946 r., firma została znacjonalizowana. Produkcję wznowiono w 1953 r. i zmieniono nazwę na TON (Továrna Ohýbaného Nábytku, czyli Fabryka Mebli Giętych). Po zmianie sytuacji politycznej w Czechach w roku 1989 firma została przekształcona w spółkę, a od 1994 r. TON funkcjonuje jako spółka akcyjna. Meble gięte Fenomen Thoneta to nie tylko ponadczasowe projekty, ale także unikalna technologia produkcji oraz nowatorski na tamte czasy system organizacji pracy i dystrybucji. * Technologia gięcia polega na gotowaniu w wodzie lub poddawaniu działaniu pary wodnej prętów z drewna bukowego. Rozmiękczone w ten sposób są umieszczane w metalowych formach, gdzie przyjmują półokrągły kształt. Podczas suszenia przejmują na siebie napięcia związane z suszeniem drewna, dzięki czemu bukowe pręty nie pękają. * Michael Thonet był bez wątpienia prekursorem produkcji masowej. Po pierwsze – projekt zakładał, że mebel będzie wykonany z najmniejszej możliwej liczby elementów. Po drugie – ich kształty były standaryzowane tak, aby niewykwalifikowany robotnik mógł je bez trudu skręcić i zapakować w skrzynie do wysyłki. * Dystrybucja była od początku przemyślana. Krzesła podróżowały w częściach i były skręcane w sklepach. W skrzyni o objętości jednego metra sześciennego mieściło się aż 36 krzeseł w częściach. Thonet utworzył też własną sieć sprzedaży w najważniejszych miastach na całym świecie. Wszystko to wpłynęło na obniżenie kosztów produkcji krzeseł i umożliwiło ekspansję na światowy rynek. Już 10 lat po otwarciu fabryki produkowano w niej 300 tysięcy sztuk giętych mebli w ciągu roku. W roku 1912 było to już 445 tysięcy sztuk, które wytwarzało prawie 2000 robotników. Krzesło wszystkich krzeseł To model zaprojektowany w 1859 r., nagrodzony złotym medalem na Wystawie Światowej w Paryżu w 1867 r. i produkowany do dziś. Konstrukcja jest bardzo prosta: to tylko 14 elementów (stąd numer 14), wykonane oczywiście z giętego drewna bukowego, siedzisko z rafii – palmy iglastej. Do 1930 r. sprzedano ponad 50 milionów egzemplarzy tego modelu, a do czasów współczesnych ok. 80 milionów sztuk. Produkowane do tej pory przez fabrykę TON. Czasy współczesne Kontynuatorem produkcji mebli giętych jest fabryka TON (Továrna Ohýbaného Nábytku, czyli Fabryka Mebli Giętych). Jest to jedyna na świecie firma meblarska, którą nieprzerwanie prowadzi kolejne (już szóste) pokolenie Thonetów. Meble z fabryki TON nie są wiernym odwzorowaniem klasycznych wzorów i modeli autorstwa Michaela Thoneta, ale ich współczesną adaptacją. Większość dzisiejszych modeli opiera się na prętach i sklejkach, które mają w przekroju kwadrat bądź prostokąt, nie zaś jak wcześniej koło, jednakże idea gięciny jest nadal taka sama. Przykładem nowoczesnego podejścia do gięcia drewna jest fotel Merano. Jego kształt to dwa gięto-klejone elementy drewniane (sklejka bukowa lub dębowa), skrzyżowane pod kątem prostym i służące za siedzenie i oparcie. W przeciwieństwie do tych krzywizn nogi krzesła wykonane z litego drewna pozostają proste. W krześle Split drewno podstawy jest rozdzielane na dwie części i każda z nich jest wyginana w inną stronę, stanowiąc element zarówno konstrukcyjny, jak i ozdobny. Oparcie jest subtelnie i elegancko wsunięte za wykonane z litego drewna siedzisko. Jedna z wersji kolorystycznych to cieniowanie za pomocą ręcznego natrysku. Od nazwiska pomysłodawcy i projektanta mebli giętych pochodzi nazwa stylu – thonetowski. Jego cechy charakterystyczne to miękkie kształty, smukła linia nóg i oparć oraz zastosowanie drewna bukowego. Meble są lekkie, wytrzymałe i funkcjonalne. To styl ponadczasowy, nic więc dziwnego, że meble thonetowskie cieszą się ogromną popularnością od ich powstania do czasów współczesnych.
Fenomen mebli thonetowskich
Wojciech Cejrowski jest człowiekiem szalenie interesującym i charyzmatycznym. Jego programy telewizyjne oraz książki znają, czytają i oglądają tysiące Polaków. Cejrowski od lat znajduje się na liście najlepiej zarabiających polskich autorów. Jego najnowsza książka „Wyspa na prerii” utwierdza mnie w przekonaniu, że jest znakomitym gawędziarzem. Z Amazonii do Arizony „Wyspa na prerii” to odmiana w twórczości Cejrowskiego. Dotąd bowiem autor skupiał się na wyprawach do Amazonii. Tym razem zabiera nas do Arizony, na południe Stanów Zjednoczonych. Mówiąc ściślej, wraca do niej po dwudziestu latach rozłąki. Dwie dekady wcześniej odwiedził południe, gdyż, jak sam nadmienia, chciał na żywo zobaczyć świat, o którym śpiewają w piosenkach country. Z czasem zmienia się także jego status – oto przestaje być podróżnikiem i obcym, a staje się po prostu tutejszym. Proces zapuszczania korzeni i akceptacji przez dosyć dziwaczną (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) społeczność mieszkańców dawnego Dzikiego Zachodu to temat, który z niezwykłą swadą opisuje na niemal trzystu stronach swojej książki. Gawęda na papierze. Posłuchajcie… „Wyspę na prerii”, podobnie jak poprzednie książki WC, czyta się błyskawicznie i z dużym zainteresowaniem. Bez wątpienia wynika to ze specyfiki twórczości podróżnika z Elbląga. „Wyspa…” nie przypomina tradycyjnych książek podróżniczych, ani tym bardziej przewodników turystycznych. Jest raczej gawędą, którą równie dobrze, zamiast na papierze, Cejrowski mógłby opowiadać przy ognisku albo na jednym ze swoich spotkań. I dlatego właśnie jest taka wciągająca. Jeżeli czegoś mi w książce brakuje to… spisu treści. Ale mam wrażenie, że brak tego elementu wpasowuje się właśnie w formułę bajania. Opowieść WC o Arizonie trzeba niewątpliwie przyswajać z pewnym przymrużeniem oka. To nie jest szczegółowa czy kompletna relacja. Cejrowski przelewa na papier swoje wrażenia i emocje. W większości są to odczucia zdecydowanie pozytywne. Trudno nie zauważyć, że filozofia żyjących w Arizonie współczesnych kowbojów jest autorowi bardzo bliska. „Wyspa na prerii” ukazuje południe (pobliże meksykańskiej granicy) jako krainę pełną swobód i wolną od wpływów rządu federalnego. A – jak wiadomo – im mniej federalnych, tym lepiej. It’s America! Sąsiedzi WC (należy ich rozumieć jako mieszkających w promieniu wielu kilometrów) to ludzie, których bardzo szybko polubicie. Od jednego z nich Polak wygrał swój domek na prerii… w karty. I był tym nieco zaniepokojony. Bo jak to, bez umowy? Ale miejscowy wyjaśnił, że przecież to Ameryka, tu karciane długi są silniejszym zobowiązaniem niż obligacje rządowe. Niekiedy miejscowi patrzyli na Gringo ze szczerym zdziwieniem. Tak, jak wtedy, gdy „nowy” zapytał szeryfa, czy mógłby sobie założyć alarm w tym swoim domku na prerii. Bo nie czuje się tam, na takim odludziu, całkiem bezpieczny. I znów miejscowy szeryf musiał przypomnieć Cejrowskiemu, że przecież jest w Ameryce. Tu za alarm robi „pompka”. A do niej sześć naboi na śrut. Dziki Zachód ciągle żywy Tej amerykańskiej prerii ciężko się oprzeć. Jest inna, trochę dzika, fascynująca i zaskakująca. To miejsce, w którym upływ czasu nie dał rady zmienić wielu rzeczy. Tu szeryf oraz Sędzia Pokoju to nie bohaterowie westernów, ale władza z krwi i kości. Tu nikt nie kradnie w sklepie, bo jak ukradnie, to ów Sędzia wyznaczy mu karę wstydu publicznego. Tu nikt nie dzwoni na policję, bo zanim szeryf dojedzie, będzie za późno. Tu na drzwiach knajpy wiesza się tabliczkę „We don’t dial 911” i każdy wie, co to oznacza. „Wyspa na prerii” to książka wydana z dbałością o najmniejsze detale. Twarda oprawa zapewnia trwałość, a przepięknie zaprojektowana okładka i stylizowane strony oraz zdjęcia dają pewność, że Wojciech Cejrowski nie tylko napisał treść, ale także czuwał nad projektem. Preria i Arizona to nie miejsce dla każdego. Ale z pewnością miejsce dla Wojciecha Cejrowskiego. Dobrze widać, że autor czuje się na południu świetnie. Mnie przekonał i z ogromną radością odwiedzę kiedyś Arizonę – ziemię wolnych ludzi. Źródło okładki: www.zysk.com.pl
„Wyspa na prerii” Wojciech Cejrowski – recenzja
31 października: Zmiany w Cenniku Allegro 31 października wprowadzimy zmiany w Załączniku nr 4 (Opłaty i prowizje) do Regulaminu Allegro: wprowadzimy zmiany w wysokości prowizji w niektórych kategoriach, niektóre kategorie usuniemy lub dodamy do okreslonych stawek prowizyjnych wprowadzimy minimalną prowizję (1zł) dla kategorii Perfumy i wody oraz maksymalną prowizję dla kategorii Rowery (100zł) dodamy zapis o Abonamencie Sklepowym (wysokość Abonamentu nie ulegnie zmianie). Wszystkie planowane zmiany przedstawiamy w pliku PDF. Na zielono zaznaczyliśmy fragmenty, które dodamy, a na czerwono te, które usuniemy.
31 października: Zmiany w Załączniku nr 4 (Opłaty i prowizje)
W tym sezonie moda wyraźnie inspiruje się strojami arystokracji z minionych wieków. Jeśli chcesz poczuć się jak księżniczka albo chociaż dama z wyższych sfer, sprawdź, czego potrzebujesz, żeby wykreować look arystokratki. Falbanki, koronki, futra i peleryny wracają z lamusa i opanowują ulice. Wybierz jeden z elementów najgorętszego trendu sezonu i zbuduj wokół niego stylizację albo połącz je wszystkie w total look. Kobieta renesansu Przygotowując kolekcje na jesień-zima 2016/2017, projektanci postanowili cofnąć się w czasie o ładnych parę wieków. Tym sposobem do mody powróciły renesansowe sylwetki kobiet w odświeżonym wydaniu. Gucci zaprezentował proste suknie z wielobarwnych materiałów o różnych teksturach – np. różowej i czerwonej satyny z czarnym aksamitem. Z kolei modelki Veronique Branquinho wystąpiły w bardziej ascetycznych, czarnych sukienkach z białymi kryzami, przywodząc na myśl skojarzenie z epoką elżbietańską. W ten trend wpisują się także gorsety, super długie rękawy, aksamit i delikatna organza. Jeśli chcesz wypróbować obecne hity w wersji minimalistycznej, kup aksamitną sukienkę albo bluzkę z szerokimi rękawami i zestaw ją z koronkowymi rękawiczkami. Contessa W kolekcjach na ten sezon nie zabrakło także inspiracji modą XVIII wieku – zarówno kobiecą, jak i męską. Jednym z najmocniejszych trendów w tej stylistyce są haftowane marynarki i kurtki przypominające stroje oficerów wojskowych. Takie okrycia lansują Roberto Cavalli, Dolce & Gabbana i Gucci. Tańsze odpowiedniki znajdziesz bez problemu w sieciówkach i na Allegro. Kolejnym XVIII-wiecznym tropem są długie płaszcze i pasy z ozdobnymi klamrami przypominającymi biżuterię. Jeśli akurat szukasz ciepłego szalika, postaw na futrzane akcesorium. Bardzo modne są teraz etole, kominy i szale z futra, które wnoszą do stroju powiew luksusu w starym stylu. Jeżeli potrzebujesz eleganckiego płaszcza, wybierz bardzo modną pelerynę. Sprawdzi się świetnie jako okrycie wierzchnie zakładane do sukienek i spódnic. Wiktoriańska dama Konserwatywna moda epoki wiktoriańskiej powróciła w tegorocznych kolekcjach Kenzo, Veronique Branquinho i Stelli McCartney. Projektanci postawili na długie, wysmuklające sukienki z wiktoriańskimi detalami. Bardzo popularnym motywem jest tzw. pie-crust collar, czyli kołnierz przypominający nierówne brzegi ciasta, który lansowała w latach 80. księżna Diana. Kolejnym nawiązaniem do XIX wieku są lekko bufiaste rękawy zwężane u dołu i fontazie, czyli dekoracyjne kokardy noszone przez mężczyzn zamiast krawata. Jeśli poszukujesz eleganckiej koszuli, taka z fontaziem jest idealną propozycją na ten sezon. Księżna Walii Zima 2016/2017 to tryumfalny powrót do mody kratki księcia Walii. O jakiej kratce mowa? Chodzi o szkocki wzór, który upodobał sobie angielski król Edward VIII, nazywany wtedy Glenurquahart check. Młody książę, który w 20-leciu międzywojennym miał status dzisiejszego celebryty i ikony mody, bardzo szybko wylansował swoją ulubioną kratkę. W tym roku projektanci sięgnęli ponownie po ten deseń i przetłumaczyli go na modę kobiecą. Kratkę księcia Walii można było zobaczyć na pokazach Balenciagi, Vetements, Isabel Marant i Prady. Oczywiście oryginalny model był przede wszystkim inspiracją, dlatego w sklepach znajdziesz go w nieco zmodyfikowanej wersji. Jeśli lubisz kratę, spróbuj znaleźć sukienkę lub płaszcz we wzorze przypominającym ten noszony przez księcia Walii. Jak widzisz, look arystokratki możesz wykreować na wiele sposobów. A jeśli obawiasz się, że kopiując stylizacje z fashion weeków, będziesz wyglądać jak przebieraniec, postaw tylko na jeden element ubioru nawiązujący do tego trendu. Bluzka z kokardą, aksamitna kurtka z haftem czy zwiewna sukienka z organzy? Co wybierzesz?
Arystokratka – trend ze światowych wybiegów
Pielęgnacja i oczyszczanie skóry twarzy są kluczowe, by uzyskać piękną i zdrową cerę. Można sobie w tym pomóc, korzystając ze specjalnych urządzeń, takich jak szczoteczki soniczne. Takie gadżety doskonale radzą sobie z dokładnym oczyszczaniem nawet delikatnej skóry twarzy. Szczoteczki soniczne w łagodny i mało inwazyjny sposób odblokowują pory i pozbywają się ze skóry zanieczyszczeń. Usuwają martwe komórki oraz pozostałości makijażu. Regularne korzystanie z takich gadżetów to doskonały sposób na utrzymanie zdrowej i promiennej cery. Przygotowaliśmy listę 5 urządzeń, których zakup warto rozważyć. Foreo Luna box:offerCarousel Szczoteczka występuje w czterech wersjach dostosowanych do różnych rodzajów skóry. Niebieska przeznaczona jest do cery mieszanej. Różowa sprawdzi się przy skórze do normalnej. Foreo Luna w kolorze seledynowym będzie idealna do skóry tłustej, a model w kolorze fioletowym przeznaczony jest do cery wrażliwej. Poszczególne warianty tej szczoteczki różnią się nie tylko kolorem, ale także rozmieszczeniem i wielkością wypustek, tak aby odpowiadały wymaganiom cery. Urządzenie potrafi generować nawet 8 000 pulsacji na minutę, a 1 godzina ładowania wystarcza na 450 użyć. Nie trzeba też wymieniać w niej końcówek. Foreo Luna wykonana jest z hipoalergicznego silikonu. Została wyposażona dodatkowo w funkcję anti-aging. Oznacza to, że tylna cześć szczoteczki przenosi pulsacje na te obszary, w których najczęściej pojawiają się zmarszczki. Dzięki temu redukuje ona widoczność pierwszych oznak starzenia się skóry. W sprzedaży oprócz podstawowej wersji Foreo Luna dostępne są też inne warianty tego urządzenia, czyli nowsza Foreo Luna 2 (droższa, nowsza generacja) oraz Foreo Luna Mini (tańsza i mniejsza, w wersji 1 i 2). Różnią się one nie tylko ceną, ale też wielkością i dokładnością czyszczenia. Foreo Luna Play box:offerCarousel W ofercie marki Foreo można znaleźć też inne modele szczoteczek sonicznych. Foreo Luna Play ma mniejsze wymiary niż Foreo Luna. Nie radzi sobie tak dobrze z usuwaniem zanieczyszczeń, ale jest znacznie łatwiejsza w transporcie. Można mieć ją zawsze przy sobie i wygodnie jest zabrać ją w podróż. Foreo Luna Play została wyposażona w dwie strefy powierzchni czyszczenia, tak aby dopasować się do każdego rodzaju cery. Trzeba tylko pamiętać, że ten model nie ma wbudowanego akumulatora wielokrotnego użytku, a bateria wystarcza na ok. 100 użyć. Jest jednak tańszy od wcześniej wymienionych urządzeń. Teesa Sonic box:offerCarousel Dobrą propozycją jest szczoteczka soniczna do twarzy o nazwie Teesa Sonic. Obsługuje dwa tryby prędkości: 9 tys. lub 12 tys. ruchów na minutę. Sprzęt jest wodoodporny i spełnia normę IPX6, więc można korzystać z niej np. w wannie bez obaw, że wpadnie do wody i się uszkodzi. W zestawie ze szczoteczką zasilaną jedną baterią AA dostępne są cztery nakładki: silikonowa i trzy bawełniane. Clarisonic MIA2 box:offerCarousel Urządzenie działa z prędkością 300 ruchów na sekundę. Oprócz oczyszczania skóry z m.in. pozostałości makijażu otwiera pory, ale nie złuszcza skóry i nie ściera naskórka. Można korzystać z niej dwa razy dziennie. Podczas korzystania z Clarisonic MIA2 timer sugeruje zmianę partii czyszczenia. Urządzenie dostępne jest w dwóch kolorach: białym i różowym. Fineness Pro box:offerCarousel Kolejną wartą uwagi szczoteczką soniczną jest Fineness Pro. Urządzenie dostępne jest w dwóch kolorach różniących się oznaczeniem: Fineness Pro Pro FE-LV oraz Fineness Pro PRO FE-LR. Producent wykorzystuje w tym urządzeniu drobne silikonowe wypustki, które dzięki wibracjom pulsacyjnym oczyszczają twarz z martwych komórek i pozostałości po makijażu. Powierzchnia szczoteczki sonicznej Fineness Pro podzielona jest na trzy strefy do oczyszczania różnych części twarzy. W sprzedaży dostępna jest też nieco mniejsza i łatwiejsza w transporcie wersja Mini. Producent zadbał też o obecność funkcji anti-aging, której zadaniem jest przeciwdziałanie pojawianiu się zmarszczek. W sprzedaży jest wiele różnych elektrycznych szczoteczek do twarzy. Modele soniczne, które wykorzystują fale dźwiękowe do oczyszczania skóry, są zdecydowanie warte uwagi. Ich wysoką skuteczność zapewnia wykonywanie nawet do 300 ruchów oscylacyjnych w przód i w tył na sekundę. Są też znacznie delikatniejsze niż tradycyjne szczoteczki, które mechanicznie mocno złuszczają skórę, co przy częstym stosowaniu może prowadzić do podrażnień cery.
Szczoteczka soniczna do twarzy – 5 polecanych modeli
Piżmo to składnik, który nadaje perfumom i wodom toaletowym charakterystyczny zapach, tworząc swego rodzaju „ogon”. Woń jest miękka, ciepła, ciężka, czasami dusząca, ale za każdym razem oryginalna i seksowna. Wybraliśmy 5 najciekawszych wód toaletowych dla mężczyzn. Jak pachnie piżmo? Jeśli nie jesteś fanką analizowania składu perfum, ale jednak lubisz u mężczyzny ciepłe, otulające zapachy, pozostawiające za sobą „ogon” – piżmo jest w twoim typie. Panowie również są jego fanami, bo jest to składnik, który rozpala zmysły, ma „miękki” zapach, troszkę słodki, odrobinę mydlany, o charakterze ziemistym, lekko zwierzęcym. Ten komponent potrafi z innych mu towarzyszących wydobyć to, co najpiękniejsze, stając się bazą dla najlepszych i najbardziej kultowych kompozycji zapachowych na świecie. Przyjrzeliśmy się niektórym wodom toaletowym dla mężczyzn z zawartością piżma i wybraliśmy te, które naszym zdaniem są najbardziej warte poświęcenia im uwagi, czasu i pieniędzy. Wszystko po to, by panowie mogli poczuć się jeszcze bardziej wyjątkowo. 1. Davidoff Cool Water Davidoff to jedna z najbardziej znanych marek perfum i wód toaletowych dla mężczyzn. W Cool Water bazę stanowią: ambra, piżmo, drewno sandałowe oraz drewno cedrowe – to one nadają wodzie charakteru i intensywności. W składzie znajdziemy także: jaśmin, mech dębowy, geranium, rozmaryn, lawendę, kwiat pomarańczy i miętę pieprzową. Mieszanka tych składników zapewnia oryginalny, męski zapach – ostry, a jednocześnie świeży. Davidoff Cool Water jest dpowiedni na każdą okazję. box:offerCarousel 2. Joop! Homme Jeśli twój mężczyzna lubi czuć się i wyglądać wyjątkowo oraz tak samo pachnieć, wybierz dla niego wodę toaletową Joop! Homme. To fascynująca woń, która podkreśla męskość. Jest to zapach orientalno-ambrowy z nutą piżma. Na początku kwiatowo-ciepły, a później coraz bardziej zmysłowy. Na liście składników Joop! Homme znajdziemy: bergamotkę, cynamon, kwiat pomarańczy, jaśmin, drewno sandałowe, wetywerię, paczulę, ambrę, bób tonka, piżmo i wanilię. box:offerCarousel 3. Dolce & Gabbana Pour Homme To zapach, który stał się klasyką i wszedł do kanonu tych najbardziej popularnych i lubianych. Dolce & Gabbana Pour Homme chętnie będą nosić mężczyźni, którzy lubią czuć się uwodzicielami i zwycięzcami. Wodę toaletową otwierają nuty: bergamotki, mandarynki, pomarańczy, neroli i cytryny. Dalej czujemy: lawendę, szałwię, estragon, kardamon i pieprz, które dodają wodzie ostrości. Bazę natomiast stanowią: drewno sandałowe, cedr, bób tonka, piżmo, tytoń, irys oraz kumaryna. box:offerCarousel 4. Calvin Klein One Był 1994 rok, kiedy One Calvina Kleina pojawiły się w sprzedaży i od razu stały się hitem, raz na zawsze zmieniając spojrzenie na zapachy, które mogą stosować zarówno mężczyźni, jak i kobiety. CK One to wolność wyboru i poczucie niezależności. Pachną m.in.: ananasem, papają, fiołkiem, piżmem, ambrą i szeroko rozumianą zielenią drzew. box:offerCarousel 5. Giorgio Armani Acqua di Gio To zapach świeży, przywodzący na myśl morską bryzę. Czuć w nim zmysłowe aromaty kwiatowe (bergamotka, jaśmin, nasturcja), ale także akcenty owocowe i drzewne. Jeśli chcesz, by twój mężczyzna pachniał wytworną i elegancką mieszanką: piżma, cedru, frezji, kolendry, brzoskwini i gałki muszkatołowej, wybierz Acqua di Gio.
5 piżmowych wód toaletowych dla niego
Po latach zapomnienia i katowania pęsetą brwi odzyskują swój naturalny charakter. Już nie są depilowane w cieniutkie kreski – teraz królują grubsze, gęstsze łuki, ale kobiety nie byłyby sobą, gdyby nie zaczęły szukać czegoś nowego. I tak oto brwi stają się głównym punktem makijażu. Złote brwi Były już złote rzęsy, złote kreski oraz złote piegi, teraz czas na złote brwi. Sposobów na osiągnięcie takiego efektu jest kilka. Możemy je oprószyć złotym cieniem do powiek – efekt powinien być delikatny i niezbyt rzucający się w oczy. Mocniejszy wyraz uzyskamy, malując brwi złotym eyelinerem bądź kredką. Są też dostępne specjalne pomady do brwi w wielu kolorach. Jeżeli nie znajdziemy akurat złotej, weźmy np. kremową i zmieszajmy ją ze złotym cieniem do powiek. Jednak najmocniejszy i najbardziej efektowny efekt uzyskamy, stosując brokat lub złotą farbkę do malowania twarzy. Metaliczne brwi Podobnie jak w przypadku poprzednich opcji, efekt metalicznych brwi osiągniemy, nakładając brokat, cień do powiek lub malując je kredką do oczu w odpowiednim odcieniu. Inny wariant to wykonanie ich za pomocą specjalnych naklejek w postaci piegów bądź kryształków. Tak ozdobione brwi powinny wytrzymać całą karnawałową imprezę i być dopełnieniem niejednej szalonej stylizacji. Falowane brwi Wykonanie falowanych brwi wymaga dość dużo cierpliwości. Aby uzyskać efekt fal, trzeba odpowiednio usunąć włoski, tak by zaznaczyć fale. Następnie ujarzmiamy pozostałe. Jeśli nie mamy w planach wyrywania połowy brwi, podobny efekt osiągniemy, odpowiednio je malując. Na początku rysujemy obrys fal, a następnie wypełniamy je pomadą do brwi, starając się tak ułożyć włoski, żeby nie wychodziły poza obrys. Taki makijaż zajmuje dość dużo czasu i jest niezwykle pracochłonny, ale za to efekt WOW jest gwarantowany. Warkoczykowe brwi To kolejny trend w makijażu brwi. Na szczęście nikt nie karze nam hodować tak długich włosków, aby móc pleść z nich warkocze. Wystarczy odpowiedni pędzelek, pomada lub inny kosmetyk do stylizacji brwi i morze cierpliwości. Zabawę zaczynamy od wyczesania brwi. Do tego celu warto użyć szczoteczki po tuszu do rzęs (oczywiście czystej). Następnie za pomocą ołówka do brwi zaczynamy szkicować wzór warkocza. Potem, nakładając pomadę na brwi, staramy się tak ułożyć włoski, aby jak najbardziej przypominały warkocz. Jeżeli mamy czas, możemy delikatnie nałożyć na przemian pasma włosków tak, jak robi się to w przypadku prawdziwego warkocza. Tego typu makijaż wymaga niesamowitej dokładności, pewnych zdolności manualnych i cierpliwości. Krótko mówiąc, jeśli należymy do osób niecierpliwych, to nie bierzmy się za jego wykonanie. Z serduszkiem na brwi Kolejny trend dotyczący ozdabiania brwi to serduszka lub gwiazdki wycięte na brwi. Brzmi strasznie, ale aż tak źle nie jest. Serduszko najczęściej znajduje się na zewnętrznym końcu łuku brwiowego. Aby je wykonać, należy wziąć pesetę i usunąć włoski tak, by powstał kształt serca. Efekt końcowy zależy od naszych umiejętności, dlatego trzeba pamiętać, że jeśli nam on nie wyjdzie, to raczej nie mamy szans na poprawienie wzoru. Sylwester i karnawał to idealny czas na eksperymentowanie ze swoim wyglądem. Być może będzie nam do twarzy w złotych bądź falowanych brwiach?
Pomysły na szalone brwi
Kiedy dziecko jest chore i musi leżeć w łóżku lub pozostać w domu na kilka dni, wtedy pojawia się problem nudy. Siedzenie w czterech ścianach nie jest wcale przyjemne, a do tego doskwierające objawy choroby bywają bardzo nieprzyjemne. Warto jest na taki czas znaleźć dla malucha rozrywkę, która uprzyjemni mu pobyt w domu lub szpitalu i sprawi, że na jego twarzy pojawi się uśmiech. Poniżej znajdziesz kilka propozycji, które sprawdzą się jako wesoła atrakcja podczas choroby dziecka. 1. Gry karciane Idealnym sposobem na nudę podczas choroby jest gra w karty. Zapewnia ona mnóstwo emocji, a przy okazji nie wymaga wydzielenia odpowiedniego miejsca, dlatego będzie można rozegrać partyjkę nawet wtedy, kiedy dziecko musi leżeć w łóżku. 2. Przenośna konsola Dużą zaletą kieszonkowych konsoli jest fakt, że zajmują one mało miejsca, a przy tym oferują różnorodną rozrywkę na długie godziny spędzone w łóżku. Taki gadżet przyda się zwłaszcza wtedy, gdy twoje dziecko musi przebywać w szpitalu. Na konsoli można grać bez udziału innych osób, a różnorodność propozycji nie pozwoli się nudzić. 3. Pluszowy miś do towarzystwa Choroba bywa często dość ciężkim czasem dla malucha, dlatego z pewnością humor poprawi mu towarzystwo pluszowego misia, którego będzie mógł przytulić. Pluszak może być także pomocą dla rodziców. Dzieci niechętnie mówią o tym, że coś je boli lub nie potrafią odczytywać swoich emocji. Dlatego często zdarza się tak, że kilkulatek sygnalizuje nam, że to miś cierpi na pewne nieprzyjemne dolegliwości, które tak naprawdę odczuwa właśnie twoje dziecko. 4. Gry planszowe – świetny sposób na nudę Popularne planszówki to doskonałe rozwiązanie na nudne popołudnie. Świetnie sprawdzą się podczas choroby, jeżeli twoje dziecko może wstawać z łóżka. Mnóstwo radości całej rodzinie przyniesie gra w „Zgadnij kto?” lub„5 sekund”. 5. Gra w statki Radą na nudę podczas choroby może być gra w statki. Dzięki specjalnej, rozkładanej wygodnie planszy grać można nawet w łóżku. Kto pierwszy zatopi okręt przeciwnika? 6. Zestaw małego lekarza W czasie choroby warto zaproponować dziecku do zabawy zestaw małego lekarza. Zabawa w doktora pozwoli na oswojenie choroby oraz narzędzi, których dzieci często się boją. Podczas mierzenia temperatury maluch, za pomocą zabawkowego termometru, może zmierzyć ją także swojemu rodzicowi. 7. Komputerki – idealne do zabawy w łóżku chorego Fantastyczną rozrywką może być korzystanie z gier dostępnych na komputerku dla dzieci. Takim sprzętem maluch może bawić się samodzielnie, a różnorodność gier z pewnością nie pozwoli mu się nudzić. 8. Kostki logiczne, czyli ćwiczymy cierpliwość Długie godziny spędzane w łóżku może umilić dziecku kostka logiczna. Układanie elementów w odpowiedni wzór jest niezwykle wciągające i pozwoli zapomnieć kilkulatkowi o nudzie. 9. Puzzle dla wytrwałych Czas spędzony w domu podczas choroby można poświęcić na ułożenie dużych puzzli składających się z wielu elementów. To świetna rozrywka zwłaszcza dla starszych dzieci, która jednocześnie będzie fantastycznym treningiem cierpliwości. 10. Zachęcamy do czytelnictwa Leżenie w łóżku i nabieranie sił może być doskonałą okazją do poświęcenia się lekturze. Jeżeli dziecko jest osłabione, to warto, aby rodzic poczytał mu na głos. Dzięki temu maluch będzie mógł zamknąć oczy i wypoczywać nie nudząc się. Jeżeli jednak kilkulatek jest na siłach, to koniecznie podrzuć mu do łóżka wciągającą lekturę, która pozwoli mu zapomnieć o wszystkim dookoła. Czas choroby nie należy do najprzyjemniejszych, dlatego warto zrobić wszystko, aby dziecko dodatkowo nie nudziło się podczas leżenia w łóżku. Wciągające gry czy fascynujące książki mogą pomóc przetrwać trudny okres w doskonałym humorze. Wśród zabawek dostępnych na rynku z pewnością znajdziesz takie, które idealnie sprawdzą się w czasie, kiedy maluch jest nieco słabszy i jest zmuszony do wypoczywania pod ciepłą kołdrą.
10 sposobów na nudę podczas choroby – ciekawe gry i gadżety
3Doodler to pierwszy na świecie długopis 3D zasilany energią elektryczną. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że jest to analogowa drukarka 3D, służąca do zabawy. W tym przypadku projekt tworzący przestrzenną formę nie wynika z zaprogramowanej w komputerze informacji, przenoszonej w przestrzeń, przy pomocy skomplikowanych mechanizmów. Zabawa Doodlerem to raczej kwestia naszej wyobraźni i tego, w jaki sposób będziemy tworzyć trójwymiarowy obraz własną ręką. 3Doodler Create to zabawka w formie długopisu, który pod wpływem ciepła, topi aplikowane do niego wkłady z tworzywa ABS. Po naciśnięciu odpowiedniego przycisku, na długopis wypływa stopione tworzywo, a chwilę po tym zastyga. Tylko od nas i naszej fantazji zależy co narysujemy 3Doodlerem. Jak zbudowany jest 3Doodler? Jest to urządzenie przypominające tradycyjny długopis. Ma bardzo nowoczesny design. Jego obudowa wykonana jest z aluminium, w jasnoszarym połyskującym kolorze. Matowe wykończenie sprawia, że możemy go łatwiej trzymać, a co za tym idzie prowadzić. Z przodu urządzenia znajduje się metalowa dysza z mosiądzu, którą wypływa rozgrzane tworzywo. Nieco powyżej umieszczone są dwa przyciski, pokryte miękką gumą, odpowiedzialne za prędkość wypływającego plastiku. Możliwe jest ustawienie wolne lub szybkie, w zależności od potrzeb i stopnia zaawansowania użytkownika. W górnej części Doodlera umieszczony został analogowy włącznik oraz śruba do bardziej precyzyjnej regulacji działania. Na samym szczycie długopisu znajduje się dioda informująca o stanie urządzenia oraz wtyczka przygotowana do podłączenia zasilacza. Do zestawu z długopisem został dołączona ładowarka, urządzenie do czyszczenia, śrubokręt do regulacji oraz zestaw różnokolorowych wkładów do tworzenia przestrzennych form. 3Doodler w praktyce 3Doodle jest bardzo łatwy i intuicyjny w użytkowaniu. Mogą bawić się nim najmłodsi, starsze dzieci, a także dorośli. Zaraz po wyjęciu z opakowania i zaaplikowaniu plastikowego wkładu, należy przystąpić do zabawy. Technik rysowania jest mnóstwo, można tworzyć proste bryły, wypełniać je i doklejać kolejne formy. Doodler posiada również funkcję rysowania na płaskich powierzchniach, np. na kartce papieru. Następnie plastikowy rysunek można odkleić, kreując w ten sposób własną twórczość. Podczas zabawy nie występuje niebezpieczeństwo poparzenia, ponieważ tworzywo gorące jest tylko wewnątrz urządzenia. Po wypłynięciu momentalnie zastyga i nie tworzy żadnego zagrożenia. Warto też zaznaczyć, że 3Doodler nie brudzi w żaden sposób i w tym przypadku jest lepszy od kredek, flamastrów, farb czy plasteliny. Na rynku dostępne są różne modele Doodlera - klasyczny 3Doodler Create, bezprzewodowy czy też wyjątkowy - dla najmłodszych, o specjalnie wyprofilowanej rękojeści. Dla dzieci może stanowić doskonałą alternatywę tradycyjnego rysowania. Zabawa Dodlerem wpływa pozytywnie na rozwój dziecka, jego kreatywność i pomaga rozwijać zmysł kształtowania przestrzennego.
Czym jest 3Doodler Create?
Zabawy ruchowe, treningi koncentracji stanowią szeroko pojętą grupę zadań wspierających rozwój malucha. Co zrobić, aby urozmaicić zabawę, a jednocześnie dać okazję do tego, by ćwiczyło swoje umiejętności psychoruchowe? Stawiamy na mini golfa! Zestaw do mini golfa jest ciekawym pomysłem, który pozwala trenować zarówno motorykę, jak i zdolność koncentracji uwagi u malucha. Poniżej przedstawiamy polecane zestawy do mini golfa w sam raz na aktywne popołudnie dla dziecka. Zabawę w mini golfa można rozpocząć już od drugiego roku życia. Jest to ciekawa alternatywa dla tych maluchów, które nie garną się do gry w piłkę albo nie mają rodzeństwa lub innego towarzystwa do zabawy. W takim wypadku dzieci swój czas muszą często spędzać, bawiąc się grzecznie pod okiem rodziców lub opiekunów, niekoniecznie angażując ich w zabawę. Mini golf jest taką formą zabawki, która pozwala na doskonałą zabawę nawet wtedy, gdy brakuje kompana do gry. 1. Zestaw do gry w pojedynkę Jednym z polecanych zestawów do mini golfa jest ten firmy Chicco, który umożliwia grę w dwojaki sposób. Pierwsza forma zabawy opiera się o tradycyjną grę w golfa – zadaniem małego gracza jest więc tak uderzyć kijem w piłeczkę, aby znalazła się w dołku. Innym sposobem na świetną zabawę jest rzucanie piłeczką do celu. Wystarczy odpowiednio się ustawić, poczekać na właściwy moment, a gdy podświetli się strzałka – starannie wycelować piłeczkę. W ten sposób doskonale rozwija się koordynacja wzrokowo-ruchowa, a także zdolność koncentracji uwagi dziecka. 2. Większy zestaw to więcej frajdy Alternatywną formą zabawki, umożliwiającą grę w golfa, ale w nieco większym gronie, jest zestaw do mini golfa z wózkiem. Duży mobilny wózek na kółkach pozwala na wygodny transport kijów, a jednocześnie stanowi stylowy gadżet przypominający prawdziwe wózki wytrawnych golfistów. W zestawie oprócz wózka znajdują się aż trzy kije golfowe, dołek, chorągiewka oraz piłki będące podstawą świetnej zabawy. Każdy mały golfista otrzymuje własny kij, a po odpowiednim ustawieniu dołka można rozpocząć angażującą zabawę. Taki zestaw do mini golfa pozwala na dogodne wybranie miejsca do gry – zarówno na świeżym powietrzu, jak i w domu, zapewniając przy tym świetną zabawę w ulubionym towarzystwie. 3. Zabawka też może wyglądać stylowo Jeżeli rodzicom zależy na tym, aby wyposażyć swoje dziecko w stylowo wykończone gadżety do zabawy, które nie tylko świetnie spełniają swoją funkcję, ale również cechują się niebanalnym wyglądem, warto wziąć pod uwagę drewniany zestaw do mini golfa. Materiał, z jakiego wykonane są poszczególne elementy, sprawia, że zabawa jest przyjemna, a sama zabawka wygląda elegancko i oryginalnie. Zestaw taki składa się z dwóch kijów golfowych pozwalających na komfortową, a zarazem precyzyjną grę. Ponadto, oprócz piłek i dołka, w komplecie znajdują się trzy elementy utrudniające tor ruchu piłki. Zaczynając od prostych uderzeń, przez utrudnianie sobie toru, dziecko doskonali swoje umiejętności posługiwania się zabawką, co przekłada się na uzyskiwanie zdolności motorycznych i poznawczych. Gra w mini golfa zapewnia trening zdolności dziecka przez zabawę. Zabawa w mini golfa to prosta, ale wciągająca forma aktywności. Oprócz walorów rozrywkowych, jakie niewątpliwie posiada, spędzanie czasu przy grze w mini golfa służyć może rozwojowi pociechy. Niewątpliwą zaletą jest to, że gra w mini golfa możliwa jest i na podwórku, i w domu, więc niezależnie od pogody czy pory roku można aktywnie spędzać czas.
Wspieramy rozwój psychoruchowy - 3 zestawy do gry w mini golfa dla dziecka
Bezprzewodowe ładowanie nie jest czymś zupełnie nowym. Już od kilku lat na rynku dostępne są na przykład smartfony, w których energię w akumulatorze można uzupełniać bez podłączania kabla. Ale co trzeba wiedzieć o tej technologii? Czemu nie stała się standardem w urządzeniach mobilnych? Ładowanie bezprzewodowe nie jest tak naprawdę do końca bezprzewodowe. To nie tak, że wchodzimy do pokoju, a w tym czasie telefon znajdujący się w kieszeni zaczyna uzupełniać poziom naładowania swojego akumulatora. W praktyce całe rozwiązanie sprowadza się do niewielkiej, podłączonej do gniazdka prądowego stacji dokującej, na której można położyć telefon i ten zacznie się ładować. Ale jak to w rzeczywistości działa? Kilka różnych technologii Niestety, w świecie nowych technologii rzadko dochodzi do ujednolicenia standardów, aby użytkownicy mieli dowolność wyboru. Tak też jest w przypadku mechanizmów ładowania bezprzewodowego. W tym momencie można wyróżnić dwa główne rozwiązania – Qi oraz Rezence. Pierwsza metoda wspierana jest przez firmy: Qualcomm, LG, Asus, HTC czy też Nokię, a za drugą stoją takie firmy jak Dell oraz Intel. Obie technologie, chociaż w praktyce działają dość podobnie, to tak naprawdę znacząco się od siebie różnią. Co ważne, nie są ze sobą kompatybilne, więc telefonu z Qi nie naładujemy ładowarką Rezence. Warto też wspomnieć, że Samsung wspiera oba rozwiązania, chociaż w smartfonach wykorzystuje jak na razie tylko Qi. Z kolei Apple oficjalnie nie stoi za żadnym standardem, jednak w Apple Watch również stosuje technologię Qi. Między obiema technologiami jest kilka znaczących różnic, które wpływają także na sam proces ładowania. Aktualnie Qualcomm Qi generuje moc do 5 W. Z kolei Rezence może osiągnąć poziom nawet 50 W, dzięki któremu możliwe będzie ładowanie kilku sprzętów jednocześnie. Rezence ma również wykrywać rodzaj ładowanego urządzenia i na tej podstawie dobierać swoją moc. Dodatkowo Qi wymaga stykania się smartfona ze stacją ładującą, a rozwiązanie konkurencyjne może działać na niewielkim dystansie. Jak działa ładowanie bezprzewodowe? Do ładowania bezprzewodowego wykorzystywane jest zjawisko indukowanego napięcia elektrycznego. Przez cewkę nadawczą w stacji ładującej przepływa prąd, który wytwarza pole elektromagnetyczne. To pole z kolei dociera do cewki odbiorczej w smartfonie i indukuje napięcie, które wykorzystywane jest do ładowania. Jest to rozwiązanie w pełni bezpieczne. Jednak nie da się z niego korzystać w urządzeniach, które nie są do tego przystosowane. Alternatywą są specjalne etui, które dodają taką możliwość, ale w praktyce nie są zbyt funkcjonalne. Wady i zalety ładowania bezprzewodowego Każde rozwiązanie ma swoje wady i zalety. Tak samo jest w przypadku ładowania bezprzewodowego. Ale czy plusy przeważają nad minusami? Decydując się na smartfona z technologią ładowania bezprzewodowego, trzeba liczyć się z pewnymi ograniczeniami. Najważniejsze to czas ładowania, który jest po prostu dłuższy w porównaniu do tradycyjnego uzupełniania energii kablem USB. Co prawda rozwój technologii znacząco zmniejszył różnice, ale te nadal występują. Najczęściej konieczne będzie także dokupienie dedykowanej stacji ładującej. Te na szczęście nie są już tak drogie, jak jeszcze do niedawna. Wystarczy kilkadziesiąt złotych, aby nabyć markowy model, np. Samsunga. Z drugiej strony ładowanie bezprzewodowe jest szalenie wygodne. Wystarczy postawić ładowarkę np. na biurku i tylko położyć na niej smartfona po powrocie do domu. Nie trzeba szukać kabla i schylać się do gniazdka prądowego. Jeśli komuś zależy na komforcie, to na pewno ładowanie bezprzewodowe mu się spodoba. Ładowanie bezprzewodowe wciąż nie jest aż tak popularne, jak mogłoby się wydawać. Producenci decydują się na zaimplementowanie tego rozwiązania praktycznie tylko w najlepszych i najdroższych urządzeniach. Jednak z czasem powinno stać się standardem, który ułatwi życie wszystkich użytkowników sprzętów mobilnych.
Ładowanie bezprzewodowe – co musisz o nim wiedzieć?
Jak często zdarza ci się, że spędzasz dużo czasu na układaniu włosów, po czym cały efekt twojej pracy znika zaraz po wyjściu z domu, bo włosy puszą się niemiłosiernie? Do tego wywijają się w różne strony pod wpływem wysokiej wilgotności powietrza, a po użyciu suszarki pojedyncze włosy oddzielają się od reszty, co optycznie niszczy gładkość fryzury. Dowiedz się, w jaki sposób możesz zapobiec puszeniu się włosów. Triki, dzięki którym zmniejszysz podatność włosów na puszenie Rozważ zakup suszarki, która posiada funkcję chłodnego nawiewu. Zimne powietrze sprawia, że łuski włosa domykają się, dzięki czemu fryzura jest bardziej gładka, a włosy są bardziej błyszczące. W czasie suszenia zwróć uwagę, aby kierować strumień zgodnie z kierunkiem wzrostu włosa. Robiąc to w przeciwną stronę, spowodujesz rozchylenie łusek włosów, przez co będą one później bardziej napuszone. Wybierając kosmetyki do pielęgnacji, sprawdź, czy mają one właściwości wygładzające. Przed zastosowaniem szamponu polej włosy po całej długości ciepłą wodą. To spowoduje rozchylenie się łusek włosa, dzięki czemu składniki kosmetyków będą mogły zadziałać głębiej. Po zastosowaniu odżywki opłucz włosy chłodną wodą – zimno wygładzi strukturę włosów i zmniejszy ich podatność na puszenie. Po umyciu głowy nie trzyj włosów ręcznikiem, a jedynie owiń je w turban. Dzięki temu pozbędziesz się nadmiaru wody. Po 20 minutach delikatnie je rozczesz przy pomocy grzebienia o szeroko rozstawionych ząbkach. Kosmetyki wygładzające włosy Kosmetyki te wygładzają strukturę włosów i nadają im ładny blask. Po ich zastosowaniu włosy są zdecydowanie bardziej podatne na układanie. Jaki produkt wygładzający cechuje się najmocniejszym działaniem? Zdecydowanie serum, którego nie spłukujemy, tylko pozostawiamy na powierzchni włosów. Które z nich będzie odpowiednie dla ciebie? Wella Wet Stage Serum – to serum wygładzające do włosów, które zwiększa odporność na uszkodzenia oraz scala rozdwojone końcówki. Jego dodatkową zaletą są właściwości utrwalające fryzurę. Wystarczy, że po umyciu głowy wmasujesz kosmetyk we włosy od połowy ich długości, kierując się ku końcom. Cena: ok. 60 zł za 50 ml. Schwarzkopf Professional Essensity Serum – kosmetyk ten redukuje nadmierną suchość włosów. Poza działaniem wygładzającym, chroni przed niekorzystnymi skutkami promieniowania UV. Cena: ok. 30 zł za 50 ml. Joanna Professional Serum – zawiera w składzie jedwab, który wygładza włosy, zapobiega ich elektryzowaniu oraz rozdwajaniu się końcówek. Cena: ok. 14 zł za 30 ml. Kosmetyki zwiększające odporność włosów na wilgoć Włosy mogą się puszyć na skutek wysokiej wilgotności powietrza. Możesz temu zapobiec, stosując kosmetyki zwiększające odporność włosów na działanie tego czynnika atmosferycznego. Zawierają one w składzie substancje, które pokrywają włos niewidoczną warstwą ochronną, dzięki czemu włosy będą wygładzone nawet w ekstremalnych warunkach pogodowych. L’Oréal Liss Unlimited maska do włosów – kosmetyk ten zabezpiecza włosy przed puszeniem nawet w ekstremalnie wilgotnym środowisku. Zwiększa również podatność włosów na późniejsze układanie. Cena: ok. 40 zł za 200 ml. Kérastase Discipline – odżywka jest przeznaczona do włosów niezdyscyplinowanych. Zawarte w niej składniki domykają łuskę włosa, dzięki czemu jest on bardziej gładki i lśniący. Poza tym odżywka odbudowuje ubytki w obrębie struktury włosa. Doskonale nadaje się do włosów suchych i zniszczonych. Cena: ok. 200 zł za 1000 ml. Syoss Smooth Relax – szampon ten dyscyplinuje nawet trudne do ułożenia włosy. Dodatkowo zawiera w składzie substancje, które nadają im piękny połysk. Cena: ok. 15 zł za 500 ml. Stosując się do wskazówek zawartych w tym poradniku, nie tylko zapobiegniesz nadmiernemu puszeniu się włosów, ale również zadbasz o ich dobrą kondycję. Zobacz również: Naturalna pielęgnacja włosów
6 kosmetyków, z pomocą których zapomnisz o puszeniu się włosów
Dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Najmłodsi są ogromnie zainteresowani światem, a to, co dla dorosłych jest czymś normalnym, dla dziecka może być fascynujące. Świetnym przykładem jest podróżowanie autobusami i tramwajami. Nic zatem dziwnego, że maluchy bardzo lubią bawić się zabawkową komunikacją miejską. Zabawkowy tramwaj Miniaturowe tramwaje wykonane są z jak największym odwzorowaniem szczegółów prawdziwego pojazdu. Wiele modeli ma kolorowe oświetlenie i wydaje odpowiednie dźwięki (np. zapowiedź odjazdu). W niektórych zabawkowych tramwajach możliwe jest włączenie radosnej melodii, która będzie umilała podróż. Tramwaj marki Busset ma 46 cm długości i jest wyposażony w figurkę motorniczego. Zasilany jest bateriami AA 1,5 V (w zestawie są baterie testowe). Koszt zabawki to ok. 30 zł. Otwierane drzwi ma z kolei tramwaj z serii Playme. Realizmu zabawce dodaje również składany pantograf. Tramwaj może swobodnie jeździć po podłodze dzięki mechanizmowi wolnego biegu. Zabawka jest dostępna w trzech kolorach – zielonym, czerwonym i niebieskim, a jej cena to ok. 45 zł. Nieco droższy jest tramwaj przegubowy marki Simba Dickie Group (ok. 56 zł). Ma składany pantograf, otwierane drzwi i dwa przeguby. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych: czerwono-białym oraz zielono-srebrnym. Zabawka jest repliką prawdziwego tramwaju niskopodłogowego Cityrunner, który produkuje kanadyjska firma Bombardier Transportation. Od niedawna tramwaj tego typu jeździ w Łodzi. Zabawkowy autobus Wybór zabawkowych autobusów jest ogromny. To prawdziwa gratka dla miłośnika takich pojazdów. Można wybierać spośród wielu marek i kolorów. Autobus przegubowy marki MAN wygląda jak prawdziwy pojazd – ma otwierane drzwi, miejsca dla pasażerów i gumowe lusterka boczne. Wyposażony jest w napęd frakcyjny, dzięki któremu dziecko może wprawić w ruch zabawkę. Autobus ma długość 42 cm i jest dostępny w trzech kolorach: żółtym, niebieskim i czerwonym. Zabawka kosztuje niecałe 60 zł. Znajdzie się również niespodzianka dla miłośnika długodystansowych wycieczek. Marka Simba Dickie Group ma w swojej ofercie kolorowy autobus turystyczny. Pojazd ma otwierane drzwi, luk bagażowy oraz klapę silnika. Wydaje też realistyczne dźwięki silnika. Zabawka ma długość 27 cm i kosztuje ok. 40 zł. Nieco starszego miłośnika komunikacji miejskiej ucieszy z pewnością model autobusu miejskiego Solaris U12 MZA Warszawa (linia 183, Nowy Rembertów). Zabawka została wiernie odwzorowana (w skali 1:87), a jej koszt to ok. 130 zł. Zestawy komunikacji miejskiej Doskonałym prezentem dla dziecka lubiącego miejską komunikację jest zestaw City Liner (cena: 100 zł). W jego skład wchodzi: Przegubowy tramwaj z otwieranymi drzwiami i ze zmienną nazwą trasy. Autobus z otwieranym szyberdachem oraz klapą od silnika. Żółta taksówka. Do zabawki dołączone są znaki drogowe, przystanek tramwajowy/autobusowy z wiatą, fragmentem chodnika i rozkładem jazdy. Dziecięce zainteresowanie światem jest ogromne i spontaniczne. Maluchy próbują zrozumieć otaczającą ich rzeczywistość, przekładając ją na zabawę. Stąd tak wiele zabawek produkowanych jest w taki sposób, by w jak największym stopniu przypominały prawdziwe obiekty. Dziecko bawiące się zabawkową komunikacją miejską można uczyć odpowiednich zachowań. Nie zapominajmy o kupnie biletu i bezpiecznych zasadach wsiadania do pojazdu.
Zabawkowa komunikacja miejska
Chociaż skóra dłoni jest dużo delikatniejsza niż skóra na stopach, to obie potrzebują jednakowej, intensywnej pielęgnacji zimą. Czy jednak codzienne smarowanie kremem wystarczy dla wysuszonych zimnem dłoni oraz szorstkich i nieprzyjemnych od wpływu domowego ogrzewania stóp? Zdecydowanie nie. W tym okresie nasza skóra potrzebuje czegoś więcej. Oto przewodnik po codziennej pielęgnacji dłoni i stóp. Dłonie zimą To, że na dłoniach umiejscowionych jest mnóstwo gruczołów potowych, sprawia, że dłonie pocą nam się w stresujących lub kłopotliwych sytuacjach. Jest to również przyczyną tego, że zimą tak łatwo jest je przesuszyć i pozbawić warstwy ochronnej. Jej brak powoduje, że nasze dłonie stają się na zimnie czerwone i szorstkie, a stąd już prosta droga do ich podrażnień. Nie wszyscy też wiedzą, że zimno może negatywnie wpływać na wygląd skórek i paznokci. Jak więc zadbać o swoje dłonie? Nawilżaj dłonie Podstawą jest dobry krem do rąk. Prawie wszystkie go mamy, ale nie wszystkie używamy go właściwie, najczęściej wsmarowując go w dłonie dopiero na noc. Tymczasem krem do rąk powinnyśmy stosować po każdym myciu, ponieważ woda, a szczególnie ta twarda, skutecznie wysusza naszą skórę. Na zimę lepiej wybrać krem gęsty, który co prawda wolniej się wchłania, co może przeszkadzać podczas wykonywania codziennych czynności, ale za to lepiej przylega do skóry i dłużej ją chroni. Nie bój się kremów, w których składzie znajdziesz silikony i glicerynę – są lepsze, ponieważ tworzą na dłoniach warstwę ochronną. Krem do rąk miej zawsze w torebce, na stoliku nocnym i na biurku w pracy. Stosuj go nie tylko po umyciu rąk, ale też wtedy, kiedy twoje dłonie będą tego potrzebowały i poczujesz, że są suche. Odżywiaj dłonie Raz lub dwa razy w tygodniu warto poświęcić dłoniom więcej czasu. Chcąc je odżywić, zastosujmy najpierw drobny peeling, „umyjmy” nim ręce. W ten sposób pozbędziemy się martwego naskórka i usuniemy odstające, szorstkie skórki. Następnie należy nałożyć na dłonie rękawiczki. Możemy kupić gotowe rękawiczki nasączone odżywczą maseczką, które nakładamy na noc i zdejmujemy rano. Możemy też nabyć w drogerii białe bawełniane rękawiczki, które nakładamy na dłonie po uprzednim posmarowaniu ich grubą warstwą kremu. Działaj profilaktycznie Pamiętaj też, że dłonie nie lubią gorącej wody, która zmywa z nich warstwę ochronną. Spłukuj dłonie chłodną wodą, a do ich umycia używaj mydła, którego pH zbliżone jest do pH skóry. Chcąc osuszyć ręce, nie pocieraj ich ręcznikiem, a jedynie przyłóż go do wilgotnych dłoni i pozwól, aby wchłonął całą wodę. Wykąp swoje stopy Pielęgnację szorstkich i wysuszonych stóp warto rozpocząć od kąpieli. Do miski z ciepłą wodą wsyp ulubioną sól do kąpieli. Warto, aby w jej składzie znalazły się minerały z Morza Martwego, które odświeżą stopy i sprawią, że obrzęki, które pojawiły się po całym dniu, znikną. Do takiej kąpieli warto też dodać kilka kropli olejku eterycznego, dzięki któremu się odprężysz. Pamiętaj jednak, aby kąpiel stóp nie trwała dłużej niż 15 minut. Tyle wystarczy, aby skóra rozmiękła. Pozbądź się naskórka Rozmiękczone stopy najłatwiej poddać zabiegowi, który pomoże usunąć martwy naskórek. Kiedy go nie usuwamy, zaczyna narastać i powodować, że stopy stają się szorstkie i nieprzyjemne w dotyku. Pięty możesz wygładzić naturalnym pumeksem lub użyć specjalnej frezarki z wymiennymi główkami. Dzięki niej codzienna pielęgnacja stóp będzie dziecinnie łatwa. Nawilżaj i odżywiaj Aby uniknąć ponownego narastania naskórka, warto po zabiegu złuszczania zastosować odżywczy, regenerujący krem, w którego składzie znajdziemy mocznik. Powoduje on, że nawet najtwardsza skóra przy regularnej pielęgnacji staje się miękka i odżywiona. Raz w tygodniu zastosuj też maskę na stopy. Możesz kupić specjalną maskę, ale doskonale sprawdzi się też krem, który stosujesz. Posmaruj nim stopy, jednak jego nadmiaru nie wsmarowuj, ale nałóż bawełniane skarpetki. Mogę cię zapewnić, że następnego dnia obudzisz się z miękką skórą stóp.Pielęgnacja skóry stóp i dłoni wcale nie musi być skomplikowana, jeśli chcemy właściwie zadbać o ich kondycję. Kluczem do sukcesu jest regularność i systematyczność. W ten sposób już za parę tygodni nasze dłonie i stopy będą przygotowane na przyjście cieplejszych dni.
Zadbaj o swoje dłonie i stopy
W ofercie Krüger&Matz pojawiła się nowa wersja słuchawek Soul. Model z dwójką w nazwie dostępny jest w wersji przewodowej (249 zł) lub z interfejsem Bluetooth (399 z). Który wariant wybrać? Krüger&Matz to producent kojarzony głównie z bogatą ofertą smartfonów. Trzeba jednak pamiętać, że tak naprawdę to sprzęt audio był pierwszy w portfolio polskiej marki. W ofercie jest sporo dobrych słuchawek w niezłych cenach, np. seria Street. Najnowsze Soul 2 i Soul 2 Wireless należą do nieco wyższej półki cenowej, ale zapowiadają się niezwykle ciekawie. Sprawdziłem obie wersje – białe Soul 2 z kablem oraz czarne Soul 2 Wireless. Wyposażenie Zarówno wersja przewodowa, jak i Bluetooth ma w zestawie rewelacyjny futerał. Jest usztywniony, eliptyczny i zamykany na zamek. W środku wyścielono go miękkim materiałem. Tego typu akcesorium to rzadkość, częstokroć nawet dużo droższe słuchawki nie mają zwykłego woreczka. Z Soul 2 Wireless otrzymujemy także przewód słuchawkowy z metalowymi wtykami (120 cm) oraz kabel USB do ładowania akumulatora (100 cm). W przypadku zwykłych Soul 2 mamy tylko kabel słuchawkowy (również 120 cm) – jest on wyższej jakości niż ten w wersji bezprzewodowej. Wygląd Na pierwszy rzut oka oba modele są identyczne, różni je jedynie obecność dodatkowych złącz w wersji z interfejsem Bluetooth. Słuchawki przypominają wersje Street oraz Street 2, ale mają trochę inny kształt i nową matową obróbkę. Tworzywa są wręcz lekko ogumowane, a ogólna jakość wykonania jest wyższa niż w serii Street. Kopułki słuchawek są eliptyczne, krawędzie zostały ścięte i zdobią je metaliczne pierścienie, umieszczone tuż przy nausznikach. Te ostatnie wykonane są z wysokiej jakości sztucznej skóry, w środku obszyto je siatkami i wypełniono sprężystą pianką. W obu wersjach gniazda 3,5 mm są metalowe i trafiły na lewą stronę. Soul 2 Wireless mają także włącznik, diodę i gniazdo microUSB za zaślepką na prawej kopułce. Słuchawki wpięte są w ramiona pałąka za pomocą zawiasów kulowych, ozdobiono je metalicznym pierścieniem oraz logotypami, które mienią się w świetle. To nie wszystko – w Soul 2 Wireless prawa strona jest jednocześnie panelem dotykowym, sterowanie odbywa się za pomocą gestów wykonywanych palcem. To rozwiązanie bardzo rzadko spotykane w modelach z tej półki cenowej, znane raczej z drogich słuchawek Parrota z serii Zik. Pałąk jest symetryczny i łamany do środka, słuchawki składają się jedna na drugą, wyposażono je w wyraźny system blokady po rozłożeniu. Regulacja rozmiaru jest rozsuwana, ma wyczuwalne skoki, które jednak nie stawiają dużego oporu; jest ich łącznie siedem na stronę. Spód pałąka został wyklejony gumową nakładką, którą wypełniono cienką warstwą pianki. Nie mam większych zastrzeżeń co do konstrukcji. Lubię, gdy regulacja rozmiaru stawia trochę większy opór i jest bardziej precyzyjna, ale nie ma z nią większego problemu. Soul 2 w obu wersjach charakteryzuje bardzo ładny design – jest minimalistyczny i efektowny. Uwielbiam matową obróbkę, dzięki niej słuchawki prezentują się dużo lepiej niż błyszczące modele Street. Tamte były podatne na zarysowania i zbierały mnóstwo odcisków palców. Niestety na Soul 2 można zaobserwować przetarcia. Dotyczy to głównie wersji czarnej. Sztuka testowa w tym kolorze zebrała już trochę śladów, ale zapewne była intensywnie używana. Komfort i obsługa Ergonomia jest typowa dla słuchawek nausznych o konstrukcji zamkniętej. Soul 2 należą jednak do wygodniejszych urządzeń tego typu. Nacisk pałąka jest optymalny. Nauszniki są miękkie, sprężyste i bardzo przyjemne w dotyku. Po czasie uszy mogą się lekko spocić, ale w zamian otrzymujemy dobre tłumienie hałasu otoczenia, a dźwięk nie wycieka mocno na zewnątrz. To słuchawki mobilne nie tylko z nazwy, sprawdzą się na mieście, w transporcie publicznym lub w podróży. Nie będzie także problemu z przenoszeniem słuchawek. Składana konstrukcja ma niewielkie wymiary, a futerał zapewni wygodny transport. Na pochwałę zasługuje także wypinany przewód – w razie czego łatwo go wymienić, a do domu można kupić dłuższy kabel. Przewód zakończono zwykłymi wtyczkami 3,5 mm z obu stron. Obsługa słuchawek Soul 2 Wireless to sama przyjemność. Parowanie, włączanie czy ładowanie nie sprawia problemów. Samo sterowanie jest bardzo proste i intuicyjne. Gest przesunięcia palcem do przodu włącza następny utwór, a do tyłu powoduje jego cofnięcie. Suwanie palcem do góry i dołu reguluje głośność. Dotknięcia to włączanie muzyki lub pauzowanie po podwójnym stuknięciu palcem. Interfejs jest odpowiednio czuły, obsługa nie irytuje. To dużo lepsze rozwiązanie niż oddzielne przyciski lub pilot na przewodzie. Niczego nie trzeba szukać pod palcem, nie musimy zapamiętywać lokalizacji odpowiednich przycisków. Dotykowy panel sterowania to strzał w dziesiątkę! Słuchawki w wersji Wireless pozwolą na odtwarzanie muzyki do 8 godzin lub do 10 godzin rozmów. Trochę brakuje do wyników urządzeń z najwyższej półki, osiągających nawet ponad 20 godzin pracy. W praktyce akumulator powinien wytrzymać kilka dni spacerów lub słuchania muzyki w trakcie podróży do pracy lub szkoły. Specyfikacja Krüger&Matz Soul 2 przetworniki dynamiczne: 40 mm pasmo przenoszenia: 30 Hz–16 kHz impedancja: 32 Ω czułość: 113 dB (+/- 3 dB) nominalna moc wejściowa: 30 mW, maksymalna moc wejściowa: 50 mW czas pracy Soul 2 Wireless: 8 godzin odtwarzania muzyki, 10 godzin rozmów, 200 godzin czuwania czułość mikrofonu: -38 dB (Soul 2 Wireless), -45 dB (Soul 2) waga: 230 g (Soul 2), 250 g (Soul 2 Wireless) Brzmienie Oba modele mają bardzo podobną sygnaturę dźwiękową. Połączone przewodowo brzmią właściwie identycznie. Słychać pewne różnice w brzmieniu Soul 2 Wireless w trybie bezprzewodowym. Zacznijmy od opisu wersji przewodowej. Soul 2 stawiają na popularne, efektowne brzmienie na planie litery „V”. To znaczy, że średnica jest lekko wycofana, a na przód wysuwa się pasmo niskie oraz wysokie. W efekcie bas jest trochę mocniejszy, a sopran klarowny i czytelny. Nie mamy tu do czynienia z ekstremalnie efektownym i sztucznym strojeniem, średnica jest nadal słyszalna – dobrze brzmią wokale i żywe instrumenty. Dźwięk jest bardzo przystępny w odbiorze, czytelny i klarowny. Brzmienie można określić mianem gładkiego – muzyka brzmi łagodnie, nie jest ostra, sopran nie syczy, bas nie męczy i nie dudni. Niskie tony wypadają bardzo dobrze – są dynamiczne, potrafią mocno uderzyć oraz mają dobre „zejście”. To znaczy, że osiągają dosyć swobodnie najniższe częstotliwości, potrafią zawibrować niczym subwoofer. Scena dźwiękowa nie jest duża, ale to standard w tego typu słuchawkach. Wyraźnie słychać stereo (zróżnicowanie dźwięku w kanałach) oraz głębię (zróżnicowanie na płaszczyźnie przód-tył). Scena jest jednak delikatnie obniżona – to znaczy, że instrumenty zazwyczaj nie pojawiają się poniżej i powyżej linii uszu. Ogólny poziom jakościowy jest bardzo dobry. Soul 2 Wireless prezentują podobny charakter dźwięku, czyli nowoczesny i efektowny. Brzmienie przypomina droższe AKG Y50BT lub JBL E55BT. To mocniejszy bas, którego jest więcej niż w wersji przewodowej. Średnica również została lekko wycofana, a sopran jest trochę delikatniejszy niż w Soul 2. W efekcie słuchawki w wersji z Bluetooth brzmią cieplej (więcej jest basu i niższej średnicy) i ciemniej (mniej jest wyższej średnicy i sopranu). Scena dźwiękowa jest trochę inna – stereo zostało delikatniej podkreślone, głębia jest podobna, ale za to przestrzeń prezentuje się lepiej. Więcej instrumentów pojawia się nad głową, a bas lubi przelewać się gdzieś poniżej linii uszu. Nie trzeba obawiać się o wsparcie dla kodeka aptX. Z urządzeniami, które go nie obsługują brzmienie jest jedynie trochę mniej przestrzenne i minimalnie mniej klarowne. To nadal wyrazisty bas, gładki i przyjemny dźwięk, odpowiednio czysty i dynamiczny. Oba modele to świetny wybór do muzyki popularnej, elektronicznej, rapu, alternatywy i brzmień rockowych. Nadadzą się także do lżejszych gatunków, ale np. muzyka akustyczna, blues lub jazz będą brzmiały trochę bardziej nowocześnie i nieco mniej naturalnie. Podsumowanie Soul 2 i Soul 2 Wireless to bardzo dobre słuchawki dla szukających klarownego, łagodnego i dynamicznego brzmienia. Słucha się ich przyjemnie, jakość dźwięku jest wysoka, szczególnie w kontekście nieprzesadzonej ceny. To ponownie bardzo dobra oferta i wyraźny krok naprzód w porównaniu do modelu Street 2 – zarówno pod względem jakości dźwięku, ergonomii, jak i wykonania. Oba modele cechuje bardzo dobre wykonanie, dobra ergonomia, ładny i nowoczesny design, który powinien spodobać się większości użytkowników. Na pochwałę zasługują także świetne futerały, a w wersji bezprzewodowej robi wrażenie płytka dotykowa. Soul 2 Wireless to właściwie dwa w jednym. Słuchawki mogą działać także przewodowo. Jeśli Bluetooth jest priorytetem, mogą okazać się lepszym wyborem od droższej konkurencji, np. wspominanych JBL E55BT. Jeśli jednak nie przeszkadza nam kabel, to warto oszczędzić i wybrać Soul 2. Mnie bardziej podobało się brzmienie słuchawek przewodowych ze względu na wyrazisty sopran i spokojniejszy bas. Zalety: bardzo dobre wykonanie; dobra ergonomia; ładny design; świetne futerały w zestawie; rozrywkowe, łagodne i wciągające brzmienie o bardzo dobrym basie (mocniejszy w wersji Wireless); dobra separacja i niezła scena dźwiękowa (w Soul 2 i Soul 2 Wireless z aptX). Wady: regulacja rozmiaru mogłaby być bardziej precyzyjna; gorszej jakości przewód 3,5 mm w Soul 2 Wireless.
Test słuchawek Krüger&Matz Soul 2 oraz Soul 2 Wireless – z kablem czy bez?
Chyba śmiało można stwierdzić, że wszystkie osoby odwiedzające Allegro nie wyobrażają sobie życia bez dostępu do globalnej sieci, jaką jest Internet. Budowę domowej sieci, za pośrednictwem której będziemy się łączyć z Internetem – diametralnie ułatwiają karty WLAN. Na co zwracać uwagę podczas zakupu tego typu urządzenia? Czym jest karta sieciowa WLAN? Ten rodzaj urządzeń sieciowych jest też nazywany kartami Wi-Fi. Jak nazwa wskazuje, taki sprzęt opiera się na bezprzewodowej transmisji danych. Karta po prostu odbiera i wysyła sygnał radiowy o ustalonej częstotliwości przez swoją antenę. Oczywiście, karty WLAN to nie modemy GSM, więc zasięg ich działania jest uzależniony od rodzaju anteny, uwarunkowań terenu oraz technologii, w jakiej działają. Zazwyczaj ogranicza się on do kilkudziesięciu metrów. Jakie są rodzaje kart WLAN? Wśród ofert na Allegro znajdziemy dwa rodzaje kart Wi-Fi – wewnętrzne i zewnętrzne. Te pierwsze są najczęściej umieszczane w wolnym slocie PCI naszego komputera, znajdującym się na jego płycie głównej. Ich montaż nie może się obyć bez rozkręcania obudowy, a co za tym idzie – ingerencji we wnętrze komputera. Karty zewnętrzne są z kolei podłączane do portu USB. Ich montaż jest bardzo prosty – wystarczy takie urządzenie umieścić w wolnym slocie USB, zainstalować sterowniki i już możemy się cieszyć z działającej karty. Pamiętajmy jednak, że taka karta zajmuje jeden port. Jeśli więc dysponujemy komputerem stacjonarnym z wolnym PCI i nie jest nam straszna instalacja czegoś na płycie głównej – być może powinniśmy się zastanowić właśnie nad takim rozwiązaniem. W każdym innym przypadku lepiej kupić urządzenie na USB. Obsługiwane standardyKażda karta sieciowa WLAN posiada oznaczenia informujące o tym, jakie standardy łączności Wi-Fi oferuje. Dostępne w tej chwili, najpopularniejsze standardy to A, B, G, N oraz AC.Obecnie nie warto inwestować w karty WLAN, które obsługują tylko standardy G, B oraz A. Kupowane przez nas urządzenie musi cechować się standardem co najmniej N, który jest szybki (od 150 do nawet 300 Mb/s). Najnowszym, wchodzącym obecnie do komercyjnych zastosowań standardem jest jednak AC, który pozwala na przesył z prędkością nawet do 1300 Mb/s. Oczywiście, najlepszym zakupem będzie karta obsługująca AC, jednak w tej chwili routery działające z AC są bardzo drogie. W większości przypadków wystarczy nam jednak taki, który posiada obsługę standardu N. Istotną kwestią jest także wspierana częstotliwość. Większość kart WLAN operuje wyłącznie w zakresie 2,4 GHz, natomiast niektóre z nich dodatkowo obsługują też pasmo 5 GHz. Po co nam dwa pasma? Przydają się one szczególnie w miejscach, gdzie istnieje duże zagęszczenie sieci Wi-Fi. Korzystając z 5 GHz, w wielu przypadkach unikniemy zakłóceń i spadków transferu. Antena Wybierając kartę sieciową WLAN, zwracajmy uwagę na to, czy posiada ona zewnętrzną antenę. Nie da się ukryć, że sprzęty z zewnętrznymi antenami mają zazwyczaj lepszy zasięg. Sporym atutem może być również gniazdo, do którego da się podłączyć np. antenę kierunkową. Takie rozwiązanie może się przydać, jeśli np. chcemy korzystać z nadajnika Wi-Fi, znajdującego się w dużej odległości od nas. Istotną kwestią dołączanych do zestawu anten jest także ich zysk, wyrażany w jednostce dBi. Im jest on wyższy, tym antena jest silniejsza, zarówno w wysyłaniu, jak i odbieraniu sygnału. W takim przypadku możemy liczyć też na stabilniejsze połączenie i lepsze transfery.
Karta sieciowa WLAN, czyli na co zwracać uwagę podczas jej zakupu
Przyszli rodzice decydują się na łóżeczka turystyczne lub klasyczne łóżeczka drewniane. Okazuje się, że właśnie te drugie cieszą się dużym powodzeniem i służą nie tylko niemowlakowi, ale i maluszkowi. Łóżeczko Julia – cena od 320 zł Nazwa łóżeczka może mylić, ponieważ Julia nie jest przeznaczona wyłącznie dla dziewczynek. Ten model wybierany jest chętnie, przede wszystkim z uwagi na dobrą cenę. Od 320 zł kupimy łóżeczko już z materacem, a według upodobań możemy dokupić do niego takie akcesoria, jak chociażby baldachim. Łóżeczko jest dostępne w kolorze orzecha lub białym. Ten model łóżeczka jest produkowany w Polsce, a jego rozmiar to 120 x 60 cm. Zaletą jest trójstopniowa regulacja wysokości, dzięki której możemy obniżyć poziom materaca w zależności od rozwoju dziecka. Najniżej opuszczony materac pozwala mu na swobodne wychodzenie z łóżeczka dzięki wyjmowanym trzem szczebelkom. Pod materacem znajdziemy szufladę na prowadnicach, w której może być przechowywana pościel. Gdy maluszek będzie starszy, istnieje możliwość zdjęcia jednej ze ścianek łóżeczka i wstawienia zamiast niej krótkiej, niskiej barierki, dzięki czemu łóżeczko zamieni się w tapczanik dla dwu- lub trzylatka. box:offerCarousel Łóżeczko Safari – cena od 299 zł Jest jednym z najchętniej kupowanych łóżeczek dla niemowląt i małych dzieci. Jego cechą charakterystyczną jest ścianka na krótszych bokach, na której znajdziemy obrazek zwierzaka (np. żyrafę). Łóżeczko Safari również ma trzystopniową regulację materaca oraz wyciągane szczebelki. Plusem jest brak plastikowych końcówek na wyciąganych szczebelkach, które dziecko mogłoby połknąć. Wkładane są one przy pomocy sprężynki rozporowej, więc znika też obawa, że maluch może samodzielnie je wyjąć. Łóżeczka dostępne są w kolorze bieli, orzecha i cappuccino. Poza tym dostępne są na zamówienie takie kolory, jak teak czy venge. Dobra informacja jest taka, że można dodatkowo dokupić szufladę mocowaną pod najniższym poziomem materaca. Łóżeczko wykonane jest z drewna sosnowego i płyty meblowej. box:offerCarousel Łóżeczko Darland – cena od 730 zł Dla tych, którzy cenią sobie nie tylko funkcje praktyczne, ale i estetykę, polecane jest łóżeczko Darland. Ma nowoczesny design i wzory na krótszych bokach, m.in. misie na huśtawce lub księżycu czy urocze sówki. Istnieje możliwość kupienia tego modelu bez wstawki z obrazkiem, a z samymi szczebelkami. Łóżeczko wykonane jest z drewna sosnowego, ma trójstopniową regulację materaca. Istnieje możliwość przekształcenia go w tapczanik. Łóżeczka sprzedawane są w zestawach wraz z trzywarstwowym materacem (gryka, pianka, kokos), pościelą, ochraniaczem na szczebelki do łóżeczka (6 poduszek wraz z poszewkami), pościelą wraz z wypełnieniem oraz szyfonową moskitierą. W komplecie znajduje się także stelaż do baldachimu oraz falbanka maskująca na górę stelażu. Ponadto sprzedawcy zapewniają utrzymane w tej samej kolorystyce/wzornictwie przewijaki, drewniane kosze, rożki i poduszki do karmienia. Za zestaw 27-elementowy zapłacimy ok. 900 zł, a za 35-elementowy – ok. 1200 zł. box:offerCarousel Łóżeczko Bajka – cena od 259 zł Te łóżeczka przypominają modele Safari zarówno pod względem wyglądu, jak i ceny. Kolory wybierane są indywidualnie po zapoznaniu się z ofertą danego sprzedawcy. Bajki cieszą się zainteresowaniem przede wszystkim z uwagi na stabilną konstrukcję oraz dno wykonane ze szczebelków, które zapewniają materacowi odpowiednią cyrkulację powietrza. Łóżeczko wykonane jest z drewna sosnowego i ma standardowe wymiary 120 x 60 cm. Jest również możliwość przerobienia go na tapczanik dla malucha. W zestawie znajdziemy materac (gryka, pianka, kokos). box:offerCarousel Łóżeczko Zuza – cena od 429 zł Zuzę wyróżnia przede wszystkim delikatny, nowoczesny wygląd. W przeciwieństwie do tradycyjnych łóżeczek z funkcją modyfikacji ich na tapczanik dla malucha, ten model nie posiada okrągłych szczebelków, lecz płaskie i prostokątne. Jest tu regulacja wysokości materaca oraz wysuwana szuflada z uchwytami. Możemy też dokupić barierkę ochronną, niższą i krótszą niż ścianka łóżeczka. Pozwoli ona dziecku samodzielnie wchodzić i wychodzić z łóżka, a zarazem uchroni brzdąca przed spadnięciem na podłogę. box:offerCarousel Łóżeczko to podstawa w dziecięcym pokoju. Pamiętajmy o dokupieniu kołderki, poduszki i kocyka. Z pewnością sprawdzi się komplet minky, w skład którego wchodzą właśnie te elementy. Warto poza tym zadbać o praktyczne dekoracje. Bardzo modne od jakiegoś czasu lampki cotton balls będą idealne.
5 popularnych łóżeczek dla niemowląt
Zastawa stołowa to niezbędny element wyposażenia każdej kuchni i jadalni. Jest pojęciem bardzo szerokim, gdyż obejmuje wszystkie naczynia potrzebne podczas posiłku – od różnego rodzaju talerzy, przez sosjerki, po półmiski i wazy. W skład zastawy wchodzą też serwisy kawowe i herbaciane, szkło stołowe i sztućce. Ogólnie rzecz ujmując, zastawa stołowa to wszystko, czego potrzebujemy, siedząc przy stole. Kompletując zastawę stołową, warto zdecydować się na taką, która pochodzi z polskich fabryk. Jest ona przepięknie zaprojektowana i wykonana. Skusić nas może także często wieloletnia historia fabryk, które mimo upływu lat i niełatwej przeszłości nadal istnieją. Porcelana Porcelana to zdecydowany numer jeden, jeśli chodzi o materiał. Piękna, klasyczna i niezwykle elegancka umili każdy posiłek. Polskie Fabryki Porcelany „Ćmielów” i „Chodzież” – obecnie te dwie fabryki tworzą jedną firmę. Historia ćmielowskiej fabryki sięga XVIII wieku, porcelanę zaczęto tam produkować w latach trzydziestych XIX wieku, podobnie jak w Chodzieży. Fabryki oferują wiele modeli produktów. W ich ofercie można znaleźć miedzy innymi komplet Kula w stylu art deco zaprojektowany w międzywojniu przez Bogdana Wendorfa. Nowością jest projekt Vega nawiązujący do lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Chodzież oferuje zarówno klasyczne, jak i nowoczesne zestawy. Przykładem może być kolekcja Noa zaprojektowana przez Łukasza Stawarskiego. Zakład Porcelany Stołowej Karolina – firma została założona przez niemieckiego przedsiębiorcę w drugiej połowie XIX wieku. Po II wojnie światowej fabrykę znacjonalizowano i wkrótce została „Karoliną”. Porcelana z „Karoliny” dzieli się na dekorowaną, niedekorowaną i zestawy stworzone specjalnie na potrzeby gastronomii, takie jak Bistro i Castel. box:offerCarousel Wałbrzyska Porcelana Krzysztof – historia tej fabryki także sięga dziewiętnastego stulecia, a dokładnie 1831 roku. Porcelana z Wałbrzycha często była nagradzana na targach przemysłowych. W dwudziestoleciu międzywojennym stanowiła część bawarskiego kartelu, a po wojnie stała się polską fabryką. Porcelana z Wałbrzycha to zarówno klasyczne rozwiązania, jak fason Circus oraz nowoczesne modele: na przykład Draw me. box:offerCarousel Lubiana – to jedna z bardziej rozpoznawalnych fabryk porcelany. Założona została w 1969 roku na Kaszubach . Lubiana oferuje ponad 35 modeli - od bogato zdobionych po klasyczne białe i subtelne, takie jak projekt Arianna z delikatnym „pikowaniem”. box:offerCarousel Ceramika i fajans Alternatywą dla porcelany jest ceramika i fajans. Sprawdzi się zwłaszcza przy mniej oficjalnych i podniosłych uroczystościach. Taka zastawa wprowadza sielski, przyjemny klimat. Zakłady Ceramiczne „Bolesławiec” – ceramiki z Bolesławca nikomu nie trzeba przedstawiać. Historia tego miejsca sięga średniowiecza, sztuka wyrobu ceramiki przez stulecia była kultywowana i rozwijana. Obecnie mamy do wybory wiele wersji dekoracyjnych – od mocnych wyrazistych wzorów po delikatniejsze drobne kwiaty. box:offerCarousel Fabryka Fajansu Włocławek – alternatywą jest także fajans. We Włocławku fabryka została założona pod koniec dziewiętnastego stulecia, nieprzerwanie działała do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Po krótkiej przerwie fajans ponownie jest produkowany we Włocławku. Są to bardzo dekoracyjne, kwieciste naczynia. box:imagePins box:pin Szkło stołowe Szkło stołowe jest niezbędnym elementem zastawy stołowej. Swoim stylem musi pasować do pozostałych elementów. Huta szkła w Krośnie – została ona założona w latach dwudziestych ubiegłego stulecia. Produkowane są w niej zarówno delikatne kieliszki do wina, jak i potężne wazony. Wyroby często były prezentowane na okładkach czasopism wnętrzarskich. Huta szkła Julia – powstała na Śląsku, jej tradycja sięga XIX wieku, polską nazwę zyskała w latach powojennych. Huta przeżywała drobne zawirowania, ale w końcu udało się ponownie uruchomić produkcję. Wytwarzane są tutaj wszelkiego rodzaju kieliszniki, jak i zestawy deserowe – bardzo pięknie zrobione. Sztućce Na koniec najmniejsze, ale równie niezbędne elementy zastawy – sztućce. Warszawska Fabryka Platerów Hefra – produkowane są tutaj srebrne i posrebrzane sztućce. Fabryka założona w 1961 roku łączy tradycję dwóch zakładów, powstałych jeszcze w XIX wieku. Sztućce te zdobyły uznanie zarówno w Polsce, jak i zagranicą. Gerlach – to przeszło dwa wieki tradycji. Produkowane są tutaj nie tylko sztućce, ale także garnki, patelnie i inne akcesoria. Sztućce występują w wielu formach – od klasycznych po nowoczesne. Pięknie zastawiony stół to obowiązkowy element każdej uroczystości. Decydując się na zakup zastawy, warto wybrać polskie produkty. Są one nie tylko piękne, ale także dobre jakościowo.
Zastawa rodem z Polski
Przestronna, a zarazem pojemna garderoba to marzenie niejednej kobiety. W trakcie urządzania tego pomieszczenia znaczenie ma nie tylko sposób zagospodarowania przestrzeni na półki i wieszaki, ale też odpowiednie oświetlenie. Jest ono istotne zwłaszcza w przypadku, gdy garderoba nie ma okna, a zatem nie dociera do niej naturalne światło. Czym jest garderoba? Zazwyczaj garderoba to odosobnione pomieszczenie, które jest przeznaczone do przechowywania ubrań i obuwia. Najczęściej aranżuje się je w domach jednorodzinnych. W garderobie możemy nie tylko się ubrać, ale i przygotować strój, np. wyprasować. W przypadku połączenia tego wnętrza z główną sypialnią może ono pełnić funkcję miejsca, w którym kobiety malują się i układają fryzurę. Wówczas obok pojemnej szafy w tym pomieszczeniu powinna się znaleźć toaletka. Jak oświetlić garderobę bez okna? Bywa, że garderoba jest urządzona w pomieszczeniu pozbawionym okna, a zatem bez dostępu do promieni słonecznych. To niemały problem, ponieważ w trakcie komponowania stylizacji należy widzieć naturalne kolory ubrań. W tej sytuacji to wnętrze możemy nieco rozjaśnić światłem docierającym z pomieszczenia znajdującego się obok, np. z sąsiadującej z nim sypialni (za pomocą szklanych drzwi lub ściany wykonanej z luksferów). Innym rozwiązaniem jest sztuczne oświetlenie, które powinno być rozmieszczone równomiernie, mieć odpowiedni kolor i natężenie. Dlatego lepiej zrezygnować ze świetlówek, które przekłamują barwy, a także ze źródeł chłodnego światła, które je zaostrza i sprawia, że sylwetka czy rysy twarzy prezentują się niekorzystnie. Najlepiej wybrać produkt, który daje ciepłe światło. Najkorzystniejsze są te o tzw. temperaturze barwowej wynoszącej od 2700 do 8000 K. box:offerCarousel Do wyboru mamy żarówki (ledową żarówkę o ciepłej barwie możemy kupić na Allegro już od 2 zł) i lampy halogenowe (do nabycia w różnych wariantach w cenie od 4 zł) oraz świetlówki color proof (koszt zakupu wynosi 33 zł). Wszystkie mają ciepłe światło i dobrze oddają kolory ubrań, ale te wymienione jako ostatnie świecą trochę słabiej od dwóch pozostałych. Świetlówki nie nagrzewają się tak mocno jak halogeny (montuje się je w sufitach szaf). W garderobie zaleca się stosować źródła światła o współczynniku oddawania barw Ra, który przekracza 90. Oznacza to, że oryginalne kolory będziemy w tym pomieszczeniu widzieć niemal idealnie. Taką możliwość pełnego rozróżniania barw dają żarówki i lampy halogenowe. W tym wnętrzu sprawdzą się również świetlówki color proof, które osiągają Ra rzędu 98, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że są mniej wydajne w porównaniu do pozostałych rozwiązań. box:offerCarousel Jak rozlokować źródła światła w garderobie? Kiedyś najlepszym sposobem na oświetlenie garderoby było zamontowanie listwy na suficie albo lampek na wysięgnikach, które były umiejscowione nad górną krawędzią zabudowy meblowej. Aktualnie święci triumfy oświetlenie wewnętrzne. Energooszczędne lampki ledowe montuje się w bocznych lub górnych ściankach poszczególnych elementów szafy. Mogą to być oprawy punktowe lub podłużne, cienkie listwy świetlne albo samoprzylepne lampki, które są zasilane na baterie. Co więcej, można zdecydować się na drążki na wieszaki na ubrania z wmontowanym oświetleniem.
Oświetlenie garderoby bez okna
Masz w zwyczaju po obiedzie rozsiąść się wygodnie w fotelu ze szklaneczką czegoś mocniejszego w dłoni? Chcesz się wreszcie pozbyć uporczywego bólu gardła, z którym nie radzą sobie specyfiki z apteki? Proponujemy nalewki! Najlepiej, żeby były wykonane w domu, i wcale nie muszą być owocowe! Nalewki są idealne jako trunek po obiedzie, ale również mogą dobrze wpływać na twoje zdrowie. Jeżeli znudziły ci się wersje owocowe albo nigdy nie były w twoim guście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wypróbować nieco bardziej nietypowe warianty. Wykonane w domu, dadzą ci pewność, że nie będzie w nich szkodliwych dla twojego organizmu składników. Nie musisz się martwić, że to zbyt skomplikowany proces. Z naszym poradnikiem wyczarujesz nalewki, którymi zaskoczysz gości lub przepędzisz przeziębienie. Żeńszeniówka Składniki: 1 korzeń żeń-szenia 0,5 l wódki Przygotowanie: Umyj korzeń żeń-szenia, następnie pokrój go dość drobno, wrzuć do słoika i zalej alkoholem. Mikstura powinna stać w ciemnym i ciepłym miejscu przez 3 tygodnie. Po ich upływie przefiltruj nalewkę i rozlej do butelek. Aby skorzystać z cennych właściwości żeń-szenia, takich jak wzmocnienie organizmu, pobudzenie, lepsza koncentracja czy poprawa potencji, pij codziennie kieliszek nalewki. Nalewka sosnowa Składniki: 0,5 l młodych pędów sosny (jasnozielone, zbieramy je wiosną) 0,5 kg cukru 1 l alkoholu 60–70% Przygotowanie: W dużym słoju umieść pędy sosny i zasyp cukrem. Po ok. tygodniu, kiedy pędy puszczą sok, zalej je alkoholem i odstaw na miesiąc w miejscu dość słonecznym, np. na balkonie lub w ogrodzie. Następnie przelej do butelek z ciemnego szkła. Nalewkę warto przefiltrować przez pieluchę tetrową albo ściereczkę lnianą, aby pozbyć się igieł. Butelki odstaw w chłodnym miejscu. Nalewka z młodych pędów sosny będzie idealnym remedium na przeziębienia, zniweluje ból gardła i złagodzi kaszel. Stosuj w razie potrzeby, pijąc 1–2 łyżki dziennie lub dolewając do herbaty. box:offerCarousel Przeczytaj również: Spirytus mirrowy – przepis i zastosowanie Nalewka różana Składniki: 2 szklanki płatków róży 0,2 l wódki 0,5 l spirytusu 0,5 kg cukru 0,5 l niegazowanej wody przyprawy: laska cynamonu (2–3 cm), goździki Przygotowanie: Płatki róży ułóż warstwami w słoju, przesypując je połową cukru. Do tego dodaj cynamon i kilka goździków. Wymieszaj wódkę ze spirytusem, wlej do słoja, następnie go zakręć i odstaw w ciepłym miejscu na 2 tygodnie. Pamiętaj, aby codziennie delikatnie poruszyć naczyniem. Po upływie tego czasu syrop cukrowy wykonany z wody niegazowanej i drugiej połowy cukru wlewamy do słoja i znowu odstawiamy na 2 tygodnie. Rozlewając na koniec do butelek, najlepiej nalewkę przefiltrować. Trunek tym razem ustawić w ciemnym i chłodnym miejscu na 2 miesiące. Po tym czasie możesz już kosztować nalewkę, najlepiej schłodzoną albo jako słodki dodatek do herbat. Będzie się świetnie prezentować w ozdobnej karafce. Nalewka z korzenia pietruszki Składniki: 40 g korzenia pietruszki 0,75 l białego wina (najlepiej wytrawne) 0,12 l wódki Przygotowanie: Korzeń pietruszki dokładnie rozdrobnij za pomocą blendera lub moździerza. Wrzuć do słoja i zalej mieszanką z połowy wina i wódki. Miksturę odstaw na 2 godziny, ale pamiętaj, by często ją mieszać. Po tym czasie dolej resztę wina i odstaw nalewkę w ciepłe miejsce na 10 dni. Następnie przefiltruj trunek i przelej do butelek. Przechowuj w zaciemnieniu. Nalewka z pietruszki działa dobroczynnie na przemianę materii, usprawnia ją, poprawia apetyt i pomaga pozbyć się toksyn z organizmu. Spożywaj ją przed posiłkami w liczbie 2–3 łyżek. Dawniej w każdym domu używano specyfików na bazie alkoholu do przepędzania wielu dolegliwości zdrowotnych. Dzięki proponowanym przez nas nalewkom możesz wrócić do tego zwyczaju i dzięki naturalnym sposobom cieszyć się dobrym zdrowiem. Żeńszeniówka, by się wzmocnić, nalewka sosnowa na przeziębienie, różana dla smaku czy może z korzenia pietruszki na lepszą przemianę materii – którą zrobisz najpierw?
Nietypowe nalewki – nie tylko z owoców
Podłogi winylowe cieszą się coraz większą popularnością. Mają bardzo wszechstronne zastosowanie i są praktycznie bezproblemowe w użytkowaniu. Są odporne na ścieranie i łatwe w montażu. Warto jednak w nie inwestować? Przeczytaj: Rodzaje podłogi winylowej Podłogi winylowe – wzory i kolory Zalety podłogi winylowej Wady podłogi winylowej Panele winylowe a ogrzewanie podłogowe Gdzie zastosować podłogę winylową Podłogi winylowe – montaż Każdemu z nas zależy, aby podłoga była trwała i służyła nam przez lata. Ponadto staramy się, aby pasowała do mebli, koloru ścian i dekoracji. Dlatego też warto pomyśleć o podłodze winylowej. To najnowsza odmiana linoleum, tyle że w lepszej jakości i formacie paneli lub płytek, a nie z rolki. "Winyl" to nic innego jak polichlorek winylu (PVC), a więc syntetyczny polimer otrzymywany w rezultacie polimeryzacji chlorku winylu. Podłoga ta dostępna jest w wielu kolorach, stylach i wzorach. Ma sporo zalet, dlatego jest materiałem często wybieranym przez klientów. Rodzaje podłogi winylowej Panele winylowe najczęściej tworzone są w systemie zatrzaskowym (na klik), dlatego też są łatwe w montażu. Spotykamy też panele montowane na klej lub samoprzylepne. Panele winylowe mają konstrukcję warstwową. Składają się z płyty HDF, która stanowi rdzeń panelu, oraz warstwy wierzchniej i spodniej, zrobionej z korka. Warstwę wierzchnią pokrywa jeszcze powłoka winylowa. Panele świetnie pasują do salonu lub przedpokoju, doskonale imitują drewno w łazience i kuchni. Mają grubość od 3 do 10 milimetrów. Panele tego typu znajdziesz w ofercie m.in. WINEO, PERGO lub TER HURNE. Płytki winylowe idealnie sprawdzą się w łazience lub kuchni. Są trudniejsze w montażu, ponieważ trzeba je przykleić. Płytki winylowe są stworzone z litego winylu. Oznacza to, że na taką płytkę składa się warstwa winylu technicznego i ozdobna warstwa winylu użytkowo-dekoracyjnego. Płytki zazwyczaj mają grubość od 3 do 5,5 milimetrów. Podłogi winylowe – wzory i kolory Funkcjonalność winylu idzie w parze z oryginalnym designem. Na rynku dostępne są dekory zarówno drewniane, ceramiczne, jak i kamienne. Ostatnio szczególnie modne są także panele w wersji 3D. Mają też różną grubość, rozmaite rozmiary i kształty (prostokątne, kwadratowe czy sześciokątne). box:offerCarousel Zalety podłogi winylowej Nie chłonie wilgoci, więc nie odkształci się pod jej wpływem – bez problemu można ją kłaść w łazience. Łatwa w utrzymaniu w czystości, ponieważ powierzchnia winylowa jest odporna na zabrudzenia. Antypoślizgowa, dlatego też możemy być spokojni o swoje bezpieczeństwo. Przyjemna, ponieważ podłoga wykonana z winylu charakteryzuje się elastyczną strukturą, która zapewnia ciepło i komfort. Ma ciekawy design – na rynku jest wiele wzorów, kolorów i motywów paneli lub płytek winylowych. Koszt montażu. Cena podłogi winylowej jest porównywalna do cen innych alternatywnych rozwiązań – wynosi ok. 100 zł/m2. Podłogi winylowe są dostosowane do montażu na instalacji ogrzewania podłogowego. Wady podłogi winylowej Posiadanie podłogi winylowej daje dużo korzyści. Niestety, ma też swoje wady: Wysoka cena – na dobrej jakości panele lub płytki winylowe, do tego w ciekawych wzorach, musimy wydać około 150-200 zł/m2. To dużo, biorąc pod uwagę, że wystarczy tylko trochę dopłacić, by ułożyć piękną podłogę z naturalnego drewna. Sztuczny materiał – co prawda panele i płytki winylowe świetnie imitują drewno, jednak nigdy nie będą się tak pięknie starzeć, jak drewno prawdziwe. Widoczne nierówności – ze względu na to, że panele i płytki winylowe są bardzo cienkie, podłoże, na którym będą układane, musi być idealnie równie. Inaczej wszelkie nierówności będą widoczne na panelach i mogą się przyczyniać do ich niszczenia. Dopasowanie do innego typu podłogi – możemy mieć problem z uzyskaniem równej powierzchni, jeśli w innych pomieszczeniach będziemy mieć np. grubszą terakotę, panele lub drewno. Naprawa – jeśli podłoga winylowa ulegnie zniszczeniu, nie da się jej wycyklinować, jak w przypadku drewna, pozostaje nam jedynie wymiana wykończenia podłogi. Panele winylowe a ogrzewanie podłogowe Panele lub płytki winylowe to świetne rozwiązanie, jeśli w domu mamy ogrzewanie podłogowe. Podłoga winylowa będzie dobrze współpracować z niskotemperaturowym ogrzewaniem podłogowym, czyli instalacjami grzewczymi elektrycznymi i wodnymi. Materiał ten bardzo dobrze przepuszcza ciepło i szybko się nagrzewa dzięki połączeniu PVC z włóknami szklanymi. Panele i płytki winylowe pasują do podłogówki też ze względu na swoją grubość: 3-10 mm. Najlepszych efektów przewodzenia ciepła możemy się spodziewać, wybierając podłogę winylową montowaną na klej. Podłoga montowana metodą bezklejową jest zazwyczaj grubsza i przewodzi ciepło odrobinę gorzej. Przeczytaj również: Jak wykonać wodne ogrzewanie podłogowe? box:offerCarousel Gdzie zastosować podłogę winylową Jedną z zalet paneli i płytek winylowych jest możliwość ich wszechstronnego zastosowania. Ze względu na doskonałe odwzorowanie drewna czy kamienia, zarówno w wyglądzie, jak i dotyku, idealnym rozwiązaniem będą panele winylowe do kuchni. Zazwyczaj nie mamy śmiałości i rezygnujemy z drewna na podłodze w kuchni ze względu na ryzyko zachlapania czy zalania wodą. To samo tyczy się łazienki. Warto wiedzieć, że w obydwu przypadkach panele wodoodporne będą najlepszą alternatywą dla paneli drewnianych. Dodatkowo wodoodporna podłoga winylowa wykazuje też odporność na plamy od oleju, kawy czy wina, co również jest kwestią nieocenioną, jeśli chodzi o kuchnię, gdzie stale coś wylewamy. box:offerCarousel Podłoga winylowa ze względu na swoją funkcjonalność i wytrzymałość wygrywa nie tylko z podłogą drewnianą, ale również z płytkami ceramicznymi. W kuchni lub łazience coraz częściej zaczynają się pojawiać kafle imitujące drewno czy przedstawiające hiszpańskie patchworki czy portugalskie azulejos. Warto wiedzieć, że z powodzeniem drogie i niełatwe w montażu kafle możemy zastąpić podłogą winylową w postaci czy to paneli, czy płytek. Podłoga winylowa będzie zdecydowanie przyjemniejsza w dotyku dla naszych stóp niż kafle ceramiczne, które wychładzają się dość szybko. Ze względu na to, że podłogi winylowe świetnie redukują hałas, można je układać w sypialniach czy w pomieszczeniach na wyższych kondygnacjach domu, bez ryzyka, że odgłosy chodzenia czy stukania będą przeszkadzać sąsiadom czy pozostałym członkom rodziny. Podłogi winylowe – montaż Podłogi winylowe są niezwykle łatwe w montażu, z tego względu z powodzeniem możemy je układać samodzielnie. W zależności od typu podłogi winylowej można wybrać montaż pływający lub z użyciem kleju. Panele winylowe zazwyczaj montujemy bezklejowo, na klej lub w postaci paneli samoprzylepnych. Z kolei płytki winylowe w większości przypadków montujemy na klej. W przypadku podłogi pływającej, przed układaniem paneli musimy zastosować właściwy podkład. Nie trzeba od razu szukać specjalistycznego podkładu pod podłogi winylowe, gdyż ich parametry są takie same lub podobne do podkładów pod podłogi z laminatów czy drewna. Warto jednak zwrócić uwagę, aby wybrany podkład charakteryzował się wytrzymałością i dużą odpornością na obciążenie, co zabezpieczy podłogę winylową i wpłynie na jej trwałość. Jeśli producent tego wyraźnie nie zabrania, warto również zainwestować w podkład z powłoką antislip, zwłaszcza jeśli podłogę będziemy układać samodzielnie. Powłoka antislip sprawia, że panel nie będzie nam się przesuwał po podkładzie, a to z kolei ułatwi montaż. Montaż paneli winylowych na rozłożonym podkładzie przypomina montaż paneli laminowanych i jest równie prosty. Panele tego typu łączą się ze sobą przy pomocy specjalnych zamków, które po połączeniu powinny wydać charakterystyczny “klik”. Pasy paneli możemy układać na dwa sposoby. W jednym z nich najpierw łączymy ze sobą pojedyncze sztuki paneli, by razem połączyć je z ułożonym już pasem paneli. Drugi sposób zakłada łączenie każdego panela osobno do pasa paneli. Drugi sposób montażu wymaga użycia kleju. Stosuje się go głównie w przypadku cienkich paneli lub płytek. Przyklejanie podłogi winylowej nie wymaga użycia podkładu, ale podłoże musi być idealnie równe. Montaż polega na rozprowadzeniu cienkiej warstwy kleju, a następnie ułożeniu kilku rzędów paneli. Czynności te wymagają precyzji, wprawy i dużo czasu, z tego względu samodzielny montaż może być skomplikowany, dlatego polecaną alternatywą mogą być panele winylowe samoprzylepne. Ten typ można z powodzeniem zastosować na już położone stare płytki czy panele, bez konieczności ich zrywania. Gwarantują więc szybką, łatwą i tanią metamorfozę wnętrz. Panele winylowe samoprzylepne nie wymagają użycia specjalistycznego sprzętu i trudnego rozprowadzania kleju na posadzce. Wystarczy przed ich montażem odpowiednio przygotować powierzchnię, tzn. odkurzyć, osuszyć, odtłuścić i wyrównać. Podłogi winylowe idealnie sprawdzą się do wygłuszenia pomieszczenia. Są szybkie w montażu, łatwe w pielęgnacji i co najważniejsze, odporne na wilgoć. W porównaniu ze zwykłymi płytkami podłogowymi są ciepłe i miękkie dla stóp. Podłogi winylowe pasują do każdego pomieszczenia, ponieważ są bardzo praktyczne, a ich design dodaje wnętrzu klasy i elegancji. Wystarczy tylko przygotować piłę elektryczną, klocki dystansowe, ołówek, przymiar liniowy, folię PE, taśmę klejącą i możemy rozpocząć montaż paneli lub płytek winylowych.
Podłogi winylowe – czy warto w nie inwestować?
Jakie są idealne skarpety dla amatorów białego szaleństwa? Nie tak łatwo je znaleźć, ale warto poświęcić czas na dobry wybór. Twoje stopy będą ci wdzięczne! Skarpety w potocznej opinii to tak drobny szczegół zimowej garderoby, że wiele osób odpuszcza sobie zastanawianie się nad zakupem i wybiera pierwszy model z brzegu. Tymczasem kiepskie skarpety potrafią popsuć cały dzień na stoku i przyczynić się do kontuzji. Podpowiadamy, jak je wybrać i czym się kierować w czasie zakupów. Co charakteryzuje skarpety do snowboardu Ich cechą charakterystyczną jest krój. Szerokie, elastyczne pasy umożliwiają precyzyjne utrzymanie stopy i dopasowują się do jej kształtu. Dzięki temu wyściełają wnętrze buta, tworząc bezpieczne środowisko dla delikatnej skóry stopy. Charakterystyczna dla dobrych skarpet snowboardowych jest strefowość: w różnych miejscach używa się innych materiałów, dzięki czemu całość dobrze przylega do skóry nawet w czasie intensywnego ruchu. Do wyboru jest wiele modeli. Są skarpety różnej długości (od krótkich do podkolanówek), są wykonane z materiałów naturalnych lub syntetycznych. A niektóre mają domieszkę wełny (np. merynosów) itd. Wybierając model dla siebie, kieruj się swoim stylem jazdy, potrzebami oraz... estetyką. Wybór wzorów jest ogromny i każdy znajdzie coś dla siebie. Jak wybierać skarpety do snowboardu Sprawdź kilka podstawowych parametrów. 1. Utrzymywanie ciepła To ważne, bo skarpety snowboardowe muszą utrzymywać temperaturę przez wiele godzin. Dzięki temu nawet po całym dniu na stoku twoje palce nie będą lodowate. Jeśli zależy ci na komforcie termicznym, poszukaj skarpet z dodatkową warstwą izolacyjną. Utrzymywanie ciepła w skarpetce może się odbywać na dwa sposoby. Po pierwsze, na zasadzie termoizolacji: nie pozwalając, aby zimno dostało się do stopy. Po drugie, materiał może być termoaktywny, czyli wręcz ułatwiający utrzymywanie odpowiedniej temperatury w środku. 1. Odprowadzanie wilgoci Sucha stopa w snowboardzie oznacza mniejsze ryzyko otarć. Pęcherze tworzą się często wtedy, kiedy do ucisku czy ocierania dodamy właśnie wilgoć. Dodatkowo dobrze odprowadzające wodę skarpety zapewniają lepszą higienę niż zwykłe, bawełniane. A w przypadku stóp te kwestie są bardzo istotne. Jeśli zależy ci na aspekcie higienicznym, poszukaj skarpet wykonanych z materiału z domieszką srebra: ma ono właściwości bakteriobójcze i grzybobójcze. Dodatkowym plusem jest fakt, że taki materiał szybko schnie. Dzięki temu po krótkim odpoczynku można założyć skarpetę ponownie. 1. Odporność na warunki pogodowe Także na duży mróz i wiatr. Pamiętaj, że skarpety równocześnie muszą być przewiewne, gdyż nieprzepuszczanie powietrza to jeden z najczęściej wymienianych mankamentów skarpetek zimowych. 1. Dobrze dopasowane Skarpety nie powinny się przesuwać czy rolować na nodze, bo to oznacza nie tylko niewygodę, ale i ryzyko kontuzji. Powinny być bezszwowe i dobrze wyprofilowane, dzięki czemu ryzyko otarć jeszcze zmaleje. Zwróć uwagę, czy profilowanie „odróżnia” prawą i lewą stopę. Niektóre modele w okolicy palców i pięty są specjalnie wzmocnione, co zapobiega przetarciu i zniszczeniu materiału w miejscach zwykle najbardziej narażonych na przecieranie. Pamiętaj, że skarpetydamskie trochę się różnią od męskich i dziecięcych, więc zwróć na to uwagę w czasie wyszukiwania odpowiedniego modelu. Jak widać, warto się zastanowić nad wyborem skarpet do snowboardu. Dzięki temu nic nie popsuje ci zimowego wyjazdu
Skarpety do snowboardu
Jak wybrać sportowy zegarek? Jakie parametry i funkcje warto sprawdzić przed zakupem urządzenia? Oto kilka podstawowych informacji, które mogą pomóc w wyborze odpowiedniego modelu. W ciągu ostatnich kilku lat produkcja zegarków przeżyła prawdziwą rewolucję. Czasy, gdy czasomierz wykorzystywaliśmy wyłącznie do pomiaru czasu odeszły do lamusa. Urządzenia nowej generacji potrafią nie tylko pokazać aktualną godzinę niemalże we wszystkich strefach czasowych, ale także zaskakują swoimi innowacyjnym dodatkami. Obsługa aplikacji mobilnych, wysyłanie wiadomości tekstowych, odbieranie telefonów czy pomiar spalonych kalorii na siłowni? Tak, to wszystko jest możliwe. Sportowe zegarki to nie tylko piękny dodatek do stroju, ale także pożyteczne funkcje, które się przydadzą na co dzień wszystkim fanom aktywnego trybu życia. A ceny? Wydatek na taki czasomierz to zaledwie kilkaset złotych, więc inwestycja naprawdę się opłaca. Jak wybrać dobry sportowy zegarek? Na jakie parametry zwrócić szczególną uwagę? Oto kilka pożytecznych informacji, które warto wiedzieć przed zakupem urządzenia. Zegarki sportowe – typy Jak sama nazwa wskazuje, omawiane czasomierze są przeznaczone dla fanów sportu, a także osób, które cenią sobie funkcjonalność oraz praktyczność urządzenia. Sportowy zegarekznajduje się także na liście must have’ów większości gadżeciarzy, którzy nie rozstają się z nowymi technologiami. Mimo że na rynku istnieje wiele modeli wyposażonych w najróżniejsze mechanizmy, zegarki sportowe są najczęściej napędzane elektrycznie. Ponadto posiadają ekranik LED wyposażony w wiele przycisków, które uruchamiają dodatkowe funkcje. W zależności od uprawianego sportu możemy dostosować model do naszych wymagań. Istnieją zegarki dla pływaków i nurków. Urządzenia takie mają zwiększoną odporność na warunki atmosferyczne. Nie bez znaczenia jest także wodoszczelność, która umożliwia zagłębienie się nawet do 100 metrów. Takie modele mają najczęściej wytrzymały gumowy pasek, a także dodatkowe opcje, które najbardziej się przydadzą na basenie (m.in. termometr, szybkościomierz, pulsometr). Kolejny typ to zegarek do biegania. Modele takie mogą być idealnym prezentem dla tych wszystkich miłośników miejskiego joggingu. Poza podstawowymi funkcjami urządzenia, zegarki te posiadają pulsometr. Wiele zegarków ma także zainstalowaną funkcję pomiaru kalorii, co umożliwi cykliczne porównywanie naszych wyników na siłowni. Nie bez znaczenia jest także opcja pomiaru szybkości biegu czy wskaźnik tempa wyrażony w minutach lub metrach. Zgubiliśmy się podczas biegania i w labiryncie krętych uliczek nie potrafimy znaleźć drogi do domu? Koniec z błądzeniem. Zainstalowany w zegarku GPS wskaże odpowiednią drogę. Co ciekawe, korzystając z tej funkcji, można także tworzyć własne trasy biegowe. 5 rzeczy, na które warto zwrócić uwagę przed zakupem sportowego zegarka Po pierwsze, warto zwrócić uwagę na mechanizm urządzenia. Najczęściej spotykane modele są elektryczne lub napędzane baterią kwarcową. Te ostatnie uważane są za najpunktualniejsze czasomierze dostępne na rynku. Mechanizm w kwarcowych zegarkach może działać sprawnie nawet do pięciu lat. Po drugie, pasek zegarka. Mimo że powszechnie uznaje się, że najtrwalsze paski to te ze stali nierdzewnej, to godne polecenia są opaski gumowe. Podczas sportowego wysiłku najważniejszy jest nasz komfort. Po trzecie, wielkość tarczy powinna być dopasowana do rozmiarów dłoni. Po raz kolejny, wygoda na pierwszym miejscu. Po czwarte, wodoszczelność. Ta funkcja szczególnie jest przydatna dla wszystkich nurków oraz fanów wodnych sportów. Współczesne modele zegarków mogą być całkowicie wodoszczelne. Z łatwością znajdziemy takie, które działają nawet na głębokości 100 metrów pod wodą. Poziom głębokości zależy od wybranego modelu (najczęściej 50 lub 100 m). Po piąte, dodatkowe funkcje. Pod względem dodatkowych opcji współczesne zegarki często przypominają smartfony. Czasomierze najnowszej generacji potrafią nie tylko precyzyjnie wymierzyć czas, ciśnienie, puls czy temperaturę, ale także mogą umożliwiać wysyłanie wiadomości tekstowych i maili, odbieranie telefonów czy surfowanie po Internecie. Ponadto niektóre modele obsługują wiele mobilnych aplikacji, które z pewnością mogą ułatwić rzeźbienie ciała na siłowni (np. tutoriale, e-trener). Sportowy zegarek to gadżet, który przyda się nie tylko na siłowni czy podczas uprawiania sportów. Liczne dodatkowe funkcje takiego zegarka mogą znacznie ułatwić nam codzienne obowiązki. Na rynku dostępnych jest wiele różnych modeli, dlatego przed zakupem warto zastanowić się, jakiego urządzenia będziemy potrzebowali. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie wskazówki, z łatwością wybierzemy idealny model.
Kupujemy sportowy zegarek – na co zwrócić uwagę?
Łazienka, choć często niewielkich rozmiarów, jest ważnym pomieszczeniem w domu, przeznaczonym nie tylko do zabiegów higienicznych, ale też – a może przede wszystkim – do relaksu po całym ciężkim dniu spędzonym w pracy. Podpowiadamy, jak uczynić z niej domowy salon spa. Każdą łazienkę można bardzo łatwo przeaaranżować za pomocą nieskomplikowanych w montażu paneli łazienkowych. Dotąd kojarzyły się głównie z pokryciem podłóg, ale w ofercie producentów paneli znajdziemy również panele ścienne. To dzięki nim nudne łazienkowe ściany zmienią się nie do poznania, a samo pomieszczenie zmieni się tak, że będziemy w nim przebywać z prawdziwą przyjemnością. Przede wszystkim wodoodporność Oczywiście należy pamiętać, że nie każdy rodzaj paneli nadaje się do łazienki. W tej najbardziej wilgotnej strefie domu panele muszą być wodoodporne, co zapewnia ich trwałość, a w związku z tym niezmienny przez całe lata wygląd. Wodoodporność paneli producenci zapewniają na dwa sposoby. Najczęściej wykonują je z materiału, który nie nasiąka wodą, można także powierzchnię nasączyć specjalnym impregnatem, który zapobiega wsiąkaniu wody i w konsekwencji jego pęcznieniu i wypaczaniu się panelu. Drugim sposobem jest stosowanie specjalnych listewek, które idealnie uszczelniają połączenia między panelami. Aranżacja w stylu minimalistycznym Surowe, oszczędne, czyste w formie wnętrza wyciszają i uspokajają zmysły. Utrzymane w bieli, beżu, szarości nie lubią wielu dodatków, za to najlepszej jakości wykończenie takimi materiałami, jak naturalne drewno, kamień czy szkło. W takich wnętrzach jedyną ozdobę może stanowić wyrafinowany kształt łazienkowej armatury. Panele nie muszą pokrywać wszystkich ścian (choć wygląda to niezwykle estetycznie), wystarczy zainstalować je na jednej ścianie lub wręcz na tej części, która jest najbardziej narażona na wilgoć i zabrudzenia. Najlepiej, żeby nie odróżniały się od reszty pomieszczenia kolorystycznie. Wystarczy inna faktura, co już da ciekawy efekt. I dla odmiany coś zupełnie szalonego Często wystarczy jeden mocny akcent, żeby wnętrze nabrało zupełnie innego, nowoczesnego charakteru. Takim akcentem będzie z pewnością panel szklany – błyszczący, kolorowy, o idealnie gładkiej powierzchni odbijającej światło, a tym samym powiększającej wnętrze. Do wyboru mamy mnóstwo wzorów i kolorów, można też zlecić wykonanie szklanego panelu na podstawie zindywidualizowanego projektu. Na dodatek w dowolnym rozmiarze. Panele szklane są przeważne produkowane metodą zgrzewania próżniowego wydruku i szkła lub wydruku na szkle, przy czym ta pierwsza technologia wydaje się lepsza – daje gwarancję, że nadruk nie złuszczy się z czasem i nie odbarwi pod wpływem kleju. Obojętne, czy wybierzemy szkło jednobarwne, czy drukowane we wzory, ważne, żeby było bezpieczne, hartowane. Tylko wtedy w razie stłuczenia nie rozpadnie się na ostre, niebezpieczne kawałki. box:offerCarousel Nieśmiertelny styl rustykalny Nazywany również stylem wiejskim kojarzy się z ciepłem domowego ogniska, przytulnością i bezpieczeństwem. Cechuje go celowa prostota wystroju, wykorzystanie do wykończeń naturalnych materiałów, brak ostentacyjnych zdobień. W łazienkach utrzymanych w stylu rustykalnym sprawdzi się drewno, ale także panel imitujący cegłę. Oczywiście wyłącznie starą, ze spękaniami, odpryskami i ubytkami. Do małych łazienek lepiej wybrać panele białe, kremowe lub jasnobeżowe, bo optycznie powiększą pomieszczenie, poza tym podkreślą urodę dodatków, które w stylu rustykalnym grają pierwsze skrzypce. Panele imitujące naturalną cegłę doskonale sprawdzą się także w stylu industrialnym. W tym przypadku warto połączyć naturalny, czerwony kolor cegły z mocnymi, żeliwnymi akcentami w postaci celowo odsłoniętych rur, nóżek od wanny czy odprowadzeń muszli klozetowej – najlepiej pomalować je na czarno lub srebrno.
Panele ścienne do łazienki
Jednym ze sposobów na aktywne spędzanie letnich dni jest spływ kajakowy. Rwąca rzeka, dzika przyroda i piękna letnia pogoda to niewątpliwe największe zalety spływu. Nad wodą, należy jednak pamiętać o własnym bezpieczeństwie, nie tylko podczas spływu rwącą górską rzeką. Także łagodne, powolne nizinne rzeki mogą być niebezpieczne. Nagła wywrotka kajaku może zakończyć się tragedią lub, w najlepszym wypadku, uszkodzeniem cennego sprzętu elektronicznego, który mamy ze sobą. Co zatem zabrać ze sobą, aby spływ kajakowy wspominać jak najmilej? Kamizelka asekuracyjna Kamizelka ratunkowa, asekuracyjna (czyli popularny kapok), to podstawowe i obowiązkowe wyposażenie kajakarza. Bez tego sprzętu nie wolno wsiadać do kajaka, niezależnie od umiejętności pływackich. Kamizelka asekuracyjna zapewnia pływalność po nagłym wpadnięciu do wody. Dzięki wysokiej wyporności zawsze wypłyniemy na powierzchnię. Wiele kamizelek wyposażonych jest w dodatkowy pływający, wypornościowy kołnierz, który utrzyma głowę na powierzchni i nie dopuści do zachłyśnięcia wodą. Kajakarze, którzy dobrze pływają, często twierdzą, że kamizelka to zbędny sprzęt i tylko krępuje ruchy. To błąd, który może kosztować życie. Podczas płynięcia kajakiem ciało człowieka ogrzewa się od słońca oraz wysiłku. Nagłe wpadnięcie do zimnej wody spowodować może tzw. szok termiczny i utratę przytomności, a nawet zatrzymanie akcji serca. Kamizelka asekuracyjna w takim przypadku może uratować życie – umiejętności pływackie na nic się w takiej sytuacji nie przydadzą. Gwizdek ratunkowy To proste, ale bardzo skuteczne narzędzie do wezwania pomocy czy zasygnalizowania, że doszło do wypadku. Współtowarzysze spływu kajakowego mogą nie zauważyć, że z tyłu, za nimi coś się stało. Gwizdek ratunkowy, użyty w takiej sytuacji, jest znacznie skuteczniejszy niż najbardziej donośny krzyk i pozwoli natychmiast zareagować pozostałym uczestnikom wyprawy. Flara sygnalizacyjna Flara, czy też raca, to pirotechniczny środek sygnalizacyjny stosowany najczęściej na morzu. Flara sygnalizacyjna znakomicie spisze się także podczas spływu kajakowego. W razie wypadku i niemożności wrócenia samodzielnie do kajaku czy przybicia do brzegu, można zaznaczyć racą miejsce, w którym się znajdujemy i dzięki temu ułatwić służbom ratunkowym dotarcie do nas i udzielenie pomocy. Wodoodporny telefon komórkowy To największy wydatek, ale warto go ponieść. Wiele firm oferuje telefony do zadań specjalnych odporne na zamoczenie. Dzięki telefonowi zawsze możemy wezwać pomoc, jeśli znaleźliśmy się w sytuacji zagrażającej naszemu życiu lub zdrowiu. Ciekawym i zarazem bardzo tanim modelem jest Overmax Vertis Kern. Ten kosztujący około 100 złotych telefon oferuje klasę wodoszczelności IP67, jest także wstrząsoodporny. Zapewni zatem możliwość wezwania pomocy w każdej krytycznej sytuacji. Etui wodoodporne Jeśli nie dysponujemy wodoodpornym telefonem, warto zakupić choćby wodoszczelną torebkę zabezpieczającą. Wodoodporne etui na telefon to proste, tanie i bardzo skuteczne zabezpieczenie telefonu przed zamoczeniem w przypadku wpadnięcia do wody. Większość z takich torebek wyposażono w dodatkową smycz, którą można zawiesić na szyi lub przytroczyć ją do kajaku. Nie ma wtedy obaw o zgubienie telefonu podczas wywrotki. Beczka wodoszczelna Większe rzeczy elektroniczne, ale także odzież i żywność należy umieścić w szczelnym pojemniku. Te dedykowane do wypraw kajakowych beczki wodoszczelnemają pojemność od 3 do nawet 20 litrów. Szeroki otwór załadowczy ułatwia spakowanie rzeczy do środka, a masywna, wyposażona w uszczelkę zakrętka zapewnia całkowitą szczelność. Należy pamiętać, aby pakując rzeczy pozostawić trochę wolnej przestrzeni wewnątrz pojemnika – zapewni to jego pływalność po wpadnięciu do wody. Spływ kajakowy to niewątpliwie wielka przyjemność, rzeki jednak bywają zdradliwe. Dobrze zabezpieczony kajakarz może jednak skupić się tylko na podziwianiu widoków i całkowicie bezpiecznie płynąć przed siebie.
Spływ kajakowy – co zabrać, aby było bezpiecznie?
Wbrew dość powszechnemu przekonaniu w leasing można wziąć nie tylko pojazd firmowy. Dzięki leasingowi możesz również pozyskać wszelkiego rodzaju maszyny i urządzenia, w tym sprzęt do odśnieżania i sprzątania. Sprawdź, dlaczego lepiej skorzystać z takiego rozwiązania, zamiast kupować środki trwałe na własność. Nie tylko małe i średnie, ale również duże przedsiębiorstwa unikają kupowania środków trwałych za gotówkę. Wynika to nie tyle z braku wystarczającej ilości zasobów pieniężnych, co z faktu, że taka opcja często po prostu nie jest najlepszych wyborem. Wprawdzie nie generuje ona dodatkowych kosztów, ale z drugiej strony wiąże się z “utratą” sporej części kapitału, którą można byłoby przeznaczyć na inne cele zakupowe i inwestycyjne. Własne oszczędności mogłyby posłużyć przedsiębiorcy do zakupu środków obrotowych, przeprowadzenia remontu biura, czy wniesienia wkładu własnego, który umożliwiłby z kolei zawarcie kolejnych umów kredytowych lub leasingowych i nabycie większej liczby środków trwałych. Jakie jeszcze korzyści oferuje leasing? W leasing można wziąć praktycznie wszystko Jedną z podstawowych zalet leasingu, a przy tym taką, której nie wszyscy przedsiębiorcy są świadomi, jest fakt, że może on posłużyć do sfinansowania praktycznie każdego środka trwałego. Uściślając, przedmiotem leasingu może być dowolna rzecz ruchoma lub nieruchoma, służąca celom związanym z prowadzeniem działalności gospodarczej. Warto przy tym podkreślić, że może być to rzecz zarówno nowa, jak i używana. W leasing możesz wziąć na przykład: * środki transportu (np. samochód, motocykl), * nieruchomości, * maszyny potrzebne do pracy firmy lub do jej obsługi czy sprzątania, * linie produkcyjne, * komputery stacjonarne i laptopy, * sprzęt biurowy. Przedmiotem leasingu może być zatem odśnieżarka, maszyna do mycia podłóg, kosiarka, maszyna do zamiatania, jak również wiele innych sprzętów np. wózek widłowy. Co istotne jednak, o tym, czy daną rzecz będzie można w ten sposób sfinansować, decyduje ostatecznie leasingodawca. Jeśli dany środek trwały trudno jest sprzedać, albo po prostu nie cieszy się on popularnością, to musisz liczyć się z tym, że żadna firma leasingowa nie będzie zainteresowana sfinansowaniem jego zakupu. box:offerCarousel Małe wymagania finansowe i brak wpływu na zdolność kredytową Profesjonalny sprzęt do odśnieżania czy sprzątania może kosztować od kilkunastu do kilkudziesięciu i więcej tysięcy złotych. Tymczasem biorąc go w leasing, nie trzeba jednorazowo płacić tak dużej kwoty. By skorzystać z takiego rozwiązania, wystarczy dysponować wolną gotówką w wysokości dosłownie ułamka wartości leasingowanego przedmiotu. Później wystarczy opłacać comiesięczną ratę leasingu, dzięki czemu można zachować większą kontrolę nad budżetem firmy i jej płynnością. Miej na uwadze również fakt, że w przeciwieństwie do kredytu bankowego, z leasingu często możesz skorzystać nawet wówczas, gdy firmę prowadzisz dopiero od kilku miesięcy czy nawet tygodni. Co więcej, ponieważ firmy leasingowe nie sprawdzają zdolności kredytowej, umowę leasingową zazwyczaj możesz zawrzeć także wtedy, gdy znajdujesz się w nieco słabszej sytuacji finansowej. Nie bez znaczenia jest też to, że podpisanie umowy z leasingodawcą nie pogorszy Twojej zdolności kredytowej, czyli inaczej mówiąc, nie obniży Twoich szans na zaciągnięcie kredytu czy pożyczki. Wygoda i oszczędność czasu Kolejną zaletą leasingu jest fakt, że dzięki niemu można uniknąć wielu formalności i obowiązków dotyczących danego środka trwałego. W przypadku takiej opcji to leasingodawca zajmuje się kwestiami związanymi z zakupem czy konserwacją sprzętu. Zwykle odpowiada również za jego ewentualne ubezpieczenie oraz likwidację szkód. To oczywista wygoda i możliwość zaoszczędzenia czasu, który możesz przeznaczyć na sprawy bezpośrednio związane z prowadzonym biznesem. Proste procedury, mało formalności i szybka decyzja Na oszczędność czasu i wygodę możesz również liczyć podczas samego procesu ubiegania się o udostępnienie leasingu. W tym wypadku występują mniejsze wymagania formalne niż przy staraniach o kredyt bankowy. Firma leasingowa poprosi o dowód osobisty, dokumenty rejestrowe firmy, zaświadczenie z US o braku zaległości podatkowych, zeznanie podatkowe za ubiegły rok, a także ewentualnie raport podatkowy za ostatni miesiąc. Co ważne, nie będzie wymagała przy tym wniesienia żadnego dodatkowego zabezpieczenia - jej interesy chroni weksel in blanco oraz sam przedmiot leasingu. Poza tym, proste procedury i mała ilość formalności sprawiają, że szybko otrzymasz decyzję w sprawie finansowania. Elastyczna forma finansowania Leasing daje również możliwość dostosowania opłat leasingowych do Twoich możliwości finansowych i specyfiki prowadzonej przez Ciebie działalności. Jeśli Twój biznes ma charakter sezonowy, to możesz wspólnie z leasingodawcą ustalić taki harmonogram płatności rat, który uwzględni ten fakt i pozwoli Ci zachować płynność finansową. Warto podkreślić, że firma leasingowa umożliwia finansowanie w złotówkach lub innych walutach - zgodnych ze strukturą walutową Twoich przychodów. W razie potrzeby, możesz też przewalutować umowę leasingową. Korzyści podatkowe Biorąc w leasing pług do śniegu, odśnieżarkę, traktor ogrodowy czy jakikolwiek inny sprzęt, możesz również liczyć na korzyści podatkowe. Raty leasingowe stanowią koszt uzyskania przychodu, a więc pozwalają zmniejszyć podstawę opodatkowania. W przypadku operacyjnej odmiany leasingu zobowiązanie podatkowe można obniżyć o raty netto, opłatę wstępną oraz inne koszty związane z usługą, natomiast odmiany finansowej - o część odsetkową rat i amortyzację. box:offerCarousel Dostęp do najnowszego sprzętu Sprzęt kupiony na własność przedsiębiorcy użytkują zwykle przez długi czas - nierzadko zbyt długi. Zwykle korzystają z niego tak długo, jak tylko jest to możliwe i zapewnia wydajną pracę. Jeśli przestaje być wystarczająco efektywny, albo staje się niepotrzebny, jest wyrzucany lub ewentualnie sprzedawany. Tymczasem w przypadku leasingu, z daną maszyną lub urządzeniem można związać się na krótszy, dogodny dla siebie okres. Daje to możliwość szybkiego reagowania na zmiany rynkowe oraz rozwój technologii, bez konieczności nadwyrężenia budżetu firmy.
Masz firmę? Weź sprzęt do odśnieżania i sprzątania w leasing. Sprawdź, dlaczego warto!
Wśród głównych stylów wystroju wnętrz stale można obserwować zmiany i ewolucje. Glamour cieszy się niesłabnącą popularnością, jednak jego czystej wersji zarzuca się wyniosłość i swego rodzaju „sztywny” wydźwięk. Co jeśli wpuścić do niego nieco przytulności? Cosy glamour to właśnie miękka i miła wersja bardzo wyrazistego stylu. Nie zawiedzie jednak fanów charakterystycznego pazura, jaki oferuje. Tu łączą się dwa światy – w bardzo harmonijny i przyjemny w odczuciu sposób. Przytulne, ciepłe kolory cosy glamour Kolorystyka jest w wystroju wnętrz równie ważna, co forma i materiały. Aby pomieszczenie urzekało przytulnością, powinno obfitować w ciepłe barwy, wśród których aż chce się przebywać. Przytulne salony i sypialnie w stylu cosy glamour będą więc wypełnione beżami, brązami, kolorami ziemi. Warto stawiać na niemalowane drewno oraz niefarbowane włóczki i futra. Cosy glamour nie przytłacza. Mimo swoich charakterystycznych kontrastów – między puszystością tkanin, linią mebli – jest dość jasny i wyważony. Raczej rezygnuje się ze zdecydowanie ciemnych kolorów ścian i tapet. Świetnym sposobem na wprowadzenie wzorów są zasłony, wielkoformatowe obrazy lub kompozycje z ramek. Jeśli w środku znajdą się autentyczne fotografie rodzinne, całość zyska dodatkowego uroku. Tkaniny w stylu cosy glamour Jak już wspomniano, aranżacja cosy glamour będzie łączyć ze sobą przytulność z dizajnerskim sznytem. Tę pierwszą cechę wypełnią skutecznie tkaniny. Stawiamy na puszyste, futrzane narzuty, dziergane koce i włóczkowe pokrowce. Nie stronimy od dywanów, grubych zasłon, poduszek. W sypialni nie może zabraknąć obszernej pościeli i tekstylnych dodatków. Każdy element dobierany z rozwagą będzie stanowić kontrast dla wyselekcjonowanych ze smakiem mebli. Meble w stylu cosy glamour W przypadku mebli warto postawić na typowy glamour: Dizajn pełen blasku, elegancji, przepychu, śmiałych i wyrazistych form. Królują tu rozłożyste sofy, duże lustra, szkło, kryształowe żyrandole, konsole na rzeźbionych nogach i wazony z kwiatami. To wszystko w swym zdecydowanym wydaniu w połączeniu z delikatnością tkanin stanowi kwintesencję stylistyki, która stała się tu celem. Biel, czerń, srebro, złoto, fiolet, czekolada i szarości użyte jako akcenty podkreślą ciepłe przewodnie barwy. Oświetlenie w stylu cosy glamour Cosy glamour to wręcz wymarzona przestrzeń do odpoczynku. Miękkość zachęca do zajęcia przyjemnej pozycji, a stylowe wzornictwo gwarantuje atrakcyjność pomieszczenia. Całość odczuć wzmocni świetnie dobrane oświetlenie. Samo światło powinno być ciepłej barwy, oprawione w zwracające uwagę lampy, kinkiety i żyrandole. Nie obawiajmy się kryształowych szkiełek, wiszących lusterek oraz pełnych blasku abażurów. Warto przygotować również miejsce na świece, bo nic tak jak one nie ociepla atmosfery i nie dodaje nastroju. Cosy glamour – dla kogo? Mieszanki stylów to udany pomysł dla osób niezdecydowanych. Cosy glamour będzie więc równowagą między fascynacją szykownymi meblami, o bogatych zdobieniach, zamiłowaniem do nastrojowego światła oraz uwielbieniem przytulnych, pełnych miękkości aranżacji. Wszystko to skąpane w ciepłej kolorystyce, podkreślanej wyrazistymi detalami. To idealny wybór do sypialni oraz salonu, miejsc, w których się odpoczywa. Jeśli nadal błądzisz pomiędzy określonymi stylami wystroju wnętrz, pomyśl o wyrwaniu się ze sztywnych ram! Kto powiedział, że w swoim domu nie możesz łączyć wyrafinowania z puszystością? Cosy glamour to coś stworzonego dla ciebie!
Styl cosy glamour – czyli jaki?
Rumianek pospolity w kosmetyce wykorzystywany jest do tworzenia preparatów na takie zmiany skórne, jak: trądzik różowaty, przebarwienia i podrażnienia. Kosmetyki z rumiankiem nie wywołują alergii, dlatego sprawdzają się w pielęgnacji cery wrażliwej i alergicznej. Ziołowe szampony do włosów z rumiankiem delikatnie rozjaśniają kosmyki i działają tonizująco na skórę głowy. Rumianek pospolity to popularne zioło, które ma szerokie zastosowanie, nie tylko w lecznictwie, ale i w kosmetyce. Roślina wykazuje silne działanie przeciwzapalne i przeciwbakteryjne, dlatego stanowi składnik kosmetyków przeciwtrądzikowych. Z kolei jako dodatek do masek, odżywek i szamponów, delikatnie je rozjaśnia, normalizuje pH skóry głowy oraz przeciwdziała przetłuszczaniu się kosmyków. Rumianek - właściwości kosmetyczne Rumianek, dzięki zawartości alfa-bisabololu, wykazuje silne właściwości przeciwzapalne i przeciwbakteryjne. Wykorzystywany w kosmetyce olejek rumiankowy zawiera w sobie również spiroeter, który skutecznie hamuje wydzielanie substancji odpowiadających za tworzenie się stanów zapalnych na skórze. Ziołowe kosmetyki do włosów wykazują delikatne działanie rozjaśniające, głównie dzięki zawartości kwasu askorbinowego. Właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne rumianku w kosmetyce wykorzystywane są głównie do tworzenia preparatów do cery trądzikowej i z przebarwieniami, takich jak: toniki, kremy, serum, a także szamponów przeciwłupieżowych oraz tonizujących. Rumianek pospolity w kosmetykach do pielęgnacji twarzy Antyseptyczne właściwości rumianku powodują, że jest on częstym składnikiem kosmetyków do pielęgnacji cery tłustej, łojotokowej, z trądzikiem czy przebarwieniami. Łagodne kremy do twarzy z rumiankiem działają jak kojący kompres na skórę problematyczną. Aktywne składniki zawarte w kosmetyku łagodzą stany zapalne, podrażnienia skóry a także nieprzyjemne uczucie swędzenie czy pieczenia. Skuteczny krem nawilżający do cery trądzikowej to dermokosmetyk, zawierający w swoim składzie, oprócz rumianku inne cenne dla skóry substancje, jak: masło shea, olejek z wiesiołka, wyciąg z owsa czy oczaru wirginijskiego. Na bazie zioła powstają również orzeźwiające toniki do twarzy, o właściwościach matujących i odżywiających. Maseczki rumiankowe przeznaczone są do pielęgnacji cery wrażliwej i skłonnej do podrażnień. Kosmetyki często wzbogacane są o dodatkowe składniki pielęgnacyjne, takie jak: wyciąg z aloesu, len, algi morskie, koenzym Q10 czy miętę. box:offerCarousel Kosmetyki do włosów z rumiankiem Rumianek pospolity w kosmetyce ma swoje zastosowanie również w kosmetykach pielęgnacyjnych do włosów. Ziołowe kosmetyki, takie jak odżywki, maski czy szampony rumiankowe przeznaczone są głównie do kosmyków przetłuszczających się oraz z łupieżem. Antyseptyczne działanie rumianku skutecznie reguluje pracę gruczołów łojowych oraz oczyszcza skórę głowy. Efektem stosowania kosmetyków na bazie rumianku są piękne i lśniące włosy bez łupieżu oraz problemów z nadmiernym przetłuszczaniem się. Ziołowe szampony rozjaśniające polecane są szczególnie do pielęgnacji blond kosmyków, ponieważ wykazują delikatne rozjaśniają włosy i pomagają utrzymać ich naturalny, jasny odcień. Na bazie ziołowego ekstraktu powstają również odżywki i maseczki, które dodają kosmykom blasku, ułatwiają rozczesywanie oraz działają tonizująco na skórę głowy. Antyseptyczne właściwości rumianku powodują, że jest on składnikiem kosmetyków do pielęgnacji cery trądzikowej, podrażnionej, a nawet alergicznej. Na bazie zioła powstają również skuteczne preparaty na włosy przetłuszczające się i skłonne do łupieżu.
Rumianek w kosmetyce - właściwości i zastosowanie
Ile razy zapomniałeś kluczy od domu, wychodząc z pracy? Ile razy zdarzyło ci się zapomnieć, gdzie zostawiłeś kluczyk do samochodu? Jeżeli te sytuacje nie są ci obce, powinieneś zaopatrzyć się w urządzenie typu key finder, które w każdej chwili za pomocą smartfonu pozwoli ci namierzyć zgubę. Brelok do znalezienia kluczy Pamiętacie breloki do kluczy, które reagowały na głośne gwizdanie? Gwizdnięcie powodowało, że brelok uaktywniał alarm dźwiękowy, co zdecydowanie ułatwiało odnalezienie kluczy np. w stercie ubrań. Minęło parę lat od czasów, gdy tego typu breloki robiły prawdziwą furorę i choć również dziś dość łatwo je kupić, także na Allegro, to obecnie, gdy wszystko jest smart, inteligentne i na stałe spięte bezprzewodowo z naszym komputerem czy smartfonem, owa rewolucja nie mogła ominąć także tego typu gadżetów. Na Allegro możemy znaleźć różnego rodzaju breloki, dzięki którym już nigdy nie będziemy musieli przeszukiwać całego domu czy biura w poszukiwaniu kluczyków do samochodu czy mieszkania. Nie trzeba będzie również umieć głośno gwizdać, co jak wiadomo nie każdy potrafi. Wystarczy, że kupimy odpowiedni brelok komunikujący się bezprzewodowo z naszym smartfonem w energooszczędnej technologii Bluetooth 4.0 Low Energy. Jak działa brelok do znajdowania kluczy? Do działania urządzenie wymaga tylko telefonu i odpowiedniej aplikacji. W powszechnej sprzedaży są breloki, które współpracują z urządzeniami działającymi na bazie mobilnego systemu operacyjnego Android oraz iOS. Można też spotkać takie, które współdziałają ze smartfonami z systemem Microsoftu – Windows Phone. Brelok parujemy z telefonem jak każde inne akcesorium komunikujące się przez Bluetooth. Wystarczy uruchomić specjalną aplikację, wyszukać je w liście widocznych urządzeń Blueooth z poziomu ustawień i podłączyć się do niego jednym dotknięciem ekranu. Tak sparowany brelok będzie cały czas sprawdzał, czy nasz telefon jest w pobliżu (w zależności od specyfikacji i wprowadzonych ustawień). Natomiast energooszczędna technologia sprawi, że mimo ciągłej komunikacji bateria telefonu nie będzie nazbyt eksploatowana, a ta wbudowana w brelok spokojnie wystarczy nawet na rok ciągłej pracy. Kiedy już zdarzy nam się zapodziać zabezpieczone nim klucze, wystarczy uruchomić aplikację, a w niej funkcję poszukiwania zguby. Brelok – podobnie jak te modne przed laty – zacznie wydawać dźwięki ułatwiające ich odnalezienie. Producenci breloków bardzo często w swoich programach instalują swego rodzaju radar zasięgu, który pozwala odszukać klucze, nawet gdy są schowane pod stertą ubrań, uniemożliwiając usłyszenie alarmu. Radar wyświetla nam, jak daleko znajdujemy się od breloka. Brelok a duża odległość od zgubionego klucza Co jednak w przypadku, gdy o zgubionych kluczach dowiemy się już z dala od nich, gdzie zasięg Bluetooth nie pozwoli ich odnaleźć? Żaden problem. Brelok w chwili, gdy utraci połączenie z telefonem, oznacza miejsce, w którym po raz ostatni miał z nim kontakt. Dzięki temu stojąc pod drzwiami domu, możemy w łatwy sposób sprawdzić w aplikacji, że po raz ostatni połączenie z kluczami mieliśmy w biurze, w którym je zostawiliśmy. Jeżeli zdarza się nam taka sytuacja dość często, warto rozejrzeć się za brelokiem, który nie tylko monitoruje miejsce, w którym stracił połączenie i oznacza je na mapie, ale potrafi także uruchomić alarm w telefonie i breloku w chwili, gdy dojdzie do utraty tego połączenia. Taki brelok sprawi, że już nigdy nie wyjdziesz z pracy bez kluczy do domu. Spora część tego typu breloków jest wyposażona w funkcje dodatkowe. Najczęściej można znaleźć specjalny przycisk, który mając klucze z przypiętym brelokiem, pozwala odszukać zapodziany w domu telefon. Wystarczy taki przycisk przytrzymać, by z głośnika zagubionego smartfonu rozległ się głośny alarm. Jeszcze inną funkcją jest zdalny spust migawki aparatu. Wystarczy ustawić telefon w dowolnym miejscu, oddalić się od niego i naciskać przycisk na breloku, by ten zdalnie wcisnął spust migawki. Takie nowoczesne breloki Bluetooth nie są drogie. W zależności od tego, czy są markowe, jakie funkcje dodatkowe mają oraz na ile wystarczy bateria, kosztują od kilkunastu do ponad 100 złotych za sztukę. Na Allegro najprościej znaleźć je, wpisując w wyszukiwarkę frazę „brelok bluetooth”.
Key finder – czyli jak już nigdy nie zgubić kluczy
Koński ogon, luźne warkocze, a może artystyczny nieład? Podpowiadamy, jakie fryzury będą najmodniejsze w tym sezonie! Wiosna to dobra okazja nie tylko do tego, aby odświeżyć swoją garderobę, ale także fryzurę! Sprawdźcie, co będzie królowało na waszych głowach wiosną i latem! Koński ogon Nie ma chyba prostszej, a zarazem efektowniejszej fryzury. W tym sezonie długie włosy spinamy w luźnego kucyka na wysokości karku. Taka fryzura sprawdzi się nie tylko na co dzień, ale także podczas wieczornych wyjść. Luźne warkoczyki Nadaj swojej fryzurze nieco lekkości i zapleć kilka cienkich, niezbyt mocno ściągniętych warkoczyków. Na bardziej oficjalne lub wieczorowe okazje możesz zaś zapleść trzy lub cztery grubsze i „porządniejsze” warkocze. Takie warkoczyki dobrze związać dobranymi pod kolor włosów lub przezroczystymi gumkami. Dodatki Akcesoria do włosów to jeden z najmocniejszych trendów sezonów. Mogą to być ozdobne przepaski, kolorowe szale lub chusty albo wplecione we włosy kwiatowe stroiki. Takie stylizacje pojawiły się na większości wybiegów! Mokra włoszka Jeśli lubisz bawić się swoim wizerunkiem, możesz wypróbować kolejny bardzo popularny w tym sezonie trend – „mokre” włosy. Taka stylizacja fryzur sprawdzi się zarówno na krótkich, jak i na dłuższych włosach. Te drugie warto przy okazji finezyjnie upiąć, co nada im lekkości. Odsłoń czoło Wiosenno-letnie trendy to przede wszystkim pochwała naturalności. Makijaże są lekkie, niemal niewidoczne, a fryzury powinny się do nich dopasować. Dlatego więc niezwykle popularne będą zaczesane do tyłu (bez przedziałka!) włosy związane w koński ogon lub upięte na karku w kok. Artystyczny nieład Włosy, które wyglądają, jakby były nieuczesane, to jeden z ważniejszych trendów tego sezonu. Luźno, jakby niedbale związane kucyki czy koki, wymykające się gdzieniegdzie kosmyki czy „pajęczynki” z niesfornych włosów wiosną są bardzo mile widziane! Pół na pół Jednym z dostrzeżonych przez dziennikarzy urodowych stylów jest ten zaprezentowany na pokazach marki Valentino. Chodzi o niedbałe, luźne uczesanie w stylu „pół na pół”. O co chodzi? To proste! Górną połowę włosów upinamy lekko z tyłu głowy, pozwalając dolnym kosmykom swobodnie opadać na ramiona. Na fali Luźne, niezbyt mocno skręcone fale i loki to kolejny fryzjerski must-have tego sezonu! Naturalnie wyglądające fale można uzyskać choćby poprzez pozwolenie włosom na wyschnięcie bez suszarki. Dobrze sprawdzą się też stare poczciwe wałki o dużej średnicy. Aby utrwalić fryzurę, warto wykorzystać piankę do włosów. Wysokie upięcia Pewną przeciwwagą dla tych niedbałych stylów są wysoko upięte koczki, które mocno skręcamy na czubku głowy. Nawet one nie są jednak pozbawione luzu. Dobrze jest bowiem okręcić wokół koka luźny kosmyk włosów. Na krótko To chyba najważniejszy fryzjerski trend sezonu, na punkcie którego oszalały gwiazdy. Chodzi oczywiście o wydłużonego boba, unoszącego się tylko trochę ponad ramionami. Dzięki zachowaniu dłuższych włosów możemy z taką fryzurą zdecydowanie więcej zrobić! Delikatne fale, kucyk czy mały koczek – to wszystko można osiągnąć, stawiając na boba. Nic więc dziwnego, że na takie fryzury zdecydowały się już m.in. Jennifer Lawrence, Taylor Swift czy Lady Gaga. Niby-grzywka Popularne w ostatnich sezonach gęste grzywki ustępują pola takim, które odsłaniają więcej czoła, niż go zakrywają. Luźne, rzadkie kosmyki na środku albo zaczesane na bok pasma – grzywka tylko w takim wydaniu będzie modna w tym sezonie! Przedziałek Wiosenno-letnie trendy dają nam wybór także w kwestii przedziałków. Modne będą bowiem zarówno te na środku głowy, jak i bardziej asymetryczne rozwiązania. Jak widać, wiosenno-letnie trendy będą eklektycznie także na głowie! To dobra wiadomość, bo dzięki temu każda z was znajdzie dla siebie coś odpowiedniego!
Fryzury z wybiegów: trendy na sezon wiosna/lato 2015
Dzień Matki zbliża się wielkimi korkami. Jeśli nie masz pomysłu lub chcesz podarować coś niebanalnego, zobacz, jak łatwo możesz zrobić słoik z prezentami. Do własnoręcznie ozdobionego naczynia włóż kilka drobiazgów, które sprawią przyjemność twojej mamie. Spójrz, jakie to proste! Co będzie nam potrzebne? Do zrobienia słoika z prezentami na Dzień Matki będziemy potrzebować: słoika o objętości 900 ml, kawałka tkaniny bawełnianej, kawałka owaty, tasiemki lub sznurka jutowego, kleju lub taśmy dwustronnej. 1.Na tkaninie odrysowujemy zakrętkę od słoika. Wycinamy odrysowany kształt z zapasem 2 cm. Przy materiałach, które mocno się strzępią, brzegi możemy zabezpieczyć, przeszywając je na maszynie do szycia. 2.Na owacie odrysowujemy zakrętkę od słoika i wycinamy bez zapasu. Z pomocą taśmy dwustronnej umieszczamy owatę na zakrętce. 3.Tkaninę układamy na warstwie owaty i przyklejamy do brzegów zakrętki, lekko naciągamy materiał. Najłatwiej jest to zrobić, zaczynając od czterech równomiernie położonych punktów na obwodzie zakrętki, potem kolejne w środku i kolejne między nimi – dzięki temu tkanina będzie równomiernie rozmieszczona. Brzegi materiału chowamy wewnątrz zakrętki. 4.Całość ozdabiamy, zawiązujemy tasiemkę lub sznurek jutowy. Słoik jest już prawie gotowy – wystarczy uzupełnić go drobnymi prezentami. Kosmetyki, słodkości, a może coś innego? Wiesz najlepiej, co sprawi radość twojej mamie. Jeśli szukasz więcej inspiracji na ciekawe pomysły na Dzień Matki, sprawdź gotowe propozycje dostępne na Allegro.
Słoik z prezentami na Dzień Matki – DIY
Nawet jeśli w firmie mamy jasno określony dress code, to biznesowe spotkania poza godzinami pracy często rodzą wątpliwości jak się ubrać? Coraz częściej życie zawodowe skłania nas do aktywności biznesowej na konferencjach, forach czy spotkaniach z klientami także w weekendy, kiedy atmosfera jest nieco mniej formalna, ale nadal wymaga od nas profesjonalnego i odpowiedniego wyglądu. Jesteśmy wizytówką naszej firmy – może się to wydawać oczywiste, ale wiele osób o tym zapomina. Ważne jest nie tylko to, co na sobie mamy, ale także jak się w tym czujemy i czy jest to strój dopasowany do okoliczności. Na niestandardowych spotkaniach biznesowych bywa to wyzwaniem. Biznesowe spotkanie za miastem Sprawdźmy dokładnie program konferencji, która odbywa się w weekend, aby nie zaskoczyły nas warunki i przygotowane atrakcje. Zazwyczaj poza częściami panelowymi przewidziane są elementy integracyjne i nie zawsze będziemy mieli okazję się przebrać. W takiej sytuacji zawsze lepiej sprawdzą się spodnie niż bardzo dopasowana spódniczka. Warto wybrać model biznesowy, ale z elastycznego materiału, który nie tylko pozwoli nam na swobodniejsze poruszanie się, ale też trudniej się gniecie i dłużej wygląda dobrze. Do tego biała bluzka i marynarka. Obecnie jest ogromy wybór świetnie skrojonych i uszytych marynarek dresowych. Na weekendach biznesowych nie musimy się ich obawiać, szczególnie jeśli wybierzemy granatową lub czarną – wiele osób nawet nie zauważy, że mają coś wspólnego z bluzą, za to my z pewnością będziemy się czuły komfortowo. Ważne, aby w takim zestawie marynarka i spodnie były w tym samym kolorze i odcieniu. Odważne, klasyczne, świetnie skrojone ubrania z wygodnych materiałów od kilku sezonów z powodzeniem są noszone przez ludzi sukcesu Kolacja z klientami Jeśli naszym zadaniem jest spotkanie z klientami przy dobrym jedzeniu i lampce wina, to nie musimy martwić się o sportowe wyzwania, ale dobrze jest pokazać trochę bardziej „ludzkie oblicze” niż w biurowych warunkach. Bardzo fajnie sprawdza się w takich sytuacjach T-shirt świetnej jakości założony pod marynarkę zamiast formalnej koszuli czy bardzo eleganckiej bluzki. Nadal jest to klasyka stylu, ale dodaje luzu całości stylizacji. Pamiętajmy jednak, że koszulka musi być naprawdę wysokiej jakości i nie może nosić śladów zużycia. Zakładając sukienkę warto zdecydować się na prosty, wygodny fason, który świetnie wygląda z marynarką. Jeśli dobrze czujemy się w wysokich szpilkach, to nie musimy z nich rezygnować. Możemy sobie też pozwolić na nieco mocniejszy, wieczorowy makijaż, ale wciąż w wydaniu biznesowym. Spotkanie integracyjne Tu wbrew pozorom czeka na nas najwięcej niebezpieczeństw. O ile nie jest to prywatnie organizowane spotkanie, bez przełożonych, to nie wolno nam zapomnieć, że wciąż jesteśmy w pracy! To, jaki strój wybierzemy zależy od rodzaju integracji. Jeśli jednak nie jest zaznaczone, że obowiązuje strój sportowy, to nawet gdy siłownia to nasz drugi dom, to dres albo leginsy i typowo sportowe obuwie lepiej zostawić na weekend z rodziną. Ani zbyt formalny strój, jaki na co dzień nosimy w pracy, ani zbyt luzacki nie zrobią dobrego wrażenia. Wybierzmy raczej ubrania bezpieczne, nie zanadto znoszone, w których dobrze się czujemy i dobrze wyglądamy. Pamiętajmy, że jeśli wychodzimy do klubu, to absolutnie zabronione są duże dekolty czy zbyt krótkie sukienki. Możemy sobie pozwolić na nieco więcej blasku czy odważniejszą biżuterię, ale przede wszystkim zachowajmy umiar. Biznesowy look i dodatki Dodatki potrafią zdecydować o ostatecznej jakości stylizacji i komunikacie jaki wysyłamy swoim wyglądem. W biznesowych zestawieniach także odgrywają istotną rolę, dlatego tym bardziej warto im poświęcić chwilę namysłu. Biżuteria jest zawsze mile widziana, o ile jest przemyślana i nie dominuje nad resztą. Na spektakularne i bardzo odważne ozdoby mogą pozwolić sobie kobiety na wysokich stanowiskach, gdzie ekstrawagancja jest odbierana jako odwaga w podejmowaniu decyzji. Jeśli nie mamy za sobą spektakularnych sukcesów w biznesie, to na razie postawmy na skromniejsze dodatki. Pamiętajmy też, aby zawsze były dobrej jakości. Nawet nieduża bransoletka, okulary przeciwsłoneczne czy torebka, jeśli mają uzupełniać nasz profesjonalny wygląd, muszą być wykonane z dobrych materiałów, na których nie widać śladów nadmiernego użytkowania. Decydujmy się raczej na proste fasony i wzory, które są ponadczasowe i zawsze dobrze świadczą o guście właścicielki.
Stylizacje na biznesowy weekend dla niej
Cegła jest stosowana do dekoracji ścian w salonie i sypialni. W kuchni ten materiał zazwyczaj stanowi ozdobę ściany nad blatem roboczym. Wykorzystuje się ją również do wybudowania lub zaaranżowania wysp kuchennych i barków. Jakie wady i zalety ma zastosowanie cegły w kuchni? Plusy zastosowania cegły w kuchni Dekoracyjność. Odpowiednio oświetlona ściana z cegieł w kuchni daje trójwymiarowy efekt. Sztuczne i naturalne światło podkreśla załamania powierzchni i szczegóły faktury. Z tego względu warto cegłę wykorzystywać w kuchniach, które są dobrze doświetlone. Kolor cegły nie blaknie pod wpływem promieni słonecznych, ponieważ jest rezultatem rodzaju użytej gliny, a nie zastosowanego pigmentu. Cegłę układa się główkowo i wozówkowo – dłuższy bok poszczególnych sztuk cegieł jest przesunięty o ⅓, ¼ lub ½ długości. Uniwersalny charakter. Cegła może być gładka, ciosana, drapana i łupana. Dostępne są różne wzory i kolory, wobec czego można wybrać odpowiedni model do kuchni zaaranżowanej w stylu tradycyjnym, rustykalnym i industrialnym. Sprawdzi się w tradycyjnym, wiejskim domku, gdzie komponuje się z drewnianymi belkami, i w nowoczesnym lofcie w centrum miasta, w którym łączy się ją z betonowymi ścianami i wyposażeniem ze szkła. Najpopularniejsza jest cegła czerwona. Dzięki mieszaniu kilku gatunków glin uzyskuje się kolory pośrednie – od kremowego, przez pomarańczowy, aż po ciemnoczerwony. Cegła łatwo podlega modyfikacjom, co oznacza, że bez problemu można zmienić jej charakter i kolor, wykorzystując farbę akrylową. Trwałość i wytrzymałość. Cegła należy do grupy naturalnych i bardzo trwałych materiałów budowlanych. Co istotne, w kontekście ulokowania jej w kuchni, jest odporna na wilgoć, ogień oraz uszkodzenia mechaniczne. Do kuchni powinno się wybrać cegłę klinkierową, która cechuje się twardością i jest mniej nasiąkliwa niż cegła licowa. Cegłę nad blatem kuchennym można zabezpieczyć dodatkowo taflą bezbarwnego szkła. Izolator termiczny i akustyczny. Cegła kumuluje nagromadzone ciepło i długo je utrzymuje. Latem w kuchni z ceglaną ścianą panuje chłód, a w czasie zimowych miesięcy będzie ciepło. Ponadto cegła wycisza kuchnię od zewnątrz i wewnątrz, dlatego warto ją wykorzystać w pomieszczeniu, którego okna wychodzą na ulicę. Minusy wykorzystania cegły w kuchni Wysoka cena. Cegła wysokiej jakości jest dosyć drogim materiałem, jednak jest to inwestycja wieloletnia. Wysokie koszty zakupu równoważy praktyczność ściany z cegieł w kuchni i jej walor dekoracyjny. Zamiast cegły można wybrać tańszą alternatywę i kupić płytki gipsowe imitujące cegłę, które są od niej o 30% tańsze. Odzwierciedlają one wiernie fakturę cegieł: mają nieregularny kształt i powierzchnię. Ich grubość może maksymalnie wynosić 12 milimetrów. Optyczne zmniejszenie pomieszczenia. Cegłę zaleca się stosować w dużych i przestronnych kuchniach, ponieważ optycznie zmniejsza wnętrze. Dodatkowo sugeruje się pozostawić pozostałe ściany o gładkiej powierzchni. Nie zaleca się wykorzystywać cegły w kuchni, gdzie są już inne elementy dekoracyjne, na przykład tynk strukturalny. Do kuchni o niewielkiej powierzchni powinno się wybierać cegłę w jasnym kolorze, na przykład białą. Cegła nad blatem roboczym stanowi alternatywę dla płytek stosowanych tradycyjnie w kuchni. Jest to materiał odpowiedni zarówno do tradycyjnych, jak i nowoczesnych pomieszczeń. Sprawdzi się w kuchni dzięki trwałości i odporności na zabrudzenia i wilgoć.
Wady i zalety cegły w kuchni
M1 to nowy, modularny zasilacz serii Vero marki SilentiumPC. 600W mocy oraz certyfikat sprawności 80 Plus za około 250 zł brzmią nieźle. Wyposażenie Zasilacz pakowany jest w sporych rozmiarów pudełko z pokaźną liczbą akcesoriów: dwóch kabli SATA po 3 wtyki (73 cm); kabla PCI-E 6-pin i 6-pin+2-pin (43 cm); kabla MOLEX 2 wtyki i FLOPPY (73 cm); kabla zasilającego; dwóch opasek na kable; czterech śrubek; trzech zacisków do kabli; karty gwarancyjnej. Przewód 24-pin ATX ma 43 cm i jest zamontowany na stałe. Podobnie jest w przypadku kabla z podwójnym wtykiem 4-pin o długości 58 cm zasilającego procesor. Wyposażenie jest bogate i wystarczające – nie trzeba nic więcej oprócz śrubokręta. Producent pomyślał także o uporządkowaniu kabli wewnątrz obudowy, co ułatwią trzy zaciski do przewodów, ewentualnie opaski z rzepami. Specyfikacja: moc: 600 W (łączna, ciągła); certyfikat 80 PLUS Standard 230 V EU; sprawność do 87%; aktywna korekcja PFC; zgodny z procesorami z rodziny Intel Haswell C6/C7; zabezpieczenie nadnapięciowe, przeciwzwarciowe, przeciwprzeciążeniowe, przed prądami udarowymi, przed zbyt niskim napięciem; maksymalne obciążenie linii +12V: 596 W; maksymalne obciążenie linii +3,3 V i +5V: 100 W; wentylator 120 mm regulowany termicznie. Konstrukcja Vero M1 utrzymany jest w kolorze matowoczarnym. Po bokach widać loga producenta, ulokowane tak, że bez względu na pozycję zasilacza nie zostaną odwrócone do góry nogami. Urządzenie waży ponad 2 kg, a mierzy 16,3 cm długości na 15 cm szerokości i 8,6 cm wysokości. Zasilacz został wykonany solidnie, nie ma ostrych krawędzi, jest masywny, a materiały są dobrze obrobione. Opisywany produkt SilentiumPC wyposażono w wentylator 120 mm przysłonięty metalowym grillem z efektownym logo producenta pośrodku. Wylot powietrza to gęsta maskownica z otworami w kształcie plastra miodu. Gniazdo zasilacza trafiło na spód, a nad nim umieszczono włącznik. box:imageShowcase box:imageShowcase Do panelu gniazd na stałe przymocowano zasilanie płyty głównej oraz procesora, wylot ma pierścień z tworzywa sztucznego zabezpieczający przewód. Sześć gniazd modularnych zgrupowano w dwóch rzędach. Zasilacz robi bardzo dobre wrażenie, trochę gorzej prezentują się kable. Siatka oplotu jest dosyć rzadka, co powoduje widoczność przewodów. Są one jednak mocne i giętkie, a tworzywa sztuczne wtyków – twarde i solidne. Montaż Opisywany zasilacz zamontowany został w obudowie SilentiumPC Gladius M40 z pełnowymiarową płytą ATX. Przewody modularne zasilały kartę graficzną z dwoma gniazdami 6-pin oraz dwa dyski (SSD+HDD). Kable wpina się łatwo – nie trzeba się z nimi siłować, zaczepiają się bolcami i trzymają pewnie. Gorzej gdy chce się je wypiąć lub przełączyć – bolce blokujące znajdują się na dole, więc by wypiąć górny przewód, konieczne jest wypięcie dolnego. Okablowanie jest odpowiednio długie i bez problemu sięga do wszystkich gniazd, nawet w przypadku korzystania z wysokiej obudowy. Zaletą są też łączenia wtyków, które można spiąć, gdy potrzeba dwóch wtyków 4-pin do płyty głównej lub 6-pin oraz 8-pin do karty graficznej. Wspólny przewód PCI-E jest bardzo wygodny podczas montażu i zajmuje mniej miejsca niż dwa oddzielne kable PCI-E. W praktyce W konfiguracji testowej Vero M1 zasilał procesor Intel i5-4690K podkręcony na 4,7 GHz przy napięciu 1,23 V. Użyta karta graficzna w zestawie to Gigabyte Radeon R9 270 OC podkręcona na 1170 MHz dla GPU oraz 1500 MHz dla pamięci. Całość pracowała na płycie głównej MSI B85-G43 z RAM-em HyperX Genesis 2x4 GB 1600 MHz oraz dyskami: SSD Samsung 840 EVO oraz HDD Seagate ST1000DM03. Do testów użyłem wielu programów, w tym obciążeniowego testu OCCT, a także Prime95 dla maksymalnego obciążenia procesora. Obudowa Gladius M40 była czysta i dobrze wentylowana. Stabilność w testach na monitorze FullHD nie stanowiła problemu. Mimo że cały komputer to dość intensywnie podkręcony system o zwiększonym poborze energii, nie zrobiło to wrażenia na zasilaczu, który jedynie lekko się nagrzał, a wentylator przyspieszył. Opisywany Vero M1 śmiało mógłby współpracować z grafiką R9 280x lub R9 290x, raczej jednak jest to zasilacz pod pojedynczą kartę graficzną, który dla mocnych konfiguracji SLI lub Crossfire może okazać się zbyt słaby. Syntetyczne testy nie wykazały żadnych problemów, podobnie było w testach praktycznych – rozgrywka w gry 3D nie przyniosła żadnych niespodzianek. Zasilacz jest cichy, jego pracę słychać tylko z bardzo bliska. Niemożliwe było wychwycenie jego dźwięku, gdy pozostałe wentylatory pracowały na minimalnych obrotach, a i podczas obciążenia również ginął w hałasie chłodzenia grafiki i procesora. Nie sprawił także problemu przy wyciszeniu grafiki i pasywnym trybie chłodzenia procesora. Vero M1 nie piszczy, a wentylator nie terkocze. Podsumowanie Nie mam większych zarzutów do Vero M1, to bardzo dobrze wyposażony, mocny zasilacz z certyfikatem 80 PLUS. Jest solidnie wykonany, łatwy w montażu, a do tego ładnie wygląda. Pozwala na podłączenie wielu urządzeń, radzi sobie z podkręconym sprzętem, zapewniając stabilną pracę. Jedną z jego głównych zalet jest też modularna, bardzo praktyczna budowa. W swojej półce cenowej (ok. 250 zł) to sprzęt zdecydowanie godny polecenia.
SilentiumPC VERO M1 80Plus 600W – przystępny cenowo zasilacz modularny z polskim rodowodem
Najbardziej znanym typem bandany jest kwadratowa chustka we wzorze paisley, potocznie zwanym u nas „nerką”. W przeszłości, na przestrzeni dziesięcioleci, pojawiała się w wielu odsłonach – jako atrybut kowbojów, dziewczyn pin-up, stylu rock’n’roll czy gwiazd hip hopu lat dziewięćdziesiątych. Po dwóch dekadach nieobecności, bandana ponownie wraca, inspirując trendsetterki i projektantów. To dodatek, który obecnie znajduje zastosowanie nie tylko w stylizacjach młodzieżowych, lecz także w tych bardziej stonowanych. Co więcej, sam motyw paisley wykorzystuje się w printach innych elementów garderoby, takich jak czapki, sukienki, bluzki, spodnie, marynarki. Mnogość wariantów wykorzystania tego motywu sprawia, że stworzenie dojrzałej stylizacji z jego udziałem nie sprawia właściwie żadnej trudności. Klasyka jest wieczna Bandany w kolorze czerwonym, granatowym lub czarnym najczęściej wykorzystuje się w klasycznych zestawieniach – bardzo dobrze prezentują się z niebieskimi jeansami lub czarnymi rurkami, jasnymi koszulami, białymi koszulkami (gładkimi lub w czarne wąskie poziome paski), czarnymi marynarkami. Bandana wygląda też ciekawie, gdy kontrastuje z wyłącznie ciemnymi lub jasnymi ubraniami – wtedy to wyłącznie ona przykuwa wzrok. W ten sposób powstają proste, eleganckie stylizacje, odpowiednie dla kobiety w każdym wieku. Trendsetterki specjalizujące się w modzie ulicznej często sugerują noszenie bandany na głowie, szyi, nadgarstku czy pasku torebki, choć w każdym z wymienionych przypadków można mówić o wielu wariantach jej wiązania. Jedynym ograniczeniem w tym względzie jest nasza wyobraźnia. W rytmie hip-hopu Można byłoby oczywiście zaproponować noszenie chusty paisley w wydaniu, w jakim prezentował się Tupac – gwiazda hip-hopu lat 90., ale z pewnością nie jest to styl, który będzie odpowiadał większości nastolatków, a tym bardziej nieco starszemu pokoleniu. Co więcej, bez znajomości tematu można narazić się na nieprzyjemną sytuację, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych – kolor bandany świadczy bowiem o przynależności do konkretnego gangu (niebieska – Crips, czerwona – Bloods). Z drugiej strony warto przyjrzeć się również osadzonym w tym klimacie ciekawym zestawieniom, w których prezentuje się często Rihanna. Piosenkarka z Barbadosu nosi bandanę na głowie, łącząc ją z jeansowymi ogrodniczkami, kurtkami, koszulkami i bluzami oversize. Wyrazisty makijaż, którego najmocniejszym akcentem jest czerwona szminka współgrająca z chustką, oraz nierzadko głęboki dekolt sprawiają, że stylizacja jest niezwykle kobieca i seksowna. Inne przykłady wykorzystania bandany w „mocnych” stylizacjach Jeżeli zależy nam na stworzeniu bardziej wyrazistej i jednocześnie dojrzałej stylizacji z wykorzystaniem modnej chustki paisley, warto pomyśleć także o zestawieniu utrzymanym w stylistyce militarnej. Czerwona bandana w ciekawy sposób kontrastuje z kolorem khaki (kurtki, kombinezonu, sukienki). W bardziej stonowanej wersji można zastąpić ją czarną chustką. Godnym uwagi przykładem stylizacji wykorzystującej bandanę w bardziej drapieżnej wersji jest także ubiór nawiązujący do klimatów grunge. Czerwoną lub czarną chustkę na głowie wiąże się w tym przypadku zazwyczaj na dwa sposoby – w pierwszym węzeł jest z przodu, nieco z boku, w drugim z tyłu, a bandana ma właściwie stałą szerokość na całym obwodzie. Na zestawienia w tym charakterze decyduje się często współpracująca z marką Topshop piosenkarka Beyonce Knowles. Niekiedy można ją również zobaczyć w bardziej kobiecym wydaniu, w którym bandana stanowi dodatek do stylizacji zgodnych z opisywanym poniżej trendem z lat 40. i 50. Styl pin-up girls od wielu sezonów święci triumfy, a chustka na głowie jest jego nieodzownym atrybutem. Gdy zależy nam na stworzeniu poprawnego zestawienia w klimacie pin-up girls, musimy zawiązać bandanę tak, aby supeł był z przodu lub z boku, lub wykorzystać ją jako turban. Desenie na chustce i pozostałych elementach ubioru nie muszą być w stu procentach zgodne – można pozwolić sobie w tym względzie na odrobinę nonszalancji, łącząc wzór paisley z tkaninami w kwiaty, kratkę czy groszki. Dlaczego warto kupić bandanę? Dodatek ten można wykorzystywać w stylizacjach o bardzo zróżnicowanym charakterze. Wiele zależy od kreatywnego podejścia do tego klasycznego motywu. W każdym przypadku bandana dodaje drapieżności nawet najbardziej stonowanemu zestawieniu. Warto też wspomnieć o tym, że niewątpliwą zaletą chustki paisley jest jej stosunkowo niska cena, nieproporcjonalna do efektu, jaki można dzięki niej osiągnąć.
Bandana – trend tylko dla nastolatek?
Większość z nas uwielbia jesienne miesiące – to pora zbierania kasztanów i żołędzi, smakowania najlepszych owoców i warzyw, które pachną jak nigdy wcześniej, a także… moment wymiany garderoby z letniej na zimową! Skoro tak bardzo lubimy polskie jesienne klimaty, to czemu by nie skomponować naszej szafy w folkowym stylu? To niebywale modny trend, zaskakujący ilością inspiracji: możemy czerpać ze stylu Słowian, ale też sięgać wzorkiem dalej. Moda na słowiańską modłę Jak nosić słowiańskie, regionalne wzory, by wyglądać szykownie, nowocześnie i modnie? To żaden problem! Zacznijmy od najsłynniejszej spódnicy ostatnich miesięcy – kwiatowej, inspirowanej góralskimi chustami, jaka sławę zdobyła dzięki Cleo i Donatanowi. Piosenkarka pokazała, że dodając do spódnicy młodzieżowy T-shirt, nadaje się jej drugie życie. Jesienią zamiast zabawnej koszulki założymy duży, ciepły sweterek z szerokim dekoltem. Będzie kobieco i kusząco, a jednocześnie przytulnie. I przede wszystkim w ludowym charakterze! Możemy dobrać także kwiatowe naszyjniki – kolie – by jeszcze mocniej podkreślić folkowy charakter. Jednak wybierajmy nowoczesne łańcuchy, niekoniecznie czerwone, drewniane korale. Jeśli jednak zależy nam na większej subtelności, wówczas sięgnijmy po spódnicę w kwiaty, choćby tę w piękne róże. Dodając do niej kurtkę typu bomber, nadamy sportowego szyku i sprawimy, że kwiatowy motyw będzie prezentował się niezwykle nowocześnie. Kwiatowe i ludowe wzory na ubraniach to gorący trend! Słowiański folk wiąże się również z wysokiej jakości lnem i bawełną, z jakich tworzone są najpiękniejsze ludowe ubrania: koszule, sukienki, bluzki. Znakiem szczególnym folkowych ubrań są misterne hafty i zachwycające koronki. Łącząc delikatną haftowaną bluzkę ze spodniami typu boyfriend oraz botkami na wysokim obcasie i skórzaną kurtką, uzyskamy swobodną stylizację na czasie. Dla nieco młodszych fanek haftów idealnym rozwiązaniem będzie lekka koszulka wykończona kwiatowym wzorem. Pięknie zaprezentuje się z supermodną spódnicą z koła, ciężkimi wojskowymi butami i parką. Dla prawdziwych fashionistek wielką gratką stanie się komplet inspirowany lookiem z wybiegu, który bardzo mocno przypomina słowiańskie motywy ludowe. Połączenie bieli, żywych barw, kwiatowego wzoru i kobiecego fasonu idealnie zagra z typem urody niemal każdej Polki. Mocną tendencję folkową reprezentują także dodatki. Przede wszystkim chusty z motywami ludowymi. Pełne: kwiatów, pasów, kolorów i interesujących deseni pięknie uzupełniają garderobę. Noszone z nowoczesnymi stylizacjami dodają im unikalności i oryginalności. Gorący trend to również ten futrzany (my namawiamy do noszenia sztucznych, równie pięknych futer!). Kamizelka połączona z czarną sukienką nabiera charakteru, a mufki, w których chronimy dłonie przed zimnem, to niezwykle stylowy i jak najbardziej słowiański detal! Latem nosiłyśmy opaski i wianki. Zimą nie musimy rezygnować z kwiatowych ozdób głowy. Zakładając wianek do skórzanej ramoneski, dzianinowej sukienki i botków będziemy wyglądać olśniewająco. Wystarczy futrzana kamizelka, by wprowadzić do swej szafy folkowy klimat. W stronę Dzikiego Zachodu Jeśli nie przepadacie za folkiem w stylu słowiańskim, a za to marzycie o podróży do Stanów Zjednoczonych… proszę bardzo! Tegoroczna jesień jest niezwykle łaskawa i pozwala nam czerpać garściami z inspiracji każdego kontynentu. Najgorętszym akcentem w amerykańskim stylu są frędzle. Nosimy je na kurtkach, marynarkach i płaszczach. To zabawny detal, który sprawia, że każda stylizacja nabiera temperamentu. Jeśli chcemy by była bardzo w stylu country – kurtkę z frędzlami zestawmy z lekką, koronkową spódnicą i koszulą jeansową. Gdy zależy nam na mocniejszym looku – załóżmy do niej skórzane spodnie i koszulkę z ulubionym zespołem. Frędzle świetnie prezentują się także na dużych, ciepłych i dzianinowych kamizelkach. To wersja dla pań ceniących sobie komfort, delikatny styl i sielskość. Jasna kamizelka będzie uroczo komponować się z sukienką w kwiaty, brązowymi oficerkami (spod których mogą wystawać zakolanówki) i szalem nonszalancko zawiązanym wokół szyi. Dodając do stylizacji torbę w nieco kowbojskim stylu, będziemy wyglądać jak prawdziwe fanki zagranicznych klimatów. „Reprezentant” amerykańskiego szyku to także zamsz. Możemy nosić go na spodniach, marynarkach czy butach. Najbardziej charakterystyczny to ten brązowy, nieco rdzawy odcień. Przepięknie prezentuje się na odzieży wierzchniej, zwłaszcza na żakietach czy motorowych kurtkach. Najlepiej łączyć go z klasycznym, amerykańskim denimem. Granatowe jeansy lub szorty z lekko podwyższonym stanem, zamszowa kurtka i zawsze modne kowbojki – to zestaw nie tylko dla fanów Dzikiego Zachodu czy muzyki country. Każdy z tych elementów garderoby to ponadczasowy zakup, który przez wiele lat będzie towarzyszył nam podczas codziennych stylizacji. Zdecydowanie warto zainwestować w dobrej jakości kowbojki; moda na nie wraca co kilka sezonów, a poza tym… są niezwykle wygodne, urokliwe i świetnie wyglądają z jeansami i lekkimi, dziewczęcymi sukienkami. Wyspiarskie inspiracje Niemal w każdym sezonie możemy dostrzec folkowe nuty wśród projektów, prezentowanych na wybiegach podczas londyńskiego Fashion Week. Od lat najpopularniejsi designerzy sięgają do korzeni i reinterpretują dobrze znane wzory i motywy. Jednym z najbardziej charakterystycznych motywów jest szkocka kratka, zwana przez wielu tartanową. Widujemy ją nie tylko na kitlach, ale również na: bluzach, spódnicach czy marynarkach. Dzięki temu, że jest to tak popularny deseń, możemy nosić go jako element eleganckiej garderoby – z białą bluzką i plisowaną spódnicą, ale także kiedy chcemy pokazać światu, że jesteśmy niezależni i zbuntowani. Szkocką kratę nosi Królowa Elżbieta i punkowcy, a dla wielu wzór ten nie kojarzy się z folkiem. A jednak! Jeżeli mamy ochotę zaopatrzyć swoją szafę w irlandzkie inspiracje, nie bądźmy zbyt dosłowni. Folkowe wzory i suknie będą świetne dla osób, które naprawdę kochają Irlandię! Na co dzień możemy jednak sięgnąć po sukienki i bluzki odsłaniające ramiona, podobnie jak po suknie celtyckie. Ten typ dekoltów nazywany jest bardotkowym i podkreśla wszystkie kobiece walory. Jeśli zależy nam na nieco mocniejszym folkowym przekazie, wówczas wybierzmy grube wełniane swetry. To właśnie w nich pasterze pilnowali owiec, a my rozgrzejemy się podczas jesiennych chłodów. A jeśli czerpiemy z pasterskich inspiracji, nie zapomnijmy o noszeniu ciepłych skarpet (oczywiście z wełny!) do niskich trzewików. Tak, tak! Tym razem nie ukrywamy skarpetek. Z kwiatowymi spódnicami, długimi kardiganami będziemy wyglądać jak rasowe Irlandki. Brytyjczycy uwielbiają kożuchy, a spoglądając na propozycje projektantów, możemy mieć pewność, że każdy sezon będzie pełen pięknych, skórzanych okryć, chroniących nas przed zimnymi angielskimi wiatrami i deszczem. Dodając do niego kapelusz z rondem lub dzianinowy kaszkiet, będziemy wyglądać niczym rasowa Brytyjka. I jeszcze Ameryka Południowa… Azteckie motywy od kilku sezonów cieszą się wielką popularnością i zdobią szafy wielu fahsionistek. Najczęściej wybierają one twarzowe, długie swetry przypominające klasyczce, azteckie poncho. Pięknie zdobione, wydłużone z przodu sprawiają, że nawet jeansy i biały T-shirt nabierają charakteru, a stylizacja jest kompletna. Równie dobrze będą prezentować się z sukienką o intensywnych barwach i skórzanych botkach na obcasie. Kolorowo, prowokująco i bardzo jesiennie! Azteckie wzory zagościły również na sukienkach. Zazwyczaj są to mocno dopasowane fasony w stylu bodycon, które podkreślają kobiece krągłości. Do nich najlepiej dobrać militarne ciężkie buty i oversizową kurtkę. Niech sukienka gra pierwsze skrzypce. Folkowych inspiracji szukajmy, oglądając zdjęcia i filmy globtroterów, a przede wszystkim podczas własnych podróży w nieznane. Bo spotkania ludzi wielu kultur są największą kopalnią trendów i najlepszym wzorem do naśladowania. )
Folkowa jesień
Kiedy trzeba mieć kontakt natychmiast oraz tam, gdzie koresponduje ze sobą grupa osób, nadal niezastąpiona jest łączność radiowa. Jaki sprzęt do łączności radiowej wybrać? Stawiać na drogie, profesjonalne rozwiązania renomowanych producentów czy na tani i niezbyt pewny sprzęt amatorski? Na szczęście takich wyborów nie trzeba dokonywać, ponieważ od lat na rynku dostępne są bardzo tanie, profesjonalne radiotelefony chińskiej firmy Baofeng, model UV-5R. Aby przybliżyć możliwości tego radiotelefonu, przedstawię najważniejsze dane techniczne: Pasma pracy: * 136-174 MHz - nadawanie/odbiór FM * 400-520 MHz - nadawanie/odbiór FM * 65-108 MHz - odbiór stacji radiowych FM * Moc nadawcza: max. 5W * Liczba kanałów pamięci: 128 * Tony: 1750 Hz, CTCSS i DTC w trybie normal i invert * Wywołanie selektywne, praca z shiftem * Krok 5, 6.25, 10, 12.5, 25 kHz * Funkcje dodatkowe: blokada klawiatury, dual watch (nasłuch dwóch kanałów jednocześnie), VOX, latarka, dwustopniowy wybór mocy nadawania * Możliwość programowania z klawiatury lub z komputera * Bateria : 7,4V 1800mAh Jak widać po specyfikacji, chińska krótkofalówka to tak zwany duobander. Może ona pracować w paśmie UHF oraz VHF, jednocześnie nasłuchując na obu pasmach. Jakość wykonania Obudowa radiotelefonu wykonana jest z bardzo trwałego i mocnego tworzywa, co czyni go odpornym na urazy mechaniczne. Gniazda rozszerzeń zakryte są gumowymi zaślepkami. Przycisk PTT także pokrywa solidna gumowa osłona. Akumulator mocowany jest mocnym zatrzaskiem, uniemożliwiającym jego wysunięcie się. Klips do paska przytwierdzony jest do radia za pomocą dwóch mocnych śrub. Wygląd urządzenia jest nieco toporny, jednak funkcjonalności nie można mu odmówić. Klawiatura Baofeng UV-5R wyposażony jest w klawiaturę alfanumeryczną. Za jej pomocą obsługuje się wszelkie ustawienia radia oraz wybiera się częstotliwość. Zmiany zakresu częstotliwości dokonuje się jednym kliknięciem przyciskiem A/B, znajdującym się nieco powyżej klawiatury numerycznej. Klawiatura jest gumowa, przyciski działają pewnie i precyzyjnie, z wyczuwalnym oporem. Jest ona także podświetlana, co znacznie ułatwia operowanie radiem w nocy. Programowanie Boafenga możliwe jest na dwa sposoby: przy użyciu właśnie klawiatury numerycznej oraz poprzez przewód USB. Złącze antenowe Urządzenie wyposażono w złącze antenowe typu SMA-F. Dzięki temu można zamiennie stosować różne anteny o długościach od kilku do kilkudziesięciu centymetrów. Znacząco zmienia to parametry radia. Tam, gdzie potrzebna jest łączność na duże odległości, znakomicie sprawdzi się np. prawie półmetrowa antena Nagoya NA-771. W łączności w halach magazynowych i innych niewielkich pomieszczeniach, a także przy skrytym noszeniu radia lepszym wyborem będzie króciutka, zaledwie 5-centymetrowa, antena SRH805S. Zasilanie Standardowo Baofeng UV-5R wyposażony jest w wymienny akumulator o pojemności 1800 mAh. Zapewnia on ok. 5-7 godzin pracy. Zamiennie można stosować akumulator o zwiększonej pojemności. Bateria 3800 mAh zapewnia kilkanaście godzin pracy ciągłej urządzenia. Jakość dźwięku jest bardzo dobra. Wbudowany wysokiej jakości głośnik zapewnia doskonały odsłuch komunikatów nawet bardzo odległych stacji nadawczych. Na pochwałę zasługuje także płynność działania pokrętła głośności i możliwość dostosowania poziomu głośności do indywidualnych potrzeb użytkownika. Zasięg Rzeczywisty zasięg radiotelefonów zależy od co najmniej kilku czynników, z których trzy najważniejsze to: propagacja fal radiowych, moc nadawcza urządzenia i ukształtowanie terenu. Z testów, jakie przeprowadziłem przy użyciu standardowej anteny nadawczej, udało mi się uzyskać czyste potwierdzenie łączności (w otwartym terenie) na ponad 10 km. Znane są potwierdzone łączności na odległości kilkudziesięciu kilometrów uzyskane za pomocą tych radiotelefonów. Funkcje dodatkowe Baofeng ma na pokładzie także odbiornik radiowy o zakresie częstotliwości -. Umożliwia on słuchanie audycji radiowych zamiennie z komunikacją radiową. Bardzo przydatną funkcją jest wbudowana latarka, w postaci silnej, bardzo jasnej diody LED na górze radiotelefonu. Baofeng UV-5R wyposażono w gniazdo rozszerzeń w standardzie Kenwood. Na rynku jest ogromny wybór najróżniejszych zestawów słuchawkowych w tym standardzie – od tradycyjnych mikrofonogłośników po dyskretne słuchawki wewnątrzuszne. Wszystkie akcesoria do radiotelefonów Baofeng, podobnie jak samo radio, kosztują dosłownie grosze. To kolejna ogromna zaleta tego sprzętu. Radiotelefony Baofeng z serii UV-5R dostępne są w kilku wersjach, oznaczonych dodatkową literką po “R” – UV-5RA , RE itd. Różnią się one nieznacznie kolorem przedniego panelu oraz opcjonalnym wyposażeniem, jednak to w dalszym ciągu są te same urządzenia. Radiotelefon Baofeng UV-5R zapewnia pewną, szybką, niezakłóconą łączność na duże odległości. Mając na uwadze wszystkie możliwości radia, jakość wykonania i ogrom dostępnych akcesoriów, cena skalkulowana na poziomie jedynie 150 złotych może szokować. Jak widać, nie wszystko co chińskie musi oznaczać automatycznie tandetę. Baofeng temu przeczy. Radiotelefony firmy Baofeng używane są na całym świecie przez budowlańców, strażaków, służby porządkowe, organizatorów imprez, służby medyczne i setki tysięcy prywatny użytkowników. Chyba nie trzeba lepszej rekomendacji.
Radiotelefon Baofeng serii UV-5R – test
Wielu kierowców z pewnością zastanawia się, jaki jest sens kupowania najdroższych olejów do silników? Otóż jest, i to duży. Wszystko ma związek z wagą funkcji, które pełni olej podczas pracy motoru napędowego. Olej silnikowy i jego funkcje Praca silnika samochodowego bez obecności oleju byłaby niemożliwa, gdyż uległby on szybkiemu uszkodzeniu na skutek ogromnego tarcia między poszczególnymi elementami metalowymi. Najważniejszą funkcją oleju jest smarowanie podzespołów silnika i minimalizacja tarcia, co bezpośrednio przekłada się na żywotność jednostki. Wpływa to także na jej oszczędność, a więc zużycie paliwa. Obok smarowania wymienić można kilka innych istotnych ról, które pełni olej silnikowy. Pierwszą z nich jest jego zdolność do chłodzenia silnika przez odbieranie ciepła od pracujących części. Olej również transferuje ciepło, dlatego można stwierdzić, że potrafi regulować temperaturę silnika. Ponadto każdy olej zawiera dodatki pozwalające na oczyszczanie silnika z produktów ubocznych powstających podczas procesu spalania, a więc m.in. nagaru czy sadzy. Nie można zapominać o roli przeciwkorozyjnej, która wpływa na żywotność silnika. Wypełnienie wszystkich tych funkcji zależy przede wszystkim od jakości oleju, który pracuje w jednostce napędowej. Im lepszy produkt, tym większe bezpieczeństwo dla motoru. Castrol EDGE Jednym z najbardziej rozpoznawalnych producentów olejów samochodowych jest Castrol, produkowany przez koncern pochodzący z Wielkiej Brytanii. Najnowsza odsłona linii produktowej EDGE została nazwana mianem najbardziej wytrzymałego oleju w historii firmy. Wszystko po to, aby sprostać wymaganiom najnowocześniejszych silników, których sprawność jest podnoszona przez wzrost ciśnienia wewnątrz. Z tego powodu oleje są poddawane jeszcze większym siłom. Odpowiedzią firmy Castrol jest technologia TITANIUM FST, dzięki której olej został wzmocniony cząstkami tytanu. W efekcie uzyskano zmniejszenie tarcia w ekstremalnych warunkach i zwiększenie osiągów zarazem. Ceny Castrol EDGE FST zaczynają się od ok. 160 zł za opakowanie o pojemności 5 litrów. Shell Helix Ultra Kolejnym wiodącym producentem olejów samochodowych jest holenderski koncern Shell. Topowym produktem z gamy jest olej Shell Helix Ultra, który został oparty o technologię Shell PurePlus i jest przeznaczony do wszystkich wysokoobciążonych silników. Olej ten wyróżnia się znaczną poprawą współczynnika tarcia i lepkości oraz obniżeniem lotności. Produkt Helix Ultra charakteryzuje się również bardzo wysoką czystością, co zostało osiągnięte dzięki opatentowanej technologii aktywnego oczyszczania (ACT). Shell chwali się, że jest jedynym producentem olejów rekomendowanym przez Ferrari. Za 5 litrów oleju Helix Ultra należy zapłacić co najmniej 140 zł. Mobil 1 New Life oraz ESP Formula Amerykański producent Mobil również ma w swojej ofercie produkty dla wymagających użytkowników. Pierwszym z nich jest Mobil 1 New Life, który jest olejem przeznaczonym dla najnowocześniejszych silników, stosowanym przez wielu producentów samochodów. Wyróżnia się niskim zużyciem oleju i doskonałą zdolnością do pracy w niskich temperaturach. Jego cena to ok. 140 zł za opakowanie 5-litrowe. Drugim produktem klasy premium firmy Mobil jest olej ESP Formula. Jego właściwości skupiają się na zapewnieniu odpowiedniej współpracy z systemami redukcji emisji spalin, jak np. filtry DPF. Produkt ten jest przeznaczony głównie do samochodów z silnikami wysokoprężnymi i kosztuje od 140 zł za 5 litrów. Topowe oleje przewyższają swoje tańsze odpowiedniki praktycznie pod każdym względem. Każdy producent ma jednak swoje własne, innowacyjne technologie, dzięki którym stara się prześcignąć konkurencję. Olejami klasy premium powinni zainteresować się przede wszystkim kierowcy nowych samochodów, w których jest on poddawany szczególnie silnym obciążeniom.
Najdroższe oleje samochodowe. W czym przewyższają swoje tańsze odpowiedniki?
Nasze pociechy w dzisiejszych czasach mają spory wybór prezentów, które chciałyby otrzymać. Nic jednak nie cieszy tak bardzo, jak przedmiot wykonany pracą własnych rąk. Śnieżna kula ma w sobie coś magicznego, a wiadomość, że została przygotowana samodzielnie sprawi, że na twarzy dziecka pojawi się zaskoczenie i szczery uśmiech. Spróbujcie wykonać ją sami! Jak wykonać śnieżną kulę - prezent dla dziecka? Elementy potrzebne do wykonania śnieżnej kuli: ozdobne słoiki figurki porcelanowe lub plastikowe klej na gorąco modelina sztuczna choinka brokat wstążki farby w sprayu gliceryna box:video Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza.
Jak wykonać śnieżną kulę - prezent dla dziecka?
Z jednej strony zachwyt i gromkie brawa, z drugiej – kilka westchnięć spowodowanych nieoczekiwanym rozczarowaniem. Taki jest Hyundai i10. Przedstawiamy zalety i wady najmniejszego samochodu z gamy koreańskiego producenta. Wygląd i wnętrze Do zalet Hyundaia i10 bez wątpienia należy jego wygląd. Ten model bezsprzecznie ma interesującą linię, a patrząc na nadwozie z przodu, można się zachwycić… przynajmniej przez chwilę. Szczególnie podoba mi się to, co dzieje się w przednim zderzaku tuż pod reflektorami oraz wokół grilla. W porównaniu do poprzedniej generacji i10 Koreańczycy zrobili ogromne, niewyobrażalne wręcz postępy, za co należą się brawa. Po zajęciu miejsca w i10 wielki zachwyt właściwie mija. Ten model jest poprawny i w zasadzie spójny z innymi egzemplarzami marki. Ergonomii nie można wiele zarzucić. Testowane auto jednak nie zostało wyposażone w ekran dotykowy, co z pewnością w większym stopniu ułatwiłoby jego obsługę. Jakość materiałów już nie zachwyca – wszędzie twardo, jak na segment A przystało. I nie jest to nawet kwestia tego, że mówimy o marce Hyundai, ale po prostu o najmniejszych samochodach miejskich, w których najczęściej stosuje się plastik twardszy niż diament. Wszystkie elementy wewnątrz auta na szczęście zostały dobrze spasowane. Miejski typ Hyundai i10 to mały typowo miejski samochód. Jest niewielki – przy takich autach jak Renault Clio czy Seat Ibiza wygląda jak hobbit. Co zaskakuje, mimo godnych krasnoluda rozmiarów, Hyundai i10 oferuje sporo miejsca dla pasażerów przednich foteli. Jest na tyle przestronnie, że za kierownicą i10 można zapomnieć, jak małe jest to auto, gdy patrzymy na nie z zewnątrz. Wydaje się jednak, że projektanci skupili się na zapewnieniu przestrzeni z przodu, nie myśląc o tym, że na tylnej kanapie czasami też zasiądą inne osoby. Na pochwałę w Hyundaiu i10 zasługują zarówno silnik, jak i skrzynia. Jednostka napędowa 1.2 ma moc 87 KM. Nie dostarczy wprawdzie sportowych emocji podczas jazdy, ale jest zrywna i sprawnie napędza auto już od niskich obrotów. Nie przekłada się to na spalanie, gdyż w mieście (zero tras, sporo korków) Hyundai i10 pochłonął aż 8 litrów na setkę. To dużo, ale poruszając się po mieście w weekend albo jadąc w trasę poza teren zabudowany, spalanie zapewne można by zmniejszyć o co najmniej 2 litry. Co ciekawe, silnik w małym i lekkim modelu Hyundai i10 ma cztery cylindry – a przecież słabsze, zaledwie trzycylindrowe motory spotykamy w znacznie większych i cięższych autach. Kolejne słowa uznania dla Koreańczyków. Manualna skrzynia biegów działa bardzo przyjemnie i zapewnia sporą precyzję w trakcie zmiany przełożeń. Prowadzenie Czas przejść do największej wady Hyundaia i10. Jest nim… guma do żucia zamontowana zamiast układu kierowniczego. Niestety, nie pierwszy raz spotykamy się z tym problemem w samochodach tej marki. Zaskakujące, że niektóre modele, takie jak Ioniq czy Santa Fe prowadzą się znakomicie. Z kolei Elantra czy właśnie i10 pod względem prowadzenia zasługują na negatywną opinię. Kierownica wydaje się odłączona od drogi, a prowadząc Hyundaia i10, kierowca może tylko zgadywać, co dzieje się z kołami. Zero precyzji, zero wyczucia. Szkoda, bo to naprawdę fajne, typowo miejskie autko. Podsumowanie Hyundai i10 to interesujące wizualnie auto, zapewniające sporo przestrzeni, ale tylko pasażerom przednich foteli. Ma dobry silnik i precyzyjnie działającą skrzynię biegów. Za największy mankament uznaję brak precyzji prowadzenia spowodowany gumowatym układem kierowniczym. Szkoda, bo gdyby nie ten fakt, ogólne wrażenie z jazdy tym modelem byłoby lepsze.
Hyundai i10 – test samochodu
Sportowy tryb życia nie wychodzi z mody. Coraz bardziej popularny jest jogging, różnorodne zajęcia fitness, a także ekstremalne biegi z przeszkodami. Aby jednak sport był przyjemnością, oprócz wyboru odpowiedniej dyscypliny ważny jest strój, w którym będziemy trenować. SMMASH SMMASH to przede wszystkim połączenie wygody i kreatywnego designu. Legginsy zostały wykonane z materiału Nano-Stretch, który jest bardzo wytrzymały, rozciągliwy i idealnie przylega do sylwetki, podkreślając jej największe atuty. Przeznaczone są dla pań aktywnych, lubiących mocne i intensywne treningi. Została w nich zastosowana innowacyjna technologia antybakteryjna, która efektywnie hamuje aktywność bakterii podczas wysiłku. Poczwórny szew adaptujący odzież do ruchów ciała, a także ucisk Nano-Pressure, który zwiększa dopływ tlenu do mięśni sprawiają, że trening staje się nie tylko przyjemny, ale i wydajny. Legginsy SMMASH dostaniemy już za 116 zł. Reebok CrossFit Reebok CrossFit Comp Tight to propozycja dla aktywnych panów, którzy wiedzą, jak istotny podczas treningu jest profesjonalny strój sportowy. Legginsy szyte są płaskimi szwami, nie powodują bolesnych otarć czy nieprzyjemnych podrażnień. Technologia PlayDry odprowadza wilgoć z ciała, dzięki czemu trenowanie w nich jest komfortowe i wygodne. Spodnie świetnie sprawdzą się podczas treningów crossfitowych, bokserskich czy nawet jazdy na rowerze. Reebok CrossFit Comp Tight dostępne są na Allegro już od 139 zł. Treckgirl Firma Treck produkuje odzież dla sportowców o wysokiej jakości. Zaproponowana przez nich seria Leggins#Treckgirl to połączenie wysokiej jakości materiału, trwałości kolorów i – co najważniejsze podczas treningu – wygody. Legginsy zostały przygotowane w 11 kreatywnych wzorach, doskonale dopasowują się do ciała, a płaskie szwy nie powodują podrażnień. Szybkoschnący materiał i wykończenie warstwą Silver Nano o antybakteryjnym działaniu zapewnia uczucie komfortu, świeżości oraz eliminację przykrego zapachu potu. Ponadto spodnie mają elastyczny pas, który uniemożliwia ich przemieszczanie się, dzięki czemu możemy skupić się na poprawnym wykonywaniu ćwiczeń. Legginsy Treckgirl są polecane przez bardzo duże grono ćwiczących kobiet, a można je kupić od 118 zł. Armourvent Under Armour Armourvent to kolejna propozycja dla aktywnych mężczyzn, tym razem od Under Armour. Materiał o technologii ArmourVentMesh sprawia, że legginsy są lekkie, szybkoschnące i bardzo wytrzymałe, dlatego nawet ekstremalne biegi z przeszkodami nie są im straszne. Co ważne, innowacyjny system odprowadzania wilgoci dba o wyeliminowanie zapachu potu, by ciało pozostało suche, a trening został przeprowadzony w komfortowych warunkach. Armourvent Under Armour dostępne są na Allegro już za 109 zł. Puma Pwrshape Legginsy Puma Pwrshape idealnie przylegają do ciała i dopasowują się do ruchów, pomagając tym samym w osiąganiu coraz lepszych wyników podczas treningów. Elastyczny pas i warstwy PowerCell zostały zaprojektowane w taki sposób, by współpracować z ciałem. Biotkanina splątana na stronie zewnętrznej zapewnia suchość i komfort. Ponadto od wewnętrznej strony została wszyta niewielka kieszonka, do której możemy schować np. kluczyk do szafki lub mp3. Ceny legginsów Puma Pwrshape oscylują w granicach 159 zł.
Damskie legginsy treningowe do 200 zł
Plamy oraz zacieki pojawiają się na ścianach w każdym domu i mieszkaniu. Szczególnie łatwo o nie tam, gdzie mieszkają czworonogi oraz dzieci. Nie zawsze mamy możliwość je zamalować, a tym bardziej odnowić całą ścianę czy pokój. Jak zatem poradzić sobie z nieestetycznymi zabrudzeniami? Prawie jak remont Najdokładniejszym sposobem maskowania zabrudzeń na ścianach jest malowanie. Nie jest ono jednak w pełni efektywne, jeśli planujemy zamalować wyłącznie niewielki fragment pomieszczenia. Pod wpływem czasu oraz czynników zewnętrznych (np. promieni słonecznych) farba na ścianach blaknie, dlatego nałożona przez nas może mieć inny odcień. Skuteczniejszym rozwiązaniem będzie pomalowanie całej ściany lub nawet pokoju, ale wymaga to większego nakładu finansowego i czasowego. Poza tym niezbędne jest odsunięcie mebli, zabezpieczenie podłogi oraz wietrzenie, co oznacza, że przez kilka dni w pokoju nie będzie można przebywać. Jeżeli nie boimy się zmian, warto spróbować równie prostej, ale nieco efektywniejszej metody radzenia sobie z zabrudzeniami na ścianach. Doskonale zamaskuje je tapeta, którą kupimy w rolkach praktycznie w każdym sklepie. Dopasowana kolorem i stylem do całego wnętrza będzie ciekawą odmianą. Zamiast tapety możemy wybraćfototapetę z widowiskową panoramą miasta, ale warto pamiętać, że najlepiej będzie wyglądała na całej ścianie, a nie tylko na jej fragmencie. Coraz chętniej wybieraną dekoracją ścienną, która z powodzeniem zatuszuje plamy, są panele ścienne 3D, dostępne w wielu kształtach i wzorach, a także wykonane z różnych materiałów (np. granitu lub marmuru). Do pokoju dziecięcego warto wybrać łatwe do nałożenia i wymiany w dowolnym momencie naklejki ścienne. Kamuflaż doskonały Aby szybko i bez problemu ukryć zabrudzenia, możemy wykorzystać różnego typu dekoracje ścienne oraz elementy wyposażenia. Jako pierwsze przychodzą na myśl obrazy, które możemy wieszać pojedynczo lub w grupach. Zestawienie ze sobą kilku rozmiarów, kolorów i stylów ram wniesie do wnętrza nieco nowoczesności. Jeżeli wolimy widoki bliższe sercu, zamiast anonimowych malowideł możemy zawiesić rodzinne fotografie. W zależności od stylu, w którym urządzone jest całe mieszkanie lub dom, możemy się także zdecydować na inspirująceplakaty typograficznew szklanych antyramach. W niektórych przypadkach warto w miejscu, gdzie jest plama, powiesić półki na książki, prenumerowane czasopisma lub płyty. Miłośnicy awangardowych dekoracji powinni rozważyć zasłonięcie plam dużymi maskami drewnianymi(w stylu afrykańskim) lub ceramicznymi (w stylu japońskim). Idealnie wkomponują się w aranżacje w stylu kolonialnym, stworzonym przez miłośników dalekich podróży i cieszących oko pamiątek. Nieszablonowo będą się prezentowały na ścianach lustra, nie tylko w sypialni czy łazience. Stylowy zegar o ciekawym designie sprawdzi się we wnętrzu klasycznym, ametalowa tabliczka stylizowana na czasy PRL-u – w industrialnym. W przedpokoju możemy w miejscu zabrudzenia zamontować wieszak, a w kuchni relingi na przybory do gotowania oraz przyprawy. Jeżeli zabrudzenia powstały blisko podłogi lub w miejscu, w którym nie ma możliwości powieszenia żadnej dekoracji, możemy skorzystać z mniej wyszukanych metod ich tuszowania. W takim wypadku nieestetyczne miejsce zastawiamy meblem, np. fotelem albo szafą. Małe przemeblowanie pozwoli nam odkryć na nowo dobrze znane wnętrza i nieco je ożywi. Innym prostym rozwiązaniem jest zastawienie plamy kwiatem doniczkowym o dużych zielonych liściach, niekoniecznie żywym. Dobrze sprawdzi się również sztuczna kompozycja w wazonie, efektowna lampa podłogowa lub głośniki z zestawu kina domowego. Każdy sposób, który działa, jest wart przetestowania.
Jak ukryć zabrudzenia na ścianach?
Pokemon Go to prawdziwy hit. W produkcję Niantic i Nintendo grają z uśmiechem na ustach na całym świecie setki milionów ludzi, ale wszyscy borykają się z tym samym problemem. Sprawdzamy, czy gracze Pokemon Go powinni dokupić powerbank. Pokemon Go to najnowsza produkcja mobilna, za której stworzenie odpowiada firma Niantic. Gra na smartfony okazała się strzałem w dziesiątkę, a Pokemony łapią setki milionów ludzi. Nie jest to jednak gra bez wad. Niezależnie od tego, w jakim regionie świata są gracze i z jakich smartfonówkorzystają, wszyscy fani uroczych stworków muszą znacznie częściej ładować swoje telefony. Dlaczego Pokemon Go zużywa tak dużo prądu? Nowa gra Niantic, podobnie jak poprzednia produkcja tego studia nazwana Ingress, wykorzystuje przez cały czas moduł GPS. Gracz jest stale namierzany na wirtualnej mapie, a aktywności w grze można wykonać jedynie po wyjściu z domu i udaniu się do odpowiedniego miejsca. Sam moduł GPS to nie wszystko, co sprawia, że akumulatory w smartfonach rozładowują się w oczach podczas grania w Pokemon Go. Gra wymaga chodzenia cały czas z telefonem z włączonym ekranem i dostępem do internetu, a obie te rzeczy zużywają sporo energii. Nie bez znaczenia jest też to, że Pokemon Go ma specjalny tryb AR Tryb AR (ang. Augmented Reality, rozszerzona rzeczywistość) renderuje animowane trójwymiarowe modele 3D Pokemonów i nanosi je na obraz z kamery. Korzystanie przez Pokemon Go naraz z GPS i aparatu przy stale włączonym ekranie sprawia, że trzeba bardzo często podpinać ładowarkę do gniazdka. Odpowiedzią na problemy osób, które chcą pograć w Pokemon Go, ale obawiają się zużycia prądu, są powerbanki. To przenośne banki energii z własnym ogniwem zasilającym, które służy do ładowania telefonu. Pokemon Go – jak duży powerbank kupić? Na to pytanie nie ma tak naprawdę właściwej odpowiedzi. W sprzedaży jest wiele różnych powerbanków, które różnią się pojemnością, gabarytami, dodatkami i oczywiście ceną. Gracz powinien sam ocenić, jak dużo energii w ogniwie powerbanka zapewni mu komfortową zabawę. W sprzedaży są zarówno malutkie powerbanki w mieszczące się w kieszeni (poradnik), które mają ok. 2500 mAh pojemności (niekiedy nie naładują smartfona od zera do pełna), jak i ogromne powerbanki, większe od telefonu, o pojemności kilkunastu tys. mAh (wystarczające, by kilka naładować telefon). Podsumowanie Część sprzedawców dostrzegła już, że powerbank jest niezbędnym wyposażeniem każdego szanującego się trenera Pokemonów. Nie ma w sprzedaży telefonu, który wytrzymałby wielogodzinne tropienie i łapanie kolorowych stworków. Sprzedawcy oferują natomiast powerbanki, w tym takie przyozdobione w charakterystyczną grafiką. Zapasowy powerbank do Pokemon Go to bardzo dobry zakup… i to nie tylko do Pokemonów. Zapasowy bank energii nie tylko pozwoli odnaleźć się zgubionym trenerom na mapie po wielogodzinnym spacerze, ale może też dostarczyć do telefonu prąd w krytycznym momencie – gdy energii w akumulatorze zostało mniej niż 1 proc., a zza krzaków wyskoczył rzadki Pokemon.
Powerbank do Pokemon Go – czy będzie potrzebny?
Kimchi to tradycyjne danie koreańskie składające się ze sfermentowanych warzyw. Dzisiaj proponujemy wersję z kapustą pekińską, marchewką i imbirem. Znakomicie sprawdza się jako przystawka. Składniki: 1 kapusta pekińska 2 łyżki posiekanego imbiru 1 marchewka ½ białej rzodkwi 2 posiekane ząbki czosnku 4 łyżki koreańskiej pasty chili sos rybny sól cukier Krok po kroku: Kapustę kroimy na mniejsze kawałki, mocno solimy i zasypujemy cukrem. Po 2 godzinach zmywamy sól i cukier. Pastę chili mieszamy z imbirem, 2 łyżkami sosu rybnego, posiekaną marchewką i rzodkwią, czosnkiem, odrobiną soli i cukru. Dolewamy trochę wody. Dodajemy kapustę i wkładamy do słoików. Kimchi po 5 dniach zakręcamy i wkładamy do lodówki. Otwieramy po minimum 2 tygodniach. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Domowe Kimchi
Zasady panujące w dzisiejszym Delhi najlepiej widać na drogach. Nie są one w ogóle przystosowane do ruchu pieszych, jakby miasto zapomniało o tych, których nie stać na poruszanie się własnym samochodem. W czasie jazdy częściej niż z góry ustalone zasady ruchu rządzi prawo bogatszego. Pierwszeństwo ma ten, kto prowadzi pojazd z wyższej półki. Właśnie o takim mieście – szybkim, ogromnym i wreszcie bezdusznym – opowiada Rana Dasgupta w reportażu „Delhi. Stolica ze złota i snu”. Piramida bogactwa Delhi to miasto hierarchii i zależności klasowych. Podstawą funkcjonowania są tutaj koneksje i powiązania rodzinne. Jeśli chcesz coś znaczyć, oprócz znajomości potrzebujesz jeszcze tylko jednego: pieniędzy. Skąd bierze się to przywiązanie do statusu? Odpowiedź jest prosta. Od tego, w którym miejscu piramidy bogactwa jesteś i gdzie znajdują się twoi znajomi, zależy to, w jakim tempie załatwisz w Delhi cokolwiek. W tym mieście przeżartym korupcją władza i pieniądze oznaczają właściwie wszystko. O Delhi mówi się, że jest to miasto cyniczne. Panuje tutaj przekonanie, że ludzie są zdolni jedynie do zawłaszczania i niszczenia. Być może jest to związane z historią tego miejsca, gdzie przez tysiąclecia powstawało – właściwie na swoich gruzach – siedem miast Delhi. Dopiero na początku XXI wieku doszło tu jednak do zepsucia na skalę, którą obserwuje się dzisiaj. Wprowadzenie otwartej gospodarki rynkowej zmieniło Delhi na miasto światowe. Był to czas dobrych zmian dla klasy średniej, bo koniec kontroli państwa oznaczał wiele nowych możliwości. Tak zwana klasa średnia stanowi tutaj jednak niecałe 10 procent społeczeństwa, w rzeczywistości są to więc raczej elity. Dla biedaków przemiany wiązały się z niszczeniem tysięcy domów i ubogich firm w imię estetycznego ładu, a także na potrzeby budowy w tym samym miejscu galerii handlowej czy apartamentowca. Boom gospodarczy paradoksalnie stał się czynnikiem, który doprowadził do pogorszenia sytuacji najbiedniejszych. Miasto nie dla biednych ludzi Rana Dasgupta przedstawia ponury obraz Delhi – miasta, które wskutek być może zbyt szybkiej transformacji przestało myśleć o człowieku. Tutaj liczy się tylko ten, kto za chwilę uwagi jest w stanie sporo zapłacić. Lektura „Delhi. Stolicy ze złota i snu” nie pozostawia złudzeń co do tego, że jedno z najszybciej rozwijających się miast na świecie ma mnóstwo problemów do pokonania – największym jest oczywiście korupcja, ale nie brakuje także innych. Dla autora ta książka to powrót do korzeni. Ten brytyjski pisarz hinduskiego pochodzenia w roku 2000 przeprowadził się do Delhi. W reportażu patrzy na miasto nie tylko własnymi oczami, ale przede wszystkim pokazuje punkt widzenia swoich rozmówców: wysoko postawionych przedsiębiorców, urzędników czy wreszcie mieszkańców slumsów oraz handlarzy narkotyków. Całość składa się na historię, która może skłonić czytelnika do innego spojrzenia na Delhi. Już nie jak na miejsce bogactwa i przepychu, ale raczej miasto zagubione. Książka dostępna jest także w wersji elektronicznej za ok. 42 zł. Źródło okładki: www.czarne.com.pl
„Delhi. Stolica ze złota i snu” Rana Dasgupta – recenzja
K10 to ciekawy średniak od LG, który wyposażony został w czterordzeniowy procesor, 1,5 GB RAM-u i ekran o przekątnej 5,3 cala. Czy warto wydawać na niego około 600 zł? Specyfikacja LG K10 wyświetlacz: 5,3 cala, IPS, HD (1280 x 720 pikseli), szkło 2,5D, Gorilla Glass 3 chipset: Qualcomm Snapdragon 410 (4x 1,2 GHz, rdzenie A53) grafika: Adreno 306 RAM: 1,5 GB pamięć: 16 GB + microSD do 32 GB karta: nanoSIM łączność: LTE, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac, dual-band, Wi-Fi Direct, Bluetooth 4.1 z A2DP, GPS z GLONASS system operacyjny: Android 5.1.1 Lollipop aparat główny: 13 Mpix, f/2,2, dioda LED, nagrywanie 1080p w 30 fps aparat przedni: 8 Mpix, autofocus, nagrywanie 1080p funkcje: radio FM, RDS czujniki: akcelerometr, zbliżeniowy bateria: 2300 mAh wymiary: 146 x 74,8 x 8,8 mm masa: 142 g LG K10 ma swoje mocne i słabsze strony. Ciekawie zapowiada się rozmiar ekranu przeszklonego Gorilla Glass 3 i to 2,5D. Dobrze wypada łączność, telefon posiada rozbudowane Wi-Fi, najnowszy Bluetooth, jak również GPS z obsługą systemu GLONASS. Gorzej z procesorem – Snapdragon 410 to niska półka, układ dostępny jest także w tańszych smartfonach, a wspiera go tylko 1,5 GB pamięci RAM. Konstrukcja Pod względem jakości wykonania oraz designu K10 można pomylić z urządzeniem z dużo wyższej półki. Południowokoreański producent przykłada dużą uwagę do strony wizualnej swoich produktów. Smartfon wygląda nowocześnie i bardzo atrakcyjnie, daleko mu do typowej, kanciastej bryły. K10 ma też liczne zaoblenia, wypukłości, grube szkło i ogumowane tworzywa. Wersja testowa była w kolorze głębokiej czerni, a do wyboru jest także wariant niebieski oraz biały. box:imageShowcase box:imageShowcase Duży wyświetlacz o przekątnej 5,3 cala wykonano ze szkła z wyraźnymi zaokrągleniami ze wszystkich stron. Spód zdobi logo producenta. Pozostawiono tam około 1 cm przestrzeni, ale przyciski są wyświetlane na ekranie. Od boków jest ramka o rozmiarze około 3 mm, a nad ekranem około 1 cm – tam znalazła się również maskownica głośnika (tuż przy krawędzi), czujniki oraz przedni obiektyw kamery. Niestety nie ma diody powiadomień. Boki urządzenia są bardzo wąskie i metaliczne, zachodzi na nie łukowata pokrywa baterii. Tradycyjnie dla LG, lewa i prawa strona są puste, na dole znalazło się gniazdo microUSB z mikrofonem oraz złączem słuchawkowym. Górna ścianka zawiera tylko dodatkowy mikrofon. Pokrywa baterii jest ogumowana, ma fakturę imitującą tkaninę. Przyciski są na spodzie urządzenia, tuż pod obiektywem głównego aparatu. To umieszczona we wgłębieniach regulacja głośności oraz wypukły i żłobiony włącznik pomiędzy. Sam aparat lekko odstaje, a obok niego jest pojedyncza dioda LED. Środek pokrywki zdobi logo producenta, a w lewym dolnym rogu widać cztery otwory maskownicy głośnika rozmów. Klapkę można wypiąć (podważa się ją w specjalnym miejscu), daje to dostęp do wymiennej baterii i czytników kart nanoSIM oraz microSD. K10 wygląda bardzo dobrze: elementy zostały wzorowo spasowane, a szkło jest wysokiej jakości. Duże wrażenie robi jakość pokrywy baterii, jest ona zwarta, ma grube i bardzo przyjemne w dotyku ogumowanie. Metaliczne boki również prezentują się świetnie, w tej cenie jest więc się czym zachwycać. Co ważne, wykonanie pozytywnie wpływa na ergonomię. Ergonomia i użytkowanie Urządzenie świetnie leży w dłoni. Nie ma ostrych krawędzi, jego obłe kształty i lekko wygięta pokrywa idealnie wpasowują się w dłoń. Boki nie drażnią opuszków, są na tyle matowe, że urządzenie nie ślizga się podczas rozmów. Rewelacyjnie sprawdza się klapka, która charakteryzuje się szorstkim ogumowaniem, świetną fakturą, a jej powierzchnia nie brudzi się i nie widać na niej smug. LG K10 chce się trzymać w dłoni, pod warunkiem, że są one większe – to szerokie urządzenie o dużej przekątnej, które może okazać się za duże dla mniejszych, kobiecych dłoni. Mimo tego smartfon jest lekki i smukły, więc nie ciąży w kieszeni i nie męczy ręki. Dzięki łukowatej pokrywie wygodnie unosi się go z biurka, urządzenie prawie nie ślizga się na blacie mebla. Szkło 2,5D jak zwykle spisuje się świetnie – gesty wykonuje się wyjątkowo przyjemnie, a sam ekran jest bardzo gładki i śliski. Co prawda, brudzi się, ale widać to tylko pod kątem, a przy włączonym ekranie nie jest to specjalnie uciążliwe. Lokalizacja przycisków to strzał w dziesiątkę. Gdy trzyma się smartfona (w obojętnie której dłoni), włącznik i głośność bardzo łatwo zlokalizować oraz wyczuć. Mają one wyraźny skok i słyszalny klik, ale nie są twarde. Z uwagi na to czasami łatwo przypadkowo pobrudzić obiektyw kamery, na którym zostaną smugi od palców. Utrudnia to też obsługę, gdy smartfon leży, ale całe szczęście można go wybudzić za pomocą dwukrotnego stuknięcia w ekran, a głośność dostosować z poziomu górnej belki. Szkoda jednak, że nie da się jej wysunąć, wykonując odpowiedni gest w dolnej części ekranu, co bywa szczególnie przydatne przy przekątnych większych niż 5 cali. Aparat jest na środku, blisko krawędzi, więc czasami zdarza się zasłonić go dłonią. Głośnik znalazł się z tyłu, a zaokrąglenie jego obudowy znowu okazało się zaletą, dzięki temu dźwięk nie jest tłumiony; brzmi donośnie, ale nie zachwyca jakością. Obudowa nie nagrzewa się podczas korzystania, urządzenie może zrobić się co najwyżej lekko ciepłe. Ogólnie rzecz biorąc, K10 to bardzo wygodny i przemyślany smartfon. Wyświetlacz Smartfon wyposażono w wyświetlacz typu IPS o rozdzielczości HD. Na 5,3-calowym ekranie daje to zagęszczenie pikseli wynoszące 277 ppi – to nadal dobry wynik, można liczyć na przyzwoicie ostre czcionki oraz gładkie grafiki. Ekran wcale nie odstaje mocno od 5-calowych odpowiedników o tej samej rozdzielczości. Ma też szerokie kąty widzenia, podświetlenie minimalne idealne do pracy po ciemku i niezłą widoczność w słońcu. Dobrze prezentuje się czerń (dosyć głęboka), za to biel jest lekko ochłodzona, ale nadal poprawna. Gorzej jest z innymi barwami, które są lekko matowe, trochę wypłowiałe – przydałoby się odrobinę mocniejsze nasycenie. Ekran nie wygląda specjalnie atrakcyjnie, brakuje mu też wiernego odwzorowania barw. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Interfejs dotykowy sprawdza się za to znakomicie, palec gładko sunie po tafli szkła, a interfejs reaguje idealnie. Ekran K10 obsługuje aż 10 punktów dotyku. System operacyjny i wydajność Nowości nie ma, system to podstawowy Android 5.1.1 z nakładką LG Optimus. Jest to zarówno mocna zmiana wizualna, jak i funkcjonalna – zostały zmienione ikonki, belki, szuflada aplikacji i menusy – próżno szukać tutaj elementów z czystego Lollipopa. Trudno jednak narzekać, gdyż Optimus to logiczna i funkcjonalna nakładka. Górna belka zawiera przewijane poziomo skróty aplikacji, a także dwa suwaki: regulacji głośności i podświetlenia. Szuflada aplikacji gromadzi także widżety, a lista ustawień podzielona została na karty, to kilka zakładek, które łatwo się obsługuje. Wizualnie jest nadal nieźle, to prosty system, kanciaste ikonki i łagodne kolory z ciekawymi tapetami. Telefon nie zawiesza się i nie resetuje, chociaż były problemy z aktualizacją systemu – smartfon odmawiał wtedy posłuszeństwa. K10 działa nieźle, ale oferuje absolutnie podstawowy poziom. Proste operacje są wykonywane sprawne, ale praca na wielu aplikacjach z pobieraniem w tle już wyraźnie spowalnia system. Animacje zwolnią i mogą się przyciąć. Zwykły użytkownik raczej nie będzie narzekał, jest nieźle mimo mniejszej ilości pamięci RAM, ale aplikacje potrafią się już przeładowywać, a te większe nie są trzymane w pamięci. Nie można przesadzić też z ilością kart w przeglądarce internetowej, czy grami w tle. Generalnie przyzwoity poziom dla niewymagających, ale nic więcej. Chciałoby się czegoś bardziej wydajnego niż czterordzeniowy Snapdragon 410, ale w Polsce takie konfiguracje K10 nie są dostępne. Telefon uzyskuje 28163 punkty w benchmarku AnTuTu 6.1.4, co – jak na ten układ – jest dobrym wynikiem. W przypadku Geekbench 3 jest to 469 punktów dla testu jednordzeniowego i 1406 punktów dla wielu rdzeni. W trudnym teście graficznym 3DMark Slingshot ES3.1 telefon otrzymał zaledwie 52 punkty, zatem pod tym względem to najniższa półka. Bateria Nie ma co się spodziewać cudów, w końcu ogniwo 2300 mAh jak na 5,3-calowy wyświetlacz to trochę za mało. LG K10 oferuje typowy dzień pracy, bateria wytrzyma czasami 1,5 dnia, ale już przy bardziej oszczędnym korzystaniu. Można liczyć na dzień pracy nawet z multimediami, ale lepiej co noc ładować telefon lub mieć dodatkowy bank energii. Na pocieszenie należy dodać, że ładowanie do pełna trwa tylko 1,5 godziny. Multimedia – gry, aparat, audio Wydajność w grach jest typowa dla takiego układu. Proste gry 2D i 3D dają satysfakcję, rozdzielczość HD nie jest zbyt wymagająca, więc hity z Androida są grywalne i płynne. To jednak nie urządzenie dla amatorów bardziej skomplikowanych i rozbudowanych graficznie gier – duże tytuły FPS, wyścigówki nie zachwycają grafiką, mogą się przycinać i spowalniać. Bateria nie pozwoli też na wiele godzin zabawy, więc K10 to raczej smartfon do typowych zadań niż multimedialnej rozrywki. Aplikacja aparatu jest bardzo prosta. Można schować interfejs i wykonywać szybkie zdjęcia przez kliknięcie w ekran. Można także wykonać zdjęcia wyzwalaczem na lewej belce – tam znajduje się także skrót do galerii, nagrywania i przycisk zamykania aparatu. Prawa strona to ustawienia, tryb lampy, zmiana obiektywu. Producent obiecuje też lampę do selfie, ale diody nie ma – obszar podglądu jest wtedy mały, a wokół ekran wyświetla biel, zwiększając jasność. Może się przydać, ale nie jest to realny ekwiwalent diody LED. Jakość zdjęć z przedniego obiektywu jest niezła – są jednak bardzo gładkie, miękkie, trochę brakuje ostrości i detali. Kolory są niezłe, balans bieli często wydaje się ocieplony. Czasami automat przesadza z ekspozycją, warto wykonać kilka ujęć, bo niektóre elementy bywają mocno prześwietlone. Z przedniej kamery niestety zdjęcia są często nieostre, nawet mimo stabilnego chwytu – potrzeba do nich dobrych warunków oświetleniowych. Jakość nagrań wideo pozostaje przeciętna. Przykładowe zdjęcia dostępne w linkach poniżej: zdjęcie 1, zdjęcie 2. Głośnik jest również przeciętny, jeśli chodzi o jakość, ale na słuchawkach urządzenie można docenić. LG K10 brzmi czysto, słychać niezłą przestrzeń, podkreślone są niskie tony. Sopran jest łagodny, dźwięk nie męczy i nie syczy. Wolałbym, żeby wysokich tonów było trochę więcej, ale i tak K10 słuchało się przyjemnie, można z niego zrobić telefon muzyczny. Łączność i jakość rozmów Nie miałem problemów z zasięgiem LTE czy Wi-Fi. Głośnik rozmów jest lekko wyostrzony, ale nie męczy nawet przy dłuższych konwersacjach, a mikrofon dobrze przekazuje głos. GPS łączy się szybko i pozwala na precyzyjną nawigację, co okazało się przydatne podczas biegania. W podstawowym zastosowaniu trudno na K10 narzekać. Podsumowanie LG K10 to ciekawa propozycja dla oszczędnych. W momencie premiery urządzenie kosztowało około 800 zł, teraz można je już kupić o 100–200 zł taniej. K10 spodoba się fanom dobrej ergonomii, zgrabnych wymiarów i nietuzinkowego wyglądu. Wykonanie wykracza poza tę półkę cenową, a docenić należy także jakość dźwięku czy dobry wyświetlacz. Pod względem wydajności to już podstawowy poziom, nie dla wymagających, ale dla zwykłego użytkownika powinien wystarczyć. System działa stabilnie, bez niespodzianek, a K10 to też bardzo dobra łączność i funkcjonalność. Urządzenie jest jednak dosyć duże i szerokie, a ekran 5,3 cala nie każdemu przypadnie do gustu. K10 ma też mocną konkurencję wśród Meizu M2, smartfonów Xiaomi Redmi 2 czy nawet 3 Pro lub Mi4, a także Ulefone Paris X. Wybór może zależeć od jakości wykonania, designu, ale też pracy na baterii, w której LG K10 wypada przeciętnie.
Test LG K10 – praktyczny i solidnie wykonany średniak?
Przedmioty ścisłe sprawiają problemy wielu uczniom – wystarczy jednak odpowiednio zaprezentować im magię fizyki. Wymaga to wprawdzie trochę wysiłku, ale może być fascynującą podróżą zarówno dla rodzica, jak i dla pociechy. Jak więc pokazać dzieciom świat fizyki wokół nas? Czym skorupka za młodu… – wiadomości i ciekawostki zdobyte w dzieciństwie często w jakiś sposób wpływają na późniejsze, dorosłe decyzje i umiejętności. Wczesne zapoznanie się z podstawami fizyki bez wątpienia ułatwi edukację szkolną w tej materii, a na pewno pomoże w zbudowaniu pewnej ciekawości świata i przypomni, że fizyka rządzi prawami i procesami, z którymi spotykamy się w codziennym życiu. Kosmos dla dzieci Astronomia i astrofizyka mogą wzbudzać ogromne zaciekawienie – zupełnie zmieniają bowiem skalę, przypominając o ogromie kosmosu. Na rynku znaleźć można mnóstwo zestawów koncentrujących się na obserwacji (jak View Master, czyli zabawki wykorzystujące okulary do rzeczywistości rozszerzonej), prowadzeniu prostych doświadczeń czy budowaniu modeli kosmosu. W tej ostatniej kategorii na uwagę zasługują na przykład modele Clementoni, które umożliwiają dziecku skonstruowanie modelu, a następnie wprawienie go w ruch. Dostępne są również gry pomagające w zapamiętywaniu jego elementów Wszechświata czy nazw poszczególnych gwiazd i układów. Bawcie się prądem Oczywiście w sposób, który nie będzie zagrażać życiu i zdrowiu. W tym celu można sięgnąć po wszelkie zestawy elektrotechniczne, pozwalające na samodzielne tworzenie prostych układów. Zestawy Sekrety Elektroniki marki Dromader pozwalają na przeprowadzenie w ten sposób wielu doświadczeń – w zależności od rodzaju zestawu może to być od kilkudziesięciu do ponad tysiąca różnych eksperymentów. Na płycie montażowej umieszcza się układy, które mogą być sterowane na różne sposoby i mogą pełnić różne funkcje. Elementy są dość duże, a złącza bezpieczne. Taka zabawa może być rozwijająca zarówno dla ciebie, jak i dla dziecka. To jednak będzie odpowiednie dopiero dla nieco starszych podopiecznych, ponieważ wymaga sporej precyzji i ostrożności. Jest również wiele doświadczeń elektrycznych, które można przeprowadzić przy użyciu sprzętu dostępnego w domu – choćby baterii i żarówki czy diody. Pokazanie dziecku świecącego ogórka, banana czy kapusty przy użyciu widelców i przewodów nie wymaga zbyt wiele wysiłku, a na pewno wywoła uśmiech i jeszcze większą ciekawość. Każda okazja jest dobra, by opowiedzieć dziecku, w jaki sposób płynie prąd, jak skomplikowane są układy w nawet najmniej zaawansowanych urządzeniach (pralka też ma swego rodzaju procesor) i jak się uchronić przed porażeniem. Prawa fizyki dla początkujących Jeśli widzisz, że twoje dziecko jest zainteresowane regułami działania tego świata, warto przemyśleć wprowadzenie go w bardziej szczegółowe zagadnienia – dostosowane do jego możliwości. Chodzi na przykład o tłumaczenie zawiłości zjawisk pogodowych. W wielu miastach funkcjonują specjalne cykle zajęć dla dzieci, w których profesjonaliści (często we współpracy z uniwersytetami) wyjaśniają, jak działają prawa fizyki. Jeśli takich w danym miejscu nie ma, na rodzica spada rola nauczyciela. Zagadnienia, które warto omówić, to – oprócz pogody – podstawy optyki czy grawitacja. Na dzieciach duże wrażenie robi również magnetyzm. Dostępne w sprzedaży książeczki czy zestawy edukacyjne mogą koncentrować się na konkretnym dziale lub pojmować fizykę ogólnie – czasem w połączeniu z chemią. Zwłaszcza zestawy edukacyjne pomagają w stopniowym zagłębianiu się w intrygujące dziedziny fizyki, szczegółowo tłumacząc, jak stworzyć choćby skaczące kuleczki, a także wyjaśniając zachodzące procesy i zjawiska – mowa tu konkretnie o zestawie Szalona Chemia, Dzika Fizyka marki Dromader. Z kolei Clementoni oferuje dzieciom możliwość konstrukcji własnego kompasu. Wprowadzenie dziecka w świat fizyki pomaga mu w zrozumieniu rzeczywistości. Twoja pociecha nie musi potem przecież wiązać swoich planów z inżynierią – chodzi raczej o wzbudzenie ciekawości i pokazanie, że ta dziedzina nauki nie jest aż tak trudna, jak się wydaje, a może nawet przysporzyć sporo radości. To swego rodzaju sugestia: nie ma żadnej (czarnej) magii – jest fizyka!
Jak zainteresować dziecko fizyką?
Zakup nowoczesnego telewizora z dużym ekranem to tylko połowa drogi do uzyskania w domu efektu kinowej sali. Trzeba też zadbać o odpowiednie nagłośnienie, potęgujące filmowe wrażenia. W takiej sytuacji dobrym rozwiązaniem może być zakup soundbara. Zestawy kina domowego czy systemy audio dla miłośników grania na konsolach stają się w Polsce coraz popularniejsze. Czasem jednak nie możemy pozwolić sobie na kupno dużych kolumn, które zadbają o odpowiednie nagłośnienie. W takiej sytuacji doskonałym rozwiązaniem może okazać urządzenie kryjące się pod tajemniczą nazwą soundbar. Soundbar: co to takiego? Soundbar to nic innego jak system ułożonych poziomo głośników, które zamknięto w eleganckiej, podłużnej obudowie. Sprzęt taki nie tylko zapewnia doskonałe nagłośnienie, ale w dodatku prezentuje się stylowo i nie zajmuje za dużo miejsca. Soundbary stworzono właśnie po to, by idealnie sprawdzały się wszędzie tam, gdzie nie ma miejsca na klasyczne systemy nagłośnienia, które zajmują dużo przestrzeni. Soundbar: jak wybrać odpowiedni model? Przy zakupie koniecznie należy dowiedzieć się czy wybrany model urządzenia będzie kompatybilny z dekoderami dźwięku w telewizorze. Dodatkowo należy sprawdzić rodzaje gniazd, by możliwe było podłączenie soundbara do wybranego urządzenia. Prościej wybrać listwę, która może połączyć się z innymi sprzętami za pomocą Bluetootha. Wtedy nie musisz martwić się o dodatkowe kable i wtyki. Moc to jeden z najważniejszych parametrów, na jaki należy zwrócić uwagę, analizując specyfikację soundbarów. Wyższa moc głośników nie oznacza wcale lepszej jakości dźwięku. Informuje za to o tym, ile ciepła są w stanie rozproszyć. Równie ważny jest też dźwięk, jaki generuje sprzęt. Wiele soundbarów wyposażonych jest w dodatkowe funkcje, rozszerzające jego możliwość, np. korektor dźwięku czy możliwość regulacji wysokich i niskich tonów. Nowoczesne listwy głośnikowe często wyposażone są też w dodatkowe funkcje, np. możliwość sterowania z poziomu smartfona lub tabletu. W wielu modelach znajdziemy cyfrowe radio, a na rynku dostępne są też soundbary z możliwością odtwarzania płyt CD lub DVD. Soundbary z bluetooth: przegląd propozycji Philips HTL3160B - ta elegancka listwa oferuje dźwięk przestrzenny Dolby Digital i Pro Logic II z technologią Virtual Surround Sound. Intuicyjna obsługa przez ekran dotykowy pozwala sterować głośnością i innymi opcjami odtwarzania poprzez dotykanie przycisków sterujących na panelu przednim. Oferuje możliwość bezpośredniego odtwarzania muzyki MP3 z przenośnych urządzeń USB. Sony HT-CT80 - niewielkich rozmiarów soundbar gwarantujący wysokiej jakości wrażenia słuchowe. Optymalna reprodukcja filmowych ścieżek dźwiękowych przez 2.1-kanałowy system. Wzmacniacz cyfrowy S-Master gwarantuje zaś najlepszą reprodukcję cyfrowego dźwięku. Pozwala na bezprzewodową, strumieniową transmisję przez łącze Bluetooth, a dzięki technologii NFC parowanie z innymi urządzeniami odbywa się za pomocą jednego dotknięcia. LG LAS 655 - wysokiej jakości listwa głośnikowa dodatkowo wyposażona w tuner radia FM. Pozwala na połączenie się z innymi urządzeniami za pomocą technologii Bluetooth lub WiFi. Listwa wyposażona w dotykowy panel sterujący i niewielki, estetyczny wyświetlacz. Samsung HW-J355 - 2.1-kanałowy głośnik w formie listwy z pasywnym subwooferem. Całkowita moc wyjściowa dźwięku wynosi 120 W. Urządzenie przetwarza dźwięk dzięki unikalnej technologii 3D Sound Plus, która łączy najnowsze osiągnięcia w zakresie brzmienia, technologii dźwięku. Łącze Bluetooth pozwala zaś błyskawicznie rozpocząć strumieniową transmisję muzyki z innego urządzenia. Grundig GSB 810 - sprzęt, który świetnie daje sobie radę w górnych i środkowych pasmach częstotliwości, jednocześnie gwarantując doskonałe brzmienie basów. Wielką zaletą urządzenia jest moduł Bluetooth 2.1, dzięki któremu możesz uzyskać bezprzewodowe połączenie ze zgodnymi urządzeniami BT w promieniu do 10 metrów. Listwa posiada intuicyjne sterowanie, dzięki któremu jest bardzo łatwa w obsłudze. Soundbary mogą stanowić zarówno niezależny system nagłośnienia twojego salonu, jak również dodatkowo uzupełniać zestaw kina domowego. Można wykorzystywać je nie tylko do podnoszenia jakości dźwięku podczas wyświetlania filmów, ale także przy słuchaniu muzyki lub graniu w gry (urządzenie można podłączyć do komputera lub konsoli).
Soundbar z bluetooth: przegląd najlepszych propozycji w dobrej cenie
W męskiej szafie nie może zabraknąć jesiennych płaszczy i kurtek, które pomogą przetrwać kaprysy pogody. Możesz podążać za modą i wybrać fasony en vogue lub postawić na ponadczasowe klasyki – okrycia, które posłużą co najmniej przez kilka lat. Którymi wzorami warto zainteresować się w tym sezonie? Uniwersalna kurtka na wiele okazji Planujesz zakup kurtki pasującej niemal do każdej garderoby? Wobec tego przyda ci się budrysówka, którą bez trudu skomponujesz z jesiennymi marynarkami lub garniturami. Popularna duffle coat świetnie prezentuje się też obok ciepłych golfów, klasycznych jeansów, sztruksów lub chinosów z grubszej bawełny. Nie próbuj zestawiać okrycia tego rodzaju ze strojem wieczorowym – na uroczyste okazje wybierz coś specjalnego, np. lekki covert coat (płaszcz myśliwski) z otwartymi klapami, plisą wzdłuż linii guzików oraz kilkukrotnym stębnowaniem przy kieszeniach. Budrysówka ma szereg zalet – jest niezwykle wygodna, nie opina sylwetki i pomaga ukryć dodatkowe kilogramy. Obszerny kaptur chroni przed wiatrem, a pojemne kieszenie mieszczą wiele drobiazgów. Bez przeszkód zapniesz je nawet w rękawicach – drewniane kołki w charakterze zapięć to wyjątkowo praktyczna ozdoba. Przed jesienną słotą zabezpiecza też materiał, z którego szyje się budrysówki – wełnę poddaje się specjalnej obróbce w wysokiej temperaturze. Klasyczna duffle coat należy do ciekawych i uniwersalnych modeli, które prędko nie przeminą. Oryginalnie i praktycznie Military coat, czyli płaszcz wojskowy, świetnie współgra z garniturem, który nosisz na co dzień. W tym sezonie wzrok przykuwają stonowane szarości i drobne kratki. Oryginalne fasony militarnych dwurzędowców opatrzono pagonami i dużymi wyłogami kołnierza. Parka to punkt obowiązkowy w męskiej garderobie. Nieco dłuższa, znakomicie chroni przed porannym chłodem na peronie czy przystanku. Spory kaptur to kolejny walor – jeśli zdecydujesz się na wzór z odpinanym obszyciem futrzanym, kurtkę z powodzeniem założysz również w zimie. Car coat, nad Wisłą zwany płaszczem samochodowym, powinien zainteresować panów, którzy poruszają się przede wszystkim autem. Zwróć uwagę na modele, których góra przylega do sylwetki, a dół jest nieznacznie rozkloszowany. Klasyczne fasony są krótkie – sięgają najwyżej do połowy uda, więc nie utrudniają ruchów za kółkiem. Tej jesieni jedno- i dwurzędowe wersje car coatpojawiły się w ofertach niemal wszystkich wiodących marek. Możesz przebierać w tkaninach – wzrok przyciąga ekskluzywny kaszmir, ale zgrzebny tweed również doda elegancji zmotoryzowanym. Kurtka husky to hit od kilku sezonów – wybierają ją przede wszystkim amatorzy stylu kojarzonego z Wielką Brytanią. Tradycyjne wzory są oszczędne, za jedyną ozdobę służą im pikowane tkaniny i specyficzne zatrzaski. Husky sprawdza się jako element stylizacji typowo casualowej lub nieco bardziej formalnej, np. do codziennego garnituru. Skórzna pilotka czy wełniany ulster? Warto na chwilę zatrzymać się w tych rejonach wyspiarskiej Europy – Irlandia słynie z dwurzędowych płaszczy tweedowych, popularnie zwanych ulsterami. Wyróżniają je wywijane mankiety, kieszenie z patką, charakterystyczny pas w poprzek pleców i luźny krój, który zapewnia wygodę na co dzień. Ulstery niektórym kojarzą się z Sherlockiem Holmesem, ale współczesne wzory daleko odbiegają od tamtych klimatów – stawiają przede wszystkim na wygodę i funkcjonalność. Amatorzy przygód słynnego detektywa znajdą jednak pojedyncze, sentymentalne fasony w ofertach niszowych marek. Na cieplejsze dni przyda się ulster z miękkiej wełny, najlepiej o średniej gramaturze. Warto przyjrzeć się wzorom pozbawionym pełnych podszewek i wypełnień na ramionach. Swobodę ruchów gwarantują krótsze fasony. Klasyczne, stalowe szarości to dominujące odcienie w palecie tego sezonu. Po irlandzkie płaszcze chętnie sięgają pasjonaci sportowej elegancji. Tradycyjny ulster podkreśla urodę kaszmirowych swetrów krykietowych i marynarek w stylu preppy. Fanów skórzanych okryć wierzchnich zainteresuje oferta pilotek. Tej jesieni projektanci wrócili do źródeł – modne kurtki nawiązują do pierwowzoru. Przeważają fasony z matowych tkanin w tradycyjnych odcieniach: czarnym lub brązowym. Pilotkę można rozpoznać po charakterystycznych naramiennikach, koszulowym kołnierzu oraz ściągaczach – przy mankietach i u dołu. Kurtki ze skóry korespondują z golfami i swetrami „w serek”. Miłośnicy niezobowiązującego stylu połączą je z bluzami lub T-shirtami, a także mniej formalnymi koszulami. Okrycie współgra z jeansami, chinosami i spodniami z kantem. Przy okazji warto skusić się na wojskowe trzewiki lub sztyblety i czapkę pilotkę do kompletu.
Modne okrycia wierzchnie na jesień 2016
W tym sezonie stawiamy na wyraźną odważną biżuterię. Modne są masywne bransolety i naszyjniki, a także duże kolczyki-koła. Rolę biżuterii przejmują także torebki i buty. Jednym z mocniejszych trendów, który na razie nie jest zbyt widoczny na ulicach, jest wykorzystanie maleńkich torebek jako naszyjników i zawieszek. Często występują one z logo marki, wpisując się w kolejny trend, czyli logomanię. Po takie rozwiązanie sięgają Giambattista Valli, Marc Jacobs, Jacquemus. Trendy w biżuterii na jesień 2018 box:imagePins box:pin box:pin box:pin Jeśli chodzi o kolczyki, to najczęściej lansowane są duże, przeskalowane koła, proste, metalowe albo wysadzane szlachetnymi kamieniami jak u Isabel Marant. Złote obręcze, aż trzy w jednym uchu, proponuje Gucci. Y/Project z poskręcanego metalu tworzy ogromne kolczyki, przypominające zabawkę „schodzącą sprężynę”. Balenciaga łączy trzy koła, wyraźnie inspirując się biżuterią afrykańskich plemion, idealne do torebki czy ubrania w zwierzęce wzory. Marine Serre pokazała obręcze z przewiązanymi na nich chustami. Fendi – trójkąty wpisane w duże koła. Wykorzystanie wzoru koła nawiązuje do bardziej ogólnego nurtu kosmicznego. Projektantów inspirują odległe galaktyki, planety na orbicie, geometryczne przedstawienie wszechświata (spektakularny pierścień z księżycem i planetami u Diora, galaktyczne kolczyki w kolekcji Erdem). Najmodniejsze kolczyki box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Modne są masywne bransolety metalowe – u Marni nałożone na sweter, u Chloé na elegancką suknię, u Balenciagi z wzorem ziemi – i grube łańcuchy na szyję – metalowy u Miu Miu, inspirowany sztuką alpejską, gruby u Balenciagi. Pomysły na biżuterię kreatorzy czerpią z przyrody, nie dziwi więc, że jednym z motywów przewodnich są jesienne liście. Po wzór liścia sięga Lagerfeld, zdobiąc nim naszyjniki, kolczyki i buty. Giambattista Valli naszyjnik z listkiem łączy z zawieszką z mikrotorebeczką. Chloé z kolei do naszyjnika z okrągłych blaszek doczepia urokliwy liść z metalu, który pokazuje tyle razy, że staje się jednym z charakterystycznych elementów kolekcji. Kolejnym motywem, który przewija się w kolekcjach jesiennych i zimowych, jest Dziki Zachód, a tu indiańskie piórka – kolczyk pióro potraktowany dosłownie u Marni, piórko kolczyk srebrne u Valentino, a także westernowe rzemyki zdobione klamrami, występujące w roli naszyjników (Louis Vuitton, Etro). Na topie jest również biżuteria z odzysku. Przykładami może być tu broszka zrobiona ze starego dowodu osobistego u Prady, kolczyki z zakrętek od butelek u Balenciagi. Warto wspomnieć też o modnym nawiązywaniu do lat 80. XX wieku. Na topie są ostre kształty wycięte w złocie, geometryczne, mieniące się w świetle świateł dyskotekowych niczym podczas gorączki sobotniej nocy. Do roli biżuterii awansują nie tylko torebki, lecz także dekorowane buty i inne części garderoby, np. czapka, gorset czy rękawiczki na wybiegu u Gucciego. box:imagePins box:pin box:pin Pamiętajmy, aby biżuterię dobierać do okazji. Duża, krzykliwa nie będzie dobrze się prezentować w biurze, gdzie powinniśmy ograniczyć ją do zegarka, subtelnego pierścionka, kolczyków sztyftów. Na biznesowe okazje wybierajmy ozdoby dyskretne, nierozpraszające uwagi i nieprzeszkadzające w spełnianiu obowiązków. Wodze fantazji możemy za to puścić, przygotowując kreacje na wielkie wyjścia, a także na co dzień. Sezonowe trendy dają nam w tym względzie duże pole do popisu. Projektanci proponują sporo ciekawych rozwiązań, a przy tym lansują niecodzienne połączenia. Możemy łączyć złoto ze srebrem, czerwień rubinu z zielenią sukni. Sprawdza się tu zasada kontrastowania, dzięki której możemy podkręcić piękno naszych ulubionych ozdób. Dzikość serca box:imagePins box:pin box:pin) Fot. Monnari, KappAhl, Otherstories, Twinset, New Look Zwierzęce motywy to hit tego sezonu. Do cętek i prążków świetnie pasuje biżuteria w formie kół, modna w tym sezonie. Na szyję możemy zakładać kilka naszyjników równocześnie: krótszy, przy szyi i dłuższy. Aksamitne lśnienie box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Otherstories, C&A, Monnari, Menbur, Solar, Menbur Przytulny aksamit i motyw liści to atrybuty jesieni, które pomogą nam stworzyć stylizację z efektem „wow”. Piękna suknia pozwala wyeksponować szyję udekorowaną kolią. Torebka i buty także grają rolę biżuterii i świetnie wpisują się w całość. Jesienny ślub box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Bijoux-indicrets, Monnari, Ochnik, Rosa, Solar, Vices Złoto i biel bardzo lubią swoje towarzystwo, więc na ślub jesienią można wybrać właśnie białą sukienkę z falbankami, które są w tym roku na topie, i złotą biżuterię. Grubą bransoletę z pozłacanego metalu i drugą z ciekawym splotem ułożonym w znak nieskończoności załóżmy na jedną rękę, bo tak jak w przypadku kilku naszyjników tak też i bransolety możemy łączyć, tworząc stylowe mankiety.
Trendy w dodatkach biżuteryjnych na jesień/zimę 2018/2019
Przebita opona to koszmar każdego kierowcy. Na zdarzenia losowe jednak nie ma rady. Aby przed taką przykrą niespodzianką się zabezpieczyć, możemy zamontować w samochodzie opony odporne na przebicie. Czy jest alternatywa dla opon typu run flat? Okazuje się, że tak! Większość kierowców zapewne doświadczyła przygody z przebitą oponą. Obecnie coraz mniej kierowców samodzielnie wymienia koło po przebiciu ogumienia, ale jedno jest pewne – po jego uszkodzeniu rozpoczyna się odliczanie czasu, kiedy trzeba będzie założyć nową oponę. Na rynku od lat są dostępne opony typu run flat. Ich historia rozpoczęła się podczas II wojny światowej, choć tego rodzaju ogumienie jest stosowane na dużą skalę od lat 80. ubiegłego wieku. Opony typu run flat powstały z myślą o jeździe bez powietrza, np. po przebiciu. Taką jazdę możemy kontynuować na odcinku 80 km z prędkością maksymalną nieprzekraczającą 80 km/h. Niestety opony run flat możemy zamontować tylko w wybranych modelach samochodów. Co więcej, są one drogie, a ich serwisowanie i naprawa do tanich również nie należą. Nowe rozwiązanie Alternatywą dla opon typu run flat są opony DriveGuard skonstruowane przez Bridgestone, największego na świecie producenta wyrobów gumowych, który został założony w Japonii już w 1931 r. Czym nowy produkt różni się znanych od dziesięcioleci opon typu run flat? Największą zaletą opon Bridgestone DriveGuard jest to, że można je zamontować w każdym aucie wyposażonym w czujniki ciśnienia TPMS, które są elementem standardowym w pojazdach od 2014 r. Oznacza to, że każdy nowy samochód produkowany od kilku lat posiada system TPMS, co oznacza, że można w nim zastosować opony odporne na przebicie. Opona odporna na przebicie zapewnia nie tylko bezpieczeństwo pozwalające na kontrolę nad samochodem nawet po nagłej utracie ciśnienia w kole, ale także komfort i oszczędność, ponieważ dzięki możliwości kontynuowania jazdy po przebiciu nie będzie potrzeby wynajmowania kosztownej lawety czy wzywania pomocy drogowej w celu wymiany koła. Co ważne, Bridgestone DriveGuard można kupić w wersji zarówno letniej, jak i zimowej, co umożliwia jeżdżenie na oponach odpornych na przebicie przez cały rok. Dostępne są rozmiary dostosowane do felg od 15 do 18 cali. Jak to działa? W jaki sposób Bridgestone udało się opracować oponę, na której można jechać nawet po przebiciu? DriveGuard mają wzmocnioną ścianę boczną, która jest w stanie utrzymać ciężar samochodu nawet po utracie ciśnienia w kole. Jak duża jest to różnica w stosunku do tradycyjnej opony, widać na poniższych zdjęciach. box:imageShowcase box:imageShowcase Wzmocniona ściana boczna to jednak nie wszystko. Bridgestone DriveGuard wykorzystuje technologię Cooling Fin. Biegnąca na boku opony linia żeber chłodzących pozwala skutecznie rozproszyć nadmierne ciepło gromadzące się na oponie podczas jazdy. To właśnie dzięki temu możemy przejechać aż 80 km i nie uszkodzić opony nawet przy całkowitym braku ciśnienia. Jazda na przebitej oponie Bridgestone DriveGuard nie różni się zbytnio od poruszania się na w pełni napompowanym ogumieniu. Jest to możliwe dzięki sztywności opony zapewniającej komfort jazdy. Nawet zwiększenie poziomu hałasu nie jest uciążliwe. To dlatego opony Bridgestone DriveGuard można montować wyłącznie w samochodach z czujnikami ciśnienia, gdyż dzięki nim wiadomo, że opona uległa przebiciu, a bez systemu TPMS moglibyśmy tego nawet nie zauważyć. Właściwości jezdne Czy opony Bridgestone DriveGuard zapewniające dobre prowadzenie samochodu i odporność na przebicie nie wiążą się z kompromisem w zakresie przyczepności lub drogi hamowania? Zdecydowanie nie, o czym miałem okazję przekonać się podczas testów za kierownicą samochodu Mini Cooper S na torze wyścigowym i płycie poślizgowej. Odporność na aquaplaning, czyli utratę przyczepności po wjechaniu w kałużę, Bridgestone DriveGuard zawdzięczają zaokrąglonym narożnikom klocków na bieżniku. Wysoka zawartość krzemionki oraz zastosowanie technologii nanoprotech przekłada się z kolei krótszą drogą hamowania. W wersji zimowej opony Bridgestone DriveGuard zapewniają dobrą przyczepność na śniegu dzięki ukośnym rowkom na bieżniku, które lepiej sprawdzają się na tego typu nawierzchni niż rowki biegnące prosto. Podsumowanie Jeśli już wiele razy złapaliście kapcia lub chcecie zabezpieczyć się przed przykrymi skutkami przebicia opony podczas jazdy samochodem, opony Bridgestone DriveGuard są dobrą propozycją. Ogumienie DriveGuard można zamontować do każdego auta wyposażonego w fabryczne czujniki ciśnienia, nawet jeśli samochód nie był przystosowany do montażu opon typu run flat.
Bridgestone DriveGuard – test opon
Największym utrudnieniem przy urządzaniu kawalerki jest ograniczona przestrzeń. Są jednak sposoby, by ominąć ten problem. W małych mieszkaniach i kawalerkach najlepiej sprawdzą się meble wielofunkcyjne, dzięki którym oszczędzimy cenną przestrzeń. Jakie meble wybrać, by kawalerka była nie tylko funkcjonalna, ale także interesująca? Zalety mebli wielofunkcyjnych Meble wielofunkcyjne to przede wszystkim duże ułatwienie dla posiadaczy kawalerek i małych pokoi. Zajmują minimalną ilość miejsca oraz spełniają wiele funkcji jednocześnie, dzięki czemu możemy sporo zaoszczędzić. Wielofunkcyjne łóżko do małego mieszkania Przy wyborze łóżka do naszej kawalerki powinniśmy kierować się nie tylko jego wygodą i designem, ale także funkcjonalnością. Zaoszczędzimy wiele miejsca, wybierając łóżko z wbudowanymi szafkami, czy szufladami. Możemy przechowywać w nich nie tylko pościel, ale również ubrania, książki, płyty – ogranicza nas tylko wyobraźnia. W zależności od modelu, łóżka mogą być bardziej lub mniej rozbudowane. W niektórych znajdziemy jedynie szuflady, inne stanowią cały kompleks półek i szuflad. Niektóre modele wyposażone są w zewnętrzny stelaż, który stanowi dodatkową przestrzeń do wykorzystania. Możemy zamontować na niej chociażby drabinkę, która będzie dobrą bazą dla wiszącego organizera. Jeżeli chcemy mieć w mieszkaniu sofę, a nie dysponujemy miejscem na wstawienie łóżka, wybierzmy sofę z funkcją spania (znajdziesz jetutaj). To chyba najbardziej popularny mebel wielofunkcyjny. W ciągu dnia służy nam, jako miejsce do relaksu, w nocy zaś staje się wygodnym łóżkiem. Rozkładany wielofunkcyjny stół i stolik kawowy Stół lub stolik kawowy może zajmować dużo miejsca w naszej małej kawalerce. Dlatego przy jego wyborze powinniśmy zwrócić uwagę czy posiada możliwość rozkładania blatu. Dzięki temu, zamiast czterech gości, nasz stół będzie mógł pomieścić nawet sześcioro lub więcej gości. W kilka minut możemy złożyć blat do jego normalnej wielkości. Oprócz możliwości rozkładania blatu, dostępne są również stoły i stoliki wyposażone w szafki i półki (znajdziesz jetutaj). Z zależności od naszych preferencji – szafki mogą być zarówno odkryte, jak i schowane pod blatem. Wielofunkcyjne szafki Wielofunkcyjne szafki możesz wykorzystać właściwie w każdym pomieszczeniu swojego mieszkania, bez potrzeby zmiany jego aranżacji. Jeżeli potrzebujesz więcej miejsca do przechowywania przedmiotów, a jednocześnie dysponujesz ograniczoną przestrzenią, szafka wielofunkcyjna będzie doskonałym wyborem. Zależnie od tego, ile miejsca potrzebujesz, możesz wybrać bardziej lub mniej rozbudowane szafki. Jeżeli dysponujemy ograniczoną, małą przestrzenią i każdy centymetr jest na wagę złota, najlepszym wyborem będą meble wielofunkcyjne. Dzięki nim, bez problemu nawet na małej powierzchni umieścisz łóżko, salon, kuchnię i miejsce do pracy. Dzięki meblom wielofunkcyjnym, stworzysz praktyczne i niebanalne wnętrze.
Meble wielofunkcyjne w kawalerce
Wiele osób rozpoczynających przygodę z tenisem nie zdaje sobie sprawy, jak ważny jest wybór odpowiedniej piłki. Jak się okazuje, ta z pozoru mała rzecz ma duże znaczenie! Niezależnie od tego, czy trenujemy amatorsko, czy zawodowo, oprócz rakiety do gry w tenisa powinniśmy również zadbać o właściwie dobraną piłkę tenisową przeznaczoną do konkretnego stylu gry, odpowiednią do umiejętności gracza, a nawet jego wieku. Odpowiednia piłka wpływa bowiem na jakość rozgrywki oraz komfort grających. Jak jest to istotne, świadczą zachowania zawodników zawodowych, którzy pierwszy raz zmieniają piłki już po siódmym gemie meczu, a następnie co dziewięć kolejnych gemów. Czym więc różnią się piłki tenisowe i jak wybrać odpowiednią dla siebie? Dla amatora i dla profesjonalisty Każda profesjonalna firma zajmująca się produkcją sprzętu do tenisa, np. piłki tenisowe Wilson czy Gamma, oferuje piłki pod kątem ich wytrzymałości. W zależności od stopnia wytrzymałości można też dobrać piłkę do rodzaju nawierzchni, temperatury otoczenia, techniki, a nawet wysokości nad poziomem morza, na jakiej rozgrywany jest mecz. Poziomy dzieli się na: * profesjonalny, * mistrzowski, * rekreacyjny. 1. Poziom profesjonalny Piłki są przeznaczone dla tenisistów zawodowych. Cechuje je przede wszystkim bardzo wysoka wytrzymałość (np. Wilson Us Open, które mają dodatkowy filc zwiększający ich wytrzymałość. Ze względu na stopień wytrzymałości dzielą się na: * bardzo wytrzymałe, przeznaczone do gry w halach sportowych; * wytrzymałe, przeznaczone do gry na kortach betonowych; * przeznaczone do gry na wysoko położonych terenach. box:offerCarousel 2. Poziom mistrzowski Piłki są przeznaczone dla graczy zaawansowanych (Wilson Championship), którzy choć nie grają zawodowo, to jednak często i dobrze. box:offerCarousel 3. Poziom rekreacyjny Te piłki, ze względu na mniejszą wytrzymałość, nie nadają się do rozgrywek turniejowych. Świetnie jednak sprawdzą się w grze towarzyskiej. Piłki należy dobrać do rodzaju nawierzchni: * wszystkie rodzaje kortów – Gamma Dunlop Championship, Wilson Championship, Head Championship; * korty ceglaste oraz twarde – Wilson Practice, Wilson Australian. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Początkującym graczom czy też tym, którzy grają rekreacyjnie, wystarczą piłki przeznaczone specjalnie dla nich, np. Wilson Practice. Nie powinni oni decydować się na piłki z poziomu profesjonalnego, gdyż zawodowi gracze mają już wypracowaną technikę gry, siłę uderzenia i rotację. Piłka powinna więc być dobrana pod kątem wytrzymałości i rodzaju nawierzchni oraz możliwości gracza i jego poziomu zaawansowania. Dla kogo bezciśnieniowa, dla kogo ciśnieniowa? Oprócz klasyfikacji piłek do tenisa ze względu na stopień zaawansowania, wytrzymałość i styl gry, różnią są również ciśnieniem. Pod tym względem dzielą się na: * piłki ciśnieniowe, * piłki bezciśnieniowe. Piłki bezciśnieniowe, np. Wilson Tour Clay Re, są przeznaczone dla graczy, którzy pojawiają się na korcie okazjonalnie. Charakteryzują się wysoką żywotnością oraz bardzo dobrą jakością odbicia. Są jednak cięższe i twardsze. Piłki ciśnieniowe, jak Dunlop Club Championship, są natomiast dobrym wyborem dla osób trenujących regularnie, rozgrywających mecze lub grających zawodowo. Są lekkie i miękkie, co zwiększa komfort gry i poprawia kontrolę uderzeń. Piłki ciśnieniowe ze względu na utratę gazu po otwarciu tuby (powinna być hermetyczni zamykana!), muszą jednak być używane regularnie, bowiem każdy dzień oznacza dla nich utratę ciśnienia i zmianę właściwości piłki, co wpływa na tor lotu oraz komfort gry. Piłka ciśnieniowa wystarczy średnio na 8-9 setów. box:offerCarousel box:offerCarousel Piłka dla dziecka Nie należy zapominać o najmłodszych, którzy stawiają pierwsze kroki w tym sporcie. Piłki tenisowe dla dzieci oznaczono różnymi kolorami. Można je dobrać według poziomu zaawansowania oraz wieku dziecka. Różnią się one ciężarem i strukturą: * gąbczaste – dla najmłodszych dzieci, poniżej 5 lat; * czerwone – dla dzieci powyżej 5 lat, 85-105 cm wzrostu; * pomarańczowe – dla dzieci powyżej 8 lat, 105-120 cm wzrostu; * zielone – dla dzieci powyżej 9 lat, 120-135 cm wzrostu. Dobór odpowiedniej piłki dla dziecka jest niezwykle istotny – pozwala na opanowanie odpowiedniej techniki gry, zmniejszy prawdopodobieństwo kontuzji, dzięki czemu nie zniechęci najmłodszych do treningów. box:offerCarousel Piłka tenisowa – mała wielka rzecz Wybór piłki tenisowej nie jest łatwy. Niezależnie od tego, czy jesteś amatorem, profesjonalistą, czy rodzicem, który chce, aby jego dziecko rozpoczęło przygodę z tenisem, warto, a nawet trzeba zwrócić szczególną uwagę na jakość kupowanych piłek. Podobnie jak przy wyborze rakiety tenisowej, obuwia czy ubrania wybór odpowiedniej piłki bez wątpienia przyczyni się do sukcesów na korcie.
Mała wielka rzecz, czyli jak wybrać piłkę tenisową
Olejek konopny, choć nie należy do najtańszych produktów, ma niezwykłe właściwości, obok których nie można przejść obojętnie. Do tych najważniejszych trzeba zaliczyć działanie antynowotworowe. Jakie jeszcze są jego właściwości zdrowotne? Bezcenny związek - CBD Na początek trzeba wyjaśnić zasadniczą różnicę, o której wielu konsumentów zapomina. Konopie indyjskie to nie to samo, co konopie siewne. Te pierwsze są nielegalne i mogą wykazywać działanie narkotyczne ze względu na wysoką zawartość THC, czyli tetrahydrokannabinolu odpowiedzialnego za haj. Konopie siewne (inaczej przemysłowe) z kolei od wieków są cenione za swoje właściwości lecznicze i to właśnie z ich kwiatostanów pozyskiwany jest olejek CBD. Olejek konopny ma szerokie zastosowanie, chociaż w Polsce wciąż jest mało doceniany. Swoje bezcenne właściwości zawdzięcza właśnie CBD czyli kannabidiol, który jest jednym z 60 związków znajdujących się w konopiach. W przeciwieństwie do znanego ze swych właściwości psychoaktywnych THC, CBD takowych nie wykazuje. Jest on najbardziej ceniony ze względu na właściwości lecznicze. Liczne badania opublikowane w tak prestiżowych magazynach, jak np. British Journal of Clinical Pharmacology, wykazały, że CBD ma mnóstwo właściwości medycznych. Stosowany jest wspomagająco m.in. w leczeniu: * autyzmu, * stwardnienia rozsianego, * padaczki, * nowotworów. Ma swoje zastosowanie także w mniej poważnych schorzeniach jak np. w przypadku problemów żołądowych objawiających się nudnościami i wymiotami. Dodatkowo wspomaga leczenie cukrzycy, chorób autoimmunologicznych, działa przeciwzapalnie. Ma właściwości przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze. Dzięki zawartości przeciwutleniaczy wykazuje działanie antyoksydacyjne. Chroni komórki naszego ciała przed degradacją, opóźnia procesy starzenia organizmu. box:imagePins box:pin To jednak nie koniec cudownych właściwości CBD. Olejek wspomaga regenerację komórkową i wspiera naturalne mechanizmy obronne. Pomaga w leczeniu uszkodzeń wątroby i mózgu. Wykazuje działanie antydepresyjne i jest zalecany osobom zmagającym się z lękami i depresją. Do jego najcenniejszych właściwości zalicza się natomiast działanie antynowotworowe. Jak wybrać odpowiednie stężenie CBD? Wybór stężenia jest bardzo ważny i warto mieć to na uwadze przy zakupie olejku CBD. W przypadku, gdy chcemy przyjmować go profilaktycznie lub nasze problemy zdrowotne można zaliczyć do łagodnych, najlepszym wyborem będą olejki o niskim stężeniu. Odpowiednie będą 3-, 4- oraz 5-procentowe olejki. Gdy zmagamy się z chorobami przewlekłymi lub nasze problemy zdrowotne nie są poważne, warto wybierać olejki o stężeniu 15% CBD. Jeśli choroby lub schorzenia, na które cierpimy, zagrażają naszemu życiu, najlepiej wybrać olejki przynajmniej o 15-procentowym stężeniu CBD. box:offerCarousel Stosowanie olejku CBD Olejek CBD stosuje się doustnie – najczęściej aplikuje się kilka kropli pod język na maksymalnie dwie minuty, a następnie się je połyka. Olejku nie należy popijać. Najlepsze działanie wykazuje przyjmowany na czczo lub 20–30 minut przed posiłkiem. Gdy olejek przyjmujemy profilaktycznie pod język, aplikujemy ok. 5 kropli dziennie. W przypadku zastosowania terapeutycznego zaleca się nawet do 30 kropli dziennie. Cenne produkty z konopii, które warto znać Rynek konopi siewnych rozwija się w zawrotnym tempie. Do innych cennych produktów wytwarzanych z konopi siewnych, które warto mieć w swojej kuchni lub łazience, należą: herbatka konopna, mąka z konopi, olej konopny spożywczy, słodycze z konopiami, łuskane i niełuskane ziarna konopi, szampony, odżywki oraz mydła z wyciągiem z tych cudownych roślin, a także napoje i kawa. W wielu z nich znajdziesz nie tylko substancje odżywcze, witaminy i minerały, ale też właśnie bezcenne CBD.
Olejek konopny – właściwości zdrowotne
Kamera samochodowa to jedna z najpopularniejszych akcesoriów do aut w ostatnim czasie. Może na polskich drogach nie dzieje się tyle co w dalekiej Rosji, ale posiadanie wideorejestratora może pomóc. Nie tylko w zrobieniu kariery w sieci, ale też przy ewentualnych wątpliwościach policji. Na rynku jest szereg kamer w różnych cenach od wszelkiej maści producentów. Od tych znanych za kilkaset złotych aż do nieznanych firm z Azji. Nie jestem fanem półśrodków, więc jak coś ma działać dobrze, lepiej na tym nie oszczędzać. Produkty firmy Mio nieźle łączą jakość z ceną, więc model MiVue 785 przetestowałem z wielką przyjemnością. Zawartość zestawu wideorejestrator Mio MiVue 785 uchwyt do szyby instrukcja pudełko kabel zasilający do gniazda zapalniczki karta gwarancyjna Mio widoczne na zdjęciach wygląda trochę inaczej niż zwykłe wideorejestratory. Te zazwyczaj są kwadratowe, a czarno-pomarańczowa obudowa opisywanej kamery jest w kształcie horyzontalnym. Oczywiście samo urządzenie nie jest duże, ale mieści mikrofon, spory głośnik oraz 2,7-calowy dotykowy wyświetlacz. Na szczęście jest on na tyle duży, że jego obsługa nawet dla posiadaczy większych dłoni nie stanowi żadnego problemu, a dzięki temu używanie samego sprzętu jest dużo prostsze niż klikanie kilku przycisków w odpowiedniej kolejności. Wykonanie jest dobrej jakości, a materiały użyte do produkcji wytrzymają próbę czasu oraz warunki atmosferyczne panujące w aucie. Dzięki pewnemu uchwytowi dodanemu w zestawie z łatwością można zamontować sprzęt na przedniej szybie. Całość nie zajmuje dużo miejsca i nieźle chowa się za wewnętrznym lusterkiem, nie przeszkadzając kierowcy. Takie ustawienie jest najbardziej optymalne, ponieważ wtedy kąt widzenia kamery to aż 140 stopni. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Osprzęt kamery Za dobrą jakość nagrań wideo odpowiada sprzęt marki Sony oraz dość jasna przesłona F1/8, która zapewnia niezły obraz nawet przy trudnych warunkach oświetleniowych. Nagrywane filmy są w Full HD 1080p w 30 klatkach na sekundę z niezłym dźwiękiem, ponieważ mikrofon dobrze zbiera wszelkie odgłosy. Dodatkowym udogodnieniem sprzętu jest WDR. To system, który umożliwia rejestrację obrazów o wysokim kontraście. Mio MiVue 785 posiada również odbiornik GPS, który rejestruje na żywo pozycję urządzenia, prędkość oraz wysokość (niektóre dane możemy wyłączyć, by nie pokazywały się na nagraniach). Nadajnik przyda się również wszystkim zwolennikom znajomości położenia fotoradarów, ponieważ ich baza uzupełniana jest przez producenta na bieżąco podczas aktualizacji i – co ważne – opcja ta jest dożywotnia. Ewentualna możliwość zrobienia zdjęcia sygnalizowana jest przez komendę głosową i odpowiednią ikonę na ekranie. Do bazy można również dodawać miejsca niebezpieczne samodzielnie. Dodatkowe opcje Tryb parkingowy to już standard w wideorejestratorach. Opcja ta zapewnia bezpieczeństwo auta, które zostawiamy na miejscach postojowych bez naszego nadzoru. Urządzenie wówczas czuwa i reaguje na ewentualny ruch przed kamerą lub nienaturalne ruchy samochodem. Niestety zostawienie sprzętu w szemranych dzielnicach może skusić ewentualnych złodziei. Wideorejestrator zamiast samochodu może też asystować kierowcy. To dobra wiadomość dla właścicieli starszych samochodów. Mowa tu o sygnalizowaniu nagłego hamowania poprzedzającego auta lub zjeżdżanie z naszego pasa ruchu. Oczywiście wszystkie opcje można czasowo wyłączyć. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Podsumowanie Mio MiVue 785 to sprzęt z wyższej półki. Cena w okolicy 650 złotych świadczy o tym, że nie jest to wideorejestrator najtańszy, ale oferuje naprawdę sporo opcji, ustawień oraz dobrego sprzętu. Poza tym jest nieźle wykonany, odporny i pewny. Poza tym posiada dwuletnią gwarancję. Mio proponuje również możliwość dokupienia tylnej kamery o oznaczeniu A20, dzięki czemu jednocześnie nagrywany jest przedni i tylny obraz. To oczywiście jedynie opcja, wymagająca dodatkowej opłaty.
Wideorejestrator Mio MiVue 785 – test
Choć wiejskie życie może kojarzyć się z sielskim spokojem, a nawet nudą, to zaskakująco często wsie i małe miasteczka stają się miejscem akcji mrożących krew w żyłach kryminałów. Oto najciekawsze z nich. Życie na wsi jest nudne? Nie dla pisarzy, którzy właśnie na prowincji postanowili poszukać inspiracji dla swoich kryminałów. Wygląda więc na to, że niezależnie od tego, czy jesteśmy w tętniącej życiem metropolii, czy spokojnej z pozoru wsi – zło i zbrodnia występują wszędzie w takiej samej częstotliwości. Wybraliśmy dla was kilka najciekawszych i najbardziej wciągających kryminałów, których akcja toczy się na wsi. 1. „Motylek” Katarzyna Puzyńska Mało który debiut odnosi taki sukces jak „Motylek”. Debiutancki kryminał Katarzyny Puzyńskiej to udany wstęp do sagi kryminalnej, której akcja toczy się w fikcyjnej wsi – Lipowo. Śmierć zakonnicy, pozornie wyglądająca na wypadek, szybko okazuje się bardziej skomplikowana. Tymczasem ofiarą mordercy pada kolejny mieszkaniec Lipowa, a policjanci z małej komendy wiedzą, że mają coraz mniej czasu na powstrzymanie następnej zbrodni. Puzyńska, z wykształcenia psycholog, zanim została pisarką, pracowała jako wykładowca akademicki. Widać jednak, że nie ma zamiaru całkiem porzucać wyuczonego fachu, bo w „Motylku” i pozostałych siedmiu wydanych do tej pory książkach o Lipowie z powodzeniem łączy wątki kryminalne z obyczajowymi, co wyróżnia jej twórczość na tle pozostałych polskich autorów kryminałów. box:offerCarousel 2. „Ziarno prawdy” Zygmunt Miłoszewski Akcja drugiego tomu bestsellerowej serii o prokuratorze Szackim przenosi nas z pełnej występku Warszawy do Sandomierza. Owszem, Sandomierz wsią nie jest, ale tak drastyczna zmiana otoczenia ma duży wpływ i na bohaterów, i na opowiadaną przez Miłoszewskiego w „Ziarnie prawdy” historię. A ta wciąga już od pierwszych stron i nie pozwala się oderwać do samego końca. Szacki, przytłoczony rutyną sandomierskich spraw, podejmuje się próby rozwiązania tajemnicy śmierci cenionej lokalnej działaczki społecznej. Szybko okazuje się, że sprawa jest bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać i będzie wymagała od prokuratora rozgrzebania spraw z przeszłości. A tego wolałoby uniknąć wiele osób. box:offerCarousel 3. „Lilith” Olga Rudnicka Najbardziej lubię, gdy autorzy, którzy przyzwyczaili mnie już do swojego stylu, zaskakują czymś całkiem innym, wychodząc poza swoją „strefę komfortu”. Tak jest z pewnością w przypadku Olgi Rudnickiej, która najlepiej udowodniła to trzymającą w napięciu powieścią „Lilith”. Tocząca się w nazywanym „polskim Salem” Lipniowie akcja powieści dotyka nawet wątków okultystycznych. Prowadzona dwutorowo, w teraźniejszości i w przeszłości, fabuła nie pozwala się oderwać od tej lektury, prezentując zupełnie nieznane wcześniej oblicze lubianej autorki. box:offerCarousel 4. „Kobieta bez twarzy” Anna Fryczkowska Hanna, młoda wdowa z dwójką dzieci, po śmierci męża postanawia zmienić całkowicie swoje życie. Kobieta rzuca wszystko i podejmuje się pracy na stanowisku wiejskiej nauczycielki angielskiego. Choć z pozoru życie na prowincji wydaje się toczyć leniwie i spokojnie, to szybko okazuje się, że wokół Hanny zaczyna się dziać coś niedobrego. Ciekawie poprowadzona narracja oferuje spojrzenie na tę samą historię dwiema parami oczu, a całość trzyma w napięciu i oferuje sporo zwrotów akcji. Ważny jest tu też rys psychologiczny bohaterów, który tworzy z „Kobiety bez twarzy” coś więcej niż klasyczny kryminał. Fryczkowska ma ewidentnie talent do kreowania wyrazistych, pełnokrwistych postaci. 5. „Czarny dom” Peter May Mroczny kryminał, którego gęsta, lepka atmosfera wciągnie was bez reszty. Na niewielkiej szkockiej wysepce Lewis doszło do zbrodni. Jej wyjaśnienia podejmuje się oficer policji Fin MacLeod, dla którego to dobry pretekst, by po latach wrócić w rodzinne strony. Szybko okazuje się, że kluczem do rozwiązania zagadki są wydarzenia z przeszłości, o których Fin niemalże już zapomniał. „Czarny dom” to kryminał, którego fabuła rozwija się niespiesznie, nie ma tu zaskakujących zwrotów akcji i mnóstwa dodatkowych wątków. Samo morderstwo jest właściwie tylko pretekstem do sentymentalnej (choć raczej nie najmilszej) podróży głównego bohatera w przeszłość. Kryminały, których akcja toczy się na wsi, wciągają równie mocno jak te umiejscowione w tętniących życiem miejskich dżunglach. A czasem nawet jeszcze bardziej. Bo kto powiedział, że wiejska sielanka nigdy nie osnuwa się mrocznym cieniem?
5 kryminałów, których akcja dzieje się na wsi
Każde urodziny dziecka to szczególny dzień zarówno dla rodziców, jak i dla małego solenizanta. Kolejne świeczki przybywające na torcie, to radość dla mamy i taty, a dla ich pociechy – powód do dumy. Z małych chłopców wyrosną wkrótce dorośli mężczyźni. Dziewczynki zamienią się w piękne kobiety. Wtedy być może świeczki przybywające na torcie nie będą już sprawiać im tak wielkiej radości. Dopóki jednak są one powodem do uśmiechu, rodzice dołożą wszelkich starań, aby ich dzieci czuły się wyjątkowo w tym specjalnym dniu. Jednym ze sposobów na uczczenie dziecięcych urodzin są oczywiście prezenty. Przy ich wyborze często jednak pojawia się dylemat. Chcemy sprawić naszym pociechom przyjemność, kupując im wymarzone zabawki. Równocześnie pragniemy, aby dzięki nim nasi kilkulatkowie czegoś się nauczyli. Kiedy rodzice przedszkolaków sami byli dziećmi, ta kwestia wyglądała całkowicie inaczej. Na urodziny dostawało się klocki, samochodziki lub lalki. W erze komputerów nawet kilkuletnie maluchy mogą marzyć już o grach, własnych telefonach komórkowych lub nawet laptopach. Wielu rodziców przeraża taka opcja – uważają oni bowiem, że prezenty te nie są odpowiednie dla ich kilkuletnich pociech. Tacy rodzice chętnie będą wybierać dla swoich maluchów zabawki edukacyjne, które będą je bawić i uczyć jednocześnie. Poniżej znajduje się kilka propozycji na edukacyjne prezenty urodzinowe dla kilkulatków. Urodzinowe, muzyczne inspiracje Dzieciństwo to czas, kiedy nasze pociechy powoli uczą się otaczającego je świata i siebie samych. Wyrabiają sobie upodobania kulinarne, przywiązują się do ulubionego koloru, proszą o czytanie wybranych książeczek. W tym okresie również uwidocznić się mogą ich talenty. Maluch, tańczący w rytm muzyki płynącej z radia lub komputera, być może wyrośnie na tancerza. Mały śpiewak może zrobić w przyszłości karierę muzyczną, a kilkulatek, który właśnie nauczył się czytać i teraz spędza godziny pochłaniając kolejne książki, to być może przyszły pisarz. Pozwalając naszym pociechom próbować swoich sił w różnych dziedzinach, dajemy im okazję do tego, aby odkrywać swoje własne możliwości. Dlatego też wspaniałym pomysłem na urodzinowy prezent, który nie tylko bawi, ale również uczy jestinstrument muzyczny. Cymbałki czy bębenek ucieszą każde dziecko, a wypróbowywanie kolejnych dźwięków, jakie można przy ich pomocy wywołać, zapewni wiele godzin eksperymentowania, które przydadzą się z pewnością w późniejszym życiu. Urodziny małego budowniczego Klocki do układania, to zabawka, którą każdy dorosły pamięta ze swojego dzieciństwa. Obdarowując nimi nasze pociechy, możemy mieć pewność, że nie tylko spędzą one miło czas na ich układaniu, lecz również wiele się nauczą, rozwijając swoją wyobraźnię przestrzenną. Jeśli mamy już w domu drewniane klocki lub klocki lego, możemy na prezent urodzinowy wybrać grę, składającą się z drewnianych bloczków – jengę. Zabawa w nią polega na układaniu coraz wyższej wieży z identycznych, drewnianych klocków poprzez ostrożne wyciąganie ich z niższych partii budowli i układanie ich na jej szczycie. Należy jednocześnie uważać, żeby podczas wyciągania i układania elementów, zachować pomiędzy nimi równowagę, tak aby nie zburzyć wieży. Osoba, która sprawi, że wieża się przewróci, przegrywa bowiem grę. Jenga może więc być prezentem urodzinowym, który dodatkowo pozwoli całej rodzinie bawić się i uczyć wspólnie. Urodzinowe malowanki Większość dzieci uwielbia rysować i malować. Do pewnego wieku są one niezwykle dumne ze swoich obrazów. W pewnym jednak momencie, zaczynają porównywać się z innymi, młodymi malarzami. Być może zostają przez kogoś skrytykowane i tracą zapał do tworzenia. Kredki, ołówek i farby to jednak wspaniały sposób na wyrażanie swoich uczuć i emocji oraz przenoszenie marzeń na papier lub płótno. Rodzice, pragnący dać swoim pociechom pełne barw dzieciństwo, mogą spróbować zachęcić je do rozwijania tej dziecięcej pasji. Dobrym pomysłem na prezent urodzinowy będzie wówczaszestaw malarski, składający się ze sztalugi i kompletu farb oraz pędzli. Korzystając z nich, każde dziecko poczuje się jak prawdziwy artysta i być może pozostanie nim na długie lata. Nasze dzieci z każdym dniem stają się coraz bardziej dorosłe. Codzienne uczą się czegoś nowego. Najchętniej oczywiście uczą się przez zabawę. Zadbajmy więc o to, aby miały jak najwięcej okazji do tego, by bawić się edukacyjnymi zabawkami.
Edukacyjne prezenty urodzinowe – zabawki, które cieszą i bawią
W samochodzie spędzamy dużo czasu każdego dnia. Dla większości z nas to ulubiony środek codziennej lokomocji. Podróżujemy nim do pracy, sklepu, a także wybieramy go chętnie jako idealny pojazd na weekendowe wycieczki. Komu z nas nie zdarzyło się odebrać telefonu podczas jazdy? Warto w takich sytuacjach zaopatrzyć się w zestaw głośnomówiący. Świadomi zagrożeń wynikających z rozmowy przez telefon w trakcie prowadzenia auta oraz ci, którzy boją się otrzymania za to mandatu, powinni się zastanowić nad kupnem zestawu głośnomówiącego. To idealne rozwiązanie, które pozwoli na swobodną rozmowę w trakcie prowadzenia auta. Zatem jaki zestaw głośnomówiący wybrać i jak go samodzielnie zamontować? box:offerCarousel Zestaw Bluetooth Montaż jest dziecinnie prosty, bo wszystkie dostępne zestawy głośnomówiące łączą się z telefonem przez Bluetooth. Większość z nich, np. modele firmy Jabra Drive, po uruchomieniu sama informuje, jak zsynchronizować telefon z zestawem głośnomówiącym. Po pierwszym sparowaniu zestaw automatycznie łączy się z telefonem komórkowym, gdy jest on w pobliżu. Ten unikatowy zestaw głośnomówiący ma także funkcję redukcji szumów. Dzięki temu nasi rozmówcy będą bez problemu słyszeć wyraźnie każde wypowiedziane przez nas słowo, nie wiedząc, że właśnie jesteśmy w podróży. Niektóre zestawy głośnomówiące, takie jak Parrot MINIKIT Neo 2HD, można podłączyć do dwóch telefonów komórkowych jednocześnie. Można nim sterować głosowo (odbierać, kończyć i inicjować rozmowy). Wykrywa on telefon komórkowy z odległości 10 m, ma także wbudowany czujnik ruchu, co oznacza, że uruchamia się, czując wibracje, kiedy wsiadamy do samochodu. Zestaw mocuje się do osłony szyby chroniącej przed promieniami słonecznymi. Dodatkowym atutem jest to, że działa w systemie Android i iOS. Jeśli w danym momencie nie możemy rozmawiać przez telefon, gdy odrzucimy połączenie, zestaw głośnomówiący zachowuje się niczym prywatny asystent i wysyła wiadomość, wcześniej przez nas zaprogramowaną. Gdy mamy telefon z systemem iOS, możemy nagrać wiadomość głosową i w chwili odrzucenia przychodzącego połączenia osoba, która próbowała się z nami skontaktować, usłyszy tę wiadomość. Ponadto dla bardziej rozkojarzonych zestaw głośnomówiący ma opcję znajdowania samochodu. Oznacza to, że zapamiętuje ostatnie położenie pojazdu na mapie i jeśli kierowca zapomni, gdzie zaparkował, GPS mu to przypomni. Nie musimy także mozolnie przepisywać kontaktów z telefonu do zestawu głośnomówiącego, gdyż ma on funkcję synchronizacji wszystkich dostępnych numerów telefonów. Może również odtwarzać muzykę zapisaną w strumieniu telefonu, a jakość dźwięków jest nieskazitelna. Jego cena wynosi około 250 zł. Transmiter FM Jeśli jednak zamocowanie zestawu głośnomówiącego na ochronie przeciwsłonecznej nie odpowiada kierowcy, może on zdecydować się na zakup transmitera FM Bluetooth. mocowanego do zapalniczki samochodowej i dzięki temu zasilanego podczas jazdy samochodem. Sceptycy spytają, co z innymi urządzeniami, które chcieliby naładować podczas jazdy lub podłączyć do zapalniczki. Otóż zestaw ma wbudowane wejście USB z ładowarką o mocy 2.1A. Ma także wyświetlacz LCD, na którym wyświetlane są fale radiowe lub poziom głośności. Pałąk, na którym podłączony jest zestaw, pasuje do każdego auta. Ogromną zaletą jest wbudowany bezpiecznik, chroniący przed powstaniem przepięć instalacji samochodowej. Wystarczy uruchomić Bluetooth w telefonie i połączyć się z zestawem głośnomówiącym! Cena tego modelu – 80 zł – zachęca do zakupu. Bezpieczeństwo jest bezcenne, więc warto zainwestować w to urządzenie, będące już nie tylko narzędziem do odbierania rozmów podczas jazdy samochodem. Montaż zestawu Montaż obu omawianych urządzeń nie powinien nikomu sprawić większego problemu. W wypadku zestawu Bluetooth wystarczy uruchomić moduł, a następnie na ekranie smartfona połączyć oba urządzenia. Telefon automatycznie dostosuje się do zestawu głośnomówiącego, w którym są wbudowane przyciski do odbierania, czy też odrzucania połączeń. Natomiast transmiter FM podłączamy do zapalniczki samochodowej, wybieramy w nim odpowiednią częstotliwość, a następnie ustawiamy tę samą w radioodbiorniku. Musimy omijać fale, na których słuchamy rozgłośni radiowych bo w takim przypadku urządzenie nie może działać.
Jak samodzielnie zamontować zestaw głośnomówiący?
Biała koszula to jeden z najważniejszych elementów męskiej garderoby. To po prostu klasyk, który nigdy nie wychodzi z mody. Jest uniwersalna, stylowa i elegancka. Każdy mężczyzna powinien mieć ją w swojej szafie. Choć kojarzy się głównie z formalnym i sztywnym strojem, pasuje naprawdę do wielu rzeczy, w tym stylizacji casualowych. Dowiedz się, jak wiele zastosowań potrafi mieć biała koszula, i przekonaj się, że po prostu warto ją mieć. Dobra tylko do garnituru? Wielu panów sądzi, że białą koszulę wypada nosić tylko do garnituru lub na specjalne okazje. Na co dzień jest zbyt odświętna i oficjalna. To prawda, że świetnie wygląda z garniturem, jednak to nie jedyna rzecz, z którą się dobrze komponuje. Pasuje zarówno do swetrów, jak i kurtek skórzanych. Możesz ją założyć na spotkanie biznesowe, ale również na imprezę. To, jaki charakter będzie miała, zależy od samej koszuli – ponieważ stopień formalności jest związany z mankietami, kołnierzykiem i detalami – oraz od tego, z czym ją zestawisz. Ratunek Biała koszula jest również świetnym rozwiązaniem, gdy nie masz pomysłu, w co się ubrać. Dlaczego? Bo nieważne, do czego ją założysz, i tak będzie wyglądać dobrze, a tobie doda elegancji i klasy. Jest niezwykle uniwersalna, dlatego zawsze warto mieć w szafie uprasowaną białą koszulę. Z czym ją łączyć? Z casualową marynarką Propozycja dla mężczyzn lubiących elegancję na co dzień. Nie musisz od razu zakładać garnituru, by wyglądać szykownie. Jeśli masz casualową marynarkę, nieważne, w jakim kolorze, możesz do niej założyć białą koszulę. By przełamać dość oficjalny charakter całości, załóż mniej formalne spodnie, np. chinosy lub jeansy. Taka stylizacja jest świetna na randkę albo do pracy. Gustownie, z szacunkiem dla drugiej osoby, ale bez przesadnego zadęcia. Ze swetrem To kolejny pomysł na co dzień dla osób ceniących styl, wygodę i ciepło. Sprawdzi się w pracy, gdy musisz wyglądać dość elegancko, ale nie lubisz marynarki. Biała koszula plus sweter, zarówno rozpinany kardigan, jak i wkładany przez głowę, to dobre rozwiązanie w chłodniejsze, jesienne dni. Jeśli lubisz kolory, to nie bój się ich łączyć z „oficjalną” białą koszulą. Takie zestawienie ożywi stylizację, a będzie szykowne. Możesz dodać do całości krawat, jeśli lubisz go nosić. Ze skórzaną kurtką Mało formalna stylizacja, za to idealna na imprezę – zarówno domówkę, jak i wyjście do klubu. To zaskakujące, jak dwie pozornie niepasujące do siebie rzeczy mogą dobrze wyglądać razem. Rockowy charakter kurtki, równoważy elegancki wydźwięk koszuli. Zostaje zachowany sznyt, jednak w bardziej nonszalanckim wydaniu. Rozepnij kołnierzyk i dodaj ciemne rurki oraz oxfordki, a każda dziewczyna się za tobą obejrzy. Z kamizelką Jeśli ponad wszystko cenisz sobie elegancję, a marynarki zaczęły cię nudzić, pomyśl o kamizelce. Współczesny dandys powinien polubić kamizelki. Są wytworne, a do tego łatwe w noszeniu. Jedyne, o czym powinieneś pamiętać, to zasada niełączenia białej koszuli z czarną kamizelką, ponieważ będziesz wyglądać jak kelner. Do białej koszuli najlepiej pasuje kamizelka szara, beżowa lub w delikatną kratkę. Możesz założyć również krawat lub muszkę, jeśli lubisz wyszukane dodatki. Taka stylizacja będzie dobra na każdą okazję - imprezę, randkę, do pracy czy na obiad z rodziną. Warto jednak podkreślić, że nie do każdego pasuje kamizelka i jeśli tego „nie czujesz”, nie noś jej. Ta propozycja jest dla mężczyzn, którzy faktycznie lubią taki styl. Samą Dobrze skrojona biała koszula prezentuje się na tyle dobrze, że nie potrzebuje żadnych dodatków. Mężczyźni wyglądają bardzo pociągająco w samej koszuli, z rozpiętym kołnierzykiem, w jeansach i ładnych butach. Często kluczem do sukcesu jest umiar i tutaj również sprawdzi się ta zasada. Jeśli po prostu lubisz koszule, nie musisz niczego więcej dodawać.
Biała koszula, kilka okazji
Matryce matowe i błyszczące zasadniczo więcej dzieli niż łączy, lecz nawet znawcom tematyki trudno jednoznacznie wyłonić zwycięzcę tego swoistego „wyścigu zbrojeń” w branży komputerowej. Warto jednak poznać zarówno mocne, jak i słabe strony obu rozwiązań, by mieć szansę na obiektywną i samodzielną ocenę. Martyce błyszczące uciechą dla oka - ale czy na pewno? Ich główną zaletą jest relatywnie niski koszt wytworzenia. Dlatego też producenci chętnie stosują matryce typu glare – to one pozwalają na obniżenie całościowej ceny urządzenia. W obliczu tak licznej konkurencji na rynku jest to bardzo popularny zabieg. Co więcej, sprzęt z takim ekranem pozwala na wyświetlanie pełniejszych barw – bardziej nasyconych oraz posiadających większy kontrast całościowy. Sprawia to, iż obraz staje się żywy i dynamiczny. Szczególnie wyraźną różnicę można dostrzec np. podczas oglądania filmów lub zdjęć. Zwykle zwolennikami matryc błyszczących są zagorzali miłośnicy gier komputerowych. Użytkownicy korzystający z matryc typu glare najbardziej narzekają na tzw. „efekt lustra”. Polega on na odbijaniu światła od błyszczącej powłoki, przez co wyświetlany obraz jest niewidoczny i zamazany. Efekt ten daje się szczególnie we znaki w mocno oświetlonych pomieszczeniach w czasie słonecznych dni czy podczas użytkowania na świeżym powietrzu. Co także bardzo istotne, laptopy wyposażone w tego rodzaju wyświetlacz znacznie szybciej męczą oczy. Matryce matowe odpowiedzią na inne potrzeby Komputery z matrycą matową można spotkać w sprzedaży zdecydowanie rzadziej i z reguły są również nieco droższe od modeli z błyszczącą powierzchnią ekranu. Wśród głównych zalet takich wyświetlaczy z pewnością należy wymienić walory prozdrowotne. Znacznie mniej obciążają oczy i pozwalają na dłuższą pracę ciągłą bez uczucia zmęczenia. Duża w tym zasługa pokrycia powierzchni tzw. polaryzatorem. Jest to specjalnie dostosowany na etapie produkcji materiał, który służy do rozproszenia światła zewnętrznego padającego na ekran, w wyniku czego zmniejsza się jaskrawość oraz kontrast wyświetlanych obrazów. W matrycy matowej barwy są więc bardziej stonowane (niektórzy określają to zjawisko jako „spranie kolorów”). Opisywany efekt pozwala jednak na wszechstronniejsze użytkowanie laptopa, gdyż światło padające na powierzchnię wyświetlacza w żaden sposób nie burzy widzianego obrazu. Matryce matowe posiadają m.in. laptopy z serii Lenovo ThinkPad, Asusa czy Toshiba. Czym się kierować podczas wyboru matrycy? Aby wybrać matrycę, która spełni twoje wymagania, przed dokonaniem wyboru odpowiedz sobie na kilka prostych pytań: W jakich warunkach będziesz korzystał z laptopa? W jakich celach będziesz go głównie używał? Czy jesteś wrażliwy na ostre światło i zmiany w oświetleniu? Jak szybko męczą się twoje oczy? Matryce matowe i błyszczące - pojedynek trudny do rozstrzygnięcia W sporze między zwolennikami matrycy błyszczącej i matowej nie da się wskazać zdecydowanego faworyta. Można jednak odnieść wrażenie, iż w przyszłości glare zacznie tracić na popularności na korzyść swojego przeciwnika. Należy jednak pamiętać, że każdy użytkownik przenośnego komputera ma indywidualne potrzeby i właśnie te spersonalizowane preferencje powinny w największym stopniu determinować twoją decyzję.
Matryca błyszcząca czy matowa? (laptopy)
Jaki prezent najlepiej symbolizuje miłość? Oczywiście serce. Ale nie tylko – oto przegląd najładniejszych upominków, które najmocniej podkreślą twoje uczucia wobec ukochanej. Święto Zakochanych łączy ludzi za sprawą najpiękniejszych deklaracji – miłości, oddania, zaufania. Dlatego nie zapomnij o podkreśleniu tego dnia swojego zaangażowania – nieważne, czy wasz związek trwa już wiele lat, czy też znacie się dopiero od kilku tygodni. Na pokazanie ciepłych uczuć zawsze jest dobry moment. Na rękę, szyję i uszy Pierścionek dla ukochanej? To dobry pomysł, ale może niekoniecznie na walentynki – z zaręczynami poczekaj na inny moment. Na święto zakochanych podaruj coś pięknego, lecz mniej wymownego. Każda kobieta ucieszy się zbransoletki z serduszkiem. Wyjątkowo delikatne są wersje w kolorze złotym. A jeśli dysponujesz większymi środkami, możesz poszukać ozdoby z prawdziwego złota. Współczesna dziewczyna będzie zachwycona ozdobą, która od niedawna bije rekordy popularności. To czarna aksamitka lub rzemyk z tkaniny albo skórzany, który obwiązuje się wokół szyi. Choker – bo o nim mowa – to dodatek rodem z lat 80., który ma już każda fashionistka. Zaskocz swoją ukochaną i podaruj jej wersję z serduszkiem na środku lub z dwoma maleńkimi sercami na zakończeniach rzemyka czy aksamitki. Czy twoja walentynka ma przekłute uszy? Przypomnij sobie – to ważne w kontekście prezentu, który chcemy polecić. Chodzi oczywiście o kolczyki. Najbardziej odpowiednie na dzień zakochanych są modele w kształcie serca. Możesz też wybrać bezpieczniejsze klipsy. Godne uwagi są zwłaszcza te z subtelnymi kryształkami Swarovskiego. Drogi czy tani? Samochód, skuter, rower lub nowy telefon? Duży i drogi prezent zazwyczaj jest mile widziany. Ale w Dniu Zakochanych nie chodzi przecież o podarowanie jak najdroższego prezentu, ale o to, by pokazać, że bliska nam osoba jest dla nas ważna. Czasem mały, skromny, a symboliczny prezent znaczy więcej, niż kosztowny. Niespodzianka z motywem serca ma szansę spodobać się każdej osobie. Poszukaj łańcuszka z małą ozdobą w tym kształcie lub bransoletki z grubych rzemyków, na których zamocowano serce. Można ją też zrobić samodzielnie. Wystarczy na rzemyk nawlec zawieszkę – srebrne serce lub strzałę Amora – i gotowe. Popularnym motywem przypominającym o miłości dwóch osób są też gołąbki – najlepiej połączone dziobkami. Złamane serce – tak czy nie? Zastanów się dobrze nad wymową i symboliką wybranego prezentu. Wiadomo – nietrafione podarunki mogą skutecznie popsuć każdy dobrze zapowiadający się wieczór. Czy serduszko przełamane na pół to dobry pomysł na walentynkowy prezent? Zdaniem wielu – tak, bo symboliczne oddanie połowy własnego serca to jeden z wymowniejszych dowodów miłości. Zapomnij więc o skojarzeniach ze złamanym sercem i wybierz dwuczęściowy wisiorek walentynkowy, który wzmocni wasze uczucie. Przed świętem zakochanych producenci niektórych modeli oferują gratis grawerowanie, np. waszych imion, szczególnej daty lub słowa-klucza zrozumiałego tylko dla was. Walentynka od tajemniczego wielbiciela Jeśli jeszcze nie jesteś w związku z ukochaną osobą, a tylko do niej wzdychasz, możesz się zabawić w tajemniczego wielbiciela. Wyślij prezent pocztą lub podrzuć na biurko. Wybierz coś małego, ładnego, może być broszka lub brelok. Zapakuj w efektowne czerwone pudełeczko. Na dołączonej karteczce lub specjalnej walentynce podpisz się w intrygujący sposób, ale tak, by istniał cień szansy, że obdarowana się domyśli, od kogo jest prezent.
Walentynki – biżuteria od serca
Kupno książkowego prezentu dla nastolatka nie jest łatwym zadaniem. Wybór jest spory, a czytelnik bywa wybredny. Jest jednak prosta metoda, która powinna sprawdzić się w każdym przypadku. Który nastolatek nie lubi bowiem smoków? Książki o smokach kochają wszystkie starsze dzieci w mojej rodzinie. Nie bez znaczenia jest tu zapewne popularność kreskówki „Jak wytresować smoka”. Smoki świetnie sprawdzają się w roli nietypowych przyjaciół, o jakich marzy niejedno dziecko. Szczypta magii, którą zaprawione są książki o smokach, dodaje im tylko uroku. Z pomocą córki przygotowałam więc listę książek, z których powinien ucieszyć się każdy mól książkowy mający mniej więcej od dziesięciu to piętnastu lat. Choć oczywiście żadne ograniczenia nie obowiązują, o smokach czytać można w każdym wieku! „Hobbit” J. R. R. Tolkien Popularność filmów opartych (dość luźno) o książki Tolkiena przyczyniła się do wzrostu zainteresowania tymi książkami wśród młodszych czytelników. Lektura „Hobbita” może wprawdzie zdziwić wielbicieli filmu – książkowy pierwowzór różni się nieco od ekranizacji, ale raczej żaden nastolatek nie będzie tą powieścią rozczarowany. To doskonała lektura dla dzieci, napisana dość lekko i dowcipnie, z uroczymi bohaterami i wartką akcją. Przeczytaj pełną recenzję książki J. R. R. Tolkiena „Hobbit”. box:offerCarousel „Eragon” Christopher Paolini Od tej książki często się zaczyna. Historia chłopca nierozłącznie związanego z pewną smoczycą ma w sobie wszystko, czego można chcieć – przygody, spiski i magię. Paolini miał zaledwie 17 lat, kiedy napisał pierwszy tom swojego cyklu, co bez wątpienia także działa na wyobraźnię nastoletniego czytelnika, który z góry obdarza pisarza kredytem zaufania. Nie jest to może dzieło wybitne, ale bez wątpienia zgrabnie napisane i bardzo wciągające. Zobacz także inne książki Christophera Paoliniego. „Tu żyją smoki” James A. Owen Pierwszy tom cyklu Imaginarium Geographica to książka z niespodzianką. Nie zdradzę jej tutaj, napiszę tylko, że po lekturze aż chce się sięgnąć po kilka klasycznych książek fantasy! Akcja „Tu żyją smoki” zaczyna się w Londynie w czasie I wojny światowej, a bohaterami jest trójka młodych ludzi. Trafiają oni do równoległego świata zwanego Archipelagiem Snów, w którym spotkać mogą sporo postaci znanych z innych książek. To inteligentna lektura, będąca swoistą grą z czytelnikiem, pełna aluzji literackich i odniesień do mitologii. Czyta się ją świetnie, choć najprzyjemniej jest po nią sięgnąć, gdy ma się już za sobą trochę klasycznych lektur dla młodzieży. „Jeźdźcy smoków” Anne McCaffrey To już książka dla starszych nastolatków, i choć występują w niej smoki, nie jest to typowa książka fantasy, zawiera bowiem elementy bliższe literaturze science fiction. Przenosimy się w przyszłość, ludzie skolonizowali już kosmos, a planeta Pern, na której toczy się akcja, jest dość niebezpiecznym, mało rozwiniętym miejscem. Żyją na niej jeźdźcy smoków, którzy niestety przestali cieszyć się szacunkiem społeczeństwa. Ich los jest niepewny i zostało ich już niewielu. „Jeźdzcy smoków” to pierwsza część wielotomowego cyklu, który ma wśród nastolatków wielu fanów. Warto przeczytać, niezależnie od wieku, zwłaszcza ze względu na wciągającą akcję i wyjątkowo malowniczy świat, w którym akcja ta jest osadzona. „Smocze proroctwo” Tui T. Sutherland Bohaterami tej książki są smoki, a właściwie smoczęta. W ich świecie toczy się wojna, którą, zgodnie z pewnym proroctwem, może zakończyć pięć małych smoków. Łupek, będący głównym bohaterem, jest jednym z wybrańców. Wraz z czwórką przyjaciół jest trzymany w ukryciu, ale postanawia uciec i stawić czoła swojemu przeznaczeniu. Książka Sutherlanda to oczywiście pierwsza część całkiem uroczego cyklu, który podbije serca miłośników smoków. Niech was jednak nie zmyli niewinna okładka „Smoczego proroctwa” – w tej książce sporo bohaterów ginie, lepiej więc nie podsuwać jej bardzo młodemu czytelnikowi. Smoki to stworzenia enigmatyczne, potężne, czasami niebezpieczne. A z pewnością są fascynujące. Książki z takimi fantastycznymi bohaterami z pewnością przypadną do gustu wielu nastoletnim czytelnikom.
Książki o smokach dla nastoletniego czytelnika
Lampa wykonana z durszlaka to szybki i łatwy sposób na zrobienie nowej rzeczy z wykorzystaniem elementów kuchennych, które są nam już niepotrzebne. Świetnie spisze się jako oświetlenie w kuchni, nada wnętrzu niepowtarzalnego uroku. Spróbujcie zrobić ją sami! Jak zrobić lampę za pomocą durszlaka i kolorowych kabli? Elementy potrzebne do wykonania lampy: durszlak przewód dwużyłowy żarówka oprawka do żarówki wtyczka wiertarka wiertło do metalu śrubokręt krzyżakowy mały śrubokręt z wymiennymi bitami nożyk do tapet nożyczki box:video Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza.
Jak zrobić lampę za pomocą durszlaka i kolorowych kabli?
Gdyby tylko Święty Mikołaj wyposażył swoje sanie w kilka offroadowych gadżetów, z pewnością docierałby do wszystkich obdarowywanych szybciej i skuteczniej. Sprawdźcie, co kupić pod choinkę fanowi jazdy poza asfaltem, by sprawić mu przyjemność. Życie z fanem offroadu może być ciężkie… Za każdym razem szuka jakiegoś skrótu, bez przerwy mówi o nowych oponach do swojej terenówki, a na wigilijną wieczerzę najpewniej się spóźni, bo akurat pomaga wyjechać koledze ze śnieżnej zaspy… To oczywiście żarty, ale jedno jest pewne – jazda poza ubitym szlakiem uzależnia i bardzo łatwo może stać się prawdziwą pasją. Skoro tak, to święta Bożego Narodzenia są idealną okazją, by podarować bliskiej nam osobie, która połknęła bakcyla offroadu, coś, co jej się przyda w samochodowych zmaganiach z błotem, śniegiem i piachem. Oto siedem propozycji. 1. Lina box:offerCarousel box:offerCarousel Zacznijmy od podstawy – czyli od porządnej liny. Taka lina umożliwi wyjazd z błotnej opresji. A zakopanie się jest – prędzej czy później – nieuniknione. Dobrą propozycją jest lina firmy Dyneema. Ma zaplecioną kauszę do haka oraz oczko montażowe do bębna wyciągarki. Siła zerwania – aż 14,2 t. Cena: od 475 zł. 2. Wyciągarka box:offerCarousel box:offerCarousel Skoro jest lina, to następna powinna być wyciągarka. I to nie byle jaka. Mowa o produkcie renomowanej firmy Dragon Winch, który może uciągnąć aż 13 000 lbs, czyli prawie 6 t (dokładniej: 5750 kg). Oto Dragon Winch 13000. W tym modelu w nowatorski sposób rozwiązano problem z chłodzeniem silnika wyciągarki, dzięki czemu sprzęt może dłużej i efektywniej pracować nawet w ciężkich warunkach. A przecież offroad to zazwyczaj właśnie ciężkie warunki. Silnik ma 6,8 KM, a lina 28 m długości. Nowoczesny hamulec oparto na trzech okładzinach ciernych. Cena: od 1350 zł. 3. Opony box:offerCarousel Trzecia propozycja to opony. Jak wiadomo, w terenie dobra guma to podstawa. Odpowiednia jakość i rzeźba bieżnika pozwalają wyjechać z najgorszych opresji (i nie potrzebujemy wtedy wyciągarki…). A gdy opona jest kiepska, nawet najlepszy napęd nie pomoże. Warta uwagi propozycja to opony firmy Kobra. Są dostępne w różnych rozmiarach, więc każdy znajdzie coś, co pasuje do jego auta – od dżipa po GAZ-a. Są kopiami znanej i cenionej opony Yokohama Geolander, ale znacznie od niej tańszymi. Omawiany model jest typu M/T i ma dość agresywną rzeźbę bieżnika. Jak podaje producent, „dzięki dużym odstępom pomiędzy klockami bieżnika opona zachowuje bardzo dobre właściwości trakcyjne nawet w grząskim terenie, natomiast sam bieżnik wyprofilowany w kształcie litery V pozwala później oponie świetnie oczyszczać się z błota. Wysokiej jakości guma użyta do produkcji tych opon gwarantuje bardzo dobrą odporność na ścieranie przy jeździe drogowej”. Cena kompletu 4 opon: od 1200 zł. 4. Lampa box:offerCarousel box:offerCarousel Czasami offroadowe zmagania – z różnych względów – potrafią się nieco przeciągnąć. Gdy zapada zmrok, a na niebie świeci już pierwsza gwiazdka, warto doświetlić sobie czymś drogę lub miejsce, w którym utknęliśmy. Przyda się wtedy lampa. Alternatywą dla lampy może być coś jeszcze bardziej okazałego, co zapewnia oświetlenie szerszego obszaru. Mowa o panelu LED Cree. Tego typu produkt spełni wymagania nie tylko fanów offroadu, ale i tych, którzy na przykład używają maszyn roboczych po zmierzchu i muszą doświetlić sobie miejsce pracy. Panel jest wodoodporny i nawet największe wstrząsy nie robią na nim wrażenia. Cena: od 122 zł. 5. Snorkel box:offerCarousel Kolejnym prezentem, z którego ucieszą się zwolennicy jazdy terenowej, mogą być snorkele. To bardzo często spotykany w autach terenowych gadżet, który jest zewnętrznym wlotem powietrza do silnika. Chroni silnik auta od zalania lub uszkodzenia piaskiem czy błotem. Taką część trzeba dokładnie dobrać do modelu i wersji auta – niektóre wersje silnikowe różnią się między sobą na tyle mocno, że snorkel przewidziany do jednej nie zadziała w drugiej. Jeżeli taki element ma być prezentem, lepiej dokładnie się upewnić, czego nam potrzeba. Popularnym i cenionym producentem snorkeli do różnych modeli aut terenowych jest firma Safari Snorkel. 6. Myjka ciśnieniowa box:offerCarousel Dwie ostatnie propozycje mogą się wydawać nietypowe, bo w końcu co do offroadu ma myjka ciśnieniowa? Ale nawet najtwardszą terenówkę trzeba czasem umyć. Regulamin myjni bezdotykowych zazwyczaj zabrania wjeżdżania mocno ubłoconymi samochodami, więc lepiej zrobić to samemu. Przyda się chociażby Karcher K5, który ma moc aż 2100 W i maksymalne ciśnienie 210 b. Ma również system podawania środka czyszczącego „Plug 'n' Clean”. Nadaje się też do mycia tarasów, elewacji, urządzeń. Fan offroadu powinien dokupić lancę do mycia podwozi. Cena: od 1149 zł. 7. Wiadro box:offerCarousel A jeśli bawimy się w dokładne mycie samochodu, przyda się jeszcze wiadro. Najlepiej markowe, na przykład Meguiar’s Wash Bucket. Ma prawie 19 l pojemności, więc w sam raz do mycia naprawdę dużej terenówki. Jest wytrzymałe i można dokupić do niego separator zanieczyszczeń, który zapobiega pobrudzeniu i porysowaniu lakieru w czasie mycia. Wykonano je z porządnego i grubego tworzywa. Cena: od 48 zł. Oczywiście oferta prezentów dla fanów jazdy w terenie jest jeszcze o wiele większa. Oby tylko po ich otrzymaniu wrócili ze swoich wypraw… może chociaż przed Wielkanocą?
7 prezentów gwiazdkowych dla fana offroadu
Fotografia wojenna to jedna z profesji, które nadal zdominowane są przez mężczyzn. Każda kobieta, która chce zdobyć uznanie w tej branży, musi pracować ciężej niż koledzy. Lynsey Addario w autobiograficznej książce odsłania kulisy wojennego frontu i poświęceń, jakich dokonują fotoreporterzy. Lynsey Addario swoją przygodę z profesjonalną fotografią zaczęła w Argentynie w redakcji „Buenos Aires Herald”. Podczas swojego pobytu w Buenos Aires poszła na wystawę Sebastião Salgado, na której pokazano zdjęcia wynędzniałych i ciężko pracujących robotników. Ten moment był punktem zwrotnym w jej karierze: Addario zdecydowała, że zostanie fotoreporterką. Udało się jej osiągnąć ten cel i zdobyć uznanie w świecie reportażu fotograficznego. Zanim jednak zaczęła fotografować dla prestiżowych wydawnictw na całym świecie, musiała przejść długą drogę, którą opisała w autobiograficznej książce „To właśnie robię”. Pasja Po zdobyciu pierwszych fotoreporterskich szlifów w Argentynie, Addario wróciła do Nowego Jorku. Tam pukała do drzwi kolejnych redakcji, próbując przebić się ze swoim (jak sama przyznaje przeciętnym) portfolio. Udało się jej wykonać kilka zleceń jako freelancer, a wkrótce potem otrzymała „stałą” pracę w agencji Associated Press. Agencja sprzedawała zdjęcia do gazet i telewizji, dlatego musiała zatrudniać rzeszę fotoreporterów gotowych stawić się na zawołanie w każdym zakątku świata. W tym czasie Addario krążyła po mieście z komórką i pagerem, oczekując na kolejne zlecenie z Associated Press, a w wolnych chwilach dorabiała w firmie produkującej koszule. Trudne początki nie zrażały upartej Addario. Fotoreporterka poprosiła swojego ojca o 15 tysięcy dolarów, które przeznaczył na wesele każdej z córek, argumentując prośbę faktem, że nie ma na razie perspektyw na zamążpójście, a otrzymane pieniądze mogłaby zainwestować w rozwój swojej kariery. Ojciec wyraził zgodę, a Addario mogła zakupić nowe aparaty i obiektywy. Nowy Jork zaczął ją jednak nudzić i obudziła się w niej tęsknota za Ameryką Południową. Udała się wówczas na Kubę, skąd wróciła z jeszcze silniejszym pragnieniem podróży. Kiedy otrzymała propozycję wyjazdu do Indii wraz z grupą studentów biznesu, nie wahała się ani chwili. Wojna Fascynujące Indie, mimo że stały się ogromnym źródłem inspiracji dla Addario, nie przyniosły jej wymarzonego przełomu. W 2000 roku za namową przyjaciela postanowiła wyjechać do Afganistanu, kontrolowanego wówczas przez talibów. To właśnie tam fotoreporterka po raz pierwszy zainteresowała się losem kobiet w krajach dotkniętych konfliktem zbrojnym: wykształconych Afganek, które zostały zamknięte w domach ze względu na normy obyczajowe narzucone przez reżim. Kolejne podróże zaprowadziły Addario do Iraku, Darfuru, Konga i Haiti. To właśnie zamieszczone w książce zdjęcia przedstawiające życie zwykłych ludzi w państwach, gdzie toczą się wojny, poruszają najbardziej. Fotoreporterka snuje opowieść o cierpieniu i trudnym losie tych, którym przyszło urodzić się w niebezpiecznych miejscach. Addario ukazuje m.in. tragedię Kongijek, które gwałcone wielokrotnie przez żołnierzy, są porzucane przez mężów i wyklęte przez rodzinę, na własną rękę zmagając się z wirusem HIV i nieplanowaną ciążą. „To właśnie robię” to książka fascynująca – z jednej strony dzięki pozytywnemu przekazowi związanemu z osobistym sukcesem autorki, a z drugiej mrocznemu obrazowi upadku człowieczeństwa w obliczu wojny. Autobiograficzna opowieść o konfliktach XXI wieku z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom reportażu nieobawiającym się trudnych tematów. Źródło okładki: www.wydawnictwoswiatksiazki.pl
„To właśnie robię” Lynsey Addario – recenzja
Wełna to naturalne włókno, które pozyskuje się od tysięcy lat. Ze względu na swoje charakterystyczne właściwości nadaje się do produkcji wysokiej jakości wyrobów włókienniczych, również w branży turystycznej. Doskonale izoluje ciepło, wchłania wilgoć nie powodując wyziębienia ciała, pochłania promienie UV i ogranicza przykre zapachy. Turyści i miłośnicy outdooru bardzo chętnie sięgają po odzież wełnianą nie tylko zimą. Wszystko to ze względu na właściwości wełny. Największą popularnością cieszy się wełna merino, z której produkuje się m. in. bieliznę termoaktywną oraz popularne chusty tunelowe. Nie dość, że zimą grzeje, to latem daje przyjemne uczucie chłodu i szybko odprowadza nadmiar wilgoci. Dodatkowo nie gryzie, tak jak zwykła wełna. Kolejnymi jej zaletami są właściwości antybakteryjne i odporność na przykre zapachy, dzięki nim odzież wełniana jest idealnym rozwiązaniem na kilkudniowe wypady, podczas których nasz ekwipunek musimy ograniczyć do minimum. Zwykle wełnę wystarczy dobrze wywietrzyć, by odzyskała świeżość – przynajmniej do pewnego stopnia. W końcu jednak przychodzi ten moment, kiedy należałoby naszą odzież wyprać. Jak prać ubrania z wełny? Pranie wełny Obecny sposób obróbki produktów z wełny umożliwia ich pranie w pralkach mechanicznych. Musimy jednak pamiętać, aby wcześniej zapoznać się z informacjami zawartymi na metce oraz pozapinać wszystkie zamki błyskawiczne, rzepy itp. Wełnę należy prać przy użyciu specjalnego środka piorącego do wełny. Pomoże on utrzymać naturalną zawartość tłuszczu w jej włóknach, a tym samym sprawi, że odzież zachowa swoje pierwotne właściwości. Rzeczy wełniane pierzemy na lewej stronie, w 30° C, na programie do prania wełny. Bęben pralki wypełniamy maksymalnie do połowy, a wirowanie – o ile metka tego nie zabrania – ustawiamy na max. 600 obrotów. Jak prać wełnę merino? Pranie wełny z merynosów jest nieco bardziej wymagające. Oczywiście również możemy prać ją w pralce. Aby jednak nie zniszczyć i nie zmechacić delikatnej struktury wełny merino, powinniśmy stosować środki piorące, które nie zawierają zmiękczaczy, enzymu proteaza i tensydów kationowych. Środki do prania wełny również mogą zawierać te związki, dlatego warto zapoznać się najpierw ze składem podanym na opakowaniu. Tym samym powinniśmy wybierać środki piorące o neutralnym pH, biologiczne, bez sztucznych dodatków. Świetnym i wygodnym rozwiązaniem są też specjalne płyny do prania wełny merino, np. firmy Granger’s. Wełnę merino pierzemy w temperaturze 30–40°C na programie delikatne lub wełna. Co ciekawe, zaleca się od czasu do czasu wyprać produkty z wełny merino razem z jeansami lub innym grubym i twardym materiałem. Ten zabieg pomoże usunąć wszystkie luźne i krótkie włókna na powierzchni materiału i ograniczy późniejsze mechacenie się wełny. Suszenie O ile w przypadku zwykłej wełny dopuszcza się suszenie bębnowe (należy zapoznać się z informacjami na metce), o tyle w przypadku wełny merino powinniśmy skorzystać ze zwykłej suszarki do prania. Dzięki temu będziemy mieli pewność, że nasze rzeczy zachowają swoją formę. Podsumowanie Wełna, wełna merino: środek piorący: specjalny środek do prania wełny; w przypadku merino: specjalny środek do prania wełny merino lub środki o neutralnym pH, bez proteazy; temperatura prania: zwykle 30°C; merino 30–40°C (każdorazowo należy zapoznać się z metką); program: wełna; bęben pralki wypełniamy maksymalnie do połowy; płukanie: dodatkowe płukanie nie jest wymagane; wirowanie: zgodnie z metką, max. do ok. 600 obrotów; suszenie: najlepiej suszyć na powietrzu. Suszenie bębnowe na programie delikatnym – zgodnie z metką. W przypadku wełny merino: nie suszymy w suszarce bębnowej.
Wełna – jak prać odzież wełnianą?