source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Wielu z nas sen z powiek spędzają rozterki dotyczące naszych seksualnych zachować, wyglądu, spraw związanych z narządami intymnymi. Postaram się rozwiać przynajmniej kilka wątpliwości dotyczących waszego ciała, dzięki czemu będziecie mogły poczuć się pewniej i czerpać z seksu większą radość. 6. Bez problemu szczytuję, kiedy się masturbuję, ale nie osiągam orgazmu podczas stosunku. Co jest ze mną nie tak? Najprostsza odpowiedź brzmi: nic. Jesteś najzupełniej normalna. Badania dowodzą, że aż 75 proc. kobiecych orgazmów, to orgazmy łechtaczkowe, a żeńskie narządy zbudowane są tak, że podczas stosunku tylko w niektórych pozycjach łechtaczka jest stymulowana. To dlatego bez problemu dochodzisz, kiedy dotykasz się sama, a podczas stosunku już ci się to nie udaje. Najprościej będzie, jeśli w czasie masturbacji zapamiętasz, jaki rodzaj dotyku lubi twoja łechtaczka, a następnie podczas penetracji będziesz dotykać się w podobny sposób lub zachęcisz do tego partnera. Możesz też wypróbować któryś z produktów, które czynią clitoris bardziej wrażliwą i podatną na pieszczoty. 7. Bardzo chciałabym przeżyć orgazm wielokrotny. Czy osiąga go większość kobiet? Absolutnie nie. Orgazm taki zdarza się bardzo rzadko, a do tego każde kolejne po pierwszym szczytowanie jest delikatniejsze od poprzedniego. Dążenie do niego może skutecznie odebrać przyjemność z życia seksualnego, więc może lepiej zrezygnować z tego i cieszyć się mocnym orgazmem pojedynczym? 8. Nie lubię seksu oralnego, kiedy jestem stroną aktywną, a mój mąż go uwielbia. Jak sobie pomóc, jednocześnie nie odbierając partnerowi przyjemności? Mam nadzieję, że pocieszy cię informacja, że nie jesteś sama. Wiele kobiet nie przepada za seksem oralnym, zwłaszcza wytryskiem w ustach. Może więc na początek poproś męża, by wyjmował penisa z twoich ust, zanim zacznie ejakulować. Jako powód niechęci do fellatio wymienia się też często zapach męskich części intymnych. Jeżeli to twój przypadek, spróbuj użyć do seksu oralnego któregoś ze smakowych żeli intymnych – powinny skutecznie zniwelować nielubianą woń. 9. Lubię, kiedy chłopak pieści mnie ręką, ale kiedy dotyka bezpośrednio łechtaczki, sprawia mi to ból. Dlaczego tak się dzieje? Łechtaczka, czyli clitoris, ma około ośmiu tysięcy zakończeń nerwowych – to bardzo dużo. Takie zagęszczenie komórek czuciowych sprawia, że wiele kobiet odczuwa ból przy bezpośredniej jej stymulacji, zwłaszcza gdy nie jest odpowiednio do tego przygotowana. Zanim więc twój partner dotknie łechtaczki, zaczekajcie, aż będziesz maksymalnie podniecona. Jeśli to też nie pomoże, użyjcie lubrykantów, np. żelu Intim Stim marki Love Stime, który zmniejszy nieprzyjemne tarcie. Możecie również masować najpierw okolicę łechtaczki, następnie dotykać jej z boku. Ten niebezpośredni kontakt niektórym kobietom sprawia więcej przyjemności niż „strzał w dziesiątkę”. Wystarczy tylko trochę cierpliwości. 10. Bardzo szybko się podniecam, właściwie nie potrzebuję gry wstępnej. Czy coś jest ze mną nie tak? Zupełnie nie, bo każda z nas ma inną wrażliwość na bodźce seksualne. Większość pań rzeczywiście potrzebuje dłuższej „rozgrzewki”, aby osiągnąć wysoki poziom podniecenia, ale są i takie – w tym również ty – którym wystarczy sama myśl o partnerze. Nie napisałaś, ile trwa twój związek, a to też bardzo ważne. Na początku relacji napięcie seksualne jest najczęściej bardzo duże, więc naprawdę niewiele wystarczy, by kobieta była gotowa na zbliżenie. Jeśli to nie twój przypadek, powodem może być wyższy poziom testosteronu. Nie jest to jednak żaden problem, zwłaszcza jeśli mimo braku długiej gry wstępnej czujesz się zaspokojona. 11. Pół roku temu urodziłam dziecko i od tego czasu podczas stosunku odczuwam ból. Myślę, że jest to spowodowane zbyt słabym nawilżeniem pochwy. Czy tak będzie już zawsze? Suchość pochwy po porodzie to zjawisko zupełnie naturalne, które jest związane z obniżeniem poziomu estrogenów w organizmie. Kiedy balans hormonalny się wyrówna, nawilżenie także wróci do normy. Zanim to nastąpi, spróbuj podczas stosunku użyć któregoś z dostępnych na rynku lubrykantów lub olejków erotycznych, np. Romantic Stim. I nie obawiaj się, że nakładanie preparatu popsuje intymny nastrój. Możecie to potraktować to jako element wstępnej gry.
Kto pyta, nie błądzi, czyli kobiece pytania do seksuologa. Część II: Ciało
Wspomnienia pisane przez pryzmat jedzenia stają się coraz bardziej popularne. W języku angielskim ukuto nawet nazwę „foodoir”, będącą połączeniem słów „food”, czyli jedzenie, i „memoire”, czyli wspomnienia. Bardzo interesującym przykładem jest wydana niedawno „Szarlotka Lenina”. Anya von Bremzen urodziła się w Związku Radzieckim, z którego wyjechała w wieku 10 lat. W swojej książce opowiada jednak nie tylko o tym, jak wyglądała kulinarna strona jej dzieciństwa. Mówiąc na temat tego, co się w Związku Radzieckim jadło (a także o tym, czego jeść się nie dało, ponieważ nie było to dostępne), opisuje jednocześnie prawie sto lat historii i przywołuje losy trzech pokoleń swojej rodziny. Bieda i tęsknoty Zgrabnie parafrazując pierwsze zdanie „Anny Kareniny”, von Bremzen pisze: „Wszystkie miłe wspomnienia kulinarne są podobne, natomiast każde niemiłe wspomnienie związane z jedzeniem jest nieprzyjemne na swój własny sposób”. Opowieść o dzieciństwie w ZSRR, a przede wszystkim o latach wojny to przede wszystkim opowieść o tym, czego brakowało i do czego ludzie posuwali się, by to zdobyć. Jedzenie jest najważniejszym elementem wojennych wspomnień mamy autorki. Pamięta doskonałe malutkie cukierki nadziewane dżemem, które podawano na drugie śniadanie w szkole. Miały wielkość paznokcia, ale ich jedzenie było niczym rytuał. Równie żywe są w jej pamięci obrazy kolejek, w których stała już jako siedmiolatka. Kartki na żywność, czyli „kartoczki”, były najpilniej strzeżoną rzeczą w domu. W latach pięćdziesiątych przeciętny obywatel spędzał w kolejkach mniej więcej jedną trzecią swojego wolnego czasu. Stanie za jedzeniem nie było więc tylko uciążliwością – w kolejkach toczyło się życie społeczne, wymieniane były informacje i poglądy, zawierane znajomości. Pomysłowość i proste smaki Oczywiście to wszystko nie znaczy, że w Związku Radzieckim nie jadano smacznie. Niektóre produkty były używane wręcz w nadmiarze, jak wódka i wszelkiego rodzaju przekąski używane do zagryzania. Autorka z rozrzewnieniem wspomina sałatkę „Olivier”, która wprawdzie dzisiaj nie wzbudziłaby już chyba entuzjazmu, jako że zatopiona była w majonezie. Składały się na nią ziemniaki, marchewki, ogórki kiszone, cebulki, ale od naszej sałatki jarzynowej odróżniał ją dodatek kiełbasy, ewentualnie kurczaka lub ryb. Jedną z potraw dzieciństwa jest też zupa z klopsikami, którą mama autorki nazwała z polotem „pot-au-feu”,na cześć podobnej potrawy opisanej przez Goethego. Wspomnienia nam bliskie Czytelnicy pamiętający jeszcze poprzedni ustrój odnajdą w „Szarlotce Lenina” elementy własnych wspomnień. Rytualne przykręcanie do stołu maszynki do mielenia mięsa, kiszenie kapusty, domowa produkcja cukierków – wiele rzeczy trzeba było wyprodukować samodzielnie, a zapewnienie rodzinie jedzenia było męczące i czasochłonne, choć teraz możemy z rozrzewnieniem wspominać wspólne chwile nad stolnicą. „Szarlotka Lenina”to nie tylko książka o jedzeniu. Przede wszystkim jest to historia życia codziennego w Związku Radzieckim, a zdobywanie i produkowanie jedzenia to tylko jeden z elementów tej codzienności. To interesująca lektura, która budzi wspomnienia, ale też zadziwia – nie wiemy jednak o Rosji wszystkiego. Źródło okładki: www.wuj.pl
„Szarlotka Lenina i inne sekrety kuchni radzieckiej” Anya von Bremzen – recenzja
Wnętrze samochodu, niestety, podlega zużyciu. Tym, co mocno rzuca się w oczy, są porysowane plastiki. Na szczęście znamy sposoby przywrócenia im dobrego wyglądu. bbox:experiment Z tego artykułu dowiesz się jakie są sposoby naprawy plastików w Twoim aucie: * Sposób nr 1 - Opalarka do plastików * Sposób nr 2 - Środki chemiczne * Sposób nr 3 - Lakier strukturalny do plastików * Sposób nr 4 - Naprawa [/bbox] Powody powstania rys na plastikach we wnętrzu samochodu są różne, np. nieuważne przewożenie jakiegoś przedmiotu. Czasami rysy powstają „ot tak”, z powodu zużycia materiału i czynników eksploatacyjnych. Nierzadko swoje trzy grosze dorzucają przewożone dzieci czy zwierzęta. Niezależnie od tego, co jest przyczyną uszkodzenia, porysowane plastiki zdecydowanie dodają lat wnętrzu naszego samochodu. Są też po prostu nieładne i mogą być problemem przy odsprzedaży, sprawiając, że potencjalny kupujący zacznie wątpić w oryginalność informacji o przebiegu auta, które sprzedajemy. Są jednak różne sposoby, które pozwolą plastikom samochodu przywrócić blask i zatuszować rysy. Zazwyczaj usunięcie uszkodzeń nie jest specjalnie trudne i każdy powinien sobie z tym poradzić. Sposób nr 1 - Opalarka do plastików box:offerCarousel Pierwszy sposób wymaga wykorzystania urządzenia, jakim jest opalarka do plastików. Porysowaną powierzchnię należy po prostu podgrzać. Róbmy to z wyczuciem, używając najlepiej najniższego biegu opalarki i zachowując odległość ok. 20 cm. Jeśli uszkodzenie nie znika, możemy spróbować robić to bardziej „agresywnie”, z bliższej odległości. Nie trzymajmy opalarki zbyt długo w jednym miejscu, by uniknąć przypalenia, czy powstania bąbli na plastiku. Jeżeli nie czujemy się pewnie, możemy wcześniej wykonać próbę np. na plastikowym wiaderku. Lepiej nie używać tego sposobu w przypadku powierzchni matowych. * Opalarka Yato 2000W. Jest reklamowana jako podstawowe narzędzie do prac dekoracyjnych i przy odnawianiu powłok lakierowanych. Użytkownicy chwalą sobie jej tradycyjny uchwyt pistoletowy oraz dobre wyważenie. Umożliwia prowadzenie prac obiema rękami (np. przy lutowaniu i gięciu). Dwustopniowe ustawianie temperatury umożliwia wszechstronne zastosowanie. Posiada włącznik blokujący pozwalający na pracę w trybie ciągłym i „wolne ręce” oraz ekran LCD umożliwiający kontrolę trybu pracy. Cena: od 85 zł. Sposób nr 2 - Środki chemiczne box:offerCarousel box:offerCarousel Drugi sposób na poradzenie sobie z rysami na plastikach to zastosowanie odpowiednich środków chemicznych. Można zacząć od dressingu do plastików. Nie usunie rys, ale sprawi, że będą o wiele mniej widoczne – co już mocno poprawi prezencję wnętrza naszego samochodu. * Poorboy’s Natural Look Dressing. Produkt na bazie wody, delikatnie czyszczący i jednocześnie działający jak dressing na powierzchnie plastikowe, winylowe, gumowe. Łagodnie czyści lekkie zabrudzenia oraz pokrywa elementy powłoką absorbującą promienie UV. Nie pozostawia połysku. Pojemność od 473 ml. Cena od 47 zł. Sposób nr 3 - Lakier strukturalny do plastików box:offerCarousel Jeżeli jednak dressing nie spełni swojego zadania, w przypadku niektórych typów uszkodzeń przydatny okaże się lakier strukturalny do plastików. Nakładamy go po oczyszczeniu (np. papierem ściernym) i odtłuszczeniu malowanej powierzchni. Większość takich lakierów jest czarna, ale są też np. szare. * Boll – Lakier strukturalny do plastików. Szybko schnący i dobrze wiążący lakier nawierzchniowy. Doskonale nadaje się do naprawiania, odnawiania zderzaków plastikowych, listew, konsoli, kierownicy, zaślepek poduszek powietrznych i innych elementów plastikowych. Tworzy strukturalną, trwałą powłokę matową w kolorze czarnym lub szarym. Lakier może być nanoszony bezpośrednio, bez użycia podkładu, na wszystkie powierzchnie plastikowe. Można lakierować. Pojemność 400 ml, cena od 19 zł. Niektórzy oprócz tego typu lakieru strukturalnego stosują jeszcze lakier bezbarwny, by uzyskać bardziej gładką powierzchnię. Wszystko zależy od tego, jakiego typu plastik chcemy poddać renowacji. Sposób nr 4 - Naprawa Może się jednak okazać, że mimo różnego rodzaju prób nasze plastiki nadal są porysowane czy – co gorsza – popękane. Wówczas mamy jeszcze dwie możliwości. Na pęknięcia pomoże naprawa typu smart repair w wyspecjalizowanym zakładzie. Jednak jeśli próby nie przynoszą efektu, a ceny części nie są bardzo wysokie, możemy po prostu wymienić daną półkę, zaślepkę, panel czy listwę na ładniejszą. Niezależnie od wybranej metody warto dbać o wygląd wnętrza samochodu. To w końcu w nim spędzamy cały czas jazdy.
Porysowane plastiki we wnętrzu samochodu - sposoby na ich usuniecie
Proste włosy są eleganckie i zawsze modne. Osiągnięcie efektu całkiem prostych włosów bez wywinięć jest stosunkowo łatwe, jeśli używa się odpowiednich kosmetyków i dba o włosy. Oto subiektywna lista kosmetyków do włosów, które staną się proste i zdrowe na dłużej. Kosmetyki pielęgnujące Aby osiągnąć zamierzony efekt, zaczynamy od mycia włosów. Szampony do włosów prostych muszą je wygładzać i nadawać połysk. Podobne zadanie ma odżywka, która powinna ułatwiać rozczesywanie, by podczas czesania niepotrzebnie nie łamać i nie niszczyć struktury włosa. Oto lista kosmetyków prostujących: Szampon Nivea Straight & Gloss – nadaje włosom gładkość i blask dzięki olejkowi babbassu. Pozwala ujarzmić włosy i prostuje je bez konieczności używania prostownicy. Cena produktu to około 11,60 zł za 250 ml. Odżywka L’Oréal Smooth Intense – odżywia i wygładza włosy, nawet te puszące się i trudne w układaniu. Zawiera kompleks odżywczy nutrileum, dzięki któremu włosy łatwo się rozczesują i są pełne blasku. Dodatkowo odżywka zapobiega skręcaniu się włosów w ciągu dnia. Butelka 180 ml kosztuje około 6 zł. Odżywka Nivea Straight & Gloss – to drugi z serii produktów Nivea polecany do włosów prostych. Zawiera ekstrakt z magnolii, dzięki czemu nie tylko pięknie pachnie, ale też pozostawia włosy gładkie i łatwe w rozczesywaniu. Odżywka wymaga spłukania. Za butelkę 200 ml zapłacimy około 7,95 zł. Szampon Stapiz Sleek Line – choć jest kosmetykiem przeznaczonym głównie do włosów zniszczonych, to doskonale nadaje się do włosów prostych, które są często narażone na działanie prostownicy, co uszkadza je i puszy. Szampon nawilża i wygładza włosy, przywracając im naturalną harmonię. Butelka 1000 ml kosztuje około 8,90 zł. Maska do włosów Kérastase Therapiste – to produkt przeznaczony do włosów bardzo zniszczonych, np. prostowaniem. Zawiera ceramidy i keratynę, które odbudowują spójność włosa. Kompleks FIBRA-KAP rekompensuję utratę specjalnych białek będących częścią budowy włosów. Opakowanie 200 ml to koszt około 110 zł. Kosmetyki do układania włosów Przed kosmetykami do układania włosów prostych stoją wysokie wymagania. Przede wszystkim nie mogą szkodzić włosom, które często są i tak narażane na bardzo wysokie temperatury prostownic. Muszą zatem jednocześnie układać i chronić. Takie warunki spełniają poniższe produkty: Schwarzkopf Osis Flatliner, serum do prostowania – zawiera hydrolizowane proteiny jedwabiu i pszenicy, co daje efekt bardzo prostych włosów oraz odporność na wysokie temperatury (do 200°C). Dodatkowo włosy są chronione przed wilgocią i elektryzowaniem. Serum nakłada się na mokre włosy, po czym suszy i dopiero wtedy prostuje prostownicą. Opakowanie 200 ml kosztuje około 19,95 zł. Joanna Styling Spray – to lekki spray dający wygładzenie i jednocześnie chroniący włosy przed działaniem prostownicy i suszarki. Zawiera filtry UV chroniące włosy przed słońcem. Wygodna butelka 150 ml kosztuje tylko 6,99 zł. Balsam wygładzający Goldwell Flat Marvel – preparat chroni włosy przed czynnikami zewnętrznymi i jednocześnie je prostuje. Technologia FlexShine sprawia, że włosy są elastyczne, sprężyste i pełne blasku. Kosmetyk stosuje się na osuszone włosy przed rozpoczęciem prostowania. Opakowanie 100 ml kosztuje około 29 zł. L’Oréal Steampod, krem wygładzający – ten produkt zapobiega puszeniu się włosów, ale zapewnia także gładkość i blask włosom prostym. Włosy są łatwiejsze w układaniu, a efekt utrzymuje się dłużej. Pro-keratyna odbudowuje strukturę włosa, uzupełniając ubytki naturalnej keratyny. Opakowanie 200 ml to koszt 39,99 zł. Seria lakierów L’Oréal Elnett – znajdziemy tu lakiery przeznaczone do włosów prostych, ale też zwiększające objętość, zawierające pro-keratynę, czy nadające połysk. Wszystkie są korzystne przy modelowaniu prostych włosów. Warto spośród nich wybrać ten, którego formuła w danym momencie jest najbardziej potrzebna naszym włosom w utrwaleniu fryzury. Butelka 250 ml kosztuje około 19,50 zł.
10 polecanych kosmetyków do włosów prostych
Tajemnicze historie przyciągają jak magnes. Dobrze napisane pobudzają wyobraźnię, intrygują, wciągają. Taka jest powieść Eriki Swyler „Księga wieszczb”. Nastrojowa, łącząca w sobie szarą codzienność z odrobiną magii. Debiut literacki autorki blogu kulinarnego oraz autorki do tej pory publikującej swą twórczość w antologiach i periodykach literackich z pewnością trafi do gustu miłośników rodzinnych tajemnic i historii, w których przeszłość splata się z teraźniejszością. Dziennik Głównym bohaterem tej powieści jest Simon Watson, bibliotekarz samotnie mieszkający w rodzinnym domu. Poznajemy go w ciężkim dla niego okresie. W wyniku redukcji etatów grozi mu bezrobocie, dom jest właściwie ruiną, a na remont nie ma środków. Simon zmaga się też z przeszłością. Wciąż nie może zapomnieć o samobójstwie matki, która utonęła w wodach zatoki Long Island, tej samej, do której w każdej chwili może usunąć się stojący na klifie dom Watsonów. Ojciec bibliotekarza także już zmarł, a jego siostra uciekła do cyrku. Rzeczywistość, której musi stawić czoła Simon, nie należy do tych przyjaznych. I wtedy w ręce bohatera trafia pewna księga, pochodzące z XVIII wieku ręcznie ilustrowane zapiski właściciela cyrku. Tajemnice sprzed lat W powieści „Księga wieszczb” współczesność splata się z opowieściami sprzed ponad dwóch wieków, a realizm z magią. Poznajemy barwny świat wędrownej trupy artystów, ze świadomością, że ich stopniowo odkrywane tajemnice w jakiś sposób łączą się z osobą Simona. Autor dziennika wspomina w swej opowieści babkę Watsona, co zresztą było przyczyną, dla której pewien kolekcjoner postanowił podarować bibliotekarzowi rzeczony tom. Simon zgłębia tajemnice przeszłości, jednocześnie walcząc z trudami, jakie przynosi mu teraźniejszość. Co odkryje? Co przyniesie mu lektura dziennika i czy odmieni to jego los? Na długie jesienne wieczory W debiucie Eriki Swyler spotkamy ludzi zwyczajnych i niezwykłych. Poznamy sekrety, przeżyjemy dramaty. Rozłożymy talię kart, by wywróżyć z niej przyszłość, przeżyjemy miłość, zderzymy się z klątwą, przyjdzie nam poznać wielu ludzi, ale i z wieloma się rozstać ze smutkiem. Nie będziemy się nudzić, bo bohaterowie nam na to nie pozwolą. „Księga wieszczb” jest udanym debiutem, wciągającą sagą rodzinną z nutką realizmu magicznego. Klimatyczną, odprężającą, idealną na zbliżające się dłuższe, jesienne wieczory. W wersji elektronicznej dostępna jest za ok. 28 złotych. Źródło okładki: www.czarnaowca.pl
„Księga wieszczb” Erika Swyler – recenzja
Wyraźne odgłosy dochodzące z okolic zawieszenia nie zawsze muszą oznaczać jego uszkodzenie. W większości przypadków są to po prostu naturalne dźwięki powstające np. podczas wpadnięcia koła w dziurę. Chcąc zwiększyć komfort jazdy, można zdecydować się na wyciszenie pracy zawieszenia. Głośno, głośniej, za głośno Odpowiednie wyciszenie kabiny pasażerskiej to jeden z głównych czynników wpływających na komfort podróżowania. Odgłosy dochodzące z okolic kół i zawieszenia dają o sobie znać praktycznie w każdej sytuacji. Podczas jazdy w mieście będą to głównie uderzenia wynikające z pokonywania nierówności, których częstotliwość ogranicza się do niskich tonów. Podczas szybkiej jazdy mogą natomiast doskwierać naszym uszom szumy, a więc dźwięki o tonach wysokich. Dyskomfort nasila się, jeśli jesteśmy często w trasach, a nasze auto wyposażone jest w opony o wysokich oporach toczenia. Na szczęście z hałasem można skutecznie walczyć i doprowadzić do jego ograniczenia. Wystarczy nieco determinacji, odrobina zdolności do majsterkowania oraz odpowiednie materiały wygłuszeniowe. Wyciszenie pracy tylnego zawieszenia Ograniczenie hałasu dobiegającego z tylnej części auta to prostsza część pracy, dlatego osobom stawiającym pierwsze kroki w wygłuszaniu poleca się zaczęcie prac od tego elementu. Podczas czynności przygotowawczych należy usunąć wszelkie elementy tapicerki z bagażnika, aby uzyskać łatwy dostęp do tylnych nadkoli bezpośrednio odseparowujących koła od wnętrza samochodu. Do wyciszenia należy użyć materiałów tłumiących w postaci samoprzylepnych mat. Jeśli mamy okrojony budżet, można wykorzystać materiały wykonane z bitumin. Wśród polecanych producentów wyróżnić można liderów rynku, a więc firmy Boll i APP. Za 1 m2 maty przyjdzie nam zapłacić ok. 40 zł. Dysponując mniejszymi ograniczeniami finansowymi, warto dopłacić do zakupu mat wykonanych na bazie gumy butylowej, która ma znacznie lepsze właściwości tłumiące w porównaniu do bitumin. Tego typu produkty nabędziemy w cenie od 70 zł/m2. Większość kupujących wybiera oferty firm STP oraz GMS, które wyróżniają się dobrym stosunkiem jakości do ceny. Chcąc wygłuszyć tylne zawieszenie, należy w pierwszej kolejności solidnie oczyścić i odtłuścić powierzchnię blachy nadkoli. Kolejnym krokiem jest dokładne wyklejenie powierzchni matami wygłuszeniowymi, które stworzą barierę dla dźwięków generowanych przez koła i zawieszenie. Dobrym pomysłem na poprawienie efektów wyciszenia jest zastosowanie dodatkowej warstwy w postaci pianek wyciszających. Podczas ich zakupu należy zwrócić uwagę na kwestię wodoodporności, a najlepiej wybierać spośród produktów z branży motoryzacyjnej (jak pianki firm GMS, STP czy Dynamat) wykonanych ze spienionego butylokauczuku. Pianki nakleja się bezpośrednio na maty, a służą one efektywniejszemu tłumieniu tonów wysokich, a więc szumów i pisków. Wyciszenie przedniego zawieszenia Ograniczenie hałasów dobiegających z przedniego zawieszenia jest nieco bardziej skomplikowane i czasochłonne. Pracę można podzielić na dwa etapy. W pierwszym z nich należy zdjąć przednie koła oraz wymontować plastikowe nadkola, a następnie ich wierzchnią część okleić wodoodporną pianką akustyczną. Druga część pracy wiąże się z wykorzystaniem mat wygłuszeniowych. Ich dobroczynne właściwości można wykorzystać, oklejając nimi metalowe kielichy amortyzatorów pod maską silnika. Takie rozwiązanie stosuje się w przypadku aut luksusowych, co daje wymierne efekty. Warto także pamiętać, że część odgłosów, a w szczególności piski, można wyeliminować w znacznie prostszy sposób, redukując tarcie na zetknięciu elementów gumowych i metalowych przez zastosowanie smaru silikonowego. Całkowity koszt materiałów potrzebnych do wyciszenia przedniego i tylnego zawieszenia zamyka się w granicach kilkuset złotych. Wszystkie prace można wykonać samodzielnie, a efekt z pewnością zaskoczy niejednego pasażera.
Jak wyciszyć pracę zawieszenia? Jakich użyć materiałów?
Zima potrafi zaskakiwać, dlatego temat obuwia dla dzieci spędza sen z powiek wielu rodzicom. Zakup nie należy do najłatwiejszych, a to wszystko ze względu na kryteria, jakimi należy się kierować. Oprócz bieżących trendów, rodzice muszą myśleć o zdrowiu dziecka. Sprawdź, jakie modele butów będą najlepsze w tym sezonie. Modne, a zarazem wygodne i ciepłe? Takie właśnie powinno być obuwie na zimę dla naszego dziecka. Obecnie na topie są skórzane trapery – najczęściej wiązane na sznurówki z przodu lub też modele z ukrytym bocznym suwakiem. Dużą popularnością cieszą się także tradycyjne śniegowce. Mogą być z futerkiem albo w całości wykonane z zamszu. Każdy rodzaj wpisze się w zimowe trendy, ale pod warunkiem, że będzie dopełniony odpowiednimi dodatkami. Poniżej kilka propozycji na sprawdzone stylizacje z ich udziałem. Sportowe śniegowce box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Śniegowce to model idealny zarówno na śnieg, jak i mróz. Dlatego, jeśli pogoda za oknem nie sprzyja, koniecznie należy mieć je pod ręką. Przydadzą się podczas spacerów, ale również posłużą w trakcie zabaw na śniegu. Pamiętajmy jednak, aby przed zakupem wziąć pod uwagę kilka kwestii. Bardzo ważna jest długość. Im dłuższe, tym lepiej – dzięki temu śnieg nie będzie wsypywał się maluchowi do środka. Równie istotne jest zapięcie podczas wkładania. Najlepiej, jeśli śniegowce będą posiadały rzepy lub sznurowanie na gumce. Dzięki temu dziecko bez problemu sobie z nimi poradzi. Do śniegowców pasuje praktycznie każdy element garderoby, jednak najlepszym wyborem będzie tworzenie stylizacji na sportowo. Ciepła kurtka z kapturem, w połączeniu ze sportowym modelem śniegowców i spodniami jeansowymi, to dobre rozwiązanie dla wszystkich chłopców, którzy nie przepadają za eleganckim i wyszukanym stylem. Wiązane trapery box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Trapery co sezon cieszą się dużą popularnością. Zwłaszcza dziecięce modele, które wyróżniają się nie tylko efektownymi printami, ale i kolorami. Jednak nie tylko wygląd ma tutaj znaczenie. Liczy się także solidne wykonanie, zapewniające wygodę i komfort podczas użytkowania. Gruba, stabilna podeszwa gwarantuje bezpieczeństwo, a wiązania pozwalają dopasować obuwie do kształtu stopy. Zastanawiasz się, z czym połączyć trapery w stylizacji? Możliwości jest naprawdę wiele. Mogą być zakładane między innymi do bawełnianych chinosów i kurtki puchowej. Oprócz odzieży, niezbędne w tym zestawie będą także dodatki. Czapka z pomponem dopełni każdą stylizację, nawet z wiązanymi traperami w roli głównej. Zakup butów dziecięcych na zimę to nie lada wyzwanie. Obuwie powinno być nie tylko dopasowane pod kątem rozmiaru, ale również materiałów, z jakich buty są wykonane. Bez dwóch zdań w tym sezonie królują wiązane trapery i wysokie śniegowce. Zarówno jeden, jak i drugi model okaże się wyjątkowo dobrym rozwiązaniem podczas mroźnych, zimowych dni.
Najmodniejsze buty na zimę dla chłopca
Wiosna nadciąga wielkimi krokami, a to oznacza wymianę garderoby. Dotyczy to także dziewczynek, które – jak przystało na kobiety – pragną wyglądać modnie. Uroku dodadzą im bez wątpienia wiosenne nakrycia głowy. Czy wiesz, co będzie na topie w tym sezonie? Podpowiadamy! Klasyczne fasony Wciąż modne są klasyczne fasony czapeczek, które wyróżniają się ciekawymi wzorami i ozdobami. Najpopularniejsze są czapeczki z kokardkami lub kwiatuszkami. Umieszczone są przeważnie z jednego boku, na skroni. Dużym zainteresowaniem cieszą się wciąż czapeczki z dwoma supełkami lub uszkami. Tej wiosny na topie są także czapeczki w paski, które do tej pory częściej wybierali chłopcy. Tym razem warto kupić je dziewczynce, bowiem połączenie pasków różowych, fioletowych i granatowych da świetny efekt w zestawieniu ze stonowaną kurteczką bądź płaszczykiem. Hitem są czapeczki z ulubionymi bajkowymi bohaterami, zwłaszcza Myszką Minnie. Dostaniemy je w wersji różowej lub czerwonej. Modne są czapeczki w grochy oraz ciekawe wzory, np. serduszka, psie łapki, kwiatuszki i motylki. Czapki smerfetki Wśród wiosennych czapeczek nie może zabraknąć smerfetek. Popularne są zwłaszcza te w pastelowych kolorach, np. różu i błękitu oraz szare. Modne są modele wykonane z dresu, lekko wywijające się nad brwiami, a także dwustronne, w których jedna ze stron ma intensywny kolor, druga zaś stonowany. Hitem są czapeczki szyte z wzorzystych tkanin, z motywem m.in. sów, rowerów, kotów czy kotwic, które do tej pory były spotykane głównie w odzieży dla chłopców. Warte uwagi są modne komplety, w skład których wchodzą czapki smerfetki i kominy. Za komplet zapłacimy ok. 69 zł i będzie strzałem w dziesiątkę zwłaszcza w okresie wiosennym i jesiennym. Zabawne czapeczki Oprócz tradycyjnych czapeczek oraz smerfetek uwagę przykuwają czapeczki z zabawnymi nadrukami lub ozdobami. Coraz częściej spotykamy czapeczki robione na szydełku, które przedstawiają jakiegoś zwierzaka, np. misia, pieska, kotka czy królika. Na klasyczny fason naszyte są oczka, nosek, wąsy, zęby i przeurocze odstające uszka. Pieski mają je zwykle oklapnięte, a króliczki zdecydowanie wysoko nastroszone. Pszczółki zaś mają zabawne czułki, które delikatnie kołyszą się podczas dziecięcych zabaw na dworze. Ceny tego rodzaju czapeczek zaczynają się od 39 zł. Spodobają się na pewno młodszym dziewczynkom. Dla nieco starszych warto wybrać czapeczki z zabawnymi nadrukami lub naszywkami, np. uszkami Myszki Minnie czy dużym motylkiem z odstającymi skrzydełkami. Wiosenne berety Nie tylko czapki, ale także berety cieszą się popularnością wiosną i jesienią. Dla najmłodszych dziewczynek polecane są te robione na drutach. Uroku dodadzą pompony, lekko opadające za czubkiem głowy, lub kokardy i kwiatuszki nad uchem czy przy skroni. Ładnie prezentują się bereciki w stylu retro, które zakładamy asymetrycznie. Pasują do płaszczy i dłuższych kurteczek. W dziecięcej wiosennej garderobie nie powinno zabraknąć beretu zrobionego na szydełku. Modne są zwłaszcza te jednokolorowe, z kontrastującą ozdobą.
Wiosenne czapeczki dla dziewczynki
Klawiatury mechaniczne to drogie urządzenia, wiele takich modeli dedykowanych jest komputerowym entuzjastom z zasobnymi portfelami. W końcu za cenę topowej klawiatury znanej marki można kupić niezłą myszkę, klawiaturę oraz monitor. Jednak niektóre cechy i typy konstrukcji można znaleźć tylko w urządzeniach z najwyższej półki. Bardzo dużo płaci się za minimalizm designu. Co ciekawe, najdroższe klawiatury mają często mniej funkcji niż te ze średniej półki. Które topowe modele warte są uwagi? Razer BlackWidow X Chroma oraz Chroma Tournament Edition Dwie najnowsze klawiatury serii BlackWidow – X Chroma jest pełnowymiarowa, Chroma Tournament Edition to wersja TKL (bez bloku numerycznego). Najnowsze wcielenie Czarnej Wdowy posiada metalową ramę bez zabudowy, która eksponuje indywidualnie podświetlone przełączniki. Jakość wykonania jest bardzo wysoka, a gięta blacha obudowy robi wrażenie. Przełączniki należą również do produktów z wysokiej półki – są produkcji Razera, w przeciwieństwie do Cherry MX mają krótszy skok i są trwalsze. Praca klawiszy jest szybsza, a dno twardsze – gracze z pewnością docenią te cechy. Do wyboru są zielone przełączniki ze słyszalnym klikiem oraz pomarańczowe, które pracują ciszej. box:offerCarousel Corsair Strafe RGB Do niedawna topowy model Corsaira. Strafe RGB to prosta, pełnowymiarowa klawiatura mechaniczna z podpórką pod nadgarstki oraz wymiennymi kapturkami w zestawie. Posiada wysoce konfigurowalne podświetlenie RGB, dwa dodatkowe przyciski – tryb gracza oraz regulację podświetlenia – a także HUB USB. Zabrakło jednak dodatkowych przycisków programowalnych. Czym się wyróżnia? Posiada przełączniki Cherry MX Silent, stworzone ekskluzywnie dla Corsaira. Są o 30% cichsze od innych, ale równie precyzyjne, sprężyste i trwałe. Przypominają czerwone przełączniki, ale mają trochę krótszy skok i są szybsze, podobnie jak przełączniki Razera. Jeśli cicha praca nie jest tak ważna, warto wybrać tańszy model K70. box:offerCarousel Corsair K65 RGB Corsair oferuje wiele ciekawych klawiatur – K65 to zmniejszona konstrukcja bez bloku numerycznego, co przekłada się pozytywnie na ergonomię. Model ten cechuje się podświetleniem RGB oraz wykonaniem wysokiej jakości. To minimalistyczny design, ale nie zabrakło przycisków do sterowania multimediami. W zestawie jest także wypinana podpórka pod nadgarstki, praktyczna i przyjemna w dotyku. K65 można mieć z różnymi przełącznikami – brązowymi, niebieskimi, czerwonymi, ale także nowymi Cherry MX Speed w najdroższej wersji. Speed mają szybszy punkt aktywacji i resetu przełącznika. box:offerCarousel CM Storm Masterkeys Pro L oraz Pro S Obie klawiatury są znane także pod nazwą Cooler Master, wersja L jest pełnowymiarowa, a S to model TKL. To najprostsze klawiatury na rynku – posiadają klasyczny, wręcz kultowy kształt. Wykonanie jest wzorowe, wewnątrz umieszczono metalową ramę, która została obudowana matowymi tworzywami. Do wyboru są wersje z przełącznikami Cherry MX w kolorze czerwonym, niebieskim oraz białym. Regulacja podświetlenia jest ręczna – konfiguruje się ją przez mieszalnik RGB z poziomu klawiatury. Urządzenie ma wypinany kabel, ale zostało pozbawione wszelkich dodatków, płaci się więc głównie za design. Taniej kupimy model Pro M White oraz Pro L White – podobne, ale z jednokolorowym podświetleniem. box:offerCarousel Logitech G810 Spectrum Producent słynie z klawiatur o futurystycznych kształtach. W najnowszej serii urządzeń zmienił podejście – G810 Spectrum to pełnowymiarowa klawiatura o niezwykle prostym wyglądzie. Posiada autorskie przełączniki Romer-G – trwałe, ciche, z wyczuwalną amortyzacją na dnie skoku. Klawiatura jest wzorowo wykonana, przełączniki pracują jak należy, a podświetlenie wygląda świetnie. Docenić trzeba obecność rolki regulacji głośności, ale zabrakło portów USB. Jeśli podświetlenie RGB nie jest tak ważne lub wolimy przełączniki Cherry MX, lepiej rozważyć zakup modelu G610 o tej samej konstrukcji.
Najlepsze klawiatury gamingowe do 750 zł – I kwartał 2017
Teoretycznie przykrycie dziecka kocykiem powinno wystarczyć, żeby zapewnić mu ciepło. Czy zatem klipsy do kocyka są niezbędne? Może nie są konieczne, ale na pewno bardzo pomocne. Rodzic, który zdecyduje się na ich zakup, na pewno będzie z tego zadowolony. Zastosowanie klipsów do kocyka Dziecko w wózku lub foteliku samochodowym dość często trzeba przykrywać kocykiem. Wystarczy chłodniejsze powietrze lub wietrzna pogoda. Niestety, wszelkie okrycia lubią się zsuwać. Niosąc fotelik – kołyskę samochodową z dzieckiem w środku, można zgubić kocyk. Z pomocą przychodzą klipsy. Przypinamy okrycie do fotelika i problem z głowy. Podobnie jest z okryciami w wózku. Klipsy powinny być na tyle uniwersalne, aby pasowały do wszystkich sprzętów. Taki sposób mocowania można zastosować również w jeszcze jeden sposób – do zawieszania pieluszki lub zasłonki w wózku głębokim. Dzięki temu rozwiązaniu mocno świecące słońce nie zdenerwuje małego spacerowicza, a odizolowanie od bodźców zewnętrznych zapewni spokojny sen. Maluszka można osłonić także od wiatru i owadów. Tak naprawdę klips przypnie wszystko, co chcemy. Działa jak pewnego rodzaju klamerka, ale pasuje do grubszych podstaw wózka i fotelika. Zastosowań klipsów jest znacznie więcej. Nadają się do mocowania zabawek, zasłon w dziecięcym pokoiku, a nawet toreb z zakupami. Więcej przykładów? Proszę bardzo. Niektóre maluchy w czasie snu się rozkopują. Rodzic wstaje kilka razy i przykrywa, by za chwilę sytuacja się powtórzyła. Problem rozwiążą klipsy do kocyka, a w tym przypadku – do kołderki. Uchwyty przytrzymają jej rogi, jeśli przypniemy je do szczebelków łóżeczka, i po kłopocie. Kupujemy klipsy do kocyka Scenariusze są często podobne, powtarzalne w wielu rodzinach. Kocyk okrywający nóżki w wózku zsuwa się, spada, a nawet wkręca się w koła. Efekt? Konieczność prania. Albo innym razem – niemowlak leżący w wózku wierci się, płacze, jest zdenerwowany, bo słońce świeci mu w oczy. I pomyśleć, że rozwiązanie jest takie proste. Klipsy są na tyle uniwersalne, że powinny pasować do każdego wózka, fotelika i nosidła, a nawet łóżeczka. Dokonując wyboru konkretnego modelu, można skupić się np. na kolorze przypinki, dobierając ją do barwy sprzętu lub samego okrycia. Uchwyt klipsa do mocowania kocyka – uchwyt jest mocny, a zapięcie duże. Dzięki temu kocyk lub kołderka pozostaną na swoim miejscu. Poradzą sobie nawet z mocowaniem śpiworka do wózka. Dostępne są w dwóch wariantach kolorystycznych: różowy klips z pomarańczowym paskiem oraz zielony klips z niebieskim paskiem. Cena to ok. 20 zł. SKIP HOP – klipsy są na pasku, na którym umieszczono dodatkowo kółko (miejsce do przypięcia zabawki, maskotki, smoczka). Hitem są również elementy odblaskowe na pasku, zapewniające lepszą widoczność i zwiększające bezpieczeństwo na drodze. Klipsy przypinamy na rzep. Uchwyty zostały wykonane z jakościowo dobrego materiału, niezawierającego szkodliwych dla zdrowia składników. Do wyboru jest kolor pomarańczowy (orange), zielony (lime) i czarny. Cena to 39 zł. Klips do wózka Dreambaby – wielofunkcyjny, do użytku zarówno w domu, jak i na spacerze. Jakościowo trwały i bezpieczny dla dziecka. Cena to ok. 10 zł za sztukę. Szkoda, że wielu rodziców nie słyszało jeszcze o tak świetnym wynalazku, jakim są klipsy do kocyka. Taki niepozorny przedmiot rozwiązuje wiele problemów, ułatwia życie i zapobiega zgubom. Kocyk, kołderka, zabawka czy smoczek już nigdy nie spadną na ziemię.
Klipsy do kocyka
Czarny to nie twój kolor i zastanawiasz się nad alternatywą dla tej barwy? Dobrze trafiłeś. Na ślub nie trzeba wybierać czarnego garnituru, szczególnie latem. Nie wszystkim w nim do twarzy, a każdy z panów pragnie przeżyć swój ślub w garniturze, w którym będzie się czuł doskonale. Jakie inne kolory można wybrać na ten wyjątkowy dzień, by wciąż wyglądać elegancko i stosownie do sytuacji? Modne kolory na ślub W większości kolekcji garniturów ślubnych przewijają się przede wszystkim takie kolory jak: czerń, popielaty, odcienie szarości, granat oraz niebieski. Najbardziej klasyczna i najczęściej wybierana jest oczywiście czerń. Czarny garnitur jest elegancki, dodaje powagi tej wyjątkowej sytuacji. Jednak nie każdy mężczyzna dobrze się czuje w czerni oraz faktycznie dobrze w niej wygląda. Jasne słońce w połączeniu z czarnym garniturem i białą koszulą podkreśli bladość skóry, zaczerwienienia i sińce pod oczami. Zwłaszcza jeśli jesteś blondynem o typowo słowiańskiej urodzie, w czarnym garniturze będzie wyglądał jak wampir. Poniżej znajdziesz alternatywne kolory ślubnych garniturów. Podpowiadamy, które pasują do jasnej, a które do ciemnej karnacji oraz jak wyglądać w nich elegancko i modnie. Granatowy garnitur To jest właśnie najbardziej uniwersalny kolor garnituru, choć mało kto o tym wie. Granat jest przede wszystkim klasyczny i ponadczasowy. Ma same zalety. Pasuje do każdego typu męskiej urody oraz karnacji. Równie dobrze wygląda w ciągu dnia, jak i w nocy, w kościele i na weselu, dlatego będzie idealny na ślub. Nie bez przyczyny granatowy jest ulubionym kolorem polityków i ludzi biznesu. Granatowy garnitur daje bardzo duże możliwości stylizacyjne. Ładnie się komponuje praktycznie z każdym kolorem i rodzajem dodatków – a na ten wyjątkowy dzień warto poszukać ciekawych dodatków. Mucha w kropki, krawat w paski czy butonierka w kwiatki idealnie sprawdzą się na ślubie. Buty mogą być brązowe lub czarne, w zależności od koloru dobranych akcesoriów. Popielaty garnitur Mniej uniwersalny niż granat, ale bardziej niż czerń. Jest za to bardzo dobrym kolorem dla jasnych blondynów i szatynów, którzy w ciemnych barwach wyglądają smutno. Jego dużą zaletą jest to, że ma wiele odcieni, od naprawdę jasnych po wpadające w czerń. Dzięki temu z pewnością znajdziesz garnitur ślubny w kolorze odpowiednim do swojej karnacji. Popielaty garnitur warto ożywić kolorowymi dodatkami, które podkręcą ślubną stylizację. Błękitny garnitur Stworzony na lato, natomiast odradzamy noszenie go zimą. Jednak teraz, gdy panują wysokie temperatury, będzie idealny. Błękit pasuje zarówno do jasnej, jak i ciemnej karnacji. Będzie pięknie odbijał słońce i podkreślał urodę właściciela. Jest lekki, mniej formalny, idealny na ślub i wesele na świeżym powietrzu. Jeśli planujesz wziąć ślub latem, rozważ ten wybór. Będzie radośnie i lekko, a w połączeniu z białą koszulą i muchą elegancko. Przepięknie pasują do niego buty zarówno karmelowe, jak i czarne. Znowu liczy się całość kompozycji, dlatego kolor garnituru musi idealnie współgrać z kolorem dodatków i butów. Jeśli dobór barw nie jest twoją mocną stroną, warto poprosić o pomoc kolegę, który zna się na modzie, mamę czy ekspedienta w sklepie. Kluczem do perfekcyjnego wyglądu jest doskonała kompozycja kolorystyczna koszuli, butów, spinek do mankietów, butonierki oraz krawata/muchy. Z powodu tak wyjątkowego dnia warto się poświęcić i spędzić kilka godzin na zakupach, by wszystko było świetnie ze sobą zgrane.
Trendy ślubne w modzie męskiej. Kolor zamiast czerni
Zużyte gumowe pióra wycieraczek potrafią znacząco uprzykrzyć podróż w deszczu. Pogarszają widoczność, a przez to bezpieczeństwo jazdy. Dlatego nie powinniśmy zapominać o ich wymianie. Po czym poznać, że już pora na zakup nowego kompletu piór do wycieraczek? Czym grozi używanie starych wycieraczek? Wycieraczkito pozornie mało istotny element wyposażenia samochodu, na który najczęściej nie zwracamy uwagi, dopóki pewnego deszczowego dnia nie okaże się, że z trudem dostrzegamy drogę przez przednią szybę samochodu. Wówczas okazuje się, jak istotne dla bezpieczeństwa i komfortu jazdy są dwa gumowe pióra wycieraczek. W przeciwieństwie do oleju silnikowego czy opon, w przypadku wycieraczek nie ma odgórnych wytycznych mówiących, kiedy należy je wymienić. Dlatego wielu kierowców eksploatuje je ponad miarę, narażając się na wiele negatywnych skutków związanych z korzystaniem ze zniszczonych wycieraczek. Warto pamiętać, że zużyte, wyszczerbione i stare gumy wycieraczek nie tylko przestają efektywnie zbierać wodę z szyby i przyczyniają się do pogorszenia widoczności, ale również, a może przede wszystkim, uszkadzają powierzchnię szyby przez powodowane na niej mikrozarysowania. Wymiana szyby jest znacznie bardziej kosztowna w porównaniu z zakupem dwóch gumowych piór wycieraczek, dlatego zdecydowanie nie warto eksploatować ich ponad miarę. Sprawdźmy więc, po czym poznać, że wycieraczki nadają się do wymiany. Nie wymieniaj wycieraczek zbyt pochopnie Jednym z oczywistych symptomów zużycia piór wycieraczek jest pogorszenie skuteczności ich pracy objawiające się gorszą efektywnością w oczyszczaniu szyby z wody oraz powstawaniu smug. Należy jednak zaznaczyć, że nie zawsze smugi na szybie będą efektem zużytych piór. Często powstają, kiedy powierzchnia szyby jest zabrudzona tłustą substancją, np. woskiem z myjni automatycznej czy resztkami olejów i smarów z drogi. Jeżeli stwierdzimy, że wycieraczki pozostawiają smugi, przed ich wymianą oczyśćmy szybę oraz pióra specjalnym środkiem odtłuszczającym. Gdy po tym zabiegu nadal będziemy widzieli nieefektywną pracę wycieraczek, oznacza to, że pora na ich wymianę. Kiedy wycieraczki hałasują Głośna praca wycieraczek na powierzchni szyby może być również jednym z symptomów ich zużycia, ale może również oznaczać, że szyba została zabrudzona. W pierwszej kolejności warto dobrze oczyścić pióra oraz samą szybę i sprawdzić, czy to pomogło. Głośno popiskujące w trakcie pracy wycieraczki stają się niezwykle uciążliwe. Piszczenie może oznaczać poważniejszy problem z ramionami wycieraczek – mogą być zbyt mocno dociskane do szyby lub poszczególne elementy stelaża (jeżeli jest on metalowy) mogą być skorodowane i stawiać opór. Przed wymianą warto więc dokładnie sprawdzić kondycję całego ramienia wycieraczki, ruchome elementy nasmarować i skontrolować poprawność montażu piór. Nierówna praca wycieraczek Prawidłowo pracujące wycieraczki powinny płynnie i bezgłośnie poruszać się po powierzchni szyby. Tymczasem jednym z częstszych problemów jest przeskakiwanie piór wycieraczek w trakcie pracy. Nie musi to oznaczać konieczności wymiany samych piór. Może to być spowodowane niedostatecznie mocnym przyleganiem ich do szyby. W przypadku tradycyjnych metalowych stelaży winy należy doszukiwać się w wyrobieniu sprężyny, jednak jeżeli stelaże są jej pozbawione, warto skontrolować stan ruchomych przegubów, dzięki którym wycieraczki można oderwać od powierzchni szyby. Często zdarza się tak, że nierówna praca jest wynikiem pechowego doboru piór do ramion wycieraczek i tylko wymiana na nowe, lepszej jakości, pozwoli pozbyć się problemu. Pamiętajmy, zakup zestawu nowych wycieraczek nie jest wielkim wydatkiem, a w znaczącym stopniu przyczyni się od poprawy komfortu i bezpieczeństwa jazdy w deszczu. Wymianę zwykle zaleca się wykonać profilaktycznie przed nadejściem zimy, najlepiej już na początku jesieni.
Po czym poznać, że wycieraczki nadają się do wymiany?
„Portret damy” można nazwać dramatem kostiumowym. Po książkę powinna sięgnąć każda wielbicielka tego gatunku, zwłaszcza zaś literatury angielskiej XIX wieku. Z pewnością zaciekawi również wszystkich, którzy interesują się obyczajowością tamtych czasów. Intryga i żądza pieniądza Książka opowiada dzieje młodej Amerykanki Isabel Archer. Piękna i inteligentna dziewczyna przyjeżdża do Europy. Tutaj odrzuca bardzo korzystne propozycje małżeństwa. Pragnie w swoim życiu zaznać czegoś niezwykłego. Poznać świat i ludzi. Umożliwia jej to ogromny spadek po wuju. Niestety wkrótce pada ofiarą spisku i wychodzi za mąż za Gilberta Osmonda – niemajętnego kolekcjonera dzieł sztuki. Isabel przyjdzie drogo zapłacić za swoją pomyłkę. Osmond okazuje się bowiem człowiekiem bezwzględnym, zainteresowanym głównie majątkiem kobiety. „Portret damy” to opowieść o utracie niewinności i o dojrzewaniu głównej bohaterki. Isabel jako niedoświadczona i naiwna dziewczyna zupełnie nie zdaje sobie sprawy, co dzieje się wokół niej. Wydaje jej się, ze doskonale panuje nad sytuacją, podczas gdy to inne osoby decydują o jej losie. Jest to także przede wszystkim opowieść o konwenansach obowiązujących w XIX-wiecznej Europie, które skazywały kobietę na tkwienie w nieszczęśliwym i wyniszczającym małżeństwie. Złożone wątki psychologiczne Nie bez przyczyny „Portret damy” jest często kojarzony z powieścią psychologiczną. Pomimo wielu niedomówień fabuła obfituje w bogate opisy sylwetek bohaterów. Są to na dodatek postaci niezwykle ciekawe i, co chyba najbardziej rzuca się w oczy, niezwykle nieszczęśliwe. Na szczególną uwagę zasługuje Gilbert Osmond. Można go opisać jako tyrana i okrutnika, znęcającego się zarówno nad żoną, jak i córką. Byłoby to jednak ogromne uproszczenie. Osmond nie znęca się nad nimi dla przyjemności. Ten kolekcjoner dzieł sztuki stara się bowiem, żeby wszystko w jego otoczeniu było idealne, również ludzie. Znajduje skazy na charakterze Isabel, więc nie jest w stanie jej kochać. Córkę wychowuje natomiast na upragniony przez siebie wzór kobiety. Specyficzny język powieści W książce wyróżnia się również język – niezwykle wyrafinowany i kwiecisty. Z pewnością spodoba się on wszystkim wielbicielom angielskiej literatury XIX-wiecznej. Dla mniej zapalonych amatorów literatury tego typu może się jednak wydać nużący i zbyt patetyczny. Wiele partii jest niezwykle długich, na co z pewnością wpłynęło początkowe wydawanie powieści w odcinkach. Taki styl sprawia, że bardzo trudno jest odczuć czytelnikowi namiętności między bohaterami. Adaptacja filmowa Pomiędzy zdaniami ukryty został jednak ogromny ładunek emocjonalny, który wspaniale został ukazany w ekranizacji „Portretu damy” z 1996 roku. W rolę Isabel wcieliła się w nim Nicole Kidman. Gilberta Osmonda zagrał niezapomniany John Malkovich. Dodatkowo zachwyca muzyka Wojciecha Kilara. Dla wielu to właśnie film, nie książka, będzie dziś lepszym wyborem. Dla wszystkich miłośników literatury XIX wieku jest to jednak wciąż pozycja obowiązkowa. Książka dostępna jest w wersji papierowej i elektronicznej. E-book można nabyć w formatach EPUB i MOBI w cenie ok. 40 zł. Źródło okładki: www.proszynski.pl
Recenzja - „Portret damy” Henry James
Jeśli ktoś lubi poradniki kulinarne, jeśli w ogóle lubi wszelkie poradniki, przepisy, recepty na lepsze potrawy, lepsze sposoby sprzątania i wzór na życie, to przykro mi, to nie jest książka dla takiej osoby. Jeżeli zaś ktoś ma dystans do tego typu pozycji, świetnie się odnajdzie w felietonach Doroty Masłowskiej. Publikowane przez dwa lata w „Zwierciadle” teksty jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich pisarek zebrane w całość pod zaczepnym tytułem „Więcej niż możesz zjeść” to kpina w najczystszej postaci. Kpina napisana ze smakiem! Przepis. Na. Nie. Dorota Masłowska postrzega rzeczywistość w sposób zgoła odmienny niż ten prezentowany w poradnikach. Właściwie to autorka zebranych w tej pozycji felietonów dworuje sobie z ich metodyki zapisu i udzielanych wskazówek. Dzięki jej specyficznemu podejściu nie tylko do gotowania, ale i do wielu tematów z życia wziętych, można w „Więcej niż możesz zjeść”zetknąć się z przyzwoitą lekturą. Jeżeli jednak ktoś naprawdę oczekuje przepisów kulinarnych, srodze się zawiedzie. Te teksty to tak naprawdę jeden wielki przepis na nie. Metafizyczna teoria obrażonego jedzenia Trudno jednak powiedzieć, że o jedzeniu nie ma w tej książce nawet wzmianki. Dopisek do podtytułu – „Felietony parakulinarne” – wskazuje, że nawet parakulinarne, gdzieś z kuchnią mają coś po drodze. I tak brane są pod lupę: typowo polskie jedzenie (obżarstwo) świąteczne, żywienie małych dziewczynek czy wreszcie rozkwit tłuszczu i przesady w żywieniu młodych Amerykanów. Ta zjadliwość i prześmiewczość jest również całkiem trzeźwym oglądem na naszą współczesność. Czytelnik znajdzie tutaj także zapis różnorodnych obserwacji, wspomnień, zestawień kulturowych związanych z miejscem, które autorka aktualnie odwiedziła, krajem bądź miastem, a tak zupełnie przy okazji – jakieś wątki okołojedzeniowe. Zestawienie odczuć Każdy czytelnik wyniesie zapewne coś innego z lektury tej pozycji, a co za tym idzie, spotka się ona z różnorodnym przyjęciem. Być może ktoś się oburzy, ktoś może niechętnie przyzna do mięsnej hipokryzji albo uzna to za przesadę. Myślę jednak, że większości osób lektura „Więcej niż możesz zjeść”może przynieść przede wszystkim trochę uśmiechu nad karykaturą rzeczywistości, jaką wykreowała Masłowska. A kto wie, może nawet nie do końca karykaturą. Warto się przejrzeć w tym krzywym zwierciadle i ocenić, na ile jest to tylko autorskie, obrazoburcze widzimisię, a na ile odwzorowanie naszej codzienności taką, jaka ona jest. Dla mnie osobiście bomba! Felietony w wersji elektronicznej są dostępne w formatach EPUB i MOBI w cenie ok. 24 zł. Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl
„Więcej niż możesz zjeść” Dorota Masłowska – recenzja
Pewnie większości z was sam pomysł wyda się kuriozalny, jednak producenci akcesoriów do smartfonów już jakiś czas temu stworzyli doczepiane obiektywy, mające jeszcze bardziej usprawnić działanie kamery telefonu. Jak działa ten gadżet i dlaczego warto go kupić? O tym dowiecie się, czytając niniejszy poradnik. Obiektywy do smartfona – co to jest i „z czym się to je”? Każdy, nawet najtańszy smartfon, jeśli tylko posiada własną kamerę, to możecie być pewni, że jest ona wyposażona w niewielki, schowany wewnątrz obudowy obiektyw. Naturalnie, im droższy smartfon, tym jego obiektyw będzie bardziej zaawansowany. Obiektywy we flagowych urządzeniach potrafią być zbudowane nawet z 6–8 ruchomych elementów. Zastanawiacie się pewnie, że skoro same smartfony mają już nierzadko w swoim wnętrzu aż tak zaawansowane soczewki, to po co dokupować do nich jeszcze dodatkowe? Przecież za pomocą smartfonowych kamer już teraz można wykonać zdumiewające fotografie. Mimo wszystko zawsze powinniśmy pamiętać, że jeśli jesteśmy pasjonatami fotografii, to każda, nawet najdrobniejsza pomoc się przyda. Ową pomocą dla smartfonowej kamery są omawiane tutaj doczepiane obiektywy. Te akcesoria możemy podzielić na dwa rodzaje: Dedykowane dla konkretnych modeli smartfonów. Uniwersalne, które powinny pasować do każdego smartfona. Które są lepsze? Według mnie obiektywy dedykowane są o wiele lepiej dopasowane do konkretnych urządzeń niż te uniwersalne. Niektórzy producenci smartfonów już na starcie przystosowali swoje urządzenia do współpracy z doczepianymi obiektywami. Dobrym przykładem jest tu LG Nexus 5, który dookoła kamery posiada magnes. Dzięki niemu specjalnie przystosowany obiektyw możemy po prostu w to miejsce „przykleić”. Jak się pewnie domyślacie, także do smartfonów Apple iPhone jest cała masa takich akcesoriów. Jeśli więc w ciągu np. najbliższego roku nie mamy zamiaru rozstawać się z naszym smartfonem, powinniśmy pomyśleć o dedykowanym obiektywie. Co z uniwersalnymi? Ich główną zaletą jest to, że pasują do praktycznie każdego smartfona. Oznacza to, że jeśli np. używamy kilku różnych smartfonów lub w najbliższym czasie zamierzamy sobie kupić nowego, nie będziemy musieli się martwić, że wraz ze zmianą urządzenia obiektywy przestaną pasować. Rodzaje obiektywów Na Allegro znajdziemy bardzo bogatą ofertę obiektywów. Najczęściej do kupienia są całe zestawy, zawierające trzy soczewki, w tym: Fish Eye (rybie oko) – obiektyw, dzięki któremu kamera uzyskuje dużo szerszy, 180-stopniowy kąt widzenia, przy jednoczesnym, beczkowatym zniekształceniu obrazu. Macro – stworzony specjalnie do wykonywania zdjęć makro, czyli zbliżeń naprawdę małych obiektów, np. monet, owadów, części roślin, itp. Wide Angle – dzięki niemu obejmiemy jeszcze większą powierzchnię fotografowanego krajobrazu. Obiektyw idealny na wycieczki – za jego pomocą będziemy w stanie objąć kadrem np. duże budynki, pejzaże, itp. Wśród ofert znajdziemy też coś, co do niedawna było wyłącznie domeną lustrzanek, a mianowicie teleobiektywy. Co dzięki nim możemy uzyskać? Praktycznie to samo, co za pomocą ich pełnowymiarowych odpowiedników, czyli bardzo duże powiększenie fotografowanego obiektu. Wyobraźcie sobie, że dzięki takiemu gadżetowi wasz smartfon z miejsca dostanie np. 12 x zoom optyczny. Ceny A teraz jedna z najważniejszych kwestii, czyli ceny. Najprostsze zestawy obiektywów do smartfonów można kupić już nawet za nieco ponad 20 zł. Bardziej zaawansowane soczewki, dedykowane pod konkretne modele urządzeń, oraz teleobiektywy są niestety sporo droższe. To samo dotyczy obiektywów produkowanych przez markowe firmy (jak np. Olloclip). Za takie akcesoria przyjdzie nam zapłacić nawet kilkaset złotych.
Obiektyw do smartfona – interesujący gadżet dla fotomaniaków
Jedną z najpiękniejszych polskich tradycji jest wielkanocne święcenie pokarmów. Kolorowe pisanki, białą kiełbasę, chleb oraz przyprawy układamy w eleganckim koszyczku. Tylko jaki model wybrać? Najpiękniejsze koszyczki Zgodnie z tradycją koszyk powinien być upleciony z wikliny, ale nie jest to jedyny materiał, z którego wykonuje się ten ważny element wielkanocnej święconki. Kosze wyplata się również z innych tworzyw naturalnych, takich jak bambus, rattan, a nawet sizal (włókno agawy) – barwionych na rozmaite kolory. Miłośników ekologii zachwycą zapewne koszyki wykonane w całości z materiałów biodegradowalnych, czyli papieru oraz tektury. Są lekkie, mają uniwersalny kolor i pasują absolutnie do wszystkiego. Można je również dowolnie udekorować, np. pomalować flamastrami, okleić koralikami czy przewiązać wstążkami. Równie interesujące są kosze z wełny czesankowej, w którą można powpinać kwiaty, gałązki i drobne ozdoby z drewna (np. takie, jak stosowane w scrapbookingu), a także z włóczki oraz grubego filcu. Ten ostatni jest szczególnie wdzięcznym materiałem, ponieważ można z niego wycinać dowolne wzory, np. baranki, bazie oraz zajączki. Filcowy koszyk sam w sobie może być prawdziwym dziełem sztuki, więc nie trzeba go dodatkowo upiększać. Niezwykle oryginalne są natomiast koszyki upieczone z ciasta drożdżowego, w których można podać na stół poświęcone pokarmy… i zjeść je razem z zawartością! Dekoracyjny koszyczek wielkanocny z wikliny w kolorze naturalnym, udekorowany sztucznymi żółtymi kwiatkami oraz małymi jajeczkami (stylizowanymi na przepiórcze). Wymiary: 18 cm × 19 cm × 8 cm. Cena: 59,90 zł. Koszyk filcowy. Koszyk z uchwytem wykonany z kolorowego filcu oraz tkaniny w biało-zieloną kratę. Górę ozdobiono filcową trawką z listkami koniczyny oraz biedronkami. Do wyboru pięć różnych kształtów. Wymiary: ok. 24 cm × 20 cm. Cena: od 14 zł. Jak udekorować święconkę? box:offerCarousel Wiklinowy kosz wielkanocny będzie się prezentował doskonale, jeśli wyłożymy go śnieżnobiałą koronkową serwetą i udekorujemy gałązkami ciemnozielonego bukszpanu. Niektórzy sięgają też po bazie oraz świeże kwiaty, np. wiosenne żonkile, hiacynty czy tulipany, które doskonale komponują się z koszykiem wykonanym z tektury. Pisanki będą wyglądały jeszcze efektowniej, jeśli ułożymy je w gniazdkach uplecionych z rzeżuchy lub w kieliszkach – np. kryształowych, ceramicznych lub kamionkowych. Do koszyczka wielkanocnego chętnie wkładamy nie tylko pokarmy, ale również elementy dekoracyjne, czyli np. cukrowego baranka, którego chce zjeść każde dziecko, małego kurczaczka z piórek lub czekoladowego zajączka. Niektórzy umieszczają w koszyczku również miniaturowe palemki i suszone kwiaty, a uchwyt obwiązują kolorowymi wstążkami i tasiemkami. Do koszyczka z włóczki lub filcu możemy dołożyć także dodatkowe jajka wykonane z drewna i pomalowane w motywy roślinne. Co włożyć do koszyczka? Skład święconki podlegał wielu zmianom w ciągu wieków. Tradycja nakazuje jednak, aby w wiklinowym koszyku znalazło się siedem podstawowych pokarmów, które mają znaczenie symboliczne i odwołują się do tradycji chrześcijańskich. Są to: chleb (ciało Jezusa), pisanki (symbol nowego życia), wędliny i kiełbasy, baranek, sól (chroni przed zepsuciem), chrzan, babka piaskowa oraz woda (obmywa z grzechów). Oczywiście w naszych koszyczkach znajdują się również np. zajączki i jajka z czekolady, ocet, różnego rodzaju ciasta, które chcemy zjeść podczas posiłku wielkanocnego. Nie istnieją, co prawda, przepisy regulujące zawartość koszyczka, ale podczas wypełniania go trzeba zachować umiar. Tradycja święcenia pokarmów sięga w Polsce XIV wieku. Jest to zwyczaj, który warto celebrować, a wybór odpowiedniego koszyka jest równie ważny, jak jego zawartość.
Najpiękniejsze koszyczki na Wielkanoc 2017. Wełniane, wiklinowe czy tekturowe?
„Wielki Gatsby” to niezwykły film o niespełnionej miłości, amerykańskim śnie oraz szalonym Nowym Jorku lat dwudziestych. To jeden z najbardziej widowiskowych obrazów ostatnich lat. Przyciąga piękną muzyką, świetnymi zdjęciami i doskonałą obsadą. Jednak przede wszystkim jest ucztą dla oczu i wielką inspiracją modową. Daj się porwać dekadenckiemu stylowi lat 20. i poczuj się jak crème de la crème amerykańskiej elity. Amerykański sen Większość z nas nie zdaje sobie sprawy, jak ważne dla kobiet były lata 20. oraz jak bardzo niezwykły był ten okres w historii świata i mody. W każdym zakątku globu, a szczególnie w USA, wszyscy świętowali koniec I wojny światowej i nowe, radośniejsze czasy. Dwudziestolecie międzywojenne dla Amerykanów to dekada największych, szybkich fortun, ostentacyjnej konsumpcji oraz niekończącej się zabawy. Co więcej, właśnie wtedy kobiety uzyskały prawa wyborcze i zaczęła się ich emancypacja. To również pierwszy moment w historii, w którym Stany Zjednoczone dyktowały trendy Europie, a nie na odwrót. Wielki Gatsby i Wielka Moda Film Wielki Gatsby na podstawie powieści Francisa Scotta Fitzgeralda idealnie oddaje klimat tamtych czasów. Kostiumy zaprojektowały Catherine Martin i Miuccia Prada. Nic dziwnego, że dzięki takiemu duetowi Wielki Gatsby dostał Oscara za najlepsze kostiumy. Na czym się głównie koncentrowały, by oddać modę lat dwudziestych? Przede wszystkim na przepychu, błysku i szlachetnych materiałach. Piórka, cekiny, kryształki oraz frędzle to nieodłączny element ówczesnej mody. Tak samo jak droga biżuteria i mocny makijaż. Moda rodem z filmu nie pasuje na co dzień, jednak na wieczór jak najbardziej. Jeśli chcesz spróbować czegoś nowego i bawić się na imprezie w stylu dawnych amerykańskich elit, poznaj niezbędne elementy i stwórz stylizacje jak z lat dwudziestych. Flapper dress, czyli rewolucja Moda jest zawsze wynikiem przemian w społeczeństwie i również tym razem musiała za nimi nadążyć. Kobiety coraz częściej żegnały się z uwierającymi gorsetami, a na ich miejscu pojawiła się w flapper dress. To była prawdziwa rewolucja w modzie, ponieważ została stworzona z myślą o wygodzie kobiet i ich ruchów podczas tańca. Czym się charakteryzuje? Obniżoną talią, zazwyczaj jest na ramiączkach oraz ma dekolt z przodu i na plecach. Jest bardzo seksowna, ale nie oczywista. Nie podkreśla ani biustu, ani bioder. Często dół jest ozdobiony piórkami lub frędzlami, które pięknie układają się w tańcu. Im bardziej będzie błyszczeć i się mienić, tym lepiej. To sukienka idealna na imprezę w klubie lub koktajl w ekskluzywnym barze. Dodatki – więcej i więcej! W stylizacjach dwudziestolecia międzywojennego bardzo ważną rolę odgrywała biżuteria. Zapomnij o minimalizmie. Im więcej, tym lepiej! Perły, drogie diamenty, złoto i srebro – wszystko powinno błyszczeć. Nie martw się, jeśli nie masz w swojej szkatułce drogocennych klejnotów rodzinnych. Współczesna moda i interpretacja dwudziestolecia międzywojennego jest zdecydowanie bardziej demokratyczna. Sztuczne perły, biżuteria z cyrkoniami oraz „tylko” pozłacana lub posrebrzana są jak najbardziej na miejscu. Nie bój się założyć długi, wyrazisty wisior i wiele bransoletek na nadgarstki – tak się wtedy nosiło. Bardzo ważnym elementem tamtej mody są ozdoby do włosów. Bogato zdobione opaski i strojne fascynatory to obowiązkowy dodatek do looku w stylu Wielkiego Gatsby’ego. Makijaż i włosy w stylu glamour Makijaż w latach dwudziestych był mocny i wyrazisty. Fashionistki zaczerpnęły pomysł na make-up od aktorek i prostytutek. Mocno podkreślały oczy czarną kredką, na usta nakładały czerwoną szminkę (tylko taki kolor był wtedy dostępny), a policzki malowały koliście różem. Skóra musiała być alabastrowa. Najmodniejszą fryzurą był krótki bob, wylansowany przez polskiego fryzjera Antoniego Cierplikowskiego. Kobiety układały go w delikatne fale i podkreślały brylantyną. Jeśli chcesz się inspirować tamtym okresem, zrób ciemne smokey eyes, doczep sztuczne rzęsy i pomaluj usta czerwoną szminką. Lakier do paznokci najlepszy będzie w kolorach śliwki lub brązu. Delikatne fale będą dobrze wyglądać zarówno u posiadaczek długich, jak i krótkich włosów.
Stylizacje w stylu „Wielkiego Gatsby’ego”
Ten prosty gadżet zrewolucjonizował makijaż! Ale czy wiesz, że gąbka do jego wykonania to naprawdę bardzo… wielofunkcyjne narzędzie? Gąbeczki do makijażu to od kilku lat prawdziwy hit. Najpierw stosowane przez profesjonalnych makijażystów i blogerów, teraz są w podstawowym wyposażeniu kosmetyczek większości z was. Oczywiście, gąbka gąbce nierówna – te tańsze nie są najlepszej jakości, a korzystanie z nich pozostawia wiele do życzenia. Jeśli zdecydujecie się na trochę droższy gadżet, będzie on wam służył zdecydowanie dłużej, a w dodatku będziecie mogły używać go na wiele różnych sposobów. 1. Podkład pod kontrolą Gąbeczka do makijażu to idealne narzędzie do rozprowadzania na skórze podkładu. Docenią je zwłaszcza te z was, które stosują cięższe, bardziej kryjące kosmetyki. Gąbką dużo lepiej rozetrzecie je na skórze – pokryją ją równomiernie i unikniecie widocznych smug od włosia, jakie pozostawiają czasem pędzle. Odpowiednio nakładając wilgotną gąbką podkład, pozbędziemy się kłopotliwego problemu z wyraźnie różniącym się kolorem kosmetyku i naszej cery. Gadżet sprawia bowiem, że podkład staje się powoli coraz bardziej transparentny, tak, że przy linii żuchwy zlewa się ze skórą, dając bardzo naturalny efekt. 2. Konturowanie na mokro Konturowanie, czyli nadawanie twarzy bardziej wyrazistych rysów, święciło swoje triumfy kilka sezonów temu. Obecnie modniejszy jest nieco bardziej naturalny look, ale contouring świetnie sprawdza się w przypadku eleganckich, wieczorowych makijaży. Metoda „na mokro” wymaga rozprowadzenia na skórze większej liczby warstw „wilgotnych” kosmetyków. Poza kremami nawilżającymi stosujemy też: podkład, korektor, rozświetlacz czy kamuflaże. Przy ich aplikacji gąbeczka będzie idealna, dokładnie rozprowadzając po skórze kosmetyki i przygotowując bazę pod dalsze elementy makijażu. 3. Nowoczesny róż Jeśli dotychczas nakładałaś na policzki róż w kamieniu, to z przykrością donosimy, że to już niemodne! Teraz triumfy święcą nowoczesne róże w kremie, z których nakładaniem – a jakże – najlepiej radzi sobie nie pędzel, lecz gąbeczka. W sieci znaleźć można kosmetyki w tubce z wbudowanym „gąbkowym” aplikatorem, ale temu zadaniu podoła też tradycyjna gąbeczka. Oczywiście, najpopularniejsza z nich to propozycja od amerykańskiej marki Beauty Blender. Ten gadżet o charakterystycznym kształcie jajka lub łezki jest hitem na całym świecie, a dzięki specjalnemu, opatentowanemu materiałowi, z jakiego go wykonano, nie ma podobno sobie równych w rozprowadzaniu na skórze kosmetyków o płynnej czy kremowej konsystencji. Jedyny mankament? Cena. Oryginalny Beauty Blender może kosztować nawet 100 złotych. 4. Pomoc fryzjerska Myślałaś, że gąbeczka przydaje się tylko do makijażu? Okazuje się, że to naprawdę bardzo wielofunkcyjny gadżet, który sprawdzi się również podczas… farbowania włosów! Styliści fryzur i koloryści od dawna używają ich podczas koloryzacji: wyrównują w ten sposób koloryt odrostów między kolejnymi sesjami farbowania całej głowy. Przyrząd sprawia, że farba głębiej wnika we włosy, a w dodatku unikniemy smug, jakie często zostawiają dołączane do farb pędzle. 5. Niebanalny manicure Fanki efektownego manicure z pewnością wiedzą już także, że gąbeczki doskonale radzą sobie z paznokciami w stylu ombre! Wystarczy na owalny gadżet nałożyć dwa wybrane kolory lakieru, jeden pod drugim. Następnie zdecydowanym ruchem przycisnąć go na paznokieć i przyklepać. Efekt tego prostego zabiegu cię zaskoczy! Gąbeczka do makijażu świetnie sprawdza się nie tylko przy malowaniu czy konturowaniu twarzy, ale również ramion, dekoltu czy szyi. Miękki, elastyczny materiał zdecydowanie lepiej dopasowuje się do kształtu ciała, docierając w każde zagłębienie. Jakby tego było mało, gąbki mogą mieć też dużo bardziej prozaiczne zastosowanie: świetnie sprawdzają się w… czyszczeniu śladów po dezodorancie z ubrań. Zwilżona wodą gąbeczka poradzi sobie z takimi plamami niezwykle szybko. Zobacz równiż Strefę Urodową - Konturowanie na mokro - trend w makijażu.
Gąbka do makijażu – 5 sposobów na jej wykorzystanie
Dwutygodniowa przerwa zimowa to idealny moment, aby dzieci wraz z rodzicami poszalały trochę na śniegu. Bitwa śnieżna, sanki czy zjeżdżanie na pupie z górki to zabawy, które dzieci uwielbiają. Jeśli jednak w te ferie chcecie zaszaleć i spędzić je w wyjątkowy sposób niekoniecznie w domu, wypróbujcie 14 wyjątkowych atrakcji na 14 aktywnych dni ferii. Lodowisko Coraz więcej miast i miasteczek otwiera w zimowym sezonie lodowiska. Jedne są kryte, inne na otwartej przestrzeni. Niezależnie od tego, na które się wybierzesz, zabawa na pewno będzie przednia. Odrobina ruchu, doborowe towarzystwo i ciepła czekolada w przerwie – to zachwyci nie tylko dzieci, ale i rodziców. A jeśli jeszcze twoje pociechy nie mają łyżew, kupisz je na Allegro już od 70 zł. Narty Zimowe harce często kojarzą się z nartami, a te – z górami. Jeśli planujecie wyjazd, atrakcji na pewno nie zabraknie. Nie powinni jednak martwić się ci, którzy na ferie zostają w domu. Stoki narciarskie dla dzieci dostępne są już w wielu województwach. Na co więc czekać? Basen i bubblemaker Jeśli twoje dziecko jeszcze nie chodzi na basen, koniecznie zawitajcie tam całą rodziną w ferie. Pływanie wzmacnia mięśnie i odciąża kręgosłup. Gadżety do wody, np. koło dla dziecka, dostaniecie na Allegro już za mniej niż 50 zł. Gokarty i tor kartingowy Idealne miejsce dla chłopca i jego taty. Gokarty na pewno ucieszą małych i dużych panów. Taka zabawa to emocje na cały dzień. Ale kto powiedział, że mogą nimi jeździć tylko mężczyźni? Kulig Ktoś, kto sądzi, że przejażdżka na sankach ciągniętych przez konie to nuda – myli się. Kulig to ogromna atrakcja zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Rozejrzyj się po okolicznych stadninach – może któraś z nich organizuje tego typu atrakcje? Skuter śnieżny To też pewien rodzaj sań, ale motorowych. Przejażdżka na nich to nie tylko zabawa, ale i nutka adrenaliny. Tę rozrywkę pokochają zwłaszcza panowie. Tego typu atrakcje to nie tylko odkrywanie wspólnych pasji, ale i wyjątkowe chwile dla ojca i syna. Wspinaczka na ściankę Jeśli twoje dziecko uwielbia zawody i zabawy sportowe, na pewno zauroczy go wspinaczka na ściankę. Ten wspaniały sport zyskuje coraz większe grono miłośników. Może i was zachwyci? Jazda konna Uroków jazdy konnej nie trzeba przedstawiać chyba nikomu. Popołudnie w stadninie to idealna niespodzianka dla całej rodziny i magiczne chwile, do których z chęcią powrócisz. Psi zaprzęg W Polsce nie jest jeszcze tak popularny, ale w górach można doświadczyć takich atrakcji. Na pewno będą to niezapomniane chwile i sprawią, że ferie przestaną kojarzyć się tylko z domem. Zimowe podchody Ferie w domu to też świetny czas, aby pobawić się w zimowe podchody. Zasady są chyba każdemu znane, atrakcji mogą dostarczyć zaspy, za którymi uciekinierzy mogą się ukryć. Warsztaty handmade dla dzieci A jeśli wolicie spędzić ferie bardziej spokojnie, koniecznie wybierzcie się na warsztaty dla dzieci. Lepienie garnków, malowanie na szkle czy poznawanie nowych technik ozdabiania to zajęcia, które zainteresują zwłaszcza dziewczynki. Teatr i dom kultury W czasie ferii zimowych wiele domów kultury oraz teatrów prowadzi zajęcia dla dzieci w różnych grupach wiekowych. Spektakle, warsztaty aktorskie, teatr lalki – czyli wszystko to, co sprawi wiele radości. Gry planszowe Planszówki to świetny pomysł na spędzenie czasu dla całej rodziny. Nie tylko bawią i zbliżają swoich uczestników, ale także uczą rywalizacji i logicznego myślenia. Wspólne gotowanie Z pozoru zajęcie bardziej dla dziewczynek, ale i chłopców udaje się w to zaangażować (nawet tych dużych). Wystarczy gotować coś, co uwielbiają albo piec pizzę czy ulubione ciasto. Najważniejsza jest dobra zabawa i wspólna praca. Dzieci mogą ozdabiać ciasto, próbować paluszkami, czy masa jest odpowiednio słodka, no i oczywiście jeść.
Pomysły na spędzenie aktywnych ferii
Cienie pod oczami spędzają sen z powiek niejednej kobiecie. Defekt ten sprawia, że wyglądamy na bardzo przemęczone. Niestety, bardzo często jest on związany z naszą genetyką i tak naprawdę kremy pod oczy mogą w tym przypadku niewiele zdziałać. Na szczęście można zamaskować cienie przy pomocy makijażu. Warto poznać listę korektorów, które można wykorzystać w tym celu. Korektory rozświetlające maskujące cienie pod oczami Korektory rozświetlające są idealne dla osób, które cenią sobie naturalny wygląd i niewidoczny makijaż. W ich składzie znajdują się drobinki, od których odbija się zarówno światło dzienne, jak i sztuczne. Dzięki temu uzyskujemy efekt rozjaśnienia cieni pod oczami. Rimmel Match Perfection rozświetlacz – w subtelny sposób rozświetla okolicę oka, dzięki czemu cienie stają się mniej widoczne. Jest szczególnie polecany osobom, którym ciężko dobrać odpowiedni kolor korektora. Ten dopasuje się do odcienia naszej karnacji. Opakowanie o pojemności 7 ml kosztuje ok. 30 zł. YSL Yves Saint Laurent Touche Eclat korektor – po ten kosmetyk sięgają największe gwiazdy. Obecne w jego składzie substancje rozpraszają światło i dzięki temu cienie pod oczami przestają być widoczne. Ogromną jego zaletą jest aplikator w pędzelku, który znacząco ułatwia nakładanie kosmetyku. Za 2,5 ml zapłacimy ok. 100 zł. Avon Magix Multi-Benefit Illuminator – głównym przeznaczeniem tego produktu jest maskowanie cieni pod oczami. Niemniej można go również wykorzystać do rozświetlenia środkowych partii twarzy. Uzyskujemy w ten sposób trójwymiarowy makijaż, dzięki czemu twarz nie sprawia wrażenia płaskiej bryły. Opakowanie tego korektora o pojemności 4,25 ml kosztuje 15,50 zł. Korektory kryjące na cienie pod oczami Niektóre korektory zawierają w składzie dużo pigmentu, dzięki czemu doskonale sobie radzą z kryciem cieni pod oczami. W tym przypadku charakterystyczna jest również mocno kremowa konsystencja. Oczywiście, warto pamiętać o tym, aby taki korektor był o ton jaśniejszy od naszego naturalnego odcienia skóry. Bourjois Healthy Mix korektor – cechuje się silnymi właściwościami kryjącymi i poradzi sobie nawet z mocno widocznymi cieniami pod oczami. W jego składzie obecne są wyciągi z owoców, które nawilżają i zmiękczają delikatną skórę okolic oczu. Cena za 10 ml wynosi ok. 25 zł. Misslyn kryjący korektor pod oczy – ma mocno kremową konsystencję i cechuje się wysokim stopniem krycia. Może być stosowany do maskowania cieni wynikających z nadmiernego nagromadzenia się barwnika w naskórku, a także cieni związanych z płytkim unaczynieniem skóry. Korektor posiada wygodny aplikator, dzięki któremu można go precyzyjnie rozprowadzić w okolicy skóry oczu. Opakowanie o pojemności 4 ml kosztuje ok. 32 zł. Nyx korektor w słoiczku – ogromną jego zaletą jest opakowanie, dzięki któremu możliwe jest całkowite wykorzystanie produktu. Poza tym cechuje się jedwabistą konsystencją i bardzo łatwo rozprowadza się na skórze. Za jego pomocą można maskować nie tylko cienie pod oczami, ale również zaczerwienienie cery. Za 6 g zapłacimy ok. 25 zł. Odpowiedni korektor może skutecznie zamaskować nieestetyczne cienie pod oczami. Dzięki temu czujemy się lepiej i pewniej we własnej skórze. Warto znaleźć miejsce w kosmetyczce na ten doskonały produkt do makijażu.
6 korektorów przeznaczonych do maskowania cieni pod oczami
Każda edycja Moto G była chwalona za stosunek ceny do jakości. Tegoroczna wersja przynosi spore zmiany wizualne i funkcjonalne. Jakie nowości nas czekają? Specyfikacja wyświetlacz: 5 cali, 720 x 1280 pikseli, IPS, Gorilla Glass 3 procesor: Qualcomm Snapdragon 410 4 x 1,4 GHz grafika: Adreno 306 RAM: 1 GB pamięć: 8 GB + slot microSD złącze kart: microSIM łączność: LTE, Wi-Fi b/g/n, Bluetooth 4.0, GPS+GLONASS+Beidou, GSM/HSPA, radio FM system operacyjny: Android 5.1.1 Lollipop bez nakładki interfejsu aparat: 13 Mpix z autofocusem i diodą LED z tyłu + 5 Mpix z przodu wodoodporność: IPX7 bateria: 2 470 mAh wymiary: 142,1 x 72,4 x 11,6 mm waga: 155 g kolor: czarny, biały + wymienne tylne klapki baterii Trzeci wariant Moto G to niewielkie, ale jednak znaczące zmiany. Poprzednie dwie wersje różniły się głównie wymiarami, a w przypadku najnowszej odsłony mocno poprawiono aparat oraz baterię. Rozdzielczość i wymiary wyświetlacza zostały takie same, jak w rewizji 2014, ale konstrukcja jest teraz wodoodporna. Konstrukcja Nadal widać, że to Motorola. Obudowa pozostała łukowata, a front wciąż zdobią dwie szczeliny głośników. Moto G trzeciej generacji jest jednak trochę szersza i grubsza oraz minimalnie dłuższa od tej zeszłorocznej. Więcej w niej detali, a sama obudowa wyróżnia się mniejszą surowością. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Front, wyłożony szkłem Gorilla Glass 3, to gładka tafla, bez przycisków pod ekranem. Poniżej wyświetlacza widać szczelinę przetwornika multimedialnego, a nad nim głośnik rozmów. Tym razem oba te elementy nie mają metalowych maskownic, a wyłożone zostały czarnymi filtrami. Obok górnego głośnika można też dojrzeć standardowe sensory oraz przedni obiektyw. Krawędzie nie są teraz płaskie, a odstające i zwężają się ku pokrywie (w Moto G 2ndbyło odwrotnie). Układ gniazd pozostał taki sam – spód stanowi gniazdo microUSB oraz szczelina do podważenia pokrywy. Prawy bok zajmują przyciski, włącznik (ma teraz dodatkowe żłobienia) oraz regulacja głośności (gładka). Na środku górnej krawędzi ulokowano wyjście słuchawkowe, obok którego widać też szczelinę mikrofonu. Klapki tym razem tak mocno nie ogumowano, ale ma gęste żłobienia na całej powierzchni. Obiektyw aparatu nie wystaje ponad obręb urządzenia, a sama pokrywa wpięta jest w wielu punktach i ma dodatkowe uszczelki w okolicy czytników. Skrywa ona sloty na karty microSIM oraz microSD, oba wsuwane, bez blokady (w przeciwieństwie do Moto G 2nd). Wykonanie telefonu jest bardzo dobre – tworzywa są mocne, a żłobione elementy robią dobre wrażenie. Pokrywa nie przylega jednak tak idealnie, jak w poprzedniej wersji, zachowuje minimalny luz. Pozostałe komponenty są już spasowane wzorowo. Sam wolę też gładką, ale mocno gumowaną klapkę Moto G drugiej generacji niż nacięcia w trzeciej. Teraz telefon wygląda jednak bardziej atrakcyjnie, ma więcej detali, które przyciągają wzrok. Moto G 3rd dostępna jest w dwóch wersjach kolorystycznych – czarnej i białej. W sprzedaży ukażą się też wymienne pokrywy w wielu kolorach. Ergonomia i użytkowanie Opisywana Moto G nie należy do najsmuklejszych smartfonów, ani nie byłaby w stanie uczestniczyć w pokazie na najpiękniejszą. Chcąc „ratować” jej atrakcyjny wygląd, producent zastosował łukowatą, wygiętą obudowę, korzystnie wpływającą na ergonomię urządzenia. Telefon dobrze wypełnia dłoń – trzyma się go świetnie, a kształt obudowy i krawędzi pozwala także na wygodne podnoszenie sprzętu z wszelkich blatów. Przyciski wyraźnie odstają od krawędzi i mają wyczuwalny, sprężysty skok. Niezwykle łatwo wyczuć chropowatą powierzchnię włącznika, nie sposób pomylić go też z tym, odpowiedzialnym za głośność. Mimo, że tylna klapka w jednym miejscu jest minimalnie luźna i potrafi czasami zatrzeszczeć, to telefon przeszedł bez problemu testy wodoodporności. Po zamoczeniu smartfona wystarczy go przetrzeć i od razu nadaje się do użytku. Wtedy docenimy również ergonomiczną przewagę klapki ze żłobieniami nad tą gładką (znaną z drugiej generacji telefonu) – stabilizuje ona chwyt, co niewątpliwie przyda się w wilgotnych warunkach. Kolejną wyjątkową zaletą produktu jest fakt, że posiada on lokalizację głośnika na froncie, czego zwykle brakuje w większości smartfonów, nawet tych flagowych. Niestety, zrezygnowano ze stereo – obecnie za nagłośnienie odpowiada tylko pojedynczy, dolny głośnik. Wyświetlacz W stosunku do poprzedniej generacji nie zmieniła się rozdzielczość – dalej mamy 5-calowy ekran HD, czyli 720 x 1280 pikseli, co zapewnia zagęszczenie pikseli na poziomie 294 ppi. Ekran jest jednak wyraźnie jaśniejszy, posiada lepszy kontrast oraz inną temperaturę barwową. Biel jest chłodniejsza, wyświetlacz wygląda bardziej efektownie niż w drugiej odsłonie. Ponadto nie można narzekać na kąty widzenia, bowiem powoli standardem w tej cenie staje się rozdzielczość Full HD. Co ważne, ekran jest responsywny, precyzyjny, pozwala na szybką i pewną obsługę. System operacyjny i wydajność Moto G 2nd czeka na aktualizację do Lollipopa w wersji 5.1.1, tymczasem najnowsza Moto G ma go w standardzie. Jak przystało na Motorolę, mamy czysty Android, bez nakładki. Jedyną zmianą są specjalne aplikacje Motoroli – nie jest to bloatware, a przydatny program Moto (wcześniej znany jako Assist), który pozwala na automatyczne wyciszenie telefonu w nocy czy podczas podróży. Trzecia Moto G wprowadza też wygodny system gestów – można w szybki sposób uruchomić latarkę bądź aparat. Istnieje też opcja automatycznego podświetlenia ekranu po podniesieniu telefonu. Android na najnowszej Moto G jest też trochę szybszy niż poprzednik, oferuje stabilną i pewną pracę. Do tego szybciej się włącza i wyłącza. Nie przycinają się animacje, telefon działa żwawo – to zasługa odświeżonego układu i dopracowanego Lollipopa. Poprzednia Motorola była nieco wolniejsza i czasami kazała sobie dłużej czekać na wykonanie operacji. Szkoda jednak, że w Polsce, przynajmniej póki co, nie jest dostępna wersja z 2 GB pamięci RAM-u. Telefon w benchmarku AnTuTu uzyskuje 23 770 punktów. To trochę lepszy wynik od Moto G drugiej generacji (19 160 punktów), chociaż smartfon nadal plasuje się w średniej półce wydajnościowej. To aktualnie przeciętne możliwości procesora, grafiki 2D i 3D, nie jest to więc wyjątkowo atrakcyjny produkt dla użytkowników, którym zależy tylko na wydajności (tutaj lepiej wypadają smartfony o azjatyckim rodowodzie). Bateria W edycji na rok 2015 ogniwo zostało powiększone z 2 070 mAh do 2 470 mAh. Procesor jest podobny, a rozdzielczość ekranu ta sama, więc nowa „G” oferuje wyraźnie dłuższy czas pracy. Gdy „dwójka” jest w praktyce „jednodniówką”, to dwa dni aktywności nie są dla Moto G 3rd wyzwaniem (bardziej oszczędni poradzą sobie bez ładowania nawet przez 3 dni). W testach syntetycznych bateria Moto G 3rd wytrzymuje 8 godzin i 3 minuty, podczas gdy 2nd daje prawie o 2 godziny krótszy czas pracy. Z uwagi na powiększoną baterię, Moto G 3rd ładuje się jednak o około 100 minut dłużej. Multimedia – gry, aparat, audio Z wydajnością jest podobnie, jak u poprzednika – smartfon poradzi sobie z większością gier, nie tylko tych 2D. Zaawansowane pozycje 3D mogą nie działać idealnie, nie zostaną uruchomione na wyższych ustawieniach graficznych, ale Real Racing 3 lub Asphalt 8: Airborne są w pełni grywalne. Obsługa nowych tytułów 2D, takich jak Angry Birds 2, również nie są problemem. Aplikacja aparatu jest bardzo dobra. Pozwala wyznaczyć punkt autofocusu i od razu dostosować ekspozycję. Mimo zastosowanej większej rozdzielczości matrycy, zdjęcia nie są dużo lepsze niż u poprzednika. Jak to zwykle bywa, potrzeba dobrych warunków świetlnych, bo w gorszych fotografie mogą być: niedoświetlone, ziarniste lub rozmyte. Ogólny poziom jest jednak dobry, co tyczy się także przedniego obiektywu. Oba nieźle radzą sobie z nagrywaniem wideo w Full HD. Przykładowe zdjęcia w linkach poniżej: Zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3 Gorzej niestety wypada sekcja audio. Zrezygnowano z głośników stereo i, choć głośnik mono jest bardziej donośny niż te podwójne w poprzedniej Motoroli, to podczas oglądania filmów na YouTube, osiągany efekt jest zdecydowanie słabszy. Również po podłączeniu słuchawek poprzednia Moto G sprawowała się trochę lepiej, miała więcej mocy. Należy oddać, iż w nowej odsłonie brzmienie wciąż jest niezłe. Podsumowanie Moto G na rok 2015 to niewielki, ale pewny krok do przodu. Smartfon został udoskonalony – jest trochę szybszy, ma jaśniejszy wyświetlacz, a jego bateria działa dużo dłużej. Do tego dodano wodoodporność, chociaż kosztem obniżenia jakości audio i głośników stereo. To wciąż bardzo solidna propozycja dla osób, które potrzebują wygodnego, funkcjonalnego telefonu, zapewniającego przyzwoitą wydajność i stabilną pracę, a cenią sobie czystego Androida z szybkimi aktualizacjami. Wymiana poprzedniej Moto G może nie być opłacalna, no chyba, że potrzebna jest nam wodoodporność i lepsza bateria, a to już solidne argumenty przemawiające za kupnem. Jeśli nie posiada się wcześniejszego modelu Moto G, to warto zdecydować się na jej najnowszą odsłonę.
Motorola Moto G 3rd Gen. (2015) – nowsze nie znaczy lepsze?
Jeśli jesteś konsumentem i dokonałeś zakupu u przedsiębiorcy, to w większości przypadków możesz odstąpić od umowy w ciągu 14 dni od otrzymania przedmiotu (a w przypadku świadczenia usługi – od daty zawarcia umowy). bbox:accordion W większości przypadków możesz odstąpić od umowy w ciągu 14 dni od otrzymania przedmiotu (a w przypadku świadczenia usługi – od daty zawarcia umowy). Aby to zrobić, poinformuj Sprzedającego o odstąpieniu. Masz obowiązek odesłać towar w ciągu 14 dni od daty przesłania oświadczenia, a Sprzedający w tym samym czasie powinien zwrócić Ci wpłaconą kwotę (cenę przedmiotu oraz koszt wysyłki). Może on jednak wstrzymać się z odesłaniem środków do czasu otrzymania przedmiotu. Jeślli wybrałeś sposób dostarczenia przedmiotu inny, niż najtańszy oferowany przez Sprzedającego, nie jest on zobowiązany do zwrotu poniesionych przez Ciebie dodatkowych kosztów. W takim przypadku oodsyłasz przedmiot na własny koszt, a Sprzedający nie może żądać od Ciebie żadnej opłaty (odstępnego). Od umowy możesz odstąpić nawet wtedy, gdy Sprzedający nie wysłał jeszcze przedmiotu. Tak samo jak w przypadku odstąpienia po otrzymaniu towaru, musisz o tym poinformować Sprzedającego. Sprzedający nie może zastrzec na stronie przedmiotu, że nie przyjmuje zwrotu. Taka informacja może naruszać obowiązujące prawo. [/bbox] bbox:accordion Przepisy nie dają Ci prawa do odstąpienia od umowy bez podania przyczyny. Jeśli jednak Sprzedający umieści w opisie oferty informację, że akceptuje zwrot towaru bez podania przyczyny, wówczas zyskujesz takie prawo. Sprzedający powinien jasno określić warunki odstąpienia (termin, sposób odesłania oraz koszty zwrotu). Sprawdź w jakich przypadkach Sprzedający może odmówić przyjęcia zwrotu towaru kupionego na Allegro. Jeśli masz problem ze Sprzedającym po rezygnacji z zakupu, rozpocznij Dyskusję. [/bbox] Dowiedz się więcej Prawo konsumenckie - definicje Otrzymałem wadliwy towar - co mogę zrobić? Koszty zwrotu towaru/przesyłki przy odstąpieniu od umowy lub reklamacji Jak zwrócić przedmiot zamówiony przez Allegro InPost?
Kiedy mogę zrezygnować z zakupu?
Jaume Cabré – to nazwisko kojarzy chyba każdy polski czytelnik, bo od pewnego czasu co roku pojawia się u nas kolejna świetna książka tego katalońskiego pisarza. On sam chętnie odwiedza nasz kraj, a kolejki po autograf są ogromne. „Agonia dźwięków” to już piąta powieść, która pojawia się w polskich biblioteczkach. I choć wydawało mi się, że o życiu w klasztornych murach ciekawie mógł napisać tylko Umberto Eco, to okazuje się, że i Jaume Cabré potrafi wykorzystać je do opowiedzenia frapującej historii, która daje do myślenia. Księga Zwyczajów Choć świat stworzony przez Katalończyka nie należy do tych przyjaznych, bardzo szybko się w tę historię wkręciłam. A później doceniłam jej uniwersalność, kunszt pisarski autora, sposób w jaki kreuje bardzo przekonujące postawy bohaterów, jak przedstawia historię konfliktu skrajnych poglądów, jak buduje klimat i w końcu – zmusza do refleksji. „Agonia dźwięków” przenosi nas do początków XX wieku, do klasztoru La Ràpita, siedziby mniszek klauzurowych. Zasady w nim panujące są ogromnie surowe i stawiane przed dobrem człowieka. Na ich straży stoi wielebna matka Dorotea, kobieta surowa, bez poczucia humoru, empatii i wrażliwości. Księga Zwyczajów zawiera mnóstwo ograniczeń. Wśród zawartych w niej norm znajdziecie te dotyczące bezwzględnego posłuszeństwa, nakazu milczenia, częstotliwości mycia, ograniczonych racji żywnościowych, braku prywatności i wiele innych, które mają zbliżyć siostry do Boga poprzez umartwianie. Fanatyzm kontra otwarty umysł W takie miejsce jako spowiednik trafia uzdolniony muzycznie brat Junoy. Tu nie może chwalić Boga tak, jak miał to w zwyczaju. Obserwując poczynania matki przełożonej, widząc bezsens reguł i nieszczęście sióstr (zwłaszcza dwóch nowicjuszek, dla których pobyt w klasztorze kończy się wyjątkowo źle), próbuje skłonić przełożoną do wprowadzenia zmian, złagodzenia zasad, racjonalnego zarządzania, traktowania sióstr w bardziej ludzki sposób. Od początku wiemy jednak, że te próby kończą się procesem, w którym spowiednik jest oskarżonym. Lista zarzutów jest długa. Pada wiele mocnych słów. Czy Junoy zdoła przekonać innych, że do Boga można zbliżyć się na różne sposoby, nie tylko przez cierpienie, ale i z uśmiechem na ustach? Jaume Cabré maluje świat bezwzględnych reguł, stawianych ponad dobrem człowieka. Pokazuje jaką formę może przybrać fanatyzm i jak łatwo wykorzystać piękną ideę w okrutny, krzywdzący sposób. To opowieść o fanatyzmie tłamszącym radość, zabijającym indywidualizm. Autor zderza skrajne poglądy i pokazuje, co może się stać, gdy brakuje chęci do prowadzenia dialogu. „Agonia dźwięków” wywołuje sporo refleksji, zachęca do zadania sobie wielu pytań. Narracja jest nieśpieszna, ale akcja zagęszcza się ze strony na stronę. Atmosfera w zimnych, klasztornych murach jest specyficzna, duszna, pozbawiona radości. Nie ma tu miejsca na wolność poglądów, otwarte umysły, rozmowy. W „Agonii dźwięków” Jaume Cabré dał się po raz kolejny poznać jako świetny portrecista ludzkich postaw. Źródło okładki: www.marginesy.com.pl
„Agonia dźwięków” Jaume Cabré — recenzja
Łuki towarzyszą człowiekowi od bardzo dawna. Już w erze paleozoicznej pomagały w zdobywaniu jedzenia. Potwierdzają to malowidła w jaskiniach i znalezione groty wykonane z odłamka skały. Obecnie łuki wykorzystuje się w sporcie i myślistwie. Nie są już tak prosto zbudowane jak dawniej. Rodzaje łuków Łuki można podzielić na laminowane i naturalne lub na bloczkowe, tradycyjne, refleksyjne i płaskie. Pierwszy podział jest ze względu na materiał, z którego wykonany jest łuk, drugi zaś uwzględnia jego budowę. Łuki laminowane powstają przez połączenie kilku warstw różnych materiałów. Łuki naturalne są zrobione z drewna, najczęściej z fragmentu pnia drzewa, odpowiednio prostej i grubej gałęzi lub deski. Łuki bloczkowe Charakteryzują się tym, że są dużo sztywniejsze niż naturalne. Dodatkowo są mało wrażliwe na zmiany wilgotności i temperatury. Kolejną zaletą jest duża celność, powtarzalność i zasięg. Zastosowany system bloczkowy sprawia, że przy maksymalnym naciągnięciu cięciwy siła do jej trzymania jest najmniejsza. Łuk bloczkowy składa się z majdanu, który jest zrobiony z aluminium, kompozytowych ramion oraz systemu bloczków. Cięciwa jest zazwyczaj polietylenowa. Strzały niewiele się różnią od tych z innych łuków, promień najczęściej jest wykonany z włókna węglowego lub aluminium. Łuki tradycyjne (longbow) Długi łuk zazwyczaj mierzy około 180 cm długości. Mogą z niego korzystać zarówno osoby prawo-, jak i leworęczne. Niestety, ma bardzo małą siłę naciągu. Jest to spowodowane niewielkim zakresem ruchu ramion, co nie pozwala na zgromadzenie odpowiedniej energii. Celowanie z tego łuku jest mocno intuicyjne, gdyż nie posiada on żadnych mechanizmów celowniczych. Plusem jest to, że można go wykonać samemu. Longbow nie posiada żadnych wbudowanych bloczków, refleksów czy innych mechanizmów. Jest to najprostszy i zarazem najtańszy łuk dostępny na rynku. Łuki refleksyjne To jedyny łuk dopuszczony do olimpiady. Cieszy się dużą popularnością ze względu na swoje zalety i piękny wygląd. Jest znacznie bardziej skuteczny niż tradycyjny. Łatwo się naciąga, jest niezawodny i kompaktowy. Przy wyborze łuku refleksyjnego należy dobrać odpowiednią długość i siłę naciągu. Siła naciągu (inaczej twardość łuku) to nic innego jak siła wymagana, by naciągnąć cięciwę. Łuk zazwyczaj jest opisany 26#28'' – oznacza to, że aby naciągnąć strzałę o długości 28 cali, należy ciągnąć z siłą 26 funtów. W przypadku źle dobranych parametrów może dojść do uszkodzenia łuku lub niewykorzystania wszystkich jego możliwości. Łuk płaski Jego cechą charakterystyczną jest płaski przekrój na całej powierzchni ramienia. Najczęściej jest wykonany z jesionu, robinii akacjowej, klonu i wiązu. Siła naciągu wynosi od 12 do 35 kg. Łuk płaski nie musi być wcale mały, jego długość może wynosić nawet 175 cm. Do polowań był używany łuk płaski z delikatnie zrefleksowanymi gryfami. Był bardziej poręczny, dzięki czemu łatwiej było z niego korzystać podczas gonitwy za zwierzyną. Na co zwrócić uwagę, kupując łuk? Pierwszą rzeczą, którą należy uwzględnić, wybierając swój pierwszy łuk, jest jego zastosowanie. Łuki sportowe raczej nie sprawdzą się na polowaniu. Drugą istotną sprawą jest kwota, jaką możemy przeznaczyć na zakup. Niestety, dobre łuki nie są tanie. Ostatnim kryterium wyboru jest materiał, z jakiego wykonany jest łuk. Naturalne wymagają konserwowania i trzeba na nie uważać. Laminaty czy kompozyty są znacznie odporniejsze. Łuki mają w sobie coś tajemniczego i pierwotnego. Kojarzą się z takimi bohaterami słynnych powieści, jak Robin Hood czy Legolas. Teraz dostępne są dla każdego, kto choć przez chwilę chciałby poczuć tę magię.
Bądź jak Robin Hood – przegląd łuków
Zastanawiasz się, jakie torebki są modne tego lata? Nie rezygnuj z dodatków, które wzbogacają strój każdej kobiety. Zobacz, w jaki sposób można łączyć torby z butami, letnimi sukienkami czy kapeluszami. Prezentujemy warianty klasyczne, miejskie oraz plażowe. Torebka to prawdziwy atrybut każdej kobiety. Stereotyp głosi, że w damskiej torebce trudno jest cokolwiek znaleźć. Pora zmienić to mylne wyobrażenie. Przedstawiamy wzory torebek pasujące na każdą okazję. Przy wyborze najlepszej propozycji dla siebie pomyśl koniecznie o odpowiednim doborze dodatków, stylowej biżuterii, gustownym nakryciu głowy, czy eleganckim obuwiu. Klasyka Jest kilka klasycznych modeli torebek, które powinny znaleźć się w każdej kobiecej szafie. Latem królują jasne kolory, dlatego jedną z nich jest subtelna, a zarazem elegancka duża torba nude, w której zmieścisz wszystkie niezbędne przedmioty. Torby dostępne są w różnych wymiarach i wykonane są różnych materiałów, np. skóry. Bez względu na co się zdecydujesz, tę torbę możesz dobrać do wielu kreacji i butów. Idealnie będzie komponować się z gustownym kapeluszem, zwiewną sukienką i wysokimi szpilkami podczas długich, letnich spacerów. Worek Torba worek to rozwiązanie dla młodych kobiet, które lubią luźny, czasem nawet sportowy styl. Duże, wykonane z materiału workowate torby, białe, czarne, szare, z kolorowymi napisami z pewnością przykują uwagę każdego. Przy wyborze torebki, pamiętaj o odpowiednich butach. Jeśli decydujesz się na sportowy outfit, śmiało możesz dobrać do niego trampki lub inne wygodne obuwie. Do tego zestawu dobrze komponują się kardigany w odcieniach szarości, czerni, a nawet beżu. Styl miejski Do pracy, na miejskie spacery świetnie sprawdzi się rozwiązanie uniwersalne, czyli brązowa, skórzana torba, którą można dobrać do wielu strojów. Może być duża, szeroka, na krótkich ramionach, lub mniejsza, na długim pasku, na ramię. Brąz to kolor pasujący do wielu ubrań, dlatego śmiało można szaleć i łączyć go z wieloma propozycjami. Decydując się na brązową torbę, możesz wybrać intensywny odcień sukienki lub bluzki, aby torba podkreśliła wyjątkowy charakter ubrania. Przy wyborze butów też masz dużą dowolność – możesz postawić na szpilki, jednak dobrze sprawdzą się też baleriny czy odkryte sandałki, które wyeksponują nogi. Plażowa Wypoczywając na plaży, warto zadbać o modny wygląd. Urlop od pracy, to nie urlop od mody. Wypoczywając nad morzem lub jeziorem wybierz słoneczną, płócienną torbę z ciekawą fakturą lub ozdobnymi dodatkami w postaci koralików czy wstążeczek. Duża plażowa torba w połączeniu z wiązanymi rzymiankami i kwiecistą sukienką sprawi, że będziesz wyglądać jak królowa lata. Jeśli nie boisz się odważnych rozwiązań w modzie, wybierz kolorową torebkę z ciekawym motywem kwiatowym lub orientalnym. Pamiętaj jedynie, aby nie łączyć takiej torby z kolorowym strojem. Jeśli torba będzie przyciągać uwagę kolorem, ubranie powinno mieć stonowane, najlepiej jasne odcienie. Imprezowo Lato to przede wszystkim czas imprez i swobody. Jeśli wybierasz się na randkę, imprezę ze znajomymi czy po prostu wypad do kina, warto mieć małą czarną kopertówkę – czyli must have, każdej kobiety. Podłużna trzymana w dłoni, mała na złotym pasku, z cekinami lub ozdobnymi wycięciami – wszystkie warianty sprawdzają się idealnie. Połącz ją z klasyczną czarną ołówkową sukienką lub beżową baskinką. Nie zapomnij o doborze odpowiedniego obuwia, obowiązkowo szpilek. Warto zadbać, aby buty były w innym kolorze niż torebka.
Torebki idealne na lato
Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Karmiąc je, dba o to, aby podawany posiłek był zdrowy i zawierał potrzebne do prawidłowego rozwoju składniki. Ostatnio w sklepach pojawiło się mnóstwo gotowych dań dla niemowląt. Są nie tylko wygodne, ale jak przekonują specjaliści, również zdrowe. Co warto wiedzieć o słoiczkowych daniach? Sprawdźcie. Około 6. miesiąca życia (w przypadku dzieci karmionych mlekiem modyfikowanym nieco wcześniej) powinniśmy zacząć wprowadzać do codziennego jadłospisu dziecka inne rodzaje pożywienia niż mleko. Wielu rodziców zastanawia się wtedy, co wybrać – gotowe dania ze słoiczków czy domowe posiłki. Niektórzy uważają, że dla malucha najlepsze jest jedzenie samodzielnie przygotowywane w domu, inni stawiają na gotowe posiłki, argumentując, że te tworzone są z dobranych przez dietetyków i specjalnie wyselekcjonowanych składników, a także przechodzą skrupulatny system kontroli, co jest gwarancją ich najwyższej jakości. Wiodącymi producentami żywności dla niemowląt są marki: Gerber, Bobovita oraz HiPP. Należąca do grupy Nestlé marka Gerber oferuje posiłki w słoikach (zupki, obiadki, desery oraz paróweczki), a także soki. Bogatą ofertę dań dla dzieci ma Bobovita. Pod marką tej firmy znajdziemy m.in. obiadki, zupki, deserki, musy oraz kaszki. Założona w latach 30. XX wieku firma Georga Hippa wyróżnia się z kolei przede wszystkim tym, iż oferuje potrawy oznaczone symbolem BIO. Dzięki temu mamy pewność, że dany produkt jest najwyższej jakości. Co warto wiedzieć o gotowych posiłkach dla niemowląt? Czy rzeczywiście są zdrowe? Czym się kierować w ich wyborze? W jaki sposób je przechowywać? Przedstawiamy kilka praktycznych informacji, które mamy nadzieję, rozwieją wasze wątpliwości. Dlaczego warto kupować dania w słoiczkach? Są wygodne i poręczne – możemy z nich skorzystać w podróży, podczas długiego spaceru lub po prostu, gdy nie mamy za wiele czasu na przygotowanie posiłku dla dziecka. Wystarczy otworzyć słoiczek, ewentualnie go podgrzać i już można karmić malucha. Nie zawierają konserwantów – wbrew powszechnym opiniom, gotowe posiłki dla niemowląt nie zawierają konserwantów czy sztucznych barwników. Długi okres przydatności do spożycia zawdzięczają technologii ich przygotowywania. Słoiczkowe dania poddawane są obróbce termicznej. Sterylizowane w wysokiej temperaturze zachowują trwałość przez długi okres. Nie zawierają soli ani cukrów – kupując gotowe danie w słoiczku, mamy pewność, że do jego przygotowania nie użyto wzmacniaczy smaku, soli ani cukrów. Niemowlęta nie mają jeszcze do końca wykształconych kubków smakowych. Ponadto dopóki nie podamy im posiłku zawierającego sól czy cukier, nie będą znały ich smaku. Dlatego – mimo że nam dorosłym wydaje się, że posiłki ze słoiczka są mdłe i pozbawione wyrazu – warto przyzwyczajać malucha do neutralnych w smaku potraw. Są poddawane rygorystycznym testom – dania dla niemowląt to tzw. produkty specjalnego przeznaczenia żywieniowego. Muszą one spełniać rygorystyczne normy. Wszystkie surowce, z których powstają posiłki, pochodzą ze sprawdzonych, ekologicznych upraw, a eksperci badają, czy nie zawierają one metali ciężkich, pestycydów, hormonów i innych szkodliwych substancji. Kontrolowany jest także sposób oraz warunki produkcji. Przede wszystkim kwestia higieny. Są odpowiednio zbilansowane żywieniowo – dania komponowane są przez dietetyków, a każdy słoiczek posiada etykietę, na której znajdziemy dokładny skład potrawy. Dzięki temu wiemy, co i w jakich ilościach dziecko zjadło (ile białka, tłuszczu, witamin, kalorii). Mają odpowiednią dla wieku dziecka ilość, konsystencję oraz stopień rozdrobnienia pokarmu – porcje są dostosowane do potrzeb niemowlęcia, a składniki odpowiednio miksowane, dzięki czemu mamy pewność, że niemowlę się nie zakrztusi. Jaki słoiczek będzie najlepszy dla twojego dziecka? Rozszerzanie diety należy rozpocząć od słoiczków jednoskładnikowych. Pediatrzy najczęściej zalecają, aby pierwszym bezmlecznym posiłkiem była marchewka lub jabłuszko. Możesz kupić np. Pierwszą marchewkę HiPP BIO lub Moją pierwszą łyżeczkę jabłuszka marki Gerber. Nowe posiłki należy wprowadzać stopniowo. W pierwszym dniu możesz podać dziecku 2–3 łyżeczki, a następnie z każdym dniem zwiększać ich ilość. Warto także obserwować dziecko, aby zawczasu wyłapać ewentualne objawy alergii pokarmowej. Jeśli twój maluch dobrze toleruje nowe smaki, a ty nie zauważyłaś żadnych niepokojących oznak, możesz bez obaw rozpocząć podawanie kolejnych warzyw, np. Marchewkę z ziemniaczkami Bobovity. Wybierając słoiczek, zawsze zwracaj uwagę na zamieszczoną na etykiecie informację odnośnie wieku dziecka, dla którego dany produkt jest przeznaczony. Przykładowo napis „Po 4 miesiącu” oznacza, że produkt jest przeznaczony dla niemowląt, które ukończyły 4 miesiące życia. Jeśli twoje dziecko przyzwyczaiło się do warzyw, możesz rozpocząć podawanie dań z mięsem, np. Puree z marchewki i ziemniaczków z jagnięciną HiPP BIO, Cielęcinkę z marchewką i dynią Gerber lub Warzywa z aromatycznym indykiem Bobovity. Kupując słoiczek, dopasuj porcje do potrzeb i apetytu twojego dziecka. Wielkość porcji dla najmłodszych (po 4. miesiącu życia) to najczęściej 125 g, powyżej 6. miesiąca – 190–220 g, a po 12. miesiącu – 250 g. Nie oznacza to jednak, że dziecko, które skończyło 6. miesięcy musi zjeść aż 190 g, aby się najeść. Do wieku dziecka dopasowany jest nie tylko skład, ale także stopień rozdrobnienia pokarmu. Pamiętajmy jednak, że maluchy w różnym tempie uczą się żuć i gryźć, co w znacznym stopniu związane jest z procesem wyrzynania się zębów. Dlatego nie zmuszajmy dziecka, aby zjadło posiłek ze słoiczka, tylko dlatego że napisane jest na nim „Po 8. miesiącu”. Papki zamieniajmy na rozdrobnione pokarmy stopniowo, aby nie zniechęcić malucha. Większość rodziców, kupując gotowe dania, stara się dobierać je w taki sposób, aby dieta malucha była jak najbardziej urozmaicona. Asortyment w sklepach jest obecnie tak duży, a do tego wciąż pojawiają się nowe potrawy, że bez problemu wybierzemy inne danie na każdy dzień. Jednak wybierając posiłki dla dziecka, warto kierować się także jego gustem. W końcu nie wszystkie składniki muszą mu smakować, a nic mu się nie stanie, jeśli trzy dni pod rząd zje ulubionego indyka w pomidorach czy ziemniaczki z kurczakiem i kabaczkiem. Przechowywanie gotowych dań dla niemowląt Po zakupie słoiczki mogą być przechowywane w temperaturze pokojowej. Trzeba je jedynie chronić przed światłem, bo inaczej mogą stracić sporo witaminy C. Nic im się także nie stanie, gdy będą latem podróżowały przez kilka godzin w rozgrzanym bagażniku samochodu. Dopiero po otwarciu należy trzymać je w lodówce, nie dłużej jednak niż 48 godzin. Sposób przygotowywania dań w słoiczkach Otwierając nowy słoiczek, koniecznie zwróć uwagę na jego wieczko. Powinno być lekko wklęsłe i nie może uginać się pod naciskiem. Dodatkowo przy pierwszym otwarciu słychać charakterystyczne kliknięcie. Tylko wtedy mamy pewność, że produkt jest bezpieczny i zachował wszystkie swoje walory. Nie zaleca się podawania posiłku bezpośrednio ze słoiczka, chyba że mamy pewność, że maluch wszystko zje i nie będzie konieczne przechowywanie resztek jedzenia na później. W przeciwnym razie istnieje ryzyko, że razem ze śliną przedostaną się do niego bakterie, które psują danie. Najlepiej jednak przełożyć odpowiednią porcję do miseczki. Dania w słoiczkach powinniśmy podgrzewać w kąpieli wodnej. W większym naczyniu zagotowujemy wodę, następnie odstawiamy ją z kuchenki i na kilka minut wkładamy do niej miseczkę z pokarmem. Możemy także skorzystać z kuchenki mikrofalowej. Każdorazowo pamiętajmy jednak o tym, aby przed podaniem niemowlęciu dokładnie wymieszać i sprawdzić temperaturę posiłku. Przykładowe obiadki i desery dla niemowląt Po 4 miesiącu życia. Delikatne Jarzynki Gerber. Marchewkowa z ryżem Bobovita. Krem ze szpinaku z ziemniakami HiPP BIO. Po 5 miesiącu życia. Dynia z indykiem HiPP BIO. Smakowite jarzynki z cielęcinką Gerber. Warzywa z kurczakiem i jabłkami Bobovita. Po 6 miesiącu życia. Rosołek z indyka z kaszką kukurydzianą Bobovita. Delikatny indyk w pomidorach Gerber. Owoce & Jogurt Morele z jogurtem HiPP BIO. Po 8 miesiącu życia. Tradycyjny krupniczek z cielęciną Bobovita. Tradycyjny rosołek drobiowy Gerber. Słodkie jabłuszka z brzoskwiniami i morelami Gerber. Po 12 miesiącu życia. Gotowana marchewka z ziemniakami i łososiem HiPP Junior. Warzywka z kurczakiem i kaszą Gerber. Domowe risotto z soczystym indykiem Bobovita.
Gotowe posiłki dla niemowląt. Co warto o nich wiedzieć?
Matura z matematyki tuż za pasem? To nic! Jest jeszcze czas, by się przygotować. Przedstawiamy pięć opracowań, uszeregowanych od najprostszych do najbardziej zaawansowanych, które ci w tym pomogą. „ABC maturzysty” Jak sam tytuł wskazuje, są to podstawy, które koniecznie trzeba opanować przed maturą. To dobry wybór, jeśli masz spore zaległości i chcesz je nadrobić w krótkim czasie. Dla kogo jeszcze jest przeznaczone „ABC maturzysty”? Dla tych, którzy przyswoili już materiał, ale chcą go szybko i efektywnie powtórzyć. Tematy w książce są przedstawione w bardzo prosty sposób. Pokazano tu, jak rozwiązać około 400 ćwiczeń, wewnątrz znajdziemy też 600 zadań na poziomie podstawowym do samodzielnego rozwiązania. Żeby wszystko było tak szybkie i proste, jak nauka z „ABC maturzysty”… Greg Z vademecum tego wydawnictwa mogą skorzystać zarówno osoby zdające podstawę, jak i rozszerzenie. To samo będzie dotyczyć następnych propozycji. Poszczególne części książki są dostosowane do każdego poziomu. Działy rozpoczynają się teorią, by potem płynnie przejść do praktyki. Ciekawym rozwiązaniem są uwagi na marginesach, zakładki z najważniejszymi informacjami i tasiemki do zaznaczania sobie ważnych fragmentów. Operon Rzeczywiście krok po kroku przez meandry matematyki przeprowadzi cię Operon w dwóch wersjach: podstawowej i rozszerzonej. Wielu chwali sobie wyjaśnienia przygotowane przez to wydawnictwo za wyjątkową szczegółowość, która przyda się maturzystom co nieco już zaznajomionym z matematyką. Układ treści jest przejrzysty, a publikacja łatwa w nawigacji. Co ważne, książka zawiera kod dostępu do platformy GiełdaMaturalna.pl, gdzie znajdziesz jeszcze więcej materiałów do przejrzenia, które pomogą ci w nauce i ćwiczeniu potrzebnych na egzaminie umiejętności. Teraz matura „Teraz matura” brzmi jak hasło motywujące, zatem ucz się pilnie! Działy są podzielone tematycznie, zawierają zadania otwarte i zamknięte. Zestawy maturalne pomagają sprawdzić, czy potrafimy rozwiązać zadania również wtedy, gdy nie wiadomo z góry, którą dokładnie metodą trzeba się posłużyć. Wydawnictwo Nowa Era oświadcza, że zadania zostały opracowane zgodnie z najnowszymi wytycznymi Centralnej Komisji Egzaminacyjnej (zatem zwróć uwagę na rok). Matura z Kiełbasą Na koniec zostało najbardziej zaawansowane wydanie – „Matura z matematyki”, którego autorem jest pan o apetycznie brzmiącym nazwisku Kiełbasa. Jeśli mierzysz wysoko i nie masz problemów z matematyczną podstawą, a wręcz przeciwnie – chcesz rozwinąć matematyczne horyzonty, to pozycja właśnie dla ciebie. W dwóch częściach zgromadzono prawie 2000 zadań maturalnych, w tym prawie 300 do rozwiązania, a także próbne matury. Rozglądaj się zatem za najbardziej aktualnymi wydaniami. Oprócz opracowań, pamiętaj także o obowiązkowym wyposażeniu – ołówku, linijce, kątomierzu, cyrklu i prostym kalkulatorze. Korzystaj z tablic ze wzorami, a zdasz test śpiewająco. Matura to nie koniec świata, nawet ta z matematyki. Na dzień, dwa przed samym egzaminem zwolnij i zrelaksuj się. To pomoże ci poukładać myśli i zebrać siły. Powodzenia!
Matura z matematyki – 5 książek, które pomogą ci się przygotować
Wszyscy wiemy, jak ważne jest budowanie nawyku czytania u dzieci. Jak jednak zainteresować książkami najmłodszych, którzy szybko się niecierpliwią? Świetnym sposobem będzie sprezentowanie wydań z zachwycającą szatą graficzną. Sprawdź nasz przegląd najpiękniejszych książek ilustrowanych dla dzieci. „Przygody dzieci z ulicy Awanturników” Astrid Lindgren, Ilon Wikland Astrid Lindgren nie trzeba nikomu przedstawiać. Szwedzka autorka znanych na całym świecie „Dzieci z Bullerbyn” napisała szereg humorystycznych opowiadań i powieści dla dzieci. Dwie z nich poświęciła trójce rozrabiającego rodzeństwa – „Dzieci z ulicy Awanturników” oraz „Lotta z ulicy Awanturników” ukazały się właśnie w zbiorowym wydaniu pod tytułem „Przygody dzieci z ulicy Awanturników”. Po raz pierwszy utwory opublikowano w Polsce wraz z kolorowymi ilustracjami Ilon Wikland. Twoje dziecko z pewnością zaciekawią przygody Lotty, Jonasa i Mii-Marii, a piękne obrazki przykują jego uwagę na długie chwile. Zobacz także inne książki Astrid Lindgren. „Babcia na jabłoni” Mira Lobe, Mirosław Pokora „Babcia na jabłoni” to najpopularniejsza książka świetnej austriackiej pisarki, Miry Lobe. Lektura opowiada historię chłopca, który marzył o tym, żeby mieć babcię. Andi był jedynym dzieckiem na ulicy, gdzie mieszkał, które nie miało choćby jednej babci. Zmartwiony tym faktem chłopczyk postanowił ją sobie wymyślić… Wyimaginowana babcia Andiego mieszka na drzewie, poluje na tygrysy i ujeżdża dzikie konie – a przy tym jest bardzo mądra i dowcipna. Piękne, czarno-białe rysunki Mirosława Pokory to jeden z najlepszych przykładów polskiej ilustracji. „Pszczoły” Wojciech Grajkowski, Piotr Socha Jeśli twoje dziecko jest wyjątkowo ciekawą świata małą osóbką, która nieustannie zadaje pytania, podaruj mu książkę edukacyjną. Wielkoformatowy album z tekstami Wojciecha Grajkowskiego i rysunkami Piotra Sochy, „Pszczoły”, to fascynująca opowieść o mieszkańcach ula. Najmłodsi dowiedzą się, jak są zbudowane pszczoły, gdzie mieszkają, kiedy pojawiły się na świecie, dlaczego tańczą i co im zawdzięczamy. Album składa się z plansz, na których skomponowano szczegółowe ilustracje pełne kolorów i krótkie, przystępne teksty, które dostarczą dziecku najważniejszych pszczelich informacji i ciekawostek. Przeczytaj pełną recenzję książki „Pszczoły”. box:offerCarousel „Duch z butelki” Eva Susso, Benjamin Chaud „Duch z butelki” to kolejna pełna ciepła historia dla dzieci prosto ze Szwecji. Bohaterowie książki, Uno i Mati, otworzyli starą butelkę. Jakież było ich zdziwienie, kiedy wydostał się z niej olbrzymi duch! Jak się okazało, duch spędził w zamknięciu tysiące lat. Z wdzięczności za uwolnienie obiecał chłopcom, że spełni ich trzy życzenia. Zabawna opowieść Evy Susso z ilustracjami Benjamina Chauda sprawdzi się jako książka nawet dla czterolatków. „Opowieści spod oliwnego drzewa” Aida Amer, Nežka Šatkov Fabuła „Opowieści spod oliwnego drzewa” Aidy Amer jest dość zaskakująca. Polscy turyści gubią książkę z bajkami podczas wakacji na Bliskim Wschodzie. Znajdują ją jednak palestyńskie dzieci, które zanoszą zgubę do mądrej bajarki Miriam. Kobieta korzysta z pięciu ilustracji zawartych w książce jako źródeł inspiracji i na ich podstawie opowiada dzieciom nowe historie. Lektura zachwyca mądrą narracją o uniwersalnych problemach najmłodszych na całym świecie i graficznymi ilustracjami Nežki Šatkov. Wybierz jedną z powyższych książek i podaruj ją swojemu dziecku. Bogata szata graficzna z pewnością zachęci je do lektury!
Najpiękniejsze książki ilustrowane dla najmłodszych
Literacka epopeja o życiu króla Artura opowiedziana z kobiecego punktu widzenia to jedno z najwybitniejszych dzieł literatury fantastycznej. Doczekaliśmy się nowego i pięknego zbiorczego wydania oryginału, który obejmował dziewięciotomowy cykl powieści. Opowiedzcie nam to raz jeszcze, na nowo Na temat legend króla Artura i rycerzy okrągłego stoły napisano już tyle, że wydawało się, by trudno odkryć w nich coś nowego, jednak twórczość Marion Zimmer Bradley pokazała, że to możliwe. Wkraczamy na dwór zamkowy, w klimaty rycerskie, ale patrzymy na nie trochę inaczej. „Mgły Avalonu” to dzieje narodzin, rozkwitu i upadku królestwa opowiadane z punktu widzenia bohaterek legendy, które zwykle pozostawały w cieniu naszej uwagi. Kobiety, które stały blisko króla, a które również w pewien sposób miały wpływ na jego decyzje, okazuje się, że pozwalają nam spojrzeć na różne wydarzenia w nowy sposób. Narratorką jest między innymi siostra Artura, czyli Morgiana, ale znaczącą rolę w książce mają również jego matka Igriana, żona Gwenifer oraz Pani Jeziora – Viviana. Kult płodności i druidzi kontra surowe nauki chrześcijańskie Dla Marion Zimmer Bradley równie ważne, jak zwrócenie uwagi na perspektywę kobiecą, było też pokazanie zderzenia tradycyjnych, pogańskich wierzeń oraz chrześcijaństwa, które obiecywało mężczyznom większą władzę, argumenty do walki z przeciwnikami oraz fundament, na którym można budować zjednoczenie nawet wrogich sobie grup. Fakt, iż jedna z najważniejszych postaci jest czarodziejką, Morgiana, od razu wskazuje nam, po czyjej stronie jest serce autorki. Narratorkę „Mgieł Avalonu” poznajemy jako małą, zalęknioną dziewczynkę, ale potem staje się dumną, silną najwyższą kapłanką walczącą o to, by wierzenia przodków nie zostały zapomniane, by Celtowie na powrót odzyskali radość życia, swoją wolność, nie ulegając nakazom głoszonym przez mnichów. Tylko czy król Artur odsunie na bok politykę i uzna argumenty kobiet? Dzięki nim znalazł się na tronie, ale chyba zapomniał, że mogą również doprowadzić do jego upadku. Fantasy z kobiecą duszą Nie brakuje tu intryg, żądzy, zdrad czy walki (ale raczej turniejowej, a nie bitewnej), ale na pewno historie opowiadane przez kobiety mają zupełnie inne tempo i inny środek ciężkości. Dla nich po prostu ważnych jest wiele spraw, o które muszą się martwić, o których muszą myśleć, i choć w perspektywie wiele z nich ma również wpływ na Brytanię, czasem może nam się wydawać, że w tej fantasy jest jednak zbyt mało pierwiastka męskiego, zbyt dużo codziennych, przyziemnych spraw i miłosnych dylematów. Kobietom „Mgły Avalonu” pewnie będą się podobać, ale być może dla części czytelników ten brak będzie zauważalny, tak jak dla mnie. Monumentalna, kilkupokoleniowa saga, w której mężczyźni są jakby na marginesie, to naprawdę rzadkość, ale w efekcie mamy tu mieszankę melodramatu, powieści romantycznej i, jak przystało na legendy, również sporej dawki magii. Zamiast krwi, mieczy i flaków znajdziemy tu więcej alkowy, tronu i zakulisowych planów. Bohaterowie próbują przewidzieć swoje przeznaczenie, zmienić je, odsuwając na bok zagrożenia, wobec woli niebios okazują się niestety czasem bardzo bezbronni i żałośni. A my śledzimy ich losy, co i rusz odkrywając znane nam już wątki legend arturiańskich, tym razem pokazanych trochę inaczej. To właśnie łączenie różnych fragmentów ze sobą, ich ponowna interpretacja, zmiana optyki robią tu największe wrażenie. Ponad 1300 stron to lektura na pewno nie na szybkie przekartkowanie, a raczej uczta, którą warto się delektować. Coś takiego na półce naprawdę warto mieć! A jak nie lubicie takich tomów w ręku, pozostaje zakup e-booka. Na Allegro znajdziecie ten tytuł za około 48 złotych. Źródło okładki: www.zysk.com.pl
„Mgły Avalonu” Marion Zimmer Bradley – recenzja
To nie jest zwyczajna opowieść o wojnie. To historia dziecka, które – mając zaledwie kilka lat –musiało zmierzyć się z tym, czego nie doświadczają nawet dzisiejsi dorośli. To część życia, która na zawsze naznaczyła człowieka, któremu w wyniku własnej zaradności, ale i wielu szczęśliwym zbiegom okoliczności udało się przeżyć wbrew wszystkiemu. Mały Żyd Srulika, ośmioletniego Żyda, poznajemy, gdy mieszka w getcie. Próba wydostania się z niego kończy się szczęśliwie wyłącznie dla ojca rodziny. Pozostali wracają, wiodąc życie będące walką o przetrwanie. Jednym z elementów tej walki jest wyszukiwanie resztek ze śmietników. W trakcie jednej z takich eskapad niespodziewanie znika matka chłopca. Ten, nie wiedząc, co zrobić, dołącza do grupy sierot z getta, którzy dzięki sprytowi jakoś funkcjonują w tym groźnym świecie. Pewnego dnia Srulik ucieka z getta. Pomaga mu w tym przypadkowy chłop, który zawozi chłopca w pobliże lasu, gdzie żyją inne żydowskie sieroty. Tak zaczyna się tułaczka, która na zawsze naznaczy jego życie. Nie do wiary Historie osób, które przeżyły wojnę są zwykle poruszające, jednak opowieść dziecka, któremu udało się przetrwać w piekle walk i prześladowań wzrusza po stokroć. Samotne dziecko w lesie, w którym musi przeżyć, znaleźć pożywienie, gdzie narażone jest na spotkanie z Niemcami gotowymi go zabić, nie może pozostawić nikogo obojętnym. Będąc rodzicami, patrząc na własne dzieci, zastanawiamy się, czy to możliwe, że mogłyby przetrwać w takich warunkach. Odrzucamy te koszmarne wyobrażenia i zagłębiamy się z powrotem w lekturę. Książka napisana jest prostym językiem. Nie ma tu barwnych opisów postaci czy miejsc. Są one na tyle szerokie, na ile jest to konieczne do przedstawienia sytuacji. Taki zabieg sprawia, że rozumiemy, iż zostaje nam przedstawiony świat oczami dziecka, które jest zainteresowane tylko tym, co jest wokół niego. Nie wybiega myślami w przyszłość ani nie orientuje się w przebiegu wojny. Nie myśli o jej końcu. Jak każde dziecko, przyjmuje świat takim, jakie zastało. W książce obserwujemy także przemianę Srulika w Jurka. W tej metamorfozie pomaga mu pewna Polka, która tłumaczy, dlaczego musi zapomnieć o swojej przeszłości, by przetrwać. Dzięki tym naukom Srulikowi udaje się przeżyć, ale jednocześnie zapomina o swojej rodzinie. Wszak jest tylko dzieckiem. Wszystko to, co Srulik-Jurek zobaczył w swym krótkim życiu sprawia, że jest głęboko przeświadczony o tym, że bycie Żydem jest śmiertelnie niebezpieczne. Nawet gdy wojna mija, mały Jurek powtarza, że jest Polakiem. Emocje Czytając o perypetiach Srulika-Jurka, dostajemy powieść prostą, choć nieustannie zapierającą dech w piersiach i wyciskającą łzy z oczu, czasem nawet wzruszenie ściska gardło. Nie poznajemy jednak na bieżąco uczuć, jakie targały małym chłopcem. Przedstawiane są nam same fakty. To wystarczy. Całość sprawia, że zastanawiamy się, jak to możliwe, że dziecko wytrzymało to wszystko. Końcówka książki Biegnij chłopcze, biegnij przynosi wiele odpowiedzi, ale także potoki łez i wiele emocji. Dzięki tak prowadzonej historii przeżywamy wraz z jej bohaterem namiastkę uczuć, które w tym strasznym czasie były zablokowane, schowane głęboko, bo pozwolenie sobie na ich upust prawdopodobnie uniemożliwiłoby chłopcu dalsze życie. Dopiero koniec wojny i pewna kobieta sprawiają, że dzielny chłopak Jurek staje się znowu małym Srulikiem, który może i musi płakać nad wszystkim, co go dotknęło. Może być znowu dzieckiem, choć już nigdy nie będzie tym samym człowiekiem. Niewątpliwą zaletą książki jest szczery opis poznanych ludzi – tych, którzy pomogli chłopcu oraz tych, którzy mogli przyczynić się do jego śmierci. Okazuje się, że byli to zarówno Polacy, jak i Niemcy. Wyraźnie widzimy, że linia pomiędzy dobrymi a złymi nie przebiega wzdłuż podziałów narodowych, ale w zupełnie innym miejscu. Każdy może być dobry i każdy może być zły. Srulik miał szczęście, że trafił na wielu dobrych i jego historia jest słyszalna. Tysiące innych dzieci nie miało tyle szczęścia. Źródło okładki: grupawydawniczafoksal.pl
U. Orlev, Biegnij chłopcze, biegnij – recenzja
Wszyscy wiemy, że firma Michelin jest właściwie największym na świecie producentem opon. Natomiast oprócz tego specjalizuje się również w produkcji myjek ciśnieniowych, co na pewno zaskoczy niejedną osobę. Często zdarza się, że jeśli dana firma wyspecjalizowana jest w produkcji pewnych artykułów, to wchodzenie w inne kategorie nie jest najlepszym pomysłem. Na szczęście nie możemy tego powiedzieć w tym przypadku. Podczas testów najbardziej rozchwytywanego modelu z całej gamy myjek byliśmy bardzo miło zaskoczeni. Urządzenie z serii MPX, a dokładnie model 130BW, okazało się szczególnie godne polecenia. Wygoda i jakość jako podstawa zakupu Kompaktowe, małe urządzenie skrywa w sobie całą listę zalet. Zacznijmy od samego wierzchu, czyli od kolorystyki. Została ona idealnie dostosowana do wykonywanych czynności. Granatowo-szafirowy kolor z czarnymi wstawkami świetnie maskuje wszelkie zabrudzenia, które mogą osadzić się na myjce podczas pracy. Bardzo solidnie wykonana obudowa z wytrzymałego materiału umożliwia uniknięcie wszelkich uszkodzeń. Dodatkowo tył myjki pozwala znakomicie ukryć akcesoria, w jakie wyposażono ten model. Zaoszczędzimy dzięki temu dużo miejsca w pomieszczeniu, w którym urządzenie będzie przechowywane, oraz zapobiegniemy zgubieniu lub złamaniu którejś z lanc. Duże bezśladowe koła oraz długi ergonomiczny uchwyt ułatwią nam transport myjki podczas wykonywanej pracy. Niewielkie gabaryty myjki pozwalają na przewożenie jej nawet małym samochodem osobowym. Aby chronić żywotność tego modelu, producent wyposażył go w filtr wody, który zatrzyma zbędne zanieczyszczenia i pozwoli nam na pobieranie wody nawet ze zbiornika. To niezwykle zwrotne urządzenie zostało również wyposażone w element, który bardzo rzadko możemy spotkać w tej klasie cenowej – zwijacz na wąż. Bęben to kolejna zaleta, która jeszcze bardziej ułatwi nam utrzymywanie czystości w miejscu przechowywania myjki ciśnieniowej. Tysiące możliwości Zaglądając do środka myjki, możemy szybko zauważyć, że to kompaktowe urządzenie skrywa w sobie wysokowydajny silnik o dużej mocy 1700 W. Dzięki takiej mocy jesteśmy w stanie uzyskać ciśnienie standardowe w granicach 130 barów na lancy regulowanej, natomiast na lancy rotacyjnej aż 190 barów. Dzięki takiej rozpiętości myjka daje nam wiele możliwości. Niższe ciśnienie idealnie sprawdzi się podczas mycia samochodu, ponieważ nie uszkodzimy lakieru, a przy najwyższym ciśnieniu usuniemy najbardziej uporczywy brud, taki jak mech na murkach lub zarośnięta i bardzo zabrudzona kostka. Model ten sprawdzi się również przy czyszczeniu wielu innych powierzchni czy urządzeń. Świetnie rozprawi się z tłustym grillem, rowerem po ciężkiej wyprawie, zabrudzoną elewacją, meblami ogrodowymi, tarasem, patio i wieloma innymi powierzchniami czy przedmiotami. Wysoka wydajność tłoczenia – 370 l/h – tylko utwierdza nas w przekonaniu, że myjka będzie w stanie utrzymać powyższe ciśnienie. box:offerCarousel Konkurencja nam niestraszna Często spotykamy się również z modelami, jakie proponuje konkurencja – są to myjki z pompami plastikowymi, które gwarantują czas pracy urządzenia wynoszący tylko 15 minut. Myjką MPX 130BW możemy cieszyć się znacznie dłużej. Dzięki zastosowaniu wzmocnionej pompy aluminiowej maksymalny czas pracy tego modelu wynosi aż 60 minut. To bardzo długo, zatem bez większych przerw wyczyścimy wybrane powierzchnie zadowalająco szybko. Przyglądając się całemu wyposażeniu myjki, widzimy, że producenci nie oszczędzali na dodatkach. Model został stworzony tak, aby każdy, kto zdecyduje się na zakup urządzenia, mógł od razu po odpakowaniu kartonu podłączyć je do sieci wodociągowej i przystąpić do pracy. W zestawie znajdziemy szereg solidnie wykonanych akcesoriów. Dwie lance – regulowana (na której regulujemy rodzaj strumienia wody i uzyskujemy standardowe ciśnienie myjki) oraz rotacyjna (jeden mocny strumień do ciężkich zabrudzeń; na tej lancy uzyskujemy najwyższe ciśnienie). Kolejną ciekawą opcją jest płaska szczotka do czyszczenia felg, za pomocą której bardzo szybko pozbędziemy się mocnych nalotów z naszych kół. Praktyczne rozwiązanie stanowi również dołączona do zestawu szczotka tarasowa, tzw. patio cleaner. Dzięki temu urządzeniu szybko wyczyścimy kostkę lub taras bez odpryskującej wody. Dla miłośników czystego samochodu również coś się znajdzie – mianowicie pianownica. Za pomocą tej niewielkiej buteleczki jesteśmy w stanie spienić detergent do takiego stopnia, że piana pokryje całe nasze auto. Tak pozostawiony na samochodzie detergent znacznie ułatwi i usprawni czyszczenie. Na wyposażeniu znajdziemy również dwa węże: 5-metrowy wąż ciśnieniowy, doprowadzający wodę z myjki do pistoletu, oraz 10-metrowy wąż do czyszczenia kanalizacji. Po dokładnym przyjrzeniu się myjce MPX 130BW możemy zdecydowanie powiedzieć, że firma Michelin specjalizuje się w produkcji nie tylko opon samochodowych, ale również myjek ciśnieniowych. Prezentowana myjka pod każdym względem zbiera najwyższe noty, natomiast cena, za jaką można ją nabyć, tylko utwierdza nas w przekonaniu, że spodoba się ona niejednemu z was.
Test myjki ciśnieniowej Michelin MPX 130BW
Mówi się, że jest ideałem kobiety i niejedna mała dziewczynka marzy o jej wyglądzie. Choć na rynku pojawiła się dla niej niemała konkurencja, Barbie wciąż jest na topie i cieszy się popularnością na całym świecie. Dlatego ten, kto sądzi, że jej najlepsze lata już minęły, myli się! Barbie znalazła swoje miejsce nie tylko w dziecięcym pokoju, ale i na półkach kolekcjonerów. Stała się ikoną kultury masowej XX wieku i nadal nic nie zapowiada schyłku jej kariery. Historia lalki Barbie Barbie to lalka o polskich korzeniach, bo właśnie z Polski na początku XX wieku emigrowali do USA Jakub i Ida Moskowicz, rodzice Ruth Handler – założycielki firmy Mattel i twórczyni lalki Barbie. Handler stworzyła lalkę z myślą o swojej córce Barbarze, której zdrobniałe imię – Barbie – stało się marką rozpoznawaną na całym świecie. Założeniem Ruth Handler była produkcja lalki, z którą dziewczynki mogłyby się utożsamiać jako przyszłe kobiety, nie opiekować się nią jako mamy. Był to swego rodzaju ewenement, gdyż do lat pięćdziesiątych lalki dla dziewczynek były najczęściej bobasami. Barbie zadebiutowała 9 marca 1959 roku w Nowym Jorku na targach zabawek. Była to blondynka ubrana w pasiasty strój kąpielowy, okulary przeciwsłoneczne i kosztowała tylko 3 dolary. Mimo nadziei na szerokie zainteresowanie klienteli, lalka nie zrobiła furory. Niezrażone jednak brakiem sukcesu małżeństwo Handlerów nie dawało za wygraną i zainwestowało w reklamę telewizyjną. Pomysł się opłacił, a lalka stała się absolutnym hitem wśród zabawek dla dziewczynek. Do Polski Barbie dotarła dopiero w latach 90. roku, ale jej najlepsze lata przypadły nieco później. Wygląd ideału Barbie na przestrzeni lat zmieniała się wielokrotnie. Na początku swojej kariery spoglądała w dół, dopiero jej późniejsze modele patrzyły przed siebie. Podobnie było z jej garderobą. Strój kąpielowy regularnie zastępowały najnowsze trendy modowe, a jedna z najatrakcyjniejszych lal to Barbie w sukni ślubnej. Przez ponad 50 lat Barbie wcielała się w różne zawody: była lekarzem, astronautką, koszykarką, uprawiała jazdę konną, a nawet można było ją spotkać w roli ciężarnej. Z czasem pojawiły się lalki ubrane w stroje księżniczek, syrenki, wróżki czy gwiazdy rocka. Podobne zmiany zaszły w urodzie Barbie. Obok niebieskookiej blondynki, możemy spotkać brunetki, rude, a także czarnoskóre lalki. Wielbiciele nowojorskich laleczek mogą także kupić lalkę stylizowaną na postać z filmu bądź serialu (np.postać z sagi Zmierzch) czy ulubioną piosenkarkę (np. Amy Winehouse). Rodzina Barbie Obok najsłynniejszej lalki, karierę robiła także jej rodzina i przyjaciele. Jej chłopak – Ken – również stał się zabawkowym obiektem pożądania wśród dziewczynek i nastolatek. Nieco w cieniu sławnej pary toczyła się kariera sióstr Barbie: Skipper, Stacie i Chelsey oraz przyjaciółek: Midge i Teresy. Lalki, pomimo upływu lat, wciąż cieszą się zainteresowaniem, a uroku dodają im dodatki i akcesoria, które można dokupić do nich oddzielnie, jak i w zestawach: domki dla lalek, samochody czy garderobę. W 2002 roku na rynku pojawiła się seria My Scene dedykowana starszym dziewczynkom i nastolatkom, a do dnia dzisiejszego powstają coraz to nowsze seriale i gry inspirowane Barbie. Czy warto kupić Barbie? Jedni zarzucają Barbie nierealny wygląd (za długie nogi, smukła szyja, duże oczy czy zbyt wąska talia), który przekłada się na dążenie dziewczynek do pogoni za nieosiągalnym wyglądem. Zwolennicy tej teorii zapominają jednak, że Barbie jest zabawką, tak samo jak pluszowy miś, któremu można zarzucić to, że ma zielone futerko. Miłośnicy lalki oczywiście ją chwalą i trudno im się dziwić. Barbie bawi kolejne pokolenie dziewczynek, które marzą o pięknych strojach, bajkowym życiu, karierze, serdecznych przyjaciołach i wielkiej miłości. Lalka inspiruje je do realizacji własnych pomysłów, np. projektowania i szycia ubranek lub tworzenia pomysłowych fryzur. Niezależnie od tego, jakie mamy zdanie na temat lalek Barbie, jedno jest pewne: ich dobra passa trwa, bo dziewczynki wciąż je uwielbiają.
Barbie – lalka ponadczasowa
Korozja to zdecydowanie największy wróg twojej karoserii. Na szczęście są sposoby na zatrzymanie, a przede wszystkim niedopuszczenie, aby w ogóle rdza się rozrastała dalej. Jeśli będziesz przestrzegał paru prostych sztuczek i stosował odpowiednie środki, będziesz cieszyć się swoim samochodem zdecydowanie dłużej. Przedstawiam parę prostych porad, jak zabezpieczyć samochód przed korozją. Najważniejsze zasady Rdza dla karoserii twojego samochodu to duże zagrożenie, ale są metody, aby jej skutecznie uniknąć. Przede wszystkim, musisz uchronić samochód przed szkodliwym działaniem soli i wody. W tym wyzwaniu twoim największym sprzymierzeńcem będzie wosk, a konkretniej woskowanie lakieru. Po pierwsze, dzięki woskowaniu lakier na twoim samochodzie będzie wyglądać znacznie lepiej, a po drugie, będzie dodatkową warstwą ochronną przed niekorzystnym oddziaływaniem soli. Kolejnym sprzymierzeńcem w walce z korozją są gumowe wycieraczki samochodowe. Przede wszystkim tworzą dodatkową warstwę izolacyjną między podeszwą twoich butów a podłogą, dzięki czemu zawartość podeszwy nie osadza się bezpośrednio w samochodzie. Dlatego tak istotne jest, aby dokładnie strzepywać śnieg z butów przed wejściem do auta. Pamiętaj również, aby odpowiednio wcześniej wykrywać ogniska rdzy. Dzięki temu odpowiednio wcześniej zahamujesz rozrastanie się rdzy, by ta nie „zżarła” całego samochodu. Wówczas wystarczy ją po prostu dobrze zabezpieczyć. Tutaj z pomocą przychodzą specjalne lakiery do samochodu, które mają za zadanie właśnie zatrzymywać rozchodzenie się rdzy. O czym należy pamiętać? Oprócz przestrzegania podstawowych zasad warto też pamiętać o paru przydatnych praktykach, których zastosowanie dodatkowo zabezpieczy twój pojazd przed korozją. Wielu kierowców, chcąc zaoszczędzić na myjni, często myje swoje samochody samodzielnie w domu, na dodatek zimą. O ile samo mycie jest jak najbardziej wskazane, o tyle mycie zimą, kiedy temperatura spada poniżej 0 stopni – niekoniecznie. Gorąca woda, która osiada na lakierze i momentalnie ulega działaniu niskiej temperatury, zamarza, co działa bardzo niekorzystanie na karoserię. Niektórzy kierowcy, którzy zdecydowali się na wybór specjalnych środków do zabezpieczenia wozu, chcąc zaoszczędzić, stosują te same środki na zewnątrz i wewnątrz samochodu. To bardzo duży błąd, gdyż środki do wewnętrznej karoserii są trochę mniej inwazyjne niż te, które mają działać bezpośrednio na wilgoć i sól. Z kolei te zastosowane do wewnątrz sprawią, że samochód będzie musiał się bardzo długo wietrzyć. Przydatne akcesoria Zabierając się za porządne czyszczenie samochodu, zdecydowanie musisz pomyśleć o myjce ciśnieniowej. Pod wpływem wysokiego ciśnienia bardzo dokładnie wyczyścisz podwozie swojego samochodu z błota, kamyków, a nawet resztki przytwierdzonej soli. W ten sposób nawet ten wybitnie uporczywy bród zniknie, a ty nie będziesz musiał sięgać po niego rękami. Po dokładnym oczyszczeniu podwozia z resztek dobrą taktyką jest położenie powłoki antykorozyjnej. Taka powłoka dodatkowo odizoluje powietrze, wilgoć i wszelkie zabrudzenia od źródła korozji, dzięki czemu rdza przestanie się dalej rozwijać. Teraz, skoro już wiesz, jak ochronić auto przed rdzą i czego w tym celu używać, możesz jeszcze skuteczniej zadbać o swój samochód. W zamian będzie dobrze wyglądał i przez to służył zdecydowanie dłużej.
Jak zabezpieczyć auto przed korozją?
Halloween zbliża się wielkimi krokami. Właśnie tego upiornego wieczora wszystkie duchy, wiedźmy oraz potwory wychodzą z szafy, by jeść cukierki i dobrze się bawić. Podpowiadamy, jak udekorować dom lub mieszkanie, by oddać niepowtarzalny klimat dnia pełnego strachów. Odpowiedni klimat Halloween to przede wszystkim atmosfera „z dreszczykiem”, a tę tworzą odpowiednie detale. Halloweenowe dekoracje z elegancją mają niewiele wspólnego, dlatego nie musimy się przejmować tym, że będą wyglądały kiczowato. Wszelkie ozdoby powinny być jednocześnie straszne i zabawne, najlepiej utrzymane w kolorystyce czarno-pomarańczowej, z akcentami bieli i czerwieni. Właśnie te barwy królują podczas nocy duchów i upiorów, przywodząc na myśl duchy, pająki, nietoperze i oczywiście dynie. Mroczny nastrój możemy uzyskać nawet w małym mieszkaniu, wykorzystując proste sztuczki i akcesoria, które można kupić za niewielkie pieniądze lub wykonać samemu. W halloweenowej aranżacji naszego „domu strachów” nieocenione będą ciężkie zasłony (do przesłonięcia okien), czarne kawałki materiału (pełniące np. funkcję obrusa), białe prześcieradła (można nimi nakryć meble, żeby uzyskać efekt „starego” domu i strychu) oraz ażurowe firanki. W rogach dekorowanych pomieszczeń warto rozwiesić sztuczne pajęczyny, w kątach poustawiać miotły, a na regałach lampiony ze świecami. box:offerCarousel Upiorne dekoracje Dynia to chyba najpopularniejszy i najbardziej rozpoznawalny element Halloween. Należy ją wydrążyć, a następnie wyciąć w niej wzór – np. „straszny uśmiech”, kota, ducha – i umieścić w środku świeczkę. Tak przygotowane lampiony możemy rozstawić na schodach prowadzących do domu lub na parapetach w mieszkaniu. W sklepach znajdziemy również sporo gadżetów w kształcie tego pomarańczowego warzywa – miski, koszyki, latarenki, świece, maski, a nawet kostiumy dla dzieci i dorosłych. Jeśli nie mamy czasu na wycinanie prawdziwej dyni, możemy się zdecydować na sztuczną. Przeczytaj również: Oryginalne dekoracje na Halloween – co wybrać poza dyniami, duchami i pająkami? box:offerCarousel W tym pełnym strachów dniu w domu nie powinno zabraknąć nietoperzy, które można powycinać z kartonu lub kupić w postaci girlandy. Dobrze będą wyglądały również w formie konfetti rozrzuconego na stole. Jako dekoracje sprawdzą się baloniki – białe będą duchami, czarne wampirami lub pająkami, a pomarańczowe to oczywiście dynie. Sklepy oferują takie z gotowymi wzorami, ale równie łatwo i szybko wykonamy je sami, używając markerów. Porozkładane tu i ówdzie sztuczne pająki oraz trupie czaszki na pewno zachwycą (i przerażą!) wszystkich gości. Oto kilka dodatkowych pomysłów: Słoiki w różnych kolorach z namalowanymi „strasznymi” wzorami: duchami, upiornymi uśmiechami, pajęczynami i pająkami, nietoperzami. Do środka wystarczy włożyć świeczkę. Powycinane z kartonu duchy, nietoperze, pająki i inne upiory do powieszenia na ścianach. Sztuczna pajęczyna porozwieszana w rogach pomieszczeń i na meblach. Gumowe czarownice, mumie, wampiry, szkielety, upiory, najlepiej wielkości człowieka. Naklejki ścienne. Dostępne są niemal w dowolnych wzorach. Ich zaletą jest niska cena i możliwość natychmiastowego usunięcia ze ścian bezpośrednio po zabawie. Halloweenowe girlandy. Mogą to być wykonane z papieru napisy (np. „Wesołego Halloween”) oraz symbole (koty, nietoperze) lub lampki w kształcie m.in. dyni lub duszków. Kapelusz i miotła czarownicy. Będą doskonale wyglądały w kącie lub zawieszone pod sufitem. Zastawa stołowa. Na ten specjalny wieczór możemy się zaopatrzyć w jednorazowe czarne talerze, kubeczki, słomki, osłonki na babeczki i serwetki w halloweenowe wzory. Sprawdź również Strefę Halloween!
Przygotuj dom na Halloween
Maseczki w płachcie to sposób na wiosenną pielęgnację. Maski są wygodne w użyciu oraz przeznaczone do cery z różnymi problemami. Na suchą skórę pomogą maseczki na twarz w płachcie z dodatkiem aloesu i alg. Cerę zmęczoną odżywi bąbelkująca maska z aktywną pianą, z kolei na pierwsze zmarszczki doskonałym rozwiązaniem są produkty na bazie złota, kolagenu i fitoestrogenów. Szara, niedotleniona, podrażniona i sucha skóra to najczęstsze problemy z cerą po zimie. Składa się na to kilka istotnych czynników, np.: dieta bogata w tłuszcze, wpływ klimatyzowanych i ogrzewanych pomieszczeń, mróz, zimny wiatr czy ostre słońce odbijające się od śniegu. Nic więc dziwnego, że cera po zimie wygląda na zmęczoną i starszą, niż jest w rzeczywistości. Maseczki w płachcie to wygodny i szybki sposób na odżywienie skóry i przywrócenie jej promiennego wyglądu. Nawilżające maseczki na twarz w płacie Skóra twarzy, niezależnie od rodzaju cery, wymaga odpowiedniego nawilżenia. Podczas wiosennej pielęgnacji nie można zatem zapomnieć o stosowaniu kosmetyków, które jej to zapewnią. Uniwersalne nawilżające maseczki na twarz do każdego rodzaju cery tworzone są na bazie cennych dla skóry składników, jak: aloes, śluz ślimaka, czysta woda z lodowca, kwas hialuronowy i mlekowy, algi morskie. Innowacyjna formuła i odpowiednio dobrane substancje aktywne, pozytywnie wpływają na wygląd cery, nawilżając ją i zapewniając promienny wygląd. Furorę w codziennej pielęgnacji twarzy robią maseczki do twarzy animal. Produkty mają zabawny i bardzo oryginalny wygląd, a jednocześnie skutecznie odżywiają i nawilżają. Maseczki w płachcie przypominają różne zwierzęta, np.: koty, wydry, owce, tygrysy, pandy, lisy. Innowacyjny design masek zachęca do dobrej zabawy w czasie wykonywania rutynowych czynności pielęgnacyjnych oraz skutecznie poprawia nastrój. box:offerCarousel Oczyszczające maseczki w płachcie Oczyszczanie twarzy to podstawa w codziennej pielęgnacji cery. Pomocne w tym okazują się bąbelkujące maseczki na twarz. Nasączona tkanina specjalnym serum, po zetknięciu ze skórą i powietrzem zaczyna wytwarzać aktywną pianę, która wnika głęboko w pory i je oczyszcza. Maseczki bubble skutecznie dotleniają cerę i usuwają wszelkie oznaki zmęczenia, przez co skórą wygląda świeżo i promiennie. Odżywcze maseczki na twarz w płachcie Skórze twarzy po zimie może brakować witamin, dlatego jest szara i wygląda na zmęczoną. Skuteczną metodą na szybkie odżywienie cery są witaminowe maseczki na twarz z dodatkiem ekstraktu z drzewa herbacianego, rumianku oraz nagietka. Efektowne odżywienie skóry twarzy zapewnią bawełniane tkaniny nasączone platyną nanokoloidalną, która wyrównuje koloryt cery, zmniejsza przebarwienia oraz działa odmładzająco. Skutecznym sposobem na przywrócenie skórze blasku i promiennego wyglądu są również maseczki odżywcze w płacie z dodatkiem ekstraktu z ryżu, witaminy A i E, zielonej herbaty czy masła shea. box:offerCarousel Przeciwstarzeniowa maseczka do twarzy Na kłopoty cery ze zmarszczkami pomagają odmładzające maseczki na twarz w płachcie. Dobierając odpowiedni produkt, warto zwrócić uwagę na skład kosmetyków. Do silnych substancji przeciwzmarszczkowych należą, np.: hydrolizowany ekstrakt z kolagenu, aminokwasy, fitoestrogeny, jad węża, a także cząsteczki złota oraz kawioru. Przeciwstarzeniowe maseczki na twarz należy dobierać zgodnie z potrzebami cery, aby zapewnić jej najbardziej odpowiednią i bezpieczną pielęgnację. Do cery suchej najlepiej wybierać maski z dodatkiem miodu i aloesu, do wrażliwej - maseczki z rumiankiem. Maseczki w płachcie są wygodne w użyciu, łatwo się nakładają i nie wymagają spłukiwania. Po zdjęciu bawełnianej płachty resztę kosmetyku, pozostałego na skórze, wystarczy delikatnie wklepać w twarz palcami. Maska dokładnie przylega do twarzy, co ogranicza dostęp powietrza i tym samym umożliwia wniknięcie jej drogocennych składników głębiej w skórę niż w przypadku tradycyjnych maseczek.
Maseczki w płachcie - przegląd najlepszych maseczek na wiosnę
Dokładki do zderzaków, zwane także spojlerami lub hokejami, możemy podzielić na dwie grupy: seryjne wyposażenie samochodu oraz elementy tuningu optycznego. Dokładki z drugiej grupy montuje się głównie w celu poprawy wyglądu samochodu. Nadają mu bardziej sportowy charakter oraz poprawiają aerodynamikę. Chronią także komorę silnika przed uderzeniem podczas jazdy np. kamieniem. Wybór właściwych dokładek do zderzaków Dokładki do zderzakówmożna kupić do większości popularnych modeli samochodów. Decydując się na kupno i montaż, należy przede wszystkim sprawdzić wymiary dokładek i zweryfikować, czy będą pasowały do zderzaka naszego modelu samochodu. Nawet niewielka różnica w ich kształcie dokładek może sprawić, że ich zamontowanie okaże się niemożliwe lub znacznie utrudnione. Kolejną istotną czynnością mającą wpływ na późniejsze użytkowanie dokładek jest sprawdzenie, z jakiego materiału zostały wykonane. Ponieważ dokładki do zderzaków są narażone na otarcia, np. o wysokie krawężniki, czy też uderzenia kamieniami wypadającymi spod kół innych pojazdów, powinny być bardzo wytrzymałe. Jednocześnie muszą być na tyle elastyczne, aby niwelować niewielkie uderzenia. Zrób to sam Choć na rynku działa wiele firm specjalizujących się w tuningu optycznym oraz warsztatów samochodowych, to montaż niektórych elementów możemy wykonać sami w zaciszu własnego garażu. Każdy, komu choć raz udało się samodzielnie naprawić lub zamontować dodatkowe wyposażenie w swoim samochodzie, potwierdzi, że mimo różnego rodzaju trudności po zakończeniu prac czuje się wielką satysfakcję. Przygotowując się do montażu, należy pamiętać o: zapoznaniu się z instrukcją montażu dołączoną przez producenta; wygospodarowaniu odpowiedniej ilości miejsca, zapewniając sobie komfort pracy (może okazać się, że konieczne będzie zdjęcia zderzaka); zaopatrzeniu się w niezbędne narzędzia, tj. preparat odtłuszczający, papier wodny do zmatowienia powierzchni, klej, zaciski do montażu oraz zestaw kluczy; wcześniejszym polakierowaniu dokładek, jeżeli chcemy, aby były w kolorze nadwozia. Dokładki będące standardowym wyposażeniem auta zazwyczaj wykonane są z elastycznego materiału. Jeżeli musimy którąś wymienić na nową, to jej montaż nie powinien przysporzyć wielu problemów. W zależności od modelu samochodu taką dokładkę montuje się na wcisk w miejsce poprzedniej, na zaciski, wykorzystując mocowanie dostarczone przez producenta, lub na klej wysokiej jakości, gwarantujący dużą wytrzymałość. W przypadku klejenia należy pamiętać o odtłuszczeniu powierzchni styku obu elementów (dokładki oraz zderzaka) np.benzyną ekstrakcyjną. Montaż na wcisk Zwykle bywa najmniej kłopotliwy. Wykorzystując istniejące w zderzaku otwory i mając dobrej jakości dokładkę, można ją łatwo zamontować. Podczas montażu będzie słychać charakterystyczne kliknięcie. Przed montażem dokładek będących elementem tuningu optycznego należy dokładnie sprawdzić, czy istnieje możliwość ich montażu do aktualnego zderzaka. Jeżeli w trakcie przymierzania dokładki okaże się, że prześwit jest za mały, to będziemy musieli odciąć jego dolną część. W tym celu należy przyłożyć spojler do zderzaka i ustalić miejsce montażu oraz zaznaczyć je na zderzaku. Najlepiej zaznaczyć linię cięcia na zderzaku pisakiem lub naklejając taśmę. Montaż na klej Zakładamy, że dokładka jest już polakierowana na interesujący nas kolor. Montaż dokładki do zderzaka za pomocą kleju należy rozpocząć od zabezpieczenia zewnętrznych elementów zderzaka i dokładkitaśmą papierową tuż przy powierzchni styku. W ten sposób ochronimy je przed zabrudzeniem wyciekającym klejem. Wodnym papierem ściernymnależy zmatowić powierzchnię styku w celu polepszenia efektu klejenia. Nanosimy klej na powierzchnię oraz mocno dociskamy. Jeżeli jest taka możliwość, od wewnętrznej strony warto zastosować, w miejscach do tego przewidzianych, dodatkowe mocowanie wkrętami lub zaciskami. Następnie usuwamy nadmiar kleju, który wypłynął po dociśnięciu łączonych elementów, oraz usuwamy taśmę papierową. Kleje zazwyczaj wiążą po 10–15 minutach. Do czasu całkowitego wyschnięcia kleju (informacje na opakowaniu) auto powinno być unieruchomione. Bez względu na metodę montaż musi być precyzyjny, aby całość wyglądała estetycznie. Dokładka powinna równo przylegać do krawędzi zderzaka i być mocno przytwierdzona. Dzięki temu nasze auto zdecydowanie zyska na wyglądzie.
Jak zamontować dokładki do zderzaków
Skórzana kierownica staje się coraz bardziej popularna nawet w tańszych autach. Zapewnia lepsze trzymanie niż plastikowe odpowiedniki, zazwyczaj też ładnie wygląda, chyba że jest już wiekowa. Czy w takiej sytuacji jedynym ratunkiem jest wizyta u tapicera i obszywanie jej? Sprawdź! O ile skórzane fotele to element, który nadal łatwiej spotkać w samochodach klasy wyższej, o tyle skórzaną kierownicę można znaleźć nawet w samochodach, które już przy wyjeździe z salonu były niedrogie. To dobrze, ponieważ obszycie kierownicy sprawia, że leży ona w dłoniach o wiele lepiej, a chwyt jest pewniejszy. Nie ma też problemu ze ślizganiem się rąk po wieńcu. Piękna, skórzana Co równie istotne, skórzana kierownica nawet w tanich samochodach ożywia ich wnętrza i wprowadza nieco atmosfery typowej dla pojazdów z wyższej półki. Jednym słowem, jest bardziej elegancka niż plastikowa. Niestety szybko widać jej zużycie. Nie ma w tym nic dziwnego – w końcu o ile pozostałych elementów wnętrza, różnych przełączników czy dźwigienek, dotykamy sporadycznie, o tyle kierownica ma kontakt z dłońmi cały czas. Co więcej, na poziom zużycia kierownicy wpływa też potliwość dłoni kierowcy oraz m.in. biżuteria, którą nosimy. Obszywanie kierownicy Jeśli więc kondycja kierownicy w naszym aucie nie jest najlepsza, trzeba coś z tym zrobić. Pierwsze, co przychodzi w takich sytuacjach na myśl, to obszycie kierownicy. To niezły pomysł, ale najpierw trzeba zdecydować, czy chcemy robić w przypadku kierownicy zamontowanej w aucie, czy też ją zdemontować. To drugie rozwiązanie gwarantuje większą dokładność obszycia, ale wiąże się z kłopotliwą operacją, zwłaszcza gdy samochód jest wyposażony w poduszkę powietrzną. Lepiej dokładnie przemyśleć wymontowanie ewentualnie zlecić je specjaliście. box:offerCarousel Obszycie też można wykonać u tapicera lub podjąć się tej pracy we własnym zakresie. Na szczęście nie trzeba zaliczyć specjalistycznych kursów ani nawet mieć nadzwyczajnych umiejętności – wystarczy kupić zestaw do samodzielnego obszycia kierownicy. Do nich są dołączone instrukcje postępowania oraz igła i nitka. Wystarczy nieco zdolności manualnych i gotowe. Jakość raczej nie będzie tak wysoka jak po obszyciu w profesjonalnym zakładzie, ale i cena jest odpowiednio niższa. Pokrowiec na kierownicę box:offerCarousel Alternatywą jest zakup skórzanego pokrowca na kierownicę. To tanie rozwiązanie ma tę zaletę, że gdy pokrowiec się zużyje lub znudzi, możemy go po prostu zdjąć. Ale co ma zrobić ktoś, kto nie chce obszywać kierownicy na nowo ani montować pokrowca? W tym przypadku także jest wyjście: może zregenerować starą. Zrobi to przy użyciu kosmetyków opracowanych pod tym kątem. Regeneracja skórzanej kierownicy box:offerCarousel Całą operację należy rozpocząć od oczyszczenia i odtłuszczenia kierownicy. Posłuży do tego np. benzyna. Colourlock – Benzyna do odtłuszczania skóry. Produkt nadaje się do zmywania tłustych plam z powierzchni skóry. Należy go stosować przed każdym malowaniem. Dzięki odtłuszczeniu farba lepiej wiąże z powierzchnią. Po odtłuszczeniu należy zostawić ją do wyschnięcia. Preparat nadaje się również do czyszczenia mebli. Pojemność: 150 ml. Cena: od 38,90 zł. Po czyszczeniu i odtłuszczaniu przechodzimy do właściwej renowacji, czyli malowania. Jeżeli występują szorstkie powierzchnie, możemy szlifować je za pomocą padu do szlifowania. Do malowania używamy oczywiście specjalnej farby do renowacji lub kupujemy zestaw do renowacji. Renoskór – zestaw farb do regeneracji skórzanej kierownicy i tapicerek. W skład zestawu wchodzą: aceton do odtłuszczania, farba w wybranym kolorze, lakier bezbarwny, gąbka, rękawica ochronna, skrócona instrukcja obsługi. Farba to półmatowy lakier szybkoschnący przeznaczony do renowacji skór licowych. Po nałożeniu lakieru i wyschnięciu skóra zyskuje elastyczną, półmatową powłokę, która jest odporna na zginanie, wilgoć i sól. Służy do odświeżenia kolorów również skórzanych tapicerek samochodowych. Cena zestawu: od 19,90 zł. Renowacja skóry to szybki i tani sposób, by skórzana kierownica w samochodzie odzyskała dawny urodę i blask. W dodatku, jak pokazują testy, efekt utrzymuje się dość długo.
Jak odmłodzić skórzaną kierownicę
CreativeForge Games zaprezentowało nietypową grę strategiczną – Hard West został niemal natychmiast okrzyknięty XCOM-em w scenerii Dzikiego Zachodu. Szczerze mówiąc, nie jest to porównanie nad wyrost, bo chociaż gra idealna nie jest, to sprawia masę frajdy. Przyznaję się bez bicia – wychowałem się na westernach i książkach przygodowych, również tych, których akcja toczyła się właśnie na Dzikim Zachodzie. Karol May byłby dumny z developerów z CreativeForge Games, tyle mogę zdradzić już teraz. Pytanie brzmi: co takiego ciekawego znajduje się w Hard West, że namawiam was do zagrania? Klimat, strzały, dzikie konie... Od pierwszych minut widać, że twórcy ze szczególną dbałością podeszli do narracji. Cutscenki są bardzo klimatyczne i w świetny sposób budują opowieść wokół bohatera (bohaterów). Nie mówię wyłącznie o kwestiach wizualnych, choć te są naprawdę wybitne, jeżeli chodzi o przerywniki filmowe – chodzi mi też na przykład o narrację (głos narratora pasuje tu idealnie!). Po prostu czuć, że nie było to tworzone z myślą o zapchaniu jakiejś luki, ale że to integralna część Hard West. Dodatkowo muszę wspomnieć o pewnej „drobnostce": gra CreativeForge nie jest tak mocno przyziemna, jak mogłoby się z początku zdawać. Mam na myśli to, że poza oczywistymi rozterkami codziennymi bohaterów, strzelaniem i wszystkim pozostałym czynnościami, jakie były dla Dzikiego Zachodu całkowicie naturalne, pojawia się również przeciwwaga. Otóż Hard West w opowiadaną historię wplata nie tylko ludzi, ale także i złe moce. Tak. Złe moce. Diabła, szatana, magię, czary, czy jakkolwiek inaczej chciałoby się to nazwać. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło! A przynajmniej tak mi mówili. W każdym razie ta cała aura tajemniczości odzwierciedla się również i w bonusach. Jako że Hard West to gra typowo taktyczna, jeżeli chodzi o walkę, wszelkie upgrade'y będą bardzo przydatne. Dostępne są one pod postacią między innymi kart (takich do gry) – pojedyncze dają określone efekty, a jeżeli uda się złożyć wszystkie z danego kompletu, otrzymuje się dodatkowe profity, często niezwykle mocne. Jednak ogólnie karty ciężko jest zebrać, ponieważ znajduje się je dość losowo, więc tym bardziej uzbieranie kompletu będzie niełatwym zadaniem. Ale to nie wszystko w kwestii sił nadprzyrodzonych. ...zostaw głowę mojej żonie... Początek dziwnych zdarzeń jest jednocześnie początkiem samej gry. Podróżująca Szlakiem Oregońskim rodzina zostaje napadnięta przez bandytów. Katują oni bezlitośnie ojca, związują jego i syna, a żonę porywają. Oczywiście tatko, doświadczony traper i zdolny myśliwy na miarę Beara Gryllsa, szybko się uwalnia i postanawia napastnikom tradycyjnie naklepać/nastrzelać. Z całym fejmem, jaki mógłby na niego spaść w dobie YouTube'a, rozstrzeliwuje bandytów jednego za drugim, ale przy okazji odkrywa, że niektórych z nich załatwiono jeszcze przed jego przybyciem. I to w bardzo krwawy sposób, o jaki nie podejrzewałby żadnego cywilizowanego człowieka. Misja jest przy okazji tutorialem, więc gracz uczy się podstaw walki – na przykład chowania za osłonami czy systemu procentowej szansy trafienia. To jedna z przyjemniejszych części Hard West, głównie dlatego, że to właśnie ona jest kulminacją wydarzeń na ekranie. W końcu cała fabuła toczy się po to, by można było trochę postrzelać, prawda? A jest do tego sporo okazji, bo i bohaterowie niekoniecznie lubią oszczędzać ołów. Co najciekawsze, gra nie jest typowym singleplayerem – posiada osiem scenariuszy, które rozgrywa się niekoniecznie w określonej kolejności. To bardzo interesujący zabieg, tym bardziej, że gracz ma względną możliwość decydowania o losie bohaterów (na przykład przyjąć pomoc demona czy ją odrzucić). Z tym wiąże się jednak pewien problem – ja nie miałem problemu z przechodzeniem niektórych scenariuszy ponownie, bo chciałem sprawdzić inną taktykę i polepszyć osiągnięcia, ale wiem, że niektórzy po ukończeniu Hard West odstawią ją w zapomnienie. To także kwestia braku multiplayera, którego jednak, żeby być całkowicie uczciwym, nie dałoby się w tej grze zaimplementować. I dobrze, że tego nie zrobiono, bo byłby niewypał i zamiast lekkiego marudzenia części recenzentów byłyby oskarżenia o skopanie nieźle zapowiadającej się produkcji. ...beczki złota w Oregonie... Ale pora wrócić na szlak. Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach – w trójwymiarowym trybie potyczkowym, czyli opisanym już nieco wcześniej naparzaniu każdego przeciwnika w zasięgu wzroku, ale także i na mapie. Mapa jest bardzo estetycznie wykonana, przebija przez nią ten charakterystyczny dla tych czasów i tego miejsca klimat. Poruszanie się po niej jest pod względem mechaniki niemal identyczne, jak w pierwszych Falloutach – klika się w dane miejsce, a znacznik sam się ku niemu przesuwa. Wszelkie wydarzenia w tym trybie są opisowe, a chociaż często istnieje więcej niż jeden wybór, nie można nie odnieść wrażenia, że jest się poniekąd prowadzonym za rękę. Chociaż także i tu developerzy pozostawili graczom pewien zakres swobody. Jako że bohaterzy posiadają skromne możliwości modyfikacji ekwipunku (czytaj: wymiany na inny), należy mieć ku temu kaskę. A co się tradycyjnie robiło na Dzikim Zachodzie, by ją zdobyć? Tak jest, kopało się w nadziei, że gdzieś tam ukryte jest złoto. I najczęściej rzeczywiście było, choć „przychody" sięgały od kompletnej drobnicy rzędu kilku dolarów, aż do potężnych sum dochodzących nawet do kilkuset „zielonych". Co ciekawe, system zdobywania pieniędzy poprzez szukanie złota nie jest tak banalny, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Zdarzają się sytuacje, w których trzeba słono zapłacić za licencję na wydobycie, czasem nawet należy odpalić procentowy, mocno zawyżony udział jakiejś szajce bandytów. ...co ma pływać, nie utonie! Poza zabiegami fabularnymi, to właśnie odwiedzanie ciekawych miejsc na mapie i kopalni będzie głównym czynnikiem pchającym do wędrówek po zastanych terenach. Można tam znaleźć o wiele ciekawsze fanty niż tylko złoto, ale jakby co, to nie wiecie tego ode mnie... Hard West broni się samo – nie jest grą idealną i na pewno można by usprawnić parę kwestii, ale w ogólnym rozrachunku to świetna produkcja, która wciągnie na dłużej każdego fana westernów i każdego domorosłego kowboja (a jak się uprzeć, to nawet i spirytualistów). Znajdziecie tu interesującą fabułę, bardzo dobrze skonstruowany system walki, ciekawe bonusy i sporo niekoniecznie bardzo oczywistego poczucia humoru. I to chyba powinno wystarczyć! Wymagania systemowe „Hard West” Minimalne: * System operacyjny: Windows Vista/Windows 7/Windows 8/Windows 10 * Procesor: AMD Athlon 64 X2 2.6 GHz/Intel Core 2 Quad 2.6 GHz * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: Radeon HD 4670/GeForce GT 430 * DirectX: wersja 10 * Miejsce na dysku: 6 GB dostępnej przestrzeni Zalecane: * System operacyjny: Windows Vista/Windows 7/Windows 8/Windows 10 * Procesor: AMD Athlon II X4 3.1 GHz/Intel Core i5 3 GHz * Pamięć: 6 GB RAM * Karta graficzna: Radeon R7 260X/GeForce GTX 550 Ti * DirectX: wersja 10 * Miejsce na dysku: 6 GB dostępnej przestrzeni Dostępność Gra „Hard West” jest dostępna wyłącznie na PC.
Recenzja: Hard West
Co założyć na głowę, kiedy temperatura jest minusowa? Podpowiadamy, jak zabezpieczyć się w czasie treningów biegowych w zależności od warunków atmosferycznych i tempa biegu. Wychłodzenie nie sprzyja biegaczom, ale równie szkodliwe może być przegrzanie organizmu. A w czasie treningów w warunkach zimowych łatwo o jedno i drugie. Z doborem garderoby na dwór ma problem wielu biegaczy, nie tylko początkujących. Tymczasem zasady ubierania się na mrozy są proste: Ubierasz się tak, jakby na dworze było 10 stopni mniej, niż widać na termometrze. Strój powinien pozwalać na stopniowe rozbieranie się i ubieranie w miarę potrzeby. Czyli: nie jedna gruba warstwa, ale trzy cienkie. Ważne, żeby zawczasu ustalić, co będziesz robić z kolejno zdejmowanymi warstwami ubrania. Możesz na przykład biegać po pętli i zostawiać odzież na ławce, którą będziesz potem mijać co 5 minut. Albo zabierz ze sobą plecak biegowy. Bielizna termiczna to dobry pomysł: spodenki czy koszulka nie tylko zatrzymają ciepło, ale i „wyciągną” na zewnątrz pot. Jeśli nie chcesz w nią inwestować, na legginsy włóż krótkie spodenki, żeby trzymały ciepło w newralgicznych rejonach. Nakrycie głowy to podstawa. Czapki nie zdejmuj nawet wtedy, gdy będzie ci bardzo ciepło. Mokra głowa na mrozie nie wyschnie, nawet jeśli bardzo się zagrzejesz. Co możesz założyć na głowę zimą? Czapka Warto mieć kilka modeli czapekdo biegania w różnych warunkach, aby jak najlepiej dostosować nakrycie głowy do warunków. Na lekki chłód wystarczy cienka czapka odprowadzająca wilgoć lub zwykła, z materiału. Może też być z daszkiem– zasłoni oczy przed mżawką. Na większy mróz przyda się nakrycie z ochroną przeciwwiatrową i przeciwdeszczową. W bardzo silne mrozy niektóre osoby zakładają dwie czapki (cienką z polaru pod spód, a na wierzch grubszą) lub wybierają modele z dużą ochroną termiczną. Buff To komin wykonany z cienkiego materiału. Wielka zaletą buffajest to, że po odpowiednim splątaniu materiału można go przerobić na czapkę, opaskę na głowę (i wyciągnąć na wierzch kucyk), maskę na twarz przeciw dużemu mrozowi lub apaszkę na głowę. Na rynku są modele zarówno cienkie, jak i grubsze, zimowe. Oba mogą mieć dobre zastosowanie zimą. Cienki przy dużym mrozie możesz np. zakładać pod czapkę. Buffy występują też w formie opaski ze ściągaczem z tyłu, ale te wersje mają mniej zastosowań. Opaska Do wyboru masz polarowe lub z materiału odprowadzającego pot z wodoodporną warstwą wierzchnią. To niezłe rozwiązanie dla osób, które bardzo się przegrzewają w czasie biegania lub mają długie włosy: kucyk czy inna fryzura nie zgniotą się i nie stracą kształtu. Wybierz opaskę z osłoną na uszy. Zabezpieczy okolicę, w której skóra jest wrażliwa. Kominiarka i maska na twarz Kominiarka i maska na twarz to opcja na bardzo duże mrozy, ale nie dla wszystkich. Kominiarkiczęsto parują, więc jeśli masz okulary lub gogle, ryzykujesz ich błyskawiczne zaciągnięcie mgłą. Zaletą jest szczelna ochrona całej głowy, szyi, karku oraz twarzy. Innym rozwiązaniem jest połączenie czapki z maseczką na twarz z otworami wentylacyjnymi. Maseczka przeciwsmogowa Biegający zimą powinni rozważyć zakup maseczki przeciwsmogowej: od listopada do lutego powietrze w Polsce jest najgorszej jakości. Jednak wiele maseczek nie jest przystosowanych do intensywnego wysiłku (stwarzają duży opór przy wdechu, parują lub spadają), dlatego warto dokładnie przeczytać opis i posiłkować się opiniami biegających znajomych.
Głowa biegacza zimą: czapki, buffy, kominiarki, maski itd.
Dzięki szeregowi dostępnych i tanich urządzeń, można znacząco zwiększyć komfort w kabinie samochodu. Doposażyć można każde auto – nawet to najtańsze, klasy B. Jeszcze kilkanaście lat temu wyobraźnię wielbicieli motoryzacji rozgrzewały do czerwoności listy wyposażenia samochodów luksusowych, produkowanych przez Mercedesa, BMW, Audi, nie wspominając o elitarnych Bentley’ach czy Rolls Royce’ach . Kierowca takiego samochodu, siedzący na super wygodnym fotelu pokrytym skórzaną tapicerką, mógł sobie w czasie postoju oglądać telewizję. Pasażer super komfortowego tylnego fotela, wyposażonego w funkcje masażu, korzystał z klimatyzowanego wnętrza, rozmawiał przez pokładowy telefon i popijał szampana, schłodzonego w samochodowej lodówce. Tak ludzie wyobrażali sobie luksus, dostępny jedynie dla nielicznych. Obecnie, dzięki dużej liczbie dostępnych urządzeń, można doposażyć kabinę każdego samochodu. Trzeba jedynie posiadać sprawne gniazdko zapalniczki, które służy do zasilania poniższych urządzeń. Chłodzenie wnętrza W czasie upalnego lata otwieranie okien i korzystanie z nawiewów zimnego powietrza niewiele daje. Co zatem można zrobić w samochodach, które nie posiadają klimatyzacji? Jak się okazuje, można je doposażyć w mini klimatyzację samochodową. Najtańsze urządzenia kosztują kilkadziesiąt złotych. Co trzeba zrobić, aby mini klimatyzacja zaczęła schładzać wnętrza auta? Tylko dwie rzeczy. Po pierwsze podłączyć urządzenie do gniazdka zapalniczki, a po drugie, nalać do urządzenia określoną ilość zimnej wody i odczekać piętnaście minut. Trudno od mini urządzenia oczekiwać takiej wydajności, jaką ma typowa klimatyzacja, ale z pewnością pomoże ono przetrwać upał. Szybkie nagrzewanie kabiny i usuwanie lodu z szyb Auto musi przejechać co najmniej kilka kilometrów, aby układ ogrzewania w czasie zimy zaczął w nim pracować z odpowiednią mocą. A co zrobić w czasie postoju, kiedy zgodnie z prawem, nie wolno uruchamiać silnika samochodu, a w kabinie jest zimno? W jaki sposób usunąć lód z szyb, jeśli nie można się wspomóc układem ogrzewania? Zgodnie z prawem, za pozostawienie samochodu z włączonym silnikiem na terenie zabudowanym grozi kara w wysokości 100 złotych. Trzy razy tyle można zapłacić, gdy policjant uzna, że silnik samochodu pracuje bez potrzeby. Idealnym systemem ogrzewającym wnętrze auta jest webasto, system ogrzewania postojowego, z którego najczęściej korzystają kierowcy ciężarówek. Kierowcy samochodów osobowych mogą doposażyć kabinę auta w jego namiastkę –mini nagrzewnicę samochodową zasilaną z gniazda zapalniczki. Urządzenie ma moc około 150 W, a dzięki wbudowanemu wentylatorkowi ciepłe powietrze dość szybko rozprzestrzenia się we wnętrzu auta. Mini wentylatorek sprawia, że można znacznie łatwiej usunąć lód z zamarzniętych szyb i przetrwać w czasie długiego postoju na parkingu. Poprawa koncentracji kierowcy Rozwiązaniem jest niewielki jonizator. Urządzenie jest małe i również podłącza się je do gniazdka zapalniczki. Zadaniem jonizatora jest nasycenie powietrza jonami ujemnymi, które mają duży wpływ na lepszą koncentrację i natlenienie mózgu. Zatem taki sprzęt powinien pomagać kierowcy w czasie długiej jazdy i zwiększać jego koncentrację. Poza tym jonizator oczyszcza powietrze i eliminuje z niego bakterie oraz wolne rodniki. Często także świetnie odświeża powietrze. Jonizator działa tak, jak mikro burza, wytwarzając miniaturowe wyładowania elektryczne, które powodują powstawanie jonów ujemnych. Najtańsze urządzenia kosztują zaledwie kilka złotych. Napoje, okulary i inne drobiazgi Wśród szeregu przydatnych gadżetów motoryzacyjnych znaleźć można także wygodne uchwyty na napoje. Nie każdy samochód posiada taki uchwyt w kokpicie centralnym. Dodatkowy uchwyt można zamontować w bardzo prosty sposób. Posiada on plastikowe prowadnice, które wciska się do standardowej, prostokątnej kratki nawiewu (uchwyt nie nadaje się do stosowania w autach, które mają okrągłe kratki nawiewów). Można w nim wygodnie przewozić otwartą puszkę z zimnym napojem, albo ciepłą kawę. A wszystko to bez ryzyka poplamienia się czy wylania napoju na tapicerkę samochodu. Niezwykle ciekawym gadżetem motoryzacyjnym jest czajnik elektryczny, który można podłączyć pod gniazdko zapalniczki. Czajniczki do samochodu są zazwyczaj niewielkie, nie mają więcej niż 750 ml pojemności. Takie urządzenie przyda się zimą, kiedy cała rodzina może napić się ciepłej herbaty w czasie postoju. Poza tym taki ciepły napój pomoże kierowcy zwalczyć zmęczenie, spowodowane długotrwałą jazdą. Warto pamiętać o tym, że z racji niskiego napięcia w instalacji samochodu, czajnik musi bardzo długo pracować, aby wodę podgrzać do bardzo wysokiej temperatury. Wielu kierowców korzysta z okularów przeciwsłonecznych lub specjalnych, przeznaczonych do jazdy w nocy. Niewielki gadżet pozwoli mieć je zawsze pod ręką, a w dodatku okulary nie będą zabierać miejsca w kabinie. To miniaturowy klips, który mocuje się do osłony przeciwsłonecznej nad miejscem kierowcy. Dzięki temu okulary są zawsze pod ręką i nie ma możliwości ich zarysowania. Telefon i multimedia Rozmawianie przez telefon w czasie jazdy jest skrajnie niebezpieczne i jest przyczyną wielu wypadków. Warto więc zaopatrzyć się w transmiter FM, proste urządzenie, które wyposażone jest w Bluetooth. Dzięki temu współpracuje ono z dowolnym smartfonem. Kiedy w czasie jazdy ktoś dzwoni, do odebrania połączenia wystarczy naciśnięcie guziczka na transmiterze, który musi być podłączony do gniazdka zapalniczki. Po naciśnięciu, głos rozmówcy słychać w głośnikach samochodowego audio. Transmiter ma jeszcze jedną zaletę. Jest czytnikiem kart pamięci, na których można umieścić kilka tysięcy utworów w formacie MP3 i słuchać ich za pomocą radia FM, w jakie wyposażony jest samochód. Najdroższe samochody luksusowe już dwadzieścia lat temu miały na pokładzie monitory telewizyjne, umożliwiające pasażerom oglądanie telewizji w czasie jazdy, a kierowcy w czasie postoju. W obecnych czasach, takim multimedialnym sercem każdego auta może być nowoczesny tablet z GPS i DVB-T, zamocowany w konsoli środkowej. Dzięki GPS w czasie jazdy będzie można korzystać z nawigacji samochodowej, co ułatwi docieranie do określonych miejsc i omijanie korków. W czasie postojów tablet będzie służył do łączenia się z Internetem, odtwarzania multimediów i oglądania programów telewizyjnych. Warto pamiętać, że także współczesne, nowoczesne nawigacje samochodowe również są wyposażone w odtwarzacze multimedialne, zatem w czasie postojów także mogą dostarczyć kierowcy rozrywki. Wygodniejsze fotele Nowoczesne auta luksusowe są wyposażone w bardzo drogie fotele, które oferują funkcje masażu i podgrzewania. W zwykłym aucie na fotelach można umieścić maty masujące, również zasilane z gniazdka zapalniczki. Maty oferują kilka programów masażu oraz funkcje podgrzewania, które docenia się zwłaszcza zimą. Masaż pomaga przetrwać wielogodzinne podróże, zwłaszcza wtedy, gdy nie ma czasu na wypoczynek i robienie przerw w czasie jazdy. Dzięki dużej dostępności urządzeń, akcesoriów i gadżetów, każdy może tak doposażyć kabinę swojego samochodu, tak aby była bardziej funkcjonalna i wygodna, zapewniając maksimum radości z każdej podróży.
Jak zwiększyć komfort w kabinie samochodu?
Hollywoodzki aktor debiutuje w zupełnie nowej roli - pisarza! Czy i w tej profesji zbierze same pochlebne recenzje? Sprawdźcie! Toma Hanksa chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Dwukrotnie nagrodzony Oscarem aktor to jeden z najsłynniejszych i najbardziej lubianych gwiazdorów wielkiego ekranu, twórca wielu niepowtarzalnych, niezapomnianych ról. Popularność Hanksa nie wiążę się jednak tylko z ekranowymi kreacjami: aktor, jako jeden z nielicznych w Hollywood, ma właściwie nieposzlakowaną opinię, a do mediów przedostają się praktycznie same pochlebne informacje na jego temat. Teraz o Hanksie znowu zrobiło się głośno, bo na rynku pojawił się właśnie jego debiut… literacki. „Kolekcja nietypowych zdarzeń” to zbiór aż 17 opowiadań o zwykłych-niezwykłych ludziach i ich codzienności. Czy w roli pisarza Tom Hanks radzi sobie równie dobrze, co na ekranie? Opowieści z maszyną do pisania w tle „Kolekcja nietypowych zdarzeń” to historie, które poruszają niezwykle szerokie spektrum tematyczne. Mamy tu bowiem zarówno klasyczne opowieści o miłości, sięgające lat 50. opowiadanie o wyjątkowej wigilijnej kolacji pewnej rodziny, a nawet - bardzo przecież współczesną - historię o emigracji i próbie zaklimatyzowania się w zupełnie obcym, nieznanym nam świecie. Tom otwierają i zamykają opowiadania o tych samych bohaterach, a w środku znajdziemy też cztery „felietony” fikcyjnego miejskiego dziennikarza, Hanka Fiseta, a nawet scenariusz krótkiej sztuki teatralnej. Wszystkie te opowiadania łączy jednak jeden szczegół: maszyna do pisania. Sprzęt ten, dzisiaj symbolizujący raczej zamierzchłą przeszłość, w opowiadaniach Hanksa pełni niezwykle istotną rolę: służy podtrzymaniu tradycji, zatrzymaniu mijającego czasu, ma być prezentem przypominającym o domu, który opuszczamy na zawsze. Obecność akurat właśnie maszyny do pisania w opowiadaniach, których autorem jest aktor, nie powinna jednak zupełnie dziwić. Hanks od lat jest cenionym kolekcjonerem takich urządzeń i może pochwalić się zacnym zbiorem zabytkowych maszyn do pisania. Co więcej, aktor preferuje też ponoć pisanie właśnie na maszynie, a nie na komputerze i stara się poświęcać temu choć chwilę każdego dnia. Świetny aktor, dobry pisarz Zazwyczaj literackie próby aktorów i celebrytów ograniczają się albo do biografii, często pisanych we współpracy z jakimś ghost writerem, odwalającym za sygnującą książkę swoją twarzą gwiazdę całą czarną robotę, albo poradników i książek kucharskich. Tom Hanks wziął jednak na warsztat formę dużo bardziej wymagającą i trudniejszą, jaką niewątpliwie są opowiadania. Czy jako pisarz radzi sobie równie wyśmienicie, co przed kamerą? Nie jest to takie oczywiste. „Kolekcja nietypowych zdarzeń” to zbiór tekstów dobrych, poprawnych, a momentami autentycznie zabawnych lub wzruszających. Aktor dobrze posługuje się piórem, ma lekkość w budowaniu historii, jednak czasem można odnieść wrażenie, że on sam nie do końca wie, dokąd te opowieści – i ich bohaterowie – zmierzają. Gratką dla fanów jego filmowej twórczości będą jednak przede wszystkim ukryte w tekstach niespodzianki - nawiązania do jego słynnych ról (podpowiadam: chodzi m.in. o filmy „The Terminal” i „Szeregowiec Ryan”). Całość przyjemnie się czyta i ładnie prezentuje pod względem edytorskim. Każde opowiadanie ilustruje grafika innej, zabytkowej maszyny do pisania, a graficy śmiało (ale nie męcząco) wykorzystują różne zabiegi typograficzne, prezentując tekst. Jeżeli szukacie więc sympatycznej, ciepłej lektury na długie zimowe wieczory, to „Kolekcja nietypowych zdarzeń” świetnie sprawdzi się w tej roli. Źródło okładki: www.wielkalitera.pl
„Kolekcja nietypowych zdarzeń”, Tom Hanks – recenzja
Jeśli chcesz, aby twój dom na Boże Narodzenie wyglądał oryginalnie i stylowo, sięgnij po ozdoby w stylu retro. Możesz samodzielnie wykonać niektóre dekoracje, a powstaną rzeczy niepowtarzalne. Co właściwie kryje się pod określeniem „retro”? To dość szerokie pojęcie, przeciwstawiane temu, co jest modne i popularne dzisiaj. Retro to zarówno meble w stylu Ludwika XV, jak i lustro w secesyjnej oprawie czy fotel zaprojektowany w latach 60. Za elementy stylu retro uznamy też przedmioty wykonane z naturalnych materiałów, np. z drewna lub wikliny – w opozycji do wyprodukowanych ze sztucznych materiałów, i wyrób rękodzielniczy w przeciwieństwie do przemysłowego. Sprawdźmy, jakie ozdoby i dekoracje świąteczne w dawnym stylu możemy kupić i jak je wykorzystać do efektownych, oryginalnych aranżacji. Handmade Co znajdziemy wśród ozdób choinkowych w stylu retro? Drewniane aniołki, ręcznie zdobione bombki, papierowe gwiazdki, domki uszyte z gałganków. Ale nie musimy kupować gotowych ozdób, możemy również samodzielnie je wykonać, kupując tylko niezbędne elementy. Dziś mało kto ma na to czas, a szkoda, bo jest to zajęcie wspaniale integrujące rodzinę. Dawniej, gdy w sklepach nie było tylu rzeczy co teraz, wieszało się na choince ozdoby wycinane z kolorowych papierów, ze złotka po czekoladzie czy cukierkach, które zbierało się przez cały rok. To był prawdziwy recycling! Bombka w technice decoupage box:offerCarousel Bardzo popularny w ostatnich latach jest decoupage, czyli specjalna technika zdobnicza, która ma wieloletnią tradycję. Nazwa pochodzi od francuskiego wyrazu „decouper” (wycinać). To typowo kobiece zajęcie zyskało swego czasu przydomek „sztuki biedaków”. Ponoć wywodzi się jeszcze ze średniowiecza, a za jej twórców uważa się nomadów ze wschodniej Syberii. Technika decoupage polega na oklejaniu powierzchni wzorzystym papierem i pokryciu lakierem. Wykorzystując tę technikę, można samodzielnie zrobić przepiękne ozdoby choinkowe, na przykład bombki. Idealnie nadają się do tego na przykład bombki ze styropianu, bo są lekkie. Można je też ozdabiać na inne sposoby, na przykład wbijając w nie koraliki (bo łatwo wchodzą w miękki styropian). Możemy też kupić gotową prześliczną bombkę decoupage, z przodu ozdobioną romantyczną różą, z tyłu brokatowymi śnieżynkami. Bombka naokoło opleciona jest koronką, a przy zawieszce ma malutkie różyczki. Kosztuje 25 zł i idealnie nadaje się na prezent. Można je kupić w komplecie (110 zł) lub pojedynczo. box:offerCarousel Choinka z papieru Ciekawie prezentują się wyroby z wikliny papierowej. Taką „wiklinę” możemy wykonać samodzielnie ze skrawków gazety czy innego papieru, można też ją kupić, a potem samodzielnie wykonać z niej rozmaite świąteczne ozdoby. Istnieją specjalne techniki plecenia przedmiotów z wikliny papierowej, ale jeśli nie masz ochoty się w nie zagłębiać, możesz też kupić gotowy wyrób, np. śliczną choinkę z papierowej wikliny za 33 zł, wysokości ok. 40 cm, ręcznie wykonaną i udekorowaną. Drewniane zawieszki na choinkę Bardzo ciekawie wyglądają tzw. ekobombki, które właściwie bombkami nie są. To drewniane krążki ozdobione grafiką z motywami świątecznym (np. renifer, Maryja z Józefem, Święty Mikołaj, różne motywy dekoracyjne itp.) Jeden taki krążek kosztuje 1 zł, w każdym zrobiona jest dziurka, przez którą przewleczono sznurek. Tradycyjne, polskie Pięknym akcentem w stylu retro będą lampki choinkowe, na przykład komplet tradycyjnych lampek w kształcie świec, nawiązujący w swej stylistyce do czasów PRL. Komplet składa się z 16 punktów świetlnych i sznura świetlnego o długości 7,5 m. Lampki są w czterech kolorach, a każda umieszczona jest na klipsie, którym można przyczepiać je w dowolnym miejscu na gałązce choinki. Komplet kosztuje ok. 70 zł. Nie musimy mieć wszystkich ozdób w stylu retro, wystarczy kilka oryginalnych przedmiotów, które sprawią, że nasza dekoracja będzie niepowtarzalna, a wspólne świętowanie jeszcze bardziej niezwykłe i magiczne!
Ozdoby świąteczne w stylu retro
Huśtawka to wspaniała ozdoba każdego ogrodu. Tworzy niezapomniany nastrój, pozwala się zrelaksować i odprężyć. Dla dzieci jest nieustannym źródłem radości i zabawy. Choć nie jest to element niezbędny, warto pomyśleć o jego nabyciu. Tym bardziej, że kupno huśtawki wcale nie musi się wiązać z dużymi kosztami. Jaką huśtawkę wybrać? Przy zakupie huśtawki musisz przede wszystkim przemyśleć, do czego chcesz jej używać. Czy ma to być jedynie huśtawka dla dziecka? Może chcesz w niej samotnie spędzać popołudnia z książką, albo nabyć huśtawkę jako uatrakcyjnienie spotkań rodzinnych? W zależności od tego, co wybierzesz cena huśtawki będzie inna. Tania huśtawka dla dziecka Jeżeli potrzebna ci jedynie huśtawka dla dziecka, nie musisz na nią specjalnie oszczędzać. Taką huśtawkę można kupić już od około 20-30 zł. Huśtawki dla dzieci są zrobione zazwyczaj z drewna albo plastiku. Chodzi w nich głównie o to, żeby były lekkie i nie ziębiły malucha od spodu podczas zabawy. Niskie koszty to kusząca opcja. Musisz zadawać sobie jednak sprawę, że taka huśtawka nie będzie zbyt trwała. Jest podatna na różne uszkodzenia. Może dość łatwo pęknąć lub ulec negatywnemu wpływowi temperatury. Z drugiej strony, często nie warto inwestować większych kwot w huśtawkę dla dziecka, która w następnym roku może okazać się już dla niego za mała. Droższa huśtawka dla dziecka Jeżeli wydanie większej kwoty na huśtawkę dla dziecka to dla ciebie nie problem, możesz kupić na przykład pojedynczą huśtawkę stojącą, huśtawkę ogrodową w formie krzesełka (można ją wykorzystywać także w domu, ponieważ jest łatwa do przenoszenia) albo „bocianiego gniazda”. Cena huśtawki stojącej to koszt około 100-150 zł. Koszt ławki-krzesełka to zazwyczaj około 100 zł, a bocianiego gniazda od 180 do 400 zł. Dostępne są również całe place zabaw dla dzieci, gdzie oprócz huśtawki jest jeszcze wiele innych atrakcji. To już jednak koszt rzędu 1000-4000 zł. box:offerCarousel Huśtawka dla jednej osoby Jeżeli potrzebujesz huśtawki, aby samotnie czytać na niej książkę, albo spędzać wieczory na rozmyślaniu, doskonale nada się do tego huśtawka wiklinowa lub rattanowa. Huśtawki tego typu zachwycają przede wszystkim swoim wyglądem. Są niezwykle lekkie, eleganckie i efektowne. Będą stanowiły niezapomnianą ozdobę każdego ogrodu oraz tarasu. Przywodzą na myśl ptasie gniazda lub wielkie kosze. Huśtawki z wikliny są mniej trwałe od rattanowych i trzeszczą. Przy pęknięciu mogą również wystawać z nich kłujące pędy wikliny, co sprawi, że huśtawka stanie się mniej wygodna. Rattan dobrze imituje wiklinę. Jest przy tym bardziej od niej elastyczny i nie trzeszczy przy nacisku. Oba rodzaje huśtawek trzeba chronić przed deszczem i nadmiernym słońcem, które mogą sprawić, że huśtawka stanie się krucha. Koszt takich huśtawek waha się od około 800 do 3000 zł. Huśtawka ogrodowa dla ciebie, twoich znajomych i całej rodziny W ogrodzie doskonale sprawdza się również huśtawka, na której mogą usiąść na raz trzy osoby. Jeżeli chcesz w ogrodzie wyprawiać przyjęcia, uroczystości rodzinne, albo przynajmniej spotkania w gronie znajomych, taka trzyosobowa huśtawka jest nie do przecenienia. Stanowi nie tylko ogromną ozdobę, ale jest również bardzo praktyczna i poręczna w użyciu. Dzięki niewielkiej wadze można ją z łatwością przenosić. Daszek zabezpiecza przed nadmiernym słońcem i lekkim deszczem. W trakcie zimy można ją zawsze złożyć i przechować w piwnicy, dzięki czemu nie zajmuje dużo miejsca. box:offerCarousel Dodatkowe akcesoria do huśtawki Poduszki na huśtawce są łatwe do wymiany. Kupisz je na przykład tutaj. Dzięki temu zawsze możesz zmienić ich wzór lub bez problemu wyrzucić te, które już się zużyły. Doskonałym uzupełnieniem do huśtawki w ogrodzie będzie także hamak. Huśtawka to przedmiot, który powinien znaleźć się w każdym ogrodzie. Dzięki niej zrelaksujesz się nie tylko ty, ale również cała twoja rodzina oraz odwiedzający cię znajomi. Twój ogród nabierze uroku, a dzieci nie będą posiadać się z zachwytu. Jest to przyjemność, na którą warto sobie pozwolić. Koszty możesz dostosować do swojej kieszeni. Na rynku jest obecnie bardzo dużo modeli w różnych cenach i na pewno bez problemu znajdziesz coś dla siebie!
Wybieramy huśtawkę do ogrodu – jaką kwotą musimy dysponować?
Uwielbiasz marmurowe blaty i akcesoria domowe? Co sądzisz o marmurowych ścianach? Wykonane z prawdziwego kamienia prezentują się bardzo efektownie, ale jednocześnie są dość drogie i mogą nadać mieszkaniu sterylny charakter. Na szczęście na rynku jest tańsza alternatywa! Sprawdź, w jaki sposób za grosze możesz wyczarować marmurowe wzory na swoich ścianach. Marmurowe blaty kuchenne, szafki łazienkowe i stoliki nocne zawładnęły wyobraźnią fanów modnych wnętrz. Możesz zobaczyć je w niemal każdym magazynie wnętrzarskim, na blogu, Instagramie, Tumblrze czy Pintereście. Dużą popularność za oceanem zdobyły niedawno tapety w marmurowe wzory, dzięki którym mieszkania wyglądają jak luksusowe apartamenty hotelowe. Ci, którzy mogą pochwalić się wyjątkowymi zdolnościami plastycznymi (albo znają kogoś takiego), mogą ten sam efekt osiągnąć tylko za pomocą farb. Zobacz, jak niskim kosztem wykonać w domu marmurowe ściany. Marmurowe tapety Minimalistyczne białe tapety z czarnymi pęknięciami symulującymi marmur, delikatne szare wzory przypominające szlachetny materiał czy też mocno nasycone wersje w soczystych kolorach? Na pewno znajdziesz to, czego szukasz. Musisz jednak liczyć się z tym, że tapety ze zróżnicowaną kolorystyką i skomplikowanymi wzorami będą kosztować więcej. Najprostsza wersja tapety z motywem marmuru nie należy bowiem do najtańszych. W Polsce ten trend zaczyna dopiero raczkować, dlatego w sklepach znajdziesz raczej najprostsze, najbardziej klasyczne i minimalistyczne wzory marmurowych tapet. Na Allegro możesz kupić tapety w rolce imitujące marmury w odcieniach szarości. Jeśli podoba ci się wzór przypominający ułożone rzędami regularne płyty marmurowe, wybierz fototapetę. Marmur malowany Charakterystyczne marmurowe spękania powierzchni można również… namalować. Możesz oczywiście użyć zwykłych farb w wybranych kolorach, ale jeśli ty lub zatrudniony przez ciebie malarz nie macie wprawy, efekt może okazać się rozczarowujący. Prawdziwy marmur to skała, dlatego jego imitacja powinna odtwarzać nie tylko jej wzór, ale też strukturę. Takie rozwiązanie proponuje m.in. firma MAGNAT: Marmur Klasyczny to drobnoziarnista masa dekoracyjna na bazie akrylu, dzięki której można kształtować dowolne wzory. Za pomocą tynku uzyskamy na ścianie strukturę, natomiast kolor i marmurowy efekt nada Lakier Rustykalny w wersji transparentnej lub metalicznej. box:offerCarousel Marmur we wnętrzach – minimalizm czy przepych? Marmurowe ściany powstałe z pomocą tapety czy farby z pewnością nadają wnętrzu cieplejszy charakter niż prawdziwe płyty kamienne. Z marmurem jednak łatwo przesadzić i może okazać się, że zamiast w luksusowej sypialni budzisz się w… mauzoleum. Jak ograć ten trend? Najbezpieczniej będzie postawić na marmur na jednej ścianie: za łóżkiem w sypialni, przy kąciku jadalnym w kuchni, jako tło telewizora w salonie. Marmur to bardzo silny akcent, który dominuje w przestrzeni, dlatego należy używać go oszczędnie. W większych ilościach sprawdzi się w małych przytulnych pomieszczeniach – łazienkach i przedpokojach, szczególnie w ciemnych kolorach. Możesz także połączyć marmurową tapetę lub farbę z ceramicznymi kafelkami lub drewnianą boazerią w dolnej części ściany. Marmurowe ściany nie muszą być drogie! Wybierz odpowiednią farbę lub tapetę i zabierz się do dzieła. Metamorfoza zwykłego pomieszczenia w modne cztery kąty prosto z magazynów wnętrzarskich sprawi, że poczujesz się jak we własnym pałacu.
Marmurowe ściany za grosze
Każdy z nas przynajmniej raz w życiu doświadczył uczucia zimnych nóg. To nieprzyjemna dolegliwość, która może pojawić się u każdego, niezależnie od wieku czy płci. Najczęściej uczucie ciężkich, nabrzmiałych nóg, a przy tym ich niższa temperatura w porównaniu do reszty ciała, to wynik problemów krążeniowych. Jak powstają i w jaki sposób sobie z nimi radzić? Czym są zaburzenia krążenia? Zaburzenia krążenia, zwane też zaburzeniami hemodynamicznymi, powstają, gdy krew w naszych żyłach i tętnicach nie ma możliwości właściwego przepływu. Jego zablokowanie lub nawet ustanie charakteryzuje się znanym nam uczuciem zimnych nóg, zmianą koloru skóry, a często nawet bolesnością. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że zaniedbanie problemów krążeniowych może prowadzić do poważnych komplikacji, takich jak powstawanie zatorów, zakrzepów, żylaków, a nawet do ostrego niedokrwienia, które często kończy się amputacją kończyny. Jakie są przyczyny powstawania problemów z krążeniem? Wśród najczęstszych przyczyn problemów krążeniowych wymienia się między innymi otyłość, ciążę, predyspozycje genetyczne oraz styl życia. O ile większość z tych czynników jest od nas niezależna, to styl życia jest czymś, co możemy zmienić, aby poprawić funkcjonowanie naszego układu krwionośnego. Z pewnością nie sprzyja naszemu zdrowiu siedzący tryb pracy, długie stanie w ciągu dnia, niedobór błonnika i witaminy C, mało ruchu, noszenie ciasnych ubrań oraz palenie tytoniu. Jak walczyć z zaburzeniami krążenia? Przede wszystkim postawmy na ćwiczenia. Nie musimy wcale poświęcać codziennie długich godzin na aktywność fizyczną – wystarczy kilka prostych ruchów. Jeżeli spędzamy 8 godzin za biurkiem, starajmy się co godzinę wstać i pochodzić. Jeżeli nie mamy takiej możliwości, wykonujmy ćwiczenia na siedząco. Zdejmijmy buty i naprzemiennie wspinajmy się na palce i opadajmy na pięty. Zapomnijmy też o krzyżowaniu nóg i zakładaniu nogi na nogę. Drugą sprawą są witaminy. Jeśli zauważymy, że problemy krążeniowe dotykają nas coraz częściej, uzupełnijmy niedobór witamin i składników mineralnych w naszym organizmie. Regularnie przyjmujmy więc suplementy diety bogate w witaminę C, witaminy z grupy B, magnez, wapń, a także kwasy tłuszczowe Omega-3. Warto, aby w ich składzie znalazł się koenzym Q10, który wzmocni ściany naczyń krwionośnych. Postawmy też na zmianę diety. Tłuste, ciężkie jedzenie to czynnik, który przyspieszy i spotęguje dolegliwości krążeniowe. Zadbajmy więc, aby nasza dieta była lekkostrawna, pełna owoców i warzyw. Jeśli jednak nie przepadamy za warzywami, przyjmujmy błonnik w proszku lub w granulkach. Pijmy też dużo płynów, takich jak niegazowana woda, zielona herbata i soki naturalne. Raz na jakiś czas możemy pokusić się o wypicie lampki czerwonego wina, które najlepiej poprawi krążenie. Dbajmy też o nasze żyły od zewnątrz. Rano i wieczorem stosujmy naprzemienny chłodny i zimny prysznic, który zahartuje naczynia krwionośne. Podczas jego wykonywania możemy użyć olejku lawendowego lub żelu do mycia ciała, w którego składzie znajdziemy lawendę. Wyciąg z tej rośliny sprawi, że poczujemy, iż nasze nogi są odprężone i lekkie. Po wieczornym prysznicu warto wykonać masaż nóg. Pamiętajmy, aby zawsze wykonywać go w kierunku serca, nigdy odwrotnie. Po takim masażu wsmarujmy w skórę żel, krem lub maść przeznaczoną dla obolałych, zmęczonych nóg. Niewłaściwy ubiór również może negatywnie oddziaływać na nasze krążenie. Chodzenie na wysokich obcasach lub płaskich podeszwach oraz noszenie obcisłej bielizny i spodni może skutecznie utrudniać przepływ krwi. Decydujmy się więc na luźniejsze ubrania i buty, w których obcas ma 3–4 centymetry – to idealna wysokość dla nóg. Obecnie na rynku dostępne są już specjalne rajstopy i pończochy, które ułatwiają przepływ krwi. Problemy z krążeniem, ból i opuchlizna nóg to często dolegliwości ignorowane przez wiele kobiet i mężczyzn, którzy nie zdają sobie sprawy, że żylaki to nie tylko problem estetyczny, ale też poważne zagrożenia dla zdrowia naszych nóg.
Jak radzić sobie z problemami krążeniowymi?
Masaż kamieniami to nie wymysł ostatnich kilku lat, ale terapia z długą tradycją. Narodziła się w Indiach około 5 tys. lat temu jako metoda wspomagająca oczyszczanie organizmu. Wykorzystuje teorię przepływu energii przez organizm. Gorące kamienie kładzie się w miejscach na ciele, które są tzw. centrami energetycznymi – czakrami poszczególnych narządów. W ciele człowieka znajduje się siedem czakr, które rozmieszczone są od podstawy kręgosłupa aż do głowy. Odpowiednie pobudzanie tych miejsc ma zapewnić prawidłowy przepływ energii. Podczas masażu układa się na czakrach kamienie, aby odblokować kanały energetyczne. Masaż można wykonywać zarówno rozgrzanymi, jak i bardzo zimnymi kamieniami, naprzemiennie albo tylko zimnymi i tylko gorącymi. Kiedy i po co stosujemy masaż kamieniami? Masaż gorącymi kamieniami (stone terapia) to zabieg nie tylko bardzo modny i oferowany w każdym SPA, ale również doskonale relaksujący i regenerujący organizm. Wspomaga odpoczynek, odpręża i niweluje stres. Działa bardzo dobrze na skórę – poprawia jej ukrwienie, doskonale odżywia i ujędrnia, a także pomaga w walce z cellulitem. Nie bez znaczenia jest wpływ masażu kamieniami na mięśnie: uelastycznia je i przyspiesza regenerację po wysiłku fizycznym. Ułatwia również pracę serca dzięki temu, że wspomaga układ limfatyczny i krwionośny. Masaż działa jak lek antystresowy, zwłaszcza gdy zabiegowi towarzyszy odpowiednia relaksująca muzyka, pachnące olejki i nastrojowe światło. Wskazany jest wspomagająco przy leczeniu otyłości, bo przyspiesza metabolizm. Pomaga na nerwice, choroby reumatyczne, rwę kulszową. Masaż kamieniami stosuje się także w okresach rekonwalescencji. Trzeba jednak pamiętać, że istnieją również przeciwwskazania do takich masaży, a są nimi: miażdżyca, choroby nowotworowe, zakrzepica i zapalenie żył. Rodzaje kamieni do masażu Zestaw do masażu to około 40–50 kamieni o różnym kształcie i wielkości. Są one pochodzenia wulkanicznego, a ich gładkość wynika z wieloletniej obróbki przez wodę i morskie fale. Pochodzą najczęściej z Bali lub hawajskich wysp. Istnieje kilka rodzajów kamieni do masażu. Najczęściej kupowane i używane są kamienie bazaltowe. Są również kamienie białe, marmurowe, nefrytowe oraz czarny granit, rubin, cytryn, szmaragd, akwamaryn, szafir, ametyst, jaspis, kryształ górski. Wszystkie są idealnie gładkie, płaskie, o doskonale wyprofilowanych brzegach, mają kształt okrągły, czasem owalny. Jest to najczęściej ich naturalny kształt, są ręcznie polerowane, choć wiele zestawów kamieni do masażu jest poprawianych i wygładzanych maszynowo.\ W zestawach kamienie występują w parach, po dwa prawie identyczne kamienie, podobne do siebie kształtem, grubością i wielkością. Tak jak podczas masażu manualnego po obu stronach ciała terapeuta stosuje ten sam rodzaj ruchu i tę samą siłę nacisku, tak kamienie układane po obu stronach ciała muszą być rozmieszczone symetrycznie, mieć taki sam kształt i siłę nacisku oraz stopień rozgrzania. Kamienie służące do masażu mają unikalny skład, który pozwala na długie zatrzymywanie ciepła w rozgrzanym wodą kamieniu. Masaż trwa około godziny, maksymalnie 90 minut. Na co zwrócić uwagę podczas masażu? Kupując zestaw do wykonywania masażu kamieniami, najczęściej w komplecie dostajemy specjalny zamknięty pojemnik do podgrzewania kamieni. Nagrzane do odpowiedniej temperatury kamienie układa się w określonych miejscach, stosując zasadę, że najmniejsze służą do masowania czoła i twarzy, większe do rąk i ramion, a największe do nóg i pleców. Na początku zabiegu masażysta masuje skórę gorącymi kamieniami, a potem układa je w określonych miejscach. Osoba poddawana takiemu zabiegowi może zasugerować terapeucie, na jakie miejsca podczas zabiegu powinien zwrócić uwagę, by masaż przyniósł określone efekty, czyli np. rozluźnienie mięśni, ulgę w bólu. Najczęściej podczas masażu relaksującego kamienie układa się wzdłuż kręgosłupa, na stopach i dłoniach. Masaż łączy w sobie działanie termoterapii i masażu limfatycznego, używa się również technik masażu klasycznego. Tylko naprawdę dobrze przeszkolony i doświadczony terapeuta potrafi wykonać skuteczny masaż kamieniami. Każdy rodzaj kamieni inaczej działa na ciało i organizm człowieka. Najważniejsza jednak jest ich temperatura. Może być bardzo różna – od 0 do 60 stopni Celsjusza. Kamienie bazaltowe są najczęściej podgrzewane do temperatury 40–50 stopni, natomiast te z białego marmuru są chłodzone wodą z kostkami lodu. Ważne, by temperatura kamieni była wyższa lub niższa od temperatury ciała człowieka. Działanie odprężające mają głównie ciepłe i gorące kamienie. Zimne kamienie działają m.in. przeciwzapalnie. Masaż wskazany jest dla każdego, kto potrzebuje wyciszenia, głębokiego relaksu i odprężenia. Taki masaż, jeżeli tylko jest dobrze wykonywany, jest bardziej intensywny i skuteczny niż inne rodzaje masażu ręcznego.
Masaż kamieniami – zdrowie, uroda, relaks
Nogi w butach na obcasach wyglądają smukło i elegancko, warto jednak dbać o stopy i stawy skokowe, by chodzić na obcasach lekko, miękko i nie odczuwając bólu. Możemy zadbać o stopy, wykorzystując proste akcesoria do ćwiczeń. W ten sposób uda nam się zniwelować nieodpowiedni wpływ wysokich butów na układ mięśni i kości kończyn dolnych oraz poprawić odżywienie struktur stóp. Potrzebujemy do tego: akcesoriów do masażu, pomocy do rozciągania ścięgna Achillesa i mięśni tyłu łydki oraz niedużych sprzętów pozwalających na pracę w obrębie palców stopy. Długotrwałe chodzenie na obcasach powoduje, że stopa ma niewiele ruchu. Drętwieje, naczynia i nerwy w niej są uciskane, czasem się odkształca, a ostatecznie deformuje i boli. Po długim chodzeniu lub staniu należy najpierw zapewnić stopie relaks. Jeśli nie robiłyśmy tego do tej pory, na dobry początek przyda się nam piłka lacrosse albo piłeczka „jeżyk” z kolcami. Siadamy wygodnie w fotelu lub na kanapie, układamy piłeczkę pod stopą i masujemy całą podeszwę raz jedną, a raz drugą stopą. Intensywność masażu regulujemy siłą nacisku stopy na piłkę – jeśli zabieg jest mało komfortowy, warto na początku poszukać piłeczki z miękkimi kolcami, a z czasem wymienić ją na wyprodukowaną z twardszego tworzywa. Dobrym rozwiązaniem są piłeczki Senso Ball, używane w terapii całego ciała. Dzięki wypustkom o różnym kształcie stymulują strefy reflektoryczne i pobudzają krążenie w masowanych obszarach. Mają większą średnicę niż „jeżyki”, więc można nimi masować stopy w pozycji stojącej, np. podczas wykonywania czynności domowych takich jak prasowanie i zmywanie, dbając przy tym dodatkowo o dolny odcinek kręgosłupa. Poduszka sensomotoryczna to kolejny sprzymierzeniec w poprawie naszego chodu na obcasach. Używając jej jako podkładki pod stopy przy wykonywaniu czynności w pozycji stojącej (np. myjąc zęby), masujemy nie tylko stopy, ale mobilizujemy do pracy stawy skokowe, mięśnie nóg oraz mięśnie stabilizujące sylwetkę. Te ostatnie są nam szczególnie potrzebne, ponieważ chodząc na obcasach, łatwiej możemy stracić równowagę, upaść i choćby skręcić kostkę. Do masażu stóp świetnie nadają się też wałki. Skuteczne i przystępne cenowo wałeczki z wypustkami wyprodukowane z miękkiego tworzywa pozwalają na różną intensywność masażu, którą regulujemy siłą nacisku stóp na wałek. Tradycyjny, drewniany masażer znany jest nam od wielu lat. Jeśli mamy wyćwiczone i przyzwyczajone do masażu stopy, warto korzystać właśnie z takich akcesoriów. Jest to trudniejsze, jednak przynosi większe korzyści, ponieważ pracują głębiej umiejscowione tkanki. Nosząc często buty na obcasach, oprócz masażu należy dbać o utrzymanie elastyczności ścięgna Achillesa i rozciąganie mięśni tyłu łydki. Można uzyskać jedno i drugie dzięki prostemu ćwiczeniu, do którego wykorzystuje się stopień schodów lub step do zajęć fitness. Stawiamy stopę na stepie tak, by opierały się na nim palce i poduszki pod palcami. Ściągamy piętę do podłogi, wykonując ten ruch powoli. Następnie powoli wspinamy się wysoko na palce. Po 10 powtórzeniach ściągamy piętę maksymalnie do podłogi i przytrzymujemy rozciąganie przez 30 sekund. Jeśli nie mamy w domu ani schodów, ani dużego sprzętu gimnastycznego, alternatywą może być klocek do jogi. Nieważne, czy wybierzemy drewniany, czy też z pianki, oba mogą odegrać rolę małego stopnia, pozwalającego z powodzeniem wykonać ćwiczenie opisane w punkcie wyżej. Dość zaskakujące akcesorium do ćwiczenia stóp, dzięki któremu zwiększymy komfort chodzenia w butach na obcasie, to separator do pedikiuru. Wysokie buty powodują ściskanie palców, w związku z czym pojawiają się problemy podologiczne, zwyrodnienia i zmniejszenie ruchomości. Przeciwdziałamy temu, wykonując regularnie proste ćwiczenie – rozsuwanie i łączenie palców. Z czasem jednak palce „przestają słuchać”. Wtedy do akcji wkraczają separatory, pomagając im odzyskać prawidłowe ustawienie. Jeśli zauważamy już deformację stopy, koniecznością staje się używanie klinów na halluksy. To akcesoria pomagające w biernym ćwiczeniu stopy, które zapobiega pogłębieniu się wady. Noszenie klinów ustawia w poprawnej pozycji paluch, pozwalając tym samym stopie na prawidłową pracę. Choć w przypadku halluksów każdy lekarz ortopeda odradzi noszenie butów na obcasach, bywa, że sytuacja bądź praca wymagają czasem ich założenia. Warto wtedy skorzystać z osłon żelowych na halluksy. Nie są typowym przyrządem do ćwiczeń, ale chronią stopę, wspomagają jej prawidłowe ułożenie i – co niezwykle ważne – można je dopasować do każdego obuwia.
10 akcesoriów do ćwiczeń, które poprawią twój chód na obcasach
„Munchkin” jest grą karcianą parodiującą gry RPG. Skoro mowa o parodii, to i zabawa będzie całkiem niezła. Schodzimy do podziemi, unicestwiamy wszystko, co napotkamy na swej drodze, oszukujemy znajomych, wzbogacamy się na całego i uciekamy, ile sił w nogach. Za jej stworzenie odpowiada Steve Jackson, a mnogość dodatków powoduje, że urozmaiceniom nie ma końca. Czy czeka nas wyzwanie spinające szare komórki, a może będzie lekko, łatwo i przyjemnie? Jak na razie wiadomo, że będzie kupa śmiechu… Wnętrzności i przygotowanie do gry W pudełku znalazło się 165 kart do gry, które składają się na dwie talie, oraz 1 kostka (brzmi jak towar dla wybrańców). W talii drzwi znajdują się przede wszystkim potwory, rasy i klasy, a także klątwy. Natomiast talia skarbów pozwala graczom nieźle się wzbogacić po pokonaniu całej rzeszy przeciwników. Ilustracje wykonał John Kovalic, więc gracze mogą docenić bardzo klimatyczne grafiki. Całość świetnie się prezentuje i zapewnia uczestnikom zabawy wiele śmiechu od samego wpatrywania się w przekomiczne postacie widoczne na kartach. Gra jest przeznaczona dla od 3 do 5 graczy, którzy ukończyli co najmniej 12 lat. Wiek graniczny wypada w tym przypadku bardzo optymalnie, bo mechanika wymaga jednak łączenia wątków i budowania strategii na trochę wyższym poziomie. Nie mówiąc o tym, że instrukcja poszerza cierpliwość i usprawnia opanowanie czytania ze zrozumieniem. Na początku dzielimy karty na talię drzwi i skarbów, a potem rozdajemy każdemu po 4 sztuki z każdego stosu. Obok umieszczamy kostkę i organizujemy coś niedużego, aby móc zaznaczać poziom, na jakim będzie znajdował się każdy z graczy, oraz płeć ich bohaterów. Pora zejść do lochów… Przebieg rozgrywki Generalnie celem naszych działań jest jak najszybsze przejście z poziomu pierwszego (od którego zaczynamy całą zabawę) do poziomu dziesiątego i jak największe obłowienie się skarbami. Jak można tego dokonać? Każdy gracz w swoim ruchu zaczyna od kopnięcia w drzwi, czyli po prostu dociąga kartę z wierzchu talii drzwi. Następnie pokazujemy kartę pozostałym graczom i działamy w zależności od tego, co się na niej znajduje. Jeśli widnieje na niej potwór, to przechodzimy do walki. Porównujemy wtedy walczące poziomy i jeżeli go pokonamy, to awansujemy na kolejny poziom i zdobywamy skarb. Natomiast w sytuacji, gdy przegrywamy to spotkanie ze stworem, kończy się dla nas mniejszymi lub większymi konsekwencjami (wszystko zależy od danego stworzenia). Po prostu przegraną trzeba wziąć „na klatę”. Wraz z pokonywaniem kolejnych poziomów gra nabiera coraz większych rumieńców. Zdobywamy dodatkowe kończyny, dzięki którym będziemy mogli unieść więcej zdobyczy. Po drodze możemy też zmienić rasę (w końcu bycie człowiekiem jest przereklamowane) lub zmienić klasę postaci (Kapłan, Wojownik, Czarodziej itp.). Jak by tego było mało, przy każdej walce z potworem przeciwnicy mogą błyskawicznie zwiększyć jego siłę i obrócić w proch nasze plany (to się nazywa nieludzkie działanie). Co by tu dużo mówić, zdobycie dziesiątego poziomu graniczy czasem z cudem, bo rywale zrobią, co w ich mocy, aby osiągnąć go przed nami. Podsumowanie „Munchkin” jest lekką, wesołą i odrywającą od szarej rzeczywistości grą karcianą. Zasady rozgrywki są w miarę proste, a wszystkie akcje toczą się niezwykle szybko.Sama mechanika znakomicie oddaje klimat gier RPG. Chodzenie po lochach, otwieranie następnych drzwi, zdobywanie kolejnych poziomów, walka z potworami i zdobywanie skarbów. Wielką zaletą gry jest spora dawka humoru. Karty i grafiki potrafią rozbawić niektórych do łez, a i w samych zasadach znajdzie się sporo wisienek na torcie. Dodatkowo grę wprowadzono w różne światy, które są świetnym urozmaiceniem i wprowadzają „Munchkina” w całą gamę interesujących tematów („Cthulhu”, „Legendy”, „Zombie” i inne różności). Jeśli szukacie klimatycznej gry karcianej z dużą dawką humoru i rozrywki, to pora rozpocząć przygodę z „Munchkinem”.
„Munchkin” – recenzja gry
Zakup prezentu pod choinkę dla seniora może nastręczać dość dużo problemów. Seniorzy to zazwyczaj wymagające osoby, które cenią sobie podarunki praktyczne. Świetnym pomysłem może być zatem telefon dedykowany właśnie dla osób starszych. Lark SP-220 Telefon komórkowy Lark SP-220 to jeden z tańszych modeli przeznaczonych dla seniora. Cena tego urządzenia waha się w okolicach 50 zł. Sprzęt ten został zaprojektowany specjalnie z myślą o osobach w podeszłym wieku. Mamy tu duże czytelne klawisze oraz spory (1,8 cala) ekran, który w wyraźny sposób wyświetla najważniejsze informacje. Jest oczywiście tryb głośnomówiący (z większą głośnością) i dzwonki, które usłyszy nawet osoba z nieco słabszym słuchem. Dodatkowo Lark SP-220 posiada radio oraz latarkę, które z pewnością nieraz się przydadzą, gdy np. trzeba będzie doświetlić drogę lub po prostu użytkownik będzie chciał posłuchać ulubionej audycji radiowej. Co ważne, jest przycisk SOS pozwalający na wezwanie pomocy w awaryjnych sytuacjach. Telefon Lark SP-220 jest sprzedawany wraz ze stacją dokującą, która diametralnie ułatwia jego ładowanie. box:offerCarousel myPhone Halo Easy W cenie ok. 80 zł warto kupić ukochanej starszej osobie telefon myPhone Halo Easy. Podobnie jak w prezentowanym przed chwilą telefonie Lark, i tu jest dość duży (1,77-calowy) czytelny ekran, przycisk wzywania pomocy SOS, a także radio i latarka. myPhone Halo Easy cechuje się smukłą, poręczną obudową, jednak zachowano przy tym czytelne duże przyciski, które z pewnością ułatwią posługiwanie się urządzeniem. Tym, co w wyborze prezentu pod choinkę może być pomocne, są dwie wersje kolorystyczne. Przecież nie każdy lubi czarne telefony. myPhone Halo Easy jest dostępny w dwóch kolorach – czarnym oraz czerwonym, więc zakup będziemy mogli dostosować do gustu osoby, którą chcemy obdarować. box:offerCarousel Overmax Vertis 2210 Mimo wszystko chcesz swojemu seniorowi kupić coś nieco droższego? W takim razie dobrze będzie zwrócić uwagę na telefon Overmax Vertis 2210. Producent zaopatrzył go w naprawdę duży, bo aż 2,2-calowy ekran. Mamy tu rzecz jasna wyraźne klawisze i funkcję SOS (to w zasadzie nieodzowny dodatek w urządzeniach produkowanych z myślą o osobach starszych). Co ciekawe, jest też kamera, więc Overmax Vertis 2210 może posłużyć do uwieczniania np. rodziny na cyfrowych zdjęciach. Urządzenie jest sprzedawane wraz ze stacją dokującą, co znacznie podnosi jego funkcjonalność i ułatwia użytkowanie. Tak jak w poprzednich propocycjach, są tu latarka i radio FM. Overmax do telefonu dorzuca nawet specjalną naklejkę-organizer, na której można zapisać ważne numery telefonów, aby senior miał je zawsze pod ręką. Ciekawą funkcją jest lektor, który podpowiada numery podczas ich wybierania. Co z ceną? Jeśli zdecydujemy się na zakup Overmax Vertis 2210, będziemy musieli za niego zapłacić ok. 110–120 zł. box:offerCarousel Maxcom MM720 Ostatnim telefonem dedykowanym dla osób w podeszłym wieku, który chcę przedstawić jako pomysł na prezent choinkowy, jest Maxcom MM720. Według mnie to jeden z najładniej wyglądających telefonów z segmentu tych przeznaczonych dla seniorów. Mamy tu 2,2-calowy ekran oraz naprawdę duże i czytelne przyciski, które zostały stylowo wkomponowane w smukłą obudowę. Naturalnie są tu przycisk SOS, radio FM i latarka. Jak przystało na telefon z nieco wyższej półki cenowej, został on zaopatrzony w aparat, który z pewnością przyda się w wielu sytuacjach. Decydując się właśnie na Maxcom MM720, w zestawie otrzymamy stację dokującą. Jeśli chodzi o koszt, to podobnie jak w przypadku Overmax Vertis 2210 cena oscyluje w okolicach 120 zł.
Telefon dla seniora pod choinkę – Święta 2017
Kompletując wyprawkę dla maluszka, przyszłe mamy powinny pomyśleć także o sobie i zaopatrzyć się w biustonosz do karmienia, popularnie nazywany „karmnikiem”. Dotychczasowe staniki mogą okazać się za małe, gdy u mamy pojawi się pokarm. Dlatego na okres laktacji dobrze jest dopasować sobie nieco większy biustonosz, który nie będzie uciskał i ułatwi karmienie piersią. Zalety biustonoszy do karmienia Staniki dla mam są przede wszystkim bardzo praktyczne. Nie trzeba ich zdejmować lub zsuwać na czas posiłku maluszka. Wystarczy jedynie odpiąć miseczkę. Dodatkowo odpowiednio dobrany biustonosz pozwoli na poczucie komfortu podczas codziennych obowiązków i opieki nad maluszkiem. Jest nie tylko wygodny, ale także dba o wygląd i kształt twoich piersi. Na początku przygody z laktacją warto nawet spać w biustonoszu, zwłaszcza jeśli mama ma obfity biust. Pamiętaj, że stanik nie może być ani za mały, ani za duży. Na co zwrócić uwagę przed zakupem? Twój biust będzie się zmieniał, zwłaszcza w pierwszych tygodniach po porodzie. Mogą pojawić się zatory, bolesność piersi, a nawet dolegliwości związane z brodawkami. Dlatego ważne jest, aby biustonosz, który zamierzasz kupić, był gładki, bez wystających ozdób i elementów, które mogą podrażniać pierś. Na początek wybierz ten bez fiszbin, ponieważ możesz odczuwać dyskomfort po rozpoczęciu laktacji (powiększanie piersi, wrażliwość). Z czasem, gdy laktacja się unormuje (po ok. 2–3 miesiącach), lepiej sprawdzi się ten z fiszbinami. Dokładnie zmierz, jakiego rozmiaru potrzebujesz, aby podczas karmienia na leżąco fiszbiny nie uwierały i nie gniotły. Stanik musi mieć regulację ramiączek oraz obwodu pod biustem. Karmniki mogą różnić się od siebie także sposobem odpinania miseczki. Wiele modeli ma odpinaną całą miseczkę od ramiączka. Są one bardzo wygodne i mamy chętnie je wybierają. Jednak na spacery i wyjścia z maluszkiem wybierz te, którym odpina się tylko środkową część miseczki. Pozwala ona maluszkowi dostać się do mleka, a mamie zasłania górną część piersi i pozwala na dyskretniejsze karmienie. Warto wybrać stanik z kieszonką po wewnętrznej stronie miseczki. Wsuniesz w nią wkładkę laktacyjną, która nie przemieści się nawet podczas ruchu, chroniąc bluzkę przed plamami. Popularne modele Polecanymi stanikami są najczęściej te, które mają określony obwód pod biustem i rozmiar miseczki, np. 90D. Unikaj staników elastycznych, tzw. rosnących, o rozmiarach S, M, L. Są one uniwersalne i dopasowują się do biustu, ale nie podtrzymują cięższego od mleka biustu tak dobrze, jak modele o konkretnych rozmiarach. Kupując biustonosz do karmienia, wybierz ten wykonany z bawełny. Dostaniesz go w rozmiarach od 70–90 pod biustem i w miseczkach od B do F. Wśród bawełnianych biustonoszy znajdziesz zarówno te miękkie, jak i półusztywniane. Najczęściej dostępne są w kolorze białym, czarnym i cielistym. Ceny bawełnianych biustonoszy wahają się od 40 do 100 zł. Warte uwagi są także, wspomniane wcześniej, biustonosze z fiszbinami. Kupisz je już od 20 zł w rozmiarach od 70B do 90F. Posiadaczki większych biustów będą miały niestety mniejszy wybór i najczęściej będą to staniki miękkie. Ponieważ na początku laktacji mleko może samoistnie wypływać, korzystaj z wkładek laktacyjnych, ale także zaopatrz się w kilka biustonoszy na zmianę. Bawełniane biustonosze z fiszbinami kupisz już za mniej niż 50 zł. Warto kupować je np. w dwupakach. Pamiętaj, że po unormowaniu się laktacji, rozmiar twojego biustu może się nieco zmienić, podobnie jak po zaprzestaniu karmienia.
Biustonosze do karmienia – przegląd
Kurtki puchowe znalazły uznanie u wielu miłośników turystyki. Są lekkie, ciepłe i przyjemnie się je nosi, a dodatkowo sprawdzają się świetnie zarówno na szlaku, jak i w mieście. Przydają się również zimą i w chłodniejsze letnie wieczory. Prędzej czy później przychodzi jednak ten moment, kiedy musimy je wyprać i odświeżyć. Pranie puchu nie jest tak skomplikowane, jakby się mogło wydawać. Co warto wiedzieć zanim kurtka puchowa trafi do pralki? Zarówno puch naturalny, jak i syntetyczny wymagają szczególnej pielęgnacji, co niestety wiąże się z nieco większym nakładem pracy niż w przypadku prania pozostałej odzieży funkcyjnej. Pranie odzieży puchowej pomaga przywrócić i zachować pierwotne właściwości termiczne materiału, dlatego jest bardzo ważne. Odpowiednie pranie sprawi, że będziemy mogli cieszyć się naszą ulubioną kurtką czy bezrękawnikiem znacznie dłużej. Warto pamiętać, że niezależnie od częstotliwości prania puch naturalny zawsze będzie charakteryzował się dłuższą żywotnością niż puch syntetyczny. Jak często prać odzież puchową? To zależy. Jeśli używamy naszą kurtkę puchową tylko na co dzień, przechowujemy ją w suchym i czystym miejscu, to wytrzyma ona z pewnością bez prania, w bardzo dobrym stanie stosunkowo długo. Warto ją jedynie od czasu do czasu porządnie przewietrzyć, a zabrudzenia w newralgicznych miejscach, tzn. na kołnierzu lub rękawach, wystarczy przetrzeć wilgotną gąbką nasączoną płynem do prania odzieży funkcyjnej. Odpowiednie będzie również mydło galasowe. Jeśli naszą puchówkę używamy intensywnie (sport, wędrówki itp.), to będziemy musieli prać ją częściej. Wyznacznikiem jest nie tylko poziom zabrudzenia, ale również spadek właściwości izolacyjnych. Przez nadmierną wilgoć i nieprawidłowe suszenie puch zaczyna się sklejać, kurtka wydaje się być cieńsza i przestaje grzać. To ewidentne sygnały, że czas na pranie. Przygotowanie do prania Pranie mechaniczne nie zawsze jest w stanie poradzić sobie ze wszystkimi zabrudzeniami. Zanim zdecydujemy się wrzucić odzież puchową do pralki, powinniśmy ją odpowiednio przygotować. W pierwszej kolejności powinniśmy usunąć wszystkie uporczywe zabrudzenia, np. od smaru, trawy itp. W tym celu możemy skorzystać nie tylko ze specjalnych środków do usuwania plam przed praniem właściwym, ale również z mydła galasowego, płynu do mycia naczyń czy nawet pianki do golenia. Wystarczy nanieść odrobinę na wilgotną szmatkę. Należy to robić jednak delikatnie i nie pocierać zbyt mocno. Drugi etap przygotowania to opróżnienie wszystkich kieszeni oraz zapięcie wszystkich guzików, zamków błyskawicznych, rzepów itp. Ubrania puchowe pierzemy na lewej stronie. Następnie należy zapoznać się z informacjami zawartymi na metce. To z niej dowiemy się, w jakiej temperaturze i na jakim programie należy prać. Jak prać odzież puchową? Podczas prania puchu naturalnego należy użyć specjalnego środka piorącego do ubrań puchowych. Tego typu środek zabezpieczy nie tylko zewnętrzną warstwę odzieży, ale pomoże również utrzymać naturalną zawartość tłuszczu w puchu i pierzu. Dzięki temu puch zachowa swoje właściwości termiczne. W przypadku puchu syntetycznego możemy użyć delikatnego środka piorącego. Świetnie sprawdzi się również specjalny środek do czyszczenia ubrań funkcyjnych. Praktycznym rozwiązaniem są środki typu 2 w 1 łączące pranie i impregnację w jednym cyklu. Do pralki wrzucamy maksymalnie jedną sztukę odzieży puchowej o wadze do 600 g. W przeciwnym wypadku odzież nie będzie miała wystarczająco dużo miejsca, przez co puch jeszcze bardziej się zbije. Program prania ustawiamy na „delikatne” lub „wełna”, gdzie wirowanie to maksymalnie 400–600 obrotów. W przypadku puchu syntetycznego do maksimum 800 obrotów. Po zakończeniu prania warto włączyć dodatkowe płukanie, ale już bez środka piorącego. Pamiętajmy, że nie należy używać środków zmiękczających do tkanin. Po praniu rzeczy puchowe delikatnie wyjmujemy z pralki. Odzież po praniu jest ciężka, łatwo więc o rozdarcia, jeśli zahaczymy nią o ostrzejszą krawędź. Nie należy jej wyżymać. Czekamy, aż nadmiar wody ocieknie, a następnie rozwieszamy ją płasko na suszarce. Co kilka godzin powinniśmy porozbijać puch rękoma, tak aby równomiernie się rozchodził i nabrał sprężystości. Minusem takiego suszenia jest bez wątpienia czas, jaki musimy poświęcić. Do momentu kiedy puch całkowicie wyschnie może minąć nawet kilka dni. Idealnym rozwiązaniem jest suszenie w suszarce bębnowej na programie delikatnym – maksymalnie 40°C. Dodatkowo można wrzucić 2–3 piłki tenisowe, aby w trakcie suszenia rozbijały puch. Po pierwszym cyklu należy wyjąć odzież na około godzinę, by zdążyła ostygnąć. Proces ten powtarzamy do momentu, kiedy puchówka będzie sucha. Wiadomo jednak, że nie każdy dysponuje takim urządzeniem. Pamiętajmy też, że suszenie mechaniczne jest praktyczne, ale nie jest konieczne. W razie jakichkolwiek wątpliwości zawsze pozostaje nam skorzystanie z usług wyspecjalizowanej (płatnej) pralni. Podsumowanie Należy również pamiętać, aby temperatura prania wynosiła około 30°C, a program w pralce był nastawiony na pranie delikatne lub pranie odzieży wełnianej. Do bębna pralki wrzucamy 1 sztukę odzieży do około 600 g. Przy rzeczach o wadze zdecydowanie przekraczającej 600 g zaleca się pranie ręczne. Można ustawić dodatkowe płukanie, lecz nie należy używać do niego środka piorącego. Wirowanie o maksymalnej mocy 660 obrotów można powtórzyć dwukrotnie. Odzież należy suszyć ręcznie lub przy pomocy suszenia bębnowego o temperaturze nieprzekraczającej 40°C.
Jak prać odzież puchową?
Wiele samochodów miewa latem problemy z przegrzewającym się i szwankującym zespołem napędowym. Czy można dobrać olej „na lato”? Owszem, można, ale trzeba robić to z głową. Każdy olej zmienia swoje właściwości w zależności od temperatury. Im jest zimniej, tym staje się gęstszy. I odwrotnie – im temperatura wyższa, tym olej robi się rzadszy. Pierwszą kwestią nie będziemy się teraz zajmować, ma ona znaczenie głównie zimą – podczas uruchamiania i rozgrzewania motoru. Latem zaś silniki pracują na ogół w wyższych temperaturach, szczególnie w miejscach, gdzie upały doskwierają najbardziej. Owszem, łatwiej się rozgrzewają, ale kłopotów może przysporzyć ich chłodzenie. A co odpowiada za utrzymywanie silnika w odpowiedniej temperaturze? Układ chłodzenia oraz – w mniejszym stopniu – olej. Rzadki olej gorzej przylega do smarowanych elementów. I tu do głosu dochodzi lepkość. Musimy się na chwilę zagłębić w świat cyferek. Oznaczenia na butelce Symbole na butelce oleju – na przykład 0W50 czy 10W30 – oznaczają właśnie lepkość (nie mylić z gęstością). Chodzi o opór, jaki stawia olej podczas pracy. Oczywiście powinien być jak najmniejszy, bo wtedy silnik pracuje gładko i płynnie. Ale nie tak szybko – im lepkość wyższa, tym silnik jest lepiej zabezpieczony… Pierwsza liczba, przed literą W, określa lepkość oleju w niskich temperaturach, druga zaś – w wysokich (czyli w naszym przypadku 50 i 30). Idealnym kompromisem jest olej, który równocześnie smaruje i chroni. Co więc wybrać? Tak naprawdę nasz wybór jest niewielki i ogranicza się do tego, co zaproponuje producent samochodu. Jego konstruktorzy wiedzą najlepiej, jaki olej należy lać do silnika – w końcu sami go zrobili. Dlatego w pierwszej kolejności musimy sprawdzić w instrukcji pojazdu, jaki dali nam wybór. Do każdego auta można w zasadzie lać różne oleje, trzymając się jednak widełek narzuconych przez producenta. Pamiętajmy, by nigdy nie schodzić niżej, czyli na przykład nie lać oleju półsyntetycznego lub – co gorsza – mineralnego, do auta, które powinno jeździć na syntetyku. W instrukcji mamy jednak pewną możliwość wyboru parametrów (lepkości) oleju, na jakim jeździmy. Na przykład w krajach skandynawskich muszą one być bardziej zimowe, a na południu Europy czy bliżej równika – bardziej letnie. Czasem więc mamy wybór, czy do silnika latem nalać np. 5W50 zamiast 5W40, ale trzymajmy się instrukcji i zaleceń producenta. Na rynku jest coraz mniej samochodów smarowanych olejami starego rodzaju, rośnie za to liczba aut w miarę nowych i nowoczesnych, o sporych wymaganiach. Dotyczy to przede wszystkim modeli z turbosprężarką, w tym turbodiesli. Olej musi być po prostu regularnie wymieniany – robimy to raz do roku lub co 15 tys. km. Jeśli zapomnimy, w pierwszej kolejności odbije się to na stanie i sprawności turbosprężarki. Ona nie obraca się kilka tysięcy razy na minutę, jak silnik, często przekracza 100 000 obr./min, więc musi być smarowana dobrym, świeżym olejem. Co znaczy „dobry olej” Są dwie klasyfikacje jakościowe olejów silnikowych – ACEA oraz API, z podziałem na smarowidła do silników benzynowych i diesli. ACEA wyróżnia cztery grupy olejów: A – do silników benzynowych, B – do osobowych diesli, C –oleje low SAPS (niskopopiołowe) do samochodów osobowych z silnikiem diesla i filtrem cząstek stałych oraz E – do ciężarówek z dieslami. Jakość oleju oznaczana jest cyfrą. W praktyce producenci samochodów zalecają konkretne parametry oleju. Na przykład C1 zalecają Ford i Mazda, C2 lejemy do fiatów, peugeotów i citroenów, C3 do BMW, mercedesów i volkswagenów, audi, seatów i skód. Klasyfikacja API dzieli oleje na te do silników benzynowych – symbol S – i do stosowania w silnikach wysokoprężnych – symbol C. Po jednej z tych liter następują kolejne. Im dalsza litera alfabetu, tym wyższa jakość oleju (czyli CB jest lepsze niż CA). Podsumowując: producenci samochodów nie bez powodu zalecają stosowanie olejów o konkretnych parametrach, uwzględniając to już na etapie projektowania auta. Oczywiście współpracują z koncernami chemicznymi i z powodów marketingowych polecają konkretne marki. Motorcratfzawsze robi oleje dla Forda, Elfdla Renault. Nie ma znaczenia, czy wlejemy ten, czy inny olej, liczą się jego parametry. Jeśli chodzi o utrzymanie silnika w optymalnej temperaturze, warto przede wszystkim zadbać o sprawność układu chłodzenia i świeży płyn chłodniczy. A podczas silnych upałów i jazdy miejskiej wyłączyć system start/stop. Owszem, auto zużyje minimalnie więcej paliwa, ale nie będzie się przegrzewało.
Olej silnikowy na upały
Wybór odpowiedniego kremu z filtrem do twarzy to wbrew pozorom nie jest takie łatwe zadanie do wykonania. Na rynku dostępnych jest wiele produktów, jednak nie każdy z nich zawiera w swoim składzie właściwe substancje i ma odpowiednią konsystencję. A zatem jak przygotować się do zakupu i na co należy zwracać szczególną uwagę? Podpowiadamy, co warto wiedzieć na ten temat. Szukasz odpowiedniego kremu z filtrem do twarzy, który sprawdzi się pod makijaż? Poniżej przegląd najbardziej popularnych i przetestowanych kosmetyków odpowiednich na letnie upały. Z nimi skóra będzie nie tylko pod dobrą opieką, ale co więcej – obejdzie się bez przebarwień po intensywnym opalaniu. Krem z filtrem – czym powinien się charakteryzować? Odpowiednio dobrany krem musi przede wszystkim mieć wysoki filtr. Najlepiej SPF 30 lub 50. Tylko dzięki temu zyskamy pewność, że nasza skóra będzie skutecznie chroniona przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Ponadto krem powinien zawierać substancje, które pod wpływem promieni UV nie będą ulegały rozkładowi i będą chronić skórę przed UVA i UVB. Kremy z filtrem – sprawdzone produkty Uriage Hyseac Krem od marki Uriage to kosmetyk o płynnej konsystencji, który ma na celu ochronę skóry przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy. Dodatkową zaletą tego kremu jest skuteczna redukcja błyszczenia skóry, a także zachowanie jej optymalnego poziomu nawilżenia. Vichy Capital Soleil Krem z filtrem od marki Vichy to najlepsza ochrona słoneczna przeznaczona dla każdego typu skóry. Zawiera w sobie antyoksydanty pochodzenia roślinnego, które zapewniają optymalną ochronę przed szkodliwym promieniowaniem, a jednocześnie zapobiegają uszkodzeniom naskórka na skutek długiego przebywania na słońcu. Regularne stosowanie wpływa na ogólną poprawę kondycji skóry. Staje się ona matowa i miękka na długi czas. Clairial SVR Kosmetyk SVR od marki Clairial przeznaczony jest dla osób borykających się z przebarwieniami. Okres letni potęguje powstawanie tych mankamentów, dlatego niezbędna jest skuteczna ochrona. Krem redukuje istniejące już przebarwienia, a także zapobiega pojawianiu się tych posłonecznych. Ziaja matujący krem do twarzy Matujący krem do twarzy od marki Ziaja absorbuje nadmiar sebum, a także pozostawia na skórze cienką, niewidoczną powłokę. Dodatkowym atutem kremu jest lekka konsystencja, która nie zatyka porów i nie ściera się. Już po jednym użyciu skóra stanie się miękka i jedwabiście gładka. Pharmaceris T – Sebostatic W przypadku problemów trądzikowych warto sięgnąć po krem Pharmaceris T Sebostatic. Matuje, nawilża i działa normalizująco na występujące niedoskonałości. Ponadto zapobiega pojawianiu się nowych mankamentów. Filtr 20 chroni przed promieniami słonecznymi, dlatego bez problemu może być używany podczas długiego i częstego przebywania na słońcu. Jak widać, istnieje wiele kremów z filtrem, które różnią się nie tylko marką, ale przede wszystkim zawartymi w nich składnikami aktywnymi. Jeśli będziemy stosować je systematycznie podczas gorących dni, zyskamy pewność, że nasza skóra nie odczuje dyskomfortu związanego z powstaniem przebarwień.
Kremy z filtrem, które sprawdzą się pod makijaż
Co założyć na letni wieczór, aby wyglądać modnie? Jakie zestawy sprawdzą się w tym sezonie? Podpowiadamy modne wieczorowe kompozycje na lato. Zmysłowa kreacja na lato – jak ją uzupełnić? Dopasowane kreacje to wyznacznik wieczorowego stylu. Jeżeli chcemy pochwalić się wysportowaną sylwetką, koniecznie postawmy na bandażową sukienkę. W trendy wpiszą się obcisłe kreacje w białym i beżowym odcieniu. Dość popularne będą także dopasowane sukienki z paskami, sznurowaniami i wycięciami. Tutaj możemy postawić na czerń i modną szarość. Wybieramy ponadto modne dodatki: złote sandały na szpilce, złote kolczyki koła i metaliczną pudełkową torebkę. Wieczorowa stylizacja dla odważnych Tego lata na lubiące się wyróżniać dziewczyny czekają długie sukienki w energetycznych kolorach. Zieloną suknię maksi na cienkich ramiączkach podkreśli delikatna złota biżuteria ze szmaragdami. Do sukienki w odcieniu fuksji dodajmy pudrową kopertówkę i beżowe szpilki. Trapezową kreację w pomarańczowym kolorze uzupełnią ciężkie sandały na drewnianej podeszwie i karmelowa torebka do ręki. Do długiej turkusowej sukni załóżmy srebrne sandały na płaskiej podeszwie i srebrną biżuterię w stylu etno. Kombinezon na letni wieczór – z czym go zestawić? Idealna baza na letnie przyjęcie to także kombinezon. W tym ubraniu wyglądamy niezwykle szykownie, a jego wieczorowy charakter wzmocnimy akcesoriami. Czarne sznurowane sandały na obcasie i zamszowa kopertówka będą dobrym wyborem. Możemy postawić również na klasyczne czółenka na szpilce i małą torebkę na łańcuszku. Biały kombinezon z szerokimi nogawkami zestawmy ze srebrnymi platformami i szarą kopertówką. Wieczorowe zestawy dla romantyczek Na wieczór zarezerwujmy romantyczne zestawy. Podstawą takich stylizacji są długie szyfonowe suknie. W tym sezonie czekają na nas zwiewne sukienki w kwiaty. Ich charakter uwydatnią buty na obcasie w odcieniu różowego złota i metaliczna torebka. Wieczorem możemy założyć także rozkloszowaną spódnicę w kwiaty z wysokim stanem. Dobierzmy do niej krótki czarny top z dekoltem w serduszko, wysokie sandały zapinane na kostkę i podłużną aksamitną torebkę. Jaka czerwona sukienka nadaje się na wieczór? W tym roku na specjalne okazje rezerwujemy czerwone suknie. Dobrym wyborem na wieczór będą czerwone ołówkowe sukienki. Przy mniejszych biodrach szukajmy fasonów z baskinką. Na gruszki czekają natomiast modele z falbankami przy ramionach. Na eleganckich przyjęciach sprawdzą się czerwone kreacje z rozszerzaną spódnicą i odsłoniętymi ramionami. Na czasie pozostają czerwone trapezowe mini. Na te kroje w szczególności powinny skusić się dziewczyny o figurze jabłka. Charakter czerwonych kreacji z pewnością uwydatnią czarne dodatki. Na nogi załóżmy zamszowe szpilki lub czarne sandały na wysokim obcasie. Do całości dodajmy czarną torebkę na długim pasku, duży pierścionek z onyksem i wiszące czarne kolczyki. Wieczorowe zestawy ze spodniami – jak modnie je tworzyć? Szykowne stylizacje wykreujemy również na bazie eleganckich spodni. Na górę do czarnych spodni z kantem z wysokim stanem dobierzmy brokatową bluzkę w złotym odcieniu. Mieniące się metaliczne góry nadadzą całości wieczorowego charakteru. Do dopasowanych eleganckich cygaretek załóżmy białą jedwabną koszulę. Wieczorem sprawdzi się także biały smoking. Czekają na nas poza tym komplety składające się z czarnej marynarki o męskim kroju i czarnych spodni z prostymi nogawkami. Do eleganckich kompozycji ze spodniami dobieramy seksowne buty na obcasie. Nie zapominamy o mieniącej się biżuterii, np. naszyjniku z kryształkami. Do ręki zabieramy błyszczące kopertówki.
Trendy wieczorowe stylizacje – lato 2016
Kiedyś każdy szanujący się kierowca był posiadaczem przynajmniej jednego kanistra. A i tak był to dość deficytowy sprzęt. Niedobory paliwa na rynku na szczęście są już przeszłością, ale kanistry do lamusa nie odeszły. Komu się przydają i jak wybrać idealny? Część kierowców nigdy nie miała kanistra w ręku, ale jest spora grupa tych, którym się on przydaje, np. kierowcy pojazdów użytkowych – rolniczych czy budowlanych – czy osoby zaszywające się w leśnej głuszy, z dala od cywilizacji. Kanistry często przydają się w sporcie samochodowym, zarówno amatorskim, jak i profesjonalnym. Rajd terenowy oznacza konieczność zabrania ze sobą zapasu paliwa. Nawet impreza motoryzacyjna, tzw. pojeżdżawka na wynajętym lotnisku, wymaga zadbania o zapas choćby paru litrów materiału pędnego. Widać więc, że nawet na naszym rynku (na którym działa 6,5 tys. stacji benzynowych) posiadanie kanistra nie jest fanaberią. Kanistry metalowe – lejek dołączany Coraz rzadziej ich używamy, głównie dlatego, że są dość ciężkie i nieporęczne. Po prostu niewygodnie się je nosi, a nalewanie paliwa jest dość trudne. Zaletą kanistrów metalowych jest za to pojemność i wytrzymałość. Mogą być przyczepiane do aut terenowych i pojazdów użytkowych. Najczęściej spotykanym modelem jest tzw. kanister Bundeswehry, wiele lat temu opracowany na potrzeby wojska. Armia lubi praktyczne rozwiązania, więc do tego kanistra możemy dokupić specjalny, doczepiany na sztywno (zapinany na wlewie) metalowy lejek. To bardzo dobry patent, tradycyjny i bardzo skuteczny, odporny na awarie i trwały. Zaletą, a jednocześnie wadą jest duża pojemność kanistra. Mieści sporo paliwa, ale i zajmuje dużo miejsca, zaś pusty niemiłosiernie hałasuje, jeśli coś się o niego obija. Standardem jest pojemność 20 litrów, większe zdarzają się rzadko – ich obsługa wymaga naprawdę dużo siły. Mniejsze kanistry metalowe mają 10 litrów pojemności, bywają też pięciolitrowe, choć one akurat zostały prawie całkowicie wyparte przez… …kanistry plastikowe Plastikowe kanistrymają na ogół pojemność od 5 do 20 litrów, sporadycznie zdarzają się większe. Jest to idealne rozwiązanie na sytuacje awaryjne – gdy nie będziemy potrzebować połowy baku, ale kilku litrów na przejechanie góra kilkudziesięciu czy stu kilometrów. Mają wiele zalet, przede wszystkim standardowe wyposażenie w lejki. Z reguły to specjalna nakrętka z plastikową rurką, mocowana na „dziubku” kanistra, a podczas transportu na ogół przyczepiana do jego boku. Część ma specjalne wnęki, a część uchwyty na górze. Wybierając kanister z lejkiem, zwróćmy uwagę na to, czy wlew jest odpowiednio duży, co pozwoli na szybkie i łatwe nalanie do niego paliwa. Lejek powinien zaś być na tyle długi, by dobrze wejść we wlew paliwa w aucie, a jednocześnie umożliwić manewrowanie baniakiem. To, czy będzie on elastyczny czy sztywny, zależy już od naszych indywidualnych preferencji. Sztywny jest prostszy w użyciu, bo nie ma tendencji do uciekania na boki i chlapania paliwem. Wygodne w użyciu Najtańsze plastikowe kanistry z lejkiem kosztują kilkanaście złotych za sztukę. Warto jednak wybrać model nieco droższy – w końcu nie kupujemy jednorazówki, ale przydatną rzecz, która powinna wytrzymać kilka lat. Warto zwrócić uwagę na wielkość uchwytu i jego wykończenie. Uchwyt po prostu musi być wygodny i pewny – powinna się tam zmieścić cała dłoń. To nie filiżanka, którą łapiemy w dwa palce, tylko baniak z kilkoma litrami wybuchowej i łatwopalnej cieczy. Co do wykończenia – tanie modele bywają wykonane byle jak, z zadziorami i ostrymi elementami na łączeniu. Łatwo sobie pokaleczyć dłonie o takie niespodzianki. Jeśli więc potrzebujemy dużego, wytrzymałego kanistra i będziemy często go używać – bierzmy metalowy. Jak nie mamy na niego miejsca – kilka plastikowych, które łatwiej upchnąć w aucie. Do zastosowań awaryjnych polecamy plastikowe, oczywiście z dobrym lejkiem. I koniecznie pamiętajmy o tym, że kanister musi być atestowany, czyli dopuszczony do kontaktu z paliwem. Tworzywa nieprzystosowane do tego celu po prostu się rozpuszczą.
Kanister z lejkiem – który najlepszy?
Prażące słońce, upał… brzmi jak marzenie urlopowicza. Niestety, wnętrze auta pozostawionego na słońcu błyskawicznie się nagrzewa do nieznośnej temperatury. Pół biedy, jeśli mamy sprawną klimatyzację. Gorzej, gdy się popsuje lub pojazd nie jest w nią wyposażony. Jak sobie poradzić? Osłony przeciwsłoneczne box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel. Pewnym utrudnieniem może być jedynie zakładanie osłony, które bywa kłopotliwe przy mocniejszym wietrze. Folia do szyb box:offerCarousel Kolejnym sposobem jest przyciemnienie szyb. Możemy to zrobić piecowo lub – co zdarza się częściej – za pomocą specjalnej folii. Ze względu na przepisy nie przyciemnimy oczywiście szyby przedniej, a w przednich drzwiach jedynie w ograniczonym stopniu. Jednak na szyby w tylnych drzwiach i bagażniku możemy nakleić naprawdę ciemną folię. To rozwiązanie szczególnie spodoba się osobom, które wożą dzieci na tylnych siedzeniach. Przy okazji – auta z ciemnymi szybami zwykle po prostu dobrze wyglądają! Wentylator box:offerCarousel Doraźny sposób obniżenia temperatury we wnętrzu to użycie wentylatora podłączanego do gniazda zapalniczki. Oczywiście to rozwiązanie nieporównywalnie mniej skuteczne niż klimatyzacja, ale zapewni ulgę. Można go zamontować we wnętrzu auta na stałe. Oprócz wentylatorów tradycyjnych, przypominających domowe, są na rynku również tzw. miniklimatyzatory. Wyposażone w pojemnik na wodę lub na lód mogą się pochwalić efektywnością działania. Po zakończeniu podróży samochodem można takie urządzenie zabrać ze sobą i używać np. w domu czy w biurze. Swoją propozycję w tym segmencie rynku ma np. firma Eufab. Owiewka box:offerCarousel Oczywistym rozwiązaniem w razie upału jest opuszczenie szyb. Aby zredukować hałas towarzyszący jeździe przy otwartych oknach, można zamontować owiewki. Najpopularniejszym producentem tego typu akcesoriów jest polska firma Heko. Owiewki Heko są produkowane w wielu wariantach, zarówno na przód, jak i na tył auta. Dużą zaletą tego typu rozwiązania jest możliwość uchylania szyby również wtedy, gdy pada – a przecież często bywa gorąco, ale deszczowo. Niektórzy podkreślają także pozytywny wpływ owiewek na wygląd auta, ale to już kwestia gustu. Cena od 28 zł. Mokra szmatka Na koniec jeszcze słowo o prostym i skutecznym sposobie na upał w aucie, czyli położeniu mokrej szmatki na centralnym odpowietrzniku. Jeśli jest gorąco, warto mieć pod ręką butelkę wody, którą regularnie będziemy szmatkę nasączać. Jeśli nagle musimy odbyć niespodziewaną, długą trasę w upale, ten prosty trik może bardzo uprzyjemnić życie kierowcy i pasażerom. Najlepszym sposobem na upał pozostaje jednak – mimo wszystko – klimatyzacja. Jeśli jest niesprawna, warto poświęcić kilka godzin na wizytę w serwisie i rozwiązać problem.
Awaria klimy – jak obniżyć temperaturę w aucie
Co prawda, dywaniki z gumy nie są przesadnie drogie, ale nie ma sensu wydawać na nowe kilkudziesięciu złotych, jeśli niewielkim nakładem pracy możemy tę kwotę oszczędzić, a dywaniki będą lśnić czystością przez długie lata użytkowania. Po jakimś czasie nasze samochodowe gumowe dywaniki, zwane też czasem wycieraczkami, przestają wyglądać dobrze. Stają się matowe, czasami blakną, brzydko pachną. Stosunkowo łatwo można przywrócić im pierwotny blask. box:offerCarousel Czyść przy każdej okazji Po pierwsze, dywaniki wyciągamy z samochodu – w ten sposób dużo łatwiej się nimi zająć. Bardzo dobrym pomysłem jest czyszczenie dywaników podczas mycia samochodu w myjni samoobsługowej. W większości z nich są zamontowane specjalne uchwyty, pozwalające przytrzymać dywanik w pozycji wiszącej. Gumowe wycieraczki można myć myjką ciśnieniową bez obawy przed uszkodzeniem. Jest to nawet dla nich dobre, bo pozwala skutecznie pozbyć się wszelkiego brudu. Całkiem niezłym pomysłem jest „przejechanie” dywaników myjką dwukrotnie. Raz z użyciem środka myjącego, drugi raz – płucząc je wodą zdemineralizowaną, po której nie zostaną zacieki. Odkurzaj Najbardziej niszczą gumowe dywaniki piasek i słońce. Piasek i brud wnosimy do auta na butach. Jeśli go nie usuniemy w rozsądnym czasie, kolejne pokłady kwarcowych kuleczek rysują gumę, ryjąc w niej coraz więcej coraz głębszych bruzd. box:offerCarousel Jeśli nie myjemy auta myjką, wykonujemy na pewno wiele innych czynności, które są doskonałą okazją do zadbania o dywaniki. Jedną z nich może być odkurzanie. Również przy odkurzaczach umieszczonych przy stacjach benzynowych czy myjniach znajdziemy specjalnie przeznaczony do nich sprzęt – trzepaczki. Kilkukrotne walnięcie wycieraczką w taką stojącą kratownicę potrafi je skutecznie oczyścić z luźniejszych zabrudzeń, piachu czy pozostałości błota. Niezłym pomysłem jest też ich odkurzenie. Szampon samochodowy Ale to nie wszystko, bo samo odkurzanie i trzepanie to za mało. Jeśli nie mamy pod ręką myjki ciśnieniowej, dywaniki musimy umyć ręcznie. Wiele osób bierze je do domu i do mycia używa domowych środków. To nie jest zły pomysł pod warunkiem, że nie użyjemy płynu do mycia naczyń. Nie działa on dobrze na gumę, sprawia, że staje się bardziej matowa, bez połysku. Paradoksalnie do mycia dywaników świetnie nadaje się samochodowy szampon w niewielkim stężeniu. box:offerCarousel Po czyszczeniu wstępnym i myciu zaczyna się najtrudniejsza część zadania. Dywanik warto zakonserwować, ale szczerze mówiąc, wybór odpowiedniego środka nie jest łatwy. Na początku odrzucamy preparaty do konserwacji opon, bo nadają gumie poślizg. A to w przypadku gumowych dywaników jest wysoce niewskazane, bo ślizgające się stopy kierowcy pod pedałami to proszenie się o kłopoty. A i wsiadający czy wysiadający pasażer może ucierpieć. Preparat do konserwacji gumy box:offerCarousel Musimy użyć jednego z preparatów do konserwacji gumy i plastiku, z przeznaczeniem do zastosowania wewnątrz samochodu. Może to być na przykład ADBL Interior WOW Dressing do plastików i gumy. Nadaje dywanikom świeży wygląd, a nie wytwarza śliskiej powłoki na ich powierzchni. Zawarte w nim substancje zapobiegają jednocześnie przywieraniu brudu, nieco „odstraszają” też kurz. Jest jednak dość drogi, kosztuje ok. 40–50 zł za półlitrowe opakowanie. Można więc sięgnąć po dwukrotnie tańszy Nielsen Choice Dressing do plastików i gumy, działający bardzo podobnie. Do wyboru mamy też środki marki 303 Aerospace Protenctant, w dość wysokiej cenie (od ok. 40 zł za standardowe opakowanie). Producent zapewnia, że oprócz konserwowania preparat chroni gumę przed promieniowaniem UV.
Co zrobić, by gumowe dywaniki wyglądały jak nowe?
Teoretycznie za dobre wyniki w nauce nie musimy swojej pociechy nagradzać – przecież dzieci uczą się dla siebie, a nie dla rodziców czy nauczycieli… Ale tak jest tylko w teorii. Każde dziecko będzie szczęśliwe, otrzymując wymarzony upominek w nagrodę za dobre stopnie. Jakim prezentem nagrodzimy nasze dziecko za postępy w nauce, a zarazem zachęcimy do jeszcze większego wysiłku w następnym roku szkolnym? Możliwości jest całe mnóstwo, ale najważniejsze, aby upominek ucieszył przede wszystkim dziecko, a nie tylko rodzica. Aby był przydatny i funkcjonalny. Książka? Cóż, dla większości współczesnych dzieciaków to nie jest prezent szczególnie atrakcyjny (chyba że chodzi o ulubioną serię powieści fantasy dla nastolatki). Z książek uczą się przez cały rok, książkami są zwykle obdarowywane przez nauczycieli na zakończenie roku i podczas większości szkolnych konkursów. Rodzice mają wiele innych opcji. Kultowe klocki Dla mniejszego dziecka zawsze atrakcyjnym upominkiem są zabawki. Klocki Lego, np. seria Lego Chima, to genialny prezent dla chłopca w każdym wieku, nawet czterdziestoletniego… Tatusiowie bardzo chętnie składają kupione synom prezenty z tej serii. Oczywiście klocki to lepszy prezent dla kilku- niż kilkunastolatka. Co ważne, można znaleźć zarówno wersje bardzo tanie, np. figurki za kilka złotych, jak i bardzo drogie (zestawy za tysiąc i więcej złotych). Kupując prezent za dobre oceny, zapewne pozwolimy sobie na jakiś droższy model. Dwa razy w roku firma publikuje bardzo szczegółowe katalogi i każde dziecko może bez problemu wybrać wymarzoną zabawkę. Niektórzy rodzice chwalą sobie tańsze zamienniki Lego, np. klocki marki Cobi lub Mega Bloks, które podobnie się składa. Dla małego sportowca W dzisiejszych czasach każdy prezent, który oderwie dziecko od komputera czy tabletu, jest uważany za trafiony. „Najzdrowsze” są takie, które zapewnią więcej ruchu na świeżym powietrzu, zachęcą do uprawiania sportu i częstszego spotykania się z rówieśnikami. Chłopcy w wieku szkolnym przeważnie uwielbiają grać w piłkę nożną. Każdy chciałby zostać drugim Lewandowskim czy Ronaldo… Dlatego jeśli twój syn jest fanem futbolu, strój do piłki nożnej będzie dla niego doskonałym upominkiem. W związku z popularnością gwiazd sportu producenci szyją wersje naśladujące stroje gwiazd piłki nożnej, np. Messiego, Ronaldo czy Lewandowskiego. Rower dziecięcy to prezent, o którym marzy większość dzieciaków (i nie tylko). Oferta jest bardzo szeroka i zróżnicowana pod względem cen, które zależą od wielkości roweru, jego wyposażenia i marki. Oscylują od ponad stu do kilkuset złotych. Wybór zależy naturalnie od możliwości naszego portfela. Niektórzy producenci proponują od razu w zestawie kask ochrony, bez którego praktycznie dziecko nie ma prawa wsiąść na rower. Rolki czy wrotki dla dziecka możemy kupić już za 70–100 zł i są one fantastycznym upominkiem na początek wakacji. Rodzic też może założyć rolki i próbować jeździć razem z dzieckiem. To fantastyczna zabawa i okazja do wspólnego spędzenia czasu. Elektroniczne gadżety PlayStation, tablet, laptop, nowy telefon – od tego wszystkim rodzicom cierpnie skóra. Wiadomo, z czym się kojarzą te elektroniczne gadżety: np. z częstszymi wizytami u okulisty i niemożnością oderwania dziecka od migoczącego ekranu… Wszyscy o tym wiemy, a jednak ucieczki przed elektroniką nie ma i z reguły takich właśnie upominków dzieci pragną najbardziej. Jeśli już zdecydujemy się na zakup takiego urządzenia, pamiętajmy, aby skutecznie ograniczać dziecku czas spędzony przed ekranem. To tylko próbka możliwości wyboru prezentu za dobre wyniki w nauce. Inne opcje to np. ładny, stylowy zegarek, modny ciuszek lub instrument muzyczny, na którym dziecko lubi grać. A może najpiękniejszym prezentem będzie… poświęcenie mu trochę więcej czasu niż zwykle. Bo przecież ciągle spędzamy go z dziećmi za mało…
Za dobre wyniki w nauce – co podarować dziecku na koniec roku szkolnego?
Czas zrobić porządki! Warto więc spojrzeć na nasze okna i odświeżyć ich wygląd. Tym bardziej, jeśli możemy zrobić to samodzielnie, nie wydając fortuny. Podpowiadamy, jak własnoręcznie wykonać bawełniane rolety. Co będzie nam potrzebne? Do uszycia rolety potrzebne są: dwie listewki drewniane, kawałek bawełny, bawełniana tasiemka, maszyna do szycia. Krok 1. Z bawełny kroimy kawałek bawełny odpowiadający wymiarom naszego okna. Dodajemy zapas na szwy – po 1 cm na brzegach i 3 cm na górze oraz na dole. Krok 2. Obrębiamy brzegi tkaniny. Dłuższe boki stębnujemy z centymetrowym zapasem materiału. Krok 3. Krótsze boki zakładamy na szerokość 3 cm i stębnujemy – tak, by utworzyć tunele na listewki. Rozprasowujemy całość. Krok 4. Na górze doszywamy kawałki tasiemki, na których powiesimy roletę. Krok 5. W tunele wsuwamy listewki. Krok 6. Dodajemy tasiemki, które będą utrzymywać odpowiednią długość rolety. Stabilizujemy je na górze, by się nie przesuwały (ja użyłam pasków wyciętych z papieru wodoodpornego). Gotową roletę możemy powiesić na haczykach (np. haczykach do drzwi) lub użyć profesjonalnych mechanizmów do mocowania rolet. Twoja roleta jest już gotowa – idealnie sprawdzi się do pokoju w stylu prowansalskim, ale równie świetnie będzie wyglądać we wnętrzu z angielskim lub francuskim charakterem. Nie masz czasu wykonywać rolety samodzielnie? Sprawdź gotowe produkty dostępne na Allegro!
Bawełniana roleta – DIY
Życie Mrożka było ciągiem różnorodnych podróży, czy to związanych ze zmianami miejsca zamieszkania, czy to z inscenizacją jego dramatów na scenach różnych krajów. Jedna z jego podróży przyniosła zupełnie przypadkową znajomość, która przetrwała zarówno rozstanie, próbę czasu, jak i rzadki kontakt poza listowny. I bynajmniej nie chodziło o kobietę ani o romans. Ta znajomość to nietypowy przykład na to, że przyjaźń jest możliwa niezależnie od różnicy wieku, kultury, kraju i języka. Przypadki i ich konsekwencje W 1959 roku Sławomir Mrożek został zaproszony na międzynarodowe seminarium Henry'ego Kissingera organizowane co roku w okresie letnim na Uniwersytecie Harvarda. Do celu swojej podróży płynął statkiem, na którego pokładzie miał okazję poznać innych uczestników seminarium, w tym Gunnara Brandella. Mrożek w 1959 to nadal młody pisarz, ze skromnym dorobkiem literackim, choć już docenianym w kraju, Brandell to już doświadczony i ceniony w rodzinnej Szwecji literaturoznawca. Ich przypadkowe spotkanie okazuje się jednym z tych najbardziej znamiennych w życiu. Panowie nie tylko chętnie kontynuowali znajomość poprzez kontakt listowny, ale czasami, gdy tylko nadarzała się ku temu okazja, starali się spotkać i porozmawiać nareszcie w cztery oczy. Ta niezwykła przyjaźń trwała trzydzieści pięć lat, a jej kresem była śmierć Brandella. „Kto mógł przewidzieć wiele lat temu na pokładzie USS United States z Southampton do Nowego Jorku, że to będzie początek tak trwałej przyjaźni? Życie jest naprawdę dziwne. Ta przyjaźń jest jednym z bardzo niewielu, jakże niewielu trwałych i solidnych wątków w moim raczej bezwątkowym życiu”. Krytyk i wielbiciel Gunnar Brandell jest wyraźnie admiratorem twórczości Mrożka i to daje się odczuć niemal w każdym jego liście. Jest on ich wielbicielem, krytykiem i jednocześnie ogromnie motywującym przyjacielem po piórze. Jest na tyle zachwycony tekstami młodszego kolegi, że chętnie je propaguje zarówno przez własne dzieła krytycznoliterackie, jak i liczne słowa zachęty kierowane do znajomych po fachu, reżyserów teatralnych, a nawet zgłaszanie Mrożka do Nagrody Nobla. Nie jest jednak w tym zachwycie zupełnie bezrefleksyjny czy bezkrytyczny. Gdy dostrzeże coś, co warto zmienić, przeformułować, podkreślić bądź usunąć, pisze o tym bez ogródek: „W duńskim przeglądzie »Perspektiv« przeczytałem Twoje opowiadanie o psie. Bardzo dobre. Pod względem warsztatu nie mogło być lepsze. Mam jednak wrażenie, że w tym Twoim paranoicznym świecie czegoś brakuje”. Jakkolwiek Brandell nie zawsze potrafi doprecyzować swoje uwagi, tak jednak intuicyjne wyczucie sprawia, że Mrożek uważnie podchodzi do jego słów. Pesymista i jego tęsknoty W listach od Mrożka jest dużo szczerej tęsknoty i ubolewania nad wydarzeniami w kraju. Jest też sporo pesymizmu odnośnie przyszłości Polski. Jego diagnozy są niezwykle trafne, choć również przejmujące. Podobnie rzecz się ma, gdy Mrożek ocenia sztukę, literaturę: przewiduje tutaj brak głosu dla jednostki, miałkość i bylejakość samego pisania. „(..) Stwierdzam natomiast, że w naszych czasach, a jeszcze bardziej czasach, które nadchodzą, usłyszany będzie tylko głos instytucji, tylko on znajdzie posłuch społeczny, podczas gdy głos jednostki cichnie, staje się coraz słabszy. Bez względu na to, jaka to będzie instytucja - państwo, ideologia, religia, wydawnictwo, agencja reklamowa, mass media – jedynie jej głos zostanie wysłuchany z należytą uwagą. Nasze czasy to czasy średniej jakości w coraz większym natężeniu (..)”. Dla własnego pisarstwa również będzie mocno krytyczny. Przede wszystkim jednak będzie czuł swoiste zniewolenie formą, jaką był tak rozpoznawalny w Polsce, a z której nie potrafił się wyzwolić. Satyra polityczna była czymś, co chciał już porzucić i przejść na wyższy poziom pisania i z tego właśnie powodu nie widział siebie jako pisarza emigracyjnego. Jeszcze wówczas nie wiedział, że to emigracja właśnie wyzwoli w nim największe pokłady twórczości. Inny Mrożek O Mrożku funkcjonuje masa gotowych opinii: milczek, skąpy, wyzuty z emocji. Prawdopodobnie jest w tym sporo racji, ponieważ taką pozę nierzadko prezentował, jednakże jak u każdego wrażliwego człowieka nie miało to zbyt wiele wspólnego z tym, jakim człowiekiem był naprawdę. Tak osobiste zapiski jak omawiane listy pokazują nowe oblicze Mrożka: pełne pokładów ciepła i serdeczności, nie tylko wobec korespondenta i jego rodziny, ale także ujawnianie w relacjach z innymi ludźmi czy w kontekście do przeżywanych wydarzeń. „Listy 1959-1994” to okazja, by poznać nieco innego Mrożka. Przenikliwego obserwatora rzeczywistości, inteligentnego i wrażliwego człowieka, oczytanego erudytę. A co za tym idzie, listy z Gunnarem Brandellem wywołują istną lawinę fascynacji utworami Mrożka. Polecam lekturę listów będących świadectwem polsko-szwedzkiej przyjaźni, bo nie tylko pokazują nowe oblicze Mrożka czy wspaniałe relacje między obydwoma literatami, ale są przede wszystkim pięknym przykładem nieistniejącej już sztuki epistolograficznej. Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl
„Listy 1959-1994” Sławomir Mrożek, Gunnar Brandell – recenzja
Bycie strażakiem jest marzeniem niejednego chłopca. Na każdą zabawkę w czerwonym, strażackim kolorze patrzą oni z błyskiem w oku. Co kupić kilkulatkowi, który wozami strażackimi mógłby bawić się godzinami? I jak przy tym nie zbankrutować? Zabawek strażackich jest na Allegro bardzo dużo, w końcu są jednymi z najpopularniejszych. Prawdopodobnie najwięcej jest wozów strażackich w różnych cenach, różnej wielkości i jakości. Dla młodszych i starszych. Przyjrzyjmy się niektórym. Wozy strażackie Generalnie im większy, tym większe szczęście u dziecka. Jeśli dobrze poszukamy, znajdziemy na Allegro dobrej jakości wozy strażackie w rozsądnej cenie. Dla maluszków można kupić Wesoły Wóz Strażacki marki Fisher Price. Zabawka jest bezpieczna nawet dla najmłodszych. Zestaw zawiera sporej wielkości pojazd z wysięgnikiem oraz dwóch strażaków i ich wiernego kompana – psa. Zabawę urozmaici 25 piosenek, dźwięków i wypowiedzi, jakie wydaje autko. Całość jest wykonana z solidnego i wytrzymałego plastiku. Cena to ok. 79,90 zł. Jeśli chcesz kupić coś niedrogiego i zarazem oryginalnego, zainwestuj w wóz strażacki, który puszcza bańki mydlane. Zabawka wydaje odgłosy sygnału straży pożarnej, miga czerwonym kogutem i niebieskimi światełkami na dachu. Ma funkcję podnoszenia i rozsuwania drabiny, natomiast rakietkę wodną obraca o 45 stopni w lewo i prawo. Przebojem jednak będzie puszczanie baniek! Cena takiej zabawki to ok. 34,90 zł. Dla starszych chłopców można kupić wóz strażacki zdalnie sterowany. Przekrój takich zabawek na Allegro jest naprawdę duży, a ceny zaczynają się już od ok. 40 zł. Klocki Zestawy klocków, z których można godzinami układać remizę strażacką lub garaż dla wozów, są wśród dzieci bardzo popularne. Chłopcy marzą zazwyczaj o największych zestawach klocków Lego, ale te są dość drogie, choć oczywiście interesujące. Jeśli jednak planujesz zakup mniejszego zestawu Lego, przyjrzyj się różnym kompletom. Chodzi oczywiście o wiek dziecka. Dla maluchów atrakcyjne będzie Lego Duplo, dla starszych – Lego Juniors, a dla uczniów – zestawy z Lego City. Każda grupa wiekowa znajdzie coś dla siebie. Zestawy można kupić w różnych cenach, w zależności od tego, co się w nich znajduje. Także marka Cobi proponuje najmłodszym frajdę z zabawy w strażaków. Tu za cenę zbliżoną do 80 zł można kupić już porządny wóz strażacki z wysięgnikiem, a nawet remizę. Puzzle i inne Straż pożarna to jednak nie tylko wozy i sikawki, czasem ich nadmiar może męczyć. Miłą odmianą od kolejnego auta mogą być układanki drewniane lub puzzle. Te pierwsze można kupić już za 13 zł. Natomiast jeśli chodzi o puzzle, warto kupić takie, którym dziecko będzie musiało się dokładnie przyjrzeć i w ten sposób poznać straż w akcji. Puzzle o tematyce strażackiej ma w swojej ofercie francuska marka Janod. Są zabawką dla dzieci starszych, które potrafią ułożyć zestaw zawierający 208 elementów, bo właśnie z tylu składa się komplet. Puzzle po ułożeniu przedstawiają straż pożarną w akcji, obrazek ma kształt okrągły, a w jego ramce umiejscowiono elementy, które należy na nim odszukać. Układanka nadaje się na prezent – zamknięto ją w eleganckiej walizeczce, która ułatwia przenoszenie z miejsca w miejsce. Cena? Puzzle kupimy już za 84,90 zł. Zabawka jest przeznaczona dla dzieci powyżej 6. roku życia. Dla chłopców, którzy lubią majsterkowanie, atrakcyjny będzie wóz strażacki do samodzielnego skręcenia marki Revell. Elementy samochodu należy połączyć za pomocą śrub i specjalnie skonstruowanego śrubokręta, idealnego dla małych rączek. Ale to nie wszystko – pojazd można składać nieskończenie wiele razy. Ich skala to 1:20. Straż pożarna to wdzięczny pomysł na prezent. Ciekawą zabawkę można kupić już do 100 zł.
Zabawki dla fana straży pożarnej do 100 zł
Wnętrze urządzone w jasnych kolorach zyskuje optycznie na przestrzeni, jest bardziej przytulne i sprawia wrażenie świeżości. Jak w ten sposób zaaranżować pokój dzienny? Podpowiadamy! Pokój dzienny to pomieszczenie, w którym spędzamy zwykle najwięcej czasu. To miejsce, które mimo często niewielkich rozmiarów musi spełniać wiele funkcji: tu wypoczywamy, jemy, przebywamy z rodziną i podejmujemy gości. Dobrze więc, aby wnętrze naszego salonu było przytulne i zachęcające. Najlepiej przy jego urządzaniu zdecydować się na jasne, neutralne kolory. Sprawdźcie, jak najtrafniej wykorzystać takie barwy przy aranżacji pokoju dziennego! Kolor bazowy Jeśli przy urządzaniu lub remoncie pokoju dziennego zdecydujesz się na jasne kolory, to dobrze od razu wybrać jeden odcień, tzw. bazę. Wokół niej zbudujesz resztę wystroju, dopasowując kolor mebli i dodatków. Biel i jej odcienie (a tych jest naprawdę szerokie spektrum, od gołębiej szarości aż do ecru) oraz beże to najczęściej wybierane przez Polaków barwy. Nic dziwnego, bo nie tylko są miłe dla oka, ale w dodatku optycznie powiększają wnętrze. Świetnie sprawdzą się więc w przypadku niewielkiego pomieszczenia. Pomalowane białą farbą ściany ponadto wydadzą się świeższe i czystsze, beże z kolei ocieplą wnętrze. To pewny i bezpieczny wybór dla wszystkich, którzy nie lubią eksperymentów. Jeśli taka monochromatyczność wydaje ci się zbyt nudna, spróbuj zestawić biel z jasnymi pastelami lub chłodniejszymi odcieniami, np. z błękitem. Pamiętaj jednak, aby to był tylko dodatek, a sufit koniecznie pomaluj na biało, bo w ten sposób sprawisz, że wnętrze optycznie zyska na wysokości. Fokus na meble W jasnym salonie najlepiej sprawdzą się meble o gładkiej fakturze. Komody i szafy z płyty MDF nie tylko będą się pięknie prezentować na tle jasnych ścian, ale w dodatku łatwo zadbać o ich czystość. W miarę możliwości zrezygnujmy z masywnych i „ciężkich” mebli, które optycznie zagracą przestrzeń. Jeśli nie mamy wyboru i musimy postawić w salonie meblościankę, to zdecydujmy się na jak najlżejszy, delikatny model, łączący zamykane szafki z dużą ilością półek, np. w stylu lat 50. Nie trzeba też kupować pełnego kompletu wypoczynkowego. Lekką sofę lub wersalkę zestaw z jednym dużym fotelem. Taki mebel, nawet w kontrastującym obiciem kolorze, nie będzie wydawał się nie na miejscu, lecz będzie stanowił ciekawy akcent kolorystyczny i element dekoracyjny. Jasna podłoga Remontując lub urządzając pokój dzienny, nie zapominajmy o czynniku równie ważnym co kolor ścian – podłodze. W niewielkim wnętrzu zrezygnujmy z ciemnego parkietu czy gresu, bo optycznie jeszcze bardziej je zmniejszymy. Lepiej wybrać jasne panele, a różnica będzie naprawdę imponująca. W domu zaaranżowanym w modnym obecnie stylu skandynawskim, któremu blisko do natury, świetnie sprawdzą się też bielone deski – będą szalenie klimatyczne. W pomieszczeniu o większym metrażu nie musimy rezygnować z ciemnej podłogi, ale dobrze przykryć ją jasnym dywanem lub wykładziną. Możemy zdecydować się na jeden duży albo dwa lub trzy mniejsze – w różnych, jasnych kolorach, wyznaczające strefy w pokoju, np. tę służącą wypoczynkowi lub pracy. Oświetlenie i aranżacja okna W każdym pomieszczeniu ogromną rolę odgrywa odpowiednio dobrane oświetlenie. Jeśli zależy nam na tym, aby w pokoju dziennym było jak najjaśniej, zdecydujmy się na dużo różnych punktów świetlnych. Poza żyrandolem lub plafonem na suficie, warto zawiesić też na ścianie kilka kinkietów. Przy kanapie postaw lampę stojącą – świetnie sprawdzi się podczas wieczornej lektury. Na komodzie za to umieść mniejszą lampkę, która poza źródłem światła stanowić będzie też dodatkową dekorację. Rozjaśnić pokój możemy, odpowiednio planując przestrzeń przy oknie. O ile chęć uchronienia intymności przed wścibskimi oczami przechodniów jest zrozumiała, to nie musimy jednocześnie zaciemniać wnętrza i dodatkowo go obciążać. W oknie powieśmy lekkie drewniane żaluzje lub jasne rolety. Jeśli do tego chcemy podwyższyć optycznie pomieszczenie, to zdecydujmy się na lekki w formie karnisz, zawieszony dość wysoko nad łukiem okiennym. Wieszając na nim jasne, sięgające samej podłogi zasłony, wyciągniemy pokój do góry. Jeśli okna w salonie są wąskie, to zamontujmy szerszy karnisz, a zasłony niech zakryją nie tylko część szyb, ale również ściany – w ten sposób będzie wydawało się, że okno jest zdecydowanie szersze. Siła dodatków Akcesoria i dodatki potrafią całkiem odmienić wnętrze, nie wolno więc o nich zapominać. Na ciemną kanapę wystarczy położyć kilka dekoracyjnych poduszek w jasnym kolorze, a przez oparcie fotela przerzucić dekoracyjny pled. Jasny obrus na stole też zrobi robotę. Nie zapomnij też o dekoracji ścian: zawieś na nich jasne obrazy, grafiki czy zdjęcia. Jeśli chcesz pochwalić się dziełem sztuki utrzymanym w ciemniejszej tonacji albo ująć je w ciemne ramy, to wybierz takie, które mają passe-partout, czyli szeroką jasną ramkę wewnątrz. W małym wnętrzu postaraj się jednak ograniczyć liczbę dodatków i bibelotów do minimum. Efektowna roślina doniczkowa czy designerska lampa będą równie ciekawą ozdobą pomieszczenia, a jednocześnie nie zagracą przestrzeni. Zmiana wystroju pokoju dziennego to poważna decyzja. Wszak to w nim spędzamy zwykle najwięcej czasu, a w dodatku jest to jedno pomieszczenie o wielu przeznaczeniach. Urządzenie salonu w jasnych, neutralnych barwach to bezpieczna – ale wcale nie nudna! – decyzja, której nie pożałujecie.
Pokój dzienny w jasnych barwach. Jak go urządzić?
Drukarki 3D i otrzymywane z nich dzieła wzbudzają ogromne zainteresowanie. Rozwój technologii druku trójwymiarowego doprowadził do tego, że obecnie jest możliwość uzyskania nawet domu mieszkalnego - prosto z drukarki 3D. Dziś przyjrzymy się urządzeniu CraftBot 2, które oferuje nam dobrej jakości projekty w odpowiedniej do nich cenie. Projekty do druku możemy przygotować w dedykowanym i darmowym oprogramowaniu dostępnym na stronie producenta - CraftUnique. Opracowane szablony przesyłamy do urządzenia poprzez Wi-Fi lub wykorzystując gniazdo USB. Plusem drukarki jest jej intuicyjna obsługa oraz dostępność menu w języku polskim - nawet laicy sobie z nią poradzą. CraftBot 2 specyfikacja Obszar roboczy: 250 x 200 x 200 mm Platforma robocza: Aluminium pokryte szkłem Średnica filamentu: 1.75 mm Średnica dyszy: 0.4 mm Materiały do wydruku: ABS i kompozyty, Carbon, Gumopodobne (NinjaFlex; Guma; TPE; TPC Flex), HIPS , PET i kompozyty, PLA i kompozyty, XT Komunikacja: USB, Wi-Fi Moc: 220 W Rodzaj obudowy: Otwarta Obudowa: Metalowa Dodatkowe opcje: Możliwość zmiany temperatury dyszy drukującej: Tak Oświetlenie pola roboczego: Tak Podgrzewana komora robocza: Nie Podgrzewanie platformy roboczej: Tak System chłodzenia wydruku: Tak Wyświetlacz: Tak, kolorowy Szybkość wydruku: od 50 do 200 mm/s Waga: 14 kg Wymiary: 460 x 430 x 420 mm Wykonanie i elementy - z czego składa się CraftBot 2? Obudowa CraftBot 2 jest metalowa, a przy zamówieniu możemy wybrać jej wersję kolorystyczną: białą, szarą (grafitową), niebieską, pomarańczową, zieloną lub czerwoną. Urządzenie jest większe niż zwykłe drukarki, które znamy - jest to bryła o wymiarach 46 x 43 x 42 centymetrów i wadze 14 kilogramów. W zestawie oprócz urządzenia otrzymujemy: kabel zasilający, kabel USB, pendrive z projektami do wydruku, stalowy uchwyt na filament, plastikową rurkę (wprowadzamy do niej filament) oraz wizytówkę do pozycjonowania stołu roboczego. Ponadto nie zabrakło też rolki filamentu PLA. Oczywiście wydruki możemy wykonywać również z użyciem filamentu ABS. Na przedniej ścianie obudowy drukarki znajduje się niewielkich rozmiarów, dotykowy wyświetlacz. Poruszanie się po menu jest bardzo intuicyjne. Krawędź nad wyświetlaczem została wyposażona w gniazdo USB, z którego możemy wczytywać gotowe do druku projekty. Z tyłu drukarki znajdziemy włącznik i wejście na kabel zasilający. Do tylnej ściany możemy też przymocować uchwyt na filament. W urządzeniu naszą uwagę zwrócą dwa główne elementy - głowica i stół roboczy. Stół został wykonany z blachy, na której znajduje się kapton (taśma ochronna) - zapewnia przyczepność wydruków do stołu. Możemy go rozgrzać do temperatury 110 stopni Celsjusza. W momencie gdy stół osiąga temperaturę około 50 stopni, to na wystającej z niego plakietce pojawia się napis “HOT”. Znika, gdy temperatura się obniża. Z kolei głowicę możemy rozgrzać do maksymalnej temperatury 260 stopni. Składa się ona m.in. z: dyszy, końcówki i wentylatorków. Nad głowicą znajduje się extruder - jest to element odpowiadający za doprowadzenie filamentu do dyszy. Funkcje i proces wydruku Po zamontowaniu wszystkich elementów i podłączeniu drukarki do gniazda sieci elektrycznej możemy ją włączyć. Wszystkie operacje wykonujemy za pośrednictwem kolorowego, dotykowego wyświetlacza. Jeśli zależy nam na interfejsie w języku polskim, możemy to bez problemu szybko zmienić wchodząc w ustawienia. Przed drukowaniem trzeba najpierw wypozycjonować stół roboczy, a następnie rozgrzać go i głowicę. Kalibracja stołu nie odbywa się niestety automatycznie. Wchodzimy więc odpowiednią opcję i postępujemy zgodnie z instrukcjami pojawiającymi się na ekranie. Głowica będzie przesuwać się w trzech punktach względem stołu roboczego - na froncie po jego środku i z tyłu, po maksymalnie prawej oraz lewej stronie. Pod każdym z tych miejsc poniżej stołu umiejscowione są czarne pokrętła. Za każdym razem pomiędzy końcówką drukującą, a stół wsuwamy dołączoną do zestawu wizytówkę i przesuwamy pokrętłem do momentu aż będziemy mogli poruszać wizytówką z lekkim oporem. Daną sekwencję powtarzamy dwa razy na punkt - tak wygląda cały proces kalibracji. Na szczęście CraftBot 2 zapamiętuje ustawienia pozycjonowania stołu roboczego. Następnie musimy rozgrzać głowicę oraz stół. W ustawieniach wybieramy parametry dogodne dla filamentu PLA. Pierwszy element osiągnie temperaturę 215 stopni, zaś drugi 60 stopni. Gdy głowica będzie rozgrzana wtedy wprowadzamy filament do extrudera. Teraz pozostaje nam jeszcze wybrać odpowiedni projekt zapisany na pendrivie lub przesłać go z wykorzystaniem modułu Wi-Fi. Po rozpoczęciu drukowania na ekranie pojawią się takie informacje, jak: ilość czasu pozostałego do końca procesu, ilość zużytego filamentu, prędkość druku. Zawsze też istnieje możliwość przerwania drukowania, jeśli zaobserwowaliśmy jakieś niepożądane operacje. Należy też pamiętać, aby nie dotykać urządzenia w trakcie pracy, gdyż jest rozgrzane do wysokich temperatur. Po skończonym procesie możemy opuścić stół roboczy, aby zdjąć nasz wydruk. Jeśli nie chcemy korzystać z gotowych szablonów, to projekt do druku przygotujemy w dedykowanym oprogramowaniu. CraftWare ma bardzo przyjazny interfejs. Po lewej stronie głównego ekranu znajdują się opcje eksportowania lub wczytania pliku w formacie .stl lub .obj - po wykonaniu tej czynności zobaczymy nasz model w programie. Następnie powinniśmy kliknąć na opcję “slice” (znajduje się po prawej stronie ekranu). Wtedy możemy ustawić jakość wydruku oraz wybrać materiał, z którego model zostanie wykonany. Później mamy podgląd na poszczególne warstwy projektu. Powinniśmy też dodać podpory w odpowiednich miejscach (opcja supports) np. gdy drukujemy figurę postaci, należy pamiętać aby jej ręce nie były zawieszone w powietrzu, ale osadzone na podporach. Jeśli uznamy, że model jest już gotowy do druku, to możemy go przesłać bezpośrednio do CraftBota. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Podsumowanie Na początku podsumowania warto poruszyć aspekt cenowy. CraftBot 2 kupimy na Allegro dokładnie za 6358,99 złotych. Urządzenie jest dostępne w sześciu wersjach kolorystycznych. Jakość wydrukowanych projektów jest dobra, równie dobrze możemy ocenić intuicyjną obsługę oraz interfejs drukarki. Stosunek jakości do ceny jest zatem zadowalający. Na plus możemy potraktować natychmiastową gotowość do pracy oraz zapamiętywanie ustawień pozycjonowania stołu roboczego. Należy pamiętać, że trzeba to zrobić ręcznie - urządzenie wymaga podstawowej wiedzy na temat drukarek 3D od potencjalnego użytkownika. Większe kompetencje przydadzą się również przy tworzeniu projektów w oprogramowaniu CraftWare, kiedy to przyda nam się wiedza z zakresu parametrów drukowania. Jednak sama czynność wydruku gotowego szablonu jest wyjątkowa łatwa w wykonaniu, a z obsługą urządzenia nie powinni mieć problemu nawet laicy w tematyce drukarek 3D.
Test drukarki 3D CraftBot 2 - użytkowy poziom wydruków
Każdy czasem ma ochotę na odrobinę zapomnienia, szaleństwa i wcielenia się w inną fascynującą postać…Zapraszamy do świata fantazji! Wszelkiego rodzaju fantazje erotyczne mają swoje źródło w dzieciństwie, doświadczeniach w wieku dojrzewania, ale także w tym, co przeżyliśmy czy podpatrzyliśmy w filmach erotycznych w dorosłym życiu. To element odskoczni od monotonii życia codziennego, pewnego rodzaju urozmaicenie, a także sposób na rozpalenie na nowo namiętności w kochankach. Pokusiliśmy się o subiektywne zestawienie najczęściej wybieranych strojów przez mężczyzn dla swoich partnerek. Niewolnica box:offerCarousel Prawie każdy mężczyzna skrycie marzy o nocy z niewolnicą, która zrobiłaby dla niego wszystko. Z pewnością takie zadanie uległej partnerce ułatwi strój niewolnicy. Najczęściej opiera się on na przebraniu niewiele zasłaniającym ciało, ale podkreślającym największe atuty kobiecego ciała – talię, piersi i pośladki. Najczęściej w tym zestawie są kajdanki lub związane ze sobą mankiety do krępowania niewolnicy, smycz, a także obroża i maska na oczy, by uległa nie śmiała spojrzeć swojemu panu w oczy. Każdy element zestawu wykonano z najlepszej jakości materiałów, by niewolnica autentycznie wczuła się w rolę uległej, a strój podczas sesji BDSM nie uległ zniszczeniu. Jak to w praktyce bywa, takie igraszki mogą być żywiołowe. Przydatne może się również okazać nabycie zestawu do sesji BDSM. Niegrzeczna uczennica box:offerCarousel Tak, możesz teraz karać swoją seksowną uczennicę. Moda na ten fetysz przyszła do nas z Azji i trzeba przyznać, znalazła wielu fanów. Zazwyczaj erotyczny komplet niegrzecznej uczennicy składa się z krótkiego topu-koszuli w białym kolorze, minikrawacika w kratkę, a także uroczej minispódniczki także w kratkę. Koszula odsłania najbardziej pożądane części kobiecego ciała – brzuszek i piersi, ale i tak nie jest tak odważna jak spódniczka, która z tyłu ma wycięcie odsłaniające w pełni pośladki. Dzięki temu, że strój odsłania pokaźnie fragmenty ciała i podkreśla największe atuty, nie musicie go zdejmować podczas miłosnych igraszek. Całość wykonano z najwyższej jakości materiałów – nieuczulających i niepodrażniających. Dla tych, którzy mają ochotę na zabawę w surowego nauczyciela i posłuszną uczennicę, ten strój na pewno stworzy sprzyjające ku temu warunki. Niezły odlot box:offerCarousel Masz ochotę odlecieć gdzieś daleko? Zwróć uwagę na niepowtarzalny strój stewardessy bardzo luksusowych, gorących linii, lecących tylko w przyjemne, pełne uroku miejsca. Zazwyczaj są to pięcioczęściowe stroje, wykonane z najwyższej jakości tkanin, a ich połączenia kolorystyczne są przemyślane i z klasą. Kostium udostępnia wszystko, czego potrzebuje otwarta na erotyczne doznania stewardesa. Składa się on najczęściej z króciutkiego topu z dekoltem, w głębokim granatowym kolorze, po bokach nieco przezroczystym i wykończonym złotymi lamówkami. Bardzo głęboki dekolt z granatowymi guziczkami sprawia, że nawet obfity biust będzie ładnie uniesiony. Na szyi stewardesa nosi dołączoną do zestawu złota apaszkę, dzięki czemu wygląda bardzo profesjonalnie. W komplecie są również idealnie dobrane stringi oraz charakterystyczna czapeczka furażerka. Niemałe zaskoczenie box:offerCarousel „Chciałbym być marynarzem...” – śpiewał Krzysztof Krawczyk. To miłe zaskoczenie, ponieważ zarówno panie, jak i panowie mogą się przebierać. Możesz stać się kapitanem, by wraz z partnerką odpłynąć do krainy rozkoszy. Pomoże Wam w tym kostium marynarski, oczywiście w marynarskich barwach dla pań lub panów. Męski składa się z koszuli i czapeczki, damski z granatowej czapeczki z białą lamówką, wykonane z połyskującego materiału, mundurka marynarskiego w najbardziej niegrzecznym wydaniu, białych podkolanówek i pasujących do całości stringów. Na uwagę zasługuje mundurek w postaci sukienki, prześwitującej w górnej części i podkreślającej biust, talię, a także kobiece plecy. Sukienka na dole imituje plisowaną minispódniczkę w kolorze granatowym – to najlepszy krój, by nieco odsłonić pośladki i podkreślić uda. Można więc bawić się w przebieranki również we dwoje – aktywnie i pasywnie.
Sexy stroje – najczęstsze fantazje erotyczne mężczyzn dotyczące przebrań
Sztuczne kwiaty wcale nie muszą być tandetne. Precyzyjnie wykonane z doskonałych materiałów mogą być prawdziwą ozdobą mieszkania, ubrania czy biura. Zobaczmy, do czego można je wykorzystać. Na hasło „sztuczne kwiaty” w wielu głowach pojawia się skojarzenie z tandetnym plastikiem w jaskrawym kolorze, w dodatku pokrytym kurzem. Bukiecik sztucznych kwiatów w kapliczce Matki Boskiej przy wiejskiej drodze albo stroik na cmentarnym nagrobku… Tak było dawniej. Dziś produkuje się sztuczne kwiaty tak piękne, że wyglądające jak prawdziwe. Sprawdźmy, jakie cuda możemy z nich wyczarować. Storczyk do gabinetu To najbardziej oczywista i popularna funkcja sztucznych kwiatów – ozdabianie biura lub gabinetu. Sztuczne storczyki wyglądają niemal jak prawdziwe (inna sprawa, że czasem prawdziwe wyglądają jak sztuczne). Kosztują nie tak mało, bo niektóre większe „okazy” nawet ok. 100 zł. Ale mniejsze możemy mieć już za 30–40 zł. We wszystkich możliwych odcieniach i rozmiarach. Do czego najbardziej przydają się sztuczne storczyki? Do dekorowania parapetów oraz pomieszczeń biurowych, wszystkich miejsc, w których jest mało światła, a gdzie chcemy stworzyć miłą atmosferę. Storczyków pełno jest w gabinetach fryzjerskich, kosmetycznych i lekarskich. Mogą stać nawet w sztucznym świetle, a niepodlewane – nie więdną. Dekoracje nie tylko świąteczne box:offerCarousel Sztuczny mech, wianek z bukszpanu, czerwone kulki udające głóg lub jarzębinę, sztuczna trawa, sztuczne bazie… Takie cuda można łączyć z suszonymi szyszkami, kawałkami drewna czy też po prostu z suszonymi kwiatami. W ten sposób możemy tworzyć samodzielnie rozmaite dekoracje, nie tylko świąteczne, choć te są najbardziej popularne. Sztucznymi gałązkami przepięknie udekorujemy stół na uroczysty obiad czy romantyczną kolację. Za pomocą sztucznych kwiatów i owoców możemy udekorować też… własną głowę, plotąc wieniec na imprezę w noc świętojańską. Główkami kwiatów (np. białych róż) można ozdobić suknię ślubną, a także romantyczną ramę do ślubnej (choć nie tylko) fotografii. Kwiatek solarny Jego zadaniem jest wprawianie cię w dobry nastrój bez względu na pogodę i okoliczności. Kwiatek solarny Flip Flap kosztuje 4–5 zł, a jest to prezent nie tylko dla dziecka. „Tańczący” słonecznik w kolorowej doniczce (różne kolory do wyboru) porusza listkami, kiedy pada na nie światło zarówno naturalne, jak i sztuczne. Ponadto reaguje na wiatr, można nim również poruszać ręcznie. Ten zabawny gadżet może być doskonałym upominkiem dla ukochanej osoby. Stroiki na różne okazje Stroiki kwiatowe czy też powstałe z połączenia gałązek, kwiatów i sztucznych owoców to bardzo popularny element dekoracyjny. Wykorzystujemy je zarówno przy radosnych, jak i smutnych okazjach. Jeśli nie umiemy sami wykonać takiego stroiku, kupmy gotową kompozycję kwiatową. Mamy do wyboru różne piękne propozycje stroików świątecznych: bożonarodzeniowych, wielkanocnych, weselnych, komunijnych, a także nagrobnych. Warto wspomnieć, że to właśnie na cmentarzach z oczywistych względów królują sztuczne i suszone kwiaty. Są po prostu bardziej praktyczne. Tulipany szyte na miarę box:offerCarousel Kwiatek sztuczny to nie znaczy wykonany z plastiku. Niektóre modele to małe dzieła sztuki, na przykład ręcznie szyte tulipany, idealne na prezent albo jako dekoracja mieszkania. Pączek kwiatka wypełniony jest hipoalergiczną, silikonową kulką, natomiast łodyżka – grubą słomką. Jeden kosztuje ok. 5 zł. Płatki kwiatu są w paski, groszki i inne wzory niespotykane w naturze. Taki tulipan będzie stał w wazonie przez cały rok, nie zwiędnie ani nie straci koloru. Kwiatek do kapelusza Czym udekorować kapelusz, suknię albo płaszcz? Idealne do tego są sztuczne główki kwiatów. Świetnie sprawdzają się nie tylko jako ozdoba kapelusza, ale również w stroikach, jako wykończenie ozdobnie zapakowanego prezentu, do wieńców, bukietów, wiązanek. Główka peonii jest wykonana z tkaniny, płatki są różnej wielkości, karbowane, cieniowane, dzięki czemu wyglądają bardzo naturalnie. Z takiej główki możemy zrobić sobie broszkę do sukienki czy marynarki. To oryginalna, odważna ozdoba, podkreślająca naszą indywidualność. Sztuczne, ale pachnące To propozycja dla osób ceniących nowoczesność i oryginalność. Piękna kompozycja z pachnących róż, w siedmiu kolorach do wyboru ozdobi nowoczesne, minimalistyczne wnętrze. Główki róż w pastelowych barwach ułożone są jedna obok drugiej w płaskiej doniczce plastikowej. Kolor doniczki również można wybrać. Kwiaty wyglądają i pachną jak żywe, a za całość zapłacimy ok. 60 zł. Możliwości wykorzystania sztucznych ozdób jest naprawdę mnóstwo, tu wspomnieliśmy zaledwie o kilku. Jedynym ograniczeniem jest nasza fantazja i kreatywność. A co najważniejsze, obecnie dostępne produkty mają naprawdę ładny wygląd i często doskonałą jakość. A zatem nie bójmy się sztucznych kwiatów!
Do czego mogą się przydać sztuczne kwiaty? 7 ciekawych pomysłów
Sagi o Harrym Potterze nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Nie ma raczej osoby, która by o niej nie słyszała. O ogromnym sukcesie książek z młodym czarodziejem w roli głównej niech świadczy fakt, że każda kolejna część cyklu była nie tylko wydarzeniem na rynku wydawniczym, ale także odbijała się głośnym echem w świecie całej, szeroko rozumianej popkultury. Trzeci tom, „Harry Potter i więzień Azkabanu”, nie był pod tym względem wyjątkiem. Koszmarne wakacje Zaczyna się jak zawsze, czyli od wakacyjnego pobytu Harry’ego w domu Durselyów, tak bardzo przez bohatera nielubianego. W tym roku jest jeszcze gorzej, gdyż wuja Vernona, ciotkę Petunię oraz małego Dudleya odwiedza ciocia Marge, która najwyraźniej upodobała sobie drażnienie Pottera i obrała go za cel swoich drwin i przytyków. Choć chłopak dzielnie znosi większość zaczepek, to jednak, gdy ciotka zaczyna obrażać jego matkę, nie wytrzymuje; tocząca go złość jest na tyle silna, że dochodzi do niekontrolowanego użycia czarów, za sprawą których ciocia Marge, napompowana jak balon, unosi się zwiewnie pod sufitem jadalni Dursleyów. Harry nie ma wyboru, musi uciekać z domu. Na szczęście przy pomocy Błędnego Rycerza, autobusu dla zagubionych czarodziejów, dostaje się do Dziurawego Kotła, gdzie Korneliusz Knot, minister magii, zapewnia mu kwaterę na resztę wakacji. Potem następuje znany schemat: czytelnik gości na ulicy Pokątnej, peronie numer dziewięć i trzy czwarte, w ekspresie do Hogwartu, aż wraz z Ronem, Hermioną i Harrym przybywa do Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Uciekinier Nowy rok szkolny, zresztą jak dwa poprzednie, nie będzie należał do spokojnych. Świat czarodziejów obiegła bowiem przerażająca wieść, że z Azkabanu, więzienia dla najgroźniejszych przestępców ze świata magii, uciekł Syriusz Black, były poplecznik Lorda Voldemorta. W toku opowieści okazuje się, że jego historia jest bardzo mocno związana z rodzicami Harry’ego, wszyscy obawiają się, że Syriusz spróbuje przedostać się do Hogwartu, by dopaść Pottera. Aby temu zapobiec, przy wejściach do szkoły ustawieni zostali dementorzy, odrażające, nieludzkie istoty wysysające wszystko co szczęśliwe w człowieku, na co dzień strzegące murów Azkabanu. Bohater kilkukrotnie jest zmuszony do spotkania z nimi i za każdym razem, gdy tylko się do niego zbliżają, dopada go paraliżujący strach i panika. Jak widać, Harry i w tym roku będzie musiał stawić czoło kolejnym niebezpieczeństwom. Mroczna powieść „Harry Potter i więzień Azkabanu” to książka zdecydowanie bardziej mroczna od dwóch poprzednich części cyklu. Mimo że tom ma charakterystyczny dla całej sagi klimat opowieści o czarach, życiu uczniów Hogwartu, ich problemach i radościach, to jednak mroczne akcenty przebijają się z lektury powieści. Rowling dobrze wykorzystuje takie postaci, jak dementorzy czy Syriusz Black i zręcznie miesza sielski klimat uczelnianego życia z czyhającą gdzieś nieopodal grozą, która w każdej chwili może się ujawnić. Co ciekawe, to jedyna część przygód Pottera i spółki, w której nie pojawia się bezpośrednio Lord Voldemort, mimo tego wątek główny wciąga i do końca trzyma w napięciu. Ponadto Ron, Harry i Hermiona powoli wchodzą w wiek dojrzewania, a co za tym idzie – postrzegają świat w mniej jasnych kolorach i zaczynają tracić nieco ze swej dziecięcej naiwności. Coraz bardziej przekonują się, że nie wszystko jest czarno-białe, a granica między dobrem a złem nie zawsze bywa wyraźna. Magiczny świat czarodziejów W książce znajdziemy sporo informacji na temat przeszłości Harry’ego i jego rodziców. Za sprawą wątku z Syriuszem Blackiem dowiadujemy się także trochę o poplecznikach Lorda Voldemorta. Lektura bogata jest również w bardzo ciekawe, wciągające wątki poboczne, które dobrze współgrają z głównym nurtem fabuły. Poznajemy między innymi historię hipogryfa Hardodzioba, mamy okazję spotkać nowego profesora obrony przed czarną magią, Remusa Lupina i wielu innych bohaterów, wnoszących do książki jeszcze więcej kolorytu. Nie zabraknie rozgrywek quidditcha; rywalizacji między Ślizgonami a Gryfonami i konkretniej między Malfoyem a Potterem; niezwykłych magicznych przedmiotów czy stworzeń oraz nocnych wypraw po zakamarkach Hogwartu, obfitujących w wiele przygód. Książki o Harrym Potterze mają w sobie coś szczególnego, powrót do magicznej rzeczywistości wykreowanej przez Rowling stanowi zawsze nie lada przyjemność. Ten świat oczaruje każdego, kto da się porwać lekturze. Książka jest absolutnie dla wszystkich, jej uniwersalność wręcz zdumiewa, nie bez przyczyny w przygodach młodego czarodzieja zaczytywali się młodsi i starsi miłośnicy literatury, a także miliony dzieciaków na całym świecie. Poza tym autorka w swoich dziełach subtelnie przypomina o takich wartościach, jak: odwaga, przyjaźń i lojalność; robi to w prosty, niedenerwujący czytelnika sposób – to kolejna niewątpliwa zaleta zarówno tej powieści, jak i całego cyklu. „Harry Potter i więzień Azkabanu” należy do klasyki literatury fantastycznej, co już samo w sobie stanowi dobrą rekomendację. Jeśli jest jeszcze ktokolwiek, kto nie czytał tego tomu, polecam gorąco nadrobić zaległości. Zobacz także inne książki J.K. Rowling. źródło okładki: mediarodzina.pl
„Harry Potter i więzień Azkabanu” J. K. Rowling – recenzja książki
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że łazienka to miejsce, w którym powinno być szczególnie czysto. Powinniśmy ją zatem regularnie sprzątać. Przede wszystkim w miejscach trudno dostępnych, bo właśnie tam gromadzi się brud. Chemia czy domowe sposoby? Środki chemiczne wybieramy w zależności od tego, do czego będziemy ich używać. Na rynku nie brakuje specjalistycznych preparatów przeznaczonych do czyszczenia łazienek i elementów jej wyposażenia. Najpopularniejsze marki to m.in.Dr. Beckmann (np. żel do usuwania kamienia), Sann Profi (np. pianka do kranów i baterii), Heitmann (np. uniwersalna soda czyszcząca). Skuteczne są też domowe sposoby – do najczęściej wykorzystywanych środków należą ocet, soda kuchenna, woda amoniakalna i kwasek cytrynowy. Wanna Najdelikatniejszymi materiałami są oczywiście akryl oraz włókno szklane. Można je czyścić mieszanką wody z proszkiem do prania lub płynem do mycia naczyń, sokiem z cytryny, a także sodą kuchenną. Należy pamiętać, by korzystać z miękkich ściereczek, ponieważ wszelkiego rodzaju szczotki druciane mogą uszkodzić wrażliwą powierzchnię tworzyw sztucznych. Wanny emaliowane czyścimy delikatnym mleczkiem, ponieważ proszki czyszczące mogą powodować ich matowienie. Plamy powstające na emalii usuniemy z wykorzystaniem pasty z sody i octu, a zacieki oraz gromadzący się kamień – trąc zabrudzone miejsce skórką z cytryny. Jeśli na powierzchni wanny pojawiła się rdza, pozbędziemy się jej dzięki mieszance sody z wodą. Powierzchnie wykonane z ceramiki są najłatwiejsze do utrzymania w czystości, wystarczy przecierać je szmatką namoczoną w mieszance ciepłej wody z sodą. Osad z kamienia usuniemy za pomocą octu, a plamy z rdzy – mieszanką octu z wodą amoniakalną. Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku tej ostatniej mieszanki musimy pracować w rękawicach i przy szeroko otwartych drzwiach (lub oknie, jeśli nasza łazienka je posiada). Prysznic Brodzik prysznica czyścimy tak samo jak wannę – wykorzystując środki bezpieczne dla materiału, z którego jest wykonany. Nieco trudniejsze jest usunięcie zabrudzeń gromadzących się na przeszklonych drzwiach prysznicowych (z reguły są to zacieki z mydła), w łączeniach brodzika ze ścianą oraz na silikonowych uszczelkach (duża wilgoć powoduje powstawanie pleśni). Odkładający się na słuchawce prysznicowej kamień zlikwidujemy przy użyciu soli, kwasku cytrynowego lub octu. Wystarczy zanurzyć ją w wiaderku z odpowiednio przygotowanym roztworem z gorącej wody i dowolnego z powyższych składników (w proporcjach 1:1, czyli na 1 szklankę wody przypada 1 szklanka składnika czyszczącego). Kamień osadzający się na szklanych drzwiach zlikwidujemy drobno zmieloną solą rozpuszczoną w niewielkiej ilości wody. Żeby pozbyć się pleśni, musimy wykorzystać pastę wykonaną z wody zmieszanej z sodą kuchenną. Warto jednak pamiętać, że pleśń trudno zlikwidować (czasem niezbędna jest np. wymiana uszczelek lub ponowne wykonanie łączeń między brodzikiem i ścianą), dlatego należy dbać o odpowiednią wentylację łazienki. Kafelki, fugi, armatura Kafelki najwygodniej się czyści po kąpieli, ponieważ osiadająca na nich para wodna ułatwia usuwanie zabrudzeń. Można je umyć np. delikatnym mleczkiem, a następnie natrzeć olejem lnianym, aby nadać im blask. Białawe zacieki usuniemy, pocierając je skórką z pomarańczy, a kamień oraz osad z mydła – przemywając je wodą z octem. Kafelki na podłodze wystarczy przetrzeć delikatnym mleczkiem (bez drobinek czyszczących). Fugi najlepiej czyścić nabłyszczaczem do zmywarek, pastą z sody kuchennej, a także gęstą pianą z proszku do prania zmieszanego z wodą (ta metoda działa również w przypadku fug wykonanych z silikonu). Wszystkie środki czyszczące nanosimy szczoteczką do zębów. Codzienne zabrudzenia (np. ślady palców) usuniemy z armatury gąbką namoczoną w płynie do naczyń. Z kamieniem poradzi sobie ocet, ale bezpieczniejszy dla metalu będzie kwasek cytrynowy rozpuszczony w niewielkiej ilości wody. Wystarczy namoczyć nim ściereczkę i owinąć nią miejsce z nalotem z kamienia, a po kilku godzinach usunąć go szczoteczką do zębów. Rdzę likwiduje woda amoniakalna nanoszona miękką ściereczką (zawsze w rękawiczkach i przy otwartych drzwiach). Jeśli zależy nam na tym, aby armatura nabrała blasku, powinniśmy natrzeć ją skórką z cytryny bądź pomarańczy.
Jak czyścić „trudne miejsca” w łazience?
Kiedy zbliża się Dzień Dziadka, wielu z nas staje przed wyborem najlepszego prezentu z tej okazji. Takim upominkiem w tym roku mogą z powodzeniem stać się ubrania i dodatki. Modowe prezenty są nie tylko praktyczne, ale też sprawiają, że obdarowana osoba może z nich korzystać na co dzień. Koszula w kratę Koszula, w której dziadek będzie mógł chodzić na co dzień lub zakładać ją na mniej formalne okazje, jest doskonałym prezentem dla wielbiciela takich strojów. Flanelowe modele z motywem kraty są bardzo uniwersalne i jednocześnie dobrze wyglądają na większości męskich sylwetek. Taka koszula z pewnością przyda się dużo częściej niż zazwyczaj wybierane eleganckie modele. Jedyne, o czym powinniśmy pamiętać, to wcześniejsze sprawdzenie odpowiedniego rozmiaru. Dzięki temu nasz prezent z pewnością przypadnie do gustu dziadkowi i będzie z niego chętnie korzystał. box:offerCarousel Ciepły sweter To rzecz, o której marzy każdy mężczyzna, kiedy za oknem robi się zimno. Sweter wykonany z wełny jest wtedy najlepszym sposobem na udany prezent. Materiał sprawia, że świetnie ogrzewa ciało, a przy tym odprowadza wilgoć, więc nie potęguje pocenia się. Wybierając prezent dla dziadka, warto postawić na klasyczne modele w odcieniach szarości lub granatu. Jeżeli będą wykonane z dobrego materiału, sprawdzą się nie tylko na co dzień, ale i do pracy, jeżeli nie wymaga ona ścisłego dress code’u. box:offerCarousel Skórzany pasek Dodatek niezbędny w szafie mężczyzny. Dobrze wykonany skórzany pasek będzie dobrym pomysłem z okazji Dnia Dziadka. Najlepszym rozwiązaniem będą klasyczne modele w kolorze czarnym lub brązowym, które pasują do większości spodni. Uwagę powinniśmy zwrócić również na kształt i rozmiar klamry. U dojrzałych mężczyzn najlepiej prezentują się klasyczne stalowe zapięcia, które sprawdzą się przy różnych typach strojów. Nie będą raziły nawet w zestawieniu z elegancką koszulą lub marynarką. box:offerCarousel Jedwabny krawat Krawat to kolejny ze sprawdzonych pomysłów na prezent z okazji Dnia Dziadka. Warto kupować jedwabne krawaty, które doskonale wyglądają i bardzo dobrze się noszą. Do wyboru mamy różne wersje kolorystyczne, jednak w przypadku dziadka nie warto stawiać na szalone wzory. Dużo lepiej sprawdzą się modele w dyskretne paski i stonowana kolorystyka. Ciekawym rozwiązaniem są krawaty w odcieniach stali, z mniejszymi paskami lub graficznymi deseniami. Są nie tylko uniwersalne, ale także bardzo efektowne. Modowy prezent dla dziadka nie musi oznaczać, kultowych już, skarpetek. Wystarczy odrobina kreatywności, aby znaleźć element ubioru, który przyda się dziadkowi i będzie mu się podobał, więc chętnie po niego sięgnie, dobierając strój na kolejny dzień. Taki prezent z okazji Dnia Dziadka daje wiele możliwości, dlatego warto z niego skorzystać.
Modowe prezenty na Dzień Dziadka
Jak przygotować auto na jesienną pluchę? To odwieczne pytanie każdego, kto dba o swoje auto jak o własne dziecko. Po wyczerpującym lecie, które przypiekło karoserię promieniami słońca, warto teraz odpowiednio zadbać o jej wygląd i przygotować na skrajne temperatury – słoneczne dni, typowe dla polskiej złotej jesieni oraz pochmurne pełne deszczu i przeszywającego wiatru wieczory. To wszystko może niekorzystnie odbić się na wyglądzie naszego auta. Jakich zatem preparatów używać, by nasz metalik błyszczał na ulicach? Wosk Tradycyjna pasta woskowa nabłyszczająca to dobre rozwiązanie dla oszczędnych, bo 250 ml kosztuje od ok. 20 zł. W jego skład wchodzą naturalny wosk oraz silikon, który ma cechy antyelektrostatyczne. Nie tylko nabłyszcza karoserię, ale chroni ją także przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi, takimi jak smog czy kwaśny deszcz. Nakłada się go gąbką. Wosk na mokro box:offerCarousel Jego zaletą jest fakt, że po umyciu samochodu przed jego nałożeniem nie trzeba osuszać karoserii, wystarczy rozpylić wosk i wytrzeć ściereczką do sucha. Krople same spływają po aucie, a my możemy cieszyć się jego błyskiem oraz mamy pewność, że żadna pogoda nie będzie mu straszna i nie wpłynie negatywnie na jego wygląd. Wydatek nie jest wysoki, ponieważ jego cena zaczyna się od 13 zł za 750 ml produktu. Wosk w mleczku box:offerCarousel Jego zaletą jest fakt, że na karoserii nie pozostaje biały proszek. Wosk w mleczku jest bogatą mieszanką odżywek. Formuła zawiera ochronę UV, tak więc jesienne promienie słoneczne nie uszkodzą lakieru. Dzięki niemu delikatnie przyciemnimy i wzbogacimy kolor wydobywając jego głębię, wyeliminujemy lekkie rysy i zadrapania, co z kolei uchroni karoserię przed pojawieniem się rdzy. Cena produktu wynosi około 100 zł. Woski dostępne są w zestawie z akcesoriami do jego nakładania, takimi jak gąbka, aplikatory i ściereczki do polerowania. Glinka Glinka to idealny produkt do oczyszczenia lakieru z zabrudzeń po letnich wojażach. Bez problemu usunie taki brud, jak nalot przemysłowy i środowiskowy, soki z drzew czy smołę. Idealnie nadaje się do czyszczenia przed nałożeniem wosku. Dodatkowo chroni lakier i wzbogaca jego kolor. Jej cena zaczyna się od 20 zł, a więc warto zainwestować niewielką kwotę, by przygotować auto do dalszej pielęgnacji przed nadejściem jesieni. Powłoka kwarcowa box:offerCarousel Powłoka kwarcowa często mylona jest z woskiem, ale nie jest to wosk ani syntetyczny, ani naturalny. Niczym za pociągnięciem czarodziejskiej różdżki w ciągu 12 godzin od aplikacji zmienia swoją konsystencję – najpierw z płynnej cieczy w żel, a potem w kwarcowe ciało stałe. Nie tylko chroni przed działaniem warunków atmosferycznych, ale także idealnie zabezpiecza karoserię przed zarysowaniami, ponieważ tworzy powłokę o grubości maksymalnej 0,5 mikrona. Dzięki temu nie jest wrażliwy na APC lub środki chemiczne do pielęgnacji karoserii, w tym zawierające alkohol. Powłoka polimerowa Jest to ochronny wosk polimerowy przeznaczony do wszystkich typów lakierów samochodowych. Nie tylko gwarantuje ochronę karoserii przed niekorzystnymi działaniami atmosferycznymi, ale także tworzy olśniewający efekt wizualny wet look. Zaletą tej powłoki jest także stworzenie efektu hydrofobowego. Warunkiem uzyskania wyżej wymienionych efektów jest dokładne odtłuszczenie karoserii przed użyciem wosku polimerowego, na przykład za pomocą glinki. Cena produktu rozpoczyna się od około 60 zł za 250 ml preparatu. Plandeka box:offerCarousel Gdy dostatecznie zadbamy o nasze auta przed nadejściem jesieni, powinniśmy się zastanowić nad zakupem plandeki ochraniającej samochód. Oczywiście nie każdemu się ona przyda. Natomiast powinni na nią zdecydować się właściciele aut nieposiadający garażu. Nie ma nic gorszego od perspektywy zabrudzenia dopiero co umytego auta i wypielęgnowanej karoserii, idealnie przygotowanej na nadejście jesiennej pluchy. Koszt plandeki zależy od modelu auta (chodzi o ilość potrzebnego materiału oraz stopień trudności szycia). Dzięki niej nasz „metalik” nie będzie bezpośrednio narażony na działanie promieni słonecznych, opadów deszczu, smogu i mgły, które niekorzystanie wpływają na jego wygląd.
Jak zadbać o lakier samochodu jesienią? Woski i inne specyfiki do „metalików”
Nasze dzieci w szkole spędzają jedną trzecią dnia. Dlatego zakupu odpowiednich butów zamiennych nie powinniśmy traktować po macoszemu. Od tego, jakie buty będą nosiły zależy nie tylko ich komfort, ale też zdrowy rozwój stóp. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę przy zamawianiu obuwia do szkoły. Odpowiednie buty do szkoły powinny być wygodne, zapewniać komfort chodzenia oraz bezpieczeństwo. Dziecko nieraz przez jedną trzecią całego dnia biega w nich po szkolnych korytarzach, siedzi na lekcjach, ćwiczy na sali gimnastycznej. Jakie buty wybrać, aby zapewnić mu maksymalną wygodę? Szybką podpowiedzią czy buty warte są zachodu jest znak „zdrowa stopa”. Jeśli buty, które wpadły w oko naszym dzieciom mają go, śmiało możemy je kupić. To wyznacznik dobrego obuwia. Buty zmienne powinny być też praktyczne. Dlatego warto rozważyć zakup modeli, które są wsuwane na stopę. Założenie ich w szatni zajmie dosłownie kilka sekund. To bardzo ważne, gdy wybieramy buty dla młodszych uczniów, np. uczących się w klasach 1-3. Inną sprawą jest ich wygląd, kolor czy aktualnie obowiązująca moda. To rzeczy mniej istotne. Jednak doskonale wiemy, że w przypadku dorastających młodych ludzi, nie uda się tych elementów pominąć. Dlatego nim zamówimy konkretną parę, warto usiąść przed komputerem wraz z dzieckiem i poprosić, by podpowiedziało, jakie modele najbardziej mu się podobają. Jakie buty wybrać na lekcję wychowania fizycznego Szczególną uwagę powinniśmy zwrócić na buty, w których dziecko będzie ćwiczyło na sali gimnastycznej. W trakcie lekcji wychowania fizycznego stopa bardziej się poci, musi być usztywniona i zabezpieczona przed potencjalnym upadkiem czy kontuzją. Dobrze, kiedy podczas skoków czy biegania buty pozwalają odciążyć układ ruchu. Bardzo ważna jest podeszwa butów sportowych. Powinna minimalizować ryzyko poślizgnięcia się. Buty, w których nasza pociecha będzie ćwiczyła podczas lekcji nie powinny ograniczały ruchu stopy. Jednocześnie nie mogą być zbyt twarde czy mieć usztywnianego zapiętka. Takie cechy mają klasyczne buty sportowe. Ale nie tylko. Śmiało można postawić na halówki. Jakie marki wybrać? Warto postawić na te, z górnej półki, np. Nike, Adidas, Reebok czy New Balance. Znajdziemy w nich buty dostosowane do poruszania się na parkiecie. Jakie buty wybrać do chodzenia po szkole dla chłopca W przypadku butów, w jakich nasze dziecko będzie spędzało czas na lekcjach i przerwach, nie musimy trzymać się aż tylu zasad. One w pierwszej kolejności powinny zapewnić mu pełną wygodę chodzenia. Najlepiej, jeśli będą wykonane z oddychającego materiału. Dzięki temu zapewnią maksimum komfortu podczas chodzenia. Ich wybór śmiało możemy uzależnić od tego, jak się prezentują, czy jaki mają kolor. Pamiętajmy też o antypoślizgowej podeszwie. Bardzo ważna jest też jakość obuwia. Dlaczego? Jeśli nasza pociecha już nie rośnie jak na drożdżach, będzie w nich chodziła przez 10 miesięcy trwania roku szkolnego. Od lat jako buty zamienne doskonale sprawdzają siętradycyjne trampki, które dziś nie tylko są czarno-białe, ale są szyte w wielu ciekawych zestawieniach kolorystycznych. Marzeniem większości młodych ludzi są trampki jednej konkretnej marki. Chodzi o trampki Converse, które mają charakterystyczną gwiazdkę po wewnętrznej stronie buta. Jakie buty zmienne wybrać dla dziewczyn Nie wszystkie dziewczyny lubią chodzić na co dzień w butach sportowych. Nie wszystkim będą one pasowały do stylu ubierania się. Wtedy dobrym zamiennikiem klasycznych trampek czy adidasów mogą okazać się wygodne baleriny. Są lekkie, dobrze dopasowują się do kształtu stopy. Przy ich zakupie warto zwrócić uwagę czy mają antypoślizgową podeszwę, która zminimalizuje ryzyko upadku. Ich ogromnym plusem, jest fakt, że dobrze będą komponowały się zarówno ze spódnicami, sukienkami czy legginsami. W przypadku dorastających strojniś pamiętajmy, by nie ulec ich namowom i nie pozwolić im chodzić po szkole w butach na koturnach, czy wysokim obcasie. Nie będzie to dla nich ani bezpieczne, ani zdrowe. Jako buty zamienne nie sprawdzą się też sandały czy klapki, które nie zapewniają stopie pełnej stabilności. Wygoda, komfort i bezpieczeństwo. To trzy najważniejsze cechy, jakie powinny mieć buty zamienne, w jakich nasza pociecha spęcza czas w szkole.
Buty zmienne dla ucznia - jakie wybrać?
Dobrze dopasowana czapka jest równie ważnym elementem stroju, jak buty, rękawiczki, czy krawat – po prostu tworzy całość i tylko od nas zależy czy będzie to całość interesująca, czy banalna. Odpowiednia czapka podkreśli twój styl! Być może moda męska nigdy nie była tak wielowymiarowa i zróżnicowana jak damska, ale to się zmienia, ponieważ producenci mają teraz dla panów o wiele więcej propozycji, niż kiedyś. Także w kwestii jesienno-zimowych nakryć głowy. Zwykle panowie wybierają proste czapki zimowe, bez udziwnień, wzorów czy dodatków, w jednym, konkretnym kolorze – głównie jest to stonowana czerń, granat, brąz, grafit. Na szczęście możliwości są znacznie większe, warto więc nie bać się i, zostając przy klasycznym fasonie, zaszaleć z kolorem. Inna historia to wzory. Najpopularniejsze są w dalszym ciągu napisy lub firmowe loga, ale zdarzają się także czapki we wzory odpowiednie dla mężczyzn i dla kobiet. Dla młodych, pełnych fantazji projektanci proponują ostre zdecydowane kolory, a także ozdoby, jak np. pompony. Swoich fanów niezmiennie mają kominiarki – są uniwersalne i zawsze modne oraz dają dobre ciepło. Dla prawdziwych zmarzluchów można polecić bardzo ciepłe, odpowiednie nawet na duże mrozy uszatki. Wszystkie te fasony czapek kojarzą się przede wszystkim z luźnym czy wręcz sportowym stylem bycia. Niektórzy panowie stawiają na elegancję i takie też powinno być wybrane przez nich nakrycie głowy. Co można zaproponować stylowym i eleganckim panom? Jesienno-zimowa elegancja – co można polecić wybrednym? Są mężczyźni, którzy bardzo dbają o swój wizerunek, aby był on dopracowany we wszystkich szczegółach. Tyczy się to także nakryć głowy. Co można polecić eleganckiemu, posiadającemu swój styl panu? Od dawna elegancki mężczyzna kojarzy się z kapeluszem – zresztą bardzo słusznie, ponieważ nie ma chyba bardziej stylowego nakrycia głowy, niż właśnie kapelusz. Modny model na jesień będzie doskonałym wyborem, jeśli stawiasz na interesujący look i lubisz zwracać na siebie uwagę. Kapelusze są niezastąpione, jeżeli w chłodne dni jako okrycie wierzchnie wybierasz płaszcz. Czy krótszy, czy dłuższy – to już nie ma tak wielkiego znaczenia, do każdego będzie pasował kapelusz. Niektórzy panowie wybierają kaszkiety, to także ciekawe i stylowe rozwiązanie, może nawet nie tak zobowiązujące, jak kapelusz, a równie uniwersalne i twarzowe. Podobnie ma się sprawa z beretami, mają swoich zwolenników wśród oryginalnych, nieobojętnych na modowe trendy mężczyzn. Warto zauważyć, że dobrym rozwiązaniem zarówno dla mężczyzn, którzy dbają o swój wizerunek, jak i dla tych, którzy nie chcą tracić czasu na wybieranie garderoby, lub po prostu zwyczajnie nie lubią czy nie potrafią kupować ubrań, jest zakupienie zestawu czapka + szalik. Takie zestawy (czasem dochodzi do tego też para rękawiczek) są dobrym pomysłem, jeżeli chcemy oszczędzić czas, jaki niewątpliwie należy poświęcić na kompletowanie garderoby jesienno-zimowej. Przy tym nie trzeba już myśleć o szaliku, każdy element pasuje do siebie. Warto przekonać się do nakryć głowy, nawet jeśli ktoś niespecjalnie za tym przepada, oferta producentów jest niezwykle zróżnicowana i na pewno łatwo będzie wybrać z niej coś dla siebie, nie popadając w banalne rozwiązania. Korzystnie jest też nie ograniczać się przy wyborze do kilku najczęściej preferowanych kolorów. Każdy może znaleźć swój indywidualny styl, a jak wiadomo, dodatki są przy tym bardzo ważne. Odpowiednie nakrycie głowy może nadać całkiem nowego wyrazu naszemu wizerunkowi – warto o tym pamiętać!
Ciepłe czapki na jesień dla niego
Żyjemy w pośpiechu. Musimy zdążyć na pociąg, do pracy lub odebrać dzieci ze szkoły o wyznaczonej porze. A jeśli nie jesteśmy pewni godziny, którą wskazuje nasz zegarek? By pozbyć się tego problemu, powinniśmy pomyśleć nad kupnem zegarka sterowanego falami radiowymi. Atomowa dokładność Zegarki sterowane radiowo, zwane też z języka angielskiego radio controlled, zawdzięczają swoją dokładność informacjom przesyłanym przez zegary atomowe rozmieszczonych w wielu miejscach na świecie – najbliższy znajduje się w Mainflingen koło Frankfurtu, w Niemczech. Czas z tego zegara jest emitowany jako wzorcowy (DCF77). Informacje przesyłane są w postaci fal radiowych. Odbierają je instytucje, dla których dokładny czas jest bardzo ważna, m.in. koleje, sieci komputerowe i telekomunikacyjne, stacje radiowe i telewizyjne. Impulsy są też odbierane przez niektóre modele zegarków, następnie przetwarzających je na czytelną dla nas formę z dokładnością równą przesunięciu o jedną sekundę na milion lat. Dzięki temu możemy być pewni wskazywanej godziny. Nie musimy również pamiętać o synchronizacji, ponieważ zegarek, zaraz po uruchomieniu, automatycznie ustawi godzinę i będzie sam dbał o zgodność z czasem wzorcowym. Czas wzorcowy uwzględnia również zmianę czasu z zimowego na letni, więc nie zaśpimy ani nie wstaniemy zbyt wcześnie. bbox:hint Sygnał DCF jest odbierany na terenie całego kraju, jednak wszelkie wysokie zabudowania, elektrownie, rozdzielnie prądu, porty lotnicze, autostrady, kable wysokiego napięcia, sygnalizacje świetlne, autostrady czy duże nierówności terenu mogą na ten odbiór wpływać negatywnie. [/bbox] Przykładowe modele Przyjrzyjmy się najciekawszym dostępnym na rynku modelom zegarków sterowanych drogą radiową. Casio G-Shock GW-A1100 . Produkt znanej japońskiej firmy, z flagowej serii G-Shock. Nie tylko jest kontrolowany radiowo i wodoszczelny do 200 m, lecz ma również panel słoneczny zapewniający stałe dostarczanie energii oraz system antywstrząsowy G-Shock. Wyposażono go w analogowy mechanizm kwarcowy oraz szkiełko mineralne. box:offerCarousel Citizen AS4020-52E. Kolejny produkt prestiżowej firmy Citizen to klasyczny męski zegarek dostrajany automatycznie falami radiowymi. Model ten jest również wyposażony w nowoczesny mechanizm Eco-Drive, zasilany dowolnym źródłem światła, i zapewnia dużą rezerwę energii. Kopertę i bransoletę wykonano ze stali szlachetnej, zapewniającej wysoką jakość i trwałość, odporność na korozję oraz działanie czynników atmosferycznych Zegarek ma specjalnie utwardzane szkiełko szafirowe i jest wodoszczelny do głębokości 200 m. Zegarki są nie tylko czasomierzami, lecz również wyznacznikami prestiżu oraz stylu. Nie wahajmy się i zainwestujmy w dobrze wyglądający zegarek, który posłuży nam przez długie lata. Zobacz również:Małe AGD sterowane z telefonu
Męskie zegarki sterowane radiowo
Może pięknie ozdobić twój salon lub sypialnię albo być doskonałym prezentem od wnuków dla dziadków czy od ciebie dla ukochanej osoby. Nowoczesne cyfrowe ramki to idealny gadżet do domu, który pozwoli utrwalić najwspanialsze chwile z życia. Niektóre modele umożliwiają nawet przesłanie zdjęć z wakacji najbliższym, jeszcze przed naszym powrotem. Utrwalenie chwil na fotografii Możliwość utrwalenia chwili na fotografii to jedno z największych osiągnięć człowieka. Wyobrażacie sobie, co musiał czuć Joseph Nicéphore Niépce, kiedy w 1827 roku stworzył trwały obraz na wypolerowanej cynkowej płytce? Fotografia od tego czasu bardzo ewoluowała. Dziś mało kto pamięta kupowanie kliszy, na której mieściło się 24 lub co najwyżej 36 zdjęć. Prawdą jest, że przy dość wysokiej cenie filmu i ograniczonej ilości klatek do wykonania każde ujęcie poprzedzone było chwilą namysłu. Obecnie w świecie fotografii cyfrowej, gdy aparat każdy ma w komórce, w pamięci której mieszczą się tysiące zdjęć, nie zastanawiamy się zbytnio nad tym jak, co i po co fotografujemy. Po prostu pstrykamy. Zdjęcia coraz rzadziej mają w sobie tyle magii, subtelności i pomysłu, co kiedyś. Od czasów pierwszych zdjęć i aparatów fotograficznych nie zmieniło się jedno – wciąż uwielbiamy oglądać wykonane przez siebie czy najbliższych ujęcia. I mimo że oglądanie zdjęć na ekranie komputera, telewizora czy tabletu nie daje tyle frajdy, co oglądanie odbitek na papierze fotograficznym, skrzętnie poukładanych w albumach, to i tak chętnie to robimy z przyjaciółmi i rodziną. Nic dziwnego, że podążając za rozwojem fotografii, technologia dotknęła także ramki do zdjęć. Ramki, których jedynym zadaniem do tej pory była ochrona oraz ekspozycja zdjęcia na komodzie czy ścianie, dziś są wyposażone w wysokiej jakości, często dotykowe ekrany, duże pojemności pamięci, dzięki którym na jednej ramce możemy wyświetlić tysiące zdjęć, a nawet filmy. Są także ramki z łącznością bezprzewodową Wi-Fi, a nawet komórkową 3G. Taką ramkę możemy zostawić rodzicom, którzy mogą postawić ją w salonie, a my – jadąc na wakacje – możemy za pomocą odpowiedniej aplikacji przesłać im zdjęcia z trwającej podróży wprost do ramki. Przeszukałem Allegro i znalazłem kilka interesujących ofert cyfrowych ramek do zdjęć, które mogą was zainteresować. PROCOMM PRO-4719Z Zaczynamy od najdroższej ramki w poniższym zestawieniu. PROCOMM PRO-4719Z to tak naprawdę wideodomofon z funkcją cyfrowej ramki na zdjęcia. Możemy powiesić go na ścianie lub postawić na komodzie czy szafce nocnej. Wyświetla zdjęcia na 7-calowym ekranie LCD o wysokiej rozdzielczości. Co ważne, mogą to być także filmy. Zapisujemy je na obsługiwanej przez urządzenie karcie pamięci. Poza funkcją cyfrowej ramki urządzenie pracuje jako wideodomofon oraz ekran do podglądu domowego monitoringu. Ramka pokazuje zdjęcia, ale w chwili gdy ktoś zadzwoni do naszych drzwi, na ekranie wyświetli się wideo prezentujące gościa. Niestety, podstawowym problemem jest cena – 1300 zł, do której trzeba jeszcze doliczyć koszt karty pamięci. WR2A Tym razem coś dziesięciokrotnie tańszego. Model WR2A to cyfrowa ramka z ekranem LCD TFT o przekątnej 7 cali, oferującym obraz o 262 tysiącach kolorów. Oferowana rozdzielczość to 480 x 234 pikseli, co przy tej przekątnej i roli urządzenia zdecydowanie wystarcza do prezentowania zdjęć i filmów. Media zapisujemy na karcie pamięci. Obsługiwane są SD/MMC oraz MS. Można także podłączyć pendrive’a do portu USB. Dla ciekawszego efektu producent dodał niebieskie podświetlenie przezroczystej obudowy ramki, a dla zwiększenia komfortu obsługi w zestawie dodano pilot zdalnego sterowania. Cena tego urządzenia to 136 zł. HAMA Slimline Basic 10 Dla tych, dla których rozmiar ma znaczenie, znalazłem cyfrową ramkę marki HAMA, model Slimline Basic 10. Jest to ramka wyposażona w ekran o proporcjach 4:3, wykonany w technologii LCD TFT. Ma przekątną aż 10 cali, czyli 25,4 cm. To bardzo duża ramka, która dzięki wbudowanej stopce (ukryta jest w niej cała elektronika) idealnie nadaje się do postawienia na stoliku nocnym czy komodzie. Media możemy dostarczyć za pomocą kart pamięci SD lub pamięci masowej w postaci pendrive’a podłączanego do portu USB. W zestawie producent oferuje pilota do zdalnego sterowania. Rozdzielczość tego monstrum to 1024 x 768 pikseli. Za taki gadżet musimy zapłacić 346 zł. Goclever Zoom.ME WiFi oraz 3G Jedna z najbardziej nowoczesnych ramek na zdjęcia dostępnych na rynku. Zoom.Me to projekt Mateusza Kuśnierewicza, mistrza olimpijskiego i mistrza świata w żeglarstwie. W ofercie są dwa modele ramek – Wi-Fi oraz 3G. Pierwsza łączy się z naszą bezprzewodową siecią Wi-Fi, w ten sposób komunikuje się ze smartfonem, za pomocą którego możemy przesyłać do niej zdjęcia. Model 3G został wyposażony w miejsce na kartę SIM. Dzięki temu możemy ją podarować osobie, która nie ma w domu stałego łącza i internetu. Urządzenie zostało wyposażone w 4 gigabajty pamięci, w której można przechowywać do 4000 zdjęć. Klasyczny design, solidne wykonanie oraz wysokiej jakości 7-calowy ekran IPS sprawia, że ramka doskonale będzie się prezentować, a zdjęcia będą widoczne pod każdym kątem i z każdego miejsca w domu. Ogromną zaletą Zoom.ME jest możliwość przesyłania zdjęć wprost do ramki całkowicie zdalnie z poziomu aplikacji na telefon. Możemy podarować ramkę rodzicom i wysyłać im zdjęcia z podróży lub przesyłać dziadkom zdjęcia wnuków, kiedy tylko mamy na to ochotę. Ramka Zoom.Me kosztuje około 200 zł. Model z kartą SIM – o 50 zł więcej. Podczas pisania tego tekstu jeden ze sprzedawców oferował ramki w ofercie outletowej odpowiednio za 129 i 169 zł. To niewygórowana kwota za tak ciekawy sprzęt. VEO SLIM 8mm Bardzo ciekawa propozycja dla minimalistów. Ta cyfrowa ramka ma zaledwie 8 mm grubości, została wyposażona w ekran o przekątnej 7 cali i rozdzielczości 800 x 480 pikseli. Zdjęcia i filmy, które możemy na niej oglądać, dostarczymy do urządzenia za pomocą karty pamięci SD lub pamięci masowej w postaci pendrive’a. Dużą zaletą są proporcje ekranu 16:9, dzięki czemu idealnie nadaje się do oglądania filmów. Cena to 160 zł.
Cyfrowa ramka do zdjęć
Gwiezdne Wojny zachwycają nie tylko na ekranie, ale i pod choinką. Wspaniałe zestawy Lego Star Wars to doskonały pomysł na prezent dla każdego fana kosmicznych mocy. Znane wszystkim statki wraz z figurkami bohaterów wywołają uśmiech na twarzy obdarowywanego i pozwolą na wspaniałą zabawę. 1. Millenium Falcon – cena katalogowa: 699,99 zł Jeden z najbardziej rozpoznawalnych statków, Sokół Millenium, to idealny pomysł na upominek dla każdego fana Gwiezdnych Wojen. Szczegółowo dopracowany model ma odłączany kokpit, w którym mieszczą się 2 minifigurki oraz podwójne działo sprężynowe. Statek ma ruchome i otwierane elementy oraz skrytki i schowki na amunicję. W zestawie dostajemy aż 6 minifigurek, w tym m.in. Reya, Hana Solo i Chewbaccę. box:offerCarousel 2. Zwiadowca I – cena katalogowa: 319,99 zł Ten trójpłatowiec jest stworzony do kosmicznych przygód. Posiada spężynowe działka na skrzydłach i włazy z magazynami broni. W środku znajdziemy m.in. celę więzienną z miejscem na minifigurkę. Zestaw zawiera 3 ludziki Lego, broń oraz takie akcesoria, jak np. kajdanki. Statek wyposażono w obrotowe miejsce dla pilota, otwierany kokpit i boczne włazy. box:offerCarousel 3. Transformacja Dartha Vadera – cena katalogowa: 129,99 zł Klocki pozwalają na odtworzenie sceny transformacji Anakina w Lorda Vadera. Zbudujemy z nich coś w rodzaju stołu operacyjnego, na którym można ułożyć minifigurkę. Obracające się łóżko dokonuje metamorfozy wraz z aplikacją hełmu. Darth Vader potrafi użyć swojej mocy, aby wysadzić droidy, jak również walczyć świetlnymi mieczami. box:offerCarousel 4. Grot – cena katalogowa: 399,99 zł Fascynujący statek z kokpitem i podnoszoną szybą pozwoli na kreatywną zabawę w wymyślanie kosmicznych przygód. Na swoim pokładzie kryje wyjątkowy kryształ – źródło zasilania statku. Ma wysuwany taran oraz sprężynowe działa do bezpośredniej walki z przeciwnikiem. Do zestawu dołączone są 3 minifigurki oraz droid. Wśród akcesoriów są m.in. pistolety ręczne, blasterowe i wózek z narzędziami. box:offerCarousel 5. Turboczołg klonów – cena katalogowa: 559,99 zł Ten ogromny zestaw składa się aż z 903 klocków, z których może powstać fantastyczny turboczołg – krocząca maszyna o wielkości 31 cm. Ma 10 kół, amortyzowane zawieszenie, wieżyczkę obserwacyjną i mnóstwo innych niebanalnych funkcji. Wśród elementów znajdziemy 6 minifigurek, w tym Luminara Unduli oraz dowódcę klonów Gree. box:offerCarousel 6. Ucieczka Rathtara – cena katalogowa: 399,99 zł Na frachtowcu Han Solo i Chewbacca trzeba złapać Bala-Tika i jego kompanów. Na szczęście statek posiada liczne pułapki, dzięki którym jest to możliwe. Wśród figurek jest 2 Rathtarów z ruchomymi mackami i mnóstwo akcesoriów, w tym pistolety blasterowe, miotacze klocków i wiele wiecej. box:offerCarousel 7. Imperialny wahadłowiec Krennica – cena katalogowa: 459,99 zł To doskonały pomysł na podarunek dla każdego fana Gwiezdnych Wojen i kosmicznych statków. Wyposażony jest w rozkładane płaty, otwierany kokpit oraz zbrojownię i działa. W zestawie dostajemy 4 minifigurki oraz plecaki bojowe i pistolety. Jest on przeznaczony dla dzieci powyżej 9 lat. box:offerCarousel 8. Szturmowiec ze Scarif – cena katalogowa: 99,99 zł Ciekawym prezentem może być figurka Szturmowca do złożenia z klocków. Wyposażony jest w sprężynową wyrzutnię i miotacz klocków. Ma ruchome kończyny, dzięki czemu można ustawić go w dowolnej pozycji. Do zestawu dołączona jest dodatkowa amunicja oraz dwulufowy blaster. box:offerCarousel 9. AT-TE kapitana Rexa – cena katalogowa: 599,99 zł Krocząca maszyna kapitana Rexa to składający się z prawie 1000 elementów kosmiczny czołg z ruchomymi nogami, obrotowym działem i zapasem amunicji. Wyposażony jest w 2 wysięgniki, podnośnik i otwierany dach. Do zestawu dołączono 2 blastery, karabiny i miecz świetlny Piątego Brata. box:offerCarousel 10. Spotkanie na Jakku – cena katalogowa: 299,99 zł Na planecie Jakku Teedo chce porwać BB-8. Z pomocą przychodzi mu Rey. Z klocków złożymy m.in. wierzchowca Teedo, Luggabeast oraz stragan z plandeką, bronią i sejfem. Zestaw składa się z 530 elementów, a polecany jest dla dzieci powyżej 8 lat. box:offerCarousel
10 wyjątkowych zestawów Lego Star Wars na Święta 2017
Akumulator jest podstawowym elementem pojazdu. To dzięki jego pracy silnik może być uruchomiony. W przypadku, gdy nasze cztery kółka wyposażone są w dużą ilość elektroniki, stosowany jest akumulator AGM. Czy jest akumulator AGM? Akumulator AGM (Absorbent Glass MAT) jest najbardziej zaawansowanym technologicznie akumulatorem. Cechuje się wysoką zdolnością przyjmowania ładunków, a przede wszystkim prawie czterokrotnie większą liczbą cykli ładowania/rozładowania w porównaniu z klasycznymi modelami. Technologia AGM opiera się na zastosowaniu mat wykonanych z włókna szklanego, nasyconego elektrolitem między ołowianymi płytkami. Prasowanie płyt pod wysokim ciśnieniem minimalizuje utratę masy czynnej i zapewnia bardzo niską oporność wewnętrzną. Dzięki temu reakcje chemiczne między elektrolitem i masą aktywną zachodzą szybciej. W sytuacji zwiększonego zapotrzebowania na energię zapewniony jest szybszy transfer większej ilości energii. Najtańsze akumulatory AGM Rynek akumulatorów AGM otwiera produkt Bosch w cenie około 400 zł. Pojemność akumulatora wynosi 60 aH, a prąd zimnego rozruchu to 680 A. Bateria pochodzi z serii S5 AGM, która jest najnowocześniejszą serią akumulatorów AGM firmy Bosch. Alternatywą jest akumulator Mercedes-Benz o pojemności 70 Ah w cenie około 410 zł. Prąd rozruchowy wynosi 760 A. Bateria ta jest produkowana dla koncernu Mercedes-Benz, o czym świadczy chociażby znak homologacji koncernu. Na produkt udzielana jest 24-miesięczna gwarancja. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Wart zainteresowania jest również akumulator Centra AGM o pojemności 70 aH, dostępny w cenie 475 zł. Według danych producenta prąd zimnego rozruchu wynosi 760 A. Alternatywą jest akumulator polskiej firmy ZAP Sznajder o pojemności 70 Ah w cenie 400 zł. Prąd zimnego rozruchu wynosi 640 A. Akumulatory ZAP Sznajder cieszą się dużą popularnością dzięki bardzo dobremu wskaźnikowi jakości do ceny. Gwarancja producenta wynosi 18 miesięcy. Wyższa półka akumulatorów AGM Wyższą półkę akumulatorów AGM otwiera produkt marki ZAP Sznajder o pojemności 95 aH w cenie około 500 zł. W zamian otrzymujemy baterię dysponującą prądem rozruchowym na poziomie 780 A. Alternatywą jest produkt polski firmy Centra w cenie około 645 zł. Akumulator Centra Start-Stop AGM CK950 dysponuje pojemnością 95 aH i prądem rozruchowym na poziomie 850 A. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Kolejnym produktem wartym zainteresowania jest akumulator Bosch S5 AGM o pojemności 95 aH w cenie 660 zł. Prąd rozruchowy akumulatora wynosi 850 A. Produkt objęty jest 24-miesięczną gwarancją. Akumulatorem cieszącym się sporym zainteresowaniem klientów jest Varta Silver AGM START-STOP G14 o pojemności 95 aH, dysponujący prądem rozruchowym na poziomie 850 A. Produkt wyceniany jest na około 660 zł. O czym pamiętać podczas zakupu akumulatora AGM? Podstawową rzeczą, o której należy pamiętać podczas zakupu akumulatora AGM, jest jego odpowiednia pojemność. Informacje znajdują się w instrukcji obsługi pojazdu lub w katalogu akumulatorów. Drugą kwestią jest konieczność zwrotu starego akumulatora. W przypadku jego braku należy zapłacić kaucję w wysokości 30 zł. Na koniec warto zastanowić się nad zakupem odpowiedniego urządzenia, które w odpowiedni sposób naładuje akumulator AGM. Wśród specjalistycznych ładowarek do akumulatorów AGM dużą popularnością cieszą się ładowarki CTEK wyposażone w specjalny program ładowania akumulatorów AGM.
Przegląd akumulatorów AGM
Opaski do włosów mają za zadanie już nie tylko okiełznanie niesfornych włosów. Teraz pełnią funkcję wyrafinowanych ozdób. Nadają wyjątkowy charakter naszym stylizacjom i do tego kosztują naprawdę niewiele. Ta prosta i zarazem niezwykle atrakcyjna ozdoba do włosów noszona jest chętnie nie tylko przez małe dziewczynki. Dziś zakładamy opaskę na włosy właściwie na każdą okazję. Do pracy, na uczelnię, na wielkie wyjście, a nawet własny ślub. Liście To ostatnio chyba najmodniejszy motyw pojawiający się na opaskach do włosów. Wybór jest ogromny. Drobne, zazwyczaj metalowe listki prezentują się niezwykle dziewczęco. Duże liście, często w formie złotego wieńca laurowego, przyciągną oko i będą lepiej podtrzymywały fryzurę. „Liściaste” opaski występują w formie tradycyjnej, na metalowej podstawie lub na gumce. Te drugie możemy nosić na różne sposoby. Doskonale wyglądają na spiętych włosach, będą ozdobą każdego koczka czy kucyka. Tego typu opaskę możemy też umieścić niżej, na czole, aby opasała cały obwód głowy. To idealne rozwiązanie w przypadku rozpuszczonych włosów. Ozdobę z liśćmi najlepiej zestawić ze strojem w romantycznym, delikatnym stylu. Nadaje się jako dodatek to sukienki łączki, pastelowych zwiewnych ubrań, bardzo modnej tiulowej spódnicy. Na zasadzie kontrastu możemy ją również zestawić z jeansem i bardziej drapieżnym lookiem. box:offerCarousel Błyskotki Każda z nas lubi błyszczeć. W dzieciństwie przebierałyśmy się za księżniczki i marzyłyśmy o koronie połyskującej klejnotami. Dziś możemy spełnić to dziecięce marzenie. Małe, biżuteryjne cacka wpinane we włosy są teraz bardzo modne. Opaski ozdobione sztucznymi kamieniami, takimi jak cyrkonie, sprawią, że poczujesz się jak prawdziwa królewna. Błyszczące, przyciągające oko, będą idealnym dopełnieniem stroju na specjalne okazje. Pamiętajmy jednak, żeby nie wypaść zbyt „dosłownie” i nie wejść zanadto w bajkową konwencję. Lepiej wybrać prostą w formie sukienkę, garnitur lub dodać element przełamujący całość, np. rockową kurtkę skórzaną. Miłośniczkom klasyki proponujemy opaski z perełkami. Są bardzo eleganckie i mniej krzykliwe niż cyrkonie. Dobrze wyglądają na włosach upiętych w luźny koczek czy koński ogon. Oryginalnymi opaskami są diademy, to jednak propozycja na bardzo wyjątkowe okazje. Ostatnio bardzo często panny młode diademem zastępują welon czy stroik do włosów. box:offerCarousel Kwiaty we włosach Na fali powrotu stylu hippie i boho do mody powracają kwiatowe ozdoby do włosów. Opaski z kwiatami mają różnorodne formy. Mogą być drobne, błyszczące i pozłacane, a także tekstylne, wielobarwne. Bardzo ciekawą propozycją są wianki, czyli opaski na elastycznej tasiemce z naszytymi kwiatami. Przypominają ręcznie plecione wianki z drobnych różyczek lub polnych kwiatów. Wyglądają bardzo dziewczęco i romantycznie. Będą się idealnie prezentować na włosach rozpuszczonych lub niedbale upiętych do góry. Możemy je nosić zarówno do codziennego stroju, jak i na specjalne okazje. Świetnie wypadają w towarzystwie jeansów, dzianinowych sweterków, wojskowej parki czy wzorzystych, zwiewnych sukienek. Styl boho i hippie to również ozdoby z koralików. Opaski z drobnymi, kolorowymi koralikami to idealna propozycja na co dzień. Nie rzucają się w oczy tak jak cyrkonie lub kwiaty, a delikatnie podkreślają styl. Na kokardkę Opaski z biżuteryjnymi kokardkami mają wiele uroku. Klasyczna i elegancka forma pasuje do prostych fryzur z grzywką lub gładko upiętych. Kokardki z materiału mogą być drobne, delikatne lub bardziej okazałe. Zdobią je często błyszczące cyrkonie lub wyszywane koraliki. To dodatek niezwykle dziewczęcy i przeznaczony raczej dla młodszych kobiet. Doskonały jako ozdoba na randkę i zwykły dzień w szkole czy na uczelni. Biżuteryjne opaski do włosów to łatwy i niedrogi sposób na podkreślenie naszej fryzury i nadanie całemu strojowi wyjątkowego stylu. Mała rzecz, a potrafi zmienić tak wiele.
Najpiękniejsze biżuteryjne opaski do 10 zł!
W dobie elektronicznych rozwiązań każdego, nawet najprostszego problemu, jedno pozostaje niezmienne – sprawna odma, czyli konieczność zapewnienia oddechu skrzyni korbowej oraz kłopoty z nią. Na szczęście w miarę łatwe do ogarnięcia. Jak ich uniknąć? Najpierw musimy zrozumieć, czym jest odma i dlaczego jest tak ważna. To bardzo prosty układ podłączony do skrzyni korbowej. Skrzynia korbowa to nieco bardziej fachowa nazwa kadłuba silnika. Pod tłokami w wyniku wydostawania się powietrza lub spalin zaczyna się tworzyć nadciśnienie. Odma jest prostym układem, który umożliwia ponowne wepchnięcie tych gazów do komory silnika. Są to ilości dość małe, które nie zaburzają pracy motoru. Jest jednak dość istotne, by nie wypuszczać ich bezpośrednio do atmosfery. Po pierwsze, musiałyby ulatywać gdzieś pod maskę, skąd mogą być zassane do wlotu powietrza do kabiny, a spalinami – i to kompletnie nieoczyszczonymi – nikt normalny nie chce oddychać. Po drugie, te spaliny nie przeszły żadnego oczyszczania i ich „uwolnienie” jest złem w czystej postaci. I głupotą. Nie pozbywamy się bowiem problemu, lecz jego objawu. To jak leczenie grypy chusteczkami higienicznymi. „Uwolnienie” odmy grozi też mandatem. Jak odkryć problemy z odmą? Powstające w silniku nadciśnienie znajduje bezpieczne ujście właśnie w odmie. Jeśli ona się przytka, to nie ma siły – musi się znaleźć inne. Najczęściej wydmuchuje więc uszczelnienia silnika. Łatwo to poznać, bo motor jest wtedy zabrudzony olejem. Drugim objawem widocznym na pierwszy rzut oka jest wybijanie bagnetu do sprawdzania poziomu oleju. Jeśli zaglądamy pod maskę, a bagnet siedzi luźno w swoim gnieździe, choć ostatnio był dobrze osadzony – szybko zajmijmy się odmą. Nowe uszczelniacze mogą nas bardzo słono kosztować, to na ogół mocne kilkaset złotych plus nowy olej. No i odma. Jak uniknąć kłopotów z odmą? Im silnik w naszym aucie starszy, tym mniej szczelny, a więc i ilość gazów przelotowych może być relatywnie duża. Stan działania odmy warto zatem regularnie sprawdzać w starszych autach. Jak to zrobić? Rodzajów odmy jest wiele i nie ma rady uniwersalnej. Bardzo często wystarczy zdjąć wężyk i od razu widzimy, czy odma jest w miarę czysta, nieubrudzona olejem, czy ma czysty filtr lub separator. Jeśli nie wiemy, gdzie jest odma w naszym aucie, jak wygląda i jak się do niej zabrać, możemy użyć sprytnego triku mechaników. Przy pracującym silniku odkręcamy korek wlewu oleju. Jeśli jest przyssany albo po jego zdjęciu obroty silnika się nie zmienią – musimy się zająć odmą. Ostatnią, ale ważną rzeczą dla odmy jest jakośćoleju silnikowego. Zrozumiałe, że do starego auta nikt nie chce lać hipernowoczesnych preparatów za duże pieniądze. Ale im gorszy olej, tym więcej niechcianych gazów będzie produkował nasz silnik i więcej pracy będzie miała nieszczęsna odma. Problemy pojawiają się częściej, gdy jeździmy na krótkich odcinkach, a silnik nie ma czasu dobrze się rozgrzać. Wtedy trudniej mu odparować wodę z filtra lub separatora odmy. Szczególnie zimą może ona kompletnie przytkać odpowietrzenie – jeśli zamarznie. Warto więc co jakiś czas wybrać się w dłuższą, szybszą trasę. To naprawdę dobrze robi wielu elementom samochodu! Co wymieniać w odmie? Przede wszystkim musimy ustalić, jak nasza odma jest zbudowana – tu z pewnością z pomocą przyjdą nam fora użytkowników aut danej marki. Być może na wymianę czekafiltr odmy lub jej separator (w sumie spełniają podobne zadanie). Te elementy kosztują na ogół od 20 do 50 zł za komplet, zawierający filtr i odpowiednie uszczelki.
Filtr odmy – kiedy wymieniać?
Szukacie książki, która zmieni wasze życie? Takiej, dzięki której już nigdy nie będziecie musieli przeżywać negatywnych emocji, martwić się i stresować? Cóż, żaden poradnik nie czyni cudów, ale spośród długiej listy książek-które-odmienią-wasze-życie warto sięgnąć po „Jak przestać się martwić i zacząć żyć” Dale’a Carnegie. Książka Carnegie to właściwie klasyka gatunku. Ukazała się w 1948 roku, czyli na długo przed epoką wszechobecnych psychoterapeutów, leków antydepresyjnych i stresującej pracy w korporacji. I to właśnie jest chyba najmocniejszą stroną tej publikacji – jej ponadczasowość. Problemy, z jakimi zmagają się ludzie opisani w „Jak przestać się martwić i zacząć żyć” – w tym sam autor – niczym nie różnią się od tych, z którymi próbujemy walczyć dzisiaj. Zmęczeni pracą w korporacji, niepewnością ekonomiczną, kredytem czy też problemami w związku. Ponadczasowość i uniwersalność Siłą książki Carnegie jest jej prostota, a czasem – trzeba przyznać – wręcz bijąca po oczach prostolinijność. Autor zaczyna od krótkiego wstępu, w którym wyjaśnia, skąd wziął się pomysł na napisanie „Jak przestać się martwić i zacząć żyć”. Od razu robi się ciekawie, bo cały sens tego poradnika skupia się na osobistych doświadczeniach Carnegie. „W 1909 roku byłem najnieszczęśliwszym facetem w Nowym Jorku. Zarabiałem na życie, sprzedając ciężarówki. Nie wiedziałem przy tym nawet, jak wygląda silnik. Mało tego: nie chciałem wiedzieć. Nienawidziłem swojej pracy. Nienawidziłem życia w małym, pełnym karaluchów mieszkaniu na 56-ej Zachodniej”. Brzmi znajomo? Poza paroma szczegółami wielu ludziom łatwo będzie się identyfikować z sytuacją, w której znalazł się autor. Autor, który oczywiście zdołał zmienić swoje życie i teraz chce się z nami podzielić receptą na szczęście. Szczery, więc wiarygodny Czy Carnegie odkrywa jakieś nieznane dotąd prawdy? Naturalnie, że nie. Sam jednak od razu nam to komunikuje: „Bo przecież ani ty, ani ja nie dowiemy się o życiu żadnych nowości. Wiemy wystarczająco dużo”. To kolejna, poza prostotą, zaleta „Jak przestać się martwić i zacząć żyć”. Autor przemawia do nas bez owijania w bawełnę i ściemniania: „Musisz działać. A więc dobrze zaczynamy. Przeczytaj proszę pierwszą i drugą część tej książki; jeśli lektura nie sprawi, że przybędzie ci sił i zaczniesz cieszyć się życiem, odłóż tę książkę na półkę. Nie jest dla ciebie”. Można to odebrać jako przekomarzanie się z czytelnikiem lub po prostu fałszywą skromność, ale mnie takie postawienie sprawy przekonało. Bez patosu, ale dosadnie W „Jak przestać się martwić i zacząć żyć” znajdziemy takie rozdziały jak m.in. „Dziewięć słów, które mogą odmienić twoje życie”, „Nie opłaca się wyrównywać rachunków”, „Czy każdą z rzeczy, które masz, oddałbyś za milion dolarów” czy też „Nie przejmuj się bezsennością”. Każdy rozdział zawiera osobiste przemyślenia autora, odwołania do znanych mu historii, a także rady i zasady, które mają pomóc poprawić jakość naszego życia. Całość napisana jest lekkim, gawędziarskim stylem, dzięki któremu książkę czyta się łatwo i przyjemnie. Choć są tematy, przy których warto zatrzymać się na chwilę, podkreślić najważniejsze fragmenty albo po prostu przemyśleć swoje dotychczasowe zachowanie. Dlatego pomimo lekkiego stylu książki nie połyka się jej w trzy wieczory. „Jak przestać się martwić i zacząć żyć” to raczej pozycja, do której warto wracać w chwilach kryzysu życiowego, chandry albo po prostu gorszego, smutniejszego dnia.„Jak przestać się martwić i zacząć żyć” podzielona została na osiem części. Ostatnia z nich obejmuje prawdziwe historie ludzi, którzy w swoim życiu zmagali się z najróżniejszymi problemami. Każda z tych historii kończy się happy endem, choć ich droga do spokoju ducha i szczęścia nie była prosta. Wielu z opisanych w książce ludzi było już na tzw. dnie, od którego musieli się odbić. Inna niż wszystkie Dla mnie ta pozycja okazała się diamentem wśród napuszonych współczesnych poradników pisanych przez samozwańczych uzdrowicieli duchowych. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie wszystkim może przypaść do gustu prosty styl, banalne prawdy i porady Carnegie. Parafrazując autora: „Jeśli ta książka nie doda ci siły, po prostu ją odłóż”. Warto jednak spróbować. Książka dostępna jest także jako e-book (formaty EPUB i MOBI) za ok. 23 zł. Źródło okładki: www.studioemka.com.pl
„Jak przestać się martwić i zacząć żyć” Dale Carnegie – recenzja
Szlifierka kątowa, jako jedno z najszerzej i najczęściej wykorzystywanych urządzeń, oprócz odmian stricte profesjonalnych, przemysłowych posiada też odpowiedniki do sporadycznych lub też mniej intensywnych prac. Szlifierki te charakteryzują się nieco niższą mocą. Są jednak na tyle silne, że większość zadań stawianych przed nimi wykonają z powodzeniem. Zajmie to jednak nieco więcej czasu, bo tego typu maszyny przy trudniejszych operacjach należy oszczędzać, mając na uwadze właśnie ich często niewystarczającą moc. Krótka charakterystyka Przykładem takiej szlifierki jest Metabo W720. Maszyna ta występuję w dwóch odmianach: przeznaczona do pracy z tarczą 115mm lub 125mm. Mając na uwadze popularność i wszechstronność urządzenia, skupimy się na odmianie przeznaczonej do pracy ze ściernicą o średnicy 125mm. Jest to najbardziej popularny i ogólnodostępny rozmiar tarczy. Ponadto o tym rozmiarze występuje wiele odmian i rodzajów tarcz do wielu zastosowań. Nie jest problemem zaopatrzenie się w sklepach branżowych w tarczę do cięcia czy też do szlifowanie, a także wiele innych specjalistycznych gatunków tarcz ściernych. W720-125 to szlifierka o dość niskiej mocy, która znajduje zastosowanie w warsztacie każdego fachowca wykorzystującego tego typu narzędzia do lżejszych prac typu sporadyczne docinanie prętów, prace naprawcze, w parku maszynowym płytkarza itp. Funkcje Podstawową funkcją każdej szlifierki kątowej są oczywiście prace charakterystyczne dla tej grupy narzędzi, czyli szlifowanie i cięcie przeróżnych materiałów – poczynając od stali, a skończywszy na materiałach budowlanych typu płytki ceramiczne itd. Do tego wszystkiego trzeba oczywiście używać odpowiedniego osprzętu i warto zaznaczyć, że jego klasa nie jest bez znaczenia. Objawia się to szczególnie przy słabszych maszynach, które są bardziej podatne na opory cięcia czy też szlifowania, a te zależą od zastosowanych materiałów ściernych. W W720-125 zastosowano standardowy system montażu tarcz ściernych, który w celu dokręcenia i poluzowania wymaga użycia klucza trzpieniowego. Dokręcenie lub też luzowanie nakrętki tarczy ułatwia przycisk blokady tarczy. O ile obecność tego mechanizmu blokowania napędu jest oczywista w maszynach nieco wyższej mocy i klasy, o tyle w słabszych szlifierkach można jeszcze spotkać rozwiązania bazujące na wykorzystania dwóch kluczy do luzowania nakrętki. Osłona tarczy, w którą wyposażono maszynę jest obracana, w celu odpowiedniego ukierunkowania snopu iskier będącego produktem ubocznym obróbki materiałów metalowych lub pyłu dla materiałów budowlanych. Osłona ta wymaga użycia śrubokręta/wkrętaka do poluzowania jej lub zaciśnięcia w żądanej pozycji. Uruchomienie maszyny dokonuje się za pomocą włącznika suwakowego, który ma oczywiście możliwość blokady w pozycji załączonego urządzenia. Umożliwia to wygodniejszą pracę przy dłuższych interwałach pracy. Szlifierka W720 posiada dwa otwory montażowe do montażu bocznej rękojeści – po lewej i po prawej stronie urządzenia. Umożliwia to wygodną prace zarówno osób prawo-, jak i leworęcznych. Użyte materiały Szlifierka Metabo W720 wykonana jest z przeciętnych materiałów . Nie można tutaj podważać trwałości urządzenia czy też samej obudowy, lecz wspominając o tym miałem na myśli wygodę użytkowania. Nie doszukamy się w tym modelu antywibracyjnej rękojeści czy okładzin lub materiałów wpływających na pewny i wygodny uchwyt narzędzia. Cechy te trudno jednak nazwać mankamentami, biorąc pod uwagę przeznaczenie i cenę omawianej szlifierki. Parametry Metabo W720-125 jest szlifierką kątową o mocy 720W. Jest to obecnie najsłabsza ze szlifierek Metabo. Oznacza to, że Metabo na tle innych marek i producentów elektronarzędzi i tak startuje z dość wysokiego pułapu mocy. Jak już wcześniej wspomniano – można do niej zamontować tarczę o maksymalnej średnicy 125mm. Jest to jedna z podstawowych zalet tej maszyny, gdyż obsługuje ona najbardziej rozbudowaną i urozmaiconą grupę tarcz ściernych. Sprawia to, że maszyna staje się bardzo uniwersalna i przydatna w wielu pracach. Tarcza szlifierska w tej maszynie wiruje z prędkością 11000 obr./min., a generowany moment obrotowy wynosi 1,8Nm. Jest to jedna z niewielu danych , która pozwala miarodajnie porównać szlifierki kątowe. Niestety tylko szanujący się producenci podają parametry wyjściowe maszyn. Przecież moc wejściowa to tylko pobór energii elektrycznej. Liczą się parametry osiągane na wirującej tarczy i to one decydują o efektywności urządzenia. Ciężar maszyny bez kabla wynosi według danych katalogowych 1,8kg. Ważenie kompletnej maszyny wskazało nieco powyżej 2kg. Chyba żaden z producentów nie wspomina o dość ważnym, często determinującym wybór maszyny, parametrze. Mowa tutaj o obwodzie korpusu. Szczególnie istotne jest to w przypadku małych szlifierek kątowych, które używane są w pracach wymagających dostępu do zakamarków i ciągłego manewrowania urządzeniem. Możliwość pewnego objęcia dłonią korpusu narzędzia daje pewność i wygodę pracy. Dokonaliśmy zatem niezależnego pomiaru urządzenia i okazało się, że obwód jego korpusu wynosi ok 19 cm, co jest dobrym wynikiem na tle konkurencji i plasuje tę maszynę w grupie szlifierek o wąskim obwodzie korpusu. Rozwiązania techniczne Metabo W 720 charakteryzuje się prostą konstrukcją. Żadnej elektroniki, żadnych dodatkowych systemów i wodotrysków . Na uwagę zasługuje zastosowanie szczotek węglowych z tak zwanymi bezpiecznikami. Dzięki nim maszyna rozłącza się krótko przed zużyciem szczotek, co sprawia, że nie jest narażona na uszkodzenie komutatora wirnika, które mogłoby wystąpić przy całkowitym zużyciu szczotek. Wyposażenie Jak każda szlifierkę – W720-125 – wyposażono w podkładkę podporową i nakrętkę mocującą tarczę ścierną. W komplecie znajduje się stalowa osłona tarczy oraz rękojeść boczna. Aby montaż i demontaż tarczy był możliwy, kompletne urządzenie zawiera w zestawie klucz trzpieniowy. Podstawowa wersja tej maszyny zapakowana jest w karton. box:imageShowcase box:imageShowcase Podsumowanie Metabo W720-125 jest prostą maszyną niewyróżniającą się nadto z tłumu szlifierek kątowych. Jest idealnym rozwiązaniem dla lekkich prac, zarówno dla profesjonalistów jaki i domorosłych fachowców. Na uwagę zasługuje fakt, że maszyna ta objęta jest 3-letnią gwarancja producenta. Jest to szczególnie korzystne dla osób sporadycznie używających narzędzia, gdyż może się okazać, że ewentualne wady ukryte, materiałowe mogą się ukazać stosunkowo długo po zakupie.
Metabo W720-125
Atopicy nie lubią zimy. To wtedy właśnie nasilają się objawy ich choroby. Wiatr i zimno podrażniają bowiem suchą skórę, a niewłaściwie dobrane ubranie mocno sprzyja podrażnieniom. Atopowe zapalenie skóry (AZS) to choroba przewlekła i bardzo uciążliwa. Jej leczenie polega na odpowiedniej pielęgnacji skóry, do czego wykorzystuje się emolienty. To jednak nie wszystko. Bardzo ważna jest również odpowiednio dobrana garderoba. Ubrania dla atopików powinny być luźne i uszyte z czystej bawełny, najlepiej organicznej. Trzeba unikać odzieży wykonanej z materiałów syntetycznych, szczególnie zimą podczas sezonu grzewczego. Bawełniana bielizna to podstawa box:offerCarousel Najważniejsza jest bielizna, która bezpośrednio przylega do skóry. Musi być z materiałów naturalnych, dających skórze oddychać. Sprawdzą się zatem bawełniane podkoszulki na ramiączkach. Można je kupić już od 8 zł. Dzieci z atopowym zapaleniem skóry powinny unikać rajstop, zwłaszcza grubych i wełnianych. W przypadku dziewczynek najlepiej postawić na bawełniane legginsy. Są idealne do przedszkola czy szkoły. Można je kupić w wielu różnych kolorach i wzorach. Na Allegro kosztują ok. 10 zł. Kurtka - tak, ale nie przesadnie ciepła box:offerCarousel Nieodzownym elementem zimowej garderoby jest kurtka. Jej wybór w przypadku atopików nie może być przypadkowy. Jej zadaniem jest nie tylko chronić przed zimnem, ale też umożliwiać skórze oddychanie. Nie może szczelnie okrywać, bo to prosta droga do przegrzania. Zadbajmy poza tym o to, by kurtka nie była zbyt gruba. Zimy w ostatnich latach nie są zbyt mroźne. Lepiej wybrać lżejszą wersję, a jeśli zajdzie taka potrzeba, ubrać pod nią grubszą bluzę. Dobrej jakości kurtki zimowe są dostępne już od 100 zł. Czapka najlepiej podszyta polarem box:offerCarousel Gdy za oknem mróz, aż kusi, by wychodząc na spacer, włożyć na głowę ciepłą wełnianą czapkę. Na pewno da dużo ciepła, ale w przypadku atopików może wywołać podrażnienia. Rezygnujemy wobec tego z czapek, szalików i rękawiczek uszytych z gryzących materiałów. Lepsze będą te podszyte polarem. Są równie ciepłe, a przy tym nie zaszkodzą delikatnej skórze. Za czapkę z polarem zapłacimy ok. 20 zł, ale bardziej ekonomicznym rozwiązaniem jest kupić ją w zestawie z kominem lub szalikiem. Swetry i bluzy byle nie gryzące box:offerCarousel Swetry i bluzy to typ odzieży typowo zimowej. Są ciepłe, przyjemnie otulają ciało, ale pod warunkiem, że „nie gryzą”. Tę wadę swetrów poznał chyba każdy z nas, zwłaszcza zimą. A kiedy dodatkowo skóra jest spocona, świąd się nasila. U atopików jest on bardziej intensywny i trudny do wyeliminowania. Instynktowne drapanie powoduje rany, uszkadzając naskórek. To bardzo nieprzyjemne dolegliwości, zwłaszcza dla dzieci, które mogą być rozdrażnione i pobudzone. By tego uniknąć, wystarczy wybierać swetry wykonane z miękkiej bawełny. Na Allegro są dostępne w wielu różnych rozmiarach i wzorach. Ich ceny mieszczą się w granicach od 20 do 80 zł. Gdy zima okaże się być mroźna, przydadzą się również bluzy. Wytnijmy z nich metki, bo mogą zaszkodzić delikatnej skórze atopika. Spodnie przede wszystkim dresowe box:offerCarousel Spodnie wykonane z materiałów syntetycznych podrażniają skórę, zwłaszcza jeśli będzie wilgotna od potu. A tak często zdarza się u przedszkolaków, ponieważ większość dnia spędzają na zabawie w ruchu. Dobrym pomysłem jest zakup dresowych spodni, np. marki H&M. Wykonane są z delikatnej dla skóry bawełny organicznej. Niektóre modele są lekko ocieplane, co sprawdzi się w czasie zimowych spacerów. Ich koszt to ok. 30–40 zł. Pamiętajmy, by zimą ubierać się na tzw. cebulkę. W ten sposób unikniemy przegrzania, które dla nikogo nie jest zdrowe.
Zimowa odzież dla atopika
Idealny makijaż oczu to nie tylko ten, który zachwyca bajecznymi kolorami i perfekcyjnym wykonaniem. Równie mocno liczy się jego trwałość. Nie ma bowiem nic gorszego niż obsypujące się lub rolujące się cienie do powiek, które po kilku godzinach nie przypominają w niczym efektu wyjściowego. Jeżeli chcemy uniknąć takich niespodzianek, warto zaopatrzyć się w produkt, który rozwiązuje najważniejsze problemy z makijażem oczu, czyli bazę pod cienie. Nie tylko utrwali makijaż, ale też wzmocni kolory i sprawi, że przez cały dzień będziemy prezentować się nienagannie. ArtDeco, Eyeshadow Base Baza pod cienie ArtDeco to kremowy produkt zamknięty w estetycznym słoiczku. Taka formuła sprawia, że kosmetyk bardzo wygodnie się nakłada i bez trudu równo pokryjemy nim powiekę, bez względu na to, czy robimy to pędzelkiem czy po prostu palcem. Tworzy na powiece warstwę, na której bardzo wygodnie rozprowadza się cienie. Ich kolory stają się intensywniejsze, a przy tym dużo łatwiej uzyskać idealne krycie lub roztarcie. Dzięki zastosowaniu bazy kolorowe cienie do oczu wytrzymują bez problemu cały dzień. Kosmetyk znajdziemy na Allegro w cenie około 20 zł. Makeup Revolution, Aqua Seal Innym typem produktu utrwalającego cienie do powiek jest Aqua Seal od Makeup Revolution . Kosmetyk ma formę płynną i zamknięty jest w niewielkiej buteleczce. Wystarczy nałożyć go na powiekę, a następnie dokładnie wklepać w jej powierzchnię. Na tak przygotowanej skórze cienie bez trudu utrzymują się przez kilkanaście godzin. Preparat będzie też idealny dla kobiet mających tłuste powieki i problemy z rolowaniem się cieni lub ich zbieraniem się w kącikach oczu. Za opakowanie bazy pod cienie Makeup Revolution zapłacimy około 15–17 zł. W7, Get Set Baza pod cienie Get Set W7 jest dostępna w trzech różnych wersjach, dopasowanych do różnych potrzeb. Neutral daje naturalny efekt i ułatwia aplikację cieni. White jest idealna dla wyrazistych kolorów, ponieważ dodatkowo je podbija i wzmacnia. Ostatnia wersja, White Pearl, oprócz wydłużenia trwałości makijażu, rozjaśnia oczy i wizualnie je powiększa. Każdy z kolorów sprawia, że cienie utrzymują się dłużej i nie obsypują się w ciągu dnia. Koszt bazy pod cienie Get Set na Allegro to około 8 zł. The Balm, Put A Lid On It Propozycją od marki The Balm jest baza pod cienie Put A Lid On It – kremowy kosmetyk dostępny w wygodnej tubce. Konsystencja produktu jest bardzo lekka i transparentna, więc idealnie sprawdzi się nawet w delikatniejszych wersjach codziennego makijażu. Odznacza się bardzo dużą trwałością, pozwalającą na utrzymanie się makijażu w niezmienionej wersji przez wiele godzin. Sprawdzi się zarówno w przypadku cieni prasowanych, jak i bardziej wymagających produktów sypkich oraz żelowych. Kosmetyk kupimy za około 65 zł. Ingrid, Shadow Base Baza pod cienie marki Ingrid to kremowy preparat wyrównujący skórę powiek, dzięki czemu możliwa jest bezproblemowa i bardzo łatwa aplikacja cieni. Kolory wydają się żywsze i utrzymują się na powiekach przez wiele godzin. Baza zapobiega zbijaniu się cieni w nieestetyczne linie, co zdarza się najczęściej posiadaczkom tłustej cery. W składzie znajdziemy oliwę z oliwek i witaminę E, które pielęgnują i nawilżają skórę, zwiększając przyczepność cieni. Bazę marki Ingrid kupimy na Allegro w cenie około 10 zł. Baza pod cienie do powiek to kosmetyk stworzony dla kobiet, które lubią wyrazisty makijaż oczu. Odpowiednio dobrany produkt pozwala na podkreślenie kolorów cieni, sprawiając jednocześnie, że utrzymują się bez problemów przez cały dzień. Bazy ułatwiają wykonanie makijażu i zapobiegają pojawianiu się niemiłych niespodzianek w trakcie dnia, takich jak obsypujące się lub rolujące się cienie.
Bazy pod cienie – przegląd najciekawszych propozycji
Joga praktykowana regularnie niesie ze sobą wiele korzyści zdrowotnych. Nie każdy jednak jest do niej przekonany. Można spróbować włączyć niektóre pozycje do treningu, ponieważ wiele asan świetnie rozciąga i wzmacnia ciało. Powtarzane regularnie sprawią, że zauważymy zmiany. Dużo pozycji ma także działanie wyciszające, co może przydać się przed snem albo kiedy potrzebujemy regeneracji po cięższych treningach. Warto się z nimi zapoznać. Mięśnie i ścięgna potrzebują odpoczynku, kiedy trenujemy regularnie. W dni wolne od wysiłku warto pójść na spokojny spacer i trochę się wyciszyć. Dni odpoczynku są bardzo ważne. Jeśli nie ma ich w planie treningowym, po pewnym czasie układ immunologiczny zostaje osłabiony, mięśnie stają się bardziej spięte i może to prowadzić do przewlekłego zmęczenia. Dobrze jest skorzystać z naturalnych metod, które skutecznie rozładowują napięcie, a z czasem wpływają na poprawę formy. Strój do jogi Na macie zawsze ćwiczy się na boso, jednak w pozycjach relaksacyjnych, w których często można trwać kilka minut, można założyć skarpety, a nawet przykryć się kocem. Kiedy jest chłodno, warto włożyć bluzę, która zapewni większy komfort. Dopełnieniem stroju są wygodne legginsy, które nie krępują ruchu i sprawdzają się świetnie przy innych aktywnościach. Ubrania nie powinny uwierać ciała. Asany – remedium na zmęczenie Taka praktyka przyda się osobom zestresowanym i przemęczonym. Wystarczy poświęcić jej kilka minut w ciągu dnia. Ułatwi regenerację mięśni, a także pomoże wyciszyć umysł. Do pozycji, które działają szczególnie wyciszająco, zalicza się skłony. Należy unikać wygięć do tyłu, które są pozycjami mocno stymulującymi. Asany wyciszające: Uttanasana – skłon do przodu w pozycji stojącej. Prasaritta podottanasana – skłon w przód z szeroko rozstawionymi nogami. Adho Mukha Svanasana – pies z głową w dół. Pascimottanasana – skłon w przód z pozycji siedzącej. Halasana – pług. Viparita Karani – nogi przy ścianie, pozycja nazywana jest odwróconym jeziorem lub wodospadem. Salamba Sarvagasana – świeca, stanie podparte na ramionach. Wszystkie te pozycje mogą być wykonane z pomocami, np. z podparciem głowy o koc do jogi albo kostkę. Dzięki podparciu nie nadwyrężysz mięśni szyi. Jeśli czujesz taką potrzebę, połóż czoło na podpórce. W czasie pozycji mięśnie twarzy powinny być rozluźnione, wspomaga to relaks i wycisza układ nerwowy. Pozycje działają uspokajająco i można wykonać je razem – jedna pod drugiej, wytrzymując w pozycji kilkadziesiąt sekund, a nawet kilka minut. Można też wybrać 2–3 , robiąc je dłużej na zmianę. Początkowo warto zajrzeć do książki z pozycjami i zapoznać się z techniką wykonywania każdej z asan. Najpierw może sprawiać to trudności, ale chodzi o praktykę, nie o doskonałe powtarzanie pozycji. Tylko regularne ćwiczenia przyniosą oczekiwane rezultaty. Jeśli nie wiesz, jak zacząć, skorzystaj z płyt DVD. Savasana Zwana jest też pozycją trupa. To najlepszy sposób zakończenia praktyki. Polega na leżeniu na plecach w odpowiednim ułożeniu ciała. Pozycja ta usuwa zmęczenie, pomaga rozwinąć świadomość ciała i uspokaja umysł. Przebywaj w tej pozycji przez minimum minutę po zakończeniu praktyki asan. Prawidłowo przeprowadzona praktyka rozluźniających pozycji skutecznie zregeneruje ciało, usunie skutki zmęczenia, ale też ułatwi kolejne ciężkie treningi. To bardzo ważny element. Pamiętaj o tym i wykonuj te pozycje, kiedy czujesz, że ciało potrzebuje regeneracji. Możesz poświęcić na nie kilka minut każdego dnia.
Najlepsze pozycje jogi na wyciszenie i regenerację
Ciekawa aranżacja okien to nie lada wyzwanie, zwłaszcza że może ona zadecydować o klimacie całego pomieszczenia. Praktyczne rolety, stylowe zasłony i ażurowe firany wyglądają elegancko, jednak odbierają wnętrzu poczucie lekkości. Warto postawić na dyskretną dekorację i wybrać stylowe zazdrostki, które od lat zdobią polskie kuchnie. Dlaczego „zazdrostki”? Zazdrostki, czyli krótkie firanki, wieszane były w oknach kuchennych wiejskich dworków oraz chat już 300 lat temu. Umiejscowione zazwyczaj w połowie okna, miały umożliwić sąsiadom zajrzenie do domu i pozazdroszczenie gospodarzom dobytku (stąd ich nietypowa nazwa). Przy okazji nie ograniczały dostępu światła do pomieszczenia, sprawiając, że wnętrze wydawało się przytulniejsze i przestronniejsze. Obecnie zazdrostkispotyka się nie tylko w domach za miastem, ale także w blokach z wielkiej płyty, starych kamienicach, a nawet stylizowanych kawiarniach i restauracjach. Są szykowne, funkcjonalne i oferują różne warianty aranżacyjne (można je powiesić w połowie, u dołu lub u góry okna). Nic dziwnego, że od lat chętnie wybierają je nasze babcie i mamy. Zazdrostki w aranżacji Zazdrostki szyte są z różnych rodzajów tkanin – wybór zależy m.in. od stylu, w którym urządzona jest nasza kuchnia, oraz jej umiejscowienia względem słońca. Musimy pamiętać, aby wszelkie dodatki (nie tylko zasłony czy firanki) zawsze dobierać pod kątem wystroju całego wnętrza. Nawet najbardziej eleganckie zazdrostki wykonane na drutach z włóczki będą wyglądały kuriozalnie w nowoczesnej, minimalistycznej aranżacji. Równie ważny jest sposób ich zawieszania – drewniany karnisz, reling, sznurek (rozwiązanie często spotykane na wsiach) czy małe kołki. Również on musi pasować do pomieszczenia oraz samych zazdrostek. Położenie kuchni względem słońca determinuje rodzaj materiału, z którego nasze krótkie firanki będą wykonane. Jeśli dociera do niej niewiele światła, nie warto dodatkowo go tłumić nieprzepuszczającą promieni bawełną czy lnem. Najpopularniejsze są zazdrostki z materiału tkanego na wzór tradycyjnych firanek. Są dyskretne, delikatne i doskonale wkomponowują się we wnętrza w stylu klasycznym. Równie popularne są zazdrostki z tkaniny bawełnianej, zdobione np. koronką lub misternym haftem. W przeciwieństwie do ażurowych blokują część promieni słonecznych, zapewniając optymalne oświetlenie kuchni. Pasują do aranżacji w stylu skandynawskim, retro, nowoczesnym, vintage – wszystko zależy od tego, na jaki wzór i tkaninę się zdecydujemy. Niezwykle elegancko prezentują się również zazdrostki wykonane ręcznie szydełkiem lub na drutach. Co prawda, na rękodzieło trzeba poczekać dłużej, niż na zwykłe sklepowe wyroby, ale efekt wart jest oczekiwania. I swojej ceny. Najczęściej zazdrostki widuje się w kuchni, jednak równie ciekawie będą wyglądały w salonie, łazience lub oknach sypialni (zwłaszcza w drewnianym domu z okiennicami). Najlepiej prezentują się we wnętrzach w stylu rustykalnym, ponieważ właśnie tam dominują swojskie dekoracje w nieco przaśnym stylu. Nie może ich również zabraknąć w projektach z nutą romantyczną, inspirowanych Prowansją lub urządzanych na modłę angielską. Zazdrostki nie muszą być białe, więc możliwości jest naprawdę wiele – od tradycji (gładkie tkaniny naturalne), przez nowoczesność (wzory geometryczne), aż po „babcine” klimaty (motywy kwiatowe). Co więcej, zazdrostki to nie tylko nudny prostokąt materiału – mogą być „wycięte” w trójkąty, półokrągłe, a nawet w kształcie serca.
Zazdrostki w stylowej kuchni
Blender to nie tylko zwykłe, podłużne urządzenie, dzięki któremu w łatwy sposób przygotujemy zupę krem. To także blender kielichowy, wyposażony w specjalne naczynie, do którego możemy wrzucić wybrane przez nas składniki! Czym należy kierować się przy jego wyborze? Blender kielichowy to urządzenie, które wykorzystywane jest w większości kuchni na całym świecie! Na rynku istnieje wiele rodzajów tego typu blenderów, jednak czym powinniśmy się kierować, aby wybrać najlepszy z nich? Istnieje kilka czynników, na które powinniśmy zwrócić uwagę. Moc – blender będzie przez nas używany do miksowania różnego rodzaju składników. Powinien dobrze radzić sobie nie tylko z owocami, ale także kostkami lodu czy ciecierzycą. Jego moc powinna zaczynać się od 600W, jeśli jednak chcemy mocniejszy model – warto wybrać ten powyżej 1000W. Pojemnik – powinien być on wystarczająco duży, aby pomieścić porcje nie tylko dla jednej osoby. Ponadto musi być ona także łatwy w czyszczeniu i odporny na wszelkiego rodzaju uszkodzenia. Stabilna konstrukcja – ważne jest to, aby blender posiadał przyssawki lub nóżki. Nie chcemy przecież, żeby przemieszczał się po blacie podczas przygotowywania smoothie. Długość przewodu zasilającego – nie zawsze w naszej kuchni znajdziemy gniazdko pod ręką, wtedy przyda nam się nieco dłuższy kabel. Hałas oraz estetyka – blender powinien (ale nie musi) pasować do naszej kuchni, aby nie psuć zaburzać jej wystroju. Ponadto ważna jest także głośność dźwięków które emituje – szczególnie kiedy posiadamy małe dzieci. Im mniej decybeli, tym lepiej! A więc… jakie modele blendera kielichowego są warte uwagi? Russell Hobbs 20230-56 Blender kielichowy Russel Hobbs posiada 1,5 litrowy pojemnik oraz bazę ze szczotkowanej stali nierdzewnej. Jego moc to 600W. Ponadto wyposażony jest on w 4 ostrza ze stali nierdzewnej, które można z łatwością wyjąć i umyć. W pokrywce umieszczona jest także miarka, która znacznie ułatwi przygotowywanie posiłków. Nie musisz się martwić, że blender będzie przemieszczał się po blacie – posiada on gumowe nóżki, które temu zapobiegną. Możesz blendować także na wynos! Ten model posiada dodatkową butelkę o pojemności 600ml, idealną do smoothie czy też koktajlów. Możesz zabrać ze sobą swoje ulubione danie. Cena tego blendera to około 230 zł. Amica BTK3011 Dzięki blenderowi kielichowemu Amica BTK3011 i jego silnikowi o mocy 800W w szybki i łatwy sposób zmiksujesz wszystko, na co tylko masz ochotę! Szklany dzban, o pojemności 1,5l, umożliwi ci miksowanie składników o wysokiej temperaturze. Ponadto jest on także niezwykle łatwy w czyszczeniu. Blender posiada dwa tryby pracy – pulsacyjny, przeznaczony do smoothie i koktajli oraz turbo, w którym ostrza działają na najwyższych obrotach i z łatwością blendują nawet najtwardsze składniki. Opcja kruszenia lodu będzie idealnym wyborem na przyjęcia! Blender kielichowy Amica znajdziesz na Allegro już za około 160zł. Kenwood BLP900BK Zdecydowanie droższym modelem, który zaspokoi oczekiwania nawet najbardziej wymagających użytkowników jest wysokoobrotowy blender Kenwood BLP900BK. Na Allegro dostępny jest wariant o mocy 1600W, a jego cena zaczyna się od ok. 1200zł. Blender ten posiada pojemnik o pojemności 2 litrów. Wyposażony jest on w 3 prędkości pracy, tryb pulsacyjny, funkcję kruszenia lodu oraz schowek na przewód. Ponad 30000 obrotów na minutę sprawi, że wszystkie składniki zblendujesz bez straty jakichkolwiek właściwości odżywczych. To niezbędnik dla osób, które kochają zdrowy tryb życia. Dzięki 6-strefowwym ostrzom z hartowanej stali nierdzewnej, z łatwością przygotujesz w nim domowe lody, masło czy też hummus. Kielich blendera wykonany jest z niezwykle trwałego tritanu i zaprojektowany jest zarówno dla osób prawo-, jak i leworęcznych. Marka Kenwood stworzyła prawdziwy blender do zadań specjalnych, a ty musisz go mieć! Blender kielichowy to niezwykle przydatne i poręczne urządzenie. Jeśli kochasz spędzać czas w kuchni, przygotowując zdrowe posiłki – koniecznie spraw sobie jeden z powyższych modeli.
Blender kielichowy – jaki wybrać?
Jeśli lubisz od czasu do czasu delektować się kieliszkiem ulubionego trunku albo zdarza ci się zapraszać gości na drinka, koniecznie miej w zanadrzu kilka butelek alkoholu. Jak je przechowywać w estetyczny sposób? Pomysłów na przechowywanie alkoholu jest mnóstwo. Zacząć można od tych dedykowanych winom, aż po mocne gatunki. Również rozpoczęte butelki należy zabezpieczać w odpowiedni sposób, aby zawartość nie zwietrzała i nie straciła swoich walorów smakowych! Stojak na wino Jeśli jesteś miłośnikiem wina, na pewno masz w domu zawsze kilka rodzajów, dopasowanych do różnych okazji lub podawanych potraw. Idealnym sposobem przechowywania butelek w atrakcyjny sposób są stojaki. Pomieszczą parę ulubionych sztuk. Można je postawić w każdym pomieszczeniu, na podłodze lub blacie. Ich zaletą jest fakt, że prócz praktycznych funkcji, są też pięknym przedmiotem dekoracyjnym. Wieszak na wino Podobnym sposobem do poprzedniego, który również łączy zalety dekoracyjne i praktyczne, są wieszaki na wino. Ich dodatkowym walorem jest to, że nie zajmują miejsca na podłożu. Są po prostu przymocowane do ściany. Wiele modeli zachwyca nowoczesnym designem! Dostępne są w różnych rozmiarach i mieszczą od sześciu do dwunastu butelek wina. Regał na wino Jeśli posiadasz w domu imponującą kolekcją kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu butelek wina, koniecznie znajdź dla nich odpowiednie miejsce. Idealnym wyborem będzie piwnica lub chłodna spiżarnia, w której można postawić regał. Takie meble są specjalnie dopasowane do przeznaczenia: półki są pochylone, tak, aby korki nie wysychały, a ścianki zapewniają doskonałą wentylację. Zapełniony regał robi ogromne wrażenie na gościach! Barek tradycyjny Barek to zwykle mebel, który wchodził w skład popularnych w latach 90. meblościanek. Teraz produkowane są w odświeżonej formie i nowoczesnym wzornictwie. Mają pionowo w dół uchylane drzwiczki, a na wewnętrznej ścianie często znajduje się lustro. Takie rozwiązanie jest bardzo praktyczne i wygląda atrakcyjnie. Alkohol pozostaje w ciemnościach, dzięki czemu nie jest narażony na szkodliwy wpływ promieni słonecznych. Barek mobilny Bardzo ciekawą formą barku jest model mobilny. Wielu producentów oferuje specjalne wózeczki z wbudowanym miejscem na butelki. Najbardziej kultowym jest oczywiście taki w kształcie globusa. To ogromne ułatwienie podczas imprez i przyjęć, kiedy to alkohol powinien być zawsze pod ręką. Na co dzień można go po prostu ustawić w neutralnym miejscu, gdzie nie będzie przeszkadzać. Witryna lub kredens do przechowywania alkoholu Alkohol w domu można nie tylko chować w barkach, ale też eksponować. Jeśli chcesz, aby twoje trunki były dobrze widoczne, zdecyduj się na przeszkloną szafkę. Doskonale sprawdzą się tu witryny. Na półkach znajdziesz miejsce zarówno dla butelek oraz szkła do podawania ich zawartości. Meblem, który wpasuje się w klasyczne przestrzenie jest kredens. Masywna komoda wraz z nadstawką może zajmować sporo miejsca, ale jeśli chodzi o ekspozycję – nie ma sobie równych! Jego zaletą jest fakt posiadania dużej wielkości blatu, który przyda się do przygotowywania drinków i koktajli. Zarówno miłośnicy wina, jak i mocniejszych alkoholi mają mnóstwo możliwości przechowywania zbiorów w estetyczny sposób. Od stojaków, wieszaków i regałów, po różnego rodzaju barki i kredensy. Warto przy tym wszystkim pamiętać, że w większości przypadków zalecana jest niewysoka temperatura otoczenia i unikanie miejsc nasłonecznionych.
Przechowywanie alkoholu w domu i mieszkaniu – estetyczne rozwiązania
Stało się: przechodzisz na dietę. To nie była łatwa decyzja i to nie będzie lekki ani przyjemny proces. Ale możesz go sobie ułatwić i sprawić, że schudniesz skutecznie. Jak? Oto kilka gadżetów najprzydatniejszych w odchudzaniu. Wykorzystaj je do walki z nadprogramowymi kilogramami. Aplikacja przypominająca o piciu Ściągnij sobie na telefon aplikację, która pozwoli ci monitorować ilość płynów wypitych w ciągu dnia. W odpowiedniej chwili przypomni sygnałem, że czas sięgnąć po szklankę wody, i policzy, ile jeszcze zostało ci dziś do wypicia. Dlaczego to ważne? Za mało płynów w ciągu dnia może zwiększać apetyt i zaburzać cały proces odchudzania. Pamiętaj jednak, że chodzi o wodę. Słodkie napoje i soki traktuj raczej jak posiłki i wliczaj je do dziennego bilansu kalorycznego. Pamiętaj, że są też bezpłatne aplikacje przypominające o porach posiłków: regularność jest w czasie odchudzania bardzo ważna. Urządzenia do gotowania na parze Od parowaru począwszy, na zwykłym sitku do gotowania na parze skończywszy. Dzięki takiemu sposobowi przygotowywania produkty zachowują większość wartościowych składników odżywczych. Dodatkowo można uniknąć smażenia czy pieczenia z dużą ilością tłuszczu. Ewentualnie poszukaj szybkowaru – też pomoże w przygotowywaniu zdrowych posiłków. Waga łazienkowa Jeśli chcesz schudnąć skutecznie, musisz monitorować postępy. Wybierz wagę badającą skład ciała. Dzięki temu będziesz na bieżąco wiedzieć, czy zawartość tkanki tłuszczowej w twoim organizmie spada. To znak, że odchudzanie jest skuteczne. Jeśli spadnie tylko twoja masa, może to oznaczać, że tracisz jedynie wodę, co jest niepożądane. box:offerCarousel Miarka krawiecka To jedno z najprostszych narzędzi do badania postępów diety. Często bywa bardziej miarodajne niż waga. Dlaczego? Bo zmniejszanie się obwodu ciała jest najszybciej widocznym i najbardziej wiarygodnym wyznacznikiem utraty tkanki tłuszczowej. Sprawdzaj np. raz na tydzień obwód talii, bioder i ud. Waga kuchenna Aby wiedzieć, ile jesz, musisz bardzo dokładnie monitorować ilość jedzenia. Do tego przyda się waga kuchenna. Dlaczego to istotne? Bo zwykle niedoszacowujemy tego, ile zjadamy, a przeciętna osoba nie potrafi określić, jaka jest poprawna wielkość jednej porcji i ile to jest np. 50 g orzechów. Co więcej, kiedy się odchudzamy i zmniejszamy ilość jedzenia, mózg próbuje nas oszukać: zaczynamy niepostrzeżenie podjadać. Tu jeden orzeszek, tam dwa gryzy kanapki więcej… Dlatego ważenie jest tak istotne, zwłaszcza gdy dotychczas nie zwracaliśmy uwagi na wielkość porcji. Po kilku tygodniach ważenia każdego produktu nauczysz się, ile co waży. Czajnik Tak, czajnik też może stać po twojej stronie w kwestii odchudzania. Zacznij pić zieloną herbatę i inne ciepłe płyny. Poszukaj ziół poprawiających perystaltykę jelit. Utratę tkanki tłuszczowej może także wspomagać kawa. Pamiętaj jednak, że nadmiar kofeiny utrudnia zasypianie, a niedobór snu może powodować większy apetyt. Blender kielichowy Jest przyjacielem wszystkich odchudzających się, bo pozwala robić niskokaloryczne smoothies. To szczególnie wygodne dla osób, które wspomagają proces odchudzania, pijąc shaki białkowe. Wystarczy miarkę białkowego proszku zmiksować w blenderze ze szpinakiem i jabłkiem, żeby nasycić się na długo. Krokomierz Ten genialny wynalazek jest najlepszym motywatorem do ruchu. Aby zachować zdrowie, każdy z nas powinien zrobić 10–15 tys. kroków dziennie. Okazuje się, że to niełatwe, ale po założeniu urządzenia na nadgarstek monitorujemy liczbę kroków i mamy motywację np. do wchodzenia po schodach zamiast korzystania z windy. Ponieważ odchudzanie czasem bywa trudne, warto otoczyć się sprzętem, który nam je ułatwi i sprawi, że przejdziemy przez nie bezboleśnie.
Gadżety, które ułatwią odchudzanie
Suche powietrze powoduje dyskomfort i jest niebezpieczne dla zdrowia. Sprawia, że nasza skóra jest przesuszona, a błona śluzowa w nosie szybciej wysycha. Spada odporność, jesteśmy podatni na działanie drobnoustrojów. By temu zapobiec, należy nawilżać powietrze w domu. Jak to zrobić? Wilgotność powietrza to ilość zawartej w nim wody, co zależy od temperatury, pogody i sposobu, w jaki ogrzewamy dom. Odpowiednia jej wartość wynosi 30–60%, ale jesienią i zimą gorące kaloryfery mocno wysuszają powietrze, co powoduje, że spada poniżej 20%. Mokry ręcznik i pojemnik z wodą na kaloryferze Aby nawilżyć powietrze w mieszkaniu, możemy powiesić na kaloryferze mokry ręcznik lub suszyć na nim uprane ubrania. Jednak niektórzy lekarze nie zalecają tej metody, ponieważ w wyniku bezpośredniego kontaktu mokrych rzeczy z gorącym grzejnikiem powstaje ciężka para wodna, która może źle wpływać na dzieci. Dlatego warto zaopatrzyć się w suszarki do ubrań do zamontowania na kaloryferze, dzięki którym pranie schnie wolniej, a czas nawilżania powietrza się wydłuża. Na grzejniku można również powiesić specjalne pojemniki na wodę, która ze względu na bliskość ciepłego kaloryfera paruje, a tym samym nawilża powietrze. Rośliny doniczkowe Sprzymierzeńcami w nawilżaniu powietrza są rośliny doniczkowe. Można je określić mianem naturalnych nawilżaczy, co dotyczy zwłaszcza gatunków o dużych rozmiarach z rozłożystymi liśćmi. Na parapecie powinniśmy ustawić rośliny, które oddają znaczną część wody pobranej z gleby, a więc paproć, fikus czy bluszcz. Rośliny są również filtrami powietrza, które wchłaniają wiele toksycznych substancji. Wietrzenie mieszkania Musimy pamiętać, by regularnie wietrzyć mieszkanie, ponieważ powietrze na zewnątrz jest bardziej wilgotne niż w środku. Nie zapominamy o tym również w czasie zimowych miesięcy. Okna należy otwierać 2 razy dziennie, rano i wieczorem (na pół godziny przed snem), na 5 minut. Dzięki temu powietrze będzie wilgotne i bogatsze w tlen. Warto też stosować tzw. mikrouchyły, to znaczy nie zamykać szczelnie wszystkich okien. box:offerCarousel Nawilżacze powietrza: parowy, ewaporacyjny, ultradźwiękowy W pokoju, w którym spędzamy najwięcej czasu, możemy postawić nawilżacz powietrza. To urządzenie wytwarza większą ilość pary wodnej niż naczynie z wodą ustawione w pobliżu grzejnika. Dostępne są nawilżacze parowe, ewaporacyjne i ultradźwiękowe. Bez względu na to, który model wybierzemy, musimy pamiętać, by uruchamiać go po przewietrzeniu pomieszczenia. Temperatura we wnętrzu nie powinna przekraczać 21 stopni Celsjusza, ponieważ jeżeli powietrze będzie jednocześnie gorące i wilgotne, będą rozwijać się drobnoustroje. Nawilżacz powietrza musimy regularnie oczyszczać i dezynfekować. Dokonując zakupu, powinniśmy wziąć pod uwagę wielkość pomieszczenia, w którym ma się znajdować, jak często trzeba będzie wymieniać filtry, jak dużo prądu zużywa i czy urządzenie ma dodatkowe funkcje (inhalacja, jonizacja i osuszanie). Do nawilżaczy parowych wlewamy wodę, którą podgrzewa grzałka, następnie wytwarza się para wodna. Po dodaniu kilku kropel olejku możemy je wykorzystać również do aromaterapii. Minusem nawilżaczy parowych jest hałas towarzyszący ich pracy. Na korzyść przemawia to, że są niedrogie i łatwe w użytkowaniu. Dodatkowo gotująca się woda niszczy zanieczyszczenia. Ewaporacja to najzdrowszy sposób nawilżania powietrza, który polega na zasysaniu go z pomieszczenia i wypuszczaniu w postaci niewidocznej, chłodnej pary. Nawilżacz ma wbudowaną matę ewaporacyjną, która oczyszcza powietrze z nieczystości. Nawilżacze ewaporacyjne nie nawilżają powietrza zbyt mocno. Praca tych urządzeń jest dość słyszalna, ale zużywają niewiele energii. Nawilżacze ultradźwiękowe rozbijają wodę na cząsteczki pary za pomocą ultradźwięków. Ich zaletą jest cichy tryb pracy, a wadą to, że nie są odporne na zanieczyszczenia. Wkład filtrujący trzeba często (co kwartał) wymieniać. Są to urządzenia energooszczędne i ciche. Jeżeli posiadamy w domu zwierzęta, musimy zrezygnować z tego modelu, ponieważ ultradźwięki mogą na nie źle wpływać. Nawilżanie powietrza w domu ma znaczenie dla naszego samopoczucia i zdrowia. Dbajmy zatem o utrzymanie odpowiedniej wilgotności powietrza domowymi sposobami lub wykorzystując do tego specjalistyczny sprzęt.
Jak nawilżyć powietrze w domu?
Nie samym aparatem i obiektywami człowiek żyje. Oprócz tego jest kilka wartościowych rzeczy, które przydadzą się każdemu, a jeśli nawet nie – lepiej je mieć na wszelki wypadek. Zobaczcie, w co warto doposażyć swój fotograficzny warsztat. Obiecuję, nie będą to ciężkie rzeczy. Kiedy wychodzę na sesję fotograficzną, albo chociaż porobić zdjęcia gdzieś dalej od domu, staram się przewidzieć różne scenariusze i zabrać ze sobą rzeczy, które pozwolą mi lepiej poradzić sobie w warunkach, w których się znajdę. Jakkolwiek śmiesznie to nie brzmi, żelki czy cukierki niejednokrotnie uratowały mi fotograficzny tyłek. Zanim zaczniecie ładować miliony rzeczy do swoich toreb, postarajcie się pomyśleć, co może wydarzyć się w miejscu, w którym będziecie i zapobiegnijcie nieszczęśliwym wypadkom. Podzielę ten tekst na części, według priorytetu gadżetów, które się przydają – od niezbędnych do bardzo opcjonalnych. Wiadomo, nie zawsze trzeba mieć przy sobie wszystko, ale zawsze warto. Niezbędnik Pierwszą niezbędną rzeczą, którą trzeba mieć przy sobie jest ściereczka do optyki. Dobrze jest połączyć ją z szarą i białą kartą po to, by móc poprawnie zmierzyć ekspozycję, balans bieli oraz wytrzeć zabrudzone szkła i aparat. Możemy pójść dalej i zainwestować w zestaw do czyszczenia, w którym znajduje się pędzelek, płyn do optyki, ściereczka, bagietki oraz gruszka. Ta ostatnia może się okazać nieocenioną pomocą w pieszych wędrówkach oraz na wszelkiego rodzaju rajdach i zawodach sportowych. Miejcie ze sobą chociaż chusteczki do okularów, serio. ColorChecker Passport również na stałe zagościł w mojej torbie. To niewielki próbnik kolorów, który rozstawiam każdorazowo w nowej sytuacji oświetleniowej, by możliwie najlepiej odwzorować kolory. Kosztuje około 400 zł i zdecydowanie ułatwia pracę. Na pewno przyda się butelka wody albo termos z herbatą/kawą. Może chociaż gustowny kubek termiczny w kształcie obiektywu? Przeważnie noszę ze sobą niewielki termosik (półlitrowy), chusteczki i tabliczkę czekolady. Jako survivalowiec mam w kieszeni również scyzoryk (albo niewielki nóż myśliwski) i krzesiwo. Nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć. I właśnie dlatego dobrze jest spakować ze sobą apteczkę, która zawiera jakieś leki przeciwbólowe, wyjałowione gaziki, plastry i żel antybakteryjny. Mniej niezbędne Często powtarzam moim znajomym, że zawsze, ale to zawsze trzeba mieć ze sobą bibułki matujące. Przydadzą się podczas fotografowania naszych modeli, zwłaszcza gdy nie mamy pod ręką profesjonalnej wizażystki, która przypudruje nos. Poza tym warto mieć przy sobie 2–3 dodatkowe karty pamięci o mniejszej pojemności, np. 4 GB. Nie ważą dużo, na pewno nie zajmują wiele miejsca, a – jak wiecie – karty to chyba najbardziej wadliwa rzecz, z jaką przyjdzie się wam zmierzyć. Przydatną rzeczą są także paski na rzepy, dzięki którym można szybko przymocować na przykład lampę do statywu lub jakiegoś słupka. A jeśli nie macie takowego pod ręką, jako wysięgnika możecie użyć monopodu. Nie ukrywam – super jest też niewielka, 60-centymetrowa blenda, która po złożeniu ma ok. 15 centymetrów średnicy i waży bardzo mało. Dobrym pomysłem jest spakowanie do plecaka/torby głośnika Bluetooth, który na pewno umili sesję fotograficzną. Można kupić takie urządzenia za kilkadziesiąt złotych, a modele na pewno się ucieszą. Pamiętajcie, że sesja fotograficzna to nie tylko samo robienie zdjęć, ale również atmosfera. Poza tym jakkolwiek dziwnie to brzmi, zdarza mi się mieć przy sobie elektryczny odświeżacz powietrza z jakimś neutralnym, przyjemnych zapachem. Podsumowanie Jak widać, można wziąć ze sobą wiele rzeczy, które nie są duże, drogie i niewygodne, ale również nie są oczywistym wyborem w przypadku myślenia o fotografowaniu. Wiele rzeczy wpłynie na komfort waszej pracy, dlatego warto mieć przy sobie coś, co znacznie ją ułatwi.
Drobne fotograficzne gadżety, które warto mieć przy sobie
"Wi-Fi wszędzie, gdzie pójdziemy" – to marzenie staje się możliwe dzięki przenośnym routerom Wi-Fi. Wyposażone w modem 3G lub LTE oraz wewnętrzną baterie, te kieszonkowe urządzenia dają możliwość korzystania z Internetu prawie w każdym miejscu w Polsce. Popularny "mobilny Internet" to tak naprawdę dwa urządzenia w jednym: modem, który łączy się z Internetem, oraz router, który tworzy sieć Wi-Fi, do której można podłączyć laptopa, smartfona lub tablet. Na co zwracać uwagę przy zakupie? Modem 3G, 4G i LTE 3G to starszy tryb transmisji danych. Dziś zdecydowanie popularniejszy i bardziej pożądany jest tryb 4G lub LTE (te oznaczenia stosowane są zamiennie). Aby móc korzystać z Internetu LTE, należy mieć wykupiony odpowiedni abonament u operatora komórkowego. W takim wypadku modem będzie łączył się z siecią 4G wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Jeśli sygnał nie będzie dostępny, to połączy się z wolniejszą siecią 3G. Natomiast kupując dostęp tylko do 3G, nie ma możliwości korzystania z szybkiego 4G. Pasma LTE Na koniec kilka słów o pasmach LTE. Te wyrażone są wartościami 800/1800/2100/2600 Mhz i mówią o tym, jakie częstotliwości obsługiwane są przez modem. Ze względu na swoje właściwości pasma o niższej częstotliwości są lepsze dla odległych i słabo zaludnionych terenów, jak wsie, natomiast wyższe dla mocno upakowanych miast. Jednak nie każdy operator ma dostęp do każdego pasma. W Polsce wszyscy główni operatorzy nadają co najmniej na paśmie 1800. Poza tym kilku z nich wykorzystuje też pasma 800 oraz 2600 Mhz. Kupując router, warto się więc dowiedzieć na jakim paśmie działa operator, u którego zakupiona została usługa. Standardy Wi-Fi Sieci Wi-Fi działają w standardach oznaczonych jako IEEE802.11. Wraz z rozwojem technologii i wzrostem zapotrzebowania standard ten jest rozwijany i udoskonalany. Kolejne jego wersje oznaczane są poprzez dodanie literki: 802.11a, 802.11b itd. Wraz z rozwojem standardu zwiększa się przepustowość i prędkość transferu danych. Obecnie najpopularniejszym standardem jest 802.11n, który pracuje z szybkościami 100, 250, 540 Mb/s. Inne spotykane standardy to 802.11b (11 Mb/s) oraz 802.11g (54 Mb/s). Najnowszym standardem jest 802.11ac, który teoretycznie może zapewnić transfer na poziomie 1 Gb/s. Dobierając router należy zrobić to tak, aby obsługiwał te same standardy co urządzenia, które będą się z nim łączyć. Pasma Wi-Fi Drugą wartością, którą można spotkać w opisie routerów Wi-Fi, są pasma 2,4 Ghz i 5 GHz. Większość urządzeń pracuje na paśmie 2,4 GHz, taki sygnał dociera dalej i lepiej penetruje ściany. Jednak w zakresie 2,4 GHz mieści się jedynie 13 kanałów. W silnie zatłoczonych miejscach (np. w blokach) może to powodować nakładanie się kanałów o takiej samej częstotliwości, co negatywnie wpływa na stabilność połączenia. Dlatego w takich wypadkach zalecane jest korzystanie z pasma 5 GHz. Jest ono "krótsze" i przez to mniej zatłoczone. WPS, czyli Wi-Fi Protected Setup WPS pozwala na podłączenie się do chronionej sieci Wi-Fi bez podania hasła, weryfikacja odbywa się przy pomocy zewnętrznego przycisku. W normalnej sytuacji łącząc się do nowej sieci Wi-Fi użytkownik musi podać hasło (o ile sieć go wymaga). Dzięki WPS proces ten można znacznie ułatwić. Jeśli chcesz udostępnić swoją sieć znajomemu, to wystarczy że znajdzie on twoją sieć, połączy się, a ty "wpuścisz go", wciskając przycisk WPS. Bateria Przy wyborze odpowiedniego dla siebie routera Wi-Fi należy zwrócić uwagę na pojemność baterii. Ma to znaczenie zwłaszcza w momencie jeśli router będzie aktywnie wykorzystywany mobilnie, czyli nie będzie miał stałego dostępu do gniazdka. Pojemność baterii wyrażana jest najczęściej w miliamperogodzinach czyli mAh. Bateria o pojemności 2000 mAh w routerze wystarczy na około 8 godzin pracy. Są to jednak dane podawane przez producenta i testowane w idealnych warunkach. Realne możliwości mogą się różnić. Obecnie największe baterie w popularnych urządzeniach mają około 2500 mAh i pozwalają na 10 godzin pracy. LTE ZTE MF920T Modem firmy ZTE umożliwia łączność z siecią 4G z prędkością pobierania do 150 mb/s, oraz wysyłania do 50 mb/s. Pracuje w pasmach 800/1800/2600 MHz. Router Wi-Fi obsługuje standardy 802.11 b/g/n i daje możliwość podłączenia jednocześnie ośmiu użytkowników. Wbudowana bateria 2000 mAh pozwala, wg producenta, na stałą pracę do dziewięciu godzin. Informacje o zasilaniu, połączeniu z siecią LTE, siecią Wi-Fi oraz powiadomieniach wyświetlane są na przednim panelu poprzez świecące ikony. Huawei E5577 Mobilny Router Huawei E5577 wyróżnia się wyjątkowo małą i smukłą obudową. Cierpi na tym jednak pojemność baterii. 1500 mAh wystarczy na sześć godzin pracy. Przewagą routera Huawei jest natomiast możliwość udostępnienia Internetu aż dziesięciu użytkownikom przez Wi-Fi. W routerze można zainstalować dwie anteny zewnetrzne, które poprawią jakość sygnału. Huawei E5577 pracuje w pasmach LTE 800/900/1800/2100/2600MHz oraz w standardach Wi-Fi 802.11 a/b/g/n oraz pasmach 2,4 GHz i 5 GHz. Alcatel Link Zone WiFi Mały i elegancki router LTE firmy Alcatel. Daje możliwość podłączenia do 15 zewnętrznych urządzeń. Umożliwia prędkość pobierania do 150 mb/s i 50 mb/s wysyłania. Na obudowie urządzenia znajdują się cztery ikonki informujące o statusie połączenia, sieci Wi-Fi, baterii oraz przychodzących wiadomościach SMS. Alcatel Link Zone WiFi łączy się z siecią LTE w pasmach 800/900/1800/2100/2600 MHz i obsługuje standardy Wi-Fi 802.11 b/g/n. Bateria urządzenia o pojemności 1800 mAh umożliwia 8 godzin stałej pracy.
Przegląd przenośnych routerów Wi-Fi
Przepływomierz to bardzo ważny mechanizm w każdym pojeździe. Dzięki niemu mieszanka powietrzno-paliwowa ma odpowiednie proporcje. Najczęstszą przyczyną awarii przepływomierzy są zanieczyszczenia. Jeśli będzie ich zbyt dużo, możemy spodziewać się takich objawów jak falujące obroty silnika, spadek mocy czy wzrost spalania. Jednym z głównych wrogów każdego przepływomierza są zanieczyszczenia. Ich obecność w układzie wynika najczęściej z błędów popełnianych przez kierowców, którzy zapominają o regularnej wymianie filtra powietrza. Niezbyt korzystnie na przepływomierz oddziałują również filtry stożkowe, które przepuszczają więcej powietrza, zwiększając tym samym szanse na pojawienie się usterki. Najłatwiejszym sposobem na uniknięcie kłopotów z pojazdem jest regularne dbanie o przepływomierz. W pierwszej kolejności musimy pamiętać o zmianie filtra powietrza na czas, najlepiej wybierając produkty polecanych producentów. Warto się również wyposażyć w odpowiedni preparat, który pomaga skutecznie dbać o przepływomierz. Czyszczenie przepływomierza Czyszczenie przepływomierza to dosyć łatwa czynność, z którą bez większych problemów poradzi sobie każdy amator motoryzacji. Na początek musimy zadbać o bezpieczeństwo, dlatego odkręcamy plusową klemę akumulatora. Następnie możemy przejść do zlokalizowania przepływomierza, który najczęściej znajduje się w pobliżu filtra powietrza – między nim a przepustnicą. Po zdemontowaniu sensora wystarczy intensywnie spryskać odpowiednim preparatem wszystkie elementy przepływomierza – druciki oraz termistor lub płytkę, w zależności od posiadanego modelu. Na koniec pozostaje już tylko odczekać, aż cały środek odparuje, i zamontować czujnik na swoje miejsce. Preparaty do czyszczenia Bardzo pomocne, a zarazem skuteczne są różnego rodzaju preparaty, które znacznie ułatwiają utrzymanie czystości przepływomierza. Samo czyszczenie nie wymaga specjalistycznej wiedzy, dlatego warto co jakiś czas poświęcić chwilę na serwis tego urządzenia. Bez problemu możemy wykonać go sami przy użyciu podstawowych narzędzi. CRC Air Sensor Clean. Preparat przeznaczony do czyszczenia przepływomierzy powietrza. Bez problemu można używać go w nowoczesnych silnikach, które mają elektroniczny system wtryskowy. CRC czyści szybko i skutecznie, przywracając przepływomierzom optymalne warunki pracy, co przekłada się na płynne przyśpieszanie czy łatwiejszy rozruch silnika. Środek ma cienką rurkę, która ułatwia jego rozprowadzenie w trudno dostępnych miejscach. Opakowanie 250 ml kosztuje ok. 28 zł. box:offerCarousel Liqui Moly. Kolejny godny polecenia środek do utrzymywania czystości przepływomierza. Przywraca czujnikowi odpowiednie parametry pracy, zapewniając prawidłowy przepływ powietrza. Środek jest łatwy w użyciu, szybko odparowuje i nie pozostawia żadnych śladów – nadaje się do stosowania we wszystkich rodzajach silników. Cena 200 ml to ok. 30 zł. box:offerCarousel Moje Auto. Środek czyści przepływomierze zarówno z gorącym drucikiem, jak i z płytką. Preparat pozwala uzyskać prawidłowe parametry pracy dla całego układu wtryskowego. Nie zawiera chloru ani glikolu. Cena opakowania 250 ml: ok. 12 zł. box:offerCarousel Czyszczenie przepływomierza to bardzo prosty, a zarazem skuteczny zabieg. Jego efekty możemy odczuć natychmiast, zwłaszcza podczas ruszania oraz przyśpieszania. Ceny nowych przepływomierzy potrafią być dosyć wysokie, dlatego radzimy zainteresować się tą częścią i co jakiś czas oczyścić ją, a także regularnie zmieniać filtr powietrza.
Preparaty do przepływomierzy powietrza
Zarówno quick detailer, jak i wosk to zaawansowane kosmetyki, których aplikacja chroni lakier i poprawia jego prezencję. Czym jednak w szczególe różnią się ich właściwości? W jakich konkretnych przypadkach będą pomocne? Wosk i quick detailer jako elementy detailingu Lakier z uwagi na ciągłą ekspozycję na działanie zanieczyszczeń i czynników atmosferycznych wymaga szczególnej troski dla zachowania jego czystości i nadania połysku. Wykorzystanie tylko najprostszych kosmetyków, takich jak szampon, nie jest w stanie przynieść oczekiwanych efektów, gdyż nie posiadają one na tyle zaawansowanego składu, aby zabezpieczyć lakier na dłuższy okres czy przywrócić mu pierwotny blask. Z tego powodu wykorzystuje się takie preparaty, jak chociażby woski i quick detailery, które mogą wydatnie pomóc w utrzymaniu karoserii w znakomitej kondycji. Właściwości i typy wosków Jednym z najpopularniejszych sposobów na zabezpieczenie lakieru przed działaniem czynników atmosferycznych jest wykorzystanie wosku. Aplikuje się go na samym końcu procesu mycia auta, kiedy powierzchnia zostanie już dobrze przygotowana. Im czystszy i gładszy lakier, tym dłużej wosk utrzyma się na jego powierzchni. Najlepsze produkty gwarantują ochronę lakieru nawet przez kilka miesięcy. Aplikacja wosku wymaga cierpliwości i dokładności, ale efekt w postaci idealnego połysku wynagradza wszelkie nakłady pracy. Późniejsze mycie lakieru również jest prostsze, gdyż jego powierzchnia jest gładka i śliska, a zabrudzenia z trudem przylegają do powłoki woskowej. Woski są zatem stosunkowo trwałą formą zabezpieczenia karoserii. Ich skład może być oparty o składniki syntetyczne lub naturalne, takie jak carnauba, a więc wosk pozyskiwany ze specjalnego gatunku palmy rosnącej w Brazylii. W zależności od upodobań zakupić można zarówno produkty w formie płynnej, jak i o konsystencji pasty. box:offerCarousel Właściwości quick detailera Quick detailer, podobnie jak wosk, wykorzystuje się w końcowym etapie procesu mycia nadwozia. Po spłukaniu i osuszeniu karoserii na jej powierzchni mogą pozostać zacieki i plamy po twardej wodzie albo inne drobne zanieczyszczenia. Chcąc je usunąć tak, aby jednocześnie pozostawić lakier w idealnym stanie, warto zastosować właśnie quick detailer. Produkty tego typu w składzie posiadają syntetyczne polimery, które znakomicie radzą sobie z usuwaniem świeżych śladów i zarazem wypełniają drobne zarysowania. Są neutralne dla wcześniej nałożonych powłok i zwykle same zawierają wosk, przedłużając w ten sposób ich trwałość. Quick detailery oferowane są w formie płynnej, a zamknięte są najczęściej w butelkach z rozpylaczem, dzięki czemu ich aplikacja jest szybka i bezproblemowa. Kolejną zaletą kosmetyków tego typu są silne właściwości nabłyszczające, co sprawia, że po aplikacji pozostawiają powierzchnię nie tylko czystą, ale także nadają jej wysoki połysk. Interesujące produkty Główną różnicą między woskiem a quick detailerem jest cel zastosowania. Wosk służy w pierwszej kolejności długotrwałemu zabezpieczeniu lakieru, a w dalszej – uzyskaniu hydrofobowej powłoki o silnym połysku. Quick detailer jest natomiast produktem uzupełniającym i często stosowanym w kolejnych tygodniach po nałożeniu wosku. Przedłuża bowiem trwałość powłok, pielęgnuje je i podbija blask lakieru. Wśród polecanych twardych wosków warto zainteresować się takimi produktami, jak: * Collinite 476S * Finish Kare 1000P * Meguiars Ultimate Paste Wax W kontekście quick detailerów wysoką jakością wyróżniają się takie modele kosmetyków, jak: * ADBL QD1 * Shiny Garage Morning Dew
Czym różni się quick detailer od wosku?
Zdarza się, że szyba w samochodzie zostanie uszkodzona – ma odpryski, jest porysowana lub pęknięta. Czasem ogranicza nam widoczność i przeszkadza, czasem szkoda jest niewielka. Przy poważniejszych uszkodzeniach szybę na ogół wymieniamy, mniejszym usterkom staramy się zaradzić sami. Uszkodzeń szyby nie należy lekceważyć, bo ma wpływ na nasze bezpieczeństwo. Jak rozpoznać poważne uszkodzenie szyby w samochodzie ? Czasem wydaje nam się, że zniszczenie szyby jest niewielkie i nie warto go naprawiać. Jeżeli jednak zauważymy przecieki przy uszczelce, trudności z uregulowaniem odpowiedniej temperatury we wnętrzu auta, usłyszymy – zwłaszcza podczas jazdy ze sporą prędkością – podejrzane odgłosy typu szum czy świszczenie, świadczy to o tym, że powinniśmy natychmiast szybę naprawić. Powyższe objawy występują także, gdy naprawa jest źle wykonana i nieskuteczna. Zanim podejmiemy określone działania, które mają na celu wymianę lub naprawę uszkodzonej szyby, musimy się zorientować, jakiego rodzaju szyby są w naszym aucie. Hartowane (mogą być o różnym stopniu twardości) to przede wszystkim szyby boczne. Klejone, złożone z dwóch tafli i przezroczystej folii wewnątrz, połączone specjalnym kauczukiem to szyby przednie, rzadziej tylne. Są one bardziej niż boczne odporne na uszkodzenia i rozbicie. Najczęściej kamienie wypadające spod kół poprzedzającego lub mijającego nas pojazdu tworzą na szybie odpryski. Możemy próbować je naprawiać nawet samodzielnie, zwłaszcza gdy uszkodzenia są umiejscowione z dala od krawędzi szyby (minimum 10 cm) i nie przed oczyma kierowcy. Jeżeli odprysk umiejscowiony jest blisko krawędzi, to niestety będzie konieczna wymiana szyby. Rysy na szybie kwalifikują się do naprawy, jeżeli mają mniej niż 10 cm. Jak samemu naprawić szybę? Zanim podejmiemy jakiekolwiek działania lub zadecydujemy, by udać się do specjalisty, możemy uszkodzone miejsce z obu stron zabezpieczyć taśmą klejącą. Zapobiega to dalszemu pękaniu i zanieczyszczeniu uszkodzonego miejsca. Jeżeli chcemy sami naprawić uszkodzoną szybę, warto zaopatrzyć się w specjalny zestawdostępny na Allegro i służący do tego celu. W takim zestawie najczęściej znajduje się klej z aplikatorem, ostrza z bezpiecznymi uchwytami do polerowania oraz folia. Dzięki aplikatorowi z przyssawkami możemy klej precyzyjnie dawkować, żyletki (lub inne ostrza) z bezpiecznym uchwytem służą do usuwania nadmiaru kleju, a folią zabezpieczamy klej, by nie wyciekał. Najlepiej postępować zgodnie z instrukcją dołączoną do zestawu. Najpierw oczyszczamy i szlifujemy uszkodzony fragment, następnie wypełniamy ubytek specjalnym klejem. Klej utwardza się pod wpływem promieni ultrafioletowych emitowanych ze specjalnej lampy. Po właściwej naprawie nie powinien na szybie pozostać żaden ślad. Szyby mogą być również porysowane np. źle funkcjonującymi lub zużytymi piórami wycieraczek. W takim przypadku możemy próbować wypolerować szybę za pomocą pasty lub mleczka do tego przeznaczonego. Niestety, nie zawsze takie działanie jest skuteczne. Poza tym polerowanie może spowodować załamywanie się światła i przeszkadzać w prowadzeniu auta. Nie unikniemy wówczas wymiany szyby. Naprawa jest oczywiście znacznie tańsza niż wymiana całej szyby. Koszt zależy od wielkości i rodzaju uszkodzenia. Kiedy warto udać się do serwisu? Kiedy konieczna jest wymiana szyby? Jeżeli nie mamy wprawy, odpowiedniego sprzętu i specyfików, najlepiej udać się do specjalizujących się w naprawie szyb warsztatów. Tu właściwie ocenią rodzaj uszkodzenia, ewentualne jego następstwa i podejmą określone działania. Nie zawsze trzeba wymieniać całą szybę i ponosić spore koszty. Wymiana będzie konieczna, gdy pęknięcie szyby sięga jej krawędzi. Specjalista zdecyduje się na wymianę również wówczas, gdy uszkodzeń jest sporo, są rozległe lub gdy uszkodzenie znajduje się tuż przed oczyma kierowcy. Wymiana szyby to proces skomplikowany – polega na demontażu elementów podszybia, uszczelek, wycieraczek i wycięciu szyby przez specjalne narzędzia lub odpowiedni rodzaj drutu. Potem dokładnie oczyszcza się miejsce pod nową szybę i zamocowuje ją przy pomocy kleju i taśm. Warto wiedzieć, że jeżeli auto ma uszkodzoną szybę, będą problemy podczas okresowego badania technicznego. Poza tym policjant podczas kontroli może zatrzymać dowód rejestracyjny, ale przede wszystkim ograniczona widoczność przez uszkodzoną przednią szybę zagraża naszemu bezpieczeństwu.
Odpryski w szybie – jakie mamy opcje naprawy?
Dzieci uwielbiają się bawić i przebierać, dlatego z wypiekami na twarzy czekają na karnawałowe bale i tematyczne urodziny, na których mogą wyglądać inaczej niż zwykle. Nic dziwnego, że pokochały także Halloween – święto obchodzone w ostatni wieczór października, które cieszy się ogromną popularnością w kulturze zachodniej. Przygotowywanie kostiumu, wybieranie maski czy malowanie twarzy jest dla dzieci bardzo atrakcyjne. Tego wieczoru strach miesza się z ekscytacją, a worek na słodycze w magiczny sposób staje się pełny. To czas szalonych zabaw i spotkań z rówieśnikami, dlatego trzeba się do niego odpowiednio przygotować. Jeśli twoje dziecko nie może się doczekać tego wieczoru, pomóż mu zbudować tajemniczy nastrój i zadbaj o dekorację jego małego królestwa. Motyw dyni Najbardziej popularnym symbolem Halloween jest dynia, która pojawia się w zupełnie innym wydaniu. Po pozbyciu się miąższu należy wyciąć wybrane kształty – najczęściej są to oczy, nos i wyszczerbiony uśmiech, który sprawia, że dynia sprawia wrażenie uśmiechniętej. Wieczór ten jest mroczny i tajemniczy, dlatego dobrym pomysłem jest stworzenie lampionów z dyni. W tym celu do wydrążonej dyni wystarczy włożyć świeczkę. Ozdabiając pokój dziecka oświetlonym lampionem, zwróćmy szczególną uwagę na bezpieczeństwo najmłodszych i postawmy lampion w bezpiecznym miejscu, aby nie dopuścić do jego przewrócenia, lub zastąpmy świeczkę sztucznym oświetleniem. Świecące dynie możesz umieścić nie tylko w domu, ale również w ogrodzie. Sprawisz maluchom ogromną frajdę, jeśli lampiony postawisz w miejscu, które będzie widoczne przez okno ich pokoju. Ponadto łasuchy z pewnością ucieszą się ze stylowego wiaderka z rączką lub filcowego koszyczka przypominającego dynię, które posłużą do zbierania i przechowywania słodyczy. Przeczytaj również: DIY – Lampion z dyni Ozdoby na ścianę lub okno Motyw dyni pojawia się na większości dekoracji halloweenowych. W pokoju dziecka możesz powiesić czarno-czerwone balony przypominające dynie, balony świecące w ciemności (będą dobrą alternatywą dla tradycyjnych lampionów) i papierowe girlandy. Na Allegro znajdziesz także sztuczne pajęczyny, plastikowe pająki i ozdobne konfetti. Dobrym pomysłem jest umieszczenie na ścianie napisu HALLOWEEN. Możesz kupić gotowy szablon lub stworzyć napis z pomocą dziecka. W tym celu przyda ci się czarny karton, który później możesz wykorzystać do zrobienia innych mrocznych ozdób: duchów, pająków albo nietoperzy. W klimat dziecięcej halloweenowej imprezy wpiszą się naklejki dekoracyjne, które można przykleić na szybach, oknach i drzwiach. Najwięcej emocji wzbudzą naklejki fluorescencyjne, czyli świecące w ciemności. box:offerCarousel box:offerCarousel Dekoracja stołu Wieczór Halloween to dla najmłodszych nie tylko wspaniała zabawa, ale również słodka uczta. Słodycze, które zostaną zebrane, najlepiej smakują w gronie przyjaciół, dlatego dobrze byłoby je skonsumować w większym gronie. Jeśli twoje dziecko nie zbierało w tym roku słodyczy, upiecz dla niego muffinki i udekoruj je ozdobnymi papilotkami i pikerami. Na stole mogą pojawić się także papierowe kubeczki, słomki, obrus, specjalne talerzyki i serwetki przedstawiające wesołą dynię. Sprawdź również Strefę Halloween!
Jak udekorować pokój dziecięcy na Halloween?
Relaks w ogrodzie będzie znacznie przyjemniejszy, kiedy się rozciągniemy na wygodnej leżance. Można się na niej zdrzemnąć w cieniu drzew, poczytać książkę albo poplotkować z przyjaciółmi, a po ustawieniu w nasłonecznionym miejscu szybko doczekać się upragnionej opalenizny. Podpowiadamy, jakie modele leżanek ogrodowych są najpopularniejsze i którą wybrać dla siebie. Praktyczna i efektowna Relaks w cieniu drzew na leżance ogrodowej jest jedną z najprzyjemniejszych form leniuchowania. W przeciwieństwie do fotela czy krzesła umożliwia ona przyjęcie wygodnej, półleżącej pozycji, która odciąża kręgosłup, stawy i mięśnie. Na leżance można się opalać, czytać książki, plotkować z przyjaciółmi oraz rodziną, oglądać filmy albo po prostu odprężyć się po ciężkim dniu. Co więcej, to nie tylko praktyczny, ale również naprawdę efektowny element wyposażenia. Leżanki doskonale prezentują się na werandzie, przy brzegu basenu lub po prostu na trawie, zwłaszcza w zestawie z dopasowaną do nich miękką poduchą, która zachęca do krótkiego przycupnięcia i złapania oddechu. Leżanka Atlantic. Stabilna konstrukcja z technorattanu. Profilowanie dopasowane do naturalnego ułożenia kręgosłupa. Oparcie z 3-stopniową regulacją. W komplecie poduszka w wybranym kolorze wypełniona miękką pianką, ze zdejmowaną poszewką zapinaną na suwak. Kolory stelaża do wyboru: biały, antracytowy i brązowy, kolory poduszek: taupe, piaskowy, zielony, czerwony, niebieski, chabrowy i szary. Leżanka Sunrise. Lekka, ale stabilna aluminiowa konstrukcja malowana metodą proszkową. Pokrycie wykonane z tkaniny odpornej na promieniowanie UV (kolor czarny lub brązowy). W zestawie podgłówek mocowany na rzepy z możliwością odpięcia. Czyszczenie przy użyciu wilgotnej szmatki. Ergonomicznie wyprofilowana. Możliwość sztaplowania, czyli ustawiania jedna na drugiej. Leżanka Toscana. Wykonana z egzotycznego drewna akacjowego. W zestawie wygodna składana poduszka o grubości 5 cm, wodoodporna, mocowana za pomocą troczków. Podgumowane koła ułatwiają transport leżanki, a metalowe śruby łączeniowe zapewniają trwałość i stabilność konstrukcji. Oparcie z 3-stopniową regulacją, możliwość podniesienia podnóżka, praktyczna tacka chowana pod siedziskiem. Przeczytaj również: Leżaki i leżanki ogrodowe do 200 zł box:offerCarousel Z jakiego materiału? Na komfort użytkowania, estetykę i trwałość leżanki wpływa przede wszystkim materiał, z którego została wykonana. Poniżej przedstawiamy kilka najpopularniejszych rodzajów leżanek ogrodowych: Leżanki metalowe. Są lekkie i łatwe do przenoszenia, ale bardzo wytrzymałe i odporne na działanie czynników zewnętrznych, o ile zostaną odpowiednio zabezpieczone. W sklepach znajdziemy zazwyczaj dwie wersje leżanek tego typu: z siedziskiem wykonanym ze sztywnej metalowej siateczki lub tekstylnym, przypominającym spotykane w zwykłych leżakach i hamakach. Leżanki z technorattanu. Wyglądają naturalnie i bardzo efektownie, dzięki czemu sprawdzają się w różnych aranżacjach, choć najlepiej prezentują się w nowoczesnych ogrodach. Technorattan jest odporny na promieniowanie UV (nie traci koloru) oraz wodę, a do tego niezwykle łatwo się go czyści. Wykonana z niego leżanka jest uniwersalna i funkcjonalna. box:offerCarousel Leżanki z tworzywa sztucznego. Ich największą zaletą jest bardzo niska cena i niewielkie wymagania dotyczące czyszczenia oraz konserwacji. Łatwo je przenosić, wygodnie się składają i nie wymagają chowania w trakcie deszczowej pogody. Leżanki z drewna egzotycznego. To rozwiązanie dość drogie, ale warte rozważenia. Doskonale znoszą zmienne warunki pogodowe i niestraszny im nawet największy deszcz. Dobrze sprawdzają się przy basenie lub w innych miejscach narażonych na wilgoć, ponieważ drewno egzotyczne nie butwieje. Część z nich wymaga jedynie okazjonalnej konserwacji z użyciem profesjonalnych preparatów. Leżanki z drewna krajowego. Mimo upływu lat ich popularność nie maleje. Ich jakość zależy w dużej mierze od rodzaju wykorzystanego drewna oraz projektu konstrukcji. Niektóre leżanki są w całości wykonane z drewna, w innych zrobiony jest z niego wyłącznie stelaż. Są wygodne, stabilne, dobrze się komponują z dowolną aranżacją, ale są dość ciężkie. Waga nie jest jednak tak istotna, jeśli wybierzemy model z kółkami do transportu. Na co zwrócić uwagę przy zakupie Leżanka ogrodowa powinna być przede wszystkim wygodna, dlatego to, jak została skonstruowana, ma ogromne znaczenie. Należy zwrócić uwagę na kąt nachylenia oparcia, które powinno mieć min. 3-stopniową regulację oraz podłokietniki. Aby leżanka zapewniała nam maksimum komfortu, powinna mieć przynajmniej 160 cm długości i 50 cm szerokości. Istotną kwestią jest stabilność, na którą ma wpływ m.in. rodzaj materiału, sposób profilowania mebla oraz umiejscowienie środka ciężkości. Modele kiepskiej jakości potrafią się wywracać, np. gdy z nich wstajemy! Warto też wziąć pod uwagę dodatkowe akcesoria, w które wyposażona jest leżanka, czyli m.in. podnóżek, daszek chroniący przed słońcem, miękkie poduchy, a nawet podświetlenie siedziska.
Stylowe leżanki ogrodowe
Końcówka sezonu letniego nie powinna oznaczać rozstania z tematem turystycznego wyposażenia. Wręcz przeciwnie, wraz z odejściem słońca na rynku pojawia się szeroki i atrakcyjny cenowo wybór niezbędnego asortymentu. Warto więc już teraz pomyśleć o przyszłych wyprawach i zobaczyć, co mają nam do zaoferowania renomowani producenci. Namioty, śpiwory, plecaki sportowe – to wszystko może okazać się udaną inwestycją na przyszłość, która nie obciąży zanadto naszego portfela. Wszystko za sprawą sezonowych obniżek i letnich wyprzedaży. Jak co roku, końcówki serii sprzętu sportowo-turystycznego są sprzedawane w dużo niższych cenach (które różnią się od tych pierwotnych nawet o kilkaset złotych). Jeśli więc udało się nam zaoszczędzić kilka złotych przez okres wakacyjny – pomyślmy o potrzebach na przyszły sezon. Ważne schronienie – namioty Przegląd turystycznych promocji zaczniemy od jednego ze zdecydowanie najważniejszych elementów każdej wędrówki. Namiot nie tylko daje wakacyjnym podróżnikom schronienie przed nieprzewidywalnymi warunkami atmosferycznymi, ale też stanowi miejsce przeznaczone do snu i wypoczynku. W zależności od naszych potrzeb, aukcje internetowe oferują zainteresowanym cały szereg ciekawych cenowo ofert – namioty plażowe, dwuosobowe, turystyczne i wiele innych. Jeśli planujemy w przyszłości dłuższe, rodzinne lub koleżeńskie wyprawy – warto już teraz zaopatrzyć się w wieloosobowy namiot. Wiele z nich charakteryzuje się stabilną konstrukcją i dobrą wentylacją. Nie tylko gwarantuje to ich użytkownikom wygodę i komfort, ale też zwiększa bezpieczeństwo podczas nagłych ulew i chroni przed letnim upałem. Funkcję tę zawdzięczamy zazwyczaj dobrze wykonanemu tropikowi, który coraz częściej ma zwiększoną odporność na działanie niebezpiecznych promieni UV. Cena? Zależy, oczywiście, od wielkości namiotu i materiału, z jakiego został wykonany. Korzystniej jest dokonać zakupu pod koniec lata, ponieważ pozwoli to na sporą oszczędność naszego budżetu. Wartościowy posiłek – kuchenki turystyczne Wakacyjne wycieczki nie powinny nam się kojarzyć wyłącznie z suchym prowiantem. Decydując się nazakup kuchenki turystycznej, bez większego problemu przygotujemy ciepłe danie dla siebie i naszych bliskich. Jakiej specyfikacji możemy się spodziewać po takim sprzęcie? Coraz więcej dostępnych na rynku modeli posiada zapłon piezoelektryczny, który nie wymaga ciągłego stosowania zapałek. Obudowa kuchenki skonstruowana została tak, by była lekka i osłaniała płomień przed podmuchami wiatru. Idealnie sprawdzi się nawet podczas rejsu jachtem czy w czasie wycieczki pod wspomniane namioty. Wraz z końcem lata coraz więcej producentów decyduje się na obniżkę cen turystycznych kuchenek. Dorzucają do nich również dodatkowe kartusze, które odpowiadają za działanie gazowego palnika. Koszt takiego sprzętu nie jest wielki – za cały komplet zapłacimy mniej niż 100 zł. Niezbędny ekwipunek – plecaki Kolejnym, niezwykle ważnym wyposażeniem każdego turysty jest odpowiednio wybranyplecak trekkingowy. To właśnie do niego w przeddzień wyprawy będziemy pakować ubrania, jedzenie, a nawet wartościowe dokumenty i pieniądze. Bardzo istotny jest więc fakt, by torba została wykonana z wysokiej jakości materiałów, które będą równocześnie lekkie i wytrzymałe. Większość turystycznego asortymentu uszyto z poliestru – tworzywa charakteryzującego się dużą odpornością na uszkodzenia i przetarcia. Jeśli planujemy w przyszłym roku wysokogórską wyprawę lub kemping – już teraz znajdźmy dla siebie plecak z uchwytami (trokami) na karimatę i śpiwór. Dodatkowo producenci coraz częściej wyposażają swój sprzęt w liczne kieszenie boczne i membrany wodoodporne. Czego jeszcze możemy się spodziewać po powyższym asortymencie? Adekwatnej ceny. Na początku jesieni będzie ona zdecydowanie niższa, a przesyłka często okaże się tańsza lub darmowa. Warto więc pomyśleć już o sprzęcie na przyszły sezon. Zawsze schłodzone – lodówki turystyczne Coraz więcej osób zabiera ze sobą w podróż wielofunkcyjne urządzenie chłodzące. Warto docenić jego możliwości działania, ponieważ pozwala ono na łatwy i bezpieczny przewóz żywności, gdy na dworze plusowe temperatury sięgają zenitu. Lodówkiturystyczne są nie tylko pakowne i łatwe w utrzymaniu czystości, ale też bezproblemowe w transporcie. Bez większych trudności przewieziemy je w samochodzie w pozycji zarówno pionowej, jak i poziomej, a dołączony do nich kabel pozwoli na podłączenie ich do mobilnej zapalniczki. Dzięki temu możemy zmieniać ich temperaturę wedle własnych preferencji. Jeśli więc nie mieliśmy wcześniej styczności z tym sprzętem – warto przejrzeć aktualne oferty różnych firm. Pod koniec letniego sezonu ceny turystycznych lodówek spadają nawet o 20-50%. Solidna konstrukcja sprzętu i wygoda użytkowania sprawią, że będzie nam służył przez wiele lat.
Jaki sprzęt warto kupić pod koniec lata już na przyszłe wakacje?
Modę w kratkę lansowała Brigitte Bardot, Marilyn Monroe pozowała w ulubionych cygaretkach w kratkę, a Jane Fonda na planie westernu Kasia Ballou nosiła charakterystyczne kraciaste koszule. Tej jesieni kratka pojawia się w kolekcjach wszystkich ważniejszych domów mody. Gucci, Chloé, Balenciaga, Stella McCartney, Chanel, Ralph Lauren – wielcy projektanci stawiają na deseń w kratkę. Kratka nie tylko zapanowała na wybiegach, ale także ulice wielkich miast i małych miasteczek zapełniły się wzorami w kratkę na spodniach, spódnicach, sukienkach, swetrach, płaszczach i szalikach. W kratkę są nawet oprawki okularów. Nic dziwnego, bo przecież to wzór ponadczasowy, w którym każdy wygląda dobrze. W punkowym stylu Ten trend utrzymuje się od kilku sezonów. Koszula w kratkę, np. biało-czarną lub czarno-czerwoną, świetnie odnajduje się w towarzystwie skórzanych spodni i kurtek. Lubi ćwieki i ciężkie buty, co nie oznacza, że nie może być kobieca. Spójrzmy na Rihannę, której wystarczy kobiecy makijaż i idealny manicure, żeby przełamać ostry styl i wciąż czuć się seksownie. Możesz wpuścić koszulę w spodnie lub włożyć model z przedłużonym tyłem, który ukryje zbędne kilogramy. Maskująco zadziała także koszulowa sukienka w kratkę lub koszula oversize. Wystarczy je zestawić z kobiecymi drobiazgami, np. delikatną biżuterią lub biżuteryjną torebką w kształcie puzderka, a efekt zachwyci każdą modnisię. box:offerCarousel Wydanie klasyczne Kratka to klasyka, więc śmiało można stosować ją w bardziej formalnych stylizacjach. I tak garnitur w kratkę włoży bizeswoman bez względu na okazję. Połączony z botkami na słupku i koszulą – białą lub w neutralnym kolorze – świetnie spełni swoją oficjalną rolę. Jeśli nie lubisz mundurków, włóż marynarkę w kratę, dobierz do niej jednokolorowe spodnie i wygodne, najlepiej skórzane mokasyny. Równie świetnym wyborem będzie kraciasta garsonka (tak, tak, garsonka wraca do łask!) albo kraciasta spódnica połączona z beżowym golfem. W tym sezonie modne są i rozkloszowane, i ołówkowe spódnice, które świetnie zaprezentują się z klasycznymi szpilkami. box:offerCarousel Do biura wybierz kratkę stonowaną. Najlepsze będą odcienie szarości, brązu, zgaszonej zieleni. Całość stylizacji dopełnij dobrej jakości zegarkiem i zawiązaną pod szyją apaszką – paryski szyk jest nieodmiennie i elegancki, i pożądany. Płaszcz w kratę, czyli hit sezonu Zagościł w jesiennych stylizacjach już dawno temu, ale wciąż trzyma się mocno. I doskonale, bo obszerne beżowe płaszcze w czerwoną kratkę dodają elegancji i są uniwersalne. Można włożyć je na formalną garsonkę, ale także do dżinsowych, poszarpanych spodni i grubo plecionego swetra. Tej jesieni płaszcz w kratę po prostu trzeba mieć. Wybierz płaszcz w kolorach ziemi, wełniany, długi, miękki i – jeśli będzie to twój jedyny w tym sezonie – raczej obszerny, bo taki można zarzucić na wszystko (oversize nadal jest na topie). Drobiazgi, czyli stójka, kołnierz, mankiety, guziki i kieszenie, to już kwestia indywidualna. Na szczęście oferta jest ogromna i każdy znajdzie coś dla siebie. box:offerCarousel Dodatki w kratkę Dla tych, którzy nie lubią kratki na ubraniach, projektanci przygotowali mnóstwo kraciastych dodatków. Apaszki w kratkę, torebki w kratkę, kraciaste bransoletki do zegarków i kraciaste oprawki do okularów – są eleganckie, a jednocześnie ożywiają zestawy garderoby utrzymanej w stonowanej gamie kolorystycznej. Ciekawym pomysłem są walizki w kratkę – gołym okiem widać, że są modne, aż się roi od nich na dworach i lotniskach. Podróżowanie z szykowną walizką w kratkę sprawia, że podróż staje się przyjemniejsza. Młodsi podróżnicy mogą wybrać wesoły plecak w kratę lub kraciastą torbę. Modne są wszystkie kolory – od zachowawczych beży, szarości i czerni, poprzez czerwienie i granaty, aż do neonowych pomarańczy i zieleni. Jesiennym dodatkiem must have jest oczywiście parasol. W tym sezonie koniecznie parasol w kratkę. Stylowy, praktyczny oraz piękny. Na bure, smutne dni najlepszy w rozweselających barwach: czerwieniach, różach, żółtym. Może być składany lub automatyczny, nieważne. Ważne, żeby zawsze mieć go przy sobie.
Jesień w kratkę – jak nosić najmodniejszy wzór sezonu
Wybieramy kredens do kuchni i jadalni. Jak dopasować go do wnętrza? Już od kilku sezonów na rynku wnętrzarskim obserwujemy wielki powrót mebli w starym stylu. Niektórzy wybierają nowe pozycje inspirowane duchem dawnych czasów, inni z kolei stawiają na prawdziwe antyki, uprzednio je odnawiając. Dziś porozmawiamy o niegdyś podstawowej części każdej kuchni i jadalni, czyli o dobrze znanym nam kredensie. Ten mebel wielu z nas z pewnością pamięta z domu rodzinnego lub z kuchni babci. Okazuje się, że w ostatnich czasach kredens przeżywa swój wielki renesans. Jak wybrać funkcjonalny i ładny kredens do salonu czy jadalni? Jaką rolę może pełnić w przestrzeni? Jak dopasować go do otoczenia? Kredens nowy czy odnowiony – jaki wybrać? Oto kilka użytecznych rad, o których należy pamiętać przed wyborem. Krótka historia kredensu Samo słowo „kredens” od zawsze kojarzyło się z luksusem. Niegdyś określano tak pomieszczenie w pałacu czy na dworze, gdzie przechowywano rzeczy codziennego użytku (np. obrusy, sztućce, talerze itp.). Komnata ta najczęściej znajdowała się pomiędzy jadalnią a kuchnią. Była pomieszczeniem jak najbardziej roboczym. W latach późniejszych kredens został poddany ewolucji. Zamiast osobnego pomieszczenia kieliszki, talerzei sztućce zaczęliśmy przechowywać w dużej drewnianej szafie o szklanych drzwiczkach. I taka szafa została również nazwana kredensem. Charakterystyczną cechą jest tutaj forma. Zazwyczaj kredens ma szeroki dół i wąską górę. Funkcje kredensu – do czego może służyć? Na samym początku warto się zastanowić, czy kredensw ogóle będzie się nadawać do naszego mieszkania. Ten rodzaj kuchennego mebla zajmuje dość dużo miejsca w domu i najlepiej sprawdzi się na dużych metrażach. Jest to idealne miejsce nie tylko do przechowywania chińskiej porcelany, ale także zestawów obiadowych i kieliszków na specjalną okazję. W pojemnych szufladach możemy umieścić sztućce. Z kolei w dolnych, szerokich szafkachmożna przechowywać obrusy. Może to być także świetne miejsce na domową spiżarnię. Produkty, które wymagają ciemności, suchego otoczenia i relatywnie niskiej temperatury, będą się czuć tutaj świetnie. Cukier, egzotyczne przyprawy, kawa, herbata czy własnej roboty dżemy – w grę wchodzi tak naprawdę wszystko. Kredens do kuchni lub jadalni – o czym warto pamiętać? Jak już wspomnieliśmy wcześniej, kredens to rodzaj mebla z sentymentem. Przywołuje na myśl dziecinne wspomnienia z babcinej kuchni wraz ze spiżarnią pełną smakołyków. Ta część kuchennego wyposażenia idealnie sprawdzi się przede wszystkim we wnętrzach w stylu retro. Warto jednak pamiętać o harmonii kolorystycznej oraz dopasowaniu odpowiednich materiałów do siebie. Najlepiej, gdy kredens będzie idealnie dopasowany do kolorystyki innych mebli kuchennych lub podłogi. Kredensy mogą świetnie się sprawdzić nie tylko jako funkcjonalne szafy, ale także wizualne rozłączniki ułatwiające dzielenie dużych przestrzeni. Jeśli mamy do czynienia z dużą szafą, może ona posłużyć do podzielenia różnych stref w salonie, oddzielając np. przedpokój od strefy relaksu. Poza tym kredens możemy adaptować do innych funkcji. Górna część może pełnić rolę domowego baru czy biblioteczki. Mimo że jest to zdecydowanie staroświecki rodzaj szafy, coraz więcej producentów zaczęło się ostatnio inspirować retro motywami. Jeśli chcemy mieć w swoim posiadaniu kredens, do wyboru mamy dwie opcje. Możemy postawić na nowe modele wzorowane na motywach rodem z lat 20. ubiegłego wieku. Ciekawą opcją może być także odnowa starego kredensu i nadanie mu nowego życia. Prace renowacyjne najlepiej zlecić profesjonalistom. Jeśli mamy jednak chęci oraz odrobinę czasu, możemy także poeksperymentować na własną rękę. Kredens to nieodłączna część wszystkich kuchni i jadalni wykończonych w stylu retro. Ma zazwyczaj charakterystyczną budowę (szeroki dół i wąską górę) i jest wykonany z drewna. Świetnie może się sprawdzić nie tylko we wnętrzach typowo staroświeckich. Może być idealnym akcentem nawet w kuchni nowoczesnej. Podstawą jest jednak dopasowanie kolorystyczne elementu do pozostałych mebli.
Kredens do kuchni i jadalni – jak wybrać?
Prezentujemy 5 typów produktów, które mogą odmienić spojrzenie kierowcy na troskę o karoserię auta. Odpowiednia pielęgnacja lakieru nie może obyć się bez profesjonalnych kosmetyków. Chcąc osiągnąć jak najlepszy efekt, warto sięgnąć nie tylko po klasyczny szampon samochodowy i gąbkę. 1. Piana aktywna box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Nie każde skuteczne mycie nadwozia musi oznaczać wykorzystanie gąbki i ręczne ścieranie brudu. Można bowiem stworzyć własną bezdotykową, przydomową myjnię. Potrzebne do tego będą: myjka ciśnieniowa, pianownica i piana aktywna. Dwa pierwsze elementy najlepiej kupić w zestawie, a ich koszt uzależniony będzie od marki i jakości urządzeń. Podstawowe modele myjek kupimy za ok. 300 zł. Uzupełnieniem kompletu będzie kosmetyk w postaci piany aktywnej. Po rozpyleniu na powierzchni lakieru rozpuszcza brud, który następnie łatwo można usunąć przy pomocy wody pod ciśnieniem. Za 5-litrowe opakowanie wysokiej jakości piany Shiny Garage Fruit Snow Foam zapłacimy ok. 70 zł. Tańszą alternatywą jest piana K2 Active Foam, której cena oscyluje w granicach 30 zł za 5 kg. 2. Tar & glue remover box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Uporczywe do usunięcia zanieczyszczenia to smoła, asfalt, klej i żywica. Gąbka i szampon nie wystarczą, szczególnie gdy niepożądane substancje zdążyły już zaschnąć na powierzchni lakieru. Najgorszym wyborem jest szorowanie, które najczęściej prowadzi do powstania zarysowań. Rozwiązanie stanowią specjalne preparaty zwane tar&glue remover, potrafiące rozpuścić zanieczyszczenia pochodzenia organicznego oraz pozostałości po smole i kleju. Wystarczy rozpylić środek na powierzchni lakieru, odczekać kilka minut i obficie spłukać wodą. Kosmetyki tego typu nie są drogie. Za półlitrowe opakowanie skutecznego środka, takiego jak Nielsen Tar&Glue Remover, zapłacimy ok. 25 zł. 3. Glinka box:offerCarousel box:offerCarousel Niekiedy zdarza się, że zanieczyszczenia weszły w reakcję z lakierem i pozostawiły trudny do usunięcia ślad, nawet przy pomocy preparatów do usuwania żywicy i smoły. Na szczęście nic straconego, gdyż można wykorzystać w takiej sytuacji glinkę. Jest to masa plastyczna o właściwościach ściernych, która jednocześnie delikatnie poleruje lakier i ściąga uporczywy brud. Do wykorzystania glinki potrzebny jest lubrykant, czyli ciecz, która zmniejszy tarcie między kosmetykiem a lakierem. Można do tego użyć specjalnych quick detailerów lub wody z szamponem czy detergentem. Glinkowanie wymaga sporego nakładu pracy, ale przynosi bardzo dobre efekty i świetnie przygotowuje lakier do polerowania oraz nakładania wosku. Za solidną i niedrogą glinkę ValetPRO przyjdzie nam zapłacić ok. 25–30 zł. 4. Pasta polerska box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Odpowiednio wyczyszczone nadwozie po użyciu piany aktywnej, tar&glue removera i glinki stanowi świetną bazę do korekty lakieru przy użyciu pasty polerskiej. Najlepiej w tym celu wykorzystać polerkę elektryczną, która znacznie przyspieszy przebieg prac. Wśród past polerskich wyróżnić można różne rodzaje: od mocno ściernych do usuwania głębokich rys po delikatne, służące do odświeżenia lakieru i wydobycia głębi koloru. To, którą z nich wybierzemy, zależy od stanu lakieru auta i naszych oczekiwań. Wśród agresywnych past można polecić amerykańską Meguiars Ultimate Compound , kosztującą ok. 70 zł. Do wykończenia lakieru świetnie spisze się natomiast produkt Menzerny o oznaczeniu SuperFinish (SF3500), którego cena oscyluje w granicach 45 zł. 5. Dressing do plastików box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Jeśli nadwozie błyszczy i mieni się żywym kolorem, to wcale nie oznacza końca prac nad pielęgnacją auta. Nie wolno zapominać bowiem o wnętrzu, które można łatwo odświeżyć, wykorzystując dressing do plastików. Kosmetyk ten ma za zadanie oczyścić elementy syntetyczne wykończenia kabiny i stworzyć barierę ochronną chroniącą przed promieniowaniem UV. Do polecanych dressingów zalicza się takie produkty, jak Shiny Garage Apple Plastic Dressing kosztujący ok. 30 zł za 500 ml czy Poorboy’s World Natural Look w cenie 50 zł za 473 ml.
5 kosmetyków samochodowych, które musisz mieć
Fotografia dziecięca, rodzinna czy noworodkowa to bardzo trudna dziedzina komercyjnej fotografii portretowej. Szczerze podziwiam wszystkich, którzy mają na tyle cierpliwości i obycia z maluchami, żeby robić im świetne zdjęcia. Jak postępować z dziećmi? Jak wiadomo, dzieci są pełne energii i czasem płaczą z bliżej nieznanych nam powodów. Praca z takimi modelami jest bardzo trudna. Przeważnie dzieci nie potrafią pozować czy wysiedzieć w jednym miejscu, utrzymując koncentrację podczas sesji fotograficznej. Oczywiście z noworodkami jest troszkę łatwiej, bo w objęciach ukochanej mamy są w stanie bez problemu zasnąć i wtedy możemy spokojnie przejść do naszej pracy. Jeśli myślicie na poważnie o zabraniu się za fotografię dziecięcą, musicie wiedzieć, że łatwo nie będzie, ale jeśli sprostacie waszym małym modelom – powinno pójść gładko. Poniżej zwrócę uwagę na kilka rzeczy, które przydadzą się w dziecięcym studio fotograficznym. Co ze światłem? Błysk czy ciągłe? Przede wszystkim musicie znaleźć dobre, najlepiej średniej wielkości (nawet około 20 m2) miejsce, które ma z jednej strony duże okna. Fotografowanie przy naturalnym świetle ułatwi wam pracę – dzieci są przyzwyczajone do tego, że świeci słońce. Jeśli jednak macie sesję wieczorną lub po prostu zaczyna zmierzchać, przydałoby się doświetlić plan zdjęciowy. I tutaj pojawia się odwieczne pytanie – światło błyskowe czy ciągłe? Jeśli ma służyć tylko do fotografowania dzieci, polecam światło ciągłe, które jest dużo tańsze od lamp błyskowych i przyda się jeszcze przy kręceniu wideo oraz fotografii produktowej. Natomiast jeśli potrzebujecie lamp, które będziecie mogli wykorzystać do innych celów, warto pomyśleć o lampach błyskowych z mocnym światłem modelującym, żebyście mogli fotografować przy nim dzieci. Mocne wyładowania światła co chwilę na pewno obudzą śpiącego malucha, a trochę starsze dziecko przestraszy się i zacznie płakać. Praca przy błysku jest bardzo męcząca dla modeli. Zaplecze sprzętowe Jeśli chodzi o obiektywy do fotografii dziecięcej, polecam przedział ogniskowych 35–85 mm. Lepiej nie używać obiektywów zmiennoogniskowych, ponieważ utracicie na jasności i plastyce. Uważam, że lepiej skoncentrować się nawet na niedrogich, ale jasnych obiektywach stałoogniskowych typu 35 mm f/2, 50 mm f/1.8 czy 85 mm f/1.8. Są to standardowe obiektywy dostępne w większości systemów, takich jak Canon czy Nikon. Nawet kupując wszystkie trzy wymienione obiektywy, wydacie mniej pieniędzy niż na zoom pokroju 24–70 mm f/2.8, który jest reporterskim i drogim szkłem. Przed chwilą wspomniałem o magicznej „plastyce”, zwróćcie więc uwagę na to, by używać aparatu pełnoklatkowego. Nie musi to być najnowszy hit mody fotograficznej, ponieważ takie korpusy, jak Canon EOS 5D Mark II albo Nikon D700 „zrobią robotę”. Nie potrzebujecie szybkostrzelności i reporterskiego autofokusa, więc zaoszczędzone pieniądze warto zainwestować w lepszej jakości optykę. Oprawa Kwestia tła fotograficznego jest ruchoma. Polecam pomalować ściany w studio na kolor biały albo szary, dzięki temu będziecie mieć dość neutralne wnętrze, które na pewno się przyda. Możecie dokupić jednobarwne tła kartonowe lub urozmaicone tła winylowe (uważajcie, jak je ustawiacie, bo lekko odbijają światło). Nie kupujcie natomiast teł polipropylenowych, ponieważ łatwo się niszczą, odbijają brzydko światło i widać na nich fakturę materiału, która może popsuć zdjęcia. Ostatnia, ale chyba najważniejsza rzecz to gadżety różnego rodzaju, które ułatwiają pracę. Na pewno możecie kupić kilka dziecięcych strojów typu Piotruś Pan czy sukienka małej księżniczki. Do tego przydadzą się diademiki i okularki przeciwsłoneczne. Poza tym trzeba gdzieś naszego modela umiejscowić. Pomyślcie o kilku futerkowych kocykach czy dywanikach w różnych kolorach. Do tego przydadzą się spore kosze wiklinowe, doniczki i podobne rzeczy, do których można wsadzić noworodka lub posadzić na nich starszego modela. Ważne jest zwrócenie uwagi na gadżety typowo dziecięce, jak różnego rodzaju pluszaki, grzechotki czy niewielkie zabawki. Czasem, kiedy damy naszemu modelowi taki przedmiot, zacznie się nim po prostu bawić, a my będziemy mogli spokojnie pracować nad uchwyceniem najlepszego momentu. Podsumowanie Ważne jest również, żeby przy sesji byli rodzice maluszka, ponieważ dzięki temu nie będzie się tak stresował, a w przypadku nagłego wybuchu płaczu – znajdzie ukojenie w mamusinych ramionach. Widziałem kilkakrotnie sesje, w trakcie których noworodek leżał na kocyku, który był położony na... brzuchu taty! Dziecko czujące zapach rodzica jest dużo spokojniejsze. Mam nadzieję, że moje rady rozwieją wasze wszelkie wątpliwości.
Co przyda się w fotografii dziecięcej?
Porcelana z Ćmielowa słusznie kojarzy się z elegancją i długą tradycją. Klasyczne formy i wykwintne wzory mogą jednak nieco onieśmielać, choć zupełnie niepotrzebnie. Aby cieszyć się odrobiną luksusu, nie potrzeba marmurowych podłóg i kapiących złotem żyrandoli. W Ćmielowie zajmowano się garncarstwem, niemal od początku historii osadnictwa w tym regionie, a to ze względu na pokłady dobrej jakości surowców – gliny oraz lessu. W połowie XVIII wieku miejscowi garncarze otrzymali przywilej sprzedawania swoich wyrobów na terenie całego kraju. Początki funkcjonującej do dzisiaj fabryki porcelany, jednej z najstarszych w Polsce i największej w Europie, sięgają 1790 roku. Od tego czasu zakład w Ćmielowie zaczął produkować misterne naczynia i dekoracje z fajansu i porcelany, które obecnie znane są i szanowane na całym świecie. Obecnie Ćmielów podbija rynki polskie i zagraniczne pod wspólnym szyldem z, również cieszącym się długą tradycją, zakładem porcelany w Chodzieży oraz ze studiem projektowym Ćmielów Design Studio, które wyznacza nowe kierunki w projektowaniu wyrobów z porcelany. Ponadczasowa klasyka box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Kolekcje porcelany produkowane w Ćmielowie i Chodzieży dzielone są na fasony i serie wzornicze, zgodnie z ich charakterem: klasycznym, nowoczesnym lub awangardowym. Do tego dochodzi też linia Koneser, w skład której wchodzą edycje limitowane, kolekcje kubków i filiżanek do kawy i herbaty, również okolicznościowych, ale także rzeźby porcelanowe oraz wazony. Warto pamiętać o tych ostatnich – wyroby porcelanowe to nie tylko zastawa stołowa, prezentowana najczęściej przy okazji posiłku, ale też dekoracyjne przedmioty, które mogą cieszyć oko przez cały czas. Do klasycznych serwisów produkowanych w Ćmielowie należą m.in.: „Bolero”, „Lwów”, „Pułaski”, „Feston”, „Rococo” czy „Vega”. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj z pewnością model „Lwów” – nieco kanciasty w kształcie, inspirowany stylem art déco. Serwis ten oparty jest na kształcie kwadratu, którego linię podkreślają dodatkowo złote i platynowe wykończenia w jego dostępnych wariantach. Taki serwis będzie doskonale komponował się z modernistycznym, czy nawet nowoczesnym wnętrzem. Podobna elegancja kształtów wyróżnia zainspirowany kubistycznymi kształtami fason „Pułaski”. Rozmachu przydaje temu serwisowi jego wersja Prezydencka, ze złotym paskiem ornamentu biegnącym wzdłuż rantów. Ogromną popularnością wśród wielbicieli klasycznych form cieszy się również model „Yvonne”. To propozycja dla tych, którzy preferują zaokrąglone kształty. W zależności od wzoru dekoracji nieco pękate naczynia świetnie odnajdą się zarówno we wnętrzach retro, jak i tych nowoczesnych. Nowoczesne oblicze porcelany box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Polskie zakłady porcelany nie pozwalają jednak zostawić się w tyle i nie trzymają się kurczowo jedynie bezpiecznej klasyki. Idą z duchem czasu, prezentują również fasony i zdobienia o typowo nowoczesnym charakterze. Warto zwrócić uwagę, m.in., na linię „Akcent”, która łączy śmiałe, opływowe kształty naczyń z kwadratowymi talerzami. Za awangardową twarz marki odpowiada również wspomniane już Ćmielów Design Studio, które może pochwalić się m.in. bardzo odważną serią „Pogiętą”. Właścicielom mieszkań w modnym stylu skandynawskim z pewnością przypadnie do gustu linia „Folk Fusion” – minimalistyczna wariacja na temat motywów ludowych pochodzących z krajów takich jak Norwegia, Holandia czy Polska. Z kolei fanów modernistycznych form może zainteresować fason „New Atelier” o silnie zgeometryzowanych, ale zaokrąglonych kształtach. Na końcu nie sposób nie wspomnieć o serii „Blossom”, która stanowi połączenie miękkich, przywodzących na myśl rozkwitające kwiaty, linii oraz modnych, soczystych, odważnych kolorów. Choć historia zakładów porcelany w Ćmielowie liczy już ponad 200 lat, firmie tej udaje się zachować równowagę między wiernością tradycji a otwartością na nowe trendy. Warto pamiętać, że Ćmielów to marka nie tylko dla właścicieli pałaców, ale też dla posiadaczy kawalerek i dwupokojowych mieszkań, którzy lubią otaczać się stylowymi przedmiotami.
Ćmielów to marka z historią: te wzory dopasujesz nawet do nowoczesnego wnętrza