source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Pop-art to styl bardzo modny, ale nie tak oczywisty. Często intuicyjnie ubieramy się z wykorzystaniem trendów popartowskich. Czym jest styl pop-art, jak go rozumieć i nosić? Ile wspólnego ma z kiczem? Jak zainspirować się pop-artem i nie przesadzić? Tego wszystkiego dowiesz się z mojego poradnika. Z kart historii Pop-art w modzie nawiązuje do prądu artystycznego, który pojawił się w sztuce XX wieku tuż po II wojnie światowej. Dosłownie oznacza sztukę popularną. Nurt ten był odpowiedzią na wzrastający konsumpcjonizm i szerzące się postawy materialistyczne w społeczeństwie, którym zawładnęła kultura masowa. Jako pierwszy tego określenia użył Lawrence Alloway, angielski krytyk sztuk pięknych. Pop-art czerpał inspiracje z surrealizmu oraz ekspresjonizmu abstrakcyjnego. W groteskowy i ironiczny sposób przedstawiał dorobek kultury Zachodu, na który coraz większy wpływ miały rozwijające się media, reklama i polityka. Zdecydowana forma artystyczna pop-artu, energetyczne kolory, czerpanie z komiksu, wykorzystywanie przedmiotów dnia codziennego spowodowały, że styl ten zaczął być utożsamiany z kampem. Pojawiła się cienka granica między sztuką i kiczem. Nurt, który wykpiwał i demaskował mechanizmy wielkomiejskiego świata i jego kultury, stał się ulubionym kierunkiem jej użytkowników. Modowy pop-art Pop-art sam stał się tworzywem kultury konsumpcjonizmu. Zaczął być wykorzystywany wszędzie, także w świecie mody. Powszechnie najbardziej kojarzy się z dokonaniami Andy’ego Warhola. W modzie styl ten oznaczał manifestację wolności, swobody. Przełamywał konwencję. Charakteryzował się eklektyzmem i łączeniem wielu różnych, czasem bardzo odległych stylów. Wszystko jednak paradoksalnie ze sobą współgra, bo bazuje na określonych proporcjach. Nawet w tak z pozoru przypadkowym stylu, obecne są pewne reguły umiaru. W związku z tym nie można przesadzić, aby nie wywołać efektu przebrania się, a tym samym śmieszności i kiczu. Z twarzą Marylin Monroe Jak stworzyć stylizację pop-art? Można pójść na całość i sięgnąć po odważne ubrania i dodatki. Wszystkie akcesoria i rzeczy wykorzystujące życie codzienne, a więc np. elementy jedzenia, a także nawiązujące do kreskówek, komiksów, muzyki popularnej, filmów, reklamy – to moda popartowska. Najczęściej motywy te odnajdujemy na bluzach, legginsach, a także dodatkach – torebkach, chustkach, paskach, plecakach, itd. Wystarczy jedna koszulka z twarzą Marilyn Monroe, by nawiązać do pop-artu, choćby jedna rzecz czy gadżet, aby ubrać się w tym stylu. Zarówno projektanci sieciowi, jak i światowe, uznane marki proponują kolekcje tego typu. Cyklicznie niemal wszędzie pojawiają się np. linie Marilyn Monroe (koszulki, sukienki, dodatki), gwiazd muzyki, filmu, postaci z kreskówek, ubrania z symbolami kultury popularnej (np. McDonald’s). Dla mniej odważnych Pop-art to także kolory i wzory. Możesz po prostu włożyć wielobarwne i wzorzyste rzeczy, aby nawiązać do tego stylu. Wystarczą również odpowiednie połączenia, np. koloru miętowego i różowego, niebieskiego i srebrnego, a także złoto-srebrne dodatki. Proponuję złote lub różowe szpilki, srebrne buty na koturnie (np. creepersy), błyszczące torebki i breloczki, broszki lub spinki w kształcie serc albo ust, kolorowe torebki z napisami, logo, hasłami reklam, sklepów, filmów, itd. Pamiętaj, że najlepiej z ubraniami popartowskimi i dodatkami łączą się rzeczy czarne. Po pierwsze, łatwiej wyeksponować elementy w stylu pop-art, a po drugie – dzięki klasycznym ubraniom unikniesz kiczowatości. Miszmasz jest najlepszy wówczas, gdy jest świadomy i kontrolowany.
Pop-art – odkryj styl i naucz się go nosić
Najpierw pojawiły się tzw. inteligentne telefony, czyli smartfony. Potem przyszła kolej na tablety. Jednak najbliższe lata mają należeć do smartwatchy, czyli zegarków z dotykowymi ekranami i dostępem do Internetu, na których można instalować aplikacje. Jednym z takich sprzętów jest Samsung Gear S. Samsung Gear S ma wymiary 39,9 x 58,1 x 12,5 mm i został wyposażony w ekran Super AMOLED o przekątnej 2 cali i rozdzielczości 360 x 480 pikseli. We wnętrzu urządzenia znajduje się dwurdzeniowy procesor o taktowaniu 1,0 GHz, 512 MB pamięci RAM, 4 GB pamięci masowej oraz akumulator o pojemności 300 mAh. Zegarek korzysta z przyspieszomierza, czujnika żyroskopowego, kompasu, czujnika oświetlenia, czujnika promieniowania UV oraz barometru. Całość działa na autorskim systemie operacyjnym Samsunga o nazwie Tizen. W urządzeniu nie brakuje także modułów A-GPS oraz GLONASS. Samsung Galaxy Gear S spełnia też wymogi standardu IP67, co oznacza, że jest całkowicie chroniony przed pyłami oraz wytrzyma maksymalnie 30 minut pod wodą na głębokości 1 metra. Wygląd i wykonanie Zegarek na tle konkurencji wyróżnia się przede wszystkim lekko zakrzywionym ekranem. Dzięki temu urządzenie lepiej dopasowuje się do kształtu nadgarstka i pomimo – jakby się wydawało – dużego rozmiaru całkiem dobrze wygląda na ręce. Wokół wyświetlacza znajduje się niewielka srebrna ramka. Nie jest to jednak metal, a jedynie plastik, który ma imitować szlachetniejszy materiał. Samo urządzenie – oprócz szklanego przodu – jest wykonane z dobrej jakości plastiku, a opaska na rękę z mieszanki gumy. Samsung nie daje nam zbyt wielu możliwości, jeśli chodzi o rozmiar bransolety, ale regulacja jest na tyle elastyczna, że każdy powinien go dopasować do swojego nadgarstka. Szkoda tylko, że dziurki są dość daleko od siebie i może zdarzyć się tak, że zegarek będzie albo nieco za ciasno, albo nieco za luźno. Wszystkie elementy są dobrze spasowane i całość sprawia wrażenie bardzo solidnego i trwałego. Nawet po upadku z wysokości 1-1,5 metra urządzenie nie powinno ulec uszkodzeniu. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Ekran Zastosowany wyświetlacz Super AMOLED o przekątnej 2 cali charakteryzuje się rozdzielczością na poziomie 360 x 480 pikseli. Przekłada się to na zagęszczenie wynoszące około 300 punktów na cal. To bardzo dobra wartość i chociaż daleko Gear S do czołowych smartfonów, to z powodu dużo mniejszego wyświetlacza trudno zauważyć jakieś piksele lub narzekać na mało wyraźny obraz. Technologia AMOLED gwarantuje też bardzo dobre nasycenie kolorów, świetne kąty widzenia i generalnie dobrej jakości obraz. I chociaż nie ma większych problemów z widocznością na dużym słońcu, to z pewnością wyświetlacz mógłby być nieco jaśniejszy. Funkcje i możliwości Samsung Gear S wyróżnia się przede wszystkim tym, że został wyposażony w złącze Nano SIM i obsługę sieci 3G, więc w teorii może pełnić podobną rolę do smartfona. Zegarek pozwala na wykonywanie i odbieranie połączeń, surfowanie po Sieci, a także odbieranie i wysyłanie SMS-ów. Jednak w praktyce jest to mało wygodne rozwiązanie, a wstępnej konfiguracji urządzenia i tak trzeba dokonać z poziomu smartfona. Dużo praktyczniejsze jest sparowanie Gear S z telefonem lub przekierowywanie połączeń ze smartfona na zegarek. Trzeba jednak upewnić się w tym, że nasz operator komórkowy pozwala na takie działanie. Warto też pamiętać o tym, że Gear S współpracuje tylko i wyłącznie z urządzeniami marki Samsung i nie da się z niego korzystać w połączeniu ze smartfonami Sony, LG lub HTC, nie wspominając już o iPhone’ach lub Lumiach. Jeśli chodzi o samą obsługę systemu Tizen na zegarku Gear S, to jest ona dość intuicyjna i prosta, ale wymaga odrobiny wprawy. Cały interfejs opiera się na kartach. Przesuwając palcem w bok, uzyskujemy dostęp do poszczególnych ekranów danej aplikacji. Przesuwając się w górę i w dół, przełączamy się po różnych aplikacjach. Konkretny program możemy wyłączyć, naciskając przycisk Home lub przesuwając palcem z górnej krawędzi ekranu w dół. Chociaż to bardzo proste, to jednak wymaga odrobiony wprawy. Interfejsy smartfonów wyglądają jednak zupełnie inaczej i początkowo, używając Gear S, można się lekko pogubić. Jednak po chwili nowe nawyki łatwo wchodzą w krew.Jeśli chodzi o aplikacje, to dość spora ich liczba jest dostępna w sklepie Galaxy Apps. Niestety instalacji trzeba dokonywać z poziomu sparowanego smartfona. Poza tym w markecie znajdziemy rożne tarcze zegarka, które dodatkowo można spersonalizować.Domyślnie Gear S już sam w sobie ma sporo funkcji. Znajdziemy w nim między innymi aplikację S Health, która przez cały czas mierzy naszą aktywność, podaje ilość pokonanych kroków i spalonych kalorii, monitoruje sen i mierzy stopień napromieniowania otoczenia. Nie brakuje także asystenta głosowego S Voice, nawigacji, odtwarzacza muzyki, wiadomości, pogody, alarmu i wielu, wielu więcej. Na dodatek w sklepie znajduje się mnóstwo aplikacji zarówno płatnych, jak i darmowych. Akumulator Jedną z największych wad urządzenia jest wbudowany akumulator, który ma pojemność zaledwie 300 mAh. W praktyce przekłada się to na jeden dzień i to niezbyt intensywnej pracy. Jeśli ktoś sparowałby zegarek ze smartfonem, na którym co chwilę wyskakują mu powiadomienia, to bateria zaczęłaby znikać w mgnieniu oka – w rzadkich sytuacjach wystarcza do końca dnia. Z tego też powodu z funkcji monitorowania snu raczej rzadko będziemy mieli okazję skorzystać, bo urządzenie po prostu będzie się w tym momencie ładować. Podsumowanie Samsung Gear S to bez wątpienia jeden z najlepszych smartwatchy na rynku. Jest bardzo funkcjonalny, dobrze wykonany i świetnie prezentuje się na nadgarstku. Nie jest jednak pozbawiony wad, a największe to współpraca tylko z urządzeniami Samsunga i bardzo słaba bateria, która powinna być przynajmniej dwa razy pojemniejsza. Poza tym zegarek Samsung Gear S jest dość drogi, bo kosztuje aż ponad tysiąc złotych. Z tego powodu smartwatch dla wielu osób może być sporym wydatkiem w budżecie.
Samsung Gear S – test jednego z najpopularniejszych smartwatchy na rynku
Amerykańskie ciasteczka Oreo mają fanów na całym świecie – nic więc dziwnego, że na ich bazie zaczęły powstawać przepisy na słodkie przekąski w innych formach. Oto przepis na Oreo Pancakes, czyli pulchne naleśniki o smaku popularnych markiz. Dwa czekoladowe herbatniki przełożone kremowym nadzieniem uwielbiają zarówno dzieci, jak i dorośli. Nic więc dziwnego, że słodkie ciasteczka stały się inspiracją domowych deserów – ciast, musów, babeczek, trufli i wielu, wielu innych. Poniżej znajdziecie przepis na naleśniki w wersji amerykańskiej – pankejki o smaku Oreo. Oreo Pancakes - przepis Ciasto na pankejki (składniki na 24 małe naleśniki): 2 jajka 4 łyżki cukru szczypta soli laska wanilii 2 łyżeczki proszku do pieczenia 2 szklanki mąki 2 łyżki kakao 1½ szklanki mleka Krem: 100 ml jogurtu greckiego 100 ml śmietanki 1 paczka bitej śmietany w proszku 2 łyżki cukru pudru lub 1 łyżka miodu Polewa: 150 g czekolady mlecznej lub gorzkiej box:offerCarousel Sposób przygotowania: W szklanej misce przygotuj krem – wlej jogurt grecki i śmietankę, a następnie dodaj bitą śmietanę i cukier puder lub miód. Wszystkie składniki zmiksuj i odstaw gotowy krem do lodówki. Czas na pankejki. W kolejnej misce rozbij jajka, dodaj cukier, sól, wanilię i proszek do pieczenia. Dosyp przez sitko mąkę i kakao, a całość zalej mlekiem. Ponownie użyj miksera i mieszaj składniki, aż otrzymasz gładką konsystencję. Posmarowaną masłem lub oliwą patelnię umieść na średnim ogniu. Wylewaj ciasto w małych ilościach i rozprowadzaj je łyżką w ten sposób, aby utworzyło kształt małego kółeczka. Jeśli masz problem z nadawaniem kształtu pankejkom, użyj specjalnej silikonowej formy. Smaż je z obu stron aż do zarumienienia. Gotowe naleśniki ułóż na drewnianej desce lub dużym talerzu i zajmij się przygotowaniem czekoladowej polewy. box:offerCarousel Rozpuść 150 g mlecznej lub gorzkiej czekolady w kąpieli wodnej, umieszczając połamaną tabliczkę w specjalnej misce ustawionej nad garnkiem z gotującą się wodą. Rozpuszczającą się czekoladę mieszaj silikonową łyżką, aż osiągnie gęstą i płynną formę. Teraz możesz przygotować prawdziwe Oreo Pancakes. Połowę pankejków posmaruj przygotowanym wcześniej kremem waniliowym (najlepiej za pomocą rękawa cukierniczego), a pozostałymi naleśnikami przykryj warstwę kremu od góry. Dociśnij lekko górne pankejki, tak aby krem równo się rozprowadził. Każdy z mini "Oreo-hamburgerów” zamocz w połowie w czekoladowej polewie, a następnie odłóż na blachę lub talerz wyłożony papierem do pieczenia. Kiedy pokryjesz czekoladą wszystkie pankejki, włóż je do lodówki. Oreo Pancakes to świetny pomysł na słodką kolację lub deser. Czekoladowe sandwicze najlepiej serwować na zimno, szczególnie w okresie letnim. Wypróbuj przepis na pyszne pankejki i rozkoszuj się smakiem Oreo w domowej wersji!
Przekąski z Instagrama: Oreo Pancakes – przepis
Szkice w formularzu wystawiania ofert Wprowadzilismy dziś nowość, która ułatwi Ci tworzenie ofert. Jeśli przerwiesz wystawianie oferty i zamkniesz stronę, nie stracisz wprowadzonych danych - zapamiętamy je w formie szkicu. Aby powstał szkic, wystarczy, że uzupełnisz tytuł oferty i kategorię w formularzu wystawiania. Swoje szkice znajdziesz też w zakładce Moje oferty.
Nowość w formularzu wystawiania ofert
Prosta, delikatna, subtelna i niezwykle modna – tak w skrócie można opisać tę biżuterię. Z pewnością każda kobieta, która znajdzie w skarpecie celebrytkę, będzie uszczęśliwiona. Mężczyźni gustują w praktycznych prezentach i najczęściej właśnie z takim przeznaczeniem kupują podarki swoim wybrankom. Kobiety natomiast lubią od czasu do czasu dostać coś pięknego. Z tego powodu idealnym, zawsze trafionym prezentem dla pań jest biżuteria. Oczywiście tu także jest pewien haczyk, bo gusty są różne. Jedne panie uwielbiają kolczyki, inne pierścionki, bransoletki, a jeszcze inne nie rozstają się z naszyjnikami. Tak samo podzielone są zdania co do kruszcu biżuterii. Generalnie panie dzielą się na zwolenniczki złota i srebra. Na szczęście jest rodzaj biżuterii, który spodoba się praktycznie każdej kobiecie, w zasadzie bez względu na jej upodobania czy wiek. Mowa o celebrytce! Celebrytka – co to właściwie jest? Niewątpliwie swoją nazwę ten rodzaj biżuterii zawdzięcza show-biznesowi, ponieważ popularność zawdzięcza celebrytkom, aktorkom, prezenterkom telewizyjnym, czy blogerkom modowym, które ją pokochały i wypromowały. Stąd też zastępczo nazywa się ją biżuterią gwiazd. Mówiąc najkrócej, celebrytka to bardzo delikatny łańcuszek o cieniutkim splocie z wkomponowaną najczęściej na stałe małą, płaską przywieszką. Najczęściej występuje w formie naszyjnika, choć celebrytka to także bransoletka (zarówno na rękę, jak i na nogę), a do kompletu można dołożyć pasujący pierścionek czy kolczyki. Przywieszka powinna być symboliczna, dlatego na szyjach gwiazd najczęściej można podziwiać: serduszka, gwiazdki, czterolistne koniczynki, symbol nieskończoności, krzyż czy koło. Taki typ biżuterii można także spersonalizować poprzez wygrawerowanie na zawieszce liter, inicjałów, liczb czy dat. Złota, srebrna czy pozłacana? box:imagePins box:pin Każdy typ jest dozwolony, choć nadal najwięcej pań decyduje się na model w złotym kolorze, co nie oznacza, że wykonano go ze złota. Duża część pań sięga po modele srebrne, pokryte jedynie warstwą żółtego kruszcu. Najwięcej zależy od upodobań płci pięknej i zasobności panów. W przypadku gustu partnerki musisz zdać się na swoją wiedzę o niej. I wcale nie jest to trudne. Przypomnij sobie, w jakim rodzaju biżuterii widzisz ją najczęściej. Co do kwestii finansowej rozpiętość jest naprawdę spora. Srebrna celebrytka kosztuje od 20 zł do 350 zł za modele znanych firm jubilerskich. Za pokrytą warstwą złota trzeba zapłacić podobną kwotę. Łańcuszek gwiazd wykonany ze złota jest dostępny w cenie od 120 zł do nawet 1000 zł, jeśli zdecydujemy się na model ozdobiony dodatkowo diamentami lub kilkoma rodzajami złota. box:offerCarousel Skompletuj zestaw Jeśli twoja ukochana lubi nosić komplety biżuteryjne, pomyśl o skompletowaniu zestawu. Możesz sam poszukać pasujących do siebie modeli lub zdać się na gotowe komplety. Przed zakupem zastanów się jednak, co chcesz przekazać swojej partnerce takim podarunkiem. Jeśli przypomnieć o swojej miłości, wybierz celebrytkę ze znakiem nieskończoności lub sercem, jeśli chcesz życzyć jej szczęścia – koniczynkę, jeśli natomiast szukasz prezentu idealnego dla kobiety kochającej trendy, zapytaj sprzedawcę, jakie modele są teraz najchętniej kupowane. Podejmując decyzję o zakupie celebrytki, zwróć uwagę na informację producenta o jakości materiałów użytych do jej produkcji oraz wagę kruszcu. Jeśli szukasz dobrej jakości produktów, powinieneś w przypadku biżuterii srebrnej i pozłacanej liczyć się z wydatkiem 150–300 zł (mowa o kompletach). Gdy mikołajkowy prezent ma być raczej symboliczny, postaw na naszyjnik lub bransoletkę, nie zapomnij także o odpowiednim zapakowaniu podarunku. Zastosowanie się do tych zasad z pewnością sprawi, że twoja ukochana będzie uszczęśliwiona. A przecież o to właśnie chodzi!
Celebrytka – biżuteryjny hit na mikołajkowy prezent dla ukochanej
Przyrządzanie potraw w parowarze jest uznawane za najzdrowszą metodę obróbki termicznej żywności. Jest ona znana od tysięcy lat, używano jej również ze względów ekonomicznych. Tradycyjne gotowanie w wodzie rozpuszcza większość witamin i minerałów (ostatecznie są one wylewane do zlewu), tracimy ich aż od 35 do 70%. Parowar okazuje się rewelacyjnym urządzeniem zapobiegającym utracie tego, co w daniach najcenniejsze. Potrawy są lekkostrawne, nie jest konieczne wprowadzenie zbędnych tłuszczów, jak w przypadku smażenia, oszczędza się czas i energię elektryczną. Co najważniejsze, potrawy przygotowuje się dużo łatwiej (bez obaw o przypalenie) i wygodniej (cały obiad możemy zrobić w jednym naczyniu). Redmond RMC-M110 Z urządzenia można korzystać zarówno w trybie multicookera, jak i szybkowaru. Ma aż 55 programów automatycznych, wystarczy wybrać jeden z nich i zamknąć lub otworzyć otwór wypuszczania pary. Dzięki Redmond RMC-M110 można ugotować zupę, przygotować różne dania mięsne, rybne i warzywne. Przy zamkniętym zaworze wypuszczania pary cały proces gotowania się wody i tworzenia pary zachodzi w wysokiej temperaturze – ponad 100°С, co dwukrotnie skraca czas przygotowywania potraw. Zelmer SC1002 Zelmer SC1002 dzięki prostocie obsługi gwarantuje wygodę i maksymalny komfort użytkowania. Pojemniki są lekkie i pozwalają na uzyskanie zadowalającego efektu po złożeniu parowaru w dowolnej kombinacji. Moc urządzenia na poziomie 900 W i duża pojemność 8,5 l umożliwiają przygotowanie posiłku dla całej rodziny w bardzo krótkim czasie. Dodatkowa funkcja Aroma Center (pojemnik na przyprawy) sprawia, że dania przyrządzane w parowarze przenikną aromatem ziół i przypraw. Morphy Richards 48780 Urządzenie zostało wykonane z bardzo dobrego materiału. Czarne pojemniki i podstawki są odporne na potencjalne przebarwienia, a wszystko dopełnia elektroniczny wyświetlacz gwarantujący przejrzystość. W zestawie otrzymujemy dwa przezroczyste pojemniki z pokrywkami, podstawkę na rybę, pojemniki na sosy, a także pojemnik, w którym można gotować potrawy we własnym sosie, makaronie czy ryżu. Parowar ma też wskaźnik minimalnego i maksymalnego poziomu wody, umożliwia dolewanie wody w trakcie pracy, zabezpiecza przed przegrzaniem i sprawnie podtrzymuje ciepło nawet przez 45 minut po zakończeniu procesu gotowania. Pojemniki jest łatwo utrzymać w czystości, gdyż bez problemu można je myć w zmywarce. Tefal VS4003 Urządzenie Tefal VS4003 wzbogaci dowolny posiłek mnóstwem witamin i minerałów. Osobne koszyki umożliwiają przygotowanie obiadu złożonego nawet z trzech dań. Po zakończonym gotowaniu parowar samodzielnie się wyłącza i utrzymuje posiłek we właściwej temperaturze do momentu podania. Opcja Vitamin+ gwarantuje zachowanie naturalnych właściwości używanych składników, a cyfrowy zegar odpowiada za przejrzystość. Do zestawu oprócz standardowych pojemników dodawane są tacki nadające się do przyrządzania potraw w marynacie i sosach, cztery kubeczki smaków do niewielkich posiłków oraz książka z przepisami na posiłki składających się z trzech dań. Optimum AX-788G Ostatni parowar w naszym przeglądzie to Optimum AX-788G. Jego możliwości są naprawdę imponujące. Można piec w nim ciasta, różne mięsa, grillować, gotować na parze, podgrzewać, rozmrażać i smażyć. Wyróżnia go łatwość w obsłudze – możliwość ustawienia czasu pracy od 0 do 60 minut oraz temperatury od 65 do 250°C. Ponadto został wyposażony w uchwyt, ruszt niski, wysoki, ruszt służący do przygotowywania śniadania w 7 minut oraz pierścień powiększający komorę pieczenia do 18 l.
Latem gotujemy na parze – przegląd parowarów
Obecnie możliwość robienia zdjęć w trybie HDR oferuje coraz więcej smartfonów, nawet te z niższej półki cenowej. Nasze urządzenie przetwarza kilka zdjęć, tak aby finalnie uniknąć przepalonych oraz zbyt ciemnych elementów na fotografii. HDR to skrót od angielskiego High Dynamic Range. Jest to metoda uzyskania obrazu o szerokim zakresie rozpiętości tonalnej. Jak to się przekłada na zdjęcia ze smartfona? Zobaczcie sami - wykorzystanie HDR wielokrotnie może nadać uroku fotografiom przeznaczonym na profile w aplikacjach social media, jak np. Instagram. HDR - kiedy, jak i dlaczego? Z pewnością wielu użytkowników kojarzy HDR z aplikacji aparatu w swoim smartfonie. W dużym skrócie HDR (High Dynamic Range) jest procesem wykonywania zdjęcia - jeden kadr o wysokim zakresie dynamiki tonalnej powstaje w wyniku nałożenia na siebie zwykle trzech osobnych ujęć o różnych parametrach ekspozycji (zdjęcie jaśniejsze, ciemniejsze oraz poprawnie naświetlone). Operując parametrami, fotografie będą wykonane z różnymi wartościami Ev. Warto dodać, że HDR mamy dostępny w automatycznym trybie zdjęć. W przypadku trybów profesjonalnych (manualne ustawienia) HDR jest wyłączony, gdyż smartfon wykonuje zdjęcie dokładnie o takich parametrach, jakich chcemy. Oczywiście takie obrazy możemy komponować ręcznie, nakładając je na siebie w programach do obróbki graficznej. Jeśli jednak mamy do dyspozycji smartfon, jest to nieopłacalne - oprogramowanie aparatu zrobi to za nas. Zdjęcie HDR często traci na swojej rzeczywistości i naturalności - przedstawia więcej szczegółów w ciemnych oraz jasnych obszarach niż pojedyncze, standardowe zdjęcie. Tryb HDR najczęściej wykorzystywany jest do fotografii krajobrazowej lub architektury. Wtedy możemy uzyskać kontrast pomiędzy jasnym niebem, a ciemniejszymi obiektami np. budynkiem lub drzewami. Również w przypadku robienia zdjęć pod słońce warto wykorzystać tryb HDR - zdjęcie nie będzie wtedy całkowicie prześwietlone. Przedmioty na pierwszym planie mogą zostać wyraziście wyeksponowane, zaś tło nie powinno być tylko białą plamą. Warto pamiętać, że jednak na fotografiach otrzymamy wiele wyrazistych elementów - często podkreślają to charakterystyczne obramowania wokół nich. Trybu HDR nie powinniśmy wykorzystywać do zdjęć w ruchu. Aby zarejestrować taki obraz, nasz smartfon potrzebuje chwili - zapisuje w tym czasie najczęściej trzy zdjęcia, przetwarza je i otrzymujemy gotowy efekt. Jadące samochody, biegnący ludzie lub zwierzęta są zbyt krótko w tej samej pozycji aby nasze urządzenie zdążyło przetworzyć obraz. Jeśli nasz smartfon nie obsługuje trybu HDR albo otrzymane efekty nas nie zadowalają, to zawsze możemy skorzystać z wielu bezpłatnych aplikacji. Często przetwarzają one tylko jedno, gotowe zdjęcie - z tego kadru jest tworzony obraz HDR. Smartfony z HDR, czy tylko flagowce? Zdjęcia z wykorzystaniem efektu HDR mogą wyglądać naprawdę zjawisko. Jednak, czy tylko topowe flagowce mają taki tryb rejestrowania obrazu? Oczywiście, że nie. Wiadomo, że korzystając z foto smartfonów, jak np. LG V30, czy Samsung Galaxy S9 jakość zdjęć HDR będzie wysoka. Wiąże się to jednak z parametrami tych urządzeń - bardzo dobry software aparatu, matryca o wysokiej rozdzielczości oraz obiektyw lub w przypadku aparatów dual cam obiektywy z jasną przysłoną. Podobnie sprawa wygląda z wysokiej klasy Huawei Mate 10 Pro, czy topowym iPhonem X. Jeśli ze smartfona otrzymujemy zdjęcie ze świetnie odwzorowanymi kolorami i pełne szczegółów to efekt HDR na pewno będzie zadowalający. Jednakże jest wiele smartfonów z dolnej i średniej półki cenowej do około 1000 złotych również oferuje tryb HDR w aplikacji aparatu. Często sprawdza się on bez zarzutów, uzyskujemy pożądany efekt. Jednak należy pamiętać, że sama jakość zdjęcia będzie słabsza poprzez parametry sprzętu odpowiednie dla średniobudżetowca. Są to chociażby modele: Samsung Galaxy A3 (2017), Huawei P10 Lite czy np. Motorola Moto G5s Plus.
Fotografia smartfonem - jak dobrze wykorzystać tryb HDR?
Jednym z podstawowych elementów wyposażenia kuchni, bez których trudno przyrządzić jakiekolwiek danie, jest deska do krojenia. Wydawałoby się, że to banalna sprawa, ale wybór odpowiedniej, takiej, która będzie bezpieczna oraz wygodna w użytkowaniu, może nastręczać wątpliwości. Deska do krojenia powinna być przede wszystkim czysta. Należy dbać o to, aby zawsze była sucha, umyta, zdezynfekowana, jeśli to konieczne zaimpregnowana oraz w odpowiednim momencie wymieniona na nową. Dzięki temu unikniemy tworzenia się niebezpiecznego siedliska bakterii w bezpośrednim sąsiedztwie pożywienia. Drewniane deski do krojenia Tradycyjnie deski do krojenia produkowano z drewna. Do tej pory są bardzo popularne. Tworzy się je z drzew liściastych, jak najtwardszych gatunków. Ich zaletą jest fakt, że nie tępią noży, a drobne zacięcia są samoistnie zasklepiane, niektóre gatunki mają również działanie bakteriobójcze. Drewno ma niestety również wiele wad. Jeśli jest niewystarczająco osuszane po użyciu, może mocno nasiąkać wodą, co prowadzi do rozwoju drobnoustrojów. Niestety również łatwo przejmuje kolor oraz zapach krojonych produktów, a jest to niemal nie do odwrócenia. Drewnianą deskę możemy impregnować olejem, którego używamy w kuchni oraz raz w tygodniu dezynfekować za pomocą soli. Nie można jej myć w zmywarce. box:offerCarousel Bambusowe deski do krojenia Sprasowana trawa tworząca deskę bambusową jest o wiele twardsza niż drewno. Jest lekka, odporna na uszkodzenia, nie chłonie wody ani zapachów dzięki specjalnemu ułożeniu włókien. Zarazki również mają przez to utrudniony dostęp do jej wnętrza. Można stwierdzić, że taki rodzaj deski to minimum wad drewna oraz wszystkie jego zalety. Dodatkowo jest to bardzo ekologiczne rozwiązanie, ponieważ bambus jako surowiec jest stosunkowo szybko odnawialny. box:offerCarousel Deski plastikowe Deski z tworzywa sztucznego są bardzo popularne zarówno w gospodarstwach domowych, jak i gastronomii. Są tanie i lekkie, łatwo jest je umyć, nawet w zmywarce, silnymi środkami chemicznymi zapewniającymi nieskazitelną czystość. Jak dwie poprzednie, również nie wpływają na stan ostrza noża, jednak to właśnie one są podatne na uszkodzenia. Szybko nabierają nieestetycznego wyglądu, są ponacinane i starte. Kupując taką deskę, należy szukać takiej o najwyższym stopniu twardości plastiku, ale również liczyć się z faktem, że ten produkt szybko się zużywa. box:offerCarousel Deski ceramiczne szklane i kamienne Ceramiczne, szklane i kamienne deski odznaczają się niesamowitą twardością, wytrzymałością i trwałością. Niestety korzystając z takiej opcji, powinniśmy mieć pod ręką ostrzałkę do noży, ponieważ szybko je tępią oraz niszczą. Są bardzo higieniczne i łatwe w utrzymywaniu w czystości. Wadami jest ich waga i nieporęczność. box:offerCarousel Dodatkowo, aby ułatwić i umilić kuchenne czynności, na rynku pojawiły się różne wersje desek z urozmaiceniami. Poprzeczne lub rozmieszczone dookoła rowki pozwalają zapanować nad wypływającymi z produktów sokami. Lekki skos kieruje płyny w odpowiednie miejsce. Istnieją też wersje składane, dzięki którym bez trudu przeniesiemy pokrojone składniki do garnka albo ze specjalnym pojemnikiem na obierki lub odpadki. W każdej kuchni powinna znaleźć się deska do krojenia, a nawet ich kilka. Dobrze, jeśli produkty suche, takie jak pieczywo, kroimy na jednej, a surowe mięso i warzywa oddzielnie. Zapobiegniemy przedostawaniu się bakterii i drobnoustrojów do naszego pożywienia. Zwróćmy szczególną uwagę na higienę deski do krojenia. Zawsze wycierajmy ją do sucha. Jeśli to możliwe, to myjmy ją odpowiednimi detergentami, a jeżeli zachodzi taka konieczność, to impregnujmy i dezynfekujmy naturalnymi metodami. Dobrze zadbana deska na pewno posłuży długo oraz nie będzie stanowić zagrożenia dla domowników.
Jak wybrać odpowiednią deskę do krojenia?
W czasie treningów wylewasz z siebie siódme poty? Prawdopodobnie tak się zdarza. Pamiętaj jednak, że woda jest niezbędna do życia. A pot to w zasadzie woda z dodatkami. Pamiętaj, żeby uzupełniać jej zapasy w organizmie. To ważne. W jaki sposób tracimy wodę? Jeżeli raz zapomnisz wziąć ze sobą butelki z wodą na trening, ale regularnie się nawadniasz, raczej nie zagrozi to twojemu życiu. Może jednak ucierpieć na tym jakość treningu. Tym bardziej, gdy jesteś osobą ambitną i wykonujesz solidnie wszystkie zaplanowane ćwiczenia. Omówmy pokrótce mechanizm pocenia. Jest to reakcja obronna organizmu, która chroni przed przegrzaniem. Wysoka temperatura powietrza (zarówno gdy ćwiczymy na zewnątrz, jak i w pomieszczeniu) oraz brak odpowiedniej cyrkulacji powietrza sprawiają, że ze wszystkich metod wymiany ciepła u człowieka, na pierwszy plan wysuwa się odparowywanie potu. Dzięki temu czujemy ulgę i nie poddajemy się objawom wyczerpania cieplnego – nudnościom, bólowi i zawrotom głowy oraz trudnościom w koncentracji uwagi. Dlaczego nie możesz zapomnieć o piciu? Wraz z potem tracimy cenną dla nas wodę, co również wpływa na obniżenie sportowych wyników. 3-procentowe odwodnienie powoduje zmęczenie oraz zawroty i ból głowy. Poza tym poziom siły spada o 10%, a szybkości o 8%. Nie jesteśmy więc już tak efektywni, jak moglibyśmy być. A do tego uszczuplamy zapasy naszej ważnej broni przed przegrzaniem. 10-procentowe odwodnienie stanowi już zagrożenie dla życia.Woda pełni bowiem rolę we wszystkich ważnych funkcjach organizmu. Uczestniczy w oddychaniu, nawilżając przy tym powietrze, oraz w transporcie substancji odżywczych, a także w procesach odpowiedzialnych za dostarczanie energii i usuwanie produktów ubocznych przemian metabolicznych. Jak to w życiu bywa Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że uczucie pragnienia pojawia się często z opóźnieniem i bywa ignorowane, może zmobilizuje nas to do większego pilnowania samego siebie podczas treningów. Chcąc mieć właściwy obraz, warto ważyć się bez ubrania przed i po treningu. W ten sposób poznamy, jaki jest nasz realny poziom utraty wody w konkretnych warunkach i przy właściwym dla nas wysiłku fizycznym. Może on zależeć od obranej intensywności, wydolności organizmu i jego masy, a także poziomu wytrenowania. Zazwyczaj jest to od kilkuset mililitrów do 2,5 litra płynów w ciągu godzinnej sesji. Co jeszcze może przydać się na treningu? Wodę możesz zastąpić również napojem izotonicznym, który dzięki zrównoważonemu poziomowi cukrów i składników mineralnych cechuje ciśnienie osmotyczne podobne do tego w płynach ustrojowych człowieka. Sprawia to, że możesz go łatwo i szybko przyswoić. W ten sposób efektywnie uzupełniamy wszystkie utracone elektrolity. A mają one wpływ na równowagę gospodarki wodnej. Z kolei ich brak wywołuje m.in. niepożądane skurcze mięśni. Napoje izotoniczne zapewniają nawodnienie oraz zastrzyk energii do ćwiczeń. Dzięki przezorności jesteśmy więc w stanie ukończyć trening oraz cieszyć się jego wynikiem. Po pierwsze, dlatego że mogliśmy utrzymać odpowiedni poziom, a po drugie – sama utrata określonych elementów nie wywołała obniżenia nastroju i dodatkowego pogorszenia samopoczucia. Pamiętajmy, że uzupełnianie płynów konieczne jest zarówno w lecie, jak i zimą. I dobrze, gdy po prostu wyrobimy sobie właściwy nawyk. Jeżeli zaczynamy odczuwać zmęczenie, zwróćmy uwagę, czy nie dokonaliśmy pewnego zaniedbania w tej kwestii. Picie niewielkich ilości wody co kilkanaście minut w czasie treningu jest po prostu wskazane.
Nie dopuść do odwodnienia
Pielęgnacja ciała nie powinna ustawać zimą. Mimo że od jesieni do wiosny większość ciała zakrywamy, chroniąc ją przed chłodem, to nie zapominajmy o regularnych zabiegach pielęgnacyjnych. Wykorzystajmy te miesiące, by zrobić dla siebie więcej. Zimę, naturalny okres niskiego nasłonecznienia, który wiele osób przyprawia o obniżenie nastroju i zniechęcenie, można wykorzystać z pożytkiem dla urody. Jest bowiem wiele zabiegów, które najlepsze efekty dają, gdy po nich skóra nie jest narażona na kontakt z promieniami słońca. Zima to idealny czas na intensywne, głębokie peelingi, kuracje z kwasami AHA i BHA, retinolem i zabiegi laserowe. Nie grożą nam wtedy plamy pigmentacyjne i poparzenia, powstające w kontakcie uwrażliwionej skóry z promieniami UV. Zimowa aura sama w sobie nie sprzyja urodzie – chłód, wilgoć, wiatr, ogrzewanie w pomieszczeniach i zimowe okrycia narażają skórę na przesuszenie, niedotlenienie, brak substancji odżywczych. Staranna pielęgnacja zapobiegnie i temu. Kosmetyki z kwasami – odnowa i nawilżenie Kwasy owocowe (alfahydroksykwasy i betahydroksykwasy) mają wiele zastosowań pielęgnacyjnych. Zależnie od stężenia mogą złuszczać naskórek albo nawilżać go i napinać. W gabinecie stosuje się mocniej stężone kwasy niż w kosmetykach domowych, ale ogólnie dostępne kremy z kwasami przy regularnej pielęgnacji gwarantują bardzo dobre efekty. Skóra staje się jaśniejsza, napięta, dobrze nawilżona i ma zdrowszy wygląd. Zima to najlepsza pora, żeby uporać się z problemami pozostałymi po lecie – przebarwieniami posłonecznymi i przesuszeniem, a kwasy nadają się do tego celu idealnie. Należy tylko pamiętać, że zimą promienie ultrafioletowe również docierają do nas, więc kremy z filtrami powinniśmy stosować cały rok. Natomiast przy bardzo niskich temperaturach rezygnujemy z mocniejszych zabiegów, żeby uchronić się przed podrażnieniem skóry. Bez plam… i nie tylko Retinol, czyli prowitamina A, ma wszechstronne i dobrze udokumentowane zastosowanie, ale działa fotouczulająco, dlatego wiosną i latem kuracja tą substancją wymaga stosowania blokerów przeciwsłonecznych. Zimą można z jego dobrodziejstw korzystać bezpiecznie. Retinol wykorzystuje się w kosmetyce do pielęgnacji cery dojrzałej, trądzikowej, z przebarwieniami, ponieważ zapewnia wygładzenie zmarszczek, regenerację w przypadku blizn i wyrównanie kolorytu. Dostępne w sprzedaży kosmetyki z retinolem – kremy, serum i maski – wygładzają zmarszczki, zapewniają zdrowy koloryt cery, rozjaśniają przebarwienia. Gładkie nogi przed sezonem Używanie lasera i technologii IPL na mocno opalonej skórze jest nieskuteczne, dlatego zabieg fotodepilacji przeprowadza się w miesiącach jesienno-zimowych. Dodatkowym powodem przemawiającym za wykonywaniem zabiegów jesienią i zimą jest fakt, że po fotodepilacji skóra jest wrażliwsza na działanie promieni UV. Alternatywą dla wizyt w gabinecie kosmetycznym są domowe urządzenia do depilacji laserowej. Ze względu na cykl życia włosów, do uzyskania wymarzonego efektu konieczna jest seria od pięciu do ośmiu zabiegów. Dlatego należy pomyśleć o tym odpowiednio wcześnie, by wiosną od razu cieszyć się perfekcyjnie gładką skórą. Zadbanie o siebie jesienią i zimą sprawi, że wiosną nie będziemy musieli naprawiać pozimowych szkód w urodzie, ale od razu będziemy wyglądać dobrze. Podstawą w pielęgnacji jest przecież regularność – to ona gwarantuje zadbany wygląd. Wykorzystajmy więc zimę, żeby zrobić coś dla siebie.
Zimą można sobie pozwolić na więcej – zabiegi, które najlepiej wykonywać zimą
Kolejny rok zbliża się do mety. Jeszcze chwila i zakończy się przy lampce szampana i fajerwerkach, które znów doprowadzą psa sąsiada do obłędu. Jeśli zamiast wytwornego balu na sali wybrałeś domówkę z przyjaciółmi, sprawdź, co założyć, żeby spędzić tę noc stylowo i modnie. Coraz więcej Polaków spędza sylwestrową noc na przyjęciach organizowanych w domu. Sprawdzone towarzystwo przyjaciół i znajomych, domowa atmosfera i wspólnie przygotowane menu często jest gwarancją udanego wieczoru. Lubimy takie spotkania z powodu ich nieformalnego charakteru i swobody, która pozwala na dużą dowolność w wielu kwestiach – muzyki, atrakcji i ubioru. Bez zadęcia, bez krawata i garnituru krępujących taneczne pląsy na parkiecie. Pełen luz, świetny humor i doborowe towarzystwo – wszystko w czterech ścianach i przy niewielkim nakładzie finansowym. Jeśli właśnie taki scenariusz planujesz na sylwestra, to już teraz zacznij kompletować strój, w którym twoje zdjęcia w mediach społecznościowych będą bić rekordy popularności. Domówka rządzi się swoimi prawami – ma być wesoło, przyjaźnie i swobodnie. To oznacza, że swój świetnie dopasowany garnitur o linii super slim możesz zostawić w szafie i nie musisz cały czas chodzić na wdechu. Zamiast niego sięgnij po wzorzyste koszule lub marynarki, dżinsy lub inne materiałowe spodnie, kamizelkę i ciekawe dodatki, które sylwestrowej stylizacji dodadzą nieco imprezowego sznytu. Gotowy? Zaczynamy. Sylwestrowe tańce w aksamicie Aksamit jest zarezerwowany na szczególne sytuacje i właśnie z tego względu od razu wprowadza do stylizacji wytworny detal. Wykorzystaj marynarkę z tej tkaniny w sylwestrowej stylizacji, ale złam jej uroczysty charakter parą dżinsów lub innych spodni i wywiń ich mankiet. Taki prosty zabieg sprawi, że stój nabierze swobodnego i nieco zawadiackiego charakteru. Gładka koszula, pasek i modne w tym sezonie półbuty typu monki lub czarne wizytowe półbuty dodadzą stylizacji trochę odświętnego charakteru, ale nadal będzie ona lekką i pomysłową propozycją na sylwestra u przyjaciół. Jeszcze zegarek! Jeśli jesteś w posiadaniu modelu na złotej lub srebrnej bransolecie, wykorzystaj ten metaliczny błysk, żeby podrasować stylizację. Gotowe! box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin A może we wzorzystej koszuli? Wzorzysta koszula to hit sezonu! Nie, nie mówimy tutaj o standardowej koszuli w kratkę. Wykaż się odwagą i dystansem do samego siebie i zaskocz znajomych koszulą w wyrazisty kwiatowy wzór. Trudno będzie nie zwrócić na ciebie uwagi, w końcu taki mężczyzna przyciąga pewnością siebie, prawda? W takiej stylizacji nie może zabraknąć spodni w kant, które dodadzą outfitowi nieco odświętnego charakteru, i eleganckich półbutów. A w kwestii dodatków? Możesz poeksperymentować i ubarwić stylizację gładkim krawatem o żywym kolorze lub zabawną muszką – jak się bawić to się bawić! box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Sylwester-domówka to przede wszystkim zabawa, a nie rewia drogich garniturów i wymuskanych białych koszul. Nie bój się wprowadzić do swojej stylizacji jakiegoś iście sylwestrowego detalu – krawat z połyskującą metaliczną nitką lub kolorowa poszetka sprawią, że z przymrużeniem oka pożegnasz stary rok i stworzysz stylizację, na którą z uśmiechem będzie można spojrzeć po latach.
Moda sylwestrowa: modne stylizacje na domówkę
Zapraszam na omówienie kołysek do wykonywania brzuszków, które nabędziecie za kwotę mniejszą niż 100 złotych. Popularne brzuszki to jedno z najlepszych i najbardziej efektywnych ćwiczeń z pomocą, którego wyrzeźbimy wszystkie partie mięśni brzucha. Ich wykonywanie ma jednak sporą wadę – niezwykle obciąża kręgosłup przez co, nawet jeśli mięśnie naszego brzucha mogą jeszcze ćwiczyć, często zmuszeni jesteśmy przerwać trening z powodu bólu pleców. Najlepszym rozwiązaniem tego problemu jest skorzystanie ze specjalistycznego sprzętu, który pozwala trenować mięśnie brzucha bez nadwyrężania innych partii ciała. Czym jest kołyska do brzuszków? Kołyska to jeden z najprostszych w budowie przyrządów do ćwiczeń, którego zasada działania opiera się w głównej mierze na klasycznej równoważni. Na ogół wykonuje się ją z metalu, by wyeliminować odkształcenia powstające na skutek przeciążeń, choć w najdroższych wersjach spotkać można lekkie i trwałe tworzywo sztuczne. Kołyska posiada dwa długie boczne ramiona wygięte pod kątem 90 stopni oraz łączącą je belkę, która jest równocześnie podparciem dla naszej głowy. Ćwiczenia mięśni brzucha wykonujemy kładąc się w kołysce i wykonując dobrze znany nam ruch podniesienia tułowia. W tym wypadku jednak, siła ciężkości jest rozkładana na nasze ręce, którymi trzymamy kołyskę oraz na brzuch z praktycznie zupełnie wyłączonym udziałem mięśni pleców. W momencie, gdy nasze ciało osiąga punkt kulminacyjny, czyli gdy mięśnie brzucha zostają maksymalnie napięte, środek ciężkości naszego ciała przechodzi do przodu dociskając mięśnie jeszcze bardziej, co przekłada się na zwiększoną efektywność treningu. Kto powinien korzystać z kołyski? Kołyska do brzuszków została stworzona głównie z myślą o osobach, które miały bardzo długą przerwę w treningu lub nie trenowały wcale. Kołyska zwiększa możliwości i pozwala na wykonanie nawet kilkudziesięciu powtórzeń w jednej serii bez zbędnego angażowania innych partii ciała. Jej właściwości zostały jednak szybko docenione przez sportowców, którzy z jej udziałem zwiększyli efektywność swoich ćwiczeń mogąc rzeźbić tylko wybrane partie mięśni. Kołyska to również świetny przyrząd dla osób borykających się ze schorzeniami kręgosłupa oraz przechodzących rehabilitację po kontuzji pleców. Jaką kołyskę kupić? Na rynku dostępnych jest wiele modeli i rodzajów kołysek różniących się zasadniczo wykonaniem i ceną. Najtańsze modele możemy nabyć już za kilkadziesiąt złotych, podczas gdy najdroższe potrafią kosztować nawet kilkaset złotych. Na początek przygody z treningiem brzucha oraz do zastosowań amatorskich w zupełności wystarczy nam kołyska z przedziału do 100 złotych. Weźmy dla przykładu modele typu AB ROLLER oraz AB SLIMMER – nie różnią się one znacząco ceną ani nawet wyglądem i pozwalają osiągnąć identyczne rezultaty, choć często są oferowane przez różnych producentów. Posiadają solidną konstrukcję, opartą na metalu, plastiku, bardzo wygodnych gumowych uchwytach oraz piankowej nakładce pozwalającej wygodnie oprzeć głowę. Do tego występują w kilkunastu modnych wersjach kolorystycznych, co pozwala przechowywać je w domu czy mieszkaniu bez obaw o to, że swym wyglądem zepsują nam wystrój. Decydują się na zakup kołyski do brzuszków nie musimy zwracać szczególnej uwagi na jakiekolwiek parametry poza kolorem, który będzie odpowiadał naszym gustom oraz cenie samego urządzenia. W każdym przypadku otrzymamy funkcjonalny przyrząd do ćwiczeń spełniający swoje zadanie i objęty gwarancją producenta. Ale skoro już o funkcjonalności mowa… Kołyska – nie tylko trening brzucha Wszystkie dostępne na rynku kołyski do ćwiczeń brzucha skonstruowano tak, by mogły być wykorzystywane przy ćwiczeniach wzmacniających również inne partie ciała. Wystarczy, że obrócimy nasze urządzenie w taki sposób, by opierało się na uchwytach i już możemy zacząć wykonywać z jego pomocą ćwiczenia wzmacniające ręce – jak chociażby pompki, nogi – w szczególności wyrzuty nóg do tyłu, a nawet klatkę piersiową – poprzez wykonywanie podniesień skrętnych. Położone kilkanaście centymetrów nad ziemią uchwyty sprawiają, że siła grawitacji działa jak dodatkowy ciężar. Dzięki niej nasze mięśnie pracują przy większym obciążeniu, co powoduje ich szybszy przyrost. Z pewnością do ćwiczeń z kołyską przydatna okaża się mata. Jak sami widzicie, urządzenie to posiada kilka, a nawet kilkanaście zastosowań, co jest wręcz zaskakujące, zważywszy, że możemy kupić je już za kilkadziesiąt złotych. Oczywiście, jak każdy domowy przyrząd do ćwiczeń, kołyska również wymaga od nas odpowiedniej ilości poświęconego czasu i włożonego w ćwiczenia wysiłku, by z jej pomocą osiągnąć upragniony cel.
Kołyska do brzuszków do 100 złotych
Podobno większość z nas ocenia nowo poznaną osobę po butach. Zastanów się zatem, jak istotne jest to, co wkładasz na nogi każdego dnia. Szczególnie w pracy, zaczynając od rozmowy rekrutacyjnej, przez codzienne lunche biznesowe, a kończąc na poważnych negocjacjach z klientami. Twój codzienny strój do pracy ma bardzo duży wpływ na to, jak odbiera cię szef, koledzy oraz klienci. Czy będą cię traktować z szacunkiem, czy z przymrużeniem oka. Idealnie skrojona marynarka, eleganckie spodnie i piękny krawat na nic się zdadzą, jeśli buty nie będą pasować do reszty stylizacji. Kropka nad „i” Dress code w pracy idzie z duchem czasu. Coś, czego kiedyś nie wypadło robić, mówić czy nosić, aktualnie weszło do obowiązującego kanonu. Moda męska ewoluuje, mężczyźni mają coraz więcej możliwości, by strojem wyrażać swoją osobowość. Jednak nadal w niektórych miejscach pracy najbardziej pożądanym strojem męskim jest klasyczny garnitur. Czy w takiej sytuacji istnieje sposób by wyróżnić się na tle innych? Oczywiście buty! To właśnie one są zwieńczeniem całości, przysłowiową kropką nad „i”. Obecnie panowie mogą wybierać i przebierać wśród różnych fasonów i kolorów obuwia. Zabawa modą w pracy jest wskazana, o ile pamięta się o kilku zasadach i potrafi dostosować ubiór do sytuacji. Brogsy To najbardziej klasyczne męskie półbuty o prostej linii, z charakterystycznymi ażurkami i dekoracyjnymi zdobieniami. Brogsy są uniwersalne, będą dobre zarówno do pracy, jak i bardziej codziennych stylizacji. Stopień formalności zależy od kilku czynników: koloru, rodzaju i faktury skóry oraz stopnia połysku. Zasada jest taka, że im więcej ażurków i wzorów, tym buty są mniej eleganckie. Do pracy i garnituru najlepiej sprawdzą się czarne, z małą liczbą zdobień i detali. Brązowe będą świetne do bardziej casualowych stylizacji. Brogsy dzielimy na oxfordy(przyszwa zamknięta) i derby (przyszwa otwarta). Buty sportowe Od kilku sezonów projektanci lansują połączenie sportowych butów z elegancką górą. Przełamują klasyczny charakter garnituru, ujmując mu powagi. Czy tego typu miks jest dla każdego? Raczej nie. Nie wszystkim podoba się tak śmiałe zestawienie i nie każdy będzie się w nim dobrze czuł. Jeśli jednak lubisz zabawę modą, śledzisz trendy i nie boisz się eksperymentów, spróbuj! Możesz wybierać spośród różnych marek i modeli. Pamiętaj, żeby buty nie były stricte do aktywności fizycznej, a miały po prostu sportowy i miejski charakter. Najmodniejsze są obecnie buty marki New Balance. Innym, ciekawym rozwiązaniem są klasyczne trampki marki Converse. Na spotkanie z prezesem odradzamy tego typu połączenie, ale każdego innego dnia pracy sprawią, że będziesz wyglądać niebanalnie i oryginalnie. Mokasyny Genialne buty na sezon wiosna–lato. Lekkie, wygodne i stylowe. Są idealnym wypośrodkowaniem między klasycznymi, eleganckim półbutami a sportowym obuwiem. Zachowują wyrafinowany charakter, jednak w mniej formalnej odsłonie. Mokasyny dzielą się na kilka rodzajów: żeglarskie, dla kierowców, penny loafers i tassel loafers. Czy możesz je nosić do garnituru? Jak najbardziej! Najlepsze będą na grubszej podeszwie, skórzane, w ciemniejszym kolorze. Niektóre mają również ozdobne frędzle. Nasuwa się pytanie: a co ze skarpetkami? Przyjęła się zasada, że tego typu buty zakładamy na gołą stopę. Jest to po części prawda. W upalne dni nie ma potrzeby zakładania skarpetek i nie popełnimy faux pax, chodząc bez nich do pracy. Gdy pogoda nie dopisuje, nie należy się ich obawiać. Ważne, by pasowały do reszty stylizacji, miały odpowiedni kolor i ciekawą fakturę. Zwykłe, białe skarpety bawełniane zdecydowanie odpadają!
Męskie półbuty do pracy
Moda na lunchboxy i bidony zatacza coraz szersze kręgi. Uwielbia je nie tylko szkolna młodzież, ale także przedszkolaki czy pracownicy. Idealnie sprawdzają się podczas przerwy na przekąskę w szkole, pracy lub na wycieczce. Warto podkreślić, że nowoczesne lunchboxy pozwalają na zabranie ze sobą ulubionego smakołyku i cieszą oko sympatycznym nadrukiem. Nic więc dziwnego, że akcesoria te cieszą się rosnącą popularnością. Szczególnie te ze zwierzątkami mają swoich sympatyków, zwłaszcza wśród przedszkolaków i młodzieży wczesnoszkolnej. 1. Modne sowy Motyw sów nie opuszcza dziecięcych gadżetów i akcesoriów. Cieszą się dużą popularnością zarówno w dodatkach do pokojów, jak i na praktycznych przedmiotach. Znajdziemy je także na dziecięcych śniadaniówkach i bidonach. Popularne są m.in. te marki Skip Hop, utrzymane w kolorystyce błękitnej lub różowej (cena ok. 39 zł). Skip Hop proponuje poza tym saszetki na przekąski z motywem sowy. Sprawdzą się na spacer oraz wycieczkę. Warto też zwrócić uwagę na termośniadaniówkę z sową od Littlelife (cena ok. 63 zł). Pozwala ona przenosić jedzenie w bezpieczny sposób, utrzymując przy tym jego zalecaną temperaturę. 2. Praktyczne żyrafy Dużym zainteresowaniem cieszą się produkty z żyrafą. Uwielbiane są przez maluchów i starszaków. Znajdziemy je m.in. na produktach Skip Hop czy Nici (cena ok. 30 zł). Na długie jesienne spacery najlepiej zabrać ze sobą bidon z nierdzewnej stali z żyrafką (cena ok. 107 zł), który utrzyma ciepło herbatki lub kakao dla dziecka. Ciekawym pomysłem jest również termos na jedzenie z łyżeczką z motywem żyrafy (cena 95 zł). To doskonałe rozwiązanie na wycieczkę, bowiem można w nim szczelnie zamknąć zupkę lub drugie danie. 3. Ponadczasowe kotki Pomimo modnych sów i zabawnych żyraf to właśnie kotki cieszą się największą popularnością wśród motywów ze zwierzątkami wybieranych przez dziewczynki. Na lunchboxach i bidonach znajdziemy i nadruki zdjęć prawdziwych kociaków, i rysunkowe kotki. Wszystkie są równie urocze i mają swoje małe miłośniczki. Ceny zaczynają się już od 12 zł za śniadaniówkę i 9 zł za bidon. 4. Słodkie szczeniaczki Podobnie kształtują się ceny zestawów z uroczymi szczeniaczkami. Pieski znajdziemy w kolorystyce dedykowanej dziewczynkom (głównie róż) oraz w neutralnej, czyli głownie w szarościach, brązach i beżach. Dominują zwłaszcza małe spaniele, buldożki i yorki. Hitem jest pojemnik Ikea kształtem przypominający pieska. Zapina się go na dwa długie uszy, a otwiera przy pomocy mordki. Kosztuje zaledwie kilka złotych, a bez wątpienia zachęca do skosztowania z niego pysznej przekąski. 5. Ulubione misie Także motyw misiowy znajdziemy na lunchboxach i bidonach. Proponuje go m.in. marka Nici w postaci tradycyjnych, otwieranych do góry śniadaniówek. To jednak nie jedyne misie uwielbiane przez dzieci. Miś Puchatek czy Niedźwiedź, od znanego wszystkim Maszy, to kolejne niedźwiadki, które są na dziecięcych gadżetach. Za zestaw zapłacimy ok. 36 zł, zaś za materiałową lunch bag, czyli torbę na zamek, ok. 26 zł. 6. Motyw koni Konie również cieszą się niesłabnącą popularnością, bowiem ich piękna nie sposób nie zauważyć. Zestawy z końmi proponują m.in. I love horses czy Nice and pretty. Lunchboxy i bidony przedstawiają zwykle nadruki prawdziwych koni. Wyjątek stanowią pojemniki z kucykami, które odnoszą się do bajki My Little Pony. Możemy kupić je oddzielnie lub w zestawie z bidonem. 7. Kolorowe motyle Coraz większym zainteresowaniem cieszą się motyle. Znajdziemy je na śniadaniówkach, bidonach, ale także termosach na jedzenie, a nawet termoizolowanych torbach (np. Skip Hop). Kupimy je od 69 zł. Są na tyle pojemne, że z łatwością zmieszczą bidon, kanapki czy pudełko z drugim śniadaniem. Sprawdzą się zarówno do szkoły, jak i na wycieczkę. Utrzymane są w kolorystyce różu i błękitu. 8. Zabawne pszczółki Nie tylko motylki, ale też pszczółki cieszą sie powodzeniem na lunchboxach, bidonach i torbach „lanczówkach”. Świetnie prezentuje się lunch bag Tum Tum w kształcie pszczółki (cena 49 zł), ale i kubek niewysypek Skip Hop (39 zł). Jest on zamykany, dzięki czemu może posłużyć do zabrania ze sobą smakołyków, np. na spacer. Z motywem pszczółki znajdziemy ponadto torby na lunch oraz urocze bidony z chowaną słomką Skip Hop za 31 zł. 9. Dinozaury dla maluchów i starszaków Poza uroczymi kotkami i motylkami uwagę dzieci przyciągają dinozaury. Te lunchboxy i bidony chętniej wybierają chłopcy. To właśnie z myślą o nich wspomniane akcesoria na posiłki utrzymane są w kolorystyce błękitu, zieleni, czerni i szarości. Wśród znanych dinozaurów znajdziemy m.in. Dobrego Dinozaura, T-Rexa, Dinusia i ekipę z Dinopociągu. 10. Przyjazne krokodyle Oprócz dinozaurów chłopcy chętnie sięgają po krokodyle. I właśnie krokodyli zestaw proponuje m.in. HABA, w skład którego wchodzi bidon, śniadaniówka i torba (cena ok. 130 zł). Popularne są poza tym bidony z uroczym krokodylkiem od LittleLife. Możemy je łączyć z lunchboxami i torbą tej samej firmy. Utrzymane są w zielonej kolorystyce. Bidon wykonany jest z nowoczesnego tworzywa niezawierającego szkodliwych związków BPA.
Lunchboxy i bidony ze zwierzątkami – 10 propozycji
Tablica interaktywna to urządzenie w pełni kooperujące z komputerem (PC, laptop) oraz rzutnikiem multimedialnym. Działaniem przypomina ekran dotykowy, który w zależności od okoliczności oraz aktualnego miejsca użytkowania może być obsługiwany przy pomocy palca lub pisaka. Jest niezwykle przydatna w szkołach, na uczelniach, w firmach szkoleniowych i wszystkich miejscach, w których często wyświetlane są prezentacje multimedialne. Wszechstronność i łatwość użytkowania Tablica interaktywna to urządzenie, które daje swojemu użytkownikowi wiele możliwości, np. prezentację plików Microsoft Office, stron WWW, zdjęć bądź filmów w dowolnie zapisanym formacie. Ważną jej cechą jest pełna interakcja z użytkownikiem oraz prezentowanym przez niego materiałem. Daje to możliwość pełnego manipulowania posiadanymi plikami (tekst, zdjęcia, obrazy) – pisanie, notowanie, zaznaczanie, podkreślanie. Wszelkie wytwory autora, np. notatki, w szybki i łatwy sposób mogą zostać skompresowane i przesłane na wskazany adres mailowy, umieszczone na serwerze lub po prostu wydrukowane. Podpięcie zestawu audio dodatkowo zwiększa zakres opcji i tym samym umożliwia np. prezentację plików dźwiękowych bądź innych danych o charakterze multimedialnym. Przykładowe modele tablic interaktywnych Na rynku dostępnych jest wiele tablic interaktywnych. Ich ceny wahają się od około dwóch do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Wartym zainteresowania modelem jest Avtek TT-Board 80 Pro, który można kupić od ok. 3500 zł. Tablica zawiera po obu stronach paski skrótów, które umożliwiają szybki dostęp do kluczowych informacji. Wyposażona jest w interaktywną półkę obsługującą trzy kolory pisaka i funkcję wymazywacza. Ceramiczna powierzchnia PolyVision e3 jest wyjątkowo wytrzymała przy jednoczesnej wysokiej jakości wyświetlanego obrazu. Obsługa możliwa jest za pomocą palca lub dowolnego wskaźnika. Kolejną wartą uwagi tablicą interaktywną jest myBoard 82 cale IB-82 (koszt ok. 2700 zł). Funkcja 4 Touch sprawia, że z tablicy mogą korzystać aż 4 osoby jednocześnie. Model można obsługiwać palcem, pisakiem lub innym wskaźnikiem. Magnetyczna powierzchnia pokryta jest odporną na zarysowania ceramiką. Można na niej używać mazaków suchościeralnych. Zalety wykorzystania z tablic interaktywnych: W pełni profesjonalna prezentacja multimedialna posiadająca elementy interaktywnego kontaktu ze słuchaczem. Łatwa i szybka obsługa. Wykorzystanie technologii optycznej, co umożliwia obsługę tablicy interaktywnej przy pomocy palca lub wskaźnika. Możliwość współdzielenia jej pomiędzy dwoma pomieszczeniami dzięki wykorzystaniu mobilnego stojaka, który stanowi element wyposażania zakupionego zestawu multimedialnego. Bezpieczeństwo i wygoda dzięki zastosowaniu projektora krótkoogniskowego, który docelowo przeznaczony jest do współpracy z tablicami interaktywnymi. Możliwość aktywnego uczestniczenia w prezentacji poprzez robienie notatek i zapisywanie ich w formie elektronicznej, lepsze wykorzystanie dostępnych materiałów multimedialnych. Możliwość obserwacji na dużym ekranie przez wszystkich uczestników tego, co dzieje się na urządzeniu prowadzącego. Stały dostęp do informacji. box:offerCarousel Monitor interaktywny jako alternatywa dla tablicy interaktywnej Znaczącą popularność zyskują monitory interaktywne, które obok tablic interaktywnych stanowią niezwykle przydatne urządzenia. Ich działanie zbliżone jest do tego znanego z tablic interaktywnych, jednak technologicznie zbliżone jest do wyświetlania obrazu znanego z telewizorów LCD. Doskonałymi przykładami mogą być modele Avtek Touch Screen 55 Pro4K i Smart Board 6075 4K, które łączą nowoczesną technologię z intuicyjną obsługą. Monitor interaktywny w przeciwieństwie do tablicy ma podwójne zastosowanie, ponieważ w razie potrzeby może posłużyć użytkownikowi jako zwykły monitor do komputera lub telewizor LCD. Takie rozwiązanie umożliwia odtwarzanie plików multimedialnych przy użyciu stacjonarnego odtwarzacza DVD. Kolejnym atutem jest fakt, iż monitory interaktywne seryjnie wyposażone są w głośniki, co zmniejsza koszty potencjalnego użytkownika, gdyż ten nie musi kupować dodatkowego sprzętu audio.
Tablica interaktywna – kluczowa pomoc dydaktyczna
Ekspres do kawy to podstawowe wyposażenie wielu kuchni lub stołówek w zakładzie pracy. Wybierając urządzenie tego typu spośród modeli ciśnieniowych, należy zwrócić uwagę na kilka parametrów. Podpowiadamy, jak wybrać ekspres ciśnieniowy do kawy w cenie do 600 zł, i przedstawiamy sześć polecanych modeli. Dla wielu osób dobry ekspres do kawy to warunek udanego poranka. Nawet osoby już zdecydowane na model ciśnieniowy muszą zastanowić się, jakiego dokładnie sprzętu potrzebują. Bardzo wiele zależy nie tylko od możliwości finansowych. Jak działa ekspres ciśnieniowy? W takim typie ekspresu do kawy do przygotowania napoju wykorzystywana jest moc zwiększonego ciśnienia. W środku urządzenia pracuje specjalna pompa, która dostarcza zagotowaną wodę do pojemnika z kawą.Po kontakcie płynu z kawą napój trafia do filiżanki lub do kubka. W niektórych modelach można przygotować dwie kawy jednocześnie dzięki obecności podwójnego dozownika. W ekspresach ciśnieniowych przygotowywane jest też spienione mleko. Bosch TAS 3203 Dobrą propozycją w przedziale cenowym do 600 zł będzie ekspres ciśnieniowy marki Bosch. Urządzenie może uzyskać ciśnienie na poziomie 3,3 bara, a jego moc to 1300 W. Ekspres ciśnieniowy Bosch TAS 3203 można kupić już za ok. 400 zł. Dużą zaletą urządzenia jest możliwość zeskanowania przez nie kodu kreskowego z kapsułki z kawą, co pozwoli dobrać automatycznie odpowiednie parametry pracy. Zelmer 13Z016 Urządzenie kosztuje ok. 500 zł, wygląda dość nowocześnie i wyposażone zostało w wyświetlacz pozwalający ustawić dwa programy. Zelmer 13Z016 o mocy 1350 W zapewnia ciśnienie pompy rzędu 15 barów. Zbiornik na wodę ma aż 1,5 litra pojemności. Kenwood ES021 Ekspres ciśnieniowy o mocy 1100 W oferuje pojemność zbiornika z wodą na poziomie 1 litra. Urządzenie pozwala uzyskać ciśnienie 15 barów. Kenwood ES021 umożliwia parzenie kawy z saszetek i można go wykorzystać do parzenia kawy cappuccino. Urządzenie można kupić za ok. 600 zł. Philips Saeco HD8423 Dobrą propozycją w segmencie ekspresów ciśnieniowych są sprzęty marki Philips. Zalicza się do nich kosztujący około 550 zł model oznaczony Philips Saeco HD8423. Ekspres zapewnia ciśnienie rzędu 15 barów i ma moc 950 W. Zbiornik na wodę ma 1,25 litra pojemności. Ariete Retro 1388 Ariete Retro 1388 to staromodnie wyglądający ekspres ciśnieniowy nazywany też ekspresem kolbowym, który można kupić za ok. 500 zł. Pojemność ekspresu to 0,9 litra, a jego moc to 900 W. W urządzeniu można przyrządzać kawę mieloną oraz kawę typu pads. Ariete Retro 1388 wytwarza ciśnienie 15 barów. DeLonghi EC680 Najdroższym ekspresem ciśnieniowym w zestawieniu jest DeLonghi EC680. To urządzenie zaliczane do kategorii ekspresów kolbowych, które można kupić za ok. 600 zł. Maszyna cechuje się eleganckim, lśniącym wykończeniem. DeLonghi EX680 do kawy mielonej i kapsułek ma moc 1450 W, zbiornik na wodę o pojemności 1,2 litra i zapewnia ciśnienie 15 barów.Wybór odpowiedniego ekspresu ciśnieniowego to nie jest łatwe zadanie. Dużo zależy od preferencji użytkownika wobec marki. Przed zakupem trzeba się zastanowić, czy potrzebny jest ekspres z jednym dozownikiem, czy też może z dwoma.Niektóre modele ciśnieniowych ekspresów do kawy wyposażone są dodatkowo w młynek. Pozwala on na mielenie ziaren kawy przed zalaniem ich wodą bez korzystania w tym celu z osobnego urządzenia, ale nie każdemu taki dodatek będzie potrzebny.
Ekspres ciśnieniowy do 600 zł – 6 polecanych modeli
Czy miłość potrafi uratować drugiego człowieka? Czasami warto wierzyć, że jest to możliwe. Czasami jednak przynosi to więcej bólu i łez niż owego ratunku. Historia, w której miłość przynosi ukojenie, bywa złudna. Jednakże to takie opowieści czasami są najlepszym lekarstwem na smutki. Ponieważ człowiek lubi wierzyć w szczęśliwe zakończenia. A może właśnie znalazł się na zakręcie w swoim życiu i nie widzi przed sobą przyszłości? Być może wówczas opowieść o miłości Tess do Hardina sprawi, że znajdzie jednak trochę otuchy? „Before. Chroń mnie przed tym, czego pragnę” Anny Todd to kolejna odsłona tej słynnej już opowieści. Bardzo krótkie wprowadzenie w przeszłość Piąty tom serii „After” nie jest wbrew pozorom jakąś kolejną częścią cyklu. Tym razem autorka przekazała do rąk swoich czytelniczek opowieść znaną już z pierwszego tomu, ale dla odmiany opowiedzianą z perspektywy Hardina. Jakkolwiek nie od początku jest to takie oczywiste, ponieważ Anna Todd wykorzystuje ten tom, by także przybliżyć czytelnikom postacie drugoplanowe.Tragedia Molly sprzed lat, historia Steph, opowieść Natalie i wspomnienia Hardina z dzieciństwa pozwalają lepiej zrozumieć ich późniejsze zachowania, wstręt do własnego życia czy zadręczanie kolejnymi aktami nienawiści do siebie i wszystkich dookoła. Te krótkie, choć intensywne w wydarzenia historie stają się kanwą do opowieści tego, co było przed Tess. A przed Tess był mrok i ciężar niewypowiedzianego smutku. Trzykrotnie Tess: przed, podczas, po Powieść została podzielona na trzy części:, „Przed”, czyli – jak łatwo się domyślić – o tym, co się działo przed poznaniem Tess; „Podczas”, a zatem historię burzliwego związku z Tess, znanego dobrze fankom serii; oraz „Po”, w której pojawia się parę wątków dotychczas nieomówionych w serii. Jednakże to właśnie w tej części możemy tak naprawdę się przekonać, co się działo z Hardinem i jaka burza szalała w jego duszy. Ten podział fabuły to także wynik ogromnej zmiany w życiu Hardina. Tess od początku była dla niego wyjątkowa, od początku jego uczucia były silne, dlatego wszystko, co działo się przed poznaniem Tess, nie miało już takiego znaczenia, jak to, co działo się już po rozpoczęciu wspólnej historii. Dopiero wtedy Hardin uzmysłowił sobie, czego najbardziej obawiał się stracić: prawdziwą miłość i wiarę w to, że jest lepszy, niż sam myśli. Piekło miłości Wielbicielki serii nie doznają zawodu. Po raz kolejny ich ulubiona autorka zapewni im porcję niezapomnianych wrażeń i silnych emocji. W mojej skromnej ocenie ta część to już lekka przesada, to wszystko już było, choć tak parę nowych wątków niewątpliwie naświetla nieco pewne cienie z poprzednich tomów.Nie zmienia to faktu, że polecam tę książkę wszystkim, którzy nie mogli się oderwać od poprzednich tomów. A jeśli ktoś nie zna serii, nie widzę żadnych przeciwwskazań, by najpierw poznać opowieść z perspektywy Hardina. Spróbujcie i przekonajcie się sami. Być może to historia, która Was zaczaruje. Zobacz także inne książki Anny Todd. Źródło okładki: www.znak.com.pl
„Before. Chroń mnie przed tym, czego pragnę” Anna Todd – recenzja
Badania dowodzą, że palenie jest najczęstszą przyczyną chorób płuc, w tym raka i astmy, chorób serca i wielu innych zagrażających naszemu życiu dolegliwości. Z tego względu w licznych krajach wyroby tytoniowe obłożono wysokim podatkiem, a w większości miejsc publicznych pojawiły się zakazy palenia. Nałóg ten każdego roku zabija około miliona mieszkańców Unii Europejskiej. Na całym świecie rocznie umiera około 4 milionów palaczy. Odpowiednie przygotowanie psychiczne Walka z nałogiem nikotynowym nie jest prosta. Aby osiągnąć zamierzony efekt, musi zostać spełnionych kilka warunków. Podstawą jest silna motywacja. Chodzi o realną chęć pozbycia się uzależnienia, a nie chwilową decyzję wywołaną namowami przyjaciół i rodziny, chociaż ich wsparcie jest oczywiście bardzo ważne. Musimy być jednak faktycznie na to gotowi i świadomi czekających nas trudności. Także tego, że pierwsza, a może nawet kilka podjętych prób, może zakończyć się niepowodzeniem. Warto także przeanalizować swoje nawyki, zastanowić się, jak dużo papierosów wypalamy w ciągu dnia i kiedy zazwyczaj po nie sięgamy. Motywująco działać może także uświadomienie sobie korzyści płynących z zerwania z nałogiem – brak porannego kaszlu, oszczędność pieniędzy, lepsze funkcjonowanie zmysłu smaku i powonienia. Pomocne jest również ustalenie konkretnego dnia, w którym zdecydujemy się przestać palić – zapobiegnie to odwlekaniu decyzji w nieskończoność. Jakie leki mamy do dyspozycji? O wiele lepszych rezultatów możemy spodziewać się, kiedy naszą walkę z nałogiem wspomoże lekarz. Dzięki dziesięciostopniowej skali może on ocenić poziom zaawansowania uzależnienia, a tym samym sprawdzić zasadność podjęcia leczenia farmakologicznego. Jest ono konieczne, gdy poziom ten przekroczy próg czwarty. Jeżeli po przeprowadzonym wywiadzie specjalista stwierdzi, że konieczne jest zastosowanie terapii farmakologicznej, może zaproponować nam jeden z dwóch rodzajów środków: zawierających w swym składzie nikotynę oraz wpływających na centralny układ nerwowy i mechanizmy uzależnienia. Zmniejszają one ilość wydzielanej dopaminy – neuroprzekaźnika, który odpowiedzialny jest za odczuwanie przyjemności podczas palenia. Papieros przestaje nam po prostu smakować. Środki zawierające nikotynę dostarczają ją do organizmu w czystej postaci, bez dodatkowych, toksycznych związków chemicznych. Ich stosowanie redukuje przykre dolegliwości związane z odstawieniem papierosów. Wybór uzależniony jest od indywidualnych preferencji. Zamiast papierosa Silne uzależnienie sprawia, że nagłe odstawienie papierosów w praktyce rzadko jest możliwe. W takiej sytuacji z pomocą przychodzą różnorodne środki i akcesoria, dzięki którym stopniowo możemy rozstawać się z nałogiem. Należą do nich zawierające nikotynę gumy do życia, plastry, tabletki podjęzykowe, a także pastylki do ssania. Coraz większą popularnością cieszą się obecnie elektroniczne papierosy – urządzenia, które za pomocą inhalacji dostarczają organizmowi niewielkich ilości nikotyny. Podgrzanie specjalnego płynu sprawia, że zamienia się on w substancję lotną, dzięki czemu może być wdychany. Nie dochodzi do spalania, dlatego ilość substancji ubocznych jest niewielka, a zapach nieznaczny. W zależności od upodobań wybierać możemy spośród różnych wariantów smakowych i aromatycznych. Chociaż rozwiązanie to wydaje się bardzo wygodne, zdania na temat jego bezpieczeństwa są podzielone. Korzyści płynące z rzucenia palenia są nieocenione. Nie tylko poprawia się nasze zdrowie i ogólny komfort życia, ale przede wszystkim pozwala to na realne jego wydłużenie. Warto zaznaczyć, że zerwanie z nałogiem niesie pozytywne skutki nie tylko dla samego palacza, ale także dla osób znajdujących się w jego otoczeniu. Udowodniono, że palenie bierne jest tak samo niebezpieczne, jak bezpośrednie, dlatego walkę z uzależnieniem warto rozpocząć jak najszybciej.
Jak skutecznie rzucić palenie?
Tak - jeśli oferta została usunięta przez pracownika Allegro. Tak, jeśli oferta została usunięta przez pracownika Allegro. Wówczas zwrócimy opłaty za wystawienie przedmiotu i opcje dodatkowe proporcjonalnie do czasu, przez który oferta była widoczna w serwisie. bbox:hint Wystawiasz ofertę z licytacją na 10 dni, ale po 3 dniach oferta została przez nas usnięta - zwrócimy Ci opłaty za 7 dni. [/bbox] Zwracamy opłaty za wystawienie oferty oraz za wykupione opcje dodatkowe, na przykład wyróżnienie oferty czy ustawienie ceny minimalnej w licytacji. W ofertach wieloprzedmiotowych zwrócimy opłatę za wystawienie oraz za opcje dodatkowe, nawet jeśli część przedmiotów została już sprzedana. Dowiedz się więcej W jakich sytuacjach oferta może zostać usunięta?
Czy otrzymam zwrot kosztów, jeśli moja oferta została usunięta?
To do dość mały budżet na zakup karty graficznej. Mimo wszystko i w tej cenie można kupić całkiem wydajne rozwiązania, które wprawdzie nie pozwolą na grę w najnowsze tytuły z najwyższymi ustawieniami graficznymi, lecz sprawią, że większość gier będzie całkowicie dostępna. W tym poradniku postaram się przybliżyć wam kilka kart graficznych, których cena nie przekracza 300 zł. GeForce GT 730 Na początek chcę zaproponować jedno z najpopularniejszych rozwiązań w cenie do 300 zł, model oparty o chipset NVIDIA GeForce GT 730. Karty graficzne z procesorem GT 730 produkuje wiele firm, a jedna z popularniejszych to Gigabyte. W jej karcie mamy pamięć 2 GB GDDR3, szynę pamięci 128 bitów, taktowanie rdzenia 700 MHz, taktowanie pamięci 1600 MHz, a także szereg złącz: 1 x Dual-link DVI-I, 1 x HDMI, 1 x D-Sub. Jest to karta chłodzona aktywnie (za pomocą wentylatora), a jej podłączenie do komputera następuje za pośrednictwem portu PCIe 2.0. Opisywany przeze mnie wariant kosztuje ok. 260 zł. Są też dostępne nieco tańsze wersje w cenie ok. 200 zł. Radeon R7 240 Warto też zwrócić uwagę na chip Radeon R7 240. Oczywiście jest kilka firm produkujących karty właśnie z chipsetem firmy AMD. Jedną z popularniejszych jest ta firmy ASUS, która jest montowana na złączu PCI-Express x16. W jej wnętrzu znajdziemy też 2 GB pamięci GDDR3 taktowanej zegarem 1800 MHz, zegar rdzenia 780 MHz, szynę danych 128 bitów, a także wyjścia HDMI, D-Sub i DVI-D. Opisywany tu wariant jest chłodzony aktywnie, nie możemy więc liczyć na jego całkowicie bezgłośną pracę. Cena karty, której producentem jest ASUS, wynosi ok. 250 zł. Radeon HD 6450 Nie każdy, dysponując budżetem 300 zł, chce koniecznie wydawać kwotę zbliżoną do górnej granicy. Jeśli więc preferujecie jeszcze bardziej budżetowe rozwiązania, warto zwrócić uwagę na karty oparte o chipset Radeon HD 6450. W cenie ok. 100 zł znajdziemy produkt firmy ASUS, który wyróżnia się chłodzeniem pasywnym. Co to oznacza? Karty nie chłodzi wentylator, tylko sam radiator. Pracująca karta jest całkowicie cicha. Ten fakt jest szczególnie ważny dla osób, które pragną mieć jak najcichszy komputer. Reszta parametrów karty firmy ASUS obejmuje złącze PCI Express 2.1, pamięć DDR3 1 GB, zegar rdzenia o częstotliwości 625 MHz, taktowanie pamięci 1100 MHz, interfejs pamięci 32 bitów, a także wyjścia HDMI, D-Sub i DVI-D. GeForce GT 610 Kolejną godną polecenia kartą graficzną w cenie do 300 zł jest oparta o chipset GeForce GT 610 karta firmy Gigabyte. Za ten produkt przyjdzie nam zapłacić ok. 190 zł. Co oferuje? Mimo że nie kosztuje wiele, ma całkiem mocną specyfikację. W jej skład wchodzi 2 GB pamięci DDR3 o częstotliwości 1333 MHz, rdzeń taktowany zegarem 810 MHz, złącze PCI Express x16 2.0, a także 64-bitowy interfejs pamięci. W tej karcie zastosowano aktywne chłodzenie, więc nie możemy liczyć na zupełnie bezgłośną pracę. Wyjścia obejmują tu standardowe HDMI, D-Sub i DVI-D. Radeon HD 5450 Na koniec zostawiłem drugą w tym zestawieniu kartę, która nie emituje żadnego hałasu podczas pracy, ponieważ jest chłodzona pasywnie. Kosztująca ok. 130 zł karta firmy XFXma się czym pochwalić, bo – pomimo mniej wydajnego, pasywnego chłodzenia – dysponuje 1 GB pamięci GDDR3 taktowanej zegarem 1066 MHz, rdzeniem o zegarze 650 MHz, a także 64-bitową szyną pamięci. Kartę podłącza się do wolnego gniazda PCI Express 2.1. Dostępne na karcie wyjścia to HDMI, D-Sub i DVI.
Karta graficzna do 300 zł – III kwartał 2016 roku
Wielkanoc to wyjątkowe święto przede wszystkim dla dzieci. Maluchy uwielbiają przygotowania do święcenia pokarmów i drobiazgów zgromadzonych w koszyczkach. To malowanie jajek, układanie w odpowiedniej pozycji króliczków, baranków i ozdabianie wszystkiego zielonym bukszpanem. Warto w tym czasie podsuwać dzieciom różne zabawki inspirowane Wielkanocą, które dodatkowo zachęcą do tematycznej zabawy i radosnego przeżywania świąt. Malowanie pisanek – piękna tradycja i kreatywna zabawa Jedną z najpiękniejszych tradycji wielkanocnych jest z pewnością malowanie pisanek. Sztuka ozdabiania jajek jest często w rodzinach przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dzieci chętnie biorą udział w kolorowaniu jajek, które potem mogą włożyć do swojego koszyczka. Na rynku dostępne są gotowe zestawy do malowania pisanek, które sprawią maluchom mnóstwo radości i satysfakcji. Wśród wielkanocnych zestawów znajdziesz między innymi nietłukące się wydmuszki gotowe do pomalowania, kolorowe naklejki na jajka, zestawy do gipsowych odlewów oraz mnóstwo innych propozycji prac ręcznych. Taka zabawa nie tylko pielęgnuje tradycję wielkanocnego malowania pisanek, ale także pobudza kreatywność dziecka oraz jest dobrym treningiem sprawności manualnej. Pistolety na wodę – niezbędne na „lany poniedziałek” Jeżeli tylko wielkanocna pogoda sprzyja, świąteczny poniedziałek staje się polem wodnej bitwy. Ta szczególnie lubiana przez chłopców tradycja wymaga odpowiedniego sprzętu. Producenci prześcigają się w tworzeniu sprzętów o jak najlepszym zasięgu i jak najbardziej atrakcyjnym wyglądzie. Pistolety na wodę są zabawkami, które sprawdzą się nie tylko podczas Wielkanocy, ale także w wakacje, kiedy gorąca aura sprzyja polewaniu się wodą. Śmigus-dyngus dla wielu dzieci nie może się odbyć bez odpowiedniego sprzętu, który zapewni mnóstwo śmiechu i dobrej zabawy. Baranek, zajączek i kurczaczek – symbole Wielkanocy Charakterystycznymi symbolami Wielkanocy są baranek i króliczek. Te zwierzątka wielu maluchom kojarzą się właśnie z wiosennymi świętami. Możesz więc swojemu dziecku do zabawy zaproponować przytulanki w kształcie tych zwierzaków. Baranek-maskotka umili kilkulatkowi oczekiwanie na świąteczne smakołyki, a baranka-figurkę można włożyć do wielkanocnego koszyczka. Z uroczego, pluszowego zajączka ucieszy się z pewnością każda mała dziewczynka. Świetną rozrywką wielkanocną może być także zbudowanie zajączka z klocków. Klocki zapewnią dzieciom emocjonującą zabawę i satysfakcję z efektu. Uroczą zabawką inspirowaną Wielkanocą może być także milutki kurczaczek jako maskotka lub jako żółta figurka. Takiego kurczaczka można wykorzystać jako jeden z elementów ozdabiających do ozdobienia koszyczka z pokarmem do święcenia. Wielkanocne układanki – rozrywka dla całej rodziny Wielkanoc to doskonały czas na wspólną zabawę z całą rodziną. Rodzice mają wtedy nieco więcej czasu dla swoich dzieci, który można doskonale wykorzystać do rodzinnego świętowania. Świetną rozrywką na taki czas może być układanie wielkanocnych puzzli. Układanie obrazka z świątecznym motywem sprawi mnóstwo radości zarówno tym małym, jak i tym dużym. Wśród propozycji znajdziesz także puzzle 3D, z których wspólnymi siłami możecie stworzyć piękną figurkę. Świąteczne zabawy plastyczne Wielkanoc to święto, które inspiruje do wykonywania różnych prac plastycznych. Możesz zachęcić swoje dziecko na przykład do wspólnego wykonania kartek pocztowych, które później wyślecie do waszych bliskich. Możecie je ozdobić wycinanką w kształcie pisanki lub skorzystać z pomocy ozdobnego dziurkacza, dzięki któremu wyczarujecie śliczne dziurki w kształcie kurczaczka lub króliczka. Przy odrobinie kreatywności możecie też stworzyć przepiękne wielkanocne ozdoby, które wprowadzą świąteczną, wiosenną atmosferę do pokoju dziecka. Wszystko zależy od pokładów waszej wyobraźni i dobrych chęci.Wielkanoc to magiczny czas zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Pełne tradycji święta sprzyjają wspólnej rozrywce z maluchami, do której możesz włączyć różne zabawki inspirowane Wielkanocą. Wśród takich gadżetów mogą znaleźć się maskotki nawiązujące do symboli święta, akcesoria do malowania pisanek, sprzęt do polewania wodą i wiele, wiele innych. Za pomocą niezobowiązującej zabawy możesz przekazać swojemu dziecku wiedzę o wielkanocnych obyczajach, znaczeniu symboliki i tradycji w obchodzeniu świąt. Wspólna zabawa podczas wiosennej przerwy z pewnością sprawi wam mnóstwo radości.
Zabawki inspirowane Wielkanocą
Kto by pomyślał, że pomysł szkolnej tablicy i pisania po niej kredą zostanie przeniesiony do wnętrz. Tablica sama w sobie przecież nie kojarzy nam się dobrze - zwykle przypomina odpytywanie przez nauczyciela lub inne klasowe stresy z tym związane. Tymczasem powierzchnie pokryte farbą tablicową tak dobrze zadomowiły się we wnętrzach, że dziś zdobimy nią ściany, meble i inne przedmioty. Jak zatem dobrze wybrać produkt i jak go prawidłowo używać? Zakaz "nie maż po ścianie" odszedł do lamusa – dzisiaj maże każdy. Farba tablicowa umożliwia bezkarne bazgranie po wszystkim co jest nią pokryte. Sama farba daje efekt matowy, bardzo zbliżony do szkolnych tablic. Można zatem pisać po niej kredą, a kiedy malunki i zapiski nam sie znudzą albo przestaną być aktualne, ścieramy je gąbką, niczym dyżurny klasowy. Można powiedzieć, że jedynym minusem farby tablicowej jest pylenie kredy, reszta to ideał. Co malować farbą tablicową Po co nam w ogóle w domu powierzchnie pokryte farbą tablicową? Możemy na nich pisać notatki, tworzyć listę zakupów, przekazywać informacje domownikom albo po prostu udostępnić dzieciom do ich artystycznych zabaw. Farba tablicowa doskonale sprawdza się właśnie w pokojach dziecięcych. Pokrywane nią całe ściany albo stoliki i biurka są przede wszystkim ciekawym rozwiązaniem wnętrzarskim, ale także miejscem do zabawy dla najmłodszych. Ten rodzaj ścian polubili także nastolatkowie – służy im do robienia notatek, rysunków i zapisu sentencji. A że nastrój i gust u nastolatków zmieniają się dość szybko, jest to trafione rozwiązanie. To jednak nie koniec możliwości aranżacyjnych. Projektanci wnętrz znaleźli miejsce dla farby tablicowej także w innych pomieszczeniach. W kuchni malujemy już nie tylko ściany, ale na przykład drzwi, fronty mebli lub lodówki, na której na bieżąco zapisujemy listę zakupów albo przepisy kulinarne. Niektórzy stosują ją w salonie, inni w hollu, a nawet łazience. Farba tablicowa doskonale wpisała się w trend mody na typografię i dzięki niej możemy pogodzić te dwie rzeczy. Farba jest odporna na wilgoć, więc nasze planowanie co do miejsca, właściwie nie jest niczym ograniczone. Oczywiście, jeśli mamy odwagę na tak radykalne zmiany. Jaką farbę tablicową wybrać? W gąszczu rynkowych propozycji łatwo się zagubić, bowiem wybór jest naprawdę duży. Większość producentów farb ma w swojej ofercie także te tablicowe. Zwykle mają kolor czarny, ale nie jest to już regułą – paleta barwjest stale rozszerzana i spotkamy już nawet fioletową. Ułatwia to podjecie decyzji o zakupie, bowiem nie każdy ma odwagę zestawiać ścianę z kontrastową czernią. Minusem farb tablicowych jest cena i pojemność puszki (najmniejsze mają pół litra). Do tanich nie należą i często przed zakupem powstrzymuje nas brak odpowiedzi na pytanie, co zrobimy z taką ilością farby. Wyjścia są dwa: możemy kupić ją z zamiarem podzielenia się z kimś jej nadmiarem albo wierzyć, że zostanie wykorzystana. Prawda jest taka, że od tego rodzaju powierzchni łatwo się uzależnić i bardzo szybko przychodzą pomysły na nowe zdobienia. Ja w ten sposób, poza ścianą i kilkoma tablicami, pomalowałam wieka drewnianych pudełek na skarby, ozdobiłam puszki kuchenne oraz stworzyłam tabliczki na zioła. Farba łatwo się przechowuje, ale długo nieużywana nieznacznie zmienia kolor, trzeba ją bardzo dokładnie wymieszać. Jest bardzo wydajna – litrem pomalujemy aż 10 m2, ale przed zakupem warto się zastanowić, co będziemy malować i bardzo dokładnie policzyć powierzchnię. Przed zakupem warto poczytać także opinie na temat konkretnej marki, choć te wiodące są niezawodne. Farby tablicowe spełniają wymogi unijne i są bezpieczne dla dzieci. Niektóre farby łączą sobie cechy farby magnetycznej, oprócz pisania kredą można przyczepiać notatki. Jak malować farbą tablicową? box:video Dobra wiadomość jest taka, że farba po zakupie od razu nadaje się do użytku. Można nią malować samodzielnie, nie trzeba angażować do tego ekipy. Podczac malowania farba nie ściaka z pędza, nie chlapie – naprawdę trudno się przy tym pobrudzić. Warto zacząć od małych powierzchni, chyba że jesteśmy przekonani, że rozwiązanie sprawdzi się w naszym wnętrzu. Nie warto oszczędzać, farba jest co prawda bardzo gęsta i czasami wystarczy jedna warstwa, ale producenci zalecają więcej, aby zapobiec ścieraniu się powierzchni. Powierzchnia przeznaczona do malowania musi być czysta i odtłuszczona, dokładnie taka sama jak do malowania farbą akrylową. Znacznie lepszy efekt daje malowanie wałkiem, wtedy powierzchnia jest naprawdę gładka i estetyczna. Jeśli chcemy pomalować tylko fragment ściany, użyjmy taśmy malarskiej do wyznaczenia powierzchni. Tak jak wspomniałam, zawsze dokładnie czytajmy zalecenia producenta i malujmy powierzchnię zgodnie z nimi. Dodatkowo dla bezpieczeństwa zastosujmy zasadę, że im farba jest rzadsza, tym więcej warstw nakładamy. Przed malowaniem drewna, metalu lub powierzchni lakierowanych zwykle trzeba powierzchnię zmatowić za pomocą papieru ściernego. Farba tablicowa schnie szybko, ale trwałość osiąga po kilku dniach – dopiero wtedy można po niej pisać. Farba tablicowa to doskonałe rozwiązanie dla całej rodziny. Ożywia wnętrze i czyni nasz dom weselszym. Poprzez dialog tablicowy i malunki rodzinne możemy się naprawdę dobrze razem bawić. Warto zatem wykorzystać pomysł, choćby testując gotową tablicę.
Farba tablicowa - koniec z mazaniem po ścianach i gubieniem karteczek z notatkami
Lato w pełni. Zbliża się okres wymarzonych urlopów, podczas których każda z nas chce zaprezentować pięknie wyrzeźbione, szczupłe ciało w nowo zakupionym bikini. Obserwując niedoścignione wzorce wysportowanych dziewczyn z czasopism fitness, takich jak Ewa Chodakowska, Natalia Gacka czy Anna Lewandowska, pragniemy stać się dokładnie takie jak one. Zadanie nie jest łatwe, poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Jednak pamiętajmy, nie ma rzeczy niemożliwych… Przepisem na sukces jest z pewnością konsekwencja, wytrwała i ciężka praca, odpowiednio skomponowana dieta oraz dbanie o bezpieczeństwo i zdrowie podczas treningów. Dwa ostatnie elementy są niezmiernie ważne, zwłaszcza gdy zdecydujemy się na podjęcie intensywnych ćwiczeń w wakacyjne, upalne dni. Skutki uprawiania sportu Pozytywne skutki rekreacyjnego lub zawodowego uprawiania sportu są niezaprzeczalnym faktem. Sport przynosi korzyści w postaci atrakcyjnej budowy ciała oraz psychicznej stabilności. Jednak intensywne fazy ćwiczeń nie są zgodne z naturalnymi warunkami fizjologicznymi organizmu. Trening jest wyczerpujący, a tym samym prowadzi do silnych procesów utleniania, zwiększonej konsumpcji ważnych składników odżywczych oraz elektrolitów, odwodnienia, a w konsekwencji osłabienia całego organizmu – aby sport przynosił same korzyści, powinnyśmy podejść do sprawy rozważnie i świadomie. Swoją przygodę ze sportem rozpocznijmy od zdobycia wiedzy nt. treningów, odżywiania, elektrolitów i suplementów diety. Co to są elektrolity i dlaczego są ważne? Organizm ludzki można określić jako złożony i starannie zrównoważony zestaw komórek, tkanek oraz płynów funkcjonujących dzięki impulsom elektrycznym, a kluczem do jego prawidłowego działania są właśnie elektrolity – czyli sól, która po dostarczeniu do organizmu zostaje przekształcona w jony, a te w dalszej kolejności wykorzystywane są do przenoszenia impulsów nerwowych między komórkami oraz utrzymania właściwego napięcia w błonach komórek. Do głównych elektrolitów zaliczmy: sód (Na),potas (K), magnez (Mg) oraz wapń (Ca). Czym grozi niedobór elektrolitów i jak mu zapobiec? Elektrolity są niezbędnym elementem prawidłowego funkcjonowania organizmu, ich niedobór może doprowadzić do osłabienia, zawrotów głowy, a nawet omdleń. Ponadto brak równowagi w gospodarce wodno-elektrolitowej w organizmie może spowodować zaburzenia w funkcjonowaniu układu nerwowego oraz pracy serca. Elektrolity tracimy codziennie – można je jednak łatwo uzupełnić poprzez stosowanie odpowiednio zbilansowanej diety oraz picie wysokozmineralizowanej wody. W sytuacjach ekstremalnych, takich jak infekcja wirusowa, biegunka, wymioty lub intensywny trening utrata elektrolitów bywa niebezpiecznie duża, dlatego samo picie wody nie wystarczy. W przypadkach, w których nasz organizm narażony jest na wzmożony wysiłek i walkę, koniecznie trzeba uzupełnić elektrolity, przyjmując minerały w postaci tabletek lub napojów izotonicznych. Suplementy diety oraz odżywki dla sportowców Sportowcy, oprócz dbania o odpowiednie odżywianie oraz spożywanie dużej ilości wody w trakcie i po treningu, często sięgają po dodatkowe preparaty, niezbędne dla zachowania zdrowia i osiągnięcia maksymalnej wydajności fizycznej, zwane suplementami diety lub odżywkami. Uzupełnianie elektrolitów Niezwykle skutecznym sposobem na uzupełnienie elektrolitów jest stosowanie tabletek w postaci chelatów aminokwasowych, które gwarantują najwyższą wchłanialność zawartych w tabletce minerałów. Warto zakupić zestaw minerałów – tym sposobem w jednej tabletce znajdziemy wszystkie potrzebne składniki, które w kompleksowy sposób zostaną dostarczone do naszego organizmu – jest to bardzo ważne z medycznego punktu widzenia. Każdy z minerałów działa w określonej równowadze. Brak balansu w ich zażywaniu, nadużywanie jednego lub kilku może zakłócić działanie pozostałych, a tym samym przynieść odwrotny niż zamierzony skutek – zaszkodzić naszemu zdrowiu. Oprócz tabletek, warto podczas treningu sięgać po napoje izotoniczne. Ich minusem jest cena – są stosunkowo drogie, dlatego korzystne rozwiązanie to zakup koncentratu – najczęściej występującego w postaci proszku lub płynu, który rozcieńczony w odpowiednich proporcjach z wodą starczy nam na wiele intensywnych treningów i zawodów. Koncentraty izotoniczne mają jeszcze jedną zaletę – często są wzbogacane przez producentów o składniki wspomagające, takie jak np. znana wszystkim sportowcom L-karnityna, czy L-glutamina. Inne suplementy diety i odżywki dla sportowców Do najpopularniejszych suplementów i odżywek należą: kreatyny, aminokwasy, reduktory tłuszczu, węglowodany oraz odżywki białkowe. Należy jednak pamiętać, że każdy organizm jest inny, dlatego suplementy diety oraz odżywki dla sportowców należy ściśle dobierać do własnych, indywidualnych potrzeb – intensywności treningów oraz celów, jakie stawiamy sobie w sporcie. Przed zakupem odżywek i suplementów warto skonsultować się z trenerem, dietetykiem lub lekarzem sportowym. UWAGA! Wystrzegajmy się wszelkiego rodzaju substancji zakazanych oraz odżywek nieznanego pochodzenia. Substancje zakupione z niewiadomego źródła mogą przynieść wiele szkodliwych skutków naszemu organizmowi, w niektórych przypadkach mogą nawet okazać się śmiertelne. Dobra rada Dbajmy o siebie! Jedzmy zdrowo, naturalnie i zróżnicowanie, dostarczajmy organizmowi dużo płynów z wysoką zawartością elektrolitów. W razie potrzeby nie bójmy się sięgnąć po suplementy diety i odżywki. Odpowiednio dobrane z pewnością przyczynią się do poprawy naszego wyglądu i samopoczucia.
Uzupełnij elektrolity – suplementy diety przy wzmożonym wysiłku
Zima w naszym kraju coraz częściej bardziej kojarzy się z roztopami, wilgotną pogodą, a w najlepszym wypadku ze śniegiem z deszczem niż z prawdziwym, siarczystym mrozem. Dlatego męskie kalosze to fantastyczne rozwiązanie, które pomoże pokonać błotniste ulice i ścieżki. Kaloszki w wydaniu kobiecym od lat robią furorę, ale od kilku sezonów można też spotkać obuwie z gumy dedykowane panom – również eleganckim, którzy na co dzień noszą garnitury. Markowe kalosze: sposób na polską zimę Kalosze to fantastyczna ochrona nie tylko dla stóp, ale również tradycyjnego, męskiego obuwia. Trudno dbać i utrzymywać w nieskazitelnej czystości skórzane półbuty czy trzewiki, gdy zewsząd czają się kałuże i błoto. Jednak to sól, którą wysypuje się śliskie i zaśnieżone chodniki, najbardziej szkodzi butom, zwłaszcza modelom ze skórzaną podeszwą. Nawet jeśli codziennie troszczysz się o swoje obuwie i odpowiednio je impregnujesz – zabiegi pielęgnacyjne niewiele pomogą, kiedy za oknem słota i plucha. W tym okresie najlepiej nosić klasyczne kalosze – tradycyjne rozwiązania często okazują się najtrafniejsze. I choć trudno w to uwierzyć, ich produkcją zajmują się prominentne firmy modowe, których kolekcje cieszą się uznaniem na całym świecie. Na gumowym obuwiu męskim widnieją znaki towarowe tej klasy, co: Gucci, Burberry czy Marc Jacobs, a nawet popularny Tommy Hilfiger. Prawdziwi koneserzy sięgają z reguły po kalosze od Huntera – legendarnej marki z Wysp Brytyjskich, która na rynku pojawiła się jeszcze w dziewiętnastym stuleciu. Firmowe gumiaki noszą rekiny show biznesu i pretendenci do brytyjskiego tronu. Wielu użytkowników przywiązuje się do kaloszy angielskiego producenta i dochowuje wierności marce przez całe dekady. Przyznać należy, że słynne „Huntery” nie należą do najtańszych (na parę kaloszy z charakterem wyłożyć trzeba kilkaset zł). Jeśli szukasz modeli bardziej przyjaznych dla kieszeni, powinieneś zainteresować się wyrobami firm, które produkują odzież żeglarską lub jeździecką. Mniej i bardziej stylowe gumiaki Tradycyjne fasony „gumiaków” nie zmieniają się od dekad – są dość przyciężkawe, a ich wygląd bywa toporny – ale ich użytkownicy twierdzą, że w tym tkwi ponadczasowy czar gumowego obuwia. Jeśli kształt i design „klasyków” nie przypadł Ci do gustu – zwróć uwagę na zgrabniejsze i na pewno ciekawsze modele męskich butów do jazdy konnej z gumy albo PCV. Znakomicie chronią przed wilgocią, sprawdzają się podczas zimowych roztopów i nie rażą prezencją – przypominają konwencjonalne oficerki. Nie nadwyrężają zanadto budżetu – ciekawe wzory (np. marek: Tretorn, Fouganza, Fagum) kupisz już za ok. 100 – 200 zł. Istnieją też inne fasony gumowych butów, które zaciekawią wykwintnych panów. Jeśli nie wyobrażasz sobie np. spotkań biznesowych bez klasycznych półbutów, wybierz kalosze, które je ochronią. Obuwie – tzw. nakładki kaloszowe lub kaloszki – założysz na tradycyjne buty ze skórzaną podeszwą. Dzięki nim przejdziesz bez szwanku po błocie i soli, ale gdy dotrzesz na miejsce, powinieneś je zdjąć. Niektórzy pokonują w ten bezpieczny sposób codzienną trasę od domu do samochodu i z samochodu do biura. Wybierz model dla siebie Jeśli myślisz o sprawieniu sobie gumowych nakładek na obuwie, przejrzyj propozycje amerykańskiej marki Tingley Rubber, która od lat zajmuje się produkcją „overshoes” czy „Tingley overshoes”. Znajdziesz tu wiele interesujących modeli, które możesz nosić do strojów oficjalnych. Oferta naszych północnych sąsiadów również „wpada w oko”. Norweska firma Swims wypuszcza na rynek kaloszki, które często wyróżniają się niebanalnymi barwami, a designem nawiązują do kaloszy Huntera. Swimsy przypadną do gustu amatorom stylu casualowego i sportowego. Niektóre wzory – zwłaszcza w tradycyjnej palecie kolorów, jak czerń i granat – z powodzeniem założysz do garnituru. Wybierając kalosze na zimową odwilż, zwróć uwagę na modele stosunkowo lekkie, elastyczne i sprawdź, czy są odpowiednio dopasowane. Warto postawić na fasony z w wewnętrzną wyściółką i suwakiem, które przyjemniej się nosi i łatwiej zdejmuje. Jeśli każdego dnia pokonujesz spore odległości na piechotę – kaloszki lub kalosze mogą znacznie ułatwić ci życie i pomóc przetrwać polskie roztopy. Dzięki gumowym butom lub nakładkom nie zniszczysz skórzanych trzewików, a ich czyszczenie czy pielęgnacja nie zajmie ci wiele czasu. To również propozycja dla amatorów butów zamszowych czy z nubuku – kiedy śnieg niemal natychmiast zamienia się w błoto, z reguły „zamszaki” zostawia się w domu. Jednak kalosze pozwolą ci nosić je także w niesprzyjających warunkach atmosferycznych.
Męskie kalosze na zimową pluchę – trendy zima 2016
Szklane panele to efektowne i eleganckie elementy wyposażenia wnętrza. Coraz częściej wykorzystujemy je nie tylko do dekoracji łazienki lub kuchni. Do niedawna tafle kolorowego szkła dominowały głównie w wystrojach łazienek i kuchni. Nic dziwnego, wszak ten materiał jest wyjątkowo odporny na działanie temperatury (choć nie tak wysokiej jak szkło hartowane) i wilgoci, a dzięki połyskującej, odbijającej światło powierzchni potrafi optycznie pięknie powiększyć nawet niewielkie wnętrze. Obecnie ze szkła lakierowanego korzystamy jednak dużo chętniej również w innych pomieszczeniach. Nie ma właściwie żadnych ograniczeń co do miejsca, w którym chcielibyśmy tego materiału użyć. Szkło lakierowane – co to jest? W budownictwie i urządzaniu wnętrz wykorzystuje się obecnie kilka rodzajów szklanych tafli. Szkło lakierowane jest jednym z nich i z roku na rok zdobywa coraz większą popularność. Tafla lakierowanego szkła pokryta jest z jednej strony wysokiej jakości lakierem dającym kolor. Dzięki zastosowaniu specjalnej obróbki w wysokiej temperaturze udało się osiągnąć maksymalną przyczepność lakieru do tafli. Lakieruje się zazwyczaj szkło float, czyli bezbarwne tafle o grubości od 3 do 19 milimetrów. W zależności od rodzaju użytego lakieru i powłoki zabezpieczającej szkło lakierowane może być matowe i przeświecające, czyli półprzezroczyste, lub połyskujące i nieprzezroczyste. Pokryta lakierem strona tafli jest mniej odporna na zadrapania i zniszczenia, dlatego montuje się ją na ścianach. Druga jest za to zdecydowanie bardziej wytrzymała i pozostanie gładka przez długi czas, nawet przy mocnej eksploatacji, np. jako blat barowy lub kuchenny. Zastosowanie nowoczesnych i trwałych lakierów sprawia, że szkło lakierowane jest dostępne w wielu kolorach, co z kolei pozwoli ci bez problemu dopasować taką dekorację do wystroju reszty twojego wnętrza. Lakierowana tafla szkła – do czego ją wykorzystać? Wykorzystanie szklanych tafli w urządzaniu łazienki czy kuchni jest proste – w tych pomieszczeniach najczęściej zastępują one po prostu klasyczne płytki glazury na ścianach. W nowoczesnych wnętrzach szkło lakierowane stosuje się też jako dekorację frontów szafek kuchennych, a nawet blaty. Jeśli chcemy zastosować lakierowane szkło w pobliżu kuchenki, szczególnie gazowej, wybierzmy jednak taflę szkła hartowanego – dużo bardziej odpornego na działanie wysokich temperatur. A jakie zastosowanie może mieć szkło w innych wnętrzach? Jednym słowem – każde. No, prawie. Szklane tafle można bowiem wykorzystywać zarówno do dekoracji ścian, jak i podłóg, mebli, a nawet wydzielania granic stref w pomieszczeniach i tworzenia własnych, niepowtarzalnych aranżacji meblowych. box:offerCarousel Szkło lakierowane na ścianach to najbardziej klasyczny i najprostszy sposób na wykorzystanie szklanej tafli w dekoracji pomieszczenia. Dzięki bogatej palecie kolorów z łatwością dopasujesz ją do pozostałych elementów we wnętrzu albo uczynisz z niej kontrastującą do reszty ozdobę. Połyskująca powierzchnia doskonale odbije światło, a tworzące się na niej refleksy będą dodatkową dekoracją. box:offerCarousel Podobny efekt da wykorzystanie tafli lakierowanego szkła jako frontów mebli w pokoju dziennym lub sypialni. Szczególnie interesująco ten materiał prezentuje się na drzwiach przesuwnych w dużych szafach. Możesz zastosować do tego gładkie, jednokolorowe tafle albo częściowo zadrukowane w oryginalny motyw, który ożywi wnętrze. Innym ciekawym pomysłem na wykorzystanie szkła lakierowanego będzie wykonanie z niego szklanych półek. Tę interesującą dekorację ściany dodatkowo podkreślisz taśmą ze świetlówkami LED-owymi, których światło będzie się pięknie odbijać od szkła, dając niepowtarzalny efekt. Hartowane szkło lakierowane można wykorzystać do dekoracji podłogi. Wyłożona nim posadzka zaprezentuje się wyjątkowo stylowo i elegancko, a przy tym będzie niezwykle wytrzymała. Szkło hartowane, które jest grubsze i bardziej odporne, świetnie nadaje się też do tworzenia stałych lub mobilnych ścianek działowych wyznaczających w pomieszczeniu strefy o różnej roli. Szkło lakierowane to efektowny, a przy tym bardzo prosty sposób na dodanie wnętrzu elegancji i stylu. Choć najbardziej pasuje do nowoczesnych, minimalistycznie urządzonych pomieszczeń, to dobrane z pomysłem świetnie sprawdzi się również w tych bardziej tradycyjnych. Wbrew obiegowej opinii utrzymanie dekoracyjnych szklanych tafli w czystości też nie jest trudne, bo do zdecydowanej większości wystarczy zwyczajny płyn do mycia szyb.
Lakierowane szkło we wnętrzu – nie tylko w łazience i kuchni
Gokarty to zazwyczaj atrakcja nadmorskich miejscowości, które żyją z turystyki. Wypożyczenie takiego sprzętu pozwala na przemierzanie uliczek i parków krajoznawczych w oryginalny sposób. Nad morzem spotykamy gokarty wieloosobowe, w których może podróżować cała rodzina. Ale czy z tego pojazdu możemy korzystać tylko na wyjeździe? Ile kosztuje gokart? Czym jest gokart? Gokart to pojazd czterokołowy o ergonomicznym i sportowym kształcie. Napędzany jest jak rower – siłą nóg poprzez wprowadzanie w ruch zębatek oraz łańcucha. Wyglądem przypomina małą wyścigówkę. Ma kierownicę, którą sterujemy pojazd. Nie jest jednak wyposażony w elektroniczne sterowanie. Od tego jak szybko kręcimy i jak mocno napędzamy gokarta, zależy jak szybko się przemieszczamy. Większość gokartów ma pompowane koła, co zdecydowanie ułatwia poruszanie się na zróżnicowanej nawierzchni. Dodatkowo odległość od kierownicy jest regulowana, co pozwala na cieszenie się tym pojazdem przez dłuższy czas. Jaki gokart możemy kupić za 200, 400, a jaki za 600 zł? Co mają modele, których cena przekracza 1000 zł? Gokart do 200 zł Gokarty do 200 zł mają obciążenie do około 30 kg. Siedzenie jest wyprofilowane, ale bez możliwości regulowania, hamulec ręczny blokuje oba tylne koła. Umożliwia jazdę zarówno do przodu, jak i do tyłu. Koła – wykonane z tworzywa – są szerokie i zapewniają stabilność całemu pojazdowi. Tego typu gokarty są przeznaczone raczej do jazdy po równym terenie. Niektóre modele mają muzyczny panel w kierownicy. Koszt gokarta dla najmłodszych dzieci to wydatek od około 160 zł. Gokart do 400 zł Decydując się na gokarta za około 400 zł, otrzymujemy pojazd, który może być użytkowany przez dzieci o wadze do około 50 kg. Dodatkowo jest wyposażony w pompowane koła – niektóre modele mają również błotniki. Gokarty te również umożliwiają jazdę do przodu i do tyłu. Siedzenie jest wygodne, profilowane i możemy je ustawić w dwóch odległościach od kierownicy. Hamulec blokuje tylne koła. Gokart do 600 zł Wśród modeli gokartów do 600 zł znajdziemy pojazd, który umożliwia jazdę dzieciom w wieku od 5 do 12 lat. Dzięki regulowanemu i wysoko ustawionemu siedzeniu mogą nim jeździć też starsze dzieci. Wzmocniona stalowa rama wytrzymuje obciążenie do 60 kg. Koła mogą mieć średnicę nawet do 31 cm i są w tych modelach pompowane. Hamulec zarówno w obecnych, jak i w poprzednich wersjach również blokuje oba tylne koła. Gokarty mają możliwość poruszania się do przodu lub do tyłu – wystarczy odpowiednio przełączyć dźwignię. Gokarty za ponad 1000 zł Gokarty za ponad 1000 zł mogą być jedno- lub dwuosobowe, mieć napęd elektryczny albo solarny, a niekiedy również możliwość dokupienia przyczepy, licznika elektrycznego oraz syreny policyjnej i megafonu. Gokarty za taką cenę mają bardzo dobrze wyprofilowane siedzisko. Stalowa rama jest solidnie wykonana i zapewnia bezpieczeństwo dziecka. Łańcuch ma szybką regulację i jest zamknięty w skrzynce, pedały są odporne na ślizganie, a opony pompowane oraz szerokie, co zapewnia stabilizację gokarta. Gokarty za ponad 1000 zł umożliwiają regulację położenia siedziska nawet w 5 pozycjach, co zdecydowanie zwiększa czas użytkowania pojazdu przez dziecko – mogą z niego korzystać dzieci już od 4. do nawet 12. roku życia. W niektórych modelach możemy dodatkowo regulować wysokość kierownicy. Podsumowanie Wybierając gokarta dla dziecka, należy zawsze zwracać uwagę na bezpieczeństwo podopiecznego. Materiały, z których jest wykonany pojazd, powinny być wytrzymałe i solidne. Całość konstrukcji powinna być stabilna oraz umożliwiać swobodne kierowanie przez najmłodszych użytkowników. Co więcej, ważne są także odpowiednie certyfikaty i atesty. Istotne są także hamulce – powinny zapewniać szybkie zatrzymanie się pojazdu. Skrzynka osłaniająca łańcuch musi być dobrze zabezpieczona i wykonana z wytrzymałego tworzywa. Dodatkowe akcesoria – takie jak przyczepki lub siedzisko – zwiększają atrakcyjność gokarta i pozwalają na podróżowanie razem z bratem, siostrą lub kolegą, a także przewożenie dodatkowych przedmiotów. Należy jednak zwrócić uwagę, czy dziecko opanowało technikę kierowania gokartem z dodatkowym ładunkiem. Możliwość regulowania siedziska sprawia, że dziecko będzie mogło z niego korzystać również w następnym sezonie, a niekiedy nawet przez kilka dobrych lat.
Przegląd gokartów dla dzieci
Choć nie będzie służyć wiecznie, żywotność baterii w laptopie nie musi wcale ograniczać się do kilku miesięcy. Jak więc sprawić, by akumulator wystarczył na trochę dłużej? Baterie w laptopach posiadają ogniwa litowo-jonowe. Są kompaktowe i pojemne, ale użyte do ich produkcji substancje po około trzech latach tracą swoje właściwości. Żywotność akumulatora zależy też od częstotliwości ładowania i zwykle nie przekracza pięciuset cyklów. Z tego wynika, że baterie powinny wystarczać przynajmniej na osiemnaście miesięcy, jednak nierzadko już po pół roku pozwalają tylko na niecałą godzinę pracy. Co zrobić, by uniknąć podobnych problemów? Nie rozładowuj baterii do zera Akumulatorowi niezbyt dobrze służy całkowite wyczerpanie. Już po jednym rozładowaniu jego żywotność nieco się zmniejsza, ale problem staje się naprawdę poważny, jeśli pozwalasz, by powtarzało się to regularnie. Na szczęście, nowoczesne systemy do takich sytuacji nie dopuszczają, hibernując komputer przy niskim stanie baterii. Na żywotność akumulatora duży wpływ ma też to, na ile jest pełna, gdy jej nie używasz. Pusta bateria psuje się dużo szybciej – przed odłączeniem warto więc ją całkowicie naładować, a potem zużyć nieco rezerw. Najlepiej, kiedy odpięty akumulator będzie pełen w pięćdziesięciu procentach. Kiedy sięgnąć po zasilacz? Im częściej bateria do laptopa jest ładowana, tym szybciej się zużyje. Staraj się więc podłączać ją do prądu tylko wtedy, gdy jest to naprawdę konieczne. Jeśli zgromadzone na niej rezerwy wystarczą jeszcze na kilka godzin, nie sięgaj po zasilacz i poczekaj, aż rozładuje się do poziomu około dziesięciu procent. Kiedy już podłączysz akumulator, nie przerywaj ładowania, dopóki nie będzie zupełnie pełen. Odłączając go szybciej, sprawisz, że po już po kilku chwilach znów będziesz musiał użyć zasilacza. Najbardziej odczuje to bateria, dla której każde dwadzieścia cyklów oznacza zmniejszenie żywotności aż o jedną setną. Pracujesz w domu? Wyjmij baterię Liczbę ładowań możesz ograniczyć jeszcze bardziej, po prostu wyjmując baterię, gdy nie jest niezbędna. Korzystając z komputera w domu lub biurze, pod ręką masz gniazdka elektryczne, poradzisz sobie więc używając samego zasilacza. Nieużywanego akumulatora nie będziesz musiał ładować – a gdy okaże się potrzebny, nie wyczerpie się po kilkunastu minutach. Nie bez znaczenia pozostaje też to, w jakich warunkach przechowujesz odłączoną baterię. Najlepiej, jeśli znajdziesz ciemne miejsce, w którym temperatura nie przekracza dwudziestu stopni Celsjusza. Wbrew krążącym w sieci opiniom, nie musisz chować jej do lodówki. Choć nie powinno to zaszkodzić, nie ma żadnych dowodów na to, że tak niska temperatura dobrze wpływa na żywotność akumulatora. Nie przegrzewaj komputera Żywotność baterii może zmniejszać się pod wpływem wysokich temperatur. W trosce o wydajność akumulatora warto więc unikać używania komputera w łóżku, bo pościel blokuje otwory wentylacyjne, przez co laptop szybciej się nagrzewa. Dla ogniw równie niebezpieczne będą też promienie słoneczne, dlatego do pracy wybieraj raczej zacienione pomieszczenia. Dobrym pomysłem okaże się stosowanie podkładek chłodzących. Nie tylko pozwolą bez obaw korzystać z komputera w łóżku lub na kolanach, ale też obniżą temperaturę laptopa ze szwankującym systemem chłodzenia. Zakup dobrej podkładki to wydatek rzędu około stu złotych, co za przedłużenie żywotności baterii nawet o rok nie jest wygórowaną ceną. Jeśli jednak nie chcesz kupować podkładki, postaraj się czymś ją zastąpić. Zanim weźmiesz komputer do łóżka, znajdź kawałek deski lub kartonu i dopiero na nim połóż urządzenie. Za około trzydzieści złotych kupisz też drewniany stolik, dzięki któremu nie będziesz musiał kłaść laptopa na miękkiej pościeli.
Jak zwiększyć żywotność baterii w laptopie?
Lato i odbierające siłę upały wpływają negatywnie nie tylko na ludzi i zwierzęta, ale również na nasze samochody. Potrafią mocno dać im w kość, ale możemy starać się minimalizować groźne skutki wysokiej temperatury. Osłońmy się przed słońcem Wbrew pozorom kupno białego czy jasnego samochodu nie ma wpływu na tempo jego nagrzewania się na słońcu. Światło wpada przez szyby, więc zasłaniając je, możemy opóźniać wzrost temperatury we wnętrzu. Stawiając auto na parkingu, często szukamy zacienionego miejsca, niestety słońce wędruje po niebie i nasze miejsce po jakimś czasie staje się rozgrzaną patelnią. Skutecznym i prostym rozwiązaniem jest kupno odpowiednich osłon. Najważniejsza jest osłona na szybę przednią. Ma same zalety – można ją zamontować na zewnątrz, jeśli zaparkowaliśmy w bezpiecznym miejscu. Można ją podłożyć pod szybę wewnątrz auta i będzie skuteczna dzięki temu, że odbije większość światła. Złożona zajmuje mało miejsca i jest tania – kosztuje kilka, kilkanaście złotych. A na dodatek możemy używać jej zimą jako osłony przed śniegiem i lodem. Na pozostałe szyby również możemy założyć różnego rodzaju osłony przeciwsłoneczne. Najprostsze montuje się na przyssawki, a kosztują zaledwie kilka złotych. Nieco droższe (od 20 zł wzwyż) są rolety pozwalające na regulację stopnia przysłonięcia. Można ich używać zarówno podczas postoju, jak i jazdy. Jeśli z tyłu wozimy dzieci, możemy im kupić nie szare, ale kolorowe osłonki z wesołymi motywami. Klima dmucha Klimatyzacja w samochodach przestała już być postrzegana jako fanaberia, dziś często dostajemy ją w standardzie nawet w autach niższych klas. To genialny wynalazek, ale niestety wymaga odpowiedniej dbałości, i to najlepiej w dobrym serwisie. Jeśli nie mamy klimy, a potrzebujemy orzeźwienia, warto zainwestować kilkadziesiąt złotych w samochodowy wentylator. Zajmuje trochę miejsca, więc nadaje się raczej do większych samochodów. Za to nieźle dmucha, wspomagając standardową wentylację. Jeśli używamy klimatyzacji, nie włączajmy na długo zamkniętego obiegu powietrza – rośnie wtedy poziom dwutlenku węgla. Jadąc bez klimy, możemy otworzyć tylne okna – nie odczujemy mocnego powiewu powietrza, a wentylacja będzie w sam raz. Oczywiście jest to do zrobienia, jeśli nikogo z tyłu nie wieziemy. Karoseria i opony Podczas upału lepiej nie myć samochodu. Może się to wydawać dziwne, ale chodzi o to, że karoseria nie ma czasu spokojnie wyschnąć. Palące słońce momentalnie wysusza lakier, pozostawiając na nim plamy po wodzie. Jeśli więc myjemy, to wieczorem lub rano, używając dobrego szamponu. Warto też zabezpieczyć lakier woskiem, uważając, by nie aplikować go w zbyt wysokiej temperaturze – instrukcję znajdziemy na opakowaniu. Jego warstwa zabezpieczy karoserię przed blaknięciem i niszczącymi promieniami UV. Oczywiście podczas upałów warto jeździć naletnich oponach, których mieszanka jest przystosowana do zachowania przyczepności w wysokich temperaturach. Koniecznie też zwróćmy uwagę na odpowiednie ciśnienie. Montowaliśmy je, kiedy za oknem było 7–10 stopni. W ostrym słońcu asfalt rozgrzewa się do 40 czy nawet 50 stopni Celsjusza, rośnie więc temperatura opon i ciśnienie powietrza w nich. Olej i chłodnica Pracujący silnik wytwarza dużo ciepła, ale nie potrzebuje go niezbyt wiele. Dlatego spodziewana fala upałów może być dobrym powodem do sprawdzenia i ewentualnej wymiany płynu w chłodnicy. Cieczą odbierającą sporo ciepła jest też olej, więc warto sprawdzić jego poziom i w razie potrzeby go uzupełnić. Przede wszystkim zaś uważajmy na siebie. Czapeczka, okulary, dużo picia i odpowiednio częste postoje to podstawa bezpieczeństwa w letniej trasie.
Auto nie lubi upałów
Halogenowe lampy robocze emitują światło o naturalnej, przyjemnej dla oka barwie. Są bardzo mocne, wydajne i charakteryzują się długą żywotnością. Doskonale sprawdzają się w kombajnach, traktorach, ciągnikach oraz innych maszynach roboczych. Podpowiadamy, dlaczego warto w nie zainwestować. Jak działa lampa halogenowa? Żarówka halogenowa, podobnie jak jej standardowy odpowiednik, wyposażona jest w żarniki wolframowe. Jej bańka wypełniona jest jednak dodatkowo niewielką ilością gazu szlachetnego – np. jodu, fluoru, bromu – którego zadaniem jest regeneracja żarnika oraz zapobieganie ciemnieniu wewnętrznej strony żarówki. Fachowo nazywa się ten proces halogenowym cyklem regeneracyjnym. Dzięki temu lampy halogenowe mają nawet 5-krotnie dłuższą żywotność i przez cały okres działania wytwarzają stałą ilość światła, zapewniając jaśniejsze oświetlenie, niż tradycyjne lampy robocze. Zalety lamp halogenowych Robocze lampy halogenowe to rozwiązanie energooszczędne, ponieważ wytwarzają one do 33% więcej światła niż tradycyjne, zużywając tyle samo energii. Co więcej, przez cały okres działania emitują światło o jednakowym natężeniu, podczas gdy klasyczne lampy świecą o ok. 30% słabiej. Są również trwalsze, bezpieczne dla otoczenia (nie emitują szkodliwego promieniowania), wytwarzają bielsze światło – co znacznie ułatwia pracę po zmroku – i mają zdecydowanie mniejszy rozmiar, nie tracąc przy tym na efektywności. W niektórych roboczych lampach halogenowych wykorzystuje się innowacyjne rozwiązania, np. żarówki bąbelkowe, które są odporne na drgania oraz wibracje wytwarzane przez maszynę, a więc mniej podatne na uszkodzenia. Ich ogromną zaletą jest również to, że są dużo tańsze niż lampy LED-owe. Trzeba jedynie pamiętać, że halogeny emitują dużo ciepła, co oznacza, że bardzo mocno się nagrzewają, co grozi poparzeniem. Reflektor halogenowy Wesem. Model dalekosiężny, przeznaczony do montażu z przodu. Obudowa z tworzywa sztucznego, metalowy element optyczny, szklana transparentna szyba z ażurową osłoną z plastiku. Wygodny system montażu i możliwość regulacji nachylenia. Zasięg: ok. 25 m przy natężeniu światła 60 LX. Pasujące żarówki: H3 12 V, 55 W lub H3 24 V, 70 W (brak w komplecie). Cena: ok. 35 zł. Lampa halogenowa Fendt.Uniwersalna, przeznaczona do ciągników i innych maszyn rolniczych. Emituje bardzo jasne światło ułatwiające pracę w nocy. W komplecie żarówka H3 12 V, 55 W. Wymiary: 110 mm × 110 mm × 90 mm. Cena: ok. 28 zł. Lampa halogenowa Agro-Mar.Fabrycznie nowa, przeznaczona do oświetlania przestrzeni roboczej wokół maszyn rolniczych. Model uniwersalny, pasujący do maszyn różnych producentów. Zasilana ze źródła 12 V. Metalowy element optyczny, obudowa z tworzywa sztucznego, klosz ze szkła. Sprzedawana w komplecie z żarówką. Wymiary: 115 mm × 160 mm × 108 mm. Cena: ok. 25 zł. Na co zwrócić uwagę? Podstawowym kryterium wyboru roboczej lampy halogenowej jest moc orazzasięg, który standardowo wynosi ok. 30 m. Trzeba również sprawdzić natężenie światła na poszczególnych odcinkach oświetlanego obszaru. Warto także zwrócić uwagę na sposób montażu, możliwość regulacji położenia lampy oraz rodzaj materiału użytego do produkcji obudowy. Lampa stosowana w maszynach rolniczych powinna być wyposażona w zabezpieczenie żarówki przed pyłem oraz dobry system odprowadzania ciepła. Jest to szczególnie ważne w przypadku oświetlania roślin wrażliwych na wysokie temperatury.
Halogeny robocze do traktorów i kombajnów do 150 zł
Każda kobieta marzy o pięknej i na jak najdłuższy czas zachowanej nieskazitelnej skórze. Jednak tak jak czasu nie da się zatrzymać, tak i powstawania zmarszczek. Jest to naturalny efekt starzenia się skóry, a z biegiem lat pojawia się ich niestety coraz więcej. Podpowiadamy, co należy zrobić, aby opóźnić ten proces oraz jak prawidłowo maskować już te powstałe zmarszczki. Pojawienie się zmarszczek na naszej skórze jest nieuniknione, choć nie występuje w określonym przedziale wiekowym. Zdarza się, że drobne linie mogą pojawić się nawet u młodej kobiety, a bywa i tak, że dopiero przed czterdziestką. Co by się nie działo, nasza skóra wymaga odpowiedniej pielęgnacji i wiele zależy od tego, czy właściwie i sumiennie o nią dbamy. Poniżej wskazówki, które pomogą przeciwdziałać i na długo zachować młody wygląd. Jak powstają zmarszczki? Zmarszczki to pewnego rodzaju załamania struktury skóry, a ich powstawanie to nic innego jak wiotczenie skóry, która na skutek upływu czasu i starzenia organizmu, a także pod wpływem m.in. promieniowania UV, odwodnienia, zanieczyszczeń powietrza czy ubytku masy osłabia się i z czasem traci włókna kolagenowe. Kolagen jest odpowiedzialny za prawidłowe napięcie skóry, a z kolei stan elastyny, odpowiadającej za jędrność, również ulega pogorszeniu. Jak zapobiegać ich powstawaniu? Jeśli chcemy znacznie dłużej cieszyć się piękną, wiecznie młodą cerą, należy koniecznie zażywać odpowiednią dawkę witamin. A, C, E, – to witaminy, które chronią nasz organizm od wewnątrz przed przedwczesnym powstawaniem zmarszczek. Witamina A i jej prowitamina, betakaroten, poprawiają elastyczność skóry, witamina C wspomaga wymianę tlenu, natomiast E niszczy wolne rodniki, które wraz ze światłem są odpowiedzialne za tworzenie się tak zwanych starczych plam. Skutecznym rozwiązaniem będzie raz na jakiś czas kuracja z dużą dawką witaminy E lub preparatu zawierającego witaminy A, C i E. Należy również przestrzegać rad dotyczących sposobu odżywania, który w dużej mierze ma wpływ na zapobieganie i szybkie powstawanie niechcianych przez nas zmian na skórze. Maskowanie powstałych zmarszczek Kiedy na naszej twarzy widnieją zmarszczki, których nie możemy się szybko i skutecznie pozbyć, warto spróbować zatuszować je odpowiednio wykonanym makijażem. Zdarza się jednak często, że robimy to w niewłaściwy sposób i zamiast ukryć nasze mankamenty, tylko je dodatkowo podkreślamy. Pamiętajmy, że nie potrzeba wiele, wystarczy jedynie dobrze nałożony podkład, korektori oczywiście właściwie dobrany krem do twarzy. Kremy przeciwzmarszczkowe – czy naprawdę działają? Tak, ale tylko pod warunkiem, że będziemy z nich sumiennie korzystać. Dodatkowo grubo nałożony krem działa jak maseczka. Warto pozostawiać go możliwie jak najdłużej na naszej twarzy, a gdy wsiąknie, usunąć nadmiar delikatnie zwilżonym ręcznikiem. Pozostała na skórze cienka warstwa pozwoli uzyskać efekt lekkiego napięcia. Jeżeli regularnie rano i wieczorem będziemy w taki właśnie sposób pielęgnować naszą cerę kremem przeciwzmarszczkowym, błyskawiczne działanie zamieni się w stałą poprawę. Dodatkowym atutem tych kosmetyków jest to, że nie pozostawiają tłustego połysku na twarzy, dzięki czemu możemy je stosować nawet jako bazę pod podkład. Zmarszczki to naturalny proces starzenia się skóry. Jeśli jednak chcemy, aby była ona zawsze młoda i w dobrej kondycji, niezależnie od wieku, warto o nią dobrze zadbać. Pamiętajmy o odżywianiu, starannym, regularnym oczyszczaniu i przede wszystkim nawilżaniu, ponieważ to właśnie dzięki temu zachowa jędrność. Oprócz pielęgnacji warto zastosować także dietę. Takie działanie również ochroni nas przed przedwcześnie pojawiającymi się zmianami na naszym ciele.
Zmarszczki – zapobieganie i maskowanie
Zgodnie z harmonogramem, od dziś wszystkie wystawiane oferty powinny spełniać standardy nowego opisu. Zgodnie z harmonogramem, od dziś wszystkie wystawiane oferty powinny spełniać standardy nowego opisu. Oznacza to, że podczas wystawiania skorzystacie wyłącznie z nowego edytora. Wkrótce podamy informacje o wymaganiach dotyczących edycji aktualnych ofert wystawionych ze starym opisem.
Nowy opis obowiązkowy we wszystkich ofertach
Aromaterapia ma swój udział w naszym codziennym życiu za sprawą perfum, które stosujemy. Zapach wpływa na nasze samopoczucie, poprawia nastrój, dodaje pewności siebie. Odpowiednio dobrane kompozycje działają energetyzująco albo relaksująco. Zapachy mają też znaczny wpływ na kreowanie naszego wizerunku. To, jak pachniemy, może warunkować odbieranie nas przez otoczenie. Markowe perfumy to często duży wydatek, dlatego warto poznać zasady ich używania, aby w pełni wykorzystać ich potencjał oraz przedłużyć trwałość. Kompozycja zapachowa perfum – na czym to polega? Zapach jest wysoce indywidualnym odczuciem, które ciężko jest opisać. Producenci perfum tworzą kompozycje, które zależnie od naszego postrzegania i preferencji podobają nam się lub nie. Na konstrukcję perfum składają się trzy główne nuty: głowy, serca oraz głębi. Ta złożona struktura pozwala efektowi trwać długo, rozwijać się stopniowo i w ten sam sposób ukazywać swoje kolejne oblicza. Zaraz po użyciu perfum czujemy pobudzającą lekką nutę pierwszą, która po kilku minutach ewoluuje w nutę serca. Po około godzinie od aplikacji zapach uwalnia nuty głębi. Dzieje się tak pod wpływem ciepła naszego ciała, aż do końca trwania zapachu, który stopniowo się ulatnia. Warto zaznaczyć w tym miejscu znaczący wpływ samej mikroflory naszej skóry, która w połączeniu z perfumami daje dopiero efekt końcowy. Może się zdarzyć że zapach, który spodobał nam się u kogoś, na naszym ciele prezentował się będzie zupełnie inaczej. Miejsce na ciele ma znaczenie Stosowanie dużej ilości perfum wcale nie zbliża nas do upragnionego celu. Preparat ten powinniśmy stosować z umiarem w umiejętny sposób. Najlepiej jest nakładać zapachy tuż po kąpieli, kiedy ciało jest czyste i świeże. Potwierdzono, że skóra wysuszona gorzej utrzymuje perfumy, dlatego zaleca się dbanie o stan jej nawilżenia albo nakładanie najpierw balsamu czy kremu. Dzięki temu zabiegowi olejki lepiej zwiążą się na powierzchni naszej skóry. Perfumy aplikujemy na miejsca naszego ciała, gdzie naczynia krwionośne występują najbliżej powierzchni. W tych obszarach najintensywniej wydzielane jest ciepło, które aktywizuje zapach. Są to: nadgarstki, dekolt, zgięcia łokci oraz kolan, a także miejsca za płatkami uszu. Nałożonego preparatu nie należy rozcierać, ponieważ możemy tym samym zaburzyć całą kompozycję. Pozwólmy substancji się wchłonąć i powiązać z naszym ciałem. Dobrym pomysłem jest rozpylenie zapachu w powietrzu i wejście w jego chmurkę – pozwoli to perfumom równomiernie osiąść na ciele w wystarczającej ilości. Po aplikacji poczekajmy, aż preparat wyschnie samoistnie, nie ubierajmy się do tego czasu, ponieważ w ten sposób możemy wytrzeć perfumy tkaniną ubrania. W codziennym stosowaniu zapachów powinniśmy zwrócić uwagę również na inne kosmetyki, które stosujemy. Obecnie większość z używanych przez nas specyfików zawiera substancje zapachowe, które mogą ze sobą nie współgrać albo zagłuszać perfumy w ich wyrazie. Dobrym sposobem jest wybieranie balsamów i żeli pod prysznic z tej samej linii co perfumy, przez co nadajemy zapachowi wielowymiarowości, a on sam tworzy na naszej skórze warstwy, które stopniowo uwalniają się w ciągu dnia. Na trwałość perfum ma wpływ również temperatura otoczenia. Zauważyć można, że latem, w upalne dni, będziemy potrzebować mniejszej ich ilości niż zimą, kiedy panuje mróz. Tak samo jak ciepło naszego ciała wpływa na uwalnianie kompozycji zapachowej, tak i tutaj podczas chłodu będziemy zmuszeniu powtórzyć perfumowanie wcześniej. Pamiętajmy również, że długotrwałe stosowanie tych samych perfum powoduje, że zapach nam obojętnieje. Mózg przyzwyczaja się do znanych bodźców i możemy ich nie odczuwać. Jest to z jednej strony przydatne, ponieważ perfumy nie będą zwracać naszej uwagi niepotrzebnie. Jeśli jednak chcemy je dalej czuć, warto zamienić swój ulubiony preparat na inny na jakiś czas.
Jak poprawnie używać perfum?
Święta Bożego Narodzenia kojarzą nam się z choinką, prezentami i wielkimi tłumami w sklepach. Czas ucieka, a my nie jesteśmy jeszcze ze wszystkim gotowi. Zamiast wewnętrznego spokoju, czujemy podenerwowanie i złość. Czy o to chodzi? Jak przekazać dzieciom prawdziwego ducha świąt? Kiedy nadchodzi Boże Narodzenie, zapominamy o całym świecie. Wszystko ma błyszczeć, stół powinien uginać się pod ciężarem jedzenia, a choinka ma być tą najpiękniejszą i najwspanialszą. W tym całym pędzie między sklepowymi półkami, szale kupowania i dekorowania, zapominamy często o prawdziwej atmosferze świąt. Jak zatem nasze dzieci mają się z nich cieszyć? Święta za czasów naszej młodości Czy pamiętamy święta, gdy sami byliśmy dziećmi? Kolorową choinkę w pokoju, babcię i mamę w kuchni lepiące pierogi i gotujące barszcz? Czy przypominamy sobie, jak siedzieliśmy w dużym pokoju, lepiąc papierowy łańcuch? Nie było takiego wyboru ozdób, jaki dziś mamy w sklepach. Większość dekoracji świątecznych trzeba było stworzyć samemu. Był to czas pełen spokoju, wspólnych przygotowań i dekorowania choinki. Nikt nie biegał do sklepu w ostatniej chwili. Czas płynął znacznie wolniej. Zbierała się cała rodzina na wspólne kolędy, rozmowy, chwile razem. Święta dzisiaj Dzisiejsze święta bardziej przypominają wyścig. Sklepy tuż po 1 listopada przemieniają się w jedną wielką bożonarodzeniową dekorację. Zamiast wspólnych wypieków i gotowania potraw, sięgamy po produkty gotowe – bo tak jest szybciej i łatwiej. Skupiamy się na prezentach, uważając, że są one najważniejsze dla dzieci. Kilka dni przed samymi świętami mamy wszystkiego dosyć. Nie wyrabiamy się z porządkami, z szykowaniem potraw i pakowaniem podarków. Zamiast cieszyć się z nadchodzących świąt, chcemy, aby już minęły i wszystko wróciło do normy. Zwolnij Zamiast wpadać w komercyjny wir bałwanków, Mikołajów i reniferów, nabierzmy głęboko powietrza i wypuśćmy je powoli. Przygotujmy sobie plan tego, co chcemy zrobić do jedzenia. Nie skupiajmy się na tym, że dom musi lśnić. Wystarczy, że będzie rodzinna atmosfera, zapach choinki i gotujących się potraw. Zakupy przez Internet Chcąc zaoszczędzić czas, zastanówmy się, co możemy kupić przez Internet. W taki sposób łatwo i bez pośpiechu możemy wybrać prezenty dla dzieci lub inne drobiazgi. Obecnie nawet sklepy sprzedające żywność mogą dostarczyć nam ją do domu. Nie musimy po pracy gnać do supermarketu. Ważne jest również wspólne przygotowywanie posiłków. Dzieci z przyjemnością nam w tym pomogą. Gniecenie ciasta, lepienie pierogów, a szczególnie dekorowanie ciastek może być doskonałym pomysłem na wspólnie spędzony czas. Dodatkowo przygotujmy razem dekoracje, np. żłobek, łańcuch z papieru lub bombki. Zamiast telewizji – kolędy Coraz częściej zapominamy również o wspólnym kolędowaniu. Zamiast tego siadamy przed telewizorem i po raz setny patrzymy na świąteczne filmy. Pomyślmy, o ile byłoby przyjemniej, gdybyśmy w tym czasie sięgnęli po zeszyt z kolędami lub opowiedzieli dzieciom o wydarzeniu, które właśnie obchodzimy. Wystarczy wziąć do ręki Biblię dla najmłodszych i przejść do części o Bożym Narodzeniu. Wyjątkowe święta Sprawmy, aby te święta były wyjątkowe – zarówno dla nas, jak i dla dzieci. Nie ścigajmy się z czasem. Zapomnijmy o kłótniach i sporach. Cieszmy się chwilą, czasem spędzonym razem. Wprowadźmy magię świąt do własnego domu i nie pozwólmy jej odejść. Wesołych Świąt!
Święta, święta – jak się razem z dzieckiem z nich cieszyć?
Styl militarny od wielu lat cieszy się niezmienną popularnością. Ubrania wzorowane na wojskowych mundurach można znaleźć w kolekcjach znanych projektantów i marek odzieżowych. Chętnie sięgają po niego również nastolatki ceniące swobodę, funkcjonalność, a także szukające inspiracji do codziennych stylizacji. Wiosna to idealna pora na żołnierskie trendy, zwłaszcza że nie kojarzą się już wyłącznie z ubraniami w stylu leśniczego. W nowej odsłonie nabierają sportowej elegancji, widocznej przede wszystkim w koszulach, T-shirtach, spodniach, a także bawełnianych kurtkach czy marynarkach. Projektant Dies van Noten proponuje łączyć je z żywymi akcentami kolorystycznymi, np. z energetyczną pomarańczą. Z kolei u Valentino wojskowe desenie pojawiają się na ulubionych przez młodzież bomberkach, idealnie pasujących do wiosennych stylizacji i dostępnych już od 65 zł. Co wyróżnia styl militarny Żołnierskie stylizacje wybierają kolory ziemi – zielenie w różnych odcieniach khaki, beże i brązy. Do tradycyjnej palety barw dołącza granat. Typowym deseniem są nierówne plamki moro, zwane inaczej camo, służące wojskowym do kamuflażu. Pojawiają się także na paskach od zegarków, biżuterii, czapkach baseballówkach, kapelusikach, trampkach, torbach, plecakach, a nawet na portfelach. Z wojska wywodzą się też okulary typu aviator, tradycyjnie noszone przez lotników. Bardzo ważną rolę odgrywają dodatki – złote guziki, pagony, epolety, naszywki, widoczne głównie na marynarkach, kurtkach czy prochowcach. Pierwotnie styl militarny wyróżniały solidne, odporne na zniszczenia tkaniny i luźne, wygodne fasony. Dziś nie ma żadnych ograniczeń co do materiałów i krojów. Fasony rodem z wojska Stylowi rodem z armii zawdzięczamy wprowadzenie do mody nowych części garderoby. Większość z nich pozwoli nastolatkowi wykreować wiosenną stylizację. Militarną genezę mają popularne wśród młodzieży spodnie bojówki o luźnym kroju i charakterystycznych kieszeniach po bokach (w cenie od 18 zł), a także wygodne parciane paski z grubego, odpornego na przetarcia materiału bawełnianego. Do militarnej szafy nastolatek może też dorzucić wierzchnie okrycie, niezbędne podczas często zmieniającej się wiosennej aury. Może nim być modna bomberka , stworzona dla amerykańskich pilotów (dostępna już od 65 zł) lub parka – noszona podczas wojny amerykańsko-koreańskiej. Można ją kupić już za ok. 70 zł. Na wiosnę obowiązkowo nieocieplana i bez futrzanego kołnierza. Dopełnieniem ubioru będą buty camo – trampki lub ulubione przez młodzież trapery. Jak nosić? Wzory militarne zarezerwowane są nie tylko dla luźnych, typowo żołnierskich fasonów. Pojawiają się także na dopasowanych strojach o klasycznym kroju, spodniach typu joggery, chinosy , także uszytych z dżinsu ozdobionego motywem moro (w cenie ok. 30 zł) lub rurkach. Wyglądają świetnie zestawiane z gładkimi materiałami – koszulą, cienkim swetrem, a także sportową marynarką, którą nastolatek może założyć na specjalne okazje. Na cieplejsze wiosenne dni nadają się militarne bermudy, które idealnie będą pasowały do koszulki polo i T-shirtu w kolorze białym, beżowym, khaki lub energetycznej pomarańczy. Chętnie wybierane przez młodzież odzież w duchu militarnym pozwala stworzyć ciekawe wiosenne stylizacje, doskonałe zarówno podczas wycieczek lub biwaków, jak i na co dzień. Aby były zgodne z aktualnymi trendami, powinny czerpać z wojska tylko pojedyncze elementy i łączyć je z gładkimi tkaninami czy żywymi akcentami kolorystycznymi.
Militarne stylizacje dla nastolatków
Króliczek to kultowa gra logiczna dla najmłodszych. Uwielbiają ją i dzieci i rodzice. Ja jestem bezwarunkową fanką. Świetna jakość, edukacyjne walory, trwałe formy – to tylko część zalet tej prostej, ale zajmującej zabawy dla maluchów. Zapraszam po więcej informacji! Producent, seria Króliczek to produkt firmy Granna. Ten świetnie znany producent ma w swojej ofercie bardzo ciekawe propozycje gier logicznych dla najmłodszych. Omawiana gra dedykowana jest dzieciom w wieku 2-5 lat. To ważna informacja, ponieważ niewielu twórców ma w ofercie gry dla dwulatków, a jeśli dodamy kryterium gier logicznych dla takich odbiorców, to krąg poszukiwań jeszcze bardziej się zawęża. Seria tych gier nosi nazwę Smart Games. Znajdziemy tu liczne propozycje logicznej rozrywki dla dzieci w różnym wieku. Kultową pozycją uwielbianą przez dzieci jest Króliczek. box:imageShowcase box:imageShowcase Kolorowa zawartość pudełka Tekturowe pudełko skrywa kolorowe elementy. Ułożone są na podkładce, w której każdy element ma swoje miejsce. Części gry są drewniane. W dotyku są gładkie, więc nie musimy obawiać się o bezpieczeństwo malucha. W pudełku znajdziemy niebieski sześcian. Ma on dwie wolne ściany, dwie ściany z wyciętym okręgiem i dwie ściany ozdobione gwiazdką. Jest najbardziej różnorodnym elementem i sprawia najwięcej trudności. Wystarczy przecież ustawić na froncie ścianę z gwiazdką zamiast z okręgiem i już obrazek nie jest zgodny z zadaniem! Kolejne elementy w pudełku to czerwony „mostek” oraz żółty kwadrat z okręgiem wewnątrz. Jest też główny bohater gry, króliczek. Ten uroczy, drewniany osobnik ma niespełna 10 cm wysokości, sympatyczne oczy i uśmiechnięta buzię. Z pewnością zaskarbi sobie uwagę dzieci. W pudełku znajdziemy również instrukcję oraz karty z zadaniami. Jest ich 60 i mają różny stopnień trudności. Karty wykonane są z grubej, laminowanej tektury. Mają wyraziste grafiki i piękne kolory. Są solidne i trwałe. Jakość wszystkich elementów z tego zestawu jest naprawdę wysoka. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Jak się bawić? Zabawa jest prosta, ale zajmująca i kształcąca. Zaletą Króliczka jest możliwość zabawy z dzieckiem lub samodzielnej zabawy malucha. Ta sprytna gra polega na wylosowaniu karty z zadaniem. Należy zwrócić uwagę, by losować z kart o odpowiednim poziomie trudności, aby nie zniechęcić brzdąca zbyt trudnym zadaniem na początek. Poziomy trudności są cztery: Starter, Junior, Expert i Mistrz. Na początku dzieci mogą po prostu bawić się tymi kolorowymi klockami – poznawać je, badać kształt i różnorodność. Gdy przyjdzie czas na zabawę z kartami zadań, zaczynamy oczywiście od Startera. Na kolorowej karcie maluszek zobaczy układ z klocków. Są na nim tylko elementy z zestawu, jednak w przeróżnych konfiguracjach. Zadaniem dziecka jest odwzorowanie tego układu z trójwymiarowych klocków. Brzmi łatwo? To mylne wrażenie dla nas dorosłych. Dla dzieci jest to naprawdę świetna, rozwijająca i zajmująca rozrywka! Walory edukacyjne, zalety i wady Ta sprytna gra rozwija najmłodszych na wielu płaszczyznach. Przed wszystkim zadba o rozwój logicznego myślenia i wyobraźni przestrzennej. Nauczy rozróżniać kształty i pokaże mnogość konfiguracji kilku prostych elementów. Rozbudzi ciekawość i ambicję. Przecież ułożenie zadania z karty to taka ogromna satysfakcja! Sympatyczny akcent w postaci króliczka pozwala zapomnieć dzieciom o nauce i przenieść się w świat zabawy. Króliczek przecież bawi się z nami w chowanego! Radość sprawi też przejście na kolejny poziom trudności. Na podstawie układanki możemy zapoznać dzieci z kolorami, kształtami, pojęciem góra-dół i tym podobnymi. W mojej ocenie ta gra ma zalet co niemiara! Elementy są drewniane, a ja bardzo lubię ten materiał. Są też kolorowe i trwałe. Również jakość i trwałość tekturowych kart nie budzi wątpliwości. Zadań jest 60, więc sporo. Jeśli zabraknie – rodzice mogą wykazać się inicjatywą i stworzyć nowe konfiguracje! Kolejne zalety to wspaniałe wartości edukacyjne i opcje rozwoju dla tak małych dzieci! Gra jest genialna w swojej prostocie! Jeśli chodzi o wady to znalazłam jedną – dostępność. Na rynku zabawek Króliczek zachowuje się jak w grze: pojawia się i znika! Serdecznie polecam zakupić tę grę, kiedy tylko rzuci się w oczy. Znajdź inną fajną grę dla najmłodszych!
Gra Króliczek z Granny – rozwijająca rozrywka dla najmłodszych
Poszukiwanie niebanalnych pomysłów, nietypowych rozwiązań dla domu to duże wyzwanie dla architektów wnętrz. Sama dziedzina dekoracji jest tak rozległa, że trudno nas czymś zaskoczyć w tym temacie. Nie ma jednak nic bardziej nudnego niż pusta ściana. Niezagospodarowane przestrzenie w naszym domu aż proszą się o upust kreatywności. Oryginalny pomysł to klucz do udanego dekorowania ścian. Powoli odchodzi się od produkowanych masowo reprodukcji i grafik na rzecz ciekawych, często trójwymiarowych elementów, które mogą stać się najciekawszym obiektem w pomieszczeniu. Panele i ozdoby 3D na ścianę Godnym uwagi i dosyć nowym na rynku sposobem dekorowania ścian jest wykorzystanie obiektów trójwymiarowych. Panele 3D przemieniają prostą i monotonną powierzchnię w formę przestrzenną, ożywiającą wnętrze. Nie wymagają malowania, wystarczy je tylko przykleić, a efekt jest natychmiastowy. Do wyboru jest wiele fantazyjnych wzorów: wypukłe kwadraty, nieregularne zgniecenia inspirowane papierem, fale i inne futurystyczne propozycje. Od naszej fantazji zależy, w jaki sposób wprowadzimy je do wystroju. Można pokryć nimi całą ścianę lub tworzyć wzory tylko na jej części. Naklejki ścienne w nietypowym wydaniu Naklejki na ściany cieszą się dużą popularnością i są chętnie wykorzystywane do udekorowania, urozmaicenia wyglądu ścian w wielu mieszkaniach. Chcąc się wyróżnić, warto postawić na ich pomysłowe wersje, które już zyskały spore grono zwolenników. Takim przykładem są miłe w dotyku modele wykonane z miękkiego pluszu. Dodają płaskiej powierzchni subtelnej faktury i skutecznie ją urozmaicają. Nietypowymi dekoracjami do przyklejenia na ścianę są także naklejki 3D. Bardzo ciekawy efekt tworzą motyle, które można ułożyć w dowolny wzór, np.: przylatujące chmurą nad łóżko lub do rogu sufitu. Ten bajkowy efekt jest wprost stworzony do przytulnych sypialni lub pokojów dziecięcych. Typografia ścienna w różnych odsłonach Osobom chcącym zaznaczyć swoją obecność lub zwrócić uwagę na wyznawane przez nie wartości czy myśli przewodnie w tym zadaniu pomoże ogromna różnorodność typografii ściennej. Napisy zwykle przyklejane są w formie naklejek, jednak można również podejść do tego w nowatorski sposób. Warto zwrócić uwagę na przestrzenne litery tworzone z drewna lub tworzywa i umieszczane na ścianie. Taki sposób na zainspirowanie się lub zmotywowanie na pewno nie umknie uwadze naszych gości. Litery dostępne są również w formie kształtów wycinanych z arkuszy lustrzanych, co świetnie pasuje do nowoczesnych modnych wnętrz. Wieszak jako dekoracja na ścianę Wśród propozycji na dekoracje ścienne znajdują się także przedmioty łączące względy praktyczne z oryginalnym wyglądem. Wśród nich są zaskakujące oryginalną formą wieszaki. W zamyśle służą one do powieszenia ubrań, jednak ich wykorzystanie zależy wyłącznie od naszej inwencji. Ciekawą propozycją są te w kształcie poroża czy drzewa. Niebanalna dekoracja ściany w kuchni Przeglądając propozycje pomysłów na nietypowe aranżacje ścian, natknąć się można na świetny pomysł do wypróbowania w kuchni. Bardzo często powierzchnia nad blatem szafek lub stołem pozostaje nieruszona. Warto to zmienić, urozmaicając ją kompozycją złożoną z kolorowych talerzy o różnej wielkości. Można do tego użyć zdekompletowanych pamiątek z przeszłości, serwisów odziedziczonych po babci lub kupić takie, które będą pasowały do reszty pomieszczenia. Talerze należy przykleić na mocny klej, aby nie odpadały! Nudne ściany to obszar, na którym indywidualista o artystycznej duszy znajdzie pole do popisu. Warto pomyśleć nad czymś niekonwencjonalnym, co może stać się tematem przewodnim w pomieszczeniu.
Niebanalne dekoracje ścienne
Ściany przestały być już jedynie niewiele znaczącym tłem wystroju wnętrza. Najmodniejsze aranżacje zakładają, że będą one tak samo ważnym elementem, łączącym dobrze wyważoną całość. Poznaj modne farby z brokatem, które dodadzą pomieszczeniu stylowego wykończenia. W sprzedaży znajdziesz wiele możliwości nadania ścianom połysku. Dostępne są lakiery transparentne, którymi odświeżysz powierzchnię, pomalowaną na dowolny odcień, farby kolorowe z brokatem, efektem perłowym lub metalicznym. W jakich wnętrzach się sprawdzą? Jak wybrać farbę dekoracyjną z brokatem? Rynek farb do ścian jest niesamowicie zróżnicowany i można pokusić się o stwierdzenie, że daje możliwość zrealizowania nawet najbardziej fantazyjnych pomysłów. Farba dekoracyjna z brokatem dodaje wnętrzu urozmaicenia w stylu glamour. Drobinki świetnie rozpraszają światło i rozświetlają pomieszczenie czyniąc je bardziej przestrzennym. Jedną z możliwości jest zastosowanie transparentnego lakieru z brokatem, który aplikuje się na wcześniej pomalowaną wybranym kolorem ścianę. Dzięki temu każda powierzchnia nabierze blasku, bez konieczności zmiany wyjściowej barwy. Kolejną opcją jest wybór farby dekoracyjnej o konkretnym kolorze. To idealny sposób na zmianę aranżacji lub odświeżenie ścian. Paleta barw jest bardzo szeroka, a każdy producent ma w swojej ofercie ciekawe odcienie, pasujące do wielu stylów wykończenia. Wybierając farbę z drobinkami, zastanów się nad efektem, jaki chcesz uzyskać. Gama zawiera zarówno te z brokatem tradycyjnym, perłowym jak i metalicznym, w rożnych odcieniach. Srebro idealnie współgra z chłodnymi kolorami, zaś złoto i modna miedź z ciepłymi. box:offerCarousel Farba dekoracyjna z brokatem – w jakim wnętrzu się sprawdzi? Użycie farby dekoracyjnej z brokatem jest mocnym elementem wystroju, który nie pozostaje obojętny. Warto go dobrze przemyśleć, aby aranżacja nie straciła na zbyt intensywnym efekcie. Farby z połyskiem poleca się stosować jako akcent, na przykład malując nią jedną ścianę. W sypialni okaże się świetnym wyborem do wykończenia płaszczyzny u wezgłowia łóżka. Sprawi, że zagłówek zostanie lepiej wyeksponowany i doda mu elegancji. Taka farba to też świetny pomysł w kuchni lub łazience. Zastosowana nad blatem rozproszy światło podobnie jak lustro. W salonie strzałem w dziesiątkę okaże się kontrastowa w stosunku do pozostałych, ściana dekoracyjna. Jeśli w pomieszczeniu znajduje się słup konstrukcyjny, gzyms, murek lub ażurowa ścianka, nie trzeba ich ukrywać! Malowanie farbą z drobinkami z kłopotliwego elementu stworzy zaletę o charakterze ozdobnym. Farba do ścian z brokatem w połączeniu ze strukturą Malowanie farbą z połyskiem nie musi dotyczyć jedynie gładkich powierzchni. Bardzo ciekawy efekt uzyskasz stosując ją na ścianie, pokrytej uprzednio tynkiem strukturalnym. Brokat wnika w nierówności, tworząc prawdziwe dzieło sztuki, które zachwyca w niebanalny sposób. Światło padające na nie wielokrotnie się załamuje, co w rezultacie czyni ją awangardową. W tym przypadku warto wystrzegać się przesady, rozważnie dobierając inne dodatki i wyposażenie. Tynk strukturalny można malować zarówno lakierem transparentnym jak i kolorową farba z brokatem. Jak malować ściany farbą z brokatem? Malowanie farbą z brokatem nie wymaga posiadania zaawansowanych umiejętności malarskich. Z powodzeniem można ich użyć samodzielnie. Do tego typu lakierów poleca się malowanie pędzlem. Jest to nieco bardziej czasochłonna technika od wałka, jednak pozwala na dokładnie wnikanie cieczy w każde zagłębienie i równomierne pokrycie nią płaszczyzny. Ściany nie muszą być jedynie nudnym tłem dla aranżacji mieszkania. Istnieje mnóstwo sposobów, aby swoim wyglądem urozmaicały wystrój pomieszczenia. Jednym z nich są farby z brokatem, który rozprasza światło i prezentuje się bardzo stylowo.
Farba do ścian z brokatem - do jakiego wnętrza?
Choć nazwa „fondue” pochodzi od francuskiego „fonder”, czyli „roztapiać”, ta serwowana w wyjątkowy sposób przekąska pochodzi ze Szwajcarii. W Polsce zyskała popularność już wiele lat temu, głównie ze względu na efektowny sposób serwowania. Podpowiadamy, w czym przygotowywać i jak podawać fondue. Kilka słów o fondue Miłośnicy zimowych szaleństw na stoku znają fondue ze szwajcarskich kurortów, gdzie podawane jest jako rozgrzewająca przekąska. Sposób serwowania nawiązuje do tradycji wspólnego spożywania posiłków z jednej misy. Tradycyjnie fondue przygotowuje się z różnych gatunków sera, które roztapia sięw naczyniu zwanym caquelon i doprawia białym winem, gałką muszkatołową oraz czosnkiem. W tak przygotowanej mieszance goście maczają kawałki chleba oraz warzyw. Obecnie spotyka się również inne wersje fondue: z gorącym tłuszczem (najlepiej kokosowym), w którym zanurza się kawałki mięsa (tzw. fondue bourguignonne) oraz czekoladą, do której podawane są m.in. kawałki owoców oraz słodkie pianki. Sekret fondue leży przede wszystkim w jego składnikach. Do serowego wykorzystuje się m.in. dwa gatunki sera (np. cheddar, ementaler lub gruyère) oraz białe wytrawne wino (np. pinot blanc, sauvignon blanc, muscadet). Do najpopularniejszych dodatków należą: pieczywo, brokuły, szparagi, pomidorki koktajlowe, ziemniaczki i pieczarki. Siła fondue czekoladowego tkwi w czekoladzie, którą można kupić w formiepastylek przygotowanych do rozpuszczenia lub zwykłych tabliczek. Najlepiej smakuje czekolada deserowa oraz gorzka, ponieważ stanowi doskonały kontrast dla słodkich owoców. W sklepach znajdziemy również pastylki czekolady białej oraz smakowej, np. cappuccino, malinową lub karmelową. Najczęściej do fondue czekoladowego serwuje się truskawki, winogrona, banany i pomarańcze. Jakie akcesoria będą potrzebne? Fondue można podawać na dwa sposoby: w naczyniu podgrzewanym palnikiem spirytusowym, specjalną pastą lub za pomocą małych świeczek (tzw. tealights). Pierwszy sposób najlepiej nadaje się do przygotowania fondue serowego lub mięsnego. Do fondue na słodko w zupełności wystarczą świeczki, ponieważ topienie czekolady nie wymaga wysokiej temperatury. Niektóre podgrzewacze wyposażone są w specjalne żelowe wkłady uniemożliwiające zastyganie masy (tę funkcję mogą pełnić również świeczki, są jednak mniej efektywne). Naczynia do fondue serowego wykonane są najczęściej z ceramiki, żeliwa lub kamionki, do mięsnego z cienkiej blachy lub stali nierdzewnej, a do czekoladowego – z porcelany lub hartowanego szkła. Do jedzenia fondue niezbędne są długie widelczykizaprojektowane tak, aby podczas zanurzania w gorącej masie nabitych na nie dodatków goście nie byli narażeni na oparzenia. Widelczyki do fondue serowego mają trzy ząbki, a do mięsnego dwa. Wykonane są najczęściej ze stali i wyposażone w wygodną rączkę z drewna lub tworzywa sztucznego. Rzadziej spotyka się widelczyki w całości ceramiczne. Do wersji czekoladowej fondue używa się zazwyczaj nieco krótszych patyczków drewnianych. Do serwowania fondue przydadzą się nam również małe miseczki na sosy oraz dodatki do maczania w rozpuszczonej masie, czyli kawałki pieczywa, grzyby, brokuły, kalafior, winogrona, pianki (tzw. marshmallows), truskawki i inne ulubione warzywa czy owoce. Gotowe zestawy do fondue zawierają zwykle garnuszek oraz sześć widelczyków, a czasem także tacę z miseczkami. Jak należy jeść fondue? Choć masę do maczania podajemy w jednym naczyniu, z którego korzystają wszyscy, każdy dodatek powinien się znajdować w osobnej miseczce lub przegródce talerza do serwowania. Każdy z gości powinien mieć także własny widelczyk, dlatego warto kupić komplet z rączkami w różnych kolorach. Nadgryzionego kawałka pieczywa czy warzywa nie należy zamaczać ponownie, a jeżeli dodatek wpadnie do garnuszka, trzeba go wyciągnąć łyżką.
Fondue na słodko i słono. W czym przygotowywać i jak podawać?
Akumulatory AA/AAA są bardzo popularne, ponieważ doskonale zastępują standardowe baterie i można je ładować wielokrotnie. O ile dokonaliście już zakupu akumulatorów AA lub AAA, to pewnie część z was zastanawia się, jaką ładowarkę do nich kupić. W tym poradniku postaram się podsunąć kilka polecanych modeli. everActive NC-1000 PRO To jeden z bardziej zaawansowanych modeli ładowarek, obsługujących akumulatory AA oraz AAA. Najważniejszą cechą tego urządzenia jest fakt, że potrafi ono obsługiwać z osobna wszystkie cztery komory na akumulatory. W standardowych, tanich ładowarkach najczęściej obsługiwane są dwie lub cztery komory naraz. Oznacza to, że jeśli do naładowania mamy tylko jedno ogniwo – nic z nim nie zrobimy, bo musimy je ładować parami. W ładowarce NC-1000 PRO bez problemu naładujemy nawet jeden akumulator. Co więcej, możemy dowolnie sterować każdą komorą. Urządzenie posiada też takie programy, jak odświeżanie akumulatorów (pozwala na „przywrócenie mocy” starym, nieużywanym już ogniwom) lub badanie pojemności (możemy w ten sposób sprawdzić, ile rzeczywiście pojemności mają nasze akumulatory AA lub AAA). NC-1000 PRO ma nawet wyświetlacz LCD, który na bieżąco pokazuje stan ogniw. Warto dodać, że ładowarka może także posłużyć do naładowania np. akumulatora w smartfonie – a to dzięki 5 V/ 1 A wyjściu USB. Niestety, tak zaawansowany sprzęt kosztuje, bo trzeba za niego zapłacić ok. 120 zł. Technoline BC-700 BC-700 to kolejna warta uwagi ładowarka, która swoją funkcjonalnością bardzo przypomina NC-1000 PRO. Sprzęt jest jednak nieco uboższy, ponieważ nie da się w nim regulować parametrów ładowania już po jego rozpoczęciu. Kolejnym brakiem jest brak portu USB. Mimo wszystko reszta parametrów jest w zasadzie taka sama. Mamy tu możliwość standardowego ładowania akumulatorów AA oraz AAA z możliwością regulacji prądu. Dostępne są także trzy programy – oprócz standardowego ładowania (którego nie wliczam) możemy również rozładować ogniwa, odświeżyć je oraz przetestować ich pojemność. Naturalnie, jak w większości ładowarek, także i tutaj mamy pełną kontrolę stanu ogniw, łącznie z ich temperaturą. Technoline BC-700 jest nieco tańsza niż NC-1000 PRO, bo można ją kupić za niecałe 100 zł. Technoline BC-1000 Jak się można domyślać, BC-1000 jest udoskonalonym modelem BC-700. Co w nim ulepszono? Ładowarka jest w zasadzie taka sama jak BC-700 poza jedną różnicą – dysponuje większym prądem ładowania. Oznacza to, że za pomocą BC-1000 możemy szybciej (jeśli będziemy tego oczywiście chcieli) naładować akumulatory. Jest to przydatne w przypadku, gdy np. gdzieś się śpieszymy i koniecznie chcemy mieć napełnione ogniwa AA lub AAA. Należy jednak pamiętać o tym, że większe prądy ładowania szybciej zużywają nasze akumulatory. Niestety, ale Technoline BC-1000 jest również droższa, ponieważ trzeba za nią zapłacić ok. 150 zł. Powerex MH-C9000 W naszym zestawieniu nie można też zapominać o produkcie firmy Powerex, ładowarce MH-C9000. To najmocniejszy sprzęt z wymienionych w tym poradniku. MH-C9000 może ładować każde z ogniw prądem 2000 mA. Oznacza to, że cztery ogniwa AA o pojemności 2500 mAh naładujemy w ok. 1 godzinę i 25 minut. To świetny wynik, jednak ponownie przypominam, że tak wysokie prądy przyśpieszają zużycie akumulatorów, przez co szybciej będziemy je musieli wymienić. Niestety, ale chcąc szybko ładować ogniwa, musimy się też przygotować na wydatek, bo Powerex MH-C9000 kosztuje ok. 180 zł.
Ładowarka do akumulatorów AA/AAA – przegląd wybranych modeli
Tradycyjna bielizna, którą zazwyczaj nosimy w ciągu roku, może w upalne dni stać się niewygodna i zbyt ciepła. Latem warto zmienić swoje przyzwyczajenia i wybierać modele, które zapewnią maksymalny komfort, pozwolą skórze swobodnie oddychać, a tobie beztrosko cieszyć się latem! Na co dzień biustonosz koronkowy Bez względu na to, czy spędzasz lato, pracując w mieście, czy może akurat przebywasz na urlopie w egzotycznej nadmorskiej miejscowości, noś biustonosze koronkowe. Stanik uszyty z lekkiej i subtelnej koronki sprawi, że twoja skóra będzie poddana stałej wentylacji i zachowa świeżość nawet w bardzo wysokich temperaturach, podczas uciążliwej wakacyjnej spiekoty. Ponadto, koronkowy biustonosz dostarczy ci sporej dawki seksapilu. Jeśli nosisz stanik w rozmiarze miseczki powyżej C, wybieraj modele usztywniane lub z fiszbinami, które odpowiednio podtrzymają twoje piersi. Modny top i bawełniany biustonosz W tym sezonie niezmiernie modne są koszulki z wyciętymi pachami. Do tego typu T-shirtu bez rękawów, koniecznie wybierz bawełniany biustonosz. Pamiętaj, że będzie on widoczny z boku, dlatego warto go dopasować kolorystycznie do koszulki – latem możesz pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i zdecydować się na odważne kolory i niecodzienne wzory biustonosza. Wybierając stanik widoczny spod ubrania, precyzyjnie dobierz rozmiar miseczki i upewnij się, że wybrany przez ciebie model zakrywa cały biust. Bawełniane biustonosze są świetne na lato, ponieważ materiał ten jest przyjazny skórze oraz perfekcyjnie komponuje się z koszulkami w rockowym stylu. Przewiewne i wygodne majtki Latem dobór odpowiednich majtek to szczególnie ważne zadanie, głównie ze względów higienicznych i zdrowotnych. Zbytnie przegrzanie i gromadzenie się potu w miejscach intymnych może stać się przyczyną kłopotliwych infekcji. Aby zapobiec tego typu sytuacjom, warto wybrać majtki z naturalnych, przewiewnych materiałów. Szczególnie polecane są bawełniane lub bambusowe wysoko zabudowane figi. Wysokiej jakości bawełna jest wyjątkowo miła w dotyku, nie podrażnia skóry, nie powoduje otarć ani odparzeń oraz, co ważne, jest bardzo elastyczna i rozciągliwa, dlatego idealnie dopasowuje się do kształtów kobiecego ciała. Bawełniane figi dostępne są w całej gamie kolorów i wzorów. Z pewnością znajdziesz idealny model dla siebie. Majtki bambusowe są stosunkowo nowym produktem, dostępnym na bieliźnianym rynku dosłownie od kilku sezonów. Warto nosić bambusową bieliznę z kilku podstawowych powodów. Po pierwsze, bambusowe majtki są naturalne i ekologiczne. Po drugie, włókna bambusowe mają właściwości antyseptyczne, a tym samym chronią przed bakteriami i zarazkami wywołującymi infekcje miejsc intymnych. Po trzecie, majtki te przyczyniają się do obniżenia temperatury ciała nawet o 2-3 stopnie Celsjusza, co zdecydowanie podnosi jakość użytkowania bielizny latem. Ponadto, materiały wykonane z włókna bambusowego są delikatne i bardzo wytrzymałe – nie tracą fasonu nawet po wielu praniach. Seksowne majtki na lato Majtki bambusowe i bawełniane świetnie sprawdzą się w upalne dni, jednak wieczorami każda kobieta pragnie czuć się atrakcyjna i zmysłowa, dlatego warto w swojej bieliźniarce mieć kilka par seksownych majtek koronkowych. Mogą to być stringi, figi lub bokserki – wybór uzależniony jest od typu twojej figury. Pamiętaj! Przy wyborze majtek najważniejszy jest wygląd twoich pośladków! Stringi doskonale sprawdzą się u pań drobnej budowy, figi pasują do sportowej sylwetki, a bokserki doskonale uwydatniają apetyczne zaokrąglenia. Która para będzie idealna dla ciebie? Bielizna niewidoczna pod ubraniem Najczęściej popełnianym przez kobiety błędem jest niedostosowanie bielizny do noszonych ubrań. Jak uniknąć bieliźnianych wpadek? Jeżeli lubisz nosić sukienki mocno przylegające do ciała, legginsy lub ubrania z cienkich i miękkich materiałów, to z pewnością zauważyłaś, że szwy bielizny nieatrakcyjnie odznaczają się pod ubraniem. Można uniknąć tego mało estetycznego efektu, wybierając bieliznę bezszwową, dzięki której zapomnisz o wpijających się w boczki i pośladki szwach, a twoje pośladki będą prezentowały się nienagannie. Pod białe ubrania noś bieliznę w neutralnych kolorach, najlepszym rozwiązaniem jest wybór cielistych majtek i biustonosza, które stopią się z kolorem skóry. W ten sposób bielizna nie będzie się zbytnio odznaczała i stanie się niemal niewidoczna. Jeśli latem masz ochotę pokazać odrobinę ciała, nosić bluzki i sukienki z odkrytymi plecami, ramionami lub głębokim dekoltem, koniecznie zaopatrz się w biustonosz Wonderbra Strapless– jest to bezkonkurencyjny, innowacyjny model stanika, który pięknie zbiera biust i utrzymuje go nawet podczas wzmożonej aktywności fizycznej. Stanik marki Wonderbra jest wymarzony przede wszystkim dla kobiet z dużym biustem, nieczęsto można spotkać biustonosz bez ramiączek w rozmiarze miseczki G, szczególnie taki, który w doskonały sposób podkreśla kobiece atuty. Modowa wskazówka Chociaż w modzie pojawiają się tendencje do mieszania stylów, wzorów i fasonów, coraz częściej odchodzi się od idealnego dopasowania np. butów do torebki, w przypadku bielizny wciąż należy kupować całe komplety – majtki perfekcyjnie dopasować do biustonosza.
Bielizna na lato – przewiewna i wygodna
Przed wyruszeniem na turystyczny szlak, warto sprawdzić prognozę pogody. Od niej zależeć będzie samopoczucie uczestników wyprawy, a nawet bezpieczeństwo. Nie tylko burze, silne wiatry i ulewne deszcze mogą skutecznie popsuć wycieczkę. Powinniśmy być także dobrze przygotowani, kiedy mocno świeci słońce. Bardzo łatwo wtedy o przegrzanie, co w konsekwencji może prowadzić do zasłabnięcia lub udaru. Nie dopuścić do przegrzania W czasie upałów przede wszystkim należy zadbać o ochronę głowy. Cały czas trzeba kontrolować samopoczucie. Nie powinniśmy dopuścić do tego, aby pojawiły się zawroty i bóle głowy, wymioty oraz problemy z oddychaniem. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest założenie kapelusza. Modele wojskowe są uszyte z lekkiego materiału. Co ważne, zapewniają dobrą wentylację i przewiew. Zaletą kapeluszy jest rondo – im większe, tym lepiej osłania kark oraz twarz przed promieniami słońca. Znakomicie nadają się one na piesze wędrówki, wędkowanie oraz marszobiegi crossowe. Ceny modeli wojskowych kształtują się od 25 do 35 złotych. Jeśli ktoś nie chce nosić kapelusza, może założyć czapkę z daszkiem. Osłania ona czoło i twarz przed promieniami słonecznymi i jednocześnie zapobiega zalewaniu oczu przez pot. Modele Quechua – dzięki specjalnej regulacji – dają możliwość dopasowania do obwodu głowy. Materiał ma za zadanie zatrzymywać 95% promieni UV, a dzięki wstawkom z siateczki zapewnia bardzo dobrą wentylację. Ta bardzo lekka czapka kosztuje od 18 do 23 złotych. Dobrym rozwiązaniem są też modele Safari marki Fjord Nansen ze składanym daszkiem. Czapka ma również doczepianą osłonę na kark. Dzięki niej szyja jest zabezpieczona przed nadmiernym promieniowaniem słonecznym. Model kosztuje 99 złotych. Nie bagatelizować działania promieni słonecznych Ochronę przed słońcem zapewniają także produkty marki Buff. Można je nosić jako czapkę, chustę, bandanę lub opaskę. Wykonane są z mikrofibry. Brak szwów chroni skórę przed otarciami i podrażnieniami. W modelach Visor dodano neoprenowy daszek, który skutecznie chroni przed promieniowaniem UV. Natomiast tylna część chusty osłania kark. Materiał nie nasiąka potem, wilgoć jest szybko odparowywana. Kosztują od 79 do 89 złotych. Podczas upałów trzeba zadbać o to, aby materiał, z jakiego wykonana jest odzież, zatrzymywał promienie słońca. Koszule marki Brugi są bardzo wygodne i przewiewne, dlatego doskonale nadają się na wyprawy trekkingowe. Ich cena wynosi około 90 złotych. Możemy też założyć zwykłe koszulki syntetyczne z krótkim rękawem lub na ramiączkach. Należy jednak pamiętać, żeby użyć kremu zabezpieczającego skórę przed promieniami słońca. Na dolne części naszego ciała najlepiej jest włożyć szybkoschnące, krótkie spodenki. Produkty marki Jack Wolfskin są polecane zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Nylonowy materiał jest delikatny i przyjemny w dotyku. Ponadto dobrze zatrzymuje promienie słoneczne, a w razie zmoczenia czy przepocenia, bardzo szybko schnie. Kieszenie umożliwiają przechowywanie drobnych przedmiotów lub przekąsek. Model Sahara kosztuje 180 złotych. Jeśli wybieramy się na wycieczkę w sandałach, nie zakładamy żadnych skarpet. Natomiast idąc w teren crossowy lub na długą pieszą wędrówkę, wkładamy buty sportowe i krótkie skarpetki o właściwościach termoaktywnych. Takie cechy spełniają modele marki Salewa. Dobrze odprowadzają pot na zewnątrz, stopa się nie przegrzewa, a użytkownik ma zapewniony komfort. Kosztują około 39 złotych. Podczas upałów należy pamiętać, aby nawadniać się oraz wybierać ocienione miejsca. Ważną sprawą jest też używanie kremów przeciwsłonecznych o odpowiednich filtrach ochronnych. Nie należy zapominać o właściwej odzieży, która zapewni osłonę przed przegrzaniem. Jeśli zadbamy o komfort i bezpieczeństwo, wycieczka będzie miłym wspomnieniem na długie lata.
Odzież dla turysty w czasie upałów
Ząbkowanie opon to specyficzny problem i niewygodna kwestia dla producentów ogumienia. Ząbkowanie dotyka głównie dobrej jakości opon w samochodach klasy wyższej. Na czym polega i jak zapobiegać temu zjawisku? Ząbkowanie opon to dosyć specyficzna przypadłość opon. Przysparza problemów najczęściej w samochodach wyższej klasy z bardziej zaawansowanym, wielowahaczowym systemem zawieszenia. W dodatku dotyczy najczęściej kierowców, którzy jeżdżą zachowawczo i starają się „oszczędzać” opony. Co więcej, występuje najczęściej w oponach droższych, z wyższej półki, o zaawansowanej konstrukcji bieżnika. Na czym polega ząbkowanie opon? Ząbkowanie opon to nic innego jak określenie jednej z form nieprawidłowego zużycia bieżnika. Występuje najczęściej w przypadku opon osi tylnej, która jest osią wleczoną. Polega na specyficznym, jednakowym starciu klocków bieżnika w taki sposób, że czoło klocka jest zużyte bardziej niż jego tylna część (ta, która przy obrocie koła później styka się z asfaltem). Na tylnej części każdego z klocków tworzy się swoiste ostrze. Przy bardziej zaawansowanym stadium ząbkowania, bieżnik opony oglądanej z profilu może przypominać ostrze piły. Wyząbkowanie bieżnika samo w sobie nie jest niebezpieczne i jedynie w bardzo niewielkim stopniu przyczynia się do pogorszenia parametrów opony. Znacząco wpływa natomiast na komfort jazdy. Opona z wyząbkowanym bieżnikiem generuje wysoki poziom hałasu podczas toczenia. Często staje się on nie do zniesienia. Przyczyną ząbkowania jest zazwyczaj eksploatacja samochodu w mało zróżnicowany sposób. Na ząbkowanie najczęściej skarżą się kierowcy, którzy pokonują długie, autostradowe dystanse i rzadko mają okazję podróżować bardziej krętymi drogami. Opony tylnej osi w takich warunkach poddawane są stałym i jednolitym obciążeniom, przez co na powierzchni klocków tworzą się charakterystyczne zęby. Zjawisko to nasila zaawansowana wielowahaczowa konstrukcja tylnego zawieszenia, która zapewnia niezmienny docisk kół do nawierzchni. Warto zaznaczyć, że przed ząbkowaniem nie uchroni nas zakup drogich opon segmentu premium. Wręcz przeciwnie. Na ząbkowanie narażone są znacznie bardziej opony o tzw. otwartym wzorze bieżnika, a więc takim, w którym odstępy między klockami są relatywnie duże. Zjawisku ząbkowania sprzyja też miękka, bardziej przyczepna mieszanka gumy, z której wykonana jest opona. W oponach, gdzie klocki bieżnika ułożone są gęściej, a mieszanka gumy jest twardsza, ząbkowanie zachodzi wolniej. Z tych względów ząbkowanie w przypadku konkretnego samochodu może być uzależnione ściśle od modelu opon. Jak zapobiegać ząbkowaniu opon? Ząbkowanie to problem, któremu możemy zaradzić. Najistotniejszą rzeczą jest dbanie o prawidłową geometrię zawieszenia. To właśnie wady w zbieżności kół i geometrii zawieszenia są często główną przyczyną nieprawidłowego zużywania bieżnika, w tym ząbkowania. Efekt ząbkowania przyspiesza również nieprawidłowy poziom ciśnienia powietrza w oponach oraz niedostosowanie go do obciążenia samochodu. Jest to szczególnie istotne w samochodach typu kombi, które często cechują się większą ładownością. Nie powinniśmy również nadmiernie „oszczędzać” opon i od czasu do czasu „dać im wycisk” w zakrętach, co pozwoli im na bardziej równomierne ścieranie. Jedną z najbardziej skutecznych metod w walce z ząbkowaniem jest rotacja kół w samochodzie. Eksperci zalecają, aby zamieniać je miejscami na osi samochodu raz na 10–20 tys. km lub przy okazji sezonowej wymiany ogumienia. Pamiętajmy, że jeżeli rotujemy opony na felgach, to w przypadku opon z bieżnikiem asymetrycznym lub kierunkowym koła możemy przekładać tylko po jednej stronie pojazdu.
Ząbkowanie opon – na czym polega i jak mu zaradzić?
Każdy, kto miał do czynienia z tradycyjną pralką wie, jak dużo energii marnuje się na przykucanie lub schylanie podczas ładowania prania. Dla osób mających problemy z kręgosłupem czy stawami jest to udręka. Dlatego producenci powrócili ostatnio do starego, sprawdzonego rozwiązania. Coraz większym zainteresowaniem klientów cieszą się pralki ładowane od góry. Takie modele pozwalają ładować pranie i dodawać detergenty bez zbędnego schylania się. Na rynku mamy coraz więcej pralek ładowanych od góry. Znajdziemy je dziś w niemal każdym sklepie ze sprzętem AGD. Warto dowiedzieć się czegoś więcej na temat zalet i wad poszczególnych modeli. W niniejszym poradniku wzięto pod uwagę następujące kryteria: cenę, zużycie prądu i wody, łatwość programowania oraz gabaryty. Dzięki temu będzie można łatwiej i szybciej wybrać model najlepiej pasujący do konkretnego mieszkania i potrzeb konkretnej osoby. Tania pralka to nie tylko niska cena Większość klientów zwraca uwagę na cenę sprzętu AGD, ale oczywiście nie można zapominać o jakości danych urządzeń. Dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na drogie rozwiązania dobrym wyjściem są modele ekonomiczne. Powinny spełniać dwa warunki. Po pierwsze, muszą być w przystępnej cenie. Pralki ładowane od góry można dostać już za ok. 900 zł. Po drugie, nie powinny zużywać zbyt dużo prądu i wody oraz ulegać zepsuciu po kilkunastu przebiegach. Najważniejszym kryterium będzie tutaj klasa energetyczna pralki. Istnieje uniwersalna skala od A do G. Pralki oznaczone literą A są najbardziej wydajne energetycznie. Współcześnie dobra pralka znajduje się w przedziale od A do A+++. W cenie 800–1000zł znajdziemy kilka ciekawych modeli o dobrej wydajności. Polar PTL 1019 można dostać już od ok. 850 zł. Dodatkowo klasę energetyczną oznaczono jako A+. Jest to więc tani i oszczędny sprzęt. Inny model, który może się spodobać niezamożnym klientom, to np. Electrolux EWT1062TDWPL. Znajdziemy go w sklepach w cenie ok. 980 zł. Klasa energetyczna pralki również została określona jako A+. Widać zatem, że niska cena wcale nie musi oznaczać złej jakości sprzętu. Pojemne pralki dla większej rodziny Pralki ładowane od góry z reguły są mniejsze niż tradycyjne, ale mają pojemniejszy bęben. Istnieje kilka modeli, które pozwalają na wypranie sporej ilości rzeczy do 8–9 kg, podczas gdy przeciętne pralki radzą sobie jednorazowo z 5–6 kg prania. To najlepsze rozwiązanie dla dużych rodzin, rodziców z małymi dziećmi, a nawet prywatnych instytucji opiekuńczych. Przykładem może być pralka HOOVER DYSM 8134D o pojemności wsadu 8 kg. Jednocześnie zajmuje niewiele powierzchni: 60/40 cm, przy wysokości 80 cm. Jej wadą, z punktu widzenia klienta, może być wysoka cena (ok 1800 zł). Nieco tańszy (ok. 1500 zł) będzie model WHIRLPOOL AWE 92370P o wysokości 90 cm i pojemności wsadu 7 kg. Duża pojemność niewielkiej pralki jest zawsze dodatkowym luksusem. Dlatego ceny modeli o pojemności powyżej 8 kg są nieco wyższe. Mała pralka zmieści się w każdej łazience Zaletą pralki ładowanej od góry jest jej wielkość. Zbudowana na planie prostokąta może zająć nawet 50% mniej miejsca w pomieszczeniu niż pralka tradycyjna. Jeszcze mniej miejsca zajmują pralki o przekroju walca. To doskonała propozycja dla mieszkańców kawalerek w blokach czy niedużych mieszkań w oficynie. Świetnie sprawdzi się też wszędzie tam, gdzie konieczne jest mobilne wyposażenie łazienki. Taka pralka jest łatwa do przesuwania po podłodze. Niewielkie urządzenia są również doskonałym rozwiązaniem dla singla. Model o najmniejszych gabarytach to np. Frania MD-16 (o walcowatym kształcie) polskiego producenta Światowid. Zajmuje powierzchnię o promieniu 35 cm i 61 cm wysokości. Poza tym niewielka pralka to dobry sposób na oszczędność, np. pralka Hyundai WM250 o wymiarach 50 cm wysokości na 38 cm głębokości i 35 cm szerokości kosztuje zaledwie ok. 200 zł. Przy tym pozwala wyprać jednorazowo aż 19 kg ubrań. Intuicyjny programator, czyli łatwe i wydajne pranie Nie każdy jest specem od prania, ale każdy chce mieć czyste ubrania i zaoszczędzić możliwie jak najwięcej energii. Będąc w sklepie AGD albo przeglądając oferty w Internecie, warto zwrócić uwagę na to, jak wygląda programator w pralce. W nowoczesnych pralkach coraz częściej jest on bardzo intuicyjny z dodatkowym wyświetlaczem LCD. Taki system sterowania pozwala dokładnie określić nie tylko temperaturę czy dodatkowe płukanie, ale też ilość obrotów bębna na minutę, a także czas rozpoczęcia prania i zużycie wody oraz prądu. Niektóre programatory dają możliwość samodzielnego stworzenia programów. Taką funkcję można znaleźć np. w pralce Bosch WOT20254PL. Dla osób, które nie chcą sobie zaprzątać głowy programowaniem najlepszym rozwiązaniem jest pralka z regulatorem gotowych modułów. Wybierając pralkę, nie zapomnij wziąć pod uwagę, jakie cechy sprzętu mają dla ciebie największe znaczenie. Dobierz wielkość sprzętu do rozmiarów swojej łazienki. Pamiętaj, żeby przed zakupem dokładnie określić, który model spełnia twoje oczekiwania.
Pralki ładowane od góry - popularne modele
Łóżko, kanapa i modny stolik – jak wykorzystać drewniane palety Meble wykonane własnoręcznie z drewnianych palet są ostatnim krzykiem mody na całym świecie. Stoliki, łóżka, kanapy, a nawet meble ogrodowe – wszystko to przy odrobinie czasu i chęci można wyczarować z niepozornych kawałków drewna, dając im drugie życie i zupełnie nową funkcjonalność. Macie ochotę odświeżyć wygląd waszego mieszkania? Marzy wam się wymiana mebli? Wasz budżet jest ograniczony, ale macie za to sporo kreatywności, kilka dobrych pomysłów, trochę wolnego czasu i moc cierpliwości? Zróbcie coś z niczego – kupcie drewniane palety i wyczarujcie z nich designerskie meble, pasujące do każdego, nawet tradycyjnego wnętrza albo ogrodu. Podpowiadamy, gdzie można kupić palety, jak je wybrać i co z nimi zrobić. Co warto wiedzieć o drewnianych paletach? Palety są używane w przemyśle, budownictwie i transporcie od ponad pięćdziesięciu lat. Są to drewniane deski, zbite ze sobą w taki sposób, że tworzą rodzaj platformy, na której można ustawiać dany towar i przemieszczać się z nim. Palety pasują do wszystkich rodzajów wózków widłowych, więc szybko podbiły światowy przemysł. Najczęściej używane palety mają rozmiar 1000 x 1200 milimetrów oraz 800 x 1000 milimetrów. Palety o standardowych rozmiarach są wykonywane z surowego drewna sosnowego lub świerkowego, może nie najwyższej jakości, ale wytrzymałością i tak bijącego na głowę gotowe meble z sieciówek. Oczywiście, przy odrobienie szczęścia znaleźć można także mniej typowe rozmiary, np. 1135 x 1133 milimetrów czy 800 x 600 milimetrów, ale te zrobione są już z drewna gorszej jakości. Palety z reguły ważą około 25-30 kilogramów. Jedna paleta z powodzeniem wytrzyma obciążenie nawet 1000 kilogramów, więc nie ma ryzyka, że łóżko czy stolik wykonane z tego materiału nagle pękną lub się zarwą. Warto też podkreślić, że palety są poddawane obróbce cieplnej oraz impregnacji chemicznej, co zapobiega rozwojowi grzybów, pleśni i bakterii. Co ważne, palety, z których chcemy wykonać meble, wcale nie muszą być nowe. Są one wykorzystywane niemal na każdej budowie, w wielu dużych sklepach albo w firmach transportowych, więc można spróbować wyprosić kilka sztuk za ładny uśmiech. Jednak także z kupnem palet, zarówno nowych, jak i używanych, nie będzie żadnego problemu. Mnóstwo ogłoszeń dotyczących sprzedaży palet znajdziemy i w gazetach, i w Internecie. Istnieją nawet firmy, które zajmują się wyłącznie skupem i sprzedażą drewnianych palet. Ceny za sztukę oscylują w granicach 10-40 zł, w zależności od rozmiaru oraz stanu zużycia. Jak przygotować palety do dalszej obróbki Jeśli nie kupiliśmy nowych palet, ale używane, prawdopodobnie nie wyglądają one zbyt dobrze i trzeba je przygotować do dalszej obróbki. Pierwszą sprawą jest dokładne wysuszenie palety, zwłaszcza jeśli wcześniej stała w jakimś zaciemnionym i wilgotnym magazynie. Fantastycznie byłoby, gdyby udało się je potrzymać kilka dni w słonecznym miejscu. Konieczne będzie także wyszlifowanie palety – bądź szlifierką, bądź ręcznie za pomocą papieru ściernego. Dzięki temu usuniemy z niej wszystkie nierówności i drzazgi, a powierzchnia drewna stanie się idealnie gładka i bezpieczna. Palety warto ponadto zagruntować za pomocą bejcy lub lakieru – zabezpieczy to drewno przed zniszczeniem i sprawi, że nasze meble będą nam długo służyły. Kolejnym krokiem jest zaopatrzenie się we wszystkie niezbędne narzędzia. O ile młotek znajduje się chyba w każdym domu, to warto zakupić odpowiednio długie gwoździe, dopasowane do grubości palety. Należy również dobrze rozplanować malowanie – wybrać kolor i rodzaj farby (przejrzysta lub całkowicie kryjąca) oraz potrzebne akcesoria malarskie. Pamiętajcie, że trudno jest pomalować wszystkie zakamarki palety zwykłym pędzlem, dlatego warto rozważyć zakup specjalnego pistoletu do malowania. Porządny pistolet kupimy już za 100 zł, a wykorzystamy go jeszcze niejednokrotnie przy okazji innych remontów. Meble z drewnianych palet – to prostsze niż myślisz Kiedy zgromadzimy już wszystkie niezbędne narzędzia, pozostaje nam tylko zabrać się do pracy. Z drewnianych palet bez problemu możemy zrobić praktycznie każdy mebel. Aby samodzielnie wykonać łóżko do sypialni, należy zbić dwie lub trzy palety (do uzyskania pożądanej wysokości), dodać nadgłówek, kupić odpowiedni materac, poduszki i gotowe! Niedużo pracy będzie wymagało także wykonanie kanapy – do siedziska można przymocować kółka, aby mebel łatwiej było przesuwać, przybić oparcie, czasem także boki oraz dobrać do tego materac w wybranym kolorze. Mniejsza, pojedyncza paleta, pomalowana na wybrany kolor, idealnie sprawdzi się jako stolik kawowy. Wykorzystanie palet nie kończy się jednakże na kreowaniu mebli do domu. Z łatwością można z nich stworzyć piękny komplet mebli ogrodowych: stołu, ławek lub krzeseł. W tym przypadku pracy może być jeszcze mniej, bo w ogrodzie sprawdzają się meble w kolorze naturalnego drewna, więc palet nie trzeba nawet malować. Samodzielne wykonanie oryginalnych mebli z drewnianych palet naprawdę nie jest trudne – wystarczy dobry pomysł i trochę chęci. W ten sposób niewielkim nakładem finansowym możemy odmienić nasze mieszkanie, a nawet – jeśli czynność ta sprawia nam dużo frajdy – zrobić z tego sposób na dorobienie do domowego budżetu i wystawiać zrobione własnoręcznie meble np. na aukcjach internetowych.
Łóżko, kanapa i modny stolik – jak wykorzystać drewniane palety
Jakie futra będą hitem sezonu? Z czym je łączyć, aby wyglądać stylowo? Sprawdź sposoby na futrzane stylizacje. Futra są przebojem tego roku. Ich akcent pojawił się na czołowych europejskich i amerykańskich pokazach na sezon jesień – zima 2015/2016. Dzięki nowoczesnym wizjom projektantów nie kojarzą się już z tandetą. Odpowiednio zestawione mogą stanowić klucz do trendów. Futrzane płaszcze – co do nich dobierać? Na odważne dziewczyny czekają kolorowe futrzane płaszcze. Michael Kors postawił na duże futra z długim włosiem, podobnie Oscar de la Renta. W naszych codziennych stylizacjach nie musimy inwestować w prawdziwe futro. W zimie możemy nosić modne sztuczne futra. Zdradzamy, że hitem sezonu będą morskie futra. Takie góry łączymy na zasadzie kontrastów. Zakładamy pod nie np. szmaragdową sukienkę w geometryczne wzory rodem z lat 70. Do naszego zestawu dobierzmy: czarne botki-sztyblety na płaskiej podeszwie, beret oversize w pawich odcieniach zieleni i listonoszkę. Zapomniane od kilku sezonów karakuły również możemy wpleść w aktualne trendy. Decydujemy się na totalną czerń i bawimy się fakturami ubrań. Na dół załóżmy szerokie spodnie z kantem z miękkiego materiału. Na górę wybierzmy koronkową koszulę. Jako dodatki egzamin zdadzą: botki z noskiem w czubek, duża kopertówka i kapelusz fedora. Futra w krótkiej wersji – jak je nosić? Fanki mody nie przejdą obojętnie obok patchworkowych futer. Kurtki uszyte tą metodą dominowały np. u Dsquared2. Obecne trendy kuszą łączeniem różnych wzorów. Stąd do naszej bazy dobierzmy np. legginsy w azteckie wzory. Luźny kremowy sweter z dużymi oczkami zrównoważy całość. Jako dodatki wybierzmy: cygańskie kolczyki, sznurowane botki i skórzany plecak. Krótkie kożuchy z futrzanymi kołnierzami to propozycja marki Donna Karan. Możemy zainspirować się takim wzorem i dobrać: wełnianą spódnicę do połowy łydki, jedwabną koszulę i wysokie kozaki. Warto także postawić na szarą dzianinową sukienkę z golfem, wysokie zamszowe kozaki za kolano w stalowym odcieniu i kuferek z woskowanej skóry. Na fanki miejskiego stylu czekają krótkie futra. Modnego charakteru nadadzą im przeciwieństwa faktur i stylu. Nasz zestaw komponujmy z intensywnych kolorów, takich jak burgund czy fiolet, oraz ze zwiewnych i ciężkich materiałów. Do krótkiej futrzanej kurtki załóżmy elegancką ołówkową spódnicę za kolano lub modną plisowaną spódnicę do połowy łydki. Na górę możemy włożyć gruby golf. Pamiętamy też o kobiecych akcesoriach, jak: gładki shopper, delikatna złota biżuteria i skórzane botki na obcasie. Futrzane akcenty – co wybrać? W tym roku w trendy wpiszą się również futrzane palta bez kołnierza lub dyplomatki z futrzanymi mankietami. Takie kroje futer z okrągłym dekoltem królowały np. u Dolce & Gabbana. Dobierzmy do nich klasyczną ołówkową sukienkę, lakierowane kozaki za kolano, małą torebkę do ręki i bogato zdobioną biżuterię. Futro dobrze łączyć w tym sezonie z eleganckimi płaszczami. Do oliwkowego płaszcza o prostym kroju dodajemy przewieszoną asymetrycznie etolę lub duży obfity futrzany kołnierz. Talię podkreślamy cienkim paskiem. Zakładamy tu szerokie melanżowe spodnie, beżową koszulę z kołnierzykiem, a w rękę bierzemy dużą lekarską torbę w odcieniu toffi. Nie zapominamy o zielonych botkach na słupku. Taka stylizacja sprawdzi się do pracy, na uczelnię czy sobotnie spotkanie z przyjaciółkami. Inspirując się światowymi wybiegami, w tym roku nasze stylizacje podkręcamy futrzanymi dodatkami. Możemy wybrać torebki z elementami futer, modne będą także futrzane breloki na torebkę. Hitem sezonu są zdecydowanie futrzane czapy. Szukajmy toczków lub pilotek z futrzanymi uszami. Na zmarzluchów czekają futrzane kamizelki. Dobrze zestawiać je z obszernymi golfami, skórzanymi legginsami i ciężkimi botkami.
Stylizacje z futrem rodem z wybiegów
Czy pizza może być dietetyczna? Czy to zło w czystej, ale jakże smakowitej postaci? Pizza to jedno z najpopularniejszych dań, lubi ją prawie każdy, niestety nie jest zalecana dla osób będących na diecie. Ale czy słusznie? Troszkę historii Pierwsze użycie słowa "pizza" odnajdujemy w dokumencie z roku 997. Jednak drożdżowy placek z dodatkami był znany znacznie wcześniej. Pierwsze prawdziwe pizzerie powstały dopiero w XVIII wieku. Na początku placek pizzy był wykonany z ciasta makaronowego, dopiero potem stał się plackiem drożdżowym. Największą popularnością cieszy się najprostsza wersja, składająca się z placka, sosu pomidorowego, sera mozzarella i bazylii, czyli tak zwana Margherita. Obecnie oprócz niej na naszych stołach królują różne pizze, na spodzie cienkim lub grubym cieście, z pieczarkami, szynką czy ananasem. Kaloryczność Obecnie pizza ma wiele wariacji. Spód może być zarówno z ciasta drożdżowego, jak i z kalafiora, brokułu czy cukinii. Są pizze bezglutenowe czy białkowe. Wszystko zależy od naszych preferencji. Pizza wcale nie musi być bardzo kaloryczna, przeciętna zawiera około 300 kcal, Margherita to 230 kcal, a wegetariańska 180 kcal w 100 g. Kaloryczność pizzy zależy głównie od tego, co na niej położymy, jeśli będzie to głównie ser, wtedy ilość kalorii może sięgnąć nawet 500 kcal. Pizza nie taka zła, jak ją malują Pizza nie jest tak zła, jak ją malują. Może stanowić naprawdę wartościowy posiłek, także dla osób będących na diecie. Zacznijmy od samego ciasta. Ciasto wyrabiane jest najczęściej z mąki pszennej, drożdży, cukru i oliwy. Mąka pszenna, jeśli jest spożywana raz na jakiś czas, nie stanowi dla naszej sylwetki ogromnego zagrożenia. Wręcz przeciwnie, dostarcza do organizmu potas, sód, wapń i fosfor oraz trochę błonnika. Oliwa to skarbnica witaminy A i E oraz nienasyconych kwasów tłuszczowych, których najczęściej mamy niedobór. Osoby chore na celiakię powinny unikać mąki pszennej ze względu na obecność glutenu. Nie oznacza to, że muszą zrezygnować z pizzy, bardzo fajnym pomysłem jest zastąpienie mąki pszennej np. rozdrobnionym kalafiorem lub cukinią. Sos do pizzy to w większości pomidory, które są bogactwem likopenu. Ma on tę wspaniałą właściwość, że nie rozkłada się w wysokiej temperaturze, dlatego nie tracimy go, piekąc pizzę. Jest go nawet więcej w przetworzonych pomidorach niż w świeżych. Likopen jest silnym przeciwutleniaczem. Przeciwdziała zawałom i nowotworom, zwiększa także gęstość kości, dlatego polecany jest osobom z osteoporozą. Pomidory są także witaminową bombą – zawierają dużo witaminy C, K, E, B1,B2 a także flawonoidy, potas, fosfor, magnez, żelazo i cynk. Dodatki do pizzy to odrębna historia. Chude mięso będzie źródłem białka, dlatego jeśli już mamy wybierać pizzę dla mięsożerców, wybierzmy tę z kurczakiem, szynką czy innym chudym mięsem. Wszelkie warzywa, takie jak papryka, cebula, brokuły czy kukurydza, to skarbnice witamin i minerałów, a także błonnika. Sery, choć kaloryczne, stanowią dobre źródło białka, witaminy A i D oraz wapnia. Pieczarki dostarczają błonnika, selenu oraz chityny, która czyści układ pokarmowy. Gdy poniesie nas miłość do pizzy Pizza nie pyta, pizza rozumie. Jeśli jednak zbyt często jej się zwierzamy, może pojawić się niechciana oponka. Aby tego uniknąć, warto wiedzieć, ile będzie kosztować nas zjedzenie kawałka pizzy: 1 kawałek dużej pizzy – 43 minuty biegania na bieżni, 1 kawałek dużej pizzy – godzina biegania na orbitreku w umiarkowanym tempie, 1 kawałek dużej pizzy – 30 minut skoków na trampolinie, 1 kawałek dużej pizzy – 40 minut zumby, 1 kawałek dużej pizzy – 1,5 godziny sprzątania. A zatem jeśli nasze uwielbienie do pizzy weźmie gorę nad rozsądkiem, to czeka nas mnóstwo pracy i potu wylanego na siłowni.
Spójrz na pizzę z innej strony
Nierzadko reedycje udanych tytułów nie odnoszą sukcesów swojego poprzednika. Jednak Monopoly Junior Frozen to świetna propozycja dla wszystkich maluchów – niekoniecznie fanów „Krainy Lodu” – i znakomity wstęp do tradycyjnej wersji planszowego handlu nieruchomościami. Wykonanie produktu Wszystkie gry firmowane znakiem Hasbro z reguły produkowane są z wysokiej jakości materiałów. W przypadku gry Monopoly w wersji dla miłośników znanej bajki „Kraina Lodu” nie mogłoby być inaczej. Zabawka dedykowana jest dla dzieci od piątego roku życia, dlatego też w opakowaniu znajdują się stosunkowo małe elementy, w tym przede wszystkim pionki wykonane z tworzywa sztucznego. Należy uważać także na kostkę do gry. Plansza ze sztywnego kartonu jest trwała, zewnętrzna warstwa również się nie odkleja. Także karty wykonano z grubego papieru, dzięki czemu nie zaginają się ani nie niszczą. Oczywiście to nadal gra planszowa – więc prawdopodobnie nie przetrwa dla następnego pokolenia, na pewno jednak nie ulegnie zużyciu po jednym sezonie. Ogólny design Wszystkie elementy (co w kontekście tytułu nie dziwi) zgrabnie nawiązują do „Krainy Lodu”, którą dzieci w różnym wieku wprost uwielbiają. Poszczególne pola odwołują się do fabuły bajki i tworzą jedyne w swoim rodzaju wesołe miasteczko, a na środku planszy zamieszczono dużą grafikę przedstawiającą głównych bohaterów. Jednak tym, co dzieci cieszy najbardziej, są specjalnie zaprojektowane pionki. Dzięki temu maluch może na czas rozgrywki wcielić się w swoją ulubioną postać: Annę, Elsę lub Olafa. Figurki są półprzezroczyste i dodatkowo wzbogacone brokatem. Grywalność Nie bez przyczyny gra „Monopoly” jest jedną z najpopularniejszych planszówek w historii. Zabawa w inwestora nieruchomości była przedstawiana już w wielu formach, a wersja z „Krainą Lodu” doskonale odpowiada potrzebom dzieci w wieku około 5-10 lat. Cała plansza, jak i sposób rozgrywki, zostały specjalnie uproszczone. Rozpoczynając grę od pola START, dziecko może nabywać poszczególne atrakcje w wielkim parku rozrywki. Od tej chwili każdy inny zawodnik zatrzymujący się w tym miejscu będzie musiał wnieść ustaloną opłatę. Wysokość opłaty rośnie, jeżeli jedno dziecko wykupi wszystkie pola w danym kolorze. Funkcjonuje także karta „szansa” – na zasadach podobnych do tych, spotykanych w tradycyjnej wersji gry. Osobie losującej może trafić się zatem zarówno szczęśliwe zdarzenie, jak i pechowe. Zabawa uczy malucha odpowiedzialności oraz odpowiedniego zarządzania, co jest niezbędne do odniesienia zwycięstwa. Przede wszystkim jest jednak gwarancją doskonałej rozrywki i to za każdym razem – możliwych scenariuszy jest bowiem tak wiele, że rozgrywka zawsze toczy się w inny sposób. Monopoly Junior Frozen stanowi świetne przetarcie szlaku przed rozpoczęciem przygody z pierwotną wersją tej planszówki. Dziecko pozna podstawowe zasady gry, a także zaczerpnie wartości, które przydają się nawet w życiu dorosłym.
Monopoly Junior Frozen
Kolor szmaragdowy jest odcieniem zieleni, którego nazwa pochodzi od kamienia szlachetnego. Jest tak wyszukany, że najlepiej wygląda na wyjściowych sukienkach. Jak sprawić, żeby barwa ta należycie wybrzmiała w stylizacji? Kolor szmaragdowy to intensywna, głęboka zieleń, która świetnie nadaje się na wielkie wyjścia. Ma w sobie coś wyszukanego i niespotykanego. Wytwornie prezentuje się na szlachetnych materiałach, a noszącym je kobietom dodaje tajemniczości i klasy. Szczególnie pięknie w tym odcieniu prezentują się rudzielce. Aktorki o płomiennych włosach, jak Julienne Moore i Marcia Cross, doskonale o tym wiedzą i często na czerwony dywan wybierają szmaragdowe suknie. W takiej barwie każda kobieta będzie się wyróżniać, niezależnie od koloru włosów. Szmaragdowy najlepiej prezentuje się w towarzystwie klasycznej czerni i metalicznych barw. Źle wypada w zestawieniu z bielą i pastelami. Szary dodaje mu wyrafinowania, ale też może go zgasić. Żeby osiągnąć najlepszy efekt, warto zestawić szmaragdową sukienkę ze srebrnymi, złotymi bądź czarnymi dodatkami. Osoby, które nie boją się wyróżnić, mogą dobrać akcesoria w głębokich odcieniach fioletu, fuksji, czerwieni, a nawet kanarkowej żółci. Jeden dodatek o mocnej barwie sprawi, że stylizacja nabierze charakteru. Z motywem kwiatowym box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Joanna Hawrot, Danhen, W. Kruk, Prima Moda, Yes, Gianmarko Sukienki w kolorze szmaragdowym na tyle przyciągają wzrok, że odradza się wkładanie ich na spotkania biznesowe. Na takie okazje lepiej wybrać bardziej neutralny kolor jak np. klasyczną czerń czy popularny popiel. Szmaragd natomiast świetnie się sprawdzi na przyjęcia, wesela czy bankiety. Do pierwszej stylizacji wybraliśmy prostą sukienkę, której wyjątkowości dodają aplikacje kwiatowe na rękawach. Czerwień i róż na rękawach aż prowokują, żeby kolory te powtórzyć w dodatkach. Zdecydowaliśmy się na zamszowe czółenka na szpilkach w odcieniu fuksji, który podkreśla głęboką barwę sukienki. Przy tak kontrastowym zestawieniu kolorów pozostałe elementy stylizacji powinny być bardziej stonowane. W związku z tym dodaliśmy klasyczny czarny trencz i elegancką torebką na łańcuszku w tym samym kolorze. Całość wieńczy delikatna biżuteria. Złoty łańcuszek z kolorowymi kamieniami ożywi górną część stroju. Stylizację wzbogaciliśmy też subtelną bransoletką, która wprowadza połysk w okolicy nadgarstka. Na wielkie wyjście box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Hexeline, Zaquad, Yes, Braccatta, Guess, Moschino Skoro kolor szmaragdowy świetnie wypada na czerwony dywanie, równie dobrze będzie wyglądał na balach i wystawnych przyjęciach. Jeśli chcesz, żeby wszystkie oczy były zwrócone na ciebie, włóż szmaragdową sukienkę. Proponujemy szyfonową, długą suknię. Jest zwiewna i kobieca, a dzięki wysokiemu kołnierzowi nie jest wyzywająca. Do delikatnego materiału lepiej pasują srebrne niż złote dodatki. Postawiliśmy na srebrne dekoracyjne sandały na obcasach wysadzane kamieniami. Przy wysokich kołnierzach lepiej zrezygnować z naszyjników i nałożyć kolczyki. Do sukienki wybraliśmy bogato zdobione, wiszące kolczyki. Można dodać bransoletkę, np. srebrną z zielonymi kamieniami, nawiązującymi do koloru sukienki. Torebka również powinna być srebrna. Idealną propozycją będzie nieduża dekorowana kopertówka. Do stylizacji dobraliśmy oryginalny płaszczyk z futrzanym kołnierzem przypominający pelerynę. Z pewnością przyda się w drodze na przyjęcie. Z pazurem box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Butik, Mohito, Top Shop, Wojewodzic, Quiosque, Cassio Szmaragdowy to również świetny kolor dla kobiet z charakterem. Umożliwia stworzenie nieco zadziornej stylizacji. W tym looku postawiliśmy na sukienkę z podkreśloną talią i wszytymi w ramionach dla dekoracji suwakami, co dodaje jej lekko rockowego posmaku. Żeby to wyeksponować, włączyliśmy wyraziste czarne balerinki z ćwiekami. W tym zestawie nie mogło zabraknąć czarnej, skórzanej ramoneski, która stanowi świetne rockowe nawiązanie. Kolor czarny pojawia się też w pozostałych dodatkach. Pikowana torebka podobnie jak buty jest wykonana z lakierowanej skóry. Z kolei w pierścionku w złotej oprawie został osadzony czarny kamień w nieregularnym kształcie. Całość wieńczy czarno-złoty naszyjnik.
Szmaragdowa sukienka - eleganckie stylizacje dla każdej z nas
Jeśli rozpoczynasz dzień przy akompaniamencie gitarowych riffów, rytm twojego poranka nadawany jest przez perkusję, a uderzenie gitary basowej pozwala Ci się zrelaksować, to mam dla Ciebie osiem słuchawek, które świetnie pasują do muzyki rockowej lub metalowej. Sprawdź, które modele warto wybrać. Rock on! Historia rocka oraz metalu sięga połowy XX wieku. Przez dziesięciolecia muzyka ta stawała się głosem kolejnych generacji, ewoluowała i rozdzielała się na przeróżne podgatunki i style. Bez względu, czy mowa o brzmieniach cięższych, lżejszych, starszych lub nowszych, spoiwem muzyki rockowej jest zawsze gitara elektryczna i jej porywające riffy. Nie obejdzie się bez nich psychodeliczny rock, j-rock, grunge, punk rock, djent, death lub trash metal. Brzmienia instrumentu nie zabrakło również w nowszych nurtach elektroniczno-rockowych, nu metalowych i eksperymentalnych. Nie sposób zapomnieć o charyzmatycznych frontmanach, którzy kreowali tożsamość zespołów rockowych, ich mocne wokale stanowiły często clou samej muzyki. Ważna jest też rola sekcji rytmicznej, czyli gitary basowej oraz perkusji, bez których muzyka nie miałaby takiej potęgi i rytmu, po prostu brzmiałaby pusto. Często te dwa instrumenty mają więcej do powiedzenia niż gitary, nierzadko przejmują one prowadzenie na scenie. To oczywiście uproszczony opis muzyki, ale potrzebny jest punkt wyjścia do określenia pożądanej sygnatury brzmienia słuchawek. Zacznijmy od basu, który nie powinien być wybrakowany w średnim i wyższym podzakresie, dzięki temu będzie odpowiednio wspierał gitarę basową oraz gitary elektryczne. Mniej ważny w tym wypadku jest subbas. By gitary brzmiały odpowiednio gęsto i zadziornie, potrzebna jest niska średnica i odpowiednia dawka wyższego podpasma, która nada muzyce nieco charakterystycznego „brudu”. Środek odpowiada także za wokale i wszystkie żywe instrumenty, więc bez niego się nie obejdzie. Wysokie tony nie powinny być jazgotliwe, aby gitary nie brzmiały zbyt ostro, ale nie może ich również brakować. Gitarzyści solowi często wspinają się wysoko po skali dźwięku – dobrze jest, aby słuchawki nie przyciemniały za mocno sopranu. Wybrałem zarówno modele dokanałowe, jak i nagłowne, z różnych przedziałów cenowych, które powinny sprostać zadaniu dobrej prezentacji muzyki rockowej i metalowej. Brainwavz HM5 (ok. 600 zł) typ: wokółuszne, zamknięte przetworniki: dynamiczne impedancja: 64 Ω skuteczność: 105 dB masa: 280 g Brainwavz HM5 to słuchawki chińskiego producenta, które mogą bez problemu konkurować z urządzeniami znanych marek pokroju AKG, Sennheisera lub Beyerdynamica. Mają konstrukcję wokółuszną i są zamknięte – mocno tłumią odgłosy otoczenia, a poduszkowe pady zapewniają dobry komfort. Słuchawki robią wrażenie wiernym basem, dobrą średnicą, dużą ilością detali i bezpośrednim przekazem. Rock lub metal będą brzmiały z odpowiednią energią, gitarom nie zabraknie masy i zadziorności, a perkusja nada brzmieniu odpowiedni rytm. box:offerCarousel Grado SR60E (ok. 430 zł) typ: nauszne, otwarte przetworniki: dynamiczne impedancja: 32 Ω skuteczność: 98 dB masa: 180 g Grado jest kultową marką z Brooklynu, a SR60E to podstawowy model w najnowszej serii producenta. To niewielkie słuchawki nauszne o wzornictwie w stylu retro i otwartej konstrukcji, więc nie można liczyć na mocną izolację od otoczenia. SR60E cechują się natomiast dynamicznym basem, mocno zarysowaną średnicą i sopranem w wysokiej rozdzielczości – w efekcie wzorowo współgrają z gitarowymi riffami i zachrypniętymi wokalami. Dobre wrażenie robi także przestrzeń, instrumenty eksponowane są bezpośrednio i wyraziście. To świetny wybór także do starszego rocka i heavy metalu. box:offerCarousel Brainwavz ProAlpha (ok. 160 zł) typ: dokanałowe przetworniki: dynamiczne 11 mm impedancja: 20 Ω skuteczność: 115 dB ProAlpha to słuchawki dokanałowe dostępne w sprzedaży od lat. Dzielą konstrukcję z modelem Brainwavz M1 (test), który brzmi klarownie i neutralnie. Wersja ProAlpha (test) posiada natomiast strojenie, które lepiej poradzi sobie z muzyką gitarową. Słuchawki mają podkreślony średni zakres basu i wyraźną niską średnicę, brzmią cieplej i trochę bardziej naturalnie. W efekcie odpowiednio przekazują charakter rocka i metalu, dobrze prezentują męskie oraz damskie wokale i nie ujmują dynamiki perkusji. box:offerCarousel Audio-Technica ATH-M40X (ok. 400 zł) typ: wokółuszne, zamknięte przetworniki: dynamiczne 40 mm impedancja: 35 Ω skuteczność: 98 dB masa: 240 g ATH-M40X to drugi w hierarchii model słuchawek monitorowych Audio-Technica. Ma podobną konstrukcję do wyższych ATH-M50X, czyli zamkniętą i wokółuszną. Słuchawki oferują dobrą ergonomię i sprawdzą się zarówno w domu, jak i w drodze. Brzmienie jest lżejsze i mniej efektowne w porównaniu do modelu wyższego – bas jest nadal wyraźnie zaznaczony, średnica bliska i mocna, a góra pasma odpowiednio spokojna i czytelna. Słuchawki bardzo ładnie przekazują przesterowane gitary, perkusję oraz wokale. box:offerCarousel Encore Rockmaster Live (ok. 129 zł) typ: nauszne, zamknięte przetworniki: dynamiczne 38 mm impedancja: 32 Ω skuteczność: 98 masa: 125 g Encore Rockmaster Live są hitowymi słuchawkami mobilnymi. Mają niewielką i składaną konstrukcję z zamkniętymi komorami przetworników oraz nausznymi padami. Rockmaster Live (test) podkreślają bas, a przy tym nie wycinają średnicy oraz wysokich tonów. Rozdzielczość dźwięku jest zaskakująco wysoka, jak na ten przedział cenowy. Pochwalić należy także wypinany kabel oraz zamienne nauszniki w zestawie – dodatkowe są welurowe i przyjemne w dotyku. Live to więc świetny wybór dla fana rocka, także pod względem wzornictwa, kolorystycznie dominuje matowa czerń. box:offerCarousel Audeze LCD-2 (ok. 4500 zł) typ: wokółuszne, otwarte przetworniki: planarne 106 mm impedancja: 60 Ω skuteczność: 90 dB masa: 490 g Audeze to marka specjalizująca się w produkcji słuchawek z przetwornikami planarnymi (ortodynamicznymi), które są znakomite do muzyki rockowej, także tej w bardziej klasycznym wydaniu. Audeze LCD-2 potrafią wygenerować masywne i kształtne brzmienie instrumentów, nie brakuje im dociążonego basu ani naturalnej średnicy. Wysokie tony nie ograniczą swobody gitarowym solówkom. Rozdzielczość dźwięku robi wrażenie, fani gitar docenią ich zarysowany dźwięk, głosy wokalistów będą bliskie i naturalne. Trzeba jednak pamiętać o wzmacniaczu, ponieważ Audeze LCD-2 to typowo stacjonarny sprzęt. box:offerCarousel FiiO F1 (ok. 79 zł) typ: dokanałowe przetworniki: dynamiczne 9,2 mm impedancja: 16 Ω skuteczność: 97 dB masa: 18,6 g F1 (test) to podstawowy model słuchawek FiiO, chińskiego giganta produkującego mobilne audio. To dokanałówki wykonane z tworzyw sztucznych, wyposażone w usztywniany futerał oraz solidne nakładki silikonowe. Można liczyć także na mocny kabel, dobrą ergonomię i przyzwoite tłumienie. Brzmienie FiiO F1 jest przyciemnione, podkreślone w basie, ale nadal odpowiednio bliskie i ciepłe w średnicy. Słuchawki spodobają się użytkownikom szukającym klimatycznego brzmienia w lżejszej i cięższej muzyce. Gitarom nie zabraknie energii, ale nie będą jeszcze kłuć w uszy. box:offerCarousel Koss Porta Pro (ok. 140 zł) typ: nauszne, otwarte przetworniki: dynamiczne impedancja: 60 Ω skuteczność: 101 dB masa: 60 g Kultowe słuchawki, których historia sięga lat 80. Ich konstrukcja jest składana, a pałąk spinany, przez co zajmują bardzo mało miejsca. Dodatkowy mechanizm pozwala przenieść nacisk z nausznic na głowę, więc mimo nausznej konstrukcji ergonomia jest całkiem niezła. Brzmienie wypada świetnie, jest lekko przyciemnione, zagęszczone, masywne w średnicy i basie. Dźwięk słuchawek ma odpowiednią werwę do przeróżnej muzyki gitarowej. Trzeba jednak pamiętać, że to konstrukcja otwarta, więc Koss Porta Pro mogą nie sprawdzić się w hałaśliwym otoczeniu, w takich warunkach lepiej poradzą sobie zamknięte Encore Rockmaster Live. box:offerCarousel Kilka słów na koniec Powyższa lista to tylko propozycje i sugestie, więc warto zapoznać się z innymi produktami wymienionych marek. Według mnie lepiej unikać urządzeń, których sygnatura brzmienia ma kształt litery „V”, czyli wycina pasmo środkowe. Średnica jest bardzo ważna dla dobrego brzmienia rocka, metalu i wielu innych gatunków muzycznych. Jeśli jednak wolimy bardziej syntetyczne brzmienie rocka lub nowszego metalu, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sięgnąć np. po Encore Rockmaster OE, JBL T450, Brainwavz Jive lub RHA MA390. Liczy się przede wszystkim satysfakcja z muzyki.
8 polecanych słuchawek do rocka i metalu
Druga część serii gier wideo o hakerach walczących z korporacją Blume jest znacznie ciekawsza i bardziej grywalna od swojego poprzednika. Wielka w tym zasługa walczącego z twórcami ctOS głównego bohatera, którego po prostu nie da się nie polubić. Ubisoft przygotowując „Watch Dogs 2” pokazał, że potrafi wyciągnąć wnioski ze swoich błędów. „Watch Dogs” było grą, która podzieliła graczy i krytyków. Wielu osobom podobała się produkcja, która pozwalała podróżować po Chicago i bez przeszkód włamywać się do wszelkich urządzeń elektronicznych. Dla innych okazała się ona rozczarowaniem ze względu na jakość oprawy audiowizualnej i modelu jazdy oraz ciężki klimat i charakter głównego bohatera. „Watch Dogs 2” nie popełnia grzechów poprzednika Gra jest niemal pod każdym względem lepsza niż pierwsza część. W „Watch Dogs 2” przenosimy się do San Francisco. Przeciwnikiem gracza ponownie jest korporacja Blume, ale tym razem nie wcielamy się w mrocznego mściciela, który chce się zemścić na mordercach i idzie po trupach do celu. Tym razem jesteśmy młodym Marcusem: lekkoduchem i hakerem, który chce napsuć krwi korporacji odzierającej Amerykanów z prywatności. Gra ma znacznie lżejszy klimat. Twórcy nie wciągają nas w mroczną historię z zemstą w tle. Zamiast tego Marcus, wykonując misje, żartuje, bawi się, robi sobie wszędzie selfie, a jego hakerski kolektyw DedSec... zbiera followersów w sieci. „Watch Dogs 2” jest żywe i pełne zawartości W grze jest główny wątek fabularny, który prowadzi gracza przez kolejne misje, ale, co typowe dla produkcji Ubisoftu, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Oprócz tego jest mnóstwo aktywności pobocznych. W „Watch Dogs 2” nie brakuje misji, przedmiotów do kolekcjonowania, sekretów do odkrycia, ubrań do kupienia itp. Jest też mnóstwo nawiązań do współczesnych technologii, a gra rysuje dość ponurą wizję rozwoju Internetu Rzeczy, ale wykorzystuje takie motywy jak np. drukarki 3D, które znajdują się w siedzibie DedSec i pozwalają na... drukowanie broni. Bohater z kolei może używać smartfona z aplikacjami. Mechanika „Watch Dogs 2” doczekała się kilku usprawnień Nowością są drony – jeżdżący i latający – które gracz może wysłać na zwiad. Nie zabrakło oczywiście możliwości hakowania elementów otoczenia, a także zwiedzania całej mapy przez przeskakiwanie między podłączonymi do sieci kamerami. Pojawił się też tryb widoku, który rozmazuje otoczenie, ale wyświetla instalacje elektryczne. Poprawy doczekała się fizyka jazdy, a prowadzenie pojazdów jest znacznie łatwiejsze. W grze pojawiły się bronie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by ich nie wykorzystywać i likwidować wrogów bez rozlewu krwi. Nie zabrakło też trybu wieloosobowego, w którym gracze mogą wskakiwać do świata generowanego na komputerze innej osoby i wykonywać różnorakie misje. Podsumowanie „Watch Dogs 2” okazało się miłym zaskoczeniem. Rozczarowująca pierwsza część ostudziła entuzjazm przed premierą sequela, a ten bardzo pozytywnie zaskakuje. Gra daje niesamowitą frajdę, a sympatyczny główny bohater i jego kompani nadają tytułowi kolorytu. Produkcji Ubisoftu na dobre wyszło rozluźnienie atmosfery. W grze o hakerach walczących ze złowrogą korporacją jest oczywiście miejsce na porywającą historię niczym z hollywoodzkiego filmu akcji, ale „Watch Dogs 2” pokazało, że podejście niemal komediowe też się sprawdza. W „Watch Dogs 2” można zagrać na platformach PC, Xbox One i PlayStation 4. Przeczytaj również recenzję gry "Grand Theft Auto V"!
„Watch Dogs 2” – recenzja gry
Czy gang siedemdziesięciolatków może zamieszać w świecie przestępczym? Okazuje się, że jak najbardziej. Gdy Emerycka Szajka zostaje wplątana w rozgrywki poważnych przestępców, staje się oczywiste, że kryminalnym geniuszem można zostać nawet po siedemdziesiątce. Co robić, gdy ma się ponad siedemdziesiąt lat, żyje się w domu opieki, który nie spełnia niczyich oczekiwań, i wraz z pozostałymi rezydentami dochodzi się do wniosku, że lepiej byłoby nawet w więzieniu? To proste! Wystarczy utworzyć grupę, wymyślić chwytliwą nazwę i ruszyć na podbój świata. A raczej portfeli zamożnych gości luksusowego hotelu. Emerycka Szajka planuje bowiem skok, który przyniesie im bogactwo i przestępczą sławę. Przestępcy z domu spokojnej starości Martha, Geniusz, Stina, Grabi i Anna-Greta czuli się znudzeni i sfrustrowani. Po zmianie właściciela w domu opieki dostawali niesmaczne, niezdrowe jedzenie, które przypominało bezkształtną papkę pozbawioną jakiegokolwiek smaku. Nie mieli okazji do ruchu, a brak aktywności fizycznej powodował, że czuli się ociężale i ospale. Dodatkowo nowy właściciel na wszystkim oszczędzał, a personel pozostawiał pensjonariuszy samych sobie. Piątka emerytów postanowiła zatem zmienić swoją spokojną starość na życie pełne przygód i niebezpieczeństw. Bohaterowie doszli do wniosku, że będą niczym Robin Hood okradać tych, którzy mają za dużo, i rozdawać łupy tym, którzy pieniędzy potrzebują. Nie przypuszczali jednak, że rozpoczęcie działalności przestępczej przyciągnie uwagę kryminalistów z prawdziwego zdarzenia. Przestępcy, średnia wieku – 80 lat „Seniorzy w natarciu” to książka, która niesamowicie wciąga już od pierwszych stron. Nietypowy pomysł, ciekawe i zabawne postacie, niesamowita akcja, a także wszechobecny humor – te elementy sprawiają, że powieść Cathariny Ingelman-Sundberg to prawdziwa przyjemność z czytania. Oryginalny dowcip i staruszkowie, którzy nie dadzą sobie w kaszę dmuchać – to się nie mogło nie udać. Książka zachwyca podejściem do głównych bohaterów i ich wieku. Autorka opisuje przemianę, która sprawiła, że ze znudzonych życiem, wegetujących przed telewizorami starców zamienili się w energicznych, pełnych pomysłów i chęci do życia ludzi, którzy ze swojego wieku uczynili atut. Starość to żadna przeszkoda! Bohaterowie bawią do łez, a ich plany i kolejne przestępstwa powodują szeroki uśmiech na twarzy. Cieszy ich radość z życia, żywiołowość i masa pomysłów, których nie boją się realizować. Książka jest napisana w niezwykle lekki i zabawny sposób, który sprawia, że czyta się ją jednym tchem. Pozycja obowiązkowa dla osób, które szukają oryginalnego humoru i niebanalnej akcji. Źródło okładki: www.soniadraga.pl
„Seniorzy w natarciu” Catharina Ingelman-Sundberg – recenzja
Mięso drobiowe jest nie tylko pyszne, ale także lekkostrawne. Możesz przygotować z niego pyszną potrawkę, kolorowe szaszłyki mięsno-warzywne czy faszerowane roladki. Pierś z kurczaka będzie doskonałym dodatkiem do czerwonego curry, a chrupiące panierowane udka będą smakowały znakomicie z frytkami z batatów i sosem ziołowym na bazie jogurtu greckiego. Mięso drobiowe jest źródłem pełnowartościowego białka, które powinno być spożywane zwłaszcza przez osoby aktywne fizycznie lub te, które chcą pozbyć się zbędnego tłuszczyku. To białko pełnowartościowe i przede wszystkim dobrze przyswajalne przez organizm człowieka. Mięso zawiera także nienasycone kwasy tłuszczowe i przeciwutleniacze. Najlepiej jeśli będziesz wybierał drób z hodowli ekologicznych. A z czym warto go podawać? Melisa cytrynowa Umyte mięso warto mocno natrzeć świeżymi liśćmi melisy cytrynowej. Wówczas zyska nie tylko niesamowity zapach, ale także smak. To roślina, dzięki której mięso drobiowe zyska nowy, egzotyczny wymiar. Melisa świetnie zastępuje trawę cytrynową. Jeśli chcesz wzmocnić jej cytrusowy smak, posyp listkami danie tuż przed jego podaniem. Roślina ta słynie z niezwykłych właściwości uspokajających, ale to nie jedyne jej zalety. Skutecznie poprawia ona nastrój, uśmierza bóle głowy, pobudza układ trawienny do działania, zwiększa wydzielanie soku żołądkowego, działa przeciwbakteryjnie i przeciwgorączkowo. Lubczyk Lubczyk to nie tylko naturalny afrodyzjak, ale również zioło świetnie komponujące się z daniami, których głównym składnikiem jest drobiowe mięso. Swoim smakiem i zapachem przypomina liście selera, suszony jest nieco mniej intensywny. Wiele osób wyczuwa w nim aromat piżma i owoców cytrusowych. Zioło jest cenne nie tylko ze względu na walory smakowe. Lubczyk działa moczopędnie, pomaga pozbyć się opuchlizny i szkodliwych toksyn z organizmu. Wpływa pozytywnie na układ pokarmowy oraz trawienny – pomaga pozbyć się wzdęć, łagodzi niestrawność. Amarantus box:video Panierka robiona z tradycyjnej mąki będzie ciężkostrawna i kaloryczna. Lepszym rozwiązaniem jest przygotowanie chrupiących skrzydełek lub udek kurczaka w panierce z amarantusa. To także doskonałe rozwiązanie dla osób będących na diecie bezglutenowej. Amarantus nazywany jest zbożem XXI wieku, ma niski indeks glikemiczny i mnóstwo błonnika. To doskonałe źródło wapnia, które wzmacnia kości oraz witamin z grupy B odpowiadających za prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego.Amarantus pozwala również utrzymać odpowiedni poziom cukru we krwi i przyspiesza metabolizm. Mięta Kurczak marynowany w mięcie lub z dodatkiem sosu na bazie tego zioła to doskonały pomysł na ciepłe letnie popołudnia i wieczory. Będzie smakował niesamowicie orzeźwiająco, jeśli dodatkowo natrzesz go sokiem z limonki. To danie znakomite na weekendowego grilla z przyjaciółmi. Mięta działa odświeżająco, zwłaszcza podczas upalnych dni. Łagodzi dolegliwości żołądkowe, pomaga pozbyć się wzdęć i nudności. Zioło dzięki intensywnemu zapachowi oczyszcza delikatnie drogi oddechowe. Wykazuje też działanie antyseptyczne. Znajdziesz w nim takie składniki mineralne, jak żelazo, magnez, wapń i potas. Tymianek Kurczak z tymiankiem zachwyci nawet najbardziej wybrednych gości. To danie, które swoim smakiem rozbudza wspomnienia o greckich plażach, ciepłych letnich wieczorach i morskiej bryzie. Tymianek łagodzi problemy skórne, takie jak zaczerwienienia, wypryski czy trądzik. Wspomaga działanie układu oddechowego i pokarmowego. Łagodzi również bóle reumatyczne.
5 zdrowych sposobów na drób
Kobiety już dawno temu udowodniły, że w tworzeniu kryminałów dorównują mężczyznom. A jak wypadają kobiece bohaterki powieści z dreszczykiem? Kobiety w kryminałach już jakiś czas temu przestały pełnić funkcję jedynie pięknej ozdoby. Dzisiaj wielu ikonicznych bohaterów powieści kryminalnych to właśnie kobiety – fascynujące, skomplikowane i... zawsze gotowe stawić czoła mężczyznom. Sprawdźcie, które bohaterki kryminałów uznaliśmy za najciekawsze! „Motylek” Katarzyna Puzyńska Debiutancka powieść Puzyńskiej to jednocześnie pierwsze spotkanie czytelnika z charyzmatyczną komisarz Klementyną Kopp. Jedni z miejsca ją pokochają, inni poczują, że ta bohaterka będzie testować ich cierpliwość. Jedno jest pewne: autorka, która z wykształcenia jest psychologiem, w „Motylku” stworzyła postać pełnokrwistą, charakterną, która czasem potrafi zaleźć za skórę. W połączeniu z galerią innych fantastycznych postaci kreacja upartej pani komisarz sprawia, że pierwsza powieść z serii o Lipowie to udany debiut i mocny wstęp do wciągającego, trzymającego w napięciu cyklu. box:offerCarousel „Żniwiarz” Gaja Grzegorzewska Seria o detektyw Julii Dobrowolskiej doczekała się już sześciu tomów, ale to pierwszy z nich – „Żniwiarz” pozostaje faworytem wielu fanów twórczości pisarki. Opowieść o makabrycznej zbrodni, która wstrząsa małym, sielskim miasteczkiem wciąga od pierwszych stron. Ciekawa jest też oczywiście postać samej Dobrowolskiej – nieoczywistej, interesującej, nieco „męskiej” kobiety, która sprawdza się w zawodzie zarezerwowanym dotychczas dla mężczyzn. Być może stąd u niej ta często spotykana „manifestacja testosteronu”, tak rzadko spotykana u postaci kobiecych w polskiej literaturze. box:offerCarousel „Chciwość” Marta Guzowska Czy z archeologii można uczynić ciekawy, wciągający temat kryminału? Guzowska udowadnia „Chciwością”, że jeśli za dany motyw bierze się utalentowana, sprawnie posługująca się piórem pisarka, to wszystko jest możliwe. Opowieść o niebezpiecznych perypetiach Simony Brenner – za dnia archeolożki, a nocą złodziejki dzieł sztuki – to solidna dawka porządnej literatury. Dzięki podwójnej naturze i nietuzinkowości głównej bohaterki autorce udało się ciekawie zmodyfikować gatunek klasycznego kryminału i tchnąć w niego nowe życie. box:offerCarousel „Chirurg” Tess Gerritsen Powieści amerykańskiej pisarki to wprowadzenie do kryminalnego świata nie jednej, lecz dwóch ciekawych kobiecych bohaterek (choć akurat w „Chirurgu” poznajemy tylko jedną z nich). Historia mordercy, który przed dokonaniem zbrodni poddaje swoje kobiece ofiary makabrycznemu „zabiegowi” wycięcia macicy mrozi krew w żyłach i nie pozwala oderwać się od lektury. Akcja powieści toczy się szybko, wątek miłosny nie wydaje się wymuszony, a bohaterowie są fascynujący i ciekawi. box:offerCarousel „Pochłaniacz” Katarzyna Bonda Kolejne powieści Bondy, nazywanej polską „królową kryminału”, budzą wielkie emocje. Przy takiej popularność nie dziwi fakt, że ma tylu przeciwników, co oddanych fanów, z zapartym tchem czekających na każdą kolejną publikację pisarki. Być może to dlatego przeglądając recenzje „Pochłaniacza”, można odnieść wrażenie, że czyta się o dwóch różnych książkach. Oceny są bowiem skrajne – raz euforyczne, wychwalające powieść, innym razem gorzkie, pełne rozczarowania, zarzucające wydawcy nadmierną promocję twórczości Bondy, która nie przekłada się na jakość literacką. Jestem fanem „Pochłaniacza”, pierwszej powieści z serii „żywiołów” Saszy Załuskiej. Skomplikowana bohaterka, jej interesujący zawód profilerki policyjnej i skomplikowana, zawiła, łącząca przeszłość z teraźniejszością intryga to elementy, które nie pozwalają odłożyć książki przed przewróceniem ostatniej strojy. Czy jest to powieść wybitna? Z pewnością nie. Ale chciałbym, żeby wszystkie polskie kryminały były takie „nieidealne”. box:offerCarousel „Mroczny zakątek” Gillian Flynn Siostra, która przed laty oskarżyła brata o zabójstwo matki i dwojga rodzeństwa powraca, by udowodnić jego niewinność. Libby, bohaterka „Mrocznego zakątka”, jest antypatyczna i odpychająca. I doskonale skonstruowana przez Gillian Flynn, autorkę słynnej „Zaginionej dziewczyny”, która udowadnia, że sukces tej książki nie był dziełem przypadku. box:offerCarousel Bohaterki powieści kryminalnych to kobiety z krwi i kości, którym niestraszne są nawet najmroczniejsze zagadki. Nie są idealne i pozbawione wad, ale chyba właśnie to sprawia, że tak fascynują.
6 kryminałów z kobietą w roli głównej
Po wodzie kokosowej, soku z brzozy i aloesowym przyszedł czas na herbatę Matcha. Jej dobroczynne właściwości ludzie Dalekiego Wschodu poznali już setki lat temu, teraz czas na nas. Warto jednak wiedzieć, że Matcha to nie tylko napój, ale także wielowiekowa tradycja jej parzenia. Czym jest Matcha i jakie korzyści niesie naszemu organizmowi? Czym jest Matcha? Matcha to japońska herbata uzyskiwana z wysokogatunkowej zielonej herbaty Tencha. Od tradycyjnie parzonej zielonej herbaty odróżnia ją to, że dzięki zmieleniu suszonych liści przybiera postać proszku. Po zalaniu go gorącą wodą i wymieszaniu uzyskujemy ceniony na całym świecie napój. Wydawać by się mogło, że oprócz konsystencji niczym nie różni się od znanej nam herbaty zielonej. To nieprawda, ponieważ wypicie Matchy wraz ze zmielonymi liśćmi ma dużo bardziej korzystny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu. Chroni przed rakiem Herbata Matcha to w głównej mierze bogactwo przeciwutleniaczy. Są to enzymy i składniki odżywcze, które spełniają w naszych organizmach bardzo ważną funkcję – walczą z wolnymi rodnikami. Dzięki temu nie tylko czujemy się zdrowsi i młodsi, ale zapobiegamy także wielu chorobom. Matcha jest jednak najbardziej ceniona ze względu na zawartość jednego z typów antyoksydantów, a mianowicie katechiny. Grupa ta obejmuje wiele związków, jednak najistotniejszym jest ten o nazwie EGCG. Wielokrotnie przeprowadzone badania udowodniły, że posiada on nie tylko zdolności chroniące przed powstawaniem zmian nowotworowych w organizmie, ale jest również w stanie zahamować lub całkowicie zatrzymać procesy rozwojowe komórek nowotworowych. Pobudza i odpręża Od tysięcy lat Matcha jest stosowana przez azjatyckich mnichów w celu wyciszenia i odprężenia. Właściwości relaksujące zawdzięcza zawartości aminokwasu o nazwie L-teanina, który skutecznie pozwala na odprężenie umysłu i ciała, ale jednocześnie nie wywołuje uczucia otępienia. Herbata Matcha powinna więc na stałe wejść do jadłospisu wszystkich, którzy mają stresującą pracę oraz studentów i uczniów, dla których pamięć i koncentracja są kluczem do sukcesu. L-teanina wpływa na pobudzenie i daje zastrzyk energii. Ma właściwości podobne do tych, które uzyskujemy dzięki kawie. Zaletą jest jednak to, że energia jest uwalniana stopniowo i równie powoli zanika. Dzięki Matchy unikniemy charakterystycznego dla kawy gwałtownego pobudzenia i równie nagłego spadku energii. Odchudza i oczyszcza Matcha powinna znaleźć się w menu osób będących na diecie, która nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Dzięki przyspieszeniu przemiany materii Matcha pozwala gubić więcej kilogramów w krótszym czasie. Oprócz tego, że pomaga w odchudzaniu, pozwala oczyścić organizm z nagromadzonych toksyn i niewydalonych produktów przemiany materii. Pita codziennie, pozwala na regulację poziomu cholesterolu we krwi. Dzięki temu, że nie pozwala na jego odkładanie się w naczyniach krwionośnych, zapobiega miażdżycy. Badania potwierdziły, że mężczyźni regularnie pijący herbatę Matcha są o 11% mniej narażeni na rozwój chorób serca niż ci, którzy nie włączyli jej do diety. Sposób przygotowania Matchy Matcha to nie tylko herbata, ale też cały proces jej zaparzania. Do jej przygotowania będziemy potrzebować bambusowej łyżeczki zwanej chasaku, miseczki – chawan oraz bambusowej miotełki do ubijania, czyli chasen. Przyrządy te pozwolą nam na tradycyjne przyrządzenie Matchy, praktykowane już od IX wieku. Potrzebne akcesoria bez problemu dostaniemy pojedynczo, ale także w zestawach. Herbata Matcha ma bardzo intensywny smak i silne właściwości, dlatego do przygotowania jednej filiżanki napoju będziemy potrzebować tylko pół łyżeczki sproszkowanej herbaty. Zalewamy ją wodą o temperaturze 80 stopni, a następnie – chcąc uniknąć grudek – mieszamy płyn bambusową trzepaczką. Tak przygotowany napój należy wypijać w całości jeden lub dwa razy dziennie.
Herbata Matcha – poznaj jej właściwości
Uporczywe plamy na dywanach, sofach, tapicerkach samochodowych często nie dają nam spokoju. W szczególności jeśli jesteśmy rodzicami małych dzieci, mamy psy, koty lub inne zwierzęta, które lubią nabrudzić. Męczymy się z doprowadzeniem tych powierzchni do czystości. Na szczęście jest na to sposób – odkurzacz piorący oraz dobra chemia, dzięki którym nasze meble będą wyglądać jak nowe. Nowy odkurzacz serii Home Znana firma Lavor posiada w swojej ofercie model odkurzacza, który idealnie sprawdzi się do domowych zastosowań – GBP 20. Firma poszerzyła swoją ofertę o urządzenie z serii Home – wersja domowa. Odkurzacz ten występuje w serii profesjonalnej – również nazywa się GBP 20, lecz jest szary oraz posiada wyższe parametry. Odkurzacz wizualnie przedstawia się dość nietypowo, wyglądem bowiem przypomina robota R2-D2 z filmu „Gwiezdne Wojny”. Urządzenie jest niewielkich gabarytów, występuje w kolorze niebieskim, z zaokrągloną pokrywą zbiornika. Na pierwszy rzut oka, wygląda bardzo solidnie – wszystkie elementy są idealnie ze sobą spasowane. Na pokrywie zbiornika możemy znaleźć ergonomiczny uchwyt. Pokrywa ta jest zabezpieczona przez solidne blokady, tak aby w trakcie prania oraz przemieszczania urządzenie nie otworzyło się. Na obudowie znajdziemy dwa intuicyjne guziki – do odkurzania oraz rozpryskiwania chemii. Dodatkowym atutem są duże i bezśladowe koła ułatwiające transport odkurzacza. Jeden odkurzacz – wiele funkcji Odkurzacz nie tylko sprawdzi się podczas prania, ale również standardowego zbierania kurzu. Posiada on funkcję odkurzania (na sucho oraz na mokro). Siła ssąca jest na tyle duża, że urządzenie poradzi sobie z domowymi zabrudzeniami. Odkurzacz został wyposażony w bardzo duży zbiornik – to aż 20 litrów! W porównaniu do standardowych odkurzaczy piorących – urządzenie firmy Lavor, posiada bardzo dobre parametry. Maksymalna moc silnik to 1400 W, przy czym podciśnienie wynosi 270/27 mbar/kPa. Przepływ powietrza to 70 l/s, moc pompy detergentu to 2 bary czyli 0,25 l/min. Dzięki takiej specyfikacji w bardzo szybki sposób odświeżymy naszą kanapę, dywan, materac czy wnętrze samochodu. Pozbędziemy się nieprzyjemnego zapachu po papierosach i pozostawimy piękną woń, w zależności od wybranej chemii. Wysoka jakość komponentów Zbiornik został wykonany z bardzo mocnego materiału, więc nie musimy się obawiać pęknięć, czy uszkodzeń obudowy. Średnica rury wynosi standardowo 35 mm, czyli jak w większości odkurzaczy, co daje nam możliwość dokupienia różnorodnych ssawek dostępnych na rynku. Bardzo miłym zaskoczeniem są parametry dotyczące kabla i węża. Projektanci wyposażyli model GBP 20 w kabel zasilający o długości 4 metrów oraz długi 2 metrowy wąż ssący. Szeroki wachlarz akcesoriów Całe wyposażenie urządzenia jest niezwykle imponujące, ponieważ bardzo rzadko mamy możliwość zakupienia odkurzacza z takimi dodatkami. Producent oferuje nam przy zakupie – jak już wcześniej wspomniano – węża ssącego o długości 2 metrów, dwie rury o długości 0,45 metra o średnicy 35 mm, ssawkę podłogową, nakładkę z włosiem na ssawkę podłogową, ssawkę okrągłą z włosiem, ssawkę szczelinową, filtr piankowy, worek papierowy, szeroką oraz wąską ssawkę do prania. Jak widać, na sam start nie potrzebujemy niczego więcej. Cały zestaw zapewnia nam możliwość rozpoczęcia sprzątania, jak ten tylko pojawi się w domu. Niezbędny będzie jednak zakup chemii, nad którą warto się chwilę zastanowić, ponieważ skuteczne środki czystości to podstawa. Nawet jeśli mamy bardzo dobry odkurzacz, to bez odpowiedniej chemii nie zdziałamy zbyt wiele. Z dodatkowych zalet, jakie posiada ten odkurzacz, to system zasysania z chłodzeniem turbiny –urządzenie posiada dobre odprowadzenie ciepła, dzięki czemu jest znacznie mniej narażone na przegrzewanie się, niż standardowe odkurzacze znanych producentów. Duży, 2 litrowy zbiornik na środki czyszczące oraz możliwość dolewania czystej wody do odkurzacza pozwala nam na ciągłą pracę, bez konieczności przerywania jej. W celu zabezpieczenia urządzenia, w pokrywie pod silnikiem, został umieszczony pływak, który chroni turbinę przed zalaniem. Nie musimy obawiać się, że woda w zbiorniku podniesie się tak wysoko, że uszkodzi nam odkurzacz. Firma Lavor nie jest najbardziej rozpoznawalną marką na polskim rynku. Nie zmienia to jednak faktu, że produkty, jakie wprowadzają do Polski, są bardzo przemyślane. Przykładem jest Odkurzacz GBP 20 – solidnie wykonany, z wysokiej jakości komponentami, małych gabarytów – skrywający dużą moc silnika. W tym przedziale cenowym jest to jeden z lepszych odkurzaczy domowych. Niestety nie nadaje się on do użytku profesjonalnego, ale jako domowy pogromca brudu sprawdzi się idealnie.
Test odkurzacza Lavor GBP 20
Czy ostatnimi czasy ktokolwiek słyszał o drużynowej skradance taktycznej? Produkcja studia Mimimi Productions wskrzesza ten zapomniany gatunek, i to w wielkim stylu. „Każdy ma w swojej szafie kościotrupa” – to luźne tłumaczenie angielskiego powiedzenia. Możemy stwierdzić, że takim szkieletem był gatunek, którego reprezentantem jest „Shadow Tactics: Blades of the Shogun”. Niemieccy deweloperzy nie tylko wyciągnęli go z szafy, ale także sprawili, że wrócił do żywych. I trzeba przyznać, że dawny denat jest pełen werwy. Wśród kwitnących wiśni „Shadow Tactics” jest drużynową skradanką taktyczną obserwowaną w rzucie izometrycznym w pełnym 3D. Scenariusz jest osadzony w historii Japonii z okresu Edo. Twórcy, luźno wzorując się na prawdziwych wydarzeniach, opowiadają o grupie śmiałków służących szogunowi, który niedawno przejął władzę nad krajem. Mimo że kraj zaczął nieźle prosperować, to grupy spiskowców knują przeciwko niemu i za wszelką cenę chcą go obalić. Bohaterowie, będący elitarną grupą do zadań specjalnych, mają na celu przerwać intrygę oraz dowiedzieć się, kto za nią stoi. Fabuła, która nie jest w tej grze gwoździem programu, jest przyjemna, choć nieprzesadnie zaskakująca. Nie jest to jednak dużą wadą, ponieważ tym, co przykuje uwagę gracza, będzie rozgrywka. Sake dla strażnika… W grze wcielamy się w pięcioro bohaterów o zróżnicowanych zdolnościach. Hayato jest świetnie wyszkolonym ninja, potrafi wspinać się na budynki oraz rzucać kamieniami i shurikenami. Yuki to dziewczyna – specjalistka w kradzieży oraz stawianiu pułapek. Może zwabiać przeciwników, używając fletu. Mugen jest potężnym samurajem, mistrzem walki. Jest w stanie likwidować grupy przeciwników, używając dwóch katan, oraz nęcić strażników odpowiednio pozostawioną butelką sake. Aiko potrafi z łatwością infiltrować wrogie obozy oraz absorbować uwagę napotkanych ludzi rozmową. Posiada również proszek wzmagający kichanie ograniczające pole widzenia wrogów. Jest jeszcze starzec Takuma – fachowiec od broni palnej oraz wybuchów. Ze względu na wiek i brak jednej nogi nie potrafi, tak jak reszta drużyny, likwidować oponentów wręcz. Ma jednak dostęp do karabinu pozwalającego likwidować wrogów z dużej odległości. Staruszkowi towarzyszy panda czerwona zdolna do dywersji przez głośne wycie. Forma rozgrywki jest żywcem zaczerpnięta z „Desperados: Wanted Dead or Alive” oraz serii „Commandos”. Jeśli dobrze wspominacie któryś z tych tytułów, możecie śmiało decydować się na zakup „Shadow Tactics”. Rozgrywka jest podzielona na misje realizowane na oddzielnych, obszernych planszach. Na każdej z nich otrzymamy do dyspozycji tylko niektórych z naszych bohaterów. Wymusza to korzystanie z różnych taktyk i różnorodne rozwiązywanie problemów, tym bardziej że przyjdzie się nam zmierzyć z kilkoma typami przeciwników. Oprócz zwykłych strażników spotkamy np. „słomiane kapelusze”, które nigdy nie opuszczają swojego posterunku. Najbardziej wymagającymi będą jednak wrodzy samurajowie. Nie dość, że są odporni na zwabienie oraz rozpoznają przebraną Aiko, to mogą zostać zabici wręcz jedynie przez Mugena. …krew dla szoguna Aby uniknąć zaalarmowania oponentów, będziemy chować się w krzakach, za różnymi obiektami albo w budynkach oraz likwidować wrogów i ukrywać ich ciała. Mamy też możliwość odwracania ich uwagi, chociażby przy użyciu sake. Wszyscy napotkani przez nas przeciwnicy posiadają pole widzenia podzielone na dwie strefy: zieloną, w której nasz bohater zawsze zostanie dostrzeżony, oraz szarą, w której, gdy przykucnie, nie będzie widoczny. Mechanika ta wymusza na nas manewrowanie postaciami i odpowiednie koordynowanie działań. Zgranie akcji ułatwia tryb ducha, który pozwala na wydanie polecenia każdemu z bohaterów i wykonanie wszystkich w jednym momencie. Jest to bardzo pomocne, ponieważ w jednym momencie możemy kontrolować tylko jedną z postaci. Gra jest satysfakcjonująca i wymagająca. Bardzo często po nieudanej akcji będziemy ładować ostatni zapis. Twórcy przygotowali nawet specjalny licznik, który pokazuje czas od ostatniego zapisu i przypomina o zabezpieczeniu przed uciążliwym powtarzaniem sekwencji. Nie musimy się obawiać, że formuła rozgrywki okaże się na dłuższą metę nużąca. Twórcy wzbogacili każdą z plansz specjalnymi zasadami urozmaicającymi rozgrywkę. Na zimowych mapach zostawiamy ślady na śniegu, którymi będą podążać strażnicy. Misje nocne natomiast zmieniają pola widzenia przeciwników, ograniczając je do oświetlonych miejsc. Plansze oferują również interaktywne obiekty pozwalające np. zrzucać na oponentów wiszące kłody. Każda plansza jest swoistą łamigłówką, którą możemy rozwiązać na wiele sposobów. Ich różnorodność jest dość duża. Dzięki temu zabawa nie ogranicza się jedynie do wykonania misji poprzez realizację jedynego możliwego scenariusza. Możemy poruszać się różnymi drogami, decydować się na likwidację wszystkich przeciwników lub przemykać niczym duch, nikogo nie pozbawiając życia. Możliwość różnorodnego rozwiązania problemów jest cenną opcją. Podsumowanie „Shadow Tactics: Blades of the Shogun” jest idealnym przykładem, że nie trzeba wymyślać koła na nowo. Wystarczy wziąć mniej znany schemat, dopracować go i zaprezentować. Cieszy mnie wskrzeszanie „zapomnianych” gatunków, ponieważ przełamuje to monotonię na rynku gier. Za to produkcji Mimimi Productions należy się uwaga. Gra ta jest świetnym tytułem, który cieszył mnie wszystkimi aspektami: ładną oprawą graficzną i dźwiękową, mistrzowsko dopracowaną mechaniką oraz przykuwającą do ekranu wymagającą rozgrywką. Niemieckiemu deweloperowi należą się gratulacje, a grze – wysoka nota. Gra dostępna na platformy: PC, PlayStaton 4 oraz Xbox One Wymagania minimalne: System operacyjny: 64-bit. Windows Vista Procesor: Intel i3 2nd-Generation 2,5 GHz lub AMD Quad-Core 2,5 GHz Pamięć: 4 GB RAM Karta graficzna: Nvidia GT640 lub AMD Radeon HD7750 z 1 GB pamięci VRAM DirectX: wersja 10 Miejsce na dysku: 13 GB dostępnej powierzchni Wymagania zalecane: System operacyjny: 64-bit. Windows 7/8/10 Procesor: Intel i3 4th-Generation 3,5 GHz lub AMD Quad-Core 3,9 GHz Pamięć: 6 GB RAM Karta graficzna: Nvidia GTX 570 lub AMD Radeon HD 6950 z 2 GB pamięci VRAM DirectX: wersja 11 Miejsce na dysku: 13 GB dostępnej powierzchni
„Shadow Tactics: Blades of the Shogun” – recenzja gry
Jedno z wczesnych opowiadań „króla horroru”, napisane wspólnie z jego przyjacielem, który po latach pomógł mu je „dokończyć”. I całe szczęście, bo szkoda by było, gdyby zostało w szufladzie. Obszerna bibliografia Stephena Kinga wciąż się rozrasta i dołączają do niej kolejne mniejsze lub większe perełki. Po niedawnej premierze „Śpiących królewien”, napisanych przez „króla horroru” wspólnie z jego synem, Owenem, teraz w nasze ręce trafia kolejna pozycja, stworzona przez Kinga we współpracy z innym autorem. „Pudełko z guzikami Gwendy” to jedno z wcześniejszych opowiadań autora „Zielonej mili” i „Misery”, napisane jeszcze na początku lat 70., mniej więcej równocześnie z wydaniem jego debiutanckiej powieści „Carrie”. Jak przyznaje jednak sam King, potrzebna mu była pomoc, by „dotrzeć do końca stylowo i z polotem”. W tym niezastąpiony okazał się Richard Chizmar, wydawca i redaktor, założyciel docenianego w Stanach wydawnictwa Cemetery Dance. Wspólnymi siłami panom udało się dokończyć „Pudełko”, a w efekcie otrzymaliśmy cieniutką, jak na Kinga, książeczkę o objętości niespełna 180 stron. Choć autor przyzwyczaił nas do obszernych dzieł, to – jak wiadomo – nie ilość jest najważniejsza. Możemy się też tylko cieszyć, że King zdecydował się dokończyć to opowiadanie. Gdyby zostało na dnie jego szuflady, to byłaby wielka strata. Tajemniczy prezent Bohaterką książki jest Gwendy, nastolatka z małego miasteczka Castle Rock. W wakacje, między szkołą podstawową a gimnazjum, dziewczynka postanawia zmienić swoje życie. Jej tusza to przyczyna okrutnych żartów rówieśników, którzy odtrącają ją i nie chcą się z nią zaprzyjaźnić. Zdeterminowana Gwendy postanawia przez całe lato codziennie wspinać się na „schody samobójców”, jedną z nielicznych „atrakcji” jej miasteczka. Mozolne wspinaczki powoli kształtują jej ciało, które staje się sprężyste i szczuplejsze, a sama wspinaczka, początkowo męcząca i trudna, coraz przyjemniejsza. Podczas jednej z tych wspinaczek Gwendy zostaje zaczepiona przez tajemniczego mężczyznę w małym czarnym kapeluszu. Nieznajomy przedstawia się jako pan Farris i wręcza jej nietypowy prezent. Wypełnione guzikami pudełko okazuje się skrywać ogromną moc, zdolną w jednej chwili zmienić, a nawet unicestwić cały świat. Od tej pory to w rękach samotnej nastolatki leżą jego losy. Czy Gwendy będzie potrafiła dobrze wykorzystać powierzoną jej potężną moc? Baśń czy horror Jak to zwykle u Kinga bywa, „Pudełko z guzikami Gwendy” nie wydaje się straszne czy wyjątkowo mroczne. Historia zakompleksionej dziewczynki, której życie jednego dnia zmienia się nie do poznania, zdaje się być wręcz optymistyczną bajką dla naiwnych. Autorzy dbają jednak o to, byśmy zbyt łatwo nie rozszyfrowali ich intencji. Z czasem okazuje się bowiem, że pudełko, poza zaletami, jakie spływają na Gwendy, wiąże się również z ogromną odpowiedzialnością, a ta momentami doprowadza dziewczynkę do skraju paranoi. Baśniowe aspekty tego opowiadania spowija niepokojąca, nerwowa atmosfera, która sprawia, że do końca nie jesteśmy pewni, jaki będzie finał tej historii. W takim odbiorze „Pudełka” pomaga z pewnością ręka Richarda Chizmara, który jest znawcą i miłośnikiem krótkich form literackich. To zapewne dzięki niemu fabuła opowiadania skupia się niemal wyłącznie na Gwendy, a postacie drugoplanowe – co raczej nietypowe dla Kinga – nie stanowią ważnego elementu akcji. Dzięki temu opowiadanie czyta się szybko i można pochłonąć je w jeden wieczór, a zresztą i tak będzie się wam trudno od niego oderwać. Warto też pochwalić wyjątkowo estetyczne wydanie książki, o jakie zadbało wydawnictwo Albatros. Mowa tu nie tylko o przykuwającej wzrok okładce, ale również elementach w środku, które czynią z tej pozycji wyjątkowo piękny tom. Książka dostępna również jako ebook, w cenie już od 25 złotych. Źródło okładki: wydawnictwoalbatros.com
„Pudełko z guzikami Gwendy” Stephen King, Richard Chizmar – recenzja
Przejście od zimy do wiosny nie zawsze odbywa się w łagodnych warunkach. W tym czasie pogoda lubi być kapryśna i płatać figle. Nie daj się zaskoczyć przedwiośniu i sprawdź, jakie okrycia wierzchnie sprawdzą się w tym okresie. Szykowny płaszcz Jeśli jesteś miłośniczką elegancji, postaw na szykowny płaszcz w wiosennym wydaniu. Może to być nieśmiertelny klasyk, czyli beżowy trencz albo coś bardziej ryzykownego, jak np. płaszcz z cienkiej wełny w wyrazistym kolorze. W każdym z nich będziesz prezentować się bardzo profesjonalnie, a jednocześnie kobieco. Trencz sprawdzi się w niezobowiązujących stylizacjach z jeansami i balerinami, ale równie dobrze będzie wyglądać z dopasowaną małą czarną i szpilkami. Z kolei wiosenny płaszczyk w soczystym odcieniu najlepiej łączyć ze stylizacjami w neutralnych kolorach. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Modna kurtka Preferujesz wygodę i luz? W takim razie w okresie przedwiośnia noś krótką kurtkę. Jakie modele będą najlepsze na niepewną pogodę? Na ulicach nadal najpopularniejsza jest cienka puchówka. Dopasowana kurtka to idealne rozwiązanie dla tych, którzy codziennie są w biegu i dużo czasu spędzają na zewnątrz. Ten rodzaj puchówki sprawdzi się w stylizacjach sportowych, ale też casualowych. Jeśli jednak śledzisz trendy i lubisz być na czasie, to powinnaś sprawić sobie skórzaną ramoneskę. To okrycie, to absolutny klasyk, który będziesz nosić non stop, bo nie da się ukryć, że w skórzanej kurtce każdy czuje się cool. Możesz wybrać klasyczny model z czarnej skóry naturalnej albo postawić na pastelowy zamsz ze sztucznego tworzywa. Największą zaletą ramoneski jest to, że pasuje do niemal wszystkiego, dlatego nieważne, czy połączysz ją z levisami, czy z romantyczną sukienką w kwiaty – na pewno będziesz wyglądać świetnie. box:offerCarousel Twoje modowe inspiracje to głównie vintage? W tym sezonie pokochasz jeansową kurtkę z barankiem. Denimowe okrycie nawiązujące do mody lat 70. od kilku sezonów coraz silniej zaznacza swoją obecność W polskim streetwearze. Z czym ją nosić? Ze zwiewną spódniczką lub wzorzystymi spodniami ⅞. Do tego biały t-shirt, trampki i jesteś gotowa, żeby wyskoczyć na miasto! box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Wiosna to także czas na nowe akcesoria. Zainwestuj w dobrą parę butów, pojemną torebkę, która pomieści wszystko to, co nosisz ze sobą na co dzień oraz w najmodniejsze okulary. Staraj się dobierać akcesoria do płaszcza lub kurtki, tak żeby tworzyły zgrany zespół. Jeśli uda ci się osiągnąć harmonię kolorystyczną pomiędzy wiosennym okryciem, a dodatkami, wtedy każda stylizacja będzie udana. Klasyczny trencz, skórzana ramoneska, czy nieśmiertelna puchówka? W czym przechodzisz wczesą wiosnę?
5 idealnych damskich okryć na wczesną wiosnę
Panie noszące ubrania w rozmiarze XXL nie muszą już szyć odzieży na miarę, by wyglądać i elegancko, i zgrabnie. Właściwie dobrany płaszcz sprawi, że z łatwością ukryją szerokie biodra, masywne uda, wystający brzuch czy brak talii. Wystarczy podczas zakupów kierować się kilkoma zasadami. Przedstawiamy trzy fasony płaszczy, które potrafią zdziałać cuda. Wybór zimowego płaszcza nie powinien sprawić problemów paniom, również tym noszącym rozmiar XXL. W sprzedaży jest tak dużo modeli, że często nie wiemy, czym się kierować podczas zakupów: fasonem, trendami, a może jakością wykonania. Jeśli chcemy świetnie wyglądać, musimy spełnić te trzy elementy. Kobiety mające kilka nadprogramowych kilogramów szczególną uwagę powinny zwrócić na fason płaszcza. Jest kilka modeli, które optycznie wyszczuplają. Doskonale skrojony płaszcz i modne dodatki podkręcające stylizację sprawią, że ta zima będzie należeć właśnie do ciebie! Wysmuklająca linia box:imagePins box:pin) Fot. Monnari, Coccinelle, Monnari, Eva Minge, Taranko Jeżeli masz sylwetkę zbliżoną do kształtu jabłka i twoim największym problemem jest wystający brzuch, pamiętaj, że doskonale sprawdzą się jednorzędowe płaszcze o prostym fasonie z widocznymi guzikami. Cały sekret tego kroju tkwi właśnie w… guzikach! Długa pionowa linia, którą tworzą, wyszczupla optycznie figurę. Zwróć uwagę, by płaszcz miał ukośnie wszyte kieszenie – to także daje efekt wysmuklenia. Nie musisz decydować się na kolor czarny zgodnie z zasadą, że czarne wyszczupla. Jeśli masz ochotę na modny jasne barwy, postaw na błękit. Płaszcz w tym pastelowym kolorze uzupełnij dodatkami w zimnych odcieniach bieli i szarości. Punkt centralny box:imagePins box:pin) Fot. Monnari, Pretty One, Monnari, Eva Minge/eobuwie.com.pl, Next Jeżeli natura obdarzyła cię obfitym biustem, wybierz płaszcz z głębokim dekoltem zapinany na jeden guzik. Dzięki temu unikniesz problemu z dopięciem najwyższych guzików, a jednocześnie fason nie będzie za luźny w innych miejscach. Zrezygnuj z modeli dwurzędowych, które dodają krągłości w okolicy biustu. Płaszcz zapinany na jeden guzik ma kolejne zalety – pięknie podkreśla talię i skupia uwagę w jednym miejscu, odwracając ją od mankamentów sylwetki. Kobietom w rozmiarze XXL polecane są żywe kolory, postaw więc na piękny róż. Płaszcz uzupełnij dodatkami utrzymanymi w podobnej gamie kolorystycznej – wysokie kozaki, duża zamszowa torba i delikatna apaszka będą do siebie idealnie pasować. Zoom na talię box:imagePins box:pin) Fot. Quiosque, Monnari, Taranko, Guess/eobuwie.com.pl, Red Valentino Najbardziej uniwersalny płaszczy to lekko rozszerzany, z dekoltem w kształcie litery V i paskiem w talii. Ten fason ukryje szerokie biodra i wystający brzuch, zaznaczy talię, podkreśli biust, wysmukli szyję. Krótko mówiąc, szlafrokowy typ płaszcza powinna mieć w swojej szafie każda kobieta, która nosi rozmiar XXL. Klasyczny płaszcz najlepiej uzupełnią charakterystyczne, modne dodatki – pikowana torebka z zawieszkami, botki na kaczuszce i skórzane rękawiczki. Charakteru doda także duży szal w kwiaty.
Płaszcze dla pań plus size
Hyundai i20 swego czasu służył młodym kierowcom za auto do nauki jazdy samochodem w wielu województwach. Ten koreański przedstawiciel segmentu B był jednym z pierwszych aut azjatyckiego producenta, które zaczęły trafiać w europejskie gusta. Od tamtego czasu Hyundai święci triumfy sprzedażowe, a model i20 był tego zjawiska niemałym powodem. Na zdjęciach zobaczymy egzemplarz z 2013 roku po liftingu, który aktualnie ma już swojego następcę, więc nie jest najnowszą generacją tego modelu. Samochód posiada najsłabszy benzynowy silnik o pojemności 1,25 litra i mocy 85 KM, połączono go z ręczną pięciobiegową skrzynią. Opisywany Hyundai i20 wyposażono średnio; dokładnie jest to poziom o nazwie Comfort. Wygląd zewnętrzny Hyundaia i20 Karoseria i20 znana jest od roku 2008, kiedy to ów następca Getza wszedł do sprzedaży. Lifting w roku 2012 nie zmienił za wiele w projekcie, który już z założenia miał być europejski. Miejskie wymiary i pięciodrzwiowe nadwozie nieźle się ze sobą komponują, wygląda to dobrze i jest bardzo praktyczne. W dodatku dzięki temu auto jest ponadczasowe – pomimo upływu kilku lat, dalej nie wygląda na stary samochód. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Najbardziej w nadwoziu urzekły mnie duże reflektory przednie oraz przedni zderzak. Facjata miejskiego Hyundaia uśmiecha się do nas małym grillem i kontrastowymi atrapami wlotów powietrza, które mogą posiadać halogeny przeciwmgielne. Przed kupnem i20 warto zwrócić uwagę na auta po liftingu, ponieważ te starsze bardzo korodują i to właśnie główny problem używanych egzemplarzy. # Wnętrze Hyundaia i20 Miasto jest najlepszym otoczeniem dla i20 i to pod nie projektowano też wnętrze samochodu. Jego wygląd nie przywodzi na myśl luksusowego charakteru, ale czarno-srebrne plastiki wytrzymają na pewno upływ czasu. Niestety momentami mogą skrzypnąć i trzasnąć. Zaletą wnętrza jest na pewno jego ergonomia oraz prostota obsługi. Nie ma tutaj wymyślnych ekranów lub nadmiernej elektroniki. Jedyne, co rzuca się w oczy, to mały wyświetlacz komputera pokładowego oraz radia przy podszybiu. Zadziwić może natomiast niezłe wyposażenie auta: manualna klimatyzacja, radioodtwarzacz z MP3 oraz możliwością podłączenia iPoda lub USB umilają nawet najdłuższe podróże. Do tego system ABS, ESP i 6 poduszek powietrznych, wliczając w to kurtyny boczne, pozwalają zadbać o bezpieczeństwo wszystkich pasażerów. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Jeśli chodzi o walory praktyczne, i20 wypada w średniej stawki segmentu B. Nie jest tak przestronny jak Fabia, ale nie gwarantuje też odczucia klaustrofobii. Z tyłu dzieci będą miały wystarczającą ilość miejsca, a z przodu wygodnie usiądzie nawet wysoki kierowca. Bagażnik mieści jedynie 295 litrów, ale dzięki regularnym kształtom spokojnie wystarczy nawet na większe, sobotnie zakupy. Dodatkowo złożenie tylnej kanapy znacznie powiększa ilość miejsca – do 1060 litrów, co dla miejskiej pary wystarczy nawet na wypad na narty lub nad morze. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Mimo tych udogodnień, w naszym egzemplarzu zabrakło na przykład centralnego zamka. Otwieranie auta z 2013 roku kluczykiem pod klamką trochę razi. Na szczęście egzemplarze z rynku wtórnego po takim czasie mogą już ten system posiadać. Silnik Biorąc pod uwagę całą gamę silnikową tego modelu, można stwierdzić, że pod maską znalazł się najsłabszy motor (nie licząc diesli). Jest on bardzo elastyczny i „ciągnie” już od niskich obrotów, nawet na wyższych biegach żwawo rozpędzając auto w prędkościach rzędu 0-60 km/h. Śmiało wystarcza to na miejskie warunki, ale poza nimi jest już dużo gorzej. Wyprzedzanie jest sporym wyzwaniem, a każdy manewr trzeba planować, ponieważ wzniesienie lub nieplanowane odpuszczenie gazu może zniwelować nasze plany. Na szczęście silnik jest dość oszczędny. W mieście spala około 7,5 litra bezołowiowej na 100 kilometrów, a w trasie można zejść nawet poniżej 6 litrów. Pozwólcie, że nie będę wspominał osiągów, bo raczej śmieszą niż budzą zachwyt. Dla większego spokoju i poczucia bezpieczeństwa wybrałbym jednostkę wysokoprężną 1.6 o mocy 116 KM lub 126 KM – cieszy się ona bezawaryjnym użytkowaniem, a do tego nieźle napędza to małe nadwozie (niestety jej części są dość drogie). Benzynową alternatywą powyższego silnika jest wariant o pojemności 1,4 litra i mocy 100 KM – jest mniej ekonomiczny, ale pozwala kierowcy na dużo więcej. Jak jeździ Hyundai i20? W trasie Hyundai i20 spisuje się, szczerze mówiąc, średnio. Rozwinięcie autostradowej prędkości trwa dość długo i trudno mówić tutaj o komforcie jazdy. Szum powietrza oraz odgłos silnika wdzierają się do wnętrza, niszcząc przyjemność z prowadzenia, a nawet uniemożliwiając rozmowę z pasażerem siedzącym obok. W mieście jednak jego rozmiary, czujniki parkowania oraz precyzyjny układ kierowniczy sprawiają, że manewrowanie w gąszczu uliczek i innych samochodów nie stanowi żadnego problemu. Kierownica działa bardzo lekko, a miękkie sprzęgło i podobnie działający drążek zmiany biegów zadowoli na pewno początkujących kierowców. Uważać trzeba jedynie na nierówności, ponieważ auto potrafi stracić tor jazdy podczas przejazdu przez większe dziury, zwłaszcza poprzeczne. Trudno też nazwać zawieszenie i20 komfortowym, aczkolwiek rzadko które auto segmentu B przygotowane jest na polskie drogi i zapewnia wygodę godną większych aut. # Warto czy nie warto? Hyundai i20 ma w sobie sporo wad, ale też i zalet. Wznosząca renoma marki powoduje, że samochody są bardzo popularne na rynku używanym, a przez to mogą utrzymać cenę. W Polsce w zależności od wersji trzeba wydać od kilkunastu tysięcy do 25 tys. złotych. Biorąc pod uwagę, że kupno nowego azjatyckiego auta od dawien dawna wiąże się z długoletnią gwarancją, większość i20 powinno być w dobrym stanie.
Używany: Hyundai i20, 1,25 l i 85 KM – test i wrażenia z jazdy
Czyszczenie fug sprawia wiele problemu. Zazwyczaj zabrudzenia powstałe na skutek różnych czynników są trudne do usunięcia. Są jednak sposoby, za pomocą których będziemy w stanie pozbyć się niechcianych zabrudzeń. Podpowiadamy, czego nie może zabraknąć w naszym domu, jeśli chcemy, aby nasze fugi znów lśniły czystością. Specjalistyczne środki Decydując się na czyszczenie fug, warto zaopatrzyć się w odpowiednie do tego celu preparaty ułatwiające nam wykonanie tego zadania. Rynek oferuje wiele produktów, które zazwyczaj wystarczy jedynie nanieść na zabrudzone miejsca, następnie odczekać kilka minut i zmyć, aby nałożony detergent nie pozostał na fugach. Warto pamiętać także o tym, że fuga po dokładnym oczyszczeniu wymaga właściwej impregnacji. Jest to ważne, ponieważ dzięki temu nie zachodzą zanieczyszczeniami w tak szybkim czasie. Domowe sposoby na czyszczenie fug Proszek do pieczenia Najczęściej wybieranym domowym sposobem na czyste fugi jest wykorzystanie proszku do pieczenia. Należy wymieszać go z małą ilością wody. Dzięki temu powstaje tzw. papka, którą za pomocą szczoteczki do zębów wcieramy w zabrudzone fugi. Nie przesadzajmy jednak z ilością, wystarczy jedynie niewielka porcja. Zaaplikowany produkt zostawiamy na około 20 minut, a po tym czasie ścieramy ściereczką lub miękką gąbką. Pamiętajmy o tym, gdyż proszek do pieczenia sam w sobie pozwala uzyskać wspaniały efekt bez szorowania. Ocet Jeden z powszechnie wykorzystywanych sposobów. Z octu przygotowujemy roztwór w proporcjach 1:2. Jedną część octu dzielimy na dwie części wody i tak jak w poprzedniej metodzie, tak i tutaj korzystamy ze szczoteczki do zębów i, mocząc w roztworze, szorujemy nią zabrudzone fugi. Na bardziej zanieczyszczone miejsca możemy zastosować większą dawkę roztworu, pozostawiając go na kilkanaście minut. Po wykonaniu czynności spłukujemy ocet wodą, bez dodatku detergentu. Soda oczyszczona Kolejną możliwością jest soda oczyszczona. Może być ona sama lub też stworzona z niej mieszanka z dodatkiem octu. Soda jest skuteczna z tego względu, że ma znakomite działanie oczyszczające. Połączenie jej z octem spowoduje zwiększone działanie, a soda dodatkowo pochłania nieprzyjemny i bardzo odczuwalny zapach octu. Papkę przygotowuje się w taki sam sposób jak powyższy preparat, ale wystarczy jedynie zostawić ją na 10 minut, gdyż ma ona podwójne działanie. Sok z cytryny Jeśli zależy nam głównie na wybieleniu fug, sprawdzoną domową metodą będzie użycie wyciśniętego soku z cytryny. Po jego nałożeniu na powierzchnię należy odczekać kilkanaście minut, jak w pozostałych przypadkach, po czym szorować gąbeczką, aż uzyskamy pożądany efekt. Podczas czyszczenia pamiętajmy jednak, że nie możemy uszkodzić samej fugi, dlatego nie wolno nam korzystać z twardych szczoteczek. Pasta do zębów Niestety może się tak zdarzyć, że będziemy zmuszeni wyczyścić nasze fugi, nie posiadając wyżej wymienionych specjalistycznych środków, a wtedy równie trafionym sposobem okaże się wykorzystanie zwykłej białej pasty do zębów. Fugi czyścimy dokładnie w taki sam sposób jak przy użyciu pozostałych domowych metod. Wraz z upływem czasu fugi pomiędzy płytkami zaczynają pokrywać się zanieczyszczeniami, co z kolei sprawia, że pomieszczenia tracą na swoim wyglądzie. Pamiętajmy jednak, że niezależnie od tego, czy chcemy wyczyścić fugi w łazience, czy też kuchni, powyższe rady pozwolą nam uzyskać zamierzony efekt. Dzięki nim nasze kafelki będą zachwycać świeżością, czystością i rozjaśnią pomieszczenie, które zyska na estetyce.
Jak czyścić fugi?
Grudzień to miesiąc niewątpliwie kojarzący się się z prezentami. Dzieci z niecierpliwością wyczekują choinki, aby móc otrzymać wymarzone prezenty. Dorośli odliczają dni do świąt, bo chcą obdarować najbliższe, ukochane osoby, ponieważ – jak wiekszość z nas już wie – radość z dawania jest zdecydowanie większa niż z brania. Zaczynając powolne przygotowania do tego magicznego czasu, najlepiej najpierw przygotować listę prezentów. Nie ma przecież nic gorszego niż kupowanie ich na ostatnią chwilę, w stresie i pośpiechu. Co można podarować dziecku, które ma już praktycznie wszystkie zabawki? Najlepiej coś rozwijającego, co będzie czymś więcej niż kawałkiem plastiku pomalowanego w tęczowe kolory. Ważne jest, aby zabawka była w oczach dziecka atrakcyjna, użyteczna i najlepiej w ogóle się nie nudziła. Co najbardziej liczy się dla rodziców i rodziny? Czasami cena i niestety zwykle marka. Nie powinno się zwracać na nią uwagi, ponieważ na rynku istnieje wiele fantastycznych zabawek edukacyjnych dla najmłodszych dzieci, które wcale nie wyszły ze znanych fabryk. Na koniec i tak okaże się, że najwięcej frajdy sprawia dziecku własnoręcznie uszyta maskotka… Propozycje od 0 do 3 lat Przedmiotem tracącym ostatnio nieco na swojej popularności jest mata edukacyjna. Rodzice zamiast niej często wybierają głośne, świecące i grające zabawki, zapominając o konieczności stymulacji dziecka za pomocą różnych faktur, struktur, wzorów i kształtów. Lepsze maty edukacyjne zawierają mnóstwo punktów: szeleszczących, delikatnie grających, szorstkich, gładkich, zimniejszych i cieplejszych. Niektóre miejsca trzeba nacisnąć, za niektóre pociągnąć i jest to właśnie to, czego do prawidłowego rozwoju potrzebuje tak małe dziecko. Pora bliżej przyjrzeć się także niepozornej zabawce, jaką jest mały, plastikowy sześcian, mający na każdej ze ścianek dziury, odpowiadające różnym kształtom. Dziecko musi wykształcić w odpowiedni sposób wyobraźnię przestrzenną, a jest to możliwe tylko i wyłącznie poprzez takie zabawki. Klasyczny sześcian jest o wiele tańszym odpowiednikiem droższych „garnuszków edukacyjnych”, który spełnia swoją rolę dokładnie w ten sam sposób, nie przytłaczając dziecka elektronicznym hałasem i mnogością światełek. Kolejną propozycją na zabawę dla całej rodziny są farby do malowania rączkami dla dzieci. Każdy maluch będzie zachwycony możliwością zostawiania kolorowych śladów na ogromnych kartkach i dzięki temu wyczarowywania rozmaitych kształtów i obrazków. To niezwykle tania i rozwijająca zabawka, której nie da się zastąpić nawet najdroższymi kredkami. Propozycje od 4 do 5 lat Ciastolina jest chyba ponadczasową zabawką, wymagającą jedynie odrobiny przestrzeni roboczej. To bardziej wytrzymała plastelina, która umożliwia wielokrotne formowanie z jednego kawałka masy przeróżnych figurek, postaci, wzorów i kształtów. Do kupienia w zestawach z akcesoriami, pomagającymi w uzyskiwaniu tych kształtów lub w samodzielnych pudełeczkach. Kolejne na naszej liście są zwyczajne, drewniane klocki. Ta prosta zabawka uczy dziecko myślenia przestrzennego, pozwala udoskonalić lub dopiero rozwinąć sztukę trzymania w rękach większego przedmiotu i odkładania go we właściwe miejsce z coraz większą precyzją. Dodatkowo, drewno posiada dość przyjemną fakturę oraz zapach, które oddziałują na zmysły malucha podczas zabawy. Jeśli pokój dziecka jest sporych rozmiarów możecie podarować mu w prezencie tablicę do malowania. Nie mówimy tu jednak o takiej klasycznej, stojącej, a o pomalowaniu całej ściany od góry do dołu farbą tablicową. Możliwość malowania przez dziecko na całej powierzchni ściany, rozwinie jego kreatywność i pobudzi do artystycznego działania. Farby tablicowe występują w wielu różnych kolorach. Poważny wiek 6 i 7 lat Wchodząc w okres, w którym u dzieci wyraźnie zarysowują się różnego rodzaju upodobania, np.: „będę astronautą” lub „będę marynarzem”, warto podarować taką zabawkę, która pozwoli mu poznać upragniony obszar życia. Dziecięcy teleskop jest idealnym prezentem dla przyszłego astronauty lub naukowca, a strategiczna gra planszowa dla fana militariów, samochodów lub budowania miast. Przy wyborze gry kieruj się pragnieniami dziecka oraz informacją od producenta, dotyczącą wieku. Gra 10+ dedykowana jest naprawdę dzieciom powyżej 10. roku życia, siedmiolatek nie będzie miał z niej żadnej frajdy. Duża mapa nieba, atlas lub fototapeta z ulubionym przez dziecko wzorem (niebo, kosmos, zwierzęta, dinozaury) również będzie dla niego niesamowitym przeżyciem. Aby wymyślić idealny, rozwijający prezent wystarczy kierować się pragnieniami dziecka i wykazać się minimalną kreatywnością. Wiadomo, że nie kupimy 6-letniemu dziecku laboratorium naukowego, ale zacznijmy od małego, dziecięcego mikroskopu. W tym wieku jeszcze jest trochę za wcześnie na poważne gotowanie, ale silikonowe akcesoria do gotowania i książka kucharska specjalnie dla dzieci mogą być świetną bazą do rozwoju wielkiej pasji malucha.
Mikołajkowe, rozwijające prezenty dla dzieci do 7 roku życia
W sezonie wiosna-lato 2017 T-shirty wiodą prym. To za ich pomocą manifestujemy swoje poglądy, zarówno te poważne, jak i te, które należy brać z przymrużeniem oka. I choć najpopularniejsze są slogany feministyczne, to nie brakuje też haseł nawiązujących do mody. T-shirty z napisami noszą gwiazdy, modelki i najbardziej znane blogerki. Bądź następna! Inspiracje z wybiegów Najgorętszym T-shirtem tego sezonu jest ten zaprojektowany przez Marię Grazię Chiuri, stworzony dla Domu Mody Dior. Koszulka z napisem We should all be feminists podbiła Instagram i serca największych fashionistek. Noszą ją m.in.: Chiara Ferragni, Rihanna i Natalie Portman, a Jennifer Lawrence pojawiła się w niej na okładce niemieckiego „Harper’s Bazaar”. T-shirty ze sloganami zaprezentował również Henry Holland, który w ten sposób uczcił swoje dziesięciolecie w branży. Hasła w stylu groupie nawiązywały do największych graczy świata mody i mediów społecznościowych. I’m yours for a tenner Kendall Jenner, Give us a toss Karlie Kloss czy Let’s get obscene Cara Delevingne – to tylko kilka przykładowych. Inne marki, które w swoich wiosenno-letnich kolekcjach postawiły na ten trend, to: Paco Rabanne (Futuresex, Canned Candies), Sacai (Fashion is a passion), Stella McCartney (Thanks Girls, No fur and no leather) oraz Ashish (Love & Devotion, Your wish is my command). T-shirty z napisami na Allegro T-shirt marki Dior to wydatek rzędu 700 dolarów. Za koszulki marki House of Holland trzeba zapłacić mniej, ale kwota 75 funtów (cena regularna) też do najniższych nie należy. Jakie mamy tańsze alternatywy? Na Allegro znajdziemy koszulki z takimi napisami, jak: We should all be feminists, My City My Rules, Ya, But No., All you need you is sleep, Zara szlag mnie trafi, Lubię kwiatki ale wolę orgazm, Yeezus, Go Fuck Your #Selfie, Lepiej dobrze zjeść niż podobać się byle komu. Możemy też zamówić T-shirt z własnym napisem. Jak nosić ten trend? T-shirty ze sloganami to chyba najłatwiejszy do noszenia trend sezonu wiosna-lato 2017. Wystarczy połączyć je z boyfriendami, spódnicą maxi albo jeansowymi szortami, by wyglądać superstylowo. Poniżej cztery nasze propozycje na włączenie koszulek z napisami do codziennych stylizacji. T-shirt ze sloganem w połączeniu ze skórzaną, ołówkową spódnicą i botkami odsłaniającymi palce sprawdzi się nawet w pracy. Stylizacja na cieplejsze dni, która łączy w sobie pierwiastek męski i kobiecy, czyli koszulka z napisem, jeansy boyfriend oraz delikatne sandałki na szpilce. Zestaw nawiązujący do tego, który oglądać mogliśmy na pokazie Diora, czyli koszulka z napisem We should all be feminists w towarzystwie tiulowej spódnicy i wciąż modnego chokera. A może coś na luzie? W cieplejsze dni T-shirt ze sloganem noś z jeansowymi szortami z podwyższonym stanem i modną kurtką bomberką.
Trendy wiosna-lato 2017: wyraź to!
Świat przedwojennych kabaretów i ich gwiazd znowu zyskuje na popularności. Książka Anny Mieszkowskiej to kompendium wiedzy na ten temat i fascynujące spojrzenie na ludzi i miejsca, których już nie ma. Uwaga! To nie jest biografia Eugeniusza Bodo! Polski show-biznes w przededniu II wojny światowej niczym nie ustępował temu na zachodzie Europy. Mieliśmy swoje wielkie gwiazdy i bijące rekordy popularności spektakle, a niektóre miejsca, jak choćby kultowa Adria, co wieczór pękały w szwach od spragnionych najlepszej rozrywki gości. Od pewnego czasu ten zapomniany przez lata świat znowu fascynuje i cieszy się coraz większą popularnością, czego przykładem może być choćby wielki sukces, jaki odniósł emitowany na antenie telewizyjnej Jedynki serial o Eugeniuszu Bodo. Choć wielki gwiazdor z pewnością był przed wojną niezastąpionym elementem polskiego show-biznesu, to branża pełna była niezwykłych osobowości i niesamowitych biografii. O nich mówi właśnie „nowa” książka Anny Mieszkowskiej – „Bodo wśród gwiazd”. Słowo „nowa” biorę w cudzysłów, bo to właściwie odświeżona wersja innej książki tej autorki, zatytułowanej „Była sobie piosenka”, którą „ubrano” w nową szatę graficzną i opatrzono nowym tytułem, chyba głównie po to, aby skorzystać na popularności serialu TVP o Bodo. Bodo był jeden, gwiazd wiele Problemem, jaki mam z tą książką, jest jej tytuł. I mnie wprowadził w błąd, sugerując, że biorę do ręki biografię Eugeniusza Bodo, słynnego przedwojennego amanta, aktora i piosenkarza, którego życie tragicznie skończyło się w radzieckim łagrze w październiku 1943 roku. Tymczasem okazuje się jednak, że „Bodo wśród gwiazd” nie tylko biografią gwiazdora nie jest, lecz nie można go nawet traktować jako głównego bohatera. Tytuł nadany książce przez Mieszkowską należy bowiem czytać raczej jako „Bodo I gwiazdy”, bo ta historia nie ogranicza się tylko do jego biografii. Rozdział o Eugeniuszu Bodo jest jednak pierwszym – choć najkrótszym ze wszystkich! – na który natykamy się po otwarciu książki, i służy on za swoiste wprowadzenie w iście fascynującą historię przedwojennych kabaretów i ich gwiazd. Większość z nas pamięta o Bodo, również dzięki sukcesowi serialu o jego życiu. Nikomu nie trzeba też raczej przedstawiać Hanki Ordonówny, innej legendarnej gwiazdy polskiego show-biznesu, której życie zakończyło się w zupełnie niegodnych takiej diwy okolicznościach. Poza tą dwójką Mieszkowska opisuje także losy kilkunastu innych, w większości zapomnianych przez współczesnych, gwiazd polskich estrad i ekranów, których biografie były równie pokręcone i niezwykłe, co wykonawczyni słynnego „Miłość Ci wszystko wybaczy”. Poznamy tu więc historie o Zuli Pogorzelskiej, słynnej śpiewaczce i aktorce, która zmarła jeszcze przed wojną. Znajdziemy opowieści o Stefci Górskiej, piosenkarce, która zadebiutowała w słynnym kabarecie Qui Pro Quo, czy o Alfredzie Schützu, kompozytorze współpracującym m.in. z Mieczysławem Foggiem. Nie oszukujmy się jednak – ich biogramy nie są zbyt długie, bo każdemu z bohaterów Mieszkowska poświęca około dwadzieścia stron. Każdą z tych historii można jeszcze rozwinąć, uzupełnić o więcej informacji i ciekawostek, ale czytelnikowi książki „Bodo wśród gwiazd” muszą wystarczyć podstawowe fakty. Autorka podaje je jednak w tak smakowity i przyjemny sposób, że doprawdy trudno mieć do niej pretensje o to, że nie stworzyła ze swojego dzieła liczącego tysiąc stron tomiska. Zwłaszcza że Mieszkowska jak mało kto potrafi pisać o dawnych czasach, choć tak naprawdę rzadko sama prowadzi narrację. Częściej pozwala mówić innym, przytacza cytaty, anegdoty, wspomnienia i wyjaśnienia, wszystkie jednak pieczołowicie dobrane i opatrzone komentarzem. Poza samymi życiorysami w „Bodo” znajdziemy też swoiste biografie najsłynniejszych przedwojennych przebojów, a także ciekawy tekst o historii polskiej sceny kabaretowej i jej rozwoju – brutalnie przerwanym przez wybuch II wojny światowej. Do czytania i… przeglądania Podobnie jak większość wspominkowych publikacji wydawnictwa Marginesy, również „Bodo wśród gwiazd” ma zapierającą dech w piersiach oprawę graficzną. Poza licznymi fotografiami bohaterów książki na jej stronach znajdziemy również wspaniałe reprodukcje przedwojennych plakatów i afiszy, a nawet okładki płyt winylowych. Wszystko to opatrzone jest wyczerpującym komentarzem, a autorka jak asy z rękawa wyciąga kolejne ciekawostki i zaskakujące informacje. Świetnie dobrane zdjęcia i grafiki stanowią nie tylko uzupełnienie spisanych przez Annę Mieszkowską biografii, ale również dodają tej książce lekkości i nieco rozrywkowego charakteru. Dzięki temu lektura „Bodo wśród gwiazd” jest lekka i przyjemna, a jednocześnie rozwijająca. „Proszę zauważyć, jak ulotna jest ludzka pamięć i jak szybko przemija sława” – te słowa, wspomniane przez pisarkę na wstępie książki, to swoiste motto, jakie towarzyszyło jej podczas pracy nad nią. I rzeczywiście – trudno nie przyznać racji ich autorowi, bo biografie opisywanych przez Mieszkowską gwiazd to doskonałe przykłady na to, jak szybko potrafimy zapomnieć o tych, którzy rozgrzewali nasze emocje do czerwoności. Na szczęście dzięki twórczości takich autorów jak właśnie Anna Mieszkowska całkiem nowe pokolenia dowiadują o gwiazdach sprzed lat, co przedłuża ich pięć minut choćby o kilka chwil. Książka dostępna jest także w wersji elektronicznej (formaty EPUB i MOBI) za ok. 27 zł. Źródło okładki: www.marginesy.com.pl
„Bodo wśród gwiazd” Anna Mieszkowska – recenzja
Tak. Tak, rachunki za usługi Allegro możesz opłacić kartą. Aby to zrobić Przejdź do zakładki Bieżące saldo i wpłata. Wpisz w odpowiednie pola swoje dane i kwotę, którą chcesz wpłacić. Przekierujemy Cię do serwisu płatności. Podaj w nim szczegółowe dane (typ, numer i datę ważności karty) i zapłać. Po autoryzacji wócisz na stronę Allegro. Minimalna kwota, jaką można wpłacić za pomocą karty to 1.01 zł, a maksymalna - 4000 zł.
Czy mogę opłacać rachunki kartą płatniczą?
Marzysz o długich i gęstych rzęsach? Chciałabyś dodać swojemu spojrzeniu głębi, ale bez doklejania sztucznych kępek i stosowania kosmetyków z dużą ilością substancji chemicznych? Sprawdź naturalne sposoby na zdrowe i piękne rzęsy! Coraz więcej kobiet decyduje się na przedłużanie rzęs metodą 1:1. Niestety w wielu przypadkach chwilowy efekt kończy się osłabieniem naturalnych rzęs. Jeśli nie jesteś fanką sztucznych kępek i maskar, spróbuj któregoś z poniższych sposobów. Olejek rycynowy Olejek rycynowy pozyskuje się z nasion rącznika, które wyciska się na zimno, a następnie poddaje procesowi wygotowania się w wodzie. Naturalna substancja od dawna znana jest jako remedium na piękne rzęsy i brwi. Olejek kosztuje tylko kilka złotych, ale efekty jego stosowania są bezcenne! Wzmacnia i odżywia włoski, a w przypadku blondynek także je przyciemnia. Nakładaj go wieczorem na oczyszczone rzęsy i pozostaw na noc. Żeby nie przesadzić z ilością produktu warto zaopatrzyć się w szczoteczkę po zużytym tuszu lub pędzelek od eyelinera. Nie zdziw się, jeśli twoje rzęsy na początku zaczną wypadać. Oznacza to, że najsłabsze włoski robią miejsce dla nowych. box:offerCarousel Ekstrakt z aloesu Na pewno doskonale znasz kojące właściwości aloesu. Ale czy wiedziałaś, że ten delikatny i pięknie pachnący kosmetyk możesz wykorzystywać jako odżywkę do rzęs? Jeśli chcesz wzmocnić włoski i sprawić, że będą szybciej rosły, codziennie przed snem nakładaj szczoteczką aloes na rzęsy. Rano, delikatnie przemyj oczy wodą, pozbywając się resztek specyfiku. box:imagePins box:pin box:offerCarousel Jeśli preferujesz bardziej płynną konsystencję odżywki, możesz wymieszać łyżkę żelu aloesowego z łyżką oliwy z oliwek extra virgin. Taką mieszankę nakładaj na rzęsy rano i wieczorem, a następnie spłucz ciepłą wodą po 15 minutach. Henna Jeśli nie wyobrażasz sobie wyjścia z domu bez przyciemnionych rzęs, postaw na koloryzację henną. Zabieg możesz wykonać samodzielnie w domu i wystarczy, że powtórzysz go za 3-4 tygodnie. Dużo wygodniejsze niż codzienne malowanie tuszem, prawda? Henna dostępna jest w wielu kolorach: czarnym, brązowym, grafitowym, szarym, a nawet mieszanki czerni z brązem, dlatego na pewno znajdziesz odcień idealnie dopasowany do twojej urody. Możesz wybrać hennę w proszku lub żelu - ta druga jest łatwiejsza w przygotowaniu i aplikacji, dlatego warto wybrać tę formę koloryzacji rzęs, jeśli będziesz wykonywać ją sama. Naturalny barwnik oprócz pięknego koloru, odżywia i wzmacnia rzęsy, dlatego uwielbiają go fanki naturalnych kosmetyków. box:offerCarousel Domowa maskara Jeśli masz uczulenie na hennę albo po prostu nie wyobrażasz sobie samodzielnej aplikacji barwnika na rzęsy, wypróbuj naturalną maskarę. Zrobisz ją w domu i Składniki: * 2 łyżki oleju kokosowego * 4 łyżki żelu aloesowego * 1/2 - 1 łyżka wosku pszczelego w granulkach * 1 - 2 kapsułki węgla aktywnego * pusty pojemnik na maskarę Włóż do rondelka olej kokosowy, żel aloesowy i wosk pszczeli. Naczynie umieść na małym ogniu. Mieszaj do momentu, aż wosk całkowicie się rozpuści. Wsyp węgiel z kapsułek do mieszanki. Mieszaj, aż składniki się połączą, a następnie zdejmij rondel z kuchenki. Domowy tusz przełóż do woreczka foliowego, wpychając wszystko w jeden z rogów torebki. W drugim rogu wytnij małą dziurkę i zwiń w taki sposób, żeby zmieścił się do otworu pojemnika na tusz. Następnie ściskaj torebkę, aż tusz przeleje się do pojemnika. Chociaż naturalne sposoby są na pewno bezpieczniejsze, zanim wypróbujesz którąś z powyższych metod na rzęsach zrób tzw. patch test. Nałóż wybrany specyfik na ramię i pozostaw na kilka godzin, żeby upewnić się, że żaden ze składników nie powoduje reakcji alergicznej. Jeśli nie odczuwasz swędzenia, pieczenia, ani nie masz wysypki, możesz śmiało nałożyć naturalną odżywkę lub maskarę na rzęsy.
Naturalnie piękne rzęsy - olejek rycynowy, ekstrakt z aloesu, henna i domowa maskara
Nadmiar wilgoci to problem, z którym boryka się wielu właścicieli mieszkań i domów, w szczególności dotyczący starych bloków i kamienic z wiekowymi i nieszczelnymi instalacjami. Może być to przyczyną wielu kłopotów ze zdrowiem i samopoczuciem, jako że wilgotne i słabo oświetlone miejsca to idealne warunki do rozwijania się grzybów. Te z kolei produkują szkodliwe dla ludzkiego organizmu toksyny. Równie nieprzyjemna w konsekwencjach, choć w naszym klimacie rzadsza, jest zbyt duża suchość. Wilgoć jest wytwarzana na wiele sposobów. Powietrze wchodzące z zewnątrz do domu niesie ze sobą parę wodną, która w pewnych warunkach się skrapla. Również mieszkańcy mają spory wpływ na ten proces, ponieważ para wodna wydzielana jest podczas oddychania, a także sporo domowych czynności wymaga użycia wody – na przykład pranie, kąpiel, mycie naczyń czy gotowanie. W większości przypadków nie powoduje to problemów, bo budynek jest dobrze dostosowany do obsługi takiej wilgotności – jednak niestety zdarza się, że ktoś ma na przykład nieszczelną instalację lub przecieki z rynien, rur bądź dachu. Optymalna wilgotność w temperaturze pokojowej to 35–60%. W takich warunkach rozwija się najmniej bakterii, wirusów, grzybów, roztoczy i innych szkodliwych dla człowieka organizmów. Jeśli chcemy ją rzetelnie zmierzyć, z pomocą przyjdzie nam urządzenie zwane higrometrem. Najstarsze modele, korzystające ze sposobu powstałego jeszcze w XVIII wieku, korzystają z włosa ludzkiego lub zwierzęcego jako przyrządu pomiarowego – im wilgotniejszy włos, tym dłuższy. Taki wariant jest zazwyczaj dość tani, jednak mało rzetelny. Nowoczesne sprzęty wykorzystują elektroniczny monitoring lokalnego mikroklimatu. A co pomoże nam w utrzymaniu zdrowego poziomu wilgotności powietrza w domu lub mieszkaniu? Elektroniczny pochłaniacz wilgoci/osuszacz powietrza Takie akcesorium będzie najodpowiedniejsze do stosowania w miejscach, gdzie zbiera się najwięcej wilgoci – czyli zazwyczaj w rogach i kątach, najczęściej w kuchni lub łazience. Są to bowiem miejsca, w których wykonuje się najwięcej czynności związanych z użyciem wody. Nowoczesne modele wyposażone są w tzw. higrostat, który samodzielnie mierzy poziom wilgotności i dostosowuje działanie urządzenia. Przydatną funkcją może być też wyświetlacz, dzięki któremu na bieżąco możemy mieć dokładne informacje na temat powietrza w pomieszczeniu. Osuszacz będzie najlepiej działał w połączeniu z odpowiednim ocieplaniem. Grzejnik Często powodem zbierania się nieodpowiednio dużych ilości wilgoci jest po prostu brak ciepła, przez który woda paruje wolniej, a także szybciej rozwija się pleśń. Jeśli nie jesteśmy w pozycji pozwalającej na modyfikację istniejącej instalacji grzewczej, warto rozejrzeć się za elektrycznym grzejnikiem, który zamontujemy w praktycznie dowolnym miejscu. Możemy nabyć go w wielu rozmiarach i wielu wariantach mocy. Należy jednak pamiętać, że duże grzejniki elektryczne potrzebują sporo prądu, a także mieć wzgląd na ilość miejsca dostępnego w pomieszczeniu. Nawilżacz powietrza Suche powietrze to problem dotyczący pomieszczeń źle wietrzonych lub zbyt mocno ogrzewanych. Również takie warunki mają zły wpływ na zdrowie – główne zagrożenia to wysuszanie skóry, wysychanie oczu, zwiększona ilość kurzu i nasilone objawy problemów z układem oddechowym. Rozwiązaniem jest nawilżacz powietrza. Dzielą się one na dwa typy: ultradźwiękowe i parowe. Te pierwsze przeznaczone są do użytku domowego i cechują się cichą pracą i niższą ceną. Parowe zaś działają przez podgrzewanie wody prowadzące do wymuszenia jej odparowania. Zużywają więcej energii elektrycznej, lecz oferują wyższą wydajność nawilżania. Nazywane są również ewaporacyjnymi lub profesjonalnymi i generalnie bardziej nadają się do pracy w dużych pomieszczeniach, np. biurach czy halach. Nie oznacza to jednak, że nie możemy skorzystać z takiego w domu; należy wówczas liczyć się z większym zużyciem prądu i większą ilością zajmowanego miejsca.
Urządzenia pomagające utrzymać odpowiednią wilgoć w mieszkaniu
Każdy chłopiec powinien mieć w swojej szafie chociaż kilka swetrów. Rozpinane modele zasługują na szczególną uwagę. Stanowią świetną bazę pod wiele stylizacji – czy to ze sportowym obuwiem, czy też bawełnianymi chinosami i koszulą w kratkę. Podpowiadamy, jaki model warto wybrać dla chłopca i z jaką odzieżą go zestawiać. Każdy chłopiec ma swoje ulubione zestawy ubrań. Jedni wybierają sportowe stylizacje, inni zaś na co dzień z chęcią zakładają koszulę i klasyczne spodnie. Niezależnie jednak od określonych preferencji, w szafie chłopca powinien znaleźć się rozpinany sweter. Jego największą zaletą jest uniwersalność, dlatego z powodzeniem sprawdzi się w każdym zestawie. Poniżej kilka sprawdzonych stylizacji z jego udziałem. Sweter z kapturem box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Pierwsza propozycja na rozpinany sweter to model z kapturem. W sam raz dla chłopców, którzy uwielbiają luźne stylizacje. Idealnym dopełnieniem tego zestawu będą spodnie jeansowe. Mogą być z przetarciami lub gładkie, w granatowym kolorze. Do tego warto dobrać sportowe obuwie – sneakersy lub trampki okażą się dobrym wyborem. Nie sposób nie wspomnieć o basicowym t-shircie, który zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym stanie się niezastąpiony. Jeśli sweter będzie zakładany wiosną, wtedy można łączyć go z oryginalną odzieżą wierzchnią – kurtka jeansowa to strzał w dziesiątkę. Warto pamiętać, że w tym sezonie szczególnie modne są modele z wyszywanymi haftami lub naklejkami. Klasyczny kardigan box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Kolejna propozycja, która z pewnością przypadnie do gustu każdemu modnemu chłopcu, to klasyczny kardigan. Ten luźny model swetra doskonale pasuje do casualowych stylizacji. Z powodzeniem odnajdzie się w towarzystwie jeansów z dziurami, ale również spodni dresowych. Jednym z ciekawych wariantów będzie połączenie go z białą koszulą i joggerami. Do bieli niewątpliwie pasuje każdy kolor, jednak warto stawiać na kontrastujące odcienie – szarość, granat lub czerń to najlepszy wybór. Rozpinany sweter to obowiązkowy element garderoby. Musi znaleźć się zarówno w szafie dorosłego mężczyzny, jak również dziecka. Nie tylko zapewni komfort w trakcie użytkowania, ale przede wszystkim podkreśli każdą stylizację – czy to codzienną, czy na specjalną okazję. Z naszą pomocą z łatwością wybierzesz idealny model dla swojego dziecka, który przypadnie do gustu każdemu małemu fashioniście.
Rozpinany sweter dla chłopca – jaki model wybrać?
Wybór zegarka do biegania początkującemu miłośnikowi przemierzania wielu kilometrów może nastręczać wielu kłopotów. Modeli i marek jest sporo, więc zdecydować się na ten, który będzie nam odpowiadał, nie jest łatwo. Nie należy jednak wpadać w przygnębienie. Wystarczy określić swoje wymagania i zapoznać się z możliwościami poszczególnych zegarków, by jasno sprecyzować, który jest dla nas najodpowiedniejszy. Funkcjonalność Na co zwrócić uwagę przy wyborze? Wiele zegarków posiada możliwość monitorowania pracy serca. Jest to ważne ze względu na to, że będziemy wiedzieli, czy wszystko jest w porządku, czy też musimy zwolnić i się nie przemęczać. Poza tym wielu zawodników trenuje na tzw. tętno. Ustalają swój rytm biegu właśnie na podstawie bicia serca. To istotne, bo monitorując ten parametr, będziemy wiedzieli, jak bardzo zaawansowanymi biegaczami już jesteśmy. Biegając po leśnych ścieżkach czy terenach nieoznakowanych, trudno jest nam określić, ile kilometrów pokonaliśmy. Zegarek z nawigacją GPS pozwoli nam to ustalić. Oczywiście, pomiary nie będą z dokładnością do jednego metra, ale i tak będzie to dla nas duże ułatwienie. Poza tym zorientujemy się, w jakim tempie przebiegamy kolejne kilometry. Będziemy wiedzieć też, po jakim terenie biega nam się łatwiej i jak zachowywać się np. przy pokonywaniu wzniesień. Nowoczesne zegarki z GPS mają też funkcje pozwalające zaprogramować trening oraz czas, w jakim mamy go wykonać. Określają poszczególne zmiany tempa i kolejne pokonane kilometry za pomocą dźwięków. Możemy używać zegarków również po zmroku, dzięki podświetleniu wyświetlacza. Ważnym aspektem jest to, że w wielu z nich można trenować podczas padającego deszczu, a nawet pływać. Modele i marki Polecaną przez biegaczy marką jest Garmin. Zegarek z najwyższej półki to model Feniks 3 Sapphire. Oprócz nawigacji GPS posiada również wbudowany czujnik tętna. Można dzięki niemu na bieżąco monitorować swoje statystyki dotyczące formy i kondycji. Jest idealny dla osób biegających po górach. Informuje o efektywności pokonywania nierównego terenu. Można w nim pływać, a dzięki specjalnej funkcji dzienniczka, także zapisywać ćwiczenia i odbicia przy nawrotach. Cena tego zegarka kształtuje się od 2400 do 2600 złotych. Doświadczeni zawodnicy chcą, by ich trening był zapisywany i można go było dokładnie zanalizować. Dlatego poprzez aplikacje internetowe monitorują wszystkie dane związane z ostatnim biegiem. Wyświetla im się cała trasa oraz zróżnicowanie terenu. Na tej podstawie mogą dokładnie określić swoje postępy w przygotowaniach do zawodów. Statystyki pozwalają na wyciagnięcie wielu wniosków i jeśli zachodzi taka konieczność, również na dokonanie korekt we własnym treningu. Kolejną godną polecenia marką zegarków jest Suunto. Model Ambit to zegarek dla biegaczy zarówno początkujących, jak i zaawansowanych. Oczywiście, można dzięki niemu monitorować pracę serca. Nawigacja GPS nie tylko umożliwia określenie przebiegniętego dystansu, ale także informuje o twoim położeniu geograficznym. Nie ma więc problemu, gdy znajdujesz się w nieznanym terenie. Na pewno się nie zgubisz. Kiedy z biegu przejdziemy na jazdę na rowerze, w zegarku następuje automatyczne przełączenie. Ceny modeli Ambit kształtują się od 777 do 2000 złotych. Wśród biegaczy znana jest też marka Polar. Model M400 to nieco tańszy sprzęt od wyżej wymienionych. Może pracować bez przerwy przez 8 godzin, z użyciem nawigacji GPS. Przez aplikację internetową można pobrać menu i wszystkie funkcje podawane w języku polskim. Istnieje możliwość kąpania się w nim oraz pływania. Po nałożeniu specjalnego paska na klatkę piersiową, monitorujemy swoje tętno, a wynik jest podawany na wyświetlaczu. Ceny tego modelu kształtują się od 570 do 770 złotych. Zegarek z nawigacją GPS nie tylko pokazuje, w jakim tempie biegniemy i ile kilometrów pokonaliśmy. Posiada również wiele funkcji, które pozwolą nam na zapisywanie swoich osiągów. Będziemy mogli także monitorować bicie naszego serca. Od nas zależy, na jaki typ i rodzaj się zdecydujemy. Po dokonaniu wyboru pamiętajmy jednak, że najważniejsza jest radość z biegania, a nie posiadanie kolejnego gadżetu.
Zegarek dla biegacza z GPS
Rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, święta i inne uroczystości to chwile, gdy młody człowiek powinien wyglądać elegancko. Wówczas z pewnością przyda się garnitur. Jakie garnitury są obecnie popularne dla najmłodszych? Jak dobrać odpowiedni rozmiar? Ile kosztują garnitury dla dzieci? Elegancki strój towarzyszy nam przy ważnych uroczystościach, w pracy lub z okazji świąt. Chcemy wyglądać ładnie. Mając dzieci, chcemy im przekazać wiele wartości, ale także sposób ubierania się. Młodzi ludzie wyżej od elegancji cenią sobie wygodę. O ile łatwiej jest przekonać córkę do wystylizowanych sukienek, o tyle syna do garnituru – znacznie trudniej. Tymczasem nawet garnitur, jeżeli jest dobrze dobrany, może być zarówno wygodny, jak i elegancki. Jak dobrać odpowiedni rozmiar garnituru? Dobierając spodnie do garnituru, należy zadbać o odpowiedni rozmiar. Za długie lub za krótkie wyglądają po prostu źle. Spodnie powinny zakrywać mniej więcej połowę buta, a gdy dziecko usiądzie, nie powinny unosić się zbyt mocno do góry. Istotne jest również swobodne siadanie, które zostanie znacznie ograniczone przez zbyt wąskie spodnie. Mierząc marynarkę, dziecko powinno odczuwać pełen komfort. Nie może być ona za ciasna i napięta, gdy guziki są zapięte. Rękawy powinny kończyć się za nadgarstkiem. Szukając garnituru dla chłopca, warto jednak pamiętać, że zakładamy go na dziecko, które nie zawsze usiedzi spokojnie przez całe przyjęcie. Warto zatem wybrać garnitur z materiału, który jest odporny na zagniecenia i zabrudzenia. Modele dziecięcych garniturów Garnitury mogą składać się z samych spodni i marynarki. Możemy jednak wybrać strój, gdzie znajdzie się też krawat i kamizelka. Wszystko zależy od okazji i efektu, który chcemy uzyskać. Jeżeli jednak syn dopiero poznaje uroki eleganckiego ubioru, można ograniczyć się tylko do dwuczęściowego garnituru. To samo dotyczy pory roku. W okresie letnim znacznie lepiej sprawdzi się sama marynarka, którą łatwo zdjąć, niż dodatkowo grzejąca kamizelka. Popularne kolory Choć wybór garniturów dziecięcych jest bardzo szeroki, popularnością cieszą się stroje o klasycznym kroju i w czarnym lub grafitowym kolorze. Możemy również wybierać spośród bogatej palety brązów, granatów i szarości. Ciekawostką są granatowe garnitury z białą lamówką. Wyróżniają się na tle innych, ale są równie szykowne. Na uroczystość chrztu, dla najmłodszych chłopców, najczęściej wybiera się garniturki w kolorze białym lub jasnoszarym. Popularnością cieszą się także błękitne garnitury. Garnitury dla małych, takie jak dla dużych Oglądając garnitury dla dzieci, odnosi się wrażenie, że są one jedynie miniaturą strojów dla dorosłych mężczyzn – jakość materiału, podszewki, spodnie z mankietami lub bez, marynarki zapinane na trzy guziki z dwiema kieszonkami oraz butonierką. Garnitury mniejszych rozmiarów posiadają jednak dodatkową gumkę wszytą w pasie spodni, która ułatwia dopasowanie. Różnica jest również w cenie. Garnitury w rozmiarze od 128 do 146 cm możemy kupić od 100 do 300 zł. Garnitury w większych rozmiarach to wydatek rzędu 100–400 zł. Podsumowanie Noszenie garnituru nie musi być przykrym obowiązkiem. Wszystko zależy od podejścia rodziców i doboru odpowiedniego rozmiaru eleganckiego stroju. W wygodnych spodniach i marynarce maluch będzie czuł się komfortowo. Dobrze również, jeżeli chłopiec w swojej codziennej garderobie ma nie tylko same T-shirty oraz dresy. Zakładanie koszulek polo lub koszul z kołnierzykiem do szkoły, na wizytę do babci lub znajomych sprawi, że dziecko nie będzie traktowało założenia białej koszuli i garnituru jako zło konieczne.
Przegląd garniturów dla najmłodszych
Zakup nawet tak trywialnego akcesorium, jak kabel do telefonu Apple, może okazać się sporym wyzwaniem. Niestety, w powszechnej sprzedaży są przewody nieoryginalne, nieposiadające odpowiedniej certyfikacji zapewniającej bezproblemową współpracę, odpowiednie parametry oraz bezpieczeństwo użytkownika i urządzenia, do którego będziemy go podłączać. Jak zatem wybrać odpowiedni kabel do iPhone’a? Oryginalny kabel – czy rzeczywiście potrzebny? Kabel USB to przewód, dzięki któremu synchronizujemy dane między komputerem a naszym iPhone’em oraz ładujemy jego baterię. W zestawie z telefonem znajdziemy zawsze jeden oryginalny. Jednak jest to akcesorium, które eksploatujemy bardzo często i w różnych miejscach, takich jak biuro, samochód, sypialnia czy gabinet. To sprawia, że dość szybko po zakupie iPhone’a zaczniemy się rozglądać za dodatkowymi przewodami. Czy w takim razie jesteśmy zmuszeni kupić kabel od Apple? Nie. Firma Apple już dawno uruchomiła program certyfikacji akcesoriów tworzonych przez innych producentów. Każdy ma prawo zgłosić się do kalifornijskiego giganta z prośbą o przyznanie certyfikatu. Pozwala on oznaczać produkty specjalnym logo Made for iPhone (lub iPod/iPad). Kupując akcesoria z logo MFI, masz pewność, że będą one spełniały wysokie normy bezpieczeństwa i jakości. Zakup przewodu USB z certyfikatem MFI to nie tylko gwarancja, że kabel będzie pasował do naszego telefonu. To przede wszystkim pewność, że jego używanie jest w pełni bezpieczne (nie uszkodzi urządzenia), a współpraca z nim będzie odbywać się bezproblemowo. Nowy standard przewodu Apple o nazwie Lightning, który stosowany jest obecnie we wszystkich mobilnych gadżetach tej marki, takich jak iPhone, iPod czy iPad, oprócz zmiany wtyku wprowadził również specjalny chip identyfikacyjny. Jeżeli kupimy przewód nieoryginalny, bez certyfikatu MFI, jego użycie w przypadku nowych urządzeń z zainstalowanym oprogramowaniem może być niemożliwe. Dlatego tak ważne jest, aby kupowany przewód do produktów Apple posiadał wspomniany certyfikat. Monster iCable Lightning Marka Monster to znany producent słuchawek oraz przewodów stosowanych w nagłośnieniu. Jej produkty są niezwykle modne. Bardzo chętnie ze słuchawkami tej marki zawieszonymi na szyi pokazują się gwiazdy sceny muzycznej i telewizji. Monster to przede wszystkim wysokiej jakości przewód. Nic więc dziwnego, że firma posiada w swojej ofercie również kable do najpopularniejszego smartfonu na świecie – iPhone’a. Monster iCable jest dostępny w dwóch wersjach – o długości 100 cm oraz dłuższy, mierzący 1,82 m. Jak na markę Monster przystało, przewód jest niezwykle solidny. Chroni go gruba, niepękająca i nieplącząca się, elastomerowa, płaska izolacja. Wtyki są masywne, wykonane z twardego tworzywa sztucznego. Dodatkowo końcówki zabezpieczono gumowymi osłonami w miejscu, gdzie zwykłe przewody bardzo często lubią pękać. Za metrowy przewód Lightning marki Monster zapłacimy 99 zł, a za model o długości 1,82 m – 179 zł. JCPAL Power and Sync Cable Marka JCPAL to producent znany z wysokiej jakości akcesoriów do telefonów, takich jak szkła hartowane, etui czy właśnie przewody do transmisji i ładowania telefonów. Przewód JCPAL Power and Sync Cable jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych – czarnej i białej. Jego długość to 1 m. Przewód charakteryzuje się dużą trwałością oraz znakiem rozpoznawczym – wtyczkami w wersji slim. Ta informacja może być ważna dla potencjalnego klienta, gdyż na rynku istnieje wiele modeli etui dla iPhone’ów, które posiadają niezwykle wąskie wejście dla kabla, co uniemożliwia podłączenie przewodu o masywnej wtyczce. Wybierając JCPAL Power and Sync Cable, mamy pewność, że niezależnie od tego, jakie etui do telefonu posiadamy, nie będziemy musieli go zdejmować, aby podłączyć przewód. Oferta jest również bardzo atrakcyjna cenowo – kabel kosztuje 59 zł. TYLT Syncable Duo Ta marka jest dobrze znana z nietuzinkowych pomysłów nawet na tak błahe akcesoria, jak przewody USB czy ładowarki samochodowe. Model TYLT Syncable Duo to nie tylko dobrej jakości przewód USB, zabezpieczony solidną, elastomerową, płaską izolacją zabezpieczającą przed pękaniem i plątaniem. To również idealne rozwiązanie w przypadku, gdy posiadamy różne urządzenia elektroniczne ładowane z USB, np. w samochodzie słuchawkę bluetooth lub nawigację, w domu powerbank lub inne akcesorium z microUSB. Dzięki temu, że firmie TYLT udało się w jednym przewodzie zmieścić wtyk Lightning oraz microUSB, tylko tym jednym kablem naładujemy różne gadżety, które towarzyszą nam każdego dnia. Syncable DUO składa się z dwóch części – dłuższej z wtykiem microUSB oraz krótszej – jest to przedłużka z wtykiem Lightning. Krótsza jest zaczepiona do dłuższej, aby podczas używania się nie zgubiła. Kabel możemy kupić za 89 zł. Just Mobile AluCable Twist Lightning Ten przewód zainteresuje przede wszystkim tych, dla których porządek na biurku to rzecz święta. Kabel AluCable Twist Lightning to wysokiej jakości przewód skręcony w spiralę z końcówkami wykończonymi aluminium. Dzięki temu, że jest skręcony, bez rozciągania mierzy zaledwie 10 cm. Po rozciągnięciu powiększa się do 1,8 m. To świetne rozwiązanie dla osób, które czasem potrzebują przewodu krótkiego, który nie będzie się plątał po całym biurku czy samochodzie, aby ładować położony tuż przy gnieździe telefon. Jeżeli jednak chcemy używać telefonu podczas ładowania, przewód z powodzeniem można rozciągnąć. Solidność i trwałość gwarantuje wysokiej jakości kabel oraz aluminiowe obudowy wtyczek. AluCable Twist Lightning kupimy już za 99 zł. Hama Lightning Plug Kabel marki Hama mierzy 1,5 m i charakteryzuje się dobrej jakości przewodem zakończonym pozłacanymi końcówkami. Idealny będzie dla osób, które potrzebują długiego przewodu, najczęściej podłączonego np. do komputera stojącego na ziemi, i nie chcą za niego przepłacać. Biały kolor, solidne obudowy końcówek, długość i bardzo atrakcyjna cena sprawiają, że jest to produkt wart zainteresowania. Jego cena nie przewyższa 55 zł.
Kupujemy kabel do iPhone’a
Czas obozów i kolonii letnich trwa, więc poszukiwania perfekcyjnej garderoby i kosmetyków na wyjazd ciągle spędzają sen z powiek niejednej nastolatce. Już dawno skończyły się czasy, kiedy na obóz zabieraliśmy tzw. ubrania „do znoszenia”. Kosmetyczki również powinny być wyposażone w produkty, które przydadzą się w podroży i podczas wypoczynku. Jest kilka niezbędników, o których nie powinniśmy zapominać podczas pakowania kolonijnego plecaka. Oczywiście najważniejsze jest dokąd wybiera się nastolatka. Jeśli jest to grecka plaża, wówczas spakujemy się zupełnie inaczej niż na obóz w stadninie koni. Spływ kajakowy również wiąże się z zupełnie innym ekwipunkiem niż kolonie językowe. Jednak w bagażu nie powinno zabraknąć kilku podstawowych elementów garderoby, a w kosmetyczce specyfików, o których nastolatka może nie pamiętać. To proste, lecz bardzo modne rzeczy, które podczas obozu zdecydowanie znajdą swoje zastosowanie. Cała szafa w jednej walizce Choć wydaje się to oczywiste, warto sprawdzić, czy w przygotowanych przez nastolatkę ubraniach na wyjazd znajduje się jedna para długich jeansów. Dobrze dopasowane, nie za krótkie, wygodne i najlepiej z elastanem – materiałem podatnym na rozciąganie. Najlepszy kolor to oczywiście klasyczny granat, ewentualnie czerń. Jeśli pakujemy wyłącznie jedną parę długich spodni, wówczas lepiej nie stawiać na pastelowe kolory. Oczywiście decydują o tym powody stricte praktyczne – na ciemnogranatowym jeansie zabrudzenia są znacznie mniej widoczne, przez co nie trzeba się martwić o ewentualne pranie. Ulubione jeansy przydadzą się podczas podróży, która może trwać nawet kilka godzin. Można założyć je także w nocy, kiedy jest znacznie chłodniej, to dobry wybór na wycieczkę fakultatywną albo wieczorne ognisko. Wakacje to dobry moment na eksperymenty i poszukiwanie własnego stylu; przetarcia, dziury, ćwieki czy naszywki na jeansach będą świetnym pomysłem. Wszystko zależy od tego, co lubi nasze dziecko. W walizce nastolatki powinny znaleźć się także wygodne krótkie spodenki. Czasem bywa tak, że w okresie buntu dziewczyny niechętnie zakładają szorty czy krótkie spódnice i cały czas ukrywają się pod jeansami. Z tego względu warto samodzielnie spakować jedną parę szortów. Jeansowe spodenki mogą mieć różne długości i fasony, więc bez problemu znajdziemy odpowiedni model do figury naszej nastolatki. Bardzo szczupłe dziewczęta mogą wybrać spodenki z podwyższonym stanem, który optycznie poszerza nieco biodra i uda. Natomiast nieco tęższe dziewczynki powinny założyć jeansy o fasonie bermudów. Spodnie sięgające kolan mogą być ozdobione przetarciami i wlepkami. Ostatnio bardzo modne są szorty z wystrzępionymi nogawkami lub wykończone frędzlami w stylu boho. Warto zwrócić uwagę na długość nogawek. Bardzo często spodenki sprzedawane w sieciówkach bywają mocno wycięte, przez co dość pokaźnie eksponują pośladki. Koniecznie dobierzmy bardziej odpowiedni model. Coś, o czym na pewno zapomni każda nastolatka – to kurtka przeciwdeszczowa. W tym wypadku idealną propozycją będzie pelerynka przeciwdeszczowa, która z pewnością przyda się na wakacjach w Polsce. Kosztuje kilka złotych, jest niewielkich gabarytów, dlatego nie będzie nam żal, kiedy gdzieś się zapodzieje lub zniszczy. Kolorowe pelerynki z kapturami idealnie nadają się pod namiot, na festiwale muzyczne czy obozy sportowe. Jeśli jednak nasza nastolatka ceni sobie modny wygląd i nie bardzo chce nosić kurtkę z plastiku, wówczas pozostaje wybór klasycznej kurtki przeciwdeszczowej z kapturem lub wojskowej parki. Zwłaszcza ta ostatnia powinna spodobać się nastolatkom – to aktualny hit sezonu, który raczej nie wyjdzie z mody w kolejnym roku. Militarna kurtka będzie także doskonałym rozwiązaniem na chłodniejsze wieczory i noce. Podstawą garderoby podczas obozowych szaleństw są lekkie, przewiewne T-shirty z bawełny. Nastolatki bardzo często wybierają kolorowe koszulki z napisami, zabawnymi aplikacjami czy cekinami. Modne są też czarne T-shirty, o kilka rozmiarów za duże, zazwyczaj z ulubionym zespołem muzycznym. Jeśli nasza córka nie planuje zabrać jednobarwnych, przewiewnych topów, warto zaproponować jej wrzucenie do walizki dwóch, trzech tego typu koszulek. Ważne, aby były niezbyt obcisłe, ale również nie za bardzo oversizowe, najlepiej w kolorze czarnym, granatowym lub białym. Taka baza jest polecana przez wszystkie blogerki, choćby przez Kasię Tusk. Proste, gładkie koszulki i topy są dobrą podstawą do stworzenia prawie każdej stylizacji. Niezbędna podczas urlopu okaże się także dresowa bluza z kapturem. Przyda się na wycieczki i zabawy przy ognisku. To także idealna opcja, która sprawdzi się w momencie, kiedy temperatura w nocy spadnie, a jedyną piżamą, jaką ma nastolatka, są bawełniane szorty i top. Klasyczna kangurka powinna być rozpinana, nieco bardziej obszerna i utrzymana w uniwersalnych kolorach: czerni, szarości, khaki czy w granacie. Kaptur ochroni nas przed deszczem i wiatrem, a sama bluza może służyć nawet jako koc, np. podczas nocy przy ognisku. A co z bielizną? O nią również warto zadbać i sprawdzić, czy aby na pewno nasza pociecha spakowała wszystko, co niezbędne. Zasada jest prosta: pakujemy co najmniej o dwie pary więcej majteczek niż dni, które na obozie ma spędzić nasza nastolatka. Nie ufajmy zapewnieniom, że wystarczy pięć par fig i że dziecko będzie samodzielnie szykowało pranie. Oczywiście, że w ekstremalnych warunkach sobie poradzi, ale każdy pamięta pranie na koloniach – zazwyczaj kończy się ono zgubionymi częściami garderoby, a czasem nieprzyjemnym zapachem (dzieciaki zapominają o wietrzeniu pokoju i ubrania zwyczajnie gniją). Najlepiej sprawdzą się bawełniane majtki o różnych kolorach. Jeśli nastolatka koniecznie chce kilka koronkowych par, wówczas postarajmy się jej wytłumaczyć, że bawełna to najlepszy materiał, gdyż jest przewiewny, szybko schnie, daje poczucie komfortu i w trakcie „trudnych dni” będzie najbardziej przyjazny. Jeśli zaś chodzi o skarpetki czy biustonosze, to również pamiętajmy, by dołożyć co najmniej jedną parę więcej. Tak dla bezpieczeństwa! Pozostając jeszcze w temacie rzeczy potrzebnych, ale niekiedy kłopotliwych – zapakujemy dziecku do placka klapki kąpielowe. Niech nie będą to te same klapeczki, które zabiera ze sobą na plażę czy nad jezioro. Japonki czy klapki przeznaczone wyłącznie pod prysznic to najlepsza metoda na uchronienie się przed grzybicą. Niestety na koloniach czy w sanitariatach pod namiotami bywa mnóstwo osób i nie zawsze są to miejsca czyste. Przestrzeżmy dziecko, że klapki kąpielowe to rzecz tak intymna, jak bielizna i nie powinno się nimi dzielić nawet z najlepszą koleżanką. Na wakacjach niezbędne są wygodne sportowe obuwie. O nich trzeba szczególnie pamiętać, gdyż nastolatki bardzo często nie potrafią samodzielnie dobrać odpowiednich butów do miejsca wyjazdu. Mogą być to ulubione trampki lub modne adidasy. W sportowych butach nastolatka prawdopodobnie przechodzi cały obóz! Niech będą idealnie dopasowane i zgodne z gustem dziecka. Pozwólmy dziewczynie na odrobinę szaleństwa, które będzie objawiać się obecnością mocnych kolorów czy przez wybór najmodniejszego fasonu sezonu. Jednakże zdecydujmy się model charakteryzujący się dobrym wykonaniem, przewiewnym materiałem i wysoką jakością. Wygodne sportowe buty to zazwyczaj podstawa garderoby nastolatków i bardzo często jeden z ich najważniejszych elementów tożsamościowych. Dajmy dziecku wybrać. Modne są czarne trampki za kostkę, buty na słoninie, minimalistyczne Superstary. Wszystko zależy od charakteru i zainteresowań naszej córki. Niech wybierze to, w czym dobrze się czuje i w czym jest akceptowana przez rówieśników. Jeśli chodzi o sandały, to postawmy sprawę dość jasno. W tym wypadku lepiej wybierać obuwie wspólnie, zwracając uwagę na jakość sandałka. Sztuczne materiały, fikuśne ozdoby czy niewygodne koturny nie będą najlepszym wyborem na obóz sportowy czy nawet wakacje pod palemką. W tym sezonie bardzo modne są klasyczne rzymianki lub gladiatorki – jest to całkiem dobre rozwiązanie, łączy w sobie praktyczność i modę. Na gorące dni odradźmy nastolatce modne buty z plastiku czy gumy. Mimo że są ładne, to stopa w nich nie odpoczywa, poci się i męczy, a czasem nawet odparza. Ostatnim elementem z garderoby, o który warto zadbać, jest nakrycie głowy. Na szczęście w tym sezonie nie musimy martwić się o to, że nastolatka nie będzie chciała włożyć czapki z daszkiem czy kapelusza z rondem. Noszą je gwiazdy, celebrytki i blogerki na całym świecie, więc jeśli córka nie jest przekonana, to warto sięgnąć po zdjęcie ulubionej aktorki, piosenkarki! Niezbędnik kosmetyczny – o czym watro pamiętać? Prócz szamponu z odżywką, dużej butli ulubionego żelu pod prysznic czy kremu do twarzy powinniśmy pamiętać także o innych kosmetykach, które są szczególnie przydatne na wyjazdach. Podczas podróży, a także w sytuacjach kryzysowych na samym obozie bardzo dobrze mieć wilgotne chusteczki odświeżające. Nie tylko przydadzą się w autobusie czy na stacji benzynowej, ale również na plaży, w kajaku czy w publicznej toalecie. Możemy odświeżyć nimi twarz, a w sytuacji ekstremalnej sprawnie przeprowadzić nawet całą toaletę. Najlepiej wybierać te o neutralnym zapachu lub całkowicie bezwonne, gdyż dają one największe poczucie komfortu. Można zabrać ze sobą żel antybakteryjny. To najszybsza metoda odświeżenia dłoni, kiedy nie mamy możliwości skorzystania z toalety. Przyda się na campingach, w środach transportu czy nawet przed spożyciem lodów albo gofra. Oczywiście nie trzeba popadać w przesadę i używać żelu co chwilę, ale zdecydowanie warto mieć go w swoim plecaku. Niezbędnikiem na każdej wyciecze musi być krem do opalania z bardzo wysokim filtrem. Uczmy nastolatkę, że najlepiej opalać się stopniowo, nie przesadzać z kąpielami słonecznymi. Pierwsze kilka dni na plaży mogą być bardzo niebezpieczne dla skóry, więc filtr 50 jest jak najbardziej wskazany. Przypominajmy, że aplikację kremu powinniśmy powtarzać co dwie lub trzy godziny lub po każdym zanurzeniu się w wodzie. Po kilku dniach możemy spróbować zmniejszyć ochronę słoneczną i używać kremu z filtrami 15 lub 10. Wysoki filtr wcale nie powoduje, że opalamy się mniej – sprawi, że kąpiele słoneczne będą bezpieczne, a uzyskany efekt trwalszy. Uczulmy również nastolatkę, aby stosowała krem nie tylko na plaży, lecz w każdym miejscu, gdzie musi dłużej przebywać na słońcu. Dobrym pomysłem będzie również zapakowanie kremu lub balsamu po opalaniu. Co prawda, może być to klasyczny balsam nawilżający, ale produkty specjalnie przeznaczone do skóry opalonej mają składniki łagodzące podrażnienia skóry i oparzenia słoneczne. box:imageShowcase box:imageShowcase Dla nastolatek czas obozów to również moment, kiedy zaczynają eksperymentować z kosmetykami kolorowymi. To od nas zależy, czy mamy ochotę, by nasza piętnastoletnia córka używała lakierów do paznokci czy tuszu do rzęs. Na pewno warto zaopatrzyć jej kosmetyczkę w ochronną pomadkę do ust czy odświeżającą mgiełkę do twarzy. To kosmetyki, które sprawdzą się podczas upałów, a także wprowadzą dorastające dziewczyny w dobre rytuały pielęgnacyjne. Nawilżona skóra to najlepszy podkład do tworzenia makijażu. Jeśli decydujemy się na uzupełnienie torebki podróżnej o kilka kosmetyków kolorowych, to wspólnie wybierzmy najlepsze produkty dla nastolatki; dopasowane do jej urody, typu skóry i wieku. Zamiast ciężkiego podkładu czy pudru zaproponujmy lekki krem BB, a do zamaskowania niedoskonałości cery przydadzą się kolorowe kamuflaże. Tusz do rzęs nie musi być czarny, możemy wybrać bardziej naturalny brązowy odcień. Zanim córka wyjedzie, możecie wspólnie obejrzeć zdjęcia gwiazd i porozmawiać o tym, jaki makijaż pasuje nastolatkom.
Nastolatka w podróży. Jakie kosmetyki i ubrania spakować do plecaka na obóz i kolonie?
G305 to nowa, bezprzewodowa myszka Logitecha, która jest lekka, symetryczna i przeznaczona zarówno dla leworęcznych, jak i praworęcznych użytkowników. Urządzenie posiada sensor Logitech HERO oraz jest zasilane jedną baterią, która według zapewnień producenta wystarczy aż na 9 miesięcy działania. Logitech G305 bazuje na docenionej przez graczy konstrukcji, znanej z modeli G203 oraz G Pro, mysz jest niska, symetryczna i posiada minimalistyczne wzornictwo. Tak jak model G603 Logitech G305 nie posiada wbudowanego akumulatora, zasila ją bateria AA, która zapewnia długi czas pracy. Wspólny z G603 jest też sensor Logitech HERO, czyli energooszczędny odpowiednik PixArta PMW3360/3366. Czyżby G305 była idealnym urządzeniem do gier i nie tylko? Specyfikacja Logitech G305 konstrukcja: symetryczna, oburęczna sensor: optyczny Logitech HERO (od 200 do 12000 dpi) interfejs: bezprzewodowy Lightspeed maksymalne przyspieszenie: 40 G maksymalna szybkość: 10,16 m/s (400 IPS) odświeżanie: 1000 Hz liczba przycisków: 6, przełączniki OMRON żywotność przycisków: 10 mln kliknięć trwałość ślizgaczy: 250 km czas pracy: 250 godzin bez przerwy, 9 miesięcy typowego użytkowania wymiary: 116,6 x 62,15 x 38,2 mm masa: 99 g (z baterią alkaliczną AA) Wyposażenie Myszka jest zapakowana w niewielkie, ekologiczne pudełko. W zestawie znajdują się: bateria alkaliczna, adapter USB, przedłużacz oraz instrukcja obsługi. Adapter Lightspeed ma obudowę niewiele większą od samego wtyku USB, podobną do innych odbiorników tego typu. Przedłużacz jest taki sam, jak w G603, zaś kabel mierzy 150 cm i posiada gumową izolację. Konstrukcja Producent wykorzystał udaną konstrukcję, znaną z myszek G203 oraz G Pro, która została poprawiona pod pewnymi względami oraz dostosowana do wymagań interfejsu bezprzewodowego. Zrezygnowano z podświetlenia RGB, więc w konstrukcji G305 zabrakło efektownej lamówki, biegnącej wokół korpusu i podświetlonego logo, niemniej mysz nadal prezentuje się bardzo dobrze, uniwersalnie i minimalistycznie. Urządzenie jest wykonane z mocnych tworzyw sztucznych o matowym wykończeniu. Nie mam zastrzeżeń do spasowania poszczególnych elementów – konstrukcja jest zwarta i sztywna, a tworzywa nie uginają się i nie skrzypią. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Przyciski główne są oddzielone od pokrywy. Płaską i ogumowaną rolkę z ząbkami, przycisk zmiany dpi oraz pojedynczą diodę ulokowano pomiędzy przyciskami głównymi, na długiej, połyskującej wstawce. By dostać się do środka, należy wysunąć klapkę znajdującą się w tylnej części obudowy. Wewnątrz przewidziano miejsce na pojedynczą baterię AA, a także schowek na odbiornik USB. Oba boki wyglądają identyczne – zwężają się ku dolnej części obudowy i są matowo obrobione. Na bokach nie widać dodatkowych, gumowych wstawek, ale tworzywa mają chropowate wykończenie. Przyciski boczne znalazły się jedynie z lewej strony, ich pokrywki są wąskie, ale wydłużone oraz wyraźnie odstają i połyskują. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Na spodzie znajduje się sześć teflonowych ślizgaczy. Cztery z nich umieszczono na krawędziach, sam sensor otacza pierścień, a na środku tylnej ścianki ulokowano dodatkowy ślizgacz, którego nie było w innych myszkach o tej konstrukcji. Na spodzie umieszczono także włącznik w formie suwaka z czerwonym tłem dla pozycji wyłączonej i niebieskim dla włączonej. W porównaniu do G603 zabrakło przełącznika trybu ECO, który przeniesiono do oprogramowania. Użytkowanie i ergonomia Ergonomia jest znakomita, fani G203 lub G Pro będą zadowoleni. Myszka jest dosyć mała i niska, ma symetryczny kształt, więc nadaje się idealnie do chwytu „pazurami” (claw grip) lub palcami (fingertip grip), a nieźle sprawdzają się także chwyty pośrednie, tzw. hybrydowe. Osobiście chwytałem mysz trochę dłonią, a trochę palcami. G305 raczej nie wypełni średnich lub większych dłoni, jedynie osoby o małych dłoniach będą mogły oprzeć się o korpus myszki. Palce można ułożyć zarówno w konfiguracji 1+2+2 (dwa palce na przyciskach głównych), jak i 1+3+2 (ze środkowym palcem na rolce). Logitech G305 to lekka myszka, szczególnie jak na gamingowego gryzonia bez ogonka. Urządzenie waży 99 g z pojedynczą baterią alkaliczną AA z zestawu. Rozłożenie ciężaru jest niezłe, chociaż tył pozostaje nieco bardziej dociążony. Można wymienić baterię alkaliczną na lżejszą wersję litową, co pozwoli „odchudzić” G305 do około 89 g i wyrównać rozłożenie ciężaru. W takiej konfiguracji G305 jest lżejsza niż wiele przewodowych myszek, co czyni ją idealnym urządzeniem do tzw. gry low-sens. Kątowe boki odpowiednio stabilizują palce i pozwalają wygodnie odrywać mysz od podkładki, a dodatkowy ślizgacz z tyłu zapobiega ocieraniu się myszki o podkładkę przy jej odkładaniu. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Przyciski główne pracują precyzyjnie, mają twarde dno bez amortyzacji i sprężyście odskakują – świetnie, że są oddzielone od pokrywy. Niestety klawisze są dosyć głośne – zamiast cichego klikania słychać chrupiący i donośny dźwięk. Rolka klika ciszej i bardziej typowo, nie jest też tak twarda, jak w G Pro lub G203. Jej obrót odbywa się stopniowo, cicho i precyzyjnie. Przyciski boczne są w idealnym miejscu, łatwo sięgnąć do nich kciukiem – działają wzorowo, wyraźnie klikając i szybko odskakując. Nie mam zarzutów odnośnie do przełącznika dpi na pokrywie. Dobrze sprawdza się też dioda sygnalizująca włączanie i zmianę profilów. W przeciwieństwie do G403/G703 lub G903 nie podłączymy testowanego gryzonia za pomocą kabla – mysz może działać tylko bezprzewodowo. Natomiast w porównaniu do G603, model G305 nie posiada interfejsu Bluetooth. Do dyspozycji jest tylko Lightspeed, czyli interfejs znany z innych urządzeń Logitecha, np. modelu G903 lub klawiatury G613. Podoba mi się, że zastosowano wymienną baterię AA zamiast akumulatora. Modele G403/G703 lub G903 z wbudowanymi akumulatorami oferują maksymalnie około 30 godzin grania, więc raz na jakiś czas trzeba je podłączyć do ładowania za pomocą kabla. W przypadku G305 można liczyć na 9 miesięcy typowej pracy bez używania przewodu lub 250 godzin grania non-stop, co samo w sobie jest rewelacyjnym wynikiem. Wymiana alkalicznego akumulatora na litowy powinna jeszcze wydłużyć czas pracy. Oprogramowanie Do konfiguracji myszki potrzebny jest program Logitech Gaming Software. W porównaniu do oprogramowania z droższych myszek serii G opcji jest mniej, ale możliwości nadal satysfakcjonują. Program jest już trochę przestarzały wizualnie, ale działa stabilnie, jest lekki i intuicyjny. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Główny ekran wyświetla grafikę myszki i pozwala wybrać, czy ustawienia mają być zapisywane w pamięci G305, czy na komputerze. Kliknięcie w przyciski na grafice przenosi do kolejnej karty, czyli ustawień sensora oraz funkcji przycisków. Skonfigurować można każdy przycisk, włącznie z zamianą funkcji prawego i lewego klawisza. Dostępne jest także pięć poziomów czułości sensora oraz konfiguracja odświeżania w zakresie: 125 Hz, 250 Hz, 500 Hz i 1000 Hz. Poniżej znajduje się również włącznik trybu ECO, który blokuje odświeżanie na poziomie 125 Hz. Ostatni przycisk to dostęp do mapy termicznej. Przed rozgrywką można włączyć monitoring, by sprawdzić ilość wciśnięć i czas wciskania poszczególnych klawiszy. Warto zajrzeć także do ikonki z trybikiem, by zaktualizować oprogramowanie układowe myszki. Wydajność Sensor Logitecha HERO sprawuje się rewelacyjnie. Nie da się odróżnić go od PixArta PMW3366 z G Pro lub G903. Czujnik oferuje taki sam zakres dpi (od 200 do 12000 dpi), identyczne przyspieszenie maksymalne (40 G), ale wyższą prędkość maksymalną, czyli aż 10,16 m/s zamiast 7,62 m/s. Feeling kursora jest identyczny – płynny, gładki i responsywny. Nie ma interpolacji, akceleracji ani przyciągania kątowego, więc użytkownik ma pełną kontrolę nad kursorem. Udało mi się rozpędzić myszkę do 7,8 m/s na ustawieniu 800 dpi w programie Enotus Mouse Test, zatem w normalnej grze nie ma szans na przeskakiwanie kursora. Program wskazywał też poprawne wartości odświeżania, a precyzję sensora ocenił na 99,3%. Nie wykryłem interpolacji w VMouseBench w całym zakresie dpi, a jitter był nieznaczny nawet na wysokich poziomach dpi. Wysokość LOD (Lift-off Distance) również sprzyja grze low-sens, gdyż sensor wyłącza się po uniesieniu na zaledwie około 2 mm. Sensor pracował poprawnie na różnych rodzajach podkładek, zarówno chropowatych i śliskich materiałowych, jak i gładkich plastikowych. Moim zdaniem najlepiej sprawdzają się podkładki oferujące lepszą kontrolę (Steelseries QcK, Mionix Alioth, Genesis M12, Dream Machines DM PAD itp.) – mysz jest lekka, a ślizgacze gładkie, więc urządzenie sunie płynnie po materiałowych podkładkach. Podsumowanie Symetryczna i minimalistyczna obudowa modelu G305 zapewnia komfortową grę, pojedyncza bateria przekłada się na niską masę i długi czas pracy, a sensor HERO ma wzorowe osiągi. Nie mam żadnych zastrzeżeń odnośnie do wykonania i jakości przełączników, a pochwalić należy także poprawioną rolkę i ślizgacze. W efekcie G305 to myszka po prostu rewelacyjna, która dla wielu graczy może stanowić gamingowy ideał. Logitech G305 to mój faworyt wśród urządzeń tego typu i uważam, że mysz jest zdecydowanie warta 229 zł. Wydaje mi się, że przy osiągach i funkcjonalności G305 używanie myszek przewodowych z PixArt PMW3360 straciło już sens – moim zdaniem warto dopłacić do G305, żeby pozbyć się kabla. G305 to świetna alternatywa dla droższych myszek bezprzewodowych Logitecha. Sam wymieniłem topowy model G903 właśnie na G305. Myszka nie jest jednak dla każdego. Raczej nie spodoba się fanom cichych przycisków głównych i może być za mała dla osób posiadających duże dłonie, raczej nie sprawdzi się do chwytu typu palm grip. W porównaniu do G603 zabrakło interfejsu Bluetooth, który jest moim zdaniem zbędny w myszce gamingowej nastawionej na jak najlepsze osiągi. Zalety: * minimalistyczne wzornictwo; * dobre wykonanie; * bardzo dobra ergonomia; * funkcjonalne oprogramowanie; * lekka konstrukcja; * długi czas pracy; * precyzyjne przełączniki oraz rolka; * znakomity sensor. Wady: * nierówne wyważenie z baterią alkaliczną (problem eliminuje bateria litowa); * głośne przyciski główne.
Test myszki Logitech G305 – gamingowy ideał?
Użytkownicy nowoczesnych urządzeń elektronicznych mogą korzystać z posiadanych sprzętów w celu czytania komiksów. Do tego zadania można wykorzystać zarówno wszechstronne tablety, jak i wyspecjalizowane czytniki e-booków. Które urządzenie sprawdzi się lepiej? Historia nowożytnego komiksu sięga kilku dekad wstecz. Z początku czytelnicy mogli śledzić obrazkowe historie swoich ulubionych bohaterów za pośrednictwem papierowych zeszytów, które przypominały formą drukowane magazyny i książki. Teraz w celu konsumpcji treści tego typu można wykorzystać również urządzenia elektroniczne. Tablety – stworzone do lektury komiksów Nowoczesne urządzenia komputerowe nazywanetabletami cechują się dużymi ekranami dotykowymi. Wyświetlacze w najpopularniejszych urządzeniach z tego segmentu mają przekątną o długości od 7 do 10 cali. Można na nich wyświetlić kartę cyfrowego komiksu i ruchem palca przechodzić do kolejnej strony oraz zmieniać aktualnie czytany zeszyt na inny. Czytanie komiksów na tablecie ma wiele zalet. Można, wygodnie siedząc na kanapie, przeglądać całą bibliotekę każdego dużego wydawcy lub prywatnie zgromadzone zbiory w formie plików PDF, CBR i CBZ. Na tablecie zmieści się też pokaźna kolekcja komiksów zapisanych offline, które można zabrać ze sobą w podróż bez konieczności pakowania dodatkowej ciężkiej walizki. Źródła cyfrowych komiksów Wśród źródeł komiksów można wyróżnić aplikacje mobilne popularnych wydawnictw. Swoją własną usługę, z której mogą skorzystać użytkownicy z Polski, oferują takie wydawnictwa jak Marvel Comics i DC Comics. Oprócz tego funkcjonuje platforma Comixology, która oferuje tytuły wydawane przez dwa wymienione wcześniej wydawnictwa oraz od wielu wydawców niezależnych. Na tablety napisano już aplikacje pozwalające na zakup i czytanie komiksów – mogą być one źródłem nowych cyfrowych zeszytów. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby samodzielnie zeskanować posiadane zeszyty, wygenerować z nich pliki i umieścić je w pamięci urządzenia. Czytniki e-booków do czytania komiksów Niektóre komiksy, zwłaszcza japońską mangę, można czytać na czytnikach e-booków. Te urządzenia są równie poręczne jak małe tablety, ale ich ogromną zaletą jest brak rozpraszających aplikacji i powiadomień. Ekran w takim czytniku również lepiej nadaje się do konsumpcji treści, bo nie męczy tak wzroku jak typowe ekrany LCD obecne w komputerach i tabletach. Ekran w czytnikach e-booków jest największą zaletą, ale też największą przeszkodzą w czytaniu na nich komiksów. Wszystko ze względu na to, że lwia część czytników ma czarno-białe ekrany. Powstało zaledwie kilka modeli urządzeń do czytania książek z kolorowym e-papierem, ale nie zdobyły one popularności. Na szczęście jest wiele komiksów rysowanych bez kolorów i nie w każdym komiksie kolory są naprawdę istotne. A dlaczego nie skorzystać ze smartfona? Patrząc na rozmiary wyświetlaczy w produkowanych dzisiaj smartfonach, można zastanowić się, czy konieczne jest posiadanie dodatkowego urządzenia do tego celu. Na 5-calowym telefonie treść jest tylko nieznacznie pomniejszona względem tej wyświetlanej na tablecie lub czytniku. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby czytać komiksy za pomocą takiego urządzenia, które akurat znalazło się pod ręką. Nikt nie każe też użytkownikom smartfonów, tabletów i czytników e-booków rezygnować z papierowych edycji, zwłaszcza tych wydanych w większym formacie i na bardzo dobrej jakości papierze. Każdy powinien dopasować formę konsumpcji komiksów do własnych wymagań.
Na czym najlepiej czytać komiksy – tablet czy czytnik?
Spódnica o długości midi wraca do łask. Ponadczasowy i niezwykle kobiecy fason, który przeżywał swój rozkwit w latach 50. i 60., znów podbija serca miłośniczek mody. Jak go nosić, aby podkreślić atuty swojej figury i ukryć mankamenty? Długość midi, czyli sięgająca kolan lub delikatnie je przekraczająca, nie jest najnowszym odkryciem branży modowej. Fason ten towarzyszył modzie od zawsze, głównie dlatego, że pasuje wszystkim kobietom, niezależnie od wieku i typu sylwetki. Najpopularniejszymi fasonami midi są spódnice o kroju litery A, ołówkowe oraz o kształcie prostej, długiej tuby. Wystarczy umiejętnie dobrać je do figury, aby wydobyć wszystkie swoje atuty i wyglądać kobieco. Midi o kroju litery A Krój ten zdobył serca kobiet na całym świecie, gdy Christian Dior zaprezentował swój new look. Podkreślona, szczupła talia i rozkloszowana spódnica stworzyły sylwetkę elegancką i ponadczasową. Pasuje ona na każdą okazję, zarówno na spotkanie w kawiarni z przyjaciółkami, jak i na wieczorną randkę z ukochanym. Rozkloszowana spódnica midi jest idealnym rozwiązaniem dla pań o figurze gruszki – wąska talia i szerokie, kobiece biodra. Dzięki rozszerzającemu się ku dołowi krojowi podkreślimy szczupłą talię i ukryjemy mocne biodra oraz uda, co sprawi, że będziemy wyglądać bardziej proporcjonalnie. Taki fason daje dużo możliwości stylizacyjnych – w zależności od okazji i nastroju możemy wyglądać jak hipsterska uczennica w plisowanej midi, uwodzicielka w stylu retro lub zadziorna księżniczka – hitem jest połączenie skórzanej ramoneski i tiulowej spódnicy midi. Midi ołówkowa Obcisła, podkreślająca kształty spódnica ołówkowa jest niezwykle kobiecym elementem garderoby, podkreślającym nie tylko figurę, ale także dodającym pewności siebie. Wiemy, że wyglądamy w niej dobrze i nie boimy się przyciągać spojrzeń. Ten krój jest idealny dla klepsydr – wcięcie w tali oraz proporcjonalne do siebie biodra i biust.Ołówkowa spódnica midiidealnie podkreśli wszystkie atuty sylwetki. Należy jednak pamiętać, aby koniecznie założyć do niej wysokie obcasy, ponieważ opięty materiał zakrywający kolana optycznie skraca nogi. Idealną propozycją na wiosnę jest połączenie obcisłej, ołówkowej midi z koronkowym topem, wysokimi szpilkami i cienkim, jasnym trenczem. Taki zestaw sprawdzi się również do pracy – jeśli dodamy zapiętą marynarkę w wyrazistym kolorze, np. niebieską. Stylizacja będzie również idealna na randkę – wystarczy dodać przyciągający uwagę naszyjnik i pomalować usta szminką. Midi tuba Tuba to spódnica o nieco podwyższonym stanie oraz prostej, nieopinającej się na ciele linii. Sprawdzi się dla pań o figurze jabłka – lekko wystający brzuszek, wąskie biodra i zgrabne nogi. Podwyższona talia zakryje i nieco spłaszczy brzuch, a prosta linia podkreśli ładne nogi. Na wiosnę warto wybrać wersje z motywem kwiatowym – dodadzą stylizacji lekkości. Sprawdzą się także koronki i półprzeźroczystości – prawdziwym hitem jest koronkowa spódnica w wyrazistym kolorze z krótką podszewką, która dyskretnie osłania kolana jedynie cienką warstwą koronki. Sprawdzi się idealnie podczas romantycznego wieczoru w ogródku winiarni. Proporcje to podstawa Kluczem do sukcesu w noszeniu midi jest dobranie jej do figury i pamiętanie o zachowaniu proporcji. Wysoki stan sprawi, że wbrew pozorom w kroju midi nasze nogi będą wydawały się dłuższe. Dobrym rozwiązaniem są także szpilki – optyczne wysmuklenie sylwetki gwarantowane! Wysokie dziewczyny mogą łączyć midi także z płaskim obuwiem, doda to stylizacji sportowego, miejskiego szyku. Należy także pamiętać, że jeśli wybieramy rozkloszowaną spódnicę, góra powinna być dopasowana. I odwrotnie, do obcisłej midi warto założyć krótki, obszerny sweterek, aby stworzyć nowoczesny, seksowny look.
Midi – modna długość spódnicy na wiosnę 2015
HP8260 to jedna z najnowszych suszarek Philipsa z linii ProCare, wyceniana na około 160 zł. Jakiś czas temu testowaliśmy prostownicę z tej serii i spisała się bardzo dobrze, czy w tym przypadku jest równie satysfakcjonująco? Wyposażenie i konstrukcja Oprócz suszarki, w opakowaniu znajdują się: instrukcja obsługi; karta gwarancyjna; dwie nakładki: matowy koncentrator oraz dyfuzor wykonany z błyszczącego plastiku. Suszarka jest sporej wielkości, nie należy również do najlżejszych, cechuje się za to efektownie wyprofilowanym kształtem. Urządzenie wykonane zostało z matowego, gumowanego plastiku, który sprawia wrażenie solidnego, a czarny kolor wygląda bardzo estetycznie. Przyciski są wykonane z plastiku i na pierwszy rzut oka prezentują się jako nietrwałe oraz luźne. Na uwagę zasługuje pikowana fioletowa wstawka u góry suszarki, która urozmaica i uszlachetnia jej wygląd. Długość kabla to 2,5 m, HP8260 wyposażono też w uchwyt do zawieszania. W sprzęcie zastosowano ceramiczne elementy wydzielające ciepło podczerwone, zaopatrzono je także w filtr osłaniający tylny wentylator. Na rączce suszarki znajdują się przyciski funkcji: przycisk zimnego nawiewu; regulacja strumienia powietrza (lewy przełącznik); regulacja temperatury (prawy przełącznik); przełącznik IONIC (podświetlany na niebiesko). Funkcje i specyfikacja Moc wynosi 2300 W, regulacja strumienia powietrza jest dwustopniowa (słaby i silny nawiew), a ustawienie temperatury trzystopniowe: delikatne suszenie; optymalna temperatura suszenia i dodatkowa ochrona włosów przed przegrzaniem; szybkie suszenie mokrych włosów. Temu drugiemu towarzyszy dodatkowo funkcja ThermoProtect, dzięki której przy mocnym nadmuchu powietrza włosy będą chronione przed przegrzaniem i niszczeniem. Wymienione opcje pozwalają na suszenie włosów w sześciu różnych trybach, przez co można dopasować kombinację funkcji do własnych potrzeb. W urządzeniach do pielęgnacji włosów coraz częściej wykorzystuje się technologię jonizacji – dzięki zastosowaniu jonów ujemnych włosy są gładkie, proste i nie elektryzują się. Wspomnianą opcję w opisywanym modelu można włączyć przy każdym ustawieniu nawiewu i temperatury. Nie sposób natomiast dostrzec elementów ceramicznych, wydzielających delikatne ciepło podczerwone (co umożliwia suszenie włosów „od środka” oraz jednocześnie zapobiega ich przesuszaniu). W HP8260 zastosowano także funkcję EHD, równomiernie rozprowadzającą ciepło. Dzięki niej włosy przegrzewają się o 20% mniej, nie powstają też tzw. „gorące punkty”. Użytkowanie i efekty Suszarka nie ślizga się w ręku, a długi kabel umożliwia łatwe operowanie nią wokół głowy. Wadą urządzenia jest jednak dość wysoka waga – 695 g to odrobinę za dużo i przy dłuższym suszeniu lub układaniu bardziej wymagającej fryzury, trudno utrzymać ją w pożądanej pozycji. Dodatkowo sprzęt wydaje się być źle wyważony – rączka w porównaniu do części suszącej jest zbyt lekka. Przyciski i przełączniki obsługuje się wyjątkowo łatwo, bez konieczności patrzenia na rączkę w trakcie obsługi. Problematyczny może wydawać się za to przycisk zimnego nadmuchu – trzeba trzymać go wciśniętym by funkcja działała, a sam nadmuch nie jest specjalnie chłodny. HP8260 z aktywnym pierwszym stopniem nadmuchu oraz pierwszym stopniem temperatury (delikatne suszenie) wysuszyło wilgotne włosy średnioporowate o długości powyżej ramion w ciągu 15 minut. Suszenie całkiem mokrych włosów na drugim poziomie nawiewu i drugim stopniu temperatury ThermoProtect wydłużyło wspomniany czas o kolejne 5 minut. Korzystając z drugiego stopnia nawiewu oraz najwyższej temperatury, włosy można wysuszyć w bardzo krótkim czasie, są one jednak wówczas najbardziej narażone na niszczenie i przesuszanie, choć trzeba przy tym zaznaczyć, że najwyższa temperatura w opisywanej suszarce Philips ProCare i tak wydaje się dosyć niska. Włosy nie były przegrzane i nie powstały na ich powierzchni „gorące punkty”, można więc stwierdzić, że technologia EHD oraz moc ceramicznych płytek działają poprawnie i spełniają swoją rolę. Zadowolonym można być też z efektów działania funkcji IONIC – połowa włosów, wysuszona z włączoną technologią jonów ujemnych, była gładka i lśniąca. Włosy zdecydowanie mniej się plątały, były przyjemne w dotyku, miękkie i bardziej lejące. Te wysuszone bez jonizacji były napuszone i nieco „sianowate” – wyglądały na bardziej postrzępione i zniszczone. Nakładka z funkcją koncentratora ciepła sprawdziła się zarówno przy suszeniu pojedynczych pasm włosów, jak i większych ich powierzchni. Z pewnością przyda się przy układaniu włosów na szczotkę lub podsuszaniu pasm nakręconych na wałki. Dyfuzor został użyty by podnieść włosy u nasady – efekt nie utrzymuje się długo, zależy to jednak od kondycji i ciężkości włosów, a także od wykorzystanych kosmetyków utrwalających. Podsumowanie Philips ProCare HP8260 to produkt zasługujący na pochwałę, którego jedynym poważnym minusem jest spora waga oraz powiązane z nią nie najlepsze wyważenie. Lista zalet jest jednak zdecydowanie dłuższa: sześć opcji ustawień pozwala na dostosowanie czasu i formy suszenia do potrzeb i preferencji, a by utrwalić fryzurę można zastosować delikatny nawiew o niskiej temperaturze. Zaletą jest także funkcja jonizacji. Cena również nie odstrasza. )
Philips ProCare HP8260 – suszarka z jonizacją za 160 zł
Dziś dziennikarz bardziej niż kiedykolwiek działa pod presją czasu. Do wiadomości musi docierać szybko, a temat przedstawić tak, by generował jak najwięcej odsłon. Przyjrzyjmy się czterem książkom, których autorzy na różne sposoby przybliżają czytelnikowi kulisy dziennikarskiej pracy. Jeszcze misja czy już profesja? O tym, że informacja jest najcenniejsza walutą, wiemy od bardzo dawna. Pytanie tylko, czy wspomniane we wstępie gonitwa za tematem i próba prześcignięcia czasu nie przysłaniają w dzisiejszych czasach posłannictwa, jakie wiąże się z dziennikarstwem. Na tym właśnie zagadnieniu skupia się książka Zawód dziennikarz: Między misją a profesją pod redakcją Barbary Brodzińskiej, Marka Jezińskiego i Magdaleny Matei, w której wnikliwej analizie poddano przeobrażenia, jakie zaszły w świecie polskich mediów po 1989 r. Autorzy w rzeczowy sposób odkrywają przed czytelnikiem kulisy polskiego środowiska dziennikarskiego, konfrontują funkcjonujące u nas rozwiązania z tymi, które obowiązują zagranicą, a także dzielą się doświadczeniami z dziennikarskiej pracy. Zawód dziennikarz: Między misją a profesją to bardzo ciekawe studium czasu przemian, ale też pozycja, która pozwoli zastanowić się nad sposobami utrzymania równowagi i zdrowego kompromisu między misją a profesją. Jak to się robi w brukowcu Piotr Mieśnik przez długie lata pracował dla największego polskiego brukowca, czyli tygodnika „Fakt”. Stanowisko swoje porzucił w roku 2013, a następnie napisał książkę, w której bez ogródek przedstawia kulisy pracy w tabloidzie. Wyznania hieny. Jak to się robi w brukowcu to wciągający obrazek, na który składają się imprezy z paparazzi, konflikty z policją, sekrety celebrytów oraz – a jakże! – liczne kontrowersje. No właśnie, Mieśnik w swej opowieści nie szczędzi nam pikantnych szczegółów ani języka pełnego wulgaryzmów. Poznajemy metody, często bardzo skrajne, jakich chwytają się dziennikarze, by dotrzeć do tematu, a niejednokrotnie sprowokować jego narodziny. Autor nie bawi się w podchody – woli wyłożyć wszystkie karty na stół. Wyznania hieny to książka bezkompromisowa, momentami bulwersująca, ale przede wszystkim niezwykle lekka w odbiorze. Co ciekawe, ma ona również pewien walor edukacyjny, gdyż dzięki niej czytelnik zaznajamia się ze specyficznym słownikiem funkcjonującym wśród dziennikarzy pracujących dla brukowców. Dziennikarz – wróg nr 1 Zupełnie innym rodzajem książki traktującej o dziennikarskim fachu jest 438 dni. Nafta z Ogadenu i wojna przeciw dziennikarzom autorstwa Martina Schibbye’a i Johana Perssona. Ta dwójka dziennikarzy, korzystając z pomocy antyrządowej partyzantki, nielegalnie przedarła się przez granice Somalii z Etiopią, by zbadać oraz ujawnić wpływ wydobycia ropy na życie ludności targanego konfliktem Ogadenu. Po pięciu dniach pobytu w Etiopii dziennikarze zatrzymani zostali przez tamtejszą armię i, pod zarzutem działalności terrorystycznej, skazani na jedenaście lat więzienia. Dzieląc cele z innymi dziennikarzami, opozycyjnymi wobec dyktatury politykami, artystami oraz pisarzami składali powoli reportaż o czasie spędzonym za kratkami w Addis Abebie. W ten sposób, zamiast demaskatorskiego reportażu o przemyśle naftowym, w który zamieszana była również jedna ze szwedzkich kompanii, powstała rzecz o poświęceniu w imię sprawy, wolności słowa, prawach człowieka i granicach dziennikarskiego fachu. Rosyjska gorączka Zostańmy przez chwilę w świecie reporterów. Biała gorączka autorstwa Jacka Hugo-Badera to kolejny dowód na to, że dziennikarski fach nierzadko jest sztuką ekstremalną. Ta fascynująca książka to zestaw opowieści odważnego faceta, który wsiadł za kierownicę wysłużonego GAZ-a i wyruszył w ryzykowną podróż przez całą Rosję, by spotkać niezwykłych ludzi, posłuchać ich historii i w sposób jak najwierniejszy przekazać je czytelnikowi. Biała gorączka to pokaz dziennikarstwa najbliższego krwiobiegu – Hugo-Bader marznie, spotyka ludzi niebezpiecznych, pije z miejscowymi, bierze autostopowiczów, ale przede wszystkim słucha. I to jest w tej książce najpiękniejsze – empatia i bliskość z człowiekiem, który niejednokrotnie wydaje się mieszkańcem zupełnie innej planety. Dziennikarstwo najwyższej próby.
Książki, z których dowiesz się, jak wygląda praca dziennikarza
Każdy marzy o tym, aby znaleźć wielki skarb, który pozwoliłby po spieniężeniu zaspokoić wszelkie, najbardziej nawet wygórowane potrzeby. Większość ludzi pozostaje przy marzeniach, niektórzy jednak postanawiają pomóc szczęściu i aktywnie zabierają się za poszukiwania. Najprostszą i najbardziej efektywną metodą prowadzenia poszukiwań zagubionych lub celowo ukrytych przedmiotów jest wykorzystanie do tego wykrywacza metali. Detektor metalu pozwala na stosunkowo szybkie i nieskomplikowane przeczesywanie dużej powierzchni terenu. Właściwości przewodzące metali, wykorzystywane przez elektronikę wykrywacza, pozwalają odszukać przedmioty zakopane nawet na sporych głębokościach.Uzbrojeni często w bardzo drogi i dobrej klasy sprzęt detektoryści wyruszają w teren i zazwyczaj narażają się w ten sposób na odpowiedzialność karną.Przyjrzyjmy się zatem aspektom prawnym prowadzenia poszukiwań z wykrywaczem metali.Wykrywacz metali można w Polsce kupić i posiadać bez żadnych ograniczeń. Nie jest to zabronione ani tym bardziej karalne. Trochę inaczej jest już z samym poszukiwaniem przedmiotów za jego pomocą. Najłatwiej jest na plaży Najbardziej jasna i klarowna jest sytuacja, kiedy poszukiwania odbywają się na ogólnodostępnych publicznych plażach. Na plaży znaleźć można jedynie monety oraz drobną biżuterię. Według przepisów o rzeczach znalezionych, każde takie znalezisko należy po prostu zgłosić do starosty lub prezydenta miasta i przekazać do biura rzeczy znalezionych. Należy pamiętać, aby przy przekazywaniu rzeczy czy pieniędzy w depozyt zgłosić roszczenie do tzw. znaleźnego. Będzie się nam ono należało, jeśli odnajdzie się właściciel zguby. Jeśli właściciel nie zgłosi się w ciągu roku, znalezisko staje się naszą własnością. Drobne przedmioty i pieniądze o łącznej wartości do 100 złotych mogą od razu przejść na własność znalazcy, bowiem starosta może odmówić przyjęcia takiego znaleziska w depozyt. Podczas poszukiwań wykrywaczem w innych miejscach nie jest już tak łatwo. Zabronione jest poszukiwanie na znanych stanowiskach archeologicznych – za taki czyn grozi odpowiedzialność karna. Nieprzyjemnie może skończyć się także prowadzenie poszukiwań w lasach. Rozkopywanie ściółki leśnej i darni może skończyć się mandatem karnym przez straż leśną. Jeszcze bardziej restrykcyjnie traktowane jest naruszanie środowiska w rezerwatach, a często nawet samo wchodzenie do rezerwatu przyrody. Sprawdź kto jest właścicielem terenu i uzyskaj zgodę Nie wolno bez zezwolenia właściciela wchodzić z wykrywaczem metali na tereny prywatne, takie jak pola, łąki i inne posesje. Właściciel terenu może wezwać w takim przypadku policję, może także niestety dojść do rękoczynów, jeśli trafi się na bardziej krewkiego rolnika. Jeśli przy okazji detektorysta zniszczy mu uprawy, czeka go także odpowiedzialność karna i pozew cywilny o odszkodowanie. Kiedy znajdziesz, musisz to zgłosić Prawo reguluje także to, co należy zrobić z ewentualnym znaleziskiem. Wszelkie wykopane niebezpieczne rzeczy, jak pociski, niewybuchy, broń i amunicję należy natychmiast zgłosić na policję oraz powiadomić partol saperski.Wyszukane detektorem artefakty historyczne należy natychmiast zgłosić odpowiednim służbom – muzealnym, samorządowym, archeologicznym. Zostaną one właściwie zabezpieczone, przekazane do konserwacji i przejdą na własność skarbu państwa. Zabronione jest zabieranie do własnej kolekcji oraz sprzedaż takich przedmiotów. Teren, na jakim zostały znalezione, zostanie zbadany przez profesjonalnych archeologów. Szukaj legalnie Jak widać na amatorów poszukiwań czyha wiele zagrożeń i łatwo jest popaść w konflikt z prawem, prowadząc poszukiwania na własną rękę. Chcąc być w zgodzie z polskim prawem, najlepiej skontaktować się z lokalnymi stowarzyszeniami poszukiwaczy, które bardzo często współpracują z muzeami i archeologami. Pod opieką, za zgodą i wiedzą specjalistów można bez obaw oddawać się pasji poszukiwania detektorem. Bursztynowa komnata wciąż czeka na swojego odkrywcę...
Aspekty prawne poszukiwań z wykrywaczem metali
Święta powinny kojarzyć się ze spokojem i rodzinną atmosferę. Przygotowania do nich również. Ale jak wytrzymać to napięcie? Jak się nie denerwować, gdy masz wrażenie, że wszystko jest na twojej głowie? Sprzątanie, gotowanie, zakupy… Przedświąteczna gorączka i bieganina sprawiają, że spojrzenia męża czy komentarze dzieci doprowadzają cię do szału. Przygotowania do świąt ciągną się niemiłosiernie, a lista spraw do załatwienia się powiększa… W takich warunkach łatwo stracić cierpliwość, a wtedy zamiast ciepła, radości i wspólnych chwil pojawiają się walka o to, by zdążyć z porządkami, i… kłótnie. Nie możesz do tego dopuścić! Oto kilka rad, jak zniwelować nagromadzony stres i nie zabić rodziny przed świętami. Zwolnij Przedświąteczna bieganina zaczyna się na długo przed Bożym Narodzeniem: planujesz zakupy, sporządzasz spis prezentów, ustalasz menu i listę gości. Sen z powiek spędza ci kurz na szafie i pajęczyny pod sufitem. Biegasz, sprzątasz, przewidujesz, dekorujesz, gotujesz, wiecznie w biegu, wiecznie w stresie… Co roku stawiasz sobie wysokie wymagania: nieskazitelnie czysty dom, cudowne dekoracje, idealnie uprasowany obrus i pyszne jedzenie. Niestety, nie zawsze masz możliwość, by im sprostać. Już myśl o niespełnieniu planów wywołuje frustrację, ale gdy do tego dopiszesz chodzące za tobą dziecko czy obowiązki zawodowe, zacznie się horror. A w takich okolicznościach trudno cieszyć się z małych rzeczy. Łatwo zapomnieć o tym, co najważniejsze, czyli o rodzinie! Zrezygnuj więc z perfekcjonizmu. Dekoracje nie muszą być jak z katalogu, a mieszkanie idealnie wysprzątane. Pozwól sobie pomóc Większość kobiet stara się, by święta były piękne, perfekcyjne, jedyne w swoim rodzaju. Niestety nadmiar obowiązków doprowadza do tego, że jesteśmy zmęczone, a co za tym idzie – po prostu niezadowolone. Nawet najmniejszy zgrzyt w rodzinnych relacjach może się skończyć awanturą. Możesz tego uniknąć, jeśli tylko pozwolisz sobie pomóc. Do porządków zaprzęgnij robota sprzątającego, który zajmie się podłogami. Mniejsze prace możesz podzielić między domowników – nie wymagaj jednak od innych, by sprzątali jak profesjonalna firma. Pozwól dzieciom udekorować niezgrabnie pierniczki i ciasto, stwórzcie razem dekoracje i pomyślcie, co może się znaleźć na stole w Wigilię. Wspólne planowanie i prace domowe mogą być przyjemne! Z pewnością zbliżą was do siebie bardziej niż przesadne bycie Zosią samosią. Przy odrobinie uśmiechu okaże się, że nic, co namacalne, nie musi być idealne, bo najważniejsi jesteście wy i wspólna radość z tego pięknego czasu. box:offerCarousel Powrót do wspomnień Przypomnij sobie, jak cudowne były przygotowania do świąt, gdy byłaś dzieckiem: robienie ozdób, podjadanie ciasta, spacery i szaleństwa na powietrzu. Życie toczyło się inaczej – bez bieganiny i stresu. Nie funduj ich zatem bliskim, zwłaszcza swoim pociechom. Postaraj się odnaleźć w sobie dziecko, ciesz się z małych rzeczy, stresujące chwile zamieniaj w zabawę, a okaże się, że cała ta otoczka, którą chcesz doprowadzić do stanu idealnego, nie ma wielkiego znaczenia. Zaopatrzcie się w artykuły plastyczne i razem twórzcie dekoracje tematyczne, opakowania na upominki i prezenty. Nie tylko unikniesz czekania w korkach i kolejkach, ale także wspólnie z najbliższymi stworzycie coś od serca, co z pewnością bardziej ucieszy obdarowywaną osobę niż kolejny flakon perfum czy szal. box:offerCarousel Znajdź chwilę dla siebie Obowiązki obowiązkami, ale warto znaleźć chwilę również dla siebie, nikt przecież nie wytrzyma takiego nawału pracy i działania na pełnych obrotach. Wcześniej czy później stanie się coś, co wyprowadzi cię z równowagi, i będziesz mieć wyrzuty, że tak się stało. Poproś męża, mamę czy inną bliską ci osobę o zajęcie się dziećmi, a ty weź kąpiel, idź na spacer, do kosmetyczki lub na spotkanie z koleżankami. Zresetuj się, oczyść umysł, a następnego dnia z uśmiechem podejmij się przygotowań do najpiękniejszych świąt z rodziną.
Jak nie zabić rodziny przed świętami?
Aranżując pokój dla malucha, oprócz łóżeczka warto uwzględnić przewijak. Obecnie na rynku można znaleźć wiele modeli w różnych rozmiarach. Można też rozważyć zakupienie komody z zamontowanym przewijakiem. Przedstawiamy najciekawsze z nich. Po co nam przewijak? Przewijaka używamy po to, by ułatwić sobie zmianę pieluszek i ubieranie maluszka. Stosuje się go tylko przez pierwsze kilka miesięcy, ponieważ potem dziecko jest zbyt duże. Właśnie dlatego o przewijaku warto pomyśleć, gdy maluch ma przyjść na świat. Niezależnie od tego, czy nakładamy go na łóżeczko lub czy komodę, czy jest do niej przymocowany, maluch znajduje się na wysokości wygodnej dla rodziców. Nie trzeba się schylać, a ponadto mamy pewność, że dziecku jest wygodnie. W dobrym stylu Obecnie modnym kolorem mebli jest biel. Króluje od kuchni, po łazienki i sypialnie. Nic dziwnego. Pasuje praktycznie do wszystkich barw i jest ponadczasowa. Wielu rodziców, urządzając pokoik dla dziecka, także decyduje się na biel. Niezależnie od tego, czy niemowlak ma własny pokój, czy wydzielony kącik w sypialni rodziców, powinien się tam znaleźć przewijak. Gdy dodatkowo zdecydujemy się na wersję mocowaną na komodzie, nie tylko oszczędzamy przestrzeń, ale także mamy pewność, że nie zsunie się i malucha można na nim spokojnie zostawić. Wybraliśmy cztery najciekawsze modele takich komód z przewijakami. Komoda Marsell – utrzymana w klasycznym stylu jest wykonana z drewna sosnowego, pomalowana odpowiednimi do pokoju malucha farbami antyalergicznymi i wyposażona w trzy szuflady, w których zmieszczą się wszystkie produkty potrzebne dla dziecka. Górna szuflada ozdobiona jest aplikacjami z sowami, co nadaje jej delikatny, estetyczny wygląd. Cena o 529zł box:offerCarousel Komoda Safari – boczne ścianki wykonano z drewna, a fronty szuflad są białe. Dzięki temu mebel pasuje do pomieszczeń różnego rodzaju, zarówno do sypialni rodziców, w której są meble w kolorze drewna, jak i dziecięcego pokoju, utrzymanego w białej kolorystyce. Połączenie bieli z barwą drewna sosnowego wypada bardzo dobrze. Na frontach szuflad są rysunki zwierzątek, np. żyrafy czy zajączka. Cena od 470zł box:offerCarousel Komoda Dalia – to zdecydowanie model bardziej nowoczesny. Jest wykonana z lakierowanych, gładkich, białych płyt. Ma trzy głębokie szuflady, w tym jedną w kolorze pudrowego różu lub szarym. W szufladach zmieści się wiele rzeczy, od ubranek malucha po pieluchy. Mebel jest bardzo prosty i ma schludny wygląd. Cena około 500zł. box:offerCarousel Komoda Radek – klasyczna biała komoda na czterech nóżkach, które zapewniają stabilność. Ma trzy szuflady, jest wykonana z dobrych, bezpiecznych materiałów i pomalowana nietoksycznymi, ekologicznymi farbami. Ponadto materiał jest gładki, co ułatwia czyszczenie. Cena od 440 zł box:offerCarousel Wybierając przewijak, należy także zaopatrzyć się w prześcieradło, które będziemy na niego nakładać. Na Allegro znajdziemy wiele rodzajów prześcieradeł z różnego rodzaju materiałów. Ceny zaczynają się już od kilkunastu złotych. Dobrym wyborem będzie wykonane z materiału frotte, ponieważ łatwo je wyprać. Koniecznie powinno mieć gumkę, tylko wtedy nie zsunie się z przewijaka. Wybierając komodę dla dziecka, należy dobrze przemyśleć tę decyzję. Powinna pasować do wystroju mieszkania, ale także być funkcjonalna i pojemna. Komody z przewijakiem to bardzo praktyczne rozwiązanie, pozwalające na wygodne wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych malucha.
Biała komoda z przewijakiem – uniwersalny mebel w dobrym stylu
Czarne meble i dodatki odważnie wkraczają już nie tylko do przestrzeni biurowej, ale także mieszkalnej. Są eleganckie i szykowne, a do tego doskonale uzupełniają niemal każdą aranżację. Warto wiedzieć, gdzie i kiedy sprawdzą się najlepiej. Czerń sprawdza się w wielu różnych aranżacjach, jednak jej zastosowanie wymaga dużego wyczucia, by uniknąć kiczowatego lub zbyt mrocznego efektu (chyba że właśnie taki charakter ma mieć wnętrze). Czarne dodatki i meble mogą sprawdzić się nie tylko w salonie, ale również w innych pomieszczeniach. Jaki efekt daje zastosowanie czarnych mebli i dodatków Stosując czarne meble i dodatki w aranżacji wnętrz, można tym wnętrzom nadać elegancki charakter, podkreślić ich surowość lub – wręcz przeciwnie – nadać przytulności i głębi. Wszystko zależy od tego, z jakimi kolorami łączone są czarne elementy wystroju. Duże znaczenie mają też użyte materiały, kształty i desenie czarnych mebli czy dodatków. Dla zaakcentowania surowego i jednocześnie eleganckiego charakteru wnętrza najlepiej wybierać czarne dodatki wykonane z twardych materiałów, np. lakierowanego drewna czy malowanego na czarno metalu, a także czarnego szkła. Mogą to być wazony, rzeźby lub figurki czy inne ozdoby w nowoczesnych kształtach. Nadrzędną zasadą, żeby gustownie urządzić wnętrze z czarnymi dodatkami, jest umiar. Równie dobrym pomysłem jest wprowadzenie do wnętrza czarnych mebli – zarówno drewnianych lub z elementami szklanymi, jak i tapicerowanych lub skórzanych. Czarna kanapa sprawdzi się zarówno we wnętrzach jasnych jako element przyciągający uwagę i pełniący główną rolę w aranżacji, jak i w aranżacjach w ciemniejszych barwach, tworząc nastrój intymności, ciepła i spokoju. box:offerCarousel Czarne półki, krzesła czy stoliki w zależności od tego, w jakim otoczeniu się znajdą i z jakich materiałów są zrobione, mogą dawać różny efekt, podobnie jak inne czarne elementy wystroju. Dotyczy to także czarnego kominka, który włączony ociepla wystrój, wyłączony – może podkreślać elegancję aranżacji. Monochromatyczne wnętrza – jak urządzić? Białe i czarne meble i dodatki Czarne meble i dodatki można zestawiać z różnymi barwami, tworząc takie kompozycje, które najbardziej pasują użytkownikom dekorowanych wnętrz. Jedną z najpopularniejszych metod stosowania czarnych dodatków i mebli jest tworzenie aranżacji monochromatycznych. Przeczytaj również: 10 pomysłów na czarno-białe aranżacje salonu w stylu skandynawskim Ważne w urządzaniu przestrzeni monochromatycznych jest to, by aranżacja nie była przytłaczająca. Z tego powodu najlepiej zestawiać czarne i białe elementy w równych proporcjach. Dla czarnej kanapy czy czarnego stolika doskonałym tłem są np. biały dywan (lub w jednym z odcieni bieli), białe firanki lub beżowe zasłony, a także jasne panele podłogowe. W monochromatycznych wnętrzach sprawdzają się też wzory geometryczne. Dotyczy to zarówno mebli, ozdób, jak i wyglądu ścian. Lepiej jednak unikać stosowania czarnej farby na niewielkich przestrzeniach, ponieważ optycznie będą się one wydawały jeszcze mniejsze. Kolor czarny sprawdzi się nie tylko w salonie w stylu nowoczesnym, ale także w aranżacjach typu glamour czy shabby chic. W sklepach znajdziemy czarne fotele z rzeźbionymi nogami, inspirowane projektami ludwikowskimi, idealne do wnętrz klasycznych, a także lustra w masywnych ramach, stworzone z myślą o stylu skandynawskim.
Czarne meble i dodatki do salonu. Gdzie się sprawdzą?
Zrezygnować z Allegro Smart! możesz w każdym momencie. W pierwszych 30 dniach zwrócimy Ci pełny koszt usługi - nawet jeśli już z niej skorzystałeś. Dowiedz się więcej. Masz już Allegro Smart!, ale chcesz zrezygnować? Możesz to zrobić w każdym momencie, z zachowaniem 14 dniowego okresu wypowiedzenia. bbox:hint Kwotę zwróconych środków obliczamy proporcjonalnie do czasu świadczenia usługi, z uwzględnieniem wybranej przez Ciebie opcji płatności za Allegro Smart! [/bbox] Jeśli nie spełnimy Twoich oczekiwań, to w pierwszych 30 dniach możesz zrezygnować z Allegro Smart!, a my zwrócimy Ci pełny koszt zakupionej usługi - nawet jeśli już z niej skorzystałeś. Trzydziestodniowy bezpłatny okres testowy obowiązuje wyłącznie przy pierwszym zakupie Allegro Smart! Masz dwa sposoby na rezygnację * Zaloguj się na Twoje konto i wyślij nam wiadomośc przez formularz kontaktowy. * Wyślij pisemne oświadczenie o odstąpieniu od umowy na adres: Allegro.pl, ul. Grunwaldzka 182, 60-166 Poznań. W obu przypadkach możesz skorzystać z wzoru odstąpienia: Ja, ….., niniejszym informuję o moim odstąpieniu od umowy o świadczenie usługi Allegro Smart!; Data zawarcia umowy to …; Imię i nazwisko …; Login Allegro …; Po otrzymaniu Twojej rezygnacji z usługi, poinformujemy Cię o jej wyłączeniu i prześlemy fakturę korygującą w ciągu 30 dni.
Jak zrezygnować z Allegro Smart!
O długich i gęstych rzęsach marzy każda kobieta. Co jednak zrobić, gdy natura nie obdarzyła nas spojrzeniem rodem z reklamy tuszu do rzęs? Z pomocą przychodzą sztuczne włoski. Podpowiadamy, jak je własnoręcznie nakładać by wyglądały zjawiskowo! Dzięki długim, pięknym rzęsom oczy wydają się większe, a spojrzenie bardziej powłóczyste. Niestety nie wszystkie z nas natura takowymi obdarzyła. Wiele pań, chcąc nadrobić tę niedoskonałość, sięga po kępki sztucznych rzęs lub rzęsy na pasku. Choć z zakupem odpowiednich sztucznych rzęs nie ma większego problemu, to trudność zaczyna się w momencie ich aplikacji. Podpowiadam więc jak "bezboleśnie" zaaplikować sztuczne rzęsy, aby efekt był powalający! Gotowe rzęsy czy pojedyncze kępki? Przyklejanie rzęs zarówno na pasku, jak i kępek ma plusy i minusy. Zanim podejmiesz decyzję, na które z nich się zdecydujesz, weź pod uwagę: * ile czasu możesz poświęcić na nakładanie, * jak trwałe mają być, * na ile precyzyjnie potrafisz je przykleić, * jak trudna jest aplikacja konkretnego modelu. Kępki sztucznych rzęs przykleja się znacznie dłużej niż pasek, gdyż przyklejenie kilku pojedynczych kępek jest bardziej pracochłonne niż jednego paska. Kępkami możesz natomiast łatwiej manipulować, żeby umieścić je zgodnie z kierunkiem, w którym rosną naturalne rzęsy. box:offerCarousel Rzęsy na pasku natomiast wymagają większej precyzji. Za pierwszym razem ich przyklejenie może się nie powieść, ponieważ ich założenie wymaga dużej wprawy. Dlatego jeśli chcesz samodzielnie przykleić sobie sztuczne rzęsy, zaopatrz się w kilka sztuk, by wykonać kilka prób i przećwiczyć ich zakładanie. Takie rzęsy również trudniej okiełznać. Kiedy wydaje się, że zostały dobrze przyklejone i odpowiednio skrócone, wówczas zauważamy, że ich kierunek jest inny niż naturalnych rzęs i zabawa zaczyna się od początku. box:offerCarousel Aplikacja sztucznych rzęs Przyklejenie sztucznych rzęs niestety nie jest proste. Ale jeśli poćwiczysz, to ich aplikacja potrwa nie dłużej niż 3 minuty. Jak przyklejać sztuczne rzęsy? Po zrobieniu makijażu twarz i powiek przystąp do przyklejania rzęs. * Przygotuj klej do rzęs oraz nożyczki. * Dopasuj długość paska do linii naturalnych rzęs. Jeśli okaże się, że jest za długi, skróć go. * Kiedy uznasz, że długość rzęs jest odpowiednia, maźnij klejem pasek i zacznij wyginać go w kształt litery „U” – możesz przy tym dmuchać na klej, aby trochę wysechł. * Przystąp do przyklejenia rzęs. Możesz zacząć od środka naturalnej linii rzęs lub jednego z kącików. Użyj do tego pęsety lub trzymaj rzęsy palcami – jak ci wygodniej. * Kiedy uznasz, że rzęsy są na swoim miejscu, mrugnij kilka razy, aby sprawdzić, czy nie czujesz dyskomfortu. Jeśli przy którymś kąciku rzęsy się odklejają, w tych miejscach dołóż kleju. Zrób to bardzo ostrożnie, by nadmiar kleju nie trafił na dolne rzęsy. * Na koniec możesz zrobić kreskę eyelinerem lub kredką na górnej powiece wzdłuż linii rzęs, aby ukryć różnicę między naturalnymi a sztucznymi rzęsami. W ten sposób zamaskujesz również nadmiar kleju. * Tuszowanie rzęs możesz wykonać na koniec aplikacji lub na jej początku. Zalecam wykonanie go na koniec, wówczas naturalne rzęsy zmieszają się ze sztucznymi. Rzęsy – wisienka na torcie Pielęgnacja rzęs to ostatni z podejmowanych zabiegów upiększających w trakcie makijażu, który jednak – jak wisienka na torcie – spina dotychczasowe działania w harmonijną całość. To one wywołują efekt „wow”! Natura zadbała o to, że podświadomie uwagę kierujemy na twarz, a szczególnie na oczy osób. Szukamy w nich informacji, kim jest ten człowiek i jakie ma intencje. Jeśli więc przyklejenie rzęs sprawi, że poczujesz się pewniej, nie wahaj się ani chwili dłużej!
Jak samodzielnie przyklejać sztuczne rzęsy?
Jeśli nie do końca jesteś zadowolona ze swojego ciała, a chcesz wyglądać pięknie i błyszczeć w towarzystwie, nie potrzebujesz drakońskiej diety, ani wielu miesięcy ćwiczeń z osobistym trenerem. Na smukłą sylwetkę istnieje o wiele prostszy przepis – ubrania! Odzież, mimo że nie spali nadmiaru tkanki tłuszczowej, może skutecznie odmienić twoją figurę, tak abyś mogła czuć się atrakcyjna i pewna siebie, zupełnie jak nieco szczuplejsze koleżanki… Statystyki pokazują, że ponad 80% kobiet ma problem z odpowiednim dopasowaniem rozmiaru ubrań. Dziewczyny nie mają świadomości własnego ciała i nie znają sposobów na wyeksponowanie swoich atutów, ukrycie drobnych niedoskonałości. Dowiedz się zatem, w jaki sposób prawidłowo łączyć ubrania, buty, modne akcesoria oraz podkreślać drzemiącą w tobie kobiecość. Nieco pełniejsze kształty nie znaczą, że nie możesz wyglądać szczupło i modnie. Oto kilka wskazówek dotyczących ubioru, o których powinnaś pamiętać za każdym razem, gdy wybierasz się na modowe zakupy. Odpowiednia bielizna Nosząc odpowiednią bieliznę, można dokonać cudu i perfekcyjnie wymodelować swoje ciało. W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na rozmiar majtek oraz biustonosza. Najczęściej popełnianym błędem przez panie z dużym biustem jest zły dobór rozmiaru stanika – zbyt mała miseczka oraz zbyt szeroki obwód biustonosza nie sprzyjają atrakcyjnemu wyglądowi piersi. Paniom obdarzonym bujnym biustem polecam staniki półusztywniane, które stabilnie utrzymują piersi, nadając im nieskazitelny wygląd. Nie mniej istotne są majtki. Warto zainwestować w majtki wyszczuplające i modelujące z wysokim stanem, które doskonale unoszą pośladki oraz podkreślają wcięcie w tali. Zakładając ubrania przylegające do ciała, należy koniecznie ubrać dyskretne i niewidoczne majtki bezszwowe. Ubranie dobrane do sylwetki Do osiągnięcia wymarzonego wyglądu, niezmiernie ważne jest uświadomienie sobie, z jakiego typu sylwetką mamy do czynienia – tylko w takiej sytuacji można odpowiednio dobrać garderobę. Jeśli masz wąskie ramiona, płaski brzuch, a problemem zdają się być szerokie biodra i uda to znaczy, że twoją figurą jest gruszka. W takim przypadku warto nosić ciemne jeansy z prostymi nogawkami oraz dłuższe – zawsze rozpięte – marynarki, które wysmuklają i wydłużają sylwetkę. Staraj się unikać zbyt małych spodni oraz tych z obniżonym stanem – zwracają bowiem uwagę dokładnie na te miejsca, które chcesz zakamuflować. Jeśli problemem jest górna część twojego ciała, czyli biust oraz delikatnie wystający brzuszek, masz do czynienia z figurą w kształcie jabłka. Wybieraj ubrania luźne, o szerszym kroju. Twoim sprzymierzeńcem z pewnością będzie biała koszula oversize oraz rurki, które podkreślą zgrabne nogi. Do tego obowiązkowo buty na obcasie! Jeśli nie możesz pochwalić się wcięciem w talii, wypróbuj trapezowe sukienki skrojone w kształcie litery A. Unikaj jednak grubszych tkanin oraz materiałów w drobne wzorki. Kolorystyka i wzory Odpowiednia kolorystyka i wzory na ubraniach pozwolą oszukać wzrok i optycznie wyszczuplić sylwetkę. Grę kolorów wykorzystała na zeszłorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji Kate Winslet, która, dzięki dwukolorowej sukience, straciła optycznie 10 kg. Na korzyść takiej sylwetki działają przede wszystkim monochromatyczne połączenia. Spodnie i buty w tym samym kolorze dodadzą kilka cennych centymetrów oraz wydłużą nogi – skoncentruj się przy tym na ciemniejszych odcieniach. Za pomocą przyciągających wzrok wzorów należy podkreślać najszczuplejsze miejsca swojego ciała, wyjątkiem są pionowe paski, które posiadają niemalże magiczną moc wyszczuplania. Dozwolone są pasiaste koszule, bluzki, sukienki, tuniki oraz spodnie. Pamiętaj jednak, że poziome paski mogą przynieść odwrotny efekt! Ważny jest także umiar, zakładając jedną część garderoby w intensywne wzory, resztę zachowaj w jednolitych i stonowanych barwach – sekretem dobrego wyglądu jest równowaga, balans i rozsądek. Wyszczuplające akcesoria Nie można mówić o modnym wyglądzie bez odpowiednich akcesoriów – kolczyki, wisiory i naszyjniki oraz odpowiednio dobrana torebka zadziałają na twoją korzyść! Po pierwsze spektakularna biżuteria odwróci uwagę od tych części ciała, które chcesz ukryć. Decydując się na tę sztuczkę, wybierz błyszczącą i dużą biżuterię – idealnie w tej roli sprawdzi się bransoletka stardust marki Swarovski lub pierścień z dużym kamieniem. Dzięki biżuterii możesz optycznie wyszczuplić sylwetkę lub buzię. W tym celu należy postawić na długie wisiory i naszyjniki oraz wiszące kolczyki, które wydłużą szyję i dodadzą lekkości sylwetce. Zamiast biżuterii można także wykorzystać długi wąski szal, który dopełni całą stylizację. Kluczowym dodatkiem w wyszczuplającej stylizacji jest bez wątpienia torebka. Króluje jedna zasada – im większa torebka, tym szczuplej będziesz się na jej tle prezentowała. Dobrze się składa, że hitem sezonu są akurat wielkie miejskie torby marki O BAG, idealne do pracy oraz na zakupy. Prostota, harmonia i akceptacja Prostota przede wszystkim. Pamiętaj, że mniej znaczy więcej. Zakładając na siebie zbyt wiele ciuchów, możesz zamiast modnie wyglądać po prostu śmiesznie. Idealnym rozwiązaniem jest harmonijny wygląd oraz proporcje. Pamiętaj, bądź dumna ze swojej sylwetki. Sekret twojego seksapilu tkwi w głowie. Spójrz na Marilyn Monroe, która ze swoich krągłości uczyniła wielki atut, stając się ponadczasowym symbolem seksu.
Wyszczuplające stylizacje. Co i jak nosić, żeby wyglądać szczuplej?
Nawet praktyczny upominek może być udany! Zastanów się, o czym marzy twoja wybranka albo w jaki sposób się relaksuje – taki trop ułatwi ci wybór udanego, a przy tym praktycznego prezentu na Dzień Kobiet. Przygotowaliśmy dla ciebie garść propozycji – na pewno znajdziesz wśród nich podarunek, który wprawi w zachwyt damę bliską twemu sercu. Prawdziwa gratka dla miłośniczki długich kąpieli Gorąca kąpiel przynosi ukojenie po codziennych trudach w pracy i domu. Garść przydatnych gadżetów osłodzi chwile spędzone w wannie, a romantyczna kąpiel w blasku świec i z olejkiem pachnącym różami, którą zorganizujesz w Dniu Kobiet, na długo zapadnie w pamięci wybranki. Jakie prezenty sprawią najwięcej radości fance domowej aquaterapii? Z roli nietuzinkowego prezentu na pewno doskonale wywiąże się poduszka do kąpieli. Poduszka w kształcie serca kosztuje około 20 zł, ale dla miłośniczki długiego pluskania się w ciepłej wodzie jest bezcenna. Zalety takiego gadżetu doceni też każda kobieta, która w trakcie kąpieli zagłębia się w ciekawej lekturze. Niezwykle praktyczna okazuje się również półka na wannę wykonana z bambusa, na której można położyć nie tylko mydło i myjkę, ale też książkę, kubek ciepłej herbaty albo kieliszek czerwonego wina. Żadna entuzjastka kąpieli nie obejdzie się bez miękkiego i chłonnego ręcznika, a jeśli ze szczególną uwagą dba też o smukłą sylwetkę, w jej łazience musi znaleźć się miejsce nawagę łazienkową.O ile wybór wagi zależy od przeznaczonego na nią budżetu i funkcji, które są dla twojej kobiety szczególnie ważne, o tyle zakup ręczników daje ci dużo większe pole do popisu. Możesz zwrócić uwagę na zestawy prezentowe z okazji Dnia Kobiet, np. ręczniki z haftem wykonywanym na zamówienie albo uformowane w kształt bukietu kwiatów lub tortu. A może sprezentujesz od razu komplet: szlafrok plus ręcznik kąpielowy? Do takiego zestawu warto dołączyć przydatny turban na głowę – kosztuje od kilku do kilkunastu złotych, a znacznie lepiej przytrzymuje mokre włosy niż zwykły ręcznik. Akcesoria kuchenne i kobiece różności, czyli poszukiwań ciąg dalszy Wśród pięknych przedmiotów, które łączą walory dekoracyjne i praktyczne, jest wiele akcesoriów do kuchni. Z okazji Dnia Kobiet zapalonej miłośniczce domowych wypieków albo długiego kucharzenia możesz wręczyć wagę kuchenną, która ułatwi dokładne odmierzenie składników słodkich i słonych pyszności. Skoro jesteśmy przy łakociach, pomyśl o zakupie słodyczy na Dzień Kobiet.Lizaki w kształcie wiosennych kwiatów, kosz ze smacznymi drobiazgami albo czekoladę przypominającą sztabkę złota warto podarować w zestawie z kobiecym fartuchem kuchennym, którego krój przypomina nieco sukienkę. Upominek w sam raz na marcowe święto znajdziesz również wśród gadżetów pozwalających kobiecie na błogi relaks albo wśród drobiazgów, które przydadzą się w pracy. Swoje poszukiwania zacznij od wystroju sypialni – przyjrzyj się zestawom kobiecej pościeli. Pod kołdrą w urocze groszki, róże w stylu shabby chic albo trójwymiarowe kwiaty twoja ukochana wyśpi się za wszystkie czasy. Sen będzie jeszcze przyjemniejszy, a nocny odpoczynek bardziej kojący, gdy wieczorem 8 marca zaproponujesz jej masaż z użyciem gorących kamieni spa.Zafunduj swojej wybrance relaksujący masaż jak w ośrodku odnowy biologicznej – zanurz bazaltowe kamienie w ciepłej wodzie, a potem połóż je na plecach i włącz nastrojową muzykę. Pamiętaj o swojej kobiecie nawet wtedy, kiedy pracuje. Z myślą o natłoku codziennych obowiązków albo dekoracjach, które w biurze będą przypominać o rodzinie, możesz wybrać niebanalny planer czy ramkę do zdjęć. Kubek z planerem pozwoli na zorganizowanie całego dnia już przy porannej kawie – ścianki kubka przypominają kartkę z kalendarza książkowego, z podziałem na godziny i miejscem na notatki. Z kolei obrotowa ramka na zdjęcianajbliższych to doskonały gadżet dla świeżo upieczonej małżonki albo młodej mamy – taka niebanalna oprawa dla fotografii pomieści wiele zdjęć, na których uchwycono chwile ważne dla twojej wybranki. Praktyczny i trafiony upominek? Obie cechy wymarzonego prezentu z okazji Dnia Kobiet mogą iść w parze! Zastanów się, co szczególnie mocno ucieszy twoją ukochaną, wybierz jej ulubione kwiaty i zorganizuj dla niej wyjątkowy wieczór z okazji święta wszystkich pań.
Praktyczny prezent z okazji Dnia Kobiet
Głównym powodem, dla którego wygłuszamy ściany swoich domów, podłogi samochodowe, drzwi, a także ściany jest potrzeba stworzenia barier akustycznych, które pozytywnie wpłyną na nasze samopoczucie, a nawet zdrowie. Hałas to jedno z zanieczyszczeń środowiska o najszerszym występowaniu i największej różnorodności źródeł. Może to być ryk silników oraz rozmaitych urządzeń mechanicznych, zbyt głośna muzyka czy podniesione głosy. Pomieszczenia wyciszamy jednak również ze względu na potrzebę polepszenia jakości naszej pracy – tak jak ma to miejsce w przypadku studia nagraniowego lub radiowego. Proponuję przyjrzeć się kilku rodzajom mat wygłuszających oraz ich specyfice. Mieszkanie, studio i zakład pracy Zacznijmy od propozycji łączącej funkcjonalność z atrakcyjnością wizualną. Maty wygłuszające Panel PSview™ odróżniają się od produktów ze swojej kategorii tym, że wykonano je w formie graficznego obrazu wygrawerowanego na panelach PS Professional™. Jeżeli zatem chcesz w sposób nietuzinkowy poprawić akustykę swojego salonu, a zarazem wzbogacić go o kolejny atrakcyjny element wizualny, produkt PS będzie dla ciebie idealnym rozwiązaniem. Ten ozdobny panel składa się z czterech elementów o wymiarach 750x500mm (wymiar całkowity to 1500x1000mm), a dostępny jest w dwóch grubościach: 30 mm i 50 mm. Tradycjonaliści zadowolić się powinni bardziej konwencjonalnymi piankami, takimi jak np. fala Acoustic Trade. Pianką tą wygłuszysz zarówno pokoje, jak i skrzynie basowe, głośniki, a także wyrównasz ciśnienie akustyczne pomieszczeń i okiełznasz pogłos panujący w studio. Producent zwraca jednak uwagę, iż pianka ta zalecana jest przede wszystkim do wygłuszania dużych i ubogo umeblowanych przestrzeni. Wśród użytkowników studiów nagraniowych czy sal, w których próby odbywają zarówno amatorskie, jak i profesjonalne zespoły, niezwykle popularna jest tak zwana piramidka, czyli piankowa mata „uzbrojona” w charakterystyczne kolce (zazwyczaj około sześciocentymetrowe). Produkt ten przeznaczony jest do wytłumiania różnego typu przestrzeni, w tym rzeczonych sal nagrań i pomieszczeń odsłuchowych, choć piramidkę równie dobrze zastosować można przy adaptacji kina domowego, wygłuszeniu hal produkcyjnych, w salach widowiskowych oraz przy wytłumianiu samochodów (oklejamy nią bagażniki oraz drzwi). Maty wygłuszające tego typu wykonane są zazwyczaj z pianki poliuretanowej estrowej, inaczej zwanej techniczną, posiadają atesty niepalności i odporne są na warunki atmosferyczne. Jeszcze bardziej konwencjonalną, choć równie efektywną propozycją jest mata gładka, wykonana z pianki poliuretanowej. Obszar jej zastosowań jest dokładnie taki sam, jak w przypadku wcześniejszych produktów, acz odznacza się mniejszą ekstrawagancją wizualną. Kuchnia i łazienka Podejrzewam, że każdy z nas przerabiał już problem z „tańczącą” i hałasująca pralką czy podnoszącą zdecydowanie zbyt wielkie larum zmywarką. Również i na to znalazł się sposób w postaci maty wygłuszającej. Mata pod pralkę nie tylko pozwala na znaczne zmniejszenie hałasu generowanego przez urządzenia AGD i intensywności ich wibracji, ale także zwiększa ich stabilność. Porowatej piance, z której wykonana jest mata, niestraszne są warunki atmosferyczne, a zatem spokojnie położona być może w miejscach narażonych na wilgoć. Samochód Samochód wygłuszamy z powodów oczywistych – aby droga do pracy lub na weekendowy wypad była wygodniejsza, a hałas silnika nie zagłuszał rozmów i naszej ulubionej muzyki. Najlepszym sposobem, by odgrodzić się od hałasu, jest oklejenie samochodu matą butylową. Aby jednak zrobić to porządnie, powinniśmy w pierwszej kolejności nakleić matę wygłuszającą na każdy metalowy element. Drugim etapem jest przytwierdzenie gumowej pianki wodoodpornej (jest to zazwyczaj pianka kauczukowa z klejem). Wytłumianie dwuwarstwowe istotne jest dlatego, że mata butylowa tworzy barierę dla nieporządnych dźwięków, a zarazem usztywnia karoserię, natomiast pianka kauczukowa stanowi izolację od szumów i wilgoci. Mata butylowa idealnie układa się w miejscach trudno dostępnych, a zatem swobodnie przyklejać ją można do tłoczonych profili na podłodze samochodu czy w bagażniku, ale także na plastikowych bokach drzwi. Jest to produkt dosyć rozciągliwy. Dzięki zastosowaniu masy butylowej można ją w miarę dowolnie formować – bez obaw, że straci ona swoje właściwości wytłumiające.
Maty wygłuszające. Przegląd
„Osadnicy: Narodziny Imperium” to w bardzo dużym skrócie gra o zagrywaniu kart i rozpatrywaniu ich efektów. Jednak strona graficzna i możliwość poczucia budowy własnej małej cywilizacji od zera powodują, że nie jest to ZWYKŁA gra karciana, jakich wiele na rynku. Duże pudełko jak na „karciankę” Mimo że gra opiera się na kartach, których w pudełku znajduje się aż 220 sztuk, to ich zagrywanie powoduje wykorzystanie jeszcze bardzo dużej liczby elementów. Wśród nich znajduje się 136 drewnianych znaczników (drewno, kamienie, jabłka, robotnicy), 24 żetony złota, 18 żetonów plądrowania, 10 żetonów obrony, 6 żetonów mnożenia, 4 żetony Egiptu, 4 plansze trakcji, 4 znaczniki frakcji, 1 plansza punktacji, 1 znacznik rundy, 1 znacznik pierwszego gracza oraz oczywiście instrukcja. Zestaw robi wrażenie i od razu uświadamia, że karty same w sobie są jedynie jednym z wielu elementów. Czas na budowę imperium! Na początek każdy z graczy kładzie przed sobą planszę frakcji (w grze występują 4 frakcje – Egipcjanie, Rzymianie, Barbarzyńcy i Japończycy), ustawia swój znacznik na torze punktacji, a następnie dobiera dwie karty zwykłe i dwie frakcyjne. Następnie rozgrywa się 5 tur, każda z nich składa się natomiast z 4 faz – wypatrywania, produkcji, akcji i czyszczenia. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Podczas fazy wypatrywania zdobywa się nowe karty – jedną frakcyjną i dwie zwykłe. Rozpoczynamy zatem grę, mając na ręku 7 kart. W pierwszej fazie produkcjiw grze otrzymujemy liczbę i rodzaj dóbr określonych jedynie na planszy frakcji. W kolejnych dodatkowe zasoby przyniosą nam także wybudowane w trakcie budynki produkcyjne. Pozyskane w ten sposób dobra zostaną następnie wykorzystane przy zagrywaniu kolejnych kart i powiększaniu imperium podczas fazy akcji. Jednak budowanie kolejnych budynków nie jest jedyną możliwą akcją do wykonania. Możemy także plądrować lokacje, zarówno swoje, jak i pozostałych graczy, podpisywać umowy (zapewniać przychód dóbr z kart frakcyjnych) czy aktywować akcje specjalne z kart wcześniej już zagranych. Faza czyszczenia nakazuje graczom odrzucenie wszystkich niewykorzystanych surowców, chyba że posiadają karty, które pozwalają im je zachować. Każda z frakcji ma taką zdolność w kontekście jednego z surowców – najbardziej dla siebie wartościowego. Następnie przesuwa się znacznik rundy na kolejne pole, znacznik pierwszego gracza wędruje do kolejnej osoby i rozpoczyna się kolejną rundę. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Apetyt rośnie w miarę jedzenia… Pierwsza z pięciu rund zazwyczaj trwa dosłownie kilka minut. Każdy, kto gra pierwszy raz w „Osadników”, zaczyna się wtedy zastanawiać, po co te wszystkie żetony, po co tak duża liczba kart, i myśli, że gra za chwilę się skończy. Nic bardziej mylnego. Każda kolejna runda staje się coraz dłuższa, daje coraz więcej możliwości działania i wymaganie podejmowania coraz większej ilości decyzji. Przy grze czteroosobowej sama piąta runda może trwać nawet godzinę, albo i dłużej, jeśli spotkają się osoby, które poświęcają wiele czasu na przemyślenie swojego ruchu. Na koniec gry podlicza się wszystkie punkty zdobyte w trakcie rozgrywki oraz te wynikające z wybudowanych lokacji. Wygrywa osoba z największą liczbą punktów zwycięstwa. Podsumowując… „Osadnicy: Narodziny Imperium” to gra, która przykuwa wzrok przepięknymi grafikami, charakterystycznymi dla wydawnictwa Portal. Za piękną szatą graficzną kryje się natomiast łatwa do opanowania gra karciana, wymagająca jednak umiejętności podejmowania trafnych decyzji, planowania i znajdowania najlepszego z możliwych rozwiązań. „Osadników” można kupić na Allegro za ok. 115 zł.
„Osadnicy: Narodziny Imperium” – recenzja gry
Większość pań coraz częściej decyduje się na przedłużenie lub zagęszczenie rzęs, by skrócić codzienny makijaż i mieć pewność, że oprawa oczu zawsze będzie nieskazitelna. Niektóre jednak nie wiedzą, jak o nie dbać po takim zabiegu. Co zatem robić by długo cieszyć się pięknym spojrzeniem? Pięknie zagęszczone rzęsy to marzenie każdej kobiety. Niestety nie wszystkie panie mogą pochwalić się zniewalającym spojrzeniem. Przedstawiamy kilka trików, które pomogą dłużej cieszyć się sztucznymi rzęsami. Pielęgnacja przedłużonych rzęs Należy pamiętać, że sztuczne rzęsy są równie delikatne jak naturalne, dlatego od początku trzeba obchodzić się z nimi wyjątkowo ostrożnie. Przedłużone lub zagęszczone rzęsy nie lubią gdy poddaje się je jakimkolwiek zabiegom. Kiedy zaczniesz je trzeć, klej może się wykruszyć, a to spowoduje, że sztuczne rzęsy odkleją się od naturalnych. Staraj się unikać kontaktu z wodą w okolicach oczu co najmniej przez 48 godzin od zabiegu. Myj twarz wacikiem lekko nasączonym płynem micelarnym lub wodą i pod żadnym pozorem nie rób tego pod bieżącą wodą. W tym czasie wystrzegaj się również basenu, sauny czy gorącej kąpieli. Stosowanie się do tych zaleceń przyczyni się do przedłużenia okresu trwałości sztucznych rzęs. Klej dokładnie wyschnie, a rzęsy zostaną zabezpieczone przed działaniem wody i wysokich temperatur. box:offerCarousel Po zabiegu przez kolejne 48 godzin staraj się nie smarować niczym powiek. Zrezygnuj z makijażu oczu – nakładania wszelkiego rodzaju cieni do powiek i używania eyelinerów. Przez ten czas musisz również wytrzymać bez ulubionego kremu czy serum pod oczy. Potraktuj to jednak jako inwestycję, gdyż dzięki takim działaniom rzęsy będą się dłużej trzymać i zachowają pierwotną objętość. Pamiętaj, że sztuczne rzęsy mogą się czasem poplątać, dlatego od czasu do czasu potrzebują przeczesania szczoteczką. W przeciwnym razie mogą zacząć się sklejać lub wyginać, co nie wygląda atrakcyjnie. Pamiętaj jednak, żeby nie czesać ich codziennie, ponieważ mogą zacząć wypadać. Zaleca się, aby robić to raz lub dwa razy w tygodniu. To optymalna częstotliwość, która nie osłabi rzęs, a pomoże zachować ich piękny kształt. box:offerCarousel Bardzo istotne jest przemywanie rzęs – nie należy ich moczyć, tylko delikatnie przepłukać wodą, np. podczas prysznica czy kąpieli. Możesz również użyć specjalnego szamponu do mycia sztucznych rzęs, który również sprawdza się podczas tego rodzaju pielęgnacji. Pamiętaj jednak, by przez 48 godzin nie moczyć wodą okolic oczu. box:offerCarousel Zmień nawyki Przy utrzymaniu dobrej kondycji przedłużonych rzęs będziesz musiała zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Jeśli myjesz włosy w wannie czy nad umywalką, pochylona głową w dół, powinnaś uważać, aby woda nie spływała po rzęsach i nie wpadała do oczu. Zacznij myć włosy w inny sposób, np. stojąc pod prysznicem. Kolejnym nawykiem jest pozycja ciała podczas snu. Bardzo często śpimy na twarzy lub na boku, przez co rzęsy ulegają odkształceniom. Staraj się więc kłaść na wznak. Zachowanie tej pozycji przez całą noc niestety może być trudne, warto jednak podjąć trud kontrolowania jej. Pamiętaj również, żeby nie tuszować przedłużonych rzęs. Sztuczne rzęsy dają efekt wydłużenia i podkręcenia, nie ma więc potrzeby pokrywania ich tuszem. Wiele kobiet próbuje jednak w ten sposób jeszcze bardziej podkreślić spojrzenie. Jeśli naprawdę tego potrzebujesz, pomaluj tylko dolną linię rzęs. Pamiętaj jednak, aby w tuszu, którego używasz, nie było tłustych substancji. Odradza się również stosowanie zalotki, która może połamać przedłużone rzęsy i spowoduje ich osłabienie. Jak się okazuje, codzienna pielęgnacja rzęs jest ważna w procesie dbania o ich kondycję. Przestrzegając powyższych zaleceń, z pewnością będziesz się nimi cieszyć dłużej.
Jak dbać o przedłużone rzęsy?
Pojemnik na igły, nici, guziki, nożyczki przyda się w każdym domu. Wszystkie te akcesoria znajdą się w jednym miejscu, a niciarka stanie się ozdobą wnętrza. Przedstawiamy sposób odnowienia starej niciarki w stylu shabby chic. Styl shabby chic wymyśliła Rachel Ashwell, angielska stylistka, właścicielka sklepu z meblami i dodatkami. Oznacza on „wytarty szyk”. Typową cechą dla tego stylu są ślady zużycia – im przedmiot bardziej zniszczony, tym lepiej. Jeśli jest wiekowy, musi zostać wyeksponowany, a jeśli jest nowy, trzeba go sztucznie postarzyć. Kolorystyka jest pastelowa, dominuje biel w kremowych, jakby pożółkłych odcieniach, złamane beżem jasne szarości, blade róże i błękity, mocno rozbielone zielenie, spłowiałe brązy. Królują romantyczne dodatki – stare koronki, motywy różane, hafty. Sposób ozdabiania przedmiotu w stylu shabby chic pokazujemy na przykładzie niciarki. Przygotuj: drewnianą niciarkę, farby w kolorach: brudny róż i wanilia (ciemny beż), jednoskładnikowy preparat do spękań, klej do decoupage’u, papier ryżowy, lakier, szablony, pastę strukturalną, szpachelkę, metaliczny wosk, papier ścierny, klej tymczasowy, pędzle, nożyczki, taśmę malarską. Krok 1. Rozłóż niciarkę na mniejsze elementy, każdy z nich wyczyść i przeszlifuj papierem ściernym. Krok 2. Zewnętrzne ścianki pomaluj farbą w kolorze brudnego różu. Zostaw do wyschnięcia. Krok 3. Na górę wieczka nałóż warstwę jednoskładnikowego preparatu do spękań. Zostaw do wyschnięcia. Krok 4. Na suchy preparat nakładaj farbę w kolorze waniliowym. Najlepiej robić to szerokim pędzlem. Nabierz na niego grubo farby, przyłóż na początek miejsca, które będziesz pokrywać. Najpierw dociskaj lekko. W miarę przesuwania zwiększaj nacisk – chodzi o to, aby jednym ruchem pokryć cały pas wieczka, bez poprawiania. Spękania pojawiają się prawie natychmiast, więc robiąc poprawki, zamalujemy je. Krok 5. Pomaluj wnętrze niciarki jasną farbą. Krok 6. Przetrzyj lekko brzegi pudełek papierem ściernym, aby uwypuklić efekt zużycia. Krok 7. Spękania na środku wieczka – w miejscu, gdzie zostanie przyklejony wzór – zamaluj jasną farbą, dzięki temu będzie lepiej widoczny. Krok 8. Wytnij z papieru wzór do przyklejenia. Krok 9. Miejsce pod wzór posmaruj grubo klejem. Papier ryżowy jest grubszy od serwetek, więc pochłonie więcej kleju. Krok 10. Przyłóż motyw i wyrównaj. Na wierzch nałóż warstwę kleju, przy okazji wygładzając nierówności. Zostaw do wyschnięcia. Krok 11. Zabezpiecz lakierem. Krok 12. W wybrane miejsce przyłóż szablon, przymocuj go taśmą malarską i nakładaj szpatułką pastę strukturalną. Zostaw do wyschnięcia. Krok 13. Wzór odbity z szablonu przyciemnij woskiem metalicznym. Krok 14. Klejem tymczasowym przymocuj do boków pudełka szablon z wzorem koronki i farbą w kolorze brudnego różu. Odbij wzór. Krok 15. Pokoloruj odrobinę ranty pudełka, aby wyglądały na bardziej wytarte. Shabby chic to dobra technika dla początkujących. Jest prosta w wykonaniu, a wszelkie niedociągnięcia są zaletą, a nie wadą. I o to właśnie w tym stylu chodzi – przedmioty i dekoracje nie mogą być idealne, jakby wyszły spod igły. Nawet nowe przedmioty dekorujemy tak, aby wyglądały na zużyte, a stare odnawiamy z umiarem, by wyglądały na nadgryzione zębem czasu.
Niciarka w stylu shabby chic
W jakiej pościeli spać, by wypocząć i pozwolić skórze oddychać? Skusić się na jedwab czy wystarczy zwykła bawełna? A może lepsza będzie miła w dotyku i coraz bardziej popularna bawełna satynowa? Przed zakupem pościeli warto zaznajomić się z szeroką ofertą producentów, bo nie tylko łóżko, ale i materiał, w którym śpimy, wpływa na jakość wypoczynku. Choć poszwy pościelowe nie są towarem najtańszym, zdarza się, że ktoś za niewielkie pieniądze oferuje pierwszorzędną jakość. Takie oferty omijaj szerokim łukiem. Przede wszystkim dlatego, że materiał niewiadomego pochodzenia może spowodować alergie skórne. Zawsze przed zakupem sprawdzaj wiarygodność producenta. Lepiej wydać kilkadziesiąt złotych więcej i mieć towar najwyższej jakość, niż szukać potem pomocy lekarza i diagnozować niewiadomego pochodzenia wysypkę. Poza tym pościeli nie kupujemy codziennie, więc nie musimy być bardzo oszczędni. Choć przy wyborze poszewek kierujemy się zazwyczaj wzornictwem oraz kolorystyką, największą uwagę warto zwracać na materiał. Od jego rodzaju będzie bowiem zależał nie tylko komfort spania, ale też to, jak długo posłuży nam pościel, jak będzie się ją prało i czy konieczne będzie prasowanie. Pod czym śpimy, czyli rodzaje materiałów pościelowych Rodzaj pościeli powinniśmy dobierać do indywidualnych preferencji, ewentualnych alergii czy też pory roku. Pod lżejszą będziemy spać wiosną i latem, pod inną – termoizolującą – zimą. Wybór poszewek na kołdrę i poduszki to także kwestia ceny. Pościel bawełnianą można kupić już za kilkadziesiąt złotych, ale są i też takie, które kosztują kilkaset złotych. Czym się różnią? Bawełna – najbardziej popularna i najczęściej kupowana. Przepuszcza powietrze i odprowadza wilgoć, nie pozwalając na zbytnie pocenie się podczas snu. Poszwy bawełniane łatwo prać, nie są drogie. Nie sprawiają też większych problemów podczas prasowania. Pościele z naturalnych surowców polecane są dla niemowlaków, dzieci oraz alergików. Wśród pościeli tkanych z bawełny znajdziesz różne jej odmiany. Flanela – jest miła w dotyku oraz ciepła – idealna na chłodniejsze noce, ponieważ izoluje ciepło. Tkana jest splotem odpornym na uszkodzenia mechaniczne, dlatego nie ma z nią problemów podczas prania czy prasowania. Satyna bawełniana – rodzaj materiału, który cieszy się ogromnym powodzeniem. Jest połączeniem naturalnego surowca z pięknym wzornictwem. Bawełna zapewnia komfort użytkowania, jest aksamitna w dotyku oraz zatrzymuje ciepło; satyna nadaje poszwom pięknego połysku, dzięki czemu prezentuje się naprawdę efektownie. Choć po kilku pierwszych praniach efekt lśnienia może zanikać, to pościel dobrej jakości nie powinna blaknąc czy farbować. Odpowiednio rozwieszona podczas suszenia nie wymaga prasowania. Dobrej jakości pościel z satyny bawełnianej kupisz w cenie 130-150 zł. Kora – popularna swojego czasu pościel w przystępnej cenie oraz – ze względu na fakturę – niewymagająca prasowania. Nie jest podatna na zagniecenia dzięki wypukło-wklęsłej fakturze. Nie każdemu jednak może ona odpowiadać, bo pościel z kory jest nieco szorstka w dotyku. Nie wszystkich także zachwyca jej wzornictwo. Plusem jest to, że można jej używać przez cały rok. Perkal – tkanina o grubszym, gęstym i gładkim splocie płóciennym, dzięki czemu nadaje się na poszwy na chłodniejsze czy zimowe dni. W dotyku przypomina delikatną satynę, ale jest od niej grubsza. Pościel z perkalu przypadnie do gustu wszystkim, którzy polubili zanurzać się podczas snu w bawełnę satynową. Po praniu zachowuje swój rozmiar oraz kolor. Wymaga prasowania. Perkalową pościel kupisz w cenie około 200 zł. Adamaszek – (może być zarówno bawełniany, jak i jedwabny) dość gruby i odporny na zniszczenia materiał, który wyróżnia się eleganckim florystycznym wzornictwem oraz szlachetnym wyglądem. Pościel adamaszkowa, najczęściej z błyszczącym lub matowym wzorem, często spotykana jest w kilkugwiazdkowych hotelach. Jeśli chcesz zasypiać w eleganckiej i przyjemnej w dotyku pościeli, wybierz właśnie adamaszek. Mako (bawełna egipska) – najdroższa z pościeli bawełnianych. Surowiec do pozyskania włókien uprawia się w Egipcie, Sudanie i USA. Ta luksusowa, aksamitna i gładka w dotyku pościel powstaje z bawełny najwyższej jakości. Dobrze izoluje ciepło, można jej używać np. zimą. Znajdziesz ją w ofercie m.in.: Joop, Veleron, Elegante czy Estella. Jedwab – ten ekskluzywny i delikatny materiał idealnie nadaje się do sypialni, w której główną rolę odgrywa duże, królewskie wręcz łoże. Pięknie połyskuje, a dzięki eleganckiemu wyglądowi może stanowić także ozdobę sypialnianego pokoju. Pościel jedwabna dobrze przepuszcza powietrze oraz kojąco wpływa na skórę. Nie przyciąga kurzu, dlatego świetnie nadaje się dla alergików, astmatyków i osób mających problemy z zatokami. Jest lekka i cienka, idealnie sprawdzi się latem oraz podczas ciepłych nocy. Za jedwabną pościel trzeba zapłacić nawet ponad 1000 zł. Podejrzanie niska cena świadczy o wykonaniu z jedwabiu, ale... syntetycznego. Len – pościel lniana, podobnie jak jedwabna, to dobry wybór dla wszystkich borykających się z uczuleniami oraz alergiami, dlatego że nie przyciąga kurzu czy roztoczy. Lekka pościel lniana sprawdzi się podczas upałów i letnich nocy, jest bowiem bardzo przewiewna i pozwala skórze oddychać. Grubsza i cieplejsza sprawdzi się podczas jesiennych czy zimowych nocy. Jedyną uciążliwością może być jej prasowanie, gdyż – jak wszystkie lniane ubrania – dość łatwo się gniecie. Zapłacisz za nią od 100 do nawet ponad 400 zł. Bambus – od kilku sezonów niesłychaną popularnością cieszą się wyroby bieliźniarskie produkowane właśnie z bambusa. Jeśli miałaś okazję nosić bambusowe skarpetki, z pewnością zachwyci cię również miękka bambusowa pościel. Jest bakteriobójcza i antystatyczna, lepiej niż bawełna przepuszcza powietrze. Struktura włókien bambusowych absorbuje wilgoć, dzięki czemu organizm nie poci się podczas snu. Podobnie jak jedwabna czy lniana, pościel bambusowa nie przyciąga kurzu, dzięki czemu może być używana przez astmatyków i alergików. W kontakcie z nią większość bakterii ginie, co czyni tę pościel idealną dla uczuleniowców. Jest ciepła, może być używana zarówno latem, jak i zimą. Komplet pościeli bambusowej to wydatek rzędu ponad 300 zł. Pościel syntetyczna Poszwy wykonane z materiałów syntetycznych bądź połączenia bawełny z syntetykami (np. poliestrem, mikrofazą) nie są najlepsze dla naszego zdrowia. Choć jest to pościel stosunkowo tania, nie będzie tak dobrze przepuszczała powierza jak bawełna, nie zatrzyma także kurzu czy roztoczy jak len. Pościel syntetyczna może wręcz doprowadzić do powstania alergii lub wysypki. Choć jest dość trwała i nie ma problemów z jej praniem czy prasowaniem, nie jest polecana dzieciom oraz osobom cierpiącym na alergie skórne czy górnych dróg oddechowych. W żaden sposób nie zastąpi pościeli wykonanej z tkanin naturalnych, a jej główną zaletą jest niska cena. Krótki przewodnik po rozmiarach pościeli Rozmiar pościeli należy dopasowywać do wielkości łóżka i tego, komu ma służyć. Na opakowaniach pościeli zawsze podawane są jej wymiary, a standardowy komplet składa się z dwóch poszewek na poduszki oraz poszwy na kołdrę. Czasem możesz spotkać w zestawie również prześcieradło. Kupując komplet pościeli, sprawdź, jakie wymiary mają twoje poduszki i kołdra, bo nie zawsze są one standardowe. Poszwy dostępne są w wymiarach: 100x140 cm – to wymiar standardowej pościeli dziecięcej; 140x200 cm – wymiar pościeli na jednoosobowe łóżko; będzie dobra dla ucznia lub nastolatka; 160x200 cm – uniwersalny i powszechny rozmiar pościeli dla dwóch osób; nieco większy to 180x200 cm, a standardowy rozmiar poszew na poduszki to 70x80 cm; 200x220 – wymiary pościeli na łoże małżeńskie; jest to także pościel odpowiednia dla bardzo wysokich osób. W zależności od producenta, różne mogą być wymiary pościeli. Tak jest np. w przypadku produktów z Ikei, gdzie poszewki na kołdrę występują w rozmiarach 150x200 cm lub 200x200 cm, a poszewki na poduszkę mierzą 50x60 cm. Od tego, pod czym śpimy, zależeć może nasze samopoczucie i komfort snu. Wybierając pościel, lepiej kupić trzy lub cztery komplety lepszej jakości niż 10 pozostawiających wiele do życzenia już po pierwszym praniu. Dobrej jakości pościel może być pięknym prezentem ślubnym, jak i podarunkiem z okazji parapetówki w nowym mieszkaniu. Chcąc zrobić taki prezent, pamiętaj jednak, by wcześniej upewnić się, jaki rozmiar poszew będzie odpowiedni dla obdarowywanych.
Komfortowy sen – w jakiej pościeli spać?
Portégé Z10T to hybryda, która łączy w sobie cechy tabletu i laptopa. Dzięki specjalnemu mechanizmowi klawiaturę od ekranu w dowolnej chwili możemy po prostu odłączyć. Jak ten tableto-laptop wypadł w teście? Pierwsze wrażenia, jakość wykonania i użytkowanie Niestety Toshiba Portégé Z10T nie jest szczytem designerskiego kunsztu. Urządzenie już po wyciągnięciu z opakowania sprawia wrażenie „wołu roboczego”, a nie przyjaznej w użytkowaniu, stylowo wykonanej hybrydy. Materiały zastosowane do budowy sprzętu są nie najwyższych lotów. Plastikowe elementy bardzo mocno się uginają – i to już przy niezbyt silnym nacisku. Jako zobrazowanie faktu, że plastik w Portégé Z10T jest naprawdę słaby, wspomnę tylko, iż testowany przeze mnie egzemplarz (przeszedł już przez niejedne ręce) miał niewielkie, podłużne pęknięcie w okolicach otworu kamery, dokładnie na środku obudowy. Oznacza to, że tworzywo sztuczne jest mało wytrzymałe na rozciąganie, więc tego typu uszkodzeń, w miarę upływu czasu, możemy się spodziewać więcej. Dziwnie wygląda także spód klawiatury, który ma bardzo surowy, wręcz „przemysłowy” design. W odróżnieniu jednak od całej reszty, jest on wykonany z aluminium. Praktycznie większość złącz sprzętu została umiejscowiona tylko z jego prawej strony. Są tu też przyciski oraz slot na kartę SD. Warto zauważyć, że Toshiba zainstalowała również port USB 3.0, a ten z pewnością się przyda. Sam tablet jest bardzo ciężki i możemy zapomnieć, że będziemy go trzymać tylko jedną ręką (bez stacji dokującej waży 0,91 kg). Jako jedno z nielicznych tego typu urządzeń – posiada on chłodzenie aktywne, a nie pasywne. Przygotujmy się więc, że stale będziemy słyszeć szum wentylatora, a jego „wyziewy” nie raz powieją na nasze dłonie. Oczywiście oprócz samego urządzenia / tabletu, w zestawie mamy też klawiaturę będącą swego rodzaju stacją dokującą. Po umieszczeniu „ekranu” w odpowiednim miejscu, uzyskujemy sprzęt, kształtem przypominający klasycznego laptopa. Niestety w tym momencie pojawia się kolejny problem, bo zawiasy Z10T pozwalają na odchylenie ekranu jedynie o ok. 100 stopni. To stanowczo za mało. Taki kąt nie pozwala nawet na komfortowe używanie urządzenia postawionego na biurku. Nie wspomnę już o sytuacji, kiedy chcemy np. popisać na klawiaturze, trzymając sprzęt na kolanach. Klawiatura także nie należy do najwygodniejszych. Co prawda jest podświetlana, lecz niski skok klawiszy sprawia, że w sporej części zasłaniają one podświetlenie, umieszczone na krawędziach. Niektóre z przycisków, jak strzałki kierunkowe, Page Up oraz Down – zostały bardzo mocno zminimalizowane. Utrudnia to pisanie za pomocą tego zestawu. Szczerze mówiąc, jakość wykonania klawiatury przypomina to, znane mi z budżetowych tabletów, do których dołącza się takie akcesoria. Ekran W produkcie Toshiby zamontowano 11,6-calową matrycę IPS o rozdzielczości Full HD. O wyrazistość obrazu wyświetlanego przez ten element urządzenia nie musimy się martwić. Nasycenie kolorów oraz kąty widzenia również pozostają na świetnym poziomie. Wątpliwą kwestią jest za to jasność ekranu, która mogłaby być większa. Pamiętajmy, że Portégé Z10T to urządzenie mobilne, a więc często będzie używane na świeżym powietrzu. Duża jasność jest wtedy niezwykle istotna, bo to właśnie dzięki niej obraz w silnym świetle dnia staje się czytelny. Portégé Z10T pod tym względem nieco „kuleje”. Bateria W każdym mobilnym sprzęcie bateria to kluczowy detal. Całe szczęście w Portégé Z10T spisuje się nieźle. W pełni naładowane ogniwo pozwala na przeglądanie Internetu poprzez sieć Wi-Fi, przez ok. 5 godzin. Oczywiście ten parametr jest bardzo „płynny”, bo w dużej mierze zależy od ustawienia intensywności podświetlenia ekranu oraz działających w tle aplikacji. Wydajność i oprogramowanie Toshiba w swojej hybrydzie zastosowała procesor Core i5 3339Y, będący konstrukcją opartą o architekturę Ivy Bridge. Jest tu również zintegrowany układ graficzny Intel HD 4000 oraz 4 GB pamięci RAM. Całością zawiaduje Windows 8.1. Podczas testów nie mogłem narzekać na płynność interfejsu. Nigdy nie zdarzyło się, aby UI choćby na chwilę spowolnił. Taktowanie zegara procesora, które w trybie standardowym wynosi 1,5 GHz (natomiast w trybie Turbo 2 GHz), radzi sobie tutaj całkiem przyzwoicie. Oczywiście nie spodziewajmy się, że Portégé Z10T poradzi sobie z wymagającymi grami. Co prawda posiada układ HD 4000, jednak jego taktowanie wynosi dużo mniej, niż standardowo (maksymalnie 850 MHz). Specyfikacja urządzenia pozwala na bezproblemowe używanie Toshiby jako „biurowego wołu roboczego”, lecz o graniu w nowe gry 3D możemy oczywiście zapomnieć. Podsumowanie Niestety Portégé Z10T to urządzenie, które z pewnością jest dalekie od doskonałości. Niemniej mamy tu kilka mocnych aspektów, jak praca baterii oraz niezły ekran, natomiast jakość wykonania, klawiatura oraz ogólna ergonomia pracy – pozostawiają wiele do życzenia. Niestety, ale według mnie dobry ekran i wystarczająca bateria to za mało, aby uznać Portégé Z10T za sprzęt udany. W momencie, kiedy piszę ten test najtańszy wariant sprzętu (ze 128 GB dysku SSD) można kupić za ok. 4100 zł. W takiej cenie oczekiwałbym od tej hybrydy znacznie lepszego wykonania i bardziej przemyślanej konstrukcji.
Test hybrydy Toshiba Portégé Z10T
Co prawda, topowe telewizory kosztują nawet kilkanaście tysięcy złotych, ale dysponując kwotą 5000 zł, też dostaniemy świetny sprzęt o imponujących parametrach. Liczy się tu przede wszystkim rewelacyjnej jakości obraz, lecz jeśli komuś zależy na wielkości, również znajdzie coś dla siebie. Samsung UE49MU8002 Za około 4500 zł jest dostępny telewizor Samsung UE49MU8002. Zastosowana 49-calowa matryca o rozdzielczości 4K (3840 x 2160 pikseli) dysponuje technologią HDR 1000 o bardzo wysokiej jasności, dzięki której oglądanie filmów w wysokiej rozdzielczości i nagranych w technologii HDR bedzie niezwykłą przyjemnością. Mimo że przekątna nie imponuje, jak na ten przedział cenowy, to w zamian dostajemy fantastyczny obraz wspomagany takimi systemami, jak Dynamic Crystal Color, Ultra Black czy Peak Illuminator. Na uwagę zasługuje piękna stylistyka oparta na eleganckich liniach i wysokiej jakości materiałach. Ciekawym rozwiązaniem jest także moduł One Connect, który pozwala powiesić telewizor na ścianie z minimalną ilością kabli – akcesoria i sprzęty podłączamy bowiem bezpośrednio do modułu. box:offerCarousel Samsung UE65MU6172 Kolejny sprzęt to propozycja dla miłośników dużych ekranów. Samsung UE65MU6172 posiada matrycę o przekątnej 65 cali i rozdzielczości 4K (3840 x 2160 pikseli). Jest tu technologia obrazu HDR oraz kilka systemów poprawiających jakość obrazu, ale nie jest to klasa wcześniejszej propozycji. Jednak jeśli ktoś preferuje duży ekran kosztem jakości obrazu, z pewnością będzie zadowolony. Oprócz tego znajdziemy w tym urządzeniu komplet tunerów, złącz HDMI oraz USB i system Samsung Tizen charakteryzujący się dużą płynnością działania, prostotą oraz stabilnością. Oczywiście telewizor posiada przydatne funkcje, czyli EPG, PVR, TimeShift itd. box:offerCarousel Philips 65PUS6412 Ciekawą alternatywą jest kosztujący około 5000 zł Philips 65PUS6412. Przekątna ekranu 65 cali o rozdzielczości 4K (3840 x 2160 pikseli) w połączeniu z dwustronną technologią Ambilight gwarantuje ogromne emocje podczas oglądania filmów czy grania na konsoli bądź komputerze. Zaimplementowana technologia HDR potęguje wrażenia w filmach poprzez odwzorowywanie wspaniałej głębi i naturalności kolorów. System Android TV z kolei zapewnia ogromną ilość najróżniejszych aplikacji, dodatków i gier. Za dźwięk odpowiada technologia DTS HD Premium, co przekłada się na świetnej jakości efekty nawet z wbudowanych w telewizor głośników. Zwieńczeniem całości jest imponujący design oraz komplet modułów i złączy. box:offerCarousel LG 65UJ6307 Ostatnia propozycja w naszym zestawieniu również spodoba się miłośnikom dużych ekranów. LG 65UJ6307 posiada bowiem 65-calową matrycę 4K (3840 x 2160 pikseli) wyposażoną w technologię HDR oraz dodatkowy wzmacniacz kontrastu przetwarzający tradycyjną treść tak, aby wyglądała jeszcze lepiej. System webOS 3.5 sprosta wymaganiom wybrednych użytkowników, którzy szukają zarówno mnogości opcji i aplikacji, jak i prostoty obsługi. Stylistyka w porównaniu do poprzedników jest prosta i ascetyczna, ale jeśli nie zwracamy na to uwagi, parametry urządzenia wynagrodzą z pewnością braki w wyglądzie. Cena – około 4500 zł.
Telewizor LED do 5000 zł – IV kwartał 2017
Są dwa klasyki w szafie każdego mężczyzny – flanelowa koszula i jeansowa kurtka. Nigdy nie wychodzą z mody, pasują każdemu i można je nosić o każdej porze roku. Co więcej, tworzą duet idealny! Podpowiadamy, w jakich stylizacjach wykorzystać połączenie koszuli flanelowej z kurtką jeansową. Historia flaneli i kurtki jeansowej Choć flanelowa koszula kojarzy się nam głównie z kowbojami oraz miłośnikami grunge’u i Nirvany, jej historia jest o wiele dłuższa. Flanela powstała w Walii już w XVII wieku! Dobrze chroniła przed chłodem i wilgocią, dlatego zastąpiła tradycyjną wełnę. Była trwała, ciepła i w dobrej cenie, dlatego szybko podbiła całą Europę. Dzięki swojej wytrzymałości okazała się w XIX wieku wielkim odkryciem w Stanach Zjednoczonych: idealnie nadawała się na kombinezony dla robotników. Znalazła zastosowanie również podczas I oraz II wojny światowej – służyła żołnierzom jako bielizna czy pościel! W latach 50. stała się wyrafinowana – większość męskich garniturów szyto z szarej flaneli. Z kolei w latach 90. powróciła jako nieodłączny rekwizyt sceny grunge’owej – flanelowa koszula stała się symbolem antysystemowego podejścia do życia. Takie zespoły, jak Pearl Jam, Nirvana czy Alice in Chains uczyniły z niej swój znak rozpoznawczy. Niedawno zaś świat mody odkrył flanelę na nowo i pojawia się w kolekcjach prawie każdego światowego projektanta. Mało kto wie, że kurtka jeansowa ma już ponad 150 lat. Podobnie jak flanelowa koszula była ona elementem odzieży robotniczej. Pierwszy model, Levi Strauss nr 506, zaczęto produkować w roku 1905, jednak przypominał bardziej grubą koszulę, niż dobrze nam dziś znaną kurtkę jeansową – dopiero firma Lee wypuściła model 101J, który był jej pierwowzorem. Kurtkę jeansową początkowo nosili głównie farmerzy, a w latach sześćdziesiątych można ją było zobaczyć w wielu hollywoodzkich filmach. Bywała najgorętszym trendem sezonu, ale miała też gorsze okresy, gdy uznawano ją za synonim złego gustu. Obecnie jest po prostu klasykiem, który warto mieć w swojej szafie. Sposoby na jeans i flanelę Najbardziej popularna jest flanelowa koszula w czerwoną kratę. W dobie mody na drwali przeżywa swój renesans. Jest bardzo praktyczna i pasuje do wszystkiego, ale pozostaje zarezerwowana na mało formalne okazje, głównie weekendowe wypady ze znajomymi lub jako element stylizacji studenckiej. Możesz ją nosić zarówno rozpiętą, z T-shirtem pod spodem, jak i zapiętą. Ważne jest, by była niezbyt obcisła, może być lekko za duża. Powinna sięgać do połowy rozporka. Nie wkładaj jej do spodni, ponieważ gruby materiał brzydko się wybrzuszy, a ciebie pogrubi. Najbardziej klasyczną kurtką jeansową jest wersja jasnobłękitna, ale możesz też wybrać ciemnogranatową lub czarną. Powinna być dopasowana, ale nie nadmiernie. Uwaga! Jeśli wkładasz kurtkę jeansową, spodnie powinny być z innego materiału. Chyba nie chcesz wyglądać jak w mundurku. Koszula flanelowa i kurtka jeansowa najlepiej wyglądają w stylizacjach à la drwal, czyli casualowo i na luzie. Najbardziej pasują do nich spodnie musztardowe albo brązowe. Dodaj do tego trapery lub trampki, by podkreślić luźny charakter całości. Kurtka jeansowa i flanelowa koszula są odzieżą typowo casualową, nie stworzysz z nich eleganckich stylizacji. Natomiast możesz się pobawić modą, wykorzystując nieszablonowe dodatki, np.: muchę, szelki, skórzany plecak, męską biżuterię. Pamiętaj jednak, że tego typu stylizacje nadają się tylko na nieformalne spotkania.
Koszula flanelowa z jeansową kurtką – komplet zawsze na czasie
Ściany w mieszkaniu nie muszą być nudne. Zamiast stanowić wyłącznie tło dla aranżacji wnętrza, mogą stać się efektownym elementem dekoracyjnym, i to bez dużych nakładów finansowych. Przedstawiamy wnętrzarski trend roku 2016: farby oraz tynki strukturalne, które doskonale imitują okładzinę marmurową, stiuk oraz inne pokrycia ścian w stylu vintage. Wiele możliwości aranżacyjnych Farby oraz tynki strukturalne wykorzystuje się do tworzenia ściennych powierzchni 3D. Mogą imitować fakturę oraz wzór innych materiałów, co pozwala nadać wnętrzu oryginalny charakter przy niewielkim nakładzie finansowym. Tynki i farby strukturalne doskonale naśladują kamień, od piaskowca przez trawertyn, dlatego z powodzeniem wykorzystuje się je w aranżacjach rustykalnych. Świetnie imitują również stiuk, dzięki czemu stanowią fantastyczną bazę wnętrz urządzanych w klimacie klasycznym czy „pałacowym”. Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie tynków i farb strukturalnych do stworzenia płaszczyzn przypominających popularne materiały, ale w nietypowych dla nich odcieniach, np. kolorowego marmuru albo mieniących się złotem desek. Trzeba jedynie pamiętać, że ten sposób wykończenia ścian jest bardzo wyrazisty, często wręcz dominuje w pomieszczeniu, toteż lepiej stosować go z umiarem. Zamiast pokrywać tynkiem czy farbą strukturalną wszystkie ściany, lepiej wybrać jedną z nich lub wykończyć odcinający się element, np. wnękę lub aneks. Wady i zalety materiałów strukturalnych Farby i tynki strukturalne, w przeciwieństwie do większości fakturowanych materiałów ściennych, takich jak płytki, tapety czy deski, umożliwiają szybką metamorfozę wnętrza. Można je bez problemu zmienić, kiedy się nam znudzą lub postanowimy na nowo urządzić mieszkanie. Ich ogromną zaletą jest niska cena i wysoka trwałość, która znacznie przewyższa żywotność tradycyjnych farb. Są odporne na wilgoć, wielokrotne mycie oraz uderzenia, warto je zatem stosować nie tylko ze względów estetycznych, ale także praktycznych. Doskonale sprawdzą się w „trudnych” pomieszczeniach, m.in. przedpokoju, łazience, kuchni oraz pokoju dziecięcym. Co ważne, nie wymagają grubego podkładu i elegancko maskują nierówności, dlatego warto o nich pomyśleć, planując remont. Trzeba jednak pamiętać, że nakładanie farb oraztynków strukturalnych wymaga wprawy i niekiedy trzeba do tego zatrudnić fachowca. Różnice między farbą a tynkiem Zarówno tynki, jak i farby strukturalne dostępne są w postaci gotowej do nakładania masy, pasty lub proszku. Podstawowa różnica to grubość uziarnienia wypełniacza, która w przypadku farb wynosi ok. 0,2 mm, a tynków ponad 1 mm. Farby strukturalne mają lepką, ale lekką konsystencję, łatwo nałożyć i modelować je samemu wałkiem, pędzlem, szpatułką, a nawet dłonią. Gęsta masa tynku jest trudniejsza do rozprowadzenia, dlatego wymaga zastosowania metalowej pacy nierdzewnej. Ważne jest jednak, że oba te materiały wykończeniowe wymagają innego podłoża. Tynk można kłaść na surowych ścianach dowolnego typu: cementowych, gipsowych, a nawet drewnianych. Podkład jest wymagany tylko wtedy, kiedy ściana jest bardzo nierówna, ponieważ grubo kładziony tynk doskonale radzi sobie z płytkimi ubytkami. Farby wymagają natomiast precyzyjnego wykończenia, czyli m.in. wypełnienia ubytków, otynkowania, naniesieniafarby podkładowej lub położenia płyt z kartonu-gipsu. Niezbędne akcesoria Aby uzyskać pożądany efekt, do nałożenia farby oraz tynku strukturalnego będą nam potrzebne specjalne akcesoria. W naszym arsenale narzędzi powinny się znaleźć m.in.: paca, wałek, gąbka syntetyczna do tzw. przecierek oraz pędzel płaski. Na rynku znajdziemy pace, wałki oraz stemple wykończone irchą, metalowe, szczotkowe oraz gumowe, przeznaczone do konkretnych mas strukturalnych. Każdy z nich dostępny jest w wielu wzorach (m.in. jeż, gwiazdy, litery, liście, kółka), które umożliwiają uzyskanie oryginalnych efektów dekoracyjnych. Interesującym narzędziem jest rękawica do przecierania farby oraz stempel pozwalający na uzyskanie struktury np. słojów drewna. Warto pamiętać również o zakupieniu folii malarskiej do zabezpieczenia podłóg oraz mebli.
Trendy 2016. Strukturalne płaszczyzny w stylu vintage
Modne ubrania to nie wszystko. Żebyśmy dobrze się w nich czuły, muszą nam się podobać, ale także pasować do typu naszej sylwetki. Dzisiaj podpowiadamy, jak dzięki odpowiedniej garderobie, podkreślić atuty kobiet o figurze „jabłka”. Jak rozpoznać „jabłko”? Dla właściwego określenia typu sylwetki, konieczne jest dokładne zmierzenie szerokości ramion, bioder oraz obwodu talii. Jeżeli masz duży biust, wystający brzuch, płaską pupę, ale długie nogi, a dodatkowo twoja talia nie jest wyraźnie zarysowana, a twoja sylwetka to „jabłko”, to ten artykuł jest dla ciebie. Podpowiemy ci, w jakich fasonach twoja figura wygląda najkorzystniej, a jakich należy unikać. Garderoba „jabłka” Poprzez ubiór powinnaś starać się ukryć problematyczne dla ciebie miejsca, zwłaszcza brzuch, a wyeksponować te, które są twoim największym atutem, czyli nogi. Dzięki temu zabiegowi nadasz swojej sylwetce kobiecych kształtów i odpowiednich proporcji. Dobrym rozwiązaniem będzie więc wybór ubrań odcinanych pod biustem, które stworzą iluzję talii. Dotyczy to zarówno sukienek, jak i topów. Przy zakupie tych pierwszych, warto zwrócić uwagę, by miały one dekolt w kształcie litery „V”. Takie wycięcie wysmukla sylwetkę i sprawia, że linia ramion wydaje się łagodniejsza. Inną opcją dla „jabłek” są krótkie sukienki o obszernej górze, gdyż ukrywają problematyczną strefę, a eksponują zgrabne nogi. Długość mini jest również pożądana w przypadku spódnic. Jeśli o nie chodzi, warto wybierać fasony prostokątne bądź szyte ze skosu, gdyż nadadzą one dolnym partiom sylwetki nieco krągłości. Kobiece kształty można też uzyskać poprzez wybór miękkich, lejących się materiałów, zakładanych na górne partie sylwetki, a te, podobnie jak dekolt w kształcie litery „V”, „zmiękczą” linię ramion. Najlepszym sposobem na przywrócenie sylwetce „jabłka” proporcji jest natomiast optyczne skrócenie nóg i wydłużenie korpusu. To, co może zaburzyć ten stosunek, to szerokie pasy w talii, zarówno w sukienkach, jak i te, będące elementem płaszczy. Wybierając okrycia wierzchnie, postaw na proste, ewentualnie lekko rozszerzane ku dołowi, fasony z zaznaczoną talią i jednym rzędem guzików. Świetny sposób na podkreślenie wcięcia, które u kobiet o figurze „jabłka” jest raczej niewielkie, to podwijanie rękawów do długości 3/4 lub krótszej, tak aby sięgały one najwęższego miejsca korpusu. W przypadku spodni, u „jabłek” sprawdzą się bardzo modne, zwężane ku dołowi modele 7/8. W jesiennej garderobie nie może zabraknąć swetrów. Tutaj warto postawić na sięgające bioder, luźne fasony. Innym rozwiązaniem są kardigany – proste, nieobciskające sylwetki, z dekoltem w kształcie litery „V”. Dodatki dla „jabłka” Tak, jak miało to miejsce w przypadku „gruszki”, również panie o sylwetce „jabłka” powinny zwrócić uwagę na wybierane dodatki. Jak już wspomniałam wcześniej, należy zrezygnować przede wszystkim z noszonych w okolicy talii szerokich pasków, które nie nadają w tym wypadku figurze kształtu klepsydry, a jedynie zaburzają jej proporcje. Cienkie paski natomiast nie wyrządzają sylwetce krzywdy. Jeśli chodzi o torebki, śmiało decyduj się na te, sięgające bioder i noś je na skos. Wybieraj: – bluzki i sukienki odcinane pod biustem; – ubrania z dekoltem w kształcie litery „V”; – spodnie długości , zwężane ku dołowi; – proste kardigany; – jednorzędowe płaszcze; – prostokątne spódnice. Unikaj: – szerokich pasków w talii; – rozkloszowanych spódnic i sukienek; – bardzo krótkich kurtek.
Typy damskich sylwetek: jabłko
Ostatnimi czasy szczególnie na topie są wnętrza urządzone w zgodzie z naturą. Kolory ziemi w tym przypadku stanowią idealne rozwiązanie. Nie tylko dopełniają przestrzeń, ale przede wszystkim wprowadzają ład i harmonię. Podpowiadamy, jakie meble i dodatki warto wziąć pod uwagę, aby móc w pełni cieszyć się urokiem płynącym z tych kolorów. Kolory ziemi to nic innego jak połączenie beży, brązów, delikatnych rudości, khaki i zieleni. Ta mieszkanka stanowi wyjątkowy zbiór odcieni, który zaowocuje stworzeniem we wnętrzu oazy spokoju i idealnego miejsca na odpoczynek. Zanim jednak pokusisz się o zmianę aranżacji, warto dowiedzieć się, jak łączyć te kolory, aby ich harmonia wpłynęła na pozytywne samopoczucie. Jakie meble? box:imagePins box:pin box:pin box:pin Jeśli mowa o naturze, to bez wątpienia stawiaj na meble drewniane. To naturalny materiał, który dopełni każde wnętrze, niezależnie od stylu, jaki w nim panuje. Styl klasyczny będzie spokojny, ale jeśli pokusimy się o stworzenie wnętrza nowoczesnego, mocno minimalistycznego, kolory ziemi również wpiszą się w ten klimat. Meble powinny być o prostej formie, najlepiej bez zdobień. Warto decydować się na niskie stoliki kawowe, które w połączeniu z tapicerowaną sofą w stonowanym odcieniu stworzą prosty, a jednocześnie efektowny duet. Ostatnimi czasy dużym zainteresowaniem cieszą się fotele i pufy, dlatego należy wybrać model, aby był spójny zarówno pod kątem wzoru, jak również kolorystyki. Jakie dodatki? box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Oprócz odpowiedniej kolorystyki i mebli, w każdym wnętrzu niezbędne są dodatki. W tym przypadku warto zdecydować się na takie detale, które będą idealnym dopełnieniem wszystkich wyżej wymienionych propozycji. Do tego grona niewątpliwie zaliczają się tekstylia. Wełniane dywany, narzuty na kanapę z frędzlami czy też poszewki na poduszki. Nie sposób nie wspomnieć o dekoracjach ściennych. Zwłaszcza gdy w grę wchodzą obrazy w cienkich ramach i plakaty z samymi napisami. Charakter wnętrza dopełnisz zegarem ściennym w stonowanych barwach. Na drewnianej komodzie możesz postawić brązowe ramki, w których będą zdjęcia z rodzinnych podróży. Świetnymi dodatkami będą również świece w barwach ziemi – roztoczą tajemniczą, ale i relaksującą woń w pomieszczeniu. Nie zapominaj również o roślinach, które idealnie wpiszą się w trend. W tym sezonie wyjątkowo modne są te z dużymi i mięsistymi liśćmi, np. monastery. Postaw je w widocznym miejscu, by dodawały wnętrzu charakteru. Kolory ziemi w stylu nowoczesnym? A może wolisz wnętrza urządzone w skandynawskim klimacie? Niezależnie od preferencji, kolory ziemi odnajdą się wszędzie. Sprawdź i przekonaj się, jak łatwo uzyskać zamierzony efekt. Ciesz się spokojem i harmonią płynącą z tej kolorystyki.
Wnętrze w kolorach ziemi – jakie meble i dodatki w nim umieścić?
Pomidor i papryka to bomby witaminowe pełne składników mineralnych, które nierzadko samodzielnie uprawiamy. Jakość naszych zbiorów może osłabić stan chorobowy, który objawia się m.in. plamami. Jak mu zapobiec? Trzeba sukcesywnie opryskiwać rośliny i świadomie wybierać miejsce uprawy. Najczęstsze choroby pomidorów – charakterystyka i zwalczanie Pomidory należą do grupy warzyw, które najczęściej uprawiamy w przydomowym ogrodzie. Niestety, lista chorób, które ich dotyczą, jest długa. Jedna z nich to zaraza ziemniaka, która jest szczególnie groźna w trakcie deszczowego i chłodnego lata. Powoduje, że warzywa zamierają w ciągu kilku dni. Jej objawy to szare plamy (jeśli powietrze jest wilgotne, pojawia się na nich biały nalot) na liściach i owocach, czernienie i zamieranie pędów. Gdy stwierdzimy te symptomy, powinniśmy zacząć opryskiwać pomidory fungicydami, np. preparatem o nazwie Gwarant. Mączniak prawdziwy pomidora to kolejna choroba, która atakuje te warzywa. Objawem jest biały nalot na powierzchni ich liści. Może on pojawić się też na pędach i ogonkach liściowych. Choroba przemieszcza się od dołu do góry rośliny. Zwalczanie mączniaka prawdziwego pomidora trzeba rozpocząć tuż po pojawieniu się pierwszych białych plamek na jego liściach. W tym przypadku również stosujemy fungicydy. box:offerCarousel Na pomidorze może pojawić się szara pleśń. Tej chorobie sprzyja duże zagęszczenie roślin i długotrwałe opady. Grzyb występuje w miejscach po oberwanych liściach i na szypułkach kwiatowych. Owoce gniją od piętki. Powinniśmy opryskiwać pomidory nie tylko w momencie, gdy ta choroba już się rozwinie, ale też zapobiegawczo. Najlepiej wybrać jeden z preparatów: Amistar, Topsin lub Polyram. W celu przeprowadzenia opryskiwania potrzebny będzie szereg akcesoriów, które zapewnią nam bezpieczeństwo, m.in. opryskiwacz ciśnieniowy, maska sadownika i rękawice ogrodowe. Ponadto, by uniknąć chorób pomidorów, warto pamiętać o tym, aby nie uprawiać tych warzyw w bliskim sąsiedztwie papryki i ziemniaków. box:offerCarousel Najczęstsze choroby papryk – charakterystyka i zwalczanie Uprawa papryki pod osłonami wiąże się z ryzykiem rozwoju chorób. To następstwo produkcji warzyw w tym samym miejscu, bez zmianowania i odkażania gleby. Na liście potencjalnych zagrożeń znajduje się wertycylioza. Objawia się więdnięciem rośliny. Grzyb powoduje skażenie gleby na znaczną głębokość, co może skutkować porażeniem nawet 50% uprawy. Zgnilizna podstawy pędów papryki to kolejna choroba tych warzyw. Grzyb poraża wszystkie części rośliny, prowadząc do jej zamierania. Zazwyczaj zgnilizna rozwija się wtedy, kiedy powietrze i podłoże są bardzo wilgotne. Tym warunkom towarzyszy zwykle wysoka temperatura sięgająca nawet 29 stopni Celsjusza. Jeśli chodzi o wirusowe choroby, to w przypadku uprawy papryki często mamy do czynienia z mozaiką ogórkową. Jej objawem są plamy o brunatnym, zielono-żółtym zabarwieniu. Innym schorzeniem typowym dla papryki, które nie daje symptomów na zewnątrz (na częściach rośliny znajdujących się ponad ziemią), jest antraknoza korzeni. O tym, jak mocno roślina została przez nią zniszczona, dowiadujemy się dopiero w trakcie likwidowania uprawy. Jak zapobiegać chorobom papryk? Przede wszystkim po zakończonym sezonie należy odkazić glebę. Natomiast przed wysadzeniem na rozsadzie trzeba zastosować środki biologiczne. W przeciwnym wypadku choroby obniżą jakość plonów.
Najczęstsze choroby pomidorów i papryk. Jak im zaradzić?
Na długo przed wigilią klasową uczniowie losują nazwisko kolegi lub koleżanki, których obdarują prezentem. Wyniki losowania powinny zostać utrzymane w tajemnicy. Wychowawca wraz z uczniami ustalają orientacyjną, maksymalną cenę za podarunek. Często jest to kwota 20 zł. Zwyczaj obdarowywania prezentami w klasie Zwyczaj ma przypominać ten podtrzymywany w domu. Celem nie jest obdarowywanie się drogimi, zobowiązującymi prezentami, ale jedynie symbolicznymi. Na wigilii klasowej ma bowiem pojawić się element zaskoczenia i radości. Kwota 20 zł wydaje się być idealna – jej wydanie nie obciąża znacząco domowego budżetu, a jednocześnie pozwala na zakup wartościowego podarunku. Element zaskoczenia, jakim jest brak wiedzy o osobie obdarowującej, powinien być podtrzymany do samego końca. Kupujemy prezent dla kolegi za 20 zł Dysponując kwotą 20 zł, do wyboru mamy wiele pomysłów na prezent: Kubek porcelanowy – najlepiej z wizerunkiem postaci bajkowej. Wciąż na czasie są Minionki. Alternatywą dla kubka porcelanowego jest emaliowany. Ramka do zdjęć – gotowa lub do samodzielnego wykonania z gipsu (w zestawie kreatywnym). Woda toaletowa – zwykle pierwsza woda zapachowa, która stosowana od czasu do czasu pozwoli chłopcu poczuć się wyjątkowo i dojrzale. Bombka świąteczna – prezent dość uniwersalny, dosłownie dla każdego. Wybierając bombkę, wartą wybrać tę z symbolami świątecznymi. Aniołek lub figurka świąteczna – podobnie jak bombka. Sprawdzą się, gdy gust osoby obdarowywanej jest mało znany. Piłkarzyki – cudowny prezent dla każdego chłopca. Świetna, dynamiczna zabawa. Na boisku rozgrywają się mecze dzięki poruszaniu piłkarzykami. Gra ćwiczy koncentrację uwagi, koordynację wzrokowo-ruchową, a czasami nawet strategiczne myślenie. Jest idealna do spędzania czasu w gronie kolegów lub rodziny. Można przeprowadzić prawdziwe rozgrywki. Skarbonka – może mieć śmieszny kształt i przekaz. Do środka wrzucamy symboliczny 1 grosz na dobry początek przygody z oszczędzaniem. Portfel – do kieszonki dobrze jest włożyć symboliczny 1 grosz. Wiele portfeli jest opatrzonych wizerunkiem postaci bajkowych. Wykopaliska – prawdziwa gratka dla chłopców. Model do składania – zabawka kreatywna, ćwicząca cierpliwość i precyzję. Zrób to sam – wszelkie tego typu zabawy są bardzo angażujące, sprawdzą się też w przypadku chłopców. Zakładka do książki – metalowa, z zawieszkami. Gra planszowa – przy zakupie trzeba kierować się oznaczeniem preferowanego wieku graczy. Maskotka – uniwersalna, a jednocześnie dająca dużo uśmiechu. Etui na telefon – pomysłowy prezent, jednak wymaga znajomości typu i rozmiaru telefonu, jaki uczeń posiada. Wisiorek – chłopcy też lubią wisiorki i naszyjniki, ale w wariancie bardziej męskim. Poduszka ozdobna – szczególnie, gdy ma śmieszną naszywkę. Krawat – bardzo męski prezent. Kolega będzie mógł założyć go podczas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Warto poszukać takiego z symbolem świątecznym. Latarka – gratka dla małych poszukiwaczy. Puzzle – uniwersalne, choć dylemat może dotyczyć samego wyboru. Przygotowując prezent dla kolegi na wigilię klasową, trzeba dołożyć starań, aby prezent był przemyślany. Jeśli podarunek kosztował np. 17 zł, brakujące 3 zł należy dopełnić smakołykami. Oczywiście warto również zadbać o formę przekazania podarunku, najlepiej torebkę z motywem świątecznym.
20 propozycji za 20 zł – kupujemy prezent dla kolegi na wigilię klasową
Maszyny rolnicze oraz sprzęt ogrodowy wykorzystywane są przez kilka miesięcy w roku. Przez znaczną część roku leżą w szopie czy magazynie i to wtedy paradoksalnie narażone są na największe zagrożenia. Jak je konserwować i przygotować do sezonu? Wiosenny przegląd sprzętów rolniczych jest bardzo podobny do tego, który powinniśmy dokonywać jesienią. Przede wszystkim upewnijmy się, że maszyny są czyste. Wszystkie urządzenia, które mają bezpośrednią styczność z roślinami muszą być dokładnie wyczyszczone. Soki roślinne, nawozy oraz ziemia i wilgoć powodują korozję metalu. Resztki roślin, szczególnie zbóż przyciągają też gryzonie, które mogą spowodować dodatkowe uszkodzenia – pogryźć lub zanieczyścić wrażliwe elementy sprzętu. W przypadku maszyn do cięcia – nożyc, pił i kosiarek – wiosną trzeba sprawdzić ich ostrza. Przez zimę mogły pokryć się warstwą rdzy. Usuńmy ją drobnym papierem ściernym, szczotką a następnie wilgotną ściereczką. Na sam koniec warto pokryć je środkiem smarującym i wypierającym wodę. Tępe ostrza należy naostrzyć, tu lepiej zdać się na specjalistów, szczególnie, że ostrza kosiarek mogą wymagać wyważenia. Robocze elementy większych maszyn wykonane ze stali czy żeliwa (np. lemiesze, zęby czy talerze) można zabezpieczać na zimę płynami czy smarami do konserwacji. Zawsze pamiętajmy o właściwym przechowywaniu naszego sprzętu rolniczego i ogrodniczego. Najlepiej czuje się on w suchych pomieszczeniach na twardym podłożu. Źle znosi przykrywanie plandekami – pod taką pierzynką świetnie zbiera się wilgoć, by z radością chrupać rdzą nasze sprzęty. Szczególnie negatywnie wpływa to na elementy elektryczne. Zwróćmy uwagę na to, by sprzęty nie leżały bezpośrednio na podłożu – mniejsze urządzenia łatwiej się wtedy kurzą i rysują. Większe maszyny postawmy na kołkach. Dzięki temu zadbamy również o ich opony. Będą mniej narażone na deformacje. W zasadzie we wszystkich sprzętach warto na zimę zdjąć pasy transmisyjne i łańcuchy. Łańcuchy można czyścić specjalnymi płynami, ale do tego celu nadaje się też nafta. Elementy przeniesienia napędu warto przechowywać w zamkniętym pomieszczeniu, gdzie szanse na korozję są minimalne. Na wiosnę wystarczy je przesmarować i założyć. W zamkniętym pomieszczeniu przechowuje się również akumulatory – wiosną wystarczy je doładować i po kłopocie. Przed zimą lepiej jest usunąć resztki paliwa z baków małych maszyn, zapobiegnie to zalepianiu gaźnika. Wiosną wystarczy uzupełnić bak, sprawdzić i ewentualnie wymienić olej w misce, zbadać stan filtrów i świec. Sprzęt gotowy. W przypadku większych maszyn paliwo można zostawić w baku. Większe sprzęty rolnicze doskonale czyści się myjkami ciśnieniowymi. Czynność ta na ogół nie wymaga stosowania dodatkowych środków chemicznych, nie zanieczyszczamy więc środowiska. Trzeba tylko pamiętać, by ostrożnie się obchodzić z elementami gumowymi i przekładniami oraz unikać zalewania instalacji elektrycznych. Wyschnięte sprzęty są gotowe do przeglądu. Znajdźmy ewentualne ogniska korozji i pozbądźmy się ich – podobnie jak z ostrzy tnących. Sprawdźmy wszystkie płyny oraz elementy smarowane. Opis właściwych czynności oraz zalecanych do tego środków powinien znajdować się w instrukcji obsługi każdego urządzenia. Pamiętajmy o regularnej konserwacji sprzętu – dzięki temu będzie pracował dłużej, lepiej i nie narazi nas na niebezpieczne przygody. Oczywiście o bezpieczeństwo zadbajmy też bezpośrednio – nie róbmy nic przy pracujących ostrzach maszyn, upewnijmy się, że nie są podłączone do prądu. Zwróćmy też szczególną uwagę czy podczas naszych prac nie zanieczyszczamy środowiska – resztki oleju, smarów czy innych chemikaliów nie powinny dostawać się do gleby.
Konserwacja maszyn rolniczych po zimie
Zmienimy zapis wskazujący ile Monet można wymienić na kupon. Od 8 listopada będzie to wielokrotność 10 Monet, na przykład: 10, 20, 30, ... 100 Monet. 8 listopada zaktualizujemy Regulamin Programu Monetowego. Zmienimy zapis wskazujący ile Monet można wymienić na kupon. Od 8 listopada będzie to wielokrotność 10 Monet, na przykład: 10, 20, 30, ... 100 Monet. Zmianę przedstawiamy w pliku PDF. Na zielono oznaczyliśmy fragmenty, które dodamy a na czerwoto te, które usuniemy. Dowiedz się więcej o Monetach
8 listopada: zmiana Regulaminu Programu Monetowego