source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Golf to sport z kilkusetletnią tradycją. A ta zobowiązuje. Wszelkie zasady i reguły oraz etykietę określają Reguły gry w golfa wydane przez Royal and Ancient St. Andrews w Szkocji. To bardzo obszerny dokument, w którym nawet sami golfiści się czasem gubią. Ale jak przystało na ten elegancki i luksusowy sport, każdy powinien zachowywać się przyzwoicie, ponieważ obowiązuje zasada: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Etykieta golfa
Na polu golfowym najważniejsza jest etykieta, ważniejsza nawet niż reguły gry. Liczy się nie tylko precyzyjne uderzenie czy umiejętność puttowania, ale przede wszystkim kultura, pierwszeństwo oraz dbałość o pole. To są trzy główne tematy, które obejmuje etykieta golfisty. Na kulturę zachowania podczas gry składa się przestrzeganie zasad bezpieczeństwa, szacunek dla innych graczy i zachowanie prawidłowego tempa gry.
Natomiast pierwszeństwo na polu golfowym w praktyce polega na tym, że grupa grających szybciej jest przepuszczana przez wolniejszych – tak nakazuje uprzejmość. Dbałość o pole golfowe przejawia się tym, że należy zawsze pozostawić je w stanie lepszym, niż się je zastało, a na pewno nie w gorszym.
Niezbędny sprzęt do golfa
Najważniejszy sprzęt, w który gracz musi zainwestować, to kije golfowe i piłeczki. Poza tym niezbędne będą takie akcesoria, jak wózek, torba golfowa, kołeczki tee. Kije golfowe muszą mieć atest Royal and Ancient z siedzibą w St. Andrews. Kije do gry w golfa dzielimy na:
Żelaza, tzw. irony.
Drewna,tzw. woody.
Patery, tzw. puttery.
Żelaza to zestaw kijów o różnej długości i różnym kącie nachylenia główki, którą uderzamy w piłkę. To najczęściej używane kije na polu golfowym. Drewna to najdłuższe kije gracza, które przeznaczone są do uderzania piłki na dalsze odległości. Wbrew nazwie wykonywane są ze stopów metali oraz tytanu. Patery to kije przeznaczone do uderzeń na małe odległości, umieszczania piłki w dołku. Komplet kijów kosztuje około 2500 zł, choć np. w sklepie przy polu golfowym za zestaw kijów z torbą zapłacimy cenę znacznie niższą. Możemy również kupić kije używane.
Golfowa moda
Etykieta golfowa to nie tylko zasady obowiązujące na polu golfowym, ale również ubiór. Moda golfowa to styl sportowej elegancji. Dawniej dominował kolor biały, teraz istnieje dowolność w ubiorze, choć pewnych zasad trzeba koniecznie przestrzegać. Obecnie stroje są bardzo kolorowe, a nawet jaskrawe, np. żółte, jasnozielone, fioletowe, różowe. Absolutnie niedozwolone są spodnie typu dżinsy czy dresy, a także T-shirty bez kołnierzyka.
Jak powinien wyglądać golfista? Na głowie najlepiej mieć kaszkiet, czapkę z daszkiem lub sam daszek, ewentualnie słomkowy kapelusz. Niezbędna jest specjalna rękawiczka do golfa – jedna, na wiodącą rękę. Kosztuje kilkadziesiąt złotych, powinna być wykonana z bardzo miękkiej skóry i dokładnie przylegać do dłoni.
Gracz na polu golfowym występuje zawsze w koszulce polo z kołnierzykiem, rękaw długi lub krótki, kolory dowolne, najlepiej gładkie, choć dozwolone są przeróżne wzory: kratki, paski, a dla kobiet nawet błyszczące aplikacje. Jeżeli jest zimno, konieczna jest kamizelka, sweter lub sportowa kurtka, nigdy bluza dresowa z kapturem. Spodenki niezbyt krótkie (do kolan), dopuszczalne tylko na treningu, ale wówczas konieczne są długie skarpety. Podczas turnieju obowiązują długie spodnie z paskiem. Dla pań – spódnice, spodenki lub długie spodnie.
Buty to ważny element stroju golfisty. Profesjonalne mają na podeszwie specjalne kolce, które zapewniają odpowiednie warunki gry. Dobre buty do golfa to wydatek ok. 300 zł, za koszulkę polo i luźne spodnie zapłacimy około 250 zł. Pewne kluby wymagają założenia długich skarpetek, jeśli mamy krótkie spodenki. Aby wejść do baru, powinniśmy mieć na sobie marynarkę, a nierzadko również krawat.
Ile kosztuje gra na polu?
Ceny są zróżnicowane, ale np. 18-dołkową rundę możemy wykupić już za 140 zł. Jeżeli okaże się, że golf to nasza pasja, warto wykupić członkostwo w klubie. To koszt minimum 2500 zł za cały rok, choć wiadomo, że golf to sport sezonowy. Najlepiej kupować kartę członkowską w zimie lub jesienią, gdy są najtańsze. Niektórzy mogą zdecydować się na lekcję z trenerem – koszt jednej godziny to 80 zł, czyli nieco mniej niż godzina ćwiczeń z trenerem personalnym na siłowni. Warto spróbować tego zielonego sportu. Golf to świetna rozrywka dla dorosłych, ale także dla dzieci. Uczy cierpliwości, pokory, szacunku dla innych oraz zasad fair play. | Golf – sport luksusowy. Ile trzeba zainwestować w odpowiednie akcesoria? |
Ważnym elementem garderoby rowerzysty jest koszulka, tylko którą wybrać? Podpowiadamy, co warto wiedzieć o koszulce, by odpowiadała twoim osobistym preferencjom. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jaka jest idealna koszulka na rower, bo jej wybór zależy nie tylko od tego, do jakiej grupy rowerzystów należysz – miejskich, szosowych, turystycznych, górskich, rekreacyjnych – ale także od twoich indywidualnych upodobań. Zmarzluchy wolą cieplejszą odzież, np. z wełny merynosów, jedni uwielbiają bawełnę, inni nie wyobrażają sobie w niej jazdy i wybierają materiały sztuczne. Kluczowa jest także cena – „niedzielni” rowerzyści nie będą potrzebować profesjonalnej odzieży za kilkaset złotych, z kolei ci, którzy pokonują tysiące kilometrów w czasie sezonu, nie zadowolą się marketówkami. Można jednak wyodrębnić podstawowe cechy, których należy szukać w koszulkach na rower.
Bliższa ciału potówka…
Potówka to rodzaj koszulki, tyle że bardzo ściśle przylegającej do ciała. Wielu rowerzystów, aby spotęgować ten efekt, kupuje koszulkę o rozmiar mniejszą, ale jest to sensowne tylko wtedy, gdy uzyskamy efekt opięcia, ale bez krępowania ruchów, oraz jeśli ubranie nie będzie się podwijać i unosić. Potówki mają ważne zadanie – odprowadzają pot na zewnątrz, pozostawiając skórę suchą, co zapobiega wychładzaniu organizmu oraz powstawaniu nieprzyjemnego zapachu.
Kto będzie wyjątkowo zadowolony z zakupu potówek? Przede wszystkim wyczynowcy, osoby, które łatwo się pocą, ci, dla których rower stanowi środek transportu do pracy, szkoły oraz osoby ceniące komfort termiczny, choć tak naprawdę sprawdzą się zawsze (bez względu na warunki atmosferyczne) i wszędzie. Na rynku są potówki wełniane oraz syntetyczne. Pierwsze są znakomite dla miłośników naturalnych tkanin, nie mają jednak nic wspólnego z grubymi babcinymi swetrami, bo są wykonane z wełny merynosów, ciepłej, cienkiej i wyjątkowo miłej w dotyku. Natomiast potówki syntetyczne lepiej odprowadzają wilgoć oraz szybciej schną, dlatego osoby nadmiernie się pocące częściej sięgają po tkaniny sztuczne niż po merino. Syntetyki są także z reguły tańsze niż wyroby z włókien naturalnych.
Najtańsze potówki wykonane ze specjalnej siatki oferuje popularny producent odzieży termoaktywnej Brubeck. W zależności od modelu zapłacisz około 55 zł za bezrękawnik, 75 zł za potówkę z krótkim rękawem i 95 zł za model z długim rękawem. Za potówki takich marek jak Rogelli czy Craft Cool czy Biolux zapłacisz średnio dwa razy więcej – od 90 zł do 170 zł.
Koszulka rowerowa
Drugą warstwę (lub pierwszą, jeśli nie używasz potówek) stanowią koszulki rowerowe. Są mniej dopasowane niż potówki, mają różne wzory i kolory, praktyczne kieszonki i stójkę oraz przedłużony tył. Jeśli chodzi o materiały, podobnie jak w przypadku potówek najpopularniejsze są syntetyki – ich zalety w większości zostały już wymienione. W tym miejscu należy podkreślić, że wybór bawełnianego T-shirtu to kiepski pomysł, chyba że jeździsz rekreacyjnie, do sklepu czy na bardzo krótkich, spokojnych trasach lub z natury się nie pocisz. Powód jest prosty – bawełna, gdy wchłonie wilgoć, bardzo wolno schnie, a w przypadku lekkiego powiewu wiatru nieprzyjemne skutki w postaci przewiania są murowane.
Jaka powinna być dobra koszulka rowerowa? Przede wszystkim nie najtańsza – rozwiązania technologiczne trochę kosztują, dlatego model za 20–30 zł mimo zachęcającego opisu na metce może się okazać niewystarczający. Szczególnie gdy jeździsz intensywnie, bo nadaje się raczej do lekkiej jazdy. Ponadto ważna jest jakość wykonania – solidność szwów (szczególnie na kieszeniach i w okolicach zamka). Koszulka nie powinna się elektryzować, tył musi być na tyle długi, by zakrywał plecy przy głębszym pochyleniu, praktyczne będą: wszyta antypoślizgowa taśma, która zapobiegnie przesuwaniu koszulki, zamek w kieszonkach (by drobne przedmioty się nie wysunęły) oraz wszycia pod pachami z bardziej przewiewnego materiału.
Rowerzyści najchętniej sięgają po koszulki marek: Quest, Accent, Nalini, Dare 2Be, Kellys, zwłaszcza że na wyprzedażach można je nabyć za mniej niż 100 zł. Ze względu na jakość to zakup na lata. Producenci zadbali również o potrzeby rowerzystek, dlatego na rynku jest coraz więcej ciekawych koszulek rowerowych dla pań – np. firmy Odlo.
Oferta koszulek i potówek jest naprawdę szeroka, dlatego każdy rowerzysta, bez względu na styl jazdy może znaleźć coś, co sprosta jego potrzebom. | Wszystko o potówkach i koszulkach na rower |
Kanapy i foteli nie kupujemy na rok ani dwa lata, dlatego zależy nam, aby meble te były obite tkaniną, która przetrwa wielogodzinne siedzenie na nich, atak kocich pazurów czy dziecięce zabawy. Jaką tkaninę obiciową wybrać? Kształt i rozmiar mebli tapicerowanych są bardzo ważne, ale to tkanina przyciąga uwagę i zazwyczaj decyzję o zakupie podejmujemy, biorąc pod uwagę jej walory estetyczne. Trwałość mebla będzie jednak zależała od rodzaju tkaniny obiciowej. A jest w czym wybierać.
Rodzaje splotów tkanin obiciowych
Tkaniny obiciowe produkuje się z włókien naturalnych (bawełna, wełna, jedwab) i sztucznych (poliester, nylon, akryl). Naturalne są przyjemne w dotyku, chłoną i oddają wilgoć, ale odporniejsze na użytkowanie są sztuczne. Dlatego wiele tkanin powstaje z mieszanki włókien naturalnych i sztucznych, dzięki czemu ich walory użytkowe są wyższe. O wytrzymałości i wyglądzie tkaniny w dużej mierze decyduje rodzaj tkania, czyli splot.
Płótno (inaczej plecionka) to podstawowy splot, w którym nitki wątku i osnowy przecinają się pod kątem prostym. Tkanina wygląda po prostu jak splot grubych nitek. Jest wytrzymała na rozdarcie, ale może się rozciągać. Pasuje do mebli nowoczesnych.
Szenila (chenille) – wyplatana z podwójnych włókien wątku i osnowy, głównie
poliestru i akrylu, dzięki czemu jest bardzo odporna na zabrudzenia i mechacenie. Tkanina jest gruba, miękka i przyjemna w dotyku. Może być impregnowana specjalną warstwą ochronną, zabezpieczającą przed plamami. Idealna do domów, w których są małe dzieci i zwierzęta.
Mikrofaza (microfibre) to tkanina syntetyczna, produkowana z krótkich i cienkich włókien (100 razy cieńszych od ludzkiego włosa). Ma lekki połysk, jest miękka i bardzo wytrzymała. Dzięki specjalnej powłoce nie chłonie zabrudzeń i kurzu, polecana do mieszkań alergików.
Flok (flock) jest utkany z bardzo krótkich, sklejonych ze sobą włókien. Przypomina aksamit, ale włos nie jest tkany, tylko termicznie przyklejany do podłoża. W dotyku miękki, wygląda luksusowo. Odporny na zabrudzenie, przetrwa lata nawet intensywnie użytkowany.
Żakard – wzorzysty, bardzo dekoracyjny. Wytrzymały, dobrze przepuszcza powietrze, jednak może się zaciągać. Pasuje do mebli klasycznych, niezastąpiony do tapicerowania mebli antycznych.
Plusz – produkowany z tzw. okrywy runowej, która zostaje przystrzyżona do odpowiedniej długości. Tkanina jest miękka i puszysta, wytrzymała i odporna na plamy. Odmiany pluszu to aksamit, welur i welwet. Tkaniny te pasują do mebli klasycznych i w stylu vintage.
Altara i alcantara – produkowane z włókien jeszcze drobniejszych niż mikrofaza, są bardzo odporne na zabrudzenia, łatwo utrzymać je w czystości. Wyglądem przypominają zamsz, są miękkie w dotyku.
Skóra ekologiczna (ekoskóra) to też tkanina, choć ma fakturę zbliżoną do naturalnej skóry. Odporna na plamy i wilgoć, ale raczej nieodporna na uszkodzenia mechaniczne, nie przepuszcza powietrza. Dobra do domów z małymi dziećmi.
Na co zwrócić uwagę
Tkaniny obiciowe powinny być wytrzymałe i odporne na ścieranie. Możemy to sprawdzić, porównując parametry poszczególnych tkanin. Najważniejsze są: odporność na ścieranie, odporność na pilling, wytrzymałość na rozciąganie, wytrzymałość na rozdzieranie, odporność wybarwień na tarcie, odporność wybarwień na światło, skład tkaniny, gramatura. Wybierając obicie mebla, warto zapytać o nie sprzedawcę.
Odporność na ścieranie jest wyrażana w liczbie cykli. Tkaninę z wynikiem 50 tys. cykli można uznać za odporną na ścieranie, ale bywają materiały o wytrzymałości przekraczającej 100 tys. cykli.
Odporność na pilling, czyli tworzenie się na powierzchni tkaniny małych, kulistych pęczków. Może występować na tkaninach z dodatkiem włókien syntetycznych, szczególnie poliestru. W tym przypadku stosowana jest skala od 1 do 5. Im większa wartość, tym tkanina bardziej odporna na mechacenie się. Dobre parametry mają tkaniny z wartością 4 i 5.
Wytrzymałość na rozciąganie jest podawana w liczbach naciągnięć (N). Skala waha się od 15 N (najniższa jakość) do 40 N (najwyższa). Najsłabsze są tkaniny z włókien naturalnych, a więc bawełny, wełny, lnu.
Wytrzymałość na rozdarcie również podaje się w liczbie naciągnięć (N). Najniższa wartość to 250 N, najwyższa – ponad 600 N.
Odporność na tarcie – parametr informujący, jak szybko dojdzie do uszkodzenia koloru. Wynik podaje się w skali od 1 do 8; im wyższy wskaźnik, tym lepsza jakość. Parametr 4 i większy oznacza, że tkanina jest trwała.
Odporność wybarwień na światło podawane są w skali 8-stopniowej. Wynik jest 4 i większy oznacza, że tkanina jest bardzo odporna na działanie promieniowania UV.
Skład tkaniny jest podawany w symbolach określających jej rodzaj. I tak:
* PU – poliuretan, tkanina sztuczna,
* PES – poliester – tkanina sztuczna, poprawiająca właściwości tkanin,
* CO – bawełna, czyli naturalne włókno roślinne; ponieważ ma skłonność do rozciągania, stanowi dodatek do tkanin,
* AC – akryl – zabezpiecza tkaninę przed wsiąkaniem płynów,
* PA – poliamid, czyli nylon,
* PP – polipropylen – tkanina sztuczna, zazwyczaj dodawana do innych włókien.
Gramatura oznacza gęstość tkaniny, określaną na podstawie wagi metra. Im waga jest większa, tym tkanina gęstsza, a co za tym idzie wytrzymalsza.
Tkaninę obiciową należy dobierać do intensywności użytkowania, szczególnie jeśli w domu są dzieci i zwierzęta. Materiał powinien być odporny na ścieranie (najlepiej powyżej 100 tys. cykli) oraz rozciąganie i rozdarcie. Równie ważne jest to, czy można go łatwo wyczyścić. | Tkaniny obiciowe |
Czerń to bezpieczny wybór. Sięgamy po nią za każdym razem, gdy nie wiemy, co na siebie włożyć, a ona nigdy nas nie zawodzi. Nic więc dziwnego, że co sezon gości w kolekcjach największych projektantów. Tej jesieni nie jest inaczej! Czarny charakter
Mimo, że uniwersalna, czerń wcale nie musi być nudna, nawet gdy pojawia się na wszystkich elementach naszego stroju. Czarny total look to najprostszy sposób na osiągnięcie modnego wyglądu, a projektanci doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Monokolorystyczne stylizacje pojawiły się, między innymi, na pokazach: Calvin Klein Collection, Givenchy, Ralpha Laurena bądź Very Wang. U każdego z kreatorów widać nawiązanie do innego stylu, a znakiem wspólnym jest różnorodność faktur. To właśnie połączenie kilku tkanin sprawia, że czarna stylizacja nabiera charakteru. Śmiało miksujemy więc: wełnę, skórę, futro, koronkę, szyfon i aksamit. Nie wiesz jak? Do spodni imitujących skórę załóż szyfonową bluzkę, a na wierzch narzuć wełniany płaszcz. W takim stroju możesz iść zarówno do pracy, jak i na imprezę.
Zaletą czerni jest również to, że może być ona interpretowana na wiele sposobów. Z jednej strony nadaje się do klasycznych, nawet bardzo eleganckich stylizacji, z drugiej – doskonale sprawdzi się jako element stroju utrzymanego w mocnym, rockowym klimacie. W tym ostatnim wydaniu pojawiła się, między innymi, w kolekcjach: Alexandre Herchcovitch, Charlotte Ronson oraz Jill Stuart.
W duecie
Nie tylko czarny total look jest w modzie. Monokolorystyczny zestaw warto przełamać barwnym akcentem, a że czerń jest uniwersalna, panuje tu duża dowolność. Projektanci zachęcają do łączenia jej z: żółcią, czerwienią, pomarańczem, różem, niebieskim oraz butelkową zielenią. Szukasz inspiracji? Podejrzyj pokazy: Akris, Céline i Christiana Diora. Mianem kultowego można z kolei nazwać połączenie bieli i czerni. Takie rozwiązanie wykorzystywane jest najczęściej w kreacjach minimalistycznych, wręcz surowych, ale także przy geometrycznych wzorach. W jesienno-zimowych kolekcjach zestawienie bieli i czerni wykorzystali, między innymi: Christian Siriano, Jill Stuart, Nicholas K oraz Victoria Beckham. Osobom bardziej zachowawczym w kwestii mody polecamy zaakcentować czerń elementami w odcieniach szarości bądź beżu.
Jeśli chodzi o czerń, nie możemy eksperymentować z jej odcieniami tak, jak ma to miejsce w przypadku innych barw. Musimy więc kombinować z łączeniem faktur, a także zestawianiem jej z innymi kolorami. Na szczęście w tym przypadku nie ma złych rozwiązań! | Lady in black |
W XXI wieku trzeba być efektywnym – tego się od nas wymaga na każdym kroku: w pracy, w szkole, w relacjach z bliskimi, w rozwijaniu swoich pasji i osiąganiu sukcesów. Charles Duhigg, amerykański dziennikarz, właśnie zagadnieniu efektywności poświęcił swoją książkę „Mądrzej, szybciej, lepiej. Sekret efektywności” (Wydawnictwo PWN). Autor w charakterystyczny dla siebie, erudycyjny sposób pokazuje zróżnicowane i przekonywające przykłady. Duhigg, pisząc swoja książkę, opierał się na badaniach naukowych w dziedzinie neurologii, psychologii i ekonomii behawioralnej, bazował na doświadczeniu dyrektorów generalnych, scenarzystów czy pilotów samolotów. Chciał pokazać czytelnikom, że najbardziej efektywni ludzie (ale także firmy i organizacje) działają w inny sposób niż reszta. Wynika z tego, że inaczej widzą świat, a co za tym idzie – podejmują inne decyzje.
Osiem kroków
Książka „Mądrzej, szybciej, lepiej. Sekret efektywności” składa się z ośmiu rozdziałów. Każdy z nich został poświęcony innemu zagadnieniu. Warto je wymienić, bo już ta lista wiele nam powie o zawartości dzieła. Rozdziały to: motywacja, zespoły, koncentracja, cele, zarządzanie kapitałem ludzkim, podejmowanie decyzji, pomysłowość, przyswajanie informacji.
Zacznijmy jednak od początku, czyli od tytułowej efektywności. Sam Duhigg tak ją definiuje:
„Efektywność – ujmując rzecz w wielkim skrócie – to trud, który podejmujemy, zużywając energię, zasoby intelektu oraz czas, by mieć to, czego pragniemy. Jest to proces, w którego trakcie uczymy się, jak osiągać cele przy jak najmniejszym nakładzie sił i środków. Efektywność to zdobywanie tego, na czym nam zależy, bez poświęcania wszystkich innych drogich nam rzeczy”.
Książkę można czytać od początku do końca lub też wybierać odpowiednie rozdziały.
Cele
Umiejętność wyznaczania sobie celów, a potem późniejsza ich realizacja to doskonały wstęp, a także warunek do bycia efektywnym. W tym rozdziale największe wrażenie robi opis wybuchu wojny Jom Kippur. Co ma jednak wspólnego wojna z celami? Duhigg dokładnie to opisuje.
Wojna wybuchła w święto Jom Kippur w 1973 roku. Zjednoczone siły Egiptu i Syrii uderzyły na Półwysep Synaj i Wzgórza Golan. Mimo wyraźnych sygnałów docierających do dowództwa sił wojskowych o mobilizacji wrogich wojsk, aktywności wojskowej przy granicach z Izraelem nie poczyniono żadnych konkretnych kroków. Wszystko przez uparte odnoszenie się do koncepcji głoszącej, że Egipt i Syria nie posiadały nowoczesnych samolotów ani pocisków rakietowych, zatem nie mogą zaatakować. Był to olbrzymi błąd, który naraził na niebezpieczeństwo cały kraj. Mimo że Izrael wygrał wojnę, to poniósł duże straty – ponad dziesięć tysięcy zabitych i rannych. Jak mogło dojść do takiego błędu? Duhigg tłumaczy to wysoką potrzebą domknięcia poznawczego, które można zdefiniować następująco: „dążność do zdecydowanego osądu na temat pojawiających się kwestii, przy czym «zdecydowany» oznacza tu pewny i jednoznaczny”. Jednocześnie „jest to siła, która zarówno pcha do wyboru określonego celu, jak i – zupełnie inaczej – każe trzymać się jego realizacji”.
Po książkę warto sięgnąć. Nie jest to poradnik, w którym krok po kroku autor tłumaczy czytelnikowi, co ten ma dokładnie robić. Duhigg rozgryza zagadnienie efektywności, posiłkując się wieloma przykładami i rozmawiając z praktykami. Z pewnością książka pozwala zrozumieć to zagadnienie. A to z kolei pozwala na korektę swojego zachowania. Autor opiera się na konkretnych przykładach, pokazuje sukcesy, ale nie stroni również od opisu porażek. Dzięki temu czytelnik wyciąga odpowiednie wnioski.
Duhigg jest zdobywcą Nagrody Pulitzera w 2009 roku, dziennikarzem śledczym „The New York Times” i autorem bestsellerowej książki „Siła nawyku”.
Źródło okładki: ksiegarnia.pwn.pl | Charles Duhigg „Mądrzej, szybciej, lepiej. Sekret efektywności” - recenzja |
Trudno wyobrazić sobie kuchnię bez płyty grzewczej. Coraz chętniej wybieramy sprzęt do zabudowy, który prezentuje się nowocześnie i stylowo. Podpowiadamy, jaką płytę wybrać. Wybór płyty grzewczej to jeden z większych dylematów, jakie pojawiają się podczas planowania i urządzania kuchni. Trzeba wybrać model, który będzie najbardziej ekonomiczny, zarówno jako jednorazowy wydatek, jak i w późniejszym codziennym użytkowaniu.
Jaką płytę grzewczą wybrać?
Aktualnie na rynku dostępne są trzy główne rodzaje płyt grzewczych: gazowe, elektryczne (zwane też ceramicznymi) i indukcyjne. Każda z nich ma swoje wady i zalety, o których dowiesz się z naszego artykułu.
Oprócz tych trzech typów w sklepach znaleźć też można płyty hybrydowe (tzw. kombinowane) lub modułowe. Są to urządzenia łączące różne rodzaje płyt w jednym, które ułatwiają wybór osobom mniej zdecydowanym.
Płyta gazowa – charakterystyka oraz wady i zalety
Obecnie zakup takiej płyty nie zawsze jest możliwy. W wielu mieszkaniach w nowym budownictwie nie ma bowiem doprowadzonej instalacji gazowej. Kupno produktu tego typu wiązałoby się więc z koniecznością dowożenia butli z gazem. Trzeba też wtedy wybrać odpowiedni model, który jest dostosowany do zasilania właśnie w taki sposób.
Na rynku dostępne są trzy rodzaje płyt gazowych: emaliowane (mają najniższą cenę), ze stali nierdzewnej (pasują do nowoczesnych kuchni o minimalistycznym charakterze) i szklane (wykonane z hartowanego szkła, dzięki czemu przypominają płyty ceramiczne).
Niewątpliwą zaletą korzystania z płyty gazowej jest jej niska cena i niewielkie koszty eksploatacji. Użytkownik nie jest też uzależniony od dostawcy energii elektrycznej.
Płyty tego typu są jednak trudniejsze w utrzymaniu w czystości i mniej zaawansowane technologicznie. Gotowanie potraw trwa na nich dłużej, bo są mniej efektywne, a konieczność doprowadzenia łącza gazowego lub kupowanie butli może być uciążliwe.
Płyta elektryczna – charakterystyka oraz wady i zalety
Płyta zasilana prądem jest podzielona zazwyczaj na pola do gotowania, które zastępują tradycyjne palniki.
Wyróżnia się trzy podstawowe rodzaje płyt elektrycznych: żeliwne (z polami wystającymi ponad powierzchnię płyty – są stosunkowo tanie, ale drogie w codziennym użytkowaniu), ceramiczne (najpopularniejsze, o płaskiej powierzchni, pasują do nowoczesnych wnętrz) i indukcyjne.
Zaletą tradycyjnych płyt elektrycznych jest zdecydowanie krótszy czas gotowania niż na płycie gazowej. Płyta jest łatwa w utrzymaniu w czystości, często posiada też wiele dodatkowych funkcji.
Modele elektryczne są jednak droższe w codziennym użytkowaniu, a my jesteśmy uzależnieni od dostawcy prądu – w razie awarii nie możemy gotować. Płyta tego typu może też być bardziej podatna na awarie z uwagi na zawartość elektroniki.
Płyta indukcyjna – charakterystyka oraz wady i zalety
Choć płyty tego typu zaliczane są do grona płyt elektrycznych, to często – jak w tym przypadku – przedstawia się je jako osobny rodzaj.
Płyta taka, choć zasilana jest prądem, do ogrzewania potraw wykorzystuje dodatkowo zjawisko indukcji, czyli wytwarzania pola elektromagnetycznego. Urządzenia tego typu są najdroższe spośród wszystkich rodzajów płyt, ale wyróżniają się też najwyższą efektywnością.
Na płytach indukcyjnych gotuje się najszybciej ze wszystkich, są też proste w utrzymaniu w czystości. Dzięki zaawansowaniu technologicznemu są też bezpieczne, a koszt gotowania porównywalny jest do płyty gazowej.
Niestety, płyta indukcyjna jest jednocześnie najdroższa ze wszystkich i wymaga korzystania ze specjalnych garnków – wykonanych ze stali ferromagnetycznej.
Wybór płyty grzewczej nie jest prosty. Najlepiej kierować się jednak przede wszystkim wygodą codziennego użytkowania i ceną.
Najtańsze płyty gazowe znajdziemy już za nieco ponad 250 złotych, jednak to rozwiązanie nie sprawdzi się w każdym mieszkaniu.
Płyty elektryczne są droższe, choć ciekawe modele można znaleźć już za około 300 złotych – ich wybór wiąże się jednak z wyższymi rachunkami za prąd.
Zakup płyty indukcyjnej to duży wydatek (najtańsze kosztują od około 800 złotych), ale jednorazowy – koszty eksploatacji nie są tak wysokie jak w przypadku tradycyjnej płyty elektrycznej. | Jaką płytę grzewczą wybrać do domu? Indukcyjną, gazową czy ceramiczną? |
Czym są i do czego służą superkondensatory w wideorejestratorze? Sprawdzamy na przykładzie Xblitz Trust – pierwszego modelu marki, który korzysta z tej technologii. Zawartość opakowania
Już na pierwszy rzut oka widać, że Xblitz Trust to nowość na rynku. Designerzy zadbali o to, by kamera wyglądała nowocześnie, i zabieg ten się powiódł.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Z przodu urządzenia uwagę zwraca srebrna wstawka wokół obiektywu, z tyłu zaś ozdobne przetłoczenia biegnące wzdłuż przycisków. Pod względem wyglądu Xblitz Trust to jeden z ciekawszych modeli, jakie miałem okazję testować w ostatnim czasie.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Nie gorzej niż design w Xblitz Trust przedstawiają się parametry techniczne. W urządzeniu kosztującym około 350 zł dostajemy najwyższej jakości komponenty. Są to:
* sensor optyczny IMX323 renomowanej marki Sony, dobrze radzący sobie nawet w trudnych warunkach oświetleniowych (noc, garaż podziemny itd.);
* soczewka zbudowana aż z 6 warstw szkła, o niezwykle szerokim kącie widzenia, wynoszącym aż 170 stopni;
* wbudowany filtr polaryzacyjny, poprawiający kolorystykę filmów oraz skutecznie eliminujący refleksy świetle, takie jak odbicia światła od szyb samochodu.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Niestety, muszę zwrócić uwagę na stosunkowo niewielki ekran urządzenia. Wyświetlacz Xblitz Trust ma zaledwie 1,5 cala i szczerze przyznam, że w gabarytowo mniejszych kamerach spotykałem się z większymi ekranami. Nie jest to kluczowa wada, ale ta niedogodność zwróciła moją uwagę. Druga strona medalu to spore, wygodne i znakomicie widoczne przyciski, które umieszczono po bokach ekranu, które pozwalają na bardzo wygodną obsługę urządzenia mimo małego ekranu.
Z wartych odnotowania rzeczy w pamięci utkwiły mi takie szczegóły, jak kolorowa dioda informująca o statusie pracy kamery, a także obecność portu mini HDMI, który zdecydowanie nie jest standardem w wideorejestratorach, szczególnie z niższej półki cenowej. Port ten pozwala na bezpośrednie podłączenie Xblitz Trust do telewizora i odtwarzanie na dużym ekranie filmów nagranych za pomocą kamery samochodowej.
Tym, co przykuwa uwagę w kamerze Xblitz Trust, jest sposób zasilania. Producent zdecydował się wykorzystać do tego celu superkondensatory, czyli najnowsze rozwiązanie magazynowania energii elektrycznej, znacznie przewyższające skutecznością tradycyjne akumulatory. Zapewniają one nie tylko większą niezawodność, ale także dłuższy czas eksploatacji, co oznacza, że nie będą tracić pojemności w takim tempie, jak ma to miejsce w przypadku tradycyjnych baterii. Ten efekt jest znany chociażby w telefonie, który po roku na jednym ładowaniu wytrzymuje znacznie krócej niż wtedy, gdy był nowy. Xblitz Trust jest pozbawione tej niedogodności.
Nagrywamy film
Xblitz Trust posiada wysokiej jakości sensor optyczny Sony, szklany obiektyw, a także filtr polaryzacyjny. Wpływa to na jakość filmów, które kamera rejestruje w rozdzielczości 1920x1080, czyli Full HD. Prędkość filmów to standardowe 30 klatek na sekundę.
Co ważne, Xblitz Trust udostępnia funkcję HDR (Hight Dynamic Range), pozwalającą zwiększyć rozpiętość tonalną obrazu. Mówiąc prościej, dzięki temu filmy wyglądają lepiej. Jak to wygląda w praktyce? Oto kilka przykładowych kadrów.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wyciągamy wnioski
Jak po testach oceniam wideorejestrator Xblitz Trust? Moim zdaniem to bardzo ciekawe urządzenie, które wyróżnia się nie tylko wyglądem, ale także technologią, m.in. dzięki zastosowaniu superkondensatorów zamiast tradycyjnych akumulatorów. Urządzenie świetnie wygląda, nagrywa dobrej jakości filmy i posiada wbudowany filtr polaryzacyjny, który stanowi rzadkość wśród kamer samochodowych. Minusem jest stosunkowo niewielki ekran. Poza tym Xblitz Trust to interesujący sprzęt, którego zakup warto rozważyć. Jako alternatywę można wziąć pod uwagę model Mio C320, kosztujący mniej więcej tyle samo i zapewniający znakomitą jakość nagrać.
ZALETY:
Atrakcyjna wygląd
Filtr polaryzacyjny
Sensor optyczny Sony
Funkcja HDR
Zasilanie superkondensatorami
Obsługa kart pamięci o dużej pojemności (do 128 GB)
WADY:
Niewielki ekran | Xblitz Trust – test wideorejestratora |
Gry potrafią być satysfakcjonującą rozrywką w pojedynkę, ale są sytuacje i produkcje, w których najlepiej zabawimy się w kilka osób! Poza czystą satysfakcją wspólnego spędzania czasu odpada nam wówczas problem walki o telewizor i konsolę z innymi domownikami. W takim razie, skoro już mamy razem grać, to w co? Oto propozycje dla posiadaczy konsol od Microsoftu. „Guitar Hero”
Choć dziś nie są już tak popularne, kilka lat temu gry muzyczne – i bynajmniej nie mowa tu o karaoke – zrobiły furorę. Wszyscy chcieli nauczyć się grać na plastikowej gitarce i choć przez chwilę poczuć się jak gwiazda rocka. Model rozgrywki serii „Guitar Hero” doskonale sprawdza się do zabawy wieloosobowej w rodzinnym gronie. Możemy grać zarówno na zmianę, rywalizując ze sobą o to, kto zdobędzie więcej punktów, jak i współpracować. „Guitar Hero” pozwala dwóm, a nawet trzem graczom jednocześnie wcielić się w wokalistę, gitarzystę i basistę.Duchowy następca serii, „Rock Band”, idzie krok dalej – tam przede wszystkim nastawiamy się na stworzenie z rodziną lub znajomymi pełnego zespołu. Żeby jednak komfortowo pograć, będziemy musieli wydać trochę pieniędzy na kontrolery – instrumenty. O ile do „Guitar Hero” wystarczą gitarki i mikrofon (nawet taki słuchawkowy), o tyle do „Rock Band” kupić musimy na przykład miniperkusję.
Gry sportowe
Gry sportowe to wprost idealny gatunek zarówno do współpracy, jak i rywalizacji w rodzinnym gronie. Każda popularna dyscyplina sportowa ma swój wirtualny odpowiednik – od boksu po golf. Każda z nich pozwala zagrać większą liczbą osób. Zazwyczaj utożsamiamy tego typu rozgrywkę jako serię pojedynków jeden na jeden, ale na przykład przy symulatorze piłki nożnej „FIFA 15” jednocześnie bawić się może więcej osób. Nic nie stoi na przeszkodzie, by rozgrywać mecze dwóch na dwóch. Rodzice kontra dzieci? Czemu by nie!
Gry LEGO
Firma LEGO obecnie bardzo mocno promuje wydawane pod swoją marką serie gier. Te szturmem zdobyły olbrzymią popularność. Nic w tym dziwnego – klocki wykorzystują licencje na znane filmy i kreskówki, dzięki czemu w grach możemy zwiedzać świat Gwiezdnych Wojen, Harry’ego Pottera, Indiany Jonesa czy Hobbita.Choć doskonałe w pojedynkę, gry „LEGO” tworzone były z myślą o grze wieloosobowej. Gracz pojedynczy cały czas steruje kilkoma postaciami. Kontroler w każdej chwili może przejąć ktoś z rodziny i dołączyć do zabawy. Nastawienie na współpracę, wspólne pokonywanie przeszkód i uzupełniające się umiejętności postaci sprawią, że rozrywka będzie przednia.
„Max: The Curse of Brotherhood”
Dzieci uwielbiają platformówki. Oferują nieskomplikowaną rozgrywkę, ciekawy świat, proste zadania, dużo zbierania znajdziek… dla każdego coś miłego. W „Max: The curse of Brotherhood” przyjdzie im się wcielić w postać chłopca, który staje przed zadaniem uratowania młodszego brata. Atrybutem głównego bohatera jest marker o mocy żywiołów. Jesteśmy w stanie za jego pomocą pisać przy użyciu poszczególnych elementów i używać ich potęgi do pokonywania zagadek. Wielbiciele platformówek znajdą niejedną ciekawą propozycję dla siebie w ofercie na Xboxa 360 oraz Xboxa One. Wielbioną serią o podobnej mechanice, skali wyzwań i interesującym bohaterze jest „Rayman”. Do tego pozwala na równoczesną zabawę w więcej niż jednego gracza.Gier, w które jednocześnie grać może kilku członków rodziny, jest całe mnóstwo. Wybierając tytuł do zabawy, pamiętajmy, by zaproponować pociechom coś adekwatnego do ich wieku. Powyższe propozycje nadadzą się idealnie nawet dla kilkulatków. A gdy już wszyscy się wspólnie wybawią i pośmieją, pójdą do siebie, a my zyskamy czas na kampanię solową…
Przeczytaj również: 10 najlepszych gier na Xbox One | Gry dla całej rodziny na Xbox One i Xbox 360 |
Pokój ucznia to nie tylko miejsce do nauki, ale też do zabawy i relaksu. Miejscem do odpoczynku lub czytania książek może być wygodna pufa lub siedzisko. Nie zajmują one dużo miejsca, kolorem i kształtem możemy je dopasować do wystroju pokoju ucznia. Jakie pufy i siedziska znajdziemy na Allegro? Siedzisko z ogromną żyrafą
Propozycja siedziska z ogromną żyrafą może wydać się zbyt dziecinna dla ucznia gimnazjum, ale dla ucznia zerówki lub pierwszej klasy będzie w sam raz. Ponadto pufa dobrze się sprawdzi w dziecięcym pokoju już od najmłodszych lat. Pufa ma kształt koła o wymiarach 40 cm x 18 cm. Żyrafa łączy się z siedziskiem za pomocą rzepów i może być w każdej chwili odczepiona. Wymiary żyrafy to około 110 cm x 55 cm. Do wyboru jest jeszcze siedzisko z krokodylem. Różnica polega na tym, że w przypadku krokodyla stanowi on całość z siedziskiem. Nie ma możliwości odczepienia dużej maskotki. Koszt pufy z żyrafą to około 170 zł. Koszt siedziska z krokodylem to około 160 zł.
Pufa jak piłka
Ciekawą propozycją dla uczniów w każdym wieku może być pufa w kształcie piłki. Model XXL ma pojemność 450 l. Wypełniony jest granulatem, który pozwala na dopasowanie piłki do kształtów ciała. Z zewnątrz jest pokryty ekoskórą. Szerokość pufy to 100 cm, a wysokość samego siedziska to około 60 cm. Pufa jest dostępna w różnych kolorach i rozmiarach. Koszt pufy w kształcie i kolorach piłki XXL to około 80 zł.
Siedzisko Keiko
Siedzisko Keiko spokojnie sprawdzi się w pokoju nastolatka. Produkt posiada szeroką gamę kolorystyczną i kształt worka, który można swobodnie kształtować i układać w zależności od potrzeb. Siedzisko Keiko może służyć do odpoczynku, zrelaksowania się po całym dniu, ale także można spokojnie na nim czytać książkę lub usiąść z laptopem na kolanach. Jest dostępne w różnych wielkościach: w wersji Small i Medium. Posiada stosunkowo wysokie oparcie, które umożliwia wygodne dopasowanie do kształtu ciała. Wysokość siedziska Keiko to 70 cm, szerokość to 75 cm, a wysokość samego siedziska to około 25 cm. Wewnątrz znajduje się wypełnienie z granulatu, natomiast z zewnątrz zostało pokryte ekoskórą. Koszt siedziska Keiko w wersji Small to około 130 zł.
Pufy i siedziska Sako
Dość popularne są również pufy i siedziska Sako. Szeroka oferta kształtów, kolorów i rozmiarów sprawia, że pufy Sako mogą być wykorzystywane w pokoju ucznia, najmłodszych pociech, ale także w salonie. Pufy Sako mają kształt bardziej okrągły, ale dzięki wypełnieniu granulkami możemy spokojnie ukształtować siedzisko tak, aby było nam wygodnie – do leżenia, czytania, oglądania telewizji. Większe modele (na przykład XXXL lub XXXXL) pozwalają na uformowanie pufy w taki sposób, abyśmy mieli oparcie na całej długości pleców i pod głową, co zwiększa komfort użytkowania. Pufa Sako w rozmiarze XXXXL to wydatek około 140 zł. | Relaks w pokoju ucznia – pufy i siedziska |
Polskie drogi nigdy nie były wysokiej jakości. Zarówno w miastach, jak i poza nimi możemy trafić na odcinki pełne dziur, wybojów, które niszczą zawieszenia naszych samochodów, koła i opony. Jak dobrać do nich odpowiednie opony? Oczywiście stan polskich dróg z roku na rok się poprawia. Mamy coraz więcej nowych szos, coraz więcej starych jest remontowanych. Owszem, da się to zauważyć, ale niestety nie do przeoczenia są pełne dziur ulice w mniejszych czy większych miastach. Nie da się nie zauważyć wybojów na szosach zarówno krajowych, jak i lokalnych. Co ciekawe, nie ma tu żadnej zasady – dziurawe są spore ulice w dużych miastach, ale i malutkich miejscowościach. Jadąc przez Polskę, można się natknąć na odcinek pamiętający czasy Gierka i urwać na nim zawieszenie.
Opony o niskim profilu
Dużą rolę w przyjmowaniu na siebie ciosów z drogowych nierówności odgrywają opony. Wielu kierowców stara się wyróżnić swoje auta z tłumu, odziewając je w gumy o dużo niższym profilu, niż seryjny. Cóż, posługując się kobiecym przykładem: czasami przypomina to chodzenie w szpilkach po bruku.
Jeśli więc mieszkamy w doskonale zadbanym mieście, z ulicami równymi jak stół, a na dodatek rzadko ruszamy się poza nie, to spokojnie możemy eksperymentować z niskim profilem opony. W innym przypadku (a więc w większości przypadków) kompletnie nie warto bawić się w zmniejszanie profilu, obniżanie samochodu i ryzykowanie awarii.
Po co w ogóle stosować opony o zmniejszonym profilu? Cóż, w normalnych warunkach chodzi głównie o względy estetyczne. Trzeba przyznać, że koło składające się z dużej felgi i wąskiej opony wygląda bardzo ładnie. Na dodatek niższy profil opony zapewnia lepsze trzymanie w ekstremalnych warunkach – chodzi głównie o trzymanie boczne. Minusem jest bardzo niski komfort jazdy na „płaskich” gumach.
Opony o wysokim profilu
Z kolei opony o wysokim profilu zapewniają dużą wygodę jazdy. Bardzo sprawnie wyłapują wszelkie nierówności, ale nie trzymają tak dobrze na zakrętach. Nie przypadkiem używa się ich w autach terenowych, gdzie nie liczy się prędkość, a raczej skuteczność pokonywania przeszkód.
Co możemy uszkodzić przy jeździe na „za płaskich” oponach? Im mniejszy profil opony, tym jest ona sztywniejsza. Przy jeździe po szosach płaskich jak stół nie ma to większego znaczenia. Ale najechanie na wybój lub trafienie w dziurę powoduje, że uderzenie przenosi się na całe zawieszenie. Możemy uszkodzić wahacz lub amortyzator, szybciej zużywają się końcówki drążków. Pęknąć może sama opona, łatwo skrzywdzić felgę. Na dodatek opona pęka najczęściej z boku, więc jej naprawa staje się praktycznie niemożliwa. Ergo – musimy kupić przynajmniej dwie nowe, by mieć takie same na jednej osi.
box:offerCarousel
Według wielu specjalistów na nasze dziurawe drogi idealne są opony o profilu 60 – 65. Oczywiście mówimy o jeździe po naprawdę poszatkowanej nawierzchni. W normalnych (mieszanych) warunkach spokojnie wystarczy nam profil 55–60. Wszystko, co poniżej, nadaje się najlepiej na tor wyścigowy.
box:offerCarousel
Większość samochodów w Polsce spokojnie powinna pozostać na takich oponach, na jakich auto wyjechało z fabryki. Nie ma większego sensu obniżać profilu opony, jeśli nie jesteśmy wielkimi fanami tego rozwiązania. Trzeba też pamiętać, że jest to rozwiązanie drogie, bo zastosowanie opony o niższym profilu jest możliwe tylko na felgach o większej średnicy.
Opony o wzmocnionej konstrukcji
Do wyboru mamy jeszcze jedno rozwiązanie – możemy zastosować opony o „normalnym” profilu i wzmocnionej konstrukcji. Rozpoznamy je po oznaczeniu XL (Extra Load) lub Reinf (Reinforced).
Ich zaletą jest zwiększona wytrzymałość na uszkodzenia, które mogą powstać po wjechaniu w dziurę. Mają wzmocnione czoło, a to oznacza również wyższą trwałość. Przy okazji mają również lepsze trzymanie boczne niż standardowe gumy. | Dobieramy opony samochodowe do dziurawych dróg |
Jeszcze kilka lat temu drukarka atramentowa była prawdziwym rarytasem, zaś o drukarce laserowej marzyć mogli tylko nieliczni. Dziś oba warianty urządzeń są praktycznie codziennością, zaś kolejną odmianą, która powoli zaczyna pukać do drzwi, jest drukarka 3D. Co prawda profesjonalny sprzęt to nadal wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale ciekawe urządzenie domowe można kupić w cenie podstawowego laptopa. Czym jest drukarka 3D?
Drukarka 3D – co to w ogóle jest? Nawet rzut okiem na tego typu urządzenie niewiele nam powie, gdyż jego konstrukcja jest zupełnie inna niż tradycyjnej drukarki atramentowej lub laserowej. W przypadku drukarek do zastosowań amatorskich lub półprofesjonalnych mamy do czynienia ze szkieletem przypominającym nieco narzędzie warsztatowe – kilka ramion i głowica poruszająca się we wszystkich kierunkach.
Efektem pracy może być niewielki element ze specjalnego tworzywa, np. wazonik, świecznik, figurka lub prosta zabawka. Jeśli jednak wydrukujemy wiele elementów, dokonamy obróbki ręcznej (szlifowanie, pomalowanie, itp.), możemy uzyskać dość skomplikowane kształty lub urządzenia.
W naszym zestawieniu znalazły się cztery drukarki, w tym jedna dość nietypowa, choć prawdę mówiąc mieszcząca się w zakresie pojęcia „drukarka 3D”. Górnym limitem jest cena 2000 złotych, co jak na urządzenia tego typu jest kwotą rozsądną.
Prusa i3
Nasze zestawienie otwieramy drukarką… do samodzielnego montażu. Brzmi to dość niekonwencjonalnie, ale drukarka 3D RepRap Prusa i3 to urządzenie, które możemy samodzielnie złożyć (oczywiście z pomocą szczegółowej instrukcji montażu), a w razie potrzeby rozłożyć i schować do szafy. Większość elementów wykonana jest z akrylu, dzięki czemu konstrukcja jest atrakcyjna wizualnie – widać wszystkie mechanizmy.
Należy jednak pamiętać, że nie są to proste klocki dla dzieci – warto mieć choć podstawowe pojęcie o elektronice i montażu. Gotowe urządzenie pozwoli wydrukować przedmiot o wymiarach 200 x 200 x 180 mm z prędkością wydruku około 40–80 mm/s. W zestawie znajdziemy praktyczny wyświetlacz, który ułatwi pracę. Nie zabrakło także interfejsu USB wraz ze slotem na kartę pamięci SD. Gotowe urządzenie waży około 8 kilogramów i może pracować w temperaturze od 5 do 40 stopni. Na Allegro drukarka kosztuje około 1200 złotych, choć modele z lepszym wyposażeniem mogą osiągać cenę nawet 1800 złotych.
Velleman K8200
Kolejna propozycja to również drukarka do samodzielnego montażu, choć w tym przypadku mamy do czynienia z nieco bardziej zaawansowanym rozwiązaniem. Model Velleman K8200 ma konstrukcję wykonaną z lekkich stopów, dzięki czemu całość jest stabilna i wytrzymała. Proces drukowania na zasadzie layer by layer (warstwa po warstwie) pozwala stworzyć projekty i różne elementy o maksymalnych wymiarach 200 x 200 x 200 mm.
Źródłem materiału jest specjalny drut z tworzywa sztucznego (ABS lub Polilaktyd – PLA) o maksymalnej grubości 3 mm. Projekt wystarczy wykonać w odpowiednim programie na komputerze, a następnie wysłać wytyczne do drukarki. Waga urządzenia po złożeniu to około 8,7 kg. Cena? W zależności od wyposażenia oscyluje w granicach 1300–2000 złotych.
Weistek WT150
Model Weistek WT150 to propozycja z niższej półki cenowej, która przypadnie do gustu początkującym użytkownikom chcącym zacząć swoją przygodę z projektowaniem i drukiem 3D. W tym przypadku mamy do czynienia z solidną konstrukcją, w którą wkomponowano wygodny panel dotykowy. Co prawda tutaj też przewidziano samodzielny montaż, jednak poradzi sobie z nim nawet niedoświadczony użytkownik. Dysza ekstrudera ma średnicę 1,75 mm, zaś maksymalne rozmiary drukowanych przedmiotów nie mogą przekroczyć 150 x 150 x 140 mm. Cena tego modelu na Allegro zaczyna się od około 1000 złotych.
3Doodler
Nie jest to typowa drukarka 3D, ale prawdę mówiąc, za pomocą 3Doodler będziemy w stanie stworzyć przedmioty przestrzenne. Spoglądając na konstrukcję tego urządzenia, możemy dojść do wniosku, że jest to większy długopis lub mazak. Co ciekawe, jest w tym sporo prawdy, gdyż za pomocą 3Doodler możemy malować w przestrzeni – dosłownie i w przenośni. Wytłaczane tworzywo sztuczne, które w końcowej fazie jest podgrzewane, sprawia, że formowanie przedmiotów jest niezwykle sprawne i łatwe.
Odpowiednio dobrana temperatura topnienia i stygnięcia plastiku pozwala na tworzenie figur, które już po chwili uzyskują docelową sztywność. Chociaż za pomocą tego urządzenia nie stworzymy dużych elementów, to z pewnością zapewnimy sobie mnóstwo zabawy. Za taki gadżet trzeba zapłacić około 400 złotych.
Zabawa w trzech wymiarach
Mimo kilkuletniej obecności drukarek 3D na rynku, to wciąż raczkujący temat, który ma przed sobą ogromny potencjał. Zaawansowane urządzenia kosztują bardzo dużo pieniędzy, ale jeśli ktoś chce spróbować swoich sił w projektowaniu trójwymiarowym i tworzyć ciekawe projekty, może zdecydować się na rozwiązanie w rozsądnej cenie. Należy jednak pamiętać, że drukarka tego typu zajmuje sporo miejsca, ale gdy komuś marzy się pisanie w powietrzu, może skusić się na sprzęt, który dosłownie zmieści się w kieszeni. | Drukarki 3D dla domu – ciekawe modele w rozsądnej cenie |
Jeśli myślicie, że gra karciana to po szachach najbardziej statyczna rozgrywka, szybko zmienicie zdanie. Z grą „Odlot” wydaną przez Naszą Księgarnię wyruszycie w emocjonującą i pełną niespodziewanych zwrotów akcji podróż przedziwnymi maszynami latającymi. Im wyżej się wzniesiecie w przestworza, tym lepiej. A więc… Do lotu! Gotowi! Start! Gry karciane były jedną z najczęstszych form rozrywki, gdy byłam dzieckiem. Dorośli z entuzjazmem włączali nas do wspólnej zabawy, gdy za oknem pogoda zniechęcała do berka, wspinaczki po drzewach czy lepienia największego na osiedlu bałwana. Nadal pamiętam pełne napięcia rozgrywki w „Wojnę” czy „Piotrusia”, a następnie godziny spędzone z dziadkiem na poznawaniu tajników „Remika” czy „Tysiąca”. Dziś, w dobie tysięcy różnych, czasem bardzo kolorowych i przykuwających wzrok gier komputerowych czy planszowych, gry karciane wydają się nieco przestarzałe. Na szczęście na rynku pojawia się coraz więcej ciekawych pozycji tego typu rozgrywek, które mogą skutecznie konkurować z najlepszymi planszówkami czy grami wideo. Jedną z nich jest z pewnością „Odlot” Wydawnictwa Nasza Księgarnia.
Zawartość pudełka
Już samo opakowanie, mimo że niewielkich wymiarów (13,5 x 13,5cm) przykuwa uwagę ciekawą szatą graficzną. Nie znajdziemy tu bowiem przesłodzonych bajkowych postaci o krzykliwej kolorystyce. Cała gra jest utrzymana w stylizacji nieco komiksowej, co sprawia, że wyróżnia się na półce z tego typu propozycjami. Wszystko dzięki niesamowicie kreatywnemu i charakterystycznemu autorowi – Pawłowi Jarońskiemu.
Po otwarciu w pudełku znajdziemy:
* bardzo czytelną instrukcję obsługi
* karty potrzebne do rozgrywki: 48 kart lotu o wartościach: 10, 20, 30, 40, 50, 60 i 12 kart specjalnych
* kostkę
Cel gry
Celem gry jest wcielenie się w rolę ekscentrycznych pilotów i wzniesienie ich jeszcze dziwniejszych maszyn jak najwyżej w przestworza. Zadaniem każdego gracza jest zdobycie maksymalnej liczby kart lotu.
zdjęcie wartości kart
Przygotowanie rozgrywki
Aby rozpocząć grę, należy odpowiednio przygotować pole rozgrywki. Karty tasujemy, tworzymy z nich stos, a następnie z 9 pierwszych znajdujących się na stosie układamy pole gry – 3 rzędy po 3 karty w każdym ułożone obrazkami w dół.
Ważne! Nie wolno podglądać, jakie wartości znajdują się na awersie karty!
Przebieg gry
Grę zaczyna osoba, która jako ostatnia leciała samolotem, lub najstarszy gracz. Gracz rzuca kostką i odkrywa na polu gry tyle kart, ile wynosi wynik.
Jeśli wyrzucił chmurkę z deszczem, traci kolejkę, ale w ramach rekompensaty bierze jedną kartę ze stosu i bez odwracania kładzie przed sobą.
Jeśli wypadła liczba, gracz wykonuje lot – odkrywa tyle kart na polu gry, ile wyniósł wynik. Tu jednak pojawia się haczyk. Każda kolejno odkryta karta musi mieć wynik równy lub wyższy od poprzednio odkrytej. Jeśli mu się to uda, zabiera karty i kładzie obrazkami w dół przed sobą, a puste miejsca uzupełnia kartami ze stosu.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Jeśli zadanie nie zostanie wykonane, odwraca karty na polu gry obrazkami w dół i kończy rundę.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Karty specjalne
W talii kart znajduje się 12 kart specjalnych – po 4 z każdego rodzaju, które wśród kart lotu gracz może odkryć w czasie wykonywania lotu. Są to karty:
* Tęczy – to swoisty joker i jest traktowana jako prawidłowo odkryta karta lotu
* Balastu – samolot musi nieco obniżyć tor swojego lotu, dlatego gracz jest zobowiązany do odkrycia karty o wartości niższej, niż wskazuje karta odkryta przed balastem. Karta ta nie jest wliczana do wyniku uzyskanego na kostce.
* Stop – gracz kończy lot bez względu na to, ile kart udało mu się odkryć. Na pocieszenie zabiera wszystkie odkryte w tej turze karty i kładzie je obrazkami w dół przed sobą, uzupełnia również pole gry kartami ze stosu.
zdjęcia kart specjalnych
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Gra kończy się, gdy przed turą następnego gracza na stosie nie ma wystarczającej liczby kart, by uzupełnić pole gry. Gracze podliczają, ile kart zdobyli. Ten, kto ma ich najwięcej, wygrywa.
Wrażenia
Gry karciane wracają do łask, a za sprawą „Odlotu” robią to w dobrym stylu. Prostota zasad, ciekawa fabuła i element rywalizacji sprawiają, że gra spodoba się zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Bardzo duży plus za dodatkowe warianty gry, które pozwalają uatrakcyjnić i podnieść nieco poziom trudności rozgrywki.
Mimo że gra jest przeznaczona dla dzieci od 6. roku życia, z powodzeniem można wprowadzać w nią już nieco młodsze dzieci, które taką formę zabawy lubią. Jest połączeniem gry losowej i pamięciowej.
Jak w każdej grze szukam walorów edukacyjnych i w tym przypadku również się nie zawiodłam. Mimo że o wyniku gry nie decydują zdobyte punkty, ale liczba kart, to gra stwarza możliwość wprowadzania dzieci w świat większych liczb i ich porównywania. W przypadku starszych dzieci (i dorosłych także) są także doskonałą okazją do sumowania, często liczb bliskich tysiąca! Taki trening z pewnością nikomu nie zaszkodzi.
W pierwszej chwili do zakupu może zniechęci cena, która wynosi ok. 40 zł. Na szczęście np. na Allegro.pl można ją mieć już za ok. 30 zł.
Polecam! | „Odlot” – recenzja gry |
Dla osób regularnie trenujących jakąś dyscyplinę sportu ważną rolę odgrywa pojęcie siły. To słowo klucz do osiągnięcia sukcesu i zrealizowania własnych planów związanych ze startami w zawodach. Aby mieć wpływ na poziom siły, należy regularnie ćwiczyć. Oczywiście, każda dyscyplina sportu charakteryzuje się specyficznymi jednostkami treningowymi, jednak dla ogólnego rozwoju mięśni i dynamiki można wykonywać ćwiczenia, które przydadzą się każdemu. Praca nad mocą
Siła eksplozywna to zdolność do tego, aby rozwijać siłę maksymalną w jak najkrótszym czasie. Dzięki niej można wykonywać dynamiczne ruchy, skoki, szybkie zrywy, nagłe zmiany kierunków, zatrzymania, błyskawiczne zwroty. Jak widać, przydaje się w wielu dyscyplinach sportu, a jej wytrenowanie wpływa na jakość wykonywanych czynności. Co więcej, ma też ogromny wpływ na kondycję, wydolność i wytrzymałość organizmu.
Ćwiczenia na zwiększenie siły eksplozywnej najlepiej jest robić w tzw. obwodzie. Należy wyznaczyć sobie poszczególne stacje, na których będziemy wzmacniać różne partie mięśniowe. Przed rozpoczęciem treningu trzeba solidnie rozgrzać wszystkie partie ciała, gdyż powinny być dobrze przygotowane do intensywnego wysiłku, jaki nas czeka. Rozgrzewkę można rozpocząć od truchtu, a następnie zastosować wymachy rąk, nóg, skłony, skipy oraz delikatne rozciąganie mięśni.
Dynamiczne ćwiczenia
Trening zaczynamy od podskoków. Należy je robić obunóż, w miejscu, bardzo dynamicznie, pomagając sobie rękoma przy wybiciu w górę. Następnie ćwiczymy, wskakując na podwyższenie i zeskakując z niego na podłoże. Wykonujemy to ćwiczenie szybko, starając się uważać przy naskoku, aby nie wylądować na krawędzi podwyższenia, ale w centralnym jego punkcie, gdyż w tym pierwszym przypadku możemy doprowadzić do zachwiania równowagi i upadku.
Ważne jest też to, żeby wszystkie ćwiczenia wykonywać prawidłowo technicznie. Nie liczy się ilość, ale jakość i precyzja. Niewłaściwe ustawienie ciała może prowadzić do wystąpienia bólu i kontuzji. W takim przypadku będziemy musieli przerwać na jakiś czas treningi i nie osiągniemy zamierzonego celu. Następnym ćwiczeniem, jaki powinniśmy robić, są zajęcia z piłką lekarską. Oczywiście, należy wybrać taką, żeby jej waga nie utrudniała nam zadania. Nie może być zbyt ciężka ani za lekka.
Wzmacnianie mięśni
Stojąc, podrzucamy piłkę do góry, a następnie chwytamy ją w obie dłonie. Ćwicząc samemu, można również wykonywać rzuty przed siebie na jak największą odległość. Wtedy korzystamy z kilku piłek w jednej serii. W innym ćwiczeniu robimy skręty tułowia, trzymając piłkę w rękach. W tym przypadku może ona mieć dużą wagę. Ruchy robimy na przemian na każdą stronę tułowia, bardzo dynamicznie.
Z piłką lekarską można ćwiczyć, korzystając z pomocy drugiej osoby. Wtedy robi się wyrzuty w różnych pozycjach: leżąc na plecach, na brzuchu, klęcząc oraz siedząc. Jest wiele możliwości i wariantów.
Na wzmocnienie mięśni rąk bardzo dobre są ćwiczenia wykonywane przy pomocy odważnika kettlebell. Takie dynamiczne obciążenie pozwoli na równoczesną pracę ekscentryczną i koncentryczną tkanki mięśniowej. Można wyciskać kettlebell jedną ręką lub trzymając go oburącz. Stosuje się unoszenie do góry, wymachy lub wyciskanie, najczęściej w pozycji stojącej. Trzeba przy tym dobrać ciężar odważnika do naszych aktualnych możliwości.
Każdy, kto chce zwiększyć możliwości siłowe oraz motoryczne swojego organizmu, powinien stosować trening siły eksplozywnej. Dzięki temu wpłynie na moc swoich mięśni, poprawi skoczność oraz przyspieszenie. Lepsza będzie też kondycja i ogólna wytrzymałość. Każdy sportowiec profesjonalny, a także amator, powinien włączyć takie ćwiczenia do swojego planu treningowego. | Siła eksplozywna – jak trenować szybkość rozwijania siły? |
Lubisz, gdy twój ulubiony zapach pozostaje z tobą na długo? Aby zintensyfikować jego działanie i przedłużyć utrzymywanie się zapachu na skórze, warto – oprócz ulubionych perfum – zastosować także balsam perfumowany z tej samej serii. Balsamy te nie tylko sprawiają, że nasza skóra pięknie pachnie, ale również nawilżają i wygładzają skórę. Perfumowane balsamy możemy stosować zarówno do całego ciała, jak i tylko na jego wybrane części czy np. do rąk. Dobrze wchłaniają się, nawilżają i wygładzają skórę. Przynoszą ulgę, gdy jest sucha i podrażniona. Starannie dobrane kompozycje zapachowe (kwiatowe, owocowe czy drzewne), które w nich znajdziemy, poprawiają nastrój, działają relaksacyjnie i, co najważniejsze, sprawiają, że nasza skóra przez długi czas pięknie pachnie. I właśnie z tego względu balsamy perfumowane warto stosować na dzień, by ulubiony zapach towarzyszył nam przez wiele godzin. Balsamu perfumowanego warto użyć także przed wieczornym wyjściem, by wzmocnić intensywność użytych perfum. Ostrożnie jednak ze stosowaniem go tuż przed snem. Niektóre balsamy mają tak mocny i wyraźny zapach, że mogą utrudnić nam zaśnięcie.
Kupując ulubione perfumy, warto sprawdzić, czy jest do nich balsam z tej samej serii. Możemy też poszukać zestawu perfum i balsamu o nowym, pasującym nam zapachu.
Balsamy perfumowane od Avon
Szeroki wybór balsamów perfumowanych oferuje firma Avon. Warto zwrócić uwagę na balsam Cherish o kwiatowo-owocowo-drzewnym zapachu, łączącym delikatny aromat kwiatów wiśni ze szlachetnością piżma i drzewa sandałowego. To nawilżający balsam, który nadaje skórze miękkość. Ma pojemność 150 ml. Kolejny balsam perfumowany od tej firmy to Femme o zapachu gruszki, magnolii oraz bursztynu. Znajdziemy tu także zapach różowego grejpfruta, śliwki, fiołka, jaśminu, dzikiej orchidei i piżma. Balsam doskonale się wchłania i nadaje skórze połysk. Dostępny jest w pojemniku o pojemności 150 ml. Seria Femme doczekała się także wersji Icon o zapachu kwiatowo-drzewno-piżmowym. Oprócz róży znajdziemy tu zapach piżma i paczuli. Inna propozycja od Avonu to balsam perfumowany Instinct. To kobieca mieszanka kwiatowych, owocowych i drzewnych nut.
Balsamy perfumowane od gwiazd
Możemy także pokusić się o balsam perfumowany od gwiazd sceny muzycznej czy wybiegów mody. Do wyboru mamy np. balsam do ciała Darling Kylie Minogue. To kompozycja delikatnych aromatów kwiatowych o zmysłowym i uwodzicielskim charakterze. Główną nutę stanowią frezja i passiflora. Znajdziemy tu także lilię, boronię, drzewo sandałowe, ambrę i wanilię. Pojemność tego balsamu to 150 ml.
Kolejną gwiazdą, która zdecydowała się wydać własną linię kosmetyków, jest modelka Kate Moss. Oprócz perfum Kate by Kate Moss znajdziemy także balsamy perfumowane o zapachu kwiatowo-piżmowym. Ten świeży i lekki zapach ma w swoim składzie kwiat pomarańczy, niezapominajkę, różowy pieprz, konwalię, heliotrop, magnolię, piwonię, różę, paczulę, drzewo sandałowe, piżmo, wetywerię i ambrę. Jego pojemność to także 150 ml.
Dostępny jest również balsam perfumowany Radiance od Britney Spears. To kompozycja cytrusowa – odrobina mandarynki połączona z liczi i gruszkami. Do tego akcent jaśminu, gardenii, kwiatu tuberozy i peonii, a także baza nuty piżma, kremowego bursztynu, drzewa sandałowego i wanilii. Pojemność tego balsamu to 200 ml.
Swój balsam ma także Celine Dion. ToSensational o świeżym zapachu i subtelnej, kobiecej kompozycji. Łączy nuty zapachowe gruszki, śliwki, jabłka, jaśminu, frezji, konwalii, róży, fiołka, bursztynu, drzewa sandałowego i piżma. Nadaje skórze delikatny połysk. Po nałożeniu balsamu skóra jest miękka i gładka. Pojemność tego balsamu to 200 ml.
Dodatkowe propozycje
Kolejna propozycja balsamu perfumowanego pochodzi od firmy Scentific, która proponuje owocowe zapachy swoich produktów. Do wyboru mamy zapachy m.in. brzoskwiniowy, malinowy i pomarańczowy. Zawierają one dziewięć składników aktywnych, które przyspieszają regenerację naskórka. Tworzą jednocześnie barierę ochronną, która zmniejsza negatywny wpływ czynników zewnętrznych na skórę. Balsam od Scientific zawiera witaminę B5, kompleks witaminowy A, E i F, sok z liści aloesu, allantoinę, olej rycynowy, ekstrakt z alg brunatnych i olej sojowy. Jego pojemność to 180 ml. Kolejną serię balsamów perfumowanych proponuje FM. Mamy tu do wyboru balsamy w wersji damskiej i męskiej. Zawierają one składniki nawilżające i regenerujące. Są wzbogacone o substancje nawilżające skórę. Zawierają m.in. d-pantenol, witaminę E i allantoinę. Nadają skórze piękny zapach – do wyboru mamy całą gamę nut zapachowych. | Perfumowane balsamy na dzień i wieczór |
Radio samochodowe to jeden z kluczowych elementów wyposażenia praktycznie każdego auta. Większość kierowców nie wyobraża sobie jazdy bez możliwości słuchania muzyki lub audycji radiowych. Jakie radio samochodowe kupić, jeśli na ten cel chcemy przeznaczyć nie więcej niż 400 zł? Poniżej zaprezentuję kilka urządzeń, które zdecydowanie warto wziąć pod uwagę. JVC KD-X330BT
Jako pierwsze radio firmy JVC, model KD-X330BT. JVC to od wielu lat dobrze znany producent sprzętu audio, więc po jego radioodtwarzaczu można się wiele spodziewać. Jak większość tego typu współczesnych urządzeń jest on pozbawiony odtwarzacza CD, a jako źródło muzyki może posłużyć port USB lub wejście AUX. W przypadku tego pierwszego wystarczy, że nagramy np. na pendrive’a naszą ulubioną muzykę (w formacie mp3, WAV, WMA lub FLAC), pendrive’a podłączymy do USB, a urządzenie pozwoli nam na odsłuchanie nagranych plików za pośrednictwem zestawu głośników w naszym samochodzie.
Jeśli chodzi o AUX, możemy do niego podłączyć np. iPoda, z którego muzyka bezpośrednio popłynie do radioodtwarzacza. Co istotne, oprócz USB i AUX sprzęt ten został wyposażony w Bluetooth, więc muzykę możemy bezprzewodowo odtwarzać np. ze smartfonu. Producent nie zapomniał też o tunerze z RDS, który pozwala na odsłuch stacji radiowych. Cena to ok. 340 zł. Moc to w tym przypadku 4 x 50 W.
box:offerCarousel
ALPINE UTE-72BT
ALPINE to japoński producent sprzętu car audio, nie ma się więc co dziwić, że urządzenie tej firmy znalazło się w naszym zestawieniu. Model UTE-72BT, bo o nim będzie tu mowa, to klasyczny tego typu radioodtwarzacz, pozbawiony czytnika płyt CD. Mamy tu za to całą plejadę możliwości podłączenia zewnętrznych źródeł muzyki. ALPINE UTE-72BT na wyposażeniu ma złącze USB i wejście AUX.
Dodatkowo producent zainstalował we wnętrzu moduł Bluetooth pozwalający na bezprzewodową komunikację np. ze smartfonem lub z tabletem. Nie zabrakło tu tunera FM. Na koniec dodam, że ALPINE UTE-72BT jest w stanie odtwarzać pliki mp3, WMA oraz AAC, niestety nie ma tutaj możliwości dekodowania plików FLAC. Jeśli chodzi o wzmacniacz, ma on moc 4 x 50 W. Koszt, jaki trzeba ponieść, decydując się właśnie na ten sprzęt, to ok. 370 zł.
box:offerCarousel
SONY DSX-A400BT
Jeśli szukacie czegoś jeszcze bardziej zaawansowanego, być może warto pomyśleć nad radioodtwarzaczem SONY DSX-A400BT. Ma on standardowe, jak na tej klasy sprzęt, cechy, czyli obecność portu USB, wejście AUX i łączność Bluetooth. To radio samochodowe od innych wyróżnia obecność modułu NFC. Dzięki niemu można o wiele szybciej obsługiwać radio za pomocą smartfonu, np. błyskawicznie parując go za pośrednictwem Bluetootha. DSX-A400BT obsługuje też szeroką gamę formatów plików, wliczając w to FLAC, WMA i mp3.
Co ciekawe, w przednim panelu japoński producent zamontował mikrofon, dzięki czemu jeśli sparujemy sprzęt ze smartfonem, będziemy mogli za pomocą radia przeprowadzać rozmowy głosowe i słyszeć naszego rozmówcę w głośnikach. Rzecz jasna sprzęt dysponuje klasycznym radiem FM. Cena tego radioodtwarzacza wynosi ok. 320 zł. A co ze wzmacniaczem? Ten ma moc 4 x 55 W.
box:offerCarousel
ALPINE CDE-190R
Na zakończenie zostawiłem kolejny radioodtwarzacz firmy ALPINE, model CDE-190R. Jest on bardzo podobny do wspomnianego wcześniej ALPINE UTE-72BT, z tą różnicą, że zainstalowano tu dodatkowo czytnik płyt CD. Ten model sprawdzi się idealnie w samochodzie tych, którzy dysponują dość pokaźną muzyczną dyskografią na płytach CD. Oprócz tego mamy tu oczywiście USB, AUX, a także tuner radiowy. Cena tego radia samochodowego to ok. 380 zł. Warto dodać, że za wzmocnienie sygnału odpowiada tu wzmacniacz 4 x 50 W. | Radio samochodowe do 400 zł - I kwartał 2017 |
Zbliżający się Dzień Babci to doskonała okazja do okazania jej naszych uczuć i obdarowania jej miłym upominkiem. Ciekawym rozwiązaniem są kosmetyki dopasowane do potrzeb dojrzałych kobiet. Taki prezent nie musi być drogi, aby miał dobroczynne właściwości i sprawił przyjemność babci. Ważne jest jedynie zwrócenie uwagi na skład kosmetyków, aby jak najbardziej wpisywały się w jej potrzeby. Wystarczy odrobina chęci, aby znaleźć dobrej jakości produkty, których cena nie przekracza 50 zł. Krem na dzień – Olay Regenerist
Intensywnie nawilżający krem odżywczy to doskonały pomysł na prezent dla cery dojrzałej. Dzięki bogatemu składowi doskonale radzi sobie z regeneracją cery i likwidacją oznak starzenia się skóry, takich jak zmarszczki mimiczne. Regularnie stosowany sprawia, że cera wygląda na wygładzoną i odmłodzoną. Dobrze radzi sobie również z przywróceniem skórze odpowiedniego poziomu nawilżenia. Krem na dzień Olay Regenerist znajdziemy na Allegro za około 30 zł.
Krem pod oczy – Bandi Anti-Aging Care
Kobiety o cerze dojrzałej często zapominają o tym, że skóra pod oczami potrzebuje specjalnej, intensywnej pielęgnacji. Krem pod oczy będzie zatem doskonałym pomysłem na prezent z okazji Dnia Babci. Anti-Aging Care marki Bandi to dobre rozwiązanie, które jest bardzo pomocne w niwelowaniu cieni pod oczami i pierwszych zmarszczek mimicznych. Dobrze się wchłania, a regularnie stosowany skutecznie regeneruje wrażliwą cerę pod oczami. Koszt kremu na Allegro to około 45 zł.
Serum przeciwstarzeniowe – Mincer VitaC Infusion
Serum to kolejny niezbędnik w kosmetyczce każdej babci, który idealnie sprawdzi się w roli okolicznościowego prezentu. Serum VitaC Infusion marki Mincer to produkt stworzony z myślą o likwidacji oznak starzenia skóry. Dzięki dużej zawartości witaminy C sprawia, że skóra po jego użyciu wydaje się odświeżona, a jej koloryt jest widocznie ujednolicony. Kosmetyk sprawdzi się również w sytuacjach, kiedy cera wygląda na nieco poszarzałą i zmęczoną. Koszt serum to około 38 zł.
Maska do włosów – L’Oréal Absolut Repair Lipidium
Z wiekiem włosy tracą swoją sprężystość i blask, dlatego dobrym rozwiązaniem jest intensywnie regenerująca maska. Absolut Repair Lipidium marki L’Oréal ma bogaty skład, dzięki któremu jest w stanie szybko i skutecznie odbudować zniszczone włosy i przywrócić im odpowiednią kondycję. Wystarczy 5 minut, aby fryzura wyglądała dużo lepiej i pięknie się prezentowała, na czym zależy kobietom w każdym wieku. Produkt kupimy na Allegro za około 35 zł.
Sól do kąpieli – Delia Dairy Fun
Odprężająca kąpiel to znakomity pomysł na zakończenie każdego stresującego dnia – rozwiązanie to spodoba się również babci. Sól do kąpieli Dairy Fun zamknięta jest w estetycznym dzbanuszku, który doskonale sprawdza się w roli prezentu. W środku została zamknięta aromatyzowana sól o różnych zapachach. Wystarczy dodać ją do wanny, aby przygotować relaksującą kąpiel. Dzięki zawartości składników mineralnych będzie ona miała także dobroczynny wpływ na całe ciało. Opakowanie soli do kąpieli kupimy już za około 25 zł.
Kosmetyczny prezent z okazji Dnia Babci to doskonały pomysł, który przypadnie do gustu większości kobiet lubiących dbanie o swoje ciało i wygląd. Prezenty tego typu nie muszą być kosztowne, aby spodobały się babci i spełniły jej oczekiwania. Wystarczy dobrze poznać potrzeby jej skóry, aby znaleźć podarunek, który będzie umilał jej codzienną pielęgnację twarzy, ciała lub włosów. | Kosmetyczne prezenty na Dzień Babci – propozycje do 50 zł |
Wybierając telewizor do 1500 zł, mamy spore pole do poszukiwań. Możemy wybrać duży, ale prosty model lub mniejszy, wyposażony w wiele ciekawych funkcji i udogodnień, takich jak Smart TV. Poznajmy kilka propozycji, które spodobają się oszczędnym i wymagającym użytkownikom. Manta LED94901S
Za około 1500 zł znajdziemy na Allegro telewizor Manta LED94901S. To dość ciekawa propozycja, gdyż łączy niezłe wyposażenie z dużą przekątną ekranu. Co prawda, renoma firmy nie jest wysoka, ale jeśli komuś na tym nie zależy, otrzyma sprzęt z 49-calową matrycą o rozdzielczości 4K (3840 x 2160 pikseli), co jest fenomenem w tej cenie. Oprócz tego zastosowano tu system operacyjny Google Android TV, który pozwala na instalację wielu ciekawych aplikacji i programów znacząco rozszerzających funkcjonalność urządzenia. Producent zastosował trzy porty HDMI oraz trzy USB, w tym jedno w standardzie 3.0.
box:offerCarousel
Sony KDL-32WE615
Kolejna oferta obejmuje nieco mniej, ale jest zapakowana w dużo lepiej wykonaną obudowę i prezentuje się niezwykle elegancko i stylowo. Sony KDL-32WE615 wyposażono w matrycę o przekątnej 32 cali i rozdzielczości HD Ready (1366 x 768 pikseli) z obsługą technologii HDR. To jest raczej rzadko spotykane w tym przedziale cenowym. Oczywiście nie zapomniano o komplecie tunerów telewizyjnych, jest też system Smart TV oraz możliwość podłączenia telewizora do internetu za pośrednictwem modułu Wi-Fi. Całość, jak przystało na Sony, została wykonana z wysokiej jakości materiałów. Cena modelu – około 1480 zł.
box:offerCarousel
Samsung UE40J5200
Za kwotę około 1400 zł dostępny jest telewizor Samsung UE40J5200. W tym przypadku mamy złoty środek, a mianowicie 40-calową matrycę o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli) z płynnością obrazu PQI 200. Oprócz kompletu tunerów telewizyjnych producent zaoferował system Smart TV oraz moduł Wi-Fi umożliwiający podłączenie internetu bez zbędnych kabli. Są także dwa porty HDMI oraz port USB z możliwością odtwarzania treści multimedialnych z pamięci zewnętrznych.
box:offerCarousel
Philips 43PFT4112
Kolejny sprzęt również kosztuje około 1400 zł, ale oferuje nieco inne parametry. Philips 43PFT4112 został wyposażony w matrycę o przekątnej 43 cali i rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli). Ceną za kilka cali więcej jest brak systemu Smart TV oraz możliwości podłączenia do globalnej sieci. Na szczęście jest port USB z możliwością odtwarzania treści multimedialnych oraz funkcje TimeShift, PVR i EPG, dzięki którym urządzenie może pełnić rolę cyfrowego tunera telewizyjnego z możliwością nagrywania, zatrzymywania i cofania programów.
box:offerCarousel
Kruger&Matz KM0248
Na zakończenie bardzo ciekawa propozycja – Kruger&Matz KM0248. W cenie około 1500 zł otrzymujemy telewizor wyposażony w ekran o przekątnej 48 cali oraz rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli). Wprawdzie brakuje tu systemu Smart TV, ale jeśli komuś zależy na dużej matrycy oraz gustownym, minimalistycznym wyglądzie, będzie w pełni usatysfakcjonowany tym modelem. Całości dopełnia komplet tunerów telewizyjnych, trzy wejścia HDMI oraz jeden port USB. | Telewizor LED do 1500 zł – IV kwartał 2017 |
Para w książce to nie tylko romans. Żaden fikcyjny bohater, choćby był najsilniejszy, nie może zawsze działać w pojedynkę. Nawet Superman w chwilach słabości zwracał się po pomoc. Przedstawiamy sześć najlepiej zgranych literackich par. Jak ważna w pokonywaniu trudów życia jest współpraca, przekonujemy się już w dzieciństwie, śledząc losy dzielnego rodzeństwa z Jasia i Małgosi Braci Grimm. Kto jeszcze na kartkach książek przekonał się o sile przyjaźni?
1. Muminek i Włóczykij – Tove Jansson Opowiadania z Doliny Muminków i inne
Na pierwszy rzut oka – nie mają szansy się dogadać. Muminek jest przywiązany do swojego domu i rodziny, trochę tchórzliwy i nerwowy. Włóczykij to niezależny filozof, minimalista, nieustraszony podróżnik. Muminek jest zafascynowany swoim odważnym, wyluzowanym przyjacielem, traktuje go jak autorytet i spija każde słowo z jego ust. Złośliwi powiedzieliby, że Włóczykij tylko Muminka toleruje, ale... co roku po coś jednak wraca do Doliny, prawda?
2. Puchatek i Prosiaczek – A.A. Milne Kubuś Puchatek i inne
Jeżeli przyjaźń jest czerpaniem radości i poczucia bezpieczeństwa ze zwykłej obecności drugiej osoby, to Puchatek z Prosiaczkiem opanowali ją do perfekcji. Ten zgrany duet nieporadnego, łapczywego misia i nerwowego, pełnego obaw prosiaczka stanowi idealny przykład spokojnej przyjaźni w normalnym życiu – bez dramatycznych wydarzeń utrwalających więź, bez prób, zdrad i powrotów. Prosiaczek i Puchatek trwają wiernie u swych pluszowych boków, cierpliwie znosząc wzajemnie swoje wady i wspierając się w pokonywaniu lęków i słabości.
3. Sherlock Holmes i John Watson – Arthur Conan Doyle Przygoda Sherlocka Holmesa i inne
Trudno wyobrazić sobie bardziej odmienne charaktery niż Sherlock i doktor John Watson. Ekscentryczny detektyw i stateczny dżentelmen są najlepszym przykładem tego, że przeciwieństwa się uzupełniają. Bez lojalności i wsparcia Watsona Sherlock wielokrotnie nie poradziłby sobie nie tylko z rozwiązaniem spraw, ale też w ogóle z życiem. Watson ceni swojego przyjaciela za szczerość, błyskotliwą inteligencję i niezaprzeczalny talent do przyciągania przygód.
4. Ania Shirley i Diana Barry – Lucy Maud Montgomery Ania z Zielonego Wzgórza i inne
Czasem jest tak, że spotykasz kogoś i od razu wiesz – to właśnie będzie twój przyjaciel na całe życie. W przypadku Ani i Diany niebagatelną rolę odegrało silne postanowienie tej pierwszej i bezwarunkowy podziw tej drugiej. Dwie małe marzycielki potrafiły docenić dar spotkania swojej bratniej duszy i instynktownie wiedziały, że taką przyjaźń należy pielęgnować, nie zważając na przeciwności losu (lub zakazy rodziców). Oczywiście, Ania wplątywała Dianę w sytuacje, w których ułożona panna Barry nigdy sama by się nie znalazła, ale w końcu od czego są przyjaciele, jeśli nie od testowania wzajemnych granic i wiernego trwania u swego boku?
5. Marianna i Eleonora - Jane Austen Rozważna i romantyczna
Marianna i Eleonora są siostrami, ale charaktery mają zupełnie inne. Marianna jest młodsza, łatwo ulegająca emocjom, a swoje uczucia przeżywająca w sposób gwałtowny i burzliwy. Eleonora z kolei to uosobienie rozwagi i spokoju. Jak jednak pokazuje pisarka w swej słynnej powieści, nie istnieje jeden właściwy model zachowania i bieg wydarzeń uczy obie bohaterki, że czasami warto posłuchać głosu rozsądku, ale jednocześnie nie należy skrywać w sobie uczuć.
6. Frodo Baggins i Sam Gamgee – J.R.R. Tolkien Władca pierścieni
Historia Sama i Frodo to jedna z najbardziej inspirujących literackich opowieści o przyjaźni. Hobbit – ogrodnik, który wyruszył w pełen przygód i niebezpieczeństw świat – stał się największym wsparciem dla Froda, dbając o niego, broniąc go przed niebezpieczeństwem i dodając odwagi w chwilach zwątpienia. Jak przystało na wiernego towarzysza, Sam nie opuścił Froda nawet w najgorszym momencie ich podróży, zyskując dozgonną wdzięczność Powiernika Pierścienia. Chociaż można odnieść wrażenie, że Sam tylko daje, nie dostając nic w zamian, nie ma wątpliwości, że Frodo bez wahania oddałby za swojego przyjaciela życie.
We współczesnym świecie dużo mówi się o zabijaniu więzi międzyludzkich przez nowoczesne technologie. Kiedy poczujesz, że w twoim życiu brakuje bratniej duszy, a wszystkie znajomości są powierzchowne i nietrwałe – spróbuj sięgnąć po którąś z wymienionych pozycji. Kto wie, może odrywając w pociągu wzrok od książki, zauważysz potencjalnego najlepszego przyjaciela? | Nie tylko Holmes i Watson, czyli najsłynniejsze literackie duety |
Białe meble są efektowne, eleganckie i uniwersalne, ale nie w każdym zestawieniu kolorystycznym wyglądają korzystnie. Jak pomalować ściany, żeby stanowiły dla nich dobre tło? Rozwiązanie dla minimalistów
Biel jest kolorem „czystym”, delikatnym i wszechstronnym stylistycznie, dzięki czemu można ją swobodnie łączyć z innymi barwami. Są jednak takie zestawienia, w których wygląda niekorzystnie, dlatego warto ich unikać. Kolor beżowy, miodowy czy różowy w połączeniu z białym umeblowaniem sprawia, że wnętrze wydaje się nieciekawe i pozbawione wyrazu. Dla odmiany chłodne odcienie szarości czy granatu podkreślają szlachetną elegancję bieli, surowa czerń stanowi popularny w nowoczesnych aranżacjach kontrast, natomiast barwy ciepłe – chociażby czerwień czy zieleń – zdecydowanie ożywiają pomieszczenie. Białe meble dobrze się prezentują na tle ścian pokrytych tynkiem strukturalnym lub wzorzystą tapetą.
Tapeta na wiele sposobów
Tapeta to doskonały sposób na skontrastowanie białych mebli, a przy okazji prosty sposób na uchronienie ścian przed zabrudzeniami. Najlepiej wygląda wtedy, kiedy zostanie położona tylko na jednej ścianie lub na wybranym fragmencie, np. za kanapą, przy stole obiadowym lub wokół kominka. Tapety dostępne są w różnorodnych wzorach, kolorach i rozmiarach, ale największą popularnością cieszą się te z motywem kwiatowym oraz geometrycznym. Interesujące są również tapety wykonane z połączenia dwóch materiałów z elementami o wypukłej strukturze, np. welurowymi figurami heraldycznymi. Często wybierane są tapety imitujące cegłę oraz kamień, ponieważ w połączeniu z białymi meblami nadają wnętrzu charakter „skandynawski”. Alternatywą dla klasycznych tapet są fototapety, czyli – jak sama nazwa wskazuje – wielkoformatowe zdjęcia przedstawiające np. nocną panoramę miasta, leśną ścieżkę pomiędzy drzewami lub plażę obmywaną przez fale.
Tapeta Ugepa Faux Semblant. Tapeta winylowa na podkładzie z fizeliny. Można ją bez problemu usunąć bez namaczania. Dzięki wypukłej strukturze dobrze maskuje niewielkie nierówności na ścianie. Dobrze przepuszcza wilgoć, dzięki czemu może być stosowana we wszystkich pomieszczeniach. Wzór idealnie imituje płytki ceramiczne w stylu retro. Dostępna w trzech kolorach. Cena: 59,90 zł.
box:offerCarousel
Niebanalny tynk dekoracyjny
Miłośnikom niestandardowych rozwiązań na pewno przypadnie do gustu kolorowy tynk strukturalny, dzięki któremu ściana nie jest zwyczajnie gładka. W zależności od wybranego rozwiązania pojawiają się na niej różnorodne „zacieki” oraz wielokolorowe przetarcia. Tynk dekoracyjny może imitować drobiny piasku, naturalny kamień, drewno z przetarciami, a nawet surowy beton, co w połączeniu z białym umeblowaniem pozwala na stworzenie aranżacji w dowolnym stylu. Ogromną zaletą tynku strukturalnego jest to, że można go bez problemu nanieść samodzielnie i nie trzeba się przejmować niedokładnościami. Poza tym uzyskany efekt jest zawsze niepowtarzalny, co podkreśla wyjątkowy charakter naszego domu lub mieszkania.
Tynk Cotton-Wall. Strukturalny tynk dekoracyjny (nazywany również japońskim), złożony z mielonych włókien bawełny, barwników i dodatków strukturalnych połączonych spoiwem, czyli zwykle klejem rozpuszczalnym w wodzie. Należy go nakładać specjalnym wałkiem lub pistoletem natryskowym. Tynk japoński można nakładać na dowolną powierzchnię. Doskonale ukrywa nierówności i niedoskonałości na ścianach. Do wyboru kilkadziesiąt kolorów oraz faktur. Cena: od 79 zł (za 1 kg suchej masy).
Inne metody wykończeniowe
Dzięki uniwersalnemu charakterowi białe meble dobrze komponują się z różnymi materiałami. Na ścianach możemy zatem położyć marokańskie płytki ceramiczne, skórzaną okładzinę w soczystym odcieniu limonki, a także płyty korkowe i fornirowane panele w różnych odcieniach brązu. Bez względu na to, jakie rozwiązanie wybierzemy, połączenie białych mebli z kolorowymi ścianami na pewno zachwyci zarówno domowników, jak i gości. | Łączymy białe meble z kolorowymi ścianami |
O czym marzy każde dziecko, gdy spadnie śnieg? O zabawie na sankach! Podpowiadamy, jak wybrać najlepsze bezpieczne modele i wspólnie z najmłodszymi cieszyć się zimą. Bałwan ulepiony, bitwa na śnieżki zaliczona, teraz pozostało tylko zjechać z górki – na sankach, oczywiście. A jeśli przedszkole lub szkoła twojego dziecka zlokalizowane są blisko domu, możecie pojechać tam właśnie nowoczesnymi, wygodnymi sankami.
Wybierając sanki, zwróć uwagę przede wszystkim na rozstaw płóz – im szerszy, tym lepiej. Takie sanki są bardziej stabilne i dziecko nie wywróci się w nich nawet na ostrym zakręcie. Zdecyduj, czy wolisz drewniane, czy stalowe i czy mają mieć dodatkowe wyposażenie oraz nowoczesne udogodnienia. Sprawdź też, czy są bezpieczne – artykuły dla dzieci powinny posiadać certyfikat bezpieczeństwa CE, który potwierdza, że wyprodukowano je zgodnie z normami europejskimi. Dobieraj sanki do wagi i wzrostu dziecka – producenci umieszczają na nich informację, od jakiego wieku są polecane.
Sanki na... kółkach
Tak, to nie żart! Współczesne sanki prócz mają płóz także koła. Ale nie po to, by na nich jeździć po śniegu. Są to tzw. kółka transportowe, które bardzo ułatwiają rodzicowi ciągnięcie sanek, gdy natrafi na nieośnieżony fragment drogi. Wystarczy sanki lekko podnieść do góry i przejechać na kołach. Dzięki temu rozwiązaniu płozy się nie zniszczą, a ich metalowe wykończenie nie zardzewieje. Dlatego sanki z kołami to doskonały wybór dla dzieci w miastach – będą idealne np. na wycieczkę do parku. Sanki z kółeczkami kupisz w cenie od około 170 zł – będą to podstawowe modele bez dodatkowego wyposażenia. Za wersję ze śpiworem i budką zapłacisz nawet do 300 zł. Dobrej klasy sanki powinny być też wyposażone w pchacz – to wygodne rozwiązanie, bo dorosły stoi wówczas za dzieckiem, nie zasłaniając mu widoku i nie sypiąc śniegiem lub błotem spod własnych butów.
Dodatkowe ocieplenie
Wiele modeli dobrej jakości sanek wyposażonych jest w dodatkowe akcesoria. Należy do nich śpiworek – znajdziesz go w zestawie z każdymi sankamio wartości od około 120 zł, a do niektórych producenci dodają także mufkę. Istotny jest sposób mocowania śpiworka – powinno być możliwe przywiązanie go zarówno do przedniej, jak i tylnej części sanek, by uniknąć kłopotliwego przesuwania się ocieplacza podczas jazdy. Śpiworkimożna też dokupić oddzielnie. Warto sprawdzić, czy ich wierzch wykonany jest z wodoodpornej tkaniny. Najzdrowszym ociepleniem wewnętrznym będzie oczywiście wełna, jednak najczęściej szyte jest z polaru. Ocieplacz dla najmłodszych dzieci powinien mieć też pasy bezpieczeństwa.
Jeszcze więcej zapłacisz zasanki z budką chroniącą dziecko przed wiatrem. Kupując tak wyposażony model, zwróć uwagę, czy budkę montuje się na oparciu na wysokości pleców dziecka, czy na siedzeniu sanek. To drugie rozwiązanie jest praktyczniejsze, ponieważ im niżej znajduje się budka, tym lepiej chroni plecy i pupę dziecka przed chłodem.
Drewniane czy stalowe?
To pytanie zadaje sobie wielu rodziców. Obie wersje mają swoich wielbicieli i przeciwników. Kompromisowym rozwiązaniem będą modele wykonane z obu tych materiałów – zazwyczaj płozy są wówczas stalowe, a siedzenie wykonane z drewna. Sanki stalowe mogą rdzewieć, jeśli zedrze się pokrywająca je farba, chyba że wykonano je ze stali nierdzewnej. Sanki drewniane nie rdzewieją (może się to jednak zdarzyć płozom), ale drewno może się złamać lub ulec wypaczeniu na skutek wilgoci, jeśli nie jest zabezpieczone specjalnym lakierem. Kupując sprzęt, warto wziąć pod uwagę jego ciężar – konstrukcje metalowe niekoniecznie są cięższe od drewnianych. Nie zawsze też są trwalsze.
A może kulig?
I dorośli, i dzieci kochają kuligi – nic dziwnego, wspólna przejażdżka to mnóstwo emocji, śmiechu i zabawy, a jak wiadomo, jeśli dzielimy się radością z innymi, mamy jej jeszcze więcej. Kilka par sanek może być ciągniętych przez jednego lub kilkoro dorosłych. Może to też być psi zaprzęg – o ile psy się na to zgodzą... W każdym przypadku sanki biorące udział w kuligu muszą być bezpieczne i solidnie wykonane.
Zanim zabierzesz dziecko na przejażdżkę sankami, pamiętaj, że:
Na sankach może jeździć dziecko, które potrafi samodzielnie siedzieć. Młodsze dla bezpieczeństwa i wygody powinny zostać w wózkach.
Należy chronić twarz dziecka przed wyziębieniem – nasmaruj ją kremem ochronnym.
Warto wyłożyć siedzenie sanek miękkim kocykiem lub poduszką.
Młodszym dzieciom na czas dojazdu do śniegowej górki powinno się zapewnić dodatkowy koc do przykrycia nóg lub śpiworek.
Z małym dzieckiem powinien zawsze zjeżdżać dorosły. Dlatego przed kupnem sanek sprawdź, do jakiego maksymalnego obciążenia są przystosowane. | Nowoczesne sanki z oparciem – polecamy produkty z wyższej półki |
Dzwony, rurki czy eleganckie palazzo? Oto najpopularniejsze modele damskich spodni. Jak wybrać? Który model będzie idealnie podkreślać sylwetkę? Oto kilka użytecznych informacji, które warto wziąć pod uwagę przed zakupem damskich spodni. Weszły do mody damskiej stosunkowo niedawno, wraz z rewolucją kulturową. I choć jeszcze kilka dekad temu kobieta nosząca spodnie wywoływała szok na salonach, obecnie większość elegantek nie może sobie wyobrazić swojej garderoby bez tego elementu. Są wygodne i efektowne. Potrafią ukryć mankamenty figury i podkreślić te partie ciała, którymi chcemy się pochwalić. Jak wybrać damskie spodnie odpowiednie do sylwetki? Które modele są najbardziej popularne na rynku? Jakie trendy są teraz na topie? Oto kilka użytecznych informacji, które pomogą nam w wyborze.
Damskie spodnie – jak dobrać do sylwetki?
Spodnie to fantastyczny wynalazek krawców. Swoim fasonem mogą czynić cuda z damską sylwetką. Jest tylko jedna reguła: trzeba wiedzieć, jak dopasować model do naszej figury. Na przykład kobiety o niższym wzroście powinny wybrać spodnie z wyraźnym kantem, najlepiej bez mankietów i lekko zwężone ku dołowi. Jeśli mamy szerokie biodra, należy wybrać klasyczny model z podwyższonym stanem. Biodrówki w tym przypadku nie będą najlepszą opcją. Tymczasem posiadaczki wąskich bioder mogą poeksperymentować z rurkami. Wąskie nogawki oraz wysoko naszyte kieszenie nadadzą pośladkom krągłości. Efekt będzie oszałamiający!
Kultowe modele damskich spodni
Jak już wspomnieliśmy wcześniej, spodnie weszły do damskiej garderoby zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Na początku ubiegłego wieku paryskie elegantki musiały nawet ubiegać się o specjalne pozwolenie od żandarmerii, by móc w spodniach wyjść na ulicę. Oczywiście takie reguły są teraz nie do pomyślenia. Warto jednak pamiętać, że mimo wyraźnej inspiracji męską szafą, damskie spodnie wyraźnie się różnią od modeli przeznaczonych dla panów.
Dzwony
Klasyczny retro model szczególnie popularny w latach 60. i 70. Nogawki tych spodni są charakterystycznie rozszerzone od kolan. Złota zasada: spodnie dzwony powinny być długie i mieć podwyższoną talię.
Rurki
Wąskie spodnie bez kantów. Za wynalazcę tego modelu uznaje się francuskiego guru prêt-à-porter, Pierre’a Cardina. Zazwyczaj mają proste nogawki zwężające się ku dołowi. Spodnie rurki idealnie podkreślają pośladki i łydki.
Alladynki
Typowo wakacyjny model. Są dość szerokie na górze i zwężają się ku dołowi. Alladynki mają wyraźny pierwiastek wschodni. W Polsce nazywane są inaczej szarawarami.
Spodnie palazzo
Bardzo szerokie w talii i nogawkach. Często mogą być mylone ze spódnicą. Wywodzą się z czasów Coco Chanel. Spodnie palazzo były szczególnie popularne w latach 70.
Jeansy
Na koniec, model, który jest w posiadaniu chyba każdej kobiety. Nie każdy wie, ale istnieje wiele fasonów jeansów. Tzw. straight mają prostą nogawkę o takiej samej szerokości. Superslim z kolei zwężają się ku dołowi. W ostatnich sezonach popularnością cieszy się także model bootcut, czyli dżinsy lekko rozszerzające się ku dołowi. Uwaga, znacząco różnią się od dzwonów - rozszerzenie w nogawkach jest ledwie widoczne.
Podsumowanie
Wybór damskich spodni warto zawsze uzależnić od naszej sylwetki. Tylko wtedy osiągniemy pożądany efekt. Dzwony, biodrówki, seksowne dżinsy? Wszystko zależy od nas. Przed kupnem warto zwrócić uwagę na materiał, kolor, no i oczywiście obowiązujące trendy. Wiosną 2015 retro ponownie będzie na topie. | 5 kultowych modeli damskich spodni |
Przedszkole otwiera dziecku drzwi do zupełnie innego świata. Rozrywkom z rówieśnikami, nauce przemycanej w formie zabawy i rozwijaniu samodzielności towarzyszą też przedszkolne święta. Jak ubrać dziecko na taką uroczystość? Idealny strój dla przedszkolaka
Niezależnie od tego, czy twoją pociechę czeka zwykły dzień w przedszkolu, czy od samego rana szykuje się ona na przedszkolną uroczystość, jej ubranie powinno spełniać kilka wymogów. Przede wszystkim musi zapewniać komfort ruchów, co znaczy, że tkanina powinna być miękka, a ubranko odpowiednio luźne, ale jednocześnie nie za duże. Doskonałe do przedszkola są dziewczęce legginsy albo spodnie dresowe dla chłopca. Ważne jest także, żeby dziecko nie bało się poplamić – brudzenie się jest u kilkulatków zupełnie naturalną konsekwencją zabaw plastycznych, brykania na placu zabaw czy samodzielnego jedzenia. Tymi wytycznymi kieruj się także, wybierając dla smyka strój na przedszkolną uroczystość. Pamiętaj, że powinien być on uszyty z przewiewnych materiałów i dostosowany do pory roku. Dziewczynce, która recytuje wierszyk z okazji Dnia Mamy i Taty, będzie za gorąco w sukience z poliestru, a chłopczyk, przebrany od stóp do głów za pluszowego misia, szybko zmęczy się karnawałową zabawą. W przedszkolach obchodzi się też Dzień Nauczyciela, Boże Narodzenie, Dzień Babci i Dziadka, pierwszy dzień kalendarzowej wiosny, Wielkanoc czy Dzień Dziecka. Wszystkie te święta są często specjalnie celebrowane, wymagają zatem również odświętnego stroju. Panie nauczycielki zazwyczaj proszą rodziców o ubranie dzieci w eleganckie stroje albo o przyniesienie odświętnego ubranka na zmianę.
Odświętne ubranko dla dziewczynki
Wyobrażając sobie strój małej elegantki, mamy najczęściej sięgają po sukienkę albo spódnicę, zapominając jednocześnie, że dziewczynka równie odświętnie może wyglądać w spodenkach ze sztruksu. Do takich wygodnych i ciepłych spodni musisz tylko dobrać białą koszulę oraz bolerko i gotowe. Wybierając eleganckie dodatki, możesz też zwykłej letniej sukience czy zimowej tunice nadać odświętny charakter. Wybierz opaskę z subtelną ozdobą i cieniutki kardigan. Zwróć uwagę na rajstopki, które dziewczynka będzie miała na nóżkach – sięgnij po bawełniane w jednolitym kolorze bez wzorów albo, w zależności od pory roku, po rajstopki 40 DEN czy 20 DEN. Podobnie łatwo zamienić codzienną spódniczkę w ciuszek w sam raz na przedszkolną uroczystość. Wystarczy, że tiulowej czy bawełnianej spódniczce towarzyszyć będzie marynarka z dresowej bawełny lub kardigan, a cały strój stworzy przepiękną kompozycję kolorystyczną.
Odświętne ubranko dla chłopca
Liczba akcesoriów dla chłopców jest już znacznie mniejsza, ale w ofercie Allegro na pewno znajdziesz kilka gadżetów, które nie tylko dodadzą ubranku elegancji, ale i sprawią, że będzie nietuzinkowe. Kiedy ty zachwycasz się krawatem dla przedszkolaka, jego jednolicie pięknym odcieniem czerwieni albo szaleństwem zabawnych wzorów, twój kilkuletni dżentelmen może być zauroczony szaloną muszką, która bez wątpienia jest filarem całego zestawu na przedszkolną uroczystość. Pamiętaj również o gładkich szelkach – u kilkulatka szelki z wzorkami nie będą wyglądały na wyjątkowe, bo nosi je przecież na co dzień. Na przedszkolną uroczystość wprawdzie garnitur nie będzie najlepszym wyborem, ale możesz ubrać swoją pociechę w marynarkę albo kamizelkę, nawet od garnituru. Niezbędna okaże się też biała koszula. Do takiego zestawu spodnie jeansowe albo ze sztruksu będą pasować idealnie.
Przebranie dla dziecka na bal karnawałowy
Bal przebierańców to uroczystość, która niesie najmłodszym wiele radości. Wspólnie z dzieckiem przygotuj zatem jego wymarzony strój – pociecha może przebrać się za swoją ulubioną postać z bajki albo w strój typowy dla zawodu, którym jest oczarowana. Chłopiec być może zdecyduje się na gotowy strój superbohatera czy strażaka, a dziewczynka wybierze przebranie Elsy z Krainy lodu lub baletnicy. Jeszcze łatwiej będzie ci wykorzystać ubranka, które dziecko ma w swojej garderobie – musisz tylko wybrać odpowiednie dodatki, które sprawią, że jeansowe szorty i koszulka w paski staną się strojem pirata, a sukienka w kwiatki kolorowym kostiumem wróżki. Kompletowanie stroju będzie zresztą świetną, kreatywną zabawą dla ciebie i twojego przedszkolaka. | Przedszkolna uroczystość – jak ubrać chłopca i dziewczynkę? |
Wybór właściwego plecaka oraz odpowiednie zapakowanie go mają ogromny wpływ na wygodę użytkowania. Prawidłowe rozłożenie wagi ekwipunku oraz uporządkowanie rzeczy nie jest jednak tak proste, jak się wydaje. Podpowiadamy, jak się do tego zabrać. Nie odkładaj pakowania na ostatnią chwilę
Godzina do dawno zaplanowanego wyjazdu, a ty ciągle biegasz po domu i próbujesz upchnąć wszystkie niezbędne rzeczy do plecaka. Potem oczywiście się okaże, że w domu zostało mnóstwo rzeczy, które bardzo przydałyby ci się w podróży. Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji jest sporządzenie listy tego, co należy spakować. Wówczas na pewno o niczym nie zapomnisz.
Bardzo ważne jest również odpowiednie rozplanowanie pakowania. Kiedy wszystko będzie na swoim miejscu, ułożone we właściwej kolejności, bez problemu zlokalizujesz potrzebny sprzęt. Dodatkowo dzięki umiejętnemu rozłożeniu obciążenia bagaż będzie łatwiej nosić.
Odpowiedni plecak
Jeśli nie masz jeszcze plecaka, przed jego zakupem zastanów się, jakiego rodzaju sprzętu potrzebujesz. Na krótkie wyprawy zdecydowanie lepiej nadaje się plecak mniejszy i lżejszy, np. model Felix marki Hi-Tec. Plecak o pojemności 25 l bez problemu pomieści mnóstwo drobiazgów i sprawdzi się idealnie nawet w trakcie dłuższych wędrówek. Jego dodatkowymi atutami są atrakcyjny i nowoczesny design oraz ciekawa kolorystyka.
Szykując się na dłuższą wędrówkę, postaw na plecak pakowny i w miarę lekki. Doskonały będzie Campus Dawson o pojemności 60 l i wadze 1,5 kg. Jest solidnie wykonany, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i ma bardzo dużą pojemność, regulowaną różnego rodzaju ściągaczami i taśmami oraz systemami troczenia.
Pakujemy się
Na spodzie umieść rzeczy lekkie i duże, np. śpiwór, koc czy ręcznik. W następnej kolejności włóż ubrania. Praktyczne może się okazać podzielenie ich na gotowe zestawy, zapakowane w osobne woreczki na konkretny dzień. Podobnie sprawa się ma z małymi przedmiotami, które mogą się zagubić w plecaku. Spakuj je do małych, najlepiej kolorowych woreczków, które bez problemu odnajdziesz.
Cięższy ekwipunek powinien się znaleźć w środkowej części bagażu. Warto także najcięższe rzeczy umieścić od strony pleców. Wszystkie elementy muszą być zapakowane ciasno, by nie przemieszczały się w plecaku w trakcie wędrówki.
Okulary przeciwsłoneczne, krem z filtrem, mapa, przekąski czy kurtka przeciwdeszczowa powinny się znaleźć w miejscu, do którego będziesz mieć szybki i bezproblemowy dostęp. Wtedy właśnie możesz wykorzystać górną część plecaka lub jego kieszenie boczne.
Dokumenty oraz pieniądze schowaj do kieszeni wszytej wewnątrz plecaka – będą wtedy zdecydowanie bardziej bezpieczne. Telefon ochroni przed wilgocią i zniszczeniem specjalne wodoodporne etui.
Unikaj doczepiania do bagażu zbyt dużej ilości sprzętu. Takie rzeczy łatwo zgubić i zaczepić nimi np. o gałęzie. Dodatkowo mogą one zakłócić balans i utrudnić marsz.
Karimatę, śpiwórczy namiotumieść w worku ochronnym, który uchroni je przed zniszczeniem. Sprzęt ten powinien znajdować się nad plecakiem. Akcesoria doczepione od spodu obniżają środek ciężkości plecaka, a przymocowane z jego jednej strony przesuwają ten punkt poza kręgosłup, co może być niewygodne i niebezpieczne.
Dopiero po spakowaniu plecaka dopasuj go do swojej sylwetki. Zapnij i wyreguluj pas biodrowy i piersiowy, a następnie szelki. Jeśli stwierdzisz, że system nośny jest odpowiednio wyregulowany, plecak właściwie wyważony, nic cię nie uwiera i możesz go bez problemu zakładać i zdejmować z pleców, przygotowania do wyprawy są zakończone. | Jak zapakować plecak |
Trefl proponuje ulepszoną wersję gry w kalambury, w której nie trzeba samodzielnie wymyślać haseł do odgadnięcia. W pudełku zawarte są wszystkie elementy potrzebne do rozgrywki oraz kalamburator, za pomocą którego losujemy typ hasła, sposób przedstawiania oraz ilość zdobytych punktów. Zawartość pudełka i przygotowanie gry
W pudełku znajdziemy:
165 kart (na których zapisane jest 825 haseł),
kalamburator (z dwiema strzałkami i 4 punktometrami),
klepsydrę,
mazak suchościeralny,
suchościeralną tablicę,
gąbkę do ścierania,
4 żetony graczy/drużyn,
instrukcję.
Najpierw należy złożyć kalamburator, czyli zamontować w nim 4 znaczniki punktów oraz dwie strzałki – dokładna instrukcja z obrazkami znajduje się w opakowaniu, nie jest to jednak zadanie trudne. Następnie należy potasować karty i umieścić je w kieszeniach urządzenia. Każdy z graczy bądź każda z drużyn musi wybrać swój kolor żetonu i punktometru – koła ze strzałką służącego do obliczania ilości zdobytych punktów (oczywiście musi być taki sam). Zanim gracze rozpoczną rozgrywkę, muszą też ustalić, ile czasu chcą przeznaczyć na odgadnięcie jednego hasła. Klepsydra odmierza czas jednej minuty, można więc ustalić, że będzie to jedna, dwie bądź trzy. W czasie rozgrywki należy przekręcić ją odpowiednią ilość razy. Ważne jest także ustalenie ilości zdobytych punktów koniecznej do wygranej. Górna wartość punktometru wynosi 90, nie przeszkadza to jednak, żeby obrócić strzałkę kilka razy i wybrać inny wynik.
Rozgrywka
Gra przeznaczona jest dla graczy w wieku powyżej ośmiu lat. Można w nią grać w grupach lub indywidualnie, będą potrzebne cztery lub więcej osób, jednak, jak pokazuje wieloletnie doświadczenie z kalamburami – im więcej, tym weselej! Średni czas gry wynosi od czterdziestu do pięćdziesięciu minut.
Gracz z rozpoczynającej drużyny losuje hasło – wyjmuje kartę z dowolnej kieszeni kalamburatora i nie pokazuje jej nikomu. Następnie kręci strzałką po lewej stronie kalamburatora – w ten sposób wylosuje hasło, które będzie prezentować swojej drużynie. Wylosowany na tarczy symbol musi odszukać na karcie. Hasło obok odszukanej grafiki musi zaprezentować swojej drużynie. W celu wyboru sposobu, w jaki będzie musiał to zrobić, kręci strzałką z prawej strony kalamburatora. Do wylosowania jest pokazywanie lub rysowanie. Jeżeli strzałka zatrzyma się na napisie „de luxe”, oznacza to, że gracz sam może wybrać metodę prezentacji hasła. Następnie należy odwrócić klepsydrę – najlepiej, żeby o to dbał ktoś z drużyny przeciwnej, która w tej chwili nie jest pochłonięta zgadywaniem hasła.
Zasady przedstawiania hasła są proste. Pokazywać można tylko za pomocą gestów, nie wolno jednak niczego mówić ani też pokazywać liter. Na samym początku dozwolone jest pokazanie palcami liczby wyrazów, z której składa się hasło. Jeżeli gracz rysuje hasło, robi to na specjalnej tablicy wielokrotnego użytku z mazakiem suchościeralnym. Nie może jednak pisać liter. Dozwolone jest używanie symboli i innych znaków graficznych. Jeżeli drużyna odgadnie hasło przed upływem ustalonego wcześniej czasu – otrzymuje 10 punktów. Należy przestawić strzałkę na punktometrze. Jeżeli nie udało jej się – nie otrzymuje punktów. W obu przypadkach zaczyna się kolejka następnej drużyny.
Wygrywa drużyna, która jako pierwsza zdobędzie 90 punktów (lub inną ustaloną na początku gry wartość).
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Podsumowanie
Kalambury to popularna gra imprezowa. Jednak samodzielne przygotowanie rozgrywki jest dość czasochłonne – należy wymyślić takie hasła, by nie były one ani zbyt łatwe, ani zbyt trudne do odgadnięcia i przygotować karteczki. Osoba, która jest odpowiedzialna za stworzenie gry jest z niej automatycznie wykluczona, ponieważ zna wszystkie hasła. Można ją obsadzić tylko w roli sędziego. Dzięki „Kalamburom de Luxe” grać mogą wszyscy i to w zdecydowanie więcej niż jedną rozgrywkę. Haseł na kartach jest 825, co zapewnia godziny rozgrywki (i rozrywki). Warto mieć tę pozycję na swojej półce, uświetni każde spotkanie ze znajomymi i rodziną. Zabawa De Luxe gwarantowana! | „Kalambury De Luxe” – recenzja gry |
Klawiatura i mysz to nieodłączne elementy komputerów stacjonarnych. Często są również wykorzystywane jako dodatkowe urządzenia wskazujące w laptopach. Obecnie największą popularnością cieszą się modele bezprzewodowe, które zapewniają ogromną funkcjonalność przy umiarkowanej cenie. Przedstawiam kilka sprawdzonych zestawów klawiatura + mysz w cenie do 100 zł. Logitech Wireless Combo MK220
Logitech MK220 to kompaktowy zestaw, który mimo swoich niewielkich rozmiarów zapewnia komfortową pracę i pełną funkcjonalność. Klawiatura jest aż o 36 proc. mniejsza od modeli standardowych, jednak posiada wszystkie niezbędne klawisze. Mysz została wyposażona w dwa przyciski i rolkę do przewijania. Producent deklaruje bardzo długą żywotność baterii – 24 miesiące dla klawiatury i 5 miesięcy w przypadku myszki. Zestaw Logitech Wireless Combo MK220 dostępny jest na Allegro już od niespełna 80 zł.
A4Tech 9300F
Zestaw A4Tech 9300F powinien przypaść do gustu osobom poszukującym klawiatury o standardowych rozmiarach. Urządzenie zostało wyposażone w 9 dodatkowych przycisków multimedialnych i zintegrowaną podpórkę pod nadgarstki, która minimalizuje dyskomfort podczas długiego pisania. Uzupełnieniem tego bezprzewodowego zestawu jest 4-przyciskowa mysz optyczna z rolką umożliwiającą przewijanie wertykalne i horyzontalne. W komplecie znajduje się niewielki Nano odbiornik, przedłużacz USB oraz baterie. Zestaw A4Tech 9300F kupimy na Allegro od 89 zł.
HP Wireless Desktop C6010
Zestaw HP Wireless Desktop C6010 charakteryzuje się bardzo ciekawym designem, który łączy w sobie prostotę i funkcjonalność. Klawiatura posiada wygodne, niskoprofilowe klawisze umożliwiające także obsługę podstawowych funkcji multimedialnych. Mysz dysponuje rozdzielczością 1000 dpi i została wyposażona w 3 przyciski, rolkę i sensor optyczny. Optymalny zasięg zapewnia łączność w paśmie 2,4 GHz. W dniu pisania tego artykułu zestaw HP Wireless Desktop C6010 dostępny był na Allegro w cenie 99 zł.
Modecom MC-WGC1 Volcano
Czas na propozycję skierowaną do fanów gier komputerowych. Dobrym wyborem może być zestaw Modecom MC-WGC1, który przyciąga uwagę oryginalnym designem. Detale i kluczowe dla graczy przyciski zostały wykonane w kolorze czerwonym. Uzupełnieniem jest dopasowana stylistycznie mysz optyczna o rozdzielczości 2000 dpi. Wyróżnia ją wysoka precyzja sterowania, co w połączeniu z wzorową ergonomią gwarantuje maksymalną skuteczność nawet w najbardziej wymagających grach. Zestaw Modecom MC-WGC1 Volcano kupimy na Allegro już od 99 zł.
Tracer Octavia II RF Nano USB
Ostatni model w tym zestawieniu to Tracer Octavia II RF Nano USB. W komplecie znajdziemy niskoprofilową klawiaturę wyposażoną w dodatkowe przyciski multimedialne oraz mysz optyczną o rozdzielczości 1600 dpi. Oba urządzenia cechuje bardzo dobry zasięg dzięki łączności w paśmie 2,4 GHz. Tracer Octavia II RF Nano USB pod względem cenowym bije na głowę pozostałe modele. Wybierając najtańsze oferty na Allegro, wydamy tylko 44 zł.
Jeszcze niedawno kwota 100 zł pozwalała na zakup przyzwoitej klawiatury kablowej. Obecnie w tej cenie możemy kupić bezprzewodowy zestaw z myszką zarówno bardziej uznanych producentów, jak i tych budżetowych. Wybór jest naprawdę duży, ponieważ technologia radiowa, z której korzystają te urządzenia, stała się standardem, a nie – jak to było wcześniej – luksusem. | Kupujemy bezprzewodowy zestaw klawiatura + mysz do 100 zł |
Zapewne wiele osób kupując szampon do włosów, nie zdaje sobie sprawy z tego, że w rzeczywistości po jego aplikacji nasze kosmyki nie są w pełni oczyszczone. Na rynku pojawiły się prawdziwe szampony oczyszczające, które zyskują coraz większą popularność. Dlaczego stały się tak modne i czy naprawdę działają? Poniżej przegląd najlepszych kosmetyków z tego segmentu. Dokładne oczyszczenie skóry i włosów z użyciem szamponu – czy to możliwe? Tak, ale tylko wtedy, kiedy pod ręką mamy specjalny szampon oczyszczający. Podpowiadamy, jak działa i jak często należy z niego korzystać.
Jak działa szampon oczyszczający?
To, że szampon oczyszczający usuwa zanieczyszczenia z naszych włosów, to wiadomo. Jednak największą jego zaletą jest fakt, że nie obciąża włosów i utrzymuje je w dobrej kondycji. Nie tylko otwiera łuskę włosa, aby składniki odżywcze szybciej przeniknęły w jego głąb, ale również poprawia stan skóry głowy.
Jak często stosować szampon oczyszczający?
Nie ma potrzeby, aby korzystać z niego codziennie. Najlepiej jeśli ograniczymy stosowanie go do maksymalnie 2 razy w miesiącu. Ponadto warto myć włosy szamponem oczyszczającym przed każdym zabiegiem farbowania włosów lub nakładania masek.
Szampony oczyszczające – przegląd
Stapiz Cleaning – jest to szampon, który wspaniale przygotowuje włosy do wszelkich zabiegów fryzjerskich. Ponadto skutecznie oczyszcza kosmyki, nadając im blask i lekkość. Dzięki zawartym składnikom odżywczym wraz z ekstraktami z rumianku, szałwii i skrzypu polnego skutecznie usuwa nadmiar sebum i odświeża włosy.
Schwarzkopf BC Deep Cleansing oczyszczający– poszukujesz szamponu, który nie tylko dogłębnie oczyści twoją skórę głowy i włosy, ale również wpłynie na strukturę kosmyków? Jeśli tak, to sięgnij po szampon marki Schwarzkopf. Ten kosmetyk zmniejszy produkcję sebum, zachowa równowagę skóry głowy, a także zapewni barierę ochronną przed czynnikami zewnętrznymi.
Kąpiel oczyszczająca do włosów Kerastase– jest to jeden z najchętniej wybieranych szamponów marki Kerastase. Kosmetyk ten jak żaden inny skutecznie oczyszcza włosy, nadając im upragniony blask, lekkość i wspaniale je odświeżając. Co więcej, szampon nie obciąża włosów i może być stosowany w codziennej pielęgnacji. Efekt końcowy zachwyci każdego!
Pure Wella Professionals Balance Pure – zastanawiasz się nad zakupem nowego szamponu, który skutecznie oczyści twoje włosy, usuwając z ich powierzchni wszelkie zanieczyszczenia? Szampon oczyszczający Wella Professionals Balance Pure okaże się strzałem w dziesiątkę! Jeśli będziesz stosować go regularnie, twoje włosy zmienią się nie do poznania. Nie tylko będą oczyszczone i odżywione, ale też pełne blasku.
Pure Resource Loréal Professionnel– twoje włosy mają tendencję do przetłuszczania się? Już nie! Stosując szampon Pure Resource od Loréal, raz na zawsze pożegnasz się z tym problemem. Lśniące, miękkie i odżywione – dzięki niemu będą wyglądały jak po wizycie u fryzjera.
Nioxin Cleanser – jeśli zmagasz się z problemem wypadania włosów i nie możesz znaleźć odpowiedniego szamponu, który pomoże ci się z nim uporać, warto sięgnąć po Nioxin. Ten produkt nie tylko zapobiegnie ich wypadaniu, ale również wzmocni ich strukturę i sprawi, że będą wyglądały na gęstsze, niż są w rzeczywistości.
Londa Intensive Cleanser – problematyczne włosy, trudne do ujarzmienia? Bez obaw, z szamponem Londa Intensive Cleanser szybko to zmienisz. Kosmetyk ten intensywnie oczyszcza włosy, usuwa nadmiar sebum oraz przygotowuje je do dalszych zabiegów fryzjerskich.
Przetłuszczające się, łamliwe, a może wypadające włosy? Jeśli któryś z tych problemów uporczywie Ci doskwiera, warto zainwestować w szampon oczyszczający. Jest to kosmetyk, który dzięki swoim cennym właściwościom zyskuje coraz większą popularność. Chcesz poprawić kondycję swoich włosów? Zacznij od oczyszczania, a w mgnieniu oka zobaczysz zmiany na lepsze. | Najlepsze szampony oczyszczające do włosów – przegląd |
„Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” to intrygująca historia nietypowej i perwersyjnej miłości. Jest to miłość z jednej strony bardzo piękna, z drugiej niezwykle trudna. Jednocześnie uskrzydla, a także i bezlitośnie wszystko sobie przywłaszcza i wysysa całą energię życiową. Jest też ciągłym i nieustannym pragnieniem, którego nie można zaspokoić i prowadzi wręcz do obsesji. Miłość ta jest mało romantyczna. W tej książce perwersja miesza się z czułością, a piękno z brzydotą. To także opowieść pełna kłamstw, tajemnic, jakiegoś wewnętrznego niepokoju, który można zaspokoić tylko na chwilę.
Miłosne początki
Ricardo wiódł w miarę spokojne życie dopóki nie poznał, jako nastolatek, niegrzecznej dziewczynki. Przez prawie trzydzieści lat od pierwszego spotkania ukochana będzie niczym duch nieustannie pojawiać się i znikać, nie dając o sobie zapomnieć. Ricardo spotyka ją w wielu miejscach m.in. Limie, Paryżu, Tokio i Madrycie. Niestety, kobieta, którą kocha, to bezlitosna femme fatale i przez cały czas nieustannie manipuluje uczuciami kochanka. Traktuje mężczyzn instrumentalnie, jednocześnie unieszczęśliwiając siebie samą, a także i innych.
Niegrzeczną dziewczynkę razi nuda, brak rozrywek. Szaleje za pieniędzmi i wystawnym życiem na pokaz. Chce żyć w luksusie i na poziomie. Jej styl życia jest bardzo nietypowy. Nie chce być niczyją żoną, a jedynie czyjąś „dziwką, suczką, kochanką", lecz nie jest pozbawiona uczuć, bo mimo wszystko ciągle powraca do Ricarda.
To także opowieść momentami socjologiczna, z obrazami Peru w tle. W „Szelmostwach niegrzecznej dziewczynki” pojawia się też motyw polityki oraz opisy Peru, ukochanego kraju Llosy. Autor wplata rzeczywistość i krajobraz lat 60. i 70. Pojawia się tu m.in. Londyn wraz z ruchem hippisowskim i Paryż, stolica kultury i miłości.
Mimo wszystko
Kochankowie mimo wszystko potrzebują siebie aż do końca, nie potrafiąc żyć z nikim innym, chyba że tylko na chwilę, jak robi to niegrzeczna dziewczynka. Nieraz bezradność Ricarda, który nie umie bronić się przed manipulacjami ukochanej, jest nie do zniesienia. Innymi elementami, które potrafią wyprowadzić z równowagi, jest to, że w powieści jest pełno różnych zdrobnień i neologizmów. Zdrobnienia są dość infantylne i mało naturalne. Mimo wszystko język jest piękny, delikatny i błyskotliwy. Czasami aż poetycki, a pisanie o miłości jest podane czytelnikowi w nowatorski sposób.
Książka Vargasa Llosy to powieść, która powinna znaleźć się na półkach w każdym domu. Niczego nie zakłamuje, ukazuje życie takim, jakim jest. Bez cukierkowej, papierowej miłości, ale także daje nadzieję na to, że miłość potrafi trwać długo, razem z żarem namiętności i pożądania. Zdecydowanie książka godna polecenia, a Llosy po prostu nie wypada nie znać.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” Mario Vargas Llosa – recenzja |
Na rynku zaczynają pojawiać się interesujące akcesoria, a konkretnie dyski twarde, które mogą pracować po podłączeniu do komputera, ale także po podpięciu do naszego telefonu lub tabletu. Warunek? Mobilny gadżet musi być przygotowany na komunikację OTG. USB OTG
Niemal każdy sprzedawany dziś na świecie smartfon jest wyposażony w złącze microUSB. W zasadzie dziś tylko Apple stosuje swój własny standard portu do ładowania i synchronizacji danych o nazwie Lightening. Reszta instaluje porty microUSB. Wbrew pozorom ten port może służyć nie tylko do tego, aby naładować baterię lub zgrać zdjęcia zrobione wbudowanym aparatem. Port microUSB to też interfejs, który z powodzeniem może służyć za most do połączenia dysków twardych, czytników kart pamięci, modemów komórkowych, klawiatur, myszek i innych urządzeń peryferyjnych.
Oczywiście nie każdy smartfon wyposażony w port microUSB współpracuje z dyskiem czy klawiaturą podpiętą do jego portu USB. Warunek to wsparcie dla technologii nazwanej USB On-The-Go, popularnie „OTG”. USB OTG jest stosowane we wszystkich tabletach z systemem operacyjnym Windows oraz w wybranych urządzeniach z systemem Android.
Mając urządzenie obsługujące OTG, możemy kupić na przykład dysk twardy na USB, który możemy używać z komputerem, ale i ze smartfonem. To ułatwia pracę, jeżeli jesteśmy zmuszeni prezentować różne multimedia zajmujące sporo miejsca w pamięci telefonu. Lepiej w takim wypadku skorzystać z dysku. O tym, czy nasz sprzęt obsługuje OTG dowiemy się z jego specyfikacji. Użytkownicy Androida mogą skorzystać z aplikacji USB OTG Checker, która pokaże nam, czy warto podpinać do naszego smartfonu tego typu akcesoria. Przeszukałem oferty Allegro w poszukiwaniu ciekawych akcesoriów OTG.
Pendrive ISTICK 64 GB OTG 3 w 1
Pendrive ISTICK 64 GB OTG 3 w 1 to niewielkich rozmiarów pendrive zamknięty w solidnej, metalowej obudowie. Został wyposażony w aż trzy złącza – standardowe USB, microUSB OTG oraz Lightening. Dzięki temu można z niego korzystać nie tylko jak z tradycyjnego pendrive’a, którego podłączamy do komputera, telewizora smart czy projektora, ale również wykorzystać go jako pamięć dla naszego tabletu z systemem Windows lub smartfonu i tabletu obsługującego OTG, pracującego pod kontrolą Androida. Pojemna pamięć (64 gigabajty) pozwoli zapisać pokaźną ilość plików z muzyką, filmów i zdjęć. Za to urządzenie trzeba zapłacić około 300 zł.
G68 ADAPTER 5W1 OTG
G68 ADAPTER 5W1 OTG jest przeznaczony do tabletów Samsung Galaxy ze złączem dokującym. Jest to urządzenie 5 w 1, które łączy w sobie czytnik kart pamięci SD, microSD, m2, MS duo SDHC oraz MMC z portem USB OTG, do którego możemy podłączyć pendrive lub inne akcesorium OTG. Wystarczy ustawić przełącznik w wybranej pozycji, by dostosować urządzenie do odpowiedniego trybu pracy. Umożliwia on transfer plików między tabletem a pamięcią. Taka przejściówka kosztuje mniej niż 10 zł.
Pendrive Samsung 32 GB DUO OTG
Samsung wypuścił na rynek specjalny pendrive OTG o nazwie Samsung Flash Drive DUO. Jest to wysokiej jakości pamięć zamknięta w odpornej na uszkodzenia obudowie, która w dużej części została wykonana z metalowych elementów. W tym gadżecie znajdziemy dwa złącza – tradycyjne USB oraz microUSB. Tradycyjne służy do zapisu i odczytu danych za pomocą komputera. Pendrive’a można z powodzeniem wykorzystać także do pracy z naszym Smart TV czy samochodowym radiem wyposażonym w port USB. Natomiast port microUSB przyda się do USB OTG. Cena pendrive’a z pamięcią 32 GB to około 70 zł.
Endoskop kamera inspekcyjna Android OTG
Tym razem ciekawostka, która pokazuje jak duży potencjał drzemie w mobilnej technologii USB OTG, która służy nie tylko do podpinania zewnętrznych pamięci, ale też różnego rodzaju akcesoriów. Kamera inspekcyjna Android OTG to mikrokamera endoskopowa na przewodzie, która idealnie odnajdzie się w pracy wielu specjalistów i fachowców. Użytek z niej zrobią nie tylko hydraulicy czy mechanicy, ale każdy, kto potrzebuje czasem zajrzeć w trudno dostępne miejsca i zobaczyć, co się w nich znajduje. Kamerę podłączamy do smartfonu za pomocą złącza microUSB OTG.
Głowica została wyposażona w kamerę, diody doświetlające LED oraz akcesoria – haczyk, magnes itd. Ułatwią one wyjęcie niewielkiego przedmiotu, który wpadł w niedostępne miejsce. Głowica jest wodoodporna na poziomie IP67. Rejestruje obraz w rozdzielczości 640 x 480 pikseli przy zachowaniu 30 klatek na sekundę. Ten gadżet kupimy za około 120 zł. | Dysk przenośny z OTG |
Słabe mięśnie dna miednicy to problem wielu kobiet. Nie oznacza to, że panowie nie mają tego kłopotu, choć to głównie panie zmagają się z negatywnymi skutkami słabych mięśni w tej części ciała. Jak w każdym innym przypadku, potrzebne są regularne i poprawnie wykonywane treningi. Dlaczego warto dbać o mięśnie dna miednicy?
Wielu fizjoterapeutów uważa, że osłabianie mięśni dna miednicy wynika w dużej części z problemów kulturowych. Dziewczynkom od najmłodszych lat nakazuje się wciąganie brzucha. Wbrew pozorom w ten sposób nie ćwiczymy mięśni brzucha. Powoduje to tylko wzrastający i niepotrzebny nacisk narządów wewnętrznych na mięśnie Kegla.
Dodatkowo nie bez znaczenia jest prawidłowy sposób oddychania – znacznie więcej kobiet niż mężczyzn nie potrafi oddychać torem brzusznym. Wieloletnie osłabianie mięśni dna miednicy po raz pierwszy daje o sobie znać najczęściej w czasie ciąży i połogu. To m.in. nietrzymanie moczu, problemy z obkurczaniem brzucha, przesuwanie się narządów wewnętrznych. Z kolei w starszym wieku objawy słabych mięśni są jeszcze poważniejsze.
Poza tym słabe mięśnie osłabiają doznania seksualne. Panowie, chociaż mniej narażeni z powodu większej masy mięśni, nie są całkowicie bezpieczni, szczególnie gdy prowadzą siedzący tryb życia. Hemoroidy, zwiększenie problemów związanych z powiększoną prostatą oraz przesuwanie się narządów wewnętrznych to dolegliwości, na które najczęściej cierpią mężczyźni. Jak zatem ćwiczyć mięśnie i zaoszczędzić sobie nieprzyjemnych skutków ubocznych oraz ewentualnych zabiegów operacyjnych?
Czego nie robić?
Każda pani, która boryka się z negatywnymi skutkami porodu pod postacią nietrzymania moczu albo przesuwania się narządów wewnętrznych, instynktownie wie, czego nie powinna robić. Wyklucza się brzuszki w długich seriach, trampoliny, bieganie, aerobik, podnoszenie ciężarów, skoki do wody, TRX. Można wymieniać dość długo – wszystko, co powoduje napinanie mięśni brzucha, może skutkować np. popuszczaniem moczu. W cięższych przypadkach ćwiczenia mogą nie uporać się z problemem, ale w tych lżejszych mogą całkowicie wyeliminować przykre skutki uboczne.
Jak ćwiczyć?
Wiele osób nie wie, jak rozpoznać mięśnie dna miednicy. Aby to ustalić, trzeba po prostu sprawdzić, które mięśnie odpowiadają za zatrzymanie strumienia moczu podczas jego oddawania. To najprostszy sposób.
Podczas każdych ćwiczeń fizycznych – czy to tych ze sztangą i gryfem, czy tych kardio na bieżni, orbitreku lub trampolinie – trzeba pamiętać o mocnym brzuchu. Nie chodzi tu o jego wciąganie, lecz takie napięcie, aby umożliwić sobie oddychanie w torze brzusznym i prawidłowe napięcie mięśni Kegla. Przede wszystkim należy wykonywać ćwiczenia na tę szczególną partię ciała. Są one w wielu krajach zaliczane do obowiązkowej rehabilitacji poporodowej.
Ćwiczenia mięśni Kegla można robić wszędzie – nikt nie będzie widział, że to robimy. Każda kobieta powinna wykonywać je co najmniej przez 15 minut dziennie, zaś panie o osłabionej strukturze tych mięśni nawet 3 razy po 15 minut dziennie.
By uświadomić sobie pracę tych mięśni, rozpoczynamy od 4 specyficznych ćwiczeń. Każde z nich zaczynamy od utrzymywania od 3 do nawet 20 sekund – przerwa między zaciskaniem mięśni powinna być maksymalnie tak długa, jak skurcz.
1) Siadamy na brzegu krzesła, plecy proste, oddychamy normalnie, nogi rozsunięte na szerokość bioder. Dłonie podkładamy pod pośladki tak, aby poczuć pod nimi wypustki kości guzicznej. Teraz, nie napinając brzucha, ud ani pośladków i oddychając normalnie, staramy się przyciągnąć do siebie dłonie.
2) Siadamy na brzegu krzesła, plecy proste, oddychamy normalnie, nogi rozsunięte na szerokość bioder. Staramy się wciskać na przemian stopy w podłogę, nie używając mięśni ud, pośladków i brzucha.
3) Potrzebna będzie mata – kładziemy się na plecach. Jedną nogę zginamy do kąta 90% i opieramy piętą o podłogę, palce mają być skierowane w stronę sufitu. Drugą nogę przyciągamy do klatki piersiowej. Nie napinamy ud, pośladków ani brzucha i staramy się sobie wyobrazić, że mięśniami Kegla wpychamy piętę w podłogę. Wytrzymujemy początkowo 3 sekundy i zwalniamy na 1 sekundę – 20 razy na stronę.
4) Kładziemy się na macie i rozstawiamy nogi (kształt litery V), stopy spoczywają na podłodze. Nie używając mięśni brzucha ani nóg, przyciągamy miednicę w kierunku pięt, napinając mięśnie Kegla.
Kiedy już uświadomimy sobie działanie tych mięśni, możemy ćwiczyć w pracy, samochodzie czy kolejce. Można sobie wizualizować, że próbujemy podnieść pęcherz do góry, nie napinając mięśni brzucha ani zwieraczy. Kolejna wizualizacja dotyczy zbliżania do siebie wypustek kości guzicznej. Efekty zauważymy najwcześniej po 6 tygodniach, ale regularne ćwiczenie to inwestycja na całe życie. | Jak ćwiczyć mięśnie dna miednicy? |
Koniec lata to bardzo często moment, kiedy musimy wrócić do stałych nawyków i poprawić kondycję naszej skóry, włosów. Mocne słońce, morska woda, wiatr i szalone, letnie eksperymenty na głowie dość skutecznie podziałały na osłabienie kondycji naszych pukli. Jednak nim znajdziemy odpowiednią pielęgnację dla siebie, warto zadać sobie pytanie: Czy nasze włosy są przesuszone, zniszczone, czy może i jedno, i drugie? To pierwszy krok do tego, by odpowiednio o nie zadbać. Jak odróżnić włosy suche od zniszczonych?
Przede wszystkim zastanówmy się, czy nasze codzienne zabiegi mogły doprowadzić do zniszczenia włosa. Częste suszenie, prostowanie, karbowanie włosów na pewno osłabia ich strukturę. Jeśli dodatkowo farbujemy lub, co gorsza, rozjaśniałyśmy kosmki w minionych miesiącach, to niemal pewne, że będą one potrzebowały kuracji odbudowującej. Włos zniszczony ma nie tylko rozdwojone końcówki, ale jest słaby. Możemy przeprowadzić test – naciągnąć włos i zakręcić wokół palca. Jeżeli po puszczeniu wróci on do pierwotnej formy, nie pokruszy się, nie złamie bądź nie przerwie – mamy szczęście. Włosy są jedynie przesuszone.
Innym wyznacznikiem, charakteryzującym suche włosy, jest brak blasku, częste ich puszenie, trudność w rozczesywaniu. Włosy suche jednak nie mają wiele oznak zniszczenia, np. rozdwojonych końcówek. Innym sposobem na sprawdzenie, w jakim stanie są nasze pukle, jest ich porządne rozczesanie nad wanną lub umywalką. Jeśli znajdziemy sporo krótkich włosków, to znaczy, że wymagają one regeneracji i są zniszczone, łamią się, przerywają. Zaś jeżeli w wannie są wyłącznie włosy o normalnej długości, możemy być pewne, iż potrzebują dużej dawki nawilżenia.
Krok pierwszy: mycie i oczyszczanie
Włosy pozbawione blasku, przesuszone i zniszczone potrzebują niezwykle delikatnego mycia. Konieczne jest skupienie się na kosmetykach łagodnych, które nie zawierają w swym składzie alkoholi, przesuszających składników typu SLS i SLES. Te dwie substancje to silnie myjące, pianotwórcze detergenty. Mają za zadanie szybko, skutecznie i bardzo mocno oczyścić włosy, a także skórę głowy. Niestety są one tak silne, że powodują: łamliwość, kruszenie, a nawet alergie. Konieczne jest pamiętanie o tym, iż delikatne szampony nie pienią się zbyt mocno, ale też nie oznacza to, że brakuje im środków oczyszczających. Piana nie ma żadnego wpływu na oczyszczanie włosów i skóry głowy. Należy dokładnie analizować etykiety i wybierać produkty pozbawione szkodliwych czynników osłabiających kosmki.
Samo oczyszczenie powinno być bardzo subtelne – bez pocierania. Wystarczy delikatny masaż głowy i łagodne spłukanie. Woda musi być lekko ciepła, a na końcu nawet chłodna, tak, by pozamykać łuski włosa. Po umyciu pukli nie powinno się skręcać w ręcznik, a jedynie odsączyć, rozczesać palcami i pozostawić do wyschnięcia.
Bardzo dobrym sposobem na odżywienie włosów suchych i zniszczonych jest zastosowanie kilku trików i niestandardowych sposobów mycia. Dla włosów uszkodzonych doskonałą alternatywą będzie mycie zwane OMO. Skrót ten oznacza: odżywka – mycie – odżywka. Chodzi o to, by przed myciem głowy delikatnie nawilżyć pukle i rozprowadzić na nich lekką odżywkę do włosów zniszczonych lub farbowanych. Potem należy pozostawić ją na kilkanaście minut, wcześniej delikatnie owijając włosy ręcznikiem i chowając pod czepkiem tak, by było im ciepło. Następnie spłukać odżywkę, umyć włosy i nałożyć na nie po raz kolejny, tym razem mocniejszą substancję odżywczą.
Drugi sposób to mycie włosów odżywką, a nie szamponem. Choć wydaje się, że odżywki są zbyt gęste, to świetnie działają na włosy przesuszone i suche. Zazwyczaj nie wymagają one bardzo silnego mycia – ilość wydzielanego łoju jest niewielka. Po odżywce włosy są puszyste, miękkie i znacznie mniej puszące. Łatwo się rozczesują. To trik często stosowany przez modelki. Ma wzmocnić nadwyrężone od stylizacji włosy.
Jeśli włosy są bardzo zniszczone, to pewnie każdy fryzjer zaleci ich podcięcie albo drastyczną zmianę fryzury. Niestety nie ma sposobu, by skleić rozdwojone końcówki. Rada, jaką daję również stylista fryzur dla włosów osłabionych i przesuszonych, to zmniejszenie ilości mycia włosów. Przesuszamy je bowiem także w trakcie suszenia suszarką, układania i stylizacji. Jednak większość kobiet włosy myje codziennie lub co drugi dzień, nawet jeżeli są dość suche.
W tym wypadku warto zainteresować się produktami typu suchy szampon. One nie tylko odświeżają włosy, ale lekko: czyszczą, podnoszą u nasady, zwiększają objętość i utrzymują w ryzach. Oczywiście szampon rozpylamy wyłącznie w miejsca najmniej świeże – czubek głowy, skronie. Delikatnie rozmasowujemy, wyczesujemy i możemy cieszyć się piękną fryzurą. Produkty te przedłużają świeżość kosmków nawet o 72 godziny!
Krok drugi: specjalistyczne odżywianie
Poszukując idealnych odżywek do włosów suchych, zniszczonych bądź przesuszonych, znów winno się pochylić się nad składem specyfiku. Podczas mycia należy zastosować bogatą w składniki odbudowujące, przywracające gładkość i dające nawilżenie odżywkę do spłukiwania. Naniesiona po myciu włosów, pozostawiona na nich kilka minut i sowicie spłukana, zdąży przeniknąć do głębi włosa. W czasie kąpieli łuski włosa są otwarte – to „zasługa” ciepłego powietrza i wody.
Dobre odżywki, które skutecznie „reanimują” nasze włosy, powinny zawierać składniki o silnym działaniu regenerującym. Wśród nich znajdują się np.: aloes (jaki odżywia i łagodzi włosy oraz skórę głowy), ceramidy (odbudowujące ubytki w strukturze włosów), keratyna (główny budulec naszych włosów, bardzo pożądany!), masło shea. W tym wypadku warto postawić na tzw. linie eksperckie lub produkty przeznaczone do salonów fryzjerskich. Są one bogatsze w poszukiwane przez nas składniki, choć odrobinę droższe niż drogeryjne kosmetyki.
Doskonałym pomysłem jest również zainwestowanie w tzw. ekologiczne kosmetyki. Co prawda termin przydatności takiej odżywki jest znacznie krótszy, ale za to możemy być pewni, że w składzie znajdują się: zioła, naturalne oleje i bezpieczne dla włosów oraz skóry głowy produkty.
Krok trzeci: regeneracyjne maski do włosów
Niestety same odżywki do spłukiwania nie wystarczą i kuracja powinna zawierać nieco więcej produktów, które pozwolą nam przywrócić blask włosom. Niezbędne będą regeneracyjne maski do włosów, również do spłukiwania. Zwykle, w zależności od zaleceń producenta, nakłada się maski na lekko zwilżone włosy. By wzmocnić działanie czynników odbudowujących, najlepiej schować włosy pod kompres z ręcznika (ogrzejmy go najpierw), a następnie pod czepek kąpielowy. Podczas trzymania maski na głowie trzeba przebywać w ciepłym pomieszczeniu. Ideałem jest oczywiście sauna, ale wystarczy ciepła łazienka czy ogrzany pokój.
Większość produktów trzymamy od kilku do kilkunastu minut na głowie – jeśli są to maski ekspresowe (idealny czas to około pół godziny). Nie warto jednak przesadzać i np. zostawiać maseczki na całą noc. Efekt nie będzie bardziej spektakularny, a my możemy zwyczajnie połamać włosy lub przesuszyć skórę głowy.
Pożądane przez nas składniki masek odżywczych, nawilżających i regenerujących to m.in.: masło shea, proteiny jedwabiu, olej makadamia, olej arganowy, aloes, rumianek, algi, olejek jojoba. Możemy wybrać produkt z tej samej linii, co odżywkę i szampon do włosów. Jednak nie jest to koniecznie, jeżeli np. potrzebujemy kosmetyku o mocniejszym działaniu. Najlepiej dopasować całą kurację do kondycji włosa.
Krok czwarty: lekkie odżywki bez spłukiwania na dzień
Nieinwazyjne, a ochronne odżywki bez spłukiwania, to również produkty, które bezspornie powinny znaleźć się na półce oraz w torebce każdej pani walczącej z suchymi i zniszczonymi włosami. Zazwyczaj są to produkty w formie delikatnego, mocno rozwodnionego sprayu. Nanosimy na włosy np.: w ciągu dnia, w pracy, kiedy zauważamy, że nasza fryzura puszy się, albo włosy potrzebują nawilżenia. Niestety włosy suche i zniszczone jeszcze bardziej narażone są na czynniki zewnętrzne, takie jak: spaliny, dym papierosowy, zmienna pogoda, klimatyzacja.
Szybkie odżywki w sprayu: zmiękczają i uelastyczniają włosy, bardzo mocno nawilżają i tworzą powłokę ochronną, zawierają filtry UV. Podczas rozpylania produktu należy pamiętać, by kierować go wyłącznie na długości włosa, a nie u jego nasady. Przy samej skórze głowy mamy wystarczająco dużo naturalnych składników ochronnych. Dzięki odżywkom bez spłukiwania nasze włosy stają się podatne na układanie, nie puszą się. Jeżeli dodatkowo posiadamy włosy farbowane, wówczas kosmetyki chronią także kolor oraz nawilżają.
Przy wyborze odżywki do torebki trzeba kierować się prostą zasadą – unikać produktów zawierających alkohol, który zamiast nawilżać i dyscyplinować, będzie przesuszał i obciążał nasze pukle.
Krok piąty: zabezpieczanie końcówek
Jeśli podczas kuracji i odbudowy zniszczonych, suchych włosów nie zamierzamy rezygnować z codziennej stylizacji włosów urządzeniami takimi jak: suszarki, lokówki, prostownice, lokówko-suszarki czy termoloki, wówczas koniecznie pamiętajmy o zabezpieczaniu włosów. Specjalne serum, kremowa gęsta odżywka czy jedwab przeznaczony do ochrony włosa, będą w tym wypadku niezbędne.
To mocne kosmetyki mające w swym składzie nie tylko składniki odżywcze, ale przede wszystkim elementy chroniące włosy przed ciepłem. Działanie prostownicy czy suszarki osłabia kondycję włosa, więc lipidy, olejki ochronne, ceramidy czy kwas mlekowy skutecznie otulą kosmki.
Jedwab na końce włosów to również nasz sprzymierzeniec. Wnika, chroni i zabezpiecza pukle przed otarciami, zapobiega rozdwajaniu się końcówek, ułatwia rozczesywanie w ciągu dnia, zmniejsza puszenie się włosów. Większość tego typu kosmetyków zawiera w sobie silikony, które przy dłuższym stosowaniu mogą być zbyt obciążające. Należy używać ich podczas kilkutygodniowej kuracji odbudowującej włosy, a następnie powtarzać rytuał co kilka tygodni. Jeśli przyzwyczaimy włosy do codziennego stosowania serum lub jedwabiu, wówczas doprowadzimy do przesuszenia i zniszczenia końcówek.
Krok szósty: olejowanie włosów
Olejowanie włosów to metoda, jaką od wieków stosują mieszkanki Dalekiego Wschodu, a od kilku sezonów stała się niezwykle popularna także i u nas. Jej skuteczność to przede wszystkim naturalne składniki wspomagające regenerację włosów zniszczonych, przesuszonych czy zmęczonych farbowaniem i rozjaśnianiem. Specjalnie dobrane oleje pomogą przywrócić blask włosom, a także załagodzą stany zapalne skóry głowy, zmniejszą wydzielanie łojotoku, pomogą pozbyć się łupieżu, a nawet będą korzystnie wpływać na wzmocnienie cebulek, przez co zmniejszą wypadanie włosów.
Włosy suche i zniszczone, to tzw. wysokoporowate bądź wysokoporowe. Oznacza to, że: się puszą, łamią, są trudne w układaniu, elektryzują się, bardzo szybko pochłaniają wodę i olejki odżywcze. Ponadto są skłonne do kręcenia oraz układania – zawijają się, układają w loki.
Włosy suche i zniszczone wymagają specjalnego traktowania olejami – przede wszystkim rozmieszczamy je na długości włosa, pomijając skórę głowy. Jeśli zmagamy się z łupieżem albo podrażnioną skórą, wówczas możemy delikatnie wmasować olej w skalp. Następnie owijamy włosy ręcznikiem, szukamy ciepłego miejsca i nosimy kilkadziesiąt minut (idealny czas to około dwie godziny w cieple). Włosy absorbują olejek. Następnie spłukujmy olejek, myjąc włosy delikatnym szamponem (w razie potrzeby dwukrotnie). Zabieg przeprowadzamy raz w tygodniu. Efekty widać już przy pierwszym użyciu olejku. Włosy są delikatniejsze, bardziej lejące, gładsze.
Idealne oleje do włosów suchych i zniszczonych to te z migdałów (koksowy, arganowy, jaśminowy czy z makadamii).
Krok siódmy: delikatne produkty do stylizacji
Jeśli nie chcemy rezygnować z produktów do stylizacji włosów, wówczas musimy pamiętać o tym, by wybierać te o jak najlżejszym, naturalnym składzie. Zamiast kupować mocny lakier do utrwalania, lepiej zaopatrzyć się w delikatną mgiełkę o właściwościach chroniących i utrzymujących włosy w ryzach.
Pianki do włosów, gumy czy woski niestety obciążają pukle i nawet jeżeli zawierają w swym składzie ingredienty pielęgnujące, to jest to zazwyczaj znikoma ilość. Włosy zniszczone i suche lubią naturalne fryzury, nieobciążone, a jedynie dobrze nawodnione i odżywione. Do potarganych, rockowych uczesań możemy wybrać naturalne mgiełki z solą morską, które nadają fryzurom lekkość i objętość, a delikatnie traktują nasze włosy. | Jak pielęgnować zniszczone i przesuszone włosy? Kosmetyki, rady i rytuały |
Piraci, widziani oczami dziecka, to dziarscy zdobywcy mórz, pełni pozytywnej energii i odwagi. Czarny kapelusz zawadiacko przekrzywiony na głowie, kolorowe, poszarpane ubrania i połyskujący miecz są nieodłącznymi atrybutami piratów znanych z bajek. Jakie zabawki i akcesoria fana piratów możesz wybrać dla swojego synka? Zabawa na całego, czyli pirackie rozrywki
Pirackie zabawy to najlepsza rozrywka pod słońcem dla miłośników korsarzy. Udając morskiego zawadiakę, chłopiec może przemierzać morza i oceany. W odegraniu takiej roli pomoże mu odpowiednie przebranie i niezbędne dodatki. Taki piracki zestaw przyda się też podczas urodzin koleżanki, gdy solenizantce zamarzy się przyjęcie z przebraniami, będzie też jak znalazł na bal karnawałowy w przedszkolu. Za bezpieczny pokład statku posłuży namiot z ukochanym motywem, który po zabawie w piratów zamieni się w sprytny pojemnik na zabawki. Podobną funkcję może spełnić również skrzynia pirata. Wśród dziecięcych skarbów schowanych do takiego namiotu, znajdzie się mnóstwo drobiazgów z wizerunkiem dziarskiego korsarza i jego przepięknego okrętu.
Mały pirat z radością bawi sięfigurkamikorsarzy, pirackich okrętów czy fortec. Nie mniejszą radość sprawia mu układanie klocków. Chcąc sprawić pociesze cudną niespodziankę, sprezentuj jej klockiLego Pirates alboPlaymobil. W zestawach z pirackiej kolekcji klocków z logo, znanej duńskiej marki, znajdziesz niemalże wszystko, o czym mały entuzjasta piratów może tylko zamarzyć. Natomiast w kompletach drugiego producenta kryją się między innymi figurki piratów, arsenały broni, korsarska twierdza czy piracka wyspa.
Czas spędzony w domu warto urozmaicić też na wiele innych sposobów. Podsuń chłopcu tematyczne gry planszowe albo gry zręcznościowe, możesz też zaproponować wspólne układanie puzzli, albo zabawę w jedną z najprostszych gier, czyli w statki.
Jakby tego było mało, w ofercie Allegro wypatrzysz też mnóstwo zabawek dla młodszych dzieci. Niemowlakowi umilisz spacery, wybierając piracką zabawkę do wózka, a nieco starsze smyki ucieszą się z pluszowego pirata albo pluszowej świnki Peppy w korsarskim przebraniu, w którą będą mogły wtulać się, zapadając w popołudniową drzemkę. Znajdzie się też prawdziwa gratka dla kilkuletnich brzdąców, którzy pomimo całego entuzjazmu, jakim darzą odważnych piratów, stronią od wody. Wanna nie będzie im już tak straszna, kiedy w pluskaniu się wezmą udziałpirackie zabawki do kąpieli.
Zabawki z ulubionymi bohaterami nie muszą opuszczać dziecka nawet wtedy, kiedy ma ochotę szaleć na dworze. Dwuletni smyk z werwą wskoczy na piracki jeździk, z kolei jego starszy brat spojrzy na świat przezkalejdoskop, udając, że to najprawdziwsza luneta piracka. Ani twoja pociecha, ani zaprzyjaźnieni z nią rówieśnicy nie będą chcieli długo wracać do domu, kiedy wiatr będzie sprzyjał puszczaniu latawca. Jeśli jako dziecko uwielbiałaś patrzeć na kolorowy latawiec tańczący na wietrze, doskonale wiesz, jak potrafi on zauroczyć najmłodszych. W przydomowym ogrodzie, kiedy beztroskim zabawom sprzyja z kolei ciepła aura i brak deszczu, możesz rozłożyćpiracki basen i zaprosić dziecko do zabaw z piłką.
Dziecięce królestwo… jak z bajki o piratach
Miłość do korsarskiego świata powinna znaleźć swoje odbicie także w pokoju twojego dziecka. Zacznij od zakupu kapci z ulubionym motywem, wtedy chłopcu tym łatwiej będzie wczuć się w rolę prawdziwego pirata podczas domowych zabaw.
Zamień chłopięce królestwo na piracką fortecę, a na pewno spełnisz dziecięce sny. Spraw maluchowi łóżko korsarza,a na środku pokoju połóż piracki dywan. Możesz wybrać pojedyncze łóżko w kształcie pirackiego okrętu albo piętrowe posłanie z tematycznymi detalami i zjeżdżalnią. Jeśli nie chcesz aranżacyjnej rewolucji, postaw na drobne zmiany. W ofercie Allegro znajdziesz mnóstwo korsarskich dodatków, a tunel i zasłona do łóżek piętrowych to tylko niektóre z nich. Przyjrzyj się takim praktycznym ozdobom, jak miarki wzrostu, lampy czy pościel. Stonowane dotąd wnętrze bez wątpienia ożywią również kolorowe naklejki ścienne. Poza tym, wiernemu fanowi piratów wiele radości sprawi na pewno plecak albo tornisterz korsarzem oraz naczynia i sztućce z piratem. | Zabawki i gadżety dla miłośnika piratów |
Nasze współczesne dzieci przyzwyczaiły się już do tego, że wszystkie zabawki trafiające w ich ręce, to gotowe produkty fantazji producentów. A gdyby tak pobudzić odrobinę wyobraźnię malucha i skłonić go do stworzenia własnego dzieła? Stworzenie własnej zabawki, ozdoby czy ubranka dla lalki z pewnością sprawi dziecku mnóstwo frajdy. Nauka szycia to nie tylko świetna zabawa, ale też doskonały trening cierpliwości i determinacji. Szycie doskonale wpływa na zdolności manualne kilkulatka, a przede wszystkim pobudza jego kreatywne myślenie. Dlaczego warto nauczyć dziecko szyć?
Umiejętność szycia przydaje się nam w życiu codziennym coraz mniej. Jednak szycie to nie tylko wymiar praktyczny. Jest to zajęcie, które w pełni rozbudza kreatywność, jednocześnie wymagając zaangażowania i cierpliwości. Kiedy twoje dziecko idzie do szkoły, to stopniowo na zajęciach plastycznych oraz technicznych musi mierzyć się z coraz większymi wyzwaniami, które wymagają sprawności manualnej. W wieku wczesnoszkolnym szczególnie ważne jest rozwijanie precyzyjności małych rączek. Świetnym sposobem na ćwiczenie zdolności manualnych jest właśnie szycie. Wymaga ono bowiem dokładnych ruchów oraz delikatności. Do tego potrzebne jest skupienie, co pomaga dziecku przywyknąć do coraz dłuższej koncentracji na jednym zajęciu.
Nauka szycia to przede wszystkim rozbudzanie kreatywności malucha. Dziecko może przekonać się, że ono także może stworzyć nie tylko coś pięknego, ale przede wszystkim oryginalnego. Szycie powoduje, że twoja pociecha przekonuje się o własnej mocy sprawczej. Razem z twoją pomocą może przecież wyczarować cokolwiek sobie wymyśli. Wiadomo, że nie zawsze efekt będzie taki jak ze sklepu, ale za to samodzielne wykonanie doda dziełu niesamowitego uroku. Początki są najtrudniejsze, ale w końcu to praktyka czyni mistrza.
Zabawkowe zestawy do szycia
Zanim twój maluch dojrzeje do nauki szycia, mogą zainteresować go zabawki, które kojarzą się z tym zajęciem. Dzieci mogą wyobrażać sobie siebie w roli krawca lub projektanta mody i kreować wymyślone przez siebie stroje. Zestawy do szycia proponowane dla kilkulatków składają się m.in. z zabawkowej maszyny do szycia. Już taka zabawka może skłonić dziecko do spontanicznej twórczości, rozbudzając jego wyobraźnię. Mała krawcowa może bawić się wyszywaniem kolorowych wzorków na materiale, który być może posłuży do wspólnego uszycia np. ubranka dla ulubionej lalki. Jeżeli pomożesz troszkę dziecku w bardziej zaawansowanych pracach, to wspólnie możecie stworzyć urocze dzieło.
Zestawy do nauki szycia
Około 7. roku życia sprawność manualna dzieci zaczyna pozwalać na coraz bardziej precyzyjne posługiwanie się rękami. Wtedy też warto dołożyć starań, aby jak najbardziej stymulować zdolności techniczne i plastyczne, które opierają się na wykonywaniu dokładnych ruchów rąk i palców. W tym zadaniu świetnie sprawdza się nauka szycia. Być może na początku twoja pociecha uzna szycie za dość nudne i żmudne zajęcie. Jednak kolorowy i atrakcyjny zestaw do nauki szycia może okazać się doskonałą zachętą do twórczości. Pakiety do nauki opierają się na uczeniu w jaki sposób ozdabiać tkaniny ciekawymi wzorkami, jak uszyć ubranko dla lalki lub jak zeszyć ze sobą dwie części. Zestawy do nauki szycia są wyposażone w kolorowe nitki, kordonki, igły, cekiny – wszystko, co może być potrzebne do wykonania małego dzieła. Dziewczynkom z pewnością do gustu przypadną szczególnie zestawy do szycia ubranek dla lalek Barbie. Własnoręcznie wykonane kreacje to w końcu co innego niż te ze sklepowej półki.
Nauka szycia niesie ze sobą niezwykle wiele korzyści dla rozwoju dziecka. Pobudzanie kreatywnego myślenia, stymulowanie spontanicznej twórczości, poprawa sprawności manualnej, ćwiczenie wzroku i koordynacji ruchowej. Ale przede wszystkim szycie to doskonała zabawa, która sprawia dzieciom mnóstwo frajdy i daje spory zastrzyk satysfakcji. Do tego uczy cierpliwości i pokory. Chociaż na początku nie wszystko wychodzi, to metodą prób i błędów, przy odrobinie twojej pomocy, maluch może nauczyć się samodzielnego szycia. | Rozwijamy kreatywność dziecka – zestawy do nauki szycia |
Praktycznie w każdym domu znajdziemy kilka stacjonarnych zegarów, które informują domowników o aktualnym czasie. Niestety, w niektórych przypadkach tarcza lub wyświetlacz zegara są po prostu zbyt małe, aby można było je dostrzec z pewnej odległości. Z pomocą przychodzą zegary cyfrowe z wbudowanym projektorem. Jak to działa?
Klasyczny zegar cyfrowy to nic innego jak urządzenie, które za pomocą elektronicznego wyświetlacza (najczęściej opartego o czerwone lub zielone diody LED) wyświetla aktualny czas.
Zegar z projektorem w zasadzie zupełnie nie różni się od swojego klasycznego pierwowzoru, poza jedną funkcją – mierzony czas może być nie tylko odczytany z wyświetlacza, ale także z dowolnej innej powierzchni, na którą skierujemy wiązkę projektora. Zasada jego działania jest taka sama, jak klasycznego projektora. Większość zegarów z projektorem, które czerpią energię z zasilacza (sieci energetycznej), działa w trybie ciągłym, tzn. cały czas ma włączony projektor. Z uwagi jednak na fakt, że projektor pochłania dość dużo prądu, na zasilaniu bateryjnym działa on zazwyczaj tylko wtedy, gdy go sami włączymy.
W sprzedaży można zazwyczaj spotkać dwa rodzaje zegarów z projektorami: o wysokim i niskim kontraście. W pierwszym przypadku emitowane światło ma na tyle duże natężenie, że wyświetlany czas bez problemu odczytamy nawet w bardzo jasnym, oświetlonym pomieszczeniu. W drugim – obraz zobaczymy dopiero wtedy, gdy przyciemnimy pokój (np. zaciągniemy rolety) lub zgasimy światło.
Komu potrzebny projektor w zegarku?
Z jego dobrodziejstwa będą zadowoleni przede wszystkim ci, którzy mają problem ze wzrokiem. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby obraz emitowany z projektora skierować np. na sufit nad łóżkiem, skąd będzie go można o każdej porze bezproblemowo zobaczyć. Aby odczytać czas, nie trzeba specjalnie zakładać okularów korekcyjnych lub korzystać z soczewek kontaktowych.
Zegar z projektorem ma nie tylko wymiar użytkowy, ale także estetyczny. Obraz rzucony z zegara na ścianę nadaje pomieszczeniu nieco nowego, futurystycznego wyglądu. Możemy być pewni, że każde dziecko będzie bardzo zadowolone z takiego gadżetu. Zegar z projektorem jest więc świetnym pomysłem na prezent.
Funkcje dodatkowe
Zegary z projektorem mogą dysponować wszystkimi funkcjami, którymi dysponują klasyczne zegary. Bez problemu znajdziemy modele obsługujące automatyczną synchronizację czasu DCF. Na czym ta funkcjonalność polega? Nasz zegar – dzięki odbiornikowi DCF – może odbierać sygnał nadawany z miejscowości Mainflingen w Niemczech, niedaleko Frankfurtu nad Menem. Ów sygnał nadaje wzorcowy czas atomowy, mamy więc absolutną pewność, że nasz zegar będzie zawsze działał bardzo punktualnie.
Bardziej zaawansowane zegary posiadają też datownik, termometr pokojowy, a nawet pozwalają na odczyt faz księżyca. Standardem jest w tym przypadku budzik. W projektory wyposażone są również w niektóre stacje pogodowe.
Cena
Wbrew pozorom zakup zegara z projektorem nie wiąże się z bardzo dużym wydatkiem. Najprostsze modele można kupić już za 20–40 zł. Te bardziej zaawansowane, z silnymi wysokokontrastowymi projektorami, są droższe i mogą kosztować nawet kilkaset złotych. | Zegar z projektorem – komu takie urządzenie może się przydać? |
Są książki, o których niełatwo się pisze i opowiada. Są powieści, które przeżywa się całym sobą, historie tak emocjonujące, że brakuje słów, by podzielić się z innymi wrażeniami z lektury. Do takich powieści należą „Gołębiarki” Alice Hoffman, opowieść o kobietach żyjących w Izraelu na początku naszej ery, opowieść pełna bólu i nieszczęść, ale i siły, niezłomności, odwagi. Są historie, które mogły wydarzyć się naprawdę. Sugestywnie przedstawione działają na wyobraźnię. Tak jest właśnie w tym przypadku.
Wojna!
Masada, wojna żydowska, 66 rok naszej ery. W starożytnej twierdzy, w której niegdyś schronienie znalazł Herod, obecnie ukrywają się zeloci, ugrupowanie walczące z rzymską okupacją Palestyny. Niemal niedostępna górska twierdza znajdująca się na skraju pustyni okazała się jednym z trzech ostatnich miejsc oporu przed rzymskimi legionami. Stała się symbolem heroicznej walki i determinacji, ogromnej odwagi i bohaterskiego oporu. To właśnie wydarzenia, które tam się rozegrały, stały się tłem powieści „Gołębiarki”Alice Hoffman.
Kobiety doświadczone przez los
Podczas gdy mężczyźni stawali do walki, ich kobiety wcale nie kryły się po kątach. Bohaterki powieści Hoffman nie pozostają bez wpływu na wydarzenia historyczne. Wśród nich jest rudowłosa Jael, przez ojca obarczona winą za śmierć matki w połogu, okryta hańbą w związku z jej bliską znajomością z żonatym mężczyzną. Jest też Riwka, wdowa po tragicznie zmarłym mężu, na której oczach zhańbiono i zamordowano córkę. Jest Aziza, brutalnie zgwałcona, decyzją matki wychowywana jak chłopiec, rozdarta między kobiecą naturą a męską rolą, w którą ją wtłoczono, doskonała łuczniczka, waleczna, nieustraszona. Jest i Szira, córka kapłanki, znawczyni medycyny tajemniej i magii, wypędzona z rodzinnych stron za cudzołóstwo, wciąż kochająca ojca swej pierworodnej, choć to zakazana miłość. Cztery bohaterki, cztery doświadczone przez los kobiety. Spotkały się w Masadzie. Tam dopełnia się ich przeznaczenie.
Uniwersalna opowieść
Alice Hoffman wspaniale odmalowała tła historyczne i społeczne, stworzyła postaci zapadające w pamięć, z którymi łatwo się utożsamić. Setki lat dzielące współczesne kobiety od bohaterek „Gołębiarek” Alice Hoffman nie mają znaczenia. Podobne są ich emocje, rozterki, wątpliwości, radości i smutki. Zmienia się tło, zmieniają realia, ale dylematy pozostają podobne. Precyzja opisów sprawia, że znane nam emocje rozgrywają się w scenerii, którą bez trudu można sobie wyobrazić. Dzięki temu cała historia staje się ogromnie bliska i poruszająca, nie sposób usunąć spod powiek kadrów z książki, nawet wiele dni po jej zamknięciu.
„Gołębiarki” są do bólu prawdziwe, mocne, emocjonalnie trudne, przerażające, ale i zachwycające. W wersji elektronicznej dostępne są w formatach EPUB i MOBI w cenie ok. 30 złotych.
Źródło okładki: www.wielkalitera.pl | „Gołębiarki” Alice Hoffman – recenzja |
Organizacja wieczerzy wigilijnej dla licznej rodziny to duże wyzwanie. Nie musimy jednak brać wszystkiego na siebie i warto poprosić o pomoc. Z prostymi daniami, jak sałatka, poradzą sobie dzieci, a jeśli zapraszamy do siebie dalszą rodzinę, można pomyśleć nad rozdzieleniem przepisów i poproszeniem o przyniesienie niektórych potraw. Stół jest podczas Wigilii najważniejszy. Tak samo ważny jak choinka czy opłatek. To przy nim spotyka się rodzina, aby wspólnie przeżywać ten magiczny bożonarodzeniowy czas. Aby wszystko przebiegło bez niespodzianek, należy zadbać o idealne zaaranżowanie nakryć oraz dekoracji.
Stół wigilijny
Zastanówmy się najpierw nad stołem. Powinien on być na tyle duży, aby zmieścić wszystkie dwanaście wigilijnych potraw, opłatek, dekorację lub stroik, nakrycia dla wszystkich członków rodziny oraz jedno dodatkowe dla nieoczekiwanego gościa. Każdy powinien się przy nim czuć swobodnie, zadbajmy więc, aby nie było ciasno. Dobrze w tym wypadku sprawdzają się stoły rozkładane, które powiększa się jedynie przy specjalnych okazjach, takich jak wieczerza wigilijna lub imieniny. W ciągu roku może stać złożony, nie dominując przestrzeni w salonie czy jadalni.
box:offerCarousel
Elementy niezbędne na wigilijnym stole
Według tradycji, stół wigilijny powinien być nakryty białym obrusem, pod którym znajduje się sianko przypominające stajenkę w Betlejem. Jego rozmiar dobieramy do wielkości stołu, powinien zwisać około 20 centymetrów z każdej strony. Jeżeli chcemy nieco ożywić atmosferę, możemy zdecydować się na kolorowe chusty lub haftowane serwety. Przy każdym talerzu, bądź na honorowym miejscu, powinno się znaleźć miejsce na opłatek. Przed przystąpieniem do spożywania posiłku należy się nim podzielić z rodziną oraz złożyć życzenia.
box:offerCarousel
Ważnym elementem jest oczywiście zastawa. Sprawdźmy, czy dysponujemy odpowiednio dużym kompletem talerzy. Dobrze jeśli wszystkie są takie same, ale możemy połączyć też dwa zestawy na zmianę. Poszczególne elementy stawiamy na stole w odwrotnej kolejności do spożywanych potraw. Tak, aby talerzyk z wierzchu służył do konsumpcji pierwszego dania i tak dalej, aż do deserów i ciast.
Odpowiednie rozłożenie sztućców sprawia niektórym problemy, jednak nie jest takie trudne, jakby się mogło wydawać. Układamy je od wewnętrznej do zewnętrznej strony, w kolejności użycia. Po lewej widelce, po prawej łyżka i noże. Dobrze jeśli posiadamy dużą ich ilość, żeby w razie zabrudzenia lub upadku nie musieć ich szybko myć, opuszczając gości. Sztućce deserowe powinny znaleźć się ponad nakryciem. Kieliszki stawiamy po prawej stronie, te do alkoholu nad czubkiem noża. Nie zapomnijmy o serwetkach, aby goście mogli wytrzeć dłonie lub usta. Ich miejsce znajduje się zwykle po lewej stronie. Nakrycie i miejsce dla każdej z osób powinno być szerokości 50-70 centymetrów. Pozwoli to na swobodę ruchów i uniknięcie zbytniego ścisku. Przy wigilijnym stole zwykle spędzamy kilka godzin – warto zadbać o wygodę gości.
Dekoracje wigilijnego stołu
Aby stół był wyjątkowy tak jak okazja, na którą jest nakrywany, trzeba pamiętać o dekoracjach. Niezależnie od tego, czy lubimy nowoczesny minimalizm, czy wręcz przeciwnie, zadbajmy o bożonarodzeniowe elementy, które dodadzą niecodziennego charakteru kolacji. Pamiętajmy, aby wystrój był spójny. Możemy więc zdecydować się na kolor przewodni i w jego tonacji dobierać kolejne detale. Jeśli cenimy sobie prostotę, postawmy na biel, jeśli zaś stawiamy na przepych i elegancję, wybierzmy złoto. Pamiętajmy jednak, żeby nie przesadzić z ilością – zbyt rozbudowane konstrukcje mogą przeszkadzać gościom w rozmowie lub jedzeniu.
Ciepłej atmosfery i uroczystego nastroju dodają świece. Pamiętajmy, aby świeczniki były bezpieczne, szczególnie jeśli przy stole są dzieci oraz aby płomienie nie utrudniały sięgania po potrawy. Nie używajmy też świec zapachowych oraz kadzideł. Otoczenie będzie zapewne przepełnione woniami potraw lub choinki, a zbyt intensywny, sztuczny aromat może odebrać apetyt.
Idealnie zaplanowany i pięknie udekorowany stół wigilijny jest kluczem do przyjemnej, magicznej atmosfery świąt Bożego Narodzenia. Dobre przygotowanie sprawi, że goście będą się czuli swobodnie, a czas spędzony podczas wieczerzy na długo zapadnie w pamięć miłymi wspomnieniami. | Wigilia dla dużej rodziny – jak przygotować stół oraz zastawę? |
Idealna sukienka dla gruszki powinna podkreślać talię, uwypuklać biust i okrywać biodra. Czy na rynku znajdą się jednak odpowiednie kroje dla tego typu sylwetki? Sprawdźmy, jak dobrać sukienki dla figury typu „A”. Matematyka kroju
Kobiety o figurze gruszki, czyli zaokrąglonych biodrach i masywnych udach oraz małych ramionach i biuście, są ideałem piękna w krajach latynoamerykańskich. Panie o tym typie sylwetki powinny dobierać kroje, które będą równoważyły ich figurę, czyli podkreślające talię, powiększające biust i ramiona oraz kamuflujące szerokie biodra. Przy ubieraniu pamiętamy o budowaniu proporcji. Poświęćmy więcej czasu na znalezienie ubrań konstrukcyjnie odpowiadających naszej budowie. Ślepe podążanie za trendami i noszenie niepasujących do nas fasonów nie uczyni nas modnymi. Gruszki, komponując garderobę, powinny najwięcej miejsca zarezerwować na sukienki, gdyż wyglądają w nich rewelacyjnie.
Najlepsze wzory sukienek dla gruszki
Jednym z najlepszych krojów będą sukienki szyte z koła w literę A. Lekko rozkloszowane ku dołowi zamaskują obszerne biodra i zaznaczą najwęższy punkt figury. Przy tego typu fasonach warto zwracać uwagę na zabudowane dekolty i powiększające rękawki bufki. Sukienki z kontrafałdami są wręcz stworzone dla gruszek. Delikatnie marszczone ku dołowi w połączeniu z zakrytą górą zrównoważą proporcje sylwetki. Do tego typu fasonu dobieramy najmodniejsze cieniutkie paski, które zaznaczą talię. Gruszki mogą czerpać inspirację z kobiecych kreacji lat 50. i początku lat 60. – sukienki z dekoltem w łódkę w stylu Audrey Hepburn czy pudrowe kreacje w stylu new look Diora to najlepszy kierunek dla tego typu figury. Na korzyść sylwetki podziałają także supermodne tiulówki.
Dobrym wyborem będą również sukienki w stylu minimalistycznym z geometrycznie powiększonymi ramionami. Pamiętajmy jednak, aby były one taliowane i delikatnie rozszerzane. Jeżeli wybierzemy proste formy koniecznie musimy je spiąć paskiem w talii lub założyć na nie żakiet.
Militarne sukienki, najmodniejsze w tym sezonie, są skierowane szczególnie do kobiet chcących powiększyć ramiona. Pagony, ćwieki, frędzle na linii ramion będą działały na naszą korzyść. Wojskowe sukienki z kieszonkami na biuście sprawdzą się jak push-up. W tym sezonie możemy zakupić także ponadczasową klasykę, czyli szmizjerkę. Ta sukienka w połączeniu z wysokimi kozakami to rewelacyjna propozycja na jesień.
Wybierając ołówkowe sukienki, gruszki powinny zakładać do nich żakiety lub bolerka. Ten trik pomoże optycznie poszerzyć opadające ramiona. Jeżeli znajdziemy model z wbudowanymi poduszkami, zabierzmy go ze sobą do domu. Szukajmy także dwukolorowych wyszczuplających sukienek z jaśniejszą górą. Jasne kolory optycznie powiększają, co w tym wypadku jest wskazanym zabiegiem.
Gruszki często mają szczupłe nadgarstki, które warto podkreślić. Sukienki z rękawem ¾ będą strzałem w dziesiątkę. Przy dłuższych rękawach warto je delikatnie podwinąć, aby zaznaczyć smukłe ręce. Dobrym wyborem okażą się konstrukcje z krótkimi rękawami w stylu T-shirtów. Ponadto wszelkiego rodzaju aplikacje, żaboty, marszczenia w obrębie ramion i biustu zadziałają na korzyść sylwetki.
Najgorsze sukienki dla figury typu „A”
Gruszki powinny unikać sukienek bombek i krojów z baskinkami. Te elementy powiększą biodra i zaburzą proporcje sylwetki. Podobnie niewskazane są tu sukienki odcinane pod biustem, które zakryją atut pań o figurze typu „A”, czyli wąską talię. Kolejnym najgorzej dobranym modelem będą sukienki z obficie plisowaną spódnicą, która uwypukli dolną część ciała. Natomiast te na cienkich ramiączkach pomniejszą dodatkowo ramiona. Unikamy także wszelkich przecięć materiału w obrębie bioder. Zbyt duże dekolty, a szczególnie te w literę V, pomniejszą biust. Gruszki muszą wystrzegać się cienkich dzianin i połyskującej satyny. Materiały te będą działały na niekorzyść sylwetki. | Jak dobrać krój sukienki do figury gruszki? |
Fani gier samochodowych nie mogą narzekać na brak atrakcyjnych tytułów. Do tej biblioteki dołączyła właśnie kolejna gra tego gatunku – „V-Rally 4”. Czy pozyska miłośników rajdów? Sprawdzamy! „V-Rally 4” to już czwarta część cyklu gier samochodowych, o którym większość graczy mogła jednak nie słyszeć, ponieważ poprzednia ukazała się aż 16 lat temu! Z kolei pierwsza odsłona pojawiła się w czasach, gdy na listach przebojów królowało „Just 5”, a w kinach święcił triumfy film „Titanic”. Był rok 1997.
W roku 2018 seria „V-Rally” wraca dzięki kolejnej grze, tym razem opracowanej przez zespół studia Kylotonn. Możecie je kojarzyć chociażby dzięki takim tytułom jak „WRC 7, „Truck Racer” czy „Flatout: Total Insanity”, ekipa ma już spore doświadczenie w tworzeniu gier samochodowych. Jak poszło tym razem?
Świat rajdówek i nie tylko
„V-Rally 4” w zasadzie zapewnia to, co gra z tego gatunku powinna oferować – kilka trybów zabawy, spory wybór samochodów oraz pokaźny zasób tras do pokonania. Z pewnością w pierwszym momencie uwagę przykuje fakt, że możemy się ścigać nie tylko za kierownicą rajdówek, ale także terenowych buggy, a także wyścigówek służących do tzw. hillclimb, czyli jazdy pod górę na czas. Do dyspozycji gracza są również takie dyscypliny jak rallycross i Extreme-Khana, będąca połączeniem kilku dyscyplin: driftu, rallycrossu oraz jazdy na czas. Na pewno każdy znajdzie coś dla siebie bez względu na to, czy lubi jeździć bokiem po asfalcie, walczyć o przyczepność na szutrze, czy pokonywać kolejne sekwencje zakrętów idealną linią wyścigową.
Trasy dostępne w grze „V-Rally 4” jej twórcy zlokalizowali na całym świecie. Będzie szansa ścigać się w Japonii, Wielkiej Brytanii, Kenii, Chinach, USA czy na Syberii. Co ważne, są one fikcyjne, powstałe na użytek gry, a nie odwzorowane z realnego świata, co wiele osób może rozczarować. W „V-Rally 4” nie będziemy mieli możliwości sprawdzenia się na kultowym Spa czy słynnym Nürburgringu.
Ponad 50 samochodów
Brak prawdziwych tras „V-Rally 4” wynagradza sporym wyborem samochodów, które są odwzorowane z rzeczywistości. Podoba mi się to, że twórcy postanowili przenieść do wirtualnego świata różnorodne maszyny z różnych okresów. Dzięki temu możemy zasiąść za kierownicą rajdowego BMW M3 E30, klasycznego Forda Escorta RS 1600, Lancii Delty czy Alpine A110, a także współczesnego Porsche 911 GT3 RS, Volkswagena Golfa GTI, Skody Fabii RS czy Mini Countrymana w wersji do rallycrossu.
Często w grach samochodowych twórcy umieszczają samochody, którymi zwykły śmiertelnik zapewne nigdy nie będzie miał okazji się przejechać. Chodzi np. o Bugatti, Lamborghini czy Ferrari. Autorzy „V-Rally 4” natomiast stawiają na popularne marki, takie jak Citroën, Ford, Fiat, Opel, Renault, Volkswagen, Skoda, Honda, Suzuki, Mazda czy Mitsubishi. Nie oznacza to, że gra jest nudna – wręcz przeciwnie, za kierownicą Mazdy RX8 czy Mitsubishi Lancer Evo X również można się znakomicie bawić.
Jazda!
Jaką rozrywkę zapewnia zatem „V-Rally 4”? Krótko mówiąc, przyjemną głównie dzięki całkiem dobremu w mojej ocenie modelowi jazdy. Pierwsze chwile z tą grą wywołały we mnie frustrację, głównie z powodu wypadania z trasy na każdym zakręcie.
Gdy zrozumiałem, że „V-Rally 4” to po części symulator, w którym z pedałem gazu trzeba obchodzić się ostrożnie, po części gra zręcznościowa, zacząłem czerpać więcej frajdy z jazdy. Rozważając zakup „V-Rally 4”, trzeba pamiętać, że ten tytuł znajduje się pomiędzy „Dirt 4” a serią „Need For Speed”. Wymaga nieco wprawy, ale dla fanów symulacji nie będzie grą idealną.
Po kilku dniach zabawy z „V-Rally 4” to nie model jazdy, ale trasy wzbudziły moje największe obawy i zaczęły sprawiać, że powoli zaczynałem się tym tytułem nużyć. Po pewnym czasie dał o sobie znać brak w grze realnych tras. W „V-Rally 4” miałem wrażenie, że niektóre zostały stworzone bez wyobraźni i pod presją czasu, przez co nie zapewniają tak wiele frajdy. Szkoda, bo to właśnie one moim zdaniem psują zabawę z tym tytułem.
Czy warto?
„V-Rally 4” to ciekawy tytuł dla wszystkich fanów motoryzacji i rajdów. Niestety produkcja ta nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle sporej liczby innych gier w tym stylu. Dlatego też zapewne nie odniesie spektakularnego sukcesu, i to mimo że warto w nią zagrać.
Gra dostępna na platformy: PC, PlayStation 4, Xbox One
Wymagania PC minimalne:
Intel Core i3-540 3,06 GHz/AMD Phenom II X4 940 3,0 GHz,
4 GB RAM,
karta grafiki 1 GB GeForce GTX 560/Radeon HD 6870 lub lepsza,
19 GB HDD,
Windows 7 64-bit.
Wymagania PC rekomendowane:
Intel Core i7-3770 3,4 GHz/AMD FX-8350 4,0 GHz,
8 GB RAM,
karta grafiki 3 GB GeForce GTX 780/4 GB Radeon R9 290 lub lepsza,
19 GB HDD,
Windows 10 64-bit. | „V-Rally 4” – recenzja gry |
Świąteczne prezenty dla dziadków nie muszą nudne, zwłaszcza że coraz więcej starszych osób aktywnie spędza jesień swojego życia. Wspólne, praktyczne upominki, jak również niespodzianki, które pozwolą rozwinąć różne pasje, bez wątpienia będą dobrym gwiazdkowym podarunkiem. Prezenty dla dwojga
Dziadkowie to przede wszystkim przywiązani do siebie ludzie, którzy po wielu latach wspólnego życia wciąż są dla siebie wyjątkowymi osobami. Uwielbiają pić kawę podczas wspólnego śniadania albo popołudniową herbatę w pięknych filiżankach. Imbryk, dzbanek, zestaw filiżanek, a nawet duże kubki ze świątecznym nadrukiem na pewno przypadną im do gustu i będą używane na co dzień.
Innym pomysłem jest komplet pościeli, ciepły koc ze świątecznym motywem lub kapcie w podobnym stylu. Upominki dla dwojga nie tylko wywołają uśmiech na ich twarzy, ale też podkreślą łączące ich uczucie i bliskość, którą będą mogli pielęgnować każdego dnia, np. podczas swoich porannych rytuałów z piciem herbaty.
box:offerCarousel
Prezenty dla zdrowia
Troska o zdrowie w przypadku starszych osób jest szczególnie ważna. Wzrastają także ich potrzeby zdrowotne. Dobrym wyborem będzie więc podarunek z kategorii zdrowotnej. Może być to poduszka elektryczna, masażer karku lub masażer do stóp. Ponadto często wybierane są ciśnieniomierze, a nawet detektory upadków. Dla aktywnych dziadków dobrym pomysłem będą kije do nordic walking lub takie same akcesoria do roweru, np. koszyk lub rękawiczki.
box:offerCarousel
Prezenty do domu
Starsze osoby szczególnie cenią sobie ład i porządek. Z tego powodu warto rozejrzeć się za gadżetami, które będą praktyczne lub dekoracyjne. Przykładem mogą być koszyczki do łazienki lub koszyki bieliźniane do szafy, podręczne szkatułki na biżuterię bądź stylowa cukiernica. Jeśli dziadkowie lubią piec lub gotować, to akcesoria kuchenne będą strzałem w dziesiątkę. Wśród nich uroczo będą wyglądały dwa fartuszki z napisem „Babcia” i „Dziadek” lub rękawice kuchenne.
Poza tym chętnie wybierane są ręczniki i dodatki do łazienki. Mogą to być pojemniki na umywalkę lub kosmetyczki. Jeśli chcemy wybrać coś z tej samej kategorii dla dwojga, dobrze jest trzymać się tego samego stylu, np. zestaw drewnianych dodatków.
box:offerCarousel
Prezenty indywidualne
Gwiazdkowe podarunki dla dziadków nie muszą być wspólne ani w podobnej tematyce. Coraz więcej starszych osób rozwija swoje pasje, na które nie miało czasu wcześniej. Skrzynka z narzędziami dla dziadka albo zestaw do samodzielnego stworzenia olejowych świec dla babci lub sztaluga malarska to tylko niektóre pomysły, jakie warto wziąć pod uwagę.
Prezenty z dedykacją
Jeśli dziadkowie mają małe wnuki lub prawnuki, z pewnością ucieszą się z rzeczy odnoszących się do ich ważnej roli. Kubek „Superbabci” lub ręcznie malowana bombka z dedykacją umieszczona na stojaku i postawiona na stole będzie nie tylko świątecznym, ale i sentymentalnym upominkiem.
Wspaniałym i oryginalnym pomysłem jest stojące lustro, na którym dzieci i wnuki odcisną swoje dłonie przy pomocy farb do szkła. Inna opcja to drzewo, które zamiast liści ma serduszka. W każdym z nich dzieci i wnuki mogą wpisać, za co dziękują dziadkom i czego się od nich nauczyli. | Prezenty gwiazdkowe dla babci i dziadka |
Google Chromecast to niewielki gadżet, który po podłączeniu do telewizora umożliwia strumieniowanie treści pochodzących z komputera lub smartfona. Niestety, produkt nie jest oficjalnie dostępny w naszym kraju i z tego względu niektóre jego możliwości są ograniczone. Warto zatem rozejrzeć się za atrakcyjną alternatywą. Jak działa Google Chromecast?
Google Chromecast to urządzenie, które podłącza się do dowolnego telewizora za pomocą złącza HDMI. Dzięki temu zyskuje on pewne funkcje zarezerwowane wyłącznie dla SmartTV. Po krótkiej konfiguracji użytkownik może strumieniować materiały pochodzące ze smartfona, tabletu lub komputera. Możliwe jest na przykład odtwarzanie filmów z serwisu YouTube czy wyświetlanie galerii zdjęć z wakacji.
Chromecast działa niezależnie od innych urządzeń. Co to oznacza? Po wskazaniu materiału do strumieniowania możemy zamknąć aplikację na smartfonie. Chromecast będzie kontynuował swoją pracę, gdyż ma własne połączenie z Internetem. Możliwości urządzenia są zatem całkiem spore. Dzięki niemu nasz przestarzały telewizor może wrócić do łask. Jednak ze względu na brak oficjalnej dystrybucji na terenie Polski część usług jest niedostępna. W takim przypadku warto poszukać alternatywnego rozwiązania.
Apple TV
Apple TV to propozycja dla osób posiadających urządzenia z logiem nadgryzionego jabłka. Mowa o iPhone’ach, iPadach i komputerach Mac. Ten niewielki gadżet, podłączany bezpośrednio do telewizora, umożliwia strumieniowe przesyłanie treści z wyżej wymienionych sprzętów. Możliwe jest również skopiowanie ekranu smartfona lub tabletu.
Sprzęt oferuje kilka funkcji niedostępnych dla Google Chromecast. Mowa o aplikacjach, za pomocą których odtworzymy radio internetowe, wypożyczymy film na wieczór czy sprawdzimy prognozę pogody na nadchodzące dni. Obsługa odbywa się za pomocą dołączonego do zestawu pilota. To ciekawe rozwiązanie, które docenią przede wszystkim fani marki Apple.
Samsung Allshare Cast
Samsung Allshare Cast to propozycja dla posiadaczy sprzętów z serii Galaxy. Gadżet, podobnie jak Google Chromecast, umożliwia strumieniowe przesyłanie treści z urządzenia mobilnego bezpośrednio na telewizor. W tym przypadku może się to odbywać bezprzewodowo lub za pomocą kabla. Propozycja Samsunga okaże się przydatna nie tylko w domu, ale również w biurze dzięki obsłudze dokumentów tekstowych i prezentacji.
Możliwe jest nawet strumieniowanie prostych gier z Google Play. Praktycznie jedyną wadą gadżetu jest ograniczenie kompatybilności do urządzeń Samsunga.
WD TV Live
WD TV Live jest kolejną świetną alternatywą dla Google Chromecast, która oferuje kilka dodatkowych możliwości. Największą zaletą jest funkcja strumieniowania multimediów z wielu urządzeń – smartfonów, tabletów czy komputerów PC. Dzięki specjalnej aplikacji możemy zamienić naszego smartfona w pilot od telewizora. Wbudowane w WD TV Live oprogramowanie umożliwia ponadto oglądanie filmów z YouTube, przeglądanie Facebooka czy słuchanie muzyki ze Spotify. To znakomite centrum multimediów, które jest kompatybilne z większością popularnych formatów plików.
Raspberry Pi
Choć Raspberry Pi nie zostało zaprojektowane z myślą o strumieniowaniu treści na telewizor, idealnie wywiązuje się z tego zadania. Wystarczy zainstalować darmowe oprogramowanie PiCast. Dzięki temu otrzymujemy możliwość odtwarzania multimediów ze smartfona lub komputera bezpośrednio na telewizorze. Pomimo wielu zalet Raspberry Pi jest propozycją wyłącznie dla zaawansowanych użytkowników. Wszystko przez skomplikowaną konfigurację.
Kupując jedną z alternatyw dla Google Chromecast, możemy tchnąć nowe życie w nasz stary telewizor. Nawet bez funkcji SmartTV będziemy w stanie odtwarzać materiały pochodzące z Internetu lub lokalnych zasobów. To atrakcyjne rozwiązanie dla osób, które nie mają w planach kupna nowego telewizora.
Zobacz również: Google Chromecast czy Apple TV 4G – jaką przystawkę telewizyjną wybrać? | Najlepsze zamienniki Google Chromecast |
Postępujący rozwój technologiczny sprawił, że obecnie laptopy to codzienne narzędzia pracy w niczym nieustępujące komputerom stacjonarnym. Co więcej, ich mobilność i niewielki rozmiar sprawiają, że najczęściej okazują się praktyczniejszym rozwiązaniem. Silnym argumentem przemawiającym za ich kupnem jest też to, że ich ceny są porównywalne. Jak wybrać laptopa do zadań specjalnych?
Pierwszą kwestią jest wybór odpowiedniego „mózgu” naszego urządzenia, czyli procesora. Na rynku biznesowym liczy się w zasadzie dwóch graczy – Intel i AMD. Obydwie firmy oferują najnowocześniejsze procesory gwarantujące wysoką wydajność. Dla zachowania bezstronności nie podamy tu propozycji konkretnych modeli, skupimy się natomiast na tym, co w procesorach najważniejsze. Niezależnie od docelowych zastosowań (gry, projektowanie 3D, obróbka zdjęć i video) obowiązuje jedna, prosta zasada – im większe osiągi, tym lepiej. Liczy się więc prędkość procesora, wyrażona w GHz, która powinna oscylować w granicach 3 GHz. Drugi ważny parametr to wielkość cache, czyli pamięć podręczna procesora, pozwalająca na znaczne przyśpieszenie jego pracy. Najnowocześniejsze procesory oferują pamięć rzędu 8 MB.
Kolejny istotny element to pamięć sama w sobie. Ponownie – wyłączając formę wykorzystania laptopa do różnych zadań, obowiązuje zasada: im więcej, tym lepiej. W sprzętach niższej klasy standardem jest już pamięć rzędu 4 GB oparta na kościach DDR3. W przypadku laptopów do zadań specjalnych należy wybrać minimalnie 8 GB. Warto także zwrócić uwagę na możliwość rozszerzenia pamięci (niektóre modele dają możliwość osiągnięcia wielkości 32 GB) oraz na częstotliwość. Pamięć RAM o wartości 3 GB pamięci i częstotliwości 1333 GHz nie będą tak wydajne, jak kości z 1600 GHz.
Następnym ważnym podzespołem jest karta graficzna. O ile laptopy klasy ekonomicznej i średniej posiadają układy graficzne zintegrowane z procesorem, o tyle laptop do zadań specjalnych powinien mieć układ dedykowany. Rozwiązanie to daje bowiem znacznie lepsze osiągi, pozwala na wydajną i bezproblemową obsługę najnowszych gier, jak również na pracę w programach graficznych. Kluczowe parametry dla kart graficznych to: wielkość i rodzaj ich pamięci, szerokość magistrali oraz taktowanie rdzenia układu. Dla jak największego komfortu pracy wybieramy układ z możliwie największą ilością pamięci (np. 4 GB), najlepiej zbudowany w oparciu o kości DDR5 (wydajniejsze od DDR3). Wciąż obowiązuje nas zasada im więcej, tym lepiej. Magistrala 128 bitowa jest niemalże koniecznością (64 bitowa nie będzie miała wystarczającej przepustowości, by w pełni wykorzystać moc układu).
Na tym nie koniec
Matrycę, a dokładniej jej wielkość, dobiera się w zależności od preferencji użytkownika. Wielkość ekranu wpływa na komfort pracy, ale niestety ogranicza mobilność. Ważne, by była ona matowa (pozwala na pracę w gorszych warunkach oświetleniowych), a także, by miała odpowiednią rozdzielczość. Klasa ekonomiczna oferuje w standardzie matryce o rozdzielczości 1366 x 768 pikseli, klasa biznes to minimum Full HD (1920 x 1080 pikseli). Minimum, bowiem zdarzają się rozdzielczości jeszcze wyższe. Można oczywiście rozważyć zakup modelu z ekranem dotykowym.
Sama obróbka danych to nie wszystko, należy jeszcze gdzieś je gromadzić. Twarde dyski w laptopach (bo o nich teraz mowa) mogą być dyskami tradycyjnymi HDD lub SSD. Te pierwsze oferują znaczną przestrzeń, są jednak wolniejsze. Najlepszym rozwiązaniem może więc okazać się wybór modelu łączącego obie zalety, a zatem wyposażonego w dwa dyski twarde. Podzespoły do komunikacji, czyli modem (im szybszy, tym lepszy), porty HDMI i USB 3.0 to praktycznie standard, nie ma więc potrzeby, aby je opisywać.
Podsumowanie
Podczas dokonywania wyboru skorzystaj z serwisów branżowych, oferujących dokładne testy poszczególnych podzespołów. Uważaj na sprzedawców, którzy czasami nie przekazują pełnej informacji o oferowanym sprzęcie. Zapis typu: układ graficzny – 2 GB – nie dostarcza wszystkich niezbędnych informacji, dlatego zawsze poproś o dokładne dane. | Wydajny laptop do zadań specjalnych |
Wykonujesz ćwiczenia koordynacyjne związane z chwytaniem równowagi i czuciem głębokim (propriocepcja)? Nie? A warto! Im jesteśmy starsi, tym nasz układ nerwowy pracuje mniej sprawnie. Tymczasem dzięki ćwiczeniom ten proces da się zatrzymać lub spowolnić. Dlatego są one tak korzystne dla osób dojrzałych. Dodatkowo zajęcia wykorzystujące zmysł równowagi są dobre jako uzupełnienie treningu większości dyscyplin sportowych oraz sprawdzają się jako element aktywnego trybu życia.
Ćwiczenia stymulujące układ nerwowy
Warto włączyć do swojego cotygodniowego planu treningowego ćwiczenia stymulujące zmysł równowagi, propriocepcję oraz koordynację, ponieważ:
Usprawniają pracę mózgu.
Poprawiają precyzję ruchów i czucie ciała.
Przyśpieszają czas reakcji.
Pomagają przywrócić sprawność po urazach.
Niwelują niestabilność i nierównowagę w rozwoju mięśni (np. w wadach postawy).
W niektórych przypadkach ułatwiają powrót do równowagi w schorzeniach neurologicznych.
Pozwalają naprawić „zepsute” wzorce ruchowe, czyli np. pomagają w poprawie techniki biegu, kopania piłki, podnoszenia ciężkich rzeczy czy wchodzenia po schodach. Jeśli latami robisz to niepoprawnie, w końcu twój organizm się zbuntuje. Czasem lepiej nauczyć się ruchu od nowa: poprawnie.
Poprawią się osiągnięcia w twojej macierzystej dyscyplinie. W większości sportów zmysł równowagi bardzo się przydaje. Nie ma znaczenia, czy grasz w koszykówkę, biegasz, jeździsz na rowerze górskim, tańczysz czy startujesz w biegach przeszkodowych.
Dodatkowo wszystkie te ćwiczenia wzmacniają całe ciało i poprawiają ogólną kondycję.
Ćwiczenia podstawowe
Jak pracować nad równowagą i koordynacją? Oto przykłady prostych ćwiczeń:
- wspięcia na palce (na jednej lub dwóch nogach),
- przenoszenie nogi do przodu, tyłu lub boku w staniu jednonóż,
- „jaskółka”,
- skręty tułowia z dotykaniem przeciwnej stopy (na obu lub jednej nodze),
- dynamiczne biegi z szybkim startem i zatrzymaniem w miejscu,
- przysiady przy ścianie z piłką za plecami,
- wciskanie piłki w ścianę, zataczanie nią kółek,
- przysiady na jednej nodze,
- podpory ze skrętem tułowia (ustawiasz się w pozycji podporu, odrywasz jedną rękę, skręcasz ciało w jej kierunku wyciągając rękę do góry),
- podskoki jednonóż.
Uwaga: w takich ruchach bardzo ważne jest stopniowanie trudności. Nie rób ćwiczeń dynamicznych, dopóki nie opanujesz poprawnej techniki. Nie dokładaj ciężarków, dopóki nie opanujesz ruchu bez nich, np. nie porywaj się na robienie „jaskółki” napiłce bosu z obciążnikiem na nodze, dopóki nie jesteś w stanie wykonać ćwiczenia na podłodze. Zbyt wczesne utrudnianie sobie zadań skutkuje najczęściej nierównomiernym rozwojem, kontuzjami i powstawaniem przykurczy. Jak może wglądać przykładowe stopniowanie trudności? Na przykład w przypadku przysiadu na jednej nodze zaczynasz od ćwiczenia z pomocą trx (pomagasz sobie, trzymając rączki), potem robisz to na podłodze. Po opanowaniu ruchu i wzmocnieniu ciała zaczynasz wykonywać przysiad na piłce bosu.
Przydatny sprzęt: berety, piłki bosu i szwajcarskie, gumy, drabinki, pachołki, trx, piłki rehabilitacyjne, skakanka, obciążniki na nogi, hantle, piłki lekarskie.
Równoważnia i slackline
Chodzenie po równoważni lub ławeczce gimnastycznej jest samo w sobie bardzo dobrym ćwiczeniem błędnika, nawet jeśli nie dodajesz do niego żadnych „udziwnień”. Kiedy opanujesz spacery po stabilnej równoważni, spróbuj chodzenia po linie. Slackline jest coraz popularniejszy i w dużych parkach można często zobaczyć taśmy do treningów rozpięte na małej wysokości między drzewami. W niektórych klubach fitness znajdziesz też specjalną wersję tego przyrządu. Na takiej linie można nie tylko spacerować, ale i wykonywać ewolucje.
Trampolina
Zwróć też uwagę na trening na trampolinie. To ćwiczenia, które jednocześnie poprawiają zmysł równowagi, koordynację i podkręcają metabolizm na spalanie tłuszczu. Wiele klubów inwestuje w urządzenia i wprowadza do oferty odpowiednie zajęcia, można też kupić domową wersję tego sprzętu. W tym drugim przypadku dużą wagę przykładaj do bezpieczeństwa, stawiając na urządzenie wysokiej jakości, postawione w bezpiecznym miejscu i na stabilnym podłożu.
Tai-chi
Jeżeli chcesz zmusić do pracy mózg, rozwinąć koordynację i zadbać o rozwój ciała, warto dodać do swojej aktywności ćwiczenia tai-chi. W czasie wykonywania sekwencji płynnych ruchów nazywanych „formą” ćwiczący płynnie przenoszą ciężar z nogi na nogę i wykonują setki naprzemiennych ruchów poprawiających współpracę między półkulami mózgu. Ponadto przechodzenie z niskich pozycji do wysokich, pochylanie i prostowanie tułowia i przyjmowanie pozycji na jednej nodze doskonale wpływa na błędnik i pozwala podtrzymywać jego sprawność do bardzo zaawansowanego wieku. | Ćwiczenia równoważne dla osób w dojrzałych |
Zakup nowoczesnej kuchni indukcyjnej wiąże się z koniecznością nabycia dostosowanych do niej garnków. Podczas gdy większość z nich jest wielofunkcyjna, tzn. może być wykorzystywana także na kuchence elektrycznej czy gazowej, użycie tradycyjnych naczyń na płycie nie jest możliwe. Podpowiadamy, jak wybrać najlepsze garnki do gotowania indukcyjnego. Jak działają garnki indukcyjne?
W odróżnieniu od zwykłych naczyń garnki indukcyjne są zaopatrzone w idealnie płaskie dno wykonane z fotomagnetyku, czyli metalu ulegającego namagnesowaniu. Dzięki temu ich powierzchnia może zostać wykryta przez pole grzewcze płyty indukcyjnej, które – w większości przypadków – wielkością dostosowuje się do obszaru wyznaczonego przez garnek czy patelnię.
Aby upewnić się, czy dane naczynie może być wykorzystane do gotowania w ten sposób, wystarczy przyłożyć do niego magnes – jeżeli zostanie przyciągnięty, bez obaw możemy zabierać się za przygotowywanie posiłku. Garnki innego typu nie zostaną wykryte przez sensor magnetyczny płyty, a pole magnetyczne nie zostanie uruchomione.
Na co zwrócić uwagę podczas zakupu?
Najważniejszym elementem, na jaki powinniśmy zwrócić uwagę, wybierając garnki indukcyjne, jest jakość dna. Jak zostało wspomniane, na jego powierzchni nie powinno być żadnych żłobień – logotypów marek czy innych tłoczonych napisów i oznakowań – najlepiej, by było ono całkowicie płaskie. Od tego jest uzależniona efektywność równomiernego nagrzewania i ilość użytkowanej energii. Godnym rozważenia rozwiązaniem są tzw. pyzy, czyli naczynia, których dno jest nieco mniejsze niż sam garnek.
Warto zwrócić uwagę na średnicę naczyń, zwłaszcza jeżeli posiadamy płytę, której pole grzewcze nie obejmuje całej powierzchni, a jedynie wyznaczone miejsca. Mile widzianymi cechami dobrych garnków – zarówno indukcyjnych, jak i tradycyjnych – są nieprzewodzące ciepła uchwyty, co dotyczy także pokrywek, które dodatkowo powinny zawierać otwór odprowadzający parę.
box:offerCarousel
Jakich garnków unikać?
Zrezygnujmy z zakupu garnków o średnicy mniejszej niż zalecana przez producenta kuchenki – nie zostaną one wykryte, przez co niemożliwe będzie wytwarzanie potrzebnego do gotowania ciepła. Z tego samego powodu nie sprawdzą się naczynia ceramiczne, szklane czy miedziane, które w kontakcie z płytą nie wytworzą pola elektromagnetycznego. Jednak jeśli na ich dnie znajdziemy specjalne oznaczenie informujące o możliwości wykorzystania w taki sposób, to oznacza, że jedynie ta część naczynia wykonana jest z odpowiedniego materiału. Symbol indukcji przypomina szlaczek złożony z kilku podłużnych pętli.
Ceny garnków indukcyjnych
Koszt garnków uzależniony jest od jakości i ilości elementów w zestawie. Za komplety wielofunkcyjnych naczyń uznanych na rynku firm, np. Tefal, zapłacimy nawet kilkaset złotych, przy czym możemy spodziewać się produktów wykonanych z najlepszych, trwałych i bezpiecznych materiałów zapewniających optymalną dystrybucję ciepła. Dla przykładu dziesięcioczęściowy komplet linii Tefal Uno to koszt rzędu 300–400 złotych. Osoby o nieco mniejszych potrzebach mogą nabyć pojedyncze elementy.
Godna zaufania jest inna znana marka – BergHOFF, oferująca naczynia cieszące się najwyższą renomą, które dostaniemy zarówno pojedynczo, jak i w zestawie. O wiele tańszym rozwiązaniem są garnki marki Ikea – pojedyncze nabędziemy nawet za 30 złotych. Jak łatwo się domyślić, ich jakość nie jest jednak porównywalna z tą, jaką oferują ceniący się producenci.
Kuchnie i garnki indukcyjne znajdują coraz więcej zwolenników, których zachęca ekonomia gotowania w ten sposób, a także oszczędność czasu i energii włożonej w przygotowywanie posiłku. Kusi również nowoczesny, designerski wygląd urządzeń, których stosowanie jest o wiele bardziej bezpieczne niż w przypadku kuchni tradycyjnej, co nabiera szczególnego znaczenia, kiedy w domu są dzieci. | Jak wybrać garnki do płyty indukcyjnej? |
Samodzielne wędzenie mięsa czy ryb może przynieść wiele przyjemności. Domowe wędzarnie dostępne są w przystępnych cenach, a ich obsługa nie jest skomplikowana. Znaleźć można modele z drewna i z metalu, a postawić je możemy w ogrodzie czy na tarasie. Te mniejsze zmieszczą się także na większym balkonie. Często są składane, dzięki czemu ich przechowanie jest proste. W komplecie oferowane są niezbędne akcesoria dla początkujących „zadymiaczy”. Zanim kupimy domową wędzarnię, warto sprawdzić, kto ją wyprodukował. Często można dostać wędzarnie tworzone przez doświadczonych „zadymiaczy”, którzy nie tylko sprzedają takie urządzenia, ale też służą poradami, jak dobrze wędzić, i chętnie dzielą się swoją wiedzą.
Wędzarnie drewniane
W ofercie można znaleźć proste w obsłudze domowe wędzarnie dla początkujących. Mogą być wykonane z drewna. Nie są duże, dlatego z powodzeniem można je ustawić w ogrodzie czy na tarasie, a po skończeniu wędzenia złożyć i schować w bezpiecznym i suchym miejscu. Komora wędzarni zazwyczaj wykonana jest z drewna sosnowego lub świerkowego. Drewno jest zaimpregnowane, dzięki czemu służyć nam będzie przez wiele lat. Konstrukcja wzmocniona jest spawanym stelażem. Wymiary takich wędzarni wynoszą ok. 50 x 50 x 60 cm (ta ostatnia liczba – wysokość – waha się od 60 do 80 cm w zależności od modelu).
Komora wędzarni osadzona jest na czterech nogach i połączona z komorą ogniową, wykonaną z blachy o grubości 2 mm. Tam też znajduje się palenisko. Ma ono wymiary ok. 25 x 25 x 30 cm i wyposażone jest w ruszt. Może też służyć do podgrzewania potraw podczas np. przyjęcia w ogrodzie. Komory połączone są dwoma rurami, dzięki czemu można wędzić zarówno ciepłym, jak i zimnym dymem. Całość nakryta jest klapą z przetłoczeniami, by zapewnić jeszcze lepszą wentylację. W środku komory zamontowany jest deflektor dymowy do rozpraszania dymu, zapewniający równomierne rozprowadzenie go w komorze. Na zewnątrz komory znajduje się termometr, który wskazuje temperaturę wewnątrz urządzenia.
Temperaturę wędzenia i ilość dymu reguluje się poprzez domykanie lub otwieranie drzwiczek paleniska. Często drzwiczki te wyposażone są w tzw. zapadkę, która pomaga we właściwym ich ustawieniu, aby łatwo regulować dopływ powietrza. Komora pomalowana jest impregnatem, natomiast pokrywa pokryta została specjalną farbą proszkową, odporną na uszkodzenia mechaniczne i warunki atmosferyczne. Do takiego drewnianego modelu wędzarni możemy jednorazowo włożyć ok. 10 kg kiełbasy lub 20 kg innego mięsa. Urządzenia te nadają się także do wędzenia ryb.
W drewnianych wędzarniach w komplecie znajdziemy: komorę wędzarniczą i ogniową, dwie rury, klapę, termometr, cztery nóżki oraz pręty do zawieszania haczyków i haczyki. Niektórzy producenci dodają kolejne haczyki, przepisy np. na solankę mięsną i rybną oraz kiełbasę, a także opisy krótkich lekcji wędzenia, kije do zawieszania wędlin, sznurki wędliniarskie, siatkę do wyrobu szynek, nadziewarkę do kiełbas i lejki do tego, a nawet jelita naturalne do produkcji kiełbas. Sprzedający często oferują także telefoniczne wsparcie w zakresie wędzenia. Warto więc dokładnie przejrzeć oferty, szczególnie jeśli dopiero rozpoczynamy naszą przygodę z wędzeniem.
Drewniane domowe wędzarnie bardzo często są skonstruowane tak, aby łatwo je było składać i przenosić. Części ruchome urządzenia można przechowywać w komorze. Co jednak najważniejsze, drewniane wędzarnie są ekologiczne i dają niesamowity smak i zapach mięsa. Ich ceny zaczynają się od 300 zł.
box:offerCarousel
Wędzarnie z grillem
Kolejna dostępna na rynku opcja to wędzarnie metalowe połączone z grillem, czyli urządzenia 2 w 1. Wyglądają jak duży grill, do którego dodatkowo z boku przylega mniejsza część. Są duże i długie. Urządzenia takie są solidnej konstrukcji, wykonane ze stali, stabilne i mają zazwyczaj kółka, dzięki czemu łatwo je przenosić. Mają zamontowany termometr, który pozwala na kontrolowanie temperatury paleniska. Wyposażone są w mały komin i otwory wentylacyjne, zapewniające właściwą cyrkulację powietrza. Wymiary takiego urządzenia to ok. 120 x 100 x 60 cm. Ważą ok. 15, do nawet 25 kg. Sprawdzą się nie tylko w ogrodzie, ale też na tarasie czy dużym balkonie. Oprócz wędzenia, można w nich także grillować mięso czy warzywa. Powierzchnia grillowania to ok. 60 x 25 cm, natomiast drugie, mniejsze palenisko ma ok. 30 x 30 cm. Dodatkowo wyposażone są w dużą półkę, na której można położyć kolejne porcje mięsa do wędzenia czy talerze. Ceny wędzarni z grillem zaczynają się od 100 zł.
Duże, stalowe wędzarnie
Dostępne są też wersje bardzodużych wędzarni, które wyglądem przypominają szafkę lub sejf. Takie wędzarnie występują również z opcją grillowania. Zbudowane są z dwóch części, z których każda ma oddzielne drzwiczki. Górna, wyposażona w ruszt wykonany z drutu niklowego, służy do wędzenia i grillowania. W komplecie znajdziemy także uchwyty do bezpiecznego wyciągania rusztu. Dolna część z kolei służy do kontrolowania paleniska. Wędzarnie takie mają wmontowane wywietrzniki, które regulują siłę cugu, czyli przepływu powietrza. W przedniej części jest też termometr do podglądu temperatury, jaka panuje w wędzarni. Na bocznych ścianach wędzarni znajdują się uchwyty umożliwiające jej przenoszenie, a w spodniej części zamontowano wanienkę na skropliny.
Wymiary takich wędzarni to ok. 100 x 50 x 40 cm. Ważą ok. 11-14 kg. Ich ceny zaczynają się od ok. 290 zł. Po zamówieniu wybranego modelu pozostaje nam tylko kupić ulubione mięso i zaopatrzyć się w odpowiednie drewno. A potem już tylko oddać się przyjemności wędzenia i konsumpcji pysznych wyrobów własnej produkcji. | Przegląd domowych wędzarni do 500 zł |
iPady od Apple to jedne z najpopularniejszych urządzeń w kategorii tabletów. Nic dziwnego, że podobnie jak w przypadku iPhone’ów, tak i do iPadów powstało wiele różnorodnych etui od firm trzecich. Przedstawiamy pięć modeli wartych uwagi. Etui do tabletu to bardzo przydatne akcesorium. Taki dodatek może nie tylko uchronić sprzęt przed zarysowaniem obudowy, ale także być ochroną ekranu, gdy urządzenie wypadnie użytkownikowi z rąk. Dwa typy etui produkuje samo Apple, a niektórzy producenci zaprezentowali obudowy zintegrowane z klawiaturą.
Apple Smart Cover
Podstawowym typem ochronki na tablety marki Apple jest Smart Cover. To akcesorium, które łączy się z tabletem na jego lewej krawędzi za pośrednictwem magnetycznego zaczepu i które przykrywa jego ekran. Gadżet składa się z trzech podłużnych części połączonych elastycznym fragmentem, dzięki czemu można go zaginać i formować z niego podstawkę.Smart Cover od Apple ma funkcję wybudzania tabletu. Odchylenie skrywającego ekran elementu powoduje odblokowanie urządzenia. Etui podczas korzystania z iPada można odchylić do tyłu. Smart Cover dostępny jest w wielu różnych kolorach. Kupując to akcesorium, trzeba pamiętać, że Apple przygotowało dodatki dedykowane konkretnym modelom tabletu.
Apple Smart Case
Apple Smart Case to dodatek bardzo podobny do Smart Cover, ale pokrywa ekranu nie zaczepia się za pomocą magnesu na krawędzi iPada. Elementy skrywające ekran składane w podstawkę zintegrowane są z wykończoną skórą ochronką na plecki iPada.Etui Apple Smart Case jest nieco droższe od Smart Cover i spełnia podobną funkcję. Dodatek jest świetnie spasowany i bardzo dobrze chroni tablet z obu stron. Również to etui będzie świetnym wyborem dla posiadaczy tabletu Apple.
Sea To Summit TPU
Użytkownicy potrzebujący etui zapewniającego wyższy stopień ochrony niż Smart Cover i Smart Case mogą zwrócić uwagę na obudowę Sea to Summit TPU. Chroni ona iPada przed zamoczeniem i zabrudzeniem w postaci kurzu oraz piasku, dzięki czemu można korzystać z tabletu w trudnych warunkach.Korzystanie z Sea To Summit TPU nie wyklucza wykorzystania aparatu fotograficznego w tablecie, a w akcesorium znalazło się odpowiednie wycięcie. Etui spełnia normę IPX7, dostępne jest w kolorze czarnym i niebieskim oraz waży zaledwie 66 g. Na uwagę zasługuje proste w użyciu rolowane zapięcie.
Logitech UltraThin
Jedną z liczących się firm na rynku akcesoriów do tabletów Apple jest Logitech. W ofercie producenta znalazło się wiele dodatków łączących w sobie funkcję etui i klawiatury. Jednym z najciekawszych z nich jest Logitech UltraThin. To nienagannie wykonane akcesorium chroni ekran iPada i pozwala na nim sprawniej pisać.Logitech UltraThin to stacja dokująca z klawiaturą. Po włożeniu tabletu do odpowiedniego slotu urządzenie przypomina małego laptopa. Po otwarciu urządzenia można postawić tablet na biurku i pisać na nim jak na notebooku, bo podłączenie klawiatury zewnętrznej powoduje zniknięcie klawiatury ekranowej.
Klawiatury Belkin
Podobne akcesorium do Logitecha UltraThin ma w swojej ofercie Belkin. Firma sprzedaje najróżniejsze klawiatury przygotowane z myślą o iPadach kolejnych generacji.Oferta etui z klawiaturą Belkin do iPada jest bogata. Obudowy zintegrowane z klawiaturą różnią się między sobą wyglądem i sposobem mocowania w nich tabletu. Producent ten ma w swojej ofercie produkty o bardzo dobrej jakości wykonania.Jeśli poszukujemy etui na iPada, wymienione modele z pewnością świetnie się sprawdzą. To, które akcesorium wybierzemy, będzie zależeć od naszych oczekiwań i potrzeb. | Etui do iPada – pięć polecanych modeli |
Perukowiec podolski to krzew, którego nie można pomylić z żadną inną rośliną. Swą polską nazwę zawdzięcza słowu „peruka”, natomiast w innych krajach nazywany jest dymnym krzewem. Mnie natomiast perukowiec i jego puszyste owocostany kojarzą się tylko z wielką, kolorową watą cukrową. Opowiem wam dlaczego. Perukowce – skąd przybyły?
Perukowce pochodzą z południowo-wschodniej Europy i południowo-zachodniej Azji. Co ciekawe, ich liście kształtem i układem przypominają rośliny rosnące w klimacie tropikalnym.
Cechy charakterystyczne perukowców
Perukowiec podolski jest wysokim krzewem, dorastającym do 4-5 metrów wysokości. Ma on gęsty i kulisty pokrój, lecz rośnie ze średnią szybkością – wysokość 4 metrów osiąga w ciągu 10 lat. Ale to nic – i tak warto go mieć. Można go również prowadzić w formie małego drzewka. Drewno wewnątrz jest żółte, a czerwonobrązowe pędy pokryte są specyficznymi korkowymi brodawkami.
Liście są cienkie, całobrzegie o jajowatym kształcie, zielone i pokryte niebieskawym nalotem. Jesienią pięknie przebarwiają się na kolory od pomarańczowego po szkarłatnoczerwony.
Kwiaty perukowca podolskiego są zebrane w luźne wiechy, najczęściej białe i bardzo niepozorne. Każda z wiech może osiągać nawet 20 centymetrów długości. Kwiatostany na tym krzewie pokazują się w maju, a w lipcu zaczynają przekwitać. I wtedy właśnie zaczyna się przygoda z owocostanami – puszystymi i widocznymi z daleka. Dzieje się tak dlatego, że przekwitnięte szypułki kwiatów pokrywają się szaroróżowymi lub purpurowymi piórkowatymi włoskami – stąd właśnie to ażurowe piękno perukowców. Mogą one zdobić rośliny aż do późnej jesieni.
Perukowiec podolski – najpopularniejsze odmiany
Zaczniemy od perukowca podolskiego „Royal Purple”. Jest to wspaniała odmiana – chyba najczęściej sadzona w Polsce. Charakteryzuje się ciemnopurpurowymi liśćmi, jesienią przebarwiającymi się na szkarłatny kolor. Dorasta do 3 metrów wysokości, a jego kwiatostany również są fioletowawe.
Kolejną odmianą wartą uwagi jest perukowiec podolski „Golden Spirit” o cudnych, cytrynowych liściach. Odmiana ta dorasta do 3 metrów wysokości i, jak można się domyślić, potrzebuje słonecznego stanowiska do dobrego wybarwienia się liści. Ażurowe owocostany mają kolor delikatnego różu.
Polecam również dwie odmiany: „Velvet Cloak” i „Grace”. Obydwie charakteryzują się dwubarwnymi liśćmi. Pierwsza ma je w odcieniach czerwieni i fioletu, kwiatostany zaś są czerwone, natomiast u tej drugiej liście są czerwono-zielone, a wiechy w kolorze jasnej czerwieni.
Wartościowymi odmianami są także „Smokey Joe” oraz „Young Lady”. Mają one zielony kolor liści, urzekają natomiast różowymi, puchatymi kwiatostanami.
Jak uprawiamy perukowce?
box:offerCarousel
Na szczęście perukowce nie są kapryśne, dobrze znoszą gorsze warunki glebowe – nawet glebę piaszczystą, choć najlepiej im w podłożu gliniasto-piaszczystym zasobnym w wapń. Dobrze radzą sobie z suszą, jak i z zasoleniem gleby – co za tym idzie, mogą być sadzone w miastach. Stanowisko dla perukowców musi być słoneczne i ciepłe, najlepiej umiejscowić je przy południowej ścianie domu czy też altany. Ponadto rośliny te są odporne na mróz i choroby grzybowe.
Pielęgnacja perukowców – na czym polega?
Przede wszystkim po przekwitnięciu roślin musimy podjąć decyzję, czy zostawiamy kwiatostany do jesieni, czy też usuwamy je zaraz po przekwitnięciu. Jeżeli zdecydujemy się na pozostawienie ich na krzewie, musimy mieć świadomość tego, iż wydanie nasion to dla roślin spory wydatek energetyczny i może je osłabić, przez co krzewy będą się rozwijać nieco słabiej. Jeżeli postanowimy ściąć kwiatostany, rośliny będą stymulowane do szybszego rozrostu.
Jak każdą roślinę kwitnącą, perukowca musimy zasilić nawozem minimum dwa razy w sezonie; najlepiej sprawdzą się nawozy długo działające. Raz na dwa czy trzy lata warto przeprowadzić cięcie pielęgnacyjne roślin w celu ich odmłodzenia. Usuwamy gałązki słabe, suche i zdeformowane.
Podsumowanie
Jak sami widzicie, uprawa perukowca nie jest ani skomplikowana, ani uciążliwa. Wystarczy trochę chęci i słoneczny skrawek w ogrodzie, abyście i wy mogli podziwiać tę roślinę i jej kwiaty wyglądające jak wata cukrowa. | Perukowiec |
Domowe i kosmetyczne sposoby na walkę z obrzękami pod oczami. Sprawdź, jakie rozwiązanie będzie najlepsze dla ciebie! Pojawiają się z wiekiem, a walka z nimi jest niestety bardzo trudna. Cienie pod oczami, podobnie jak zmarszczki czy siwe włosy, to oznaka nie tylko starzenia się, ale także efekt nienormowanego życia, różnego rodzaju stresów oraz siedzącego trybu pracy przed komputerem. Ten problem często może być związany z bezsennością, zmęczeniem lub też wewnętrznymi chorobami.
Jak skutecznie pozbyć się cieni pod oczami? W naszym poradniku przedstawiamy najpopularniejsze domowe i kosmetyczne rozwiązania, dzięki którym raz na zawsze pożegnamy się z cieniami pod oczami. Oto kilka użytecznych rad, które warto wziąć pod uwagę.
Jakie są przyczyny worków pod oczami?
Cienie pod oczami mogą być dość mało widoczne lub pojawiać się w ciężkich dla nas okresach. Najczęściej są naturalną reakcją organizmu na proces starzenia się. Mogą być także odpowiedzią gospodarki hormonalnej naszego organizmu na wszelkiego rodzaju choroby lub niedobór snu. Oto najpowszechniejsze przyczyny worków pod oczami:
Alergia – skóra pod oczami staje się ciemniejsza. Może mieć szary, a nawet fioletowy kolor.
Nietolerancja glutenu – worki pod oczami są ciemne i lekko spuchnięte.
Problemy ze śluzówką nosa – nawet zatkany nos lub grypa mogą powodować cienie pod oczami.
Schorzenia skórne – a w szczególności problemy z pigmentacją skóry mogą prowadzić do szarych kręgów w okolicach oczu.
Domowe sposoby na cienie pod oczami
Aby skutecznie uniknąć problemów z kręgami pod oczami, warto spróbować domowych profilaktycznych sposobów. Jeden z najpopularniejszych sposobów to okłady z plasterków świeżego ogórka. Taką terapię trzeba powtarzać co najmniej trzy razy w tygodniu. Najlepiej, gdy ogórek przed naszym zabiegiem będzie odpowiednio schłodzony. Podobnie będzie działać m.in. ziemniaczana papka. Zmiksowany surowy ziemniak nałożony na oczy na czas ok. 30 minut działa przeciwzapalnie i może skutecznie zlikwidować obrzęki pod oczami. Możemy także postawić na okłady z letniej czarnej herbaty.
Kosmetyki na kręgi pod oczami
Aby wzmocnić terapię domową, należy wziąć pod uwagę także preparaty kosmetyczne, które nawilżą interesujący nas obszar oraz dodadzą cerze odpowiednich witamin i minerałów. Na rynku znajdziemy różnego rodzaju żele, kremy czy olejki przeznaczone specjalnie do walki z kręgami pod oczami. Najlepiej, gdy kosmetyki mają naturalny skład, a elementy odżywcze zawierają m.in. zieloną herbatę, algi czy świetlik.
Aby zamaskować obrzęki pod oczami, podczas kuracji możemy stosować specjalne podkłady do twarzy lub korektory. Najlepiej tutaj sprawdzą się podkłady o nieco jaśniejszej barwie. Dodatkowo pod kosmetyk można nałożyć serum. Dzięki takim zabiegom już po tygodniu zobaczymy pierwsze efekty. Warto tutaj zaznaczyć, że dobrze by było stosować takie kosmetyki profilaktycznie, czyli nawet wtedy, gdy nie cierpimy z powodów zmian skórnych pod oczami.
Istnieje wiele sposobów na walkę z obrzękami pod oczami. Najlepiej połączyć domowe metody oraz kosmetyczne wsparcie (krem, fluid czy serum). Z takich zabiegów możemy korzystać również profilaktycznie. | Cienie pod oczami – jak się ich pozbyć? |
Czasy długich anten samochodowych, wystających niczym maszt na okręcie, już minęły. Teraz coraz popularniejsze stają się małe, dyskretne anteny wewnętrzne. Jakie można kupić? Kiedyś samochody miały zazwyczaj antenę. Dzięki niej dało się słuchać radia – początkowo tylko na tzw. długich falach. Taka antena, zwykle długa i wystająca, była anteną zewnętrzną. Później w niektórych modelach samochodów zaczęły pojawiać się elektrycznie anteny wysuwane, które robiły wielkie wrażenie na obserwujących… dopóki się nie popsuły.
Z czasem im więcej funkcji przybywało urządzeniom w aucie, tym więcej potrzeba było anten.
Auto czy jeż?
Oprócz radia w samochodach zaczynało pojawiać się coraz więcej innych udogodnień. Telefon, zestaw głośnomówiący, a nawet telewizja – to wszystko wymagało anten odbiorczych lub nadawczo-odbiorczych. Samochód „ozdobiony” rzędem wystających anten wyglądałby zatem jak jeż, dlatego producenci zaczęli myśleć, jak inaczej podejść do tematu. W efekcie powstały anteny wewnętrzne mające formę niedużego, niemal niewidocznego urządzenia, zwykle mocowanego na szybie auta. Popularne są także anteny wmontowane w szybę – wtedy już zupełnie ich nie widać. Zazwyczaj obsługują one radioodtwarzacz.
Dzięki temu, że antena wewnętrzna wyposażona jest w długi, nawet dwumetrowy kabel, można wybrać miejsce, w którym ją przyczepimy (najlepiej z użyciem taśmy dwustronnej). Najlepiej w taki sposób, by nie zasłaniała widoczności i nie szpeciła auta. Choć warto zauważyć, że niektóre modele wyglądają na tyle ciekawie, że mogą służyć za ozdobę kabiny samochodowej. Przeciętna długość anteny wewnętrznej to 30–35 cm.
Specjaliści doradzają, by kupować oddzielną antenę do radioodtwarzacza i oddzielną do telefonu, choć na rynku można znaleźć również anteny dualne, czyli takie, które łączą dwie funkcje.
Jaki jest wybór na rynku?
Cenionym i popularnym producentem tego typu wyrobów jest firma Abasco. Ma szeroką ofertę zarówno anten wewnętrznych, jak i wzmacniaczy sygnału. Sprzedaje także modele z wbudowanym wzmacniaczem. Parametry takiej anteny to: 15 dB wzmocnienia FM, napięcie zasilania: 9–14 V DC, pobór prądu: 10 mA. Gdy urządzenie pracuje, sygnalizuje to dioda LED. Kabel ma 1,8 m długości. Cena: od 26 zł.
box:offerCarousel
Konkurentem wspomnianego producenta jest firma Sunker. Trzy najpopularniejsze modele to W1, W2 i W3. Pierwszy to antena, którą montuje się na przedniej szybie samochodu. Ma 34 cm długości, kabel zaś równo 2 m. Model W2 ma takie same parametry, ale różni się… kolorem. Jest zielony, dzięki czemu lepiej pasuje do przyciemnionych szyb. Model W3 również trochę różni się wyglądem, choć jego parametry, takie jak długość anteny i długość przewodu, pozostają bez zmian. Najtańsza z anten firmy Sunker, model W1, kosztuje u jednego ze sprzedawców zaledwie 12,20 zł. Pozostałe modele są niewiele droższe.
box:offerCarousel
Znanym producentem akcesoriów car audio – w tym przewodów, wzmacniaczy i anten – jest firma Blow. Model anteny o nazwie FMW 200 działa na częstotliwościach FM i AM. Ma wtyk typu PL, a producent chwali się, że montaż tego urządzenia jest bardzo łatwy. Jeśli chodzi o bardziej specjalistyczne, techniczne parametry, to: napięcie zasilania: 10–14 V, wzmocnienie: > 25 dBi, impedancja: 75 Ω. Długość anteny i przewodu nie odbiega od konkurencyjnych produktów: 34 cm długości i równo 2 m przewodu.
box:offerCarousel
Należy także zwrócić uwagę na antenę A55219, która jest wyposażona w elektroniczny szerokopasmowy wzmacniacz sygnału umożliwiający poprawny odbiór wielu stacji radiowych.
Nie tylko lepiej wygląda
Jak widać, wybór takich anten jest dość szeroki, a w dodatku są one korzystnie wycenione. Antena wewnętrzna nie tylko nie szpeci auta, ale i jest o wiele mniej narażona na uszkodzenia czy kradzież, niż antena na zewnątrz auta.
Jest tylko jeden typ anten, które nadal montowane są zewnątrz i są dość długie. Ze względu na swoją konstrukcję anteny do CB radia ciągle mają tradycyjną formę. Ale dzięki temu można z odległości zauważyć kogoś z „radyjkiem” i na przykład zapytać go o drogę lub zwrócić mu na coś uwagę. Za to anteny radiowe zdecydowanie lepiej jest ukryć. | Przegląd wewnętrznych anten samochodowych |
Badania pokazują, że polski senior spędza przed telewizorem średnio 6,5 godziny dziennie. Dlatego też wybór odpowiedniego odbiornika wydaje się sprawą kluczową. Na co zwrócić uwagę, kupując telewizor dla babci lub dziadka? Wydawałoby się, że osoby starsze nie mają dużych wymagań, jeśli chodzi o zakup odpowiedniego telewizora. Jednak w rzeczywistości warto zadbać o poszczególne parametry, aby oglądanie ulubionych programów, seriali i filmów było dla starszej osoby komfortowe. Tylko które parametry będą kluczowe?
Ekran
Rozmiar telewizora w dużej mierze jest determinowany przez wielkość pokoju. Mniejsze pomieszczenie to zdecydowanie mniejszy ekran. Powód jest prosty – zbyt duży z niewielkiej odległości wymagałby ciągłego wodzenia po wyświetlaczu, co szybko męczyłoby oczy i prowadziło nawet do bólów głowy. W przypadku osób starszych niepożądany efekt mógłby nastąpić jeszcze wcześniej. Dlatego też rozsądnym wyborem wydają się modele o przekątnej około 40-42 cali. Ale jeśli osoba starsza mieszka w niewielkim pokoju, to nawet 32-calowe telewizory będą dobrym wyborem. Ważne jest, aby nie przesadzić z rozmiarem.
Bardzo ważna jest także jakość wyświetlanego obrazu. Osoby starsze mają zazwyczaj nieco gorszy wzrok, więc męczenie ich słabym obrazem nie jest zbyt rozsądne. Powinniśmy zadbać o jak najwyższą rozdzielczość. Oczywiście nie ma co przesadzać i kupować telewizor 4K Ultra HD, ale już Full HD będzie sensowną opcją. Modele HD Ready odeszły już do lamusa i nie ma sensu tego zmieniać. Ich czas już dawno przeminął.
Ale na tym nie koniec. Powinniśmy zadbać o jeszcze jeden detal – podświetlenie ekranu. Jeśli seniorzy rzeczywiście spędzają średnio 6,5 godziny przed ekranem telewizora, to można założyć, że zazwyczaj jest to środek dnia. To właśnie wtedy do pokoju wpada najwięcej światła, które skutecznie może utrudnić oglądanie ulubionych programów. Dobre i mocne podświetlenie może całkowicie zniwelować ten problem. Warto też zadbać o dobry kontrast. Należy jednak pamiętać, że liczy się kontrast statyczny, a nie dynamiczny.
Dźwięk
Bardzo ważny jest także dźwięk, który wydobywa się z głośników w telewizorze. Nie ma co ukrywać – seniorzy w większości przypadków mają nieco gorszy słuch niż osoby młodsze. Z tego powodu często mają głośniej ustawiony telewizor lub radio. Kupno modelu, który fabrycznie będzie bardzo cichy lub jakość dźwięku będzie słaba, nie ma najmniejszego sensu. Niestety, producenci zazwyczaj nie chwalą się jakością głośników. Co najwyżej podają jedynie ich moc w watach, co nie jest wystarczające. Właśnie dlatego lepiej po prostu poczytać recenzje konkretnych modeli, które nas interesują. Eksperci mocno zwracają uwagę na jakość dźwięku.
Smart TV?
Telewizor dla seniora powinien być możliwie prosty. Starsze osoby nie są tak obyte z nowymi technologiami jak młodsi. Nawet osoby w wieku około 50 lat, które przecież nie są seniorami, mają problemy z mnogością funkcji w wielu urządzeniach. Co dopiero mówić o 70- lub 80-latkach. Dlatego też kupowanie telewizora z zaawansowanym systemem, jak chociażby Android TV lub WebOS, jest przerostem formy nad treścią. Dostępne funkcje i tak nie będą wykorzystywane i tylko utrudnią korzystanie z urządzenia. Dlatego lepiej wybrać telewizor bez Smart TV.
Jakie modele spełniają powyższe wymagania? Bardzo ciekawie prezentuje się np. 40-calowyPhilips 40PFH4100. Oferuje obraz w rozdzielczości Full HD, nie ma Smart TV, a każdy z głośników stereo ma moc aż 8 W. Innym ciekawym modelem jest Samsung UE40J5000. On także ma 40-calowy wyświetlacz o rozdzielczości Full HD oraz głośniki stereo o mocy 10 W każdy. | Niewielki telewizor dla seniora – jak wybrać? |
Seria „Assassin’s Creed” powraca w wielkim stylu. Dzięki najnowszej części „Origins” zwiedzimy Egipt i – co najważniejsze – będziemy się przy tym świetnie bawić. Ubisoft postanowił w najnowszej części serii „Assassin’s Creed” osadzić akcję w starożytnym Egipcie. Na szczęście bezkresne piaski pustyni, piramidy, grobowce i tętniące życiem miasta okazały się znakomitym miejscem do zabawy – zwłaszcza że „Assassin’s Creed: Origins” wprowadza do serii sporo nowości.
Podróż do początków Bractwa
Dziesięć lat – tyle czasu minęło od momentu wydania pierwszej części „Assassin’s Creed”, która zdobyła uznanie graczy na całym świecie. Dzięki najnowszej części mamy okazję się dowiedzieć, jak to wszystko się zaczęło. Penetrując piramidy oraz odkrywając tajemnice dawnych bogów i faraonów, dowiemy się, jak doszło do powstania Bractwa Asasynów.
Historię poznajemy z perspektywy asasyna o imieniu Bayek. Autorom gry należą się duże brawa za to, że główny bohater okazuje się w trakcie rozwoju fabuły naprawdę ciekawą postacią, a nie tylko marionetką do zabijania kolejnych, coraz potężniejszych przeciwników.
Podobnie jest z otaczającym Bayeka światem. Starożytny Egipt i skrywane przez niego tajemnice tak mocno wciągają, że kolejne godziny spędzone przed konsolą lub komputerem mijają zaskakująco szybko. Wirtualny świat oddany do naszej dyspozycji jest bardzo rozległy, a w czasie podróży po nim napotkamy wiele ciekawych postaci, które tworzą klimat gry. Bohaterowie zdają się naprawdę zamieszkiwać otaczający nas świat, a nie tylko tworzyć sztuczny tłum, przez który musimy się przedzierać.
Ciekawostką i pewnego rodzaju odskocznią, która podobnie jak w poprzednich częściach urozmaica rozgrywkę w „Assassin’s Creed: Origins”, są misje osadzone w czasach współczesnych. To miły dodatek do i tak wciągającej fabuły osadzonej w czasach starożytnych.
Nacieszyć oczy i uszy
„Assassin’s Creed: Origins” stworzono na bazie silnika graficznego AnvilNext 2.0, dającego o wiele więcej możliwości wykorzystania najnowszych kart graficznych. Otoczenie jest pełne ujmujących detali, a ruchy postaci – znakomicie animowane. To wszystko w połączeniu z różnorodnym światem sprawia, że zasiadając do zabawy, wcale nie mamy ochoty na jak najszybsze pokonanie przeciwników i wykonanie kolejnych misji. Czasami po prostu zwiedzamy i odkrywamy to, co przygotowali dla nas autorzy gry, a to chyba najlepsza rekomendacja dla oprawy wizualnej.
Naszym zmaganiom towarzyszy klimatyczna muzyka, doskonale pasująca do klimatu starożytnego Egiptu i otaczającego nas świata.
Krok w dobrą stronę
Tworząc najnowszą odsłonę serii gier o Bractwie Asasynów, studio Ubisoft postanowiło mocno przemyśleć mechanikę rozgrywki i zaimplementować wiele nowych elementów. W efekcie „Assassin’s Creed: Origins” przypomina takie tytuły jak „Wiedźmin 3” czy „Far Cry Primal”. I wiecie co? To bardzo dobra wiadomość!
Poprzednie części serii – ujmując oczywiście w wielkim skrócie – koncentrowały się głównie na walce i wspinaniu po budynkach. Z „Assassin’s Creed: Origins” jest inaczej. Twórcy gry postanowili tchnąć nieco życia w swoje dzieło i dodali do rozgrywki sporo elementów, które tworzą z najnowszej odsłony sagi rasowe RPG.
W „Assassin’s Creed: Origins” znajdziemy rozbudowany system rozwoju postaci, którą zdobywamy kolejne punkty i poziomy doświadczenia. Nauczymy naszego bohatera nowych ruchów przez rozbudowę drzewka umiejętności, będziemy także znajdować coraz bardziej skuteczną broń, którą dodatkowo możemy ulepszać. To jednak nie koniec. W trakcie zabawy będzie okazja do oswajania zwierząt, jazdy konnej, pływania różnego rodzaju łodziami czy eksplorowania okolicy oczami towarzyszącego bohaterowi orła Senu. Mimo wielu nowości wierni fani serii „Assassin’s Creed” nie poczują się zawiedzeni, bo nie zabraknie skradania i wspinania w stylu parkour, tak bardzo charakterystycznych dla poprzednich części gry.
20171107175909.jpg
Stanąć do walki
„Assassin’s Creed: Origins” to – oprócz nowych elementów rozwoju postaci – całkowicie odświeżony system walki. Wielką wagę ma teraz blokowanie ciosów tarczą oraz umiejętne wykorzystanie mocnych uderzeń białą bronią, taką jak topór czy maczuga. Na uwagę zasługuje także walka na odległość, szczególnie strzelanie z łuku, dające duże wyczucie ciężaru i trajektorii lotu strzał. Z czasem celowanie będzie szło nam coraz łatwiej, właśnie dzięki wspomnianym opcjom rozbudowy umiejętności i wyposażenia bohatera – nowy kołczan pozwoli szybciej sięgać po kolejne strzały, a specjalna rękawica zapewni lepsze opanowanie ręki w trakcie namierzania celu.
Mimo sporych zmian mechaniki walki w „Assassin’s Creed: Origins” nadal kluczową rolę odgrywa atakowanie z ukrycia. Często o wiele rozsądniej jest powalić przeciwnika z zaskoczenia, niż wybiegać na pole walki z okrzykiem i alarmować okolicznych strażników.
Zdecydowanie warto zagrać
„Assassin’s Creed: Origins” to naprawdę świetna gra, zarówno dla osób, które miały styczność z poprzednimi częściami serii, jak i graczy dopiero poznających tajemniczy świat Bractwa Asasynów. „Assassin’s Creed: Origins” to doskonały pomysł na długie wieczory lub... prezent dla bliskiej nam osoby.
Wymagania systemowe „Assassin’s Creed: Origins”
Minimalne
* System operacyjny: 64-bitowy Windows 7 (SP1)/Windows 8.1/Windows 10
* Procesor: Intel Core i5-2400s 2.5 GHz lub AMD FX-6350 3.9 GHz lub odpowiednik
* Pamięć: 6 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GTX 660 lub AMD R9 270
* DirectX: wersja 11
* Miejsce na dysku: 42 GB dostępnej przestrzeni
Zalecane
* System operacyjny: 64-bitowy Windows 7 (SP1)/Windows 8.1/Windows 10
* Procesor: Intel Core i7-3770 3.5 GHz lub AMD FX-8350 4.0 GHz
* Pamięć: 8 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GTX 760 lub AMD R9 280X
* Miejsce na dysku: 42 GB dostępnej przestrzeni
Dostępność
Gra „Assassin’s Creed: Origins” jest dostepna na: PC, Playstation 4, Xbox One. | „Assassin's Creed: Origins” – recenzja gry |
Mocne promienie słońca, przelotne deszcze i zaskakujący wiatr to pogoda, z którą zmagamy się każdej wiosny. Kompletując sezonowy zestaw ubranek dla niemowlaka, musimy również wyposażyć go w odpowiednią czapeczkę. Oto kilka propozycji. Wiosenna czapeczka dla niemowlaka powinna być cieńsza i bardziej przewiewna od zimowej. Jednak w przypadku malutkich dzieci nie może być zwykłą bejsbolówką z daszkiem, lecz musi dość szczelnie zakrywać uszy i zatoki przed wiatrem i chłodem. Gruby polar i mięsiste wełniane sploty pozostawmy zimie, a w nowym sezonie zdecydujmy się na miłą w dotyku, miękką i dostępną w pełnej gamie wzorów i kolorów bawełnę. Przystępne ceny i szeroka oferta sprawią, że z pewnością nie poprzestaniemy na jednym modelu i egzemplarzu, lecz pierwszych wiosennych czapek kupimy kilka. To dobre rozwiązanie również ze względów praktycznych. Warto taką zapasową czapkę mieć zawsze w podręcznej torbie czy samochodzie. Dzięki temu nawet nagła zmiana pogody nigdy nas nie zaskoczy i nie przeszkodzi w kontynuowaniu spaceru.
Pełnia uroku
Jednym z najbardziej urokliwych widoków jest niemowlak w prześlicznej czapeczce z naszytymi uszkami. Mały miś, króliczek czy myszka rozweselą każdego. Pamiętajmy jednak, aby w pierwszej kolejności stawiać na wygodę maluszka. Uszka powinny być tylko niewielkim, ozdobnym dodatkiem. Nie mogą być zbyt grube i ciężkie, by czapka się nie zsuwała. Muszą być także bardzo mocno przyszyte, aby podczas zabawy dziecko przypadkowo ich nie oderwało. Z tego samego względu zdecydujmy się na uszka jako jedyny element dekoracyjny. Zrezygnujmy z dodatkowych pomponików, oczek i koralików.
Kompletna ochrona
W pierwsze wiosenne dni, które często bywają jeszcze bardzo chłodne, musimy pamiętać nie tylko o odpowiednim zabezpieczeniu główki, ale także o szyi maluszka. Dlatego świetnym rozwiązaniem będzie czapeczka w zestawie z kominem. Oferta jest naprawdę ogromna. W większości są to produkty wykonywane ręcznie, dlatego możemy samodzielnie dobrać zestaw kolorystyczny do wiosennej kurtki naszej pociechy. W tym sezonie wciąż bardzo modne pozostają czapki uszyte z szarej dzianiny dresowej, połączone z wzorzystą, wielobarwną bawełną. Starajmy się wybierać jednak mało spotykane wzory. Oferta tkanin nie kończy się na kolorowych sówkach i łowickich wycinankach, które zdecydowanie już się opatrzyły, pojawiając się w zeszłym roku na wszystkich dziecięcych tekstyliach. Rynek jest tak szeroki, że na pewno uda nam się znaleźć dla naszej pociechy coś wyjątkowego i podkreślającego jej charakter.
Na słoneczne dni
Oczywiście wiosna to także dni ciepłe, pełne słońca i z prawie letnią temperaturą, na które maluch musi być przygotowany. Pomoże nam w tym wygodna czapka z daszkiem, która skutecznie ochroni główkę i oczy dziecka przed promieniami słonecznymi. W tym przypadku również zdecydujmy się na przewiewne, naturalne tkaniny, które zapewnią skórze głowy dopływ powietrza. Dla maluchów najlepsze będą czapki w jasnych kolorach, nieskupiające promieni słońca i tym samym nienagrzewające się. Przeważają wzory z wizerunkami popularnych bajkowych bohaterów, zarówno klasycznych, jak Myszka Minnie czy Kubuś Puchatek, jak i z kinowych hitów ostatnich lat, np. bałwanka Olafa, Anny i Elsy z Krainy lodu oraz przezabawnych, żółciutkich Minionków. Jeśli chcemy, by nasz maluch od najmłodszych lat podążał za obowiązującymi trendami, powinniśmy zdecydować się właśnie na nie.
Kupując pierwszą czapkę dla dziecka, najpierw zwracajmy uwagę na walory praktyczne, a dopiero potem na estetyczne. Czapka ma przede wszystkim spełniać swoje zadanie, czyli zabezpieczać delikatną główkę przed niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Dobrze dobrana powinna chronić uszy i zatoki malucha przed zimnem i wiatrem, a skórę głowy przed nadmiernym promieniowaniem słońca. | Moja pierwsza czapka – wiosenne nakrycie głowy dla niemowlaka |
Dom to miejsce bardzo dla nas ważne, dlatego też przykładamy wiele uwagi do jego wyglądu. O wystroju mieszkania decydują nasze gusta oraz zasoby finansowe. Niezależnie, jaki styl wybierzemy i jakie meble czy kolory będą dominować w naszym domu, kwiaty doniczkowe będą pasować wszędzie. Decyzja o wyborze odpowiednich roślin do domu nie powinna być podyktowana wyłącznie naszymi upodobaniami. Generalnie każdy wie, że kwiaty doniczkowe różnią się od siebie wielkością i kolorem liści, tym, czy kwitną czy też nie, i – co dla wielu osób jest najważniejsze – sposobem pielęgnacji. Jedne z nich lubią bardziej zacienione miejsca, inne wolą te nasłonecznione. Znaczenia ma również temperatura otoczenia. Co więcej, niektóre rośliny bardzo szybko rosną i potrzebują dużo przestrzeni, inne natomiast są niewielkie, a ich wzrost jest minimalny.
Kuchnia – centrum naszego domu
Kwiaty do kuchni to przede wszystkim zioła – nie tylko nadają one wnętrzu piękny wygląd, ale można je również wykorzystać do przyrządzania posiłków. Najlepiej przygotować sobie dłuższe skrzyneczki lub osłonki, do których będziemy mogli wkładać doniczki z ziołami. Warto samodzielnie wykonać lub po prostu kupić gotowe tabliczki i umieścić na nich nazwy roślinek, aby wszyscy domownicy wiedzieli, co mieści się w poszczególnych skrzyneczkach. Niektóre zioła, takie jak bazylia, lubią słońce i temperaturę 20–25˚C, z kolei mięta, koperek czy estragon wolą cień. Są też zioła, które możemy sadzić razem, jak na przykład bazylię z majerankiem czy miętą pieprzową.
box:offerCarousel
Poza tym w kuchni dobrze sprawdzi się niewiele wymagający skrzydłokwiat, mający nie tylko ładne, dekoracyjne liście, ale i białe kwiaty. Skrzydłokwiat nadaje się również do sypialni i łazienki.
Także fiołek afrykański z pewnością dobrze odnajdzie się w kuchni na parapecie. Roślina ta lubi podwyższoną wilgotność powietrza, a jej śliczne niebieskie, fioletowe, różowe lub białe kwiaty stanowią prawdziwą ozdobę miejsca, w którym stoi.
Salon – wizytówka naszego domu
Decydując się na kwiaty w salonie, najczęściej wybieramy te, które nie znajdują swojego miejsca na parapecie, ale są wyeksponowane w doniczkach wolno stojących na podłodze, stolikach czy półkach wiszących na ścianach. Rośliny te najczęściej mają wyraziste formy, są niebanalne i dobrze prezentują się same. Do nich należą z pewnością: palma, juka, fikus czy bardzo modny ostatnio zamiokulkas zamiolistny.
Palmy mają z reguły spore rozmiary, od metra do około 3 metrów, więc dobrze się sprawdzają w większych pomieszczeniach. Juka nie jest wymagającą rośliną, choć lubi dużo światła. Latem można wystawić ją na zewnątrz, a zimą potrzebuje niższej temperatury w granicach 7–12˚C. Z kolei fikusy różnią się od siebie wyglądem, jednak niezależnie od tego zazwyczaj preferują miejsca jasne, lecz nienastawione na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. Niektóre odmiany, jak na przykład fikus benjamina, na brak słońca reagują gubieniem liści. Popularne fikusy lubią być regularnie podlewane. Z kolei zamiokulkas zamiolistny jest mało wymagający, nie potrzebuje częstego podlewania i bardzo dobrze radzi sobie w pomieszczeniach mniej nasłonecznionych.
Sypialnia – miejsce wyciszenia i wypoczynku
Do sypialni warto wybierać rośliny, które nawilżają i oczyszczają powietrze, ponieważ ma to wpływ na jakość naszego snu. Jest grupa kwiatów, które w nocy produkują tlen i pochłaniają dwutlenek węgla. Do nich należą piękne storczyki, aloes, grudnik czy grubosz drzewiasty popularnie zwany drzewkiem szczęścia.
Przy zakupie storczyka warto zwrócić uwagę na kolor liści, gdyż te o ciemnozielonych liściach lubią miejsca z mniejszą ilością słońca, a te o jasnozielonych – miejsca nasłonecznione. Storczyki nie są łatwe w utrzymaniu, jeżeli jednak zakwitną, to można długo cieszyć się ich pięknym wyglądem.
box:offerCarousel
Aloes nie wymaga dużej ilości światła ani częstego podlewania. Znany jest ze swojego działania leczniczego – posiada własności przeciwzapalne, regenerujące, bakterio- i wirusobójcze oraz grzybobójcze. Grudnik z kolei jest kwiatem, który lubi niezbyt nasłonecznione miejsca, a w okresie później jesieni i zimy pięknie kwitnie. Dla zapominalskich najlepsze będzie drzewko szczęścia, ponieważ kwiat ten nie wymaga częstego podlewania i preferuje nasłonecznione miejsca.
Kwiaty doniczkowe to nie tylko efektowna ozdoba naszego domu czy mieszkania, ale również poprawa jakości naszego życia. Kupując rośliny do domu, warto więc zastanowić się, jak je dobrać do poszczególnych pomieszczeń, aby nie pełniły funkcji jedynie estetycznej. | Kwiaty doniczkowe – jak udekorować nimi mieszkanie? |
Szukasz modnej torebki na jesień? Poznaj najmodniejsze fasony i kolory sezonu. Sprawdź, jakie detale wyróżnią trendy torebkę. Trendy wśród małych torebek na jesień
Jesienne kolekcje 2016 obfitowały w niewielkie damskie torebki. U Louis Vuitton pojawiły się małe kuferki z motywem zwierzęcych printów. Chanel stawia na torebki na łańcuszku lub torebki do ręki z elementami materiałów. Torebki z ćwiekami zachwycały natomiast u Valentino.
Must have jesieni to z pewnością minitorebki. Hit sezonu to małe geometryczne torebki na łańcuszku. Szukajmy ich w wersji z błyskawicznym zamkiem. Wybierajmy niewielkie torebki na długim pasku w żywych odcieniach typu: limonka, pomarańcza, czerwień, niebieski. Jesienią sięgniemy także po zamszowe listonoszki. Zdradzamy, że kolory na czasie to również fiolet, brąz, czerwień. Na modnych małych torebkach pojawią się złote akcenty typu klamry czy nity. Ponadto na uwagę zasługują niewielkie fasony torebek z okrągłym zakończeniem. Czekają na nas wzory z długim paskiem i rączką. Tutaj sięgamy po jasne odcienie typu biel, beż, szarość. Na popularności nie tracą torebki w stylu jeździeckim z solidnych skór w tonacjach toffi i czerni.
Torebki do ręki – najmodniejsze fasony
Jesień 2016 należy też do eleganckich torebek. Kolekcja Dolce&Gabbana kieruje naszą uwagę na kufry i retro wzory. Marka Gucci zachwyca natomiast niewielkimi torebkami do ręki, gdzie główną rolę odgrywają tłoczone skóry i aksamitne wykończenia. Prada kusi średnimi torebkami do ręki i listonoszkami.
Inspirując się światowymi trendami, warto swoją kolekcję torebek wzbogacić o fasony do ręki. Najmodniejsze będą proste, gładkie modele w stylu biurowym. Wśród materiałów w trendy wpiszą się woskowane skóry. W stylizacjach do pracy sprawdzą się gładkie teczki. Wybierajmy prostokątne modele, które można nosić także na długim pasku. Tej jesieni czekają na nas trapezowe kuferki i torebki z usztywnianymi rączkami. Stylizowane na retro wzory torebek dodadzą szyku najprostszym zestawom. Warto skusić się na torebki z drewnianymi rączkami w odcieniu ciepłego brązu lub czerwieni.
Dużą popularnością będą cieszyły się lakierowane torebki. Dobrą inwestycją okażą się czarne, klasyczne tonacje. Nadchodzący hit na jesień to pikowane torebki. Nadal modne będą torebki worki. W tym sezonie sprawdzą się kolory typu musztardowy czy zieleń. W trendy szafach nie zabraknie również torebek w odcieniach militarnej zieleni. W tym roku dobierzemy ponadto torebki w pastelowych kolorach. Zdradzamy, że hit na jesień dla odważnych to landrynkowy róż.
Duże torby – czy nadal są modne?
W trendach mocną pozycję zajmują duże torebki. Na pokazie jesiennej kolekcji marki Balenciaga uwagę zwracały duże torby w paski i nowoczesne formy kuferków. W tym roku wybieramy shoppery zapinane na zatrzask. Szukajmy torebek maksi z gładkich, grubych skór. Bardzo modne będą półmatowe duże torby w odcieniach karmelu i czerni.
Do mody wkraczają także duże trapezowe torebki na cienkich uszach. Przebój jesieni to bordowe torebki. Naszą jesienną garderobę odświeżą poza tym duże granatowe torebki. Modny wybór to wiązane torby w odcieniach szarości. Nie zapominamy również o dodatkach z efektem plecionki. Jesienią sięgniemy po torby w metalicznych odcieniach. W tym sezonie nie boimy się złotych czy srebrnych wykończeń.
Jesienne torebki na specjalne wyjścia
Minitrend sezonu to torby z zabawnym akcentem. Na modnych wzorach pojawią się np. komiksowe grafiki. Taki dodatek ożywi najprostsze zestawy typu jeansy, biała koszulka i trencz. Kolorowe torebki nosimy w wersji maksi na dzień lub jako kopertówki na wieczór. Wieczorowe kreacje podkreślą z pewnością metaliczne torebki do ręki. Eleganckie zestawy uzupełnią kopertówki z paskiem na nadgarstek. | Najmodniejsze jesienne torebki – jaką wybrać? |
Jaki sprzęt i akcesoria muszą się znaleźć w każdym samochodzie? Co zrobić, by uniknąć mandatu? Jakie wyposażenie jest niezbędne, a co może być przydatne podczas wojaży autem? Sprawdźmy! Okazuje się, że nie tylko szybka jazda powyżej ustanowionych limitów może być przyczyną mandatu. Poza licznikiem, służba drogowa sprawdzi także trzeźwość kierowcy oraz niezbędne wyposażenie samochodu. Warto zatem wiedzieć, jaki sprzęt musi się znaleźć w twoim aucie podczas podróży. Jakie dodatkowe elementy wyposażenia mogą się przydać w drodze? Oto kilka praktycznych rad.
Gaśnica i trójkąt ostrzegawczy, czyli wyposażenie obowiązkowe
Wbrew pozorom prawo drogowe w Unii Europejskiej nie jest jednolite i w zależności od kraju podróży może sporo się różnić. Niestety kierowcy bardzo często zapominają o dodatkowych narzędziach, które zgodnie z prawem muszą się znaleźć w samochodzie. Brak któregokolwiek z niezbędnych elementów może kosztować cię nawet kilkaset złotych, które będziesz musiał wydać na mandat.Według polskiego prawa jednym z obowiązkowych elementów każdego pojazdu jest gaśnica. Zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Infrastruktury, gaśnica ma mieć odpowiednie wymiary. Nie może być lżejsza niż 1 kilogram oraz co najmniej raz do roku powinna być poddawana przeglądom. Do samochodu najlepiej będzie się nadawać kompaktowa gaśnica typu ABC, która nie tylko skutecznie poradzi sobie ze zgaszeniem ognia w samym zarodku, ale także stłumi większy płomień na ciałach stałych. Koszt takiego sprzętu waha się pomiędzy 30 a 70 zł. Kolejnym narzędziem, które należy do obowiązkowych części wyposażenia samochodu jest trójkąt ostrzegawczy z ważną homologacją. Sprzęt ten ma dość dużą powierzchnię odblaskową i jest widoczny z większych odległości. W przypadku awarii poza obszarem zabudowanym trójkąt ten należy ustawić 30-50 metrów od samochodu, by dać innym kierowcom czas na reakcję. Na autostradzie odległość ta zwiększa się do 100 metrów. Warto pamiętać, że trójkąta używamy nie tylko, gdy naprawiamy uszkodzony samochód na drodze, ale także podczas holowania pojazdu. Wówczas zamieszczamy go po lewej stronie od auta. Za brak trójkąta można dostać mandat w wysokości 150 zł.
Apteczka, kamizelka odblaskowa, czyli wyposażenie, które warto posiadać
W wielu krajach Unii Europejskiej istnieje obowiązek posiadania kamizelki odblaskowej w samochodzie. Główną funkcją kamizelki samochodowej jest zabezpieczenie kierowcy w sytuacjach awaryjnych, gdy widoczność nie jest dostateczna. Warto także zastanowić się nad nabyciem dodatkowego kompletu narzędzi oraz koła zapasowego. Jego brak może przyczynić się do wielu kłopotów podczas podróży. Niektórzy kierowcy używają tzw. kół dojazdowych, które umożliwiają bezproblemowy dojazd do warsztatu samochodowego. Są one praktyczne i nie zajmują wiele miejsca w bagażniku.Mimo iż posiadanie mini apteczki również nie jest wymagane przez prawo, podstawowy zestaw medykamentów może przydać się w podróży. W samochodowej apteczce powinny znaleźć się m.in. bandaże, plastry, kompresy gazowe, środek dezynfekujący, rękawiczki ochronne czy ustnik do przeprowadzenia sztucznego oddychania.W podróży przyda się także dodatkowy kanister z benzyną. Pojemnik z dodatkowym paliwem pomoże bez problemu dotrzeć do stacji benzynowej.Wyposażenie samochodu w dodatkowy sprzęt nie tylko ułatwia podróż, ale także często jest obowiązkiem nałożonym na kierowców przez prawo drogowe. Mimo że polskie przepisy od wszystkich zmotoryzowanych wymagają posiadania przynajmniej gaśnicy i trójkąta awaryjnego, takie elementy jak kamizelka odblaskowa, zapasowe koło, apteczka do pierwszej pomocy czy dodatkowe paliwo mogą rozwiązać wiele nieprzewidzianych problemów i uczynić podróż bardziej bezpieczną. | Apteczka, gaśnica, trójkąt, kamizelka… Jakie wyposażenie jest w Polsce obowiązkowe, a co po prostu warto posiadać? |
Powitanie nowego członka rodziny wiąże się z ogromnymi emocjami. Rodzice cieszą się perspektywą spędzania czasu w towarzystwie maluszka. Odpowiednio zaaranżowany pokój dziecka zwielokrotni tę przyjemność. Panuje opinia, że dla noworodka do pełni szczęścia wystarczą bliskość mamy i przytulne łóżeczko. Do pełni szczęścia rodziców natomiast przydadzą się również odpowiednio zaaranżowany pokój maluszka, funkcjonalne ustawienie w nim mebli, możliwość bezpiecznej zabawy z dzieckiem… Podpowiadamy, jak sprostać pierwszym potrzebom naszej pociechy.
Nie tylko dla niemowlaka
Urządzanie pokoju dla maluszka nie musi wiązać się z dużymi kosztami. Można łatwo zorganizować dla niego miejsce, pamiętając jednocześnie, że dziecko bardzo szybko rośnie, zwłaszcza w okresie niemowlęcym. Już na początku aranżowania pokoju dziecięcego warto dostosować jego wyposażenie do lokatora, który wkrótce będzie raczkować i chodzić.
Pierwszą sprawą jest określenie kolorystyki. Nadmiar barwnych bodźców nie sprzyja ani wyciszeniu, ani koncentracji, co trzeba uwzględnić również w późniejszych etapach rozwoju dziecka. Należy wybrać bazę neutralną, którą łatwo dostosować do bieżących wymagań naszej pociechy i udekorować za pomocą dodatków, m.in. oświetlenia, tekstyliów, a nawet zabawek. Praktycznym rozwiązaniem jest położenie na podłodze dywanu z podkładką antypoślizgową, który ułatwi stawianie pierwszych kroków.
Łóżko i skrzynia na zabawki
Dywan jest świetnym miejscem do zabawy. Wokół niego natomiast warto rozważyć ustawienie mebli, które pozwolą utrzymać porządek na co dzień. Przydadzą się szafka, regał z otwartymi półkami, pakowne skrzynie lub kartony na drobiazgi. Sprawdzą się również worki, do których po pewnym czasie dziecko będzie samodzielnie chować zabawki.
box:shoppingList
box:shoppingItem
box:shoppingItem
box:shoppingItem
box:shoppingItem
Kołyska lub łóżeczko malucha powinny stać z dala od drzwi, źródeł ciepła i przeciągów. Należy zaplanować tę strefę perspektywicznie, gdyż w niedalekiej przyszłości stanie tu łóżko dla nieco starszego dziecka. Następnie trzeba wybrać materac, zwracając przy tym uwagę na odpowiednią twardość i wypełnienie antyalergiczne. Obowiązkowa będzie także komoda z przewijakiem, która powinna znaleźć się nieopodal łóżeczka. Warto wybrać model, który po zdjęciu przewijaka będzie pełnić funkcję szafki do przechowywania ubrań lub zabawek.
Starszemu dziecku przyda się z kolei szafka z lampką nocną. W dziecięcym pokoju sprawdzą się również niestandardowe rozwiązania. Szafkę lub stolik nocny może zastąpić praktyczna skrzynia z pokrywą, pełniąca funkcję półki i schowka.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Przyjazne oświetlenie
Wyznacznikiem w aranżacji wnętrza może być styl skandynawski, oparty na doborze naturalnych materiałów, harmonijnej kolorystyce podkreślonej jasną bazą, prostych wzorach, które porządkują przestrzeń, nie przytłaczając jej, a także nawiązujący do natury. Tą zasada warto się kierować również przy wyborze oświetlenia. Delikatne światło sączące się z lampki nocnej ułatwi nocne karmienie. Lampka umożliwi ponadto bezpieczne zajęcie się maluchem, a w przyszłości zapewni spokojny sen starszemu dziecku. Projektanci wnętrz zalecają, by zamiast jednego źródła wybrać kilka punktów, które rozświetlą różne strefy pokoju.
box:offerCarousel
Bezpieczeństwo użytkowania
Po pierwsze – stopery i kliny do drzwi, gdyż już raczkujące dzieci potrafią je otwierać.
Po drugie – blokady szuflad i szafek.
Po trzecie – kontakty zabezpieczone zatyczkami.
Po czwarte – meble w pokoju dziecięcym solidnie przymocowane do ściany. Dotyczy to zarówno komody, wiszących półek, jak i stojących regałów.
Trzeba też zwrócić uwagę na materiały, z których wykonano meble i dodatki. Drewniane elementy muszą być pokryte bezpieczną farbą, dostosowaną do użytkowania w pokojach dziecięcych, a wszelkie gałki i uchwyty – solidnie przymocowane. Tak przygotowany pokój będzie bezpiecznym miejscem dla dziecka. | Jak przygotować dom na przybycie dziecka? |
Nowa sypialnia daje wiele możliwości aranżacyjnych. Poszczególne elementy wyposażenia można dobierać pod względem funkcjonalności, estetyki lub spójności z konkretnym stylem. Istotny jest rozmiar pomieszczenia oraz budżet, jakim dysponujemy. 5000 zł to wystarczająca kwota, aby stworzyć wymarzoną przestrzeń, w której z przyjemnością będziemy oddawać się w objęcia Morfeusza. Wybieramy łóżko do sypialni
Mebel ten bez wątpienia jest centralnym punktem sypialni, dlatego nie warto na nim oszczędzać. Wygodne łóżko to gwarancja dobrego snu i pełnej regeneracji organizmu. To także pierwszy element wyposażenia sypialni, który może być wyznacznikiem stylu, w jakim zamierzamy urządzić tę przestrzeń.
W pierwszej kolejności zastanów się, jak dużego łóżka potrzebujesz. Jeśli większość nocy spędzasz samotnie, wystarczy ci wygodne łóżko jednoosobowe, lecz jeśli mieszkasz z partnerem lub rozważasz taką opcję, zdecyduj się na łóżko dwuosobowe. Tylko wystarczająca ilość miejsca zapewni ci niczym nieskrępowane ruchy. Mając budżet w wysokości 5000 zł, możesz sobie pozwolić na prawdziwy luksus w postaci nie tylko wygodnego, ale również idealnego pod względem estetycznym łóżka.
Do nowoczesnych sypialni będzie pasować łóżko tapicerowane, które można nabyć w klasycznych kolorach: białym, szarym lub czarnym. Cena zależy od modelu i rozmiaru. Najtańsze pojedyncze łóżka można znaleźć na Allegro już za niecałe 300 zł, lepiej jednak zainwestować i przeznaczyć na ten mebel trochę więcej pieniędzy.
Bardzo ciekawe wydaje się tapicerowane łóżko z oświetleniem LED, które daje możliwość zmiany koloru światła i programu za pomocą pilota. Takie łóżko wraz ze stelażem kosztuje od 700 do nawet 5000 zł, ale już za niecałe 2000 zł można znaleźć tapicerowane łóżko z podświetleniem, stelażem, materacem, a nawet pojemnikiem na pościel. Wystarczy poszukać.
Czym się kierować przy wyborze materaca?
Powinien być dostosowany nie tylko do potrzeb, ale i do sylwetki śpiącego. Na tym elemencie wyposażenia również nie powinniśmy oszczędzać. To inwestycja w zdrowie, która posłuży przez lata, zapewniając zdrowy i bezpieczny sen. Materac nie może być zbyt twardy ani zbyt miękki. To bardzo indywidualna kwestia, zależna od wagi i wzrostu śpiącego.
Istotna jest pozycja, jaką najczęściej przyjmujemy podczas snu. Jeśli należysz do osób, które nocą wiercą się w łóżku, wybierz elastyczny model dopasowujący się do kształtu ciała (od 300 do ok. 3800 zł). Dla alergików polecane są materace medyczne wykazujące właściwości antyalergiczne (ceny od 50 do nawet 3000 zł). Z kolei osoby, które mają problemy z układem ruchu, powinny zdecydować się na modele gwarantujące idealne podparcie kręgosłupa (od 400 do ok. 2000 zł).
Szafa do sypialni
Urządzając sypialnię, nie zapomnij o innych praktycznych meblach, takich jak szafa. Będzie ona niezbędna, jeśli sypialnia ma służyć także jako garderoba. Dobrym rozwiązaniem jest szafa przesuwna z lustrem, która jest dostępna w kilku wersjach kolorystycznych (od 600 do ok. 3000 zł). Szafa z lustrem pozwoli nie tylko na przechowywanie ubrań i przymierzanie ich po wstaniu z łóżka, ale również powiększy optycznie pomieszczenie i nada mu elegancji.
Szafka nocna – i masz wszystko pod ręką
Kolejnym przydatnym, choć często niedocenianym meblem, który sprawdzi się nie tylko u nocnych marków, jest szafka nocna. To na niej położysz rzeczy, które będą potrzebne ci na chwilę przed snem – ulubioną książkę, okulary do czytania, leki lub szklankę z wodą. Na szafce umieścisz lampkę nocną, którą zapalasz przed snem lub laptopa, jeśli zdarza ci się pracować po godzinach. Szafka nocna powinna współgrać z barwą łóżka i być ulokowana w taki sposób, abyś leżąc w łóżku, nie musiała wstawać, żeby do niej podejść. Eleganckie są lustrzane szafki nocne, które na Allegro można kupić od 400 do 2500 zł.
Dopełnieniem wyposażenia sypialni są dodatki (narzuta, jasne poduszki, elegancka pościel) i ozdoby (ramka na zdjęcia, obraz lub stylowy wazon). Pamiętaj, aby nie przesadzić z ich ilością. W przeciwnym razie będą cię rozpraszać. | Nowa sypialnia za mniej niż 5000 zł |
Użycie tępej maszynki, szybkie golenie lub też nieodpowiednie przygotowanie skóry do zabiegu może spowodować wystąpienie podrażnień. Objawiają się one najczęściej krostkami oraz zaczerwienieniem. Na szczęście istnieją sposoby, które pozwolą nam skutecznie zapobiegać powstawaniu tych nieprzyjemnych skutków po goleniu oraz łagodzić te, które już wystąpiły. Rynek oferuje wiele kosmetyków, które łagodzą podrażnienia po depilacji. Są to między innymi specjalistyczne kremy i balsamy, ale warto pamiętać także o domowych sposobach, bowiem są one równie skuteczne. Poniżej wskazówki, które pomogą nam złagodzić powstałe rany i przebarwienia, a także sprawią, że nasza skóra nie będzie już cierpieć po wykonanym zabiegu.
Jak zapobiegać?
Depilacja po kąpieli
Jednym z najlepszych i najprostszych sposobów zapobiegania występowania podrażnień jest golenie po prysznicu. Ciepła woda działa w ten sposób, że włoski stają się miększe, a nasza skóra zmniejsza stopień podatności na podrażnienia. Dodatkowo warto wykonać peeling. Dzięki nim usuniemy martwy naskórek i zminimalizujemy prawdopodobieństwo wrastania włosków.
Preparaty do depilacji
Jak już zostało wyżej wspomniane, dostępnych jest wiele preparatów, od kremów, pianek, po żele do depilacji. Ich rola nie tylko polega na zmiękczeniu naszych włosków, ale także zapewnieniu odpowiedniego nawilżenia, zwłaszcza jeśli chodzi o depilowane części ciała. To właśnie te kosmetyki powodują zwiększenie poślizgu maszynki.
Jak uniknąć podrażnień?
Olejki – istnieje kilka naturalnych metod, które pomogą nam złagodzić podrażnienia, m.in. użycie kojących olejków. W tym przypadku możemy zastosować ciepły kompres z dodatkiem olejku lawendowego. Warto zaopatrzyć się także w olejek herbaciany. Działa on niezwykle kojąco, zwalcza stany zapalne mieszków włosowych oraz leczy powstałe rany. Możemy wykorzystać także olejek jojoba lub z awokado, stosując je przy masażu skóry. Wmasowanie ich w naskórek zmniejszy występujące zaczerwienienie.
Napar z oczaru – kolejnym, równie skutecznym sposobem będzie przemywanie naszej skóry wyciągiem z oczaru wirginijskiego. Skórę należy posmarować ziołowym lekarstwem tuż po wykonaniu depilacji. Jest to często stosowana metoda z uwagi na działanie antybakteryjne i łagodzące podrażnienia. Pamiętajmy, że preparatu nie należy zmywać.
Zimny okład – nie zapominajmy o prostej metodzie, jaką jest złagodzenie podrażnienia lodem. Po wykonaniu zabiegu warto przyłożyć do skóry kostki lodu zawinięte w ściereczkę. Tym samym zniwelujemy ból spowodowany wcześniejszym usunięciem włosków wraz z ich cebulkami w przypadku woskowania. Jest to polecany sposób z uwagi na szybką reakcję. Wystarczy jedynie kilka minut, aby zaczerwienienie nie pozostawiło żadnego śladu.
Preparaty witaminowe – równie pomocne w walce z powstałymi podrażnieniami będzie zastosowanie witamin, w szczególności A, E i C. Mogą być to witaminy w formie tabletek lub też maści, które dzięki obecności wymienionych witamin zapobiegają powstawaniu krostek po depilacji. Chcąc uzyskać szybszy efekt, możemy rozgnieść ampułkę i wmasować zawartość w skórę.
Miąższ aloesu – nie od dziś wiadomo, że aloes działa niezwykle kojąco i łagodząco, jednocześnie przynosząc ulgę i nawilżając skórę. Znanym powszechnie środkiem jest żel zawierający wyciąg z aloesu. Wystarczy jedynie posmarować nim podrażnioną skórę, a następnie, po około 20 minutach spłukać zimną wodą.
Mimo wszystkich wyżej wymienionych metod warto pamiętać o profilaktyce, bowiem zdarza się, że stany zapalne mogą prowadzić do przebarwień, które często zamieniają się na blizny. Jeśli tak się stanie, wtedy bezzwłocznie należy skonsultować się z lekarzem. | Sposoby na podrażnienia po depilacji |
Kojarzy się z niebem, bezkresnym morzem i słonecznym, śródziemnomorskim latem. Niebieski – w tym sezonie króluje na wybiegach. Upodobał sobie zwłaszcza dodatki. W najmodniejszym odcieniu przybiera kolor kobaltu, używanego do barwienia szkła i porcelany na niebiesko. Soczysty niebieski pojawia się systematycznie w modzie od kilku sezonów, tej wiosny na wybiegach m.in. u Balenciagi, Dolce & Gabbany lub Céline. Sprawia, że z pozoru zwykła rzecz nabiera wyjątkowego charakteru. Jednak wiele pań podchodzi do niego z rezerwą, zarzucając mu, że jest nietwarzowy, a nawet tandetny. Jeśli podzielasz ich obawy i nie czujesz się dobrze w kobaltowej sukience, bluzce czy w płaszczu, możesz zdecydować się jedynie na niebieskie dodatki. Kobaltowe buty czy torebki nosi się zgodnie z aktualnymi trendami do wszystkiego. Podczas eleganckich wyjść i casualowych stylizacji. Śmiało możesz je więc zestawiać ze srebrem, bielą w wersji white look czy z beżem. Michael Kors łączy go z najmodniejszym kolorem zieleni – greenery. Noś go z sukienkami w kwiatowe printy, cygaretkami w kratkę lub marynarskie paski. Pasuje praktycznie do każdego koloru, ale jeśli nie chcesz, by miał konkurencję, wybierz stonowane barwy i proste fasony. Zestaw go z czarnymi ubraniami oraz jeansami.
Kobaltowe buty
Buty w kolorze niebieskim sprawdzą się zarówno w stylizacjach do pracy, jak i na wielkie wyjście. Możesz śmiało zdecydować się na kobaltowe czółenka na słupku lub szpilce, które dyskretnie przykuwają spojrzenia innych i podkreślają elegancję stylizacji. A może wolisz mokasyny w stylu lansowanym przez dom mody Gucci? Praktycznie do wszystkiego możesz włożyć buty w kolorze cobalt blue. Na co dzień postaw na wygodne balerinki – najmodniejsze są wiązane wokół kostki, sandałki – płaskie, na obcasie lub koturnach. Z zamszu, skóry lub tkaniny. Wybór należy do ciebie, ale zauważ, że kolor ten, podobnie jak żółty czy czerwony, rzuca się w oczy. Dlatego warto postawić na dodatki najwyższej jakości, aby nie otrzymać niepożądanego „taniego” efektu.
box:offerCarousel
Kobaltowa torebka
Najmodniejsze duże torby w kolorze kobaltowym, lansowane przez dom mody Balenciaga, osiągają cenę kilku tysięcy euro. Inspiracją do ich powstania były plastikowe torby z popularnego sklepu meblowego IKEA. To już kolejna metamorfoza tej kultowej torby, kosztującej zaledwie kilka złotych. Torebka w kolorze soczystego niebieskiego to must have w szafie każdej fashionistki. Pojawia się już w modzie od jakiegoś czasu, jednak teraz znalazła się na samym szczycie. Wystarczy, że włożysz jeansy, biały T-shirt i dobierzesz do tego niebieską torebkę. Z pewnością nie pozostaniesz niezauważona. Będziesz wyglądać elegancko, modnie i trendy. Jeśli jeszcze nie masz kobaltowej torebki, koniecznie musisz ją kupić. Także w wariacji dwukolorowej, np. z czernią, błękitem, zielenią lub beżem. W tym sezonie znajdziesz je w wielu sklepach. Śmiało możesz przebierać w różnych fasonach – od malutkich torebek na łańcuszku, listonoszek, worków aż do toreb w rozmiarze XXL typu shopper bag. Z kobaltem w ręku lub na ramieniu osiągniesz wymarzony look.
Praktycznie kobalt pasuje każdej kobiecie. Bez względu na jej kolor włosów, karnację i wiek. Zaproś go do swojej garderoby, a poprawi ci nastrój, odmłodzi i przykuje wzrok. Jedno jest pewne – nie pozostaniesz niezauważona. | Niebieski rządzi w dodatkach – kobaltowe buty i torebki |
Każda z nas prędzej czy później będzie uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości. Takie okazje jak ślub, wystawny bankiet czy bal wymagają odpowiedniej kreacji. Wydawać by się mogło, że oszałamiająca suknia wieczorowa kosztuje krocie. Nic bardziej mylnego – możesz stać się gwiazdą wieczoru, nie nadwyrężając zbytnio domowego budżetu. Wybór stroju wieczorowego dobrze jest dostosować do okazji. Warto pamiętać, by na oficjalne przyjęcie nie zakładać zbyt krótkiej i obcisłej sukienki. Tu najlepiej sprawdzą się długie, klasyczne kreacje. Z kolei takie okazje jak wesele czy bankiet, w których program wpisane są tańce, dają większe pole do popisu.
Ponadczasowa klasyczna sukienka
Klasyka, niezależnie od panujących trendów, wieku czy okazji, sprawdza się w każdej sytuacji. Ponadczasowa elegancja w odpowiednim wydaniu sprawi, że będziemy czuć się pięknie i atrakcyjnie. Jeżeli planujemy wyjście na uroczystą galę, elegancki wieczór czy bal, pozwólmy sobie na to, by poczuć się naprawdę wyjątkowo. Ponieważ na co dzień nie mamy zbyt wielu okazji, aby zaprezentować się w długiej sukni, wykorzystajmy ten niepowtarzalny wieczór, żeby zmienić się w prawdziwą damę. Spośród szerokiej gamy sukienek wieczorowych możemy wybrać styl księżniczki. Stanowi on kwintesencję kobiecości i elegancji. Typowe dla tego rodzaju kreacji są dopasowany gorset i luźny dół. W zależności od typu urody czy figury klasyczna sukienka może mieć mniej lub bardziej zakryte ramiona, a także różne zestawienia kolorystyczne. Na oficjalnych uroczystościach sprawdzą się kreacje jednolite. Warto w tym przypadku postawić na ponadczasową czerń lub też zmysłową czerwień. Z kolei na tych mniej formalnych przyjęciach można zdecydować się na pewną dowolność w zestawieniu barw i fasonów. Niezwykle interesującym i efektownym jest połączenie kontrastowych barw, np. bieli i czerni lub bieli i granatu. W tego typu kreacji szczególnie atrakcyjnie będą się czuły panie o delikatnych ramionach i niewielkim biuście. Biel w zestawieniu z ciemniejszym dołem kreacji optycznie powiększy górne partie ciała, nadając sylwetce harmonii. Długa suknia w zestawieniu z wysokim obcasem sprawi, że kobieta będzie sprawiała wrażenie wyższej i smuklejszej.
Kreacja wieczorowa, odpowiednio dobrana, może wyeksponować atuty kobiety, a jednocześnie w sprytny sposób ukryć wszelkie mankamenty sylwetki. Odpowiedni wybór sukienki oraz dodatków spowoduje, że kobieta w trakcie tej wyjątkowej uroczystości poczuje się naprawdę piękna.
Wybierz kreację do swojej figury
Rzadko która kobieta jest w pełni zadowolona ze swojej sylwetki. Warto jednak pamiętać, że odpowiedni fason może skutecznie ukryć niedoskonałości i wyeksponować walory. Nie trzeba mieć figury modelki, by wyglądać pięknie. Wystarczy zapamiętać kilka podstawowych zasad, którymi należy kierować się przy wyborze odpowiedniej kreacji. Dla pań, które pragną ukryć wydatny brzuszek, obfite biodra i nadmiernie rozbudowane dolne partie ciała dobrym rozwiązaniem jest sukienka trapezowa, rozkloszowana, z marszczeniami na brzuchu lub rozbudowaną górną częścią kreacji. Taki fason pozwala ukryć mankamenty figury. Przy zbyt masywnych ramionach warto unikać sukienek z wąskimi ramiączkami lub wiązaniem na plecach. Jeżeli mimo to decydujemy się na ten fason sukienki, sprytnym trikiem jest uzupełnienie kreacji szalem, który zamaskuje to, czego nie chcemy ujawniać.
Dla filigranowych, drobnych pań, które wieczorową kreacją pragną dodać nieco krągłości swojej figurze, idealnym rozwiązaniem będą stroje z baskinką oraz z wszelkiego rodzaju falbanami lub marszczeniami. Dzięki zastosowaniu tego typu trików można optycznie powiększyć biust oraz dolne partie ciała.
Dla pań, które pragną podkreślić figurę, idealnym rozwiązaniem będzie sukienka dopasowana do ciała. Ten styl w pełni umożliwia podkreślenie walorów kobiety. Obcisła kreacja pozwala na wyeksponowanie krągłości biustu, bioder oraz wcięcia w talii.
Wieczorowa kreacja jest strojem, który pozwala nam poczuć się wyjątkowo. Kobieta, która pragnie być piękna w ten szczególny dzień, powinna przede wszystkim dostosować suknię do własnej sylwetki, typu urody oraz gustu, a ponadto do okazji i rodzaju uroczystości. | Suknie wieczorowe do 300 zł |
Wiele osób marzy o kominku w domu, jednak ze względu na spore wymagania techniczne nie każdy może sobie na to pozwolić. Alternatywnym rozwiązaniem są w tym przypadku biokominki, które opalane są za pomocą bezdymnego i bezwonnego paliwa oraz nie wymagają podłączenia do sieci instalacyjnej. Biokominki sprawdzą się w każdym pomieszczeniu, a zatem można ozdobić w ten sposób pokój niezależnie od jego wielkości i przeznaczenia. Nie ogranicza nas nawet mieszkanie w bloku, ponieważ biokominek w żaden sposób nie będzie przeszkadzał sąsiadom, a jego montaż nie wymaga ingerencji w sieć doprowadzającą ciepło do mieszkań. Nie potrzebujemy zatem żadnych specjalnych zezwoleń ani dokumentów – wystarczy, że chcemy mieć kominek. Czym kierować się podczas dokonywania wyboru? Poniższe zestawienie powinno ułatwić podjęcie właściwej decyzji.
Biokominek czarny Galina
Niewielki biokominekmożna kupić już za mniej niż 200 zł, choć nie będzie on szczególnie okazały, gdyż jego wymiary to zaledwie 354 x 218 x 180 milimetrów. Pojemność zbiornika na paliwo to zaledwie 0,5 litra, a czas spalania wynosi od 2 do 5 godzin na litr. Jest to jednak bardziej ciekawy element dekoracyjny niż urządzenie mające zapewnić nam dużo ciepła. Warto rozważyć taki zakup, jeśli nie mamy w pomieszczeniu zbyt dużo miejsca, a jednocześnie dysponujemy innym źródłem ogrzewania, więc kominek ma pełnić funkcję jedynie ciekawego elementu dekoracyjnego.
Spełnia także wszystkie normy bezpieczeństwa, a dodatkowe zabezpieczenie podczas użytkowania stanowi specjalny chłonny wkład, który zapobiega rozlaniu się paliwa nawet przy przewróceniu urządzenia. Kominek wykonany jest ze stali malowanej proszkowo na czarno, a ponieważ jest niewielki, waży jedynie 4 kilogramy.
Biokominek Delta Flat
Za niewiele ponad 300 zł możemy kupić większy kominek, który jednak także okazuje się łatwy w montażu. Jesteśmy w stanie powiesić go na ścianie przy użyciu kołków montażowych bądź zamontować w narożniku pod dowolnym kątem. Kominek może stanowić dodatkowe źródło ciepła oraz służyć do aromaterapii, poprawia także wilgotność powietrza. Urządzenia tego typu emitują jedynie ciepło, parę wodną oraz śladowe ilości dwutlenku węgla, dlatego nie ma żadnych ograniczeń – ani jeśli chodzi o miejsce ich wstawienia, ani ze względu na użytkowników. Jego wymiary wynoszą 900 x 400 x 120 milimetrów, a pojemność zbiornika na biopaliwo to 0,75 litra, przy czym litr paliwa spala się w ciągu 2-5 godzin. Co więcej, urządzenie przez 2 lata objęte jest gwarancją producenta.
Biokominek 650 x 400 z szybą
Jeśli poszukujemy większego, a co za tym idzie – bardziej okazałego biokominka to ten na pewno spełni nasze oczekiwania. Nie jest też bardzo drogi, ponieważ jego koszt wynosi niewiele ponad 400 zł. Kominek ma wymiary 650 x 400 x 120 milimetrów, a pojemność zbiornika na biopaliwo to 0,7 litra. Palnik cechuje się łączną długością płomienia, wynoszącą 0,36 metra, co oznacza, że możemy otrzymać płomienie o różnej wysokości, gdyż poszczególne strefy działają niezależnie. Cała konstrukcja jest jednolita, wykonana ze szwedzkiej stali, oraz pomalowana odporną na uszkodzenia i działanie wysokiej temperatury farbą proszkową. Umiejscowienie paleniska poniżej ramki zabezpiecza elementy dekoracyjne przed wypadnięciem oraz sprawia, że kominek możemy zamontować wszędzie, ponieważ w żaden sposób nie może on uszkodzić innych powierzchni.
Biokominek Lima
Najdroższy w całym zestawieniu, ponieważ jego zakup będzie od nas wymagał wydatku rzędu 1000 zł. Ze wszystkich prezentowanych urządzeń jest jednak największy i najbardziej okazały. Jego wymiary to 1000 x 700 x 197 milimetrów, a pojemność zbiornika na biopaliwo wynosi 1,1 litra. Kominek montuje się na ścianie, zatem nie zajmuje on miejsca w pomieszczeniu, a jednocześnie jest wystarczająco duży, aby przykuwać uwagę i stanowić interesujący element dekoracyjny w każdym pomieszczeniu. Front został wykonany z nierdzewnej blachy o szlifowanej fakturze, zaś środek pokrywa czarna farba proszkowa.
Jak wybrać?
Pierwszym krokiem do zakupu odpowiedniego biokominka jest zastanowienie się nad tym, w jakim pomieszczeniu chcemy go umieścić. Jeśli dysponujemy bardzo ograniczoną przestrzenią, to lepiej wybrać mały kominek, stanowiący jedynie akcent dekoracyjny, niż duże urządzenie, które i tak straci cały swój urok, jeśli nie zostanie właściwie wyeksponowane. Następnie powinniśmy rozważyć lokalizację kominka oraz to, w jakim stylu utrzymany jest cały wystrój wnętrza. Kominek powinien bowiem pasować do całego wystroju, dlatego te o nowoczesnym kształcie sprawdzą się w pokojach urządzonych w taki właśnie sposób.
Pamiętajmy przede wszystkim o tym, że korzystanie z kominka ma sprawić nam przyjemność, a zatem wybierzmy coś, co estetycznie nam się podoba oraz będzie się dobrze prezentować w pomieszczeniu, w którym się pojawi. Współczesne biokominki są bezpieczne i sprawdzone, opatrzone odpowiednimi atestami, więc niczego nie musimy się obawiać. Wystarczy, że będziemy się kierować własnym poczuciem estetyki, a ograniczeniem jest tylko to, jaką kwotę możemy przeznaczyć na zakup takiego urządzenia. | Przegląd biokominków do 1000 zł |
Trendy w obuwiu męskim na jesień i zimę 2018/2019 nie są tak spektakularne, jak w przypadku butów damskich, ale i tu nie brakuje zaskoczeń. Najmocniejszą tendencją jest moda na sport. Ze szlaków górskich na ulice miast, sportowe na co dzień, barwne i oryginalne, także w zwierzęce printy – obuwie dla panów w tym sezonie jest bardzo urozmaicone.
Miejski trekking, czyli ze szlaków górskich na ulice miast
Projektanci inspirują się turystyką i wspinaczką wysokogórską, dlatego najmodniejsze buty męskie na zimę 2018 przypominają modele trekkingowe sprzed lat. Mają wysokie, ocieplane, sznurowane cholewki i podeszwy z protektorem. Fasony traperów są zróżnicowane: od bardziej tradycyjnych karbowanych platform ze skóry (czyli butów na grubej płaskiej podeszwie – platformie) u Ermenegildo Zegna, przez materiałowe, wykończone kożuszkiem u Tod’s, po nowoczesne jak hybryda białego sneakersa z butem roboczym i górskim u MSGM.
Wśród kolorów najczęściej występują biel, czerń, brąz i czerwień. Szczególnie oldskulowo wygląda połączenie bordowej skóry z camelową podeszwą u MSGM. Timberki w wydaniu retro – czekoladowe na czarnej podeszwie – lansuje także Hermès. Klasyki znajdziemy w ofercie marek Versace, Maison Margiela i Giorgio Armani.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Pilpol, Gant, Ryłko, Gant
Prosto z bieżni
Jesienią i zimą panowie będą nosić białe buty, łudząco podobne do tych do biegania. Im czystsze i bielsze trampki, tym lepiej i modniej! Poza bielą pojawiają się także inne kolory: granat, brąz, stalowy, czarny. Trend tenisówkowy propagują niemal wszyscy projektanci, a za nimi producenci obuwia. Trampki występują w najróżniejszych wariacjach pod względem linii i stylu.
Beżowe halówki z paskami w barwach typowych dla marki Gucci (butelkowym zielonym i ciemnoczerwonym) przypominają trampki z lat 70. U Fendi podeszwa bąbelkowa, sprężysta wygląda jak w koszykarskich sneakersach Fila i Reebok z lat 90. XX wieku, tylko jest bardziej kosmiczna. Cholewka może być tradycyjna, z wieloma przeszyciami oraz wiązaniem albo minimalistyczna, jakby uszyta z jednego kawałka materiału. Taka całość daje efekt futurystyczny – szczególnie w przypadku czarnych butów, a retro – nowoczesny po sparowaniu bieli z brązem.
Popularnym mikrotrendem będą napisy na męskich tenisówkach, takie jak nazwy brandów (u Acne Studios), logotypy, slogany (słowo „sznurowadła w kolekcji Off-White) lub wzory (jak u Dior Homme, wyglądające niczym tatuaże) na sznurówkach. Designerzy „piszą” także po cholewkach i podeszwach. Białe, wysokie nad kostkę trampki Off-White z napisami zdobią dodatkowo plomby – przywieszki przypominające plastikowe zabezpieczenia antykradzieżowe w sklepach.
Błysk i połysk
Na jesiennych wybiegach często prezentowano buty ze skór błyszczących – taki był wysoki, sznurowany model derby w kolekcji Thom Browne czy lśniące kasztanowe półbuty z matową granatową klapką u Armaniego. Botki do kostki i nad kostkę, z lekko kwadratowymi czubkami jak w latach 90. z lakierowanej skóry węża to propozycja Kenzo. Marka Berluti postawiła na eleganckie, klasyczne sztyblety ze skór gładkich z wysokim połyskiem. Oprócz typowo zimowych czerni i brązów w kolekcji znalazły się oryginalne dla tej chłodnej pory roku kolory: miodowy, błękit, szmaragdowy.
Męskie buty błyszczały nie tylko za sprawą materiałów wierzchnich, ale także ze względu na zastosowane przez kreatorów ozdoby. Giuseppe Zanotti zaprojektował sneakersy wysadzane cyrkoniami. Złote dodatki w glanach Versace to nie wszystko – sprzączki i pasek jak bransoleta rolexa nadają im luksusowy charakter. Czarne brogsy na białej podeszwie Diego Vanassibara udekorował ćwiekami, przypinkami i naszywkami o męskim sznycie, osiągając efekt biżuteryjny.
Rozmiar XXL w narciarskim stylu
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Hugo Boss, Gant, Nike, Gant
Alpejskie inspiracje projektantów obejmują nie tylko szlaki turystyczne, ale także narciarstwo. Elementy znane z butów przypinanych do nart wykorzystali m.in. Giuseppe Zanotti i Maison Margiela – ten dom mody w ciężkich, przeskalowanych sandałach wprowadził zapięcia w formie klamer narciarskich. Gigantyczne, szerokie podeszwy u Vetements sprawiają, że buty te wyglądają jak snowboardowe, razem z wiązaniami. W trampkach Off-White żółte paski kojarzą się ze strapami – „miękkimi klamrami” na rzepy w butach narciarskich. Podeszwa w sneakersach marki Y-3, sprawiająca wrażenie napompowanej, plasuje je w kategorii trendu XXL obok sportowych modeli z logo Louis Vuitton – srebrnych, na przeskalowanych spodach.
Akcent na oryginalność
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Philipp Plein, Tommy Hilfiger, Converse, Marilungo
Bardziej odważni panowie, chcąc się wyróżnić, mogą zaszaleć z nietypowymi materiałami, wzorami i fasonami.
Nie tylko dolna część męskich butów na sezon jesienno-zimowy bywa oversize, także cholewki są powiększone – i megawysokie, i megaszerokie. Te kaloszowe nogawice od Fendi czy Thoma Browne’a są podobne do woderów wędkarskich, nakładanych dla ochrony przed wodą, deszczem, błotem. Welurowe kozaki Y/Project jak EMU z kożuchem są tak szerokie, że można je bez problemu wciągnąć na obszerne spodnie i zmarszczyć na łydce. Są androginiczne, nie obowiązuje je podział na płeć.
Mniej lubiane wśród mężczyzn printy zwierzęce pojawiają się niemal w każdej tegorocznej kolekcji jesiennej. Szczególnie popularna stała się skóra węża (Kenzo, Haider Ackermann, Dries Van Noten, Louis Vuitton, Paul Andrew) – zarówno w stonowanej kolorystyce: szarościach, beżach, brązach, burgundach, jak i w soczystej czerwieni, chętnie na kowbojkach, bo też jednym z wiodących trendów są stylizacje westernowe.
Poza skórą naturalną w butach jesiennych dla mężczyzn projektanci wykorzystują mniej praktyczne zimą materiały: satynę (Dries Van Noten), aksamit (Giuseppe Zanotti), tweed (Tod’s). Neopren ze skórą łączy Pierre Hardy, natomiast u Clergerie powstają sneakersy ręcznie wyplatane z rafii. Bardziej pragmatycznym panom Giuseppe Zanotti oferuje skórzane buty motocyklowe 2w1 – z dłuższych można zrobić krótsze po odpięciu górnej części cholewki za pomocą zamka błyskawicznego – oraz sneakersy połączone ze skarpetami.
Jest w czym wybierać, ale pamiętajmy też, że każdy mężczyzna powinien mieć w garderobie jesienne klasyki – sztyblety, trzewiki i półbuty. | Przegląd męskich butów na jesień i zimę |
Od pewnego czasu bardzo popularna stała się wspinaczka. Czy wiesz czym różni się bouldering od tradycyjnego wchodzenia na ścianę z asekuracją? Nowy sport w mieście
Od kilku lat, mniej więcej od momentu, kiedy świadomość społeczna dotycząca aktywności ruchowej znacząco wzrosła, w średnich i dużych miastach pojawiły się miejsca do uprawiania niecodziennych sportów. Naturalnie wszystko rozpoczęło się od rekreacji, powiedzmy, tradycyjnej, takiej jak bieganie czy jazda na rowerze. Wszelkie biegi miejskie stały się bardzo popularne, a w wielu z nich startują tysiące uczestników. Niejako kolejnym krokiem i odpowiedzią dla ludzi szukających aktywnej rozrywki oraz osób lubiących mocne wrażenia, były dyscypliny gwarantujące nieco większą dawkę adrenaliny. Wówczas pojawił się np. parkour, czyli sztuka niemal ekwilibrystycznego pokonywania kolejnych przeszkód tak, by miejską zabudowę można było przebiegać i przeskakiwać niemal w linii prostej.Nie dziwi zatem fakt, że sport tak niszowy – i przynajmniej w teorii niepasujący do miejskich warunków – jak wspinaczka, również zyskał sporą rzeszę fanów. Co ciekawe jednak szybko pojawiły się dwie zasadnicze odmiany – wspinaczka z asekuracją oraz bouldering. Czym są obie dyscypliny oraz czy więcej je łączy, czy też może dzieli?
Wspinaczka z asekuracją
To niejako starsza siostra boulderingu i raczej większość wspinaczy woli zyskiwać kolejne metry w pionie w asekuracji. I nie myśl, że podpięcie do linki zabezpieczającej sprawia, że strach opuści cię całkowicie. Nic bardziej mylnego, nawet jeżeli nie masz lęku wysokości. Nieco uproszczając, można uznać, że główną zasadą jest wejście po ścianie według ustalonego szlaku na jak najwyższy punkt, który zależnie od parametrów ośrodka, może wynosić nawet kilkadziesiąt metrów. Z racji na wysokość oczywiście musisz być zabezpieczony, lecz nagłe odklejenie się od ściany zawsze wiąże się z niemałym skokiem adrenaliny i ciśnienia, tym bardziej że swobodny upadek, aż do naprężenia liny, może wynosić nawet kilka metrów. Musisz wiedzieć jednak, że przy prawidłowej asekuracji do takiej sytuacji nigdy nie powinno dojść.Wychodzi zatem, że wspinaczka z asekuracją to typowo miejska odmiana tradycyjnej wspinaczki górskiej. Aby uprawiać ten sport, potrzebujesz odpowiednich butów (uwaga, są one bardzo ciasne i zwykle należy kupić o 1-2 numery za mały), stroju niekrępującego ruchów oraz kasku z uprzężą – te jednak najczęściej można wypożyczyć już na ścianie.
Czym jest zatem bouldering?
To niejako wariacja tradycyjnej wspinaczki, która często stanowi trening do tradycyjnej odmiany. Bouldering stał się jednak tak popularny i ciekawy dla trenujących, że w zasadzie jest obecnie osobną dyscypliną. Sama teoria wspinania jest identyczna – w ten sam sposób musisz złapać chwyty, ustawić nogi, balansować swoim ciałem. Różnica jest jednak w samym celu oraz roli uprawiania dyscypliny. Przy tradycyjnej wspinaczce kluczowe jest osiągnięcie celu, do którego droga wynosi np. kilkanaście metrów. W boulderingu nie masz żadnej uprzężyani kasku, a koniec twojej trasy znajduje się raczej nie więcej niż cztery metry od podłogi. Złożoność chwytów i ustawienie ściany sprawia jednak, że bouldering jest znakomitym miejscem do treningu techniki. Nawet wspinacze wysokogórscy często korzystają z tej metody. Zasadniczą różnicą jest także sama intensywność wspinaczki. Na tradycyjnej ścianie, po odpadnięciu od jej powierzchni, musisz czekać na sprowadzenie na ziemię, by powtórnie rozpocząć ćwiczenia. W przypadku boulderingu pod ścianą ustawiona jest bardzo gruba warstwa materacy, które gwarantują miękki i bezpieczny upadek. Dzięki temu już po kilku sekundach możesz ponownie zmierzyć się ze swoimi trudnościami.Podobnie jak w przypadku wspinaczki z asekuracją, konieczne będą odpowiednie buty, zresztą dokładnie takie same. Jeżeli jednak wybierasz się na ściankę wspinaczkową po raz pierwszy, nie musisz w nie inwestować. W twoim wspinaczkowym debiucie wystarczające są zwykłe buty do biegania, dzięki którym przekonasz się, czy faktycznie chcesz uprawiać tę dyscyplinę sportu.
Bouldering czy wspinaczka wysokościowa?
Tak naprawdę twoja decyzja powinna być uzależniona od tego, co faktycznie chcesz osiągnąć. Większa dynamika wspinaczki oraz intensywność występuje przy boulderingu, tu możesz również w spokoju trenować technikę, co jest szczególnie ważne na początku. Wspinaczka z asekuracją gwarantuje natomiast wyższy poziom adrenaliny, chociażby z osiąganej wysokości. Pamiętaj również, że tak jedno, jak i drugie, z powodzeniem możesz uprawiać w terenie – oczywiście tylko w wyznaczonych miejscach oraz z odpowiednim sprzętem. | Czym się różni wspinaczka z asekuracją od boulderingu? |
Statyw jest bardzo przydatny podczas robienia zdjęć m.in.: produktu, krajobrazu i zdjęć portretowych. Świetnie sprawdza się również w fotografii nocnej, w której trudno o ostre ujęcia ze względu na długi czas naświetlania. Najczęściej ze statywem kojarzony jest trójnóg, który pełni funkcję stabilizatora dla aparatu. Ważną zaletą jest regulowana wysokość - statywy są zbudowane najczęściej z teleskopowo rozsuwanych rurek.
Statyw, czyli co i jak?
box:offerCarousel
Statyw to niezbędnik każdego fotografa. Zapewnia stabilizację dla aparatu i umożliwia zmianę perspektywy kadru. Najczęściej jest to trójnóg zbudowany z teleskopowo rozsuwanych rurek wykonanych z metalu. Kupując statyw, powinniśmy przemyśleć kilka kwestii:
* Jaki ma mieć udźwig - to zależy od tego ile waży nasz aparat z obiektywem.
* Jaką ma mieć wysokość - statywy amatorskie (np. Camrock TA30) są w przedziale się od około 0,3 metra do około 1,4 metra, a profesjonalne (np. Manfrotto MVMXPRO500) mogą sięgnąć nawet kilku metrów.
* Materiał wykonania statywu - z aluminium lub karbonu (materiał bardzo lekki, ale też o wiele droższy). Dobrym przykładem statywu karbonowego będzie model Manfrotto MT055CXPRO3. Co prawda kosztuje ok. 1500 złotych i skuszą się na niego głównie profesjonaliści. Jednak jest to niesamowicie wytrzymały produkt z udźwigiem sprzętu do 9 kilogramów.
Udźwig i wykonanie trzeba też rozważyć pod kątem warunków, w jakich mamy wykonywać zdjęcia. Czy będziemy fotografować tylko w warunkach studyjnych, czy przede wszystkim na zewnątrz? Przy drugiej opcji należy pamiętać, że wiatr może przewrócić nasz statyw i trzeba kupić taki, który jest wykonany z solidnych materiałów. Warto też zastanowić się nad rodzajem głowicy: w jaki sposób i pod jakim kątem możemy nią obracać, a tym samym obracać przymocowanym do niej aparatem. Należy pamiętać, że jeśli decydujemy się na kupno głowicy osobno, to ona też ma określony udźwig sprzętu.
Fotografia nocna
Zdjęcia zrobione po zmroku pozwalają nam inaczej spojrzeć na miejsca poznane za dnia. Fotografia nocna często robi wrażenie na odbiorcach - możemy wykorzystać neony, światła miast czy przejeżdżających samochodów. Uchwycenie ruchu pojazdów jest możliwe, dzięki długiemu czasowi naświetlania. Dlatego właśnie warto wybrać się w miejski plener po zmroku i rozstawić nasz statyw, przymocować do niego aparat i robić zdjęcia. Po wciśnięciu spustu migawki aparat będzie ustabilizowany, a my bez obaw o poruszone ujęcie możemy czekać na efekty. Czasy naświetlania ustawione na co najmniej kilka sekund sprawią, że ruch samochodów zostanie zapisany w postaci świetlistych smug.
Fotografia krajobrazu ze statywem
Jeśli idziemy fotografować krajobrazy, to statyw również będzie naszym niezbędnikiem. Nie da on co prawda gwarancji ostrych zdjęć, ale do minimum obniży ryzyko poruszonej fotografii. Warto też skorzystać z ustawień samowyzwalacza na np. dwie lub dziesięć sekund. Unikniemy wtedy poruszenia zdjęcia podczas naciskania spustu migawki. Jeśli fotografujemy lustrzanką możemy wykorzystać opcję wstępnego uniesienia lustra. Spowoduje to podniesienie lustra przy pierwszym użyciu spustu migawki, a dopiero po powtórzeniu tej czynności zostanie wykonane zdjęcie. Wcześniejsze uniesienie lustra dodatkowo niweluje ryzyko poruszonego ujęcia. Ustawienie aparatu na statywie może nas zainspirować do zaplanowania kadru. Mamy okazję spojrzeć na krajobraz z perspektywy różnych wysokość. Zastanowić się nad linią horyzontu, doborem obiektu na pierwszym planie oraz wyborem odpowiednich ustawień.
Fotografia produktu
Kolejnym typem fotografii z zastosowaniem statywu jest fotografia produktu. Przy robieniu zdjęć produktowych będziemy korzystać często ze zbliżeń. Wykonując makro fotografie łatwiej o poruszone kadry. Tu z pomocą ustabilizowania pozycji przyjdzie nam statyw. Ponadto przy wykonywaniu tzw. packshotów bardzo ważna jest ostrość fotografowanego obiektu. Nasz aparat zamocowany na statywie pozwala też uzyskać ten sam kadr produktu, dopóki nie dobierzemy odpowiednich ustawień - zarówno parametrów zdjęcia, jak i oświetlenia w studiu.
Fotografia portretowa i autoportrety
Portrety również możemy wykonywać z aparatem będącym na statywie. Korzystamy ze zmian wysokości, np. ustawiamy obiektyw na wysokości oczu modela lub modelki. Dodatkowo minimalizujemy ryzyko poruszeń zdjęcia. Za pomocą statywu możemy też wykonać autoportret. Aparat jest stabilnie umiejscowiony. My włączamy samowyzwalacz na dziesięć sekund i po kliknięciu spustu migawki stajemy przed obiektywem. Może nie każda próba zakończy się idealnie ostrym zdjęciem, ale mamy pewność nieporuszonego kadru - nie potrzebujemy też drugiej osoby - sami dla siebie jesteśmy fotografem.
Statyw zwiększa możliwości
Nieważne, czy dopiero zaczynasz swoją przygodę z fotografią, czy jesteś profesjonalnym fotografem. Statyw będzie twoim sprzymierzeńcem. Możemy eksperymentować z nocnymi ujęciami. Łatwiejsze stanie się też fotografowanie krajobrazów. Statyw to nieodzowny element wyposażenia każdego studia fotograficznego - nawet tego amatorskiego, domowego. Stabilna pozycja aparatu jest bardzo ważna przy fotografowaniu produktów, czy wykonywaniu portretów. Ponadto statyw sprawi, że staniemy się w niektórych sytuacjach samowystarczalni. Po prostu zrobimy sobie sami zdjęcie. Jest to ogromna zaleta, gdy np. zwiedzamy piękne miejsca, ale nie mamy żadnego towarzysza podróży. Nawet jeśli robimy zdjęcia tylko aparatem umieszczonym w smartfonie, warto pomyśleć o mobilnym statywie. Co ciekawe nie musi być to najbardziej znany - niski, z nogami wyginanymi, jak u pająka. Może być on również tej samej wysokości co statyw do aparatu fotograficznego, wystarczy tylko na gwint w głowicy nałożyć odpowiednią nakładkę do smartfona. Z kolei jeśli chcemy skorzystać z solidnego, niewysokiego tripodu, który przymocujemy np. do drzewa, to idealnym rozwiązaniem będą statywy firmy Joby. | Typy fotografii z wykorzystaniem statywu |
Coraz liczniejsza grupa kobiet do codziennej pielęgnacji ciała i twarzy stosuje kosmetyki ekologiczne. Jeśli w waszej rodzinie są zwolenniczki naturalnych produktów, warto wykorzystać nadarzającą się okazję i w prezencie choinkowym podarować im ekokosmetyki. Produkty eko, to znaczy jakie?
Kosmetyki ekologiczne to produkty, które nie zawierają szkodliwej chemii (SLS, barwników, konserwantów), dzięki czemu są przyjazne skórze ciała i twarzy. W ich składzie znajdują się składniki z upraw ekologicznych (np. oleje roślinne, emulgatory pochodzenia roślinnego i olejki eteryczne).
Brak regulacji prawnych powoduje, że wielu producentów ze świata przemysłu kosmetycznego umieszcza na opakowaniach swoich produktów napisy „eko”, „bio” lub „organic”, mimo że komponenty naturalne w ich składach występują jedynie w śladowych ilościach. Z tego powodu trzeba wnikliwie czytać etykiety (składniki, których w produkcie jest najwięcej, znajdziemy na pierwszych pozycjach listy).
O tym, że produkt jest ekologiczny, informuje certyfikat przyznany przez instytucję, która jest odpowiedzialna za kontrolowanie procesu jego wytwarzania. Są to m.in. takie firmy, jak Ecocert czy Cosmebio. Jednak uzyskanie certyfikatu wymaga niemałych nakładów finansowych i czasu, dlatego wiele podmiotów przemysłu kosmetycznego go nie posiada (mimo że oferują konsumentom produkty, które zawierają ponad 98% składników naturalnych).
Ekologiczne prezenty pod choinkę
Żel pod prysznic marki Neobio. Kosmetyki tej marki posiadają certyfikat NaTrue, który stanowi potwierdzenie, że w ich składzie znajdują się naturalne składniki pochodzące z certyfikowanych upraw ekologicznych, a w trakcie ich produkcji prawidłowo korzystano z zasobów środowiska. Produkty nie zawierają: silikonów, parabenów, sztucznych substancji zapachowych, barwiących ani konserwantów. Żele pod prysznic firmy Neobio: Sensual (z granatem i orchideą), Energy (z kofeiną i zieloną herbatą) i Vitality (z pomarańczą i cytryną) nie tylko pielęgnują skórę, ale też rozpieszczają zmysł węchu za sprawą oryginalnych kompozycji zapachowych. Kosmetyki oczyszczają skórę, nie wysuszając jej. Żele tej marki (o pojemności 250 ml) są dostępne na Allegro w cenie od 7 do 13 zł.
Balsam do ciała marki Lavera. To niemiecki producent i dystrybutor kosmetyków wytwarzanych zgodnie ze standardami sformułowanymi dla produktów naturalnych. Wykorzystuje składniki roślinne pochodzące z upraw ekologicznych. Produkty tej marki są pozbawione substancji zapachowych i chemicznych konserwantów. W asortymencie firmy Lavera znajdziemy m.in. balsamy do ciała (z biopomarańczą i biorokitnikiem, z biowanilią, biokokosem, biomlekiem migdałowym i biomiodem). Zawierają one naturalne składniki roślinne pochodzące z kontrolowanych dzikich zbiorów i własnej produkcji. Koszt zakupu balsamu tej marki (o pojemności 200 ml) na Allegro wynosi od 19 do 32 zł.
Olejki do twarzy i ciała marki Nacomi. To bezpośredni importer, dystrybutor i producent kosmetyków naturalnych, które nie wywołują reakcji alergicznych. W ofercie tej firmy, oprócz produktów do pielęgnacji twarzy (takich jak kremy i peelingi), włosów (np. odżywek i masek), znajdują się oleje naturalne, m.in. olej z awokado, rokitnikowy, z czarnuszki, nasion konopi indyjskiej czy jojoba. Olej jojoba można podarować osobie o cerze mieszanej (suchej na policzkach i tłustej w strefie T). Produkt szybko się wchłania i jest dobrze tolerowany przez skórę. Natomiast z myślą o paniach z cerą naczynkową, które borykają się z zaczerwienieniami na policzkach, warto kupić olejek z konopi. Kosmetyk ten wzmacnia naczynka. Koszt zakupu olejów marki Nacomi na Allegro waha się od 9 do 44 zł (są dostępne w buteleczkach o pojemności 30 i 100 ml).
Moda na ekologiczną pielęgnację trwa od kilku lat. Kosmetyki te są przyjazne skórze, a ich stosowanie wpisuje się w nurt powrotu do natury. | Ekoprodukty do pielęgnacji ciała – pomysły na prezent pod choinkę |
Owoce i lody idealnie nadają się do serwowania wraz z naleśnikami. Sprawdźcie, jak smakuje wersja z borówkami i lodami waniliowymi. Przepis poniżej. Składniki:
ciasto na naleśniki
4 łyżki borówek
1 opakowanie lodów waniliowych
80 g masła
Krok po kroku:
Naleśniki smażymy na maśle, aż się przyrumienią. Zwijamy je i podajemy na ciepło z borówkami i kulką lodów.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Naleśniki z borówkami i lodami waniliowymi |
Wśród współczesnych mężczyzn zdecydowanie wraca moda na zapuszczanie brody. Nie jest już kojarzona ze starszym panem i decydują się na nią coraz młodsi. Trend na mężczyzn z krwi i kości, postawnych, męskich i z zarostem jest coraz bardziej zauważalny na wybiegach największych projektantów. Pielęgnacja brody
Wcześniej panowało przekonanie, że jeśli mężczyzna ma zarost lub brodę, to znaczy, że nie dba o siebie, nie ogolił się, bo mu się nie chciało. Dzisiaj brodaty mężczyzna musi poświęcić więcej czasu na zadbanie o zarost niż ten, który po prostu się ogoli. Jak grzyby po deszczu pojawiają się również salony specjalizujące się w strzyżeniu i modelowaniu zarówno samego zarostu, jak i brody. Warto pamiętać, że należy o nie dbać, podobnie jak o włosy na głowie. Brodę trzeba myć, strzyc, czesać, a ponadto pielęgnować. Służą do tego specjalne kosmetyki, takie jak balsamy i olejki do pielęgnacji brody. Broda bowiem, podobnie jak włosy na głowie, brudzi się, przetłuszcza, a naskórek znajdujący się pod nią ulega złuszczeniu.
box:offerCarousel
Kosmetyki dla brodaczy
Niezadbana broda wygląda nieestetycznie i zdecydowanie odstrasza. Stąd konieczność jej częstego mycia. Jednak włosy na głowie i na brodzie różnią się, dlatego należy używać do nich specjalnych kosmetyków. Do najpopularniejszych należą zdecydowanie wszelkie olejki i balsamy. Dzięki nim włosy błyszczą się, są miękkie i delikatne w dotyku. Wielu z panów przejmuje się tym, co na brodę powie płeć piękna, a także, czy nie będzie przeszkadzać... w relacjach damsko-męskich, na przykład podczas pocałunku. Jeśli tylko odpowiednio o nią zadbają, panie nie powinny mieć nic przeciwko. Wypielęgnowana broda nie drapie, pięknie pachnie, a do tego dodaje panom męskości.
box:imagePins
box:pin
Olejki do brody
Większość olejków zawiera nuty zapachowe podobne do tych, które stosuje się w męskich perfumach. Dzięki nim broda nie tylko pięknie się prezentuje, ale i zniewalająco pachnie. Dodatkowo producenci używają do ich produkcji wielu składników odżywczych, które wnikają w strukturę włosa i odżywiają go. Co więcej, pielęgnują również skórę twarzy, znajdującą się pod brodą. Olejki służą również temu, aby zmiękczyć brodę. Dzięki nim nie jest sucha i nie drapie. Sposób użycia takiego olejku jest banalnie prosty. Przed jego użyciem zaleca się umycie brody i twarzy. Następnie trzeba je wysuszyć. Kolejnym krokiem jest wmasowanie olejku w brodę. Kilka jego kropli należy rozetrzeć w dłoniach, a następnie wygładzić nimi brodę. Później wystarczy odczekać chwilę, a następnie rozczesać ją grzebieniem, najlepiej drewnianym. Warto sięgnąć po olejki do brody Renee Blanche H-Zone, Apothecary, Percy Nobleman Beard Oil czy Angry Beard. Ich ceny wahają się od 30,00 do 90,00 złotych.
box:offerCarousel
Balsamy do brody
Balsamy do brody mają gęstszą konsystencję niż olejki. Zawierają wiele składników pielęgnujących i odżywiających włosy, takich jak: masło shea, olejek jojoba, wosk pszczeli, olejek arganowy i kokosowy, a także lanolinę i olejki eteryczne, które sprawiają, że broda pięknie pachnie. Balsamy przeznaczone do brody głęboko ją nawilżają, a także zapobiegają ewentualnym podrażnieniom skóry twarzy.
box:imagePins
box:pin
box:pin
Zdecydowanie ułatwiają także jej stylizowanie i układanie. Co więcej, używanie balsamu do brody zapobiega elektryzowaniu się włosów. Kosmetyki te można stosować codziennie na wilgotną (po umyciu) lub wysuszoną brodę. Następnie wystarczy ją rozczesać i cieszyć się zadbanym zarostem. Po jakie balsamy sięgnąć? Można wspomnieć o Renee Blanche H-Zone, Dear Beard czy cytrusowym balsamie Mr Bear Family Citrus.
Każdy, kto decyduje się na zapuszczenie brody, powinien wyposażyć swoją kosmetyczkę w specyfik pielęgnacyjny, ponieważ dzięki niemu może osiągnąć zamierzony efekt. Zadbana i dobrze przystrzyżona broda z pewnością dodaje panom męskości, a obecnie jest też bardzo modna. Światowej sławy projektanci zamieniają metroseksualnych modeli na tak zwanych drwali, ponieważ trend ten przyjął się w świecie mody bardzo pozytywnie. Przy zachowaniu kilku prostych zasad pielęgnacji, broda z pewnością może stać się ozdobą każdego mężczyzny. | Olejki i balsamy do brody. Czy warto je kupować? |
Gry planszowe znowu wracają do łask. O ile dla dzieci powyżej 5. roku życia taką grę wybrać jest łatwo, o tyle gier planszowych dla najmłodszych nadal jest mało. Można jednak znaleźć prawdziwe perełki. Jak wybrać pierwszą planszówkę?
Przy wyborze pierwszej planszówki należy wziąć pod uwagę kilka ważnych czynników. To od nich zależy, czy gra spodoba się dziecku. Przede wszystkim należy uwzględnić:
wiek dziecka,
umiejętność koncentracji na zadaniu – tutaj należy przyjrzeć się także, jak długo dziecko potrafi skupić uwagę,
zainteresowania dziecka,
zdolności manualne malca.
Gry dla dwulatka
Wydaje się, że dziecko dwuletnie jest jeszcze za małe, by zainteresować się grą planszową. Nic bardziej mylnego. Wystarczy po prostu odpowiednio dobrać planszówkę. Dla takich malców doskonałe będą gry niemieckiej firmy Haba. Większość z nich, oprócz pięknie zdobionej planszy, zawiera drewniane duże elementy, które z łatwością zmieszczą się w dłoni dziecka.
Przykład? Gra pod tytułem W ogrodzie. W zestawie znajdziemy cztery okrągłe małe plansze z narysowanymi drzewami: jabłoniami (o zielonych i czerwonych owocach), śliwą i gruszą. Do tego dołączono po cztery drewniane owoce, koszyk i kostkę. W komplecie znajduje się też drewniany kruk i plansza, po której się porusza. Celem gry jest zebranie wszystkich owoców z drzewa. Należy się spieszyć, ponieważ owoce chce dostać również kruk. Gry Haby odpowiednie są dla dzieci powyżej 2. roku życia. Ich ceny są dość wysokie, oscylują wokół 80 zł, ale doskonała jakość warta jest tej ceny.
Gry dla trzylatka
Pedagodzy twierdzą, że między dwulatkiem a trzylatkiem istnieje przepaść w rozwoju. Trzylatek rozumie więcej, jego motoryka mała jest dokładniejsza, a cierpliwość – większa, podobnie jak umiejętność skupienia uwagi. I to wszystko jest prawdą. Dlatego gry planszowe dla trzylatka mogą wykorzystywać bardziej skomplikowane elementy rozgrywek, np. gry lotto, lecz w bardziej skomplikowany sposób.
Dzieciom lubiącym takie rozgrywki spodoba się gra Dotykowe Lotto firmy Djeco. Zasady gry są proste. Na planszy, za pomocą strzałki, losujemy przedmiot. Teraz musimy identyczny znaleźć w woreczku, oczywiście bez podglądania. Cena gry to około 120 zł. Do wyboru mamy także wersję tańszą – zamiast drewnianych figurek losujemy wtedy obrazki poszczególnych zwierząt i przedmiotów.
Z kolei za ok. 49,90 zł możemy kupić równie interesującą grę dla trzylatka Ratuj króliczki! Polega ona na rzucaniu kostką i ratowaniu drewnianych króliczków z zalewanej przez wodę norki. Rzut kostką pokazuje, którym wyjściem króliczek ma uciec.
Gry dla czterolatka
Czteroletnie dziecko potrafi myśleć logicznie, przewidywać, posiada też umiejętności związane z liczeniem, dlatego gra Grzybobraniewydawnictwa Granna będzie idealnym wyborem. Gra składa z planszy, kostki, figurek grzybów i pionków. Zadaniem dziecka jest zebranie jak największej ilości grzybów. Co ważne, liczy się rodzaj grzyba. Za prawdziwka dostaje się więcej punktów niż za muchomora. Po drodze oczywiście czekają różne przygody. Grzybobranie to doskonały sposób na rozpoczęcie nauki rozpoznawania grzybów. Przez zabawę można to zrobić łatwiej. Cena gry to 45 zł.
Wybór pierwszej planszówki dla dziecka wcale nie jest prosty, dlatego dla dzieci młodszych pierwsze gry raczej mają postać zabawek. Dotyk, duże pionki, figurki i kolorowe plansze, a na dodatek niezbyt skomplikowana rozgrywka – to wszystko się liczy. Starszaki natomiast będą preferować gry, w których muszą rywalizować lub współpracować w zespole. | Jaką pierwszą grę planszową wybrać dla dziecka? |
Salon jest jednym z najważniejszych pomieszczeń w całym domu. To tu spędzamy czas z przyjaciółmi i odpoczywamy po ciężkim dniu w pracy. Pomysłów na niebanalne wykończenie ścian jest wiele. Świetnie w tej roli sprawdzają się tapety, dzięki którym w krótkim czasie możemy nadać pokojowi zupełnie nowego charakteru. Tapety pełnią funkcję nie tylko dekoracyjną. Kryją one również nierówności ścian, zasłaniają wszelkie skazy, chronią przed brudem a w dodatku ocieplają i wyciszają pomieszczenia.
Tapetując pokój, mamy nieskończone możliwości aranżacyjne. Mnogość dostępnych barw, wzorów i struktur sprawia, że każdy bez problemu znajdzie coś dla siebie.
Rodzaje tapet
Salon nie jest wymagającym pomieszczeniem. Nie zmagamy się tu z nadmierną wilgocią i licznymi zabrudzeniami jak w przypadku łazienki i kuchni. Ważna jest jedynie jakość i walory estetyczne. Istnieje naprawdę wiele rodzajów tapet, w przypadku tego pokoju możemy postawić na każdą z nich.
Wyróżniamy tapety:
Papierowe – zazwyczaj niezmywalne (nie można ich czyścić), mało wytrzymałe, najtańsze.
Typu rauhfaser (raufaza) – najbardziej popularne, chropowate, maskują nierówności, nie są wodoodporne.
Winylowe – świetnie maskują nierówności ścian, wytrzymują nawet do 10 lat w nienaruszonym stanie.
Z włókna szklanego – można je kilkukrotnie malować, są wodoodporne, zmywalne (dobrze się je czyści), chronią ściany przed pękaniem; ograniczona ilość wzorów.
Korkowe – najskuteczniej wyciszają i ocieplają pomieszczenia.
Natryskowe – płynna konsystencja nakładana za pomocą specjalnego pistoletu; wygłuszają i ocieplają.
Tekstylne – składają się z włókien naturalnych bądź sztucznych, mają różną fakturę, bardzo ekskluzywne, najczęściej występują np. w hotelach; najdroższe.
Fototapety – nadrukowane zdjęcia, którego podkładami są papier bądź fizelina.
Na fizelinie – fizelina jest mieszanką włókien celulozowych i tekstylnych, używaną jako podkład do innych tapet. Tapety na fizelinie bardzo łatwo nakłada się i zdejmuje ze ściany, idealne dla powierzchni kartonowo-gipsowych.
Kolor
Tapeta powinna współgrać z kolorystyką mebli, podłogi, drzwi, zasłon, rolet i innych elementów wystroju. Jasne ściany z reguły powiększają pomieszczenia, a ciemne pomniejszają. Nasz wybór zależy od tego, jaki efekt chcielibyśmy osiągnąć.
Powinniśmy również zwrócić uwagę na oświetlenie. Słabe światło pasuje do ciepłych kolorów, które rozjaśnią i ocieplą wnętrze. W bardzo jasnych pokojach sprawdzą się natomiast tapety o chłodnych odcieniach tj. zielony lub niebieski.
Wzór
Kiedy zdecydujemy się na konkretny kolor, czas pomyśleć o wyborze wzoru. Kwiaty, figury geometryczne, zwierzęce cętki i abstrakcyjne barwne plamy. W ofercie znajdziemy setki propozycji od tych najprostszych po najbardziej wymyślne. Jeśli nasz salon jest dosyć skromny i prosty, możemy pozwolić sobie na tapetę z odważnym i wyrazistym motywem. Nie bójmy się eksperymentować. Agresywny wzór może zdominować wnętrze? Wytapetujmy tylko jedną ścianę pomieszczenia lub dwie sąsiednie. Dla wielbicieli minimalizmu pozostają gładkie, ale nie mniej efektowne tapety jednokolorowe.
Istnieje kilka sprytnych zabiegów, dzięki którym będziemy mogli optycznie manipulować wymiarami naszego salonu. Wybierając tapetę w kratę, sprawimy, że sufit stanie się niższy a pokój bardziej przytulny. Romby na jasnym tle poszerzą pomieszczenie. Wnętrze będzie wydawało się mniejsze, a sufit wyższy jeśli wybierzemy wzór w pionowe pasy.
Wybierając tapetę do salonu kierujmy się przede wszystkim poczuciem własnej estetyki. Kombinacji jest mnóstwo, a inspiracje możemy znaleźć na każdym kroku. Jedno jest pewne, taka zmiana całkowicie odświeży nasze wnętrze. | Kupujemy modną tapetę do salonu |
Hania jest wreszcie szczęśliwa. Czy jednak uda się jej utrzymać ten stan? Na drodze kobiety i jej bliskich znów pojawią się przeciwności losu, którym bohaterowie będą musieli stawić czoła. Co trzeba zrobić, aby w końcu odnaleźć spokój i pozwolić sobie na radość z życia? „Zgoda na szczęście” to ostatni tom cyklu „Alibi na szczęście”, debiutanckich książek Anny Ficner-Ogonowskiej. Autorka po raz kolejny przedstawia losy Hani, młodej nauczycielki, którą dotknęła życiowa tragedia, po której dziewczyna nie wierzyła, że jeszcze kiedyś będzie szczęśliwa. Okazało się jednak, że los lubi sprawiać niespodzianki i stawiać na drodze ludzi, którzy potrafią zupełnie odmienić życie. Tak też stało się z Hanią i Mikołajem.
Życie pełne niespodzianek
Mikołaj długo i wytrwale starał się o Hanię. Dziewczyna postanowiła mu w końcu zaufać i pozwolić sobie na miłość. Okazało się, że jest w stanie ponownie kochać i dzielić z kimś życie, a Mikołaj okazał się idealnym partnerem. Jednak spokój nie może trwać wiecznie, a życie zakochanych ponownie wypełni się zawiłościami losu. Na szczęście w dwójkę są silniejsi i nie boją się stawić czoła przeciwnościom. „Zgoda na szczęście” to powieść pełna niespodzianek i wydarzeń, które zmieniają życia bohaterów. Czy tajemnice i sekrety będą w stanie zburzyć ich spokój?
Książka o miłości i wsparciu
W ostatnim tomie serii bardzo dużą rolę odgrywają bohaterowie drugoplanowi. Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim ciotka Anna – osoba o niezwykle ciepłym usposobieniu i ogromnym sercu, gotowa wspierać bliskich w każdej sytuacji. Czytelnik ponownie spotka się także z sympatyczną panią Irenką. Nie zabraknie również perypetii w życiu najlepszej przyjaciółki Hani – Dominika musi odnaleźć się w roli żony i matki. Anna Ficner-Ogonowska opowiada o losach bohaterów w niezwykle autentyczny, wciągający sposób, który sprawia, że czytelnik się do nich przyzwyczaja, traktuje ich niemalże jak własnych znajomych i przejmuje się ich perypetiami. Dzięki temu powieść wciąga i sprawia, że nie można się od niej oderwać. „Zgodę na szczęście” czyta się niezwykle szybko, mimo że powieść jest bardzo obszerna.
Ciepłe pożegnanie z bohaterami
„Zgoda na szczęście” to książka o niespodziankach, które może nam zgotować los. Spokój nie jest stanem stałym, jednak ze wsparciem bliskich nie jest niemożliwy do osiągnięcia. Anna Ficner-Ogonowska po raz kolejny stworzyła realistyczną i wciągającą opowieść o miłości, przyjaźni, przywiązaniu, a także o tym, że każdy może być szczęśliwy, wystarczy otworzyć swoje serce i pozwolić sobie na radość.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Zgoda na szczęście” Anna Ficner-Ogonowska – recenzja |
Programator czasowy pozwala uzyskać spore oszczędności związane z energią elektryczną w budżecie domowym. Podpowiadamy, w jakie urządzenie tego typu zainwestować. Komu z nas nie zdarzyło się po ciężkim dniu pracy wziąć relaksującą kąpiel i w błogim nastroju położyć się w wygodnym łóżku? Niestety sielanka szybko się kończyła z chwilą, gdy zdamy sobie sprawę, że nie zgasiliśmy światła w salonie. Na szczęście dla roztargnionych i zabieganych na rynku pojawiły się programatory czasowe. Oczywiście nie tylko dla nich – wyłączniki czasowe pozwolą każdemu na odpowiednie sterowanie funkcjonowaniem oświetlenia w domu lub włączanie i wyłączanie innych urządzeń elektrycznych. Obecnie na rynku mamy nie tylko programatory z ustawieniem godziny, ale również pozwalające ustawiać sekwencje świecenia na każdy dzień.
Zalety programatorów
Stosowanie programatora czasowego umożliwiającego zmniejszenie zużycia energii elektrycznej to nie tylko oszczędność w budżecie czy działanie na rzecz ochrony środowiska, ale również jedno z zabezpieczeń przed włamywaczem. Złodziei najbardziej odstraszają właśnie światła, jak również dźwięki. Wystarczy przypomnieć sobie scenę z kultowego filmu „Kevin sam w domu”, kiedy to włamywacze zrezygnowali z obrabowania rezydencji, gdy zobaczyli przez okno cienie tańczące w rytm muzyki dobiegającej z radia. Programator przyda się także, gdy nasze dziecko boi się ciemności – nie obudzimy go, wchodząc do pokoju, by zgasić światło, zadbamy także o oszczędność prądu, gdyż światło nie będzie zapalone do rana – programator zgasi je za nas. Może on także włączać i wyłączać bojler podczas naszej nieobecności, sterować ogrzewaniem elektrycznym terrariów, akwariów oraz wielu innych urządzeń. Warunek jest jeden – musi być podłączony do prądu. Programatory działają na zasadzie wyłącznika napięcia. Włączona sekwencja czasowa w odpowiednim momencie likwiduje przerwę w urządzeniu, tym samym doprowadzając napięcie. Musimy jednak pamiętać, aby urządzenie podłączone do takiego modułu było w stanie załączenia, gdyż sam programator nie włączy za nas np. lampki.
Analogowe programatory czasowe
Analogowe programatory cechują się możliwością programowania godziny załączenia z dokładnością do 15 min. Tak funkcjonują zapadki, które uruchamiają sekwencję, a na całym obwodzie mamy aż 96 zapadek, które pozwolą na zaprogramowanie czasu włączenia się programatora. Zasilanie programatorów tego typu to standardowo 220–240 V. Maksymalne obciążenie wynosi aż 16 A. Programator posiada bolec uziemiający. W większości przypadków otrzymamy również 12-miesięczną gwarancję. Produkt kusi bardzo niską ceną, w granicach 12–16 zł. Warto zatem zainwestować te niewielkie pieniądze i mieć pewność, że nieproszeni „goście” nie dowiedzą się o naszej dłuższej nieobecności w domu.
box:offerCarousel
Cyfrowe programatory czasowe
Cyfrowe programatory mają aż 16 programów włączenia i wyłączenia z krokiem 1-minutowym. Możemy ustawić aż 16 programów i kombinacji dni tygodnia. Pracują one w trybie 12- lub 24-godzinnym. W takim programatorze można ustawić czas letni. Sprawdzi się w każdych, nawet skrajnych warunkach, ponieważ będzie działał nawet podczas 40-stopniowego upału. Nie zaskoczy go także zima, gdyż jego maksymalna wytrzymałość na mróz wynosi -10°C. Napięcie, jakiego potrzebuje do pracy, wynosi 220–240 VAC 50 Hz, maksymalne obciążenie to 16 A, 3600 W. Ma wyświetlacz z sekundnikiem. Jego użytkowanie jest dziecinnie proste. Różni się od analogowych programatorów tym, że jest wyposażony w nieskomplikowany ekran cyfrowy. Wyświetlają się na nim wszystkie ustawione programy w poszczególne dni tygodnia, dlatego też jego cena jest dwa razy wyższa niż prostszych programatorów analogowych. Standardowo wydamy na niego ok. 44 zł.
Programator czasowy to idealne rozwiązanie dla kogoś, kto ma na uwadze oszczędność prądu. Warto rozważyć jego zakup, jeśli zależy nam na zmniejszeniu rachunków za energię elektryczną. | Wyłączniki czasowe a oszczędność prądu – jakie programatory stosować w mieszkaniu |
Masz rozszerzone pory? Bez obaw. Problem ten dotyczy niejednej kobiety, a nawet wielu mężczyzn, zwłaszcza tych posiadających cerę tłustą i trądzikową. Jest to spowodowane nieprawidłową pracą gruczołów łojowych. Na szczęście istnieją sposoby, które pomogą nam skutecznie zmniejszyć nieestetycznie wyglądające zmiany na twarzy i czuć się komfortowo w każdej sytuacji. Rozszerzone pory – skąd się biorą?
Skłonność do nadmiernie rozszerzonych ujść gruczołów łojowych w dużej mierze jest uwarunkowana genetycznie, choć nie zawsze tak bywa. Często dzieje się tak w przypadku, kiedy nasza cera ma skłonności do szybkiego zanieczyszczania się, gromadząc nadmiar tłuszczu i nierównomiernie rozprowadzając go po powierzchni skóry. Tym samym zalegająca wydzielina rozpycha się w kanalikach, tworząc rozszerzone pory, które sprawiają, że nasza cera wygląda na poszarzałą i przemęczoną.
Jak temu zaradzić?
Zmniejszenie widoczności porów lub ich całkowite pozbycie to nie lada wyzwanie. Chcąc uporać się z tymi niekorzystnymi zmianami występującymi na naszej skórze, musimy być konsekwentni i systematyczni w działaniu. Pomogą tutaj odpowiednie kosmetyki, a także wszelkie zabiegi oczyszczające, złuszczające oraz ujędrniające skórę. Oczyszczanie nie tylko zabezpieczy przed zbieraniem się zanieczyszczeń w zagłębieniach naskórka, ale także usunie nadmiar sebum blokującego ujścia gruczołów łojowych. Z kolei zabiegi ujędrniające pobudzą produkcję elastyny i kolagenu, korzystnie wpływając na nasza skórę poprzez wygładzenie i wyrównanie powierzchni. Nie zapominajmy także o domowych metodach, które mogą okazać się równie skuteczne.
Jakie kosmetyki?
Jak już wyżej wspomniano, walka z rozszerzonymi porami wymaga od nas systematyczności, ale i cierpliwości. Tylko w taki sposób zdołamy poprawić stan naszej skóry. Najlepszym naszym sprzymierzeńcem okaże się w tym przypadku peeling, najlepiej jeśli będzie gruboziarnisty i głęboko oczyszczający. Kilkuminutowy masaż wykonany dwa lub trzy razy w tygodniu w zupełności wystarczy. Preparat zawierający drobne, ścierające naskórek ziarenka i kwasy owocowe skutecznie usunie obumarłe komórki skóry, dzięki czemu cera po peelingu będzie wyglądać świeżo, a pory wydadzą się znacznie mniejsze.
Kolejnym krokiem jest nakładanie maseczek. Ich wybór jest ogromny, ale jeśli nasza twarz ma problem z rozszerzonymi porami, to należy zainwestować w taki kosmetyk, który będzie miał działanie oczyszczające, ściągające pory i absorbujące nadmiar wydzieliny skórnej. Bardzo dobrym produktem okaże się maseczka z zieloną glinką. Ma ona właściwości wygładzające, ściągające i dezynfekujące, a dodatkowo zapobiega powstawaniu nowych zmian na skórze. Warto zwracać również uwagę na kwas salicylowy i migdałowy. Najczęściej występują w tonikachi kremach, a ich atutem jest fakt, że ściągają pory i dogłębnie je oczyszczają.
Domowe sposoby na rozszerzone pory
Poza dostępnymi na rynku kosmetykami warto pokusić się o zastosowanie domowych metod. Ich przygotowanie jest bardzo łatwe, a uzyskane efekty mogą pozytywnie zaskoczyć. Jednym ze sposobów jest wykonanie własnego peelingu z leczniczej glinki. Wystarczą jedynie trzy łyżki tej właśnie glinki wymieszane z odrobiną herbaty rumiankowej. Następnie należy rozsmarować powstałą maseczkę na twarzy, omijając przy tym usta, oczy i szyję. Do zmywania warto użyć wilgotnej gąbeczki. Dzięki tej metodzie nasza skóra na twarzy będzie wygładzona i rozjaśniona. Warto pamiętać, że na rozszerzone pory świetnie działa również ogórek. Jego sok odświeża, nawilża i tonizuje skórę, minimalizując przy tym widoczność zaskórników.
Sposoby na rozszerzone, nieestetycznie wyglądające pory to nie tylko odpowiednia pielęgnacja cery czy domowe metody. Pamiętajmy, że jeśli nie jesteśmy w stanie sami sobie pomóc, warto wybrać się na profesjonalnie wykonany zabieg kosmetyczny. Dodatkowo nie zapominajmy o regularności, bowiem bez niej nawet najlepsze kosmetyki i zabiegi nie przyniosą zadowalających efektów. | Sposoby na rozszerzone pory |
Kwas hialuronowy odpowiada za prawidłowe nawilżenie i ujędrnienie skóry. Jeśli twojej skórze tego brakuje, zafunduj sobie domowe spa z maską z kwasem hialuronowym. Jest to zdecydowanie tańsza opcja niż zabieg w gabinecie kosmetycznym, a równie skuteczna i przyjemna. Przedstawiamy maseczki z kwasem hialuronowym na każdą kieszeń. Kwas hialuronowy, czyli o co tyle krzyku
Magiczne działanie kwasu hialuronowego polega na łączeniu włókien kolagenowych oraz wiązaniu cząsteczek wody – w efekcie skóra jest jędrna, nawilżona i odżywiona. Kolejną jego zaletą jest łagodzenie stanów zapalnych. Wiek (już od 25. roku życia skóra traci jędrność), palenie papierosów oraz intensywne odchudzanie nie sprzyjają wytwarzaniu kwasu hialuronowego przez organizm. W medycynie estetycznej jest on wykorzystywany do wypełniania i wygładzanie zmarszczek, podnoszenia owalu twarzy, ujędrniania i rewitalizacji skóry. Natomiast w kosmetykach stanowi najbardziej wartościowy składnik nawilżający – tworzy na skórze powłokę ochronną, która zapobiega utracie wody. Warto pamiętać, że codzienne nawilżanie twarzy jest niezwykle ważne. Nawilżona skóra jest mniej podatna na powstawanie zmarszczek, a już istniejące stają się mniej widoczne!
Maski z kwasem hialuronowym
Jeśli sądzisz, że kosmetyki o takich zaletach muszą kosztować majątek, uspokajamy: kwas hialuronowy jest wykorzystywany w produktach kosmetycznych zarówno z górnej, jak i niższej półki. Poniżej przedstawiamy maseczki w różnych cenach, więc każda z pań znajdzie odpowiednią do swoich możliwości finansowych.
Ziaja. Maska z płatkami róży z kwasem hialuronowym
Maseczka od Ziai jest przeznaczona do każdego rodzaju skóry po 30. roku życia. Redukuje głębokość zmarszczek, poprawia elastyczność i jędrność skóry oraz aktywnie regeneruje naskórek. Oprócz kwasu hialuronowego zawiera m.in. masło różane, olej canola, prowitaminę B5 i witaminy B6, C i E. Cena: ok. 1,50 zł.
Afrodita. Maska Hydra Thermal z kwasem hialuronowym
Hydra Thermal to linia kosmetyków dla skóry wrażliwej, przygotowanych na bazie wody mineralnej. Maseczka firmy Afrodita nie tylko długotrwale nawilża skórę, ale także dostarcza jej cennych składników odżywczych. Już po pierwszym zastosowaniu skóra jest wypoczęta, promienna i jedwabiście gładka. Jedno opakowanie starcza na dwie aplikacje. Cena: ok. 13 zł.
TianDe. Maska nawilżająca z kwasem hialuronowym
Maseczka od TianDe nawilża, przywraca i wzmacnia ochronną barierę naskórka, zwiększa zdolności utrzymania wody w skórze. Połączenie kwasu hialuronowego i kompleksu witaminowego zapewnia tzw. efekt błyskawicznego piękna i polepsza strukturę skóry. Cena: ok. 10 zł.
Bioer. Maska peel-off do twarzy z kwasem hialuronowym
Maska peel-off ma postać bardzo drobnego proszku, który po wymieszaniu z wodą tworzy żel o konsystencji gęstej śmietany. Po zastosowaniu maski skóra nabiera zdrowszego kolorytu, jest wygładzona, lepiej nawilżona, zwiększa się jej jędrność i napięcie, a stany zapalne ulegają wyciszeniu. Łagodzi uczucie pieczenia i podrażnienia. Przeciwdziała starzeniu się skóry, daje szybki efekt napinająco-liftingujący. Co więcej, utrzymuje efekt matowienia skóry oraz zawiera liczne mikroelementy i sole mineralne, które ją intensywnie odżywiają. Cena: ok. 17 zł.
Marion. Złota maska kolagenowa przeciwzmarszczkowa
Dopasowany do kształtu twarzy płat hydrożelowy jest nasączony serum ze składnikami, które w chwili kontaktu ze skórą wnikają nawet do jej głębokich warstw. Skoncentrowana formuła substancji aktywnych skutecznie pielęgnuje skórę twarzy. Maska do każdego typu skóry. Maseczka Marion zawiera: kwas hialuronowy, hydrolizowane proteiny soi, witaminę E i B3. Cena: ok. 7 zł.
Yasumi. Maska biocelulozowa z kwasem hialuronowym
Maska ma formę płata nasączonego serum bogatym w składniki aktywne o działaniu nawilżającym. Wiązanie wody w głębszych warstwach skóry gwarantuje dodatek gliceryny, a kwas hialuronowy zapobiega destrukcji włókien kolagenowych i powstawaniu zmarszczek. Mający właściwości regenerujące aloes przyśpiesza proces gojenia się skóry, działa nawilżająco i łagodząco. Dodatek kolagenu wygładza zmarszczki, napina i ujędrnia skórę. Cena: ok. 30 zł.
Stosuj maskę 1–2 razy w tygodniu, w zależności od zaleceń producenta, a gwarantujemy, że twoja skóra odpłaci się pięknym wyglądem, cudowną miękkością i jędrnością. Nawet jeśli na twojej twarzy nie pojawiły się jeszcze zmarszczki, ale masz powyżej 25 lat, zacznij stosować maseczkę już teraz. Dzięki temu w przyszłości twoja skóra będzie wyglądać o wiele młodziej niż u twoich rówieśniczek i nie będziesz musiała wydawać majątku na wizyty w gabinecie medycyny estetycznej. Regularne stosowanie masek z kwasem hialuronowym to niewielki wysiłek i koszt, a spektakularny efekt. | Maski z kwasem hialuronowym dla odwodnionej skóry |
Rozdzielacz HDMI to podstawowe narzędzie przy projektowaniu dużych systemów informatycznych. Staje się niezbędny, kiedy chcemy przesłać sygnał z jednego urządzenia na kilka monitorów. Wtedy należy skorzystać z rozdzielacza, który zwany jest także splitterem. Rozdzielacz HDMI doskonale sprawdza się w firmach oraz centrach handlowych, gdzie na kilkunastu, kilkudziesięciu, a czasem nawet na kilkuset monitorach musi wyświetlać się taka sama informacja. Rozdzielacze HDMI, tzw. splittery, można ze sobą łączyć.
Matrix CX-MX42b
Jest to urządzenie, które jednocześnie pełni rolę rozdzielacza HDMI oraz splittera. Umożliwia rozprowadzenie sygnału z 4 urządzeń na dwa, np. telewizor oraz projektor. Transmisja wideo oraz audio może odbywać się jednocześnie na dwa produkty lub niezależnie. Rozdzielacz Matrix CX-MX42b ma także wbudowaną funkcję wzmocnienia sygnału HDMI oraz podwójnego ARC. Urządzenie jest zgodne z protokołami HDCP 1.4 oraz HDMI 1.4. Protokół 3D jest zgodny ze standardem HDMI 1.4a. W obudowie umieszczone zostały diody LED informujące o aktualnym trybie pracy. W zestawie dostępny jest pilot, który ułatwia zarządzanie rozdzielaczem. Jest to naprawdę duże udogodnienie. Produkt marki Matrix wyceniono na 499 zł.
Rozdzielacz CX-HS24
Jest to model, który kosztuje dwa razy mniej niż konkurencyjny Matrix CX-MX42b, a posiada taką samą liczbę portów. Urządzenie umożliwia przesłanie sygnału z jednego portu na cztery, np. z dekodera do czterech innych telewizorów. Transmisja audio oraz wideo przebiega bez zakłóceń, ponieważ rozdzielacz wyposażony jest w specjalny wzmacniacz sygnału. Producent zapewnia, że rozdzielacz CX-HS24 obsłuży obraz 4K z częstotliwością przetwarzania obrazu 60 HZ. Maksymalna obsługiwana rozdzielczość to 4Kx2K/30Hz. Posiada także wsparcie dla technologii 3D zgodnej ze standardem HDMI 2.0. Cena wynosi 259 zł.
Rozdzielacz 1x8
Na rynku znaleźć można wiele rozdzielaczy HDMI, które pozwalają przesłać sygnał aż do 8 urządzeń jednocześnie. Ich ceny są bardzo różne. Taki sprzęt można kupić już za nieco ponad 200 zł, ale są i takie urządzenia, za które będziemy musieli zapłacić nawet 500 zł. Wszystko zależy tak naprawdę od ich funkcjonalności, ale z reguły mają niemal identyczną specyfikację. Różnią się zwykle maksymalną przepustowością oraz prędkością transmisji. Warto więc pamiętać, że cena nie zawsze jest wyznacznikiem jakości.
Wszystkie modele rozdzielaczy 1x8 oferują wzmacniacz sygnału, wsparcie dla technologii 3D, a optymalnie dla rozdzielczości aż 4Kx2K. | Rozdzielacze HDMI do 500 zł |
Wyszywane torebki przyciągają uwagę urodą i stylem. Z pewnością ubarwią jesienną porę, która nie rozpieszcza po słonecznym lecie. Dajmy się ponieść emocjom mimo szaroburego nieba! Haft należy do najstarszych form zdobniczych. Wyszywane suknie, buty i inne elementy garderoby od wieków gościły w garderobach elegantek. Wykonywanie wzorów na tkaninach za pomocą nici stało się sztuką i na trwałe weszło do kanonu mody. Od kilku sezonów projektanci proponują nam bogato zdobione tkaniny, ze szczególnym uwzględnieniem pięknych haftów. Kolorowe kwiaty – szczególnie róże, wzory etniczne i folkowe, motywy z popartu i świata komiksów zagościły na naszych ubraniach, butach i torebkach. Haftowane akcesoria to świetny pomysł na dodanie swoim stylizacjom kobiecości i artystycznego sznytu. Podpowiadamy, do czego nosić torebki z haftem.
Folkowe inspiracje
Torebki z ludowymi haftami wracają do łask. W tej kategorii mieszczą się inspiracje zarówno naszymi rodzimymi motywami, np. góralskimi parzenicami czy wycinankami kurpiowskimi, jak i nawiązania do bardziej egzotycznych kultur. Wyroby rzemieślnicze Indian z Ameryki Środkowej i Południowej słynęły z harmonii barw i misternego wykonania. Blogerki modowe pokochały azteckie ornamenty na torbach listonoszkach. Noszą je do jeansów, zamszowych kurtek i skórzanych botków z frędzlami. Wzorzysta torba jest mocnym akcentem, zwraca uwagę, unikajmy więc nadmiaru faktur i aplikacji na innych elementach stroju. Projektanci chętnie również sięgają do tradycji rękodzieła azjatyckiego. Torby z haftem Hmong są inspirowane kulturą mniejszości etnicznej pochodzącej z Chin. Starożytne plemię ludzi gór słynie na całym świecie z wyrobu tkanin wyszywanych wielokolorowymi nićmi. Torby z tkaniny mogą z powodzeniem służyć jako torebki miejskie. Sprawdzą się jako dodatek do wełnianego ponczo i skórzanych kozaków lub parki w stylu militarnym oraz botków na słupku. Pamiętajmy o zasadzie, którą musimy się kierować, łącząc etniczne akcesoria z resztą stroju. Pozwólmy, aby kolorowa, folkowa torba zagrała główną rolę w naszej stylizacji i pozostała jedynym elementem inspirowanym barwnym stylem etno. W ten sposób unikniemy przeładowania, a jedynie podkreślimy charakter naszego stroju.
box:offerCarousel
Boho wciąż na topie
Styl boho czerpie z etnicznych inspiracji, ale dodaje własne elementy. To barwna mieszanka, eklektyczny zestaw motywów o różnym pochodzeniu. Charakterystyczna dla boho jest fascynacja modą retro i stylem hippie. Haftowane kopertówki w stylu retro będą doskonałe jako dodatek do małej czarnej lub koktajlowej sukienki na specjalne okazje. Wyszywane motywy roślinne i zwierzęce często są również ozdobione dekoracyjnymi koralikami lub cekinami. Biżuteryjna, mała torebka wieczorowa z powodzeniem stanie się główną ozdobą stroju. Miłośniczki stylu boho na co dzień wybierają wygodne torby typu listonoszka. Długi pasek i obszerne wnętrze przydadzą się, gdy jesteśmy w ciągłym ruchu. Haftowana torba Szaleo została ozdobiona kwiatowym wzorem i frędzlami z ekozamszu w stylu hippie. Jest zamykana na suwak i ma wewnętrzne, praktyczne kieszonki. Można je nosić do jesiennego płaszcza, najlepiej w żywym, zdecydowanym kolorze lub do sukienki z obszernym, wełnianym kardiganem.
Urok filcu
Sezon jesienny to idealny moment na torebki z filcu. Ich popularność od lat nie słabnie. Trend na te wyjątkowe dodatki zapoczątkowała wiele lat temu polska marka Goshico. Dziś na Allegro.pl znajdziemy wiele modeli z haftowanymi motywami, nie tylko ludowymi. Szare torby z filcu – shopperki, listonoszki, a nawet kuferki – przełamują nudę różnorodnymi haftami. Znajdziemy na nich piękne maki i motyle, koty, psy lub zabawne hasła. Filcowa torba z haftem pasuje świetnie do wielu jesiennych stylizacji. Nosimy ją do jeansów i skórzanej kurtki, tweedowego płaszcza lub wełnianej peleryny.
Haftowane torebki stanowią niezwykłą ozdobę każdego stroju. Nosimy je prawie jak biżuterię. Pozwólmy zagrać im główną rolę w naszych stylizacjach. | Haftowane torebki – do czego je nosić? |
Niezbędnym wyposażeniem każdego wędkarza są wodery. Brak ich stanowi ograniczenie możliwości, zwłaszcza dla wędkarzy, którzy łowią w rzekach. Każdy miłośnik wędkowania powinien mieć w swoim ekwipunku wodery. Czasy ciężkich i gumowych woderów, to już przeszłość. Obecnie rynek wędkarski oferuje nowe produkty i jest w czym wybierać! Współczesne wodery wykonane są z wysokiej klasy materiałów, w różnych rozmiarach i stylach – dopasowane do rodzaju łowiska, pory roku oraz klimatu. Mamy wodery dla kobiet i dla dzieci.
Rodzaje woderów
Wodery występują w trzech rodzajach (stylach):
Hip Waders – wodery sięgające do bioder.
Waist-High Waders – wodery sięgające do pasa (spodnie).
Chest Waders – zwane również śpiochami lub spodniobutami.
Wybór uzależniony jest od łowiska i od tego, jak głęboko zamierzamy brodzić. Popularnymi i najbardziej uniwersalnymi wśród wędkarzy są wodery, które sięgają do klatki piersiowej, czyli chest waders. Można w nich dosyć głęboko wejść do wody oraz chronią największą powierzchnię ciała.
Wśród woderów możemy jeszcze wyróżnić dwa typy:
* Bootfoot – wodery z butami. Zaletą ich jest to, że nie muszą być sznurowane i są cieplejsze. Doskonale nadają się na zimowe i wczesnowiosenne wędkowanie. Spisują się także podczas wypraw morskich, ponieważ są odporne na słoną wodę. Wadą ich są standardowe rozmiary, przeznaczone dla jednej osoby.
Stockingfoot – wodery bez butów. Dają większą swobodę oraz wygodę. Wędkarz ma możliwość dopasowania butów nie tylko do warunków łowiska, ale również dopasować rozmiar do danej osoby. Wybór butów do tego typu woderów jest ogromny.
Na co zwrócić uwagę przy zakupie spodniowoderów
Spodniowodery zapewniają komfort użytkowania, jednak nie ma modelu uniwersalnego, który by pozwalał na brodzenie w różnych warunkach. Dlatego podczas zakupu należy dokładnie przemyśleć, zanim dokonamy wyboru. Zwróćmy uwagę na rodzaj podeszwy oraz materiał, z jakiego są wykonane wodery. Produkowane są one z gumy, pianki neoprenowej, nylonu/PVC. Nowością są tzw. materiały oddychające. Każdy z nich ma swoje wady i zalety.
Spodniobuty neoprenowe wykonane z grubego neoprenu sprawdzają się wczesną wiosną, jesienią oraz zimą. Letnią porą nie zdają egzaminu, można się w nich „ugotować”. Cieszą się one dużą popularnością, zwłaszcza muszkarzy. Produkowane są w dwóch grubościach: 2 mm i 5 mm. Walorem ich jest wytrzymałość, wadę natomiast stanowi fakt, iż nie oddychają, powodując pocenie i przegrzewanie organizmu.
W miarę wytrzymałymi, lekkimi i przede wszystkim tanimi są spodniobuty nylonowe. Zaletę ich stanowią miękkie cholewki. W ofercie możemy spotkać dwie wersje: do bioder i do piersi. Wadą natomiast jest, nieprzepuszczalność powietrza. Ten model jest popularny wśród spinnigistów.
Cieszące się największą popularnością i najbardziej uniwersalne są oczywiście spodniobuty oddychające. Wykonane z GORE-TEX-u – wysokiej klasy materiału z membraną oddychającą, która odprowadza parę wodną podczas pocenia. Specjalne właściwości tego materiału powodują, że aktywnie poruszający się wędkarz nad wodą poci się zdecydowanie mniej niż w przypadku woderów wykonanych ze standardowego tworzywa. Wdzianko tego typu nie krępuje ruchów i można łowić o każdej porze roku. W ofercie możemy znaleźć wersję z butem filcowym oraz z neoprenową skarpetą. Spodniowodery oddychające nie należą do tanich produktów. Ich cena waha się od 200 złotych wzwyż. Za jakość i wygodę trzeba zapłacić.
Łowiąc ryby, niekiedy musimy sięgnąć stanowisk oddalonych znacznie od brzegu. Udogodnieniem jest posiadanie łodzi lub pontonu. Jednak nie każdy wędkarz może sobie pozwolić na zakup takiego sprzętu. W tym momencie pozostaje brodzenie i zakup odpowiednich spodniowoderów, które doskonale się sprawdzają w ekstremalnych warunkach. | ABC wędkarstwa – spodniowodery na wiosenne połowy |
Jesień w okryciach wierzchnich nie będzie dla nas zaskoczeniem. Dalej królują kożuchy i puchówki, ale oczywiście także i płaszcze, te klasyczne oraz z odważnymi printami. Powraca motyw zwierzęcy, nadal trzymamy się najmodniejszego koloru ostatnich sezonów, czyli camelowego. Co jeszcze będzie hitem jesienią? Płaszcz à la futerko
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Do łask powracają sztuczne futra, lecz nieco w odmienionej wersji. Jesienna chandra już w pełni, ciężko przyzwyczaić się do jej aury. Coraz szybciej zaczyna robić się ciemno i zimno. Projektanci w tym roku znaleźli na to świetne rozwiązanie – płaszcz à la futerko. W fakturze przypomina nieco pluszowego misia, w wyglądzie owczą wełnę, ale najważniejsze, że jest niezwykle ciepły, a co więcej w tym sezonie szalenie modny. Idealny dla wszystkich kobiet, które kochają praktyczną i niekonwencjonalną modę.
Wszystkie odcienie beżu
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Niezwykle modnym dodatkiem, i to już od paru sezonów, są beżowe, długie płaszcze do kostek o prostym, klasycznym kroju. Fason płaszczy przypomina nieco te męskie. To idealny dodatek do eleganckiej stylizacji, sprawdzi się zarówno do golfu, damskiego garnituru, jak i prostego białego T-shirtu i jeansów. Nie potrzeba wiele, aby wyglądać gustownie i z klasą. Kolory w odcieniach nude nie wychodzą z mody, ale niezaprzeczalnie najmodniejszym kolorem tej jesieni jest odcień camelowy.
Trencz
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Płaszcz jak Sherlock Holmes albo córka rybaka? Trencz wydaje się obciachowy, jednak nic bardziej mylnego. Prochowiec na jesień to absolutny must have sezonu. Już nie raz Demna Gvasalia (czyli marka Vetements) udowodnił nam, że nie ma rzeczy obciachowych, a moda jest zabawą konwencjami. W tym sezonie Gvasalia dla Vetements i jako dyrektor kreatywny Balenciagi lansuje oversizowe trencze – obszerne szerokie prochowce. Najsłynniejszy trencz wykonany przez Burberry dalej nie wychodzi z mody, lecz został poddany nowej interpretacji. Klasyki w tym sezonie trzyma się Céline, Tod’s i oczywiście niezmiennie Burberry, dla których trencz jest nieśmiertelną wizytówką. Eksperymenty z jesiennymi trenczami są widoczne u Valentino i Moschino, lecz na całkowite szaleństwo postawił Karl Lagerfeld i Jeremy Scott, wybierając połysk w klasycznym trenczu rodem z filmu SF.
Skóra z „Matrixa”
box:offerCarousel
Film „Matrix” pojawił się w 1999 roku. Miliony osób szalały na punkcie skórzanych płaszczy bohaterów. Ta iście filmowa fantazja przeniosła się na wybieg. Skórzane płaszcze powracają do łask zarówno w nowej, jak i starej odsłonie. Połyskująca skóra w stylu „Matrixa” pojawiła się u Yves Saint Laurenta, Marni, Fendi, Bottega Veneta i Chloé. W tym sezonie eksperymentujemy z fasonami – polecamy płaszcz w kolorze khaki jak u Soni Rykiel albo bardzo modny zamszowy, który pojawił się u Isabel Marant i Trussardi.
Plastic is fantastic!
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jesień to pora pochmurna i deszczowa, dlatego warto zakupić niezwykle modny, ale także praktyczny, płaszcz plastikowy, który szałowo wygląda i chroni przed deszczem. Na plastik w tym sezonie stawia Miu Miu, Emilio Pucci, Dolce & Gabbana i Calvin Klein. Klein interpretuje inny gorący trend tej jesieni, czyli kratkę, i zestawia ją z plastikowym połyskiem. Emilio Pucci bawi się transparentnością i wzorem, natomiast Miu Miu eksperymentuje z formą, scalając płaszcz wyjęty jak spod szkicownika z futerkiem. Sport Max szaleje z fasonem, łącząc parkę z długim, przeciwdeszczowym płaszczem, a Dolce & Gabbana interpretuje plastikowy płaszcz jako przeciwdeszczową bomberkę. Wiemy jedno, w czasie deszczu będzie ciężko o nudę. | 5 najmodniejszych płaszczy na jesień |
Kupowanie gadżetów erotycznych świadczy o tym, że ich przyszły właściciel dba o urozmaicenie życia seksualnego. W jego sypialni nie ma miejsca na nudę! Większość z tysięcy różnorodnych gadżetów erotycznych służy do sprawiania przyjemności paniom – czy to podczas seksu w parze, czy w trakcie masturbacji. Zabawek dla niego jest mniej niż dla niej, ale cieszą się one dużą popularnością. Dzisiaj panowie również chcą w sypialni przeżywać więcej, częściej, intensywniej...
We dwoje
Do gadżetów erotycznych najchętniej wybieranych przez mężczyzn należą akcesoria zwiększające i podtrzymujące erekcję, czyli wszelkiego rodzaju pierścienie. Są one w większości wykonane z elastycznego, podatnego na rozciąganie materiału, zwykle silikonu medycznego, gumy lub żelu. Ściśnięcie penisa ringiem u jego nasady poprawia ukrwienie, wzmacniając tym samym erekcję. Niektóre pierścienie zapewniają wibracje, co potęguje odczuwanie bodźców nie tylko przez mężczyznę, ale także przez kobietę podczas penetracji. Wibracje powstają dzięki silniczkowi umieszczonemu na pierścieniu, który można nałożyć na górze penisa lub na dole tak, by masował również jądra. Silniczki zazwyczaj są zasilane bateriami jednorazowymi – czas wibracji to około 30 minut, ale są również dostępne z bateriami wymiennymi Najlepiej jeśli używający go mężczyzna jest wydepilowany – wkręcanie się włosków w pierścień podczas jego zdejmowania nie jest przyjemne.
box:offerCarousel
Więcej rozkoszy, większy rozmiar
Erekcję polepszają również nakładki na penisa. Mają one dodatkową, bardzo przyjemną funkcję masażu wypustkami. Co ważne, masują nie tylko mężczyznę, ale także kobietę, dzięki czemu przyjemność czerpią oboje. Nasadki zazwyczaj są zrobione z przyjemnego, elastycznego silikonu medycznego, a także żelowego materiału, a więc pasują na członka każdej wielkości. Panowie korzystają z nich również w celu powiększenia penisa. Oczywiście chodzi o nakładki powiększające i pogrubiające. Używanie ich to najmniej bolesny i najmniej inwazyjny sposób na powiększenie penisa – noszenie nakładki na nim jest przyjemne i nie wymaga jego rozciągania ekspanderami (których mężczyźni są również wielkimi fanami) czy za pomocą zabiegu chirurgicznego. Są wielokrotnego użytku. W niektóre są wbudowane wbudowane wibracje.
box:offerCarousel
Sam na sam
Z relacji pacjentów gabinetów seksuologicznych wynika, że częściej ochotę na seks mają mężczyźni niż kobiety. Czasami panowie muszą więc dać upust swojemu temperamentowi, w czym pomocne są gadżety do masturbacji, a tych jest na rynku sporo. Ich jakość też pozytywnie zaskakuje. Najbardziej „wziętym towarem” są masturbatory waginalne i analne. Są to swego rodzaju sztuczne pochwy i odbyty wykonane z cyberskóry (bądź plastiku, w postaci tuby), czyli przyjemnego, elastycznego materiału imitującego skórę. W środku są miękkie, dzięki czemu penetracja jest realistyczna i zapewnia rozkosz.
Przyjemność od tyłu
Wielu mężczyzn, niezależnie od orientacji seksualnej, uwielbia penetrację analną. Stąd też do zabaw wybierają małe wibratory, dilda niewielkich rozmiarów czy masażery prostaty. Te ostatnie są szczególnie ważne nie tylko ze względu na dającą sporo przyjemności zabawę analną, ale także ze względów zdrowotnych – masaż prostaty przynosi pozytywne efekty. Pobudzanie gruczołu krokowego usprawnia przepływ krwi w tym obszarze, dzięki czemu zapalenie prostaty występuje rzadziej, a gdy już do niego dojdzie, masaż pomoże w jej leczeniu. | Czego pragną mężczyźni w łóżku? Ranking najczęściej wybieranych gadżetów przez mężczyzn. |
Okres świąteczny to intensywny czas spotkań z choinką w tle. Wybierając się na uroczysty obiad rodzinny, jasełkowe przedstawienie lub z wizytą do przyjaciół, chcecie, żeby dzieci prezentowały się ładnie. Oto propozycje ubrań, z których stworzycie ciepłe i eleganckie stylizacje ze świątecznym akcentem. Świąteczna szafa małej dziewczynki
Jeśli zastanawiacie się, jakie ubranie będzie stosowne na uroczystą okazję, sukienka to zawsze dobry wybór. Powagę sytuacji dodatkowo podkreśli szlachetny materiał. Sweterkowa sukienka z wełny lub z dzianiny z dodatkiem alpaki albo kaszmiru jest nie tylko elegancka, ale też ciepła. Czerwona, granatowa lub zielona sukienka z aksamitu lub tafty pięknie mieni się w choinkowych lampkach, dzianina połączona z tiulem doda stylizacji lekkości i z pewnością spodoba się dziewczynkom, które uwielbiają balet.
Zimą postawcie na praktyczny długi rękaw. Jeśli jednak zdecydujecie się na krój bez rękawów, pod spód włóżcie białą koszulową bluzkę z kołnierzykiem i zapinanymi na guziczki mankietami. Sukienkę możecie zastąpić spódniczką. Jeśli zastosujecie się do zasad związanych z wyborem materiału i postawicie na ten szlachetniejszy, dziewczynka nadal będzie prezentować się stylowo.
Jaki sweterek pasuje do eleganckiej sukienki? Prosty kardigan zapinany na drobne guziczki, gładkie bolerko albo sweterek-narzutka. Tym razem zrezygnujcie z kapturów i suwaków, które nadają ubraniu sportowy charakter. Elegancką i ciepłą stylizację dopełniają grube rajstopy, gładkie, prążkowane lub z wyraźnym splotem w warkocze. Te ostatnie szczególnie dobrze wyglądają w połączeniu z mięsistym wełnianym swetrem.
Przygotowując ubranie na świąteczne wyjście, koniecznie zwróćcie uwagę na buty. One też muszą pasować do całości stroju. Dziewczynkom będzie wygodnie w balerinkach – najprostszych skórzanych, lakierowanych lub błyszczących mnóstwem cekinów.
A co, jeśli macie w domu małą buntowniczkę, której nie w głowie falbanki, brokat i wirujące spódniczki? Równie elegancko może prezentować się stylizacja z rajstopami i ciepłymi tweedowymi spodenkami do kolan. Takie połączenie dobrze pasuje do kozaczków. Bardziej świąteczny akcent może zaistnieć… na głowie. Dopracowany warkocz ozdobiony dużą spinką – gwiazdką albo opaską z błyszczącymi śnieżynkami sprawi, że dziewczynka będzie wyglądać wyjątkowo.
Niezbędnik małego eleganta
Odświętny strój kilkulatka najprościej stworzyć na bazie białej koszuli. Już sama zamiana codziennej sportowej bluzy z napisami na gładką, jednolitą koszulę wprowadzi do stylizacji harmonię i spokój. Koszule z nowoczesnych materiałów wcale nie są sztywne i nie krępują ruchów. Odprasowany kołnierzyk to szybki sposób na zrobienie z chłopca małego dżentelmena. Jeżeli do koszuli dobierzecie maleńki krawacik albo aksamitną muszkę, zachwytom cioć i babć nie będzie końca.
Skoro stylizacja ma być elegancka, warto na świąteczne okazje zrezygnować z jeansów i zastąpić je spodniami z grubszej bawełny, flaneli lub wełny. Stylowo będą wyglądały spodnie w jodełkę lub delikatną, stonowaną kratkę. Macie problemy z dopasowaniem ich w pasie? Pomogą szelki. Nie tylko zapobiegną nieustannemu podciąganiu opadającego ubranka, ale też wprowadzą odrobinę nonszalancji – niektórzy chłopcy, wbrew oczekiwaniom rodziny, nie lubią czuć się zbyt wystrojeni.
Gdy jest wyjątkowo zimno i pod koszulę zamierzacie dodać jeszcze warstwę przylegającej do ciała bielizny, pamiętajcie żeby koszulka była biała i nie miała żadnych wzorków. Tylko taki model będzie niewidoczny, przebijający spod eleganckiej koszuli kolorowy rysunek zepsułby efekt schludności i uroczystości. Na koszulę chłopiec może założyć zapinany wełniany sweter z wykładanym kołnierzem albo ciepłą kamizelkę. Do takiego stroju pasują skórzane sznurowane trzewiki.
Czy w świątecznej stylizacji jest miejsce dla reniferów, choinek i Mikołaja? Tak, zwłaszcza młodsze dzieci lubią tego typu aplikacje. Jeśli nie zdominują one całego stroju i znajdą się np. na czapce lub sweterku, maluch nadal będzie wyglądał elegancko, a jego strój zyska na lekkości.
Warto od małego uczyć dzieci, że uroczyste okazje wymagają specjalnej oprawy. Święta to czas, gdy wyjątkowe ubranie jest szczególnie mile widziane. Stawiacie przede wszystkim na swobodę? Pamiętajcie, że nowoczesne tkaniny pozwalają łączyć wygodę z elegancją. | Elegancki przedszkolak w święta (3–5 lat) |
Boże Narodzenie poprzedzone jest zawsze czterotygodniowym Adwentem, czyli okresem oczekiwania na powtórne przyjście na świat Jezusa. W tym czasie w naszych domach pojawiają się symbole adwentowe, czyli wieńce, kalendarze adwentowe i lampiony, które zdobią wnętrza i umilają nam czas przygotowań do najpiękniejszego okresu w roku, jakim jest czas świąteczno-noworoczny. W tradycji chrześcijańskiej lampiony przynosi się do kościoła na nabożeństwo tradycyjnie odprawiane wczesnym rankiem w okresie Adwentu. Roraty to msza, której pierwsza część odbywa się w ciemności i tylko lampiony oświetlają wnętrze świątyni. Dzieje się tak, zgodnie z przypowieścią o roztropnych pannach, które właśnie tak czekały na przyjście swojego ukochanego. Chrześcijanie w ten sposób oczekują na Święta Bożego Narodzenia, czyli na narodziny Jezusa.
Dziś lampiony adwentowe nie tylko wykorzystywane są w czasie tych wydarzeń kościelnych, ale także zdobią nasze domy i mieszkania, przypominając nam o zbliżających się świętach.
Dlaczego lubimy lampiony?
Lampion to rodzaj lampki lub świecznika. Najczęściej ma kształt sześcianu lub prostopadłościanu, a w jego wnętrzu umieszcza się świeczkę, latarkę lub żarówkę z baterią. Jego konstrukcja może być wykonana z metalu, z tworzywa, z drewna lub z tektury – jeśli sami go przygotowujemy. Ścianki lampionów często wykonane są ze szkła lub przezroczystego tworzywa, tak aby światło mogło przenikać przez nie bez przeszkód. W tych wykonanych z drewna lub tektury, wycina się misterne wzory, co w połączeniu z kolorowymi wstawkami stwarza wrażenie wielobarwnych witraży.
W ofercie Allegro znajdziemy lampiony adwentowe zarówno takie, które zabierzemy ze sobą do kościoła, jak i te, które będą tylko stały pomieszczeniach, tworząc magiczny nastrój. Możemy wybierać wśród tych wykonanych z drewna, jak i tych o konstrukcji metalowej. W zależności od rodzaju lampki, jako źródło światła wykorzystuje się świece, tealighty, żarówki LED, czy też nawet zwykłe żaróweczki z baterią. Możemy zdecydować się na lampiony pięknie zdobione fabrycznie lub na lampiony utrzymane w stylu minimalistycznym, proste, pozbawione wszelkich ornamentów. Te ostatnie świetnie służą jako baza do wykonania ozdób we własnym zakresie.
Lampiony adwentowe cudownie ozdabiają każde wnętrze, rozprowadzając dyskretne, ciepłe światło. Pokój udekorowany nimi wygląda przepięknie, nabiera natychmiast świątecznego charakteru. Bardzo często lampiony ustawiane są też na parapetach, a wtedy są one doskonałym dopełnieniem bożonarodzeniowej aranżacji okna.
Lampion według własnego pomysłu
Własnoręczne ozdabianie lampionów to wielka przyjemność. To wspaniały sposób na udekorowanie mieszkania i domu. Daje nam to możliwość uzyskania takiego efektu, który będzie dokładnie odpowiadał aranżacji naszego wnętrza i naszym oczekiwaniom. Trzeba też koniecznie dodać, że dzieci będą szczęśliwe, jeśli razem z nimi zajmiemy się tym wdzięcznym zajęciem. To wspaniała okazja, aby spędzić trochę czasu z maluchami i stworzyć coś pięknego.
Do wykonania lampionów możemy podejść na dwa sposoby. Pierwszy z nich to kupienie gotowych, prostych lub wręcz ascetycznych lampek oraz materiałów, które wykorzystamy do ich dekoracji. W tym celu powinniśmy zaopatrzyć się przede wszystkim w kolorową bibułę i klej w postaci lakieru, na przykład Mod Padge. Preparat ten ma podstawową zaletę, po użyciu i wyschnięciu pozostaje bezbarwny. W zależności od efektu jaki chcemy uzyskać, dobieramy inne elementy, a mogą to być koraliki, kamyczki, suszone rośliny i kwiaty albo typowo świąteczne aniołki, mikołaje i gwiazdki. Według własnego projektu wyklejamy ścianki lampionu, pamiętając o pozostawieniu nieoklejonych miejsc, tak aby światło mogło przedostawać się na zewnątrz.
Drugi wariant, to wykonanie lampionu od podstaw. W tym celu potrzebna nam będzie tektura lub brystol oraz gładka bibuła i klej. Na sztywnym papierze rysujemy szablon, który jest rysunkiem rozłożonego prostopadłościanu, sześcianu lub walca. Takie bryły każdy z nas rozrysowywał w szkole, więc nie powinno być z tym problemu. Z kawałka tekturki przygotowujemy drugi szablon, który będzie wzorkiem do wycięcia w ściankach lampionu. Może to być gwiazdka, choinka lub jakikolwiek inny kształt. To przykładamy do ścianki i wycinamy nożykiem. Dzieci mogą pomóc wykleić kolorowymi bibułkami powstałe okienka. Po sklejeniu całości i umieszczeniu w środku żarówki z baterią lub latarki, światło będzie przebijać na zewnątrz, tworząc piękne wzory na ścianach pokoju.
Oczywiście, lampion przygotowany od podstaw, podobnie jak te gotowe, też można ozdabiać dowolnie. Decydując się na sposób udekorowania takiej lampki, warto wziąć pod uwagę styl wnętrza, w którym będzie ona stała. Mam nadzieję, że będziecie mieć wiele ciekawych pomysłów, a wasze pokoje i salony nabiorą świątecznego charakteru. | Ozdabiamy lampiony adwentowe |
Przez ostatnią dekadę pojawiło się na rynku wiele różnych tabletów w najróżniejszych cenach. W gąszczu niezwykle podobnych do siebie produktów bardzo łatwo się zagubić. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę, wybierając tablet. Kupując tablet, warto przede wszystkim zawęzić wybór do modeli, które wprowadzono do sprzedaży w ostatnim roku, mimo że często starsze produkty mogą wydawać się nam lepszym wyborem. Sprzęty wyprodukowane później, nawet jeśli w suchym porównaniu parametrów wypadają słabiej, mogą jednak korzystać z szybszych procesorów, mieć ekrany lepszej jakości i inne lepsze podzespoły.
System operacyjny w tablecie
Podstawą jest dobranie odpowiedniego systemu operacyjnego. Obecnie w sprzedaży są urządzenia pracujące pod kontrolą trzech różnych systemów operacyjnych:
* Android – oprogramowanie Google’a wykorzystywane obecnie najczęściej w telefonach komórkowych;
* iOS – system firmy Apple instalowany na iPhone’ach i iPadach;
* Windows – system operacyjny Microsoftu wywodzący się z komputerów osobistych, który od kilku wersji jest przystosowany do obsługi dotykiem.
Tablet z Androidem w większości wypadków będzie najlepszym wyborem. Ten system był projektowany od razu z myślą o obsłudze za pomocą palca i pozwala na instalowanie tych samych aplikacji, które można znaleźć w większości telefonów komórkowych.
Posiadacze iPhone’ów powinni przyjrzeć się tabletom z rodziny iPad. To drogie sprzęty, ale wysoką cenę wynagradzają nienaganną jakością wykonania i dopracowanym oprogramowaniem.
Tablety z systemem Windows to tak naprawdę miniaturowe komputery. Tworzy się na nie mniej typowo mobilnego oprogramowania, ale urządzenia z tym systemem rekompensują ten brak znacznie większymi możliwościami, które zapewnia desktopowy OS.
Tablet – przekątna wyświetlacza
Zwykle tablety mają przekątną długości od 7 do 10 cali, chociaż zdarzają się też większe urządzenia tego typu. To, który sprawdzi się lepiej, jest kwestią bardzo subiektywną. Małe tablety łatwo używać w podróży, a duże modele ułatwią konsumowanie treści w domu lub w biurze.
Oprócz długości przekątnej warto zwrócić uwagę na rozdzielczość, proporcje ekranu i jakość obrazu. Co do zasady – im wyższa liczba pikseli wyświetlanych przez ekran, tym lepiej będą wyglądały treści prezentowanie na ekranie. Zwykle tablety mają panoramiczne proporcje ekranu, czyli 16:9, ale zdarzają się modele z ekranami o innych proporcjach - 16:10, 4:3.
Czy warto kupić tablet z modemem?
Wiele modeli tabletów występuje w dwóch wariantach – ze slotem na kartę SIM i bez. Wersja z modemem pozwala wykupić dla urządzenia pakiet danych i korzystać z niego wygodnie poza domem. Niestety wymaga to dokupienia dodatkowego pakietu danych, a w dodatku tablety z modemem LTE są zwykle o kilkaset złotych droższe.
Brak modemu LTE wymusza korzystanie z sieci Wi-Fi, ale nie jest to dziś takim problemem jak jeszcze kilka lat temu. Nic nie stoi na przeszkodzie, by poza zasięgiem sieci domowej, służbowej lub publicznej skorzystać z funkcji mobilnego hotspota w telefonie.
Podsumowanie
W sprzedaży można znaleźć dziesiątki różnych tabletów, ale tylko garstka z nich jest faktycznie warta uwagi i wydanych pieniędzy. Na szczęście poszukując modelu dla siebie, można zawęzić wybór, skupiając się na kilku wybranych parametrach i znaleźć w końcu sprzęt, który nie okaże się rozczarowaniem.
Uwaga! W dniach od 13 listopada do 13 grudnia szukaj promocyjnych ofert tabletów na Festiwalu Okazji! Tylko tam tablet Asus Zenpad Z300 10' w rewelacyjnej cenie 299 zł! | Na co zwrócić uwagę, wybierając tablet? Rady dla początkujących |
W dzieciństwie wielu z nas bawiło się obręczą znaną jako hula-hoop. Kółkiem kręciły zarówno dziewczynki, jak i chłopcy. Na szyi, ręce, a przede wszystkim na pasie. Czy będąc dorosłymi, poważnymi ludźmi musimy rezygnować z tej jakże przyjemnej formy spędzania wolnego czasu? Oczywiście, że nie! Jak kręci się hula-hoop?
Choć przyjęło się mówić o kręceniu hula-hoop, tak naprawdę czynność utrzymującą obręcz w ruchu wykonuje się w jednej płaszczyźnie: przód – tył lub na boki. To w zasadzie pulsowanie ciałem i szybkie, krótkie poruszanie częścią ciała, na której znajduje się przyrząd. Aby wprawić obręcz w ruch, należy zsynchronizować z nią nasze ciało.
Co daje kręcenie hula-hoop? To przede wszystkim nauka koordynacji i zręczności, a co za tym idzie –lepsze poznanie ciała. Ćwicząc z obręczą, nabieramy coraz większej gracji, co widać na co dzień. Dzięki tej aktywności mamy lepsze poczucie rytmu, ponieważ zazwyczaj ćwiczy się w rytm muzyki. „Hulanie” wzmacnia nasz kręgosłup, ręce i nogi, a także przyczynia się do zachowania sprawności fizycznej oraz pozbycia się zbędnych kilogramów.
Hula-hoop, jak każda aktywność fizyczna, polepsza nasze samopoczucie. Do tego pozwala zwiększyć pewność siebie i motywuje do poznawania kolejnych trików oraz uczenia się ich na lżejszych, mniejszych obręczach.
Jakie koło wybrać?
O ile dla dzieci produkowane są lekkie, o niewielkiej średnicy i dość śliskie hula-hoop, to dla dorosłych (szczególnie początkujących) lepsze są ciężkie i szerokie kółka. Dorosłą przygodę z „hulaniem” warto zacząć od obręczy około 90 cm, w miarę ciężkiej, ważącej 400–500 g. Najlepiej jest dopasować rozmiar kółka do swojego wzrostu. Należy zmierzyć odległość od podłogi do pępka w pozycji stojącej. To właśnie przybliżona średnica obręczy, którą powinniśmy zakupić. Do wykonywania trików i dla bardziej zaawansowanych polecane są lżejsze kółka.
Nie bez znaczenia jest również tworzywo i sposób wykonania hula-hoop. Godne polecenia są koła wykonywane na wymiar, często ręcznie. Materiał, z którego zrobione są obręcze, to tworzywo sztuczne: polietylen (HDPE) lub – kochany przez wielbicieli „hulania” – polipropylen (nazywany „polypro”).
Lepszą przyczepność hula-hoop, a co za tym idzie – łatwiejsze i efektowniejsze ćwiczenia wspomagają taśmy, którymi okleja się koła. Taśmy służą zarówno do ozdoby – mamy do wyboru kilkadziesiąt różnokolorowych, a także wzorzystych taśm – jak i do polepszenia komfortu ćwiczeń. Ostatnio modne są bardzo ciężkie (ponad 1 kg) hula-hoop z wypustkami, mające odchudzać szybciej niż inne, rozbijając tkankę tłuszczową. Jednak, jak to zwykle bywa, niekoniecznie warto wierzyć trendom. Taki sam efekt można uzyskać regularnym treningiem na zwykłych, odpowiednio dobranych obręczach, bez przykrych pozostałości potreningowych na skórze.
Dla mężczyzn i kobiet (także w ciąży), do ćwiczeń i występów
Trenują nie tylko kobiety. Panowie coraz częściej sięgają po hula-hoop. Nie widać tego może w parkach czy na zajęciach, raczej na scenach lub filmach instruktażowych dostępnych w Internecie. Panowie zupełnie inaczej niż płeć piękna podchodzą do ćwiczeń z kółkiem. Traktują je wręcz jako przeciwnika, wyzwanie i chcą się z nim zmierzyć. Taki sposób ćwiczeń wygląda efektownie i bywa bardziej energiczny niż w przypadku kobiecego tańca z hula-hoop.
Panie stawiają raczej na grację i wykonywanie wdzięcznie wyglądających układów z kołem. Zakochane w hula-hoop nie rezygnują z kręcenia nawet w czasie ciąży. Tę aktywność poleca się jednak kobietom, które miały już do czynienia z tym przyrządem, a ich ciało zna ruch. Trening w ciąży warto zróżnicować i skupić się na innych niż talia częściach ciała. Obręcze mogą również posłużyć do wykonywania manipulacji i izolacji. Dobrze wykonana manipulacja kołem sprytnie oszukuje naszą percepcję. Jest ona często wykorzystywana przez mężczyzn.
Rekwizyt, jakim jest hula-hoop, można potraktować stricte fitnessowo, do ćwiczenia samych trików, tańca z obręczą czy też obręczami. Niektórzy ćwiczą intensywnie i chcą pokazywać efekty swojej pracy. Mogą występować na różnego rodzaju przedstawieniach, a ci bardziej odważni nawet z płonącym, tzw. ogniowym, hula-hoop. | Hula-hoop nie tylko dla dzieci |
Awarie samochodu przydarzają z reguły w momentach i miejscach mało komfortowych. Niewiele na to możemy poradzić, ale możemy dobrze się przygotować. Nie wymaga to dużych kosztów, jedynie racjonalnego myślenia. Nawet wymiana koła w niesprzyjających warunkach może się odbyć szybko i gładko. Podczas zimowych wyjazdów całkiem łatwo jest uszkodzić koło lub oponę. Śnieg może i jest mięciutki, ale skrywa wiele niespodzianek, takich jak dziury, krawężnik, a co gorsza – potłuczone butelki i inne ostre elementy. To nie przesada, kilka razy w życiu zdarzyło mi się przebić oponę. Zawsze zimą. Wymiana koła na mrozie czy w śnieżycy nie jest przyjemna, więc warto poświęcić dosłownie kilka chwil i drobne z portfela, by zrobić to szybko, skutecznie, a przede wszystkim bezpiecznie.
Kamizelki odblaskowe
W niektórych krajach obowiązkowe jest wożenie w aucie przynajmniej jednej kamizelki odblaskowej. I nawet jeśli u nas takich przepisów nie ma, warto się w nią zaopatrzyć. Biorąc pod uwagę, że koszt jednej kamizelki to zaledwie kilka złotych, można od razu kupić kilka. Zdarzają się sytuacje, w których pasażerowie muszą lub powinni opuścić pojazd. Jeśli auto ulegnie awarii na autostradzie czy ruchliwej trasie, bezpieczniej jest przebywać poza samochodem, a wtedy warto każdego z nich ubrać w świecący kubraczek. Można też poprosić pasażera o pomoc w wymianie koła, lepiej więc mieć kilka kamizelek. Może i wygląda się w tym dziwnie, ale widać nas z daleka. Nie można oczywiście zapominać o włączeniu świateł awaryjnych, lepiej też włączyć światła mijania lub choćby pozycyjne. Mamy obowiązek użyć trójkąta ostrzegawczego. Ustawiamy go w odległości od 30 do 50 metrów za unieruchomionym samochodem. Mowa o zwykłej drodze poza obszarem zabudowanym. Na drogach ekspresowych i autostradach trójkąt umieszczamy w odległości 100 metrów od auta. W obszarze zabudowanym wystarczy postawić go za samochodem lub na nim, jednak na wysokości nie większej niż 1 metr. Tak mówią przepisy. W ciężkich warunkach można spokojnie te odległości nieco wydłużyć, nie powinna nas za to spotkać kara.
Sygnał świetlny
Warto również mieć ze sobąlampę ostrzegawczą, tzw. flarę, lub dużą latarkę emitującą pulsacyjny sygnał świetlny. Najlepiej, by lampa była zasilana bateriami – dzięki temu można ją ustawić w większej odległości od pojazdu, najlepiej w okolicach trójkąta. Używanie pomarańczowych lamp zamontowanych na lub w samochodzie jest obwarowane przepisami. Do stojącej na poboczu nikt nie powinien przyczepić, zwłaszcza że informuje ona o zepsutym samochodzie.
Latarka
Jeśli już o oświetleniu mowa, to szczególnie po zmierzchu (który zimą zapada wcześnie) i przed świtem (przychodzącym zdecydowanie za późno) warto mieć ze sobą odpowiednią latarkę. Podczas wymiany koła mamy zajęte ręce, więc zwykła latarka będzie nam zawadzać, chyba że oddamy ją w ręce pasażera lub pasażerki. Dużo bardziej przydatna będzie czołówka. Jeśli chcemy ją wozić tylko w aucie i nie potrzebujemy jej na przykład na biwaki czy nocne wyprawy, wystarczy któryś z niedrogich modeli za kilkanaście złotych. Warto się jednak upewnić, czy jest chociaż odrobinę wodoodporna, w przeciwnym razie topniejący śnieg może z niej uczynić kawałek elektrycznego złomu.
Rękawice
Kolejną rzeczą, o którą warto zadbać, sąrękawice robocze. Zgrabiałymi z zimna dłońmi niewiele zdziałamy. Jakie wybrać? Sugeruję, by nie wydawać na nie majątku, ale wybrać na tyle duże, by dały się nałożyć na zwykłe rękawiczki. To nam zapewni i ciepło, i dobry chwyt, i ochronę przed brudem. Nadają się do tego zwykłe rękawice nitrylowe, kosztujące kilka złotych za parę.
Resztę rzeczy potrzebnych do wymiany koła – zapas, klucz do kół i lewarek – mamy w samochodzie. A przynajmniej powinniśmy! | Zmiana koła w śnieżycy – co może ci się przydać |
Edifier kusi ofertą głośników komputerowych. Model R1600TIII to zestaw za około 390 zł, który charakteryzuje się pięknym wyglądem i wyjątkową kolorystyką. Ma zaoferować także wysoką jakość brzmienia zamkniętą w kompaktowych obudowach. Sprawdźcie, jak się prezentuje. R1600TIII to średnia półka w ofercie producenta, zarówno jeśli chodzi o cenę, jak i pod względem rozmiarów. Zestaw o łącznej mocy 60 W RMS wyposażony został w 4-calowe głośniki średniotonowe i tweetery, które są wspierane przez bass-reflexy. Moc „pompowana” jest przez wzmacniacz klasy D z procesorem DSP.
Wyposażenie
Głośniki zapakowane zostały w estetyczne pudełko, stabilizowane formami z wytłoczek. Formy są głębokie, dobrze zabezpieczają głośniki. W zestawie jest:
pilot bezprzewodowy (z baterią),
kabel RCA-3,5 mm (około 160 cm),
kabel RCA-RCA (około 160 cm)
kabel połączeniowy (około 3 m),
instrukcja obsługi.
Pilot to czarna, płaska tabliczka z tworzywa sztucznego, ma trzy wypukłe przyciski. Kable RCA są niskiej jakości. Jeden zakończony został zielonym wtykiem mini-jack, drugi to dwie końcówki RCA po obu stronach. Bardzo dobrze wygląda za to kabel połączeniowy. Jest gruby, znajduje się w solidnej izolacji, ma mocne, czteropinowe wtyki, wydaje się też dosyć elastyczny. Instrukcja obsługi dostępna jest w wielu językach. Wersja polska to oddzielna książeczka zawierająca wszystkie potrzebne informacje.
Konstrukcja
Edifier R1600TIII nie są typowymi głośnikami. Różnią się od plastikowych głośniczków komputerowych, ale nie są też zwykłymi, drewnianymi „kanciakami”. Pod względem designu nie sposób zarzucić im nudę. Skośna konstrukcja, kątowy front i profilowane boki. Całość przypomina nieregularne trapezy. Okleina płyty MDF to jasne drewno o wyraźnych słojach, które zostało oryginalnie zestawione ze srebrną szarością obudów oraz maskownic.
Front głośników ozdobiony jest przez odstające maskownice, wpięte na metalowych kołkach. Są lekko ścięte w dolnej części, widać na nich metaliczne logo producenta. Maskownice maja postać mocnej siatki na stelażu z tworzywa sztucznego. Ich mocowania są gumowane, a wyloty dźwięku odkryte. Skrywają niezwykle estetyczne mocowanie głośników. Czarne membrany, przykręcone za pomocą pierścieni trzymanych śrubami imbusowymi, pięknie prezentują się na szarym tle. Sam spód zdobi dodatkowe logo, nad nim jest wylot bass-reflexu, głośnik średniotonowy i wysokotonowy. Aktywna kolumienka ma także kapsel czujnika podczerwieni pilota.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Boki obudów to pięknie wyprofilowane panele z precyzyjnie przyklejoną okleiną. Są nieznacznie mniejsze niż same obudowy, przez co konstrukcja lekko odstaje. Całość prezentuje się świetnie. Z prawej strony aktywnej kolumny jest panel sterowania, znajduje się w mocnym wgłębieniu, zawiera trzy pokrętła: głośności, basu i sopranu, a także zieloną diodę.
Z tyłu zamocowano na stałe kabel zasilający, obok niego jest włącznik. Centrum panelu zajmuje gniazdo do łączenia głośników, a obok niego mamy podwójny zestaw RCA (wejście PC oraz AUX).
Głośniki mierzą 25,4 cm wysokości, 21,4 cm głębokości i 15,4 cm szerokości, ważą ponad 6 kg, więc stoją stabilnie na piankowych nóżkach.
R1600TIII wyglądają rewelacyjnie. Docenią je fani estetycznej elektroniki użytkowej. To piękny design, ciekawe zestawienie kolorów i bardzo dobra obróbka. Głośniki wyglądają na zdecydowanie droższe, niż są w rzeczywistości. Co ciekawe, producent zadbał też o panel, który charakteryzuje się równie precyzyjną obróbką i ma dodatkowe logo, więc sprzęt wygląda atrakcyjnie nawet bez maskownic. Głośniki będą świetną ozdobą komputerowego biurka, lecz można je też dumnie wyeksponować w salonie.
Ergonomia i obsługa
Podłączanie zestawu jest bardzo proste. Przewód głośnikowy to pojedyncze wtyki, wpinają się łatwo i dobrze trzymają. Nie trzeba męczyć się z przykręcaniem pojedynczych żył i przenizaniem ich przez niewielkie otwory. Przewód ma aż 3 metry, co daje sporą swobodę w rozstawianiu i pozwala wygodnie osiągnąć 1,5-2 metry rozstawu między kolumnami. Kabel zasilający jest zintegrowany, ma około 1,5 metra.
Włącznik znalazł się prawie pośrodku obudowy, ale nic nie blokuje do niego dostępu od prawej strony. Praca sprzętu sygnalizowana jest zieloną diodą, którą, niestety, schowano we wgłębieniu panelu sterowania. Głośniki są ciche, nie syczą i nie „brumią”. Nie słychać także szumu, stąd łatwo zapomnieć o ich wyłączeniu. Przy włączaniu słychać tylko delikatny „pyk”, który jednak nie irytuje ani nie przeszkadza.
Głośniki nie mają trybu uśpienia, dlatego na pilocie są tylko trzy przyciski, czyli regulacja głośności (dwa) i wyciszanie. Pilot to mała, poręczna tabliczka. Nie ma problemów z jego zasięgiem, jest trwały, ale łatwo się rysuje. Głośniki można wygodnie obsłużyć za pomocą pokręteł, które są skokowe, precyzyjne i bezoporowe. Regulacja basu i sopranu jest również skokowa, ma wyczuwalną zapadkę w pozycji 0. Bez problemu można ją obsłużyć bezwzrokowo. Posiada +/- 6 stopni i wyraźną skalę. Reaguje z minimalnym opóźnieniem, ale i tak jest precyzyjna.
Atutem R1600TIII są otwory bass-reflex ulokowane nisko z przodu obudowy, dzięki temu bas jest wyraźniejszy, a głośniki można postawić bliżej ściany.
Na pochwałę zasługują także dwa komplety złącz RCA. Idealnie nadają się do karty dźwiękowej lub stacjonarnego przetwornika, sprawdzą się zarówno z laptopem, jak i domowym sprzętem audio. Lepiej zainwestować w trochę lepszy przewód RCA, ponieważ ma on znaczenie dla jakości dźwięku w R1600TIII.
Specyfikacja R1600TIII
moc 60 W RMS (17 W x2, 13W x2)
THD+N 10%
SNR 85 dB
pasmo przenoszenia 3,3 kHz do 20 kHz (wysokotonowy), 30 Hz do 3 kHz (średniotonowy)
głośnik wysokotonowy 19 mm z jedwabną kopułką (4Ω), głośnik średniotonowy 4 cale(6 Ω) oraz bass-reflexy z przodu
wzmacniacz klasy D z procesorem DSP i DRC (Dynamic Range Compression)
wymiary 154 x 254 x 214 mm, waga 6,4 kg
Dźwięk
Całe szczęście R1600TIII to nie tylko piękny wygląd, ale także brzmienie. Głośniki kuszą naturalną równowagą, gładkim, czytelnym i bezpośrednim dźwiękiem. Klarowne i wyraźne jest pasmo średnicy, dobrze radzi sobie sopran i niskie tony. Głośniki nie uzyskują dźwiękowej przestrzeni, ale i tak jest nieźle. To nadal wysoka jakość. Strojenie nada się do wielu gatunków, lecz skierowane zostało raczej do wymagających melomanów i ambitniejszej muzyki. Nie ma tutaj zalewającego, dominującego basu, za to znajdziemy kulturalne oraz zrównoważone brzmienie.
Bas jest mocniejszy w średnim i wyższym podpaśmie, to typowe dla takich konstrukcji. Brzmi naturalnie, jest głęboki, dociążony i dobrze kontrolowany. Nie buczy i nie dudni. Ma niezłą dynamikę, przyzwoity atak, ale nie jest wyjątkowo szybki. Czasem potrafi się delikatnie zlać, ale ogólny jego poziom jest bardzo dobry. To nie subwooferowa prezentacja, nie podbito tu na siłę najniższych pasm, dlatego bas jest naturalny. Radzi sobie ze starszą elektroniką, nowsza nie jest wyjątkowo basowa, ale również brzmi nieźle. Najlepiej prezentuje się natomiast muzyka instrumentalna – bas, kontrabas i niskie smyczki są satysfakcjonujące i przyjemne w odbiorze. Niskie tony można podbić, by dominowały, co docenią fani cięższej muzyki.
Średnica ma pewien priorytet. Jest naturalna, lekko ciepła i bliska, ale nie wypchnięto jej na siłę. Prezentacja średnicy wydaje się naturalna. Nie jest idealnie czysto, słychać pewne zabrudzenia. Wokale są bezpośrednie, żywe, także te damskie nie zostały zgaszone. Instrumenty dęte przyjemnie wibrują, gitary są mocne i gęste. Świetna sygnatura do rocka, jazzu, klasyki, jak i muzyki popularnej. Całe szczęście to głośniki komputerowe, w których nie zapomniano o średnicy. Smutny trend pomijania średnicy w tego typu urządzeniach chyba dobiega już końca.
Sopran jest czytelny, ale nieostry. Głośniki nie kłują w uszy ani nie syczą. Dźwięk nie jest też chłodny, wysokie tony prezentowane są w sposób łagodny i precyzyjny. Talerze perkusyjne wyraźnie cykają, nie szeleszczą. Lekko daje o sobie znać cyfrowy wzmacniacz i efekt DSP. Sopran wspiera średnicę, dzięki temu muzyka jest czytelna i bezpośrednia. Wszystko brzmi przejrzyście. Ogólnie to bardzo dobry poziom.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Przestrzeń jest przyzwoita. Głośniki nie budują głębi, brzmienie nie odsuwa się od słuchacza, ale też nie narzuca się zbytnio. Można przy nich siedzieć blisko. Najlepsze rezultaty daje rozstawienie na stojakach, na biurku jednak słychać wzmocnienie basu. Dobre wrażenie robi stereofonia oraz separacja instrumentów. Dźwięki nie nachodzą na siebie.
Podsumowanie
Edifier R1600TIII to bardzo dobre głośniki. Producent kusi wykonaniem, wyglądem, a także brzmieniem. Zakup to gwarancja wygodnej obsługi i wysokiej kultury pracy. Edfifier pokazuje, że umie robić głośniki. Świetny produkt, zdecydowanie warty około 390 zł.
Głośniki spodobają się szczególnie osobom szukającym kulturalnego basu i wyrazistej średnicy. Nie jest to sztuczne, zniekształcone brzmienie. Wydaje się bliskie naturalności oraz nadaje się do wielu gatunków muzycznych. To sprzęt dla słuchaczy ceniących naturalność, a nie efekciarstwo.
Warto także rozważyć tańszy model Edifiera – R1280T. To prostsza konstrukcja o podobnej kolorystyce. Ma trochę słabsze brzmienie, ale kosztuje około 100 zł mniej. Jeśli potrzeba więcej basu, masywniejszego dźwięku i wyższej funkcjonalności, to z pomocą przychodzą R1700BT, które mają wbudowany Bluetooth, podobny wygląd, ale ciemniejsze kolory.
Zalety: bardzo dobre wykonanie, piękny design, wygodna obsługa, sporo mocy, czytelne, naturalne i ciepłe brzmienie o przyjemnej średnicy oraz sensownych niskich tonach, długi przewód głośnikowy.
Wady: trochę brakuje głębi sceny, pilot pozwala na podstawową obsługę, dioda zasilania jest niewidoczna. | Test głośników Edifier R1600TIII 2.0 – wyjątkowy design i świetne brzmienie |
Nieczęsto zdarza się, że organizujemy imprezę w ostatniej chwili. Zwykle wszystko jest dokładnie zaplanowane z odpowiednim wyprzedzeniem. Natomiast natłok obowiązków, jak praca, zakupy, gotowanie czy sprzątanie w oczekiwaniu na gości zabiera zwykle tyle czasu, że nie starcza nam już na dekoracje. Często o nich zapominamy i odpuszczamy, a to one są największą atrakcją, przykuwają wzrok i budzą zachwyt wszystkich gości! Poniżej prezentujemy 6 ozdób uniwersalnych na każdą imprezę, których wykonanie nie zajmie więcej niż 20 minut, a prezentują się bardzo efektownie! Girlanda „STO LAT”
Wykonanie takiej girlandy zajmuje dosłownie 10 minut, a prezentuje się pięknie! Wystarczy sznurek, kolorowy papier techniczny, klej, nożyczki, marker oraz brokat
(sypki bądź w sztyfcie). Wycięcie trójkątów, kwadratów lub jakichkolwiek innych kształtów zajmuje chwilę, tak samo ozdobienie jej brokatem oraz napisanie komunikatu. Może to być „STO LAT”, „WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO”, tutaj mamy dowolność. Taka girlanda sprawdzi się na każdy rodzaj imprezy, np. sylwestrowej, gdzie można napisać „Szczęśliwego Nowego Roku!” lub po prostu podać datę.
Girlanda z papieru lub bibuły
Wykonanie tej girlandy zajmuje mniej niż pstryknięcie palcami! Potrzebne są tylko nożyczki, sznurek oraz papier kolorowy lub bibuła prasowana, inaczej gładka (ta druga będzie się efektowniej prezentować). Wystarczy wyciąć wzdłuż kartki mnóstwo pasków, a następnie zwinąć je w rulonik i nawlec na sznurek. Im więcej kolorów tym girlanda efektowniej się prezentuje, ale jeśli całość imprezy jest w konkretnej kolorystyce – nic nie stoi na przeszkodzie, aby była ona jednolita!
Girlanda ze sztucznych kwiatów
Taka girlanda to świetna ozdoba każdej imprezy, a przede wszystkim tej plenerowej. Jeśli planujemy grilla, a nie mamy zbyt dużo czasu na dekoracje – to najlepszy patent! Im więcej takich sznurków
, tym efektowniej się prezentuje całość. Przewieszenie girlandy dodatkowo z lampkami choinkowymi bądź LED, wieczorem da bardzo przytulny efekt. Do wykonania całości wystarczą żywe bądź sztuczne kwiaty
, sznurek lub tasiemka oraz pistolet z klejem na gorąco
. Całość zajmie nie więcej niż 5 minut (i to łącznie z przywieszeniem w miejscu docelowym!). Czas wiązania takiego kleju jest równowarty z czasem jego schnięcia, czyli ok. 30 sekund.
Winietki
To bardzo przydatna dekoracja stołu, która każdemu gościowi bez krępacji wskaże miejsce, gdzie powinien usiąść. Winietki można przygotować z bardzo wielu materiałów. Mogą to być np. szyszki pomalowane w części bądź w całości farbą w sprayu
lub kartoniki w dowolnej kolorystyce i kształcie. Za pomocą pisaków do szkła
bardzo prosto i szybko podpiszemy szklanki, kubki bądź talerze, co też jest świetną alternatywą, jeśli są to bliskie osoby pojawiające się często w twoim domu. W tym przypadku jest to czarny brystol i wycięte z niego motyle. Winietki zostały podpisane kredą.
Słomki
Takie słomki pełnią nie tylko funkcję świetnej dekoracji, ale także atrybutu idealnego do imprezowych zdjęć ze znajomymi! Wycięcie kształtu z papieru lub kartonu zajmuje maksymalnie 10 minut, następnie wystarczy przykleić ozdoby do słomek za pomocą kleju na gorąco (w ten sposób zyskujesz pewność, że nawet przy bardzo gwałtownych ruchach dekoracja się nie zniszczy). Jeśli planujesz imprezę tematyczną bądź w konkretnej kolorystyce – warto zadbać, aby takie słomki jak najbardziej wpasowały się w klimat całości. Na przykład, jeśli ma być to impreza dla małej dziewczynki – ze złotego papieru możesz wyciąć korony księżniczek lub uszka i noski zwierząt.
Pompony z tiulu
Możliwe, że brzmi groźnie, ale jest tak samo proste i szybkie jak powyższe propozycje dekoracji! Materiały potrzebne do zrobienia tego rodzaju pomponów to tiul (najlepiej sztywny – z takiego najłatwiej zrobić pompony); tasiemka
lub wstążka (przyda się do związania gotowego pompona, najlepiej w tym samym kolorze co materiał); tektura lub karton; nożyczki lub ostry nóż; miarka lub linijka; długopis.
Najpierw należy odrysować szablon – koło, średnica dowolna. Po wycięciu, na samym środku trzeba wyciąć mniejsze kółko. Potrzebne jest to, aby tiul łatwo przechodził przez otwór. Szablon należy zgiąć na pół, a następnie po obu stronach na środku zrobić nacięcia na około 1 cm. Teraz wystarczy już tylko nawinąć tiul (im gęściej będziemy to robić, tym pompon będzie bardziej okazały), potem przeciąć materiał w miejscu zgięcia szablonu, wyciągnąć karton i związać gotowy pompon wstążeczką! | DIY: 6 imprezowych dekoracji, które wykonasz szybko i tanio! |
Kolor Marsala, inaczej zgaszone bordo, to wyrazista barwa, która będzie królować w nadchodzących sezonach. Podbija nie tylko świat mody, ale wyznacza kierunek we wnętrzach, przemyśle kosmetycznym, designie i wzornictwie. Czy zawładnie również w naszym mieszkaniu? Podpowiadamy, z jakimi kolorami i dodatkami warto ją łączyć, aby być cały czas na topie. Marsala - pochodzenie nazwy
Jeśli zastanawiamy się, skąd się wzięła nazwa – kolor Marsala – warto wiedzieć, że jest to wino. Pochodzi z Sycylii, jest wyjątkowo słodkie i o pięknym, intensywnym kolorze. Stonowana i zgaszona, a jednocześnie obdarzona niezwykłą głębią kolorystyka przybrudzonego bordo zmieszanego z ciepłym, lekko rdzawym brązem to propozycja niezwykle wszechstronna, do swobodnego zastosowania tak w modzie, jak i we wrażliwych na subtelne trendy wnętrzach. Nic więc dziwnego, że głęboki, wpadający w bordo odcień stał się punktem odniesienia i przenika różne obszary, począwszy od mody, designu, zakończywszy na urodzie. Poniżej wskazówki, jak go wykorzystać w naszym wnętrzu.
Kolor Marsala – z jakimi barwami go łączyć?
Zestawień tego koloru z innymi może być wiele. Możemy zestawić go z ciepłymi, brzoskwiniowymi odcieniami pomarańczowego, zgaszonymi fioletami i różem czy neutralnymi kolorami, takimi jak szarości. Ten zmysłowy odcień pięknie komponuje się także z barwami kontrastującymi, m.in. turkusem i różnymi wariantami błękitu. Kolor Marsala doskonale uzupełnia się z równie intrygującym antracytem, który ostatnio coraz częściej przewija się w aranżacji modnych wnętrz. Często nazywany ziemistym, kojarzony jest głównie z naturą, a co za tym idzie, doskonale współgra z odcieniami beżu, brązu i zieleni.
Dodatki do domu w kolorze Marsala
Pamiętajmy, że chcąc zmienić wystrój naszego mieszkania, nie musimy decydować się na dużą metamorfozę. Wystarczy, że wprowadzimy modny akcent pod postacią dodatków. Zastanawiasz się zatem, jakie dodatki wybrać, aby nadać wnętrzu elegancji? W tym przypadku mamy wiele alternatyw, bowiem kolor Marsala jest niezwykle uniwersalny i sprawdzi się w każdym stylu panującym w danym wnętrzu. Mogą to być dekoracyjne poduszki, narzuty czy nawet dywany o ciekawej i wyrazistej fakturze, które ozdobią naszą sypialnię. Wazony i świeczniki z kolei znajdą swoje miejsce w salonie, a ekspres do kawy okaże się odpowiedni dla kuchennego pomieszczenia.
Kolor ten świetnie prezentuje się na blatach, drobnych sprzętach i tekstyliach w całym domu. Pamiętajmy jednak, aby dokonując wyboru, dopasować te dodatki do aranżacji całego wnętrza. Jak widać, wystarczy niewiele, by osiągnąć upragniony efekt.
Jakie zalety?
Kolor ten posiada wiele zalet. Dzieje się tak dlatego, że nadaje on każdemu wnętrzu elegancji i szyku, powodując optyczne ocieplenie pomieszczenia. Dodatkowo można ten odcień z powodzeniem stosować na ścianach, gdyż stanowi piękne tło dla mebli. Kolor Marsala jest także bardzo uniwersalny i możemy go stosować we wszystkich wnętrzach, bez ograniczeń. Od salonu, poprzez kuchnię, łazienkę, przedpokój aż po sypialnię.
Zgaszone bordo pojawia się nie tylko w modzie i designie, ale stało się również jednym z ważniejszych trendów wnętrzarskich. Zapewne istnieje wielu zwolenników, ale także przeciwników tego koloru. Jedni uważają, że jest on niezwykle efektowny, inni zaś nie wyobrażają go sobie we własnych czterech kątach. Jeśli nie do końca jesteśmy przekonani, warto wprowadzić mały akcent, aby przekonać się na własnej skórze, czy ten odcień, choć uznany za najmodniejszy, jest także dla nas. | Trendy wnętrzarskie na 2015 rok: najmodniejszy kolor – Marsala |
Każdy z nas na pewno już kiedyś słyszał, jak w centrum handlowym lub na imprezach plenerowych nagle przez megafon rozlega się informacja, że odnaleziono dziecko i rodzice proszeni są o zgłoszenie się po jego odbiór. Na samą myśl, że mogło przydarzyć się to też tobie, ciarki przechodzą po plecach. A tak naprawdę tylko sekunda dzieli nas od stracenia z oczu naszego malucha, który akurat na wystawie w innym sklepie zobaczył najpiękniejszego misia. Do tego tłumy innych osób przechadzające się po centrach nie ułatwiają szybkiego odnalezienia małego człowieczka. Kiedy taka sytuacja przydarzy się akurat tobie, z pomocą mogą przyjść gadżety, które umożliwią, chociażby szybkie skontaktowanie się z rodzicem. Jednym z takich akcesoriów jest właśnie infoband. Infoband – co to jest?
Infoband, inaczej identyfikator lub opaska bezpieczeństwa, to niewielka bransoletka wykonana z giętkiego materiału, którą zakładamy maluchowi na rączkę. W wyznaczonym miejscu wpisujemy numer telefonu do rodzica lub opiekuna. Dzięki temu osoba, która odnajdzie dziecko, będzie wiedziała, z kim powinna się skontaktować. W ten sposób możesz uniknąć długich minut spędzonych przez twoje dziecko na oczekiwaniu, aż dorośli zdążą się ze sobą w jakiś sposób skontaktować. Nie wszyscy rodzice decydują się na wpisywanie imienia dziecka. Nie chcą bowiem, aby ktokolwiek obcy zaczepiał maluszka, zwracając się do niego personalnie.
Opaska bezpieczeństwa – dla kogo?
Szczególnie przyda się ona dzieciom, które nie mówią jeszcze zbyt dobrze lub tym, które nie są w stanie zapamiętać numeru telefonu do jednego z rodziców. Niektóre maluszki są zdecydowanie bardziej ruchliwe oraz odważniejsze niż rówieśnicy, często zdarza się im wyrywać i uciekać dorosłym. Właśnie dla nich stworzone są infobady, które mogą być pomocą w odnalezieniu opiekuna. Opaska na ręce twojego dziecka to przede wszystkim gadżet, który pozwoli ci być nieco spokojniejszym. Widząc, że twój maluch wyposażony jest w takie akcesorium, nie musisz martwić się na zapas. W razie zgubienia możesz mieć nadzieję, że dorosły, który odnajdzie malucha, szybko zauważy identyfikator i skorzysta z załączonego na nim numeru.
Jak wygląda infoband?
Infoband to kolorowa opaska, na której długopisem lub markerem można wpisać numer telefonu do rodziców albo adres dziecka. Niektóre modele dają możliwość wygrawerowania takiego napisu. Większość bransoletek występuje w wesołych wzorach, często ozdabiane są motywami z ukochanymi przez dzieci bajkami. Wszystko po to, aby opaska wydawała się maluchowi atrakcyjnym dodatkiem. Specyficznie zbudowana, nie daje się łatwo ściągnąć, dlatego nie musisz się martwić, że dziecko przez przypadek lub celowo pozbędzie się jej.
Identyfikator dla dziecka – jaki wybrać?
Wśród zabezpieczeń przeciw zgubieniu się dziecka największą popularnością cieszą się właśnie kolorowe infobandy. Na rynku dostępne są różnorodne modele opasek. Duży wybór wzorów i kolorów pozwoli znaleźć ci taki, który spodoba się twojemu dziecku. Solidny i ładny infoband możesz kupić już za mniej niż 20 złotych. Bardzo fajnym akcesorium są opaski Little Life. Zapinane na rzepy, elastyczne bransolety z tej serii ozdobione są motywami ze zwierzęcego świata. W środku znajduje się miejsce, gdzie umieszcza się karteczkę z informacjami na temat malucha. Oprócz adresu czy numeru telefonu można także wspomnieć o ewentualnych chorobach dziecka lub poinformować o lekach, jakie przyjmuje.
Opaski bezpieczeństwa to bardzo przydatny gadżet, zwłaszcza teraz, kiedy mnóstwo ludzi wyrusza na wakacyjne wyjazdy razem z maluchami. Niewielki infoband może uchronić ciebie i twoją pociechę przed stresem. Opaska szybko rzuca się w oczy i jeżeli niefortunnie zdarzy się tak, że maluch oddali się niepostrzeżenie zbyt daleko, to osoba, która go znajdzie, szybko zauważy kolorowy identyfikator i skontaktuje się opiekunem. Jeżeli więc wiesz, że będziesz wychodzić z ruchliwym maluszkiem w miejsca, gdzie panuje tłok, załóż mu ładną bransoletkę i bądź spokojniejszy! | Infoband – gadżet dla przezornych rodziców |
Temat apokalipsy zombie chyba nigdy się graczom nie znudzi. Jednak od produkcji z tego gatunku oczekujemy nietuzinkowego podejścia. Na szczęście ta pozycja jest naprawdę ciekawa mimo setek martwych ciał na każdym kroku. „They are Billions” to tytuł wymagający, ale i satysfakcjonujący miłośników gatunku RTS. Mimo braku klasycznej walki z wrogiem budującym własną bazę i rozwijającym się razem z nami to nadal jest to bardzo dobry tytuł. Zachęca do kupna już teraz, ze względu nie tylko na rozgrywkę, ale także cenę. Jest wart uwagi.
Jak zostałem Gubernatorem?
W „They are Billions” jesteśmy odpowiedzialni za kolonię ocalałych, która musi przetrwać w świecie opanowanym przez nieumarłych. To, jak długo utrzymamy się przy życiu, zależy wyłącznie od nas. Kluczowe będzie wybudowanie bazy, wykorzystując atuty otoczenia: gór i lasów, które są świetnym schronieniem. Rozbudowa bazy sięga tutaj początków, czyli aż do „Warcrafta 3”. Choć budynków jest niewiele, z czasem możemy je udoskonalać i czerpać z nich większe profity. Dobrą informacją jest także nieograniczony dostęp do zasobów, np. drewna, które w miarę upływu czasu się nie wyczerpują. Nie musimy więc się martwić koniecznością przenoszenia bazy, nad której przygotowaniem spędziliśmy kilka godzin, tylko dlatego że w okolicy zabrakło surowca. Mimo że nie jest to założenie sprzyjające realizmowi, jako uproszczenie w gameplayu sprawdza się znakomicie.
Rozwijając naszą bazę, musimy dbać o zapasy żywności, skuteczną obronę i zasilanie, które pozwala stawiać kolejne budynki i jest niezbędnym elementem ekspansji. Niezastąpione okażą się oczywiście mury, wszelkiego rodzaju pułapki i wieże wyposażone w różnoraki arsenał. W tym aspekcie „They are Billions” przypomina klasyczny tower defense, musimy tak zabezpieczyć swoją bazę, by wróg się nie przedarł. W innym razie mamy nikłe szanse, by doczekać kolejnego poranka.
Są ich miliony!
Hordy zombie potrafią być ospałe i powolne, ale ich liczba jest przytłaczająca. Pierwsze grupy nie muszą wywołać w nas paniki, jednak z każdą chwilą może nadejść losowo wygenerowana armia niemilców, by pozbawić nas cennej kryjówki. Oprócz zwykłych zombie na graczy czekają inne wyzwania. Wytrzymalsze i opuchnięte stwory stanowią coś w rodzaju tanków w armii. Latające wokół harpie zagrażają jednostkom ukrytym za murami, a mnóstwo zwykłych umrzyków zapowiada wyzwanie nawet dla najmocniejszych dział obronnych. To właśnie liczba i tendencja nieumarłych do walenia głową w mur są najbardziej emocjonującym elementem „They are Billions”. W każdym momencie czujemy przytłaczającą liczbę wrogów i napięcie, ponieważ nigdy nie wiadomo, kiedy znowu nadejdzie atak, ani czy uda się go przetrwać.
Upadek naszej kolonii może nastąpić w ciągu kilku minut. Wystarczy mała wyrwa w murze i armie truposzy wlewają się do naszej bazy niczym woda przez przeciekającą tamę. Rzadko udaje się ją zatamować, a my musimy zaczynać rozgrywkę od początku.
Architekt Steampunku
Czas osadzenia fabuły odpowiada epoce wiktoriańskiej, a jeżeli chcemy mówi
o świecie fantasy, to w tym przypadku jest to Steampunk. Rozwój elektryczności oraz silniki parowe zapewniają „They are Billions” unikatowy klimat, przez co gra, mimo sztampowych założeń, przyciągnie wielu fanów gatunku tower defense, RTS oraz przetrwania. Budując bazę, na początku dysponujemy centrum zarządzania, możemy stawiać namioty. Następnie ulepszamy je, przekształcając namioty w budynki mieszkalne, farmy, które zapewnią jedzenie, tartaki, który przerobi drewno. Modernizujemy wieże Tesli, elektrownie i młyny, by zdobywać inne zasoby. Tym, co wpływa na różnorodność tej gry, jest losowość. Generowane hordy, mapy czy budynki nigdy nie będą więc takie same. Nie możemy też wypracować prostego sposobu na przetrwanie, zawsze może zdarzyć się coś niespodziewanego. Taka konstrukcja oraz ciekawy styl graficzny pozwalają wyczuć rosnące napięcie. Zaczynam się angażować i coraz bardziej obawiać o swoją bazę, gdyż atak może nadejść z każdej strony i w każdym momencie.
W „They are Billions” musimy się przyzwyczaić do uczucia wiszącej nad nami porażki, a każdy przetrwany dzień jest jedynie odroczeniem nieuniknionego w czasie. Umiejętność adaptowania się do warunków i planowania kilku wersji wydarzeń będzie niezbędna do osiągania najwyższych wyników i przetrwania jak najdłużej.
Plany na przyszłość
„They are Billions” znajduje się obecnie w steamowym wczesnym dostępie. W przyszłości, oprócz opisanego tu trybu survival, zostanie dodany również zapowiadany przez twórców tryb kampanii. Mimo tak dobrej rozgrywki w obecnym stanie nowa funkcjonalność budzi zainteresowanie i zapowiada kolejny powiew świeżości.
Gra „They are Billions” jest dostępna na: PC
Minimalne wymagania sprzętowe:
* OS: Windows 7, 8 lub 10 (32 i 64-bitowe)
* Procesor: Dwurdzeniowy CPU INTEL lub AMD o szybkości 2Ghz
* RAM: 4 GB RAM
* Grafika: Karta Intel HD3xxx, Radeon lub Nvidia, min. 1GB pamięci wideo.
* DirectX: Wersja 9.0c
* HDD: 4 GB dostępnej przestrzeni
Zalecane wymagania sprzętowe:
* OS: Windows 7, 8, 10 (64-bitowy)
* Procesor: Czterordzeniowy CPU INTEL lub AMD o szybkości 3Ghz
* RAM: 8 GB RAM
* Grafika: AMD: Radeon HD 7950 lub Nvidia: GeForce GTX 670. 4GB pamięci wideo.
* DirectX: Wersja 9.0c
* HDD: 4 GB | „They are Billions” – recenzja gry |
Planujesz zakup nowego płaszcza? Postaw na klasykę! Zamiast fantazyjnych futer i neonowych kurtek wybierz elegancki płaszcz. Dzięki wielu modelom i fasonom z pewnością znajdziesz w sklepach ten idealnie dopasowany do twojej sylwetki. Płaszcz pudełkowy
Płaszcz pudełkowy to typowy fason dla mody lat 50. i 60. Prosty w formie, kształtem przypominający trapez lub prostokąt, zazwyczaj szyty jest bez kołnierza. Niewielki dekolt sprawia, że górna partia sylwetki wydaje się szersza, dlatego poleca się go szczupłym kobietom o niewielkim biuście. Płaszcz pudełkowy świetnie sprawdzi się jako okrycie wierzchnie na nieco bardziej elegancką okazję.
Bosmanka
Bosmanka to klasyk ubiorów wojskowych, które zaadaptowała moda kobieca. Krótka wełniana kurtka z wysokim kołnierzem i szerokimi klapami skutecznie chroni przed mroźnym wiatrem. Charakterystyczne dwa rzędy guzików ostatnimi czasy stają się coraz bardziej dekoracyjne. Tradycyjna bosmanka sięga do połowy bioder, jednak obecnie na rynku można znaleźć również dłuższe i krótsze modele.
Płaszcz szlafrokowy
Płaszcz szlafrokowy to ulubieniec mody ulicznej od wielu sezonów. W kolorze czarnym lub camelowym prezentuje się niezwykle szykownie, nawet zestawiony ze zwykłymi jeansami. Mimo eleganckiego charakteru płaszcz szlafrokowy jest bardzo wygodny – szerokie poły, brak guzików i pasek sprawiają, że możesz się nim szczelnie owinąć, jednocześnie nie gniotąc ubrania. Ten fason rekomendowany jest szczególnie paniom o większym biuście. Długość płaszcza dobierz do wzrostu, ten najdłuższy najlepiej będzie się prezentować na wysokich kobietach.
Dyplomatka
Dyplomatka to kolejna inspiracja modą męską. Ten krój płaszcza wzorowany jest na klasycznej męskiej marynarce. Jeden lub dwa rzędy guzików, kieszenie z klapką, rękawy wykończone guzikami i stojący kołnierz to charakterystyczne elementy dyplomatki. Ten model wyróżnia się także cięciami modelującymi, które dopasowują go idealnie do sylwetki. Mimo to, w nowszych kolekcjach znajdziemy dyplomatki luźniejsze, oversizeowe w stylu minimalistycznym.
Budrysówka
Budrysówka również wywodzi się z pracowni krawieckich ubierających żołnierzy (a konkretnie brytyjskich marynarzy). Uszyta z grubej wełny, ma prostą formę, zazwyczaj przed kolana. Wyróżnia ją kaptur, duże, naszywane z przodu kieszenie i charakterystyczne kołki zamiast guzików. Bardzo często wewnętrzna część budrysówki ma kraciasty wzór. Krótki i funkcjonalny płaszcz to świetny wybór zimowego okrycia na co dzień.
Zastanów się, który z powyżej zaprezentowanych fasonów będzie najbardziej korzystny dla twojej sylwetki. Klasyczny krój płaszcza możesz urozmaicić soczystym kolorem, jeśli należysz do osób, które pragną się wyróżniać swoim strojem na ulicy. Miłośniczki płaszczy w stonowanych kolorach mogą przebierać wśród czerni, beżów i szarości. | Ponadczasowy płaszcz – modele i kroje, które nie wychodzą z mody! |
Bieganie znacznie przyczynia się do naszego zdrowia. Siedząca praca i zbyt mało ruchu to powody, przez które człowiek staje się mniej sprawny i podatny na wiele chorób. Dlatego ważne jest, aby być aktywnym fizycznie i pielęgnować w sobie dobre nawyki żywieniowe. Jednym z nich jest uzupełnianie odpowiednich składników odżywczych po wysiłku. Każdy powinien o tym pamiętać, bez względu na to, czy jest zawodowym sportowcem, czy amatorem. Uzupełnij pierwiastki i minerały
W trakcie intensywnego biegu poprzez wypacanie się zmniejszamy możliwość przegrzania się organizmu i dla każdego jest jasne, że należy – niekoniecznie w trakcie treningu, ale zawsze po nim – pić wodę. To jest naturalne, ale czy wszyscy wiedzą, jakie minerały i pierwiastki należy spożyć po wysiłku? Co jest konieczne?Przede wszystkim należy zadbać o uzupełnienie płynów. Utraciliśmy je wraz z wydalanym potem, dlatego teraz trzeba nadrobić braki. Tak samo jest z glikogenem, potrzebnym, by organizm sprawnie funkcjonował. Po treningu warto wypić napój izotoniczny. Można też przyrządzić samemu taki „eliksir” domowym sposobem. Składa się on, oprócz wody, z miodu i cytryny. Taki napój jest idealnym elektrolitem. Organizm będzie od razu lepiej funkcjonował.
Okienko weglowodanowe
Posiłek po biegu powinien pozwolić na dobrą regenerację i uzupełnienie mikro- i makroelementów. Najważniejsze, aby spożyć węglowodany o średnim lub wysokim indeksie glikemicznym. Jeśli ich nie dostarczymy po wysiłku, to organizm będzie je pobierał z mięśni. Lekki posiłek należy spożyć ok. pół godziny po treningu, natomiast pełny – do 2 godzin po wysiłku. Ten pierwszy przypada na tzw. okienko węglowodanowe, czyli czas po treningu, kiedy należy uzupełnić ich zapas.
Potem należy już zjeść właściwy, solidny posiłek. Oprócz węglowodanów w menu biegacza powinny znaleźć się produkty białkowe i zawierające skrobię. Dzięki temu regeneracja będzie efektywniejsza, gdyż pozwoli na przyspieszoną odbudowę mikrourazów mięśniowych. Takie pożywienie wpływa też na zwiększenie glikogenu. Białko i węglowodany można dostarczyć także w postaci różnego rodzaju odżywek.
Zdarza się, że nie mamy możliwości spożycia posiłku bezpośrednio po treningu. Dlatego dobrym sposobem na dostarczenie węglowodanów jest zjedzenie batonów energetycznych. Krew, która krąży teraz szybciej niż zwykle, rozprowadzi po organizmie dostarczone mu minerały i witaminy. Dzięki temu zmęczenie powysiłkowe nie będzie bardzo dokuczliwe. To, co spożyjemy w krótkim czasie po intensywnym wysiłku fizycznym, będzie miało znaczenia na jakość następnego treningu.
Regeneracja organizmu
Węglowodany, które szybko uzupełniają zapas glikogenu, a co za tym idzie, regenerują organizm, znajdują się w takich produktach, jak makaron i ryż. Bardzo dobre są też ziemniaki, które dodatkowo posiadają wspomnianą już wcześniej skrobię. Należy jednak pamiętać, że porządny i pożywny posiłek powinien składać się z 1/4 białka i 3/4 węglowodanów. Nie wolno również zapominać o budulcach mięśni, czyli aminokwasach, które trzeba także uzupełniać po treningu, zwłaszcza intensywnym.
Należy pamiętać, że produkty o wysokim indeksie glikemicznym, jak kukurydza, kasze, płatki, ryż i chleb, obniżają pH płynów ustrojowych. Jeśli spożyjemy je z odpowiednimi owocami i warzywami, do których zalicza się gruszki, jabłka, mango, buraki, szpinak, brokuły czy cukinię, wtedy zneutralizujemy to działanie.
Ważne jest, żebyśmy pamiętali po treningu o odpowiednim uzupełnieniu płynów oraz ważnych składników odżywczych: minerałów i witamin. Jeśli w należyty sposób zadbamy o nasz organizm, on odpłaci się dobrym funkcjonowaniem podczas następnych treningów. Solidnie przygotowany i zregenerowany na pewno nie zawiedzie w czasie zawodów. Dbajmy więc o nasz osobisty „silnik”, żeby mógł jak najdłużej i w dobrej kondycji służyć nam przez wiele lat. Zarówno podczas treningów biegowych, jak i w codziennym życiu. | Co jeść po treningu biegowym? |
Nie mają urody kominka ani mocy instalacji centralnego ogrzewania, ale są niezastąpione, gdy trzeba docieplić pomieszczenie w czasie surowej zimy. Promienniki i przenośne piecyki gazowe są tanie, niezawodne i proste w eksploatacji. Na co zwrócić uwagę, jeśli zdecydujemy się na ich zakup? Promienniki i przenośne piecyki gazowe są bardzo efektywne w działaniu. Sprawdzają się nie tylko w pomieszczeniach, gdzie nie działa centralne ogrzewanie lub gdzie nie można włączyć grzejnika elektrycznego. Ogrzewają je o wiele szybciej od tradycyjnych kaloryferów i taniej od grzejników elektrycznych. Ich maksymalna moc wynosi 3–4 kW, co oznacza, że w przypadku ekstremalnego grzania dziesięciokilogramowa butla z gazem wystarczy mniej więcej na 35 godzin.
Promiennikisą tanie. Najtańsze kosztują 60 zł. Mają bardzo prostą budowę. Składają się z okrągłej lub prostokątnej płytki grzewczej i rurek, którymi podłączamy ją do butli gazowej. Piecykiróżnią się od promienników głównie estetyczną obudową, zakrywającą butlę. Niektóre wyposażono też w dodatkowe urządzenia.
Podbłękit, podczerwień, katalizator
Wyróżniamy trzy rodzaje promienników:
Promiennik gazowy na podbłękit. Wykonany jest ze stali nierdzewnej. Różni się od palników w kuchenkach gazowych tym, że ma bardzo dużo otworków, przez które przechodzą cząsteczki gazu, spalające się błękitnymi płomykami. Urządzenie oddaje ciepło za pomocą konwekcji oraz promieniowania zaraz po włączeniu.
Promiennik na podczerwień. W tych palnikach panel metalowy zastąpiono perforowanym ceramicznym. Spalany gaz przedostaje się w postaci płomyków przez setki dziurek. Działa przez promieniowanie i konwekcję. Po wygaśnięciu płomieni rozgrzana płytka ceramiczna oddaje ciepło jeszcze przez jakiś czas.
Promiennik z katalizatorem. Sercem urządzenia jest płytka z włókien ceramicznych, którą podgrzewa palący się gaz. Płytka osiąga niższą temperaturę niż promienniki na podczerwień lub podbłękit, ale dzięki temu oddaje ciepło bardziej równomiernie. Urządzenie może pracować bardzo długo. Spaliny powstałe w komorze wewnętrznej są oczyszczane, dlatego w pomieszczeniu nie czuć spalanego gazu. To najbezpieczniejsze rozwiązanie, bo gaz spalany jest bez iskry zapłonowej.
Piecyk gazowyRavanson z katalizatorem. Wyposażony w promiennik o mocy maks. 2,8 kW (zużycie gazu: 0,22 kg/godz.). Moc minimalna to 1,6 kW (zużycie gazu: 0,15 kg/godz.). Zasilany propanem-butanem. Wposażenie: zapalarka piezoelektryczna, analizator wypływu CO2, systemy odcinające dopływu gazu w razie nadmiaru CO2 w powietrzu lub przerwania spalania, kółeczka. Wymiary: 77 cm x 44,5 cm x 35 cm. Waga: 13 kg. Cena: 499 zł.
Dodatkowe wyposażenie
Piecyki i promienniki muszą być wyposażone w system odcinający dopływu gazu, który zadziała, jeśli spalanie będzie niewłaściwe lub gaz zacznie się ulatniać. Powinny też posiadać czujnik CO2 na wypadek, gdyby jego stężenie w powietrzu przekroczyło normę (1,5%). Dobrze, jeśli wyposażono je w termostat, regulator mocy i zapalnik piezoelektryczny, dzięki któremu piecyk będziemy mogli włączyć, naciskając przycisk.
Nagrzewnice
Nieco innym rodzajem sprzętu sąnagrzewnice gazowe. Palnik, w którym gaz spala się pod ciśnieniem, jest połączony z dmuchawą wyrzucającą na zewnątrz rozgrzane powietrze. Są to urządzenia o dużej mocy, stosowane w dużych pomieszczeniach lub w ekstremalnych warunkach, takich jak osuszanie budynku. Mocno przesuszają powietrze, dlatego mogą być stosowane tylko tam, gdzie jest dobra wentylacja
Nagrzewnica gazowa NG30. Mocna, solidna konstrukcja, w której zastosowano dwuwarstwową stalową komorę grzewczą, a szereg zabezpieczeń decyduje o bezpieczeństwie użytkowania. Nadaje się do: magazynów, szklarni, ferm, warsztatów i na budowy. Moc 30 kW, zużycie gazu 2,14 kg/godz. Masa 7 kg. Cena: 585 zł.
Kupujmy gazowy sprzęt grzewczy tylko sprawdzonego producenta. Jeśli nie mamy pewności co do jakości oferowanego piecyka, promiennika czy nagrzewnicy, sprawdźmy, czy ma odpowiednie atesty i certyfikaty bezpieczeństwa. | Ogrzewamy pomieszczenie gazem z butli |
Jeszcze kilka lat temu nikt by nawet nie pomyślał, że w cenie do 200 zł można kupić nowego smartfona. Obecnie sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej, ponieważ wybór urządzeń w tej cenie jest całkiem spory. Oczywiście po sprzęcie za taką kwotę nie powinniśmy oczekiwać tego, co od droższych urządzeń. Mimo wszystko taki smartfon z powodzeniem zapewni nam podstawowe funkcje. Na które urządzenia powinniśmy zwrócić uwagę podczas zakupów?
myPhone C-Smart PIX (ok. 120–130 zł)
4-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli
512 MB RAM
4 GB pamięci wewnętrznej
2 Mpix kamera główna i 0,3 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,2 GHz
system operacyjny Android 6.0 Marshmallow
bateria o pojemności 1400 mAh
box:offerCarousel
myPhone C-Smart PIX to doskonały przykład taniego smartfona, który oferuje naprawdę szerokie możliwości, jak na swoją półkę cenową. Oprócz dość nowej wersji systemu operacyjnego Android (6.0 Marshmallow), warto tu też zwrócić uwagę na niezły procesor oraz obecność dual SIM. Dzięki temu ostatniemu będziemy w stanie za pośrednictwem jednego urządzenia korzystać z dwóch kart SIM, co zapewne ucieszy wielu z was.
Overmax Vertis 4012 You (ok. 190 zł)
4-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli
512 MB RAM
4 GB pamięci wewnętrznej
8 Mpix kamera główna i 0,3 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 5.1 Lollipop
bateria o pojemności 1800 mAh
box:offerCarousel
Kolejnym smartfonem, chociaż nieco droższym niż prezentowany przed chwilą myPhone, jest Overmax Vertis 4012 You. Tutaj także producent nie zapomniał o obsłudze dual SIM. Na uwagę zasługuje również kamera główna, mogąca się pochwalić 8 Mpix przetwornikiem, a także pojemna, 1800 mAh bateria.
Wiko Sunny (ok. 150–190 zł)
4-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli
512 MB RAM
8 GB pamięci wewnętrznej
5 Mpix kamera główna i 0,3 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 6.0 Marshmallow
bateria o pojemności 1200 mAh
box:offerCarousel
Mając na wydanie niespełna 200 zł warto też zwrócić uwagę na smartfon sprzedawany pod marką Wiko, a konkretnie model Sunny. Mocną cechą tego urządzenia z pewnością jest ilość wbudowanej pamięci wewnętrznej (8 GB), która na tle 4 GB konkurencji dość mocno się wyróżnia. Mamy tu również niezły 5 Mpix aparat główny, a także dość świeżą wersję systemu Android – 6.0 Marshmallow. Nie zabrakło też dual SIM.
Prestigio Muze B3 (ok. 200 zł)
5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli
1 GB RAM
8 GB pamięci wewnętrznej
8 Mpix kamera główna i 2 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 6.0 Marshmallow
bateria o pojemności 2000 mAh
box:offerCarousel
Prestigio Muze B3 to smartfon, który w cenie do 200 zł jest zdecydowanie jednym z lepszych urządzeń, na co oczywiście wskazuje jego specyfikacja. Mamy tu nie tylko spory 5-calowy ekran o rozdzielczości HD, ale także aż 1 GB RAM oraz solidne kamery – 8 i 2 Mpix. Także system Android jest w wersji Marshmallow. Wisienką na torcie jest bateria, która w tym przypadku ma aż 2000 mAh pojemności. Także i tu producent nie zapomniał o dual SIM. W cenie do 200 zł będzie to z pewnością jeden z najlepszych wyborów.
Kruger&Matz MOVE 6 mini (ok. 200 zł)
4-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli
1 GB RAM
8 GB pamięci wewnętrznej
2 Mpix kamera główna i 0,3 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,2 GHz
system operacyjny Android 7.0 Nougat
bateria o pojemności 1400 mAh
box:offerCarousel
Kolejnym godnym uwagi smartfonem w cenie do 200 zł, jest z pewnością Kruger&Matz MOVE 6 mini. Co prawda nie możemy tu liczyć na wysoką rozdzielczość ekranu czy też kamerę o wysokiej rozdzielczości, jednak w zamian otrzymujemy aż 1 GB RAM i 8 GB pamięci wewnętrznej. Warto też zauważyć, że Kruger&Matz MOVE 6 mini działa pod kontrolą systemu Android w wersji 7.0 Nougat, więc jednej z jego najnowszych odsłon. Jak możecie się domyślać, tutaj także mamy dual SIM.
Kiano Elegance 4.0 (ok. 170–180 zł)
4-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli
1 GB RAM
8 GB pamięci wewnętrznej
2 Mpix kamera główna i 0,5 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 7.0 Nougat
bateria o pojemności 1100 mAh
box:offerCarousel
Jeśli z jakiegoś powodu Kruger&Matz MOVE 6 mini nie przypadł wam do gustu, być może zrobi to smartfon Kiano Elegance 4.0. Po zakupie tego urządzenia również będziemy się mogli cieszyć z Androida w wersji Nougat. W porównaniu do MOVE 6 mini mamy tu za to nieco lepszą kamerę przednią, jednak za to trochę mniej pojemną baterię. Oczywiście najmocniejszymi cechami są 1 GB RAM i 8 GB pamięci wewnętrznej. Całość została wzbogacona obsługą dual SIM.
Overmax Vertis 4004 You (ok. 190–200 zł)
4-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli
512 MB RAM
4 GB pamięci wewnętrznej
5 Mpix kamera główna i 2 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 6.0 Marshmallow
bateria o pojemności 1400 mAh
box:offerCarousel
Przy niewygórowanym budżecie, jakim tutaj dysponujemy, warto również rozważyć zakup smartfona Overmax Vertis 4004 You. Mamy tu dość świeżą wersję systemu Android, a także przyzwoity zestaw kamer, obejmujący 5 Mpix kamerę główną i 2 Mpix przednią (w sam raz do selfie).
MaxCom Smart MS453 (ok. 170–180 zł)
4,5-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 854 pikseli
1 GB RAM
8 GB pamięci wewnętrznej
5 Mpix kamera główna i 2 Mpix kamera przednia
4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,3 GHz
system operacyjny Android 5.1 Lollipop
bateria o pojemności 1700 mAh
box:offerCarousel
Na sam koniec zostawiłem dla was jeszcze jedną interesującą propozycję – smartfon MaxCom Smart MS453. Mamy tu spory, 4,5-calowy ekran, a także dużo pamięci – 1 GB RAM oraz 8 GB pamięci wewnętrznej. Warto też zauważyć, że MS453 posiada dwie przyzwoite kamery (5 i 2 Mpix) oraz pojemną, 1700 mAh baterię. | Smartfony do 200 zł – I kwartał 2018 |
Czy Francuzi posiedli tajemną wiedzę, której zazdrościć mogą im rodzice z innych krajów? Wszystko na to wskazuje. Tę zagadkę próbuje rozwiązać pewna Amerykanka, której marzą się równie dobrze wychowane dzieci, jak te zamieszkujące Paryż. Każdy, kto choć przez krótką chwilę wziął na swoje barki opiekę nad małym dzieckiem, wie, jak duży to ciężar i wymagające cierpliwości (i paru innych cnót) zadanie. Czy jednak wychowywanie dzieci naprawdę musi być aż tak wyczerpujące? Okazuje się, że wcale nie. A przynajmniej tak twierdzi Pamela Druckerman, amerykańska dziennikarka, której zamarzyło się poznanie sekretu francuskich rodziców: wypoczętych, zrelaksowanych i… niewstydzących się zachowań swoich pociech. Tak powstała książka W Paryżu dzieci nie grymaszą, będąca jednocześnie zabawnym pamiętnikiem i poradnikiem dla rodziców dzieci młodszych oraz tych trochę już starszych.
Spokój, opanowanie i cztery magiczne słowa
„Potrzeba jest matką wynalazku” – głosi mądre przysłowie. Choć w przypadku Druckerman bardziej pasowałoby stwierdzić, że potrzeba jest matką… odkrywania tajemnic sąsiadów. Wszystko zaczęło się od niewinnej wizyty w jednej z paryskich restauracji. Autorka, mieszkająca od kilku lat we Francji, z niepokojem obserwowała zachowanie swojej córki przy stole. W porównaniu z francuskimi dziećmi, jej własna pociecha raczej nie zachwycała. Biegała między stolikami, nie chciała jeść i powodowała ogólnie rozumiany chaos. Tymczasem dzieci Francuzów zachowywały się jak anioły. Nie tylko grzecznie siedziały przy stole, nie przerywając rodzicom, ale w dodatku z chęcią rozprawiały się z daniami na swoich talerzach, wprawiając Druckerman w zażenowanie. To wyjście na obiad sprawiło, że dziennikarka zaczęła uważniej przyglądać się swoim znajomym paryżanom i szybko dostrzegła, że coś rzeczywiście jest na rzeczy. Z jej obserwacji i niejakiego śledztwa narodziła się książka W Paryżu dzieci nie grymaszą, w której odkrywa tajniki francuskiego rodzicielstwa.
Okazuje się, że mieszkańcy Paryża wypracowali własną szkołę wychowywania dzieci, bardzo różniącą się od tego, w jaki sposób swoimi pociechami zajmują się Amerykanie. Francuzki nie boją się głośno mówić o swoich potrzebach, nie zważając na to, że zostaną uznane za samolubne czy złe matki. Stworzyły kilka metod, które sprawiły, że ich rodzicielstwo jest spokojniejsze, prostsze i bardziej pozytywne.
Z lektury książki Druckerman dowiemy się choćby tego, co znaczy „pauza”, tak uwielbiana przez francuskich rodziców. Okazuje się, że mieszkańcy Paryża pozwalają swoim dzieciom na samodzielne przystosowanie się do nowych warunków. Gdy więc maluch budzi się w nocy z płaczem, nie biegną w te pędy do jego łóżeczka, lecz dają mu kilka minut na przywyknięcie do nieznanej mu sytuacji. Wyznają też zasadę „czterech słów”, prostą i znaną też u nas, choć w Polsce chyba nieegzekwowaną z taką siłą. Jakie to „magiczne” słowa? To oczywiście „proszę”, „dziękuję”, „dzień dobry” i „do widzenia”. Proste? A jakże. Ale dopiero, gdy nasze pociechy od najmłodszych lat przyzwyczają się do ich używania, nie będą miały problemów z uprzejmością i korzystaniem ze swoich praw i przywilejów.
W publikacji W Paryżu… znajdziemy dużo więcej takich prostych, często wcale nie odkrywczych, trików. Dowiemy się, jak przetrwać codzienne posiłki, jakie są plusy żłobka i jak francuskim rodzicom udało się sprawić, że ich dwu- czy trzymiesięczne niemowlęta spokojnie przesypiają całe noce.
Ach, te nieomylne Francuzki!
Wszystko to brzmi jak bajka, prawda? Dodajmy do tego jeszcze rady na temat świetnego samopoczucia spodziewających się dzieci kobiet i tego, jak szybko potrafią one wrócić do formy sprzed ciąży. Ideał? Niemalże. Szczególnie, że Druckerman co i raz porównuje ich genialne pomysły z „nieudolnymi” rodzicami zza oceanu. Rzeczywiście może się wydawać, że autorka – tak zachwycona swoimi nowoodkrytymi rodzicielskimi metodami – nie jest do końca obiektywna. Zwłaszcza, że o rady prosi właściwie wyłącznie wysoko postawione koleżanki, obracające się wśród paryskich elit. Czy to oznacza, że Pamela Druckerman przedstawia wskazówki, które nie przydadzą się także polskim rodzicom? W żadnym wypadku. I choć – jak już wspominałem – większość z jej „odkryć” wcale nie jest aż tak zaskakująca, to z pewnością może otworzyć oczy wszystkim zabieganym, zmęczonym i niewyspanym matkom i ojcom. Dodatkowym atutem książki „W Paryżu dzieci nie grymaszą” jest też z pewnością jej osobisty charakter i pełen ciepłego humoru ton.
To wszystko sprawia, że książka Pameli Druckerman to świetna lektura dla wszystkich tych rodziców, którzy marzą o chwili oddechu i lepszej organizacji swojego czasu. A nawet ci, którzy radzą sobie dobrze i znajdują dla siebie trochę wolnej przestrzeni, z pewnością odkryją w niej sporo przydatnych trików, porad i informacji.
Książka do kupienia również w wersji na czytniki.
Źródło okładki: wydawnictwoliterackie.pl | „W Paryżu dzieci nie grymaszą” Pamela Druckerman – recenzja |
Żyjemy w czasach, w których zautomatyzowana produkcja stanowi nieodłączny element powstawania wszelkiego rodzaju sprzętów elektronicznych. Ma to zarówno dobre, jak i złe strony, lecz na szczęście z punktu widzenia konsumenta nie jest to aż tak istotne. Co innego, gdy w grę wchodzi własnoręczna naprawa wytwarzanych w ten sposób, skomplikowanych i składanych z milimetrową precyzją produktów. Wymaga ona bowiem często użycia specjalistycznych narzędzi. I tu przestaje już być kolorowo… 2 w 1 – mały i praktyczny
Największy problem stanowi lutowanie niewielkich podzespołów elektronicznych, takich jak procesory, chipy czy płyty główne. Wymagają one działania z niezwykłą precyzją, ponieważ najmniejszy nawet błąd może raz na zawsze całkowicie zniszczyć naprawiany element. Na rynku aż roi się od wszelkiego rodzaju lutownic ręcznych, jednak te, ze względu na swe rozmiary, rzadko kiedy okazują się praktyczne w tego typu pracach. Na szczęście poza tradycyjną lutownicą na rynku dostępne są także odsysacze elektryczne, które – choć jak najbardziej do kategorii narzędzi specjalistycznych należą – w swej budowie są nie tyle nieskomplikowane, co wręcz banalne.
Odsysacz elektrycznypełni tak naprawdę dwie funkcje – jest równocześnie tradycyjną, niewielkich rozmiarów lutownicą oraz odsysaczem do zbierania nadmiaru cyny bezpośrednio w trakcie lutowania. Walory praktyczne, jakie płyną z połączenia tych dwóch przedmiotów w jednym urządzeniu, są znamienne – korzystając z odsysacza elektrycznego, możemy lutować nity z użyciem jednej dłoni. Nie musimy przy tym martwić się o prawidłowe ułożenie lutowanego elementu, ponieważ możemy przytrzymać go stabilnie drugą dłonią. W przypadku klasycznej lutownicy i odsysacza, jako dwóch osobnych urządzeń, działanie to nie jest możliwe, ponieważ obie dłonie mamy równocześnie zajęte – w jednej trzymamy lutownicę, w drugiej odsysacz. Wiąże się to wówczas z zakupem niewielkiego imadła do przytrzymania lutowanego elementu, a co za tym idzie – z wyższymi kosztami.
Jak to jest zrobione?
Omówmy pokrótce budowę odsysacza elektrycznego. Swym wyglądem i rozmiarami przypomina on tradycyjny śrubokręt. Składa się z niewielkiego, właściwego urządzenia oraz kabla zakończonego standardowym wtykiem, który podłączamy do gniazda sieciowego. Uchwyt wykonuje się z plastiku i gumy, dzięki czemu pewnie można chwycić go w palce.
Najistotniejszym elementem jest metalowy drut zakończony specjalnym, wymiennym grotem. To właśnie przez niego przepływa prąd, który rozgrzewa cynę, doprowadzając tym samym do tej topienia, przez co w efekcie, po wystygnięciu, powstaje nit.
W odsysaczu elektrycznym końcówka grzewcza pełni jednak dwie funkcje równocześnie – jest ona także odpowiedzialna za odprowadzanie nadmiaru roztopionej cyny do specjalnego cylindra, schowanego w górnej części urządzenia. Tym samym nie musimy martwić się o to, że podczas lutowania niewielkich elementów cyna wycieknie poza właściwy obszar.
Odsysacze najczęściej charakteryzują się mocą w granicach 30-40 W. Warto zwrócić na to uwagę podczas zakupu. Im większa moc, tym cyna szybciej się topi. Dlatego też na mocniejsze modele powinniśmy się decydować jedynie w sytuacji, gdy planujemy lutowanie większych elementów. Przy precyzyjnych pracach nad niewielkimi podzespołami zdecydowanie lepiej wybierać modele o mocy 30 W – wolniej topią one cynę, ale dają lepszą precyzję i więcej czasu na reakcję.
Dostępne – niedostępne
Na rynku nie ma zbyt wielu firm, które specjalizowałyby się w produkcji tego typu odsysaczy elektrycznych. Ba, niewiele jest firm, które odsysacze elektryczne produkują „przy okazji”. Bardzo często tego typu urządzenia są robione ręcznie przez pasjonatów niewielkiej elektroniki. Gdzie więc szukać odsysacza elektrycznego?
Jednym z najlepszych miejsc na jego zakup są serwisy aukcyjne. Bez problemu, za niewielkie pieniądze, nabędziemy na nich nowy odsysacz, który na pewno spełni nasze oczekiwania. Co więcej – często otrzymamy na niego 2-letnią gwarancję, co rzadko zdarza się w przypadku tak małych i niedrogich sprzętów. Odsysacze tego typu nie są w żadnym wypadku produktem stworzonym przez kogoś w domowym zaciszu – są one składane na liniach produkcyjnych fabryk, więc można korzystać z nich bez żadnych obaw.
Nie tylko dla majsterkowiczów
Warto zwrócić uwagę na fakt, że odsysacze elektryczne są poniekąd uproszczoną wersją lutownicy i zwykłego odsysacza. Choć stworzone zostały przede wszystkim z myślą o osobach lubiących własnoręcznie naprawiać niewielkie urządzenia elektroniczne, rewelacyjnie sprawdzają się też w przypadku niewielkich prac remontowych wykonywanych w domu, takich jak przyłączenie domofonu, lutowanie drutu w gniazdku elektrycznym czy podłączenie dzwonka… Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele prostych czynności możemy wykonać sami, bez wzywania specjalistów, którzy słono liczą sobie za każdą wizytę.
Jak więc widać, odsysacz elektryczny jest narzędziem równie przydatnym co młotek czy śrubokręt, które z pewnością każdy z was ma w domu. Warto więc zastanowić się nad powiększeniem kolekcji narzędzi o minilutownicę, jaką jest odsysacz elektryczny. Wydatek rzędu kilkunastu złotych bardzo szybko zwróci się, gdy w ekspresowym tempie uda nam się samodzielnie coś naprawić. Nie zapomnijmy jednak o zakupie cyny – jeśli odsysacz elektryczny ma służyć jako narzędzie „na wszelki wypadek”, wystarczy zainwestować w nią dosłownie kilka złotych. | Odsysacz elektryczny – przegląd |
Coaching wzbudza skrajne emocje. Dla jednych jest kluczem do osiągnięcia sukcesu i motywacją do działania, dla innych zaś założenia rozwoju osobistego nie mają racji bytu w rzeczywistości. W jaki sposób można wyrobić sobie własne zdanie na ten temat? Na początek warto zapoznać się z ciekawymi publikacjami. W naszym kraju nie brakuje trenerów rozwoju osobistego, którzy poprzez swoje, nierzadko autorskie, metody zachęcają ludzi do działania, zmian w swoim życiu i realizacji marzeń. Dotyczą one zarówno biznesu, kariery, zdrowia, jak i relacji międzyludzkich. Jakie książki polskich autorów warto przeczytać? Poniższe zestawienie zawiera kilka propozycji związanych z różnymi aspektami coachingu, które dają szeroki pogląd na to zjawisko.
„Moc coachingu. Poznaj narzędzia rozwijające umiejętności i kompetencje osobiste” – Maja Wilczyńska, Małgorzata Nowak, Jolanta Kućka, Joanna Sawicka, Katarzyna Sztajerwald
Książka „Moc coachingu” jest świetnym podręcznikiem dla osób stawiających pierwsze kroki w świecie rozwoju osobistego. Przedstawia 21 podstawowych metod o różnym stopniu zaawansowania, a także narzędzia, wskazówki i porady od autorek, które okażą się niezbędne podczas wypracowywania własnego warsztatu. Całość ujęta jest w bardzo przystępny sposób, także w formie często pojawiających się u adeptów pytań i odpowiedzi.
„Pełna moc możliwości” – Jacek Walkiewicz
Jacek Walkiewicz to psycholog, mówca i trener, który w książce „Pełna moc możliwości” pokazuje, że nic, co przydarza się w życiu, nie jest przypadkiem. Spełnione życie jest więc wynikiem kombinacji marzeń, pracy, pasji i odwagi w wykorzystywaniu możliwości. Ta pozycja to również kontynuacja dobrze odebranego przez słuchaczy wykładu, którego twórca udzielił na konferencji TEDxWSB w 2012 roku we Wrocławiu. Warto zapoznać się z treściami, które cieszą się tak wielką popularnością.
„100 happydays, czyli jak się robi szczęście w 100 dni” – Mateusz Grzesiak
Interesując się zagadnieniem coachingu w Polsce, trudno nie natknąć się na postać Mateusza Grzesiaka. Jest on najpopularniejszym polskim coachem i trenerem, z wieloletnim doświadczeniem. W książce „100 happydays” pokazuje inspirujące historie z życia oraz praktyczne ćwiczenia, które zbliżają do poczucia szczęścia i radości oraz pełni życia na co dzień. Pozycja, którą czyta się jednym tchem.
„30 dni do zmian. Dokonaj życiowej metamorfozy w kilka tygodni” – Edyta Zając
Książka z założenia dedykowana osobom przechodzącym życiowy kryzys. Niezadowolonym z tego, w jakiej sytuacji się znajdują, oraz tego, co robią. To przewodnik obejmujący 30 dni, w których kolejno przechodzi się przez 4 etapy zmian, mających nauczyć rozstawania się z niepotrzebnymi rzeczami, próbowania czegoś nowego, planowania czy praktycznej organizacji. Całość wymaga zaangażowania, ale pomaga też poukładać myśli i zaktywizować się do działania.
„Psychologia szefa 1. Szef to zawód. Narzędzia, które pomagają budować motywację, odpowiedzialność i współpracę” – Jerzy Gut, Wojciech Haman
Ceniony w branży poradnik biznesowy „Psychologia szefa” prezentuje konkretne narzędzia i precyzyjne algorytmy działania, które ułatwiają codzienną pracę na pozycji szefa. Trudne decyzje, problemy z podwładnymi, systemy motywowania pracowników i skuteczne budowanie postaw odpowiedzialności, metody odnalezienia się w zespole, w którym jest się liderem, to wszystko wytłumaczone w zwięzły i gotowy do wykorzystania sposób.
„Szczęśliwa kobieta, rozwój, kariera, miłość” – Renata Wrona
Propozycja skierowana specjalnie do kobiet. Przez całe życie stawia się przed nimi role, w których muszą się spełnić: matki, żony, przykładnej damy. W tej książce Renata Wrona, jako coach i trenerka, pokazuje, że każdy ma prawo do własnego szczęścia i nie zawsze trzeba mierzyć się z oczekiwaniami innych. Pokazuje, jak rozbudzić swój potencjał.
Coaching, choć to stosunkowo nowe zjawisko, zdążył się już doczekać rozległego rozumienia i specjalizacji w różnych dziedzinach życia. Mamy trenerów od relacji damsko-męskich, od rozwoju kariery, a także coachów biznesowych, którzy tłumaczą, jak prowadzić dobrze prosperującą firmę. Aby wyłonić z tego wszystkiego wartościowe treści dla siebie, warto zapoznać się z kilkoma książkami przedstawiającymi odmienne podejścia. Polscy autorzy oferują świetne podstawy. | Polskie książki o coachingu, które warto znać |
W zależności od celu, który nam przyświeca przy rozpoczynaniu aktywności fizycznej, powinniśmy ustalić plan treningowy, ale przede wszystkim dietę. Wiele sportów wymaga specyficznych składników diety, zaś co służy biegaczom, nie posłuży kulturystom. A jakie są inne błędy diety? W pierwszej kolejności trzeba ustalić, co chcemy osiągnąć treningami. Niezależnie od tego, czy chodzi o poprawienie wyników biegowych, zwiększenie masy mięśniowej czy zredukowanie tkanki tłuszczowej, musimy zacząć od diety. To słowo często jest źle używane – ma oznaczać sposób odżywiania się w dłuższym przedziale czasowym, a nie okresowy plan żywieniowy dla osiągnięcia celu. Dieta sportowca ma dobrane makroskładniki do typu uprawianej dyscypliny.
W przypadku osoby odchudzającej się ma zapewnić zbilansowaną ilość makroskładników i obniżoną kaloryczność, dla budującego mięśnie istotne jest z kolei zaspokojenie podwyższonego zapotrzebowania na białko, natomiast dla każdego długodystansowca – na węglowodany. Plan żywieniowy powinien rozpisać dobry specjalista, bo tylko on będzie wiedział, jak zrobić to prawidłowo.
Zdrowe odchudzanie
Zacznijmy może od odchudzania. Dieta to co najmniej 70–80% sukcesu w trakcie tego procesu. Trzeba mieć świadomość, że większość spalanych przez nas dziennie kalorii organizm zużywa na podtrzymanie funkcji życiowych. Znane jest to pod nazwą podstawowej przemiany materii (PPM) i powinno być podstawą, do której dopasowujemy kaloryczność diety. Obecnie, gdy mało się ruszamy, nasz sposób żywienia powinien niewiele przekraczać PPM, żebyśmy nie tyli.
Podczas odchudzania wiele osób pozwala sobie na drobne, ale mocno kaloryczne przekąski, bo przecież ćwiczą. Nie przeceniajmy jednak wkładu, jaki ćwiczenia kardio, siłowe czy interwałowe mają w PPM. Przeciętny trening to utrata 400–500 kcal, czyli tyle, co dwa kawałki lekkiej pizzy lub pączek, ale mniej niż tabliczka czekolady. Równie popularne jest picie w trakcie treningów słodkich soków owocowych czy zjadanie po ćwiczeniach dużego posiłku.
Tymczasem posiłek potreningowy powinien uzupełniać składniki odżywcze, ale nie kalorie. W przeciwnym wypadku łatwo zauważyć zwiększenie masy – tkanka mięśniowa jest sporo cięższa od tkanki tłuszczowej, budujemy mięśnie, ale nie spalamy tłuszczu. Okazuje się, że nawet godzina ćwiczeń kardio na rowerku treningowym czy orbitreku zwiększa masę ciała.
Rzecz jasna każdy medal ma dwie strony. Dieta odchudzająca nie może być zbyt restrykcyjna, szczególnie jeśli uprawia się sporty, które wymagają zwiększonej podaży energetycznej. Biegacze długodystansowi potrzebują ogromnych ilości energii, aby zapewnić właściwe odżywienie organizmu. Wiele osób, które chcą troszkę zgubić wagę, zaopatruje się w buty treningowe i ubrania: legginsy, spodenki i koszulkę i zaczynają np. biegać. Oczywiście to świetny sport, lecz jeśli stosuje się dietę dużo niższą niż PPM (czyli np. 1000 lub 1400 kcal), błyskawicznie dochodzi do wycieńczenia organizmu, spowolnienia metabolizmu czy wręcz poważnych problemów zdrowotnych.
Tu po raz kolejny trzeba podkreślić – kaloryczność posiłków oraz ich skład muszą być dobrane do sportu. Jeśli podczas odchudzania chcemy rzeźbić ciało, w posiłku potreningowym uzupełniamy białko; gdy ćwiczymy wytrzymałość, kondycję i szybkość, to uzupełnienia wymagają węglowodany. Również ostatni posiłek dnia powinien zawierać składniki, które zahamują wahania glikogenu we krwi oraz pozwolą odbudować mięśnie.
Piękna rzeźba
Sprawa prezentuje się inaczej w przypadku siłaczy. Budowanie mięśni wymaga dużych ilości białka, ale żeby z nim nie dostarczać nadmiaru kalorii, należy bardzo uważać na to, co się spożywa. Dieta kulturystów jest bardzo monotonna, dlatego w środowisku istnieje kilka podejść do żywienia.
Pierwsza to czyste jedzenie, czyli spożywanie tylko określonych produktów, które dostarczają odpowiedniej ilości makroskładników. Kolejna to IIFYM (If it fits your macros), zwana też brudną dietą. Można tu odejść od wyznaczonej listy pokarmów, ale nie przekraczając kaloryczności i nie pomijając dostarczania makroskładników. Z powodu tych ograniczeń wielu ćwiczących panów stosuje budowanie brudnej masy. W środowisku kulturystów nie cieszy się to popularnością, ale jest najczęściej spotykane u amatorów budujących mięśnie.
Podczas brudnej masy buduje się tkankę mięśniową oraz tkankę tłuszczową. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że 90-minutowy trening ze sztangami, gryfami, hantlami czy na atlasie spali więcej kalorii niż 45 minut zumby. Nie zmienia to faktu, że jeśli przyjmujemy więcej kalorii, niż spalamy, będziemy tyć niezależnie od tego, czy ćwiczymy czy nie. Każdy dodatkowy kilogram tkanki tłuszczowej utrudnia trening, wpływa na układ hormonalny i zaburza transport glukozy. Tłuszcz spowalnia poza tym rozbudowywanie mięśni – niezależnie od tego, jak ciężki będzie kettel, jeśli na ciele jest zbyt dużo tkanki tłuszczowej, nie uzyskamy pięknej rzeźby.
Dieta służąca budowaniu mięśni jest monotonna i nudna. Większość panów chce jednak zyskać ładny sześciopak i bicepsy, a nie zostać mistrzami kulturystyki, dlatego podczas okresu treningowego należy stosować zróżnicowaną dietę z nieco podwyższoną podażą białkową, szczególnie w pierwszym posiłku dnia. Zapotrzebowanie można również uzupełniać suplementami i odżywkami białkowymi.
Pamiętajmy, że jeśli chcemy osiągnąć szybkie, trwałe i dobre efekty, każdy sport zaczynamy od odpowiedniej diety. | Podstawowe błędy diety, które hamują postępy |
Jazda na rolkach to sport, który mogą uprawiać ludzie w różnym wieku. Codzienna dawka ruchu tego typu skutecznie przyczynia się do poprawy kondycji, rozwoju mięśni, a także spalania tkanki tłuszczowej. Co może uprzyjemnić i uatrakcyjnić jazdę? Oczywiście – akcesoria. Rynek sportowy oferuje mnóstwo produktów dla fanów sportu, z łatwością zatem można na nim odnaleźć przeróżne gadżety, które mają zarówno zachęcić do aktywności fizycznej, jak i uprzyjemnić uprawianie sportu. W przypadku rolek bezwzględnie należy zaopatrzyć się w elementy, które zapewnią bezpieczeństwo, a więc w pierwszej kolejności są to kask i ochraniacze oraz opaski odblaskowe, zaś dla wygody i uniknięcia obtarć dobierzmy porządne skarpety. Mając je, możemy skupić się na poszukiwaniach akcesoriów dodatkowych. Oto 5 rzeczy, które mogą się przydać.
Torba na rolki
Zaczynamy dość prozaicznie i bardzo praktycznie. Niestety nie zawsze jest tak, że wychodzimy z domu i od razu możemy rozpocząć jazdę na rolkach. Najczęściej jednak trzeba przejść kilkadziesiąt czy kilkaset metrów, by dotrzeć np. do chodnika czy ścieżki rowerowej. Klasyczna torba na ramię może okazać się niewygodna, w efekcie czego na miejsce dotrzemy już zmęczeni i zniechęceni do dalszej aktywności. Rozwiązaniem jest torba na rolki z wygodnymi szelkami, dzięki którym można ją nosić na plecach (np. marki Spokey, dostępna na Allegro w cenie od 52 zł).
Okulary przeciwsłoneczne
O tym, jak ważna jest ochrona oczu przed promieniami słonecznymi, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Jeżeli decydujemy się na jazdę na rolkach w ciągu dnia, to okulary przeciwsłoneczne powinny koniecznie znaleźć się w naszym podręcznym ekwipunku. Wybór wśród tego akcesorium jest naprawdę ogromny (szczególnie polecamy okulary przeciwsłoneczne polaryzacyjne, np. marki Brenda), więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie, a żeby nie było nudno, zawsze możemy zaszaleć z kształtem i kolorem oprawek.
Pas z bidonami
Uzupełnianie płynów w trakcie aktywności fizycznej to podstawa. Trzymanie butelki czy bidonu z wodą w dłoni to zawsze jakieś rozwiązanie, ale na dłuższą metę jest niewygodne. Aby skupić się na jeździe i czerpać z niej przyjemność, lepiej zminimalizować tego typu niedogodności. Rozważmy zatem zakup pasa z bidonami.
Rzecz jasna dobieramy go pod własne potrzeby, a do wyboru mamy wariant z jednym, dwoma, a nawet czterema bidonami o różnej pojemności. Dość istotne jest to, że do tego gadżetu możemy schować drobiazgi (np. klucze), a poza tym niektóre z nich mają elementy odblaskowe, co też jest nie do przecenienia. Ceny zaczynają się już od 42 zł.
Świecące kółka do rolek
Wracając do tematu bezpieczeństwa, warto dodać, że możemy tę kwestię połączyć z "efektami specjalnymi", wyposażając nasze rolki w świecące kółka. Są one dostępne w różnych rozmiarach, więc każdy powinien z łatwością dopasować je do swoich rolek. W jaki sposób jest osiągany efekt świecenia? Otóż w ten element zostały wbudowane diody LED, które świecą, kiedy jesteśmy w ruchu – obracające się koła generują energię elektromagnetyczną zasilającą diody.
Pachołki treningowe
Na koniec propozycja dla fanów rolek, którzy chcą nieco odmienić codzienny trening. Do tego celu można wykorzystać pachołki treningowe. Dzięki nim możemy ćwiczyć np. jazdę slalomową. Jak to zrobić?
W przypadku początkujących stawiamy mniej więcej 20 kubeczków w jednej linii w odstępach co 80 cm. Dla średnio zaawansowanych tworzymy tor składający się z 14 pachołków rozstawionych co 120 cm, na którym śmiało można wykonywać np. tricki w przysiadzie. Jeśli wolimy wyższy stopień trudności, wówczas ustawmy 14 kubeczków co 50 cm – na takim torze zazwyczaj wykonuje się tricki jeżdżone bokiem. Oczywiście nasza wyobraźnia jest nieograniczona i możemy wymyślać własne tricki, rozwijając swój zakres ruchowy. | 5 akcesoriów dla fana rolek |
Choć może się wydawać, że na wsi życie płynie spokojnie, to jednak wszystko ma swój cykl. W grze jest tak, jak w życiu – czas bardzo szybko ucieka. Rada gminy pracuje od świtu do nocy, na polach żniwa, rzemieślnicy uwijają się w ukropie, a na targu zgiełk i dziki tłum. Po lecie przychodzi jesień, gdy jedni się rodzą, inni umierają. Życie zatacza krąg, a w naszych rękach spoczywa sława rodziny. W końcu każdy chciałby zapisać się w kronikach wsi.
Wnętrzności i przygotowanie do gry
W niemałym pudle znajdziemy planszę do gry, 4 plansze gospodarstw, 1 znacznik pierwszego gracza, 2 płócienne woreczki, 72 kostki wpływów (po 18 sztuk w kolorze brązowym, pomarańczowym, zielonym i różowym), 6 kostek zarazy, 40 żetonów dóbr (po 8 koni, wołów, zwojów i pługów), 24 żetony klientów, 44 członków rodziny, (po 11 w kolorze niebieskim, żółtym, kremowym i czerwonym), 4 mnichów, 32 znaczniki (w 4 kolorach), 15 monet, 20 worków ze zbożem, 3 karty przygotowania i 1 karat pomocy do mszy. Elementy są świetnie wykonane i wprowadzają trochę sielankowego klimatu. Jedynym minusem jest cała organizacja woreczkowa w pudełku, aż się wszystko prosi o wypraskę z pierwszego zdarzenia.
Gra jest przeznaczona dla 2 do 4 graczy w wieku co najmniej 12 lat. Na początku rozkładamy planszę. Obok układamy wszystkie żetony dóbr, kostki wpływu i zarazy, zboże, monety, żetony klientów, zielony woreczek. Wrzucamy 4 mnichów do czarnego worka. Przy rozgrywce w mniejszą liczbę graczy niż maksymalna, należy zasłonić odpowiednie miejsca wśród anonimowych grobów i kronice wsi. Wręczamy każdemu graczowi planszę gospodarstwa, członków rodziny i znaczniki w wybranym kolorze. Na początku w gospodarstwie mamy tylko 4 ludzi, a reszta oczekuje na narodziny. Jeden znacznik kładziemy na torze czasu życia na planszy graczy, a drugi na planszy głównej na torze punktów sławy. Poza tym każdy gracz dostaje jeszcze po jednej monecie i możemy rozpocząć grę.
Przebieg rozgrywki
Każda gra będzie się składać z kilku rund podczas, których będą się rodziły i umierały kolejne pokolenia. Na początku każdej rundy wrzucamy do zielonego worka odpowiednią liczbę kostek wpływów i zarazy (zależne od liczby graczy, więc dobrze korzystać ze ściągi na karcie przygotowania). Potem losujemy kostki i rozkładamy na odpowiednich polach. Później każdy gracz w swoim ruchu zdejmuje kostkę wpływu lub zarazy z wybranego przez siebie pola. Kładzie ją na swojej planszy gospodarstwa i wykonuje akcję powiązaną z danym polem. Dzięki temu możemy wytwarzać jakieś dobra lub sprzedawać je na targu, wysłać kogoś na żniwa bądź do kościoła, wyruszyć w podróż, a nawet stać się członkiem rady gminy.
W sytuacji, gdy wybrana przez nas kostka jest zarazą, to odkładamy ją do puli głównej i przesuwamy swój znacznik o dwa pola na torze czasu życia. Także wykonywanie różnych akcji we wsi będzie powodowało przesunięcia czasu, co w konsekwencji może prowadzić do śmierci kolejnych członków rodziny. W zależności od tego, czym się zajmowali w danym momencie, będą mogli zapisać się w odpowiednim miejscu kroniki wsi lub zostaną pochowani w anonimowym grobie. W momencie, gdy zostanie zajęte ostatnie wolne miejsce, w którymś z tych miejsc gra dobiega końca. Oczywiście wszystkie nasze działania prowadzą do zdobycia jak największej liczby punktów, bo gracz, który to osiągnie zostanie zwycięzcą.
Podsumowanie
„Pokolenia” są grą strategiczną, która wciąga graczy od pierwszej rozgrywki. Zasady i mechanika powodują, że jest to tytuł dla graczy obytych z grami. Rozgrywki są w miarę dynamiczne i wymagają od graczy planowania każdego kroku. Dobre zarządzanie ludźmi, narodzinami i śmiercią, a także wytwarzanymi dobrami może nas zaprowadzić prostą drogą do zwycięstwa. Gra dobrze się sprawdza przy dwóch graczach, jak i w większym gronie. Do tego losowość w doborze kilku elementów powoduje, że jest całkiem nieźle rozgrywana. Grafika cieszy oko, a elementy przetrwają wiele rozgrywek bez szwanku. Jest to pozycja, którą każdy szanujący się gracz powinien wziąć pod uwagę. | „Pokolenia” – recenzja gry |
Wybierz [szybki przelew] jako metodę płatności, a następnie [płacę przelewem tradycyjnym]. Przelew zrobisz przez internet lub w banku czy na poczcie. Dowiedz się więcej. bbox:hint
Za Allegro Smart! możesz zapłacić przelewem tradycyjnym, o ile wybierzesz opcję płatną co 12 miesięcy. Za opcję płatną co miesiąc możesz zapłacić tylko kartą.
[/bbox]
Przy okresie rozliczeniowym na 12 miesięcy, podczas płatności, jako metodę płatności wybierz [szybki przelew], a następnie [płacę przelewem tradycyjnym]. Wyświetlą się dane, na które należy przelać pieniądze za zakup. Zapisz je lub wydrukuj gotowy blankiet wpłaty za pomocą przycisku [Wzór przelewu]. Nie zmieniaj kwoty transakcji ani tytułu wpłaty. Przelew możesz zrobić przez internet lub w placówce banku i poczty. | Czy mogę zapłacić za usługę Allegro Smart! przelewem tradycyjnym? |
Jedne je kochają, inne nienawidzą. Mimo to, szorty wciąż są elementem, którego nie powinno zabraknąć w kobiecej garderobie. Ich różnorodne kroje, fasony i długości nogawek sprawiają, że możemy je nosić niezależnie od okazji czy naszego typu sylwetki. Dobierz szorty do figury
Zanim zdecydujemy się po raz pierwszy w sezonie założyć szorty, zazwyczaj mija trochę czasu. Często mamy tak wiele zastrzeżeń co do swojej sylwetki, że wstydzimy się odsłonić nogi. By zapomnieć o kompleksach, wystarczy wybrać szortyodpowiednie do figury, a nogi posmarować balsamem brązującym. O ile z tą drugą czynnością nie ma problemów, dobór odpowiednich spodenek jest przyczyną wielu dylematów. Oto kilka wskazówek, którymi warto kierować się przy zakupie szortów!
Panie o chłopięcej sylwetce powinny wybierać spodenki nadające kobiecych kształtów. Świetnie sprawdzą się te o bufiastych nogawkach oraz modele w kształcie litery „A”, z podwyższoną talią. Dla nich odpowiednie będą także szorty w różnorodne wzory. Również dla kobiet o figurze „jabłka”, borykających się z brakiem zarysowanej talii i zaokrąglonym brzuszkiem, wskazane są fasony z podwyższonym stanem. Tak naprawdę, przy wyborze szortów uwagę należy zwrócić jednak przede wszystkim na wygląd naszych nóg.
Jeśli są one długie i szczupłe, możemy decydować się na każdy typ spodenek. Dla posiadaczek krótkich nóg odpowiednie będą fasony optycznie wydłużające, czyli te ze skośnie ściętymi nogawkami bądź podwyższoną talią. Panie o szerokich biodrach powinny pokusić się o ciemne szorty długości do kolan (najlepiej dopasowane w talii i rozszerzane ku dołowi), a o wąskich – na wszelkie modele ze zdobieniami. Masywne uda z kolei zamaskują bermudy – spodenki sięgające tuż nad kolano. To prawdziwy hit tego sezonu. Pojawiły się m.in. na pokazach: Diane von Fürstenberg, Jasona Wu oraz Tracy Reese.
Nie tylko na plażę
Szorty już dawno przestały być ubiorem adekwatnym jedynie na plażę. Latem dominują na ulicach, a teraz pojawiają się także w biurach i na uczelniach. Decydując się na szorty przy bardziej formalnych okazjach, należy wybierać te sięgające kolan, o garniturowym kroju i łączyć je z marynarkami w tym samym odcieniu. Uzupełnieniem stroju do pracy albo do szkoły powinny być również szpilki, ewentualnie klasyczne balerinki i delikatna biżuteria. | Szorty na lato |
Torebka to jedno z podstawowych akcesoriów w szafie każdej kobiety. Najlepiej mieć kilka modeli, aby zmieniać je w zależności od okoliczności i nie popełnić modowego faux pas. Jak wybrać torebkę?
Decydując się na zakup torebki, bierzemy pod uwagę walory estetyczne i aspekty praktyczne – czy jest wystarczająco pojemna (tutaj znaczenie ma szerokość dna) i ma odpowiednią liczbę kieszonek. Jeżeli nosimy przy sobie wiele przedmiotów, warto zaopatrzyć się w torbę z kilkoma kieszeniami, które ułatwią ich zlokalizowanie. Na spacer sprawdzi się torebka-worek, która zmieści parasol, telefon i portfel.
Kobieca torebka często musi przechowywać wiele niezbędnych, czasem ciężkich przedmiotów, powinna mieć zatem wytrzymałe, dobrze usztywnione uchwyty (paski, uszy, rączki). Jeżeli chcemy ją nosić w dłoniach, wybierzmy model z rączkami, jeśli wolimy mieć wolne ręce, sprawdzi się model do noszenia na ramieniu z przedłużanym paskiem. Warto kupić torebkę wyposażoną w rączki i pasek, którą można – w zależności od potrzeb – nosić w różny sposób.
Istotny jest również materiał, z którego została wykonana – to on decyduje o jakości torebki. Najtrwalsze modele, które posłużą nam przez lata, to te wykonane ze skóry naturalnej (krokodyla, bydlęcej, aligatora) z podszewką (najlepiej z wytrzymałego nylonu). Trwałość zapewnią też mocne szwy zewnętrzne i wewnętrzne oraz zamek błyskawiczny (jest najbardziej szczelny, nie powinien się zacinać). Rzadko zdarza się, aby torebki z ekoskóry były bardzo wytrzymałe.
Nie bez znaczenia pozostaje też kolor torebki – oczywiste jest, że ta w czerni będzie najbardziej uniwersalna i będzie pasować do każdej stylizacji, na wiele okazji. Nie oznacza to, że w parze z czarną torebką muszą iść buty w tym samym kolorze. Nie dopasowujemy torebki do barwy i faktury obuwia – ten trend w modzie jest już nieaktualny.
Jakie torebki warto mieć w swojej szafie?
Klasyczna torebka na co dzień i do pracy. Zazwyczaj wszystkie przedmioty codziennego użytku jesteśmy w stanie zmieścić w torebce o średniej wielkości. Najlepiej wybrać model w uniwersalnym, a więc ciemnym kolorze, na przykład czarnym, brązowym lub granatowym. Na co dzień sprawdzi się torebka o prostym kształcie, na przykład w formie trapezu lub prostokąta. Idealna torba ma skórzany wierzch, a w środku podszewkę i kilka kieszonek do przechowywania takich przedmiotów, jak telefon czy klucze do domu. Klasyczny model (od 40 zł) jest pozbawiony ozdób i kieszonek zewnętrznych, lecz jest wyposażony w dłuższe uchwyty, które umożliwiają noszenie jej w ręku lub na ramieniu, w zależności od potrzeb.
Kopertówka wizytowa. Udając się do kina czy na kolację do znajomych, nie potrzebujemy zabierać ze sobą wielu przedmiotów. Aby przechować szminkę, telefon i klucze, wystarczy niewielkich rozmiarów torebka wizytowa. Nazwa tej torebki pochodzi od koperty i nawiązuje do jej niewielkich rozmiarów. Kopertówka (od około 10 zł) może być skórzaną torebką wyposażoną w cienki pasek do przewieszenia przez ramię lub satynowym modelem do noszenia w ręku.
Mała listonoszka na co dzień. Ten rodzaj torebki sprawdzi się w sytuacji, gdy nie mamy potrzeby zabierać z domu wielu przedmiotów, a wybieramy się na przykład na zakupy czy spacer. Listonoszka (od około 10 zł) jest na tyle pojemna, że można w niej przechować telefon, portfel, klucze i niewielki parasol. Taki model torebki ma długi pasek do zawieszenia na ramieniu lub przewieszenia przez ramię. Jest stylowy, ale nie zbyt elegancki.
Torebka może być dodatkiem do stylizacji lub grać w niej pierwsze skrzypce. Oprócz funkcji przechowywania, ma dopełniać strój, dlatego obok praktycznych cech zwracamy uwagę na jej design.
Zobacz również: Co to jest tote bag? | Rodzaje torebek, które każda kobieta powinna mieć w szafie |
Inteligentne opaski można nazwać odmianą inteligentnych zegarków, które zostały stworzone głównie po to, aby monitorować nasz wysiłek fizyczny podczas sportowych zmagań. Bardziej zaawansowane opaski mogą zaoferować całą gamę funkcji, przewyższających nawet sporą część tych dostępnych w inteligentnych zegarkach. Jaki model inteligentnej opaski wybrać? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w niniejszym poradniku. Xiaomi MiBand 1S
Firmę Xiaomi pewnie nie wszyscy znają, a szkoda. Ten chiński producent mobilnego sprzętu ma w swojej ofercie nie tylko ciekawe smartfony, ale także jedną z lepszych na rynku (a dodatkowo najtańszych) inteligentnych opasek. Podstawową rzeczą, która zwraca uwagę jest fakt, że MiBand 1S nie posiada ekranu. Jak więc taka opaska może nas o czymkolwiek informować?
Do tego celu służą białe diody LED umieszczone na jej korpusie. Dzięki ich świeceniu dowiemy się, czy dostaliśmy wiadomość, czy nie odebraliśmy połączenia itp. Dodatkowo mamy tutaj alarm wibracyjny, który również jest sporym wsparciem. Najważniejszą cechą tej opaski jest jednak pulsometr, który w trakcie wysiłku fizycznego jest w stanie monitorować puls i zapisywać odczyty w pamięci smartfona. Jest tu też krokomierz, a cała opaska została opatrzona certyfikatem IP67, świadczącym o jej wodoszczelności. Cena opaski wynosi ok. 150 zł.
Sony Smartband 2 SWR12
Kolejną propozycją jest opaska wyprodukowana przez firmę Sony. Powinniście zainteresować się modelem Smartband 2 SWR12. Tak jak w opasce Xiaomi, nie ma tutaj ekranu, a wszelkie powiadomienia docierają do nas za pośrednictwem świecących diod LED i wibracji. Nie zabrakło tu krokomierza i pulsometru, które zdecydowanie usprawnią monitorowanie aktywności fizycznej. Producent chwali się nawet, że za pośrednictwem specjalnej aplikacji możemy monitorować poziom naszego stresu i ustalać, które czynności nas relaksują, a które stresują. Opaska jest wodoszczelna, o czym świadczy certyfikat IP68. Co z ceną? W chwili, kiedy piszę te słowa, wynosi ok. 400 zł.
Kruger&Matz FitOne
Jeśli szukacie niedrogiej inteligentnej opaski, to zwróćcie uwagę na model Kruger&Matz FitOne. Kosztuje na ok. 60 zł, a do zaoferowania ma całkiem sporo. Co prawda, nie znajdziemy w niej pulsometru, ale potrafi ona za pomocą krokomierza monitorować aktywność fizyczną. Niestety, próżno tutaj szukać jakiejkolwiek możliwości informowania np. o nieodebranych połączeniach czy wiadomościach SMS. Ten model jest wyjątkowo prosty, stąd jego niska cena.
OVERMAX TOUCH GO
Inteligentne opaski w swojej ofercie posiada także firma OVERMAX, którą zapewne znacie głównie ze sprzedaży smartfonów i tabletów. Co istotne, model tego producenta TOUCH GO to pierwsza opaska w tym zestawieniu, która została wyposażona w ekran. Nie jest to kolorowa matryca jak w smartfonach, lecz wyświetlacz OLED o wielkości 0,9 cala. Rzecz jasna, opaska dzięki ekranowi może informować nie tylko o upływającym czasie, ale też pokazywać powiadomienia o wiadomościach i połączeniach. Najważniejszą funkcją jest jednak możliwość monitorowania aktywności fizycznej posiadacza opaski, a do tego celu służy krokomierz (próżno tu szukać pulsometru). TOUCH GO to sprzęt wodoszczelny, a jego cena wynosi ok. 150 zł.
Unitra SmartBand U1
Pewnie wielu z was pamięta markę Unitra, która w Polsce była znana m.in. z produkcji radioodbiorników. Jak się okazuje, pod tą marką sprzedawana jest także inteligentna opaska SmartBand U1. Podobnie jak wspominana przed chwilą opaska OVERMAX, i ten model został wyposażony w ekran (OLED 0,88 cala), na którym otrzymujemy wszelkie powiadomienia, np. dotyczące wiadomości lub połączeń. Co ważne, opaska potrafi też wyświetlić np. treść przychodzącej wiadomości SMS. We wnętrzu jest zainstalowany krokomierz, więc możemy bez trudu monitorować aktywność fizyczną. Sprzęt jest też częściowo wodoszczelny, o czym świadczy certyfikat IP65. Co z ceną? Ta wynosi ok. 250 zł. | Inteligentne opaski, jaki model najlepiej wybrać? - czerwiec 2016 |
Subsets and Splits
No community queries yet
The top public SQL queries from the community will appear here once available.