source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Kołpaki na koła samochodowe to w zasadzie element czysto stylistyczny. I to nie byle jaki – w ciągu minuty możemy zmienić design sporej części auta. Co mamy do dyspozycji? Kołpaki to po prostu odpowiednio ukształtowane kawałki plastiku. Owszem, niby mogą trochę pomagać powietrzu opływać koła i zapewniać dobre oddychanie hamulcom. Ale tak naprawdę ich rola sprowadza się do bycia pięknymi.
Kołpaki…
Samochodowe kołpaki najczęściej zakłada się na koła z felgami stalowymi. Takie felgi mają kilka zalet. Po pierwsze, są stosunkowo niedrogie – najtańsze modele kosztują już od stu–stu kilkudziesięciu złotych za sztukę. Oznacza to, że za cenę kompletu felg stalowych możemy kupić jedną porządną felgę aluminiową. Po drugie, są (w pewnym uproszczeniu) bardziej elastyczne, mniej podatne na pęknięcia. Sztywne i twarde felgi aluminiowe są bardzo wytrzymałe, ale przy mocniejszych uderzeniach po prostu pękają, a ich naprawa jest nierzadko niemożliwa, czasem trudna i nieopłacalna. Poza tym felg stalowych po prostu „mniej szkoda” na trudne warunki atmosferyczne czy terenowe. Na szczęście można je upiększyć kołpakami, które coraz częściej wyglądają co najmniej nieźle.
Oryginalne…
Kołpaki – podobnie jak felgi lub inne części samochodowe – dzielą się na oryginalne oraz uniwersalne. Pierwsze to propozycja producenta samochodu, który do modelu, rodziny, a nawet gamy modeli montuje kołpaki zaprojektowane przez własnych stylistów i przez siebie wytworzone. Zaletą jest niezłe dopasowanie do reszty samochodu pod względem estetyki – dobre, oryginalne kołpaki wyglądają po prostu ładnie. Oczywiście nie tak dobrze jak alufelgi, ale prawie. Na ogół kołpaki oryginalne są też produktami wysokiej jakości, rzadko pękają i nie spadają, gdy auto wpadnie w byle dziurę. Ich największą wadą jest cena: 50–70 zł za sztukę to średnia półka nowych kołpaków, oczywiście są i dużo droższe. Wielu kierowców uważa, że żądanie 200–300 zł za komplet plastikowych talerzy to przesada. Mają sporo racji.
…czy uniwersalne?
Spora grupa sięga więc po kołpaki uniwersalne. One też kosztują 50–70 zł, ale nie za sztukę, tylko komplet. Da się oczywiście znaleźć produkty sporo tańsze, ale moim zdaniem nie warto aż tak oszczędzać. W parze z podejrzanie niską ceną idzie też słaba jakość produktów. Do końca życia będę pamiętał, jak mając na kołach najtańsze kołpaki, wjechałem w dziurę. Łupnęło, a kołpak z lewego przedniego koła znalazł się tuż za moją boczną szybą. Oczywiście jest dobry patent na słabe mocowania kołpaków i stosuje go naprawdę wielu kierowców. To opaski zaciskowe, zwane trytrytkami. Najlepiej sprawdzają się cienkie i długie, przezroczyste. Nie tylko mocują i przytrzymują kołpaki podczas jazdy po nierównościach, ale i w pewien sposób zabezpieczają je przed kradzieżą. Potencjalny złodziej musi przeciąć kilka twardych, plastikowych pasków, a to zajmuje czas i zwraca uwagę przechodniów.
Naklejki na kołpaki
Kołpaki uniwersalne mają jeszcze jedną przewagę nad oryginalnymi – na rynku jest mnóstwo wzorów. Można kupić srebrne, czarne, kolorowe, pomalować sprejem. Ba, można je nawet upodobnić do oryginalnych za pomocą naklejek na kołpaki z emblematami marki czy czymkolwiek, co sobie wymarzymy. Z uniwersalnymi możemy po prostu zaszaleć, nie szkoda ich na eksperymenty. Warto tylko, by nie były zbyt zabudowane. Owszem, wtedy chronią koła przed brudem i błotem, ale równocześnie utrudniają ich samoczyszczenie i pozbycie się niepożądanych substancji. Powinny też być lekkie i symetrycznie zbudowane, by nie wpływać negatywnie na wyważenie koła i trakcję. | Jak upiększyć kołpaki? |
Samochód z silnikiem benzynowym sprawia o wiele mniej problemów, niż auto z silnikiem Diesla. Co prawda, zużywa nieco więcej paliwa, ale za to nie zaskakuje bardzo drogimi awariami. Wyjątkiem mogą być nowoczesne silniki, budowane w zgodzie z zasadami downsizingu, które wyposażone są w bezpośredni wtrysk paliwa oraz turbosprężarkę. Najlepsze i najbardziej trwałe są oczywiście jednostki wolnossące. Wszystko jednak zależy od tego, w jaki sposób samochód traktował poprzedni właściciel. Jeśli jeździł on tylko na krótkich trasach po mieście, gdzie silnik nigdy nie osiągnął temperatury roboczej, jeśli oszczędzał na oleju silnikowym i na terminowej wymianie filtrów oraz świec, silnik może być w nieciekawym stanie. To samo dotyczy kierowców, którzy lubią sportową jazdę i którzy katowali pojazd, wyciągając z niego ile się da.
Silnik jest niezwykle ważny, ale to oczywiście nie wszystko. Auto może wymagać także szeregu dodatkowych inwestycji – w zużyte zawieszenie, w układ hamulcowy, w układ klimatyzacji (jeśli była zaniedbana i nieużywana), w nowe ogumienie. Inwestycji może wymagać automatyczna skrzynia biegów, w której poprzedni właściciel „zapomniał” terminowo wymienić olej, albo która została przegrzana w czasie jazdy z ciężką przyczepą.
Do tego dochodzą jeszcze inne zagrożenia, związane z zakupem auta używanego. Samochód może być zaatakowany przez korozję, która może być wynikiem niedbale przeprowadzonej naprawy powypadkowej. Poza tym sprzedawca także może chcieć ukryć fakt uczestnictwa w wypadku. Niestety, ale może się także okazać, że pojazd jest zespawany z dwóch, albo został reanimowany po fatalnym wypadku, w którym uszkodzono mu podłużnice. O wystrzelonych poduszkach powietrznych nie trzeba już wspominać i o tym, że nikomu nie opłaca się montaż nowych, bo mógłby on przewyższyć cenę auta. Dlatego zawsze bardzo ważne jest dokładne sprawdzenie auta przed zakupem przy użyciu wszystkich dostępnych metod.
Zakup – za ile?
Największym sprzymierzeńcem osoby, która kupuje używany samochód, jest spadek wartości rezydualnej. Jest on zależny od wielu czynników – od producenta (auta jednych tracą na wartości szybciej niż innych), od modelu pojazdu, od wersji (popularne konfiguracje wolniej tracą na wartości), od akcji serwisowych, awaryjności danego modelu itd.
Można przyjąć, że czteroletnie auto traci na wartości od 40 do 50 procent, w stosunku do ceny, jaką trzeba było za nie zapłacić w salonie. Można zatem kupić całkiem młody samochód, za bardzo atrakcyjną cenę.
Rzeczywisty przebieg
W Polsce magnesem dla kupujących jest niski przebieg auta. Niestety, w większości przypadków ciężko go zweryfikować. Tymczasem auto sprowadzone z zagranicy, mogło być intensywnie eksploatowane (w końcu po to je kupiono), co przekładało się na przebieg roczny rzędu 30 tys. km. To oznacza, że pięcioletni samochód może mieć na liczniku nawet 150 tys. km i nie ma w tym nic dziwnego.
W lepszym stanie technicznym będą auta eksploatowane w większości na trasach.
Koszty zaraz po zakupie
Jakie dodatkowe koszty trzeba ponieść zaraz po zakupie kilkuletniego benzyniaka?
Z pewnością trzeba zacząć od kompleksowej wymiany płynów eksploatacyjnych – wszystkich. Trzeba zatem wymienić płyn hamulcowy (wymienia się go raz na dwa lata), płyn chłodniczy (także raz na dwa lata), olej silnikowy (co rok lub co 15 tys. km) i olej przekładniowy w skrzyni biegów. W skrzyni manualnej olej wymienia się co 100 tys. km, w automatycznej według wskazań producenta, np. co 30 lub 60 tys. km. Wymiana wszystkich płynów nie powinna kosztować więcej niż 300 zł, przy zastosowaniu bardzo dobrych markowych produktów. Wyjątkiem jest olej przekładniowy do automatu, gdzie za wymianę trzeba będzie zapłacić kilkaset złotych. Do tego dojdzie koszt filtra skrzyni biegów, który w niektórych autach jest bardzo drogi.
Koniecznie trzeba wymienić także filtry – oleju (przy każdej wymianie oleju), powietrza (najlepiej co pół roku), paliwa a także kabinowy. Filtry są bardzo tanie, ceny zaczynają się od kilkunastu złotych za sztukę.
Przyda się także wymiana świec zapłonowych, które także powinno się wymieniać co rok. Jedna świece kosztuje od kilku do kilkunastu zł za sztukę.
Bardzo ważną rzeczą jest wymiana rozrządu, zaraz po zakupie samochodu. Oprócz paska rozrządu, trzeba często wymienić także jego napinacz. Paski zazwyczaj kosztują kilkadziesiąt złotych, napinacze są dużo droższe (ok. 300 zł).
W przypadku zakupu auta z nowoczesnym silnikiem, budowanym w zgodzie z zasadami downsizingu, koszty mogą być dużo większe. Tutaj wymiany może wymagać turbina, co pochłonie parę tysięcy złotych. Bardzo drogi w naprawie jest także bezpośredni wtrysk paliwa. W tego typu jednostkach często zbiera się nagar w kolektorze dolotowym. Poza tym w tego typu jednostkach stosuje się dwumasowe koło zamachowe, które jest bardzo drogie (1500 – 5000 zł) i czułe na agresywną jazdę.
W tego typu autach stosuje się najczęściej rozrząd na łańcuchu. W przeciwieństwie do silników wolnossących, gdzie taki rozrząd mógł pracować nawet 400 tys. km, tu może wymagać wymiany zaraz po zakupie.
Poza tym w downsizingowych silnikach bardzo drogie są świece zapłonowe – nawet kilka razy droższe, niż te, stosowane w jednostkach wolnossących.
Co się popsuje do 200 tys. km?
Jakich awarii można się spodziewać w kilkuletnim benzyniaku, zanim osiągnie on przebieg 200 tys. km?
Z pewnością poddadzą się katalizatory, które ulegną zapchaniu. Obecnie montuje się dwa albo nawet trzy, Oryginalne są trwałe, ale bardzo drogie – jeden może kosztować nawet kilka tysięcy złotych. Rozwiązaniem jest montaż katalizatora uniwersalnego, który kosztuje ok. 200 – 400 zł, a jego montaż także jest niedrogi.
Na pewno trzeba będzie wymienić sprzęgło, rozrusznik i alternator. W każdym przypadku trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu 300 – 600 zł. Rozruszniki i alternatory można regenerować, warto reagować szybko na objawy awarii.
W samochodach z układem start – stop rozrusznik, akumulator i alternator są nawet kilka razy droższe, niż te, stosowane w samochodach bez tego układu.
W turbodoładowanych jednostkach trzeba liczyć się z koniecznością naprawy turbiny oraz jej intercoolera (chłodnicy powietrza doładowującego). Nowa turbina może kosztować od 1700 do nawet 7000 zł, zatem regeneracja jak najbardziej się opłaca.
Z pewnością będzie trzeba także inwestować w układ zapłonowy. Cewki zapłonowe rzadko wytrzymują dłużej, niż 200 tys. km. Oryginalne, jak na pierwszy montaż są drogie, ale najbardziej trwale. Na rynku jest też wiele dużo tańszych, ale też mniej trwałych zamienników. Monocewka, stosowana na pierwszym montażu, może kosztować nawet 600 zł (w aucie są 3 albo 4, w zależności od liczby cylindrów), a zamiennik – 100 – 150 złotych.
Problemy mogą pojawić się także z czujnikami, wykorzystywanymi przez silnik. Koszty – zazwyczaj 300 lub więcej zł za sztukę.
Problemy mogą pojawić się także z przepływomierzem powietrza, zwłaszcza wtedy, gdy kierowca nieterminowo wymieniał filtr powietrza. Koszt nowego – nawet 600 zł, ale warto pamiętać o tym, że są specjalne preparaty w sprayu do czyszczenia czujnika przepływomierza. Warto je wypróbować.
Awarii może ulec także zawór recyrkulacji spalin EGR, który najczęściej się blokuje w pozycji otwartej albo zamkniętej.
Samochód z silnikiem benzynowym pali nieco więcej, od swojego wysokoprężnego odpowiednika, jednakże generuje znacznie mniej awarii. Koszty części i napraw są znacząco niższe. | Z jakimi kosztami wiąże się zakup i eksploatacja używanego, kilkuletniego benzyniaka? |
Wstrząsające relacje kobiet, których życie w jednej chwili zmieniło się w koszmar. Przeżyły wywózkę na Syberię i katorżniczą pracę w łagrach, ani na chwilę nie tracąc człowieczeństwa. Wszyscy czytaliśmy „Archipelag GUŁag” Aleksandra Sołżenicyna. To pierwszy i wciąż najbardziej wstrząsający zapis morderczej strony systemu komunistycznego. Choć „Archipelag” przeszedł do historii literatury, nie oznacza to, że w nie ma w niej miejsca na kolejne, równie poruszające zapisy przeżyć więźniów komunistycznych obozów pracy. Jednym z nich są „Dziewczyny z Syberii”, będące poniekąd uzupełnieniem dzieła Sołżenicyna, tym razem opowiedzianym jednak z perspektywy kobiet.
Nagle i z zaskoczenia
„Dziewczyny” to zapis historii 10 kobiet, których życie w jednej chwili zamieniło się w koszmar. Miały chwilę, by spakować najpotrzebniejsze rzeczy i pod osłoną nocy wsiąść do bydlęcego wagonu, który wywiózł je tysiące kilometrów w głąb Związku Radzieckiego.Tam czekała na nie katorżnicza, mordercza praca i warunki, które trudno było przetrwać nawet najsilniejszym mężczyznom. Gułagi to dla nich – i dla czytelników – synonim piekła na Ziemi. Rozsiane po całej Syberii obozy, do których trafiali „wrogowie systemu”, wykorzystywały cały arsenał zbrodniczych sposobów na odebranie więźniom resztek człowieczeństwa. Relacje kobiet, z którymi rozmawia Herbich, nawet po 70 latach i setkach publikacji na ten temat wciąż sprawiają, że trudno uwierzyć, że takie rzeczy naprawdę miały miejsce.
10 historii, 10 tragedii
Każda z bohaterek „Dziewczyn z Syberii” w momencie trafienia do łagru była w zupełnie innym momencie swojego życia. Dzielił je wiek, pochodzenie, status społeczny czy przekonania. Połączyła je narodowość i tragiczny los, który przyszło im dzielić przez wiele lat.Trudno określić, która z historii, jakie przytacza Herbich, robi największe wrażenie. Każda kolejna z ponad trzystu stron tej książki to niemalże cios prosto w serce – wstrząsająca, bolesna i niespodziewana.„Obok, w odległości kilku kroków, stała kryminalistka. Była bardzo piękną dziewczyną i, co ciekawe, podobno pochodziła z arystokracji. Nagle podbiegła do nas inna Rosjanka z siekierą uniesioną nad głową i z całej siły uderzyła moją sąsiadkę w głowę. Cios był zadany znienacka, ofiara nawet nie zdążyła się zasłonić. (...) Przypuszczałam, że obie te kobiety podzielił jakiś zażarty spór, i byłam świadkiem bestialskiego aktu wendety. Potem dowiedziałam się, że chodziło o coś zupełnie innego. Otóż morderczyni po prostu chciała wydostać się z obozu koncentracyjnego. (...) Wiedziała, że jeśli zabije człowieka, zostanie wysłana do więzienia, będzie toczyło się wobec niej śledztwo. (...) Najgorsze w tej historii jest to, że swoją ofiarę wybrała całkowicie przypadkowo. Owa kryminalistka nawinęła jej się akurat pod rękę. A przecież stałam parę kroków dalej…” – relacjonuje jedna z bohaterek. Przypadek – tym rządziło się właśnie życie w obozie. W każdej chwili z tak wielkim trudem „wyszarpywany” losowi kolejny dzień życia na Syberii mógł okazać się ostatnim. Ten wstrząsający fragment pokazuje też, jak wiele byli skłonni zrobić więźniowie, by opuścić łagry, nawet jeśli nie mieliby odzyskać dzięki temu wolności.O kobietach w GUŁagu pisze się rzadko i zdawkowo. Ich cierpienie ustępuje w historii pola polskim żołnierzom, artystom czy naukowcom i naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego tak się dzieje. Wszystkie relacje zawarte w „Dziewczynach” są bowiem równie okrutne i niesprawiedliwie. „Były dni, gdy zazdrościliśmy tym, którzy umierali. Ich udręka wtedy się kończyła” – mówi jedna z bohaterek książki, a zdanie to trudno opatrzyć nawet jakimkolwiek komentarzem.
Powrót do rzeczywistości
Bohaterki „Dziewczyn z Syberii” skorzystały z amnestii i opuściły GUŁag. Wyjście z obozów nie oznaczało jednak końca ich tragedii i tułaczki. Niektóre dołączyły do armii generała Andersa, inne postanowiły wrócić do Polski, bo odebrano im prawo pozostania w ZSRR. Gdy dotarły do kraju, szybko okazywało się jednak, że Polska sprzed wojny już nie istnieje, a ich syberyjskie opowieści nie są mile widziane. W szkołach nie uczono o wywózkach, a byłym więźniom trudno było wytłumaczyć kilkuletnią, czasem sięgającą dekady, wyrwę w życiorysie. System łagrów stworzył więc całe pokolenia „wyjętych z życia”, których los na zawsze zdefiniowały już obozowe doświadczenia.
Trudna lektura
„Dziewczyny z Syberii” to książka, której nie można oceniać w kategorii „dobra lub zła”. Autorka pozwoliła swoim bohaterkom mówić bezpośrednio do czytelnika, przez co mamy wrażenie, że czytamy bardzo intymne zapiski, pamiętniki. To uczucie wzmaga fakt, że część z bohaterek nigdy wcześniej nie opowiadała o swoich przeżyciach, nawet najbliższym. Choć dzieło Anny Herbich dotyka bardzo trudnych i bolesnych tematów, to książkę czyta się szybko, niemalże jednym tchem. Lektura obowiązkowa.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Dziewczyny z Syberii” Anna Herbich – recenzja |
Czy wiecie, że trendy urodowe mogą powstawać w mediach społecznościowych? Nierzadko to zwykłe dziewczyny proponują nieznane, częstokroć bardzo nowatorskie, metody dbania o urodę lub sposoby na tworzenie fantazyjnych i trwałych makijaży. Moda na konturowanie twarzy, które przed roztarciem przypomina barwy wojenne Indian, to prawdziwy hit obecnego sezonu. Podobnie jest z nakładaniem na twarz różnobarwnych maseczek. Są to nie tylko próby zwrócenia uwagi na swój kanał społecznościowy, lecz także bardzo dobre i skuteczne zabiegi pielęgnacyjne. Ilość różnorodnych maseczek, które możemy zaaplikować, by pomóc naszej skórze pozostać w dobrej kondycji jest ogromna. Równie wiele jest problemów skórnych, z którymi możemy walczyć. Bardzo często okazuje się, że najbardziej wrażliwa skóra (a taka jest na twarzy) w różnych miejscach zmaga się z innymi niedoskonałościami. Mocno błyszczące czoło, rozszerzone naczynka wokół nosa, suche policzki, pierwsze zmarszczki pod oczami czy zaskórniki na brodzie. Którą maseczkę wybrać, by skutecznie poradzić sobie ze wszystkimi problemami? Do tak złożonej pielęgnacji nie wystarczy jeden typ maseczki. Potrzeba przynajmniej kilku jej rodzajów używanych jednocześnie. I to właśnie jest multimasking.
Przygotowania do domowego SPA
Nim przejdziemy do aplikacji maseczki, warto przygotować skórę twarzy tak, aby nałożone na nią kosmetyki wchłaniały się jak najlepiej. Pierwszym ważnym krokiem jest staranny demakijaż. Mleczko albo płyn miceralny nadają się do tego idealnie. Następnie należy dokładne umyć twarz łagodnym, aksamitnym płynem. Kolejny krok to delikatny, ale intensywny peeling. Przy skórze trądzikowej lub mieszanej możemy skorzystać z peelingu ziarnistego, ale jeśli mamy wrażliwą cerę, to znacznie lepiej sprawdzi się kosmetyk enzymatyczny.
Ostatnim krokiem przed rozpoczęciem rytuału multimaskingu jest tonizowanie skóry twarzy. Użycie toniku to ważna część przygotowania do tego zabiegu, gdyż pomaga przetransportować odżywcze składniki maseczek w głąb skóry. Tak przygotowana twarz jest gotowa na aplikację maseczek
Czy istnieje maseczka idealna?
Istnieje jeden typ maseczek, który będzie odpowiedni dla każdego rodzaju skóry, bez względu na jej wiek, stan i potrzeby. Są to maseczki nawilżające. Nawet jeśli posiadamy cerę tłustą czy mieszaną, to nierzadko bywa ona mocno odwodniona. Wydzielanie się sebum nie jest bowiem równoznaczne z mocnym nawilżeniem skóry. Wiele osób uważa, niestety błędnie, że przy problemach z cerą tłustą najlepiej sprawdzają się kosmetyki wysuszające i ściągające. Niestety często również i skóra mieszana czy tłusta nie tylko posiada wiele zmian trądzikowych, ale także jest bardzo wysuszona. W takim wypadku właśnie maseczka jest idealną alternatywą, gdyż przy codziennej pielęgnacji stosuje się zazwyczaj krem matujący, więc raz czy dwa razy w tygodniu możemy dodatkowo nawodnić naszą twarz.
Maseczki nawilżające to idealny sposób na przywrócenie skórze zdrowego wyglądu i dodania jej „gęstości”. Jeśli będziemy stosować je na skórę twarzy, szyję i dekolt dwa razy w tygodniu, to na pewno odczujemy pozytywne skutki. Tym bardziej warto korzystać z nich w sezonie jesienno-zimowym, podczas którego prawie cały czas przebywamy w ogrzewanych, dość dusznych pomieszczeniach z suchym powietrzem. Jeśli chcemy zaaplikować na twarz maskę nawilżającą, szukajmy takiej, która zawiera olejki z nasion zbóż (np. pszenicy), kwas hialuronowy, olejek jojoba, ogórek oraz algi.
Czoło na początek
Jeśli twoja skóra na czole jest mocno przetłuszczająca się, a w ciągu dnia bardzo szybko zaczyna się świecić, przez co spotykasz się z przykrymi niespodziankami, takimi jak trądzik czy zaskórniki, wówczas postaw na inwazyjne oczyszczanie i regulowanie produkcji sebum. Do rytuału multimaskingu wybierz maseczkę na bazie glinki z węglem drzewnym, siarką i drożdżami. Ich zadanie to przede wszystkim dotarcie do głębszych warstw skóry, oczyszczenie jej oraz uzyskanie lekkiego efektu spięcia cery. Decydując się na maseczkę z glinki, powinniśmy przestrzegać czasu aplikacji podanego na ulotce.
Może zdarzyć się tak, że nasze czoło wymaga mocniejszego oczyszczania w strefie „T”, ale skóra przy skroniach jest mocno przesuszona. Wówczas w strefie środkowej aplikujemy maskę glinkową, a przy skroniach mocno nawilżające, kremowe maseczki na bazie kwasu hialuronowego.
Policzki w potrzebie
Policzki to ta część twarzy, która najbardziej narażona jest na uszkodzenia słoneczne i działanie czynników atmosferycznych. Bywają mocno przesuszone, a czasem tracą jędrność. Skóra na policzkach może być bardzo wrażliwa, gdyż znajdują się tam delikatne naczynka krwionośne. Idealnym składnikiem maseczek do czułych policzków będzie witamina C, która rewelacyjnie dotlenia, walczy z przebarwieniami słonecznymi, rozjaśnia i odżywia cerę.
Przy miejscach na policzkach z czerwonymi pajączkami najlepiej sprawdzą się kosmetyki na bazie delikatnych, łagodzących ziół. Rumianek, siemię lniane, skrzyp, nagietek to najlepsi sprzymierzeńcy skóry delikatnej. Pomagają obkurczyć naczynka krwionośne i choć nie sprawią, że dotychczasowe zmiany znikną, to pozwolą utrzymać cerę w dobrej kondycji.
Jeśli nasze policzki są w dobrej formie – gładkie, jędrne, nie pojawiają się na nich zmiany – wówczas najlepiej sprawdzą się maseczki rozświetlające, które w swoim składzie zawierają: kwas hialuronowy, sproszkowaną perłę, kolagen lub drobinki złota. Świetnie wpłyną na wygląd skóry, będzie ona zdrowsza i bardziej jasna.
Focus na brodę i nos
To dwa miejsca, które zazwyczaj są najbardziej narażone na występowanie zaskórników i pryszczy, rozszerzonych porów oraz zanieczyszczeń. W tych strefach najlepiej wybrać maseczki silnie oczyszczające, ściągające. Na skórę nosa możemy zaaplikować specjalne paski, które doskonale oczyszczą go poprzez „wyłapanie” zaskórników. Jednym pociągnięciem ściągamy pasek, a wraz z nim wągry. Jest to dość mozolny sposób i wymaga dużo cierpliwości, ale warto powtarzać go co najmniej raz w tygodniu.
Na skórę brody nałóżmy maskę na bazie glinki marokańskiej, która również ma właściwości „peel off”, czyli oczyszczające. Warto, by w składzie produktu znalazły się jeszcze: aloes, słonecznik, limonka, grejpfrut, zielona herbata. Innym rozwiązaniem będzie aplikacja maseczki rozpulchniającej, której zadaniem jest bardzo głębokie oczyszczenie tłustych, naprawdę mocno zanieczyszczonych miejsc.
Przeciw starzeniu się skóry
Na naszej twarzy bez względu na to, ile mamy lat, jest kilka takich miejsc, o które trzeba dbać szczególnie. To na nich widać najszybciej pierwsze oznaki mijającego czasu, jak również zmęczenie, niewyspanie, stres czy złą dietę. Takimi miejscami są okolice oczu oraz szyja. W obu tych miejscach rewelacyjnie sprawdzą się maseczki na bazie retinolu, ale nie tylko.
Na delikatną skórę oczu warto założyć maseczki w postaci specjalnych żelowych okularów lub płatków mocno wzbogaconych o morski kolagen, kwas hialuronowy i peptydy. To składniki, które odbudowują ubytki, wzmacniają oraz wygładzają skórę w okolicach oczu. Dodatkowo chłodzące formuły maseczek świetnie obkurczają naczynia i sprawiają, że oczy są mniej opuchnięte i zmęczone.
Szyja to miejsce, które bardzo często zdradza wiek kobiety. Należy o nią dbać tak samo intensywnie jak o skórę twarzy. Kremy, toniki i odżywcze maseczki to podstawa pielęgnacji delikatnej skóry szyi. Maseczki liftingujące powinny być bogate w składnik odżywcze – kwas hialuronowy, sproszkowane diamenty, algi, kolagen. Taka maseczka jest bardzo silna, więc należy powtarzać ją nie częściej niż raz w tygodniu.
Kuszące usta
Okolice ust są wrażliwe i bardzo często mocno przesuszone. Warto zaaplikować w okolice łuku kupidyna gęstą, nawilżającą maseczkę. Natomiast na same usta świetnie sprawdzi się oleisty peeling z ziarenkami cukru. Zetrze on obumarły naskórek i sprawi, że usta będą odżywione, miękkie, odbudowane i bardziej kształtne.
A co po?
Po kilkudziesięciu minutach z multimaskingiem należy delikatnie zmyć pozostałości specyfików, które mieliśmy na twarzy i przejść do kolejnych kroków pielęgnacji skóry twarzy. W tym wypadku przyda się delikatny żel na bazie naturalnych olejków. Znów tonizujemy twarz, by przywrócić jej właściwe pH. Nie możemy także zapominać o odpowiednio dobranym serum; nakładamy je na około kwadrans i czekamy, aż się wchłonie. Na sam koniec całego rytuału aplikujemy krem odpowiednio dobrany do naszych potrzeb, nie zapominając oczywiście o kremie pod oczy. | Czym jest mutimasking? Jak dopasować maseczki do potrzeb skóry? |
Air Soft Gun (ASG) jest repliką broni palnej. To podstawowy i najważniejszy element gracza airsoftowego. Jest to jedyny sport w swoim rodzaju, który stanowi alternatywę popularnego paintballa. Repliki ASG są wiernym odwzorowaniem broni palnej tj. pistolety, pistolety maszynowe, karabiny snajperskie, karabiny maszynowe czy karabinki szturmowe. Gra zdobywa coraz większą rzeszę wielbicieli. Repliki ASG dzielimy na: sprężynowe, elektryczne i gazowe. Najmniej popularne są sprężynowe, ponieważ pozwalają na jeden strzał, po czym karabinek należy przeładować. Wadą ich jest mały zasięg oraz słaba siła wystrzału. Dość dużą popularnością cieszą się repliki elektryczne, polecane dla raczkujących graczy. Zasilane są przez akumulator, a energia przekazywana jest do silnika, który naciąga sprężynę. Ostatnim z wymienionych rodzajów są repliki o napędzie gazowym. I tej broni chciałbym poświecić swój artykuł.
ASG napędzane gazem – jak to działa?
Najczęściej wśród graczy są spotykane repliki gazowe w kaburach Airsoftowych, ponieważ krótki model typu ASG doskonale się sprawdza w charakterze broni bocznej. Na rynku są dostępne repliki napędzane gazem również długich karabinków. Zasada działania ASG jest dość prosta. Praca wykonywana jest przez zamknięty i sprężony gaz. Naciśnięcie spustu broni przyczynia się do otwarcia zaworu i uwolnienie gazu, który znajduje się pod ciśnieniem. To on rozpędza kulkę, znajdującą się w magazynku. Dzięki takiemu rozwiązaniu mamy możliwość strzelania ogniem półautomatycznym, a nawet serią automatyczną. Gazem używanym jest CO2 oraz propan, czyli tzw. green gas. Wśród miłośników airsoftu tego typu broń jest potocznie nazywana „gaziakami” i stanowi ona prawdziwe odzwierciedlenie broni palnej. Ceny replik gazowych są dość zróżnicowane. Najtańsze pistolety można nabyć od 100 zł. Najdroższe karabiny sięgają wartości wielu tysięcy złotych. Rozpatrując zakup ASG napędzanej gazem, nie można pominąć ważnego aspektu. Broń ma pewne ograniczenia związane z warunkami atmosferycznymi.
Co to jest system Blow Back?
Jest to system odrzutu zamka. Gaz znajdujący się w zbiorniczku wprawia w ruch atrapę zamka repliki. Wykorzystuje się go przede wszystkim w modelach typu GBB (Gas Blow Back). Zastosowanie tego systemu daje dość ciekawy efekt wizualny, co zbliża broń do oryginału. Wadą jego jest tzw. efekt „syfonowania” powstający w temperaturach poniżej 10°C. Podczas użytkowania broni dochodzi do przymarzania zaworów, co skutkuje ujściem całego gazu ze zbiorniczka. Dlatego replik gazowych nie powinno się używać w okresie jesienno-zimowym.
Jak dobrać oporządzenie?
Gracze airsoftowi kupując dodatkowe akcesoria, wzorują się na jednostkach wojskowych. Dobór oporządzenia jest właściwie sprawą indywidualną i zależy od upodobań gracza. Tutaj konsument ma szeroki wachlarz możliwości – odpowiedni rodzaj kamizelki, kamuflażu, ochraniaczy, rękawic itp. Najważniejszym elementem są jednak okulary ochronne. Bez nich nie można brać udziału w rozgrywkach.
Jakie korzyści płyną z posiadania repliki ASG?
Korzystanie z replik ASG posiada wiele zalet. Dzięki nim użytkownik może opanować podstawy obsługi broni, zachowania bezpieczeństwa oraz poznać sposób prawidłowego korzystania z tego sprzętu. Sprawia to, że nie tylko hobbyści korzystają z replik, ale również jednostki paramilitarne, wojsko i policja. Idealnie nadają się do prowadzenia szkoleń dotyczących obsługi broni oraz treningów taktycznych.
Posiadanie repliki ASG to również rodzaj rozrywki, uczestniczenie w grach zespołowych. To świetny sposób na spędzanie wolnego czasu. ASG to kilka odmian rozgrywek: strzelanie do tarcz; weekendowe wypady do lasu na tak zwaną „strzelankę”; wyjazdy na zorganizowane imprezy, np. MilSimy czy LARPy; zawody w strzelectwie tarczowym AIPSC. Dla wielu istotne jest również kolekcjonerstwo. Kupienie takiego karabinka szturmowego i powieszenie go na ścianie jest prawdziwą gratką dla fana militariów.
AirSoftGun jest najlepszą i najciekawszą alternatywą dla broni palnej. Wybór odpowiedniej repliki ASG stanowi wyzwanie – wymaga przynajmniej podstawowej wiedzy militarnej. Repliki ASG, których napędem jest gaz, polecane są przede wszystkim doświadczonym graczom. | Repliki ASG napędzane gazem – czy warto? |
Wspinaczka to sport siłowy, który oddziałuje na wiele partii mięśniowych. Może być uprawiany nie tylko przez mężczyzn, ale także kobiety, a nawet dzieci. Wspinaczka – sport dla każdego
Choć może ci się wydawać, że tego rodzaju aktywność jest stosunkowo ekstremalna lub nawet niebezpieczna, nie jest to prawdą. Wszelkie zajęcia odbywają się bowiem przy zastosowaniu odpowiednich zabezpieczeń, do których należą m.in. kaski i wytrzymałe uprzęże. Wszystko to ma za zadanie zapewnić optymalne warunki do treningu bądź rekreacji i chronić twoje zdrowie. Wielki wpływ ma na to również twoje zachowanie oraz stosowana technika – podczas wspinaczki, tak jak w życiu, należy zachować rozsądek.
Nie ulega wątpliwości, że wspinaczka to sport dla każdego – choć zapewne początkowo uważałeś zupełnie inaczej. Na zajęciach z instruktorem często spotyka się już małe dzieci, które bardzo szybko łapią przysłowiowego bakcyla. A zarazić się miłością do tego sportu nie jest trudno, gdyż wspinaczka po prostu wciąga. Oczywiście maluchy raczej nie zdobywają dużych wysokości na ścianie, ale na wszystko przychodzi w życiu czas.Sporą grupę na ściankach wspinaczkowych stanowią kobiety, często osiągając lepsze wyniki niż mężczyźni. Związane jest to z ich gibkością, którą rzadko mogą w takim stopniu pochwalić się faceci. Niezależnie od indywidualnych zdolności wspinaczka to aktywność dla każdego – przynosi naszemu organizmowi wiele korzyści. W tym poradniku skupimy się na układzie mięśniowym.
Barki, ręce i grzbiet
Jednym z najczęstszych ruchów wykonywanych podczas wspinaczki jest podciąganie. Można porównać je do ćwiczeń na drążku, choć w tym wypadku dłoń należy ustawić nachwytem. Co więcej, przy wspinaczce ruch ten jest bardziej złożony, przez co angażuje większą liczbę mięśni jednocześnie. Nie ulega jednak wątpliwości, że podciąganie na drążku to jedno z najlepszych ćwiczeń, które wzmacniają początkującego wspinacza.
Zależnie od tego, w jakiej płaszczyźnie się podciągasz oraz w jakim zakresie ruchu, podczas ćwiczeń pracują różne mięśnie. Należy pamiętać, że lepiej mówić tu o grupach mięśniowych, a nie poszczególnych mięśniach, gdyż przy niemal każdym ruchu działa nie jeden z nich, lecz wiele jednocześnie. Zachodzi wtedy synergia (współpraca) lub antagonizm (działanie przeciwne).
Nieco uproszczając: przy podciąganiu pracują wszystkie mięśnie okolicy barku, wiele mięśni grzbietu (m.in. najszerszy grzbietu) oraz mięśnie ramienia i przedramienia. Zwykle najbardziej obciążony jest mięsień dwugłowy ramienia – nie można zapomnieć o tej części ciała, na której chyba najbardziej zależy mężczyznom. Z racji wykonywanych ruchów ona także poddawana jest sporemu wysiłkowi, co pozytywnie wpływa na ukrwienie mięśni, ich rzeźbę oraz wzmocnienie.
Nie ulega więc wątpliwości, że dzięki regularnym wizytom na ściance wspinaczkowej możesz znakomicie wyrzeźbić górne partie ciała. Co najważniejsze – dotyczy to zarówno mężczyzn, jak i kobiet!
Pośladki i uda
Choć mogłoby wydawać się inaczej, dolne partie ciała również muszą wykonać spory wysiłek podczas wspinaczki. Dzieje się tak dlatego, że często po postawieniu stopy na stopniu bądź uchwycie kolejnym krokiem jest przeniesienie ciężaru ciała i wyprostowanie na nim nogi. Można to porównać do wchodzenia po wysokich schodach, które są przy tym bardzo nieregularne. Podobnie jak przy wspomnianym podciąganiu, tu także ruch odbywa się w różnych płaszczyznach, przez co zaangażowanych jest wiele mięśni.
Bardzo intensywnie pracują przede wszystkim pośladki (z pewnością ucieszy to szczególnie panie) oraz grupa przednich mięśni uda i tylnych mięśni goleni.
Wspinaczka – sport ogólnorozwojowy
Po lekturze tego artykułu wniosek może być tylko jeden – wspinaczka oddziałuje pozytywnie na układ mięśniowy, harmonijnie go bodźcując oraz stymulując jego rozwój. A co ważne, dotyczy to niemal wszystkich partii mięśniowych, dzięki czemu już po kilku miesiącach zauważysz duże zmiany w całej swojej sylwetce. I to niezależnie od płci lub wieku! | Które partie mięśniowe wzmocnisz podczas wspinaczki? |
Zastanawiasz się, w jaki sposób wykończyć ściany w swoim mieszkaniu? Postaw na tapety. Podpowiadamy, którą wybrać – papierową czy z włókna szklanego – prezentując wady i zalety obu rozwiązań. Tapeta papierowa…
Kiedyś synonimem słowa „tapeta” był produkt wykonany z papieru, ponieważ innych zwyczajnie nie było. Nadal cieszą się one dużą popularnością, ale mają mocną konkurencję w postaci tapet z włókna szklanego, na fizelinie, winylowych czy bawełnianych. Niekwestionowaną zaletą tapet papierowych jest niska cena oraz różnorodność kolorystyczna, która umożliwia stosowanie ich w przedpokojach, salonach, gabinetach oraz pokojach dziecięcych. W sklepach znajdziemy odmiany jedno-, dwu- oraz trzywarstwowe, gładkie oraz tłoczone, a nawet wypełnione różnymi włóknami. Niestety tapety papierowe są nietrwałe (m.in. podatne na ścieranie i uszkodzenia mechaniczne), a ponadto szybko przyjmują wodę, więc nie można ich właściwie w żaden sposób czyścić.
box:offerCarousel
Jedną z odmian tapet papierowych są tapety akrylowe, które pokrywa warstwa pianki. Wytłoczone na nich wzory są niezwykle efektowne, dzięki czemu nadają wnętrzu niepowtarzalny charakter. Są jednak wyjątkowo nieodporne na ścieranie oraz wilgoć, zatem nie powinny być kładzione w miejscach narażonych na intensywną eksploatację.
...czy z włókna szklanego?
Tapetę z włókna szklanego produkuje się z prasowanej przędzy wytwarzanej ze szkła specjalnego rodzaju. Po odpowiedniej obróbce staje się ona wodoodporna, ale przepuszcza powietrze, co umożliwia zachowanie w pomieszczeniu odpowiedniego mikroklimatu. Najważniejszą zaletą tapet z włókna szklanego jest trwałość – ich żywotność szacuje się na 20–30 lat, a ponadto się nie starzeją! Są odporne na uszkodzenia mechaniczne, czyli między innymi ścieranie, a także na działanie kwasów, środków chemicznych, wody oraz pary wodnej. Można je zatem czyścić większością preparatów pielęgnacyjnych dostępnych na rynku.
box:offerCarousel
Tapety z włókna szklanego można kłaść na każdej powierzchni – płycie kartonowo-gipsowej, betonie, drewnie – a w dodatku maskują nierówności oraz pęknięcia. Niestety układanie ich wymaga starannego przygotowania podłoża, jest bardzo pracochłonne (są to tapety bezbarwne, wymagające malowania) i stosunkowo trudne, a wata szklana podrażnia skórę. Wady te wydają się jednak błahe, gdy weźmie się pod uwagę fakt, że tego rodzaju tapety są również nietoksyczne i nie stanowią pożywki dla drobnoustrojów ani grzybów, ponieważ pasożyty nie żywią się sztucznym włóknem. To niezwykle ważny atut w przypadku alergików oraz osób zmagających się z innymi chorobami górnych dróg oddechowych.
Jaką tapetę wybrać?
Bogata paleta wzorów, kolorów, grubości oraz faktur tapet papierowych umożliwia dopasowanie ich do wystroju pomieszczenia i upodobań domowników. W sklepach znajdziemy różnorodne propozycje – od jodełki, płótna czy prążków, przez nowoczesne desenie oraz tradycyjne ornamenty, aż po odcienie z dodatkiem błyszczącego brokatu i kolory klasyczne. Tapety z włókna szklanego są przeznaczone do malowania (można to robić nawet siedmiokrotnie!), co daje dodatkowe możliwości. A ponieważ nie pochłaniają farby, są bardzo oszczędne. Do wnętrz skandynawskich wybieramy tapety w pastelowych kolorach z geometrycznymi deseniami, do klasycznych – z motywem barokowym w odcieniach złota, do romantycznych, angielskich i shabby chic – w ornamenty kwiatowe, natomiast do minimalistycznych – z tłoczonym wzorem monochromatycznym wykończonym welurem.
Do kuchni oraz łazienki, czyli w pomieszczeń o podwyższonej wilgotności, warto wybrać wodoodporną tapetę z włókna szklanego. Sprawdzi się ona również w przedpokoju, który jest szczególnie mocno eksploatowany przez wszystkich domowników. Do sypialni, salonu oraz pokoju gościnnego możemy kupić taką tapetę, jaka najbardziej przypadnie nam do gustu – powinna po prostu ładnie wyglądać. Tapeta w pokoju dziecięcym musi być niedroga, ale niekoniecznie wytrzymała, ponieważ i tak trzeba ją będzie szybko wymienić. Wystarczy zatem papierowa.
Tapeta to efektowny i przede wszystkim szybki sposób na całkowitą metamorfozę mieszkania lub wykończenie pomieszczenia, na które nie mamy pomysłu. Sprawdź, która z nich – papierowa czy z włókna szklanego – spełnia twoje oczekiwania!
) | Tapeta – z włókna szklanego czy papierowa? |
Do niedawna symbol kiczu, teraz wraca do łask projektantów aranżacji wnętrz. Sztuczne kwiaty nie chorują, nie przekwitają, a ich pielęgnacja nie jest wymagająca. To świetny sposób na dekorację każdego pomieszczenia! Dostępne obecnie sztuczne kwiaty niczym nie przypominają tych, które tak chętnie eksponowano w latach 80. Niemal do złudzenia przypominają naturalne, żywe okazy, które ciężko jest utrzymać w dobrej kondycji. Dowiedz się, jak urozmaicić wystrój pięknymi kompozycjami!
Sztuczne rośliny – sposób na zachwycającą dekorację przez cały rok!
Wydawać by się mogło, że moda na sztuczne rośliny nigdy nie wróci. Co zaskakujące, coraz chętniej sięgamy po rozwiązanie, które daje możliwość cieszenia się perfekcyjną dekoracją niezależnie od pory roku. Choć żywe kwiaty można już kupić nawet zimą, to trzeba przyznać, że ich trwałość nie jest zadowalająca. Ponadto, pielęgnacja nierzadko pochłania czas i pieniądze wydane na odzywki i leczenie chorób.
Sztuczne kwiaty nie przekwitną, a nowoczesne wyroby wyglądają dokładnie tak samo, jak ich naturalne odpowiedniki. Mają nieregularnie pozaginane gałązki, wykonane z odzwierciedleniem każdego detalu liście i kwiatostany. To świetny wybór dla osób chcących cieszyć się pięknym wystrojem przy minimalnym nakładzie pracy. To także sposób na zastosowanie roślin w pomieszczeniach, których warunki nie sprzyjają hodowli, np. łazience, ciemnej kuchni i mało nasłonecznionym salonie. Wybierając sztuczne rośliny postaw na wysoką jakość produktów, tak aby efekt wizualny był najlepszy z możliwych. Jedynym szczegółem, który może zdradzać twój mały sekret jest brak zapachu!
Kompozycje ze sztucznych kwiatów – do jakich stylów pasują?
Biorąc pod uwagę ilość i różnorodność gatunków roślin można bez obaw stwierdzić, że do każdego stylu wnętrza dopasujemy odpowiednią dekorację kwiatową. W pomieszczeniach utrzymanych w nurcie eleganckiej klasyki idealnie odnajdzie się bukiet ze sztucznych róż. W otoczeniu modnej stylistyki skandynawskiej świetnie wyglądają pojemniki z żywo zieloną trawą lub konstrukcjami z gałęzi. Style boho i kolonialny uwielbiają egzotyczne storczyki i drzewka bonsai. Prowansalski i schabby chic warto ożywić donicami pełnymi wrzosów. Nawet ascetyczny styl industrialny ukaże swoje nowe oblicze w towarzystwie wazonu z tulipanami.
box:offerCarousel
Kompozycje ze sztucznych kwiatów – w jakim pomieszczeniu się sprawdzą?
Dom pełen kwiatów bez konieczności częstych wizyt w kwiaciarni to marzenie, które spełnisz za pomocą sztucznych roślin. W salonie strzałem w dziesiątkę okażą się obfite kompozycje w pełnym rozkwicie. W kuchni, nawet w ciemnym miejscu możesz ustawić krzew lub drzewko z owocami cytryn, pomarańczy czy kumkwatów. Naturalne rośliny nie są zalecane w sypialni, ponieważ w nocy wykorzystują niezbędny do zdrowego odpoczynku tlen. Ze sztucznymi kwiatami nie ma tego problemu, a wystrój nabiera niebanalnego wykończenia. Również łazienka, która nie jest sprzyjającym środowiskiem dla kwiatów może stać się piękniejsza za sprawą sztucznych modeli. Takie kwiaty są odporne na wilgoć i szybko schną, dzięki czemu nie stwarzają problemów w pielęgnacji.
Jak wyeksponować kompozycję ze sztucznych kwiatów?
W sprzedaży znajdziesz wiele wariantów gotowych dekoracji ze sztucznych kwiatów, które bez konieczności ingerowania, od razu nadają się do ekspozycji. Możesz też odnaleźć w sobie pasję florysty i spróbować wykonania kompozycji samodzielnie. Prócz kwiatów pamiętaj o dodatkach: liście, gałązki, mieszane gatunki dają niesamowite efekty wizualne, które jeszcze lepiej oddają naturalne piękno pierwowzoru.
Do kompozycji ze sztucznych roślin dobierz odpowiedni pojemnik. W nowoczesnych aranżacjach świetnie sprawdzą się szklane wazony, misy i słoje, zaś w rustykalnych: drewniane skrzynki, wiaderka i ceramiczne donice. | Sztuczne rośliny w domu – stwórz zachwycającą kompozycję |
O tym, że odpowiednia temperatura spożywanych przez najmłodszych pokarmów jest bardzo istotna, żadnego rodzica przekonywać nie trzeba. To zadanie ułatwiają w dużym stopniu specjalne podgrzewacze. Czym kierować się przy wyborze konkretnego modelu? Na które zwrócić szczególną uwagę? Zachęcam do lektury poradnika. Mamy, które karmią swoje dziecko mlekiem modyfikowanym, doskonale wiedzą, że przygotowanie pokarmu dla małego głodomora tylko z pozoru wydaje się łatwym zadaniem. Wodę trzeba przegotować, ostudzić do odpowiedniej temperatury, sprawdzić, czy nie jest za gorąca. A to wszystko niestety trwa.
Kupując podgrzewacz do butelek, posiłek dla dziecka przygotujesz błyskawicznie i już nigdy nie będziesz zastanawiać się, czy mleko lub zupka nie są za gorące. A jeśli wybierzesz model bardziej zaawansowany, urządzenie może również służyć jako sterylizator, gotować na parze, a nawet zastępować blender. Nic zatem dziwnego, że odkąd w sprzedaży pojawiły się podgrzewacze, szybko stały się niezbędnym elementem rodzicielskiego ekwipunku.
Na rynku dostępnych jest wiele urządzeń tego typu. Różnią się one przede wszystkim liczbą funkcji, jakie spełniają. Zwykły, elektryczny podgrzewacz do butelek kupimy już za ok. 30 zł. Za wielofunkcyjne urządzenie, które nie tylko podgrzeje butelkę z mlekiem, ale również rozmrozi, ugotuje i zmiksuje przygotowane danie, zapłacimy nawet 500 zł. Czym się kierować przy zakupie podgrzewacza do butelek? Jaki model wybrać? Poniżej kilka wskazówek.
Modele standardowe
Pierwszym pytaniem, jakie powinniśmy sobie zadać przy wyborze urządzenia tego typu, jest to, do czego konkretnie będziemy je wykorzystywać. Jeśli nasze potrzeby ograniczają się wyłącznie do podstawowej funkcji, czyli do podgrzewania, i będziemy sprzęt użytkować wyłącznie w domu, wybierzmy model standardowy, który za pomocą pary wodnej podgrzeje zarówno mleko, jak pokarm w miseczce.
Wybierając określony model, kierujmy się przede wszystkim funkcjonalnością. Po pierwsze, sprawdźmy, czy jest on uniwersalny. Do niektórych podgrzewaczy włożymy jedynie wąską butelkę. Inne są kompatybilne tylko z butelkami danego producenta. Jeśli oprócz mleka chcemy podgrzewać także inne pokarmy, wybierzmy model, do którego zmieścimy różnego rodzaju butelki (od 125 do 320 ml, wąskie i szerokie), słoiczki z gotowymi daniami dla niemowląt, a nawet miseczkę z przygotowanym przez siebie obiadkiem.
Na co jeszcze zwrócić uwagę? Warto zakupić podgrzewacz z termostatem, który po podgrzaniu pokarmu do odpowiedniej temperatury, utrzymuje ją nawet przez kilka godzin. Komfort użytkowania zapewni również elektroniczny wyświetlacz (ten przydaje się zwłaszcza w nocy) oraz automatyczny wyłącznik, dzięki któremu nie musimy się obawiać, że woda wyparuje, a urządzenie będzie nadal włączone. W zwykłych prostych modelach temperatura ustawiana jest za pomocą pokrętła. W tych z wyświetlaczem LCD można natomiast precyzyjnie ustawić żądaną temperaturę.
Przykładem standardowego podgrzewacza jest model oferowany przez polską firmę Canpol, który na Allegro znajdziemy już od ok. 45 zł. W zestawie otrzymamy szklaną buteleczkę o pojemności 120 ml oraz miseczkę do pokarmów. Producent deklaruje, że urządzenie pozwoli na podgrzewanie większości butelek, zarówno wąskich, jak i szerokich. Temperaturę podgrzewanych pokarmów reguluje się specjalnym pokrętłem. Model jest wyposażony w termostat.
Tym, którym zależy przede wszystkim na tym, aby szybko podgrzać pokarm dla dziecka, spodoba się również podgrzewacz firmy SisiBabyCare model SBC-201. Ten jest prosty w obsłudze, pasuje nawet do najszerszych butelek dla niemowląt, np. Tommee Tippee, Lovi, Avent, oraz słoiczków z gotowym jedzeniem, a kosztuje niewiele ponad 30 zł.
Modele samochodowe
Dla wszystkich rodziców, którzy ze swoją pociechą wybierają się w dłuższe podróże, producenci zaprojektowali podgrzewacze, które umożliwiają podłączenie do gniazdka samochodowej zapalniczki. Dzięki nim w trakcie kilkugodzinnych wojaży, w porze karmienia malca, możemy w łatwy i stosunkowo szybki sposób podgrzać butelkę z mlekiem do żądanej temperatury. Taki model oferuje między innymi firma BabyOno. Został on zaopatrzony w torbę termoizolacyjną, pozwalającą utrzymać temperaturę pokarmu przez długi czas po podgrzaniu. Według udostępnionych przez producenta danych, podgrzanie do żądanej temperatury butelki z mlekiem o pojemności 200 ml, zajmie w naszym aucie ok. 20 minut. Na Allegro znajdziemy go w cenie ok. 39 zł.
Chcąc jednak korzystać z podgrzewacza zarówno w domu, jak i w samochodzie, warto wybrać urządzenie z wymienną końcówką. Podgrzewacz samochodowo-domowy marki HappyFamily to uniwersalny model, który posiada specjalny adapter do gniazda samochodowej zapalniczki. Ma również nowoczesny termostat utrzymujący stałą temperaturę pokarmu (temperatura ustawiana jest za pomocą pokrętła), koszyk na butelki i słoiczki oraz miseczkę na jedzenie. Podgrzewacz pełni też funkcję sterylizatora, dzięki któremu szybko i sprawnie wyparzymy smoczek czy wysterylizujemy butelkę. I co najważniejsze – mieści butelki różnych marek i wielkości. Podgrzewacz samochodowo-domowy HappyFamily kupimy już za 45 zł.
Podgrzewacz i sterylizator w jednym
Praktycznym rozwiązaniem, które doceni wielu rodziców, jest wybór urządzenia łączącego funkcję tradycyjnego podgrzewacza oraz sterylizatora, który pomoże utrzymać w należytej czystości nie tylko butelki, ale również smoczki i inne akcesoria dla dzieci. Takie rozwiązanie pomoże nam zaoszczędzić miejsce na kuchennym blacie – zamiast dwóch różnych urządzeń, mamy tylko jedno.
Przykładowym modelem tego typu jest wspomniany wyżej produkt firmy HappyFamily, ale podobny sprzęt znajdziemy również w ofercie innych producentów. Podgrzewacz elektroniczny 2w1 BabyOno jest wyposażony w szeroki zakres ustawienia temperatury (od 24 do 100 stopni Celsjusza), doskonale widoczny w nocy podświetlany wyświetlacz, funkcje podtrzymywania temperatury oraz jej precyzyjny wybór, a także automatyczne wyłączenie po wyparowaniu wody. Również HappyFamily oferuje podgrzewacz i sterylizator w jednym z wygodnym, elektronicznym wyświetlaczem. Na Allegro model ten kupimy w cenie ok. 50–60 zł.
Modele All In One
Jeśli zwykłe podgrzewanie pokarmu oraz sterylizacja dziecięcych akcesoriów to dla nas za mało, możemy zdecydować się na wielofunkcyjne urządzenie, które poza spełnianiem wyżej wymienionych funkcji pomoże również w miksowaniu składników, a nawet gotowaniu posiłków. Przykładem jest produkt francuskiej firmy Petit Terraillon. Petit Gourmet, bo tak nazywa się to wieloczynnościowe urządzenie, ugotuje na parze warzywa, owoce czy mięso, podgrzeje butelkę lub słoiczek, a także zmiksuje ugotowaną żywność. Innym wartym uwagi modelem jest Babycook marki Beaba. Ten nie tylko gotuje na parze, podgrzewa, miksuje, ale również rozmraża. Co ciekawe, Babycook umożliwia dostosowanie konsystencji posiłków do aktualnego etapu rozwoju żywieniowego dziecka. Producent zapewnia, że dzięki niemu przygotujemy pełen posiłek, od przystawek przez obiad, po deser w jedyne 15 minut. Zainteresowani muszą jednak liczyć się z wydatkiem rzędu ok. 500 zł. Nieco mniej zapłacimy z kolei za Bebedelice marki Babymoov. Urządzenie to gotuje na parze, sterylizuje butelki, podgrzewa mleko w butelce oraz słoiczki z jedzeniem, miksuje oraz rozmraża pokarm. Ponadto Bebedelice jest niezwykle prosty w obsłudze, co sprawia, że przygotowywanie posiłków dla dziecka staje się czystą przyjemnością.
Ekspres do mleka
A gdyby tak postawić butelkę, wcisnąć przycisk, odczekać 30 sekund i mieć gotowe mleko? Marzenie? Niekoniecznie. Od jakiegoś czasu na rynku dostępne są także ekspresy do mleka modyfikowanego. Dzięki nim przygotowywanie posiłku dla dziecka jest tak proste, jak zrobienie kawy o poranku. Pod warunkiem, że posiadasz Bib'Expresso marki Beaba. To prawdziwa rewolucja w karmieniu niemowląt. Jest niezwykle prosty w użyciu (można obsługiwać go za pomocą jednej ręki), bezpieczny (mamy pewność, że gotowy posiłek ma odpowiednią temperaturę) i szybki (działa w maksymalnie 30 sekund). Przygotowywanie mleka nigdy nie było tak proste! Na Allegro Bib'Expresso kupimy za ok. 360 zł. | Wybieramy podgrzewacz do butelek |
Nawet niewielki wysiłek powoduje u ciebie nadmierne zmęczenie? Chciałbyś to zmienić, ale nie wiesz, w jaki sposób? Rozwiązaniem mogą okazać się ćwiczenia anaerobowe. Poprawią kondycję fizyczną poprzez wzmocnienie twojego systemu mięśniowego. A to z kolei pozwoli na zwiększenie podejmowanego wysiłku, bez jednoczesnej utraty energii. Na czym polegają ćwiczenia anaerobowe?
Ćwiczenia anaerobowe często nazywane są też beztlenowymi. Podczas wykonywania takiego wysiłku energia wytwarzana jest bowiem bez obecności tlenu. Jak to możliwe? Nasze mięśnie pracują tak intensywnie, że układ krążeniowo-oddechowy nie nadąża z dostarczaniem odpowiedniej ilości tlenu, kwasów tłuszczowych i glukozy do komórek mięśniowych, przez co zachodzą w nich procesy beztlenowe. W rezultacie energia pobierana jest z glikogenu (substancji wytworzonej w mięśniach beztlenowo).
Ćwiczenia anaerobowe opierają się przede wszystkim na krótkotrwałym, intensywnym wysiłku. Podczas beztlenowego ćwiczenia już po około 90 sekundach zaczyna brakować nam tlenu i czujemy palenie w płucach – jest to znak, że nasze ciało chce zmusić nas do zaprzestania treningu.
Różnice pomiędzy zapotrzebowaniem na tlen a możliwościami naszego organizmu w zakresie jego dostarczania wypełniane są przez procesy beztlenowe – aż do wyczerpania ich źródeł. To oznacza, że gdy nasza wydolność wzrośnie, będziemy w stanie pokonać np. dłuższy dystans w krótszym czasie, wciąż zapewniając tlen swoim mięśniom i nie uszczuplając przy tym zgromadzonych zapasów energii.
Ćwiczenia beztlenowe pozwalają przede wszystkim zwiększyć siłę i objętość mięśni, odporność na ból, a także poprawić wydolność tlenową. Są pomocne w osiąganiu lepszych wyników w sporcie. Należy natomiast mieć świadomość, że ćwiczenia takie zwiększają jedynie siłę naszych mięśni i nie wpływają na poprawę krążenia czy oddychania.
Kto może ćwiczyć?
Ćwiczenia anaerobowe to doskonałe rozwiązanie dla doświadczonych sportowców pragnących poprawić swoją kondycję fizyczną oraz wydolność organizmu. Osobom dopiero rozpoczynającym przygodę ze sportem zaleca się połączenie ich z ćwiczeniami aerobowymi (wówczas ćwiczenia beztlenowe pomogą zwiększyć skuteczność tych drugich). Jeżeli chcemy wykonywać tylko i wyłącznie ćwiczenia anaerobowe, niezbędna będzie konsultacja z trenerem, który przygotuje dla nas indywidualny plan treningu.
Ćwiczenia anaerobowe mogą sprawdzić się też w przypadku osób będących na diecie. Pomagają one bowiem zwiększyć masę mięśniową, a jak wiadomo, przy niedoborach energii organizm spala nie tylko tkankę tłuszczową, ale również mięśnie.
Jak powinien wyglądać trening anaerobowy?
Wybór aktywności, których możemy się podjąć jest bardzo szeroki. Do najpopularniejszych należą m.in.: podnoszenie ciężarów (ćwiczenia z hantlami wykonywać możemy zarówno na siłowni, jak i w domu), biegi na krótkim dystansie (najlepiej 100 metrów), pompki, brzuszki (w tym przypadku warto zaopatrzyć się w odpowiednią matę), przysiady, ćwiczenia na atlasie, jazda pod górkę na rowerze, a nawet trening na wiosłach.
Zaleca się, aby trening anaerobowy nie trwał zbyt długo. Na pierwszym miejscu stawiany jest przede wszystkim intensywny wysiłek. Warto pamiętać, że zdolność do wykonania jakiejkolwiek aktywności fizycznej nie zależy od dostępu tlenu z powietrza, ale opiera się na energii zgromadzonej w mięśniach (a jej zapas jest ograniczony). Z tego też względu, jako optymalne przyjmuje się wykonywanie ćwiczeń przez 15-20 minut w krótkich seriach (od 25 sekund do 3 minut, w zależności od rodzaju wykonywanego ćwiczenia).
Kolejną istotną kwestią jest regularność treningu. Wskazane jest, aby odbywał się on co najmniej 3 razy w tygodniu. Wprowadzenie regularnej aktywności fizycznej wpłynie pozytywnie na nasz rezultat, a ponadto dobre wyniki staną się doskonałą motywacją do kontynuacji podjętego wyzwania.
Pamiętajmy jednak, że przesada nigdy nie jest wskazana. Wykonywanie ćwiczeń anaerobowych z nadmierną intensywnością prowadzić będzie do szybszego poczucia zmęczenia, a w efekcie do skrócenia czasu treningu. Lepszym rozwiązaniem będzie zatem wykonywanie ćwiczeń wolniej i poświęcanie im znacznie więcej czasu. | Ćwiczenia anaerobowe: dla kogo i jak działają? |
Jesień i zima to czas raczej niełaskawy dla rowerzystów. Jest zimno, mokro, mroźnie… Są jednak tacy, którzy nie rezygnują z jazdy na rowerze mimo kiepskiej aury. Mają na to kilka patentów. Pogoda nie powinna nikogo ograniczać. Nie rezygnujmy z jazdy na rowerze tylko dlatego, że warunki atmosferyczne nie sprzyjają tej formie relaksu. Wyposażmy rowery w odpowiednie akcesoria, aby jazda była komfortowa i bezpieczna nawet wtedy, gdy pada deszcz czy śnieg.
Błotniki
Niezależnie od tego, czy rower traktujemy użytkowo i służy nam wyłącznie jako środek transportu do pracy, czy trenujemy, bo dla nas ważna jest praca nad formą, powinniśmy zwróć uwagę na to, czy mamy odpowiednie błotniki, pomagające zapobiec dyskomfortowi i przemoczeniu podczas jazdy w deszczu. Do każdego typu roweru jest przeznaczony inny rodzaj błotników. I tak do rowerów miejskich i crossowych zaleca się stosowanie błotników pełnych, które w dużym stopniu zakrywają koło i minimalizują ryzyko przemoczenia ubrań. Do rowerów górskich zakłada się błotniki „szybkie”, które można zainstalować bez użycia narzędzi – tylny montuje się taśmą obejmą na sztycy, przedni „wklikuje” w koronę widelca. To sprawia, że te błotniki są bardzo wygodne w użyciu i nie ma potrzeby instalować ich na stałe. Inaczej rzecz się przedstawia w przypadku rowerów szosowych – tu ważny jest minimalizm (kolarze szosowi dużą wagę przykładają do… masy własnej roweru – im lżejszy błotnik, tym lepiej). Dla nich przygotowano lekkie i małe błotniki z tworzywa sztucznego, które przejmują wodę spod kół, a jednocześnie nie zwiększają masy roweru.
box:offerCarousel
Ochraniacze na buty
O ile przemoczone stopy latem nie są olbrzymim kłopotem, o tyle jesienią i zimą mogą uprzykrzyć jazdę i zazwyczaj kończą się przeziębieniem. Zresztą trudno dotrwać do końca wycieczki, gdy dokuczają przemarznięte stopy. Oczywiście można stosować patenty spod znaku DIY, np. „na stopach skarpety, na to folia spożywcza i buty”, ale bardziej praktyczne są ochraniacze na buty, nazywane w slangu kolarskim „owiewami”. Wykonane z nieprzemakalnego materiału chronią obuwie przed wodą oraz stanowią barierę przed wiatrem. Bardzo często mają elementy odblaskowe w kolorze fluorescencyjnym i – jeśli ciasno leżą na butach – świetnie zabezpieczają przed przemoczeniem.
Pokrowce na kask
Wykonane są z tego samego materiału co pokrowce na plecaki – są nieprzemakalne i wodoodporne. Czepki na kask nie dopuszczają do ubytku ciepła, głowa pozostanie więc odpowiednio zabezpieczona przed wychłodzeniem. Dobierając pokrowiec, należy mieć na względzie rozmiar kasku, np. za duży będzie spadał mimo poprowadzonego dookoła ściągacza.
Wodoodporne rękawiczki
Bezwzględnie z długimi palcami, bezwzględnie z nieprzemakalnego materiału. Przemoczone dłonie oznaczają nie tylko dyskomfort, ale także ból i niemożność zmiany przełożeń czy sprawnego naciśnięcia klamek hamulców z powodu zdrętwienia palców. Dobre przeciwdeszczowe rękawiczki rowerowe powinny być nieprzemakalne i „oddychające”, żeby dłonie nie pociły się podczas jazdy. Powinny mieć dłuższy ściągacz zapinany na rzep, aby deszcz nie wlewał się do środka rękawiczek.
box:offerCarousel
Kurtka przeciwdeszczowa
Wystarczy cienka, którą można zwinąć i schować w tylnej kieszonce kurtki, a w razie potrzeby wyjąć. Bardzo dobra kurtka ma podkjejone szwy, którymi woda nie przedostanie się do reszty warstw, oraz nieprzemakalny zamek podszyty na całej długości materiałem, z osłonką suwaka pod szyją. Odblaskowe nadruki znajdujące się na rękawach i z tyłu kurtki zapewnią dobrą widoczność na drodze. Ważna jest także oddychalność tej części garderoby. Bardzo istotny jest dłuższy tył kurtki i nieco dłuższe rękawy wykończone ściągaczami.
Oświetlenie rowerowe
Podczas deszczu widoczność spada prawie do zera, kierowcy samochodów z trudem dostrzegają rowerzystów. Niezależnie od pory dnia w takich sytuacjach należy mieć oświetlenie – z tyłu czerwone, z przodu białe. W obu przypadkach prawodawca dopuszcza, by lampki pracowały w trybie migającym, co ściąga uwagę kierowców bardziej niż stały tryb pracy oświetlenia.
Docieranie do pracy rowerem czy przejażdżka nim podczas opadów deszczu czy śniegu jest możliwe. Pamiętajmy, że nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie. Kilka akcesoriów być może nie uchroni przed przykrą prawdą, że pada, ale przynajmniej kiepska pogoda nie zatrzyma nikogo w domu ani nie przeszkodzi w wyjściu na rower. | Opady nie muszą być przeszkodą – niezbędne akcesoria rowerzysty |
W Londynie nietrudno natknąć się na Polaków, czy usłyszeć polską mowę. Nasi rodacy wyjeżdżali i wyjeżdżają tam tłumnie w poszukiwaniu lepszych zarobków, szans na ułożenie sobie życia na wyższym poziomie. Anya Lipska to właśnie Polonię uczyniła bohaterką swojej debiutanckiej książki. Brytyjska autorka, żona Polaka, w kryminale „Toń” nie tylko opisuje emigrantów znad Wisły na Londyńskich ulicach, ale także bierze na tapetę ciemne karty polskiej historii. Jak to w kryminałach często bywa, wszystko zaczyna się od trupa, w tym przypadku nagiego kobiecego ciała znalezionego na brzegu Tamizy. Tatuaż zdobiący skórę denatki wskazuje jej polskie pochodzenie. Kim była? Dlaczego w tak młodym wieku dopadła ją gwałtowna śmierć?
Sprawa dla cwaniaka
Podczas gdy detektyw Natalie Kershaw zajmuje się wyjaśnieniem śmierci młodej Polki, rodak denatki, Janusz Kiszka, dostaje tajemnicze zlecenie. Mężczyzna ma sporo znajomości, m.in. wśród polskich emigrantów przebywających w Londynie, a że sprawa dotyczy zaginięcia polskiej kelnerki, wydaje się być właściwą osobą do jej zbadania. Właścicielka restauracji gotowa jest służyć nielimitowaną pomocą finansową, a Kiszka zobowiązuje się odnaleźć dziewczynę bez alarmowania policji. Ten cwany typ nie boi się żadnej pracy, choć może gdyby mógł spojrzeć w przyszłość, uznałby, że jednak tej akurat lepiej się nie podejmować.
Niełatwa współpraca
Nietrudno odgadnąć, że drogi Kershaw i Kiszki szybko się przetną, a oni sami, chcąc nie chcąc, będą musieli podjąć trud współpracy. Ich problemy nie skończą się na jednej martwej i jednej zaginionej kobiecie. Przeciwnie, to dopiero początek. W pewnym momencie, mimo kiepskiej aury, zrobi się naprawdę gorąco. Te dwie sprawy, nad którymi pracują nasi bohaterowie, kryją w sobie więcej zła i tajemnic, niż można by przypuszczać.
Wielowątkowa powieść
Fabuła „Toni” składa się z kilku historii, mniej lub bardziej łączących się ze sobą. Jednym z ciekawszych wątków jest ten, który zaprowadzi Kiszkę do rodzinnego kraju i pomorskich lasów. Tam kryją się odpowiedzi na męczące go pytania i historie, które wywołują dreszcz przerażenia. Anya Lipska osadziła część akcji swego kryminału na ziemiach polskich, by opowiedzieć o SB i „Solidarności”, o ciemnych i krwawych plamach w historii naszego kraju. Doskonale przygotowała się od strony faktograficznej i choć pewnych kwestii Polakom przybliżać już nie trzeba, ciekawie jest móc spojrzeć na naszą historię okiem kogoś zupełnie z nią niezwiązanego.
Intrygująca historia, ciekawy portret Polonii
Z debiutu Lipskiej wyłania się interesujący portret przedstawicieli Polonii, od wieloletnich emigrantów, przez młodzików stawiających pierwsze kroki na obczyźnie, po dewotki-patriotki, które wciąż wierzą, że Londyn nie stanie się domem młodych Polaków, lecz po wyborach wrócą oni do nowej, lepszej Polski. W warstwie fabularnej czasem coś zapachnie nieprawdopodobieństwem, ale nie zmienia to faktu, że intryga kryminalna wyszła autorce bardzo ciekawa, wszelkie wątki dodatkowe doskonale ją uzupełniają, polsko-londyńskie realia zdają się być wiarygodne, a samo zakończenie stanowi naprawdę mocny akcent.
Dostępna jest nie tylko wersja papierowa kryminału, ale i elektroniczna. „Toń” w wersji EPUB i MOBI można kupić za ok. 18 złotych.
Źródło okładki: www.czwartastrona.pl | „Toń” Anya Lipska – recenzja |
Karp to ryba doskonała. Można go gotować na parze, piec, grillować, smażyć, podawać na zimno... Przedstawiamy trzy oryginalne przepisy na świątecznego karpia, który będzie rozkoszą nie tylko dla podniebienia, ale również podbije serca gości zasiadających przy stole. Karp w galarecie
Karp na zimno to jedna z najpopularniejszych potraw bożonarodzeniowych na naszych stołach. Wyjątkowy smak mięsa podkreśla galareta przygotowana z wywaru otrzymanego podczas gotowania ryby. Można ją również wykonać na bazie bulionu warzywnego.
Składniki:
1 płat karpia (ok. 500 g)
1 cebula
1 marchewka
1 pietruszka
1 korzeń selera
1 mały por
kilka ziaren pieprzu
kilka ziaren ziela angielskiego
kilka listków laurowych
1 łyżka octu
żelatyna
białko z 1 jajka
szczypta soli
Sposób przygotowania:
Karpia oczyszczamy szczypcami do ości, płuczemy, wycieramy, kroimy na małe części i oprószamy solą. Do szerokiego garnka wkładamy warzywa, a następnie zalewamy je wodą, dodajemy przyprawy i gotujemy do miękkości. Do wrzącego wywaru dokładamy kawałki karpia i gotujemy przez ok. 10 minut, uważając, aby się nie rozgotowały i nie rozpadły. Ugotowaną rybę wyjmujemy i odkładamy do ostygnięcia. Z wywaru usuwamy warzywa (marchewkę kroimy w plasterki), a następnie przecedzamy go, dodajemy ocet i w razie potrzeby klarujemy. Na koniec dodajemy rozpuszczoną żelatynę (proporcje podane są na opakowaniu) i lekko studzimy. Na talerzu układamy kawałki karpia oraz marchewki, ewentualnie inne dekoracje, całość zalewamy wywarem z żelatyną i pozostawiamy do ścięcia (np. w lodówce).
Uwaga. Wywar klarujemy, dodając do niego białko jajka i gotując do momentu, aż się zetnie. Całość przecedzamy przez gazę. Dzięki temu zabiegowi galareta będzie przezroczysta.
box:offerCarousel
Karp w śmietanie
Karpia można również serwować na gorąco, np. zapieczonego z aromatycznym sosem w piekarniku. Tak przygotowana ryba będzie soczysta i niezwykle delikatna, a poza tym nie straci swoich cennych składników odżywczych. Jeżeli przed upieczeniem dodatkowo podsmażymy ją na patelni, będzie miała pyszną chrupiącą skórkę, która pięknie kontrastuje z białym mięsem. Świąteczny karp świetnie smakuje w połączeniu z pieczonymi talarkami ziemniaków i śmietanowym sosem z nutą parmezanu.
Składniki:
4 dzwonka karpia
8 ziemniaków
2 cebule
400 ml śmietany 18%
200 ml jogurtu greckiego
150 g tartego parmezanu
4 łyżki siekanej natki pietruszki
4 łyżki mąki pszennej
szczypta czarnego pieprzu
masło do smażenia
Sposób przygotowania:
Dzwonka karpia oczyszczamy szczypcami do ości (możemy również kupić gotowe filety), a następnie dokładnie myjemy oraz osuszamy. Tak przygotowaną rybę doprawiamy ulubionymi przyprawami i obtaczamy w mące. W międzyczasie myjemy ziemniaki i gotujemy je w mundurkach, czyli razem ze skórą, studzimy i kroimy w plasterki. Potem przygotowujemy dwie patelnie, na których podsmażamy na maśle dzwonka karpia oraz cebulę pokrojoną w piórka. W miseczce mieszamy śmietanę z jogurtem greckim i dodajemy ją do cebuli, a całość doprawiamy pieprzem, doprowadzamy do wrzenia i odstawiamy. Rozgrzewamy piekarnik do 200°C. Karpia przekładamy do naczynia żaroodpornego, obkładamy ziemniakami, zalewamy sosem z cebulą i obsypujemy tartym serem oraz natką pietruszki. Gotową potrawę wstawiamy do piekarnika na ok. 15 minut lub do momentu zrumienienia się sera.
box:offerCarousel
Karp na słodko
Karp po żydowsku, czyli na słodko, ma delikatnie kremowy i lekko korzenny smak, który na długo pozostaje na podniebieniu. Zwykle podaje się go w galarecie, ale duszone mięso jest miękkie i dużo bardziej aromatyczne, dlatego to właśnie ten sposób warto go przyrządzić. Karpia po żydowsku przygotowujemy m.in. z cynamonem, goździkami, rodzynkami oraz owocami cytrusowymi, którym to zawdzięcza swój niepowtarzalny smak.
Składniki:
5 dzwonek karpia
1 cebula
2 łyżki rodzynek
2 łyżki suszonej żurawiny
2 łyżki płatków migdałów
1 łyżeczka cynamonu
5 goździków
1 cytryna
sok z połówki pomarańczy
1 szklanka białego wina
1 l bulionu warzywnego
2 łyżki masła
szczypta soli
Sposób przygotowania:
Dzwonka karpia oczyszczamy szczypcami do ości (można również kupić filety), wkładamy do miski i skrapiamy sokiem z cytryny. Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy na maśle. Następnie na szeroką patelnię dokładamy karpia, oprószamy go solą, dolewamy wino, bulion i sok z pomarańczy, a na koniec dorzucamy przyprawy oraz bakalie. Całość przykrywamy i dusimy na małym ogniu do momentu, aż ryba zmieni kolor na jasnobeżowy, a następnie zdejmujemy pokrywę i jeszcze chwilę gotujemy. Gotowego karpia podajemy z sosem, w którym się dusił (razem z bakaliami).
box:offerCarousel
Akcesoria kuchenne do ryby
Do przygotowania karpia, a właściwie każdej ryby przydadzą się nam szczypce do usuwania ości. To tak naprawdę wąska pęseta, dzięki której pozbędziemy się z mięsa malutkich ostrych ości. Możemy również wykorzystać specjalny nóż do filetowania, ale używanie go wymaga wprawy. Ciekawym elementem wyposażenia są także: deska do oprawiania ryb, skrobaczka do łusek oraz nożyce do ości. Poza tym przydatny będzie podłużny półmisek do serwowania lub naczynie żaroodporne do zapiekania karpia w piekarniku, a więc także rękawica do gorących naczyń oraz łopatka do przewracania i nakładania ryb. Ponadto warto rozważyć zakup szerokiego płaskiego garnka – np. takiego, którego można używać zarówno na kuchence, jak i w piekarniku – i chochli do sosów, która przyda się do zalewania ryby wywarem na galaretę. Dzięki tym prostym akcesoriom przygotowanie świątecznego karpia będzie prawdziwą przyjemnością. Sprawdź, jakie to proste!
) | Karp wigilijny na 3 sposoby |
Znudziły ci się gładkie spodnie i masz ochotę wprowadzić do swojej garderoby coś ciekawszego? Postaw na wzorzyste spodnie. Dowiedz się jak je nosić i zaszalej w swoich jesiennych stylizacjach. Moda męska ewoluuje i staje się coraz odważniejsza. Pojawiają się coraz to nowsze fasony podkreślające sylwetkę mężczyzny, paleta kolorów wykracza poza szablonowe, stonowane odcienie i pojawia się coraz więcej wzorów. Możliwości stylizacyjne poszerzają się i pozostaje jedynie pytać, czy polski mężczyzna jest już na tyle pewny siebie, by swobodnie poruszać się po nowoczesnych trendach i korzystać z szerokiej modowej palety?
Zabawę z własnym stylem można z powodzeniem zacząć od przełamywania jednolitej męskiej szafy wzorami. Może zaczniesz od wzorzystych spodni, które wprowadzą do twoich stylizacji nowy, dynamiczny element?
Krata, prążki i inne klasyczne wzory
Jeśli do tej pory wszystkie spodnie w twojej szafie były gładkie i nie wiesz, jak oswoić ten nowy trend, zacznij od stonowanych klasycznych wzorów i krojów. Co powiesz na szykowne spodnie w ponadczasową kratę? Taka para w szarym lub granatowym kolorze założona do wełnianego golfu w bordowym kolorze i stylowych czarnych botków, to świetny sposób na wejście do świata wzorzystych spodni. Prążkowane spodnie mogą okazać się trochę większym wyzwaniem, ale zgrabna taliowana koszula i zamszowe sztyblety też dadzą świetny efekt. Wypróbuj — chłodny sezon nie skończy się tak szybko, więc masz czas na modowe eksperymenty.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Odważniej niż krata i prążki
Na eleganckich wizytowych spodniach świat mody męskiej się nie kończy – wzory znajdziesz też na spodniach dresowych, a nawet spodniach garniturowych! Ciekawą, odważną propozycją są chinosy w kwiatowy lub inny, równie szalony wzór. Nie trudno się domyślić, że tak dominujący rysunek na powierzchni spodni zdominuje całą stylizację. I dobrze – pozwól mu grać główną rolę! Załóż prosty T-shirt, narzuć lekki dzianinowy sweter w szpic lub bluzę i wsuwane buty typu slip-on. W takim zestawie na pewno nie zginiesz w tłumie.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Dla bardzo odważnych, lubiących szokować mężczyzn też się coś znajdzie. Moda męska coraz częściej wykracza poza bezpieczne granice i pozwala sobie na rozwiązania do tej pory zastrzeżone dla damskiej szafy. Przyznasz, że wzorzyste spodnie garniturowe nie są standardem? Jeżeli stać cię na taką modową ekstrawagancję, dobrym wyborem będą garniturowe spodnie z ciekawym printem, na przykład w kropki lub paisley, czyli bogatym wzorem z charakterystycznym motywem łzy. Strój taki dopełnij gładką koszulą lub swetrem oraz parą eleganckich butów z licowej skóry.
Pamiętaj o zasadach i naucz się je łamać
Budując stylizacje z wzorzystymi spodniami warto mieć na uwadze kilka ogólnych zasad, dzięki którym łatwiej będzie skomponować udany, zbalansowany look, który nie będzie trącił teatralnością lub przesadą. O czym trzeba pamiętać?
Wzór wiedzie prym i dominuje, zanim więc opanujesz trudną sztukę zestawiania kilku wzorów koło siebie, trzymaj się jednego. Im większy wzór, tym ostrożniej powinieneś podchodzić do krojów i dodatków – postaw na prostotę, pozwól wzorzystemu ubraniu grać główną rolę i całość dopraw eleganckimi akcesoriami. I co równie ważne – zastanów się, czy w swojej stylizacji i nowym stylu czujesz się dobrze i pewnie, bo bez pewności siebie i charyzmy ani rusz. Świat należy do odważnych, nie bój się eksperymentować! W końcu każdy nowy trend zaczynał swoje życie jako złamanie ogólnie przyjętej zasady. | Przełam rutynę, załóż wzorzyste spodnie - modne stylizacje dla stylowego mężczyzny |
Producenci oferują mnóstwo urządzeń elektronicznych, które ułatwiają i urozmaicają codzienne życie nie tylko kierowcom, ale także pasażerom samochodów. Przygotowaliśmy listę kilku gadżetów, które będą przydatne podczas samochodowej wyprawy. Gadżety samochodowe są szczególnie przydatnymi akcesoriami dla kierowców, którzy spędzają bardzo dużo czasu w podróży. Niektóre z takich urządzeń pełnią funkcję użytkową, a inne zapewniają rozrywkę.
Gadżety na samochodowe wyprawy – co warto kupić?
W sprzedaży jest bardzo wiele urządzeń, które mogą się przydać w aucie. Poniżej podpowiadamy, w co warto wyposażyć swój samochód, aby podróż stała się nie tylko przyjemniejsza i ciekawsza, ale także bezpieczniejsza.
Router MIFI
To idealna propozycja na wycieczki w większym gronie przyjaciół lub rodziny. Dzięki routerowi MiFi pasażerowie będą mogli w trakcie podróży podłączyć się do jednej sieci. Dzięki temu urządzenia mobilne, takie jak smartfony i tablety, będą wolniej się rozładowywać. Uczestnicy wyprawy samochodowej będą mogli wygodnie przeglądać serwisy społecznościowe, portale informacyjne itp.Kupując MiFi z myślą o samochodowych wycieczkach, należy zwrócić uwagę na możliwość montażu anteny zewnętrznej. Taka antena poprawi zasięg, co będzie istotne podczas jazdy. Przed zakupem MiFi należy przemyśleć, ile urządzeń będzie się do niego podłączać jednocześnie. Warto też zastanowić się nad standardem połączenia sieci komórkowej. Przenośne routery LTE zazwyczaj są nieco droższe niż MiFi wykorzystujące sieć 3G, ale zapewniają szybszy transfer danych.
Rejestrator wideo
Kamera samochodowa, nazywana też rejestratorem wideo, jest często używana przez służby drogowe lub różnego rodzaju firmy przewozowe. Teraz coraz częściej w taki gadżet wyposażają się też zwykli kierowcy. Kamera wideo, najczęściej umieszczana przed przednią szybą samochodu, rejestruje cały przebieg drogi oraz zachowania innych kierowców.Nagrania wykonane rejestratorem wideo stają się szczególnie przydatne w przypadku różnych sporów odnośnie wydarzeń w trakcie jazdy. Modele kamer samochodowych różnią się jakością rejestrowanego obrazu, szerokością kąta widzenia oraz pojemnością pamięci. Warto zainwestować w kamerę, która zarejestruje dobry jakościowo obraz, aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości podczas późniejszej analizy materiału.
Nawigacja samochodowa
Nawigacje GPS to jedne z urządzeń najczęściej wykorzystywanych przez kierowców. Nawigacja samochodowa umożliwia łatwe podróże w nieznane miejsca. Niektóre modele informują nie tylko o czasie jazdy, ale także wskazują drogę, dzięki której możliwe jest ominięcie korków i szybsze dotarcie do celu. Przy wybieraniu nawigacji do samochodu warto zwrócić uwagę na liczbę obsługiwanych krajów na cyfrowej mapie. Jeśli nie planujemy żadnych wypraw zagranicznych, to nie warto płacić za urządzenia z licencją na nawigację na cały kontynent.
Ładowarka samochodowa
Dzięki temu gadżetowi rozładowany akumulator w telefonie lub w innym sprzęcie elektronicznym nie okaże się dla kierowcy lub pasażera kłopotem podczas wyprawy samochodowej. Ładowarka samochodowa to urządzenie, dzięki któremu bez problemu możemy naładować smartfony i tablety. Taki gadżet zapewni też zasilanie sprzętom takim jak routery MiFi, rejestratory wideo i nawigacje GPS. Ładowarka samochodowa wkładana do gniazda zapalniczki sprawdzi się idealnie podczas długich podróży. Warto wybrać model wyposażony w kilka portów USB, dzięki którym za pomocą odpowiedniego kabla będzie można naładować większość dostępnych na rynku elektronicznych urządzeń.
Dlaczego warto kupować gadżety samochodowe?
Gadżety elektroniczne są świetne na samochodowe wyprawy, szczególnie wtedy, gdy podróżujemy w dalekie i nieznane regiony. Sprawiają, że podróż staje się przyjemniejsza i bezpieczniejsza, a pasażerowie nie nudzą się na siedzeniach tylnej kanapy. | Gadżety elektroniczne na samochodowe wyprawy |
Kamieniste, żwirowe lub muliste plaże to dyskomfort dla stóp. Wymagają noszenia specjalnego obuwia – wygodnego, wodoodpornego i doskonale chroniącego przed kontaktem z nagrzanym piaskiem czy ostrymi kamykami. Nie wszystkie polskie plaże zachwycają miękkim piaskiem, a w jeziorach czy rzekach pełno jest mułu, kamieni czy niebezpiecznych niespodzianek. Także za granicą, we Włoszech, Grecji czy Chorwacji piaszczyste plaże należą do rzadkości. Tam również można nadepnąć na niebezpieczne zwierzęta, np. jeżowce. Aby uniknąć zranienia stóp, ich otarcia czy zatrucia jadem, najlepiej zawsze zakładać do kąpieli specjalne obuwie.
Jak wyglądają buty do pływania?
Buty do pływania mają anatomiczny kształt, dzięki czemu idealnie przylegają do stóp. Dodatkowo gumowe ściągacze ze stoperami przy kostkach uniemożliwiają dostanie się do środka piasku i wody oraz zapobiegają zsunięciu się obuwia. Mamy do wyboru buty w całości gumowe, doskonale chroniące stopy, wykonane z oddychającej i szybko schnącej pianki neoprenowej, lub całkowicie czy częściowo wykonane z siateczki. Antypoślizgowe podeszwy z wypustkami zabezpieczają przed ewentualnym poślizgnięciem się na wilgotnych kamieniach, niebezpiecznych zwłaszcza wtedy, gdy porasta je mech. Mogą mieć różną twardość i być wykonane z grubszej gumy lub bardziej elastycznego i cieńszego silikonu. Najgrubsze przeznaczone są raczej do chodzenia po ostrych i twardych powierzchniach. Miękkie z kolei będą idealne do uprawiania sportów wodnych, takich jak windsurfing czy kajakarstwo. Dodatkową zaletą butów kąpielowych jest zastosowanie antyalergicznych materiałów oraz odporność na słoną i słodką wodę.
Wiele rodzajów butów
Niezbędne podczas urlopu nad wodą buty do pływania dostępne są w wielu wzorach i kolorach, dzięki czemu każda z pań będzie mogła wybrać model, który odpowiada jej najbardziej. Oprócz klasycznie czarnych są też buty dwukolorowe, najczęściej czarno-różowe lub czarno-niebieskie. Osoby, które nie boją się żywych kolorów, zainteresują modele pomarańczowe, seledynowe czy różowe. Ich ceny znacznie się różnią w zależności od marki, użytych materiałów i jakości wykonania. Kosztują od 10 zł do ponad 110 zł.
Modele Egeo i Neptun butów Martes Sport są wykonane z neoprenu z siateczką, ułatwiającą odpływ wody i oddychanie. Dzięki wytrzymałej podeszwie z gumy termoplastycznej doskonale nadają się do uprawiania sportów wodnych. Ściągacze umieszczone z tyłu, na wysokości kostek, pomagają w ich dokładnym dopasowaniu do stóp. Cena od 25 zł.
Dużą popularnością wśród pań cieszą się buty marki Brugi, wykonane z szybko schnącej pianki neoprenowej. Idealnie sprawdzają się zarówno podczas morskich kąpieli, jak i uprawiania sportów wodnych. Wyjmowane wkładki można oddzielnie wysuszyć i w ten sposób przyśpieszyć wysychanie butów. Cena ok. 30 zł.
Warto zwrócić uwagę na obuwie Jambu, przyciągające wzrok ciekawym fasonem i modnymi wiązaniami. Podeszwy mają kanaliki umożliwiające szybki odpływ wody, a wkładki z pianki „zapamiętują” kształt stóp. Użyte materiały chronią przed pojawieniem się brzydkich zapachów. Buty kosztują ok. 110 zł.
Blue Lagoon Spokey z oryginalnym wiązaniem z przodu spodobają się paniom ceniącym delikatne kolory. Ich przezroczyste, silikonowe podeszwy z wypustkami zmniejszają ryzyko poślizgnięcia się, a miękkość gwarantuje komfort noszenia (kosztują ok. 35 zł). Warto zwrócić uwagę na zapinany na rzepy model Seafoot Woman Spokey z ciekawie wyglądającą, anatomicznie wyprofilowaną podeszwą i wzmocnieniem na końcach palców (ok. 30 zł).
Z kolei Aqua -Speed ze specjalnym zapięciem na rzep dostępne są w wielu kolorach, także neonowych. Ich zaletą są grube, gumowe podeszwy z bieżnikami zabezpieczającymi przed ślizganiem się. Kosztują ok. 30 zł.
Buty do pływania są niezbędnym wyposażeniem każdej osoby wyjeżdżającej na wypoczynek nad wodą, a także uprawiającej sporty wodne. Są trwałe, wygodne i doskonale zabezpieczają stopy. Aby móc cieszyć się nimi przez wiele sezonów, należy zawsze po zdjęciu opłukać je w słodkiej wodzie i wysuszyć. | Nowe modele butów do pływania dla pań |
Styl skandynawski cieszy się niesłabnącą popularnością. W salonie urządzonym w tym klimacie nie może zabraknąć kilku elementów. Wśród nich jest stolik kawowy. Jaki najlepiej wpisze się w północną estetykę, a przy okazji nie zrujnuje kieszeni? Wnętrza w stylu skandynawskim wyróżniają się prostotą, przytulnością i funkcjonalnością. Dominują w nich jasne kolory, naturalne materiały, przede wszystkim drewno i wysokiej jakości wzornictwo. Wszystko to kreuje przyjazną człowiekowi atmosferę, w której każdy może poczuć się dobrze. W salonie w stylu skandynawskim nie może zabraknąć kilku elementów. Wśród nich są stół, wokół którego skupia się życie rodzinne Skandynawów, oraz kanapa. Sofa wyznacza strefę wypoczynkową, jest miejscem relaksu, często także spotkań. Powinna być wygodna, miękka i o prostej formie. Bardzo popularne w tym stylu są szare kanapy, ale mogą być też beżowe czy w innych stonowanych odcieniach. Jej nieodzownym towarzyszem jest stolik kawowy.
Skandynawowie spopularyzowali m.in. nieduże drewniane stoliki na cienkich nóżkach, ale także proste i eleganckie modele. Doskonale uzupełniają one aranżację i kreują przyjazny klimat sprzyjający spotkaniom.
Które modele stolików sprawdzą się najlepiej? Wszystko zależy od odmiany stylu skandynawskiego: czy wybieramy opcję naturalną, czy tzw. scandi chic.
Naturalnie Skandynawia
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
*Fot. Cult Furniture, Invicta Interior, Lincoln Rivers, WestwingNow, Anders Meble *
Styl skandynawski kojarzy się przede wszystkim z naturalnością. Skandynawowie wszak słyną z zamiłowania do przyrody i poszanowania jej. Stąd w swoim najbliższym otoczeniu wybierają prostotę, dzięki której nic nie odwraca uwagi od tego, co naprawdę ważne. W swoich mieszkaniach stawiają zatem na elementy naturalne – drewno, szkło, wiklinę, glinę, płótno czy wełnę. Z tych materiałów są wykonane zarówno meble, jak i dodatki. Dotyczy to także stolików kawowych. Najpopularniejsze są te wykonane w całości z drewna. Mają zazwyczaj proste formy, bez zbędnych udziwnień. Czasem wyróżniają je blaty o nietypowych, asymetrycznych kształtach. Zazwyczaj są osadzone na cienkich, toczonych nogach. Przeważnie mają odcień naturalnego drewna, ale popularne są zarówno białe, jak i pomalowane na inne kolory, w tym pastele i szarości. Tego typu stoliki często występują w parach, a nawet trójkach. Daje to duże możliwości aranżacyjne. Skandynawowie lubią też meble z surowego, nieobrobionego drewna. Stolik o takim blacie może nawet stanowić główny punkt wystroju salonu. Innym popularnym rozwiązaniem jest stolik w formie drucianego kosza. Zapewnia on wówczas również miejsce na przechowywanie. Takie wielofunkcyjne sprzęty są bardzo pożądane w stylu skandynawskim. Ze względu na kwestie użytkowe warto też rozważyć stolik na kółkach, który można przestawiać.
Scandi chic
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
*Fot. Actona, Madame Stoltz, Marioni, Artisanti, HD Collection *
Drugą, mniej znaną odsłoną stylu skandynawskiego jest scandi chic. Wciąż najważniejsze są w nim funkcjonalność i prostota, co jednak nie wyklucza odrobiny luksusu wprowadzonego do wnętrz w postaci szlachetnych materiałów, które w zamierzeniu mają przetrwać lata. Chodzi o egzotyczne gatunki drewna, marmur, szkło, kryształ, stal, mosiądz czy inne metale o szlachetnym wyrazie. Właśnie z nich mogą być wykonane stoliki kawowe, które będą zadawać szyku. Można nawet stwierdzić, że stają się biżuterią salonu. Należy pamiętać, że same formy mebli wciąż powinny być proste i funkcjonalne. Szukając stolika w takim stylu, warto sięgnąć po model z marmurowym bądź szklanym blatem i metalową podstawą. Żeby obniżyć koszty, można wybrać imitację marmuru. Ciekawym rozwiązaniem są też stoliki z tacą zamiast klasycznego blatu, co sprawia, że mebel nabiera nowych funkcjonalności.
Osoby, które chcą osiągnąć szykowny efekt, mogą zdecydować się na modele o ażurowej, lekkiej metalowej konstrukcji. Często taka podstaw ma bardzo dekoracyjny charakter. Taki stolik nie powinien być jednak zbyt duży, aby nie zdominował salonu. W styl scandi chic wpisują się też stoliki o innych dekoracyjnych formach, np. na jednej nodze z dodatkowymi elementami ozdobnymi. | Stolik kawowy w stylu skandynawskim do 300 zł |
Im więcej zajęć, stresu i zarwanych nocy przed sesją, tym gorzej pracuje twój umysł. Pojawiają się problemy z koncentracją, coraz wolniej przyswajasz nowe informacje, zaczynają rozpraszać cię nawet najcichsze dźwięki. Stajesz się drażliwy i marzysz tylko o jednym: długim, spokojnym śnie, z którego nie wyrwie cię lęk przed kolejnym egzaminem. Jak radzić sobie, gdy mózg odmawia posłuszeństwa, stosy materiału do opanowania budzą przerażenie, a za oknem szaro, ponuro i daleko do wiosny? Nie lekceważ objawów zmęczenia!
Właściwa dieta pomoże ci przetrwać trudny czas – menu wzbogacone o pewne produkty i składniki może poprawić pamięć, percepcję i ogólną kondycję. Ale pamiętaj: dieta to nie wszystko, powinieneś zadbać też o kilka innych – równie ważnych – szczegółów, m.in. o aktywność fizyczną, sen i relaks. Dzięki nim zregenerujesz ciało, umysł, odzyskasz energię i dobry nastrój. Kiedy na pewno nie powinieneś odwlekać odpoczynku?
Nieustannie skupiona uwaga, wytężony wysiłek umysłowy i nauka, które zdają się nie mieć końca, nadwyrężają siły całego organizmu, a ten zaczyna bronić się przed takim „wyzyskiem”. W efekcie czujesz postępujące osłabienie, drażliwość, problemy z koncentracją i narastającą senność, z którą coraz trudniej walczyć. W ten sposób mózg wysyła SOS: przez objawy zmęczenia próbuje chronić się przed skrajnym wyczerpaniem. Teraz może uratować cię tylko sen – dziesiąta filiżanka kawy nic tu nie pomoże. Gdy się obudzisz, spróbuj zapobiec takim sytuacjom w przyszłości. Jak?
Opanuj chaos; nawadniaj organizm
Pamiętaj o prawidłowym bilansie wodnym – jak najczęściej sięgaj po niegazowaną wodę mineralną. Odwodniony mózg nie może pracować na pełnych obrotach. Bardzo często trudności w zapamiętywaniu i skupieniu uwagi poprzedzają uczucie pragnienia.
Uporządkuj swoje stanowisko pracy – usuń wszystkie drobiazgi, które mogą cię rozpraszać. Zadbaj o spokój i ciszę – wyłącz radio, nie słuchaj muzyki, telewizor wynieś do innego pokoju. W czasie sesji przydają się słuchawki wyciszające – czasem nawet niegłośne rozmowy za ścianą „kradną” twoją uwagę. Jeśli pracujesz przy biurku, przysuń je do okna. Jak najczęściej wietrz pokój, w którym się uczysz – również w chłodne pory roku. Niedotleniony mózg szybko opadnie z sił.
Nie zapominaj o przerwach w nauce! Twój organizm potrzebuje odpoczynku – pozwól sobie na krótki spacer z psem, zrób małe zakupy, wyjdź na balkon. Rozruszaj kręgosłup i zatroszcz się o wzrok – ćwicz oczy zmęczone długą pracą przed komputerem. Nie stresuj się, choć podczas sesji to niełatwe. Stwórz sobie plan zadań do wykonania – w ten sposób zapanujesz nad chaosem, unikniesz paniki i nieprzyjemnych myśli, że „na pewno o czymś zapomniałeś”.
Jak zmobilizować szare komórki do działania? Kofeina, popularna od stuleci, na pewno przyjdzie ci z pomocą – jej wpływ na ludzki organizm potwierdziły liczne badania naukowe. Kofeina działa pobudzająco na ośrodkowy układ nerwowy – przyjmowana w rozsądnych ilościach usuwa senność i zmęczenie, poprawia procesy myślowe i wydolność organizmu. Znajdziesz ją przede wszystkim w kawie; jeśli nie przepadasz za „małą czarną”, wybierz herbatę lub kakao, które także zawierają tę substancję.
Co jeść przed sesją?
box:offerCarousel
Problemy z koncentracją mogą wiązać się z niedoborami magnezu. Niestety, alkohol, kawa, dieta bogata w tłuszcze i konserwanty zaburzają jego przyswajanie. Tymczasem cenny pierwiastek uczestniczy w przekazywaniu impulsów nerwowych i chroni układ nerwowy przed uszkodzeniami. Jak go uzupełnić? Włącz do diety kaszę gryczaną, orzechy laskowe i gorzką czekoladę, którą – również z innych przyczyn – warto mieć pod ręką w czasie sesji. Funkcje poznawcze poprawia też tauryna – znajdziesz ją w ostrygach i roślinach strączkowych.
Chcesz poprawić pamięć? Wzbogać jadłospis o tłuste ryby morskie, chrup orzechy i nasiona, które zawierają kwasy tłuszczowe omega-3. Pożyteczne związki budują błony komórkowe neuronów i wspierają prawidłową pracę mózgu. Przyda ci się także lecytyna, która chroni otoczkę mielinową, czyli osłonkę włókien nerwowych i korzystnie wpływa na pamięć. Gdzie jej szukać? W produktach sojowych, kiełkach i orzeszkach ziemnych.
Niebagatelny wpływ na funkcjonowanie układu nerwowego wywiera witamina B12, która uczestniczy w powstawaniu neuroprzekaźników. Wpływa np. na wydzielanie melatoniny, która odpowiada za jakość snu. Przed sesją uzupełnij dietę o drożdże, mleko, sery i ziemniaki.
Zadbaj o odpowiednie dawki żelaza w codziennym menu – właściwe stężenie pierwiastka we krwi pomaga dotlenić mózg. Jedz produkty zbożowe, od czasu do czasu przyrządź sobie niedużą porcję czerwonego mięsa i pamiętaj o warzywach! | Dieta przed zimową sesją: co jeść, by wesprzeć pracę mózgu? |
Bozzetto to rodzaj wstępnego szkicu do większego dzieła. Wspaniali artyści, tacy jak Michał Anioł, tworzyli je, zanim przystąpili do właściwych prac. Zdarzało się, że potrzebne były druga i trzecia wersja bozzetta, zanim artysta odnalazł duszę, a może muzę, niezbędną do skończenia obrazu lub rzeźby. A co mogłoby się stać, gdyby siła emanująca z bozzetta nie była specjalnie przyjazna? Klątwa popularności
Ale na szczęście nie jest aż tak strasznie. „Bozzetto” to próba napisania rasowego kryminału, a raczej historii zbliżonej do kryminału historycznego. Słowo „próba” nie jest tu bezpodstawne, bo podobieństw do „Kodu da Vinci” jest aż nadto. Już sama tematyka i nawiązania do wielkiego artysty z XVI wieku przywołują na myśl Dana Browna. Przy wszystkich możliwych zastrzeżeniach pod adresem tego ostatniego trzeba jednak przyznać, że jego warsztat stoi na wysokim poziomie – raczej niełatwym do osiągnięcia. Niemniej jednak panowie Beyeler i Schneeweis postanowili spróbować. Pod wieloma względami można uznać te starania za udane, bo książka bardzo przyjemnie wciąga w lekturę, pozwalając na kilka długich chwil oderwać się od rzeczywistości.
Historia pierwsza
Opis powstania bozzetta znajduje się w krótkim rozdziale początkowym, w którym czytelnik od razu dostaje informację, że z tym przedmiotem może być coś nie tak. Sam Michał Anioł przeczuwał boską interwencję, która zresztą nie bardzo mu się podobała. Później autorzy przenoszą czytelnika w podróż przez daty i miejsca. Prawie zawsze znalazł się ktoś, kto zapragnął mieć bozzetto w swoim posiadaniu. Dość szybko okazywało się też, że taka własność przychodzi razem z ceną, którą mierzy się rozpaczą. Plotki o możliwej klątwie rozprzestrzeniają się szybko, ale najwyraźniej nie są one zbyt przekonujące, bo nowi chętni na to dzieło ciągle się znajdują. A mowa tu nie tylko o jednostkach i małych instytucjach, lecz także o całych armiach i rządach. Autorzy zadbali o to, by czytelnikowi się nie nudziło podczas tej podróży.
Historia druga
Ale „Bozzetto” ma jeszcze jedną – bardzo ciekawą – stronę. Zgodnie z tym, co utrzymują autorzy i wydawca, dzieje tej makietki do Sądu Ostatecznego są w książce opisane dość wiernie. Jedna sprawa to fakt, że Beyeler i Schneeweis prywatnie są również silnie zainteresowani tym dziełem sztuki i poszukują go od dłuższego czasu. Można więc z czystym sumieniem założyć, że wiedzą, o czym piszą. Druga to – czasem aż zbyt łatwe do zidentyfikowania – maskowanie bohaterów. Główny poszukujący ma nawet te same inicjały, co jeden z autorów książki. Nie powinno więc sprawić problemu zauważenie, że „Bozzetto” jest – między innymi – beletryzowaną i podkolorowaną opowieścią o poszukiwaniach dotyczących dziełem Michała Anioła, a prowadzonym przez obu panów. I jeśli spojrzymy na tę książkę od tej właśnie strony, to będzie trzeba przyznać, że wspomniana wcześniej „próba” jest jak najbardziej udana. Jeśli chcielibyście stać się właścicielami swojego własnego bozzetta, to na Allegro możecie je nabyć już za ok. 28.90 zł.
Źródło okładki: www.arkady.eu | „Bozzetto” Hermann Alexander Beyeler, Gerd J. Schneeweis – recenzja |
Zbiór publikowanych przez cztery ostatnie lata na łamach „Newsweeka” felietonów po raz kolejny udowadnia, że Meller to autor nie tylko szalenie inteligentny, ale w dodatku obdarzony wyjątkowym dystansem do samego siebie. Marcina Mellera nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Dziennikarz, prezenter telewizyjny, były redaktor naczelny polskiej edycji „Playboya”, od lat jest jednym z najbardziej barwnych przedstawicieli mediów w naszym kraju. Meller jest też, jak sam szczerze przyznaje, wielkim miłośnikiem sztuki felietonu, które nie tylko czyta (najczęściej w… toalecie, ale o tym więcej później!), ale w dodatku sam chętnie pisze. Teraz na rynku ukazał się drugi już zbiór tekstów jego autorstwa, które od 2012 roku ukazywały się w „Newsweeku”. Przewrotnie zatytułowany tom Sprzedawca arbuzów to wciągająca, zabawna i odświeżająca lektura.
Rodzina i dzieci na pierwszym miejscu
Sprzedawca liczy sobie niespełna 500 stron, więc wydawca postanowił podzielić go na kilka części, rozdzielając felietony według tematyki. Pierwsza jest ta poruszająca kwestie najbliższe sercu autora, czyli rodzina i sprawy związane z wychowywaniem dzieci. Marcin Meller sam przyznaje, że wielokrotnie spierał się z redakcją „Newsweeka”, w tym jego naczelnym Tomaszem Lisem, o treść tych tekstów uważanych za zbyt prywatne. Tymczasem wyraźnie czuć, że to właśnie pisanie o codziennych rodzinnych potyczkach sprawia dziennikarzowi, który jest ojcem dwójki małych dzieci, najwięcej przyjemności i frajdy. W tych felietonach Meller objawia się w swojej najbardziej autentycznej wersji, a opisy ojcowskich oraz mężowskich dylematów są życiowe i łatwo się z nimi utożsamiać czytelnikom.
Po części poświęconej rodzinie, pojawiają się teksty na tematy polityczne i okołopolityczne. To pewnie z nimi największy problem mogą mieć przedstawiciele odmiennych od autora światopoglądów. Warto jednak dać Mellerowi szansę, bo choć nie ukrywa on swoich przekonań, to udaje mu się zachować swoistą neutralność. Dziennikarz broni się też fantastycznym humorem – czasem inteligentnym, a innym razem bardzo prostym, a wręcz rubasznym. To sprawia, że lektura jego poświęconych polityce felietonów jest przede wszystkim… dobrą zabawą.
Ostatnią część przeznaczono na sprawy obyczajowe i kulturalne. I z tymi tematami Meller radzi sobie wyjątkowo dobrze, z gracją poruszając się nawet po najtrudniejszych zagadnieniach. Z rozrzewnieniem wraca do szkolnych lat, opisując, jak zamiast słuchać nauczycieli, czytał schowane pod ławką książki. Oddaje przeżycia artystyczne i duchowe, kontrastując często swoje własne emocje z odczuciami innych, różnych znajomych, przyjaciół czy członków rodziny.
Książka najlepsza do toalety
Sprzedawca arbuzów to książka, którą najlepiej czytać… w toalecie. Zanim się oburzycie na to śmiałe stwierdzenie, to uspokajam: tak twierdzi sam autor. Meller przyznaje bowiem, że „poczytałby sobie za niesłychany zaszczyt, gdyby wylądował w Twojej, Drogi Czytelniku toalecie. Nie ma doskonalszego miejsca na czytanie felietonów” – i to wcale nie jest żart. Na wstępie Meller wyznaje bowiem, że najważniejsza półka z książkami, jaka znajduje się w jego domu, wisi właśnie w toalecie! Przy okazji autor zdradza, jacy autorzy zostali wyróżnieni znalezieniem się w tym zaszczytnym miejscu. Meller ceni więc sobie felietony: Antoniego Słonimskiego, George’a Orwella, Stanisława Barańczaka, Jeremy’ego Clarksona, Bolesława Prusa czy Arturo Pereza-Reverte, którego uznaje za swojego ulubieńca.
To klasyka z nutką inteligenckiego, ciętego humoru (Clarkson!) i widać, że Meller przez lata pochłaniania tych tekstów przesiąkł nimi do cna, tworząc jednocześnie swój własny, osobisty styl, który w odbiorze jest po prostu bardzo przyjemny. Co więcej, Sprzedawcy nie trzeba też pochłaniać od razu w całości. Wręcz przeciwnie, artykuły Mellera aż proszą się o to, by towarzyszyły nam w mniejszych ilościach, ale za to częściej. Dziennikarz tak celnie puentuje bowiem otaczającą nas rzeczywistość, że z większości złożonych przez niego zdań można by uczynić zmyślne bon moty.
Felietony w Sprzedawcy arbuzów są prawdziwe, życiowe, przystępne i proste w warstwie językowej, co można spokojnie uznać za celowy zabieg autora. To książka, która spodoba się nie tylko czytelnikom „Newsweeka”. A nawet więcej: ci z was, którzy celowo nie sięgają po pismo kierowane przez redaktora Lisa, teraz mają wreszcie okazję, aby zapoznać się z jednym z jego najlepszych aspektów. Warto.
Źródło okładki: wielkalitera.pl | „Sprzedawca arbuzów” Marcin Meller – recenzja |
Klasyczna herbata z mlekiem, w Polsce zwana bawarką, to napój o intensywnym, charakterystycznym smaku. Serwowany z odrobiną cynamonu, anyżu i miodu jest naprawdę dobry. Wypróbujcie poniższy przepis! Składniki:
1 łyżeczka herbaty
1 l wody
1 gwiazdka anyżu
1 laska cynamonu
1 łyżeczka miodu
250 ml mleka
Krok po kroku:
Herbatę zalewamy wodą. Dodajemy anyż, cynamon i zagotowujemy. Przecedzamy, dosładzamy miodem i dolewamy mleko. Rozlewamy do filiżanek.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Bawarka z anyżem, cynamonem i miodem |
Nastanie jesieni i zimy wcale nie wyklucza spontanicznych wypadów na łono natury czy popularnych city break. Masz ochotę na miejskie atrakcje, kulinarne odkrycia, kulturalne rozrywki i sporą porcję wrażeń? Wrzuć na siebie wygodne ubrania i ruszaj przed siebie. Miasto czeka! Weekend w mieście to fantastyczna sposobność, by doładować swój wewnętrzny, wyczerpany tygodniową pracą akumulator i pobawić się modą. Do większości europejskich stolic i interesujących miast dolecisz w krótkim czasie, co oznacza, że większość weekendu możesz poświęcić na zwiedzanie, zakupy czy smakowanie lokalnych specjałów i odkrywanie klimatycznych zakątków. Tani bilet i opcja jedynie z podręcznym bagażem zmusi cię do twórczego myślenia w kwestii ubioru. Twój cel – wygodnie i stylowo. Czytaj dalej i planuj listę miejsc do odwiedzenia.
Wygodne buty i ciepłe warstwy
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Podstawą weekendowego stroju muszą być wygodne buty. W szpilkach Paryża nie zwiedzisz, nawet jeśli się będziesz bardzo starała. Nawet Paryżanka z krwi i kości pewnie by się na to nie zdecydowała. Pewnie wybrałaby wygodne baleriny lub skórzane mokasyny. Wygodną opcją na pewno będą botki lub sneakersy – jest szansa, że po całym dniu zwiedzania nadal będziesz miała ochotę na więcej. A co z resztą? Dobrym pomysłem jest ubranie się „na cebulkę” – w zależności od aury będziesz mogła coś zdjąć lub założyć i czuć się komfortowo. Postaw na luźny oversizowy sweter, długą pikowaną kamizelkę i parę jeansów – stworzysz w ten sposób wygodną stylizację, w której nie będzie ci zimno. Całość możesz uzupełnić modnym detalem, czyli plecakiem. Przyda się na przewodnik, portfel i dokumenty oraz słodką przekąskę, gdy dopadnie cię mały głód.
Zwiedzanie w stylu boho
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Czy ktoś powiedział, że jedynie spodnie zagwarantują ci wygodę podczas zwiedzania miejskich zakątków i przesiadywania w lokalnych kafeteriach? Nie! Jeżeli kochasz sukienki, nie rezygnuj z nich podczas takich wypadów – kwiecisty fason o luźnej formie sprawdzi się wybornie. No i pomyśl o tych zdjęciach na Instagram, na których będziesz wyglądać jak gwiazda! Załóż do niej ciepły kardigan, a całość zepnij w talii paskiem, który nada sylwetce lekkości i kobiecych kształtów. Jeśli temperatura nie będzie rozpieszczać, możesz na górę zarzucić kamizelkę ze sztucznego futerka – efekt boho gwarantowany! Zamszowe botki na niskim obcasie uzupełnią ten stylowy zestaw, podobnie jak para okularów przeciwsłonecznych. Nieważne, że nie zapowiadają słońca – a nuż wyjrzy zza chmur
City break na sportowo
box:imagePins
box:pin
box:pin)
Sportowo wcale nie znaczy nudno i w dresach. Przyda ci się bluza – co tu dużo mówić, to wygoda sama w sobie i jeśli planujesz intensywne zwiedzanie, a nie przesiadywanie nad kawą i churros w barcelońskich cafeterías, sprawdzi się lepiej niż szykowny żakiecik. Do bluzy załóż spódnicę i sportowe buty – przemierzysz w nich niejeden kilometr. Przełamaniem stylizacji będzie płaszcz, który sprawi, że stylizacja będzie daleka od szablonowych. Jeszcze tylko duży shopper na potrzebne drobiazgi lub „okazje”, które upolujesz na ulicznych targach czy przecenach i jesteś gotowa do weekendu marzeń w europejskiej stolicy. | City break - jak stworzyć modną stylizację na weekendowy wypad? |
Niezwykle ważne podczas pobytu w górach są okulary przeciwsłoneczne. Powinny nie tylko mieć ciekawy fason, ale również bardzo dobrze chronić oczy przed słońcem. Dla panów najlepsze będą wzory sportowe, w klasycznej czerni, albo kolorowe, ożywiające narciarską stylizację. Oczy wymagają specjalnej troski. Gdy wzrok się popsuje, trudno go naprawić. Na stoku panowie powinni nosić okulary, które będą dla nich najlepszym zabezpieczeniem, a jednocześnie dodadzą im modnego looku. Ich wybór nie jest jednak łatwy. Dlatego warto się nad nim dobrze zastanowić, by kupić odpowiedni model.
Gogle czy okulary
Gogle i okulary należą do podstawowego wyposażenia narciarskiego. Które z nich bardziej przydadzą się w górach? Podczas szybkiej jazdy na nartach albo złej pogody najpraktyczniejsze będą gogle, które ściśle przylegają do twarzy, więc nie dostanie się pod nie śnieg ani wiatr. Niektórzy wolą jednak okulary narciarskie, mniej zakrywające twarz, lżejsze i wygodniejsze w użytkowaniu. Można je też nosić poza stokiem, podczas spacerów w górskich kurortach. Ich wadą jest słabsza ochrona przed słońcem i wiatrem. Często jednak walory estetyczne przeważają, i to właśnie okulary są chętniej wybierane przez narciarzy.
Ochrona przed promieniami UV
Śnieg odbija promienie słoneczne i nawet w pochmurne dni jest się w górach narażonym na silne i szkodliwe działanie promieni UV. Dlatego tak ważny jest dobór odpowiednich szkieł. W słoneczną pogodę najlepsze są ciemne, a przy słabszej widoczności – jasne. Nie zawsze noszenie ze sobą dwóch par okularów jest wygodne, dlatego narciarze mogą kupić modele uniwersalne, które sprawdzą się przy każdej pogodzie. Doskonałym rozwiązaniem są wersje z wymiennymi szkłami lub fotochromowe, o zmiennej przepustowości światła. W górach przyda się też filtr polaryzacyjny, który eliminuje aż 99% odblasków i refleksów utrudniających lub nawet uniemożliwiających bezpieczną jazdę po śniegu.
Odporne na uszkodzenia
Na stoku zwykłe okulary przeciwsłoneczne się nie sprawdzą. Są za ciężkie, a metalowe oprawki stają się nieprzyjemnie zimne. Panowie koniecznie muszą więc kupić specjalne wersje sportowe, dobrze przylegające do twarzy i z zabudowanymi bokami. Lepiej chronią przed wiatrem, pędem powietrza, śniegiem, gałęziami i szkodliwym promieniowaniem słonecznym. Powinny być wykonane z elastycznego, odpornego na uszkodzenia tworzywa sztucznego. Także szkła muszą być odporne na ewentualne upadki, które zdarzają się nawet wytrawnym narciarzom. Najlepsze tworzywo, zarówno w wypadku szkieł, jak i oprawek, to odporny na zarysowania, nietłukący się poliwęglan. Aby okulary nie spadały podczas jazdy, koniecznie muszą mieć gumowe lub silikonowe wstawki na zausznikach oraz na nosie. A przed ich zgubieniem w zaspach śnieżnych zabezpiecza pasek przyczepiony do oprawki.
Najmodniejsze wzory
Choć okulary narciarskie można kupić już za 10 zł, warto poszukać droższych, najlepiej produkcji firm znanych, specjalizujących się w sprzęcie zimowym, takich jak Arctica, 4F czy Uvex, które lepiej chronią oczy przed promieniami słonecznymi. Najdroższe kosztują ok. 160 zł. Modele męskie są znacznie większe od damskich. Różnią się też kolorystyką – najczęściej są czarne, białe, czerwone lub granatowe. Najmodniejsze w tym sezonie mają smukłe, aerodynamiczne oprawki. Wiele z nich doskonale sprawdzi się też podczas uprawiania innych sportów – śmiało można je założyć, wybierając się na jogging czy na rower. | Moda na stoku – męskie okulary przeciwsłoneczne |
Najnowsza wersja systemu Android jest już dostępna dla pierwszych użytkowników. Sprawdzamy, co nowego wnosi oprogramowanie Google’a do smartfonów i tabletów. Przedstawiamy przegląd nowości w mobilnym systemie operacyjnym Android 7.0 Nougat. Android 7.0 Nougat to kolejna wersja systemu operacyjnego Google’a do urządzeń mobilnych. Tak jak w przypadku poprzednich nazwa kodowa oprogramowania nawiązuje do słodyczy, która zaczyna się od kolejnej litery alfabetu. Następny numerek i wykorzystanie w nazwie nugatu to na szczęście nie jedyne, co wprowadza nowy Android.
Android N to Android Nougat
Nowy system na pierwszy rzut oka jest nie do odróżnienia od Andoroida 6.0 Marshmallow. Google nie zdecydowało się na wizualne odświeżenie swojego oprogramowania, ale wprowadziło mnóstwo kosmetycznych poprawek i nowych funkcji.
To, co się zmieniło pod względem wizualnym, to powiadomienia oraz menu ustawień, które doczekało się reorganizacji.
Dzielenie ekranu pomiędzy dwie aplikacje
W Androidzie 7.0 Nougat pojawiło się systemowe wsparcie dla dzielenia ekranu. Pozwala ono korzystać jednocześnie z dwóch programów – podobnie jak miało to miejsce w telefonach marki Samsung, gdzie taką funkcję dodał producent.
W trybie portretowym wybiera się, ile pikseli w pionie wykorzystają obie aplikacje. Deweloperzy mogą ustalić, jaka jest minimalna wysokość ich programu. W trybie poziomym dla każdej aplikacji przewidziano połowę ekranu.
Tryb dzielenia ekranu wywołuje się długim przytrzymaniem przycisku Multitasking
Aby uaktywnić dzielenie ekranu, można też wybrać pozycję z listy aplikacji i przeciągnąć ją na górę lub na lewą stronę ekranu. Potem pod nią lub obok niej pojawi się opcja wyboru drugiej aplikacji.
Szybkie podwójne wciśnięcie przycisku Multitasking pozwala na szybkie przełączanie się pomiędzy dwiema ostatnio używanymi aplikacjami. Działa to w trybie pełnoekranowym, a podczas dzielenia ekranu zmienia drugą z otwartych aplikacji.
Powiadomienia też doczekały się nowych funkcji w Androidzie 7.0 Nougat
Nowe powiadomienia mają pełną szerokość ekranu i nieco mniej przypominają karty z usługi Google Now. Powiadomienia można teraz grupować oraz szybko na nie reagować i odpowiadać. Oprócz wysłania odpowiedzi tekstowej można od razu udostępnić treść, zarchiwizować wiadomość e-mail lub usunąć ją – a to wszystko bez otwierania aplikacji. Listę powiadomień można też usprawnić, np. wyświetlając wybrane z nich po włączeniu trybu Nie przeszkadzać.
Android 7.0 Nougat – inne istotne zmiany:
Możliwość edycji ekranu szybkich ustawień;
tryb Doze do użycia;
wsparcie dla zmiany DPI;
wsparcie dla wielu języków;
nowe emoji;
sugestie w menu ustawień;
rozróżnienie aplikacji z Google Play i wgranych ręcznie;
aktualizacje w tle, podobnie jak w Chromebookach;
gest do zmiany wykorzystywanego obiektywu w aplikacji aparatu;
łatwe czyszczenie listy ostatnio otwartych aplikacji;
wsparcie dla technologii Vulkan, Java 8 i OpenJDK;
uruchamianie się całego systemu po restarcie;
szyfrowanie plików, a nie całego dysku;
blokowanie połączeń i ostrzeżenia o telefonicznym spamie;
łatwy dostęp do informacji o użytkowniku dla służb ratowniczych;
wsparcie dla trybu VR o nazwie Daydream i projektu Tango;
tryb nocny limitujący emisję niebieskiego światła (ale nie działa on u wszystkich użytkowników).
Podsumowanie
Nowego Androida zapowiedziano podczas konferencji Google I/O 2016. Przez kilka miesięcy można było testować to oprogramowanie funkcjonujące pod nazwą Android N. Finalnie system zadebiutował jako Android 7.0 Nougat.
Android 7.0 Nougatto solidne uaktualnienie, które ucieszy większość użytkowników smartfonów i tabletów z tym systemem operacyjnym. Lista nowości jest dość pokaźna, a oprogramowaniem mogą się już cieszyć pierwsi użytkownicy.
Jak zwykle nowy Android w pierwszej kolejności debiutował na urządzeniach z linii Nexus: Nexus 5x i Nexus 6p. W następnej kolejności powinien trafić na telefony i tablety z nakładkami wyprodukowane przez najróżniejszych producentów. | Android 7.0 Nougat już dostępny – co musisz o nim wiedzieć |
Zazwyczaj gry wideo na bazie produkcji filmowych to typowe zapychacze rynku, których zadaniem jest namówienie fanów, by wydali jeszcze więcej pieniędzy. Na szczęście nie zawsze tak jest, a niektóre produkcje wypadają lepiej niż gry AAA z ogromnym budżetem opowiadające autorską historię. Przedstawiamy pięć takich gier na podstawie filmów wartych uwagi. Bardzo często głośnym premierom filmowym towarzyszy gra wideo, która adaptuje scenariusz kinowej produkcji lub opowiada inną historię w tym samym uniwersum. Zwykle nie są to warte uwagi dzieła przygotowywane przez artystów, lecz wtórne i mało wizjonerskie tytuły napisane przez rzemieślników, i to pod dużą presją czasu. Na szczęście są gry bazujące na filmach.
„Middle-Earth: Shadow of Mordor”
Po premierze kinowej wersji „Władcy Pierścieni” pojawiło się mnóstwo gier wideo skierowanych do fanów sagi autorstwa J.R.R. Tolkiena. Łączyło je to, że były raczej wtórne. Dopiero po latach wydano „Middle-Earth: Shadow of Mordor”. Nie pokazuje ono wydarzeń z filmów, a skupia się na zupełnie innej postaci. Niebanalna historia w połączeniu z nietypową mechaniką dała nam prawdziwy hit.
Pełna recenzja gry do przeczytania tutaj.
„Star Wars: Knights of the Old Republic”
Gry bazujące na kosmicznej sadze George'a Lucasa powstają od dziesięcioleci. W przeszłości trafiały się lepsze i gorsze tytuły, a na ich tle wyróżnia się „Star Wars: Knights of the Old Republic”. To gra cRPG, do tego jedna z najlepszych w historii całego gatunku. Przedstawia wydarzenia na kilka tysiącleci przed akcją z filmów. Angażująca fabuła, świetnie rozpisani bohaterowie i bardzo dobra mechanika zrobiły z KotOR-a i jego kontynuacji prawdziwe hity.
box:offerCarousel
„Mad Max”
Wraz z premierą najnowszego filmu z serii „Mad Max” pojawiła się gra wideo o takim samym tytule. Przedstawia losy głównego bohatera na chwilę przed wydarzeniami pokazanymi w filmie. To typowa sandboksowa produkcja typu open-world, która skupia się na wykonywaniu zadań w postapokaliptycznym świecie i duży nacisk kładzie na podróżowanie po bezdrożach podrasowanym samochodem i walkę z najróżniejszymi wrogami.
„Alien: Isolation”
W przypadku gry „Alien: Isolation” obserwujemy wydarzenia nie przed tymi z kinowej produkcji, a po nich. Protagonistką pierwszoosobowego horroru jest córka głównej bohaterki z filmu „Obcy” i jego kontynuacji. Nie ma fabularnego związku z „Prometeuszem” i nadchodzącym „Alien: Convenant”, ale opowiadana historia jest spójna i ciekawa.
Pełna recenzja gry do przeczytania tutaj.
Gry z serii „Lego”
box:offerCarousel
Wiele kasowych serii filmowych doczekało się gier, w których bohaterowie zostali zastąpieni charakterystycznymi ludzikami. Cechuje je humorystyczne przedstawienie dobrze znanych historii i przyjazna dzieciom mechanika.
W ramach serii „Lego” pojawiły się adaptacje takich serii, jak: „Harry Potter”, „Star Wars”, „Indiana Jones”, „Piraci z Karaibów”, „Jurassic World”, „Władca Pierścieni” i „Hobbit” oraz komiksów wydawnictw Marvel i DC Comics.
Podsumowanie
Gry wideo na podstawie filmów mogą wypaść całkiem nieźle. Nie zdarza się to często, ale są produkcje broniące się nawet w oderwaniu od filmowego oryginału. Takie hity jak „Middle-Earth: Shadow of Mordor”, „Star Wars: Knights of the Old Republic”, „Mad Max”, „Alien: Isolation” i gry z serii „Lego” mogą spodobać się nawet osobom, które nie znają pierwowzorów. | Gry na podstawie filmów – w co warto zagrać? |
Drukarki przestrzenne, zwane też drukarkami 3D, przez wielu uważane są za kamień milowy rozwoju technologii. Jeszcze kilka lat temu ich powszechne użycie było z racji małej dokładności tylko marzeniem, dzisiaj zaś cieszą się coraz mocniejszą pozycją w procesie produkcji przeróżnych przedmiotów. Za pomocą drukarki 3D i odpowiedniego komputerowego modelu tworzy się między innymi zabawki, ubrania, protezy medyczne, a nawet... jedzenie. Głównym przeznaczeniem jest jednak przemysł – przestrzennie drukuje się prototypy, elementy maszyn, formy i tym podobne. W domu możemy wykorzystać takie urządzenie do produkcji codziennych przedmiotów, biżuterii, zabawek, przeróżnych gadżetów. Najprostsze modele kupimy już za mniej niż tysiąc złotych, te przeznaczone dla profesjonalistów mogą kosztować aż kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy. Jaki model będzie najbardziej odpowiedni dla naszych potrzeb?
3Doodler
Pamiętacie bajkę „Zaczarowany ołówek”? Technologia po raz kolejny może spełnić dziecięce marzenia. Najtańszym i najprostszym urządzeniem na tej liście jest drukujący w 3D długopis 3Doodler, za który zapłacimy od 300 do 500 złotych. Sposób działania jest bardzo prosty – uruchamiamy długopis, czekamy, aż się nagrzeje, umieszczamy weń wkład, po czym zaczynamy rysować. Nie po papierze, a w powietrzu – zostawiany ślad momentalnie zastyga, tworząc tym samym obiekt, który wymyśliliśmy. Z powodu wysokiej temperatury pracy (nagrzewanie odbywa się w temperaturze od 160 do 250 stopni Celsjusza) produkt ten przeznaczony jest wyłącznie dla użytkowników powyżej ósmego roku życia. Zestaw zawiera odpowiednie wkłady oraz zasilacz sieciowy.
Prusa i3
To natomiast najtańsza (od 900 zł) pełnoprawna drukarka 3D dostępna na Allegro. No cóż, prawie pełnoprawna – żeby z niej skorzystać, musimy ją najpierw... złożyć. Spodoba się zatem majsterkowiczom i fanom filozofii DIY. Zestaw składa się z aluminiowej ramy, wyświetlacza, elektroniki Arduino Mega 2560 Ramps, 12-woltowego zasilacza oraz kilkunastu części takich jak łożyska czy śrubki. Prusa i3 z wyświetlaczem graficznym i czytnikiem kart SD jest urządzeniem funkcjonującym w pełni samodzielnie. Niestety nie wydrukujemy nią niczego dużego, bowiem obszar roboczy to zaledwie 20 na 20 na 18 cm. Ten intrygujący sprzęt jest jednak doskonałym początkiem przygody z drukiem 3D.
Robo 3D R1
Drukarka Robo 3D R1 reklamuje się jako urządzenie wszechstronne i przyjazne użytkownikowi. Nie jest potrzebna żadna wiedza na temat konfiguracji – po rozpakowaniu jej, podłączeniu do komputera i instalacji oprogramowania samodzielnie się skalibruje. Metalowa głowica bezproblemowo działa w wysokich temperaturach. Do druku możemy użyć materiałów różnego rodzaju – drewnopodobnego, gumowego, cegłopodobnego, plastiku PET i wielu innych. Dokładność wydruku stoi na rewelacyjnym poziomie 100 mikrometrów. Koszt – około 5 000 złotych.
Ultimaker 2+
Model 2+, ulepszona wersja drukarki oznaczonej numerem 2 od firmy Ultimaker, to jedna z najciekawszych propozycji w segmencie ogólnodostępnych drukarek 3D. Druk wykonywany jest z dokładnością do aż 20 mikronów, a prędkość wydruku sięga do 24 milimetrów sześciennych na sekundę. Jak wszystkie propozycje tego producenta, 2+ to drukarka cicha, szybka, dokładna i praktycznie bezobsługowa. Na całym świecie ma ona ponad trzy tysiące aktywnych użytkowników, którzy w różny sposób starają się wspierać rozwój platformy i służyć pomocą innym posiadaczom. Za jakość trzeba niemniej wysoko zapłacić – Ultimaker 2+ kosztuje obecnie 10 000 złotych.
Jak skorzystamy z drukarki 3D?
W Internecie dostępnych jest sporo szablonów modeli do drukarek 3D, od których możemy zacząć swoją przygodę z trójwymiarową twórczością. Podobnie na stronach z wideo znajdziemy dużo przykładów zastosowań tych urządzeń do własnego użytku. Co bardziej optymistyczni fani innowacji przepowiadają, że już niedługo druk 3D będzie głównym narzędziem w procesach produkcyjnych. Trudno się dziwić takim przypuszczeniom, gdyż możliwości są ogromne, a głównym ograniczeniem jest już tylko wyobraźnia – wybór możliwych do użycia materiałów wciąż rośnie, a już dawno zawarte w nim są najpopularniejsze tworzywa, takie jak plastik czy guma. | Przegląd dostępnych na polskim rynku drukarek 3D |
Świąteczny obiad to szczególna okazja, by zaprezentować się rodzinie w eleganckim wydaniu. Sukienka w kratkę w zależności od fasonu i wykończenia można przybrać mniej lub bardziej formalne wersje, a w każdej z nich nasze małe księżniczki zrobią furorę. Przy wybieraniu ubranek, a zwłaszcza sukienek w kratkę, obowiązuje następująca zasada: im drobniejsza kratka i bardziej stonowane kolory, tym bardziej elegancką stylizację otrzymujemy. Nie należy też zapomnieć o wykończeniu i detalach, które przesądzają o efekcie.
Z tiulem i koronką
Elegancko wyglądają szczególnie sukienki w drobną biało-czerwoną kratkę wykończone tiulem lub koronką. Dla starszej dziewczynki, na przykład 10+, proponujemy rozkloszowaną sukienkę o spódnicy ciętej „z koła”, podszytej sztywną tiulową halką, która będzie się przepięknie układała w czasie chodzenia. Ślicznie i modnie mała córeczka będzie wyglądać też w prostej kraciastej sukience z tiulowymi lub koronkowymi rękawami, a także z dopasowaną kolorystycznie szarfą, np. z satyny. Możemy również zdecydować się na stylową sukienkę w stonowanych odcieniach szarości w drobniutką czarną kratkę, przetykaną srebrną nitką, która będzie subtelnie błyszczeć w świetle świec przystrajających świąteczny stół. Taka sukienka zestawiona z czarnymi rajstopami i eleganckimi pantoflami na płaskich podeszwach będzie wyglądała naprawdę szykownie.
Ładnie i skromnie wyglądają także sukienki, w których kratkę łączymy z innym materiałem – koronkowa lub satynowa góra w stonowanej czerni oraz trzywarstwowa spódniczka w drobną kratkę będzie uroczo się prezentowała na młodszych dziewczynkach. Podobny efekt możemy uzyskać, jeśli wybierzemy sukienkę za kolana, w której góra w kratkę jest połączona z dołem wykonanym z tiulu. Balerinki i cieliste rajstopy dopełnią stylizacji – prostej, lecz gustownej i z klasą, a te same sukienki zestawione z grubszymi rajstopami i botkami lub kozakami będą idealne na wieczorny spacer po mieście i podziwianie świątecznej iluminacji.
Sukienka w kratkę w wydaniu mniej formalnym
Jeśli okazja nie jest zbyt formalna lub chcemy, aby sukienka mogła się przydać również w przyszłości, lecz niekoniecznie na tzw. wielkie wyjście, wybierzmy mniej formalną, lecz nie mniej elegancką wersję sukienki w kratkę. Sprawdzą się tutaj sukienki o kroju trapezu z okrągłym kołnierzykiem i bez rękawów lub proste princeski w klasyczną czerwono-czarną kratkę. Dziewczęcy efekt osiągniemy, wybierając sukienkę z bufiastymi rękawkami, w których uroczo wyglądają dziewczynki do ok. 7. roku życia. Na młodszych dziewczynkach wdzięcznie prezentują się wszelkiego rodzaju rozkloszowane sukienki – im więcej falbanek i im bardziej spódniczka wiruje, tym bardziej przypadnie do gustu nawet małej chłopczycy, która zazwyczaj nosi wyłącznie legginsy.
Pamiętajmy, że kratka jest świątecznym, lecz trudnym tematem. Dlatego też w stylizacjach unikajmy nadmiaru kolorów. Jeśli materiał, z którego jest wykonana sukienka, łączy trzy kolory, np. czarny, czerwony i niebieski, starajmy się, żeby dodatki były utrzymane w jednym z nich. Do nielicznych wyjątków należą białe lub cieliste rajstopki.
Rozkloszowana w czerwono-czarną kratkę
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Klasyczna kratka i jeden z najbardziej eleganckich krojów – princeska sprawią, że dziewczynka będzie wyglądać jak prawdziwa gwiazda. Look uzupełnią świąteczna opaska, wizytowe pantofelki i ciepła, miła w dotyku marynarka.
Świątecznie z kokardką
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Żółty, granatowy, czerwony i złoty to kolory świetnie wpisujące się w świąteczny klimat. Sukienka w kratkę jest dodatkowo ozdobiona dekoracyjnymi guziczkami i szykowną kokardką. A propos kokardki – to motyw, który spaja stylizację. Jest na sweterku i na rajstopkach. Tak ubrana dziewczynka może poczuć się jak dzielna pomocnica Świętego Mikołaja.
Dekorowana falbanką
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
W tym zestawie natomiast wyróżnia się dekoracyjna falbanka przy guziczkach i na dole sukienki. Falbana widnieje też na szykowanych bucikach. Sweterek i torebka w baranek doskonale pasują do zimowego zestawu na świąteczny obiad. | Eleganckie sukienki w kratkę na świąteczny obiad dla dziewczynki 5+ |
Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że współczesny mężczyzna nie tylko może, ale powinien i – co najważniejsze – chce dbać o siebie, o swoje ciało, skórę i urodę. Stereotypy i mity dotyczące męskiej pielęgnacji można włożyć między bajki. Jednym z najważniejszych, a zarazem podstawowych kosmetyków są kremy nawilżające. Ich stosowanie stanowi niezbędne minimum codziennej pielęgnacji. Jakie kosmetyki wybierać? Czym się kierować? Jakich błędów nie popełniać? Poszukaj odpowiedzi w naszym poradniku. Kosmetyki damskie nie dla mężczyzn!
Choć znajdą się przeciwnicy tego twierdzenia, mówimy „nie” damskim produktom w męskiej kosmetyczce, choć z pewnością znajdzie się kilka produktów uniwersalnych, dobrych dla jednej i drugiej płci.
Męska skóra charakteryzuje się większym zagęszczeniem naczyń krwionośnych, co w praktyce oznacza konieczność używania innych produktów. Jedynie pozornie wydaje się, że nasza skóra jest bardziej odporna np. na mrozy czy wysuszenie. Zdecydowanie szybciej się przetłuszcza.
Krem nawilżający na co dzień
Nie chodzi tylko o rozróżnienie kremu na noc i na dzień, ale o systematyczność w stosowaniu danego preparatu. Żaden kosmetyk nie będzie skuteczny, jeżeli nie zadbasz regularnie o skórę. Do właściwej pielęgnacji wystarczy stosowanie kremu po porannej i wieczornej toalecie.
Nie kieruj się ceną!
Męskie kosmetyki często są kilkakrotnie droższe niż ich damskie odpowiedniki. Dlaczego tak się dzieje? Specjaliści od marketingu i producenci wykorzystują słabą popularność, czyli słaby popyt na męskie kremy.
Nieliczna grupa mężczyzn korzystająca z kosmetyków i tak je kupi, nawet po zawyżonych cenach. Dobrym pomysłem jest zamówienie ich w Internecie.
Kremy dla skóry gładkiej i brodaczy
Mitem jest, że miłośnicy gęstej i długiej brody nie muszą używać kremów nawilżających. Skóra szybciej się wysusza, trudniej się ją myje i jest bardziej podatna na zanieczyszczenia. Brodacze koniecznie powinni stosować kremy nawilżające. Inną sprawą jest używanie kosmetyków do pielęgnacji brody.
O kremie nie mogą także zapominać zwolennicy gładkiej twarzy. Codzienne golenie niszczy i usuwa naskórek. Skóra często ulega podrażnieniem, zacięciom, zaczerwienieniom. Dodatkowo mogą pojawić się alergie. Innymi słowy, golenie nie wzmacnia odporności skóry, ponieważ staje się ona wrażliwa. Istnieje nawet ryzyko pojawienia się stanów zapalnych.
Kremy nawilżające na dzień
Ważne jest ich regularne stosowanie. Oprócz wspomnianych już cech skóry i specyfiki męskiej pielęgnacji, bardzo ważny jest tryb pracy. Intensywny dzień, wir zajęć i natłok obowiązków są wrogami naszej cery. Ponadto skóra toczy walkę z zanieczyszczeniami środowiska. Należy w takiej sytuacji stosować kremy silnie nawilżające, które ochronią ją nie tylko przed mrozem, wiatrem i promieniami słonecznymi, ale też przed zanieczyszczeniami atmosfery.
Krem na noc
Pielęgnacja wieczorna jest kolejnym krokiem po dziennej. Skóra nocą odpoczywa, a kremy nawilżające na noc ułatwiają jej regenerację, koją podrażnienia, naciągają i przywracają właściwą kondycję. Warto wybierać kremy nawilżająco-oczyszczające.
Polecane produkty
Polecane kremy nie tylko nawilżają, ale również oczyszczają skórę i mają właściwości matujące, wiele z nich chroni ją przed promieniowaniem, ponieważ wzbogacone są o filtry UVA/UVB. Polecamy przede wszystkim kremy uniwersalne, odpowiednie do każdego rodzaju skóry twarzy i szyi.
Wybrane przez nas produkty są właściwe do pielęgnacji całodobowej, a więc zarówno na dzień, jak i na noc. Mogą być stosowane jako kosmetyki po goleniu lub nakładane na zarost. Ważnym kryterium jest minimalizowanie podrażnień. Wybraliśmy zatem kremy bezalkoholowe albo produkty wzbogacone o witaminę E i kojące wyciągi roślinne.
Ważne jest, żebyś stosował kremy nawilżające po uprzednim oczyszczeniu skóry np. żelem oczyszczającym lub ciepłą wodą z mydłem. Dla szybszego efektu możesz stosować inne kosmetyki z polecanych linii. Krem marki Ziaja z męskiej linii Yego to trafny wybór. Szybko się wchłania i intensywnie nawilża. Nie odczujesz niekomfortowego uczucia tłustości. Formuła kremu, wzbogacona m.in. o kwasy omega-3, omega-6 oraz witaminy E, C, B3, B5, B6, pomaga utrzymać skórę we właściwej kondycji, głęboko nawilżając i rekonstruując utracony naskórek.
Spośród innych produktów polecamy uniwersalne kremy marki Nivea i Dove. Te ponadczasowe preparaty mogą stosować zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Nivea Creme i Dove Creme gwarantują intensywną ochronę i nawilżenie. Doskonale pielęgnują każdy rodzaj skóry o każdej porze roku. Kremy gwarantują świeżość i gładkość. Wszystko dzięki łatwo przyswajalnemu euceritowi.
Jeszcze bardziej uniwersalny, ale skierowany już stricte do panów, jest krem Nivea Men Creme. Możesz stosować go do twarzy, ciała i rąk. Dobrą cechą kremu jest szybkie nawilżenie skóry całego ciała, co zbliża produkt do balsamu. Dodatkową zaletą jest przyjemny, męski zapach.
Wzrost odporności skóry i intensywne nawilżenie zapewni Nivea Men Sensitive. To łagodzący krem nawilżający o bezalkoholowej formule i bez kompozycji zapachowych. Formuła została wzbogacona jedynie o naturalny wyciąg z rumianku, witaminę E i filtry UVA/UVB. Ze względu na swe właściwości krem polecany jest do stosowania głównie po goleniu. | Kremy nawilżające dla mężczyzn – przegląd |
Dzień nóg jest już przysłowiowy. Bez wątpienia jest jednym z najbardziej wymagających dni treningowych – panie bardzo go lubią, panowie znacznie mniej. Jednak zbudowane mięśnie nóg to nie tylko kwestia wyglądu. To nieodzowny element całościowej pracy z naszym ciałem. Prawidłowy trening z obciążeniami powinien odbywać się 3–4 razy w tygodniu i ćwiczyć wyizolowane grupy mięśni. W takim rozkładzie mięśnie nóg będą ćwiczone raz w tygodniu, warto zatem dobrze przemyśleć plan treningowy. Dobrze zbudowane mięśnie dolnych partii ciała przełożą się na poprawę w wykonywaniu innych ćwiczeń. Jednocześnie każdy wie, że mięśnie spalają więcej kalorii niż tłuszcz – zatem zwiększona masa mięśniowa oznacza poprawę przemiany materii.
Obciążenia treningowe należy dobrać do płci, poziomu zaawansowania oraz preferencji. Podstawą ubioru będą buty do podnoszenia ciężarów.
Trening pierwszy
Przysiady ze sztangą na barkach – 4 serie po 3, 5, 8, 12 powtórzeń.
Przysiady ze sztangą z przodu – 3 serie po 4 powtórzenia. Przysiady ze sztangą z przodu nie mogą być wykonywane w większej ilości serii – musi wystarczyć siły na wszystkie ćwiczenia.
Wypychanie ciężaru na suwnicy – 2 serie po 5 powtórzeń (podczas każdej serii można wypychać ciężar dwoma nogami a przywodzić jedną).
Odwodzenie nogi w tył (z liną wyciągu) – 3 serie po 8 powtórzeń.
Ćwiczenie na atlasie – prostowanie nóg w siadzie – 4 serie po 30 powtórzeń.
Ćwiczenie zwane żurawiem – polega na pracy jedynie mięśniami dwugłowymi. W pozycji klęczącej zapieramy o coś stopy – może to być np. ławka do ćwiczenia mięśni ud i łydek. Następnie opadamy do przodu lądując miękko na nadgarstkach (jak do pompki). Mięśnie ud mają ograniczać ruch.
Trening drugi
Superseria: przysiad ze sztangą z tyłu – 4 serie po 8 powtórzeń; wykroki do tyłu – 4 serie po 8 powtórzeń na nogę.
Superseria: martwy ciąg – 4 serie po 8 powtórzeń; uginanie nóg w leżeniu z linką obciążenia – 4 serie po 8 powtórzeń.
Pchanie sanek w chwycie niskim – 2 serie po 30 metrów.
Pchanie sanek w chwycie wysokim – 2 serie po 30 metrów.
Trening trzeci
Superseria: przysiady z kettlem trzymanym na wysokości piersi – 3 serie po 10 powtórzeń; ćwiczenie na atlasie – uginanie nóg w leżeniu z linką obciążenia.
Przysiad ze sztangą do przodu – 10 serii po 3 powtórzenia, maksymalne obciążenie,
Rumuński martwy ciąg – 4 serie po 8–10 powtórzeń.
Trening czwarty
Wspinanie na palce z obciążeniem na barkach – 6 serii po 10 powtórzeń.
Uginanie nóg w pozycji leżącej z linką obciążenia – 5 razy po 10 powtórzeń.
Prostowanie nóg w siadzie – 3 serie po 12 powtórzeń, maksymalne obciążenie.
Wypychanie ciężaru na suwnicy – 4 serie po 8 powtórzeń.
Przysiady z obciążeniem na barkach.
Trening piąty
Wchodzenie na step ze sztangą na karku – 4–5 serii po 8 powtórzeń na każdą nogę.
Uginanie jednej nogi w pozycji leżącej – 2 serie po 10 powtórzeń na każdą nogę, ćwiczenie z linką obciążenia.
Prostowanie jednej nogi w siadzie na atlasie – 2 serie po 10 powtórzeń na każdą nogę, ćwiczenie z dużym obciążeniem.
Bułgarskie przysiady – 4 serie po 8 powtórzeń na każda nogę. Bułgarskie przysiady wykonuje się na jednej nodze, podczas gdy druga jest przeniesiona do tyłu a jej stopa zaparta np. o ławeczkę. Ćwiczenie, które jednocześnie rozciąga.
Trening szósty
Przysiad ze sztangą do przodu – 4 serie po 3 powtórzenia – warto nieco urozmaicić to ćwiczenie i po pełnym przysiadzie wstać do 1/4 ruchu, przytrzymać 2 sekundy, a następnie wstać. Przerwa między seriami to 2–3 minuty.
Martwy ciąg – 3 serie po 8 powtórzeń. Przerwa między seriami to 2–3 minuty.
Superseria (pomiędzy seriami przerwa nie dłuższa niż 90 sekund): wykroki chodzone ze sztangą – 3 serie po 14 kroków łącznie.
Ćwiczenie na suwnicy: seria pierwsza: 15 powtórzeń; druga: 20 powtórzeń; trzecia: 25 powtórzeń – pomiędzy seriami odpoczynek 60 sekund.
Trening siódmy
Wykroki z hantlami – 5 serii po 10 powtórzeń.
Superseria: przysiady ze sztangą z przodu – 4 serie po 8 powtórzeń, zamiennie z rumuńskim martwym ciągiem – 4 serie po 8 powtórzeń; jako ćwiczenie drugie w superserii przysiad ze sztangą z tyłu – 4 serie po 8 powtórzeń.
Wypychanie ciężaru na suwnicy – 3 serie po 12 powtórzeń.
Bardzo dobrym pomysłem jest różnicowanie treningów z tygodnia na tydzień, co pozwala na lepsze rozwijanie mięśni i regenerację potreningową. | 7 gotowych treningów na nogi |
Kapelusz, kowbojki, lasso – to obowiązkowe gadżety, jeśli chcesz przygotować dziecku urodziny rodem z Dzikiego Zachodu. Zobacz, co jeszcze może się przydać i jak to wykorzystać. Zaproszenia
O odpowiedni nastrój na urodzinach warto zadbać jeszcze przed organizacją imprezy, na etapie zapraszania gości. W klimat kowbojów, rewolwerów i pościgów konnych wprowadzą odpowiednie zaproszenia. Możesz skorzystać z gotowych wzorów, związanych tematycznie z Dzikim Zachodem, lub przygotować je sama. Motywy, jakie można wykorzystać przy tworzeniu takich zaproszeń to: kapelusz, kaktus, koń, krowa, lasso. Najlepszym rozwiązaniem będzie wybór jednego motywu wiodącego, inne mogą go tylko uzupełniać. Możesz także nawiązać do bajek związanych z kowbojami, np. Lucky Luke’a.
Dekoracje
Jeśli chcesz, żeby impreza twojego dziecka była dobrze widoczna, a goście mieli pewność, gdzie się znajdują, kup taśmę dekoracyjną z napisem Wild West. Jest ona wykonana z folii, więc możesz być pewna, że szybko się nie podrze. Oprócz tego można przygotować dekoracyjne kaktusy. Wystarczy połówka ananasa, jeden szklarniowy ogórek i dwa mniejsze, gruntowe, najlepiej powyginane, oraz wykałaczki.
Ananasa układamy miąższem do dołu, na nim za pomocą wykałaczek mocujemy ogórka szklarniowego. W taki sam sposób łączymy dwa mniejsze ogórki z większym. Nabijamy wykałaczki, które będą imitować kolce kaktusa. Jeśli dysponujesz ogrodem, całość uzupełnią bele siana, które mogą pełnić role ławek przy dziecięcym stole. Aby dopełnić efektu, nakryj go obrusem w krowie łaty.
Słodkości
Punktem głównym każdej uroczystości urodzinowej jest zdmuchnięcie świeczek na torcie. Warto zatem zadbać również o ten element. Tort nawiązujący do Dzikiego Zachodu może mieć kształt kapelusza. I tutaj – podobnie jak w przypadku zaproszeń – możesz go wykonać samodzielnie z masy cukrowej i ozdobnych figurek Lucky Luke’a albo zlecić jego wykonanie cukiernikowi. Samodzielnie zrobiony tort może przypominać kształtem kapelusz kowbojski. Równie dobrze jednak wypadnie zwykły, okrągły, ale z motywem gwiazdy szeryfa. Puść wodze kowbojskiej fantazji.
Zabawy dla dzieci
Dziki Zachód to przede wszystkim kowboje, a co za tym idzie – odpowiednie stroje, kapelusze, rewolwery, lasso, konie. Dlatego warto przygotować atrakcje tematyczne dla dzieci. Jedną z takich zabaw może być chwytanie przedmiotów lassem. Zawiąż gruby sznurek tak, by powstała pętla na jednej trzeciej jego długości. Na odległości około 2 metrów postaw wysoki i gruby przedmiot – może to być klocek drewniany (ale uważaj, żeby nie spadł dzieciom na nogi).
Zadaniem małych kowbojów będzie zakręcenie lassem w powietrzu i narzucenie pętli na klocek. Inną zabawą może być strzelanie do celu. Potrzebny będzie do tego odpowiedni pistolet na kulki i tarcza, którą możesz wykonać ze słomy. Warto wcześniej ustalić zasady punktacji, a dla najlepszego strzelca przygotować nagrodę – strój szeryfa lub kowboja.
Urodziny w stylu kowbojskim mogą być nie tylko zabawą, ale także nauką. Możesz wprowadzić dzieci w geografię i historię Stanów Zjednoczonych, np. pytając je, jaki amerykański stan kojarzy się z kowbojami. Dobra zabawa – gwarantowana. | Urodziny na Dzikim Zachodzie |
Perfekcyjnie wykonany manicure jest prawdziwą ozdobą damskich dłoni. Na naszych paznokciach coraz częściej goszczą jednak bardziej finezyjne zdobienia, które sprawdzają się zarówno na co dzień, jak i na wieczorne wyjścia. W ich wypadku szczególnie ważne jest dokładne wykonanie, które gwarantuje ciekawy efekt. Aby wykonać perfekcyjne zdobienia, warto zaopatrzyć się w kilka gadżetów, które ułatwią to zadanie i sprawią, że manicure będzie zbierał same komplementy. Preparat ochronny do skórek
To świetny gadżet, szczególnie jeżeli lubimy skomplikowane zdobienia lub korzystamy z metod, które wiążą się z zabrudzeniem skórek lakierem. Jego usunięcie zmywaczem do paznokci może być problematyczne i wiązać się z uszkodzeniem manicure. Rozwiązaniem są gumy ochronne, które nakładamy na skórki przy paznokciach. Po wykonaniu manicure wystarczy je zerwać razem z resztkami lakieru do paznokci. Dzięki takiemu rozwiązaniu paznokcie będą wyglądały doskonale, a na skórkach nie pozostanie nawet odrobina lakieru.
Samoprzylepne tasiemki
Kolorowe taśmy o różnej grubości można wykorzystać na wiele sposobów. Cienkie idealnie sprawdzają się w roli dyskretnego i bardzo łatwego w wykonaniu zdobienia. Wystarczy przykleić je na paznokciach, aby nadać im charakteru. Taśmy sprawdzają się też w sytuacji, kiedy chcemy wykonać lakierem idealnie równe paski na paznokciach. Wystarczy przykleić je na płytce, a następnie nałożyć na nią emalię. Kiedy lekko podeschnie, należy ostrożnie usunąć tasiemkę z paznokcia, a całość pokryć lakierem nawierzchniowym. Dzięki temu manicure będzie bardziej precyzyjny, niż gdybyśmy malowali paski odręcznie.
Sondy do zdobienia
Sondy to z kolei idealny sposób na wykonanie na paznokciach zdobień w kształcie kropek lub małych kółeczek. Wystarczy pokryć jej końcówkę wybranym kolorem lakieru i delikatnie odbić kształt na paznokciach. Musimy jedynie uważać na to, aby na sondzie nie znalazła się zbyt duża ilość lakieru, bo może to skutkować zabrudzeniami płytki. Na Allegro znajdziemy wiele rozmiarów, które gwarantują ciekawe efekty – od maleńkich kropek po większe kółka. Najlepiej zaopatrzyć się od razu w zestaw sond o różnych wymiarach, które dadzą dużo więcej możliwości.
Stemple do paznokci
To kolejny sposób na szybkie ozdobienie paznokci. Wystarczy zaopatrzyć się w zestaw składający się ze stempla i blaszek z wzorkami. Na blaszki nakładamy wybrany lakier do paznokci, a następnie odciskamy go na stemplu i w ten sposób przenosimy na paznokcie. Na płytce pojawi się wybrany przez nas wzór. Stemple do zdobień to sposób na wykonanie nawet małych i skomplikowanych wzorów na paznokciu, których z pewnością nie wykonalibyśmy ręcznie. Całość wystarczy zabezpieczyć top-coatem, aby cieszyć się ciekawym manicurem.
Pyłek – efekt lustra
Hitem w zdobieniu paznokci jest efekt lustra, który możemy wykonać na wszystkich lub jedynie wybranych paznokciach. Wystarczy zaopatrzyć się w specjalny pyłek, który stworzy efekt lustra. Najlepiej stosować go na utwardzoną hybrydę, ale sprawdzi się też przy tradycyjnym manicure. Po nałożeniu lakieru nakładamy na płytkę proszek i delikatnie wcieramy go w paznokieć, aż do uzyskania pożądanego efektu lustra. Najlepiej wykorzystać do tego miękki pędzelek lub aplikator do cieni. Całość pokrywamy błyszczącym top-coatem, który utrwali efekt.
Ciekawe zdobienia na paznokciach może wykonać każdy, nawet osoby, które nie mają wprawnej ręki pozwalającej na własnoręczne narysowanie na paznokciach skomplikowanych wzorów. Dostępne gadżety i akcesoria bardzo ułatwiają to zadanie, sprawiając, że nawet precyzyjne zdobienia nie wymagają dużo czasu. | Ciekawe gadżety do zdobienia paznokci |
Fotografia architektury może być sporym wyzwaniem, ale też może dać dużo satysfakcji. Jedną z jej zalet i jednocześnie wad jest to, że fotografowany obiekt się nie porusza. Musimy zatem w pewnych kwestiach dostosować się do niego. Oświetlenie
Przede wszystkim warto wziąć pod uwagę oświetlenie naturalne, czyli światło słoneczne – należy zwrócić uwagę na to, z której strony pada na budynek podczas tzw. złotej godziny, czyli w okolicach wschodu i zachodu słońca. W tym czasie daje ono bardzo korzystnie oświetlenie nie tylko budynków, ale i otaczającego krajobrazu, który często jest bardzo ważnym elementem fotografii architektury.
Pomóc w tym mogą aplikacje na smartfon, które informują o dokładnym czasie wschodów i zachodów oraz długości złotej godziny. Dobrym przykładem jest bezpłatny Magic Hour, który poza słońcem pokazuje także fazy księżyca, którego pełnia również może być bardzo dobrym źródłem światła padającego na budynki.
Techniki
Przydatną techniką przy fotografii budynków jest HDR, czyli składanie kilku naświetleń w jeden bardzo dynamiczny obraz. Oczywiście nie można przesadzić, bo efekt może być nienaturalny. Jednak oko ludzkie widzi więcej niż matryca światłoczuła, więc dodanie trochę szczegółów w cieniach i światłach nie powinno razić, tylko dawać obraz bardziej naturalny dla człowieka. Niektóre aparaty oferują automatyczne HDR-y, możemy też dostosować to, w jakim zakresie aparat wykona zdjęcia. Profesjonaliści korzystają ze statywu, robią naświetlenia z różną ekspozycją i składają je w postprodukcji.
Jaki sprzęt wybrać?
W fotografii architektury trudno obyć się bez aparatu i obiektywów szerokokątnych. Im większa matryca i im więcej pikseli ma aparat, tym lepiej. Lustrzanka albo bezlusterkowiec z dobrym, szerokim kątem, który ma ogniskową około 20 mm albo mniej, będzie bardzo dobrym rozwiązaniem.
Jednocześnie trzeba pamiętać, że obiektywy typu „rybie oko” oddają przestrzeń i perspektywę w dość dziwny sposób, dlatego nie nadaje się on do wielu zastosowań w fotografii architektury. Najlepszym rozwiązaniem są obiektywy Tilt-Shift, które pozwalają na przesunięcie osi optycznej, dzięki czemu możemy korygować zniekształcenia perspektywy. Najtańsze tego typu rozwiązania oferuje Samyang. Systemowe obiektywy Tilt-Shift to raczej droga propozycja dla profesjonalistów, którzy zarabiają na zdjęciach architektury i wnętrz.
Niezbędnym akcesorium jest też statyw, który pozwala na fotografowanie na dłuższych czasach ekspozycji bez obawy o poruszone zdjęcia. Przydaje się także wężyk spustowy albo polot, za pomocą którego będziemy wyzwalać aparat. Oczywiście na początku można poprzestać na wyzwalaniu migawki za pomocą timera po 2 albo 10 sekundach od wciśnięcia spustu migawki.
Filtry
Fotografowie architektury często korzystają z filtrów. Filtr szary pozwala wydłużyć ekspozycję, dzięki czemu możemy np. pozbyć się z kadru ludzi czy przejeżdżających samochodów. Filtr połówkowy pozwala na przyciemnienie nieba, które bardzo często jest dużo jaśniejsze od reszty. Jego zastosowanie pozwala wyrównać oświetlenie i uzyskać szczegóły zarówno w światłach, jak i cieniach.
Kolejny filtr, który przydaje się przy fotografii architektury, to filtr polaryzacyjny, który pozwala na odcięcie części promieni wpadających w obiektyw, dzięki czemu otrzymujemy bardziej kontrastowe zdjęcia. Filtr polaryzacyjny pozwala poza tym na wyeliminowanie odbić ze szklanych i metalowych powierzchni. Bardzo ładnie podkręca także chmury na niebie.
Niedrogim i przydatnym akcesorium jest poziomicazakładana na mocowanie lampy błyskowej, przydaje się również ta wbudowana w statyw albo głowicę. Podczas kadrowania możemy też skorzystać z wirtualnego horyzontu, który oferuje wiele aparatów.
Wyposażeni w taki sprzęt, szukamy ciekawego budynku, mostu czy innej budowli, oglądamy ją z każdej strony i sprawdzamy, skąd oraz o jakiej porze pada światło. Pozostaje wybrać się w teren o odpowiedniej porze dnia, przy sprzyjającej pogodzie i czerpać radość z fotografowania. | Fotografia architektury – od czego zacząć? |
Halloween to doskonała okazja do świetnej zabawy w przebieranie się za kogoś innego. Dzieci kochają takie rozrywki i na długo przed wieczorem pełnym strachów zastanawiają się nad wymyśleniem odpowiedniego kostiumu. Im bardziej przerażający strój, tym więcej cukierków w koszyku. Szczególnie popularnym w ostatnich sezonach przebraniem, zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci, jest kostium zombie. Jak stworzyć idealną stylizację zombie? Poznaj kilka pomysłów, które mogą stać się dla ciebie inspiracją. Kostium zombie – DIY
Świetną zabawę towarzyszącą Halloween można wydłużyć do więcej niż jednego wieczora, jeżeli zdecydujecie się z dzieckiem na samodzielne stworzenie przebrania zombie. Będzie to wymagało odrobiny kreatywności oraz szczypty pracy. Wysiłek z pewnością się opłaci. Satysfakcja z samodzielnie przygotowanego kostiumu gwarantowana. Przed zabraniem się za komponowanie stroju zombie, najlepiej jest obejrzeć kilka zdjęć, np. klatek z filmów w Internecie. Pamiętaj jednak, że mogą być to obrazy nieodpowiednie dla małych dzieci. Ważne jest więc zachowanie zdrowego rozsądku i dostosowanie „straszności” przebrania do charakteru malucha. Do przygotowania stroju zombie przydadzą się stare, niepotrzebne ubrania. Trzeba będzie je odpowiednio zniszczyć, aby wyglądały na jak najbardziej zużyte. Do tego warto je po prostu porządnie ubrudzić. Ważnym elementem stylizacji będzie odpowiednia charakteryzacja twarzy i włosów. Makijaż możesz wykonać, używając farbek do twarzy dla dzieci lub korzystając z zasobów kobiecej kosmetyczki. Ważnymi elementami są tu wszelkie siniaki, zaczerwienienia, rany i zadrapania. Dla odważniejszych świetną zabawą może być użycie sztucznej krwi, którą przygotuj w domu, używając do tego celu żelatyny i barwnika spożywczego. Fryzura dziecka musi być w ogólnym nieładzie, najlepiej więc natapirować włosy w przypadku dziewczynek, tworząc wrażenie ich nieczesania od dłuższego czasu.
Strój zombie dla chłopca – gotowe propozycje
Jeżeli chcesz postawić na spektakularny efekt, a nie dysponujesz dużą ilością czasu, możesz zakupić gotowy strój zombie. Wśród propozycji znajdziesz mnóstwo ciekawych i przerażających modeli, które mają szansę spodobać się twojemu synowi. Niektóre z nich wyglądem przypominają bardziej straszny szkielet, inne nawiązują do wyglądu mumii, jeszcze inne zainspirowane są popularnymi bajkami lub filmami. W wielu zestawach oprócz głównego kostiumu znajdziesz także straszne maski lub inne gadżety dodające stylizacjom dodatkowej atrakcyjności.
Kostium zombie dla dziewczynki – jaki wybrać?
Wiele dziewczynek podczas Halloween chce dorównać kolegom pod względem „straszności” stroju, dlatego rezygnują z dziewczęcych przebrań na rzecz kostiumu zombie. Wybierając odpowiedni strój z propozycji dostępnych na rynku, możesz szukać także wśród modeli dla chłopców. W przypadku takiego przebrania rozróżnienie ze względu na płeć nie będzie miało zbyt dużego znaczenia. Chodzi w końcu o to, aby wyglądać jak najbardziej niechlujnie. Jeżeli jednak twoja córka pragnie dodać do stylizacji odrobinę dziewczęcości, to warto zdecydować się na odpowiednie „zniszczenie” ubrań typu spódnica lub sukienka. W ofertach sklepów znajdziesz także np. rajstopy w stylu zombie, które mogą dodać do kompozycji odpowiednio przerażający pierwiastek. Ważnym elementem, którego wykonanie z pewnością sprawi dziewczynce mnóstwo przyjemności, będzie makijaż. W make-upie w stylu zombie można pozwolić sobie na prawdziwe szaleństwo. W Internecie znajdziecie sporo filmików, które pokażą wam krok po kroku jak wykonać twarz strasznego zombie na buzi dziecka. Mnóstwo frajdy i śmiechu gwarantowane.
Strój zombie to wyjątkowo straszne przebranie na Halloween, odpowiednie raczej dla starszych dzieci. Jego samodzielne wykonanie wcale nie będzie skomplikowane ani pracochłonne. Wystarczy odrobina kreatywności. Możesz jednak skorzystać także z oferty gotowych strojów. Wśród propozycji znajdziesz sporo rozmaitych kostiumów zombie, które stało się jednym z ulubionych motywów na przebrania. Z pewnością po obejrzeniu różnych „kreacji” wspólnie z dzieckiem znajdziecie taką, która sprosta jego oczekiwaniom i nada się na imprezę w stylu Halloween lub zbieranie cukierków. Warto już wcześniej zacząć poszukiwania, aby wybrany kostium zachwycił wszystkich.
Sprawdź, co jeszcze przyda Ci się na Halloween! | Strój zombie na Halloween – straszne propozycje |
Przesuszone, rozdwajające się końcówki to zmora wielu kobiet. Sprawiają, że nawet piękna, zadbana fryzura nie wygląda korzystnie, a włosy wydają się być zniszczone dużo bardziej niż w rzeczywistości. Wynika to z faktu, że końcówki są najbardziej narażone na urazy mechaniczne i termiczne. Jest to problem szczególnie w przypadku włosów długich i półdługich, których końcówki dodatkowo ocierają się o odzież, szaliki czy przewieszoną przez ramię torebkę. Możemy łatwo tego uniknąć i zachować zdrowe końce bez potrzeby ich ciągłego podcinania. Receptą jest regularne stosowanie kosmetyków ochronnych. Kosmetyki naturalne
Do naturalnych sposobów zabezpieczania końcówek włosów należą oleje. Nałożone na suche lub częściowo wilgotne włosy stworzą na nich naturalną osłonę, która uchroni je przed urazami mechanicznymi i uszkodzeniami podczas suszenia, prostowania lub kręcenia. Już przy pierwszym zastosowaniu uzyskamy efekt gładkich, zadbanych pasm i ograniczymy puszenie się włosów. Naturalne olejki dodatkowo nawilżają i odżywiają, ograniczając ryzyko rozdwajania się końcówek. Regularnie stosowane sprawią, że włosy staną się zdrowsze i będą wyglądały dużo lepiej.
Jedyne, o czym musimy pamiętać, to ich odpowiednie dawkowanie – jeżeli użyjemy zbyt dużej ilości oleju, włosy staną się posklejane i będą wyglądały na przetłuszczone. Chcąc uniknąć takiego efektu, lepiej nałożyć kilka kropel na wilgotne włosy, które będą go łatwiej absorbować.
Najbardziej popularne oleje
Olej kokosowy – bardzo popularny i najczęściej polecany. Wystarczy odrobina produktu, roztarta w dłoniach i nałożona na końcówki, aby uzyskać ładnie wygładzone włosy, bez efektu obciążenia.
Olej z pestek malin – produkt mniej popularny, ale również doskonale sprawdza się przy zabezpieczaniu końcówek. Należy stosować go szczególnie latem, ponieważ zawiera naturalne filtry UV, które chronią włosy przed negatywnym działaniem promieni słonecznych i wysuszeniem.
Olej arganowy – ma właściwości nawilżające, więc świetnie sprawdzi się przy przesuszonych lub zniszczonych włosach. Jest to jeden z cięższych olejków, więc trzeba uważać z jego dawkowaniem – wystarczy kilka kropel, aby dokładnie pokryć końcówki włosów.
Silikonowe sera na końcówki
Produkty mające w składzie silikony to świetne rozwiązanie do zabezpieczania końcówek włosów. Po nałożeniu tworzą na nich warstwę, która chroni włosy i nie dopuszcza do rozdwajania końcówek. To dobre rozwiązanie dla kobiet często chodzących w rozpuszczonych włosach, które wówczas są szczególnie narażone na urazy.
Silikony mają jeszcze jedną, bardzo istotną zaletę – optycznie wygładzają i ujarzmiają włosy. Dzięki temu od razu po ich nałożeniu włosy wyglądają na zdrowsze, mniej się puszą, a ich końce są gładsze i bardziej zdyscyplinowane. Warstwa silikonów zmniejszy też negatywne skutki stylizowania włosów na gorąco. Odpowiednio dobrane nie obciążają fryzury i łatwo jest je zmyć zwykłym szamponem.
L’Oréal Professionnel, Mythic Oil – serum idealnie nadaje się do zabezpieczania końcówek. Zawarte w nim silikony wygładzają i nadają włosom blask. Dodatek oleju z awokado i pestek winogron pielęgnuje, a produkt naprawdę przyjemnie pachnie. Jest też wydajny, ponieważ kilka kropel w zupełności wystarczy do pokrycia włosów.
Jedwab w płynie, Green Pharmacy – oprócz silikonów ma w składzie ekstrakt z aloesu oraz olej cedrowy, dzięki którym nie tylko wygładza włosy i je chroni, ale również nawilża. Serum ma lekką konsystencję i jest łatwe w nakładaniu. Niewielka ilość doskonale zabezpiecza końcówki przed urazami mechanicznymi i termicznymi, nie sklejając przy tym włosów.
Silk Infusion, CHI – klasyczne silikonowe serum do włosów z dodatkiem hydrolizowanego jedwabiu, dzięki któremu bardzo dobrze radzi sobie z wygładzeniem włosów. Produkt nie zapewni co prawda nawilżenia ani odżywienia końcówek, ale dobrze je zabezpieczy i pozwoli na uniknięcie ich rozdwajania. Możemy też wykorzystać go podczas suszenia lub prostowania włosów, dzięki czemu zmniejszymy ryzyko ich uszkodzenia.
Wybierając produkt do zabezpieczania końcówek, powinniśmy kierować się potrzebami naszych włosów. Jeżeli chcemy je wygładzić i nawilżyć, sięgnijmy po naturalne olejki. Włosom często stylizowanym na ciepło lub zniszczonym pomogą silikony. Dobrym rozwiązaniem dla wszystkich będzie natomiast zmieszanie w dłoniach odrobiny serum z kilkoma kroplami olejku – taki mix ochroni i odżywi nasze włosy. Jedno jest pewne – nie należy pomijać zabezpieczania końcówek w codziennej pielęgnacji, bo tylko w ten sposób zapewniamy sobie naprawdę olśniewającą fryzurę każdego dnia. | Polecane kosmetyki do zabezpieczania końcówek włosów |
Zabawa w dom to chętnie wybierana forma zabawy wśród najmłodszych dzieci. W ładną pogodę możemy zaproponować dziecku zabawę w ogrodzie, zaopatrując naszego podopiecznego w różne akcesoria i meble, aby zabawa w dom była bardziej rzeczywista. Jakie meble do ogrodu dla najmłodszych możemy znaleźć na Allegro? Zabawa w dom
Do zabawy w dom niekoniecznie trzeba stawiać dziecku drewniany domek lub ten wykonany z tworzywa. Jeżeli taki mamy, dziecko może od razu zabrać do niego potrzebne akcesoria – talerzyki, kubeczki, lalki, misie i inne drobiazgi, które będą mu potrzebne. Jeżeli nie mamy domku dla dzieci w ogrodzie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby wykonać go samodzielnie. Za dach może posłużyć kawałek materiału, np. koc lub prześcieradło. W wydzielonym kawałku ogrodu możemy przyczepić materiał do gałęzi drzew, aby stworzyć prowizoryczny szałas. W cieniu można wówczas wydzielić miejsce do leżenia oraz ustawić ogrodowe mebelki.
1. Zestaw mebli ogrodowych
Szeroką ofertę kolorystyczną ma zestaw ogrodowy składający się ze stolika z parasolem i dwóch krzeseł – leżaczków. Dzieci mogą bawić się w dom w zacisznym miejscu w cieniu parasola. Kolorowe meble mają wzory w różne zwierzątka (biedronka, żabka, motyl, tygrys i inne). Szeroki wybór barw przypadnie do gustu najmłodszym. Zestaw może sprawdzić się nie tylko w przydomowym ogrodzie, ale również na kempingu czy na plaży. Jest łatwy w składaniu i nie zajmuje wile miejsca. Kosztuje około 170 zł.
2. Little Tikes
Kolejną propozycją na meble do ogrodu dla dzieci może być zestaw Little Tikes. Składa się ze stołu i dwóch ze sobą połączonych ław. Maksymalna waga jednego dziecka, które może korzystać z tego zestawu, to 36 kg. Jednocześnie z mebli może korzystać aż 6 dzieci, więc podczas zabawy w dom można urządzić prawdziwe przyjęcie. Stolik Little Tikes wykonany jest z tworzywa sztucznego i ma zaokrąglone krawędzie dla większego bezpieczeństwa dzieci. Wymiary zestawu to 93 cm długości x 100 cm szerokości i 55 cm wysokości. Koszt zakupu – około 260 zł.
3. Stolik Smoby
Podczas zabawy w dom można gotować, przyjmować gości, ale też pielęgnować przydomowy ogródek. Do tego może okazać się pomocny stolik Smoby, który został podzielony na dwa stanowiska pracy. Jedna połowa służy do przesadzania roślin, a druga – do ich pielęgnacji. W zestawie znajdziemy kratkę, na której można zawiesić małe doniczki, konewkę, wiaderko, łopatkę, grabki, haczyki na doniczki oraz cztery ozdoby. Stolik Smoby ma powłokę przeciw promieniowaniu UV, która wpływa na ochronę mebli przed wyblaknięciem. Cena – około 190 zł.
4. Drewniane meble dla dzieci
W ofercie Allegro znajdziemy także drewniane meble do ogrodu dla dzieci. Drewniana ławeczka, stolik i krzesełko pomalowane na różne kolory mogą stanowić ciekawe miejsce do odpoczynku. Każdy element jest oddzielny, więc można dowolnie komponować aranżację. Co więcej, niewielkie mebelki, które swobodnie pomieszczą dzieci, zmieszczą się również do domku drewnianego lub tego wykonanego z tworzywa. Podczas zabawy w dom można nimi umeblować dowolnie wnętrze. Wśród drewnianych mebli dla dzieci do ogrodu znajdziemy także stół z dwiema ławami. Stanowią one jedną całość. Starannie wykonane, tworzą miejsce do zabawy, odpoczynku i spożywania posiłków. Koszt zakupu drewnianych mebli dla dzieci do ogrodu to około 160 zł. | 4 zestawy mebli ogrodowych do zabawy w dom |
Swetry świąteczne to nie tylko dziecinnie wyglądające ubrania ze świętym Mikołajem i reniferem z czerwonym nosem. Wybierz model w męskim wydaniu – elegancki i w bożonarodzeniowym klimacie. Swetry Isle
Najbardziej popularne swetry świąteczne to te dziergane techniką Fair Isle. Technika ta to nic innego, jak łączenie kilku kolorów włókien. Dawniej na jednym ubraniu można było użyć tylko dwóch kolorów, obecnie nie ma takich ograniczeń. Swetry te wyróżniają się ciekawymi geometrycznymi kształtami, które pasują i na co dzień, i na bardziej eleganckie okazje. Wybór jest ogromny, a kolorystyka i wzornictwo różnorodne. Dorośli panowie powinni jednak unikać wzorów w choinki, płatki śniegu czy renifery. Jakie kolory wybierać? W sezonie zimowym najmodniejsze kolory w męskich kolekcjach to fiolety, zielenie, beże, czerwień oraz ciemne odcienie niebieskiego.
Swetry wkładane przez głowę
Zacznijmy od klasycznego swetra wkładanego przez głowę z okrągłym dekoltem. Będzie wyglądał dobrze zarówno z jeansami, jak i spodniami płóciennymi. Pod spód możesz założyć zwykły T-shirt lub koszulę. Kołnierzyk natomiast można wyłożyć na wierzch lub go schować. Tradycyjni styliści uważają, że przy kroju tego typu kołnierzyk powinien być schowany. Obecnie coraz częściej widzi się jednak panów z kołnierzykiem wyłożonym na sweter.
Na codzienną okazję załóż sweter, na którym znajdziesz ciemnoniebieskie, czerwone i białe kolory. Pod spód włóż zwykły T-shirt, którego nie będzie widać. Jeśli chodzi o spodnie, proponujemy chinosy – płócienne spodnie z prostymi nogawkami w kolorze bordo lub marsala. W pasie zapnij czarny pasek ze sprzączką imitującą stare złoto, a na nogi załóż brązowe skórzane buty.
Druga propozycja na co dzień to szaro-biały sweter oraz dopasowane, szare jeansy typu slim fit. Pod sweter załóż szarą koszulę, a na wierzch – granatową kurtkę, np. taką, która będzie miała kołnierz z kożucha. Na nogi wystarczą zwykłe szare lub białe trampki.
Jeśli wolisz czerń i biel, wybierz sweter z wzorem w tych kolorach i połącz je z płóciennymi spodniami w kolorze khaki oraz granatową pikowaną kurtką.
Na trochę bardziej elegancką okazję proponujemy jasnoniebieską koszulę, na którą założysz szaro-biały sweter oraz spodnie cargo – z kieszeniami na udach – w kolorze khaki. Aby dopełnić strój, na wierzch włóż wełnianą ciemnoszarą marynarkę.
Sweter rozpinany
Swetry zapinane na guziki są idealne do trochę elegantszych, ale nie bardzo formalnych stylizacji. Natomiast te na suwak – na co dzień.
Poszukaj swetra z guzikami, w którym będzie przeważała zieleń, a pozostałe kolory to coś stonowanego: beż, biel, niebieski. Najlepiej, jeśli będzie miał tylko 4–5 guzików, które będą kończyć się na wysokości piersi, oraz dekolt w kształcie litery V. Pod spód załóż białą koszulę. Jeśli chodzi o spodnie, proponujemy chinosy w kolorze przygaszonego brązu. Na nogi załóż trapery z brązowej skóry.
Jeśli wolisz sweter na zamek błyskawiczny, poszukaj bordowo-białego. Załóż do niego koszulę w niebiesko-czarną kratę, jeansy z ciemnoniebieskiego materiału oraz beżowe trapery.
Sweter w serek
Swetry w serek nadają się na eleganckie okazje – kolacje, spotkania biznesowe. Można do nich nosić krawat lub muszkę, założyć na nie marynarkę. Dobrze wyglądają również ze spodniami w kant.
Wybierz ciemnoniebieski sweter z czerwonymi i białymi wstawkami, pod który założysz klasyczną białą koszulę. Połącz go z szarymi spodniami w kant w jodełkę. Aby stylizacja była jednocześnie elegancka i łobuzerska, pod szyją zawiąż czarny krawat, a na nogi załóż białe adidasy. Na wierzch zarzuć czarny prochowiec.
Ten sam sweter możesz połączyć z czerwonymi lub bordowymi płóciennymi spodniami, białą koszulą i skórzanym, czarnym paskiem. Zamiast krawata załóż jednak muszkę, a na nogi – eleganckie czarne buty ze skóry. | Męski sweter świąteczny – tak czy nie? |
Zielony – Greenery – został ogłoszony przez Instytut Pantone kolorem roku 2017. Dlatego w tym sezonie króluje na wybiegach, w architekturze i w designie. Nie może go też zabraknąć podczas Wielkanocy. Chcesz mieć modnie udekorowany świąteczny stół, koniecznie zaproś Greenery do swego domu. Znany amerykański Instytut Pantone, który zasłynął z opracowania własnej skali kolorów, co roku wybiera jeden, który ma najlepiej odzwierciedlać aktualne trendy. W tym roku postawił na świeżą zieleń o lekko żółtym odcieniu, nazwaną Greenery. Ma przypominać zielone jabłuszka, groszek i młodą trawę. Działa uspokajająco, regenerująco na psychikę i pozwala odpocząć oczom. Teraz to ekologia ma wyznaczać nowe, obowiązujące trendy. Na stronie instytutu możemy przeczytać: Odświeżająca i ożywcza zieleń jest symbolem nowego początku. Cóż, architekci, designerzy i kreatorzy mody nie mają więc wielkiego wyboru. Chcą czy nie, zielony w tym roku rządzi i jeśli mają być na bieżąco, nie mogą o nim zapomnieć.
Do czego pasuje Greenery
Warto wiedzieć, że Pantone wydaje także listę kolorów, z którymi Greenery komponuje się najlepiej. Są to barwy ziemi – stonowane szarości, beże, odcienie brązów. Ponieważ hasłem przewodnim wnętrzarskich stylizacji jest „back to nature”, czyli powrót do natury, znakomicie prezentuje się z naturalnym drewnem o różnych odcieniach. Kocha też swojską wiklinę i egzotyczny rattan. Równie dobrze pasuje do żółtego, różu, kremowej bieli czy fioletu, w których towarzystwie na wielkanocnym stole będzie się znakomicie prezentował. Należy jednak pamiętać, żeby samego Greenery, który jest dość kontrowersyjny, nie wprowadzać do świątecznych aranżacji za dużo. Zamiast wyglądać modnie mógłby przytłoczyć kompozycję, a nawet otrzeć się o tandetę. Dlatego zdecydowanie lepiej jest postawić na zielone dodatki, które nie zdominują pozostałych dekoracji, ale dodadzą im uroku i świeżości.
box:offerCarousel
Greenery na Wielkanoc
Również na wielkanocnym stole postawmy na zielone akcenty. Greenery będzie wyglądał najlepiej ze śnieżno-białą porcelanową zastawą stołową lub też białą, ozdobioną delikatnymi, zielonymi ornamentami. Zielone mogą być też serwetki, podkładki pod talerze i szklanki z grubego szkła. Prócz tego wszystkie niezbędne podczas świąt ozdoby. Ciekawie będą się prezentować zielone pisanki ceramiczne lub styropianowe, nakrapiane, imitujące jaja przepiórcze, czy też do zawieszenia na gałązkach – brokatowe. Nie może też zabraknąć zabawnych króliczków ceramicznych lub drewnianych i kurczaczków. Ponieważ kolor roku wiąże się z ekologią, obowiązkowo na stole muszą się pojawić rośliny, które wprowadzą do domu wiosenny nastrój. Tradycyjnie niezawodne będą wazony z ciętymi kwiatami sezonowymi – żonkilami, tulipanami, baziami oraz doniczki w zielonych osłonkach z fioletowymi hiacyntami czy rzeżuchą. Do tego koszyczki – na jajka i na święconkę – w naturalnym kolorze lub też białe czy zielone. Popularnością cieszą się w tym sezonie koszyczki z filcu w kształcie kurczaczka, zajączka lub też trawy. Aby stworzyć elegancki nastrój, koniecznie należy na krzesła założyć pokrowce z tkaniny – białe lub zielone – albo zostawić je odkryte, jeśli są w kolorze naturalnego drewna, idealnie komponującego się z Greenery.
Postawmy na zielone akcenty, a uzyskamy wyjątkowy efekt. W tegorocznych kolekcjach można znaleźć wiele zielonych naczyń czy dekoracji, które pozwolą wykreować świąteczny nastrój i nawiążą do budzącej się do życia przyrody. Zadbajmy o to, by wielkanocny stół oczarował wszystkich domowników i gości modną tonacją zieleni. | Wielkanocny stół w kolorze Greenery |
Każdy z nas na swój sposób przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia. Na świecie coraz bardziej popularne staje się noszenie ubrań z motywem świątecznym. Trzeba przyznać, że to wspaniała zabawa, zwłaszcza dla dzieci. Sprawmy więc im radość w ten wyjątkowy czas! Dla jednych rodziców to kit, dla innych prawdziwy hit. Mowa oczywiście o świątecznych ubraniach. Zabawne elementy garderoby sprawiają, że dzieci doskonale wpisują się w świąteczny nastrój, a ich stylizacja jest oryginalna. Najpopularniejsze są świąteczne swetry i bluzy z nadrukiem czy haftem. Ubrania są ozdobione motywami związanymi z Bożym Narodzeniem i zimą – podobizną Świętego Mikołaja, napisami z bożonarodzeniowymi życzeniami, choinkami, śnieżynkami, pingwinami, reniferami, bałwanami, prezentami czy wzorami norweskimi. Dominująca kolorystyka to czerwień, biel i zieleń. Pamiętajmy jednak, aby nie zrobić z dziecka choinki. Jeden element garderoby ozdobiony świątecznymi prinatmi w zupełności wystarczy. Bluza z reniferem doskonale będzie wyglądać z klasycznymi dżinsami, a spodnie w choinki będą pasowały do jednokolorowego swetra. Jeśli uważamy, że ubrania ze świątecznymi motywami to jednak za dużo, możemy skusić się na dodatki, np. szalik. Bardzo popularne są także piżamy w świątecznym klimacie. Dziecko w takim ubraniu na pewno będzie miało słodkie sny.
Święta w dziewczęcym wydaniu
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Debenhams, TK Maxx, TK Maxx, Next, La Redoute
Choć w przypadku ubrań z motywami świątecznymi nie ma typowego rozróżnienia na ubranka dla chłopców i dziewczynek, możemy zauważyć pewną tendencję – modele dla dziewczynek często mają delikatniejsze, jaśniejsze kolory. Jak stworzyć dziewczęcą stylizację na przedświąteczny okres? Co powiecie na czerwony sweter z reniferem lub Świętym Mikołajem połączony z plisowaną spódnicą w odcieniu pudrowego różu? Jeśli córeczki preferują mniej dziewczęce zestawy, to proponujemy połączyć niebieskie dżinsy z szarą bluzą ozdobioną świątecznymi pingwinami lub sową. W domowym zaciszu znakomicie sprawdzi się piękna biało-czerwona piżama w renifery.
Święta młodego mężczyzny
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Next, Marks & Spencer, Zara, La Redoute, TK Maxx, TK Maxx
Chłopcy nie zawsze przychylnie patrzą na ubrania w czerwono-białych barwach, dlatego dla nich przygotowaliśmy modele godne prawdziwego dżentelmena. Granatowy lub niebieski sweter ze Świętym Mikołajem i reniferami powinien przypaść im do gustu. Ciekawą propozycją są także bluzy ze świątecznym napisem, które mają luźny, casualowy charakter. Świąteczne bluzy i swetry najlepiej łączyć z klasycznymi dżinsami. Dobry sen zapewnią luźne spodnie od piżamy, np. w bałwanki. | Świąteczne motywy na dziecięcych ubraniach |
Spotkanie biznesowe to okazja, podczas której musimy prezentować się nienagannie. Biała koszula, idealnie dopasowana spódnica i eleganckie szpilki – to jedna z propozycji. Tylko jak się ubrać, kiedy za oknem temperatura przekracza normę? Podpowiadamy, jakie stylizacje sprawdzą się podczas letnich upałów. Czas letni to zwykle wysokie temperatury i spora wilgotność powietrza. Dla wszystkich tych, którzy przebywają na urlopie, to powód do zadowolenia. Natomiast dla osób, które muszą spędzać ten czas w pracy, może to być kłopotliwe. Mimo wysokich temperatur musimy jednak pamiętać o dress codzie. Jak dobrać biznesową stylizację, kiedy za oknem temperatura przekracza 25 stopni?
Spotkanie biznesowe – proponowane stylizacje
Spodnie z wysokim stanem – spodnie to podstawowy element każdej garderoby, zarówno męskiej, jak i damskiej. Oczywiście w przypadku spotkań biznesowych odrzucamy na bok modele wykonane z jeansu, z licznymi przetarciami czy też w krzykliwe wzory. Spotkania biznesowe są oficjalne i dlatego muszą być przemyślane pod każdym kątem.
Spodnie z koszulą to niewątpliwie elegancki duet, który sprawdzi się w każdym miejscu pracy. Pamiętajmy jednak o kolorystyce. Gdy zdecydujemy się na spodnie w kolorze czarnym, wtedy koszula powinna być w jasnych odcieniach – najlepiej biała lub ecru. Materiał również odgrywa tutaj zasadniczą rolę. Zarówno spodnie, jak i koszula muszą być wykonane ze zwiewnych tkanin.
Ołówkowa spódnica – kolejna propozycja to spódnica ołówkowa z dopasowaną koszulką z krótkim rękawem. Może być to koszulka z falbankami na ramionach lub też zupełnie gładka, bez dodatkowych ozdób.
Pamiętajmy, że jeśli w wybranej przez nas koszuli nie można podwinąć rękawów, wtedy powinna być wykonana z przewiewnego materiału. Do tego zestawu obowiązkowe będą eleganckie szpilki i biżuteria, która odpowiednio podkreśli całość.
Kombinezon – jeśli nie klasyczne spodnie i nie spódnica, to może kombinezon? Na rynku dostępnych jest wiele ciekawych modeli, które przypadną do gustu każdej kobiecie.
Podczas upałów koniecznie należy decydować się na modele z krótkim rękawem lub na grubych ramiączkach. Jeśli zależy nam na dodaniu szyku naszej stylizacji, można przewiązać w pasie ozdobny pasek.
Top na ramiączkach – koszulka na ramiączkach, o ile nie będzie wykonana z bawełny i swoim wyglądem przypominała bokserki, może pojawić się w biznesowych stylizacjach. Wyjątkowo dobrze prezentuje się w towarzystwie spodni z wyższym stanem i krótkiej marynarki. Pamiętajmy, aby była odpowiednio dopasowana pod względem kolorystycznym. Wystrzegajmy się intensywnych, kontrastujących ze sobą kolorów.
Jeśli jednak letnie upały będą na tyle dokuczliwe, że marynarka może okazać się zbyteczna, wtedy trzeba zaopatrzyć się w biżuterię na szyję. Dzięki niej dodamy temu zestawowi niepowtarzalnego uroku, jednocześnie nie zakłócając elegancji.
Kamizelka – zamiast klasycznej marynarki zawsze można pokusić się o założenie kamizelki. Wspaniale prezentuje się na gładkiej koszuli lub basicowym T-shircie. Na spotkanie biznesowe najlepszym pomysłem będzie założenie czarnej, dwurzędowej marynarki. Do tego zestawu niezbędne będą dopasowane spodnie i klasyczne szpilki.
Spotkania biznesowe to w twojej pracy codzienność? Jeśli tak, warto wziąć pod uwagę wyżej wymienione propozycje. Dzięki nim każda kobieta bez problemu dobierze odpowiedni zestaw do pracy – nawet wtedy, gdy doskwierają upalne dni. | Spotkanie biznesowe podczas upałów – jak się ubrać? Propozycje dla niej |
Poszukiwania idealnej kreacji studniówkowej na moment odrywają tegoroczne maturzystki od nauki i myśli o egzaminach, do których podejdą w maju. Na tę okoliczność sprawdzi się mała czarna, trzeba tylko wybrać model o fasonie odpowiednim do sylwetki. Jaka sukienka będzie idealna dla dziewczyny o figurze przypominającej gruszkę, jabłko i tubę? Mała czarna – charakterystyka
Mała czarna to sukienka w ciemnym kolorze, którą spopularyzowała w latach 20. ubiegłego wieku Coco Chanel, ikona stylu i projektantka. Często powtarzała, że czerń to najlepsze tło dla kobiecych oczu. Czym wyróżnia się mała czarna? To sukienka o prostym kroju, odpowiednia na każdą okoliczność – sprawdzi się jako kreacja koktajlowa, na rozmowę kwalifikacyjną, jako strój na wieczór (również na studniówkę). Wystarczy dobrać do niej odpowiednią biżuterię i dodatki: buty i torebkę.
Jako podstawa wielu stylizacji mała czarna powinna wisieć w szafie każdej kobiety. To ponadczasowy modowy must have na co dzień i od święta. Jej krój należy dopasować do swojej sylwetki tak, aby podkreślała zalety (np. wąską talię) i ukrywała mankamenty (np. wystający brzuszek).
Mała czarna dla dziewczyny o figurze gruszki
Dziewczyna o figurze gruszki ma wąskie ramiona i szerokie biodra. Wyróżnia się niewielkim biustem, ma widoczne wcięcie w talii. Kobiety o takich kształtach były muzami mistrzów sztuki malarskiej. Gwiazdą, która może pochwalić się taką sylwetką, jest m.in. Jennifer Lopez. Idealna sukienka dla gruszki powinna ukrywać mankament figury w postaci zbyt szerokich bioder.
Sprawdzi się zatem czarna kreacja o szerokiej rozkloszowanej spódnicy – pionowe plisy lub kontrafałdy wizualnie wydłużą sylwetkę. Linia talii powinna być odcięta, a góra dopasowana tak, aby zaakcentować drobny tułów. Alternatywą jest sukienka w kształcie trapezu (litery A) z lekko rozszerzanym dołem. Jeżeli jednak dziewczyna uważa szerokie biodra za atut, nie musi ich maskować i może zdecydować się na dopasowaną sukienkę, ale z szerokimi rękawami, które wyrównają proporcje sylwetki.
Czarna sukienka dla klepsydry
Klepsydry uchodzą za ideał kobiecości. Dziewczyna, która ma taką figurę, jest obiektem westchnień niejednego chłopaka i przedmiotem zazdrości wielu koleżanek. Taką sylwetką mogła pochwalić się na przykład Marilyn Monroe. Czym wyróżnia się klepsydra? Szerokość jej ramion jest równa szerokości bioder, ma również wyraźnie widoczne wcięcie w talii.
Najlepiej będzie prezentować się w małej czarnej o dopasowanym kroju i długości sięgającej za kolano (w przypadku dziewczyn wysokich) lub w pół uda (w przypadku dziewcząt filigranowych) z paskiem, który podkreśli talię i równomierne proporcje między górą i dołem. Jeśli chcemy zaakcentować biust, warto wybrać sukienkę z dekoltem w kształcie litery V lub serca, z dość szeroko rozstawionymi ramiączkami.
Mała czarna dla dziewczyny o sylwetce tuby
Dziewczyna o figurze tuby (inaczej prostokąta) jest drobna i smukła. Jej biodra i ramiona mają tę samą szerokość, nie ma typowego dla klepsydry wcięcia w pasie lub jest ono niemal niewidoczne. Brak talii powoduje, że wydaje się nie mieć kobiecych kształtów i bywa nazywana chłopczycą, jednak to właśnie na tej sylwetce większość ubrań prezentuje się najlepiej.
Przykładem unaoczniającym ten typ sylwetki jest figura Cameron Diaz. Jaki fason małej czarnej jest dla niej odpowiedni? Aby podkreślić talię, powinna wybrać model z gumką lub paskiem na wysokości pasa (stworzy złudzenie wcięcia w tym miejscu). W przypadku chłopczycy sprawdzą się też sukienki z warstwami, falbanami i koronkami, które dodadzą sylwetce objętości. | Mała czarna na studniówkę dla dziewczyn o różnym typie figury |
Nie każdy jest melomanem i pasjonatem muzyki, aby wydawanie wielu tysięcy złotych na sprzęt grający miało uzasadnienie. Wiele osób szuka prostego urządzenia w rozsądnej cenie, które zapewni miłe chwile przy ulubionej muzyce lub rozgłośni radiowej. Poznajmy miniwieże w cenie do 300 zł, na które warto zwrócić uwagę przy zakupie. Blaupunkt MS8BK
Nasze zestawienie otwiera miniwieża Blaupunkt MS8BK. Urządzenie wyposażono w podstawowe funkcje, które przydadzą się każdemu użytkownikowi. Jest to m.in. odtwarzacz płyt CD z możliwością odczytu zapisanych na niej plików MP3. Alternatywą jest port USB, do którego można podłączyć pamięć zewnętrzną, np. pendrive’a z zapisaną muzyką w formacie MP3. Jest także wyjście na słuchawki, zaś moc maksymalna zastosowanych głośników to 2 x 15 W.
W obsłudze pomaga wbudowany wyświetlacz z niebieskim podświetleniem i wygodny pilot zdalnego sterowania. Użytkownik może skorzystać z radia – w pamięci można zapisać do 30 stacji radiowych. Ciekawostką jest złącze AUX-in, dzięki któremu podłączymy do urządzenia zewnętrzny odtwarzacz lub np. smartfon. Cena tego modelu na Allegro to około 280 zł.
box:offerCarousel
Camry CR1138
Następna w kolejce jest miniwieża Camry CR1138. To niewielkie urządzenie, dostępne w dwóch kolorach do wyboru (czerwonym lub niebieskim), które przypadnie do gustu użytkownikom szukającym prostego w obsłudze sprzętu z obsługą podstawowych funkcji. Producent zastosował port USB z możliwością odtwarzania plików MP3 oraz tradycyjny odtwarzacz płyt CD z muzyką. Oczywiście możemy podłączyć własne słuchawki, aby nie przeszkadzać innym, gdy chcemy posłuchać muzyki np. wieczorem. Moc głośników to 2 x 10 W. Jest również gniazdo wejściowe AUX-in oraz radio FM z funkcją dostrajania. Obsługa odbywa się za pomocą prostego pilota zdalnego sterowania. Cena – około 300 zł w dniu publikacji.
box:offerCarousel
LG CM1560
Kolejną godną uwagi propozycją jest model LG CM1560. W tym przypadku ciekawostką jest moduł łączności bezprzewodowej Bluetooth, dzięki któremu do wieży podłączymy wiele urządzeń, np. smartfon, tablet, komputer itp. Pozwala to na odtwarzanie plików zapisanych w pamięci podłączanego sprzętu, co sprawia, że nie trzeba ciągle kopiować muzyki na pamięć USB lub korzystać z delikatnych płyt CD.
Jest tu też tradycyjny odtwarzacz płyt CD oraz port USB z możliwością odtwarzania plików MP3, z czego będą zadowoleni miłośnicy konwencjonalnych rozwiązań. Co ciekawe, oprócz plików MP3 opisywany model poradzi sobie z odtwarzaniem muzyki zapisanej w bezstratnym formacie FLAC. Całość prezentuje się elegancko i nowocześnie. Cena w dniu publikacji – około 290 zł.
box:offerCarousel
AEG MC 4461
Tym razem coś dla zwolenników nowoczesnego i niebanalnego wyglądu. Model AEG MC 4461 dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych – białej i czarnej. W bardzo kompaktowej obudowie udało się zamknąć wiele ciekawych funkcji. Jest to m. in. moduł łączności Bluetooth, dzięki któremu bezprzewodowo podłączymy smartfon, tablet, komputer i inne zgodne urządzenie. Oprócz tego zastosowano odtwarzacz płyt CD, port USB z możliwością odtwarzania plików MP3 oraz duży i czytelny wyświetlacz. Ciekawostką jest wielofunkcyjne pokrętło i niewielki pilot zdalnego sterowania. Cena tego modelu w dniu publikacji – około 260 zł.
box:offerCarousel
Grundig MS 235
Nasze zestawienie zamyka model Grundig MS 235, który wyróżnia się spośród konkurentów dość dużymi wymiarami i klasycznym wyglądem. To również propozycja dla tych, którzy preferują tradycyjne rozwiązania, o czym świadczy m.in. obecność odtwarzacza kaset magnetofonowych. To rzadkość w dzisiejszych urządzeniach, a przecież wiele osób ma pokaźne kolekcje kaset. Nie zabrakło nowoczesnych dodatków, takich jak odtwarzacz płyt CD z MP3, port USB oraz czytnik kart pamięci SD. Jest także tuner FM z RDS i pamięcią 30 stacji. Cena w dniu publikacji to około 300 zł. | Miniwieże do 300 zł – I półrocze 2017 roku |
Materiał, który nigdy nie przestaje być modny, wciąż pojawia się w nowych odsłonach i każdego sezonu stanowi nieodłączny element stylizacji. Czy w tym sezonie najmodniejsze sandałki też będą z dżinsu? Sandałki są obuwiem, z którym niewiele osób rozstaje się w czasie wakacji. Ich zalety można by mnożyć. W upalne dni zapewniają dopływ powietrza, nie trzeba wkładać do nich skarpetek i wiązać ich, szybko się je wkłada i równie szybko zdejmuje, stylizacji zaś dodają lekkości i wakacyjnego charakteru. Większość z nas stara się kupić możliwie uniwersalny model, który będzie pasował do letniej garderoby. Te warunki spełnia obuwie wykonane z tkaniny dżinsowej. Wybieramy najmodniejsze sandałki dżinsowe dla dziewczynki.
Na spacer
Letnie stylizacje wymagają odpowiedniego wykończenia. Bez względu na to, czy stawiamy na wciąż modny festiwalowy look, romantyczne zwiewne sukienki czy klasyczny zestaw składający się z szortów i koszulki z designerskim nadrukiem, sandałki dżinsowe w każdym zestawie będą wyglądały świetnie. Przy zakupie sandałków dżinsowych warto kierować się takimi argumentami, jak styl, komfort, wytrzymałość tkanin i wysoka jakość wykonania. Te wymagania spełniają produkty z oferty marek produkujących buty dziecięce ręcznie przy użyciu materiałów najwyższego gatunku. Pierwsza z nich to Emel. Już w cenie 159 zł można kupić sandałki tzw. roczki, idealne jako pierwsze buciki. Wyjątkowo stylowe zestawienie naturalnej brązowej skóry i klasycznego denimu świetnie komponuje się z częściami garderoby, a także zapewni komfort małym stópkom. Letnia oferta Mrugały (od 135 zł) to typowo skórzane buciki stylizowane na tkaninę dżinsową. Są bardzo wygodne i wytrzymałe. Warte uwagi są również propozycje włoskiej marki Primigi (od 129 zł), która oddaje potencjalnym małym klientkom buciki w pięknym odcieniu dżinsowego błękitu.
Modnie i aktywnie
Dziewczynki, które ani myślą, by na rzecz idealnej stylizacji zrezygnować z intensywnej zabawy, biegania, wspinaczki i wszelkich sportowych aktywności, znajdą coś dla siebie w ofercie dżinsowych sandałków o typowo sportowym kroju. Bogata oferta marki Ren But (od 124 zł) to zarówno klasyczne buciki dla starszych dziewczynek, jak i praktyczne propozycje dla maluszków. Wszystkie są na tyle uniwersalne, że będą się idealnie prezentowały w zestawieniu z dresowymi szortami i wizytową sukienką. Dobrym pomysłem w przypadku obuwia dla najmłodszych jest osłonięty czubek, który zabezpiecza przed wpadaniem do wnętrza butów kamieni i patyków, a także chroni palce przed stłuczeniem, np. podczas uderzenia o drabinkę lub krawężnik. Oferta Bartka (140,90 zł) kusi jakością wykonania i stylizacją. Połączenie sportowego kroju i wyjątkowo urokliwych zdobień proponuje Geox (w cenie 129,99 zł). Nadruk z błyszczącymi kolorowymi gwiazdeczkami podkreśla dziewczęcy charakter bucików i nadaje im lekkość, a klasyczna forma zapewnia wygodę użytkowania.
W domu i w przedszkolu
Wysokie temperatury zachęcają do wymiany butów na lżejsze. Letnie przedszkolne kapcie również mogą być modne i świetnie uzupełniać starannie wybraną garderobę. Takie buciki dżinsowe oferuje Befado (od 18 zł). Lekka podeszwa, tekstylny, zapewniający przepływ powietrza wierzch sandałków oraz praktyczne klamerki utrzymujące go na stopach zapewniają wygodę, są modne i, co ważne, oferowane w przystępnej cenie. Do wyboru tkanina dżinsowa w odcieniu granatu lub niebieskiego ze zdobieniami przypominającymi przetarcia w stylu vintage lub haftem z delikatnym wzorem.
Sandałki z dżinsu świetnie komponują się z większością ubrań. Sprawdzą się w wersji codziennej, eleganckiej i sportowej. Wybór zależy od preferencji dziewczynki, jej wieku i planowanej intensywności użytkowania bucików. Dżinsowa tkanina spełnia te wymagania w każdej stylizacji. | Dżinsowe sandałki dla dziewczynki |
Każdy aparat dostępny na rynku posiada wmontowaną lampę błyskową. Nadaje się ona tylko do doświetlania fotografowanego obiektu. Nie posiada tych parametrów, jak flash zewnętrzny. Artykuł kieruję do amatorów – miłośników fotografii, a nie profesjonalistów. Zalety lampy błyskowej zewnętrznej
Przede wszystkim – większa moc rozbłysku. Pozwala to wykonywać zdjęcia z większej odległości. Posiadają mnóstwo funkcji, których nie mają wbudowane lampy błyskowe. Dzięki tym funkcjom nasze zdjęcie stanie się bardzo atrakcyjne poprzez dodanie ciekawego efektu fotograficznego. Kupując lampę błyskową, musimy pamiętać o bardzo ważnej rzeczy. Powinna być kompatybilna z posiadanym aparatem. Najlepiej, aby była tej samej marki, co aparat fotograficzny.
Rodzaje i funkcje lamp błyskowych
Możemy wyróżnić kilka kategorii lamp błyskowych:
lampy do aparatów kompaktowych i lustrzanek,
lampy z odwracanym palnikiem,
profesjonalne lampy błyskowe,
lampy montowane z boku,
lampy pierścieniowe.
Najprostszelampy błyskowe mają własne zasilane z baterii. Posiadają jednak sporo wad. Takim ograniczeniem jest brak możliwości zmiany położenia palnika i ustawienia w różnych pozycjach. Jedynie Nikon SB-400 oraz Sony F20AM dają taką możliwość. Niestety – możemy je ustawić tylko w pionie. Wadą tych lamp jest również mała moc rozbłysku. Tego typu lampy nadają się do aparatów kompaktowych i prostych lustrzanek.
Zaletą profesjonalnych lamp błyskowych jest obracany palnik. Ta funkcja pozwala na odbicie światła w różnych płaszczyznach. Głowicę możemy obracać w pionie o 180 stopni i w poziomie o 150 stopni. Zmiana położenia palnika jest najbardziej istotnym parametrem, ponieważ unikniemy tzw. efektu czerwonych oczu oraz tzw. płaskiego światła.
Niektóre modele posiadają funkcję zoom. Funkcja ta modyfikuje kąt błysku i spełnia swoją rolę w standardowych obiektywach o zakresie 24-85 mm. Do nich należy m.in. lampa Nikon SB-600. Ciekawostką jest, że ten model posiada wspomaganie ogniskowe. Podczas nastawiania ostrości obrazu wszystkie punkty zostają podświetlone promieniowaniem podczerwonym. Właśnie ta funkcja usprawnia działanie autofokusu tam, gdzie jest słabe oświetlenie. Minusem jest ich słaba moc.
Podstawową zaletą profesjonalnych lamp błyskowych jest to, że mamy większą swobodę zmiany położenia głowicy. Mają krótki czas ładowania, większą moc oraz możemy fotografować podczas deszczu. Polecam model Canon 580EX. Jej krótki czas ładowania pozwala na pstrykanie fotek w trybie sesyjnym, od 4 do 5 klatek na sekundę. Głowicę tej lampy możemy pochylić do przodu, unikając w ten sposób efektu czerwonych oczu. Wadą jest zbyt wysoka cena.
Szczególnym rodzajem są także lampy błyskowe montowane z boku. Co jest zaletą? Właśnie to położenie boczne. Flash nie znajduje się w osi obiektywu, co zmniejsza efekt czerwonych oczu. Natomiast wadą są duże gabaryty tych urządzeń.
Szczególnym rodzajem lamp są pierścieniowe. Są przeznaczone dla profesjonalistów. Znalazły zastosowanie w fotografii portretowej, artystycznej oraz makrofotografii.
Kupując lampę błyskową , powinniśmy również zwrócić uwagę na bardzo ważny parametr. Jest nim automatyka rozbłysku, która powinna być zgodna z systemem aparatów danego producenta. Ten mechanizm jest częścią systemu każdego producenta lamp i aparatów i jest kompatybilny. Kolejną sprawą, na jaką powinien zwrócić uwagę amator fotografii, jest zoom. Pozwala na zmianę kąta emitowanego światła.
Popularni producenci lamp błyskowych
Jak bywa w każdej branży, również producenci urządzeń fotograficznych prześcigają się, oferując swoje produkty i akcesoria. Najpopularniejsi gracze toSony, Panasonic, Samsung, renomowany Pentax oraz Nikon, Olympus czy Canon. Na rynku możemy spotkać alternatywne lampy, które są produkowane przez takie firmy, jak Sigma, Nissin, Delta czy Metz. Na szczególną uwagę zasługuje model Di622 firmy Nissin, ponieważ jest kompatybilny z aparatami wypuszczanymi przez popularny Canon.
Ceny flashy są bardzo zróżnicowane. Te najprostsze kosztują od 450 złotych. Należą do nich takie modele jak: Canon 270EX, Sony F20AM oraz Sony HLV-F20AM. Jeżeli zdecydujemy się na profesjonalną lampę błyskową, musimy się przygotować na wydatek już kilku tysięcy złotych.
Miłośniku fotografii, pamiętaj...
Kupując lampę błyskową do aparatu fotograficznego, powinieneś wiedzieć:
do jakiego aparatu ma być lampa – kompaktu czy lustrzanki,
jaki obszar fotografowany chcesz oświetlić, czyli jaki kąt rozświetlenia posiada dany model lampy,
kto jest producentem aparatu – lampa powinna być z tej samej firmy. | Tania i kompatybilna lampa błyskowa – jaką kupić? |
Jednym z największych wrogów każdego smartfonu jest woda. Czasami wystarczy, że wylejemy na niego np. herbatę i może się okazać, że urządzenie będzie do wyrzucenia. Niestety, gwarancje producentów zazwyczaj nie obejmują uszkodzeń spowodowanych zalaniem wodą. Dlaczego więc nie kupić smartfonu wodoszczelnego, który nawet „utopiony” nadal będzie działał? W tym poradniku przybliżę wam kilka smartfonów, które sprostają praktycznie każdemu spotkaniu z wodą. Sony Xperia Z5 Premium
Zestawienie wodoodpornych smartfonów nie może się obejść bez jednego z nowszych przedstawicieli produkcji Sony, modelu Xperia Z5 Premium. Smartfon ten został opatrzony certyfikatem IP68, który świadczy o jego odporności na wodę i kurz (zanurzenie w maksymalnie 1,5-metrowej wodzie na 30 minut). Oprócz tego mamy tu specyfikację rodem z najnowszych flagowców innych producentów, m.in. 5,5-calowy ekran QHD, 8-rdzeniowy procesor, 3 GB RAM, 32 GB pamięci na dane, kamerę główną 23 Mpix oraz kamerę przednią 5,1 Mpix, a także baterię o pojemności 3430 mAh. Całość działa pod systemem Android i kosztuje ok. 2300–3150 zł.
Samsung Galaxy S7
Trzeba też wspomnieć o smartfonie Samsung Galaxy S7, czyli najnowszym flagowcu koreańskiego producenta. Tak jak wspomniana przed chwilą Xperia Z5 Premium, tak i ten sprzęt oznaczony jest certyfikatem IP68, więc nie jest mu straszna woda i kurz. Jak przystało na flagowiec, mamy tu naprawdę mocną specyfikację: 5,1-calowy wyświetlacz QHD, 8-rdzeniowy procesor, aż 4 GB RAM i 32 lub 64 GB powierzchni na dane użytkownika. Jest też solidna kamera główna 12 Mpix oraz kamera przednia 5 Mpix. Podobnie jak poprzednik, Galaxy S7 działa pod kontrolą systemu Android. Bateria ma pojemność 3000 mAh, a jego koszt to ok. 2300 zł.
Motorola Moto G 3 generacji
Jeśli na wodoszczelny smartfon nie chcecie wydawać tak dużej kwoty, powinniście zainteresować się Motorolą Moto G 3 generacji. Co prawda, zamiast certyfikatu IP68 mamy tu nieco słabszy IPX7, ale według specyfikacji zapewnia on wodoszczelność przy zanurzeniu do 1 metra na czas 30 minut. Jeśli chodzi o parametry techniczne, do kupienia są dwie wersje tego sprzętu – z 16 GB pamięci i 2 GB RAM oraz z 8 GB pamięci i 1 GB RAM. Poza tym urządzenia nie różnią się od siebie i oferują 5-calowy ekran HD, 4-rdzeniowy procesor, kamery 13 Mpix i 5 Mpix, a także baterię 2470 mAh. Podobnie jak u poprzedników, mamy tutaj system Android. Motorola Moto G 3 generacji kosztuje ok. 550–800 zł.
Sony Xperia M4 Aqua
Idąc dalej tropem niedrogich, wodoodpornych smartfonów, trzeba wspomnieć o Xperii M4 Aqua. Sprzęt ten został opatrzony certyfikatem IP68, więc możemy być spokojni o jego odporność na wodę. Smartfon kosztuje ok. 750–950 zł, a do zaoferowania ma 5-calowy ekran HD, 8 GB pamięci na dane, 2 GB RAM, kamerę główną 13 Mpix i przednią 5 Mpix, a także 8-rdzeniowy procesor. Zasilanie stanowi bateria 2400 mAh, a jako system zainstalowano Android.
EVOLVEO STRONGPHONE Q6
Na koniec kosztujący ok. 1000 zł smartfon EVOLVEO STRONGPHONE Q6. Posiada on certyfikat IP67, który świadczy o odporności na zanurzenie w metrowej wodzie na 30 minut. Reszta specyfikacji obejmuje 5-calowy ekran HD, 1 GB RAM, 8 GB pamięci wewnętrznej, a także kamerę 8 Mpix i 4-rdzeniowy procesor. Jedną z najważniejszych cech EVOLVEO STRONGPHONE Q6 jest to, że ma on obsługę Dual SIM, więc za jego pomocą możemy korzystać z dwóch kart SIM jednocześnie. Jeśli chodzi o baterię, ma ona 3000 mAh i powinna starczyć na dość długo. Co z systemem? Oczywiście zastosowano tutaj Android. | Wodoodporne smartfony – polecane modele z I połowy 2016 roku |
Dieta wegetariańska lub wegańska to często część życiowej filozofii, zgodnie z którą nie chcemy krzywdzić innych żyjących stworzeń. Nie chcąc przyczyniać się do ich zabijania i wykorzystywania, rezygnujemy z jedzenia mięsa lub też wszystkich produktów zwierzęcego pochodzenia. Nie kupujemy również skórzanych ubrań i butów. Wybierając kosmetyki do pielęgnacji ciała i twarzy także chcemy, aby nie były one testowane na zwierzętach, a ich skład był wegański. W tym artykule przedstawię listę wegańskich kosmetyków do twarzy, które łatwo znaleźć możemy w większości sklepów z kosmetykami. 1. Kosmetyki do oczyszczania twarzy
Dokładne oczyszczanie twarzy stanowi centralny punkt w porannej i wieczornej pielęgnacji skóry. Do tego celu idealnie nadają się więc mleczka i chusteczki do demakijażu, płyny micelarne i żele do mycia twarzy. Jeśli stawiamy na szybkość – nie chcemy zbyt wiele czasu spędzać w łazience na codziennej toalecie, lecz równocześnie chcemy dobrze zadbać o naszą cerę, to postawmy na chusteczki do demakijażu. Są one również bardziej praktyczne niż buteleczki z mleczkami, płynami i żelami. Nie zabierają wiele miejsca w torebce i będą idealne podczas długiej podróży. Dla miłośników dłuższego rytuału dbania o skórę twarzy, odpowiedniejszy będzie np. płyn micelarny do cery suchej i mieszanej firmy Balea. Oczyszcza on skórę twarzy z makijażu i zanieczyszczeń, równocześnie dobrze ją nawilżając. Rano, kiedy nie zmywamy makijażu, możemy użyć żelu do mycia twarzy Baleadla cery wrażliwej, który delikatnie oczyszcza, nie przesuszając skóry twarzy. Kosmetyki do oczyszczania twarzy firmy Eco Cosmetics BIO, wyprodukowane są nie tylko ze składników wegańskich i nietestowane na zwierzętach, lecz są również w 100% naturalne – bez dodatku sztucznych barwników i konserwantów.
2. Kremy nawilżające do pielęgnacji twarzy
Chcąc odpowiednio zadbać o naszą cerę, potrzebujemy co najmniej dwóch kremów – na dzień – chroniącego skórę przed promieniami UV i zanieczyszczeniami powietrza oraz na noc – pomagającego zregenerować się skórze. Kremy muszą być odpowiednio dobrane do naszego wieku i rodzaju cery – suchej, mieszanej lub tłustej. Muszą one również odpowiadać możliwościom naszego portfela. Kremy firmy SYLVECO mieszczą się w granicach 30 złotych. Eco Cosmetics BIO są trochę droższe – około 60 złotych. Resibo oferuje zaś wegańskie kremy do twarzy w granicach 80 złotych. Każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie – wegańskich kosmetyków przybywa, tak jak tych, którzy dbają o los zwierząt oraz o stan środowiska naturalnego.
3. Pielęgnacja skóry ust
Zadbana, nawilżona i chroniona skóra twarzy – to jedno. Natomiast osobną kwestią jest zadbanie o cieniutką skórę ust. Zanim jeszcze zaczniemy makijaż – a szczególnie, jeśli makijażu w ogóle nie nakładamy – powinniśmy zadbać, aby nasze usta były również dobrze nawilżone, chronione przed promieniami UV i zimnem. To zadanie spełniać będą różnego rodzaju pomadki ochronne i balsamy do ust. Te również powinny być dobierane indywidualnie – inna pomadka nadaje się do nawilżenia spierzchniętych ust, a inna, gdy wybieramy się na plażę i chcemy ochronić delikatną skórę przed gorącem i nadmiarem promieni słonecznych. Wegańskie wersje kosmetyków do pielęgnacji ust oferują np. firmy ALTERRA i Eco Cosmetics. Wybór jest jednak znacznie większy, a każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie.Moda na wegetariański i wegański styl życia trwa, zdobywając coraz to nowych zwolenników. Ta filozofia życiowa, znajdująca swoje odbicie w wielu sferach codzienności, wpływa również na zawartość naszych kosmetyczek. Chcąc wkładać do nich tylko produkty o wegańskim składzie i takie, które nie były testowane na zwierzętach, musimy poświęcić trochę więcej czasu na ich wybór. Robiąc to, będziemy mieć jednak pewność, że używamy kremów, pomadek i płynów, których skład jest dużo bardziej naturalny, a przez to przyjaźniejszy dla naszej skóry. Wybierzmy więc kosmetyki odpowiednie dla naszego rodzaju cery, naszego wieku i warunków pogodowych, w jakich będziemy przebywać tak, aby cieszyć się piękną i promienną skórą „na wegańsko”. | Wegańskie kosmetyki do twarzy |
Można odnieść wrażenie, że lekarze nie mają dzisiaj łatwego życia, jeśli chodzi o opinię społeczną. Jednego dnia nazywa się ich „łowcami skór”, by następnego porównać znów do „białej śmierci” – stawiając tym samym w jednym rzędzie z solą i cukrem… Przy odrobinie szczęścia ten i ów zostanie przyrównany do rzeźnika. Kiedyś to było
Jeśli wydaje wam się, że dawniej zawód lekarza był dużo bardziej elitarny i tajemniczy oraz że jako taki cieszył się dużym szacunkiem, no cóż… prawda wyglądała nieco inaczej. Autorka, Lindsey Fitzharris, rzuca na tę historię nieco inne światło – choć słowo „cień” mogłoby być bardziej na miejscu. Chociaż warto w tym miejscu zaznaczyć, że książka „Rzeźnicy i lekarze” skupia się na konkretnej grupie lekarzy – na chirurgach i na szpitalu.
Prawda jest taka, że początki tej historii (i tej dziedziny) są dość makabryczne, bardzo obrazowe, zazwyczaj cuchnące i w większości przypadków kończyły się zgonem pacjentów. Choć kroniki wspominają o operacjach, podczas których umieralność przekraczała 100%.
Historia – ta ciekawa – bywa okrutna
Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, rozwój medycyny wiele zawdzięcza wydarzeniom krwawym i nie zawsze szczęśliwym. Prawdopodobnie najbardziej przysłużyły się tutaj wojny dostarczające mnogość materiału do badań, ćwiczeń i doświadczeń. Pod pewnymi względami ten aspekt jest wciąż aktualny. Autorka skupiła się jednak na okolicach XIX wieku.
Historie zamieszczone w książce potrafią zjeżyć włosy na karku. Fitzharris wspomina o amputacjach dokonywanych (oczywiście bez znieczulenia) w czasie poniżej minuty, o operacjach z udziałem widowni i przy użyciu niesterylnych narzędzi, o fartuchach sztywnych od krwi wcześniejszych pacjentów (choć słowo ofiar byłoby równie właściwe). Na szczęście jest to też opowieść o lekarzach, którzy zaczęli sobie zdawać sprawę, że śmiertelność związana z operacjami i zabiegami stanowi poważny problem. Autorka skupia się na postaci Josepha Listera i pozytywnych zmianach następujących po wynalezieniu eteru. Rewolucje na salach operacyjnych dotyczyły zarówno umiejętności i stosowanych technik, jak i tak podstawowych pojęć jak higiena, obserwacja i bezpieczeństwo. Być może to właśnie ten moment można określić początkiem zmiany chirurgów-eksperymentatorów w chirurgów, którzy pomagają.
Książka „Rzeźnicy i lekarze” jest napisana w sposób niesamowicie wciągający. Czytelnik znajdzie tu sporą dawkę ciekawych faktów z historii medycyny. Jednocześnie jednak nie jest to książka dla wszystkich – głównie ze względu na dość obrazowe opisy i drastyczne fakty. Jeśli jednak uda wam się przebrnąć przez tę niedogodność, to z całą pewnością docenicie warsztat pisarski autorki. Lindsey Fitzharris jest z wykształcenia również historykiem medycyny, co bez wątpienia ułatwiło jej pisanie na ten temat. Na uznanie zasługuje także fakt, że udało jej się w bardzo sprawny sposób połączyć wykład o makabrycznych początkach chirurgii z elementami anegdotycznymi – i to nie zawsze na poziomie „czarnego humoru”.
Jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś więcej na temat szpitali i sal operacyjnych z XIX wieku, to ta książka na pewno was zainteresuje. Na Allegro znajdziecie ją już za ok. 23 złote.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Rzeźnicy i lekarze” Lindsey Fitzharris – recenzja |
„Gdzie jest Julia?” to niezwykła opowieść o samotnej podróży, która pokazuje, jak ważni w naszym życiu są inni ludzie. Wyprawa odkryła przed autorką nowe wartości, skłoniła do spojrzenia na świat z zupełnie innej perspektywy, a przede wszystkim poszerzyła jej horyzonty i pobudziła ciekawość świata. „Gdzie jest Julia?” to niezwykła opowieść o samotnej podróży, która pokazuje, jak ważni w naszym życiu są inni ludzie. Wyprawa odkryła przed autorką nowe wartości, skłoniła do spojrzenia na świat z zupełnie innej perspektywy, a przede wszystkim poszerzyła jej horyzonty i pobudziła ciekawość świata.
Julia Raczko była kiedyś producentką programów telewizyjnych, dziś jest dziennikarką i podróżniczką, autorką bloga „Where is Juli and Sam”. Swoją przygodę z podróżami zaczynała od krótkich wypadów weekendowych po Europie. Jednak z czasem miała ochotę na więcej i więcej. Postanowiła wyruszyć w podróż dookoła świata, pozwiedzać, ile się da, i po sześciu miesiącach wrócić do pracy w korporacji. Tak się jednak nie stało – podróżowanie na stale zagościło w jej sercu, a ponadto Julia się zakochała i postanowiła zamieszkać w Australii. Jej debiutancka książka „Gdzie jest Julia?” to opowieść o tej podróży, o wszystkich miejscach i ludziach, którzy wywrócili jej życie do góry nogami i nadali mu nowy sens.
Samotna podróż – ale nie do końca
Julia Raczko na przełomie 2012 i 2013 roku zwiedziła 10 krajów – Tajlandię, Malezję, Indonezję, Australię, Nową Zelandię, Polinezję Francuską, Chile, Peru, Kubę i Meksyk. Jednak samotna podróż okazała się nie do końca taka samotna. Książka „Gdzie jest Julia” to opowieść głównie o ludziach, których autorka poznała w trakcie swojej podróży, a także o tych, którzy znacząco na nią wpłynęli. To opowieść o tym, że ludzie są nam niezbędni, nawet wtedy, gdy chcemy samotnie, z plecakiem i mapą w ręce wyruszyć w nieznane, aby odkryć siebie. Podczas swojej podróży Julia poznała innych podróżników, miejscowych, którzy opowiadali jej o swoim życiu, ale także spotkała się na Bali z własną mama, a Kubę zwiedziła z przyjaciółką. Podróże Julii, chociaż z założenia miały być samotne, tak naprawdę wypełnione były innymi, i to głównie o tych ludziach jest jej debiutancka powieść. To historia o relacjach międzyludzkich, o dialogach, które na nią wpłynęły, ale również o samotności i tęsknocie za bliskością z drugim człowiekiem.
Inspiracja do podróży i do rozmowy
„Gdzie jest Julia?” to ciekawie napisana książka, która przyciąga nie tylko historią, ale też humorem. Chociaż napisana została miesiące po powrocie z podróży, to wypełniona jest notatkami z dziennika, który autorka prowadziła podczas zwiedzania kolejnych miejsc. Sprawia to, że „Gdzie jest Julia?” wydaje się autentyczniejsze. W książce czytelnik znajdzie także dużo porad podróżniczych oraz ciekawostek, które mogą się przydać, gdy ktoś poczuje się zainspirowany do odbycia własnej podróży po świecie.
Książka dostępna jest także jako e-book (formaty EPUB i MOBI) za ok. 28 zł.
Źródło okładki: www.pascal.pl | „Gdzie jest Julia?” Julia Raczko – recenzja |
Najpierw sprawdź folder SPAM w skrzynce pocztowej. Jeśli nie ma w nim faktury, wystawimy dla Ciebie jej duplikat. Dowiedz się więcej. W pierwszej kolejności sprawdź folder SPAM w skrzynce pocztowej. Jeśli nie ma tam faktury, napisz do nas - wystawimy i prześlemy do Ciebie duplikat faktury. | Nie otrzymałem faktury za zakup usługi Allegro Smart! - co robić? |
Choć wydaje się, że legginsy są z nami niezbyt długo, dopiero kilka dziesięcioleci, to jednak ich historia jest znacznie bardziej zawiła. Pierwsze spodnie w stylu dobrze nam dzisiaj znanych legginsów były noszone przez kobiety i mężczyzn w wielu europejskich krajach od XII do XVI wieku. W większości służyły jako element ochraniający nogi przed chłodami. Natomiast w Stanach Zjednoczonych były szyte z zamszu i służyły kowbojom podczas długich konnych wypraw. W XIX i XX wieku stały się niezbędną częścią garderoby wojskowej i z tego powodu ich forma była nieco bardziej skomplikowana. Zapinane na klamry, regulowane, mocowane w podobny sposób jak paski do pończoch. Legginsy w formie, którą znamy dzisiaj, narodziły się w latach 60. Były to modele tzw. capris, czyli kończące się w połowie łydki. Lata 80. to prawdziwy rozkwit tego wygodnego odzienia – błyszczące, nylonowe, bawełniane. Noszone podczas ćwiczeń, joggingu czy na dyskotekach wraz z kolorowymi, tiulowymi spódnicami. Do początku lat 90. były prawdziwym hitem. Przez ponad dekadę nic nie wróżyło, iż znów powrócą na salony. Jednak w 2005 roku znów stały się niezwykle modne i od tego momentu kobiety (a także całkiem spora grupa mężczyzn!) na całym świecie noszą je niemal każdego dnia.
To oczywiste, że każdego roku zmieniają się trendy i podobnie jest z legginsami. Nosimy je na różne sposoby, wybieramy coraz to inne materiały, łączymy w niekonwencjonalny sposób. Jak przygotować swoją szafę na jesień i zimę tego roku, by dobrze i modnie wyglądać w legginsach? Które wzory są najciekawsze?
W stylu folk
Zaskakujące, ale najmodniejsze legginsy nawiązują do swej pierwszej właściwości – chronią przed zimnem nasze ciało! To ich nadrzędna i najważniejsza cecha. Grube, ciepłe i bardzo przytulne. Ale również niezwykle barwne i kolorowe. W tym sezonie nosimy wzorzyste legginsy nawiązujące do wielu kultur. Najpopularniejsze i do tego najbardziej lubiane to te inspirowane skandynawskimi nadrukami. Wzór norweski to prawdziwy hit! Renifery, śnieżynki, fantazyjne szlaczki przypominające tradycyjne skandynawskie hafty, słodkie misiaczki, proste graficzne kwiaty i kolorowe paski. A wszystko to ocieplane grubym i ciepłym „misiem”. Tak wzorzysty dół łączymy z bardzo minimalistycznymi swetrami, najlepiej o luźnym fasonie. Doskonale prezentować się będą z kolorem białym, szarym, czarnym. Najlepsze buty? Znienawidzone przez mężczyzn i ukochane prze kobiety obuwie typu EMU. Do tego długie ciepłe szale i skórzane kurtki. W takim zestawie jesienne chłody nie będą straszne nikomu!
Równie silnym trendem są wzory inspirowane kulturą aztecką. Możemy wybrać te o nieco bardziej stonowanej barwie, czyli czarno-białe. Perfekcyjnie komponują się z botkami na obcasie typu słupek czy glanami. Możemy nosić je z dłuższymi, dżinsowymi koszulami i puchowymi kurtkami. Jeśli decydujemy się na azteckie wzory, musimy stonować resztę garderoby. Takie legginsy doskonałe wyglądają ze sportowymi bluzami bez nadruków i butami do biegania. Jeśli dodamy do nich białą koszulę i żakiet przypominający męski frak, wówczas uzyskamy bardzo modny i stylowy look.
Z rockowym pazurem
Niesłychanie modne, noszone przez gwiazdy na całym świecie! Pięknie wyglądają, podkreślają kobiece kształty i długie nogi. Legginsy z ekoskóry podbiły świat mody i od kilku sezonów są numerem jeden. Najbardziej uniwersalne to te matowym wykończeniem. Kiedy dodamy do nich biały T-shirt, marynarkę, minimalistyczną biżuterię i szpilki wówczas uzyskamy perfekcyjną stylizację do pracy. Z dużym swetrem i botkami na płaskiej podeszwie stworzymy strój idealny na zakupy, spacery i spotkania z przyjaciółkami. A w zestawieniu z koszulą mgiełką i wysokimi platformami będą świetnie komponować się na parkiecie podczas imprezy.
Panie lubiące przyciągać wzrok mogą wybrać legginsy z połyskiem, zwane czasem lateksowymi. Noszone z oversizowym golfem i wojskowymi butami będą wyglądać modnie i nie tak bardzo prowokująco. Za to z ulubionym T-shirtem i sportowymi butami stworzymy look idealny do klubu albo… na salę treningową. Legginsy z połyskiem są niesłychanie wymagające! Zrezygnujmy z wysokich szpilek, wydekoltowanych bluzeczek i mocnej biżuterii. One zdecydowanie bardziej wolą towarzystwo miękkich swetrów, przytulnych bluz i dużych koszul.
Do codziennych stylizacji idealnie nadadzą się legginsy łączące w sobie skórę ekologiczną oraz elementy rozciągliwego materiału. Może znajdować się on w okolicach kolan, jako wykończenie pasa lub kieszeni, czy jedna strona nogawek. To proste połączenie daje nam swobodę ruchu i jednocześnie świetny wygląd. Tego typu legginsy z powodzeniem mogą zastąpić spodnie i stać się stałym elementem codziennych stylizacji. Dobrze łączyć je z tunikami, żakietami i marynarkami o męskim kroju. Oczywiście należy pamiętać, że legginsy to mimo wszystko nie spodnie – koniecznie zakrywajmy pupę dłuższymi górami lub swetrami.
Kultowe legginsy
Jeśli wydawało się nam, że miłość do filmu czy literatury możemy wyrażać wyłącznie na T-shirtach, to już wiadomo, że wszystko się zmieniło. Miłośniczki Gry o tron mogą założyć ulubione, wygodne legginsy przyozdobione małymi smokami. Dla fanek hobbitów znajdą się te z mapą całego Śródziemia. A wszystkie dziewczyny, które zawsze marzyły, by znaleźć się w Hogwarcie, mogą założyć legginsy z ulubionym motywem czarodziejskich domów. Ale to nie koniec! Znajdziemy w ofercie legginsy dla fanek Tima Burtona, Batmana czy Gwiezdnych wojen. Tej jesienie możemy manifestować swoje uczucia… nawet jeśli jesteśmy zagorzałymi czytelniczkami Szekspira.
Do tych przyciągających wzrok legginsów znów najlepiej dopasować minimalistyczne dodatki. Zwykły, jednokolorowy T-shirt, lekki kardigan czy jednobarwna bluza będą idealnym uwieńczeniem stroju dla prawdziwego fanfreaka!
Duże nadruki i mega kolory
Legginsy w kolorowe nadruki to propozycja dla odważnych. A jest w czym wybierać! Możemy przyozdobić nasze nogi cukierkami, chmurami, kotami, komiksowymi obrazkami, czy malarskimi pejzażami. Nie ma ograniczeń! Dziewczyny lubiące prowokować mogą zaprezentować się w spodniach z imitacją mięśni lub kości! A zakupoholiczki mogą odziać swoje nogi w wielkie dolary. Nadruki zaskakują i inspirują. To zestawienia głównie dla młodych dziewcząt lub do stylizacji bardzo miejskich i weekendowych. Tak odważne legginsy nosimy z luźnymi bluzami, zawadiackimi czapkami, szkolnymi plecakami i ciężkimi butami.
Jeśli wybierzemy kolorowe legginsy o interesującym wzorze, nadal możemy stworzyć stylizację z eleganckimi elementami. Biała koszula, dobrej jakości płaszcz i botki na obcasie sprawią, że nasz zestaw nabierze szyku, a jednocześnie pozostanie zabawny i na luzie.
Panie lubiące odrobinę mniej ekstrawagancji pewnie zainteresują legginsy wykończone kwiecistymi wzorami. Bardzo kobiece, ale pełne energii. Do noszenia w codziennych stylizacjach – na wielkie zakupy, na kręgle, czy kawę z przyjaciółkami. Rewelacyjny pomysł to również kwieciste wzory, ale niezwykle delikatne, bo wyglądające jak odbite w materiale. Idealne do asymetrycznych szpilek, kobiecych żakietów i tunik z baskinką. | Legginsy – najmodniejsze wzory i kolory na jesień |
Skórzana odzież jest chętnie wybierana zarówno przez wielbicieli chopperów, jak i posiadaczy motocykli sportowych. Wykonane ze skóry kurtki i akcesoria są wytrzymałe oraz odporne na przetarcia, a przy tym wygodne i efektowne. Podpowiadamy, jak wybrać skórzaną motocyklową kurtkę damską w cenie do 600 zł. Jaką kurtkę damską wybrać?
Na rynku znajdziemy damskie kurtki motocyklowe o różnych krojach, wykonane m.in. ze skóry bydlęcej, kangurzej oraz zamszu. Trzeba jednak pamiętać, że ich głównym zadaniem jest ochrona motocyklisty zarówno podczas jazdy, jak i ewentualnego wypadku. Wybrany przez nas model powinien być bezwzględnie wyposażony w protektory na łokciach, ramionach oraz plecach. Tylko wtedy kurtka ochroni nasze ciało przed bezpośrednim spotkaniem z asfaltem, zapobiegnie poważnym uszkodzeniom ciała, a nawet uratuje nam życie.
Kurtka damska Prospeed. Wykonana ze skóry bydlęcej. Wyposażona w protektory na łokciach, barkach i kręgosłupie. Odpinana wewnętrzna warstwa ocieplająca. Uniwersalny zamek umożliwiający spięcie kurtki ze spodniami. Kołnierzyk ze stójką zapinany na zatrzask. Odblaskowe wstawki, dwie kieszenie zewnętrzne, jedna wewnętrzna. Cena: ok. 300 zł.
Wady i zalety kurtek skórzanych
Na korzyść kurtek wykonanych ze skóry przemawia przede wszystkim znacznie większa odporność na ścieranie. Jeżeli będą odpowiednio czyszczone i konserwowane, posłużą nawet kilku pokoleniom miłośników jednośladów. Skórzane okrycia wierzchnie są lepiej dopasowane do ciała, chociaż początkowo bywają dość sztywne i potrzebują czasu, aby się wyrobić. Warto pamiętać, że za ciasna kurtka utrudnia swobodne manewrowanie ciałem oraz motocyklem, a zbyt obszerna wypełnia się powietrzem podczas jazdy. Co ważne, kurtki ze skóry bardzo szybko i łatwo się czyści. Wystarczy użyć wilgotnej szmatki, żeby usunąć kurz, owady oraz inne zanieczyszczenia, a od czasu do czasu specjalnego preparatu do czyszczenia skóry.
Ze względu na specyfikę materiału, jakim jest skóra, znacznie trudniej w przypadku wykonanych z niej kurtek o dobrą wentylację. Trudno też znaleźć model z oddychającą membraną wodoodporną w rozsądnej cenie. W kurtki, które ją mają, jest zazwyczaj wszyta na stałe, co znacznie utrudnia dbanie o jej czystość. Warto pamiętać, że skóra jest ciężka, a wykonane z niej okrycia wierzchnie są z reguły dość krótkie, czyli nie nadają się na chłodniejsze dni, chyba że zaopatrzymy się wmodel z podpinką lub dodatkowo w bieliznę termoaktywną. Ze względu na dopasowany krój założenie pod kurtkę ze skóry grubszego swetra czy polaru jest raczej niemożliwe.
Z jakiej skóry?
Motocyklowe kurtki damskie wykonane ze skóry bydlęcej są odporne na rozdarcia, dobrze przyjmują uderzenia i zapewniają optymalny przepływ powietrza. Podczas długiego noszenia dopasowują się do ciała, a odpowiednio zakonserwowane posłużą przez wiele lat. Kurtki ze skóry tego rodzaju są cenione i chętnie wybierane ze względu na wytrzymałość oraz wygodę. Wyjątkowym rodzajem materiału polecanym przez producentów i motocyklistów jest skóra kangura. Ze względu na brak porów jest znacznie wytrzymalsza, a także odporniejsza na ścieranie niż skóra bydlęca. Co więcej, nie rozciąga się z upływem czasu, jest cienka, lekka, miła w dotyku i zapewnia większe bezpieczeństwo. Na rynku znaleźć można również kurtki z zamszu oraz nubuku, niezwykle delikatne, efektowne i miękkie. Są jednak bardzo podatne na zabrudzenia i uszkodzenia, a w kontakcie z wodą ciemnieją – warto o tym pamiętać, gdy zdecydujemy się na zakup okryć wierzchnich z tych materiałów.
Ile kosztuje damska kurtka motocyklowa?
Dobra damska kurtka motocyklowa ze skóry, czyli z wytrzymałego materiału, i wyposażona w protektory kosztuje ok. 600 zł. Za profesjonalne modele z dodatkowymi udogodnieniami, np. specjalną membraną, trzeba zapłacić nawet 5000 zł. Cena zależy głównie od gatunku skóry, a także od producenta. Najchętniej wybierane są modele Alpine Stars, Icon oraz Modeka, ale mniej popularne Fox Creek Leather, Scorpion czy River Road także zbierają bardzo dobre opinie wśród motocyklistek. | Damskie kurtki motocyklowe ze skóry w cenie do 600 zł |
Amortyzator to główny element zawieszenia pojazdu, to dzięki niemu nasze auto podczas nierówności na drodze nie odbija się jak piłeczka pingpongowa. Niestety, amortyzatory wraz z liczbą przejechanych kilometrów i „zaliczonych” nierówności po prostu się zużywają, a co za tym idzie, trzeba je wymieniać. Jak zdiagnozować awarię amortyzatora oraz dobrać odpowiedni sprzęt do naszego auta? Amortyzator, co to takiego?
Amortyzator to część zawieszenia odpowiedzialna za przechwycenie i rozproszenie nadmiaru energii w układzie zawieszenia pojazdu. Efekt jego pracy odczuwalny jest poprzez zmniejszenie kołysania resorowania pojazdu oraz braku możliwości oderwania koła od podłoża podczas poruszania się po wybojach. Pamiętajmy, ze amortyzator wpływa nie tylko na komfort jazdy, ale również na nasze bezpieczeństwo. Jeżeli pojazd wyposażony jest w ABS czy też w kontrolę trakcji, niesprawne amortyzatory mogą przyczynić się do zakłócenia poprawnej pracy tych systemów. W wielu przypadkach podczas pokonywania zakrętów możemy odczuć tzw. efekt odpływania auta, a konkretniej – delikatnej utraty panowania nad pojazdem.
Jak rozpoznać zużyte amortyzatory?
Pierwszym objawem zużytych amortyzatorów jest zauważenie wycieku oleju czy też delikatne zapocenie. Wskazuje to, że w niedługim okresie czasu w naszym budżecie musimy zaplanować wydatek. Drugim symptomem są nasze odczucia podczas prowadzenia pojazdu. Jeżeli auto podczas pokonywania zakrętów nie do końca wypełnia nasze polecania, a droga hamowania nagle znacząco się wydłużyła, powinniśmy zacząć myśleć o wymianie amortyzatorów. Podobnie jak w przypadku koła dwumasowego, ciężko określić częstotliwość wymiany. Na zużycie podzespołów zawieszenia ma wpływ wiele czynników. Według zaleceń producentów granice, w których amortyzatory powinny być zmieniane, wynoszą miedzy 60 000 a 80 000 kilometrów. Należy zdawać sobie sprawę, że nie jest to reguła, ponieważ auto eksploatowane w większości przebiegu na drogach o dobrej jakości nawierzchni, wymiany będzie potrzebowało rzadziej.
Na co zwrócić szczególną uwagę?
Podczas wymiany amortyzatorów szczególną uwagę zwróćmy na producenta. Unikajmy chińskich wyrobów i zaufajmy renomowanym firmom, takim jak chociażby: Sachs, Delphi, Kayaba. Oczywiście kolejnym ważnym elementem jest kompatybilność części z naszym pojazdem. W wielu przypadkach decyduje o tym nawet silnik. Pamiętajmy, że amortyzatory mają znaczący wpływ na nasze bezpieczeństwo, dlatego warto dołożyć parę groszy i wybrać markowe produkty. Wymiana amortyzatorów powinna odbywać się w sposób podobny do wymiany opon, tzn. parami – jeżeli mamy do wymiany prawy przedni, należy również wymienić lewy przedni. Dlaczego tak? Ponieważ przy wymianie jednego amortyzatora siła tłumienia będzie różnić się od drugiego, co w efekcie może doprowadzić do utraty kontaktu koła z podłożem, a co za tym idzie – oprócz stworzenia niebezpieczeństwa również będzie przyczyniać się do znaczącego zużycia opony. Przy wyborze amortyzatorów zalecam przewertowanie ofert i znalezienie produktu z najlepszym stosunkiem jakości do ceny. Dokonując wymiany, proponuję również sprawdzić stan gumowych bądź plastikowych osłon amortyzatora oraz odbojników. Całą operację najlepiej powierzyć zaufanemu mechanikowi. Odradzam dokonywania wymiany samodzielnie, ponieważ zabieg ten wymaga użycia specjalnego ściągacza do sprężyn. Pamiętajmy, wymiana bez jego użycia może spowodować tragiczny w skutkach wypadek. | O czym należy pamiętać przy wymianie amortyzatorów? |
Sprzedaj nietrafione prezenty i zarób dodatkowe pieniądze po świętach! Sprzedaj nietrafione prezenty i zarób dodatkowe pieniądze po świętach! Od dziś do 31 stycznia 2017 roku zrobisz to całkowicie za darmo.
Jak skorzystać z promocji
Wystarczy, że używasz konta zwykłego, za pomocą którego w ostatnich 12 miesiącach kupiłeś co najmniej 1 przedmiot i nie wystawiłeś więcej niż 25 ofert. Jeśli spełniasz te warunki, wejdź do zakładki Centrum zniżek i aktywuj swój pakiet darmowej sprzedaży.
Regulamin promocji | Sprzedaj nietrafiony prezent - bez opłat za wystawienie i prowizji od sprzedaży! |
Trening w środowisku wodnym jest zalecany prawie każdemu. Istnieje niewiele przeciwwskazań i dlatego lekarze często zalecają trening zdrowotny w basenie. To dobry wysiłek dla osób z nadwagą, które w wodzie nie męczą się tak szybko i dodatkowo chronią stawy przed dużym obciążeniem. Woda to także idealne środowisko do korygowania wad postawy, dlatego dzieci powinny być stałymi bywalcami na basenie. Każdy może odbyć dobry trening, który poprawi sylwetkę, usprawni metabolizm i sprawi, że mięśnie będą bardziej rozluźnione niż po innym wysiłku sportowym. Na basen koniecznie zabierz torbę, do której spakujesz kostium lub kąpielówki, klapki, ręcznik, okulary pływackie i czepek. To niezbędnik, który zawsze jest potrzebny. Najlepiej, jeśli będziesz odwiedzać basen minimum 3 razy w tygodniu przez około 60 minut. Zwłaszcza jeśli jest to jedyna twoja aktywność. Jeśli zdecydujesz się także na inną formę ruchu, możesz zmniejszyć liczbę wizyt na basenie do 2.
Jak trenować, żeby schudnąć?
Intensywne pływanie. Przede wszystkim musisz pływać dynamicznie. Nie musi to być bardzo szybkie pływanie, dostosuj je do swoich możliwości. Powinno być jednak wysiłkiem. Kup pulsometr, który pomoże śledzić postępy treningu, ale też odchudzania. Warto sprawdzać ilość spalonych kalorii, bo często te wartości są zawyżane. Im bardziej intensywny trening, tym więcej kalorii uda się spalić. Ważne jest też, żeby zmieniać styl pływania.
Ciągłe pokonywanie długości basenu w ten sam sposób może być nudne, chodzi też o równomierne budowanie mięśni. W czasie pływania żabką, kraulem, na grzbiecie czy delfinem pracują inne partie mięśniowe. Godzina intensywnego pływania dla osoby ważącej 60 kg to około 600 spalonych kalorii, przy spokojnym pływaniu można spalić ich o połowę mniej.
Aqua aerobic. To coraz popularniejsza forma ruchu. Instruktor stoi poza basenem i wykonuje prosty układ fitness, który uczestnicy muszą powtórzyć w wodzie. Opór wody stanowi obciążenie, które trzeba pokonać. Dzięki temu do wzmacniania mięśni nie używa się dodatkowego sprzętu. To bardzo dobra forma ruchu, trening jest skuteczny i po kilku tygodniach regularnych działań można zauważyć pierwsze efekty. Podskoki, pajacyki, wypady nóg w wodzie są bardzo przyjemne i wykonasz je łatwiej niż na sali treningowej. Takie zajęcia to duża frajda dla dorosłych, dlatego cieszą się dużym powodzeniem.
Rower w basenie. Taki trening nie jest dostępny w każdym basenie, ale w większych miastach można spróbować tej formy ruchu. To coś w sam raz dla osób lubiących jeździć na rowerze. Tutaj jest to utrudnione przez opór, jaki stawia woda. Wysiłek jest ciężki, ale bardzo satysfakcjonujący. W czasie treningu można spalić nawet 800 kalorii.
Poza schudnięciem na basenie poprawisz także swoją wydolność, wzmocnisz serce i układ krążeniowo-oddechowy. Poprawisz jędrność skóry, kobiety wzmocnią mięśnie biustu, co korzystnie wpłynie na ich jędrność. Możesz poczytać książki o pływaniu, żeby dowiedzieć się więcej o wpływie tej dyscypliny na zdrowie.
Pamiętaj, że najważniejsza jest dieta, to aż 70% sukcesu. Pilnując zdrowego odżywiania, rezygnując z przetworzonego jedzenia, tłuszczów, cukru i białej mąki, można osiągnąć bardzo dobre rezultaty. Aktywność fizyczna może na początku sprawiać trudność, ale z czasem będzie przyjemnością. Pływanie to jedna z najpopularniejszych form ruchu, warto skorzystać z jej zalet. | Odchudzanie w wodzie – zobacz, jakie masz możliwości |
Podejrzewam, że każdy z nas chociaż raz w życiu przeżył brak reakcji silnika na próbę odpalenia. Szczególnie często jest to spotykane zimą. Akumulator odmówił posłuszeństwa a my musimy gdzieś szybko dojechać. W celu odpalenia naszego silnika możemy skorzystać z kabli rozruchowych. To nie jest wcale takie trudne. Na co zwrócić uwagę? Na rynku dostępnych jest bardzo wiele rodzajów kabli rozruchowych. Na co należy zwrócić uwagę? Przede wszystkim bardzo ważne jest przewodzone natężenie prądu. Im wyższa jego wartość, tym lepsza jakość przewodu zastosowanego w kablach. Do samochodów osobowych optymalnym rozwiązaniem jest wybór 600 A. Warto przyjrzeć się również wykonaniu danych kabli. Koniecznie sprawdźcie, czy końcówki, czyli „krokodylki”, wyglądają solidnie.
Jak odpalić samochód za pomocą kabli?
Kiedy nasz samochód nie chce odpalić zimą, możemy odpalić go za pomocą kabli. Niezbędny do tego będzie odpalony już drugi pojazd. Przy wyborze auta dawcy trzeba pamiętać, że akumulator dawcy prądu musi być zbliżony pojemnościowo do naszego pojazdu. Po otwarciu masek obu pojazdów łączymy najpierw biegun dodatni (czerwony) z klemą akumulatora sprawnego auta, z plusową końcówką rozładowanego akumulatora. Następnie należy podłączyć kabel z biegunem ujemnym (czarny) do sprawnego akumulatora, a następnie do rozładowanego. Bieguny są zazwyczaj oznaczone znaczkami „+” i „-”. Po podłączeniu kabli możemy próbować odpalić samochód. Jeżeli udało się odpalić, warto poczekać kilka minut, aż akumulator biorcy zostanie trochę podładowany. Pamiętajmy, że kable zdejmujemy w odwrotnej kolejności, niż je zakładaliśmy. Czyli najpierw kabel czarny, następnie czerwony.
Gdy samochód odpali – co dalej?
Jeśli uda nam się uruchomić silnik, to pod żadnym pozorem nie możemy go zgasić. Warto pokonać naszym samochodem 10-15 kilometrów, tak by akumulator się podładował. Musimy przy tym uważać, żeby silnik nie zgasł, bo sami go potem nie odpalimy. Akumulator będzie po prostu zbyt słaby, aby udało się zapalić silnik przy pomocy rozrusznika. Pamiętajcie też o tym, że nie wolno stać z samochodem, który ma odpalony silnik w terenie zabudowanym. Może to się skończyć mandatem karnym.
O czym należy pamiętać?
Nie wolno ładować akumulatora, gdy jest nieszczelny. Często przyczyną śmierci akumulatora jest zimno. Przed rozpoczęciem ładowania trzeba sprawdzić czy ciecz znajdująca się w jego wnętrzu po prostu nie zamarzła. Jeśli tak się stało, to akumulator nie może być ładowany. Trzeba również pamiętać, że gdy nie mamy pewności, gdzie na naszym akumulatorze jest biegun dodatni, a gdzie ujemny nie podłączajmy kabli na siłę. Nie dość, że możemy się poparzyć od iskier, to możemy całkowicie uśmiercić akumulator zarówno biorcy prądu, jak i jego dawcy.Jak widzicie, odpalenie samochodu przy użyciu kabli rozruchowych to wcale nie takie trudne zadanie. Trzeba wiedzieć, że takie „pożyczenie” prądu od innego samochodu jest rozwiązaniem naprawdę skutecznym i bezpiecznym. Pamiętajcie jednak, że to tylko działanie doraźne. Jeżeli kolejny raz padł nasz akumulator, warto zastanowić się nad jego wymianą. Jeśli taka sytuacja przytrafiła się raz, to po doładowaniu akumulatora warto sprawdzić jego stan i mieć nadzieję, że sytuacja się więcej nie powtórzy. | Bezpieczny rozruch samochodu przy pomocy kabli – to nie takie trudne |
Wybierając pierwszy pistolet pneumatyczny do strzelania rekreacyjnego, większość pasjonatów strzelectwa staje przed wyborem co kupić na początek przygody z wiatrówkami.
Rynek oferuje wiele różnych typów i modeli, różniących się wielkością, zasadą działania, pojemnością magazynka, typem śrutu jakim strzelają i oczywiście – ceną. Czym w zasadzie jest wiatrówka ?
Nazwy wiatrówka używa się na określenie urządzeń pneumatycznych, strzelających pociskami ołowianymi lub stalowymi napędzanymi sprężonym powietrzem. Polskie prawo takich urządzeń nie traktuje jako broń, o ile energia wystrzeliwanego pocisku jest mniejsza niż 17J (dżuli). Każdy producent określa energię, z jaką wystrzeliwany jest pocisk, a sprzedawca zobowiązany jest dołączyć deklarację zgodności wiatrówki z obowiązującymi przepisami. Wiatrówkę może kupić każdy, kto ukończył 18 lat, a strzelać pod opieką dorosłych mogą nawet dzieci.
Wróćmy zatem do pytania – co kupić na początek przygody ze strzelectwem?
Wiatrówki w formie broni krótkiej, czyli pistoletu występują w trzech rodzajach – sprężynowe, PCA oraz zasilane gazem CO2. Różnią się one sposobem, w jaki dostarcza się do pocisku sprężony gaz odpowiedzialny za oddanie strzału.
Pistolety sprężynowe
Zasada działania takich pistoletów polega na gwałtownym, mechanicznym rozprężeniu tłoka gazowego poruszanego silną sprężyną. Aby oddać strzał, należy najpierw napiąć sprężynę. Odbywa się to poprzez złamanie lufy albo napięcie jej specjalnym mechanizmem napinającym.
Wiatrówki sprężynowe są z reguły jednostrzałowe, nie mają magazynka, a śrut wprowadzany jest bezpośrednio do przewodu lufy.
Najprostsze i najtańsze modele sprężynowe kosztują nieco powyżej 100 złotych. Oferują one prędkość początkową pocisku wynoszącą ok 120-130 m/s, co pozwala na oddanie celnego strzału na odległość od 5 do 10 m. Ładowanie śrutu odbywa się poprzez złamanie lufy. Jako pociski stosuje się w nich śrut typu diabolo. Wyglądem przypominają nieco broń sportową z ergonomiczną rękojeścią wykonaną z drewna lub polimeru. To dobry wybór dla osób, które nie do końca są jeszcze przekonane, czy ten sport je wciągnie i nie chcą wydawać dużych pieniędzy.
Pistolety PCA
Bardziej zaawansowane jednostrzałowe modele to wiatrówki określane jako PCA. Są one dużo celniejsze, energia i prędkość początkowa pocisku jest wyższa i sięga nawet 180 m/s. Zamiast tradycyjnej metalowej sprężyny zastosowano w nich tłok sprężający powietrze. Sprężanie powietrza potrzebnego do oddania pojedynczego strzału odbywa się za pomocą dźwigni, którą stanowi zamek zamocowany zawiasem przy wylocie lufy. Topowym modelem działającym w systemie PCA jest Zoraki HP-01. Pistolet ten posiada rzadko spotykaną w innych wiatrówkach możliwość stopniowania poziomu sprężania powietrza, a co za tym idzie – samodzielnego regulowania prędkości początkowej pocisku. Trzy stopnie napompowania dają odpowiednio 100, 130 i aż 150 m/s prędkości początkowej śruciny. Wbudowany zawór bezpieczeństwa nie pozwala na napompowanie tłoka ponad graniczne wartości. Pistolet ten posiada ergonomiczną sportową rękojeść, regulowany język spustowy oraz w pełni regulowane przyrządy celownicze. Zaletą systemu PCA jest bardzo duża powtarzalność kolejnych strzałów i praktycznie brak zjawiska podrzutu, a co za tym idzie – bardzo duża celność. Pistolet ten dostępny jest w obu najpopularniejszych kalibrach: 4,5 oraz 5,5 mm. Zoraki HP-01 to pistolet, z którym z powodzeniem można startować nawet na poważnych amatorskich zawodach strzeleckich. Cena na Allegro waha się, w zależności od dodatkowego wyposażenia i kalibru, od 850 do 1300 złotych.
Tańszą alternatywą są pistoletyCrossman 1377, kosztujące około 350 złotych. Oferują one podobne możliwości strzeleckie, jednak dużo mniejsze możliwości indywidualnego dostosowania pistoletu do konkretnego strzelca.
Wiatrówki zasilane CO2
Tego typu pistolety zasilane są nabojem gazowym z dwutlenkiem węgla. Nie ma w nich tradycyjnej sprężyny ani mechanizmu sprężającego. Pocisk napędzany jest gwałtownie rozprężającym się gazem, pochodzącym z metalowego zasobnika ładowanego najczęściej do rękojeści lub w specjalny przewód pod lufą. Naciśnięcie spustu powoduje zwolnienie blokady zaworu, podanie ściśle odmierzonej porcji gazu do komory nabojowej i wystrzelenie śrutu z lufy.
Zaletą wiatrówek CO2 jest szybkostrzelność, duża pojemność magazynków i brak potrzeby ręcznego ładowania śrutu przed oddaniem kolejnego strzału.
Niektóre modele wyposażone są nawet w system blow-back imitujący odrzut zamka po strzale z broni palnej co dodaje strzelaniu realizmu. W odróżnieniu także od wiatrówek sprężynowych i PCA, które przypominają wyglądem broń typowo sportową, pistolety CO2 to w większości bardzo realistyczne kopie pistoletów bojowych. Do strzelania używa się śrutu stalowego typu BB, czyli stalowych kulek w kalibrze 4,5 mm. Jeden nabój gazowy pozwala na oddanie około 40 strzałów na odległość około 10 m. Pistolety zasilane CO2 mają także wady – dużo niższą energię wylotową i prędkość początkową pocisku, a więc i mniejszy skuteczny zasięg oraz konieczność kupowania nabojów CO2, bez których nie odda się strzału. Pistolety zasilane CO2 znakomicie nadają się do typowo rekreacyjnego strzelania do przysłowiowych puszek na działce czy w ogródku.
Niezależnie od tego, jaki pistolet wybierzemy na początek, zawsze należy pamiętać o zasadach bezpieczeństwa przy posługiwaniu się wiatrówką – przede wszystkim o tym, że nie celujemy i nie strzelamy do ludzi i zwierząt. Wiatrówka, nawet najsłabsza, w ręku nieodpowiedzialnej osoby może być niebezpiecznym narzędziem. Przy zachowaniu zasady “Safety First”, czyli przede wszystkim bezpieczeństwo, strzelectwo daje dużo przyjemności i pozwala na miłe i aktywne spędzenie wolnego czasu. | Wybieramy pierwszy pistolet – wiatrówkę |
Swoją przygodę z samodzielną nauką gry na instrumentach rozpoczyna coraz więcej, nie tylko młodych ludzi. Na forach internetowych roi się od pytań laików. Jak zacząć ? Czy potrzebny jest nauczyciel? Można uczyć się gry przez Internet? Jaką gitarę wybrać na początek? Na te i kilka innych pytań odpowiedzi można znaleźć w niniejszym artykule. Niezależnie od tego jaki sprzęt wybierzemy - czy będzie to gitara klasyczna, akustyczna czy elektryczna, przede wszystkim ważne, aby nauczyć się dobrze na niej grać.
Na czym musisz się skupić, żeby dobrze grać na gitarze?
Po pierwsze koncentracja. Bardzo ważnym jest, aby w momencie nauki skupiać się przede wszystkim na jednym elemencie, który aktualnie doskonalimy. Ćwiczenia praktycznie np. gdy chcemy opanować podstawowe akordy, na nic się zdadzą, jeśli spróbujemy zagrać je wszystkie na raz. Nad każdym elementem pracujemy osobno, poświęcając mu maksimum uwagi i czasu. Gra na jakimkolwiek instrumencie to zabawa dla ludzi opanowanych.
Po drugie, wspomniana już cierpliwość. Początki bywają trudne, nie zniechęcajmy się więc, gdy odczujemy nieprzyjemne drętwienie dłoni lub ból w opuszkach palców. Nie należy nadwyrężać się zatem zbyt trudnymi, niedostosowanymi do posiadanych umiejętności, ćwiczeniami.
Po trzecie - regularność. Nie chodzi o to, aby każdego dnia ćwiczyć przez kilka godzin, zwłaszcza, jeśli jeszcze nie zostały opanowane podstawy. Ważne jest jednak, aby robić to regularnie. Po niedługim czasie pierwsze efekty swojej pracy będą zauważalne.
Po czwarte - kawałki ulubionego zespołu zostawmy sobie na później. Od początku pracy z instrumentem warto zadać sobie pytanie - chcemy nauczyć się grać, czy odtwarzać kilka konkretnych utworów?
Od czego zacząć?
To oczywiste! Teoria zda się na nic, jeśli nie wykorzystamy jej w praktyce. Musimy więc zaopatrzyć się w odpowiedni instrument. Co najważniejsze - powinien on w pełni odpowiadać swojemu przyszłemu właścicielowi. Gitarzysta będzie bowiem wracał do niego często, a ważne, żeby robił to z radością. Czy potrzebujesz nauczyciela? Pamiętajmy, że najlepszymi nauczycielami jesteśmy my sami. Potrzebną wiedzę znaleźć można w Internecie, wielu pasjonatów prowadzi blogi, a także umieszcza w sieci filmiki instruktażowe.
Swoją przygodę z gitarą najlepiej rozpocząć od zakupu gitary klasycznej. Przede wszystkim ze względu na struny jakie posiada. Wykonane są one z nylonu i nawinięte na kołki z tworzywa sztucznego. Dlaczego właśnie taki rodzaj strun? Są one bowiem dość miękkie, dzięki czemu opuszki palców nie bolą tak bardzo. Jeśli posiadamy już akustyka, który wygrzebany został z garażu bądź też otrzymany w spadku - należy uważać! Może on nie nadawać się do nauki! Drewno, z którego wykonana jest gitara pracuje i zmienia swoje właściwości. Mówiąc inaczej - stare gitary brzmią zdecydowanie lepiej, pod warunkiem jednak, że przechowywane są w odpowiednich warunkach. Wygrzebany nie wiadomo skąd instrument najlepiej oddać w ręce specjalisty, w najlepszym wypadku zasugeruje on jedynie wymianę strun oraz porządne nastrojenie. Pozostając w temacie - początkującemu gitarzyście przyda się na pewno stroik do gitary. Takie urządzenie montuje się do główki gitary za pomocą klipsa. Warto też zaopatrzyć się w futerał, który zabezpieczy instrument przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych np. słońcem czy deszczem oraz umożliwi wygodne przenoszenie sprzętu.
Jak wybrać dobrą gitarę?
Musimy pamiętać, że w przypadku gitary, to nie wygląd jest najważniejszy, ale wygoda użytkowania. Powinno się zatem zwrócić uwagę przede wszystkim na szerokość gryfu - szerszy gryf pozwala na łatwiejsze nauczenie się prawidłowego ułożenia palców. Akordy gitarowe brzmią bowiem lepiej, gdy lewa ręka jest przyzwyczajona do takiej właśnie postawy. Szerszy gryf może początkowo sprawiać problemy, zwłaszcza użytkownikom posiadającym dość krótkie palce. Nie należy jednak zrażać się już na samym początku - do takich niedogodności jesteśmy się w stanie bardzo szybko przyzwyczaić.
Ćwiczenia
Gra na gitarze jest bardzo przyjemna, jednakże musimy liczyć się z tym, ze początkowo mogą boleć nas opuszki palców bądź też drętwieć ręka. Warto zatem zaczynając swoją przygodę z gitarą ćwicząc krócej, ale systematycznie. Ważne jest także, aby nie starać się od razu grać bardzo szybko. Najważniejsze jest to, aby grać czysto. Płynność przyjdzie z czasem. Warto więc uzbroić się w cierpliwość, gdyż nauka nie trwa krótko i przede wszystkim postawić na systematyczność.
Nowa czy używana?
To czy wybierzemy nowy produkt, czy też postanowimy zacząć poszukiwania wśród gitar używanych, zależy przede wszystkim od zasobności naszego portfela. Zaleca się jednak zakup nowego sprzętu średniej klasy, a nie wysokiej klasy gitary używanej. Mechanizm ten działa w przypadku niedoświadczonych i rozpoczynających naukę gitarzystów. Poza tym nie wiemy czy zabawa z muzyką zagości w naszym życiu na dłużej i czy naprawdę będziemy potrzebować drogiego sprzętu. Jeśli jednak jesteśmy pewni swojej decyzji, nie powinniśmy oszczędzać, warto zainwestować w coś, co posłuży nam na długie lata.
Przeczytaj również: Nauka gry na perkusji. Jaki instrument wybrać? | Samodzielna nauka gry na gitarze – To możliwe |
Chcąc posiadać modny zegarek typu smartwatch, wcale nie trzeba wydawać mnóstwa pieniędzy. Sensowny model o dobrych parametrach i bogatej liście funkcji można kupić już za mniej niż 500 zł. Smartwatch KW-18
W smartwatchu KW-18 zastosowano okrągły ekran, niemal tak dobry, jak w topowych produktach największych producentów. Posiada on funkcje fitness i wbudowany pulsometr, który gwarantuje dokładne monitorowanie naszej aktywności fizycznej. Pojemnościowy ekran o precyzyjnej percepcji dotyku zapewnia komfort obsługi. A to dopiero początek.
W urządzeniu znajdziemy slot na kartę pamięci z obsługą nośników o pojemności do 16 GB oraz na kartę SIM zamieniającą smartwatch w telefon. KW-18 jest odporny na działanie wody, kurzu i pyłu. Nie trzeba się obawiać o jego zachlapanie czy pracę w trudnych warunkach z zegarkiem na nadgarstku. Szczelna konstrukcja zalewania zapewnia bezproblemowe działanie. Ponadto na pokładzie znalazło się miejsce dla funkcji monitorowania jakości snu, powiadomień ze smartfonu czy cichego alarmu wibracyjnego.
box:offerCarousel
Overmax Touch 2.5
To bardzo elegancki czasomierz, który będzie pasował także do wyjściowego stroju. Smartwatch oferuje ponadczasowy design i jest wykonany z dobrej jakości materiałów. Dostępny jest w przystępnej cenie. Znajdziemy tu różne funkcje fitness monitorujące aktywność fizyczną, funkcje telefonu oraz sterowanie odtwarzaczem muzycznym i aparatem podpiętymi bezprzewodowo. Zegarek oferowany jest na fantastycznej metalowej bransolecie mediolańskiej oraz ze skórzanym paskiem. Dla zapewnienia jakości pomiaru aktywności fizycznej producent zainstalował w kopercie pulsometr.
box:offerCarousel
Smartwatch K1-S
Swoim wyglądem nawiązuje do najpopularniejszego smartwatcha na świecie, czyli do Apple Watcha. Jest jednak od niego dużo bardziej funkcjonalny. Został wyposażony w gniazdo karty SIM, dzięki czemu można go zamienić w pełnoprawny telefon z możliwością nawiązywania połączeń głosowych i redagowania wiadomości tekstowych. Na pokładzie nie zabrakło zaawansowanych funkcji fitness wykorzystujących wbudowany w zegarek pulsometr. Dodatkowo jest tu Wi-Fi, Bluetooth oraz GPS. Energooszczędna łączność Bluetooth zapewnia wyjątkowo długi czas pracy na baterii. Cena tego sprzętu to 340 zł.
XBLITZ X-Watch X1
Ten zegarek oferuje bardzo klasyczny design połączony z nowinkami technologicznymi. Wyposażony został w półokrągły wyświetlacz o przekątnej 1,22 cala. Na jego pokładzie znajdziemy pilot podczerwieni pozwalający sterować urządzeniami AV. Ponadto producent wyposażył go w funkcje fitness oraz znajdź mój telefon. Po sparowaniu go ze smartfonem z systemem Android i iOS można prowadzić za jego pomocą połączenia głosowe. Znajdziemy tu także funkcję, jaką oferują tylko topowe smartwatche. Mianowicie chodzi o G-sensor, który zapala ekran tylko w chwili, gdy uniesiemy rękę do jego sprawdzenia. Dzięki temu może długo pracować na baterii.
Smartwatch D6
To urządzenie wyróżnia duży ekran o przekątnej 1,63 cala i rozdzielczości 320 x 320 pikseli w połączeniu z wydajnymi podzespołami, jak czterordzeniowy procesor i 8 GB pamięci. Jest tu zainstalowany system Android 5.1 oraz szereg funkcji, których nie powstydziłby się topowy smartfon. W smartwatchu znajdziemy slot na kartę SIM i kartę pamięci microSD. Można na niej trzymać zdjęcia i muzykę. Duży ekran umożliwia wygodne przeglądanie stron internetowych w poszukiwaniu informacji, korzystanie z nawigacji i innych dobrodziejstw internetu. Zegarek kosztuje 400 zł. | Smartwatch do 500 zł - przegląd modeli III kwartał 2017 |
Wielu rodziców wybiera dla swoich dzieci użyteczne upominki, które dodatkowo będą prezentować się w ciekawy sposób. Na rynku dostępnych jest obecnie wiele gadżetów, które zachwycą dużych i małych, a do tego przydadzą się w codziennych sytuacjach. Na które z nich warto zwrócić uwagę? W trosce o oczy dziecka
Nadeszło lato, a wraz z nim piękna pogoda i słońce. Rodzice powinni więc pomyśleć o okularach przeciwsłonecznych nie tylko dla siebie, ale także dla swoich dzieci. Okulary dla dziecka można kupić w najróżniejszych wariantach kolorystycznych, z różnymi wzorami. Absolutny hit tego sezonu to okulary przeciwsłoneczne z opaską. Oryginalne i warte uwagi są okulary Baby Soft z firmy Beaba. Ich szkła są nietłukące i wykonane z najwyższej jakości materiału, który znajduje się także w okularach przeciwsłonecznych np. dla pilotów czy himalaistów. Opaska jest elastyczna, wykonana z materiału, z możliwością regulacji i zapinana na rzepy. Okulary Baby Soft mają wykonane z plastiku oprawki – dzięki temu są odporne na uszkodzenia.
Okulary dla dziecka to nie tylko trend, ale również wymóg. Już od pierwszych lat życia oczy powinny być chronione przed promieniami UV. Szczególnie narażone na nie są oczy w jasnych kolorach – niebieskie i zielone. Brązowe i czarne są nieco mniej podatne na uszkodzenia, choć nie ulega wątpliwości, że każde dziecko powinno zakładać okulary, wychodząc na słońce. Okulary przeciwsłoneczne na opasce nie tylko pomogą dbać o wzrok dziecka, ale także będą ciekawym dodatkiem do jego stroju.
Przyjemna podróż i czyste auto
Kolejnym popularnym gadżetem jest mata ochronna pod fotelik samochodowy. To atrakcyjne rozwiązanie dla rodziców, którzy bardzo dbają o swoje auto i boją się, że podróże z maluchem będą trwałą szkodą dla tapicerki. Na ochronnej macie dziecko może spożywać posiłki czy pić soki bez obaw rodziców o wnętrze auta. Solidnie wykonane są maty ochronne pod foteliki samochodowe firm Prince Lionheart i Caretero. Są wodoodporne, a do tego bardzo długie. Można je nabyć w kilku kolorach, dlatego łatwo dobrać je do wnętrza samochodu. Dodatkowym plusem maty do samochodu jest jej funkcjonalność - po bokach lub na dole znajdują się kieszonki, do których można spakować zabawki dziecka. Niemal każda mata ochronna pod fotelik samochodowy jest matą o antypoślizgowej powierzchni Super Mat Deluxe, dzięki czemu fotelik nie przesuwa się. Do niektórych mat producenci dodatkowo dołączają przewijak podróżny.
Zabawki schowane w krzesełku
Pozostając w tematyce podróży, kolejnym gadżetem jest walizeczka i krzesełko 2w1. Ten przedmiot okaże się szczególnie przydatny w podróży. Walizeczka i Krzesełko 2w1 Yummigo firmy Benbat zostało tak skonstruowane, że można je przypiąć przy każdym krześle. Posiada 3-punktowe pasy zabezpieczające, dziecko jest więc przypięte zarówno od dołu, jak i z tyłu, co gwarantuje mu bezpieczeństwo. Yummigo można zabrać ze sobą wszędzie, dzięki czemu nie trzeba szukać krzesełka dla dziecka np. w restauracji.
Dodatkowo maluch zawsze może mieć pod ręką swoje ulubione zabawki – Yummigo to także walizeczka, w której można przenosić potrzebne rzeczy. Siedzisko jest twarde, dzięki czemu zabawki nie gniotą się, nawet kiedy dziecko na nich siedzi. Walizka jest zamontowana na długim pasie, tak, aby rodzic spokojnie mógł założyć ją na jedno ramię i przetransportować. A ponieważ jest niewielkich rozmiarów (30,08 x 28,7 x 14,4 cm) i lekka (niecały kilogram), nie sprawia to żadnych trudności. Przedmiot przeznaczony został dla dzieci, których waga nie przekracza 20kg. Yummigo dostępne jest w wielu kolorach. Wykonane zostało z materiału, który bardzo łatwo utrzymać w czystości – wystarczy przetrzeć wilgotnym materiałem, żeby pozbyć się powstałych zabrudzeń.
Dla małego kierowcy
Mówiąc o jeździe, warto wspomnieć o Little Tikes Samochód Cozy Coupe. To pojazd przeznaczony dla malucha. Kierowcą autka jest dziecko, a główną siłą napędową – jego nóżki. Koła obracają się o 360 stopni, dlatego dziecku łatwo jest kierować pojazdem. Dużym atutem jest fakt, iż Cozy Coupe jest wyposażone niczym prawdziwy samochód – posiada kierownicę z klaksonem, ruchomy zapłon i wlew paliwa. Drzwi autka można łatwo zablokować, co zapewnia dziecku bezpieczeństwo – maluch nie wypadnie i nie wyjdzie z auta bez wiedzy rodzica. Cozy Coupe dostępny jest w różnych kolorach.
Uczy i zdobi
Kolejnym pomysłem na gadżet dla dziecka jest globus magnetyczny. Grawitacyjny globus nie tylko wzbudza zainteresowanie i wprawia w zachwyt obserwujących, ale także spełnia funkcję edukacyjną. W sprzedaży dostępne są różne modele – nie tylko tradycyjne, ale i w wersji dziecięcej. Już dla maluchów powyżej 3. roku życia można zakupić Hello Kitty Magnetyczny Grający Globus 65016. Po powierzchni globusa przemieszczają się postaci z bajki - Kitty i Dear Daniel. Globus porusza się wokół własnej osi bez dodatkowego zasilania zewnętrznego. To produkt ekologiczny, wprawiany w ruch dzięki naturalnemu lub sztucznemu światłu bądź dzięki instalacji magnetycznej, kompatybilnej z polem magnetycznym Ziemi. Decydując się na zakup globusa, warto sprawdzić, czy jest on podświetlany, ponieważ dzięki temu może stanowić dodatkową alternatywę dla lampek ledowych.
By zyskać miejsce w łazience
Wśród praktycznych gadżetów warto zwrócić uwagę na pojemniki na zabawki do kąpieli. Są bardzo łatwe w zamontowaniu, a dzięki zamieszczonej z tyłu przyssawce z łatwością przyczepiają się do ściany. Pojemnik jest lekki, więc można go też założyć na wcześniej wmontowanym haczyku. Ma wbudowaną rączkę, dzięki czemu codziennie z łatwością można zdejmować go ze ściany, a po kąpieli i wypłukaniu zabawek zawiesić ponownie. Nie zajmuje dużo miejsca, a przechowuje wszystkie akcesoria, na które często brakuje miejsca. Co ważne, przez duże otwory woda spływa do wanny i nie zostaje w pojemniku, dzięki czemu przechowywane w nim zabawki szybko schną. Wartym uwagi jest pojemnik na zabawki do wanny firmy BabyOno, wykonany z plastiku i dostępny w różnych kolorach.
Na rynku wciąż pojawiają się kolejne propozycje dla rodziców i dzieci. Warto śledzić nowinki w tej dziedzinie, ponieważ nie są to tylko modne gadżety, ale przydatne i funkcjonalne akcesoria. | Dziecięce gadżety z przymrużeniem oka |
Sporty wodne latem stają się jeszcze bardziej popularne. To świetna okazja, żeby spróbować czegoś nowego i poznać nowy rodzaj aktywności fizycznej. Nie jest to proste, ale warto zacząć i przekonać się, czy jest to sport dla nas. Konieczna jest umiejętność pływania, sprzęt i chęć. Czego potrzebujesz?
Najważniejsza jest deska surfingowa. Może mieć różne rozmiary i trzeba dostosować ją do swoich potrzeb. Wygląd nie jest najważniejszy, a modeli jest tak dużo, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie jest łatwo utrzymać równowagę na desce. Początkowo sukcesem będzie samo wskoczenie i położenie się na niej. Po kilku lub kilkunastu próbach złapiesz balans i będzie o wiele łatwiej. Nie zniechęcaj się zbyt szybko. Bardzo ważne jest, żeby czerpać przyjemność z łapania fali, nawet jeśli długo nie dasz rady wstać z deski. Cierpliwość jest bardzo ważna w tym sporcie.
Pianka
Ochroni ciało przed niską temperaturą wody i umożliwi dłuższy trening. To bardzo ważne, żeby zadbać o swój komfort i bezpieczeństwo. Pianki są dobrze dopasowane do ciała i dobiera się je indywidualnie. Są bardzo lekkie i nie krępują ruchów. Pod spód można założyć kąpielówki albo strój kąpielowy.
Od czego zacząć?
Spokojnie wejdź do wody, tak żeby swobodnie dotykać dna. Spróbuj położyć się na desce, aby leżeć na środku i nie przechylać jej na jedną stronę. Nie jest to proste, ale w końcu się uda. Połóż się i złap balans, zacznij wiosłować rękami. Utrzymuj stałą prędkość, ruszaj rękami jak przy pływaniu kraulem. Dzięki temu skuteczniej będziesz łapać fale. Kiedy opanujesz już wskakiwanie na deskę i wiosłowanie, czas na siadanie. Nie jest to komfortowe i stabilne na początku, ale będzie lepiej. Najważniejszy jest spokój i opanowanie gwałtownych ruchów. Im mniej ich wykonasz, tym lepiej, bo szybciej uda ci się wskoczyć i usiąść na desce. Umiejętność zachowania spokoju sprawi, że wskoczysz na deskę i wykonasz określone pozycje. To bardzo ważne.
Wzmocnij ciało
Mocne ciało jest bardziej przygotowane do podjęcia wysiłku na desce surfingowej. Przygotowanie przed planowanym urlopem jest bardzo istotne. Mięśnie w wodzie poddane są dodatkowemu oporowi, co sprawia, że pracują o wiele mocniej niż na lądzie. Nad siłą możesz popracować w domu na macie, najważniejsza jest systematyczność. Przydadzą się hantle, piłka lekarska i taśmy do ćwiczeń. Trenuj 2–3 razy w tygodniu po około 40 minut. To pozwoli szybko zauważyć efekty i sprawi, że ciało będzie wyglądać lepiej. Możesz też postawić na dynamiczną jogę lub pilates, które wbrew pozorom są bardzo wymagające dla ciała. Postaraj się wprowadzić sport do swojego codziennego życia: spaceruj, biegaj. Wybierz ulubioną dyscyplinę, która sprawi, że zachowasz zdrowie i lepsze samopoczucie na co dzień.
Surfowanie
To bardzo trudny sport, ale regularne treningi pozwolą uzyskać lepsze efekty. Aby stanąć na desce, trzeba się mocno napracować, lecz po jakimś czasie będzie to naturalne. Jak to zrobić? Połóż się na brzuchu i spójrz przed siebie. Ułóż się na desce tak, jakbyś chciał wykonać pompkę. Unieś górną część ciała i w tym samym czasie podciągnij do siebie stopy. Rozstaw je na linii środkowej deski i staraj się zachować równowagę. To bardzo trudne i może wymagać wielu prób. Warto ćwiczyć na sucho płynność ruchów. Połóż deskę na piasku i wykonaj kilka razy takie przejście. Ciało zapamiętuje ruch i po większej ilości powtórzeń będzie ci o wiele łatwiej zachować równowagę na wodzie. Stojąc na desce, pracuj nogami, kolana muszą być cały czas ugięte. To duży wysiłek dla całego ciała. Im będzie mocniejsze, tym lepiej zniesiesz ciężki trening na desce i dłużej wytrzymasz w wodzie. | Surfing – od czego zacząć naukę? |
Jeśli marzyłeś kiedyś o zostaniu złotą rączką lub potentatem w branży nieruchomości, kup grę „Generalne remonty domów: House Flipper”. Dzięki niej sprawdzisz, czy taka rola jest ci pisana. Trudne początki
Kariera w grze „Generalne remonty domów: House Flipper” rozpoczyna się niepozornie. W zrujnowanym, zaniedbanym i szczerze mówiąc wręcz odrażającym biurze zabieramy się do pierwszego zlecenia, które pomogą nam zgromadzić budżet. To z kolei pomoże nam zająć się tym, na czym gra polega – kupowaniu, remontowaniu i sprzedawaniu dla zysku domów.
To, co zaskoczyło już w pierwszych sekundach zabawy, to fakt, iż „Generalne remonty domów: House Flipper” to gra FPP, czyli z widokiem z perspektywy pierwszej osoby. Tego nie spodziewałem się po strategii, obstawiając typowy dla tego gatunku rzut izometryczny. Pierwsze zadania, które gra postawiła przede mną, niewiele później tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że widok oczami bohatera to jednak dobry wybór twórców gry.
Jaki jest początek naszej historii w „Generalne remonty domów: House Flipper”? Aby było nas stać na zakup pierwszego domu, musimy zebrać na niego budżet. W tym celu siadamy do laptopa i podejmujemy się prostych zleceń – sprzątania ruder czy montażu kaloryferów, aby potem zająć się już nieco bardziej ambitnymi wyzwaniami, takimi jak urządzanie pokoju dla mającego niebawem przyjść na świat dziecka.
Zbieranie śmieci, mycie zabrudzeń mopem, kupowanie mebli, farb i sprzętów AGD za pomocą tabletu, aby móc zamontować je w miejscach wskazanych przez klienta. Tak zaczyna się nasza kariera, która potem poprowadzi do…
Wielka kariera
Tanio kupić, drogo sprzedać. To główne zadanie w grze „Generalne remonty domów: House Flipper”. Im większą ruderę kupimy i im więcej pracy włożymy w jej remont, tym większy będzie zysk. Dlatego sprzątanie, naprawianie, malowanie, urządzanie oraz montaż wszelakich sprzętów i mebli musimy opanować do perfekcji. Pomogą w tym nowe umiejętności, które rozwijamy dzięki wykonywaniu z sukcesem kolejnych zleceń.
Jak odbywa się kupno domów do sprzedaży? Podobnie, jak przyjmowanie zleceń na drobne prace remontowe, czyli za pomocą laptopa. Zasiadamy przed komputerem i przeglądamy kolejne oferty, zwracając uwagę głównie na cenę nieruchomości oraz jej stan. Ten drugi może zaskoczyć – często domy wyglądają gorzej niż po przejściu huraganu. Takie obiekty pozwolą nam jednak wykazać się talentami tak zwanej złotej rączki, co pozwoli z kolei sprzedać nieruchomość z zyskiem.
Po kupnie domu zabawę zaczynamy od totalnej destrukcji. Burzenie ścian to dobra rozrywka, a przy okazji szansa na realizację wizji – otwierania pomieszczeń, aby nieruchomość wydawała się większa. Potem sprzątanie, kupowanie mebli oraz dodatków, a tym samym urządzanie domu w taki sposób, aby jak najwięcej zyskał na wartości. Po kilku takich transakcjach powiększymy nasz budżet i otrzymamy dostęp do jeszcze ciekawszych inwestycji. Niestety po pewnym czasie wszystko zaczyna się powtarzać, a nas zwyczajnie nudzić.
Czy warto?
„Generalne remonty domów: House Flipper” nie jest grą typową, dlatego tym bardziej warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto ją kupić i poświęcić na nią czas. Wszystko zależy od oczekiwań. Jeśli grasz rzadko i siadasz tylko do największych hitów gier komputerowych, „Generalne remonty domów: House Flipper” rozczaruje cię. Nie oszukujmy się – to prosta gra, stworzona z małym budżetem, nie zachwyca więc ani wciągającą fabułą, ani spektakularnymi efektami graficznymi.
Dla kogo są zatem „Generalne remonty domów: House Flipper”? Z pewnością tytuł ten zaciekawi osoby, które z pasją oglądają w telewizji programy o urządzaniu czy remontach domów, aby sprzedać je z zyskiem. Wystarczy kilkadziesiąt złotych, aby kupić grę i sprawdzić się w tym zadaniu w wirtualnej rzeczywistości. I przyznam, że pomimo faktu, że fanem tego typu programów telewizyjnych nie jestem, z grą „Generalne remonty domów: House Flipper” spędziłem kilka miłych chwil. Mając na względzie prostotę tej gry, moim głównym zarzutem pod jej adresem może być tylko to, że po pewnym czasie zaczyna nużyć.
Gra dostępna na platformach: PC
Wymagania minimalne:
Intel Core i3 3,2 GHz/AMD Phenom II X4 955 3,2 GHz,
4 GB RAM,
karta grafiki 1 GB GeForce GTX 560/Radeon R7 260X lub lepsza,
4 GB HDD,
Windows 7/8/10 64-bit.
Wymagania rekomendowane:
Intel Core i5-8400 2,8 GHz/AMD Ryzen 5 1600 3,2 GHz,
8 GB RAM,
karta grafiki 4 GB GeForce GTX 970/8 GB Radeon RX 580 lub lepsza,
4 GB HDD,
Windows 10 64-bit. | „Generalne remonty domów: House Flipper” – recenzja gry |
Mirror glasses od Diora pokochały wszystkie gwiazdy! Nie tylko pomagają ukryć się przed fleszem paparazzich, ale także nadają stylizacji charakteru! Na czym polega ich fenomen i z czym je nosić? Lustrzane okulary to prawdziwy hit tego sezonu! Szczególnie model od Diora zrobił furorę wśród blogerek i trendsetterek! Dlaczego są tak pożądane? Przede wszystkim przez to, że są oryginalne i wyjątkowe. Mirror glasses sprawiają, że każda, nawet najzwyklejsza stylizacja, wygląda na o wiele bardziej przemyślaną i nietypową. Jeśli chcesz chociaż przez chwilę poczuć się niczym w świetle jupiterów – koniecznie kup swoją parę!
box:offerCarousel
Bądź jak Rihanna
Mirror glasses nie mogło zabraknąć w stylizacji królowej popu! Czego potrzebujesz, aby odtworzyć jej look? Przede wszystkim – czarna, dopasowana sukienka z głębokim dekoltem, która podkreśli twoją talię. Zdecyduj się na modną w tym sezonie długość ¾. Co do tego? Koniecznie czerwony, futerkowy płacz, który będzie elementem wiodącym prym w całym outficie. W stylizacji prawdziwej divy nie może także zabraknąć białych pereł – powinny one przyozdobić twoją szyję i nadgarstki. Na dłonie koniecznie włóż skórzane, czarne rękawiczki. Całą stylizację dopełnij czarnymi, matowymi rajstopami i przede wszystkim, lustrzanymi okularami! Model w stylu Diora z wyjątkowo pięknymi oprawkami będzie najlepszym wyborem!
Zainspiruj się Olivią Palermo
Lustrzane okulary zagościły na dobre także w stylizacjach modelki i influencerki – Olivii Palermo. Gwiazda łączyła ten element nie tylko z eleganckimi stylizacjami, ale przede wszystkim z czymś bardziej casualowym. Numerem jeden jest biała, dopasowana sukienka i oliwkowa narzutka w zestawie. Do tego mała, czarna torebka z ćwiekami i czarne botki. W tym outficie lustrzane okulary to strzał w dziesiątkę! Wykorzystaj tę propozycję podczas ostatnich dni lata.
Kolejna propozycja, tym razem w jasnych, delikatnych odcieniach to biała, luźna koszula z głębokim dekoltem i długa, zwiewna beżowa spódnica. Całość przyozdobi brązowy pasek z dużą, złotą klamrą. Będzie świetnie komponował się z lustrzanymi okularami! Nie zapomnij o torebce – powinnaś wybrać jasnobrązowy model, który idealnie wkomponuje się w całość.
Co na jesienne dni? Olivia stawia na dzianinową, szarą dopasowaną sukienkę. Do tego szary, jesienny płaszcz z czarnymi wstawkami i lakierowana torebka. W tym jednolitym outficie lustrzane okulary będą się wyróżniać i przyciągać wzrok!
Jessica Alba i jej mirror glasses
Także Jessica Alba zakochała się w lustrzanych okularach! Szczególnie pięknie prezentowały się one w jej codziennych stylizacjach. Dzięki nim ten casualowy look nabrał całkowicie innego charakteru! Ciemnoszare rurki, koszula w czarno-białą kratkę, a do tego ciemnozielona parka i shopper bag – co wy na to? My zakochaliśmy się w tym połączeniu! Mirror glasses ze szkłami w delikatnym odcieniu różu wyglądały naprawdę fenomenalnie!
Również klasyczne zestawienie będzie świetnym tłem dla lustrzanych okularów. Poprzecierane jeansy, biała koszulka i czarna marynarka. Do tego torebka ze zwierzęcym motywem i lustrzane okulary – aktorka udowadnia, że nawet w tak prostej stylizacji detale mają znaczenie!
Mirror glasses – jakie wybrać?
box:offerCarousel
Na Allegro dostępnych jest wiele modeli lustrzanych okularów. Możesz zdecydować się na te z przezroczystymi oprawkami lub wybrać te metalowe – w złotym kolorze będą wyglądać naprawdę elegancko. Ponadto masz także możliwość wyboru odcieni szkieł – zwykle jest to poświata różu lub turkusu. Ten mały detal jest również bardzo ważny przy skompletowaniu odpowiedniej stylizacji. Modne w tym sezonie kocie oczy także mają swoją lustrzaną wersję!
box:offerCarousel
Jesteś fanką pilotek? Znajdziesz także opcję z lustrzanymi szkłami! Ich zaletą jest nie tylko to, że wyglądają naprawdę bardzo oryginalnie, ale także to, że mogą pełnić rolę lusterka! Będziesz mogła skontrolować swój wygląd w każdym momencie.
Mimo, że model od Diora jest bardzo popularny wśród gwiazd, to nie tylko on jest w cenie. Lustrzane okulary będą wyglądały dobrze w każdym zestawieniu, a my, kobiety, kochamy takie uniwersalne rozwiązania! | Mirror glasses w stylu Dior - okulary w stylu gwiazd |
Włoska majolika od kilku lat jest hitem w aranżacji wnętrz. W naszych domach występuje najczęściej w postaci bogato zdobionych płytek ściennych i podłogowych. Jeśli śródziemnomorskie klimaty dobrze ci się kojarzą, zobacz, jak możesz wprowadzić je do swoich wnętrz przy pomocy włoskiej majoliki! Majolika to ceramika o bogatej kolorystyce, z której we Włoszech od ok. XVI w. wyrabiano bardzo ozdobne naczynia. Wpłynęło na nią wzornictwo mauretańsko-hiszpańskie. Ceramika wzięła swoją nazwę od Majorki, z której rozprzestrzeniała się na dalsze tereny Włoch, zanim została włoską specjalnością, a Florencja stała się jej najsłynniejszym ośrodkiem produkcyjnym. Obecnie ręcznie malowane, intensywnie kolorowe, często biało-kobaltowe naczynia i płytki tego typu bywają określane mianem śródziemnomorskich i produkowane są również w innych częściach Europy.
Włoska majolika – płytki ścienne i podłogowe
Charakterystyczny motyw włoskiej majoliki jest teraz bardzo popularny i często spotykany na podłogach i ścianach. Inspirowane śródziemnomorskim wzorem płytki znajdziemy w wielu sklepach, np. marka Tubądzin wprowadziła na rynek kilka serii kafelków o nazwie Majolika, które są luźną wariacją na temat włoskiej majoliki. Świetnie zaprezentują się nie tylko we wnętrzach inspirowanych toskańskimi winnicami, ale również w kuchniach czy łazienkach urządzonych w stylu nowoczesnym lub nawet skandynawskim.
Majolika w kuchni
Kolorowe śródziemnomorskie płytki możemy ułożyć w kuchni zarówno na podłodze, jak i na ścianie pomiędzy szafkami a blatem. Na podłodze warto postawić na terakotę, a na ścianie świetnie sprawdzi się glazura. Wielobarwne płytki najlepiej zestawiać z jasnymi meblami albo wręcz odwrotnie – postawić na kolory i urządzić kuchnię przypominającą żywe wnętrza rodem z Toskanii. Bardzo dobrze zaprezentują się w kuchni tradycyjnej, rustykalnej, gdzie podkreślą wiejski klimat, ale również bardziej nowoczesnej, loftowej, w której będą elementem ocieplającym surową aranżację.
Majolika w łazience
Idealnym miejscem na płytki w typie majoliki jest łazienka. Szklista struktura włoskiej majoliki będzie świetnie odbijać światło i optycznie powiększać niewielkie pomieszczenie. Jeśli boisz się żywych kolorów, postaw na kafle dwukolorowe w modnym połączeniu bieli i kobaltu. Stworzą one prawdziwie śródziemnomorski klimat w łazience, co będzie sprzyjać relaksowi. Odważnym i rozmiłowanym w egzotyce polecamy zaszaleć z kolorami, dodać do tego drewniane meble łazienkowe, baterie retro i może nawet nietypową umywalkę w wielobarwne wzory. Zastrzyk energii przy porannej toalecie gwarantowany!
Majolika w salonie
W salonie również często stawiamy na wykafelkowaną podłogę, a charakterystyczny wygląd i bogata ornamentyka włoskich płytek będą mocnym akcentem. Nada to pokojowi dziennemu egzotycznego sznytu i wprowadzi ciepły klimat. Jeśli obawiamy się przesady albo tego, że z czasem wzorzysta podłoga nam się znudzi, postawmy na tego typu kafelki na jej niewielkim fragmencie. Kafle z motywem majoliki dobrze będą wyglądać w rejonie stolika kawowego albo pod kominkiem wolnostojącym – uwydatnią i ozdobią te miejsca.
Włoska majolika jest świetnym wyborem do kuchni, łazienki czy salonu. Każde z tych miejsc ożywi i ciekawie ozdobi. Surowe, minimalistyczne wnętrza ociepli i wprowadzi do nich przyjemną, sprzyjającą relaksowi atmosferę. A do tego dzięki bogactwu wzorów aranżacja naszego mieszkania okaże się niebanalna i z pewnością będzie się wyróżniać. | Włoska majolika – w jakim wnętrzu sprawdzi się najlepiej? |
Skóra wokół oczu jest cienka i delikatna. To właśnie w tych miejscach najwcześniej pojawiają się oznaki starzenia: zmarszczki, utrata jędrności, zasinienia. Ma to związek ze stopniowym spowolnieniem naturalnych procesów w komórkach. Prawidłowa pielęgnacja może przyczynić się do utrzymania młodego i promiennego spojrzenia przez długi czas! Już po 25 roku życia powinnaś zainteresować się pielęgnacją przeciwzmarszczkową. Prócz serum i kremu, którego używasz do twarzy, warto aplikować również specjalistyczny preparat przeznaczony do skóry w okolicach oczu.
Nivea Q10 Plus
Krem pod oczy Nivea Q10 Plus to połączenie inspirowanych naturą składników z najnowszą technologią. Koenzym Q10 aktywuje metabolizm energetyczny komórek, redukując zmarszczki mimiczne oraz głębokie linie. Przyjemny efekt można poczuć już tuż po aplikacji, a po 4 tygodniach ujrzeć widoczne polepszenie stanu cery. Zawarty w składzie filtr SPF 15 chroni przed szkodliwym wpływem działania promieni słonecznych. Opakowanie zawiera 15 ml i kosztuje około 40 złotych.
Ziaja Jaśmin w kremie
Jaśmin w kremie marki Ziaja to emulsja wygładzająca pod oczy i na powieki. Bogaty skład kompensuje utracony z wiekiem kolagen, fizjolipidy i kwas hialuronowy. Zawiera fitoestrogen o działaniu hormono-podobnym oraz czynnik regenerujący głębokie warstwy skóry. Kompleks substancji tonujących o naturalnym odcieniu pozwala ukryć cienie i przebarwienia. Zmniejsza szorstkość, poprawia napięcie i trwale nawilża newralgiczne obszary. Polecany osobom po 50 roku życia. Tubka zawiera 15 ml, a jej cena to około 10 złotych.
Mary Kay Timewise
Krem Mary Kay Timewise został stworzony, aby w szybki sposób redukować kurze łapki, czyli zmarszczki powstałe na skutek niszczenia włókien kolagenu i elastyny. Jest odpowiedni dla każdego typu skóry oraz hipoalergiczny. Zawiera peptydy, które stymulują komórki do odnowy oraz naturalne substancje nawilżające, wzmacniające i wygładzające. Łagodzi skutki upływu lat, stresu, zmęczenia i działania promieni słonecznych. Zawiera kompleks rozpraszający światło, który skutecznie rozświetla twarz. Za opakowanie mieszczące 18 g kremu trzeba zapłacić około 75 złotych.
Clinique Repairwear Laser Focus
Korygujący krem Clinique Repairwear Laser Focus to propozycja przeznaczona do redukcji zmarszczek z precyzją lasera. Wspomaga naturalną produkcje kolagenu i lipidów oraz warunkuje prawidłowy poziom nawilżenia. Wyjątkowo odżywcza formuła sprawia, że pierwsze efekty są dostrzegalne już po kilkudniowym stosowaniu, a po miesiącu następuje nawet 50% wzmocnienie bariery ochronnej skóry. Słoiczek zawiera 15 ml i kosztuje około 175 złotych.
Biotherm Blue Therapy
Działanie Biotherm Blue Therapy skupia się na trzech zadaniach: redukcji zmarszczek i przebarwień oraz poprawie jędrności. Regularne stosowanie sprawia, że kontury twarzy są bardziej wyraziste, skóra gładka i rozjaśniona. Zawarte w składzie naturalne algi wykazują właściwości regenerujące, ujędrniające, wzmacniające i łagodzące. Bez parabenów. Polecany do każdego typu cery, również dojrzałej. Opakowanie zawiera 15 ml kremu, a kosztuje około 130 złotych.
Starannie prowadzona pielęgnacja skóry za pomocą kosmetyków może pomóc w procesie przeciwdziałania, hamowania oraz odwracania skutków procesów starzenia. Kurze łapki, czyli zmarszczki w kącikach oczu, sprawiają, że spojrzenie wygląda na zmęczone, a twarz traci naturalne rysy. Zaopatrz się w odpowiedni preparat już dziś i walcz z nimi skutecznie! | Kurze łapki – jak z nimi walczyć? Przeciwzmarszczkowe kremy pod oczy |
Głośny proces Zdzisława Marchwickiego był w PRL-u największą kryminalną aferą. Po latach zbrodnie „Wampira” wciąż budzą emocje, a wyrok śmierci, jaki wydano na oskarżonym, przez wielu uważany jest za niesłuszny. Nic nie budzi takich emocji, jak tajemnicza zbrodnia, do której wyjaśnienia zaangażowano całe zastępy policjantów. A co jeśli takich zbrodni było ponad 20, a 14 ofiar napastnika poniosło śmierć? Sprawą „Wampira z Zagłębia” przez lata żyła cała Polska, a potwierdzeniem tej tezy może być fakt, że nawet niemal 40 lat po śmierci domniemanego zabójcy jego proces i wyrok wciąż nie przestają być analizowane. Teraz swoją cegiełkę do tego tematu dołożył też Przemysław Semczuk, którego książka – „Wampir z Zagłębia” – ukazała się na początku tego roku nakładem wydawnictwa Znak.
Wampir czy nie wampir?
O zbrodniach, za jakie na śmierć skazano Zdzisława Marchwickiego, napisano już w Polsce dziesiątki książek i setki, a może nawet tysiące artykułów prasowych. Co jest w tej sprawie, że nie przestaje budzić tak wielkich emocji, choć od jej zakończenia minęło już pół wieku? Semczuk stara się odnaleźć odpowiedź na to pytanie, jeszcze raz, krok po kroku, analizując dokumenty ze śledztwa, w które zaangażowani byli policjanci z całej Polski. W tym polowaniu uczestniczyli też niemal wszyscy Polacy: za pomoc we wskazaniu mordercy można było zdobyć nagrodę liczącą aż milion złotych! Śledczy na celowniku mieli zaś aż… 23 tysiące mężczyzn podejrzanych o bycie śląskim „Wampirem”.
Na wyobraźnię społeczeństwa z pewnością działał też fakt, że jedną z ofiar mordercy była bratanica Edwarda Gierka. Sprawie nadano więc najwyższą wagę, nie szczędząc środków na jak najszybsze znalezienie sprawcy. Gdy aresztowano Marchwickiego i jego dwóch braci, wszyscy odetchnęli z ulgą. Równie szybko zaczęto jednak podejrzewać, że 50-latek to przypadkowa ofiara policyjnej nadgorliwości, a śledczy desperacko szukali kogoś, na kim mogliby przeprowadzić pokazowy proces.
Śledztwo na nowo
Przemysław Semczuk, twórca świetnie przyjętej „Czarnej Wołgi. Kryminalnej historii PRL-u”, podczas pracy nad „Wampirem z Zagłębia” wykonał kawał porządnej, dziennikarskiej roboty. Autor nie tylko ponownie przekopał się przez tony akt śledztwa, ale też pozyskał nowe, nigdy wcześniej niepublikowane informacje na temat sprawy.
Semczuk zdołał przeprowadzić wywiady z ostatnimi żyjącymi świadkami, których zeznania często nie były włączane w oficjalne akta. Dziennikarz dostał też szansę zajrzenia w akta sprawy z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, z których nie mógł skorzystać nikt inny. Autor „Wampira” przygląda się nie tylko samym oskarżonym, ale również najważniejszym osobom śledztwa. W książce zawarł m.in. portret głównego oskarżyciela prokuratury, Józefa Gurgula, do którego pracy przy tym śledztwie ma spore wątpliwości. Semczuk sporo pisze też o szefie grupy śledczej zajmującej się sprawą, generale Grubbie, postaci „śmiesznej i koniunkturalnej”. Dużo dowiadujemy się o sędzi, który wydał wyrok skazujący w pierwszej instancji, a także o wielu innych śledczych i świadkach, którzy brali udział w procesie Marchwickiego.
Efekty tej kreciej roboty Przemysława Semczuka trzymają w napięciu i mrożą krew w żyłach. A jakie płyną z nich wnioski? Zdaniem autora podczas trwającego ponad siedem lat śledztwa popełniono zdecydowanie zbyt wiele błędów, aby móc jednoznacznie stwierdzić, że to właśnie Marchwicki był słynnym „Wampirem z Zagłębia”.
Nie oznacza to jednak, że Semczuk wybiela skazanego, nie maluje mu też portretu męczennika. Nie podaje też nazwiska potencjalnego mordercy. „Wampir” może być jednak traktowany jako swoisty akt oskarżenia przeciwko niekompetencji śledczych i prokuratury, a także polskiego sądownictwa.
„Wampir z Zagłębia” to mocna lektura i pozycja obowiązkowa dla każdego fana tematyki kryminalnej. Dzieło Semczuka robi wrażenie, a od kolejnych stron nie sposób się wprost oderwać. Mocna i ważna lektura.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Wampir z Zagłębia” Przemysław Semczuk – recenzja |
Statyw do aparatu to jedno z najbardziej przydatnych akcesoriów, w które powinien się zaopatrzyć fotograf. Taki gadżet nie tylko pomaga przy uważnym kadrowaniu zdjęć architektury i podczas wykonywania zdjęć nocnych. Wysokość dopasowana do wzrostu i przeznaczenia
Warto przy przeglądaniu oferty statywów zwrócić uwagę na ich wielkość po rozłożeniu. W większości przypadków ze statywu będziecie korzystać na stojąco. Wygodnie i praktycznie będzie, jeśli podczas fotografowania nie będziecie musieli się zbyt mocno schylać.
Biorąc pod uwagę to kryterium, ciekawą propozycją jest trójnóg Camrock TH70 w cenie 119 zł o wysokości aż 190 cm. Całkiem wygodnie mogą z niego korzystać nawet osoby o wzroście do około 200 cm. W niektórych przypadkach tak duża wysokość statywu nie jest potrzebna, zwłaszcza w przypadku osób zajmujących się zdjęciami makro. Dla nich istotniejsza jest możliwość opuszczenia aparatu jak najbliżej fotografowanych obiektów, które często leżą na ziemi. Polecamy trójnóg Hama z serii Traveller dostępny już od 119 zł, który pozwala na wykonywanie zdjęć z wysokości od 35 cm.
Udźwig statywu
Ta cecha powinna zainteresować przede wszystkim użytkowników lustrzanek. O ile większość aparatów kompaktowych i bezlusterkowców jest dość lekka, to lustrzanka z podpiętym większym obiektywem może być zbyt ciężka do niektórych statywów. Pamiętajcie, aby oprócz wagi samego aparatu i obiektywu wziąć pod uwagę również masę lampy błyskowej, której używacie. Jeśli wszystkie te elementy nie ważą więcej niż 4 kg, to interesujący może być trójnóg Velbon EF-61 w cenie 169 zł.
Stabilność trójnoga
Nie można zapomnieć o tym, że omawiane akcesorium powinno być możliwie stabilne. Szczególnie ważne będzie to dla osób fotografujących na zewnątrz. Nie chcielibyście przecież, aby podmuch wiatru przewrócił statyw, na którym znajduje się aparat. Takie zdarzenie mogłoby mieć bardzo przykre konsekwencje w postaci uszkodzonego sprzętu.
Przed podjęciem decyzji o kupnie upewnijcie się, że wybrany model stabilnie stoi na ziemi. Doradzam wybrać taki, który umożliwia dodatkowe ustabilizowanie przez podwieszenie obciążenia pod kolumną na przeznaczonym do tego haku. Dzięki temu w niesprzyjających warunkach będziecie mieli pewność, że aparat pozostanie bezpieczny. Takie rozwiązanie zastosowano chociażby w opisywanym statywie Camrock TH70.
Sposób przenoszenia statywu
Jeśli wzięliście pod uwagę wszystkie kryteria i nadal nie wiecie, na co się zdecydować, zwróćcie uwagę na sposoby przenoszenia wybranego statywu. Niektóre modele statywów do 200 zł sprzedawane są w zestawie z torbą, którą można przewiesić przez ramię. Jednym z takich trójnogów jest Camrock TE68 dostępny w cenie 79 zł. Inne można zaczepić na kupiony osobno pasek i transportować prawie tak samo wygodnie.
Jeśli planujecie dużo chodzić ze statywem i zabierać go np. na górskie wycieczki, warto poszukać takiego, który będzie lekki. W takim wypadku może zainteresuje was Camrock TA30 o wadze niewiele powyżej 500 gram, dostępny w cenie 39 zł.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, który statyw jest najlepszy. Każdy musi sobie odpowiedzieć na to pytanie indywidualnie, uwzględniając przeznaczenie, wagę używanego aparatu czy nawet to, jak planuje nosić statyw. Mam nadzieję, że ten krótki poradnik pomoże wam w podjęciu decyzji. | Statyw do aparatu do 200 zł |
Która z nas nie lubi tych cudownych niedziel, kiedy można cały dzień nic nie robić i siedzieć w piżamie? Teraz nie musimy się ograniczać do weekendowego lenistwa i możemy w piżamie paradować cały dzień, nawet w pracy! Projektanci wychodzą nam naprzeciw; piżama przestała być ubraniem przeznaczonym do noszenia jedynie w zaciszu sypialni. „Łóżkowa elegancja”
Szerokie, miękko układające się spodnie z wysokim stanem nosimy teraz do eleganckich marynarek, dzięki temu wyglądamy klasycznie i czujemy się komfortowo. Wyrafinowany efekt wymaga jednak szczególnego dopracowania, warto zadbać o odpowiedni dobór obuwia i akcesoriów. Buty na słupku i koturny idealnie pasować będą do dłuższych nogawek, optycznie wysmuklą sylwetkę i wizualnie wydłużą nogi.
Piżama na ostro
Cudowną odmianą dla obcisłych rurek są spodnie typu loose fit, nosimy je również do ciężkich motocyklowych butów i wiązanych botków, co daje nam bardzo pożądany w tym sezonie punkowy wygląd. Do tego typu stylizacji świetnie nadają się też grubo dziane swetry oversize i skórzane dodatki. Ma być luźno, swobodnie i buntowniczo.
Śnij kolorowo
W zależności od pożądanego efektu, spodnie od piżamymogą być w jednolitym kolorze, bardzo modnej kracie i w najróżniejszych psychodelicznych wzorach. Tradycyjne piżamowe desenie, takie jak pasy i kropki zyskują coraz większą popularność. Klasyka dobrze prezentuje się w szarości, beżu, karmelu, ale także w intensywnych nasyconych barwach. | Piżamowy look |
Urlopy dawno za nami, wakacyjne wspomnienia jednak wciąż są żywe. Podobnie jak nasza opalenizna – misternie „zbierana” na plażach, nad jeziorem czy na górskich szlakach. Czekamy na nią cały rok i bardzo trudno się z nią rozstać. Mamy kilka sposób na to, by cieszyć się pięknym, brązowym kolorem nieco dłużej niż kilka tygodni. Parę trików pozwoli przedłużyć wakacyjne promienie słońca, lub sprawić, że nie znikną nawet w zimę! Jeśli podczas kąpieli słonecznych chroniliśmy ciała wysokimi filtrami, wówczas możemy być pewni, że brązowa skóra wygląda apetycznie, nie ma na niej podrażnień, strupków czy niechcianych zaczerwienień. Jeżeli nadal borykamy się z problemem spalonej i podrażnionej cery, musimy postawić na pielęgnację i ukojenie. Niezbędne będą wtenczas lekkie pianki i emulsje nawilżające, a w sytuacji poważnego uszkodzenia ciała – konieczna okaże się wizyta u lekarza.
Przygotuj skórę na przedłużone wakacje
Pierwszym krokiem do podtrzymywania opalenizny jest niestety… peeling skóry. Choć może wydawać się to nieco dziwne, to jeśli nie pozbędziemy się martwego naskórka, wówczas skóra nie będzie prezentować się ani efektownie, ani zdrowo. Delikatne peelingowanie produktem cukrowym albo enzymatycznym zapewni jej gładkość, a także: wzmocni ją, nawilży i ujędrni. Usuwanie martwego naskórka odświeża opaleniznę, gdyż ta zachowana jest w głębszych partiach skóry. Nie musimy obawiać się, że wraz z pocieraniem zniknie nasza brązowa skórka. Dodatkowo peelingi bardzo często posiadają w swym składzie olejki natłuszczające, które pielęgnują skórę podczas kąpieli.
Niezwykle ważne jest również tonizowanie skóry, tak by przywrócić jej prawidłowe pH. Najlepszą metodą do zachowania równowagi są toniki na bazie wody termalnej. Rewelacyjnie sprawdzały się podczas upałów i równie dobrze poradzą sobie z łagodzeniem skutków opalenizny oraz słonecznych podrażnień. Jeśli zadbamy o to, by nasza skóra nie miała stanów zapalnych, nieprzyjemnych zaczerwienień, wówczas efekt brązowej cery utrzyma się znacznie dłużej. Woda termalna jest kosmetykiem wielofunkcyjnym – świetnym do ciała i do wrażliwej skóry twarzy.
Nawilżaj i odżywiaj
Jeżeli jesteś świeżo po urlopie bądź nadal opalasz skórę w przydomowym ogródku czy podczas jazdy na rowerze, wtedy po każdej kąpieli słonecznej pamiętaj o nałożeniu balsamu po opalaniu. Zawiera on substancje łagodzące i kojące: aloes, ogórek, nagietek. Preparaty po opalaniu pomagają ukoić swędzącą skórę, a probiotyki i witaminy zawarte w balsamach wspomagają procesy odnowy skóry, łagodzą podrażnienia, aktywizują procesy ochronne skóry, a także dbają o to, by skóra była odpowiednio zabezpieczona po działaniu szkodliwych promieni UV. Po ekspozycji na słońcu potrzebujemy znacznie większego wsparcia niż zapewnia tradycyjny balsam.
Po zakończeniu wakacji i zmniejszenia ilości kąpieli słonecznych nie powinniśmy jednak rezygnować z obfitego nawilżania. Kremy, balsamy, mleczka do ciała z dużą ilością składników odpowiedzialnych za nawadnianie powinny stać się naszym sprzymierzeńcem. Jeśli lubimy lekką, płynną konsystencję kosmetyków do ciała, wybierzmy mleczko. Szybko się wchłania, nie pozostawia śliskiego filtru na skórze. Natomiast jeżeli lubimy gęste, kremowe konsystencje, wtedy sprawdzi się tradycyjny balsam do ciała albo mocno nawilżający krem. Ważne, by w swym składzie posiadał składniki nawilżające, np.: bawełnę, pszenicę, aloes, ogórek, oliwę z pestek winogron, olejek jojoba.
Istotny jest również sposób aplikowania kosmetyków – znacznie lepiej jest je wklepywać delikatnymi ruchami lub przy pomocy pędzla. Nie wsmarowujmy produktów. Skóra lubi być lekko pobudzana przez subtelne oklepywanie.
Brązowienie i rozświetlanie
Oczywiście nawilżanie jest podstawą dobrej kondycji nie tylko skóry ciała, ale także twarzy. Po długim urlopie konieczne jest mocne nawodnienie – poprzez silniejsze kremy nawilżające, maski czy toniki. Jednak, jeżeli mamy ochotę, by słońce zatrzymało się dłużej na naszej twarzy, wówczas możemy wybrać odżywczy i nawilżający krem z delikatnymi substancjami brązującymi. Różni się on od zwykłego samoopalacza do ciała substancjami zawartymi w składzie. Jest delikatniejszy dla skóry, opalenizna pojawia się stopniowo. To produkty, którymi trudno zrobić sobie krzywdę. Wymagają również cierpliwości, bowiem efekty dostrzeżemy dopiero po kilku dniach używania. Dodatkowo podczas aplikacji potrzebujemy nieco więcej czasu. Ja zalecam używanie kremu opalającego w domu, kiedy mamy chwilę wolnego czasu. Jednak nie przed snem. Zmyjmy makijaż, tonizujmy skórę i zaaplikujmy nasz produkt, pozostawiając go na skórze twarzy przez dwie, trzy godziny. Pozwólmy mu się wchłonąć i zadziałać.
Jeśli nasza twarz jest opalona i nie chcemy dodawać jej kolejnych ciemnych tonów, ale pragniemy podkreślić jej świeżość i blask, wówczas najlepiej sprawdzą się kremy rozświetlające. Te pielęgnacyjne produkty pozwolą świetnie zaakcentować zdrową skórę, a jeżeli czujemy, że jest ona nieco zmęczona promieniami słonecznymi, wówczas witaminy C, E i F przywrócą jej naturalny blask i dodadzą pięknego efektu glow. Możemy również zainwestować w odżywczy krem z drobinkami, który podkreśli i rozświetli brązowy kolor buzi. To jednak specyfik przeznaczony dla osób o nieskazitelnej cerze (do codziennego stosowania dla wszystkich – wyłącznie w okolicach skroni i policzków).
Olejki samoopalające
Niezwykle modne, bardzo skuteczne i lubiane przez konsumentki są olejki samoopalające. Czym różnią się od kremów i balsamów? Przede wszystkim łagodnym działaniem i bardzo odżywczą formułą. Zazwyczaj nie tylko dodają nam brązowych tonów, ale też mocno nawilżają i łagodzą podrażnioną skórę. Olejki posiadają właściwości: napinające, uspokajające, tonizujące. Ich zadanie to bardziej wyrównywanie kolorytu skóry niż jego brązowienie. Złocisty połysk, jaki tworzą, jest niezwykle subtelny, niezauważalny. Olejki bogate są w witaminy: A, B, C, E i F oraz minerały. Ponadto umożliwiają uzyskiwanie jednolitej opalenizny, bez smug.
Producenci stworzyli też doskonałe olejki brązujące do twarzy o bardzo delikatnych właściwościach. Aplikujemy je razem z kremem podczas porannej toalety. Wystarczy tylko kilka kropel skoncentrowanego olejku, by po paru dniach zauważyć, że skóra ma wyrównany kolor, jest nieco bardziej rozświetlona. Stanowi to działanie nieinwazyjne – subtelne olejki pięknie „otulają” cerę, a jednocześnie dbają o jej nawilżenie i rozświetlenie. Dzięki lekkiej formule, możemy stosować je cały rok bez obawy, że nasza twarz nieestetycznie i tandetnie zbrązowieje.
Opalenizna od zaraz
Pojechaliście na upragniony urlop i akurat w te kilka dni słońca było za mało, by stworzyć perfekcyjną opaleniznę? Można temu zaradzić, nawet jeśli potrzebujecie tylko 24 h! Z nowoczesnymi produktami kosmetycznymi wystarczy zaledwie kilka minut, by skóra nabrała pięknego, złocistego odcienia. Z pomocą przyjdą nam szybkie samoopalacze w sprayu lub żelu.
Jeżeli chcemy postawić na opaleniznę w kilka sekund, wówczas zdecydowanie najlepiej sprawdzi się spray. Prosty w użyciu, niezbyt gęsty, ale i niezbyt rzadki. Wystarczy kilkukrotna aplikacja i równomierne rozprowadzenie na skórze, a uzyskamy opaleniznę. Jej stopień możemy samodzielnie kontrolować, dodając kolejną warstwę produktu.
W podobny sposób działają: żele, pianki i musy opalające. One też posiadają lżejszą strukturę niż kremy. Ponadto cechuje je ciemna barwa. Jednak aplikacja tych produktów wymaga wprawy oraz rękawicy do wcierania. Oczywiście możemy próbować aplikować balsam rękoma, ale na pewno pozostaną ślady po specyfiku i na dłoniach, i na paznokciach. Przed użyciem produktu należy wykonać peeling ciała oraz pozbyć się niechcianego owłosienia. Niestety włoski potrafią zepsuć efekt najpiękniejszej opalenizny. Przy pomocy rękawicy, okrężnymi ruchami wcieramy preparat, uważając na okolice: kostek, kolan czy łokci. W tych miejscach staramy się nakładać mniejszą ilość produktu. Szybkoschnące formuły, przynoszenie efektu zdrowej opalenizny i brak zacieków oraz przebarwień, to cechy wyróżniające lekkie pianki oraz musy. Dzień po aplikacji „szybkiej” opalenizny warto nawilżyć ciało balsamem.
Brąz krok po kroku
Dla nieco bardziej cierpliwych i pragnących podtrzymać efekt opalenizny, a nie tylko go wzmocnić, idealnym rozwiązaniem będą balsamy samoopalające. Do niedawna balsamy cechowała słaba jakość zapewnianej przez nie opalenizny – smugi, zacieki, nierównomierne pasma i brzydkie, nienaturalne barwy. Producenci zmienili taktykę i tworzą produkty odżywcze, pielęgnujące i jednocześnie dodające skórze kolorytu. Co najważniejsze, są to efekty delikatne, nieinwazyjne. To najlepszy sposób wspierania naturalnej opalenizny. Nie musimy martwić się o mizerny efekt i nieestetycznie rozprowadzony produkt. Substancje opalające są delikatne, często naturalne. A specyfiki wzbogacone o: kofeinę, ziarna kakaowca, masło shea i kompleks witamin.
Balsamy opalające powinny być nakładane na gładką, wypeelingowaną wcześniej skórę. Jeśli na etykietce nie znaleźliśmy informacji, że produkt przeznaczony jest także do skóry twarzy, wówczas warto ominąć buzię. Jest ona znacznie delikatniejsza, a efekty mogą okazać się dla niej zbyt mocne. Należy również pamiętać, by po aplikacji balsamu unikać kontaktu z wodą, dać się wchłonąć produktowi (np. przed pójściem spać odczekajmy jakieś pół godziny) i oczywiście dokładnie oczyścić ręce.
Zbawienny wpływ makijażu
Sposób na skórę muśniętą słońcem znalazły też firmy produkujące kosmetyki do makijażu. Bronzery, pudry brązujące, rozświetlacze o właściwościach brązujących… Nie bez powodu najmodniejszy sposób malowania twarzy to jej konturowanie, czyli gra pomiędzy tym, co ciemne i opalone, a delikatnie rozświetlone. Nie musimy być jednak wyspecjalizowanymi makijażystami, by na swych twarzach stworzyć delikatne, brązowe rumieńce. Niewielka ilość produktu naniesiona na kości policzkowe doskonale je podkreśli i uwypukli piękny kształt twarzy. Należy jednak pamiętać, że do konturowania korzystamy z bronzerów matowych, a do policzków, zamiast różu, możemy użyć produktów z błyszczącymi drobinkami.
Jeśli mamy ochotę używać brązowych odcieni przez cały rok, wtedy pamiętajmy o dobraniu odpowiedniego koloru. Nie każda brzoskwinia i brąz pasuje do jasnej cery. Spytajcie o radę fachowca w zaprzyjaźnionej perfumerii – to on dobierze ciepłe bądź zimne brązy, które będą idealnie współgrać z karnacją i urodą.
Dbaj o siebie
Jeżeli nie chcemy, by opalenizna szybko zniknęła, zainwestujemy również w odpowiednie odżywianie. Dieta bogata w karoten pozwoli nam utrzymać brązową skórę, działając także od wewnątrz. Jedzmy: marchew, dynię, szpinak, pomidory i paprykę. To one zawierają w sobie upragnioną substancję. Dobrym pomysłem są też soki z marchwi – jeden dziennie (np. jako drugie śniadanie) i również przedłużmy żywotność opalenizny.
Ponadto fachowcy zalecają kąpiele w chłodnej wodzie – ona także sprzyja zachowaniu brązowej cery. Gorąca woda wysusza skórę, a zimne prysznice koją i pobudzają.
Rezygnując z używek, palenia tytoniu i pica alkoholu, także zadbasz o zdrowy wygląd skóry. Dym i procenty źle wpływają na stan cery – ta staje się poszarzała, pozbawiona blasku. Mimo dobrej pielęgnacji, nigdy nie będzie prezentować się w pełni zdrowo i promiennie. | Jak zatrzymać lato na skórze? |
Gdy rodzi się dziecko, dotychczasowy rytm dnia ulega diametralnej zmianie. Całe życie wywraca się do góry nogami, bo od tej chwili uwaga rodziców skupia się na najmłodszym członku rodziny. Minie dużo czasu, zanim mama i tata odnajdą się w nowej sytuacji. Niektórym zdolność nowej organizacji dnia przychodzi łatwiej, innym trudniej. Wszystko uzależnione jest bowiem od wielu różnych czynników. Mimo chęci pomocy i wielkiego oddania rodziny, to na matce spoczywa najwięcej obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem. Istotne jest również, że kobiety same, często instynktownie, mają potrzebę nieustannego zajmowania się noworodkiem. W takiej sytuacji czasem bardzo łatwo o zły nastrój i złe samopoczucie, bo brak snu i przemęczenie to prosta droga do ogólnego osłabienia. Jak temu zapobiec i co można zrobić, by szybko na nowo zorganizować się w nowej rzeczywistości?
Dzieci lubią stały rytm dnia
W pierwszej kolejności warto dać sobie kilka tygodni na odnalezienie się w nowej sytuacji. Noworodek i jego mama, choć łączy ich szczególna więź, dopiero się poznają. Trzeba zatem obserwować, kiedy dziecko śpi i kiedy domaga się jedzenia. Należy zwrócić uwagę, jakie wysyła sygnały, kiedy ma mokrą pieluszkę, gdy jest głodne lub zmęczone.
Już w pierwszym tygodniu życia maluszka dobrze jest rozgraniczyć dzień od nocy – w czasie drzemek dziennych warto mieć cicho włączone radio i nie zasuwać rolet, w nocy zaś powinna panować bezwzględna cisza, a światło powinno być delikatne (z czasem rodzice przyzwyczają się również do karmienia dziecka i przebierania go w półmroku).
Po kilku tygodniach każdy dzień będzie wyglądał tak samo, co jest gwarancją spokoju dziecka, bo da mu poczucie bezpieczeństwa. Ważna jest zatem konsekwencja – nawet jeśli będzie to czas świętowania czy odwiedzin bliskiej rodziny. Obserwacje dobrze jest prowadzić w jednym miejscu, najlepiej w specjalnie do tego celu przygotowanym notatniku. Można też kupić dzienniczki, w których zapisuje się np. godziny karmień.
Przydatne akcesoria
Obecnie wybór akcesoriów i przydatnych gadżetów dla młodych rodziców jest ogromny. Wybierając z szerokiej gamy produktów, można w znacznym stopniu skrócić czas codziennie wykonywanych przy dziecku czynności lub uczynić je prostszymi.
Jeśli zatem konieczne jest korzystanie z laktatora, dobrym pomysłem jest zakup modelu elektrycznego, który umożliwi większą swobodę ruchów. Gdy dziecko karmione jest mlekiem modyfikowanym, ze względów praktycznych niemal obowiązkowy jest zakup podgrzewacza do butelek z funkcją sterylizacji. Woda w takim urządzeniu jest podgrzewana bardzo szybko, a podgrzewacz przyda się w przyszłości do przygotowywania dań ze słoiczka.
Wartym uwagi gadżetem jest również leżaczek, który pozwoli dziecku na swobodną (i przy tym bezpieczną) zabawę, a rodzicom – na zajęcie się domowymi obowiązkami. Tego typu fotelik wyposażony jest w kolorowe zabawki, czasem również w dodatkowe funkcje, np. wibracje, jest ponadto lekki i łatwo go przenosić.
Niektóre noworodki domagają się nieustannej bliskości z mamą, co może wynikać z potrzeby, ale i dolegliwości, takich jak kolka. Trudno wówczas o połączenie opieki nad dzieckiem z wykonywaniem codziennych zajęć, dobrym rozwiązaniem jest wtedy chusta. Maluszek jest przytulony do mamy, czuje się bezpiecznie, co z pewnością wpływa na jego nastrój, a mama ma wolne ręce i z powodzeniem może przystąpić do wykonywania obowiązków. Noworodek lubi przebywać w chuście, gdzie nie tylko jest aktywny, ale nawet potrafi spać w takiej pozycji. Jest ona całkowicie bezpieczna przy założeniu, że została prawidłowo zawiązana.
W czasie pierwszego roku opieki nad dzieckiem kobiety rzadko znajdują czas na własne przyjemności. To błąd, bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Warto zatem zadbać o codzienne wyznaczenie kilkunastu minut tylko dla siebie, a w wykonywanie obowiązków zaangażować pozostałych członków rodziny. | Sposoby na dobrą organizację czasu dla młodych mam |
Kochasz piękną bieliznę? Spraw sobie braletkę. To najmodniejszy biustonosz w tym sezonie. Wprawdzie fashionistki doskonale wiedzą, że w sklepach pojawia się ona od lat, jednak obecnie to must have. Noś ją dyskretnie pod ubraniem lub w sposób najbardziej trendy, czyli tak, by była widoczna. Bieliźniana moda zaszalała. Szykuje się prawdziwa rewolucja. Aniołki Victoria’s Secret zwykle paradujące w eksponujących i powiększających piersi nawet o dwa rozmiary push-upach, wystąpiły na tegorocznych pokazach w miękkich braletkach. „Biusty wszystkich kobiet wyglądają w push-upach identycznie” – powiedziała aktorka Michelle Williams i dodała: „Braletki to hołd dla kobiecej indywidualności, pozwalają nam odzyskać nasze piersi”. Jej słowa podchwyciły celebrytki, w tym uwielbiająca braletki Kendall Jenner, a miękkie biustonosze zagościły w szafie każdej modnej pani, dla której ten fason jest odpowiedni.
Co to są braletki?
Braletki – bezszwowe siostry biustonoszy – są delikatne, koronkowe, zbudowane z trójkątnych miseczek. Często z efektowną, szeroką koronką pod biustem. I co najważniejsze, nie mają poduszek ani fiszbinów jak push-upy. Koniec z powiększaniem sobie biustu modelującymi stanikami. Braletki nie tylko nie powiększają piersi, ale też ich nie podtrzymują. Projektanci bielizny i fashionistki deklarują, że tradycyjne staniki to już przeszłość. Być może odwrót od bielizny modelującej jest konsekwencją powrotu do naturalności, swobody i zdrowia? Albo ukłonem w stronę modnego feminizmu? Jedno jest pewne: jeśli jesteś młoda, szczupła i masz biust niezbyt obfity oraz w dobrej kondycji – nie wahaj się. Rzuć sztywne biustonosze w kąt. Daj piersiom swobodnie oddychać i postaw na ich naturalny kształt i wielkość. Bo zdeformowany i uniesiony sztywnymi stanikami z czasem traci jędrność i właściwy mu urok.
Jak nosić braletkę?
Jeśli w braletce jest ci wygodnie, w tym sezonie najlepiej noś ją tak, by była widoczna. Zarówno w stylizacjach codziennych, jak i eleganckich Poczujesz się zmysłowo i seksownie. Pod przezroczystą bluzką, do jeansów, ogrodniczek lub na rockowo – ze skórzaną ramoneską i krótką rozszerzaną spódniczką, tak jak Madonna w latach 80. Możesz również włożyć na nią tylko marynarkę, do tego klasyczne spodnie i w takim garniturze uzyskasz elegancki i wieczorowy wygląd. Braletka idealnie pasuje też do eleganckich sukienek z wyciętym dekoltem czy klasycznych bluzek i koszul. Braletkę pokochały wielbicielki stylu boho i wkładają ją do długich spódnic i jeansowych kurtek.
Bogactwo fasonów
Braletki dostępne w różnych rozmiarach, kolorach i fasonach – z mniej lub bardziej zabudowanym przodem, z głębokim dekoltem, koronkową tasiemką pod biustem, stając się czymś przejściowym między biustonoszem a topem. Zwykle uszyte są z delikatnej koronki o różnych wzorach. Pojawiają się też tiulowe i jedwabne wstawki, siateczki, tasiemki na ramionach w różnych kombinacjach, zapięcia na haftki lub też ich brak – wtedy braletkę wkłada się przez głowę.
Niestety bielizna tego rodzaju nie jest dla każdej pani. Posiadaczki obfitszych kształtów powinny o niej zapomnieć i pozostać wierne klasycznym biustonoszom lub wybrać usztywnione, krótsze gorsety. Natomiast szczupłe kobiety w braletkach wyglądają niezwykle zmysłowo. Jeśli nosisz odzież w rozmiarze XS, S lub najwyżej M, ta finezyjna część garderoby jest dla ciebie. | Powrót do lat 80. Najmodniejszy biustonosz sezonu – braletka |
Podczas długich wakacyjnych wyjazdów pojawia się problem, jak przewozić żywność, żeby
zachowała świeżość. Dobrze, gdyby można było się w drodze napić czegoś zimnego.
Oczywistym więc okazuje się zakup lodówki turystycznej. Jaki model wybrać w cenie do 300
zł? Wybór lodówki turystycznej powinniśmy zacząć od sprecyzowania naszych wymagań oraz
budżetu. Najważniejsze parametry tego rodzaju lodówki to jej pojemność oraz
wydajność, czyli to, jaką jest w stanie utrzymać temperaturę chłodzenia. Ważna jest
również jakość wykonania, ponieważ sprzęt będzie używany będzie często w warunkach
polowych, np. na kempingu.
Spotkać możemy kilka rodzajów lodówek turystycznych. Najpopularniejsze i najtańsze są
termoelektryczne. W większości posiadają one funkcję chłodzenia oraz grzania. Zasilać
możemy je nie tylko w samochodzie prądem 12 V, ale również z domowego gniazdka.
Poniżej przedstawiamy kilka polecanych lodówek w cenie do 300 zł.
Lodówka turystyczna Camry CR93
box:offerCarousel
Jedna z najchętniej kupowanych lodówek turystycznych. Może być zasilana z dwóch źródeł
– 230 V i 12 V. Pojemność całkowita lodówki to 32 L, co czyni ją jedną z największych
w cenie do 300 zł. Zastosowano w niej zarówno funkcję grzania jak i chłodzenia, które
odpowiednio obniża temperaturę o 20°C względem otoczenia oraz ogrzewa zawartość do
65°C. Lodówka wyposażona jest w bardzo wygodne zatrzaski do szybkiego otwierania i
zamykania. Solidna obudowa zapewnia wytrzymałość w każdych warunkach.
Lodówka turystyczna firmy AbarQs
box:offerCarousel
Jest to producent sprzętu sportowego oraz termoelektrycznych lodówek turystycznych.
Chłodziarki AbarQs cechują się wysoką jakością wykonania, a co ważne, posiadają
grubą izolację z pianki poliuretanowej, przez co wzrasta ich wydajność i
energooszczędność. Układ sterujący w lodówkach AbarQs zbudowany jest na bazie
produktów firmy Samsung, co gwarantuje bardzo dobrą jakość i niezawodność.
* L-27 za ok. 173 zł o pojemności 24 L,
* L-36 za ok. 180 zł o pojemności 35 L,
* L-10 za ok. 190 zł o pojemności 8 L,
* L-22 za ok. 290 zł o pojemności 22 L.
Każda z lodówek oferuje zasilanie zarówno 12V jak i 230V. Jeżeli chodzi o chłodzenie, to
są one w stanie utrzymać temperaturę o 20°C niższą niż temperatura otoczenia.
Lodówki AbarQs posiadają również funkcję grzania do 65°C. Wszystkie modele za
wyjątkiem L-10 pomieszczą butelkę 2 L na stojąco. L-27 i L-36 są lodówkami typowo
przenośnymi z uchwytami, które pełnią trzy funkcje, rączki do noszenia, blokady i podpory
pokrywy, co ułatwia korzystanie z nich. L-10 jest najmniejszą lodówką zaprojektowaną na
wzór podłokietnika. Idealnie wpasuje się na środkowe siedzenia tylnej kanapy samochodu,
dzięki czemu nie zajmuje miejsca w bagażniku. Posiada ona dodatkowo dwa uchwyty na
napoje. Natomiast Abarqs L-22 ma kształt lodówki domowej. Idealnie sprawdzi się w
przyczepie kempingowej lub kamperze.
Lodówka turystyczna Teesa Easy Cool
Na rynku występują dwie wersje tej lodówki, Easy Cool 5000 i 5001. Różnią się między sobą
pojemnością. 5000 ma pojemność 24 L a 5001 24 L. Dodatkowo model 5001 posiada
praktyczny schowek na przewody. Wykonano je bardzo solidnie i z dobrej jakości
materiałów. Posiadają zasilanie 230 V lub 12 V oraz funkcję chłodzenia i grzania. Dzięki
zastosowaniu 3 cm izolacji termicznej oraz wydajnego systemu cyrkulacji powietrza
potrafią schłodzić zawartość do 20°C poniżej temperatury otoczenia, a grzeją
maksymalnie do 65°C. Przydatna może okazać się zastosowana w lodówkach przegroda
wewnętrzna, która podzieli przestrzeń na dwie mniejsze komory.
Lodówka turystyczna GEKO
box:offerCarousel
Geko jest to Polski producent m.in. lodówek turystycznych. W cenie do 300 zł oferuje trzy
modele. Dwa o pojemności 26 L, z których jeden posiada elektroniczny panel do ustawiania
temperatury. Trzeci model oferuje pojemność 32 L. Każda z lodówek oferuje zasilanie 12 V i
230 V. Niestety wydajność nie jest najlepsza, bo ok. 17°C poniżej temperatury
otoczenia. Do zalet należy zaliczyć izolację z pianki poliuretanowej oraz wysoką jakość
wykonania.
W cenie do 300 zł mamy już spory wybór lodówek turystycznych zasilanych 12 V.
Wszystkie one oferują bardzo podobne parametry. Największą różnicą okazuje się ich
pojemność, materiały z jakich wykonano obudowę oraz to, czego nie widać gołym okiem,
czyli podzespoły wewnętrzne. Nie warto kupować najtańszych chińskich lodówek. Ich
jakość wykonania i zastosowanych części jest najprawdopodobnie bardzo marna. 300
zł to nie wygórowana cena za stosunkowo wydajną lodówkę turystyczną, dzięki której nasza
żywność podczas podróży pozostanie świeża, a napoje chłodne. | Kupujemy lodówkę turystyczną 12 V do 300 zł |
Z roku na rok stawiasz na klasyczne aranżacje stołu? Tradycyjny żółto-zielony motyw kolorystyczny to już tradycja? A może chcesz coś zmienić, ale nie masz pomysłu? Jeśli nowoczesny styl nie jest ci obcy i marzysz o udekorowaniu wielkanocnego stołu właśnie w tym klimacie, to mamy kilka sprawdzonych propozycji. Masz już dosyć klasycznych rozwiązań, które od lat opierają się na tej samej kolorystyce? Wobec tego nasze pomysły są właśnie dla Ciebie. Przedstawiamy kilka propozycji, które idealnie wpiszą się w gust wszystkich miłośników minimalizmu, ale nie tylko. Sprawdź i przekonaj się, jak można odmienić stół za pomocą kilku dodatków.
Biel i czerń
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Styl nowoczesny charakteryzuje się stonowaną kolorystyką. Biel niewątpliwie wpasuje się w ten klimat. Jest to wyjątkowo uniwersalna barwa, która sprawdzi się również na świątecznym stole. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzi porcelanowa zastawa. Śnieżnobiałe talerze i patery, to zdecydowanie wielkanocny must have. Jeśli mowa o bieli, to nie sposób nie wspomnieć o jej kontrastującym odpowiedniku. Czerń to kolejny wariant kolorystyczny, który idealnie pasuje do nowoczesnego stylu. Dekoracja stołu utrzymana w czerni i bieli niewątpliwie jest ponadczasowa i niezwykle elegancka. Szklane kieliszki w czarnym kolorze, dopełnione kieliszkami na jajka w tym samym odcieniu dodadzą całej aranżacji charakteru.
Szarość + błękit
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Kolejny wariant na udekorowanie stołu wielkanocnego w nowoczesnym klimacie, to połączenie dodatków w kolorze szarości z błękitnymi akcentami. Porcelanowe filiżanki w szarym kolorze to zdecydowanie odpowiedni wybór. Do tego przydadzą się szare serwetki. Najlepiej, jeśli będą z motywem wielkanocnym. Jeśli boisz się zaryzykować z błękitną zastawą, wtedy wybierz dodatki w tym kolorze. Świeczki, wazon na stół lub figurka zajączka – każdy wariant będzie wyglądał elegancko i odświętnie.
Wielkanoc tuż, tuż, dlatego najwyższa pora na zastanowienie się nad dekoracją stołu. Celebracja tego święta wiąże się z pewnymi tradycjami, również w przypadku odpowiednich dekoracji. Jeśli jednak wydaje ci się, że nowoczesny styl nie będzie pasował do wnętrza twojego domu, warto wziąć pod uwagę powyższe propozycje. Udowadniamy, że odpowiedni dobór kolorystyczny to już połowa sukcesu, by uzyskać zamierzony efekt. | Wielkanoc w nowoczesnym stylu – sprawdzone propozycje na dekorację stołu |
Podobno szczęśliwi czasu nie liczą, a jak wiadomo dzieci należą przeważnie do najszczęśliwszej grupy w społeczeństwie. Jednak zegarek na rękę to coś więcej niż tylko sprzęt do odliczania upływających godzin. To gadżet, który świetnie wygląda i w przekonaniu maluchów jest wyznacznikiem dorosłości. Zegarek dawniej kojarzył się z uroczystością przystąpienia do Pierwszej Komunii Świętej. Obecnie na rynku dostępne są już modele, które doskonale sprawdzą się nawet na rączkach młodszych dzieci. Najpierw jednak nauka. Jak nauczyć dziecko rozpoznawania godzin na zegarku?
Odczytywanie czasu z tradycyjnych zegarów analogowych nie jest łatwą sprawą. Dzieci często mają problem ze zrozumieniem mechanizmu, który odpowiada za sposób rozpoznawania przez nas danej godziny. Dodatkowo odpowiedź na pytanie – która godzina? – wymaga podstawowych umiejętności matematycznych. Początkowo pojęcia „po“, „za“, „przed“ sprawiają spore trudności.
Najlepszym momentem na rozpoczęcie nauki odczytywania godzin i minut jest ten, w którym kilkulatek sam zaczyna się interesować tajemnicą odliczania czasu. Naturalna ciekawość wzmaga motywację malucha i nie pozwala mu się tak łatwo zniechęcić. Dobrym punktem wyjścia do nauki jest wykorzystywanie zrobionych wspólnie tarcz zegarów np. z papieru, z ruchomymi wskazówkami. Możecie też wykorzystać gotowe zegary do nauki. Na takim przyrządzie będziesz mógł precyzyjnie pokazywać i objaśniać zasady. Możesz też uzupełnić tarczę o podpowiedzi, które z pewnością na początku będą bardzo przydatne. Nie zniechęcajcie się pierwszymi niepowodzeniami. To na prawdę nie jest łatwe i potrzeba trochę czasu, aby pojąć, jak się go mierzy. Świetną motywacją do nauki może być również zakup pierwszego zegarka. W końcu jak nosi się na ręce odlotowy gadżet, to trzeba też umieć z niego korzystać.
Pierwszy zegarek dla dziewczynki
Zegarek dla dziewczynki przede wszystkim musi być ładny, gdyż małe strojnisie lubią otaczać się estetycznymi gadżetami. Fanki najpopularniejszego filmu Disney'a ostatnich lat na pewno ucieszą się z zegarka z bohaterami filmu Kraina lodu. Czas będzie milej płynąć, jeżeli będzie odmierzany razem z ulubioną postacią bajkową. Wymarzonym czasomierzem dla małych dziewczynek może być też piękny, bo różowy zegarek.
Przed zakupem zastanów się jednak czy wybrać model z tradycyjną tarczą analogową, czy może zdecydować się na zegarek elektroniczny. Wszystko zależy od tego, jak dobrze twoja mała zna się już na odczytywaniu czasu. Wśród aktywnych dziewczynek doskonale sprawdzą się zegarki sportowe, które charakteryzują się minimalistycznym stylem i wytrzymałością. Do tego są obecnie bardzo modne wśród dzieciaków. Nieco droższą propozycją są zdobione zegarki marki Xonix, które posiadają już nieco bardziej elegancki wygląd. Marka ta ma w swoim asortymencie również kolorowe zegarki, których barwy przypadną do gustu niejednej dziewczynce.
Pierwszy zegarek dla chłopca
Pierwszy zegarek dla chłopca powinien być odpowiednio „wypasiony“, żeby podobał się małym fanom gadżetów. Dla malucha, który lubi bajki można zdecydować się na zakup zegarka z bohaterami filmu Auta. Wśród kilkulatków i nastolatków największym powodzeniem będą cieszyć z pewnością zegarki sportowe. Wyposażone są one w ciekawe, dodatkowe funkcje, które sprawiają, że zegarek staje się niezwykle atrakcyjny. Przydatną cechą zegarków, dla roztargnionych chłopców, może okazać się wodoodporność. Jeżeli chcesz zainwestować w solidność to zastanów się nad zegarkami marki Dunlop. Cena jest nieco wyższa, ale za to masz pewność, że kupujesz produkt trwały i atrakcyjny.
Czas szybko leci i twój maluszek już wyrósł na dużego człowieczka, który chce nosić zegarek na ręce, tak jak dorośli. Zanim zdecydujesz się na zakup takiego gadżetu, to dokładnie zastanów się, czego twoje dziecko będzie oczekiwać. Czy ma to być przede wszystkim zegarek praktyczny, czy też maluchowi zależy bardziej na wyglądzie. Jeżeli chcesz zrobić dziecku niespodziankę, to wcześniej delikatnie zapytaj, jakie są jego preferencje. W końcu porządny zegarek może okazać się inwestycją na lata. | Pierwszy zegarek na rękę – jaki wybrać? |
Każdy, kto świadomie decyduje się na posiadanie psa, powinien wiedzieć, że niezależnie od rasy pupila, stawiamy przed sobą niełatwe zadanie jego wychowania. Zanim pies swoim posłuszeństwem i mądrością zacznie sprawiać nam dużo radości, należy zadbać o jego dobre maniery oraz o to, by nie przysparzał nam dodatkowych, czasem uciążliwych zadań domowych. Szkoła dla psów?
Coraz więcej osób, by efektywnie wychować swojego psa, decyduje się na przeprowadzenie profesjonalnego szkolenia pod okiem specjalistów. Podstawą takich zajęć jest jednak nie nauka, ale uświadomienie właścicielowi mechanizmów, które rządzą psychiką czworonoga. Wszystko po to, by właściciel wiedział, jak postępować w danej sytuacji, jakich środków perswazji używać itp. Dzięki temu można dużo szybciej osiągnąć zadowalające efekty. Dobrze przeprowadzone szkolenia mogą również spowodować, że nasz pupil będzie wykonywał nie tylko podstawowe polecenia. Przede wszystkim proces wychowywania psa prowadzi nas wówczas do:
* nauczenia go przestrzegania czystości w mieszkaniu;
* przyzwyczajenia zwierzaka do otoczenia;
* przyzwyczajenia go do imienia, obroży, smyczy, kagańca;
* rozwinięcia jego węchu i spostrzegawczości;
* wyrabiania odwagi psa;
* nauczenia go posłuszeństwa;
* stopniowego wyrabiania sprawności fizycznej pupila.
Większość specjalistów uważa, że profesjonalna tresura powinna przede wszystkim opierać się na zabawie – tak, aby nie zniechęcić psa do kontynuowania szkolenia. Odpowiednio wcześnie rozpoczęta, pozwoli również uniknąć niepożądanego zachowania, którego dużo trudniej oduczyć, gdy pies jest dorosły.
box:offerCarousel
A może samodzielne wychowanie?
Jeśli decydujemy się na samodzielną pracę z czworonogiem, to oczywiście należy uzbroić się w cierpliwość i rozpocząć od tego, aby nauczyć psa reakcji na imię oraz przestrzegania czystości w mieszkaniu. W tym celu na pewno warto pomyśleć o specjalnej kuwecie z trawą, dzięki czemu sprawniej i skuteczniej możemy wyćwiczyć w czworonogu właściwe nawyki. Natomiast naukę podstawowych komend najlepiej zacząć około 6. miesiąca życia, ponieważ wtedy pies jest dojrzalszy i więcej rozumie. Warto wówczas za każdym razem, gdy szczeniak przysiadł, chwalić go mówiąc: siad, dobry pies; gdy podejdzie – tak, dobrze, do mnie; a gdy się położy – waruj. Zawsze to samo słowo przy takim samym, niezależnym od nas zachowaniu szczeniaka. Nasza konsekwencja, połączona z pochwałą lub nagrodą, doprowadzi do trwałego skojarzenia słowa‑komendy z wykonywaną czynnością, a tym samym oszczędzi nam w przyszłości tygodni żmudnej tresury.
box:offerCarousel
Ważna w tym kontekście jest nagroda – wiele badań i doświadczeń znawców psów dowiodło, że psy uczą się dużo szybciej i przede wszystkim na dłużej zapamiętują, jeżeli są nagradzane. Nagroda jest również rzeczą, która mobilizuje psa do pracy. Ważne jest także, by poznać preferencje swojego psa w tym względzie, gdyż wachlarz nagród może być szeroki, np. specjalna karma lub smakołyki, które wiele psów uwielbia. Może być nią również wspólna zabawa, najlepiej na świeżym powietrzu, np. z wykorzystaniem tunelu szkoleniowego, frisbee czy specjalnej zabawki – psy zazwyczaj uwielbiają takie chwile spędzone ze swoim panem. Jeśli w danym momencie nie mamy jednak możliwości nagrodzenia psa czymś konkretnym, to po właściwym zachowaniu warto chociażby pogłaskać czy przytulić swojego pupila.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jeżeli chodzi o kary, przede wszystkim nie wolno bić zwierząt. Swoje niezadowolenie najlepiej okazać ostrzejszym tonem głosu. Pies doskonale wyczuwa nasze emocje, więc szybko zorientuje się, że jesteśmy na niego źli. Warto pamiętać też, że psa należy karać natychmiast i konsekwentnie, ponieważ szczeniak bardzo szybko zapomina o tym, co zrobił nie tak.
Tresura psa, jak każdy proces wychowawczy, wymaga spokoju, cierpliwości, czasu oraz konsekwentnej pracy. Nie ma niestety możliwości osiągnięcia szybkich i trwałych efektów. Szkolenie ma sens wtedy, gdy przeprowadzimy je w formie zabawy i pies wie, że za dobrze wykonane zadanie otrzyma nagrodę. | Akcesoria agility – tresura psa |
Wszyscy wiedzą, jak ważna jest sportowa aktywność dzieci i młodzieży, ale co zrobić, kiedy młodzi ludzie nie mają najmniejszej ochoty się ruszać? Po pierwsze, dawać przykład, a poza tym? Podpowiadamy. Coraz więcej mówi się roli aktywności fizycznej dzieci w każdym wieku. Nie tylko dlatego, że z każdym rokiem rośnie liczba dzieci chorych na cukrzycę typu 2, otyłych i mających problemy z kręgosłupem. Od malucha po nastolatka każdy młody człowiek powinien się systematycznie ruszać, bo zyskuje na tym nie tylko jego zdrowie, ale i psychika. Co daje dziecku sport?
zwiększa odporność organizmu,
uczy dyscypliny i skupienia,
pomaga rozładować negatywne emocje,
wspomaga proces uczenia i poprawia wyniki szkolne,
wzmacnia ciało,
zapobiega wadom postawy (w tym ich efektom, czyli np. bólom głowy spowodowanym garbieniem się),
uczy współpracy i skutecznego komunikowania się w prosty i jasny sposób (zwłaszcza sporty drużynowe),
relacje nawiązane na zajęciach są często silniejsze i bliższe niż nawiązywane w szkole,
zapobiega otyłości, zespołowi metabolicznemu i innym chorobom cywilizacyjnym,
wycisza dzieci nadaktywne.
Małe dziecko
W przypadku najmłodszych najprościej jest... nie hamować ich naturalnej potrzeby ruchu. Przypomnijmy sobie, ile razy mówiliśmy: „Nie biegaj”, „Nie skacz” itd. Małe dzieci uwielbiają się turlać po macie, skakać, rzucać piłeczkami, dlatego warto je zachęcać do zabawy, wykorzystując ten naturalny pęd. Warto też jak najszybciej zacząć chodzić z dzieckiem na basen – woda bardzo wspomaga ich rozwój. Wykorzystaj np. piankowy makaron lub kolorowe rękawki, aby pokazać maluchowi, że sport może być świetną zabawą.
UWAGA: dziecko obserwuje, co robisz. Dlatego jeśli uprawiasz sport i prowadzisz aktywny tryb życia, jest spora szansa, że maluch zacznie cię naśladować bez specjalnego wysiłku z twojej strony.
Uczeń
Skup się na pilnowaniu codziennej aktywności dziecka. Zamiast pod byle pretekstem zwalniać je z wuefu, zachęcaj je do uczestnictwa w zajęciach, pokazując, jakie korzyści można osiągnąć, trenując. Skup się na korzyściach typu poznawanie nowych ludzi czy dobra zabawa. Szkoła podstawowa to dobry moment, żeby zapisać dziecko na judo, aikido, taniec lub gimnastykę. Warto także postawić na sporty drużynowe, takie jak piłka nożna czy la crosse.
UWAGA: dziecko zwykle wie, jaka aktywność sprawia mu przyjemność, zatem warto, żeby młody człowiek sam wybrał sobie dyscyplinę sportową. Zmuszanie go do tego, czego nie znosi, przyniesie skutek odwrotny od zamierzonego. Pozwól mu eksperymentować z różnymi formami aktywności.
Nastolatek
W tym wieku wiele młodych osób nabawia się „alergii” na sport. Często sami zaszczepiamy dziecku tę niechęć. Ale nieruchawość to naturalna faza. To moment, w którym warto zacząć wykorzystywać ruch do tego, aby spędzić z młodym człowiekiem czas, np. jeżdżąc razem na rowerzelub grając w koszykówkę. Nastolatki często unikają wuefu z powodów, których rodzicom trudno się domyślić, np. brak prysznica w szkole. Warto z dzieckiem rozmawiać o takich rzeczach, dzięki czemu można mu zaproponować sensowną alternatywę, np. karnet do siłowni lub na basen czy wspólne treningi.
UWAGA: w wieku intensywnego wzrostu należy dobrze dobierać obciążenia treningowe. Jeśli twoje dziecko uprawia konkretną dyscyplinę pod okiem trenera, upewnij się, że zajęcia są dostosowane do wieku.
Dziecko potrzebuje ruchu, aby jego organizm funkcjonował prawidłowo. Dlatego warto poświęcić swój czas i uwagę, aby nauczyć je regularnej i wartościowej codziennej aktywności. | Jak zachęcić dziecko do uprawiania sportu? |
Wiek dorastania to szczególny i specyficzny okres w życiu każdego nastolatka. To czas, kiedy młoda osoba chce się podobać i zwrócić na siebie uwagę innych. Z pewnością najważniejszą rolę odgrywa wówczas wygląd zewnętrzny. Zarówno dziewczyny, jak i chłopcy przywiązują ogromną wagę do stroju, będąc na bieżąco z aktualnymi trendami. Nieodłącznym atrybutem staje się również zapach. W drogeriach i perfumeriach można znaleźć mnóstwo zapachowych kompozycji przeznaczonych dla nastolatków. Który wybrać? Jak wybrać perfumy?
Kiedy półki sklepowe uginają się od perfum, trudno wybrać ten właściwy zapach. Najbardziej miarodajne podczas oceny kompozycji zapachowych jest testowanie od 2 do 3 zapachów. Później należy zrobić krótką przerwę, by nasz węch nie został przeciążony. To, jaki faktycznie zapach mają dane perfumy, poczujemy, rozpylając go bezpośrednio na skórze. W związku z tym, u każdej osoby wyczuwalna woń będzie odmienna, należy więc z dystansem traktować opinie znalezione w sieci. Warto dodać, że zapach najdłużej utrzymuje się w takich miejscach, jak nadgarstki, skronie czy zgięcia łokci, a więc tam, gdzie wyczuwalny jest puls.
Zapachy dla nastolatków a perfumy dla dorosłych
Firmy produkujące perfumy sugerują zazwyczaj grupę konsumencką, do której przeznaczony jest ich produkt. Tym, co na samym początku przykuwa naszą uwagę, jest opakowanie. W przypadku perfum dla nastolatków są to zwykle kolorowe, wyróżniające się spośród innych buteleczki, często o fikuśnych kształtach, z wizerunkiem postaci z kreskówki bądź filmu.
Perfumy dla młodzieży mają charakterystyczny skład, gdyż minimalizuje się w nich składniki dodające zapachowi ostrości, których więcej jest w zapachach dla dorosłych. Te przeznaczone dla młodych osób są zwykle lekkie i świeże. Bardzo często głównym składnikiem stają się owoce, np. malina, truskawka, owoce leśne czy cytrusy: pomarańcze, grejpfruty i mandarynki. Charakterystyczne są także słodkie zapachy z dodatkiem karmelu, wanilii czy kokosu. Naturalne i energetyczne są nie tylko owocowe aromaty, ale także kompozycje kwiatowych nut – jaśminu, róży, frezji, konwalii czy lilii wodnej, które w połączeniu z owocami tworzą spontaniczne zapachy dla młodych, energicznych osób, wchodzących w dorosłe życie.
Owocowo-kwiatowe zapachy dla dziewczyny
Dziewczęta często podbierają perfumy swoim mamom, by poczuć się dorosłymi i pewnymi siebie kobietami. Z natury jednak nastolatki są bardziej energiczne, szalone i zwariowane niż stateczne i doświadczone panie. Kobiece zapachy, te świeże i zmysłowe, odzwierciedlają niepokorny charakter nastolatek, które chcą już decydować o sobie. Dziewczęce, a jednocześnie zmysłowe są kompozycje owocowo-kwiatowe, np. zapachy z nutą dzikiej truskawki, gruszki, ananasa, kwiatu pomarańczy, herbaty i wiciokrzewu (np. C-THRU Blooming).
Bardzo świeże i kobiece są te z aromatami trawy cytrynowej, drzewa sandałowego i piżma. Warto podkreślić, że nuty drzewne, piżmo i wanilia, wzmacniają i podkreślają zapachy kwiatowe. Intrygujące jest ich połączenie z imbirem, kwiatem jabłoni czy irysu. Słodką, dziewczęcą niewinność przywołają zapachy cytrusowe, z dodatkiem czerwonej porzeczki, lilii wodnej, konwalii, róży herbacianej i cynamonu (np. MOSCHINO I love love).
Świeże zapachy dla chłopców
Młodzi, dorastający chłopcy, tak jak dziewczyny, zwracają uwagę na swój wygląd. W towarzystwie chcą czuć się pewnie, dlatego poszukują zapachów podkreślających męskość. Świetnie sprawdzą się w tym celu kompozycje pikantnych przypraw: rozmarynu, imbiru, bazylii i pieprzu. Tym, co charakteryzuje większość aktywnych nastolatków, jest miłość do sportu. Sportową pasję podkreślą świeże zapachy cytrusów, ziół – szczególnie mięty czy szałwii, połączone z nutą gałki muszkatołowej i kardamonu (np. Hugo Boss Energise).
Zapachy dla chłopców nie są tak słodkie, jak te dla dziewczyn. Owocowe nuty mandarynek czy grejpfruta często przełamywane są miętą czy pieprzem (np. Paco Rabanne One million). Wyraziste, a jednocześnie orzeźwiające i energetyczne, będą połączenia kwiatów i drzewnych tonów, a także kompozycje kwiatowe przełamane orientalno-drzewnymi nutami.
Zapachy gwiazd
Kompozycje zapachowe nierzadko sygnowane są nazwiskiem znanych gwiazd ze świata show-biznesu: aktorek, modelek czy sportowców, które często są wzorem do naśladowania i inspiracją dla nastolatków. Młode osoby mogą dzięki temu utożsamiać się ze swoim idolem, a tym samym nabrać pożądanej w okresie dojrzewania pewności siebie. Popularne są perfumy Britney Spears, Kylie Minogue, Beyonce czy Kate Moss. Zapachy muszą być charakterystyczne, wyróżniać się spośród innych i być jak najbardziej oryginalne. Modne wśród celebrytów są zapachy kwiatowe, skomponowane z przyjemną wonią bursztynu i wanilii. Słodko-pikantne kompozycje w połączeniu z nutami kwiatów i egzotyki to doskonała propozycja dla odważnych i pewnych siebie nastolatków. Młodzież bardzo często zwraca uwagę na oryginalne marki i firmowe rzeczy.
Powodzeniem więc cieszą się perfumy Adidasa czy Pumy, lekkie i świeże – idealne dla młodych i aktywnych osób. Nastolatki chętnie sięgają też po zapachy od stylistów np. Calvin Klein czy Tommy Hilfiger. Drogie marki poprawiają ich samoocenę i dodają pewności siebie.
Okres dorastania to szczególny czas w życiu każdego człowieka. Gdy buzują hormony i zmienia się nasze ciało, coraz częściej interesujemy się płcią przeciwną i tym, co myśli o nas otoczenie. Chcemy czuć się zauważeni i pewni siebie, podkreślając to nie tylko strojem, ale i zapachem. Wybierając odpowiednie perfumy, nie należy kierować się tylko nazwą marki i powszechnymi opiniami. Idealny zapach powinien współgrać z naszą osobowością i stylem bycia. Wtedy możemy być pewni, że wybraliśmy ten odpowiedni. | Perfumy dla nastolatków – jakie wybrać? |
Konsumencka świadomość rośnie – jak pokazują statystyki, o wyborze towaru decyduje jego jakość. Dotyczy to zwłaszcza artykułów spożywczych, dlatego nie dziwi zainteresowanie własną produkcją. Stajemy się też bardziej konkretni względem tego, co jemy, a masowa produkcja rzadko trafia w nasz gust. Własne wędliny są za to dopasowane do naszych potrzeb i gustów, więc chętnie zaopatrujemy się w urządzenia służące do własnoręcznej produkcji kiełbas czy wędzonek.
Nadziewarki do kiełbas
Kiełbasa jest jedną z najczęściej kupowanych wędlin, jednak nierzadko jej skład daleki jest od naszych oczekiwań. Ulepszacze smaku, nadmiar niezdrowego tłuszczu oraz słaba jakość mięsa – to tylko najpopularniejsze zarzuty wobec produktów dostępnych w sklepach. Wytwarzając ją samemu, mamy pewność co do jakości oraz świeżości, a sam proces nie jest zbyt skomplikowany nawet dla wędliniarskich amatorów. Przygotowane wcześniej mięso umieszczamy w specjalnym cylindrze, by następnie wypełnić naciągnięty na lejek flak. Grubość lejka determinuje średnicę kiełbasy.
Rynek oferuje dwa rodzaje nadziewarek do kiełbas: pionowe i poziome. Te pierwsze pozwalają na produkcję z większym rozmachem. Cylinder może mieć nawet 15 l, co pozwala jednorazowo przygotować pokaźną porcję wędlin w krótszym czasie. Z pomocą przychodzi grawitacja oraz tłok, które sprawiają, że do flaka nie przedostanie się powietrze. Po stronie wad zapisać trzeba duży rozmiar urządzenia oraz więcej trudności w myciu po pracy. Kiedy brakuje miejsca na dodatkowy sprzęt kuchenny, lepszym rozwiązaniem może okazać się nadziewarka pozioma. Obsługa urządzenia jest niemal identyczna – tłok wpycha mięso przez cylinder do lejka, a następnie do flaka. Jednorazowo cylinder mieści od 5 do 7 l farszu.
box:offerCarousel
Wędzarki
Mówi się, że każde mięso po uwędzeniu ma bogatszy, a przez to lepszy smak. Niestety przemysłowe wędzenie nie zawsze sprawia, że możemy poczuć aromat tego procesu w gotowych produktach. Co innego, jeśli sami uwędzimy ulubione mięso czy rybę. Umożliwiają to wędzarki, które zdobywają coraz większą popularność. Osób chętnych do spróbowania domowego wędzenia jest coraz więcej, jednak wciąż dominuje przeświadczenie, że wędzarnia zajmuje dużo miejsca i trzeba wygospodarować dodatkową przestrzeń, najlepiej w obrębie podwórka czy działki, gdzie będzie możliwe rozstawienie całego sprzętu.
Wędzarki elektryczne mogą stanowić alternatywę i przenieść proces wędzenia do domów oraz lokali gastronomicznych. Wystarczy trochę miejsca, gniazdko elektryczne i możliwość odprowadzenia dymu. Pojemność takich wędzarek to kilkadziesiąt litrów, co najczęściej pozwala na ustawienie kilku poziomów umożliwiających wędzenie kilku produktów jednocześnie. Aby doprecyzować czas, przeważnie dysponujemy timerem, natomiast maksymalna temperatura pracy to około 140'C, chociaż można również wędzić na zimno. Zamieszczony termometr i regulacja przepływu dymu pozwalają na bieżącą kontrolę. Materiał opałowy umieszczany jest w dolnej części wędzarki.
Jednym z najistotniejszych czynników, którymi powinniśmy kierować się przy wyborze sprzętu, jest solidność konstrukcji oraz jakość obudowy. Dobrze, jeśli urządzenie wykonane jest ze stali szlachetnej, odpornej na wysokie temperatury. Dodatkowym atutem jest możliwość grillowania, ale funkcję tę możemy spotkać jedynie w urządzeniach wyższej klasy.
box:offerCarousel
Maszyny do mięsa
Dylemat standardu kupowanego w supermarketach mięsa dotyczy zwłaszcza produktów zmielonych. Niestety zbyt często informuje się o kolejnych nieuczciwych producentach, którzy dodawali do mięsa mielonego składniki gorszej jakości, by mniejszym kosztem uzyskać więcej produktu. Poprzez własnoręczne zmielenie oprócz gwarancji jakości zyskujemy także okazję do dodania ulubionych przypraw, które nadadzą potrawie unikalnego smaku.
box:offerCarousel
Zatem, czy podajemy dania z mięsa mielonego w domu, czy też serwujemy je w restauracji, warto przygotowywać produkty samemu. To wymaga jednak solidnego sprzętu. Wybierając maszynę do mięsa, należy wziąć pod uwagę kilka najważniejszych elementów wyposażenia:
różnorodne sitka, zapewniające możliwość mielenia na drobno bądź grubo, w zależności od rodzaju mięsa i potrawy;
nasadki do kiełbasy, które co prawda nie są tak wydajne jak nadziewarki, jednak przy okazjonalnym użyciu mogą okazać się przydatną alternatywą;
szatkownicę, czyli element występujący tylko w niektórych modelach, dzięki niej możemy łatwo przygotować plastry, wióry czy starte ziemniaki;
wszelkie zabezpieczenia, a zatem automatyczny wyłącznik, antypoślizgowe nóżki oraz przydatna funkcja „rewers”, pozwalająca usunąć chrząstki albo przypadkową kostkę, które mogą uszkodzić cały mechanizm.
Każde z wymienionych urządzeń ma różne warianty pozwalające dobrać sprzęt dokładnie do naszych potrzeb. Zatem jeśli prowadzimy biznes gastronomiczny lub zwyczajnie chcemy produkować własne wędliny w domowym zaciszu, możemy znaleźć nadziewarkę, maszynę do mięsa lub wędzarkę skrojoną do naszych potrzeb. A na końcu zostaje nam cieszyć się domowymi wyrobami nie tylko od święta. | Domowe wyroby nie tylko na święta – nadziewarki, wędzarki, maszyny do mięsa |
Plextor M6S zasłynął jako wydajny dysk 2,5” w dobrej cenie. Niedawno dostał wsparcie technologii PlexTurbo, co ma uczynić go jeszcze szybszym i trwalszym. Udało się? Wyposażenie
Dysk dostarczany jest w niewielkim, żółto-czarnym opakowaniu – z tyłu zawiera podstawową specyfikację. W środku umieszczony jest w plastikowej foremce, pod którą znajduje się instrukcja obsługi. To tyle, wyposażenia niestety nie ma. W ewentualne śrubki, adapter 3,5” i kabel SATA do montażu w obudowie komputera PC należy wyposażyć się samemu.
Konstrukcja
M6S zamknięty jest w jasnej, aluminiowej obudowie. Jest delikatnie szczotkowana, ma zaokrąglone krawędzie pokrywy. Zdobi ją logo producenta i oznaczenie modelu, to czarne i proste nadruki. Producent postawił zatem na wygląd estetyczny, ale dosyć surowy. To jednak sprzęt, który w większości przypadków trafi do obudowy laptopa lub komputera, więc będzie rzadko oglądany.
Obudowa jest jednak solidna. Dysk jest lekki, ale sztywny – blacha prawie się nie ugina pod naciskiem. Dyski SSD są odporne, ale M6S sprawia wrażenie trwalszego – jest dosyć masywny, materiały są niezłej jakości, podobnie ich spasowanie. SSD Plextora ma 7 mm grubości, więc zmieści się do nowszego laptopa czy nawet wielu ultrabooków, w przeciwieństwie do starszych dysków Plextora ze średniej półki cenowej.
Specyfikacja
kontroler Marvell 88SS9188
interfejs SATA III (6 GB/s)
pamięć NAND 19 nm MLC Toshiba (synchroniczne)
pamięć podręczna 512 MB (256 MB w wersji 128 GB)
szybkość zapisu 420 MB/S (300 MB/s w wersji 128 GB)
szybkość odczytu 520 MB/S (w obu wersjach)
zapis IOPS 4K 80,000 (75,000 w 128 GB)
odczyt IOPS 4K 90,000 (88,000 w 128 GB)
średni czas bezawaryjnej pracy 1500000 h
wsparcie TRIM, NCQ, S.M.A.R.T
wymiary 100 x 70 x 7 mm
najnowszy firmware 1.07
gwarancja 3 lata
Plextor M6S i oprogramowanie
Producent oferuje dwa programy dedykowane dla M6S. Pierwszy to PlexTool, czyli prosty program do monitorowania dysku, sprawdzenia jego wydajności – jest niestety przeciętnie spolszczony. Drugim rozwiązaniem jest PlexTurbo, czyli program pozwalający włączyć tryb przyspieszający dla M6S – nie da się tego zrobić z poziomu PlexTool, mimo że jest tam odpowiednia opcja (dotyczy ona dysków z serii Pro)
PlexTurbo to technologia, która pozwala na wykorzystanie pamięci RAM do optymalizacji pracy. Ponadto praca w systemie jest monitorowana, dysk odróżnia pliki, które są często używane i umieszcza je w pamięci, co przyspiesza powtarzające się operacje. Warto wspomnieć, że przy wykorzystaniu pamięci RAM krótkotrwałej, wykonywana jest też kopia na dysku, więc w razie utraty zasilania uda się odzyskać dane. Podobne rozwiązanie stosuje Samsung w funkcji RAPID, która jest dostępna także dla tańszych dysków, a u Plextora do niedawna była przeznaczona tylko do droższych dysków PRO. RAPID osiąga lepsze wyniki na pomiarach, ale istnieje ryzyko utraty danych w razie straty prądu. W obu przypadkach nie ma dużej różnicy w praktyce, ale jest odczuwalna – idzie za tym jednak trochę większe wykorzystanie procesora. Nie chodzi tutaj tylko o prędkość, wykorzystanie RAM-u jako bufora pozwala na przedłużenie żywotności dysku SSD.
Plextor M6S w praktyce
Dysk używany był w nowym komputerze PC jako przestrzeń na dane, gry komputerowe, ale został także zainstalowany na nim system Windows 8.1 Pro 64 bit. Dodatkowo posłużył za nośnik na system oraz dane w starszym laptopie z interfejsem SATA II, gdzie zastąpił dysk HDD 7200 RPM.
W praktyce dla użytkownika z 256 GB dostępne jest 238 GB. System startował w około 10 sekund z włączonym hybrydowym zamykaniem Windowsa 8.1, łącznie z wczytywaniem programów startowych. Wraz z opcją płyty głównej przyspieszającą start BIOS UEFI czas spadł do kilku sekund. Praca dysku była stabilna, uruchamianie programów szybkie – zarówno przeglądarek internetowych, jak i do obróbki fotografii. Znacznie przyspieszyły też czasy ładowania gier komputerowych w porównaniu do dysku twardego, dla przykładu w Far Cry 4 nie było na SSD widać ładowania tekstur tuż po wczytaniu zapisu gry, nie wspominając o około 10-sekundowym przyspieszeniu wczytywania w stosunku do HDD.
Podczas kopiowania plików do 2 GB w obrębie dysku transfer utrzymywał się na poziomie 450 – 300 MB/s. Przy większych plikach potrafił spaść chwilowo do około 200 MB/s.
Rezultaty były również bardzo dobre przy korzystaniu z dysku w laptopie z SATA II, wyposażonym w 2 GHz procesor z ery Intel Core 2 Duo. Zdecydowanej poprawie uległ czas uruchamiania systemu i programów, Windows 8.1 startował w kilkanaście sekund. Starszy interfejs SATA go ograniczył, ale dzięki krótszemu czasowi dostępu wydajność zdecydowanie wzrosła. Warto wspomnieć także o cichej pracy i mniejszym poborze energii – dzięki czemu praca była komfortowa, a osiągi na baterii lepsze.
Plextor M6S na pomiarach
Testy benchmarków przeprowadzone zostały na komputerze PC z procesorem Intel I3-4150 na płycie głównej MSI B85-G43 z SATA III, 8 GB RAMu Kingston Genesis DDR3 1600 MHz, wyposażonym w dysk HDD Seagate 1 TB oraz SSD Samsung 840 EVO 120 GB z zainstalowanym systemem Windows 8.1 Pro w wersji 64 bit.
Do testów użyłem programów: AS SSD, Crystal Disk Mark, ATTO Disk Benchmark, HDTune oraz narzędzia diagnostycznego od producenta PlexTool. Przeprowadzonych zostało wiele prób, ale wyniki były zbliżone. Najgorzej wypadł HDTune, ale nie współpracuje on dobrze z dyskami SSD – pokazuje za to użycie procesora przez dysk oraz prędkość transferu danych do systemu operacyjnego (Burst Rate). Wyniki mogą się różnić w zależności od konfiguracji komputera.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Jak widać, pomiary są bardzo dobre. Wyniki są trochę poniżej podawanych przez producenta, ale są i tak wysokie. Wrażenie robi transfer sekwencyjny, krótkie czasy dostępu do plików.
Druga tura pomiarów odbyła się z wykorzystaniem technologii PlexTurbo, która wykorzystuje pamięć RAM jako podręczną. Tutaj wyniki robią piorunujące wrażenie, ale to tylko testy – w praktyce było trochę inaczej.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wyniki zdecydowanie przekraczają możliwości interfejsu SATA III, są wielokrotnie wyższe w każdym z podtestów. Jednak jeszcze większe liczby osiągają dyski Samsunga z technologią RAPID, bo aż do 6 GB/s. W praktyce jest jednak tak samo – chodzi raczej o przyspieszenie często wykonywanych operacji i odciążenie dysku.
Podsumowanie
Czy warto zakupić Plextor M6S? Tak, nawet do starszego komputera, gdzie dysk ogranicza potencjał procesora. Na nowym sprzęcie skok wydajności będzie jednak większy w porównaniu do dysków twardych. M6S dostępny jest aktualnie za 319 zł w wersji 128 GB lub 549 zł za 256 GB. Im większy dysk, tym mniejsza cena za 1 GB, ale wersja 128 GB to także atrakcyjna oferta, mimo że jest trochę wolniejsza.
Niezłą alternatywą dla M6S jest dysk Samsung 840 EVO, który aktualnie podrożał, ale jest i tak tańszy. Ma jednak mniejszą pojemność, bo 120 GB (299 zł) i 240 GB (469 zł). Ciekawie prezentuje się też Samsung 850 EVO 240 GB.
Plusy: bardzo szybki, dobrze wykonany dysk SSD w niezłej cenie, technologia PlexTurbo
Minusy: brak wyposażenia do montażu w komputerze PC, kiepskie spolszczenie oprogramowania | Test dysku SSD Plextor M6S 256 GB – najlepszy w tej klasie? |
Kim była Mileva Marić? Czy możliwe, by nad teorią, którą uznano powszechnie za intelektualny triumf nauki XX wieku, nie pracował Einstein, lecz dwoje Einsteinów? Dlaczego świat zapomniał o kobiecie, która nie tylko wspierała karierę swojego męża, ale była jej równorzędnym współtwórcą? Czy człowiek, który był olbrzymem w świecie nauki, mógł być płytkim egoistą w życiu prywatnym? Jaką cenę zapłaciła serbska matematyczka za swoją miłość do nauki? Na te pytania odpowiada Marie Benedict w książce, która ma zapoczątkować jej własny cykl o niezwykłych kobietach ukrytych w cieniu mężczyzn. Historyczny news
Książka oparta jest na faktach. Już w latach osiemdziesiątych fizyk Evan Walker Harris ogłosił, powołując się na korespondencję Einsteinów, że Mileva Marić była współautorem teorii względności. Dzisiaj, po przebadaniu dostępnych dokumentów – jej udziału nie można zakwestionować. Dyskusje dotyczą wyłącznie zakresu współpracy. Niestety ślady po niej były tak sukcesywnie zacierane, że dziś wyłania się z historii dość enigmatyczny obraz. Amerykańska pisarka podjęła wyzwanie. Stworzyła fikcję literacką opartą na dostępnych informacjach i na kobiecej intuicji. Powstała zbeletryzowana biografia, która jest spójna, logiczna i w dużej mierze przekonująca.
Pionierska epoka?
Warto zwrócić uwagę, że Benedict nie tylko upowszechnia wiedzę na temat niebanalnej kobiety, ale też ukazuje prawdziwe oblicze epoki, która dawała nadzieję na zbliżający się przełom w sprawach równouprawnienia. W połowie XIX wieku zaczęto oswajać się z myślą o wykształceniu kobiet i dopuszczać je do nauki na uniwersytetach (początkowo w Szwajcarii i Francji). W rzeczywistości patriarchalny świat nie był gotowy na zmiany. Benedict zwraca uwagę, że jeszcze długo nie pozwalano kobietom wyjść poza role, w które tradycyjnie je wtłoczono. Dla podkreślenia tego problemu autorka przywołuje przykład innej – dobrze nam znanej pary naukowców. Dużo jest słuszności w refleksji, że Maria Skłodowska-Curie odniosła sukces dzięki nieugiętej postawie swojego męża. Mileva takiego wsparcia nie otrzymała.
Wspólne życie, wspólna praca
Mileva Marić była uzdolnioną matematyczką. Studiowała na politechnice w Zurychu w jednej grupie z Einsteinem. Ich znajomość szybko przerodziła się w romans. Pobrali się w 1903 roku, a ich małżeństwo przetrwało szesnaście lat. Książka nie tylko zdradza ich rodzinne sekrety, ale także ukazuje historię ich naukowej współpracy, która trwała do czasu, gdy Einstein zaczął odnosić sukcesy. Mileva była pewna, że miłość i wspólna pasja będą gwarancją jej bezpiecznej przyszłości, więc postawiła wszystko na jedną kartę i wystąpiła przeciw konwenansom. Niestety historia ich związku przeradza się w opowieść o egoizmie i zdradzie, o budowaniu kariery na krzywdzie drugiej osoby. W roku 1905 Einstein opublikował artykuły, które wstrząsnęły podstawami fizyki. Udowodniono już, że jego żona ściśle przy nich współpracowała. Jej nazwisko nie pojawia się jednak wcale w oficjalnych publikacjach, a jej mąż nie wspomni słowem o jej zasługach. Świat miał się nigdy o niej nie dowiedzieć.
Autorka Pani Einstein nigdy nie aspirowała do miana naukowej badaczki, nawet nie starała się być obiektywna, przedstawiła wersję wyłącznie z perspektywy Milevy. Książka jest typową przedstawicielką literatury kobiecej, ale spoza jej lekkiej formy wyziera poważny przekaz. Lektura zwraca uwagę na trwającą przez lata zmowę milczenia i lekceważenie wkładu kobiet w rozwój nauki. Przykład Milevy nie może być odosobniony. Możemy się tylko domyślać, jak długo trwał proceder okradania kobiet z ich spuścizny oraz ukrywania ich udziału w wynalazkach i ważnych odkryciach.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Pani Einstein” Marie Benedict – recenzja |
1 marca - przedłużamy Program Monetowy Program Monetowy cieszy się coraz większą popularnością wśród kupujących. Przedłużamy czas jego trwania do 31 maja 2018 roku!
1 marca 2018 roku zaktualizujemy treść Regulaminu Programu Monetowego.
Nowe brzmienie dokumentu prezentujemy w pliku PDF. Fragmenty, które usuniemy zaznaczyliśmy na czerwono, a te które dodamy - na zielono.
Więcej o Programie Monetowym | 1 marca - przedłużamy Program Monetowy |
Nie wiem, jak często małżeństwa z rozsądku są udane, ale wiem, że związek Desiderii i Ramiro do takich nie należał. On robił karierę i zawodził jako mąż oraz kochanek, ona z każdym dniem z coraz większą zazdrością spoglądała na szczęście małżeńskie koleżanek. Z ich relacji wiedziała, że nocne harce to coś więcej niż prokreacyjny obowiązek... Czasami jedno zdarzenie może zmienić wszystko. Czasami jedna osoba potrafi zrobić w czyimś życiu prawdziwą rewolucję.
To miała być zwykła wycieczka do Turcji
Desideria pojechała tam z mężem i z mężem stamtąd wróciła. Pomiędzy jednym a drugim zdarzyło się coś więcej niż tylko zwiedzanie i kupno pamiątek. Yaman, przewodnik grupy, pokazał Hiszpance to, czego nie przewidywał program wycieczki. W ramionach tureckiego kochanka Desi poczuła się tak jak nigdy wcześniej – kochana, pożądana, piękna. I sama także wreszcie zrozumiała, jak to jest pragnąć drugiej osoby z całych sił. O tamtym kilkudniowym pobycie w Turcji miała myśleć jeszcze długo po powrocie do szarej rzeczywistości. O oczach i dotyku Yamana miała nie zapomnieć nigdy.
Nieposkromione emocje
„Turecka namiętność” opowiada o uczuciach nieokiełznanych, nieposkromionych, tak silnych, że aż niszczących, tak trudnych do ogarnięcia rozumem, że niejednokrotnie wprawią czytelnika w zdumienie. Antonio Gala stworzył wspaniałą postać kobiecą, która odkrywszy urok erotycznych igraszek, zatraciła się w nich bez pamięci. Przemiana ze zdezorientowanej, ale pełnej ufności dziewicy w kochankę opętaną pożądaniem jest zaskakująca i pełna dramatyzmu. Wbrew pozorom powieść Hiszpana nie jest literaturą erotyczną, a samych scen seksu nie ma wiele i nie są one zbyt rozbudowane. Snując opowieść o Desiderii i jej obsesji, autor skupia się przede wszystkim na przybliżeniu emocji targających bohaterką. A tych jest sporo i ze strony na stronę przybierają na sile. To, do czego zdolna jest Desi, jest naprawdę szokujące. Wielokrotnie przecierałam oczy ze zdumienia, zastanawiając się, do jakich poświęceń będzie jeszcze gotowa, jakich intryg się dopuści, byle nie stracić kochanka.
Przyjemność i ból
Filozoficzne wykształcenie pisarza ma swoje odzwierciedlenie w tekście. Nie jest to powieść pisana lekkim, infantylnym językiem. Autor często uderza w dość górnolotne tony, co niektórych czytelników może nieco zniechęcać. Warto jednak sięgnąć po „Turecką namiętność” ze względu na interesującą fabułę, nietuzinkową postać bohaterki (w tej powieści nie ona jedna jest warta uwagi) oraz turecki, orientalny klimat. Antoni Gala napisał historię, która wzbudza wiele emocji, często bardzo skrajnych. Obserwowanie przemiany bohaterki z jednej strony staje się przyjemnością, bo wiele dzieje się w jej sferze emocjonalnej, a pomysłowość tej postaci jest nieograniczona, z drugiej sprawia ból, gdy coraz mocniej widać, jak ogromnie niszcząca jest obsesja, która ją męczy.
Wersja elektroniczna powieści „Turecka namiętność” jest dostępna w formatach EPUB i MOBI za ok. 23 złote.
Źródło okładki: www.grupawydawniczafoksal.com | „Turecka namiętność” Antonio Gala – recenzja |
Szparagi można podawać na różne sposoby, gdyż dobrze komponują się zarówno z mięsem, jak i wegetariańskimi daniami. Polecamy szparagi w wersji bezmięsnej wraz z makaronem i pomidorami. Przepis poniżej. Składniki:
400 g makaronu spaghetti
2 posiekane ząbki czosnku
4 łyżki oliwy
8 pomidorów cherry
8 szparagów
50 g parmezanu
posiekana natka
Krok po kroku:
Makaron gotujemy w osolonej wodzie. Na patelni rozgrzewamy oliwę i podsmażamy na niej czosnek. Następnie dodajemy szparagi. Gdy zmiękną, dodajemy makaron i pomidory. Mieszamy energicznie i nakładamy na talerze. Podajemy z parmezanem i natką.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Makaron ze szparagami i pomidorkami |
Ten pływający, nadmuchiwany sprzęt w bezpieczny i niestresujący sposób pozwala oswoić się dziecku z wodą, co jest dobrym początkiem jego przygody z pływaniem. Ponadto kosztuje grosze. Przed wyjazdem na wakacje warto zaopatrzyć swojego malucha w odpowiedni sprzęt pływający. Uszczęśliwisz go, bo dzieciaki w wodzie szaleją z radości. Kontakt z nią uspokaja, rozwija i sprawia mnóstwo frajdy. Dzięki temu na zdjęciach z wakacji będzie nie tylko błękitne morze i lazurowe niebo, ale i roześmiana buzia małego urlopowicza.
Zanim kupisz fotelik
Dla najmniejszych dzieci odpowiednie są foteliki-koła: ze stelażem i otworami na nogi, dla większych – zwykłe nadmuchiwane krzesełka pływające. Od liczby dostępnych modeli kręci ci się w głowie? Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę przy zakupie dmuchanego fotelika.
Wiek dziecka – sprawdź, dla dzieci w jakim wieku przeznaczony jest produkt. Za mały fotelik nie ma wystarczającej wyporności, dla odmiany za duży może być niebezpieczny, bo grozi wyślizgnięciem w dół.
Wzór – jeżeli wybierzesz fotelik, na którym widnieje ulubiony bohater twojej pociechy, będzie chętnie spędzała czas w jego towarzystwie.
Jakość wykonania – sprawdź, czy fotelik nie ma wystających elementów, pasków, które wyglądają na łatwe do urwania czy odklejenia. Przejedź dłonią po szwach i krawędziach. Czy nie spowodują otarć i zadrapań?
Liczba komór – jednokomorowy pływak jest mniej bezpieczny niż wielokomorowy. Jeśli z zejdzie z niego powietrze, zacznie tonąć.
Stabilność – fotelik musi ją zapewniać. Dziecko nie powinno mieć możliwości przechylania się go boki ani przewrócenia. Stabilniejsze są zwykle modele z pierścieniami zewnętrznymi, poza pływakiem głównym. Dodatkowo sprawdź oparcie – dobrze, żeby maluch mógł się wygodnie oprzeć, nie przechylając się na boki. Jeżeli decydujesz się na zakup fotelika bez miejsca na nogi, wyglądającego jak zwykła kanapa, upewnij się, że maluch umie na nim siedzieć, czuje się pewnie i potrafi utrzymać w miarę stabilną pozycję.
Możliwość samodzielnej naprawy – to cenna, choć niekonieczna opcja. Jeżeli opakowanie zawiera zestaw naprawczy, da się wygodnie i szybko zakleić ewentualną dziurę. To ważne, jeżeli jesteś za granicą, w hotelu z basenem i nie bardzo chce ci się jeździć do sklepu.
Waga i wygoda transportu – pamiętaj, że to ty będziesz fotelik nosić. Dlatego wielki i nieporęczny po prostu bardzo utrudni ci życie.
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Bawiąc się z maluchem nad wodą, pamiętaj o kilku ważnych zasadach.
Zawsze stosuj się do instrukcji obsługi, bo np. nadmierne nadmuchanie może uszkodzić produkt.
Zawsze wybieraj akweny z ratownikiem.
Fotelika używaj tylko w na płytkiej wodzie, przynajmniej takiej, w której możesz stabilnie stać.
Nigdy nie zostawiaj dziecka samego. Zawsze powinno się znajdować co najmniej na odległość twojego ramienia. Pamiętaj, że fotelik nie chroni przed utonięciem, bo nie jest narzędziem asekuracyjnym. Dlatego twoja kontrola jest niezbędna.
Masz ochotę kupić maluchowi nadmuchiwane kółko? Dla małych dzieci to nie jest bezpieczna zabawka, bo mogą się z niego wysunąć w dół.
Po nadmuchaniu sprawdź, czy zawór jest szczelnie zamknięty, a powietrze nie ucieka.
Jeżeli zajmujesz się dzieckiem nad wodą, NIGDY nie pij alkoholu.
Wykorzystaj wakacje nad wodą. To bardzo dobry czas, żeby oswoić z pływaniem nawet najbardziej strachliwego malucha. W atmosferze zabawy, w kolorowym otoczeniu, ciepłej wodzie i w dmuchanym foteliku ma szanse zobaczyć, że woda jest super. | Pływające foteliki dla małych prezesów |
Już niedługo andrzejki – czas wróżb i zabaw do białego rana. W tę wyjątkową noc będziemy bawić się na szalonych domówkach, wybierzemy się do klubu lub na romantyczną kolację. Co wybrać na tę okazję: elegancką małą czarną czy cekinową bluzkę? Podpowiadamy! Impreza w klubie
Szalona domówka
Do restauracji
Impreza w klubie
Klubowe stylizacje rządzą się własnymi prawami. Krzykliwe kolory, cekiny czy niebanalne połączenia materiałów tutaj są mile widziane, a nawet pożądane. Z pewnością interesującym połączeniem będzie zestawienie krótkich czarnych spodenek uszytych z ekoskóry bądź np. aksamitu, czarnego topu na cieniutkich ramiączkach i złotej marynarki. Szorty nie mogą być zbyt krótkie, gdyż całość mogłaby wówczas wyglądać wulgarnie. Do tej stylizacji dobieramy botki na wysokiej szpilce lub modne od kilku sezonów kozaki za kolano, a poza tym złotą małą torebkę i kapelusz z większym rondem. To zestawienie jest doskonałą propozycją dla pań, które lubią się wyróżniać.
Dla kobiet, które jednak wolą bardziej stonowane stylizacje, idealnym rozwiązaniem będzie delikatna sukienka w etniczny wzór, którą można połączyć z żakietem à la ramoneska, szpilkami i małą torebką. Jeśli chcemy dodać odrobinę szaleństwa, możemy postawić na kontrastujące buty lub duży naszyjnik utrzymany w etnicznym stylu.
Szalona domówka
Domówki nadal cieszą się ogromną popularnością. W końcu co może być lepsze niż spotkanie w gronie przyjaciół? Styl na domówkę może być luźniejszy, bardziej wygodny i mniej zobowiązujący. Sprawdzonym wyborem będą wygodne rurki, do których założymy T-shirt z modnym nadrukiem. Wszystko niech uzupełni żakiet z luźnymi połami i sztyblety. Do tej stylizacji dobrze jest dobrać długie kolczyki lub ekstrawagancki wisiorek na długim łańcuszku.
Innym zestawieniem, które także sprawdzi się na domówkach, jest połączenie spodni z wysokim stanem z crop topem. Do tego warto nałożyć luźną marynarkę. Jeśli zamiast spodni wolimy spódnicę, to pamiętajmy, aby miała wysoki stan. Crop topy świetnie sprawdzą się zarówno do spódnic ołówkowych, jak i tych ciętych z koła.
Do restauracji
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Do restauracji nie wypada iść w podartych jeansach, choćby nie wiadomo jak były modne. W tym przypadku należy ubrać się inaczej niż do klubu czy na domówkę. Nie oznacza to, że musimy się stroić, jak na wesele. Na takie okazje bezpiecznym wyborem będzie mała czarna. Elegancka, ponadczasowa, nigdy nieprzesadzona, zawsze w punkt. Postawmy jednak na bardziej rzucające się w oczy dodatki: masywny naszyjnik lub długie mocno zdobione kolczyki. Wybierzmy raczej jeden mocny akcent, tak by strój nie przyćmił naszej urody.
Dla kobiet, które wolą bardziej śmiałe zestawienia, ciekawą opcją jest obcisła aksamitna sukienka w kolorze czerwonego wina lub butelkowej zieleni, do której dobieramy minimalistyczną biżuterię i szpilki. Na ramiona najlepiej narzucić stonowaną marynarkę lub skórzaną kurtkę o kroju żakietu.
Kolejna stylizacja to zestawienie cekinowej ołówkowej spódnicy w kolorze ciemnej śliwki z bordową lekką bluzką. Do tego zestawu będzie pasować skórzana kurtka z luźnymi połami o kroju marynarki. Dopełnieniem niech będą czółenka o klasycznym kroju i mała czarna torebka. | Andrzejkowy szał – jak ubrać się do klubu, na domówkę i do restauracji? |
Masz problemy ze snem, w ciągu nocy stale się budzisz, a rano nie masz siły na to, aby normalnie funkcjonować? Może uratować cię melatonina. Podpowiadamy, co warto o niej wiedzieć i ze szczegółami opisujemy działanie tego naturalnego hormonu, który można również zastąpić sprawdzonym suplementem diety. Twoje życie to pasmo stresu i obowiązków? W nocy nie możesz spać, a rano wstajesz z bolącą głową? Każda noc jest nieprzespana, bo masz nieregularny tryb życia? Musisz wiedzieć, że taki styl życia potrafi zakłócić czynności hormonu zwanego melatoniną. Co to właściwie oznacza dla twojego zdrowia?
Melatonina – co to takiego?
Melatonina to hormon, który produkowany jest przez szyszynkę, czyli pojedynczy gruczoł o wielkości ziarna grochu w mózgu człowieka. Oprócz tego w mniejszych ilościach produkuje ją również szpik kostny, układ kostny oraz siatkówka. Poziom melatoniny obniża się wraz z wiekiem. Wpływa na to palenie papierosów, nadużywanie alkoholu oraz nieregularny tryb życia. Natura sprawiła, że stężenie melatoniny u człowieka w ciągu dnia jest niskie, a nocą rośnie, dzięki czemu nasz zegar biologiczny dokładnie wie, kiedy organizm potrzebuje odpoczynku i głębokiego snu. Liczne badania udowodniły, że najwyższe nasycenie melatoniny we krwi człowieka występuje pomiędzy godziną drugą a trzecią w nocy. Jedno jest pewne, jeżeli nie możesz zasnąć, sięgnij po suplement diety właśnie z tym składnikiem.
box:offerCarousel
Hormon na lepszy sen
Melatonina poprawia jakość snu i przyspiesza zasypianie. Dzięki niej rano samopoczucie jest o wiele lepsze, organizm jest zresetowany, wypoczęty, a układ nerwowy zregenerowany. To zastosowanie wykorzystują duże koncerny i producenci suplementów diety, proponując kapsułki i tabletki z melatoniną, która ma zredukować ilość przebudzeń w nocy i wyciszyć organizm. Już zastosowanie 5 mg sprawia, że organizm jest w stanie spokojnie zasnąć nawet trzy godziny wcześniej niż zazwyczaj. Dawka melatoniny powinna być ustalana indywidualnie dla każdego. Jeżeli melatonina przyjmowana jest zgodnie z zaleceniami producentów, nie należy mieć obaw co do jej przedawkowania lub skutków ubocznych. Melatoniny nie mogą jedynie suplementować dzieci, kobiety w ciąży, osoby z nowotworami. Ten naturalny hormon, oprócz regulowania doby, ma również kilka innych właściwości…
box:imagePins
box:pin
box:pin
Działanie antyoksydacyjne, odmładzające i ochronne
Odkryto, że melatonina ma właściwości antyoksydacyjne. Działa jak eliksir młodości, pomaga walczyć z wolnymi rodnikami powstającymi w wyniku stresu oksydacyjnego, które przyspieszają starzenie się, uszkadzają komórki, DNA oraz przyczyniają się do powstawania licznych schorzeń, np. miażdżycy, cukrzycy lub nadciśnienia. Właściwości melatoniny wykorzystywane są również w leczeniu choroby Alzheimera, Parkinsona czy zaćmy. Melatonina zatrzymuje obumieranie komórek w mózgu i zapobiega występowaniu zmian w układzie nerwowym. Zwiększa również aktywność i ilość naturalnych enzymów, które odgrywają kluczową rolę w stymulowaniu naturalnych sił obronnych organizmu.
Sposób na nowotwór?
Melatonina ma również wpływ na ryzyko zachorowania na raka prostaty. W badaniu przeprowadzonym przez Harvard School of Public Health w Bostonie wzięło udział ponad 900 mężczyzn. Przez 5 lat uczeni badali poziom melatoniny u uczestników, u których przeprowadzono również wywiad na temat przyjmowanych leków i problemów z zasypianiem. Udowodniono, że istnieje związek pomiędzy długością i jakością snu a prawdopodobieństwem rozwoju nowotworu prostaty. Mężczyźni, którzy nie mieli problemów ze snem, mieli o 31% niższe ryzyko rozwoju raka prostaty. Dostrzeżono także, że wyższy poziom melatoniny przekłada się na nawet 75% ochronę przed nowotworem prostaty.
Stosowanie melatoniny przy poprawie jakości snu może również minimalizować uciążliwość terapii onkologicznej. Uczeni ze szkół wyższych w Edynburgu i Aberdeen przeprowadzili badanie dotyczące bólu neuropatycznego wywołanego chemioterapią (CINP). Objawia się on mrowieniem i nadwrażliwością na dotyk oraz niską temperaturę. Niekiedy jest on na tyle uciążliwy, że niektórzy chorzy decydują się nawet na przerwanie terapii. Podczas badania dostrzeżono, że melatonina podana przed chemioterapią zmniejszyła jej szkodliwy wpływ na komórki nerwowe i objawy bólowe. Co ważne, wykazano, że melatonina może zapobiegać tym dolegliwościom, ale nie pomaga w ich leczeniu, kiedy już się pojawią.
Melatonina nie tylko może uspokajać i sprawiać, że sen będzie długi, spokojny i błogi. Jej właściwości cały czas są badane w renomowanych laboratoriach i instytutach. Do tej pory naukowcy byli przekonani, że melatoninę produkują jedynie ssaki. Okazuje się, że całkiem niedawno odnaleziono ją także w roślinach. Być może już wkrótce okaże się, że zwykłe tabletki na sen mają kolejne, nadzwyczajne zastosowanie… | Melatonina – hormon na problemy z zasypianiem |
Postęp technologiczny sprawił, że myśl o urządzeniu elektronicznym zanurzonym w wodzie nie powinna już budzić przerażenia. Wodoodporność przestała być atrybutem jedynie odzieży i przedmiotów pozbawionych elektryczności. Firmy produkują także coraz więcej urządzeń elektrycznych przeznaczonych do użytkowania w miejscach narażonych na działanie wody. Poniżej przedstawiamy kilka wodoodpornych urządzeń, które z powodzeniem można zabrać ze sobą na basen lub pod prysznic.
Wodoodporny aparat
Wodoodporny aparatto doskonały gadżet, który pozwoli bez stresu wykonać zdjęcia podczas wycieczki na basen w rodzinnym lub przyjacielskim gronie. Niezastąpiony jest także podczas zawodów pływackich, kiedy aparaty narażone są na kontakt z wodą. Urządzenie tego typu doskonale sprawdzi się nie tylko ponad powierzchnią wody, ale również pod nią. Przy zakupie wodoodpornego aparatu warto zwrócić uwagę na maksymalną głębokość zanurzenia oraz czas, w jakim sprzęt może przebywać pod wodą.
Wodoodporny głośnik
Takie urządzenia jak wodoodporne głośniki mogą pomóc w uatrakcyjnieniu każdej łazienki. Urządzenia możemy podzielić na dwa rodzaje – przenośne oraz wbudowane. Wersja przenośna umożliwia zabranie głośnika nie tylko na basen, ale także w każde dowolnie przez siebie wybrane miejsce. Wersja wbudowana oszczędza miejsce w łazience i może być praktycznie niezauważalna, zazwyczaj oferuje też lepsze brzmienie.
Wodoodporny odtwarzacz MP3
Dla osób słuchających dużo muzyki ciekawym wyborem będzie wodoodporny odtwarzacz MP3. To urządzenie, które okaże się doskonałym rozwiązaniem dla wszystkich melomanów, którzy nie rozstają się z muzyką na krok, ale nie chcą zakłócać spokoju innym. Na rynku znaleźć można wiele wodoodpornych odtwarzaczy MP3, które powstały z myślą o możliwości zabrania ich na basen lub pod prysznic. Tego typu urządzenia, które zwykle nosi się na szyi, wyposażone są w słuchawki i nie mają żadnego okablowania, które mogłoby przeszkadzać podczas wykonywanych ruchów.
Wodoodporny smartfon
Większość ludzi nie wyobraża sobie życia bez telefonu, a wybierając odpowiedni sprzęt, nie trzeba rozstawać się z nim nawet na basenie lub pod prysznicem. Wielu producentów ma w swojej ofercie przynajmniej jeden model, który jest odporny na wodę. Wodoodporny smartfon jest doskonałą propozycją dla osób lubiących być w ciągłym kontakcie – może zostać też wykorzystany do robienia zdjęć lub słuchania muzyki na basenie lub podczas kąpieli.
Wodoodporny smartwatch
W kontakcie ze światem można pozostać dzięki wodoodpornym smartwatchom. Taki gadżet pozwala nie tylko sprawdzać godzinę, ale także odbierać wiadomości i połączenia przychodzące. Poszczególne modele mają także wiele dodatkowych opcji, w tym pomiar spalonych kalorii oraz pulsu podczas ćwiczeń. Tego typu zegarek idealnie sprawdzi się u osób uprawiających regularnie sport i wszystkich innych ludzi dbających o zdrowy tryb życia.
Podsumowanie
Wyjście na basen lub pod prysznic wcale nie musi się wiązać z pozostawieniem całej elektroniki w szatni lub w pokoju obok. Postęp technologiczny pozwolił na korzystanie ze sprzętów elektronicznych także w wodzie. Jest to znaczne ułatwienie dla osób pragnących robić zdjęciach, fanów muzyki lub wszystkich tych, którzy chcą po prostu pozostać w stałym kontakcie z otoczeniem i rejestrować swoje treningi. | Sprzęt, który bez problemu weźmiesz ze sobą pod prysznic lub na basen |
Oświetlenie punktowe montowane w sufitach podwieszanych zyskuje coraz większą popularność. Nie tylko poprawia estetykę w danym pomieszczeniu, ale także pełni praktyczną rolę, ułatwiając codzienne funkcjonowanie. Aby jednak spełniało powyższe założenia, musi być odpowiednio zainstalowane. Podpowiadamy, co należy wiedzieć, zanim przystąpimy do montażu punktowego oświetlenia. Sufity podwieszane, bo to właśnie od nich się wszystko zaczęło, są chętnie wykorzystywane we wnętrzach. To dzięki nim jesteśmy w stanie ukryć wszelkie systemy instalacji, przewody klimatyzacyjne czy wentylacyjne, a ponadto umożliwiają umieszczenie różnego rodzaju opraw oświetleniowych. Wydobywające się światło wedle naszego uznania może być wyraziste i skierowane bezpośrednio na wybrany przez nas fragment pomieszczenia albo też łagodne, które będzie tylko delikatnie odbijać się od powierzchni sufitu. Poniżej więcej informacji na temat oświetlenia punktowego.
Typy oświetlenia
Lampy halogenowe – chociaż na rynku są już od długiego czasu, to jednak wciąż cieszą się dużą popularnością. Należy jednak pamiętać, że wymagają odpowiedniego montażu, który musi być połączony ze starannością i niezwykłą precyzją. Halogeny należą do grupy żarowych źródeł światła, a co za tym idzie, mają wyższą sprawność niż zwykłe żarówki. Oznacza to, że uzyskujemy znacznie więcej światła z tej samej mocy. Ponadto ich światło jest bielsze, a żywotność nawet od dwóch do pięciu razy większa niż tradycyjne źródło światła.
Taśmy i listwy LED – to często stosowane rozwiązanie. Wpływa na to w dużej mierze ich elastyczność, energooszczędność, trwałość, łatwość montażu, ale również estetyka. Na rynku dostępnych jest wiele modeli, które możemy dopasować do stylu, w jakim urządzone jest nasze wnętrze. Wykorzystanie tego rodzaju oświetlenia pozwoli nam uzyskać delikatne, nastrojowe światło. Taśmy i listwy mogą mieć gęsto lub rzadko umieszczone diody, dlatego też bez problemu dopasujemy model odpowiedni do naszego domu czy mieszkania.
Żarówki punktowe LED – kolejna propozycja to punktowe żarówki, które wypierają tradycyjne oświetlenie. Dzieje się tak z uwagi na łatwy montaż, wygodę w późniejszym użytkowaniu, a także dużą oszczędność energii. Pamiętajmy jednak, że to żarówki punktowe LED nie służą do intensywnego, mocnego oświetlenia wnętrza, a raczej do budowania nastroju lub też podświetlenia poszczególnych elementów znajdujących się w pomieszczeniu.
Spotyw suficie podwieszanym – spoty to inaczej lampy elektryczne, które używane są bardzo często w celu eksponowania wybranych elementów. Dają one światło kształtem przypominające stożek. Niektóre modele posiadają również uchwyty, które umożliwiają zmianę kierunku światła. Niestety spoty nie należą do oświetlenia, które można szybko i sprawnie zamontować.
Oświetlenie punktowe w sufitach podwieszanych nie tylko ułatwia odpowiednie doświetlenie miejsca do pracy czy odpoczynku, ale również pomaga w budowaniu nastroju. Jego ogromną zaletą jest fakt, że możemy manewrować kierunkiem padania światła, dzięki czemu jesteśmy w stanie oświetlić konkretne przedmioty czy miejsca w pomieszczeniu. Warto również dodać, że oświetlenie punktowe może być zarówno jedynym rodzajem oświetlenia we wnętrzu, jak i może dopełniać oświetlenie centralne. | Oświetlenie punktowe w sufitach podwieszanych – co musisz o nim wiedzieć? |
Jeśli starasz się ograniczać w swojej diecie mięso i niezdrowe tłuszcze, to mamy pomysły właśnie dla ciebie! Oto przepisy na trzy smaczne wegańskie smarowidła do chleba, które podbiły serca smakoszy na całym świecie: hummus, guacamole i baba ganoush. Hummus, czyli bliskowschodni dip z ciecierzycy, stał się tak popularny, że można go kupić nawet w supermarkecie. Jednak gotowy produkt często zawiera niezdrowe składniki, jak np. cukier – jeśli przygotujesz go jednak samodzielnie w domu, masz pewność, że jesz samo zdrowie.
Guacamole to dip z awokado, na który przepis opracowali Aztekowie, a dziś popularyzują Meksykanie. Chips and guac czy guacamole tacos to tylko dwa dania, na punkcie których oszaleli Amerykanie. Potrawy z dodatkiem guacamole nie tylko świetnie smakują, ale też nie tuczą.
Baba ganoush to kolejny smakołyk z Bliskiego Wschodu. Zwyczajowa nazwa aromatycznego dipu z bakłażanów oznacza „rozpieszczonego papę”, co być może było odniesieniem do członka królewskiego haremu.
Hummus klasyczny – przepis
Składniki na 4-6 porcji:
400 g ciecierzycy w puszce (zostaw kilka ziarenek ciecierzycy do dekoracji i nie wylewaj płynu z puszki – przyda się później)
4 łyżeczki tahini
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka soli morskiej
6 łyżek oliwy z oliwek extra virgin
3 i ½ łyżki soku z cytryny
opcjonalnie: przyprawa paprykowa i kolendra lub natka pietruszki
Opłucz ciecierzycę w zimnej wodzie i umieść w robocie kuchennym lub blenderze. Dodaj tahini, zmiażdżony czosnek, sól, sok z cytryny i 7 łyżek płynu z puszek. Włącz urządzenie i zacznij miksować składniki, powoli dodając oliwę z oliwek.
Kiedy składniki połączyły się w gładką i jednolitą masę, wyłącz urządzenie i przełóż humus do naczynia, w którym będziesz go serwować (np. designerskiej misy). Skrop pastę odrobiną oliwy z oliwek i udekoruj kilkoma ziarnkami ciecierzycy. Posyp całość małą ilością przyprawy paprykowej i drobno posiekaną kolendrą lub natką pietruszki.
Klasyczne guacamole – przepis
Składniki na 8 porcji:
½ małej cebuli czerwonej
1–2 świeże papryczki chilli
3 dojrzałe awokado
1 pęczek świeżej kolendry
6 dojrzałych pomidorków cherry
2 limonki
oliwa z oliwek extra virgin
sól morska
czarny pieprz
Obierz cebulę i wyjmij nasiona z jednej papryczki chilli, a następnie szybko posiekaj je razem na dużej desce. Wyjmij pestki z awokado i wyciągnij miąższ za pomocą łyżki. Zacznij kroić wszystkie składniki razem, aż będą rozdrobnione i dobrze wymieszane, po czym przełóż je do moździerza i ugniataj na gładką pastę. Posiekaj większość liści kolendry (zostaw nieco do dekoracji) z pomidorkami cherry, a następnie połącz z powstałą wcześniej masą.
Przełóż prawie gotowe guacamole do miski, w której będziesz serwować je gościom lub domownikom. Dodaj sok z jednej limonki i jedną łyżkę oleju, a następnie dopraw całość solą morską, czarnym pieprzem i jeszcze odrobiną soku z limonki (jeśli trzeba). Weź drugą papryczkę chilli, wyjmij z niej nasiona, posiekaj i posyp guacamole – ale tylko jeśli uwielbiasz pikantne potrawy! Udekoruj gotową przystawkę liśćmi kolendry i gotowe! Możesz serwować domową pastę z awokado.
box:offerCarousel
Baba ganoush – przepis
Składniki:
3 średnie bakłażany
oliwa z oliwek
2 ząbki z czosnku
1 łyżka tahini
1 łyżeczka kminku
oliwa z oliwek extra virgin
2 cytryny
opcjonalnie: ½ łyżeczki przyprawy chilli, sól, pieprz
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni Celsjusza – kiedy będzie się nagrzewał, przygotuj bakłażany. Przekrój każde z warzyw wzdłuż na pół. Następnie ponacinaj miąższ na krzyż, nie uszkadzając przy tym skórki. Skrop połówki dwiema łyżkami oliwy z oliwek i poruszaj bakłażanami tak, aby oliwa pokryła je równomiernie. Ułóż na blaszce bakłażany (miąższem do góry) i piecz je w piekarniku przez około 45 minut, aż zmiękną. Po upieczeniu wyjmij je z piekarnika i odstaw do ostygnięcia.
Obierz i pokrój czosnek, a następnie wrzuć go do robota kuchennego lub blendera. Dodaj tahini, przyprawę chilli (jeśli chcesz osiągnąć pikantny smak), kminek, 2 łyżki oliwy z oliwek extra virgin i bakłażany bez skóry. Przekrój cytryny na pół i wyciśnij z ich sok – ważne jest, aby pozbyć się pestek, dlatego możesz skorzystać z wyciskacza. Zamknij urządzenie i zmiksuj wszystkie składniki, aż osiągniesz konsystencję gęstego dipu. Spróbuj pasty i dodaj nieco soli lub pieprzu, jeśli uważasz, że wzbogacą jej smak. Przełóż baba ganoush do eleganckiej miski i zaserwuj gościom i domownikom pastę z bakłażanów.
Wybierz swój ulubiony dip i spróbuj przyrządzić go w domu. Dzięki powyższym przepisom nie spędzisz całego dnia w kuchni, a twoi bliscy lub goście z pewnością będą zajadać się pysznymi przystawkami. | Hummus, guacamole, baba ganoush – przepisy na smarowidła do chleba bez mięsa |
Pierwszy śnieg pokrył już górskie stoki, w związku z tym sezon narciarski możemy oficjalnie uznać za rozpoczęty. Przed pierwszym zjazdem powinniśmy zadbać o odpowiednie przygotowanie fizyczne oraz przyszykować pełny osprzęt. Czy to pozwoli nam cieszyć się w pełni urlopem w górach? Aby nic nas nie zaskoczyło, warto zaopatrzyć się w kilka praktycznych gadżetów. Jazda na snowboardzie lub nartach to coś, na co czeka się cały rok. Z utęsknieniem wyglądamy pierwszych opadów śniegu, aby móc wreszcie wyciągnąć swój sprzęt i pojechać w góry. Jednak czy sama deska lub narty wystarczą? Z pewnością nie. Producenci co sezon tworzą coraz to ciekawsze gadżety. Niektóre sprawiają, że nasz sprzęt staje się jeszcze lepszy i przyciąga wzrok innych narciarzy i snowboardzistów. Kolejne ułatwiają transport, który z uwagi na gabaryty nie jest najłatwiejszy. Są też takie akcesoria, dzięki którym możemy czuć się jeszcze bezpieczniej na stoku. Czego w końcu nie robi się, aby długo wyczekiwany urlop upłynął pod znakiem dobrej zabawy?
Pokrowce, torby, etui
Transport sprzętu snowboardowego lub narciarskiego stanowi nie lada wyzwanie. Ze względu na spore gabaryty nart oraz desek miłośnicy sportów zimowych miewają problemy z podróżowaniem. Z pomocą przychodzą specjalne pokrowce dostosowane do wymiarów sprzętu zjazdowego. Torby na narty i deskę wykonuje się zazwyczaj z wysokiej jakości poliestru, który odporny jest na przetarcia. Dodatkowo w newralgicznych miejscach, np. na dnie lub tylnej ścianie, stosuje się wzmocnienia. Wnętrzne futerału wyścieła się elastyczną gąbką, dzięki czemu możemy być spokojni o sprzęt. Pokrowce na deskę lub narty konstruuje się w taki sposób, aby łatwo było umieścić w nich narty lub deskę, a następnie bez problemu je wyjąć. Ułatwiają to długie suwaki dwukierunkowe, umiejscowione wzdłuż torby. Przy zakupie zwróćmy uwagę, czy znajduje się w niej system wentylacji, szczególnie przydatny w torbie na buty.
Suszarki do butów i rękawic
Zimowe szaleństwo zawsze kończy się przemoczeniem ubrań. Nawet wodoodporne membrany i wysokie skorupy butów nie pomogą przy tak częstym kontakcie ze śniegiem. A jeśli dodamy do tego litry potu wylewanego na stoku, to możemy być pewni, że kolejnego dnia nasza odzież i sprzęt nie będą nadawały się do użytku. Suszenie na grzejniku nie jest najlepszym pomysłem, ponieważ może doprowadzić do rozklejania się podeszwy oraz utraty właściwości obuwia. Z pomocą mogą przyjść specjalnesuszarki, których kształt oraz kompaktowy rozmiar pozwalają na użycie w każdym modelu obuwia. Bardzo mokre będzie gotowe do użycia do czterech godzin. Droższe modele suszarek mają również specjalne diody emitujące promieniowane UV-C, które usuwa bakterie, grzyby oraz pleśń.
Kamery sportowe
Do niedawna uwiecznianie pobytu w górach zaczynało się dopiero po powrocie ze stoku. Jednakże sprzęt elektroniczny ostatnio tak ewoluował, że obecnie pozwala nie tylko wykonywać wysokiej jakości zdjęcia z górskich szczytów, ale także nagrywać doskonałe ujęcia ze zjazdów. Wybierając kamerę sportową, pamiętajmy przede wszystkim o trwałej, wodoszczelnej obudowie, która zapewni ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi oraz wodą. Chcąc cieszyć się filmami wysokiej jakości, kupmy model z opcją nagrywania w jakości HD. Równie istotna jest częstotliwość klatek na sekundę. Sprzęt o 60 FPS z pewnością spełni nasze oczekiwania.
Smary, woski i zmywacze
Sprzęt snowboardowy oraz narty wymagają odpowiedniego przygotowania przed sezonem. Aby w pełni cieszyć się komfortową i bezpieczną jazdą, musimy zadbać o powierzchnię ślizgu. W tym celu powinniśmy użyćsmaru lub wosku, odpowiednio dostosowanych do panujących warunków. Przed zakupem zwróćmy uwagę na rodzaj śniegu oraz temperatury, do jakich są przeznaczone. Kto nie lubi lub nie potrafi poradzić sobie z tym zadaniem, może sięgnąć po bardzo proste w użyciu smary w spreju. Przydać się może także zmywacz do smarów. Ponadto warto rozważyć kupno ostrzałki do krawędzi nart i desek. Po jej użyciu skręty i hamowanie staną się o wiele łatwiejsze. | Praktyczne gadżety dla narciarza i snowboardzisty |
Zima i okres świąt Bożego Narodzenia to zazwyczaj nie czas na jazdę na motocyklu. Ale to doskonała pora na zrobienie miłośnikowi motocykli miłego, praktycznego prezentu, z którego skorzysta, gdy sezon się zacznie. Dawno już nie mieliśmy śnieżnego Bożego Narodzenia. To oznacza, że gdy jest jeszcze dość ciepło, niektórzy miłośnicy motocykli nadal jeżdżą na swoich maszynach. Nie zmienia to faktu, że grudzień raczej nie kojarzy się z sezonem na jednoślady. Nie znaczy to, że fani takich pojazdów nie myślą o nich aż do wiosny. Jeśli wśród bliskich mamy kogoś, kto jeździ na motocyklu, na pewno będzie szczęśliwy, gdy otrzyma prezent związany z jego pasją.
Na miasto i w trasę
1. Kufer
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Z kufra ucieszą się zarówno ci, którzy jeżdżą na mniejszych maszynach po mieście, jak i fani dalekich podróży. W tym kufrze zmieszczą się aż dwa kaski integralne. Można wybrać się motocyklem na romantyczną kolację we dwoje i nikt nie będzie musiał taszczyć ze sobą kasku pod pachą. Mowa o modelu Shad SH45. Ma pojemność – jak nazwa wskazuje – 45 l, a jego maksymalne obciążenie to 6 kg. Jest wykonany z tworzyw sztucznych wysokiej jakości, a podwójny system zamykania (o nazwie „Press Lock System”) zapobiega przypadkowemu otwarciu kufra podczas jazdy. Wymienne pokrywy są dostępne w różnych kolorach, można więc dopasować je do koloru motocykla lub… po prostu do naszego gustu. Do kufra można zamontować również oparcie dla pasażera i światło stopu. Cena: od 359 zł.
2. Sakwy
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Fanom dalekich podróży na motocyklu kufer nie wystarczy. Powinni mieć jeszcze sakwy. Przykładem takiego udogodnienia jest Oxford F1 Pannier. Ta sakwa jest wyprodukowana z wytrzymałego nylonu i ma wodoodporną wyściółkę. O bezpieczeństwo po zmroku dbają odblaskowe akcenty, a po dojechaniu na miejsce można zabrać sakwę ze sobą. Model do motocykli sportowych. Cena: od 269 zł.
Gdy motocykl nie jeździ
3. Pokrowiec
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Motocykl w przerwie między kolejnymi podróżami należy odpowiednio przechowywać. Nie każdy dysponuje garażem, więc w takich sytuacjach przyda się pokrowiec na motocykl. Jednym z najpopularniejszych modeli jest Oxford Aquatex, dostępny w kilku rozmiarach dopasowanych do wielkości motocykla. Taki pokrowiec jest wodoodporny i wyposażony w oddychającą membranę. Wykonano go z nylonu, a nie – jak w tańszych modelach – z plastiku, co wpływa korzystnie na trwałość. Na dole pokrowca zamontowano ściągacze, z przodu natomiast są dwa otwory umożliwiające zamontowanie blokady chroniącej motocykl przed kradzieżą. Cena: od 53 zł.
Nie szata zdobi człowieka, ale…
Zamiast (albo – oprócz) dbać o „ubranie” motocykla, można także sprezentować ubranie dla motocyklisty. Wybór jest duży. Należy wziąć pod uwagę zarówno gust obdarowywanego, jak i jakość wykonania odzieży i poziom bezpieczeństwa, jaki zapewnia. Ubranie motocyklisty to nie tylko ozdoba, ale przede wszystkim ochrona podczas wypadku.
4. Kurtka
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Świetnym prezentem będzie kurtka. Wśród męskich warto zwrócić uwagę na model Seca Ronin III. Wykonano go z odpornego na przetarcia materiału Mexdura 600D. Dopasowanie do sylwetki zapewnią pasy regulacyjne przy rękawach i w pasie oraz rzep przy kołnierzu. W kwestii bezpieczeństwa ten produkt charakteryzuje się ochraniaczem na plecy, łokcie i ramiona, wzmocnieniami i elementami odblaskowymi. Wszystko ma odpowiednią, europejską homologację. Kurtka jest też oddychająca i zapewnia dobrą cyrkulację powietrza. Dostępne różne rozmiary. Cena: od 399 zł.
5. Rękawice
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Świetnym prezentem mikołajkowym są rękawice. Należy dopasować je do tego, gdzie i na jakim sprzęcie jeździ motocyklista. Rozsądną propozycją na co dzień są rękawice renomowanej marki Alpinestars, model Scheme Kevlar. Są to szosowe rękawice tekstylne wzmocnione elementami ze skóry. Miejsca szczególnie narażone na przetarcia są wzmocnione kevlarem. O bezpieczeństwo dbają ochraniacze, karbonowy slider i mocne zapięcie. Cena: od 249 zł.
6. Gogle
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Do kurtki i rękawic z kolei będą pasowały gustowne gogle, które chronią oczy. Model Fox Main Race spodoba się fanom nieco ostrzejszej jazdy. Są wykonane z lekkiego, elastycznego tworzywa, a ich szybka jest odporna na zarysowania i wykonana z opatentowanego materiału zwanego lexanem. Dostępne także w odmianach dla dzieci. Cena: od 129 zł (wersja Junior).
Można pogadać
7. Interkom
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Wśród prezentów dla motocyklisty może też się znaleźć interkom. Tego typu sprzęt umożliwia porozumiewanie się zarówno pomiędzy kierowcą i pasażerem, jak i między jadącymi obok siebie motocyklistami, co przydaje się podczas wyjazdów w grupie. Produktem wysokiej jakości jest Midland BT Next. Umożliwia on prowadzenia rozmowy „konferencyjnej” między ośmioma osobami. Ma wbudowane radio FM z pamięcią sześciu stacji. Sprzęt można łatwo zamontować do większości typów kasków otwartych i zamkniętych oferowanych w sprzedaży. Cena: od 960 zł (zestaw do jednego kasku dla jednej osoby).
Mikołajki tuż-tuż, a po nich święta Bożego Narodzenia, które motocykliści mogą zapamiętać jako bogate w prezenty przypominające im ich motocyklową pasję. A jest w czym wybierać! | 7 prezentów gwiazdkowych dla fana motocykli |
Życie trzeba sobie ułatwiać, ta dewiza bez wątpienia dotyczy również korzystania z samochodu. Szczyt sukcesu osiągamy, gdy za stosunkowo niewielką kwotę, wydaną na dodatkowe akcesoria do naszego auta, otrzymamy zadowalający efekt z ich użytecznych walorów. Poniżej prezentujemy kilka rzeczy, pozwalających polepszyć nam i tak już zapewne przyjemną egzystencję za kółkiem. Czujnik parkowania
Parkingi są pełne pułapek i niebezpieczeństw – zbyt blisko stojące auta, pojawiający się znienacka przechodnie, niewielkie słupki. Nie tylko osoby mające problemy z manewrowaniem powinny więc pomyśleć o pomocy asystenta, a mogą tę rolę bez wątpienia spełniać czujniki parkowania (tylko z tyłu lub na przód i tył). Zarowno ich montaż, jak i cena zakupu, wbrew pozorom nie są takie wysokie, a pozwolą uniknąć ewentualnych kosztów naprawy samochodu lub też zwiększonych opłat z tytułu ubezpieczenia. Bo przecież towarzystwa ubezpieczeniowe mocno zwracają uwagę na szkodowość danego kierowcy przy podpisywaniu nowej umowy.
Smartfon potrzebuje pomocy
Na poprawę bezpieczeństwa wpływa również zestaw głośnomówiący. Co prawda najlepiej, by podczas rozmowy telefonicznej zjechać samochodem na parking i tam w spokoju załatwić najpilniejsze sprawy, ale nie zawsze czas nam na to pozwala. W takich sytuacjach, aby nie dostać mandatu, a przede wszystkim nie stwarzać zagrożenia na drodze, warto skorzystać właśnie z możliwości rozmowy za pomocą specjalnego urządzenia. Nasza uwaga nadal będzie mocno skupiona na dialogu, lecz chociaż rękom pozostawimy swobodę wykonania odpowiedniego manewru.
Smartfon wypiera z rynku zwykły aparat telefoniczny. Nowoczesny sprzęt ma jedną bardzo istotną wadę – bateria ulega szybkiemu wyczerpaniu. Dlatego radzimy zaopatrzyć się w ładowarkę samochodową z końcówką właściwą dla naszego aparatu lub możliwością jej zmiany. To pozwoli nam być niemal zawsze dostępnym, a poza tym umożliwi korzystanie z nawigacji zainstalowanej w smartfonie czy też programów typu Yanosik, wymagającej korzystania z dużej ilości energii.
Podwójne zalety alarmu
W wielu autach mamy tylko jedno gniazdko 12V, do którego możemy podłączyć nawigację lub ładowarkę telefoniczną. Dlatego w pewnym momencie nieodłącznym zakupem stanie się rozdzielacz, pozwalający na podłączenie kilku urządzeń w tym samym czasie. Niektóre z nich mają w dodatku łącze USB na włożenie pendrive’a.
Mamy też propozycję dla osób zapominalskich, niepamiętających o uruchomieniu oświetlenia w pojeździe. Mogą oni zamontować (lub poprosić o pomoc serwis) automatyczny włącznik świateł. Natomiast do ochrony przed kradzieżą samochodu przyda się autoalarm, mający również wpływ na korzystniejsze warunki ubezpieczenia środka lokomocji. Złodzieje niemający zbyt dużych umiejętności zrezygnują z akcji, widząc nawet najprostszy mechanizm, a choćby i atrapę. Z zawodowcami będzie znacznie trudniej i chcąc być zupełnie spokojnym, warto sięgnąć po system Zedera, chwalącego się stuprocentową skutecznością.
Kolejny polecany gadżet to specjalne maty, które zimą chronią szybę przed zamarzaniem, a latem wpływają na to, by temperatura wewnątrz samochodu na słońcu nie była zbyt wysoka. Dzięki temu zyskujemy na czasie, mając mniej pracy lub wręcz unikając skrobania szyb albo nie musimy wietrzyć auta, by uległo wychłodzeniu w upalne dni.
Coś nie tylko dla maluchów
Dzieci będą zachwycone zamontowanymi na zagłówkach przednich siedzeń specjalnymi monitorami, na których mogą podczas nużących podróży oglądać bajki odtwarzane z płyt DVD czy pendrive’a lub też pograć w gry. Rodzice dzięki temu mają możliwość spokojnego podróżowania nawet na dłuższych dystansach, bez ciągłego pytania: „Kiedy będziemy na miejscu?”. Aby mieć cały czas kontrolę nad tym, co robią nasze pociechy, zaopatrzmy się w dodatkowe małe lusterko, montowane z przodu samochodu. To także doskonałe rozwiązanie dla taty czy mamy podróżujących z niemowlakiem, by móc co chwilę spoglądać na maleństwo.
Maluchy uwielbiają ruszać nóżkami w trakcie jazdy. Cierpi na tym tylna część tapicerki naszego przedniego siedzenia, szczególnie jeśli butki nie zostały wcześniej zdjęte. Dlatego też wręcz obowiązkowy element wyposażenia powinna stanowić folia ochronna, mocowana za pomocą specjalnych gumek do zagłówków lub innej części przedniego fotela. | Funkcjonalne gadżety do samochodów |
Styl postindustrialny to propozycja dla wszystkich, którzy liczą się z najnowszymi trendami – dla miłośników surowych materiałów, minimalizmu i elegancji płynącej z prostoty. Moda na wnętrza w tym stylu wdarła się na salony niedawno, ale pomysł zrodził się ponad sto lat temu… Pierwsze udomowione hale przemysłowe pojawiły się w takich miastach jak Paryż czy Nowy Jork. Przeobrażenie hali fabrycznej w mieszkanie jest bardzo kosztowne i pracochłonne, ale efekt jest piorunujący. Mało kogo stać jednak na taką odważną inwestycję. Na szczęście, nie trzeba przeprowadzać się do dawnej odlewni, by poczuć postindustrialnego ducha. Możemy własny salon wystylizować tak, by przenieść się w surowe, fabryczne wnętrze. Charakterystyczne dla tego stylu są naturalne kolory: szarości, biele, czerń i kolory metaliczne. Materiały muszą nawiązywać do hal produkcyjnych – to m.in. metal, cegła, beton i drewno. Nie stosuje się tu przesadnych ozdobników i dekoracji. Jakie zatem akcesoria pomogą nam stworzyć w salonie postindustrialny klimat?
Lampy
Zacznijmy od góry, czyli od oświetlenia. Jako górne oświetlenie doskonały będzie żyrandol zwany Żarówką Edisona – prosty i klasyczny system oświetleniowy, który doskonale określa styl postindustrialny. Nad stołem obiadowym lub stołem kawowym koniecznie zawisnąć musi duża, czarna lampa zrobiona z metalu, zwana lampą przemysłową, najczęściej w kształcie dzwonu. Jako oświetlenie boczne bardzo efektownie będą wyglądały lampy w oprawie piwnicznej. Dają one przyjemne światło, a wyglądają jak zdjęte ze ścian fabryki. Niesamowicie prezentują się lampy na statywie, które wyglądają jak zabrane z planu filmowego lub z sesji zdjęciowej.
Miejsce do jedzenia
Ważne, by stół i krzesła były wygodne, ale także pasujące do fabrycznego stylu. Najlepiej wybrać meble wykonane z drewna i metalu. Stół wykonany z drewna z widoczną fakturą i słojami będzie najlepszym wyborem do takiego wnętrza. Do tego metalowe krzesła. Jeśli nie jesteśmy przekonani co do wygody metalowych krzeseł, zawsze możemy ułożyć na nich poduszki, koniecznie z materiałów takich jak len czy filc. Najlepiej gładkie i w kolorach: szarym, białym lub czarnym.
Sofa i miejsce na kawę
Sofa w postindustrialnym salonie to najczęściej masywna, duża narożna kanapa, najlepiej w szarym kolorze z dodatkiem poduszek. Poduszki to istotny element wystroju salonu, dlatego warto rozważnie je wybrać. Do opisywanego wnętrza pasują poszewki zarówno gładkie, jak i z rozmaitymi napisami. Dla odważniejszych polecane są poduszki uszyte z worków, które niegdyś przeznaczone były do przechowywania zboża, mąki czy ziemniaków. Stolik kawowy koniecznie musi być na metalowych nogach. Warto też poszukać stolika kawowego zbudowanego na podstawie części starych maszyn lub metalowych koszy czy pojemników. Dopełnieniem miejsca na kawę będzie pufa zbudowana na starej beczki lub siedzisko ze skrzynek na napoje.
Komoda pod telewizor
Komoda RTVnie może być przypadkowa. Warto na ten mebel zaadaptować metalową szafkę lub drewnianą komodę z szufladami z metalowymi okuciami. Stara skrzynia lub konstrukcja z metalowych ruch także sprawdzi się jako mebel pod telewizor.
Okna
Z aranżacją okien należy być ostrożnym, ponieważ styl postindustrialny charakteryzuje się dużymi oknami, które nie są niczym zasłonięte. Trudno jednak nic nie wieszać w oknach pokoju, w którym przebywamy, bo nie będziemy czuli się w nim swobodnie i intymnie. Należy kompletnie zrezygnować z firanek i dobrać jedynie ciężkie zasłony, najlepiej gładkie lub w pasy, które nie będą przyciągały uwagi, natomiast powiększą i wysmuklą wnętrze.
Dodatki
Choć styl postindustrialny stroni od dodatków, to są takie, bez których wnętrze w tym stylu jest niepełne. Z pewnością należy do nich zegar. Koniecznie prosty, najlepiej stary kolejowy zegar lub tzw. zegar factory. Warto też zainwestować w grafiki czy plakaty. Najmodniejsze są te z napisami, sloganami czy cytatami, ale także grafiki inspirowane pracą fizyczną w fabryce. W bogatej ofercie internetowej znajdziemy też ciekawe fototapety obrazujące industrialny styl. Zatem nie trzeba kuć ścian i obawiać się o bezpieczeństwo konstrukcji budynku, by stworzyć niepowtarzalny loftowy klimat. Dodatkiem, który przykuje uwagę, będzie z pewnością neon. Mile widzianymi dodatkami, ale bez przesady w liczbie, są metalowe dzbanki, kubki, gładkie emaliowane naczynia, a także skrzynie po warzywach i owocach czy metalowe koszyki. Nastroju dodadzą też duże świece i ozdobne słoje. | Salon w stylu postindustrialnym |
Jednym z najważniejszych podzespołów komputera jest zasilacz, najczęściej typu ATX. Dobór zasilacza jest bardzo ważny. Decyduje on przede wszystkim o stabilności systemu. Daje możliwość rozbudowy zestawu komputerowego oraz potencjalnego jego „podkręcenia”. Zasilacze typu ATX stosuje się w dużych pecetach, w obudowie typu tower. Są dość popularne, a na rynku ich wybór jest bardzo duży. Zakres mocy zasilaczy typu ATX jest ogromny: od 300 W do 1700 W. Standardowe wymiary urządzenia to 15 x 14 x 8,6 cm (szerokość, głębokość, wysokość). Zasilacze o większej mocy mają dłuższą obudowę (głębokość), dlatego przed zakupem powinniśmy się upewnić, jaki zasilacz wybrać do naszego komputera.
Właściwa moc zasilacza
Wybór zasilacza o odpowiedniej mocy, czyli ile powinien mieć wat, zależy od karty graficznej oraz procesora. W zależności od wydajności oraz typu, karta graficzna pobiera około 60-70% energii, a procesor od 25 do 30%.
Do komputera z podstawową karą graficzną, z segmentu „popularne” lub „ekonomiczne”, najlepiej wybrać zasilacz o mocy od 300 do 400 W. W urządzenie o mocy 500-600 W możemy wyposażyć komputer z kartą graficzną z segmentu „wydajne". Natomiast do pecetów z wyższej półki z „bardzo wydajną” kartą graficzną, najlepiej kupić podzespół o mocy minimum 600 W. Jeżeli planujemy rozbudować zestaw – połączyć dwie karty graficzne – warto wtedy zamontować zasilacz o większej mocy, co najmniej 850 W.
Energooszczędność zasilacza
Zasilacz do komputera to skomplikowane urządzenie, które musi spełniać wiele wymagań. Powinien być bezpieczny, wydajny i nie marnotrawić zbyt dużo energii. Moc urządzenia decyduje o obciążeniu jednostki. Zasilacz może być jednocześnie wysokiej mocy i energooszczędny. Decyduje, o tym tzw. certyfikat sprawności dla napięcia 115 V oraz napięcia 230 V, który obowiązuje w UE. Tanie modele nie posiadają certyfikatu, ich sprawność jest niższa i nie należą do energooszczędnych. Wysokiej jakości urządzenia z certyfikatem posiadają wysoką sprawność. Wówczas komputer pobiera mniej mocy, a zasilacz pracuje cicho i wydziela mniej ciepła.
Rodzaj chłodzenia i głośność zasilacza ATX
Cichą pracę zasilacza zapewnia odpowiedni system chłodzenia oparty na właściwej technologii. Na przykład firma Be Quiet stosuje wentylatory o średnicy 135 mm. System chłodzenia oparty o tzw. technologię Silent Wings wytwarza mniej szumu. Zasada jest prosta, im większy wentylator, tym urządzenie pracuje ciszej.
Niektóre modele zasilaczy, przy małym obciążeniu, zmniejszają prędkość wentylatora lub całkowicie go wyłączają. Zasilacze wyposażone są w mechanizm automatycznej regulacji obrotów wentylatora. Wzrost temperatury powoduje zwiększenie szybkości jego pracy.
Wybieraj tylko aktywne PFC (Power Factor Correction)
PFC to układ poprawy współczynnika mocy. Jego działanie może być aktywne lub pasywne. Jednostka pasywna jest przestarzała. Wszystkie nowoczesne modele powinny posiadać aktywny układ PFC.
Filtry
Dzięki zamontowanym filtrom cały komputer jest bezpieczny, ponieważ chroni przed awarią podzespoły komputera, włącznie z kartą graficzną i procesorem. Zasilacz pozbawiony filtrów zabezpieczających jest bezużyteczny. Droższe modele posiadają wszystkie filtry, natomiast modele tańsze mogą nie posiadać niektórych filtrów.
Każdy dobry zasilacz powinien być wyposażony w następujące filtry:
OCP – zabezpieczenie nadmiarowo-prądowe,
OVP – zabezpieczenie nadmiarowo-napięciowe,
UVP – zabezpieczenie niedomiarowo-napięciowe,
SCP – zabezpieczenie zwarciowe,
OTP – zabezpieczenie temperaturowe,
OPP – zabezpieczenie przeciążeniowe.
Jaki zasilacz ATX – Single Rail czy Multi Rail?
Większość modeli zasilaczy jest rodzaju Single Rail, a inne to zasilacze Multi Rail. Pierwsze oferują wyższą stabilność i lepsze wyniki „podkręcania”. Natomiast drugi rodzaj charakteryzuje się lepszymi zabezpieczeniami.
Kupując zasilacz typu ATX do naszego komputera, powinniśmy wybrać model renomowanej marki. Jest ona gwarancją jakości. Należą do nich: EVGA, Seasonic M12II, Silverstone Strider, wspomniany wyżej be quiet Straight Power i wiele innych. | Zasilacz ATX – wszystko, co powinieneś o nim wiedzieć |
Czytając tę książkę, łatwo zauważyć, że to po prostu kolejny „harlequin” dla dwudziestolatek. Wchodząc w fabułę głębiej, można też dostrzec, że to przyjemne czytadło, w którym dorosła kobieta może odnaleźć maleńki wehikuł czasu i trochę się zapomnieć. I jeszcze jedno: można odkryć, że Bad Company to świetny zespół rockowy z lat 70. ubiegłego wieku, a ich kawałek „Feel like makin’ love” potrafi prześladować. W powieści J.A. Redmerski ogólnie jest sporo muzyki, która towarzyszy bohaterom „Na krawędzi nigdy” i czytelnikowi. Jest ona na tyle dobra, że powoduje, że trudniej zapomnieć o książce po lekturze. A muszę przyznać, że w natłoku schematycznych powieści nurtu New Adult jest to atut nie do przecenienia.
W podróży
„Na krawędzi nigdy” jest powieścią podróży, powieścią o miłości, powieścią pełną emocji. Camryn, dla której kłótnia z najlepszą przyjaciółką jest swoistą kropką nad i w przemyśleniach o ucieczce od swojego życia i podróży przed siebie, postanawia wreszcie zrealizować ten plan. Natłok emocji związanych z wydarzeniami w jej życiu wraz z niepokojącą reakcją Natalie na opowieść Camryn powodują razem, że dziewczyna pakuje plecak i wsiada do akubusu przypadkowego. Może nie do końca przypadkowego, bo Camryn ma mgliste wyobrażenie o kierunku podróży, ale już dokładnie o jej celu niekoniecznie. Na razie chce zostawić za sobą wszystko i wyruszyć przed siebie. Nie wie jeszcze, że w autobusie pozna Andrew, którego życie także nie było usłane różami.
Nieco schematycznie, ale i zagadkowo
To muzyka, której głośno słuchał Andrew, sprowokuje Camryn do rozmowy, bo jak dotąd raczej nie potrzebowała z nikim rozmawiać. Gdy ich rozmowy doprowadzą do punktu wspólnej podróży samochodem, można by pomyśleć, że oto zmierzamy w kierunku klasyki romansu. Wbrew pozorom, choć owszem, jest to romans, nie jest jednak aż tak sztampowo. Wspólna podróż i muzyka zbliżą do siebie tę dwójkę, ale nie na tyle, by od razu potrafili rozpoznać rodzące się między nimi uczucie, ani na tyle, by to uczucie pomogło w walce z demonami przeszłości. Camryn ciągle nie może uporać się ze śmiercią swojego chłopaka, a Andrew zachowuje się dziwnie, gdy dziewczyna próbuje mu pomóc zrozumieć jego frustracje związane z chorobą jego ojca. Oboje nie do końca są w stanie opowiedzieć, co tak naprawdę sprowokowało ich do podróży.
Dotrzeć do swoich emocji
Nie zawsze jest tak, że miłość, choćby najpiękniejsza, jest od razu rozwiązaniem wszystkich problemów. J.A. Redmerski pokazuje, że miłość jest czymś, co w ich rozwiązaniu pomaga, ale nie jest jednocześnie lekiem na wszystko. Dlatego Camryn musi wreszcie zmierzyć się z tym, co wywołało potrzebę ucieczki, a Andrew przyznać do tego, co cały czas przed nią ukrywał. I to właśnie miłość będzie siłą do walki, a nie lekiem na problemy. Atutem tej powieści jest także prowadzona dwutorowo narracja, zarówno z perspektywy Camryn, jak i Andrew, nawiązanie do mitu o Orfeuszu i Eurydyce, dodające odrobinę tajemniczości w relacjach między dwójką bohaterów, oraz muzyka, od której nie sposób się uwolnić. Piękna, melodyjna, dodająca nutki romantyczności. Przyznam też szczerze, choć nieco zawstydzona, że dawno tak mi się dobrze nie czytało książki o miłości. Plusem szybkiego czytania jest możliwość zdobycia książki w wersji elektronicznej, dostępnej w formatach zarówno EPUB, jak i MOBI za niecałe 28 zł. To przykład powieści, która odpowiada potrzebie lektury czegoś lekkiego i łatwego, ale jednocześnie nie głupiego i przesadnie sztampowego. J. A. Redmerski udało się zachować te proporcje wyśmienicie.
Źródło okładki: www.wydawnictwofilia.pl | „Na krawędzi nigdy” J.A. Redmerski – recenzja |
Okrzyknięty literackim objawieniem debiut Joanny Cannon z miejsca stał się bestsellerem i zdobył prestiżowe nagrody. Umiejętne połączenie opowiastki filozoficznej z kryminałem i typowo brytyjskim humorem robi wrażenie. Wszyscy lubimy plotkować i poznawać głęboko skrywane sekrety innych. Ta postawa, do której niechętnie przecież przyznajemy się publicznie, to powód wielkiego powodzenia w ostatnich latach takich seriali, jak: „Gossip Girl” czy „Gotowe na wszystko”. W literaturze też lubimy poznawać skrywane przez bohaterów sekrety, więc nie dziwi mnie fakt, że powieściowy debiut Joanny Cannon, zatytułowany „Owieczki dobre, owieczki złe”, odniósł tak wielki sukces.
W poszukiwaniu zaginionego… Boga
Akcja „Owieczek” rozgrywa się głównie w drugiej połowie lat 70., na jednej z eleganckich uliczek spokojnego z pozoru miasteczka. Ten spokój pewnego dnia zakłóca jednak tajemnicze zniknięcie pewnej mieszkanki. Pani Creasy była powszechnie lubiana, poświęcała czas dla przyjaciół i sąsiadów, zawsze służyła im pomocą oraz radą. Nic dziwnego, że jej zaginięcie wzbudza w nich duży niepokój. Co ciekawe, największą motywację do rozwiązania tej zagadki mają nie dorośli, lecz… dwie 9-letnie dziewczynki, Grace i Tilly.
Młodziutkie panie detektyw postanawiają odnaleźć sąsiadkę, a po rady kierują się do pobliskiego kościoła. Tam ksiądz sugeruje im, że najpierw powinny spróbować odnaleźć Boga, bo to jego obecność (wszędzie!) sprawia, że ludzie czują się pewni i bezpieczni. Dziewczynki nie do końca rozumieją, co oznacza, że Bóg jest wszechobecny, więc postanawiają udać się na jego poszukiwania, odwiedzając przy okazji większość mieszkańców swojej ulicy. Szybko okazuje się, że ich sąsiedzi, z pozoru zupełnie nieciekawi, a wręcz nudni, skrywają za tą fasadą wiele sekretów. Niektóre bawią, inne zaskakują, są też takie, które przerażają. W między czasie jasne staje się też, że mieszkańcy uliczki ukrywają tajemnicę sprzed lat, która łączy ich wszystkich i mogła mieć związek ze zniknięciem pani Creasy.
Mieszanka gatunków
„Owieczki dobre, owieczki złe” już na okładce określono, choć trochę na wyrost, mianem „kryminału filozoficznego”. Cannon rzeczywiście ukryła pod płaszczykiem wciągającego kryminału sporo prawd o stanie ludzkiej natury, jednak więcej niż filozofii jest tu nawiązań do chrześcijaństwa. Już sam tytuł inspirowany jest przecież biblijnymi opowieściami. Nie ma w tym jednak nic odstręczającego, autorka nie narzuca nam swoich poglądów, a część z nich, zestawionych z kryminalną zagadką, zaskakuje swoją świeżością i aktualnością. Książka jest jednak przede wszystkim historią o ludziach i skrywanych przez nich sekretach. Również o tym, że każdy z nas nosi w sobie coś, czego nie chciałby zdradzić innym, nawet najbliższym. Nie chodzi tu jednak tylko o wywlekanie brudów i karmienie się plotkami. Autorka starała się raczej pokazać, że tak naprawdę sami nie wiemy o sobie zbyt wiele i często (a może zawsze) pochopnie oceniamy innych, niezależnie od stopnia zażyłości łączącej nas z nimi relacji.
Cannon, co istotne, jest też z wykształcenia lekarzem psychiatrą. Błyskotliwie wykorzystuje swoją wiedzę o ludzkim umyśle i genezach wielu naszych zachowań. Jest też, co jasne, bardzo wyczulona na te grupy, które zwykle są odrzucane przez większość i traktowane przez nią z góry.Książka nie jest wolna od drobnych niedociągnięć, jednak całość pozostaje tak urocza, że naprawdę trudno czepiać się Joanny Cannon o te wpadki. Autorka oferuje ciekawe, świeże spojrzenie na mentalność Brytyjczyków, która nie tylko zbytnio nie zmieniła się przez ostatnie dekady, a w dodatku… wcale nie różni się za bardzo od naszej – polskiej.
Źródło okładki: www.amber.com.pl | „Owieczki dobre, owieczki złe” Joanna Cannon – recenzja |
Sezon narciarski już się rozpoczął. To fantastyczna opcja aktywnego spędzania czasu. Na rynku są już modele nart na 2018 r. Na jakie postawić, nie wydając przy tym więcej niż 2 tys. złotych? Oto przegląd solidnych modeli dostępnych za tę kwotę. Właściwy dobór nart jest sprawą bardziej skomplikowaną niż jeszcze kilka lat temu. Wówczas cała trudność polegała na dopasowaniu ich długości do wzrostu osoby, która będzie z nich korzystać. Dziś technika poszła tak bardzo do przodu, że patrzy się również na inne parametry. Dopasowuje się je do umiejętności narciarza, jego preferencji, stylu jazdy i wielu innych istotnych czynników. Ważną kwestią w wyborze nart jest również kwota, jaką chcemy na nie przeznaczyć. Od niej głównie będzie zależeć jakość sprzętu.
Na jakie marki postawić?
1. Fisher
box:offerCarousel
Fisher to zdecydowanie czołowy producent sprzętu narciarskiego. Produkty tej marki są bardzo wytrzymałe i świetnie nadają się zarówno dla początkujących, jak i dla doświadczonych narciarzy. Jeżeli chodzi o konkretny model tej znanej marki, to godne uwagi są narty Fisher Progressor F18 w wersji dla pań, panów, ale również dla dzieci. Jest to model bardzo odporny na zarysowania. Ma sandwiczową konstrukcję i jest podwójnie talkowany. To najbardziej popularne narty spośród wszystkich oferowanych przez markę Fisher. Są szybkie, a w czasie jazdy zapewniają doskonałą stabilizację. Zapłacimy za nie około 1700 zł. To bardzo solidne narty, więc kwota nie jest wygórowana.
2. Atomic
box:offerCarousel
Atomic, nieco tańsze narty niż marki Fisher, są również bardzo solidne i godne polecenia. Warto wybrać model Atomic Vantage. Nadaje się zarówno do jazdy na przygotowanych stokach, jak również poza trasą. Narty są bardzo lekkie, a mimo to zapewniają wysoką precyzję prowadzenia. Model na rok 2018 jest zdecydowanie lżejszy niż jego poprzednik z roku 2017. Kolejnym ogromnym atutem jest konstrukcja z rdzeniem light woodcore. Dzięki temu narty są trwałe i bardzo stabilne, nawet podczas rozwijania dużych prędkości. Dodatkowo w tym modelu dzioby zostały podniesione o dodatkowe 10%, co znacząco podnosi komfort jazdy i jest pomocne przy wykonywaniu skrętów. Za narty Atomic Ventage należy zapłacić około 1000 zł.
3. Volkl
box:offerCarousel
Volkl to kolejna firma, która oferuje wysokiej jakości narty kosztujące mniej niż 2000 zł. Śmiało można na jej zaufać, ponieważ po produkty tej marki sięgają nawet najbardziej doświadczeni narciarze. Na 2018 rok proponuje ona udoskonalony model Volkl Flair. Został wyposażony w tzw. sidewall w ścianie bocznej w środkowej części nart, który zapewnia jeszcze większą dynamikę niż dotychczas. Większa jest też przyczepność na twardym podłożu, co zapewnia nowa płyta vMotion2. Model ten będzie doskonałą opcją dla osób, które nie boją się jazdy w ciężkich warunkach, a wręcz preferują jazdę, gdy aura nie rozpieszcza. Dodatkowo funkcja woodcore zapewnia sprężystość i dłuższą żywotność nart. Omawiany model kosztuje od 1200 do 1800 zł.
4. Rossignol
box:offerCarousel
Rossignol. Ta marka również musiała się znaleźć w naszym zestawieniu. Model, który warto tu wymienić, to Rossignol Famous. W jego konstrukcji zastosowano rdzeń light core, który nadaje nartom niebywałą lekkość. Ich prowadzenie nie wymaga dużego nakładu sił. Cechują się wysoką stabilnością oraz odpornością na zarysowania. System prot tip, czyli odchudzenie dziobów i pięt ułatwia wykonywanie skrętu i pomaga zachować przy tym doskonałą stabilizację. W nartach zastosowano również konstrukcję CAP – zarówno ścianka, jak i powierzchnia górna pokryte są tym samym laminatem, co zapewnia wysoki komfort jazdy. Za ten model zapłacimy od 1500 do 1800 zł.
Postaw na znane i lubiane
Jak widać, wśród propozycji na 2018 rok nie brakuje ciekawych modeli w cenie do 2000 zł. Warto postawić na wymienione wyżej znane marki i cieszyć się wysoką jakością nart. | Narty zjazdowe – modele na 2018 r. do 2 tys. zł |
Wakacje to czas dominacji festiwalowej mody. Sprany jeans, boho sukienki, przypinki do kurtek – oto esencja tego stylu. W tym roku jest jednak jeden dodatek, który zdominował nie tylko stylizacje miłośniczek muzyki, ale także każdej fanki mody. Mowa o chokerach! Macie déjà vu? Moda wciąż zatacza koło – w te wakacje króluje styl lat 90. Do łask powróciły ogrodniczki, rozszerzane jeansy, crop topy, warkoczyki, a również charakterystyczna dla tamtej dekady biżuteria. Najmodniejszym dodatkiem tego lata są chokery na szyję.
Chokery mogą mieć różne formy. Modne są zarówno klasyczne, przypominające elastyczny, poplątany tatuaż, jak i modele w formie skórzanych rzemyków, atłasowych opasek na szyję czy krótkich łańcuszków.
W formie tatuażu
Choker przypominający tatuaż to najbardziej znana biżuteria charakterystyczna dla stylu lat 90. Tattoo choker jest elastyczny i rozciągliwy, może być noszony na szyi lub na nadgarstku. Można znaleźć nawet pierścionki w takim stylu. Kiedyś kojarzony ze stylem grunge, dziś jest stylową, niezwykle modną ozdobą, która pasuje do wielu stylów. Możemy nosić go zarówno do długich, festiwalowych sukienek, ramonesek z frędzlami, jak również do prostych koszulek na ramiączka. Taka biżuteria „podkręci” naszą stylizację i doda jej pazura.
Z ozdobą
Choker z przywieszką to bardziej ozdobna forma klasycznego naszyjnika w stylu lat 90. Zawieszki mogą być różnorodne – w formie pojedynczej perełki, chwostu, ozdobnego kamyka lub minimalistycznego kółeczka albo trójkąta. Jeśli chcemy nawiązać do mody lat 90., wystarczy wybrać model z zawieszką w kształcie słońca lub znaku yin-yang.
box:offerCarousel
Choker z cyrkoniami
To bardziej elegancka forma naszyjnika z przywieszką. Choker z cyrkonią to doskonała biżuteria na wieczór – najlepiej wybierać modele atłasowe. Do takiej ozdoby pasują mocno podkreślone usta, ciemne brwi i delikatny makijaż oczu – aby nadać jej nowoczesnego charakteru.
Choker z łańcuszkiem
Oryginalnym pomysłem jest połączenie grubego, atłasowego chokera z delikatnym, najlepiej złotym łańcuszkiem. Aby uzyskać modny efekt, łańcuszek powinien mieć delikatną przywieszkę i być trochę dłuższy niż choker. Możemy znaleźć modele 2w1, jak również dobrać dwa osobne naszyjniki.
Dobrym pomysłem jest także urozmaicenie stylizacji dużą ilością biżuterii – złotą nausznicą, bransoletką na nogę, pierścionkami w etnicznym stylu. A jakie ubrania będą pasowały do chokera? Najlepiej takie, które niemalże bezpośrednio kopiują styl lat 90. – poprzecierane, jeansowe szorty, prążkowane crop topy, obcisłe bokserki. Aby urozmaicić stylizację i dodać jej festiwalowego klimatu, możemy na ramiona zarzucić cienkie kimono w kwiatowy lub etniczny wzór.
Aksamitna tasiemka
Kolejnym, nawiązującym do mody lat 90. dodatkiem jest długa, aksamitna tasiemka. Najczęściej składa się z kilku krótszych paseczków oplatających szyję oraz dwóch dłuższych końcówek które sięgają aż za dekolt. Może mieć zakończenie w formie ozdobnego chwostu, przywieszki z piórkami albo złotych końcówek. Modna jest także jeszcze delikatniejsza wersja długiej aksamitki – w formie cienkiej tasiemki, którą wiążemy na szyi na kokardkę.
Do czego pasuje taki naszyjnik? Najlepiej łączyć go z ubraniami w stylu boho – luźnymi koszulami w delikatne wzory lub ze zwiewnymi sukienkami maxi. Do takiej stylizacji dobierzmy minimalistyczny, naturalny makijaż, sandały rzymianki i torebkę w stylu boho.
Choker to ciekawe urozmaicenie stylizacji, które doda jej pazura. Jednocześnie to powrót do lat dzieciństwa dla tych, którzy wychowali się w latach 90. Naszyjnik w tym stylu pozwala bawić się modą i stylizacjami, jednak należy pamiętać, aby dobrać jego rodzaj do naszych warunków. Jeśli mamy krótszą szyję, lepiej wybierać modele dłuższe, w stylu wiązanych rzemyków, które optycznie wydłużą naszą sylwetkę. | Chokery na szyję – najmodniejszy trend sezonu lato 2016 |
Wózek dziecięcy to zakup priorytetowy. Wózek spacerowy to z reguły drugi wózek, który rodzice kupują dziecku – najczęściej to lepszy zakup, gdyż nauczeni doświadczeniem doskonale znają swoje potrzeby i mają bardziej konkretne oczekiwania niż np. kupując pierwszy wózek dziecięcy, tzw. gondolę (wózek głęboki). Wiedzą, czy przyda im się wózek wielofunkcyjny, czyli spacerówka w modelu 3w1 lub 2w1, wózek spacerowy dla noworodka, spacerówka dla niemowlaka po 6 miesiącu życia bądź tzw. parasolka dla starszaka. Wózki spacerowe mogą mieć różne rodzaje oraz przeznaczenie i co ciekawe, niekoniecznie jest to wózek dla siedzącego dziecka. Oferta rynkowa jest bogata, dlatego warto zastanowić się, jaki wózek dziecięcy typu spacerówka będzie najbardziej odpowiedni dla twojego dziecka. Podpowiadamy, na jakie dodatkowe kwestie warto zwrócić uwagę podczas zakupu spacerówki.
Wózek spacerowy: spacerówka dla noworodka i spacerówka po 6 miesiącu
Wózek spacerowy kojarzy się zazwyczaj z wózkiem dla starszego dziecka. Nie jest to jednak właściwe, gdyż tzw. spacerówka sprawdzi się także u noworodka, czyli zaraz po urodzeniu. Warto jednak podkreślić, że wózek spacerowy musi mieć odpowiednie siedzisko, które będzie przystosowane do tak małego dziecka. Taki wózek spacerowy przede wszystkim musi posiadać kąt rozwarcia min. 150 stopni między siedziskiem a oparciem. Dodatkowo, powinien posiadać również zabezpieczenia, które zapewniają mu bezpieczeństwo m.in. specjalne szelki. Spacerówka dla niemowlaka to wózek, który rozkłada się całkowicie na płasko. Bardzo ważną kwestią jest również fakt, że tego typu siedzisko musi być na tyle sztywne, aby dziecko się w nim nie zapadało, ale również na tyle miękkie, aby zapewniało mu odpowiedni komfort i warunki do rozwoju. Przy zakupie należy również zwrócić uwagę, czy noworodek ma odpowiednią ilość miejsca – początkowo nie będzie potrzebował go dużo, jednak z każdym miesiącem i wzrostem jego ruchliwości, będzie to ulegało zmianie. Spacerówka dla noworodka to dobry pomysł, gdyż według opinii rodziców „rośnie wraz z dzieckiem”. Jednak ze względu na rodzaj zabezpieczeń, odpowiednią amortyzację i materiały, spacerówki dla tak małych dzieci stanowią spory wydatek, w porównaniu np. z wózkiem typu gondola. Jeśli jednak zdecydowali się najpierw na wózek głęboki (tzw. wózek gondola), to już po 6 miesiącu życia można rozważyć zakup wózka spacerowego. Przemawia za tym fakt, że dziecko w tym wieku jest już bardzo ruchliwe, a gondola nie umożliwia mu obserwacji świata. Spacerówka dla dziecka po 6. miesiącu życia daje dziecku większą swobodę, gdyż nie jest w niej tak ciasno jak w gondoli. Warto jednak podkreślić, że tego typu spacerówka musi mieć funkcję obniżenia siedziska do pozycji leżącej. Maluch w tym wieku jeszcze nie siedzi, jednak jego oparcie może już być podwyższone na kilka centymetrów. Tego typu wyższa pozycja sprawdzi się np. podczas godzinnego spaceru – oczywiście nie zaleca się jej stosowania przez dłuższy czas, gdyż może być to niekorzystne dla rozwoju dziecka.
Wózki dziecięce: wózek wielofunkcyjny – spacerówka w modelu 3w1 i 2w1
Kupując wózek dziecięcy, warto zastanowić się nad zakupem wózka wielofunkcyjnego. Wózki dziecięce wielofunkcyjne cieszą się dużym zainteresowaniem, gdyż można je dostosować do wieku dziecka. Wózki wielofunkcyjne 3w1 to wózek głęboki tzw. gondola, fotelik samochodowy oraz wózek spacerowy, z kolei wózek 2w1 to wózek gondola wraz z wózkiem spacerowym. Tego typu wózki wielofunkcyjne posiadają stelaż, który umożliwia jego dostosowanie do konkretnej wersji wózka. Warto jednak podkreślić, że wózki wielofunkcyjne z pewnością nie będą wystarczające do momentu opanowania chodzenia przez dziecko, dlatego też koniecznym będzie zakup spacerówki, która będzie dopasowana do wzrostu starszaka.
Wózek spacerowy: kiedy tzw. parasolka będzie dobrym zakupem?
Wózek spacerowy tzw. parasolka to wózek dziecięcy dla starszaków. Tego typu spacerówka jest świetnym rozwiązaniem dla dziecka, które już większość czasu spędza chodząc, jednak zdarza mu się, że czasami chętnie skorzysta z wózka. Warto podkreślić, że wózek parasolka nie jest odpowiedni dla dzieci ok. 1 roku życia, gdyż nie ma usztywnianego oparcia, przez co dziecko wyczuwa elementy stelaża – nie będzie zatem dobry dla noworodków i niemowlaków, które nie siedzą. Niewątpliwą zaletą wózka parasolki jest ich lekkość i łatwość w składaniu. Decydując się na taki typ wózka dla dziecka, warto zwrócić uwagę na duże, pompowane koła, które umożliwią jazdę po każdej powierzchni oraz dodatki, takie jak: rozkładany daszek, barierkę ochronną, kosz na zakupy itp.
Wózek dziecięcy powinien być dopasowany perfekcyjnie do potrzeb rodzica i dziecka. Wybierając wózek spacerowy, zwróćcie uwagę na wszystkie powyższe kwestie – dzięki temu spacerówka z pewnością spełni swoją funkcję i będzie bezpieczna i komfortowa dla dziecka. | Topowe wózki spacerowe |
Sprawdź, jak należy przygotować się do wiosennych prac w ogrodzie. Podpowiadamy też, za co musisz zabrać się w pierwszej kolejności. Wiosna to wyjątkowo pracowity czas dla posiadaczy ogrodów. Jeśli chcesz latem i wczesną jesienią cieszyć się pięknie kwitnącymi kwiatami, krzewami, a także soczyście zieloną trawą, to już teraz musisz poświęcić im jak najwięcej uwagi.
Prace porządkowe
Zanim przystąpimy do konkretnych działań, warto zadbać o to, by pozbyć się wszystkiego, co przywiał ze sobą zimowy wiatr. Odsłonięta przez topniejący śnieg ziemia będzie pełna liści, drobnych gałązek i niewielkich śmieci, które powinniśmy usunąć w pierwszej kolejności. To również dobry moment, by sprawdzić stan małej architektury ogrodowej, np. altanek czy ławeczek, szczególnie jeśli spędziły one całą zimę na zewnątrz. W ten sposób ocenisz, czy któryś z tych elementów potrzebuje naprawy lub odświeżenia, jak choćby odmalowania farbą czy nałożenia nowej warstwy lakieru.
Do wiosennych prac porządkowych w ogrodzie zalicza się również usunięcie zimowych zabezpieczeń z roślin i krzewów. Poczekaj z tym, aż zrobi się ciepło. Warto jednak pamiętać, że pogoda w Polsce bywa nieprzewidywalna, dlatego lepiej nie wyrzucać osłon, lecz mieć je w pogotowiu, na wypadek nagłego ataku przymrozków.
Odsłanianie roślin z ich zimowych osłon najlepiej przeprowadzić w pochmurny dzień, bo ostre promienie wiosenne słońca mogą uszkodzić delikatne pędy, które rozwijają się pod warstwą ochronną. Włókninę, jutowe worki czy maty ze słomy, można wykorzystać ponownie kolejną jesienią. Stroisz, tekturę czy liście, wykorzystaj do zasilenia pryzmy kompostowej. Z kolei kopce z kory i torfu, którymi osłaniamy krzewy i byliny, najlepiej jest rozprowadzić równomiernie po rabatkach jako dodatkową warstwę ściółki.
Przycinanie roślin
Odsłonięte po zimie rośliny wymagają odpowiedniego przycięcia - to jedna z najważniejszych czynności, o jakich nie można zapomnieć przygotowując ogród do wiosny. Pamiętaj, by dobrze się do tego przygotować. Dobrej jakości sekator, piła i rękawice ochronne okażą się tu niezbędne.
Zacznij od drzew owocowych. W ten sposób sprawisz, że do rozrastających gałęzi dotrze jak najwięcej światła słonecznego, co wpłynie z kolei na ich zdrowszy wygląd i lepszy smak. W przypadku jabłoni, grusz i śliw warto też usunąć "wilki", czyli jednoroczne pędy w szarym kolorze, które nie rodzą owoców. Inne popularne drzewa owocowe, jak czereśnie, wiśnie czy brzoskwinie, lepiej formować w ten sposób latem.
box:offerCarousel
Każdego roku musisz usunąć z drzew owocowych pędy z uszkodzeniami, a także te rosnące zbyt gęsto. Należy też wyciąć najstarsze pędy, które rodzą najmniej owoców. W zależności od gatunku krzewu, inaczej określa się najstarsze pędy. W przypadku agrestu czy białych i czerwonych porzeczek wycina się pędy czteroletnie. Podobnie przerzedzamy też borówki amerykańskie. Z kolei w krzewach malin przycinamy pędy dwuletnie.
Krzewy ozdobne, czyli te najpopularniejsze w naszych ogrodach, są zwykle bardziej wrażliwe na mróz. Z ich przycinaniem warto więc poczekać przynajmniej do połowy marca. W roślinach kwitnących latem trzeba przyciąć wszystkie pędy. W przypadku krzewów kwitnących wcześniej (i później) trzeba je prześwietlić i usunąć najstarsze i takie ze zmianami chorobowymi.
Sadzenie nowych roślin
Okres od chwili, gdy gleba zaczyna rozmarzać, aż do połowy kwietnia, określamy jest mianem wczesnej wiosny. To najlepszy moment na sadzenie drzew i krzewów, które sprzedawane są z odkrytymi korzeniami. Wybierając je, zwróć uwagę przede wszystkim właśnie na stan korzeni - nie mogą być przesuszone. Po dostarczeniu do ogrodu muszą być albo od razu posadzone, albo przynajmniej przysypane wilgotną glebą.
Wiosną możesz też podzielić już rosnące w ogrodzie byliny na mniejsze sadzonki poprzez rozerwanie lub przecięcie nożem ich karpów, które można posadzić w nowym miejscu.
Zadbaj o trawnik
Pierwsze ciepłe dni to również odpowiedni moment na zajęcie się trawnikiem. Po oczyszczeniu go z suchych liści i resztek roślin, warto przeprowadzić kilka zabiegów wspomagających wzrost trawy. Najpopularniejszymi są wertykulacja, czyli nacinanie darni, a także aeracja i wałowanie.
box:offerCarousel
Nie można zapominać również o koszeniu i nawożeniu. Dzięki temu trawnik w okresie wiosenno-letnim będzie ozdobą każdego ogrodu.
box:offerCarousel
Nawożenie i ochrona przed szkodnikami
Wiosną warto wspomóc wzrost roślin nawozem. Można wybrać mineralny w postaci płynu, proszku, granulatu lub pałeczek. Dobrym rozwiązaniem jest też wykorzystanie granulatu o przedłużonym działaniu, dzięki którym nawóz będzie pomagał roślinom nawet przez pół roku. Pamiętaj jednak, aby nie przesadzić z ilością nawozu, bo zbyt duża dawka może przynieść odwrotny od zamierzonego skutek i zniszczyć rośliny.
Poza nawozami, warto też wiosną przeprowadzić opryski ochronne. Pamiętaj, że takie preparaty muszą być używane wyłącznie zgodnie z instrukcją umieszczoną na opakowaniu, a oprysk wykonywać sprawnym i przeznaczonym do tego celu spryskiwaczem. Czynność tą najlepiej zaplanować na suchą i słoneczną pogodę. Trzeba też zabezpieczyć się przed kontaktem z preparatem.
Początek wiosny to też ostatnia chwila, by zadbać o zdrowie twoich drzew, krzewów i bylin. Jeżeli pozwoli, by choroby czy pasożyty rozwijały się zbyt długo, to późną wiosną i latem nie będziesz mógł już z nimi walczyć.
Wiosna to okres wzmożonej pracy w ogrodzie. Warto pamiętać o jego odpowiednim przygotowaniu, by w ciepłe i słoneczne dni w pełni cieszył cię swoją urodą i sprzyjał relaksowi. | Jak przygotować ogród na wiosnę? |
Wyjście na lodowisko jest dla dziecka świetną atrakcją, ale bez łyżew ani rusz. Pojawia się więc pytanie, które łyżwy są dla dziecka najlepsze i na co zwrócić uwagę podczas zakupu. Czym kierować się podczas zakupu?
Mogłoby się wydawać, że oferta sprzedażowa łyżew jest bardzo szeroka. Nieraz możemy też natrafić na duże promocje i przystępne ceny. Warto zastanowić się, czy stawiamy na jakość, czy na jak najmniejszy koszt. Łyżwy są sprzętem, który jest mocno eksploatowany i po prostu musi być dobry, a nie nadawać się do kosza już po pierwszym użyciu. Łyżwy absolutnie nie mogą mieć wad konstrukcyjnych, np. źle przykręconych płozów czy dziwnej budowy ząbków. Nie ma opcji, żeby świetna jakość łączyła się w przypadku łyżew z niską ceną.
Kupujemy łyżwy dla dziecka
Łyżwy zasadniczo dzielimy na hokejowe i figurowe. Te drugie mają ząbki. Różni specjaliści mają odmienne zdanie co do pierwszych łyżew. Większość opowiada się za łyżwami figurowymi. Są one stabilniejsze i dłuższe, więc lepiej sprawdzają się podczas początkowej nauki jazdy. Po prostu bardziej sprzyjają utrzymywaniu równowagi.
Inne rozróżnienie łyżew dotyczy materiału, z którego są wykonane – jest to plastik bądź skóra.
Łyżwy plastikowe – trzeba zwrócić uwagę, aby nie kupować modelu, w którym but „rośnie” z nogą dziecka. Co z tego, że but można rozsunąć (a my mamy poczucie, że dokonaliśmy zakupu na dłużej), przecież płoza pozostaje taka, jaką była. Jeśli łyżwy plastikowe mają pasować do stopy naszego dziecka, powinny być idealnie dopasowane – nie za długie, nie za krótkie, ale też o odpowiedniej szerokości.
Bardzo ciekawym i praktycznym rozwiązaniem wydaje się być opcja 4 w 1, gdzie jeden sprzęt spełnia funkcję rolek, wrotek, wrotko-rolek i łyżew. Czasami do zestawu jest dołączony kask lub plecak. Całość prezentuje się nad wyraz okazale, a przy tym kupując jeden model, rozwiązujemy przy okazji kwestię konieczności kolejnych zakupów. Na Allegro można nawet natrafić na takie oferty (8 w 1), w których oprócz sprzętu zakładanego na nogi dołączony jest kask ochronny, okrycie do przechowywania i transportowania, ale też wieloelementowe ochraniacze – na kolana, łokcie i nadgarstki. Komplety są zwykle utrzymane w jednolitej kolorystyce.
Łyżwy skórzane – gdy planujemy sporadyczną jazdę, możemy wybrać tańszy model. W przypadku częstszych wizyt na lodowisku warto sięgnąć po lepsze typy. Łyżwy z tzw. wyższej półki mogą kosztować naprawdę dużo i zwykle trzeba oddzielnie kupować łyżwy i płozy. Jeśli planujemy z dzieckiem jazdę co najmniej raz w tygodniu, dobrze jest sięgnąć po sprzęt rekreacyjny, ale zaliczany do wyższej półki. Jakość takich łyżew jest bardzo dobra, utrzymują więc długo swoje walory (np. nic nie dzieje się z usztywnieniem cholewek w butach).
Jad dbać o łyżwy?
Bez względu na rodzaj wybranych łyżew, trzeba o nie dbać:
Poruszać się w nich tylko po lodzie, a nie po betonie (!) – chodzenie po innym podłożu może stępić lub uszkodzić płozy.
Zakładać plastikowe ochraniacze, zwykle kupowane osobno. Zakładamy je, gdy na nogach są założone łyżwy, a dziecko nie znajduje się na lodzie.
Wycierać i oczyszczać po zakończonej jeździe. Można zakładać na łyżwy tzw. śpioszki, czyli grube ochraniacze wchłaniające wilgoć.
Warto od początku uczyć dziecko dbałości o łyżwy. Tylko wtedy będą służyły dobrze i przez długi czas. Łyżwy są sprzętem sportowym i należy obchodzi się z nim odpowiedzialnie. | Kupujemy dziecku łyżwy – na co zwrócić uwagę? |
Sprzedaż crossoverów bije rekordy popularności w Polsce i w Europie. Kolejni nabywcy zastanawiają się nad zamianą auta kompaktowego na crossover. Jedyne, co ich martwi, to wyższe koszty utrzymania takiego samochodu. Czy faktycznie utrzymanie crossovera kosztuje więcej? Crossover wyłamuje się ze sztywnych schematów i łączy w sobie cechy kilku innych segmentów samochodów. Najczęściej jest to kompaktowe kombi albo kompaktowy hatchback, mający większe koła, wyższy prześwit i szereg dodatków stylizacyjnych, które mają go upodobnić wyglądem do auta terenowego. Niektóre crossovery są dodatkowo wyposażone w napęd na cztery koła, najczęściej sterowany elektronicznie. Poza tym ich wyposażenie i konstrukcja niczym nie różni się od typowych pojazdów kompaktowych.
Dlaczego Polacy tak bardzo pokochali crossovery?
W ostatnich latach wielu mieszkańców miast zdecydowało się na budowę domu z dala od centrum, często nawet dwadzieścia kilometrów za miastem. Do większości domów i osiedli prowadzą drogi dużo gorszej jakości, niż te w mieście – szutrowe, piaskowe, trawiaste, dziurawe, zamieniające się po każdym deszczu w małe bagno. Crossover mający wyższy prześwit, większe opony i osłony silnika, doskonale nadaje się do pokonywania takich dróg. Nie ma sensu inwestować w koszmarnie drogą, prawdziwą terenówkę. Wystarczy crossover.
Poza tym crossovery oferują wyższą pozycję za kierownicą, która sprawia, że kierowca mniej męczy się w czasie podróży (siedzi bardziej wygodnie), jest mniej podatny na oślepianie reflektorami innych aut, a do tego ma zapewnioną lepszą widoczność (czasami widoczność do tyłu jest nieco utrudniona, ale rekompensują to kamery cofania).
Trzeci argument to bardzo ciekawy, świeży wygląd tych aut. Są nieco bardziej masywne, a to sprawia wrażenie większego bezpieczeństwa dla kierowcy i pasażerów. Producenci stosują szereg dodatków stylizacyjnych, takich jak nakładki na progi i nadkola, orurowania i osłony, które sprawiają, że auta te mają bardzo ciekawy wygląd i wyróżniają się na ulicach. Poza tym crossovery, ze względu na kompaktowe rozmiary, łatwo poruszają się po mieście, nie wymagają dużo miejsca do parkowania. Wyższy prześwit pozwala także łatwiej pokonywać wysokie krawężniki.
W 2015 roku w Europie najlepiej sprzedawały się takie crossovery, jak Renault Captur (107 tys. szt.), Opel Mokka (87 tys. szt.), Peugeot 2008 (84 tys. szt. ), Dacia Duster (68 tys. szt.), Nissan Juke (55 tys. szt.), a także Jeep Renegade, Suzuki Vitara i Fiat 500 X.
Czy utrzymanie crossovera jest droższe od utrzymania auta kompaktowego?
Crossovery mają taką samą wielkość jak auta kompaktowe – większość z nich powstaje w oparciu o płyty podłogowe aut kompaktowych albo nawet mniejszych z autosegmentu B. Na przykład Renault Captur powstał na płycie podłogowej Renault Clio IV, Dacia Duster powstała w oparciu o płytę podłogową Dacii Logan. Samochody posiadają wiele elementów, pochodzących od swoich kompaktowych bliźniaków.
W crossoverach z napędem na przednią oś (to najczęściej stosowane rozwiązanie), producenci montują najprostszy układ – kolumny McPhersona z przodu i belkę skrętną z tyłu. To rozwiązanie trwałe i tanie w naprawie. Jedynie auta francuskie posądzane są o to, że stosowana w nich tylna belka ulega szybkiemu zużyciu. Warto pamiętać, że crossover tylko przypomina terenówkę. Częsta jazda po wertepach spowoduje konieczność inwestycji w zawieszenie – zużywać się będą przede wszystkim łączniki stabilizatora, amortyzatory.
W crossoverach z napędem 4x4 stosowane jest zazwyczaj z tyłu zawieszenie wielowahaczowe. W tym przypadku naprawy zawieszenia będą nieco droższe. Auta z napędem na cztery koła generują także wyższe koszty utrzymania, ze względu na wyższe spalanie. Dotyczy to w szczególności samochodów ze stałym napędem na cztery koła (takie rozwiązanie stosowano na przykład w Daihatsu Terrios pierwszej generacji). Poza tym, w razie awarii, trzeba liczyć się ze znacznie wyższymi kosztami naprawy. Auta takie są też droższe w zakupie. Co ciekawe, wiele crossoverów nie ma napędu 4x4 nawet w opcji, co pokazuje, że większości klientów wystarcza wysoki prześwit.
Z pewnością w przypadku crossovera trzeba liczyć się z wyższymi kosztami zakupu opon. To przez to, że w tych autach stosowane są opony o nieco większym rozmiarze (choć zdarzały się crossovery na małych kołach z wąskimi oponami, jak np. Suzuki Ignis pierwszej generacji).
Do napędu większości crossoverów stosowane są takie same silniki, jak do kompaktów. Ponieważ jednak kompaktowe crossovery mają większe koła, grubsze opony i są wyższe, to generują wyższe opory i trzeba liczyć się z większym zużyciem paliwa, niż w przypadku aut kompaktowych.
Najtrwalsze i generujące najmniej kosztów są crossovery z wolnossącymi silnikami benzynowymi. Takich niestety na rynku jest już niewiele – do niedawna Suzuki SX4 oferowane było z wolnossącymi silnikami 1,6 VVT, KIA z kolei montowała silniki 1,6 GDI). Wystarczy w nich terminowo wymieniać olej, świece zapłonowe i filtry, a jednostki odwdzięczą się długoletnią, bezproblemową eksploatacją.
Obecnie jednak prym wiodą jednostki downsizingowe – o zmniejszonej pojemności, trzycylindrowe i turbodoładowane, np. TCe Renault, stosowane też w Daciach, 1,4T stosowane w Fiatach i Jeepach oraz 1,4 TSI montowane w Skodach. Tutaj, tak samo zresztą jak w przypadku kompaktów, trzeba stosować najlepsze i najdroższe, syntetyczne oleje silnikowe. Trzeba też liczyć się z wystąpieniem awarii turbosprężarki i dwumasowego koła zamachowego jest ono coraz częściej stosowane w autach z silnikami benzynowymi). Uwagi i kontroli wymagać będzie też łańcuch rozrządu, który przestał być już częścią bezobsługową.
Poza tym, wyższych wydatków przysporzą świece zapłonowe do takich silników (kilka razy droższe, niż do wolnossących). Jeśli nabywca zdecyduje się na samochód z układem Start-Stop, to także musi pamiętać o tym, że w przyszłości bardzo droga będzie wymiana rozrusznika, alternatora i akumulatora, które są kilkakrotnie droższe od standardowych.
Bardzo często crossovery są wyposażane także w turbodoładowane silniki Diesla, które generują dość niskie spalanie. W tym przypadku trzeba być przygotowanym po kilku latach eksploatacji na drogą wymianę turbosprężarki, wtryskiwaczy, dwumasowego koła zamachowego czy zaworu EGR. Problemy może sprawić także filtr cząstek stałych DPF oraz układ SCR, który jest montowany w nowych autach, spełniających normy Euro 6.
W przypadku crossoverów trzeba także dbać o osłony silnika, warto też zabezpieczyć progi auta i inne wrażliwe elementy za pomocą foliowych nakładek ochronnych.
Kompaktowy crossover, z napędem na przednią oś, wyposażony w niewielki silnik, będzie generował tylko nieco wyższe koszty, niż typowe auto kompaktowe. Dotyczyć one będą nieco wyższego spalania. Jeśli jednak nabywca zdecyduje się na zakup auta z mocniejszym silnikiem, napędem AWD, lepszym, wielowahaczowym zawieszeniem, będzie musiał liczyć się z większymi kosztami utrzymania auta. | Koszty utrzymania samochodu – auto kompaktowe a crossover |
Subsets and Splits
No community queries yet
The top public SQL queries from the community will appear here once available.