source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Pompy ciepła to innowacyjne rozwiązanie zyskujące coraz większą popularność. Jest to alternatywa dla ogrzewania gazowego, olejowego albo też elektrycznego. Zanim jednak w nie zainwestujemy, warto się zastanowić nad porządnym dociepleniem budynku. Podpowiadamy, jakie są wady i zalety tej metody, a także na co zwrócić szczególną uwagę. Czym jest pompa ciepła?
Pompa ciepła to rozwiązanie zbliżone do zasady działania lodówki, choć nie do końca. Oznacza to, że efektem działania jest pobór energii z gruntu i oddanie jej do pomieszczeń ogrzewanych, czyli tak zwany przepływ ciepła od niższej do wyższej temperatury. W dni upalne działa jednak na odwrót, to znaczy wyciąga zimno z głębi ziemi i wspomaga klimatyzację, chłodząc pomieszczenia. Co najważniejsze, urządzenie to nie wymaga przeprowadzania konserwacji ani przeglądów technicznych, a jego praca nie zanieczyszcza też środowiska.
Jakie rodzaje?
Na rynku dostępnych jest kilka rodzajów pomp ciepła. Pierwszym z nich jest solanka. Jest to pompa czerpiąca wodę z głębi ziemi lub z powierzchniowych warstw gruntu. Możemy ją zainstalować na dwa rodzaje systemów, a mianowicie w formie pionowych sond gruntowych, które wkopuje się w ziemię na głębokość około 100 metrów, zaś druga opcja to płaskie kolektory, czyli rurki wkopywane poziomo poniżej strefy przemarzania gruntu na mniej więcej 1,2 metra pod ziemią.
Kolejną odmianą jest pompa zasilana ciepłem z wód podziemnych lub powierzchniowych. Do jej zainstalowania wywierca się dwie studnie, z których pobiera się wodę wraz z ciepłem. Ostatnia alternatywa to pompa pozyskująca ciepło z powietrza. Umieszczana jest na zewnątrz budynku i choć jest tania, to niestety jej wydajność wraz z obniżeniem temperatury spada. Decydując się na ten właśnie rodzaj pompy, trzeba wykonać najpierw analizę wody, aby ustalić, czy w ogóle można jej użyć w parowniku pompy ciepła.
Zalety pomp ciepła
Pompa ciepła jest niezwykle praktycznym sposobem na ogrzewanie domu, najtańszym w eksploatacji. Ponadto jest to urządzenie w pełni ekologiczne. Oznacza to, że w miejscu jej eksploatacji nie powstają żadne spaliny, zatem nie zanieczyszczamy środowiska naturalnego. Kolejną zaletą jest to, że pompy ciepła są tak naprawdę najbezpieczniejszym sposobem ogrzewania mieszkania. To właśnie przy ich użyciu nie ma ryzyka wybuchu w odróżnieniu od instalacji gazowej czy też zaczadzenia, jak w przypadku instalacji olejowej czy paliwowej. Warto wspomnieć także o łatwym montażu. Co ciekawe, w blokach mieszkalnych łatwiej jest zamontować pompę ciepła, niż przeprowadzić instalację kotła centralnego ogrzewania.
Wady pomp ciepła
Zasadniczą wadą pompy ciepła są jej wysokie koszty zakupu i instalacji. Ponadto należy też pamiętać, że ta inwestycja zwraca się dopiero po kilku latach. Kolejnym minusem pompy ciepła jest uzależnienie jej działania od energii elektrycznej. Oznacza to, że w przypadku, kiedy zaniknie napięcie w sieci elektroenergetycznej, praca pompy nie będzie możliwa. Warto także wyposażyć nasz dom w dodatkowe akumulatory lub dodatkowe źródło ciepła. Bardzo ważne jest również to, że pompy, a w szczególności rodzaj powietrzny, emitują pewien poziom hałasu, który może okazać się uciążliwy dla domowników.
Podsumowując, tak jak w każdym innym przypadku, tak i tutaj istnieje zarówno wiele zalet, jak i wad tego rozwiązania. Największym mankamentem jest cena, lecz nawet mimo tych wysokich kosztów wiele osób decyduje się na zakup pompy ciepła. Warto więc postawić na innowacyjne sposoby i samemu sprawdzić, czy faktycznie są tego warte. | Pompy ciepła – wady i zalety |
Każde urządzenie można kupić w klasie standard, medium lub LUX. Standardowe sprzęty spełniają przede wszystkim podstawowe funkcje i w zasadzie na tym ich zadanie się kończy. Klasa średnia to urządzenia, które są zazwyczaj trochę lepsze. Od luksusowych sprzętów wymaga się najwięcej. Powinny być najlepsze i niezawodne pod każdym względem. Taki sprzęt ma dodatkowe funkcje, bardziej estetyczny wygląd, a przede wszystkim jest ekonomiczny i wydajny w użyciu. Czy tak jest zawsze? Czym różni się pralka kupiona za 1000 zł od tej, która kosztuje 4 razy tyle? Lepiej pierze, czy może tylko ładniej wygląda?
Co potrafi pralka, która kosztuje kilka tysięcy złotych
Pralki klasy LUX odznaczają się niezwykłym wykonaniem – są precyzyjne i stworzone z najlepszych gatunkowo materiałów, posiadają również mnóstwo dodatkowych funkcji. Na rynku prym wiodą producenci kilku marek. Są to: SMEG, SAMSUNG, MIELE, BOSCH i WHIRLPOOL. Kilka pralek tych producentów zalicza się do modeli z najwyższej półki. Luksusowe urządzenia piorące posiadają funkcję zdalnego sterowania za pomocą pilota lub nawet smatrfona czy tabletu. Na przykład system Smart Control, wymyślony przez Samsunga, pozwala zdalnie ustawić pracę urządzenia. Pralka musi być połączona z domowym Wi-Fi, wtedy jest w stanie wysłać sygnał zakończenia prania na smartfona, informując użytkownika, który znajduje się na przykład w sklepie oddalonym o kilka kilometrów. Luksusowe pralki mogą być wyposażone w specjalne systemy, które rozpoznają usterki. Mają też pojemne bębny nawet do 12 kg ładowności. Urządzenia same ważą pranie i ustalają potrzebną do niego ilość wody. Inne modele są specjalnie dostosowane do większej częstotliwości prań. Takie pralki są dużo bardziej wytrzymałe i niezbyt często się psują. Posiadają także niezawodne i sprawdzone rozwiązania. Przykładem niech będzie „Szósty Zmysł” urządzenia firmy WHIRLPOOL, czyli funkcja, dzięki której pralka może zważyć pranie, dobrać odpowiednią ilość wody oraz czas pracy. Sprzęt oznaczony jako LUX sam dobiera program do wskazanej przez użytkownika tkaniny, nawet gdy są to rzeczy mocno zabrudzone.
Ciekawa jest oferta włoskiego producenta pralek – firmy SMEG. Sprzęt ten charakteryzuje się przede wszystkim interesującym designem w stylu retro. Na przykład model LBB ma zewnętrzne drzwiczki, które zasłaniają bęben. Urządzenie wygląda jak mebel, a nie jak zwyczajna pralka. Na drzwiczkach znajdują się dodatkowo półki, które można wykorzystać, kładąc proszek czy odplamiacz. Kolejną zaletą tego modelu jest równomiernie rozłożenie prania w trakcie pracy. Dzięki temu pranie jest dokładniejsze, a w bębnie mieści się więcej rzeczy, które są w efekcie takiego rozłożenia są mniej pogniecione. Ciekawostką jest samoczyszcząca się szufladka na detergenty.
BOSCH natomiast wyprodukował pralkę, która, poza praniem, dodatkowo suszy ubrania. I wcale nie zużywa do tego więcej energii niż normalne urządzenie. Suszarka w pralce okazuje się bardzo wydajna. Jak to możliwe? W urządzeniu umieszczono termometr, który mierzy temperaturę i wilgotność. Pralka pracuje więc tylko tyle, ile jest konieczne i zużywa optymalną ilość energii. Ciekawostką jest to, że samemu można zaprogramować, w jakim stopniu pranie powinno być suche. Sprzęt potrafi także rozpoznać moment, w którym zakończył suszenie. Ciekawym rozwiązaniem okazuje się także bęben VarioSoft, który kręci się w dwie strony. W jedną łagodniej, gdy prane są delikatne tkaniny, w drugą mocniej, w trakcie prania rzeczy bardziej wytrzymałych.
Pralki MIELE charakteryzują się natomiast niezawodnością. Poza tym, luksusowa pralka tego niemieckiego producenta posiada wszystkie możliwe programy, które mogą zostać wykorzystane w domu. Dzięki nim można wyprać pluszowe zabawki, firanki, poduszki, a nawet zaimpregnować ubrania lub oczyścić je z impregnatu, jeśli zajdzie taka potrzeba. Poza tym sprzęt posiada wszelkie niezbędne funkcje takie jak: zabezpieczenie przed przypadkowym otwarciem, przepięciami i spięciami czy wyciekiem wody. Takie właśnie są pralki luksusowe – niezawodne i jedyne w swoim rodzaju. Ich wadą jest jednak cena. Za najdroższe urządzenie trzeba zapłacić ponad 10000 zł.
Czy warto kupić pralkę w wersji LUX?
Jeśli zadajesz to pytanie nam, odpowiemy, że owszem, ponieważ im sprzęt jest bardziej zaawansowany, tym więcej wykona prac na odpowiednim poziomie. Jednak to ty sam musisz wiedzieć, czego tak naprawdę potrzebujesz. Nie ma sensu wydawanie mnóstwa pieniędzy, by potem nawet w połowie nie wykorzystywać zakupionego przez siebie drogiego urządzenia. Pamiętaj, że pralki w wersji LUX potrafią o wiele więcej niż zwykłe sprzęty tego typu, są bezpieczne i niezawodne, i to stanowi ich największe plusy. | Pralka klasy LUX – co otrzymujemy wydając ponad 4000 zł? |
Noszą je celebrytki, gwiazdy, blogerki i kobiety, które uwielbiają modę. Przyszła wiosna, a więc czas odświeżyć garderobę i poczuć pozytywny wpływ kolorów na nasze samopoczucie. Schowaj na dno szafy czarne puchowe kurtki i brązowe trapery. Ciesz się tym, co ma do zaoferowania współczesny świat mody i tej wiosny postaw na najmodniejszy płaszcz w pięknym kolorze. Nie bądź już szarą myszką i zacznij wyróżniać się z tłumu. Zielono mi
Zielony kolor ma bezcenny wpływ na nasze nerwy. Działa uspokajająco, rozluźniająco, pozwala pozbyć się niepotrzebnego napięcia spowodowanego stresem. Zielony płaszcz będzie wspaniałym przywitaniem wiosny. Wiązany w pasie, taki jak ten, który miała na sobie księżna Kate Middleton podczas dnia świętego Patryka, sprawdzi się do eleganckich stylizacji. Noś go w towarzystwie dziewczęcej sukienki lub białej koszuli i klasycznych cygaretek.
Barwy wojenne
Tuż obok nasyconej zieleni króluje khaki, czyli kolor do niedawna kojarzony przede wszystkim z militariami. Płaszcze khaki to doskonała opcja na początek wiosny. Sprawdzą się w połączeniu z bieliźnianą sukienką i wysokimi kozakami za kolano. Taka stylizacja jest bardzo nowoczesna i kobieca, warto ją wypróbować tej wiosny.
Bananowy song
Płaszcz w żółtym kolorze sprawi, że poczujesz przypływ pozytywnej energii, jaką dają pierwsze promienie słońca ogrzewające naszą twarz. I chociaż to kolor, który ma się świetnie w połączeniu z ciemnymi elementami garderoby, to prawdziwą świeżość i klasę zyskuje w towarzystwie bieli. Poszarpane jeansy, biała koszula lub sukienka znakomicie go uzupełnią.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Siódme niebo
Najmodniejszy płaszcz w kolorze niebieskim? W tym sezonie – tylko i wyłącznie jeansowy. I to nie tyle płaszcz, co kurtka oversize, która sięga aż do kolan. Możesz ją nosić rozpiętą lub przewiązaną paskiem w talii. Jeansowa kurtka przypominająca płaszcz to opcja dla szczupłych kobiet. Panie o pełniejszych kształtach może niestety optycznie pogrubić. Tej wiosny postaw na total look i noś z dumą jeans od stóp do głów.
Różowa pantera
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jeśli róż, to tylko delikatny, pastelowy. To on jest jednym z najmodniejszych kolorów tego sezonu. Różowy płaszcz powinien mieć sportowy charakter i warto go nosić właśnie do takich elementów stylizacji. Załóż wygodne spodnie o długości przed kostkę, białe adidasy i prosty T-shirt i masz modną, a zarazem nonszalancką i bardzo wygodną stylizację. To idealny zestaw na co dzień.
Marchewkowe pole
Płaszcz w kolorze pomarańczowym to propozycja dla odważnych, trochę szalonych kobiet. Zestawiaj go z ubraniami w jasnym kolorze – najlepiej z bielą. Sprawdzi się również w zestawieniu z jasnymi jeansami i wygodnymi mokasynami. Chcesz pójść o krok dalej? Zamiast tradycyjnego kroju postaw na płaszcz przypominający ramoneskę. Najlepsza długość to oczywiście ta tuż za kolano.
Płachta na byka
Blondynki kochają ten kolor, a powinny uwielbiać go też panie o ciemniejszym kolorze włosów, gdyż czerwony płaszcz podkreśla urodę. Nic dziwnego, że czerwone płaszcze w swojej szafie mają takie gwiazdy, jak Penelope Cruz czy Salma Hayek. Mocny czerwony kolor przyciągnie uwagę i doda pewności siebie. Najmodniejszy zestaw? Jasne jeansy i biały T-shirt z napisem doskonale uzupełnią czar pięknego płaszcza. Lubisz eksperymentować? Skuś się tej wiosny na płaszcz skórzany w tym energetycznym kolorze.
Miętowe pistacjowe
Jednym z najmocniejszych trendów tej wiosny są pastele. Delikatne barwy są bardzo dziewczęce, a zarazem bardzo eleganckie i można je łączyć na wiele sposobów. Oczywiście na czasie jest total look, ale dla wielu z nas może okazać się zbyt „słodki” do skonsumowania. Miętowy płaszcz połącz z ciężkimi materiałami dla równowagi – najlepiej z jeansem lub skórą. | Kolorowe wiosenne płaszcze. Te modele będą najmodniejsze |
Zestawy kreatywne – umożliwiające samodzielne wykonywanie różnych przedmiotów – zapewniają dzieciakom świetną zabawę. Przedstawiamy 10 zestawów do tworzenia ozdób świątecznych. Dlaczego warto?
Zestawy kreatywne umożliwiają dziecku samodzielne tworzenie i dekorowanie m.in. zabawek, biżuterii, słodyczy oraz ozdób okolicznościowych. Zawierają wszystkie potrzebne elementy – takie jak kolorowy papier, wstążki, koraliki czy cekiny – wystarczy zatem otworzyć opakowanie, aby rozpocząć zabawę. Konieczne może się natomiast okazać przygotowanie nożyczek, kleju, miseczek lub innych materiałów pomocniczych, które zazwyczaj mamy w domu. Ogromną zaletą zestawów kreatywnych jest to, że rozwijają wyobraźnię, zachęcają do pomysłowego wykorzystania dostępnych materiałów, ćwiczą koordynację i uczą samodzielności. Poza tym można je wykorzystać do zabawy samodzielnej lub z rodzicami, rodzeństwem bądź rówieśnikami – zależnie od okoliczności. Dzięki temu dziecko uczy się pracy w grupie, podziału obowiązków i dzielenia się z innymi (każdy zestaw zawiera ograniczoną liczbę elementów). Przy okazji poznaje także różne rodzaje aktywności, z których każda może stać się jego prawdziwym hobby w przyszłości.
Różnorodność zabawy
Zestawy kreatywne do tworzenia ozdób świątecznych są bardzo różne. Umożliwiają m.in. tworzenie figurek z gipsu lub masy solnej, dekoracji choinkowych ze styropianu, drewnianych zawieszek, piernikowych domków oraz wianków do zawieszenia na drzwiach. Każdy zestaw pozwala na wykreowanie bożonarodzeniowych bibelotów z innych materiałów, dzięki czemu są one różnorodne, a zabawa nigdy nie jest nudna. Poniżej przedstawiamy 10 najciekawszych świątecznych zestawów kreatywnych:
Zawieszki piankowe DP Craft Kids. Zestaw kreatywny do tworzenia świątecznych dekoracji – reniferów, choinek oraz mikołajów – z miękkiej pianki. W opakowaniu znajdziemy kilkanaście gotowych samoprzylepnych elementów oraz ozdób (m.in. pomponów, wstążek, koralików, kamyków), które należy połączyć ze sobą zgodnie z dołączoną instrukcją. Cena: od 5,45 zł.
Stroik Ranok Creative. Zestaw do kreatywnej zabawy, za pomocą którego dziecko stworzy wianek świąteczny. W eleganckim pudełku znajdziemy świerkową gałązkę, 3 rodzaje wstążek, szyszki, koraliki, farby akrylowe, brokat, kartonowe szablony, sznurek, drucik, folię oraz dokładną instrukcję. Zestaw przeznaczony jest dla dzieci od 5. roku życia. Cena: od 32,82 zł.
Bombki Bambino Hobby. Zestaw umożliwiający tworzenie oryginalnych bombek na choinkę, girlandę lub stroik świąteczny. Zestaw zawiera styropianowe kule o średnicy 8 cm wraz z metalowymi zawieszkami, plastelinę w 24 kolorach, klej i pędzelek do jego nakładania, kolorowe cekiny oraz instrukcję krok po kroku. Całość zapakowana jest w tekturowe pudełko. Cena: od 24,79 zł.
Zawieszki filcowe DP Craft Kids.Zestaw kreatywny do tworzenia ozdób z kolorowego filcu. Dostępne pakiety: misie, ptaszki oraz sowy (w świątecznych czapkach), choinki, aniołki, renifery, skarpety na prezenty, pierniczki oraz mikołaje. W każdym opakowaniu znajdują się wycięte z materiału kształty, klej do łączenia elementów, sznurek do zawieszenia oraz dodatkowe ozdoby, m.in. pompony oraz koraliki. Cena: od 9,99 zł.
Kartki świąteczne Fiorello. Pakiet, dzięki któremu maluch przygotuje bożonarodzeniowe kartki dla całej rodziny. W zestawie: kolorowy papier oraz dopasowane koperty, klej w płynie z dwoma końcówkami do aplikowania, klej z brokatem (3 kolory), długopis brokatowy (6 kolorów), sypki brokat (8 kolorów), 2 x dziurkacz ozdobny, pisaki kieszonkowe (6 kolorów) oraz cekinowe confetti (5 wzorów). Cena: od 44 zł.
Koralikowe ludziki Qixels. Zestaw do tworzenia kolorowych figurek z małych kwadratowych koralików. Aby wykonać ludzika, wystarczy ułożyć wymyślony wzór, spryskać go wodą, a następnie wysuszyć. Do zabawy nie jest potrzebny klej. W zestawie: ponad 1000 koralików (również świecących w ciemności), wzorniki, tacka, pojemnik, spryskiwacz oraz instrukcja. Cena: od 69,90 zł.
Aniołek Craft With Fun. Zestaw umożliwiający samodzielne stworzenie miękkiego aniołka. W komplecie: laleczka, włóczka, bawełna, ozdoby tekstylne i filcowe, igła, cekiny oraz klej. Wszystkie elementy spakowane są w estetyczne pudełko. Zabawka przeznaczona jest dla dzieci od 3. roku życia i powinna być używana wyłącznie w towarzystwie dorosłych. Cena: od 21,32 zł.
Dzwoneczki DP Craft Kids. Zestaw z elementami pozwalającymi na przygotowanie dzwoneczków w kształcie reniferów, bałwanków lub mikołajów. Zawieszki doskonale sprawdzą się jako ozdoba choinkowa. W opakowaniu: metalowe dzwonki, pompony, satynowe wstążki, sznureczki oraz ozdoby z filcu. Cena: od 7,20 zł.
Masa solna Astra. Zestaw przeznaczony do tworzenia odlewów z masy solnej – zawieszek, figurek, dekoracyjnych plecionek i innych ozdób. W opakowaniu znajduje się mieszanka do przygotowania masy (wystarczy dodać wodę) i farba plakatowa w 6 kolorach. Masę solną można łączyć z innymi elementami, np. suszonymi kwiatami, przyprawami, koralikami oraz tkaninami. Zabawka dla dzieci od 3. roku życia. Cena: od 10,30 zł.
Warsztat świąteczny Granna. Zestaw do tworzenia bożonarodzeniowych dekoracji. W opakowaniu znajdują się gotowe elementy z grubej tektury (aniołki, mikołaje, pierniczki, bałwanki i choinki), szablony do rysowania oraz kolorowe naklejki, dzięki którym maluchy stworzą świąteczne zawieszki. Instrukcja w języku polskim. Cena: od 15 zł.
Zestawy kreatywne zapewniają doskonałą zabawę, a dodatkowo stwarzają okazję do zacieśniania więzi rodzinnych podczas wspólnego tworzenia. Samodzielnie wykonana dekoracja zdobiąca choinkę napawa malucha dumą i wprowadza wszystkich w świąteczny nastrój. Już dziś wybierz zestaw dla swojego dziecka!
) | 10 zestawów kreatywnych do tworzenia ozdób świątecznych |
Osoba parająca się zawodem fotoreportera oprócz aparatu fotograficznego musi wyposażyć się w wiele innych urządzeń i akcesoriów. Przedstawiamy niezbędnik fotoreportera, czyli listę gadżetów i dodatków, bez których prawdziwy profesjonalista nie powinien ruszać się z domu. Osoby planujące zostać fotoreporterami powinny zdawać sobie sprawę, że aparat to tylko pierwsza rzecz na liście przedmiotów niezbędnych w codziennej pracy w tym zawodzie. Oprócz tego przed wyjściem z domu należy zabrać wiele innych przedmiotów.
Ładowarka i dodatkowe akumulatory
Jednym z najważniejszych elementów na wyposażeniu fotoreportera powinna być ładowarka do akumulatora w aparacie. Podczas intensywnego dnia pracy zazwyczaj nawet kilka akumulatorów nie wystarcza. Przynajmniej jeden zapasowy akumulator jest konieczny, aby umieścić go w aparacie podczas ładowania zużytego ogniwa. Liczbę zapasowych akumulatorów trzeba dopasować do długości dnia zdjęciowego i trzeba brać pod uwagę brak możliwości podpięcia ładowarki do gniazdka.
Zapasowe karty pamięci
Kilka kart pamięci pasujących do aparatu o dużej pojemności i wystarczającej szybkości to rozsądne minimum. Warto też pomyśleć o czytniku kart oraz możliwości wyświetlenia lub edycji zdjęć przed powrotem do domu. Przy niektórych zleceniach warto zabrać ze sobą przewód pozwalający na zgranie danych z karty do telefonu lub tabletu, a często dobrym pomysłem będzie zabranie również laptopa.
Statyw
Każdy fotoreporter powinien mieć do dyspozycji statyw. Będzie on nieoceniony podczas wykonywania zdjęć nocnych oraz ujęć makro. Może nie zawsze będzie okazja skorzystać z takiego dodatku, ale jego brak może być bardzo dotkliwy dla fotografa.
Zabezpieczenie przed deszczem
Fotoreporter przed wyjściem z domu powinien za każdym razem sprawdzić zapowiadaną pogodę, ale nawet przy pomyślnych prognozach należy być przygotowanym na załamanie pogody i niespodziewany deszcz. Zabieranie ze sobą plecaka, torby lub pokrowca przeciwdeszczowego powinno wejść każdemu w nawyk, ponieważ ulewa może nie tylko przerwać pracę, ale też uszkodzić bardzo kosztowny sprzęt.
Zestaw do czyszczenia aparatu
Po całym dniu zdjęciowym, zwłaszcza w trudnych warunkach, aparat może ulec zabrudzeniu. Należy stale monitorować poziom zabrudzenia i dbać o stan techniczny sprzętu. Absolutnym minimum jest szmatka z mikrofibry i gruszka, ale warto dodać do zestawu też alkohol izopropylowy wykorzystywany do czyszczenia styków obiektywu i lampy.
Zapasowe zaślepki do obiektywów
Zaślepki do obiektywów, nazywane dekielkami, nie są ciężkie i nie zajmą dużo miejsca w bagażu. Ich zgubienie możne znacznie utrudnić pracę lub doprowadzić do uszkodzenia sprzętu.
Filtr polaryzacyjny
Ten dodatek powinien być zawsze na wyposażeniu osób, które fotografują w plenerze. Dzięki filtrom polaryzacyjnym kolory na zdjęciach obrazujących niebo lub wodę będą bardziej nasycone.
Stwórz swój własny niezbędnik fotoreportera
Nie zawsze wszystkie wymienione przedmioty będą niezbędne. Nie należy ich jednak lekceważyć, ponieważ dobry fotoreporter powinien być przygotowany na każdą ewentualność i mieć dostęp do odpowiednich narzędzi – nie tylko korpusu i obiektywów.Oczywiście przed każdą sesją fotograficzną lub wyjazdem należy wybierać z głową dodatkowe wyposażenie, aby nie przeciążać torby lub plecaka dodatkami do aparatu. Każdy powinien samodzielnie zbudować listę elementów, które będą dla niego niezbędne. | Niezbędnik fotoreportera – jaki sprzęt będzie potrzebny? |
Trzy pokolenia, brytyjskie Indie w tle, odkrywanie rodzinnych sekretów i własnej historii – czy to przepis na doskonałą lekturę, od której trudno się oderwać? W wykonaniu Umi Sinhy tak właśnie jest, a po przewróceniu ostatniej strony ma się ochotę zacząć czytać od nowa. Rozpoczyna się niczym u Hitchcocka – dwunastoletnia Lila jest świadkiem czegoś dziwnego, co rzuci się cieniem na całe jej życie. Pozornie niewinny prezent, ręcznie tkany obrus, który matka wręcza ojcu podczas urodzinowej kolacji, wywołuje wyraźny wstrząs u wszystkich obecnych. Goście uciekają, ojciec zaś zamyka się w gabinecie i popełnia samobójstwo. Życie Lili w jednej chwili całkowicie się zmienia.
Odkrywanie tajemnicy
Dziewczynka zostanie wysłana do żyjącej w Anglii krewnej, zaś narracja rozbije się od tego momentu na trzy wątki. Lila próbuje poradzić sobie z szokiem i przystosować się do życia w zimnym i obcym kraju, a jej historia przeplata się z fragmentami pamiętnika jej ojca, tworzonego, kiedy był on jeszcze małym chłopcem, i z listami pisanymi przez babkę Lili, niejaką Cecily. Trzy głosy, trzy plany czasowe, troje nietuzinkowych bohaterów, a wszystko splata się w opowieść o tym, co właściwie doprowadziło do tragicznej śmierci ojca dziewczynki. Czy Cecily zmarła przy porodzie, skoro Henry wychowuje się bez matki? Co oznaczał obrus? Autorka nie spieszy się z udzielaniem odpowiedzi na te nurtujące czytelnika pytania.
Tożsamość, miłość i dziedzictwo
Jednocześnie jest „Miejsce na ziemi” czymś więcej niż tylko powieścią o rodzinnych sekretach. Fascynujące tło historyczne i konflikty, jakie targają bohaterami, składają się na obraz ludzi, którzy muszą określić, kim właściwie są, nierzadko wbrew oczekiwaniom społeczeństwa. Historia kolonialnych Indii to przecież historia rasizmu, przemocy, różnic klasowych, miłości i nienawiści. Brytyjczycy szczerze kochali Indie, „klejnot w koronie” swojego imperium, ale jednocześnie wyrządzili temu krajowi straszliwą i nieodwracalną krzywdę.
Bohaterowie, których da się lubić
Lila, której towarzyszymy od pierwszych stron książki, wplątuje się w związek, jaki ze względu na rodzinne uwarunkowania wydaje się niemożliwy. Choć jej dzieciństwo skończyło się tak nagle, jest silna, inteligentna i na swój sposób próbuje sobie poradzić. Cecily jest zabawna, prostolinijna i podekscytowana Indiami. Henry to nieszczęśliwy chłopiec, któremu trudno nie współczuć. Duża część sukcesu książki leży właśnie w tym, że łatwo bohaterów polubić, łatwo im też współczuć.„Miejsce na ziemi” to mądre i zajmujące czytadło, które przy okazji zajmującej opowieści wciąga czytelnika w poważniejsze rozważania i sprzedaje interesujący kawałek historii Indii i Imperium Brytyjskiego. Warto po tę książkę sięgnąć i przeczytać choć kilka stron, później i tak nie da się już od lektury oderwać.
Źródło okładki: www.marginesy.com.pl | „Miejsce na ziemi” Umi Sinha – recenzja |
Otyłość stała się problemem społecznym. Mówi się, że jest to jeden z największych, obok depresji, problemów zdrowotnych XXI wieku, powód lub objaw wielu innych chorób – niejednokrotnie o podłożu hormonalnym. Dlatego warto zadbać o szybką diagnozę przyczyn, by następnie podjąć leczenie otyłości. Do ustalenia czy nasza masa ciała jest prawidłowa, wykorzystujemy wskaźnik masy ciała BMI (ang. body mass index). Jest to iloraz masy ciała wyrażony w kilogramach i kwadratu wysokości ciała wyrażonej w metrach. Prawidłowa wartość BMI wynosi 18–25 punktów. Jeżeli nasze BMI przekroczy 25 punktów, mamy nadwagę. Powyżej 30 BMI definiujemy otyłość.
Przyczyny nadwagi i otyłości
Leczenie otyłości zaczyna się od poznania przyczyny. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy przyrost wagi pojawia się pomimo stosowania prawidłowej diety. W takim przypadku warto się zgłosić do endokrynologa, który zleci odpowiednie badania poziomu hormonów oraz funkcji tarczycy.Najczęściej wykrywanym zaburzeniem hormonalnym, które powoduje otyłość, jest niewyrównana niedoczynność tarczycy. Wyrównana niedoczynność nie jest przyczyną otyłości, w jej przypadku należy pogłębić diagnostykę. U mężczyzn częstym powodem otyłości jest niedobór hormonów płciowych – hipogonadyzm lub rzadziej zespół niedoczynności nadnerczy Cushinga.
Osoby otyłe z przyczyn hormonalnych mają nie tylko zbyt wysoką wagę, ale i tendencję do zatrzymywania wody i obrzęków. Najczęściej idzie to w parze z niewłaściwą, źle zbilansowaną dietą, która dodatkowo przyczynia się do pogłębiania schorzenia. Najważniejsza obok diagnozy jest świadomość choroby i związanych z nią zagrożeń. Nie bez znaczenia jest także wiedza o tym, w jaki sposób działają hormony.
Które hormony kontrolować?
Leptyna – wysyła do mózgu informację, że jesteśmy już najedzeni. Jeśli jej wydzielanie jest zaburzone np. z powodu niewłaściwego działania receptorów hormonu, organizm traci kontrolę nad ilością potrzebnego tłuszczu i coraz trudniej jest nam zaspokoić głód.
Estrogeny – dzięki nim tłuszcz wie, w jakich miejscach powinien się gromadzić, a w jakich nie. Zaburzone wydzielanie estrogenów spowoduje wiele dolegliwości, w tym niekontrolowane odkładanie tkanki tłuszczowej np. na brzuchu, podczas gdy w innych miejscach jest jej znacznie mniej.
Grelina – wydziela się w żołądku i kontroluje nasz głód. Zwiększona powoduje wzrost apetytu, zwłaszcza na coś słodkiego, a przez to tracimy kontrolę nad spożywaniem słodyczy.
Glukagon i insulina – odpowiadają za odpowiedni poziom cukru we krwi. Zaburzona gospodarka węglowodanowa przyczynia się do nadwagi wywołanej skłonnością do gromadzenia tłuszczów w organizmie. Osoby z zaburzoną pracą hormonów powinny zaopatrzyć się w glukometr i regularnie kontrolować poziom cukru we krwi.
Tyroksyna – odpowiada za tempo metabolizmu. Jej poziom zmienia się kiedy mamy problemy z tarczycą, a zaburzony może powodować spowolnienie przemiany materii.
Testosteron – na odpowiednim poziomie wspomaga przemianę materii, ułatwia budowanie mięśni i spalanie tłuszczu. Zaburzony sprzyja nabieraniu masy i gromadzeniu się tkanki tłuszczowej.
Jak schudnąć?
Spożywanie posiłków o zbyt wysokiej wartości energetycznej sprzyja dodatkowym kilogramom. Wraz ze wzrostem masy rośnie tzw. podstawowa przemiana materii. Jeżeli nagle zmniejszymy kaloryczność, zwiększona przemiana i niedobór kaloryczny odpowiedzą niskim poziomem glukozy, pobudzeniem łaknienia, irytacją i dekoncentracją, a w konsekwencji szybkim powrotem do wagi sprzed odchudzania i efektem jo-jo. Dlatego odchudzać należy się powoli i świadomie.Odchudzanie zaczyna się... w głowie. Decyzja powinna być przemyślana, bo tylko w ten sposób zmotywujemy się do cierpliwości i konsekwencji w działaniu. Przydatna bywa też waga, na którą wchodzimy raz w tygodniu, aby dokonać pomiaru i obserwować postępy leczenia.Prawidłowa wartość energetyczna posiłków powinna wynosić 25–35 kcal na kilogram masy ciała (przy prawidłowej masie ciała). Warto porozmawiać z dietetykiem, który w oparciu o wywiad dotyczący naszego stanu zdrowia, trybu życia i upodobań, opracuje dietę dostosowaną do potrzeb naszego organizmu i stylu życia.
Odchudzanie przy zaburzeniach hormonalnych to proces długi, żmudny i powinien być przeprowadzany pod stałą kontrolą specjalistów. Odpowiedniej diecie towarzyszyć powinna trwała zmiana nawyków żywieniowych, świadomość potrzeb naszego organizmu i ruch. Przy otyłości czujemy do niego niechęć z uwagi na szybkie męczenie się, ale na początek wystarczy choćby spacer z kijkami. | Hormony a otyłość |
Nic tak nie podkreśla mankamentów figury, jak za małe ubrania. Zbyt obcisła bluzka czy spodnie obnażają każdą fałdkę tłuszczu, co nie wygląda dobrze. Zupełnie odwrotnie jest w przypadku ubrań, które są większe, niż nasz rozmiar. Co więcej, są doskonałe do każdego typu kobiecej sylwetki, poza tym oversize to trend, który od lat nie wychodzi z mody. Tylko jak go nosić? Co to znaczy oversize?
Styl oversize oznacza noszenie ubrań w rozmiarze większym niż zazwyczaj. Jeżeli na co dzień nosisz rozmiar S, to oversize będzie dla ciebie rozmiar M lub L. „Za duże” ubrania doskonale pasują do każdej sylwetki, zatem to propozycja zarówno dla szczupłych kobiet, jak i tych, które chcą ukryć mankamenty swojej figury. „Za duże” tuniki, swetry, kardigany, sukienki to trend, który rozpoczął się w latach 90. i wciąż nie wychodzi z mody. Oversize może dotyczyć nie tylko konkretnego elementu garderoby, ale i dodatków: dużych pasków, kołnierzy czy rękawów.
Do czego oversize?
Niektórzy sądzą, że oversize to workowate ubrania, które niepotrzebnie ukrywają kobiece kształty. Nic bardziej mylnego, pod warunkiem, że wiemy, jak nosić takie ubrania. Jest jedna główna zasada: jeżeli zakładamy większą rozmiarowo bluzkę, musimy założyć do niej dopasowany dół – powinien on stanowić przeciwwagę dla góry. Chociaż oversize mogą nosić panie o każdym typie sylwetki, to nieumiejętna stylizacja wywoła efekt odwrotny od zamierzonego.
Dużą i dłuższą (tzn. co najmniej kończącą się w okolicach kolan) tunikę warto nosić tak, jak sukienkę i zakładać do niej grube rajstopy. Przy jednolitej tunice możemy pozwolić sobie na kratę, paski lub geometryczne wzory na nogach, które królują na wybiegach mody. Talię doskonale podkreśli szeroki pasek, który wyrówna proporcje w sylwetce i doda charakteru stylizacji. Jeżeli ma być elegancko, koniecznie załóż do tego wysokie buty na szpilce lub słupku. Jeśli jednak cenisz sobie wygodę, swobodnie możesz założyć do tego conversy lub trampki.
Dla tych, którzy lubią luźne stylizacje, polecam także T-shirt oversize, najlepiej w towarzystwie legginsów lub rurek. Obszerna koszulka ukryje nie tylko dodatkowe kilogramy na brzuchu, ale także zamaskuje duże biodra. Jest to zatem doskonała propozycja zarówno dla pań, które mają figurę typu jabłko, jak i „gruszka”. Przy okazji zwróć uwagę na dekolt: serek lub szpic, który optycznie wydłuży sylwetkę.
Dla fanek sportowego stylu polecam bluzy, które wyglądają jak wyciągnięte z męskiej szafy. Oversize w tym wypadku oznacza bluzy sięgające za pupę oraz takie z dłuższymi rękawami, którymi można przysłonić nadgarstki. Do takiej bluzy swobodnie można założyć spodnie dresowe typu baggy, jednak taki sportowy strój pasuje wyłącznie na niezobowiązujące, nieformalne spotkania.
W tym sezonie jednym z najmodniejszych połączeń są szare bluzy w zestawieniu z czarnymi, poszarpanymi rurkami. Modne są także jednolite stylizacje, i tu nie ma zaskoczenia: od dawna prym wiedzie klasyczna czerń, która pozwala na odważne, wzorzyste dodatki, np. buty, czapkę z daszkiem czy dużą torbę.
Bardzo modne są w tym sezonie kontrasty: jeżeli sportowa góra, to bardziej elegancki dół. Kardigan oversize podkreśli skórzaną ołówkową spódnicę, obszerna bluza z napisami sprawdzi się do jeansowych rurek. Do tej drugiej stylizacji pasują zarówno botki, jak i kozaki za kolano. Co najważniejsze, w modzie istotny jest umiar! Pamiętaj, aby z niczym nie przesadzić i dobierając ubrania, zrównoważyć sylwetkę. | Oversize na każdą sylwetkę – wybierz swoją ulubioną stylizację |
Łowicz to miasto w województwie łódzkim, położone nad rzeką Bzurą, które słynie z bogatej spuścizny kulturowej. Folklor łowicki uznawany jest za jeden z najbardziej rozpoznawalnych nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie. Łowiczanie mają bardzo bogatą tradycję. Zaliczyć można do niej rękodzieło ludowe, tradycyjny strój (przez wielu uznawany za polski strój reprezentacyjny), a także piękną muzykę i skoczne tańce. Wzór łowicki uznawany jest za jeden z najpiękniejszych polskich motywów. Staje się on inspiracją zarówno dla twórców ludowych, jak i dla współczesnych designerów. Jego piękno dostrzegają miłośnicy polskiego folkloru oraz osoby, które lubią żywe i radosne kolory. Wzory łowickie są bowiem niezwykle barwne i optymistyczne.
Motyw wycinanki łowickiej
W okolicach Łowicza najpopularniejszym rękodziełem są tzw. wycinanki łowickie. Są to niezwykle kolorowe motywy zdobnicze, które docenili nie tylko mieszkańcy tego regionu. Można je podzielić na trzy grupy: tasiemki (pionowe), kodry (prostokątne) oraz gwiozdy (okrągłe). Ich początków można dopatrywać się w połowie XIX wieku, czyli w okresie nazywanym „złotym wiekiem sztuki ludowej”. To prawdziwe dzieła sztuki, które tworzy się ręcznie przy pomocy nożyc służących do strzyżenia owiec. Umożliwiają one stworzenie oryginalnych wzorów przedstawiających scenki z życia chłopów, a więc obrzędy ludowe, codzienne prace i obchodzone święta. Na wycinankach łowickich królują motywy florystyczne, kształty geometryczne i wielobarwne koguty.
Wycinanki łowickie stanowiły kiedyś nie tylko element dekoracyjny (ozdabiano nimi np. święte obrazy), ale również pełniły rolę obrzędową. Wymieniano je raz do roku, na wiosnę, kiedy przyroda budziła się do życia. Wycinanki łowickie to harmonia kształtów i kolorów. Nic dziwnego, że motyw ten znany jest na całym świecie jako unikatowa ozdoba.
Motyw łowicki w kuchni
Barwne wzory łowickie odmieniają wnętrza. Wiele osób decyduje się więc na urządzenie kuchni w stylu folkowym (określanym jako ludowy, wiejski lub rustykalny). Kuchnia folkowa ma być ciepła i swojska. Idealnie komponują się z nią dodatki rękodzielnicze i kolorowe wzory łowickie.
Urządzając taką kuchnię, warto zaopatrzyć się w gadżety, które będą nie tylko dekoracyjne, ale przede wszystkim praktyczne. Mogą to być np. garnki dekorowane wzorem łowickim (można je kupić już od ok. 40 zł, a ich koszt uzależniony jest od wybranej pojemności), kubki łowickie (od 10 zł), a także talerze lub miski. Dużą popularnością, szczególnie wśród pań, cieszą się fartuszki inspirowane opisanymi powyżej łowickimi wycinankami (można je kupić już od 20 zł) oraz rękawice kuchenne ze wzorem łowickim (ok. 10 zł), które często sprzedawane są w zestawie z podkładką kuchenną (koszt zestawu wynosi niecałe 40 zł).
Na Allegro znajdziemy również bieżnik łowicki (od 10 zł), serwetki w stylu folk (w większości z motywem łowickim, koszt to ok. 5 zł), podstawki pod kubek (komplet kosztuje ok. 50 zł) i magnesy na lodówkę (6–8 zł).
Motyw łowicki w sypialni
Dodatki inspirowane wzorami łowickimi wprowadzą do sypialni przyjemny i radosny nastrój. Miłośnicy folkloru z przyjemnością oddadzą się w objęcia Morfeusza, jeśli w ich łóżku znajdzie się pościel łowicka(można ją kupić już od 60 zł) orazpoduszka z pięknymi łowickimi kwiatami (od 20 zł). Ciekawą opcją dla osób cierpiących na bezsenność jest zakup łowickiej poduszki z łuską gryki (od 30 zł). Wykazuje ona właściwości lecznicze i jest antyalergiczna. Łuski gryki przesuwają się pod wpływem ciężaru ciała i dopasowują, masując jednocześnie kark i szyję. Dzięki temu poduszka pomaga walczyć z bólem głowy lub kręgosłupa oraz niweluje zmęczenie i stres.
Jeszcze kilkanaście lat temu młodzi ludzie sceptycznie podchodzili do tradycyjnych polskich wzorów, uznając je za tandetne i obciachowe. Na szczęście ten niesprawiedliwy trend odchodzi w niepamięć. Coraz więcej osób docenia piękno naszej kultury i eksponuje to m.in. przez modę folkową, wykorzystywanie stylu folk we wnętrzach oraz organizowanie przyjęć (np. weselnych) nawiązujących do tradycji. Bez wątpienia motywy łowickie są najbardziej popularne. | Motyw łowicki w twoim domu |
Pokrowce foteli przedłużają życie obiciom tapicerskim i chronią je przed zabrudzeniami. Potrafią też odciążyć kręgosłup podczas wielogodzinnych podróży. Przedstawiamy siedem rodzajów pokrowców najczęściej kupowanych przez kierowców. Ile potrzeb kierowców, tyle różnorodnych rodzajów pokrowców na fotele samochodowe. Wydawać by się mogło, że fotele współczesnych samochodów są tak dopracowane, że nie trzeba niczego poprawiać. Jednak codzienna eksploatacja szybko weryfikuje powyższy pogląd. Okazuje się bowiem, że pokrowce mogą mieć kilka zastosowań. Przedstawiamy najpopularniejsze wśród kierowców rodzaje dodatkowych pokryć siedzeń.
* Organizer – to pokrowiec zakładany na tył oparcia fotela przedniego. Ma liczne kieszonki na dziesiątki drobiazgów, czasem nawet uchwyt na kubek. Bardzo przydatny pasażerowi podróżującemu na tylnej kanapie, bo ma on gdzie przechować wszelkie rzeczy przydatne podczas podróży, np. gazetę, okulary, coś do jedzenia czy telefon. Z pokrowców tego rodzaju często korzystają dzieci – mają pod ręką swoje ulubione zabawki, gdyby czas im się zaczął dłużyć.
box:offerCarousel
* Ochraniacz tylnej powierzchni oparcia fotela – to rodzaj pokrowca zakładanego na tył fotela przedniego. Zabezpiecza go przed zabrudzeniem, kiedy na tylnej kanapie podróżują małe dzieci. Często nie dosięgają one nogami do podłogi auta i i brudzą butami oparcie przedniego fotela.
* Najprostsze ochraniacze foteli i kanapy, np. przypominające koszulkę. Uszyte są z jednego, elastycznego kawałka materiału i naciągane na fotel. Ich zadaniem jest ochrona tapicerki samochodowej przed wycieraniem się i przed przypadkowym zabrudzeniem.
box:offerCarousel
* Nakładki profilowane – pokrowce tego rodzaju często wybierają kierowcy spędzający wiele godzin za kółkiem. Profil nakładki dopasowany jest do naturalnych krzywizn kręgosłupa, a więc utrzymuje go w odpowiedniej pozycji i tym samym chroni przed skrzywieniem spowodowanym niewłaściwym ułożeniem. Podróż z tego rodzaju nakładką jest też mniej męcząca i pozwala dojechać do celu w dobrej formie.
* Masażery – to najbardziej zaawansowana technologicznie grupa pokrowców – oprócz chronienia tapicerki masują w trakcie jazdy plecy kierowcy. Są masażery różnego typu: od najprostszych mat z drewnianych kulek po pełne pokrowce z elektronicznie sterowaną funkcją masowania i podgrzewania.
* Pokrowce na miarę – to jedne z najbardziej wyrafinowanych ochraniaczy na fotele. Szyte są indywidualnie, według wymiarów siedzeń w konkretnym modelu samochodu. Mogą być wykonane zarówno z wysokogatunkowych materiałów tapicerskich, jak i ze skóry. Z reguły składają się z oddzielnych części – na oparcia, na siedziska i na zagłówki. Wykonane są precyzyjnie i często trudno je odróżnić od obić oryginalnych. Są też kompatybilne z fotelami wyposażonymi w boczne poduszki powietrzne i mają odpowiednie atesty, które to potwierdzają.
box:offerCarousel
* Dość dużą popularnością cieszą się też pokrowce warsztatowe. To bardzo proste nakładki z tkaniny, które mechanik zakłada na fotel serwisowanego auta, aby przypadkowo nie zabrudzić foteli.
Jak widać, tak banalna rzecz jak pokrowiec na fotel samochodowy może mieć wiele różnych zastosowań. Ich różnorodność na rynku i pełna dostępność sprawiają, że każdy kierowca będzie w stanie dobrać sobie pokrowce najbardziej odpowiadające jego potrzebom i upodobaniom. Dzięki nim każda podróż będzie przyjemniejsza i bardziej komfortowa. | 7 najchętniej wybieranych typów pokrowców na fotele samochodowe |
Doniczki umożliwiają nam stworzenie w domu małego ogrodu. Znajdziemy je w mieszkaniu każdego miłośnika roślin, zarówno ozdobnych, jak i jadalnych. W nowoczesnej odsłonie pełnią funkcję nie tylko praktyczną, ale również dekoracyjną. Jakie doniczki wybrać, aby rośliny dobrze się w nich czuły? Jakie są najciekawsze rozwiązania dostępne na rynku? Z jakiego materiału?
Wybierając doniczkę, nie należy zwracać uwagi wyłącznie na aspekt wizualny. Najważniejszy jest tak naprawdę materiał, z którego została wykonana. To od niego zależy jej wytrzymałość, odporność na warunki atmosferyczne oraz to, jakie kwiaty będziemy mogli w niej posadzić. Najczęściej wybierane są doniczki wykonane z tworzywa sztucznego, ponieważ jest ono lekkie, wytrzymałe i dostępne w wielu ciekawych kolorach. W naszych domach pojawiają się także doniczki ceramiczne, które umożliwiają oddychanie podziemnej części rośliny. Nie sprawdzają się jednak na balkonie, ponieważ szybko odparowuje z nich woda, w związku z czym znajdujące się wewnątrz rośliny wymagają częstego podlewania. Niezwykle efektowne są natomiast donice kamienne, ale ze względu na spory ciężar najlepiej sprawdzą się tam, gdzie nie trzeba będzie ich przesuwać.
Doniczki metalowe są bardzo wytrzymałe, ale można je wykorzystywać wyłącznie w domu, ponieważ są zupełnie nieodporne na wysokie temperatury. Metal szybko nagrzewa się na słońcu i mocno schładza przy niskich temperaturach, co jest bardzo niekorzystne dla znajdującej się w środku rośliny. Stosunkowo nowym rozwiązaniem są doniczki drewniane, których największą zaletą jest doskonała izolacja roślin od niekorzystnych warunków atmosferycznych. Liczy się także ich naturalny wygląd. Trzeba jedynie pamiętać o zabezpieczeniu ich przed wilgocią. Warte uwagi są również doniczki wykonane ze szkła, które – dzięki temu, że są przezroczyste i przepuszczają światło – są najbardziej polecane do hodowli storczyków, które najlepiej rosną wtedy, kiedy ich korzenie są nasłonecznione.
Jak dobrać doniczkę do rośliny?
Różne gatunki roślin potrzebują innych warunków do prawidłowego rozwoju. Wybierając doniczki dla naszych kwiatów, musimy wrócić uwagę na dwa podstawowe czynniki. Po pierwsze, istotna jest wielkość doniczki. Nie może być ona zbyt mała, ponieważ korzenie potrzebują miejsca, ani zbyt duża, żeby nie rozrastały się one kosztem rozwoju części zielonej. Warto pamiętać o tym, że nawet wśród roślin zdarzają się wyjątki. Jednym z nich jest fiołek afrykański – najlepiej będzie się rozwijał w ciasnej doniczce, ponieważ w naturalnych warunkach rośnie w dużych skupiskach i nie ma zbyt wiele miejsca na rozwój. Po drugie, kształt doniczki również uzależniony jest od korzenia rośliny. U tych z gatunku palmowatych powinna być onapodłużna i wysoka, a u kaktusów, gatunków stepowych oraz drzewek orientalnych (np. bonsai) płaska i szeroka.
Ciekawe rozwiązania
Doniczki dzielimy na dwa podstawowe rodzaje: wiszące oraz stojące. Modele stojące znajdziemy na parapetach, stołach i kwietnikach. W sklepach znajdziemy modele kwadratowe, okrągłe, prostokątne (tzw. skrzynki) oraz w kształcie zwierząt czy konewek. Nowością na rynku są doniczki z systemem nawadniania wyposażone w specjalną wkładkę na wodę, które same dozują jej dopływ do rośliny. To doskonałe rozwiązanie dla osób, które zapominają o regularnym podlewaniu lub często przebywają poza domem.
Bardzo efektowne, ale dość drogie (ok. 180 zł) są doniczki wyglądające jak miniaturowe szklarnie, idealnie chroniące delikatne rośliny przed zimnem. Niektóre wyposażone są w oświetlenie dogrzewające. Modele wiszące wykorzystujemy natomiast wszędzie tam, gdzie brakuje miejsca na postawienie klasycznej doniczki. Chętnie umieszczamy je na balkonach, gdzie dumnie prezentują się na balustradach lub pod sufitem.
Interesujące są modele odwrócone (Sky Planter firmy Boskke), wyglądem przypominające lampę, w których rośliny rosną do góry nogami. Posiadają wbudowany i napełniany od góry zbiornik na wodę, który rozprowadza ją po korzeniu rośliny. Pięknie wyglądają w nich m.in. storczyki. W kuchni i na balkonie chętnie wykorzystywane są – szczególnie do hodowli ziół – doniczki kieszeniowe (wyglądają jak organizer ścienny) oraz zielniki (komplet pojemników na stojaku). | Doniczki do kwiatów. Najciekawsze rozwiązania |
Łowienie ryb kojarzy się raczej z latem, ponieważ większość amatorów tej rozrywki preferuje wędkowanie w cieplejszym okresie. Nie oznacza to jednak, że w zimie nie można wędkować. Właśnie wtedy część ryb żeruje i można liczyć na udane połowy. Od czego zacząć?
Istotnym elementem zimowego wędkowania jest odpowiednia odzież. Nie ma mowy o udanych połowach, jeżeli wędkarz trzęsie się z zimna. Najlepiej jest korzystać z bielizny termoaktywnej, a nawet kilku jej warstw, jeżeli jest bardzo niska temperatura. Konieczne są ciepłe buty, najlepiej nieprzemakalne, wysokie, zakrywające kostkę. Ważnym elementem stroju są ciepłebluzy, spodnie na szelkach, dzięki którym przy schylaniu się nie odsłaniamy pleców, szalik, ciepła kurtka i oczywiście czapka. Przydatne będą również rękawice. Dobrze jest dysponować drugą parą w zapasie, gdyż łatwo je zamoczyć. Krzesełko, na którym siedzi wędkarz, powinno mieć grube i ciepłe oparcie, a jeżeli go nie ma, dobrą alternatywą będzie koc. Przyda się również termos z gorącą kawą lub herbatą. Z takim ekwipunkiem można już ruszać nad wodę.
Odpowiednie miejsce
W celu wyboru najlepszego miejsca połowu trzeba wiedzieć, że ryba zimą nie żeruje tak jak w ciepłych miesiącach. Zazwyczaj przebywa w głębszych miejscach, gdzie woda jest o kilka stopni cieplejsza niż przy powierzchni. Najlepiej jest łowić w stawach, starorzeczach, niezbyt głębokich zbiornikach. W wypadku jezior ryby mogą być daleko od brzegu, na dużej głębokości, całkowicie poza zasięgiem. O tej porze roku nie szukają intensywnie pokarmu. Dlatego jeśli nie udało się nic złowić przez dłuższy czas, warto zmienić miejsce połowu.
Nęcenie i przynęty
Zimą nie powinno się używać zanęt, a jeśli już się je stosuje, to naprawdę w małych ilościach. Należy natomiast wyposażyć się w ziemię torfową lub odpowiednią glinę. Ryby nęcić można kulami, ale trzeba wymieszać jedną część zanęty z ziemią. Ryby wabi sama smuga, natomiast pokarmu potrzeba niewiele. Podstawowymi przynętami mogą być: białe robaki, kastery, dendrobena, pinka, ochotka. Ważne jest odpowiednie tempo nęcenia, tzn. rzucanie zanęty co kilka minut. W momencie brania należy się dopasować do ryb, aby jak najdłużej utrzymać je w łowisku. Nęcenie zimą nie będzie na pewno tak efektywne jak wiosną, ale również pomocne i przydatne.
Sprzęt i bezpieczeństwo
Wiele ryb znakomicie bierze spod lodu. W Polsce wędkowanie pod lodem to przede wszystkim łowienie okoni, o które zimą jest o wiele łatwiej niż w cieplejszych porach roku. Żerują one zdecydowanie aktywniej niż przez resztę roku. Do pierwszego stycznia można łowić szczupaki i sandacze, a przez całą zimę płocie, krąpie i leszcze. Sprzęt do wędkowania pod lodem jest stosunkowo niedrogi. Nabycie wędziska, prostegokołowrotka, krzesełka, świdra i kilku innych elementów wyposażenia pozwoli spędzić miło czas na świeżym powietrzu.
W przeręblu można wędkować na spławikówkę, która pomoże złowić płotki, krąpiele i leszcze. Dobrym sposobem na wyciągnięcie okonia czy szczupaka sąbłystki podlodowe – to metoda polegająca na podnoszeniu i opuszczaniu przynęty.
Do robienia otworów w lodzie niezbędny jest świder do lodu, którym wykonamy odpowiedni i bezpieczny przerębel. Należy pamiętać, że otwór musi być wykonany tak, by lód nie pękł w innym miejscu, na przykład pod wędkarzem.
Wędkowanie to pasja i hobby, którą można realizować przez cały rok, a każda pora ma swój wyjątkowy charakter. Wędkarstwo podlodowe to niełatwa dziedzina, więc nie ma tylu amatorów co zwykłe wędkowanie. Może ono dostarczyć wiele wrażeń i przyjemności. Wędkując zimą, trzeba zachować szczególną ostrożność podczas poruszania się po lodzie, a także wyposażyć się w kilka niezbędnych sprzętów, które niewiele kosztują, a mogą być bardzo przydatne. | Jak wędkować zimą? |
Wybór towaru z listy ma miejsce wtedy, gdy sprzedający w jednej ofercie sprzedaje przedmioty różniące się między sobą. Wybór towaru z listy ma miejsce wtedy, gdy w jednej ofercie sprzedajesz przedmioty różniące się między sobą.
Oferowanie możliwości wyboru towaru z listy nie jest dozwolone na Allegro, ponieważ pozwala uniknąć opłat związanych z wystawieniem oraz sprzedażą przedmiotów w osobnych ofertach, a także stanowi utrudnienie dla Kupujących.
Zabroniony jest w szczególności wybór rozmiaru, modelu, marki, kształtu przedmiotu, a także tytułów książek, filmów itp. W przypadku żywych zwierząt niedozwolony jest wybór zwierzęcia o określonych cechach, ze szczególnym uwzględnieniem gatunku, rasy i płci.
Wyjątkiem od tej zasady są oferty dotyczące
Przedmiotów personalizowanych, wykonywanych na indywidualne zamówienie Kupującego. W takich ofertach dopuszczalny jest wybór tego parametru, który zależy od upodobań lub potrzeb Klienta. Wybór nie może dotyczyć innych cech przedmiotu ani wpływać na jego cenę.
Przykład: Sprzedajesz etykiety adresowe. Kupujący podaje dowolną treść do ich uzupełnienia, a także wybiera na przykład kolor tła lub rodzaj czcionki, jednak cena za przedmiot nie zmienia się.
Usług wykonania przedmiotów na indywidualne zamówienie Klienta. Różnice w pojedynczych parametrach sprzedawanego w ten sposób towaru nie mogą wpływać na jego cenę. Usługi, których ceny zależą od wyboru parametru, powinny być wystawiane osobno.
Przykład: Szyjesz spodnie na miarę. Jeśli niezależnie od wyboru fasonu, kroju bądź materiału kosztują one tyle samo, możesz wystawić jedną ofertę. Jeżeli zmiana jednego parametru, na przykład materiału, wpłynie na cenę, wystaw usługi osobno.
Zwierząt akwariowych i terrariowych w kategorii Zwierzęta - pod warunkiem, że w opisie oferty nie rozróżniasz poszczególnych egzemplarzy pod względem gatunku, rozmiaru, płci czy innych cech. Zobowiązujesz się do aktualizacji ilości sprzedanych osobników zgodnie ze stanem rzeczywistym.
Przykład: Sprzedajesz 10 rybek tego samego gatunku. Po pojawieniu się pierwszych ofert konieczne jest dodanie do opisu informacji, że osobnik z czerwoną plamką przy ogonie został już sprzedany.
W transakcjach, gdzie oferowana liczba przedmiotów jest większa niż 1 (czyli w tak zwanych ofertach wieloprzedmiotowych), możesz oferować wybór koloru lub wzoru graficznego pod warunkiem, że poinformujesz Kupujących o aktualnej ilości dostępnych kolorów lub wzorów graficznych w opisie transakcji.
Przykład: Sprzedajesz w jednej transakcji wieloprzedmiotowej 4 koszulki: 3 żółte i jedną niebieską. W momencie zakupu niebieskiej konieczne będzie poinformowanie o jej braku.
Nie można proponować Kupującym kontaktu przed zakupem w celu zorientowania się w dostępnych kolorach / wzorach. | Wybór towaru z listy |
Nierzadko z powodu ciąży, rygorystycznej diety i intensywnego odchudzania, a przede wszystkim upływu lat wygląd naszej skóry, zwłaszcza na brzuchu, pozostawia wiele do życzenia. Nie możemy odmawiać sobie przyjemności i radości z życia z powodu takich defektów, nie mogą one uniemożliwiać nam normalnego życia. Jak więc sobie z tym poradzić? Przede wszystkim ćwiczenia
Ćwiczenia mięśni brzucha będą nieuniknione, ale najlepiej zapewnić aktywność także pozostałym partiom ciała. Możemy wykonywać brzuszki, ćwiczyć z hula-hop, czy nawet pokusić się o A6W lub trening z Mel B. Dobrym rozwiązaniem może okazać się też rower. Da on świetne korzyści nie tylko naszym mięśniom, ale też układowi oddechowemu i krwionośnemu, bowiem dotlenimy się i poprawimy ukrwienie narządów. Przy okazji zwiedzimy bliższe i dalsze okolice, może poznamy nowych ludzi. Jeszcze lepszą alternatywą, choć wymagającą pewnych nakładów finansowych, będzie jazda konna. Nie musimy od razu kupować kasku, bryczesów czy oficerek – potrzebny sprzęt dostaniemy na terenie stadniny. Warto też pomyśleć o pływaniu – wystarczy zakupić strój kąpielowy. Dzięki aktywności fizycznej nie tylko poprawimy kondycję naszej skóry, ale i całego organizmu. Dotlenimy się, poprawi się nasze samopoczucie, zmniejszy masa ciała i od razu będzie mniej powodów do ukrywania pięknego uśmiechu!
Pomoc w gabinecie?
Jeśli ćwiczenia nie wystarczają, można zwrócić się o pomoc do innych specjalistów. Ciekawym rozwiązaniem są masaże. Sprawiają, że skóra jest elastyczna i napięta, a dodatkowo poprawiają metabolizm i usprawniają pracę jelit. Istnieje też szereg zabiegów, polegających m.in. na przyspieszeniu perystaltyki jelit czy rozbiciu komórek tłuszczowych. Takie zabiegi muszą być regularnie powtarzane, wykonywane seriami – wtedy możemy uzyskać całkiem zadowalający efekt. Innym zabiegiem jest np. laserowa lipoliza – czyli jak wskazuje nazwa rozpuszczenie, rozkład tkanki tłuszczowej. Efektem jest likwidacja zwisającej, niechcianej skóry, a do tego redukcja tkanki tłuszczowej. Często w takich zabiegach wykorzystywane jest także promieniowanie podczerwone czy podciśnienie. Rozgrzewają one ciało, rozszerzając naczynia krwionośne, dzięki czemu usuwane są toksyny. Podciśnienie umożliwia ujędrnienie i wygładzenie skóry oraz pozbycie się paru centymetrów w talii.
Kosmetyki
Dobrym dodatkiem do naszej „misji” mogą okazać się wspomagające nasze starania kosmetyki wyszczuplające. Działają one tak, aby ujędrnić brzuch, skórę, wygładzić ją i uelastycznić. Niektóre mogą pomóc w pozbyciu się nadmiaru tkanki tłuszczowej czy cellulitu, jednak nie liczmy na cuda, zwłaszcza w krótkim czasie. Kosmetyki takie tylko wspomagają i zapobiegają nawrotom niechcianych defektów, ale same niewiele zdziałają. W składzie kosmetycznych specyfików nie powinno zabraknąć kofeiny, guarany oraz zielonej herbaty. Pobudzą one nasz organizm do odpowiedniego działania. Muszą być używane jednak regularnie i przez odpowiednio długi czas.Jeśli żadne z powyższych propozycji nie przyniosą choć trochę skutecznej poprawy, można pomyśleć o dużo bardziej radykalnych rozwiązaniach. Miejmy jednak świadomość, że są one kosztowne, inwazyjne i często dają przykre skutki uboczne. Mowa oczywiście o takich zabiegach, jak operowanie powłok brzucha czy liposukcja. Medycyna potrafi wiele, ale pamiętajmy, że nigdy nie ma 100% pewności, że zabieg powiedzie się od początku do końca tak, jakbyśmy chcieli tego i my, i lekarze. Walkę z obwisłą skórą wspomogą też odpowiednie nawyki żywieniowe, a w większości przypadków ich zmiana. Dieta musi być bogata w minerały, witaminy, a przede wszystkim w błonnik. Ciekawym rozwiązaniem są też produkty zawierające tzw. skrobię oporną. Znajdziemy ją m.in. w odpowiednio przygotowanym makaronie. Nie zapominajmy także o dużej ilości wody niegazowanej i herbatach, zwłaszcza ziołowych, zielonych. Unikajmy napojów słodzonych oraz tych z bardzo obszernym składem. | Jak pozbyć się obwisłej skóry na brzuchu? |
Planując trening, a co za tym idzie – poprawę własnych rekordów życiowych, powinniśmy wziąć pod uwagę wiele kwestii. Przede wszystkim interesuje nas, jak długo jesteśmy w stanie przebiec i z jaką prędkością. Liczy się więc wydolność oraz szybkość. Co zrobić, by poprawić te dwa elementy w taki sposób, by przełożyło się to na zadowalające nas wyniki podczas zawodów? Na co zwracać uwagę na treningach: tętno czy tempo? Ważne jest to, żebyśmy mieli pełną świadomość, po co są nam potrzebne obydwa wymienione wyżej elementy. Powinniśmy poświęcić wiele treningów na to, by samemu się o tym przekonać i wykorzystać tę wiedzę w celu poprawy jakości naszego biegania.
Tętno
Inaczej też nazywane pulsem. Jest to falisty ruch naczyń tętniczych. Zależny jest od skurczów serca, ale także od elastyczności ścian, z których zbudowana jest tętnica. Często biegacze sprawdzają poziom swojego tętna podczas treningów. Robi się to na kilka sposobów. Jednym z prostszych jest przyłożenie dwóch palców: środkowego i wskazującego do tętnicy szyjnej. Następnie odmierzamy 10 sekund i w tym czasie liczymy uderzenia. Po przemnożeniu otrzymujemy wartość tętna. Dzięki temu będziemy wiedzieli, czy daliśmy z siebie wszystko, czy też mieliśmy jeszcze jakieś rezerwy.
Najważniejsze jest jednak to, żeby określić tętno maksymalne, na podstawie którego poznamy nasze możliwości wysiłkowe. Najlepszym sposobem jest wykonanie testu wydolnościowego. Bieganie na tętno jest bardzo dobrym rozwiązaniem w tereniecrossowym. Nie męczymy się na pagórkach i zbytnio nie eksploatujemy mięśni podczas zbiegów, gdyż cały czas biegniemy na tym samym progu wysiłkowym. Co jakiś czas sprawdzamy liczbę uderzeń serca na pulsometrze lub zegarku, starając się utrzymać je na jednym poziomie.
Wadą biegania na tętno jest to, że zależy ono od rodzaju pożywienia oraz napojów, jakie przyjęliśmy, stanu emocjonalnego, temperatury, a także pory dnia. Warto też zauważyć, że próbując utrzymać zakładany poziom bicia serca, może się okazać, że biegniemy zbyt wolno. Będzie to następowało wraz ze zmęczeniem.
Tempo
Jest to szybkość lub inaczej prędkość wykonywanej pracy albo jakiegoś działania. Jeśli znajdujemy się na stadionie, to do odmierzenia tempa na kolejnych odcinkach możemy posłużyć się stoperem. W terenie, gdzie brak jest oznaczeń pokonanego przez nas dystansu, najlepszy będzie zegarek z funkcją GPS. Dodatkowo pokaże nam liczbę przebiegniętych kilometrów. Ostatnim sposobem na monitorowanie tempa jest przeprowadzenie treningu na bieżni elektrycznej.
Większość treningów wykonywanych przez zawodników jest podporządkowana utrzymaniu zakładanego tempa. To ono określa, jak mamy biec, żeby poprawić swój wynik. Czasami jest to trudne, zwłaszcza jeśli biegniemy po pagórkowatym terenie. Wytrzymać narzuconą prędkość, pokonując duże wzniesienie, będzie dużo trudniej niż podczas zbiegów.
Zaletą biegania na tempo jest to, że mamy cały czas kontrolę nad czasem, w jakim chcemy pokonać dany dystans. Czasami – mimo że nasze samopoczucie pozwala nam na przyspieszenie – trzymamy się założonego planu, zdając sobie sprawę, że trzeba oszczędzać siły na następne kilometry, które nam jeszcze zostały. Wzrasta zadowolenie, że dobrze wykonujemy trening. Przełoży się to na start w zawodach, gdzie będziemy mogli pobiec już na maksimum naszych możliwości.
Warto zwracać uwagę na to, jakie mamy tętno, chociażby po to, aby nie wyrządzić krzywdy swojemu organizmowi. Tempo natomiast pozwala właściwie wykonać trening i mieć wpływ na włożony wysiłek. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby połączyć te dwa elementy i podczas biegu monitorować zarówno puls, jak i rozwijaną prędkość. Pomoże nam to podnieść jakość treningu i kontrolować w sposób właściwy zachowania naszego organizmu. | Patrzeć na tętno, czy sugerować się tempem – co jest ważniejsze podczas biegu? |
Smoczek uspokajający towarzyszy wielu dzieciom. Wbrew powszechnie panującej opinii nie powoduje on wad zgryzu, a codziennie pielęgnowany nie prowadzi do rozwoju próchnicy. Dziecko rodzi się z potrzebą ssania. W ten odruch wyposażyła małego człowieka natura, gdyż pozwala mu on na przyjęcie pokarmu mamy bez konieczności uczenia się. Ssanie zaspokaja również potrzebę poczucia bezpieczeństwa. Specjaliści przekonują, że zdecydowanie lepiej jest, gdy dziecko zaspokaja potrzebę ssania za pomocą smoczka, a nie np. kciuka. Istnieją badania, według których używanie smoczka przez noworodka w czasie snu zmniejsza ryzyko nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS).
Codzienna pielęgnacja smoczka
Wybór smoczków na rynku jest niezwykle szeroki. Można zdecydować się na ten wykonany z silikonu lub lateksu (kauczuku). Ich pielęgnacja jednak zawsze będzie taka sama. Przed pierwszym użyciem smoczek należy dokładnie umyć pod bieżącą wodą i kilka razy przelać wrzątkiem. W ciągu dnia powinno się go myć przynajmniej raz, ale też zawsze wtedy, gdy spadnie na ziemię lub będą na nim widoczne zabrudzenia. Można w tym celu użyć delikatnego i hipoalergicznego płynu do mycia butelek i smoczków.
Smoczka nie wolno maczać w żadnym płynie, zwłaszcza słodkim (np. miodzie). Takie postępowanie w prostej linii prowadzi do rozwoju próchnicy i chorób jamy ustnej. Nie powinno się również wkładać smoczka do buzi, np. gdy wypadnie poza wózek. Grozi to zarażeniem dziecka mogącą się rozwijać w organizmie infekcją. Na spacerze zawsze pod ręką powinno się mieć butelkę z wodą, by w razie potrzeby móc opłukać smoczek.
Przechowywanie smoczka
Smoczka nigdy nie powinno się wieszać dziecku na szyi, np. za pomocą tasiemki, ponieważ grozi to uduszeniem. Na rynku dostępne są specjalne zawieszki do smoczków. Można wybierać spośród wielu modeli, np. z imieniem (jest to doskonały upominek dla dziecka). Zawieszki są mocowane za pomocą klipsa lub specjalnego zaczepu. Nie pozostawiają śladów na ubraniach i nie niszczą ich.
Jeśli wybieramy się na spacer, smoczek powinno się schować do specjalnego pojemnika. Uchronimy go wówczas przed zabrudzeniem i osadzaniem się na nim kurzu, ale również przed zagubieniem. Pojemnik powinien się dobrze zamykać, należy również regularnie go myć (np. w zmywarce, o ile zezwala na to producent). Niektóre modele mają wentylację.
Kupując smoczek, należy zwrócić uwagę na podany na opakowaniu wiek dziecka. Na nowy trzeba go wymienić zawsze, gdy zauważymy jakieś uszkodzenia. Smoczek nie powinien być używany dłużej niż dwa miesiące – po tym okresie należy kupić nowy.
Zasady podawania dziecku smoczka
Nie ma potrzeby oferowania dziecku smoczka zaraz po jego narodzinach. Jeśli potrzeba ssania jest zaspokojona, np. w chwili ssania piersi, wówczas podanie smoczka nie jest konieczne. Jeśli jednak maluch jest niespokojny, wkłada rączki do buzi lub zaczyna ssać kciuk, wówczas najlepszym rozwiązaniem jest smoczek uspokajający. Należy starać się ograniczyć jego używanie, najlepiej do dwóch godzin na dobę. Jeśli dziecko zaśnie, a smoczek mu wypadnie z buzi, nie ma potrzeby ponownego umieszczania go w ustach maluszka.
Gdy dziecko w danej chwili nie używa smoczka, powinien być on przechowywany poza zasięgiem jego wzroku, by nie przypominał o swojej obecności. Nie powinno się go stosować za każdym razem, gdy dziecko płacze. Warto szukać innych rozwiązań ukojenia płaczu i spróbować domyślić się, co dziecku dolega. Być może ma po prostu mokrą pieluszkę lub odczuwa potrzebę bliskości, którą można zaspokoić, tuląc maluszka. Warto, by dziecko rozstało się ze smoczkiem przed pierwszymi urodzinami. Później może być to o wiele trudniejsze.
Mycie butelek i innych naczyń dziecka jest codziennością, o smoczku jednak często się zapomina. To błąd, który może prowadzić do tego, że do jamy ustnej dostaną się drobnoustroje mogące wywołać wiele przykrych dolegliwości. Na szczęście można im zapobiec. | Higiena dziecięcego smoczka – jak codziennie o niego dbać? |
Dzisiejsze laptopy – ze względu na moc obliczeniową i pracę pod dużym obciążeniem – wydzielają bardzo dużo ciepła. Nie wszystkie układy chłodzące są na tyle wydajne, by sprostać rosnącej temperaturze podzespołów, która może sięgnąć nawet 90-100 stopni Celsjusza! W takich chwilach warto sięgnąć po podkładkę chłodzącą. Dlaczego warto kupić podkładkę chłodzącą?
Wysokie temperatury są szkodliwe dla komputerów, a dla laptopów, ze względu na ich kompaktową budowę, szczególnie. Stałe oddziaływanie ciepła skraca żywotność naszego sprzętu. Przez to będziemy musieli szybciej wymienić go na nowszy model.
Komputery pod wpływem gorąca szybciej się psują, zdecydowanie wolniej działają, co samo w sobie jest frustrujące, a bywa, że i wyłączają, gdy temperatura osiągnie wielkość krytyczną, na przykład nieco powyżej stu stopni. Wbrew pozorom nie jest trudno doprowadzić laptop do takich wartości.
Wystarczy odpalić kilka szczególnie pamięciożernych programów, a do tego trzymać sprzęt na miękkim, ciepłym podłożu. Dodajmy do tego środek lata oraz ciężkie powietrze i nieszczęście gotowe.
Problem załatwi zmiana sposobu chłodzenia laptopa. Jednym z najprostszych środków jest zakup podstawki chłodzącej. Tych na rynku jest wiele i warto zapoznać się z wadami i i zaletami poszczególnych modeli, by dokonać optymalnego wyboru.
Po czym poznać dobrą podkładkę chłodzącą do laptopa?
Podkładki chłodzące potrafią kosztować od kilkunastu do kilkuset złotych. Czym uzasadniona jest tak wysoka cena topowych modeli?
Topowe podkładki na rynku wyróżniają dwie rzeczy. Po pierwsze, lepiej pełnią swoją rolę, ponieważ zazwyczaj są wyposażone w wentylatory o większej mocy, a przy tym jednocześnie generują dużo mniej hałasu. Chyba nikt nie lubi, gdy szum wiatraka nieprzyjemnie zagłusza muzykę dobiegającą z laptopa czy dźwięki otoczenia, co jest szczególnie odczuwalne podczas użytkowania laptopa późnym wieczorem.
Inną cechą odróżniającą budżetowe propozycje od modeli droższych jest zasilanie – tańsze podkładki zazwyczaj wymagają zasilania zewnętrznego, podczas gdy mocniejszym wystarcza połączenie przez USB bezpośrednio z laptopem.
Nie oznacza to, że podkładka zabiera nam jeden dostępny port USB, których, zwłaszcza w Ultrabookach, zawsze jest mało. Otóż wręcz poszerza nasze możliwości, ponieważ ciekawsze modele tego typu są wyposażone w dodatkowe złącza. Oczywistą rzeczą, o której wręcz nie warto wspominać, jest również wyższa jakość użytych do produkcji materiałów. Zamiast samego plastiku stosuje się na przykład mieszankę plastiku i aluminium, jak w Zalman ZM-NC2000.
Dla niektórych decydujące znaczenie może mieć design. Jeżeli gustujemy w świecących elementach, to prawdopodobnie będziemy zmuszeni przebierać raczej wśród tańszych modeli, które światełkami próbują skusić potencjalnych nabywców. Dobrym przykładem będzie tu Tracer Blast.
O czym należy pamiętać, kupując podkładkę chłodzącą
Kolejną dużą zaletą jest fakt, że podkładka chłodząca zazwyczaj posiada funkcję ręcznego regulowania wysokości. Dzięki temu możemy nieco unieść naszego laptopa. Będzie się na nim pisało o wiele wygodniej, niż gdyby spoczywał płasko na biurku.
Ważną rzeczą, która w zasadzie będzie decydująca przy wyborze podkładki, jest umiejscowienie wentylatorów w laptopie w stosunku do wentylatorów w upatrzonej przez nas podkładce. Musimy tak dobrać oba sprzęty do siebie, by strumienie powietrza nie nachodziły na siebie, bowiem wówczas praca i jednych, i drugich będzie się mijała z celem.
Jak widać, w zależności od naszych potrzeb podkładka może pełnić nie tylko swoją podstawową funkcję, jaką jest chłodzenie laptopa i chronienie go przed wysokimi temperaturami. Może być także stylowym elementem wystroju wnętrza lub dodawać nowe możliwości naszemu komputerowi. Ważne jednak, by pracowała przy tym cicho i wydajnie. | Podkładka chłodząca do laptopa – dlaczego jest ważna i jaką wybrać? |
Suknia balowa plus korona na głowie to przepis na najpiękniejszy strój dla dziewczynki, która w dniu swoich urodzin chce poczuć się jak księżniczka z bajki. Twoją rolą jest wyprawienie niezapomnianego przyjęcia. Jak je przygotować? Każda dziewczynka chce być księżniczką…
…i to nie tylko w dniu swoich urodzin! Uroczyste przyjęcie to jednak najlepszy moment, żeby twoja córka mogła choć raz poczuć się jak księżniczka z bajki. Dziewczynka, która uwielbia Królewnę Śnieżkę albo zna na pamięć historię Kopciuszka, będzie zachwycona imprezą z tematem przewodnim „księżniczki i królewny”.
Przygotowania do wielkiego dnia możecie rozpocząć od wspólnego wybrania zaproszeń na przyjęcie. Na Allegro znajdziecie wiele gotowych wzorów, przyjaciołom twojej małej księżniczki będzie jednak niezwykle miło, kiedy otrzymają ręcznie wykonane zaproszenia. Czego będziesz potrzebowała, aby stworzyć je razem z kilkuletnią córką? Niezbędny będzie sztywny papier o większej gramaturze, najlepiej kolorowy, ale w takim odcieniu, aby pięknie kontrastowały z nim wybrane ozdoby, takie jak naklejki z księżniczkami czy korona narysowana z pomocą długopisu z brokatowym wkładem. Przydadzą się też szablony do odrysowania księżniczki oraz tematyczne stempelki. Możecie także ozdobnie wykończyć krawędzie zaproszenia – zadanie znacznie ułatwią nożyczki kreatywne albo dziurkacze.
Pamiętaj, że niezwykle istotna jest treść zaproszenia. Rodzic zaproszonego dziecka musi dowiedzieć się, kto zaprasza kogo i z jakiej okazji, gdzie i kiedy odbędzie się przyjęcie, a także w jaki sposób i do kiedy należy potwierdzić przybycie pociechy. W ozdobnej karcie znaleźć może się np. takie zaproszenie: „Zuzia Nowak serdecznie zaprasza Zosię Kowalską na swoje szóste urodziny, które odbędą się 29 lutego w godz. 16-18 w bydgoskiej Krainie Uśmiechu przy ulicy Wrocławskiej 5. Prosimy o potwierdzenie przybycia do dnia 15 lutego – nr tel. mamy: ...”
Bal przebierańców czy przyjęcie w ogrodzie?
I wesołe przebrania, i szaleństwa w przydomowym ogródku to świetny pomysł na przyjęcie urodzinowe dla miłośniczki księżniczek. Jako mama kilkuletniego smyka na pewno wiesz, jak bardzo ruchliwe i aktywne są dzieci w tym wieku, a co za tym idzie, bez wątpienia zdajesz sobie sprawę z tego, że wygodny strój to dla przedszkola podstawa spontanicznej i nieskrępowanej, a więc i udanej zabawy. O ile dziewczynki na pewno znajdą w swojej szafie sukienkę, dzięki której łatwo przeistoczą się w księżniczkę, a chłopcom bez trudu przyjdzie przygotowanie korony, którą niczym książęta założą na głowę, o tyle korzystanie ze ścianek wspinaczkowych, trampolin, zjeżdżalni czy suchego basenu z kulkami może być dla nich trudne w ubraniach i nakryciach głowy, które nie pozwalają na pełną swobodę. Aby pogodzić założenie przebrania księżniczki i aktywne zabawy na świeżym powietrzu, możesz podzielić przyjęcie w domu na dwa etapy – spokojne zabawy w świecie księżniczek, a po przebraniu się dzieci w wygodne ubrania – szaleństwa na świeżym powietrzu. Ubranie się w suknię balową Kopciuszka albo strój Królewny Śnieżki, który czaruje intensywnymi kolorami, to ogromna radość, której nie warto odbierać jubilatce. Pozostałe dzieci już w zaproszeniu możesz poprosić po prostu o założenie korony, którą bez trudu można znaleźć na Allegro nawet w cenie kilku złotych. Dziecku łatwo zdjąć taki drobiazg z głowy, a potem bawić się bez ograniczeń.
Jakie zabawy możesz zaproponować dzieciom w domu albo w przydomowym ogródku? Kiedy sprzyja piękna pogoda, możesz bez obaw zaprosić dzieci na świeże powietrze. Najmłodsi uwielbiają suche kąpiele w kulkach i zabawy w domkach czy namiotach – możesz sprawić pociesze i jej gościom ogromną niespodziankę, ustawiając w ogródku namiot przypominający pałac albo zamek, który wypełnisz kolorowymi kulkami. Pomyśl też o miłej pamiątce, która poza wspomnieniami, zdjęciami i drobnymi upominkami, przypominać będzie twojej córce o wspaniałej zabawie z rówieśnikami – sięgnij po pamiętnik księżniczki, w którym goście i ich rodzice będą mogli zostawić urodzinowe wpisy.
Przyjęcie dla księżniczki to świetny pomysł na imprezę urodzinową twojej córki. Mili goście, przepyszne słodkości i zwariowane zabawy na świeżym powietrzu to wraz z odpowiednim tematem przewodnim najlepszy przepis na udane przyjęcie z okazji urodzin. | Wyprawiamy przyjęcie urodzinowe dla miłośniczki księżniczek |
Kupowanie prezentów gwiazdkowych naszym domowym pupilom to zwyczaj, który nie wszędzie się przyjmuje. A szkoda, bo skoro w tę wyjątkową wigilijną noc zawsze mówią ludzkim głosem, prezent im się należy jak psu micha! Wybierając prezent dla psa, pamiętajmy, że nasze upodobania smakowo-zapachowo-estetyczne grają tu drugorzędną rolę. Pies ma swoje preferencje i do nich powinniśmy się dostosować. Co można mu kupić?
1. Legowisko
Czyli materac, koc, kanapę, poduchę… Legowisko dobieramy do wymiarów psa. Powinno być wykonane z mocnych tkanin tapicerskich, by było odporne na zadrapania psimi pazurami, i do pewnego stopnia wodoodporne. Miękkie, ale bez przesady, przyjemne w dotyku, lekkie i wygodne. Łatwe do utrzymania w czystości – nie powinna się do nich przyklejać sierść. Musimy mieć możliwość wyczyszczenia go lub uprania w pralce. Ceny rozpoczynają się od kilkunastu złotych.
box:offerCarousel
2. Smakołyki
Nie muszą się nam podobać ani przyjemnie pachnieć. Przede wszystkim przed zakupem sprawdźmy skład produktu. Z rezerwą odnieśmy się do zawierających aromaty, utrwalacze smaków i zapachów itd. Pies też musi się zdrowo odżywiać. Na rynku jest wiele smakołyków dla psa, m.in. suszone mięso kurczaka, kaczki… Dobrze, jeśli przy okazji wspomagają utrzymanie higieny jamy ustnej. Ceny od 6 zł.
3. Kombinezon na ostre chłody
Nie czarujmy się. Nasz pupil prawdopodobnie nie ma natury husky i gdy robi się bardzo, bardzo zimno, to marznie. Mamy do wybory szeroki wybór kombinezonów z polaru, wełny, bawełny. Ceny rozpoczynają się od kilkunastu złotych.
4. Gryzak
Wielką popularnością cieszą się gryzaki sznurowe. Są bezpieczne dla naszego pupila, bo nie rozpadają się na drzazgi, ostre kawałki itp. Na rynku jest wiele wariantów tej zabawki. Szczególnie godne polecenia są połączenia kilku zabawek w jednej – np. gryzaka sznurkowego i piłki tenisowej. Ceny od 6 zł.
box:offerCarousel
5. Wędzone ucho świńskie lub wołowe
Ucho to osobna kategoria przysmaków-gryzaków. Produkt w pełni naturalny. Zawiera bardzo dużo protein (ok. 60%) i nieco tłuszczu (ok. 15%). Ze względu na intensywny zapach i sprężystość psy je uwielbiają. Duże potrafią pogryźć je i zjeść, dla małych jest smakowym gryzakiem. Wspomagają czyszczenie zębów i wzmacniają mięśnie żuchwy. Dostarczają wartościowych białek, a zawarte w nich kwasy tłuszczowe zapewniają zdrową skórę i błyszczącą sierść. Sprzedawane są na sztuki lub w paczkach. Ceny rozpoczynają się od 3,5 zł za szt.
6. Kong
To taka psia piniata wielorazowego użytku. Kong wypełnia się smakołykami, kawałkami karmy lub karmą w paście. Pies musi się trochę namęczyć, by się do nich dostać. Zwracajmy uwagę na jakość materiału, z którego go wykonano. Żadnych miękkich, tanich plastików. Solidny kauczuk to jest to. Ceny od 30 zł.
box:offerCarousel
7. Frisbee
Dzięki tej zabawce możemy się przekonać, że mamy w domu krzyżówkę psa z rakietą. No bo okazuje się, że nasz czworonóg potrafi się wznieść w powietrze. Jeszcze trochę treningu i osiągnie pierwszą prędkość kosmiczną. Psy to uwielbiają, mogłyby łapać frisbee przez cały dzień. Postawmy na frisbee wykonane z kauczuku lub silikonu wysokiej jakości. Te z plastiku mogą być niebezpieczne dla zwierzaka – pękają, a ich ostre krawędzie kaleczą pysk. Ceny od 10 zł.
8. Miska turystyczna
Choć mają bardzo piękne wzory, to nie design jest ich największym walorem. Choć oczywiście zadawanie szyku tam, gdzie inne psy wyjadają karmę z pojemników po margarynie, też się liczy. Dobrej jakości miski turystyczne składają się z trzech części – jednej, w której przewozimy wodę, drugiej, do której wkładamy pożywienie i trzeciej – pokrywki. Wszystkie te części składamy ze sobą. Są tak dopasowane, że nie ma mowy, by cokolwiek się z nich wylało czy wysypało.
9. Adresówka
Identyfikator może mieć kształt breloka, w który wkładamy kartkę z adresem właściciela i krótkim opisem – jak pies się wabi, na co choruje itp., gdyby nasz pupil gdzieś się zabłąkał. Może nim być też prosta tabliczka z wygrawerowanym numerem naszego telefonu. To taka drobnostka, która uratowała życie wielu zwierzętom. Ceny od 5 zł.
10. Mata pod miski
Bardzo praktyczna i prosta. Mata wykonana jest zazwyczaj z kauczuku lub silikonu. Ma wgłębienia – przeważnie stanowią jakiś „psi” wzór. Kiedy zwierzę z właściwą sobie elegancją, czyli z mlaskaniem i na wyścigi, dojada resztki karmy, miska nie wędruje po całym pokoju. Taką matę łatwo się czyści – wkładamy ją do wanny i szczotkujemy. Ceny od 10 zł. | 10 pomysłów na prezent dla psa |
Istnieje obecnie rozwiązanie, które znacznie uprzyjemnia czyszczenie szyb. Roboty do mycia okien pozwalają na dokładniejsze i szybsze, a także wymagające mniej wysiłku sprzątanie. Są niezastąpione przy dużych, wysokich i trudnodostępnych płaszczyznach. Na rynku znajduje się wiele rodzajów tego typu urządzeń, które różnią się parametrami oraz jakością wykonywanych czynności. Roboty do mycia okien to zautomatyzowane myjki do powierzchni szklanych i okien. Są funkcjonalne oraz zaawansowane technologicznie, czego efektem jest precyzyjne i łatwe mycie. Są polecane do dużych i trudnodostępnych okien i przeszkleń w domach i biurowcach.
Czym się różnią roboty do okien od myjek?
Roboty do mycia okien to zwykle jednoczęściowe urządzenia z wymiennymi ściereczkami do mycia i pojemnikiem na płyn do mycia. Konstrukcja robota jest znacznie wytrzymalsza niż zwykłej myjki. Ma też dodatkowe funkcje umożliwiające jeszcze dokładniejsze czyszczenie nawet bardzo zabrudzonych nawierzchni oraz dotarcie do trudnodostępnych miejsc na dużych wysokościach. Ponadto urządzenie można ustawić na automatyczne czyszczenie, dzięki czemu pomoc użytkownika nie będzie potrzebna. Przed spadnięciem chroni je linka zabezpieczająca w razie przerwy w dostawie prądu. Ponadto każde urządzenie jest wyposażone w ładowanie awaryjne, które pozwala na pracę robota nawet do 30 minut.
Myjka, w przeciwieństwie do robota wymaga pełnej obsługi przy myciu, płukaniu, zgarnianiu nadmiaru wody i wymianie ściereczek lub gąbek. Można nią umyć powierzchnie dostępne w zasięgu ręki lub przedłużacza.
Jak wybierać roboty do mycia okien?
Warto zainwestować w urządzenia dobrej jakości i funkcjonalne. Oto kilka szczegółów, na które warto zwrócić uwagę.
Diody umiejscowione na urządzeniu mają za zadanie wskazywać status jego pracy. Gdy sprzęt ulegnie awarii albo czynność zostanie przerwana, wówczas robot sygnalizuje to za pomocą światełka.
Równie ważne jest zasilanie urządzenia. Ładowarki do robotów do mycia okien mają długie kable, co pozwala na podłączenie sprzętu w trakcie pracy. Należy także zwrócić uwagę na trwałość baterii, co będzie miało ogromne znaczenie przy długotrwałym działaniu robota. Ważne jest także, aby sprzęt był wyposażony nie tylko w kabel, ale także akumulatory. Urządzenie najczęściej informuje za pomocą dźwięku, że należy podłączyć je do ładowania.
Napęd. Na rynku dostępne są roboty z napędem pneumatycznym albo gąsienicami. W zależności od tych elementów, mają one różne możliwości. Pneumatyczna podstawa daje możliwość regulowania siły napędowej. To z kolei pozwala na dopasowanie się robota do czyszczonych nawierzchni. Warto zwrócić uwagę również na sposób, w jaki przemieszcza się urządzenie. Gąsienice są znacznie sprawniejsze i mogą poruszać się po różnych powierzchniach, w tym płytkach.
Przy wyborze urządzenia należy zwrócić także uwagę na tryb pracy. Roboty do mycia okien w zależności od swojego zaawansowania mogą zaoferować użytkownikowi różne rozwiązania. Najczęściej wprowadzane są tryby automatyczny oraz manualny (sterowany jest za pomocą pilota albo aplikacji na smartfonie). Pozwalają one na to żeby robot poruszał się w pionie i poziomie, ale także obracał się czy ustawiał pod kątem w celu wyczyszczenia trudno dostępnych miejsc.
Najczęściej wybierane roboty do mycia okien
Obecnie na rynku jest wiele urządzeń, które mają spełnić potrzeby nawet najbardziej wymagających klientów. Wśród najczęściej wybieranych robotów do mycia okien znajdują się te wyprodukowane przez firmy Hobot oraz Winbot. Oto kilka interesujących modeli tych producentów.
Hobot 268 dzięki swobodnemu manewrowaniu może docierać nawet do trudno dostępnych miejsc. W zestawie znajduje się czterometrowy kabel i linka zabezpieczająca urządzenie przed wypadkiem. Co ciekawe, Hobot może być wykorzystywany do czyszczenia także innych powierzchni. Ten model ma dość wysoką cenę. Za kupnem urządzenia przemawia przede wszystkim łatwość obsługi oraz mnogość funkcji. W tym przypadku użytkownik może sam sterować robotem za pomocą pilota albo zdecydować się na włączenie autopilota. Hobot 268 jest zalecany do mycia powierzchni prostokątnych.
Hobot 188 jest wyposażony w dwa pierścienie, które samodzielnie się poruszają. Urządzenie zazwyczaj jest stosowane na powierzchniach mających niestandardowe kształty i rozmiary. Modele tego producenta dodatkowo są wyposażone w silniki próżniowe, dzięki którym sprzęt ma dobrą przyczepność.
Roboty do mycia okien Winbot są tańsze od wyżej opisanych urządzeń.
Ecovacs Winbot 710 jest wyposażony w dwukomorowy system ssący, dzięki czemu samodzielnie utrzymuje się na powierzchniach. Mycie jest przeprowadzane w trzech fazach: ściereczka usuwa zabrudzenia, ściągaczka zbiera pozostałości płynu czy wody, szmatka wyciera okno do sucha. Ponadto ma wbudowany akumulator, który uruchamia się w razie awarii zasilania sieciowego. Robot w całości jest wykonany z miękkiego materiału, dzięki czemu nie pozostawia po sobie śladu na czyszczonych powierzchniach. Ponadto może myć elementy mające niestandardowe kształty oraz wielkości, a także trudno dostępne miejsca. Robot jest również wyposażony w pilota pozwalającego na kontrolowanie czynności wykonywanych przez urządzenie.
Mimo że roboty do mycia okien są sporym wydatkiem, to czas i wysiłek dzięki nim zaoszczędzony wynagradza inwestycję. | Robot do mycia okien – na co zwracać uwagę przed zakupem? |
Gotowi na ogromną dawkę satyry, ubranej w formę prześmiewczych, mądrych felietonów? Jeśli tak, to czym prędzej sięgajcie po książkę Jacka Fedorowicza – gwarantowany nie tylko śmiech, ale i refleksja nad polską rzeczywistością. „W zasadzie tak” to książka dla wielu osób. Zarówno dla tych, którzy kochają cięty dowcip i ostrą, inteligentną satyrę, dla uważnych obserwatorów dnia codziennego, dla tych, którzy fascynują się polityką i jej zawiłościami, a także dla tych, którzy uwielbiają formę felietonów i z chęcią dowiedzą się czegoś nowego od osoby, która z pewnością patrzy nieprzeciętnie na otaczającą nas rzeczywistość. Jeśli mieścicie się w któreś z tych grup – śmiało sięgajcie po książkę Jacka Fedorowicza.
Przewodnik po PRL-u
„W zasadzie tak” Jacka Fedorowicza to już drugie wydanie tej interesującej, inteligentnej i poruszającej książki. Pierwsze ukazało się w 1975. Jeśli jej nie znacie to już wyjaśniam – jest to prześmiewczy, satyryczny przewodnik po rzeczywistości komunistycznej Polski. Jak to się zatem stało, że taka książka ukazała się legalnie w ustroju, który tak otwarcie krytykowała? Niedopatrzenie w cenzurze? Niezależnie od przyczyn – książka okazała się bestsellerem, ale nigdy nie została wznowiona. Dlatego tym bardziej to doskonała okazja, aby na nowo poczuć ducha tamtych czasów – albo poznać go po raz pierwszy.
Nie trzeba pamiętać czasów PRL-u, aby doskonale odnaleźć się w narracji Jacka Fedorowicza. To przewodnik, który we wciągający, intrygujący sposób ilustruje tamtą rzeczywistość – podkreślając wszystkie absurdy komunistycznego dnia codziennego. To książka, która zaskakuje, zwłaszcza młodszych czytelników. Niektóre rzeczy po prostu wydają się tak absurdalne, że aż niemożliwe – a jednak, rzeczywistość PRL-u jest bardziej zaskakująca niż niejedna fabuła książki fantastycznej.
Jak przetrwać ten PRL?
Jacek Fedorowicz pokazuje, jak grzecznie i miło żyć z władzą, jak znaleźć prawdziwą kawę lub czekoladę, jak uśmiechać się do sprzedawczyni w spożywczaku, jak podróżować pociągiem w nocy, a także przez jakie piekło trzeba przejść, gdy zepsuje się nam część w samochodzie. Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, niektóre z absurdów obecne są do dziś. Sięgnij zatem po książkę, wczytaj się i zobacz czy może coś, co irytuje cię dzisiaj, nie jest pozostałością po niezwykłej, nieprawdopodobnej rzeczywistości PRL-u.
„W zasadzie tak” to książka śmieszna, ale i skłaniająca do refleksji. To opowieść o kluczeniu między absurdami, o życiu w państwie, które państwa nie przypominało, to śmiech przez łzy i płacz ze śmiechu. Z pewnością warto to przeczytać!
Źródło okładki: www.wielkalitera.pl | „W zasadzie tak” Jacek Fedorowicz – recenzja |
Chyba każdy kierowca chociaż raz miał problem z trzęsącą się kierownicą. Powodów jest wiele. Jak dobrze zdiagnozować usterkę i ją wyeliminować? Trzęsąca się kierownica
Powodów trzęsącej się kierownicy jest wiele. Jednym z najczęściej występujących jest problem z oponami, a dokładniej z ich błędnym wyważeniem. W takim przypadku musimy udać się do wulkanizatora, który zdejmie koło z pojazdu, a następnie przy użyciu wyważarki odpowiednio wyważy oponę. Jeżeli wizyta w serwisie oponiarskim okazała się niepotrzebna, należy udać się do mechanika, który najprawdopodobniej za winowajcę uzna krzywe tarcze hamulcowe. Oczywiście pamiętajmy, że powodów trzęsącej się kierownicy może być więcej, np. zużyte przednie zawieszenie, problem z tylnymi hamulcami itd.
Dlaczego tarcze się krzywią?
Wiele osób często zadaje to pytanie mechanikowi. Odpowiedź na nie jest stosunkowo prosta. W większości przypadków do powstania krzywych tarcz hamulcowych dochodzi podczas złej eksploatacji pojazdu. Idealne warunki do powstania zakrzywienia są w sytuacji, podczas której tarcze hamulcowe zostają rozgrzane (dochodzi do tego podczas mocnego i długiego hamowania albo dłuższej jazdy miejskiej), a następnie dostaje się na nie woda (np. podczas przejechania przez kałużę). W takim przypadku nagłe studzenie tarczy hamulcowej i jej wykorzystanie skutkuje wystąpieniem krzywizny, która w dalszym eksploatowaniu na pewno da o sobie znać.
Jak rozwiązać problem?
W przypadku, gdy tarcze hamulcowe są stosunkowo nowe, ratunkiem jest wizyta u tokarza, który jest w stanie tarczę wyprostować. Wiele osób zapyta, dlaczego można to zrobić tylko z grubymi tarczami. Podczas obróbki na tokarce zostaje usunięta spora warstwa metalu, która przyczyni się do znacznego obniżenia grubości tarczy po wykonanym zabiegu. Wielu tokarzy podejmie się przetoczenia cieńszych tarcz, jednak radziłbym podchodzić do efektu końcowego z dużym dystansem, ponieważ tarcze hamulcowe są bezpośrednio odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo na drodze.
Drugim sposobem rozwiązania problemu z krzywymi tarczami jest ich wymiana na nowe. Możemy kupić i zamontować używane tarcze. Pomysł ten nie jest do końca dobry, ponieważ trzeba liczyć się z możliwością zakupu tarcz, których stan techniczny nie będzie zadowalający. Jedynym właściwym wyborem jest zakup nowych tarcz hamulcowych. Sprawdźmy dokładnie, czy pasują do naszego modelu.
Nie zapomnijmy, że w zależności od silnika montowanego w pojeździe, tarcze hamulcowe mogą się od siebie różnić wielkością. W większości przypadków zakup większych tarcz hamulcowych jest możliwy, a montaż nie powinien stanowić większego problemu, lecz eksploatując auto w normalny sposób, zakup ten jest zbędny. Polecanymi producentami tarcz hamulcowych są Zimmermann, ATE oraz TRW. Starajmy unikać się chińskich produktów, których jakość pozostawia wiele do życzenia. | Krzywe tarcze hamulcowe. Jak sobie poradzić z problemem? |
Podczas aktywności sportowych odpowiednie obuwie ma ogromne znaczenie. Nie tylko zapewnia komfort i bezpieczeństwo, ale również pozwala poprawić sportowe wyniki. Podpowiadamy, jakie buty męskie sprawdzą się najlepiej podczas gry w badmintona halowego. Jakie buty wybrać?
Męskie buty do badmintona dobieramy do podłoża, na którym zamierzamy grać. Na nawierzchni drewnianej oraz poliuretanowej konieczne będzie obuwie z podeszwą gumową, która zapewnia odpowiednią przyczepność. W hali korzystamy zatem z obuwia przeznaczonego do badmintona lub squasha, ew. do siatkówki albo ogólnie pojętych sportów halowych. Trzeba oczywiście dbać o to, aby podeszwy były czyste, ponieważ wszystkie zabrudzenia zmniejszają przyczepność. Najlepszym rozwiązaniem jest zmiana butów tuż przed wejściem na salę i od razu po wyjściu, a w razie potrzeby czyszczenie ich grubym ręcznikiem. Istotne jest również precyzyjne dopasowanie obuwia do rozmiaru stóp – za luźne mogą powodować urazy, a zbyt ciasne nie pozwolą stopie „pracować”.
Wytrzymałe i wygodne
Buty do badmintona muszą przede wszystkim gwarantować dużą przyczepność do podłoża, a także absorbować wstrząsy i pochłaniać nadmiar energii. Szczególnie polecane są modele z elastycznymi podeszwami, miękkimi piankowymi wkładkami oraz usztywnieniami w okolicach narażonych na duże przeciążenia. Buty powinny m.in. ochraniać kostki, odciążać kolana i stabilizować stawy skokowe. Ważne są również materiały, z których zostały wykonane – muszą być odporne na ścieranie, szczególnie podeszwa, i zapewniać optymalny przepływ powietrza. W nowoczesnych modelach męskich butów do badmintona stosuje się dodatkowo m.in. wkładki żelowe poprawiające wybicie, ultralekkie cholewki zwiększające szybkość ruchów oraz inne technologie podwyższające komfort oraz bezpieczeństwo.
Polecane modele
Męskie buty do badmintona nie różnią się w znaczący sposób od damskich. Stosuje się w nich te same rozwiązania technologiczne i sprawdzone materiały. Nieliczne różnice wynikają z odmiennej budowy damskich oraz męskich stóp i powodują, że obuwie jest precyzyjnie dopasowane do użytkownika. Inna jest także kolorystyka, ale nie ma ona znaczenia w kontekście funkcjonalności obuwia. Oto pięć polecanych modeli męskich butów do badmintona:
box:offerCarousel
Yonex Power Cushion. Buty męskie przeznaczone do uprawiania sportów halowych, czyli m.in. squasha oraz badmintona. Dzięki systemowi power cushion całkowicie pochłaniają wstrząsy powstające podczas gry, a w rezultacie zapobiegają kontuzjom, a jednocześnie zapewniają szybsze odbicie. Zaokrąglona na końcach podeszwa wykonana w technologii HexaGrip utrzymuje stopę we właściwej pozycji wewnątrz buta, zwiększa przyczepność i zapobiega utracie energii. Ergonomiczny kształt gwarantuje komfort użytkowania. Cena: 269 zł.
box:offerCarousel)
Adidas Multido Essence. Lekkie buty męskie do badmintona i squasha. Cholewka z siateczki air mesh gwarantuje optymalny przepływ powietrza, a jednowarstwowa dzianina sprint skin zapewnia stopom odpowiednie wsparcie bez ich obciążania. Podeszwy wykonano z wytrzymałej gumy w technologii Adiwear, dzięki czemu są odporne na ścieranie i mają większą przyczepność. Cena: 219 zł.
box:offerCarousel
Asics Gel-Rocket 7. Wytrzymałe buty halowe dla amatorów i profesjonalistów. Cholewki wykonano z ułożonej warstwowo siateczki, która wspomaga wentylację, oraz dzianiny ze wstawką z pianki EVA zapewniającej stabilizację. Podeszwa zaprojektowana w technologii Rearfoot and Forefoot GEL Cushioning System absorbuje wstrząsy powstające w fazie wybicia oraz lądowania, a dodatkowo zapewnia świetną amortyzację. Buty wyróżnia niezwykle lekka konstrukcja. Cena: 179 zł.
Wybór odpowiedniego obuwia sportowego nie jest łatwy, szczególnie dla początkujących. Korzystając ze sprawdzonych poradników, opinii innych użytkowników oraz doświadczenia profesjonalistów bez problemu wybierzemy odpowiedni model. Skorzystaj z naszego poradnika i znajdź buty do badmintona, które spełnią wszystkie twoje oczekiwania!
) | Męskie buty do halowego badmintona |
Golarka jest podstawowym urządzeniem dla mężczyzny. Czy jest on posiadaczem bujnej brody, czy goli się na gładko, musi posiadać w swojej łazience golarkę. Jedni wybierają klasyczne, mechaniczne golarki, drudzy preferują wygodę i inwestują w modele elektryczne. W tym zestawieniu przyjrzymy się elektrycznym urządzeniom golącym do 200 złotych. REMINGTON F3800
Pierwszą golarką jest Remington F3800. Jest to urządzenie posiadające podwójny foliowy system golący. Na pełnym naładowaniu potrafi pracować ponad 40 minut, a wskaźnik poziomu baterii sprawi, że oszacowanie pozostałego czasu będzie łatwe. Ostrza zaprojektowane zostały tak, aby goliły bardzo dokładnie, jednocześnie nie powodując podrażnień. Golarka posiada trymer oraz antypoślizgową powłokę. Jej cena to 80 złotych.
GRUNDIG MS6040
Wyposażona w potrójny system tnący golarka MS6040 od firmy Grundig jest propozycją za 70 złotych. Posiada ona dwustopniowy trymer, pozwalający na golenie włosów na karku i podgalanie baczków. Pełne naładowanie wystarcza na 60 minut pracy, a zawarta w zestawie szczoteczka pozwoli na utrzymanie urządzenia w należytym porządku.
ELDOM G50
Eldom G50 to propozycja dla mężczyzn szukających golarek głowicowych. Pięć niezależnych okrągłych ostrzy dostosowuje się do kształtu twarzy. Pozwala to na bardzo dokładne oraz precyzyjne golenie. Na jednym naładowaniu będziemy mogli się golić przez 70 minut. Cena modelu G50 to 90 złotych.
PHILIPS HQ6927
Model HQ6927 od firmy Philips to trójostrzowa, głowicowa golarka, pozwalająca – dzięki wodoodporności – na golenie się pod prysznicem. Pełne naładowanie wystarczy na 35 minut działania, a ostrza CloseCut mają zapewnić dokładne golenie bez konieczności ich wymiany nawet przez dziesięć lat. Zastosowana technologia Flex & Float sprawia, że głowice automatycznie dopasowują się do kształtu szyi i twarzy. Jej cena to 120 złotych.
ELDOM G46
Kolejną golarką od firmy Eldom jest model G46. Urządzenie bardzo przypomina wyglądem opisywanego wyżej Philipsa, niestety nie posiada technologii długowiecznych ostrzy i Flex & Float. Ma natomiast trzy niezależne ostrza, akumulator pozwalający na golenie przez 40 minut oraz niską cenę – wynosi ona 60 złotych.
PANASONIC ES-SL41
Idealną golarką do golenia na mokro i na sucho będzie Panasonic ES-SL41. Model ten wyposażono w trójostrzowy system tnący, który pozwoli na golenie pod kątem 30 stopni. Folie tnące pokryte są hipoalergiczną powłoką, a otwierany trymer pozwoli łatwo regulować długość baczków. Największym atutem jest bateria. Do pełna naładujemy ją w 20 minut, a pozwoli nam golić się przez pięć dni. W zestawie, poza urządzeniem, znajdziemy stację dokującą, pędzelek do czyszczenia oraz nakładkę zabezpieczającą. Cena Panasonica ES-SL41 wynosi 180 złotych.
BRAUN CRUZER 5
Niesamowitym designem odznacza się model Cruzer5 od firmy Braun. Golarka charakteryzuje się możliwością mycia pod bieżącą wodą, baterią wystarczającą na 50 minut golenia oraz obrotowym trymerem do stylizacji i regulowaną nasadką do przycinania brody na cztery różne długości. Czas pełnego ładowania wynosi tutaj godzinę. Urządzenie pozwala jednak na szybkie ładowanie trwające pięć minut, które umożliwia na jedno golenie. Cena modelu Cruzer 5 to 200 złotych. | Golarka elektryczna do 200 złotych – jaką wybrać? |
Nawet najmniejszy metraż ogródka pozwala na zorganizowanie przydomowego placu zabaw dla najmłodszych. Piaskownica, huśtawki, drabinka do wspinaczki i zjeżdżalnia to tylko niektóre atrakcje. Poza zabawą duże znaczenie ma również bezpieczeństwo dzieci. Jak zadbać o to, aby ogród był przyjazny dzieciom? Dobre miejsce to podstawa
Zanim wybierzemy zabawki ogrodowe, ustawimy piaskownicę lub huśtawkę, należy wybrać dla nich odpowiednie miejsce. To połowa sukcesu. Tam, gdzie będą bawiły się dzieci, nie powinno być trujących lub kolczastych roślin. Warto też zaobserwować wędrówkę słońca w ciągu dnia i wybrać zacieniony obszar. Jeżeli ogród przez większą część dnia jest skąpany w promieniach słonecznych, dobrze pomyśleć o parasolu, pod którym dzieci schronią się w cieplejsze dni.
Jakie zabawki ogrodowe na początek?
Kiedy mamy już wybrane idealne miejsce, należy zatroszczyć się o atrakcje dla dzieci. Dla kilkulatka niewątpliwie będzie nią piaskownica z zestawem foremek, wiaderkiem, łopatką i grabkami. W cieplejsze dni możemy pokusić się o mały basen. Jeżeli nie chcemy stawiać drewnianej piaskownicy, która zajmie zbyt wiele miejsca i będzie elementem stałym, możemy sięgnąć po taką z tworzywa, do której w cieplejsze dni wlejemy wodę i zamienimy ją w basenik. Ciekawym pomysłem są też kolorowe bujaki lub zjeżdżalnia dla najmłodszych.
Wybierając piaskownicę i akcesoria do zabawy, sięgajmy po produkty z certyfikatami, wykonane z bezpiecznych materiałów.
O czym pomyśleć, gdy dziecko wchodzi w wiek szkolny?
Już pięciolatek potrzebuje więcej ruchu i wyzwań. Niektóre dzieci nie potrafią usiedzieć na miejscu i zamiast spokojnego budowania babek, zaczynają wynosić piasek poza teren piaskownicy. Inne, z wiaderkiem w dłoni, wyruszają na poszukiwanie robaków, ślimaków i innych stworzeń. Nie mając nic lepszego do roboty, zaczynają zbierać kamyki, patyki i znoszą to w jedno miejsce, oznajmiając, że jest to ich baza.
Nie ma w tym nic złego, a każde obcowanie z przyrodą ma swoje wielkie plusy. Warto jednak mieć pod kontrolą, co znajdują dzieci w ogrodzie. Niekiedy mogą to być szkła, ostre metale i inne przedmioty, które mogą dziecko skaleczyć. Czasami nawet rodzice nie zdają sobie sprawy, co kryje się pod ziemią w odległym kącie ogrodu.
Starsze dzieci powinny mieć miejsce, w którym mogłyby wzmocnić swoją kondycję fizyczną. Dobrym pomysłem może być ustawienie zestawu składającego się z drabinki, huśtawki i zjeżdżalni. Z czasem można dodać linę do wspinania i trampolinę. Skakanie wzmacnia mięśnie i pozwala rozładować nadmiar energii. Warto wygospodarować kawałek ogrodu na małe boisko lub przynajmniej bramkę, do której miłośnicy piłki będą mogli strzelać gole. Ciekawym pomysłem jest bramka do treningu – należy celować w jej odpowiednie pola.
Dużą atrakcją może być również domek lub różnej wielkości pale, po których można przechodzić, ćwicząc równowagę.
Bezpieczeństwo dzieci w ogrodzie
Planując organizację przydomowego placu zabaw, pamiętajmy o:
Rodzaju nawierzchni, gdzie staną huśtawki, zjeżdżalnia i inne atrakcje – w razie upadku dziecko powinno mieć miękkie lądowanie.
Bezpiecznym miejscu przeznaczonym na zabawę.
Rodzaju materiałów, z których są wykonane zabawki – nie powinny posiadać ostrych i wystających krawędzi.
Pokrywie na piaskownicę, która zabezpieczy piasek przed zabrudzeniem.
Przy planowaniu atrakcji w ogrodzie dla dzieci warto wziąć pod uwagę wiek podopiecznych. Dostosujemy wówczas zabawki do ich potrzeb. Z czasem przyjdzie pora na większe wyzwania. | Ogród przyjazny dzieciom – pomysły na bezpieczną zabawę |
Wielkanoc to wyjątkowe święto, podczas którego każda kobieta powinna czuć się wyjątkowo. Tylko jaki zestaw ubraniowy na tę okazję wybrać? Czy zdecydować się na elegancką sukienkę, czy może frywolną spódnicę z dopasowanym topem? Poniżej kilka ciekawych propozycji na wielkanocne stylizacje. Święta wielkanocne zbliżają się wielkimi krokami, a ty nadal nie wiesz, w co się podczas nich ubierzesz? Jeśli tak, weź pod uwagę poniższe stylizacje. Dzięki nim bez problemu znajdziesz strój odpowiedni dla siebie pod każdym względem. Nie tylko będziesz się w nim dobrze prezentować, ale przede wszystkim świetnie się czuć.
1. Biało-czarny zestaw
Połączenie bieli z czernią to nic innego jak klasyczny zestaw, w którym każda kobieta będzie wyglądać dobrze. Dlatego jeśli nie masz pomysłu na wielkanocną stylizację i nie za bardzo chce ci się kombinować, warto wziąć pod uwagę właśnie to rozwiązanie. Zapewne każda z nas ma w swojej garderobie białą, elegancką koszulę i czarne spodnie. Mogą być z dłuższym stanem lub też klasyczne, o prostych nogawkach.
2. Dziewczęcy kołnierzyk
Kolejna stylizacja, która idealnie sprawdzi się w trakcie świąt wielkanocnych, to połączenie sukienki z kołnierzykiem wraz z efektowną biżuterią. Sukienki takie mają to do siebie, że ich kroje zazwyczaj są bardzo proste. Dzięki temu z łatwością dopasujemy pozostałe elementy, w tym obuwie oraz biżuterię. Jeśli zależy nam na skromnym wyglądzie, warto postawić na subtelne dodatki, natomiast w odwrotnej sytuacji lepiej jest zdecydować się na duży i efektowny naszyjnik lub długie kolczyki.
3. Pastelowy look
Wielkanoc to czas, kiedy wyjątkowo na topie są pastelowe odcienie. Możemy je spotkać w aranżacjach wnętrz, jak również wiosennych stylizacjach modowych. Jeśli nam także zależy na stworzeniu modnego zestawu, warto zdecydować się na te delikatne odcienie. Chcąc uzyskać zamierzony efekt, nie potrzeba zbyt wiele. Możemy połączyć subtelne barwy z mocniejszymi, ale także postawić na look w jednym kolorze. Świetnie sprawdzą się odcienie żółci, pudrowego różu oraz błękitu.
4. Kontrast w klasycznym wydaniu
Pastele pastelami, ale jeśli nie jesteśmy zwolenniczkami tych delikatnych odcieni, możemy śmiało wybrać bardziej wyraziste kolory. Ciekawym połączeniem będzie między innymi żółta koszula z rozkloszowaną czarną spódnicą. Elegancko, a jednocześnie nieco na luzie.
5. Spódnica midi
Zapewne większość kobiet ma w swojej szafie spódnicę o długości midi. Jeśli u nas jej jeszcze nie ma, najwyższa pora to zmienić. Ta długość nie tylko prezentuje się wyjątkowo, ale także pasuje do wielu elementów garderoby. Możemy ją z powodzeniem łączyć z dopasowanym do ciała topem, koszulą oraz bluzką z długim rękawem. Zwłaszcza w przypadku świąt okaże się trafionym rozwiązaniem. Wystarczy zestawić ją z basicowym T-shirtem oraz skórzaną ramoneską. W ten sposób przełamiemy elegancję, wprowadzając nieco luzu i swobody.
6. Kwiaty w roli głównej
Niezaprzeczalnie wiosna to taki okres, kiedy roślinność budzi się do życia. Pojawiają się wtedy piękne kwiaty, które chętnie wprowadzamy do naszych wnętrz. A skoro mają one swoje miejsce w domu, to dlaczego nie w garderobie? Kwiaty na ubraniach, zwłaszcza o tej porze roku, okażą się strzałem w dziesiątkę. Producenci oferują coraz więcej ubrań w kwiaty, począwszy od eleganckich sukienek, a zakończywszy na spodniach.
Zastanawiasz się nad swoją świąteczną stylizacją, ale nie masz na nią pomysłu? Zaprezentowane zestawy pomogą w stworzeniu kreacji, która pozwoli nam czuć się wyjątkowo. Spódnica w kwiaty, dopasowana sukienka, a może biała koszula z klasycznymi spodniami? Niezależnie od tego, który zestaw wybierzemy, w każdym będziemy się prezentować nienagannie i w sam raz na ten wielkanocny czas. | Stylizacje na Wielkanoc – 6 modnych propozycji dla niej |
Powieść kryminalno-przygodowa z nastoletnią bohaterką – powiecie: „e tam, już było”, ale chyba takiej postaci jak Flawia de Luce jeszcze nie było. Flawia, którą poznajemy w „Zatrutym ciasteczku”, wydaje się nie mieć żadnych skrupułów, nie cierpi pytań bez odpowiedzi i nienawidzi nudy. Morderstwo w ogrodzie
Gdy coś się dzieje, nie może tam zabraknąć Flawii, nic więc dziwnego, że stara się być najlepiej poinformowana. Tu podsłucha, tam podejrzy, zrobi przeszukanie, aby potem prowadzić swoje własne dochodzenie. Teraz przyda się jej systematyczność i analityczny umysł – w ich ogrodzie znalezione zostaje ciało zmarłego mężczyzny, którego dziewczynka widziała kilka godzin wcześniej rozmawiającego z ojcem w jego gabinecie. Policja aresztowała głowę domu, a córka postanawia wyjaśnić całą sprawę, która najwyraźniej ma swoje korzenie głęboko w przeszłości.
Bez empatii, ale przecież z sercem
Ciekawa w „Zatrutym ciasteczku” jest nie tylko intryga, ale przede wszystkim tło, w którym się to wszystko dzieje: mała, prowincjonalna społeczność gdzieś w Wielkiej Brytanii, duża wspaniała posiadłość, choć dziś już podupadająca, i rodzina, w której wszyscy żyją jakby w swoich światach, nie okazując sobie uczuć, pozwalając na to, by każdy rozwijał swoją pasję. Flawia bez czułości matki, która dość wcześnie zmarła, wychowywana była stosunkowo chłodno, co sprawiło, że nie przejmuje się uczuciami innych, potrafi nieźle kłamać, ma cięty język, ale przecież nie jest zupełnie bez serca. Może i jest odrobinę ekscentryczna, ale przecież jak na swoje jedenaście lat nad wiek dojrzała. Czasem po prostu potrafi być dość ironiczna, zasadnicza w tym, co mówi i całkiem upiorna w swoich marzeniach. A jej inteligencja i upór (może powiedzmy: wściubianie nosa tam, gdzie nie trzeba) są pomocne w rozwiązywaniu różnych zagadek.
Chemia, która kryje się wszędzie
Najbardziej oryginalne w książce Alana Bradleya jest jednak zamiłowanie dziewczynki do chemii. Analizuje zapachy, substancje, wciąż myśli o przeprowadzaniu różnych eksperymentów, a nawet gdy coś musi zapamiętać, robi to odnosząc się do wzorów i reguł znanych z ulubionej dziedziny nauki. Szczególnym upodobaniem Flawia darzy wszystko to, co może mieć śmiertelne właściwości i trzeba przyznać, że choć z tego nie korzysta, ta wiedza jednak trochę się jej przydaje. W końcu to dzięki niej policja dostaje rozwiązanie zagadki podsunięte jak na tacy.
Już zacieram ręce na lekturę kolejnych tomów cyklu o Flawii de Luce. Ten humor, gierki słowne, ciekawe tło i wreszcie zagadka kryminalna mogą spodobać się nie tylko młodszym czytelnikom. Także rodzice będą się przy lekturze dobrze bawić. A może przy okazji komuś zostaną w głowie jakieś ciekawostki chemiczne. To już wartość dodatkowa.
Źródło okładki: vesper.pl/wydawnictwo/ | „Zatrute ciasteczko” Alan Bradley – recenzja |
Jeśli żyjesz w ciągłym biegu, stresuje cię wiele rzeczy i nie masz czasu na odpoczynek, znajdujesz się w grupie ludzi, którym grożą wypalenie, przepracowanie, a nawet poważne problemy zdrowotne. Stres to choroba cywilizacyjna XXI wieku – jednak można z nią walczyć. Polecane książki pozwolą ci się zrelaksować i żyć bez nerwów, nawet jeśli działasz na pełnych obrotach. 1. Sprawdzone metody na stres
Jak walczyć ze stresem? Aby uporać się z dolegliwością, należy znaleźć jej przyczynę. W książce Pokonaj stres. 10 sprawdzonych metod Claire M. Wheeler wyjaśnia, w jaki sposób przejawia się stres, a także jak wpływa na stan naszego umysłu i ciała. Jednak najważniejsze, że pokazuje, jak sobie z nim radzić. Ten bardzo przydatny poradnik przedstawia proste rozwiązania, z których można praktycznie od razu korzystać. Nie zastanawiaj się – porzuć wątpliwości, odkryj w sobie siłę i zacznij cieszyć się życiem.
2. Co stoi na drodze do sukcesu?
Współcześnie większość ludzi na co dzień funkcjonuje w stresie – co ma bezpośredni wpływ na ich zdrowie, ale również osiągnięcia zawodowe i poziom zadowolenia z życia. Nerwy mogą być blokadą na drodze do spełniania swoich marzeń. Poradnik Od stresu do sukcesu. 9 sposobów na szczęśliwe życie będzie świetną inspiracją. Agata Limanówka przedstawia metody na podniesienie jakości swojego życia i skupienie się na tym, co jest dla nas ważne.
3. Zadbaj o swoją chwilę spokoju
Chcesz się zrelaksować i odetchnąć? Marzysz o chwili odpoczynku od pędzącego, goniącego za karierą i sukcesem świata? Uważność. Trening redukcji stresu metodą mindfulness to doskonały poradnik dla każdego, kto chce nauczyć się, jak odsuwać od siebie negatywne myśli i skupiać się na pozytywach. Książka pokazuje, jak nie poddać się wszechobecnemu stresowi i odzyskać wewnętrzny spokój.
4. Odzyskaj równowagę
Książka Charlotte Watts pokazuje, w jaki sposób odzyskać poczucie stabilności w życiu i nauczyć się patrzeć pozytywnie. Życie bez stresu. Przywróć swojemu ciału równowagę, by cieszyć się pełnią zdrowia i szczęścia rozpatruje stres pod kątem zagadnień związanych z medycyną – jest on bowiem odpowiedzialny za depresję, choroby układu krążenia i autoimmunologiczne, cukrzycę czy nawet nowotwory. Autorka, która jest uznanym dietetykiem, analizuje napięcie w siedmiu kategoriach i prezentuje metody, za pomocą których można z nim walczyć.
5. Pożegnaj stres
Kolejną książką, która przedstawia skutki stresu od strony medycznej, jest poradnik doktora Dona Colberta. Uwolnij się od stresu opisuje wpływ napięcia na nasze ciało, umysł, ale także sferę emocjonalną i duchową. Autor skupia się na pokazaniu, w jaki sposób można pozbyć się stresu, jak również stresogennych nawyków oraz koncentruje się na metodach nazywania swoich emocji, aby jak najdłużej cieszyć się dobrym zdrowiem.
6. Naucz się korzystać ze stresu
Prawie każdy z nas się stresuje. Czy napięcia da się zupełnie pozbyć? A może warto go nie odrzucać, tylko przekuć w coś pozytywnego? Siła stresu. Jak stresować się mądrze i z pożytkiem dla siebie to poradnik, który naucza, jak wykorzystać stres, aby lepiej się uczyć, pokonywać trudności i wytrwale dążyć do celu. Okazuje się, że nerwy mogą być pożyteczne i niezwykle rozwojowe – o ile wiemy, w jaki sposób się z nimi obchodzić.
Stres zdaje się być nieodłącznym elementem naszego życia. Współczesność często wywołuje w nas zbyt wiele niezdrowych nerwów. Jednak funkcjonowanie w ciągłym biegu nie musi z góry być skazane na przebywanie w wiecznym podenerwowaniu. Poradniki, które uczą, jak patrzeć na stres, jak go rozumieć, a co najważniejsze, jak go wykorzystywać i z nim walczyć, to doskonała lektura dla każdego, kto pragnie się zrelaksować, odpocząć, wyciszyć umysł i po prostu odetchnąć. | 6 książek, które pomogą ci zwalczyć stres |
Torba tenisowa to bardzo ważny atrybut każdego tenisisty. Od jej jakości zależy, czy przechowywany w niej sprzęt zachowa swoje właściwości. Z tego powodu coraz więcej osób decyduje się na zakup torby tenisowej wysokiej jakości. Gra w tenisa wiąże się z zakupem odpowiedniego sprzętu, który umożliwi nam grę na najwyższym poziomie. Dlatego ważnym akcesorium zaawansowanego gracza jest również odpowiednia torba tenisowa. Wiele rakiet oraz naciągów zachowuje swoje właściwości tylko w odpowiednich temperaturach. Zwykłe torby, których używamy na co dzień, np. idąc do siłowni, nie zapewniają naszemu sprzętowi wystarczającej ochrony. Natomiast większość toreb tenisowych z wyższej półki wykonana jest z materiału termoizolacyjnego, dzięki któremu rakieta pozostanie w dobrej kondycji przez długi czas.
Rodzaje toreb tenisowych
Przeglądając oferty wielu sklepów, możemy znaleźć różnego rodzaju torby na rakiety. Różnią się one zarówno sposobem wykonania, jak i wieloma innymi parametrami. Najczęściej wybierany jest klasyczny model przypominający kształtem rakietę. Torby mieszczą od jednej nawet do kilkunastu rakiet.
Bardzo wygodne jest przechowywanie rakiety w przystosowanym do tego tzw. plecaku na rakiety. Dzięki takiemu rozwiązaniu ciężar wyposażenia spoczywa na plecach, a nasze ręce, które w czasie rozgrywki muszą się mocno napracować, mają chwilę wytchnienia. Największą wadą tego rozwiązania jest fakt, iż torby na plecy przeważnie chronią jedynie główkę rakiety (rączka pozostaje na zewnątrz).
Ciekawą propozycją są torby tenisowe specjalnie zaprojektowane dla kobiet. Przypominają wyglądem damską torebkę używaną na co dzień. Przeważnie mają modne kształty oraz kolory. Ich wadą, tak jak w plecaków, jest chronienie jedynie główki rakiety. Kolejna kwestia dotyczy pojemności. Tenisowe torby damskie wyglądają doskonale, jednak nie mają wielu praktycznych kieszonek, które tenisiście znacznie ułatwiają życie.
Godne polecenia są także turystyczne torby tenisowe. Przeważnie mają kółka, dzięki czemu łatwo przemieszczać się z nimi po dworcach, lotniskach lub innych tego typu miejscach. Tenisowe torby turystyczne są też o wiele większe. Dzięki takiemu rozwiązaniu, poza akcesoriami tenisowymi, bez problemu zapakujemy do nich również ubrania oraz kosmetyki. Jeśli więc często podróżujemy z rakietą, warto rozważyć zakup takiej torby.
Torby tenisowe z wyższej półki
box:offerCarousel
Wilson Advantage II. Jeśli poszukujemy torby tenisowej w formie plecaka, to model Advantage II z pewnością spełni nasze oczekiwania. Plecak ma dwie pojemne komory zamykane na podwójne suwaki. Bez problemu mieszczą się w nim dwie rakiety oraz piłki. Ponadto na zewnątrz są trzy dodatkowe kieszenie, które idealnie nadają się do przechowywania napojów czy stroju sportowego. Tylną część torby wykonano z miękkiego materiału, dzięki czemu dobrze przylega do pleców. Szelki mają szeroki zakres regulacji, co pozwala na używanie plecaka zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. Uchwyt na dłoń sprawia, że produkt sprawdza się również jako torba podręczna. Koszt prezentowanego modelu wynosi około 350 zł.
box:offerCarousel
Babolat Pure Aero x6. To pojemna klasyczna torba, w której możemy zabrać ze sobą sześć rakiet. Pure Aero x6 ma dwie duże komory, z których jedna wyścielona jest materiałem termoizolacyjnym. To rozwiązanie zapewnia rakiecie oraz naciągowi dłuższą żywotność. Dodatkową zaletą jest wentylowana kieszeń, która doskonale nadaje się do przechowywania mokrej odzieży i obuwia. Kieszeń chroniona jest twardym tworzywem, dzięki czemu wszelkie przedmioty, takie jak smartfon czy tablet, są bezpieczne. Cena: ok. 300 zł.
box:offerCarousel
Wilson Hope. Został stworzony z myślą o tenisistkach. Model Hopema różowy kolor i pomieści do trzech rakiet. Torba ma komorę główną oraz zewnętrzną, przeznaczoną na różne akcesoria codziennego użytku. Regulowany pasek na ramię pozwala na doskonałe dopasowanie do wymagań każdej tenisistki. Pokrowiec ten kosztuje około 320 zł. Warto dodać, że firma Wilson przekazuje 1% ze sprzedaży toreb z serii Hope fundacji na rzecz walki z rakiem piersi.
Torba tenisowa to ważny element wyposażenia każdego tenisisty. Odpowiedni pokrowiec pozwoli spakować na kort wszystkie potrzebne rzeczy, a także zabezpieczy rakietę przed uszkodzeniami. | Torba na rakietę tenisową z wyższej półki |
Mocznik to substancja, która dopiero od niedawna zyskała uznanie na rynku kosmetycznym, ale szybko stała się nieodłącznym elementem wielu kremów. Zwrócono uwagę na jej szczególne właściwości – mianowicie zdolność do zapobiegania utraty wody z głębokich warstw skóry. Zatem dzięki mocznikowi skóra pozostaje dłużej nawilżona, elastyczna i gładka, a co za tym idzie, wygląda młodziej. Mocznik w swojej naturalnej postaci, jako jeden ze związków składających się na tak zwany czynnik NMF (ang. Natural Moisturizing Factor), czyli Naturalny Czynnik Nawilżający, zapewnia utrzymanie właściwego nawilżenia skóry. Warto dodać, że jego ilość wraz z wiekiem obniża się, wówczas skóra może szybciej się wysuszać i wiotczeć, a także staje się bardziej szorstka. W kosmetyce stosuje się syntetyczny odpowiednik mocznika, a jego fachowa nazwa to diamid kwasu węglowego, czyli karbamid.
Zastosowanie kosmetyków z mocznikiem
Jeśli podczas zakupu kosmetyku chcemy sprawdzić, czy na pewno zawiera on mocznik, warto przyjrzeć się liście składników. Najczęściej występuje on pod nazwą urea. Kremy zawierające ten komponent, mogą okazać się pomocne w leczeniu takich dolegliwości, jak suchość skóry twarzy i ciała czy rogowacenie skóry łokci i stóp. Dodatkowo, kremy z mocznikiem mają właściwości antybakteryjne i nie uczulają, stąd mogą być używane również przez osoby ze skórą wrażliwą, atopową, a także ze skłonnościami do reakcji alergicznych.
Właściwości kosmetyku zależą od stężenia mocznika, dlatego warto podczas zakupu zwracać uwagę na ten parametr. Te, które zawierają go najwięcej (zdarza się, że nawet ponad 50%), mogą okazać się pomocne w walce z nadmiernym rogowaceniem skóry stóp i łokci. Dodatkowo, mogą być używane przez osoby chorujące na łuszczycę. Taki kosmetyk nie tyle nawilża skórę, co intensywnie ją złuszcza. Kremy tego typu mogą być również stosowane przez osoby cierpiące na dolegliwości związane z trądzikiem, ponieważ złuszczanie naskórka przyspieszy odblokowanie zatkanych porów, które są główną przyczyną powstawania zaskórników i ropnych krostek.
Specyfiki zawierające mniejsze stężenie mocznika mają właściwości zmiękczające, łagodzące, nawilżające, a także pobudzające regenerację naskórka. Produkty zawierające mocznik w swoim składzie możemy znaleźć na półkach z kremami, balsamami, tonikami do twarzy, a także szamponami, ponieważ pomaga on w zwalczaniu łupieżu.
Kosmetyki z mocznikiem zalecane są również dla osób, które latem uwielbiają się opalać. Przesuszona słońcem skóra wymaga intensywnego nawilżenia i regularnej pielęgnacji. Dodatkowo krem z mocznikiem ukoi naszą skórę i złagodzi ewentualne podrażnienia powstałe w wyniku zbyt długiego przebywania na słońcu.
Przegląd kosmetyków z mocznikiem
Isispharma urelia 50 – krem z mocznikiem 50% do skóry bardzo suchej i łuszczącej się.
Balea, Urea, Fusscreme – krem do stóp z mocznikiem, doskonale nawilża i pielęgnuje skórę, pomaga usunąć zrogowaciały naskórek.
Iso-Urea – od La Roche Posay – mleczko wygładzające i pielęgnujące skórę suchą.
Omega Pharma, Rombalsam Urea 30% – krem do rąk nawilżająco-pielęgnujący z mocznikiem 30%.
Oceanic Pharmaceutic, Ocerin Bio-Active – szampon z mocznikiem, zalecany do włosów przetłuszczających się, ponieważ reguluje wydzielanie sebum. Dodatkowo polecany dla osób zmagających się z problemem łupieżu.
Isana Med, Urea Shampoo – szampon do włosów z mocznikiem 5%. Wzmacnia nie tylko włosy, ale także pielęgnuje skórę głowy.
Ajona Stomaticum – medyczny koncentrat do zębów, dziąseł i języka bez dodatku fluoru. Działa przeciwzapalnie i bakteriobójczo, chroni również przed powstawaniem płytki nazębnej i kamienia.
Dzięki swoim uniwersalnym właściwościom kremy z zawartością mocznika mogą okazać się doskonałym rozwiązaniem dla codziennej pielęgnacji praktycznie każdego typu skóry. Pracując w klimatyzowanych pomieszczeniach, poruszając się klimatyzowanymi samochodami i środkami komunikacji miejskiej, nasza skóra jest narażona na wiele czynników, które powodują jej przesuszenie i podrażnienie. Warto zatem pomyśleć o tym, aby odpowiednio ją chronić i wybrać spośród szerokiej gamy kosmetyków odpowiedni produkt dla siebie. | Kremy z mocznikiem |
Nostalgia za latami 90. zdaje się przybierać na sile. Popularność ówczesnych seriali, mody, muzyki czy ogólnie rzecz ujmując sztuki, święci swoje triumfy w XXI wieku. Klimat tamtych czasów można poczuć, czytając książki, których akcja toczy się w momencie, gdy Polska gwałtownie się zmieniała, a na świecie królował grunge. Przedstawione poniżej propozycje literackie dla osób pamiętających lata 90. są okazją do sentymentalnej podróży w czasie, ale również zderzeniem się z często przytłaczającą atmosferą, jaka towarzyszyła latom transformacji społeczno-ustrojowej. Dla młodszych pokoleń będą stanowić swoiste kompendium wiedzy na temat minionej epoki.
„Urodzeni blokersi” – Jan Gieka
Debiutancka powieść, którą wartkim stylem napisał Jan Gieka, nie jest skierowana wyłącznie do blokersów. Bez problemu nawet największy normals da się porwać opowiedzianym w nietuzinkowy sposób historiom Jaśmina, Eliasa, Bursztyna, Ulmana, Sylwii, Balki i Galera. Postacie nakreślone są barwnie i dynamicznie. Zgrana paczka przyjaciół mieszka w małym miasteczku pod Warszawą. Wszyscy zdali właśnie maturę i zastanawiają się: co dalej? Autor wymaga od czytelnika dostrojenia się do slangu, którym posługują się bohaterowie „Blokersów”, co jednocześnie pomaga się do nich zbliżyć. Mimo że książka została wydana w 2014 roku, doskonale oddaje klimat przemian społeczno-ustrojowych w Polsce oraz tego, jaki miały wpływ na życie młodych ludzi. Pokazuje jak umierała stara i jednocześnie rodziła się obecna rzeczywistość. Jan Gieka w ten sposób opisuje „Blokersów”: „Dorastałem na blokowisku jak Wy. Napisałem o tym taką książkę, jaką sam chciałbym przeczytać. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba.”
box:offerCarousel
„Ziemia nawrócona”, Tom I i Tom II – Andrzej Makowiecki
Andrzej Makowiecki to trębacz, dziennikarz i pisarz, ale przede wszystkim człowiek zakochany w Łodzi. „Ziemia Nawrócona” jest obrazem łódzkiej metropolii lat 90. To przekrój kręgów społecznych tamtych czasów. Powieść napisana jest w sposób bardzo realistyczny. Autor opowiada historie wielkich fortun, karier dorobkiewiczów, małych intryg, wielkich oszustw, a nawet morderstw czy heroicznych czynów. Miasto ukazane jest ze wszystkich stron, zarówno tych dobrych, jak i złych. Makowiecki prowadzi czytelnika przez kawiarnie, pałace, hotele, kasyna, kantory, rynki, kościoły, parki, cmentarze i wiele innych lokacji, które opisuje w sposób niezwykły i bardzo wyrazisty.
box:offerCarousel
„Niedziela, która zdarzyła się w środę” – Mariusz Szczygieł
Książka Mariusza Szczygła to zbiór 16 reportaży, rejestracja życia Polaków na przestrzeni lat 1989 – 1997. Znajdują się w niej zdjęcia Witolda Krassowskiego, czarno-białe i analogowe, które znakomicie oddają atmosferę ówczesnej rzeczywistości. „Niedziela, która zdarzyła się w środę” stanowi kompendium wiedzy dotyczącej przemian, jakie zachodziły wówczas w Polsce na poziomie społecznym. Są tam opisy życia zwykłych ludzi, jednostek otoczonych kultem, okrutnych zbrodni czy fenomenu, jakim okazała się muzyka disco-polo. Dziennikarz jest obserwatorem, który przedstawia sytuacje w sposób obiektywny, pozostawiając czytelnikowi ocenę i refleksję nad wydarzeniami oraz zachowaniem swoich bohaterów. Książka ta stanowi historyczny rys minionej epoki, przedstawione zostały w niej niezwykle konkretnie i rzeczowo lata, w których Polacy adaptowali się do nowych warunków.
box:offerCarousel
„Dziewięć” – Andrzej Stasiuk
Stasiuk w sposób zegarmistrzowski i niemal anatomiczny opisuje każdy detal pojawiający się w powieści, której akcja rozgrywa się u schyłku lat 90. w Warszawie. Można dowiedzieć się, jak wyglądała każda postać, która została przedstawiona w książce, czy człowiek, który palił papierosa, wypalił go do końca, czy tylko do połowy, jakim samochodem jeździł, jakie kasety video oglądał, jakie nosił buty, jak pachniało wówczas powietrze, jaka była pogoda, jak wyglądały ulice, domy, miasta, a nawet kurz. Jednocześnie książka ta jest pewnego rodzaju studium psychologicznym czasów przełomu ustrojowego. „Dziewięć” jest mroczne, ciężkie i bardzo naturalistyczne. Czytelnik dowiaduje się z niego o stosunkach panujących w przestępczym półświatku, zostaje wciągnięty w frustracje i lęki głównych bohaterów, którzy uwierzyli w to, że nie warto o nic walczyć. Ma szansę zanurzyć się w panującą wokół nich atmosferę niepewności i strachu.
box:offerCarousel
„Homo Polonicus” – Marek Nowakowski
Książka Marka Nowakowskiego jest zbiorem 4 opowiadań utrzymanych w stylu realizmu peryferyjnego, których akcja rozgrywa się przed i po upadku PRL. Jest to smutna prawda o latach transformacji, którą jednomyślnie głoszą wszyscy bohaterowie. W „Homo Polonicus” oprócz opowiadania tytułowego znajdują się: „Dwa dni z Aniołem”, „Stygmatycy” oraz „Strzały w motelu ‘George’, czyli skarb Krwawego Barona”.
box:offerCarousel
Przedstawione propozycje literackie zdzierają mit landrynkowych lat 90. Czytając je, można na własnej skórze poczuć, co wówczas działo się w umysłach ludzi, jak wyglądała rzeczywistość. Fascynacja minioną epoką skupia się często na jej oderwanym od prawdziwego życia fragmencie popkultury, czasem warto poznać również kontekst. | 5 książek w atmosferze lat 90. |
Matura z języka polskiego, to nie tylko znajomość podstawowych zasad naszego ojczystego języka, ale przede wszystkim znajomość lektur. Jak zapamiętać tak ogromną ilość pozycji? Z pomocą przychodzą poniższe książki. Jeśli nie pamiętasz już o co chodziło w „Antygonie” i kompletnie nie orientujesz się kim był król Edyp, z pewnością potrzebujesz powtórzyć podstawowe wiadomości na temat obowiązkowych książek w szkole średniej. Do matury pozostało już mało czasu, dlatego z pewnością nie zdążysz przeczytać wszystkiego raz jeszcze. Na ratunek przychodzą… opracowania! Koniecznie zaopatrz się w jedną z poniższych pozycji.
„Opracowania lektur i wierszy” GREG
Ta książka uratowała już miliony maturzystów. Wydawnictwo GREG przygotowało kompendium wiedzy na temat treści lektur szkolnych oraz ich bohaterów. Jeśli nie pamiętasz najważniejszych wątków z „Dziadów” lub „Pana Tadeusza”, koniecznie musisz sięgnąć po „Opracowania lektur i wierszy”. Nie musisz zastanawiać się nad tym, co autor danego dzieła miał na myśli – wszystko podane masz na tacy. Wystarczy tylko to zapamiętać. To zdecydowanie ułatwi cały proces powtarzania materiału do egzaminu i sprawi, że nawet wiersze przestaną być dla ciebie czarną magią.
Oprócz niezwykle merytorycznych wartości, ogromną zaletą tej książki jest także jej cena. Znajdziesz ją już za około 16 zł!
„Biblioteczka opracowań” BIBLIOS
Czy znasz już serię „Biblioteczka opracowań”? Jeśli nie, szybko musisz to nadrobić! Wydawnictwo BIBLIOS wydało serię zeszytów, w której każdy zeszyt odpowiada jednemu dziełu, które może pojawić się na maturze. Oprócz streszczenia całych utworów, znajdziesz w nich także opisy bohaterów oraz najbardziej istotnych wątków. Co ważne, to nie tylko i wyłącznie lektury – również wiersze znalazły swoje opracowania i interpretacje.
Koszt jednego zeszytu waha się od 1,5 do 5 zł. Nie musisz od razu kupować całej serii. Wystarczy, że skupisz się na pojedynczych utworach, z którymi masz największy problem. Obszerne dzieła, zamknięte w kilkudziesięciostronicowych książeczkach, są zbawieniem dla osób, które zbyt długo zwlekały z rozpoczęciem powtarzania materiału.
„Ściąga – liceum” GREG
Wszystkie trzy klasy liceum w jednej książce? To możliwe! Wydawnictwo GREG w swojej pozycji „Ściąga – liceum”, skupia się nie tylko na omówieniu najważniejszych cech każdej epoki literackiej i biografii autorów, ale także posiada analizy i interpretacje wierszy oraz lektur, które stanowią podstawę na egzaminie dojrzałości z języka polskiego. Jeśli jeszcze nie zacząłeś przygotowań do majowych egzaminów, koniecznie zaopatrz się w tę pozycję.
Za książkę zapłacisz około 10 zł - to cena przystępna dla każdego ucznia. Ponadto, została napisana przystępnym językiem i nie zawiera żadnych ponadprogramowych treści.
„Opracowania lektur i wierszy” Adamantan
160 lektur oraz wierszy – tyle materiałów zamieścili autorzy w książce „Opracowania lektur i wierszy”, wydawnictwa Adamantan. To wystarczająca ilość, aby zdać tegoroczną maturę z wynikiem co najmniej dobrym. Wystarczy, że przypomnisz sobie najważniejsze dzieła.
Książka ta zwiera dokładne streszczenia utworów oraz szczegółowy opis problematyki. Omawia wszystkie istotne pojęcia oraz motywy, które mogą pojawić się na majowym teście. Zawiera także diagramy, które w obrazowy sposób ukazuję najistotniejsze informacje. Dzięki temu stają się one łatwiejsze do zapamiętania, co przy tak pokaźnej ilości materiału, jest ogromną zaletą. Książkę tę kupisz już za około 30 zł.
Jeśli słowo „matura” wciąż wywołuje ciarki na twoich plecach, sięgnij po jedną z powyższych pozycji. Przypomną ci one najważniejsze informacje i sprawią, że do testu podejdziesz bez najmniejszego stresu. | 4 książki idealne do powtórki lektur przed maturą |
Czy od wielkiej miłości można dojść do wielkiej zbrodni? Historia Marcina, popularnego piłkarza, i Alicji, skupionej na własnej karierze naukowej, pokazuje, że rosnące nieszczęście w związku może doprowadzić do ogromnej tragedii. „Zbrodnie pozamałżeńskie” to powieść, która przedstawia ciemniejsze strony ludzkich relacji. Ciemne strony małżeństwa
Marcin jest u szczytu swojej piłkarskiej formy. Jednak nie potrafi do końca cieszyć się ze swoich sukcesów – jest bowiem pochłonięty ciężką relacją z żoną. W jego małżeństwie nie dzieje się najlepiej, Marcin żyje praktycznie obok żony, a nie z nią. Alicja jest zupełnie pochłonięta swoją karierą naukową, jej osiągnięcia i sukcesy są jedynym, na czym może się skupić. Kobieta nie dostrzega ani osiągnięć sportowych męża, ani jego samego. Ponadto Marcin musi zmagać się z własną zazdrością – obserwuje Adama, przyjaciela żony z uczelni, który, wydaje mu się, za bardzo zbliża się do Alicji. Zazdrosny mąż postanawia wykorzystać swoje kontakty, często z niebezpiecznymi ludźmi, aby pokazać rywalowi, gdzie jego miejsce.
Jednak nie wszystko przebiega po jego myśli. Adam przepada bez wieści, by po jakimś czasie zostać odnaleziony martwy. Rozpoczyna się śledztwo. Marcin i Alicja nie są jedynymi bohaterami, którzy borykają się z kłopotami małżeńskimi. Ich sąsiedzi, Arek i Marta, również nie potrafią się dogadać. On jest wziętym prawnikiem, który świetnie zarabia i bryluje na prawniczych salonach. Z kolei jego żona jest trzymana pod kloszem, nie wychodzi poza dom, cały czas opiekując się dzieckiem. Jednak sfrustrowana kobieta wkrótce znajduje ujście dla swoich emocji – rozpoczyna romans z dużo młodszym studentem. Aczkolwiek nie jest ona jedyną, która zaczyna interesować się inną osobą – również Arek odkrywa fascynację kimś innym. Tym człowiekiem jest jego aplikant Maciej.
Wiele poziomów ryzyka
Zbrodnie pozamałżeńskie to książka o oddalaniu się, braku wzajemnego zrozumienia, a także niechęci do wyciągnięcia ręki. To opowieść o ludziach, którzy niegdyś się kochali, jednak los sprawił, że zaczęli żyć obok siebie. Autorzy stworzyli przyciągający obraz rozpadu relacji, ale także poruszający temat odzyskiwania nadziei i walki o powrót do dobrego. Umiejętnie wplecione wątki kryminale w ciekawy sposób pobudzają obyczajową fabułę, dzięki czemu Zbrodnie pozamałżeńskie czyta się bardzo przyjemnie. To wciągająca opowieść o ludzkiej naturze i problemach, która przyciąga intrygującymi zwrotami akcji i nieszablonowymi bohaterami.
Książka dostępna jest również w wersji elektronicznej za ok. 25 zł.
Zobacz także inne książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.
Źródło okładki: www.novaeres.pl | „Zbrodnie pozamałżeńskie” Daniel Koziarski, Agnieszka Lingas-Łoniewska – recenzja |
Talerz gorącego krupniku idealnie nadaje się na chłodniejsze dni. Odpowiednio przygotowana zupa będzie rozgrzewać i dobrze smakować. Sprawdźcie poniższy przepis na domowy krupnik. Składniki:
2 l wywaru z kurczaka
włoszczyzna
150 g kaszy jęczmiennej
oliwa
szczypiorek
sól, pieprz
Krok po kroku:
Do wywaru dodajemy włoszczyznę i gotujemy przez godzinę. Włoszczyznę wyciągamy i siekamy. Dodajemy do zupy. Teraz dodajemy kaszę i gotujemy ją do miękkości. Gdy zupa będzie za gęsta, dolewamy wody. Doprawiamy do smaku. Podajemy z posiekanym szczypiorkiem.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz naallegro.pl/kuchnia. | Krupnik – przepis |
Spór między zwolennikami mycia ręcznego karoserii i mycia bezdotykowego trwa na dobre. Sprawdźmy, czy mycie ciśnieniowe faktycznie wpływa negatywnie na lakier. Czyste auto chlubą każdego kierowcy
Dawniej popularne były dowcipy, w którym mężczyźni ponad swoimi żonami stawiali posiadane przez siebie samochody. I choć to tylko żarty, zawarta w nich była pewna prawda – otóż faktycznie ogromny odsetek kierowców uwielbia motoryzację pod wszelką postacią, a własne auta są ich prawdziwym oczkiem w głowie.
Dlatego też nie szczędzą czasu i środków na to, aby wymarzone cztery kółka zachwycały pod każdym względem. Samochód ma już nie tylko służyć do podróżowania, ale również dawać komfort kierowcy i pasażerom. Sprawnie pracujący silnik, amortyzatory łagodzące nierówności nawierzchni czy wygodne fotele to tylko część atutów, na które zwraca uwagę właściciel pojazdu. Równie istotny jest wygląd karoserii – żywy i wyrazisty kolor lakieru pozbawionego zadrapań i innych uszkodzeń.
Aby to osiągnąć, konieczne jest prawidłowe mycie auta oraz pielęgnacja karoserii. Od lat wielką popularnością cieszą się myjnie bezdotykowe, które w zaledwie kilka chwil pozwalają na oczyszczenie pojazdu. Coraz częściej można usłyszeć jednak opinie, że tego rodzaju zakłady działają niekorzystnie na powłokę lakieru. Jak jest naprawdę?
Schemat działania myjni bezdotykowej
Świat wokół nas pędzi coraz szybciej, dlatego też na wszystko mamy mniej czasu. Dawniej więcej czasu mogłeś poświęcić na posiłek czy wyjście na spacer z rodziną lub przyjaciółmi, dziś natomiast wszystko odbywa się jakby na wyższych obrotach.
Nie może zatem dziwić, że myjnie bezdotykowe cieszą się popularnością wśród tak wielu właścicieli aut. Pozornie bowiem odznaczają się samymi zaletami i to w dodatku bardzo praktycznymi.
Po pierwsze to spora oszczędność czasu. Całe mycie zwykle nie trwa więcej niż kilka minut. W przypadku samodzielnego mycia auta ręcznie, w tym czasie zdążysz sobie jedynie przygotować niezbędne przyrządy.
Po drugie, myjnia bezdotykowa to rozwiązanie proste w użyciu i stosunkowo skuteczne, choć nie tak bardzo, jak mycie ręczne. Wystarczy wziąć do ręki dyszę pod ciśnieniem i wymierzyć ją w stronę karoserii.
I wreszcie, myjnie bezdotykowe są dosyć tanie, jedna sesja kosztuje zaledwie kilka złotych. To bardzo praktyczny pomysł, gdyż w zasadzie każdy kierowca znajdzie w kieszeni kilka monet, by na chwilę zjechać z trasy i oczyścić karoserię.
Często jednak pomija się zasadniczą wadę mycia wodą z płynem pod wysokim ciśnieniem. Siła, z jaką uderza o karoserię, musi być odpowiednio duża, aby usunąć zabrudzenia. Jednocześnie strumień wody tworzy na powłoce mikro zarysowania, których na początku możesz nie zauważyć. Są tak drobne, że czasem stają się widoczne dopiero po kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu wizytach na takiej myjni. Uderzenia te można porównać do nakłuwania karoserii niewielkim gwoździem. Oczywiście strumień wody nie jest ani tak twardy, ani nie działa tak destrukcyjnie – chodzi o sam mechanizm działania.
Jak myć auto, aby nie uszkodzić lakieru?
Niestety najlepszym rozwiązaniem jest mycie ręczne, od którego tak bardzo chcemy uciec – szczególnie w dużych miastach. Prawdą jest, że bywa ono problematyczne. Będziesz potrzebował niewielkiej przestrzeni na dworze, dostępu do bieżącej wody, wiaderka, miękkiej gąbki lub szczotki oraz płynu do mycia.
Wykonuj delikatne ruchy, z wyczuciem przesuwając szczotką po karoserii. Nie używaj elementów ze sztywnym włosiem – nie dość, że wcale nie zbiorą większej ilości zabrudzeń, to jeszcze mogą wyrządzić podobne szkody, jak podczas wizyty na myjni bezdotykowej. Koniecznie spłucz każdy fragment karoserii, aby chemikalia nie wysychały bezpośrednio na lakierze. Jeżeli chcesz dodatkowo zabezpieczyć swój lakier, po uprzednim umyciu,nawoskujcałą karoserię. Dzięki temu nie tylko kolor odzyska dawny blask, ale jeszcze w zewnętrzną powłokę wnikną unikalne polimery wzmacniające strukturę lakieru. Wszystko to spowoduje, że szkodliwe działanie promieni słonecznych (powodują matowienie koloru) bądź soli w czasie zimy nie będzie tak straszne, jak dawniej. Pamiętaj też, że nawet najlepiej nawoskowany samochód nie będzie odporny na mikro uszkodzenia, które mogą powstać na myjni bezdotykowej. | Czy myjnie bezdotykowe naprawdę niszczą powłokę lakieru? |
Pewnie wielokrotnie obiło ci się o uszy, że choć alkohol szkodzi, wypicie od czasu do czasu kufla piwa pozytywnie działa na urodę, głównie ze względu na zawartość witamin z grupy B, które dobrze wpływają na stan skóry i włosów. Oprócz delektowania się trunkiem, możesz wykorzystywać piwo w pielęgnacji urody od zewnątrz, stosując domowe lub gotowe kosmetyki piwne. Piwo – odżywczy kosmetyk na problem suchej cery
Czy czujesz, że twoja cera często jest odwodniona i ściągnięta? Zafunduj jej chmielową kurację. Oto prosty przepis na maseczkę: miąższ z połowy awokado dokładnie zgnieć widelcem, dodaj łyżeczkę miodu i łyżkę jasnego piwa. Gdy wyczarujesz ze składników gładką miksturę, rozprowadź ją na twarzy i pozostaw przez 20 minut. Po tym czasie zmyj domowy kosmetyk letnią wodą – to bardzo skuteczna maseczka do cery suchej. Jeśli lubisz przyrządzać domowe peelingi owocowe, również wzbogać recepturę chmielowym trunkiem. Na przykład: zgnieć 3-4 truskawki i wymieszaj je z łyżką piwa, następnie wymasuj uzyskanym peelingiem twarz i pozostaw go przez 15 minut. Po tym czasie spłucz maseczkę letnią wodą. Zabieg ten jest pomocny m.in. w łagodzeniu objawów trądziku. Nie stosuj jednak tej metody, jeśli masz cerę naczynkową bądź uczulenie na kwas salicylowy!
Jak piwo działa na włosy?
Odpowiedź brzmi: doskonale! Piwo jako kosmetyk pielęgnujący włosy było znane i stosowane już przez nasze mamy i babcie – na wiele różnych sposobów, w formie masek, płukanek i szamponów. Najbardziej zauważalnym efektem stosowania chmielowej kuracji jest imponujący połysk włosów. Ponadto, kosmyki są bardziej miękkie i wzmocnione. Piwo znajdziesz w niektórych produktach przeznaczonych do włosów słabych, cienkich czy matowych, ale możesz też samodzielnie przygotować piwny zabieg. Wypróbuj na przykład taką maseczkę: kubek ciepłego piwa wymieszaj z małą łyżeczką olejku jojoba. Po umyciu włosów nanieś na nie odżywkę i spłucz ją po około 10 minutach.
box:offerCarousel)
Inny pomysł? Włosy cienkie i łamliwe będą wyglądały lepiej po zastosowaniu mikstury przygotowanej z roztrzepanego jajka z dodatkiem jasnego piwa. Maskę powinnaś zostawić na głowie (po ówczesnym umyciu jej szamponem) na około kwadrans, a następnie dokładnie ją spłukać. Wreszcie najłatwiejszy sposób na wzmacniającą kurację – piwny szampon do włosów. Z pewnością bez problemu uda ci się nabyć gotowy kosmetyk z piwem, w wersji domowej wystarczy wymieszać trochę złocistego trunku z ulubionym szamponem – gotowe!
Piwna kąpiel
Kąpiele w piwie należą do atrakcji oferowanych przez ośrodki SPA i to nie tylko w Czechach! Wystarczy zanurzyć się w wannie do hydromasażu, wypełnionej piwną mieszanką w odpowiedniej temperaturze, aby przez skórę przeniknęły cenne witaminy i proteiny. Piwna kąpiel działa pozytywnie na zdrowie, ale też relaksuje i uchodzi za pomoc w zwalczaniu cellulitu, ujędrnieniu, odżywieniu i nawilżeniu skóry. Kiedy więc będziesz miała ochotę zafundować sobie odprężający zabieg, wybierz piwne SPA!
Czasem jednak muszą wystarczyć domowe warunki. Jeśli dla ciebie kąpiel to rytuał i uwielbiasz stosować odżywcze sole do kąpieli, pudry, płyny czy kawiory, w ramach eksperymentu wykąp się w wodzie z dodatkiem piwa – zwykłego lub specjalnego piwa kąpielowego. Kąpiel powinna mieć temperaturę 38 stopni i trwać 20 minut. Po takim zabiegu twoje ciało będzie gładkie i nawilżone, a regularne jego powtarzanie sprawi, że skóra nabierze jędrności.
Kosmetyki z piwem – gdzie ich szukać?
Być może uwielbiasz naturalne sposoby pielęgnacji, być może natomiast bardziej cenisz wygodę i wolisz gotowe kosmetyki. Tutaj też masz spory wybór. Na przykład wypróbuj produkty czeskiej marki Saela, produkującej całą gamę piwnych preparatów – od odżywek, poprzez mleczka do ciała, aż po mydła i żele d kąpieli. Kompletując kosmetyczny browar, możesz też zwrócić uwagę na ofertę rosyjskiej Bani Agafii albo polskiej Barwy, które także oferują asortyment z piwem w składzie.
Czy są skuteczne? O tym już musisz przekonać się sama, jednak na pewno warto je wypróbować, tym bardziej, jeśli jesteś fanką chmielowych napojów. Na zdrowie! | Upiększająca moc chmielu, czyli piwne kosmetyki |
Czas dla dzieci biegnie inaczej. Nie są one bowiem świadome jego upływu. Dlatego tak ważne jest, aby miały stały rytm dnia. Dzięki niemu orientują się, co będzie po czym. Kiedy dorastają, zaczynają poznawać, czym jest czas, a wtedy przyda się zegar. Zegar to nie tylko nauka upływających minut lub godzin. Może być w pokoju dziecka ciekawą i oryginalną dekoracją. Pora odłożyć przedpotopowe okrągłe tarcze z dwunastoma cyframi i zobaczyć, co dzisiaj oferuje rynek, aby zachęcić młodego człowieka do poznania czasu. Przedstawiamy przegląd zegarów ściennych i budzików do pokoju dziecka.
Zegar ścienny
Zegary ścienne, które widzimy dzisiaj w sklepach, mogą mieć na tarczy bohaterów z ulubionych bajek lub seriali – Violetta, Spiderman, Jej wysokość Zosia, Auta, Kubuś Puchatek, postaci z bajek Disneya i wiele innych. Wybór jest bardzo szeroki. Możemy dobrać taki zegar, który kolorystyką będzie współgrał z dziecięcym pokojem lub stanowił bardzo oryginalny element.
Zegary ścienne to również wyjątkowe kształty. Skończyła się era jedynie okrągłych zegarów, które możemy zawiesić na ścianie. Teraz dziecięce modele możemy dostać w następujących kształtach: sowy, lwa, misia, papugi, pieska, motoru, myszki, samochodu, helikoptera, konika, motylka, biedronki, kwiatka i innych. Ciekawą propozycją są drewniane zegary ścienne w kształcie dinozaurów. Dzięki temu możemy dopasować odpowiedni zegar nie tylko kolorem i kształtem do pokoju, ale także do zainteresowań dziecka.
Niejednokrotnie przy wyborze zwracamy również uwagę na cenę. Koszt zegarów ściennych to od około 15 do nawet 150 zł. Możemy zatem dobrać zegar do własnych możliwości finansowych, a jednocześnie mieć produkt dobrej jakości.
Oferta zegarów Karlsson
Zegary ścienne Karlsson mają nietuzinkowy kształt i kolorystykę. Możemy wybrać model w kształcie puzzli. Co więcej, 17-elementowe puzzle możemy umieścić na ścianie w dowolnej kombinacji – wszystko zależy od wyobraźni. Tę samą cechę posiada zegar ścienny z sześcianami lub diamentami – również możemy ułożyć je w wymyślonej przez siebie odległości i wzorze. Sprawia to, że zegary tego typu stanowią bardzo indywidualną ozdobę. Raczej są skierowane do młodzieży. Dzieci mogą mieć trudności z nauczeniem się na nich godzin i minut.
Budziki
Budziki również mogą mieć różne kształty – zwierzątek lub postaci z bajek. Dość popularne są jednak budziki o tradycyjnym kształcie – okrągłe z dwoma dzwonkami na górze. Możemy wybierać spośród budzików z elektronicznym wyświetlaczem, ale także z tarczą i wskazówkami.
Na rynku są również dostępne budziki uciekające – ciekawe rozwiązanie dla osób, którym rano ciężko wstać. Jak to działa? Otóż w stan uśpienia można taki budzik odesłać tylko raz. Później podczas dzwonienia, budzik zaczyna skakać i toczyć się po podłodze. Jeżeli chce się go wyłączyć, trzeba go złapać.
Koszt budzików to od około 10 do 70 zł.
Wybieranie zegara lub budzika do pokoju dziecka
Zwróćmy uwagę nie tylko na jego wygląd, ale również czytelność. Te z obrazkiem na tarczy, choć atrakcyjne dla najmłodszych, mogą być mało wyraźne, a odczytanie z nich prawidłowej godziny – niemal niemożliwe. Dlatego jeżeli kupujemy zegar dla dziecka, które dopiero uczy się godzin, niech będzie to jasna i przejrzysta tarcza – najlepiej ze wszystkimi cyframi.
Chcąc kupić zegar ze wskazówkami, sprawdźmy, czy jest on wystarczająco cichy, aby maluch mógł przy nim zasnąć. Rytmiczne tykanie niekoniecznie może być przyjemne, a wręcz może wybudzać osoby o lekkim śnie. | Wybieramy zegar do pokoju dziecka |
Kojarzy się z lasem albo wojskiem… Przez wiele lat obecne głównie w szafach mężczyzn i chłopców, moro zagościło także w garderobie dziewczęcej. Moro to wzór dla pewnych siebie, odważnych dziewczynek. Wywodzi się z odzieży wojskowej, a konkretnie szytej na potrzeby Ludowego Wojska Polskiego. Od roku powstania nazywany jest kamuflażem wz. 68. Zastąpił wówczas wzór wz. 58, który był też nazywany „deszczykiem”. Maleńkie kreski na zielonej tkaninie wyparły wówczas plamy brązu i czerni, przypominające mapę ziemi z lotu ptaka. Lepiej spełniały swoją funkcję, to jest dopasowywanie się do otoczenia, ale też mniej było widać na nich brud.
Podstawowe zadanie moro jest wykorzystywane w odzieży outdoorowej np. przez myśliwych. Pojawiło się też kolejne, polegające na ubarwianiu codziennych stylizacji. W modzie dziecięcej moro przybiera różne kolory, od zieleni, przez czerwień, po żółcienie. Występuje jako wzór na całej powierzchni spodni, bluzek czy kurtek albo zdobi ich element. Jest tworzone nie tylko za pomocą plam, ale także wizerunków kwiatów, ptaków czy zwierząt. Można łączyć ze sobą różne jego odmiany i odcienie albo zestawiać je z jednobarwnymi elementami. Print pojawia się też na butach i akcesoriach. Czapka czy torebka moro może nadać stylizacji charakter rockowej czy militarnej.
Sprawdź, jak można wykorzystać popularny motyw w stylizacjach dla dziewczynek.
Streetwear
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Nike, Mango, Marco O’Polo, Cool Club
W modzie ulicznej moro podkreśla jej buntowniczy, nonszalancki charakter. Doskonale wygląda w sportowych, luźnych zestawach, które w tym sezonie są podkręcone lśniącym glamourem. Prosty kombinezon-spodnium ma kolor khaki, świetnie współgrający z wz. 68. Puchowa kurtka moro koresponduje z full capem w tym samym wzorze. Glam sznyt tworzą srebrne sneakersy, zdobione kawałkami skóry imitującymi królicze uszy. Stylizacja, po którą nie powstydziliby się sięgnąć Kim Kardashian i Kanye West – ikony mody street, by ubrać swoje dziecko.
Gwiazda rocka
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Marc O’Polo, Qba Kids, MarMar Copenhagen, Renbut
Moro bardzo dobrze zagra też w stylu rockowym. Doskonale pasuje do skórzanych elementów i printów gwiazdy rocka. W tym zestawie motywem przewodnim, obok moro, jest właśnie gwiazda, którą widać na podszewce ramoneski, T-shircie i trampkach. Tradycyjne brązy i zielenie moro zastąpiły weselsze odcienie niebieskiego. W takim zestawie można się wybrać z rodzicami na koncert mocnych brzmień.
W stylu militarnym
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Mango, F&F, F&F, Mango
I w końcu styl, który jest najbliższy wz. 68, czyli militarny. Część dziewczynek uwielbia róż i tiul, a inne chcą chodzić w dżinsach, dużych bluzach i chłopięcych kurtkach. Dla takich indywidualistek moro będzie świetnym wyborem. Tu mamy motywy tego wzoru na spodniach i bluzie, przy czym po bliższym przyjrzeniu sie zauważymy, że moro tworzą tu podobizny dinozaurów. Oba ciuszki pochodzą z kolekcji F&F, która w tym sezonie stawia na moro. W zestawie są też katanka, przypominająca wojskową, i wygodne tenisówki. | Moro dla dziewczynek – niecodzienny hot trend |
Producenci sprzętu mobilnego próbują na różne sposoby przyciągnąć do siebie klientów. Jednym z nich jest skupienie się na designie. Dobrym przykładem tego przykładem jest Kiano Elegance by Zanetti. Tablet powstał przy współpracy włoskiego projektanta. Specyfikacja
Pod względem wydajności Kiano Elegance by Zanetti należy zaliczyć do ścisłej czołówki budżetowych tabletów. Wynik, jaki osiągnął w popularnym benchmarku AnTuTu – 18675, stawia go pod względem mocy obliczeniowej obok Google Nexus 10. Czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,6 GHz oraz 2 GB RAM pozwolą cieszyć się z płynnego działania systemu operacyjnego Android, jak również z zagrania w bardziej wymagające gry 3D.
Pierwsze wrażenia
Kiano Elegance by Zanetti to rzeczywiście elegancki sprzęt, który może się podobać. Gustowna obudowa, wykonana z aluminium i srebrne logo producenta kojarzą się z modelem z wyższej półki. Przyznaję, że pod względem wzornictwa zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Jak możemy wyczytać na oficjalnej stronie firmy Kiano, produkt powstał we współpracy z włoskim projektantem Zanetti. Osobiście nic mi to nazwisko nie mówi, sprawdziłem więc, kim jest ten projektant, wpisując jego nazwisko w popularną wyszukiwarkę internetową. Pierwsze wyniki wskazują dwóch sportowców – bilardzistę oraz piłkarza. Inną kwestią jest to, że tak naprawdę w projekcie tego modelu nie ma nic innowacyjnego. Prostokątny kształt oraz zaokrąglone rogi możemy spotkać w prawie wszystkich modelach tabletów.
Wszystkie złącza oraz głośnik zostały umieszczone na prawej krawędzi. Tam też znajdziemy fizyczne, metalowe przycisku do regulacji głośności oraz włączania i blokowania ekranu. Slot na karty pamięci microSD znalazł miejsce na dolnej krawędzi (w przypadku trzymania urządzenia horyzontalnie).
Strona audio nie jest mocną stroną tego modelu. Głośnik jest dość cichy. Możemy zapomnieć o oglądaniu filmów w publicznym miejscu. Aby wyraźnie słyszeć dialogi w zaciszu domowym, lepiej nie oddalać się za bardzo od tabletu. Dużo lepiej prezentuje się jakość brzmienia. Metalowa obudowa oraz wielkość Kiano Elegance by Zanetti przekłada się na dość sporą masę urządzenia, w porównaniu do innych tabletów, wykonanych z tworzywa sztucznego. Wolę jednak cięższy o paręnaście gramów tablet z aluminium, niż lżejszy z szybko rysującą się tylną pokrywą z błyszczącego plastiku.
Ekran
Wyświetlacz IPS2 i rozdzielczość 2048 x 1536 pikseli gwarantują szczegółowy, żywy i bezapelacyjnie piękny obraz. Złego słowa nie mogę także powiedzieć o kątach widzenia. Przy przekątnej 9,7 cala można już komfortowo oglądać filmy i seriale. Przy zagęszczeniu pikseli na poziomie 264 ppi, na tablecie wyraźne prezentuje się także tekst. Tym samym przyjemnie (jak na tego typu sprzęt) przegląda się informacje zawarte w serwisach internetowych oraz czyta e-booki. Intensywność podświetlenia ekranu na poziomie 50% jest optymalna do pracy w zamkniętych pomieszczeniach. Przy słonecznej pogodzie, ustawienie podświetlenia nawet na 100%, nie gwarantuje dobrej czytelności matrycy.
Bateria
W metalowej obudowie Kiano Elegance by Zanetti zmieszczono akumulator o pojemności 8000 mAh. Jest to raczej typowe ogniwo jak na tablet o tej przekątnej ekranu. Plusy tego urządzenia, czyli wydajność oraz świetny ekran o rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli, mają także swoją ciemną stronę – pochłaniają sporą ilość energii. Przy ustawieniu podświetlenia na 50% obejrzymy około 5 godzinny materiał wideo lub prawie 7 godzin będziemy przeglądać serwisy internetowe z wykorzystaniem sieci WiFi. Wynik jest więc przeciętny.
Interfejs i oprogramowanie
Tablet Kiano pracuje w oparciu o system operacyjny Android w wersji 4.1.1 (Jelly Bean). Producent jednak na swojej stronie udostępnia dla tego modelu aktualizację do odsłony 4.2.2 (wraz z instrukcją jak tego dokonać). Przyznaję, że nie każda firma zajmująca się budżetowym sprzętem, dba o takie rzeczy. Przy tak wydajnych podzespołach nie ma mowy o zacięciach systemu. Podczas pracy na popularnych aplikacjach także nie spotkałem się ze zwolnieniem szybkości działania urządzenia.
Producent nie zainstalował na tablecie żadnych dodatkowych programów. Co uważam za plus, gdyż firmy często na siłę próbują nas uszczęśliwić zbędnymi aplikacjami. W pamięci urządzenia znajdziemy zatem wszystkie podstawowe programy, jak np. odtwarzacz materiałów wideo i audio, klienta poczty, przeglądarkę internetową, kalendarz, mapy.
Podsumowanie
Kiano Elegance by Zanetti to gustownie wykonany i solidny tablet. Należy oddać producentowi, że wypuścił naprawdę stylowy sprzęt. Mimo to nazwisko włoskiego projektanta uważam zdecydowanie za chwyt marketingowy. Oprócz ciekawego wzornictwa, urządzenie może się pochwalić niezłą mocą obliczeniową oraz kapitalnym wyświetlaczem IPS o dużej rozdzielczości. Gdyby nie cichy głośnik, tablet świetnie nadawałby się do multimedialnej rozrywki – choć zawsze można dokupić słuchawki lub głośnik. Długość pracy na jednym ładowaniu baterii okazała się przeciętna. To chyba jedyne, wyraźne minusy tego modelu. Za około 650 złotych w nasze ręce trafia wydajny sprzęt o wytrzymałej konstrukcji. | Test Kiano Elegance by Zanetti |
Włącznik dźwiękowy, nierzadko zwany potocznie klaskaczem, częściej możemy oglądać w amerykańskich filmach niż w polskich domach. Tymczasem to bardzo proste i stosunkowo tanie urządzenie, które może ułatwić wiele spraw. Kiedy warto kupić włącznik akustyczny? Z pewnością niewiele osób myślało o tym, aby kupić klaskacz. Okazuje się jednak, że to łatwe w obsłudze i niedrogie urządzenie może mieć ciekawe zastosowanie.
Jak działa włącznik dźwiękowy?
Tak naprawdę już sama nazwa „włącznik dźwiękowy”zdradza, jak działa urządzenie. Popularny klaskacz pozwala na akustyczne sterowanie włączaniem i wyłączaniem urządzeń elektronicznych. Zestaw wyposażony jest w mikrofon, który wyłapuje konkretne dźwięki. Gdy to zrobi, zmienia się stan wyjścia urządzenia na odwrotny. Oznacza to, że jeśli dany sprzęt, np. włącznik światła, jest wyłączony, to po wykryciu konkretnego dźwięku zostanie włączony i na odwrót. Klaskacz składa się zaledwie z kilku podzespołów, dzięki czemu jego budowa jest bardzo prosta, a cena niewielka.
Do czego można użyć klaskacza?
Bardzo ważne jest to, że klaskacza można używać praktycznie z każdym urządzeniem elektronicznym, które ma prosty włącznik. Nie tyczy się to tylko światła. Włącznik akustyczny możemy połączyć z pojedynczą lampą, telewizorem lub radiem. Możliwości są tak naprawdę ograniczone tylko przez naszą wyobraźnię. Oczywiście podłączanie klaskacza do wielu urządzeń nie ma większego sensu, ale w kilku sytuacjach może okazać się dość przydatny.
Włącznik akustyczny – po co?
Na pewno każdy był kiedyś w sytuacji, gdy wygodnie położył się już w łóżku, przyjął ulubioną pozycję do snu, po czym zdał sobie sprawę z tego, że wciąż pali się światło w sypialni. To jeden z tych momentów, w którym przydałby się włącznik dźwiękowy. Wystarczyłoby tylko klasnąć dłońmi i światło od raz by zgasło.
Włącznik dźwiękowy nie będzie miał większego zastosowania w małych mieszkaniach. Jeśli komuś nie chce się wstawać, aby np. zapalić światło wieczorem, to oczywiście może użyć klaskacza. Nie ulega jednak wątpliwości, że będzie on dużo bardziej przydatny w dużych mieszkaniach i domach. Odległości do włączników są wtedy większe, więc tak samo jest z korzyściami płynącymi z zainstalowania tego typu urządzenia. Klaskacz z pewnością spodoba się także dzieciom, które w ciekawy sposób będą mogły obsługiwać włącznik światła lub inne sprzęty elektroniczne w domu.
Klaskacza nie warto instalować w urządzeniach elektronicznych, które są jeszcze objęte gwarancją. Powód jest bardzo prosty – utracimy ją. W razie awarii możemy być praktycznie pewni, że producent nie uzna naszych roszczeń i za ewentualną naprawę będziemy musieli zapłacić. Nawet jeśli przed oddaniem sprzętu usuniemy klaskacz, to i tak pozostaną po nim ślady, które serwisant łatwo zauważy.
Ile kosztuje klaskacz?
Zakup klaskacza nie wiąże się z dużym wydatkiem. Sam moduł to koszt rzędu 20-30 zł. To w końcu niewielka płytka, która musi się zmieścić w ścianie lub w obudowie innego urządzenia. Dużo trudniejsze może być zamontowanie włącznika akustycznego. Jeśli ktoś nie zna się na elektronice, to będzie potrzebował do tego specjalisty. | Włącznik dźwiękowy – kiedy warto go kupić? |
Moda jest domeną kobiet, także tych najmłodszych, które na bieżąco śledzą trendy wśród swoich rówieśniczek i bajkowych bohaterek. Tak jak w świecie dorosłym, tak i w dziecięcym zmieniają się one regularnie. Warto wiedzieć, co jest na topie w danym sezonie. Wiosna i jesień to pory roku, w których stawiamy na kurtki i płaszczyki. Letnie okrycia są już za chłodne, zimowe – jeszcze za ciepłe. Dlatego przejściowe kurteczki i płaszczyki są strzałem w dziesiątkę, a zakupy – dzięki atrakcyjnym cenom – nie nadszarpną domowego budżetu, bowiem okrycia kupimy już za mniej niż 100 zł. Na co zwrócić uwagę przy zakupie kurtki przejściowej?
Kurtki na jesień lub wiosnę muszą być nie tylko ciepłe, ale i praktyczne. Oznacza to zarówno wygodę, jak i uniwersalność oraz dopasowanie do zmiennej pogody. Kurtka przejściowa nie może być zbyt gruba, bo dziecko będzie się w niej pociło. Musi przepuszczać powietrze, być lekka, a zarazem chronić przed wiatrem i sprawdzać się na wypadek deszczu.
Na deszczowe dni dobrze jest wybierać modele z kapturem, ponieważ dziewczynki rzadziej niż chłopcy noszą pod spodem bluzy z kapturami, które mogą posłużyć za nakrycie głowy w razie potrzeby. Warto wybierać modele z rękawami zakończonymi ściągaczami. Atutem są także ściągacze na dole kurtki – chronią przed podwiewaniem.
Modne fasony
W tym sezonie modne są kurteczki z krótszym przodem i dłuższym tyłem. Popularnością cieszą się też tradycyjne płaszczyki z kołnierzykami oraz te z paseczkiem w talii. Ciekawie prezentują się modele z zamkiem przesuniętym nieco na bok lub wszytym po skosie. Ponadczasowe są dłuższe kurteczki i płaszczyki z dwoma rzędami dużych guzików. Popularne są budrysówki i parki. Na czasie są kurtki z włochatym obszyciem wokół kaptura oraz przejściowe kurtki pikowane.
Hit to modele z rękawami imitującymi skórę oraz z łatkami na łokciach, które królują również w męskich marynarkach. Trafnym wyborem będą kurteczki na polarze lub miękkim misiu. Są ciepłe i miłe w dotyku.
Popularne wzory i kolory
Kolorami, które dominują na ubraniach dla dziewczynek, jest różowy i czerwony, ale nie tylko te znajdziemy na dziewczęcych kurtkach. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się modele granatowe, szare i fioletowe. Wielu rodziców stawia na kurteczki i płaszcze beżowe oraz w kolorze écru. Prezentują się pięknie, jednak mogą być niepraktyczne jesienią, ponieważ łatwo się brudzą. Jasne kolory warto wybierać wówczas, gdy materiał można łatwo wyczyścić.
Na topie są kurteczki w grochy, zwłaszcza białe w czarne grochy oraz granatowe w czarne lub różowe. Modne są kurtki z kokardkami na kieszonkach. Najmłodszym dziewczynkom spodobają się te z nadrukiem Myszki Minnie, Hello Kitty czy z księżniczkami.
Dziewczynki chętnie wybierają błyszczące kurtki, zwłaszcza w kolorze złotym, granatowym i w odcieniach czerwieni. Do kurtek pasują kontrastowe komplety: czapka, szalik i rękawiczki. Przy ciemnej kurtce sprawdzą się jasne i na odwrót. | Kurtki przejściowe dla dziewczynek do 100 zł |
Nazwa choroby: Hashimoto – brzmi bardzo egzotycznie, tymczasem jest to główna przyczyna niedoczynności tarczycy w naszym kraju. Choroba wymaga leczenia hormonalnego, ale zmniejszenie stanu zapalnego i w efekcie poprawienie stanu zdrowia i samopoczucia powinna wspomagać dietoterapia. Hashimoto polega na niszczeniu komórek tarczycy na drodze procesu zapalnego. Nawet niewielkie odchylenia mogą powodować zaburzenia snu i trawienia, uczucie zimna nawet w ciepłe dni, niskie ciśnienie, rogowacenie i przesuszanie się skóry, zły stan włosów i paznokci oraz duże problemy z zajściem w ciążę. Hashimoto bowiem, jak wiele chorób autoimmunologicznych, dotyka przede wszystkim kobiet.
Zalecenia dietetyczne w chorobie Hashimoto
Dla osoby, która po raz pierwszy spotyka się – zwłaszcza na stronach internetowych – z ograniczeniami dietetycznymi w tej chorobie, pierwszą reakcją jest najczęściej zadanie sobie pytania, czy w ogóle kiedykolwiek będzie mogła cokolwiek zjeść. Faktycznie lista ograniczeń wydaje się olbrzymia. Należy wyeliminować ryby morskie i nabiał, uważać na jaja, warzywa zawierające goitrogeny, mięso wieprzowe i z kurczaka, warto też unikać wołowiny i wyeliminować gluten; niewskazane są kawa, herbata i alkohol, rośliny psiankowate i strączkowe oraz wiele olejów roślinnych. Co zatem jeść, skoro praktycznie wszystko jest zakazane? Trudno całe życie spożywać jedynie indyka z ogórkami i popijać to wodą.
Jak każdy ze stwierdzonym zaburzeniem autoimmunologicznym, chory na Hashimoto powinien być pod stałą opieką endokrynologa i dietetyka, którzy będą w stanie dobrać zbilansowaną dietę opartą na poziomie hormonów tarczycy TSH, T3, T4 i ilości przeciwciał we krwi. Dietoterapię najlepiej rozpocząć jak najwcześniej, co pozwoli na zatrzymanie albo spowolnienie procesu chorobowego.
Podstawą w diecie jest redukcja cukrów, słodzików i słodzonych produktów oraz eliminacja z diety żywności wysokoprzetworzonej. Nie jest to chyba dla nikogo zaskoczeniem, bo pozbycie się tych produktów powinno być podstawą każdej zdrowej diety – dla osób z chorobami nerek, serca, cukrzycą, zaburzeniami snu, problemami z trawieniem, kłuciem w wątrobie, przy nowotworach oraz dla osób, które chcą stracić kilka zbędnych kilogramów. To przede wszystkim znaczne ilości cukru i konserwantów są przyczyną złego stanu zdrowia dużej części społeczeństwa. Można bez wątpienia argumentować, że zdrowe produkty są droższe niż te bogate w cukier i konserwanty. Jednak podstawą każdej diety powinny być warzywa, najlepiej sezonowe i dobrane do typu schorzenia, a nie jest to dieta bardzo obciążająca portfel.
Osoby cierpiące na Hashimoto często skarżą się, a dużo rzadziej chwalą sobie, że ich zalecenia dietetyczne przypominają zalecenia diety paleo. Zasadą jest spożywanie tych produktów, które dostępne były naszym odległym przodkom – dziczyzna, orzechy, korzenie, zioła, rośliny lokalne. Nasi przodkowie jedli też sporo nabiału, ale zwierzęta nie były wówczas masowo faszerowane hormonami i antybiotykami, dlatego mleko nie wpływało tak niekorzystnie na gospodarkę hormonalną, jak to ma miejsce obecnie.
box:offerCarousel
To co w ogóle jeść?
Dieta dla Hashimoto powinna być dobrana osobniczo. Zgodnie z zasadami eliminacji nie ma jednej wspólnej diety dla wszystkich. Warto obserwować swój organizm, wyłączając z diety jakiś produkt na co najmniej trzy tygodnie i potem go przywracając. Pogorszenie lub polepszenie samopoczucia po zjedzeniu jest najlepszą wskazówką dietetyczną.
Osoby ze stwierdzoną chorobą mogą jeść dziczyznę, warzywa korzeniowe, rośliny strączkowe (oprócz soi) oraz zboża niezawierające glutenu. Oczywiście jest to założenie bardzo ogólne, ponieważ wiele osób czerpie benefity z całkowitego wyeliminowania z diety zbóż i pseudozbóż, które nie mają glutenu. Inni po zbożach czują się świetnie, za to duża ilość białka zwierzęcego obciąża ich system trawienny. Dlatego podstawą komponowania każdej diety jest stały kontakt z dobrym dietetykiem, specjalizującym się w chorobach i zespołach autoimmunologicznych, oraz obserwacja własnego ciała.
Bez wątpienia do najlepszych produktów należy oliwa z oliwek, oleje z pestek dyni, słonecznika i pestek winogron.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Większość osób z zespołem Hashimoto musi zrezygnować z jedzenia kasz z glutenem, dlatego w diecie powinna pojawiać się w miarę możliwości kasza gryczana, ryż brązowy, kasza owsiana, quinoa. Napoje warto zastąpić wodą – przyda się zatem dzbanek z filtrem.
Potrawy najlepiej przygotowywać na parze, nawet te zawierające goitrogeny, jak brukselka, brokuł, kapusta, kalafior. Przetworzenie w wysokiej temperaturze pozwala na wyeliminowanie wielu składników niewskazanych dla osób z tą chorobą. Zresztą większość dietetyków twierdzi, że zalety tych roślin przewyższają ich niekorzystny wpływ na organizm chorych, dlatego zalecają jedzenie ich również na surowo, oczywiście w ograniczonych ilościach.
Poleca się szczególnie spożywanie ich w koktajlach w połączeniu ze zdrowymi tłuszczami, np. z awokado. Dlatego warto zaopatrzyć się w parowar oraz blender czy mikser. Podobnie ma się sprawa z psiankowatymi – zjedzenie uparowanych ziemniaków z bukietem różyczek brokuła i kalafiora jest dużo zdrowsze, niż zjadanie pszennego chleba, który w procesie obróbki chemicznej jest pozbawiany glutenu.
Osoby zmagające się z Hashimoto mogą też jeść produkty strączkowe – oczywiście po obserwacji własnego organizmu, dlatego można zaopatrzyć się w ciecierzycę, fasolę, groch. I najważniejsza zasada każdej diety – raz na 4–6 tygodni możemy zrobić od niej odstępstwo jednym posiłkiem. Psychologowie stwierdzili bowiem, że takie jednorazowe szaleństwo motywuje do utrzymywania diety, ponieważ jest traktowane przez nas jako dobrze zasłużona nagroda i nie daje nam przytłaczającego odczucia, że wielu rzeczy już nigdy nam nie wolno zjeść. Ten jeden niezdrowy bądź niewskazany posiłek z czasem kusi coraz mniej, a jest przydatnym narzędziem psychologicznym. | Dieta dla osób z zespołem Hashimoto |
W dzisiejszym świecie jesteśmy bardzo często obserwowani, nawet o tym nie wiedząc. Kamery znajdują się na ulicach, w sklepach, w galeriach handlowych i przejściach podziemnych. Służą one bezpieczeństwu – świadomość bycia obserwowanym i nagrywanym ma duży wpływ na spadek liczby włamań i kradzieży. Atrapy kamer to rozwiązanie, które ma właściwie jeden cel – zniechęcić potencjalnego przestępcę przed popełnieniem czynu zabronionego. Oczywiście osobnik taki nie wie, że to tylko atrapa kamery, która niczego nie nagrywa. Rozwiązanie to stosuje się w wielu miejscach. Oto krótki przegląd takich właśnie gadżetów.
Kopułka za niewielkie pieniądze
Najtańszym rozwiązaniem tego typu jest tzw. "kopułka", czyli półokrągłe urządzenie, które dla wiarygodności zostało wyposażone w świecącą na czerwono diodę, imitującą pracę kamery. Dobrym przykładem takiego modelu jest atrapa kamery K5, która wizualnie niczym nie różni się od prawdziwej. Ma ona średnicę 115 mm i wysokość 75 mm, a zasilają ją dwie baterie AA 1,5 V. Mocuje się ją do ściany czy sufitu za pomocą kołków. Tego typu atrapa dostępna jest już za niecałe 6 złotych. Bardziej imponująco prezentuje się kamera ścienna IR1100. Dostępnych jest kilka jej wersji, które łączy jedno – realistyczny wygląd. To doskonałe kopie kamer przemysłowych, które umieszczone są na statywie. Kosztujący 29,90 złotych egzemplarz, w niczym nie różni się od oryginału. Wyposażony jest w imitację diod IR i czerwoną diodę LED, dzięki czemu sprawia wrażenie ciągłej pracy. Co więcej, dla uwiarygodnienia efektywności "kamery", ma ona żółtą naklejkę z oznaczeniem monitoringu telewizji przemysłowej – CCTV. Sprawia to wrażenie działania atrapy w sieci monitoringu, co skutecznie może odstraszyć przestępcę.
Atrapy droższe – czy warto?
Droższe modele atrap to przede wszystkim większe ich wymiary oraz dodatkowe możliwości, jak chociażby wodoodporność. Taka na przykład jest atrapa kamery SOL1200 CCTV za 56 złotych. Praktycznie nie można odróżnić jej od oryginału, a wysoka jakość wykonania – tworzywa sztuczne ABS – sprawia, że rzuca się w oczy. Efekt podkreśla imitacja diod, a zasilać można ją zarówno za pomocą akumulatorków, jak i dzięki energii słonecznej, bo posiada wbudowany panel solarny. Używając jej więc na zewnątrz, nie trzeba martwić się o źródło zasilania. Nawet osoby zajmujące się zawodowo montażem kamer nie będą w stanie odróżnić jej od oryginału. Naklejka z napisem "Obiekt monitorowany" jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu patrzących, że kamera działa naprawdę.
Atrapa kamery oznaczona ATR02 kosztuje 87 złotych. Otrzymuje się w tej cenie duży, aluminiowy model, który znajduje na metalowym stelażu, a za pomocą śrub mocujących można umieścić go w dowolnie wybranym miejscu na ścianie. Dla zwiększenia efektu "prawdziwości" kamery, z jej tylnej części wystają przewody, które kryją się w nóżce. Wymiary tej atrapy to 32,5x10x10 cm.
Nieco mniejszy jest koszt atrapy kamery przemysłowej GL-606. Wynosi on 79,90 PLN. Atrapa ma wymiary 300x85x65 mm. Składa się z obudowy, wewnątrz której znajduje się miejsce na prawdziwą kamerę. Jeśli więc zajdzie potrzeba, można zamontować w niej rzeczywisty sprzęt do monitoringu. Obudowa ta jest absolutnie szczelna i chroni zarówno przed wilgocią, jaki pyłami, wiatrem czy silnym nasłonecznieniem. Dodatkowo w środku znajduje się termostat, mający za zadanie ochronić kamerkę przed nadmiernym nagrzewaniem się podczas pracy. W przypadku używania atrapy nie jest to istotne, a pożądany efekt wywołuje nie tylko sam wygląd kamery, ale również i naklejka informująca o jej pracy.
Ile kosztuje dobra atrapa?
Jeśli nie ma wielkich wymagań, a chce się mieć pewność, że potencjalni przestępcy będą odstraszeni przez kamery, wystarczy kilka lub kilkanaście złotych, aby nabyć tego typu gadżet. Atrapa kameryjest skutecznym narzędziem odstraszającym intruzów, a w porównaniu z prawdziwym sprzętem do monitoringu, jej koszt jest niewielki. | Atrapy kamer – po co i za ile? |
Ostatnio nie poprzestajemy na wizytach w restauracjach serwujących egzotyczne dania. Wraz z coraz częstszymi spotkaniami w gronie przyjaciół, połączonymi z gotowaniem i późniejszą wspólną degustacją, przyszła potrzeba doposażenia naszych kuchni. Coraz popularniejsze w naszym kraju dania azjatyckie wymagają od nas posiadania woka – oczywiście zakładając, że chcemy przyrządzić posiłek zgodnie z oryginalnym przepisem. Jaki wok wybrać, by zmieścić się w budżecie w wysokości 100 złotych? Wok firmy Tefal
Ta popularna i jednocześnie ciesząca się uznaniem firma specjalizująca się w produkcji patelni, oczywiście posiada w swojej ofercie również woki. Model Just Wok, za który zapłacimy od 60 do 90 złotych, ma nieprzywierającą powłokę wewnętrzną Resistum, która pozwala na smażenie właściwie bez użycia tłuszczu. Ma on średnicę 28 centymetrów, można go myć w zmywarce. Na dnie woka znajduje się miernik temperatury nagrzania. Specjalny uchwyt zapewnia bezpieczeństwo. Niestety jeśli jesteśmy posiadaczami płyty indukcyjnej, Just Wok nam się do niczego nie przyda, przeznaczony jest bowiem do kuchenek gazowych.
Wok Peterhoff – bogato wyposażony
Kolejny wok został wyprodukowany przez firmę Peterhoff. Jest żeliwny, posiada podwójną wewnętrzną powłokę zapobiegającą przywieraniu potraw. Ma wymiary 32 x 12 centymetrów i waży 2 i pół kilograma, razem z żaroodporną pokrywą, która znajduje się w zestawie. W pokrywie znajdziemy gałkę z funkcją „aromat”. Sam wok posiada też nienagrzewające się nitowane rączki. Ponadto dołączona jest do niego siatka grillowa ze stali nierdzewnej, bambusowe pałeczki oraz nylonowa łopatka, którą możemy używać podczas smażenia potraw bez ryzyka porysowania powierzchni. Co ważne – wok firmy Peterhoff nadaje się do smażenia na wszystkich rodzajach kuchenek, również indukcyjnych. Zapłacimy za niego od 75 do 95 złotych.
Woki Berghoff – gdy chcemy wprowadzić trochę koloru do kuchni
Na rynku zdecydowanie wyróżniają się woki firmy Berghoff. Są one bowiem dostępne w kilku kolorach – zielonym, fioletowym i czerwonym. Dzięki nim patelnia jest nie tylko użytecznym, ale również designerskim dodatkiem w naszej kuchni. Wok ma wielkość taką samą, jak ten firmy Tefal – 28 centymetrów. Wykonany jest z odlewu aluminiowego, a na zewnątrz ma ceramiczną pokrywę. Powłoka Ferno Green nie tylko zapobiega przyklejaniu się składników potrawy, ale też nie zawiera kwasu PFOA, jest zatem w pełni bezpieczna dla zdrowia. Temperatura rozkłada się równomiernie dzięki akutermicznemu dnu, a wykonane z wysokiej jakości tworzywa uchwyty nie nagrzewają się. Wok Berghoff jest lekki i łatwy do utrzymania w czystości. Jego cena to około 90 złotych.
box:video
Woki Ikea – czym się różnią?
Przyjrzyjmy się teraz bliżej wokowi wyprodukowanemu przez szwedzkiego giganta. Jest on nieco większy – ma średnicę 33 centymetrów. Wykonany jest z aluminium pokrytego teflonem – powłoka ta zapobiega przypalaniu się i przywieraniu potraw. Naczynie jest lekkie, co ułatwia manewrowanie nim, a dwa nienagrzewające się, wykonane z tworzywa fenolowego i stali nierdzewnej uchwyty ułatwiają jego podnoszenie. Co ważne, woka można myć tylko ręcznie – nie nadaje się on do zmywarek. Kolejną jego wadą jest fakt, że można go używać jedynie na płytach gazowych, witroceramicznych i na płycie żeliwnej. A cena? Zaczyna się od 45 złotych, wok w Ikei jest więc nieco tańszy niż u konkurencji.
Wok ręcznie kuty
Szczególnie wyjątkowe są woki ręcznie kute. Wykonane ze stali węglowej, mają średnicę 35 i pół centymetra, głębokość 10 centymetrów i grubość ścianki 1 milimetr. Waga takiego woka to około 1400 gramów. Taki tradycyjny, ręcznie wykonany wok jest specjalnie dedykowany do kuchni chińskiej. Stal była wielokrotnie uderzana młotem, dzięki czemu wok nagrzewa się bardzo szybko i – co ważne – równomiernie. Podczas smażenia na powierzchni woka powstaje tak zwana patyna – powłoka węglowa, która poza ułatwianiem smażenia, jednocześnie konserwuje patelnię w naturalny sposób. Jeśli chcemy, by nasze dania były takie same, jak w kuchni chińskiej, koniecznie musimy spróbować przygotować je właśnie na takim tradycyjnie kutym woku. Możemy stać się właścicielem jednego z nich już za około 80 złotych.
Jaki zatem wok wybrać?
Jak widać, wybór woków jest całkiem spory. Jeśli jesteśmy estetami, z pewnością postawimy na tego z firmy Berghoff, a jeśli zależy nam na dodatkowych gadżetach, warto rozważyć zakup woka Peterhoff. Ważne jest także zwrócenie uwagi podczas zakupu na to, do jakich kuchenek wybrany wok się nadaje. Z powyższego przeglądu najsłabiej zdaje się wypadać wok firmy Tefal, choć z drugiej strony jej renoma może gwarantować długą trwałość. Dla tych, którym zależy na jak najbardziej zbliżonych do oryginalnych daniach kuchni chińskiej, najlepszym wyborem będzie wok kuty ręcznie. | Kupujemy wok do 100 zł. Przegląd |
Podczas postoju camperem na kempingu lub polu namiotowym istnieje z reguły możliwość podłączenia się do prądu z sieci 230 V. Dzięki temu możemy uruchomić urządzenia, które nie mogą być zasilane z sieci 12 V, takie jak czajnik, lodówka, klimatyzator czy kuchenka mikrofalowa. Można także łatwo uzupełnić energię w akumulatorze spoczynkowym, stosując odpowiednią ładowarkę, oświetlić miejsce postoju w nocy czy podłączyć telewizor lub laptop. Instalacja taka ma zatem wiele zalet, warto więc pomyśleć o wyposażeniu auta w prosty punkt odbioru prądu z sieci 230 V.
Jakie elementy będą potrzebne i jak je bezpiecznie podłączyć?
Gniazdo CEE17 z klapką. Montuje się je do karoserii pojazdu, wycinając odpowiedni otwór. Umożliwia ono podłączenie kabla prądowego do samochodu. Wyposażone jest w klapkę, często magnetyczną, zapewniającą szczelność.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Rozdzielnica prądu. Można z powodzeniem zastosować typową domową rozdzielnicę prądową, skrzynkę, erbetkę do prądu o napięciu 230 V. Warto zwrócić uwagę na to, aby gabaryty były odpowiednie do umieszczenia jej na ograniczonej powierzchni pojazdu, przy jednoczesnym zachowaniu odpowiedniej ilości złącz montażowych dla zabezpieczeń.
Instalacja musi być bezpieczna – zamontuj różnicówkę!
Wyłącznik różnicowoprądowy. Popularna różnicówka zabezpieczy przed porażeniem prądem i niechybną śmiercią w przypadku tzw. przebicia, czyli obecności napięcia np. na karoserii pojazdu lub w urządzeniach wewnątrz campera.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Wyłącznik nadprądowy, czyli tradycyjny bezpiecznik. Zabezpieczy on sieć i znajdujące się w niej urządzenia przed zwarciami.
Do połączeń zastosuj porządne przewody
Gniazda, włączniki, gniazdo główne i przedłużacze należy wykonać z dobrej jakości trójżyłowych przewodów, dobranych odpowiednio do przewidywanego obciążenia sieci elektrycznej. Minimalnie powinien być to przewód co najmniej klasy YDY 3x1,5. Przyjęło się aby w pojazdach wszelkiego rodzaju stosować przewód typu linka, zamiast drutu.
Oprócz wyżej wymienionych będą oczywiście potrzebne jeszcze gniazdka i włączniki, w ilości niezbędnej dla planowanych potrzeb.
Na kempingu niezbędny jest także przedłużacz. Do podłączenia się do słupka kempingowego wykorzystywany jest kabel, odporny na warunki atmosferyczne z wtyczkami odpornymi na zalanie i zachlapanie. Warto kupić jak najdłuższy - minimum 25 / 30 metrów. Często punktów podłączeniowych na kempingach jest tylko kilka i istnieje konieczność rozciągnięcia bardzo długiego kabla. Znakomicie spisze się w takim zastosowaniu przedłużacz budowlany do stosowania na zewnątrz.
box:offerCarousel
Zawsze czytaj instrukcje podłączenia!
Aby połączyć ze sobą wszystkie urządzenia w bezpieczny dla życia i zdrowia sposób, należy bezwzględnie stosować się do zaleceń producentów każdego z urządzeń. Wszystkie one – wyłączniki nadprądowe, różnicowoprądowe, gniazda połączeniowe, włączniki i każde inne urządzenie – posiadają schemat i instrukcję podłączenia. Do przeprowadzenia przewodów należy zastosować niepalne peszle. Poprowadzenie i podłączenie instalacji nie różni się niczym od typowej domowej instalacji prądowej.
Skorzystaj z pomocy elektryka
Jeśli jednak nie czujemy się na siłach i chcemy mieć pewność, że instalacja została wykonana prawidłowo, należy poprosić o pomoc wykwalifikowanego elektryka z uprawnieniami instalatorskimi.
Tak wykonana instalacja 230 V pozwoli cieszyć się urządzeniami elektrycznymi w samochodzie kempingowym tak samo, jak w domu. | Budujemy campera: prosta instalacja 230 V – jak zrobić to bezpiecznie? |
Joan Didion napisała „Rok magicznego myślenia”, próbując poradzić sobie ze stratą męża i córki, spisywała różne przemyślenia. Każdy, kto przeszedł przez podobne doświadczenia: straty, smutku, żalu, poczucia winy, tęsknoty, rozpaczy, wie, jak łatwo pogrążyć się w mrocznych przemyśleniach. Pogodzić się z nieuniknionym
Gdy śmierć przychodzi nagle, jest chyba jeszcze trudniej pogodzić się z nią bliskim zmarłego. Autorka w krótkim okresie straciła nie tylko męża, ale musiała walczyć także ze śmiertelną chorobą córki. Może dlatego jej słowa tak poruszają, gdy sama dla siebie próbuje znaleźć odpowiedzi na pytania o sens dalszego życia. Lęk przed samotnością, smutek są przecież nieuniknione i każdy musi przez nie przejść. Co jednak z nami dalej? Jak odnaleźć na nowo siebie i radość życia?
To nie jest książka jedynie o śmierci
Czy łatwo się czyta o tak trudnych emocjach? Z pewnością nie. Ale mimo wszystko to nie jest przygnębiająca książka. To raczej pochwała życia i miłości, wezwanie, byśmy poszukiwali światła, choćbyśmy chodzili w najciemniejszych dolinach. Kolejne etapy dobrze przeżytej żałoby prowadzić mają przecież do poukładania sobie życia na nowo, bo tego na pewno chcieliby dla nas bliscy, którzy odeszli. Najpierw żyjemy w chaosie myśli, emocji, wspomnień, niezdolni do normalnego funkcjonowania, ale powoli porządkujemy to, co trzeba. I taka trochę jest ta książka – może sprawiać wrażenie chaotycznej. Potem odkrywamy w tym wszystkim sens.
Naucz się magicznego myślenia
W słowach innych można znaleźć niejednokrotnie coś ważnego dla siebie. Tak właśnie czyniła Joan Didion i teraz dzieli się z czytelnikami tym, co znalazła, mając nadzieję, że pomoże to kolejnym osobom przejść przez trudne chwile. To nie jest poradnik psychologiczny, choć znajdziemy tu różne cytaty z badań naukowych i wskazówki specjalistów na temat radzenia sobie z poczuciem winy, z bólem po stracie. „Rok magicznego myślenia” jest raczej bardzo osobistym świadectwem, zapiskami czynionymi na gorąco, próbą wprowadzania jakiegoś ładu w chaos i bezradność, w jakiej się tkwi. Zrozumieć swój stan, lepiej poznać targające emocje – to pierwszy krok do tego, by wyjść z dołka. Książka na pewno może być ważna dla kogoś, kto przeżywa lub przeżywał podobne trudne chwile. Może być także interesująca dla ich bliskich czy przyjaciół. Czasem wydaje nam się, że wyjście z żałoby jest takie proste, że jeżeli wyciągamy pomocną dłoń, przychodzimy z życzliwym słowem, to wszystkie smutki powinny minąć jak ręką odjął. Ta lektura może otworzyć oczy i trochę lepiej zrozumieć, jaki proces trzeba przejść, aby poradzić sobie z tym, co przeżywamy.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Rok magicznego myślenia” Joan Didion – recenzja |
Po sukcesie „Harry’ego Pottera”, pojawianie się kolejnych książek ze świata stworzonego przez Rowling nie powinno dziwić. Jest na to bardzo proste, ekonomiczne wytłumaczenie. Drugi powód to pewna pustka powstająca w głowie czytelnika, gdy przeczyta ostatnią stronę niezwykle wciągającej książki. Baśnie dopowiedziane
Jest to pozycja doskonale osadzona w czarodziejskim uniwersum. Autorką książki jest oczywiście J. K. Rowling, jednak na stronie tytułowej tłumaczenie baśni z run przypisane jest Hermionie Granger. Notatkami zaś opatrzył je sam Dumbledore. Oczywiście budzi to niemal natychmiast pewne podejrzenia o niekonsekwencję. Czyżby Hermiona dokonała tego tłumaczenia jeszcze przed zakończeniem serii, czy może to Rowling ukryła przed nami coś znacznie ważniejszego? Aby uspokoić ciekawość wielbicieli cyklu zdradzę od razu, że adnotacje powstały na długo przed tłumaczeniem i w ten sposób zagrożenie ciągłości zostało zażegnane. A warto zwrócić na nie uwagę, bo są niezwykle istotne.
Morał podkreślony
„Baśnie Barda Beedle’a” to pięć krótkich przypowieści z przesłaniem. Od tradycyjnych różnią się tym, że odbiorcami tych historii są prawie zawsze ludzie obdarzeni czarodziejską mocą. Dodatkowo przez byłego dyrektora Hogwartu są one traktowane również jako całkiem poważne lekcje charakteru i odpowiedzialności.
To właśnie jego notatki są jednym z ciekawszych aspektów książki, choć niektórzy czytelnicy mogliby odnieść wrażenie, że nauka wynikająca z przytoczonych historii jest aż nadto oczywista. Ale przecież Dumbledore nie byłby sobą, gdyby zrezygnował z możliwości przekazania swoim uczniom odrobiny wiedzy.
W tym miejscu być może należy się autorce mały przytyk. Zbiór opowiadań Barda Beedle’a jest zaprojektowany jako książka pochodząca ze świata Harry’ego Pottera i w nim wydana. To czysty przypadek, że trafiła w ręce mugoli. Wstęp silnie utwierdza nas w tym przekonaniu. Szkoda więc, że przypisy są podpisywane skrótem JKR, zamiast HG. Poza tym niuansem książkę doskonale czyta się zarówno jako samodzielny zbiór baśni, jak i rozszerzenie czarodziejskiego uniwersum. Czytelnik otrzymuje odpowiednią dawkę magicznych badań i informacji naukowych (łącznie z elementami historii dotyczącej klasyfikacji i kwalifikacji poszczególnych zaklęć). Dla wiernych fanów to pozycja obowiązkowa.
Mimo wszystko trudno ocenić tę książkę jako jednoznacznie dziecięcą lub młodzieżową. Podobnie jak w pozostałych książkach z serii pojawiają się tu również tematy dla dorosłych – szczególnie dla tych, którym wydaje się, że ich życie już dawno pozbawione jest magii. Być może dzięki lekturze dowiedzą się, gdzie jej szukać, jak ją zauważyć i jak o niej rozmawiać.
Książkę możecie zakupić na Allegro już od ok. 18 złotych.
Źródło okładki: mediarodzina.pl | „Baśnie Barda Beedle’a” J. K. Rowling – recenzja |
Organizujesz karnawałową imprezę, a nie masz pomysłu na przekąski? Bez obaw, karnawał to czas, kiedy wszystkie chwyty są dozwolone. Możemy przygotować wiele różnorodnych przystawek, które nie tylko będą cieszyć oko, ale przede wszystkim podniebienie. Podpowiadamy, które warto wziąć pod uwagę. Udane przyjęcie karnawałowe to nie tylko dobra muzyka, wspaniali goście, ale także smaczne jedzenie. Warto pokusić się o takie przystawki, które będą oryginalne i lekkostrawne. Chyba nie chcemy, aby nasi znajomi nie mieli sił ruszyć się z krzeseł? Poniżej ciekawe propozycje.
Od czego zacząć?
Zanim zaczniemy planować przygotowanie karnawałowych przekąsek, warto zastanowić się nad tematyką naszego przyjęcia. Jeśli urządzamy imprezę w konkretnym stylu, należy dopasować jedzenie do poszczególnej tematyki. Zawsze możemy wykorzystać różnego rodzaju ozdoby, którymi udekorujemy nasz stół. Pamiętajmy o balonach, serpentynach, a także kolorowych maskach. Dzięki nim podkreślimy karnawałowy czas.
Jakie przekąski na imprezę?
Jeśli organizujemy u siebie w mieszkaniu imprezę karnawałową, musimy zatroszczyć się o to, aby nasi goście byli najedzeni. Nie oznacza to jednak przygotowywania wielu skomplikowanych dań. Wystarczą jedynie małe przekąski, które rozbudzą apetyt przed podaniem dania głównego. Z uwagi na dostępność wielu składników, chcąc dobrze ugościć naszych przyjaciół, możemy inspirować się kuchniami świata.
Finger food
Zastanawiasz się, co kryje się pod nazwąfinger food? Są to właśnie małe przekąski, tak zwane na jeden kęs. Bez nich nie może obejść się żadna impreza, w tym karnawałowe przyjęcie. Co więcej, powinny być tak przygotowane, aby ich konsumowanie nie sprawiało trudności i nie wymagało użycia sztućców.
Niezbędne składniki
Małe kanapeczki, babeczki na słodko czy też tartaletki na słono – każdy z tych smakołyków znajdzie swoje miejsce na naszej imprezie. Do ich przygotowania możemy użyć ciasta francuskiego, kruchego, zwykłego pieczywa lub też upiec klasyczne muffiny z dodatkiem wielu różnych składników. Ponadto ciekawym pomysłem będzie wykorzystanie placków tortilli. Możliwości jest wiele, a wszystko zależy od tego, jak bardzo jesteśmy kreatywni i ile czasu możemy poświęcić na przygotowanie smakołyków.
Koreczki odchodzą w zapomnienie?
Nic z tego! Koreczki nadal królują na przyjęciach, choć w nieco innej odsłonie. Nie musimy wcale wykorzystywać do ich zrobienia tradycyjnych składników, a wprost przeciwnie. Warto stworzyć zestawy, które zachwycą naszych gości. Sięgnijmy po różnego rodzaju sery, wafle ryżowe, a zamiast tradycyjnych warzyw i wędlin postawmy na wędzonego łososia, oliwki, awokado czy nadziewane papryczki.Ciekawą propozycją będzie także umieszczenie wszystkich składników w ozdobnych miseczkach, aby goście mogli samodzielnie przygotować własne przekąski. Do podkreślenia smaku warto także umieścić własnoręcznie wykonane dipy. Oczywiście niezbędne okażą się wykałaczki oraz pojemnik na te, które zostaną zużyte.
Bez słodkości ani rusz
Nie zapominajmy o słodkościach. Choć nie każdy musi być ich zwolennikiem, to zapewne znajdą się osoby, które za nimi wprost przepadają. Dlatego warto na naszym stole umieścić małe babeczki, tartaletki z owocami oraz same owoce. Możemy przygotować także sałatkę owocową. Dla urozmaicenia smaku warto dodać sok z cytryny, a nawet odrobinę ulubionego likieru. Zadbajmy również o odpowiednią oprawę – słodkości warto umieścić na pięknej paterze lub tacy.Pamiętajmy, że udane karnawałowe przyjęcie to nie tylko przygotowanie smakowitych przekąsek, ale także świetna muzyka i doborowe towarzystwo. Co więcej, nie zapominajmy o odpowiednim nakryciu stołu. Oprócz niezbędnych elementów nie może na nim zabraknąć karnawałowych dekoracji. | Przekąski na karnawałową imprezę |
Szlifierki kątowe są niezbędnym narzędziem podczas każdego remontu. Używane są nie tylko do szlifowania, ale także przycinania różnego rodzaju twardych materiałów. Na rynku znajdziemy modele o różnych parametrach i funkcjach – od narzędzi do pracy domowej, aż po sprzęt profesjonalny. Dziś postanowiliśmy sprawdzić, jak wybrać wydajną szlifierkę do 250 zł. Na co musimy zwrócić uwagę? Jakie właściwości powinno posiadać urządzenie, by w całości zaspokoić potrzeby twojego domowego warsztatu? Szlifierka kątowa to specjalistyczna obrabiarka wykorzystywana najczęściej do szlifowania twardych materiałów, a przede wszystkim metalu. Z użyciem tego narzędzia w toku obróbki uzyskamy idealnie gładką powierzchnię przy dość szybkim czasie pracy. Szlifierki używane są nie tylko na budowie, ale także idealnie sprawdzają się przy drobnych pracach naprawczych w gospodarstwie domowym. Wielofunkcyjność tego instrumentu przemawia za tym, by każdy majsterkowicz zastanowił nad posiadaniem takiego urządzenia u siebie w domu.
Zastosowanie szlifierki kątowej
Szlifierki kątowe znajdują szerokie zastosowanie podczas przebudowy czy zwykłego remontu. Służą do obróbki twardego metalu, przycinania blachy czy ceramicznych elementów. Idealnie nadają się także do szlifowania twardych powierzchni, polerowania czy też szczotkowania materiału. Podstawowe właściwości, które warto wziąć pod uwagę podczas wyboru narzędzia, to średnica tarczy, moc silnika oraz funkcje obsługi, które w większym lub mniejszym stopniu mogą ułatwić twoją pracę.
Jeśli poszukujesz szlifierki do okazyjnych prac naprawczych w domu (np. usuwanie rdzy czy przycinanie płytek ceramicznych), twoje oczekiwania całkowicie zaspokoi mały sprzęt z wymienną tarczycą (ok. 115 mm) o mocy nie przekraczającej 900 W. Narzędzie tej klasy jest najczęściej wyposażone w system antywibracyjny z zainstalowaną blokadą wrzeciona. Funkcja ta nie tylko umożliwia proste montowanie kolejnych tarcz, ale także znacznie ułatwia pracę przy obróbce. Podobne szlifierki są relatywnie tanie, a cena sprzętu zaczyna się już od 100 zł.
Sprawdzone modele do 250 złotych
Na rynku istnieje kilkadziesiąt różnych modeli szlifierek kątowych. Poza podstawowymi funkcjami, większość z nich różni się pod względem parametrów i wydajności pracy. W granicach 250 zł masz szansę znaleźć wydajny sprzęt, który zaspokoi wszystkie twoje potrzeby związane z prowadzeniem gospodarstwa domowego.
Szlifierka Einhell BT-AG 850
Cena: ok. 120 zł
Pozycja doskonale zda egzamin zarówno w domowych warunkach, jak i w małym warsztacie. Trwała szlifierka o dużej mocy (860 W) gwarantuje dobre wyniki w szlifowaniu, cięciu i usuwaniu rdzy. Metalowa głowica o niewielkich rozmiarach umożliwia łatwy dostęp nawet w wąskich przestrzeniach. Ponadto praca z tym modelem jest szczególnie bezpieczna. Sprzęt posiada osłonę zabezpieczającą przed iskrami, a także specjalny włącznik suwakowy, który gwarantuje bezpieczną obsługę.
box:offerCarousel
Szlifierka Wielofunkcyjna Palcowa Workzone
Cena: ok. 140 zł
Kolejny przykład wydajnej szlifierki w bardzo atrakcyjnej cenie. Mimo nieco mniejszej mocy produkcyjnej (160 W), ten sprzęt doskonale nadaje się do drobnych obróbek drewna, a płynność regulacji obrotów zapewnia oczekiwany efekt.
Polerka BASS 1200W
Cena: ok. 182 zł
Warta uwagi jest polerko-szlifierka firmy Bass o mocy 1200 W oraz średnicy tarczy aż 180 mm. Narzędzie nadaje się do polerowania powierzchni lakierowych, szlifowania metalu czy drewna. Sprzęt ten posiada 7 stopni regulacji obrotów, a talerz polerski umożliwia łatwe mocowanie papieru ściernego lub ścierek polerskich.
Szlifierka Kątowa Hecht 1322
Cena: ok. 249 zł
Ta pozycja należy do sprzętu z wyższej półki, jednak wciąż jeszcze mieści się w naszych widełkach cenowych do 250 zł. Szlifierka renomowanej czeskiej firmy Hecht ma aż 2200 W mocy silnika oraz tarczę o średnicy 230 mm. Model ten znajduje zastosowanie nie tylko w warsztacie domowym, ale także podczas prac remontowo-budowlanych przy większych i bardziej zaawansowanych konstrukcjach. Sprzęt posiada system łagodnego rozruchu, który umożliwia bardziej precyzyjną obróbkę materiału.
Szlifierki kątowe to urządzenia, które z pewnością musi mieć w swoim warsztacie każdy majsterkowicz. Wybór optymalnego modelu zależy od twoich potrzeb. Jak widzisz, w granicach do 250 złotych z łatwością znajdziesz sprzęt o różnym stopniu zaawansowania – od szlifierek dla okazyjnych hobbystów, aż po profesjonalne narzędzia do codziennego użytku. | Wydajna szlifierka kątowa do 250 złotych. Jak wybrać? |
Dla wielbicieli rubaszności rodem ze słynnego serialu z Gordonem Kaye pt. „Allo, allo” i swojskiej naturalnej spontaniczności i wiary w ezoterykę, całkiem jak w „Przystanku Alaska” mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że wydawnictwo Esteri przygotowało nie lada gratkę! „Sezon na ptaszka” to niesamowita powieść, z którą spędzicie wspaniałe chwile na przemian to śmiejąc się, to zdumiewając, to rumieniąc, to wreszcie czując tak swojsko wśród mieszkańców Bellano, jakbyście znali ich całe życie!
Tropami dzieciństwa
Andrea Vitali jest dla mnie zupełnie nowym pisarzem, którego możliwości pisarskich odkrywałam z nieudawaną przyjemnością. Na rynku polskim autor zdaje się być mniej znany, w rodzimych Włoszech jest już autorem uznanym i ze znaczącym dorobkiem literackim. W jego twórczości dominują powroty do rodzinnego Bellano, którego zresztą uczynił bohaterem zbiorowym swojej powieści.
Vitali przenosi swoich czytelników w czasie, do lat 30 –tych i w przestrzeni, do pięknego małego Bellano. W krótkich, niemalże dwustronicowych epizodach opowiada kolejne historie z życia prowincjonalnej miejscowości, gdzie jedno wydarzenie kieruje ku drugiemu, niczym po nitce do kłębka całej zbiorowości mieszkańców Bellano.
Ornitolożka, kłopotliwe gołębie i niedowidzący myśliwy
Wszystko zaczyna się od niespodziewanej śmierci wdowy Fioravanti, choć w przypadku kobiety dziewiędziesięciotrzyletniej nie powinno to być aż tak niespodziewane. A jednak. Wbrew temu, że starsza pani dotąd cieszyła się zdrowiem, pewnego ranka jej ciało zostało znalezione przez przerażoną Marię Isnaghi. Śmierć mieszkańca Bellano prostymi krokami prowadzi na plebanię proboszcza, a jeśli mowa o proboszczu, to łatwo przewidzieć, że o wszystkim dowiedziała się jego gospodyni. A tylko ona wiedziała, że gołąb upolowany przez niedowidzącego myśliwego Anselmo, trafił właśnie do wdowy Fioravanti. I tylko Anselmo mógł domniemywać, że upolowany gołąb nie był w najlepszej kondycji. Tym samym szybko zostało odkryte, że cała sprawa jest dużo bardziej skomplikowana i prowadzi prosto do miejscowej damy lekkich obyczajów, nazwanej ornitolożką przez urzędnika, gdy zaszła potrzeba oficjalnej rejestracji. To właśnie dla niej gołębie stały się wrogiem numer jeden…
Jedna opowieść prowadzi do drugiej, zazębiają się ze sobą i splatają, by skrzyżować i wrócić druga do pierwszej. W ten sposób Andrea Vitali czaruje swojego czytelnika i nie pozwala odłożyć książki do ostatniej strony.
Łącznie z oliwkami
Pozostaje dla mnie zagadką, dlaczego wydawnictwo zdecydowało się zniweczyć nietuzinkowy tytuł powieści tłumaczeniem co najmniej niezręcznym. „Sezon na ptaszka” w oryginale nosi tytuł „Łącznie z oliwkami”, którego wyjaśnienia czytelnik doczeka się na pewnym etapie fabuły, jednakże jego rubaszny urok został zaprzepaszczony.
Szczęśliwie dla powieści tak poza tym nic nie zakłóca jej odbioru. Historie mieszkańców Bellano na zmianę wywołują uśmiech, wzruszenie i poruszają te ukryte gdzieś w człowieku pokłady tęsknoty za życiem w takiej właśnie niedużej zbiorowości, w czasach, gdzie nikt nie pędził za karierą, dzieci były prezentem z gwiazd, a świat zwyczajnie wydawał się piękniejszy, niezależnie od ponurego zimowego krajobrazu za oknem. Nawet, jeśli nie wszyscy byli dla siebie życzliwi, nie zawsze było co włożyć do garnka i gołąb albo kot w potrawce, co dla mnie jest oczywistą zgrozą, bywał ratunkiem przed głodem.
„Sezon na ptaszka” choć może gdzieś w zalewie nowości zostać przeoczona, powinna być właśnie szczególnie promowana! Jest odpowiednikiem literackiego serialu o życiu na prowincji, z niebanalną konstrukcją narracyjną i wspaniałą plejadą bohaterów. Zalecam zaczytanie się do cna.
Źródło okładki: www.esteri.pl | „Sezon na ptaszka” Andrea Vitali – recenzja |
Wielu kierowców bez wątpienia przeżywało kłopoty z podsufitką. Mimo że nie mamy z nią bezpośredniego kontaktu, pochłania zapachy, a przede wszystkim wilgoć. Z biegiem czasu wchodząca w skład podsufitki pianka kruszy się i odkleja. Problem z opadniętym „sufitem” często pozwala rozwiązać dobry klej tapicerski. bbox:experiment
Z tego artykułu dowiesz się:
* Mocujemy podsufitkę - od czego zacząć?
* Jaki klej wybrać?
[/bbox]
Oklapnięta podsufitka znacznie pogarsza wygląd wnętrza pojazdu. Chociaż przeważnie ulega uszkodzeniu na skutek starości, często sam kierowca pogarsza jej kondycję. Trafia na nią praktycznie wszystko – jeśli palimy w aucie, szybko żółknie i zaczyna cuchnąć dymem papierosowym. Dużo większy problem stanowi jednak wilgoć, której w kabinie nie brakuje, szczególnie w okresie ulew oraz od jesieni do wiosny, czyli przez większość roku. Podsufitka z tkaniny dobrze ją wchłania wraz z zarodnikami pleśni, bakteriami gnilnymi itp.
Jeśli dojdzie do odklejenia podsufitki, mamy praktycznie dwa rozwiązania – oddać pojazd do tapicera lub wziąć sprawę w swoje ręce. Chcąc skutecznie naprawić uszkodzenie, trzeba się wyposażyć w odpowiedni klej tapicerski.
Mocujemy podsufitkę - od czego zacząć?
Jeśli zdecydowaliśmy się na samodzielną regenerację podsufitki, to przede wszystkim musimy ją w całości zdemontować. Często kierowcy podklejają podsufitkę tylko w miejscach wymagających naprawy. Nie polecam takich zabiegów, bo nie rozwiążą problemu na dłużej. Zdecydowanie lepiej poświęcić nieco więcej czasu i zdemontować ją w całości. Po ściągnięciu podsufitki należy dokładnie wyczyścić ją oraz miejsce, w którym była przyklejona. Przyda się twarda szczotka, która pomoże usunąć wszelkie pozostałości starego kleju i gąbki. Po oczyszczeniu matowimy całą powierzchnię papierem ściernym. Następnie możemy przejść do nałożenia kleju, przy czym warto nakładać go równomiernie na całej powierzchni – zarówno na formie, jak i na samym materiale.
Jaki klej wybrać?
Tapicer Spray. Klej tapicerski, który doskonale nadaje się do mocowania gąbki poliuretanowej, poliestrowej, filcu i innych materiałów tapicerskich. Bardzo dobrze nadaje się do klejenia podsufitek samochodowych. Klej dostępny jest w spreju, co znacznie ułatwia równomierne rozprowadzenie go po całej powierzchni. Za opakowanie 500 ml trzeba zapłacić ok. 14 zł.
box:offerCarousel
Boll Super Klej. Przeznaczony tapicerki i podsufitek. Dobrze łączy wszelkiego rodzaju plastiki, metale, szkło czy gumę. Dzięki zastosowaniu nastawialnej główki rozpylacza można ustawić dowolne dozowanie kleju. Cena to ok. 20 zł za puszkę 400 ml.
box:offerCarousel
Permatex. Szybko wiążący, odporny na wodę klej w spreju przeznaczony zarówno do trwałego, jak i nietrwałego mocowania tapicerki. Nie zawiera niebezpiecznych dla materiałów rozpuszczalników, a dodatkowo nie przemaka przez klejony materiał. Łatwo się rozprowadza, przy czym dosyć szybko schnie. Opakowanie 340 g kosztuje ok. 30 zł.
box:offerCarousel
Motip. Prosty w użyciu klej w spreju. Ma szerokie zastosowanie w motoryzacji, bo skleja materiały różnego rodzaju, w tym podsufitki. Schnie 3–5 minut, tworząc elastyczną spoinę. Nie deformuje klejonych materiałów. Opakowanie spreju 500 ml kosztuje ok. 27 zł.
box:offerCarousel
Jeżeli zdecydujemy się na samodzielną regenerację podsufitki, poświęćmy na to nieco więcej czasu. Wszelkiego rodzaju częściowe podklejanie to jedynie chwilowe rozwiązanie problemu. Zalecam wybór jednego z polecanych klejów w spreju, bo są bardzo łatwe w użyciu i można je równo rozprowadzić na powierzchni podsufitki.
) | Jak przymocować podsufitkę? Przegląd samochodowych klejów tapicerskich |
Jeżeli chcesz usprawnić poranną pobudkę, zastanów się nad kupnem budzika. Gadżet, który spodoba się dziecku, może stać się nieocenionym pomocnikiem w usprawnieniu żmudnego procesu rozklejania zaspanych powiek twojej pociechy. Budzik-zabawka, czyli oswajamy malucha z zegarem
Maluchy nie mają rozwiniętego poczucia czasu, dla nich zawsze jest „teraz". Trudno im wyobrazić sobie, co musi się stać, żeby moment „zaraz", o którym mówiła mama, wspominając o deserze, stał się teraźniejszością. Wtedy rodzice pomagają sobie, pokazując dziecku upływ czasu, obrazowany przez wskazówki na zegarze. Dzięki temu maluchy pierwszy raz zaczynają rozumieć sposób, w jakim dorośli mierzą czas. Niekiedy twoja pociecha nie będzie mogła doczekać się np. powrotu taty z pracy. Tłumaczenie maluchowi, że stanie się to za pół godziny na nic się zda. Wtedy możesz pomóc sobie budzikiem. Ustaw go na określony czas i wytłumacz dziecku, że alarm budzika będzie oznaczał wybicie wyczekiwanej godziny. Oswajanie z zegarem możesz zacząć już w pierwszym roku życia dziecka, dzięki zabawkowym budzikom. Kiedy maluch trochę podrośnie, możesz mu zaproponować do zabawy edukacyjny budzik interaktywny.
Bajkowe budziki dla przedszkolaka
Przedszkole to pierwsze poważne wyzwanie dla twojego dziecka. Maluch musi nauczyć się dyscypliny porannego wstawania, a nie zawsze jest to łatwe. Ciepła kołderka i zaspane oczka nie ułatwiają sytuacji. Z pomocą może przyjść budzik, który umili przedszkolakowi poranne pobudki. W tym wieku dzieci uwielbiają swoich bajkowych przyjaciół. Budzik z bohaterem Disney'amoże sprawić, że wczesne wstawanie nie będzie takie straszne. W szerokiej ofercie producentów znajdzie się zarówno budzik Myszka Mickey, jak i budzik dla fanek Violetty. Wybór odpowiedniego sprzętu warto uzależnić od preferencji malucha. W końcu to dziecko musi zdecydować, jaki zegar będzie ozdabiał stolik przy łóżku.
Oryginalny budzik dla dzieci szkolnych
Kiedy twoje dziecko zaczyna chodzić do szkoły, posiadanie budzika staje się wręcz koniecznością. Coraz częściej młode pokolenie – zamiast tradycyjnego zegarka – używa telefonu komórkowego. Nie każde dziecko będzie zadowolone ze zwykłego budzika analogowego. Oryginalny budzik może za to przypaść do gustu zarówno kilkulatkowi, jak i bardziej wymagającym nastolatkom. Wszystko zależy od indywidualnego gustu. Dla chłopców, którzy lubią układanie najpopularniejszych klocków na świecie, doskonałą propozycją będą budziki z Lego.
Świetną alternatywą dla tradycyjnego zegara są też budziki z projektorem, które wyświetlają nie tylko godzinę. Niektóre modele działają jak lampka, inne prezentują ciekawe iluminacje, mówią lub grają przyjemne melodie. Taki budzik z pewnością nie będzie jedynie nudnym gadżetem wyrywającym ze słodkich snów.
Poza estetycznym wyglądem, budzik ma być przede wszystkim funkcjonalny. Zorientuj się więc przed zakupem, w jakie funkcje wyposażony jest dany zegar. Wiele budzików posiada dodatkowo radio lub wyświetlaną temperaturę i pogodę. Warto też sprawdzić informację o tym, w jaki sposób budzik alarmuje o wybiciu ustawionej godziny – jaki dźwięk wydobywa się z zegara oraz czy można regulować jego natężenie.
Idealny zegar do pokoju dziecka powinien być przyjemny dla oka, solidny i funkcjonalny. Wybór odpowiedniego budzika koniecznie skonsultuj ze swoją pociechą. Niech dziecko wybierze sprzęt, który najbardziej odpowiada jego upodobaniom. Razem przejrzyjcie bogate oferty producentów i wybierzcie taki, który uprzyjemni poranne wstawanie do przedszkola lub szkoły. Wesoły gadżet dzwoniący radośnie z samego rana może sprawić, że żaden dzień nie zacznie się od wstania z łóżka lewą nogą. Bo kto rano wstaje...ten ma dłuższy dzień. | Pora wstawać! Wybieramy budzik dla dziecka |
Już niedługo na ekrany polskich kin wejdzie film Spider-Man: Homecoming. W kolejnej odsłonie Peter Parker zmierzy się z Vulture i Shockerem, zaś mentorem superbohatera będzie Tony Stark. Spider-Man jest jednym z najbardziej lubianych komiksowych superbohaterów wydawnictwa Marvel. Stworzona w 1962 roku przez Stana Lee i Steve’a Ditko postać spodobała się również polskim fanom. Wystarczy wspomnieć, że wydawnictwo TM-Semic wydało 102 zeszyty o przygodach Spider-Mana, czyli najwięcej ze wszystkich serii. Polski czytelnik komiksów dorastał razem ze Spider-Manem i gdy spyta się dorosłego fana o ulubionego bohatera z dzieciństwa, najczęściej wymieni właśnie Człowieka Pająka. Jak dzisiejsi dorośli, tak i dzieci przechodzą fascynację tym superbohaterem, dlatego producenci gadżetów przygotowali wiele przedmiotów, które mogą spodobać się najmłodszym. Co warto kupić miłośnikowi Spider-Mana?
A może fidget spinner?
Ta prosta w konstrukcji zabawka osiąga szczyty popularności wśród dzieci i młodzieży. Nic więc dziwnego, że na rynku pojawiły się fidget spinnery z motywem ze Spider-Mana. Nie są one drogie – gadżet można mieć już za niecałe 20 zł. Wyprodukowane są w kolorze czerwonym lub czarnym z charakterystyczną pajęczyną na łożyskach, która ma nawiązywać do stroju superbohatera. Tańsze fidget spinnery mają na połączeniu logo pająka, z kolei w droższych modelach na łożyskach umieszczono podobiznę Spider-Mana. Metalowe zabawki wykonano z materiałów wysokiej jakości, dlatego mogą one posłużyć na dłużej i to nie tylko dziecku, ale też osobie dorosłej. Dzięki niewielkim rozmiarom spinner można mieć zawsze przy sobie.
Dla miłośnika pluszaków i figurek
Gadżetem, który powinien przypaść do gustu najmłodszym fanom Spider-Mana, jest pluszowa maskotka w kształcie superbohatera. Ceny pluszaków zaczynają się od 35 zł, zaś za droższe trzeba zapłacić nawet 117 zł. Decydując się na zakup zabawki droższej można mieć pewność, że wykonano ją na licencji. Niektóre z nich mają wbudowane inne funkcje, np. zasilaną bateriami AA lampkę. Mogą również służyć jako poduszka.
Starszemu fanowi Spider-Mana do gustu powinny przypaść figurki, dostępne w szerokim wyborze i różnych cenach. Wśród nich znajdą się zarówno produkty na licencji, jak i bez, oraz takie, które jedynie z nazwy przypominają postać, którą mają przedstawiać. Do ciekawszych figurek należą produkty firmy Hasbro, których ceny zaczynają się od 89 zł. Wykonano je bardzo starannie, a dodatkowo w niektórych z nich po naciśnięciu przycisku można cieszyć się aż 10 efektami dźwiękowymi.
A może zabawki edukacyjne?
Osobną i ciekawą grupę gadżetów stanowią zabawki edukacyjne. Wśród nich nie mogło zabraknąć gier i quizów. Sprawdzą się one jako gadżet dla osób, które cenią sobie zabawę w grupie. Jednym z edukacyjnych produktów jest quiz firmy Clementoni, który za 29 zł zapewni rozrywkę na długi czas. Interaktywny quiz składa się z 12 kart dydaktycznych wypełnionych 24 zadaniami oraz z planszy ilustracji i elektronicznego długopisu. Gadżet polecany jest przede wszystkim najmłodszym fanom Spider-Mana, bowiem pozwala przyswoić podstawy z edukacji wczesnoszkolnej.
Większość dzieci lubi lody, dlatego producenci gadżetów stworzyli coś, co połączy naukę z przyjemnością. Na licencji Marvela powstała mini wytwórnia lodów, która pozwoli najmłodszemu miłośnikowi zrobić własne lody lub sorbet. Zakrętkę kubka przyozdobiono podobizną Spider-Mana, którą wykonano starannie. Do zestawu, kosztującego 49 zł, dołączono przepisy na lody w języku angielskim, co może dodatkowo przydać się przy nauce języka obcego.
Namiot czy domek?
Latem najmłodsi wielbiciele Spider-Mana z pewnością będą zachwyceni zabawkami ogrodowymi z motywem ich ulubionego bohatera. Do zabaw w ogrodzie – zarówno samemu, jak i z kolegami – posłuży świetnie namiot-domek ze Spider-Manem. W środku zmieści się dużo zabawek, a dodatkowym atutem jest zachęcenie malucha do wyjścia z domu do ogrodu, do ruchu i zabawy na świeżym powietrzu. Konstrukcje mogą mieć formę mini-domu z pochyłym dachem (te nadają się do zabawy już dla dwulatków) bądź namiotu-igloo (dla dzieci w wieku od trzech lat wzwyż). Namiot nadaje się także na wyjazdy wakacyjne (np. na plażę) czy do pokoju dziecięcego, kiedy na zabawy ogrodowe jest już zbyt chłodno. Igloo kupimy już za ok. 40 zł, domek rozkładany ze spadzistym dachem natomiast kosztuje od 50 do 100 zł.
Gadżetów związanych ze Spider-Manem z każdym dniem przybywa, a po premierze filmu w kinach można się ich spodziewać jeszcze więcej. Każdy więc znajdzie wśród nich interesujący przedmiot. | Zabawki ze Spider-Manem |
Jeśli planujemy kupić komputer, obojętnie, czy jest to model stacjonarny, czy też laptop, zawsze zwracamy uwagę na jego procesor. Najpopularniejszym producentem bez wątpienia jest Intel, ale to wcale nie znaczy, że powinniśmy unikać układów marki AMD. Tak zwana „czerwona firma” ma w swojej ofercie wiele procesorów, które doskonale sprawdzą się w pracy biurowej, a nawet w grach komputerowych. Oto najlepsze z nich. Najlepsze procesory AMD oraz Intela różnią się zupełnie innym podejściem producenta. Intel celuje przede wszystkim w jak najwydajniejsze rdzenie przy jednoczesnym zachowaniu mniejszej ich ilości. Z kolei układy AMD cechują się większą ilością rdzeni, ale o mniejszej wydajności. Dlatego też wśród 5 najlepszych modeli znajdują się tylko egzemplarze 8-rdzeniowe.
AMD FX-9590 X8
To najlepszy procesor desktopowy marki AMD. Układ został wyposażony w osiem rdzeni o taktowaniu 4,7 GHz każdy (do 5 GHz w trybie Turbo). Procesor wykorzystuje standardowe dla procesorów AMD gniazdo AM3+, dla którego płyty główne są obecne na rynku już od wielu lat. AMD FX-9590 X8 ma 8 MB pamięci podręcznej L3, 8 MB pamięci podręcznej L2 (4 x 2 MB), a jego TDP wynosi 220 W. Konstrukcja została wykonana w procesie technologicznym 32 nm. Producent udziela na procesor 36-miesięcznej gwarancji. Za ten model trzeba zapłacić około 1200-1300 zł.
AMD FX-9370 X8
To w tym momencie drugi najlepszy procesor do komputerów stacjonarnych w ofercie firmy AMD. Charakteryzuje się ośmioma rdzeniami o taktowaniu 4,4 GHz każdy (do 4,8 GHz w trybie Turbo). Układ został wykonany w procesie technologicznym 32 nm i korzysta z gniazda AM3+. Model AMD FX-9370 X8 ma 8 MB pamięci podręcznej cache L3 oraz zintegrowany kontroler pamięci DDR3. Jego TDP, czyli rozproszenie ciepła (często mylone ze zużyciem energii), wynosi 220 W. Gwarancja na układ działa przez okres 36 miesięcy. Kupując ten procesor, musimy liczyć się z wydatkiem rzędu 1000-1300 zł.
AMD FX-8370 X8
Ten model to pod wieloma względami konstrukcja bliźniaczo podobna do wcześniej wspominanych procesorów. W tym przypadku również mamy do czynienia z układem, który został wyposażony w aż 8 rdzeni. Każdy z nich jest taktowany zegarem 4 GHz, który maksymalnie – w tzw. trybie Turbo – może podnieść swoją częstotliwość do 4,3 GHz. Układ także korzysta z podstawki AM3+ i ma po 8 MB pamięci podręcznej cache L3 oraz L2 (4 x 2 MB). To, czym wyróżnia się model FX-8370 X8, to mniejsze TDP, które w tym przypadku wynosi 125 W, a tym samym także niższe zużycie energii (ale też mniejsza wydajność). Za ten egzemplarz trzeba zapłacić od 900 do 1000 zł.
AMD FX-8350 X8
To już całkowicie bliźniaczy model w porównaniu do FX-8370, na co wskazuje już samo nazewnictwo obu konstrukcji. Procesor ma dokładnie takie same parametry jak poprzednik, czyli TDP na poziomie 125 W, po 8 MB pamięci cache L2 (4 x 2 MB) oraz L3, a także osiem rdzeni wykonanych w procesie technologicznym 32 nm. Między układami są tylko dwie różnice. Pierwsza to taktowanie, które tutaj zostało obniżone do odpowiednio 4 GHz i maksymalnie 4,2 GHz w trybie Turbo. Inna jest także cena, która oscyluje w granicach 750-850 zł.
AMD FX-8320 X8
To kolejny układ z dokładnie tej samej serii, co dwa wcześniejsze. I w tym przypadku również mamy do czynienia z niemal identyczną specyfikacją techniczną. Wszystkie parametry tego procesora są dokładnie takie same. Jedyne różnice to częstotliwość zegara ustawiona domyślnie dla ośmiu rdzeni. W przypadku modelu FX-8320 X8 wynosi ona dokładnie 3,5 GHz w trybie standardowym oraz 4 GHz w trybie Turbo. Niższe taktowanie przekłada się na niższą cenę, która wynosi około 650-720 zł.
Wymienione powyżej procesory AMD powstały przede wszystkim z myślą o graczach, których budżet nie pozwala na inwestowanie w same najwydajniejsze podzespoły. Bezpośrednią konkurencją dla układów z rodziny FX-8 są procesory Intel Core i5, które często są wybierane do desktopów dedykowanych grom. | 5 najlepszych procesorów firmy AMD |
5 lipca od godziny 1 do 7 rano przeprowadzimy przerwę techniczną. Allegro i nasze aplikacje mobilne oraz Menedżer sprzedaży i WebAPI będą niedostępne. 5 lipca od godziny 1 do 7 rano przeprowadzimy przerwę techniczną. Allegro i nasze aplikacje mobilne oraz Menedżer sprzedaży i WebAPI będą niedostępne.
Oferty kończące się w czasie przerwy przedłużymy o 24 godziny.
Przepraszamy za utrudnienia. | 5 lipca: przerwa techniczna |
Bagażniki dachowe z roku na rok stają się coraz bardziej istotnym elementem wyposażenia samochodu. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie dobrze zorganizowaną i przemyślaną podróż bez dokładnego rozplanowania, co i jak będzie spakowane. Bagażnik dachowy stanowi elastyczne rozwiązanie, pozwalające na znalezienie odpowiedniej ilości miejsca na rzeczy, których potrzebujemy w trakcie podróży. Warto jednak wiedzieć, w jaki sposób zamontować taki bagażnik na dachu samochodu. Wystarczy stosować się do poniższych zaleceń. Rozpocznij w sposób przemyślany – poukładaj zakupione części
Każdy, kto rozsądnie podchodzi do tematu, jakim jest montaż bagażnika dachowego powinien rozpocząć od starannego posegregowania zakupionych elementów. W tym celu najlepiej rozłożyć je kolejno obok siebie na ziemi i porównać z treścią instrukcji obsługi, sprawdzając, czy na pewno dostaliśmy kompletny zestaw. W skład całości powinny wchodzić zarówno właściwe uchwyty, części składające na elementy stopek mocujących całość do dachu samochodu oraz właściwy boks. W zależności od specyfiki konkretnego, zakupionego modelu, potrzebne będą również odpowiednie śrubki lub specjalne klamry do zaciągania. W przypadku tych drugich, nie potrzeba żadnego dodatkowego narzędzia do ich zespojenia. Jeżeli jednak zestaw wyposażony jest w śruby, to w celu przytwierdzenia ich będziemy musieli postarać się o klucz imbusowy. Mając wszystkie części, jak i ewentualne narzędzia przy sobie, możemy przejść do właściwego montażu.
Zamocuj stopki bagażnika na dachu samochodu
Drugim etapem pracy nad zamontowaniem bagażnika dachowego jest przymocowanie stopek stelaża do dachu auta. W tym celu należy najpierw rozsądnie zastanowić się nad samym rozstawieniem belek podpierających boks bagażowy. W celu zapewnienia właściwej stabilizacji, niezbędnym jest, aby były rozstawione w 33% i odpowiednio 66% długości samego boksu. Mając w pamięci te proporcje, należy właściwie rozmieścić same stopy bagażnika, które mocuje się następnie w odpowiednim miejscu na dachu samochodu. Jeżeli dany pojazd zaopatrzony jest w specjalnie do tego przeznaczone punkty montażowe lub też podłużne listwy, to montaż z całą pewnością nie będzie nastręczał problemów. Stopki mocuje się wówczas po prostu w wyznaczonych ku temu miejscach. W przypadku braku punktów bądź listwy pozostaje skorzystanie z mocowań w systemie śrubowym albo z wykorzystaniem znajdujących się w wielu zestawach klipsów zaciskowych. Najważniejsze na tym etapie jest to, aby belki przytwierdzone zostały w sposób stabilny i odpowiedni w stosunku do długości boksu.
Pomyśl o właściwym umieszczeniu boksu dachowego
Boks dachowy stanowi zasadniczą część bagażnika samochodowego. To właśnie dzięki niemu transportowany sprzęt może być bezpieczny nie tylko od uszkodzeń czysto technicznych, ale również tych spowodowanych przez warunki atmosferyczne. Ostatnią część pracy nad poprawnym montażem bagażnika dachowego stanowi zatem zadbanie o jego właściwe, solidne przytwierdzenie. W tym celu należy ponownie upewnić się, czy zamontowane uprzednio belki znajdują się mniej więcej w 1/3 i 2/3 długości samego pudła. Jeżeli tak, to wówczas nie pozostaje nic innego, jak przytwierdzić pokrywę, korzystając z dołączonych do zestawu elementów spajających. Tymi elementami mogą być, przede wszystkim, w zależności od ceny zakupionego kompletu, cybanty (właściwe dla tańszych modeli) oraz mimośród. W przypadku cybantów, należy dokręcić śrubkami końcówki obejmy, co przytwierdzi boks do dachu samochodu. Droższe systemy, wyposażone w mimośród, montuje się w ten sposób, że po nałożeniu boksu należy kręcić znajdującą się w zestawie dźwignią aż do solidnego przytwierdzenia, a następnie zablokować ją do pierwotnej pozycji.
Jak wynika z powyżej udzielonych rad, montaż bagażnika dachowego na samochodzie osobowym wcale nie jest tak trudny, jak mogłoby się wydawać. Dzięki stosowaniu się do prostych w zasadzie zaleceń, samochód zyska funkcjonalność w postaci bezpiecznej i komfortowej dla pasażerów przestrzeni bagażowej. Ta przestrzeń jest bezcenna zwłaszcza podczas dłuższych podróży, stąd już dziś warto wiedzieć, w jaki sposób wyposażyć swój samochód w bagażnik dachowy. | Kilka cennych porad, jak montować bagażniki dachowe |
Pięknie udekorowane ciasta zachwycają swym urokiem każdego miłośnika słodkości. Nie jest to sztuka łatwa, ale można dojść do wprawy przy regularnych treningach. Początkujący dekorator może skorzystać z gotowych ozdób, które z pewnością ułatwią wzbogacanie smakowitych wypieków. Dekorowanie ciast może spędzać sen z powiek, szczególnie wtedy, kiedy nie czujemy się w tym mocni. Brak zdolności manualnych można jednak zniwelować, jeśli posłużymy się akcesoriami do dekoracji, które praktycznie wykonają pracę za nas. Podobnie rzecz ma się z gotowymi dodatkami – kolorowymi posypkami i czekoladkami w różnych kształtach lub konfetti. Jeśli dopiero rozpoczynasz przygodę z dekorowaniem ciast – zapoznaj się z fachową literaturą na ten temat. Ułatwi ona pracę, a także od podstaw wyjaśni, w jaki sposób ze zwykłego biszkoptu stworzyć cudowny tort ozdobiony smakowitym lukrem, jak przygotować zdobienia z czekolady oraz jak dekorować świąteczne ciasteczka. Oprócz książek, które krok po kroku podpowiedzą, w jaki sposób wszystko wykonać efektownie, przydadzą się też podstawowe akcesoria. Sprawdź, jakie!
Tylki i akcesoria do dekoracji
Podstawowymi akcesoriami do dekoracji ciast i ciasteczek są tylki, czyli ozdobne końcówki, które zakłada się na rękaw cukierniczy lub szprycę. Zakończone różnymi kształtami, pozwalają nie tylko na faszerowanie, np. rurek, ptysiów, pączków czy eklerków, ale pomagają stworzyć efektowne róże, liście, gwiazdki czy inne piękne kształty z maślanych kremów lub ubitej śmietany kremówki, które dodają ciastu niesamowitego uroku.
Na rynku dostępne są plastikowe oraz metalowe tylki do dekoracji. Jak możesz się domyślić, metalowe są bardziej stabilne, a te, np. marki Tala, znajdziesz w zestawach z metalową szprycą, pędzelkami i szczoteczkami do czyszczenia, które umieszczono w pudełku. Znacznie ułatwia to przechowywanie wszystkich elementów. Akcesoria do pieczenia legendarnej angielskiej marki Tala nie należą do najtańszych, ale z pewnością nie tylko posłużą przez długi czas, ale również świetnie sprawdzą się jako prezent dla miłośniczki pieczenia.
Stalowe, wysokiej jakości tylki, zarówno osobno, jak i w zestawach, proponuje marka Wilton. W ofercie znajdziesz końcówki, dzięki którym wyczarujesz gwiazdy, kwiaty, linie i zygzaki, płatki róż czy splot koszyka. Wybierając pojedyncze końcówki, pamiętaj, by dokupić rękaw cukierniczy z nakrętką, do której mocuje się tylkę. Rękaw, w którym umieszcza się krem do dekoracji, dostaniesz w wersji jedno- lub wielorazowego użytku.
W cenie około 60 zł kupisz zestaw 26 tylek do dekoracji Kitchen Form, wykonanych ze stali nierdzewnej wraz z adapterem do ich mocowania. Zestaw znajduje się w eleganckiej kasetce, która mieszcząc wszystkie elementy, nie pozwala na ich zgubienie. By korzystać z tego zestawu, trzeba dokupić silikonowy rękaw cukierniczy (cena około 19,90 zł). W ofercie Kitchen Form znajdziesz również komplet składający się z 52 tylek (cena 89,99 zł), a także zestawy z rękawem cukierniczym.
Formy w różnych kształtach
Jeśli chcesz nadać ciastu niecodzienny kształt, inny niż tradycyjny prostokątny lub okrągły z tortownicy, wybierz blaszki o nietypowym kształcie. Stworzysz w nich ciasta w formie serca, gwiazdy czy rombu. Piękne formy do babek z różnymi tłoczeniami oraz nieprzywierającą powłoką w swym asortymencie posiada marka Nordic Ware. Upieczesz w niej ciasto przypominające katedrę, różę, a także babkę w słynnej formie „Bawaria” z geometrycznymi wzorami. Taką babkę wystarczy polukrować lub oprószyć cukrem pudrem, by sama w sobie stanowiła dzieło. Formy Nordic Ware wykonane są z najwyższej jakości aluminium i od lat cieszą się niebywałą popularnością. Te nietypowe formy kupisz w cenie od 156 do 170 zł.
Silikonowe formy z ornamentem znajdziesz także w ofercie włoskiej marki SilikoMart. Dzięki nim upieczesz ciasta z wytłoczeniem herbacianej róży, kokardy, gerbera, magnolii czy stokrotek. W ofercie SilikoMart dostępne są również formy z motywami świątecznymi – Jingle Bells z reniferem i Mikołajem, Pana Pierniczka, w kształcie twarzy Mikołaja czy foremkę na 6 ciasteczek w bożonarodzeniowym kształcie. Kupisz je w cenie 55–65 zł.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Formę w kształcie choinki lub aniołka 3D znajdziesz w ofercie marki Birkmann. Te trójwymiarowe formy składają się z 2 części, dzięki którym w prosty sposób zarówno wlejesz do niej płynne ciasto, jak i wyjmiesz już upieczone. Kupisz je w cenie 79 zł, a kształtem ciasta zachwycisz wszystkich gości!
Formy w różnych kształtach i na różne okazje proponuje także marka Pavoni. Dzięki nim upieczesz ciasto w kształcie gwiazdki, samochodu (z kultowej bajki Cars), Hello Kitty, robota, księżniczki, kotka, żabki czy wielu innych. Ciasto w takim kształcie z pewnością zrobi wrażenie na każdym dziecku, a ty nie musisz się przyznawać, że efekt uzyskałaś dzięki tej sprytnej formie! Formy Pavoni (metalowe i silikonowe) kupisz w cenie od 27,90 do 89 zł.
Posypki i gotowe dekoracje
Jeśli już wybrałaś formę, jaką ma przybrać ciasto, pora na zdobienie. Jeżeli nie chcesz dekorować go maślaną lub śmietanową masą, możesz użyć lukru lub polewy czekoladowej, a całość zwieńczyć kolorowymi posypkami. Do wyboru masz różne dekoracje cukiernicze – złote i srebrne perełki cukrowe, posypki w kształcie płatków śniegu, choinki, księżyca, pałeczek, serduszek, ozdobnego maczku, cukrowych kryształków czy w formie literek i cyferek. Na ciemnej polewie widoczne będą kontrastujące barwy – wybierz posypki w kolorze białym, srebrnym lub złotym. Na białym lukrze odwrotnie – odznaczać się będą kolorowe dodatki oraz posypki czekoladowe.
box:offerCarousel
Do zdobienia boków ciasta, np. tortu, wykorzystaj posypkę waflową. Kupisz ją w różnych kolorach za około 2 zł za 10 g. Wierzch ciasta możesz ozdobić gotowymi dekoracjami cukrowymi, np. kwiatami w różnych kształtach, listkami oraz dekoracjami z czekolady – serduszkami, choinkami, gwiazdkami czy kwiatkami. Jeśli chcesz uzyskać kolorowy lukier do zdobienia ciasteczek – użyj barwnika spożywczego. Dzięki niemu upieczesz także słynny tort tęczowy, obok którego nie można przejść obojętnie! Barwniki dostępne są w formie proszku, płynu lub w konsystencji żelu. Jeśli na masie cukrowej chcesz zrobić wpis lub domalować małe szczegóły – oczy, nos, itp. – użyj w tym celu specjalnego pisaka spożywczego do dekorowania. Pisaki spożywcze napełniane są jadalnym tuszem i dostępne w wielu kolorach. Koszt takiego flamastra, w zależności od marki oraz od tego, czy jest jedno- czy dwustronny, wynosi od 5 do 13 zł za pisak dwustronny lub 37 zł za zestaw 5 pisaków.
Wykrawacze oraz ozdobne tłoczenia
box:offerCarousel
Ozdoby w różnych kształtach otrzymasz, wykorzystując specjalne wykrawacze do lukru. Możesz ich używać zarówno do wykrawania ciastek w fantazyjnych kształtach, jak i wycinania form z masy marcepanowej lub cukrowej. Plastikowe wykrawacze kosztują kilka złotych, a różnorodność ich form sprawia, że pozwalają na udekorowanie ciasta na każdą okazję. Wyciętymi wzorami możesz ozdobić ranty ciasta oraz jego wierzch. Jeśli ciasto pokrywasz np. masą marcepanową, wytłocz na niej ciekawe wzory za pomocą wałka do dekoracji. Jego koszt to średnio 12–15 zł, a zachwyt wszystkich – którzy będą mieli okazję zobaczyć to dzieło – masz zagwarantowany!
Szereg dostępnych akcesoriów do dekorowania ciast sprawia, że nawet laik jest w stanie przygotować pięknie ozdobione ciasto. Wystarczy posłużyć się gotowymi dekoracjami czy posypkami oraz nauczyć obsługiwania rękawa cukierniczego. Dzięki niemu ozdobisz zarówno ciasta, torty, jak i ciasteczka, które z uwagi na niewielkie wymiary wymagają dekorowania wprawioną ręką. Kiedy już opanujesz sztukę podstawowego dekorowania wypieków, z pewnością zachwycisz się nowymi akcesoriami do wykonywania kolejnych ozdób. | Jak efektownie dekorować ciasta i ciasteczka? |
Zmiana koloru auta dzięki wykorzystaniu folii samochodowych nigdy nie była tak prosta. Nie ma jednak technologii i produktów idealnych, dlatego warto zastanowić się nad największymi plusami i minusami stosowania folii zamiast klasycznego lakierowania. Trudy pracy lakierniczej
Największa korzyść z zastosowania folii samochodowych wynika tak naprawdę ze skomplikowania procesu lakierowania. Chcąc zmienić chociażby kolor zderzaka, należy go w pierwszej kolejności zdemontować, przygotować podłoże do malowania, następnie można kłaść podkład, lakier bazowy i ochronny.
Samo przygotowanie mieszanki lakieru, utwardzacza i rozpuszczalnika wymaga odpowiedniej wiedzy i doświadczenia. Do tego dochodzi konieczność posiadania właściwego sprzętu: pistoletu lakierniczego i kompresora, który dostarczy powietrze pod ciśnieniem w odpowiedniej ilości. Mogłoby się wydawać, że poszczególne procesy technologiczne da się skrócić, korzystając z lakierów w sprayu. Trzeba jednak pamiętać, że tego typu rozwiązania mogą służyć jedynie do maskowania niewielkich przebarwień lub odprysków, a nie do malowania dużych powierzchni nadwozia.
Folia samochodowa: szybko i samodzielnie
Główna zaleta wykorzystania folii samochodowych opiera się na szybkości i prostocie aplikacji. Wystarczy zakupić okleinę w pożądanym kolorze, przygotować powierzchnię, oczyszczając ją i odtłuszczając, a następnie można przystąpić do właściwych prac. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przeprowadzić je samodzielnie, szczególnie gdy zamierzamy wykleić stosunkowo niewielką powierzchnię, np. atrapę chłodnicy, lusterka czy elementy wnętrza. W przypadku chęci zmienienia koloru większych elementów lub całego auta, z pewnością przyda się pomoc jeszcze jednej osoby.
Cena uzależniona od jakości
Ceny folii samochodowych także nie odstraszają miłośników przeróbek. Za 1 m2 najtańszej okleiny zapłacimy ok. 20 zł, choć w tym przypadku trzeba liczyć się z mniejszą odpornością materiału i zastosowaniem gorszego kleju. Chcąc cieszyć się z efektów przez lata, należy zaufać czołowym producentom (np. 3M), ale w tym przypadku za 1 m2 folii przyjdzie nam zapłacić nawet 100 zł.
Wybór kolorystyczny folii jest bardzo szeroki: od klasycznej czerni, przez strukturę imitującą karbon, szczotkowane aluminium, po różne barwy wykończone na błysk lub mat. Trzeba jednak podczas zakupu pamiętać, że kolorowe folie z reguły cechują się mniejszą odpornością na działanie słońca niż ich czarne lub transparentne odpowiedniki.
Okleina (nie) do wszystkiego
Jest oczywistym faktem, że foliowanie nie może w większości przypadków zastąpić lakierowania. Wykorzystanie oklein służy przede wszystkim do zmiany koloru auta, jego poszczególnych elementów w ramach tuningu wizualnego lub zabezpieczenia nadwozia materiałami przezroczystymi. Wadą stosowania folii jest jej ograniczona trwałość wynosząca od 2 do 5 lat, w zależności od jakości i koloru wykorzystanego materiału. Po pewnym czasie tracą one swój kolor: blakną i płowieją. Proces wyklejania należy wówczas powtórzyć jeszcze raz. Z tego powodu, jeśli chcemy zmienić kolor auta długoterminowo, warto zainwestować w najlepsze produkty na rynku.
Kolejnym ograniczeniem jest wymagany stan lakieru. Powłoka mająca uszkodzenia czy odpryski, przynajmniej w teorii, nie nadaje się do aplikacji okleiny, gdyż podczas jej zdejmowania istnieje duże prawdopodobieństwo, że ubytki się powiększą. Ponadto pod folią może dochodzić do procesów korozji, która spowoduje, że materiał zacznie się odklejać.
Choć okleiny samochodowe to zupełnie inna bajka niż lakierowanie, ich zalety doceni każdy amator tuningu wizualnego i nie tylko. W stosunkowo niedrogi i prosty sposób można bowiem nadać nadwoziu auta zupełnie nowy kolor i styl. | Zalety i wady oklejania auta folią |
Jakie są najgorętsze trendy sezonu? Co składa się na ponadczasowy niezbędnik kobiecej szafy? Każda szanująca się koneserka mody powinna mieć w swojej domowej biblioteczce kilka pozycji – zarówno albumów, jak i poradników. Nie tylko przybliżą jej świat mody, ale też pozwolą uchylić rąbka tajemnicy jednej z największych i najbardziej wpływowych branży. W artykule przedstawiamy kilka najciekawszych publikacji, które zadowolą zarówno osoby, które interesują się modą od lat, jak i te dopiero rozpoczynają tę fascynującą przygodę.
1. Coco Chanel. Legenda i życie – Picardie Justine
SylwetkiCoco Chanel bez wątpienia nie trzeba nikomu przedstawiać. Gabriel Bonheur Chanel, bo tak w rzeczywistości się nazywała, zrewolucjonizowała świat mody, ale również na stałe wpisała się w zmiany zachodzące na gruncie społeczno-obyczajowym. Picardie Justine w swoim dziele demitologizuje postać francuskiej projektantki. Chanel przez całe życie tworzyła własną legendę. W biografii znajdujemy informacje dotyczące dorastania w murach zakonnego sierocińca, burzliwych romansów artystki czy jej antysemickich poglądów. Cała historia opatrzona jest archiwalnymi fotografiami, obrazującymi życie projektantki, oraz szkicami wykonanymi przez samego Karla Lagerfelda, który do dziś zajmuje stanowisko dyrektora kreatywnego domu mody Chanel. Warto więc sięgnąć po ową biografię, aby przekonać się, jak w rzeczywistości wyglądało burzliwe życie kontrowersyjnej projektantki.
2. 100 lat mody – Cally Blackman
Album wydany pod szyldem wydawnictwa Arkady to gratka zarówno dla fanów mody, jak i dla osób lubujących się w pięknie wydanych publikacjach. Kilkaset zdjęć opatrzonych krótkimi tekstami to nie tylko wademekum zmian zachodzących w świecie mody. Czytelnik dowie się wiele na temat panujących na przestrzeni wieku obyczajów, dostępnych form wypoczynku czy zmieniających się subkultur. Album podzielony jest na dwie główne części, poprzedzone długim wstępem autorki. Pierwsza z nich to historia mody do roku 1960, kiedy to dominował haute couture, dostępny jedynie dla najbogatszych przedstawicieli społeczeństwa. Druga ukazuje rozwój imperium w drugiej połowie XX wieku, okresu zdecydowanie barwniejszego, dążącego do poszukiwania własnego stylu, a nie powielania wcześniejszych schematów. „100 lat historii mody” to podróż w czasie, która bez wątpienia dostarczy nam wielu niezapomnianych przeżyć.
3. The Sartorialist – Scott Shumann
Scott Shumann, autor znanego na całym świecie bloga The Sartorialist, od lat przekonuje swoich czytelników, że moda nie kończy się jedynie na wybiegu. Na swoich fotografiach umieszcza nie tylko postacie pracujące na co dzień w branży, ale również osoby, które w nietuzinkowy i ciekawy sposób prezentują swój styl – od starszej pani na targu do przechodniów napotkanych podczas spaceru. Album sygnowany jego nazwiskiem to zbiór barwnych ptaków wyróżniających się na tle betonowych miast. Inspiracje czerpie nie tylko z własnych poszukiwań, ale również ze zdjęć archiwalnych podsyłanych na bieżąco przez czytelników. Jednak zatrzymywane przez Schumanna kadry ukazują nie tylko wygląd. Przybliżają historię fotografowanych osób. Miejsce, mimika, poza – wszystko to buduje spójną postać i jej wyjątkową, niepowtarzalną historię.
4. Vogue. Za kulisami świata mody – Kirstie Clemens
Tekst Kirstie Clemens to opowieść rodem z bajki o Kopciuszku. Była dziennikarka australijskiego Vogue tuż po zwolnieniu ze stanowiska redaktor naczelnej postanowiła zemścić się na świecie mody i ujawnić jego największe tajemnice. Wspomnienia Clemens to przede wszystkim historia kobiety, która odbyła długą i trudną podróż, aby trafić na szczyt. Oczywiście, w swojej książce nie opisuje jedynie minusów pracy w branży modowej. Wspomina również o radości i spełnieniu, jakie dawała jej praca w redakcji Vogue. Jak można się domyślić, publikacja wywołała ogromny szum medialny. Jednak czy faktycznie obnaża sekrety opisywanego imperium? Warto samemu się przekonać i sięgnąć po książkę autorstwa Clemens. Książka na pewno uchyli rąbka tajemnicy i stanie się kompendium wiedzy dla osób pragnących związać swoją przyszłość z dziennikarstwem. Szczególnie tym modowym.
5. Radzka radzi: Tobie dobrze w tym! – Magdalena Kanoniak
Na sam koniec pozycja prosto z domowego podwórka.Radzka to jedna z najbardziej znanych i szanowanych vlogerek w polskim świecie mody. Stylistka cieszy się ogromną popularnością nie tylko wśród osób, które na bieżąco śledzą trendy, ale również w kręgu zagubionych kobiet pragnących odnaleźć swój własny styl. Jej autorska książka to poradnik, w którym odnajdziemy nie tylko wskazówki dotyczące doboru stroju do sylwetki, ale również rozdziały opisujące znaczenie poszczególnych kolorów czy krótkie kompendium historii mody. Ogromną zaletą poradnika jest przystępnie sformułowany tekst wzbogacony o liczne zdjęcia i szkice, które ułatwią określenie naszego typu sylwetki czy owalu twarzy. Nie pozostaje więc nic innego jak sięgnąć po przewodnik Magdaleny Kanoniak i rozpocząć swoją przygodę ze stylem. W końcu każda z nas pragnie wyglądać jak milion dolarów. | 5 książek, które ucieszą kobietę interesującą się modą |
„Kingdomino” to gra kafelkowa stworzona przez Bruno Cathalę, który ma na swoim koncie tak znakomite tytuły, jak „Cyklady”, „Abyss” czy „Pięć Klanów”. Podczas gry będziemy wcielali się we władcę królestwa, który pragnie powiększyć swoje ziemie dzięki nowym, coraz to bardziej obfitym terenom. Wykonanie i przygotowanie do rozgrywki
Zaczynając od samego pudełka, jest ono średniego rozmiaru, dość lekkie i dobrze wykonane. Gra została pięknie zilustrowana, co widać już nawet przed samym rozpakowaniem. Po otwarciu opakowania, znajdziemy bardzo dobrze napisaną, jasną instrukcję, która szybko wprowadzi nas w zasady gry. Oprócz tego w pudełku znajdziemy 8 drewnianych pionków, które swoim wizerunkiem przypominają królów, cztery zamki, każdy w innym kolorze oraz dedykowane do nich małe płytki, tak abyśmy mieli gdzie je postawić. Najważniejszym elementem są jednak dwustronne kafelki - jest ich aż 48. Zostały one wykonane z dość grubiej, sztywnej tektury, co zapobiega szybkiemu i łatwemu ich zniszczeniu. Grafiki na kafelkach przygotowane są w dość bajkowy sposób, a kolory są wręcz fantastyczne. Dużą zaletą jest również ich różnorodność, znajdziemy na nich bowiem lasy, łąki, pola, a nawet bagna. Obok tak wspaniałego wykonania nie można przejść obojętnie. Gra przeznaczona jest dla 2 do 4 graczy w wieku co najmniej 8 lat. Grę w „Kingdomino” można rozpocząć już w niecałe dwie minuty. Wystarczy wybrać odpowiedni kolor swojego gracza i potasować kafelki terenów. W zależności od ilości osób biorących udział w rozgrywce, trzeba tylko usunąć odpowiednią ilość kafelków. W przypadku gry 2-osobowej używa się wyłącznie 24, a w grze 3-osobowej 36. Podczas partii 4-osobowej używa się wszystkich płytek. Po takim przygotowaniu możemy przejść do panowania nad królestwem...
Przebieg rozgrywki
Celem każdego z graczy jest zdobywanie jak najlepszych płytek królestwa, aby ostatecznie zdobyć najwięcej punktów zwycięstwa. Podczas rozgrywki wykładane będą losowo kafelki, które muszą być ułożone odpowiednio w kolumnie, w zależności od numerka na odwrocie. Na samej górze znajdują się kafelki z najniższym numerem, a na dole z największym. Płytki położone wyżej są mniej urodzajne, ale dadzą nam możliwość szybszego wykonania ruchu w następnych kolejkach. Zajmowanie tych mniej punktowanych kafelków, może być czasem bardzo dobrą taktyką, jeżeli reszta nam po prostu nie pasuje. To właśnie do ich zajmowania będą służyć nam pionki królów. Podczas kolejki gracz, którego pionek leży na płytce z najniższym numerem, zabiera płytkę i kładzie króla na nowej płytce, aby zająć kolejną. Kafelek, który udało mu się zabrać musi dołożyć do swojego królestwa. W przypadku kiedy wszystkie 3 lub 4 kafelki (w zależności od ilości graczy) się skończą, należy wyłożyć nowe i rozpocząć kolejkę od nowa. Każdy z graczy tworzy swoje królestwo na obszarze o wymiarach 5 na 5 pól – każda płytka domina składa się z dwóch pól.
Tak jak wcześniej wspomniałem, zdobyty kafelek trzeba dołożyć do swojego królestwa – sposób ułożenia określają jednak specjalne zasady. Płytkę domina musimy połączyć z inną płytką w taki sposób, aby przynajmniej jeden teren z nowej płytki stykał się z takim samym typem terenu na innej płytce. Można ją również połączyć z płytką startową – zamek używany jest jako joker. Jeżeli gracz nie jest w stanie położyć wcześniej dobranej płytki, musi ją odrzucić na bok – nie otrzyma za nią żadnych punktów i nie może jej dołożyć w kolejnych rundach. Na płytkach znajdziemy odpowiednie, specjalne budynki, symbolizujące koronę. To właśnie one dają nam punkty i to z nimi powinniśmy łączyć nasze tereny dla jak największego efektu punktowego. W sytuacji, kiedy zabraknie płytek do wyłożenia nowej kolumny, następuje ostatnia rozgrywka, a po niej koniec gry. Po jej zakończeniu przechodzimy do liczenia punktów. Gracz, który uzyskał największą ilość punktów, zostaje najlepszym królem i zwycięzcą!
Podsumowanie
„Kingdomino” to znakomicie wykonana gra rodzinna, w której każdy z graczy układa królestwo z płytek domina. Oprawa graficzna jest wręcz oszałamiająca, a bajkowy świat połączony z budową królestwa to świetny pomysł. Zasady są bardzo proste, zatem może to być idealna gra dla osób, zaczynających przygodę z planszówkami, sprawdzi się także dla dzieci. Ten tytuł posiada bardzo mocny syndrom zwany „może jeszcze jedna?”. Oznacza to, że po jej zakończeniu chcemy grać jeszcze kolejny raz i kolejny. Rozgrywka zapewnia naprawdę wiele emocji oraz stawia przed nami nie lada wyzwanie. To zdecydowanie pozycja, którą każdy powinien mieć w swojej kolekcji!
Grę można kupić na Allegro za około 70 złotych. | „Kingdomino” - recenzja gry |
W ponure, zimowe wieczory, kiedy za oknem nawet śniegu nie widać, w domu chłodno i smętnie, dobrze jest sięgnąć po typowo kobiecą, ciepłą i przewidywalną książkę. Na przykład jedną z historii o Malowniczem. Madgalena Kordel pisze książki na złą pogodę. Być może zresztą równie dobrze się je czyta podczas letniego popołudnia w ogrodzie, ja jednak sięgam po jej serię o Malowniczem jesienią i zimą. Wtedy najbardziej cieszą mnie opowieści o starym domu z bujnym ogrodem, niewielkim sudeckim miasteczku, w którym wszyscy się znają, i kobietach, które chcą odnaleźć swoje miejsce w życiu.
Malownicze
Malownicze to fikcyjne miasteczko położone gdzieś w Sudetach, w którym toczy się akcja kilku książek Magdaleny Kordel. Można je czytać niezależnie od siebie, choć ich akcja toczy się chronologicznie i w każdej kolejnej poznajemy dalsze losy części bohaterów. Można je też podzielić na dwie podgrupy – pierwsze kilka tytułów koncentruje się na osobie Majki, warszawianki, która po rozwodzie ucieka w góry i zakłada tam pensjonat. Dwie książki, na których okładkach widnieje nazwa serii „Malownicze”, opowiadają zaś o Magdzie, która spontanicznie podejmuje decyzję o kupnie starego domu w tej samej miejscowości.
Malownicze jest, jak sama nazwa wskazuje, uroczym miejscem. Ludzie dobrze się tu znają i choć nie wszyscy mają dobre serca i prawe charaktery, nie brakuje tu osób szczerych i pomocnych. Magda zostaje natychmiast otoczona opieką i zawiera sporo niespodziewanych przyjaźni, zaś jej spotkania z różnymi mieszkańcami miasteczka są często komiczne i wywołują uśmiech na twarzy czytelnika.
Przewidywalna przyjemność z lektury
Oczywiście, motyw samotnej kobiety, która ucieka z wielkiego miasta, by kupić dom w niewielkiej miejscowości, a następnie znajduje tam przyjaźń i miłość, jest mocno wyeksploatowany w literaturze kobiecej. Ma to jednak swoje zalety. W chwilach, w których nie mamy ochoty na wymagające lektury, taka przewidywalna opowieść może okazać się doskonałą rozrywką. Tym bardziej, że Magdalena Kordel pisze sprawnie, a jej bohaterów nie sposób nie lubić. Jest ich zresztą naprawdę sporo, a ich perypetie potrafią, mimo wszystko, zaskoczyć.
Dramatyczne wydarzenia w spokojnym otoczeniu
Pozornie sielankowa atmosfera Malowniczego potrafi bowiem być zwodnicza. Magda próbuje przejąć opiekę nad dwójką zaniedbanych dzieci, jednak nie jest to proste, a los rzuca jej co chwilę kłody pod nogi. W dodatku przyjeżdża do niej niespodziewany gość – Marta, która ucieka przed mężczyzną, zaś inna nowo przybyła będzie musiała zmierzyć się z własnym ojcem i jego tajemniczą przeszłością. Sekrety się mnożą, akcja komplikuje, zaś uwaga czytelniczki zostaje bardzo skutecznie przykuta.
Nie jest to książka dla osób poszukujących w literaturze ciągle czegoś nowego. „Wymarzony czas”może jednak zapewnić kilka przyjemnych wieczorów, a w swojej kategorii literatury, którą Mariusz Szczygieł nazywa „wypoczynkową”, wypada naprawdę dobrze.
Zobacz także inne książki Magdaleny Kordel.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Wymarzony czas” Magdalena Kordel – recenzja |
Każda nastolatka chce czuć się modnie i być na czasie z trendami. Z naszego poradnika dowiesz się, w jaki sposób stworzyć idealne stylizacje, by nie przepłacić i cieszyć się z wiosennego i modnego wyglądu w ciepłe dni. Nastolatki kochają zakupy i modne ubrania. Nie trzeba jednak wydawać fortuny, by być na bieżąco z najnowszymi trendami i cieszyć się nowoczesnym wyglądem. Wystarczy kilka trików, zakup kilku podstawowych rzeczy i dodatków, a także umiejętne ich łączenie. Ubieraj się modnie bez większego wysiłku.
Co musisz mieć tej wiosny w szafie?
Przede wszystkim w twojej szafie powinny znaleźć się tzw. rzeczy podstawowe. Co do nich należy? Na pewno tzw. ubrania z klasyki, czyli wygodne dżinsy, biały T-shirt, luźna spódnica, trampki, bluza i koszula w kratę. Do tego uniwersalne dodatki – chustka, opaska do włosów, plecak, okulary przeciwsłoneczne, szeroki pasek i kapelusz. Przyda się także lekka kurtka – najlepiej postawić na zamszową ramoneskę lub jeansową katanę.
Dziewczęcy wygląd
Każda z was ma w sobie w sposób naturalny dziewczęcy urok, warto jednak go podkreślić. Staraj się być dziewczęca na co dzień. Z proponowanego zestawu wybierz trampki, jeansy i T-shirt. Do tego dołącz koszulę w kratę, którą możesz przewiązać w pasie.
To propozycja do szkoły lub na czas spędzany po lekcjach ze znajomymi. Jeśli chcesz wyjść wieczorem, zachęcamy do modyfikacji stylizacji. Jak to zrobić? Możesz dołączyć kilka dodatków lub inaczej zestawić niektóre ubrania.
Koszulę załóż w sposób tradycyjny, na nią włóż zamszową lub jeansową kurtkę. Włosy ozdób chustką lub opaską. Jeśli lubisz nowe trendy, to zamiast dżinsów możesz włożyć spódnicę. Całość wzbogać rzemykami, dzięki czemu nadasz swojej stylizacji charakteru hippie.
Strój sportowy
Niekoniecznie oznacza dresy. Do bluzy możesz włożyć dżinsy i trampki, a zamiast torebki weź wygodny plecak lub worek. Tego typu zestaw spisze się idealnie podczas majowych wypadów za miasto, rowerowych wycieczek i spacerów.
Look imprezowy
Może się zdziwisz, ale po raz kolejny wystarczą zwykłe jeansy, biały T-shirt i trampki. Imprezowego charakteru nada kapelusz, złota biżuteria i stylistycznie nawiązujący do biżuterii pasek do spodni. Jeśli wybierasz się na koncert, nie zapomnij o modnej katanie. Z pewnością wyróżnisz się z otoczenia.
Stylizacje z długą sukienką
Jeśli masz sukienkę na ramiączkach w wersji maksi, możesz ją wykorzystać do wielu stylizacji. Sukienka ma być elementem dominującym, a jednocześnie bazowym. Prawdziwie wiosenną propozycją jest sukienka w jasnym i ciepłym kolorze (żółty, zieleń, brzoskwinia, itp.) połączona ze sznurowanymi sandałami, okularami przeciwsłonecznymi, słomianym kapeluszem i małą torebką.
Sukienka uzupełniona o jeansową, skórzaną lub zamszową krótką kurtkę i trampki nada twojej stylizacji pazura. Jeżeli sięgniesz jednak po kwiatowe dodatki, np. kolorową chustę, wówczas wpiszesz się w styl boho.
Stylizacje z modnymi trendami
Dla stylu sportowego proponuję opcję z modnymi szarymi spodniami dresowymi typu slim lub baggy, bluzą z sercem i białymi trampkami. Z dodatków sięgnij po obowiązkowe okulary przeciwsłoneczne typu XXL, plecak w stylu lat 90. oraz biżuterię, np. gruby łańcuch.
Zamiast bluzy z motywem serca możesz wybrać bluzę pikowaną. Z dodatków dla nastolatek modne są bransoletki, tzw. celebrytki, czyli różne zawieszki na kolorowych sznurkach, rzemyki z koralikami i małe torebki na łańcuszku lub plecionym sznurku. | 5 modnych stylizacji dla nastolatki na wiosnę |
Zastanawiasz się, jaki prezent kupić dziecku z okazji Wielkanocy? Oczywiście w kształcie jajka! Producenci zabawek zadbali o to, żebyśmy nie mieli zbyt wielu problemów z wyborem wielkanocnego prezentu dla dziecka. Odpowiednie propozycje zabawek w kształcie jajka znajdziemy dla każdej grupy wiekowej i na każdą kieszeń. A wszystkie z jajem!
Zabawki dla najmłodszych
Mamy do wyboru gry zręcznościowe, zabawki edukacyjne, plastyczne, maskotki, klocki i wiele innych. Wszystkie są bardzo pomysłowe i trudno je przypisać do określonej kategorii. W tej grupie wiekowej allegrowicze najchętniej wybierają jajka dinozaura, z których „wykluwają się” małe gady. Ale uwaga, gady z czasem rosną! Przyglądanie się temu procesowi (przez dwie doby!) stwarza nie tylko dziecku, ale całej rodzinie sporo przyjemności. Drugim hitem jest pojemnik w kształcie jajka z masą plastyczną o niezwykłych właściwościach – można z niej uformować przeróżne figury, jest superrozciągliwa, odbija się jak piłeczka kauczukowa. Wciąż popularne są też sikawki dla najmłodszych w kształcie jajka.
Magiczna plastelina.Można nią się nią bawić jak zwykłą plasteliną, ale ma wiele niezwykłych właściwości. Na przykład wystarczy potrzymać ją pod lampą, by świeciła w ciemnościach. Odbija się jak gumowa piłka. Natomiast jej energiczne zagniatanie powoduje tworzenie się pęcherzyków powietrza, które po naciśnięciu strzelają jak folia bąbelkowa. Starszym dzieciom przyda się do zabawy w detektywa i zbierania odcisków palców. Cena: 7,90 zł.
Drewniane jajko do zabawy w sklep. Wygląda jak prawdziwe. Nasze pociechy mogą się bawić w przygotowywanie pysznego śniadania. Zabawka wykonana z trwałych i bezpiecznych materiałów. Cena: 6,80 zł.
Jajko z dinozaurem.Ćwiczy cierpliwość, bo na efekt czeka się 48 godzin. Zabawkę należy włożyć do ciepłej wody. Po 12–24 godzinach skorupka zacznie mięknąć, a dinozaur rosnąć. W końcu przebije skorupkę i wyjdzie na świat. Po kolejnych 24 godzinach dinozaur osiąga ok. 4 cm wysokości. Cena: 1 zł.
Jajko do nakręcania Spinny.Zabawka zręcznościowa. Nakręcane jajko dla najmłodszych. Zestaw edukacyjny zawierający 40 elementów. Maluch może budować różne kolorowe konstrukcje, nakręcając poszczególne elementy na specjalny drążek. W zależności od kolejności ich nakładania powstają różne zabawne kształty. Zabawka ćwiczy małą motorykę oraz pobudza wyobraźnię dzieci. Cena 144,99 zł.
Dla przedszkolaków
W tej kategorii wiekowej znajdziemy więcej odpowiednich dla 4- i 5-latków propozycji zabawek edukacyjnych i zręcznościowych.
Z wyborów allegrowiczów wynika, że przedszkolaki wciąż lubią obserwować wykluwające się dinozaury, więc taki prezent na pewno będzie trafiony. Wśród kupujących w sieci sporą popularnością cieszą się też figurki Śmieciaków, które kryją się wewnątrz fioletowych jajek, oraz gry angażujące całą rodzinę.
* Zgniłe jajka Śmieciaki. W fioletowych jajkach znajdują się figurki Śmieciaków do kolekcjonowania. Zestaw zawiera jedną dużą kapsułą i 5 mniejszych. Cena: 29 zł.
* Klocki edukacyjne Colorado. Uczą sylab metodą „na jajko”. Zestaw składa się z 14 elementów (7 jajek dzielonych na dwie części), na których znajdują się sylaby RA, RI, RO, RE, RU, RÓ, RY grawerowane laserowo, elementy wykonane są z płyty HDF o grubości 4 mm. Cena: 25,60 zł.
* Tańczące jajeczka. Gra polegająca na rzucaniu kostką i wykonywaniu wylosowanych zadań typu: zagdakaj jak kura, zapiej jak kogut albo złap kostkę lub jedno z jajeczek! Jeśli uda się być najszybszym, w nagrodę otrzymuje się jajko. Ale nie kładzie się go przed sobą, natomiast rzuca się kostką, aby określić, w jakim miejscu trzyma się je przez resztę zabawy. Zgięcie łokcia, a może pod brodą albo przytrzymując głową na barku? Cena: 59 zł.
Dla uczniów
Również dla uczniów szkoły podstawowej znajdziemy coś ciekawego. Wiele zabawek z motywem jajka wymaga umiejętności myślenia przestrzennego, logiki, znajomości podstaw mechaniki, np. robot sterowany pilotem w kształcie jajka czy jajowate labirynty. Jest z czego wybierać!
* Morph's Egg.Manualna łamigłówka logiczna nawiązująca do kultowej kostki Rubika. Ma oryginalny i niespotykany kształt jajka. Również w tej zabawce burzymy idealny kształt, przekręcając elementy na chybił trafił, by znów go odtworzyć. Cena: 69,50 zł.
* Hatchimals Pengualas. To jajko z interaktywnym ptaszkiem w środku. Gdy się wykluje, trzeba mu okazać miłość i zainteresowanie, by uczył się nowych rzeczy – chodził, tańczył i grał. Cena: 350 zł.
Wybierając wielkanocny prezent dla dziecka, pamiętajmy, że produkt musi być wykonany z certyfikowanych materiałów. Zabawki dla najmłodszych nie mogą się składać z drobnych części, by dziecko ich nie połknęło. To się niestety zdarza również trzy- i czterolatkom. Dlatego sprawdźmy, co kupujemy. | Superzabawki w kształcie jajka |
Czy z czytania o ludzkich nieszczęściach, o cierpieniu, bólu i dramatach może płynąć nadzieja? Książka „Ludzie na walizkach” autorstwa Szymona Hołowni udowadnia, że jak najbardziej tak. To zbiór rozmów autora z osobami, których doświadczenie życiowe – zawodowe lub osobiste – postawiło w sytuacjach krańcowo trudnych, które zmieniły ich spojrzenie na życie. Być może mieliście okazję część z nich oglądać w telewizji, ale w wersji papierowej mają chyba jeszcze większą moc. Jaki sens ma cierpienie?
Doświadczenie kruchości życia, konieczności pogodzenia się z czyimś odejściem, poczucia, że cały dotychczasowy świat się wali – o takich przeżyciach niełatwo opowiadać, a jeszcze trudniej o nie pytać. Szymon Hołownia potrafi być nie tylko wrażliwy, ale i pytać mądrze, dociekliwie. Sam pisze szczerze, że wiele z tych rozmów trwało dużo dłużej niż skrót, który możemy przeczytać, a nie raz kończyły się oczyszczającym płaczem. Rozmawia przecież z ludźmi o sprawach bardzo osobistych, niejednokrotnie wcale nie tak odległych w czasie. I okazuje się, że te spotkania i nazwanie różnych rzeczy po imieniu są ważne nie tylko dla niego, ale i dla nich.
Jak nie poddać się zwątpieniu?
Bez ckliwości, dopytywania na siłę, a jednocześnie bez lęku, by mówić o chorobie, bólu, śmierci. Tematach trudnych, ale przecież – nie oszukujmy się – takich, od których nie da się zupełnie uciec. Dlatego może warto pytać i szukać odpowiedzi, abyśmy potem byli mądrzejsi, dojrzalsi. Abyśmy nie czuli się sami. Stąd też w tych rozmowach wciąż powracający temat: jak sobie poradzić w takich chwilach, jak na nowo odnaleźć chęć do życia i zobaczyć w nim sens. To nie tylko opowieść o pewnej cienkiej granicy między „zwyczajnym” życiem, zabieganiem i totalnym zagubieniem się, kryzysem, bezradnością, ale również o tym, że to nie musi być podróż w jedną stronę, że nawet z najtrudniejszych doświadczeń człowiek może wyjść. Czy silniejszy? Na pewno inny. Może mądrzejszy o prawdę na temat tego, co w życiu jest ważne: relacje, bliskość, miłość. A tego nie zastąpią nawet największa kariera i pieniądze.
Skąd czerpać siłę?
Ciekawe w „Ludziach na walizkach” jest to, że Szymon Hołownia pyta o sprawy trudne nie tylko pacjentów, ludzi chorych, rodziców, ale również tych, którzy z pomagania w takich sytuacjach uczynili swoją misję. Rozmowy z lekarzami, choć chwilami pełne są różnych skomplikowanych terminów medycznych, uświadamiają nam, że oni też nie są bezdusznymi maszynami, obojętnymi na ból i traktującymi wszystko w kategoriach jednostek chorobowych. Dzielą się oni własnymi trudnościami, dylematami, przed jakimi stawia ich praca prawie każdego dnia. Prawie każdy z nich może opowiedzieć o porażkach, ale również o ogromnym szczęściu, jakie odczuwa się z powodu uratowania życia. Towarzyszą oni w różnych emocjach swoim pacjentom, sami czasem doświadczając ze zdziwieniem, jak wielką rolę w procesie zdrowienia mogą odgrywać wiara i nadzieja.
Czy „Ludzie na walizkach” są lekturą łatwą? Na pewno nie. Ale mogę zapewnić, że lekturą ciekawą, wartościową i wbrew pozorom wcale nie „dołującą”. Choć autor rozmawia nie tylko z ludźmi wierzącymi, z całości książki przenika jakiś optymizm i przekonanie, że istnieje Ktoś/Coś więcej, dzięki czemu potrafimy lepiej radzić sobie z naszymi smutkami, depresjami i lękami. Potrafimy odnaleźć w życiu sens. Ten prawdziwy wymiar człowieczeństwa, który bez doświadczenia cierpienia, straty nie byłby pełny.
W zalewie książek poświęconych szybkiemu osiąganiu szczęścia, sukcesu, pięknej sylwetki, zdrowia, miłości itp. „Ludzie na walizkach” są pozycją naprawdę wyjątkową.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Ludzie na walizkach” Szymon Hołownia – recenzja |
Rozwój technologii przyczynia się również do rozwoju motoryzacji. W autach znajdziemy coraz większą ilość elektroniki, która bywa pomocna, ale i niekiedy problematyczna, szczególnie jeżeli na desce rozdzielczej pojawiają się stale święcące się kontrolki. Czym jest check engine?
Kontrolka check engine jest w kształcie silnika i zapala się na kolor żółty, który oznacza problemy, ale nie tak bardzo duże, jak kolor czerwony. W wielkim skrócie kontrolka check engine informuje o nieprawidłowościach w pracy silnika. Zgodnie z obowiązującymi wymogami wszystkie pojazdy produkowane od 2001 roku z przeznaczeniem sprzedaży na rynek europejski muszą posiadać układy odpowiedzialne za samodiagnozę usterki, szczególnie te, które mają bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo podróżujących.
Co zrobić, gdy się zapali check engine?
Przede wszystkim nie panikujmy, ale nie możemy też zignorować tego komunikatu. Musimy zdawać sobie sprawę, że zapalenie się kontrolki może być spowodowane błędnym odczytem jednego z czujników umieszczonych w pojeździe. Co więcej, w wielu przypadkach wartość ta niewiele przekracza wartość podaną przez producenta, a błąd zostaje wyświetlony na liczniku pojazdu. Często powodem wystąpienia takiej sytuacji jest zaśniedziały styk lub nieszczelna izolacja, przez co woda i wilgoć dostają się do układu. Mimo tego, że silnik z pozoru działa normalnie, wcale nie musi tak być.
Zdarza się, że auto zaczyna zużywać więcej paliwa lub ma ograniczoną moc. Należy wówczas udać się do mechanika lub autoryzowanego serwisu. Najczęściej wystarczy wykasować dany błąd przy użyciu komputera diagnostycznego, ale nie jest powiedziane, że po paru minutach znów nie wróci. Jeżeli po przejechaniu kilkunastu kilometrów po skasowaniu błędu kontrolka nie zaświeci się ponownie, jest wysoce prawdopodobne, że problem został rozwiązany.
Jeżeli check engine zapalił się podczas trasy, najlepszym rozwiązaniem będzie zatrzymanie się na parkingu i wyłączenie silnika. Zanim jednak wyłączymy zapłon, musimy sobie zdać sprawę z tego, że istnieje minimalne ryzyko, że silnik naszego pojazdu nie odpali, dlatego przed zgaszeniem zaparkujmy prawidłowo. Po zgaszeniu najlepiej odczekać parę minut, a następnie spróbować odpalić. W wielu przypadkach kontrolka zgaśnie i nie zaświeci się ponownie. Dlaczego? Przykładowe sytuacje zapalenia się check engine, a następnie jego zgaszenia to zbyt niskie napięcie podczas rozruchu pojazdu, przemoczona instalacja elektryczna lub wypadające zapłony.
Kontrolka się świeci, a silnik jest bez życia
Często zapalenie kontrolki check engine oznacza przejście silnika w tryb awaryjny. Oznacza to przede wszystkim utratę mocy i większe zużycie paliwa. Co decyduje o przełączeniu silnika w tryb awaryjny? Odbywa się ono przez komputer pojazdu, który daną usterkę klasyfikuje jako poważną. W takim przypadku jak najszybciej musimy udać się do serwisu w celu dokładnej diagnozy. Oczywiście, jeżeli mamy mały komputer diagnostyczny, możemy skasować błędy i próbować dalej jechać. Pamiętajmy, że ciągła jazda polegająca na kasowaniu błędów co kilkanaście kilometrów może przyczynić się do zwiększenia usterki.
Powodów zapalenia się kontrolki check engine jest bardzo dużo, zaczynając od usterki filtra cząstek stałych, przez zablokowanie zaworu recyrkulacji spalin (EGR), na wypadaniu zapłonów kończąc, dlatego jeżeli kontrolka nie chce samoczynnie zgasnąć, jak najszybciej udajmy się do mechanika w celu zdiagnozowania problemu. | Check engine. Jak poradzić sobie z kontrolką podczas jazdy? |
Parasolka – dawniej oznaka statusu społecznego, dziś towarzyszy nam podczas każdego wyjścia z domu, kiedy pada lub zanosi się na deszcz. Jest niezastąpiona podczas dłuższych jesiennych wypraw i miejskich spacerów. Dostępna w tańszych, marketowych wersjach, projektowana jest również przez znane firmy odzieżowe. Jeśli zależy nam wyłącznie na ochronie przed deszczem i wiatrem, możemy się zdecydować na klasyczny model w kolorze czarnym lub granatowym. Taki uniwersalny parasol będzie pasował do każdego ubioru, zarówno do pracy, jak i na prywatne spotkania. Jeśli jednak pragniemy stworzyć ciekawszą stylizację, przełamującą jednolite ciemne kolory, warto wybrać taki wzór, który ożywi strój i idealnie wyrazi naszą osobowość.
Parasolki składane
Parasolki dostępne są jako modele klasyczne, których nie da się złożyć, by zmieściły się do torebki, lub rozkładane – ręcznie, półautomatycznie lub automatycznie. Te ostatnie są najpraktyczniejsze, gdyż umożliwiają rozłożenie parasolki nawet wówczas, gdy mamy wolną tylko jedną rękę. Wybierając parasolkę, warto zwrócić uwagę nie tylko na ciekawe wzornictwo, ale również na jej wytrzymałość. Dlatego warto kupić wersję wzmocnioną, której szkielet jest wykonany z włókna węglowego i stali, elastyczny i odporny nawet bardzo silny wiatr. Istotny jest też ciężar. Modele najlżejsze ważą zaledwie kilkanaście gramów, a niektóre po złożeniu są płaskie, więc idealnie zmieszczą się w kieszeni torebki.
Wiele modeli
Parasolki zachwycają bogactwem fasonów i kolorów. Dostępne są w nietypowych kształtach, np. liści bananowca lub serca. Baldachim może być niemal płaski lub zaokrąglony, niczym grzybek. Prawdziwi amatorzy gadżetów mogą nawet kupić unikatowe okazy wykonane ręcznie, z najdroższych tkanin jedwabnych, z rączkami wysadzanymi kryształkami, lub zdecydować się na modele obszyte falbankami albo skórą ekologiczną. W tym roku modna kobieta wybierze parasol z nadrukiem w panterkę lub z motywem kwiatowym. Od lat dużą popularnością cieszą się też parasole przezroczyste, a ostatnio także z wmontowaną w rączkę latarką LED, która pomoże odnaleźć drogę w ciemności i sprawi, że będziemy lepiej widoczni na drodze. Nowością na rynku są parasole zmieniające kolory pod wpływem deszczu. Czarno-białe kropki czy kwiatki pokryte kroplami wody stają się bajecznie kolorowe. Prawdziwe cacka czekają zaś na miłośników sztuki i pięknych przedmiotów. To dla nich przeznaczone są parasolki z rzeźbioną rączką, np. w kształcie głów zwierząt – kaczki, kota czy królika – oraz seria Art Collection, w której wykorzystano reprodukcje znanych obrazów m.in. Rafaela, Van Gogha czy Gustava Klimta. Arcydzieła malarstwa i kontakt ze sztuką mogą sprawić, że każdy, nawet pochmurny dzień stanie się piękniejszy.
Skąd się wzięły parasolki?
Prawdopodobnie pierwsze parasolki pojawiły się w starożytnym Egipcie i były noszone nad dostojnikami. Wyrabiano je z liści palmowych. Ze względu na gorący klimat chroniły jedynie przed słońcem. Wkrótce zaczęto ich używać we wszystkich państwach ówczesnego świata. Wszędzie były oznaką wysokiego urodzenia i rangi społecznej. Po upadku Imperium Rzymskiego niemal całkowicie zniknęły aż do późnego renesansu. Stały się ponownie modne pod koniec odrodzenia, lecz nosiły je wówczas wyłącznie kobiety zamożne. Prawdopodobnie do mody męskiej wprowadził je w połowie XVIII w. angielski podróżnik Jonas Hanway, dla którego parasolka była nieodłącznym elementem codziennej garderoby. Trzydzieści lat później przekonali się do niej pozostali Anglicy, którzy docenili jej funkcjonalność w wyspiarskim klimacie. W ten sposób przeciwdeszczowa parasolka przyjęła się również w modzie męskiej.
Praktyczne parasolki rozkładane powinny jesienią znaleźć się w każdej damskiej torebce. Dlatego wybierajmy modele lekkie, mniejsze (po złożeniu mające nieco ponad 20 cm długości) i solidne, które przetrwają niejedną zawieruchę. Idealnie dobrane stylem i kolorem do wierzchniego okrycia noszącej je osoby będą uzupełnieniem stroju, a może też znakiem rozpoznawczym na ulicy w szary, deszczowy dzień. | Niezbędna na jesienne deszcze parasolka do damskiej torebki |
Anna Herbich, przedstawicielka młodego pokolenia, urodzonego na krótko przed schyłkiem komunizmu w Polsce, znalazła w powstaniu warszawskim nie tylko przeszłość, ale również emocje - opisywane wydarzenia mają także charakter prywatny. Jej babcią jest Irena Herbich, uczestniczka powstania, o losach której możemy przeczytać w książce. Jedenaście historii
Dziewczyny z powstania to wspomnienia jedenastu kobiet, które musiały stawić czoła codzienności, jakże trudnej i niewdzięcznej. Były młode, miały plany i marzenia. Kochały i były kochane. Zaprzyjaźniały się z rówieśniczkami, szukały autorytetów w dowódcach, zakochiwały się i rodziły dzieci. Wszystko w czasie powstania. Jak? Często same nie potrafią tego wyjaśnić. Po prostu żyły i robiły to, co według nich było oczywiste – walczyły za ojczyznę i próbowały żyć na tyle, na ile było to wówczas możliwe.
Książka Anny Herbich to lektura wywołująca skrajne emocje: wprowadza w świat dziewczyn, którym odwagi i siły możemy tylko pozazdrościć, bo dostały od losu podwójne pokłady energii, wiary i wytrwałości. Motywuje i rodzi myśl, że potrafimy być silne, często nie dla siebie, ale dla innych. Pokazuje także ogromną tragedię z bliska, osobisty dramat, który w tamtym momencie musiał zostać schowany za honor i odwagę. Kobiety, które opowiadały autorce swoje historie, przyznawały, że do końca życia nie zdołają zapomnieć tego czasu. Można by zarzucić Annie Herbich, że zmusiła je do rozdrapywania starych ran. Tylko czy te rany w ogóle kiedykolwiek się zagoiły?
Żony i matki
Wszystkie historie utkwiły mi w pamięci, ale jedna poruszyła mnie najbardziej. Historia Haliny, która na kilka godzin przed wybuchem powstania urodziła synka. Zamiast wyprawki i łóżeczka czekały na niego piwniczne mury, głód i ciągły lęk, czy kolejna bomba nie zawali kamienicy i nie pogrzebie ich w gruzach. Halina wspomina: „Najbardziej bałam się, że spadnie bomba, on zginie, a ja zostanę tylko ranna. Albo odwrotnie. Wolałam już, żebyśmy zginęli oboje...”.
Strach matki o dziecko, samotność i czekanie na powrót męża z powstania, rozdzielenie od bliskich i strata (w jednym momencie) dorobku życia – to istne piekło. A jednak Halina przez nie przeszła.
1 sierpnia 1944 roku w Warszawie znajdowało się około pół miliona kobiet. Nie każdej udało się ocalić dziecko i siebie. Ale każda z nich walczyła, często sama ze sobą. Walka objawiała się na wiele sposobów. Czy ryzykować własne życie, ale pomóc powstańcowi, który nas woła, czy może zamknąć oczy i próbować przetrwać? Gdzie znaleźć siłę, aby przejść brudny kanał pełen trupów? Jak zostawić dom z cennymi, rodzinnymi pamiątkami, gdy rzeczywistość obdarła z nazwiska i dobytku? Z takimi sytuacjami spotykały się kobiety, a właściwie dziewczyny, które dorosły z dnia na dzień w sierpniu 1944 roku.
Łączniczki i sanitariuszki
Wiele z nich musiało przyjąć nową rolę – łączniki lub sanitariuszki. Nie był to, rzecz jasna, przymus narzucony z góry. Wynikało to raczej z wewnętrznego poczucia obowiązku, które wpajano im od dziecka. Jedna z dziewczyn mówi, że nie używało się u niej w domu takich słów, jak „ojczyzna” czy „patriotyzm”. Nie było takiej potrzeby. One były czymś oczywistym, dlatego działanie w konspiracji czy wzięcie udziału w powstaniu było dla ich rodzin wręcz naturalną koleją rzeczy.
Zarówno łączniczki, jak i sanitariuszki narażały swoje życie. Jedna przyznaje, że postanowiła być łączniczką, bo bała się krwi. Wolała pomagać w ten sposób. Za tym jednak szło ryzyko nie tylko śmierci, ale także tortur podczas przesłuchiwań. Sanitariuszki także nie miały łatwo. Czołganie się pod świszczącymi bombami, opatrywanie rannych, którym nie sposób było pomóc i ciągły brak leków, środków przeciwbólowych – to była dla nich codzienność. I w codzienności tej, powstaniowej, kochały i szukały miłości. Suknie ślubne zastępowała codzienna sukienka, a wesele ograniczało się do tajnego ślubu.
Życie dziewczyn toczyło się z nadzieją, że w końcu Polska odzyska wolność, a one w tej wolności będą mogły jej pomóc. Książka Anny Herbich nie powie, jak żyć, nie doradzi, nie oczaruje miłosną historią. Słychać z niej głos starszych kobiet, które wspominają, malują obrazy zapadające w pamięć. To zapiski dla tych, którzy szukają w powstaniu czegoś więcej niż tylko suchych faktów i dat.
Źródło okładki: znak.com.pl | Dziewczyny z powstania, Anna Herbich – recenzja |
Niby niewielki ptak, a może być źródłem ogromnych kłopotów! To problem większości sadowników, a także właścicieli działek i ogrodów przydomowych. Jedna rodzina szpaków potrafi w kilka chwil ogołocić duże, owocowe drzewo. Jak z nimi walczyć? Szpaki są w Polsce objęte ochroną gatunkową, dlatego nie można ich zabijać. Istnieją jednak sposoby, aby walczyć z plagą w humanitarny i legalny sposób. Ograniczają się one do różnorodnych systemów odstraszania i zabezpieczania drzew i krzewów.
Armatka hukowa – sposób na odstraszenie szpaków
Armatka hukowa to świetny oręż w walce ze szpakami. Sprawdzi się doskonale w sadach i ogrodach o dużej powierzchni. Jak działa odstraszacz hukowy? Zbudowany jest z butli z propan-butanem, który uwalniany jest do dyszy z ustaloną częstotliwością. Kiedy stężenie osiągnie odpowiedni poziom, gaz ulega zapłonowi, wytwarzając huk na poziomie 120 decybeli. Wystraszone ptaki odlatują i przez najbliższy czas unikają powrotu do żerowania.
Odstraszacz dźwiękowy – sposób na szpaki w ogrodzie
W sprzedaży znaleźć można również cenione przez sadowników i ogrodników odstraszacze dźwiękowe. Urządzenia te wyposażone są w głośniki o mniejszym lub większym zasięgu działania. Zależnie od modelu emitują odgłosy ptaków drapieżnych lub cierpiących osobników z rodziny szpakowatych. To świetna alternatywa, która sprawdzi się w miejscach, gdzie nagły huk armatki nie byłby wskazany.
box:offerCarousel
Wizualne odstraszacze ptaków – szpaki w ogrodzie
Istnieje szereg metod, które bez emitowania hałasu poradzą sobie z plagą szpaków w sadzie lub ogrodzie! Przydatne okażą się: taśmy odblaskowe, plakietki holograficzne, nadmuchane balony, a nawet płyty CD zawieszone na gałęziach. Takie przedmioty działają na zasadzie odbicia światła i błysku, który odstrasza ptactwo.
Ciekawym rozwiązaniem, które oferuje dużą skuteczność, są makiety ptaków drapieżnych. W ofertach firm wyspecjalizowanych we wsparciu sadownictwa znajdują się gotowe sylwetki kruków, sokołów i innych. Dostępne są również latawce w kształcie rozpostartych skrzydeł, które zawieszone na teleskopowym maszcie przypominają wypatrującego zdobyczy w locie osobnika.
box:offerCarousel
Siatka na drzewa – ochrona ogrodu przed szpakami
Metody odstraszające nie zawsze okazują się skuteczne. Na wyjątkowo odważne ptaki jedynym sposobem może okazać się siatka rozwieszona bezpośrednio na drzewach lub krzewach. Chroni ona owoce w sposób mechaniczny. Jest wykonana z lekkiego polietylenu, odporna na deszcz, promieniowanie słoneczne, a także niskie i wysokie temperatury. Montaż jest łatwy, jednak może wiązać się z koniecznością pomocy drugiej osoby oraz użyciem drabiny.
box:offerCarousel
Budki lęgowe – sposoby na szpaki w ogrodzie
Szpaki znane są z zaciekłej obrony terytorium, szczególnie w okresie lęgowym. Fakt ten można sprytnie wykorzystać, poświęcając jednak część zbiorów. Usytuowanie budki lęgowej na jednym z drzew zachęci szpaczą rodzinę do wychowania potomstwa w danym miejscu. Dzięki temu można mieć pewność, że kolejne stada ominą ten teren szerokim łukiem. Zabieg ten jest dość ryzykowny, bo wiąże się z wyżywieniem zamieszkałych osobników, jednak stosowany jest przez wielu właścicieli sadów.
Szkodniki w ogrodach i sadach to temat rzeka! Należy walczyć z wieloma gatunkami owadów, a w wielu przypadkach problemem okazują się także ptaki. Szpaki są jednym z najbardziej znienawidzonych gatunków, które potrafią dać się we znaki. Na szczęście istnieje wiele sposobów, które – stosowane oddzielnie lub w łączonych konfiguracjach – dają zadowalające efekty. | Jak odstraszyć szpaki od ogrodu? |
Utrzymywanie formy nie jest łatwe – czasem po prostu brakuje motywacji. Aby uprzyjemnić sobie treningi, łatwiej dostrzec ich efekty i zachęcić siebie do większego wysiłku, warto zaopatrzyć się w urządzenia stworzone z myślą o osobach amatorsko uprawiających sport. Nawet drobne dodatki robią niekiedy wielką różnicę. Jeżeli zniechęcamy się do joggingu ze względu na szybko pojawiające się zmęczenie, muzyka płynąca ze słuchawek odwróci uwagę od bolących mięśni i pozwoli narzucić równe tempo biegu. Jeżeli chcemy zrezygnować, bo wydaje nam się, że nie robimy żadnych postępów, proste urządzenie do mierzenia przebytego dystansu pokaże, jak bardzo się mylimy i zmotywuje do dalszych ćwiczeń. Jednym słowem, jeżeli z jakiegokolwiek powodu nie nadążamy za planem treningów lub jeśli chcemy radzić sobie jeszcze lepiej, powinniśmy zainteresować się akcesoriami dla sportowców, takimi jak...
Smartband
Opaska fitness, zwana smartbandem, to eleganckie, proste i wygodne urządzenie, którego zadaniem jest monitorowanie między innymi aktywności fizycznej. Za jego pomocą możemy zapisywać trasy biegów czy przejazdów rowerowych, mierzyć czas spędzony na uprawianiu sportu, a także śledzić fazy snu i korzystać z budzika aktywującego się w najlepszych momentach na przebudzenie. Czołowym producentem opasek jest Sony, a jego sztandarowy produkt to Sony Smartband SWR30 z mikrofonem i głośnikiem, kosztujący ok. 700 zł. Warto zwrócić uwagę także na tańszą wersję SWR10.
Odtwarzacz muzyki
Dziś, kiedy słuchać muzyki można choćby za pomocą telefonu, kupowanie osobnego odtwarzacza wydaje się bezsensowne – chyba że uprawiamy sport. Jeśli mamy smartfon dość dużych rozmiarów, bieganie z nim nie będzie zbyt wygodne, nawet gdy zaopatrzymy się w etui sportowe. Lepszym rozwiązaniem może okazać się lekki, poręczny odtwarzacz MP3, którego obecności nawet nie poczujemy. Najtańsze, całkiem solidne modele, które możemy np. przypiąć do paska, są dostępne już za kilka złotych, choć znacznie lepszym i bardziej niezawodnym wyborem będzie model słuchawkowy, zakładany na uszy, bardzo stabilny i wygodny, taki jak Sony NWZ-W273S.
Pulsometr
Skoro mówimy o mierzeniu tętna – istnieją urządzenia, które spełniają tylko tę funkcję. Są to pulsometry, stosowane zwłaszcza przez biegaczy. Pulsometr podpowiada, kiedy narzucasz sobie zbyt duże lub zbyt małe tempo treningu, bowiem w obu przypadkach ćwiczysz nieefektywnie. Właściwe tempo pozwala spalić najwięcej kalorii przy jak najmniejszym wysiłku. Pulsometry lub zegarki z ich funkcją kupimy już za ok. 30 zł, choć ceny lepszych modeli sięgają nawet 800 zł.
Smartwatch
„Sprytny zegarek” to urządzenie łączące cechy smartbanda i smartfona. Jest to w zasadzie komputer zakładany na nadgarstek, przypominający zegarek tylko wyglądem. Smartwatch, taki jak Samsung Gear 2, nie tylko odtwarza muzykę czy mierzy czas treningu, ale również kontroluje tętno, liczy kroki czy oblicza spalone kalorie. Również w tym przypadku rozpiętość cenowa jest spora: od 200 do ponad 1300 zł za najbardziej zaawansowane modele.
Krokomierz
Dla miłośników spacerów, osób dopiero zaczynających aktywować się fizycznie, a także dla seniorów świetnym narzędziem zwiększającym motywację do ćwiczeń będzie krokomierz. To proste, kosztujące tylko kilka złotych urządzenie, które liczy wykonane kroki, dzięki czemu można śledzić własne postępy. Bardziej zaawansowane modele, takie jak ProMedix PR-211, nadają się także do wykorzystania przez rowerzystów czy biegaczy – rejestrują czas wędrówki, przebytą odległość oraz spalone kalorie. Najtańszy krokomierz kupimy za kilka złotych, ceny najdroższych sięgają 200–300 zł.
Jakie akcesoria dla sportowców wybrać?
Wiele przedstawionych wyżej urządzeń pełni podobne funkcje. Smartwatch odtwarza muzykę jak odtwarzacz MP3, mierzy kroki jak krokomierz i tętno jak pulsometr. Urządzenia tego typu nie należą jednak do najtańszych, podczas gdy za tani krokomierz zapłacimy 10 zł lub mniej. Kryterium przy zakupie będzie więc przede wszystkim cena. Jeśli możemy sobie pozwolić na droższe akcesoria, będą one wartościowym nabytkiem, przydatnym nie tylko podczas treningów. Warto jednak pamiętać, że nie musimy wydawać dużych kwot. Wystarczy dosłownie kilka złotych, aby kupić sobie wzmacniacz motywacji do kontynuowania ćwiczeń. | Smartwatch, smartband, pulsometr – przegląd urządzeń dla sportowców |
Jazda na quadzie to ogromna przyjemność. Aby w pełni się nią cieszyć, należy pamiętać o zachowaniu zasad bezpieczeństwa oraz dobraniu odpowiedniego stroju. Które produkty są warte zainteresowania? Kask
box:offerCarousel
Podstawowym elementem stroju jest odpowiedni kask. Produktem cieszącym się największą popularnością jest kask motocyklowy w cenie około 32 zł. Wykonany jest z lekkiego materiału, a wnętrze wypełniono pianką polistyrenową obłożoną welurem. Dodatkowym atutem jest ruchoma przezroczysta szyba. Kask posiada wloty wentylacyjne z przodu i z tyłu. Innym wartym zainteresowania modelem jest NAXA C8/H w cenie około 280 zł. Produkt cechuje się świetnym wyglądem dzięki lakierowanej powłoce oraz bardzo małej wadze, wynoszącej zaledwie 1350 g. Jest tu regulowany elastyczny daszek i odpowiednia wentylacja front air oraz zamykane wloty u góry i wylotu z tyłu. Dodatkowo kask wyróżnia się homologacją ECER22-05.
Kombinezon
Kombinezon przeciwdeszczowy od Louisa jest dostępny w cenie około 130 zł. W zamian otrzymujemy model wyposażony w zewnętrzną powłokę wykonaną z wodoodpornego materiału PCV. Poza tym zastosowane zostały wstawki z materiału odblaskowego 3M, dzięki czemu podczas poruszania się w terenie jesteśmy bardziej widoczni.
Kominiarka
Kolejnym elementem stroju na quada jest kominiarka. Produktem godnym uwagi jest kominiarka termoaktywna neoprenowa w cenie około 5 zł. Zastosowany w niej system wentylacji zapewnia skórze swobodne oddychanie, a poza tym przyczynia się do uwalniania pary wodnej, dzięki czemu nie dochodzi do zawilgocenia maski. Poza tym ma specjalnie zaprojektowane wycięcie na nos oraz dodatkowe otwory dla cyrkulacji powietrza przy zachowaniu utrzymania ciepła całej twarzy. Alternatywą jest kominiarka uniwersalna bawełniana w cenie około 4 zł. Dzięki zastosowaniu bawełny doskonale chroni twarz, dostosowuje się do głowy oraz zapewnia wysoki komfort użytkowania.
Rękawice
box:offerCarousel
Nie możemy zapomnieć o rękawicach, które nie tylko uchronią przed błotem, ale również warunkami atmosferycznymi. Warto przyjrzeć się rękawicom pro-biker w cenie około 35 zł. Zostały one wykonane z bardzo dobrego materiału, co czyni je odpornymi na wszelkie uszkodzenia podczas normalnej eksploatacji. Plusem są nakładki umacniające rękawice w miejscu kostek. Nakładki wykonane są z tworzywa sztucznego, które chroni dłoń przed kamieniami. Wywietrzniki na środkowej części palca odpowiadają za cyrkulację powietrza w rękawicy, dzięki czemu ręce się nie pocą. Usztywnione końcówki palców zabezpieczają paznokcie dłoni przed uderzeniem.
Inną propozycją są rękawice TSCHUL 245 w cenie około 130 zł. Produkt wykonany jest ze skóry bydlęcej. Ochraniacze palców są tu zintegrowane z wlotami powietrza, produkt ma też ochraniacze kostek. Rękawice te zostały uszyte podwójnymi szwami w celu zwiększenia ich wytrzymałości.
Buty
Oczywiście potrzebne są także odpowiednie buty, np. AXO Drone w cenie około 440 zł. To obuwie włoskiego producenta – jednej z najstarszych firm zajmujących się produkcją obuwia motocyklowego. Mają usztywnione elementy, więc zapewniają bezpieczeństwo, a zastosowanie podwójnie szytej podeszwy wytrzymuje nawet ekstremalne przeciążenia. Alternatywą są buty FLY MAVERIK w cenie 600 zł. Mają uniwersalne przeznaczenie i cechuje je wysoka wytrzymałość przy utrzymaniu tradycyjnych fasonów przeznaczonych do poruszania się na quadzie. | Strój na quada dla osoby dorosłej |
„Remiza strażacka” to jeden z największych zestawów z serii Lego City. Zachwyca nie tylko dzieci, ale także dorosłych. Zabawa nim wciąga na wiele godzin. Z serii Lego City to nasz drugi zestaw związany tematycznie ze strażą pożarną. Nic dziwnego, że właśnie nią zainteresował się mój synek, ma bowiem dziadka strażaka i wszelkiego rodzaju wozami strażackimi bawi się od pierwszego roku życia. Tematyka straży pożarnej jest bliska nie tylko dzieciom, które w rodzinie mają strażaków. Wozy bojowe i strażacy w pełnym wyposażeniu wzbudzają ogromne zainteresowanie i podziw wśród wszystkich dzieci bez względu na płeć.
Specyfikacja:
Klocki: Lego
Linia: City
Model: Remiza Strażacka
Numer katalogowy: 60110
Ilość elementów: 919
Wiek: 5-12 lat
„Remiza strażacka” Lego City
Ten zestaw klocków Lego stanowi spore wyzwanie konstrukcyjne dla małego dziecka. Przy pomocy dorosłego składanie klocek po klocku sprawia jednak ogromną frajdę. Złożenie wszystkich części zajmuje wiele godzin, trzeba więc uzbroić się w cierpliwość.
„Remiza strażacka” Lego City jest przeznaczona dla dzieci od 5. roku życia. Jednak 5-latek nie jest w stanie w pełni wykorzystać jej potencjału i wszystkich możliwości zabawy. Zabawa tak rozbudowanym zestawem wprowadza na wyższy poziom, niemniej dziecko bawi się nim na swój sposób, co jakiś czas odkrywając nowe elementy oraz funkcje remizy strażackiej i dołączonych do niej dodatków.
Zestaw składa się z 10 opakowań z klockami (w sumie jest aż ponad 900 elementów) i 5 książeczek zawierających instrukcje składania krok po kroku. Liczba wręcz ogromna i jak na Lego City to jeden z największych obecnie dostępnych. Moim zdaniem jest ciekawą propozycji dla dzieci, które mają już kilka podstawowych zestawów i chętnie konstruują z nich pojazdy i budynki. Zdecydowanie nie polecam go początkującym, gdyż dziecko może się zniechęcić do tego rodzaju zabawy. Zestaw jest bardzo ciekawy i bawiąc się nim, dziecko uczestniczy w akcjach ratunkowych i gaszeniu pożarów, pomagając w wirtualnym ratowaniu życia ludzi i ich dobytku.
Dane techniczne:
W skład zestawu wchodzą następujące elementy:
* klocki do złożenia remizy strażackiej – 3-kondygnacyjnego budynku głównego i dwóch garaży. Modułowa konstrukcja remizy pozwala na zestawianie jej elementów aż w 4 kombinacjach,
* 6 minifigurek, w tym 5 strażaków i sprzedawca,
* samochód komendanta,
* wóz gaśniczy z wysięgnikiem,
* helikopter,
* stragan z hot dogami,
* dodatkowe akcesoria: latarka, walkie-talkie, gaśnica, siekiera, piła, ekspres do kawy, kubek, kość, udko kurczaka oraz kiełbaski.
Tak bardzo rozbudowany zestaw elementów i akcesoriów umożliwia dziecku uczestniczenie w różnorodnych akcjach gaśniczych i ratunkowych z udziałem pięciu strażaków, wozu gaśniczego, samochodu osobowego i helikoptera. „Remiza strażacka” pozwala również na odgrywanie prostych scenek z życia codziennego strażaków.
Wymiary remizy: ok. 31 x 59 x 29 cm
Wymiary wozu strażackiego: ok. 9 x 24 x 6 cm
Wymiary helikoptera: ok. 9 x 17 x 6 cm
Samochód komendanta: ok. 5 x 11 x 5 cm
Stragan z hot dogami: ok. 7 x 6 cm x 7 cm
Wymiary opakowania: 11 x 37,5 x 47,5 cm
Wrażenia z zabawy
W przypadku tak dużego i bogatego zestawu klocków Lego zabawa nie ma końca! Dziecko może bawić się w odtwarzanie różnych czynności strażaków podczas ich pobytu w remizie: od pracy przy komputerze, poprzez jedzenie, dbanie o pojazdy bojowe, aż po chwilę wytchnienia i snu na piętrowym łóżku.
Wóz strażacki dołączony do zestawu jest bardzo duży i rozbudowany. W porównaniu do zestawu „Wóz strażacki 60107” daje jeszcze większe pole do popisu podczas zabawy w małego strażaka. Helikopter nie jest zbyt duży, ale poręczny – 5-latek swobodnie manewruje nim podczas lotu jedną ręką. Samochód komendanta to interesujący dodatek do zestawu i mała odmiana, ponieważ jest to proste auto osobowe niedużych rozmiarów. Świetnym gadżetem jest stragan z hot dogami.
Remiza niestety trochę zawodzi. Producent chwali się możliwością zbudowania aż 4 kombinacji z 3 dostępnych budynków, a nie jest to praktyczne rozwiązanie. Wizualnie budynek remizy nie różni się zbytnio w możliwych wariantach. Tylko w jednym z nich dziecko ma swobodny dostęp do każdego elementu budynku. W jednym ma ograniczony kontakt do głównego gmachu. Niestety ten aspekt zestawu nie został do końca przemyślany.
Poza tym mankamentem remiza daje okazję do zabawy na różne sposoby. Dziecko ma do dyspozycji długą rurę dla strażaków, by zjechać z najwyższego piętra budynku na dół do garaży. W zestawie są też mapa regionu, konsola z komputerem i niezbędnymi urządzeniami do kierowania pracą strażaków, łóżka, anteny satelitarne i wysoka antena radiowa, sprzęt niezbędny podczas akcji gaśniczych czy nawet ekspres do kawy.
W gaszeniu pożarów strażakom przydadzą się wąż gaśniczy z wyrzutnią wody w formie klocków, wysięgnik o bardzo dużym zasięgu, zwrotny, lekki i szybki helikopter, a także zgrany i zawsze gotowy do akcji zespół strażaków.
Wszystkie elementy zestawu są dopracowane, doładowane i dobrze się ze sobą łączą. Zestaw ten zajmuje jednak po złożeniu dużo miejsca, warto więc przygotować powierzchnię umożliwiającą dziecku swobodną zabawę.
Poza wieloma zaletami zestawu „Remiza strażacka” ma niestety kilka wad. Największą i najbardziej irytującą podczas zabawy są bardzo słabe łączenia między budynkami. Przy niewielkim poruszeniu garażami łączenia się rozpinają. Przeniesienie całej remizy jest bardzo trudne, a nawet wręcz niewykonalne dla kilkulatka.
Ponownie pojawia się problem z ciężko chodzącym mechanizmem zwijania węża w wozie strażackim. Udko kurczaka trudno zamocować na grillu. Poza tym w czasie zabawy zestawem nie zauważyliśmy więcej wad dużego kalibru. | „Remiza strażacka” Lego City 60110 – recenzja zestawu klocków |
Fotografia podwodna wymaga od nas wielu umiejętności. Jest to zupełnie inne środowisko, w którym wykonujemy zdjęcia, i dlatego musimy poznać kilka najważniejszych zasad, zanim zaczniemy marzyć o nurkowaniu z aparatem. Bezapelacyjnie musimy zacząć od nauki pływania i nurkowania. Bez tego nie damy rady opanować swojego ciała, równowagi w wodzie. Opanowanie umiejętności nurkowania jest kluczowym zadaniem na początek. To dzięki temu będziemy umieli zwinnie poruszać się w wodzie i stabilnie trzymać nasz aparat bez zbędnych przechyleń czy opierania się o skały. Zaawansowani nurkowie twierdzą, że zanim zdobędzie się duże doświadczenie i umiejętności, warto nurkować partnersko. Nigdy nie wiadomo, co może się przytrafić.
Co widzi obiektyw w wodzie?
Środowisko wodne przypomina soczewkę. Okazuje się, że przedmiot przez nas fotografowany wydaje się być większy i bliżej niż w rzeczywistości. Dlatego bardzo ważnym zadaniem jest dobór odpowiedniego sprzętu do zdjęć, ale o tym za chwilę.
Woda pochłania światło, dlatego należy pamiętać o tym, że będziemy mieli ograniczony dostęp do oświetlenia naturalnego. Im głębiej, tym ciemniej, stąd częste wspomaganie się lampą w zdjęciach podwodnych. Możemy również wydłużać czas w celu rozjaśnienia zdjęcia. Oprócz znikania światła woda ogranicza nam widoczność kolorów ciepłych, takich jak czerwienie czy pomarańcze. Im głębiej nurkujemy, tym bardziej barwy stają się monochromatyczne. Dlatego też lampa pozwala nam odzyskiwać kolory pod wodą.
Należy jednak pamiętać, że zwykła lampa błyskowa może okazać się umiarkowanym rozwiązaniem dla amatorów, w przypadku fotografii profesjonalnej fotografujący posługują się jedną lub kilkoma lampami zewnętrznymi. Szerokie obiektywy w tym przypadku są bardzo wskazane, ze względu na szeroki plan i wspomniane już przybliżenie obiektów. Im bliżej robimy zdjęcie, tym bardziej eliminujemy słup wody przed nami, tym zdjęcie jest ostrzejsze. Sumując, im bliżej, tym lepiej.
Zaczynając naszą przygodę, spróbujmy sił na mniejszych głębokościach, kurs nurkowania nie przepadnie, zawsze możemy zanurkować z butlą, ale na sam początek spróbujmy wykonać kilka zdjęć na mniejszych głębokościach.
Sprzęt do fotografii podwodnej – aparaty kompaktowe
Jeśli chodzi o sprzęt do tego rodzaju fotografii, to kilku producentów ma w swoim portfolio kompakty wodoodporne, które można wykorzystać również na lądzie. Kompakty wodoodporne czy też kompakty, na które zakładamy obudowę wodoodporną, to mniej skomplikowane i bardziej amatorskie rozwiązania niż na przykład lustrzanki cyfrowe czy cyfrowe bezlusterkowce. Dlatego ważne jest to, by zastanowić się nad zasadnością i wyborem sprzętu do zdjęć pod wodą.
Nikon Coolpix W100 – jest to jeden z prostszych modeli, który umożliwia robienie zdjęć do 10 metrów pod wodą. Jego budowa gwarantuje również wytrzymałość na upadki z wysokości około dwóch metrów. Możemy nim kręcić filmy o jakości FULL HD. Wyposażony jest w NFC, Wi-Fi oraz Bluetooth. Wielkość matrycy to 13Mpx.W model wbudowana jest lampa błyskowa.
box:offerCarousel
Nikon Coolpix W300 – dodatkowymi opcjami, które zostały wbudowane w model, są: możliwość wykonywania zdjęć na większych głębokościach do 30 m, większa rozdzielczość matrycy 16Mpx, jaśniejszy od poprzednika obiektyw. Aparat wyposażony jest w wysokościomierz oraz głębokościomierz, można wyświetlać na min współrzędne GPS. Obiektyw w tym aparacie ma takie parametry jak 24-120mm, F/2,8-4,9.
box:offerCarousel
Olympus Tough TG-5 – możemy nurkować z nim do głębokości 15 metrów, wielkość matrycy to 12Mpx, umożliwia nagrywanie filmów w 4K, obiektyw 25-100mm o sporej jasności F/2,0-4,9.
box:offerCarousel
Inne aparaty tego typu to Ricoh WG50 (ciekawym rozwiązaniem są dodatkowe diody LED umieszczone dookoła obiektywu) oraz Fujifilm XP 130.
Jeśli chodzi o aparaty kompaktowe do zwykłej fotografii, to oczywiście możemy wykorzystać je do zdjęć podwodnych, musimy jednak zainwestować w wodoodporną obudowę. Jest to rozwiązanie dla małych kompaktów, przydatne pod wodą do głębokości 5 m oraz na powierzchni, przy trudnych warunkach atmosferycznych, takich jak deszcz, błoto czy duże zapylenie. Poliuretanowa obudowa powinna umożliwiać korzystanie z wszystkich funkcjonalności aparatu. Do większych głębokości zastosujemy już sztywne, bardziej zaawansowane obudowy dedykowane dla konkretnych modeli aparatów.
Sprzęt profesjonalny do fotografii podwodnej – aparaty bezlusterkowe czy lustrzanki cyfrowe?
Aby robić zdjęcia podwodne, możemy sięgnąć po profesjonalne rozwiązania, takie jak lustrzanki cyfrowe czy popularne aparaty bezlusterkowe. Zabierając pod wodę dobry sprzęt, musimy brać pod uwagę wszystkie istotne aspekty, takie jak chociażby ciężar aparatu. Jak wiadomo, aparaty bezlusterkowe są lżejsze niż te z lusterkami, dlatego może skupię się właśnie na nich, nie deprecjonując oczywiście zasadności korzystania z lustrzanek. Obudowy dedykowane do aparatów cyfrowych z lusterkami czy też bez są bardziej zaawansowane i, co za tym idzie, dużo droższe. Najlepsze są obudowy wykonane z aluminium czy poliwęglanu, dają one gwarancję wytrzymałości oraz wygodnej obsługi.
Schodząc pod wodę, musimy dokładnie sprawdzić szczelność i czystość obudowy. Brak dokładności może spowodować zalanie sprzętu. Najważniejsze jest sprawdzenie, czy nie mamy żadnych zanieczyszczeń na O-ringach, nawet najmniejszy włos może doprowadzić do zalania. Ich specjalna budowa dostosowana jest do różnego rodzaju obiektywów, wyróżniamy porty wypukłe na obiektywy szerokokątne oraz płaskie na standardowe obiektywy. Porty takie muszą być wykonane z profesjonalnych szkieł. Dużym plusem sztywnych obudów jest to, że mają możliwość współpracy z zewnętrznymi lampami, tak ważnymi w fotografii pod wodą.
Przykładowe modele bezlusterkowców:
* Olympus OM-D E-M1 Mark II – szybki, precyzyjny sprzęt z wymienną optyką, do którego możemy dokupić obudowę wodoodporną. Musimy jednak liczyć się z ceną powyżej 6000 zł plus akcesoria.
* Olympus PEN E-PL8 – mały, zwinny, wygodny w użytkowaniu, z wymienną optyką.
Kamerki sportowe – alternatywa dla kompaktów
Bardzo popularne w ostatnim czasie są kamerki sportowe, które dzięki wbudowanej wodoodporności lub dedykowanym obudowom mogą się sprawdzić przy robieniu zdjęć i kręceniu filmów pod wodą.
Wybór jest bardzo szeroki, ale przebijają się trzy firmy, czyli:
* kamerki GoPro – nowe modele są wodoodporne do 10 metrów bez dodatkowych obudów,
* kamerki Xiaomi – możemy kupić dedykowane obudowy.
* kamerki SJCam – również potrzebują dedykowanych obudów. | Fotografia podwodna – jaki sprzęt i gadżety będą potrzebne? |
Wzrok to jeden z tych zmysłów, o który trzeba szczególnie dbać. To nie podlega wątpliwościom. Każdy człowiek ma swój własny sposób widzenia świata, jednak to dzięki oczom można podziwiać piękno otaczającego nas krajobrazu, dostrzegać to, co jest niemalże niezauważalne. Co dla wielu z nas najważniejsze, dzięki nim można także czytać kolejne wersy książek i pochłaniać wiedzę. Mądrość płynąca z książek często jest publikowana małą czcionką, która wymaga od naszych oczu nie lada wysiłku. Skuteczną pomoc mogą zapewnić fachowe rozwiązania dostarczane przez producentów ekranów i lup powiększających. Po całym dniu ciężkiej pracy przyjemnie jest usiąść do lektury ciekawej książki. Niestety czy to na uczelni, czy w pracy, nasze oczy są bombardowane mnogością informacji. Wówczas mimo szczerych chęci zagłębienia się w lekturę, wzrok może odmówić współpracy. Aby zminimalizować uczucie zmęczenia, warto zaopatrzyć się w akcesoria ułatwiające czytanie. Wybór konkretnego narzędzia wspomagającego radość płynącą z lektury powinien być uzależniony od pozycji, w której przyswajamy wiedzę. Możemy wyszczególnić dwa najpopularniejsze style czytania książek: lektura na krześle przy biurku lub czytanie w nieco luźniejszej pozycji na fotelu. Oczywiście każdą z tych pozycji można nieco bardziej modyfikować, np. część osób zamiast fotela wybierze pozycję półleżącą na kanapie.
Akcesoria ułatwiające czytanie przy biurku
Czytając przy stole mamy wyprostowaną pozycję, a książka najczęściej znajduje się na płaskiej powierzchni. W tym przypadku doskonałym rozwiązaniem wspomagającym czytanie będzie ekran powiększający. Ekrany dostępne na rynku najczęściej mają wymiary zbliżone do rozmiarów kartki A5 i posiadają cztery składane nogi. Dzięki wbudowanym podpórkom ręce czytelnika są wolne, ale nogi wymagają prostego podłoża, aby ekran stabilnie się trzymał. Całą powierzchnię ekranu stanowi lupa trzykrotnie powiększająca obraz. Ponadto w każdym urządzeniu tego typu znajduje się podświetlenie LED wspomagające wzrok nie tylko starszych osób. Zarówno przybliżenie druku niewielkich rozmiarów, jak i wbudowane oświetlenie sprawią, że oczy będą odczuwać mniejsze zmęczenie.
Naprawdę drobny druk może wymagać solidnego przybliżenia. Taką wartością będzie chociażby pięciokrotne przybliżenie, jakie oferuje niedroga lupa powiększająca. W klasycznej lupie nie znajdziemy oświetlenia wspomagającego wysiłek naszych oczu, dlatego będziemy zmuszeni posiłkować się dodatkowym oświetleniem. Nie powinno być to wielkim utrudnieniem, ponieważ na biurku zazwyczaj znajduje się lampka.
Rozwiązania wspomagające czytanie w pozycji swobodnej
Zajmując miejsce w ulubionym fotelu lub na kanapie nie mamy przed sobą gładkiej powierzchni, na której moglibyśmy umieścić wymieniony wcześniej ekran powiększający. W takiej luźnej pozycji najczęściej książka trzymana jest w naszych rękach, a w pobliżu znajduje się dobre źródło światła. W takich sytuacjach doskonałym ułatwieniem lektury będzie duża lupa do czytania o wymiarach kartki A4. Na rynku znajdziemy modele z trzykrotnym przybliżeniem. Większość książek na rynku jest mniejszego formatu niż lupa, dlatego tę możemy położyć na książce w taki sposób, by blokowała kartki. W tym momencie zyskujemy podwójnie. Nie dość, że tekst będzie czytelniejszy, to również nie grozi nam zgubienie strony, na której akurat skończyliśmy czytać.
Można wybierać spośród soczewek o wymiarze kartki A4 lub soczewek oprawionych w materiał skóropodobny. Pierwsza opcja doskonale sprawdzi się, gdy czytamy w pozycji leżącej, natomiast w drugim przypadku lupę można trzymać w dłoni bez obaw, że zostawimy na niej niezbyt estetyczne ślady palców. Dzieje się tak za sprawą skóropodobnej ramki, która w tym przypadku powinna znajdować się w naszej ręce. Lupy wielkości A4 wbrew pozorom mają niewielką wagę, dlatego trzymanie ich w jednej ręce nie sprawia żadnego dyskomfortu.
Niekonwencjonalnym rozwiązaniem przynoszącym ulgę oczom jest lupa marki Philippi. Ten przedmiot wygląda jak okulary lenonki, dlatego od razu wiadomo, co było inspiracją dla twórców omawianej lupy. Lewy okular oferuje przybliżenie trzykrotne, natomiast z prawej strony znajduje się całkiem imponujące pięciokrotne przybliżenie. Jest to ciekawa designerska lupa dla osób szukających nietuzinkowych produktów.
Ciekawy jest również produkt firmy Eschenbach. Lupa o wymiarach 250x35 mm ma kształt prętu, a jej zadaniem jest dwukrotne powiększenie danego wersu. Taki sposób przybliżania nie jest jeszcze popularny, ale warto również wspomnieć o tak niecodziennych lupach. | Ekrany i lupy powiększające. Akcesoria ułatwiające czytanie |
Urządzenia do czyszczenia parą zdobywają coraz większą popularność. Producenci na zainteresowanie rynku odpowiadają nowymi i praktycznymi modelami. Dziś mamy do wyboru urządzenia wielofunkcyjne – parownice czyszczące gorącą parą wodną wszelkie powierzchnie, ale też prasujące ubrania (uwaga, panny młode: szybko i wygodnie usuniecie w ten sposób zagniecenia na ślubnej sukni, sprawdzone w praktyce!) czy myjące rośliny domowe. Czyszczenia parą czy tradycyjne mycie i sprzątanie?
Ile czasu trzeba poświęcić na utrzymanie czystości w domu, wie każdy, kto dba o swoje lokum. Tradycyjne sprzątanie pochłania mnóstwo energii, a skutki są często mało zadowalające. Z pomocą przychodzi technologia wykorzystująca gorącą parę wodną, bez środków chemicznych, która dociera aż do samego spodu warstwy zalegającego brudu, doprowadzając do jego usunięcia. Sprzątanie w ten sposób jest wygodne, oszczędne i przyjazne dla środowiska. Wystarczy napełnić zbiornik samą wodą (chociaż najnowsze urządzenia przewidują możliwość dodania środków czyszczących).
To metoda idealna dla alergików: para wiąże kurz, a sprzątanie obywa się bez chemii. Kolejna zaleta to dotarcie do wszelkich szczelin i zakamarków, do których trudno się dostać w sposób tradycyjny. Za pomocą parownicy pozbędziemy się brudu, osadów i zacieków, zdezynfekujemy czyszczone powierzchnie, usuwając z nich bakterie czy grzyby. Podłogi, flizy i szyby w kuchni i łazience będą wręcz lśniły.
Jak wybrać odpowiednią parownicę?
Pierwszym kryterium jest wielkość czyszczonej powierzchni, a drugim – co chcemy parownicą czyścić. Odpowiednio wybrany model z bogatym wyposażeniem dodatkowym pozwala wyczyścić praktycznie wszystko, nawet tapicerkę w samochodzie czy usunąć stare tapety w mieszkaniu. Wybierając parownicę do domu, zwróćmy uwagę na jej parametry techniczne: ciśnienie, prędkość oraz temperaturę strumienia pary. Para powinna być wytwarzana pod ciśnieniem nie mniejszym niż 3,2 bara, a wychodzić z prędkością około 170 km/godz. i mieć temperaturę około 100 st.C. Sucha para pozwala na oszczędność wody można ją stosować w miejscach, gdzie nie ma instalacji odprowadzającej ścieki.
Pozbywamy się brudu z okapu kuchennego i piekarnika
Okap kuchenny, piekarnik czy stalowe blaty doczyścimy, używając dyszy ręcznej w miękkiej powłoczce frotte. Grubą warstwę tłuszczu usuwamy naprzemiennie dyszą parową i miękką ściereczką, zbierającą brud.
Czyste fugi
Do pozbycia się brudu z fug najlepiej użyć dyszy z okrągłą szczotką.
Podłoga jak nowa
W celu wyczyszczenia podłogi należy zastosować dyszę podłogową z zamocowaną ściereczką. Firma Kärcher, lider w sektorze, zaleca użycie ściereczek bawełnianych, będących standardowym wyposażeniem parownic, lub ściereczek z mikrofibry, proponowanych jako wyposażenie dodatkowe.
Uporczywy brud
Do usunięcia zastarzałego brudu potrzebna będzie rotacyjna dysza turbo.
Sterylne kaloryfery
Możemy takie mieć w swoim mieszkaniu, jeśli wyczyścimy je za pomocą dyszy do detali, a następnie wytrzemy ściereczką.
Usuwanie starych tapet i pozostałości kleju
Stosując specjalne wyposażenie do prac remontowych w domu, możemy szybko i sprawnie pozbyć się niechcianych tapet i przygotować ściany do malowania lub ponownego tapetowania, minimalizując przy tym bałagan.
Odświeżanie ubrań
Elementem wyposażenia dodatkowego jest dysza do odświeżania ubrań, która usunie nieprzyjemne zapachy z wszystkich tkanin, oczywiście za pomocą pary. W ten sposób usuniemy też nitki, włosy czy zmechacenia z tkanin i rozprostujemy zagniecenia na rozwieszonych zasłonach i na ubraniach, które trudno się prasuje (wspomniana już wcześniej suknia ślubna czy garnitur).
Podsumowanie
Parownice docierają do najgłębszych zakamarków i szczelin, nie powodując alergii.
Można nimi czyścić niemal wszystkie powierzchnie: okna, kaloryfery, stal nierdzewną, kabiny prysznicowe, ceramiczne płyty grzewcze i piekarniki, fugi, armaturę, płytki podłogowe i podłogi laminowane, tapicerkę.
Rolety, zasłony i firany wyczyścimy bez zdejmowania.
Parą usuniemy pył, kurz i tłuszcz ze ścian i sufitów i wyczyścimy dywany, które w dodatku będą od razu prawie suche, co jest znaczną zaletą w porównaniu z tradycyjnym praniem.
Pary nie stosujemy do:
podłóg olejowanych i woskowanych,
niektórych przedmiotów pokrytych delikatnym materiałem. Trzeba wtedy przeprowadzić próbę czyszczenia na niewielkiej powierzchni, poczekać aż wyschnie i sprawdzić, czy np. nie wyblakły kolory. | Parownice – modne i wygodne |
W obecnych czasach wiele osób wyróżnia się niebanalnym podejściem do życia i nieszablonowym spojrzeniem na świat. Jeśli zaliczasz się do takich ludzi, z pewnością poszukujesz sposobów, aby podkreślić swój indywidualizm również w wystroju domu. Meble wykorzystywane w nowych, nawet bardzo zaskakujących rolach to sposób na osiągnięcie wymarzonego efektu. Dlaczego warto wykorzystywać meble w nietypowy dla nich sposób? Właśnie dlatego, że można! Wprowadzają w wystroju nutkę szaleństwa, zagadkowego nastroju, są urozmaiceniem i przyciągają uwagę. W takich pomieszczeniach nuda nie jest straszna!
Krzesło jako stolik nocny
Stoliki nocne dawno już przestały być czysto praktycznym, nudnym elementem sypialni. Teraz pełnią funkcję dekoracyjną – mogą służyć jako podstawki na lampkę, budzik i książkę do czytania przed snem. W takiej roli idealnie sprawdza się krzesło. Możesz postawić na nowoczesne, podkreślające minimalizm modele lub pomyśleć o modnych sztukach w stylu vintage. Odnawianie, przemalowywanie i nadawanie nowego życia domowym pamiątkom jest teraz bardzo popularne, a efekt wizualny – niepowtarzalny!
Stare walizki jako taborety
Miejsc do siedzenia w salonie nigdy dość! Szczególnie jeśli lubisz przyjmować gości, na pewno nie raz ci ich zabraknie. Być może nie przyszło ci nigdy do głowy, ale stare walizki, które w większości domów służą jako dekoracja w stylu retro, albo pojemniki do przechowywania szpargałów mogą sprawdzić się jako wygodne pufy! Wystarczy wyposażyć je w nóżki lub kółeczka. Do środka warto włożyć książki lub inne wypełnienie, aby zapobiec zgnieceniu podczas siedzenia. Taki stołek na pewno przyciągnie uwagę odwiedzających!
Kufer na pościel jako stolik kawowy
Przechowywanie pościeli w wielkich kufrachw sypialni odeszło już do lamusa. Teraz stylowe skrzynie mogą posłużyć jako nietypowe stoliki kawowe. Ich zaletą jest przestrzeń w środku, gdzie zawsze można coś schować, a do tego duże wieko – czyli blat, które spełni też funkcję dekoracyjną. Im bardziej wymyślne, tym lepiej. Zresztą pomysłów na stoliki salonowe może być więcej: skrzynki po owocach, palety czy też stare drzwi. Teraz to możliwe!
Nietypowe wykorzystanie drabiny w domu
Każdy wie, do czego służy drabina. Najładniejsze modele mogą jednak znaleźć swoje miejsce w pomieszczeniu na nieco dłużej niż tylko czas remontu. Oparta o ścianę konstrukcja to idealny pomysł na niebanalny wieszak na ręczniki w łazience. Zależnie od stylu wystroju możesz pomalować ją lub postarzyć za pomocą farb i papieru ściernego. Taka drabinka przyda się też w przedpokoju, a powieszona poziomo, przy suficie, stanie się też funkcjonalnym niezbędnikiem w garażu!
Wanna jako kwietnik?
Nietypowe wykorzystanie armatury i ceramiki łazienkowej zawsze budzi żywe zainteresowanie! Kto by pomyślał, że wanna może doskonale sprawdzić się jako pojemnik na rośliny? Świetnie pasuje do dużych pomieszczeń i oranżerii, jednak jej wielkość najlepiej zaprezentuje się w przestronnym ogrodzie. Warto w jej wnętrzu zaaranżować wielowarstwową kompozycję z różnorodnymi gatunkami roślin, również takimi, których pędy będą zwisać po ściankach.
Szuflady jako półki ścienne
Szuflady komód i szafek bardzo często przeżywają dłużej niż pozostała część mebla. Warto wykorzystać je na rożne sposoby, aby nie musiały dzielić losu zniszczonych desek. Należy oczywiście poświęcić chwilę na konserwację: malowanie, lakierowanie albo oklejanie kolorową folią. Tak przygotowane można wieszać płasko na ścianie – staną się oryginalnymi półkami na bibeloty i inne drobiazgi. Same uchwyty meblowe również przydadzą się w domu, np. jako wieszaki na ubrania.
Jeśli kreatywność to twoja cecha wrodzona, na pewno w twoim domu można się natknąć na niebanalne rozwiązania! W razie braku pomysłów zainspiruj się powyższymi. Kolejne szybko przyjdą ci do głowy, a każdy mebel będzie niósł ze sobą nowe możliwości! | Krzesło jako stolik nocny? Nietypowe wykorzystanie mebli |
Stwórz własną sieć dróg i autostrad w Polsce. Stawiaj mosty i buduj obwodnice. Z grą Polska w budowie spełnisz swoje marzenia o nowoczesnej i rozbudowanej sieci komunikacyjnej w naszym kraju. Pamiętaj, dobra infrastruktura drogowa to dźwignia rozwoju gospodarczego. A więc, do dzieła! Gdy w 2012 roku wchodziła na rynek nowa propozycja wydawnictwa Trefl – gra Polska w budowie – jej tematyka wydawała się raczej oczywista. Mniej jasne było to, czy w opinii twórców miała być ona odwzorowaniem ówczesnej rzeczywistości (wielu bowiem uważało, że nasz kraj, za sprawą ogromnych inwestycji w infrastrukturę, faktycznie przypominał wówczas wielki plac budowy), czy też niespełnionym marzeniem o nowoczesnej sieci komunikacyjnej? Nie trzeba przecież być kierowcą, aby zauważyć, że po 25 latach wolnej Polski nasze drogi wciąż pozostawiają wiele do życzenia. Trudno więc było oprzeć się wrażeniu, że gra ma polityczne konotacje. W zależności od tego, którego ugrupowania politycznego mów słuchaliśmy, mogliśmy odnieść wrażenie, że w Polsce dzieje się albo bardzo dużo, albo niewiele. Zresztą samo wydawnictwo przyznało, że tytuł gry ma celowo prowokujący wydźwięk. Trefl postanowił spojrzeć na polską infrastrukturę z przymrużeniem oka i poszedł w stronę propagandy sukcesu, uprawianej w Polsce w czasach PRL-u. We wprowadzeniu do gry możemy przeczytać, że osadzona została w „nieodległej, idealnej przyszłości, w której to nie bociany, ale stalowe żurawie definiują polski krajobraz”. Ponadto nie zabrakło najsłynniejszego hasła Polski Ludowej – Pomożecie? Rozwiązanie, moim zdaniem, trafione, bo stwarza w grze specyficzny klimat. Mamy poczucie misji, jakbyśmy co najmniej „budowali drugą Polskę”.
Abstrahując jednak od politycznego kontekstu, Polska w budowie, to przede wszystkim ekonomiczna i rodzinna gra o edukacyjnym charakterze. Uczestnicy wcielają się w menedżerów firm budowlanych, którzy realizują inwestycje w oparciu o wygrane przetargi. Budują: autostrady, drogi ekspresowe, mosty, skrzyżowania, obwodnice. Gracze dobierają karty, aby następnie „kupić” za nie potrzebne materiały i zrealizować projekty. Aspekt edukacyjny, choć pełni rolę drugoplanową, jest równie ważny. Z Polską w budowie przypomnimy sobie: topografię kraju, podział administracyjny, poznamy stolice województw, siatkę planowanych autostrad i dróg szybkiego ruchu w naszym kraju.
Na pierwszy rzut oka gra wydała mi się niezwykle ciekawa i wciągająca. Czy taka jest w rzeczywistości?
Porządek na budowie być musi
Fachowość i sprawność ekipy budowlanej możemy ocenić m.in. po porządku na placu budowy. Grę z kolei oceniam m.in. ze względu na: jakość jej wykonania, szatę graficzną czy stosunek zawartości do ceny. Pod tym względem wydawnictwo Trefl nie ma na szczęście czego się wstydzić. Zawartość opakowania, jak i jakość wykonania poszczególnych elementów, robią wrażenie. Po pierwsze, w przeciwieństwie do większości współczesnych gier planszowych, których opakowania wypełnione są przede wszystkim powietrzem, komponenty Polski w budowie zapełniają pudełko po brzegi. Tym, co mnie najbardziej urzekło, jest ogromna plansza w kształcie mapy Polski. Składa się ona z 16 ogromnych puzzli, zachowujących układ województw. Na planszy zaznaczono najważniejsze miasta, rzeczywistą siatkę istniejących oraz planowanych autostrad i dróg ekspresowych oraz inwestycje, jakie należy zrealizować w poszczególnych województwach.
Planszę najlepiej rozłożyć na podłodze lub dużym stole, bowiem nie dość, że jest ona duża, to wokół niej trzeba ułożyć jeszcze inne elementy: planszetki korporacji, którymi będą zarządzać gracze, karty województw oraz karty infrastruktury i karty specjalne. Ponadto w pudełku znajdziemy też 75 żetonów infrastruktury, jakie będziemy kłaść na planszy w wyznaczonych miejscach oraz, co ciekawe, dwie zawieszki na drzwi. Te nie są wykorzystywane w grze, stanowią za to miłą niespodziankę. Zawieszki są dwustronne. Z jednej strony znajdziemy na nich napis: „Teren budowy wstęp wzbroniony”, z drugiej zaś: „Proszę posprzątać biuro”. Na drzwi do dziecięcego pokoju – jak znalazł.
Co do wykonania poszczególnych elementów nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Widać, że grę na rynek wprowadziło wydawnictwo, które zna się na rzeczy. Komponenty są solidne, wykonane z grubej tektury i wydają się naprawdę trwałe. Także cena gry (w stosunku do tak bogatej zawartości) wydaje się rozsądna.
Nieco kontrowersji wzbudzają natomiast grafiki, które jednym się podobają, innym mniej. Wiadomo jednak, że o gustach się nie dyskutuje. Mnie osobiście wydaje się, że pod względem graficznym całość nie wypada najgorzej, choć trzeba przyznać, że mogłoby być lepiej. O ile kolorystyka i estetyka wykonania planszy oraz ilustracji głównej, znajdującej się na opakowaniu, a także niektórych kart (zwłaszcza autostrady, czteropasmówki, dwupasmówki czy województw), szczególnie przypadły mi do gustu, o tyle nie mogę powiedzieć tego samego o planszetkach korporacji, jakie na tle innych elementów wypadają dość słabo. Ponadto, niektóre karty są, moim zdaniem, mało czytelne, co przy dużej liczbie możliwych akcji niepotrzebnie wprowadza zamęt. Co więcej, wydaje mi się, że „dwupasmówka”, to droga z dwoma oddzielnymi pasami ruchu w tym samym kierunku. Tymczasem zawarta na karcie ilustracja przedstawia drogę jednopasmową.
Osobom nieupoważnionym wstęp na teren budowy zabroniony
Zasady rozgrywki, jak przystało na grę rodzinną, są dość proste. Każdy z uczestników losuje jedną planszetkę korporacji. Firm budowlanych jest 5. Jednak, co ciekawe, nie wszystkie biorą udział w losowaniu. Przykładowo, planszetki konsorcjów „Unitan GmbH” oraz „VusonLtd” wykorzystuje się w grze 3-, 4- i 5-osobowej. Natomiast firma „SolCemuro co.” jedynie w rozgrywce przy maksymalnej liczbie uczestników. Z założenia planszetki mają pełnić przede wszystkim rolę kart pomocy, czyli przypominać graczom o możliwych działaniach. W rzeczywistości zawarte na nich ikony wyłącznie wprowadzają zamęt w naszej głowie. Druga część zawiera zaś specjalne rowki, w które według instrukcji wkłada się karty województw, w jakich dokonano tzw. odbioru zewnętrznego, czyli zrealizowano wszystkie zaplanowane inwestycje (o czym szczegółowiej piszę w dalszej części testu). Pomysł, moim zdaniem, absurdalny, ponieważ ani to praktyczne (karty tylko się niszczą), ani potrzebne – województwa, w których dokonano odbioru, nie mają znaczenia dla dalszego przebiegu rozgrywki. Mogą po prostu leżeć obok planszy gracza.
Innym kuriozum jest zapis, że grę rozpoczyna „najurodziwsza graczka lub najprzystojniejszy gracz”. Co to ma wspólnego z tematyką całości? I co to za pomysł, aby z grona uczestników wybierać miss albo mistera? Jeśli zapis ten wynika z braku lepszych pomysłów, to lepiej byłoby tę kwestię w ogóle pominąć.
W zależności od wylosowanej planszy oraz ilości biorących udział w rozgrywce przydzielane są karty województw. Co interesujące, nie zawsze podział ten będzie równy (przy 3 osobach – 5, 5, 6; przy 4– 4, 4, 4, 4; przy 5 – 3, 3, 3, 3, 4). Różna możne być także liczba inwestycji, którą gracze muszą zrealizować. Przyznam, że to rozwiązanie nieco mnie rozczarowało. Spodziewałam się, że uczestnicy będą najpierw rywalizować miedzy sobą o kontrakty. A tu okazuje się, że niestety nie mamy żadnego wpływu na to, w jakich województwach nasza firma będzie realizować inwestycje. Myślę, że wprowadzenie takiej dodatkowej możliwości w grze znacznie urozmaiciłoby rozgrywkę i wpłynęło na grywalność.
Na kartach województw znajdziemy informacje, jakie inwestycje na danym obszarze będziemy przeprowadzać. Dla przykładu, w województwie świętokrzyskim należy zbudować: 1 most, 1 obwodnicę, 1 czteropasmówkę oraz 1 dwupasmówkę. Z kolei w województwie mazowieckim trzeba będzie wybudować: 2 autostrady, 4 czteropasmówki oraz 1 skrzyżowanie, a w opolskim jedynie: 1 dwupasmówkę oraz 1 obwodnicę. Na każdej karcie województwa powinno się położyć odpowiednią liczbę żetonów infrastruktury. Te, gdy uda nam się wdrożyć określoną inwestycję, np. wybudować most, będziemy przekładać na planszę (co, moim zdaniem, stanowi bardzo dobre rozwiązanie, bo dzieciaki przy okazji uczą się, gdzie dane województwo się znajduje). Gdy na karcie nie będzie już żadnego żetonu, a tym samym zrealizujemy wszystkie przewidziane na danym obszarze administracyjnym inwestycje, należy dokonać tzw. odbioru zewnętrznego, czyli umieścić kartę na planszetce gracza. Gdy jako pierwsi zakończymy lokaty we wszystkich swoich województwach, wygrywamy grę.
Inwestycje uczestnicy wdrażają za pomocą odpowiedniego zarządzania kartami infrastruktury i kart specjalnych. Na początku rozgrywki każdy z nich otrzymuje 6 losowo wybranych kart, które stanowią zasoby jego konsorcjum. W trakcie rozgrywki gracze dobierają dodatkowe karty spośród tych, jakie aktualnie stanowią tzw. ofertę rynkową – pięć pierwszych, odkrytych kart z talii. Aby przeprowadzić jakąś inwestycję, potrzebna jest określona konfiguracja kart. Dla przykładu, by wybudować autostradę, należy posiadać 2 karty Autostrady. Obwodnicę zbudujemy, mając jedną kartę Inżyniera i jedną kartę Mecha. Z kolei, żeby postawić most, trzeba dysponować 2 kartami Inżyniera i 2 kartami Mecha. Jednym słowem, „kupujemy” zasoby, aby potem łącząc je ze sobą, „zapłacić”za realizację określonych elementów infrastruktury.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Akcje protestacyjne, negocjacje ze społecznością lokalną, podkupywanie pracowników
Dobierając karty z oferty rynkowej, możemy trafić na jedną z kart specjalnych. Te pełnią trojakie zadanie. Po pierwsze, pozwalają wykonać dodatkowe działanie, np. karta Dostawca umożliwia odrzucenie wszystkich dotychczasowych kart z oferty rynkowej i dobranie pięciu nowych. Po drugie, zapewniają zastępowanie niektórych zasobów innymi, np. karta Pracownik miesiąca, gwarantuje zamienne używanie kart Inżynier i Mech przy budowie: mostów, skrzyżowań i obwodnic. Natomiast karta Społeczność lokalna wymiennie używać kart: Autostrada, Czteropasmówka i Dwupasmówka do budowy dróg. Po trzecie, wprowadzają element interakcji między graczami. W grze każdy uczestnik prowadzi działania jedynie na wyznaczonym obszarze. Wydawać by się zatem mogło, że konkurencja i interakcja pomiędzy graczami w ogóle nie występuje. Tymczasem, zagrywając kartę Rekruter, możemy zabrać 2 karty specjalne lub kartę Inżyniera innemu graczowi lub graczom. Z kolei karta Archeolog blokuje możliwość realizacji inwestycji w wybranym województwie. Prace Archeologa możemy zakończyć jedynie poprzez odrzucenie 3 kart Inżyniera.
W biurze czy na budowie
W swojej turze gracz ma do dyspozycji wiele możliwości działania, jednak o wygranej decyduje nie tylko umiejętne zarządzanie posiadanymi zasobami, ale też wybór miejsca pracy. W turze uczestnik musi każdorazowo zdecydować, czy danego dnia będzie pracować w Biurze czy na Budowie. W zależności od wybranej opcji, rozdysponuje inny zestaw dostępnych akcji. Do biura udajemy się przede wszystkim w celu powiększenia swoich zasobów. Możemy 3 razy dobrać po jednej karcie z Oferty Rynkowej. Da się również wykorzystać karty specjalne, takie jak: Rekruter, Archeolog, Dostawca oraz Kierownik budowy. Na budowie z kolei tworzymy elementy infrastruktury. W swojej kolejce gracz może zrealizować maksymalnie 3 inwestycje.
Jeśli więc mamy złe karty (nie jesteśmy w stanie wybudować żadnego obiektu lub tylko jeden), warto najpierw udać się do biura, aby skompletować takie zestawy kart, jakie umożliwią nam postawienie jak największej ilości konstrukcji za jednym zamachem. Jeżeli w trakcie budowy wykorzystamy wszystkie posiadane karty, otrzymamy bonus za tzw. Doskonałe Planowanie. Zyskamy nie tylko dodatkowy ruch, czyli możliwość wybudowania 4 elementu, ale, co istotne, będziemy mogli wybudować go „za darmo” i to w dowolnym spośród województw. Jak widać, dobra strategia w grze również się przydaje.
Czasami zdarza się i tak…
Zamiast podejmować akcję w Biurze czy na Budowie, możemy ogłosić Bankructwo. W takiej sytuacji trzeba dokonać wymiany posiadanych kart w stosunku 2:1. Za każde odrzucone dwie karty dobieramy jedną nową z Talii Rynku. Nie możemy jednak wykonywać innych akcji.
Podsumowując
Polska w budowie to prosta gra rodzinna. To propozycja raczej dla niedzielnych, początkujących uczestników niż tych, którzy w gry planszowe grają bez opamiętania. Tym drugim bowiem, gra wyda się zbyt prosta i monotonna. Mimo kilku niewielkich „zgrzytów” (w końcu nie wpływają one na rozgrywkę), gra ma parę mocnych atutów. Możemy do nich zaliczyć przede wszystkim: proste zasady, bardzo dobre wykonanie, oryginalną tematykę oraz dobry stosunek jakości do ceny. Mechanika gry również działa bez zarzutu, a rozgrywka jest płynna. Jednak, mimo tego wszystkiego, odnoszę wrażenie, że grze czegoś brakuje. Owszem gra się świetnie, ale niestety Polska w budowie nie wciąga tak bardzo, jak się tego spodziewałam. | Polska w budowie – recenzja gry |
Brakuje ci pomysłów, w co się ubrać? Wypróbuj proste, ale efektowne stylizacje z skórzanymi spodniami i spódnicami. Nie są zarezerwowane dla rockowych dziewczyn, a świetnie przełamią najspokojniejszą całość. Nadszedł czas, by zabłysnąć! Alternatywa dla sukienek i spódnic
Błyszczące spodnie na wieczorne wyjścia to świetnia alternatywa dla sukienek i spódnic. Czasem nie mamy ochoty po raz kolejny wybierać spódnicy lub sukienki albo znowu poszło nam oczko w rajstopach. Błyszczące spodnie mogą być wybawieniem w niejednej sytuacji, szczególnie gdy czeka nas wieczór pełen długich spacerów i przemieszczania się z miejsca na miejsca, np. w poszukiwaniu najlepszego klubu. Błyszczące spodnie dają bardzo dużo możliwości i tylko od nas zależy, czy zdecydujemy się na styl glamour, rockowy czy hipsterski. Skórzane spodnie wykorzystamy na niejedną okazję – od pubu, przez domówki, kluby, jak i wystawy.
Pomysły na stylizacje ze spodniami ze sztucznej skóry
Jeśli nie lubisz za bardzo się wyróżniać i nie chcesz być gwiazdą każdej imprezy, postaw na umiar. Skórzane spodnie to mocny akcent, który warto złagodzić czymś bardziej casualowym. Włóż bawełniany T-shirt lub bluzkę na ramiączkach, a na to zarzuć oversizowy kardigan. Na nogi wsuń klasyczne szpilki i dobierz delikatną biżuterię. W takiej stylizacji każda kobieta będzie zawsze dobrze wyglądać i jest to świetna propozycja na domówki.
Gdy idziesz na imprezę, na której chcesz być prawdziwą królową balu, nie bój się odważniejszych stylizacji! Na domówce i w klubie możesz sobie pozwolić na więcej, np. na włożenie skórzanych spodni i topu cekinowego, bieliźnianego lub bluzki hiszpanki. Dodatki powinny być zdecydowanie spokojniejsze i mniej rzucające się w oczy. Wybierz kolczyki ze sztyftami, delikatny pierścionek lub srebrną bransoletkę na łańcuszku.
Lśniące spodnie możesz nosić również na luzie i w nieszablonowy sposób. Jeśli nie lubisz obcasów i zbytniego strojenia się, postaw na nonszalancki szyk. Przełam skórzane spodnie zwykłą górą, np. bawełnianą bluzą lub koszulką z logo rockowego zespołu. Wybierz bardzo modne w tym sezonie płaskie, wiązane buty à la męskie oxfordy, trampki albo klasyczne sztyblety. Taka stylizacja jest świetna na koncert, wypad do pubu lub na wystawę.
Tylko dla Spice Girl?
Innym pomysłem na zabłyśnięcie jest zadziorna i kokieteryjna spódnica skórzana. Kojarzy się z bardzo pewnymi siebie i kobiecymi paniami. Niektóre dziewczyny mogą więc uważać, że jest dla nich nieodpowiednia lub że trzeba ją nosić tylko w „ostrych” stylizacjach. A wcale tak nie jest! Skórzana spódnica dodaje pazura, dlatego można ją łączyć z ubraniami w stylu sportowym, dziewczęcymi lub hipsterskimi. Dzięki temu zabiegowi jej „ostrość” zostanie złagodzona i będzie mniej oczywista. Plusem noszenia skórzanej spódnicy w „nieostry” sposób jest to, że pasuje na co dzień. W takim wydaniu możesz pójść na uczelnię czy spotkanie ze znajomymi i nie będziesz się czuć przesadnie wystrojona. Istnieje mnóstwo możliwości wystylizowania jej, a ograniczenia są tylko w twojej głowie.
Pomysł na skórzaną spódnicę w stylizacji sportowej!
Z bluzą
Skórzana spódnica z bluzą to jedno z najmodniejszych połączeń w tym sezonie. Możesz wybrać bluzę rozpinaną lub wkładaną przez głowę oversizową. Ta druga świetnie będzie wyglądać z krótką spódniczką mini, szczególnie jeśli włożysz do niej botki na obcasie. Rozpinana bluza ukryje większe biodra, więc jest to patent dla gruszek. Pasuje do każdego fasonu spódnicy: ołówkowej, rozkloszowanej oraz plisowanej. Jeśli wybierzesz spódnicę z wysokim stanem, możesz dobrać do niej bluzę krótką, kończącą się w talii.
Z grzeczną koszulą
Hitem na jesień/zimę 2016/2017 są grzeczne koszule z kokardką wiązaną przy szyi. Świetnym pomysłem jest zestawienie jej ze skórzaną spódnicą. Koszula przestaje być taka skromna, a spódnica „ostra”. Takie kontrasty to coś, co moda kocha najbardziej. Do tej stylizacji będą pasować płaskie buty à la trapery albo rockowe kowbojki.
Z kurtką bomberką
Kurtka bomberka to niekwestionowany hit roku 2016. Warto wykorzystać ten trend w stylizacji ze skórzaną spódnicą, ponieważ świetnie przełamie dość ciężką całość. Doda całości lekkości i niewymuszonego szyku. Pasuje do każdego fasonu spódnicy, dlatego każda kobieta może ją spokojnie nosić. Pod bomberkę włóż bieliźniany top albo bawełniany T-shirt. | Zabłyśnij – lśniące spódnice i spodnie ze sztucznej skóry |
Wśród allegrowych sprzedawców znajdziecie całe mnóstwo monitorów o różnorodnych proporcjach ekranu. Jeszcze kilka lat temu najbardziej popularne były ekrany 4:3, jednak obecnie najczęściej spotyka się 16:9 lub 16:10. Oczywiście takie proporcje, o ile świetnie sprawdzają się np. podczas oglądania seriali, to już do profesjonalnych zastosowań wcale nie muszą być takie dobre. Zresztą, coraz większą popularność zdobywają monitory ultrawide o proporcjach 21:9. Który więc wybrać?
16:9 oraz 16:10
Jeszcze do niedawna za najbardziej optymalne proporcje ekranu do pracy uznawało się 16:10, a to z uwagi na fakt, że w takich proporcjach doskonale mieszczą się dwie strony tekstu A4 ustawione obok siebie. Pozwala to na jeszcze łatwiejszą edycję wszelkiego rodzaju dokumentów, a co za tym idzie – bardziej komfortową pracę. Nie ma przecież co ukrywać, że ogrom osób podczas pracy używa komputerów głównie do edycji tekstu lub arkuszy kalkulacyjnych.
Oczywiście kupując monitor komputerowy o takich proporcjach warto zwrócić uwagę na to, aby miał należytą przekątną, która pozwoli nam na jeszcze wygodniejsze oglądanie wyświetlanego na nim obrazu. Warto dodać, że monitory 16:10 całkiem nieźle sprawdzą się także przy grach komputerowych.
Jeśli jednak szukacie monitora typowo do multimediów, to warto zainwestować w sprzęt o proporcjach ekranu 16:9. Taki format będzie idealny do oglądania zawartości wszelakich serwisów VOD, jak Showmax czy Netflix, które streamingują swoje wideo najczęściej właśnie w takim formacie. Ekran 16:9 sprawdzi się też dobrze, jeśli np. lubimy na monitorze przeglądać zdjęcia.
Większość aparatów cyfrowych oraz smartfonów z wbudowanymi aparatami można ustawić tak, aby wykonywały fotografie właśnie w tym formacie. Dzięki temu mamy gwarancję, że wyświetlane fotografie będą wykorzystywać całą powierzchnię wyświetlacza. W tym przypadku także należy zadbać o odpowiednią przekątną kupowanego monitora.
21:9
Format 21:9 na pierwszy rzut oka może się nam wydawać bardzo dziwny. Ekran o takich proporcjach jest niezwykle szeroki. Jak się jednak okazuje, ma to swoje usprawiedliwienie w biologii człowieka, gdyż nasz wzrok jest przystosowany do szerszego postrzegania na boki, a nieco węższego w dół i górę. Co ważne, formatowi 21:9 jest najbliżej do kinowych formatów, więc sprawdzi się idealnie u miłośników kina domowego i filmów DVD lub Blue-ray.
To jednak nie koniec zalet monitorów o formacie 21:9. Na tak szerokim wyświetlaczu zmieści się naprawdę wiele okienek. Producenci tego typu sprzętu oferują nawet specjalne algorytmy, które pozwalają na takie skonfigurowanie monitora, aby symulował on kilka mniejszych monitorów postawionych obok siebie. Możemy więc w lewej części umieścić np. streaming filmu, na środkowej edytor tekstu, a po prawej przeglądarkę stron internetowych.
Oczywiście przy użyciu standardowych monitorów 16:9 lub 16:10 także można osiągnąć taki efekt, jednak trzeba posiadać ich kilka, a w porównaniu do 21:9 zajmą one na biurku nieco więcej miejsca. Jeśli chodzi o przekątną, to koniecznie musimy pamiętać, że przy proporcjach 21:9 także i ona będzie dużo większa.
Który więc najlepszy do pracy i do gier?
Nie ma co ukrywać, że idealnym rozwiązaniem do gier i do pracy będzie monitor 21:9. Taki format gwarantuje nam w grach szerokie kąty widzenia, więc mówiąc w skrócie – będziemy widzieć dużo więcej, niż inni gracze. Sprzęt ten będzie też idealny do pracy, a to z uwagi na ogromną powierzchnię roboczą, na której możemy rozmieścić całe mnóstwo okienek.
Niestety monitory 21:9 prawie zawsze mają dużo większą rozdzielczość niż te 16:9 lub 16:10. To oczywiście jednocześnie zaleta (ponieważ obraz jest jeszcze bardziej szczegółowy) i wada. Dlaczego wada? Ponieważ większa rozdzielczość wiąże się też ze zwiększonym zapotrzebowaniem na moc obliczeniową naszego komputera. O ile podczas pracy nie powinniśmy tego odczuwać, o tyle podczas gry w bardziej wymagające tytuły (jeśli nie posiadamy mocnego komputera) możemy doświadczyć znacznych spadków wydajności. | Proporcje ekranu, czyli który monitor najlepiej wybrać do gier i do pracy |
Spędzasz cały dzień w biurze, chodząc w szpilkach? Dużo ćwiczysz, a twoje mięśnie są przeciążone i często łapię cię skurcze? A może przyszły gorące dni i twoje obrzmiałe stopy potrzebują chwili wytchnienia? Nie musisz męczyć ich dodatkowym spacerem do masażysty. Zaserwuj sobie masaż w domowym zaciszu. Co więcej – wielorazowy! Tradycyjny drewniany roller
Drewniany roller do stóp to sposób na relaks dobrze znany naszym babciom. Chyba każdy z nas chociaż raz pokusił się o niego w dzieciństwie. Jeśli jesteś w stanie opanować uczucie łaskotania, roller skutecznie pobudzi krążenie krwi, umożliwiając swobodny przepływ składników odżywczych, a także spowoduje nacisk na mięśnie, rozluźniając je i uelastyczniając ich pracę. Zgodnie z metodami akupresury ucisk stopy w odpowiednich miejscach oddziałuje na ośrodki odpowiadające poszczególnym organom wewnętrznym. Wśród rollerów drewnianych nie odnajdziemy dużej różnorodności wizualnej, ale z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że cenowo są dostępne dla wszystkich. Ich atutem jest bezsprzecznie prostota i trwałość, dzięki czemu nie wymagają gwarancji ani napraw. Jedyne, czego od nas wymagają, to odrobiny wysiłku w sposobie użytkowania. Nie będzie więc problemu z wyborem odpowiedniego modelu.
W dzisiejszych czasach są już na rynku dostępne masażery spełniające wszystkie powyższe kryteria relaksacji, które nie wymagają od nas żadnego zaangażowania fizycznego. Wystarczy usiąść i oddać się błogim chwilom odpoczynku.
box:offerCarousel
Botti FM 588A
Botti FM 588A to podstawowa wersja aparatu do masażu stóp. Posiada podgrzewane dno, dzięki czemu mięśnie są stale rozluźnione, a ty nie musisz się martwić o wychłodzenie wody po kilkunastu minutach zabiegu. Podwójną terapię termalną zapewnia ogrzewanie podczerwone. Urządzenie jest też wyposażone w funkcję masażu bąbelkowego, który dodatkowo rozluźni twoje mięśnie. Pojemnik masażera wypełniony jest wypustkami zapewniającymi akupresurę stóp oraz rolkami relaksującymi – możesz więc stosować go także bez wody na zasadzie tradycyjnego rollera drewnianego. Dostępny jest w kilku wersjach kolorystycznych.
KARDIO-TEST KT-588
Urządzenie marki KARDIO-TEST według producenta jest nie tyle zwykłym masażerem co hydromasażerem. Tak jak poprzedni model posiada on funkcję utrzymywania temperatury wody oraz podgrzewania stóp promieniowaniem podczerwonym, a jego powierzchnia pokryta jest wypustkami gwarantującymi uczucie akupresury. KT-588 umożliwia też zmianę intensywności masażu oraz masaż wibracyjny uzupełniający wersję bąbelkową, dzięki czemu czeka cię urozmaicony relaks.
box:offerCarousel
MPM MMS-03
MPM MMS-03 to nieco bardziej zaawansowana wersja poprzednich modeli. Funkcje podstawowe zostały wzbogacone o dodatkowe 2 rolki do masażu oraz podwójne ścianki masażera, co wydłuża czas utrzymania temperatury wody oraz twoją przyjemność. Masażer MPM jest praktyczny, ponieważ zadbano o uchwyt do przenoszenia i nakładki zapobiegające wylewaniu się wody. Masaż możesz dopasować do swoich upodobań, dodając sole zapachowe do specjalnego pojemnika.
box:offerCarousel
Beurer FB 20
Sprzęt marki Beurer to rozwiązanie dla osób, które pragną mieć w domu małe spa dla stóp. Każda funkcja podstawowa została uatrakcyjniona o co najmniej jedną, dodatkową opcję. W zestawie znajdziemy 3 końcówki do pedicure włącznie z pumeksem, nasadki rolkowe możesz dowolnie wkładać i wyjmować, a mechanizm zwijania przewodu i zdejmowania osłony przeciwodpryskowej ułatwia przechowywanie masażera. Jest on również atrakcyjny od strony wizualnej, co szczególnie docenią panie.
W ofercie masażerów do stóp każdy znajdzie coś dla siebie. Możesz wybrać takie, który dadzą ci chwilę ukojenia, ale również zorganizować domowy salon kosmetyczny. Z pewnością każdy przyniesie ulgę po ciężkim dniu. | Masażer do stóp – polecane modele do 200 złotych |
Rosnące koszty ogrzewania, a także coraz większa świadomość ekologiczna skłaniają ludzi do korzystania z alternatywnych źródeł energii. Instalacje fotowoltaiczne to tanie, energooszczędne i przyjazne środowisku rozwiązanie. Rynek instalacji fotowoltaicznych rozwija się w błyskawicznym tempie, a ich efektywność stale rośnie. Najczęściej stosowanym rozwiązaniem, jeśli chodzi o wykorzystanie promieniowania słonecznego, są zestawy bazujące na panelach fotowoltaicznych. Działanie instalacji fotowoltaicznych sprowadza się do tego, że ogniwa zawarte w panelach BIPV pod wpływem energii słonecznej wytwarzają prąd stały. Sama idea BIPV („Building Integrated Photovoltaics”) polega na zastąpieniu tradycyjnych materiałów budowlanych, takich jak pokrycia dachowe, szyby czy okna, elementami fotowoltaicznymi.
Instalacje fotowoltaiczne – cena
Obserwując utrzymujący się wzrost cen paliw i energii, łatwo zauważyć, że inwestycja w instalacje BIPV wydaje się być coraz bardziej intratnym rozwiązaniem. Ceny paneli fotowoltaicznych, w odróżnieniu od rosnących cen surowców, nieustannie maleją. Na przestrzeni lat 2010-2017 średnie światowe ceny samych paneli fotowoltaicznych obniżyły się o ponad 80%. Warto również podkreślić, że zwrot kosztów instalacji ma miejsce po około 3-4 latach, podczas gdy same panele posłużą nam w przybliżeniu około 25 lat.
Montaż instalacji fotowoltaicznych
Montaż wymaga podłączenia wszystkich elementów wchodzących w skład instalacji fotowoltaicznej do istniejącej już instalacji hydraulicznej. Do niezbędnego funkcjonowania takiej instalacji potrzebne są:
inwerter,
panele fotowoltaiczne,
systemy mocujące,
wyłącznik DC,
wyłącznik AC,
konektory MC4.
Panele słoneczne powinno montować się na powierzchni dachowej, przy kącie nachylenia 45 stopni i ukierunkowaniu południowym. Kształty i rozmiary paneli mogą być dowolnie modyfikowane.
box:offerCarousel
Rodzaje paneli fotowoltaicznych
Wydajność danego panelu zależy przede wszystkim od zastosowanego rodzaju ogniw fotowoltaicznych. Najczęściej zbudowane są one z ogniw monokrystalicznych lub polikrystalicznych, jednak można spotkać się również z ogniwami amorficznymi, takimi jak CIGS czy CdTe. Jeśli zależy nam na niskich kosztach inwestycji, korzystniejsze są panele polikrystaliczne, jednak jeśli stawiamy na jakość i produktywność – powinniśmy zdecydować się na panele monokrystaliczne. Warto zaznaczyć, że wydajność paneli w każdej konkretnej sytuacji będzie inna, gdyż wpływ na nią mają również inne czynniki, takie jak chociażby szerokość geograficzna.
Ogniwa mono- i polikrystaliczne
Moduły monokrystaliczne są uznawane obecnie za najbardziej wydajne wśród komponentów fotowoltaicznych. Takie ogniwa fotowoltaiczne wykonane są z jednego kryształu, a więc mamy do czynienia z równym ukierunkowaniem jego struktury, co przekłada się na jego wysoką jakość. Jest to związane ze znacznie bardziej skomplikowanym procesem produkcji, co generuje wyższe koszta. Warto jednak zaznaczyć, że takie panele są w stanie działać bez zarzutu nawet przez kilkanaście lat.
Moduły polikrystaliczne są z kolei dużo popularniejsze i znacznie prostsze, jeśli chodzi o proces produkcji, co skutkuje niższą ceną. Ponadto panele polikrystaliczne podczas wytwarzania energii elektrycznej oprócz promieniowania bezpośredniego wychwytują o wiele więcej promieniowania odbitego oraz załamanego niż panele monokrystaliczne. Stosunek zysku energetycznego do ceny jest w przypadku naszej szerokości geograficznej dużo bardziej korzystny.
Korzyści wynikające z korzystania z instalacji BIPV
System instalacji fotowoltaicznych stwarza realne możliwości oszczędności na zakupie prądu. Za wprowadzeniem takiego rozwiązania we własnym gospodarstwie domowym przemawia również fakt, że dzięki temu jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed wahaniami cen energii pochodzącej od lokalnych dostawców. Co więcej, instalacje fotowoltaiczne nie wymagają praktycznie żadnych nakładów pracy podczas eksploatacji, przyczyniają się do ograniczenia emisji dwutlenku węgla i są w stanie pracować z wysoką wydajnością przez wiele lat. | BIPV – o zaletach instalacji fotowoltaicznych |
Po czajnikach elektrycznych przyszła moda na żeliwne. Są trwałe, praktyczne, a dzięki wyszukanemu designowi będą ładnie wyglądały na stole. Ostatnio czajniki żeliwne cieszą się ogromnym powodzeniem. Nawiązują swoją formą i materiałem do tradycji, a tym samym do mody na slow life – życia w wolnym tempie. Taki czajnik, najlepiej w zestawie z żeliwnymi czarkami, może nam się przydać do celebrowania picia herbaty w miłym towarzystwie. Urzekający zapach tego napoju, cieszący oko piękny kształt dzbanka i interesująca rozmowa – czy może być lepszy pomysł na doskonałe popołudnie?
Klasyka w orientalnej oprawie
Na czym polega przewaga czajnika żeliwnego nad aluminiowym czy metalowym? Znawcy twierdzą, że
herbata w nim parzona ma lepszy aromat i smak, bez metalicznego posmaku. Żeliwo długo trzyma ciepło, dlatego nawet po dłuższej chwili napar nadal będzie gorący.
Na rynku pojawiła się w ostatnim czasie cała masa czajników żeliwnych o bardzo rozmaitym wzornictwie. Różne kształty, wzory i kolory – naprawdę jest z czego wybierać! Niektóre są utrzymane w kolorach tradycyjnie kojarzonych z żeliwem: ciemnoszarym, grafitowym, czarnym lub ciemnozielonym. Inne z kolei mają barwy jaśniejsze, pastelowe: błękitną, seledynową czy jasnofioletową. Takie na przykład są zestawy do parzenia herbaty za ok. 250 zł, zawierające dzbanek oraz cztery czarki. Zaparzacz ma pojemność 1 l, czarka 1,2 ml. Oryginalny zestaw to doskonały pomysł na prezent. Czajnik wykonany jest z żeliwa, a wewnątrz emaliowany. W komplecie znajduje się filtr siatkowy ze stali nierdzewnej. Postawiony na stole zestaw naczyń stanowić będzie elegancką dekorację. To przedmiot dla miłośników klasyki w orientalnej oprawie.
Jaka pojemność i kształt?
box:offerCarousel
Jeżeli będziemy czajnika używać do częstowania gości herbatą, wówczas lepiej kupić większy. Jeśli przeważnie parzymy herbatę tylko dla siebie, wystarczy nam niewielki dzbanek, mieszczący jedną lub dwie filiżanki. Popularna pojemność to 1,2 l, ale są też większe, nawet do 3 l, np. półtoralitrowy dzbanek firmy Berghof za 147 zł w pięknym ciemnozielonym kolorze i ze stalowym, siatkowym filtrem.
Chińczycy dzielą czajniczki według kształtu na cztery podstawowe rodzaje: geometryczne, naturalne, „muskularne” i małe. Niektóre modele mogą łączyć cechy różnych rodzajów. U nas największą popularnością cieszą się małe i okrągłe. Niektóre sprzedawane są od razu z dekoracyjnymi podstawkami, np. stylowy żeliwny zaparzacz w kolorze czarno-srebrnym.
Warto wspomnieć, że w czajniku żeliwnym możemy parzyć nie tylko herbatę, ale również zioła. Dzięki tradycyjnemu procesowi parzenia uda się zachować ich aromat oraz wszystkie cenne właściwości.
Trzeba dobrze go traktować
Ceny czajników żeliwnych wahają się od stu do kilkuset złotych, ale średnio jest to ok. 250 zł. Pamiętajmy, że należy o nie dbać: przed użyciem dokładnie przepłukać wodą, nie używać żadnych detergentów ani twardych, ostrych czyścików. Po pierwszym użyciu można czajnik posmarować odrobiną oleju jadalnego. Nie należy myć go w zmywarce. Trzeba także pamiętać o regularnym osuszaniu i zdejmowaniu pokrywki po każdym użyciu, w przeciwnym razie może zajść rdzą. Nie wolno go też gwałtownie oziębiać (np. zimną wodą).
Zaraz po zakupie czajnika sprawdź, czy spełnia twoje oczekiwania. Nie każdy idealnie realizuje swoją funkcję i tak naprawdę dopiero po wypróbowaniu go można być pewnym, że będzie dobrze służył. Z niektórych wycieka herbata podczas nalewania do filiżanki (mają źle wyprofilowany dzióbek), z innych para wydobywa się spod pokrywki, a wówczas łatwo się oparzyć. Takie nieudane egzemplarze należy jak najszybciej zwrócić. | Czajnik żeliwny – estetyczny i trwały |
Święto duchów zadomowiło się w Polsce na dobre. Na Halloween ozdabia się domy, wycina z dyni przerażające lampiony i urządza przyjęcia. Jeśli i was tej jesieni czeka bal przebierańców, oto kilka inspiracji. 1. Czarownica
Dla wielu to pierwsze skojarzenie z Halloween. Czarownica jest trochę straszna, trochę śmieszna, w sam raz, aby w takim przebraniu znakomicie bawić się na przyjęciu. Charakterystycznym elementem stroju czarownicy jest spiczasty kapelusz. Co do niego? Wiedźma z leśnej chatki będzie miała postrzępioną ciemną sukienkę, która wygląda na taką, co już wiele przeszła – pogryzły ją mole, oplotły pajęczyny. W pasie przewiązany babciny fartuszek, do kieszonki którego można schować halloweenowe smakołyki, np. żelki w upiornych kształtach robaków albo gałek ocznych.
Czarownica w wersji „na bogato” ma błyszczącą długą suknię z efektownymi wstawkami z tiulu. Obie mogą uzupełnić swoje stylizacje o miotłę, czyli środek lokomocji wszystkich czarownic.
2. Wampirzyca
Kobieta-wampir może wystąpić na balu w zupełnie codziennych, prywatnych ubraniach. Wystarczy, że dopełni stylizację sztucznymi wampirzymi kłami i mocnym makijażem (smokey eye i krwistoczerwona szminka sprawdzą się najlepiej). Jeśli wampirzyca ma być bardziej stylowa, przydadzą się koronki, błyszczące peleryny i sztywno postawione kołnierze. Biała bluzka z żabotem, ciemne spodnie i koronkowe rękawiczki oraz ukryte w nich dłonie z wypielęgnowanymi czerwonymi paznokciami stworzą wampirzycę równie ciekawą, jak stylizowana na dziewiętnastowieczną sukienka. Wampirzy urok tkwi w krwiożerczych zębach.
3. Kościotrup
Stylizacja na szkielet brzmi mało atrakcyjnie, ale może być zaskakująco pociągająca. Zwłaszcza gdy do jej stworzenia użyje się ciasno opinającego ciało czarnego kombinezonu. Podkreśla on kobiece kształty, warto więc zastanowić się, czy właśnie ten efekt chce się uzyskać. Gotowe stroje kościotrupa mają nadrukowane kości. Najczęściej białe, ale zdarzają się również kolorowe i fosforyzujące. Te ostatnie dają znakomity efekt, szczególnie w stroboskopowych światłach dyskoteki. Alternatywą dla kombinezonu jest sukienka lub body z tiulową albo falbaniastą spódniczką. Stylizację można zbudować też w oparciu o czarną tunikę i rajstopy lub legginsy z rysunkiem kości.
4. Diablica.
Kolory diablicy to czarny i czerwony. Prawdopodobnie w każdej szafie znajdą się ubrania w tych barwach, kostium można więc skompletować z tego, co nosi się na co dzień, uzupełniając go o kilka charakterystycznych dodatków. Czarne spodnie i czarny golf, a do tego aksamitna czerwona peleryna. Czarna spódnica, czarny jedwabny top i talia podkreślona szerokim czerwonym paskiem. Czerwony gorset i czarne jeansy. Kombinacji jest wiele. Obowiązkowe dodatki to ogon i rogi. To wystarczy, żeby stworzyć postać z piekła rodem. Wybierając rogi (zazwyczaj dostępne w formie opaski), można zdecydować się na mrugające światełkami lub świecące jednostajnie na czerwono.
5. Pielęgniarka.
Przebranie na bal z okazji Halloween wcale nie musi być straszne. Przyjęcie jest okazją do przebieranek, a wybór postaci ogranicza jedynie wyobraźnia i odwaga jego uczestników. Popularną wśród kobiet jest stylizacja na pielęgniarkę. Wiadomo – biały fartuszek i czepek, ale wariacji na ten temat jest mnóstwo. Pielęgniarka na balu dla dorosłych będzie miała białe pończochy i spódniczkę mini. Na wierzch można zarzucić najzwyklejszy lekarski fartuch, a czepek (biały z czarnym paskiem) zrobić samodzielnie z grubszego papieru i kawałka gumki. Wśród gotowych przebrań warte uwagi są wąziutkie kostiumy z podkreślającym biust gorsetem.
Lubiący bale kostiumowe nie muszą czekać do karnawału. Przyjęcie z okazji Halloween pozwala wcielić się w wymarzoną postać. Najbardziej w klimacie tego święta są postacie demoniczne, kojarzące się z nocą i magią, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby właśnie wtedy przeistoczyć się w kogoś, kim zawsze chciało się być.
Zobacz więcej pomysłów na Halloween. | 5 kobiecych stylizacji na Halloween |
Czasami przychodzi chęć zmiany czegoś. Ciężko rzucić wszystko i wsiąść do pociągu byle jakiego, jak śpiewała Maryla Rodowicz. Na szczęście, często wystarcza mała metamorfoza otoczenia. Jak zmienić mieszkanie lub pokój, by zaspokoić chęć zmian? Fototapeta
To idealne rozwiązanie dla osób, które chcą zjawiskowego efektu. Można ją zastosować wszędzie. W sypialni wprowadzi odpowiedni nastrój, w przedpokoju ożywi nudną ścianę, a w salonie zastąpi obraz. Świetnie sprawdzi się w pokoju nastolatka. Niekoniecznie trzeba ją naklejać na ścianę, równie dobrze będzie wyglądać np. na drzwiach. Producenci fototapet prześcigają się we wzorach i rozmiarach, tak by nawet najbardziej wymagający klient znalazł coś dla siebie.
Farba tablicowa
Każdy czasami tęskni za szkolnymi latami, kiedy tablica była częścią codzienności. Teraz można ją przenieść do swojego mieszkania za sprawą farby tablicowej. Po pomalowanej nią powierzchni można pisać kredą. Dzięki temu mąż już nigdy nie zapomni o ważnym spotkaniu czy urodzinach teściowej. Zastosowana w kuchni może służyć jako tablica na menu, w przedpokoju jako tablica ogłoszeniowa lub z sentencjami. Najbardziej z takiej metamorfozy będą zadowolone dzieci, które znajdą ujście dla swoich zapędów artystycznych. Młodsze pociechy na pewno docenią własną tablicę i możliwość zabawy w szkołę.
Malowanie taką farbą nie różni się zasadniczo od malowania farbą akrylową. Można ją stosować nie tylko na ściany, ale także drzwi czy meble. Dzięki temu niedużym kosztem można odmienić pokój. Do nakładania farby polecane są wałki z gąbki lub z jak najkrótszym włosem. Im krótszy włos, tym gładsza będzie uzyskana powierzchnia.
Farba magnetyczna
Czasami tablica korkowa nad biurkiem to za mało, wtedy z pomocą przychodzi farba magnetyczna. Dzięki niej można swoje notatki, zdjęcia czy rysunki dzieci przypinać do ściany za pomocą magnesów. Daje to olbrzymie pole do popisu. Farba magnetyczna nie zawiera ołowiu ani szkodliwych rozpuszczalników. Swoje właściwości zawdzięcza drobinkom żelaza, które przyciągają magnesy. Najczęściej służy ona jako farba podkładowa zarówno pod farby akrylowe, jak i tablicowe. Można ją stosować na takich samych powierzchniach, jak farby emulsyjne, czyli powierzchnie murowane, cementowe, karton-gips i inne.
Farba magnetyczna nie wymaga specjalnego przygotowania podłoża. Powierzchnia powinna być odtłuszczona i czysta. Nakładanie farby powinno odbywać się za pomocą gąbki lub pędzla o krótkim włosiu. Należy unikać malowania natryskowego, gdyż efekty mogą nie być zadowalające. Im więcej warstw farby, tym właściwości magnetyczne są większe.
Farba fluorescencyjna
Rozgwieżdżone własne niebo, potwory świecące w ciemnościach lub słodkie duszki i wróżki nawiedzające pokój dziecka, gdy tylko mama zgasi światło – takie możliwości daje farba fluorescencyjna. Pozwala wyczarować inny świat rodem z Avatara, który ożywa wraz ze zgaszeniem światła. Farbę fluorescencyjną można stosować na ścianach i sufitach oraz meblach. W przypadku mebli należy zabezpieczyć farbę lakierem. Czas świecenia malunków zależy od producenta farby i naświetlenia. Farbę tę można nakładać zarówno za pomocą pędzla, wałka, jak i natryskowo. Należy stosować się do zaleceń producenta. Część tego typu farb wymaga zagruntowania powierzchni przed malowaniem.
Niewiele potrzeba, by ze zwykłego nudnego pokoju zrobić wyjątkowe pomieszczenie. Wystarczą chęci i niczym nieograniczona wyobraźnia. Nawet niewielka metamorfoza jest w stanie całkowicie zmienić wystrój mieszkania i zaspokoić chęć wprowadzania większych zmian. | Pomysł na metamorfozę pokoju |
Czasy, kiedy na posiadanie komputera stać było nielicznych, dawno już minęły. Dziś wręcz trudno na co dzień uciec od technologii i niemal nie mamy wyboru w kwestii tego, czy z niej korzystać. Dla niektórych z nas zawiłości obsługi myszki i klawiatury mogą jednak być problemem. Specjalnie na potrzeby osób początkujących, jak i seniorów, którym często trudno się odnaleźć w skomputeryzowanym świecie, przygotowano poradniki. Prosta i przejrzysta forma, jak w podręczniku do samodzielnej nauki, sprawdza się idealnie. Każdy może we własnym tempie zgłębiać wiedzę, która okazuje się niezbędna do komfortowego funkcjonowania.
„Komputer i Internet dla seniorów” Daniel Wieprzkowicz
Napisany w przystępny sposób poradnik „Komputer i Internet dla seniorów” kierowany do czytelników powyżej 50 roku życia. Pomaga wykonywać codzienne czynności, takie jak tworzenie i drukowanie dokumentów, obsługa poczty elektronicznej, opłacanie rachunków przez internet, zakupy bez wychodzenia z domu czy oglądanie filmów on-line.
„Komputer na co dzień. Poradnik dla seniora” Aleksander Bremer
Książka prezentuje zagadnienia z zakresu trzech programów komputerowych, dzięki którym codzienne zadania staną się prostsze. Dzięki edytorowi tekstu będziemy mogli tworzyć i formatować dokumenty tekstowe. Ponadto nauczymy się, jak przygotować prezentacje multimedialne, a w arkuszu kalkulacyjnym bez kłopotu stworzymy zestawienia kosztów czy też będziemy kontrolować domowy budżet. Warto umieć to wszystko dla własnego komfortu.
„Komputer PC. Poradnik bez kantów” Bartosz Danowski
„Komputer PC. Poradnik bez kantów” zawiera kompletną wiedzę potrzebną osobom rozpoczynającym przygodę z komputerem. Zaczynamy od rozwiania wątpliwości, jakie pojawią się tuż po zakupie zestawu – dowiadujemy się, jak poprawnie podłączyć i uruchomić komputer. Książka opiera się na prezentacji systemu Windows Vista oraz pakietu biurowego OpenOffice. Dedykowana w szczególności osobom, które obawiają się, że nie poradzą sobie z obsługą komputerów i internetu.
„Podstawy obsługi komputera” Michael Miller
Pozycja z serii wydawniczej „Aaabsolutnie dla początkujących”, napisana w jasny i przystępny sposób, wzbogacona dokładnymi instrukcjami, jak i praktycznymi radami. Prezentuje wiedzę od samego włączenia i konfiguracji urządzenia aż po retusz fotografii cyfrowych czy pobieranie muzyki z sieci. Poradnik idealny dla osób bez doświadczenia w obsłudze komputerów.
„ABC Komputera. Wydanie 8.1” Piotr Wróblewski
Książka„ABC Komputera”prezentuje zalety rewolucyjnego systemu Windows 8.1. Pokazuje, jak przeprowadzić darmową aktualizację z wersji Windows 8, która jest powszechnie stosowana w dostępnych w sprzedaży komputerach. System ten łączy zalety klasycznej obsługi myszką i klawiaturą z możliwością wykorzystania rozwiązań dedykowanych ekranom dotykowym. Sprawdza się zarówno w urządzeniach domowych, jak i tabletach. Dzięki temu przewodnikowi przekonamy się, że nawet najnowsze i najbardziej zaawansowane nowinki technologiczne nie stanowią wyzwania, a możliwości, które oferują, sprawiają, że warto się ich nauczyć.
Umiejętność obsługi komputera to rzecz niezbędna w codziennym życiu. Edytory tekstu, arkusze kalkulacyjne czy też programy graficzne zostały stworzone, aby ułatwić nam codzienne zadania. Znajomość podstaw obsługi komputera i internetu sprawi, że nie będziemy musieli stać w kolejkach w bankach, robić zakupów z koniecznością wychodzenia z domu czy też kontaktować się z daleko mieszkającą rodziną jedynie telefonicznie. W nabywaniu wiedzy pomogą nam poradniki przygotowane przez ekspertów specjalnie dla osób początkujących lub seniorów. | Obsługa komputera bez tajemnic – 5 poradników dla seniorów i początkujących |
Czasami na aukcji internetowej albo targowisku za miastem wpadnie nam w oko ciekawy obiektyw. Problem w tym, że już na oko widać, że nie będzie pasował do naszego aparatu. Jest na to prosty sposób. Receptą są adaptery do obiektywów. Dzięki nim przestanie być ważne, czy szło i korpus są od tego samego producenta. To koniec problemów z małym wyborem obiektywów dla bezlusterkowców. Niemożliwe staje się możliwe
Na rynku dostępnych jest coraz więcej adapterów umożliwiających zamocowanie do aparatów teoretycznie niepasujących obiektywów. Co to znaczy, że nie pasują? Oznacza to po prostu, że są niekompatybilne. Zostały tak zbudowane, żeby współpracowały tylko z określonym sprzętem. Posiadacze bezlusterkowców nie muszą się martwić. Te aparaty zostały tak zbudowane, że użycie adaptera nie stwarza większych kłopotów. Przestajemy być uzależnieni od dedykowanych szkieł, a zakres możliwości staje się wręcz ogromny. Nie od dziś wiadomo, że jedną z największych wad tych aparatów jest wciąż mała dostępność obiektywów.
Różne typy mocowań
Producenci aparatów bezlusterkowych wykorzystali brak komory lustra w konstrukcji. Ta zmiana spowodowała skrócenie dystansu bagnetu od powierzchni matrycy. Dzięki temu można było zaprojektować mniejsze obiektywy. Przy tej okazji zostały wprowadzone nowe typy mocowań. Bagnety lustrzankowe to Canon EF/EF-S, Nikon F, Olympus 4/3, Pentax K (Pentax) oraz Sony / Minolta (Sony). Używając odpowiednich adapterów, będą one pasowały także do bezlusterkowców. Dedykowane bagnety do bezlusterkowców standardowo są inne niż do lustrzanek, mimo że wyglądają podobnie.
box:offerCarousel
Najprostszy rodzaj adaptera
Adapter bez przeniesienia elektroniki to najprostsza i najtańsza opcja. Ta konstrukcja to prosta metalowa tuleja z dwoma różnymi końcówkami. Każdy z końców pasuje do innego systemu, a kombinacji może być bardzo wiele. Działa to tak, że do aparatu Sony przykręcamy obiektyw Leica, pomiędzy montując adapter pasujący z jednej strony do tego aparatu, a z drugiej do tego obiektywu. Zaletą takiego rozwiązania oprócz prostoty jest także bardzo niska cena sięgająca najwyżej kilkudziesięciu złotych. Problemem może być brak przeniesienia elektroniki przy nowoczesnych szkłach, kiedy sterujemy przysłoną z poziomu aparatu.
Adaptery do współczesnych szkieł
Ten rodzaj konwertera jest bardziej skomplikowany czy może raczej – zaawansowany. W pewnym sensie jest przeciwieństwem opisanego wyżej. Oznacza to, że takie adaptery przenoszą elektronikę, czyli umożliwiają zmianę przysłony, korzystanie ze stabilizacji oraz autofokusa z poziomu aparatu. Oczywiście są też wielokrotnie droższe.
Do grupy bardziej zaawansowanych adapterów należą również tak zwane speed boostery. Najpopularniejszymi na rynku są Metabones używane głównie przez filmowców. Niestety ich ceny wynoszą powyżej 2000 zł. Można jednak znaleźć tańsze, już za około 250 zł, na przykład firmy Commlite.
Adaptery do zadań specjalnych
Konwerter z funkcją przesunięcia pozwala dowolny obiektyw przekształcić w szkło typu shift. Dzięki temu efektowi uzyskujemy na zdjęciu proste linie, dlatego jest tak ceniony przez fotografów architektury. Laowa to jeden z producentów takiego sprzętu. Przesunięcie osi optycznej obiektywu względem osi optycznej matrycy pozwala na uzyskanie niezwykłego efektu makiety na zdjęciu. Jest to możliwe dzięki obiektywowi typu tilt. Jeśli nie chcemy kupować takiego obiektywu, ten sam rezultat osiągniemy, używając odpowiedniego konwertera ze zwykłym obiektywem.
Duże zmiany małym wysiłkiem
Żyjemy w czasach niemal nieograniczonych możliwości. Bezlusterkowce są jeszcze stosunkowo młode, dlatego wybór obiektywów jest nieco mniejszy niż w przypadku lustrzanek, jednak producenci dbają o dostępność coraz to nowych szkieł. Obiektywy szerokokątne, teleobiektywy czy do zadań specjalnych. W dniu, kiedy odkryjemy adaptery do obiektywów, nasz wybór jest jeszcze szerszy. Nie tylko system aparatu przestaje być ograniczeniem. Dodatkowo możemy skorzystać z dobrodziejstw minionych czasów. Jest to świetna okazja do eksperymentowania. Kiedy uda nam się wyszperać ciekawy obiektyw Zenita, nie będziemy musieli obchodzić się tylko smakiem. | Adaptery do obiektywów – co musisz o nich wiedzieć? |
Chcąc uzyskać w swoim ogrodzie odrobinę prywatności, decydujemy się na ogrodzenie, jednak zwykły murek czy betonowe płyty nie są tym, o czym wielu z nas marzy. Chcemy, by ogrodzenie nie zakłócało naturalnego charakteru ogrodu i współgrało z całością. Stąd popularność żywopłotów, ale także roślin, które wraz ze swoim wzrostem stają się naturalnym ogrodzeniem, które spełnia swoją rolę użytkową i estetyczną. Rośliny w służbie ludziom
Ceny działek budowlanych sprawiają, że wiele osób ma bardzo niewielkie ogródki przydomowe, a front działki położony jest przy samej ulicy. Nie dziwi zatem fakt, że chcemy się osłonić przed ciekawskim wzrokiem przypadkowych przechodniów lub sąsiadów. Często estetyka ogrodzenia zrobionego z siatki czy metalowych sztachet pozostawia wiele do życzenia, ale ze względów finansowych musimy przez chwilę znosić ten stan rzeczy. Dlatego tak ważne stają się rośliny, które sprytnie ukryją mankamenty ogrodzenia, a nam dadzą poczucie prywatności.
Zanim rozpoczniemy sadzenie, musimy przygotować ziemię. Zwykle jest ona zniszczona po niedawnej budowie, trzeba więc ją przekopać. Musimy się również upewnić, czy w planowanym do sadzenia miejscu nie ma żadnych instalacji, gdyż to determinuje rodzaj roślin, które możemy posadzić. Trzeba pamiętać, że niektóre rośliny zakorzeniają się głębiej niż inne. Nie zapominajmy o oczyszczeniu ziemi z chwastów i innych zanieczyszczeń.
Rośliny iglaste
Najbardziej rozpowszechnione wśród roślin, które stosowane są w charakterze żywych ogrodzeń są iglaki, które stosunkowo szybko rosną, są wystarczająco wysokie, rozłożyste i nie wymagają dużego wkładu pracy we wzrost i pielęgnację. Najpopularniejsze są jałowiec pospolity i jałowiec chiński, które rosną do 5 cm rocznie. Przy wspomaganym wzroście możliwe jest nawet osiągnięcie 10 cm rocznie. Niewątpliwą zaletą tych roślin jest to, że są zielone cały rok.
Wart uwagi jest także cis pośredni, który jest zimozielony. Jego zaletą jest to, że nie wymaga specjalnych warunków, jeśli chodzi o nasłonecznienie. Czuje się dobrze zarówno w słońcu, jak i w cieniu. Jego główny wymóg to żyzne podłoże i odpowiednia wilgotność gleby. Przycinanie sprawia, że rośnie gęsto, zatem warto regularnie go pielęgnować, by spełnił swoją rolę przesłaniania.
Podobne warunki spełnia choina kanadyjska, która dobrze rośnie zarówno w słońcu, jak i w cieniu. Lubi glebę wilgotną i żyzną. Jej igły są delikatne, a pędy bardziej zwisające. Także w tym wypadku cięcie służy roślinie, która dzięki temu staje się bardziej gęsta. Choinę można sadzić w szpalerze, dzięki czemu uzyskamy gęsty żywopłot.
Do tworzenia żywopłotu z roślin iglastych nadaje się również świerk kłujący, potocznie zwany srebrnym ze względu na kolor igieł. Świerk ten lubi stanowiska nasłonecznione. Można go sadzić gęsto, dzięki czemu będzie tworzył wysoki żywopłot. Takie drzewka sadzimy, wykopując rów, najlepiej wspomagając się linką, by sadzone rośliny stały w równym rzędzie. Nie zapominajmy o wzbogaceniu ziemi torfem i kompostem oraz o obfitym podlaniu.
box:offerCarousel
Krzewy liściaste
Berberysy są krzewami, które idealnie nadają się na żywopłoty. W zależności od odmiany liście berberysów mogą być zielone, bordowe, żółte lub brunatne. Ciekawe jest to, że berberysy wśród swoich odmian różnią się bardzo mocno: niektóre są zimozielone, inne zrzucają liście w okresie zimowym. W zależności od odmian także wymagania tych krzewów są zróżnicowane, warto więc zapoznać się z nimi zanim zdecydujemy się na posadzenie konkretnej odmiany w naszym ogrodzie.
Forsycja to krzew niemal uniwersalny, który świetnie wygląda w formie żywopłotu. Można ją bowiem sadzić gęsto i w zależności od upodobań przycinać do odpowiedniej wysokości i kształtu lub pozostawić nieformowaną. Szybko rośnie, a w okresie wczesnej wiosny pokrywa się żółtym kwieciem, które potem zamienia się w gąszcz ciemnozielonych liści. Trzeba pamiętać, że forsycja lubi stanowiska słoneczne, gdzie rośnie bardzo rozłożyście. W półcieniu posiada mniej liści i jest bardziej zwarta.
Ligustr pospolity, który jest gatunkiem oliwkowatym, wyrasta do 2–3 m, dlatego jest kolejną z roślin, którą możemy wybrać na żywopłot. Kwitnie w czerwcu i lipcu, a jego kwiaty mają delikatny biało-kremowy kolor. Krzew ten lubi stanowiska słoneczne i dość wilgotną glebę, jednak nie ma specjalnych wymagań poza tym, aby podłoże było żyzne.
Wybór odpowiednich roślin, które staną się zielonym ogrodzeniem naszego ogrodu, nie jest łatwy. Trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników, które sprawią, że określona roślina będzie dobrze się czuła w miejscu, w którym ją posadzimy. Warto poznać te wymagania, by cieszyć się wzrostem roślin, które z czasem stworzą nam naturalną osłonę. | Najlepsze rośliny na zielone ogrodzenie |
Świat technologiczny rozgrzewa wyobraźnię ludzi na całym świecie. Takie postacie jak Stephen Hawking, Bill Gates czy też Mark Zuckerberg przeszły już na stałe do historii. Każdy startupowiec chce powtórzyć sukces Facebooka. Jak zatem nie podejść do tematu lepiej niż przez poznanie największych gwiazd tego świata? To postacie, które zna dzisiaj niemal każdy. Prawdziwe gwiazdy technologicznego świata. Jednak nie zawsze byli sławni i bogaci. Zanim znaleźli się u szczytu swoich karier, musieli wiele razy ponieść klęskę. Oto najciekawsze biografie ludzi świata technologicznego.
„Moja krótka historia” – Stephen Hawking
Autobiografia Stephena Hawkinga to wielowątkowa historia życia wyjątkowego człowieka, geniusza i wizjonera. Nauki ścisłe towarzyszyły mu od dzieciństwa – już w szkole został okrzyknięty Einsteinem. Sukcesy, które odniósł na kolejnych etapach edukacji, dały mu możliwość podjęcia studiów na najbardziej prestiżowych uczelniach, takich jak Cambridge i Oksford, a to z kolei otworzyło mu drzwi do działalności naukowej z dziedziny kosmologii. Świat stał przed młodym Hawkingiem otworem, jednak w wieku 21 lat pojawiły się pierwsze objawy choroby – rzadkiej, poważnej i być może śmiertelnej. „Moja krótka historia” to książka bardzo intymna. Autor szczerze opowiada w niej o swoim życiu prywatnym i odsłania kulisy pracy naukowej, dzieli się również bólem i cierpieniem wynikającym z kilkudziesięcioletnich zmagań z chorobą.
“Mark Zuckerberg. Historia Facebooka” – Łukasz Tomys, Kinga Kosecka
Mark Zuckerberg dla wielu jest inspiracją do realizacji własnych marzeń. Czego można się nauczyć od jednego z pięciu najbogatszych ludzi na świecie? Czy film „The Social Network” bardzo mija się z prawdą? Czy Zuckerberg będzie brał udział w wyścigu o fotel prezydenta USA? Skąd wziął się pomysł na stworzenie „osi czasu” na Facebooku? W „Historii Facebooka” można znaleźć odpowiedzi na te pytania, a także na wiele innych. Książka jest dostępna w formie audiobooka.
„Twitter. Prawdziwa historia o bogactwie, władzy, przyjaźni i zdradzie” – Nick Bilton
Dziennikarz „New York Timesa” Nick Bilton podjął się trudnego zadania – stworzył kompletny obraz jednego z najpotężniejszych serwisów społecznościowych świata. Dzięki niemu można poznać wszystkie stadia rozwoju Twittera – począwszy od jego założenia przez Jacka Dorseya, a skończywszy na obecnym modelu biznesowym, według którego funkcjonuje. Bilton opisuje burzliwe przemiany w strukturach firmy, zdrady, zmiany osób na najwyższych stanowiskach oraz walki o wizje firmy. To interesująca lektura dla osób ciekawych tego, jak powstawał ten ogólnoświatowy salon dyskusyjny, z którego korzystają wielcy tego świata, łącznie z papieżem i prezydentem Stanów Zjednoczonych.
„Geniusz i świnie. Rzecz o Jacku Karpińskim” – Piotr Lipiński
Biografia polskiego geniusza czasów PRL to ciekawa pozycja w tym zestawieniu. Jacek Karpiński, mimo innowacyjnych i znacznie wyprzedzających epokę, w której żył, wizji, nie został miliarderem i postacią ciesząca się międzynarodowym uznaniem. To gorzka opowieść o człowieku, który poza nielicznymi wyjątkami nigdy nie został doceniony. „Geniusz i świnie” jest reporterską relacją o Jacku Karpińskim, który w latach 70. minionego stulecia skonstruował w Polsce komputer, parametrami przewyższający znacznie te, które powstały dziesięć lat później. Niestety, dla samego twórcy wynikły z tego jedynie kłopoty. Dlaczego? Co było przyczyną takiego obrotu rzeczy? Co się stało? Książka Piotra Lipińskiego to portret intrygującego, wybitnego człowieka i jego życia, które wymagało ofiar.
„Niecierpliwy optymista. Bill Gates o sobie i świecie” – Lisa Rogak
„Niecierpliwy optymista” to zbiór wywiadów i publicznych wystąpień Billa Gatesa. Dzięki nim ukazany został pełny obraz człowieka wybitnego, przez niektórych nazywanego „guru biznesu”, który osiągnął już wszystko, ale mimo to nie spoczął na laurach i cały czas wyznacza sobie kolejne cele. Lisa Rogak stworzyła ze słownych mozaik Billa Gatesa – człowieka spełnionego, szczęśliwego i niezwykle optymistycznego. W książce znajduje się wiele cytatów, które mogą być cennymi drogowskazami i biznesowymi inspiracjami. | Najciekawsze biografie ludzi świata technologicznego |
Dzieciaki uwielbiają zimowe szaleństwa na śniegu. Lepienie bałwana, bitwa na śnieżki, jazda na nartach, na łyżwach – to ulubione rozrywki na świeżym powietrzu. Kiedy dzieci bawią się na śniegu, rodzice często martwią się o ich zdrowie. Aby zapewnić im jak najlepszą ochronę przed zimnem, należy zadbać o odpowiednią, dopasowaną do pogody odzież. W ostatnim czasie szczególnie popularne stało się noszenie bielizny termoaktywnej nie tylko przez sportowców. To świetne rozwiązanie także dla dzieci. Dlaczego warto?
Bielizna termoaktywna to rodzaj ubrania z elastycznego materiału, wzbogaconego o jony srebra. Cząsteczki te odpowiadają za odpowiednią cyrkulację powietrza, która zapewnia termoizolację ciała oraz ochronę antybakteryjną. Bielizna tego typu doskonale zatrzymuje ciepło, jednocześnie nie dopuszczając do pocenia się podczas wysiłku fizycznego. Dzięki elastyczności idealnie dopasowuje się do ciała, co daje duży komfort podczas noszenia. Ubranie takie jest niezwykle wytrzymałe. Często posiada również płaskie szwy, co zapobiega ewentualnym otarciom skóry.
Noszenie bielizny termoaktywnej przez dzieci to doskonały sposób na ochronę przed zmarznięciem. W takim ubraniu ruchliwe maluchy nie będą również narażone na nadmierne pocenie się. Ubierając dziecku termoaktywną koszulkę lub spodnie, masz pewność, że jest ono właściwie ochronione przed niskimi temperaturami. Bielizna termoaktywna najlepiej sprawdza się jako ochrona podczas uprawiania zimowych sportów. Idealnie zadba o skórę dziecka, nie dopuszczając do przepocenia ani zmarznięcia. Dzięki takiej bieliźnie maluch nie musi też zakładać grubych, sztywnych ubrań, które mogłyby krępować jego ruchy podczas zabawy.
Bielizna tego typu działa także antybakteryjne – nie dopuszcza do namnażania się bakterii, które mogą pojawić się na spoconej skórze. Materiał, z którego wykonuje się takie ubranie nie uczula i nie podrażnia ciała malucha.
Komplety bielizny termoaktywnej
Odpowiednia bielizna termoaktywna powinna być przede wszystkim dobrze dobrana rozmiarem. Zanim więc zdecydujesz się na zakup, zmierz dobrze swoje dziecko. Koszt takiego ubrania to zwykle kilkadziesiąt złotych. Najtańsze komplety bielizny termoaktywnej możesz kupić już za mniej niż 50 złotych. Bielizna termoaktywna za cenę większą niż 50 złotych to natomiast już profesjonalna odzież, która z pewnością doskonale sprawdzi się podczas noszenia. Wysoką jakość gwarantuje z pewnością bielizna marki Reima. Bielizna taka najczęściej projektowana jest jako modele unisex, czyli pasujące zarówno dla chłopców, jak i dla dziewczynek. Możemy wybierać wśród wielu kolorów. Dla chłopca możesz zdecydować się na czarną bieliznę. Dziewczynkom z pewnością do gustu przypadnie różowy komplet lub ten w odcieniach niebieskiego.
Bielizna termoaktywna – elementy
Nie musisz od razu kupować całego kompletu bielizny termoaktywnej. W zależności od potrzeb możesz zdecydować się na jedną część. Szczególnie popularne będą z pewnością koszulki termoaktywne dla dzieci. Takie ubranie może zastąpić podkoszulek w zimowe dni i zapewni maluchowi przyjemne ciepło. Jeżeli chcesz położyć nacisk na zapewnienie ciepła nogom swojej pociechy, to możesz wybrać dla niej getry termoaktywne lub ciepłe kalesony. Można je włożyć wygodnie pod spodnie. Świetnie sprawdzą się podczas wszelkich zabaw na śniegu, gdyż ochronią skórę przed zimnem, dostającym się do niej przy kontakcie ze śniegiem lub lodem.Jeżeli twoje dziecko jeździ na nartach, to z pewnością przyda mu się kominiarka termoaktywna, która – założona pod kask – zabezpiecza przed zimnem i nie powoduje pocenia się główki.
Bielizna termoaktywna dla dziecka to doskonały pomysł na zimowe mrozy. Nie tylko zabezpieczy malucha przed zimnem, ale także zapewni ochronę przed nadmiernym poceniem się. Oddychający materiał z jonami srebra doskonale zadba o skórę twojej pociechy. Warto zainwestować pieniądze w taką część garderoby. Dziecko może z radością oddawać się zimowym szaleństwom, a rodzic może być pewny, że maluchowi będzie ciepło i nie nabawi się przeziębienia. | Bielizna termoaktywna dla dzieci |
Gdy poszukujemy prezentu komunijnego, warto wziąć pod uwagę zainteresowania obdarowywanego. Fanom sportu i aktywności fizycznej z pewnością przypadną do gustu gadżety i sprzęt sportowy związane z zainteresowaniami. Jakie zatem prezenty sprawią radość małym sportowcom? Rower
Rower to chyba najbardziej popularny i oczywisty prezent pierwszokomunijny. Kupują go najczęściej rodzice chrzestni, ponieważ wiąże się ze sporym wydatkiem. Na jednoślad z górnej półki musimy wydać ponad tysiąc złotych. Na rynku znajdziemy oczywiście modele znacznie tańsze, jednak lepszej klasy rower posłuży dziecku znacznie dłużej, a w przyszłości będzie mogło go przekazać na przykład młodszemu rodzeństwu.
W czasie zakupu roweru zwróćmy uwagę na jego rozmiar. Rower na kole 24-calowym powinien w zupełności wystarczyć. Kupowanie „na zapas” nie jest najlepszym pomysłem. Ośmio- czy też dziewięciolatek nie będzie w stanie korzystać z takiego pojazdu, a w najlepszym razie sprawi mu to dużą trudność. Jeśli jednak dziecko jest dość wysokie, możemy rozważyć zakup jednośladu o 26-calowych kołach, ponieważ posłuży zdecydowanie dłużej.
Poza walorami estetycznymi zwróćmy także uwagę na zastosowany osprzęt oraz materiały, z jakich rower wykonano.
Longboard
Oryginalnym i ciekawym prezentem może być longboard. To dłuższa wersja tradycyjnej deskorolki, osiągająca znacznie większą prędkość. Polecana do poruszania się po wzniesieniach, do downhillu lub slalomu. Podarunek nadający się szczególnie dla tych, którzy wcześniej jeździli już na tradycyjnej deskorolce.
Rolki
Rolkiz pewnością przekonają do sportu dzieci, które na co dzień wolą spędzać czas przed komputerem. Postarajmy się, by produkt tego typu był dobrej jakości oraz miał odpowiedni rozmiar. Aby uniknąć konieczności wymiany rolek, zapytajmy rodziców o dokładne wymiary stopy dziecka.
Długotrwałą i bezproblemową eksploatację zapewnią nam z pewnością rolki marki Rollerblade, światowego lidera w produkcji takiego sprzętu. Gwarantują płynność, dynamikę jazdy, odpowiednio usztywniają stopę i są odporne na uszkodzenia mechaniczne.
Trampolina
Trampolina jest prezentem niezwykle atrakcyjnym dla dzieci i bardzo chętnie wybieranym jako podarunek pierwszokomunijny. Rozważając jej zakup, pamiętajmy, że nadaje się jedynie dla rodzin mających przydomowy ogród lub działkę. Solidna i duża trampolina będzie gwarancją świetnej zabawy nie tylko dla dzieci, ale też dla dorosłych. Na rynku znajdziemy mnóstwo modeli w bardzo różnych cenach, warto jednak wybrać wersję z siatką bezpieczeństwa, chroniącą użytkownika przed wypadnięciem poza trampolinę.
Bramka do piłki nożnej
Wszystkich fanów piłki nożnej z pewnością ucieszy aluminiowa bramka do gry. Przenośna, solidna, wykonana z najwyższej jakości materiałów sprawi, że każdy rozgrywany mecz będzie prawdziwą przyjemnością. Do bramki możemy dokupić także piłkę do gry lub rękawice bramkarskie.
Tablica do koszykówki
Zapalonym koszykarzom na pewno przyda się stojak do koszykówki. Taki prezent umożliwia idealne spędzanie wolnego czasu. Najlepszy będzie model z regulacją stojaka, pozwalający na dopasowanie jego wysokości do wzrostu zawodników. Takie urządzenie możemy ustawić niemal na każdej powierzchni dzięki zbiornikowi, który po wypełnieniu wodą lub piaskiem nada mu stabilność.
Różnorodność przedmiotów wybieranych jako prezent z okazji Pierwszej Komunii Świętej jest naprawdę spora. Zamiast konsoli, smartfona, laptopa czy tabletu warto rozważyć zakup sprzętu, który zachęci dzieci do ruchu i spędzania czasu na świeżym powietrzu. | Prezent komunijny dla małego sportowca |
Brigitte Bardot była modelką, aktorką i piosenkarką. W latach 50. i 60. ubiegłego wieku królowała jako symbol seksu, a dla kobiet stanowiła wzór do naśladowania w kwestii mody. Jej sposób malowania się nadal jest źródłem inspiracji dla pań. Makijaż Bardot jest uniwersalny, zatem możesz odtworzyć go na kolację wigilijną. Cechy charakterystyczne makijażu Brigitte Bardot
Najmocniejszym i najbardziej charakterystycznym akcentem makijażu Brigitte Bardot jest mocno podkreślone oko. Robimy to za pomocą ciemnej kreski, która optycznie je powiększa i przykuwa uwagę otoczenia. Ten rodzaj makijażu jest uniwersalny, dlatego będzie odpowiedni dla pań o różnym typie urody. Ze względu na to, że kolory kosmetyków wykorzystanych do jego zrobienia są stonowane, będzie pasował do wielu stylizacji.
Jak wykonać makijaż inspirowany Brigitte Bardot?
W makijażu Brigitte Bardot pierwsze skrzypce gra gruba czarna kreska na górnej powiece. Dla równowagi usta powinny być pomalowane szminką w odcieniu zbliżonym do naturalnego koloru warg. Ważne, abyś zadbała o efekt nieskazitelnej cery. Bardot miała bladą, wręcz alabastrową skórę.
Krok pierwszy: nieskazitelna twarz
Pierwszym etapem w makijażu inspirowanym Brigitte Bardot jest przygotowanie twarzy, która ma być tłem dla makijażu oczu. Cera powinna być nieskazitelna i gładka. W tym celu nałóż podkład w odcieniu dopasowanym do koloru twojej skóry (jeśli masz śniadą karnację, nie musisz używać produktu w jasnym odcieniu, by przypominać Bardot, ponieważ efekt będzie nienaturalny).
Fluid mineralny marki Ingrid kupisz już od 6 zł. Jeśli masz cerę suchą, wybierz podkład nawilżający, na przykład firmy Paese za 22 zł. Do cery tłustej przeznaczony jest podkład matujący Rimmel (koszt zakupu to około 19 zł). Cienie pod oczami przykryj korektorem, a następnie lekko oprósz całą twarz transparentnym pudrem sypkim lub prasowanym. Do jego aplikacji możesz wykorzystać pędzelek lub puszek dołączony do opakowania.
**Krok drugi: ciemny kolor na powiekach
Do namalowania czarnej kreski na górnej powiece wykorzystaj pędzelek ze ściętym ukośnie włosiem i eyeliner w żelu.** Szukaj go w ofertach takich marek kosmetycznych, jak Maybelline, Astor czy Inglot (ceny wahają się od 10 do 40 zł). Rozpocznij rysowanie linii od środka powieki na zewnątrz, a następnie domaluj kreskę do wewnętrznego kącika oka. W zewnętrznym kąciku wyciągnij kreskę ku górze, a potem jej koniec połącz z kreską namalowaną wzdłuż linii rzęs. Powstanie trójkąt, który trzeba wypełnić kolorem. Następnie sięgnij po czarny matowy cień do powiek i płaskim pędzelkiem do aplikowania cieni rozetrzyj kreskę.
Brigitte Bardot podkreślała również dolną powiekę. Naśladując aktorkę, sięgnij po miękką kredkę w czarnym kolorze i zaznacz dolną linię rzęs. Ta kreska powinna połączyć się w zewnętrznym kąciku oka z kreską wykonaną eyelinerem na górnej powiece.
**Krok trzeci: mocno wytuszowane rzęsy
Kolejnym etapem w makijażu Brigitte Bardot jest wytuszowanie dolnych i górnych rzęs.** Możesz użyć tuszu marki Gosh (za około 16 zł) o właściwościach pogrubiających i wydłużających rzęsy lub produktu firmy Guerlain, który je podkręci (cena to 126 zł). Przed sięgnięciem po tusz warto podkręcić rzęsy zalotką.
Krok czwarty: naturalne usta.
Do pomalowania ust w stylu Brigitte Bardot wystarczy błyszczyk w kolorze zgaszonego różu, który kupisz już od złotówki! Znajdziesz go między innymi w ofercie firmy Essence, NYX, czy Clinique. Możesz go zastąpić matową szminką w połączeniu z bezbarwnym błyszczykiem. Kolor szminki lub błyszczyka powinien być zbliżony do naturalnego odcienia twoich ust. Przed pomalowaniem warg możesz obrysować ich kształt konturówką w kolorze pomadki.
Makijaż w stylu Brigitte Bardot jest łatwy do odtworzenia. W związku z tym to idealna propozycja na świąteczny wieczór dla kobiet, które niemal do ostatniej chwili będą przygotowywać potrawy wigilijne. | Makijaż w stylu Brigitte Bardot na kolację wigilijną |
Otwieranie tajemniczych skrytek, po jednej, od 1 grudnia aż do Wigilii, to frajda nie tylko dla tych najmłodszych. Kalendarze adwentowe z roku na rok zyskują coraz większą popularność. Jeśli nie chcesz korzystać z gotowych rozwiązań, stwórz taki kalendarz własnoręcznie! Jak to zrobić? Przed tobą prosta instrukcja! Potrzebne są:
drewniana rama o dowolnym wymiarze (u mnie 30cm x 60cm)
ozdobne tasiemki, np. z cekinami, atłasowa
gwoździe i młotek
małe ozdobne klamerki
kilka różnychpapierów do pakowania prezentów
taśma klejąca
nożyczki
ozdobne taśmy klejące, brokatowe gwiazdki i inne dekoracje, którymi ozdobimy kalendarz
numerki od 1-24
opcjonalnie: biała kartka, folia bąbelkowa, farba, pędzel
Krok po kroku:
1.W ramkę w równych odstępach przybijamy gwoździe po obu stronach. Zaczynamy od samej góry.
2.Na gwoździkach zaczepiamy ozdobną tasiemkę – dzielimy ramkę na trzy równe części.
3 Z kolorowych papierów i arkuszy składamy koperty i torebki.
4.Najprostsza koperta: kwadratowy kawałek papieru składamy dwoma naprzeciwległymi wierzchołkami do środka, to samo robimy z dwoma pozostałymi wierzchołkami, z tym, że dolny zaginamy nieco więcej w górę, po wypełnieniu zaklejamy ozdobną taśmą.
5.Torebka: prostokątny kawałek papieru lekko zaginamy, tworząc „kołnierz”, następnie obracamy i zaginamy z prawej i lewej strony do środka tak, aby oba skrzydełka spotkały się na środku i sklejamy taśmą, dolną krawędź zaginamy ku górze. Otwieramy dno torebki, zaginając przy tym krawędzie do środka, powstałe w ten sposób wierzchołki ponownie kierujemy do środka i sklejamy taśmą. Tak powstałe dno torebeczki lekko wypychamy, aby nadać jej odpowiedni kształt.
6.Jeśli chcemy stworzyć własny, niepowtarzalny papier, to świetny efekt osiągniemy, odbijając na białej kartce papieru folię bąbelkową posmarowaną farbą. Spróbujcie też odbijania na papierze gumki z ołówka moczonej w farbie.
7.Każdą torebeczkę i kopertę dekorujemy taśmami, gwiazdkami i czym jeszcze tylko zapragniemy. Koniecznie przyklejamy numerek!
8.Po zakończeniu prac dekoracyjnych torebeczki przyczepiamy do tasiemek ozdobnymi klamerkami, a część po zrobieniu dziurek dziurkaczem po prostu zawieszamy.
9.Pozostaje jedynie napełnić każdą paczuszkę. Zachęcam Was do tego, aby do części z nich włożyć karteczki z opisem typowo grudniowych aktywności, które miło jest wykonywać całą rodziną np. wysyłanie kartek świątecznych czy pieczenie pierników.
Wykonanie 24 torebek jest czasochłonne, dlatego możecie kupić zwykłe torebeczki i cieszyć się z ich ozdabiania albo torebeczki dekorowane i skupić się na ich wypełnianiu!
Jeśli nie masz czasu na samodzielne wykonanie kalendarza, możesz skorzystać z gotowych propozycji dostępnych na Allegro! | Kalendarz adwentowy – jak wykonać go samodzielnie? |
Dzieci kochają ciastolinę Play-Doh. Ta kolorowa, niezwykle elastyczna masa zapewnia im nieograniczone możliwości – z ciastoliny można stworzyć w zasadzie wszystko! Hasbro co jakiś czas wypuszcza na rynek nowy zestaw tematyczny do kreatywnej zabawy. Towarzyszące temu wesołe reklamy sprawiają, że maluchy są zachwycone i natychmiast chcą go mieć. Testujemy zestaw „Szalony fryzjer”. Czy na żywo wypada równie dobrze jak w reklamie? Szalone fryzury z zestawem Play-Doh
Dzięki zestawom Play-Doh maluchy mogą przygotowywać m.in. pyszne babeczki, lody, hamburgery, a nawet pizzę. Mogą też bawić się w dentystę, a teraz przyszła pora na… zabawę w szalonego fryzjera!
„Przytnij nudę i pokaż jak jesteś kreatywny! Stwórz dla klientów swojego zakładu fryzjerskiego szalone fryzury, jakich nikt jeszcze nie widział. A kiedy przyjdzie im ochota na zmianę, po prostu utnij im czupryny i zacznij od nowa” – w ten sposób do zabawy zachęca producent. Jak wygląda to w praktyce? Czy fryzury okazują się równie fantastyczne, jak te w reklamie?
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Zawartość opakowania
W opakowaniu znajdziemy 6 pudełeczek z ciastoliną o intensywnych, w tym także neonowych, kolorach, trzy figurki do stylizacji, dwie foremki do tworzenia fryzur, narzędzia fryzjerskie (nożyczki, maszynkę i brzytwę) oraz oczywiście fotel.
Żeby za pomocą jednego zestawu można było stworzyć jak najwięcej wzorów i elementów, w fotelu (zarówno podstawie, jak i samym siedzisku) znalazło się miejsce na mnóstwo foremek – m. in. wąsy, warkocz czy kokardki.
Zestaw jest od razu gotowy do użytku – wystarczy tylko w prosty sposób złożyć fotel.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Jak to działa?
W figurce umieszczamy wybraną ciastolinę i sadzamy ją na fotelu. Następnie kręcimy korbą fotela do momentu, aż przez otwory na czubku głowy zaczną wychodzić włosy. To zdecydowanie najbardziej efektowna część całej zabawy. Kiedy uznamy, że fryzura jest gotowa, wystarczy przekręcić korbkę w drugą stronę, aby można było zdjąć figurkę z fotela.
Powstałe w ten sposób długie kosmyki można przyciąć nożyczkami, samodzielnie uformować z nich fryzurę lub ozdobić rozmaitymi elementami. Możemy też przykleić wąsy, warkocze, a nawet grzywkę. Kolory ciastoliny można dowolnie mieszać i tworzyć tęczowe fryzury. Irokez? Kolorowe warkoczyki? Czapka z daszkiem? Czemu nie! Im bardziej zwariowana fryzura, tym lepiej – mnóstwo radości podczas zabawy gwarantowane.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Dlaczego warto?
Zestawy Play-Doh zostały pomyślane w taki sposób, aby mogły z nich bezpiecznie korzystać nawet najmłodsze dzieci (w przypadku omawianego – nawet trzylatki). Zestaw „Szalony fryzjer” nie zawiera drobnych elementów ani takich o ostrych krawędziach. Nawet dołączone nożyczki nie stanowią zagrożenia – znakomicie tną ciastolinę, ale dziecko nie będzie w stanie skaleczyć się nimi w palec czy nawet zadrapać. Kolejną zaletą jest mnóstwo akcesoriów i foremek, które znacznie zwiększają atrakcyjność zabawy. Foremki znajdują się na podstawie fotela, ale też za siedziskiem – mały fryzjer może stopniowo odkrywać kolejne wzory i kształty.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
„Szalony fryzjer”, jak wszystkie zestawy od Play-Doh, rozwija kreatywność i zdolności manualne. Gotowe foremki sprawiają, że nawet maluchy, które dopiero zaczynają przygodę z ciastoliną i nie opanowały jeszcze dobrze tej sprawności, mogą stworzyć naprawdę fantastyczne rzeczy. Dzięki temu nie zniechęcają się do zabawy z powodu tego, że coś im się nie udaje. Ciastolina nie brudzi rąk, ma przyjemny zapach. Jest też łatwa w sprzątaniu (chyba że zostanie wgnieciona w dywan – wtedy może być trudniej!). Trzeba jedynie pamiętać o tym, aby po zabawie umieścić ją w pudełeczkach i szczelnie zamknąć – w przeciwnym razie zasycha i nie nadaje się do ponownego użytku. Na szczęście w każdej chwili możemy dokupić samą ciastolinę, co także jest dużym plusem.
A co z minusami? Żeby stworzyć stylizację jak z reklamy czy opakowania, trzeba się naprawdę nagimnastykować i dopracować każdy szczegół, co niekoniecznie uda się maluchom. Efekt spontanicznej zabawy jest nieco inny, ale uważam, że i tak fryzury prezentują się nieźle. Ciastolina nie klei się tak bardzo, jak plastelina, dlatego niektóre elementy nie trzymają się zbyt dobrze. Jeśli chcemy przymocować je lepiej, trzeba je docisnąć, a wtedy niestety rozgniatamy wzór. Szczególnie trudno jest przymocować coś do plastikowej powierzchni figurki (np. wąsy albo muszkę), aby nie rozpłaszczyć dekoracji. Sądzę jednak, że wszystko jest po prostu kwestią wprawy.
Czytaj też o kulinarnych zestawach ciastoliny | „Szalony fryzjer” – testujemy kolejny hit Play-Doh |
Czy pamiętasz to wspaniałe uczucie, które pojawia się zaraz po burzy? Powietrze wydaje się lekkie i rześkie, a my możemy odetchnąć pełną piersią. A wszystko za sprawą ozonu – gazu, który ma świetny wpływ zarówno na nasze zdrowie, jak i urodę. Aby korzystać z jego dobrodziejstw, warto zaopatrzyć się w matę ozonującą. Na czym polega jej działanie? Na czym polega działanie kąpieli ozonowych?
Podczas kąpieli cząsteczki ozonu dostają się do układu krwionośnego, co sprawia, że krew zaczyna krążyć szybciej, dzięki czemu transport tlenu jest bardziej efektywny. Sprzyja temu także ciśnienie hydrostatyczne, które jest wytwarzane podczas hydromasażu. Dochodzi wówczas do wypłukiwania zalegających w żyłach osadów i następuje poszerzanie ich światła. Dotlenienie tkanek wzrasta nawet dziesięciokrotnie, co ma niebywale pozytywny wpływ na kondycję naszego organizmu. Kąpiel działa także oczyszczająco – wytworzone pęcherzyki powietrza, odrywając się od powierzchni skóry, wspomagają złuszczanie martwego naskórka.
Silny masaż pobudza mięśnie, tkanki, stawy, chrząstki, a nawet organy, dzięki czemu nie tylko możemy w pełni rozluźnić nasze ciało, ale także złagodzić dolegliwości związane z różnego typu schorzeniami. Podczas kąpieli tego typu warto skorzystać z olejków eterycznych, które dzięki pęcherzykom powietrza o wiele efektywniej wnikają w głąb naszej skóry, wyraźnie poprawiając jej kondycję.
Wskazania do stosowania
Hydromasaż w połączeniu z ozonoterapią wykazuje skuteczne działanie terapeutyczne. Korzystanie z maty ozonującej zalecane jest osobom uskarżającym się na schorzenia reumatyczne, bóle związane z różnego typu urazami, bóle mięśni czy dolegliwości wynikające z uszkodzenia dysku. Kuracja wspomaga oddychanie, dlatego warto sięgnąć po nią w czasie przeziębienia, zapalenia oskrzeli, a także astmy.
To nie jedyne korzyści wynikające ze stosowania tego urządzenia. Poza dobroczynnym wpływem na układ krwionośny, pozytywnie oddziałuje również na pracę układu immunologicznego oraz nerwowego, wspomagając leczenie zaburzeń snu, usuwając skutki przemęczenia czy łagodząc stany depresyjne. Dzięki niemu poprawie ulega ogólne samopoczucie, a okres rekonwalescencji po przebytych urazach znacznie się skraca.
Tak wszechstronny wpływ na nasz organizm ma jednak swoją cenę, która niestety jest dość wysoka. Koszt profesjonalnej maty ozonującej wyposażonej w funkcję hydromasażu to grubo ponad 3 tys. złotych. W skład zestawu wchodzą m.in.: agregat, który wytwarza ozon, a także odpowiedzialny jest za ciśnienie powietrza i intensywność hydromasażu, pilot umożliwiający kontrolowanie programów masowania i inhalator pozwalający na wykonanie masażu punktowego.
Jeżeli nie możemy sobie pozwolić na skorzystanie z efektu ozonowania, a pragniemy zafundować sobie domowe jacuzzi, możemy wybrać matę wyposażoną jedynie w funkcję hydromasażu, która – choć jest nieco mniej zaawansowana technicznie – także niezwykle pozytywnie wpływa zarówno na nasze ciało, jak i umysł. W tym przypadku możemy przygotować się na o wiele mniejszy wydatek, sięgający kilkuset złotych. Wyjściem zdecydowanie najtańszym jest zakupienie hydromasażera do stóp, w który możemy zaopatrzyć się, dysponując nawet kwotą 50 zł.
Zdrowie, piękno i dobre samopoczucie. Wszystko może znaleźć się w zasięgu naszej ręki, jeśli zdecydujemy się na zakup urządzenia, jakim jest mata ozonująca. Dzięki niej możemy zapomnieć o uciążliwych chorobach i jednocześnie stworzyć w domu własny salon odnowy biologicznej. To zdecydowanie jedna z bardziej korzystnych inwestycji, na jakie możemy się zdecydować. | Maty ozonujące – komu się przydadzą? |
Czerwień to kolor pełen energii, który ożywi każde wnętrze. W nowym roku będzie w dodatku jednym z najmodniejszych. Podpowiadamy, jak wykorzystać soczystą czerwień we wnętrzach. Czerwień do tej pory ustępowała we wnętrzach miejsca innym kolorom, choć niektóre z nich, jak intensywna zieleń czy żółć, są równie odważne. Teraz jednak przyszedł czas, by to właśnie czerwień stała się główną gwiazdą naszych mieszkań. To nic dziwnego, bo przecież to pełna energii i emocji, a jednocześnie wyrafinowana i stylowa barwa. W 2018 roku to jeden z wiodących trendów wnętrzarskich, więc warto zastanowić się, jak wykorzystać go we własnym mieszkaniu.
Czerwień na ścianie
To zdecydowanie najprostszy, a zarazem najodważniejszy sposób na wprowadzenie czerwieni do wnętrza. Ściana pomalowaną farbą w tym kolorze sprawi, że pomieszczenie zyska wyjątkową ozdobę, obok której nie będzie sposób przejść obojętnie. Intensywność czerwieni będzie jednak wymagała od ciebie dużej samokontroli, by resztę pokoju urządzić prościej, w stonowanych kolorach. Choć to krwista czerwień będzie w 2018 roku najmodniejsza, to ścianę możesz pomalować również mniej intensywnym odcieniem, jak choćby koralowym, a także zestawić go z chłodniejszymi kolorami, np. szarością, beżem czy jasnym brązem, co doda pomieszczeniu równowagi.
box:offerCarousel
Czerwone meble
To zdecydowanie jeden z najgorętszych wnętrzarskich trendów na 2018 rok i sposób na wprowadzenie czerwieni do wnętrza dla osób nielubiących tak radyklanych rozwiązań, jak cała czerwona ściana. Ponieważ czerwony to kolor wyjątkowo stymulujący i energetyczny, to najlepiej – choć nie tylko – sprawdzi się w salonie. Właśnie dlatego czerwone meble wypoczynkowe: kanapy, fotele czy pufy, już teraz są tak modne, a ich popularność będzie tylko rosnąć.
Nie musisz jednak ograniczać się wyłącznie do zestawów wypoczynkowych czy pojedynczych czerwonych elementów (to świetny sposób na ożywienie wnętrza). Równie dobrze czerwień sprawdzi się jako kolor innych mebli, jak choćby stolika kawowego, komody czy zawieszonych na ścianie półek. One też ożywią wnętrze i dodadzą mu świeżości.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Czerwona kuchnia
Po latach dominacji matowych frontów kuchennych, do łask wróciły te lakierowane, pięknie błyszczące i odbijające światło. Takie drzwiczki szafek wyjątkowo dobrze wyglądają właśnie w czerwieni. Nie musisz od razu decydować się na całą kuchnię w tym kolorze – wystarczy, że np. do dolnej zabudowy w czarnym kolorze dobierzesz górną w czerwonym odcieniu.
Innym sposobem na wprowadzenie czerwieni do kuchni są modne dodatki: od talerzy i kubków, przez deski do krojenia, ściereczki, po małe kuchenne gadżety – wszystko to ożywi wnętrze, a przy tym będzie niezwykle proste (i tańsze) do wymiany, gdy czerwień nam się znudzi.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Czerwone dodatki
Dodatki to zdecydowanie najprostszy sposób na odświeżenie i zmianę wystroju wnętrza. Są nie tylko najtańsze, ale i w dodatku łatwo można je zmienić, gdy spodoba się nam jakiś inny wnętrzarski trend. Czerwień jest szczególnie wdzięcznym kolorystycznym akcentem, bo rzuca się w oczy i już od wejścia przykuwa wzrok.
Idealnie więc wykorzystać ją na tekstyliach: zasłonach, pledach czy dekoracyjnych poduszkach. Czerwone mogą być również wazony, świeczniki i świecie, a nawet doniczki. Niewielki czerwony dywanik przed kanapą zaakcentuje strefę wypoczynkową, a serwetki i obrus dobrze będą wygdądały na stole w jadalni.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Czerwień to kolor, z którym należy obchodzić się ostrożnie. Wprowadzona w zbyt dużych ilościach może męczyć i rozpraszać. Jeśli jednak umiejętnie się z nią obejdziemy, to będzie fantastyczną ozdobą każdego wnętrza. | Czerwone akcenty – hit na rok 2018 |
Słowo farmageddon jest połączeniem dwóch – farma i Armageddon. Farma kojarzy mi się przede wszystkim z obrazem falujących zbóż, zachodzącego słońca… Armageddon natomiast (jak nie trudno się domyślić) z ostateczną zagładą ludzkości. Grant Rodiek wpadł na pomysł połączenia tych dwóch diametralnie odmiennych pojęć i zamknięcia ich w prostej grze karcianej. Sprawdźmy, jak mu się to udało! Karty, karty, karty
W pudełku „Farmageddonu” znajdują się 3 karty pola, 60 kart upraw, 45 kart akcji i instrukcja. Za polskie wydanie odpowiada Trefl Joker Line. Gra przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku od 8 lat, a rozgrywka powinna potrwać ok. 30 minut.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Sadzić, hodować, zbierać plony, przeszkadzać innym…
Tak w skrócie można opisać przebieg rozgrywki w „Farmageddon”. Gracze (niezależnie od liczby uczestników) zawsze mają do dyspozycji jedynie 3 pola, na których mogą sadzić swoje rośliny. Podczas rozgrywki dobierają karty akcji i upraw, a następnie je zagrywają mając do dyspozycji kilka czynności: sadzenie, nawożenie, zebranie plonu, zagranie kart akcji. Wszystkie te czynności mogą wykonywać w swobodnej kolejności i dowolną ilość razy z zastrzeżeniem obowiązku nawiezienia min. jednej rośliny (niekoniecznie swojej) i zagrania maksymalnie 3 kart akcji. Po rozegraniu swojej tury gracz dobiera karty ze stosu, aby mieć, czym grać w kolejnej rundzie.
Na pierwszy rzut oka (mam na myśli także bardzo kolorowe grafiki) wydawałoby się, że rozgrywka będzie sielanką na farmie. Jednak, jak to mówią – diabeł tkwi w szczegółach. Prawdziwy armageddon rozpoczyna się po rozegraniu pierwszych tur, kiedy gracze zaczynają odczuwać brak miejsca na polach (przypominam – są tylko 3 takie karty, na których można posadzić swoje rośliny), co zmusza ich do kombinowania i podkładania sobie „Kupy Gnoju” (owszem, jest taka karta i paradoksalnie czasem warto zagrać ją na swoją uprawę, żeby następnie użyć karty tornada, która oszczędza jedynie uprawy chronione przez tenże gnój…). Podczas wspomnianego kombinowania gracze zdają sobie sprawę, że w grze znajduje się bardzo mało neutralnych kart, a ich zdecydowana większość skupia się na negatywnej interakcji i zaszkodzeniu pozostałym. Zaczyna się zatem regularne knucie, a zasada pt. „cel uświęca środki” staje się mottem życiowym zaangażowanych graczy-farmerów. A wszystko po to, żeby na koniec gry zdobyć jak najwięcej pieniędzy z własnych, zebranych plantacji.
„Agrokulturalna rozwałka!”
Podtytuł „Farmageddonu” idealnie oddaje klimat gry i jej założenia. Jeśli ktoś lubi grać zachowawczo, to w tej karciance bardzo szybko zostanie zmuszony do podejmowania wielu szybkich i ofensywnych decyzji. Dlatego też nie każdemu ten tytuł się spodoba. Z drugiej jednak strony to absurdalne połączenie, o którym pisałem na wstępie, okraszone przyjemną dla oka grafiką i przyciągającymi nazwami roślin (np. Ziarko ze Starbunia, Uczynna Pyrka, Trufel Śmierdziuszek czy Wściekły Ryż) sprawia, że każdy, kto ma poczucie humoru, idealnie odnajdzie się w tej grze. Dodatkowo na jej korzyść przemawia prostota zasad i szybkość rozgrywki.
„Farmageddon” można kupić na Allegro za ok. 40zł. | „Farmageddon” – recenzja gry |
Jak kupować złoto? Złoto znajdziesz w kategorii Produkty inwestycyjne w dziale Kolekcje i sztuka. Produkty ze złota obejmują:
Monety inwestycyjne
Monety kolekcjonerskie
Sztabki.
bbox:accordion
Złoto możesz kupić, jeśli Twoje konto jest aktywne i nie jest kontem Junior. W formularzu dostawy i płatności dodaliśmy pole, w którym wprowadzisz swój numer PESEL. Pole to wyświetlimy tylko dla zakupów w kategorii złoto, jest to wymóg formalny.
[/bbox]
bbox:accordion
Twój numer PESEL zobaczy tylko Sprzedający, u którego zakupisz złoto lub inny produkt inwestycyjny. Ze względu na regulacje RODO, Twój PESEL będzie widoczny dla Sprzedającego nie dłużej niż przez 60 dni od zakupu.
[/bbox]
bbox:accordion
Możesz dodać przedmiot do koszyka lub kliknąć [kup teraz] - w obu przypadkach przekierujemy Cię do ekranu finalizacji zakupu, gdzie udostępnimy wyłącznie szybkie metody płatności. Za złoto nie zapłacisz przelewem tradycyjnym.
[/bbox]
bbox:accordion
Jeśli nie przeprowadzisz płatności w ciągu pół godziny od kliknięcia w [kup teraz], anulujemy transakcję. Wynika to z możliwych wahań ceny kruszcu. W przypadku kupna produktów inwestycyjnych musisz zapłacić natychmiast - jest to uregulowane prawnie. Pomimo tego, że przedmiot będzie wyświetlany w zakładce Kupione, po upływie 30 minut nie będzie możliwości finalizacji transakcji.
Ograniczenie nie obowiązuje w przypadku licytacji.
[/bbox]
bbox:accordion
Dbamy o bezpieczeństwo transakcji, dlatego towary w ramach kategorii Produkty inwestycyjne mogą być oferowane wyłącznie przez podmioty działające na podstawie odrębnych umów zawartych z Allegro.pl.
Obecnie złoto i inne produkty inwestycyjne może wystawiać jedynie Mennica Polska.
[/bbox] | Jak kupować złoto? |
Zbliża się majowy weekend. W celu naładowania „życiowych baterii” warto pomyśleć o wiosennym wypadzie za miasto. Przy sprzyjającej aurze możliwe jest nawet zorganizowanie pikniku. W tym wypadku przydać się może kosz piknikowy, w którym znajdą się niezbędne akcesoria oraz smakołyki. Oferta koszy piknikowych jest dość spora, jaki zatem wybrać? Najistotniejszą kwestią przy wyborze kosza piknikowego jest liczba osób, dla jakiej przygotowujemy posiłek. Zarówno w sklepach stacjonarnych, jak i internetowych znajdziemy kosze na prowiant dla dwóch, czterech czy też sześciu osób.
Kosze piknikowe podzielić można na posiadające wyposażenie oraz takie, które go nie mają. Te pierwsze są nieco wygodniejsze, ponieważ nie musimy pamiętać o zabieraniu ze sobą zastawy stołowej – dołączona do zestawu jest lekka, poręczna i odporna na wstrząsy.
Kolejną istotną sprawą jest rozmiar i waga kosza. Jeżeli wybieramy się na wycieczkę pieszą lub rowerową, postawmy na koszyk lekki i kompaktowy. Podróżując samochodem, nie musimy się specjalnie ograniczać.
W dalszym ciągu najpopularniejsze są kosze wykonane z wikliny, ale znajdziemy też modele wykonane z rattanu, materiału, plastiku czy bambusowe.
Producenci oferują także kosze piknikowe z torbą termiczną, w której można przechowywać jedzenie czy napoje w odpowiedniej temperaturze.
Przed zakupem zwróćmy uwagę na rodzaj uchwytu. Kosz piknikowy musi być łatwy w transporcie, dlatego uchwyt z regulacją, a w przypadku większych koszy również uchwyty boczne to dodatkowy atut.
Top 5 koszy piknikowych
Kosz piknikowy Cilio – kosze piknikowe marki Cilio charakteryzują się funkcjonalnością, wysoką jakością wykonania oraz ciekawym designem. Wiklinowe mają pełne wyposażenie, w skład którego wchodzą w zależności od modelu: ceramiczne talerze, szklanki z tworzywa, sztućce, serwetki, a także korkociąg. Producent zaopatrzył również swój sprzęt w wygodną rękojeść lub pasek wykonany z nylonu, gwarantujące łatwe i bezpieczne przenoszenie wypełnionego koszyka. Za kosz Cilio zapłacimy od około 250 do ponad 500 złotych.
Wiklinowy kosz piknikowy – klasyczny, idealny zarówno na piknik, jak i na zakupy. Dzięki wygodnym pokrywom sprawdzi się doskonale na każdym wyjeździe. Kosz wypleciony z drobnej wikliny z dużą starannością i dbałością o szczegóły świetnie się prezentuje i jest niezwykle praktyczny. Co więcej, solidna rączka gwarantuje wygodę w trakcie przenoszenia.
Kosz składany – to niezwykle funkcjonalny gadżet, który złożony po zakończeniu pikniku zajmuje niezwykle mało miejsca. Został wykonany z materiału syntetycznego oraz wzmocnionej metalowej konstrukcji, dzięki której nietrudno go nieść, nawet gdy jest wypełniony po brzegi. Poliestrowe podszycie można w razie potrzeby zdjąć i wyprać. Za tego typu koszyk piknikowy zapłacimy 20–30 złotych.
Kosz piknikowy Reisenthel Carrybag – ten oryginalny model świetnie sprawdzi się na wycieczkach i piknikach. Wykonany z wysokiej jakości poliestru i z dbałością o każdy szczegół z pewnością spodoba się niejednemu amatorowi posiłków w plenerze. Koszyk posiada aluminiową ramę oraz gumowy uchwyt pozwalający na jego złożenie. Dodatkowo Carrybag ma pięć nóżek zapobiegających zabrudzeniu.
Kosz piknikowy w stylu retro– dzięki swojemu eleganckiemu wyglądowi idealnie nadaje się na prezent. Koszyk piknikowy retro wyposażony jest w porcelanowe talerze zabezpieczone paskami, zestaw sztućców z rękojeściami z tworzywa sztucznego, a także plastikowe kieliszki. Decydując się na konkretny model, zwróćmy uwagę na dodatkową komorę termoizolacyjną oraz koc piknikowy dołączony do niektórych modeli. | Majowy piknik. Top 5 kompletów koszy |
Wiele osób, które zaczynają swoją przygodę z bieganiem, po pewnym czasie decyduje się na wzięcie udziału w zawodach. Pierwszy start jest ważnym przeżyciem, po którym zastanawiamy się, czy można było pobiec szybciej. Oczywiście, od razu przychodzi chęć na poprawę swoich rekordów życiowych. Już podczas treningów niektórzy zaczynają mierzyć się z tempem, jakie chcieliby uzyskać na zawodach. Jednak czy to jest dobre rozwiązanie? Wszystko w odpowiednim czasie
Warto zapamiętać, że poprawianie rekordów życiowych nie przychodzi automatycznie już podczas kolejnego startu. Za każdym razem należy się do tego odpowiednio przygotować. Poza tym należy dozować wysiłek. Jeśli na każdym treningu będziemy biegać w tempie startowym, to po prostu może nastąpić przetrenowanie. Narzucając ciągły, bardzo mocny wysiłek, doprowadzimy do osłabienia organizmu. Bez odpowiedniego dozowania intensywności jednostek treningowych, nie osiągniemy celu.
Co robić? Czy warto biegać w tempie startowym podczas treningu? To zależy, czy przygotowujemy się właśnie do zawodów. W okresie przygotowania wytrzymałościowego, np. zimą, nie biegamy z prędkościami startowymi. Wtedy pracujemy nad siłą i wydolnością. Jest dużo krótkich odcinków oraz są podbiegi, jednak biega się je szybciej niż na zawodach.
Odpowiedni dobór treningu
Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę dystans, jaki chce się pokonać podczas startu. Inaczej będziemy trenować do biegu na 5 km, a inaczej do maratonu. Krótkie dystanse pokonuje się w szybszym tempie, dlatego na treningach, które nas do nich przygotowują, warto biegać interwały jednokilometrowe w tempie startowym. Najlepiej jest je wykonywać na płaskiej nawierzchni asfaltowej lub bieżni stadionowej.
Trenując do startu na 5 km, nie możemy biegać dokładnie takiego dystansu w zakładanym tempie startowym. Będzie to zbyt obciążające dla organizmu. Jeśli osiągniemy pułap czasu, jaki chcieliśmy osiągnąć, nie znaczy to, że podczas zawodów powtórzymy ten wyczyn. Może być tak, że zmęczenie da o sobie znać i osiągniemy gorszy rezultat. Należy więc biegać dystans 1 km w tempie startowym, a następnie odpoczywać w takim samym czasie. Możemy to powtarzać od 3 do 6 razy.
Podobnie jest z przygotowywaniem się do biegu na 10 km. Oczywiście, cały czas trzeba pamiętać, że biegów w tempie startowym nie stosujemy na każdym treningu. Nie zapominajmy o długich wybieganiach w pierwszym zakresie biegów ciągłych. Powinny wynosić od 12 do 20 kilometrów w tempie konwersacyjnym. Dzięki temu utrzymamy wytrzymałość, która przyda się podczas zawodów. Warto też ćwiczyć na krótkich – 100-, 200-, 300- i 400-metrowych – odcinkach szybkie sprinty.
Dozowanie intensywności
Przygotowując się do półmaratonu lub maratonu, dobrze jest biegać w tempie startowym od 3 do 8 kilometrów. Następnie należy dać organizmowi odpocząć kilka minut w truchcie i znów pobiec taki sam odcinek, jak na zawodach. Nie zapominajmy o tym, aby podczas treningów stosować nawadnianie organizmu odpowiednimi napojami oraz przyjmować żele energetyczne. Musimy przyzwyczaić do nich organizm, aby w czasie zawodów nie wywołać sensacji żołądkowych.
Bardzo dobrym sposobem jest też bieganie ok. 20 minut w tempie, które możemy wytrzymać podczas startu na zawodach przez godzinę. Trzeba sobie to tylko dokładnie wyliczyć. Ważne jest, aby nasze ciało przyzwyczaiło się do takiego wysiłku. Należy pamiętać, że podczas treningu nie jest wskazany zbyt długi bieg w tempie docelowym. Doprowadziłoby to do niepotrzebnej eksploatacji organizmu.
Ważne jest, aby tempo startowe podczas treningów wykonywać na krótszych odcinkach, niż wynoszą dystanse zawodów, do których się przygotowujemy. Trenujmy rozsądnie, a jednocześnie przygotowujmy nasz organizm do wysiłku, jaki będzie musiał podjąć. Jeśli właściwie będziemy dozować intensywność, nasz organizm zostanie bardzo dobrze wytrenowany i osiągniemy zamierzony cel. | Kiedy powinno się trenować w tempie startowym? |
Żakiety i damskie marynarki to ten element garderoby, który pokochałyśmy i nosimy co sezon. To uniwersalne okrycie, które sprawdza się w każdej stylizacji. Niezależnie od połączenia zawsze prezentuje się idealnie. Zarówno w codziennych wydaniach, jak i formalnych i wyszukanych kreacjach. Wiosną odwieszamy do szafy stonowane i klasyczne marynarki w bezpiecznych barwach. Stawiamy na wyraziste kolory, które wprost rozkwitają wraz ze zmieniającą się pogodą. Śmiało przełamujemy rutynę, ożywiając nasz look nasyconym odcieniem żakietu.
Kolorowe marynarki – dla kogo?
Pytanie, czy mogę pozwolić sobie na wyrazistą, barwną marynarkę, jest wręcz retoryczne! Wiosną wszystkie chwyty są dozwolone! Jeśli postawisz na energetyzujący kolor przywodzący na myśl przyrodę budzącą się do życia, trafisz w samą dziesiątkę. Krój żakietu i jego uniwersalność sprawiają, że każda kobieta, niezależnie od kształtów i figury, może sobie na niego pozwolić. Idealnie sprawdzi się jako dopełnienie codziennych stylizacji, chroniąc przed jeszcze zdradliwą wiosenną pogodą. Również na prywatne spotkania jest niezastąpiony. Dodaje niewymuszonej elegancji nawet najprostszej kreacji. W wydaniach na specjalne okazje nie można wybrać lepiej. Nadaje się zarówno do spodni, jak i sukienek czy spódnic. Mocny, wyrazisty kolor stonuj prostymi dodatkami albo zupełnie minimalistycznym lookiem. Tej wiosny pamiętaj, że stawiamy również na niesamowicie energetyzujące total looki. Wybierz więc spodnie w takim samym kolorze i zaskocz wszystkich garniturem w szalonym wydaniu!
Czerwień – mocna i stylowa
Jeszcze przed nastaniem kalendarzowej wiosny Anja Rubik zachwyciła świat mody swoją kreacją składającą się z czerwonej marynarki i szerokich eleganckich spodni w tym samym kolorze. Całą stylizację przełamał top w śnieżnobiałym odcieniu oraz bogato zdobione pierścionki i proste kolczyki, jako jedyne biżuteryjne dodatki. Ty również możesz zadać szyku taką gorącą barwą żakietu. Taka stylizacja nie jest zarezerwowana jedynie na wielkie gale. Czerwień pasuje do wielu typów urody, dodaje kobiecości i seksapilu. Zastanów się nad włączeniem takiego ubioru do swojej kolekcji.
Odcienie niebieskiego
W tym roku bardzo modnym kolorem jest niebieski. Jego szeroka paleta odcieni daje duże pole dla modowych eksperymentów. Kobaltowe marynarki to najbezpieczniejszy i zachowawczy wybór, który towarzyszy nam już od jakiegoś czasu, a kobiety wprost pokochały jego elektryczny efekt. Taka marynarka to dobry wybór do pracy lub na mniej formalne wyjścia. Dopełnienie jej jasną sukienką dodaje świeżości, zaś podkreślenie mocnym kontrastem z czernią nadaje szykownego charakteru. Warto postawić na taki kolor tej wiosny.
Pastele znów w modzie
Na wybiegi oraz do kolekcji sklepowych wróciły pastele. Najbardziej pożądanymi są róże oraz odcienie mięty. Dodają dziewczęcego uroku i nadają lekkości, zwiewności, romantyczności. Idealnie będą wyglądać w połączeniach z jasnymi neutralnymi sukienkami i spódnicami, ale również w miksach pudrowych kolorów. Wiosną prezentują się po prostu bajecznie! Marynarka to świetny wybór dla osób, które nie chcą zbytnio się odkrywać oraz dla nieco nieśmiałych kobiet. To bezpieczny wybór, mimo swojego zdecydowanie określonego koloru.
Barwna marynarka to must have tej wiosny. Możemy ją założyć zawsze, niezależnie od okazji i dodatków. Jest tak mocnym akcentem, że będzie definiować całą stylizację. Niezbyt ciężka i ponura barwa nie przytłoczy jednak sylwetki. Zerwijmy więc z klasycznymi, nudnymi kolorami i przyciągnijmy słońce wesołymi żakietami! | Najciekawsze kolory marynarek na wiosnę 2015 dla niej |
Aromat świeżo zmielonej kawy, słodycz mlecznego latte, piękne wzory na piance malowane ręką baristy… Który kawosz ich nie uwielbia? Jeśli chcesz sprawić wyjątkową niespodziankę znajomemu miłośnikowi kawy, możesz zaprosić go do ulubionej kawiarni, a nawet podarować bon na kurs dla baristy. Warto również, abyś zainspirował się jednym z naszych pomysłów na doskonały upominek z aromatycznym napojem w tle – poznaj kawy o nietypowych smakach, akcesoria do parzenia kultowego napoju i nietuzinkowe sposoby jego podania, czyli wszystko, o czym marzy smakosz kawy.
Jej wysokość kawa, czyli napoje, jakich kawosz jeszcze nie pił
Zaserwuj smakoszowi kawę, której smaku do tej pory nie poznał! Sięgnij nie tylko po nowości ze sklepowych półek, ale przede wszystkim po bardzo zdrową kawę zieloną. Jej cała magia polega na tym, że obróbkę ziaren zakończono tuż przed paleniem. Ten wyjątkowy napój wspomaga walkę z dodatkowymi kilogramami – kawie zielonej przypisuje się właściwości odchudzające, bo kwas chlorogenowy i kofeina przyspieszają metabolizm.
Miłośnik kawy bez wątpienia chętnie napije się też domowej kawy smakowej – wystarczy, że podarujesz mu syrop smakowy do kawy, a we własnej kawiarce przygotuje sobie aromatyczny napój z orzechową albo migdałową nutą. Dobrym pomysłem jest też sprezentowanie przyprawy do kawy. Sposób posłodzenia napoju także wpływa na jego smak – możesz wybrać jeden z wielu rodzajów miodu,a potem przelać go do ozdobnego słoiczka i wręczyć kawoszowi. Obdarowany złotym, pszczelim wyrobem byłyby na pewno równie zachwycony, gdyby dostał zestaw składający się z kilku sztuk cukru na patyku i kaw smakowych.
box:offerCarousel
Akcesoria do przechowywania i przygotowywania kawy
Wśród akcesoriów do przechowywania i przygotowywania kaw na pewno łatwo znaleźć te, które prawdziwy kawosz już ma. Podpytaj osobę, którą chcesz obdarować, o czym marzy. Może szuka pojemnika na kawę z ceramiki bolesławieckiej, a może chce wymienić starą kawiarkę na nową? Bogaty w taką wiedzę będziesz mieć pewność, że upominek trafi w gust obdarowanego, a ty będziesz cieszyć się z wręczenia mu udanego prezentu.
Jakie akcesoria do kawy możesz zatem wybrać? Rozejrzyj się przede wszystkim wśród pojemników na kawę– znajdziesz na przykład pojemniki i stojaki na kawę w kapsułkach odpowiednich do niektórych rodzajów ekspresów. Godne uwagi jest też całe bogactwo puszek i ozdobnych pojemników na kawę mieloną i ziarna kawy, które potem entuzjasta pobudzającego napoju zmieli w młynku albo wykorzysta jako ozdobę do deserów.
Jeśli osoba, dla której przygotowujesz kawowy prezent, uwielbia parzyć kawę w domowym zaciszu, pomyśl o drobiazgach i sprzęcie AGD, które ułatwią jej stworzenie aromatycznych cudów. Zwróć uwagę na ekspresy do kawy z filtrem lub na kapsułki, koniecznie przyjrzyj się też pięknym kawiarkom, w sam raz do przygotowania filiżanki napoju dla jednego smakosza. Entuzjasta potężnej dawki kofeiny bez wątpienia wpadnie w zachwyt nad tygielkiem, w którym przyrządzi sobie czarną jak węgiel kawę po turecku.
box:offerCarousel
Jak podawać kawę? Akcesoria, które umilą picie aromatycznego napoju
Prawdziwemu miłośnikowi kawy ukochany napój towarzyszy cały dzień! Z samego rana kawosz rozsmakowuje się apetycznym śniadaniem, a każdemu kęsowi towarzyszy łyk kawy wypijanej z pięknego kubka. Aby uchronić stół przed śladami po gorącym kubku, warto go odstawiać na specjalną podkładkę. Z kolei entuzjastka kawy, która dba o elegancki wystrój kuchni czy jadalni, na pewno ucieszy się z szykownego ocieplacza na dzbanek. Jeżeli zamiłowaniu do wysmakowanych wnętrz towarzyszy uwielbienie dla słodkiej odmiany kawy, bliska ci kobieta bez wątpienia będzie często i chętnie korzystać ze spieniacza do mleka, a marzycielska fanka kawowych aromatów spędzi niejeden nostalgiczny wieczór przy świecy o zapachu kawy.
Miłośnikowi kawy w codziennych sytuacjach może również towarzyszyć termos albo kubek termiczny z ukochanym napojem – wystarczy przelać go do pojemnika utrzymującego ciepło, aby w pracy lub na uczelni raz na jakiś czas posilać się łykiem kawy dodającej energii. Taki uniwersalny prezent rozpieści każdego kawosza! | Rozpieszczamy kawosza, czyli drobne kawowe upominki |
Subsets and Splits
No community queries yet
The top public SQL queries from the community will appear here once available.