source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Laptopy cenimy przede wszystkim za ich mobilność. Jednak nie każdy może sobie pozwolić na posiadanie w domu dwóch urządzeń: komputera stacjonarnego oraz drugiego, lekkiego, na wyjazdy. Musimy wówczas znaleźć sposób na rozszerzenie możliwości sprzętu, który posiadamy. Z pomocą przyjdą stacje dokujące. Czy warto kupić stację dokującą? To, czy powinniśmy kupić stację dokującą, zależy od naszych osobistych preferencji oraz wymagań, które stawiamy swojemu komputerowi. Jeżeli wystarczy nam do funkcjonowania jego podstawowe wyposażenie, nie ma potrzeby, byśmy kupowali stację.Jeżeli jednak liczba urządzeń peryferyjnych sprawia, że zaczyna nam brakować gniazdek USB lub miejsce na dysku powoli się wyczerpuje i mamy dość żonglowania dyskami zewnętrznymi czy też po prostu denerwuje nas plątanina kabli, przez którą ani na chwilę nie możemy podnieść komputera, warto się nad tym zakupem zastanowić. Jakie są możliwości i co daje stacja dokująca? Stacja dokująca, najprościej rzecz ujmując, zwiększa możliwości naszego laptopa. Oczywiście istnieje całe mnóstwo modeli, które różnią się funkcjonalnościami. Do najpospolitszych należą dodatkowe gniazda i złącza. Zamiast podłączać drukarkę do portu USB czy monitor zewnętrzny do VGA lub HDMI, wkładamy kable po prostu do stacji dokującej. Dzięki temu, jeśli chcemy zabrać laptopa, wystarczy po prostu odpiąć go od „bazy”, zamiast po kolei wyłączać wszystkie urządzenia peryferyjne. To prawdziwa wygoda.Bardziej zaawansowane modele stacji posiadają jeszcze inne użyteczne możliwości. Przykładowo mogą mieć wbudowany dysk twardy, dzięki któremu nie musimy kupować dużego dysku zewnętrznego na użytek domowy, który będzie zajmował dodatkowo miejsce na biurku. Zamiast tego trzymamy pliki w pamięci gadżetu, który przydaje się również do innych rzeczy. Prawdziwe dwa w jednym.Inną, często spotykaną w stacjach dokujących funkcją jest na przykład ładowanie laptopa. Kabel zasilania podłączamy wówczas do urządzenia zamiast bezpośrednio do komputera. Polecane modele stacji dokujących Za około 300-400 złotych, jeżeli jesteśmy posiadaczami laptopów DELL z serii Latitude, możemy kupić dedykowaną im stację dokującą. Pozwoli ona podłączyć kilka dodatkowych urządzeń, monitorów, a także posłuży za źródło zasilania dla naszego sprzętu. Nie mówiąc już o prozaicznych elementach, jak wyjścia audio, na przykład na zewnętrzny mikrofon czy słuchawki. Inni producenci również mają w swojej ofercie stacje dokujące idealnie współpracujące z ich sprzętem. Zarówno Hewlett-Packard, jak i Lenovo produkują takowe dla swoich topowych laptopów i Ultrabooków. Ich możliwości nie wykraczają ponad to, co oferuje opisana stacja do DELL Latitude.Jeżeli potrzebujemy uniwersalnego sprzętu, powinniśmy rozejrzeć się wśród produktów marki Kensington. Stworzone z myślą o Ultrabookach działają zarówno z laptopami z systemem operacyjnym Windows, jak i MacBookami od Apple. Oferują bardzo szybki transfer danych oraz 6 dodatkowych portów, co w przypadku cienkich laptopów, przeważnie niedomagających pod tym względem, jest szczególnie cenne. Przydatny gadżet dla wygodnych Ile razy przerabiałeś ten scenariusz: wracasz z pracy z laptopem pod pachą i mija kilkanaście minut, zanim podłączyłeś wszystkie urządzenia na swoje miejsce – dyski zewnętrzne, zasilanie, monitor czy chociażby myszkę? Nie lepiej mieć to wszystko zawczasu przygotowane i jednym wciśnięciem laptopa w bazę podłączyć każdą rzecz jednocześnie? Jeżeli odpowiedziałeś na to pytanie twierdząco – stacja dokująca to zakup dla ciebie!
Stacja dokująca do laptopa – czym jest?
Polski wydawca i producent gier planszowych dla dzieci – marka Granna – nieustannie zaskakuje nas nowymi tytułami. W najnowszej ofercie znajdziemy „słodką propozycję" dla najmłodszych graczy – grę edukacyjną Muffinki. Czy warto po nią sięgnąć? Przekonajcie się sami. Marki Granna nie trzeba nikomu przedstawiać. To od lat dobrze znany i ceniony, nie tylko na naszym rodzimym rynku, wydawca gier planszowych. W ofercie znajdziemy zarówno gry dla przedszkolaków, uczniów, jak i dorosłych. Produkty marki mają wielu zwolenników wśród dzieci, rodziców i pedagogów, którzy doskonale wiedzą, że nauka poprzez zabawę jest dla maluchów znacznie bardziej atrakcyjna. Gry planszowe pozwalają dzieciom szybciej uczyć się nowych treści, wzbogacać słownictwo, usprawniać mowę czy rozwijać myślenie, sprawność motoryczną, spostrzegawczość oraz refleks. Poza walorami edukacyjnymi mają również ogromy wpływ na rozwój kompetencji społecznych. Dzięki nim dzieci nawiązują relacje społeczne, uczą się współdziałania i pracy w zespole, poznają określone reguły i uczą się ich przestrzegać. Ponadto pomagają także w wyrażaniu emocji i radzeniu sobie ze złością z powodu przegranej. Dlatego właśnie warto wprowadzać malców w świat gier planszowych już od najmłodszych lat. Zawartość opakowania W kolorowym, tekturowym pudełku (przypominającym nieco opakowanie do wyrobu ciasteczek) znajdziemy 32 babeczki, dwie kostki do gry oraz instrukcję. Choć tytułowe muffinki wyglądają niezwykle smakowicie, to nie radzę ich jeść. Po pierwsze, dlatego, że możemy mieć problemy żołądkowe, ponieważ wykonane są z tektury, a po drugie – uniemożliwi to rozgrywkę, a gra jest naprawdę ciekawa i rozwijająca. Babeczki dzielą się na trzy rodzaje: Różnokolorowe (jest ich 21) – do dyspozycji mamy 6 kolorów – żółty, pomarańczowy, czerwony, niebieski, zielony i fioletowy. Występują w wariancie jedno- lub dwukolorowym. Żadne zestawienie się nie powtarza. Różowo-brązowe (9 sztuk) – to tzw. jokery. Specjalne (2 sztuki) – nie biorą udziału w rozgrywce. Posiadają specjalny otwór, dzięki czemu mogą służyć jako zawieszka. To miły upominek dla graczy od producenta. Poza babeczkami w pudełku znajdziemy również dwie kostki do gry, które zamiast tradycyjnych oczek, oznaczone są kolorami. Odpowiadają tym barwom, które widzimy na muffinkach.Mimo nieskomplikowanych zasad, pomocna w grze może okazać się instrukcja, która w przystępny sposób wyjaśnia cel i charakter rozgrywki. Przygotowanie gry Zgodnie z informacją znajdującą się na opakowaniu, gra przeznaczona jest dla dzieci powyżej 5. roku życia, choć bez problemu poradzą sobie z nią również młodsi zawodnicy (optymalny przedział wiekowy to od 3 do 6 lat), a w zabawie może brać udział od 2 do 5 graczy. 21 babeczek, w kolorach przedstawionych na kostkach, kładziemy na stole w taki sposób, aby były dobrze widoczne dla wszystkich graczy. 9 różowo-brązowych układamy w stos i umieszczamy na środku stołu. Przebieg rozgrywki W zalecanym przez instrukcję rozwiązaniu to najmłodszy z graczy rozpoczyna zabawę. Tę zasadę możemy jednak dowolnie modyfikować – wszystko zależy od naszej wyobraźni. Następni uczestnicy wykonują swoje rzuty kostkami zgodnie z kierunkiem obrotu wskazówek zegara. W swoim ruchu gracz rzuca jednocześnie dwiema kostkami. Następnie wszyscy starają się jak najszybciej złapać babeczkę w kolorach odpowiadających wylosowanym barwom. Przykładowo, jeśli uczestnik wyrzucił kolor żółty i zielony, to zadaniem graczy jest jak najszybsze odnalezienie i pochwycenie babeczki żółto-zielonej. Przy czym pamiętajmy, że dane zestawienie kolorystyczne występuje tylko raz. Jeśli natomiast na dwóch kostkach wypadł ten sam kolor, np. czerwony, to zadaniem graczy jest złapanie babeczki o takiej samej barwie. Gracz, który jako pierwszy spostrzeże i pochwyci wskazaną muffinkę, zabiera ją i odkłada do swojego stosu. Jeśli na stole nie ma babeczki w kolorach wskazanych na kostkach (została ona poprzednio zabrana przez któregoś z graczy), uczestnicy muszą jak najszybciej pochwycić jokera i dołączyć go do swojego stosu. Gra trwa dopóki na stole znajdują się babeczki, a wygrywa ten, kto zebrał ich najwięcej. Opinia Gra Muffinki to dobra propozycja dla najmłodszych graczy. To gra, która zdecydowanie ćwiczy spostrzegawczość i refleks. Liczy się tu również dobra pamięć – warto bowiem zapamiętać, jakie kolory zostały już wcześniej wylosowane, aby nie tracić czasu na szukanie babeczki i jak najszybciej pochwycić jokera. To także znakomity sposób na naukę kolorów. A jeśli chcemy, możemy dodatkowo utrudnić rozgrywkę, np. wprowadzając naukę liczenia. Muffinki kupimy na Allegro za ok. 30 zł. Jak na niebanalny pomysł, edukacyjny charakter i świetne wykonanie to niewielka kwota, a w prezencie dostajemy również dwie babeczeki-zawieszki.
Recenzja gry Muffinki marki Granna
Wydaje ci się, że wszelkie restrykcje w diecie są nudne i ograniczają twoje możliwości w kuchni? Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że nawet przy diecie bezglutenowej można gotować smacznie oraz ciekawie. Poznaj 10 produktów, które znacznie urozmaicą twój jadłospis, a które możesz jeść bez obaw. Pamiętaj, że w diecie bezglutenowej musisz unikać nie tylko pszenicy, ale również wielu innych składników, które mogą zawierać ukryty gluten. Aby mieć pewność, że dany produkt jest w stu procentach bezpieczny, sprawdź czy jest oznaczony specjalnym symbolem przekreślonego kłosa. Soczewica Soczewica to roślina strączkowa, która mimo tego, że jest łatwo dostępna, wcale nie należy do wyjątkowo popularnych składników. Najczęściej jest spożywana w postaci nadzienia do naleśników i pierogów, ale mało kto wie, że można z niej zrobić także mnóstwo innych dań – zupy, pasty, sałatki, a nawet kotlety. Zawiera ona dużo białka i jest doskonałym źródłem potasu, dlatego też warto wprowadzić ją do swojego jadłospisu. Ciecierzyca Podobnie jak soczewica, ciecierzyca również zawiera dużą ilość białka, a ponadto jest cennym źródłem błonnika. To ważny element przede wszystkim kuchni bliskowschodniej. Możesz z niej wyczarować na przykład pyszny hummus lub falafel, czyli małe, okrągłe kotleciki. W ten sposób wprowadzisz do swojego jadłospisu sporą dawkę egzotyki w wyśmienitym wydaniu. box:video Mąka kukurydziana Nie jest ona tak powszechna, jak mąka pszenna, a szkoda. Z mąki kukurydzanej również można zrobić smaczne wypieki, które wyjdą wyjątkowo puszyste i będą miały piękny, złoty kolor. Ich smak będzie nieco inny niż w przypadku użycia mąki pszennej, ale wcale nie musi być to wadą. Ponadto ziarna kukurydzy są źródłem żelaza, fosforu, potasu i licznych witamin. Kasztany jadalne Kasztany jadalne w Polsce nie są zbyt popularne, ale za to uchodzą za prawdziwy przysmak w wielu innych krajach, na przykład we Francji czy na Węgrzech. Dlaczego więc ich nie spróbować? Możesz z nich przygotować wiele dań, między innymi mus, który świetnie sprawdzi się jako deser lub po prostu upiec je z dodatkiem niewielkiej ilości soli. Tapioka Tapioka jest kojarzona przede wszystkim z kuchnią egzotyczną, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby stosować ją także w Europie. Jest to po prostu skrobia z manioku, z której można przygotować nie tylko słynną „perłową herbatę”, ale również liczne desery i puddingi. Orzechy Orzechy są nie tylko bezpieczne dla bezglutenowców, ale również zawierają wiele cennych składników odżywczych. Bez obaw możesz więc wprowadzić je do jadłospisu nawet w sporych ilościach. Świetnie sprawdzą się nie tylko orzechy włoskie czy laskowe, ale także migdały, pistacje i inne. Nadadzą się zarówno do stworzenia słodkich deserów, jak i dań obiadowych. Przetworzone produkty bez glutenu Skoro istnieje bezglutenowa mąka, bez problemu można kupić także gotowe produkty pozbawione tego składnika. Bezglutenowy chleb oraz makaron znajdziesz w asortymencie wielu firm zajmujących się produkcją tego typu żywności. Zamienniki na ogół nieco różnią się smakiem, ale nie ograniczają swobody przyrządzania ulubionych dań na bazie mącznych składników. Bułka tarta bez glutenu Dzięki działalności producentów wytwarzających bezglutenową żywność możesz cieszyć się nawet bezpieczną bułką tartą. Dzięki temu nie będziesz musiał rezygnować z panierowanych kotletów oraz warzyw, a możliwość korzystania z tego typu produktu znacznie poszerzy twoje możliwości kulinarne. Słodycze bez glutenu To prawdziwe udogodnienie dla wszystkich łasuchów, którzy nie potrafią się obejść bez czegoś słodkiego. Obecnie na rynku są dostępne nie tylko podstawowe produkty mączne w wersji bez glutenu, ale również ciastka i wafelki, dzięki którym nie trzeba będzie rezygnować z tego typu słodyczy. Przekąski bez glutenu Tutaj wybór produktów jest równie szeroki. Firmy produkujące żywność bezglutenową oferują niemal wszystkie rodzaje przekąsek – chipsy, krakersy, chrupki. Możesz kupić nawet pizzę. Możliwości są naprawdę duże i sprawiają, że życie bez glutenu staje się znacznie łatwiejsze.
10 produktów bez glutenu, które urozmaicą twój jadłospis
Inteligentne roboty sprzątające przebojem wdarły się do polskich mieszkań. W ślad za rosnącą popularnością na przestrzeni ostatnich kilku lat znacząco spadły również ich ceny, czyniąc te urządzenia coraz bardziej dostępnymi dla przeciętnego użytkownika. Sprawdźcie, które modele są warte polecenia. Propozycja dla oszczędnych – automatyczny mop Vileda Virobi Robomop Trudno byłoby chyba znaleźć osobę, która lubi zmywanie podłóg. Pierwsza propozycja w tym poradniku to produkt dobrze znanej na polskim rynku firmy Vileda, który rozwiązuje ten przykry problem. Nie jest to typowy samobieżny odkurzacz, ale zautomatyzowany mop, który pozwoli wyczyścić podłogi naszego mieszkania. Elektrostatyczna nakładka czyszcząca przyciąga i zatrzymuje włosy, puch oraz drobny kurz. Nadaje się do czyszczenia laminatów, kafelków, marmuru oraz linoleum. Jak na inteligentną maszynę przystało, w Vileda Virobi Robomop znalazł się automatyczny system nawigacji, który pozwala na samodzielną zmianę kierunku po wykryciu przedmiotu, osoby lub ściany. Nakładka czyszcząca mopa umożliwia dokładne czyszczenie podłogi w kątach, nie niszcząc jednocześnie ścian ani listew. Vileda Virobi oferuje dwa programy: długi (120 minut) oraz krótki (30 minut). Na urządzeniu znajdziemy wskaźnik LED informujący o poziomie naładowania baterii. Gniazdo zasilania zostało zlokalizowane w górnej części obudowy, co ułatwia podłączenie sprzętu do ładowarki. Na Allegro najtańsze egzemplarze oscylują wokół kwoty ok. 100 zł. Bogactwo funkcji w rozsądnej cenie – Vileda M488A Firma Vileda ma w swojej ofercie również samobieżnego robota, który – według deklaracji producenta – jest w stanie wyczyścić panele, parkiety, wykładziny oraz dywany z krótkim włosiem. Urządzenie pracuje w trzech trybach: krótkim (5 minut, przeznaczony do sprzątania punktowego), standardowym (30 minut, powierzchnia do 25 m²) i długim (60 minut, powierzchnia powyżej 25 m²). Za zbieranie nieczystości z czyszczonych powierzchni odpowiada system składający się z dwóch szczotek: gumowej i z włosem, które zgarniają śmieci do plastikowego pojemnika. Za zapobieganie kolizjom z przeszkodami znajdującymi się na drodze pracy robota oraz uniemożliwienie upadku ze schodów odpowiadają dwa czujniki: zderzeniowy i wysokościowy. Oprócz tego w odkurzaczu znajdziemy również system automatycznego wyłączania po podniesieniu przez użytkownika. Urządzenie waży 3,2 kg, a jego moc wynosi 25 W. Na Allegro odkurzacz Vileda M488A znajdziemy w cenie ok. 340 zł. Samobieżny odkurzacz z funkcją „wirtualnej ściany” – iRobot Roomba 650 Jedną z największych zalet tego robota jest wbudowana technologia iAdapt, która umożliwia przystosowanie go do czyszczonej powierzchni. Kolejny niebagatelny atut to samodzielny powrót do stacji dokującej. Dzięki temu nie musimy martwić się o podładowywanie urządzenia pomiędzy cyklami sprzątania. Z kolei technologia AeroVac maksymalizuje przepływ powietrza przez głowicę czyszczącą i w efekcie pomaga zbierać zebrane nieczystości ze szczotek. Opcja „wirtualnej ściany” umożliwia posiadaczom iRobota wytyczenie w mieszkaniu przestrzeni, do której odkurzacz nie będzie miał dostępu. Urządzenie monitoruje obszar, w którym się porusza ponad 60 razy na sekundę, używając kilkudziesięciu czujników. Uruchomienie iRobota jest proste – ogranicza się w zasadzie do włączenia przycisku CLEAN. Dalej wszystko dzieje się już automatycznie. Chętni na zakup powinni być przygotowani na wydatek w kwocie ok. 1400 zł.
Polecane modele inteligentnych odkurzaczy
Nawigacja samochodowa to podstawowe narzędzie osób pokonujących setki, tysiące kilometrów, zarówno w celach służbowych, jak i prywatnych, ale także kierowców ruszających w trasę okazjonalnie. Niezależnie od powodu podróży, aby szybko, komfortowo i bezpiecznie dotrzeć do celu, należy zaplanować inteligentnie drogę, mając ograniczone zaufanie do swojego elektronicznego asystenta. Przed rozpoczęciem trasy Przed wprowadzeniem trasy do nawigacji powinniśmy się zorientować, jak może ona przebiegać. Polecamy do tego... papierowy atlas samochodowy lub plan miasta. Przykład z życia wzięty. Dwie rodziny wybrały się samochodem ze stolicy Wielkopolski do Chorwacji, wyjeżdżając w odstępie dwóch dni. Pierwszy kierowca przeanalizował dokładnie możliwe drogi, zaplanował przystanki, policzył opłaty drogowe i „zaprogramował” nawigację, używając punktów pośrednich, a nie bezpośrednio z punktu A do punktu B. Dzięki temu dotarł na miejsce w ciągu 20 godzin, mijając Czechy, Austrię i Słowenię. Jego kolega po prostu wpisał do urządzenia miejsce docelowe i... pojechał przez Czechy, Słowację, Węgry, Słowenię. Nie dość, że więcej zapłacił za autostrady, to dotarł do miejsca przeznaczenia 6 godzin później, trafiając między innymi na drogi niezbyt dobrej jakości. Uwaga na promy Na rynku mamy nawigacje różnych marek. Tom Tom, Becker, Garmin, Mio – konkurencja jest spora. Każde z urządzeń może nas poprowadzić inną drogą, nie zawsze odpowiadającą preferencjom kierowcy. Na przykład przed dłuższą trasą użytkownik samochodu powinien zajrzeć do ustawień, eliminując nawigowanie przez trasy nieutwardzone. Bo przecież nawet jeśli mamy pojazd z podwyższonym zawieszeniem i napędem na cztery koła, przez niektórych nazywany terenowym (w rzeczywistości najczęściej to SUV-y), można natrafić na przeszkody nie do pokonania, a poza tym tracimy niepotrzebnie czas. Warto też przemyśleć, czy przeprawa promowa będzie dla nas istotnie pomocna, gdyż promy kursują co jakiś czas, a na przeprawę możemy czekać w dużej kolejce. Osobiście przez taką sytuację straciłem kiedyś wiele godzin na trasie liczącej w sumie 400 kilometrów. Gdybym nadrobił 25 kilometrów i pojechał mostem, byłbym u celu 45 minut szybciej. Jeśli ktoś chciałby uniknąć dróg płatnych, nawigacja również stanowi istotne wsparcie. Krótko czy szybko? Należy także wziąć pod uwagę, że kierowcy nie zawsze na bieżąco aktualizują nawigacje, poza tym sami dostawcy nie wszystkie zmiany wprowadzają w tempie błyskawicznym. Powstają nowe drogi, w systemach opłat również zachodzą zmiany (zwykle na niekorzyść użytkowników środków lokomocji). Dlatego czasem warto zajrzeć do Internetu i zaplanować trasę według aktualnych wskazówek, nawigację traktując jako pomocnika, a nie bezbłędnego przewodnika. Z reguły zalecany jest wybór trasy najszybszej. Ale nie zawsze należy trzymać się tej zasady. W mieście nierzadko lepsze będą drogi najkrótsze, pozwalające na uniknięcie najbardziej zatłoczonych ulic, choć oczywiście i tu nieco ryzykujemy podróżowanie wąskimi duktami z nawierzchnią nierzadko pozostawiającą wiele do życzenia. Przydają się też rozwiązania związane z wykrywaniem korków, które posiada wiele obecnie sprzedawanych urządzeń. Tego rodzaju aplikacje są wciąż mocno niedoskonałe i nie zawsze można na nich polegać w 100%, lecz producenci robią systematyczne postępy w polepszaniu jakości. Niezbędne wyposażenie Samo zaplanowanie trasy to nie wszystko. Aby jazda była spokojna i bezpieczna, należy solidnie przymocować uchwyt do nawigacji, i to w miejscu nieograniczającym kierowcy widoczności (w żadnym wypadku nie woźmy nawigacji na kolanach). Nie zapomnijmy, by w wyposażeniu samochodu znalazł się rozdzielnik gniazda 12 V oraz ładowarka. Niektóre nawigacje mają także funkcje zestawu głośnomówiącego.
Jak inteligentnie planować trasę z nawigacją samochodową?
Rozmówki, słowniki, podręczniki do gramatyki – oto 7 sprawdzonych pozycji, dzięki którym nauka angielskiego będzie czystą przyjemnością. Nauka języka angielskiego może być dziecinnie prosta. Istnieje wiele sposobów, by nauczyć się języka obcego w jak najkrótszym czasie. Zasada jest jedna – dobra metoda nauczania i systematyczność nauki. Doświadczeni nauczyciele przyznają, że poświęcenie przynajmniej godziny dziennie na naukę może znacznie przyspieszyć cały proces, a w języku Beatlesów będziemy rozmawiać nawet już po trzech miesiącach.Jedni wybierają zajęcia w szkółkach językowych, inni uczą się na własną rękę z podręczników. Niezależnie od tego, jaką metodę wybraliśmy dla siebie, warto zaopatrzyć się materiały pomocnicze, które mogą ułatwić naukę. Mowa tutaj nie tylko o słownikach, ale również książkach z ćwiczeniami, podręcznikach z opisaną gramatyką, kursach interaktywnych czy kieszonkowych rozmówkach. Wybór książek należy uzależnić od poziomu znajomości języka. Wiele testów poziomujących można znaleźć w Internecie za darmo. Następnie trzeba sprecyzować, w jakim celu uczymy się języka. Czy interesuje nas konkretna tematyka lub zagadnienia? Chcemy poprawić gramatykę czy słownictwo? Interesuje nas angielski konwersacyjny czy może biznesowy? To kilka podstawowych rzeczy, które warto wziąć pod uwagę przed wyborem materiałów pomocniczych. Jeśli mamy już odpowiedzi na te pytania, śmiało możemy wybierać książki do nauki. A oto kilka sprawdzonych pozycji. Polecane książki do nauki języka angielskiego Przygotowania do certyfikatów Jeśli uczymy się do egzaminu certyfikacyjnego z angielskiego (np. TOEFL czy CAE), warto wybrać podręcznik, który przygotowuje nas specjalnie do tego testu. Różne egzaminy mają bardzo szeroki zakres wymagań, różną strukturę i sposób zaliczenia. Najlepiej dodatkowo się zabezpieczyć i zamiast ogólnych podręczników do nauki języka wybrać wyspecjalizowane książki zawierające przykładowe testy, ćwiczenia i wskazówki. Przykładem może być zestaw „Target CAE” wraz z płytą CD czy „Practice Exercises for the TOEFL”. Podszkolić gramatykę Ci z nas, którzy chcą po prostu podszkolić gramatykę, nauczyć się nowych czasów, konstrukcji językowych oraz odświeżyć swoją znajomość języka, mogą wybrać zestaw „Angielski w tłumaczeniach” (wyd. Preston Publishing). Jest to świetna opcja dla licealistów przygotowujących się do matury czy też studentów zaliczających lektoraty na uczelni. Inną pozycją godną polecenia jest „Angielski – Gramatyka w Pigułce”. Książka obejmuje najważniejsze zagadnienia dla początkujących i średniozaawansowanych. Rozmówki Jeśli chcemy nauczyć się podstawowych praktycznych wyrazów, które będą przydatne w podróży, należy zastanowić się nad wyborem kieszonkowych rozmówek. Książki tego typu oferują podstawowe struktury, wyrazy i konstrukcje pogrupowane w tematyczne rozdziały (np. słownictwo potrzebne w hotelu, szpitalu czy restauracji). Polecamy nową pozycję „Rozmówki Angielski” autorstwa Beaty Pawlikowskiej. Jest to praktyczne kompendium wiedzy dla każdego turysty. Słowniki Słownik to podstawowa pozycja, którą musi mieć każdy uczący się języka – niezależnie od metody nauki czy poziomu zaawansowania. Na rynku możemy wyróżnić słowniki angielsko-polskie, polsko-angielskie lub wyłącznie angielskie. Te ostatnie są najbardziej polecane przez językoznawców, ponieważ tłumaczenie nieznanego słowa w języku obcym wspomaga proces nauki. Przykładowe pozycje? Słownik „Oxford Wordpower” angielsko-polski czy„Mój pierwszy słownik angielsko-polski i polsko-angielski” dla dzieci i początkujących.Podsumujmy! Zanim wybierzemy materiały pomocnicze do nauki języka, warto zwrócić szczególną uwagę na swój poziom zaawansowania, a także cel nauki. Znając swój poziom i cel, materiały pomocnicze spełnią swoje funkcje, a nauka języka będzie szybka i bardzo łatwa.
7 sprawdzonych książek do nauki języka angielskiego
Znowu święta. Szał przygotowań: kupowania prezentów, ubierania choinki, gotowania i dekorowania domu. A jaki to wydatek. Czy to naprawdę konieczne? Może da się to jakoś ominąć i uciec przed świętami? Święta według Grishama John Grisham, amerykański prawnik, który po sukcesie wydawniczym swojej drugiej powieści kryminalnej zrezygnował z urzędu i poświęcił się pisaniu. Autor bestsellerowych thrillerów prawniczych i kryminałów, takich jak Firma czy Raport Pelikana. Tym razem napisał ciepłą, przezabawną historię o świątecznym szaleństwie. Książka, wydana również pod tytułem Ominąć święta oraz Uciec przed świętami, chociaż krótka, obfituje w wydarzenia, a pełna emocji fabuła wciąga jak dobry kryminał. Komizm sytuacji graniczący z absurdem wywołuje śmiech, ale też pytania o presję tradycji i otoczenia oraz istotę Bożego Narodzenia. Książka doczekała się także ekranizacji – Święta Last Minute w reżyserii Joe Rotha z Timem Allenem i Jamie Lee Curtis w rolach głównych. Świąt nie będzie Luther i Nora Krankowie żegnają na lotnisku swoją jedyną córkę – Blair, która szukając swojego miejsca w świecie, wyrusza na rok do Peru jako ochotniczka Korpusu Pokoju. Zbliżają się święta. Jednak bez Blair tracą one swój urok, bo nie ma dla kogo ich organizować. W dodatku Luter, jako dobry księgowy, po przeanalizowaniu ubiegłorocznego budżetu doszedł do wniosku, że te dwa dni wątpliwej przyjemności wiele go kosztują. I to nie tylko pieniędzy, ale też czasu i stresu. I wtedy otwiera się przed nim furtka nowych możliwości. Zauważa w biurze podróży bardzo korzystną ofertę rejsu po Karaibach za sumę niższą niż koszt ubiegłorocznych świąt. Decyzja zapadła – w tym roku świąt nie będzie. Bojkot Luter przedstawia swój racjonalny plan żonie: nie będą tracić czasu i energii na przepychanki w sklepach w poszukiwaniu okazji i niepotrzebnych prezentów, nie będą dekorować domu, urządzać przyjęcia i brać udziału w akcjach charytatywnych – zamiast tego będą odpoczywać, korzystać z życia, śmiać się z zabieganych sąsiadów i do tego zaoszczędzą. Nora początkowo jest nastawiona dość sceptycznie. Bo może przynajmniej wypada ubrać choinkę, kupić kalendarz, czy wystawić na dachu bałwana. Luter jednak zamierza zachowywać się tak, jakby świąt w ogóle nie było. W końcu Nora daje się przekonać i chodzą nawet razem na solarium, aby dobrze wyglądać w tropikach. Niestety, dla sąsiadów wyłamanie się z tradycji jest czymś nie do zaakceptowania. Robią, co mogą, żeby sprowadzić Kranków na dobrą drogę. Krankowie bojkotują święta, a sąsiedzi zdają się bojkotować ich bojkot. Małżonkowie dzielnie odmawiają udziału w świątecznych przygotowaniach, składkach czy zaproszeniach, nawet jeśli muszą przez to czołgać się pod własnym domem, aby uniknąć kolędników. Główną przyczyną nieporozumień staje się bałwan na dachu, którego brak może przekreślić szanse całej ulicy na zdobycie dorocznej nagrody. Ale to nie koniec kłopotów... Święta last minute W Wigilię rano dzwoni Blair z niespodzianką: przyjeżdża do domu na świąteczne przyjęcie rodziców. W dodatku z narzeczonym, który nigdy nie widział amerykańskich świąt i bardzo się na nie cieszy. I co teraz? W domu ani śladu świąt. Nie ma już do kupienia choinek, nie ma z czego zrobić kolacji, na którą zresztą nie przyjdą żadni goście. Zapowiada się katastrofa... Zobacz także inne książki Johna Grishama. Źródło okładki: www.wydawnictwoalbatros.com
J. Grisham, Darujmy sobie te święta – recenzja
Co najbardziej ucieszy młodego człowieka w wieku od 10 do 12 lat? Odpowiedź jest oczywista: gadżet elektroniczny. Wybraliśmy kilka oryginalnych pomysłów na prezenty. Dziś każdy nastolatek, również ten młodszy, korzysta z urządzeń technologicznych – komputera, tabletu, telefonu – a także gra w gry. W wirtualnej rzeczywistości spotyka się z kolegami, dowiaduje się nowych rzeczy, odrabia lekcje i komunikuje się ze światem. Dlatego jeśli chcesz naprawdę sprawić przyjemność swojemu lub czyjemuś dziecku, podaruj mu gadżet, który wykorzystuje nowoczesne technologie. Możliwości jest wiele, a wybór zależeć będzie od twoich możliwości finansowych i od zainteresowań chłopca, którego chcesz obdarować. Mikroskop cyfrowy dla młodego naukowca Nowoczesny mikroskop, który można podłączyć do komputera kablem USB, to nie tylko gadżet czy zabawka, ale także zaawansowana pomoc szkolna, która może rozwinąć zainteresowania niejednego nastolatka. Na uwagę zasługują np. mikroskopy Opticon Digeye, które powiększają obraz nawet 1000 razy! Z takim przyrządem każda lekcja biologii może się stać pasjonującą przygodą, a wyprawa do lasu będzie obfitować w serię prawdziwych odkryć przyrodniczych. To również precyzyjne narzędzie małego detektywa. Urządzenia te są jednocześnie aparatami fotograficznymi i kamerami. Ich ceny zależą od liczby funkcji i wynoszą od około 100 zł do 500 zł. Odkurzacz biurkowy dla fana „Gwiezdnych wojen” Szukasz prezentu zaskakującego, zabawnego, a jednocześnie pożytecznego, praktycznego i na czasie? Proszę bardzo – oto odkurzacz biurkowy w stylu „Gwiezdnych wojen”. Wzorowany na robocie R2D2 sprzęt sprawdzi się na stole, przy którym uczy się i odrabia lekcje każdy chłopak. Pomoże posprzątać przestrzeń wokół klawiatury, zwłaszcza jeśli zostały tam jakieś okruszki po przekąsce. Odkurzacz zasilany jest kablem USB. Śmieci, które wciąga z blatu, trafiają do jego... głowy. Cena – około 80 zł. Klawiatura i mysz bezprzewodowa dla komputerowca Każdy młody użytkownik komputera używa go prawdopodobnie w sposób intensywny, dlatego warto od czasu do czasu wymieniać najszybciej zużywające się części, np. klawiaturę i mysz. Można je kupić w zestawach o bardzo przystępnych cenach – najtańsze kosztują około 60 zł. Taki zestaw przyda się również młodemu użytkownikowi tabletu. Ciekawostką może też być klawiatura silikonowa – cienka, giętka, nowoczesna, designerska. Każdy nastolatek chciałby ją mieć. Warto dodać, że jest odporna na zabrudzenia oraz na zalanie np. wodą. Cena – około 30 zł. Słuchawki dla każdego Dobrym pomysłem na prezent dla chłopca będą też słuchawki do komputera. Wiele modeli konstruowanych jest w taki sposób, by korzystać mogły z nich nie tylko osoby słuchające muzyki, ale także grające w gry na komputerze. Słuchawki mają m.in. czuły mikrofon, przełączniki i pokrętła głośności usytuowane w wygodnym, intuicyjnym miejscu na przewodzie oraz zapewniają doskonałą jakość dźwięku, który nie męczy słuchu nawet przy dłuższym korzystaniu ze słuchawek. Cena od 30 do 70 zł. Interesującym prezentem będą słuchawki bezprzewodowe, np. marki Sony. Jest to drogi prezent, bo dobrej jakości słuchawki działające w technologii Bluetooth kosztują minimum 200 zł, a są też modele za 1200 zł. Robot solarny dla konstruktora Ciekawą alternatywą dla elektronicznych zabawek, ale także wykorzystującą osiągnięcia technologiczne, są roboty solarne. To zabawki do samodzielnego skonstruowania, które mogą się poruszać dzięki panelowi słonecznemu. Jeden zestaw daje możliwość skonstruowania kilku różnych robotów. To wyjątkowo kreatywna zabawka, która w prosty sposób pokazuje, jak można wykorzystywać energię słoneczną. Dobra cena – od około 30 do 60 zł – powinna być zachętą do jej nabycia.
Przegląd gwiazdkowych prezentów elektronicznych dla chłopca w wieku 10–12 lat
Już rok temu koreański producent pozytywnie zaskoczył, prezentując swój flagowy model – G2. Innowacyjne rozwiązania, długi czas pracy baterii i atrakcyjna cena przekonały wielu konsumentów. Po jego następcy – G3 spodziewano się wiele. Sądzę, że firma LG sprostała oczekiwaniom i wypuściła na rynek kolejny bardzo udany telefon. Architektura obudowy LG G3 został wyposażony w spory ekran o przekątnej 5,5 cala, toteż siłą rzeczy jego całkowite wymiary nie są małe. Choć dzięki naprawdę cienkim ramkom wokół wyświetlacza, gabarytowo nie wypada źle na tle konkurencji (Sony Xperia Z2 oraz HTC One M8 mają podobną wielkość, przy mniejszych matrycach). Cechą wyróżniającą zarówno G3, jak również G2, są umieszczone z tyłu przyciski. Korzystając na co dzień z LG G2, szybko przyzwyczaiłem się do takiego rozwiązania i wydaje mi się wygodniejsze od tradycyjnego rozmieszczenia przycisków na krawędziach. Obudowa z metalicznym wykończeniem to, moim zdaniem, udany kompromis między plastikiem a aluminium. Dobrze wygląda i jest przyjemna w dotyku. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Ekran W tym aspekcie nie ma mowy o kompromisie. Można powiedzieć, że koncern LG poszedł na całość, decydując się na zamontowanie ekranu IPS o przekątnej 5,5 cala i rozdzielczości aż 1440 x 2560 pikseli (QHD). Przekłada się to oczywiście na dużo większe zagęszczenie pikseli na cal niż w innych flagowych modelach (LG G3 – 538 ppi, HTC One M8 – 441 ppi, Samsung Galaxy S5 – 432 ppi). Obraz prezentowany przez G3 robi wrażenie, jest bardzo żywy i szczegółowy. Różnicę między QHD a Full HD jest zauważalna. Śmiało mogę powiedzieć, że to jeden z najlepszych wyświetlaczy, jaki widziałem w smartfonach. Niemniej, tak duże zagęszczenie pikseli docenimy, przeglądając zdjęcia czy filmy. Do korzystania z serwisów internetowych i aplikacji rozdzielczość Full HD jest w zupełności wystarczająca. Ekran przed zarysowaniami chroni „pancerna” powłoka Corning Gorilla Glass 3. Audio Jednym z najlepszych smartfonów pod względem jakości i głośności brzmienia jest HTC One M8. LG G3 generuje porównywalnej, wysokiej jakości dźwięk (oczywiście jak na smartfon). Producent umieścił w nim głośnik o mocy 1 W oraz wzmacniacz Boost Amp. Bateria Użytkując LG G2, byłem pod wrażeniem długości pracy smartfona. W G3 znajdziemy akumulator o tej samej pojemności, co w G2, czyli 3000 mAh. Miałem obawy, czy przy większej przekątnej ekranu i rozdzielczości, takie ogniwo będzie w stanie zapewnić zadowalający czas pracy. „Miło się rozczarowałem”, gdyż nie odczułem jakieś dużej różnicy w czasie działania obu urządzeń. Przy standardowym korzystaniu z LG G3, podpinałem go do gniazdka średnio raz na dwa dni. Podczas półgodzinnej rozgrywki w Asphalt 8, poziom naładowania baterii obniżył się o 17% (jasność ekranu oraz poziom głośności ustawiony na 50%). Przy tych samych parametrach, godzina oglądania filmu w rozdzielczości Full HD „pochłonęła” 14%. W przeciwieństwie do G2, w G3 bateria jest wymienna. Telefon można także ładować bezprzewodowo. Aparat Innowacyjnym rozwiązaniem w G3 jest laserowy autofocus. Nie wiem, ile czasu zajmuje mu złapanie ostrości, jednak niejednokrotnie odnosiłem wrażenie, że nigdy jej nie gubił. W porównaniu do G2, ostrość jest ustawiana o jedną, dwie sekundy szybciej. Aparat o rozdzielczości 13 Mpix wraz z optyczną stabilizacją obrazu wykonuje pierwszorzędne zdjęcia. Nie brak im szczegółowości i naturalnie oddanych kolorów. Nawet w gorszych warunkach oświetleniowych fotografie są przyzwoite (duża w tym też zasługa podwójnej diody LED). Smartfonem nakręcimy również materiał wideo w jakości Full HD oraz 4K (o maksymalnej długości 5 min). Jakość zdjęć wykonanych LG G3 możecie ocenić sami, klikając w poniższe linki. (Uwaga! Zdjęcia są zeskalowane do wymiarów 1200 x 900 pikseli i ważą około 1 MB). zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3, zdjęcie 4, zdjęcie 5, zdjęcie 6, zdjęcie 7, zdjęcie 8 Interfejs i oprogramowanie Firmie LG często się zarzuca, że ich nakładka sporo waży i wpływa na płynność działania systemu operacyjnego. W G3 producent zdecydował się na mniejszą ingerencję w oprogramowanie. Smartfon pracuje pod kontrolą Androida 4.4.2 (KitKat), który to podczas testu działał sprawnie i bez żadnych niespodzianek. LG G3 oferuje szereg ciekawych rozwiązań. Jednym z bardziej użytecznych jest system odblokowywania telefonu – Knock Code. Polega on na wystukaniu od 3 do 8 punktów na ekranie, zgodnie ze wcześniej ustaloną kolejnością. To daje aż ponad 80 tys. kombinacji. Funkcja QSlide pozwala na korzystnie z kilku aplikacji na jednym ekranie. Quick Remote to nic innego, jak uniwersalny pilot do sprzętu RTV. LG Health pomoże w utrzymaniu dobrej formy, zaś Smart Cleaning utrzyma porządek w pamięci telefonu. Podsumowanie Jednym z największych plusów LG G3 jest niewygórowana cena. Kiedy większość flagowych modeli smartfonów w chwili swojej premiery kosztuje w okolicach 2800 złotych, toG3 kupimy już za około 2200 złotych (skromniejsza wersja z 2 GB RAM i 16 GB pamięci wewnętrznej). Jest to naprawdę atrakcyjna cena, jak za smartfon tej klasy i o takich możliwościach. Do superlatywów LG G3 zaliczyłbym: jakość wykonania, satysfakcjonujący czas pracy baterii, intuicyjność obsługi oraz funkcjonalność. Aparatem o rozdzielczości 13 Mpix z OIS i laserowym autofocusem wykonamy ponadprzeciętnej jakości zdjęcia (jak na smartfon). Obraz na wyświetlaczu QHD jest żywy i szczegółowy, jednym słowem fenomenalny. Koreański producent ponownie udowadnia, że ma pomysł na swoje sprzęty. Słucha konsumentów i reaguje na ich uwagi, wprowadzając slot na karty pamięci czy możliwość wymiany baterii. Wybierając nowy smartfon, zdecydowanie warto zwrócić uwagę na LG G3. To dopracowane urządzenie z innowacyjnymi i, przede wszystkim, praktycznymi rozwiązaniami. W sprzedaży są dostępne dwa warianty LG G3 z 2 GB RAM/16 GB pamięci wewnętrznej oraz z 3 GB RAM i 32 GB pamięci wewnętrznej.
Test LG G3 – smartfona z laserowym autofocusem
Moda łączy się z wygodą. To właśnie moment, który kobiety lubią najbardziej. Damskie trapery noszą największe gwiazdy showbiznesu i udowadniają, że można w nich wyglądać stylowo i dziewczęco. Są wygodne, uratują nas przed kałużami, śniegiem i chłodem. Tej zimy zainspiruj się światowymi gwiazdami i pokochaj trapery! Kultowe trapery Moda na nie zaczęła się już jakiś czas temu i do tej pory nie minęła. Trapery to idealne obuwie zimowe, ponieważ zazwyczaj są nieprzemakalne, ocieplane i przyjazne naszym stopom. Dodatkowo są dostępne w różnych wzorach i kolorach i pasują do wielu stylizacji. Najbardziej znane marki produkujące ten rodzaj obuwia to Timberland i Caterpillar. Żółte, ciężkie buty z tych dwóch firm są po prostu kultowe i uwielbiane przez kobiety (i mężczyzn) na całym świecie. Timberlandy są starsze – powstały 40 lat temu, a model nie zmieniał się znacząco przez cały ten okres. Najbardziej popularny to „Premium 6 inch” w kolorze żółtym. Produkowany jest zarówno w wersji damskiej, męskiej, jak i dziecięcej. Buty zostały zaprojektowane do wspinaczki, ale z czasem, ze względu na nieprzemakalność, trwałość oraz wygodę, upodobali je sobie robotnicy. Później timberlandystały się obuwiem kultowym, co było zasługą amerykańskich hip-hopowców. Z miłości do nich słyną: Kanye West, Jay-Z, John Legend. Również kobiety doceniły niestarzejący się model „Premium 6 inch”. Po raperach przyszedł czas na gwiazdy muzyki rozrywkowej oraz Hollywoodu. Do największych fanek należą: Rihanna, Cara Delevingne, Joan Smalls, Khloe Kardashian, Rita Ora, Ellie Goulding. Za co kochają je celebrytki? Za wygodę i niewymuszony luz. Co więcej, timberlandy występują w wielu wersjach kolorystycznych – czerni, różu, fiolecie, brązie, niebieskim, beżu. Jednak najbardziej na topie jest żółć. Caterpillary powstały w latach 90. i zostały zaprojektowane z myślą o robotnikach. Nie różnią się za bardzo od timberlandów, również tym, że najbardziej popularne są żółte. Robotnicy nadal używają głównie obuwia marki Caterpillar, a timberlandy stały się butami gwiazd i hipsterów. Jak kupować trapery? Czy tylko trapery firm Caterpillar i Timberland są dobre? Oczywiście, że nie! Na pewno są to najbardziej znane i lubiane marki, które gwarantują najwyższą jakość. Są drogie, jednak kupując je, nie musimy się obawiać, że po jednym sezonie będą do wyrzucenia. Trapery tych marek można spokojnie nosić od 2 do 5 lat. Jeśli chcesz kupić buty innej firmy, sprawdź dokładnie, czy materiał, z którego są zrobione, jest wodoodporny oraz czy mają ocieplenie. Trapery nie powinny być również zbyt ciężkie, ponieważ będzie ci się źle w nich chodzić. Powinnaś mieć trochę luzu w butach, by spokojnie zmieściła się grubsza skarpetka w razie ataku mroźnej zimy. Jak nosić trapery? Trapery najlepiej wyglądają w casualowych stylizacjach. Im więcej luzu, tym lepszy efekt. Możesz je nosić ze spodniami z dziurami, flanelową koszulą w kratę oraz basicowym T-shirtem. Najlepsze spodnie do traperów to podwinięte nad cholewką boyfriendy lub obcisłe rurki, które wpuszczasz do środka. Fajny efekt osiągniesz, jeśli założysz bluzę, legginsy i trapery – zestaw idealny na uczelnię, gdy masz 5 minut do wyjścia, a brak ci pomysłu na stylizację. Wbrew pozorom będą pasować również do sukienek, ale mających miejski i luźny charakter oraz krój. Najlepszy materiał na taką sukienkę to dzianina lub dres. Ciężkie buty będą rewelacyjnie wyglądać do wełnianych płaszczy lub sportowej kurtki puchowej. Nie staraj się miksować dwóch totalnie odmiennych stylów, np. ołówkowej sukienki koronkowej z ciężkimi butami. Takie połączenie się po prostu nie uda. Również elegancka marynarka i biała koszula będą się gryźć z traperami. Trapery do biura to nie jest dobry pomysł.
Hit – damskie trapery na zimę
Pro Evolution Soccer czy FIFA? Moim zdaniem w tym roku odpowiedź jest jedna. Wcześniej podział był jasny: pragnący realizmu i wymagającej rozgrywki sięgali po serię Pro Evolution Soccer, zwolennicy radosnego, efektownego futbolu wybierali FIFĘ. W tym roku może się to zmienić. I nie chodzi o to, że PES stał się piłką nożną prostą, mało wymagającą, a Konami zdradziło swoich fanów. Pro Evolution Soccer 2016 wciąż jest grą, w której niezwykle ważną rolę odgrywa taktyka, a to od grającego zależy, jak potoczą się akcje na wirtualnym boisku. Tyle że PES 2016 ma też drugie oblicze, które powinno spodobać się mniej zaawansowanym graczom. Nowa generacja piłki nożnej Wszystko to za sprawą nowego silnika, który pojawił się już rok temu, ale teraz jest naprawdę dopracowany. Pro Evolution Soccer na konsolach nowej generacji nie jest już wolną, toporną grą. Animacja zawodników imponuje. Czuć, że mamy nad nimi pełną kontrolę. Błyskawicznie reagują na nasze polecenia, na dodatek ich wachlarz ruchów pozwala na naprawdę wiele zagrań. Potrafią dostosować się do boiskowych wydarzeń: kiedy piłka jest w powietrzu, techniczny piłkarz przerzuci ją nad obrońcą. Niski, szybki zawodnik jest zwinny, więc wykorzystując jego predyspozycje łatwiej ominiemy rywala lub dobiegniemy do prostopadłego podania. Z kolei wysoki zawodnik rzadko kiedy okazuje się sprinterem, ale może zrobić sporo zamieszania pod polem karnym rywala. Nie liczcie jednak na to, że wygra każde starcie o “główkę”. Jeżeli obrońca go delikatnie popchnie lub wcześniej wyskoczy, to uda mu się wybić futbolówkę. Nawet mniejszy zawodnik ma szansę, jeśli odpowiednio się ustawi i wywalczy sobie miejsce. Na wirtualnym boisku panują te same zasady co na prawdziwym: liczy się czas, refleks, podejmowanie decyzji, a także ryzyko. I to jest w Pro Evolution Soccer 2016 najpiękniejsze. Zdarzało mi się przecinać podania rywala tylko dlatego, że przeczuwałem zagranie i lepiej się ustawiałem. Z drugiej strony przeciwnik często oszukiwał mnie: był szybszy, wykorzystywał dziury w obronie lub moje spóźnione wyjścia po piłkę. Pro Evolution Soccer 2016 wymaga od nas myślenia. Ale to też gra, która sama myśli – sztuczna inteligencja naprawdę analizuję grę i stara się dopasować do boiskowych wydarzeń. Grając przeciwko słabemu zespołowi nie należy spodziewać się otwartej wymiany ciosów. Przeciwnik rzadko kiedy będzie opuszczał własną połowę, raczej zabarykaduje dostęp do bramki i będzie czekał na kontry, zostawiając jednego zawodnika z przodu. Jeżeli rywal prowadzi i do końca meczu zostało niewiele, na ostatnie minuty zdejmie pomocnika i wpuści obrońcę, żeby wzmocnić tyły. Jeśli przegrywa, rzuci wszystkie siły i zaryzykuje, żeby doprowadzić do wyrównania. Co najważniejsze, każdy stara się grać po swojemu. Kiepski klub nie bawi się w naśladowanie Barcelony, tylko stara się wykorzystać swoje zalety, szukając przy tym naszych wad. Myśli i to widać. Myśl i kombinuj Żaden mecz nie wygląda tak samo. Wszystko zależy od boiskowych wydarzeń. „Gra się tak, jak przeciwnik pozwala” – to futbolowe powiedzonko idealnie opisuje najnowszą odsłonę PES-a. Na jednego rywala sposobem będzie gra skrzydłami. Innego trzeba będzie zmęczyć wymianą podań. Kolejny nabierze się na szybkie klepki, następnego powalą kontry. Nie ma idealnego sposobu na przeciwnika, więc trzeba kombinować. PES pod tym względem daje mnóstwo rozwiązań, które można zastosować. A szukanie ich i wykorzystywanie sprawia olbrzymią radość. Bolączką serii byli bramkarze, ale w Pro Evolution Soccer 2016 bronią bez zarzutu. Spokojnie, nie są maszynami, więc da im się strzelić bramkę. Ale wreszcie zachowują się po ludzku. Starają się szybko podnieść z murawy, żeby obronić dobitkę. Kiedy wybijają piłkę robią to tak, żeby ta nie wpadła pod nogi przeciwnika. Nie będziecie wkurzać się na bramkarzy, przez których przegraliście mecz, bo popełniają okropne błędy. Nie można przyczepić się również do pracy sędziego: nie ma żółtych kartek za nic, przewinienia oceniane są rozsądnie, zgodnie z duchem gry. Pro Evolution Soccer 2016 pozwala na ostrą, ale nie agresywną grę – wejście z tyłu w nogi na pewno zostanie ukarane. Ale na drobne popchnięcia sędzia patrzy przychylnym okiem. Liga Mistrzów to za mało Czego PES-owi brakuje? Licencji. Dobrze, że są europejskie puchary (Liga Mistrzów i Liga Europy), ale co z tego, skoro nie znajdziemy w nich wszystkich zespołów, które tam grają – w tym także Lecha i Legii. O ile włoska, hiszpańska czy holenderska liga ma logo i licencjonowane koszulki, tak niemieckiej nie ma wcale (jest parę klubów z Bundesligi, w tym Bayern), a angielska pozbawiona jest prawdziwych nazw (tyczy się to tylko drużyn, nazwiska są rzeczywiste) i strojów. Podobnie sprawa ma się z reprezentacjami, jedynie nieliczne są w zgodzie z rzeczywistością. Plusem jest fakt, że wreszcie nawet na konsoli można wgrywać własne trykoty, logo, a nawet kibicowskie przyśpiewki. Zajmuje to jednak sporo czasu, więc trzeba się napracować żeby było tak, jak w serii FIFA. Za to Konami nie ma się czego wstydzić jeżeli chodzi o twarze. Nie tylko zawodnicy ze światowego topu przygotowani zostali starannie i realistycznie, łatwo rozpoznać piłkarzy grających w słabszych zespołach i ligach. Pro Evolution Soccer 2016 to najlepsza wirtualna piłka nożna dostępna na rynku. Da mnóstwo frajdy zarówno nowicjuszom, jak i fanatykom futbolu. To gra, w której konstruowanie akcji i strzelanie bramek sprawia tyle radości, że trudno oderwać się od konsoli.
Pro Evolution Soccer 2016
Nasze ciała działają najsprawniej, kiedy codziennie dostarczamy im odpowiedniej dawki ruchu. Wtedy też psychicznie czujemy się znacznie lepiej, a w nocy dobrze śpimy, gdy ciało regeneruje się po sportowym wysiłku. Dlatego też, wyjeżdżając na urlop, zaplanujmy, jakie sporty będziemy uprawiać. Pięknie i sportowo Jadąc nad morze, wyczekujemy pięknych widoków, jakich dostarczają nam spienione fale, biały piasek i słońce – to wschodzące i to zachodzące za horyzontem. Godzinami możemy obserwować naturę, nie nudząc się przy tym zupełnie. Jeśli chcemy dodać do takiego podziwiania odrobinę ruchu, oglądajmy piękne krajobrazy spacerując! Takie spacery brzegiem plaży pozwolą nam zasięgnąć dziennej dawki ruchu. Dostarczymy również do naszego organizmu dużej dawki jodu, obecnego w morskim powietrzu, co przez cały rok będzie pomagało nam chronić się przed chorobami górnych dróg oddechowych. Dodatkowo, spacerując w ciągu dnia, pięknie i równomiernie się opalimy – czego nie osiągnęlibyśmy wylegując się godzinami na plaży. Podczas spacerów w gorącym słońcu pamiętajmy jednak o używaniu kremu z filtrem UV, właściwym nakryciu głowy chroniącym nas przed udarem i okularach przeciwsłonecznych – w lecie to obowiązkowe! Zwiedzamy na rowerze Nadmorskie miejscowości, górskie wioski i wielkie miasta pełne są pięknych miejsc wartych zobaczenia. Spędzając urlop, często decydujemy się na zwiedzanie zza szyby samochodu. Jeździmy z miejsca na miejsce zatrzymując się w tych, które wydają nam się ciekawe. Ile jednak innych ciekawych widoków musimy omijać po drodze, nie zauważając ich w pędzącym szybko pojeździe! Wybierając zwiedzanie z perspektywy dwóch kół, zyskamy możliwość zobaczenia wielu pięknych zakątków, a jednocześnie spędzimy godziny w ruchu na świeżym powietrzu. Rower to idealny wakacyjny środek transportu, ponieważ można na nim jeździć niemal wszędzie, przemieszczając się względnie szybko z miejsca na miejsce – nie za szybko jednak, aby ominąć atrakcje turystyczne warte zobaczenia lub zwiedzenia. Wybierając się podczas urlopu na wycieczkę rowerową, pamiętajmy o ochronie naszego ciała przed upałem oraz o okularach przeciwsłonecznych, kasku i odpowiednim oznaczeniu naszego roweru, co pozwoli nam czuć się bezpiecznie na drodze. Pływamy! Jednymi z najczęstszych celów wakacyjnych podróży są jeziora oraz morze. Plaża kojarzy nam się zwykle z letnim relaksem, podczas którego można wylegiwać się godzinami wśród gorącego piasku, chłodząc od czasu do czasu w morskich falach. Urlop nad wodą może stać się jednak wyjątkową okazją do pływackich wyczynów. Oczywiście znacznie łatwiej będzie nam pływać w basenie lub cieplejszym jeziorze niż w naszym polskim morzu. Jednak nawet krótkie sesje pływania w słonej chłodnej wodzie znacznie poprawią nasze samopoczucie i kondycję fizyczną podczas urlopu. Pływanie działa pozytywnie na nasz kręgosłup i stawy, aktywując jednocześnie wszystkie mięśnie naszego ciała. Spędzając wakacje w pobliżu jeziora lub nad morzem, wykorzystajmy okazję, aby zadbać o swoją kondycję i zdrowie, pływając w pięknym miejscu. Wchodząc do wody pamiętajmy jednak, że nasz organizm musi przyzwyczaić się powoli do zmiany temperatury z tej panującej na plaży do – znacznie niższej – temperatury wody. Wchodząc do jeziora lub morza, ochlapujmy więc najpierw nasze ciało chłodną wodą, zaczynając od nóg i kierując się wzwyż, aż do barków. Dopiero wtedy możemy zanurzyć się i zacząć pływać, bez obawy przed szokiem temperaturowym. Używajmy także wodoodpornego kremu do opalania, ponieważ oparzenia słoneczne grożą nam również w wodzie. Jeśli do pływania chcemy podejść bardziej profesjonalnie, warto zaopatrzyć się w sportowy kostium pływacki. Aktywni urlopowicze ruszają na wakacje! Sezon urlopowy trwa – pełen obietnic plażowego lenistwa. Wybierając się na wakacje, zaplanujmy je jednak tak, by wpleść odrobinę sportowej aktywności i w pełni wykorzystać czas w pięknych, ciekawych miejscach. Odpoczywajmy aktywnie, spacerujmy, zwiedzajmy na rowerze i pływajmy – sportowy urlop czas zacząć!
Aktywne wakacje – sporty, które można uprawiać podczas urlopu
Nowy sezon kojarzy ci się z rewolucją w garderobie? Nie musi tak być! Zamiast na trendowe ubrania, postaw na modne dodatki, a stylowy wygląd uzyskasz bez nadszarpnięcia budżetu! Dodatków i akcesoriów nigdy za wiele. Nic więc dziwnego, że przy okazji każdego nowego sezonu nasza kolekcja rozrasta się i dołączają do niej nowe okazy. Podpowiadamy, jaka biżuteria i dodatki są absolutnymi must-haves nowego sezonu! Relikt z zamierzchłych czasów Niezwykle popularnym trendem w biżuterii będą w tym sezonie oryginalne, nieco „surowe” naszyjniki z naturalnymi, nieociosanymi kamieniami, przypominające nieco archeologiczne znaleziska sprzed setek (tysięcy?) lat. Wiązane na długich rzemykach, sznurkach i łańcuszkach idealnie sprawdzą się na co dzień – do pracy czy na spotkanie. Tajemnicza aura tych wisiorków doda stylizacji charakteru. Rozmiar ma znaczenie Kolejnym niezwykle popularnym motywem, który przewijał się przez wybiegi na całym świecie, są duże, płaskie naszyjniki zakrywające dekolt. Mogą być wykonane z metalu, masy perłowej, plastiku czy drewna – ważne, by były duże! Co ciekawe, taka statement jewelry (biżuteria robiąca wrażenie), doskonale sprawdzi się przy okazji lekkich i dziewczęcych stylizacji, którym może czasem brakować nieco „ikry”. W podobnym, zwracającym uwagę stylu utrzymane są także naszyjniki-tuby, czyli grube rurki oplatające szyję. Mogą być wykonane z połyskującego metalu albo plastiku – ważne, by przykuwały uwagę! Podobnie duże powinny być także kolczyki, które przybierają w tym sezonie ogromne rozmiary i każdy kształt, jaki możecie sobie tylko wyobrazić. Czas na drewno Zgodnie z obowiązującym w modzie głównym trendem, czyli stylistyką rodem z lat 70., na wybiegach nastąpił wielki powrót… drewnianej biżuterii! Duże naszyjniki i korale, grube bransolety – pojawiają się na wybiegach największych projektantów i przybierają najróżniejsze formy. Mogą być to tradycyjne korale lub prostsze, geometryczne formy. More is more Kolejnym biżuteryjnym trendem, który jest w zgodzie z klimatami boho i vintage, jest ten na ozdabianie szyi, nadgarstków i uszu dużą ilością koralików, paciorków i wisiorków. Wyglądające z pozoru na kompletnie przypadkowe zestawienia – wzorów, materiałów i kolorów – to absolutny hit! Metal w gotowości W kontrze do tych naturalnych trendów staje ten na grube, metaliczne bransolety. Mogą być wykonane tylko z metalu lub z dodatkiem szkła i innych materiałów, z nowoczesnymi lub bardziej klasycznymi wzorami. Na wybiegach pojawiają się w każdym rozmiarze, od takich zajmujących połowę przedramienia, aż po minimalistyczne paski na nadgarstku. Równie modne będą także łańcuchy – pojawiają się one jako naszyjniki, bransoletki, a nawet kolczyki. Między oczka łańcucha można wpleść skórzane lub materiałowe paski, aby nadać im charakteru. Wielki powrót torebki Torebki wprawdzie nigdy nie wyszły z mody, jednak od kilku sezonów można było zauważyć trend polegający na marginalizacji ich znaczenia. Modne były kopertówki, w różnych rozmiarach i kształtach. Teraz jednak na wybiegach królują tradycyjne, czasem nawet nieco „babcine” torebki z długimi paskami i rączkami. Można nosić je na ramieniu lub trzymać w ręku. Powtarzającym się w większości kolekcji motywem są torebki w duże kwiatowe wzory, które zestawiane są monochromatycznymi stylizacjami. Jak widać, również w kwestii dodatków i akcesoriów w sezonie wiosna/lato 2015 panuje wielka dowolność. Który trend wybierzesz dla siebie?
Najmodniejsze dodatki i akcesoria dla niej na sezon wiosna/lato 2015
Tak jak zapowiadaliśmy, od dziś możecie logować się do Allegro tylko w tradycyjny sposób, czyli bez użycia konta na Facebooku. Tak jak zapowiadaliśmy, od dziś możecie logować się do Allegro tylko w tradycyjny sposób, czyli bez użycia konta na Facebooku. Jeżeli zapomnieliście hasła do swojego konta, na tej stronie łatwo ustalicie nowe.
Logowanie do Allegro bez użycia konta na Facebooku
Dziecko uwielbia być w ciągłym ruchu, dlatego warto poszukiwać ciekawych sposobów na aktywne spędzanie czasu wolnego. Oprócz zabawy powinny nieść ze sobą aspekty rozwojowe. Może warto przemyśleć zakup hulajnogi dla dziecka? Tylko czym się kierować przy zakupie? Od kiedy na hulajnogę? Myślenie o zakupie hulajnogi możemy rozpocząć nawet, gdy nasz maluch ma 1,5 roku. Zawsze musimy uwzględnić rozwój ruchowy dziecka, jego ogólną sprawność, wiek i wagę. To pomoże nam w wyborze konkretnego modelu. Maluchy szybko łapią przysłowiowego bakcyla i pędzą na hulajnodze, ile sił im starcza, wiosną i latem, na różnej powierzchni. Warto zatem umiejętnie zadbać o bezpieczne miejsce do swobodnej jazdy oraz skompletować zestaw zabezpieczający dziecko w razie upadku. Ochrona na kółkach Prędkość osiągana podczas jeżdżenia na hulajnodze może prowadzić do upadków. Niezbędne jest zatem ochronienie dziecka przed otarciami, zadrapaniami i ranami poprzez zakupienie kasku oraz ochraniaczy na kolana i łokcie. Podczas wyboru kasku trzeba kierować się przede wszystkim rozmiarem głowy dziecka, a także posiadanym przez sprzęt certyfikatem bezpieczeństwa. W przypadku ochraniaczy na kolana i łokcie, warto poszukać tych zrobionych z dobrych materiałów, które zabezpieczą dziecko przed urazami podczas upadku. Tak przygotowanemu maluchowi trzeba wybrać odpowiednią hulajnogę. Jak dobrze dobrać hulajnogę? Wybierając hulajnogę, należy zachować podstawową zasadę, jaką jest bezpieczeństwo. Dlatego należy rozważyć zakup modeli tylko tych firm, które mogą pochwalić się certyfikatem bezpieczeństwa. Kolejnym ważnym elementem jest uwzględnienie wzrostu i wagi dziecka. Jazda na źle dobranej hulajnodze może być tragiczna w skutkach. Zbyt mała może powodować, że dziecko przyjmować będzie niewłaściwą postawę podczas jazdy. W przypadku zbyt dużej komfort i bezpieczeństwo jazdy mogą okazać się znikome. Rodzaje hulajnogi Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów hulajnogi: Trójkołowa – dla najmłodszych użytkowników, posiadająca ułożenie kół dwa z przodu, jedno z tyłu lub odwrotnie. Dwukołowa – dla starszych dzieci, wymagająca większej świadomości swojego ciała. Składana – z możliwością złożenia drążka do kierowania. Z funkcją deskorolki – umożliwia balansowanie całym ciałem podczas skrętów, może mieć cztery koła. W zależności od typu zakupionej hulajnogi, trzeba również uwzględnić jej poszczególne elementy. Budowa hulajnogi Producenci prześcigają się w tworzeniu kształtów, kolorów i umieszczonych na hulajnodze elementów. Najważniejsze jednak są podstawowe części, tj. materiał, z którego została wykonana hulajnoga oraz jej koła. Koła w hulajnodze mogą być: Poliuretanowe małe – często do jazdy po prostych twardych podłożach. Większe i pompowane – do jazdy po powierzchni typu zbity piasek czy drogi leśne. Specjalnie profilowane – do hulajnogi służącej do wykonywania szybkich przetransportowań. Kauczukowe – zapewniają dobre odrywanie się od powierzchni. Materiały najczęściej wykorzystywane do produkcji hulajnogi to: Wysokiej jakości aluminium – potrzebne do zabezpieczenia sprzętu przed zniszczeniem. Tworzywo PCV – często w hulajnogach dla najmłodszych użytkowników, pojazd jest lekki do przenoszenia nawet dla malucha. Plastik – często z poszczególnymi elementami stali. Metal – poszczególne elementy są z innych tworzyw, które nie tylko mają być wytrzymałe, ale i atrakcyjne dla użytkownika. Maluchy i starszaki bardzo szybko uczą się poruszania na hulajnodze. Pozwala to rodzicom zorganizować swoim pociechom ciekawie czas wolny na świeżym powietrzu. Zapewniając dzieciom kask i ochraniacze oraz dobrze dobraną hulajnogę, zadbamy o to, by zabawa była nie tylko fajna, ale i bezpieczna.
Hulajnoga dla dziecka
Manewrowanie autem podczas jazdy do tyłu to zmora większości kierowców. Nic więc dziwnego, że na popularności zyskują zestawy czujników cofania, które można zamontować samodzielnie. Jaki więc zestaw czujników wybrać? Co będzie potrzebne do ich sprawnego zainstalowania w pojeździe? Zestaw przewodowy czy bezprzewodowy? Najpopularniejsze zestawy czujników cofania oparte są na tradycyjnej, przewodowej komunikacji. Zaletą tego rozwiązania jest bez wątpienia cena, gdyż tego typu zestawy można kupić już od 50 zł. Podstawową wadą jest natomiast większy nakład pracy, który trzeba włożyć w ich instalację. Większość oferowanych modeli wyposażonych jest w cztery ultradźwiękowe czujniki parkowania, a także „buzzer”, a więc sygnalizator dźwiękowy, który informuje o zbliżaniu się do przeszkody. Nad sterowaniem systemu czuwa centralka, do której podłącza się czujniki. Niektóre zestawy czujników parkowania posiadają również wyświetlacz LCD, który w formie graficznej i liczbowej wskazuje odległość od obiektu, do którego zbliża się pojazd. Alternatywą dla zestawów przewodowych są modele oparte na technologii Wi-Fi. Niestety po dokładniejszym przeanalizowaniu specyfikacji technicznych okazuje się, że wspomniana bezprzewodowość dotyczy jedynie komunikacji między modułem sterowania a wyświetlaczem. Podobnie jak w innych modelach, czujniki cofania należy podłączyć do centralki za pośrednictwem kabli. Samodzielny montaż – co będzie potrzebne? Najważniejszym narzędziem, które jest niezbędne do montażu czujników, jest wiertło z otwornicą puszkową. Na szczęście większość uniwersalnych zestawów wyposażonych jest w dedykowane otwornice, co znacząco ułatwia przygotowania do montażu. Potrzebna będzie oczywiście wiertarka, za pomocą której wywiercimy w zderzaku otwory konieczne do instalacji wspomnianych czujników. Do odkręcania śrub w aucie może przydać się także wkrętak TORX, najczęściej wykorzystywany przez producentów aut w rozmiarze T25. Podłączenie centralki sterującej czujnikami parkowania wymagać będzie wpięcia się w instalację elektryczną auta. Przewód wzbudzający czujniki podłącza się bowiem do kabla prowadzącego do światła cofania, które sprzężone jest z biegiem wstecznym. W tym wypadku warto mieć pod ręką lutownicę i cynę, dzięki którym sprawnie i trwale przymocujemy niezbędne przewody. Przydadzą się również inne akcesoria, takie jak płaski śrubokręt, taśma izolacyjna oraz miara, za pomocą której łatwo wyznaczyć można miejsce montażu czujników. Montaż – na co zwracać uwagę? Przystępując do instalacji czujników parkowania, warto mieć na względzie kilka istotnych kwestii. Czujniki powinny być zamontowane w zderzaku na wysokości od 45 cm do 65 cm od ziemi, a ich odległości między sobą nie powinny przekraczać 45 cm. Skrajne z nich warto umieścić mniej więcej 20 cm od boków pojazdu. Ważne jest również, aby wszystkie czujniki były zamontowane na tej samej wysokości. Centralkę sterowania instaluje się w bagażniku w miejscu wolnym od wilgoci, takim jak wnęka za boczkami kufra. Wszystkie przewody najlepiej będzie przylutować i zabezpieczyć taśmą izolacyjną przed zawilgoceniem. Ekran LCD najłatwiej zamontować na podsufitce nad tylną szybą. Widać go wtedy także w lusterku wstecznym. Instalacja czujników parkowania nie jest czynnością ani trudną manualnie, ani wymagającą dużych nakładów finansowych. Daje natomiast większe poczucie bezpieczeństwa podczas parkowania i z pewnością może uchronić od wielu nieprzewidzianych wydatków na lakiernika.
Czujniki parkowania – co będzie nam potrzebne do samodzielnego montażu?
Relacja Stephena i Julii staje się coraz bardziej napięta. Profesor i studentka prowadzą między sobą erotyczną grę – i w końcu będą musieli sobie odpowiedzieć na pytanie, dokąd ma ich ona zaprowadzić? „Absolwentka” to kontynuacja pierwszej powieści SJ Hooks. Poprzedni tom, „Debiutant”, opowiadał o początkach relacji Stephena Worthingtona, profesora literatury angielskiej i jego studentki Julii Wilde, która od samego początku próbowała go uwieść. Gdy w końcu się jej to udało – okazało się, że dziewczyna musi się sporo napracować, aby otworzyć Stephena na sferę seksualną. Mężczyzna okazał się bowiem bardzo nieśmiały i zamknięty – ale z pewnością chętny na naukę. Jak ich relacja potoczy się dalej? Czy to tylko nonszalancki seks? Relacja Stephena i Julii początkowo opierała się tylko i wyłącznie na seksie. Jednak po jakimś czasie to przestało być wystarczające – i Stephen zapragnął więcej. Mężczyzna zakochał się bez pamięci w swojej studentce i zaczął pragnąć czegoś więcej niż tylko „koleżeńskiego seksu”. Czy odważy się wyznać swoje uczucia Julii? I jak wyzwolona dziewczyna na nie zareaguje? Ku zaskoczeniu czytelnika okazuje się, że Julia… nie ma nic przeciwko przed przeniesieniem ich relacji na poziom związku. Jest to nietypowe zagranie, bowiem w większości tego typu powieści bohaterka uciekłaby spłoszona, broniąc się przed uczuciem, a zadaniem mężczyzny byłaby ciężka walka o jej serce. Tak jednak się nie dzieje – co jest miłym zaskoczeniem, bo dzięki temu erotyk SJ Hooks odcina się od sztampowości. Julio – kim jesteś? Postać Julii to duży pozytyw powieści – dziewczyna jest interesująca i nieprzewidywalna. W drugiej części opowieści poznajemy jej przeszłość i dzięki temu możemy lepiej zrozumieć bohaterkę. Przeżyła osobistą stratę, którą próbowała zagłuszyć ironicznym podejściem do świata i uwiedzeniem profesora. Jednak pod przykrywką nieprzejmowania się skrywa tę część siebie, która pragnie miłości i bliskości. Jednak mimo chęci bohaterów, nie jest tak łatwo – na kochanków czekają przeciwności losu. Mimo wszystko Julia bez wahania godzi się poznać rodziców Stephena, co jest pierwszym krokiem do przeniesienia ich relacji na inny, bardziej zaawansowany poziom. „Absolwentka” to książka, która tym razem bardziej skupia się na postaci Julii. To dobre zagranie, bo dzięki temu możemy poznać historię kochanków z obu stron i jeszcze bardziej im kibicować. SJ Hooks wprowadza lekki, mocno erotyczny nastrój, który sprawia, że „Absolwentka” to idealna powieść na miły wieczór z erotykiem – a zakończenie jest przyjemnie zaskakujące. Źródło okładki: www.harpercollins.pl
„Absolwentka” SJ Hooks – recenzja
Każda z nas marzy o tym, by makijaż wykonany rano wyglądał tak samo aż do samego wieczora. Pamiętam, gdy byłam nastolatką i zaczynałam przygodę z makijażem, nie było mowy, żeby make-up utrzymał się przez cały dzień. Dzisiejsze nastolatki mają o wiele łatwiej – wystarczy wpisać w wyszukiwarkę dany problem i pojawiają się setki artykułów i produktów pomagających go rozwiązać. Nie wspominając już o blogerkach czy youtuberkach, które potrafią przekazać ogrom wiedzy w kilkuminutowym filmiku. Szczerze zazdroszczę dzisiejszym dziewczynom tego, że nie muszą przechodzić nieudanych eksperymentów z makijażem i omija je faza niekoniecznie dobrze dobranych formuł i kolorów kosmetyków. Podstawa trwałego makijażu Dzisiaj na rynku kosmetycznym dostępnych jest bardzo wiele produktów, które przedłużają trwałość makijażu. Jednak warto wiedzieć, że makijaż zaczyna się od pielęgnacji. Cera zadbana i gładka, bez suchych skórek utrzyma makijaż najdłużej w nienagannym stanie. Stosowanie peelingu kilka razy w tygodniu, delikatne oczyszczanie i codzienne nawilżanie sprawią, że cera będzie wygładzona i wypielęgnowana. Baza pod podkład Nakładanie makijażu warto zacząć od aplikacji bazy pod podkład. W zależności od tego, jaką cerę posiadamy, trzeba dobrać odpowiednią bazę. Dla osób z cerą przetłuszczającą się polecam bazy matujące, zaś osobom o cerach mieszanych bazy matujące w strefie „T” (lub tam gdzie cera najbardziej się przetłuszcza), a na resztę twarzy bazy nawilżające (lub po prostu krem nawilżający, który sprawdzi się równie dobrze). Panie o cerze suchej mogą wybrać bazę nawilżającą lub rozświetlającą, choć w ich przypadku można postawić na dobrze nawilżoną i wypielęgnowaną skórę, a makijaż utrzyma się sam. Osobom z cerą naczynkową i zaczerwienioną najlepiej posłuży baza w kolorze zielonym, która oprócz przedłużenia trwałości makijażu sprawi, że kolor skóry zostanie delikatnie wyrównany. Oto kilka polecanych baz: baza matująca od Golden Rose - wygładza cerę i sprawia, że wydzielanie sebum zostaje znacznie ograniczone; baza nawilżająca Glow Essence od Bielendy – baza w formie perełek. Nawilża i cieszy oko pięknym oraz niecodziennym wyglądem – to wprost ozdoba toaletki. baza wygładzająco-rozświetlająca od Ingrid – baza o lekko różowym kolorze, która delikatnie rozjaśnia i rozświetla cerę. baza korygująca od Delii – pięknie wyrównuje koloryt, tym samym potrzeba mniej podkładu, by zakryć zaczerwienione obszary. Podkład Kolejny krok to nałożenie podkładu. Najbardziej trwałe są kosmetyki wodoodporne i zastygające, ale mogą one nie nadawać się do używania na co dzień. Znakomicie sprawdzą się na większe wyjścia, ponieważ długo utrzymują matowy kolor i wyglądają doskonale na zdjęciach. Zanim przedstawię produkty godne polecenia, warto pomyśleć, jakim narzędziem podkład nakładać – zdecydowanie najlepiej sprawdzi się gąbka do makijażu, dzięki niej możemy podkład dosłownie wcisnąć w twarz, tym samym zapewniając maksymalną trwałość i naturalny wygląd. Podkład dosłownie stapia się ze skórą. Oto kilka polecanych produktów: gąbka do makijażu marki Beauty Blender – po zmoczeniu gąbka powiększa swoją objętość i jest gotowa do użytku. Warto kupić wersję oryginalną, a nie tańsze zamienniki, które nie są tak miękkie i nie rozprowadzają podkładu tak dobrze, jak Beauty Blender; podkład Colorstay od Revlon – trwały i kryjący podkład, hit wśród kosmetyków tego typu od wielu lat, to tańszy zamiennik kultowego podkładu Double Wear marki Estee Lauder; podkład Double Wear od Estee Lauder – klasyk, niesamowicie trwały i kryjący podkład. Puder Kolejnym obowiązkowym krokiem w makijażu jest przypudrowanie podkładu i korektora pod oczami. Do tego celu najlepiej nada się puder sypki – można nakładać go pędzlem, omiatając twarz (polecam ten sposób dla cery suchej), wciskać go puszkiem, który zazwyczaj jest dodawany do pudrów sypkich, bądź gąbką, którą nakładałyśmy podkład. Wciskanie zapewni najmocniejszy efekt i zmniejszy widoczność porów. Jednym z lepiej utrwalających pudrów jest: puder sypki transparentny od Kryolan – klasyk używany przez wiele kobiet i wizażystów. Duża gramatura i wydajność produktu sprawią, że posłuży przez wiele miesięcy. Baza pod cienie Długotrwały makijaż oczu zapewnia użycie bazy pod cienie bądź zastygających cieni w kremie. Osobom z przetłuszczającymi się powiekami polecam przed nałożeniem odtłuścić je płynem micelarnym, zaś po aplikacji bazy dobrze przypudrować powieki. Cienie będą nie tylko łatwiej się rozcierać, zapewnią również długotrwały i mocny makijaż. Warto pamiętać, że im więcej rozcieramy i nakładamy na siebie kolorów, tym makijaż będzie bardziej trwały, ponieważ produkty są wpracowywane w skórę powiek. Cienie w kremie są proste w użyciu i nadają się dla osób początkujących – można nałożyć i rozetrzeć je palcami bez konieczności aplikacji kolejnego produktu na wierzch i używania pędzli. To bardzo szybki sposób robienia makijażu, idealny w trakcie porannego zabiegania. Polecane bazy pod cienie: baza pod cienie od Artdeco – jedna z pierwszych na rynku, lecz wciąż bezkonkurencyjna; cień w kremie Color Tattoo od Maybelline – ogromny wachlarz odcieni, propozycja dla wielbicielek brązów oraz bardziej szalonych kolorów. Tusz do rzęs Zwieńczeniem makijażu oka jest nałożenie tuszu do rzęs. Tu sprawa jest dość oczywista – najbardziej trwałe są produkty wodoodporne. Długo się utrzymują i utrwalają podkręcenie rzęs. Wodoodporny tusz do rzęs 2000 Calorie od Max Factor – bestseller na całym świecie, bardzo trwały. Wskazówka: wodoodporne kosmetyki do oczu najlepiej zmywać płynem dwufazowym. Należy nalać płyn na płatek kosmetyczny i przytrzymać kilkanaście sekund na oku, po czym delikatnie usunąć pozostałości makijażu. Fixer Ostatnim krokiem całego makijażu jest użycie sprayu wykańczającego. W ciągu ostatnich dwóch lat fixery stały się bardzo popularne, ponieważ pięknie stapiają ze sobą wszystkie warstwy makijażu, tym samym jeszcze mocniej go utrwalając. Warto wybierać produkty bez alkoholu w składzie, gdyż przy dłuższym stosowaniu alkohol może przesuszać skórę. Godnym polecenia kosmetykiem jest: utrwalacz makijażu Make Up Fixing Spray od Golden Rose – należy wstrząsnąć butelką i spryskać twarz z odległości 20–25 cm i gotowe! Wykonanie trwałego makijażu wcale nie jest trudnym zadaniem. Powyższe kroki mogą wydawać się czasochłonne, ale tak naprawdę wykonuje się je w mgnieniu oka. Warto pamiętać, że najważniejsze jest, by nie dotykać twarzy w ciągu dnia, gdy makijaż jest już nałożony. Nie dość, że powoduje to pojawianie się wyprysków, to przy każdym dotknięciu makijaż się ściera. Mam nadzieję, że dzięki powyższym wskazówkom będziesz mogła cieszyć się pięknym makijażem przez wiele godzin.
Jak wykonać trwały makijaż twarzy?
Wesele przyjaciół, rozmowa kwalifikacyjna, uroczyste przyjęcie wieczorową porą – każda z tych okazji wymaga innego stroju we właściwie dobranej kolorystyce. Kiedy można nosić białe ubrania, aby nie popełnić modowego faux pas? Na jaką okazję będzie odpowiednia „mała czarna”? Co symbolizuje niebieska koszula? Białe ubrania – kiedy nosić, a kiedy z nich zrezygnować? Biel i jej odcienie należą do grupy kolorów neutralnych, które przywołują na myśl czystość i niewinność. Ubrania w tym kolorze można łączyć z częściami garderoby we wszystkich barwach z palety. Mimo że białe stroje najlepiej sprawdzają się w okresie letnim i wiosennym, z powodzeniem można je nosić również jesienią i zimą. Każdy powinien mieć w swojej garderobie białą koszulę – stanowi ona podstawę wielu stylizacji. Na co dzień można ją nosić w duecie z dżinsami, a na oficjalne spotkania zestawiać z ciemnymi spodniami z materiału lub ołówkową spódnicą (koszt nabycia damskiej białej koszuli waha się od 14 do 160 zł). W jakich okolicznościach musimy zrezygnować z ubrań w odcieniach bieli? Jedną z takich okazji jest ślub i wesele, w których uczestniczymy jako goście. Biel, kość słoniowa i écru są zarezerwowane dla panny młodej. Czarne ubrania – kiedy nosić, a kiedy z nich zrezygnować? Czarne ubrania są eleganckie i ponadczasowe. W naszej kulturze stroje w tym kolorze nosimy po śmierci bliskiej osoby, aby podkreślić przeżywany smutek. Oprócz okresu żałoby czerń sprawdza się w przypadku oficjalnych spotkań, na przykład rozmowy kwalifikacyjnej w sprawie pracy, wieczornego przyjęcia. W kobiecej szafie nie powinno zabraknąć „małej czarnej” (czarna sukienka do nabycia na Allegro w cenie od 15 do 147 zł). To klasyczny element damskiej garderoby, który zakładamy wtedy, gdy brakuje pomysłu na stylizację, a zależy nam, aby wyglądać elegancko i ekskluzywnie (zwróćmy uwagę, że reklamowane w mediach luksusowe produkty są czarne, na przykład samochody). Kiedy nie powinniśmy nosić ubrań w czerni? Sukienka w ciemnym kolorze nie pasuje do radosnej aury wydarzenia, jakim jest ślub. Ponadto nie zaleca się wykorzystywać tej barwy w dziennych stylizacjach po bezsennej nocy (wówczas lepiej wybrać granat), ponieważ czerń podkreśla szarą cerę i zmęczenie. Niebieskie ubrania – kiedy nosić, a kiedy z nich zrezygnować? Niebieski wzbudza zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Fakt ten wykorzystują politycy, pracownicy banków i linii lotniczych. Męska koszula w tym kolorze (od 30 zł) sprawdzi się w trakcie biznesowego spotkania. Dlaczego? W ubraniach w odcieniach niebieskiego, zwłaszcza ciemniejszych jego tonach (na przykład w granacie), prezentujemy się jako osoby kompetentne i profesjonalne. Granat to alternatywa dla czerni, której zwykło się unikać w miejscu pracy ze względu na to, że ma negatywne konotacje – to kolor dystansu i wyniosłości. W kontaktach interpersonalnych liczy się bowiem otwartość. Po godzinach pracy kobieta może założyć sukienkę w ciemnym odcieniu niebieskiego na przyjęcie lub kolację. Czerwone ubrania – kiedy nosić, a kiedy z nich zrezygnować? Ubrań w odcieniach czerwieni (zwłaszcza total red look) należy unikać w ciągu dnia, ponieważ ten kolor mocno przykuwa wzrok otoczenia, a ponadto może wyglądać zbyt agresywnie. Inaczej jest wieczorową porą – stylizacje w czerwieni sprawdzą się na balu i randce. Warto pamiętać, że decydując się na sukienkę w czerwieni (od 15 do 140 zł), należy ostrożnie wybierać jej fason, gdyż odsłonięcie zbyt dużej powierzchni ciała może zaowocować efektem kiczu. Ponadto w duecie ze strażacką czerwienią należy unikać nadmiaru biżuterii i zbyt mocnego makijażu, aby nie wyglądać wulgarnie. Znając kilka zasad dotyczących sposobu ubierania się na różne okazje, unikniemy modowego faux pas. Pamiętajmy: „jak nas widzą, tak nas piszą”!
Kolorystyka ubrań a okoliczności. Jak nie popełnić modowego faux pas?
Siarka w kosmetyce wykorzystywana jest do produkcji takich kosmetyków, jak: mydła, kremy, szampony i maski. Preparaty na bazie pierwiastka wykazują silne działanie bakteriobójcze, łagodzące, dezynfekujące, przeciwzapalne, oczyszczające i ściągające, dlatego polecane są do pielęgnacji skóry problematycznej, np.: z trądzikiem, łojotokowej, przetłuszczającej się. Siarka to niemetaliczny pierwiastek chemiczny, który dzięki swoim cennym właściwościom ma szerokie zastosowanie w kosmetyce. Preparat pomaga na wiele problemów skórnych, takich jak.: trądzik różowaty, atopowe zapalenie skóry, łojotok czy tłusta cera. Siarka w kosmetyce wykorzystywana jest również do pielęgnacji włosów przetłuszczających się, np. w szamponach. Siarka w kosmetyce - właściwości Siarka to pierwiastek, który pełni ważną rolę w ludzkim organizmie. Jest ona bowiem składnikiem tkanek mózgu, mięśni oraz kości. Siarka wchodzi również w skład kolagenu, który odpowiada za dobrą kondycję skóry oraz włosów. Pierwiastek chemiczny w kosmetyce jest wykorzystywany do produkcji kosmetyków pielęgnacyjnych (do twarzy, ciała oraz włosów), dzięki swoim cennym właściwościom. Siarka wykazuje działanie bakteriobójcze, przeciwzapalne, przeciwgrzybicze, ściągające, a także reguluje wydzielanie sebum oraz łagodzi podrażnienia skórne. box:imagePins Mydło siarkowe Mydło siarkowe to naturalny kosmetyk przeznaczony do pielęgnacji cery problematycznej, zwłaszcza tłustej, łojotokowej i trądzikowej. Siarka reguluje nadmierne wydzielanie sebum, działa bakteriobójczo i przeciwzapalnie, dlatego skutecznie łagodzi wszelkiego rodzaju problemy skórne, jak: wypryski, pryszcze, zmiany zapalne na skórze. Pierwiastek dodatkowo zmiękcza zrogowaciały naskórek, dzięki czemu pomaga usunąć jego zanieczyszczoną zewnętrzną warstwę. Rynek kosmetyczny oferuje mydła siarkowe, np. z dodatkiem oliwy z oliwek czy oleju norkowego, który działa przeciwstarzeniowo, a także zmniejsza przebarwienia, rumień czy plamy na skórze. Krem siarczkowy do twarzy Siarka organiczna wykorzystywana jest również jako składnik kremów do twarzy. Kosmetyki z siarką zostały stworzone z myślą o pielęgnacji skóry suchej, pozbawionej blasku, zmęczonej, wrażliwej oraz ze skłonnościami do nadmiernego złuszczania się, np.: z objawami łuszczycy, atopowego zapalenia skóry czy egzemy. Krem siarczkowy polecany jest również do stosowania u osób ze skórą atroficzną, tzw. skórą palacza, czyli szarą, słabo ukrwioną, skłonną do szybszego starzenia się, tworzenia się przebarwień i pękania naczynek. box:offerCarousel) Maska siarczkowa do ciała Maska siarczkowa działa pielęgnacyjnie i wygładzająco na skórę ciała. Kosmetyk zmniejsza rogowacenie się i złuszczanie naskórka, działa nawilżająco oraz redukuje widoczność cellulitu i rozstępów, a także poprawia koloryt skóry. Maska siarczkowa zawiera w sobie naturalną mineralną wodę siarczkowo-siarkowodorową pozyskiwaną z polskich uzdrowisk. Szampon do włosów z siarką Siarka w kosmetyce wykorzystywana jest również jako składnik preparatów do pielęgnacji włosów, zwłaszcza przetłuszczających się i z problemami z łupieżem. Szampon z siarką skutecznie oczyszcza skórę głowy oraz reguluje nadmierne wydzielanie przez nią łoju, co zmniejsza łupież. Kosmetyki siarkowe mogą stosować również osoby z włosami: cienkimi, delikatnymi, suchymi a także po zabiegach koloryzacji. Siarka w kosmetyce pomaga poradzić sobie z trądzikiem, przetłuszczaniem się cery a także na takie problemami skórnymo, takimi jak: atopowe zapalenie skóry, cellulit, rozstępy, egzema czy łojotok. Rynek kosmetyczny oferuje szereg różnorodnych preparatów pielęgnacyjnych na bazie drogocennej siarki, które można bezpiecznie stosować nawet w przypadku bardzo wrażliwej i delikatnej skóry. )
Siarka w kosmetyce. Poznaj kosmetyce właściwości siarki
Druga część paranormalnej trylogii Michelle Hodkin z gatunku Young Adult o zwykłej nastolatce i jej niezwykłych umiejętnościach to ponowna wyprawa do świata pełnego tajemnic i niebezpieczeństw. „Mara Dyer. Przemiana” jest jeszcze mroczniejsza i bardziej zagadkowa od swojej poprzedniczki. Główna bohaterka wciąż nie ma łatwo. Właściwie jej życie jest jeszcze bardziej skomplikowane, mimo obecności ukochanego, który gotów jest ją zawsze wspierać, bronić i, co bardzo ważne, słuchać jej oraz wierzyć w to, co do niego mówi. Niby w prawdziwym związku kochających się ludzi jest to oczywiste, ale opowieści Mary bywają tak zaskakujące, że trudno czasami oddzielić w nich prawdę od szaleństwa. Wróg! W pierwszym tomie „Mara Dyer. Tajemnica” tytułowa bohaterka boryka się z traumą po śmierci swoich przyjaciół w ruinach szpitala psychiatrycznego. Poznaje też Noaha, chłopca, z którym łączy ją więcej, niż mogłaby przypuszczać. W kontynuacji tamtej powieści Mara ma coraz poważniejsze problemy. Już nie tylko musi zmierzyć się ze stratą z przeszłości, ale także z kimś jak najbardziej należącym do teraźniejszości, kimś, kto chce ją zastraszyć. I świetnie mu to wychodzi. Nastolatka ma wroga i tym razem nie jest to zazdrosna panienka z tej samej szkoły, a ktoś naprawdę niebezpieczny i nieobliczalny. Mara jest przerażona. Sytuacji nie poprawia fakt, że nienajlepiej czuje się pod względem psychicznym. Ma luki w pamięci, dziwne sny i halucynacje. Terapia W tomie „Przemiana” Mara trafia na oddział terapeutyczny. Specjaliści mają jej pomóc w powrocie do zdrowia. Nie będzie to łatwe. W jej grupie znajduje się m.in. kleptomanka, dziewczyna nękana przez fobie, a także sadysta i psychopatka. Ta ostatnia nieźle zajdzie naszej bohaterce za skórkę. Co tu dużo mówić – atmosfera jest naprawdę gęsta i wiele się dzieje, a całość zmierza w kierunku mocnego finału. Bohaterowie niejednokrotnie znajdą się w niełatwym położeniu i choć nie zawsze wiadomo, co jest rzeczywistym niebezpieczeństwem, a co urojeniami, to jedno jest pewne – powinni mieć się na baczności. Atmosfera strachu Noah stał się dojrzalszy i bardziej odpowiedzialny, a przy okazji jeszcze wyraźniej wyidealizowany. Za to Mara wciąż jest zagubiona, niepewna tego, czy to, co widzi, to efekt jej bujnej wyobraźni, czy też element przerażającej rzeczywistości. Obok dynamicznej akcji to właśnie ta rzeczywistość, gęsta od zdarzeń, pełna napięć, strachu, niepewności, jest największym atutem tego tomu. Autorka potrafi utrzymać uwagę czytelnika, wie, jak go zaintrygować i sprawić, że nie będzie potrafił oderwać się od lektury. Mimo iż stosuje wiele znanych chwytów, a sam związek Mary i Noaha jest dość nierzeczywisty (stanowi najsłabsze ogniwo powieści), fabuła ogromnie wciąga. Finał znów zaskakuje i sprawia, że oczekiwanie na tom trzeci wystawia cierpliwość na ogromną próbę. Powieść „Mara Dyer. Przemiana”dostępna jest także w wersji elektronicznej w formatach EPUB i MOBI w promocji już za ok. 11 złotych. Źródło okładki: www.grupawydawniczafoksal.pl
„Mara Dyer. Przemiana” Michelle Hodkin – recenzja
Uważasz, że masz za dużo testosteronu, aby wbijać się w koszulkę z grzecznym kołnierzykiem? Nie chcesz wyglądać jak chłopiec z dobrego domu, dlatego szerokim łukiem omijasz dział z polówkami? Przeczytaj nasz poradnik, a dowiesz się jak nosić kultową koszulkę, aby nie wyglądać słodko i nudno. Dlaczego Lacoste? Lacoste nie był zwykłym pasjonatem mody. Był zapalonym tenisistą, który wiedział, że w sporcie liczy się przede wszystkim wygoda. Mecze rozgrywane w sztywno wykrochmalonej koszuli odbierały całą przyjemność sportowej rywalizacji. Tenisiści pokornie zakładali niepraktyczną odzież, a Lacoste... zrobił coś niebywałego. Wystąpił na korcie w koszulce z krótkim rękawem, wywołując tym samym spore zamieszanie. Był to jego autorski projekt, który z czasem zdobył tak wielką popularność, że twórca postanowił podjąć się produkcji na szeroką skalę. Logo Lacoste jako pierwsze ukazało się na wierzchniej stronie ubrania, co nie było zgodne z ówczesną etykietą. Odwaga i pomysłowość René zrewolucjonizowały męską garderobę. Dziś asortyment znanej na całym świecie marki nie ogranicza się do jednego fasonu, ale polo niezmiennie pozostaje jej flagowym symbolem. Sporym sentymentem darzył koszulki z krokodylem John Fitzgerald Kennedy, uważany także za ikonę stylu preppy. Polo na safari Styl safari jest jednym z wiodących trendów w modzie męskiej. Bezpieczne pastele łączone z militarnymi barwami oraz wygodne kroje tkanin – to stanowi o sukcesie wizerunku podróżnika. Podróżnika, w którego szafie nie ma miejsca na przypadek. Pamiętasz przygody młodego archeologa? Kilka elementów garderoby sprawi, że będziesz wyglądał równie intrygująco, jak Indiana Jones. Charakterystycznym elementem stylu safari jest kurtka o tej samej nazwie. W garderobie męskiej pojawiła się na przełomie XIX i XX wieku, gdy zamożne elity brytyjskie i amerykańskie jako kierunek podróży obrały Czarny Ląd. Bawełniana kurtka safari nadal pozostaje funkcjonalna i wygodna, dlatego nie traci na swej popularności w miejskiej dżungli. Jeśli pragniesz wyglądać męsko i intrygująco, do kurtki dobierz szorty z wojskowym motywem oraz polo w kolorze błękitu. Dobrym pomysłem będą espadryle w odcieniu koszulki. Jeśli zdecydujesz się dołączyć do zestawu skórzaną torbę z dużymi uszami, zamień płócienne obuwie na żeglarki lubmokasyny. Jako okrycie wierzchnie sprawdzi się także bomber jacket w kolorze khaki lub piaskowym. W takiej kompozycji pożądana będzie koszulka polo w odcieniu pomarańczy lub szpinaku. Nie zapomnij o kluczowym dodatku, czyli kapeluszu fedora lub panama i fantazyjnie przewiązanej apaszce. Jak to zrobić? Rozepnij dwa guziki koszulki, a następnie zawiąż chustę pod szyją – powinna sprawiać wrażenie nieładu. Podnieś nieco kołnierzyk koszuli, a kurtkę safari, przerzuć nonszalancko przez ramię. Jest bardzo niegrzecznie i bardzo hot! Polówka i denim – zgrany duet Jeśli lato – to tylko z dżinsem. Jeśli dżins – to na wiele fantazyjnych sposobów. Denim stwarza nieograniczone możliwości stylizacji i to jest w nim najfajniejsze. Za chwilę powiesz: Ha! Dżinsowe spodnie i polo to żadna rewelacja. Widzę na ulicy dziesiątki facetów w takich ciuchach! Tak. Ale niewiele trzeba, żeby nie wyglądać jak nudna większość. Potrzebne będą zatem kolorowe snickersy, czapka baseballówka, plecak, przetarte spodnie – jeśli nie przepadasz za dziurami, sięgnij po fason a'la piramidy. Odcień dołu musi rezonować z nakryciem głowy oraz plecakiem. Te trzy elementy powinny być ze sobą spójne. Czas na gwiazdę stylizacji – koszulkę polo. Zachęcam do odcieni lila, a także rozmaitych wzorów zdobiących tkaninę. Nie każdy ma odwagę założyć róż. Kompromisem będzie neonowa zieleń. Bardzo ważne jest, aby tonacja obuwia korespondowała z barwami koszulki. Jeszcze tylko zegarek z fantazyjnym paskiem, koszula w kratę buntowniczo przewiązana na biodrach i cel osiągnięty – oryginalny i niegrzeczny look. Przypomnę jedynie o wywinięciu nogawek. Spodnie gładko opuszczone na obuwie, wyglądają nudno i przeciętnie, a przecież zależy ci na tym, aby pośród szarości być kolorowym ptakiem. Opcjonalnie proponuję drugi zestaw. W tym przypadku postaw na bardzo jasny, niemal biały lub marmurkowy dżins. Fason spodni powinien podkreślać zalety twojej sylwetki, a nie ją zniekształcać. Wygodne baggy zdecydowanie się nie sprawdzą. Ważny element stanowią także buty. Wybierz model slip-on w odcieniu zbliżonym do tkaniny spodni. Jeśli zdecydujesz się na biały dół, polówka powinna mieć kolor piaskowy. Pożądane będą również prążki w tonacji czerni lub brązu. Z marmurkowym dżinsem rezonuje błękitna koszulka bez pasów. Dopełnienie całości stanowi okrycie wierzchnie. W pierwszym przypadku idealnym wyborem pozostaje lekki płaszcz lub katana, dopasowana kolorystycznie do wzorów na polówce. W drugim, ramoneska lub marynarka w czarno-białe pasy, fason oversize. Rozepnij kilka guzików koszulki. Pozwól miękkiej tkaninie oprzeć się o skórzany pasek, koniecznie czarny. W takich stylizacjach z pewnością będziesz się wyróżniał. Czas na relaks – polo i chinosy Chinosy stanowią kluczowy element stylu preppy, który inspirację czerpie z elitarnych dziedzin sportowych. Ten składnik męskiej garderoby jest zatem bliskim kuzynem koszulki polo. A skoro istnieje między nimi taka więź, stylizacja z polówka i chino to prosty przepis na bardzo niegrzeczny wygląd. Chinosysą ogólnie dostępne, jedynym zaskoczeniem bywają kolory, ale i tu panuje spora rozpiętość. Nie lubisz zdecydowanych odcieni? Pastele to doskonała baza dla każdej stylizacji. Stonowane kolory są bezpieczne i rzadko zdarza się, aby kompozycja z ich udziałem okazała się kiczem. Jeśli obawiasz się, czy połączenie poszczególnych elementów garderoby jest trafne, wybierz casualowy fason w beżowej tonacji, do tego polo w słonecznym lub kanarkowym odcieniu. Dodatki nadadzą całości szyku. Nie zapomnij o detalach – sprawdzi się pasek z dzianinowej plecionki ze skórzanymi wykończeniami i płócienne espadryle. Ale pojawia się kolejny dylemat: koszulka na spodnie czy w spodnie? Oba rozwiązania są prawidłowe. Jeśli jednak masz ochotę włożyć polówkę w spodnie, wybierz fason dopasowany do ciała. Spodnie chino proponuję zestawiać także z nasyconymi odcieniami polówek oraz niezwykle modnymi w tym sezonie mokasynami. Modnym akcentem będą kultowe ray-bany i skórzana torba do ręki. Wakacyjny romans – marynarka i polo Planujesz randkę albo wybierasz się na rodzinną imprezę w plenerze? W takich sytuacjach niezbędna będzie marynarka, ale o niższym niż tradycyjny stopniu formalności. Najlepiej z lnu, bawełny, a jeśli nie brak ci odwagi, także z kory. Polówka zakładana pod marynarkę nie może być luźna. Do takiego zestawu wybierz fason podkreślający walory sylwetki. Gdy za oknem świeci słońce, proponuję kompozycję z udziałem pasteli. Lniana marynarka w odcieniu kawy z mlekiem i delikatny róż, tworzą niezwykle zgrany duet. Co na dół? Koniecznie białe spodnie. Wszelkie beże sprawią, że będziesz wyglądał nudno. Jako detale, odpowiednie będą zamszowe mokasyny w koniakowym kolorze oraz pasek w podobnym odcieniu. Figlarnym akcentem może być poszetka w kratę Vichy, a także... bukiet kwiatów dla ukochanej. Gdy pogoda nie rzuca na kolana, ale nie pada deszcz, pastelową marynarkę warto zastąpić granatem. Tu doskonale sprawdzi się dżinsowa odzież wierzchnia, która bez pardonu podbiła francuskie wybiegi i zdobyła tytuł hitu sezonu. Marynarka denim pomoże nadać stylizacji oryginalności, pod warunkiem, jednak, że zdecydujesz się na gładkie polo, a nie tradycyjną koszulę. Zapomnij o kontrastowych kołnierzykach, wzorach i printach. Tkanina powinna być nienagannie gładka, w delikatnym odcieniu błękitu. Tu, podobnie, jak w poprzednim zestawie, fason podkreśla twoją sylwetkę. Bez obaw może polówkę włożyć w spodnie. Jakie? Dobrym pomysłem pozostaje biel, ale bez kantu. Pożądane będą proste lub lekko zwężane nogawki. Jeśli buty, to tylko z zamszu. Proponuję takie na lekkim obcasie. Nie zakładaj skarpetek, jeśli nie chcesz wyglądać komicznie. Możesz także rozpiąć guzik lub dwa koszulki, a wokół szyi zawiązać apaszkę kolorystycznie spójną z całością. Polówka kontra zadrukowane tkaniny W tym sezonie niezwykle modne pozostają rozmaite wzory. W sprzedaży dostępne są także koszulki polo z kontrastowym kołnierzykiem oraz modele w prążki. Taki fason jest hot – pod warunkiem, że nie masz do czynienia z miękką bawełną, a dzianiną. Podobne koszulki z pewnością widziałeś w szafie taty. Dobra wiadomość jest taka, że wróciły do łask, ale aby nosić je modnie, potrzebny jest równie efektowny dół – spodnie z zaprasowanym kantem, sandały lub eleganckie półbuty. Przydatna może okazać się marynarka w kratę i kardigan. Wzorzysta polówka ma swoich fanów, jednak wydaje się, że ciekawsze stylizacje stworzysz z udziałem gładkiej koszulki. Dlaczego? Ponieważ do dyspozycji masz całe naręcza kurtek, spodni, marynarek, szortów i butów. Od czego zacząć? Oczywiście od zakupu polo. Jeśli zorganizujesz solidny fundament stylizacji, nie ma mowy kiczu. Zabawa kolorami trwa na dobre, proponuję zatem motywy geometryczne, groszki i wzory roślinne zestawić w jednej kompozycji, czyli identyczna lub bardzo podobna góra i dół. Gwiazdą outfitu pozostaje polo rezonujące z wzorem marynarki i spodni. Koniecznie rozepnij guzik, obniżysz tym samym formalność stylizacji, zyskasz wakacyjny luz. Każdy z elementów możesz zestawiać oddzielnie, wystarczy dobierać inne dodatki, aby zyskać nowy look. Wizytowe spodnie, koszulka polo oraz wzorzysta harringtonka – takich ubrań nie powinno zabraknąć w szafie nowoczesnego mężczyzny. W kolekcji Dsquared pojawił się słoneczny żółty z motywem pająków, natomiast Brioni uwodzi subtelną kratą. Flayers w poprzeczne pasy i spodnie w kant z mankietem proponuje z kolei Giorgio Armani. W takiej kompozycji nie może zabraknąć białej polówki oraz sportowego obuwia. Pamiętaj, czerń i biel zawsze jest na topie. Podobnie jak mandarynka, która nie bez powodu podbiła światowe wybiegi. Skórzana kurtka do pasa, ozdobiona zabawnym motywem lub od niechcenia pomazana w litery, spodnie w równie nasyconym kolorze oraz kontrastowe snickersy to zestaw inspirowany marką Burberry, który cieszy się sporą popularnością wśród niegrzecznych chłopców. Wystarczy kilka detali, aby wyglądać męsko i gustownie. Tworząc codzienne stylizacje, nie daj się przygnieść stereotypom. Każdy element męskiej garderoby, można zestawiać na dziesiątki sposobów, dlatego polo nie jest zarezerwowane wyłącznie dla miłośników sportów z klasą. Projektanci z upodobaniem włączają koszulkę z kołnierzykiem do wielu stylizacji, jest ona bowiem świetnym kompromisem pomiędzy elegancką koszulą a T-shirtem. W modzie, jak w życiu, niezbędna jest równowaga, dlatego w twojej szafie nie powinno zabraknąć kultowej koszulki. Stworzysz kompozycje formalne, ale nie sztywniackie. Swobodne, bez kiczu i, bez względu na kolor, zawsze bardzo męskie.
Grzeczne polo w niegrzecznych stylizacjach – 5 wyjątkowo męskich zestawów
Twój syn lubi bawić się samochodzikami? Marzy o karierze kierowcy rajdowego albo chce w przyszłości jeździć ciężarówkami? A może twoje dziecko zakochało się w popularnej produkcji Disneya „Auta” i niesamowitym Zygzaku McQueen? Jeśli tak, wykorzystanie motywu samochodu podczas urządzania pokoju na pewno je ucieszy. Każde dziecko lubi czuć się wyjątkowo i posiadać ładne rzeczy. Urządzenie pokoju zgodnie z upodobaniami małego właściciela – tak, by wnętrze prezentowało się w niezwykły sposób i wzbudzało zachwyt rówieśników, ucieszy malucha oraz sprawi, że będzie on komfortowo czuć się we własnej sypialni. Niezwykłe łóżko Jednym z najbardziej niezwykłych elementów pokoju może stać sięłóżko w kształcie samochodu. Na przykład łóżko parterowe Cars – wyprodukowane z wysokiej jakości materiałów, z naklejkami o żywej kolorystyce (wykonanych z użyciem farb bezpiecznych dla zdrowia), z zaokrąglonymi krawędziami. Występuje w pięciu wariantach kolorystycznych (czerwony, żółty, zielony, niebieski i srebrny), a wybrać można łóżko imitujące auto wyścigowe bądź samochód policyjny. Inny pomysł to łóżko-ciężarówka, jeżeli mały właściciel pokoju woli większe pojazdy. Z kolei dla wielbicieli przygód Zygzaka McQueena świetnie nada się łóżko przedstawiające właśnie ich ulubieńca, z kolekcji Disney Baby Boo. Istnieją także łóżka w kształcie klasycznych samochodów, jakimi jeździmy na co dzień. Dla dzieci marzących na przykład o karierze lekarza czy strażaka wybrać można modele w kształcie wozów strażackich czy ambulansów. Dla najmłodszych znajdą się także odpowiednie kojce bądź mniejsze łóżka. Łóżka można zakupić także w komplecie z dopasowanymi szafami i komodami, dzięki którym wszystkie meble będą ze sobą idealnie współgrały. W ofercie sklepów meblarskich znajdują się również odpowiednio ozdobione stoliki, fotele i skrzynie na zabawki. box:offerCarousel box:offerCarousel Ozdoby do pokoju Motyw samochodu może zostać wprowadzony do pokoju także za sprawą naklejek na ścianę. Bogactwo wzorów i wariantów kolorystycznych sprawia, że nie powinno być problemu z dopasowaniem ich do znajdujących się w pomieszczeniu mebli. W zależności od preferencji można wybrać tu mniejsze naklejki, które będą stanowić tylko drobną ozdobę, albo większe, zajmujące znaczną część ściany. Jeżeli zdecydowaliśmy się już na łóżko w kształcie samochodu, dość łatwe będzie też znalezienie naklejki czy fototapety przedstawiającej podobny pojazd. Jeżeli wolimy wybrać coś, co w razie zmiany upodobań dziecka będzie można łatwo usunąć, na ścianie można powiesić na przykład obrazki albo plakat, zamiast zaklejać ją fototapetą. Za drobne ozdoby do pokoju (czy to stanowiące uzupełnienie innych elementów związanych z autami, czy mające wprowadzić pojedynczy akcent tego typu) służyć mogą także zegary, poduszki czy też skarbonki w kształcie samochodów. box:offerCarousel Pościele i oświetlenie Pościel z samochodem to nie tylko dobre uzupełnienie wystroju pokoju małego miłośnika motoryzacji, ale także świetny prezent z okazji urodzin czy Świąt. Pościele 3D przedstawiające auta wyścigowe mogą spodobać się nie tylko najmłodszym chłopcom, ale także tym w wieku nastoletnim. Z myślą o dzieciach kilkuletnich stworzona została szeroka oferta pościeli, na których uwieczniono znanych i kochanych Zygzaka McQueen (te elementy ładnie wkomponują się w całość wystroju pomieszczenia, jeśli wybraliśmy łóżko w kształcie tego bohatera) oraz Złomka. Alternatywą dla kupna całej pościeli – bądź też jej uzupełnieniem – są jaśki z odpowiednimi nadrukami czy ciepłe koce z polaru. Jeśli chodzi o oświetlenie, oprócz tradycyjnych lamp sufitowych czy ściennych, na których kloszach po prostu namalowano samochody, mamy do dyspozycji także ciekawsze rozwiązania. Chociażby dekoracyjne nocne lampki Led przypominające kształtem maskę samochodu, który przebił się przez ścianę. Inne oryginalne lampki nocne to na przykład samochodziki, które po zapaleniu wyglądają tak, jakby oświetlały je gwiazdy. Pośród niebanalnych projektów wskazać tu można także lampę wiszącą wykonaną z metalu i szkła, przedstawiającą „wiszący” samochód z Formuły 1. Czytaj więcej o pomysłowych projektach łóżek box:offerCarousel Szeroka oferta umożliwia zarówno urządzenie od podstaw całego pokoju, który od razu będzie pokazywał, że zamieszkuje go mały fan motoryzacji, jak i wprowadzenie do już urządzonego wnętrza pojedynczych akcentów, które uczynią je ciekawszym i zasygnalizują zainteresowania dziecka.
Pokój z motywem samochodu – dla małego miłośnika motoryzacji
Krem z zielonego groszku to idealny przepis na każdą porę roku. Jej soczysty zielony kolor uspokoi każdego. Zobacz więcej przepisów na Allegro Kuchnia - www.allegro.pl/kuchnia Składniki: 800 g mrożonego groszku (lub w sezonie świeżego) 200 ml wody 200 ml mleka 80 g masła sól pieprz oliwa kolendra Krok po kroku: Groszek rozmrażamy w zimnej wodzie, zalewamy wodą i mlekiem, delikatnie solimy i gotujemy przez 5 minut. Przekładamy do blendera i dokładnie miksujemy. Dodajemy masło i jeszcze raz miksujemy. Doprawiamy do smaku, polewamy oliwą, dekorujemy kolendrą. Sprawdź inne przepisy na zupe na naszym kanale YouTube oraz allegro.pl/kuchnia: box:video
Krem z zielonego groszku z kolendrą
13 bohaterek, 13 fascynujących wywiadów. „Mistrzynie” to książkowy debiut Anny Luboń, dziennikarki, znawczyni kultury, a co najważniejsze – świetnej rozmówczyni. „W dzisiejszych czasach słowo »wywiad« potwornie się zdeprecjonowało. Wywiadami nazywamy pospieszne, krótkie, byle jakie, słowne przepychanki, które niczego nie uczą i donikąd nie prowadzą” – pisze o „Mistrzyniach” Anna Dziewit-Meller, dziennikarka i pisarka. I faktycznie, wywiadów i wywiadzików znaleźć możemy w dzisiejszych mediach bez liku, ale rzadko który z nich pozostawia w nas jakiś ślad, jest rozwijający i wzbogacający.Dlatego Dziewit-Meller proponuje, aby zawarte w debiutanckiej książce Anny Luboń teksty nazywać inaczej – rozmowami. Ten prosty, z pozoru błahy zabieg ma jednak duże znaczenie. Z miejsca pozycjonuje bowiem „Mistrzynie” o klasę wyżej, a gdy mamy do czynienia z tak interesującymi opowieściami i biografiami, to jest to prawdziwa uczta dla ducha. Luboń, popularna dziennikarka, która przez lata była szefową działu kultury magazynu „ELLE”, choć to swoje bohaterki nazywa „Mistrzyniami”, sama jest prawdziwą mistrzynią w prowadzeniu rozmowy. Dodajmy do tego naprawdę fascynujące kobiety i efekt murowany. 13 to szczęśliwa liczba „Mistrzynie” to bardzo eklektyczny zbiór rozmów z kobietami, które jeszcze za życia zapisały się na kartach naszej – a często i światowej – historii. Dlaczego eklektyczny? Bo bohaterkami Anny Luboń są panie z tak różnych z pozoru światów, że trudno byłoby znaleźć między nimi – poza kobiecością oczywiście – wspólne cechy. Szybko okazuje się jednak, że wybór rozmówczyń nie jest przypadkowy. Bohaterkami „Mistrzyń” są bowiem kobiety, które w różnych dziedzinach były prekursorkami, inspirowały innych, szybko stawały się liderkami w męskim świecie. Luboń rozmawia więc choćby z Gosią Baczyńską, najpopularniejszą polską projektantką mody, która jako jedyna regularnie pokazuje swoje kolekcje na paryskim Fashion Weeku. Fascynująca historia Agnieszki Duczmal, najsłynniejszej polskiej dyrygentki, która jako pierwsza kobieta prowadziła orkiestrę w mediolańskiej La Scali, wciąga i zaskakuje. Autorka rozmawia też z ikoną polskiego biznesu, dr Ireną Eris, ale w jej książce znalazło się też miejsce na spotkanie z Dorotą Czarnotą, słynną headhunterką, która od ponad dwóch dekad rekrutuje kadry zarządzające największymi europejskimi korporacjami. 13 rozmów, jakie znalazły się w „Mistrzyniach”, to prawdziwe perełki, które „pożera” się w całości, ze smakiem i apetytem na więcej. Nie wszystko na raz Anna Luboń prowadzi swoje rozmowy w sposób taktowny i z klasą. Pozwala swoim rozmówczyniom postawić granicę tego, co chcą opowiedzieć o sobie czytelnikom. Jest jednocześnie doskonale przygotowana i – co bije z każdej strony „Mistrzyń” (a tych jest ponad 250) – szczerze zafascynowana bohaterkami. Każda z rozmów to wyraz tej fascynacji i wielkiego szacunku.Mnie szczególnie do gustu przypadła rozmowa z Henryką Bochniarz, polityczką, bizneswoman i twórczynią Konfederacji Lewiatan. Choć pani Bochniarz nadal jest aktywna zawodowo, to po latach pracy niedawno zdecydowała się zwolnić tempo. Przyznaje też szczerze, że znalezienie „złotego środka” między karierą a życiem rodzinnym nie jest łatwe: „Nie ma sensu mówić o poświęcaniu czegoś, trzeba raczej wskazać na hierarchię priorytetów. Uważam, że kobieta, która pragnie mieć dzieci, nie powinna z powodu kariery odkładać w nieskończoność decyzji o ciąży, bo w pewnym momencie może się okazać, że jest za późno. Karierę można przecież rozwinąć na różnych etapach życia. Jeśli nie wsiądzie się do tego pociągu, zawsze przyjedzie następny, nierzadko taki, który zawiezie nas dalej”. To właśnie ta szczerość jest siłą zawartych w „Mistrzyniach” rozmów. Bohaterki Anny Luboń nie owijają w bawełnę, nie „cukrują” swoich historii i ich nie wybielają. Są szczere i otwarcie mówią, że osiągnięcie sukcesu nie było proste, że często musiały się o niego boksować i na każdym kroku udowadniać nie tylko swoje umiejętności i wiedzę, ale przede wszystkim siłę i bezkompromisowość. 14. mistrzyni Pisząc recenzję „Mistrzyń”, nie mogłem odmówić sobie przyjemności wspomnienia o jeszcze jednej ważnej bohaterce tej książki, a mianowicie o samej autorce. „Rozmów w »Mistrzyniach« jest trzynaście, ale Mistrzyń czternaście” – pisze Andrzej Saramonowicz, znany reżyser, scenarzysta i pisarz. To prawda, bo Anna Luboń stanęła przed trudnym zadaniem przeprowadzenia rozmów z kobietami znanymi, pewnymi swoich osiągnięć i własnej wartości. Choć większość z nich udzieliła już dziesiątek wywiadów i wiele razy opowiadała o swojej zawodowej drodze, to dziennikarce udało się z każdej z bohaterek wydobyć coś nowego, podchodząc do tematu niesztampowo i z wyobraźnią. Dzięki tej mistrzyni rozmów 13 pozostałych mistrzyń może jeszcze raz zabłysnąć pełnym blaskiem.Lista mistrzyń: Gosia Baczyńska, Henryka Bochniarz, Dorota Czarnota, Agnieszka Duczmal, dr Irena Eris, Krystyna Kaszuba, prof. Ewa Kuryłowicz, Janina Paradowska, Dorota Roqueplo, Anda Rottenberg, Beata Stasińska, prof. Janina Stępińska, prof. Ewa Wycichowska. O tych mistrzyniach możecie przeczytać również w wersji elektronicznej – e-book dostępny jest za ok. 29 zł. Źródło okładki: www.burdaksiazki.pl
„Mistrzynie” Anna Luboń – recenzja
Nowoczesne akcesoria kuchenne pomagają zaoszczędzić mnóstwo czasu. W podróży odczuwamy ich brak, dlatego warto się zaopatrzyć w wersje mobilne. Oto czajniki i grzałki samochodowe. Czajniki samochodowe W podróży często, by napić się czegoś gorącego, zmuszeni jesteśmy do zatrzymywania się na stacjach, a w skrajnych przypadkach (np. na kempingu) do podgrzewania wody w garnku bezpośrednio na ogniu. Jest to przede wszystkim niewygodne, zwłaszcza dla osób wyjeżdżających z małymi dziećmi, a do tego czasochłonne. Warto zatem zaopatrzyć się w czajnik samochodowy, który podłącza się do gniazdka 12 V lub 24 V. Większość dostępnych w sklepach modeli ma wbudowaną płytę grzewczą, termostat, zabezpieczenie przed włączeniem „na sucho” oraz blokadę pokrywy. W zależności od mocy urządzenie gotuje wodę w kilka lub kilkanaście minut, trzeba jednak pamiętać, że jego praca znacząco obciąża akumulator. Czajnik Waeco MCK750.Czajnik elektryczny podłączany do gniazda 12 V (200 W) lub 24 V (380 W). Przed zakupem należy dokładnie sprawdzić model. Istnieje możliwość zamontowania go na blacie bądź ścianie kampera. Automatyczne wyłączenie po osiągnięciu temperatury wrzenia, zabezpieczenie przed pracą „na sucho”, wskaźnik poziomu wody. Pojemność: 750 ml. Waga: 800 gramów. Kolor: srebrno-czarny. Cena: od 154 zł. Grzałki samochodowe Grzałka samochodowa to niewielkie urządzenie, które pozwala na zagotowanie niewielkiej ilości wody w kubku, garnku bądź menażce. Budową nie różni się od swojego klasycznego odpowiednika, jednak jest podłączana nie do kontaktu, a do gniazdka 12 V. Grzałka samochodowa jest poręczniejsza od czajnika, dzięki czemu zajmuje niewiele miejsce, ale korzystanie z niej jest zdecydowanie mniej wygodne. Przykładowo: naczynie z wodą powinno stać na płaskiej powierzchni, ponieważ przypadkowe przewrócenie go może skończyć się poparzeniem. Nie jest to zatem dobre rozwiązanie dla osób mających dzieci lub zwierzęta, ale przypadnie do gustu podróżnikom o ograniczonym budżecie. Warto wspomnieć, że grzałka samochodowa ma mniejszą moc od czajnika, w związku z czym gotuje wodę dużo wolniej, ale jednocześnie zużywa mniej energii. Grzałka samochodowa. Praktyczna, lekka i bardzo wydajna. Zasilana z gniazda zapalniczki (12 V, 200 W). Podgrzewa wodę do temperatury 70-90 stopni w ciągu 10-15 minut. Aby uniknąć przeciążenia akumulatora, należy korzystać z urządzenia przy wyłączonym silniku. Ma haczyk umożliwiający zawieszenie jej na brzegu kubka. Długość kabla: 116 cm. Cena: od 15,99 zł. Kubki samochodowe Alternatywą jest kubek samochodowy, który łączy najlepsze cechy wymienionych wcześniej urządzeń. Jest mniejszy niż czajnik – jego pojemność to ok. 500 ml – ale w przeciwieństwie do grzałki ma własny zbiornik na wodę. Może być podłączony do gniazda 12 V, a w niektórych wypadkach także do standardowego gniazdka elektrycznego, jeśli mamy odpowiednią przejściówkę. Niektóre modele kubków mają właściwości termiczne, co oznacza, że przez określony czas utrzymują temperaturę znajdującego się w nich płynu. Specjalna zewnętrzna powłoka zapobiega poparzeniom, a pokrywa z blokadą uniemożliwia wyciekanie zawartości. Kubek samochodowy to doskonały gadżet dla każdego podróżnika: łatwo go umyć, zajmuje niewiele miejsca, a do tego zmieści się w standardowym uchwycie na napoje. Zachęcająca jest również jego cena – najtańszy model dostać można za ok. 15 zł. Kubek samochodowy.Przeznaczony do instalacji 12 V. Pokryty z zewnątrz i wewnątrz powłoką ze stali nierdzewnej. Dzięki wbudowanej grzałce i właściwościom termicznym utrzymuje temperaturę napoju do 2 godz. Podgrzewa wodę maksymalnie do 80°C. Pojemność: 400 ml. Produkt ma certyfikat CE. Cena: 44,99 zł. Mobilne akcesoria gospodarstwa domowego to doskonałe rozwiązanie dla osób, które dużo podróżują, a cenią sobie komfort. Są funkcjonalne, wygodne w użytkowaniu, a do tego niedrogie i łatwe w transporcie.
Czajniki i grzałki samochodowe. Najciekawsze modele
Miłośnicy kina domowego coraz częściej montują w swoich domach projektory multimedialne. Takie urządzenie daje możliwość oglądania ulubionych produkcji filmowych na ekranie o bardzo dużej przekątnej. Dzięki postępowi technologicznemu i wprowadzeniu technologii LED, domowa sala kinowa wcale nie musi być droga. Miłośnicy kina domowego coraz częściej montują w swoich domach projektory multimedialne. Takie urządzenie daje możliwość oglądania ulubionych produkcji filmowych na ekranie o bardzo dużej przekątnej. Dzięki postępowi technologicznemu i wprowadzeniu technologii LED, domowa sala kinowa wcale nie musi być droga. Udowadnia to firma Overmax, oferując kosztujący niewiele ponad 750 złotych projektor Multipic 3.1. Dane techniczne projektora: Rozdzielczość natywna: 800×480, wspiera 720P/ 1080P Jasność obrazu: 2000 Lumenów Kontrast: 1000:1 Możliwość obrócenia obrazu: 360° Obiektyw: grupa 3 soczewek szklanych z ręcznym ustawianiem ostrości Proporcje obrazu: 4:3, 16:9 Typ lampy: LED 100W, Żywotność lampy: 50 000 godzin Zoom: elektryczny, zdalny Rozmiar wyświetlanego obrazu: od 50” do 140’’ Korekcja efektu KEYSTONE: ręczna 15° Natężenie hałasu: mniej, niż 25dB Złącza: 2xHDMI, 2xUSB, AV, VGA,YPbPr , ATV Wymiary: 33×25.7×10.5 cm Waga: 3kg Producent wraz z projektorem w zestawie dostarcza jeszcze pilot zdalnego sterowania, przewód zasilający, przewód YPbPr, przewód VGA, instrukcję obsługi i kartę gwarancyjną. Overmax Multipic 3.1wygląda bardzo zgrabnie, dwukolorowa obudowa w odcieniach czerni i bieli sprawia pozytywne wrażenie. Tworzywo użyte do wykonania obudowy jest wysokiej jakości. Górna, biała część obudowy posiada dyskretne logo producenta, czarne boki są żebrowane. Całość prezentuje się naprawdę solidne i estetyczne. Co można podłączyć do projektora ? Odpowiedź jest prosta – niemal każde urządzenie dostępne na rynku. Projektor Overmax Multipic 3.1 wyposażono niemal we wszystkie złącza i gniazda, jakie można sobie tylko wyobrazić. Podstawowe to oczywiście dwa gniazda HDMI, pozwalające na sprzęgnięcie projektora z praktycznie każdym nowoczesnym odtwarzaczem DVD czy Blue-ray. Ponadto Multipic ma złącza VGA, YPbPr i ATV. Oprócz tego dostępne są też dwa gniazda USB, do który można podłączyć dysk twardy lub pendrive’a i odtwarzać filmy bez użycia zewnętrznych odtwarzaczy. W połączeniu z wbudowanymi w urządzenie głośnikami pozwala to na praktycznie całkowite pozbycie się kabli połączeniowych. Rozwiązanie to docenią szczególnie właściciele niewielkich mieszkań czy osoby korzystające z projektora często poza domem – w pracy, w terenie albo podczas wspólnego oglądania filmów u przyjaciół. Jakość obrazu To parametr, który z natury rzeczy oceniany jest bardzo subiektywnie. Odbieram obraz wyświetlany przez projektor bardzo dobrze. Regulacja wielkości wyświetlanego obrazu w zakresie od 50 do aż 140 cali daje olbrzymie możliwości, a regulacja KEYSTONE w zakresie 15˚ pozwala idealnie wyprostować go na ścianie. Ostrość obrazu, barwa kolorów i kontrast filmów odwzorowywane są przez projektor bardzo dobrze, zwłaszcza w idealnie zaciemnionym pomieszczeniu. Przy dochodzącym do pomieszczenia świetle dziennym kontrast i jasność nieznacznie spada. Zdecydowanie lepiej oglądać filmy przy oknach zasłoniętych żaluzjami bądź zasłonami. Jedyne, niewielkie zastrzeżenia mam do ostrości wyświetlanych statycznych zdjęć. Te wyglądają zauważalnie gorzej niż obrazy ruchome czy na przykład prezentacje Power Pointa. Dźwięk dobiegający z wbudowanego głośnika jest czysty i bardzo przyjemny. Overmax Multipic 3.1 to uniwersalny i niedrogi projektor. Polecam go zwłaszcza osobom szukającym urządzenia o dobrych parametrach za rozsądną cenę, dającego jednocześnie możliwość użycia go jako projektora mobilnego. Dwa gniazda USB i wbudowany głośnik pomagają uniknąć plątaniny kabli w małym mieszkaniu oraz zapewniają brak obaw o dostępność przewodów połączeniowych. Można go zabrać w dowolne miejsce bez martwienia się o obecność przyłączy czy nagłośnienia.
Test projektora Overmax Multipic 3.1
Wszyscy chcemy wyglądać dobrze i cieszyć się dobrym zdrowiem. Rzadko kiedy mamy jednak okazję, aby pomyśleć nad odpowiednio zbilansowanym posiłkiem, który zapewni nam energię i dobre samopoczucie… Z pomocą przychodzi nowa książka Karoliny i Macieja Szaciłło. Polacy już dawno zwariowali na punkcie wszystkiego, co związane ze zdrowym stylem życia i sportem. Sukcesy Ewy Chodakowskiej i Anny Lewandowskiej tylko zaostrzyły apetyt innych przedsiębiorczych trenerów, ale przecież nie samymi ćwiczenia człowiek żyje! Nic więc dziwnego, że półki w księgarniach uginają się wprost od książek przeznaczonych właśnie dla zafascynowanych byciem „fit”, jednak nie każda z nich to wartościowa lektura. Książką, która rzeczywiście może posłużyć nam za inspirację do wprowadzenia zmian w naszym menu, jest nowe dzieło małżeństwa Karoliny i Macieja Szaciłłów, którzy niedawno wydali swoją szóstą wspólną książkę „Jedz i pracuj… nad własnym zdrowiem”. Zgubne jedzenie w pracy Książka małżeństwa Szaciłłów to ciekawy i przydatny poradnik, w którym znajdziemy nie tylko informacje na temat najzdrowszych i najbardziej pomocnych w utrzymaniu szczupłej sylwetki składników i potraw, ale przede wszystkim gotowe przepisy i zestawy. Autorzy zdają sobie sprawę, gdzie w większości przypadków leży problem podczas naszych (często krótkotrwałych) prób wprowadzenia zmian w zwyczaje żywieniowe. Nieregularność w spożywaniu posiłków, podjadanie, a przede wszystkim kupowanie gotowych dań, zwłaszcza w czasie pracy, to nasze największe bolączki. W „Jedz i pracuj” znajdziemy więc rozwiązania, które pomogą nam wprowadzić większą regularność i uporządkują naszą dietę. Na książkę złożyły się przede wszystkim propozycje szybkich, prostych i pożywnych dań, które przygotujemy bez większych komplikacji i z łatwością będziemy mogli zabrać je ze sobą do pracy, na uczelnię czy w podróż. Na 240 stronach znajdziemy pięknie sfotografowane i jasno opisane propozycje śniadań, lunchów, obiadów i kolacji, a także zdrowych przekąsek, które mogą zastąpić nam słodycze i solone snacki, jak chipsy czy prażone orzeszki. Zaplanuj swoją dietę Książka „Jedz i pracuj… nad własnym zdrowiem” odpowiada przede wszystkim na pytanie, jak zadbać o dietę i zdrowe odżywianie, gdy spędzamy cały dzień w pracy. Autorzy naprawdę ułatwiają nam to zadanie, publikując nie tylko same przepisy, ale również informacje o wartościach odżywczych i liczbie kalorii czy listy zakupów. Najciekawsze, poza samymi przepisami, są jednak moim zdaniem propozycje całodziennych menu, czyli planów żywieniowych podzielonych na poszczególne posiłki. Dzięki temu dużo łatwiej nam zaplanować nie tylko przebieg diety, ale również tak prozaiczne rzeczy, jak choćby zakupy składników potrzebnych do przyrządzenia proponowanych przez Szaciłłów potraw. Co ważne, autorzy mają też na uwadze nasze… portfele. W przeciwieństwie do wielu innych poradników tego typu zawarte w „Jedz i pracuj” przepisy wykorzystują w większości ogólnodostępne i stosunkowo tanie składniki, dzięki czemu inwencja twórców robi jeszcze większe wrażenie. Karolina i Maciej Szaciłło dużą wagę przyłożyli też do dobrze przemyślanego, oryginalnego, a przede wszystkim czytelnego układu graficznego i ułożenia swoich propozycji w ciekawy sposób. Przepisy przypisano do odpowiednich części świata i podzielono je nawet według pór roku, co pozwala szybko odnaleźć dania, do przygotowania których możemy wykorzystać sezonowe warzywa i owoce.Przejście na dietę i utrzymanie wybranego planu to duże wyzwanie. Należy się więc dobrze przygotować do tego procesu i uzbroić się w cierpliwość oraz duże pokłady silnej woli. Książka „Jedz i pracuj… nad własnym zdrowiem” to świetna pomoc w wyznaczaniu sobie ambitnych celów, trzymaniu się ich i kontrolowaniu postępów. Bez tego żadna dieta nie przyniesie spodziewanych rezultatów, a zamiast dobrego samopoczucia będziemy odczuwać poirytowanie. Proste, szybkie i smaczne przepisy autorów pokazują, że zmiany na lepsze nie wymagają jednak z naszej strony aż tak dużych wyrzeczeń, a najważniejsze są po prostu systematyczność i… wiara, że damy radę. Książka dostępna jest także w wersji elektronicznej za ok. 34 zł. Źródło okładki: www.zwierciadlo.pl
„Jedz i pracuj… nad własnym zdrowiem” Karolina i Maciej Szaciłło – recenzja
Stylizacje na święta Bożego Narodzenia powinny być nie tylko eleganckie, ale przede wszystkim wygodne i podkreślające znaczenie tego wyjątkowego czasu. Dlatego oprócz klasycznych zestawów odzieży, warto pomyśleć o dodatkach. Opaska do włosów to jeden z tych akcentów, który z powodzeniem wpisze się w świąteczny klimat. Zobacz, jakie opaski warto wziąć pod uwagę i jak je ze sobą zestawiać. Twoja pociecha uwielbia opaski do włosów? Błyszczące, zamszowe, z kokardką lub ozdobione kryształkami – ich wybór jest ogromny, dlatego bez problemu dopasujemy je do świątecznych stylizacji. Poniżej propozycje na zestawy z ich udziałem. Świąteczny blask box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Przed świętami można upolować oryginalne ozdoby do włosów, w tym opaski. Producenci oferują mnóstwo zabawnych modeli z rogami reniferów i wszelkimi gwiazdkowymi symbolami. Takie dodatki bez wątpienia dobrze sprawdzają się przed obiektywem aparatu, podczas pamiątkowych zdjęć. Jednak podczas wspólnej kolacji przy wigilijnym stole warto postawić na klasyczne modele. Opaska do włosów z połyskującymi elementami sprawdzi się idealnie. Z brokatem lub cekinami – najważniejsze, aby się świeciła i stanowiła niepowtarzalny dodatek do każdej stylizacji. W świątecznych okolicznościach możemy zdecydować się na złoty wariant. Opaska w tym kolorze nada wyjątkowego charakteru i podkreśli wszystkie elementy odzieży. Z powodzeniem odnajdzie się w stylizacji z czerwoną, elegancką sukienką za kolano, ale również z białą koszulą i czarnymi, dopasowanymi spodniami. Koronkowe dodatki box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Koronka to materiał, który zyskuje coraz większą popularność. Jeszcze do niedawna pojawiał się jedynie w formie akcentów odzieżowych, a obecnie możemy cieszyć się z jego efektownego wyglądu również dzięki dodatkom. Koronkowe opaski dopełnią każdą stylizację – świąteczną czy codzienną. Święta rządzą się swoimi prawami nie tylko pod względem odpowiednich fasonów czy wzorów, ale i kolorystyki. Nie sposób nie wspomnieć o głębokiej czerwieni, intensywnym granacie i butelkowej zieleni. Ciekawą stylizacją będzie połączenie koronkowej opaski w czerwonym kolorze z granatową spódnicą i czerwoną koszulą. Nie zapomnijmy również o ozdobnych rajstopach. Jeśli zależy nam na efektownych dodatkach, mogą być z połyskującymi drobinkami. Kwiaty i kokardy box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Koronka i błyszczące detale to nie wszystko. Na rynku dostępne są również modele ozdobione efektownymi kokardami lub kwiatami. Takie opaski również okażą się strzałem w dziesiątkę podczas świąt. Warto mieć jednak na uwadze, że w tym przypadku ważny jest dobór odpowiedniej odzieży. To istotne, ponieważ opaski same w sobie stanowią szczególną ozdobę, której nie należy przyćmić innymi wzorami czy mocno kontrastującą ze sobą kolorystyką. Jak łączyć kwiaty i kokardy? Opaski w tym klimacie powinny być zestawiane ze stonowanymi elementami. Dobrym wyborem będzie gładka sukienka w pudrowym różu z rajstopami w kolorze écru. Subtelny zestaw, który przypadnie do gustu każdej małej księżniczce.
Opaska do włosów – dodatek do świątecznych stylizacji
Jesień to z jednej strony gra barw i światła, a z drugiej – szarobure krajobrazy, deszcz i chłód. Niska temperatura i mniejsza ilość słońca sprawiają, że najchętniej zawinęlibyśmy się w ciepły koc i nie wychodzilibyśmy na zewnątrz. Dzieci również mogą być w tym czasie bardziej marudne, śpiące lub znudzone i przez to bardziej skore do rozrabiania. Jakie gry planszowe przegonią jesienną chandrę? Gry planszowe mogą być dobre na wszystko. Pomogą w nauce czytania, liczenia, wspomogą rozwój pamięci, koncentracji i strategii. Przegonią nudę, gdy za oknem deszcz i chłód. Jakie gry planszowe znajdziemy na Allegro? Kalambury Kalambury to gra z dzieciństwa niejednego rodzica, dziadka i babci. Na Allegro można kupić wersję, w której należy zgadnąć hasło za pomocą gestów lub rysunków przedstawianych przez innego gracza. W zestawie znajdziemy karty z hasłami i klepsydrę, która odmierza czas na wykonanie zadania. W zabawie mogą brać udział wszyscy członkowie rodziny – mniejsi i więksi. Gra jest przeznaczona dla dzieci od 7 roku życia. Rozwija koncentrację, umiejętność kojarzenia i refleks. Koszt zakupu to około 30 zł. Monopoly junior Kolejną grą, która daje wiele wrażeń, a do tego uczy strategii, logicznego myślenia i przewidywania, jest gra Monopoly. Wersja dla najmłodszych Monopoly junior to gra ekonomiczna dla dzieci od 5 roku życia. Dzięki niej maluch może się nauczyć liczyć i kupować. Gra zawiera 4 pionki, 20 kart szansy, 48 kart własności, 90 banknotów, 4 karty z postaciami, kostkę do gry i instrukcję. Cena gry to około 60 zł. Grzybobranie Jesień to także okres, gdy zbieramy grzyby w lesie. Kiedy pogoda nie dopisuje lub nasze dzieci są zbyt małe, aby przemierzać leśne dróżki, możemy w grzybobranie zagrać. Gra Grzybobraniejest pełna emocji, a wersja Trefl z poziomową planszą zapewnia zaskakujące dodatki. Zadaniem każdego gracza jest przejście krętej leśnej ścieżki, zebranie jak najwięcej jadalnych owoców lasu (jagód, grzybów) i omijanie niebezpieczeństw. Nie każdy mieszkaniec lasu jest przyjaźnie nastawiony. Niektórzy mogą utrudnić nam drogę lub wysypać całą zawartość naszego koszyczka. Wówczas zbieranie należy rozpocząć od początku. W skład zestawu Grzybobranie Trefl wchodzi plansza z elementami przestrzennymi, 4 koszyczki, grzyby jadalne, muchomory, kostka i instrukcja. Cena gry to około 30 zł. Dino Safari Każdy miłośnik dinozaurów powinien zagrać w grę Dino Safari, która wyróżnia się na tle innych. To gracz tworzy planszę, dobiera przeszkody, które się na niej pojawią (jeziora, skały) i losowo układa dinozaury, które napotka na swojej drodze. Celem gry jest zrobienie zdjęcia jak największej liczbie gadów. Należy jednak uważać na dinozaury mięsożerne – te mogą nas zaatakować. Cena gry Dino Safari to około 25 zł. Magia i miecz Magia i miecz to gra kultowa, która ma wielu zagorzałych fanów. Przeznaczona jest dla starszych dzieci i dorosłych, którzy wciąż uwielbiają świat magii, smoków, i poszukiwaczy przygód. Magia i miecz to gra na wiele godzin. Nie sposób zakończyć ją po 30 minutach. Potrzeba o wiele więcej czasu na zbadanie zewnętrznej, środkowej i wewnętrznej krainy, w której czyhają ogry, wilki, niedźwiedzie, upiory demony i inne stworzenia, ale również przyjaciele, wróżki, czarodzieje i inne postaci, które sprzyjają naszemu bohaterowi. Celem gry jest dostanie się do Korony Władzy i pokonanie pozostałych uczestników. Cena podstawowej wersji gry Magia i miecz to około 180 zł. W późniejszych etapach można dokupić wiele interesujących dodatków, które rozbudują potyczkę i sprawią, że gra stanie się jeszcze dłuższa.
Gry planszowe, które przegonią jesienną chandrę
Wspinaczka to sport, w którym obuwie odgrywa równe ważną rolę, co sprzęt. Wybierając wyprawy letnie na skałki, koniecznie musisz mieć buty przeznaczone typowo do tego rodzaju aktywności. Modele różnią się grubością materiału, jego rodzajem, a co najważniejsze profilem buta. By nie zaszkodzić swojemu zdrowiu, przejrzyj dostępne modele na rynku, a swój wybór skonsultuj z doświadczony w wspinaczce czy alpinistyce, sprzedawcą. Obuwie letnie Buty do wspinaczki na skałkach lub na sztucznej ściance musza być wykonane ze specjalnych materiałów zapewniających stopie komfort przepływu powietrza. Ze względu na trwałość najczęściej stosuje się skórę. Górna część, na której znajduje się wiązanie wykonana jest zatem z kawałka skóry, a podbicie, wzmocnienie pięty i palce są wykończone grubą warstwą gumy. Wykorzystanie takich tworzyw powoduje, że stopa nie męczy się w bucie, a on z kolei nie ściera się pod wpływem kontaktu z szorstkim podłożem. Podeszwy wykonane z gumy są także rodzajem amortyzatora, który chroni przed ześlizgnięciem z powierzchni.Buty La Sportiva MYTHOS Climbing 234 (cena 229 zł) to idealne obuwie na skałki oraz na ściankę. Cholewka wykonana jest ze skóry oraz gumy, a wnętrze jest z tekstylnej wyściółki. To wzór dobry dla początkujących, jak i znających już tajniki sportu. Rodzaj zapięcia Ze względu na zapinanie buta możemy wyróżnić 3 modele obuwia przeznaczonego do wspinaczki: wiązane, na rzepy oraz baletki. Wszystkie z nich są dobrze dopasowane i trwałe, jednak w zależności od indywidualnych preferencji oraz podłoża warto wybrać konkretny typ. I tak buty wiązane najlepiej dopasowują się do stopy. Ich ogromnym plusem jest to, że można dopasowywać sobie zacisk nawet, gdy buty będą już nieco zużyte i rozciągnięte. Niestety nie są to jednak baletki, które można szybko założyć i zsunąć. Wiązanie musi być precyzyjne i ciasne, by podczas wspinaczki nie uwolniło stopy powodując kontuzję. Drugi typ, buty zapinane na rzepy to specjalność marki Rock Pillars. Znajdziesz bardzo wiele modeli z tym rodzajem zapięcia, np. Stream QC. Do zbudowania podeszwy posłużyła guma Grippin Edge, a właściwie jej mieszanka, która jest patentem marki. Dzięki niej zachowana jest stabilizacja, a dodatkowo Grippin Edge jest bardzo odporny na odkształcenia, co zapewnia utrzymanie fasonu - nawet podczas długiego, intensywnego używania but zachowuje swoją precyzję. Marka stworzyła także połączenie dwóch rodzajów zapięć, tj. w model Crest QC, który jest idealny dla początkujących sportowców. But ten to połączenie wsuwanej tzw. baletki z zapięciem na rzepy. Dzięki czemu możliwe jest szybkie założenie przy zachowaniu komfortu dopasowania oraz stabilizacji. Typowe wsuwane baletki są stabilne, jednak wraz z użytkowaniem mogą robić się luźne, co utrudnia wspinaczkę. Są to buty dobre dla początkujących i do ćwiczeń na ściankach. Kąt wygięcia By móc jak najbardziej wykorzystywać wszelkie załamania i uszczerbki w skale buty są specjalnie wyprofilowane. Kształt ten został stworzony, by zachować jak największe wyczucie w stopie, jednocześnie nie rezygnując z bezpieczeństwa. Rodzaj wygięcia buta do wspinaczki sportowej nazywany jest asymetrią. Te o największym nachyleniu to ekstremalnie asymetryczne, w których nie ma prostej linii stopy. Została ona zastąpiona łukiem z podwiniętymi pacami, które zwiększają chwytliwość na wysokościach. Nie są to buty na każdy teren, częściej dla wyczynowców, niż początkujących. Mniej wygięte, czyli średnio asymetryczne buty występują w dwóch rodzajach, tj. z miękką i twardą podeszwą. Twardsze są znacznie bardziej wygodne od ekstremalnych, jednak uniemożliwiają stąpanie na drobnych krawędziach. Z kolei miękkie nadają się dla zawodowców i średniozaawansowanych. Dzięki nim łatwiej schwycić się krawędzi. Dobór rozmiaru Poza kształtem, właściwościami materiału i zapięciem ważny jest także dobrze dobrany rozmiar obuwia. Dość popularny jest pogląd, by kupować buty ciasne, które pod wpływem użytkowania dopasują się do stopy. W przypadku zaawansowanych miłośników wspinaczki ma to sens, bo potrafią oni wykorzystać piętę podczas wspinania się, a do tego koniecznie musi być dopasowany but, beż żadnych odchyleń. Firma Rock Pillars specjalizuje się w tworzeniu gładkich zapiętek, które pozbawione jakichkolwiek szwów zmniejszają ryzyko obtarć do minimum. Jednak dla osób początkujących, które gównie chwytają palcami takie katusze mogą być zbędne. Za mały but będzie powodował ból i obtarcia w miejscach, gdzie pije w stopę. Dlatego wybierając pierwsze buty lepiej włożyć zasłyszane legendy o ciasnym obuwiu między bajki i kupić takie, które jest dopasowane, ale nie za małe. Wtedy nauka będzie łatwiejsza i przyjemniejsza. Natomiast wybierając się w góry lepiej nie polegać na zużytym, luźnym obuwiu. Kupując buty ze skóry naturalnej trzeba mieć świadomość, że się rozejdą i dopasują szybciej. Ich producenci zalecają, by kupować je o pół rozmiaru mniejsze, tak, by nie spadały ze stopy. W przypadku skóry ekologicznej nie ma to aż takiego znaczenie. Co prawda w trakcie uprawiania sportu mogą też się zużyć i rozciągnąć, ale jeśli kupiony został stanowczo za mały but z nadzieją na rozciągnięcie się, to może okazać się on nietrafiony, bo rozmiar będzie cały czas nieodpowiedni.
Przegląd obuwia do wspinaczki
Urządzenie pokoju dla rodzeństwa niemal zawsze jest trudne. Szczególnie, jeśli w tym samym pomieszczeniu ma zamieszkać chłopiec i dziewczynka. W takim przypadku na bok należy odłożyć wszelkie gadżety z ulubionymi postaciami z bajek i zaopatrzyć się w takie, które spodobają się obojgu. Pokoju rodzeństwa nie warto dzielić na dwie przestrzenie. Jeśli mieszkamy w domu, prawdopodobnie dzieci będą miały własne pomieszczenia, natomiast w bloku zwyczajnie nie ma na to miejsca. Pokoje są zazwyczaj niewielkie i dzielenie ich zabiera cenną przestrzeń. Dlatego warto zastosować rozwiązania, które zapobiegną ewentualnym scysjom i niepotrzebnym wymianom zdań, przynajmniej tych na tle meblowym. Łóżka Najbardziej praktycznym, z punktu widzenia zajmowanego miejsca, łóżkiem dla rodzeństwa będzie łóżko piętrowe. Co do wymiarów, wybór w zasadzie mamy dość ograniczony, ale za to modeli dostępnych na Allegro jest dość dużo. Jeśli ty i twoje dzieci lubujecie się w klasyce – wybierz tradycyjne drewniane łóżko piętrowe. To klasyczne rozwiązanie, które zagwarantuje dzieciom odpoczynek. Przy zakupie należy oczywiście wziąć pod uwagę wysokość między materacem ulokowanym na dole a materacem położonym wyżej. Zasadą jest, że na dolnym materacu osoba powinna swobodnie usiąść. Oznacza to, że łóżko jest dostosowane do wzrostu. Inną propozycją są łóżka przypominające ścianki meblowe. To niemal całe systemy meblowe, w których znajdziemy biurko, półki, dwa materace. Przykład? Łóżko GOBI. To jeden dość duży mebel złożony z dwóch łóżek w nowoczesnym wydaniu. Nie ma tutaj klasycznej drabinki, ale są nowoczesne schody, będące jednocześnie szufladami na szpargały. Schowki są dość duże i pozwalają na umieszczenie w nich także ubrań. Mogą być też z powodzeniem półkami. Na dole łóżka zamontowano szufladę na pościel. Jeśli twoje dzieci nie chcą spać na łóżku piętrowym lub są na to jeszcze za małe, przyjrzyj się łóżkom rozsuwanym. To tapczany o dwóch materacach. Jeden zamontowany jest na tradycyjnej wysokości, a drugi – tuż pod nim. Na noc niższy materac należy wysunąć. W ten sposób powstaje nietypowe łóżko piętrowe. Dekoracje i oświetlenie Pokój dziecięcy bez odpowiednich dekoracji to pomieszczenie o dorosłym charakterze. Obrazki, naklejki i tapety to elementy niezbędne. Dodają uroku i charakteru. W pokoju rodzeństwa, zwłaszcza o różnej płci, takie elementy należy wybierać ze szczególną uwagą. Obrazki z królewnami mogą nie przypaść do gusty chłopcu, a te z samochodami bądź wojownikami – dziewczynce. Warto znaleźć wspólny mianownik. Wyjściem mogą być np. naklejki ścienne w kształcie zwierząt o neutralnych kolorach. Unikajmy przypisywania barw do płci. Jeśli wybierzemy dekoracje, zdecydujmy o zakupie czegoś unisex. Mogą to być naklejki w kształcie chmurek, gwiazdek, doskonale zdadzą egzamin wszelkie mapy, drzewa, kształty geometryczne. Podobnie jest w oświetleniem. Zarówno chłopcom, jak i dziewczynkom powinny spodobać się klasyczne lampki o trójkątnych abażurach. Mogą okazać się jednak trochę za nudne. O wiele nowocześniejsze będą biurkowe lampki LED. Przy urządzaniu pokoju dla rodzeństwa warto, by dogadało się ono między sobą w najważniejszych kwestiach. Wiele zależy od wieku dzieci. Przedszkolaki prawdopodobnie będą chciały w swoich pokojach posiadać gadżety z ulubionymi bohaterami. Dla dzieci starszych nie mają już one tak dużego znaczenia. Wtedy jest dla nich wspólne pole do popisu w kwestii aranżacji wnętrza.
Pokój rodzeństwa – gadżety, które spodobają się i chłopcom, i dziewczynkom
Pamiętasz westerny w których strzelano do puszek i butelek oraz to poczucie, gdy sam chętnie byś spróbował? Rozumiem zagubienie i dezorientację podczas już początkowej fazy spełniania dziecięcych fascynacji. Przekrzykujące się reklamy i oferty nie są pomocne w wyborze pierwszej wiatrówki. Poniżej spróbuję to przybliżyć i sprawić, że zakup wiatrowki będzie łatwiejszy, by szybko móc oddać się przyjemności. Wiatrówkiw świecie zdobyły swoje uznanie w sporcie i rekreacji. Ta dyscyplina zdobywa coraz więcej uznania, a w branży wiatrówkowej wyznaczane są coraz to nowsze trendy, by spełniać oczekiwania coraz większej grupy użytkowników. Jeśli chcesz rozwijać swoje zainteresowania łowieckie musisz wiedzieć, że część z nich jest dostępna bez zezwolenia i rejestracji (poniżej 17 dżuli energii kinetycznej wystrzelonego pocisku). Kaliber Wiatrówki produkowane są zasadniczo w trzech wersjach: 4,5mm; 5,5mm, 6,35mm. 4,5mm wydaje się najrozsądniejszym rozwiązaniem i najbardziej popularnym. Śruty 4,5mm dzięki swej popularności są dostępne w większej ilości wersji. Polecić mogę firmęCrosman Marlin. Krótka czy długa Zastanów się czy chcesz strzelać z wiatrówki i kształcie karabinu czy pistoletu. Obydwie mają swoją specyfikę. Długa wiatrówka - strzela precyzyjnie na dłuższe dystanse powyżej 15 metrów. Ich moc jest większa, a wystrzeliwany śrut ma możliwość przebijania celu, a więc nie tylko strącisz cel, ale także jesteś w stanie zrobić w nim dziurę. W związku z tym powinieneś pamiętać o zachowaniu odpowiedniej uwagi, by nie zrobić koledze, czy koleżance krzywdy. Dluga lufa pozwala początkującym przyjąć wygodniejszą postawę, co ułatwia celowanie i trafienie celu. Są one cięższe, więc lepiej byś uzbroił się rownież w pokrowiec do przenoszenia, byś mógł wygodniej się przemieszczać. Luneta- część oferowanych wiatrowek posiada szynę (tzw. „jaskółczy ogon”) do montażu celownika optycznego, przydatnego do dostrzegania małego celu w takiej odległości, że bez tego powiększenia nie mógłbyś go zobaczyć. Lunety celownicze gwarantują ogrom safytysfakcji, jeśli tylko są dobrej jakości, w innym wypadku często się przestawiają podczas strzału, który ma dość duże natężenie. Krótka wiatrówka. Szczególnie polecam ją do strzelania na krótkich odległościach, właśnie do puszek. Często są napędzane CO2, co pozwala na oddawanie bardzo wielu strzałów w krótkim czasie (takim, w jakim jesteś w stanie naciskać spust). Wyróżnić można również sprężynowe lub na sprężone powietrze. Wiatrówki pistolety są poręczne, łatwo schować je do torby, czy plecaka. Są idealne na strzelaną wycieczkę za miasto. Przykładowo Deser Eagle. Dość cenioną cechą takich wiatrówekjest ich realistyczny wygląd, a także realizm obsługi, który zbliża ją do broni palnej. Świetne na odstraszanie nieprzyjemnych typów spod „ciemnej gwiazdy” oraz by poczuć adrenalinę Jamesa Bonda. Dla amatorów broni ważna może być informacja, że przeważnie stanowią one repliki prawdziwej broni. Uatrakcyjnia to strzelanie, gdyż waga, rozmiary, przeładowywanie oraz umieszczenie magazynku są niemal identycznie jak w oryginalnych modelach. Wycior Czyszczenie wiatrówki jest niezwykle ważne dla zachowania bezpieczeństwa, dlatego warto zaopatrzyć się w odpowiedni do posiadanego kalibru wycior oraz preparat konserwująco-czyszczący. Niewyczyszczona wiatrówka, prócz niebezpieczeństwa jakie stwarza będzie mniej celna. Nada się do tego świetnie wycior Stil Crin dodatkowo w pudełku do przenoszenia. Bezpieczeństwo Wiatrówka to sport i rekreacja, jednak ma charakter dość niebezpieczny w rękach nieodpowiedzialnych. Pamiętaj, by nie udostępniac swojego sprzętu dzieciom bez opiekuna lub osobom wątpliwej odpowiedzialności. Nie zostawiaj jej naładowanej, ani nie zapominaj o usunięciu śrutu z wiatrówki. Niegdy nie kieruj lufy w stronę ludzi lub innych zwierząt, a podczas jej czyszczenia za chowaj szczegolną ostrożność. Wiatrówki są sprzętem bezpiecznym, jak każdy, jeli stosujemy wobec niego określone zasady użytkowania. Wyrabiają koncentracje i budują jeszcze większe poczucie odpowiedzialności, dzięki czemu mogą być ogromnie satysfakcjonującym narzędziem przyjemności.
Najlepsze wiatrówki do 200 zł
„Metro 2033” i „Metro Last Light” to gry komputerowe bazujące na postapokaliptycznym uniwersum stworzonym przez rosyjskiego pisarza nazwiskiem Dmitrij Glukhovsky. Po premierze konsol nowej generacji twórcy gier z serii „Metro” poprawili w nich jakość grafiki. Obie gry wydano w jednym pudełku jako „Metro Redux”. Dmitrij Glukhovsky jest autorem książek „Metro 2033” i „Metro 2034”, ale wykreowany przez niego świat przyszłości rozwijają też inni twórcy. Uniwersum „Metro” opuściło nawet ramy książek. Fabuła pierwszej powieści rosyjskiego autora opowiada o losach młodego chłopaka, Artema. Na jej podstawie przygotowana została gra komputerowa z gatunku FPS o tym samym tytule: „Metro 2033”. Tytułowe metro jest dla bohatera całym światem W powieści Glukhovsky’ego przedstawiony został świat przyszłości, w którym na ludzkość spadła nuklearna zagłada. Akcja książki toczy się dwie dekady po apokalipsie w podziemiach Moskwy. Osoby, które przeżyły atak atomowy, nie znają skali zniszczeń, ale stolica Rosji została skutecznie odcięta od reszty świata. Niewielka część mieszkańców Moskwy przeżyła bombardowanie, ponieważ schroniła się na stacjach metra. Po ucichnięciu wybuchów i opadnięciu kurzu szczęśliwcy zorientowali się, że nie będą już nigdy w stanie wrócić na zewnątrz, a przynajmniej nie bez ochrony przed promieniowaniem. Ocalałym udało się zbudować w podziemiach namiastkę cywilizacji. Sprawy zaczynają się komplikować Jednym z ocalałych jest Artem, główny bohater „Metro 2033” i „Metro Last Light”, czyli dwóch gier wydanych później jako „Metro Redux”. Artem trafił do podziemi jako dziecko i ma tylko mgliste wspomnienia o świecie sprzed zagłady. Ludzkość w podziemiach podzieliła się na zwalczające się frakcje, a w dodatku od strony Ogrodu Botanicznego do tuneli nadciągają zmutowane demony. W wydanej na komputery i konsole grze „Metro 2033”, podobnie jak w książce o tym samym tytule, Artem wyrusza w podróż celem wyjaśnienia tajemnicy stojącej za atakami demonów. Spotyka po drodze najróżniejszych ludzi i zawiązuje nietrwałe sojusze, by w końcu pokonać zagrożenie. „Metro Last Light” kontynuuje historię Artema. „Metro Redux” dla posiadaczy konsol nowej generacji Twórcy postanowili przepisać swoje obie gry wydane pierwotnie na komputery i konsole poprzedniej generacji na PlayStation 4 i Xboxa One. Tym samym gry doczekały się łączonej reedycji pod nazwą „Metro Redux”. Wykorzystanie mocy obliczeniowej nowych urządzeń od Sony i Microsoftu pozwoliło mocno podrasować grafikę. „Metro Redux” trafiło również na komputery osobiste, dzięki czemu gracze nieposiadający konsoli także mogą cieszyć się poprawionymi wizualnie grami. „Metro Redux” nie wprowadza zmian w systemie rozgrywki i nie modyfikuje fabuły. Obie gry należą do gatunku FPS i cechują się liniową historią. W grach dostępna jest przeróżna broń i dodatkowe wyposażenie, a gracze nie muszą wszystkich konfliktów rozwiązywać z użyciem siły. Zaimplementowany został system skradania się pozwalający ominąć wrogie patrole bez rozlewu krwi. Liniowa historia i podwójne zakończenie Zarówno „Metro 2033”, jak i „Metro Last Light” mają jedno główne zakończenie, ale wytrwali gracze będą mogli odblokować alternatywne sceny kończące gry. W tym celu należy między innymi zminimalizować liczbę zabitych przeciwników. W celu odblokowania dodatkowej zawartości należy dokładnie przeszukiwać wszystkie lokacje i wykonywać zaplanowane przez twórców akcje, jak np. dawanie jałmużny bliźnim i interakcje z instrumentami muzycznymi. „Metro Redux” to bardzo dobra propozycja dla wszystkich graczy, a zwłaszcza tych, którzy grali w „Metro 2033” oraz „Metro Last Light”. Studio 4A Games bardzo dobrze odwzorowało na ekranie klimat powieści Glukhovsky’ego, a gry są niesamowicie grywalne i dają masę frajdy. Wymagania systemowe „Metro Redux” Minimalne: * System operacyjny: 64-bit Windows 7/Windows 8 * Procesor: Dual Core CPU 2.2+ GHz * Pamięć: 2 GB RAM * Karta graficzna: GeForce 8800 GT/GeForce GTS 250 * DirectX: wersja 10 * Miejsce na dysku: 10 GB dostępnej przestrzeni Zalecane: * System operacyjny: 64-bit Windows 7/Windows 8 * Procesor: Quad Core * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GTX 480 lub lepsza * DirectX: wersja 11 * Miejsce na dysku: 10 GB dostępnej przestrzeni Dostępność Gra „Metro Redux” dostępna jest na: PC, PS4, XboxOne. Źródło okładki: www.4a-games.com
„Metro Redux” – recenzja
Walentynki to doskonała okazja, aby oczarować swoją połówkę nie tylko wyjątkowym prezentem, ale także wspaniałym wystrojem mieszkania tego dnia. Niech poczuje się wyjątkowo. Do osiągnięcia efektu wcale nie potrzebujesz wyszukanych zabiegów, wystarczy klika prostych drobiazgów. Światło Światło to jeden z najważniejszych elementów przy budowaniu romantycznego nastroju. Najlepiej, żeby było punktowe. Główne światło górne powinno zostać wyłączone. Jeżeli chcesz uzyskać efekt zaciemnienia, możesz umieścić źródło światła jedynie na stole. Możesz również ustawić kilka punktów światła w pokoju albo rozproszyć je na całej jego powierzchni. Sprawdza się to szczególnie przy wykorzystaniu drobnych świec, tzw. podgrzewaczy. Piękny stół Jeżeli planujesz romantyczną kolację, zadbaj o pięknie nakryty stół. Nie żałuj najlepszego obrusu lub zastawy. Dopilnuj każdego drobiazgu – serwetek, sztućców, widelczyków do ciasta, kwiatów, świecznika. Wszystko powinno do siebie pasować. Oprócz zwykłego posiłku postaw na stole również słodycze i ciasta. Nie zapomnij także o winie i odpowiednio dobranych do niego kieliszkach. Powinny być smukłe i eleganckie. Jedzenie Na romantyczny nastrój składa się nie tylko wystrój mieszkania, ale także ładne podanie do stołu. Ozdób danie liściem sałaty. Powycinaj kwiaty z warzyw. Nakładając ciasto na talerzyk, udekoruj go wzorem z sosu czekoladowego. Spraw, żeby serwowane przez ciebie dania wyglądały jak małe dzieła sztuki. Kwiaty Kwiaty to kolejny bardzo ważny element podczas budowania romantycznej, walentynkowej atmosfery. Bukiet powinien stać przynajmniej na stole. Najlepiej jednak rozmieścić je po całym mieszkaniu. Doskonale sprawdzą się tutaj klasyczne czerwone róże. Zapach W ten wieczór zadbaj także o piękny zapach w swoim domu. Możesz użyć w tym celu odświeżacza powietrza, umieszczając go w dyskretnym miejscu. Ładnego, delikatnego aromatu nadadzą też świece zapachowe. Jeżeli chcesz uzyskać bardziej zmysłowy efekt, zaopatrz się w kadzidła. Nie zapomnij też o odpowiednich środkach czystości przy sprzątaniu mieszkania. Ładnie pachnące płyny potrafią sprawić cuda. Muzyka Aby podkreślić romantyczny nastrój, warto włączyć delikatną muzykę. Bardzo dobrze sprawdzą się tutaj zwłaszcza składanki z filmów o tematyce miłosnej. Z pewnością nie będziesz mieć kłopotów z ich znalezieniem. Jeżeli lubicie bardziej subtelne brzmienia, możesz zdecydować się również na filmową muzykę instrumentalną albo coś z klasyki. Dodatki Zadbaj również o dopełniające całość dodatki, jak ramka ze wspólnym zdjęciem. Możesz użyć także innych rzeczy zalegających w twoim domu, jak lampiony, kosze, wazony i świeczniki. Odpowiednio przygotowane stworzą wspaniałą, romantyczną scenerię. Kolory Pamiętaj, że wszystko powinno być eleganckie i stonowane. Ogólnie przyjętym kolorem miłości jest czerwień, możesz więc śmiało wykorzystywać dodatki w tym odcieniu. Dobrze będzie się również prezentował kolor bordowy. Uważaj jednak, żeby nie przesadzić. Inaczej wszystko zacznie się ze sobą zlewać. Dlatego wprowadź do wystroju jeszcze jeden kolor, najlepiej biały, który rozjaśni całość. W kilku miejscach użyj motywu serc. Zadbaj o wszystkie pomieszczenia w domu Na twojej połówce z pewnością ogromne wrażenie zrobi udekorowanie nie tylko jednego pokoju, ale całego mieszkania. Wystarczą jednak jedynie gustowne dodatki. W sypialni posyp łóżko płatkami kwiatów i postaw kilka świeczek. W salonie, w którym spędzicie resztę wieczoru (na przykład oglądając film), ustaw wazon z kwiatami. Twoja sympatia z pewnością doceni taki gest. Walentynki to święto, w którym pokazujemy drugiej osobie, że nam na niej zależy. Warto wysilić się przy tej okazji i zadbać nie tylko o prezent. Zaskocz swoją drugą połówkę pięknym wystrojem mieszkania w tym dniu. Aby to zrobić, nie musisz wydawać dużo pieniędzy. Najważniejszy jest pomysł. Pamiętaj jednak, że wszystkie elementy muszą pasować do siebie. Zadbaj o elegancję. Nie przesadź z obfitością czerwonego koloru. Dopracuj każdy drobiazg, jak ładny zapach w pomieszczeniu. Twoja druga połowa będzie zauroczona.
Romantyczny wystrój twojego mieszkania na walentynki
Kupno prezentu bywa sporym wyzwaniem, zwłaszcza jeśli obdarowywana osoba jest wybredna i nie zadowoli się kolejną parą skarpetek czy krawatem. Taką grupą są miłośnicy komputerów. Jaki prezent kupić, aby na pewno trafić w ich gusta? Wbrew pozorom nie jest to takie skomplikowane. Dysk SSD – GoodRam CX200 Każdy miłośnik komputerów doskonale wie, że pamięci nigdy za wiele, zarówno tej na dane, jak i operacyjnej RAM. W przypadku tej pierwszej jeszcze kilka lat temu wybór był oczywisty – uniwersalny dysk magnetyczny. Dziś trendy się zmieniają, a w nowoczesnych komputerach znajdziemy dyski magnetyczne i bardzo szybkie dyski SSD. Te pierwsze pełnią rolę magazynu danych na programy, gry i multimedia, dyski SSD natomiast to siła napędowa z systemem i kilkoma najważniejszymi programami. To właśnie dysk SSD ma największy wpływ na możliwość przyspieszenia komputera i jest niezbędnym elementem w nowoczesnym sprzęcie. Jednym z najpopularniejszych modeli jest dysk GoodRam CX200. W cenie około 300 zł otrzymamy model o pojemności 240 GB. Pamięć RAM – Kingston HyperX Fury Pamięć operacyjna RAM to kolejny sposób na usprawnienie komputera. Nawet jeśli w komputerze jest już 8 GB pamięci RAM, kolejny komplet z pewnością nie zaszkodzi. Wręcz przeciwnie – doda nieco wigoru. Miłośnicy gier wiedzą, że pamięć to nie tylko element elektroniczny, ale też sposób na wyróżnienie komputera, dlatego liczy się wygląd. Ciekawą propozycją są pamięci z serii Kingston HyperX Fury. W cenie około 300 zł otrzymamy 8 GB pamięci lub w dwóch kościach po 4 GB. Warto pamiętać, że do wyboru mamy wersję DDR3 lub DDR4 – lepiej wcześniej sprawdzić, którą kupić. Słuchawki dla gracza – Razer Kraken Pro Słuchawki mogą być prezentem nie tylko dla gracza, ale i jego rodziny. Gracz otrzymuje rewelacyjny sprzęt, rodzina zaś spokój i ciszę. W przypadku modelu Razer Kraken Pro mamy do czynienia z bardzo dobrej jakości urządzeniem, które powinno zaspokoić nawet wybrednych miłośników elektronicznej rozrywki, filmów i muzyki. Solidna konstrukcja z muszlami wokółusznymi, zakresem częstotliwości 20–20 000 Hz i przetwornikami o średnicy 40 mm to podstawowe cechy tych słuchawek. Opisywany model jest dostępny w kilku wariantach kolorystycznych. Cena? Na Allegro w dniu publikacji była to kwota około 290 zł. Głośniki stereo – Creative Gigaworks T20 Jeśli ktoś lubi muzykę, nie uznaje słuchawek, a do tej pory męczył się z głośnikami wbudowanymi w laptop, głośniki Creative Gigaworks T20 będą prawdziwym wybawieniem. Niewielkie, mobilne i bardzo solidne konstrukcje prezentują się bardzo elegancko, a oferowany dźwięk znacząco przewyższa to, co wydobywa się z przetworników wbudowanych w urządzenie mobilne. Ich moc to 14 W, zaś zakres przenoszenia mieści się w zakresie między 50 Hz a 20 000 kHz. Cena na Allegro w dniu publikacji to około 250 zł. Myszka – Logitech G502 Dobra myszka zawsze jest potrzebna. Taki prezent doceni nie tylko gracz, ale również osoba pracująca przy komputerze. Myszka Logitech G502 jest wyposażona w precyzyjny czujnik optyczny, programowalne podświetlenie i aż 11 programowalnych przycisków. Na uwagę zasługuje możliwość konfiguracji masy za pomocą dodatkowych odważników. Całość prezentuje się bardzo nowocześnie i nieco futurystycznie. Cena tego modelu na Allegro w dniu publikacji opiewała na kwotę około 260 zł.
Idealny prezent dla miłośnika komputerów do 300 zł – święta 2016
Te małe owady, ledwie widoczne gołym okiem, potrafią skutecznie uprzykrzyć nam spacer czy relaks w ogrodzie. Poznaj pięć niezawodnych sposobów walki z meszkami. Atakują tylko za dnia. Nie przeszkadza im pełne słońce ani silny wiatr. Nie słychać ich, bo nie wydają żadnych „owadzich” dźwięków. Kąsają bardzo boleśnie. Często krwawiący ślad po ich ugryzieniu utrzymuje się bardzo długo. Zaczerwienienie może pozostawać na skórze nawet przez dwa tygodnie. Ślina meszek zawiera groźną toksynę, która może wywoływać silne reakcje alergiczne. Ich ukąszenia powodują także bóle głowy, nudności, a nawet gorączkę i bóle stawów. Meszki to niewielkie owady przypominające małe czarne muszki. Za bolesne i uciążliwe ukąszenia odpowiadają samice, które potrzebują białka z naszej krwi do złożenia jaj. Są aktywne od późnej wiosny do końca lata, ale najbardziej uciążliwe właśnie teraz – w maju i czerwcu. Jak się przed nimi bronić? Na szczęście istnieje kilka dobrych sposobów na ustrzeżenie się przed tymi wyjątkowo nieprzyjemnymi owadami. Olejki eteryczne Meszki, jak wiele innych owadów, nie lubią intensywnych zapachów. Dobrym sposobem na skuteczne odstraszanie tych małych krwiopijców jest wykorzystanie olejków eterycznych. Aromaty, które dla nas są kojące i przyjemne, dla meszek mogą być nie do zniesienia. Takie właściwości mają olejki: eukaliptusowy, goździkowy, geraniowy, miętowy, rozmarynowy i z palczatki cytrynowej. Równie skuteczny będzie olejek waniliowy. Możemy używać ich pojedynczo lub mieszać w dowolnych kombinacjach. Pamiętajmy jednak, że olejki eteryczne to silne substancje i nie możemy stosować ich nierozcieńczonych bezpośrednio na skórę. Wystarczy kilka kropli wymieszać z dowolnym olejem czy nawet dodać do balsamu do ciała i taką miksturę wsmarować w skórę. box:offerCarousel Rośliny Gdy urządzamy balkon, taras lub ogród, pomyślmy o zabezpieczeniu się przed uciążliwymi owadami. Meszki nie lubią aromatycznych ziół, które możemy posadzić w doniczce na parapecie lub wokół domu w ogrodzie. W roli naturalnego repelentu sprawdzą się szczególnie: szałwia, tymianek, mięta, oregano i lawenda. Rośliny te wydzielają silną woń, która wytwarza barierę zapachową. Im więcej takich naturalnych „strażników”, tym skuteczniej działają. Rośliny należy posadzić gęsto, najlepiej w miejscach osłoniętych i wilgotnych. Zioła, które odstraszają meszki, wydzielają zapach przyjemny dla człowieka. Są również niezwykle dekoracyjne i na pewno przydadzą się w kuchni. box:offerCarousel Gotowe repelenty Jeśli naturalne zabezpieczenia przed ugryzieniami meszek to dla nas za mało, sięgnijmy po gotowe środki dostępne na rynku. Płyny i kremy stosujemy na odkryte części ciała. Aerozole mogą posłużyć również do spryskania odzieży i włosów. Repelenty działają na ogół od 6 do 8 godzin, więc warto pamiętać o ponownej aplikacji, jeśli dłużej pozostajemy na zewnątrz. Lampa owadobójcza W sezonie wiosenno-letnim lampa owadobójcza przyda się na każdym tarasie, balkonie lub werandzie. Na jakiej zasadzie działa to urządzenie? Świetlówki zamontowane w lampie emitują promienie UVA, które przyciąga owady. Następnie specjalne urządzenia unieszkodliwiają je. Do wyboru mamy lampy rażące, lepowe i wiatrakowe. Przy okazji walki z meszkami pozbędziemy się również uciążliwych komarów i much. Moskitiera Agresywne meszki potrafią atakować nawet w domu. Wiosną i latem nasze okna i drzwi balkonowe są wciąż otwarte i zapraszają owady do środka. Doskonałym sposobem na skuteczne utrudnienie im wtargnięcia do naszych mieszkań i domów jest zamontowanie moskitiery. Drobna siateczka umieszczona na stałe w świetle okna będzie stanowiła blokadę dla nieproszonych gości. Jeśli chcemy zamontować osłonę w drzwiach na balkon lub taras, doskonałym rozwiązaniem będzie moskitiera z magnesem. Przechodząc przez drzwi, rozsuwamy pasy, które następnie automatycznie się zamykają. Moskitiery sprawdzą się też w plenerze. Możemy nimi osłonić werandę, doczepić je do parasola, a nawet zawiesić nad hamakiem lub huśtawką. Meszki to wyjątkowo uciążliwe owady. Po ich ugryzieniach długo odczuwamy nieprzyjemne dolegliwości. Kilka prostych i łatwo dostępnych środków uchroni nas przed konsekwencjami spotkania z tymi stworzeniami.
Pięć niezawodnych sposobów na uciążliwe meszki
Podróżniku, czy twoim marzeniem było znalezienie się w dawnej Japonii? Pokonanie legendarnej drogi z Kyoto do Edo? Przeżycie przygód, zebranie pamiątek i kontemplowanie piękna otaczającej przyrody? Jeśli na którekolwiek pytanie odpowiedziałeś twierdząco – oznacza to, że trafiłeś do idealnego miejsca… Zawartość pudełka „Tokaido” naładowane jest klimatem Japonii od samego początku – od zetknięcia się z jasnym, dość surowym, a jednocześnie bardzo ładnym pudełkiem, przez instrukcję, po wszystkie komponenty w grze. Kiedy już otworzymy to małe dzieło sztuki, naszym oczom ukaże się plansza, 5 pionków podróżników, 5 znaczników punktacji, 5 żetonów bagażu, 50 monet, 10 dużych kart podróżników, 12 kart gorących źródeł, 60 kart panoram, 25 kart posiłku, 24 karty pamiątek, 14 kart spotkań, 7 kart osiągnięć i oczywiście instrukcja. Gra przewidziana jest na 2-5 osób w wieku od 8 lat. Rozgrywka zajmuje ok. 45 minut. Za polskie wydanie odpowiada wydawnictwo Hobbity.eu. Autorem gry jest Antoine Bauza i warto już teraz wspomnieć, że dzięki „Tokaido” otrzymał główną nagrodę w międzynarodowym konkursie Best Games Creator. Dla mnie również jest on jednym z najlepszych i najciekawszych autorów gier planszowych. Czas wyruszyć w drogę „Tokaido” oznacza „Drogę wschodniego morza”, a więc trasę pomiędzy Kioto (siedziba cesarza Japonii) a Edo. Gracze zatem rozpoczynają swoją podróż, ustawiając swoje pionki jeden za drugim na samym początku. Przez całą podróż kolejność wykonywania ruchów będzie określana przez pozycję, na której znajdują się pionki. Zasada jest bardzo prosta – ruch wykonuje osoba, która znajduje się na samym końcu, i dowolnie decyduje, na które pole do przodu przeniesie swojego podróżnika. Gra nie wywiera zatem żadnej presji w tym zakresie, a wszyscy decydują według swojego uznania, gdzie znajdą się ich pionki. Oczywiście każde pole przynosi jakieś inne korzyści punktowe, które będziemy podliczać po osiągnięciu celu całej podróży. I tak gracze mogą zbierać elementy malowniczych panoram, kolekcjonować zestawy pamiątek, spotykać nowych podróżników, zaznawać odpoczynku przy gorących źródłach czy wznosić modlitwy w świątyniach. Na koniec wygrywa osoba, która zdobyła podczas podróży największą liczbę punktów, a nie (jak mogłoby się wydawać) ta, która dotarła pierwsza do mety. Dzięki temu podróżnicy nie mają poczucia wyścigu, wręcz przeciwnie – bardzo klimatycznie odczuwają podróż samą w sobie. Klimat, spokój, zen Ostatnie zdanie poprzedniego akapitu wyraźnie pokazuje, jakie faktycznie jest „Tokaido”. To gra, która niczego na graczach nie wymusza, daje dużą dowolność, jest bardzo lekka, a często wręcz „leniwa”. W związku z tym należy pamiętać, że nie jest to gra dla każdego i nie sprawdzi się w każdym momencie. Wielu graczy planszówkowych poszukuje w nabywanych tytułach optymalizacji, interakcji, wręcz walki między pozostałymi zawodnikami. W „Tokaido” jedyną „walką”, z jaką będziemy mieli do czynienia, jest zablokowanie komuś pola, na którym chciał stanąć. I tak naprawdę to wszystko. Można zatem sklasyfikować tę grę jako tytuł bardzo familijny, lekki, który ma przyciągać pięknem, klimatem, lekkością rozgrywki. I w takich kategoriach spełnia swoją funkcję znakomicie. Niedziwne więc, że do tej pory ukazały się nie tylko dwa dodatki urozmaicające, ale również „Collectors Accessory Pack”, który zawiera figurki podróżników, złote monety i jeszcze kilka innych estetycznych dodatków. Dzięki nim klimat w grze staje się jeszcze bardziej namacalny i z jeszcze większą przyjemnością patrzy się na kolejne etapy podróży na planszy. „Tokaido” można kupić na Allegro za ok. 120 zł.
„Tokaido” – recenzja gry planszowej
Większe koła zyskują z roku na rok coraz większą popularność, podbijając serca kierowców swoim wyglądem. Sprawdzamy, jakie modele opon zimowych w rozmiarze 225/50 R17 zdobyły uznanie w obszernym teście przeprowadzonym przez redakcję magazynu „Auto Bild”. Metodyka testu Redaktorzy niemieckiej gazety „Auto Bild” wzięli pod lupę 50 modeli opon zimowych oferowanych na sezon 2017/18 w rozmiarze 225/50 R17. Z tej grupy wytypowali 20 najlepszych produktów, które przeszły do drugiego, szczegółowego etapu testu. Każdy z modeli został sprawdzony i oceniony w czterech kategoriach: przyczepność na nawierzchni ośnieżonej, mokrej i suchej oraz pod względem kosztów. Miejsce 5: Semperit Speed-Grip 3 box:offerCarousel Semperit to austriacka marka opon ze średniej półki, która kapitałowo przynależy do niemieckiego koncernu Continental AG. W porównaniu do czołówki model Speed-Grip 3 zwraca na siebie uwagę przede wszystkim ceną niższą średnio o 400 zł, co stanowi atrakcyjną propozycję od strony kosztowej. W teście „Auto Bild” opona Semperit wyróżniła się zrównoważonymi osiągami na każdej z testowanych nawierzchni. Szczególnie dobrze wypadła kierowalność na mokrej jezdni oraz komfort jazdy. Wśród największych wad wskazano niską odporność na aquaplaning oraz przeciętną żywotność. Ostatecznie model Speed-Grip 3 uzyskał ocenę końcową dobrą i został sklasyfikowany na 5. miejscu na 50 opon, co – biorąc pod uwagę korzystną cenę – należy uznać za duży sukces. Cena za komplet: ok. 1800 zł. Miejsce 4: Goodyear UltraGrip Performance Gen-1 Miejsce tuż za podium zajął reprezentant marki Goodyear. Opona ta zachowywała się stabilnie we wszystkich warunkach pogodowych, wyróżniając się precyzyjnym prowadzeniem, szybką odpowiedzią na ruchy kierownicą i krótkimi drogami hamowania: 33,4 m na nawierzchni mokrej oraz 27,7 m na ośnieżonej. Do słabszych stron modelu UltraGrip Performance Gen-1 należą: relatywnie wysoka cena i przeciętna trwałość. Cena za komplet: ok. 2300 zł. Miejsce 3: Dunlop Winter Sport 5 box:offerCarousel Najniższy stopień podium to miejsce, na którym zameldowała się opona Dunlop Winter Sport 5. Jak przystało na model segmentu premium, wykazała się bardzo dobrą sterowalnością zarówno na nawierzchni mokrej, jak i suchej. Redakcja „Auto Bild” w kontekście zalet wymieniła też krótką drogę hamowania: 33,6 m na drodze mokrej oraz 27,6 m na jezdni pokrytej śniegiem. Główną wadą opony Dunlop jest natomiast niewysoka żywotność. Ostatecznie Dunlop otrzymał najwyższą, wzorową notę końcową. Warto również dodać, że w teście ADAC (2017/18) opon o rozmiarze 216/65 R16 Winter Sport 5 zajął pierwsze miejsce. Cena za komplet: ok. 2200 zł. Miejsce 2: Michelin Alpin 5 box:offerCarousel Opona Michelin Alpin 5 to produkt dla kierowców oczekujących największych przebiegów. Francuski model słynie bowiem z najwyższej żywotności na rynku, za co został doceniony także w teście przeprowadzonym przez „Auto Bild”. Alpin 5 wyróżnił się ponadto znakomitymi właściwościami jezdnymi podczas aquaplaningu i ogólnymi dobrymi osiągami na różnych nawierzchniach. Wśród wad wymieniono niski komfort wynikający z wysokich oporów toczenia. Ostatecznie jednak Michelin Alpin 5 otrzymał najwyższą, wzorową notę podsumowującą. Cena za komplet: ok. 2200 zł. Zwycięzca testu: Continental WinterContact TS860 box:offerCarousel Tryumfatorem testu została topowa opona WinterContact TS860 niemieckiego koncernu Continental. Redaktorów magazynu „Auto Bild” przekonała najlepszym zachowaniem w każdych warunkach atmosferycznych oraz najszybszą reakcją na ruchy kierownicą. W kontekście wad wskazano przeciętną żywotność. Należy tu podkreślić, że test „Auto Bild” nie jest pierwszym, który w tym sezonie wygrywa opona WinterContact TS860. Zajęła bowiem już pierwszą pozycję w zestawieniu ADAC 2017/18 opon o rozmiarze 195/65 R15. Cena za komplet: ok. 2400 zł.
Najlepsze opony zimowe w rozmiarze 225/50 R17 na sezon 2017/18
Poza okresowymi szkoleniami BHP i implementacją systemów sygnalizacji pożarowej (SAP), pracodawca musi inwestować w dodatkowe wyposażenie ppoż. Jakie? Ochrona przeciwpożarowa realizowana przez systemy SAP jest bowiem niewystarczająca do zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa pracownikom. Każdy zakład pracy musi być wyposażony w odpowiedni zestaw podręcznego sprzętu gaśniczego dostosowanego do specyfiki zagrożenia pożarem i charakteru firmy. Podstawa prawna warunkująca podręczne wyposażenie ppoż. zakładów pracy Wedle art. 15 Kodeksu pracy, art.4 ust.1 pkt.2 ustawy z dnia 24.08.1991 r. o ochronie przeciwpożarowej (tekst jednolity Dz.U. z 2002 r. nr 147 poz. 1229), a także § 32 i 33 rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów (DzU nr 109, poz. 719) pracodawca zobligowany jest do rozmieszczenia w chronionym obiekcie wymaganego podręcznego sprzętu gaśniczego – m.in. odpowiednich typów gaśnic, które spełniają normy PN. Wśród dostępnego sprzętu ppoż., który powinien znaleźć się na wyposażeniu zakładów pracy, wymienić należy: urządzenia gaśnicze, agregaty gaśnicze, hydranty wewnętrzne, koce gaśnicze, szafki ochronne i worki ewakuacyjne. Podręczny sprzęt gaśniczy Przenośne gaśnice i agregaty gaśnicze służą do ręcznego zwalczania pożarów. Rozmieszczenie i rodzaj gaśnic warunkowane są przez wymienione powyżej rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 7 czerwca 2010 roku. Zgodnie z nim zakłady pracy zobligowane są do wyposażenia w gaśnice, które spełniają Polskie Normy, a rodzaj tych gaśnic musi być dostosowany do gaszenia odpowiednich grup pożarów, które mogą wystąpić w obiekcie. Są to: gaśnice typu A – do gaszenia materiałów stałych i pochodzenia organicznego, gaśnice typu B – do gaszenia materiałów stałych topiących się i cieczy, gaśnice typu C – do gaszenia gazów, gaśnice typu D – do gaszenia metali, gaśnice typu F – do gaszenia tłuszczów i olejów w urządzeniach kuchennych. Przynajmniej jedna jednostka masy środka gaśniczego o masie 2 kg w gaśnicy przypada na każde 100 m2 powierzchni strefy pożarowej niechronionej stałym urządzeniem gaśniczym. W obiektach magazynowych i produkcyjnych jedna 2-kilogramowa jednostka środka gaśniczego przypada na powierzchnię o gęstości obciążenia ogniowego powyżej 500 MJ/m2. Dlatego też, wybierając gaśnicę, poza jej typem należy zwrócić uwagę również na objętość środka gaśniczego. Jego ilość w gaśnicach i agregatach gaśniczych również warunkowana jest odpowiednimi zapisami prawnymi. Do gaszenia pożarów ABC lub BC wyróżniamy gaśnice o masie od 2 do 12 kg. Do zabezpieczania magazynów chemicznych najlepiej sprawdzają się agregaty i gaśnice proszkowe oraz pianowe – np. gaśnica przewoźna 25 kg firmy Ogniochron lub gaśnica pianowa 6l. W miejscach, w których usytuowane są silniki, rozdzielnice elektryczne i urządzenia mechaniczne, najlepszym rozwiązaniem są gaśnice śniegowe z zawartością dwutlenku węgla, który skutecznie gasi i nie powoduje skutków ubocznych na wrażliwym osprzęcie – np. gaśnice śniegowe firmy GAZ-TECH o pojemności od 2 do 5 kg. box:offerCarousel Uzupełnienie podręcznego sprzętu gaśniczego Uzupełnieniem podręcznego wyposażenia gaśniczego w zakładach pracy jest przeciwpożarowa instalacja wodociągowa, która składa się przede wszystkim z zaworów hydrantowych i hydrantów wewnętrznych. Hydranty wewnętrzne wyposażane są w węże półsztywne o długości od 20 do 30 mb. Ich użycie zasadne jest w strefach pożarowych zakwalifikowanych do kategorii zagrożenia ludzi (ZL) i w strefach produkcyjnych oraz magazynowych o obciążeniu ogniowym powyżej 500 MJ/m2. Pozostałe sprzęty gaśnicze – takie jak koce czy szafki ochronne – nie są wymaganym wyposażeniem zakładów pracy. Wyjątkiem są koce gaśnicze, które muszą być stosowane w bazach i na stacjach paliw płynnych oraz przy rurociągach przesyłowych (Dz.U. nr 243, poz. 2063 ze zm.). Podsumowanie Odpowiednio zaprojektowane i wdrożone systemy SAP nie są wystarczające do zapewnienia należytego bezpieczeństwa w zakładzie pracy. Dbając o kompleksową ochronę pracowników, należy bezwzględnie wyposażyć obiekt w podręczny sprzęt gaśniczy właściwy do charakterystyki obiektu.
Bezpieczeństwo przede wszystkim – wymagane podręczne wyposażenie ppoż. w zakładach pracy
Jak co roku Pantone Color Institute ogłosił wiodący kolor! Po delikatnych różach i błękitach nastał czas na soczysty i świeży Greenery. Jest to jasna zieleń, która napawa optymizmem i pomaga się zrelaksować. Jak ją wykorzystać w aranżacji wnętrz? Trendy w urządzaniu wnętrz zmieniają się co sezon, podobnie jak w modzie odzieżowej. Kolor roku ma na nie duży wpływ, a projektanci chętnie biorą go pod uwagę i prezentują swoje pomysły. Jak czerpać z nich inspiracje podczas wykańczania salonu, sypialni oraz kuchni? Greenery – kolor roku 2017 Kolorem roku 2017 według Instytutu Pantone jest Greenery. Jest to żywa, soczysta zieleń, która nawiązuje do pierwszych dni wiosny i budzącej się do życia roślinności. Barwa ta to także zwiastun nowych początków, napawający do działań bodziec. To również nawiązanie do współczesnych trendów ekologicznych, które objawiają się we wszystkich dziedzinach codzienności. Eksperci Instytutu proponują również 10 palet kolorystycznych z harmonijnie wplecionym Greenery, udowadniając, że zieleń wcale nie musi być wyzwaniem aranżacyjnym. Mamy tu modny koral, barwy ziemi, rozkwitające kwiaty, orzechy, a także miedź czy błękit morza i nieba. Kojarząca się w Polsce z Wielkanocą jaskrawa zieleń może być więc bardzo stylowa, a w odpowiednim zestawieniu zaskakiwać swoją uniwersalnością. Zieleń wnętrza – jak wpływa na nastrój? Kolory użyte do aranżacji wnętrz mają niesamowity wpływ na ludzki umysł. Należy dobierać je rozważnie, kreując nastrój w poszczególnych pomieszczeniach. Warto wiedzieć, że zieleń ma w tej dziedzinie same pozytywne konotacje, dlatego staje się tak cennym elementem wystroju. Jest symbolem młodości, nadziei, pełni sił witalnych i świeżości. Ta barwa w otoczeniu dodaje poczucia bezpieczeństwa, równowagi i skupienia. Sprzyja wypoczynkowi, koi zmysły i odpręża. Doskonale sprawdzi się w salonie, sypialni i kuchni! Zieleń w salonie – Greenery – kolor roku 2017 Greenery to doskonały pomysł na oś przewodnią aranżacji salonu. Miejsce w domu, w którym spędzamy czas na wypoczynku i relaksie z domownikami, to duże pole do popisu dla jego wykorzystania. Sprawdzi się świetnie w wielkoformatowym wydaniu, np. jako farba do ścian, tapeta lub fototapeta z utrzymanym w tonie printem. Można też postawić na dodatki dekoracyjne, których w tym pomieszczeniu nie powinno zabraknąć: zasłony,zielone poduszki i narzuty czy ramy do obrazów lub rodzinnych fotografii. Zielone akcenty świetnie ożywiają przestrzeń, która wymaga metamorfozy. Można jej dokonać nawet za sprawą kilku drobiazgów. Zieleń w sypialni – Greenery – kolor roku 2017 Uspokajająca i relaksująca zieleń to strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o pomieszczenia służące do relaksu. Warto przekonać się, jak wypoczywanie w otoczeniu Greenery dobroczynnie wpływa na zasypianie! Ten kolor to idealny wybór, jeśli chodzi o pościel. Zamień nudne, szare lub białe poszewki i prześcieradła na soczyście zielone! Można się poczuć jak na posłaniu z trawy! Warto rozważyć również dopasowanie podobnego dywanu o miękkim i długim włosiu. Pierwszy krok każdego ranka będzie należał do przyjemności! Zieleń w kuchni – Greenery – kolor roku 2017 W aranżacji kuchni warto wypróbować styl angielski. Greenery w połączeniu z różem doskonale się uzupełniają! Dodaj malinę i pastele w motywie kwitnących róż. Znajdziesz wiele tkanin, które sprawdzą się świetnie jako pokrowce na krzesła lub poduszki na siedziska. Ten wystrój warto dopełnić finezyjnymi dodatkami, np. ozdobną porcelaną, haftowanymi serwetami czy żyrandolem w stylistyce retro. Kolory wiodące, ogłaszane każdego roku przez Instytut Pantone, to świetna inspiracja podczas urządzania własnego mieszkania lub przy okazji zmiany dekoracji. Tegoroczna zieleń Greenery to kopalnia pomysłów gotowych do wykorzystania w salonie, sypialni lub kuchni.
Kolor roku 2017 wg Pantone w aranżacji wnętrz
Podobno jest to najlepsza książka Val McDermid. Czy tak jest naprawdę? Tego jeszcze nie wiem, ale jedno jest pewne – „Miejsce egzekucji” ma niesamowity klimat, a historia w nim zawarta wywołuje silne emocje. Na dodatek tkwi w niej ziarno prawdziwych zdarzeń. Małe społeczności mają swoje nie takie małe sekrety. Val McDermid świetnie wykorzystała ten już dość ograny w literaturze motyw, udowadniając, że można z jego udziałem stworzyć frapującą i zaskakującą fabułę. Zaginiona Scardale to niewielka angielska miejscowość (nieistniejąca naprawdę, choć do istniejących wielce podobna). Stoi tu zaledwie dziewięć domów zamieszkiwanych przez ludzi o czterech różnych nazwiskach. Niechęć do obcych jest tu bardzo silna. Gdy więc pewnego dnia jedna z mieszkanek, Ruth Hawkin, zadzwoniła na posterunek w miasteczku położonym trzy kilometry od Scardale, od razu było jasne, że stało się coś naprawdę złego. Zaginęła trzynastoletnia Alison, córka Ruth, mieszkająca wraz z nią i ojczymem w najbardziej okazałym z domów. Ojczym doradza spokój, matka drży o losy dziecka. Jest pewna, że musiało wydarzyć się coś bardzo złego. Trudne śledztwo Sprawę opisaną w „Miejscu egzekucji” prowadzi młody inspektor, George Bennett. Łatwo mu nie będzie, bo nie dość, że jest w tych okolicach nowy, a więc jeszcze niegodny zaufania (na dodatek stopień zawdzięcza nie doświadczeniu, a ukończonym studiom, a to u mniej wyedukowanych kolegów na szacunek nie zasługuje), to musi przepytywać ludzi, którzy tworzą bardzo hermetyczną społeczność i niekoniecznie mają ochotę otworzyć się na obcych. Nawet gdy sytuacja jest dramatyczna, bo wszystko wskazuje na to, że z taką właśnie mamy do czynienia. Całą tę historię poznajemy z ust Catherine, dziennikarki, która tak jak Alison urodziła się w 1950 roku i całkiem nieźle znała rejony, w których rozgrywa się akcja powieści. Dziennikarka postanowiła odgrzebać starą sprawę, uznając, że powinno się do niej wrócić, choć nie jest tak medialna jak sprawy seryjnych morderców. Kobieta nie przewidziała tylko jednego. Tego, że przyjdzie jej dogrzebać się do nowych, szokujących faktów. I że w finale przyjdzie jej podjąć trudną decyzję. Szokująca prawda „Miejsce egzekucji” nie należy do dynamicznych fabuł, a jednak nie nuży. Ma wspaniały, duszny i klaustrofobiczny klimat. Val McDermid opisuje nie tylko samo dochodzenie, ale także zdarzenia je poprzedzające, a także te późniejsze, z sali sądowej czy prowadzonego po latach dziennikarskiego śledztwa. Przyjrzymy się pracy policji i dziennikarzy, społeczeństwu małego miasteczka i panującym tam relacjom, a w finale zderzymy się z koszmarną prawdą. Taką, na którą nigdy się nie jest gotowym. Val McDermid pisze o odpowiedzialności za podejmowane decyzje, o ludzkich krzywdach, poczuciu władzy i bezkarności. Po zakończeniu lektury czytelnik zostaje ze sporym materiałem do rozważań. Co zrobiłby na miejscu bohaterów? Czy można usprawiedliwić ich decyzje? Koniecznie sięgnijcie po „Miejsce egzekucji”. To naprawdę warta uwagi pozycja dla wszystkich, którzy lubią kryminały angażujące emocjonalnie. Źródło okładki: www.papierowyksiezyc.pl
„Miejsce egzekucji” Val McDermid – recenzja
Z pewnością każdy fan dbania o piękny wygląd karoserii spotkał się z pojęciem quick detailer. Jest to środek, dzięki któremu w szybki sposób można pozbyć się zalegającego brudu i nadać lakierowi błysk jak po woskowaniu. Które z quick detailerów najlepiej spiszą się w codziennej konserwacji lakieru? Codzienne mycie auta? Czy to ma sens? Mycie karoserii auta to czynność wymagająca zaangażowania większej ilości czasu, a także odpowiednich środków czyszczących, np. szamponu, glinki, wosku. Lakier potrafi ubrudzić się nawet w ciągu jednego dnia w zależności od panujących warunków atmosferycznych. Trudno jednak wyobrazić sobie codzienne czyszczenie auta, dlatego na potrzeby zastosowań między jednym a drugim myciem stworzono quick detailery. TENZI Car Shine Quick detailer firmy Tenzi to budżetowy produkt oferujący przede wszystkim skuteczne podbicie głębi lakieru i nabłyszczenie go. Zakres jego użycia jest szeroki i nie ogranicza się tylko do lakieru samochodowego, ale obejmuje także powierzchnie szklane czy plastikowe. Produkt zawiera dodatki polimerowe w swoim składzie, dlatego poradzi sobie z usunięciem luźno zalegających zabrudzeń. Za opakowanie o pojemności 1000 ml przyjdzie nam zapłacić ok. 18 zł, co czyni go najtańszym detailerem w zestawieniu. Shiny Garage Morning Dew Kolejnym przykładem polecanego quick detailera jest produkt marki Shiny Garage. Łączy on w sobie siłę polimerów i wosków. Z jednej strony przyciąga zanieczyszczenia, a z drugiej nabłyszcza i zabezpiecza lakier nawet na 2 miesiące. Detailer Morning Dew można kupić w dwóch opakowaniach: 500 ml (ok. 35 zł) i 1000 ml (ok. 55 zł). ADBL QD1 Kolejnym niedrogim quick detailerem wartym polecenia jest ADBL QD1. Jego formuła została oparta o w pełni syntetyczne składniki z dużą ilością polimerów. W praktyce ADBL dobrze poradzi sobie z szybkim usunięciem odcisków palców czy zalegającym kurzem. Opakowanie o pojemności 500 ml kosztuje ok. 40 zł, natomiast 1000 ml to wydatek rzędu 60 zł, a więc nieco wyższy w porównaniu do Shiny Garage. Meguiars Ultimate Quik Detailer Przykładem zaawansowanego detailera jest środek znanej amerykańskiej marki Meguiars. Jego opatentowana technologia Hydrophobic Polymer Technology™ gwarantuje efekt odpychania i skraplania wody. Powierzchnia po użyciu Meguiars Ultimate Quik Detailer jest wyjątkowo śliska, co wynika z zastosowania zaawansowanych polimerów. Cena opakowania o pojemności 650 ml to ok. 60 zł. Menzerna Endless Shine Najdroższym spośród prezentowanych preparatów jest detailer firmy Menzerna, znanej z produkcji wysokiej jakości chemii lakierniczej. Endless Shine to środek, którego działanie skupia się na nadaniu karoserii efektu wetlook oraz stworzeniu specjalnej powłoki antystatycznej chroniącej lakier przed nadmiernym osiadaniem brudu i zanieczyszczeń. Cena opakowania o pojemności 500 ml to ok. 70 zł. Quick detailery to preparaty idealne dla miłośników motoryzacji chcących każdego dnia zapewnić karoserii auta nieskazitelny wygląd. Ich łatwe i szybkie użycie powoduje, że w ciągu 10 minut przywrócimy lakierowi blask i głębię koloru.
5 polecanych quick detailerów do czyszczenia karoserii
Polecamy prosty przepis na smaczne kluski śląskie domowej roboty. Wypróbujcie go we własnej kuchni i rozkoszujcie się smakiem pysznych kluseczek śląskich! Składniki: 800 g ugotowanych ziemniaków 200 g mąki ziemniaczanej 1 jajko 80 g rozpuszczonego masła Krok po kroku: Ziemniaki studzimy i przeciskamy przez praskę. Dodajemy mąkę ziemniaczaną, jajko i masło. Zagniatamy. Formujemy kuleczki, spłaszczamy je palcem i gotujemy w osolonej wodzie. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Domowe kluski śląskie
Wybór telewizora, który będzie jednocześnie monitorem, nie jest prostą sprawą. Można kupić telewizor o przekątnej ekranu równej 30 cali i patrzeć na obraz z bliska. Można też zdecydować się na większy sprzęt i ustawić go dalej – będzie to z korzyścią dla oczu, przy czym należy dodać, że zwiększanie odległości do ponad 2-3 metrów nie prowadzi do zauważalnej poprawy komfortu oglądania. Rozwiązanie najprostsze – panel TN Jeśli monitor komputerowy jest potrzebny nam wyłącznie do przeglądania Internetu, czytania i pisania, duży kontrast okazuje się niepotrzebny, bowiem męczy wzrok. Potwierdzają to producenci programów do czytania książek elektronicznych, których okna mają zmniejszony kontrast (zabarwienie jasnobeżowe). Jeśli nie zależy nam na doskonałym odwzorowaniu barw ani na szerokich kątach widzenia, wystarczy nawet telewizor z najtańszą matrycą TN+Film. Telewizor z ekranem plazmowym Jeśli na ekranie chcemy widzieć wiele szczegółów, rysunków technicznych i podobnej grafiki, warto zaopatrzyć się w sprzęt o możliwie dużym kontraście. Gdy w grę wchodzi także doskonałe oddawanie barw i podziwianie szybkich scen akcji w filmach i grach, najlepszym, i być może jedynym, wyborem w rozsądnej cenie będzie telewizor z ekranem plazmowym. Ma on bardzo krótki, liczony w mikrosekundach, czas reakcji matrycy, dzięki czemu znakomicie nadaje się do oglądania dynamicznych scen w filmach i najbardziej wymagających grach komputerowych, także tych w wersji 3D. Posiada też bardzo dobre oddawanie barw i głęboką czerń, przez co okazuje się świetnym wyborem do wielu prac graficznych. Niedostatkiem może być tu zbyt mała ilość ustawień ekranu, znacznie mniejsza od tej wymaganej dla monitora graficznego. Poza tym, w przypadku nieprzerwanego wyświetlania pasków narzędziowych oraz innych stale powtarzających się elementów na ekranie plazmowym czasami pojawia się efekt pamięci, co może zniechęcić wielu potencjalnych nabywców. Wady tej nie posiadają wszystkie telewizory i monitory z klasycznym ekranem ciekłokrystalicznym. Minusem będzie także zwiększony pobór mocy w stosunku do monitorów ciekłokrystalicznych, nawet o 100-200 W. Im większy ekran, tym większa różnica w poborze mocy. Warto o tym pomyśleć, jeśli sprzęt ma pracować po kilkanaście godzin na dobę. Wtedy miesięczne rachunki za prąd mogą okazać się znacznie wyższe niż dotychczas. Naturalne kolory i szerokie kąty widzenia Znakomite oddawanie barw. Tak w skrócie można określić zalety telewizora i monitora z panelem IPS czy SIPS. Praktycznie bez realnych ograniczeń kąta oglądania ekranu. Wyższy współczynnik kontrastu i lepsza czerń predestynują telewizor z panelem IPS do wyświetlania filmów, fotografii, a także do wykonywania wielu prac graficznych. Krótszy czas reakcji panelu sprawia, że odbiornik radzi sobie coraz lepiej również z szybkimi zmianami obrazu oraz trybem prezentacji 3D. Złoty środek – panele PVA Jeśli jednak nie mamy zamiaru wydawać co najmniej kilkunastu tysięcy złotych ani borykać się z przestawianiem pasków narzędziowych programów kreślarskich i graficznych, powinniśmy zwrócić się ku konstrukcjom z panelem PVA lub S-PVA. Na początku matryce PVA (wcześniej zwane VA, MVA) były bardzo powolne, ich czas reakcji okazywał się znacznie gorszy niż w przypadku paneli TN i IPS. Jednak dziś, wskutek udoskonaleń, w niewielkim stopniu ustępują panelom TN i doskonale nadają się do zwielokrotniania częstotliwości odświeżania obrazu w dynamicznych prezentacjach gier komputerowych, filmach akcji, itp. Wszystkie pozostałe cechy jakościowe – zdolność oddawania barw oraz kąty widzenia – są bardzo dobre i można je porównać z najlepszymi pod tym względem ekranami, wyposażonymi w panele IPS czy S-IPS. Matryce PVA pod względem kontrastu przewyższają jakościowo panele IPS (SIPS). Jeśli nie uda się nam znaleźć odpowiedniego telewizora z matrycą S-PVA, a chcemy wykorzystywać sprzęt do prezentacji wielu drobnych szczegółów na bardzo dużym ekranie, możemy zdecydować się na znakomite i stosunkowo niedrogie monitory firmy Dell. Rozwiązanie na przyszłość Mając na uwadze tendencje rozwoju, powinniśmy zwrócić się ku wchodzącym na rynek telewizorom z ekranem (panelem) OLED. Są to urządzenia dostępne w cenie wielokrotnie wyższej niż większość telewizorów z ekranami ciekłokrystalicznymi czy z podświetleniem CFL albo LED.Posiadają one zbliżone do doskonałości odwzorowanie barw (współczynnik oddawania barw 98% – liczony według norm technicznych, nie medycznych), wydają się lepsze od wszystkich znanych dotąd rozwiązań. Poza konkurencją jest również głęboki kontrast i prawdziwa czerń ekranu. Telewizory (monitory) z panelem OLED staną się w niedługiej przyszłości najlepsze do oglądania filmów artystycznych, obrazów, fotografii medycznych, prac graficznych, itp. Częstotliwość odświeżania ekranu może być praktycznie taka, jak w przypadku telewizorów plazmowych, przy czym ogromna szybkość odświeżania nie będzie musiała być wykorzystywana do powiększania palety barw, a do rekonstrukcji całych klatek. Sprawi to, że panele OLED będą idealne do użycia w grach komputerowych i obrazowaniu 3D.Przez jakiś czas, ze względu na niedopracowanie technologii, ich wadą może być jeszcze nieprzezwyciężony efekt pamięci oraz częste usterki matrycy w postaci „badpikseli” czy „subpikseli”. Należy jednak oczekiwać, że w nieodległej przyszłości trudności te zostaną pokonane i monitory z ekranem OLED staną się idealne pod praktycznie każdym względem. Podsumowanie Jeśli masz zamiar wykorzystywać telewizor do Internetu oraz prostych prac biurowych i nie zależy ci na kolorach wysokiej jakości, wystarczy najtańsze rozwiązanie – panel TN. Jeśli odwzorowanie barw ma być dobre, a kąty widzenia szerokie, wybieraj spośród telewizorów z SIPS. Jeżeli zaś zależy ci na kontraście oraz odtwarzaniu szybkich scen akcji, pomyśl o technologii SPVA. Gdy natomiast chcesz mieć wszystko naraz, a dysponujesz sporym budżetem, rozważ możliwość zakupu telewizora z ekranem OLED.
Telewizor i monitor dwa w jednym
Lato zbliża się nieubłaganie, a coraz wyższa temperatura zmusza nas do zmiany garderoby z ciepłych swetrów i długich dżinsów na lekkie sukienki i krótkie szorty. Jeżeli nie jesteśmy przekonane do treningów na siłowni i nie przepadamy za bieganiem, warto zapoznać się z zaletami treningu z piłką gimnastyczną, który można wykonywać nawet w zaciszu domowym. Odpowiednie ćwiczenia z piłką wymodelują sylwetkę, wzmocnią brzuch, ujędrnią pośladki, poprawią ruchomość stawów i skorygują nieprawidłową postawę ciała. Jednak zanim przystąpimy do ćwiczeń, warto zapoznać z piłkami, jakie są dostępne na rynku. Dobieramy piłkę Jednym z najważniejszych aspektów podczas wyboru piłki jest jej rozmiar. Powinniśmy kierować się następującym schematem: Wzrostowi do 140 cm odpowiada średnica piłki o rozmiarze 35 cm. Pomiędzy 140 a 150 cm piłka powinna mieć 45 cm. Między 151 a 165 cm – 55 cm. Między 166 a 175 cm – 65 cm. Między 176 a 190 cm – 75 cm. Powyżej 191 cm wzrostu wymagana jest piłka o wielkości 85 cm. Siadając na piłce, powinniśmy zwrócić uwagę na kąt między udami a łydkami, który powinien wynosić 90 stopni. Na Allegro standardową piłkę gimnastyczną możemy kupić już od ok 13 zł. Ponadto dostępne są piłki z wypustkami, które nie tylko rewelacyjnie sprawdzają się podczas treningu, ale i podczas masażu. Dla osób, które lubią produkty 2 w 1, doskonałym wyborem będzie piłka dwustronna – w połowie gładka, a w połowie pokryta masującymi wypustkami. Podczas treningu z piłką możemy wplatać elementy rehabilitacyjne, jednak dla osób, które mają przypadłości ortopedyczne lub neurologiczne brak stabilności okrągłej piłki może być problematyczny, warto więc kupić piłkę „fasolkę”. Trening z taką piłką poprawi koordynację mięśni, wzmocni wytrzymałość i efektywność ćwiczeń na niestabilnym podłożu. Modelujemy i rzeźbimy ciało Filmów instruktażowych na trening każdej partii ciała przy pomocy piłek gimnastycznych jest w internecie niezliczona ilość. Warto podpatrzeć, jak poprawnie wykonywać ćwiczenia, by zamiast oczekiwanych efektów nie zrobić sobie krzywdy. Polecane ćwiczenia dla osób początkujących Scyzoryki z piłką. Kładziemy się na macie. Leżąc na plecach z wyciągniętymi nad głową rękami, umieszczamy piłkę między stopami i unosimy proste w kolanach nogi do góry, jednocześnie odrywamy górny odcinek kręgosłupa od podłoża, łapiemy piłkę i przekładamy ją za siebie. Drugi etap ćwiczenia to uniesienie piłki i przechwycenie jej nogami – nasze ciało powinno składać się jak podczas robienia standardowych „scyzoryków”. Wykonujemy około 10–15 powtórzeń w 3 seriach. Brzuszki na piłce. Kładziemy się na macie. Leżąc na plecach, ustawiamy piłkę pod zgiętymi nogami (kąt ugięcia kolan powinien być prosty). Dłonie delikatnie kładziemy na karku i robimy brzuszki. W tym ćwiczeniu ważne jest to, by odrywać jedynie górną część tułowia i by dłonie na karku odgrywały funkcję stabilizacyjną, a nie ciągnęły nas do góry. Wykonujemy około 10–15 powtórzeń w 3 seriach. Pośladki ze stali. Kładziemy się na macie. Opierając nogi na piłce (między łydkami a stopami), przyciągamy je do klatki piersiowej (nogami suniemy po piłce). W pozycji końcowej stopy powinny być umieszczone na piłce, a nasze pośladki napięte. Wykonujemy około 10–15 powtórzeń w 3 seriach. Trening z piłką gimnastyczną to nie tylko sposób na wysmuklenie sylwetki i wzmocnienie mięśni, ale również odstresowanie się po ciężkim dniu pracy. Ćwiczenia mogą dać niesamowite efekty, jeżeli będą wykonywane regularnie i starannie oraz gdy połączymy je z odpowiednio dopasowaną dietą.
Forma na lato z piłką gimnastyczną
Czasem marynarka to absolutnie obowiązkowy punkt ubioru, którego nie należy zamieniać na żaden inny. Okazje mniej formalne zwykle dają więcej swobody i pozwalają bawić się modą. Potrzebujesz dziś trochę luzu i chcesz zostawić marynarki w szafie? Znajdź dla nich godnego zastępcę – ciepłego, wygodnego i koniecznie stylowego. Latem wystarczyłaby sama koszula, ale jesień i zima dopominają się o coś więcej. „Włoska” alternatywa dla marynarki Panowie, których dress code codziennie zobowiązuje do noszenia garnituru, od czasu do czasu – w ramach „odskoczni” – sięgają po chinosy i casualową marynarkę. Ten sam zestaw dla studenta, który zwykle ubiera się w jeansy i T-shirty, przyda się na randkę czy nawet bardziej uroczyste okazje. Ale co włożyć, kiedy chcesz całkowicie zrezygnować z marynarki? Praktyczne rozwiązanie na chłodne miesiące to sweter – modny, dopasowany do sylwetki, który współgra z pozostałymi elementami garderoby. Swetry w zastępstwie marynarek od lat królują na włoskich targach mody męskiej – południowcy rozpropagowali stylizacje oparte na formalnych, wykwintnych koszulach, jednolitych swetrach z wysokiej jakości wełny i krawatach smart casualowych. To wymarzona kompozycja dla mężczyzn, którzy szukają elegancji z nutą swobody – w sportowym wydaniu. Nie można zapominać, że swetry to świetna propozycja dla panów z nienaganną sylwetką. Marynarka potrafi skrzętnie zatuszować wiele niedoskonałości, ale sweter, niestety, nie ukrywa wad, przeciwnie – eksponuje je. Kardigan, v-neck czy zupełny luz? Kardigan jest rodzajem swetra, który krojem najbardziej przypomina marynarkę. Tradycyjne fasony pozwalają odsłonić część koszuli – pasują tu modele z grubszej bawełny. Przy kardiganie ciekawie prezentują się półformalne dodatki – warto uzupełnić stylizację o krawat lub muchę z dzianiny. W zestawach tego rodzaju lepiej unikać eleganckich elementów garderoby – krawaty z błyszczących tkanin czy eleganckie, białe koszule będą wyraźnie odstawać od kompozycji. Obok koszuli i krawata sprawdzi się też sweter „w serek”. Grafitowy fason interesująco odetnie się od błękitniej koszuli, ciemnogranatowych spodni i krawata. Skórzane, brązowe dodatki ożywią stylizację. Jeśli planujesz spotkanie z przyjaciółmi, wybierz wygodniejszy zestaw o niższym stopniu formalności. W tym sezonie nosi się swetry z okrągłym wycięciem pod szyją. Modne modele w morskich odcieniach korespondują z koszulami z cienkiego denimu i krawatami w kontrastowych barwach. Na chłodne wieczory przyda się jesienna kurtka – w kompozycję wpisze się krótszy fason husky. Dobierz do niej uniwersalne, beżowe chinosy i wysokie trzewiki skórzane w kolorze ciemnej czekolady. Przy niższych temperaturach wypada zabrać skórzane, brązowe rękawiczki i granatową czapkę dzianinową. Panowie, którzy preferują bardziej stonowane stylizacje, brązowe chinosy skompletują z bardziej formalnym „stalowym” kardiganem z wełny, ciemnobrązowym, dzianinowym krawatem i półbutami ze skóry w tym samym odcieniu. Na mniej i bardziej formalne okazje Cieńsze, granatowe kardigany ciekawie prezentują się obok wełnianych spodni z brązowych tkanin o niejednolitej fakturze. Współgrają również ze wzorzystymi koszulami i krawatami, w których dominują bordowe akcenty. Jeśli wybierasz się na rodzinny obiad, możesz stworzyć elegantszą kompozycję z granatowym swetrem w roli głównej. Dodaj do niego białą koszulę z bawełny oxford, granatowy krawat w drobny, jasny wzorek i szare spodnie wełniane – zestaw sprawdzi się podczas spotkań w swobodnej atmosferze, które nie wymagają założenia odświętnego garnituru. Jego urok podkreślą klasyczne brogsy. Ciemne swetry z okrągłym wycięciem harmonizują z jasną, cienką koszulą jeansową i nieniebieską apaszką w kontrastowy wzór. Urodę kompozycji oryginalnie wyeksponuje sentymentalna pilotka – ciemnobrązowa kurtka skórzana, wystylizowana na podniszczoną, z charakterystycznymi ściągaczami przy rękawach. A co założyć na okazje, kiedy sweter jest zupełnie niedopuszczalny? W pewnych sytuacjach marynarkę formalną wolno zastąpić nieformalną. Swobodny fason potrafi odczarować nawet najnudniejszą stylizację. Zwróć uwagę na marynarkę z tweedu, flaneli, grubszej bawełny albo dzianiny. Pasują do niej koszule z miękkim kołnierzykiem z bawełny oxford w duże, wyraźne wzory. Zestaw dopełnią klasyczne jeansy i krawat wełniany. Kropkę nad i – jak w każdej kompozycji – stanowią buty. Wybierz modele, które łączą swobodę ze sportową elegancją. Postaw na brogsy, mokasyny, trzewiki lub sztyblety.
Moda męska: co włożyć zamiast marynarki?
Wezgłowie to bardzo efektowne, a jednocześnie praktyczne zwieńczenie każdego łóżka, będące również ciekawym dodatkiem aranżacyjnym. Przedstawiamy ciekawe pomysły na jego wykonanie. Wezgłowie – co to takiego? Wezgłowie, nazywane również zagłówkiem, to poprzeczna listwa znajdująca się za łóżkiem. Ma ono bardzo praktyczne zastosowanie. Chroni ścianę przed zabrudzeniami, a naszą głowę przed kontaktem z twardą powierzchnią, zwłaszcza gdy wybierzemy model tapicerowany. Element ten pełni również funkcję dekoracyjną, interesująco uzupełniając aranżację sypialni. Wezgłowie wieńczące łóżko nadaje mu prawdziwie królewski charakter. Mebel wydaje się dzięki niemu wygodniejszy, a całe pomieszczenie – przytulniejsze. Ogromną zaletą zagłówków jest ich różnorodność, która umożliwia wybranie takiego wzoru, który będzie się doskonale komponował z meblami oraz dodatkami znajdującymi się w sypialni. W sklepach znaleźć można gotowe egzemplarze, projektowane w serii z łóżkami i toaletkami lub wykonywane na zamówienie według wytycznych klienta. Tylko od naszej wyobraźni oraz możliwości finansowych zależy, jak będzie wyglądał model znajdujący się w naszym mieszkaniu. Tapicerowany czy drewniany? Wezgłowie może być zaaranżowane na wiele sposobów. Niektóre łóżka mają zagłówek na stałe połączony z meblem i dopasowany do niego kolorystycznie. Inne nie zostały w niego wyposażone, co umożliwia całkowite zrezygnowanie z tego elementu lub wybranie modelu idealnie spełniającego nasze wymagania estetyczne. W niektórych punktach można wykonać wezgłowie na zamówienie, realizując ciekawe oraz nietypowe pomysły wnętrzarskie. Ogromną popularnością cieszą się modułowe zagłówki tapicerowane, pokryte przyjemną w dotyku tkaniną, często pikowaną. Są bardzo eleganckie, ale trzeba wybierać materiały łatwe do wyczyszczenia i odporne na działanie promieni słonecznych. Równie chętnie kupowane są wezgłowia z drewnianych desek lub płyty MDF, często bardzo szerokie, nawet na całą ścianę, przy której stoi łóżko. Wśród nietypowych pomysłów na zagłówek wygrywa płyta korkowa – jest stosunkowo tania, a poza tym można do niej szpilkami przymocować zdjęcia lub kolorowe lampki. Ciekawe są również wezgłowia z lakierowanych tworzyw sztucznych, wykonane z kilku zawieszonych na poprzecznej belce poduszek, a nawet bambusowe. box:offerCarousel box:offerCarousel Zagłówek Zig Zag. Model z płyty MDF pokrytej gąbką, obszytej tkaniną z czystej bawełny w dwóch kolorach do wyboru (żółtym lub szarym). Szerokość: 90 cm, wysokość: 60 cm, grubość: 4 cm. W zestawie znajdują się elementy niezbędne do montażu. Cena: 170 zł. Zagłówek Moskwa. Model tapicerowany skórą ekologiczną w dwóch kolorach, brązowym i beżowym. Wytrzymały i łatwy do wyczyszczenia. W dolnej części zagłówka znajdują się otwory umożliwiające przykręcenie go do ściany lub do łóżka. Szerokość: 164 cm, wysokość: 103 cm. Cena: 249 zł. Zagłówek w dobrym stylu Zagłówki tapicerowane – zarówno tekstylne, jak i z ekoskóry – dobrze wyglądają we wnętrzach nowoczesnych, przełamując ich surowy minimalizm. Możemy je również wykorzystać w stylizacjach klasycznych, gdzie królują meble ludwikowskie. Ciemne drewno oraz bambus to wybór do mieszkań urządzonych w stylu kolonialnym, natomiast płyta korkowa najlepiej sprawdzi się w aranżacjach skandynawskich. Model z rattanowymi elementami warto wkomponować we wnętrza rustykalne, a wykonany z płóciennych poduszek lubbiałego drewna– w angielskie oraz prowansalskie. Wezgłowie łóżka to element wystroju, który przykuwa oko i zachwyca oryginalnością. Warto go wybrać również ze względu na zastosowania praktyczne, które są nie bez znaczenia. Sprawdź, jaki model będzie się prezentował najlepiej w twojej sypialni. )
Pomysły na stylowe wezgłowie łóżka w sypialni
Kto z nas nie kocha herbaty? Wypijana w zimowy wieczór albo mrożona zaspokajająca pragnienie w najcieplejsze dni upalnego lata – herbata towarzyszy nam przez cały rok. Coraz większą popularność zdobywa też kwitnąca herbata. Co to takiego? Kwitnąca herbata – pyszny pomysł na efektowny prezent… …a może raczej efektowny pomysł na pyszny prezent? Pewnym jest, że kwitnąca herbata zimą i jesienią podbija serca domowników. Niepozorna kulka wrzucona do przezroczystego dzbanuszka z gorącą wodą rozkwita na oczach biesiadników, ciesząc ich oczy niebywałym widokiem. Kwitnąca herbata to bowiem tak naprawdę kwiat ręcznie zawinięty w liście herbaty, który pod wpływem ciepła wody zaczyna się rozwijać. Najpierw przybiera postać kolorowego pączka, a potem zakwita w pełni, stając się przepięknym kwiatem. Kwitnąca herbata to zatem doskonały pomysł na drobny prezent albo dodatek do zestawu filiżanek, kubków czy uroczego dzbanuszka. Kto ucieszy się z takiego efektownego upominku? Na pewno trafisz w dziesiątkę, podarowując go osobie, która lubi pić herbatę, a szczególnie tej, która naprawdę celebruje proces jej parzenia. Kwitnąca herbata sprawdzi się więc jesienią i zimą, jako prezent z okazji imienin lub urodzin, a nawet jako uroczy upominek pod choinkę czy na Dzień Babci i Dzień Dziadka. Kwitnąca herbata – rodzaje i sposób zaparzania Kwitnąca herbata to nic innego jak kolorowy kwiat zamknięty wśród liści herbaty. Do jej przygotowania najczęściej używa sięherbaty zielonejalbo herbaty białej, czasem znaleźć można również kwitnącą herbatę przygotowaną na bazie czarnej herbaty. We wnętrzu takiej kulki kryją się kwiaty, szczególnie efektowne po rozwinięciu. Najczęściej w kubku czy dzbanku zakwita lilia, chryzantema, jaśmin, goździk lub amarantus. Sprzedawcy na Allegro, do swoich ofert, bardzo często dołączają zdjęcia herbaty po rozwinięciu się kwiatu. Możesz zatem wybrać taką, która przypadnie do gustu tobie albo osobie, którą chcesz obdarować. Bogactwo kolorów i różnorodność kwiatów jest tak duża, że na pewno znajdziesz herbatę, która stanie się w twoim domu hitem sezonu jesienno-zimowego. Nazwy niektórych z nich w pełni oddają magię, jakiej doświadczysz, celebrując picie tego napoju – Lilia Wieczna Miłość, Zachodzące Słońce, Zorza Polarna czy Sekret Kochanków. W jaki sposób należy parzyć kwitnącą herbatę? Jeśli razem z rodziną chcecie obserwować jej rozkwitanie, koniecznie sięgnij po przezroczysty dzbanek ze szkła. Tylko w takim naczyniu widać cały urok tego procesu. Odpowiednią ilość wody do przygotowania napoju dla wszystkich domowników wlej do dzbanka i przenieś na stół, przy którym usiądziecie. Najlepiej zrobić to zanim wrzucisz kulkę do wody, bo cały spektakl potrwa co najmniej kilka minut. Kiedy temperatura wody spadnie do 80 stopni Celsjusza – tu przyda się termometr do herbaty – możesz wrzucić kulkę. Będzie ona pływać po powierzchni, póki nie zacznie się rozwijać. Potem rozkwitając, kwiecista herbata zacznie powoli opadać na dno. Aby rozlać napój do filiżanek, należy odczekać kolejnych kilka minut, aż napar będzie miał intensywniejszy smak. Kwiat możesz wykorzystać jeszcze raz. Herbaciany hit na jesień i zimę Obserwowanie całego procesu parzenia kwitnącej herbaty, to wspaniały pretekst do miłego rodzinnego popołudnia czy wieczoru. Kiedy za oknem pada jesienny deszcz, a wiatr nie ma litości dla parasolek, ogrzanie się kubkiem pysznej herbaty, popijanej w domowym zaciszu, przegania jesienną chandrę. Kwitnąca herbata przywodzi na myśl ukwieconą wiosnę, skąpaną w soczystej zieleni, dlatego warto po nią sięgać także wtedy, kiedy za oknem panuje siarczysty mróz. To jednak nie jedyne powody, dla których kwitnąca herbata jest hitem na jesień i zimę. Kiedy nie wiesz, jaki prezent na Boże Narodzenie sprawić koleżance z pracy albo osobie, dla której trudno znaleźć coś odpowiedniego, z pomocą przychodzi właśnie ten efektowny napój.Zestaw takich herbat zapakowany w efektowne pudełko czy puszkę, albo w komplecie z dzbanuszkiem, bez wątpienia będzie miłym znaleziskiem pod choinką i stanie się ważnym elementem rodzinnych spotkań.
Kwitnąca herbata – hit na jesień i zimę
Już na początku książki autor (poprzez jedną z postaci) przypomina złośliwą anegdotę. Jeśli ktoś na zadane pytanie udziela ci odpowiedzi, która jest niesamowicie precyzyjna, a jednocześnie zupełnie nieprzydatna, to na pewno jest to matematyk. Podobnego humoru w książce nie zabraknie, choć nie można powiedzieć, że właśnie na nim Urbanek oparł całą opowieść. Stolik w Szkockiej Urbanek opowiada o kilku znanych nazwiskach, które łączą dwie sprawy. Wszyscy są matematykami oraz każdy z nich – w większym lub mniejszym stopniu – uczestniczył kiedyś w burzy mózgów przy pewnym bardzo specyficznym stoliku w kawiarni Szkocka. To właśnie tu zbierali się wyznawcy matematycznej religii, by w swobodnej atmosferze rozwiązywać coraz bardziej skomplikowane „problematy” i wymyślać nowe, które mógłby rozwiązać ktoś inny. Cechą charakterystyczną takich spotkań było to, że panowie naukowcy zostawiali swoje przemyślenia w formie notatek na blacie stolika. Często zdarzało się, że poczynione chemicznym ołówkiem zapiski musiały pozostać do następnego dnia lub nawet do momentu, gdy wszyscy zainteresowani zrobią własne kopie. Właściciel kawiarni trzymał wtedy ten stolik na uboczu, by nie został on przypadkiem zmyty za wcześnie. Humanistyczne nawyki? Nie chodzi o to, że nie lubię matematyków, ale też nie ukrywam, że nigdy nie zastanawiałem się, jak wyglądały studia w tej dziedzinie. Wszelkie kawiarniane spotkania, których celem mogłaby być wymiana myśli i poglądów, uznawałem za zarezerwowane dla znanych humanistów. O, naiwności – okazało się, że matematycy też to robią. Mało tego – są w tym całkiem nieźli, a wieczory spędzone na rozmowach, przy kawie i alkoholu, przeciągały się czasem do momentu, w którym po jednego z mężczyzn musiała przyjść żona i zabrać go do domu. Jakkolwiek trzeba też jasno powiedzieć, że atmosfera – choć całkiem swobodna – skupiała się przede wszystkim na matematyce.Urbanek opisuje oczywiście dużo szerszy wycinek życia swoich bohaterów. Mamy więc okazję poznać wiele szczegółów i anegdot również z „dorosłych” etapów ich kariery. Bardzo interesująco wpisują się one w historyczne i społeczne wydarzenia, które znamy ze szkolnych podręczników. Znajdziemy tu informacje o niepokojach na tle narodowym i antysemickim, a nawet wątek o pracach nad stworzeniem bomby atomowej. Wszystkie te drobiazgi dodają smaczków tej biograficznej mieszance i sprawiają, że tym przyjemniej czyta się tę książkę. Teoria chaosu W przeciwieństwie do większości książek z dziedziny matematyki (według powszechnego przekonania) „Genialnych” czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Można mieć małe zastrzeżenie do podziału na podrozdziały. Autor co chwilę „przerzuca się” z jednego naukowca na drugiego i dalej, jednocześnie zaznaczając dany fragment odpowiednim nazwiskiem. W ten sposób ciągle natrafiamy na sekcje opisane „Banach”, „Ulam”, „Steinhaus”… Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, jak bardzo losy tych postaci przeplatają się ze sobą, to wszystko wydaje się na miejscu. Gdybyście chcieli dowiedzieć się czegoś więcej na temat lwowskiej szkoły matematycznej, to tę książkę znajdziecie na Allegro już za ok 27 zł. Wersję elektroniczną można kupić za ok. 36 zł. Źródło okładki: www.iskry.com.pl
„Genialni. Lwowska szkoła matematyczna” Mariusz Urbanek – recenzja
Body to bardzo praktyczna i wygodna część garderoby. Jej popularność w ostatnich latach sprawiła, że mamy do wyboru naprawdę wiele możliwości. Od takich przypominających kostiumy kąpielowe, koszulki, gorsety czy też po zupełnie bieliźniane propozycje. Różnorodność krojów sprawia, że bodymożemy zakładać na co dzień oraz na uroczyste okazje, dowolnie zestawiać z wieloma pasującymi elementami. To ubranie sprawia, że czujemy się komfortowo i bardzo swobodnie w naszych kreacjach. Body do pracy Body jest świetnym pomysłem na strój do pracy. Dzięki zapięciu w kroku nie musimy się martwić, że bluzka wysunie się ze spodni czy spódnicy, odkrywając nasze ciało. Bardzo lubianym przez kobiety jest body koszulowe, które wygląda bardzo elegancko i profesjonalnie, jednocześnie zapewniając komfort i stosowny wygląd w każdej sytuacji. Nie musimy już wpuszczać koszuli w spodnie przy każdym siadaniu i wstawaniu z krzesła. Body w prostej, nieprzekombinowanej formie to świetna baza dla stylizacji. Nie będzie wyróżniać się pod ciekawą marynarką czy żakietem. Body będzie wyglądać świetnie również ze spódnica ołówkową, pod którą zwykłe bluzki i koszule lubią się nieestetycznie zawijać. Body na imprezę Element garderoby, jakim jest body, to świetny wybór na imprezę lub randkę. Dzięki komfortowi, jaki dostarcza, możemy w pełni oddać się tanecznym szaleństwom bez obawy, że w pewnym momencie odsłonimy zbyt wiele ciała. Idealnym wyborem są bardzo modne modele z prześwitującymi wstawkami z siateczki. Tworzą niesamowicie seksowny efekt, jednocześnie zakrywając to, co trzeba. Bardzo dobrze wyglądają w połączeniu ze skąpymi szortami lub czarnymi spodniami. Aby dodać odrobinę romantyzmu, można również założyć do nich spódnicę. Jeżeli zależy nam, aby nasz look nie był zbyt odważny, wybierzmy model z podwyższonym stanem, który nieco ukryje brzuch i bardziej zabuduje kreację. Pamiętajmy, że body wygląda najkorzystniej z wysokimi szpilkami, wysmuklającymi i wydłużającymi nogi. Zapewni to idealne proporcje sylwetki i świetny efekt końcowy. Body na co dzień Body to również świetny wybór na co dzień. Wiele z nas po wypróbowaniu go w pracy czy przy większych wyjściach być może nie będzie chciało się z nim rozstawać. Modele z modnymi printami nadają się idealnie w niewymuszonych, casualowych stylizacjach. Body wygląda świetnie w połączeniu z jeansami. Strzałem w dziesiątkę będą tzw. boyfriendy. Latem stawiajmy na szorty, które sprawdzą się w czasie upałów oraz w sytuacjach, kiedy chcemy zwrócić uwagę na nogi. Delikatniejsze i spokojniejsze stylizacje stworzymy ze spódnicami maxi uszytymi ze zwiewnych materiałów. To świetny wybór dla wysokich kobiet, które cenią sobie praktyczność, wygodę, ale również podkreślenie indywidualnego stylu. Body do sypialni Nie wolno zapomnieć również o typowo bieliźnianej wersji body, od której to właśnie zaczęła się moda na noszenie go poza sypialnią. Body to idealny wybór dla nie do końca pewnych siebie kobiet. Dla tych, które nie czują się swobodnie w bardzo skąpych strojach. Body skutecznie zakryje oraz wyszczupli brzuch lub niezbyt zgrabną talię. Przedłużane modele mogą również zachodzić na biodra, dodając dodatkowej pewności siebie. Do wyboru mamy wiele modeli, które na pewno spełnią nasze oczekiwania. Fason body znałyśmy do tej pory raczej w kontekście kostiumów kąpielowych bądź niezbyt estetycznej wyszczuplającej bielizny. Teraz body wychodzi na wierzch i staje się mocnym akcentem stylizacji zapewniającym nienaganny wygląd, komfort oraz wygodę. Warto zaopatrzyć się w tę cześć garderoby, jeśli jeszcze nie miałyśmy okazji przekonać się o jej zaletach.
Jak nosić body?
Długie i mroźne zimowe wieczory bywają ciężkie. Ciemność i chłód wpływają źle na nasz organizm. Dlatego zimą częściej sięgamy po wszelkiego rodzaju „umilacze życia”. Świeczki i lampiony, które rozświetlą mrok i pięknie pachną, co – jak udowodniono – ma niebagatelny wpływ na nasz nastrój. Jak działają na nas konkretne zapachy? Świeczki zapachowe i kadzidełka mogą więc okazać się doskonałym sprzymierzeńcem w walce z zimowym spadkiem nastroju. By tak się stało i by pełniły tę funkcję należycie, trzeba jednak dobierać zapachy odpowiednio do naszych potrzeb. Nie chodzi bowiem jedynie o to, by aromat nam się podobał. Każdy zapach ma przecież jakąś specyficzną właściwość, która działa na nas w konkretny sposób. I tak – najlepsza na skołatane nerwy jest wanilia. Waniliowe świeczki i podgrzewacze uspokajają i pozwalają nabrać dystansu do całego świata. Ten słodki zapach najlepiej zaaplikować sobie wieczorem, po powrocie z pracy. Będzie się lepiej spało. box:offerCarousel Jeśli miewasz problemy ze snem, sięgnij też po lawendę, która pomaga rozładować stres i ułatwia zasypianie. Działanie uspokajające mają także róża, jaśmin i pomarańcza. Zupełnie odwrotne działanie ma zaś paczula – orzeźwiający olejek pozyskiwany z paczulki wonnej, rosnącej na Filipinach, Archipelagu Malajskim i Półwyspie Indochińskim. Paczula stymuluje działanie układu nerwowego, działa pobudzająco i energetyzująco. Wprawia też w doskonały nastrój – według medycyny chińskiej normalizuje przepływ i energię qi – siły życiowej. Rzadko spotyka się świeczki o tym zapachu, ale warto mieć w zanadrzu paczulowe kadzidełka. Inne zapachy, które sprzyjają lepszej koncentracji, to na przykład cedr, bez lub fiołek. Warto sięgnąć po nie, gdy zależy nam na wsparciu naszej kreatywności czy wydajności przyswajania wiedzy. Rozgrzej się zimą box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Dla tych, którzy zimy nie lubią głównie dlatego, że ciągle marzną, odpowiednie będą aromaty o właściwościach rozgrzewających. Wszelkie zapachy korzenne, jak cynamon, imbir czy kardamon, mogą być tutaj bardzo skuteczne. Warto sięgnąć po często proponowane przez producentów zapachowe świeczki „sezonowe” – np. o zapachu pieczonego jabłka czy pikantnej pomarańczy. Zawierają one właśnie wspomniane korzenne nuty zapachowe. Działanie rozgrzewające mają też wszelkie zapachy słodkie, które często można spotkać, jeśli chodzi o świeczki zapachowe. Czasem tak słodkie, że chciałoby się je zjeść… Świeczki o zapachu czekolady, truskawki, kawy i innych produktów „jadalnych” wypełnią całe wnętrze smakowitym aromatem, pomogą wykreować atmosferę bezpieczeństwa i niczym niezmąconego domowego spokoju. Poza tym często też bardzo pięknie wyglądają i stanowią idealne uzupełnienie zimowego wystroju domu czy mieszkania. Jeśli rozgrzewać zamierzacie się w parze, dobrze będzie wykorzystać zapachy uważane za afrodyzjaki. W odpowiednich okolicznościach na podgrzanie atmosfery dobrze działać będą świeczki o zapachu wanilii, lawendy czy róży – czyli te aromaty, które wcześniej uznaliśmy za rozluźniające i odstresowujące. Za najbardziej kuszące uważa się zaś zapachy orientalne: piżmo, drzewo sandałowe, paczulę czy ylang-ylang. Znajdziemy je z pewnością zaklęte w kadzidełka. Uwaga! Pamiętaj, że zbyt duże stężenie tych zapachów w powietrzu albo ich nierozsądne mieszanie ze sobą, może odnieść odwrotny do zamierzonego skutek. Dławienie się przytłaczającym aromatem zupełnie nie jest seksowne… Kombinuj! Niektóre kombinacje zapachów są jednak bardzo przyjemne i potęgują ich działanie. Można komponować je samemu lub sięgać po gotowe „mieszane” świeczki czy woski przygotowane przez producentów. Jedną z najpopularniejszych na tym rynku marek jest aktualnie Yankee Candle. Kreatywność specjalistów tej firmy wydaje się nieskończona – są szczególnie płodni, jeśli chodzi o zapachy owocowe lub oparte na znanych deserach. Świeczka o zapachu paryskich makaroników? Czemu nie! Próbuj, łącz, eksperymentuj… Życzymy ci pięknej, pachnącej zimy!
Zimowa zapachoterapia – świeczki zapachowe i kadzidełka
Główny podział piekarników w kuchniach wolnostojących to trzy podstawowe typy: gazowe, elektryczne i gazowe z opiekaczem elektrycznym. Jakie piekarnik w kuchni wolnostojącej wybrać, aby cieszyć się z jego jak największej funkcjonalności? Funkcje piekarników Oprócz różnicy w zasilaniu, piekarniki różnią się ilością podstawowych funkcji. Więcej opcji pieczenia jest dostępnych w piekarnikach elektrycznych. Podstawowe funkcje to grzałki na dole i górze, ale jedną z najważniejszych jest termoobieg. Oprócz tradycyjnego pieczenia od spodu i góry, dobry piekarnik powinien posiadać grill do pieczenia kiełbasek czy zapiekanek. Niektóre modele mają duży grill o zmiennej powierzchni. Dzięki grillowi nie trzeba rozgrzewać całego piekarnika, by cieszyć się małymi przekąskami. Kolejną przydatną opcją jest rozmrażanie – dzięki niemu produkty mrożone są szybko rozmrażane do temperatury pokojowej za pomocą wentylatora (bez ich ogrzewania). Kupując kuchenkę wolnostojącą warto sprawdzić, czy jej piekarnik ma rożen obrotowy, który pozwala na równomierne upieczenie dużej porcji mięsa, np. całego kurczaka. Grzałka opieka mięso ze wszystkich stron – jest ono mniej suche, a bardziej chrupiące. W termoobieg wyposażonych jest część nowoczesnych piekarników. Termoobieg to inaczej wentylator, rozprowadzający gorące powietrze w piekarniku, który zapewnia taką samą temperaturę w każdym jego miejscu i równomierne pieczenie potraw, bez względu na to, na jakim poziomie się pieką. Skraca czas pieczenia, które może przebiegać w niższych temperaturach. Pozwala to zaoszczędzić czas oraz obniża koszty. Rodzaj prowadnic w piekarniku – jakie wybrać? Wyróżnia się prowadnice: klasyczne (wytłaczane), np. kuchenka gazowo-elektryczna Ravanson KWGE-K50N. Niestety przy takim rozwiązaniu blaszki wysuwają się ciężko i mogą niszczyć emalię; drabinki, na których umieszczone są blachy i ruszt; teleskopowe, które zapewniają wygodne wsuwanie i wysuwanie blach – są najlepszą i najbezpieczniejszą opcją. W teleskopy wyposażona jest np. kuchenkaElectrolux EKC54502OX. Zabezpieczenia piekarnika – co jest ważne? Ważną funkcją, szczególnie w domach, gdzie są dzieci, są tzw. chłodne drzwi piekarnika. Chronią one przed oparzeniem się o szybkę piekarnika – temperatura zewnętrznej powierzchni utrzymuje się do 50° C. Chłodny front (maks. 40° C) ma np. BOSCH HGV625323L. Zabezpieczenie przeciwwypływowe jest bardzo ważne w piekarnikach gazowych i polega na momentalnym odcięciu dopływu gazu do palnika w przypadku nagłego zgaśnięcia płomienia. To bardzo ważne zabezpieczenie przed trującym i łatwopalnym gazem zawiera np. piekarnik w kuchence gazowej Amica 58GG4.23OFP(W). Sposób czyszczenia piekarników Piekarniki, które są wyposażone w parowe czyszczenie, łatwo o utrzymać w czystości dzięki funkcji pary, która rozmiękcza wszelkie zabrudzenia – o wiele prościej je potem usunąć. Katalityczne czyszczenie piekarnika polega na spaleniu wszystkich resztek – pozostaje tylko kurz do wymiecenia. Ten sposób polecany jest głównie dlatego, że czyszczenie piekarnika staje się znacznie łatwiejsze i szybsze. Na co jeszcze zwrócić uwagę przy kupnie piekarnika w kuchence? Na klasę energetyczną – im wyższa, tym bardziej obniża koszty zużycia energii. Warto zainwestować w klasę A++; Na elektroniczne sterowanie, pozwalające na zaprogramowanie czasu pieczenia; Pojemność, która waha się od 45 do nawet 70 litrów. Wybór powinien zależeć raczej od ilości przygotowywanych na raz dań; Źródło zasilania. W nowym budownictwie kuchnie zasilane są zazwyczaj na prąd, więc pozostaje wybór tylko kuchenki elektrycznej. Osoby, które mieszkają w blokach lub domach zaopatrywanych w gaz, mogą kupić kuchenkę gazową lub gazowo-elektryczną. Topowe piekarniki Główni producenci kuchenek wolnostojących to Amica, Electrolux, Indesit, Bosch, Ravanson, Candy, MPM, Hotpoint-Ariston i AEG. Obecnie jedną z najbardziej popularnych kuchenek elektryczno-gazowych z piekarnikiem zasilanym elektrycznie jest Bosch HGV745253L. Wśród topowych piekarników gazowych znalazł się produkt Amica - model 58GG4.23OFP(W). Natomiast piekarnik elektryczny w kuchence elektrycznej Amica 608CE3.434TsDQ(XL) to jeden z najbardziej popularnych modeli zasilanych prądem. Podsumowanie – który piekarnik wybrać? Im częściej z niego korzystasz, tym bardziej powinieneś wybrać urządzenia wszechstronne i wielofunkcyjne. Polecamy wtedy piekarniki elektryczne. Zastanów się nad funkcją programowania ustawień pieczenia, prowadnicami teleskopowymi i modelami z funkcją czyszczenia katalitycznego. Zwróć też uwagę na klasę energetyczną. Im większą masz rodzinę lub planujesz upiec np. całego indyka, tym większą pojemność piekarnika powinieneś wybrać. Optymalna jest pojemność ok. 50 – 60 litrów. Jeśli często pieczesz mięso, rozejrzyj się za kuchenką wyposażoną w rożen obrotowy. Gdy lubisz poeksperymentować z wypiekiem ciast, zainwestuj w termoobieg. Natomiast, gdy w domu masz dzieci, polecamy zakup urządzenia z chłodnym frontem. Przeanalizuj wady i zalety każdego rozwiązania i wybierz idealne dla siebie!
Rodzaje piekarników w popularnych kuchenkach. Które polecamy?
Renault Captur po face liftingu to atrakcyjny samochód pod względem wizualnym, ale czy zapewnia dobre wrażenia z jazdy? Brat Clio Szybko rosnący popyt w segmencie crossoverów segmentu B sprawił, że marka Renault w 2013 r. wprowadziła do oferty nowy model samochodu: Renault Captur. Auto skonstruowano na płycie podłogowej znanego i lubianego Clio czwartej generacji, z którym to Captur ma wiele wspólnego. Efekt? Renault Captur stał się najlepiej sprzedającym się autem w swoim segmencie w Europie, osiągając w 2016 r. wynik 215 670 sprzedanych egzemplarzy. Sukces sprawił, że w 2017 r., czyli po czterech latach obecności na rynku, crossover przeszedł face lifting. Dzięki niemu pojazd nabrał bardziej nowoczesnego charakteru: zmieniły się przód auta oraz tylne światła. Odświeżoną wersję Captura można zamówić z nowymi kolorami lakieru, wzorami tapicerki oraz felg. Jeśli mieliście okazję jeździć samochodami Renault w ostatnich kilku latach, zapewne mieliście okazję zmierzyć się z systemem multimedialnym R-Link. W porównaniu do konkurencji nie jest to niestety mocna strona aut tego producenta. Mówiąc wprost, system był zbyt skomplikowany i powolny, abyśmy mogli mówić o łatwej i przyjemnej obsłudze. Na szczęście Francuzi dostrzegli problem i R-Link w Renault Captur został nieco usprawniony. Nie jest to nadal system idealny, jednak zmiana na plus jest faktycznie zauważalna. Wąski, szeroki wybór Decydując się na zakup modelu Renault Captur, możemy poszaleć w kwestii stylizacji samochodu. Producent oddaje aż 30 kombinacji barw nadwozia, które jest dwukolorowe (dach może mieć inny kolor niż reszta karoserii). Spory wybór mamy również w kwestii stylizacji wnętrza, w którym wisienką na torcie jest topowa, najbardziej ekskluzywna wersja – Initiale Paris. W sprzedaży pojawiają się również serie limitowane Renault Captur – chociażby stworzona z producentem nagłośnienia Bose czy wyróżniająca się sportowym charakterem wersja S-Edition. Niestety tak szerokiego wyboru jak w kwestii wyglądu auta nie będziemy mieli z silnikami. Do wyboru są trzy motory benzynowe TCe o mocy 90 KM, 120 KM i 150 KM oraz diesel dCi o mocy 90 KM. Silniki mogą być sprzężone z manualną lub automatyczną skrzynią EDC. Jazda Renault Captur po face liftingu to świetnie wyglądający samochód. Być może to sprawiło, że odniósł duży sukces sprzedażowy. Dziwi to mnie, bo w mojej ocenie to auto słabo się prowadzi… Testując różne samochody, przyzwyczaiłem się już do tego, że każdy model wywołuje u mnie jakieś emocje. Jedne zachwycają, inne rozczarowują. Renault Captur nie poruszył mnie w żaden, ale to absolutnie żaden sposób. Wsiadłem, pojeździłem tydzień, oddałem i natychmiast zapomniałem o tym aucie. Zdziwiło mnie to, gdyż taka sytuacja zdarza się rzadko. Wrażenia z prowadzenia nie są najmocniejszą stroną tego samochodu. O ile nie śpieszymy się do pracy czy po odbiór dziecka z przedszkola, wszystko będzie OK. Gdy jednak mocniej wciśniemy pedał przyspieszenia, automatyczna skrzynia EDC zawaha się i zastanowi, który bieg byłby w tej sytuacji najodpowiedniejszy. Pokonywanie zakrętów to wątpliwa przyjemność ze względu na nieprecyzyjny układ kierowniczy. Na szczęście poprawna jest pozycja za kierownicą oraz ogólnie pojęty komfort. Podsumowanie Renault Captur nie chwycił mnie za serce. Plastiki we wnętrzu są twarde i raczej mało przyjemne, skrzyni EDC zdarza się ospale reagować na mocne naciśnięcie pedału gazu, a układ kierowniczy jest mało precyzyjny. Wrażenia z jazdy są nijakie. Poprawny. Tyle można powiedzieć o Renault Captur. To auto dla tych, którzy nie kupują samochodu dla właściwości jezdnych i radości z jazdy zapewnianych np. przez MINI Cooper. Francuski crossover zadowoli tych, dla których wygląd i bogate wyposażenie w stosunkowo atrakcyjnej cenie są czynnikiem decydującym o wyborze samochodu.
Test samochodu Renault Captur
Trendy urodowe zmieniają się jak w kalejdoskopie. Każdy sezon to kopalnia inspiracji i pomysłów czerpanych z gazet, internetu i od celebrytów. Takim trendem w lecie były metaliczne tatuaże na skórze. Zimą przeniosą się w zupełnie nowe miejsce na ciele! Sylwester i karnawał sprzyjają modowym i makijażowym eksperymentom. Z zaciekawieniem szukamy sposobów na wyróżnienie się nietypowym dodatkiem lub biżuterią. Tatuaże na włosy to sposób na ciekawą fryzurę, modny akcent oraz niebanalny styl jednocześnie! Skąd się wzięła moda na tatuaże na włosy? Jak już wspomniano, latem wiele z nas oszalało na punkcie metalicznych tatuaży na ciało. Tymczasowe naklejki pięknie podkreślały słoneczną opaleniznę, a na festiwalach oraz wakacjach z powodzeniem zastępowały biżuterię. Ich popularność była tak duża, że można je było kupić wszędzie, a niektórzy celebryci tworzyli nawet swoje autorskie wzory. Pomysł na przeniesienie metalicznych tatuaży na włosy rozpropagowała Kylie Jenner – młodsza siostra znanej na całym świecie Kim Kardashian. W nietypowym looku pojawiła się na jednej z sesji zdjęciowych, aby zachwycić żądne nowinek fanki. Trend szybko się rozpowszechnił i stał hitem Instagrama. Tatuaże na włosy Tatuaże na włosy nie różnią się niemal niczym od tych przeznaczonych na skórę. Warto wybrać sprawdzone marki, które oferują najlepszą trwałość ozdoby, ponieważ w tym miejscu szybciej mogą ulec zniszczeniu. Dostępne wzory są bardzo różnorodne. Od geometrycznych, nowoczesnych kształtów po inspirowane sztuką orientalną przykłady. Kolory także znajdziemy dowolne, jednak najbardziej spektakularny efekt tworzą złote i srebrne metaliczne wersje, które na włosach wyglądają jak spinka, opaska albo połyskujące pasemko. Nadają się do wszystkich odcieni włosów. Jak nałożyć tatuaż na włosy? Aplikacja tatuażu na włosy jest tak samo prosta jak tego na ciało. Trzeba jednak pamiętać, aby nasze kosmyki były jak najlepiej wygładzone. Najłatwiej opanować sztukę nakładania na ciasno spiętych włosach, po nabyciu odrobiny wprawy możemy pokusić się o rozpuszczoną fryzurę. Taka ozdoba nie sprawdzi się niestety w przypadku loków lub fal, chyba że jako akcent na przedziałku. Jak usunąć tatuaż z włosów? Usunięcie tatuaży z włosów jest jeszcze prostsze niż tych ze skóry. W wielu przypadkach wystarczy po prostu zwyczajne umycie włosów szamponem. Woda rozpuści klej, a same wzory nie przylegają mocno do włókien włosów. Jeśli po myciu zauważymy drobne pozostałości, ostatecznie rozprawi się z nimi odżywka pielęgnacyjna. Tatuaże na włosy – czy warto? Tatuaż na włosach to wciąż nowość, więc warto podchwycić trend i zabłysnąć na imprezie lub podczas uroczystości. Takie ozdoby nie są popularne, więc jest szansa na wyróżnienie się. To idealna propozycja dla osób o gładkich włosach, noszących się w uporządkowanych fryzurach. To również dobry pomysł przy tych krótkich, tzw. bobach, takich jakie nosiła Kylie Jenner, gdy pierwszy raz pokazała się publicznie z tego rodzaju tatuażem. Inne sposoby na tatuaż na włosach Sposobem nieco lepiej znanym, popularnym w latach 90., jest tworzenie wzorów na włosach za pomocą kolorowych i brokatowych sprayów. Wystarczy przyłożyć odpowiedni szablon do głowy i spryskać preparatem. Warto pomyśleć nad taką ozdobą podczas przygotowań do sylwestra lub karnawałowych nocy. Poszukiwania nowości w dziedzinie stylu mogą czasem zaprowadzić do bardzo zaskakujących rezultatów. Takim, w pierwszej chwili szalonym, pomysłem są tatuaże na włosy. Po ujrzeniu efektu końcowego możemy się jednak przekonać o jego oryginalności.
Nowy trend – tatuaże na włosy
Salomon, korzystając ze swojego bogatego doświadczenia w produkcji butów narciarskich i snowboardowych, stworzył pierwszą w historii inline skatingu rolkę freeskate, czyli przeznaczoną do jazdy miejskiej. Od lat ulice Francji pełne były swobodnie przemieszczających się rolkarzy, robiących na rolkach coś więcej niż tylko zwykła jazda. Z odpowiedzią na to zapotrzebowanie nie trzeba było długo czekać. Powstała hybryda, łącząca w sobie zalety rolki agresywnej i rekreacyjnej. Rolki te charakteryzują się wielką wytrzymałością, niską wagą i zarazem dużą wygodą. Co równie ważne – wyglądają bardzo dobrze! Od samego początku była to świetnie zaprojektowana rolka, która nie cierpiała na dzisiejsze choroby modeli innych marek, wymagających co roku różnych poprawek – ich kolejne inkarnacje nie są na tyle dobre by dorównać Salomonom sprzed dziewięciu lat. Jako druga marka na rynku, zaraz po K2, Salomon wprowadził tzw. soft BOOT, czyli konstrukcję łączącą w sobie twarde elementy z miękkim butem, co skutkowało świetnym dopasowaniem do nogi i obniżało całkowity ciężar rolki. But But wszystkich modeli freeridowych Salomona wykonany jest w technologii łączącej twardy klasyczny but z miękkim, co można także spotkać w rolkach firmy K2. W tym przypadku miękki materiał znajduje się w okolicach wiązania sznurówek, co pozwala na lepsze dopasowanie do stopy i znacznie obniża całkowitą wagę rolki. Zapięcia to dwie solidne klamry. Ta w okolicach kostki wykonana jest z aluminium i sznurowadła. Niestety, w tym modelu nie ma typowego dla Salomona sznurowania na zatrzask. Górna klamra chroniona jest wypustką ukształtowaną z części cholewki. Kolejnym charakterystycznym elementem omawianej rolki, jak i pozostałych modeli tej serii Salomona, są slidery/bumpery (zderzaki ochronne). Jest to bardzo przemyślany wynalazek, który niejako wzmacnia tę część rolki poprzez zastosowanie większej ilości plastiku. Poza tym wygląda to bardzo ciekawie. Slider spełnia swoją rolę w stu procentach – nie ma potrzeby kombinowania i przykręcania zamiennego (przykład z rolki SEBA, w której możliwość wymiany tego elementu jest trochę na wyrost). But jest zaopatrzony w otwory wentylacyjne, które znajdują się na samym czubku buta, nie osłabia to jednak jego konstrukcji. Freeride to specyficzna dyscyplina rolkowa, która łączy w sobie różne style, dlatego godne zwrócenia uwagi jest istnienie w tej rolce półki do grindowania. Można w nich spokojnie robić triki typu makio czy soul. Elementy te z pewnością zaprojektowane zostały celowo. Cuff, czyli cholewka buta jest przytwierdzona do niego na stałe za pomocą bocznych, klasycznych bolców i nitu z tyłu buta. Opcjonalnie po wewnętrznej stronie zostało pozostawione wolne miejsce na pracę cuffa w osi pionowej – można to usztywnić za pomocą kawałka plastiku załączonego do rolki. Płoza Płozy w omawianym modelu mają długość 247mm, w standardzie UFS. Mocowania kółek to klasyczne 8-milimetrowe śruby jednoczęściowe. Nie ma tu mowy o ich odkręceniu podczas jazdy, czy „objechaniu” otworu na imbus. Śruby mocujące koła mają odpowiednio głębokie gniazda na klucz. Płozy wyróżnia solidność wykonania. Jest to bardzo sztywna konstrukcja, począwszy od bocznych ścianek, których przekrój jest zróżnicowany i dodatkowo usztywnia całość, a skończywszy na trzech mostkach usztywniających między kołami. Salomon zastosował dość ciekawy patent – koła są ustawione w pozycji flat, jednak dwa pierwsze są mniejsze o 4 milimetry. Jest to spowodowane wysokością otworów mocujących, gdzie dwa ostatnie osadzone zostały wyżej o 4 milimetry, co daje możliwość, a raczej konieczność używania dwóch rodzajów kół w jednej rolce. Ciężko powiedzieć, czy był to tylko zabieg marketingowy, czy przemyślane działanie osób, które projektowały tę rolkę, ale dzięki temu stopa znajduje się bliżej podłoża o te 4 milimetry, co daje trochę większe poczucie stabilności. Według producenta takie ustawienie miało mieć też wpływ na sterowność rolki, co wydaje się być uzasadnione. W rolce jest jeszcze jeden ciekawy element – tzw. hell plate – znajdujący się pod piętą, między butem a płozą. Usztywnia on konstrukcję buta przy dużych obciążeniach. Ma też wymuszać lekkie pochylenie do przodu, nie jest to jednak bardzo odczuwalne. Liner (but wewnętrzny) Liner jest dość wysoki i wygodny. W okolicach kostek i ścięgna przylega idealnie dzięki termoformowalnej gąbce. Przednia część linera jest luźniejsza, można temu jednak zaradzić, zaciągając mocniej sznurowadła. Gąbka jest dużo cieńsza niż ta spotykana w rolkach typu aggressive. Daje to większą kontrolę nad całością. Nie ma tu mowy o wyginaniu nogi na boki – pracuje cała rolka, luz można uzyskać, popuszczając trochę na górnej klamrze. Język wykonano z usztywnionego materiału, w modelach s-lab częściowo z filcu. Jest dość szeroki, otacza sporą część stopy. Ciekawym patentem jest śrubka łącząca liner z butem, co zapobiega wysuwaniu się linera podczas jazdy i bardziej zespala całość. Oczywiście w tego typu sprzęcie nie mogło zabraknąć shock-absorbera pod piętą. W tym przypadku jest on nawet podwójny. Utrzymuje się na swoim miejscu dzięki odpowiednio wyprofilowanemu wnętrzu buta. Absorber składa się z dwóch rodzajów pianki, został zróżnicowany pod względem twardości. Twardsza część jest grubsza i wypełnia całą powierzchnię buta pod piętą, natomiast element z miękkiej pianki usytuowany jest na wkładce, na którą dodatkowo położono płaski element plastikowy, rozkładający nacisk na większą powierzchnię. Ogólna ocena W Salomon Crossmax FSK dzięki konstrukcji miękkiego buta osiągnięto bardzo niską wagę tej rolki – 1,7 kg. Na pozór wydaje się delikatna. Wykonanie jest jednak bardzo dobre, wszystkie elementy działają jak powinny. Nie ma mowy o samoczynnym odkręcaniu się śrubek czy odpinaniu klamerek, a aluminiowe płozy to niedościgniony ideał – są sztywne i praktycznie niezniszczalne.
Salomon Crossmax FSK – test
Szukasz wymarzonego kompletu bielizny dla swojej drugiej połówki? A może sama masz ochotę na zimowe nowości w sypialni? Pobudź swoją wyobraźnię i niezależnie od temperatury za oknem, postaw na zmysłowe, tiulowe przezroczystości i seksowne koronki. Odcienie szampana oraz szlachetnej czerni już czekają na ciebie w pogotowiu. Klasyka gatunku Szukasz sprawdzonej, ale jednocześnie uwodzicielskiej bielizny? Postaw na klasyczny pewniak tego gatunku, czyli zmysłową bieliznę w kolorach ponadczasowej czerni. W tym sezonie szczególnie podkreślamy, że tradycyjna czerń nie musi być nudna. Od teraz zaskakuj oryginalnymi połączeniami i wyrafinowanymi materiałami. Poznaj sekret kobiecej kokieterii i zdecyduj się na bardzo modne koronki i przezroczyste wstawki z tiulu czy delikatnej siateczki. Są nie tylko szalenie uwodzicielskie, ale przede wszystkim nieprzemijające. Idealnie maskują to, co ma być zakryte, jednak zarazem subtelnie odkrywają to, na czym zależy ci najbardziej, aby stworzyć piorunujące wrażenie. Z pewnością potrafią też uruchomić wyobraźnię i zadziałać jak wabik, dlatego nie może ich zabraknąć podczas upojnych wieczorów we dwoje. Zastanawiasz się, jaki fason bielizny wybrać? Pośród hitów znalazły się nie tylko obowiązkowe dwuczęściowe zestawy czy komplety, ale również pojedyncze elementy bielizny. Biustonosz nie musi już powielać wzoru fig i na odwrót. Dobrze jeśli postawisz na różnorodność, jednak zawsze w zbliżonej wersji i tym samym kolorze. W zależności od tego, co preferujesz i w czym czujesz się komfortowo, możesz zdecydować się na staniki typu push up, usztywniane, półusztywniane lub zupełnie miękkie, oparte na fiszbinach lub całkiem ich pozbawione. Inne modele to popularna bardotka, typ bezszwowy lub samonośny.Wśród modnych dołów królują majtki typu szorty francuskie czy męskie bokserki – tzw. model hipster, który jest prawdziwym hitem! Popularne będą także stringi i brazyliany, czyli dosłownie „pół-stringi”. Pośród klasycznych opcji prym wiodą figi i modele typu tanga – biodrówki mocno wycięte po bokach. Pamiętaj jednak, że bielizna nocna rządzi się innymi prawami niż typowo dzienna. Dlatego zachęcam do licznych eksperymentów i odkrywania nowych fasonów. Warto również postawić na takie akcenty, jak pończochy samonośne czy pas do pończoch. Przezroczyste koszulki nocne i modelujące i jednoczęściowe body również mogą być seksi! W doskonały sposób podkreślą twoją sylwetkę, uwydatniając jej atuty i tuszując jej drobne niedoskonałości. Pośród kolorów królują obowiązkowe czernie, jednak również odcienie szampana stają się coraz odważniejsze i są wśród nich różne kroje. Nie zapominaj, że odpowiednio dobrana bielizna dodaje kobiecie nie tylko pewności siebie, ale przede wszystkim klasy i elegancji w każdej sytuacji. Pamiętaj, że podstawą każdej udanej stylizacji jest właśnie bielizna i to od niej należy zacząć. Złóż hołd latom 60. Oddaj hołd modnej dekadzie sezonu, czyli odnajdź się w latach 60. Projektanci lansują sylwetki wyjęte rodem z tamtych lat. Także w kwestii bielizny nie pozostają w tyle. Prym wiodą tutaj barwy szampana, ale również (a może przede wszystkim) pudrowe róże i wszelkie pastelowe detale, które nigdy nam się nie znudzą. Tu koronki wypadają po prostu „na słodko” i tak też trzeba je przyjąć – z lekkim przymrużeniem oka. Obowiązkowe modele biustonosza to wszechobecna bardotka, ale z ramiączkami w typie popularnej balkonetki, oraz wszelkie półgorsety (tzw. modele longline), czyli biustonosze o przedłużonej dolnej części. Gorsety również wracają do łask i z pewnością ucieszy to wszystkie fanki tego typu bielizny. Moja rada: Pamiętaj, że najlepszy gorset to ten, który jest idealnie skrojony do twojej sylwetki. Dlatego nie obędzie się bez profesjonalnej porady gorseciarki i szycia na miarę. Balkonetka charakteryzuje się miękkim fasonem na fiszbinach, którego miseczki skrojone są z trzech części i zabudowane są do 3/4 wysokości biustu. Posiada też wysoko osadzony mostek, co odróżnia ją od pozostałych typów staników. Półgorset natomiast, oprócz przedłużonego dołu, posiada także usztywnione i dość nisko zabudowane miseczki, często osadzone na fiszbinach. Może również być wyposażony w specjalnie wyprofilowane wkładki, które odpowiednio podnoszą i pięknie modelują biust. Jako dół świetnie sprawdzą się majtki z wyższym stanem, również zdobne w koronkowe czy gładkie, ale satynowe, elementy. Wszelkie transparentne materiały także będą tu wskazane. Najpopularniejszy model to ten w formie spodenek – typ hipster – lub szortów francuskich oraz ten z dłuższą nogawką. Jaki jest praktyczny sposób na lata 60.? Wybierz jeden koronkowy element i wokół niego zbuduj swój look. To szybki i niezawodny sposób na odświeżenie swojego bieliźnianego outfitu i pokazanie się w nowej odsłonie. Nie lubisz monotonii w sypialni? Łącz ze sobą z pozoru różne elementy bielizny i dopasowuj je na zasadzie układanki. Nie zapominaj również o dodatkach, takich jak pończochy czy doczepiany pas, które mogą znacznie podnieść temperaturę w twojej sypialni. Pamiętaj, że koronka to kwintesencja smaku i stylu, która zawsze stanowi świetne tło dla reszty.
Seksowna bielizna na zimę
Już średniobudżetowy aparat w smartfonie ma dostępny tryb manualny. Operowanie czasem naświetlania, czułością ISO i balansem bieli może znacząco poprawić twoje zdjęcia. Odkryj fotograficzne możliwości swojego smartfona i zachwyć nimi znajomych. Tryb manualny jest bardzo ważny dla każdego fotografa. Dopiero w tym ustawieniu zyskujemy pełną kontrolę nad podstawowymi parametrami zdjęcia - przysłoną, czułością ISO i czasem naświetlania. W smartfonach przysłona co prawda nie zmienia się, za to możemy jeszcze skorygować balans bieli i ręcznie ustawiać ostrość. Tryb manualny, ręczny, profesjonalny w smartfonie Tryb automatycznego robienia zdjęć w smartfonie ma dwa zadania. Umożliwić na szybką rejestrację obrazu i dobrać takie ustawienia, aby zdjęcie było satysfakcjonujące w odbiorze. Są jednak zdjęcia, które zawiodły nasze oczekiwania. Mamy ciekawy kadr, ale automatyczne ustawienie zostały błędnie dobrane. W większości smartfonów jednak znajduje się manualny tryb robienia zdjęć. Najczęściej występuje pod nazwami: ręczny lub profesjonalny. Wcale nie trzeba być profesjonalnym fotografem, aby z niego korzystać. Wystarczy wejść w aplikację aparatu i odszukać na ekranie ikonę zmiany trybu zdjęciowego. Po wykonaniu tej czynności mamy możliwość na większą ingerencję w parametry zdjęcia - czas naświetlania tzw. szybkość migawki, czułość ISO, balans bieli, ostrość oraz korekta ekspozycji. Warto testować różne konfiguracje, tym bardziej, że aktualny podgląd kadru mamy na ekranie smartfona. Ustawianie każdego parametru zajmie nam więcej czasu niż jeden klik na spuście migawki, ale z pewnością efekt końcowy powinien być tego wart. Szczególnie, gdy chcemy, aby nasze zdjęcie wyróżniło się w social media. box:offerCarousel Czas naświetlania Czas naświetlania najczęściej występuje na ekranie telefonu pod literami S lub SS - skrót od słowa migawka po angielsku tj.snapshot. Parametr ten określa czas otwarcia migawki, czyli to jak długo światło trafia do matrycy. W praktyce, jest to przedział czasu od momentu naciśnięcia spustu migawki do zarejestrowania obrazu przez smartfon. Im dłuższy czas naświetlania, tym nasze zdjęcie będzie jaśniejsze. Najczęściej dostępny zakres czasu naświetlania waha się w granicach od 5 sekund do 1/4000 sekundy. Warto zapamiętać, że im mniejszy czas, tym bardziej zamraża ruchome obiekty. Przykład: robimy zdjęcie ruchu ulicznego. W czasie ustawionym na 1/20 sekundy fotografia może sprawiać wrażenie nieostrej. Będą na niej widoczne smugi świetlne, które pozostawią jadące samochody. Przy ustawieniu czasu na 1/1600 sekundy ruch uliczny zostanie zamrożony na zdjęciu. Należy też pamiętać, że przy długich czasach naświetlania łatwo o poruszone zdjęcie, od momentu otwarcia migawki smartfon powinniśmy trzymać nieruchomo. Jeśli sprawia nam to problem, zawsze możemy kupić statyw, który stabilizuje nam urządzenie. Czułość ISO Parametr ISO wyraża czułość na światło matrycy w aparacie naszego smartfona. Bardzo często waha się w zakresie wartości od 50 do 3200. Im wyższe ISO wybierzemy, tym czułość sensora jest większa. W praktyce oznacza to, że wyższe wartości ISO powodują rozjaśnienie naszego zdjęcia w słabych warunkach oświetleniowych lub po zmroku. Jednak musimy się wtedy liczyć z pogorszeniem jakości obrazu - zdjęcie będzie mniej szczegółowe oraz pojawi się na nim szum cyfrowy tzw. ziarno. Małe czułości, w zakresie do 200 należy stosować w korzystnych warunkach, np. w słoneczny dzień. Zapewni nam to lepszą jakość obrazu, kontrastowe kolory i zadowalające odwzorowanie detali. Przy wyższych parametrach ISO trzeba sprawdzić, na ile możemy je podkręcić, aby zdjęcie było zadowalającej dla nas jakości. Balans bieli W przypadku balansu bieli warto zrobić pierwsze zdjęcie na ustawieniach automatycznych i przekonać się, czy odwzorowanie barw jest prawidłowe. Może np. zdjęcie jest zbyt niebieskie lub żółte? Oznacza to, że smartfon kiepsko radzi sobie z prawidłowym ustawieniem balansu bieli. Wtedy należy przejść do ustawień manualnych, wybrać jedną z dostępnych opcji. Najczęściej są to ikony (chmura, słońce, światło jarzeniowe, światło żarowe), które odpowiadają panującym warunkom oświetleniowym. W praktyce, gdy robimy zdjęcie w pomieszczeniu ze światłem żarowym i użyjemy balansu bieli dostosowanego z ikoną żarówki zdejmie nam on żółtą poświatę. Dzięki temu odwzorowanie kolorów będzie zbliżone do rzeczywistości. Ostrość Ostrość w każdym smartfonie może być ustawiana automatycznie. Standardowo każdy z nas jest przyzwyczajony do korzystania z autofokusa. Otwieramy aplikację aparatu i po chwili mamy ostrość ustawioną na obiekt w centrum kadru, zaś jeśli chcemy zmienić punkt ostrość po prostu klikamy palcem na ekranie. W smartfonach z wyższej klasy cenowej mamy dostępny tryb manualny z opcją ręcznego dostosowanie ostrości (MF). W praktyce mamy do dyspozycji suwak. Ustawiony maksymalnie w prawą stronę daje nam ostrość na cały kadr i świetnie sprawdza się w fotografii pejzażu. Z kolei odchylony maksymalnie do lewej strony pozwala nam na wykonanie ostrego zdjęcia makro. Suwakiem przesuwamy w zależności od tego, jak daleko od aparatu w naszym smartfonie jest obiekt, który chcemy sfotografować. Korekta ekspozycji Jest to ostatni z omawianych parametrów w trybie fotografii manualnej. Korekta ekspozycji jest oznaczona literami Ev od angielskiego słowa exposure value - naświetlanie. Jej zakres najczęściej waha się od -2 do 2. Korzystamy z niej wtedy, gdy czas naświetlania oraz czułość ISO mamy ustawione automatycznie i chcemy jedynie szybko dopracować nasze zdjęcie. Jeśli obniżamy korektę ekspozycji, to przyciemniamy kadr, zaś podbicie Ev do dodatnich wartości powoduje rozjaśnienie zdjęcia. Kiedy poznaliście już lepiej tryb manualnej fotografii w smartfonie, czas wykorzystać wiedzę w praktyce. Miejsca w pamięci urządzenia jest dużo, aby zapełnić ją zdjęciami. Jeśli go zabraknie, zawsze można skorzystać z karty pamięci. W terenie oprócz statywu może nam się przydać monopod. Stabilizować urządzenie możemy też za pomocą uchwytów. Z kolei, aby nie padł nam zbyt szybko akumulator (aplikacja aparatu jest wyjątkowo prądożerna), warto mieć przy sobie powerbank.
Manualna fotografia w smartfonie - jak robić lepsze zdjęcia?
Prezent na gwiazdkę dla nastolatka, który zapewne już nie wierzy w świętego Mikołaja, to wyzwanie, któremu możemy sprostać. Wystarczy postawić na coś wymarzonego i wyjątkowego. Jakie propozycje dla nastolatka na prezent z okazji Bożego Narodzenia znajdziemy na Allegro? Przedstawiamy kilka takich, które mogą przypaść do gustu starszym dzieciom. EGO – gra planszowa Gry planszowe można uznać za prezent dla dzieci. Nie każda gra jest jednak przeznaczona dla najmłodszych. Gra planszowa EGOto propozycja dla dzieci od 14. roku życia. Nie jest powiedziane, że młodzież w tym wieku musi prowadzić rozgrywkę z rodzicami. To dobry pomysł na spędzenie wolnego czasu wraz z przyjaciółmi. Co więcej, ta gra towarzyska może rozkręcić każdą imprezę. Ego to gra dla 2–6 osób, w której losuje się jedno z ponad 400 niebanalnych pytań. Pytanie czyta się na głos, a w tajemnicy przed wszystkimi zaznacza żetonem odpowiedź. Zadaniem pozostałych graczy jest odgadnięcie zaznaczonego wyboru. Gracz, który najlepiej zna swoich przyjaciół, wygrywa. W zestawie znajdziemy 220 dwustronnych kart z pytaniami, 18 dużych żetonów odpowiedzi, 120 małych żetonów, planszę i instrukcję. Cena gry planszowej EGO to około 60 zł. Kolejka – gra planszowa Inną grą planszową, która może być dla młodzieży ciekawą zabawą, jest Kolejka. Dzięki niej młodzież może zmierzyć się z rzeczywistością lat 80. Gra prezentuje realia życiowe w latach komunizmu w Polsce. Cel wydaje się prosty – zająć kolejkę i kupić towary znajdujące się na wylosowanej liście zakupów. Proste, ale tylko w dzisiejszych czasach. W latach 80. XX wieku rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Problemem jest bowiem to, że półki w pięciu osiedlowych sklepach są puste. Trzeba się nieźle nakombinować, aby kupić wszystko z listy, a towar nie zawsze przywożą do właściwego sklepu, w którym już zajęliśmy kolejkę. Koszt gry to około 80 zł. Klocki konstrukcyjne Mindstorms Nastolatek może jeszcze bawić się klockami, o ile są one dopasowane do jego wieku. Propozycja Lego Mindstorms to ciekawy prezent dla nastolatków zainteresowanych robotyką. Lego Mindstorms EV3 umożliwiają stworzenie niezwykłych robotów. Co więcej, można nimi sterować. Koszt zestawu Lego Mindstorms EV3 z systemem operacyjnym Android to około 1400 zł. Klocki Technic Dla miłośników inżynierii, tworzenia i uruchamiania zbudowanych pojazdów proponujemy Lego Technic. Jednym z modeli jest ładowarka górnicza, która ma ruchome tłoki, obracający się wentylator i ogromne koła, aby radzić sobie w trudnym terenie. Cena klocków z serii Technic to – w zależności od zestawu – od około 50 do około 2800 zł. Dron – zdalnie sterowane maszyny latające Ostatnią propozycją na prezent dla nastolatka jest dron. Tego typu zabawka cieszy się dużą popularnością i jest prawdziwym hitem. Drony dostępne na Allegro mają różną wielkość. Dostępne są modele z kamerami lub bez. Jeżeli nasz nastolatek interesuje się fotografią i tworzeniem własnych filmików, ciekawszą propozycją będzie jednak wersja z kamerą. Dron kosztuje od około 60 zł do około 700 zł.
Prezenty na gwiazdkę dla nastolatków – przegląd
Wiele kobiet wybiera aktywności pozbawione elementów siłowych w obawie o nadmierny rozrost mięśni. Niektóre nie chcą się zmęczyć, a to kojarzy im się z aktywnością siłową. Inne nie wierzą w to, że będą w stanie ćwiczyć z hantlami, a tym bardziej ze sztangą lub ciężarami. Spójrzmy pod innym kątem na trening siłowy, który jest dobry zarówno dla zdrowia, samopoczucia, jak i sylwetki. Trening siłowy źródłem kontuzji? Wykonany niepoprawnie, jak każdy inny, spowoduje wcześniej czy później kontuzję. Jednak trenując z rozwagą i przede wszystkim wiedzą, wręcz przeciwnie – wzmocni mięśnie, kości i ochroni stawy. Na początek poprośmy o pomoc trenera. Dobierze odpowiednie obciążenie i pokaże, jak poprawnie wykonywać ćwiczenia. Nieważne, czy chodzi o te na wolnych ciężarach, czy maszynach takich, jak atlas. Mocne mięśnie, które gwarantują właśnie ćwiczenia siłowe, zmniejszają ryzyko kontuzji. Wzmacniając mięśnie, chronimy stawy i cały kręgosłup. Mięśnie otaczające kręgosłup będą mocniejsze i wpłyną na zmniejszenie dolegliwości bólowych pleców. Jako że technika ćwiczeń jest ważna, dbając o nią, poprawimy jednocześnie swoją postawę. To również zaprocentuje w codziennym życiu. Ćwiczenia siłowe dobre dla naszych kości i serca W badaniach udowodniono, iż trening z ciężarami zwiększa gęstość kości. To bardzo istotne dla kobiet, bowiem częściej niż mężczyźni cierpią na osteoporozę i osteopenię. Wzmacniając kościec, mamy możliwość zapobiegać tym chorobom. Poprawnie wykonywane ćwiczenia z hantlami, kettlami i sztangą, a może pole dance, poprawiają pracę mięśnia sercowego. Trenując, wzmacniamy wydolność, a serce jest zmuszone do wydajnej pracy i intensywnego pompowania krwi, która jest dobrze utleniona. Zbyt widoczne mięśnie? Na pewno nie u kobiet Panie ćwiczą z mniejszymi obciążeniami niż panowie. Nawet zwiększając je systematycznie i korzystając z działania np. odżywek białkowych, kobieta nie zbuduje nadmiernie widocznej masy mięśniowej. Proces budowy masy jest długotrwały i trudny nawet dla panów. Kobiety nie mają odpowiedniej ilości testosteronu, dlatego nie zbudują ciała kulturystki, którego się tak obawiają. Trening na siłowni dla lepszej sylwetki i szybszego spalania kalorii Ćwiczenia siłowe kształtują sylwetkę, rzeźbiąc ją i zarysowując mięśnie u kobiet. Efekt to szczupłe ciało, które po prostu dobrze wygląda. Aby uzyskać taki wynik, warto sięgnąć po wolne ciężary, które angażują jednoczesny rozwój wielu mięśni, delikatnie je uwidaczniając. Trening na siłowni powoduje przyspieszenie materii. Mięśnie są dużo bardziej aktywne metabolicznie niż tłuszcz. Im więcej mięśni w naszym ciele, tym szybciej spalamy kalorie. Kobiety mają problem z nadmiernym gromadzeniem się tkanki tłuszczowej, więc praca z hantelkami wzmacniającymi mięśnie to idealny wybór. Co istotne, mięśnie spalają nadmiar kalorii nie tylko w czasie treningu, ale też po nim. Również wtedy, kiedy siedzimy w pracy lub czytamy książkę. To niewątpliwa zaleta treningu siłowego w porównaniu z aerobowym. Podczas aerobów łatwiej o przetrenowanie, a połączona z nimi zwykle niskokaloryczna dieta spowalnia metabolizm, zamiast go przyspieszyć. Bardzo dobra spoczynkowa przemiana materii i ładnie wyrzeźbiona sylwetka. Czego chcieć więcej? Sięgnijmy zatem po ćwiczenia siłowe i korzystajmy z ich dobrodziejstw.
Dlaczego kobiety powinny ćwiczyć siłowo? Nie obawiajmy się nadmiernie widocznych mięśni
Żadna lalka nie jest dla swojej właścicielki zwykłą zabawką, ale model interaktywny oferuje jeszcze więcej. Dlaczego warto powiększyć o niego kolekcję swojej pociechy. Jaki model wybrać? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz poniżej. W życiu każdej dziewczynki nadchodzi czas, kiedy zaczyna się bawić lalkami. Przeważnie trwa on długie lata i wówczas żadna nie powie, że ma za dużo lalek – wszystkie kolejne są witane z radością. Jednak w każdej pokaźnej kolekcji z pewnością znajduje się ta jedyna, ulubiona i wyjątkowa. Wspaniale, gdy stanie się nią lalka edukacyjna, która poza standardowymi cechami ma również interaktywne funkcje wspierające wszechstronny rozwój właścicielki. Śpiewane piosenki, wypowiadane dźwięki i umieszczone w kilku miejscach sensory dotykowe pozwalają na rozmaite zabawy, kształtujące nowe umiejętności zarówno w sferze manualnej, jak i emocjonalnej. Prezentujemy kilka propozycji, na które warto zwrócić uwagę, poszukując lalki interaktywnej. Bobasy Lalką będącą hitem, uwielbianym przez dziewczynki na wszystkich krańcach świata, a jednocześnie uczącą opiekuńczości i odpowiedzialności jest niewątpliwie bobas Baby Born. Ta doskonale dopracowana we wszystkich szczegółach imitacja niemowlaka do złudzenia przypomina malutkie dziecko i wymaga prawie takiej samej opieki. Płacze prawdziwymi łzami, załatwia swoje potrzeby fizjologiczne w pieluszkę, wymaga karmienia oraz czułości. Opiekująca się nim dziewczynka w naturalny sposób uczy się troskliwości oraz rozwija swoje zdolności manualne podczas ubierania, zmiany pieluszki i karmienia. Dodatkowo możemy rozbudowywać zestaw podstawowy, dokupując do niego rozmaite akcesoria: wanienkę wraz z ekwipunkiem do kąpieli, wózek, fotelik samochodowy oraz ubranka i ozdoby na wszelkie okazje. Mówiące i śpiewające Dla dziewczynek, które zamiast dzidziusia wolałyby lalkę-przyjaciółkę, również znajdziemy kilka interesujących modeli interaktywnych. Funkcje większości z nich są bardzo podobne, różna jest tylko liczba wypowiadanych zdań lub śpiewanych piosenek. Połączeniem szmacianki z tradycyjną lalką jest Zosia, która dzięki swojej miękkości może również pełnić funkcję przytulanki. Śpiewa cztery popularne piosenki w języku polskim oraz ma wbudowane sensory pozwalające na zmianę wyśpiewywanych słów. Nadaje się dla dziewczynek, które lubią śpiewać i tworzyć nowe piosenki. Miękkie, długie włosy pozwalają również na czesanie i tworzenie fantazyjnych fryzur. Bardzo podobne funkcje ma Natalia, która dodatkowo wypowiada kilkadziesiąt zdań, m.in. opisujących poszczególne części ciała. Ciekawą propozycją jest również Rozalka. Lalka ma bogaty repertuar piosenek i wypowiadanych zdań, wbudowane sensory dotykowe oraz długie, miękkie włosy. Pudełko z lalką zawiera też zestaw do stylizacji fryzur oraz jej podróżną walizkę. Z interesującymi akcesoriami Większość dostępnych na rynku lalek ma standardowe wyposażenie – ubranko, grzebień, spinki czy smoczek. Są jednak i takie, które wzbogacono o znacznie ciekawsze elementy. Taką propozycją z pewnością jest lalka z tabletem. Dzięki wbudowanemu mechanizmowi zabawka reaguje na uruchamiane na nim funkcje. Taki zestaw pozwala na poznawanie cyfr, liter i figur geometrycznych w nietypowy i interesujący sposób. Oczywiście lalka ma typowe dla siebie funkcje i umożliwia czesanie, przebieranie i przytulanie. Równie ciekawą propozycją jest lalka z huśtawką, którą szybko możemy rozmontować i zamienić w kucyka na kółkach. Zabawka śmieje się, śpiewa i zachęca do zabawy, a dołączony do niej zestaw fryzjerskich gadżetów pozwala na tworzenie nowych fryzur. Jeśli funkcje lalki okażą się niewystarczające, możemy dokupić do niej zestawy akcesoriów do pielęgnacji. Ich szeroka oferta obejmuje: wanienki, łóżeczka, przybory lekarskie, fryzjerskie i kosmetyczne, które z pewnością zainspirują dziewczynkę do nowych aktywności.
Interaktywne lalki edukacyjne
Przebywanie na słońcu wymaga odpowiedniej ochrony. Zazwyczaj pamiętamy o zabezpieczeniu ciała kremami z filtrami SPF, często jednak bagatelizujemy ochronę włosów. Tymczasem cienkie i delikatne są szczególnie narażone na uszkodzenia. Włosy cienkie wymagają latem szczególnej troski. Jeśli o nich zapomnimy, staną się przesuszone, matowe, ich kolor straci na intensywności, będą się kruszyć, rozdwajać i łamać… Promieniowanie słoneczne niszczy aminokwasy i rozrywa niektóre wiązania białkowe, osłabiając strukturę włosów. Jeśli do tego zostaną one potraktowane słoną, wodą morską czy chlorowaną w basenie, to na głowie możemy spodziewać się ekstremalnego spustoszenia. Fryzjerzy i dermatolodzy biją na alarm. Zwracają uwagę na to, by odpowiednio zabezpieczać włosy podczas wakacji. Szczególnego podejścia wymagają jasne i rozjaśnione, które są bardziej suche i zawierają mniej pigmentów. Pomocne mogą tu być odpowiednie kosmetyki z filtrami: mgiełki, maski, szampony i odżywki, które regularnie stosowane uchronią je przed zniszczeniem. Najlepiej stosować takie preparaty, które nie wymagają spłukiwania, aby filtr chroniący włosy pozostał na nich jak najdłużej. Mgiełki do włosów Mgiełki do włosów to cudowne kosmetyki, które w upalne dni muszą na stałe zagościć w torebce. Mgiełki nawilżą nawet włosy skłonne do przetłuszczania się, nadadzą im miękkość i naturalną sprężystość, a także ułatwią ich rozczesywanie. Należy je rozpylić na całej długości włosów, także przed wyjściem na plażę. Nie obciążą ich delikatnej struktury i pozwolą zachować fryzurze lekkość i objętość. Wśród dostępnych na rynku produktów warto zwrócić uwagę na mgiełkę Kérastase Solei. Oprócz filtrów ochronnych kosmetyk ten zawiera olejki mineralne odżywiające włosy oraz polimery nabłyszczające, które nadadzą im połysk (cena ok. 85 zł). Doskonale sprawdzi się też Seboradin Sun z ekstraktem z karczocha rewitalizującym włosy, amarantusem ułatwiającym ich rozczesanie oraz ważną dla cienkich włosów gliceryną (cena ok. 19 zł). Szampony z filtrami Szampony na słońce powinny nie tylko myć włosy, ale również wypłukiwać z nich sól i chlor, które osadzają się na powierzchni. Ich dodatkową funkcją jest regeneracja włosów, wygładzenie powierzchni i co najważniejsze w przypadku włosów delikatnych – nawilżenie. Warto zdecydować się na produkt L’Oréal Paris Elseve Sun Defense, który głęboko odbudowuje włókno włosa po kąpieli słonecznej (cena ok. 10 zł) lub też szampon L’Oréal Professionnel Solar Sublime, który dzięki filtrowi przeciwsłonecznemu Mexoryl S.O chroni je przed szkodliwym działaniem promieni UV (cena ok. 25 zł). Niezastąpione odżywki i maski Maski i odżywki nawilżają i regenerują włosy, przywracając zwłaszcza tym cienkim witalność oraz połysk. W ich składzie powinny znaleźć się witaminy E i B5, które wygładzają powierzchnię delikatnych kosmyków. Należy pamiętać o tym, że odżywki na słońce stosuje się po każdym myciu. Z dostępnych na rynku preparatów można zdecydować się na niewymagającą spłukiwania odżywkę w sprayu Revlon Professional Equave Sun Protection, chroniącą przed promieniami UV i ułatwiającą rozczesywanie (cena ok. 30 zł) lub Wella Sun, która nada włosom jedwabistą gładkość i ułatwi ich stylizację (cena 33 zł). Z kolei z masek na słońce doskonałą ochronę zapewni Kérastase Solei, która dodatkowo podkreśli blask koloru (cena ok. 118 zł) lub L’Oréal Professionnel Solar Sublime (cena ponad 40 zł), bogata w kwasy tłuszczowe zapewniające włosom skuteczną regenerację. Maski ze względu na silniejsze działanie odbudowujące wystarczy zaaplikować 2-3 razy w tygodniu. Ich użycie jest szczególnie ważne w przypadku włosów farbowanych i delikatnych. Przedłużą trwałość koloru i pomogą zachować jego intensywność oraz połysk. Opisywana przez producentów skuteczność kosmetyków z filtrami UV to nie chwyt marketingowy. One rzeczywiście działają i pozwolą wrócić z wakacji z włosami zdrowymi i pięknymi. Należy tylko pamiętać o ich regularnym stosowaniu i używaniu kompleksowo wszystkich preparatów z filtrami. Aby skutecznie chronić włosy, należy także pamiętać o nakryciu głowy w postaci chustki, czapki lub kapelusza, które pozwolą uniknąć udaru słonecznego, zabezpieczą włosy przed zniszczeniem, a także dopełnią każdej stylizacji.
Jak przygotować cienkie włosy do kąpieli słonecznej? – preparaty z filtrami
Pięć rodzin, trzy kontynenty, kilka państw, wszystko połączone zawiłymi losami, których początkiem jest wybuch Wielkiej Wojny, jak nazywano I wojnę światową. Wojny, której nikt nie chciał, a której wszyscy się spodziewali. Wojny, która zmieniła nie tylko bieg historii, ale też wyniosła na szczyt tych, którzy byli na dnie, a strąciła z piedestału władców ówczesnego świata. Wojna oczami ludzi Powieść otwiera historia trzynastoletniego Billy’ego Williamsa, który rozpoczyna trudną pracę walijskiego górnika. Tymczasem jego siostra Ethel, uważająca się za wyjątkową, trafia do domu arystokraty – hrabiego Fitzherberta, jego żony Bei oraz siostry Maud, uwikłanej w związek z niemieckim szpiegiem, Walterem von Ulrichem. Losy tych ludzi już na zawsze będą połączone. Poznajemy też carską Rosję, a w niej przebywającego tam Amerykanina, Gusa Dewara, syna senatora. Nieprzewidywalny los sprawia, że styka się on z Grigorijem Peszkowem, który wiedzie wraz z bratem lekkoduchem – Lwem – życie biednego robotnika w Moskwie. Losy tych i innych bohaterów splatają się w wyniku zawirowań wojennych, społecznych i historycznych. Są tu wątki miłosne, śmierć, narodziny, radość i łzy – jak w życiu. Czapki z głów Monumentalne dzieło, które może niektórych przerażać swoją objętością, szybko wciąga w wir wydarzeń. Autor w ciekawy sposób wprowadza kolejnych bohaterów, charakteryzując ich tak dobitnie, że nie mamy problemu z obecnością wielu postaci. Jest to tym bardziej ważne, że w kolejnych tomach liczba uczestników akcji rośnie, a powiązania między kolejnymi pokoleniami stają się coraz bardziej skomplikowane. Follett jest jednak w najwyższej formie i jak zawsze oddaje charakter poszczególnych bohaterów w sposób bardzo realistyczny i potwierdzający znajomość natury ludzkiej. Tłem dla wielowątkowej akcji książki jest historia początku XX wieku, aż do 1923 roku. Obserwujemy ją z perspektywy Walijczyków, Rosjan, Niemców, Amerykanów i Anglików. To dzieło pozwala na poznanie historii tych państw niemal na żywo, jakby działa się ona tu i teraz, a historia była de facto polityką. Tak przedstawione fakty historyczne, ściśle powiązane z losami bohaterów, zapadają na długo w pamięć. Historia opisana przez Folletta była konsultowana z naukowcami, by przedstawione fakty, sytuacja społeczno-polityczna i każdy najdrobniejszy szczegół odpowiadały realizmowi tamtych czasów. Dzięki temu przenosimy się w świat, który już nie istnieje, choć nieustannie fascynuje. Dowiadujemy się między innymi, jak kształtowała się walka o prawa kobiet i zmieniał się nie tylko układ społeczny, ale także siły europejskie. Jedynym minusem książki jest, jak zwykle u Folletta, brak przywiązania czytelnika do bohaterów. Ich śmierć zwykle nie jest głównym wątkiem bieżących wydarzeń i opisywana jest jako tło, drugi plan. To sprawia, że czujemy pewien niedosyt, lecz zabieg ten sprawia, że nie odwracamy uwagi od tego, co dzieje się na bieżąco. Jak w życiu – ludzie umierają, a świat biegnie dalej. Koniec książki przynosi rozczarowanie, gdyż nie wszystkie wątki zostały zakończone. To rozczarowanie jest jednak tylko pozorne, gdyż ku własnej uciesze odkrywamy, że mamy przed sobą jeszcze dwa tomy Trylogii Stulecia, na którą składa się – oprócz Upadku gigantów – Zima świata oraz Krawędź wieczności. Wszystkim, którzy jeszcze nie przeczytali całości, wypada zazdrościć, że mają przed sobą taką przyjemność. Zobacz także inne książki Kenna Folletta. Źródło okładki: www.wydawnictwoalbatros.com/
K. Follett, Upadek gigantów – recenzja
Sezon wakacyjny dobiega końca. Jeżeli już nie zamierzasz korzystać ze swojej przyczepy kempingowej, warto odpowiednio ją zabezpieczyć przed deszczem, opadającymi liśćmi i kurzem. Jeżeli nie masz możliwości przechowywania jej w garażu albo schowania pod wiatą, dobrym rozwiązaniem jest specjalny pokrowiec. Nie można pozostawić pojazdu kempingowego pod chmurką, bo może to spowodować przykre konsekwencje. Jak przygotować przyczepę na zimę? Odpowiednio zaparkowaną przyczepę kempingową należy dobrze przygotować na nadchodzący sezon jesienno-zimowo-wiosenny. Drzwi oraz otwory wentylacyjne trzeba uchylić, aby był przewiew, co zapobiega powstawaniu pleśni i nieprzyjemnego zapachu wewnątrz przyczepy. Należy również spuścić wodę z systemu hydraulicznego i wlać do niego specjalny płyn do konserwacji. Warto też odkręcić kraniki, przedmuchać instalację wodną i wypuścić ze zbiornika resztki wody. Syfony w brodziku i umywalce powinny być suche i czyste. Wszystkie szafki i schowki należy otworzyć, a poduszki i materace najlepiej postawić pionowo. Jeżeli chodzi o pościel i dywaniki, to warto je po prostu zabrać do domu. Drzwi lodówki warto też lekko uchylić. Należy dokładnie posprzątać pojazd, aby nie zostały w nim reszki jedzenia, coś wilgotnego czy brud, tak aby następnego lata można było bez przeszkód ponownie użytkować przyczepę. Tak przygotowaną przyczepę kempingową należy jeszcze umyć i dobrze wysuszyć, a potem tylko nałożyć na nią pokrowiec. Dzięki zatrzaskom i elastycznym elementom można go łatwo dopasować do pojazdu. Szybki montaż pokrowca gwarantują plastikowe uchwyty, w które został wyposażony. Jak wygląda pokrowiec? Dostępne na rynku pokrowcewykonane są z wodoodpornych i oddychających materiałów. Zaprojektowano je tak, aby chronić pojazd na zewnątrz przed płowieniem, a jednocześnie by oddychający materiał umożliwiał wydostawanie się wilgoci na zewnątrz. Ważne jest też ograniczenie przenikania kurzu do środka. Ochronne pokrowce mają trójwarstwową lub czterowarstwową budowę – warstwa zewnętrzna to zazwyczaj polipropylen, środkowa to oddychająca folia, a wewnętrzna to miękka, nierysująca powłoka. Zalety pokrowców Dobry pokrowiec chroni przyczepę kempingową lub kampera zarówno przed zmienną pogodą, jak i promieniami UV, deszczem lub śniegiem oraz przed zwierzętami, które mogą porysować pojazd. Dodatkową zaletą jest to, że są łatwe do złożenia i przechowywania – producenci często dołączają poręczną torbę na pokrowiec. Przegląd ofert Trafnym wyborem będą pokrowce firmyEuro Trail, której produkty odznaczają się wysoką jakością. Dostępne są różne rozmiary, zależnie od wielkości przyczepy. Pokrowce gwarantują ochronę przed promieniami UV oraz złymi warunkami atmosferycznymi. Producent zapewnia, że skutecznie zabezpieczają przyczepę kempingową przed brudem, pleśnią, a także kurzem. Doskonale sprawdzają się na zewnątrz zarówno jesienią, jak i zimą. Wykonane są z wysokiej jakości oddychających materiałów, trójwarstwowe i nie przyjmują wody z zewnątrz. Boki pokrowców zamykane są na suwak, co zapewnia szybki dostęp do wnętrza przyczepy. Całość zapakowana jest w praktyczną torbę. Koszt takiego pokrowca to ok. 1200 zł. Inną ciekawą propozycją jest pokrowiec firmy Brunner, który gwarantuje zarówno ochronę przed promieniami UV, jak również przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, takimi jak deszcz czy śnieg. Wykonany został z czterowarstwowego oddychającego materiału i skutecznie ochroni przyczepę podczas posezonowego postoju. Cena zależy od wielkości pokrowca, waha się między 800 zł a 1000 zł.
Przegląd pokrowców na przyczepę kempingową
Myślisz, że twoje życie wywróciło się do góry nogami? Jeśli tak, zapoznaj się z Gravity Rush i bohaterką Kat, której życie to dosłownie i w przenośni – istny rollercoaster. Zanim weźmiesz się za kontynuację, poznaj jej historię od początku i w najlepszej jakości. W ciągłym ruchu W wersji remastered poznasz przygody Kat z płynnością 60 klatek na sekundę. Jest to o tyle ważne, że w tej fabule nic nigdy nie jest na swoim miejscu, a niemal każdą przestrzeń przyjdzie ci poznać ze wszelkich możliwych perspektyw. Gra jest genialnie skonstruowana. W każdej chwili możesz zacząć biec po suficie, ścianie budynku lub po prostu unosić się w powietrzu. Gdy nauczysz się właściwie wykorzystywać ukształtowanie terenu staniesz się niepokonany. Okazuje się, że grawitacja to tylko iluzja, a wszelkie jej reguły można ominąć. Komiksowy świat Kat W „Gravity Rush Remastered” klasyczne animacje przeplatają się z elementami komiksowymi. Również całościowa oprawa graficzna gry nawiązuje do stylistyki rysunku. Dzięki temu mamy do czynienia z interaktywną anime z elementami mangi, rozgrywającej się we wciąż zmieniającym się świecie. Twórcą gry jest Keiichiro Toyama, wcześniej związany z gatunkiem horroru. Trudno jednak uwierzyć, że człowiek odpowiedzialny za powstanie „Silent Hill” może dać początek tak uroczej serii. Kat w swojej dziecinności i nieporadności chwilami przypomina bohaterkę „Czarodziejki z księżyca”, a jej rozmowy z magicznym kotem doskonale pasują do konwencji. Odkryj tożsamość bohaterki Kat, której przygody przyjdzie ci śledzić, doznała amnezji. Na początku gry, wie o sobie dokładnie tyle co ty. Twoim zadaniem będzie dowiedzenie się kim jest i co jej się przydarzyło. Historia jest wciągająca i choć chwilami trudno się w niej odnaleźć, świetne nadaje tempo dynamicznej rozgrywce. Drugi wątek związany jest z obroną miasteczka Hekseville przed inwazją Nevi – tajemniczych stworów powstałych w wyniku grawitacyjnej burzy. Pozornie trudna sztuka kontroli grawitacji Twórców „Gravity Rush” i SIE Japan Studio, podziwiam za wprowadzenie mnóstwa możliwości w sposób niesamowicie intuicyjny. Kontrola grawitacji, bieganie po ścianach, atakowanie przeciwników z powietrza czy przenoszenie obiektów staje się dziecinnie proste już po kilkudziesięciu minutach gry. Początkowo oczywiście możesz mieć z tym problemy, ale daj sobie trochę czasu i nawet nie zorientujesz się, kiedy zaczniesz wykorzystywać niektóre z funkcji. Naprawdę nie jest to tak skomplikowane, jak się wydaje. Trudno o bardziej przemyślane sterowanie. „Gravity Rush Remastered” to pierwsza okazja dla posiadaczy konsoli nowej generacji, by zagrać w grę stworzoną początkowo wyłącznie na PS Vita. Ogromna popularność tego tytułu przyniosła mu kontynuację stworzoną już z myślą o Playstation 4. Fabuła ma w nich jednak istotne znaczenie, dlatego zachęcam do zachowania chronologii i rozpoczęcia zwiedzania kolorowej, animowanej rzeczywistości od „Gravity Rush Remastered”. Dzięki temu z jeszcze większą przyjemnością wrócisz do tego świata w GR2.
„Gravity Rush Remastered” – recenzja gry
Jeśli nasza pociecha przejawia talent plastyczny lub po prostu jej ulubionym zajęciem jest rysowanie i malowanie, warto pomyśleć, jak rozwijać zdolności naszego dziecka. Kurs rysunku lub malarstwa może być dobrym rozwiązaniem, kiedy maluch trochę podrośnie. Do tego czasu możemy sprezentować mu akcesoria, dzięki którym będzie mógł oddawać się ulubionej zabawie w zaciszu własnego pokoju. Idealnym rozwiązaniem dla małego artysty będzie sztaluga, która pomoże mu wczuć się w rolę, a także umożliwi wykonanie pięknych obrazków, które następnie będziemy mogli oprawić i udekorować nimi pokój dziecka. Zestaw malarski: sztaluga, farby i pastele Ten niezwykle bogaty zestaw malarski z pewnością ucieszy niejednego małego artystę. W skład zestawu wchodzą: sztaluga stołowa o wysokości 61 cm, rysownica 30 x 40 cm, 2 podobrazia bawełniane, 12 sztuk farb akrylowych, paletka malarska do mieszania farb, zestaw pędzli, zestaw pasteli, a także kredki ołówkowe. Sztaluga została wykonana z wytrzymałego drewna bukowego – idealnie wygładzonego, aby zapewnić bezpieczeństwo podczas jej użytkowania. Dzięki stabilnie rozstawionej podstawie nie ma obaw, że sztaluga spadnie lub się przemieści. Może być więc używana przez dzieci powyżej trzech lat. Bogaty zestaw akcesoriów malarskich sprawi, że z pewnością trudno nam będzie oderwać małego artystę od pracy. Sztaluga trójnożna + zestaw malarski: farby, pędzle, pastele Sztaluga malarska o wysokości 176 cm sprawdzi się, jeśli nasze dziecko lubuje się w wielkoformatowych dziełach. Wówczas wygodniej będzie mu malować lub rysować na stojąco. Sztalugę można dopasować do wzrostu dziecka dzięki ustawieniu tylnej nogi, która regulowana jest za pomocą śruby motylkowej. Producent zapewnia, że każdy jej element został wyszlifowany i wypolerowany, dzięki czemu jest idealnie gładki. Dodatkowo sztaluga została wykonana z wysokiej jakości drewna jodłowego i poddana obróbce heblowania, frezowania i szlifowania, dzięki czemu bez obaw może służyć dzieciom do nauki malowania i rysunku. Oprócz sztalugi zestaw zawiera: rysownicę o wymiarach 40 x 60 cm, podobrazie, zestaw farb akrylowych, zestaw pędzli, paletkę do mieszania farb, a także zestaw węgli kreślarskich. Sztaluga, stojak drewniany, statyw Jeśli pokój dziecka jest niewielki i nie możemy pozwolić sobie na dużą sztalugę, warto rozważyć zakup mniejszego statywu, który będzie pełnił funkcję sztalugi, ale nie zagraci pokoju. Taki statyw wykonany jest z drewna sosnowego, jego wysokość to 60 cm, a postawić go można na biurku lub stoliku. Dzięki stabilnym nóżkom mamy pewność, że nie przewróci się, producent gwarantuje też, że zabawka jest bezpieczna dla dzieci powyżej trzeciego roku życia. Sztalugę można złożyć, a także rozstawić na różne szerokości, przez co można ją dopasować do wzrostu i pozycji dziecka podczas malowania. Sztaluga + zestaw malarski dla dzieci Sztaluga została wykonana z wysokiej jakości drewna sosnowego. Producent zapewnia, że może być z powodzeniem użytkowana przez dzieci powyżej trzech lat, ponieważ każdy jej element został dokładnie wygładzony, przez co nie ma ryzyka, że można się o nią skaleczyć. Razem ze sztalugą otrzymamy: rysownicę o wymiarach 35 x 45 cm, kolorowanki, 2 klipsy, blok rysunkowy formatu A3, kolorową kredę, pędzelki oraz farbki. Sztaluga ma wysokość 150 cm, można ją regulować, a także złożyć, dzięki czemu zajmuje mało miejsca i można ją łatwo przetransportować. Dzięki bogatemu zestawowi akcesoriów prezent w postaci sztalugi zapewni dziecku mnóstwo radości i zabawy. Nasza pociecha będzie mogła spędzić na malowaniu długie godziny. Rozwijanie w dziecku zdolności plastycznych jest bardzo ważne, ponieważ dzięki temu kształtuje ono i rozwija wyobraźnię i wrażliwość, a także doskonali zdolności manualne, które przydadzą mu się w szkole, na przykład podczas nauki pisania. Dzięki sztuce rysowania i malowania dziecko może pokazać, jak postrzega otaczający je świat, a także nauczyć się różnych technik rysunku czy malowania, jakimi posługiwali się znani malarze. Sztaluga może również stanowić wyjątkową ozdobę pokoju dziecka, na której możemy umieścić kolorowe dzieło naszego artysty.
Wybieramy sztalugę dla małego artysty (przegląd)
Wszystko, co mamy na komputerze, możemy wyświetlić na ekranie za pomocą rzutnika. Pokaz slajdów? Proszę bardzo. Prezentacja – naturalnie. A może film? Oczywiście. Nie zawsze jednak tak było. Nie oznacza to wcale, że nasi dziadkowie, ojcowie czy starsze rodzeństwo byli pozbawieni przyjemności oglądania obrazków na dużym ekranie. Nie byli, musieli tylko bardziej się postarać. Bajanie na ścianie Aby zacząć zabawę z obrazami PRL, trzeba mieć rzutnik oraz mniejszą lub większą kolekcję filmów. Zacznijmy nietypowo, od tych ostatnich. Tak naprawdę nie były to filmy, lecz kawałki taśmy filmowej, na której pozytywowo została utrwalona seria rysunków czy kadrów z filmu. Przechowywało się je w małych plastikowych pojemniczkach lub w niewielkich pudełkach, gdy film był w częściach. Na taśmie znajdowało się od kilkunastu do kilkudziesięciu klatek, na których umieszczono rysunki (z filmów animowanych, takich jak hitowy „Bolek i Lolek”) lub zdjęcia (z filmów fabularnych, takich jak superprodukcja „Krzyżacy”) wraz z podpisami dotyczącymi opowiadanej historii. Filmy były o różnej tematyce i różnego gatunku, od bajek dla dzieci (w schyłkowym PRL ogromną popularnością cieszyły się np. „Smerfy”), przez adaptacje książek młodzieżowych (np. „Kapitan Blood” czy „Dzieci kapitana Granta”), po peerelowskie propagandówki, jak to dobrze jest w ludowej ojczyźnie albo w Ludowym Wojsku Polskim. Szczęściarze mogą wejść w posiadanie filmu o życiu… Lenina. Oczywiście, filmy niszczyły się podczas rozwijania, zwijania, wkładania do rzutnika, a wreszcie w wyniku pracy tego ostatniego: zagniatały się, pojawiały się na nich rysy, czasem nawet się zrywały. Trzeba o tym pamiętać, wzbogacając swoją kolekcję. Cena rynkowa niezniszczonego filmu wynosi od kilku do kilkudziesięciu złotych, w zależności od stanu i częstości występowania filmu. Zdarzają się jednak i unikaty, za które trzeba zapłacić nawet kilkaset złotych. Tańsze są zakupy filmów w zestawach – ich cena może wynieść kilka złotych. Slajdy Na ekranach można było wyświetlać również slajdy, zwane też diapozytywami. Utrwalony na nich obraz nie był negatywem, lecz pozytywem. Ich tematyka była różna, począwszy od bajeczek dla dzieci, skończywszy na pomocach naukowych i materiałach propagandowych. Slajdy miały także i tę zaletę, że można było wykonać je samodzielnie, dlatego też na rynku antykwarycznym (m.in. na Allegro) są dostępne prywatne kolekcje slajdów z podróży czy zbiory sfotografowanych dzieł sztuki, a także ramki do przezroczy. Rzutniki Do prezentacji filmów lub slajdów potrzebny jest rzutnik, zwany też fachowo diaskopem. Za jego pomocą na białej ścianie albo na rozwieszonym na niej prześcieradle można było wyświetlać filmy oraz slajdy. Do najpopularniejszych peerelowskich modeli rzutników wyświetlających filmy należy m.in. rzutnik Bajka (mający pięknie oldskulową bakelitową obudowę) oraz produkowany w ostatnich dziesięcioleciach PRL rzutnik Ania. Miłośnicy slajdów mieli do wyboru np. popularny rzutnik slajdów Etude (i Etude 2) czy bardziej skomplikowany Profil S i Narcyz. Można też zdobyć do swojej kolekcji specjalne przeglądarki do zdjęć. Wyświetla się na nich slajdy, ale obrazu nie „rzuca się” na ścianę, lecz prezentuje na niewielkim białym ekraniku będącym integralną częścią urządzenia. Podczas eksploatacji żaróweczki do rzutnika niekiedy się przepalają. Można je kupić za kilka złotych. Jak wygląda sytuacja rynkowa? Generalnie te urządzenia są dość drogie, zważywszy na ich realną przydatność. Wspominany peerelowski rzutnik Ania to wydatek wynoszący ponad 100 zł, dochodzi nawet do ok. 300 zł. Ceny Bajki kształtują się podobnie. Zabytkowe rzutniki slajdów to w zależności od stanu wydatek od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Na aukcjach Allegro trafiają się także epidiaskopy z pierwszych dziesięcioleci XX w., których ceny zaczynają się od kilkuset złotych. Co z tym robić? Jak wyglądało wyświetlanie filmów i slajdów? Slajdy układało się w specjalnych przegródkach rzutnika i podłączało go do prądu. Jednym ruchem ręki można było zmienić slajd. Podobnie rzecz się miała z filmami. Po załadowaniu filmu do rzutnika i włączeniu go na ekranie wyświetlał się rysunek, pod którym znajdowało się kilka zdań komentarza; czasem dialog, czasem fragment opowiadania. Kiedy widzowie zapoznali się z nim, wystarczyło przekręcić odpowiednią gałkę, aby wyświetlała się następna klatka. I tak do końca. Filmy i slajdy wyświetlane na ścianie niewątpliwie należą już do przeszłości. Wiele osób tęskni jednak za nimi, bo np. przypominają im dzieciństwo. Nie dziwi więc, że te pamiątki z czasów PRL-u cieszą się dużą popularnością.
Rzutniki, slajdy i filmy z czasów PRLu
Ziarna kawy, nowojorska ulica czy może wieża Eiffla? Dzięki nowoczesnym technologiom możemy mieć na ścianie wszystko, co nam się zamarzy. Nawet własne zdjęcie. Zobaczmy, jakie wzory fototapet są obecnie na topie. Ścianę można nie tylko pomalować – można też okleić ją fototapetą. Wzorzysta tapeta to oryginalna dekoracja pomieszczenia, nadająca wnętrzu – w zależności od tego, co na niej widnieje – ciekawy, specyficzny charakter. Maskuje drobne niedoskonałości ściany i tworzy dodatkową warstwę izolacyjną, a jednocześnie pozwala ścianom oddychać. Druk o wysokiej rozdzielczości sprawia, że wszelkie niuanse fotografii są dobrze widoczne. Fototapety są dziś bardzo pożądanym elementem aranżacji wnętrz. Papier, fizelina, lateks Fototapety, czyli tapety pokryte nadrukiem z fotografii, mogą być wykonane z papieru, winylu, lateksu lub fizeliny, czyli tkaniny z syntetycznych włókien poliestrowych. **Fizelinowe tapety są elastyczne, dzięki czemu dobrze maskują niedoskonałości ściany. Papierowe pokrywamy najpierw klejem, potem nakładamy na ścianę. Fizelinowe kładziemy na ścianę posmarowaną klejem. Można też kupić tapety samoprzylepne oraz tapety wielokrotnego użytku. Fototapety o gładkiej powierzchni, błyszczące lub matowe, dobrze odbijają światło, wydobywają kolory i szczegóły fotografii. Fototapety** strukturalne, które rozpraszają światło, mogą imitować np. strukturę piasku, ziaren kawy itp. Na wymiar Fototapety możemy kupować na wymiar i na zamówienie. Cenniki zazwyczaj dotyczą metrów kwadratowych lub bieżących tapety. I tak przykładowo jeden metr kwadratowy fototapety z lateksem o satynowej powierzchni kosztuje 36 zł. Ceny różnią się w zależności od materiału, na jakim nadrukowane jest zdjęcie. Standardowa tapeta o grubości 240 g pokryta lateksem jest stosunkowo najtańsza, droższa jest tapeta grubsza, która z kolei daje się łatwiej montować na ścianie oraz lepiej maskuje jej niedoskonałości. Tapeta winylowa na podkładzie z fizeliny ma większą odporność i trwałość, dlatego nadaje się też do kuchni i łazienki. Takie tapety są najdroższe – ponad 50 zł za metr kwadratowy. Naklejka – wodoodporna folia samoprzylepna to kolejna wersja tapety. Ma średnią cenę i można ją łatwo zamontować bez użycia kleju. box:offerCarousel Jaki motyw? Dziś dostępne są fototapety o wszelkich możliwych wzorach i kolorach, możemy skorzystać z oferty danego producenta lub skomponować własny motyw. Jakie fototapety cieszą się dziś największą popularnością? Te, które dobrze wyglądają w nowoczesnych, minimalistycznych wnętrzach. Są to zazwyczaj mocne, wyraziste motywy, np. jaskrawy kolor albo kontrastowy wzór. Fototapeta zazwyczaj zdobi tylko jedną ścianę, reszta pozostaje gładka, jednokolorowa. Dużą popularnością cieszą się motywy przedstawiające znane budowle, fragmenty lub panoramy sławnych metropolii, np. Nowego Jorku. Oryginalnym i popularnym dziś motywem jest fototapeta w ziarnka kawy, która dobrze się komponuje z modnymi kolorami ziemi. Do wnętrz w stylu vintage pasują motywy romantyczne, np. prowansalska lawenda. Nie tracą na popularności tradycyjne krajobrazy i widoki, od których zaczęła się historia fototapet. Góry, lasy, łąki, morze – te tradycyjne motywy nadal znajdują swoich zwolenników. box:offerCarousel Kuchnia i łazienka Tapety do tych pomieszczeń mają specjalne wymagania. Powinny być przede wszystkim wodoodporne, bo inaczej będą się odklejać i marszczyć. W tym celu pokrywa się je grubą warstwą bezbarwnej, zmywalnej folii – laminatem. Na fototapetach kuchennych widnieją zazwyczaj motywy związane z jedzeniem i spędzaniem czasu przy stole: apetycznie wyglądające owoce i warzywa w żywych kolorach, filiżanki i ziarna kawy, przyprawy, nasiona, kolorowe kwiaty itp. Podłużny pasek z fototapety montowany jest zazwyczaj nad kuchennym blatem – zamiast tradycyjnych płytek. Chroni ścianę i jednocześnie stanowi wielobarwną, cieszącą oko ozdobę pomieszczenia. Za 0,1 m kw. laminowanej tapety zapłacimy ok. 6 zł. Na zakończenie warto wspomnieć o tapetach 3D, czyli takich, które dzięki odpowiedniej technologii fotografii wywołują złudzenie optyczne trójwymiarowej przestrzeni. Na pewno nie są dla każdego, bo tego typu zdjęcia bywają dość męczące dla oka.
Najmodniejsze wzory fototapet
Psy uwielbiają zabawę, dzięki której zdobywają kondycję, sprawność, ćwiczą mięśnie, wytrzymałość, uczą się cierpliwości. Zwierzęta chętnie bawią się w każdym wieku i nigdy z tego nie wyrastają. Aby sprawić pupilowi przyjemność, należy koniecznie kupić mu zabawkę. Każdy pies lubi inną formę aktywności, dlatego na rynku są zabawki, które zaspokoją różne upodobania: piłki, sznurki, gryzaki w kształcie kości, gadżety czyszczące zęby, zabawki przypominające zwierzęta – lisy, kury, misie, krokodyle. Niektóre są pluszowe, inne wykonane z kauczuku. Wiele ma w środku piszczałki, które wydają dźwięki przy każdorazowym ugryzieniu. Mogą być w wielu kolorach i wykonane z różnych materiałów. Niektóre można wypełnić smakołykami. Ich wyciągnięcie będzie dla psa dodatkowym wyzwaniem i nagrodą, a jednocześnie znakomitą rozrywką dla czworonoga, gdy właściciel nie ma czasu na zabawę. Zabawka dobrana do wielkości psa Wybierając zabawkę dla psa, koniecznie należy uwzględnić jego wielkość i rasę. Niektóre wolą aportowanie, inne zabawy w wodzie, jeszcze inne zadowoli samo gryzienie. Na zabawce powinna być informacja, czy jest ona przeznaczona dla małego, średniego czy dla dużego czworonoga. Niektóre psy mają potężny uścisk w szczękach, sięgający nawet kilkuset kilogramów – dla nich zawsze należy wybierać zabawki najmocniejsze, które nie ulegną szybkiemu zniszczeniu. Modele przeznaczone dla mniejszego pupila mogą być niebezpieczne dla dużego psa, bo łatwo je połknie. Poza tym szybko je zniszczy. Zabawki dla dużego psa Dla dużych zwierząt odpowiednie będą zabawki wzmocnione, wykonane z najtrwalszych tworzyw, np. utwardzonego kauczuku. Zwykle mają kształty, które utrudniają ich rozgryzienie i zniszczenie, oraz podwójne powłoki zabezpieczające przed rozgryzieniem. Idealną zabawką do aportowania będzie frisbee. Dzięki tej formie zabawy pies aktywnie spędzi czas na świeżym powietrzu, bawiąc się samodzielnie lub ze swoim panem. Doskonale sprawdzą się też duże piłki, znakomite do podrzucania, aportowania i gryzienia. Niektóre mają specjalne rowki na ukrycie w nich smakołyków albo umieszczone w środku piszczałki zapewniające znakomitą zabawę. Alternatywą dla frisbee mogą być ringi, niektóre o zapachu wanilii, jeszcze bardziej zachęcające psa do aktywności. Natomiast dla psów, które lubią szarpanie, najlepsze będą zabawki sznurkowe, wykonane z bawełnianego sznura o maszynowym splocie. Tak zwane szarpaki mogą być zwykłym sznurem z węzłami, mieć kształt pierścienia albo kul z uchwytem. Wodne szaleństwo Wielką radość sprawi psu zakup specjalnego basenu. Pojemnik wykonany z materiału odpornego na zadrapania będzie znakomitą formą aktywności dla każdego czworonoga. Gdy skończy się lato, będzie można go wykorzystać jako kojec dla szczeniaków, gdy przyjdą na świat. Do szaleństw podczas kąpieli przydadzą się odpowiednie zabawki wodne. Wypełnione specjalnym tworzywem unoszą się na powierzchni basenu czy jeziora. Poza tym nie chłoną wilgoci, co znacznie wydłuża ich żywotność. Dla zdrowych zębów Niektóre zabawki mają specjalne wypustkii rowki. Gdy zwierzę je gryzie, czyszczą mu zęby, masują dziąsła i usuwają kamień nazębny. Warto pomyśleć o zdrowiu pupila i kupić mu taką zabawkę, która zadba o dobrą kondycję psiego pyska. Zabawki dla czworonoga zaspokajają jego naturalną potrzebę gryzienia. Działają na niego antystresowo, eliminują też niszczycielskie nawyki. Pies nie będzie już miał ochoty psuć i rozgryzać przedmiotów w domu czy na podwórku. Wybierając odpowiednią zabawkę, należy dokładnie sprawdzić jej jakość i kupować tylko taką, która ma odpowiednie certyfikaty. Dobrze, jeśli będzie pochodziła od znanego producenta. Ważne, by była z bezpiecznego dla psa tworzywa i była wykonana z materiału, którego gryzienie nie uszkodzi szkliwa. Zawsze też trzeba pamiętać o wyrzuceniu uszkodzonych zabawek. Ich części mogą wyrządzić zwierzakowi krzywdę, np. gdy je połknie.
Wybieramy zabawkę dla dużego psa
Koszula to jeden z tych elementów garderoby, którego nie może zabraknąć w szafie żadnej kobiety. Noszona podczas oficjalnych spotkań, przydaje klasy, a wkomponowana w codzienną stylizację – seksownie podkreśla atuty sylwetki. Swój renesans przeżywa obecnie koszula z wiązaniem pod szyją. Z czym najlepiej ją nosić? Retro w nowoczesnym wydaniu Koszula wiązana pod szyją to jeden ze znaków rozpoznawczych nieśmiertelnego, jak się okazuje, stylu vintage. Prawdziwą furorę robiła w latach 70., by po niemal czterech dekadach znów święcić triumfy na wybiegach światowej sławy projektantów mody. Na nowo odkryli ją Gucci, Haider Ackermann, Bottega Veneta. Śladem Margaret Thatcher noszą ją dziś kobiety biznesu, poza biurem poszukując inspiracji w image’u hippisek. Koszulę tego typu z powodzeniem możemy wykorzystać zatem do każdej stylizacji. Klasycznie W wersji formalnej wiązana koszula świetnie wygląda zarówno w towarzystwie spodni w kant, jak i ołówkowej spódnicy. Aby ożywić taki zestaw, warto postawić na nieco luźniejsze kroje – spodnie z szerokimi nogawkami typu szwedy czy spódnicę o rozkloszowanym kroju. Nawet stawiając na typową dla biurowego dress codu kolorystykę, w ten sposób wprowadzimy do stylizacji nieco nonszalancji w duchu vintage. Nie bójmy się zastąpić gładkiej bieli koszuli ciekawym wzorem. Nadal pozostaniemy eleganckie, a przy okazji przełamiemy nieco nudny już schemat. Z pazurem Jeżeli poszukujemy bardziej swobodnego rozwiązania na cieplejsze dni, połączmy wiązaną koszulę w bardziej zdecydowanym kolorze z krótkimi spodenkami z wysokim stanem. Umiejętnie zagrajmy obuwiem. Trampki nadadzą całości nieco bardziej sportowego wyrazu, a idealne dla długonogich pań sandały na obcasie z paskiem wokół kostki to doskonały wybór na spotkanie we dwoje. Espadryle sprawdzą się zaś podczas wypadów z przyjaciółmi. Aby pozostać w klimatach retro, możemy też wybrać klapki na szerokim słupku. Na chłodniejsze dni Koszula i spodnie? To połączenie, które zawsze wygląda dobrze. Decydując się na wiązaną koszulę, warto zrezygnować z wszechobecnych rurek na rzecz dzwonów. I to niezależnie od tego, czy nasza figura jest dość masywna, czy mamy raczej filigranową budowę ciała. Najmodniejszy będzie fason z wysoką talią i obcisłymi nogawkami rozszerzającymi się dopiero od kolan. Lekko wpuszczona góra wydłuży optycznie nogi. Podobny efekt osiągniemy dzięki wysokim butom, najlepiej masywnym platformom bądź szerokim obcasom. Ważne jest, aby nogawka była na tyle długa, by je zakrywała. Dziewczęco Koszule uwielbiają jeans. Fasony z kokardą pod szyją doskonale będą prezentować się w połączeniu z jeansową spódniczką na szelkach à la ogrodniczki. Co do tego? Najlepiej botki – wysokie panie mogą założyć te na płaskiej podeszwie, jednak niższe kobiety zdecydowanie lepiej będą wyglądać w modelach na obcasie. Stylowa ramoneska, okulary przeciwsłoneczne i niewielka dopasowana kolorystycznie torebka na długim pasku przerzucona przez ramię stworzą niebanalny, młodzieńczy look. Niepokornie Urok wiązanej, eleganckiej koszuli połączonej z brązową, zamszową spódniczką skrojoną w kształt litery „A” doceni zapewne każda miłośniczka eklektyzmu. Wysokie, sięgające za kolano, kozaki zestawmy z modnym kapeluszem w stylu Indiany Jonesa. Taki komplet z pewnością przypadnie do gustu paniom ceniącym odważne, nieszablonowe stylizacje. Zakup koszuli wiązanej pod szyją to doskonały sposób, by odświeżyć garderobę. W zestawieniu z nią nawet stare rzeczy nabiorą nowego wyrazu i bez problemu stworzymy image dostosowany do naszych potrzeb.
Szykownie i z klasą. Sprawdź, jak nosić koszulę wiązaną pod szyją
Nie martw się, jeśli nazwa nic ci nie mówi, bo znasz ją na pewno. To najpopularniejszy i chyba najprostszy wzór w kratkę – ot, szachownica z przecinających się pod kątem prostym dwóch pasków w różnych kolorach. Po prostu pomyśl o piknikowym obrusie i już ją masz – vichy w pełnej krasie! Urocza, bezpretensjonalna, lekka i świeża – to chyba najlepsze słowa, które mogłyby określić ten prosty wzór. Przez Anglików zwana gingham, a przez Polaków kratką obrusową, vichy pojawiła się w modzie po raz pierwszy ponad 400 lat temu! Imponujący staż. Nie myśl, że szyto z niej głównie domowe tekstylia. Ten nieskomplikowany wzór podbił serca największych projektantów mody na całym świecie oraz szafy najpiękniejszych i najbardziej stylowych kobiet. Marylin Monroe wodziła na pokuszenie męskie serca w kraciastej koszuli i dżinsach Levisa, a Grace Kelly czy Jackie Kennedy oczarowywały wysmakowanymi stylizacjami z jej udziałem. Brigitte Bardot wypowiedziała sakramentalne „Tak!” w sukni w biało-różową kratkę! Jej urokowi ulegli nawet stylowi panowie – Sean Connery kusił swoim torsem odzianym w koszulę ze wzorem gingham w jednym z odcinków Bonda. Za tym wzorem stoją lata modowej historii, więc nie patrz na nią z przymrużeniem oka – ma w sobie wysmakowany styl i ponadczasową prostotę. Kratka vichy cyklicznie powraca do wiodących trendów, nie ma więc obaw, że wydasz pieniądze na chwilowy modowy kaprys. Nic z tych rzeczy! Na ten lekki, elegancki wzór zawsze znajdzie się czas i okazja. Jeśli jeszcze nigdy nie miałaś jej na sobie – czas to zmienić. Może właśnie tej wiosny i lata? Puść wodze wyobraźni, wspomnij wielkie aktorki, które były w niej na zabój zakochane, i skompletuj stylizację, która zawróci w głowie tobie … i innym! W vichy do pracy Nic nie stoi na przeszkodzie (poza surowym dress codem) byś koszulę w uroczą kratkę vichy założyła do pracy. Cechuje ją elegancja i ponadczasowość, a krój z wiązaniem przy szyi jest bardzo kobiecy i bez wątpienia doda całości smaku. W naszej stylizacji jest to koszula w różowo-granatowy wzór, który doskonale będzie współgrał z materiałowymi spodniami o wąskiej linii. Idealne do pracy za sprawą uniwersalnego, nienachlanego koloru i klasycznego fasonu. Wreszcie pora na dodatki! Pamiętasz, że kolorem sezonu wiosna-lato 2018 jest elektryzujący ultrafiolet? Nie mogło go zabraknąć. Spójrz na smukłe zamszowe czółenka – wprowadzają kolorowy detal i nieszablonowość. Kropką nad „i” będzie stylowy skórzany pasek w granatowym kolorze i torebka o fasonie aktówki. Prosta bransoletka o złotym kolorze doprawi zestaw biżuteryjnym błyskiem. Co ty na to? box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Randka w kratce vichy Romantycznie i bardzo kobieco w kratce vichy? Skoro Brigitte Bardot poszła w niej do ołtarza, to znaczy, że się da! Zwłaszcza jeśli wybierzesz ultrakobiecą sukienkę z formie podkreślającej sylwetkę. Nasz wybór padł na fason z rękawami ¾ i falbanami. Czerń i biel świetnie współgrają z szeroką paletą kolorów, dlatego możesz zaszaleć! Wskocz w czerwone czółenka na szpilce lub sandały, do ręki weź granatową kopertówkę i dopełnij swój bardzo kobiecy zestaw parą okularów o linii kocich oczu. Wieczorem możesz zarzucić na górę krótki dzianinowy kardigan. Gdzie widzisz siebie w takiej stylizacji? Popijającą espresso gdzieś w rzymskiej kafejce? Czy na Montmartre zajadającą croissanta? box:imagePins box:pin box:pin box:pin) Lekkość i dziewczęcy urok – kratka vichy ma w sobie wszystko, czego ci potrzeba do wiosennych i letnich stylizacji. Baw się jej rozmiarem! Możesz wybrać drobny, nienachlany wzór lub iść na całość i postawić na zdecydowaną wyrazistą postać. Wypróbuj w koszulach, spódniczkach i spodniach. Te najpopularniejsze kombinacje kolorystyczne, czyli biel z czerwienią, granatem lub czernią, bez problemu wpiszą się w stylizacje do pracy lub „po godzinach”. Wypróbuj i zakochaj się w prostym wzorze o długiej, długiej historii.
Modna w kratce vichy – dwie stylizacje dla stylowej kobiety
Taras jestem jednym z najtrudniejszych do wykonania i najbardziej skomplikowanym elementem budynku. Niezależnie od jego konstrukcji, tzn. czy jest na gruncie, nadziemny czy też nad pomieszczeniem, często sprawia problemy z jego prawidłowym wykonaniem. Efektem są usterki, bardzo kosztowne w naprawie albo wręcz wymagające przeprowadzenia ponownie wszystkich prac. Poznajmy najważniejsze kwestie, o których zawsze trzeba pamiętać. Po pierwsze – jaki to ma być taras? Od razu na początku musimy zdecydować, jaki chcemy mieć taras – czy z powierzchniowym odprowadzeniem wody, w którym izolacja znajduje się bezpośrednio pod płytkami, czy też drenażowy, gdzie woda może się dostać pod płytki, ale jest odprowadzana za pomocą specjalnych mat drenażowych. Bardziej popularny i po prostu tańszy jest pierwszy ze wspomnianych układów i ten zostanie tutaj przede wszystkim przedstawiony. Po drugie – spadek Każdy taras powinien mieć spadek pozwalający na sprawne odprowadzanie wody deszczowej z jego powierzchni. Pozytywnie wpływa to na trwałość tarasu. Nie tworzą się kałuże wody, to również bezpieczniejsze rozwiązanie dla ludzi, ponieważ powierzchnia nie jest wówczas śliska. Absolutnie niedopuszczalna jest sytuacja, gdy spadek ukształtowany jest odwrotnie tzn. od krawędzi tarasu w kierunku budynku. Zasadą jest także, aby spadek był w warstwie konstrukcyjnej tarasu (strop, pierwsza wylewka), nie może być ukształtowany w warstwie kleju do płytek. Po trzecie – jaki układ warstw? To czynnik zależny od tego, czy mamy taras na gruncie, nadziemnym (np. na słupach), czy też nad pomieszczeniem. Ten ostatni układ jest najtrudniejszy i tutaj warstw znajduje się najwięcej. Na warstwie stropu (oczywiście z ukształtowanym spadkiem we właściwym kierunku), układa się warstwę twardego styropianu podłogowego, na niej budowlaną folię ochronną, później wylewkę, hydroizolację oraz na końcu płytki ceramiczne na kleju cementowym. Warstwa styropianu, wiadomo, zabezpiecza przed wychładzaniem pomieszczenia, które znajduje się pod tarasem. Folia budowlana, którą się na nim układa, chroni z kolei sam styropian przed uszkodzeniem i wodą z kolejnej warstwy – wylewki. Wylewka pełni funkcję dociskową i wyznacza płaszczyznę do oklejenia płytkami. Lista zakupów box:shoppingList box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem Zobacz również strefę Relaks na tarasie Zanim jednak te płytki będą zamontowane, trzeba ułożyć najważniejszą warstwę w tym całym układzie – warstwę hydroizolacji. Niegdyś stosowano tutaj papę lub inne bitumy, ale jako materiały niezbyt trwałe i zawodne, już się ich nie stosuje. Zdecydowanie korzystniej jest zaaplikować hydroizolację z gotowych zapraw budowlanych. Na tarasy zaleca się tzw. hydroizolacje dwuskładnikowe, gdzie składnik suchy jest na bazie cementu, a składnik mokry to polimery. Całość tworzy zestaw w proporcjach gotowych do wymieszania - nie wolno tych proporcji samodzielnie zmieniać. Oba składniki miesza się ze sobą bezpośrednio przed użyciem i nakłada na wylewkę. Pierwsza warstwa cienko wcierana w podłoże szczotką lub pędzlem, drugą warstwę (i ewentualnie kolejne), nakłada się już pacą na gładko. Po związaniu, czyli po. 12-24 godzinach materiał tworzy szczelną i odporną na wodę, a także trwałą, powłokę, która zabezpiecza przed wnikaniem wody w głąb tarasu i np. zalewaniem pomieszczenia. Prawidłowe i odpowiednio staranne wykonanie tej warstwy w głównej mierze decyduje o trwałości całego tarasu. Na warstwie hydroizolacji wykonuje się potem okładzinę z płytek, klejoną klejem cementowym typu C2. Płytki nie powinny być zbyt duże. Zaleca się takie o wymiarach kwadratowych maksymalnie 30x30 cm. Co więcej, powinny być w jasnych barwach. Kolory te sprawiają, że powierzchnia nie będzie się zbytnio nagrzewała na słońcu, pozytywnie przekładając się na trwałość tarasu. Przeczytaj również: Budujemy podest tarasowy – jaką podłogę wybrać?
Jak wykonać uszczelnienie na tarasie?
Cykl dla dzieci, który czytają również dorośli? Tak! Powieść tak niesamowita, że przywołuje warszawskie legendy, mity i podania z innych regionów kraju i jednocześnie dorosłemu czytelnikowi sprawia frajdę nawiązaniami do aktualnej polityki. Takie rzeczy tylko u Marcina Szczygielskiego, gdzie i rodzic zaintrygowany, i dziecię otrzymuje odpowiednie treści. Rzekłabym książka ideał, ale ja jestem nieobiektywna, bo kocham wszystko pod szyldem Szczygielskiego. Witajcie w świecie Mai i czwartego tomu cyklu „Czarownica piętro niżej”. „Bez piątej klepki” wkracza na scenę! Świat wariuje Anomalie pogodowe wydają się już w ogóle nie dziwić Mai. Wszak to nic nowego. Gdy przeżyło się wieczne opady deszczu, całkowite zasypanie śniegiem całego miasta czy trąby powietrzne, to doprawdy – mgła jest już drobiazgiem. Nawet gdy jest tak gęsta, że widoczność jest żadna i jedynym ratunkiem jest nawigacja przy pomocy nietoperzy. W sumie te nietoperze to przecież również nic jakiegoś dziwnego. Ot siedzą człowiekowi na głowie i kierują we właściwe rejony. A właściwie czemu mają dziwić, skoro to efekt rządowego programu Rodzina Nietoperz Plus? Prawda, że to wcale nie jest normalne, ale tutaj wszystko się rozgrywa w dziwnym świecie na granicy magii i… cóż, dorośli zapewne powiedzieliby, że obłędu. Jednak najważniejsza jest misja, jaka stoi przed Mają, Ciabcią, Monterową, Niną i nieoczekiwaną kuzynką, znaną jako Mroczna z Opoczna – znaleźć rozum Niny! A to wcale nie jest takie łatwe. W lesie bowiem czai się mnóstwo pułapek, w tym ta najgorsza, związana z pewnym ukrytym miejscem. W poszukiwaniu rozumu O tym, że świat może skrywać wiele niespodziewanych pułapek, Maja również przekonała się wielokrotnie, ale ta, w którą wpadną wszystkie wędrowczynie, będzie doprawdy najdziwniejszą z nich. Jak można się wydostać z takiej patowej sytuacji? Zapewne nie można, ale od czego magiczne możliwości? Klątwa dziewiątych urodzin nie dopadła Mai, poza tym jest przecież z nimi Nina, przez którą zaczęła się cała ta afera. Ciąg dalszy tych przygód przyniesie ze sobą wiele niespodziewanego. Rozmowy, które okażą się kontrolowane, mozaiki, które kryją ważne informacje, dziwne zbiegi okoliczności, podróż nietypowym środkiem komunikacji, wreszcie… Wreszcie po prostu trzeba przeczytać tę książkę, bo uwierzcie, będziecie się cieszyć jak dzieci. To znaczy wasze dzieci będą się cieszyć! Oczywiście, że miałam na myśli dzieci! Niesamowite łamane przez wspaniałe Nazwisko Marcin Szczygielski to już marka, a pod jej szyldem zawsze znajdziecie produkty najwyższej jakości. Wyczucie wobec młodego czytelnika, puszczanie oka do czytelnika dorosłego i świetny pomysł na przygodę to w zasadzie największe plusy jego książek skierowanych do dzieci i młodzieży. Jednakże pod przykrywką świetnej przygody i bajkowych klimatów otrzymujemy również krytyczną wizję współczesnej polskiej rzeczywistości i swoistą diagnozę, której trudno odmówić realności. I to właśnie potwierdza, jak bardzo uniwersalna jest to powieść! Dla mnie też to jest niesamowite, że za każdym razem, kiedy czytam jakąś książkę Marcina Szczygielskiego, przepadam tak samo. Pisząc ten tekst, sięgałam często po „Bez piątej klepki”, przez co robiłam naprawdę bardzo duże przerwy w pisaniu. Tak mnie pochłaniała znana mi już historia! I to jest właśnie magia prozy Marcina Szczygielskiego. Czy pisze powieść dla dorosłych, czy dla młodzieży, tak zawładnie czytelnikiem, że ciężko się oderwać. Powiedzieć, że polecam, to nic nie powiedzieć. Źródło okładki: bajkizbajki.pl
„Bez piątej klepki” Marcin Szczygielski – recenzja
Jeśli szukasz niecodziennych rozwiązań, odbiegających od obecnie przyjętych schematów – styl retro jest właśnie dla ciebie. Kolorowe, radosne lata 60. to idealna baza do aranżacji wnętrz. A zatem, gdy zależy ci na stworzeniu niepowtarzalnego klimatu w swoim mieszkaniu – zastanów się nad meblami i dodatkami w stylu retro. Wnętrze urządzone w stylu retro przypadnie do gustu każdemu, kto jest kreatywny, ma bujną wyobraźnię i lubi otaczać się wzorami i pozytywnymi kolorami. W takim pomieszczeniu nie ma miejsca na nudę, wprost przeciwnie – dużo się w nim dzieje, a jednocześnie wszystko powinno być odpowiednio wyważone. Podpowiadamy, jakie dodatki dobrać do mebli retro. box:imagePins box:pin box:pin box:pin Jakie meble? Meble w stylu retro muszą przypominać minione lata, dlatego nie obejdą się bez drewna w ciemnym kolorze. Solidne, masywne, a jednocześnie proste i pozbawione dodatków. Najlepiej, jeśli wybrane szafki kuchenne, stoliki kawowe czy też krzesła do jadalni będą miały zaokrąglone kształty. Jest to bardzo ważne, ponieważ styl retro nie przepada za kantami, które bez wątpienia wprowadzają nutę nowoczesności. Kolejny krok to dobór mebli wypoczynkowych. Odpowiednie będą miękkie kanapy tapicerowane w łagodnych kolorach. Brąz, beż, pudrowy róż czy też delikatna mięta okażą się strzałem w dziesiątkę! Nie sposób nie wspomnieć o bujanych fotelach – one również idealnie wpisują się w lata 60. box:imagePins box:pin box:pin box:pin Jakie dodatki? Meble to podstawowa kwestia, ale nie można zapomnieć o dodatkach. To dzięki nim możemy podkreślić charakter każdego wnętrza i nadać mu odpowiedni styl. Retro wyjątkowo uwielbia tekstylia. Poduszki, koce i obrusy powinny być wzorzyste i w kontrastujących ze sobą kolorach. Oczywiście w pomieszczeniach stylizowanych na lata 60. pod żadnym pozorem nie może zabraknąć również luster w złotych ramach, lamp z abażurami i kryształowych żyrandoli. Styl retro niewątpliwie zasługuje na uznanie. Jest być może nieco ekstrawagancki, ale za to niezwykle oryginalny. Jeśli zastanawiasz się nad zmianą aranżacji swojego mieszkania, warto wziąć go pod uwagę. Jedno jest pewne – nigdy nie wyjdzie z mody, a w zależności od własnej kreatywności, można stworzyć z wyjątkowe wnętrza w tym klimacie.
Design lat 60. znowu na topie. Jakie dodatki dobrać do mebli retro?
Mając do dyspozycji około 1500 złotych, można zakupić tablet z najwyższej półki. Wybór w tym segmencie jest ogromny, a ostateczna decyzja jest uzależniona przede wszystkim od naszych wymagań. Poniżej przedstawiamy kilka propozycji, na które koniecznie należy zwrócić uwagę. Samsung Galaxy Tab S2 W przedziale cenowym do 1500 złotych można znaleźć naprawdę niezły tablet, który sprawdzi się w każdych warunkach. Jednym z takich urządzeń jest Samsung Galaxy Tab S2. Jest to 8-calowe urządzenie, którego ekran działa w znakomitej rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli. Reszta specyfikacji również jest znakomita. 8-rdzeniowy procesor, 3 GB pamięci RAM czy 32 GB pamięci wewnętrznej powinno zadowolić nawet najbardziej wymagających użytkowników. Do tego otrzymujemy aparat główny 8 Mpix i nowego Androida 5.0 Lollipop. W przypadku Galaxy Tab S2 Samsung nie poszedł na żaden kompromis. Można go kupić za około 1450 zł. Acer One 10 Acer One 10 to przedstawiciel urządzeń 2 w 1, które mogą pełnić funkcję tabletu i notebooka jednocześnie. Gadżet został oparty na najnowszym systemie Windows 10, umożliwiając wygodną konsumpcję treści oraz pracę z pakietem biurowym. To ostatnie możliwe jest dzięki podłączanej klawiaturze, która sprawia, że z Acer One 10 korzystamy jak z komputera. Pozycja od Acera wyróżnia się przystępną specyfikacją techniczną i solidną, aluminiową obudową. 10-calowy ekran sprawia, że praca na urządzeniu jest komfortowa, a tablet można zabrać ze sobą dosłownie wszędzie. Cena sprzętu wynosi około 1200 złotych. Sony Xperia Z3 Compact Sony Xperię Z3 Compact proponujemy osobom, dla których wygląd jest priorytetowym aspektem tabletu. W tym przypadku producentowi udało się umieścić znakomite parametry w niezwykle smukłej konstrukcji, której grubość nie przekracza 6,4 mm. Mimo wszystko w urządzeniu znalazło się miejsce dla niezłego, 4-rdzeniowego procesora Qualcomm Snapdragon 801, 3 GB pamięci RAM oraz 16 GB pamięci użytkowej. Xperia Z3 Compact ma 8-calowy ekran działający w rozdzielczości Full HD, a zdjęcia wykonuje aparatem 8 Mpix. Warto dodać, że konstrukcja jest odporna na wodę i kurz. A wszystko to w cenie około 1400 złotych. iPad Air Za około 1500 złotych możemy sobie pozwolić na iPada Air, czyli 9,7-calowy tablet od Apple, który został wyposażony w znakomity wyświetlacz Retina. Rozdzielczość ekranu wynosi w tym przypadku 2048 x 1536 pikseli. Sercem tabletu jest procesor A7 oparty na architekturze 64-bitowej, co jest gwarantem znakomitej wydajności. Apple nie zapomniało również o aparacie fotograficznym. iPad Air umożliwia wykonywanie zdjęć w rozdzielczości 5 Mpix. Wszystko to we wsparciu systemu iOS 9, który oferuje dostęp do najnowszych funkcji prosto od Apple. iPad Mini 3 Jeżeli nie poszukujemy zbyt dużego tabletu i jednocześnie chcemy posiadać urządzenie z charakterystycznym logiem nadgryzionego jabłka, rozsądnym rozwiązaniem będzie iPad Mini 3 za około 1400 złotych. To przedostatnia generacja tabletów od Apple, która spełni wszystkie nasze oczekiwania. Oprócz znakomitego ekranu o przekątnej 7,9 cali otrzymujemy także czytnik linii papilarnych, za pomocą którego odpowiednio zabezpieczymy nasze urządzenie. Reszta specyfikacji prezentuje się równie okazale, począwszy od 64-bitowego procesora, a na kamerze iSight kończąc. To kompaktowy model, który powinien zadowolić każdego entuzjastę tabletów. Tablet na każdą okazję Mając do wydania około 1500 złotych, możemy kupić tablet z najwyższej półki, charakteryzujący się znakomitą specyfikacją i ciekawym wyglądem. W przedziale tym otrzymujemy wybór pomiędzy systemem Android, Windows, a nawet iOS od Apple. Dzięki temu możemy nabyć urządzenie, które najbardziej trafi w nasze gusta.
Tablet do 1500 złotych – styczeń 2016
Karta graficzna to najważniejszy element komputera każdego gracza. Chociaż nie wystarczy mieć wydajnej karty graficznej, aby cieszyć się najwyższymi ustawieniami w każdym tytule, to ma to ogromne znaczenie. Nie zawsze trzeba kupować zupełnie nowy model, aby poprawić wydajność całego zestawu. Dla wielu osób lepszym wyborem będzie kupno drugiej karty graficznej. Karta graficzna odpowiada – jak sama nazwa wskazuje – za generowanie grafiki. Im jest wydajniejsza, tym więcej danych jest w stanie przetworzyć, co przekłada się na lepszą jakość. Dlatego też jest bardzo ważnym elementem w komputerze każdego gracza. Zazwyczaj co 2-3 lata wymaga wymiany na nowy model. Ale czy rzeczywiście kupno nowej i przede wszystkim drogiej karty jest konieczne? Można przecież dokupić dużo tańszy egzemplarz i dołożyć do tego, który już mamy. W ten sposób stworzymy komputer z dwiema kartami graficznymi. SLI czy Crossfire? Dwaj producenci kart graficznych – Nvidia oraz AMD – stworzyli własne technologie, które pozwalają na połączenie dwóch, trzech, a nawet czterech kart graficznych. W przypadku Nvidii jest to SLI (Scalable Link Interface), a AMD ma Crossfire. Chociaż podstawowe założenia są takie same, to jednak oba rozwiązania dość znacząco się od siebie różnią. Przede wszystkim Nvidia SLI wymaga dedykowanej płyty głównej, która obsługuje daną technologię. Bez tego zestaw z dwóch lub więcej kart graficznych nie będzie działać. Poza tym łączyć ze sobą można tylko takie same karty graficzne, np. GTX 970. Co więcej, zaleca się, aby były to dokładnie takie same modele, tego samego producenta. AMD Crossfire także wymaga konkretnej płyty głównej. W wielu poradnikach można znaleźć informację, że zestaw dwóch kart działać będzie na każdej płycie z dwoma złączami PCI-Express. Jednak w praktyce jest wiele modeli, które obsługują tylko SLI. Ale za to rozwiązanie AMD nie wymaga łączenia identycznych kart. Muszą to być modele kompatybilne ze sobą, ale niekoniecznie identyczne. Czy to się opłaca? Połączenie dwóch kart graficznych nigdy nie da dwukrotnego wzrostu wydajności. To bardzo ważny aspekt, o którym zapomina wielu graczy. Zazwyczaj liczba klatek na sekundę w poszczególnych tytułach kształtuje się na poziomie około 40-60 procent wyższym niż w przypadku jednej karty, co i tak jest dobrym wynikiem. Druga karta graficzna nie podwoi też pamięci vRAM. Jeśli każda z kart ma po 3 GB pamięci RAM, to razem będą działać też, jakby miały 3 GB. Takie są ograniczenia obu technologii. Znieść ma je dopiero DirectX 12. Trzeba też pamiętać o tym, że jedna, ale bardzo wydajna karta graficzna (np. GTX 1070 lub GTX 1080) będzie działać lepiej niż dwie, ale dużo mniej wydajne (np. GTX 750Ti). Dlatego też połączenie dwóch kart w SLI lub Crossfire opłaca się przede wszystkim osobom, których nie stać na nową i drogą kartę graficzną. Drugi typ klientów to z kolei osoby z bardzo zasobnym portfelem, które chcą łączyć ze sobą najwydajniejsze układy. O czym należy pamiętać? Przede wszystkim karta graficzna to podzespół, który zużywa najwięcej energii. Jeśli chcemy dołożyć drugi model, to konieczna będzie także wymiana zasilacza. Nie tylko wymagany będzie model o mocy aż 800-900 W, ale też musi być to dobrej jakości urządzenie. Bez tego zasilacz nie poradzi sobie z dwiema kartami. Oprócz tego musimy także zadbać o odpowiednią wentylację wewnątrz obudowy. Dwie karty graficzne będą generować bardzo dużo ciepła i trzeba nad nim zapanować.
Dwie (lub więcej) karty graficzne w komputerze – co musisz wiedzieć?
Zamki, rycerze, miecze, księżniczki, rumaki i królowie – motywy rycerskie zawsze będą wśród dzieci popularne. Umacniają je baśnie i popularne bajki. Jeśli twoje dziecko jest ich miłośnikiem, wypraw mu urodziny w królewsko-rycerskim stylu. Jakie akcesoria będą przydatne? Już przy zapraszaniu gości warto zaznaczyć, że urodziny twojego dziecka będą utrzymane w rycerskim stylu. Aby to podkreślić, możesz kupić lub własnoręcznie przygotować zaproszenia. Mile widziane będą takie motywy, jak: zamek, korona, berło, rumak, miecz oraz postacie rycerza, króla, księżniczki. Jeśli stylem rycerskim nawiążesz do historii Polski, ciekawym akcentem może być nadanie dzieciom staropolskich imion. Przygotuj kilkanaście karteczek, na których wypisz dawne, słowiańskie imiona (powinno być ich więcej niż dzieci, oddzielnie dla dziewczynek i chłopców). Po przybyciu każde dziecko powinno wylosować jedną karteczkę z imieniem, którą przypnie do bluzki. Od tej pory przez całe urodziny dzieci powinny się tak do siebie zwracać. Da im to sporo radości. Jakie dekoracje przygotować? Rycerz, księżniczka lub król – wszyscy mieszkają w zamku. Wie to każde dziecko. Dlatego zamek na urodzinach w stylu rycerskim to podstawa. Na Allegro znajdziesz zamki wykonane z tektury, w różnych rozmiarach, do kolorowania. Daj dzieciom narzędzia plastyczne – papierowe budowle można kolorować, malować farbami, przyklejać do nich elementy powycinane z papieru kolorowego. Taka zabawa może doskonale zintegrować dzieci, szczególnie jeśli na przyjęciu są takie, które się nie znają. Wystrój wnętrza lub ogrodu, który ma być utrzymany w stylu rycerskim, podkreślą także girlandy zrobione ze sporej ilości trójkątów w różnych kolorach. Możesz je powiesić przy ścianie lub pomiędzy drzewami – zależy to od tego, gdzie organizujesz przyjęcie. Zabawy w stylu rycerskim Jeśli chodzi o zabawy, jakie można przygotować na rycerskie urodziny, w grę wchodzą głównie te, w których wykorzystamy: miecz, tarczę, strzały i łuk. Na Allegro dostępne są ciekawe zestawy miecza i tarczy. Wykonane są z miękkiej pianki, nie ma więc możliwości, żeby rywalizujące ze sobą dzieci bardzo mocno się uderzyły. Taki zestaw można wykorzystać do zorganizowania turnieju rycerskiego. Podziel dzieci na dwójki, niech każda para odegra swój pojedynek. Zwycięzców znowu podziel na dwójki, i znowu. Zabawa trwa do momentu wyłonienia zwycięzcy. W ramach nagrody może on dostać rycerskie przebranie. Dla dziewczynek, które wolą spokojniejsze konkurencje, można kupić zestaw tarczy, łuku i strzał. Pojedynek w strzelaniu do celu również będzie trafioną zabawą. Dzieci lubią rywalizację. A jeśli pomiędzy strzałami i mieczami przemycisz choć trochę historii – wilk będzie syty i owca cała. Urodziny w stylu rycerskim to dobra zabawa dla dzieci powyżej 5. roku życia. Takie zabawy uczą współpracy w grupie i rozwijają koordynację ruchową. Przede wszystkim jednak wprowadzają w fascynujący świat historii.
Urodziny w stylu rycerskim – propozycje przebrań, zabaw i dekoracji
Z reguły wszystko co dobre szybko się kończy. Siódma część „Opowieści z Narnii” już samym tytułem sygnalizuje czytelnikom, że nie będą mieli więcej szans na przeżycie kolejnej przygody w lasach i na polanach pięknej Narnii – to finałowa powieść cyklu. „Ostatnia bitwa” opisuje czasy panowania Tiriana, ostatniego z narnijskich królów. Jeżeli jesteście fanami sagi, z pewnością będziecie chcieli dowiedzieć się, jak Lewis zakończył całą opowieść. A trzeba przyznać, że ogromna erudycja i pomysłowość autora po raz kolejny zaskakuje nawet najwierniejszych miłośników jego twórczości. Kłamstwo nie popłaca Życie w Narnii zazwyczaj toczyło się spokojnie, przyjemnie i szczęśliwie. Obrazy wesoło skaczących mówiących zwierząt, piękne widoki, rozkwitająca przyroda i sielski nastrój najczęściej towarzyszyły mieszkańcom tej krainy. Nawet gdy Narnii zaczynało grozić jakieś poważne niebezpieczeństwo, zawsze można było liczyć na pomoc Synów Adama i Córek Ewy, magicznie przysyłanych przez samego Aslana, nie raz ratowali oni kraj przed złem i niedolą. Aż trudno uwierzyć, że sielskość i rajską bajkowość tego świata mogła zniszczyć jedna mała intryga. A jednak… Przebiegła i łakoma małpa o imieniu Krętacz oraz poczciwy, lecz niezbyt rozgarnięty osioł zwany Łamigłówkiem przez swą nieodpowiedzialność ściągnęli na Narnię szereg nieszczęść i wpędzili jej mieszkańców w ogromne tarapaty. Ich oszustwo, polegające na przebraniu Łamigłówka w lwią skórę i wmówieniu innym, że jest on Aslanem, który przybył i żąda posłuszeństwa, szybko wymknęło się spod kontroli. Zamieszaniem w Narnii niemal natychmiast zaczęli interesować się władcy Kalormenu, wietrząc w nim szansę na podporządkowanie sobie wolnej dotąd krainy. I choć modły króla Tiriana o pomoc zostały wysłuchane – do Narnii przybyli ponownie Eustachy Scrubb wraz z Julią Pole, to i tak sytuacja zdawała się beznadziejna. Nierówna walka i rozpaczliwa próba ratowania krainy jest głównym tematem utworu i stanowi jego oś fabularną. Walka dobra ze złem O ile sama fabuła nie porywa aż tak bardzo, jak bywało to w najciekawszych pod tym względem częściach cyklu, choćby w „Podróży «Wędrowca do Świtu»” lub „Srebrnym Krześle”, o tyle zdarzenia szybko nabierają rozpędu i ze strony na stronę zaczyna robić się coraz ciekawiej. Zawiodą się jednak ci, którzy, sugerując się tytułem, spodziewają się epickiej, wielkiej bitwy na śmierć i życie – jest, co prawda, skazana na porażkę, ostatnia potyczka, pełna męstwa i heroizmu, ale daleko jej do brawurowych bitew rodem z książek Tolkiena czy innych powieści fantasy. Pamiętajmy, że dzieło przeznaczone jest przede wszystkim dla najmłodszych czytelników, epatowanie opisami okrutnych bitew nie byłoby zatem najbardziej wskazane. Poza tym Lewis już od pierwszego tomu bardziej niż na widowiskowość akcji stawia na przemycanie do swoich dzieł symboliki, szczególnie tej chrześcijańskiej. „Ostatnia bitwa”, tak jak większość sagi, wpisuje się w literacki topos odwiecznej walki sił dobra z siłami zła. Po jednej stronie jest Aslan symbolizujący dobrego Boga, po drugiej demon, upiór zwany Taszem. Ten typowo baśniowy schemat jest realizowany dość konsekwentnie od pierwszego tomu. Czy tym razem dobro znów zatriumfuje? Schyłek Narnii Ciekawie prezentuje się także opis końca samej Narnii. Nie jest on może tak spektakularny, jak samo stworzenie, o którym można przeczytać w „Siostrzeńcu czarodzieja”, ale i tak stanowi moment kulminacyjny powieści. Budzi się Ojciec Czas (co uważniejsi czytelnicy powinni pamiętać go z czwartej części cyklu) i wraz z Aslanem dopełnia końca. Żeby nie zdradzać za dużo, podpowiem jedynie, że Lewis zręcznie wykorzystał filozofię Platona i ukazał Narnię jeszcze piękniejszą niż do tej pory. Można rzec, że „Ostatnia bitwa” kończy się happy endem, choć nie dla wszystkich – finał nie jest więc banalny, lecz starsi czytelnicy mogą się go domyślać. Przy końcu czasu znów pojawiają się nawiązania do wiary chrześcijańskiej, obcujemy z czymś w rodzaju sądu ostatecznego – każdy z mieszkańców dostaje to, na co zasłużył. Niedowiarstwo zostaje ukarane, a wiara i nadzieja wynagrodzone. Oczywiście wszystkie te zdarzenia są osnute ciekawymi, urokliwymi, typowymi dla całego cyklu opisami świata przedstawionego i baśniową metaforyką. Jak na finałowy tom przystało, w „Ostatniej bitwie” spotykamy ogromną większość bohaterów występujących na kartach wszystkich książek. Nie zabrakło nikogo, kto odgrywał jakąś ważniejszą rolę w „Opowieściach z Narnii”. Autor zadbał o każdą postać, nie pozostawił żadnej niewiadomej, zamykając wszystkie wątki i w pełni rozliczając się ze swoimi czytelnikami. Nie muszę chyba specjalnie zachęcać do lektury „Ostatniej bitwy”, gdyż jeżeli ktoś przebrnął przez poprzednie sześć części, z pewnością będzie chciał dowiedzieć się, jak wygląda finał tej pięknej, baśniowej sagi. Mogę tylko powiedzieć, że żałuje, iż to już koniec, bo cykl Lewisa ma w sobie pewien rodzaj coraz rzadziej spotykanej literackiej magii, która potrafi zauroczyć szczególnie młodych czytelników, a i ci starsi, jeżeli nie przeszkadza im wszechobecna chrześcijańska symbolika, z pewnością będą czerpać z lektury niemałą przyjemność. źródło okładki: mediarodzina.pl
Recenzja książki C. S. Lewisa „Ostatnia bitwa”
Każde auto wymaga konserwacji – zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej. Jednym z największych wrogów każdej maszyny jest rdza. Nie zawsze widać ją na pierwszy rzut oka, więc gdy odkryjemy, że w naszej maszynie jest sporo tego nalotu, najlepiej działać jak najszybciej. W tym celu potrzebny jest solidny odrdzewiacz. Oto kilka praktycznych propozycji. Odrdzewiacze w sprayu Najczęściej spotykane odrdzewiacze mają formę sprayu. Najtańsze, jak odrdzewiacz w sprayu BOLL kosztujący niecałe 9 zł, mogą poszczycić się pojemnością 400 ml. Przeznaczone są do stosowania w miejscach, gdzie zebrała się rdza. Może być to karoseria podwozia, klapa bagażnika, ale również elementy wewnętrzne, jak śruby czy nakrętki. Spray trzeba skierować na miejsce, gdzie znajduje się rdza, a następnie nacisnąć spust. Oprócz samego usuwania rdzy odrdzewiacz sprawia, że miejsce oczyszczenia jest pokryte warstwą, która zabezpieczy je przed ponowną korozją.Nieco droższy preparat to Caramba MoS2. Za cenę 20 zł otrzymuje się spray o pojemności 500 ml, który używany jest nie tylko do samego odrdzewiania, ale także eliminuje odgłosy trzeszczenia i piszczenia. Ma również właściwości smarujące. Należy używać go w suchym, pozbawionym wilgoci otoczeniu. Jest odporny na temperatury w zakresie od -40 do aż +450°C, czyli praktycznie każdą temperaturę, jaką napotka na swej drodze kierowca. Odrdzewiacze w płynie Odrdzewiacze w płynie to takie środki czyszczące, które należy rozprowadzić na zardzewiałej powierzchni za pomocą pędzelka lub, rzadziej, ściereczki. Preparat odrdzewiający Brunox Epoxy 100 ml sprzedawany jest w szczelnie zakręconych pojemnikach, a w celu wyczyszczenia należy nałożyć go na rdzę za pomocą pędzelka, wałka lub natrysku. Zwraca uwagę specjalny skład, który został opatentowany przez producenta, a który bazuje na żywicy epoksydowej. Rdza potraktowana Brunox Epoxy zmienia się w czarną warstwę, która zabezpiecza powierzchnię przed korozją. Można ją zamalować – oprócz samych właściwości odrdzewiających jest także dobrym gruntem. FOSOL 5L to odrdzewiacz wykonany na bazie kwasu fosforowego. Odtłuszcza i odrdzewia powierzchnie poprzez nałożenie za pomocą pędzla lub wałka. Jeżeli można wyjąć zardzewiały element, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić mu kąpiel w tym płynie, co zagwarantuje perfekcyjne oczyszczenie. Jeżeli natomiast nałoży się preparat na powierzchnię pędzlem i zostawi na kilka minut, można spróbować przetrzeć ją szmatką, ścierając preparat wraz z rdzą, w którą w tym czasie wniknął. Odrdzewiacze żelowe Inna propozycja to odrdzewiacz w żelu K2 Derusto Total Gel 250 ml. Ponieważ żel ten jest przylepny, da się go stosować na pionowych powierzchniach – nie będzie spływać. Używany jest nie tylko do odrdzewiania samochodów, ale również i wszelkich innych powierzchni metalowych, płytek, a nawet armatury sanitarnej. Środek ten nanosi się na powierzchnię za pomocą wałka lub pędzla, a czas jego działania wynosi kilka minut. Najlepiej spisuje się, gdy temperatura otoczenia jest wysoka. Po zakończeniu jego działania należy przemyć i osuszyć odrdzewioną powierzchnię. PULSAR RUST REMOVER GEL to żel na bazie kwasu ortofosforowego oraz środków powierzchniowo czynnych. W jego przypadku rdzę należy usunąć najpierw papierem ściernym lub szczotką drucianą, a następnie nałożyć żel pędzelkiem. Po kilku-kilkunastu minutach trzeba spłukać go silnym strumieniem wody, a powierzchnię osuszyć szmatką. Ważna uwaga – jeżeli rdza wżarła się głęboko w powierzchnię, wówczas czas działania żelu może wynieść nawet kilka godzin. Który żel lepszy? To, jaki żel zastosować do auta, jest ściśle związane ze specyfiką miejsca wystąpienia rdzy. Do powierzchni pionowych nie zaleca się sprayu ani płynu, ponieważ będą one ściekać, co może skutkować pozostawieniem małych plamek rdzy. Przez to konserwacja auta może być nieskuteczna. Spray doskonale spełni swoje zadanie przy powierzchniach poziomych, zaś żele są uniwersalne do każdego ich rodzaju.
Rdzy mówimy "nie" – przegląd odrdzewiaczy
Zarówno kąpiel w domu pod prysznicem, jak i wyjście na basen nie obędzie się bez komfortowych klapek. W domowym zaciszu nie trzeba zwracać uwagi na ubrania, które nosimy, dlatego kwestia doboru klapek pod prysznic wydaje się sprawą drugorzędną. Jednak są to tylko pozory. Najczęściej klapki, których używamy w naszych czterech ścianach, będziemy również zakładać na basenie. Właśnie dlatego powinniśmy dobrze zastanowić się nad ich wyborem. Klapki to bardzo ważny element naszego wyposażenia na basenie i pod prysznicem. Chodząc bosymi stopami w miejscach publicznych, narażamy się na różnego typu infekcje. Grzybica czy choroby skóry to zaledwie początek długiej listy. Chodzenie w klapkach minimalizuje ryzyko wystąpienia infekcji. Jeżeli jesteśmy już przekonani o konieczności noszenia klapek, należałoby rozważyć, jaki model wybrać. Producenci oferują klasyczne klapki wsuwane na stopę oraz modele wyglądające jak japonki. Wybór pomiędzy rodzajem klapek zależy nie tylko od naszych upodobań, ale przede wszystkim od tego, w którym rodzaju czujemy się swobodnie i komfortowo. Poza tym powinniśmy dobrze dopasować rozmiar do naszej stopy. W za małych klapkach będziemy odczuwać nieprzyjemny nacisk na palce lub piętę, z kolei w za dużych będzie odczuwany dyskomfort w pokonywaniu kolejnych kroków. Pamiętajmy również, że klapki mają służyć nam na basenie i pod prysznicem, chodzenie na co dzień w takim obuwiu jest niezdrowe dla naszych kości. Sprawdźmy zatem, co mają do zaoferowania producenci klapek. Adidas Raggmo W tym przypadku mamy do czynienia z klasycznymi japonkami. Granatowa kolorystyka przypadnie do gustu zwłaszcza mężczyznom. Klapki wykonane są z materiału syntetycznego, a piankowa podeszwa zewnętrzna zapewni komfort nawet na nierównej powierzchni basenu czy plaży. Z uwagi na to, że są to japonki, producent umieścił dyskretne logo Adidas na frontowej części każdego z klapka. Fason tego obuwia utrzymany jest w sportowej stylistyce, ale nie zapomniano przy tym o nucie elegancji, dlatego klapki z pewnością znajdą szerokie grono odbiorców. Nike Solarsoft Slide Klasyczne klapki znanej firmy w nowoczesnym wydaniu. Wierzchnia część klapka jest perforowana, dzięki czemu przez kilkanaście dziurek stopa jest dodatkowo chłodzona świeżym powietrzem. Obuwie w całości wykonane zostało z tworzywa sztucznego, a konkretnie z pianki, z której po wyciśnięciu z łatwością można usunąć nadmiar wilgoci. Produkt dostępny jest w szerokiej gamie kolorystycznej. Można wybierać spośród modeli jednokolorowych oraz produktów, w których podeszwa i warstwa wierzchnia są w dwóch różnych kolorach. Arena Hydrofit W tym modelu również znajdziemy perforację w warstwie wierzchniej klapka. Z tym wyjątkiem, że w modelu Hydrofit dziurek mamy naprawdę dużo – wypełniają one plastikową siatką nad naszą stopą. Podeszwa wykonana została z gumy odpornej na ścieranie, co jest istotne przy częstym użytkowaniu obuwia. Natomiast wewnętrzna wkładka to pianka, która doskonale amortyzuje stopy. Korpus klapek wykonany jest z czarnego tworzywa sztucznego, natomiast wewnętrzna wkładka może być w jednym z czterech kolorów. Do dyspozycji kupującego zostały oddane następujące modele kolorystyczne: niebieski, szary, zielony i pomarańczowy. Puma Aqua Ciemne klapki renomowanego producentaprzyciągają uwagę swoim nieszablonowym wzornictwem. Na całej długości występują intrygujące poprzeczne żłobienia, które skutecznie odprowadzają nadmiar wody z obuwia. Stanowią jednolicie zwartą konstrukcję. W górnej części klapek występują dwa „okienka”, które pomagają szybciej wysuszyć stopę. W centralnym segmencie znajdziemy małe logo producenta. Reebok Splashtopia Ten model to japonki, które z uwagi na swoje ciekawe wzornictwo z pewnością przypadną do gustu paniom, ale również panowie znajdą dla siebie męskie odpowiedniki. Klapki wykonane są z przyjemnej w dotyku pianki, którą wystarczy nacisnąć, aby pozbyć się zbędnej wody. Zakres kolorystyczny oraz wielość wzorów jest na tyle duża, że ciężko podać dokładną liczbę. Ten model obuwia powinny wybrać osoby, które lubią wzory i grafiki na ubraniach. Speedo Blue Zoom W tym przypadku mamy do czynienia z klasycznymi klapkami wsuwanymi na bosą stopę. Cała konstrukcja wykonana jest z materiałów syntetycznych, a góra klapek, która znajduje się na stopie, została wyprodukowana z materiałów tekstylnych. Na górze zamieszczono duże logo przypominające o producencie klapek. Obudowa klapka jest utrzymana w szarym, lekko przezroczystym kolorze, a jego wnętrze zostało wykonane z czarnej gumy. Logo producenta ma kolor niebieski. Ten niedrogi model przypadnie do gustu przede wszystkim niezbyt wymagającym osobom.
Klapki na basen i pod prysznic. Przegląd
Twoje dziecko wyrosło już z łóżeczka niemowlęcego? Zastanawiasz się nad zakupem nowego, większego łóżka, które posłuży mu przez kolejne lata? Poniżej podpowiadamy, na co zwrócić uwagę przy wyborze łóżka dla dziecka w zależności od jego wieku. Łóżko dla dziecka w pierwszych dwóch latach życia to tradycyjne łóżeczko ze szczebelkami. Przychodzi jednak czas, gdy maluchowi jest w nim niewygodnie i po prostu ciasno. Wówczas zaczynamy przeglądać oferty różnych firm i zastanawiamy się, jaki model łóżka wybrać na kolejne lata. Oczywiście pierwsze, na co zwracamy uwagę, to wygląd. Szukamy czegoś kolorowego, bajecznego i wyjątkowego. Zanim jednak podejmiemy ostateczną decyzję, zastanówmy się nad funkcjonalnością i bezpieczeństwem. Łóżko dziecięce – wykonanie Łóżko dziecięce powinno być stabilne i wykonane z dobrej jakości materiałów. Warto już na początku liczyć się z tym, że będzie to miejsce nie tylko do spokojnego snu, lecz także do zabawy. Dziecko może, na przykład, zacząć po łóżku skakać lub energicznie na nim usiąść. Jeżeli materiał, z którego wykonano mebel, okaże się zbyt słaby, pod ciężarem po prostu się połamie. Bezpieczeństwo Łóżko dziecięce powinno być również dobrze wykończone. Wystające, ostre elementy, dające się wykręcić śruby lub zaślepki wpływają nie tylko na wygląd, ale przede wszystkim na bezpieczeństwo dziecka. Wszystkie modele, które nie spełniają podstawowych zasad bezpieczeństwa, nie powinny być brane pod uwagę. Mogą bowiem zagrozić nie tylko zdrowiu, lecz także życiu dziecka. Rodzaje łóżek dla dzieci Szukając odpowiedniego łóżka dla dziecka, możemy wybierać spośród tradycyjnych łóżek drewnianych, z szufladami lub bez, w kształcie samochodów, zamków lub łóżek piętrowych. Poniżej przedstawiamy charakterystykę poszczególnych modeli. Łóżka drewniane – wykonane z pełnego drewna są wytrzymałe i mogą posłużyć dziecku przez długie lata. Wygląd takiego łóżka sprawdzi się zarówno w pokoju kilkulatka, jak i nastolatka. Dodatkowa barierka chroniąca przed upadkiem umożliwia bezpieczny sen dziecku już w wieku dwóch lat. W wielu modelach barierkę tę można bez problemu odkręcić, gdy nie jest już potrzebna. Drewniane łóżko o wymiarach 180 x 90 cm możemy kupić już za około 350 zł. Łóżka o unikatowym kształcie – na przykład w kształcie samochodu – mają wielkość około 150 x 75 cm, ale również 103 x 207 cm. Mogą być zatem użytkowane zarówno przez mniejszych, jak i większych fanów motoryzacji. Oryginalny kształt zawdzięczają odpowiednio wyciętej płycie wiórowej. Dno łóżka najczęściej jest wykonane z drzewa sosnowego, co zwiększa jego wytrzymałość. Dostępne jest i w wersji dla chłopców, i dla dziewczynek. Koszt łóżka dziecięcego w kształcie samochodu to od około 300 do 2000 zł. Na rynku mamy dostępne jeszcze inne unikatowe łóżka. Możemy zakupić piętrowe łóżko w kształcie zamku lub straży pożarnej ze zjeżdżalnią lub tradycyjną drabinką. Ich cena przekracza jednak 1000 zł. Łóżka w kształcie samochodu lub zamku mogą wprowadzać w zachwyt i całkowicie odmieniają dziecięcy pokój, ale mogą również szybko się znudzić. Modele te przypadną do gustu najmłodszym, ale niekoniecznie starszym dzieciom. Łóżko piętrowe – dla jednego dziecka możemy zdecydować się na łóżko piętrowe umieszczone na antresoli. Poniżej mamy miejsce do nauki lub przechowywania rzeczy – biurko, półki, szuflady. Jest to ciekawe rozwiązanie do zagospodarowania przestrzeni w małym pokoju. Dla dwójki dzieci, które dzielą ze sobą pokój, łóżko piętrowe również jest dobrym rozwiązaniem. Może jednak pojawić się konflikt typu: „Kto śpi na górze?”. Łóżka piętrowe mogą być wykonane z drewna lub metalu. Przy ich wyborze należy dokładnie sprawdzić jakość wykonania i mocowań. Przeznaczone są dla starszych dzieci, które nie „wędrują” po łóżku podczas snu. Zanim wybierzesz łóżko dla swojego dziecka… Przemyśl każde rozwiązanie. Nie rób zakupów pod wpływem chwili. Sprawdź, jaki rozmiar łóżka będzie pasował do pokoju twojego dziecka. Wybierz model bezpieczny i wygodny. Pamiętaj, że komfortowy sen dziecka zwiększa jego dobre samopoczucie w ciągu dnia.
Jak wybrać łóżko dla dziecka w zależności od wieku?
Coraz więcej kierowców decyduje się na modyfikację składu oleju silnikowego poprzez zastosowanie preparatów uszlachetniających. Jakie dzięki temu osiągnąć można korzyści? Które z dostępnych produktów stanowią najczęstszy wybór kupujących? Plusy zastosowania dodatków do oleju silnikowego Środki smarujące jednostkę napędową są tak skomponowane, aby zapewnić silnikowi optymalne warunki pracy i minimalizować jego zużycie. Mimo wszystko oleje także mają swój ograniczony potencjał i słabe punkty, które można próbować wyeliminować stosując uszlachetniacze. Na rynku dostępne są preparaty o różnej charakterystyce, a wśród nich zwiększające stabilność termiczną oleju, zmniejszające tarcie czy usuwające nagary i inne niebezpieczne osady. Rodzaj użytego preparatu zależy od kierowcy i jego oczekiwań, które powinny być związane ze sposobem eksploatacji pojazdu. Dodatki olejowe marki Liqui Moly Niemiecka firma Liqui Moly wyspecjalizowała się w produkcji olejów silnikowych, a także dodatków różnego typu. W ofercie marki znaleźć można szeroki wachlarz produktów uszlachetniających o odmiennych właściwościach. Jednym z najpopularniejszych jest Cera Tec, a więc środek oparty o cząstki ceramiczne charakteryzujące się bardzo wysoką odpornością na działanie skrajnych temperatur. Dodatek pomaga więc ograniczać tarcie i wydłużyć żywotność silnika. Jedno opakowanie Cera Tec kosztuje ok. 60 zł, wystarcza na 5 litrów oleju i działa do 50 000 km. W swojej ofercie Liqui Moly posiada także produkt służący do wyciszania hydraulicznych popychaczy zaworowych. Awarie tych podzespołów najczęściej spowodowane są niedrożnością kanalików doprowadzających olej. Produkt o nazwie Hydro Stossel oczyszcza je i usprawnia smarowanie popychaczy, co przekłada się na cichszą ich pracę. Za opakowanie pojemności 300 ml trzeba zapłacić ok. 35 zł. Popularnym dodatkiem olejowym z gamy Liqui Moly jest także płukanka Engine Flush służąca do oczyszczania silnika z zanieczyszczeń. Środek ten stosuje się bezpośrednio przed wymianą oleju i jego filtra, tak aby rozpuszczone osady zostały jak najszybciej usunięte z jednostki napędowej. Stosowanie płukanek poprawia sprawność motoru i wydłuża jego żywotność. Za opakowanie Liqui Moly Engine Flush o pojemności 300 ml należy zapłacić ok. 25 zł. Ceramizer CS – dodatek regeneracyjny Szczególnie dużą popularnością cieszy się polski produkt o nazwie Ceramizer CS, który działa regenerująco na zniszczone w skutek tarcia elementy silnika. Dodatek ten można nazwać mianem "inteligentnego", gdyż potrafi łączyć się z oderwanymi cząstkami metali i wypełniać zużyte powierzchnie, aż do pełnego ich wyrównania. W swojej budowie opiera się o cząstki ceramiczne odporne na trudne warunki eksploatacji. W efekcie zastosowania Ceramizera można oczekiwać zmniejszenia zużycia paliwa i oleju, a co najważniejsze, wyrównania ciśnienia sprężania w cylindrach. Opakowanie o pojemności 4 ml kosztować będzie ok. 70 zł. Dodatki olejowe marki K2 Całą serię niedrogich dodatków olejowych oferuje także polska firma K2. Za płukankę silnika Motor Flush, która jest w stanie udrożnić kanały olejowe, należy zapłacić jedynie ok. 6 zł za 250 ml. Środek Stop Leak Oilpotrafi natomiast ograniczyć wycieki oleju, gdyż konserwuje gumowe uszczelniacze w silniku. Koszt zakupu opakowania wyniesie ok. 13 zł. Innym popularnym produktem jest K2 Doktor Car Spec, którego zadanie opiera się na zmniejszeniu tarcia elementów metalowych i uszczelnieniu motoru. Jego zakup uszczupli portfel kierowcy jedynie o ok. 10 zł.
Najpopularniejsze środki uszlachetniające olej silnikowy
Letnie upały nie zachęcają do aktywności. W treningu biegacza realizacja planu jest jednak bardzo ważna. Jak zatem biegać, aby nie odbiło się to na zdrowiu? Z powodu wysokiej temperatury i wilgotności większość ludzi narzeka na treningi na świeżym powietrzu. Podczas wysiłku temperatura ciała wzrasta. Podstawy fizjologiczne Bieganie podczas ciepłych dni wywołuje kaskadę reakcji, których efektem jest obniżenie wydajności pracy układu mięśniowego. 80 procent energii generowanej przez mięśnie jest przeznaczane na wytwarzanie ciepła. Dzięki temu temperatura ciała podczas wysiłku wzrasta. Jest to pewnego rodzaju skutek uboczny pracy mięśni. W chłodne dni ten mechanizm sprawia, że się rozgrzewamy, latem natomiast ta nadwyżka musi zostać zneutralizowana. Jednym z mechanizmów jest pocenie się, drugim – pobudzenie przepływu krwi do skóry kosztem mięśni. W trakcie biegu nadmiar ciepła z mięśni przenosi się na skórę, gdzie może zostać wydalony na zewnątrz. W konsekwencji krew odpływa z mięśni, co sprawia, że otrzymują mniej tlenu i dlatego są mniej wydajne. W wyniku procesów adaptacyjnych (10–14 dni) objętość osocza krwi zaczyna się rozszerzać. Dzięki temu powstaje więcej płynów, które wydalamy poprzez pocenie się, ale nie jest to odwadniające. Im większa masa, tym trudniej Im większa masa ciała, tym więcej tłuszczu w ciele i tym cieplej. Im większy człowiek, tym bardziej odczuwa wpływ ciepła. Dlatego kobiety lepiej sobie radzą z gorącem niż mężczyźni. Kobiety zazwyczaj są po prostu mniejsze i mają wyższy stosunek powierzchni skóry do masy, co powoduje, że wydajniej oddają ciepło na zewnątrz. To jest istotne również podczas wysiłku: im większa masa ciała, tym mocniejsze odczuwanie ciepła. Dlatego należy dostosować prędkość i zwolnić tempo biegu nawet o 20–30 s na kilometr. Wytrenowanie pomaga Tolerancja ciepła zależy od poziomu wytrenowania, gdyż ćwiczenia usprawniają procesy termoregulacji w ciele. Im masz większe doświadczenie biegowe, tym lepiej znosisz upał. Ludzkie ciało sprawnie przystosowuje się do ciepła. Proces aklimatyzacji zajmuje około 14 dni (zależy od indywidualnych predyspozycji). Nawadnianie – podstawowe zasady Pij małymi łykami i często. Aby uzupełnić ubytek wody w organizmie, trzeba dostarczać jej małe ilości. Organizm jest w stanie efektywnie przyswoić około 0,8 l płynów na godzinę. Duża ilość wody wypijana w długich odstępach czasu nie gasi pragnienia, obciąża serce, wypłukuje witaminy i minerały. Co ciekawe, zaobserwowano, że płukanie ust powoduje zmniejszenie pragnienia. Nie warto więc pić na zapas, bo w ten sposób możemy obciążyć organizm. Czasami mniej znaczy więcej. Aby odbudować zapasy soli mineralnych, warto pić wodę mineralną i nie unikać soli. Sód poprawia wchłanianie wody i węglowodanów w jelicie cienkim. Wiąże wodę w organizmie i zmniejszenia jej ilość wydalaną z moczem. Ponadto dobra jakościowo sól uzupełnia niedobór soli mineralnych. Kiedy woda trafia do wnętrza komórki, znajdujący się w niej potas wiąże się z solą i zatrzymuje ją. Sól ściąga pewną część wody także poza komórkami (nazywamy to osmotycznym zatrzymaniem wody przez sól), zapewniając równowagę wody utrzymywanej wewnątrz i na zewnątrz komórek. To przekłada się na prawidłowe funkcjonowanie organizmu. Kiedy wody jest za mało, nie może ona swobodnie przenikać do komórek i musi być odfiltrowywana z przestrzeni pozakomórkowej, a to powoduje wzrost ciśnienia w ciele i prowadzi do podwyższonego ciśnienia tętniczego krwi. Zrezygnuj więc z produktów odwadniających: herbaty, słodkich napojów gazowanych, napojów mlecznych i alkoholowych. Po mocnych treningach zastosuj odpowiednie suplementy nawadniające zawierające elektrolity. Bądź elastyczny W upalne dni nie wykonuj treningów długich i intensywnych. Jeśli musisz biec w południe, wybieraj zacienione trasy. Jeśli masz taką możliwość, wybierz las. Unikaj otwartych przestrzeni, w których dominuje beton, a nawierzchnia jest asfaltowa, gdyż intensywnie się nagrzewają. Rozpocznij trening wolniej niż zwykle. Jeśli czujesz się dobrze, w połowie treningu możesz przyspieszyć. Biegaj rano lub późnym wieczorem. Ubiór box:offerCarousel Włóż jasne ubranie, unikaj czarnego koloru i bawełny, która nie odprowadza potu i przykleja się do ciała. Spodenki i koszulka powinny być wykonane z materiałów lekkich z otworami wentylacyjnymi lub siatką. Przyda się także biała czapka z daszkiem z siatkowanego materiału, ponieważ przez głowę odprowadzane jest ciepło. Pamiętaj o odpowiednich oddychających skarpetkach, bo przemoczona stopa sprzyja pojawianiu się pęcherzy. Noś okulary przeciwsłoneczne. Zdrowy rozsądek Pamiętaj, że jest taki moment, w którym żadne triki nie przyniosą poprawy. Ciało ma swoje ograniczenia. Praw fizyki nie da się oszukać... Ani pocenie, ani odpowiednie nawadnianie nie spowodują, że odparujesz wystarczająco szybko, aby nadążyć za tempem, w którym wytwarzasz ciepło. Alternatywą jest zwolnić lub się zatrzymać, aby uchronić się przed przegrzaniem organizmu.
Jak radzić sobie z upałami w treningu biegacza
Są książki, do których mam wyraźną słabość. Uczucie to wzmacnia się, gdy ich bohaterem jest ktoś naprawdę barwny, a one same wykonane są w sposób trwały i estetyczny. Z ogromu książek, które czytam, to właśnie biografie należą do ścisłej czołówki tytułów mających honorowe miejsce na półce. Biografie to takie dziwne twory... Bardzo często odnoszą się one do ważnych wydarzeń historycznych, jednocześnie niemal dokładnie je ignorując. No... może trochę przesadziłem, ale nawet jeśli nie ignorują, to na pewno umniejszają ich znaczenie na rzecz podniesienia ważności bohatera książki. Biografom można również zarzucać przekłamania, zwłaszcza jeśli mamy podejrzenie, że autor chciał uzyskać jakiś konkretny cel, np. oszkalować lub ubrązowić osobę, o której pisał. Są również biografie niesamowite czy wręcz nieprawdopodobne. Wtedy pozostaje tylko zapytać siebie, czy dana osoba była naprawdę aż tak nietuzinkowa, czy mamy do czynienia z porządną konfabulacją. Lektura książki o Wieniawie nie oszczędzi wam tych rozterek. Wygadany, wypisany... Jeden z bardziej znanych opisów Wieniawy określa go mianem „Pierwszego poety wśród generałów i pierwszego generała wśród poetów”. To określenie wiele mówi o bohaterze. Niedoszły lekarz i malarz spotkał na swojej drodze Piłsudskiego, który akurat namawiał młodych ludzi do zainteresowania się przyszłością Polski. Wieniawa szybko trafił do pułku ułanów. Samą książkę czyta się wyśmienicie – niemal jak dobry kryminał albo przynajmniej powieść awanturnicza. Nie brakuje tu także dobrej porcji rubasznego humoru. Jednym z lepszych przykładów jest misja, którą Wieniawa miał wypełnić, a która polegała na udaniu się do stacjonującego niedaleko pułku piechoty. Musiał przejść przez łąkę, na której był łatwym celem dla wrogiego snajpera. Tłumaczył sobie jednak, że nie może przyspieszyć, bo „piechota będzie miała powód do kpin”. Taki spacer odbywał kilkakrotnie w obie strony, a snajper chybiał za każdym razem. Autor jednakże pozwala Wieniawie na to, by własnymi słowami nieco osłabił swój „idealizowany” wizerunek. Jakiś czas po rozpoczęciu swojej kariery wojskowej ułan został oddelegowany do pracy w szpitalu. Swoje osiągnięcia podsumował krótko: „Byłem bardzo skutecznym lekarzem i stosowałem jedną metodę: Od pępka w górę aspirynę, od pępka w dół – rycynę”. Sława i władza Wśród żołnierzy Wieniawa był również znany ze swojej bardziej poetyckiej twórczości. Treści piosenek, które wymyślał do znanych melodii, były rozpowszechniane z prędkością imponującą nawet według dzisiejszych standardów. A warto zauważyć, że posługiwano się wtedy przede wszystkim telefonami polowymi. Nie przeszkadzało to jednak w tym, żeby piosenka napisana popołudniu, towarzyszyła w porannym wymarszu kilku innym pułkom. Nie zawsze jednak poczucie humoru i poglądy odpowiadały wszystkim i czasem musiał się ten przyszły generał liczyć z tym, że ktoś bardzo ważny mógł nie udzielić mu poparcia, akurat wtedy, gdy było ono najbardziej potrzebne. Zasięg historyczny książki „Wieniawa” sięga czasów „przygotowań” do pierwszej wojny światowej, a nawiązania do ułańskiej potęgi i fantazji są bardzo silne. Jednakże sama biografia z pewnością znajdzie swoich wielbicieli nawet poza grupą pasjonatów tego okresu. Sami możecie ją nabyć już za ok. 26 PLN Źródło okładki: http://iskry.com.pl
„Wieniawa. Szwoleżer na Pegazie” Mariusz Urbanek – recenzja
Wodne place zabaw to sprzęty, bez których nie wyobrażamy sobie upalnych dni. Ich oryginalność i różnorodność może przyprawić o zawrót głowy. Dadzą dużo frajdy dzieciom, które nie mogą wyjechać na wakacje nad morze lub jezioro. Przemienią też przydomowy ogród lub działkę w niepowtarzalny tropikalny azyl. Jakie wodne place zabaw znajdziemy na Allegro? 1. Statek piracki Pierwszą propozycją wodnego placu zabaw jest statek piracki o wymiarach 210 x 140 x 37 cm. W zestawie znajdziemy nadmuchiwany maszt, dach słoneczny, koło sterowe i armatę, która może strzelać wodą, jeżeli plac wodny podłączymy do węża ogrodowego. Całość jest wykonana z wytrzymałego materiału. Wodny plac zabaw w kształcie statku pirackiego jest ciekawym pomysłem na prezent dla małego pirata, który może popłynąć po ukryty skarb na wyspie. Może być nią np. piaskownica w ogrodzie, a wtedy trawa za sprawą dziecięcej wyobraźni zmieni się w niezbadany ocean. Koszt to około 180 zł. 2. Cyrk Dmuchany cyrk to kolejna propozycja wodnego placu zabaw. Tym razem dla najmłodszych, gdyż do basenu w kształcie cyrku możemy nie tylko wlać wodę, ale też wsypać kolorowe piłeczki. Plac wodny ma formę namiotu i jest wykonany z wytrzymałego winylu. Ma pompowane dno, szerokie wejście i ścianki z oknami. Do zestawu dołączono 25 piłek. Całość ma średnicę 104 cm i wysokość 137 cm. Cena – około 190 zł. 3. Plac wodny z tęczą Ciekawą propozycją jest plac wodny z tęczą. Jego wymiary to 297 x 193 x 135 cm. Znajdziemy w nim zjeżdżalnię, dwa baseniki, grę w ringo z czterema dmuchanymi kółkami, fontannę oraz małą zjeżdżalnię dla piłek, która tworzy poręcze prowadzące do większego basenu. Do zestawu dołączonych jest 6 piłek. Nad małym brodzikiem znajduje się tęcza, na której umieszczono dmuchane paliki do gry w ringo. Cena – około 190 zł. 4. Plac wodny z Kubusiem Puchatkiem Dzieci, które uwielbiają Kubusia Puchatka, mogą poczuć się jak w Stumilowym Lesie, jeżeli wybierzemy dla nich plac wodny z ich ulubionym bohaterem. Znajdziemy w nim takie postacie, jak Kubuś, Prosiaczek, Tygrysek i Kłapouchy. Zestaw składa się z dwóch niezależnych basenów różnej głębokości, zjeżdżalni, elementów do gry w ringo i koszykówkę, kolorowych piłeczek, a także fontanny, która uruchamia się po podłączeniu placu wodnego do węża ogrodowego. Wielkość placu wodnego z Kubusiem Puchatkiem to 282 x 173 x 107 cm. Cena – około 280 zł. 5. Wodny park z dinozaurem Ostatnią propozycją jest wodny plac zabaw z dinozaurem, fontanną, zjeżdżalnią i piłeczkami. Plac ma wymiary 333 x 229 x 112 cm. Całość przypomina wyspę dinozaurów, która dla każdego miłośnika tych prehistorycznych gadów może być świetnym pretekstem do rozwijania wyobraźni i zabawy. W wodnym placu zabaw znajdziemy kilka gatunków dinozaurów, łuk nad zjeżdżalnią w kształcie tułowia diplodoka oraz palmę. Dodatkowo z łuku po podłączeniu węża ogrodowego tryska fontanna. Ciekawostką jest nadmuchiwany tyranozaur, który w łapach trzyma kółko, do którego można celować piłeczki. Cena – około 230 zł. Czytaj też o ślizgach wodnych
Wodne place zabaw – 5 dmuchanych modeli od 150 zł
Różnie wychowuje się dzieci, bo i różne są metody wychowawcze, które rodzice stosują lub będą mieli możliwość stosować w przyszłości. Dzieci można wychowywać w duchu rodzicielstwa bliskości, metodami SuperNiani, chwytając się sposobów babci i mamy albo brać z różnorodnych nauk to, co akurat nam pasuje. Każdy rodzic na prawo do wychowywania swojego dziecka według własnego uznania, pod warunkiem, że dziecku nie dzieje się przy tym krzywda. Niewątpliwie jednym z lepszych sposobów jest system nagradzania i tym samym motywowania dziecka. Nawet najbardziej uparte dziecko złamie się i posprząta pokój, jeśli wie, że czeka je za to nagroda, nawet w postaci pochwał czy oklasków. Każdy człowiek uwielbia przecież nagrody za dobrze wykonaną pracę i takimi zasadami kieruje się nasze społeczeństwo – czy to w szkole (poprzez oceny), czy później w pracy (premią, podwyżką, awansem i tytułem Pracownika Miesiąca). Dobrze zorganizowany system nagradzania dziecka przyniesie świetne efekty, ale tylko jeśli będzie stosowany konsekwentnie i na jasno określonych zasadach, które rodzice powinni wypracować wspólnie z dzieckiem. To, jak on będzie wyglądał, zależy od rodziców i ich pomysłowości, a przyda się do tego świetnie zaplecze techniczne w postaci tablic motywacyjnych. Gotowe tablice motywacyjne Dla rodziców mniej kreatywnych, nie lubiących prac plastycznych lub po prostu nie mających na nie zbyt wiele czasu idealnym rozwiązaniem są gotowe magnetyczne tablice motywacyjne, których znaleźć można naprawdę wiele i tym samym dostosować je do upodobań dzieci – na przykład kotki lub postaci z bajek. Wybór jest olbrzymi, a takie tablice nie są do jednorazowego użytku, ponieważ wykonano je na planszach magnetycznych. Kupić je można już w zestawie z ciekawymi magnesami, albo fajne wzory magnesów można dokupić osobno. Oprócz magnetycznych tablic motywacyjnych znaleźć można też jednorazowe tablice wykonane na tekturze. Ich cena jest znacznie niższa, jednak nie da się ich wykorzystać ponownie, ponieważ zamiast magnesów ocenę wykonanego zadania wyznaczają tutaj naklejki. Takie tablice też są praktyczne przy nauce obowiązków, albo na przykład podczas odpieluchowania dziecka. Zrób to sam! Jeśli nie możesz znaleźć tablic motywacyjnych dla dziecka, które będą ci odpowiadać, możesz je zrobić własnoręcznie. Możliwości jest cała masa, a ogranicza nas wyłącznie nasza wyobraźnia. Tablicę możesz zrobić na tablicy korkowej lub magnetycznej, możesz wykonać ją na brystolu, albo wydrukować gotowca ściągniętego z internetu. Do wykonania systemu motywacyjnego na tablicy korkowej przydadzą się kolorowe kartki, naklejki i pinezki, a przy tablicy magnetycznej kolorowe markery i magnesy. Można również wykorzystać czarną tablicę i wykonać system motywacyjny kredą, a także użyć większej ilości materiałów – rzep, czy kolorowego materiału.Jak sprawić, że dziecko będzie dobrze zmotywowane do wykonywania swoich obowiązków i innych pozytywnych działań? Wprowadź w życie rodzinne jasne i proste zasady, systematycznie je przestrzegaj i dzięki użytecznym i praktycznym tablicom motywacyjnym reguluj ich funkcjonowanie. Żeby tablica funkcjonowała prawidłowo powieś ją w widocznym dla dziecka miejscu oraz wyznacz wspólnie z dzieckiem zadania i obowiązki, które powinno wykonać w danym dniu lub tygodniu (np. sprzątam zabawki, nie marudzę, samodzielnie się ubieram). Każdy wykonany obowiązek dziecka powinien zostać nagrodzony naklejką lub magnesem, a na koniec dnia lub tygodnia wspólnie podsumujcie wyniki na tablicy. Kiedy tablica będzie zapełniona dziecko może otrzymać jakąś fajną nagrodę – materialną (np. małą zabawkę), albo niematerialną (np. wypad na basen lub wspólne pieczenie ciasteczek z mamą). Mając wgląd w wyniki dziecka na tablicy rodzice widzą, które sfery dziecka wymagają pracy, a które już ma opanowane, oprócz tego dziecko uczy się samodzielności i wykonywania powierzonych mu zadań, zaczynając od łatwych – np. nalanie psu wody, czy odniesienie naczyń do zlewu, kończąc na zadaniach dla weteranów obowiązków domowych, np. odkurzaniu. Tablice motywacyjne to doskonała pomoc w wychowaniu obowiązkowego dziecka, które wie, jak ma się zachowywać i jak kontrolować swoje zachowanie. Dzięki tablicom dziecko uczy się, żeby być grzecznym.
System nagradzania i motywowania – ciekawe pomysły na tablice motywacyjne
Czymże byłoby lato bez wyjazdu nad jezioro lub morze? A skoro wyjazd, to i dobra zabawa. Posłużą do niej między innymi motorówki, na przykład takie, które same, tylko za pomocą joysticka, popłyną wśród fal. Oto kilka motorówek dla dzieci, które kupisz za mniej niż 300 zł. Zdalnie sterowane motorówki są zazwyczaj domeną chłopców. To oni najczęściej stoją na brzegu jeziora lub morza i z utęsknieniem spoglądają na taflę wody, po której mknie rozpędzona łódź. Wygląda to tak, jak by sami chcieli usiąść za sterem. Taką właśnie frajdę możemy sprawić dziecku, które fascynuje się sprzętem wodnym. Model FT008 FT008 jest niezwykle zwrotnym i szybkim sprzętem. Wykonano go z solidnego plastiku, dostępny jest w dwóch kolorach – zielonym i czerwonym. Ogromną zaletą motorówki jest jej lekkość i opływowy kształt, który zapewnia szybki ślizg po tafli wody. Dzięki temu łódź może osiągnąć prędkość nawet do 20 km/h. Mocna turbina i silny ster sprawią, że nie będzie się chwiać na delikatnych falach. Motorówka została wykonana z plastiku, ale zawiera mocne metalowe elementy przeniesienia napędu. Zastosowany mechaniczny ster (tzw. serwomechanizm) sprawia, że sprzęt skręca zwinnie i w każdych warunkach. Konstrukcję motorówki odpowiednio zbalansowano, dzięki czemu po każdej wywrotce łódź obraca się kadłubem w dół. Co ważne, cała niezbędna elektronika została ukryta pod szczelnym plastikiem. Cena to około 129 zł. Motorówka Speedstorm Choć osiąga mniejszą niż poprzedniczka prędkość maksymalną podczas pływania po wodzie – bo tylko 18 km/h – to ma ciekawszy design. Łódź motorowa Speedstorm przypomina ognistoczerwony katamaran. Urządzenie jest spore – ma długość 70 cm i waży 1,8 kg. Zamontowany akumulator NiMH o napięciu 7 V pozwala na działanie 30 minut bez przerwy, w ruchu do przodu i na boki. W komplecie z łodzią otrzymujemy pilot zasilany ośmioma bateriami AA. Zaletą motorówki jest jej nowoczesny wygląd. Z pewnością wybiorą ją chłopcy, którzy lubują się w futurystycznych filmach science-fiction. Jej cena to 258 zł. Model FT009 To nowość na rynku wśród zabawek pływających. Wyróżnia się dobrą jakością, solidnym wykonaniem i atrakcyjnym wyglądem. Niezwykle istotnym elementem łodzi jest nowoczesny mechanizm, który pozwala na skręty niezależnie od panujących na wodzie warunków i bez zmiany mocy silnika. Na uwagę zasługuje także dobrze wykonany nadajnik. Dzięki temu motorówka nie emituje tak głośnych dźwięków, jak poprzedniczki. Jej ogromną zaletą jest prędkość, do jakiej łódź może się rozpędzić. Jest to aż 30 km/h, przy czym urządzenie zachowuje grację i zwinność nawet wśród fal. Stabilność ślizgu gwarantuje także wyjątkowo precyzyjny odbiornik, który z łatwością odczytuje sygnał z nadajnika. W motorówce zastosowano chłodzenie wodą. Zapobiega to przegrzewaniu silnika nawet podczas dłuższej zabawy. Natomiast przed niechcianymi kroplami na silniku chroni dodatkowe mocne zabezpieczenie pokrywy. Cena motorówki FT009 to 235 zł. Nie masz pomysłu na zabawę nad jeziorem podczas urlopu? Zdalnie sterowana motorówka będzie hitem.
Motorówki zdalnie sterowane do 300 zł – przegląd
Wiele wyjazdów wiąże się ze sporym bagażem. Czasem jest on tak duży, że nie mieści się do naszego auta i jesteśmy zmuszeni część pakunków po prostu pozostawić w domu. Po usadowieniu całej rodziny w samochodzie, gdy zabraknie miejsca na torby i plecaki, myślimy tylko o tym, że nadszedł czas wymiany auta na minivana. Niekoniecznie musi tak być. Rozwój techniki ma nam ułatwiać życie i właśnie w tym celu powstały boksy dachowe. Potocznie zwaną „trumnę na dach” posiada większość narciarzy i snowboardzistów. W ich przypadku sprawa jest podwójnie uzasadniona, ciężko bowiem byłoby zmieścić ponad półtorametrowe narty do samochodu z piątką pasażerów. Jednak boksy dachowe nie są już wyłącznie domeną miłośników sportów zimowych. Coraz częściej widujemy samochody z takim osprzętem w trasie, na polach campingowych czy pod ośrodkami wypoczynkowymi. Podstawowym przeznaczeniem boksów dachowych jest możliwość zwiększenia przestrzeni ładunkowej podczas wyjazdu. Mimo tego, że producent jasno określa ograniczenia wagowe i pojemnościowe takich boksów, to one znacznie ułatwiają nam pakowanie oraz przewożenie niezbędnego bagażu. Różnice w ich wielkości są ogromne – największe są przeszło dwukrotnie większe od najmniejszych, nawet pomimo tego, że posiadają podobne ograniczenia wagowe. Przy zakupie powinniśmy więc kierować się przede wszystkim myślą o tym, co głównie zamierzamy w nich przewozić. Nie każdy bowiem potrzebuje giganta w klasie boksów dachowych, a trzeba pamiętać, że im taki sprzęt będzie większy, tym bardziej będzie wpływał na sposób prowadzenia naszego samochodu. Umiejętne pakowanie Kolejną istotną kwestią jest umiejętne rozmieszczenie bagażu. Najcięższe przedmioty lepiej jest pozostawić w bagażniku, aby niepotrzebnie nie zwiększać wysokości środka ciężkości pojazdu. Byłoby to szczególnie odczuwalne przy pokonywaniu zakrętów. Dodatkowo należy stosować się do zaleceń producenta i większość ciężaru ulokować w środkowej części boksu (pomiędzy poprzeczkami podtrzymującymi), przednią i tylną zaś lepiej zostawić na lżejszy bagaż. Zapewni to w miarę równomierny rozkład masy, która przecież jest przenoszona na konstrukcję samochodu. Mocowanie to nie problem Przy odrobinie dobrych chęci, boks dachowy jesteśmy w stanie zamontować do praktycznie każdego samochodu (oczywiście poza kabrioletem i niektórymi coupé). Najłatwiej sytuacja prezentuje się w autach typu kombi lub van, ponieważ często seryjnie wyposażone są one w tak zwane relingi, do których mocujemy belki bagażnika dachowego. Wtedy koszt ich zakupu wynosi od 150 do 500 złotych. W przypadku innych aut sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Wówczas konieczny jest zakup poprzeczek dachowych wraz ze stopami, czyli mocowaniami do karoserii. Rozbieżność cen tych elementów jest powalająca. Koszt samych belek waha się od 70 do nawet 1000 złotych. Trzeba do tego doliczyć zakup stóp mocujących, co wiąże się z kolejnym wydatkiem rzędu 130–700 złotych. W tych komponentach często fabrycznie zamontowane są zamki na kluczyk, zabezpieczające nasz bagażnik przed kradzieżą. Decydując się na zakup sprzętu ze środkowej półki i zachowując zdrowy rozsądek, poniesiemy koszty w wysokości około 400 złotych. W końcu nie każdy potrzebuje Rolls-Royce’a wśród bagażników dachowych. Te ostatnie możemy kupić zarówno przeznaczone dla konkretnego modelu samochodu, jak również warianty uniwersalne, pasujące do wielu marek. To drugie rozwiązanie niesie ze sobą duży plus – bagażnik możemy pożyczyć komuś, lub wykorzystać „podwójnie” (jeśli posiadamy dwa samochody, którymi podróżujemy). Jest wiele sklepów, zarówno stacjonarnych jak i internetowych, oferujących tego typu sprzęt. Warto przed zakupem zrobić przegląd cen i marek dostępnych na rynku bagażników, a następnie odwiedzić sklep stacjonarny w celu przymiarki konkretnego, interesującego modelu oraz swój wstępny wybór skonsultować z obsługą. Boksy dachowe Tematem przewodnim artykułu są oczywiście boksy dachowe. Możemy do woli przebierać w ich wielkościach czy pojemnościach. Producenci zastrzegają jednak, że, wbrew pozorom, nie są to skrzynie bez dna. Dla bezpieczeństwa powinniśmy stosować się do ograniczeń podanych w instrukcji obsługi, dotyczących wagi przewożonego bagażu (od 50 do 75 kilogramów) oraz jego objętości (od 280 do 650 litrów). Istotną kwestią jest to, do czego dany boks ma nam służyć. Jeżeli traktujemy go jako dołączany element bagażnika, lepiej zdecydować się na wariant krótszy, ale za to szerszy. Inaczej sprawa ma się w przypadku przewożenia nart, desek snowboardowych i innych długich przedmiotów. Należy pamiętać, że zamontowanie dodatkowego ciężaru na szczycie naszego samochodu nie pozostanie przez kierowcę niezauważone. Wyżej położony środek ciężkości, inny sposób prowadzenia pojazdu oraz zwiększone opory powietrza, a co się z tym wiąże – zwiększone zużycie paliwa – to podstawowe odczuwalne zmiany. Różnica w cenach boksów dachowych jest jeszcze bardziej dostrzegalna niż w przypadku belek mocujących. Waha się bowiem od 300 do ponad 6 000 złotych. Ciężko znaleźć jednoznaczny powód, dlaczego różnica jest tak ogromna. Z pewnością wpływ na to mają materiały użyte do ich produkcji oraz kształt (czyż to nie zastanawiające, że boksy bardziej opływowe, a jednocześnie korzystniej wpływające na aerodynamikę pojazdu z zamontowanym zestawem bagażowym, są droższe?) Jeżeli planujemy przewóz przedmiotów o dużych gabarytach, które nie zmieściłyby się nawet do największego boksu, możemy zaopatrzyć się w kosz bagażowy. Pozwala on na wygodne zamontowanie i przetransportowanie dużych rzeczy. Jego wadą jest z pewnością to, że jeśli na własną rękę nie zabezpieczymy ładunku przed deszczem, to niestety zmoknie. Ale jak to mówią – dla chcącego nic trudnego. Inne rodzaje bagażników Inaczej sprawa przedstawia się kiedy na wyjazd planujemy zabrać rowery lub sprzęt wodny, na przykład kajaki czy deski surfingowe. Na rynku jest wiele dostępnych wariantów takich bagażników. Z reguły możemy je przymocować do standardowych belek, do których wcześniej mocowaliśmy boks dachowy. Dlatego, jeżeli jesteśmy zapalonymi cyklistami, wolne weekendy spędzamy aktywnie na mazurskich spływach kajakowych, a latem łapiemy wiatr w żagle, przy zakupie bagażnika warto wybrać model pasujący do wszystkich naszych potrzeb. W ramach przykładu: najtańszy uchwytdo przewozu jednego lub dwóch kajaków, nadający się przy okazji do przewozu desek surfingowych bądź wręcz małej łódki, kosztuje około 300 złotych. W zależności od możliwości załadunkowych, kwota ta może być niższa albo znacznie wyższa. Ceny uchwytów typowo rowerowych zaczynają się już od 60 złotych, a kończą w okolicach 900. Warto jednak pamiętać, że, o ile z boksem dachowym nasze auto staje się wyższe o około 50–60 centymetrów, tak z rowerami jest to ponad metr. Ten fakt należy mieć na uwadze przy wjeżdżaniu do zadaszonych garaży lub restauracji szybkiej obsługi, które umożliwiają składanie zamówienia bezpośrednio z samochodu. Udogodnieniem dla rowerzystów są różne możliwości przewozu ulubionego sprzętu. Poza tradycyjnymi dachowymi, dostępne są bowiem również warianty mocowane na haku holowniczym bądź na tylnej klapie samochodu. Dzięki temu nie musimy martwić się, że rowery zahaczą o coś, przez co mogą zostać uszkodzone. Nie mamy także problemu ze zwiększonymi oporami powietrza. Dodatkowo taki sposób mocowania nie wymaga od nas dźwigania nie zawsze lekkich rowerów na wysokość dachu, co może być nie lada wyzwaniem, zwłaszcza dla niższych osób. Wadą bagażnika mocowanego na haku holowniczym jest jednak utrudniony dostęp do bagażnika. Otwarcie klapy wymaga bowiem przestawienia dźwigni zabezpieczającej, co powoduje odchylenie się stelaża z rowerami. Ponadto w przypadku wystąpienia jakiejkolwiek stłuczki, nasze rowery najbardziej na tym „ucierpią”. Jeśli chodzi o uchwyt na tylną klapę samochodu, to nie jest on wybitnie dobrym rozwiązaniem na nasze polskie drogi. W wyniku podskakiwania pojazdu na nierównościach, taśmy mocujące mogą się obluzować, co może spowodować porysowanie bądź nawet wgniecenie klapy bagażnika. Ceny bagażników rowerowych mocowanych na haku rozpoczynają się od 200 złotych, a kończą na blisko 2800. Nieco tańsze są uchwyty na tylną klapę samochodu – ich ceny rozpoczynają się podobnie jak w przypadku poprzedników, jednak kończą o „tysiąc wcześniej”. Narty jak magnes Mimo, że boksy dachowe zyskały popularność dzięki narciarzom, nie oznacza to dla nich bezwzględnej konieczności jazdy z „trumną” na dachu. Jeżeli wybieramy się na podbój górskich zaśnieżonych stoków, a miejsca wewnątrz auta mamy aż nadto, nie ma większego sensu kupowanie długiego boksu dachowego. Wówczas możemy zaopatrzyć się w magnetyczne uchwyty, przeznaczone specjalnie do przewozu nart. Mocujemy je bezpośrednio do lakieru za pomocą magnesów i ruszamy w drogę. Bez niepotrzebnych relingów, belek czy dodatkowych mocowań. Wadą takiego rozwiązania jest brak możliwości zabezpieczenia sprzętu przed kradzieżą. W tej kwestii bagażniki dachowe zamykane na zamek są o wiele bardziej praktyczne. Jak widać jesteśmy w stanie zwiększyć możliwości przewozowe swojego auta bez konieczności zakupu nowego. Odpowiednio dobrany bagażnik dachowy, niezależnie czy to wraz z boksem, czy też uchwytem rowerowym, pomoże nam wybrać się w podróż bez niepotrzebnych ograniczeń. Tym samym zwiększy przestrzeń wewnątrz samochodu, co z pewnością docenią nasi towarzysze podróży.
Boksy dachowe
Bardzo dużo mówi się o typach kobiecych sylwetek, ale niewielu wie, że mają one również swoje męskie odpowiedniki. Należą do nich sylwetki w kształtach przypominających następujące litery: A, I, O, T. Podobnie jak w przypadku pań, panowie również powinni być świadomi swoich kształtów, by móc je jak najlepiej odziewać i czuć się atrakcyjnie w swoim ciele. Najbardziej pożądanym typem sylwetki u pań jest klepsydra. U panów zaś odwrócony trójkąt, czyli sylwetka typu T. Sylwetka A Sylwetkę w kształcie litery A cechują stosunkowo wąskie i często opadające ramiona, szerokie biodra i wystający brzuch. Postawa zazwyczaj bywa nieco zgarbiona. Dość często sylwetce tej towarzyszą również masywne uda. To odpowiednik damskiej gruszki. Męskie gruszki mają też zgrabne ręce, ładną klatkę piersiową i umięśnione plecy. Przygotowując swoje codzienne stroje, panowie o sylwetce typu A powinni skupić się na zamaskowaniu okolicy brzuszno-biodrowej i optycznym poszerzeniu ramion. Sprzyjają temu gładkie koszule, kamizelki, T-shirty z dekoltem V oraz taliowane marynarki. Wskazane są też wszelkie pionowe linie i wzory biegnące w okolicy brzucha. Gruszki powinny unikać spodni zwężanych ku dołowi oraz rurek, zbyt obcisłych T-shirtów oraz wzorzystych koszul i bluzek. Pomocne okażą się stylizacje monochromatyczne, w których sylwetka nie zostanie podzielona na kilka części. Dobrym zabiegiem jest także noszenie muchy zamiast krawata. Słynnymi gruszkami są na przykład Tomasz Karolak i Matt Damon. Sylwetka I Sylwetka I, zwana także ołówkiem, wyróżnia się… no właśnie? Nie wyróżnia się właściwie niczym. Nie sposób znaleźć najszerszego punktu. Tym brakiem kształtów obdarzeni są najczęściej wysocy i bardzo szczupli panowie. Damskim odpowiednikiem jest sylwetka modelki. Panowie o kształcie I wyglądają zawsze bardzo chłopięco. W związku z tym, że proporcje bioder, nóg i klatki piersiowej są u nich rozłożone równomiernie, prezentują się dobrze we wszystkich ubraniach. Co najwyżej muszą pamiętać, by dodatkowo nie wydłużać swojej i tak już wysokiej sylwetki. Ołówki mogą sięgać po dwurzędowe marynarki, które nieco poszerzą korpus, szerokie kurtki i płaszcze, T-shirty i koszule w poziome pasy lub obszerne wzory czy napisy, jasne spodnie, wielkie swetry. Panowie o tej figurze będą wyglądali najlepiej w rozpiętych u góry koszulach, a jeśli konieczne jest założenie krawata, powinien on mieć podwójny węzeł. Niewskazane dla ołówków jest noszenie zbyt wąskich i ciemnych spodni, a także modeli w kant, golfów oraz obcisłych T-shirtów. Muszą też wystrzegać się bardzo luźnych ubrań. Posiadaczami opisywanego typu sylwetki są na przykład Adrien Brody i Eddie Redmayne. Sylwetka O Odpowiednikiem męskiego O jest damskie jabłuszko. Panowie o figurze tego typu posiadają stosunkowo duży brzuszek, tak zwany brzuszek piwny. Najczęściej są dość niscy, mają krótkie nogi, a szerokość bioder jest proporcjonalna do szerokości ramion. Problematyczna okazuje się też krótka szyja. Jabłuszka ubiera się najtrudniej. Swoboda działań w tym zakresie jest bardzo ograniczona. Najlepszym rozwiązaniem są bardzo proste ubrania trzymające formę, najlepiej bez dodatkowych przeszyć, wzorów i aplikacji. Pomocna okaże się marynarka z szerszymi ramionami. Należy jednak zwrócić uwagę, by nie była zbyt długa. Szczególnie niekorzystne będą zbyt obcisłe i za małe ubrania, a także koszula wpuszczona w spodnie. Jedną z bardziej znanych postaci o figurze męskiego jabłka jest Jack Black. Sylwetka T Sylwetka T to nic innego, jak odwrócony trójkąt. Cechuje ją wyraźna dysproporcja między szerokością ramion oraz bioder. Panowie o tej figurze zazwyczaj mogą się pochwalić zgrabnymi nogami i pośladkami oraz płaskim brzuchem. To najbardziej pożądany kształt sylwetki, którą też można stosunkowo łatwo wyrzeźbić z pomocą ćwiczeń i odpowiedniej diety. Mimo to, jej posiadacze powinni uważać na proporcje. T wygląda bardzo atrakcyjnie, ale tylko wtedy, gdy różnica miedzy linią ramion i bioder jest niewielka. Nie ma sensu jej dodatkowo pogłębiać. Dlatego też najlepszymi wyborami dla posiadaczy figury T będą: T-shirty, bluzy i swetry w ciemnych barwach, drobne wzory na górze, proste, najlepiej odrobinę szersze, jasne spodnie. Figura, o której tu mowa, jest najbardziej upragnioną męską sylwetką, jednak nawet panowie tacy jak David Beckham, muszą wystrzegać się części krojów, między innymi: rurek, spodni w kant, ciemnych barw w dolnej partii ciała. Podobnie jak u kobiet, męskie typy sylwetki są umownymi odnośnikami, do których jesteśmy zbliżeni w mniejszym lub większym stopniu. Na to, jak powinieneś się nosić, wpływ ma także twój wzrost. Bez względu na kształt sylwetki, niscy panowie muszą unikać zbyt długich swetrów, marynarek czy koszul oraz spodni z mankietami. Wysocy zaś – golfów, pionowych wzorów oraz spodni na kant.
Cztery typy męskiej sylwetki
Historia słynnej serii „Diablo” to opowieść o przypadkowym spotkaniu, ryzyku i mierzeniu się z trudnościami. Twórcy zdecydowanie nie zostali jednak pozbawieni nagrody za swoją pracę. Diablo, jak to często bywa, zrodziło się z przypadku, a konkretnie z przypadkowego spotkania. Zmieniło ono oblicze gier RPG i samej komputerowej rozrywki już na zawsze. Pierwszy pełnoprawny hack’n’slash odniósł miażdżący sukces, który ugruntował pozycję studia Blizzard. Zostań na chwilę i posłuchaj... Wszystko zaczęło się podczas prac nad grą Justice League Task Force studia Sunsoft. Wersję na konsolę Mega Drive pomagała tworzyć młoda firma Condor Inc., a edycję na SNES-a studio Blizzard. Tak poznali się David Brevik z Condora i Allen Adham z Blizzarda. Ten pierwszy podzielił się z nowymi znajomymi pomysłem na grę, który chodził mu po głowie od liceum. Brevik chciał stworzyć przeznaczoną dla jednego gracza produkcję RPG inspirowaną grami typu roguelike (min. Morią czy Angbandem) z turowym systemem walki, ale w nowoczesnej, klimatycznej oprawie. Szukał wydawcy, jednak nikt nie był zainteresowany tematem – gatunek wydawał się wtedy umierać. W tym czasie Blizzard miał już na koncie sukces gry Warcraft: Orcs & Humans i mógł zaryzykować wsparcie Condor Inc. Firma przeznaczyła na projekt 300 tysięcy dolarów i wydelegowała do współpracy Billa Ropera, który odegrał bardzo ważną rolę w późniejszym sukcesie Diablo. Choć zajęło mu to wiele czasu, Roper zdołał przekonać Brevika do jednej, ale za to zasadniczej zmiany – zastąpienia walki turowej potyczkami w czasie rzeczywistym. Wkurzony nieustępliwością Blizzarda Brevik przerobił kod gry w dwa dni, a potem osłupiał z wrażenia i już nie miał ochoty wracać do oryginalnej wizji. Finalny produkt trafił do sprzedaży ostatniego dnia 1996 roku i zapoczątkował nową odmianę gier RPG. Condor Inc., jeszcze przed premierą gry wykupione i przemianowane na Blizzard North, zadbało o mroczną oprawę, niezłą, choć niezbyt rozbudowaną historię, bliższą horrorowi niż klasycznemu fantasy, ale przede wszystkim o uzależniającą rozgrywkę, podczas której tłuczenie potworów sprawiało ogromną frajdę. Po premierze posypały się entuzjastyczne recenzje, a sprzedaż przebiła wszelkie oczekiwania. Gra pozostawała na pierwszym miejscu listy bestsellerów w USA przez trzy miesiące i w niecały rok trafiła do ponad miliona nabywców. Jak na koniec XX wieku stanowiło to rewelacyjny wynik. Warto wspomnieć, że Diablo było jednym z pierwszych tytułów działających w systemie Windows 95 i z wykorzystaniem bibliotek DirectX. W związku z tym Microsoft wydał miliony dolarów na promocję. Na sukces wpłynął także rewolucyjny pomysł, by grze towarzyszyła darmowa usługa sieciowa – Battle.net. Pozwalała ona wyszukiwać chętnych do rozgrywki online i rozmawiać z nimi przez chat. To właśnie wspólna zabawa w maksymalnie cztery osoby była wabikiem dla milionów i nawet brak zabezpieczeń przed oszustami nie zniechęcił tłumów. Zmotywowane sukcesem studio Blizzard North zaczęło pracować nad kontynuacją. Wypadek przy pracy W międzyczasie trzeba było kuć żelazo póki gorące – centrala Blizzarda powierzyła wykonanie dodatku do pierwszego Diablo ludziom z Synergystic Software. Studio Blizzard North miało swoje obiekcje, ostatecznie jednak przygotowało dokument projektowy z wytycznymi. Synergystic wyrzuciło jednak te wskazówki do kosza i stworzyło dodatek Hellfire zgodnie ze swoimi pomysłami. Wprowadził on między innymi nową klasę bohatera – mnicha – oraz kilka kolejnych poziomów. Rezultat nie był zły, nie zachwycił jednak ani wydawców, ani autorów oryginału i ostatecznie produkt zniknął ze sklepów i dzisiaj nie sposób go dostać. Powrót do formy Wiosną 2000 roku ukazała się kontynuacja – Diablo II. Dla pracowników Blizzard North były to prawie cztery lata ciężkiej orki na ugorze, przerabiania koncepcji (eksperymentowano nawet z trójwymiarowym silnikiem graficznym, ale ostatecznie wrócono do klasycznego 2D) i setek wyniszczających nadgodzin. Niektórzy nocowali w biurze i nie widywali się z rodzinami przez miesiąc czy dwa z rzędu. Kiedy finalny produkt wylądował na półkach, recenzenci odnieśli wrażenie, że jest... wybrakowany. Gra była wprawdzie ogromna, miała cztery akty, pięciu zróżnicowanych bohaterów i hordy potworów do wymordowania. Oberwało się jej jednak za niską rozdzielczość (choć efekty świetlne były naprawdę niezłe) i nieobecność kilku elementów, które twórcy obiecali graczom, a których stworzyć już nie zdążyli. Zabrakło aren do potyczek z innymi uczestnikami zabawy i rozbudowanego systemu gildii. Grupy graczy miały według przedpremierowych zapowiedzi walczyć ze sobą nawzajem, kupować cyfrowe siedziby i rozwijać je za złoto zdobyte w podziemiach. A jednak mimo tych niedoborów Diablo II i tak zawładnęło duszami graczy. Ówczesna konkurencja (Diablo doczekało się wielu naśladowców) z bardzo udanym Noxem* na czele została zmieciona. Dominację potwierdził monumentalny dodatek Lord of Destruction***, który wprowadził piąty akt, dwóch nowych bohaterów i szereg drobnych usprawnień. Gra do dziś jest aktualizowana i stanowi wzorzec z Sèvres gatunku, któremu według wielu wciąż nic nie może dorównać. „Trójka”, której nie było Na Diablo III musieliśmy czekać trzy razy dłużej niż na „dwójkę”, czyli długie 12 lat. Jak zwykle w takich przypadkach kryły się za tym poważne problemy produkcyjne. W latach 2000–2005 Diablo III powstawało w San Mateo, w siedzibie Blizzard North. Materiały z tej wersji gry, które wyciekły do sieci, pokazują trójwymiarową grafikę i mroczny klimat znany z dwóch pierwszych odsłon cyklu. 1 sierpnia 2005 roku ogłoszono jednak zamknięcie tego oddziału firmy. Głównym powodem miało być niezadowolenie koncernu Vivendi, który przejął Blizzarda, ze stanu prac nad nowym Diablo. Konflikty i problemy musiały jednak zacząć się jeszcze wcześniej. Już w 2003 roku z firmy odeszli kluczowi pracownicy, tacy jak sam David Brevik, bracia Schaefer, którzy razem z nim założyli Condor Inc., i wspomniany wcześniej Bill Roper. Być może nie wytrzymali oni morderczego tempa, wymuszanego przez oczekiwania centrali? Po 2005 roku projekt został przekazany nowemu zespołowi, a prace nad Diablo III rozpoczęły się od zera. Jak wiemy, miały potrwać aż do 15 maja 2012 roku. Diablo III – wielki sukces i wielkie rozczarowanie Diablo III odniosło ogromny komercyjny sukces. Według danych z czerwca 2015 roku sprzedano 30 milionów egzemplarzy gry i dodatku Reaper of Souls. Jednocześnie jednak nie wszyscy fani byli zachwyceni kierunkiem rozwoju serii. Wielu narzekało na zbyt bajkowy, „warcraftowy” styl artystyczny, uproszczony systemem rozwoju postaci, problemy z infrastrukturą sieciową i konieczność ciągłego połączenia z internetem w trakcie gry. Narastająca fala krytyki doprowadziła do wielu zmian, w tym zamknięcia Domu Aukcyjnego, w którym można było handlować cyfrowymi przedmiotami za realną gotówkę. Blizzard wydał także dodatek Reaper of Souls (czuwał nad nim nowy reżyser, Josh Mosqueira, który zastąpił Jaya Wilsona), który gracze odebrali jako wielkie „przepraszam”. Dodany piąty akt pokazał, że studio wciąż umie snuć mroczne opowieści i tworzyć do tego odpowiednio depresyjną scenerię. Kolejne łatki i nowinki podtrzymują żywotność produktu, ale to już nie jest ten sam szał co w przypadku Diablo II. Ciąg dalszy nastąpi Dziś pozycję Diablo mocno osłabiła konkurencja, zwłaszcza Path of Exile studia Grinding Gear. Wiemy jednak, że Blizzard pracuje już nad kolejnym projektem w uniwersum Diablo, i możemy być pewni, iż historia tej marki jeszcze nie dobiegła końca.
Po trzykroć do piekła i z powrotem, czyli historia cyklu „Diablo”
Sukienki hiszpanki zdobyły nasze serca już w poprzednim wiosenno-letnim sezonie, ale wciąż nie schodzą z piedestału. Mój typ na ten rok to sukienka w kolorze czerwonym. Zobacz, jak ją nosić na trzy różne sposoby. Sukienki hiszpanki to fason eksponujący ramiona z falbaną lub marszczeniem przy dekolcie. Pięknie wysmuklają kobiecą szyję, zwłaszcza, jeśli nosząc je, upinamy włosy. Ten sam model możemy założyć na eleganckie przyjęcie, weekend w mieście lub letni festiwal muzyczny. Wszystko zależy od tego, jakie dodatki dobierzemy do sukienki. Poniżej przedstawiam trzy stylizacje z tą samą czerwoną hiszpanką. Sukienka hiszpanka i sneakersy Pierwsza stylizacja to połączenie stylu sportowego i elegancji. Czerwoną sukienkę odkrywającą ramiona połączyłam z białymi sportowymi butami. Do tego dobrałam niedużą torebkę z chwostem i modne okulary przeciwsłoneczne w czarno-złotych oprawkach. Jeśli chodzi o biżuterię, postawiłam na kolor złoty. Zegarek na metalowej bransolecie i bransoletka ze znakiem nieskończoności fajnie dopełniają całość. Kup stylizację: box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Sukienka hiszpanka i szpilki Druga stylizacja to stuprocentowa elegancja w wersji total look. Ta sama sukienka zestawiona z czerwonymi sandałami na szpilce sprawdzi się na przykład jako kreacja na wesele. Dobrałam do niej pojemną torbę i duże okulary przeciwsłoneczne. Całość zwieńczyłam kolczykami i pomadką na ustach, oczywiście w kolorze czerwonym. Kup stylizację: box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Sukienka hiszpanka i sandały Ostatnia propozycja to coś zupełnie na luzie. Sprawdzi się podczas wakacyjnego zwiedzania miasta. Czerwoną hiszpankę połączyłam tu z płaskimi brązowymi sandałami i niedużą torebką w tym samym kolorze. Do tego wybrałam fedorę w neutralnym odcieniu i złote dodatki w postaci zegarka i naszyjnika. Kup stylizację: box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Poniżej znajdziesz więcej czerwonych sukienek eksponujących ramiona. Wybierz model dla siebie i noś go w różnych stylizacjach przez całe lato.
Sukienka hiszpanka na 3 sposoby
Miłośniczek fitnessu jest coraz więcej. Trenują w plenerze, fitness klubach i domowym zaciszu. Jeśli twoja siostra, dziewczyna lub przyjaciółka uwielbia aktywność fizyczną i tydzień bez kilku zajęć fitness jest tygodniem straconym, warto zajrzeć do naszych propozycji prezentów, które można kupić w cenie do 200 zł. Biustonosz sportowy Każda fitnesska wie, jak ważna jest odpowiednia ochrona i stabilizacja biustu. Nike Pro Classic to sportowy biustonosz, który podczas intensywnego treningu idealnie stabilizuje i podtrzymuje biust. Został on wykonany z materiału z systemem Dri-FIT, gwarantującym pomoc w usunięciu zgromadzonej wilgoci, zapewnia dzięki temu suchość i całkowite uczucie komfortu podczas ćwiczeń. Kolorowe legginsy Producenci odzieży sportowej prześcigają się w pomysłach na kreatywne i atrakcyjne modele. Legginsy muszą być wygodne, wykonane z najwyższej jakości oddychającego materiału, a także zauważalne. Żadna kobieta nie chce być szarą myszką, więc jeśli chcesz sprawić jej prawdziwą niespodziankę, warto sprawdzić modele od Smmash, Maevo czy Sugar Skull. Shaker Shakery są podstawowym wyposażeniem każdej fitnesski. Można w nich przygotować zdrowego shake’a albo potreningową odżywkę. Zazwyczaj w doborze odpowiedniego bidonu ważnym aspektem jest kolor i wygoda w użytkowaniu. Jakie shakery są na topie? Najpopularniejsze są te od Gym Hero, MyBottle! czy Trec. Znajdujące się na nich motywujące napisy z pewnością dodadzą energii i chęci do ćwiczeń. Pulsometr Każdy sportowiec oczekuje efektów, choć wiadomo, że czasami następują później, niż chcemy. Jeśli dbamy o to, by nasz obdarowywany sportowiec mógł się wciąż rozwijać, warto kupić mu pulsometr. To świetny gadżet, ponieważ umożliwia stałe kontrolowanie pulsu podczas ćwiczeń aerobowych i pozwala na określenie, czy podczas treningu rzeczywiście dajemy z siebie wszystko. Są aż trzy rodzaje pulsometrów: klasyczne (składające się z zegarka i czujnika umieszczanego na klatce piersiowej, gwarantujące dokładne pomiary), jednoczęściowe (składają się np. tylko z zegarka i świetnie sprawdzają się podczas spacerów czy marszów – są wygodne, ale z pewnością mniej dokładne niż klasyczne) oraz pulsometry z licznikiem (przeznaczone głównie dla rowerzystów, składają się z kilku elementów, które można nałożyć na różne części ciała). Najbardziej polecane są modele 150188-HMBT CZARNY, Platinet Zegarek z pulsometrem PHR117 oraz iSport Pulsometr z pasem na klatkę piersiową. Zestaw do jogi InSPORTline Power oferuje świetny zestaw do jogi, który z pewnością zadowoli każdą początkującą i zaawansowaną fankę różnorodnych aktywności fizycznych. Zawiera on wygodną i komfortową matę inSPORTline Yogine, piłkę o wadze 4 kg i gumowy ekspander o średnim oporze. Zestaw umożliwia wykonanie pełnego treningu w domowym zaciszu. Jeżeli mata ma być zabierana na zajęcia, dzięki dołączonemu paskowi jej przenoszenie nie będzie stanowiło żadnego problemu. Dodatkowe obciążenie Warto zainwestować w dodatkowe obciążenie – w końcu ćwiczenia z ciężarami oznaczają szybsze i lepsze efekty. Wykroki z hantlami, przysiady z kettlami czy wymachy z obciążnikami na nogach wzbogacą trening i sprawią, że z każdym dniem nasz sportowiec będzie zbliżał się do swojego upragnionego celu. Do świąt jeszcze jest trochę czasu. Warto przygotować się na ten najbardziej emocjonalny i rodzinny okres w roku i nie zostawiać kupna prezentu dla najbliższej osoby na ostatnią chwilę.
Idealne prezenty dla miłośniczki fitnessu do 200 zł - Święta 2016
Jesień to najbardziej kolorowa ze wszystkich pór roku i to właśnie jej bogactwo ciepłych barw przenosi się na modę w tym okresie. Teraz najchętniej nosimy ubrania zainspirowane tym, co widzimy za oknem. Również w dziecięcych trendach na jesień dominują ciepłe odcienie żółci, pomarańczy, brązów i zieleni. Jak je nosić? Poniżej znajdziesz kilka pomysłów, które mogą cię zainspirować. Jesienne kolory w dziewczęcej modzie Jesień to prawdziwa feeria słonecznych barw, które z powodzeniem można włączyć do codziennych, dziewczęcych stylizacji. Pokazy mody na jesień niezmiennie od lat obfitują w ciepłe i nasycone barwy, które potem trafiają na sklepowe półki. Podobnie jest z modą dla najmłodszych kobietek. Wśród kolorów, które kojarzą się nam z jesienią znajdują się przede wszystkim te, które możemy zaobserwować podczas spaceru po lesie lub parku. Królują przede wszystkim wszystkie odcienie żółci i pomarańczy, aż po głębokie czerwienie i burgundy. Wśród palety barw nie może zabraknąć także fioletów, z naciskiem na głębokie tony. Kolejną, charakterystyczną barwą jest zieleń, od jasnych odcieni khaki, po ciemną, "butelkową" barwę. Całość wieńczy brąz, od jasnego, musztardowego, po ciemny, wpadający w szarość lub czerń. Wszystkie wymienione powyżej kolory z powodzeniem można zestawiać w jednej stylizacji i zawsze będą wyglądać fantastycznie. Wystarczy odrobina estetycznego wyczucia, aby skomponować strój doskonale wpisujący się w jesienne trendy. Jesienna stylizacja na co dzień Kolory jesieni to bardzo twarzowe barwy, które pasują do większości typów urody i z łatwością można je przemycić w codziennych stylizacjach. Można postawić na jeden dominujący akcent lub skupić się na odpowiedniej grze mocnych kolorów. Możesz zdecydować się na przykład na postawienie na spodnie o charakterystycznej barwie, wybierając na przykład żółte jeansy. Do tego dobierz modny golf w kolorze ciepłego brązu lub bordowym, a całość uzupełnij futerkową kamizelką. Jesienne kolory znajdziesz też często w wielu odmianach koszuli w kratę. Wybierając klasyczną, czerwoną i dodając do tego na przykład ogrodniczki, stworzysz stylizację dziewczynki drwala, która kojarzy nam się właśnie z tą porą roku. W jesiennej garderobie królują także ciepłe sweterki, którymi dziewczynka będzie mogła przyjemnie otulić się podczas chłodu. Rozpinane modele świetnie nadadzą się do tworzenia stroju zbudowanego z różnych warstw materiału, czyli cienka bluzeczka zakładana pod gruby sweter. Jesienne dodatki w kolorach lasu Jesienne barwy z łatwością można przemycić przede wszystkim w dodatkach. Mała dziewczynka cudownie będzie wyglądać w słodkim berecie lub uroczym kaszkiecie. Bardzo modne jest również zakładanie małym elegantkom dużych, jesiennych kapeluszy, które wspaniale podkreślają charakter stylizacji, dodając jej oryginalności i uroku. Kolorowym akcentem może być także szalik w mocnej barwie, najlepiej kontrastowej do koloru kurtki lub płaszczyka. Wspaniale sprawdzą się z pewnością modne apaszki i zwiewne chusty. Możesz dobrać je kolorystycznie do odcienia nakrycia głowy i w ten sposób dodać całości stroju jesiennego klimatu. Kolejnym dodatkiem, który może wprowadzić do stylizacji mnóstwo radosnych kolorów są rajstopy. Wybierając te w barwach leśnych liści, możesz w nienachalny sposób wprowadzić do stroju odrobinę jesieni. Możesz postawić na przykład na ażurowe rajstopki, które pięknie będą prezentować się z uroczymi botkami. Warto też poeksperymentować z zestawianiem barw, do fioletowej spódniczki możesz dobrać żółty dół, a do brązowej pomarańczowe rajstopki. Są to oczywiście propozycje dla młodszych dziewczynek. Nastolatki z pewnością chętniej postawią na stonowane barwy z jednym dominującym akcentem w kolorze jesieni. Jesienne kolory bardzo dobrze sprawdzają się w garderobie na tą porę roku, wnosząc do niej wesoły nastrój. Możesz więc skusić się na wystylizowanie swojej córeczki z wykorzystaniem barw znanych ze spacerów po lesie. Możliwości jest mnóstwo, a inspiracje możesz czerpać, wyglądając przez okno. W takich kolorach każda mała strojnisia będzie prezentować się twarzowo i uroczo, a jej stylizacje zachwycą każdego. Warto więc nacieszyć się magią jesiennych kolorów i zaszaleć z kompozycjami.
Stylizacje dla dziewczynki w jesiennych kolorach
Procesor jest podstawowym elementem konfiguracji każdego komputera i ma wpływ na wszystkie czynności, które wykonujemy na naszym sprzęcie. Wybór jednostki dopasowanej do sposobu korzystania z laptopa ma więc kluczowe znaczenie dla satysfakcji użytkownika. W specyfikacji wielu laptopów znajdziemy takie procesory jak Intel Core i3-6006U, Intel Pentium 2020M czy AMD A8-3500M. Co znaczą te ciągi wyrazów, cyfr i liter? Rozszyfrujmy je po kolei. Producent i seria procesora Pierwsze wyrazy w nazwie procesora to nazwa producenta oraz serii. Rynek laptopów jest od wielu lat zdominowany przez układy Intela, co potwierdzają chociażby dane udostępnione przez serwis PassMark w maju tego roku. PassMark jest producentem popularnego oprogramowania do testowania podzespołów, a opublikowane statystyki nie pozostawiają wątpliwości. Intel wciąż ma około 80% rynku procesorów w komputerach osobistych. Produkty Intela znajdziemy w większości przenośnych urządzeń różnych marek, niezależnie od półki cenowej. W klasycznych laptopach najczęściej wykorzystywane są: Intel Core i3, Intel Core i5, Intel Core i7, Intel Core i9 Pierwszy z nich gwarantuje wygodną pracę z pakietem biurowym, bazami danych, podstawowymi programami do edycji grafiki i wideo. Na komputerze z i3 można swobodnie przeglądać nowoczesne strony i grać w mniej wymagające gry (to, jakie dokładnie tytuły będą działać płynnie, zależy również od doboru karty graficznej, RAM-u i energooszczędności procesora). Wśród procesorów AMD podobne możliwości oferuje seria A10. Intel Core i5 oraz i7 to mocniejsze jednostki, które pozwolą na płynną pracę z programami dla projektantów (np. AutoCAD) lub zaawansowaną edycją obrazu (np. Photoshop) oraz wideo (np. (After Effect). Laptopy z Intel Core i5 lub Intel Core i7 dobrze poradzą sobie również z nowszymi grami, choć typowo gamingowe komputery, muszą być wyposażone też w wydajną kartę graficzną, np. Nvidia Geforce GTX 1050Ti. Procesory tej klasy ze stajni AMD to seria FX. Ponadto w ultrabookach, netbookach i komputerach hybrydowych (tabletach z odłączaną klawiaturą) znajdziemy jednostki o mniejszej mocy, ale też niższym zużyciu baterii. Do takich układów należy Intel Core M, który poradzi sobie z pakietem biurowym i pozwoli np. na pracę w pociągu na lekkim i cienkim ultrabooku. W sprzęcie, który ma być przede wszystkim mobilny, znajdziemy także słabsze jednostki, takie jak Intel Pentium, Intel Celeron oraz Intel Atom, a także AMD A8, A6 oraz A4, które sprawdzą się jedynie podczas wykonywania prostych prac, przeglądania sieci czy oglądania filmów i słuchania muzyki. Generacja procesora i oznaczenie literowe Po nazwie i serii znajdują się cyfry oznaczające generację procesora. Najczęściej im wyższa cyfra, tym wydajniejszy układ. Innymi słowy, Intel Core i7-4510 to starszy i mniej wydajny procesor niż Intel Core i7-7700. Pierwsza cyfra po myślniku to oznaczenie generacji – pierwszy ze wskazanych procesorów jest więc jednostką czwartej generacji, a drugi to siódma generacja. Czasem zamiast cyfr w specyfikacji możemy zobaczyć nazwę mikroarchitektury procesora. Najnowsze generacje Intela to kolejno (od najmłodszej): Kaby Lake, Skylake, Broadwell, Haswell, Ivy Bridge oraz Sandy Bridge. Na końcu znajduje się oznaczenie, które mówi nam, czy procesor jest jednostką energooszczędną, czy raczej nastawioną na wyższą wydajność. Mocniejsze układy mają większe zapotrzebowanie na prąd, a więc komputer będzie krócej działał na baterii. Oszczędniejsze procesory z kolei pozwolą na długie korzystanie z laptopa bez podłączania sprzętu do gniazda sieciowego, ale wydajność komputera będzie niższa. Kolejne oznaczenia to Y, U oraz M. Pierwsze z nich dotyczy układów o najmniejszej mocy i najniższym zapotrzebowaniu na energię. Procesor oznaczony literą M jest z tej trójki najmocniejszy i pochłania najwięcej energii. Natomiast U to rozwiązanie łączące przyzwoitą wydajność z dość długim czasem pracy na baterii. A jeśli energooszczędność nie ma dla nas większego znaczenia i potrzebujemy sprzętu o najwyższej wydajności, powinniśmy postawić na procesory z takimi oznaczeniami jak H, HK, HQ albo X. To procesory przeznaczone dla bardzo wydajnych stacji roboczych oraz laptopów wykorzystywanych do wymagających gier. Oznaczenia te, podobnie jak numer generacji mają bardzo duże znaczenie, a często są pomijane przez kupujących. Tymczasem niektóre procesory z niższych serii mogą zapewnić lepszą wydajność niż układy z wyższym numerem linii. Rdzenie, wątki i taktowanie Wśród podstawowych danych opisujących działanie procesora znajdziemy również liczbę rdzeni oraz wątków. Tych wartości nie należy mylić. Wątek oznacza rdzeń logiczny – nie jest to fizycznie wydzielona część procesora. Na przykład procesory dwurdzeniowe są dostępne w wersji dwu- i czterowątkowej. Oczywiści drugi z nich będzie wydajniejszy. Generalna zasada jest taka, że im większa liczba rdzeni oraz wątków, tym więcej procesor może wykonać jednoczesnych operacji, co przy większości zastosowań oznacza po prostu wyższą wydajność. Aktualnie do zastosowań biurowych i codziennego użytkowania wystarczy komputer z procesorem dwurdzeniowym (dwu- lub czterowątkowym). Bardziej wymagający użytkownicy, w tym także gracze, powinni postawić na minimum cztery rdzenie fizyczne. Warto przy tym pamiętać, że nie każdy program jest zoptymalizowany pod procesory wielordzeniowe. Jeśli laptop ma służyć głównie do obsługi konkretnej specjalistycznej aplikacji, najlepiej wcześniej sprawdzić, na jakim procesorze oprogramowanie to działa najsprawniej – może się okazać, że lepiej sprawdzi się procesor o wyższym taktowaniu, a z mniejszą liczbą rdzeni. A skoro o taktowaniu mowa – oznacza ono liczbę operacji, które procesor wykonuje w ciągu sekundy. Wartość ta jest najczęściej podawana w GHz. Im wyższe taktowanie procesora, tym szybciej będzie działać nasz laptop. Na koniec dodajmy, że producenci laptopów często wprowadzają do sprzedaży kilka opcji procesorowych w ramach jednej serii komputerów. To oznacza, że ten sam model laptopa może być dostępny w konfiguracjach z procesorami różnych linii i generacji.
Procesory w laptopach: na co zwrócić uwagę?
Organizacja czasu wolnego rodzeństwu jest nie lada wyzwaniem. Jaką zabawę zaproponować, żeby dzieci się nie kłóciły, a podejmowana aktywność uwzględniła indywidualne potrzeby i zainteresowania szkrabów? Wypróbujmy kilka pomysłów. Mała różnica wieku pomiędzy rodzeństwem O małej różnicy wieku mówimy, gdy dzieci urodziły się w odstępie do trzech lat. Badania pokazują, że takie rodzeństwa spędzają ze sobą najwięcej czasu. Sprzyja to stwarzaniu okazji do wspólnej zabawy. Niewielki odstęp wiekowy pomaga we wzajemnym uczeniu się współpracy, dzieleniu się uwagą rodziców, a także zabawkami. Oczywiście, rezultatem są również sytuacje trudne, zwłaszcza dla rodziców, gdy potrzeby dwójki dzieci nakładają się, oczekują one uwagi rodziców, m.in. w nocy. Niemalże w naturalny sposób dochodzi do rywalizacji, szczególnie gdy rodzeństwo jest tej samej płci. Ponadto mamy czują się często przeciążone i żyją w większym stresie. W przypadku różnicy wieku mniejszej niż trzy lata fazy rozwoju rodzeństwa i zainteresowania zwykle się nakładają. Jednak ze względu na wspomnianą już wzajemną rywalizację wymagane jest duże zaangażowanie rodziców oraz innych dorosłych sprawujących opiekę. Dzieciom warto zaproponować różne prace plastyczne i zestawy kreatywne. Zwróćmy uwagę, aby każdy maluch miał własny zestaw. Szkraby uwielbiają lepienie plasteliny, masy solnej czy ciastoliny. Tę ostatnią możemy kupić wraz z ciekawymi przyrządami, ale w razie sporów ustalmy zasady – jedno dziecko korzysta z maszynki, potem ozdabia swoje dzieło, a następnie jest zamiana. Jednak zawsze dajmy rodzeństwu możliwość dogadania się, wkraczajmy tylko w sytuacjach zaostrzonych konfliktów. Organizacja czasu wolnego w znacznej mierze zależy od wspólnych zainteresowań. Dobrym pomysłem jest wspólne wyjście na basen, do kina lub teatru dziecięcego. Bardzo często rodzeństwo tej samej płci jest zafascynowane jednakowym motywem, np. z określonej bajki. Dziewczynki mogą godzinami bawić się lalkami, a chłopcy układać klocki czy organizować wyścigi samochodów. Gdy rodzeństwo już podrośnie, poszerza się repertuar aktywności dla całej rodziny. Jest to dobry czas na gry planszowe lub komputerowe. Duża różnica wieku pomiędzy rodzeństwem Różnica wieku wynosząca ponad cztery lata pomiędzy rodzeństwem także ma swoje plusy i minusy. Potrzeby dzieci rzadziej się nakładają, rywalizacja o względy rodziców nie jest już tak silna. Na pewno jest to wielka ulga dla rodziców. Trudność może natomiast dotyczyć organizacji czasu wolnego. Zdarza się, że to, co proponujemy, wywołuje entuzjazm jednego szkraba, a znudzenie drugiego. Większość potrzeb udaje się zaspokajać oddzielnie, ale w wielu sytuacjach musimy organizować czas dla dwójki, trójki lub większej liczby dzieci. Dobrym pomysłem jest wyjście do parku rozrywki lub sali zabaw. Każde dziecko znajdzie tam coś dla siebie – trampolinę, basen z kulkami, domki z lalkami, klocki. Warto zaproponować zajęcia wspólne, np. stworzenie ozdób świątecznych, rodzinnych kartek czy obrazu. Sprawdzą się również formy plastyczne – malowanie farbami, stemplowanie czy wspomniane wcześniej masy do modelowania. Każde dziecko wykonuje pracę na miarę swoich możliwości. Rodzeństwo z dużą różnicą wieku może także współdziałać w kuchni. Zaproponujmy zestawy dla małych kucharzy, zachęćmy do upieczenia muffinek lub przyrządzenia sałatek. Młodsze dziecko otrzymuje bezpieczniejsze zadania (zagniatanie ciasta, nakładanie lukru), starsze – bardziej odpowiedzialne (trzymanie miksera, wlewanie ciasta do blachy). Bez względu na różnicę wieku dzielącą rodzeństwo powinniśmy stwarzać sytuacje, gdy dzieci będą współdziałać, robić coś razem i po prostu spędzać wspólnie czas. Zdarzy się, że szkraby się pokłócą, jednak wspólna zabawa ułatwi wzajemne poznanie się z siostrą lub bratem.
Jak zorganizować czas rodzeństwu?
Święta tuż-tuż, zatem najwyższy czas na wypieki. Nie odkładaj tego na ostatnią chwilę i już dziś zacznij przygotowania. Dzięki temu zapewnisz sobie spokój i dobry nastrój przy wigilijnym stole. Od czego zacząć? Oczywiście sprawdź, czy masz wszystko, czego potrzebujesz do wyczarowania pysznych smakołyków. Rozpoczynamy od przeglądu sprzętu i akcesoriów – praktycznych, ale również cieszących oko. Jeżeli przestudiowałaś już wszystkie książki i blogi kulinarne, porównałaś je ze swoimi notatkami, skonsultowałaś się z mamą lub babcią i jesteś pewna, że wybrałaś najlepszy przepis - możemy zaczynać! Pierniczki w nowej odsłonie Po trudach zagniatania i rozwałkowywania ciasta przychodzi w końcu upragniony moment wycinania pierniczków. Dobrze jest wcześniej zastanowić się nad kształtem wykrawaczy do pierników. Tu możesz poszaleć i wybrać dowolną formę, zaczynając od literek, przez cyferki, zwierzątka, a kończąc oczywiście na tradycyjnych aniołkach, gwiazdach betlejemskich i choinkach. Pamiętajmy, że nawet tradycyjne foremki nie muszą być nudne! Warto wypróbować kształt renifera lub zabawnego ludzika, któremu później polukrujemy guziczki. Nowością będą choinki czy zwierzątka w wymiarze 3D, wykonane z kilku takich samych elementów. Takie pierniczki doskonale sprawdzą się jako ozdoba świątecznego stołu. Aby uatrakcyjnić tradycyjne wypieki, możesz użyć także stempla do pierniczków z dowolnym wzorem, który ozdobi je w oryginalny sposób. Jeżeli pragniesz zaskoczyć domowników i nie wydawać przy tym fortuny, wybieraj formy najmniej oczywiste. Bardzo ciekawie będą prezentować się pierniki w kształcie kaczki dziwaczki, świnki Piggy, owieczki Dolly czy Rodziny Muminków – te na pewno wywołają na twarzach uśmiechy. Ceny takich foremek zaczynają się już od 5 zł za tradycyjne kształty, ok. 20 zł za pozostałe. Lukrowanie to czynność ważna, bo nadająca ostateczny charakter naszych małych dzieł. Tu już wszystko zależy od twojej fantazji i kreatywności, ale z pewnością, mając do dyspozycji gotowe, różnokolorowe lukry, cukrowe pisaki czy posypki, świetnie sobie z tym poradzisz! Oczywiście w wirze świątecznych przygotowań nie zapominaj o sobie i – jeżeli nie chcesz za bardzo się ubrudzić, a przy okazji lubisz wyglądać oryginalnie i zaskakująco – koniecznie sięgnij po fartuch kuchenny w świąteczne wzory i kolory. Jaką formę do muffinek wybrać Alternatywą dla tradycyjnych makowców, serników, keksów czy tortów lub ich urozmaiceniem będą w tym roku babeczki, muffiny czy cupcakes. Możemy szaleć z dodawanymi składnikami: czekoladą, otartą skórką z pomarańczy czy cytryny, suszoną żurawiną, morelami, rodzynkami, orzechami i pistacjami. Co więcej, możemy również eksperymentować z formami babeczek! Z ciekawych propozycji mamy te w kształcie ludzika, wygiętych lasek świątecznych, śnieżynek lub choinek. Jeżeli muffiny chcemy zaprezentować także w kształtach zwierzęcych, polecam szczególnej uwadze – nietypowe na Święta – misie, słonie i zajączki. A gdy okaże się, że w Wigilię spodziewamy się dzieciątka również w najbliższym gronie, możemy uczcić ten moment gustowną foremką w kształcie niemowlęcych atrybutów – bo i takie są dostępne na rynku! Jak widać, gama form i kształtów do świątecznych wypieków jest szeroka. Warto zastanowić się przy okazji nad wymianą lub uzupełnieniem [1]=1"]tradycyjnych blaszek do pieczenia o [8]=8"]formy silikonowe. Są o tyle lepsze, że bez problemu i uszczerbku wyjmiemy z nich babeczki bez konieczności wcześniejszego smarowania foremek dodatkowym tłuszczem. A to może okazać się zbawienne dla naszej talii. Nie obawiajmy się używać silikonowych akcesoriów w kuchni, gdyż posiadają wszystkie niezbędne atesty, przy tym są trwalsze i nie rdzewieją. Istotny jest także fakt, że łatwo się je myje w zmywarce. Podczas świątecznych – i nie tylko – zakupów warto zainwestować nawet większą sumę w sprzęt, który będzie nam służyć przez dłuższy czas. Pamiętajmy, że, wybierając akcesoria, kierujemy się nie tylko dobrym smakiem, ale też, na wszelki wypadek – poczuciem humoru, by oprócz dobrego jedzenia, przy stole nie zabrakło uśmiechu. box:video
Wypieki świąteczne w nowatorskiej odsłonie
Współczesny świat został zdominowany przez nowinki techniczne i coraz bardziej wkracza w dzieciństwo naszych milusińskich. Tablety czy laptopy, których nie znaliśmy jako przedszkolaki, dla współczesnych kilkulatków są czymś oczywistym. Nic dziwnego, że patrząc na rodziców, chcą mieć swój komputer, telefon czy tablet. Możesz spełnić te marzenia pod warunkiem, że wybierzesz gadżety edukacyjne. Podpowiadamy, na jakie zwrócić uwagę. Czego uczą zabawki edukacyjne? Zabawki edukacyjne są przeznaczone dla dzieci w określonych kryteriach wiekowych. Tablety i laptopy zwykle są proponowane maluchom od drugiego lub trzeciego roku życia. Uczą kolorów, literek, cyferek, odgłosów, jakie wydają poszczególne zwierzęta, a nawet języka angielskiego. Zwykle mają wgrane wiele sympatycznych piosenek, wierszyków oraz rymowanek i szybko zyskują sympatię najmłodszych. Polecane laptopy dla dzieci do 100 zł Na liście popularnych i modnych laptopów dla dzieci znalazły się m.in.: Smily Play, Hipcio – cena ok. 49 zł. Przeznaczony dla dzieci od pierwszego roku życia. Jego kształt przypomina głowę hipopotamka. Razem z nim dzieci mogą poznać cyferki, literki oraz kształty, np. trójkąt, koło, serce. Posiada podświetlane elementy oraz myszkę z dwoma przyciskami. Oprócz Hipcia, Smily Play oferuje także laptop z krówką, kaczuszką lub tygryskiem. Fisher Price, Gadający Laptop – cena ok. 89 zł. Podczas zabawy dziecko może słuchać miłych dla ucha piosenek oraz oswajać się z językiem angielskim. Gadający Laptop jest dwujęzykowy. Przyciski służą do nauki kształtów i kolorów oraz przeciwieństw. Zaletą zabawki jest także regulowana głośność. Simba, Laptop ABC – cena ok. 59 zł. Ten kolorowy laptop zachwyca dźwiękami i melodiami. Oprócz instrumentów muzycznych, dziecko odsłucha także odgłosy zwierząt. Zamiast monitora ma lusterko, a przy panelu z przyciskami – przesuwaną myszkę. E-edu, np. Piesek lub Hipcio – cena ok. 65 zł. Wyróżnia go przede wszystkim sympatyczny wygląd, bo podobnie jak laptopy Smily Play, te zabawki również mają klapę o kształcie zwierzaka. Zabawka rozwija zmysł wzroku, słuchu oraz ćwiczy pamięć. To przyjemna nauka poprzez zabawę. Inne laptopy marki E-edu dostaniemy także z zadaniami, np. literowym wyścigiem. Modne tablety dla dzieci do 100 zł Oprócz laptopów, dużą popularnością cieszą się zabawkowe tablety. Wśród nich warte uwagi są m.in.: Tablet – cena ok. 75 zł. Dzięki niemu dziecko pozna literki i cyferki oraz poćwiczy swoją pamięć. Pozna kolory, kształty i poszerzy swoją wiedzę na temat zwierząt. To, co wyróżnia ten tablet, to ciekawy quiz zawierający ok. 40 pytań. Tablet Smiki – cena ok. 89 zł. Zawiera wiele gier, które zainteresują dzieci, np. zgaduj zgadula, znajdź liczbę, literę lub słowo. Zabawka jest dwujęzyczna, polsko-angielska. Uczy, poprzez zabawę, także liter i wyrazów. Tablet posiada kilka wgranych melodii i dźwięków oraz regulowaną głośność. Basic Kids Pad – cena ok. 40 zł. Ta zabawka wygląda dość profesjonalnie, gdyż jej kształt i wygląd nie przypomina zwierzaka, a prawdziwy tablet. Zabawka posiada sześć programów, dzięki którym uczy literek, cyferek, słówek oraz można na niej grać w zgadywankę czy rozwiązywać łatwe, matematyczne zadania. Clementoni – cena ok. 80 zł. Przeznaczona jest dla starszaków. Zawiera karty do zabawy i nauki, m.in. ze zwierzętami, kolorami i literami. Dzięki temu tabletowi twój maluch pozna pory roku oraz zwyczaje jego ulubionych zwierzaków, zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Zabawka jest lekka i prosta w obsłudze.
Tablety i laptopy edukacyjne do 100 zł
Dorośli od lat zaczytują się w trzymających w napięciu kryminałach. Nic więc dziwnego, że autorzy i wydawcy postanowili wypełnić też podobną niszę, tyle że książkami przeznaczonymi dla dzieci i młodzieży. Te też potrafią budzić emocje, ale także uczą i rozwijają wyobraźnię. Książek kryminalnych dla dzieci znajdziecie w Internecie i w księgarniach bez liku. Postanowiliśmy więc ułatwić Wam to trudne zadanie, jakim jest wybór najciekawszych pozycji dla Waszej pociechy. Mamy nadzieję, że któraś (a najlepiej wszystkie) z naszych propozycji przypadnie do gustu nie tylko Wam, ale także najmłodszym, bardzo wymagającym czytelnikom. „Tajemnica diamentów” Karl Martin Widmark, Helena Willis Kryminały z metką „Made in Scandinavia” od dawna cieszą się na całym świecie ogromną popularnością. Nic więc dziwnego, że także te dla dzieci podbijają listy bestsellerów, również w Polsce. Szczególnie popularną serią jest „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai” autorstwa Karla Martina Widmarka. „Tajemnica diamentów” to pierwszy z ponad 10 tomów serii, które ukazały się dotychczas w naszym kraju i z miejsca skradły serca tysięcy dzieci – i ich rodziców. Lasse i Maia to z pozoru zwyczajne dzieciaki, które spędzają cały swój wolny czas na czytaniu kryminałów i marzą o rozwiązywaniu zagadek na własną rękę. Przez przypadek udaje im się rozwiązać sekret tajemniczej serii kradzieży z salonu miejscowego jubilera, pana Muhammeda Karata. Każdy z tomów książki, poza trzymającą w napięciu akcją, ozdobiony jest pięknymi ilustracjami autorstwa graficzki Heleny Willis. Na początku każdej książki jest też dodatkowo załączona urocza mapa miasteczka, w którym mieszkają bohaterowie, z zaznaczonymi najważniejszymi dla akcji miejscami. Książka napisana jest prostym i zrozumiałem językiem i pięknie wydana. „Agata na tropie. Zagadka faraona”, sir Steven Stevenson Książki przygodowo-detektywistyczne nie tylko rozwijają wyobraźnię młodych czytelników, ale także ich uczą. Taką funkcję spełnia choćby ciesząca się wielką popularnością seria o Agacie, obdarzonej wyjątkową pamięcią nastolatce, która rozwiązuje najróżniejsze kryminalne zagadki. „Zagadka faraona” to pierwszy tom tej serii. W tej części detektywi amatorzy (poza Agatą w rozwiązywaniu zagadek bierze też udział jej kuzyn Larry, a także wierny kamerdyner, pan Kent) jadą do Egiptu, a celem tej wyprawy jest wyjaśnienie zagadki zniknięcia niezwykłej tablicy, z której można odczytać wskazówki potrzebne do odnalezienia grobu przeklętego faraona. Trójka bohaterów, wraz z ulubionym czworonogiem Agaty, kotem Watsonem, wyrusza do Afryki i rozpoczyna swoje dochodzenie. Czeka na nich naprawdę trudne zadanie: muszą sprawdzić teren wokół grobowca, przesłuchać świadków i połączyć wiele różnych faktów. Choć przed Agatą i jej przyjaciółmi stoi naprawdę duże wyzwanie, to muszą rozwikłać tę zagadkę zaledwie w 5 dni, bo inaczej Larry obleje egzamin w swojej szkole detektywistycznej i nie dostanie licencji. „Zagadka faraona” napisana jest ciepłym, zabawnym językiem, a akcja toczy się szybko i wciąga małego czytelnika już od pierwszych stron. Książkę, choć liczy ona ponad 130 stron, czyta się bardzo szybko i można ją pochłonąć niemal za jednym razem, podczas podróży albo na wakacjach. „Tajemnica starej dzwonnicy” Dariusz Rekosz Pisaliśmy już o hegemonii Skandynawów w literaturze kryminalnej, ale – żeby nie było – Polacy też nie są gorsi! Najlepszym przykładem mogą być bestsellerowe książki Dariusza Rekosza, który od dawna pisze trzymające w napięciu, wciągające i zabawne książki przygodowo-kryminalne dla dzieci i nastolatków. Radek jak na skazanie jedzie na weekend do babci. Chłopak martwi się, że przez ciągnące się bez końca dwa dni, pozbawiony internetu i kolegów ze szkoły, zanudzi się na śmierć. Wszystko zmienia się, gdy wraz z mieszkającą po sąsiedzku Magdą znajdują walizkę pełną pieniędzy. Bohaterowie oddają tajemnicze znalezisko na policję, ale okazuje się, że to dopiero początek trzymającej w napięciu opowieści, w której naprawdę wiele się dzieje! „Tajemnica starej dzwonnicy” trzyma w napięciu już od pierwszych stron i sami właściwie nie wiemy, kiedy docieramy do – zaskakującego i niespodziewanego – końca. I rzeczywiście, o ile dla dorosłych ta licząca zaledwie 136 stron książeczka może wydawać się za krótka, to dla dzieciaków, które nie garną się do książek, będzie to lektura idealna. „Poradnik klubu detektywów »Huragan«” Jari Mäkipää To wprawdzie nie jest książka kryminalna per se, ale z pewnością przyda się Wam (i Waszym pociechom) po przeczytaniu naszych wcześniejszych propozycji. Wszak kto po lekturze wciągającej książki o młodych detektywach nie chciałby sam spróbować rozwiązać jakiejś małej kryminalnej zagadki? W „Poradniku klubu…” krok po kroku opisano, jak założyć własny detektywistyczny klub i spróbować rozwikłać jakąś tajemnicę. Z lektury tej książki dowiemy się m.in., jak rozpoznać jakiegoś podejrzanego łobuza, i poznamy wiele sztuczek i trików, które pomogą nam rozbudować ważne dla każdego detektywa umiejętności. „Jak znaleźć odciski palców. Jak własnoręcznie wykonać peryskop, kartotekę podejrzanych czy sztuczny nos. Jak stworzyć tajny szyfr” – wszystko to i jeszcze więcej nie będzie już dla nas żadną tajemnicą. Autor zawarł nawet na końcu specjalny test, który pozwoli sprawdzić już zdobytą wiedzę i ocenić, czy możemy już tytułować się „detektywami”. To świetna zabawa – i dla rodziców, i dla dzieci! Jak widać, ciekawych książek o tematyce kryminalno-detektywistycznej dla dzieci i młodzieży naprawdę nie brakuje. Każda z naszych propozycji „gryzie” temat trochę z innej strony, ale wszystkie mają wciągającą i trzymającą w napięciu fabułę, która bawi i uczy.
Kryminały dla dzieci i młodzieży – najciekawsze pozycje
Muffiny kojarzą nam się ze słodkimi wersjami. Tym razem proponujemy wersję wytrawną z dynią, która smakuje obłędnie, a dodatkowo zawiera dużo wartości odżywczych. Składniki: 300 g startej dyni 300 g mąki 1 jajko 70 g oleju rzepakowego 1 łyżeczka proszku do pieczenia 150 ml mleka sól i pieprz Krok po kroku: Jajko ubijamy przez kilka minut, Dynię łączymy z mąką. Następnie dodajemy sól, proszek do pieczenia i ubite jajko. Dolewamy mleko i dokładnie mieszamy. Ciasto przekładamy do foremek i pieczemy 15 minut w 180 stopniach. Gdy ciasto jest zbyt rzadkie, dodajemy mąkę, jeśli jest odwrotnie, dolewamy mleka. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Wytrawne muffiny dyniowe
„Lokatorka Wildfell Hall” to powieść najmniej rozpoznawalnej z sióstr Brontë – Anny. W Polsce Anna właściwie zupełnie nie jest znana. Do tej pory jej prace nie były nawet tłumaczone na język polski. Ten stan zmienił się dzięki wydawnictwu MG, które wydało dwie prace autorki: „Agnes Grey” i właśnie „Lokatorkę”. Główna bohaterka powieści to Helen Graham, która pewnego dnia wprowadza się wraz z synkiem do opustoszałego dworu w niewielkiej angielskiej miejscowości. Swoim pojawieniem wywołuje falę plotek i domysłów wśród mieszkańców. W pięknej młodej wdowie zakochuje się miejscowy ziemianin – Gilbert Markham. Nie wie on jednak, co naprawdę sprowadziło kobietę w te strony i że na przeszkodzie do ich szczęścia stoi pewien sekret z przeszłości jego ukochanej. Sytuacja kobiet w XIX wieku W „Lokatorce Wildfell Hall” Anna poruszyła temat sytuacji kobiet w XIX-wiecznej Anglii. Ich życia określanego przez małżeństwo, a następnie przynależność do męża, który mógł zrobić ze swoją żoną, co mu się podobało. Na kartach powieści dostajemy wspaniały opis kobiecej sylwetki, jej nieszczęść i dążeń do poprawy swojego losu. W tym okresie takie bohaterki były rzadkością. Książka swoim pojawieniem się wywołała skandal. Struktura powieści i narracja „Lokatorka” to książka doskonale napisana. Jej język jest prosty, ale jednocześnie niezwykle wysmakowany. Nie ma tutaj dłużyzn ani nierzadkiego w powieściach XIX-wiecznych patosu. Powieść jest bardzo dynamiczna. Czyta się ją jednym tchem. „Lokatorka” opiera się na kompozycji szkatułkowej. W jej obrębie znajduje się kilka odrębnych opowieści. Są one jednak doskonale do siebie dopasowane i tworzą spójną całość. Powieść psychologiczna Anna w „Lokatorce” z prawdziwym znawstwem oddała sylwetki swoich bohaterów. Helen na naszych oczach przeistacza się z naiwnej dziewczyny w dojrzałą, dorosłą i świadomą swego błędu kobietę. Widzimy również przemianę jej męża, jego postępujący alkoholizm i nieunikniony upadek. Obserwujemy wszystkie stadia ich nieudanego związku. Książka nie ma w sobie jednak dydaktyzmu. Nikt nie jest tu jednoznacznie „biały” lub „czarny”. Charaktery postaci są złożone. Ekranizacja „Lokatorka” w 1996 doczekała się swojej filmowej ekranizacji. Rolę Gilberta Markhama zagrał w niej Toby Stephens. Film został nakręcony wiernie w stosunku do oryginału. Doskonale oddaje charakter książki. Jeżeli ktoś kojarzy Annę, wiąże ją przede wszystkim z autorstwem „Agnes Grey” – niesłusznie. To właśnie „Lokatorka Wildfell Hall” jest jej największym dziełem. Książkę powinien koniecznie przeczytać każdy miłośnik XIX-wiecznej literatury wiktoriańskiej, zwłaszcza twórczości słynnych sióstr. Źródło okładki: www.wydawnictwomg.pl
„Lokatorka Wildfell Hall” Anna Brontë – recenzja