source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Książek podróżniczych jest na rynku wiele. Tomek Michniewicz napisał jednak rzecz nietypową, nie skupiając się na swoich przygodach, ale obserwując to, jak podróż zmienia bliskie mu osoby. Tomek Michniewicz to autor znany i lubiany. Poważnie traktuje swój zawód pisarza-podróżnika i stara się szukać oryginalnych pomysłów na swoje książki. „Swoją drogą” wymyślił, jadąc warszawską taksówką. Podczas rozmowy z kierowcą usłyszał, że ten chętnie prowadziłby życie podróżnika i że każdy przeciętny człowiek chętnie by się w skórze Tomka Michniewicza znalazł. Tomek zadumał się, a następnie postanowił sprawdzić, czy faktycznie tak jest. Postanowił, że zabierze trzy bliskie sobie osoby w tzw. podróż marzeń – każdą oddzielnie, w miejsce przez tę osobę wybrane. Przyjrzy się im podczas tej podróży uważnie i sprawdzi, czy rzeczywiście będzie ona spełnieniem ich najgłębszych pragnień. Każdej z nich powie to samo: „Zabiorę Cię w dowolne miejsce na świecie. Ty decydujesz kiedy, dokąd i po co. Ale zdecydować musisz teraz, w tym momencie. Decyduj”. Marzenia i rzeczywistość Trzy osoby, trzy charaktery i trzy różne pomysły na podróż. Nie będę ich ujawniać, część przyjemności z lektury leży bowiem w odkrywaniu, dokąd i kogo Tomek zabierze na kolejny wyjazd. Każda z tych osób jest inna i czego innego szuka, szybko też się okazuje, że zmiana otoczenia nie sprawi, że ich życia staną się lepsze. Mimo że dostali możliwość wejścia w skórę rasowego podróżnika, nie są tacy jak Tomek, nie potrafią rzucić się z głową prosto w wir przygody. Sam autor ma zresztą swoje własne cele, a pomysł zabrania bliskich w podróż marzeń nie jest czysto altruistyczny. Po latach życia w drodze Michniewicz zaczyna czuć się zmęczony. Rodzina dopomina się o swoje prawa, a on wie, że nie może myśleć o stabilizacji i dziecku, prowadząc koczowniczy tryb życia. Patrząc na swoich towarzyszy podróży, odkrywa, że radość z poznawania nowych miejsc nie jest jedyną satysfakcjonującą rzeczą w życiu. Czuje się dumny z tego, co osiągnął, ale zdaje sobie sprawę, jak wysoką cenę płaci za spełnianie swoich marzeń. Trzy podróże Mimo targających nim rozterek Tomek Michniewicz jest wciąż sprawnie piszącym, pełnym pasji podróżnikiem. Odwiedza trzy miejsca i o każdym opowiada z pasją, zwracając uwagę na intrygujące szczegóły, rozbawiając czytelnika i dając mu tematy do przemyśleń. Kraje, do których zabiera swoich bliskich, są fascynujące. Trochę szkoda, że każdy z nich jest potraktowany nieco pobieżnie, ale nie na wszystko starczyło w książce miejsca. Są za to ilustracje, jest sporo ciekawostek i rozbudzony apetyt na więcej. Rozterki i emocje Książka rozpoczyna się podróżą, którą autor traktuje najmniej osobiście. Każda następna jest nieco trudniejsza, zaś w ostatniej zarówno pisarz, jak i jego towarzysz będą musieli zmierzyć się z wieloma osobistymi problemami. Michniewicz pisze w sposób szczery i otwarty, dzieląc się z czytelnikiem nie tylko wrażeniami z drogi, ale także, a może przede wszystkim, własnymi rozterkami i przemyśleniami. Wyrusza w podróż z nadzieją, że dzięki niej coś zmieni w swoich stosunkach z bliskimi, gdy zaś się okaże, że nie jest to takie proste, będzie musiał sobie z tym rozczarowaniem poradzić. Być może to właśnie jest najciekawszym tematem książki. Podróż jako lekarstwo na problemy życia codziennego? Niestety, nie jest to lekarstwo w pełni skuteczne. Czy miał rację taksówkarz twierdzący, że każdy chciałby być pisarzem-podróżnikiem? Z książki wynika, że niekoniecznie, choć może nie wystarczy sama lektura, żeby w to uwierzyć. Źródło okładki: www.otwarte.eu
„Swoją drogą” Tomek Michniewicz – recenzja
Wybór kostiumu kąpielowego stanowi nie lada wyzwanie. Panie o pełniejszych kształtach często zamiast je podjąć, chowają się za parawanami. To już przeszłość! Z naszą pomocą podkreślisz te krągłości, którymi chcesz się pochwalić. Sprawdź, jakie fasony wybraliśmy dla ciebie. Wakacje, to dla większości z nas czas relaksu. Niestety bardzo często dla pań w rozmiarze XL, moment wyjścia na plażę, to coroczna udręka. Spraw, by w tym roku było inaczej i zaskocz wszystkich swoim nowym plażowym lookiem! Przygotowaliśmy dla ciebie małą ściągawkę, która pomoże ci zamaskować nadprogramowe kilogramy i uwydatnić twoje seksowne krągłości. Wielofunkcyjne tankini Mimo, że w sklepach tankini możemy znaleźć już od kilku sezonów, to wciąż nie cieszy się ono tak dużą popularnością, jak inne kostiumy kąpielowe. A szkoda, gdyż jest niezwykle praktyczne i wprost stworzone dla pań o kształcie „gruszki”. Idealnie maskujące brzuszek i biodra, jest też praktycznym rozwiązaniem dla kobiet w ciąży. Ponadto, warto podkreślić, że nie musimy go kupować w zestawie, a co za tym idzie możemy swobodnie dobierać top i dół od bikini. To rozwiązanie niezwykle wygodne, szczególnie dla pań, które noszą inny rozmiar na górze, niż na dole. Wybierając tankini pamiętaj, by unikać łączenia dwóch skrajnie różnych kolorów – podzielą twoje ciało i optycznie cię pogrubią. Unikaj również pasków. Dobrym rozwiązaniem będzie postawienie na gładki dół i wzorzysty top, którym odwrócisz uwagę o mankamentów twojej figury. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel) Bikini? Oczywiście! Myślisz, że bikini jest zarezerwowane wyłącznie dla pań w rozmiarze S? Nic bardziej mylnego! Kluczem jest wybór odpowiedniego stroju do danej sylwetki. I nie chodzi tu bynajmniej o biustonosz, a o dół od kostiumu. Panie o pełniejszych kształtach i ładnym wcięciem w talii zdecydowanie powinny postawić na majtki z podwyższonym stanem, które dodatkowo wysmuklą sylwetkę i ukryją brzuszek. Jeżeli uważasz, że twoje uda są zbyt szerokie, powinnaś wybrać bikini ze spodenkami lub spódniczką. Podobnie jak w przypadku tankini, możesz dowolnie łączyć górę i dół od kostiumu. Jeżeli chcesz odwrócić uwagę od dolnych partii ciała, postaw na wzorzysty biustonosz i gładkie majtki. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Nieśmiertelny klasyk Jednoczęściowe kostiumy kąpielowe kojarzą ci się z nudą? Pora to zmienić! Nie da się ukryć, że to najpopularniejszy model polecany paniom plus size. Wynika, to z faktu, że są to kostiumy odpowiednie dla każdego typu sylwetki. Niezależnie od tego, czy jesteś typową „gruszką” czy „jabłkiem”, czy masz pełny biust czy biodra – z pewnością będzie to dobry wybór. Pamiętaj, że odpowiednio dobrana tkanina może odjąć kilka kilogramów! Jednolite kostiumy uwypuklają niedoskonałości, dlatego lepiej wybierz coś wzorzystego – kolorowe nadruki niezawodnie maskują fałdki. Dobrym rozwiązaniem są też kostiumy uszyte z dwóch różnych materiałów, stykających się w biuście lub talii, a także z pionowymi aplikacjami w kontrastowym kolorze. W ten sposób optycznie poprawisz proporcje sylwetki i podkreślisz talię. Jeżeli uparcie wolisz jednolite kostiumy, postaraj się wybrać strój z marszczeniami, który idealnie maskuje odstający brzuszek. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Sukienka kąpielowa Jeżeli twoim największym zmartwieniem jest odstający brzuszek, a równocześnie szukasz czegoś bardziej oryginalnego, niż tradycyjny kostium jednoczęściowy, to sukienka kąpielowa będzie dla ciebie idealna. Jest to doskonały fason dla pań o figurze „jabłka”, zapewniający dużo swobody. W tym wariancie nie musisz stawiać na kolory, gdyż nawet gładka sukienka zamaskuje dodatkowe fałdki. Paniom, które poza brzuchem, chciałyby również zakryć biodra, proponujemy wybór sukienek rozszerzanych na dole. Jeżeli natomiast pragniesz za wszelką cenę ukryć swój brzuch, postaw na falbankę w talii, która skutecznie odwróci od niego uwagę. Niezależnie od wyboru idealnego modelu, pamiętaj, by zwrócić uwagę na to z czego został wykonany. Kostiumy kąpielowe, które rzeczywiście modelują sylwetkę powinny mieć w swoim składzie więcej spandexu, niż zwykłe kostiumy. Zwróć również uwagę na wyprofilowanie miseczki oraz jaka jest szerokość ramiączek, to ważne, by góra zestawu dobrze trzymała biust. Pamiętaj, że przy zaokrąglonej sylwetce lepiej sprawdzają się stroje z mniej wyciętym dołem od kostiumu.
Wyszczuplające kostiumy kąpielowe dla pań w rozmiarze XL
Kontakt z dorastającymi pociechami bywa skomplikowany, a niedzielne popołudnia w rodzinnym gronie niełatwo czasem zagospodarować… Ciekawe gry planszowe mogą być rozwiązaniem tego problemu. Jakie warto wziąć na warsztat? Przedstawiamy 5 propozycji, które przypadną do gustu początkującym. Dixit Ta planszowo-karciana gra została stworzona w roku 2008 we Francji i jest prawdziwym arcydziełem tej formy rozrywki. Dosłownie – każda z licznych w zestawie kart jest graficznym cudeńkiem dopracowanym w najmniejszym szczególe. O co chodzi w Dixit? To gra w skojarzenia. W każdej rundzie jeden z graczy jest „bajarzem” – wykłada na stół jedną kartę (obrazkiem do dołu) i wypowiada związane z nią zdanie, słowo, tytuł. Pozostali uczestnicy gry dokładają swoje karty, które uważają za najbardziej zbliżone do podanego skojarzenia. Później wszystkie karty zostają wymieszane, a gracze muszą zgadnąć, która z nich należała do bajarza. Specjaliści podkreślają ogromny wpływ Dixit na rozwój kreatywności graczy. Światowy sukces gra zawdzięcza też doskonałemu designowi, który sprawia, że kart można używać na różne sposoby, np. w treningach twórczości czy podczas warsztatów storytellingowych. box:offerCarousel Taboo Prawdziwa klasyka wśród gier towarzyskich o niewątpliwych walorach edukacyjnych. Zasady są bardzo proste i przypominają tradycyjne, drużynowe kalambury. Każda karta zawiera słowo, które uczestnik gry musi wytłumaczyć swojej ekipie. Ale – żeby nie było za łatwo – pod spodem znajduje się pięć wyrazów, których nie może do tego użyć. A są to słowa najbardziej kluczowe i najbardziej kojarzące się ze słowem-hasłem… Do zestawu dołączona jest klepsydra, odmierzająca czas, którego nie można przekroczyć w swojej kolejce, a także piszczałka do sygnalizowania błędów przeciwników. Zabawy i śmiechu jest w każdej rozgrywce co niemiara – a ile można się nauczyć? Gra w Taboo rozwija umiejętności formowania definicji i szybkiego kojarzenia faktów. Dla rozkojarzonych nastolatków może być na początku trochę trudna – ale szybko się rozkręcą! box:offerCarousel 5 sekund Szybkie, „teleturniejowe” reagowanie na zadane pytanie lub zagadkę do rozwiązania to umiejętność, która przyda się każdemu uczniowi i studentowi. Kolejną grą, wpływającą pozytywnie na tę kompetencję, jest 5 sekund. Właśnie w takim czasie gracz musi wymienić trzy odpowiedzi na zadane pytanie. Sprawdzana wiedza jest naprawdę rozległa – to nie tylko fakty ze szkolnego programu nauczania, ale i kultura popularna czy kreatywne rozwiązania abstrakcyjnych problemów. W nagrodę za poprawną odpowiedź gracz może przesunąć swój pionek do przodu, jeśli mu się nie uda – o jego punkty rywalizują pozostali uczestnicy. Liczy się refleks i sprawne działanie – komu uda się przejść całą planszę najszybciej? box:offerCarousel Carcassonne Przywołane do tej pory gry są dość dynamiczne i wymagają ciągłych słownych interakcji. Carcassonne – kultowa gra strategiczna – okazuje się znacznie bardziej spokojna. To gra polegająca na dokładaniu kwadratowych płytek z wizerunkami zamków, rzek, dróg i klasztorów i tworzeniu z nich własnych królestw. Wymaga uważnego myślenia taktycznego i przestrzennego oraz – nierzadko – przewidywania ruchów przeciwników. Jest to gra dość prosta, która powinna przypaść do gustu także tym, którzy do tej pory rzadko grywali w planszówki. Jeśli znudzi wam się wersja podstawowa, warto sięgnąć po liczne rozszerzenia, które uczynią rozgrywkę jeszcze bardziej pasjonującą. box:offerCarousel Timeline Na koniec – coś, co najbardziej spodoba się wielbicielom historii. Timeline to gra, która pozwoli sprawdzić historyczną wiedzę i umiejętności kojarzenia faktów w rozrywkowej atmosferze. Co było pierwsze – samolot czy radio? Wiesz? Odgadnij, wydedukuj, które z wydarzeń – to, które leży na stole, czy to, które trzymasz w ręce – wydarzyło się wcześniej i… zbieraj punkty! Na rynku dostępne są liczne tematyczne rozszerzenia gry Timeline, które z pewnością urozmaicą rodzinne rozgrywki. Dobrej zabawy! Przeczytaj również: Pokonaj potwory i zdobądź sławę – planszówki dla fanów fantasy
TOP 5: Najlepsze gry planszowe dla nastolatków
Nowa książka słynnej trenerki to nie tylko fascynująca podróż przez kulinarną mapę świata, ale również zbiór ciekawych i przydatnych porad, które każdy powinien wprowadzić do swojego codziennego menu. Ostatnie lata nie były dla Marioli Bojarskiej-Ferenc najłatwiejsze. Nic dziwnego, wszak trenerce szyki pomieszało pojawienie się nowych, młodych konkurentek, które bez kompleksów zabrały się za wyszarpywanie dla siebie jak największego kawałka fitnessowego tortu, którym Bojarska-Ferenc do tej pory niepodzielnie walczyła. Autorka kultowego „Kwadransa dla Ciebie” niepotrzebnie jednak wdawała się w medialne spory z Ewą Chodakowską, bo choć młodsza koleżanka szturmem podbiła serca milionów Polek, to brakuje jej tego, co jest największym skarbem pani Marioli – wieloletniego doświadczenia, które w pracy z ludźmi jest równie ważne co twarda, merytoryczna wiedza. Bojarska-Ferenc dość późno odkryła też cieszącą się wielką popularnością niszę książek i poradników o zdrowym stylu życia i diecie. Teraz trenerka musi to nadrobić, a niedawno na rynku ukazała się jej czwarta książka, zatytułowana „Życie ma smak”. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Kulinarna mapa świata Nowa książka Marioli Bojarskiej-Ferenc to przede wszystkim świadectwo jej licznych podróży po najodleglejszych i najbardziej egzotycznych zakątkach świata. Jak podkreśla bowiem autorka, swoje wyprawy niemal zawsze planuje pod kątem kuchennych odkryć i smakowania regionalnych przysmaków. Nic więc dziwnego, że w książce znalazło się ponad 100 przepisów na dania z tak intrygujących miejsc jak Nigeria, Malezja czy Maroko. Nie brakuje tu też dań bliższych Polakom, z kuchni włoskiej czy francuskiej, jednak każde z nich zaprezentowane jest w nowy, odświeżający, a przede wszystkim zdrowy i dietetyczny sposób. Co ciekawe, choć Bojarska-Ferenc zabiera nas w wyjątkową podróż w odległe zakątki świata, to proponowane przez nią potrawy z łatwością wykonamy w Polsce, bo zdecydowana większość z wykorzystywanych przez nią składników jest dostępna w naszych sklepach. Każdy z przepisów, poza prostym i przystępnym opisem przygotowania, opatrzony został kolorową i pobudzającą zmysły fotografią. Przepisy i dużo, dużo więcej Mariola Bojarska-Ferenc nie byłaby jednak sobą, gdyby ograniczyła się tylko do zebrania w książce setki przepisów. „Życie ma smak” to zdecydowanie coś więcej niż książka kucharska. To również wciągający i poszerzający horyzonty poradnik o zdrowym odżywianiu i o tym, jak wprowadzać w życie dobre zmiany. Autorka sporo miejsca poświęca na teoretyczne rozważania na temat stylu życia, codziennego menu i wpływu, jaki jedzenie ma nie tylko na nasz organizm, ale również na samopoczucie. Z książki dowiemy się nie tylko o dobroczynnym wpływie ziół i o tym, dlaczego warto jeść dania, które zachwycają… kolorami. Bojarska-Ferenc pisze też o popularnym obecnie trendzie na superfoods, czyli naturalne i nieprzetworzone składniki, które mają zbawienny wpływ na nasze zdrowie. Rozdziały książki zatytułowano w jasny i przejrzysty sposób, tak aby z łatwością można było odnaleźć informacje, które są dla nas w danym momencie najistotniejsze. Jest więc rozdział poświęcony racjonalizowaniu porcji, rozdział analizujący wpływ soli na nasz organizm, części skupiające się na jedzeniu śniadań i kolacji, a także omawiające zdrowe desery. Trenerka pisze też oczywiście o glutenie, rozliczając się przy okazji z kilkoma mitami na ten temat. „Życie ma smak” Marioli Bojarskiej-Ferenc to ciekawa i przydatna książka, która zainteresuje nie tylko osoby już uprawiające sport, ale również te, które dopiero chcą wprowadzić do swojego lifestyle’u aktywność fizyczną. Bo przecież znalezienie „kwadransa dla siebie” nie jest trudne, a może przynieść niesamowite efekty. Źródło okładki: www.hitsalonik.pl
„Życie ma smak” Mariola Bojarska-Ferenc – recenzja
Nowe wydanie kultowej gry „Monopoly” to prawdziwa gratka dla fanów fantastycznego świata stworzonego przez George’a R.R. Martina. „Monopoly: Gra o Tron” to niezapomniana rozrywka, dzięki której możesz zostać absolutnym władcą lub stracić wszystko. Zawartość pudełka i początek gry „Monopoly: Gra o Tron” zawiera planszę do gry z wydzielonymi parcelami. Każda parcela przeznaczona do kupienia odpowiada miejscu znanemu z serialu i książek. Gracze mają do dyspozycji 6 kolekcjonerskich, pięknie wykonanych pionków – smocze jajo, żelazny tron, wilkora, Białego Wędrowca, trójoką wronę i koronę. Oprócz tego w pudełku znajduje się 28 kart nieruchomości, 16 kart Valar Morghulis, 16 kart Żelazny Tron, 32 żetony wiosek, 12 żetonów twierdz, 2 kości do gry oraz specjalna waluta „Gry o Tron” – złote smoki. Wszystkie elementy w idealny sposób oddają klimat gry, a jakość szczegółów jest doprawdy imponująca. Cel gry – doprowadź innych do bankructwa Cel gry i reguły pozostają takie same, jak w oryginalnej grze „Monopoly”. Aby wygrać, trzeba zostać ostatnim graczem, który ma walutę i nieruchomości, i patrzeć, jak inni po kolei bankrutują. W obliczu świata „Gry o tron” to zadanie wydaje się jeszcze ciekawsze. Główną zmianą gry jest nowe nazewnictwo – domy i hotele zostały przemianowane na wioski i twierdze, pola transportowe stały się polami rodowymi: można kupić ród Baratheon, Targaryen, Stark i Lannister. Z kolei pola elektrowni i wodociągów stały się Murem i Czerwonym Pustkowiem. Początek gry Grę należy rozpocząć od wyboru bankiera, czyli gracza, który będzie zarządzał bankiem. Należy pamiętać, że fundusze i zawartość banku nie należy do tego gracza, a swoje własne zasoby musi on trzymać oddzielnie. Zadaniem bankiera jest: kontrola nad walutą złote smoki, sprzedawanie i wydawanie kart nieruchomości, wypłacanie przychodów i premii, pobieranie podatków i grzywien, sprzedawanie wiosek i twierdz, wypłacanie pożyczek graczom, którzy zastawili swoje nieruchomości. Grę rozpoczyna bankier, wydając każdemu z graczy odpowiednią liczbę złotych smoków. Na planszy należy umieścić karty Valar Morghulis i Żelazny Tron, każdą talię na wyznaczonym polu. Gdy wszystko jest przygotowane, gracze umieszczają swoje pionki na polu „start” i gra może się rozpocząć. Przebieg rozgrywki Każdy z graczy rzuca po kolei kostkami, przesuwając się o odpowiednią liczbę pól. Gdy gracz znajdzie się na polu nieruchomości, której karta nadal jest w banku, może ją kupić za odpowiednią liczbę złotych smoków. Należy pamiętać, że najlepszą strategią jest kupowanie całych grup nieruchomości – dzięki temu można pobierać od innych wyższe komorne. Gracze okrążają planszę, reagując na pola, na których stoją. Po przekroczeniu pola „start” otrzymują od banku 200 złotych smoków. Budowanie wiosek i twierdz Gdy gracz ma wszystkie nieruchomości danego koloru, może zbudować wioskę, która podnosi komorne danej działki. Należy pamiętać, że trzeba budować równomiernie – nie można postawić dwóch wiosek na jednej działce, gdy na pozostałych nie ma ani jednej. Gdy gracz ma cztery wioski na jednej nieruchomości, może stworzyć z nich twierdzę, wpłacając odpowiednią liczbę złotych smoków do banku. Zastawianie nieruchomości i bankructwo W momencie gdy gracz nie ma wystarczającej kwoty, aby zapłacić komorne, może zastawić swoje nieruchomości. Aby to zrobić, musi najpierw sprzedać znajdujące się na działce wioski/twierdze. Następnie pobiera od banku kwotę widoczną na odwrocie danej karty nieruchomości. Gdy uda mu się zebrać pieniądze, może wykupić swoją nieruchomość, wpłacając do banku jej cenę nominalną oraz 10% odsetek. Podsumowanie Rozgrywka kończy się, gdy tylko jeden gracz zostaje z zasobami. Jak w każdej grze z serii „Monopoly” edycji kolekcjonerskiej przyświeca jeden cel – zdobyć jak najwięcej działek i pieniędzy, doprowadzając innych graczy do bankructwa. „Monopoly: Gra o Tron” to gra przeznaczona dla 2 do 6 graczy od 18 roku życia. Estetyczne karty, przyciągająca uwagę plansza i dbałość o najmniejsze szczegóły sprawiają, że to doskonała rozrywka dla każdego fana „Gry o tron”. Detale sprawiają, że grając, można poczuć niezwykły klimat tej serii, dzięki czemu rozgrywka jest jeszcze bardziej wciągająca. Zabawa i emocje są wręcz niemożliwe do uniknięcia. Sprawdź też inne gadżety dla miłośników „Gry o tron”. Zobacz także mieszkanie dla miłośników „Gry o tron”.
„Monopoly: Gra o Tron. Edycja kolekcjonerska” – recenzja gry
Niejeden mały i duży człowiek chciałby choć raz skonstruować pokaźnych rozmiarów budowlę lub pojazd. O ile tradycyjne plastikowe lub drewniane klocki pozwalają spełnić to marzenie w skali mikro, o tyle z konstrukcyjnych wafli możemy stworzyć coś naprawdę spektakularnego. Czym charakteryzują się te klocki i dlaczego są idealne dla najmłodszych i nieco starszych adeptów budownictwa? Klocki konstrukcyjne, zwane popularnie od swojego kształtu waflami, są płaskie, wykonane z plastiku i puste w środku. Dzięki temu są lekkie, a ich rozwidlone na każdym boku końce pozwalają na łączenie klocków w wielu płaszczyznach i tworzenie w ten sposób przestrzennych budowli. Proste zasady łączenia i całkowicie bezpieczna budowa sprawiają, że nawet najmłodsze dzieci świetnie się nimi bawią. W ofercie znajdziemy rozmaite zestawy, różniące się zarówno liczbą, jak i wielkością elementów. Im większe, tym bardziej spektakularne budynki można z nich tworzyć. Oto kilka propozycji. Mało, więcej i najwięcej W większości kompletów znajdziemy wafle w 4 kolorach – niebieskim, czerwonym, zielonym i żółtym, oraz w 3 rodzajach – w całości zabudowane, z 4 małymi okienkami lub z 1 dużym, kwadratowym otworem. Najmniejsze zestawy klocków składają się z 48 elementów. Taka liczba pozwala na zbudowanie małego miasteczka, składającego się z kilku domów i kamieniczek. W ofercie znajdziemy również komplety składające się nawet z 200 elementów. Umożliwią one realizację nawet najbardziej skomplikowanych i rozbudowanych inżynierskich pomysłów. Zestawy specjalne Dla maluchów o sprecyzowanych pomysłach przygotowano zestawy umożliwiające stworzenie specjalnych konstrukcji. Poniżej przedstawiamy kilka z nich. Auta– zestawy pozwalające na zbudowanie rozmaitych pojazdów, np. betoniarki, wozu strażackiego, auta pomocy drogowej z małym samochodem na lawecie, ciężarówki z kompletem do gry w kręgle, koparki, a także samochodu przewożącego zwierzęta do zoo (wśród nich figurki m.in. żyrafy, słonia, lwa i wielbłąda). Gospodarstwo – klocki, z których wybudujemy pokaźnych rozmiarów dom jednorodzinny wraz z ogrodzeniem, podjazdem dla samochodów i psią budą (zwierzaka również znajdziemy w worku z klockami). Wiejska zagroda – ogromny, 240-elementowy komplet pozwalający na stworzenie budynków gospodarczych i wybiegów dla zwierząt wraz z ich mieszkańcami. Bardzo interesujące są klocki w kształcie okręgów, przeznaczone do konstruowania drzew i kwiatów, a także oczywiście pojazdów, np. wozu ciągniętego przez konie. Samolot – zestaw 62 klocków wraz z instrukcją, dzięki której mali konstruktorzy zbudują bajecznie kolorowy samolot z ruchomymi śmigłami lub piękny budynek młyna z kręcącymi się skrzydłami. Pociąg – komplet umożliwiający zbudowanie pociągu z co najmniej dwoma wagonikami (w zależności od zestawu). Pociąg oczywiście jedzie po torach – również skonstruowanych z wafli. Bardziej rozbudowane komplety pozwalają na zbudowanie dworca, tuneli i przejazdów kolejowych. Wafle giganty Bardzo interesującą propozycję stanowią ogromne wafle o wielkości 35 x 35 cm. Już 20 takich klocków pozwala na zbudowanie wielkiej kryjówki czy toru przeszkód, na którym maluchy mogą swobodnie się bawić. Do zestawu został dołączony również wafel w formie platformy z kółeczkami, więc możliwe jest skonstruowanie realistycznych rozmiarów pojazdu lub wózka, np. do transportu zabawek. Taki zestaw zapewni dzieciom fantastyczną zabawę na długie godziny. Rozbudowaniem tego pomysłu są Wafle System QB. Ich podstawowym elementem jest umieszczony na ruchomych kółeczkach kosz na zabawki. Możliwość ich odczepienia, a także rozbudowywania o kolejne elementy daje ogromne pole do popisu małym architektom i ich opiekunom. Takie zestawy można wykorzystać zarówno do zabawy, budując z nich np. samochód lub pociąg, jak i do tworzenia funkcjonalnych i nowocześnie wyglądających mebli – regałów, pojemników i podręcznych stolików. Zabawa z wykorzystaniem wafli konstrukcyjnych znakomicie pobudza wyobraźnię, rozwija umiejętności manualne i orientację przestrzenną. Klocki dają dzieciom niekończące się możliwości tworzenia nowych konstrukcji i wymyślania kolejnych rozwiązań. To fantastyczna forma domowej rozrywki dla dzieci w każdym wieku.
Budujemy świat z „wafli”
Zima to czas odpoczynku, również dla naszych roślin pokojowych. Przechodzą one wówczas w stan odpoczynku i regenerują się przed kolejnym sezonem. Nie oznacza to jednak, że powinny być pozostawione same sobie. Szczególnie w okresie zimowego odpoczynku musimy o nie zadbać i pomóc im się w pełni zregenerować. Przecież właściwe postępowanie z roślinami pokojowymi w czasie zimy ochroni je przed wieloma chorobami i pomoże im zakwitnąć w nowym sezonie. Warto zatem wiedzieć, jak umiejętnie to zrobić. Najważniejsze: zimą nie przesadzamy Rośliny doniczkowe powinno się przesadzać na przełomie lutego i marca, czyli zanim zacznie się nowy okres wegetacji. Przesadzanie roślin w zimie może okazać się dla nich zabójcze. Przecież w tym okresie one odpoczywają i nie ukorzenią się w nowej ziemi. Warto zatem o tym pamiętać i tego rodzaju prace zostawić do wiosny, a kwiatom tylko pomóc przetrwać zimę. Szukamy odpowiedniego miejsca Musimy zadbać o to, by nasze rośliny miały jak najlepsze miejsce do zimowania. Najlepiej jeśli będzie to stanowisko słoneczne, ale o temperaturze nie wyższej niż 20 stopni Celsjusza. Wiele osób zostawia rośliny na parapecie, co jest błędem. Najczęściej spotykane okna PVC są niezwykle szczelne, a pod parapetami ulokowane są kaloryfery, które w zimie grzeją z pełną mocą. Takie środowisko może doprowadzić do przegrzania roślin. Nieszczelne okna zaś mogą być przyczyną przemrożenia. Dlatego też najlepszym wyjściem jest ustawienie roślin na znajdującym się w pewnej odległości od okna stoliku. Rozwiązaniem jest również przykręcanie grzejników w czasie dnia oraz ściąganie kwiatów na noc z parapetu (gdy nasze kaloryfery będą pracować pełną parą). Jeśli zdecydujemy się jednak zostawić kwiaty na parapecie, musimy również zachować szczególną ostrożność podczas wietrzenia pomieszczeń – by nie wystawiać ich na działanie mrozu. Podlewanie zimową porą Pamiętajmy o tym, że również w zimie musimy podlewać rośliny. Oczywiście nie w takim stopniu, jak w lecie. Nadmierna ilość wody w okresie odpoczynku może być dla roślin bardzo niebezpieczna i spowodować ich zgnicie lub zmrożenie korzeni. By rośliny jak najlepiej się zregenerowały i zachwyciły wszystkich pięknymi kwiatami w nowym sezonie, warto kupić specjalną odżywkę i dodawać ją do wody. Taki preparat dostarczy wszelkich niezbędnych składników odżywczych. Co ważne, na rynku dostępna jest cała gama produktów – możemy przecież wybrać ten dopasowany do gatunku naszych roślin lub też kupić taki, który pasuje do wszystkich. Można również stosować wygodne pałeczki nawozowe. Bardzo często pojawia się wątpliwość: kiedy podlewać kwiaty? Odpowiedź na nią jest banalnie prosta – wtedy, kiedy będą miały prawie suchą ziemię. Można to sprawdzić na dwa sposoby. Po pierwsze pukamy w doniczkę – dźwięk pusty i wysoki informuje o tym, że ziemia jest sucha i powinniśmy podlać kwiat. Po drugie: możemy wykorzystać wykałaczkę od szaszłyków lub inny drewniany patyczek. Postępujemy wtedy dokładnie tak samo, jak w przypadku sprawdzania ciasta – wkładamy patyk w ziemię, po chwili wyjmujemy i sprawdzamy palcami czy jest on wilgotny. Obserwacja i pielęgnacja Mimo że rośliny wypoczywają, raz w tygodniu musimy skontrolować ich stan. Warto dokładnie sprawdzić, czy nie zaatakowały ich szkodniki np. przędziorki. Taka obserwacja pozwoli nam również ustalić, czy kwiaty dobrze się czują w danym miejscu, czy nie obumierają lub nie są chore. Powinniśmy również usuwać na bieżąco wszystkie suche liście. Pielęgnacja roślin w czasie zimy polega przede wszystkim na usuwaniu z liści kurzu (który przecież w pewnym stopniu blokuje dopływ światła). Warto je również zraszać spryskiwaczem i zadbać o odpowiedni poziom wilgotności w pomieszczeniu – chociażby kładąc mokry ręcznik na ciepły kaloryfer. Rośliny pokojowe w czasie zimy wymagają specjalnej troski. Dzięki odpowiednim zabiegom pielęgnacyjnym, które będą dostosowane do tej pory roku, nasze kwiaty szybko się zregenerują i w nowym sezonie będą nadal cieszyć oko.
Rośliny pokojowe – jak o nie zadbać w zimie
Pierwszy tom tej opowieści, zatytułowany „Zabójcza sprawiedliwość”, okrzyknięty został długo wyczekiwaną i wciągającą space operą. Zebrał również kilka znaczących nagród, co nie pozostało bez znaczenia dla debiutującej pisarki. Świat bez płci? Mamy tu do czynienia z dość niesamowitym światem, w którym płeć jako taka wydaje się nie mieć większego znaczenia, ponieważ bohaterowie są przede wszystkim czymś w rodzaju świadomości. Niektórzy z nich wykorzystują nawet tysiące ciał, które mogą w jednym momencie zajmować. To ciekawy pomysł, choć nie najważniejszy w całej historii. Warto jednak o nim wspomnieć już na początku, by uniknąć pewnego oczywistego skojarzenia – z Seksmisją. W polskim tłumaczeniu wygląda to bowiem tak, jakby w całym wszechświecie zabrakło mężczyzn. Na szczęście to wrażenie schodzi na dalszy plan już po kilkunastu stronach, kiedy zawiązuje się akcja. Klasyka i część druga Zabójczy miecz w pewnym stopniu przedstawia klasyczną wizję SF, w której wszelkie układy dyplomatyczne, traktaty handlowe czy deklaracje wojenne zawierane są pomiędzy całymi układami planetarnymi i federacjami. Diabeł, jak zawsze w takich przypadkach, tkwi w szczegółach. Tutaj zdecydowanie uwagę przykuwa wspomniane już połączenie świadomości, dzięki któremu bohaterowie stają się jednością nawet ze statkami, na których się poruszają. Nie bez znaczenia jednak jest fakt, że mamy tu drugą część opowieści i przynajmniej minimalne zapoznanie się z treścią pierwszego tomu zdecydowanie pomoże w zrozumieniu niektórych powiązań między postaciami. Bardzo ciekawy jest na przykład wątek łączący główną władczynię Radch, Anaander Mianaai, oraz kapitan floty, Breq. Wydawać by się mogło, że obie one powinny móc sobie zaufać, ale raczej nie po tym, co stało się w pierwszym tomie. Zakończenie poprzedniej części sugeruje, że w układzie Althoek wreszcie nadeszła szansa na dłuższą chwilę spokoju. Jednak nie jest tajemnicą, że im bardziej rozrasta się dane imperium, z tym większą liczbą wrogów musi się liczyć. Dość szybko dowiadujemy się, że bramy prowadzące do zewnętrznych układów zostały zniszczone, a sytuacja z sąsiadami jest już mocno zaogniona. Breq i jej statek zostają wysłane, by zabezpieczyć sytuację przy jedynym pozostałym przejściu. Niebawem okazuje się jednak, że świeżo mianowana kapitan floty została wpuszczona w pułapkę. Książkę Ann Leckie czyta się bardzo szybko. Autorka używa barwnego języka i całkiem łatwo wciąga czytelnika w intrygę. Warto jednak skupić się podczas lektury, bo niektóre z detali mogłyby czytelnikowi umknąć. Zabójczy miecz jest stosunkowo nową pozycją na polskim rynku, jednakże wiadomo, że autorka napisała jeszcze jedną książkę w tej serii. Jeśli będzie ona utrzymywała poziom dwóch pierwszych części, to zapowiada się całkiem przyjemna trylogia. Jeśli macie ochotę na podróż na pokładzie Zabójczego Miecza, to możecie się zamustrować przez Allegro już za ok. 20 zł. *Źródło okładki: www.muza.com.pl *
„Zabójczy miecz” Ann Leckie – recenzja
Tornister od zawsze był wypchany stosem podręczników i zeszytów. Jednak wraz z osiągnięciem kolejnych szczebli edukacji niejednokrotnie w ciągu dnia zdarza się mniejsza liczba lekcji, a wówczas noszenie dużego plecaka może być niekomfortowe. W takiej sytuacji sprawdzi się torba na ramię. Dla kogo torba? Współcześnie modna torba nie jest zarezerwowana dla przedstawicielek płci pięknej. Każdy nastolatek – czy to chłopak, czy dziewczyna – będzie wyglądał stylowo z dobrze dobraną torbą. Taka forma transportu książek z pewnością przypadnie do gustu osobom, które nie muszą dźwigać ciężkich podręczników. W rozkładzie zajęć znajdą się dni, które nie są obłożone dużą liczbą lekcji. Okres gimnazjum i liceum to czas, w którym nastolatki chcą się podobać i wyglądać modnie. Oczywiście, jest to również czas buntu, gdy uczniowie często kontestują wiodące trendy, ale nawet oni będą korzystać z ciekawie wykonanej torby. Moda szybko mija, jednak solidnie wykonana torba może nawet przetrzymać okres liceum i posłużyć na zajęciach w okresie studiów. Różne rodzaje toreb szkolnych Mamy do wyboru torebki wykonane z różnego rodzaju materiałów. Znajdziemy torebki bawełniane, inne są wykonane z materiałów skóropodobnych, odpornych na wilgoć, a jeszcze inne listonoszki zostały wyprodukowane na bazie poliestru. Wśród młodych uczniów dużym powodzeniem będą cieszyć się torby z nadrukowaną grafiką, a trochę starsi docenią solidność wykonania skórzanej listonoszki. Dziewczyny mogą wybierać z szerokiej oferty kolorowych torebek. Mnogość wzorów i kolorów potrafi przyprawić o ból głowy. Bawełniane torby Wśród nich znajdziemy ciekawe bawełniane listonoszki z ozdobnymi klamrami. Bardzo ładnie i ponadczasowo będą prezentować się modele w geometryczne wzory. Tego typu torby często mają również dwie kieszonki z przodu, które pozwalają zabrać kilka drobiazgów. Wielkość torebki pozwala zmieścić popularne podręczniki, a i na zeszyty nie powinno zabraknąć miejsca. Tego typu torba młodzieżowa bez wątpienia znajdzie uznanie wśród przedstawicielek płci pięknej. Torby z ciekawą grafiką Nieco bardziej sportowy charakter mają torby na zamek, które na całej swojej powierzchni mają nadrukowaną ilustrację. Jest w czym wybierać - znajdziemy dziesiątki modeli z różnymi zwierzętami i pojazdami, a fanów gwiazd muzyki na pewno ucieszy torba z nadrukowanym zdjęciem lub logo One Direction. Tego typu torby wykonane są z materiału skóropodobnego, który jest odporny na deszcz. W torebce bez problemu zmieścimy książki o rozmiarach A4, taka pojemność sprawdzi się również poza szkołą. Torba z powodzeniem zmieści strój kąpielowy, ręcznik i klapki na basen. Skórzane listonoszki Chłopcom w liceum z pewnością przypadnie do gustu porządnie wykonana teczka ze skóry. Taka konduktorka bez problemu zmieści wszelkie przedmioty o rozmiarach standardowej kartki A4, a więc kilka podręczników wraz z niezbędnymi zeszytami. Torba jest dodatkowo usztywniona i posiada ozdobne przeszycia. Niektóry modele mają również ciekawe przetarcia. Na zewnątrz torby znajdziemy jedną kieszonkę zapinaną na zamek, podobna kieszeń znajduje się we wnętrzu torby, a dodatkowe przegródki pozwolą zorganizować przestrzeń. Skórzana torba posłuży przez dobrych kilka lat i z pewnością znajdzie swoich fanów wśród młodych ludzi, którzy chcą wyglądać szykownie. Torby o sportowym zacięciu Wśród entuzjastów sportu i fanów piłki nożnej doskonale sprawdzi się torba jednej z wiodących marek odzieży sportowej. Wybór listonoszek o sportowym charakterze jest niemały. Możemy wybierać zarówno spośród toreb wykonanych z materiału skóropodobnego, jak i materiałów na bazie poliestru. Chłopcom z pewnością spodoba się czarna torba z dużym logo Adidas, uwadze dziewczyn nie umknie natomiast czerwony model podobnej torby zapinanej na zamek. Torby z trwałego tworzywa sztucznego mają główną klapę zapinaną na rzep, a dzięki regulowanemu paskowi można je idealnie dopasować do wysokości ucznia. Na krótki dzień w szkole doskonale sprawdzi się również torba sportowa Nike, która posiada dwie przegródki zapinane na zamek, dzięki czemu zapanujemy nad wszystkimi przenoszonymi rzeczami.
Torby zamiast plecaka (młodzieżowe torby do szkoły)
Szukasz naturalnych sposobów na jednoczesną poprawę stanu swojego zdrowia i wspaniały wygląd? Czy kiedykolwiek w tym celu próbowałeś czarnej rzepy? Jeśli nie, to najwyższy czas sięgnąć po tę niepozorną bulwę – być może czarny kolor korzenia nie jest zbyt imponujący i atrakcyjny, ale stanowi prawdziwą bombę witaminową dla twojego organizmu, skóry i przede wszystkim włosów. Korzyści płynące ze stosowania czarnej rzepy są niesamowite. 5 korzyści z czarnej rzepy dla skóry i włosów Ogólna poprawa stanu skóry twarzy Detoksykacja i oczyszczenie są podstawą do uzyskania jasnej, promienistej i zdrowej cery. Jeśli twój organizm jest pełen zanieczyszczeń i toksyn, w pierwszej kolejności odbije się to na twojej skórze. Czarna rzepa w takiej sytuacji będzie bardzo pomocna, stanowi bowiem bogate źródło witaminy B-kompleks, cynku, fosforu i wielu innych składników, skutecznie eliminujących wszelkiego rodzaju trujące organizm toksyny. W rezultacie stosowania czarnej rzepy ogólny stan skóry poprawi się w bardzo dużym stopniu, w bardzo krótkim czasie. Naturalne odmłodzenie skóry twarzy Czarna rzepa ceniona jest przede wszystkim ze względu na zawartość wielu naturalnych przeciwutleniaczy. Kryje w sobie wysoki poziom witaminy C, która jest kluczowa w walce z procesem starzenia się. Oprócz witaminowego przeciwutleniacza rzepa ma wiele innych substancji ułatwiających pozbycie się i neutralizację szkodliwych dla urody wolnych rodników, a tym samym chroni naszą skórę i umożliwia dłuższą radość z młodzieńczego wyglądu. Redukcja nieatrakcyjnych zmian skórnych, trądziku i przebarwień Czarna rzepa jest idealnym rozwiązaniem dla osób zmagających się z trądzikiem, potrądzikowymi bliznami i przebarwieniami lub zmianami skórnymi innego pochodzenia. Dzięki właściwościom antyoksydacyjnym rzepa zapobiega występowaniu trądziku, pryszczy i wągrów, a także redukuje wszelkie niechciane pozostałości po różnego typu infekcjach skórnych. Przywraca skórze prawidłowy koloryt i blask. Znaczące ograniczenie wypadania włosów Wypadanie włosów jest jednym z najczęstszych problemów na całym świecie – dotyka głównie mężczyzn, jednak ze względu na zbyt szybkie tempo życia i ciągły stres, z problemem wypadania włosów coraz częściej borykają się również kobiety. Czarna rzepa może w znacznym stopniu zredukować tę uciążliwą dolegliwość. To niesamowite warzywo stymuluje cebulki włosów, poprawia krążenie krwi w skórze głowy oraz odżywia włosy, co skutkuje mniejszą liczbą straconych włosów oraz intensywniejszym wzrostem tych nowych – zdrowych i lśniących. Przywrócenie równowagi lipidowej skóry głowy Czarna rzepa może także być stosowana w leczeniu nadmiernego wysuszenia włosów, łupieżu oraz zbytniego przetłuszczania się włosów. Dostarczy niezbędnych składników odżywczych do skóry głowy i włosów, niwelując przesuszenie – i odwrotnie – jeśli problemem jest nadmierne wydzielanie się łoju przez gruczoły łojowe, czarna rzepa wyreguluje wydzielanie się sebum, przywróci równowagę lipidową skóry głowy i pozostawi włosy silne i piękne. Produkty z czarnej rzepy Obowiązkową pozycją w domowej spiżarni i kosmetyczce powinien być 100% sok z czarnej rzepy. Sok możemy oczywiście pić – wpłynie to pozytywnie na funkcjonowanie całego organizmu: pracę wątroby, czy wzmocnienie odporności. Czarna rzepa skutecznie powstrzyma jesienne przeziębienia oraz kaszel. Picie soku z czarnej rzepy dwa razy dziennie zadziała na twój organizm od wewnątrz, czego skutki będą widoczne również na zewnątrz, pod postacią pięknej skóry i włosów. Sok można wykorzystać jednak również w inny sposób – do samodzielnej produkcji domowych kosmetyków. Z soku z czarnej rzepy można zrobić tonik lub maseczkę do twarzy oraz płukankę i odżywkę do pielęgnacji włosów. Regularne stosowanie soku z czarnej rzepy w obszarach dotkniętych jakimikolwiek zmianami może dać niesamowite rezultaty w ciągu zaledwie kilku dni. Kosmetyki wykonane z czarnej rzepy pomogą rozjaśnić koloryt skóry i przywrócą cerze i włosom blask, dając im nowe życie. Dobrodziejstwo czarnej rzepy zostało także docenione przez firmy kosmetyczne. W ofercie sklepowej dostępna jest cała gama produktów do pielęgnacji włosów na bazie czarnej rzepy. Dostępne są różnego typu szampony: przeciwłupieżowe, do włosów tłustych oraz wzmacniające do włosów osłabionych. Ponadto kurację upiększającą można uzupełnić o niezwykle skuteczne odżywki i maski do włosów. Warto sięgać po kosmetyki bio, które oprócz drogocennych składników czarnej rzepy nie zawierają zbędnych konserwantów i często uczulających składników. Top 5 produktów z czarnej rzepy Szampon Farmona Herbal Care czarna rzepa – wzmacnia słabe i zniszczone włosy. Zapobiega wypadaniu włosów, ich łamliwości oraz rozdwajaniu się końcówek. Ziaja – szampon redukcja łupieżu czarna rzepa – doskonały dla osób, które nie mogą zwalczyć nawracających problemów z łupieżem. Zmniejsza aktywność gruczołów łojowych, zamyka łuski włosa, wzmacnia cebulki oraz nawilża włosy. Avon – maska do włosów czarna rzepa i cedr – wygładza włosy, ułatwia rozczesywanie, a także wzmacnia i oczyszcza włosy z toksyn, zapobiega powstawaniu stanów zapalnych. Chroni zarówno włosy, jak i skórę głowy. Bielenda – żel do włosów graffiti 3D czarna rzepa – kosmetyki z wyciągiem czarnej rzepy idealnie nadają się nie tylko do pielęgnacji, ale także do stylizacji włosów, chroniąc je przed wpływem niekorzystnych warunków zewnętrznych. Joanna – Rzepa. Kuracja do włosów Wzmacniająca – kompleksowe działanie kosmetyku sprawia, że jest uniwersalny, odpowiedni do stosowania w przypadku różnych problemów z włosami i skórą głowy. Wzmacnia, regeneruje włosy, chroni przed łupieżem, przetłuszczaniem się i wysuszaniem włosów.
Cudowna moc rzepy – naturalny kosmetyk
Energia, słońce, radość – to wszystko kojarzy się z żółtym kolorem. Aby przedłużyć szybko mijające lato, koniecznie wprowadź do swojej garderoby ten kolor, najlepiej w efektowny sposób. Żółty jest niezwykle optymistyczny, ciepły i wyrazisty. Takie są też ubrania we wspomnianym kolorze. Choć obok bieli i niebieskiego właśnie on jest najbardziej wakacyjny, to wciąż rzadko na ulicach można zobaczyć panie czy panów w żółtych stylizacjach. W dużej mierze wpływ na to ma fakt, że nawet wśród projektantów czy stylistów żółty uchodzi za dość trudny kolor. Zwłaszcza intensywne odcienie są mocnym akcentem i bardzo łatwo o przesadę, dlatego konieczny jest właściwy dobór pozostałych elementów outfitu, w tym dodatków. Warto pamiętać, że choć specjaliści od analizy kolorystycznej polecają żółty look paniom o ciemnych włosach i oliwkowej cerze, to w rzeczywistości dobrze zestawiony lub w nieco łagodniejszym odcieniu będzie pasował do letniej stylizacji każdej kobiety. Dobrana para Jeśli wyjątkowo lubisz żółty kolor, nic nie stoi na przeszkodzie, abyś postawiła na żółty total look. Tiulowa spódnica midi, bluzka koszulowa z podwiniętym rękawie, sandałki na wysokim obcasie i duża torba-worek, oczywiście wszystko w kolorze żółtym, to iście słoneczna stylizacja, godna królowej lata. Zdajemy sobie jednak sprawę, że nie wszystkie panie lubią lub mogą wystąpić tak ubrane od stóp do głów. Dla tych wszystkich garść wskazówek: Żółty świetnie współgra z bielą, granatem, fioletem, czernią, pastelami i szarością. Idealnie wygląda jako akcent na wzorzystej sukience czy w parze ze spodniami w fikuśne printy. Wtedy wystarczą żółte dodatki – torebka, koturny czy okulary – i słoneczna stylizacja gotowa. Jeśli zależy ci na stonowaniu żółtej bazy, np. sukienki, dobierz do niej beżowe lub brązowe dodatki. Nie musisz się ograniczać do jednego odcienia żółci, najlepiej jeśli połączysz ze sobą kilka barw. Do pracy Chyba nie ma gorszej perspektywy, niż świadomość, że od następnych wakacji dzieli nas prawie rok. Aby nieco poprawić sobie nastrój, koniecznie włóż do pracy coś żółtego. Dzięki słonecznej stylizacji będziesz wyglądała wakacyjnie i niezwykle energetycznie. Do szarej, dopasowanej sukienki włóż żółty żakiet i fioletowe szpilki. Nie zapomnij o torebce – może to być duża shopperka w kolorze żółtym lub jasnoszarym. Całość uzupełnij złotą biżuterią. Jeśli firmowy dress code zezwala na nieco więcej ekstrawagancji, szarą sukienkę zastąp białą, rozkloszowaną, z kwiatowym sprintem lub gładką w chabrowym odcieniu. Wtedy scal swój look żółtymi czółenkami, ale złotą biżuterię zastąp np. pokaźnymi koralami i bransoletą, koniecznie w odcieniach bieli lub błękitu. Jeśli nie lubisz sukienek, postaw na żółtą spódnicę i wiązaną w talii granatową bluzkę. Casualowo Wybierając się na popołudniowy spacer, zakupy czy kawę z przyjaciółką, postaw na niezobowiązującą stylizację z żółtymi szortami i białą, luźną koszulą w delikatny kwiecisty wzór. Całość uzupełnij fuksjowymi sandałami zamszowymi (koniecznie z frędzlami), długimi kolczykami powielającymi ten motyw kolorystyczny oraz żółtą gumową torebką. Na chłodny letni wieczór Sierpniowe i wrześniowe wieczory potrafią być już całkiem chodne, dlatego z pewnością nie obejdziesz się bez żółtego sweterka! Z białymi cygaretkami będzie wyglądał prosto, ale bardzo efektownie. Najlepiej wybierz model, w którym jedno ramie będzie zmysłowo opadało, a pod spód włóż bieliźniany top. Do tego zamszowe buty na grubym klocku w intensywnym kolorze – granat, fiolet lub czerń. Żółty idealnie komponuje się z denimem, i to właściwie w każdym kolorze. Jeśli najlepiej czujesz się w dżinsach, dobierz do nich niezwykle modną tego lata żółtą hiszpankę, czarną ramoneskę i lekkie baleriny – np. szarożółte meliski. Pastelowy, musztardowy, cytrynowy, ananasowy czy bananowy – każdy pozwoli ci wyczarować słoneczny look na koniec lata. Wprowadź do swojej garderoby ten optymistyczny kolor, a z pewnością będziesz wyglądać niebanalnie. Nie zapominaj również o sile żółtych dodatków. Buty, torebki, zegarki, biżuteria – za ich pomocą rozświetlisz każdą stylizację.
Stylizacje słońcem barwione – efektowne żółte ubrania na koniec lata
Zależy nam, aby kupujący mogli łatwo znaleźć informacje o zwrotach i reklamacjach. Zależy nam, aby kupujący mogli łatwo znaleźć informacje o zwrotach i reklamacjach. Od 12 września będziemy wymagać tych informacji we wszystkich nowo wystawianych, wznawianych i edytowanych ofertach. Dotyczy to kont firmowych. Prosimy Was o uzupełnienie odpowiednich zakładek. Informacje o zwrotach i reklamacjach możecie przenieść z Informacji od sprzedającego - dowiedz się jak to zrobić. Sekcja O sprzedającym Przenieśliśmy do niej dane z zakładki Informacje od sprzedającego (oprócz danych kontaktowych). Wejdź w ustawienia O sprzedającym, sprawdź, uzupełnij dane i zapisz je. Od 12 września w Twoich ofertach wyświetlimy tylko te dane, które uzupełniłeś w ustawieniach O sprzedającym.
Nowy opis oferty - uzupełnij zwroty, reklamacje i dane o sprzedającym do 12 września
Układanie kafli nie jest takie trudne, jak mogłoby się nam wydawać. Należy zachować dokładność i się nie spieszyć. W ułożeniu estetycznej ściany czy podłogi z płytek pomoże wam nasz poradnik. Wykańczaniem wnętrz w domu lub mieszkaniu często zajmujemy się już sami. Własnoręcznie kładziemy panele, malujemy ściany i składamy meble. Okazuje się, że układanie płytek również jest w zasięgu naszych rąk. Podpowiadamy, jak się do tego zabrać. Zaplanowanie układu płytek Zaczynamy od zaplanowania układu płytek na ścianie lub podłodze. Najczęściej na ściany wybieramy glazurę ze względu na jej estetykę oraz łatwość w utrzymaniu czystości. Układamy ją od dołu do góry, pamiętając, by całe płytki znalazły się w narożnikach zewnętrznych (w wewnętrznych możemy sobie pozwolić na docięcia), ponieważ ściana będzie się lepiej prezentować. Na podłogę najchętniej wybieramy terakotę lub gres, które są zdecydowanie wytrzymalsze od glazury. Układać zaczynamy od ściany naprzeciwko drzwi, stopniowo kierując się w ich stronę. Kafle na podłodze możemy układać prosto i na zrąb, co sprawdzi się najlepiej w przypadku pomieszczeń prostokątnych, ponieważ mniej materiału zmarnujemy. We wnętrzach nieregularnych lepszym rozwiązaniem okaże się wzór karo. Przy planowaniu musimy również pamiętać o szczelinach dylatacyjnych, czyli odstępach, które powinniśmy zachować na połączeniach różnych typów okładzin, np. paneli i płytek, styku ściany z podłogą czy różnych pomieszczeń. Ważne są także spoiny pomiędzy płytkami, które należy dopasować do rozmiaru kafli – im większe płytki, tym większe spoiny. box:offerCarousel Przygotowanie podłoża Przygotowanie podłoża jest niezmiernie ważne, ponieważ zależeć od tego będzie przyczepność kleju i trwałość płytek. Należy zatem starannie oczyścić powierzchnię z kurzu, pyłu, starych klejów itp. Jeżeli zachodzi taka konieczność, trzeba ścianę lub podłogę wyrównać zaprawą wyrównującą i uzupełnić ubytki. Dzień przed układaniem płytek powierzchnię zagruntowujemy emulsją gruntującą, rozprowadzaną wałkiem lub szczotką, co poprawia przyczepność kleju i wzmacnia podłoże. W łazience i innych pomieszczeniach, które są narażone na częste zalania wodą, najlepiej nałożyć wałkiem izolującą folię w płynie. Płytki zaczynamy przyklejać, gdy powierzchnia jest całkowicie sucha i odtłuszczona. box:offerCarousel Układanie płytek na ścianie i podłodze Układanie płytek na ścianach i podłogach nie różni się jakoś szczególnie. W przypadku ściany za pomocą sznurka, miarki i poziomnicy wyznaczamy pierwszy rząd płytek, równolegle do podłogi. Pamiętajmy przy tym, by do wymiaru płytki doliczyć wymiar spoiny. Układanie glazury będziemy zaczynać od drugiego rzędu (pierwszy zostawiając na koniec), w miejscu tych najniższych przymocowując wkrętami profil, który przytrzyma górne kafle. Na podłodze wyznaczamy prostopadłe linie za pomocą sznurka, tak by przecinały się na środku pomieszczenia lub aby jedna znalazła się na środku drzwi. Płytki układamy wzdłuż linii, zaczynając od ściany naprzeciwko drzwi. Pierwszy rząd powinien składać się z całych płytek, następnie wypełniamy miejsca, gdzie płytki należało przyciąć. Przyklejanie płytek do ściany i na podłodze jest podobne. Na początek jednak musimy pamiętać o dokładnym rozrobieniu kleju. Do powierzchni nierównych wybieramy klej grubowarstwowy, a gładkich, np. wytynkowanych, cienkowarstwowy. Na opakowaniach klejów znajdziemy instrukcję, w jakich proporcjach powinniśmy przygotować zaprawę. Ważne, by nie robić tego na oko, a ściśle trzymać się wskazówek, dzięki czemu unikniemy problemów z wiązaniem kleju czy odpadaniem płytek. Pamiętajmy, że na kleju nie warto oszczędzać, ponieważ odpowiednia jego ilość wyeliminuje puste przestrzenie pod płytkami, dzięki czemu nie dostanie się tam woda i kafle nie będą odpadać. Powinniśmy rozprowadzać go zarówno na powierzchni (na ok. 1 m kw.), jak i na płytce. Klej nakładamy na ścianę lub podłogę przy pomocy szpachelki, a następnie przeciągamy po nim zębatą szpachlą. Rozprowadzamy również cienką warstwę na płytkę i przyklejamy ją do podłoża (trochę kleju powinno wyjść po jej bokach – usuwamy go przed wyschnięciem). Postępujemy w ten sam sposób z kolejnymi płytkami, co jakiś czas sprawdzając poziomnicą, czy są równo ułożone. Odstające kafle ostrożnie przybijamy młotkiem gumowym. Pomiędzy płytkami umieszczamy krzyżyki dystansowe, aby zachować tę samą odległość między nimi – pamiętajmy o ich usunięciu, zanim klej zwiąże. box:offerCarousel W przypadku kiedy musimy płytki dociąć, nieoceniona okaże się specjalna maszyna do cięcia ceramiki. Warto również zaopatrzyć się w otwornicę do glazury lub gresu, którą przymocujemy do wiertarki i wywiercimy otwór w płytce, np. na kontakt albo baterię. Fugowanie Zapraw do spoinowania, ich kolorów i faktur znajdziemy na rynku mnóstwo, zatem z pewnością uda nam się dopasować je do płytek i wystroju wnętrza. Za fugowanie zabieramy się dopiero wtedy, gdy klej całkowicie wyschnie, czyli w zależności od kleju po 1, a nawet 3 dniach. Powierzchnię należy dokładnie oczyścić. Fugujemy za pomocą szpachelki i gumowej pacy. Rozciągamy zaprawę po całych płytkach, dbając o dokładne wypełnienie szczelin. Aby pozbyć się fugi z powierzchni płytek, możemy na bieżąco używać ściągacza do mycia szyb. Na koniec przecieramy płytki zwilżoną wodą gąbką, usuwając starannie pozostałości po zaprawie. box:offerCarousel Wykończenia Do wykańczania ścian czy podłóg z płytek używamy listew i uszczelniacza silikonowego. Listwy mocujemy na klej w narożnikach zewnętrznych. Możemy tam również umieścić płytki ucięte pod kątem 45 stopni, ale takie docięcie jest dość trudne. Z kolei uszczelniaczem silikonowym wypełniamy szczeliny np. na styku ceramiki sanitarnej ze ścianą lub podłogą. Samodzielne prace przy wykańczaniu wnętrz napawają mieszkańców dumą i pozwalają zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy. Mamy nadzieję, że dzięki naszemu poradnikowi zdecydujecie się również na ułożeniu gresu czy glazury. Trochę samozaparcia i wiary w siebie również się przydadzą!
Układamy płytki na podłodze i ścianie! Możesz to zrobić własnoręcznie!
Aromatyczne przyprawy oraz zioła zapewniają daniom niesamowity, wyrazisty smak i zapach. Dobrze jest mieć w kuchni podstawowy zestaw kilku różnych dodatków, nadających potrawom wspaniałych walorów smakowych. Aby przyprawy nie utraciły swoich właściwości oraz nie wietrzały, należy je odpowiednio przechowywać. Stosując się do kilku podstawowych zasad, zawsze będziemy mieć pod ręką kuchenny niezbędnik, nie tracąc przy tym na zwietrzałych zapasach. W czym przechowywać przyprawy? Najczęściej popełnianym błędem jest przechowywanie przypraw i ziół w torebeczkach, w których je kupujemy albo w foliowych woreczkach. Takie opakowania nie zapewniają pełnej szczelności, sprawiają, że ulatuje aromat, a napoczęte i niewykorzystane opakowanie nadaje się do wyrzucenia. Idealnym sposobem, jest zaopatrzenie się w kilka szklanych lub drewnianych pojemniczków niewielkich rozmiarów. Zapewnią one szczelne zamknięcie oraz, jeśli to niezbędne, ochronę przed działaniem promieni słonecznych. Pamiętajmy, że nie warto robić zbyt dużych zapasów ziół, a raczej starać się je kupować na bieżąco, zaś w sezonie korzystać ze świeżych upraw. W kuchni powinien się znaleźć podstawowy zestaw ulubionych składników, po które często sięgamy. Niektóre rodzaje przypraw mają specjalne wymagania. I tak te, które zawierają w sobie tłuszcze, gałka muszkatołowa czy gorczyca, są narażone na jełczenie, a zapobiec temu można, przechowując je w ciemnych i bardzo szczelnych pojemnikach. Jeśli zdecydujemy się na drewniane pudełka, pamiętajmy, aby zawsze wkładać do nich te same zioła, mając na uwadze pochłanianie zapachów. Istnieją wieloczęściowe zestawy składające się ze słoiczków oraz stojaka, który może stanowić dodatkowo element dekoracyjny w kuchni. Żeby uniknąć pomyłek, dobrze jest każdy z nich opatrzyć etykietą. Pamiętajmy, aby zestaw umieścić z dala od źródła światła i ciepła. Inne metody na zachowanie świeżości przypraw Dobrym miejscem do przechowywania jest również zamrażalnik. Przykładowo: korzeń imbiru zachowa w nim swoją moc i aromat przez długi czas. Wiosną i latem można pokusić się o zebranie świeżych ziół i poporcjowanie ich z dodatkiem oliwy w foremce do lodu. Będziemy mieć do dyspozycji gotowe do dodania do potrawy kostki z oliwą oraz idealnie zachowanymi listkami wonnych roślin. Cynamon, pieprz, goździki czy kminek dobrze jest kupować w całości, a mielić w młynku lub rozcierać w moździerzu dopiero bezpośrednio przed dodaniem do dania. Będą wtedy idealnie świeże, a ich aromat długo nie zwietrzeje. Kiedy przyprawy należy wyrzucić? Obserwujmy po prostu swoje zbiory. Przyprawy powinny być łatwe do roztarcia w palcach, jednocześnie uwalniając intensywny aromat. Proszek, który uległ zbryleniu i stwardnieniu musimy wyrzucić do kosza. Kuchnia bogata w przyprawy i zioła to królestwo smaków i zapachów. Każdy z nas ma swoje preferencje smakowe, które chętnie wykorzystuje w potrawach albo woli eksperymentować z nowościami. Kupując przyprawy, zadbajmy o ich odpowiednie przechowywanie, dzięki czemu na pewno się nie zmarnują, a my będziemy korzystać z pełni ich wartości.
Jak przechowywać przyprawy, aby zachowały świeżość?
Regeneracja, odżywianie i skuteczna pielęgnacja… czyli jak dbać o skórę twarzy w domowych warunkach. Oto 7 prostych sposobów. Z problemami skóry boryka się ponad 78 procent ludzi na świecie. Przesuszona lub tłusta cera, trądzik, rozszerzone pory… Każdy na swój sposób stara się znaleźć idealne rozwiązanie swojego problemu. Jedni wcierają w skórę wszelkiego rodzaju kremy i balsamy, używają scrubów i toników. Inni stawiają na domowe metody, nakładając przyrządzone w domu maseczki z ogórka czy marchewki. Niektórzy doszukują się przyczyny niezdrowej skóry w nieodpowiedniej diecie. Jak zatem skutecznie pielęgnować cerę? Jakich preparatów należy używać? Z jakich zabiegów warto skorzystać, by uzyskać najlepszy efekt? Oto 7 prostych sposobów na pielęgnację skóry twarzy. Kąpiel rumiankowa Działa kojąco na skórę i ma właściwości przeciwzapalne. Ten domowy zabieg znajdzie swoje zastosowanie szczególnie w przypadku skóry trądzikowej. Aby przygotować kąpiel, wystarczy do otwartego pojemnika z gorącą wodą wrzucić garść suszonych koszyczków rumianku. Sporządzony napar warto ochłodzić i umyć nim twarz kilka razy. Zabieg powinien trwać ok. 5 minut. Ogórek na oczy Nieprzespane noce? Cienie pod oczami można skutecznie zamaskować. Aby wyeliminować powstawanie worków i cieni pod oczami, wystarczy położyć na skórę dolnych powiek pojedyncze plasterki ogórka. Zabieg (ok. 15 minut) rozjaśni skórę i zwalczy wszelkiego rodzaju przebarwienia. Naturalne kremy pod oczy znajdziesz tutaj. Maseczka miodowa Jeszcze w czasach starożytnych miód słynął ze swoich właściwości odżywczych. Pszczele produkty pobudzają metabolizm skóry. Mogą być stosowane również jako naturalne preparaty antybakteryjne oraz regeneracyjne. Miodową maseczkę można przygotować w domowych warunkach. Do tego potrzebujemy 2 łyżki miodu, 3 łyżki śmietany oraz 2 żółtka. Wszystkie produkty trzeba zmieszać, by powstała jednolita substancja, którą nakładamy na twarz na około 20 minut. Oczyszczająca maseczka z marchewki Wiecznie młoda skóra to marzenie wielu kobiet. Dzięki marchewkowej maseczce ta fantazja może być całkiem realna. Marchew zawiera w sobie beta karoten, który skutecznie zwalcza zmarszczki. Przygotowanie maseczki jest dziecinnie proste. Przecier z dwóch marchewek, łyżkę mąki ziemniaczanej oraz żółtko należy zmieszać i zostawić na twarzy na około 20 minut. Taki zabieg warto powtarzać co najmniej 3 razy w tygodniu. Efekty widoczne są praktycznie od razu. Skóra będzie odświeżona i wygładzona. Mleczna kąpiel Mleko zawiera wiele substancji odżywczych, które idealnie nadają się do pielęgnacji zewnętrznej warstwy skóry. Mleczną kąpiel można zamówić zarówno w salonach SPA, jak i urządzić ją w domowych warunkach. Wystarczy do gorącej wanny wlać litr mleka oraz szklankę miodu. Dzięki takim zabiegom możemy ujędrnić skórę i uczynić ją gładszą. Zdrowa dieta to podstawa Poza naturalną pielęgnacją niezwykle ważny wpływ na skórę twarzy ma także nasz sposób odżywiania. Częste spożywanie tłustych i smażonych rzeczy, fast foodów oraz różnego rodzaju gotowych produktów może mieć negatywny wpływ na cerę. Nie każdy o tym wie, ale regenerację skóry można dopełnić poprzez odpowiednią dietę. Skóra alergiczna i sucha potrzebuje zwiększonej dawki kwasów omega 3, które można znaleźć w produktach morskich (szczególnie łosoś), olejach roślinnych oraz w żółtkach jajek. Aby poprawić system odpornościowy, warto także dodać do swojego codziennego menu jeżyny, śliwki, fasolę oraz pomidory. Te produkty są idealnymi przeciwutleniaczami, które zwalczają uszkodzone cząsteczki w organizmie. Kosmetyki do pielęgnacji twarzy Na koniec, poza dietą i naturalną regeneracją, warto wspomnieć o podstawowych kosmetykach pielęgnacyjnych, z których należy korzystać codziennie. Jest to przede wszystkim żel do mycia twarzy (koniecznie z witaminą C czy E), tonik oczyszczający oraz krem nawilżający. Najlepiej gdy kosmetyki zawierają składniki roślinne (np. wyciąg z zielonej herbaty), które skutecznie pobudzają naskórek do częstej regeneracji. Podsumowanie Do pielęgnacji twarzy warto podejść kompleksowo. Po pierwsze, należy używać naturalnych składników, które mogą skutecznie odżywić skórę. Po drugie, warto zastanowić się nad dietą. Codzienne menu powinno być bogate w przeciwutleniacze oraz kwasy omega 3. Na koniec, aby zapewnić szybkie efekty, należy używać specjalnych kosmetyków do twarzy (żel, tonik oraz krem nawilżający), które stworzą warstwę ochronną przed możliwymi uszkodzeniami. Powodzenia!
7 prostych sposobów na zdrową cerę
Bob, Carl, Dave, Kevin, Stuart i jeszcze co najmniej setka innych – to Minionki. Przezabawne, urocze, rozbrykane i pomysłowe stworzonka, które podbiły serca małych i dużych na całym świecie. Ich podobizny znajdziemy na wszelkich możliwych dziecięcych akcesoriach i ubrankach. Co zrobić jednak, gdy mały miłośnik wymarzy sobie, by całkowicie przeobrazić się w Minionka podczas karnawałowego balu przebierańców? Podpowiadamy kilka prostych sposobów na efektowy strój. Dla maluchów Często wielbicielami Minionków zostają najmłodsze, 1,5–2-letnie dzieci. Gdy wybieramy się z takim maluchem na bal, również możemy przygotować mu bajkowy strój. W tym wypadku musi być on jednak prosty i funkcjonalny, a także składać się z niewielu elementów – wygodnych, bezpiecznych dla dziecka i nieutrudniających mu zabawy. Świetnie sprawdzi się bawełniana żółta czapka, do której warto przyszyć kilka czarnych kawałków włóczki imitujących włosy Minionka oraz wykleić na niej (np. czarną taśmą) obrys charakterystycznych okularów noszonych przez naszych bohaterów. Możemy także wybrać gotową czapkę z nadrukami, ale bawełnianą, lekką i cieniutką, w której maluch nie zgrzeje się w pomieszczeniu. Kompletny strój składa się jeszcze z żółtej bluzki i ogrodniczek, które u najmłodszych z powodzeniem możemy zastąpić zwykłymi niebieskimi spodenkami. Dla dziewczynki Gdy nasza córka postanawia zostać Minionkiem, a jednak nie chce rezygnować z dziewczęcych elementów ubrania, łatwo możemy wykorzystać je w stroju. Zamiast spodenek wybierzmy coś z szerokiej oferty sukienek ogrodniczek, które będą świetnie wyglądały, a jednocześnie nadadzą strojowi nieco delikatności. Warto zestawić je z gładkimi żółtymi rajstopami lub legginsami i bluzką w tym samym kolorze. Ciekawym przełamaniem konwencji może być założenie do nich, zamiast sukienki, niebieskiego petit tutu, które z pewnością zachwyci niejedną dziewczynkę. Oczywiście nie możemy zapomnieć o najważniejszym – okularach. Minionkowe gogle i bawełniana, żółta bandanka na głowie fantastycznie dopełnią stylizację. Minionek stuprocentowy Mając w domu prawdziwego fana Minionków, nie możemy sobie pozwolić podczas przygotowywania stroju na improwizację czy odstępowanie od reguł. Jest kilka kwestii, o których musimy pamiętać, by nasza pociecha była w pełni zadowolona z przebrania. Klasycznym strojem wszystkich Minionków są jeansowe ogrodniczki w denimowym odcieniu. Każdy z nich na przedniej kieszonce ma naszytą literę G, będącą logo korporacji Gru, której pomagają Minionki. Bardzo istotne jest również zachowanie cech poszczególnych bohaterów, którzy z pozoru są do siebie podobni, jednak prawdziwy miłośnik z pewnością odróżni ich charakterystyczny wygląd i akcesoria. Do najsłynniejszych Minionków należą: Bob – jest najmłodszym i najbardziej uroczym Minionkiem. Przygotowując jego strój, pamiętajmy, że jest nieco okrągły i jako jedna z nielicznych postaci nie ma włosów. Jego nieodłącznym atrybutem jest brązowy pluszowy miś o imieniu Tim. Kevin – ma na głowie trzy charakterystyczne włoski. Jest wysoki i szczupły. Stuart – w odróżnieniu od swoich poprzedników ma tylko jedno oko, o czym musimy pamiętać, przygotowując gogle. Na głowie ma kilka włosów, rozdzielonych na boki równym przedziałkiem na środku głowy. Uwielbia grać na gitarze, którą najczęściej nosi na plecach. Pamiętajmy również, że Minionki są całkowicie żółte. Dlatego jeśli strój ma być perfekcyjny, twarz i szyję dziecka możemy pomalować farbą do twarzy. W tym wypadku zamiast kompletu kolorów zdecydowanie lepiej kupić słoiczek żółtej farbki. Oczywiście możemy pomalować nią również ręce lub nogi. Przed zakupem należy sprawdzić, czy ma odpowiednie atesty i jest bezpieczna dla dziecka. Zamiast malować dłonie lepiej założyć na nie cienkie, 5-palcowe żółte rękawiczki. Wtedy ręce będą czyste i dziecko nie ubrudzi farbką wszystkiego dookoła. Korzystając z powyższych wskazówek, w prosty sposób stworzymy efektowny i jednocześnie niedrogi kostium Minionka dla dziecka w każdym wieku.
Przebranie na bal karnawałowy – Minionek
Budżet 1200 zł daje naprawdę spory komfort, jeśli chodzi o zakup smartfona. W tej cenie można wybierać z całej gamy urządzeń, zarówno dobrze znanych, renomowanych producentów, jak i tych mniej znanych, mających swój rodowód w Chinach. Jaki smartfon wybrać, jeśli w kieszeni mamy na jego zakup 1200 zł? Za pomocą tego poradnika postaram się ułatwić wam nieco to zadanie. Zapraszam do dalszej lektury, podczas której przybliżę wam kilka godnych uwagi urządzeń. Ulefone Future Na początek kosztujący ok. 1200 zł chiński smartfon Ulefone Future. Patrząc na specyfikację tego urządzenia, nie ma żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z topowym smartfonem. Producent zainstalował tu 5,5-calowy ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli. Ma on 32 GB pamięci wewnętrznej, 4 GB RAM, a także 8-rdzeniowy procesor o taktowaniu 1,95 GHz. Pewnie sporą część z was ucieszy fakt, że smartfon został wyposażony w dual SIM, więc za jego pomocą można korzystać z dwóch kart SIM. Co z kamerami? Są naprawdę zaawansowane – główna została zaopatrzona w przetwornik 16 Mpix, natomiast druga, przednia, ma sensor 5 Mpix. System operacyjny to Android w wersji 6.0 Marshmallow. Apple iPhone 5S W naszym budżecie bez problemu możemy też kupić smartfon Apple. Co prawda, nie będzie to najnowszy sprzęt tej firmy, ale i tak spełni swoje zadanie. Za ok. 1100–1200 zł możecie kupić iPhone 5S. Urządzenie dysponuje 4-calową matrycą o rozdzielczości 640 x 1136 pikseli, procesorem Apple A7 o taktowaniu 1,3 GHz, 1 GB pamięci RAM, a także (w zależności od wariantu, na który się zdecydujemy) 16, 32 lub 64 GB pamięci wewnętrznej. W roli kamer mamy tu główną 8 Mpix i przednią 1,2 Mpix. System operacyjny to oczywiście iOS. Huawei P9 Lite W cenie ok. 1000–1200 zł ciekawą propozycję ma też Huawei. Model P9 Lite dysponuje 5,2-calowym ekranem o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli, 16 GB przestrzeni na dane, 2 GB pamięci operacyjnej RAM, a także aż 8-rdzeniowym procesorem o taktowaniu 2 GHz. Dla wielbicieli fotografii Huawei zainstalował w swoim smartfonie kamerę z tyłu 13 Mpix i z przodu 8 Mpix. Smartfon nie ma się też czego wstydzić, jeśli chodzi o system operacyjny, bo mamy tu jedną z najnowszych wersji Androida – 6.0 Marshmallow. Koniecznie trzeba dodać, że w sprzedaży są dwie wersje P9 Lite – z dual SIM i bez. Samsung Galaxy A5 (2016) W cenie 1150–1200 zł niezłą propozycję ma też Samsung. Galaxy A5 (2016) został wyposażony w 5,2-calowy ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli, 2 GB RAM, 16 GB powierzchni na dane użytkownika, a także 8-rdzeniowy procesor o taktowaniu zegara 1,6 GHz. Samsung pomyślał też o kamerach, które mają odpowiednio 13 i 5 Mpix. Jak przedstawia się sytuacja z systemem operacyjnym? Sprzęt fabrycznie był sprzedawany z preinstalowanym systemem Android w wersji 5.1 Lollipop. Koreański producent wydał jednak aktualizację do wersji 6.0 Marshmallow. LG Nexus 5X Na koniec zostawiłem smartfon, który jest produkowany przez LG bezpośrednio na zlecenie Google. Dzięki takiemu zabiegowi możemy być pewni, że wraz z urządzeniem otrzymamy czysty i niezaśmiecony zbędnym oprogramowaniem system Android. Nexus 5X pierwotnie pojawił się z Androidem w wersji 6.0 Marshmallow, lecz teraz otrzymał aktualizację do najnowszej odsłony OS od Google – 7.0 Nougat. Jeśli chodzi o resztę parametrów, jest tu kamera główna 12,3 Mpix i kamera przednia 5 Mpix, 6-rdzeniowy procesor o taktowaniu 1,4 GHz i 1,8 GHz, 2 GB RAM, 16/32 GB pamięci wewnętrznej oraz 5,2-calowy ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli. Za LG Nexus 5X przyjdzie nam zapłacić ok. 1100–1200 zł.
Smartfony do 1200 zł – III kwartał 2016
Kolejne święta zbliżają się wielkimi krokami. Co zrobić, aby w aucie poczuć świąteczny klimat? Zapach Podczas każdych świąt dociera do nas ich niesamowity zapach, który jest spowodowany chociażby obecnością choinki w domu i świątecznymi wypiekami. Zapach można przenieść do samochodu. Największą popularnością cieszą się zapachowe drzewka-kartoniki. Ich największą zaletą jest możliwość umieszczenia tak naprawdę w dowolnym miejscu – na lusterku wstecznym, zagłówku, w schowku lub kratce nawiewu. W okresie przedświątecznym zapachami wartymi zakupu są pomarańcza, cytryna i mięta. Najbardziej popularnym producentem choinek zapachowych jest Wunder Baum. Średni koszt to około 4 zł. Prawdziwym hitem, szczególnie wśród kierowców ciężarówek, jest choinka samochodowa ze świecącymi lampami. Aby ją włączyć, wystarczy wsadzić końcówki do gniazda zapalniczki. Pamiętajmy, że świecąca choinka w aucie powinna znajdować się w takim miejscu, aby nie ograniczała naszej widoczności i nie oślepiała innych uczestników ruchu drogowego. Doznania muzyczne Kolejną prostą czynnością, która pozwoli poczuć świąteczny klimat w naszym samochodzie, jest nastrojowa muzyka. Najlepiej zdecydować się na zakup płyty CD z kolędami lub utworu w formacie MP3, a następnie nagrać go na urządzenie przenośne, np. pendrive’a. Jeżeli w naszym pojeździe nie ma radia obsługującego płyty CD lub wejścia USB, możemy sprawić sobie mały prezent świąteczny, decydując się na zakup urządzenia. Przy zakupie zwróćmy szczególną uwagę na producenta i obsługiwane formaty plików muzycznych. W przypadku, gdy szukamy produktu niskobudżetowego, sprawdźmy okres gwarancyjny – im dłuższy, tym lepiej. Jeżeli zdecydowaliśmy się na większy wydatek, wybierajmy renomowane firmy: Sony, Alpine, Clarion, JVC. Coś dla oka Jeżeli często podróżujemy z dziećmi, warto pomyśleć o zakupie naklejek, które możemy umieścić na bocznych tylnych szybach. Wybór jest naprawdę spory. Od gwiazdorów, przez choinki, kończąc na reniferach. Pamiętajmy! Niedopuszczalne jest umieszczanie naklejek na przedniej lub tylnej szyby, ponieważ przyczynia się to do znaczącego obniżenia widoczności wewnątrz pojazdu. Dla osób szczególnie lubiących ciepłe napoje w pojeździe świetnym świątecznym rozwiązaniem będzie zakup kubka termicznego w świątecznym klimacie. W przypadku, gdy nie znajdziemy uchwytów do kubków, warto zdecydować się na ich zakup. Uniwersalny uchwyt samochodowy na kubek to wydatek rzędu kilku złotych. Prawdziwym rarytasem mogą okazać się pokrowce na fotele. Niestety, producenci nie przewidzieli edycji świątecznych, ale bez większego problemu będziemy w stanie kupić pokrowce w kolorze czerwonym, który chyba najbardziej oddaje świąteczny klimat. Pamiętajmy, aby upewnić się, czy będą pasować do pojazdu i sprawdźmy, z jakiego materiału zostały wykonane. Jeżeli mamy wątpliwości, czy będzie on przepuszczał powietrze, koniecznie zapytajmy o to sprzedawcę. Zakup pokrowców z materiału, który nie przepuszcza powietrza, nie będzie dobrym rozwiązaniem. Święta to czas wyjątkowy, który tworzy klimat nie do opisania, dlatego warto choć cząstkę jego przenieść do naszego samochodu.
Świąteczny klimat w twoim aucie
JBL E25BT to bezprzewodowe słuchawki dokanałowe, które są zintegrowane z pilotem sterowania, mają wbudowany akumulator pozwalający na 8 godzin odtwarzania muzyki oraz cechują się efektownym designem. Co potrafią i czy warte są około 250 zł? Bezprzewodowe słuchawki nagłowne nie są urządzeniem dla każdego – często nawet składane konstrukcje nauszne są niewygodne w transporcie, przeszkadzają na głowie podczas odsłuchów lub zbyt rzucają się w oczy. Zwykłe dokanałówki nie będą dobrą alternatywą, wszystko przez plączący się kabel, który również nie ułatwia transportu. Rozwiązaniem mogą być słuchawki w stylu JBL E25BT, czyli dokanałówki z interfejsem Bluetooth, połączone ze sobą krótkim przewodem, które można zawiesić na szyi. Sprawdźcie, jak wypadły w teście. Specyfikacja JBL E25BT przetworniki dynamiczne 8 mm pasmo przenoszenia 20 Hz–20 kHz impedancja 16 Ω skuteczność 102 dB interfejs Bluetooth 4.1 (HFP v1.6, HSP v1.1, A2DP v1.2, AVRCP v1.5) akumulator litowo-jonowy 3,7 V/120 mAh czas pracy do 8 godzin, czas ładowania 2 h waga 16,5 g Wyposażenie Niewielkie pudełko skrywa słuchawki zabezpieczone foremką z pianki oraz dodatkowe akcesoria. W zestawie są: * przewód USB do ładowania (16 cm długości, bez mierzenia wtyków); * pokrowiec; * klips do ubrania; * silikonowe tipsy (rozmiary S, M, L); * skrócona instrukcja obsługi. Kabel USB ma płaską izolację, jest solidnie ogumowany, a jego wtyki są niewielkie – szkoda, że jest tak krótki, najlepiej sprawdzi się w połączeniu z komputerem, ale łatwo znaleźć dla niego zamiennik. Pokrowiec to niewielki woreczek ze sztucznej skóry, ma samozaciskający się otwór zamiast zamka. Nakładki silikonowe są półprzezroczyste, wykonano je z grubego, przyjemnego w dotyku materiału. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Wygląd JBL E25BT to minimalistyczna konstrukcja, cechuje się prostotą, ale jednocześnie wpada w oko. Słuchawki zostały wykonane w większości z połyskujących tworzyw sztucznych, ale posiadają też matowe wstawki. To niewielkie, kątowe dokanałówki, połączone ze sobą wspólnym przewodem w oplocie, na którym znajduje się pilot sterowania oraz moduł bezprzewodowy. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Same słuchawki mają profilowane tulejki z dużymi wylotami, które zabezpieczono siatkami. Na nich pewnie trzymają się silikonowe tipsy. Kabel został zabezpieczony podłużnymi wypustkami, na których znajdują się oznaczenia kanałów. W tylnej części słuchawek dostrzec można logo producenta, a poniżej niego widać otwory odpowietrzające. Pilot sterowania umieszczono kilka centymetrów od prawej słuchawki – ma trzy przyciski, ze środkowym wielofunkcyjnym, oraz wbudowany mikrofon. Na krawędzi znajduje się zaślepka skrywająca gniazdo microUSB do ładowania. W połowie długości kabla widać płaską tabliczkę z logo producenta, w której znajduje się akumulator. Na krawędzi obudowy jest niebiesko-biała dioda, a całość wpięta jest w demontowalny klips do ubrania. Wykonanie słuchawek jest dobre. Tworzywa sztuczne są niezłe, chociaż przyczepić się można do jakości obróbki. Spasowanie elementów jest odpowiednie, ale krawędzie poszczególnych części nie zostały idealnie obrobione. Materiały nie są też specjalnie grube, ale dzięki temu konstrukcja jest lekka. Dobrze prezentuje się oplot kabla, chociaż jest dosyć szorstki w dotyku. JBL E25BT są ładne i wyglądają dosyć uniwersalnie, także za sprawą różnych wersji kolorystycznych. Słuchawki można nabyć w kolorze czarnym, niebieskim, białym lub czerwonym. Komfort i obsługa Zaprojektowanie bezprzewodowych słuchawek dokanałowych to twardy orzech do zgryzienia. Zazwyczaj tego typu konstrukcje mają pałąk na szyję albo elektronikę umieszcza się w modułach przy słuchawkach lub w samych słuchawkach. JBL rozwiązał ten problem w inny sposób – przewód zawiesza się na szyi, a moduł pośrodku kabla wpina się w kołnierz ubrania. Ma to swoje plusy, ale nie jest idealnym wyjściem. Wpinanie klipsa wymaga przyzwyczajenia, nie tak łatwo trafić w kołnierz i nie zawsze nosimy ubranie pozwalające na jego wpięcie. Klips nie jest konieczny, można go wypiąć, ale wtedy moduł porusza się na boki i czasami przeszkadza. Z wpiętym klipsem da się bez problemu wyjąć słuchawki z uszu i zawiesić je na szyi. E25BT trzymają się pewnie, można w nich w miarę komfortowo uprawiać sport. To i tak lepsze rozwiązanie, niż gdy elektronika znajduje się w kopułkach urządzenia, wtedy słuchawki są za duże i mocno wystają z uszu. JBL E25BT prawie się w nich chowają, można z nimi spać lub wygodnie nosić pod czapką. Pilot z prawej strony łatwo zlokalizować i wyczuć pod palcami – jest dosyć duży, ale nie przeszkadza. Krótkie wciśnięcia regulacji głośności zmieniają natężenie dźwięku, a trzysekundowe przytrzymanie przycisku spowoduje przełączenie utworu. Środkowy przycisk odpowiada za włączanie, parowanie i kontrolowanie muzyki. Słuchawki mogą działać z dwoma urządzeniami jednocześnie, kombinacja plusa z przyciskiem środkowym pozwala przełączać się np. pomiędzy smartfonem i laptopem. Słuchawki obsługują też rozmowy – ich jakość jest przyzwoita. JBL E25BT nieźle tłumią – nie odetną w pełni od świata, nie wygrają z hałaśliwym transportem miejskim lub pociągiem PKP, ale podczas spacerowania po mieście hałas samochodów nie powinien specjalnie przeszkadzać, podobnie jak rozmowy osób w naszym otoczeniu. Szkoda, że oplot kabla jest dosyć szorstki, przez to słychać tzw. efekt mikrofonowy. Jego szuranie jest przekazywane bezpośrednio do ucha. Przeszkadza głównie podczas ruszania głową, ale także w trakcie rozmów, czasami odcinki kabla przy uszach ocierają się o policzki. Słuchawki pozwalają na 8 godzin odtwarzania muzyki lub rozmów telefonicznych. To dobry wynik, biorąc pod uwagę ich niewielkie wymiary. W praktyce można korzystać z nich przez kilka dni w drodze do szkoły lub pracy. Warto od czasu do czasu zwrócić uwagę na diodę – niski stan baterii sygnalizowany jest pulsującym białym światłem. Brzmienie JBL E25BT brzmią zaskakująco dobrze. Spodziewałem się gorszego dźwięku, sugerując się ceną. Mimo braku obsługi kodeka aptX wrażenie robi czystość dźwięku, bezpośredni charakter i niezła przestrzeń. E25BT nie oferują zrównoważonego, naturalnego brzmienia, to sygnatura rozrywkowa, muzykalna. Podbito najniższy i średni bas, złagodzono sopran i delikatnie oddalono średnicę. Słuchawki są jednak nadal dosyć uniwersalne i powinny poradzić sobie z wieloma gatunkami muzycznymi. Nie zabraknie głośności, a nawet na jej wyższych poziomach można liczyć na czysty dźwięk bez przesterowania. Bas jest mocny, czasami zawibruje niczym subwoofer, stanie się masywny, gęsty. W niektórych partiach potrafi zwolnić, zlać się, ale dynamika jest i tak niezła. W szybszych utworach bas może mocniej uderzyć i szybciej pulsować. Fani mocniejszych niskich tonów powinni być zadowoleni. W rapie, elektronice lub popie basu będzie więcej, ale gdy nie trzeba, nie zaleje on dźwięku. Dzięki temu można posłuchać także lżejszych, mniej efektownych brzmień. Nieźle wypada lżejszy rock, blues lub jazz. Czasami bas ma pierwszeństwo, ale nadal wyraźnie słychać żywe instrumenty lub głosy wokalistów. Średnica brzmi gładko i miękko, jest przyjemna w odbiorze, nie kłuje, nie syczy, nie brzmi szorstko. Słychać pewne przyciemnienie, ale muzyka nadal pozostaje czytelna, jest bliska i bezpośrednia, nie trzeba się specjalnie wsłuchiwać w teksty piosenek. Nie jest to jednak dźwięk bardzo szczegółowy lub naturalny. Słychać, że rozrywka ma pierwszeństwo. Wysokie tony są łagodne, słychać je wyraźnie, nadają klarowności damskim głosom, nie gaszą solówek gitar elektrycznych lub talerzy perkusyjnych. Priorytet ma przyjemność z muzyki, więc soprany nie męczą, nie są ostre. To brzmienie, które nie będzie męczyło uszu nawet podczas dłuższej podróży. Niezłe wrażenie robi przestrzeń. Wyraźnie słychać stereofonię, instrumenty pojawiają się często powyżej i poniżej poziomu uszu. Scena dźwiękowa jest jednak trochę cofnięta, wydaje się, że otacza głowę po łuku, niektóre instrumenty brzmią za bardzo z tyłu. Ogólny poziom jest jednak dobry, także jeśli chodzi o separację dźwięków. Instrumenty nie zlewają się. Podsumowanie JBL E25BT to bardzo dobre słuchawki. Oferują dużo w zamian za sensowne 249 zł. Są wygodne, całkiem ładne i niewielkie, a korzysta się z nich przyjemnie. Brzmią efektownie, mają podkreślony bas, ale bez przesady. To raczej oferta dla gustujących w muzyce rozrywkowej, ale i odsłuchy ambitniejszych gatunków są przyjemne. Wpinanie klipsa w tył kołnierza wymaga pewnego przyzwyczajenia, ale to ogólnie udane rozwiązanie. Słuchawki nieźle tłumią, trzymają się pewnie i dają swobodę ruchu. Szkoda, że szorowanie oplotu kabla czasami przeszkadza, szczególnie podczas ruchu, ale nie ma z tym większego problemu. Całościowo JBL E25BT i tak warte są zakupu. Słuchawki nie są dużo droższe od Krüger&Matz M5, a mają mniejszą konstrukcję i oferują lepsze brzmienie – większą przestrzeń, czystszy dźwięk i pełniejszy bas, więc warto dopłacić. To też lepszy wybór niż Brainwavz BLU-200 w tej samej cenie, które są za duże, za ciężkie, mają zbyt mocny bas i pozwalają tylko na 4 godziny odtwarzania muzyki. Mogą im jednak zagrozić SoundMagic E10BT, również w tej samej cenie, o dłuższym czasie pracy oraz podobnej konstrukcji. Zalety: niezłe wyposażanie; dobre wykonanie; ładny design; dobra ergonomia; prosta obsługa; dobre brzmienie z wyrazistym basem, czytelną średnicą i łagodnym sopranem; efektowna przestrzeń. Wady: szuranie oplotu może przeszkadzać; wpinanie klipsa do ubrania nie zawsze jest wygodne lub możliwe; bas jest czasami zbyt mocny, a brzmienie bywa sztuczne.
Test słuchawek Bluetooth JBL E25BT – dobre dokanałówki bez kabla?
„Mikołajek” to jedna z tych książek, obok których nie można przejść obojętnie. Rozśmiesza i wzrusza. Przywołuje wspomnienia. Niezależnie od wieku czy życiowych doświadczeń zawsze pozostaje aktualna. Perspektywa dziecka Książka to zbiór króciutkich, zabawnych opowiadań z życia tytułowego bohatera – Mikołajka. Mikołajek to uczeń, który dzieli się z nami swoim światem. Poznajemy jego szkołę, kolegów, dom, dziecinne smutki i radości. Wszystko podane zostało w uroczej, naiwnej dziecięcej narracji. Książka zachwyca swoją prostotą. Sprawia, że cofamy się w świat naszego dzieciństwa, mimowolnie uśmiechamy, czytając kolejne opowiadania. Dziecięcy świat „Mikołajka” jest fascynujący. Każdy dzień w szkole to nowa przygoda, każda zabawa z kolegami to kolejna zabawna historyjka. Wszystko składa się na zbiór drogocennych wspomnień, które sprawiają, że my sami przez moment znów stajemy się dziećmi. Kompozycja książki Warto przy tym zauważyć, że opowiadania są bardzo przemyślane, napisane świetnym stylem. W każdym z nich jest jakiś motyw organizujący całą fabułę, jak szkolne zdjęcie, zabawa w Indian czy ucieczka z domu. Stanowią całość, a jednocześnie każde z nich jest skończone i można je czytać osobno. Na szczególne wyróżnienie zasługują ilustracje wykonane przez Jean-Jacques’a Sempégo, które są integralną częścią książki. Powrót do dzieciństwa Czytając „Mikołajka”, nie sposób nie pomyśleć o innych książkach tego typu, jak niezapomniane „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren czy „Mały Książę” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. We wszystkich tych dziełach, pełnych dystansu w stosunku do świata dorosłych, odrywamy na nowo świat, o którym w pogoni za codziennymi sprawami już zapomnieliśmy. „Mikołajek” to książka ponadczasowa, która nigdy się nie starzeje. Przypomina nam o tym, co naprawdę ważne. Bawi i wzrusza. Nieważne, ile mamy lat. „Mikołajka” mogą czytać zarówno dzieci, jak i osoby dorosłe. Każdy w tej książce znajdzie coś dla siebie. I na tym właśnie polega jej ponadczasowość. Dalsze części „Mikołajka” Do tej pory ukazały się kolejne tomy: „Rekreacje Mikołajka”, „Wakacje Mikołajka”, „Mikołajek i inne chłopaki”, „Mikołajek ma kłopoty”, „Nowe przygody Mikołajka”, „Nieznane przygody Mikołajka”. Wszystkie są warte przeczytania. To seria, która powinna stać na półce w każdym domu. Książka „Mikołajek” dostępna jest w wersji papierowej oraz elektronicznej. E-book dostępny jest w formatach EPUB i MOBI w cenie ok. 21 zł. Zobacz również inne książki René Goscinnego. Źródło okładki: www.nk.com.pl
„Mikołajek” René Goscinny – recenzja
Jeżeli twoje dziecko uwielbia zwierzaki, to zabawka inspirowana popularną kreskówką „Klinika dla pluszaków” będzie dla niego idealnym prezentem. Do dyspozycji mamy zestawy małego weterynarza, lalki, gry edukacyjne i całe serie bajek o perypetiach sympatycznej Dośki. Główną bohaterką Kliniki dla pluszaków jest sympatyczna, sześcioletnia Dosia. Jest to bardzo rezolutna młoda dama, która stara się nieść pomoc wszystkim potrzebującym pomocy zabawkom. Disneyowski serial cieszy się ogromną popularnością. Nic dziwnego zatem, że bajka zainspirowała producentów do wypuszczenia całych serii zabawek dla najmłodszych. Najbogatszą ofertę stanowią wszelkiego rodzaju zestawy. Zestaw dla małego weterynarza Każda mała fanka doktor Dosi niewątpliwie identyfikuje się bohaterką i chciałaby, tak jak ona, nieść pomoc „chorym” zabawkom. Idealnym prezentem będzie dla niej zestaw lekarski. W skład tych najprostszych wchodzą podstawowe atrybuty lekarza, takie jak: stetoskop, termometr, strzykawka, czy otoskop. Bardziej rozbudowane komplety zawierają również: nożyczki, szczypce, pilniczki, lupy oraz inne elementy. Niekiedy zestawy wyposażone są w dodatkowe akcesoria, np. naklejki, którymi mała pani doktor może ozdobić torbę lekarską. Dla uatrakcyjnienia zabawy poszczególne elementy zestawu mogą świecić i wydawać dźwięki. Dodatkowym urozmaiceniem kompletu może być specjalny wózek lekarski, na którym dziecko układa wszystkie akcesoria. Odrębną grupę zestawów stanowią te z bohaterami serialu. Oprócz doktor Dosi najczęściej można w nich spotkać jej ulubioną przyjaciółkę, owieczkę Besię. Tego typu komplet będzie niewątpliwą atrakcją dla każdego dziecka, ponieważ zabawki mówią, śpiewają, śmieją się i reagują na dotyk. Doktor Dosia bawi i uczy Doktor Dosia w serialu nie tylko bawi, ale i uczy. My również możemy zachęcić naszą pociechę do odkrywania świata poprzez gry edukacyjne inspirowane ulubioną bohaterką. Przykładem może być klasyczny Chińczyk w nowej, atrakcyjnej dla dziecka odsłonie, z planszą ozdobioną bohaterami kreskówki lub domino z postaciami z bajki zamiast oczek. Dzięki wspólnej zabawie możemy przekazać dziecku zasady dotyczące zdrowego trybu życia i odżywiania. Ponieważ głównymi odbiorcami bajki są kilkuletnie dzieci, również gry dostosowane są do tej grupy wiekowej, która rozpoczyna naukę czytania i pisania. Podczas wspólnej zabawy możemy zachęcić dziecko do zaznajomienia się z alfabetem oraz poznania pisowni liter. Doktor Dosia pomoże również w ćwiczeniu sprawności manualnej i dokładności. Możemy więc zaproponować dziecku wspólne lepienie z ciastoliny z użyciem stempli z bohaterami filmu. Ciekawą propozycją będzie gra Operacja. Jest to nowa odmiana popularnej gry, w której zadaniem uczestników jest usuwanie dolegliwości pacjenta za pomocą specjalnej pęsety. Gracze muszą być bardzo ostrożni, ponieważ dotknięcie metalowych elementów powoduje uruchomienie ostrzegawczego dźwięku i błysk światła. Spostrzegawczość dziecka będziemy ćwiczyć dzięki klasycznemu Piotrusiowi czy też układaniu tradycyjnych puzzli. Wspólne oglądanie Śledzenie losów bohaterów jest nie tylko doskonałą okazją do spędzenia wspólnie czasu. W ten sposób, wykorzystując fabułę, możemy przekazać dziecku istotne informacje chociażby na temat kontaktów z rówieśnikami, niesienia pomocy słabszym czy też zasad higieny. Serial Klinika dla pluszakówjak rzadko który idealnie się do takich rozmów nadaje. Doczekał się już ponad osiemdziesięciu odcinków i jest swoistym fenomenem. W natłoku bezwartościowych animacji, pełnych przemocy i negatywnych bohaterów, jest prawdziwą perełką. Główna bohaterka, sześcioletnia Dosia, leczy w swojej klinice pluszaki i inne zabawki. Przy okazji zabawnej fabuły w bajce „przemycane” są uniwersalne wartości: empatia, konieczność współdziałania czy umiejętność podejmowania właściwych decyzji. Przy okazji dzieci uczą się podstawowych zachowań: jak dbać o zdrowie i higienę lub jak oswoić strach przed nieznanym. Doktor Dosia jest jedną z nielicznych bohaterek współczesnych bajek, którą z czystym sumieniem można polecić najmłodszemu odbiorcy. Warto więc nie tylko oglądać sam film, ale również wykorzystać wszelkiego rodzaju zabawki i gry w celach edukacyjnych. Dzięki nim pomagamy dziecku lepiej zrozumieć otaczający je świat, a przy tym, dzięki pozytywnej bohaterce, uczy się ono wrażliwości i empatii.
Doktor Dosia – idealny prezent dla małego weterynarza
Są duże, pojemne i bardzo modne. Tak można określić świeży segment aut terenowych, które tak naprawdę czasem nie mają nawet napędu 4x4. Mimo to popularność tych samochodów nie spada, więc warto przyjrzeć się, które z nich są najoszczędniejsze. Dzięki raportom firmy Equa Index łatwo to sprawdzić. Rzeczywiste spalanie samochodów sprawdzone na tysiącach egzemplarzy z zachodnich rynków pozwala na przekazanie wiarygodnych wyników. Niestety dotyczą jedynie wersji ze standardowymi silnikami (benzynowe i wysokoprężne). Na hybrydy i inne rozwiązania będziemy musieli trochę poczekać. Czas wrócić jednak do benzyniaków i ich spalania. Audi Q3 1,4 (150 KM) – 6,89 l/100 km box:offerCarousel Znów auto Premium, które jest mało rozsądne. Dobrze jednak, że ten silnik TFSI mało pali również w większych samochodach. Oferowana moc jest już wystarczająca, by dobrze napędzać nawet tak spory pojazd. Szkoda jednak, że jest to jedna z najsłabszych i najmniejszych jednostek w tym modelu, który nawet bazowo kosztuje sporo. Seat Ateca 1.4 (150 KM) – 6,86 l/100 km box:offerCarousel Ten sam silnik, co w Audi, w Seacie jest jeszcze oszczędniejszy. Nie wiem jednak, jak traktować Atecę w tym zestawieniu, ponieważ ten model pojawił się też w grupie najoszczędniejszych crossoverów. Według mnie pasuje do SUV-ów, ponieważ to tutaj pojawiły się też konkurencyjne produkty bliźniaczych marek. Peugeot 5008 1,2 (131 KM) - 6,66 l/100 km Kiedyś minivan, dziś SUV o bardzo pojemnym wnętrzu i dużym bagażniku. Co ważne może przewieźć nawet 7 pasażerów. Z małym silnikiem benzynowym Peugeot jest bardzo oszczędny, ale też ospały. Fizykę trudno oszukać i zdecydowanie do takiego nadwozia lepiej wybrać mocniejszy motor lub rozważyć jednostki wysokoprężne. Peugeot 3008 1,2 (131 KM) – 6,55 l/100 km Niewielka różnica tego samego motoru w dużo mniejszym samochodzie. Peugeot 3008 to według mnie jeden z najlepszych małych SUV-ów. Zaskakuje designem karoserii i minimalizmem wnętrza. Poza tym świetnie się prowadzi, a także jest bardzo praktyczny i uniwersalny. Jak widać, potrafi być też bardzo oszczędny, więc argumentów za kupnem jest przynajmniej kilka. Skoda Karoq 1.0 (115 KM) – 6,54 l/100 km box:offerCarousel Silnik godny kosiarki może dziwić w tak sporym nadwoziu, ale, o dziwo, litrowa jednostka trzycylindrowa spokojnie radzi sobie z nową Skodą. Moc pozwala spokojnie podróżować po mieście, ale także wyjechać poza nie (nawet na autostradę). Jedynym zauważalnym minusem może być dźwięk silnika oraz duże załadowanie samochodu – wówczas trzeba umiejętnie korzystać ze skrzyni biegów. Najoszczędniejsze SUV-y z silnikiem wysokoprężnym Peugeot 5008 2.0 (150 KM) – 5,79 l/100 km box:offerCarousel Idealna jednostka do tak dużego auta, a przy tym bardzo ekonomiczna. 5008 może służyć spokojnie jako auto dla dużej rodziny. Pomieści wszystkich jej członków i w komfortowych warunkach przewiezie nawet z bardzo oddalonych punktów. W mieście mogą przeszkadzać jego wymiary, ale nowoczesne wyposażenie ułatwi manewrowanie sporym nadwoziem. Skoda Karoq 1,6 (115 KM) – 5,70 l/100 km box:offerCarousel Kolejny przykład na to, że staroświeckie motory dotrzymują tempa tym nowszym dowsizingowym konstrukcjom. Karoq z silnikiem wysokoprężnym idealnie sprawdzi się na dłuższe trasy oraz wielokilometrowe przebiegi. Mała awaryjność tego silnika będzie tylko kolejnym argumentem po oszczędności, który zachęca do kupna. Peugeot 3008 1,6 (120 KM) oraz Mercedes GLA 2,1 (136 KM) – 5,62 l /100 km Znów dwa samochody na jednym miejscu podium. I to dość różne konstrukcje – nowoczesny Francuz oraz nowy przedstawiciel Niemiec z silnikiem wysokoprężnym starodawnym, a jednocześnie – najmocniejszym. Mimo wszystko oba samochody są tak samo oszczędne. Osobiście wybrałbym jednak Peugeota, ponieważ jego wykonanie oraz cena są dużo bardziej rozsądne niż podwyższona Klasa A z gwiazdą na masce. Jeep Compass 1,6 (120 KM) – 5,41 l/100 km Grupa Fiata zawsze słynęła z dobrych jednostek wysokoprężnych. Może nie krąży o nich tyle legend, co o 1,9 TDI z Volkswagena, ale również cieszą swoich właścicieli przez długie lata. Dlatego też nie dziwi wygrana pod względem oszczędności w nowym modelu Jeepa. Compass wypełnił lukę pomiędzy małym Renegade a większym Cherokee. To również najbardziej terenowe auto z tego zestawienia – w końcu to Jeep, nieważne, że miejski. Nie powiedziałbym, że wyniki tego zestawienia zaskakują, chociaż dawno nie wygrało w nim auto, które nie było ani niemieckie, ani francuskie. Jak widać, nawet włosko-amerykański koncern potrafi pod względem oszczędzania zawalczyć o triumfy. Zobacz też: * Najoszczędniejsze samochody z segmentu D Najoszczędniejsze crossovery 2017* To już ostatnie zestawienie dotyczące najekonomiczniejszych samochodów. Raport Equa Index nie obejmuje minivanów ani też aut dostawczych lub limuzyn, których chyba nie warto mierzyć pod tym względem.
Najoszczędniejsze SUV-y
Kosmetyki z kwasem glikolowym mają zbawienny wpływ na skórę. Nie tylko nawilżają i oczyszczają naskórek, ale także usuwają przebarwienia i pobudzają produkcję kolagenu. Co jeszcze potrafią? Kwas glikolowy – co to takiego? Kwas glikolowy to związek organiczny pozyskiwany z soku trzciny cukrowej. Ponieważ doskonale wnika w głębokie warstwy skóry, używany jest do produkcji kosmetyków pielęgnacyjnych, w tym peelingów oraz kremów. Są one polecane osobom z problemami skórnymi, m.in. z trądzikiem młodzieńczym, przebarwieniami i odbarwieniami, mocno rozszerzonymi porami, łojotokiem, keratozą i ostudą ciążową. Stosuje się je również w celu poprawy elastyczności naskórka, polepszenia tekstury i odmłodzenia skóry, a także spłycenia blizn. Skuteczność działania preparatów z kwasem glikolowym zależy od rodzaju i stężenia kwasu (15%–70%), formy (krem, żel, płyn), częstotliwości stosowania, czasu działania oraz ogólnego stanu skóry. Działanie kwasu glikolowego Regularne stosowanie kosmetyków i korzystanie z zabiegów z kwasem glikolowym ma niezwykle korzystny wpływ na skórę. Zostaje ona dogłębnie oczyszczona z martwych komórek, odświeżona i pozbawiona przebarwień. Kwas glikolowy usprawnia także krążenie krwi, a tym samym pobudza produkcję kolagenu oraz elastyny. Skóra staje się elastyczna, sprężysta i bardziej napięta, a ponadto jest doskonale dotleniona. Poprawia się również jej faktura oraz koloryt. Efekt odmłodzenia można zaobserwować już po sześciu miesiącach – zmarszczki stają się mniej widoczne, a skóra wygląda na świeżą i wypoczętą. Preparaty oraz zabiegi z kwasem glikolowym doskonale nawilżają, odżywiają i regenerują naskórek, a w niektórych przypadkach nawet rozjaśniają blizny. Jednak ich stosowanie (szczególnie w przypadku peelingów) pozbawia skórę warstwy ochronnej, a więc staje się ona bardziej podatna na szkodliwe działanie promieni UVA i UVB. Warto zatem pamiętać o stosowaniu kremów z filtrem przed każdym wyjściem na zewnątrz. Kosmetyki z kwasem glikolowym Kremy z kwasem glikolowym stosuje się w celu wzmocnienia i poprawienia elastyczności skóry, natomiast peelingi – aby dokładnie oczyścić pory i przyśpieszyć regenerację naskórka. Aby uzyskać optymalne efekty, warto stosować kosmetyki oraz preparaty wysokiej jakości, dopasowane do rodzaju cery. Przedstawiamy najciekawsze propozycje: Serum Sederma Acglicolic. Skoncentrowane serum z 6-procentowym kwasem glikolowym (liposomowym oraz w postaci wolnej), przeznaczone do podstawowej pielęgnacji wszystkich rodzajów skóry. Odmładza, nawilża i regeneruje naskórek, a także łagodzi podrażnienia. Cena: od 124,99 zł. Peeling Colline Pharma Glycolique. Innowacyjny peeling kosmetyczny z 12-procentowym kwasem glikolowym, przeznaczony do usuwania niedoskonałości skóry. Redukuje zmarszczki, zwęża pory, rozjaśnia blizny i przebarwienia, poprawia kondycję skóry. Cena: od 29,90 zł. Emulsja Avene TriAcneal Expert. Preparat do pielęgnacji skóry trądzikowej u osób dorosłych. Redukuje niedoskonałości, takie jak krostki oraz zaskórniki, rozjaśnia blizny i przebarwienia, a ponadto działa odmładzająco i łagodzi podrażnienia. Cena: od 30 zł. Krem Bielend Neuro Glicol + Vit. C. Nawilżający krem na dzień przeznaczony do cery z niedoskonałościami. Likwiduje objawy zmęczenia, wygładza zmarszczki, uelastycznia naskórek, rozjaśnia przebarwienia i przywraca skórze naturalny blask. Dodatkowo zawiera filtr SPF 20. Cena: od 18,08 zł. Kwas glikolowy to naturalne remedium na wiele dolegliwości skórnych. Warto skorzystać z jego regeneracyjnych właściwości, wybierając profesjonalne kosmetyki i regularnie stosując odpowiednie zabiegi. Sprawdź, które będą najlepsze dla twojej skóry!
Zdążyć przed słońcem. Kremy i peelingi z kwasem glikolowym
ROG Pugio to oryginalna myszka dla graczy, która jest symetryczna i przeznaczona zarówno dla prawo- jak i leworęcznych użytkowników. Poza tym posiada sensor o rozdzielczości 7200 dpi, podświetlenie RGB, wymienne przyciski boczne oraz przełączniki marki OMRON. Pugio napędzana jest przez świetny sensor optyczny PixArt PMW3330, czym z jakiegoś powodu producent się nie chwali. Asus postanowił skupić się bardziej na dodatkowej funkcjonalności, czyli możliwości wymiany przełączników oraz przycisków. W zestawie są dwie pary przełączników OMRON o różnej twardości kliku, a także pokrywki, które pozwolą zaślepić boczne przyciski – na jednej lub obu stronach. Sprawdźcie, jak mysz Pugio wypadła w teście. Czy warta jest zakupu? Specyfikacja Asus ROG Pugio konstrukcja: symetryczna, oburęczna sensor: optyczny PixArt PMW3330 (od 400 do 7200 dpi) interfejs: USB 2.0 maksymalne przyspieszenie: 30 G maksymalna szybkość: 150 IPS (3,81 m/s) odświeżanie: 125 Hz–1000 Hz liczba przycisków: 8, przełączniki OMRON, wymienne żywotność przycisków: 50 mln kliknięć podświetlenie: RGB Aura Sync długość kabla: 200 cm wymiary: 120 x 68 x 37 mm masa: 103 g (bez kabla) Wyposażenie i konstrukcja Zestaw jest bogatszy niż w typowych myszkach gamingowych, gdyż zawiera: * pokrowiec na myszkę; * pudełko na akcesoria; * dodatkowe przełączniki OMRON Japan; * dwie zaślepki przycisków; * znaczek z logo ROG. Pokrowiec to woreczek z siatki, zamykany na sznurek z zaciskiem. Pudełko na akcesoria jest płaskie i poręczne, zabezpiecza przełączniki i zaślepki przycisków. Znaczek z logo ROG jest naklejany i częściowo metalowy. Standardowo w myszce zamontowane są przełączniki OMRON D2FC-F-K (niebieskie przyciski), a dodatkowa para to model japoński D2F-01F (szare przyciski). box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Pugio to symetryczna i oburęczna myszka wykonana z matowych tworzyw sztucznych, a także elementów ogumowanych. Kolorystycznie w konstrukcji dominuje matowa czerń skontrastowana z trójstrefowym podświetleniem Aura Sync RGB. Diody zostały zamontowane w rolce, logo oraz na tylnej krawędzi obudowy. Myszka łączy w sobie prostotę z efektownym wzornictwem – ma ponacinane krawędzie, kanciaste kształty i wstawki nawiązujące do rysunków z kultury Majów. Nie mam zastrzeżeń do wykonania – tworzywa są wysokiej jakości, wszystkie elementy zostały spasowane wzorowo, a całość jest zwarta i masywna. Od razu czuć, że to gryzoń z wyższej półki. Przyciski wydzielono, nie zostały zespolone z pokrywą. Pokrywki przycisków są wypukłe i szerokie, a rolka znalazła się pomiędzy nimi w dodatkowym wgłębieniu. Kółko delikatnie odstaje i jest ogumowane, a obok niego widać pojedynczy przycisk zmiany dpi z diodą. Boki są identyczne: zostały mocno wcięte w centralnej części, a także ogumowane wstawkami z charakterystycznym dla marki wzorem. Przyciski boczne zdublowano – są po obu stronach, oba dosyć szerokie i kanciaste, choć tylny jest krótszy. Na boki zachodzi także podświetlona wstawka, która otacza tył obudowy. Na spodzie myszki znajdują się trzy ślizgacze – dwa małe z przodu i duży z tyłu. Sensor otaczają cztery gumowe zaślepki, które maskują krzyżakowe wkręty pozwalające otworzyć obudowę. Demontaż pokrywy odsłania całe wnętrze, w tym specjalne złącza (sockety) na przełączniki marki OMRON. Kabel wychodzi ze środka przedniej krawędzi – mierzy 200 cm, został zabezpieczony gładkim oplotem i kończy się pozłoconą wtyczką USB. Nie ma filtra ferrytowego, ale widać na nim opaskę z rzepu ułatwiająca zwijanie. Użytkowanie i ergonomia Mysz przeznaczona jest do dwóch rodzajów chwytu – palcami (fingertip grip) lub koniuszkami palców (claw grip). Korpus jest dosyć niski, zatem może nie sprawdzić się w chwycie całą dłonią (palm grip). Palce można ustawiać zarówno w konfiguracji z dwoma na przyciskach głównych (1+2+2), jak i z trzema, gdy środkowy opiera się o rolkę (1+3+1). Kształt obudowy sprzyja podnoszeniu myszki, ale można grać i z wysoką, i z niską czułością sensora. Urządzenie należy jednak do cięższych – mysz waży 103 g bez kabla, a to sporo, szczególnie jak na symetryczną konstrukcję przewodową. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Pokrywki przycisków bocznych trzymają się magnetycznie, można je łatwo podważyć i zakryć zaślepką z zestawu. Praworęczni użytkownicy mogą więc zablokować przyciski z prawej strony, a leworęczni z lewej, tak by nie przeszkadzały podczas unoszenia lub przesuwania myszki. Niestety na kciuk jest i tak mało miejsca, ciągle zdarzało mi się wciskać przyciski podczas unoszenia Pugio, w efekcie używałem zaślepek z obu stron. Standardowe przyciski główne (OMRON China) pracują znakomicie. Mają średnio głośny klik, są sprężyste, a także szybkie. Skok jest płytki, dno twarde, ale da się wyczuć delikatną amortyzację. Zadowoleni powinni być zarówno gracze wciskający przyciski lekko, jak i mocno dołujący przełączniki. Rolka pracuje skokowo, nie brakuje jej precyzji, ale lekko szura i jest dosyć głośna przy obrocie. Jej klik wypada natomiast wzorowo – jest szybki, odpowiednio twardy i wyczuwalny. Bocznym przyciskom nie mam nic do zarzucenia, idealnie sprawdza się też twardy klawisz zmiany dpi. Wymiana przełączników jest łatwa, ale wymaga ostrożności – wewnątrz należy uważać na przewód, którym podłączony jest przycisk zmiany dpi. Przełączniki wystarczy wypiąć lub wsunąć z przyciskami do zewnątrz. Przełączniki dodatkowe (OMRON Japan, szare) są twardsze i bardziej sprężyste. Sprawiają wrażenie sztywniejszych, a do tego inaczej klikają – jakby nieco ciszej i łagodniej. Klik jest bardziej wyrazisty, ale przełączniki nadal nie wymagają wyjątkowo dużej siły nacisku. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby użyć innego przełącznika dla lewego i innego dla prawego przycisku, da się nawet korzystać z innych modeli – lista kompatybilnych przełączników dostępna jest na stronie producenta. Nie mam zastrzeżeń do kabla, jest on elastyczny, nie szoruje o brzeg biurka lub podkładki i jest odpowiednio lekki, więc nie przeszkadza podczas manewrowania myszką. Oprogramowanie Do konfiguracji myszki przeznaczony jest program ROG Armoury II. Wszystkich ustawień dokonuje się w trzech profilach, zmienianych konfiguracją przycisku dpi z bocznymi oraz rolką. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Główny ekran, Buttons, wyświetla grafiki myszki. Zmienić można funkcję wszystkich przycisków oprócz lewego. Zakładka Performance zawiera ustawienia sensora – pozwala wybrać dwa poziomy rozdzielczości od 50 do 7200 dpi, włączyć przyciąganie kątowe, ustawić odświeżanie (125–1000 Hz), czas reakcji przycisków, a także akcelerację. Lightning to konfiguracja podświetlenia – intensywności oraz efektów, łącznie lub oddzielnie, dla trzech stref. Do wyboru jest jednolite podświetlenie, oddychanie, przełączanie kolorów, fala, kometa oraz reakcja na wciśnięcia; niestety brakuje regulacji szybkości efektów. Ostatnia karta w zakładce Mouse, czyli Calibration, pozwala zeskanować podkładkę. Pozostałe zakładki to Macro (edytor makr), Sync (synchronizacja podświetlenia z innymi urządzeniami Asus ROG) oraz Stats (monitoring kliknięć i pokonanego dystansu). Wydajność PixArt PMW3330 to sensor optyczny oparty na topowym PMW3360/3366, ale z niższym dpi, wynoszącym maksymalnie 7200 dpi. To nadal dużo, nikomu raczej nie zabraknie czułości myszki, nawet w połączeniu z wieloma monitorami. Poszczególne poziomy dpi są prawidłowo raportowane, nie występuje interpolacja nawet na poziomie 7200 dpi. Jedynie częstotliwość odświeżania była niższa niż zazwyczaj, np. zamiast 1000 Hz mysz działała z odświeżaniem 950–965 Hz, ale w praktyce nie wpływało to w żadnym stopniu na korzystanie. Nie wyczułem akceleracji, predykcja była nieobecna z wyłączonym przyciąganiem kątowym. Myszkę rozpędziłem do 5,6 m/s, mimo że w teorii sensor działa do 3,8 m/s. Ruch kursora był responsywny, szybki i precyzyjny – nie odróżniłbym Pugio od myszek z PMW3360/3366. Asus ROG Pugio przetestowałem na następujących podkładkach: Steelseries QCK, Mionix Sargas 320, Mionix Alioth XXL, Ozone Ground Level, Gigabyte XMP300, A4Tech X7, Genesis M12 Midi oraz Corsair MM400. Sensor pracował bez problemu zarówno na śliskich lub szorstkich powierzchniach materiałowych, jak i tych plastikowych. Lepsze rezultaty dały gładsze podkładki, prawdopodobnie ze względu na trochę większą masę myszki. Lift-Off Distance był niski, wynosił 1–1,5 mm bez względu na podkładkę, docenią to gracze low-sens. Z satysfakcją grałem w strzelanki sieciowe lub tytuły przeznaczone dla jednego gracza, bez problemu kontrolowałem pracę kamery w grach z perspektywy trzecioosobowej. Wystrzeliwanie pojedynczych pocisków z wirtualnej broni nie stanowiło wyzwania, zarówno na przełącznikach szarych, jak i niebieskich. Te drugie były pod tym względem jeszcze bardziej precyzyjne, ale trochę szybciej męczyły palce. Podsumowanie Asus ROG Pugio to bardzo dobra mysz, jest oburęczna i symetryczna oraz wzorowo wykonana. Wymienne przełączniki rozwiązano świetnie – można skorzystać z wielu rodzajów produktów OMRON. Podoba mi się także możliwość zablokowania przycisków bocznych, co jest rzadkością na rynku. Sensor raczej nikogo nie zawiedzie, a należy docenić także funkcjonalne oprogramowanie. Pugio kosztuje około 300 zł – to już wyższa półka cenowa, ale urządzenie jest warte zakupu. Są dwa elementy, do których można się przyczepić – stosunkowo duża masa gryzonia, jak na urządzenie pozbawione akumulatora oraz trochę za szerokie przyciski boczne; na kciuk jest mało miejsca. Zalety: bogate wyposażenie; wzorowe wykonanie; ładne wzornictwo; wymienne przełączniki; zaślepki na przyciski boczne; efektowne podświetlenie; dobre oprogramowanie; wzorowa praca przełączników; świetny sensor. Wady: mało miejsca na bokach; dosyć duża masa myszki.
Test myszki Asus ROG Pugio – znakomity sensor i wymienne przełączniki
Wiosenny detoks masz już za sobą? A może przeszedłeś na dietę, dzięki której miałeś odzyskać utraconą energię, szczupłą sylwetkę i piękną cerę i nic z tego nie wyszło? Zamiast załamywać ręce i użalać się nad sobą, włącz jak najszybciej do swojego jadłospisu kilka napojów, które doskonale wpłyną na twój organizm zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz. Sok aloesowy Sok aloesowy to napój doskonały. Wspomaga naturalną odporność organizmu, zwłaszcza podczas przesileń, poza tym przyspiesza regenerację i znacznie skraca czas trwania infekcji. To napój idealny dla osób mających problemy trawienne – pozwala pozbyć się toksyn z organizmu i wspiera gospodarkę mineralną. Korzystnie wpływa na pracę układu żołądkowo-jelitowego. Nic dziwnego, że jest polecany osobom chcącym pozbyć się kilku nadprogramowych kilogramów. Regularnie pity sok aloesowy pozwala odzyskać witalność i energię. Sok aloesowy zadba również o korzystny wygląd skóry, gdyż upiększa i regeneruje cerę. Woda kokosowa To napój uwielbiany i reklamowany przez największe gwiazdy, takie jak Madonna czy Rihanna. Woda kokosowa to naturalny izotonik, który doskonale nawilża organizm od wewnątrz. Dzięki temu skóra jest promienna, a zmarszczki są wygładzone. Woda uzupełnia gospodarkę mineralną organizmu o takie składniki, jak wapń, sód, fosfor, magnez i potas. Nie zawiera ani tłuszczu, ani cholesterolu. Bez obaw mogą pić ją alergicy, gdyż nie ma alergenów. Jest polecana nie tylko osobom, które chcą oczyścić organizm, ale także żyjącym w ciągłym stresie, mającym problemy ze wzrokiem i ciepiącym na anemię. Sok żurawinowy Sok żurawinowy ma działanie moczopędne, dzięki czemu pozwala pozbyć się z organizmu nadmiaru płynów czy soli. Obniża stężenie cholesterolu LDL, a podwyższa HDL, dzięki dużej zawartości antyoksydantów chroni organizm przed chorobami nowotworowymi i pozytywnie wpływa na działanie układu pokarmowego. Jest polecany osobom, które czują się zmęczone i osłabione, ponieważ wzmacnia naturalne siły obronne organizmu. W czasie diety lub oczyszczania warto codziennie pić szklankę tego pysznego soku. Zielona herbata To jeden z najbardziej cenionych napojów przyspieszających utratę zbędnych kilogramów. Działa oczyszczająco i wzmacniająco na organizm. Zielona herbata jest pełna cennych antyoksydantów, które opóźniają proces starzenia się skóry, chronią organizm przed wolnymi rodnikami, działają przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Zielona herbata jest uznawana za eliksir młodości, gdyż dba o piękny wygląd cery. To również napój, który pomaga obniżyć poziom złego cholesterolu we krwi oraz przyspiesza spalanie tkanki tłuszczowej i zapobiega otyłości. Znajdziesz w niej witaminy: A, B, B2, C, E, K oraz minerały: fluor, cynk, potas, żelazo i sód. Sok z karczocha Karczoch to nie tylko popularne warzywo dodawane do włoskich sałatek, ale także składnik soku o właściwościach prozdrowotnych. Sok z karczocha jest znany ze swoich właściwości pozwalających obniżyć poziom cukru we krwi. Pomaga również zmniejszyć ilość cholesterolu w organizmie. Regularne picie soku chroni wątrobę, pomaga pozbyć się cellulitu i chroni skórę przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Ze względu na wysoką zawartość antyoksydantów opóźnia procesy starzenia się organizmu. Zdrowe soki i napoje należy pić przez cały rok. Tylko ich regularne spożywanie przyniesie najlepsze efekty. Pierwsze można zauważyć już po miesiącu stosowania. Wzmacniaj i odżywiaj nimi organizm, a odzyskasz energię, smukłe ciało i zdrową skórę.
Napoje, dzięki którym oczyścisz organizm, pozbędziesz się kilogramów i odzyskasz piękną cerę
Coraz więcej osób porzuca aparaty cyfrowe na rzecz tych zintegrowanych ze smartfonami. Jest jednak spora grupa użytkowników, która ceni sobie klasyczne aparaty cyfrowe chociażby ze względu na obecność dużego zoomu optycznego. Jaki aparat wybrać w cenie do 500 zł? Canon Ixus 185 box:offerCarousel Canon to niekwestionowany potentat w dziedzinie cyfrowej fotografii. Trudno byłoby pominąć ofertę tego producenta, tym bardziej że w cenie ok. 400 zł znajdziemy bardzo ciekawy model Ixus 185. Już na pierwszy rzut oka wyróżnia się tu spory, bo 8x zoom optyczny. Wśród klasycznych smartfonów póki co nie znajdziemy urządzeń właśnie z takim zoomem. Jeśli chodzi o ogniskową, wynosi ona 28–224 mm przy jasności 3,2–6,9 F. W kwestii przetwornika mamy tu matrycę o rozdzielczości aż 20 Mpix i standardowej wielkości, jak na tę półkę cenową, czyli 1/2,3 cala. Z Canona Ixus 185 będą też zadowolone wszystkie te osoby, które potrzebują urządzenia do szybkiego nagrywania filmów. Sprzęt ten posiada specjalny dedykowany przycisk, po naciśnięciu którego od razu rozpoczyna przechwytywać wideo w jakości HD. Robione przez nas zdjęcia i filmy możemy oglądać na 2,7-calowym ekranie. Kodak PixPro FZ152 box:offerCarousel Jeśli szukacie aparatu cyfrowego w cenie do 500 zł, który posiada naprawdę duży zoom optyczny, to powinniście się zainteresować urządzeniem Kodak PixPro FZ152. W modelu tym znajdziemy obiektyw, który może się pochwalić aż 15x zoomem optycznym. To ogromna wartość, która pozwala na fotografowanie bardzo odległych obiektów. Jasność, jaką dysponuje obiektyw, to 3,3–5,9 F przy ogniskowej 24–360 mm. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Kodak PixPro FZ152 posiada optyczną stabilizację obrazu, która znacznie ułatwia robienie zdjęć nawet w kiepskich warunkach oświetleniowych. Przetwornik to kolejny równie ważny element, co obiektyw. Kodak PixPro FZ152 na swoim pokładzie posiada standardowy sensor o wielkości 1/2,3 cala i rozdzielczości 16,1 Mpix. W tym przypadku zastosowano także spory, bo aż 3-calowy ekran do przeglądania zdjęć. W kwestii filmów możemy liczyć na jakość HD. Kodak PixPro FZ152 kupimy w cenie ok. 450 zł. Nikon Coolpix A100 box:offerCarousel Kolejnym aparatem cyfrowym mieszczącym się w założonym budżecie jest Nikon Coolpix A100. Firma Nikon w swoim aparacie zastosowała przetwornik o rozdzielczości wynoszącej 20,48 Mpix, a jego fizyczna wielkość to standardowe 1/2,3 cala. W kwestii podglądu zdjęć mamy tu klasyczne rozwiązanie w postaci 2,7-calowego ekranu. Na większą uwagę zasługuje obiektyw, który posiada 5x zoom optyczny oraz szeroki kąt (ogniskowa 26–130 mm) i niezłą jasność, wynoszącą 3,2–6,5 F. Co z osobami, które oprócz zdjęć chcą czasami nagrać film? W tym pomoże z pewnością możliwość nagrywania wideo w jakości HD. Jeśli chodzi o cenę, Nikon Coolpix A100 kupimy za ok. 500 zł. Sony Cyber-Shot DSC-W830 box:offerCarousel Na koniec zostawiłem aparat cyfrowy Sony Cyber-Shot DSC-W830. Sprzęt ten bez problemu można kupić w cenie ok. 480 zł, a co otrzymamy w zamian? Przede wszystkim jasny obiektyw z dużym zoomem (8x zoom optyczny i jasność 3,3–6,3 F) oraz bardzo szerokim kątem widzenia (ogniskowa 25–200 mm), dzięki któremu da się objąć ogromny kadr podczas robienia zdjęcia. Całość wzbogaca obecność optycznej stabilizacji obrazu. Matryca ma w tym przypadku rozdzielczość 20,1 Mpix i wielkość 1/2,3 cala. Co z ekranem do podglądu zdjęć? Ma przekątną 2,7 cala. Warto również wspomnieć, że za pomocą Sony Cyber-Shot DSC-W830 można nagrać filmy w jakości HD.
Aparat cyfrowy do 500 zł – przegląd modeli z 2017 roku
Możliwe przyczyny problemu: Możliwe przyczyny problemu Minęło 14 dni od momentu odebrania przesyłki. W takim przypadku darmowy zwrot nie jest już dostępny. Wybraną formą dostawy były Paczkomaty 24/7. Opcja darmowego zwrotu Allegro InPost nie obejmuje tej metody. W sprawie zwrotu skontaktuj się ze Sprzedającym. Kupiłeś bez rejestracji. Darmowy zwrot dostępny jest wyłącznie dla zarejestrowanych Klientów Allegro. Wybrałeś opcję dostawy Allegro InPost, ale numer przesyłki nie jest widoczny w szczegółach Twojego zakupu w zakładce Kupione. Możliwe, że Sprzedający nadał przesyłkę inną usługą. Skontaktuj się z nim w celu wyjaśnienia. Inną przyczyną może być adres Sprzedającego w ustawieniach jego konta na Allegro - jeśli posiada inny, niż polski, to bezpłatny zwrot nie jest dostępny. Skontaktuj się ze Sprzedającym, aby wyjaśnić sprawę. Jeśli kliknąłeś w zwrot produktu w szczegółach wybranego zamówienia, ale sms z kodem nie dotarł sprawdź, czy kod jest widoczny w sekcji zwrot towaru w ramach odstąpienia od umowy, w szczegółach wybranego zakupu w zakładce Kupione, sprawdź, czy doszedł do Ciebie e-mail z kodem umożliwiającym zwrot. Jeśli mimo to nie masz kodu do zwrotu w szczegółach wybranego zamówienia ani w wiadomości e-mail, napisz do nas i podaj numer przesyłki.
Mam problem z wygenerowaniem kodu zwrotu InPost. Co zrobić?
Od zarania dziejów niebo i kosmos fascynują i są źródłem inspiracji. Najciekawsze książki, których akcja toczy się w kosmosie, sprawią, że zamarzy się wam intergalaktyczna podróż w nieznane. Choć to październik ogłoszony został przez bibliofilów „miesiącem science fiction”, nie ma co czekać do jesieni z lekturą książek z tego gatunku. Szczególnie, że jest z czego wybierać. Wyselekcjonowaliśmy dla was sześć książek, których akcja toczy się w kosmosie. Niektóre to klasyki, a inne – nowsze, choć też warte uwagi dzieła. Wszystkie udowadniają, że w „odyseję kosmiczną” można wybrać się, nawet nie schodząc z kanapy. 1. „Solaris” Stanisław Lem Klasyczna powieść polskiego autora, która do dzisiaj uważana jest za jedną z najważniejszych książek science fiction w dziejach. „Solaris” to historia naukowca Krisa, który przybywa na zlokalizowaną na tytułowej tajemniczej planecie stację kosmiczną. Poza nim na Solarisie nie mieszka nikt, za wyjątkiem niezwykłego, rozumnego oceanu – budzącej fascynację i grozę materii, która spełnia pragnienia. Lem w genialny sposób bawi się klasycznymi schematami powieści SF, pod którą kryje się niezwykle poruszająca powieść psychologiczna. Odmęty solarisowego oceanu są tu zaś metaforą tej tajemniczej materii, która kryje się w naszym umyśle, decyduje o naszych zachowaniach, pragnieniach i marzeniach. Majstersztyk! Zobacz także inne książki Stanisława Lema. 2. „Diuna” Frank Herbert Kultowa powieść, która mimo upływu lat wciąż robi takie samo wrażenie. To opowieść o planecie Arrakis, zwanej właśnie Diuną i walce o znajdujące się na niej złoża tajemniczego melanżu, substancji umożliwiającej podróże w kosmosie i przewidywanie przyszłości. Już od pierwszych stron wciąga nas wartka, porywająca akcja. Intrygi, konflikty i walki o wpływy, które toczą się między bohaterami, opisane są przez Herberta w wyjątkowy, pobudzający wyobraźnię sposób. To pozycja absolutnie obowiązkowa dla fanów literatury science fiction. Zobacz także inne książki Franka Herberta. 3. „Marsjanin” Andy Weir Aż trudno uwierzyć, że debiutancką książkę Andy’ego Weira odrzuciło kilkanaście wydawnictw, zanim autor – pewny swojego dzieła – postanowił zacząć publikować ją w darmowych odcinkach na swojej stronie. Dzisiaj pewnie większość tych wydawców pluje sobie w brodę, bo „Marsjanin” okazał się światowym bestsellerem, zekranizowanym do tego w 2015 roku przez samego Ridleya Scotta. Opowieść o astronaucie pozostawionym samemu sobie na mało gościnnym Marsie to klasyczna historia SF, którą broni poczucie humoru autora i zabawa z formą – część książki to zapiski z dziennika Marka walczącego o przetrwanie. 4. „Odyssey One. Rozgrywka w ciemno” Evan Currie Okręt badawczy Odyseja, uzbrojony w najnowsze zdobycze technologii, wyrusza w kosmos, eksplorować Wielkie Nieznane. Załoga nie spodziewa się jednak, że spokojna z założenia eksploracja naszej galaktyki szybko zamieni się w koszmar. Odyseja trafia bowiem w sam środek bezwzględnego konfliktu między dwoma pozaziemskimi gatunkami zamieszkującymi kosmos. „Rozgrywka w ciemno” to poprawna, wciągająca lektura, która, choć momentami bywa sztampowa, powinna przypaść do gustu fanom intergalaktycznych potyczek w stylu „Star Treka”. 5. „2001: Odyseja Kosmiczna” Arthur C. Clarke Kultowa książka, rozsławiona równie fantastycznym filmem w reżyserii Stanleya Kubricka. Dzieło niepoddające się upływowi czasu, które jest prawdziwym pokarmem dla ducha. „2001: Odyseję kosmiczną” pochłania się bowiem wszystkimi zmysłami, choć czytają tylko oczy. Niezwykła powieść, której zakończenie na długo z wami zostanie. Zobacz także inne książki Arthura C. Clarka. 6. „Interstellar i nauka” Kip Stephen Thorne Książki o kosmosie nie zawsze muszą być powieściami science fiction. Udowadnia to Kip Stephen Thorne, uznany na świecie astrofizyk, który był konsultantem naukowym przy filmie „Interstellar”. Thorne postanowił rozwinąć fascynujące tezy o kosmosie i fizyce, jakie posłużyły twórcom filmowego hitu do zbudowania fabuły. W ten sposób powstała niezwykła książka „Interstellar i nauka”, rozwijająca te wątki. Autor pisze o kosmosie z wielką pasją i zaangażowaniem, wyjaśniając w prosty sposób te skomplikowane i niezwykłe zjawiska. Książki o kosmosie są zaproszeniem do niezwykłej przygody. Jedne bawią, inne powodują lęk przed nieznanym. Zawsze jednak rozbudzają wyobraźnię i marzenia o tym, co kryje się ponad chmurami. Na szczęście dzięki dobrym książkom nie musimy ruszać aż tak daleko, by poczuć się jak wśród gwiazd. Przeczytaj również: Najlepsze gry o kosmosie
6 książek, których akcja dzieje się w kosmosie
Paintball daje możliwość, aby choć na chwilę stać się komandosem sił specjalnych i wyruszyć na misję. W Polsce jest coraz więcej miejsc do tego typu gier w terenie. Jaki sprzęt przyda się do gry w paintball? Jak powinniśmy być ubrani, aby ochronić ciało przed strzałami? Czym jest paintball? Zabawa polega na tym, że podczas pozorowanej walki drużyny mają do wykonania określone zadanie. W walce korzysta się z broni na kulki wypełnione farbą – markery. Uderzenie jest dość znaczne, gdyż urządzenie działa jak broń pneumatyczna. Osoba, na której rozbije się kolorowy znak, odpada z gry. W samej grze najczęściej biorą udział dwie drużyny. Każda rozgrywka ma wcześniej dobrze sprecyzowany scenariusz, zasady i określony czas. Celem jest zdobycie flagi przeciwnika lub eliminacja wszystkich zawodników. Możemy jednak wziąć udział w rozgrywce, gdzie głównym zadaniem jest ustawienie bomby w bazie wroga, ochrona jednego z graczy, itp. Dobór scenariusza zależy od samych graczy. Jeżeli marzysz o grze w paintball, warto się do niej dobrze przygotować. Nie tylko psychicznie i fizycznie, ale także kompletując odpowiedni strój ochronny. Uderzenie kulką z farbą może być bardzo bolesne. Nie jest to zabawa dla dzieci. Kompletujemy strój Najważniejszym elementem stroju do gry w paintball jest maska ochronna. Dzięki niej gra jest bezpieczna. Maskę możemy wypożyczyć, ale również – jeżeli wyjścia na paintball staną się bardziej regularne – możemy zakupić własną. Na Allegro znajdziemy wiele modeli masek – tradycyjne z ochroną całej twarzy, okulary ochronne, ale także takie, które swoim wyglądem mogą odstraszyć przeciwnika. Te ostatnie przypominają czaszkę lub maskę z horrorów. Niewątpliwie robią wrażenie. Koszt masek ochronnych do gry w paintball to od około 70 do 500 zł. Kompletując strój do gry w paintball, warto wybrać bieliznę termoaktywną, która dobrze odprowadza pot i zapewnia ciepło. Potrzebna będzie również kurtka – wytrzymała i amortyzująca uderzenia, grubsze spodnie, które także zmniejszą siłę uderzenia nadlatującej kulki. Dodatkowo przydadzą się rękawice i buty taktyczne. Paintball najczęściej jest rozgrywany na świeżym powietrzu. Głównym celem jest nie dać się trafić. Każda część ubioru powinna być w barwach maskujących – moro, czarny, ciemna zieleń. Jaskrawe kolory mogą sprawić, że staniemy się dobrym celem dla wroga. Kompletujemy sprzęt Głównym sprzętem do gry w paintball jest marker – broń na kulki z farbą. Koszt markera to od około 130 zł (zestaw dla początkujących) do kilku tysięcy (profesjonalny sprzęt). Dodatkowo możemy zakupić loadery – magazynki na kulki, butle z dwutlenkiem węgla (CO2) lub sprężonym powietrzem (HP) do ładowania markerów. Koszt butli to około 100 zł. Podsumowanie Gra w paintball najczęściej odbywa się na świeżym powietrzu. Zależy nam, aby stać się niewidzialnym, cicho podchodzić do przeciwnika i oddawać precyzyjne strzały. W celu zwiększenia bezpieczeństwa i ochrony ciała możemy wyposażyć się w ochraniacze na kolana lub na łokcie. Może się także przydać hełm lub kask – w końcu maska chroni tylko twarz, a nie całą głowę. Podczas rozgrywki pamiętajmy, że jest to tylko zabawa, a nie prawdziwa bitwa. Dbajmy o bezpieczeństwo własne i innych.
Paintball – wybór sprzętu i ubioru do zabawy w komandosów
Do poniższego zestawienia wybrałem pięć, moim zdaniem, najbardziej interesujących modeli telefonów komórkowych ze wzmocnioną obudową i zwiększoną odpornością na czynniki zewnętrzne. CAT B25 Firma Caterpillar specjalizuje się w produkcji wytrzymałych telefonów i smartfonów. Według zapewnień producenta model B25 wytrzyma upadek z wysokości 1,8 m. W dodatku ma certyfikat IP67, co oznacza, że jest pyłoszczelny oraz wodoodporny (do 1 m głębokości przez maksymalnie 30 minut). Ogniwo o pojemności 1300 mAh powinno wystarczyć na 312 godzin w trybie czuwania. Urządzenie zostało wyposażone w 2-calowy ekran, aparat o matrycy 2 Mpix, latarkę oraz moduł Bluetooth. Telefon obsługuje dwie karty SIM. CAT B25 kosztuje około 250 złotych. box:offerCarousel CAT B30 Po nazwie można wnioskować, że B30 jest bardziej rozbudowaną wersją modelu B25. Niestety, tak nie jest. B30 również posiada certyfikat IP67 oraz wytrzyma upadek z 1,8 m wysokości, lecz pozostałe parametry ma słabsze od B25. Rozdzielczość 2-calowego wyświetlacza wynosi jedynie 176 x 220 pikseli, a pojemność baterii to zaledwie 1000 mAh – według producenta przekłada się ona na 240 godzin w trybie czuwania. Smartfon ma za to 16 GB pamięci wbudowanej (8 GB w B25). CAT B30 kosztuje około 320 złotych. box:offerCarousel myPhone Hammer 2 Hammer 2, podobnie jak dwa wyżej wymienione modele, ma certyfikat IP67. Niestety nie znalazłem informacji dotyczącej odporności na upadki, niemniej wygląd wzmocnionej obudowy budzi zaufanie. Produkt polskiej firmy posiada ekran o 2-calowej przekątnej, akumulator o pojemności 1450 mAh, radio FM, opcję dual SIM oraz funkcję latarki. Hammer 2 kosztuje niecałe 250 złotych. box:offerCarousel Goclever Quantum 3 220 Rugged Propozycja od marki Goclever jest warta rozważenia, gdyż telefon kosztuje niecałe 200 złotych, a oferuje obudowę z certyfikatem IP68, która jest pyłoszczelna oraz daje możliwość zanurzenia telefonu w wodzie (niestety nie udało mi się znaleźć na stronie producenta dokładniejszych danych dotyczących czasu i maksymalnego poziomu zanurzenia). W modelu Q3 220 Rugged nie zabrakło miejsca na dość dużą baterię, jej pojemność to 2500 mAh. Co więcej, urządzenie posiada port słuchawkowy minijack 3,5 mm, a do telefonu dołączony został także zestaw słuchawkowy. Kruger&Matz Iron Kruger&Matz Iron to prosty telefon z podstawowymi funkcjami. Za niecałe 190 złotych w nasze ręce trafia urządzenie, które posiada certyfikat IP68, akumulator o pojemności 2000 mAh, funkcję latarki oraz łączność Bluetooth. Na plus należy zaliczyć możliwość obsługi dwóch kart SIM oraz obecność radia FM. Podobnie jak wszystkie telefony w tym zestawieniu IRON także ma wzmocnioną obudowę. box:offerCarousel Podsumowanie Wszystkie wymienione telefony komórkowe powinny być bardziej odporne na warunki zewnętrzne niż legendarna Nokia 3310. W dodatku posiadają slot na drugą kartę SIM oraz funkcję latarki, a ich cena nie jest wysoka. Jeżeli potrzebujesz prostego mobilnego urządzenia, które sprawdzi się w trudniejszych warunkach, to sądzę, że te pięć modeli spełni twoje oczekiwania.
Pancerne telefony komórkowe – selekcja modeli na 2017 rok
Dla wielu z nas balkon jest jedynym miejscem, gdzie możemy bez wychodzenia z mieszkania zaczerpnąć świeżego powietrza i cieszyć się czytaniem książki czy piciem kawy pod gołym niebem. Jednak większość balkonów ma ograniczoną prywatność, dlatego chcąc stworzyć sobie zaciszny kącik, osłonięty przed ciekawskim wzrokiem sąsiadów, warto zastosować osłony balkonowe, wśród których każdy znajdzie coś dla siebie. Tworzywo sztuczne Najbardziej popularnym sposobem osłaniania balkonów, stosowanym już od wielu lat, jest zamontowanie na barierce balkonowej specjalnej płachty materiału zrobionej z tworzywa sztucznego, którą można kupić wraz z linką naciągającą. Polietylen chroni balkon przed wiatrem i innymi niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Większość z osłon jest także odporna na promienie słoneczne, dzięki czemu kolory nie blakną. Ich niewątpliwą zaletą jest łatwość czyszczenia. Można je zdjąć i wyprać w pralce. Kolorystyka jest zróżnicowana, dzięki czemu każdy znajdzie coś dla siebie. Można wybierać spośród tkanin gładkich lub kolorowych. Modne są poziome pasy. Dla tych, którzy lubią połączenie naturalnego wyglądu z wygodą sztucznego materiału, są osłony zrobione z technoratanu oraz imitujące żywopłot. Cena osłon uzależniona jest od wielkości balkonu i kształtuje się od 18 zł za metr bieżący materiału o wysokości 60 cm, do 26 zł za metr bieżący osłony o wysokości 120 cm. Naturalne materiały Wielu z nas woli na balkonie zastosować osłony zrobione z naturalnych materiałów, które będą bardziej ekologiczne, a obcowanie z nimi na świeżym powietrzu wydaje się być bardziej oczywiste. Osłony takie nie dają tak dobrego zabezpieczenia przed wiatrem czy ciekawskim spojrzeniem. Bardzo popularne są osłony trzcinowe lub bambusowe. Ich niewątpliwą zaletą jest estetyczny, nienachalny wygląd oraz łatwy montaż. Gotową matę możemy bez problemu przyciąć do potrzebnego rozmiaru. Kupuje się je w rolkach, a montuje na barierce za pomocą opasek uciskowych lub dratwy. Niestety, takie osłony nie są trwałe. Przede wszystkim blakną na słońcu, a jesień i zima wraz z wiatrami i mrozami sprawiają, że taka mata kruszy się i obsypuje. Najlepiej więc, by była wymieniana każdego sezonu. Cena takich osłon to około 40 zł za 5 metrów bieżących. Bardziej wytrzymała jest wiklina. Maty wykonane z prawdziwej wikliny są mocniejsze, nie niszczą się tak szybko, jak trzcinowe, jednak i te mają pewne wady. Najważniejszą z nich jest utrzymanie czystości. Drobne rowki są niemal niemożliwe do wyczyszczenia ściereczką, gdy po sezonie zimowym samo przetarcie nie wystarczy. Taką matę trzeba zdemontować i umyć pod silnym strumieniem wody. Cena to około 99 zł za 3 metry bieżące. Nowością na rynku jest mata paprociowa. Jest ona bardzo delikatna i zwiewna. Nadaje się idealnie do balkonu w stylu rustykalnym i romantycznym. Choć wydaje się bardzo wrażliwa na zmiany atmosferyczne, jest zaskakująco trwała. Nawet wiatr nie jest w stanie jej zniszczyć. Jej niewątpliwym atutem jest odporność na butwienie. Montuje się ją identycznie jak maty wiklinowe czy trzcinowe. Jej cena to około 70 zł za matę w rozmiarze 120 x 150 cm. box:offerCarousel Płotki Niebanalnym sposobem na osłonięcie balkonu jest płotek. Można w tym celu wykorzystać gotowe przęsła, takie jak do ogradzania terenu, na przykład wokół domu. Trzeba je tylko przyciąć na odpowiednią długość. Niestety, tego rozwiązania nie można wykorzystać w balkonach półokrągłych. Na to też jest sposób. Można użyć samych sztachet. W takim wypadku strata powierzchni po zamontowaniu sztachet będzie niewielka. Ogromnym atutem osłon z wykorzystaniem płotu jest to, że możemy je pomalować na dowolny kolor, wykorzystując farbę do drewna. Trzeba jednak pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu jej przed działaniem czynników atmosferycznych. Warto zatem użyć specjalnych impregnatów, by osłona służyła długie lata. Cena płotu sztachetowego to około 50 zł za przęsło o wymiarach 180 x 80 cm. Cena pojedynczej sztachety jest uzależniona od jej wymiarów, np. taka o wysokości 1 metra i szerokości 8 cm kosztuje około 4,5 zł za sztukę. Wybór osłon na balkon jest szeroki, a decyzję o tym, jaką chcemy zastosować, opieramy na indywidualnych potrzebach i upodobaniach. Niektórzy ponad ekologię i ciekawy wygląd cenią osłonę przed wiatrem, inni nie zrażają się blaknięciem czy kruszeniem i oczarowani estetyką wybierają maty trzcinowe. Jedno jest pewne: każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.
Osłony balkonowe
Każdy jest w stanie stworzyć swoją domową siłownię, dzięki której będzie dbał o kondycję i sylwetkę oraz o zdrowie. Nie trzeba do tego żadnych wielkich inwestycji, wystarczy jeden z przedstawionych poniżej sprzętów. Niestety, nie wszyscy mają czas, by dbać o kondycję pod okiem profesjonalnych instruktorów, uczęszczając na siłownię lub aerobik. Nie oznacza to jednak, że nie można skutecznie zatroszczyć się o swoje zdrowie i sprawność fizyczną. Wymaga to oczywiście pewnej dyscypliny i wyrobienia pewnych nawyków. Warto również zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt do ćwiczeń w domu. Jego wybór powinien być uzależniony od tego, jaki rezultat chce się osiągnąć (np. walka z nadwagą, rzeźbienie mięśni kończyn górnych itd.). 1. Pogromca kalorii Do szybkiego spalania kalorii i do skutecznego wzmacniania mięśni nóg doskonale nadaje się orbitrek. Sprzęt ten pomaga również modelować łydki oraz uda, a do tego świetnie sprawdza się przy ćwiczeniach cardio. Ćwicząc na nim, można osiągnąć te same efekty, jak przy jeździe na rowerze lub podczas uprawiania biegu narciarskiego. Orbitrek nazywany bywa również cross-trainerem lub trenażerem eliptycznym. Jest to wielofunkcyjny sprzęt do ćwiczeń w domu, który ponadto nie zajmuje dużo miejsca, a więc łatwo go przechowywać. Na rynku dostępne są różne modele orbitreków, różniące się np. systemem hamowania: mechaniczny, elektromagnetyczny lub magnetyczny. Do domowego użytku wystarcza ten ostatni. Warto sprawdzić wagę koła zamachowego, które wpływa na maksymalne obciążenie. Przy cięższych kołach użytkowanie tego sprzętu jest wygodniejsze. Orbitrek należy również dopasować do wzrostu osoby ćwiczącej, a także do jej wagi (większość modeli przeznaczona jest dla osób ważących do 100 kg). Na początek warto wybrać model orbitreka z programem ćwiczeń i z funkcją mierzenia tętna. 2. Zamiast schodów Inny sprzęt, który również skutecznie przyspiesza spalanie tkanki tłuszczowej, to stepper, który doskonale wpływa na wszystkie mięśnie ciała. Jest szczególnie polecany osobom, które chcą kształtować pośladki, uda i łydki. Można powiedzieć, że podczas ćwiczeń na stepperze naśladuje się czynność wchodzenia po schodach. Urządzenie doskonale nadaje się do ćwiczeń zarówno dla młodszych, jak i starszych osób, ponieważ nie obciąża mocno stawów. Nie zajmuje dużo miejsca, można go przechowywać i używać nawet w małym mieszkaniu. Wyróżnia się steppery proste (ćwiczenia jak przy zwykłym pokonywaniu schodów), skrętne (oddziaływają na większą ilość mięśni), z linkami (dodatkowo pozwalają wzmacniać mięśnie pleców), ze słupkiem (lżejszy trening, nie obciąża tak bardzo dolnych kończyn) oraz ministeppery (dla osób chcących ćwiczyć nawet w podróży). Wybór odpowiedniego modelu powinien być uzależniony od tego, jakie partie mięśni będą ćwiczone, oraz od czasu, jaki zostanie przeznaczony na trening (przy krótkich sesjach wystarczy stepper prosty). 3. Na rowerku Najpopularniejszym sprzętem do ćwiczeń w domu jest rower treningowy, gdyż łatwo na nim ćwiczyć, a ponadto nie obciąża nadmiernie stawów. Czasami wykorzystywany jest również do rehabilitacji. Pozwala rozwinąć wiele grup mięśni, a dzięki temu, że można na nim trenować przez cały rok, spalanie tłuszczu jest efektywne i wygodne nawet zimą, gdy np. bieganie podczas mrozu nie należy już do przyjemności. Trening na rowerku powinien trwać od 20 do 30 minut. Wyróżnia się rowery treningowe poziome (ćwiczenie w pozycji półleżącej, trening nastawiony na mięśnie brzucha), pionowe (jak na zwykłym rowerze, nacisk zostaje położony na kształtowanie mięśni pośladków, łydek i ud) oraz spinningowe (maksymalne pochylenie do przodu, trening bardzo intensywny). Przy wyborze roweru należy również zwrócić uwagę na wagę koła zamachowego (cięższe koło to większa płynność jazdy), a także sprawdzić, czy siodełko jest regulowane i można je dostosować do wzrostu. 4. Ćwiczenia z ciężarkami Gdy nie dysponuje się dużą przestrzenią w domu i nie można pozwolić sobie na ustawienie sprzętu do ćwiczeń, warto zaopatrzyć się w hantle, które bardzo skutecznie wpływają na kształtowanie mięśni całego ciała, od ramion po pośladki i łydki. Osoby początkujące powinny używać hantli nie cięższych niż 0,5 kg, a dopiero po pewnym czasie zwiększyć ich ciężar nawet do 5 kg. Jeśli ćwiczący nastawia się na trening siłowy, powinien posiadać hantle o różnej wadze lub z regulacją obciążenia. Przy treningu aerobowym najlepsze będą hantle z uchwytem, który uniemożliwi wyślizgnięcie się z rąk przy gwałtownych ruchach. Wyróżnia się hantle neoprenowe z żeliwnym wypełnieniem o wadze od 0,5 kg do 5 kg, winylowe z masą betonową (waga od 1,5 kg do 5 kg), gumowe o wysokich właściwościach antypoślizgowych, pewnie trzymające się w dłoni (waga od 0,5 kg do 5 kg), a także z uchwytem (również z neoprenu). 5. Skuteczne poprawianie kondycji Do treningu w domu bardzo dobrze nadaje się także skakanka, która przy regularnym ćwiczeniu może przynieść naprawdę zadziwiające rezultaty. Doskonale wpływa na mięśnie całego ciała, a szczególnie na pośladki, uda, łydki oraz ramiona. Dodatkowo skakanka poprawia kondycję, równowagę i wzmacnia koordynację ruchową. Godzina treningu ze skakanką to 550 kcal mniej. Wybierając skakankę, należy zwrócić uwagę, żeby nie była zbyt lekka; powinna być również dostosowana do wzrostu. Dobrym rozwiązaniem są skakanki z licznikami, które pozwalają kontrolować postępy w treningu i zliczają obroty. Każdy jest w stanie przeznaczyć w swoim domowym zaciszu choćby mały kąt, w którym można codziennie wykonywać ćwiczenia poprawiające kondycję i pomagające w spalaniu kalorii. To, jaki sprzęt zostanie wybrany do treningu, powinno zależeć nie tylko od przestrzeni, jaką się dysponuje, lecz także od charakteru ćwiczeń i od tego, nad którymi partiami mięśni chce się głównie pracować.
5 sprzętów, które przydadzą ci się do ćwiczeń w domu
Myślicie, że petting to zabawa dobra dla nastolatków i ewentualnie podczas miesiączki, a w seksie najważniejszy jest stosunek? Co powiecie na to, że niemal 70 proc. kobiecych orgazmów pochodzi właśnie z dotyku? Petting, czyli pieszczoty bez penetracji, to równie podniecająca i satysfakcjonująca forma seksu jak stosunek, dla wielu pań nawet bardziej satysfakcjonująca. Uprawiacie go, niekoniecznie zdając sobie z tego sprawę, podczas gry wstępnej, kiedy głaskaniem, pocałunkami i mocniejszymi pieszczotami doprowadzacie się do erotycznego zenitu, po którym następuje penetracja. A może zatrzymać się i raz na jakiś czas dowieźć drugą połówkę do orgazmu tylko dotykiem? Dobry petting wymaga czasu i doświadczenia, ale także znajomości ciała partnera czy partnerki. Uczcie się siebie nawzajem, pokazujcie sobie, co sprawia wam największą przyjemność, a za czym nie przepadacie. Kontakt, rozmowa, patrzenie sobie w oczy – to warunki udanego seksu. 1. Niech napięcie rośnie powoli W kinie pełno jest scen, kiedy kochankowie w milczeniu rozbierają się do naga, wślizgują pod kołdrę i dopiero wtedy zaczynają miłosne igraszki. Albo wręcz przeciwnie, w pośpiechu zrzucają z siebie odzież i kompletnie nadzy rozpoczynają gwałtowny stosunek – może nie mają czasu, a może po prostu są siebie spragnieni. Rozpocznijcie zbliżenie od pieszczot w ubraniu – to naprawdę bardzo podniecające. Partnerka niech ociera się pupą o krocze partnera, on może dotykać jej waginy albo pieścić piersi. Ciekawostką jest, że materiał przenosi drgania, co potęguje doznania płynące z dotyku. Nie zapominajcie też o wilgotnych pocałunkach. 2. Okrężną drogą do orgazmu Kiedy już się rozbierzecie, nie rzucajcie się od razu na części intymne, czyli waginę i penisa. Zacznijcie od uszu, karku, twarzy, nadgarstków, stóp. Pieśćcie nawzajem swoje plecy, brzuch, pośladki i sutki. Powoli zbliżajcie się do centrum rozkoszy, by podniecenie rosło powoli, ale nieubłaganie. To gwarantowany sposób na długie i mocne orgazmy. 3. Dobre nawilżenie to podstawa Jeśli chcecie, by wasz dotyk był przyjemny, płynny i jeszcze bardziej zmysłowy, używajcie lubrykantów. To ważne zwłaszcza przy pettingu. Możecie wypróbować żele nawilżające na bazie wody lub silikonu, ale także zapachowe i smakowe olejki do masażu. Odradzam balsamy kosmetyczne, ponieważ po pierwsze, szybko się wchłaniają, a po drugie, ich skład nie jest odpowiedni dla śluzówki pochwy. 4. Używajcie gadżetów erotycznych box:offerCarousel Dotyk nie kończy się na dłoniach, wargach i języku. W stymulacji mogą pomóc różne przedmioty, nawet te dostępne w domu. Pędzelki lub pędzle do golenia posłużą do delikatnych pieszczot skóry. Z kolei czyste, obrane i gładkie warzywa, jak marchewka, ogórki czy cukinia, z powodzeniem mogą zastąpić dildo i pomóc w stymulacji łechtaczki i anusa. Z gadżetów dostępnych w sprzedaży warte polecenia są piórka do głaskania, packi do delikatnych klapsów, a także pudry do ciała i świece do masażu, które dzięki pobudzającym, przyjemnym aromatom wzmocnią doznania. 5. Trik dla niej: superwrażliwa moszna i prostata Nie ograniczaj się do pieszczot penisa. Rozbudzaj zmysły wybranka, stymulując jego mosznę i ukryte w niej jądra. Masuj je powoli i z wyczuciem, a szybko zauważysz, jak pod wpływem twojego dotyku moszna napina się, unosząc jądra. Koniecznie zajmij się też szwem biegnącym przez środek dolnej części worka mosznowego. Jest tam mnóstwo czułych zakończeń nerwowych, dzięki którym możesz przyprawić kochanka o dreszcz rozkoszy. Wystarczy, że będziesz wodziła palcem wzdłuż tej linii. Następnie zejdź niżej, ku gruczołowi krokowemu – to wybrzuszenie wielkości orzecha, które wyczujesz pomiędzy moszną a odbytem. Delikatnie masuj go okrężnymi ruchami, od czasu do czasu lekko uciskając. 6. Trik dla niego: idealne pieszczoty łechtaczki Jeśli wydaje się wam, że to prosta sprawa, muszę was zmartwić. Jeśli zastosowaliście powyższe wskazówki i nie koncentrowaliście się od razu na strefach intymnych, partnerka powinna już być bardzo podniecona, a wasze zadanie łatwiejsze. Zacznijmy od początku, czyli od namierzenia clitoris. Rozsuńcie palcami płatki warg sromowych. U góry, około 2 cm nad wejściem do pochwy, zobaczycie fałdkę skóry łączącą obie wargi, czasem uformowaną w wyraźne zgrubienie. To właśnie jej wysokość łechtaczka. Musicie wiedzieć, że ten superczuły organ nie przepada za intensywnym, bezpośrednim dotykiem, przynajmniej na początku pieszczot. Dlatego pieśćcie skórę wokół clitoris i cały wrażliwy rejon, który rozciąga się od wzgórka łonowego aż po wargi sromowe. Tu szczególnie przyda się lubrykant. Gładźcie ją długo kolistymi ruchami, ale co jakiś czas wracajcie do warg sromowych i tam rysujcie większe kółka na przemian z mniejszymi. Niektóre panie lubią ściskanie łechtaczki nie bezpośrednio, ale przez wargi sromowe – sprawdźcie, czy u was to zadziała. Oprócz ruchów kolistych wykonujcie także pieszczoty pionowe i poprzeczne, za każdym razem lekko zahaczając o clitoris. Reakcje partnerki podpowiedzą wam, jaki dotyk jest dla niej najbardziej podniecający. 7. Penetracja dildem to także petting! To szczera prawda. W pettingu ważne, by nie doszło do klasycznego stosunku. Możecie więc bez przeszkód pieścić wnętrze pochwy partnerki wibratorem albo dildem, pamiętając, że najwrażliwszy obszar znajduje się kilka centymetrów od wejścia do waginy. A co z anusem? Penetracja anusa także jest dozwolona. Możecie wykonywać ją dobrze nawilżonymi palcami albo specjalnymi dildami przeznaczonymi do seksu analnego.
Petting dla zaawansowanych – 7 podniecających trików
Wybór obiektywu – stałoogniskowy czy zoom – przed takim dylematem staje każdy użytkownik lustrzanki lub bezlusterkowca. Każdy z obiektywów ma swoje zalety. W wyposażeniu profesjonalnego fotografa znajdują się zarówno „stałki”, jak i zoomy, fachowiec musi być bowiem przygotowany na różne okoliczności. Wybór obiektywu może sprawić kłopot przede wszystkim amatorom fotografii kupującym swoje pierwsze szkło. Najczęściej w zestawie z lustrzanką otrzymujemy obiektyw kitowy i ma on z reguły zakres ogniskowych 18-105 mm lub 16-55 mm ze światłem f/3.5-f/5.6. Na początek przygody z fotografią taka optyka jest optymalna, jednak jakość obrazu pozostawia wiele do życzenia. Wtedy zaczynamy myśleć, czy kupić obiektyw stałoogniskowy, czy zmiennoogniskowy, bo chcemy poprawić jakość zdjęć. Jaka jest różnica między obiektywem stałoogniskowym a zmiennoogniskowym? Obiektyw stałoogniskowy, jak sama nazwa wskazuje, to optyka mająca tylko jedną wartość ogniskowej. Co za tym idzie, nie możemy za jej pomocą przybliżać i oddalać obrazu (aby zmienić kadr, musimy też zmienić odległość od fotografowanego obiektu). Obiektyw zmiennoogniskowy, czyli zoom, daje nam taką możliwość, przez co wygląda na bardziej uniwersalny. box:imageShowcase Dlaczego wybrać obiektyw stałoogniskowy? Wybór „stałki” wcale nie oznacza złej decyzji. Fotografia to dziedzina wymagająca z jednej strony wiedzy i przestrzegania reguł, a z drugiej artystycznej wizji. Brak zoomu rozwija kreatywność fotografa. Kiedy nie możemy przybliżać lub oddalać obrazu, to kadrujemy głównie za pomocą naszego ciała – to my podchodzimy do obiektu lub oddalamy się od niego. Jeśli mamy duży obszar do poruszania się, warto korzystać z obiektywu stałoogniskowego. Jest to dobra opcja zarówno dla profesjonalnych fotografów, jak i laików w tej dziedzinie. Na początku przygody z robieniem zdjęć „stałką” może to być dla nas idealne ćwiczenie na kadrowanie. Warto pamiętać, że skrajne wartości zoomów (szczególnie tych tańszych) zazwyczaj różnią się jakością – np. jakość obrazu wykonanego ogniskową 70 mm będzie lepsza niż z ogniskowej 300 mm (mowa tutaj o jednym zoomie). box:imageShowcase Obiektywy stałoogniskowe przyciągają uwagę nie tylko jakością obrazu, ale też bardzo często dostępnością niskiej wartości przysłony. Dla przykładu warto przyjrzeć się obiektywom z serii Sigma Art, które mają jasność f/1.4, a jeszcze jaśniejszy jest m.in. Canon EF 50mm f/1.2L II USM. Takie parametry obiektywów ułatwiają nam pracę w trudnych warunkach oświetleniowych. Niska przysłona ma jednak też inne zalety – dzięki niej uzyskamy artystyczną głębię ostrości. Jest ona wykorzystywana najczęściej w fotografii portretowej oraz przy pracach artystycznych. box:imageShowcase Dlaczego wybrać obiektyw zmiennoogniskowy? Obiektywy zmiennoogniskowe mają swoją nieocenioną zaletę – zmieniamy wartość ogniskowej tak szybko, jak zmienia się akcja na fotografowanym planie. Zoomy świetnie sprawdzają się podczas robienia zdjęć sportowych oraz przy fotografii przyrodniczej. W obu przypadkach najczęściej robimy zdjęcia z jednej pozycji, a w dowolnym momencie możemy oddalać lub przybliżać obraz w kadrze. box:imageShowcase box:imageShowcase Zoomy znajdują świetne zastosowanie również w reportażach. Reportaże fotograficzne składają się z szeregu zdjęć, które są robione podczas wydarzenia, np. obchodów święta państwowego, manifestacji czy koncertu. W takim przypadku nie wszędzie możemy podejść, aby uchwycić pożądany kadr. Musimy poruszać się w wyznaczonych strefach. Wtedy właśnie z pomocą przychodzi obiektyw zmiennoogniskowy. Podobnie jest z zaoszczędzonym czasem. Kiedy akcja dzieje się bardzo szybko, dobry obiektyw o różnym zakresie ogniskowych sprawdzi się lepiej niż zmiana optyki. W końcu zmiana ogniskowej to tylko przesunięcie pierścienia, które zajmuje ułamki sekund. box:imageShowcase Obiektyw a typ fotografii Tak naprawdę, jeśli jesteśmy na początku naszej fotograficznej drogi, powinniśmy skłaniać się raczej ku uniwersalnej „stałce”, np. 50 mm ze światłem co najmniej f/1.8. Taki obiektyw bez względu na posiadany korpus nie będzie dla nas ogromnym wydatkiem. Za to w naszym ręku znajdzie się optyka, za pomocą której zrobimy wiele ciekawych zdjęć i będziemy uczyć się kadrowania poprzez podchodzenie do obiektów. Jeśli jednak mimo wszystko chcemy na początek kupić zoom, to należy wiedzieć o kilku sprawach. box:offerCarousel Obiektywy zmiennoogniskowe dostaniemy zarówno te szerokokątne, jak i teleobiektywy. Jeśli mamy lustrzankę z matrycą APS-C, warto skusić się na Sigmę 18-35mm f/1.8 – jej koszt obecnie nie przekracza 3000 złotych. Ciekawym rozwiązaniem jest też przedział ogniskowych 24-70 mm – bardzo popularny wśród fotografów. Taką opcję dostaniemy od różnych producentów. Może być to obiektyw systemowy od Nikona, Canona, Sony czy Pentaxa, ale też zamiennik z odpowiednim mocowaniem. Tutaj z pomocą przychodzą firmy Tamron lub Sigma. Warto podkreślić, że każda z propozycji jest wyposażona w jasną przysłonę f/2.8. Ma to jednak swoją cenę, w zależności od producenta możemy zapłacić w przedziale 3500-8000 złotych. Odradzałbym kupowanie zoomów o dużej rozpiętości ogniskowych, jak np. 18-200 mm f/3.5-5.6 – w tym przypadku często jakość uzyskanego obrazu będzie pozostawiać wiele do życzenia, a przy gorszych warunkach oświetleniowych zabraknie nam jasnej przysłony. box:imageShowcase Tak naprawdę wybór „stałka” czy zoom to dylemat na początek przygody z fotografią. Zawodowcy mają bowiem na wyposażeniu szereg obiektywów i wtedy w głowie jest myśl, jaki zastosować tu i teraz.
Obiektyw stałoogniskowy czy zoom?
Jeffery Deaver znajduje się w gronie najpoczytniejszych amerykańskich autorów kryminałów i thrillerów. Jego bohaterowie, Lincoln Rhyme i Amelia Sachs, należą do najciekawszych literackich par śledczych, a dynamiczne fabuły wciągają bez reszty. Tak jest także w przypadku „Tańczącego Trumniarza”. To drugi, po „Kolekcjonerze kości”, tom serii. Można go czytać zupełnie niezależnie, ale oczywiście całą serię łączą postaci głównych bohaterów, a czytanie chronologiczne pozwala na śledzenie rozwoju relacji między nimi. Nieuchwytny morderca W Nowym Jorku grasuje morderca na zlecenie, który gdy już namierzy cel, nie odpuszcza, dopóki go nie zlikwiduje. Nawet zleceniodawca nie ma szans na przerwanie akcji. Tańczący Trumniarz jest inteligentny, skuteczny i zawsze o krok wyprzedza stróżów prawa. Lincoln Rhyme, sparaliżowany detektyw współpracujący z nowojorską policją, stawia sobie za cel schwytanie zabójcy, który uderza nagle, a po każdym morderstwie rozpływa się bez śladu. Nietrudno zauważyć, że dla detektywa ta sprawa to coś więcej niż zwykłe dochodzenie. Drogi jego i mordercy już kiedyś się przecięły. A Rhyme nigdy nie zapomniał dramatu, który się z tym wiązał. Spodziewaj się niespodziewanego Tańczący Trumniarz ma na celowniku świadków pewnych zdarzeń. Udaje mu się zabić jednego z nich i teraz robi wszystko, by dokończyć zadanie. Z racji tego, że potencjalne ofiary zajmują się transportem lotniczym, sporo wtrętów będzie dotyczyło tegoż właśnie tematu. Pozostałe opisy będą związane głównie z przemyśleniami mordercy (a trzeba przyznać, że w jego głowie dzieje się sporo i dzieje dziwnie) oraz technikami śledczymi. Trzeba wiedzieć, że Rhyme to doskonały analityk, który świetnie zna zakamarki Nowego Jorku i choć obecnie z racji swego stanu nie opuszcza mieszkania, bierze czynny udział w śledztwie, analizując mikroślady i wyciągając wnioski w sposób, który zawstydziłby nawet Sherlocka Holmesa. Mimo owych dość drobiazgowych opisów fabuła jest dynamiczna i nie pozwala na nudę. Jeffery Deaver przygotował dla czytelników nie lada niespodziankę. Każdy, kto zna jego twórczość, wie, że ten autor jest mistrzem serwowania zaskakujących zwrotów akcji. Krótko mówiąc, trzeba się spodziewać niespodziewanego. Mroczna twarz Nowego Jorku Wciągająca, zaskakująca, intrygująca, emocjonująca. Taka jest wspomniana powieść kryminalna Deavera. Daje możliwość poznania mrocznej strony Nowego Jorku, ludzkich umysłów, kryminalistycznych technik i tajemnic wielkiego miasta, w którym zło przybiera niekiedy naprawdę paskudną postać. E-book dostępny jest w cenie od ok. 20 złotych. Źródło okładki: www.proszynski.pl
„Tańczący Trumniarz” Jeffery Deaver – recenzja
Sesja zbliża się wielkimi krokami. Dla studentów to czas egzaminów i zaliczeń, podczas których ich wypełnione wiedzą mózgi pracują na pełnych obrotach. Nawet jeżeli okres studiów i nauki jest już dawno za nami, warto wiedzieć, co zrobić, aby wspomóc pracę naszego mózgu i sprawić, by problemy z zapamiętywaniem i koncentracją stały się przeszłością. Dieta dla mózgu Wciąż nie wszyscy wiedzą, że to, czym karmimy organizm, wpływa także na to, jak pracuje nasz mózg. To właśnie pokarmy i zawarte w nich witaminy i składniki odżywcze mają wpływ na funkcje i procesy zachodzące w tym najbardziej skomplikowanym organie. Oto proste zasady, dzięki którym wspomożesz pracę swojego mózgu. Wprowadź je zwłaszcza wtedy, gdy twój mózg jest narażony na wytężoną pracę. Zadbaj o poziom glukozy i lecytyny Głównym składnikiem, który odżywia nasz mózg, jest glukoza. Aby prawidłowo pracować, potrzebuje aż połowy glukozy, która krąży w naszym układzie krwionośnym. Dlatego tak ważne jest jej regularne dostarczanie.Produktem, który powinien znajdować się na naszej dietetycznej liście wspomagającej pracę mózgu, jest pieczywo. Nie bez różnicy jest jednak jego rodzaj. Najlepiej, aby było to pieczywo pełnoziarniste. To wykonane z białej mąki pozbawione jest najcenniejszych składników, czyli błonnika, wapnia, fosforu, żelaza i witamin z grupy B. Odpowiednią dawkę witamin dostarczą nam także inne produkty. Wśród nich wymienimy: tuńczyka, mięso indycze, warzywa strączkowe, orzeszki ziemne i nasiona słonecznika. Warto też, aby spożywane przez nas posiłki zawierały odpowiednią ilość lecytyny, która poprawia pamięć i opóźnia procesy prowadzące do rozwoju demencji starczej. Znajdziemy ją w fistaszkach, soi i kiełkach pszenicy. Wprowadź produkty bogate w żelazo Niedobór żelaza może prowadzić do tego, że tkanki w naszym organizmie nie będą odpowiednio dotlenione, co łączy się ze spadkiem sprawności fizycznej, obniżeniem koncentracji i zaburzeniami pamięci. Chcąc usprawnić pracę mózgu, lepiej sięgnąć po produkty, które są bogate w żelazo, a nie po suplementy diety, ponieważ żelazo wchodzi w reakcję z innymi lekami i obniża ich skuteczność. Żelazo znajdziemy między innymi w podrobach, jajach, burakach, warzywach liściastych i suszonych owocach. Zadbaj o poziom magnezu To jeden z tych minerałów, które bardzo szybko wypłukiwane są z organizmu, gdy pijemy duże ilości kawy i wody. Warto zadbać o jego stały poziom, ponieważ poprawia pamięć i przyspiesza myślenie. Jest trudno przyswajalny, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie stosowanie magnezu w formie kapsułek lub tabletek musujących. Nie rezygnuj z białka Wielu z nas niepotrzebnie rezygnuje z produktów bogatych w białko. Tymczasem pełnowartościowe białko wpływa na wzrost poziomu tyrozyny w naszym mózgu, która odpowiada za poprawę koncentracji. Chcąc włączyć do naszej diety białko, postawmy tylko na to najlepsze, pochodzące z ryb, chudego drobiu, cielęciny i warzyw strączkowych. Wspomóż mozg antyoksydantami To substancje, które spowalniają procesy niszczenia w układzie nerwowym i wspomagają pamięć. Najwięcej antyoksydantów znajdziemy w jagodach, orzechach, oliwie z oliwek, marchewce, brzoskwiniach, kakao oraz soku winogronowym. Możesz być pewny, że wprowadzenie do diety wymienionych tu produktów bogatych w substancje wspomagające pracę mózgu spowoduje, że twoja koncentracja wzrośnie, a pamięć się poprawi. Jeżeli jednak zmiana diety to zbyt duże wyzwanie, postaw na codzienne przyjmowanie kompleksowych suplementów diety bogatych w witaminy i składniki odżywcze.
Jak wspomóc pracę swojego mózgu?
Głębia ostrości, z tym pojęciem spotkał się każdy fotograf. To dzięki niej możemy otrzymać efekt pięknego, artystycznego rozmycia tła. Tylko jak go uzyskać? Co jeśli będziemy chcieli na zdjęciu mieć ostry zarówno pierwszy, jak i drugi plan? Głębią ostrości możemy manipulować za pomocą przysłony. Ważna składową będzie też ogniskowa obiektywu oraz odległość jaka jest pomiędzy aparatem, a fotografowanym obiektem. Głębia ostrości Głębia ostrości nazywana też czasem głębokością ostrości jest parametrem stosowanym w optyce i fotografii do określania zakresu odległości, w którym obiekty obserwowane przez nasz aparat fotograficzny sprawiają wrażenie ostrych (mają wyraźne, a nie rozmyte kontury). Na to, jaką głębię ostrości uzyskamy, wpływają trzy główne składowe: przysłona, ogniskowa oraz właśnie odległość pomiędzy aparatem, a obiektem na który łapiemy ostrość. Przysłona, ogniskowa i odległości Przysłona jest to część obiektywu, która odpowiada za to, ile światła dotrze do naszego aparatu. Im niższa wartość, tym więcej światła i co za tym idzie niższa głębia ostrości. Cały proces otwierania i zamykania przysłony możemy zaobserwować na przykładzie obiektywu i poniższych zdjęciach. Na pierwszym obiektyw z przysłoną otwartą na wartość f/1.8 - ostry będzie ten element, w który celujemy zaś reszta zostanie artystycznie rozmyta. Na drugim zdjęciu przysłona jest domknięta na f/16. Widzimy, o ile mniej światła dochodzi do aparatu oraz jak to wpływa na uzyskany obraz - ostrość uzyskuje również tło. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase To, jaką wybierzemy przysłonę, może zależeć od urządzenia (tryb automatyczny lub preselekcji czasu) lub od nas samych, gdy fotografujemy w trybie manualnym albo preselekcji przysłony. Na rynku dostaniemy obiektywy, których wartość przysłony wynosi poniżej f/2. Jednak im jaśniejszy obiektyw tym rośnie jego cena. Dobry przykładem będzie obiektyw stałoogniskowy 50 mm - ten z przysłoną f/1.8 kupimy za kwotę od 300 do 1000 złotych (w zależności od mocowania, silnika AF itd.), zaś obiektyw o przysłonie f/1.4 to już wydatek 3000 złotych (w tym przypadku najczęstszym wyborem jest Sigma Art 50 mm f/1.4). Ogniskowa obiektywu jest parametrem decydującym o kącie widzenia naszej optyki. Robiąc zdjęcia z wykorzystaniem ogniskowej 24 mm, otrzymamy o wiele szerszy kadr niż używając optyki o ogniskowej 100 mm. Jak to się przekłada na głębię ostrości? Załóżmy, że fotografujemy ten sam przedmiot wspomnianymi przed chwilą obiektywami i ustawiamy w obu przypadkach przysłonę f/5.6. W efekcie niższą głębię ostrości uzyskamy, korzystając z obiektywu o wartości ogniskowej 100 mm. Zdjęcie szerokokątne będzie miało o wiele większe pole ostrości. Jeśli chodzi o odległości, to możemy ją podzielić na dwie sfery. Pierwsza z nich to przestrzeń między naszym aparatem, a obiektem. Im jest ona mniejsza tym głębia ostrości jest znikoma, a większa część kadru uzyskuje rozmycie. Druga sfera to odległość obiektu od tła. Jeśli modelka będzie stała oparta o ścianę, tło może nie uzyskać pożądanego przez nas efektu. Będzie o wiele bardziej wyraziste niż w przypadku, gdyby modelka pozowała powiedzmy 2-3 metry od tej ściany. Kiedy mała, kiedy duża głębia ostrości? Wiemy już czym jest głębia ostrości, co na nią wpływa i jakiego efektu możemy się spodziewać. Kupując obiektywy, trzeba patrzeć na wartości przysłony. Chcąc uzyskać małą głębię ostrości, rozpatrujemy optykę z przysłoną poniżej f/2.8. Ciekawe ujęcia uzyskamy z pomocą obiektywów: wspomnianej Sigmy z serii Art m.in. 35 mm f/1.4 lub 50 mm f/1.4, teleobiektywów 70-200 mm f/2.8, stałoogniskowego szkła 85 mm dostępnego z przysłonami f/1.8, f/1.4 czy nawet f/1.2 - na rynku jest dostępnych wiele jasnych obiektywów i różnych zakresach ogniskowych. Małą głębię ostrości często wykorzystujemy w makro fotografii - jasny obiektyw (niska wartość przysłony), duża wartość ogniskowej i podchodzimy do obiektu najbliżej, jak się da. Wtedy ostrość uzyskujemy jedynie na obszarze kilku milimetrów (np. owadzie), a całe tło jest rozmyte. Mała głębia ostrości sprawdza się również w portretach, fotografii produktowej, fotografii artystycznej, ale też sportowej - gdzie w polu ostrości chcemy mieć sportowca, a kibice mają stanowić efektowne, kolorowe i rozmazane tło. box:imageShowcase box:imageShowcase Duża głębia ostrości również ma swoje zastosowanie - są momenty, kiedy chcemy uzyskać ostrość na pełnym kadrze. Najczęściej zdarza się to w fotografii krajobrazów, ale też architektury. Zdjęcia z większą głębią ostrości mogą mieć również zastosowanie w reportażach np. gdy uchwycimy tłum protestujących ludzi. Należy tylko pamiętać, że im bardziej zwiększamy przysłonę to do matrycy aparatu dochodzi mniej światła i przy dobraniu złych parametrów: czasu oraz czułości ISO możemy uzyskać np. zbyt ciemne zdjęcie.
Kiedy wykorzystać małą, a kiedy dużą głębię ostrości?
Jeśli celem waszych wakacyjnych podróży jest górski szlak, to pewnie dobrze wiecie, że liczy się przede wszystkim komfort, wygoda i bezpieczeństwo. Co nie oznacza, że w górach, wśród turystów, nie można zadać szyku i wyróżniać się z tłumu. Niekoniecznie zakładając kolorowe szpilki, co często zdarza się „niedzielnym” zdobywcom. Przede wszystkim buty! Oczywiście, że stawiamy na wysoką jakość, solidne zabezpieczenie, możliwość przetrwania w każdych warunkach. Pogoda bywa przewrotna i pomimo, że na szlak wchodzimy podczas upału, to na szczycie możemy dosięgnąć śniegu. Butymają dawać nam pewność, że absolutnie żadna aura nas nie zaskoczy. Do tego warto by były lekkie, nie przemakały, solidnie trzymały się na nodze. Należy rozpatrzyć opcję obuwia trekkingowego za kostkę. Skutecznie ustabilizuje stopę i zabezpieczy przed skręceniem. A co jeżeli nie planujecie wysokogórskich wędrówek, tylko spacery po połoninach i wzgórzach? Postawcie także na buty sportowe, zabezpieczające kostki workery albo… na wygodne sandały. One również muszą mieć kilka niezbędnych cech: grubą i antypoślizgową podeszwę, paski chroniące i dobrze trzymające stopy oraz odpowiednie wyprofilowanie. Trzeba pomyśleć nad ich wysoką jakością oraz o tym, aby były wykonane ze skóry. Sztuczne materiały mogą odparzyć stopy, co utrudni, bądź nawet uniemożliwi nam spacery. Deszcze i śniegi nawet latem Niezbędnik zdobywcy szlaków górskich nie może obejść się bez dobrego zabezpieczenia przeciwdeszczowego. Nieprzemakalna, lekko ocieplana kurtka z kapturem to konieczność! Warto, by była lekka, z bardzo dobrego materiału. I tutaj możemy poszaleć jeśli chodzi o kolory i wzory. Producenci kuszą dziewczęcymi barwami, ochronną zielenią czy rozmarzonymi błękitami. Do wyboru, do koloru! Jeżeli jednak nie lubicie typowo sportowych fasonów, a na szlak wybieracie się wyłącznie rekreacyjnie, wówczas weźcie ze sobą wojskowe parki. One solidnie chronią przed deszczem i nagłym przypływem wiatru. Minus? Jak już dotrzecie do schroniska, a wcześniej złapie was deszcz, parka na pewno będzie schnąć odrobinę dłużej niż kurtka sportowa. Koniecznie weźcie ze sobą bluzę, najlepiej rozpinaną i z kapturem. Przyda się nie tylko podczas wspinaczek, kiedy nagle mocno się ochłodzi. To dobry wybór na wieczorne ognisko czy wspólne biesiadowanie w schronisku. Miękka, wygodna, a w razie „w” może nawet posłużyć nam za poduszkę! Dodatkowo – flanelowa koszula. Ona również jest ciepła, łatwo złożyć ją w kostkę, a w trakcie wędrówek możemy nosić opasaną wokół bioder. Stawiaj na basic Będziesz czuć się dobrze, jeśli na pierwszym miejscu postawisz wygodę. To najlepsza rada podczas górskich wycieczek i zdobywania szlaków. Dlaczego? Bo oddychające ubrania, bawełniane koszulki i topy czy wygodna bielizna sprawią, że nic nie stanie na przeszkodzie, by wyprawa stała się przygodą życia. Wybierz rozciągliwe jeansy wtedy, gdy spacerujesz. Jeżeli zaś planujesz się wspinać, zainwestuj w porządne spodnie. Wykonane ze specjalnych materiałów ułatwią zdobywanie skałek i górskich szlaków. Dobrym pomysłem będą także bojówki – duża liczba kieszeni i wygodny krój pozwolą ci ukryć w nich wiele niezbędnych przedmiotów, takich jak: kompas, latarkę czy mapę.
Wakacje na szlaku
Choć na ekranie telewizyjnym pojawił się stosunkowo niedawno, szybko podbił serca najmłodszych. Bing to mały radosny króliczek, który spędza czas na zabawie z przyjaciółmi i codziennie uczy się czegoś nowego, tak jak oglądające bajkę kilkulatki. Być może właśnie dlatego Bing stał się ulubieńcem maluchów i prawie każdy przedszkolak chce mieć zabawkę z jego postacią. O czym jest bajka Bing? Bing to animacja, której bohaterem jest niewielki, uśmiechnięty, czarny króliczek. Zwierzak ma ogromne zielone oczy i duże spiczaste uszy. Nosi zieloną koszulkę i czerwone ogrodniczki w czarną kratkę. To maluch, który w każdym odcinku uczy się czegoś nowego pod czujnym okiem swojego wyrozumiałego opiekuna Flopa. Przyjaciółką Binga jest Sula, mała słonica. Sula bardzo lubi wróżki i błyszczące ozdoby, cieszy się, gdy może pobawić się z Bingiem. Sula, choć urocza i energiczna, czasem się też złości. Animacja podbiła w ostatnim czasie dziecięcy świat. Bing, z którym utożsamia się coraz więcej dzieci, w każdym odcinku dokładnie tłumaczy, co się wydarzyło danego dnia. Opisuje swoje emocje, wrażenia, zachowanie. Nie zawsze jest ono poprawne, ale Bing potrafi przyznać się do błędu. A Flop, by docenić postępowanie małego króliczka, podsumowuje: „To ważna rzecz, Bing”. Mądrość, jaka płynie z tej krótkiej bajki, podoba się też wielu rodzicom. Być może właśnie dlatego nie stronią oni od zakupu dzieciom zabawek sygnowanych animacją. Oto kilka z nich. Hulajnoga trójkołowa Jeśli twoje dziecko jest energiczne i lubi aktywność fizyczną, hulajnoga z wizerunkiem króliczka o imieniu Bing będzie dla niego prawdziwą radością. Pojazd wyposażony jest w trzy kauczukowe koła, szeroki antypoślizgowy podest i sterowną kierownicę. Zabawka będzie odpowiednia dla początkującego przedszkolaka. Przewiezie dziecko o wadze nie większej niż 20 kg. Ma regulowaną wysokość kierownicy. Najniżej można ją ustawić na wysokości 63 cm, najwyżej – 69 cm. Najważniejszy jest jednak motyw z bajki. Bing uśmiecha się do nas z przodu pojazdu, a jego przyjaciele – z podestu. Cena zabawki to 63 zł. Maskotka Bing Ta zabawka zadowoli raczej młodszych fanów animacji. Pluszowa maskotka króliczka jest do kupienia w różnych rozmiarach. Oczywiście za mniejszą (ok. 18 cm) zapłacimy mniej, a za większą (ok. 30 cm) – więcej. Do wyboru jest nie tylko postać uśmiechniętego króliczka. W ofercie znajdziemy także przyjaciółkę Binga – Sulę, jego opiekuna Flopa oraz przytulankę Binga – Coco. Zabawkii są naprawdę dobrze wykonane i wiernie oddają wygląd bohaterów animacji. Interaktywne pluszaki z bajki Bing Chodzi, mówi i porusza swoimi długimi oczami – interaktywny królik Bing jest bardzo popularny wśród maluchów. Kiedy się przewróci, prosi, aby dziecko pomogło mu wstać. Gdy śpiewa i rozmawia, jego uszka poruszają się w górę i w dół. Kupimy go w dwóch wersjach: w ubranku klasycznym (wtedy zwierzak ma wzrost 35 cm) oraz w piżamce (o wzroście 22 cm). Do wyboru są też pluszowe postaci przyjaciół Binga. Wszystkie zabawki chodzą i mówią w języku angielskim. Choć może wydawać się to wadą, w rzeczywistości jest zaletą. Dzięki temu trzylatek ma szansę poznać podstawowe zwroty w języku, w którym mówi spora część ludności na świecie. Inne zabawki Królika imieniem Bing znajdziemy również w innych, mniej okazałych zabawkach. Mowa o niewielkich zestawach z autami, np. Samochód Flopa lub Lodziarnia Gillsa. To plastikowe figurki bajkowych postaci. Flop ma 8 cm wysokości, a Bing – 10 cm. Do kompletu dołączony jest samochodzik. W przypadku Lodziarni Gillsa w komplecie dostaniemy figurkę Gilly i Binga oraz autko. Na Allegro znajdziemy również zabawki do kąpieli. Są to niewielkie zestawy jednej lub kilku gumowych postaci. Bajka Bing robi się coraz bardziej popularna. Lubią ją i przedszkolaki, i rodzice. Dlatego coraz większą popularnością cieszą się zabawki z motywem tej animacji.
Bing! Nowy przyjaciel przedszkolaków. Przegląd zabawek
Zgrabne pośladki to bez wątpienia jeden z najważniejszych atrybutów kobiecych. Dlatego panie podejmują różne wysiłki, by ta część ciała wyglądała perfekcyjnie, zwłaszcza że właśnie kształtne pośladki są teraz w modzie. Szczycą się nimi takie sławy, jak: Jennifer Lopez, Kim Kardashian, Adele czy Beyonce. Wąskie, płaskie biodra typu chłopczyca są zdecydowanie passé. Ładna pupa w stylu brazylijskim to dar, którym niewiele kobiet może się pochwalić. Dlatego coraz modniejsze jest modelowanie tej części ciała odpowiednimi ćwiczeniami. Męczące przysiady nie zawsze przynoszą szybkie efekty. Niektóre osoby decydują się więc na bolesne operacyjne umieszczanie pod skórą implantów. Jest jednak o wiele prostszy, szybszy i tańszy sposób na uzyskanie zgrabnego wyglądu. Jeśli natura nie zadbała o piękne kształty, można nieco oszukać otoczenie, kupując odpowiednią bieliznę modelującą, którą noszą teraz nawet szczupłe kobiety. Efekt zaskoczy każdego. Bielizna, która oszukuje Dziś oferowana bielizna korygująca nie ma nic wspólnego z dawnymi grubymi i krępującymi ruchy majtkami czy gorsetami. Jest wygodna, wykonana z cienkich, przyjaznych skórze materiałów – bawełny, mikrofibry i innych elastycznych tkanin, które dopasowują się do kształtu ciała – a także bezszwowa i nie odznacza się pod ubraniem. Jest też miła w dotyku, przepuszcza powietrze i dodatkowo wygląda estetycznie, a nawet kusząco. Odpowiednio dobrana niweluje brzuszek, dzięki specjalnym taśmom może podnieść pośladki, a dzięki dodatkowym wkładkom je powiększy. Te sprytne triki pozwolą czuć się dobrze w swoim ciele każdej kobiecie, która nie jest w pełni zadowolona ze swojej sylwetki. Pośladki można modelować na wiele sposobów. Majtki modelujące push-up Majtki modelujące push-up dają najbardziej spektakularne efekty. Delikatnie ściskają i podnoszą pupę dzięki odpowiedniemu ułożeniu włókien materiału, nadając jej optyczną jędrność. Panie, które marzą o bardziej kształtnych pośladkach, powinny kupić figi brazylijskie. Są wykonane z niezwykle cienkiego i elastycznego materiału na bazie poliamidu i elastanu, w nowatorskiej technologii laserowej, polegającej na wklejeniu między dwie warstwy materiału wyprofilowanych na kształt pupy piankowych, sylikonowych wkładek, które się nie przesuwają. Takie majtki powiększają pośladki o 2–3 cm, a dodatkowo korygują ich kształt. Niektóre modele natomiast mogą być wyposażone w kieszonki, w które wsuwa się wkładki z gąbki, np. marki Orirose – kosztują ok. 45 zł. Majtki push-up mogą mieć krój fig, szortów lub sięgać nad talię – wtedy dodatkowo wyszczuplają. Interesująco prezentują się modele, które działają, choć nie mają wkładek, a nawet na pośladkach są wycięcia dające efekt push-up dzięki odpowiedniemu uciskowi, np. firmy Bubbles – cena ok. 350 zł. Modelujące rajstopy Dzięki nowoczesnym technikom i niezwykłym włóknom również rajstopy pomogą wymodelować sylwetkę. Układ pasów włókien uciskających odpowiednie miejsca sprawia, że nie tylko wyszczuplają talię, ale dodatkowo podwójne pasy push-up unoszą lekko pośladki i je zaokrąglają, nadając im atrakcyjny wygląd. Jeśli zależy nam na jeszcze bardziej szczuplej talii, możemy wybrać rajstopy z wysokim gorsetem wyszczuplającym. Poprawiające sylwetkę legginsy A co zrobić , aby doskonale zaprezentować się na siłowni? Wystarczy kupić specjalnelegginsy push-up, które z tyłu mają przeszycia w kształcie serca, dzięki czemu zaokrąglają i podnoszą pośladki. W niektórych z kolei umieszczone są z tyłu niewielkie wkładki, które powiększają je jeszcze skuteczniej, np. E-Marilyn – ok. 100 zł. Nowością na rynku są legginsy antycelulitowe, uszyte z materiału ITOFINISH KELP, zawierającego mikrokapsułki ze składnikami, które uwalniając się podczas ruchu, nawilżają skórę i zwalczają pomarańczową skórkę. Delikatnie modelują kształt nóg, brzucha i pośladków. Kupując bieliznę modelującą, należy wybierać taki rozmiar, jaki faktycznie nosimy. Tylko odpowiednio dobrana spełni swoje zadanie – uwypukli to, na czym nam zależy, ukryje zaś niedoskonałości i pozwoli w każdym ubraniu, zwłaszcza obcisłym, prezentować się znakomicie.
Zgrabne pośladki dzięki garderobie z wkładką push-up
Frezowanie to dość skomplikowana obróbka materiałów. Po pierwsze frezarkę należy dobierać ze względu na obrabiany materiał, a po drugie – ze względu na sposób obróbki. Najprostszymi urządzeniami tego typu są frezarki ręczne, które wykorzystuje się przede wszystkim do frezowania w drewnie. Tutaj wyszczególnić można dwa podstawowe typy urządzeń i operacji, a więc frezowanie powierzchni za pomocą frezarek górnowrzecionowych oraz frezowanie krawędzi za pomocą tak zwanych frezarek krawędziowych. Krótka charakterystyka Okazuje się, że operacje frezowania powierzchni i frezowania krawędziowego można wykonać za pomocą jednej maszyny. Przykładem tego typu maszyny jest frezarka uniwersalna marki Makita o symbolu RT0700CX2J. Można ją scharakteryzować jako podstawową jednostkę napędową z kilkoma przystawkami, które rozbudowują funkcjonalność maszyny, dając jej wszechstronne wykorzystanie w wielu operacjach. Funkcje Wielofunkcyjność to podstawowa zaleta frezarki RT0700CX2J.Jej jednostka napędowa może być wyposażona wprzystawkę pełniącą rolę stopy frezarki górnowrzecionowej. Przystosowana jest do frezowania wgłębnego powierzchni. Dzięki konstrukcji wykonanej z odlewu aluminium i sztywnym prowadnicom pozwala na stabilne zagłębianie i prowadzenie maszyny w materiale. Ogranicznik głębokości z rewolwerowym predefiniowaniem trzech typowych głębokości umożliwia precyzyjną obróbkę na określoną głębokość i szybkie przełączanie pomiędzy zdefiniowanymi głębokościami. Przystawka do frezowania krawędziowego pozwala na jednoręczną obróbkę krawędzi, na przykład fazowanie, zaokrąglanie lub docinanie okleiny, aby licowała z krawędzią. Podobnie wyglądająca trzecia przystawka służy do frezowania pod kątem, ponieważ posiada funkcje ustawiania kąta, pod jakim frez ma nacierać na powierzchnię. Jej głównym przeznaczeniem jest również obróbka krawędzi, ale innego rodzaju. Przystawki są montowane na jednostce napędowej w bardzo prosty sposób, gdyż przy wykorzystaniu klamry zaciskowej. Frezarka RT0700CX2J posiada pokrętło do regulacji prędkości obrotowej. Dzięki niemu możliwa jest praca przy frezowaniu różnego rodzaju materiałów – nie tylko drewna, ale również tworzyw sztucznych lub laminatów.Ograniczenie prędkości obrotowej pozwala na lepszą obróbkę tego typu elementów, gdyż przy zbyt wysokiej prędkości frezowania może następować ich topienie, a nie skrawanie. Maszyna przystosowana jest do współpracy z frezami o średnicy trzpienia 6 lub 8 mm. Jej przezbrojenie odbywa się poprzez zmianę tulejki uchwytu narzędziowego. Montaż frezu jest bardzo łatwy, gdyż realizowany jest poprzez poluzowanie lub dokręcenie nakrętki zaciskowej uchwytu narzędziowego. Użyte materiały Wszystkie odpowiedzialne części frezarki, takie jak przystawki przenoszące obciążenia, prowadnice czy nawet element korpusu, na którym zaciskane są przystawki, wykonane są ze sztywnego ciśnieniowego odlewu stopu aluminium. Ich podstawową zaletą jest stosunkowo niska waga i odporność na odkształcenia powstałe w wyniku obciążenia. Cześć chwytowa korpusu to tworzywo sztuczne. Elementy chwytowe aluminiowych Parametry Frezarka Makita RT0700CX2Jnapędzana jest silnikiem o mocy 710W i dzięki temu może uzyskać prędkość obrotową regulowaną w zakresie 10000-30000 obr/min. Maksymalna głębokość frezowania w funkcji frezarki górnowrzecionowej to 35mm, zaś w funkcji frezarki krawędziowej – do 40mm. Uchwyt narzędziowy umożliwia uchwycenie frezów o średnicy trzpienia 6 lub 8mm. Maszyna jest wygodna w obsłudze, gdyż jej waga wynosi 1,8kg. Rozwiązania techniczne Makita RT0700CX2J jest wyposażona w elektronikę sterującą pracą urządzenia. Jej zadaniem jest nie tylko umożliwienie użytkownikowi nastawienia prędkości obrotowej, ale również zapewnienie płynnego rozruchu. Dostęp do szczotek węglowych jest z zewnątrz, dzięki czemu serwisowanie jest prostsze i w zakresie kompetencji większości bardziej doświadczonych i odpowiednio przeszkolonych technicznie użytkowników. Wyposażenie Szlifierka występuje w zestawie z wieloma akcesoriami. Po pierwsze są to 3 przystawki: do frezowania wgłębnego, krawędziowego i krawędziowego pod kątem. Do montażu frezów przewidziano 2 tulejki zaciskowe o średnicy 6 i 8mm. Przydatnym narzędziem do kopiowania jest pierścień kopiujący, po założeniu którego frezarkę można prowadzić wzdłuż przygotowanego lub odpowiedni dobranego szablonu. Adapter do odsysania pyłu pozwala na efektywne odciąganie urobku z miejsca pracy. Prowadnica równoległa umożliwia proste prowadzenie wzdłuż krawędzi obrabianego materiału. Wszystko to spakowane jest w przystosowanej do urządzenia walizce systemowej typu Makpac. Jest to szczególnie korzystne rozwiązanie przechowywania, gdyż walizki tego typu można łączyć ze sobą dla łatwego przenoszenia kliku walizek jednocześnie lub składowania w wygodny sposób. Podsumowanie Makita RT0700CX2J jest bardzo uniwersalnym i wszechstronnie wykorzystywanym do różnego typu operacji związanych z frezowaniem urządzeniem. Dla wielu stolarzy jest to kompletny zestaw do prac wykończeniowych u klienta, który łatwo można spakować i zabrać ze sobą. Jest to świetne rozwiązanie dla tych, którzy nie chcą dźwigać trzech lub więcej urządzeń, a parametry RT0700CX2J są dla nich wystarczające. Urządzenie objęte jest 3-letnią gwarancją producenta, która obowiązuje po zarejestrowaniu się na jego stronie internetowej.
Test frezarki uniwersalnej Makita RT0700CX2J
Przemoczone i zmarznięte stopy po długiej zabawie na śniegu? Jeśli chcesz, aby twoja córeczka miała odporne na wilgoć i oddychające obuwie, poszukaj modeli wyposażonych w specjalną membranę. Zima potrafi zaskoczyć. Musimy być gotowi na każde warunki pogodowe. Maluchy uwielbiają spędzać czas na zewnątrz. Skakanie po kałużach i błocie oraz szaleństwa na śniegu wymagają butów odpornych na wilgoć i przemakanie. Jeśli chcemy, aby dziecko mogło swobodnie bawić się na świeżym powietrzu bez obawy, że wróci do domu z przemoczonymi nogami, wybierzmy dla niego zimowe obuwie wyposażone w membranę. Co to jest membrana? Membrana znajduje się wewnątrz butów, między wierzchnią warstwą a podszewką. Jest cieniutka i elastyczna, przewiewna, a jednocześnie wodoszczelna. Podszewka z membraną ma dodatkowo podklejane szwy, co daje gwarancję nieprzemakalności w miejscach łączenia elementów. Szwy klejone są specjalną taśmą nakładaną przy użyciu specjalistycznych maszyn w wysokiej temperaturze i pod dużym ciśnieniem. Technologia ta jest od wielu lat stosowana do produkcji obuwia i odzieży specjalistycznej oraz sportowej, czyli używanej w ekstremalnych warunkach atmosferycznych. Rozwiązanie, kiedyś zarezerwowane wyłącznie dla alpinistów, wojskowych i strażaków, dziś zapewnia komfort każdemu. Pozwala stopom oddychać, chroni je przed zmoknięciem i odprowadza pot z wnętrza butów. Jakie buty wybrać? Kupując zimowe buty dla dziewczynki, zwróćmy uwagę na kilka parametrów. Oprócz membrany, która zapewni stopom dziecka odpowiednią wentylację oraz ochronę przed przemakaniem, warto wybrać model z antypoślizgowymi, elastycznymi podeszwami i wygodnymi zapięciami na rzepy. Zimowe buciki powinny być także odpowiednio wysokie, aby woda czy lub śnieg nie dostały się do środka. Wybór wzorów obuwia z membraną jest bardzo duży, producenci oferują buciki typowo sportowe, idealne na aktywne spacery i szaleństwa na śniegu, a także skórzane kozaczki z wysokimi cholewkami i aplikacjami dla małych elegantek. Oto kilka wybranych przez nas modeli: box:offerCarousel W ocieplanych śniegowcach firmy American Club, model 0305 zastosowano membranę TRIPLETEX oraz trójwarstwowy materiał typu soft shell, co gwarantuje wodoszczelność i odpowiednią wentylację. Wszyty język miechowy zapobiega wpadaniu śniegu do wnętrza butów. Obuwie wykonano z lekkiego i zarazem wytrzymałego materiału tekstylnego w połączeniu ze skórą ekologiczną, wewnątrz znajduje się futerkowa ocieplina. Do wyboru mamy fioletowe i różowe buciki z nadrukiem śnieżynek i elementami odblaskowymi, które zwiększają bezpieczeństwo dziecka na drodze. box:offerCarousel Zimowe buty marki Ren But model 32-4142 w całości wykonane są ze skóry. Mają membranę RENTEX, która zapewnia swobodne odprowadzanie nadmiaru pary wodnej z wnętrza obuwia, pozwala stopom oddychać i daje uczucie świeżości oraz suchości. Jest również odporna na zanieczyszczenia, zatykanie brudem i pyłem. Ocieplane buciki mają lekką i elastyczną podeszwę, zapiętek stabilizujący i zapięcie na rzepy. Obuwie marki Ren But zostało wyróżnione certyfikatem „Zdrowa Stopa”. Dla dziewczynek przygotowano kilka wersji kolorystycznych – granatowo-amarantową, bordowo-fioletową oraz szaro-różową. box:offerCarousel * Kozaki i trzewiki renomowanej polskiej marki Bartek są wyposażone w opatentowaną membranę BRTKex. Stanowi ona nieprzepuszczalną barierę dla deszczu, błota i śniegu. Buciki pozostają wewnątrz suche, a nadmiar wilgoci, wydzielany przez stopę podczas wysiłku, odprowadzony jest na zewnątrz. W kolekcji dziewczęcej Bartka znajdziemy model skórzanych kozaczków z membraną. Dół butów wykonano ze skóry licowej, cholewki z nubukowej. Wewnątrz znajduje się specjalna ocieplina typu wolle. Zapinane na suwaki buty mają modną ozdobę wokół kostek – paski nabijane metalowymi ćwiekami. Kozaki są oferowane w kolorze czarnym i różowym. box:offerCarousel * Model 12-1463 od marki Ren But przeznaczony jest dla najmłodszych. Zimowe buciki, wykonane w całości ze skóry, mają membranę RENTEX, która zabezpiecza przed deszczem i śniegiem. Wyposażono je w elastyczną i lekką podeszwę, zapiętki stabilizujące stopy – elementy, które uwzględniają naturalny rozwój stopy dziecka, co potwierdza certyfikat „Zdrowa Stopa”, nadany przez Centralne Laboratorium Przemysłu Skórzanego. W kolekcji znajdziemy wiele interesujących połączeń kolorystycznych, np. szarego z fioletem. Membrana to sprytne rozwiązanie technologiczne, które stosuje się często w produkcji obuwia i odzieży. Jeśli chcemy, aby dziecko miało suche stopy nawet po długiej zabawie na śniegu, warto wybrać dla niego buty wyposażone w to udogodnienie.
Zimowe buty z membraną dla dziewczynki
Okres jesienno-zimowy jest dość trudny dla wielu roślin doniczkowych. Czasem przechodzą go naprawdę ciężko. Zwykle jest to naturalny etap, po którym pojawiają się np. nowe pędy. Warto jednak zapewnić im szczególną pielęgnację zimą, aby jak najszybciej cieszyć się wiosennymi kwiatami. Zimowe pułapki na kwiaty Choć przez cały rok dbamy o kwiaty tak samo, często zapominamy o zimowych pułapkach, których domowe rośliny nie lubią. Najczęściej popełniane błędy i niedopatrzenia to między innymi: 1) Słaby dostęp do światła – głównie z powodu pogody i wcześniejszego zachodu słońca. 2) Osadzanie się kurzu, rzadkie kąpanie roślin (np. pod prysznicem). 3) Przegrzewanie, a nawet palenie roślin, które stoją nad kaloryferem. 4) Przemarznięcie roślin na parapetach podczas wietrzenia pomieszczenia. 5) Nieodpowiednie nawodnienie – zimą kwiaty potrzebują mniej wody niż podczas słonecznego lata. 6) Zbyt niska wilgotność powietrza – grzejniki wysuszają powietrze, co jest niekomfortowe nie tylko dla nas, ale też dla roślin i zwierząt. Dobrym pomysłem będzie zainwestowanie w dobry nawilżacz powietrza i rozwiesić na kaloryferach pojemniki z wodą. 7) Brak nawożenia – istnieje teoria mówiąca o tym, że w okresie jesienno-zimowym nie nawozi się kwiatów. Tymczasem w przypadku roślin kwitnących cały rok (np. storczyków) jak najbardziej można stosować nawóz (np. patyczki), szczególnie gdy roślina utrzymuje kwiaty. Jak dbać o kwiaty zimą? Aby uniknąć błędów w pielęgnacji roślin doniczkowych, upewnijmy się, że nawet zimą mają one dostęp do światła dziennego. Trzymanie ich w ciemnych kątach może spowodować brak kwitnienia. Najlepiej będzie im na parapetach lub widnych ścianach. Wiele osób wyznaje zasadę, że kwiaty szczególnie dobrze rosną od strony południowej lub wschodniej. Jeśli jednak po stronie północnej umieścimy kwiaty blisko okna, podobnie mamy szansę na piękne kwitnienie zimą. Trzeba przy tym pamiętać, że większość kwiatów nie lubi zbyt częstych zmian miejsc. Wyjątkiem jest zabieranie ich do łazienki na lekki prysznic, który oczyści ich liście z kurzu. Możemy to robić także bez spłukiwania całej rośliny. Wystarczy zwilżyć miękką ściereczkę i dokładnie przetrzeć liść po liściu. box:offerCarousel Uwagę zwróćmy ponadto na liście, które znajdują się bezpośrednio nad grzejnikami. Zbyt duże ciepło może sprawić, że będą czerniały z przegrzania. Zanim do tego dojdzie, dotknijmy ich i sprawdźmy, czy nie są ciepłe na skutek odkręcenia kaloryfera. Wówczas, zamiast mocno grzać, a następnie wietrzyć pokój, ustawmy niższą temperaturę na stałą. Będzie to optymalne rozwiązanie zarówno dla kwiatów, jak i naszego zdrowia i portfela. Akcesoria do kwiatów Aby pielęgnacja była wygodna i przyjemna, dobrze jest zaopatrzyć się w kilka praktycznych akcesoriów. Są wśród nich: spryskiwacz, konewka lub nawadniacz do kwiatów. Ten drugi sprawdzi się zwłaszcza u roślin, które szeroko się rozrastają i ciężko jest je podlać bezpośrednio w ziemię. Nawadniacz natomiast wbija się ostrym końcem w ziemię, a górna ozdobna część (np. ptaszek) stanowi swego rodzaju lejek, który pozwala wodzie przepłynąć bezpośrednio do ziemi. box:offerCarousel Praktycznym gadżetem są też kijki, które podpierają roślinę. Najczęściej wykorzystuje się je do storczyków. Koniec zimy to także dobry czas na przesadzanie i rozsadzanie. Pamiętajmy przy tym, że przesadzamy wyłącznie te, które nie kwitną, w przeciwnym razie mogą stracić kwiaty. Przy okazji mamy możliwość zmiany koloru i wzoru doniczek oraz ich ustawienia.
Jak dbać o domowe kwiaty zimą?
Nie ma trudniejszych książek niż te omawiające krzywdzenie dzieci. Jakkolwiek wszystkie powieści, których fabuła osnuta jest wokół cierpienia, są trudne, tak nie da się podważyć tego pierwszego zdania w żaden sposób. Cierpienie niewinnej istoty, takiej, która nie ma szans samodzielnie się obronić, skazywanie jej na ból wywołuje natychmiast odruch walki. Zdrowy, empatyczny człowiek zaciska ręce w pięści w odruchu obronnym i chce chronić. Człowiek skrzywiony widzi w dziecku wroga, przeszkodę w drodze do swoich celów, nieznośny balast życiowy, który pokrzyżował mu plany. Niestety nie jest to tylko tendencja fikcyjnej fabuły. Każda fikcja wszak czerpie z rzeczywistości. To właśnie prawdziwe historie, które pojawiają się w nagłówkach co poczytniejszych gazet, stają się inspiracją dla takich powieści. Cienka granica Mała Carie Parker, ledwie ośmioletnia, ma już za sobą wystarczająco dużo trudnych przeżyć. Ukochany tata nie żyje, mama związała się z nowym mężczyzną, jednak nie wiedzie im się najlepiej. Żyją w niedostatku i jednym wielkim bałaganie życiowym. Dziewczynka wraz z siostrą nie znają w swoim życiu żadnej regularności posiłków, stałości opiekuna ani czułości ze strony matki. Ta, sterroryzowana przez swojego partnera, woli udawać, że nie widzi krzywdy swoich dzieci. Że nie widzi siniaków, ran, strachu w oczach. Tak było jej łatwiej? Trudno to oceniać jakkolwiek obiektywnie. Jednakże taka jest właśnie rzeczywistość życia Carrie i Emmy. Wydaje się, że jedyną życzliwą dla dziewczynek osobą jest nauczycielka, ale nawet ona nie jest w stanie im pomóc. Carrie ma w sobie dużo siły, by znosić kolejne ciosy ze strony ojczyma, ale ten ostatecznie przekracza tę cienką granicę i dramat zatacza kolejne błędne koło. Przerażająca prawda Powieść Elizabeth Flock wydaje się w pewnym stopniu prosta i opisująca jedynie brutalną rzeczywistość. Oto szaleniec krzywdzi dzieci, a ich matka właściwie nic nie robi, by temu zapobiec. Nie pomaga nikt, nawet babcia dziewczynek. Z jednej strony jest to przerażająca historia, z drugiej literacko nie przynosi niczego nowego, czego nie opisałby wieloma wykrzyknikami „Fakt”. A jednak powieść niesie ze sobą to drugie dno, którego nie odda żadna inna lektura. To historia dziecka, które próbuje przetrwać w swojej ciężkiej codzienności, które tak bardzo stara się chronić samo siebie, że znajduje wreszcie drogę ucieczki. Jaką? Właśnie dla tej odpowiedzi warto przeczytać tę książkę. Przerażająca prawda, jaka wyłania się na zakończenie, sprawia, że fabuła powieści nabiera nowego znaczenia, a historia Carrie okaże się dużo bardziej wstrząsająca niż ta pierwotnie wyjaśniona. „Emma i ja”, choć napisana prostym językiem, dociera do sedna największej traumy, jaką przeżyło dziecko. Powieść „Emma i ja” dostępna jest także w formie elektronicznej, w formatach EPUB i MOBI za niecałe 22 złote. Źródło okładki: www.harpercollins.pl
„Emma i ja” Elizabeth Flock – recenzja
Jak dobrać mleko modyfikowane do potrzeb maluszka? Co powinno mieć w składzie, by możliwie jak najlepiej wpływało na prawidłowy rozwój dziecka? Sprawdź, co nowego możesz znaleźć na rynku mleka modyfikowanego 2. Skład mleka mamy jest unikatowy. Co do tego nikt nie ma wątpliwości. Sprawia, że dziecko zdrowo rośnie, co oznacza, że zwiększa masę i długość ciała, ale też wzmacnia układ odpornościowy. Dzieci karmione mlekiem mamy mogą być pewne, że właśnie to mleko będzie chronić przed stanami zapalnymi (np. ucha środkowego, układu moczowego), bakteriami (np. zapalenie oskrzeli, płuc, opon mózgowo-rdzeniowych) i wirusami oraz ułatwi wytworzenie prawidłowej mikroflory jelitowej. A co z dziećmi, których mamy z różnych przyczyn nie mogą karmić naturalnym mlekiem? One także potrzebują dobrej ochrony i wzmocnienia. Na szczęście na świecie od lat prowadzone są badania laboratoryjne mające na celu stworzenie mleka modyfikowanego, jak najbardziej zbliżonego do ideału – czyli mleka kobiecego. Co powinno się znaleźć w mleku modyfikowanym? Mieszanka mleczna – mieszance mlecznej nierówna. Oczywiście w każdej znajdziesz białka, węglowodany, tłuszcze, składniki mineralne i witaminy, które będą miały podobne proporcje. Oznacza to, że kupując dowolne mleko modyfikowane, możesz mieć pewność, że podstawowe potrzeby twojego dziecka będą zaspokojone. W krajach Unii Europejskiej to EFSA (European Food Safety Authority) opiniuje skład i wartość odżywczą produktów dla niemowląt, w tym mleka modyfikowanego. Jeżeli natomiast jakiś producent udokumentuje bezpieczeństwo dodatkowych składników, którymi chce wzbogacić swoją mieszankę to jak najbardziej może to zrobić. Już od kilku lat najlepsze mleka modyfikowane zawierają, np. taurynę, karnitynę, selen (substancje ważne dla dziecka, których brakuje w mleku krowim), kwasy nienasycone oraz mieszankę prebiotyków – oligosacharydów (fruktooligosacharydy – FOS i galaktooligosacharydy – GOS). Co nowego oferują producenci w mleku następnym? NAN OPTIPRO Plus 2 HM-O box:offerCarousel To przełom i nowość od firmy Nestle, która rekomenduje to mleko, jako następne, dla zdrowych niemowląt w wieku 7-12 miesięcy. Dotychczasowe Nan Optipro Plus 2 zawierało wysokiej jakości białko (unikalna receptura OPTIPRO), aktywne kultury bakterii L.reuteri, kwas DHA oraz prebiotyki GOS/FOS. Ogromnym plusem jest fakt, że w składzie nie znajdziemy sacharozy, fruktozy czy oleju palmowego. Co zatem dodano do nowszej wersji mleka - NAN OPTIPRO Plus 2 HM-O? Pewnie wiesz, że głównym węglowodanem w mleku kobiecym jest laktoza (standardowo mleka modyfikowane też powinny bazować właśnie na laktozie np. z mleka krowiego). Ale w 1888 roku odkryto grupę składników (należących do węglowodanów) dziś znanych, jako HMO (od angielskiego Human Milk Oligosaccharides), czyli oligosacharydy mleka kobiecego. To trzeci pod względem występowania, po laktozie i tłuszczu, składnik stały mleka kobiecego i najliczniejsza grupa związków aktywnych w nim występujących. Naukowcy uważają, że HMO nie tylko wspierają rozwój w jelicie korzystnych bakterii (bifidobakterii, np. Bifidobacterium infantis i Bifidobacterium bifidum) i eliminują drobnoustroje chorobotwórcze (patogeny), utrudniając im przytwierdzenie się do powierzchni jelita i przenikanie w głąb organizmu, ale także wpływają na liczbę i aktywność białych krwinek. Producent Nestle od 30 lat prowadził badania nad HMO i w końcu udało mu się otrzymać jeden z najważniejszych i najliczniej występujących HMO, czyli 2-fukozylolaktozę (w skrócie 2-FL) i to właśnie ten składnik dodano do ulepszonej receptury mleka modyfikowanego. Bebilon Profutura 2 box:offerCarousel Producent Nutricia określa Bebilon Profutura 2 jako najbardziej zaawansowaną recepturę wśród swoich produktów do żywienia zdrowych niemowląt po 6 miesiącu. Bebilon pamiętał o mieszaninie oligosacharydów GOS/FOS, ale w składzie mleka głównie skupił się na kwasach tłuszczowych: DHA (długołańcuchowy wielonasycony kwas tłuszczowy (LCPUFA) z grupy Omega 3), który wpływa na prawidłowy rozwój wzroku oraz ALA kwas alfa-linolenowy (też Omega 3), który wpływa na prawidłowy rozwój mózgu i tkanek nerwowych. W tym mleku także znajdziemy wyłącznie laktozę i tłuszcze z dobrego źródła. Capricare 2 mleko następne na mleku kozim box:offerCarousel Produkty Capricare pojawiło się w Polsce pod koniec 2016 roku, więc nadal to jednak nowość, w porównaniu do wiodących marek. Podobno pierwsze mleka modyfikowane kozie trafiły 30 lat temu do sklepów w Australii i Nowej Zelandii, przeszły przez ten czas szereg badań ( w tym dwa testy kliniczne) a teraz są dostępne już w 20 innych krajach. Ze strony producenta dowiedziałam się, że mleko kozie jest głównie wydzielane przez gruczoł zwany „apokrynowym" (tak samo jak mleko kobiece), a mleko krowie wyłącznie przez gruczoł „merokrynowy". To, co przemawia na korzyść mleka koziego to mniejsza ilość kazeiny, która tworzy skrzep w żołądku w trakcie trawienia. CapriCare 2 to mleko modyfikowane wyprodukowane na bazie pełnego mleka koziego i zawiera jedynie olej rzepakowy i słonecznikowy, a z cukrów laktozę. Oczywiście jest wzbogacone w niezbędne witaminy i minerały.
Mleko następne - nowości i ulepszone receptury
Dzięki konsolom telewizyjnym starsi mogą powrócić do ulubionych gier swego dzieciństwa, a młodsi zyskać całe godziny atrakcyjnej rozrywki. Szczyt popularności konsoli typu pegasus przypada w Polsce na lata dziewięćdziesiąte, gdy w większości domów pojawiły się już odbiorniki telewizyjne, ale mało która rodzina mogła choćby marzyć o komputerach. Tysiące dzieci i dorosłych grało wtedy na pegasusach w kultowego Mario, pływało na dnie oceanu jako Arielka, strzelało do kaczek na ekranie specjalnym pistoletem czy walczyło z wrogami w Contrze. Później ten typ gier, zepchnięty na boczny tor przez nowoczesne konsole i komputery, utracił fanów. Chociaż dziś pegasusy nie są już tak popularne, wciąż znajdują swoich amatorów. Mogą stanowić ciekawą – i nierzadko także tanią – alternatywę wobec komputera i Playstation. Jeżeli więc stęskniliście się za grami swego dzieciństwa, dziś możecie do nich bez większego problemu powrócić. Poniżej przedstawiamy kilka modeli dostępnych na rynku następców dawnego pegasusa. Nowe szaty Pegaza – Pegasus Funstation 3 Funstation 3g1 (najnowsza wersja pochodzi z 2013 roku) to swego rodzaju kontynuacja pegasusa. W zestawie znajdują się wszystkie niezbędne elementy, a więc dwa pady (umożliwiające rozgrywkę wraz z drugą osobą), pistolet, okablowanie, zasilacz i najpopularniejsze gry (wgrane w pamięć lub na kartridżu) – takie jak Super Mario, Duck Hunt, Battle City czy Triple Jump. W zestawach można znaleźć gry wszystkich typów: edukacyjne, zręcznościowe, strzelanki, sportowe i przygodowe. Nowy design wzorowano na najnowszych modelach Playstation, dzięki czemu konsola jest funkcjonalna i atrakcyjna wizualnie. Otrzymujemy całe godziny zabawy w dobrej cenie – ceny Pegasus Funstation zaczynają się już od 34 złotych (w cenę wliczone są już gry). Konsola pozostaje kompatybilna z większością kartridżów, jeżeli więc liczba wgranych fabrycznie gier nas nie zadowala, dyskietki można dokupić osobno. Konsola Pegasus D99 Inny model to konsola Pegasus D99, bardziej przypominająca tradycyjnego pegasusa. To zestaw z wyższej półki, solidniej wykonany, gwarantujący dobrą kompatybilność poszczególnych elementów, ale także droższy – w tym przypadku cena zaczyna się od 150 złotych. W zestawie jednak oprócz konsoli, padów, zasilacza i kabli znajdują się także dyskietki z dużą liczbą gier – zazwyczaj na dyskietkę wgrane jest ich przynajmniej czterysta – i są to kultowe tytuły, które w przeszłości mozolnie zbierało się na pojedynczych dyskietkach (m.in. Super Mario, Contra, Batman, Ring King, Duck Hunt, Hot Blood). Pegasus D99 to wybór dla tych, którzy z ogromnym sentymentem wspominają chwile spędzone niegdyś z padem w ręku. My Arcade i PolyStation Można wybrać także elektroniczną grę telewizyjną od My Arcade (98000 in 1). Nowoczesny wygląd, intuicyjna obsługa, wygodny panel sterowania, wyraźny obraz, żywe kolory, płynna grafika (w porównaniu do starych pegasusów) oraz niska cena (zaczynająca się już od dwudziestu złotych) – to główne zalety tego modelu. W zestawie oprócz padów i samej konsoli znajduje się także pistolet, fabrycznie wgrane dawne gry oraz okablowanie (natomiast nie w każdym zestawie oferowane są baterie – konsola zasilana jest bateriami 3 x AA). Kolejny możliwy do wybrania model to gra telewizyjna PolyStation. Jej cena wynosi około 30 złotych. Skład zestawu jest tradycyjny, na niektórych aukcjach jednak dodatkowo dołączana jest dyskietka, na której znajduje się aż 999 999 gier, co z pewnością każdemu pozwoli znaleźć coś dla siebie i zapewni rozrywkę na długie wieczory. Pegasus, Pegasus… Stare gry „z dyskietek” nie są tak skomplikowane czy atrakcyjne wizualnie jak święcące dziś triumfy Wiedźmin, Dragon Age czy Pillars of Eternity. Wciąż jednak mogą dostarczyć wiele radości zarówno dzieciom, jak i tym, którzy pamiętają je ze swojej młodości. Dodatkowe zalety pegasusów to łatwa obsługa, możliwość szybkiego zaczęcia rozgrywki i grania jednocześnie w dwie osoby, niska cena, bardzo duży wybór gier oferowanych razem z konsolą.
Kultowy pegasus - przegląd modeli
Trudno uwierzyć w to, że jeszcze nie tak dawno przetrząsaliśmy internet w poszukiwaniu idealnej komody do przewijania, a dziś myślimy już o urządzaniu pokoju przedszkolaka. Potrzeby dzieci szybko się zmieniają a wraz z nimi ewoluuje ich otoczenie. Moment pójścia do przedszkola to dobry czas na „przegląd” pokoju naszego dziecka i wprowadzenie praktycznych zmian i udogodnień. Strefa zabawy Jeśli do tej pory w pokoju znajdują się stare zabawki i książeczki z okresu niemowlęctwa – pora się z nimi rozstać i zrobić miejsce na nowe sprzęty. Można je spakować do pudła i wynieść na strych lub oddać potrzebującym. W strefie zabawy przedszkolaka z pewnością powinien znaleźć się dywan. Kilkuletnie dzieci instynktownie wybierają zabawy na podłodze. Zapewniają one niewymuszoną pozycję ciała i sporo przestrzeni do wykorzystania. Ponieważ nie we wszystkich domach i mieszkaniach zainstalowane jest ogrzewanie podłogowe, dywan w pokoju dziecka, poza oczywistymi walorami dekoracyjnymi, ma także zastosowanie praktyczne: pozwala uniknąć przeziębień. Producenci oferują ciekawe wzornictwo, idealnie dopasowane do zainteresowań naszych pociech: księżniczki, strażacy, kwiaty, tory wyścigowe… Podczas zabaw małymi elementami – takimi jak klocki i akcesoria dla lalek – lepiej sprawdzi się dywan z krótkim włosem. Drobne części nie będą ginąć w puszystej wełnie, a następnie w otchłani odkurzacza. Wybór ten będzie też bardziej praktyczny w pokoju miłośnika plasteliny i wyścigów aut. Systemy przechowywania W bezpośrednim sąsiedztwie dywanu powinny znajdować się zabawki, z których dziecko najczęściej korzysta. To ułatwi porządkowanie pokoju po każdej zabawie. Dzieci rzadko skaczą z radości na myśl o sprzątaniu, dlatego najlepiej uczyć je utrzymywania porządku, minimalizując trudności. Przechowywanie zabawek w pojemnikach znajdujących się w zasięgu dziecka i łatwych w użytkowaniu (np. bez skomplikowanych systemów zamykania), sprawi, że segregacja klocków stanie się dużo łatwiejszym zadaniem. Zainwestujmy w pojemniki różnej wielkości, aby w każdym z nich była tylko jedna kategoria zabawek (zwierzątka, klocki, naczynka). Dobrym rozwiązaniem są pojemniki przezroczyste – dzięki temu dziecko może szybko zorientować się, gdzie umieszczać zabawki. Niemniej jednak, bardziej atrakcyjne są pojemniki kolorowe i te przypuszczalnie bardziej sprawdzą się jako dodatkowa motywacja do sprzątania. Któż nie chciałby chować zabawek do głowy ludzika Lego albo do wielkiego klocka? W domach, gdzie każdy metr kwadratowy jest na wagę złota, dobrodziejstwem okażą się barwne pufy z opcją przechowywania. Jak dobrze, że ktoś coś takiego wymyślił! Kącik małego ucznia Symbolem przejścia od wczesnego dzieciństwa do etapu przedszkolaka jest wydzielenie w pokoju dziecka strefy małego ucznia. Z chwilą pójścia do przedszkola nasz maluch zacznie więcej rysować, malować, wycinać i wyklejać. Przy takich pracach bardzo przydaje się stolik i krzesło dostosowane do wzrostu dziecka. Najlepiej kupić od razu dwa krzesełka, ponieważ zazwyczaj z dzieckiem „pracuje” też opiekun. Taki zestaw sprawdzi się również w sytuacji, gdy dziecko zaprosi do siebie gościa. Dzieci w wieku przedszkolnym to istoty bardzo towarzyskie, dlatego proszone herbatki stają się z czasem codziennością. Odpowiednie wyposażenie umożliwi małemu gospodarzowi samodzielne zaserwowanie przekąsek i napojów u siebie w pokoju. Satysfakcja naszej pociechy gwarantowana! Urządzając kącik małego ucznia, warto rozważyć zakup regału na książki.Niezbyt wysoki będzie łatwy w obsłudze, pozwoli uporządkować książki i gazety, a co najważniejsze – nie będzie zachęcał dziecka do niebezpiecznej wspinaczki. W przypadku wyższych regałów trzeba pamiętać o przymocowaniu ich do ściany, by zapobiec wypadkom. Dekoracje ścienne Pokoje dziecięce pozbawione dekoracji ściennych wyglądają dość surowo. Kilka naklejek lub ozdób 3 D doda wnętrzu charakteru, który można dowolnie zmieniać wraz z dorastaniem dziecka. Niektóre ozdoby, takie jak model układu słonecznego,miarki wzrostu albo literki tworzące zapis imienia, mają także wymiar edukacyjny – zapoznają dzieci z cyframi, literami i konceptem miary (przedszkolaki uwielbiają się mierzyć i obserwować tempo swojego rozwoju). Pozwólmy dziecku wybrać motywy naklejek i ich docelowe miejsca. Wbrew pozorom taki drobiazg ma znaczenie. Nie zapominajmy, że życie przedszkolne i zmiany w pokoju wiążą się przecież z dorastaniem naszej pociechy, a nauka podejmowania decyzji to właśnie pierwszy krok w dorosłość.
Must-have do pokoju przedszkolaka
Nadmiernie nagrzane, duszne poddasze to częsty problem właścicieli domów w trakcie letnich upałów. Na co zwrócić uwagę jeszcze na etapie planowania budynku, żeby uniknąć niekomfortowych warunków na poddaszu? Co możemy zrobić, kiedy nasz dom już stoi? Poddasze nagrzewa się głównie od dachu i okien połaciowych, a także ociepla je gorące powietrze z dolnych kondygnacji. Aby w trakcie upałów nie było to jednak nie do wytrzymania, należy pamiętać o kilku rzeczach jeszcze najlepiej na etapie planowania budowy budynku. Jednak jeśli nasz dom już został postawiony, a na poddaszu panują trudne do zniesienia warunki, nie załamujmy rąk – na to również są pewne sposoby. Odpowiednia instalacja wentylacji Instalacja wentylacyjna jest niezbędna w każdym domu, aby zużyte powietrze z wysoką zawartością CO2 z wewnątrz mogło być wymieniane na to świeże z zewnątrz. Dobrze działająca wentylacja będzie miała znaczny wpływ na temperatury i komfort użytkowania poddasza. Podstawowym systemem, nadal często wybieranym przez inwestorów, jest wentylacja grawitacyjna. Opiera się na doprowadzaniu powietrza z zewnątrz poprzez nieszczelności w drzwiach i oknach oraz odprowadzaniu zużytego powietrza dzięki wyprowadzonym nad dach kanałom wentylacyjnym. Wentylacja taka zakłada montaż nawiewników w ramach okiennych lub ścianach zewnętrznych, drzwi z podcięciem grawitacyjnym (zwłaszcza do kuchni i łazienki). Niezbędnym elementem takiej wentylacji są też odpowiednio długie, zwłaszcza w budynkach z użytkowym poddaszem, kanały wentylacyjne, którymi zużyte powietrze jest wywiewane. Coraz częściej w nowych budynkach instaluje się wentylację mechaniczną, która może być zdecydowanie bardziej wydajna, jeśli chodzi o zachowanie optymalnych temperatur na poddaszu. Ten typ wymusza cyrkulację powietrza dzięki wentylatorom. Najlepiej zainwestować w instalację nawiewno-wywiewną, w której za pomocą urządzeń mechanicznych wymuszany jest obieg powietrza. Warto pomyśleć zwłaszcza o rekuperatorze, który dzięki wymiennikowi ciepła może powietrze lekko ochładzać (a zimą ocieplać), a dodatkową zaletą jest to, że wprowadzane powietrze będzie filtrowane – oczyszczone z wirusów i bakterii. Taki rodzaj wentylacji wiąże się ze sporymi wydatkami eksploatacyjnymi ze względu na zużycie prądu, ale jednocześnie pozwala na oszczędności na ogrzewaniu budynku zimą. box:offerCarousel Osłona okien Wpadające przez okna promienie słoneczne mogą przegrzewać pomieszczenia, szczególnie te na poddaszu. Dobrym pomysłem będzie zamontowanie osłon przeciwsłonecznych i zasłanianie okien w ciągu dnia. Osłony takie powinny być montowane na zewnątrz, aby promienie słońca zatrzymywały się jeszcze przed oknem i nie wnikały do pomieszczenia. Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów osłon, więc mamy w czym wybierać. Możemy zdecydować się na bardzo efektywne rolety zewnętrzne, o których najlepiej pomyśleć jeszcze na etapie planowania budowy. Będziemy mogli wtedy wybrać dyskretne modele podtynkowe albo okienne, które montuje się razem z oknami, lub nadprożowe stanowiące od razu nadproże okna. Roletami można sterować manualnie albo automatycznie przy pomocy silnika elektrycznego i pilota. box:offerCarousel Innym typem osłon przeciwsłonecznych, które mogą być dla nas interesujące ze względu na to, że nie zasłaniają całkowicie widoku z okna, są markizy. Kiedy dopływ naturalnego światła nie jest zablokowany, czujemy się o wiele lepiej. Markizy świetnie spełniają swoje zadanie, bo skutecznie ograniczają przenikanie promieni słonecznych do wnętrza domu, dzięki czemu panują tam niższe temperatury niż na zewnątrz. Markizami także możemy sterować ręcznie lub automatycznie. Przy pomocy żaluzji zewnętrznych również będziemy mogli dozować sobie dopływ światła naturalnego i jednocześnie uzyskamy ochronę termiczną oraz unikniemy nadmiernego nagrzewania się pomieszczeń. Na żaluzje zewnętrzne warto też zdecydować się przed ukończeniem budowy domu, aby móc wybrać żaluzje nasadowe, które montuje się wraz z oknami. Okiennice, których używa się przy oknach pionowych, są typem osłony słonecznej, który na szczęście możemy zainstalować w razie potrzeby już w wybudowanym i wykończonym budynku. Inwestorzy zazwyczaj ze względu na ich duże walory estetyczne wybierają okiennice drewniane, np. dębowe, sosnowe czy z drewna egzotycznego jak teak czy merbau. Niektórych jednak odstręcza obowiązek konserwacji takich okiennic i stawiają na zdecydowanie trwalsze okiennice aluminiowe lub z tworzyw sztucznych. Dodatkowym plusem takich osłon przeciwsłonecznych jest to, że pełnią również rolę ochrony przed włamaniem. Klimatyzator przenośny ratunkiem dla domowników Jeśli nasz budynek już stoi i podczas pierwszych upałów zauważyliśmy, że na poddaszu jest zbyt gorąco i duszno, ciężko się śpi i przebywa, nie denerwujmy się – z tym można jeszcze coś zrobić. Rozwiązaniem problemu może okazać się przenośny klimatyzator. Często jest nawet niezbędny, ponieważ obecnie większość nowo budowanych budynków zawiera duże okna, zwłaszcza od najbardziej nasłonecznionej strony, a mury są stawiane z lekkich materiałów jak np. beton komórkowy lub są szkieletowe. W takich domach latem mogą panować mało komfortowe warunki, zwłaszcza na poddaszu użytkowym. box:offerCarousel Na rynku dostępnych jest mnóstwo modeli klimatyzatorów – możemy wybrać taki, który tylko chłodzi, ale również wersję chłodząco-ogrzewającą, a także wariant, który utrzymuje optymalną wilgotność w budynku. Na etapie już wybudowanego domu najlepiej zdecydować się na klimatyzator kompaktowy przenośny, ponieważ nie wymaga skomplikowanej i kosztownej instalacji, a jego montaż bez problemów wykonamy sami. Taki klimatyzator składa się właściwie z jednego urządzenia, które przy pomocy rury wychodzącej przez okno odprowadza gorące powietrze na zewnątrz. Aby klimatyzator dobrze spełniał swoją funkcję, pamiętajmy, aby dobrać właściwy model do wielkości pomieszczenia, stopnia nasłonecznienia, liczby drzwi i okien. Przebywanie na poddaszu latem, na którym często znajdują się sypialnie domowników, może nie być przyjemne. To najwyższe pomieszczenie w budynku nagrzewa się niestety najszybciej ze względu na kumulujące się ciepłe powietrze pochodzące z dolnych kondygnacji. Słońce niemiłosiernie je nagrzewa poprzez okna połaciowe czy bardzo modne ostatnio ciemne pokrycia dachowe. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy zrezygnować z budowy domu z użytkowym poddaszem albo irytować się, że się na taki zdecydowaliśmy. Powyższe sposoby mogą okazać się bardzo pożyteczne.
Upał nam niestraszny! Co zrobić, aby poddasze się nie nagrzewało?
Marek Krajewski to gorące nazwisko polskiej literatury kryminalnej. Dwa genialne cykle (lwowski i wrocławski) zdobyły rzesze czytelników, a każdy ich kolejny tom w niczym nie ustępuje poprzednim. Laureat Paszportu Polityki i Nagrody Wielkiego Kalibru wciąż zaskakuje nowymi, mrocznymi historiami, w których intryga kryminalna jest równie ważna jak portrety bohaterów, tło akcji i język. „W otchłani mroku” przykuwa uwagę niebanalną okładką, a następnie szokującą fabułą. Ostrzegam – to nie jest literatura dla ludzi o słabych nerwach. Tajemniczy projekt Mamy 2012 rok. Profesor Wacław Remus składa pewnej profesorce propozycję udziału w projekcie edukacyjnym. Liceum akademickie, w którym miałaby nauczać, tworzyliby wszechstronni , wysoko wykwalifikowani wykładowcy, mający pod opieką jedynie wybranych uczniów, najlepszych, śmietankę. Im więcej pani profesor dowiaduje się na ten temat, tym bardziej jest zachwycona. Ma tylko jedno pytanie: dlaczego ta elitarna placówka ma być dostępna jedynie uczniom płci męskiej? Chcąc nie chcąc, Remus musi na nie odpowiedzieć. I tak zaczyna się opowieść o powojennym Wrocławiu i śmierci uczestnika tajnych kompletów, przy którego zwłokach znaleziono dokumenty świadczące o tym, iż był on ubeckim szpiegiem. Co wspólnego z szkołą XXI wieku ma śmierć z 1946 roku? Okaże się, że więcej, niż można by przypuszczać. Uwaga, donosiciel! Na prośbę swego znajomego były lwowski komisarz Edward Popielski podejmuje wyzwanie prześwietlenia pozostałych członków tajnych kompletów. Czy w grupie tej ktoś jeszcze może okazać się donosicielem? Czasy są ciężkie, a Wrocław niebezpieczny. Na terenie miasta grasuje szajka zwyrodnialców, która tropi dziewczęta, po czym gwałci je i porzuca skatowane. W tych okolicznościach fakt, iż z tajnych kompletów znika najpierw jedna z dziewcząt, a po niej następna, wzbudza uzasadniony niepokój. Trudno orzec, czy któraś z nich uciekła, mając na sumieniu szpiegostwo, czy też jest to związane niebezpieczeństwami czyhającymi w miejskich zaułkach. A może przytrafiło im się coś jeszcze innego? Pozornie niezbyt trudne zadanie Popielskiego przeradza się w mrożące krew w żyłach śledztwo. Mroczne wrocławskie zaułki Prowadząc dochodzenie, Edward Popielski trafi do miejsc, do których lepiej nie zapuszczać się za dnia, a tym bardziej nocą. Świat ukazany w kryminale „W otchłani mroku” Marka Krajewskiego pełen jest brudu, zła, ohydy. Nie brak tu degeneratów, przestępców pozbawionych skrupułów, ludzi, którzy nie cofną się przed niczym. Bród, smród i przemoc. Niewiele tu miejsca na cokolwiek innego, choć autorowi udaje się w fabule zgrabnie przemycić nieco filozoficznych rozważań i akademickich dyskusji. Całość spisana jest pięknym, starannym językiem, z dbałością o szczegóły topograficzne i plastycznością pozwalającą na odmalowanie miejsc i bohaterów w wyobraźni. Marek Krajewski od wielu lat należy do ścisłej czołówki polskiego kryminału i choć obecnie nie brak na naszym rynku godnych uwagi reprezentantów gatunku, to jestem pewna, że w tej czołówce pozostanie tak długo, jak długo będzie pisał kolejne książki. Zobacz również inne książki Marka Krajewskiego. Źródło okładki: www.znak.com.pl
„W otchłani mroku” Marek Krajewski – recenzja
Dart to popularna gra w rzutki i lotki. Gracze mają na celu trafienie w tarczę niewielkimi lotkami. Nie jest tylko lokalowa zabawa, ale też standaryzowana gra mająca ustalone zasady. Jest także profesjonalnym sportem. Tarcza do gry jest popularna na całym świecie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Irlandii i Holandii. Jak grać? Standardowo tablica do gry jest podzielona na 20 pól w kształcie trójkąta, które promieniowo rozchodzą się od środka tablicy. Pola tarczy są numerowane od 1 do 20. Są to punkty, jakie otrzymuje gracz w momencie trafienia w dane pole. Niektóre pola mają wartości pojedyncze, inne zaś – podwójne i potrójne. Zasady przyznawania punktów Duże pola, najczęściej w kolorze czarnym lub żółtym, są punktowane zgodnie z numeracją. W węższej zewnętrznej części pola, zwykle w kolorze czerwonym lub zielonym, punkty mnożone są razy dwa. Trafienie w wąską część znajdującą się w niedalekiej odległości od środka pola mnożone jest razy trzy. Dodatkowo środek pola jest podzielony na pierścień zewnętrzny, którego trafienie daje 25 punktów. Trafienie w środkowe, centralne pole daje aż 50 punktów. Jeśli po oddaniu rzutu lotka nie jest wbita w tablicę, punkty nie są przyznawane. W przypadku, kiedy odbije się od tarczy, wynik to zero punktów. W amatorskich rozgrywkach, jeśli rzutka wbije się początkowo, ale nie utrzyma się, punkty mogą być przyznane w ramach umowy między rozgrywającymi. W przypadku profesjonalnych rozgrywek jest to niedopuszczalne. Co ciekawe, największa liczba punktów, jaką można zdobyć za pomocą trzech rzutów, to aż 180. Można ją uzyskać, kiedy trzykrotnie trafi się w pole za 20 punktów, którego liczbę można potroić. Punkty najlepiej zapisywać na dużej tablicy, żeby wszyscy gracze wiedzieli, ile ich mają. Lotka Składa się z kilku istotnych elementów, które zapewniają jej odpowiedni ciężar i parametry lotu. Grot może być wykonany z różnych materiałów w zależności od tego, czy jest używany do tarcz elektronicznych czy metalowych. O-ring to gumowy okrąg, który nakłada się na gwint. Ma on za zadanie rozkręcenie lotki. Piórka zapewniają odpowiedni tor lotu. Lotki można rozkładać i wymieniać poszczególne elementy. Dotyczy to głównie profesjonalnych lotek, które nie są tanie. Mają różną wagę, może się ona wahać od 18 do 50 gramów. Gra zasadnicza „Leg” to pojedyncza rozgrywka między dwoma zawodnikami, którzy naprzemiennie wykonują trzy rzuty do tarczy. Wygrywa ten, kto jako pierwszy osiągnie określoną liczbę punktów. Zazwyczaj próg ustala się jako 301 lub 501. Punkty liczone są od tyłu, czyli np. od 301 do 0. Są różne odmiany gry. W jednej z nich „double out” (ostatni rzut) musi być wykonany bezpośrednio w środkowe pole. Gracz musi wyzerować wynik, w innym wypadku jego kolejka przepada, a wynik wraca do stanu sprzed ostatniego rzutu. To jedna z najtrudniejszych części gry. Pola są bardzo małe i ciężko w nie trafić, rozgrywki mogą być przez to bardzo długie. W innych odmianach gry zawodnicy muszą trafić w kolejne numerowane pola na tablicy – to rozgrywka „Round The Clock”. Dart to znana i lubiana gra towarzyska, która uczy dokładności i wymaga skupienia. Przyjemność z rywalizacji i starania się o wygraną cieszy w każdym wieku i dlatego gry tego typu nigdy nie wychodzą z mody. Tarcze i lotki stają się coraz bardziej nowoczesne, ale idea gry pozostaje niezmienna. Najważniejsza jest dobra zabawa. To świetna gra do domu, może być okazją do spędzenia czasu z dziećmi, szczególnie nastolatkami, którzy zazwyczaj lubią takie rozgrywki. Sprzęt nie jest drogi i nie wymaga wiele miejsca.
Dart – zasady gry
Źle dobrana odzież powoduje, że przez cały trening czujemy się niekomfortowo, a tym samym szybciej zaczniemy odczuwać zmęczenie. Jak więc wybierać koszulkę do biegania, żeby treningi były przyjemnością? Dobry gatunek to podstawa Pierwszą rzeczą, na jaką powinno się zwracać uwagę, jest skład materiału. Kiedyś uważano, że najlepsza jest naturalna bawełna. Teraz już wiemy, że są lepsze rozwiązania. Jednym z nich jest poliester. To najlepszy wybór na rynku. Materiał ten jest sztuczny, ale oddychający. Zapewnia dopływ powietrza do skóry, a także ułatwia odprowadzanie potu na zewnątrz. Dzięki temu jest idealnym wyborem podczas uprawiania sportu, zwłaszcza w upalne dni. Niestety, nie każda koszulka z poliestru nadawać się będzie na letnie bieganie. Najważniejsze jednak, żeby kupując odzież, nie decydować się na bawełnę, która nasiąka potem, ani na inne sztuczne materiały, odcinające dostęp powietrza, przez co nie odprowadzają potu, a jednocześnie wzmagają jego produkcję. Szyta na miarę Istotnym aspektem jest zakup koszulki o odpowiednim rozmiarze i kroju. Możemy zdecydować się na krótki rękaw, wtedy dobrze jest zadbać, żeby była odrobinę luźniejsza. Dobrym pomysłem na upalne dni są jednak koszulki bez rękawów. Dla mężczyzny są one zazwyczaj odrobinę luźniejsze, podczas gdy kobiece przylegają do ciała. Nie powinna ona jednak opinać ciała za bardzo, bo stanie się wtedy niewygodna. Zbyt luźne koszulki z kolei nie spełniają swoich funkcji, ponieważ nie dotykając ciała, nie są w stanie skutecznie odprowadzać potu. Dostosowana dla sportowców Nie każda koszulka z poliestru nadaje się na trening biegowy. Jeżeli wybierzemy zwykłą ze śliskiego materiału, istnieje duże ryzyko, że nie tylko nie odprowadzi ona potu, ale dodatkowo wzmoże jego produkcję. W koszulkach przeznaczonych na trening najważniejsze jest, żeby w strategicznych miejscach lub na całej powierzchni posiadały wbudowaną siateczkę. Poznasz ją po tym, że faktura materiału będzie nierówna – składa się z drobnych rowków, które skutecznie odprowadzą wilgoć. Jakość jest w cenie W lecie nie potrzebujesz dużej ilości odzieży i akcesoriów do biegania. Dlatego właśnie warto zainwestować porządne produkty. Wybrana przez ciebie koszulka nie musi być najtańsza ani najdroższa – wystarczy wybrać model ze średniej półki cenowej i upewnić się, czy jest dostosowany do naszych potrzeb. Nie musisz kierować się konkretną firmą, ale faktem jest, że markowe produkty są o wiele trwalsze niż na przykład te z supermarketu. Grubymi nićmi szyte Ostrożnie podchodź do napisów na metkach i etykietach. Nazwami Fit, Active czy Sport firmowane są produkty, które nie zawsze spełniają sugerowane nimi zadania. Dlatego najlepiej samemu ocenić, jakie parametry ma wybrana przez nas odzież i czy faktycznie nadawać się będzie na trening w upalne dni.Jeżeli kierować się będziesz tymi wytycznymi, otrzymasz pewność, że wybrana przez ciebie koszulka zapewni komfort podczas biegania. Nawet jeżeli wydasz na nią trochę więcej pieniędzy, będzie tego warta i prawdopodobnie posłuży przez następne kilka lat. Dobrze jest mieć w szafie trochę porządnych produktów, po które w każdej chwili można sięgnąć.
5 wskazówek jak wybrać koszulkę do biegania na lato
Wykonanie samodzielnej naprawy elementów zawieszenia będzie wymagać odpowiedniego wyposażenia w narzędzia. Które z nich w największym stopniu ułatwią przeprowadzenie niezbędnych prac? Ile wyniesie koszt ich zakupu? Podnośnik to podstawa box:offerCarousel Chcąc szybko i sprawnie przeprowadzić naprawę zawieszenia, należy zadbać o łatwy dostęp do śrub mocujących. Idealnym posunięciem wydaje się wykorzystanie podnośnika kolumnowego, takiego jak w profesjonalnych warsztatach. Mało który kierowca ma jednak dostęp do sprzętu tego typu. W ramach zastępstwa można wykorzystać podnośnik hydrauliczny (tzw. żabę) oraz podpory. Podnośnik hydrauliczny w porównaniu do trapezowego jest znacznie łatwiejszy w użyciu, wymaga mniej siły i oferuje większą stabilność. Niedrogie i solidne urządzenie o maksymalnym udźwigu 2,5 t kosztuje ok. 100 zł. Takie parametry w zupełności wystarczą do okazjonalnych napraw samochodów osobowych. Wykorzystując podnośnik hydrauliczny, podniesiemy auto o ok. 35 cm, co pozwoli na uzyskanie dobrego dostępu do śrub. Dla jeszcze większego komfortu warto kupić komplet kobyłek, które kosztują ok. 50 zł za 2 sztuki. W ten sposób uda nam się usadowić podniesione auto z obydwu stron osi. Klucz pneumatyczny do zapieczonych śrub box:offerCarousel Największą zmorą mechaników podczas napraw zawieszenia są zapieczone śruby, które nie sposób odkręcić przy pomocy ręcznych narzędzi. Kiedy zatem nie pomaga nawet odrdzewiacz w sprayu, to znak, że trzeba wykorzystać klucz pneumatyczny o odpowiednio wysokim momencie. Niedrogie urządzenie marki Yato o momencie 550 Nm nabędziemy za ok. 170 zł. Droższe modele, takie jak Yato YT-0953, oferują dużo wyższy moment przekraczający 1000 Nm, ale kosztują ponad 400 zł. Wśród innych producentów niedrogich i solidnych kluczy pneumatycznych wyróżnić można firmy Adler i Bass. Kompresor niezbędny do zasilenia pneumatyki box:offerCarousel Zakup samego klucza pneumatycznego to niestety nie wszystko. Chcąc go uruchomić, potrzebna będzie odpowiednia dawka sprężonego powietrza, za wytworzenie którego odpowiedzialny jest kompresor. Jego wybór powinien być uzależniony od wymogów stawianych przez narzędzia. Wymagający klucz o dużym momencie może potrzebować nawet 300–500 l/min sprężonego powietrza. Dobrą jakość przy atrakcyjnej cenie oferują kompresory marki Tagred. Za kwotę poniżej 700 zł zakupimy model oferujący przepływ powietrza na poziomie 380 l/min i zbiornik o pojemności 50 l. Cenowo najbardziej atrakcyjne są natomiast produkty Kraft&Dele. Za ok. 630 zł nabędziemy bowiem kompresor olejowy będący w stanie wytworzyć nawet 530 l/min sprężonego powietrza. Zestawy specjalistyczne box:offerCarousel Niektóre podzespoły zawieszenia mogą wymagać zastosowania specjalnych narzędzi pozwalających na ich wymianę. Przykładem może być serwis tulei wahaczy. Za komplet ściągaczy o różnym rozmiarze zapłacimy ok. 400 zł. Również w przypadku wymiany sprężyn niezbędne będzie wykorzystanie specjalnych ściągaczy. Ich cena nie jest na szczęście wysoka i wynosi ok. 30 zł za komplet 2 sztuk. W podobnej sytuacji znajdą się majsterkowicze chcący wymienić łożysko koła. Choć niedrogie zestawy do ich wyciągania kosztują ok. 25 zł, to jednak dla większej wygody warto wybrać ściągacze hydrauliczne. Ich koszt zakupu jest oczywiście wyższy i wyniesie nie mniej niż 150 zł.
Naprawa zawieszenia – jakie narzędzia?
Triathlon (z gr. Trójbój) to dyscyplina sportowa obejmująca pływanie, kolarstwo i bieganie. Zawodnicy muszą być przygotowani w tych dziedzinach oraz powinni sprawnie się przebierać, bo to także jest wliczane w czas zawodów. Po raz pierwszy zawody triathlonu zorganizowano w 1974 roku w San Diego w Kalifornii. Odbyły się one na dystansie 500 jardów pływania, 5 mil jazdy rowerem i 6 mil biegu. Od 2000 roku triathlon jest dyscypliną olimpijską. Na przestrzeni lat zmieniał dystans, obecnie jest rozgrywany w kilku kategoriach: Triathlon sprinterski – 0,75 km pływania + 20 km jazdy rowerem + 5 km biegu. Triathlon olimpijski – 1,5 km pływania + 40 km jazdy rowerem + 10 km biegu. Triathlon Half-Ironman – 1,9 km pływania + 90 km jazdy rowerem + 21 km biegu. Triathlon Ironman – 3,8 km pływania + 180 km jazdy rowerem + 42 km biegu. Sport dla wytrwałych To bardzo trudna dyscyplina. Nie tylko wymaga ogromnego wysiłku w czasie zawodów, ale też wielu miesięcy, a nawet lat, regularnych przygotowań. Trzeba szlifować formę w każdej z trzech dyscyplin oraz pamiętać o rozciąganiu i regeneracji. Organizm musi być silny i wytrenowany, żeby przetrwać obciążenia. Pływanie Trening pływacki powinien znaleźć się w planie treningowym przynajmniej dwa razy w tygodniu. Zapaleni triathloniści zawsze mają spakowaną torbę ze strojem kąpielowym, klapkami i ręcznikiem i nie szukają wymówek przed treningiem. Triathlon odbywa się najczęściej na otwartym kąpielisku, co sprawia, że na zawodach płynie się o wiele ciężej niż na treningu. Niezależnie od tego, na jaki dystans się nastawiasz, pracuj nad lepszą techniką. Przyda się na starcie, gdzie pływanie jest pierwszą dyscypliną. Po wyjściu z wody trzeba szybko ściągnąć piankę, osuszyć się i przesiąść na rower. Jazda na rowerze To najdłuższy dystans do pokonania, dlatego rower często pojawia się w planach treningowych. Nie musi być ich wiele – ważne, żeby były długie. Weekendowa jazda przez 3–4 godziny to norma u zawodników. Rower do triathlonu jest bardzo lekki, co znacznie zwiększa komfort. Ponadto zawodnicy mają opanowane pozycje, które pozwalają im odpocząć w czasie jazdy, rozluźnić mięśnie grzbietu i karku. Strój do jazdy na rowerze jest wygodny, dla komfortu jazdy niezbędne są też okulary i rękawiczki. Kask ochroni głowę w razie upadku. Aby przygotować organizm na długi wysiłek, trzeba być konsekwentnym i trenować zgodnie z planem. Istotna jest kwestia dobrania odpowiedniego pożywienia i umiejętność jedzenia w trakcie jazdy na rowerze. Z czasem staje się to coraz bardziej oczywiste i nie sprawia problemu. Bieganie Zmęczone mięśnie ostatni odcinek triathlonu muszą pokonać w biegu. To duże wyzwanie, bo trzeba wykrzesać ostatnie siły, jakie drzemią w ciele. Schodząc z roweru, należy zmienić buty na biegowe i ruszyć na trasę. Tylko dobrze wytrenowany organizm da sobie radę z taką zmianą dyscyplin i narzuconym tempem. Zawodnicy kontrolują czas na pulsometrach i chcą jak najszybciej dotrzeć na metę. Pojedynczo każda z tych dyscyplin wydaje się łatwa, jednak to ciężka kombinacja i wymaga ogromnego rozwoju sportowego. Nie można odpuścić żadnego elementu. Każda z dyscyplin jest równie ważna, a na trasie nie ma miejsca na brak wytrenowania. Triathlon to sport nie dla każdego, musi to być świadoma decyzja o podjęciu ogromnego wysiłku fizycznego, regularnych treningów oraz przestrzeganiu planu odżywiania i regeneracji.
Modny triathlon – co warto o nim wiedzieć?
Każda kobieta powinna mieć w swojej garderobie taki element odzieży, jakim jest apaszka. Kobieca, subtelna i najlepiej w modny wzór, który wpisze się w obecne trendy. Podpowiadamy, jak tworzyć stylizacje z tym dodatkiem. Z pozoru delikatna i prosta w swojej formie, a jednak potrafi całkowicie odmienić wygląd niejednej stylizacji. Apaszka, bo to właśnie o niej mowa, podbija serca kobiet ze względu na swoją uniwersalność. Poniżej kilka propozycji na jej wykorzystanie w codziennych zestawieniach. Apaszka w roli głównej – 5 modnych stylizacji 1. Apaszka z białymi spodniami – jak na sezon wiosenno-letni przystało, z dna naszej szafy powinny zostać wyciągnięte białe spodnie. Niezależnie od tego, czy są wykonane z bawełny, jeansu, czy też lekkich tkanin, takich jak len. Do białych spodni pasuje wiele elementów odzieży, jednak szczególnie dobrze prezentują się w towarzystwie basicowego T-shirtu i klasycznych balerinek. Właśnie do tych casualowych zestawień apaszka okaże się trafionym dodatkiem. Przewiązana na szyi dopełni każdą stylizację. 2. Apaszka na włosach– wykorzystanie apaszki w stylizacji wcale nie musi się kojarzyć ze strojem. Oprócz zestawienia odzieżowego warto decydować się na nią ze względu na ozdobę włosów. Czy to ze spodniami, spódnicą, czy krótkimi szortami – apaszka na włosach będzie dobrze współgrała z każdym elementem garderoby. 3. Apaszka i sukienka w stylu boho – masz w szafie wiele sukienek, ale znudziły ci się już wszystkie ozdoby, które do nich zakładałaś? W takiej sytuacji przyda nam się apaszka. Do sukienek w stylu boho warto zakładać apaszki o jednolitej kolorystyce i subtelnym wzorze. W końcu nie powinny zakłócać wyglądu całego zestawu, a jedynie go w delikatny sposób podkreślać. 4. Apaszka z kurtką jeansową – kurtka jeansowa w tym sezonie odniosła duży sukces. Jest coraz częściej i chętniej wykorzystywana w wielu stylizacjach. Nic zatem dziwnego, że wraz z nią również apaszka odnalazła swoje miejsce. Jak na jeans przystało, najlepszym rozwiązaniem będzie zestaw w stylu sportowym, a zatem apaszka również powinna być odpowiednio dopasowana. Do tej stylizacji warto wybierać apaszki o mocnych i intensywnych odcieniach – soczysta czerwień, żółty mocny kobalt i zieleń. 5. Apaszka jako mały dodatek do stylizacji– była już apaszka z wykorzystaniem kurtki jeansowej, białych spodni lub stanowiąca ozdobę włosów. Teraz przyszła pora na apaszkę jako element kobiecej biżuterii. Wydaje się to niemożliwe? A jednak! Apaszka ma tę zaletę, że może być łączona z zegarkiem i bransoletkami. Wystarczy zawiązać ją wokół nadgarstka, a w ten sposób stworzymy mocno charakterystyczną stylizację dla wszystkich kobiet, które szukają nowej i ciekawej alternatywy na niebanalne zestawy. Nie masz w swojej szafie apaszki? Najwyższa pora, aby to zmienić! Jest to dodatek, który dopełni każdą stylizację. Na sportowo, elegancko, a może w stylu boho? Każdy jeden wariant będzie trafiony, ale pod warunkiem, że zdecydujemy się na odpowiednie elementy garderoby.
Wielki powrót apaszki – 5 stylizacji z tym dodatkiem
W tej chwili pralka nie może mieć tylko zwykłych trybów do prania rzeczy syntetycznych, bawełnianych czy wełnianych. Kilka trybów pracy, m.in. szybki, to również za mało. Obecnie trwa wyścig technologiczny wśród producentów, którzy co chwilę prezentują nowe innowacyjne rozwiązania. Najnowsze dzieło to pralka z funkcją pary wodnej. Pionierami na tym rynku są dwie firmy: LG oraz Electrolux. Pralki parowe LG oraz Electrolux mają taką samą zasadę działania, ale pod względem rozwiązań technologicznych nieco się od siebie różnią. Ale nie można się dziwić, bo wszystko rozchodzi się o patenty. Warto jednak wiedzieć, że pranie parowe jest bardziej ekonomiczne (mniejsze rachunki) i mniej szkodliwe dla środowiska niż tradycyjne. Jak działa pralka Electrolux z funkcją pary wodnej? Firma Electrolux nie chwali się, jak dokładnie działa ich technologia. Wiadomo tylko, że podczas prania piana tworzy się, gdy gorące powietrze łączy się z wodą. W ten sposób wszystkie ubrania otaczane są przez powstałą pianę. Jak działa pralka LG z funkcją pary wodnej? Oczywiście w porównaniu do firmy Electrolux nie ma olbrzymich zmian, ale LG przedstawiło dokładnie, jak działa ich technologia prania z użyciem pary wodnej. Woda przekształcana jest w parę wodną w specjalnie przygotowanym generatorze (bazuje na technologii TrueSteam). Następnie za pomocą dyszy natryskowej (patent LG) transportowana jest do góry bębna, gdzie równomiernie nasącza ubrania. Zalety pralki z funkcją pary wodnej Stosowanie tej formy prania ubrań nie niesie za sobą żadnych szkodliwych następstw. Taki sposób prania to praktycznie tylko same zalety, począwszy od ekonomii, a skończywszy na zdrowiu. Po pierwsze, pralki parowe mają funkcję odświeżania odzieży. Czasami po wyjściu do restauracji czy klubu konieczne jest usunięcie zapachów z bluzy, kurtki czy spodni. W tej sytuacji nie trzeba włączać trybu pełnego prania, a jedynie odświeżenia z pomocą pary wodnej. Po kilkunastu minutach (średnio około 20 min) mamy ubranie pachnące i świeże. Ten tryb jest niezwykle przydatny w przypadku koszulek, bo wystarczy, że po wypraniu zostawimy je jeszcze na chwilę w pralce, a później na chwilę wywiesimy – dzięki temu nie trzeba ich prasować. Pranie parowe to także oszczędność czasu, ponieważ rzeczy nie trzeba prasować, szczególnie jeśli chodzi o dżinsy. Pozostałe ubrania nie są tak pogniecione. Dodatkowo czas pracy prania parowego jest znacznie krótszy od chemicznego. Jest to również idealnie rozwiązanie dla alergików, bo niszczy wszelkie drobnoustroje i roztocza. Pralki Electrolux z funkcją pary wodnej Na tę chwilę jeszcze nie ma wielkiego wyboru, jeśli chodzi o pralki z opcją pary wodnej. Modelem wartym zainteresowania jest ELECTROLUX EWF 1408WDL2. Wyróżnia się klasą energetyczną A+++, prania A oraz wirowania B. Moment obrotowy wynosi 1400 obr./min. Poziom hałasu podczas prania wynosi 51 dB, a wirowania – 76 dB. Pralka ELECTROLUX EWF 1408WDL2 kosztuje ponad 2,5 tys. zł. Tańszą propozycją jest Electrolux EWF1076GDW. Klasa energetyczna jest taka sama, ale moment obrotowy nieco mniejszy – 1000 obr./min. Za model Electrolux EWF1076GDW trzeba zapłacić koło 1500 zł. Pralki z funkcją pary wodnej to na pewno dobry wybór Bez wątpienia każdy, kto teraz zastanawia się na zakupem pralki, powinien pomyśleć, aby kupić urządzenie z opcją pary wodnej. Przede wszystkim takie pralki pozwalają zaoszczędzić na rachunkach, ale także chronią odzież przed uszkodzeniem, zmechaceniem. A samo pranie jest szybkie, a ubrań nie trzeba później prasować. Przeczytaj również: Jak ukryć pralkę w łazience?
Pralka z funkcją pary wodnej – jak działa?
Doidy Cup – kubeczek dostępny chyba we wszystkich kolorach tęczy – zadziwia wielu swoim nietypowym kształtem, a rodziców na całym świecie zachwyca skutecznością. Niemowlęcego naczynia, polecanego przez logopedów, możesz używać już u czteromiesięcznego malucha. Jakie zalety ma Doidy Cup? Kubeczek Doidy Cup – co to takiego? Naczynko to produkt brytyjskiej marki Bickiepegs. Nazwa Doidy Cup pochodzi od angielskiego słowa daddy, czyli tatuś, uroczo wypowiadanego jako ‘doidy’ przez malutkiego synka projektanta. Jak to zwykle bywa, artykuł stworzony na potrzeby domowe przeistoczył się w popularny kubeczek Doidy Cup – idealny produkt dla najmłodszych dzieci, z którego korzystać mogą nawet niemowlęta. Wyjątkowy, lekko przechylony kształt kubeczka i rączki, które maluch może wygodnie trzymać, sprawiają, że niemowlę bardzo szybko przyzwyczaja się do picia z otwartego kubeczka. Co ważne, wbrew pierwszemu wrażeniu, kubeczek odstawiony na stół czy krzesełko do karmienia stoi stabilnie. Otwarty kubeczek dla niemowląt – zaczynamy naukę samodzielnego picia Pierwsze próby picia z otwartego kubeczka możesz podjąć już w czwartym miesiącu życia twojego smyka. Dziecko może samo próbować trzymać kubeczek za rączki, podczas gdy opiekun będzie podtrzymywał spód naczynka. Jeśli chcesz ułatwić początki picia z Doidy Cup, zawsze wlewaj małą ilość napoju, a po wypiciu systematycznie go uzupełniaj. Brzdąc, który samodzielną naukę picia zaczął w czwartym miesiącu życia, już nawet po upływie kolejnych dwóch miesięcy może nauczyć się pić bez pomocy opiekuna. Pamiętaj jednak, że taki smyk powinien potrafić pewnie siedzieć i – mimo wszystko – trzeba go bacznie obserwować. Maluszkom sporą trudność sprawia przechylanie kubeczka tak, aby się nie oblać oraz takie układanie naczynka, aby opierało się ono o dolną wargę. Kształt i lekkość Doidy Cup znacznie to ułatwiają. Dziecko nie musi przechylać główki do tyłu, bo kiedy w kubeczku kończy się płyn – wystarczy, że delikatnie przechyli samo naczynko. Smyk widzi poza tym, co ma w kubeczku i może kontrolować prędkość picia. Naczynka możesz używać także na spacerze – przechowuj je w wytrzymałym woreczku strunowym, do którego kubeczek zapakował producent. Kiedy dziecko będzie chciało się napić, nalej mu niewielką ilość soczku albo wody z zakręcanej butelki. Kubeczek Doidy Cup okiem młodych mam Doidy Cup przydaje się, kiedy karmiąca mama zostawia pociechę pod czujnym okiem taty albo kiedy chce mleko modyfikowane podawać w otwartym kubeczku, a nie, jak do tej pory, w butelce. Maluchy karmione naturalnie, które zostaną nauczone picia z otwartego kubeczka, pominą etap, w którym wiele smyków musi przyzwyczaić się do korzystania z niekapków. Dla opiekunów rocznych dzieci kubeczek Doidy Cup to też ważne narzędzie, pomocne w rozstaniu z butelką ze smoczkiem. Warta zauważenia jest zróżnicowana kolorystyka kubeczków – Doidy Cup możesz kupić w całej feerii barw: od żółtego po ciemnozielony czy ciemnofioletowy. Jeśli jesteś miłośniczką dziecięcych akcesoriów z połyskiem, zdecyduj się na wybrane kolory z brokatem. Pamiętaj, że Doidy Cup to nie tylko kubeczek dla najmłodszych – możesz z niego korzystać na przykład wtedy, kiedy po latach któryś z domowników będzie z wysoką gorączką leżał w łóżku. Kubeczek dla niemowlaka – wpływ na zdrowie i rozwój mowy Korzystanie z otwartych kubeczków ma same zalety. Jeśli wybierzesz takie naczynko, masz pewność, że już kilkumiesięczne dziecko w trakcie picia trenuje mięśnie języka, szczęki i całej twarzy. Taki trening i ty, i maluszek docenicie, kiedy nadejdzie moment wypowiadania pierwszych słów i intensywnego rozwoju mowy. Poza tym, jeśli w ogóle zrezygnujesz z butelki ze smoczkiem na rzecz kubeczka albo podasz Doidy Cup zaraz po rozstaniu z butelką, to może mieć pewność, że unikniesz wielu konsekwencji nierozsądnego korzystania z niekapków. Wielu rodziców we właściwym momencie nie oducza swoich dzieci picia z niekapka, przez co przedłużają oni malcowi okres picia z wykorzystaniem odruchu ssania. Taki smyk może nawet nabawić się wad zgryzu. Kiedy, co gorsza, dziecko zasypia z niekapkiem – w zębach mlecznych może rozwinąć się próchnica, a u brzdąca łatwo utrwalić poza tym złe wzorce żywieniowe. Kubeczek Doidy Cup to naczynko, które powstało na potrzeby domowe jego projektanta. Pomysł z nietypowym kształtem kubeczka okazał się jednak doskonały dla najmłodszych, sprawiając, że z Doidy Cup korzysta dzisiaj wiele niemowląt i małych dzieci na całym świecie. Spróbuj poić już kilkumiesięcznego malca z otwartego kubeczka – takie rozwiązanie ma same plusy.
Doidy Cup – kubek idealny do nauki samodzielnego picia
Ostatnie prognozy pogody donoszą, że na Ziemię spadnie niezmiernie wielka ilość deszczu. Dlatego zadaniem graczy jest zebranie jak największej liczby zwierząt, które zostaną ocalone. Jednak trzeba pilnować, aby nie były to pary. Tę misję może wykonać tylko Noe, specjalista od ratowania gatunków. Ile sztuk zwierząt najlepiej posiadać? A które są najcenniejsze? Tego się dowiecie, ładując „Zwierzaki na pokład”… Zawartość i przygotowanie do gry W średniej wielkości pudle znajdziemy trochę tekturowych elementów. Na graczy czekają: 4 arki do samodzielnego złożenia, 60 płytek zwierząt (12 gatunków po 5 sztuk zwierzaków w każdym), 20 skrzynek z jedzeniem, 4 flagi przerwy oraz 1 flaga gracza rozpoczynającego. Wszystkie elementy są znakomicie wykonane, a zawartość cieszy oko. Zwierzaki widoczne na płytkach są niby bajkowe, a może jednak bardziej komiksowe. Jednym słowem zapraszają do zabawy już od pierwszego wejrzenia. Gra jest przeznaczona dla od 2 do 4 graczy w wieku co najmniej 8 lat. Na początku każdy z uczestników otrzymuje arkę, która będzie służyć jako podstawka do zbierania zwierząt. W komplecie do arki rozdajemy jeszcze flagi przerwy, które kładziemy przed sobą oraz po 1 żetonie z jedzeniem. Bierzemy odpowiednią liczbę płytek. W zależności od liczby graczy zmienia się liczba gatunków potrzebnych do rozgrywki. Płytki ze zwierzętami mieszamy i układamy w postaci zakrytych stosów, a obok kładziemy żetony z jedzeniem. Każdy z graczy bierze 3 płytki ze zwierzętami, przegląda je i wybranego zwierzaka umieszcza na swojej arce. Pozostałe płytki, których gracze nie wybrali, kładziemy odkryte na środku. Przebieg rozgrywki Gra będzie się toczyć przez kilka rund do momentu, aż któryś z graczy zapełni swoją arkę. Na początku tury dodajemy odpowiednią liczbę płytek do leżącej gromady kafelków. Znowu ilość jest zależna od liczby graczy, ale trzeba też pamiętać, że jedna z płytek musi pozostać zakryta. Każdy gracz w swoim ruchu może wykonać jedną z dwóch akcji. Można rozdzielić grupę zwierząt na dwie mniejsze i zabrać jeden żeton z jedzeniem lub grupę zwierząt na arkę, co spowoduje zakończenie dla niego danej rundy. Dzielimy stado na różne sposoby. Można oddzielić jedno zwierzę, podzielić na dwa większe stada, zostawiać pary lub je rozdzielać. Trudno określić, co na arkach posiadają inni gracze. Czy mają już jakieś pary, a może pojedyncze sztuki z jakiegoś gatunku? Kto ma dobrą pamięć, będzie miał łatwiej w tej sytuacji, ale nie do końca. Przed nami masa niewiadomych, a zwierzaki trzeba jakoś rozdzielić. W tym przypadku możemy zdać się na intuicję, kolorystyczny dobór zwierząt lub po prostu działać tak, aby wypaść na tym jak najlepiej. W sytuacji, gdy chcemy zdobyć grupę zwierząt, to musimy zapłacić tyle skrzynek z jedzeniem, ile zwierząt jest w danej grupie. Potem umieszczamy flagę przerwy na swojej arce i runda jest już dla nas zakończona. Jeśli na koniec danej tury któryś z graczy ma przynajmniej 10 sztuk zwierząt, to kończymy grę i przechodzimy do podliczenia punktów. Gracze najpierw usuwają pary zwierząt, które mają na arkach. Potem rozdzielają je na gatunki. Każde pojedyncze zwierzę jest warte tyle, ile wskazano na płytce, a w grupie za każdą płytkę można dostać 5 punktów. Dodatkowo za każdą płytkę z jedzeniem można dostać po 1 punkcie. Gracz z największą liczbą punktów zostaje zwycięzcą. Podsumowanie „Zwierzaki na pokład” to prosta gra strategiczna z elementami pamięciowymi znakomicie sprawdzająca się podczas rozgrywek z dziećmi. Zasady są bardzo proste, a rozgrywki krótkie i dynamiczne. Tytuł wprowadza trochę kombinowania przy podziałach zwierząt i nieco negatywnej interakcji. W końcu przy dobrym zapamiętaniu tego, co zbierają przeciwnicy, możemy trochę posterować tym, co będzie do zdobycia na stole. Gra jest świetnie wykonana, a grafika cieszy oko. Jeśli szukacie prostej i wciągającej rozrywki dla rodziny, która pozwoli rozruszać szare komórki i zapewni wiele zabawy, to „Zwierzaki na pokład” będą znakomitym wyborem.
„Zwierzaki na pokład” – recenzja gry
Jeep Grand Cherokee to samochód, który nie tylko oferuje sporo komfortu w trasie, ale także lubi pobrudzić się w błocie. Zapraszam na test drogowego twardziela. Niczego się nie boi Już na pierwszy rzut oka widać, że Jeep Grand Cherokee to typ mięśniaka. Jest duży – ma 4,8 m długości, około 2 m szerokości i 1,86 m wysokości. Masa własna? W zależności od wersji nawet do 2,5 t. Tym Jeepem wjedziemy w prawie każdy teren. I co najważniejsze – sprawnie z niego wyjedziemy. Do zadań na bezdrożach najlepiej wybrać wersję Trailhawk, dysponującą dużym prześwitem, pneumatycznym zawieszeniem Quadra-Lift i napędem 4x4 Quadra-Drive II z elektronicznie sterowanym tylnym mechanizmem różnicowym o ograniczonym poślizgu (ELSD). Decydując się na Jeepa Grand Cherokee, nie ma niestety dużego wyboru w kwestii konfiguracji pod względem silnika czy skrzyni biegów. Auto jest oferowane z trzylitrowym dieslem V6 pod maską i 8-biegowym automatem. I tyle. Jeśli chcemy, aby samochód był napędzany silnikiem benzynowym, musimy zdecydować się na o wiele droższą, ale i szybszą wersję SRT. Wówczas za sprawą ryczącej V8 pod naszą prawą nogą do dyspozycji znajdziemy aż 468 KM. Dla najbardziej wymagających Jeep przygotował model Grand Cherokee w wersji Trackhawk, dysponujący mocą 707 KM i rozpędzający się od 0 do 100 km/h w zaledwie 3,7 s. Przy masie własnej pojazdu wynoszącej aż 2,5 t! To czyni z tego samochodu najpotężniejszego SUV-a na rynku. Jak jeździ standardowa wersja z silnikiem Diesla pod maską? Naprawdę dobrze, również w trasie. Moc 250 KM i wysoki moment obrotowy silnika wysokoprężnego sprawiają, że auto jest elastyczne przy niemal każdej prędkości mimo dużej masy własnej samochodu. Z racji wagi, rozmiarów i napędu Jeep Grand Cherokee nie jest samochodem nazbyt ekonomicznym w mieście. Ale podczas jazdy w trasie byłem z niego bardzo zadowolony – zapewniał sporo wygody, a przy tym spalił ok. 8 l na 100 km, co uznaję za całkiem dobry wynik. W cyklu mieszanym spalanie wzrosło do 9,5 l na setkę. Niczego nie udaje Jeep jaki jest, każdy widzi, a w środku jest prosty, wręcz przestarzały. Kierowca przyzwyczajony przez innych producentów samochodów do miękkich plastików i przyjemnych w dotyku materiałów, wsiadając do Jeepa Grand Cherokee, może poczuć się nieco zażenowany. Jest twardo, spartańsko, można by rzec „po amerykańsku”. Nie tylko z zewnątrz widać, że modelowi Grand Cherokee bliżej do rasowej terenówki niż luksusowego SUV-a. Proste, ale zapewniające sporo wygody wnętrze znakomicie współgra z możliwościami terenowymi auta. Jeep Grand Cherokee ma zaawansowany napęd 4x4, a także zawieszenie pozwalające regulować wysokość samochodu. Podczas jazdy w trasie pojazd automatycznie obniża się, aby zapewnić kierowcy lepsze prowadzenie, stawiać mniejsze opory powietrza i spalić mniej paliwa. Jeśli chcemy z kolei pobawić się w terenie, możemy Jeepa unieść i dzięki większemu prześwitowi (maksymalnie do 274 mm) nie bać się, że podwoziem zahaczymy o leżącą na drodze przeszkodę. Podczas testów terenowych i zabawy w błocie miałem wrażenie, że dla tego samochodu największym ograniczeniem są opony – typowo drogowe, które muszą zapewniać komfort na asfalcie. Gdyby w tym modelu założyć opony o bardziej terenowym charakterze, nie byłoby dla tego auta rzeczy nie do wykonania. Warto wspomnieć o kilku systemach bezpieczeństwa, którymi Jeep Grand Cherokee wspomoże kierowcę podczas jazdy po ulicy. Do dyspozycji jest asystent pasa ruchu, system zapobiegania wypadkom, wspomaganie parkowania czy monitorowanie martwego pola. Trzeba przyznać, że niewiele… Auto z charakterem Jeep Grand Cherokee nie jest autem najpiękniejszym. Nie jest najbardziej luksusowym ani najlepiej wykończonym. Nie jest również najbardziej zaawansowany technologicznie. Ale ma niepowtarzalny charakter. I za to cenię go najbardziej. To spójny samochód, w którym wszystko do siebie pasuje. Ma wielkie możliwości w terenie, choć znakomicie sprawdza się również w trasie. Zapewnia dużo przestrzeni w środku, a do tego wydaje się stosunkowo dobrze wyceniony – cennik otwiera kwota 236 600 zł. Jeśli masz duszę odkrywcy i jesteś żądny przygód, to samochód dla ciebie.
Test samochodu Jeep Grand Cherokee
To oferta dla starszych nastolatków i dla dorosłych. Na dobrze przygotowanej nawierzchni osiąga się na nich szybkości, za które policja surowo karze kierowców na drogach. Tego typu sanki przeznaczone są dla osób, które – z jednej strony – nie boją się dużych prędkości i ewentualnych kontuzji, a z drugiej – mają wyobraźnię i zdrowy rozsądek, dzięki czemu nie stwarzają zagrożenia dla innych uczestników zabawy na śniegu. Produkowane z metalu, kompozytów i z drewna oferowane są zasadniczo w trzech rodzajach: sanek (nawiązujących wyglądem do tradycyjnych modeli), ślizgaczy (zazwyczaj z płaskim ślizgiem) oraz ślizgaczy nadmuchiwanych i materaców ślizgowych. Jest też wiele rozwiązań hybrydowych, np. ślizgacze-nartosanki itp. Sanki Sanki dla dorosłych są produkowane przez znane marki, a ich ceny potrafią przyprawić o zawrót głowy. Cóż, jeśli stawiamy na produkty najwyższej jakości, które wyszły z pracowni najlepszych inżynierów i designerów, należy się liczyć z kosztami. Bo otrzymujemy zaawansowane techniczne rozwiązania, np. saneczki o konstrukcji elastycznej, umożliwiające dynamiczną zmianę kierunku jazdy przez przenoszenie ciężaru ciała, a niski profil, ergonomiczny kształt siedzenia i szczegóły techniczne pozwalają im osiągać duże prędkości oraz nadają elegancki wygląd. Spory wpływ na cenę mają też użyte materiały. Dzięki temu sanki są nie tylko długowieczne (wystarczą nam na całe życie), ale również zapewniają możliwe maksimum bezpieczeństwa. Kathrein Rodel. Wykonane z drewna dębowego, specjalnie preparowanego do użytku w mokrym lub mroźnym otoczeniu. Szeroka konstrukcja i wysokość tekstylnego siedziska sprawiają, że jest to model bardzo wygodny, a jednocześnie sportowy (allround). Ważą ok. 6 kg. Cena: od 800 zł. Funwave Ro-Lands 2. Z polerowanej stali nierdzewnej. Wyjątkowo odporne i niewymagające konserwacji. Mają wymienne płozy o bardzo dobrych właściwościach ślizgowych, a także wygodne siedzisko tekstylne. Dwuosobowe. Waga 8,2 kg. Cena: 1422,99 zł. Scorppionrace. Model szwajcarskiej firmy specjalizującej się w produkcji wysoko zaawansowanego technologicznie sprzętu sportowego. Kompozytowe, elastyczne na osi przód-tył dzięki czteroelementowej budowie (mogą się wyginać w „rożek”). Bardzo lekkie. Cena: 2490 zł. Ślizg na plastiku Ślizgacze produkowane są z wysokiej jakości tworzyw sztucznych. Mają szeroką powierzchnię ślizgu, co umożliwia szybką jazdę nawet w miękkim śniegu. Ale by były sterowalne, często posiadają wyprofilowane „płozy” lub dodatkową „narciarską” przednią płozę i system hamowania służący również do nadawania im kierunku. Hamax Sno Giant. Nowoczesne sanki o stylowym, wyścigowym wyglądzie. Wyposażono je w hamulec, który umożliwia sterowanie. Maksymalne obciążenie: 100 kg. Cena 99 zł. Ślizg na brzuchu Ślizgacze nadmuchiwane i materace zjazdowe to modele do ostrej jazdy na brzuchu. Ślizgacze pneumatyczne wyglądają jak krótkie materace nadmuchiwane z dołączonym z jednej strony sznurkiem lub uchwytami po obu stronach. Najczęściej są jednoosobowe. Wykonuje się je z grubego PCW, czasami z tkaniny nylonowej. Mają plastikowe wzmocnienia płaszczyzny ślizgowej. Ich ceny zaczynają się od ok. 100 zł. Można kupić również wersje prawdziwie sportowe – do freestylu, freeride’u i skoków – wykonane z odpornego tworzywa sztucznego, zaopatrzone w wentyl i wzmacniane od spodu trzema płaszczyznami ślizgowymi. Są bardzo lekkie – ważą ok. 3 kg i osiąga się na nich szybkość do 140 km na godzinę. Kosztują od 550 zł wzwyż. Ciekawą opcją są materace do ślizgania, nazywane też matami śniegowymi. Wypchany materac z PCW gwarantuje szybszy zjazd, niż klasyczne sanki, oraz więcej emocji i adrenaliny podczas zabawy. Wewnątrz materaca znajduje się wypełnienie gumowe zapewniające wygodę podczas zjazdów. Za sprzęt o wymiarach 100 cm x 50 cm x 5 cm zapłacimy od 190 zł wzwyż. Szybkie sanki to sprzęt gwarantujący sporo dobrej zabawy. Jednak zawsze trzeba pamiętać o bezpieczeństwie, dlategogogle ikask należą do obowiązkowego wyposażenia saneczkarza.
Szybkie sanki dla dorosłych
Godziny świetnej zabawy rozwijającej zmysł strategiczny i umiejętności spekulacyjne oraz dostarczającej mnóstwa emocji to główne atuty Monopoly. Obok klasycznej gry powstały jej liczne wersje tematyczne, nawiązujące chociażby do popularnych bajek. Zasady są proste, a zabawa niezwykle rozwijająca i wciągająca. Monopoly posiada przez to rzesze oddanych fanów, którzy uczą się optymalnie wykorzystywać okazje zesłane przez los, aby odnieść sukces. Wszystko zależy od trafnych spekulacji, udanych inwestycji i mądrze przeprowadzonych transakcji. Monopoly to zatem lekcja pokory wobec losu i trening niezłomności w pokonywaniu trudności. Kształtowanie myślenia strategicznego to silna strona tej gry. Klasyczna wersja wymyślona przez Elizabeth Magie w czasach wielkiego kryzysu lat 30. XX w. doczekała się wielu oryginalnych odsłon, w tym bajkowych edycji przeznaczonych nie tylko dla dzieci. Fanów konkretnej produkcji animowanej można bowiem odnaleźć w każdej grupie wiekowej. Bajkowy świat biznesu dla najmłodszych Z myślą o graczach w wieku 5 lat i powyżej powstała najpierw prosta wersja klasycznego tytułu – Monopoly Junior. Z czasem różni twórcy i pasjonaci tworzyli kolejne edycje opatrzone miejscami i postaciami z kultowych bajek. Niektóre oparte zostały na zasadach Monopoly Junior, inne na rozbudowanej klasycznej rozgrywce dla starszych. Obecnie wśród popularnych bajkowych motywów Monopoly Junior znajdują się: * Monopoly Junior Auta 3 dla fanów wyścigów i świata Zygzaka McQueena. Grający przystępują do wyścigu – kupują tory wyścigowe, autostrady i lokalizacje znane ze wszystkich części Aut, pobierają standardowo czynsz i płacą podatki, mają do wykorzystania 24 karty szansy i 48 żetonów postaci, a wygrywa auto z największą sumą gotówki. Pionki do gry to Zygzak McQueen, Cruz Ramirez, Szpachel i Jackson Sztorm. Na raz bawić się mogą zatem 4 osoby. Ceny gry wahają się do 95 do 150 zł. * Wersja dla fanów Krainy Lodu – Monopoly Junior Frozen, w którą może na raz grać 3 dzieci, wcielając się w jedną z postaci – Annę, Elzę lub Olafa. Figurki są wyjątkowe: przezroczyste i zdobione brokatem, imitujące w ten sposób lodowe rzeźby. Plansza zawiera magiczne lokacje z Arendelle do nabycia, a kto zbierze najwięcej pieniędzy, ten rozmrozi swoje serce i wygra. Pozycja stanowi doskonałe połączenie treningu przedsiębiorczości z magią śniegu i lodu. Ceny gry wahają się od 56 do 120 zł. * Monopoly Junior Świnka Peppa dla 4 graczy. W tej wersji nie kupujemy miejsc, tylko jeździmy kolorowymi autkami w odwiedziny do znanych z bajki postaci, m.in. Babci, Dziadka, Mamy, Taty, Doktora Misia, Doktora Słonia, Królika Richarda i innych przyjaciół. Za pole odwiedzin można zapłacić i zostawić tam swój kalosz, dzięki czemu odwiedziny pozostałych graczy będą opłacane zajmującemu pole. Wprowadzone zostało też pewne urozmaicenie do rozgrywki – „samochód pana Lisa”, z którego można zgarnąć pieniądze, jeśli stanie się na odpowiednie pole. Ceny tej gry to ok. 70–90 zł. * Dla kochających barwne, czarodziejskie kucyki i ich przygody stworzono aż dwie wersje gry – Monopoly Junior My Little Pony oraz Monopoly Junior My Little Pony Friendship is Magic bazującą na serialu o tym samym tytule. W każdą na raz może grać 4 dzieci. Zasady i zestawy obu gier z kucykami nieco się między sobą różnią. W pierwszej do wyboru są pięknie wykonane pionki-figurki kucyków: Pinkie Pie, Rarity, Applejack lub Fluttershy. Z kolei w grze opartej na serialu Przyjaźń to magia gracze wybierają przezroczysty pionek w kształcie i kolorze Pinkie Pie, Rarity, Twilight Sparkle lub Rainbow Dash. Plansze obu produkcji również się różnią: pierwsza zawiera postaci kucyków z bajki, które można odwiedzić i nabyć, druga natomiast przenosi do bajecznych lokacji krainy Equestrii. W pierwszej opisywanej edycji pojawia się urozmaicenie – pudełko na Klejnoty Harmonii, w drugie z kolei otrzymujemy 4 karty osobowości. Sukces w obu tradycyjnie zależy od trafnych inwestycji, udanie przeprowadzonych transakcji i mądrych decyzji. Ceny Monopoly z My Little Pony zawierają się między 65 a 130 zł. Gry Monopoly Junior zaznajamiają najmłodszych z wartością pieniądza, uczą mądrego gospodarowania nim i podejmowania decyzji. Tym samym kształtują przedsiębiorczość. Emocje pojawiające się podczas gry pozytywnie wspierają naukę panowania nad sobą i radzenia sobie ze stresem czy przegraną. Klasyka animacji w klasycznym Monopoly Barwna plansza, bajkowe pionki i miejsca związane z tytułami kreskówek pojawiają się również w standardowej wersji Monopoly Classic – z pieniędzmi o wyższych nominałach, dłuższą drogą do pokonania i zaawansowanymi poleceniami. Świat bajek i animacji zaadaptowany do klasycznej wersji obejmuje edycje: * Świat Disney’a, czyli Monopoly Disney Classic, w którym znajdują się licencjonowane grafiki z kultowych pełnometrażowych bajek Disneya. Znajdziemy tu m.in.: Księgę Dżungli, Pinokia, Alicję w Krainie Czarów, Piotrusia Pana, 101 Dalmatyńczyków, Śpiącą Królewnę, Piękną i Bestię. Wersja przeznaczona jest dla 2–6 graczy, którzy do wyboru mają doskonale wykonane pionki: lampę Aladyna, pantofelek Kopciuszka, filiżankę Szalonego Kapelusznika, namiot cyrkowy Słonia Dumbo, zatrute jabłko Królewny Śnieżki oraz statek Kapitana Haka. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość postawienia na wykupionym terenie oprócz stylizowanych chatek także zamku (zamiast hotelu z wersji klasycznej). Ceny tej edycji zawierają się między 100 a 130 zł. * Pokémon (Monopoly Pokémon) – edycja poświęcona kultowej serii anime. Gracz wraz z Pikachu lub innym Pokémonem (6 wiernie wykonanych pionków do wyboru) przenosi się w fantastyczny i kolorowy świat serialu i filmu. Każdy ma szansę zostać trenerem i stworzyć najmocniejszą Drużynę Pokémon, podczas ruchu po planszy kupowane są bowiem nie miejsca, ale właśnie wojownicze stworzenia z serii. Na polskim rynku znajduje się wyłącznie angielska wersja gry, ale to i tak gratka dla fanów. Cena waha się między 100 a 175 zł. * Yu-Gi-Oh! (Monopoly Yu-Gi-Oh!) – gra oparta na oryginalnych, licencjonowanych obrazkach z filmu. Grać może w nią od 2 do 6 osób. W zestawie znajdują się wyjątkowe metalowe pionki-figurki w klimacie serialu. Plansza ozdobiona została postaciami (w tym potworami) z animacji. Również domki stylizowane są odpowiednio do klimatu Yu-Gi-Oh!. To prawdziwa gratka dla miłośnika serialu. Niestety na polskim rynku dostępna wyłącznie w języku angielskim. Jej cena to ok. 170 zł. W angielskiej wersji językowej Monopoly Junior ukazały się ponadto gra bazująca na bajce Uniwersytet Potworny – Monopoly Junior Monster, w której kupujemy napotykane po drodze kampusy, wersja oparta na świecie z bajki Jak wytresować smoka – Monopoly Junior Dragons, w której kupujemy smoki, oraz gra dla miłośniczek bajki Jej Wysokość Zosia – Monopoly Junior Sofia the First. Wszystkie w pięknej oprawie graficznej i z cudownie wykonanymi pionkami oraz znanymi dobrze zasadami z innych serii Junior.
Monopoly w bajkowych odsłonach
Dzieci w wieku od 5 do 7 lat uczą się czytać. Pomagają im w tym rodzice i nauczyciele. W ramach akcji wydawnictwo Egmont we współpracy z najbardziej rozpoznawalnymi i lubianymi autorami oraz ilustratorami książeczek dla dzieci wydało serię książek do samodzielnej nauki czytania. Książeczki podzielone są na trzy poziomy zgodnie z zaawansowaniem małego czytelnika. Każda z nich opowiada odrębną historię – o psie w cyrku (Tytus w cyrku Joanny Olech), sąsiadce czarownicy (Tajemnica pewnej sąsiadki Melanii Kapelusz) czy o Albercie Einsteinie (Teoria pana Alberta Anny Czerwińskiej-Rydel) lub Murze Berlińskim (Mur. O historii powojennego BerlinaRafała Witka) w podserii Czytam sobie. Fakty. Cała seria liczy sobie kilkadziesiąt pozycji, ciągle przybywa nowych. Jak zbudowane są książeczki na każdym z poziomów? Poziom 1 – Składam słowa Książeczki mają od 150 do 200 wyrazów w tekście. Zdania są krótkie i zawierają tylko 23 podstawowe głoski. Co dwie strony znajduje się ćwiczenie głoskowania trudnych wyrazów. Wszystkie historie mają po 32 strony. Obrazki wyraźnie dominują nad tekstem, na każdej karcie znajduje się jedna lub dwie linijki treści oraz duża ilustracja. Na tym poziomie znajdują się między innymi takie pozycje, jak: Kłopoty z mlekiem dla kota Marcina Barana, Sekret ponurego zamkuWojciecha Widłaka i Psotny Franek Agnieszki Frączek. Poziom 2 – Składam zdania Na kolejnym poziomie książeczki mają już więcej stron – po 48. Zawierają od 800 do 900 wyrazów, zdania są dłuższe i jest ich więcej w stosunku do obrazka. Zawierają również dialogi. Nie ma już w nich ćwiczeń głoskowania, a sylabizowania. Do 23 podstawowych głosek dochodzi również „h”. Przykładowe tytuły toBigos z Mamutka Małgorzaty Strękowskiej-Zaremby, Skarb Arubaby Małgorzaty Strzałkowskiej i Maja na tropie jajaRafała Witka. Poziom 3 – Połykam strony Książeczki na poziomie 3. są wyraźnie dłuższe, mają już 64 strony, między 2500 a 2800 wyrazów w tekście, użyte są wszystkie głoski. Zdania są złożone i występuje dużo dialogów. Zamiast ćwiczeń głoskowania czy sylabizowania, na końcu każdej pozycji znajduje się alfabetyczny słownik trudnych wyrazów. Historie podzielone są na rozdziały, a ilustracje pojawiają się raz na kilka stron. Tutaj znajdziemy między innymi takie książeczki: Psotnice podwórkowe Rafała Witka, Człowiek z czerwoną chorągiewkąPawła Beręsewicza i Kto zamawiał koszmarną przygodę? Grzegorza Kasdepke. W serii ukazał się również przejrzysty i czytelny Elementarz współczesny. Czytam sobie, w którym bohaterowie bajek całej serii zachęcają najmłodszych do czytania i przekazują mu wiedzę o świecie. Do elementarza dołączony jest zeszyt ćwiczeń Piszę sobie, który pozwala na naukę pisania liter, wyrazów i zdań. Wszystkie książeczki mają kieszonkowy format, można więc z nich korzystać wszędzie – w domu, w podróży, jak i na spacerze. Oprócz tego, że opowieści są interesujące, to każda z nich opatrzona jest równie ładnymi ilustracjami. Książeczki na każdym z poziomów zawierają informacje o autorze/autorce i ilustratorze/ilustratorce oraz ich komentarze przedstawione w formie komiksowych dymków, które przeważnie są zabawne, co pokazuje małym czytelnikom, że autor to nie jakaś odległa i bardzo poważna osoba, ale miły człowiek, którym być może nawet warto zostać w przyszłości. Książeczki na wszystkich poziomach zawierają również dyplom i naklejki, które przydają się po skończonej pracy, czyli przeczytanej książeczce. Z dzieckiem uroczyście nakleić naklejkę na dyplom może rodzic, nauczyciel lub bibliotekarka czy bibliotekarz. Jest to uhonorowanie wysiłku malucha i nagroda, która na pewno wywoła uśmiech na jego twarzy. Książeczki z serii Czytam sobie to nie sztywne podręczniki do nauki czytania, ale lektury, które wzbogacają światopogląd małych czytelników. Zaopatrzone są również w naklejkowo-dyplomowy system motywujący, co pozwala na systematyczną naukę krok po kroku i zaznaczanie postępu. Warto nauczyć dziecko nie tylko umiejętności czytania, ale także sympatii do tej czynności oraz do książki. Pomóc w tym może właśnie seria Czytam sobie wydawnictwa Egmont. Źródło okładki: sklep.egmont.pl
Sam czytam – książeczki do samodzielnej nauki czytania
Najlepsze jesienne i zimowe wieczory to te spędzane w domu. Nie ma nic przyjemniejszego niż ciepły koc, aromatyczna herbata i ulubiona książka. W takiej aurze nawet padający deszcz jest jakby przyjemniejszy. Atmosferę domowego ciepła warto dodatkowo podgrzać. Na rynku dostępnych jest całe mnóstwo akcesoriów, które skutecznie ogrzeją i urozmaicą chłodne wieczory. Ogrzewacze do dłoni W chłodne wieczory najczęściej marzną ręce. Można je ogrzać, trzymając w dłoniach kubek z ciepłym naparem, ale nie zawsze jest to sposób wygodny, tym bardziej jeśli w tym samym czasie chcemy trzymać książkę. Sposobem na jednoczesne czytanie ulubionej lektury i ogrzewanie dłoni są specjalne ogrzewacze. Zamknięty w rozmaitych formach płyn pomoże w skutecznym ogrzaniu rąk. Najczęściej spotykane są ogrzewacze w formie serc, które doskonale sprawdzają się jako prezent dla ukochanej osoby. Jak to możliwe, że tak niewielkie, urocze przedmioty mają taką moc? Otóż w wypełnionej cieczą formie ukryty został aktywator, który nazywany jest popularnie pieniążkiem. Aby uruchomić działanie ogrzewacza należy delikatnie przełamać pieniążek. Wówczas płyn zacznie twardnieć i wydzielać ciepło. W zależności od wielkości wybranego ogrzewacza będzie on utrzymywać ciepło od 20 minut do nawet 2 godzin. Ogrzewacz jest przedmiotem wielokrotnego użytku. Aby skorzystać z niego ponownie. Wystarczy gotować ogrzewacz we wrzątku przez około 10 do 15 minut. Zastygnięty płyn rozpuści się, a ogrzewacz będzie można ponownie wykorzystać. Aby zabezpieczyć go przed ewentualnym przypaleniem, warto owinąć go w lnianą szmatkę. Ogrzewacze dłoni mogą być wykorzystywane nie tylko w domu. Warto mieć taki ogrzewacz zawsze przy sobie i wyjąć, jeśli tylko przyjedzie na to ochota. Może okazać się on wybawieniem w czasie czekania na autobus. box:offerCarousel) Termofory Termofory do tej pory kojarzone były z gumowymi, ciężkimi zbiornikami na ciepłą wodę. Idealnie sprawdzały się w przypadku bolącego brzucha czy zimnych stóp. Do dziś pełnią one taką funkcję, ale spełniają też inną – ozdobną. Producenci zaczęli „ubierać” termofory w rozmaite sweterki, pluszowe wdzianka z zabawnymi napisami. Takie stroje sprawiają, że termofory są znacznie bezpieczniejsze, ponieważ mają izolację pomiędzy ciałem, a zawartością termoforu. box:offerCarousel box:offerCarousel Termofory w sweterkach mogą stanowić doskonały pomysł na prezent. Kolorowe ubranko i zapewnienie odpowiedniego ciepła sprawdzą się świetnie jako upominek dla zmarzluchów. Będą i praktyczne, i zabawne. Będą też przypominać o nas obdarowanemu w momencie korzystania z niego. Mnogość wzorów, kolorów i wielkości sprawi, że bez problemu wybierzemy odpowiedni termofor, który stanie się najlepszym przyjacielem podczas chłodnych dni i długich, zimowych wieczorów. Ciepłe kapcie Odpowiednie domowe obuwie podczas chłodnych pór roku jest na wagę złota. Należy zapewnić stopom odpowiednią temperaturę, przecież nikt nie lubi skostniałych palców. Niestety bawełniane skarpetki nie poradzą sobie z panującym zimnem, lepiej zaopatrzyć się w ciepłe kapcie. Wybór jest ogromny, warto jednak zwrócić uwagę na rodzaj wykorzystanych do produkcji materiałów oraz krój domowego obuwia. Najlepiej, gdy będzie ono wykonane z naturalnej wełny. Największą popularnością cieszy się wełna owcza. Takie wypełnienie kapci zagwarantuje wytworzenie ciepła i utrzymanie go. Podczas zimnych miesięcy najlepiej sprawdzą się kapcie w formie długich skarpet, które przypominają te wykonane na drutach i sięgają do połowy łydki. Taka forma zapewni odpowiednie ogrzanie. Warto zwrócić uwagę na podeszwę kapci. Wykonana z gumy sprawi, że nie będziemy się ślizgać na parkiecie. To taki obuwniczy ABS, który nie spowoduje wpadnięcia w poślizg. Pluszowe, wełniane czy skórzane kapcie z odpowiednim wkładem sprawią, że stopy nie będą marznąć i będą pięknie odziane. Warto zwrócić uwagę na kapcie z pomponami, przedstawiające zwierzaki lub wybrać te z wyraźną, wełnianą fakturą. Spraw, że zimne miesiące wcale nie będą takie chłodne. Wybierz odpowiedni dla siebie sposób na podgrzanie atmosfery lub podaruj bliskiej osobie grzejące serce na znak miłości, termofor wiecznemu zmarzluchowi i kapcie osobie, która narzeka na wiecznie zimne stopy.
Grzejące serca, termofory i ciepłe kapcie – doskonałe na chłodne wieczory
Kasze coraz częściej pojawiają się na naszym stole. Są dużo bardziej typowe dla kuchni staropolskiej niż ziemniaki, są sycące, ponieważ mają dużo składników odżywczych, a dodatkowo dają praktycznie niekończące się możliwości przygotowywania posiłków. Kasze sprawdzają się na śniadanie z mlekiem, obiady oraz kolacje. Czy nadają się do robienia przekąsek? Jeśli zależy nam na utrzymaniu prawidłowej masy ciała, bez jednoczesnego wyniszczenia organizmu pozbawioną składników odżywczych dietą, przekąski z kaszą albo z kaszy będą idealnym rozwiązaniem. Trzeba tylko pamiętać, że do tego typu posiłku należy używać 30 g suchego produktu. Nie można jeść niezmiennie jednego typu kaszy. Warto dla urozmaicenia mieszać je z warzywami i owocami. Kasza gryczana z pieczonymi burakami i szpinakiem Kasza gryczana jest popularna od wieków. Zapewnia bogactwo mikro- i makroelementów, ma białko przyswajalne prawie tak dobrze, jak białko roślin strączkowych oraz zawiera rutynę ważną dla uszczelniania naczyń krwionośnych. Wspomaga tym samym leczenie żylaków, w tym hemoroidów, oraz wzmacnia działanie układu nerwowego. Należy do grupy nazywanej pseudozbożami, bo ma dużo roślinnego białka, ale nie zawiera glutenu. Zdecydowany i lekko dymny smak kaszy palonej i specyficzna goryczka sprawiają, że jest najprawdopodobniej najbardziej charakterystyczną z kasz. box:offerCarousel Do przygotowania zdrowej przekąski potrzebujemy 1 dużego buraka, garść liści szpinaku, pół garści pestek z dyni. Buraka pieczemy w skórce w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni, układając go na papierze do pieczenia (można go też ugotować tradycyjnie albo na parze), aż będzie miękki. Kiedy ostygnie, obieramy go ze skórki. Do tej potrawy najlepiej wybrać kaszę gryczaną niepaloną i ugotować ją bez soli. Do kaszy dodajemy pokrojonego na dość grube plastry buraka oraz garść młodego szpinaku i pestki dyni. Całość polewamy jedną łyżką oleju – najlepiej wybrać lniany. Potrawę doprawiamy do smaku ulubionymi ziołami (zaskakująco dobrze komponuje się oregano i lubczyk) i – jeśli nie smakuje nam jedzenie bez soli – odrobiną różowej soli himalajskiej z młynka. Jeżeli mamy ochotę, możemy zastąpić pestki dyni ziarnami słonecznika, a do potrawy dodać ugotowanego na parze i pokrojonego w kostkę kurczaka. Quinoa z fetą i rukolą Quinoa, czyli komosa ryżowa, dopiero od niedawna podbija nasze serca. Podobnie jak gryka, należy do pseudozbóż, zatem nie zawiera glutenu i jest bogata w dobrze przyswajalne białko. Dodatkowo zawiera duże ilości manganu, magnezu i żelaza, dlatego jest jedną z najlepszych kasz dla osób na diecie odchudzającej. box:offerCarousel Komosę ryżową płuczemy, aby pozbyć się goryczki, i gotujemy ją około 10 minut, wrzucając na wrzącą wodę. Do dania dodajemy dwie garści rukoli, łyżeczkę nasion słonecznika oraz 100 g sera feta, wybierając ten ze zmniejszoną zawartością soli i tłuszczu. Dla zbilansowania smaku i wydobycia jak największej ilości składników odżywczych przekąskę polewamy jedną łyżką ulubionego oleju – bardzo dobrze pasuje tu olej z pestek winogron. Tapioka z owocami na mleczku kokosowym Tapioka nadal nie jest zbytnio znana w Polsce, chociaż w obu Amerykach jest bardzo popularnym dodatkiem do wielu dań. Nie zawiera glutenu, natomiast ma bardzo dużo węglowodanów. Maniok to roślina bulwiasta, którą można jeść jedynie po ugotowaniu, ze względu na to, że w stanie surowym zawiera glikozyd manihotoksynę, który łatwo przechodzi w kwas pruski. Tapioka jest lekkostrawna, hipoalergiczna i nadaje się do dań słodkich i słonych, można też robić z niej mączkę, z której wychodzą bardzo smaczne naleśniki. box:offerCarousel Do przygotowania zdrowego deseru z tapioki potrzebujemy 30 g tapioki: mniejsze kulki trzeba gotować 40 minut, te o średnicy około 5–8 mm są już wstępnie przyrządzone i należy je tylko zalać wrzątkiem i odstawić na 5 minut. Dodatkowo przygotujmy około 150–200 g śmietanki z mleczka kokosowego (uzyskujemy ją, wstawiając mleczko do lodówki na 48 godzin) oraz owoce. Wybierajmy owoce sezonowe, ostatecznie lepiej użyć owoców mrożonych niż tych z puszki. Danie jest maksymalnie proste – schłodzoną tapiokę wrzucamy do śmietanki kokosowej, mieszamy i ozdabiamy kawałkami owoców albo zalewamy musem owocowym. Deser smakuje najlepiej, gdy jest mocno schłodzony – nabiera wtedy galaretowatej konsystencji. Trzeba pamiętać, że składniki tego deseru zawierają naturalnie sporo cukrów, więc lepiej niczym go nie dosładzać. Jeśli jednak nie możemy się oprzeć, najlepiej użyć syropu z agawy albo musu z daktyli. Kasze powinny jak najczęściej zastępować ziemniaki i makarony nie tylko ze względu na dostarczanie przez nie do organizmu wartości odżywczych, ale również przez wzgląd na ich bogactwo i nieocenione walory smakowe.
Fit przekąski z kaszy
Opis każdego przedmiotu w naszym serwisie powinien być jak najdokładniejszy. Opis każdego przedmiotu na Allegro powinien być jak najdokładniejszy. Powinien być również skonstruowany tak, aby nie wprowadzał w błąd Kupujących. Przedmiot musi być więc dokładnie określony i opisany w sposób wyczerpujący. Niedozwolone są wszelkie manipulacje tekstem, które sprawiają, że Kupujący ma wątpliwość, co jest przedmiotem oferty oraz jakie są jego cechy lub parametry. Przykład niejasnego opisu "Mango śliczna bluzka marki Zara" – taki tytuł nie jest prawidłowy, ponieważ nie informuje wprost o marce sprzedawanego przedmiotu oraz stanowi manipulację słowami kluczowymi (więcej informacji). Nieprawidłowe będzie także na przykład zaznaczenie parametru Nowy, podczas gdy sprzedawany jest przedmiot używany - narusza to zasady Allegro. W polu lokalizacji należy podać miejsce, w którym znajduje się (i z którego zostanie wysłany) przedmiot. W przypadku wysyłki zagranicznej wskaż miejsce wysyłki towaru, a w przypadku gdy możliwy jest odbiór osobisty - miejsce odbioru przedmiotu.
Niejasny opis przedmiotu
Bielizna termoaktywna powinna stanowić podstawowy ubiór nie tylko sportowców, ale również tych, którzy uprawiają ulubioną aktywność fizyczną na poziomie rekreacyjnym. Tzw. odzież techniczna jest wskazana szczególnie zimą, kiedy poddany intensywnemu wysiłkowi organizm narażony jest na szybkie wychłodzenie. Bielizna termoaktywna, zakładana zimą, ma za zadanie nie tylko odprowadzać wilgoć na zewnątrz, ale także zwiększyć komfort termiczny. Dlatego też warto znać podstawowe zasady ubierania się na trening na świeżym powietrzu i tego, jak łączyć ze sobą poszczególne elementy odzieży. Pierwsza warstwa odzieży – bielizna o średniej grubości W chłodniejsze dni, zwłaszcza kiedy dokucza wiatr lub wilgoć, nie sprawdzą się lekkie termoaktywne koszulki zakładane latem. Warto pamiętać, że producenci oferują bieliznę termo w trzech grubościach: cienką – używaną latem, średnią – sprawdza się w okresach przejściowych i zimą, jako pierwsza warstwa, oraz grubą – dedykowaną amatorom sportów zimowych jako druga warstwa odzieży. Bielizna średniej grubości, nakładana jako pierwsza warstwa, ma za zadanie nie tylko odprowadzić wilgoć, ale też zabezpieczyć organizm przed nadmierną utratą ciepła. Mięśnie w niskich temperaturach są dużo podatniejsze na uszkodzenia i mikrourazy, a newralgiczne miejsca ciała, np. korzonki, łatwo jest przeziębić. Dlatego też koszulki i getry, aby najlepiej spełniały swoją funkcję, powinny przylegać do ciała. Grubsza bielizna termoaktywna jako druga warstwa Ponieważ w szczególnie mroźne dni bielizna o średniej grubości nie wystarczy, warto na wierzch nałożyć drugą warstwę odzieży. Najlepiej sprawdzi się grubsza bielizna termoaktywna, wykonana z mikropolaru lub wełny merino. Mikropolar to materiał, który ma szczególne właściwości – odprowadza wilgoć na zewnątrz, a przy tym utrzymuje optymalną temperaturę przy ciele. Zdecydowanie najlepiej spełnia swoje funkcje założony na cieńszą bieliznę termo. Nie trzeba się obawiać, że wilgoć zostanie uwięziona między dwiema warstwami materiału, ponieważ polar odprowadzi ją przez kolejną warstwę na zewnątrz. Wełna merino to z kolei bardzo unikalny i naturalny produkt. Wyjątkowe właściwości zawdzięcza włóknom, które zachowują się podobnie jak ludzka skóra – w zależności od potrzeb tkanina chłodzi lub ogrzewa organizm, zapewniając przy tym skórze optymalne „oddychanie”. Materiał jest odporny na działanie warunków zewnętrznych i nie traci, wraz z upływem czasu, swoich właściwości. Ważne, aby druga warstwa odzieży nie powodowała dyskomfortu ani niepotrzebnego ucisku. Podczas aktywności fizycznej konieczna jest swoboda ruchu i komfort. Szykując się do zimy, powinno się już na etapie zakupów wziąć pod uwagę konieczność zakładania polarowej bluzy lub bielizny merino na dodatkową warstwę odzieży. Co na wierzch? Niestety, wraz ze spadkiem temperatury pojawia się często wiatr, który znacznie zwiększa odczuwanie zimna. Wybierając się w taki dzień na trening, warto wziąć ze sobą lekką kurtkę lub bluzę, chroniącą przed wiatrem, śniegiem i deszczem. Co wybrać? W przypadku ochrony przed wiatrem najlepiej sprawdzi się tkanina typu softshell, która składa się z docieplenia (zwykle z mikropolaru) i tkaniny zewnętrznej, której gęsto tkane włókna nie przepuszczają wiatru. Natomiast najlepsze właściwości wodoodporne będzie miał materiał techniczny typu windstopper (w rzeczywistości jest to softshell z dodatkową membraną) – chroni przed wiatrem, dodatkowo zapewniając wodoodporność. Wychodząc z domu, trzeba też pamiętać o ochronie stóp, dłoni i głowy. W wyjątkowo mroźne dni warto zaopatrzyć się w kominiarkę z oddychającego materiału lub komin.
Bielizna termoaktywna na mroźne dni. Czy warto ją mieć?
Kto wygra mecz? Z pewnością wszyscy trzymamy kciuki za naszych reprezentantów, a najlepszy doping (poza stadionem oczywiście) i atmosferę uzyskuje się w grupie znajomych przed odpowiednio dużym odbiornikiem! EURO 2016 – magia futbolu Początek lata tego roku minie pod znakiem piłki nożnej na najwyższym poziomie. Wtedy to bowiem we Francji odbędą się finały Mistrzostw Europy, z decydującym meczem na legendarnym stadionie St. Denis. Zarówno wtedy, jak i podczas każdego meczu naszych reprezentantów, z pewnością przed ekranami telewizorów nie zabraknie żadnego kibica. W końcu takie wydarzenie odbywa się raz na cztery lata, a obecnie nasza drużyna jest silniejsza niż ostatnimi czasy. Wśród ekspertów to właśnie Polska jest zgodnie uważana jako potencjalny czarny koń tych rozgrywek. Mistrzostwa rozpoczęły się na dobre, za nami pierwsze emocjonujące mecze. Co zrobić, aby kolejne przeżywać jeszcze lepiej? Bez wątpienia świetnym rozwiązaniem jest spotkanie w większym gronie i doping przed ekranem odpowiednio dużejplazmy. Zdziwisz się jednak, jak łatwo możesz doprowadzić do tego, by przekątna twoje ekranu wynosiła nawet 2 metry – wykorzystaj rzutnik podczas transmisji meczu! Jak wybrać rzutnik na mecz? Pozornie może się wydawać, że kupno projektora to koszt w okolicy kilku tysięcy złotych. Nie jest to do końca prawdą, bowiem model z tej półki cenowej wykorzystywany jest raczej przy prezentacjach biznesowych, niż przy domowej projekcji meczu. Dlatego też powinieneś zwrócić uwagę na niektóre parametry, lecz nie muszą być one specjalnie wyśrubowane. Rzutnik do domowego użytku powinien być wykonany w technologii LCD. Pozwala to na uzyskanie lepszej jakości kolorów, projektory tego rodzaju posiadają także większy zakres zoomu oraz możliwość przesuwania obiektywu bez utraty jakości. Rzutniki wykonane w technologii DLP zalecane są raczej do zwykłych prezentacji multimedialnych, gdzie głównymi wyświetlanymi barwami są biel i czerń. Kolejny parametr to rozdzielczość, która bezpośrednio odpowiada za jakość wyświetlanych obrazów. Oczywiście, im będzie wyższa, tym bardziej komfortowe stanie się oglądanie meczu. Nie musisz jednak decydować się na model o najwyższej wartości, optymalny będzie rzutnik o standardowym poziomie HD. Bardzo ważna jest także jasność wyświetlania, którą wyraża się w lumenach. Parametr ten służy do określenia tego, jak jasno może być w pomieszczeniu podczas prezentacji. W przypadku EURO 2016 nabiera on znaczenia o tyle, że mecze Polaków rozpoczynają się już o 18., kiedy na dworze jest jeszcze bardzo widno. Aby całkowicie zaciemnić wnętrze, musiałbyś dokładnie zakryć wszystkie okna i odciąć dopływ światła. Wtedy jednak transmisja bardziej będzie przypominała seans kinowy z uwagi na zmrok w pokoju. Im twójrzutnikbędzie miał wyższą wartość lumen, tym jaśniej będzie mogło być w pomieszczeniu. Za minimalną wartość uznaje się 2000 lumen, optymalna wartość to około 3000. Na czym wyświetlić mecz? Do obejrzenia spotkania będziesz potrzebował czegoś, co będzie pełniło funkcjęekranu tego ogromnego telewizora. Najprostszym rozwiązaniem jest wykorzystanie zwykłej, białej ściany albo rozwieszonego prześcieradła. W drugiej opcji musisz pamiętać o odpowiednim ustabilizowaniu tkaniny, aby nie falowała od najdrobniejszego ruchu powietrza. Niestety, w żadnym z wymienionych przypadków jakość nie będzie optymalna. Dlatego skuteczniejszym sposobem jest kupno specjalnego ekranu. Dzielą się one na dwa główne rodzaje – mocowane do sufitu i rozwijane oraz te umieszczone na stelażu. Przewagą pierwszych jest oszczędność miejsca – nie musisz chować całkiem sporego pakunku, a całość wygodnie spoczywa wysoko ponad podłogą. Druga możliwość daje jednak więcej swobody przy poszukiwaniu miejsca do wyświetlenia meczu, mobilny ekran możesz bowiem ustawić w dowolny sposób w pomieszczeniu. Pamiętaj również, aby wielkość ekranu dobrać do jakości twojego rzutnika oraz wielkości pomieszczenia. Jeżeli posiadasz projektor o niezbyt dużych parametrach, zupełnie nieprzydatny będzie duży ekran. Mimo to dopasowanie wszystkich elementów nie jest zbyt trudne, a gdy już tego dokonasz, końcowy efekt będzie znakomity. Zatem nie pozostaje nic innego, jak z całych sił trzymać kciuki za Roberta Lewandowskiego i spółkę!
Reprezentacja Polski w dużym formacie, czyli EURO 2016 oglądane na rzutniku
Jakie kostiumy będą najmodniejsze w tym roku? Jedno- czy dwuczęściowy – jaki wybrać? Zdradzamy plażowe trendy na lato 2016. Jednoczęściowe stroje – aktualne trendy Jednoczęściowe kostiumy w tym sezonie pojawią się w fantazyjnych krojach. W trendy wpiszą się detale: zabawne napisy, kolorowe wzory, wycięcia. Na najmodniejszych fasonach zobaczymy również metaliczne akcenty. Wśród jednoczęściowych kostiumów hitem będą kroje z dekoltem w serek. Do mody wracają stroje w stylu pływackim. Modny wygląd na plaży zapewnią nam również klasyczne, jednoczęściowe stroje z okrągłym dekoltem. Dobrą opcją okażą się stroje z wyciętymi ramionami, wiązane na szyi. Polecamy jednoczęściowe stroje z wycięciami. Warto skusić się na przeplatane paski i laserowe cięcia przy talii. Paski na dekolcie, ramionach i plecach to także nadchodzący hit. Na popularności nie tracą klasyczne czarne stroje. Lato 2016 należy do strojów z falbankami. Na topie utrzymują się wzory retro, np. marynarskie paski i kropki. Stroje kąpielowe retro – jak je dobierać? Tegoroczne trendy zachęcają do kupna kostiumów w stylu retro. Takie stroje nadają charakteru plażowym stylizacjom. Dzięki nim można podkreślić kobiecą sylwetkę. Figi z wysokim stanem dobierzemy do gór na jedno ramię i wiązanych na szyi. Modny wygląd zapewnią też góry na szerszych ramiączkach. Czekają na nas takie wzory, jak: pionowe paski, metaliczne tkaniny i kwiaty. Kostiumy z odsłoniętymi ramionami – czy warto je nosić? Wielbicielki dwuczęściowych kostiumów powinny zwrócić uwagę na góry bez ramion. Takie kroje idealnie sprawdzają się podczas opalania, ponieważ dzięki nim można uniknąć efektu „białych ramiączek”. Skręcane góry mocno wpiszą się w letnie trendy. Ponadto na czasie są kostiumy z przeplatanymi kolorami. Dość popularne w tym sezonie będą bardotki bez ramiączek. Podpowiadamy, że nie musimy dobierać ich kolorystycznie do fig. Stroje kąpielowe dla odważnych Mocny trend na lato to zmysłowe dwuczęściowe stroje z paskami. Skrzyżowane paski przy talii, na plecach i biodrach z pewnością podkreślą wysportowane sylwetki. Paski pojawią się także przy mocno wyciętym dekolcie i na ramiączkach. Nawet przy dołach z wysokim stanem znajdziemy fasony z poziomymi paskami na biodrach. Odważne dziewczyny z pewnością sięgną po kostiumy z topami crop. Krótkie góry mogą wystąpić w gładkiej lub ażurowej odsłonie. Trendy bikini na lato 2016 – na co zwracać uwagę? Fanki klasycznego bikini powinny sięgnąć po jego haftowaną wersję. Kostiumy ze splotami i frędzlami mocno wpiszą się w letnie tendencje. Z mody nadal nie wychodzą wiązane figi i góry wiązane na szyi. Modne biustonosze od bikini zobaczymy także na cienkich ramiączkach. Jeśli chodzi o kolory, czekają na nas truskawki, błękity, róże i turkusy. Minitrend plażowy to dwuczęściowe kostiumy w stylu etno. Chwosty, elementy włóczki i azteckie motywy to przebój lata. Zestawy na bazie kolorowych kostiumów z pewnością wyróżnią nas na plaży. Na modnych strojach kąpielowych obowiązkowo pojawią się motywy kwiatów. Tego lata możemy sięgnąć po ich romantyczne pastelowe edycje albo po tropikalne wersje. Wśród modnych kolorów warto wybrać biel, która podkreśli opaleniznę. Podobny efekt osiągniemy jaskrawymi odcieniami typu limonka. Dziewczyny z mniejszym biustem mogą sięgnąć po stroje z push upem. Sprawdzą się także elementy falbanek i marszczeń. Na właścicielki większego biustu czekają natomiast usztywniane góry na szerszych ramiączkach.
Modne kostiumy lato 2016 – jaki wybrać?
Złoto kojarzy się z przepychem, wyszukaną elegancją i bogactwem, wiele z nas rezerwuje je na wielkie wyjścia. Króluje na balach i rautach, nie gardzi nim też ulica. Od dłuższego czasu projektanci lansują złoto na co dzień, do każdego rodzaju stylizacji. Złoto uwodzi także w świetle dnia i nie ma powodów, żeby tego nie sprawdzić. Wręcz przeciwnie, zwłaszcza że złote elementy garderoby mają niezaprzeczalną zaletę. Nie znoszą konkurencji w postaci biżuterii czy biżuteryjnych dodatków, bo same zdobią dostatecznie mocno. Z tych samych powodów nie należy ubierać się na złoto od stóp do głów. Złoty total look jest kiczowaty i śmieszny. Aby zalśnić, wystarczy jedna złota część stroju. Podpowiadamy, co wybrać. Z czym zestawiać złoto Złoto świetnie komponuje się z czernią i bielą. Na przykład czarne spodnie cygaretki, biała koszula i złota marynarka – taki zestaw będzie odpowiedni na elegancką kolację, ale także do biura (choć w tym wypadku lepiej wybrać tkaninę z połyskującymi złoto nitkami). Kosmiczna w wyrazie złota bomberka wyróżni się na tle czarnej sukienki maxi lub czarnego kombinezonu. Do tego wygodne sportowe buty i gotowe. Taka kurtka wygląda równie dobrze zestawiona z dżinsami – niebieskimi lub czarnymi, a jeszcze lepiej, jeśli jej złoty szyk zostanie przełamany dresową dzianiną. Tego typu eksperymenty przystoją jednak młodszym paniom, dlatego polecamy je licealistkom i studentkom. Całości dopełni wielka torba typu shoper. Torba także może być złota, jednak wtedy powinna pozostać jedynym błyszczącym elementem stylizacji. Na chłodniejsze dni przyda się złote poncho lub złoty płaszcz. To naprawdę mocny akcent, więc reszta stroju powinna pozostać neutralna. Biel i beż sprawdzą się doskonale. Złote klasyczne spodnie, np. cygaretki, polubią się z kaszmirowym swetrem i półbutami na płaskich obcasach. Do tego męski zegarek i okulary zerówki w czarnej oprawce. W takiej odsłonie można śmiało pokazać się w pracy. W zabawie w złoto ważna jest zasada, żeby zakładać jedną złotą rzecz i pokazywać ją na tle klasycznych fasonów oraz stonowanych barw. box:offerCarousel box:offerCarousel Złoto wieczorową porą Złota sukienka to dobry wybór na randkę lub romantyczną kolację z ukochanym. Cekiny są dozwolone raczej na dyskotekach, do restauracji lepiej włożyć sukienkę ze złotej tkaniny. Złoto samo w sobie przykuwa uwagę, więc obcisła sukienka odpada. Klasyczna mała złota ma opływowe kształty, rękawy trzy czwarte, długość do kolan i dekolt w łódkę. Niewyzywająca, ale wciąż niesamowicie kusząca. Co na ramiona? Purpurowy kardigan lub skórzana ramoneska będą jak znalazł. box:offerCarousel Na wielkie rauty przyda się złota suknia maxi. Może być wyszywana mieniącymi się cekinami, może mieć przezroczystości tkane złotą nicią, może być dodatkowo zdobiona falbanami, złotymi kamieniami i wstawkami ze złotej koronki. Przesada? Wcale nie, jeśli tylko zdecydujemy się na gładką fryzurę, dyskretny makijaż i klasyczne szpilki. Wieczorem i nocą wolno więcej. Modne są także asymetria, wysokie rozcięcia i głębokie dekolty na plecach. box:offerCarousel Złoto w dodatkach Złote skóry są tej jesieni na czasie. Możesz wybrać błyszczące botki, błyszczący pasek z wielką klamrą lub złotą torebkę. W złotej odsłonie nawet zwykła listonoszka nabierze niebanalnego charakteru, a w jej towarzystwie i zwykła, codzienna stylizacja zyska na jakości. Złoto jest kolorem bogactwa, dlatego nawet jeden, mały, złoty element wyśle światu komunikat, że potrafisz zabłysnąć. Choćby cienki złoty łańcuszek na szyi lub złota bransoletka na przegubie dłoni. box:offerCarousel Chłodniejsze, bure, jesienne dni rozświetlisz złotymi rękawiczkami lub złotą czapką typu beanie. Te pierwsze pasują do eleganckich stylizacji, te drugie do mniej formalnych (choć wytrawni modowi gracze mogą wkładać je nawet do garniturów lub klasycznych płaszczy). Złotych butów jest w sprzedaży zatrzęsienie. Botki, kozaki, szpilki (zestawiaj je z klasycznymi fasonami), ale także złote obuwie sportowe, które możesz śmiało łączyć z dresem, poszarpanymi dżinsami czy falbaniastymi spódnicami w stylu boho. Baw się złotem i lśnij w każdej sytuacji. W tym sezonie dozwolone.
Złota polska jesień – błyszczące elementy garderoby
Wraz w upływem czasu i liczbą przejechanych kilometrów felgi w pojeździe zaczynają nosić ślady zużycia. Jak przywrócić im blask? Samodzielne prace W przypadku, gdy nasz budżet jest mocno ograniczony, musimy wziąć sprawy w swoje ręce. Na początku należy zdjąć felgi z pojazdu. Dokładnie przyjrzyjmy się śladom, które znajdują się na ich powierzchni. Jeżeli są tylko powierzchowne, zaoszczędzimy sporo czasu i pieniędzy. Natomiast jeśli są większe lub znajdują się blisko rantu felgi, konieczny będzie demontaż opony. Na początku zajmijmy się przygotowaniem powierzchni do malowania. Użyjmy do tego gruboziarnistego papieru ściernego, który bez większego problemu powinien usunąć pierwszą warstwę lakieru. Pamiętajmy, że jest to bardzo ważna czynność, ponieważ nawet najlepszy lakier, położony na źle przygotowaną powierzchnię, nie da spodziewanego rezultatu. Jeżeli po wstępnym szlifowaniu i przejechaniu ręką po powierzchni czujemy duże odpryski, zmuszeni będziemy do ich zaszpachlowania. Używajmy szpachlówki sprawdzonych producentów, np. Novol. Po jej nałożeniu i wyschnięciu, konieczne będzie jej zeszlifowanie. Przed przystąpieniem do malowania całą powierzchnię wyszlifujmy papierem drobnoziarnistym w celu uzyskania idealnej gładkości. W przypadku mocnych uszkodzeń (np. braków w rancie felgi) najlepszym rozwiązaniem będzie oddanie koła w profesjonalne ręce, ponieważ mocne uszkodzenia felgi ingerują w materiał, a źle naprawiona felga wpływa bezpośrednio na nasze bezpieczeństwo. W przypadku, gdy opony znajdują się na feldze, zabezpieczmy je przy pomocy taśmy malarskiej, ponieważ nałożenie lakieru lub podkładu na opony przyczyni się do ich uszkodzenia. Jeżeli powierzchnia została przygotowana, możemy przystąpić do jej odtłuszczenia. Używamy do tego specjalnych odtłuszczaczy, które usuwają z malowanej powierzchni tłuszcz. Następnie możemy przystąpić do nałożenia podkładu w sprayu. Starajmy się wykonywać płynne ruchy i utrzymywać odpowiednią odległość, co zminimalizuje ryzyko powstania zacieków. Po nałożeniu podkładu możemy przy pomocy drobnoziarnistego papieru ściernego lekko zeszlifować powierzchnię, którą będziemy malować. Następnie przystępujemy do nałożenia lakieru na felgę. Decydując się na malowanie felg przy użyciu sprayu, musimy pamiętać, że efekt będzie krótkotrwały i w dużej mierze uzależniony od naszych umiejętności. Zobacz też: Jak odświeżyć felgi aluminiowe? Zleć malowanie profesjonaliście Zlecenie malowania felg profesjonaliście można zrobić na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest warsztat zajmujący się regenerowaniem i malowaniem felg. Zajmie się on wszystkim od początku do końca, czyli przygotowaniem do malowania, ewentualną naprawą felgi – o ile taka będzie wymagana – oraz malowaniem felgi. Drugim sposobem jest oddanie felg do malarni proszkowej, która je pomaluje. Przed oddaniem felg do malowania konieczne jest ich wypiaskowanie lub szkiełkowanie, które usunie poprzednią farbę i przygotuje do malowania. Oczywiście oddanie felg do warsztatu zajmującego się regenerowaniem i malowaniem felg samochodowych jest związane z większym wydatkiem niż zlecenie usługi malarni proszkowej. Reasumując, jeżeli chcemy mieć pomalowane felgi, które nie są mocno uszkodzone i mają nam posłużyć jeszcze przez parę lat, najlepszym rozwiązaniem będzie oddanie ich do malowania proszkowego. W przypadku, gdy felgi są uszkodzone, a dodatkowo chcemy mieć je pomalowane np. w dwóch kolorach, wykonanie prac należy powierzyć warsztatowi zajmującemu się regeneracją i malowaniem felg samochodowych.
Jak malować felgi samochodowe?
Miłość na każdym etapie życia odgrywa kluczową rolę, jednak w sposób najbardziej spektakularny przeżywa ją zazwyczaj młodzież. Romanse oraz książki o tematyce związanej z uczuciem pomiędzy dwojgiem ludzi pomagają przetrwać pierwsze rozczarowania i z pewnością zaostrzają apetyt na doświadczanie pełnych uniesień chwil. Wśród przedstawionych pięciu tytułów, każdy w nieco inny sposób traktuje miłość. W zestawieniu znaleźli się tacy autorzy, jak Kasie West specjalizująca się w pisaniu romansów dla młodzieży z gatunku urban fantasy oraz mistrzowsko opowiadający o uczuciach – Nicholas Sparks. # „Dotyk” – J. Accardo box:offerCarousel Pewnego dnia nastoletnia Deznee Cross spotyka nieznajomego, którego zaprasza do swojego domu. Niebieskooki Kyle jest nieco inny niż wszyscy. Okazuje się, że od dziecka był więziony przez organizację o nazwie „Szóstki” zajmującą się wyszukiwaniem i kolekcjonowaniem ludzi posiadających nadprzyrodzone zdolności, którzy potem byli wykorzystywani do przestępczych działań. Kyle ma dar, którym jest zabijanie przez dotyk. Nastolatkowie wikłają się w serię tajemniczych wydarzeń, a ich celem staje się zniszczenie „Szóstek”. „Dotyk” Jus Accardo to jej debiut literacki, który spotkał się z bardzo entuzjastycznym przyjęciem zarówno wśród krytyków, jak i czytelników. „Szczęście w miłości” - K. West box:offerCarousel Główna bohaterka powieści Katie West – Maddie pewnego dnia kupuje los na loterii i ku swojemu wielkiemu zdziwieniu wygrywa fortunę. Od tej pory jej życie ulega radykalnym zmianom, nie musi martwić się o to czy dostanie stypendium w college'u i zaczyna planować zakup jachtu. Marzenia Maddie zaczynają się spełniać, a rzeczywistość przypomina bajkę do czasu, gdy zaczynają docierać do niej fałszywe informacje na temat tego kim jest i coraz więcej osób przyjaźni się z nią jedynie ze względu na to, że ma pieniądze. Jedyną osobą, której ufa dziewczyna jest jej współpracownik - Seth, który nic nie wie o tym, że z dnia na dzień stała się milionerką. „Ostatnia piosenka” – N. Sparks box:offerCarousel Nicholas Sparks - mistrz powieści romantycznych i autor takich bestsellerów, jak „Pamiętnik” czy „Noce w Rodanthe” stworzył książkę o wielkiej miłości dla nastolatków. „Ostatnia piosenka” ma ponadczasowy wydźwięk, a zawarta w niej historia Cassie i Jacka przypomina przejażdżkę rollercoasterem. To opowieść o miłości, w której nie ma prostych rozwiązań i gotowych recept na szczęście, pełna jest burzliwych emocji i wielkich uczuć. „Ostatnia piosenka” została zekranizowana a w role głównych bohaterów wcielili się: Miley Cyrus i Liam Hemsworth. „Listy do utraconej” – B. Kemmerer box:offerCarousel „Listy do utraconej” to książka, w której głównym wątkiem jest tęsknota za bliską osobą i potrzeba ułożenia życia od nowa. Główna bohaterka Juliet Young po stracie matki pisze listy, które umieszcza na jej grobie. W ten sposób chce uporać się z ogromnym smutkiem. Jeden z jej listów odnajduje Declan, który postanawia odpisać Juliet. Mimo jej początkowej złości na zachowanie chłopaka, w miarę upływu czasu pomiędzy nastolatkami zaczyna tworzyć się głęboka więź. „Kiedy na mnie patrzysz” – A. Czykierda-Grabowska box:offerCarousel „Kiedy na mnie patrzysz” to opowieść o Karinie i Aleksandrze, którzy są bardzo samotni i stracili już wiarę w miłość. Gdy przypadkiem ich drogi się krzyżują, rodzi się między nimi miłość. Jednak tragiczna przeszłość dziewczyny i dzieląca kochanków odległość zdają się niweczyć ich szansę na szczęście. Książka Agaty Czykierdy-Grabowskiej to wzruszająca historia o pokonywaniu trudności w walce o wielkie uczucie oraz o tym, że miłość może uleczyć nawet najgłębsze rany.
5 książek dla młodzieży o miłości
Jesienna rzeczywistość nadciągnęła ze zdwojoną siłą. Siedzimy w domu we dwoje. Maraton filmowy był wczoraj. Od książek chwilowo trzeba odpocząć. I co tu ze sobą począć? Jest na to pewien bardzo ciekawy sposób. Planszówki! Jakie wybrać, by dobrze się bawić w dwie osoby? Kobiece ploteczki igłą i nitką podszywane „Patchwork” to gra lekka i przyjemna, niewymagająca zbyt dużo tłumaczenia. Patrząc na tytuł, jak i elementy, rozgrywki najczęściej toczą się w gronie kobiecym. W trakcie można wymienić małe ploteczki, ogrzać ręce kubkiem herbaty, a gra będzie biegła swoim tempem. Uczestnicy będą szyć swoją niepowtarzalną kołdrę z dostępnych kawałków materiałów, tak, aby wyszła z tego ozdoba – tym właśnie jest patchwork. Jak to idzie dokładnie? Należy wypełnić planszę po brzegi z jak najmniejszymi przerwami, zdobyć dużo guzików i szyć efektownie po jak najmniejszych kosztach. Prawda, że proste? Przeczytaj pełną recenzję gry „Patchwork”. box:offerCarousel W poszukiwaniu wielkich skarbów „Zaginione miasta” sprawdzą się wśród fanów przygód, jak i zwykłych gier karcianych. Reiner Knizia stworzył tytuł, w którym prowadzi uczestników poprzez pustynię, lasy równikowe, wulkaniczny ląd i niezgłębione dno morza. Rozgrywka toczy się szybko i dynamicznie, a każdy skupia się tylko na swoich interesach. Zadaniem graczy jest zorganizowanie ekspedycji, która wyruszy w nieznane, a zyski przekroczą koszt jej organizacji. Każdy ma możliwość pojechać w pięć miejsc. Jednak czy opłaca się zaczynać tyle wypraw? Marne szanse, żeby każda zakończyła się sukcesem, więc może lepiej skupić się na tych, które mają największe prawdopodobieństwo powodzenia? Dwóch graczy, talia kart i tyle emocji w drodze do zwycięstwa. Przeczytaj pełną recenzję gry „Zaginione miasta”. Leśne skarby jesienią Sezon grzybowy właściwie zakończony, ale pojawia się nadzieja na dalsze poszukiwania w runie leśnym. „Na grzyby” jest grą wręcz stworzoną na chłodne, jesienne wieczory. Rozgrywka jest dość prosta, a do tego dynamiczna, więc świetnie sprawdzi się jako chwila relaksu we dwoje. Jednocześnie gracze mogą nieźle wciągnąć się w rywalizację, bo zdobywanie coraz to bardziej lukratywnych grzybów może rozbudzać apetyt na zwycięstwo. Pora wyciągnąć masełko, rozgrzać patelnię i zabrać się za przerabianie grzybów. A, nie, zaraz, to nie w tę stronę. Tasujemy karty i ruszamy do ataku… Pojedynek cywilizacji „7 cudów świata: Pojedynek” zapewni dwójce graczy nie lada emocje i wiele godzin wciągającej rozgrywki. Jak wiadomo, cywilizacji nie tworzy się pstryknięciem palców. Tutaj trzeba powoli i krok po kroku zadbać o rozwój naukowy, militarny, a także stworzyć zachwycające budowle. W końcu nie od razu Rzym zbudowano. Rozgrywki są szybkie i dynamiczne, a interakcja pomiędzy graczami aż hula. Budowanie strategii, rozwijanie swej cywilizacji, blokowanie przeciwnika, a może jednak piękno wykonania? Co najbardziej przyciąga graczy do tego tytułu? Chyba moc tego wszystkiego zamknięta w kompaktowym pudełku. Przeczytaj pełną recenzję gry „7 cudów świata: Pojedynek”. box:offerCarousel Żyłka handlarza „Dolina kupców” jest grą, która świetnie sprawdzi się podczas rozgrywek we dwoje, ale daje też możliwość zaproszenia dodatkowych graczy do stołu. Uczestnicy starają się wejść do grona wybitnych handlarzy. Dlatego skupiamy się na wymianie towarów, dobrze zarządzamy zasobami i nie omija nas konfrontacja z przeciwnikiem. „Dolina kupców” jest grą karcianą, która polega na jak najszybszym budowaniu własnej talii. Nie obejdzie się bez elementu losowości, ale dzięki temu każda rozgrywka będzie niepowtarzalna, a gracze będą mogli się zmierzyć z nowymi wyzwaniami. Przeczytaj pełną recenzję gry „Dolina kupców”. Zobacz również: 5 gier towarzyskich dla miłośników kalamburów
Jesienne wieczory z grami – gry planszowe dla 2 osób
Każdy klient decydujący się na zakup odtwarzacza plików muzycznych stoi przed trudnym wyborem – odtwarzacz MP3 czy MP4? Zarówno pierwszy, jak i drugi ma zalety oraz wady. Dobór odpowiedniego odtwarzacza powinien być zawsze podyktowany indywidualnymi preferencjami użytkownika. Zalety odtwarzaczy MP3 Odtwarzacz Mp3 jest urządzeniem, na którym można przechowywać wiele plików o rożnych formatach. Zaletą jest także niewielki rozmiar oraz lekkość urządzenia, które zdecydowanie wpływają na łatwość jego noszenia – wiele modeli posiada wygodny klips do zaczepienia, np. na kieszeni spodni. Urządzenia są niezwykle wytrzymałe. Trudno je rozbić czy zniekształcić. MP3 są także bardzo łatwe w obsłudze. Nie wymagają instalacji sterowników po podłączeniu do komputera. W zależności od modelu posiadają ekran, na którym wyświetlane są dane piosenek oraz indywidualne ustawienia użytkownika. Niebywałym plusem dla MP3 jest ich stosunkowo niska cena – dobrą jakościowo MP3, kupić można już od 30 złotych. Wady sprzętu MP3 Wadą odtwarzaczy jest mała ilość funkcji, które w głównej mierze ograniczają się tylko do odtwarzania plików w formacie mp3. W urządzeniach możliwie jest także przewijanie utworów w przód i w tył, bez możliwości wyboru preferowanej piosenki z listy. MP3 posiadają także niewielką pojemność, którą można powiększyć dokupując kartę pamięci – ale to już dodatkowy wydatek i pojemność karty jest ograniczona. Dlaczego warto kupić odtwarzacz MP4? Urządzenie MP4 to sprzęt posiadający zdecydowanie więcej opcji niż MP3. Przede wszystkim umożliwia nam odtwarzanie nie tylko plików mp3, ale również wma i wav. Użytkownik ma do wyboru kilka efektów dźwiękowych, np. normal, rock, pop, classic, soft, jazz, dbb, co pozytywnie wpływa na jakość użytkowania sprzętu. Wybrać można również z pośród kilku trybów odtwarzania, tj. normalnie, powtórz raz, powtórz katalog, powtórz wszystko, losowo, powtórz fragment (ten ostatni jest szczególnie pomocny przy nauce języków obcych lub przy przesłuchiwaniu całych albumów). Słuchacz ma także możliwość zmiany prędkości odtwarzania bez zmiany wysokości tonu. MP4 – zdjęcia, filmy, e-booki MP4 umożliwiają także przechowywanie i wyświetlanie zdjęć w formatach jpg, bmp oraz gif. W urządzeniach wbudowane są także radio fmorazdyktafon. Sprzęt umożliwia zapamiętywanie aż kilkunastu stacji radiowych oraz ich nagrywanie. Dzięki wbudowanemu dyktafonowi można nagrywać bezpośrednio na dysk oraz z radia, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. MP4 posiadają także stosunkowo duże ekrany, które umożliwiają odczytywanie e-booków. Funkcja ta jest o tyle wygodna, że nie ma ograniczenia dla rozmiaru e-książki. Jedyną przeszkodą jest format pliku txt, niezbyt popularny, podczas gdy większość e-booków zapisywana jest w formacie pdf. Zaletą użytkowania MP4 jest możliwość określenia czasu podświetlania wyświetlacza, której nie ma w przypadku urządzeń MP3 oraz opcja Firmware Upgrade – aktualizacja oprogramowania, która pozwala na dostęp do najnowszych aplikacji. W urządzeniach można także przechowywać i odtwarzać filmy w formatach takich jak wmv,asf, mpg, mpg II, mpeg II i mp4. MP4 – większa pamięć Odtwarzacze MP4 posiadają także większą pamięć własną niż MP3, którą także można rozszerzyć, dokupując kartę pamięci o pojemności nawet do 32GB. Także w większości przypadków MP4 nie wymagają instalacji sterowników po podłączeniu ich do komputera. Plusem jest możliwość sprawdzenia wykorzystania pamięci oraz usuwania plików bez połączenia z komputerem, co umożliwia większą mobilność. Zaletą MP4 jest zabezpieczenie danych poprzez szyfrowanie – zapewnia to ochronę danych użytkownika. Plusem sprzętu jest również efektowny wygląd. Wady MP4 Wadą MP4 jest wielkość. Są one zdecydowanie większe i cięższe od MP3 i nie posiadają wygodnego klipsa do zaczepienia, co może powodować pewne problemy z ich użytkowaniem (szczególnie przez wielbicieli joggingu.) Problemem może także być użytkowanie MP4 (szczególnie dotykowych) w czasie deszczu – dostawanie się wody może powodować zawieszenie systemu (lub ekranu – w przypadku urządzeń dotykowych), a nawet trwałe uszkodzenia. MP4 są też mniej wytrzymałe niż MP3. Przede wszystkim uszkodzeniu, pęknięciu lub całkowitemu rozbiciu może ulec ekran. Delikatniejsza jest także sama obudowa sprzętu, dlatego należy unikać zrzucania oraz zalewania MP4. Jeśli chodzi o różne funkcje to należy zwrócić uwagę na znaczenie ekranu, szczególnie w przypadku odtwarzania filmów oraz oglądania zdjęć – im większy ekran, tym większa rozdzielczość, a tym samym jakość. Odtwarzacze MP4 ze względu na mnogość funkcji są także droższe od MP3, a ich ceny wahają się w granicach od 40 do nawet kilkuset złotych. Co wybrać – MP3 czy MP4? Każdy, kto decyduje się na zakup odtwarzacza muzycznego, powinien się zastanowić, na jakich funkcjach najbardziej mu zależy. Jeśli jesteś zainteresowany tylko przechowywaniem i słuchaniem plików mp3 to powinieneś wybrać tańszą i bardziej funkcjonalną MP3. Natomiast, jeśli marzysz o wielofunkcyjnym urządzeniu, dzięki któremu będziesz mógł słuchać muzyki oraz radia, oglądać filmy i zdjęcia, nagrywać oraz czytać e-booki – to odtwarzacz MP4 jest dla ciebie idealnym rozwiązaniem.
Odtwarzacz MP3 czy MP4?
Jak głosi stare piłkarskie porzekadło „piłka sama się nie zagra”. Potrzebni są oczywiście zawodnicy. Oni z kolei muszą być wyposażeni w odpowiednie buty. Nie ma bowiem nic gorszego niż gra w piłkę nożną bez odpowiedniego obuwia. Traci na tym drużyna, zawodnik i sama piłka. Nieodpowiednio dobrane buty powodują problemy z motoryką i dynamiką. Potrafią też w znaczący sposób wpłynąć na technikę piłkarza. Dlatego tak ważne jest, dla komfortu grania i samego zawodnika, aby wybrać właściwe obuwie. Od czego zacząć? Zasadniczo buty do piłki nożnej dzieli się ze względu na nawierzchnię, na której uprawia się tę dyscyplinę. Na tej podstawie możemy mówić o butach z wkrętami, do gry na nawierzchniach trawiastych i miękkich, o turfach, czyli butach stworzonych z myślą o grze na sztucznej nawierzchni oraz o halówkach, które – jak sama nazwa wskazuje – służą do gry na hali. Odpowiedź na pytanie: „gdzie będę grał w piłkę w tych butach?” jest zatem kluczowa. Halówki nadają się tylko do gry na parkiecie lub asfalcie – w każdej innej sytuacji zawodnik będzie się ślizgał po murawie i zamiast skupiać się na grze, będzie martwił się, jak utrzymać równowagę. Z kolei buty z wkrętami, popularnie zwane korkami, sprawdzą się tylko w przypadku miękkiego podłoża. Większość hal zabrania zakładania tego rodzaju obuwia w trakcie uprawiania na niej sportu, ponieważ bardzo źle wpływają one na parkiet. Jak dobrać? Obuwie piłkarskie musi dobrze przylegać do stopy, co zapewni grającej osobie stabilność i pewność przy wykonywaniu szybkich ruchów. Dokonując zakupu, najlepiej więc sprawdzić, czy duży palec stopy, przy ruchu, styka się z końcem buta oraz czy między koniec buta a piętę można włożyć kciuk. Jeśli tak – mamy na nogach buty w odpowiednim rozmiarze. Nike HYPERVENOM Niezwykle popularna, stale wzbogacana o nowe pozycje, jest seria stworzona przez firmę Nike. Pośród nich zarówno te do grania na hali, jak i do różnego rodzaju nawierzchni trawiastych. Znajdują się tutaj takie modele, jak Phade o wyjątkowej lekkości czy najnowsze o nowoczesnym, charakterystycznym kształcie Phantom. Cała seria reklamowana jest hasłem „niebezpieczna zwinność”, co podkreśla fakt, że ich konstrukcja pozytywnie wpływa na mobilność zawodnika, a to szczególnie ważne dla zapalonych dryblerów. Warto też wspomnieć, że seria ta obejmuje obuwie zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Adidas PREDATOR Legendarna serianiemieckiego producenta, rozwijana od lat. Charakteryzuje się tym, że pozwala grającemu czuć pełniejszą kontrolę nad piłką dzięki systemowi 5 stref, które mają z nią najczęstszy kontakt. Adidas ADIZERO Kolejna seria marki Adidas, której nie sposób nie polecić miłośnikom piłki nożnej. Zwłaszcza jej flagowego modelu F50, który poza stabilnością daje także graczowi wyjątkową przyczepność. Wszystko dzięki specjalnie opracowanemu rozmieszczeniu kołków. W zależności od konkretnego modelu cholewka jest wykonana albo z materiałów syntetycznych, albo ze skóry wysokiej jakości. Nike MERCURIAL Nowoczesne wzornictwo oraz odważne, żywe kolory to cechy, dzięki którym Mercuriali nie sposób pomylić z innymi butami. Godny polecenia jest zwłaszcza model Vapor, którego fragmenty wykonane są ze specjalnego, przepuszczalnego materiału, zwiększającego kontrolę nad piłką w czasie szybkich ruchów stopą. Są niebywale lekkie (to zasługa płytkiej podeszwy) oraz łatwo dopasowują się do kształtu stopy, co także pozytywnie wpływa na poczucie pełniejszej kontroli nad futbolówką. Dzięki specjalnej wkładce zapewniają bardzo dobrą amortyzację. Lotto ZH Propozycja włoskiej marki dla fanów futbolu (nie tylko dla miłośników catenaccio). Wytrzymałe i zapewniające dobrą kontrolę piłki (dzięki dodatkowym przeszyciom). Jaskrawa wersja kolorystyczna, poza zaletami estetycznymi, pozwala też łatwiej je dostrzeć w gąszczu zawodników, co ułatwia posłanie dokładnego podania do gracza z Lotto ZH na nogach. Adidas NITROCHARGE Twarzą tej serii obuwia piłkarskiego jest znakomity prawy obrońca reprezentacji Brazylii i FC Barcelony Dani Alves. Marka ta odpowiada jego stylowi gry, opartemu na sile i szybkości. Poszczególne buty tej kolekcji różnią się sposobem konstrukcji i zastosowanymi technologiami. Na przykład: model 3.0 TRX ma system Traxion, który wpływa na stabilność, a także zapobieganie poślizgom, dzięki czemu zawodnikowi łatwiej rozwijać pełną prędkość, nie tracąc nic na technice. Są też one kompatybilne z systemem miCoach, który pozwala uzyskiwać wiele statystyk dotyczących zawodnika. Nike TIEMPO Rodzina obuwia Nike Tiempo, która stawia na jak najlepsze wyczucie futbolówki. Cholewka wykonana ze skóry naturalnej to znak rozpoznawczy butów z tej serii. Tak samo jako wytrzymałość i lekkość. Zaprojektowane tak, by nie krępować ruchów i zwiększać przyczepność. Wśród 3 typów modeli – Genio, Legend i Legacy – każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od wieku i stopnia zaawansowania. Podsumowanie Najwięksi producenci nieustannie rozwijają swoje serie, wzbogacając je o nowe modele, które poza unowocześnionym wzornictwem mają też różne cechy i parametry. Dzięki temu każdy gracz może znaleźć buty dopasowane do swoich potrzeb: nieważne, czy jest dryblującym graczem środka pola, silnym bocznym obrońcą, czy dynamicznym skrzydłowym. Warto wspomnieć też o tym, że większość producentów w swoich seriach oferuje buty na każdy typ nawierzchni, co ułatwia przystosowanie do gry na hali.
Buty do gry w piłkę
Lekki i delikatny, jest doskonałą alternatywą dla ciast, tortów i lodów. Parfait to deser, w którym się zakochasz! Francuska kuchnia słynie z dań wytrawnych, ale mieszkańcy kraju nad Sekwaną są mistrzami również w przygotowywaniu deserów. Jednym z najsłynniejszych jest parfait, francuska wariacja na temat domowych lodów. Podawany zwykle w wysokich kieliszkach deser powstaje z masy mleczno-jajecznej wymieszanej z bitą śmietaną. Potem dodaje się aromatyczne dodatki, a te uzależnione są tylko i wyłącznie od naszego gustu. Oto kilka przepisów na najsmaczniejsze domowe lody w stylu francuskim! Parfait waniliowe Składniki: olej do natłuszczenia formy 3 jajka 1 laska wanilii 75 g cukru pudru 250 ml śmietany 30% łyżeczka soku z cytryny Przygotowanie: Żółtka oddziel od białek, a laskę wanilii przetnij wzdłuż i wyjmij z niej ziarna. Dodaj je do żółtek i cukru pudru, ucierając, aż masa będzie gładka i puszysta. W osobnym naczyniu ubij na sztywno śmietanę, a potem dodaj do niej masę z żółtek. Białka pokrop sokiem z cytryny i ubij na sztywną pianę. Te następnie dodaj do kremu z żółtek i mieszaj delikatnie, aż połączą się w jednolitą masę. Posmaruj tłuszczem formę i wyłóż ją folią aluminiową, a następnie przełóż na nią masę, równomiernie ją rozprowadzając. Zawiń folię tak, by szczelnie przykryć całą powierzchnię masy i odstaw formę do lodówki na min. 6 godzin. Gotowe parfait wyjmij z lodówki na 10 minut przed podaniem, delikatnie usuwając folię. Namoczonym w wodzie nożem krój deser w plastry i rozłóż do miseczek albo szerokich kielichów deserowych. Udekoruj sezonowymi owocami. box:offerCarousel Parfait jaśminowe Składniki: 200 ml śmietany 30% 1-2 garście kwiatów jaśminu 2 jajka 4-6 łyżek cukru Przygotowanie: Umyte i oczyszczone z liści kwiaty jaśminu włóż do śmietany i odstaw do lodówki na kilka godzin (a najlepiej na całą noc). Żółtka ubij z większością cukru na krem. Możesz, dla smaku, dodać do niego wanilię, kakao albo cynamon. Kwiaty jaśminu odcedź ze śmietany i ubij ją na sztywno. Kremową masę z żółtek połącz ze śmietaną i ubitymi z resztką cukru na sztywną masę białkami. Delikatnie wymieszany, gładki krem wyłóż do formy i włóż na min. 6 godzin do lodówki albo na 3 godziny do zamrażalnika. Po tym czasie gotowe parfait można kroić nożem i udekorować świeżymi kwiatami jaśminu. Parfait kasztanowe Składniki: 250 ml obranych, jadalnych kasztanów 150 ml mleka 2 łyżeczki masła 40 ml wiśniówki cukier puder 2 płatki żelatyny 2 jajka 3 żółtka 80 g cukru 1 płatek wanilii 20 ml likieru kawowego 1 łyżeczka miodu 400 ml śmietany 30% Przygotowanie: Kasztany gotuj w mleku przez 20 minut, aż będą miękkie. Utrzyj je na purée, dodając masło, wiśniówkę i cukier puder. Żelatynę zmiękcz w zimnej wodzie. Nad parą wodną ubijaj jajka i żółtka razem z cukrem i miąższem z laski wanilii, aż uzyskasz gładką, jednolitą masę. Żelatynę wyciśnij z nadmiaru wody, rozpuść ją w kawowym likierze i dodaj do kremu z jajek. Potem dodaj do niego kasztanowe purée oraz miód i odstaw do ostygnięcia. W tym samym czasie ubij śmietanę na sztywno, a następnie delikatnie dodaj ją do jajeczno-kasztanowej masy. Całość przelej do wyłożonej folią formy i mroź min. 4 godziny. box:offerCarousel Parfait jagodowe box:imagePins box:pin Składniki: 4 jajka 75 g cukru pudru 40 dag czarnych jagód 60 dag bitej śmietany sok z 1 cytryny Przygotowanie: Żółtka oddziel od białek. Białka ucieraj z cukrem pudrem na gładką masę, ustawiając naczynie na rondlu z gorącą wodą. Gdy krem się rozgrzeje, wyjmij naczynie z gorącej kąpieli i nadal ubijaj białko, aż ostygnie. Żółtka utrzyj na pienistą masę, a jagody zmiksuj i przetrzyj przez sito. Utarte żółtka połącz z masą białkową i delikatnie dodawaj do nich przecier jagodowy. Na koniec dodaj ubitą śmietanę i pokrop całość sokiem z cytryny. Gotowy krem przełóż do formy i mroź przez ok. 5 godzin. Parfait orzechowe box:imagePins box:pin Składniki: 20 dag cukru 4 żółtka 2 jajka 10 dag orzechów laskowych 2 łyżki kremu lub masła orzechowego (kremowego) 350 ml śmietany 30% 2 łyżeczki rumu 2 łyżeczki likieru czekoladowego Przygotowanie: Żółtka, całe jajka i 10 dag cukru ubij najpierw nad parą, a potem nad zimną wodą. Z reszty cukru i wody przyrządź karmel. Orzechy posiekaj, dodaj do karmelu i odstaw w chłodne miejsce. Po wystudzeniu dodaj do wymieszanej na gładko masy jajecznej. Krem orzechowy rozpuść w misce w kąpieli wodnej, dodaj do niego rum, likier czekoladowy i wymieszaj na gładką masę. Całość dodaj do orzechów, do których powoli dodawaj też ubitą na sztywno śmietanę. Całą masę mroź w formie do parfait 4-5 godzin. Parfait, dzięki swojej uniwersalności, będzie hitem każdego przyjęcia.
Parfait: pyszny i zdrowy deser. 5 pomysłowych przepisów, jak go zrobić
Firmy Karcher nie trzeba nikomu przedstawiać – niemiecka marka jest znana na całym świecie. Jak wiadomo, do jej oferty należą nie tylko odkurzacze. Firma ta ma bardzo bogatą i starannie zaprojektowaną gamę produktów. W ofercie znajdziemy między innymi myjki ciśnieniowe. Modele możemy podzielić na serię profesjonalną – w kolorze szarym oraz serię domową – w kolorze żółtym. Dzięki kolorystyce, którą Karcher oznacza swoje produkty, bardzo łatwo jest stwierdzić, z jakim typem urządzenia mamy do czynienia. Wiele osób myśli, że myjki ciśnieniowe są przeznaczone tylko dla firm zajmujących się zawodowo sprzątaniem lub świadczeniem usług. Na szczęście jednak obecnie takie urządzenia są już ogólnodostępne dla każdego. Nowości od Karchera Dzisiaj przyjrzymy się najwyższemu modelowi myjek ciśnieniowych z serii domowej, jakie posiada w swojej ofercie Karcher. Pod lupę weźmiemy myjkę K7 Full Control. Już na pierwszy rzut oka widać, że model ten jest bardzo solidnie wykonany. Jakość materiałów, jakie zostały wykorzystane do produkcji urządzenia, jest wysoka. Myjkę wyposażono w duże i wytrzymałe gumowane koła, za pomocą których możemy ją przemieścić w wybrane miejsce. Aluminiowa rękojeść jest składana, dzięki czemu urządzenie nie będzie zajmować dużo miejsca w garażu lub warsztacie. Dodatkowymi zaletami są wytrzymała obudowa, specjalne miejsce do przechowywania akcesoriów oraz wbudowany filtr wody. Kolejny atut to bardzo łatwe podłączenie wody umieszczone na przodzie urządzenia oraz pełny auto-stop myjki. Model dla wymagających Karcher podzielił K7 na kilka wariantów, tak aby każdy klient miał możliwość dopasowania sprzętu do własnych potrzeb. Każda wersja posiada w nazwie FULL CONTROL. Jest to oznaczenie nowego pistoletu, jaki wprowadził producent. Pistolet ten bardzo różni się od zastosowanego w poprzednim modelu. Wyposażony został w wyświetlacz LCD, za pomocą którego mamy możliwość ciągłego kontrolowania ciśnienia wody. Pistolet ma funkcje regulacji ciśnienia wody oraz dozowania środka czyszczącego, a wszystko to jest możliwe dzięki przyciskom +/-. Wersja o nazwie PLUS posiada nowoczesną lancę Multi Jet 3w1. Jest to duże udogodnienie, ponieważ lanca pozwala na wytworzenie 3 różnych rodzajów ciśnienia. Dzięki niej bardzo łatwo uzyskamy dyszę rotacyjną, płaski strumień oraz dyszę pianową, za pomocą której naniesiemy środek czyszczący. box:offerCarousel Wersja HOME posiada w zestawie bardzo przydatną szczotkę T-racer T 450, która pomoże utrzymać czystość na każdej powierzchni płaskiej. Szczotka idealnie sprawdzi się przy czyszczeniu schodów, kostki, elewacji, drzwi garażowych. Dzięki nietypowemu kształtowi – koło z wyodrębnionym zakończeniem w formie trójkąta – doskonale poradzi sobie ona z każdym trudno dostępnym rogiem. box:offerCarousel Ostatnią wersją modelu K7 jest seria PREMIUM – myjka wyposażona jest w zwijacz na wąż. Za pomocą takiego rozwiązania bardzo łatwo utrzymamy porządek w miejscu, w którym będzie przechowywana myjka, oraz zadbamy o to, aby wąż nie został w żaden sposób narażony na uszkodzenie. box:offerCarousel Bezkonkurencyjność Specyfikacja samego urządzenia daje nam bardzo duże możliwości. Wyposażone zostało ono w bardzo mocny silnik indukcyjny 3000 W o wydajności 60 m2/h. Model K7 posiada regulację ciśnienia w zakresie od 20 do 180 barów. Z takim ciśnieniem jesteśmy w stanie bardzo dokładnie wyczyścić zabrudzone powierzchnie przed naszym domem. Producenci postarali się, aby wydajność tłoczenia zapewniła nam stałe ciśnienie. Parametr ten osiąga aż 600 l/h, podczas gdy producenci innych marek proponują jedynie do 450 l/h. Dodatkowo, by wydłużyć pracę urządzenia, projektanci zastosowali bardzo innowacyjne rozwiązanie – chłodzenie silnika wodą. Dzięki temu odprowadzanie ciepła jest tutaj o wiele efektywniejsze niż w standardowych modelach, a myjka nie jest narażona na przegrzanie. Aby sprzęt był w stanie wyczyścić mocne zabrudzenia, został on przystosowany do podłączenia wody o maksymalnej temperaturze 60 stopni. W modelach marek konkurencyjnych jest to jedynie od 30 do 40 stopni. Inne ważne elementy, w które zostało wyposażone urządzenie, to wbudowany filtr wody, który zapewnia myjce dodatkową filtrację oraz dłuższą żywotność, długi, 10-metrowy wzmocniony wąż ciśnieniowy, elastyczna siatka z tyłu na dodatkowe wyposażenie oraz złączka węża ogrodowego 3/4". Karcher, oferując nam tak wiele wariantów danego modelu, pokazuje, jak bardzo zależy mu na każdym kliencie. W zależności od naszych potrzeb jesteśmy w stanie dobrać dla siebie odpowiedni zestaw. Jakość wykonania nowej serii myjek ciśnieniowych Full Control jest zaskakująca. Każdy szczegół został starannie dopracowany i przemyślany. Jeśli szukamy urządzenia do mycia wszystkich przydomowych powierzchni, przedmiotów i pojazdów takich jak auto, kostka, taras, grill, motocykl, meble ogrodowe, schody, patio, fasady, rowery czy murki, to ten sprzęt idealnie się do tego nadaje. Cena nie należy do najniższych, lecz jest adekwatna do jakości i użyteczności prezentowanego modelu.
Test myjki ciśnieniowej Karcher K7
Projekt: Prawda to zbiór dobrze napisanych, intrygujących historii, w których podjęto temat prawdy. Mariusz Szczygieł nie szuka kompleksowej odpowiedzi, ale zmierza do odnalezienia prawdy pojedynczych osób. W końcu każdy ma swoją ukrytą prawdę, prawda? Trzy książki w jednej Książka Mariusza Szczygła została podzielona na trzy części. Pierwsza ma akcent osobisty, druga to wpleciona powieść Stanisława Stanucha Portret z pamięci, która stała się inspiracją do prowadzenia poszukiwań i obnażania ludzkich prawd. Bardzo rzadko lub praktycznie w ogóle nie zdarza się, by autor zafascynowany czyjąś książką drukował ją w swojej. Trzecia część to zbiór opowieści, felietonów (które autor już wcześniej zamieszczał w Gazecie Wyborczej), osobistych odkryć przypadkowo poznanych osób – taksówkarzy, pasażerów pociągu i bywalców jednej z warszawskich księgarni. Autor poszukuje prawdy na całym świecie, począwszy od Grudziądza i Warszawy, po Nowy Jork i Luang Prabag – miasto leżące w północnej części Laosu. Na początku Szczygieł stara zmierzyć się z pustką i jedną z najbrutalniejszych prawd, jakie mają miejsce w naszym życiu – bezpowrotną utratą bliskiej osoby. Dość osobiste akcenty sprawiają, że Projekt: Prawda jest wiarygodny i uświadamiają, że znaczy on więcej niż zwykła zabawa z przypadkowo napotkanymi osobami. Portret z pamięci Stanucha wydaje się niezwykle współczesną powieścią, biorąc pod uwagę czasy, w których został napisany. Czytając jej fragmenty, z łatwością można zdać sobie sprawę z tego, dlaczego akurat ta pozycja przemówiła do Mariusza Szczygła. Prawdziwy projekt Po przeczytaniu Projekt: Prawda możemy wyciągnąć wniosek, że ilu jest ludzi, tyle jest prawd. Mariusz Szczygieł odnajduje prawdy małe i duże, zwyczajne, codzienne i niecodzienne, uniwersalne i te ostateczne. Jeden z bardzo pozytywnych fragmentów z części felietonistycznej to spotkanie ze starszą panią, która pewnie i entuzjastycznie zmąciła spokój autora podczas jego pobytu w kawiarni: „Do księgarnio-kawiarni, w której przebywam w miarę często, weszła starsza energiczna dama. Kroczyła prosto do dużego stołu pod półką z książkami, czyli do mnie. – To pan poszukuje prawdy? – upewniła się. (A więc JUŻ SIĘ o tym wie! – zacząłem umysłowy onanizm narcyza. Już wzniosłem się poza cotygodniowy felieton! Mogę sobie teraz myśleć, że stworzyłem nawet małą instytucyjkę: Poszukiwalnia prawd). Uśmiechnąłem się do niej zadowolony. – Ja, proszę pana – powiedziała – mam prawdę jak cegłę. I mogłabym nią pana uszkodzić. Prawdy nie zdradziła i wyszła”. Teksty i fragmenty felietonów zebrane w całość nadają książce głębszy sens, skłaniają ku refleksji. Lekkie, specyficzne i błyskotliwe pióro autora sprawia, że pozycję czyta się z zainteresowaniem. Tekst jest spójny, chwilami pisany z przymrużeniem oka, zabawny, a chwilami poważny i wzniosły. Trzeba również przyznać, że w trakcie lektury czytelnik (nawet nieświadomie) zaczyna się zastanawiać nad swoją (nawet niejedną) indywidualną prawdą. Podsumowując, książka Projekt: Prawda jest lekturą, obok której trudno przejść obojętnie. Oczywiście doskonale byłoby przeczytać nowe felietony (takie, które nie pojawiły się dotychczas na łamach Gazety Wyborczej). Jedno jest jednak pewne – Szczygieł, kończąc książkę słowami: „Drodzy Pisarze i Autorzy, to, co naprawdę po nas zostanie, to piękny letni dzień”, zdecydowanie jest za skromny. Źródło okładki: instytutr.pl
Mariusz Szczygieł, Projekt: Prawda – recenzja
Laptop klasy biznes powinien cechować się przede wszystkim wysoką wydajnością. Jest to także sprzęt, który zapewnia wysokim komfort użytkowania, długi czas pracy oraz oczywiście wysoką jakość wykonania. Niestety nie każdego stać na tak drogie urządzenie. Możemy wybrać opcję alternatywną, czyli używanego notebooka klasy biznes. To komputer przenośny nadal idealny do słuchania muzyki, przeglądania stron internetowych, odtwarzania filmów oraz przede wszystkim do pracy z aplikacjami biurowymi. Rozwój nowych technologii sprawia, że sprzęt starzeje się w błyskawicznym tempie. Wystarczy zobaczyć, jak szybko otrzymujemy newsy o wprowadzeniu na rynek nowych urządzeń mobilnych, podzespołów czy całych, gotowych komputerów oraz notebooków. Duże firmy mogą pozwolić sobie na częstą rotację sprzętu. Mniejsi przedsiębiorcy, którzy także chcą korzystać z laptopów klasy biznes, a niestety nie mogą wydać tak dużej kwoty mogą nabyć sprzęt używany. Oto wskazówki, które sprawią, że notebook klasy biznes pomimo tego, że jest z drugiej ręki nadal będzie spełniał w stu procentach swoje zadanie. Procesor Pierwszym i jednym z najważniejszych elementów notebooka biznesowego jest wybór odpowiedniego procesora. Zupełnym minimum jest w tym przypadku CPU Intel Core i5, który cechuje się przede wszystkim tym, że jest energooszczędny (pobór prądu wynosi od 18 do 35 W) oraz posiada dwa rdzenie i cztery wątki. Oczywiście, lepszą opcją będzie wybranie laptopa z o wiele mocniejszym, Intel Core i7, jednak to wszystko zależy od budżetu jakim dysponujemy, ponieważ sprzęt tej klasy nawet w przypadku wersji z drugiej ręki może kosztować kilka tysięcy złotych. Ciekawą alternatywą są procesory AMD z serii Ryzen, jednak to jeszcze „świeży” sprzęt, dlatego też na rynku wtórnym niewiele jest notebooków wyposażonych w ten CPU. Pamięć RAM Kolejnym bardzo ważnym elementem jest pamięć RAM, która odpowiadać będzie za płynne działanie systemu operacyjnego oraz zainstalowanych aplikacji. W obecnych czasach absolutnym minimum jeśli o notebooki biznesowe, szczególnie te, które dostępne są na rynku wtórnym to 4 GB DDR3. Taka ilość pamięci pozwoli na komfortowe korzystanie z laptopa, aczkolwiek jeśli nasz budżet będzie nieco większy lepiej znaleźć sprzęt wyposażony w 8, a może nawet i 16 GB pamięci RAM. Im więcej, tym lepiej, ponieważ nowe wersje aplikacji oraz systemu operacyjnego mogą zużywać jej bardzo dużo, co znacznie zwolni ich działanie, a nawet może je wyłączyć, jeśli pamięci będzie brakować. Wielkość ekranu, typ matrycy i rozdzielczość W przypadku wielkości ekranu podpowiedź będzie trudna, ponieważ to zależy od tego gdzie i do czego będziemy wykorzystywali laptopa. Na pewno programiści i graficy powinni tak czy inaczej wyposażyć się w zewnętrzne, dodatkowe monitory, które z łatwością można podłączyć stacji dokującej. Jeśli potrzebujemy laptopa do prac graficznych, edycji wideo i podobnym tego typu warto zakupić sprzęt z dużą matrycą. Najczęściej spotkać możemy wyświetlacze z przekątną 15,6-cali lub 17,3-cali. Biznesmeni pracujący głównie z aplikacjami biurowymi oraz przeglądarką internetową powinni zastanowić się nad laptopem z matrycą 13,3 lub 14 cali. Tego typu gabaryty to duży plus – taki notebook jest zazwyczaj lekki. Przykładowo Apple MacBook Air z matrycą 13 cali waży 1,35 kg, a Acer Aspire V131,5 kg. Dla porównania ogromna „17-tka”, np. ASUS VivoBook R702UA waży 2,19 kg. Bardzo ważną kwestią w przypadku wyboru matrycy jest oferowana rozdzielczość. W notebookach używanych, a więc zaprezentowanych kilka miesięcy, a może nawet i lat temu najczęściej doświadczymy formatu HD - 1366 x 768. Aczkolwiek w biznesowych laptopach powinniśmy znaleźć rozdzielczość Full HD, czyli 1920 x 1080. Nie zapominajmy także o tym, że matryca powinna być matowa. Zwiększy to nasz komfort pracy w silnie nasłonecznionych miejscach. Karta graficzna, magazyn danych Równie ważnym elementem w laptopie klasy biznes jest karta graficzna. Graficy wybiorą dedykowane GPU, najlepiej dostarczone przez firmę NVIDIA lub AMD/ATI. Jeśli jednak nie potrzebujemy wydajnej karty, warto zdecydować się na zintegrowaną, która przede wszystkim zagwarantować może niższy pobór mocy, a co za tym idzie dłuższą pracę na baterii. Kwestia magazynu danych również jest mocno dyskusyjna. Przede wszystkim radzimy wybór laptopa z szybkim dyskiem SSD, jednak nie zawsze jest to możliwe. Przede wszystkim notebooki z SSD są drogie, a same dyski najczęściej oferują pojemność 120, maksymalnie 240 GB. Dla wielu osób, szczególnie pracujących z dużymi plikami taki rozmiar dysku nie jest akceptowalny. Wtedy możemy kupić zewnętrzny dysk twardy bądź po prostu wybrać laptopa z tradycyjnym dyskiem HDD, który z racji tego, że jest o wiele tańszy od SSD będzie o wiele pojemniejszy. Interfejsy, bateria, elementy pozostałe Używany laptop klasy biznes powinien być wyposażony w szereg portów, które usprawnią naszą pracę. Absolutne minimum to dwa porty USB, najlepiej typu 3.0, który jest nowszy. Oprócz tego notebook powinien być wyposażony w HDMI, abyśmy mogli podpiąć do niego zewnętrzny monitor lub projektor. Sprzęt klasy biznes musi mieć także dostęp do sieci. Umożliwić to mu powinny karty sieciowe: przewodowa Ethernet oraz bezprzewodowa Wi-Fi. Dużym atutem laptopa będzie wewnętrzny modem LTE. Wkładamy do niego kartę SIM i możemy cieszyć się Internetem wszędzie, nie tylko tam, gdzie mamy zasięg sieci Wi-Fi. Notebook biznesowy musi cechować się długim czasem pracy. Zadbać o to może pojemna bateria. Przed zakupem sprawdźmy jej kondycję. Czasami, przykładowo w sprzęcie Apple, możemy sprawdzić, ile cykli ładowania jest już za nią, a więc dowiemy się także, w jakim jest stanie. Laptop biznesowy powinien zapewnić minimum trzy – cztery godziny pracy bez konieczności podpinania go do ładowarki sieciowej. Zakup każdego laptopa, nie tylko tego biznesowego to podejście indywidualne Porady, które zawarte są w tym artykule powinny głównie nakierować przyszłego nabywcę na wybór odpowiedniego laptopa. Każdy z nas ma inne upodobania, dlatego też przed zakupem sprzętu zastanówmy się do czego w głównej mierze będzie on używany. Oczywiście przede wszystkim w przypadku notebooka używanego sprawdźmy jego stan, zarówno wizualny, jak i techniczny.
Jak wybrać używany laptop klasy biznes?
Odpowiednio dobrany portfel, tak samo jak zegarek czy krawat, to nieodłączny atrybut współczesnego mężczyzny. Wybierając ten dodatek, kierujemy się zazwyczaj wyglądem oraz kolorem, chociaż równie ważny jest rodzaj i jakość użytych materiałów oraz sposób wykonania – w końcu ma on służyć jak najdłużej. Elegancki portfel to świetny pomysł na świąteczny prezent dla każdego mężczyzny. Przedstawiamy zatem popularne modele, które możemy nabyć, dysponując kwotą 300 zł. Jak wybrać odpowiedni portfel? Zanim zdecydujemy się na zakup, powinniśmy zwrócić uwagę na kilka istotnych czynników. Po pierwsze, portfel powinien być dostosowany do potrzeb obdarowywanego – zastanówmy się nad liczbą noszonych kart i innych dokumentów wymagających odpowiedniej liczby kieszeni i przegród. Od tego, gdzie zazwyczaj go nosi – w kieszeni spodni, marynarki czy może w torbie – uzależniona będzie wielkość. Pamiętajmy, że dodatek ten powinien współgrać ze stylem, wiekiem i statusem mężczyzny, któremu pragniemy sprawić niespodziankę. Równie ważny jest materiał, z jakiego portfel został wykonany. Jeżeli zależy nam na produkcie wysokiej jakości, najlepszym wyborem będzie naturalna skóra. Ze względu na wytrzymałość często wykorzystywana jest skóra bydlęca i cielęca, chociaż popularnością cieszy się także wodoodporna skóra strusia oraz niepodatna na działanie wysokich temperatur skóra płaszczki. Wykonane z niej portfele nie tylko elegancko się prezentują, ale są o wiele bardziej trwałe i odporne na zniszczenia niż te wykonane z materiałów skóropodobnychczy tworzyw syntetycznych, które z kolei mogą skusić o wiele niższą ceną. Jeżeli chodzi o dobór kolorystyki, pole do popisu w przypadku dodatków męskich jest w tym zakresie ograniczone. Wybierać możemy najczęściej spośród kolorów uniwersalnych, które pasują do wszystkiego – czerni, odcieni szarości lub brązu. Kryterium dodatkowe stanowi wykończenie. Do dyspozycji mamy portfele lakierowane oraz matowe. W przypadku prezentu bezpieczniejszym rozwiązaniem wydaje się jednak wersja matowa. Zwłaszcza że skóra lakierowana o wiele częściej ulega pęknięciom. Popularne modele Najchętniej wybieranym modelem dla panów jest, najczęściej wykonany ze skóry, portfel klasyczny składany podwójnie, potrójnie lub harmonijkowo. Najczęściej jest on kwadratowy lub prostokątny, zamykany na zatrzask, magnesy bądź bigiel. Obowiązkowo powinien być wyposażony w oddzielną kieszeń na bilon. Tego typu galanteria przeznaczona jest przede wszystkim dla mężczyzn, którzy preferują raczej elegancki styl. Do najbardziej znanych producentów tego typu dodatków zaliczyć można bez wątpienia firmę Wittchen, która staranne i – co ważne – ręczne wykonanie łączy z prostymi, ale eleganckimi zdobieniami. Gwarancję jakości stanowi specjalny Certyfikat Autentyczności, którym opatrzony jest każdy produkt. Równie uznana jest marka Puccini produkująca ekskluzywną galanterię skórzaną z najlepszej jakości włoskich skór. Firma szczyci się urozmaiconym wzornictwem i perfekcją wykonania. Osobom młodszym bądź tym, których nie obowiązuje pracowniczy dress code, a cenią sobie swobodny styl bycia, warto podarować model sportowy wykonany najczęściej z takich tworzyw, jak nylon czy cordura. Produkty tego typu są w większości wodoodporne, normą stała się także mniejsza podatność na wytarcie. Przed wysunięciem z kieszeni często chronią różnego rodzaju paski i łańcuszki pozwalające przymocować portfel do szlufki spodni. Zapinane są zwykle na zamki, zatrzaski bądź rzep. Młodzież bardzo chętnie sięga po produkty znanej marki Adidas lub Puma z widocznym logo marki. Atrakcyjna dla młodych ludzi jest nie tylko cena, ale i kolorystyka oraz wzornictwo – o wiele szersze niż w przypadku klasycznych portfeli męskich. Popularnym typem portfela sportowego jest zakładana na pas saszetka, która świetnie sprawdza się podczas wycieczek – jest wygodna w użyciu, a jednocześnie zmniejsza ryzyko kradzieży czy zgubienia pieniędzy. Portfel to świetny pomysł na prezent dla każdego mężczyzny, niezależnie od wieku. Dysponując kwotą 300 zł, możemy nabyć zarówno modny model sportowy, jak i galanterię elegancką, wykonaną z ekskluzywnych materiałów. Przestrzegając kilku prostych zasad, z pewnością trafimy w gust bliskiej nam osoby.
Portfel pod choinkę dla niego do 300 zł
Jakie fasony, kolory i wzory będą popularne w nadchodzących sezonach 2015 roku? Oto 5 pomysłów, które z pewnością pomogą nam prawidłowo skompletować ubranie do biura. Problem wyboru odpowiedniej odzieży do biura spotyka wiele pracujących mężczyzn. Rygorystyczny dress code nie daje szerokiego pola do popisu. Czy jesteśmy skazani na garniturod poniedziałku do piątku? Okazuje się, że surowe kanony ubioru narzucone przez pracodawców można skutecznie obejść. Tak, by strój był uniwersalny, wygodny w użytku i zgodny z najnowszymi trendami. Jakie elementy warto mieć w szafie, by codziennie zaskakiwać współpracowników nowymi stylizacjami? Business style czy smart casual? Aby wyglądać jak mężczyzna sukcesu, wcale nie musimy na co dzień zakładać czarnego garnituru. Połączenie czerni i bieli warto odstawić na specjalną okazję np. ślub, przyjęcie, bal sylwestrowy. W miejscu pracy oczywiście musimy wyglądać schludnie, zadbanie i elegancko. Niestety sportowe obuwie czy luźne dżinsy należy zostawić na weekend. W zależności od specyfiki wykonywanej przez nas pracy możemy wybrać dwa podstawowe i najbezpieczniejsze style, dzięki którym nigdy nie popełnimy odzieżowej wpadki w biurze. Pierwszy to business style przeznaczony dla menedżerów, pracowników wysokich szczebli lub tych, którzy zajmują się obsługą klienta. Styl biznesowy jest dość rygorystyczny, ponieważ na co dzień wymaga od nas zakładania kompletnego garnituru. A to oznacza, że koniecznie musi pojawić się koszula, krawat, marynarka oraz garniturowe spodnie. Tymczasem smart casual to idealne połączenie sportowej wygody i elegancji. Tutaj możemy pozwolić sobie na założenie dżinsów, a do tego elegancki golf i marynarka. Z marynarką Mimo że reguły gry nie są zbyt luźne, wciąż mamy szerokie pole do popisu. W przypadku marynarkimożemy założyć zarówno model klasyczny, jak i brytyjski (bardziej dopasowany w talii) czy neapolitański (duże klapy oraz lekkie przewiewne materiały). Jakie materiały wchodzą w grę? Przede wszystkim naturalne włókna (np. wełna). Idealnie sprawdzi się także tweed. Kolory? W ostatnich sezonach prym wiodą pastele (szczególnie na ciepłe sezony). Zatem beż i kolory kremowe będą strzałem w dziesiątkę. Na chłodniejsze pory roku możemy wybrać model ciemnoniebieski lub popielaty. Dodatkowo koszula lub golf będą wyglądać idealnie. Z golfem Golf najlepiej będzie się nadawać do stylizacji smart casual. W połączeniu z dopasowaną marynarką i eleganckim obuwiem całość będzie wyglądać niezwykle efektownie. Przy zakupie musimy zwrócić szczególną uwagę na materiał wykonania. Warto pamiętać, że sztuczne materiały mogą podrażniać skórę. Najlepszym rozwiązaniem będzie kaszmir lub wełna. Kolory? Warto postawić na stonowane barwy, aby wybrany model pasował do jak największej części naszej garderoby. Bezpieczne kolory to czerń, szarości lub brąz. Z koszulą w kilku kolorach Na bardziej uroczyste okazje do naszej marynarki możemy założyć koszulę. Najlepiej posiadać kilka kolorów, by w zależności od okazji zmieniać kolorystykę całego kompletu. W szafie musi się znaleźć biała sztywna koszula na wyjątkowe przyjęcia i bale. Wybierając odpowiedni model, warto zwrócić uwagę, czy przy produkcji koszuli był używany amoniak. Dzięki temu na zawsze zapomnimy o prasowaniu rzeczy. W swojej garderobie warto mieć także takie kolory jak niebieski, szary czy jasnoróżowy. Zakładając koszulę, nie możemy zapominać o krawacie w kontrastującym kolorze. Jakie spodnie? Muszą idealnie pasować do sylwetki – zarówno pod względem długości (maksymalnie do połowy obcasa), jak i szerokości. Najlepiej, gdy garniturowe spodnie profilują nogi i talię. Wszelkie fałdy na nogawkach wyglądają bardzo niekorzystnie. W szafie warto posiadać kilka ciemnych garniturowych spodni oraz przynajmniej dwa modele do stylizacji smart casual. Tweedowe, bawełniane, a nawet denimowe jak najbardziej mogą wchodzić w grę. Obuwie i dodatki Wybór odpowiedniego obuwiawarto uzależnić od tego, na jaki styl się decydujemy. Do biznesowego dress code’u będą najlepiej nadawać się eleganckie czarne lub lakierki. Przy smart casual można założyć nawet uliczne sneakersy, byleby były w jednolitym kolorze (np. Nike Air Max czy New Balance). Dodatki to sprawa już indywidualna. Do wyboru mamy krawaty, muchy (na specjalne okazje), poszetki. Wszystkie te elementy muszą kontrastować się z główną częścią garnituru i wzajemnie się uzupełniać. Podsumowanie W biurze zawsze chcemy wyglądać na człowieka sukcesu. Strój może nam w tym pomóc. Do wyboru mamy dwa najpopularniejsze style, które są używane w miejscach pracy na całym świecie. Jeśli tylko wkraczamy do biurowej codzienności, warto mieć przynajmniej 5 wspomnianych elementów. Te części garderoby są jak najbardziej uniwersalne i mogą stworzyć ciekawą bazę do dalszych eksperymentów.
Biurowa elegancja: 5 ciekawych pomysłów na stylizację dla niego
Podczas biegu ważne jest, jaką odzież mamy na sobie. Nasze ciało powinno mieć zapewniony odpowiedni komfort. Na skórze nie może gromadzić się pot, a przykry zapach musi być tłumiony. Uczucie świeżości pozwoli nam skoncentrować się tylko na treningu. Dobrze jest zadbać o to, aby nasz organizm miał pełną swobodę i żebyśmy nie czuli się w ubraniu jak w zbroi. Latem powinien być dobry dopływ powietrza do skóry, a zimą ciało nie może odczuwać zbyt dużego chłodu. Doskonałe dopasowanie do ciała Trzeba zadbać zatem o odpowiednią bieliznę. Najlepsza oczywiście jest termoaktywna, czyli taka, która zapewnia odprowadzanie wilgoci z powierzchni skóry na zewnątrz. Dzięki temu ciało się nie wychładza i w niższych temperaturach dłużej zachowujemy ciepło. Materiał powinien być oddychający, czyli taki, który zapewnia dobrą wentylację. Gdy przygrzewa słońce, tkanina nie przykleja się do ciała, a uczucie suchości daje biegaczowi odpowiedni komfort. Dzięki ergonomicznym kształtom bielizna jest doskonale dopasowana do ciała biegacza. Szwy są zminimalizowane albo ich wcale nie ma. Dzięki temu skóra nie jest podrażniana i nie występują otarcia. Zapewnia doskonałą swobodę ruchów przy różnego rodzaju skrętach tułowia i nagłych zmianach kierunku biegu. Dopasowuje się do ciała, ale go nie uciska. Niektóre rodzaje bielizny mają specjalne bezuciskowe ściągacze, żeby materiał nie zsuwał się z ciała. Wiele tkanin, z których wykonana jest bielizna termoaktywna, posiada srebrną nić. Ma ona właściwości bakteriobójcze. Dzięki temu nie czuć przykrego zapachu potu w trakcie i po biegu. Zapewnia to komfort, kiedy trening odbywa się wśród większej grupy osób lub jesteśmy na zawodach. Odpowiednia izolacja Jest wiele rodzajów termoaktywnych majtek. Od fig i szortów dla kobiet po bokserki i slipy dla mężczyzn. Biegacze cenią sobie te, które są wykonane w technologii bezszwowej. Tkanina jest miła w dotyku i oczywiście oddychająca. Dzięki zastosowaniu kilku warstw cienkiej siateczki doskonale odprowadzana jest wilgoć. Dzianina powoduje, że ciało szybciej się rozgrzewa. Wiele tkanin posiada właściwości antybakteryjne i antyalergiczne. Producenci odzieży przeznaczonej do rekreacji fizycznej zadbali o to, aby panie czuły się komfortowo podczas treningu. Pozwalają na to specjalne biustonosze sportowe. Są tak skonstruowane, żeby elastyczna guma stanowiła wsparcie dla biustu, a system bezszwowy nie ranił skóry. Mimo że są przeznaczone dla każdej aktywności ruchowej, to na rynku mamy również biustonosze specjalnie dla biegaczek. Do ich zalet należy: dobre trzymanie biustu, ograniczanie podrażnień i swoboda ruchów. Koszulki mają różne fasony, ale wspólna cecha, jaka je łączy, to dopasowanie do ciała. Oczywiście, te dla pań różnią się od męskich, ponieważ podkreślają figurę. W zależności od temperatury można wybrać koszulki na długi lub krótki rękaw. W wielu z nich dzianina jest dwuwarstwowa, właśnie na zimniejsze dni. Zapewnia utrzymanie ciała biegacza w odpowiedniej temperaturze. Co ważne, szybko schnie, dzięki czemu trenujący nie odczuwa wilgoci i zimna nawet w bardzo mroźne, zimowe dni. Komfort cieplny Najważniejsze, że takie koszulki chronią ciało zarówno przed wychłodzeniem, jak i przegrzaniem. Część wewnętrzna jest miękka i przyjemna w dotyku. Dzięki temu, że często stosuje się technologię płaskich szwów, a materiał jest rozciągliwy, koszulki idealnie pasują do ciała, ale nie obciskają, zapobiegając obtarciom skóry. Na nogi zakłada się najczęściej obcisłe i przylegające do ciała getry termoaktywne. Wiele z nich jest produkowanych w systemie unisex, czyli zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Warto wybrać takie, które składają się z dwuwarstwowej konstrukcji, gdzie pierwsza ma za zadanie odprowadzać wilgoć, natomiast druga, zewnętrzna, odparowuje pot. Dzięki tej termoregulacji skóra jest sucha, utrzymuje ciepło, a biegacz może spokojnie i komfortowo wykonać nawet intensywny trening. Bielizna termoaktywna to podstawowa warstwa odzieży na chłodne i mroźne zimowe miesiące. Nie trzeba się martwić wychłodzeniem organizmu czy przegrzaniem, bo zapewnia ona wyśmienitą izolację. Trenowanie nawet w trudnych warunkach nie jest wtedy już tak bardzo uciążliwe.
Bielizna termoaktywna dla biegaczy
W ostatnich miesiącach producenci z Chin radzą sobie coraz lepiej i stanowią coraz większą konkurencję dla europejskich producentów, którzy już myśleli, że opanowali rynek. Ale nic dziwnego, ponieważ smartfony z Chin nie można już nazwać „tanimi chińczykami”. Dowodem na to jest Umi Plus. Nie bez powodu jest uznawany za kopię iPhone’a 7, ale czy dla użytkownika to niedobra wiadomość? Wręcz przeciwnie! Aluminiowa konstrukcja Umi Plus to smartfon, który naprawdę może się podobać pod względem funkcjonalności oraz samego designu. Choć o gustach się nie dyskutuje, to jednak Umi Plus czerpie wzorce z iPhone’a 7. Czy to wada? Na to pytanie każdy już musi sam odpowiedzieć. Konstrukcja Umi Plus została wykonana z aluminium lotniczego 6000. Nie jest to zwykły stop metalu, a jego wzmocniona wersja. Obudowa sprawia wrażenie bardzo solidnej i w praktyce taka jest, ponieważ przez 4 tygodnie testów telefon spadł mi 2-3 razy z niemałych wysokości. I na smartfonie nie zrobiło to żadnego wrażenia. Obudowa nadal jest taka sama jak w pierwszym dniu. Co ciekawe, klawisze boczne od początku mają delikatny „luz” i słychać je po potrząśnięciu telefonem, ale w żaden sposób nie wpływa to na komfort użytkowania. Wyświetlacz i system operacyjny Można odnieść wrażenie, że ekran w Umi Plus jest doczepiany lub doklejony, ponieważ nieco wystaje ponad obudowę. Użytkownik do dyspozycji ma wyświetlacz LTPS TFT o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli i przekątnej 5,5 cala. Jakość odwzorowanych barw i kolorów stoi na bardzo wysokim poziomie. Niestety jest jeden mankament, który istotnie mi dokuczał – akcelerometr kompletnie nie radził sobie z orientacją ekranu. Miał wielkie problemy z przełączaniem widoku pionowego na poziomy i na odwrót. Oby ta wada dotyczyła tylko testowanego egzemplarza. Wyświetlacz pokryty jest hartowanym szkłem T2X1 z zaokrąglonymi brzegami (tzw. efekt 2,5D). Możemy go śmiało nosić w torebce, z kluczami – nie ma obawy, że ekran się porysuje. Umi Plus pracuje pod kontrolą systemu operacyjnego Google Android 7.0 Nougat. Platforma działa bardzo sprawnie. Nigdy mi się nie zawiesiła, nie odmówiła posłuszeństwa. Czytnik linii papilarnych Ten element smartfona zasługuje według mnie na osobny akapit. Podobnie jak iPhone, Umi Plus może się pochwalić obecnością czytnika linii papilarnych, który jest umieszczony pod ekranem. Konfiguracja odcisku polega na kilkunastokrotnym sczytaniu palca przez czytnik. Jak później ta technologia sprawdza się w praktyce? Bardzo dobrze! Wystarczy przyłożyć opuszek i od razu telefon jest odblokowywany. Dosłownie trwa to sekundę. W ciągu 4 tygodni tylko 3 razy musiałem wpisać kod, bo czytnik nie mógł rozpoznać palca. GPS do poprawy Nie polecam korzystania z Umi Plus jako nawigacji samochodowej, ponieważ można się mocno zdenerwować. Moduł GPS bardzo często się gubił – twierdził, że jestem na drogach obok, a nie na głównej. Gdy już się odnalazł, to tylko chwilowo i dalej szukał zasięgu GPS. Umi Plus i Google Mapy to zestaw, który wzajemnie się wyklucza. Smartfon zdecydowanie lepiej radził sobie z Yanosikiem. Multimedia – aparat, muzyka, gry Umi Plus może pochwalić się głównym aparatem fotograficznym (matryca Samsung 3L8) o rozdzielczości 13 Mpix z podwójną diodą LED oraz autofocusem. Wideo można nagrywać w jakości 1080p. Zdjęcia i filmy są na przyzwoitym poziomie, choć jak dla mnie mogłyby być lepsze. box:imageShowcase box:imageShowcase Ośmiordzeniowy procesor, układ graficzny ARM Mali-T860 oraz 4 GB RAM zapewniają, że Umi Plus poradzi sobie z obsługą najbardziej zaawansowanych animacji. Wymagające pod względem sprzętowym gry, m.in. „Asphalt 8: Airborne”, ani razu mi się nie przycięły. Bateria W testowanym smartfonie umieszczono akumulator litowo-jonowy o pojemności 4000 mAh. Taka liczba amperogodzin zapewnia, że Umi Plus wytrzyma spokojnie jedną dobę bez ładowania, nawet jeśli cały czas będziemy korzystać z internetu. Gdy używałem transmisji danych tylko w godzinach popołudniowych, to spokojnie nie musiałem martwić się o ładowarkę przez dwie doby. Dodatkowo Umi Plus wspiera funkcję szybkiego ładowania Pump Express +. Podsumowanie Szczerze wątpię, czy uda się państwu kupić za 1000 zł lepszy smartfon niż Umi Plus. Ten telefon jest według mnie idealnym połączeniem ceny i funkcjonalności. Oprócz problemów z orientacją ekranu i słabym GPS-em nie znalazłem w nim żadnych wad, a wręcz przeciwnie. W mojej opinii Umi Plus jest smartfonem pełnym zalet: aluminiowa konstrukcja, idealnie działający czytnik, świetny ekran i wydajność. Czego chcieć więcej?
Umi Plus – test
„Civilization: Beyond Earth” to powiew świeżości, który bardzo przydał się tej serii. Zamiast ponownego rozwoju ziemskiej cywilizacji od zera, gra wysyła nas w przestrzeń kosmiczną. W tej części pominiemy wynajdywanie koła. Grę zaczynamy od wyboru korporacji, która będzie sponsorowała naszą kolonizację. Osiem dostępnych opcji różni się od siebie w znaczący sposób. Wybór Unii Afrykańskiej zaowocuje premią do produkcji żywności i lepszym stanem zdrowia naszych kolonizatorów, Kolektyw Panazjatycki zwiększa szybkość pracy robotników, a Polistralia da nam więcej szlaków handlowych do dyspozycji. Niemniej ważny jest wybór ludzi, którzy staną się naszymi kolonistami. Zabierając ze sobą artystów, zwiększymy kulturę panującą w naszej kolonii. Naukowcy przyczynią się do szybszego rozwoju nauki, a robotnicy przyspieszą naszą produkcję. Ostatnim etapem przed kolonizacją jest wybór statku kosmicznego, jego ładunku i rzecz jasna planety, którą postanowimy uczynić naszym nowym domem. Powiew świeżości Podbój nowej planety nie jest taki prosty. Przede wszystkim: nie jesteśmy na niej sami. Obcy na początku nie powinni sprawiać nam zbyt wielu problemów, o ile nie będziemy ingerować zbytnio w ich sprawy. Co prawda większość rozwiązań w „Beyond Earth” znana jest z poprzednich części „Cywlizacji”, jednak studio Firaxis stanęło na wysokości zadania, jeśli chodzi o unikalną atmosferę panującą podczas rozgrywki. Gra sugeruje, że podbój obcych planet jest ostatnią szansą ludzkości, która pokpiła sprawy na Ziemi do tego stopnia, że musi sobie szukać nowej planety. Tylko od gracza zależy, czy jego kolonia popełni te same błędy co mieszkańcy Ziemi, czy zdecyduje się na rozwój swojej osady w symbiozie z zastaną fauną i florą. Oprawa graficzna i muzyka wprowadzają odpowiedni do takich rozważań klimat, przez co, grając w „Beyond Earth”, bardzo łatwo zapomnieć o upływie czasu. Niestety nie jest bez wad Weterani serii bardzo szybko dostrzegą, że większość mechaniki w „Beyond Earth” pochodzi z „Civilization 5”. Powielono również większość błędów AI, co jest chyba moim największym zarzutem wobec najnowszej produkcji studia Firaxis. Obcy, którzy mieli stanowić jeden z ważniejszych wątków w grze, również bardzo szybko przestają być wyzwaniem dla gracza. „Beyond Earth” nawiązuje również w wielu miejscach do wspaniałej „Alpha Centauri” z 1999 roku, jednak nawiązania są płytkie, czasem wręcz nijakie i mam wrażenie, że „Beyond Earth” mogłoby być o wiele lepszą grą, gdyby twórcy tak kurczowo nie trzymali się rozwiązań ze swoich poprzednich gier. Czy warto w nią zagrać? To trudne pytanie. Większość fanów serii „Civilization” prawdopodobnie stwierdzi, że „Civilization V” wraz z dodatkami jest o wiele lepszą inwestycją ich czasu niż „Beyond Earth”. Z kolei fani gier 4X, z uwagi na to, że na rynku obecnie bardzo trudno o produkcje z tego gatunku, z pewnością docenią odsłonę „Cywilizacji” w kosmosie. Wymagania systemowe Minimalne: * System operacyjny: Windows Vista SP2/Windows 7 * Procesor: Intel Core 2 Duo 1.8 GHz lub AMD Athlon X2 64 2.0 GHz * Pamięć: 2 GB RAM * Karta graficzna: ATI HD3650/Nvidia 8800 GT/Intel HD 3000 lub lepsza * DirectX: wersja 11 * Miejsce na dysku: 8 GB dostępnej przestrzeni Zalecane: * System operacyjny: Windows Vista SP2/Windows 7 * Procesor: Quad Core 1.8 GHz * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: AMD HD 5000/Nvidia GT400/Intel IvyBridge lub lepsza * DirectX: wersja 11 * Miejsce na dysku: 8 GB dostępnej przestrzeni Dostępność Gra „Civilization: Beyond Earth” dostępna jest na PC. Źródło okładki: www.firaxis.com
„Civilization: Beyond Earth” – recenzja
W Polsce jesień to pora zbiorów większości owoców. Jednak aby mieć owoc, trzeba najpierw posadzić drzewo. Kiedy to robić? Jaka pora jest najodpowiedniejsza? Do niedawna panowało przekonanie, że najwłaściwszym terminem sadzenia drzew i krzewów w ogrodzie jest jesień. Praktyka ta wynikała z metod produkcji roślin w szkółkach i faktu, że większość materiału roślinnego sprzedawana była z tzw. gołym korzeniem. Rośliny z gołym korzeniem a rośliny z gruntu Gdy mówimy, że roślina jest z gołym korzeniem, oznacza to, że była uprawiana w gruncie i bezpośrednio przed sprzedażą producent wykopywał ją, aby nowy nabywca mógł posadzić ją w swoim ogrodzie. Z czasem, gdy na rynku zaczęło pojawiać się coraz więcej odmian drzew i krzewów ozdobnych, a zainteresowanie klientów wzrastało, popularność zaczęła zyskiwać metoda uprawy roślin w donicach – tzw. uprawy kontenerowe. Ma ona wiele zalet. Rośliny produkowane w doniczkach można sadzić bez względu na to czy jest wiosna, lato czy jesień. Dają one zdecydowanie większą gwarancję przyjęcia. Niemniej, sprzedaż roślin z gołym korzeniem lub inaczej opisywanych jako rośliny z gruntu, cały czas cieszy się zainteresowaniem. Rośliny z takiej produkcji najlepiej sadzić wczesną wiosną – kiedy ich procesy życiowe jeszcze nie zostały w pełni wznowione po zimie – lub jesienią, kiedy te same procesy ulegają spowolnieniu. W okresie jesiennym możemy zatem sadzić praktycznie wszystko, przy czym zaleca się, aby rośliny o dużej wrażliwości na mróz oraz pochodzące z innych stref klimatycznych sadzić jednak wiosną. Sadzenie jesienią Przede wszystkim należy pamiętać, że rośliny sadzone jesienią muszą zaaklimatyzować się w nowym miejscu, aby bezpiecznie przeczekać okres zimowy. Wiele poradników wskazuje, iż miejsce w które będziemy sadzili rośliny, trzeba użyźnić poprzez dodanie obornika lub nawozów. Jest to jednak ryzykowne działanie, gdyż jesienią nie powinno zależeć nam na intensywnym wzroście roślin, a jedynie na ich przygotowaniu do zimy. Nowo posadzona roślina – czy to z pojemnika (doniczki) czy z gołym korzeniem – odnajdzie w świeżo przygotowanej do tego celu glebie wystarczająco dużo składników. Należy mieć świadomość, że zbyt intensywny wzrost roślin jesienią osłabi je, a niezdrewniałe na zimę pędy po prostu przemarzną. Należy zatem przyjąć zasadę, że roślin z gołym korzeniem nie nawozimy jesienią w ogóle, a pierwsze nawożenie zaczynamy wiosną. Jeżeli rośliny w pojemnikach zakupiliśmy w profesjonalnej szkółce, to zakładamy, że zostały przez szkółkarzy zasilone na jesień specjalnymi nawozami, które nie pobudzą ich wzrostu, a jedynie pozwolą im na wzmocnienie korzeni i pędów przed zimą. Czego potrzebują rośliny posadzone jesienią? Głównym elementem uprawy nowo posadzonych roślin jesienią jest ich podlewanie. A ono jest uzależnione od pogody. Te z gołym korzeniem wymagają intensywnego podlewania. Te posadzone z pojemników nie, ale nie powinno się dopuść do ich przesuszenia. Nowych roślin nie okrywamy od razu, ale warto je zabezpieczyć przed zwierzętami, które mogłyby je uszkodzić. Najlepiej jest wykonać niewielki płotek z siatki lub grubej tektury. Jesienią zaleca się także obsypanie posadzonych roślin grubą warstwą kory, co ochroni bryłę korzeniową przed zimnem. Jej warstwa powinna być nieco grubsza niż standardowo stosowana w trakcie sezonu. Co najlepiej sadzić jesienią? Jeśli chodzi o iglaki z gołym korzeniem, to na pewno tuje, czyli: żywotnik zachodni Smaragd, żywotnik zachodni Brabant, żywotnik olbrzymi Kórnik, żywotnik olbrzymi Gerderland. Jeśli chodzi o żywopłot z uprawy kontenerowej (w pojemnikach) to przede wszystkim jałowiec: pospolity, płożący i łuskowy, a także świerki: serbski oraz pospolity, a także żywotniki: zachodni i olbrzymi. Rośliny ozdobne liściaste z gołym korzeniem, które można sadzić właśnie jesienią, to grab zwyczajny, ligustr pospolity, buk pospolity i berberys thunberga. A na żywopłot z uprawy kontenerowej (w pojemnikach) idealne będą: róża, trzmielina, irga i pęcherznica. Z drzew owocowych: jabłoń, wiśnia oraz grusza i śliwa, ale w przypadku dwóch ostatnich należy pamiętać, że w mroźne i długie zimy nowo posadzone drzewka mogą zmarznąć. Dlatego warto rozważyć sadzenie ich wiosną. Natomiast z krzewów spokojnie możemy wybrać na jesienny start porzeczkę oraz aronię.
Jak sadzić drzewa i krzewy jesienią, aby przetrwały zimę
Matura zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią tradycyjny bal studniówkowy. Bardzo ważne, byśmy tego dnia czuły się wyjątkowo – wybrana kreacja powinna zapewnić swobodę ruchów podczas poloneza, ale przede wszystkim zachwycać wyjątkowością. Zanim kupimy odpowiedni strój, wart poznać panujące trendy. Wybierając kreację na studniówkową noc, należy wziąć pod uwagę to, jaki charakter będzie miał bal. Inaczej powinnyśmy ubrać się np. na studniówkę organizowaną w szkole, inaczej na tę, która będzie się odbywać np. w hotelowej sali balowej, a jeszcze inaczej na imprezę w klubie. Kierujmy się komfortem, a kreację wybierajmy pod kątem typu urody i preferowanej estetyki. Jakie długości sukienek są na czasie, które kolory będą rządziły na studniówkowych szalonych imprezach i z jakich materiałów powinny być uszyte? Poznajcie trendy na rok 2016. Sukienki maxi Jeśli na studniówce chcemy poczuć się jak hollywoodzka gwiazda na czerwonym dywanie, ta propozycja będzie idealna. Dopasowane sukienki podkreślające walory sylwetki olśnią nie tylko studniówkowego partnera, z którym zatańczymy poloneza, ale sprawią, że poczujemy się pewniej. Mogą mieć dopasowaną górę i zwiewny lekki dół, co umożliwi swobodę tańca. Krój zależy od preferencji. Może to być sukienka wiązana na szyi, na ramiączkach lub utrzymująca się na biuście. Wybierając kreację, pamiętajmy jednak, że niepraktyczne rozwiązania mogą skutecznie zrujnować ten ważny licealny bal. Sukienki maxi są wykonane głównie z jedwabnych, zwiewnych materiałów, góra często jest z koronki. Tego typu suknie wymagają jednak nienagannej sylwetki i są idealne dla wysokich dziewczyn. Sukienki midi Sukienki o długości lekko nad kolana od lat rządzą na studniówkowych balach. Możemy wybierać np. między obcisłymi kreacjami, podkreślającymi walory naszej sylwetki, kreacjami typu oversize, ukrywającymi niedoskonałości sylwetki, a dziewczęcymi z rozkloszowanym dołem. Szczególnie popularne są kreacje odkrywające plecy, z subtelnym dekoltem lub – to absolutny hit ostatnich dwóch sezonów – z zachowawczym, idealnie dopasowanym golfem pod szyję. Jeśli sylwetka na to pozwala, możemy odkryć ramiona i postawić na kreację na ramiączkach – w sklepach jest duży wybór tego typu strojów. Równie popularne są sukienki z długimi rękawami, które mogą okazać się ciekawym i wbrew pozorom oryginalnym rozwiązaniem. Wybierając tego typu ubiór, pamiętajmy, że stonowane kolory: czerń, szarości i granat to studniówkowa klasyka. By wyróżnić się z tłumu, możemy postawić na nieoczywiste kolory, które sprawią, że będziemy w centrum uwagi. Wśród najmodniejszych kolorów są czerwień, szczególnie ta ognistoczerwona, burgund, pastelowe odcienie różu (kolor roku 2016 wg Pantone) czy ciemny fiolet. Odważniejsze dziewczyny mogą postawić na soczysty oranż – jest to jednak propozycja dla licealistek, które umiejętnie bawią się modą. Rządzą także metaliczne połyskujące tkaniny, np. ze złotą lub srebrną nitką, ale zdecydowanie nie cekinowe. Ciekawe zestawienia Jeśli w sukienkach czujemy się niezbyt komfortowo, możemy wybrać ciekawą stylizację, która będzie pasowała do tego typu imprezy. Jeszcze kilkanaście lat temu do klasyków należała granatowa spódnica zestawiona z białą koszulą. Takie klasyczne komplety dzisiaj mogą zostać odebrane jako relikt przeszłości, ale np. ołówkowa koronkowa spódnica zestawiona z elegancką bluzką w podobnym kolorze może okazać się ciekawą alternatywą. Warto przyjrzeć się stylizacjom wybiegowym, które mogą zainspirować do stworzenia oryginalnego looku, który wyróżni nas spośród innych dziewcząt. Oryginalnym pomysłem będzie kobiecy garnitur o męskim charakterze. Ponadczasowa klasyka Jeśli gubimy się w gąszczu trendów, najlepszym rozwiązaniem będzie klasyka. Mała czarna to doskonały pomysł na każdą okazję, także na studniówkę. Jest wiele możliwości, jeśli chodzi o wybór sukienki w czarnym kolorze. Pamiętajmy, by była z wysokiej jakości materiału. Poliester czy organiczna bawełna sprawią, że kreacja będzie wyglądała nieelegancko. Szczególnie modne są koronki, sukienki uszyte z lekko transparentnych tkanin, aksamitu, a także obecnego na światowych wybiegach weluru. Krój powinien być dopasowany do typu sylwetki. Wśród aktualnych trendów studniówkowych dominują kreacje midi i maxi. Stonowane kolory coraz częściej ustępują miejsca tym wyrazistym, które pozwalają wyróżnić się z tłumu. Nie zapominajmy, że studniówka to bal, na którym obowiązują pewne zasady – zbyt duży dekolt lub odkryte plecy mogą okazać się zbyt odważne.
Studniówkowe trendy 2016 – dla niej
Motocyklista dbający o własne bezpieczeństwo musi pamiętać o dobrym wyposażeniu – takim jak kask, ochraniacze czy odpowiednie obuwie. Powinien także zadbać o swoje dłonie, które może zabezpieczyć specjalnymi osłonami, montowanym na kierownicy motocykla. Dłonie motocyklisty są narażone na częste i poważne uszkodzenia. Wynika to z ich ułożenia podczas jazdy, tj. bezpośrednio na kierownicy, w przedniej części motocykla. Narażone są na otarcia spowodowanymi uderzeniami gałęzi czy kamieni, ponadto zimą mogą ulec odmrożeniu. Możemy się przed tym zabezpieczyć, używając osłony rąk. Montuje się je na kierownicy, przytwierdzając do dźwigni sprzęgła i hamulca. Najtańsze są zazwyczaj wykonane z cienkiego plastiku, droższe mają dodatkowe wzmocnienia, przeważnie z aluminiowego drutu. Listki Najpopularniejsze są tzw. listkiczyli lekkie, plastikowe, nie w pełni zintegrowane z kierownicą osłony rąk. Przymocowane są zazwyczaj tylko do uchwytów dźwigni sprzęgła i przedniego hamulca, a dzięki temu uniwersalne – można je montować praktycznie na każdym motocyklu. Co ważne, tego typu osłony doskonale sprawdzają się także w quadach, chroniąc dłonie przed uderzeniami gałęzi drzew czy krzaków oraz przed błotem. To istotne dla osób użytkujących motocykle typu motocross, cross country czy enduro. Handbar To osłona w całości zintegrowana z kierownicą. Handbarymocuje się do uchwytów przy klamkach hamulca i sprzęgła, a drugie końce są wkręcone w zewnętrzne otwory kierownicy. Dzięki temu doskonale chronią dłonie nawet podczas zderzenia z solidną przeszkodą, taką jak drzewo, kamienie itp., które przy braku solidnej osłony może się skończyć złamaniem kości dłoni. Z tego względu nadają się do motocykli enduro czy hard enduro. Handbarów nie stosuje się natomiast w motocrossach, bo podczas przeskakiwania przeszkód często dłonie motocyklisty często ześlizgują się z kierownicy, a gdyby ręka utknęła między kierownicą a osłoną, mogłoby dojść do jej złamania. Osłony dłoni do 100 zł W tej cenie dostępne są tzw. listki, przeważnie wykonane z cienkiego plastiku, bez wzmocnienia. Zapewnią dłoniom względne bezpieczeństwo np. w razie zderzenia z cienkimi gałęziami, uchronią też przed zabłoceniem w trakcie jazdy terenowej. Natomiast podczas zderzenia z większą przeszkodą. zapewne ulegną połamaniu i nie spełnią oczekiwanej funkcji. Osłony dłoni od 100 do 200 zł Za tę cenę możemy kupić handbary wzmocnione aluminiowym drutem, zapewniające motocykliście właściwą ochronę. Ponadto są na rynku handbary z dodatkowym wyposażeniem, np. światłami LED do jazdy dziennej. Warto pamiętać, że producenci akcesoriów motocyklowych prześcigają się w pomysłach na zwrócenie uwagi kupujących i bywa, że osłona stanowi nie tyle zabezpieczenie kierowcy, ile ozdobę motocykla.
Osłona rąk motocyklisty do 200 zł
Prawdziwymi gadżeciarami pod względem pielęgnacji są Azjatki. Szczoteczki do czyszczenia, masażery, gąbeczki, akcesoria do poprawy owalu twarzy – jeśli nie wiesz, co czym mowa, koniecznie sprawdź, jakie gadżety mogą ułatwić i uprzyjemnić codzienne rytuały pielęgnacyjne. Lepsze oczyszczanie = piękniejsza skóra? Oczyszczanie twarzy mydłem jest passe od lat (niesprzyjające PH, wysuszające działanie), jednak używanie syndetów (mydeł bez mydła), mleczek, żeli do mycia twarzy, a nawet płynów micelarnych, to tylko przygrywka do właściwej pielęgnacji. Rynek urządzeń do głębokiego oczyszczania rozwija się bardzo intensywnie, do łask wracają także naturalne sposoby na skuteczniejsze mycie twarzy. Co można spotkać w sklepach? Szczoteczki oczyszczające elektryczne Po międzynarodowym sukesie szczoteczki sonicznej do mycia twarzy (działa podobnie jak szczoteczka do zębów – nie obraca się, ale pulsuje) Clarisonic Mia, nastał prawdziwy boom na oczyszczające gadżety. Szczoteczki oczyszczające produkują zarówno najwięksi gracze sektora AGD/RTV (Philips, Beurer), sieci handlowe (Biedronka, Rossmann), jak i marki kosmetyczne (Olay, Mary Kay, Clinique). Można je stosować z ulubionym środkiem do mycia twarzy lub dokupić specjalne żele do stosowania ze szczoteczkami. Urządzenia mają też wymienne głowice (kupujemy oddzielnie), zatem można je co jakiś czas wymieniać, by utrzymać higienę czynności oczyszczania. Dla kogo? Posiadacze cer delikatnych, wrażliwych będą uradowani możliwością delikatnego mechanicznego oczyszczania, które złuszcza tak dobrze, jak peeling (a tego przy wrażliwej skórze nie można wykonywać mechanicznie). Szczoteczka przyda się także posiadaczom cer mieszanych, zanieczyszczonych zaskórnikami, o rozszerzonych porach. Szczoteczka czyści po prostu bardziej dogłębnie niż sam kosmetyk. Ile to kosztuje? Najtańsze szczoteczki produkuje Biedronka, ale nie są dostępne w regularnej sprzedaży. Zazwyczaj ceny urządzeń kształtują się na poziomie od 200 zł wzwyż (nawet do 600-800 zł za Clarisonic). Konjac sponge Konjac sponge.Maleńka gąbeczka, która ma działać tak dobrze, jak urządzenie oczyszczające? Przywędrowała z Azji, dokładnie z Japonii, i jest uznawana za jeden z sekretów urody Azjatek. Gąbka jest całkowicie naturalna – pochodzi z korzenia drzewa konjac, które w procesie produkcji farbuje się (dlatego gąbeczki mają często ładne pastelowe kolory) i nadaje się im dodatkowych właściwości pielęgnacyjnych. Największym polskim producentem gąbek konjac jest marka Yasumi; w sprzedaży (głównie internetowej) są także gąbeczki zagraniczne. Niezależnie od wybranej marki czy rodzaju warto pamiętać, że konjac sponge jest miękka i odpowiednia dla każdego rodzaju skóry. Oczyszcza, delikatnie masuje, stymuluje przepływ krwi. Występuje w wariantach do twarzy i do ciała. Jest higieniczna – pod warunkiem, że suszymy ją po każdym użyciu i wymieniamy co dwa miesiące. Można ją też sterylizować, bo nie traci właściwości pod wpływem temperatury. Dla kogo? Dla każdego! Konjac są dobre dla kobiet, mężczyzn, a nawet dzieci. Do twarzy i ciała. Dla każdego rodzaju skóry, nawet wrażliwej. Może zawierać węgiel, lawendę, aloes i inne substancje, które sprawiają, że jednocześnie nawilża czy działa antybakteryjnie. Ile to kosztuje? Polskie gąbki Konjac Sponge Yasumi kosztują od 19 zł wzwyż (im większe, tym droższe). Zagraniczne kosztują ok. 20-50 zł. Szmatka muślinowa Nie wygląda imponująco, nie stoją za nią wielkie koncerny, a jednak niepozorna szmatka do mycia twarzy zdobywa od lat uznanie pań, które cenią sobie dogłębne oczyszczanie skóry. To specjalna chusteczka, która oczyszcza i złuszcza naskórek. Wystarczy umyć twarz jak zwykle, a potem pocierać buzię, by stymulować usuwanie martwych komórek. Trzeba tylko uważać podczas zakupów, by nabyć stuprocentowej jakości produkt z bawełny muślinowej. Dla kogo? Dla wielbicielek naturalnego, mechanicznego oczyszczania i masażu twarzy. Niektóre są przeznaczone nawet dla cery wrażliwej. Ile to kosztuje? To najtańsza pielęgnacja złuszczająca – szmatki kosztują przeciętnie 3-12 zł. Masażery, maski, mikroderbamrazje – czy to działa? Gadżety do pielęgnacji twarzy mają przede wszystkim przedłużać jej młodość, modelować kontur, poprawiać jędrność i gęstość skóry. Są zatem przeznaczone głównie dla kobiet dojrzałych, choć tam, skąd pochodzi większość – czyli w Azji – używają ich także młode dziewczęta. Jak się okazuje, krem to nie wszystko. Ba! To nawet nie połowa tego, co można uczynić dla młodości swojej cery. Co warto polecić? Derma rollery Wyglądają jak połączenie malutkich wałków do ciasta z narzędziami tortur. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że jest to głowica z małymi igiełkami na wałku. Podczas przesuwania wałka po skórze twarzy igiełki lekko wbijają się w skórę, tworząc mikrouszkodzenia. Po co się tak okaleczać? Okazuje się, że skóra poddawana kontrolowanym uszkodzeniom jest stymulowana do regeneracji – zabiegi derma rollerem sprawiają, że przebarwienia znikają, koloryt cery poprawia się, a zmarszczki ulegają wygładzeniu. Skóra jest nawilżona i pobudzona do działania. Dla kogo? Dla pań borykających się z defektami skórnymi (rozszerzone pory, przebarwienia, zaskórniki) lub upływającym czasem (osłabienie jędrności, nawilżenia, zmarszczki). Oczywiście tylko dla tych, którzy nie boją się igieł (dobre rollery mają je wykonane z tytanu, albo pozłacane – są więc mocne i higieniczne). Ile to kosztuje? Wiele zależy od jakości produktu. Są rollery za 90 zł, a także takie za kilkaset złotych. Optymalnie warto przeznaczyć na sprzęt przynajmniej 200 zł, by mieć pewność trwałości elementów. Maski w płachtach Maski w płachtach. Kolejny wynalazek typowo azjatycki, który bardzo dobrze zadomowił się na naszym rynku. Zupełnie bezbolesny, tani, niewymagający szczególnych umiejętności sposób na natychmiastowo młodszą i piękniejszą twarz. Maski w płachtach to po prostu kawałki tkaniny docięte do wymiarów twarzy (z otworami na oczy, nos i buzię), które są nasączone aktywnym płynem. Nakładamy je na twarz, kładziemy się i czekamy ok. 15-20 minut, aż płyn wniknie w skórę. Dlaczego są skuteczne? Bo mimo lekkiej konsystencji mają szansę utrzymać się na skórze dłużej niż tonik czy spray do twarzy. Ponadto, gdy materiał bezpośrednio przylega do twarzy, skóra nie ma kontaktu z powietrzem, a składniki aktywne lepiej w nią wnikają. Jest to ulubiona pielęgnacja Koreanek. Dla kogo? Dla kobiet i mężczyzn w każdym wieku. Maski w płachtach to zabieg odprężający, nawilżający, wzmacniający. Występują zarówno w wariantach dla cer tłustych, trądzikowych, jak i suchych, starzejących się. Świetnie sprawdzają się na wakacjach albo przed dużym wyjściem (rozświetlające, ujędrniające). Nie można ich przedawkować. Ile to kosztuje? Maski azjatyckie kosztują od 10 złotych wzwyż (za jedną sztukę, czyli jeden zabieg), ale w drogeriach można także kupić produkty marek europejskich już od 2-3 zł/szt. Mikrodermabrazja Urządzenie do pielęgnacji domowej. To zabieg kosmetyczny z pogranicza oczyszczania i pielęgnacji, który od niedawna można wykonywać samodzielnie w domu za pomocą specjalnego urządzenia. Można nim nie tylko usunąć naskórek, ale także ujędrnić skórę i zwiększyć skuteczność kremu przeciwzmarszczkowego (aplikowanego po zabiegu) nawet o 85 proc. Visa Care (marki Philips) wyglądem przypomina trymer do uszu, ale to o wiele bardziej zaawansowane urządzenie, które zasysa lekko skórę (masaż) i złuszcza jej zewnętrzną warstwę (głęboki peeling). Zabiegi wykonujemy dwa razy w tygodniu. Dla kogo? Dla wielbicielek mikrodermabrazji gabinetowej, pań borykających się z kłopotami z cerą, które nie mogą lub nie chcą chodzić na zabiegi do kosmetyczki. Ile to kosztuje? Sugerowana cena detaliczna brutto wynosi 1139 zł. Gadżety nie zastąpią pielęgnacji Zanim ochoczo zabierzemy się za testowanie, warto zastanowić się, jakie są oczekiwania co do konkretnych gadżetów i na ile mogą one pomóc w konkretnej sytuacji. Żadna szczoteczka używana nieregularnie nie oczyści skóry lepiej, niż zwykły żel, za to używany codziennie. Maska poprawia stan skóry, ale nie zastępuje codziennej pielęgnacji, a roller nie zwalnia z obowiązku prowadzenia higienicznego trybu życia. Są to produkty wspomagające pielęgnację, nie mogą więc zdziałać cudów ani być tak skuteczne, jak zabieg wykonywany przez profesjonalną kosmetyczkę. Bez wątpienia jednak podnoszą walory codziennej pielęgnacji i mają wpływ na wygląd cery.
Nietypowe gadżety do pielęgnacji twarzy
Nietypowe naturalne światło i intrygujące belkowania to główne cechy nawet małego poddasza. Jak wykorzystać je w ciekawy sposób? Jak zagospodarować tę niewielką przestrzeń, aby poddasze stało się wyjątkowym miejscem w domu? Zdecydowanie najpopularniejszym sposobem wykorzystania poddasza jest urządzenie tam sypialni. Wszechobecne skosy i elementy konstrukcyjne wydają się skutecznie blokować możliwość innego zagospodarowania. To powszechne, lecz błędne myślenie, szczególnie w przypadku poddasza niewielkiego lub stanowiącego jedno pomieszczenie. Oto kilka propozycji, jak zaaranżować tę przestrzeń, sprzyjającą zarówno kreatywności, jak i wypoczynkowi. Romantyczna sypialnia Urządzając pokój w stylu rustykalnym, warto wyeksponować elementy konstrukcyjne, malując je na biało, a w przypadku białych ścian na ciemny brąz. Doda to pomieszczeniu niezwykłego charakteru. W takim miejscu świetnie sprawdzą się proste jasne meble – łóżko, komoda i szafki nocne. Nieco romantyzmu wprowadzi elegancka toaletka z dużym lustrem, które optycznie podwyższy i powiększy pomieszczenie. Jako elementy dekoracyjne wspaniale sprawdzą się duże świece, świeże kwiaty w ozdobnych wazonach, fotel na biegunach i latarenkizawieszone na belkowaniu. Wybierając ozdoby, decydujmy się na te z tworzyw naturalnych, takich jak wiklina, drewno i glina. Świetnie wkomponują się we wnętrze, dodadzą mu świeżości i podkreślą jego przytulny, sielankowy klimat. Kącik wypoczynkowy Poddasze to wspaniałe miejsce na urządzenie strefy wypoczynkowej dla całej rodziny. Ściany pomalowane na jasne, ciepłe kolory doskonale współgrają z obszerną, wieloosobową kanapą. Pamiętajmy, aby ustawić ją wzdłuż, a nie w poprzek skosów, żeby nie uderzać się w głowę podczas wstawania. Na niskim stoliku znajdzie się miejsce na duży telewizor oraz konsole do gier. Ustawmy je tyłem do światła dziennego, co ułatwi domownikom korzystanie z nich w trakcie dnia. Wieczorem przydadzą się zaś punkty świetlne umieszczone za centrum rozrywki. Odciążą nasze oczy i pozwolą na dłuższą zabawę w gronie rodziny lub przyjaciół. Biblioteczka Chcąc wykorzystać ustronność i przytulny klimat poddasza, możemy urządzić w nim biblioteczkę wraz z miejscem do lektury. W tym celu warto zamówić wykonanie regałów na książki dopasowanych do skosów. Dzięki temu idealnie wykorzystamy wszelkie zakamarki, a domowa biblioteka nabierze niepowtarzalnego charakteru. Aranżując kącik do czytania, koniecznie musimy pamiętać o odpowiednim oświetleniu, które nie będzie męczyło oczu. W zależności od upodobań miejscem na spokojną lekturę może być obszerne siedzisko, puchaty dywan czy romantyczny bujany fotel. Ciekawym rozwiązaniem będzie powieszenie pomiędzy elementami konstrukcyjnymi hamaka, na którym wygodnie się położymy z książką lub utniemy sobie poobiednią drzemkę. Gabinet Poddasze to również dobre miejsce na urządzenie gabinetu. Cisza i odległość od głównego ciągu komunikacyjnego domu pozwoli na spokojną pracę. Nadaje się szczególnie dla osób pracujących kreatywnie – projektantów, architektów czy grafików. Możliwość ustawienia pod oknami w dachu dużego stołu pozwoli na długą pracę w naturalnym oświetleniu. Natomiast długie ściany będą doskonałym miejscem na prezentację dzieł. Pokój zabaw Wykorzystując magiczny i tajemniczy charakter poddasza, możemy urządzić w nim bajkowy pokój zabaw dla dzieci. Zamieniając je za pomocą odpowiednio dobranych mebli i dekoracji w tropikalny las, piracki statek czy gabinet detektywistyczny, sprawimy ogromną radość naszej pociesze. Na belkach możemy umieścić elementy ozdobne zgodne z motywem przewodnim pokoju, a także zamontować na nich linę do wspinaczki, huśtawki czy trapezu dla małej gimnastyczki. Poddasze to wyjątkowo uniwersalna przestrzeń. W zależności od zastosowanych kolorów i dodatków może być nowoczesne, romantyczne lub przytulne. Urządzając je, starajmy się być kreatywni i wykorzystywać nieszablonowe rozwiązania, które w pełni wyeksponują potencjał tego miejsca.
Ciekawe propozycje na aranżację małego poddasza
Gdy za pisanie o wikingach zabiera się ktoś, kto pasjonuje się tą kulturą i angażuje w grupy rekonstrukcyjne, możemy być pewni, że będzie ciekawie. A że trochę podkoloryzuje... W końcu opowieści o wikingach mają w sobie coś z legend, gdzie wszystko musiało być wspanialsze i groźniejsze. Kto odkrył Amerykę? Radosław Lewandowski od razu zaplanował tę historię jako cykl i w dodatku nie z jednym bohaterem, ale z różnymi historiami, które w którymś momencie rozdzielają się, kończą – kto wie, może dojdzie do ich połączenia w kolejnych powieściach. Jeżeli więc zetknęliście się z określeniem „Wilczego dziedzictwa”, które jest pierwszą częścią cyklu, jako polskiej Gry o tron, to chyba głównie dlatego, że autor nie boi się porzucić w połowie książki jakiejś postaci, którą trochę poznaliśmy, by postawić przed naszymi oczyma kogoś nowego i rozpocząć zupełnie nowy wątek. No chyba że jako podobieństwa ktoś będzie wskazywał przemoc, opisywane bitwy czy walki o tron Danii, ale to szukanie trochę na siłę. Powieść Martina jest czystą fantasy, a Lewandowskiemu bliżej do przygodowej powieści osadzonej w świecie wikingów – odwołuje się do konkretnych czasów, a nawet postaci. Przecież to nie jest jedynie jego fantazja, gdy popycha łodzie swoich bohaterów do Ameryki Północnej czy na Półwysep Iberyjski. Wszędzie tam, gdzie można zdobyć łupy Krwawe walki o ziemię, władzę i bogactwa między Duńczykami, Szwedami i Norwegami – to pierwsza część książkii wydarzenia, które zdeterminują los bohaterów, sprawiając, że będą musieli opuścić rodzinne ziemie: jedni z honorem szukając ucieczki, a inni wypełniając wolę władcy i obietnice złożone tym, którzy przyszli im z pomocą w chwili potrzeby. W końcu bogowie niechętnie patrzą na tchórzy, więc lepiej jest zginąć z toporem lub mieczem w ręku niż chować się ze strachu, czekając na śmierć pod kołdrą. Tacy są właśnie bohaterowie powieści Lewandowskiego – faceci, którym nie jest straszna żadna bitwa, ale z niepokojem patrzą w niebo i na ziemię, szukając znaków, które mają okazać wolę bogów. Obietnice sławy, łupów, które mogą przypaść albo im, albo ich rodzinom, są w stanie skusić wojów nawet na najbardziej szaloną wyprawę. Czyż nie tak bowiem należy oceniać wypłynięcie na ocean w kilka łodzi, by szukać lądu, który podobno gdzieś tam jest? Albo wyruszać na pomoc hiszpańskiemu królowi, gdy jego kraj zalewa fala islamskich wojowników? W kilkuset ludzi stanąć do walki naprzeciw kilkunastu tysiącom? Ktoś powie: bajka. Ale tak właśnie rodzą się mity i legendy – źdźbło prawdy i cała masa koloryzowania. A potem czytamy to z wypiekami na twarzy. Rekomendacje innych znanych pisarzy: Ziemiańskiego i Grzędowicza, nie są jedynie koleżeńską przysługą. Rzeczywiście Radosław Lewandowski nie tylko potrafi z pasją pisać o realiach, w jakich żyli Wikingowie, ich mentalności, ale i wrzuca swoich bohaterów w wir wydarzeń, tak aby czytelnik nawet na chwilę się nie nudził. Zdecydowanie warto pochwalić nie tylko rozmach akcji, przygód, scen bitewnych (lądowych, lecz również morskich), ale i klimat powieści. Fakt, że pozostaje niedosyt i ciekawość dalszych losów niektórych postaci, świadczy o tym, iż autor dobrze rozrysował sobie całość trylogii, tak by po pierwszym tomie sięgnąć po kolejne. Legenda wikingów ożywa na nowo. Źródło okładki: www.muza.com.pl
„Wikingowie. Wilcze dziedzictwo” Radosław Lewandowski – recenzja
Okres wakacyjny sprzyja różnego rodzaju wyprawom na łono natury. Często wyborem turystów są polskie (choć nie tylko) góry, które oferują malownicze krajobrazy. Duża ilość szlaków o różnych stopniach trudności pozwala na dostosowanie trasy do poziomu umiejętności i sprawności fizycznej każdego piechura. Wakacje w górach to doskonały sposób na aktywny wypoczynek. Co musisz zabrać ze sobą, aby być gotowym na każdą sytuację? Biwak w górach – podstawą jest odpowiednie przygotowanie Musisz pamiętać, że kluczowym elementem twojego biwaku jest precyzyjny plan jego przygotowania. Góry charakteryzują się m.in. dużą zmiennością pogody, co może skutkować gwałtownym pojawianiem się obfitego deszczu i burz. W czasie wyprawy będziesz dysponować jedynie zawartością podręcznego bagażu, dlatego też powinien on zawierać wszystkie elementy, które mogą okazać się przydatne nawet w przypadku najbardziej nieprzewidzianych sytuacji. Bez namiotu ani rusz! Podstawą jest odpowiedni namiot, w którym wraz ze swoimi towarzyszami znajdziesz schronienie. Rozmiar powinien być dostosowany do ilości uczestników biwaku. Co więcej, warto wybrać model, który charakteryzuje się łatwą obsługą i szybkością rozkładania. Dostępne są także namioty turystyczne samorozkładające się, co pozwala na zaoszczędzenie czasu oraz własnych sił. Zdarza się jednak, że nie są one w wystarczającym stopniu odporne na wilgoć. Jeśli przygotowujesz się do dłuższego pobytu w górach, korzystniejszym rozwiązaniem może być namiot ekspedycyjny. Ciepły i wygodny śpiwór To właśnie on zapewni ci komfort podczas snu. Noce w górach (nawet latem) potrafią być naprawdę chłodne, dlatego też odpowiednia izolacja gwarantuje najlepsze warunki do snu. Na rynku najczęściej spotyka się dwa modele: kołdra oraz mumia. Pierwszy jest w zasadzie złożoną na pół kołdrą bądź kocem, z krawędziami połączonymi suwakiem. Śpiwór mumia natomiast jest w większym stopniu dostosowany do kształtu ludzkiego ciała – najszersza część znajduje się w okolicy barków, zwężając się następnie w kierunku głowy oraz stóp. Zwróć uwagę także na jakość wykonania. Karimata lub mata samopompująca się Sen i wypoczynek zapewnią ci energię na kolejny dzień pobytu w górach, z tego też powodu musisz wyposażyć się także w odpowiedni materac. Tradycyjne pompowane modele w warunkach biwakowych raczej nie są zbyt praktyczne, częściej używa się karimatoraz mat samopompujących się. Zaletą karimaty są jej niewielkie rozmiary oraz minimalna waga. Dzięki temu można ją zwinąć w niewielki rulon i w prosty sposób transportować. Mata samopompująca się jest niewiele większa, to w zasadzie pewnego rodzaju hybryda klasycznego materaca oraz właśnie karimaty. Jak wskazuje nazwa, do wypełnienia wnętrza powietrzem nie potrzebujesz pompki, cały proces zachodzi samoistnie. Wodoodporny plecak To absolutnie niezbędny element, który pozwoli na transport wszystkich części twojego ekwipunku. Rozmiar należy dopasować całkowicie samodzielnie, uwzględniając czas i rodzaj biwaku, a także indywidualne preferencje. Istotny jest materiał oraz krój. Pierwsze determinuje wagę przedmiotu, drugie natomiast ilość praktycznych schowków i kieszeni. Bezwzględnie musi być również odporny na wilgoć lub posiadać specjalną płachtę ochronną. Latarka i zapasowe baterie Sprzętem przydatnym podczas każdego pobytu w górach z pewnością jest latarka. Dzięki niej będziesz dysponował strumieniem światła, co pozwoli ci nie tylko na odszukanie przedmiotów w ciemności, lecz także poruszanie się nocą – warto przy tym jednak pamiętać, by bez powodu nie opuszczać obozowiska. Mając na uwadze złośliwość rzeczy martwych, zabierz ze sobą także zapasowe baterie. Inne praktyczne gadżety Mały nóż usprawni nie tylko przygotowanie posiłku, lecz zwiększy również twoje bezpieczeństwo. Mnogości zastosowań tego elementu nie sposób przeoczyć. Kurtka przeciwdeszczowa oraz wygodne buty pozwolą na odbycie wędrówki bez względu na panujące warunki pogodowe. Ostatnim must be podczas biwaku w górach jest oczywiście apteczka, choć podstawą udanej wyprawy jest brak potrzeby skorzystania z niej. Lepiej wziąć dwa razy, niż zapomnieć! Przygotowanie się do biwaku jest w zasadzie najistotniejszą jego częścią. Musisz dokładnie przyjrzeć się swoim bagażom oraz wybrać elementy najpotrzebniejsze. Pamiętaj przy tym jednak, że pominięcie jakiegokolwiek drobiazgu może być nieprzyjemne w skutkach.
Góry latem pod namiotem – o czym nie można zapomnieć?
Szybko zapadający zmierzch, wilgoć, zaparowane szyby, deszcz i śliskie drogi to jesień, pora roku szczególnie uciążliwa dla zmotoryzowanych. Warto wiedzieć, jak przygotować auto na ten trudny czas i o czym należy pamiętać. Już od października na drodze panują bardzo trudne warunki – mgły, mokre liście, które są bardzo niebezpieczne, czasem nawet śnieg i gwałtowny spadek temperatury. Bez względu na to, czy jesienią wybieramy się w dłuższą podróż, czy tylko dojeżdżamy samochodem do pracy, powinniśmy zadbać o bezpieczeństwo. W jaki sposób? Jedźmy wolniej Jedna z najważniejszych zasad obowiązujących na drodze to dostosowanie prędkości do panujących warunków. Często o tym zapominamy, a jest to wykroczenie, za które najczęściej karani są kierowcy. W południe świeci słońce, warunki do jazdy są idealne, ale wieczorem pojawiają się mgły, wilgoć, temperatura znacznie spada. Musimy pamiętać, że droga hamowania znacznie się wtedy wydłuża, auto nieco inaczej zachowuje się podczas manewrów skrętu, a także pogarsza się widoczność i gorzej widoczni są piesi i rowerzyści. Sprawdźmy wycieraczki, zadbajmy o szyby Dobra widoczność ma kluczowe znaczenie podczas jazdy samochodem. Na bezpieczeństwo wpływa czystość szyb, kloszy reflektorów i tylnych świateł oraz sprawnie działające wycieraczki. Nie zapominajmy o szybach bocznych – one również powinny być dokładnie doczyszczone. W okresie jesiennym, przed zimą, możemy zafundować naszemu autu, a właściwie szklanym powierzchniom nadwozia, zabieg hydrofobizacji, który wykonuje się w wyspecjalizowanych serwisach. Szyba pokryta powłoką hydrofobową zmniejsza aż o 70% podatność na zabrudzenia i poprawia ostrość widzenia. Wygładza też powierzchnie szyby przedniej. Wszelkie zabrudzenia łatwiej spływają, a w okresie przymrozków zabieg ułatwia oczyszczanie zaszronionych szyb. Poza tym warto sprawdzić pióra wycieraczek – czy nie są skrzywione, wyszczerbione, czy dokładnie oczyszczają szyby. Można je przetrzeć szmatką nasączoną specjalnym środkiem z alkoholem. Czasem warto je wymienić na nowe – kosztują kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych, a komfort jazdy będzie znacznie lepszy. Zadbajmy o instalację elektryczną Wysoki poziom wilgoci w powietrzu sprawia, że użytkownicy aut powinni zadbać o zakonserwowanie kabli elektrycznych, aby nie doprowadzić do zwarcia w instalacji. Niezbędny okaże się spray silnikowy i preparat do czyszczenia styków. W szczególności należy zwrócić uwagę na odsłonięte styki elektryczne, skrzynki bezpiecznikowe, klemy akumulatora i dokładnie sprawdzić bezpieczniki odpowiedzialne za ogrzewanie szyb i wentylację. Ważna rzecz – uszczelki i świeżość tapicerki Przed wszechobecną w okresie jesiennym wilgocią wnętrze naszego auta zabezpieczą odpowiednio zadbane uszczelki w drzwiach i prowadnice szyb. W pielęgnacji gumowych elementów pomogą preparaty zawierające silikon lub glicerynę. Oferta takich środków jest bogata, można je aplikować na wiele sposobów. Przed długim okresem jesienno-zimowym warto sprawdzić stan tapicerki. Jeżeli są jakieś zabrudzenia, można zafundować jej solidne pranie, czyszczenie, a korzystając z ładnej pogody, gruntownie przewietrzyć. Unikniemy wówczas nieprzyjemnego zapachu w samochodzie zimą. Jeżeli mamy w aucie welurowe dywaniki, możemy zastąpić je gumowymi. Dzięki temu woda, śnieg i błoto nie będą wsiąkały w wykładzinę auta i łatwiej będzie je wyczyścić. Zabezpieczenie lakieru nadwozia przed zimą to nasz obowiązek, ale na razie, w okresie jesiennym, wystarczy dokładne mycie z woskowaniem. Jesienne rady dla zmotoryzowanych – te najbardziej oczywiste – to zmiana opon na zimowe oraz wymiana płynu do spryskiwacza na taki, który nie zamarza w niskich temperaturach. Należy także sprawdzić, czy mamy w aucie kamizelkę odblaskową dla kierowcy i trójkąt. Przed okresem jesienno-zimowym warto odwiedzić serwis i upewnić się, że nasz samochód jest sprawny. Sprawdźmy również działanie reflektorów, a jeśli będzie to konieczne, zmieńmy żarówki na mocniejsze. Jednak najważniejsze podczas jazdy jest myślenie i przewidywanie – nawet najdoskonalsze systemy i najbardziej zadbane auto nie zwalniają nas od zachowania ostrożności w każdej sytuacji.
Bezpieczna podróż jesienią – o czym pamiętać?
W czasie przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia zajmujemy się nie tylko przyrządzaniem potraw na stół wigilijny, ale również aranżacją najbliższego otoczenia. Ubieramy choinkę i dekorujemy drzwi wejściowe stroikiem świątecznym w formie wieńca. Możemy kupić gotową ozdobę albo spróbować wykonać ją samodzielnie. Przegląd gotowych stroików świątecznych Wybór stroika świątecznego może nastręczać trudności, ponieważ asortyment jest olbrzymi. Poszczególne dekoracje różnią się między innymi kształtem: możemy wybierać spośród stroików owalnych, w formie serca i gwiazdki. Średnica okrągłej ozdoby waha się od 20 do 50 centymetrów. Koszt zakupu stroika świątecznego to od 10 złotych za model o średnicy 23,5 centymetra do 80 złotych za wianek o średnicy 45 centymetrów. Gotowe dekoracje mogą być ozdobione sztucznymi kwiatami gwiazdy betlejemskiej, szyszkami i różnokolorowymi bombkami. Dostępne są też stroiki przybrane naturalnymi produktami, między innymi suszonymi plastrami pomarańczy, laskami cynamonu i orzechami włoskimi. Jeżeli żaden model nie spełnia naszych oczekiwań w 100%, stroik świąteczny możemy zrobić samodzielnie. Jak zrobić stroik świąteczny ze sztucznych gałęzi świerku? Do samodzielnego przygotowania stroika świątecznego potrzebujemy: okrągłego stroika ze sztucznych gałęzi świerku, pistoletu do kleju na gorąco, sztucznego śniegu w sprayu, sznurka i ozdób (mogą to być bombki, szyszki, wstążka, gwiazdki, czy koraliki). Za pomocą gorącego kleju przymocowujemy szyszki do gałązek świerku, zachowując kilkucentymletrowe odstępy. Pomiędzy nimi umieszczamy bombki. Następnie wiążemy wstążkę w kokardkę i przyklejamy ją do gałązek świerku w dowolnie wybranym punkcie. W pozostałych wolnych miejscach montujemy różnokolorowe gwiazdki. Na wybrane gałązki świerku możemy przykleić pojedyncze koraliki. box:video Jak zrobić stroik świąteczny z igliwia nawiązujący do symboliki religijnej? Do ozdobienia stroika z igliwia potrzebujemy cienkiego drutu, plastikowych owoców, szyszek i wstążki. Z drutu formujemy okrąg, do którego mocujemy zielone gałązki tak, by zachodziły na siebie niczym łuski. Taką bazę ozdabiamy szyszkami, owocami dzikiej róży i wstążkami. Na koniec stroik oplatamy lampkami choinkowymi. Jeżeli kultywujemy tradycję chrześcijańską, stroik kolorystyką powinien nawiązywać do barw szat liturgicznych, które obowiązują księży w poszczególne niedziele adwentu. Jego ozdoby muszą być fioletowe i czerwone lub różowe. Jak zrobić oryginalny stroik świąteczny z gałązek drzewa liściastego? Oryginalną dekorację świąteczną można przygotować z gałązek drzewa liściastego, które posłużą do wykonania bazy stroika. Wystarczy giętkie gałązki połączyć ze sobą tak, aby stworzyły okrąg. Można w niego wpleść dodatkowe gałązki, aby stał się bardziej przestrzenny. Do ozdoby posłużą gałązki wierzby mandżurskiej pomalowane na złoto lub srebrno. Następnie spryskujemy całą konstrukcję sprayem ze sztucznym śniegiem (pamiętajmy o zabezpieczeniu podłogi gazetami!). Kropką nad „i” będą szyszki pomalowane lakierem do paznokci z brokatem. Dzięki temu zabiegowi drobinki będą pięknie mienić się w promieniach słonecznych. Aby przymocować szyszki do stroika, do nasady tych ozdób musimy przykleić drut florystyczny. Gotowe! Stroik świąteczny jest nieodzownym elementem dekoracyjnym stołu niemal w każdym domu. Warto ozdobić nim również drzwi wejściowe. Projekt DIY nie sprawi nam trudności, a własnoręcznie wykonana dekoracja już od progu wprowadzi w świąteczną atmosferę.
Stroik świąteczny na drzwi
Filtracja wody jest niezbędnym procesem pozwalającym na spożywanie wody kranowej, a może być nawet skuteczniejszym sposobem niż gotowanie. Filtracja polega na pozbyciu się wszelkich zanieczyszczeń oraz nieprzyjemnych zapachów z cieczy. Przedstawiamy trzy sposoby filtrowania wody. Dzięki swoim właściwościom filtry do wody potrafią oczyścić wodę kranową z chloru oraz redukują jej twardość węglanową, dzięki czemu jest bezpieczniejsza w spożywaniu. Zła jakość wody negatywnie odbija się na życiu każdego człowieka. Potrafi także zepsuć smak kawy, herbaty lub dań na niej przygotowywanych. Jakie są sposoby na oczyszczenie wody? Poniżej przedstawiamy kilka przykładów. Dzbanek do filtrowania wody Dzbanek do filtrowania wody jest prawdopodobnie najczęściej stosowanym urządzeniem, pozwalającym na usuwanie z wody zanieczyszczeń. Ten sposób filtracji sprawdzi się w każdym domu. Zasada działania oraz ich budowa są bardzo proste. Każdy dzbanek ma zamontowany wymienialny filtr (najczęściej węglowy), zatrzymujący różnego rodzaju substancje, które mogą psuć smak wody lub być szkodliwe dla organizmu.Filtry w dzbanku wymienia się zwykle raz na dwa lub cztery tygodnie i są niczym innym, jak kilkoma warstwami różnych materiałów, przez które przepływa woda. Przykładem takiego dzbanka może być dzbanek do filtrowania wody Dafi lub dzbanek do filtrowania wody Brita. Woda z takich dzbanków jest zmiękczona, pozbawiona soli wapnia i magnezu, dzięki czemu po jej użyciu kamień nie osadza się w czajnikach czy żelazkach. Filtr wody do ekspresu W sprzedaży możemy również znaleźć filtry wody do ekspresu, dzięki czemu wydobywająca się z niego kawa jest o wiele smaczniejsza. Ten napój wymaga bowiem optymalnej ilości minerałów w wodzie, aby wydobyć pełen aromat. Doskonała woda na kawę musi być świeża, mieć neutralny smak i być pozbawiona wyczuwalnego zapachu. Taka woda powinna zawierać odpowiednią ilość minerałów. Jakość wody ma także bardzo duże znaczenie dla samego urządzenia. Osadzający się na nim kamień może nie tylko negatywnie wpłynąć na wydajność urządzenia, ale także spowodować jego awarię. Dzięki filtrom ryzyko takiej sytuacji znacznie się zmniejsza. Odwrócona osmoza Odwrócona osmoza to obecnie jedna z najbardziej zaawansowanych metod oczyszczania wody w domu. Aparat odwróconej osmozy to zestaw zawierający filtry wstępne, membranę osmotyczną, zbiornik magazynujący wodę oraz wylewkę. Całość mieści się w szafce pod zlewozmywakiem, a otrzymywana woda jest najwyższej jakości. Filtracja membranowa usuwa znaczną ilość zanieczyszczeń mechanicznych (piasek, osady, cząstki rdzy, pył, muł), związków rozpuszczonych (chlor, związki organiczne i nieorganiczne) i mikroorganizmów (bakterie, wirusy, metale ciężkie, pierwiastki). Dlaczego warto filtrować wodę? Stacje uzdatniania w punkcie poboru często bardzo dokładnie uzdatniają wodę. Niestety, woda w trakcie drogi do kranu nabiera nowych zanieczyszczeń, które powinniśmy usuwać. Dzięki temu nie tylko można zmniejszyć ryzyko np. infekcji pokarmowych, ale także poprawić walory smakowe wody, niwelując nieprzyjemne zapachy oraz zmętnienie.
Jak filtrować wodę? 3 sposoby
Większość z nas ma jakąś treningową elektronikę. Nawet osoby niezwiązane ze sportem noszą teraz różnego rodzaju „fit bandy”. Jednak większość z nas nie umie korzystać ze wszystkich ich funkcji. Oto przegląd możliwości, jakie oferują takie monitory aktywności. Jak je najlepiej wykorzystać z korzyścią dla zdrowia? Top lista Niedawno, jak co roku, prestiżowe czasopismo „ACSM’s Health & Fitness Journal” podało top listę fitnessowych trendów na rok 2017. Na pierwszym miejscu kolejny raz znalazła się elektronika monitorująca wysiłek i aktywność fizyczną. To inteligentne koszulki, bielizna, zegarki, opaski, czujniki itd. Nic dziwnego, bo to jedne z bardziej skutecznych narzędzi wspierających dbanie o własne zdrowie. Nawet najbardziej niemrawe osoby chętnie bawią się w „ładowanie akumulatorów” i nabijanie dziennej liczby kroków. Okazało się, że to jedna z lepszych metod zachęcenia ludzi do aktywności fizycznej. Pulsometr Dostępne są monitory pracy serca, które nie wymagają zakładania pasa na klatce piersiowej. Czujnik zbiera dane o pulsie z nadgarstka. Ważne, żeby używać pulsometru świadomie, nie tylko obserwując puls, ale i zmieniając intensywność ruchu, utrzymując tętno najlepsze do spalania tkanki tłuszczowej itd. Krokomierz To hit, z którego naprawdę warto korzystać. Dzienna norma kroków wynosi 10 tysięcy. Ustalono ją na podstawie badań. Tylu kroków organizm potrzebuje, żeby funkcjonować poprawnie. Opcje „zbierania” kroków są dla wielu osób bardzo motywujące. Monitor braku aktywności Bardzo przydatna funkcja dla osób, które prowadzą siedzący tryb życia. Po wyznaczonym czasie opaska powie ci, że czas wykonać mały spacer. Możesz wykonać "plank", kilka ćwiczeń odprężających albo miniprzebieżkę po schodach. Licznik kalorii Informuje, ile kalorii twój organizm spalił, więc ile „należy” ci się jedzenia. Ważne, aby algorytm brał pod uwagę twój wiek, płeć, masę, wzrost oraz faktyczną aktywność. Wtedy wyniki powinny być zbliżone do rzeczywistego spalania. Możliwość ustawiania celów Możesz wybrać: docelowy dystans dzienny, liczbę spalonych kalorii itd. Wiele osób pozytywnie reaguje na taki sposób motywowania. Jeżeli więc lubisz wyzwania, poszukaj monitora z rozbudowanymi funkcjami ustawiania celów. Monitor snu Bada jakość i czas trwania snu. Dzięki temu wiesz, czy twój nocny wypoczynek jest wystarczający, aby organizm się zregenerował. Elektroniczny trener Analizując twoją codzienną aktywność, program podpowiada, kiedy warto wstać, jak długo i jak intensywnie się ruszać. Sportowcy amatorzy znajdą monitory z zaawansowanymi opcjami treningowymi (np. tempo biegu itd.). Podsumowania aktywności Dzienne, tygodniowe i miesięczne raporty pomagają dostosować poziom aktywności do potrzeb organizmu. Rozróżnianie sportów W czasie ćwiczeń tai chi też spala się kalorie, mimo że aktywność nie wiąże się z bieganiem. Niektóre urządzenia mają algorytmy pozwalające ustawić różne dyscypliny. Wartość kaloryczna posiłków Dla osób, które lubią wiedzieć dokładnie, co jedzą. Inne ciekawe opcje to: żyroskop, czujnik mowy, mikrofon, budzik, stoper z sygnałem dźwiękowym, czujnik wysokości. Sprawdź opaski: Adidas, Garmin, Sony, Samsung, Polar, FitBit. Monitory różnią się funkcjami, dlatego przed zakupem konkretnego modelu ustal, jakie funkcje są ci potrzebne i wybierz monitor aktywności, który je ma.
Przegląd funkcji monitorów aktywności
FiiO EM3 to słuchawki douszne z niskiej półki cenowej. Charakteryzują się prostą konstrukcją, zostały wyposażone w pilot z mikrofonem oraz wzmocniony przewód. Sprawdźcie, czy warto wydać na nie około 55 zł. Słuchawki douszne nie są już tak popularne, jak kiedyś. W zestawach ze smartfonami częściej spotyka się słuchawki dokanałowe, gdyż zapewniają one więcej korzyści – lepiej tłumią oraz pozwalają słuchać muzyki ciszej. Nie wszyscy jednak mogą z nich korzystać. Dla niektórych ich użytkowanie jest niekomfortowe, a są też melomani, którzy nie mogą używać słuchawek dokanałowych z powodów zdrowotnych. Wersje douszne mają swoje zalety, np. mieszczą duże przetworniki oraz potrafią wygenerować większą scenę dźwiękową. Jak sprawdzają się FiiO EM3? Wyposażenie Słuchawki otrzymałem w opakowaniu zastępczym, bez żadnego wyposażenia. Standardowo zapakowane są one w estetyczne pudełko, w którym znajdują się także trzy pary miękkich, gąbczastych nakładek. Wygląd FiiO EM3 to na pierwszy rzut oka zwykłe pchełki, które często dołączane są do smartfonów. Nie mają w sobie nic wyjątkowego, trudno też dopatrzyć się logotypów producenta. Widać jednak pewne detale, ozdoby oraz trochę inne wyprofilowanie obudowy, których zwykle nie ma w zwyczajnych słuchawkach tego typu. Można także liczyć na lepszej jakości tworzywa, a co za tym idzie – lepsze wykonanie. box:imageShowcase box:imageShowcase Obudowy słuchawek wykonano z dwóch elementów. W wydłużoną obudowę wklejone zostały metalowe i mocne maskownice. Skrywają duże przetworniki dynamiczne z membranami PET (około 15 mm). Kopułki mają dodatkowe otwory wentylacyjne oraz nowoczesny kształt. Tuż przy miejscach zamocowania przewodu są wytłoczone oznaczenia kanałów, a odcinki douszne zostały wzmocnione silikonowymi nakładkami, które dostrzec można tuż przy słuchawkach. Przewód mierzy 120 cm i ma oplot z powłoki TPE. Jest ogumowany, elastyczny, mocny i bardzo przyjemny w dotyku. Rozdzielacz odcinków dousznych jest niewielki. Płaski, jednoprzyciskowy pilot z mikrofonem znalazł się około 10 cm od lewej słuchawki. Przewód zakończony został prostym, pozłoconym wtykiem minijack o bardzo małej obudowie. box:imageShowcase box:imageShowcase Wykonanie słuchawek jest dobre. Co prawda, to nic specjalnego, ale w tej cenie sprzęt nie budzi wątpliwości. Wizualnie producent postawił na minimalizm, nie ma przesadnych udziwnień, design jest uniwersalny i prosty. FiiO EM3 dostępne są w czarnej i białej wersji kolorystycznej. Komfort i obsługa Pod tym względem jest również standardowo. Słuchawki douszne nie zagwarantują bardzo dobrego tłumienia ani też nie zablokują dźwięku przed wyciekaniem. Hałas z otoczenia mocno się przebija, a osoby postronne będą słyszały odtwarzaną muzykę. Nie polecałbym zbierać słuchawek do transportu publicznego, gdyż wtedy będzie trzeba słuchać ich bardzo głośno, żeby przebić się przez hałas, a to jest niezdrowe dla słuchu. To raczej sprzęt na spacer po spokojnej okolicy czy w mniejszym mieście lub słuchawki do zrelaksowania się na kanapie. Z EM3 lepiej korzystać w pozycji siedzącej, ponieważ podczas leżenia mogą wypadać z uszu. Słuchawki nie mają ostrych krawędzi, nawet metalowe maskownice są przyjemne w dotyku i po włożeniu do uszu nie irytują. EM3 nie wypadają także przy bardziej gwałtownych ruchach głową, ale ogólnie trzymają się dosyć luźno. Warto skorzystać z gąbek z zestawu, dzięki nim słuchawki staną się trochę milsze w dotyku, będą bardziej stabilne, a ich tłumienie poprawi się. Nakładki wzmacniają też niskie tony. Niestety oznaczenia kanałów są dosyć małe. Czasami trzeba się dobrze przyjrzeć, by odróżnić słuchawkę lewą od prawej. Szkoda, że nie zostały lepiej rozróżnione, np. nadrukami. Warto więc zapamiętać, że pilot słuchawkowy znajduje się na lewej stronie – pozwoli to szybciej zidentyfikować kanały. Pilot znajduje się dosyć blisko ust, łatwo go zlokalizować, a tym samym przycisnąć. Jego klik jest delikatny, ale wyczuwalny. Całe szczęście pilot i słuchawki są odpowiednio lekkie. Maskownice nie ciążą w uszach, pilot nie obija się o ciało, a kabel łatwo rozplątać. Jakość rozmów na EM3 jest niezła. FiiO EM3 cechuje się generalnie dobrą ergonomią, ma jednak typowe wady dla konstrukcji dousznej. Specyfikacja FiiO EM3 przetworniki dynamiczne: 14,8 mm impedancja: 47 Ω skuteczność: 109 dB pasmo przenoszenia: 20 Hz–20 kHz przewód o długości 120 cm z mikrofonem, oplot TPE, wtyk 3,5 mm, pozłocony Po impedancji można poznać, że nie są to typowe pchełki dołączane do smartfonów. Nie ma co się przejmować, przetworniki są skuteczne, więc słuchawki zabrzmią głośno z praktycznie każdego rodzaju sprzętu, a dzięki wyższej impedancji FiiO EM3 nie będą tak szumiały ze smartfona lub laptopa, można podłączyć je także do domowego sprzętu audio. Brzmienie Dźwięk generowany przez FiiO EM3 jest na wysokim poziomie (oczywiście w kontekście ich ceny). Tracimy izolację, ale w zamian za to mamy czysty, otwarty i przestrzenny dźwięk z dobrą dynamiką i muzykalną sygnaturą. Dźwięk jest raczej ciepły, naturalny i zrównoważony; brzmi uniwersalnie, nie przesadzono z ilością basu. Brzmienie nie zadowoli fanów potężnego basu – dla nich słuchawki dokanałowe będą lepszym wyborem. Ilość basu jest typowa dla konstrukcji dousznej, nie ma izolacji, która przekłada się na wysokie ciśnienie akustyczne, zatem nie można liczyć na dominujący, potężny bas. Ten jest raczej naturalny, wierny muzyce i dynamiczny, lepiej sprawdza się w rockowych, popowych brzmieniach niż w nowoczesnej elektronice, gdzie ważny jest subbas, czyli najniższe, wibrujące i „tłuste” składowe basu. Nie uświadczymy dźwięku rodem z subwoofera. Pasmo średnie jest łagodne, bliskie i ciepłe, brzmi naturalnie. Głosy wokalistów obu płci są wyraźnie słyszalne i bezpośrednie, można z powodzeniem śledzić teksty piosenek i wsłuchać się w detale. To samo tyczy się perkusji, gitary oraz instrumentów dętych. Dźwięk nie jest szorstki, sztuczny czy ostry; nie syczy, nie brzmi sztucznie ani nie drażni. To czyste, muzykalne, przyjemne i proste w odbiorze brzmienie. Sopran jest czytelny i czysty, ale wydaje się lekko zgaszony. Z racji wentylowanej, nietłumiącej konstrukcji nadal jest jasno i czytelnie, ale dźwięk nie jest idealnie krystaliczny i wyostrzony. Talerze perkusyjne brzmią łagodnie, głosy damskie nie syczą, a wysokie smyczki nie kłują w uszy. Brak tłumienia sprawia, że słychać efekt otwarcia dźwięku – muzyka nie wydaje się ograniczona, zbita, lecz rozbrzmiewa wokół głowy, bez wyraźnych granic. Instrumenty są mocno odseparowane, słychać pomiędzy nimi duży dystans, tak zwane napowietrzenie. Podsumowanie Czy FiiO EM3 to sprzęt warty zakupu? Moim zdaniem tak, ale trzeba mieć na uwadze wspominane wady słuchawek dousznych. Do odsłuchu potrzeba cichych warunków, inaczej trzeba będzie słuchać muzyki głośno, a w hałaśliwym otoczeniu i tak nie będzie słychać basu. FiiO EM3 oferuje lekkie, przejrzyste i przyjemne brzmienie o przestrzennym charakterze, to nie słuchawki dla fanów potężnego basu i cyfrowego dźwięku. Tańszą alternatywą są np. Ve Monk, które kosztują około 40 zł i powinny mieć więcej basu. Sam preferuję jednak słuchawki dokanałowe, ponieważ tłumienie i reprodukcja basu są dla mnie ważniejsze. W cenie słuchawek trudno znaleźć jednak sensowną alternatywę. Warto dołożyć do Brainwavz Delta (test) lub skusić się na nowe Brainwavz Omega. Te ostatnie kosztują dokładnie 50 zł i dopiero wchodzą do sprzedaży; mają mocniejszy bas, dobrze tłumią i urzekają wymiarami. Słuchawki EM3 znaleźć można także w zestawie z odtwarzaczem FiiO M3. Zalety: dobre wykonanie; prosty i nowoczesny design; wbudowany mikrofon z wygodnym pilotem; bardzo dobre brzmienie o zrównoważonej, przyjemnej w odbiorze sygnaturze i sporej przestrzeni. Wady: jak przystało na słuchawki douszne – brak tłumienia dźwięków otoczenia; mogą wypadać z uszu; basu może być za mało.
Test słuchawek dousznych FiiO EM3 – wysoka jakość brzmienia i niska cena w jednym?
Produkty zbożowe zajmują 3 miejsce w Piramidzie Zdrowego Żywienia i Aktywności Fizycznej dla dzieci i młodzieży (zaraz za aktywnością fizyczną oraz warzywami i owocami), co według specjalistów Instytutu Żywności i Żywienia oznacza, że są to bardzo wartościowe elementy diety zdrowego młodego człowieka. Piramida kierowana jest co prawda do dzieci i młodzieży w wieku 4-18 lat, ale zanim dziecko skończy 4 lata powinno już znać, a nawet lubić kilka produktów z tej grupy. Dlaczego zboża są takie ważne? Ponieważ zboża są źródłem węglowodanów (cukrów, w tym błonnika), które są naszym głównym źródłem energii, a jednym źródłem energii dla mózgu. Mózg dziecka pracuje prawie cały czas ,,na wysokich obrotach”, więc tym bardziej potrzebuje dobrych cukrów. Ale musisz również wiedzieć, że niektóre węglowodany ułatwiają wzrost korzystnych szczepów bakterii w jelitach, a błonnik, oprócz uczucia sytości, zatrzymuje wodę i dba o prawidłową pracę jelit twojego dziecka. Dzieci w wieku 1-3 lata potrzebują 10 g błonnika dziennie. Na pewno wiesz, że cukier cukrowi nierówny i w diecie twojego dziecka powinno być aż 70% złożonych węglowodanów. Złożone to np. skrobia, błonnik rozpuszczalny i błonnik nierozpuszczalny. Produkty zbożowe to także białko roślinne, witaminy z grupy B, żelazo, magnez, cynk, potas, fosfor. Wszystko zaczyna się od pierwszej łyżeczki dobrej kaszki w momencie rozszerzania diety niemowlaka. Więc zanim kupisz pierwszą lepszą kaszkę sprawdź jej skład. Mimo, że w sklepach można znaleźć ustniki i smoczki do picia kaszek z mlekiem z butelki to zdecydowana większość specjalistów żywienia dzieci zaleca podawanie kaszek prosto z łyżeczki. Większość niemowląt bardzo dobrze radzi sobie na początku rozszerzania diety właśnie z kaszkami błyskawicznymi, ponieważ wcześniej piły tylko mleko i każda inna konsystencja staje się wyzwaniem. Zboża i produkty zbożowe możemy podzielić na: - bezglutenowe np. proso (kasza jaglana, płatki jaglane), gryka (kasza gryczana), kukurydza (kaszka kukurydziana), ryż (płatki ryżowe, kleik ryżowy), komosa ryżowa, teff (mąka), amarantus; - zawierające gluten (białko roślinne - silny alergen) np. pszenica (kasza manna, kuskus, bulgur), jęczmień (kasza pęczak, perłowa, wiejska, kujawska, mazurska), żyto (płatki żytnie), orkisz (kasza orkiszowa, płatki orkiszowe). A co z popularnym owsem? Jest on najczęściej zanieczyszczony glutenem, więc przyjęło się, że traktujemy go jako źródło glutenu, chyba, że producent oznaczy go przekreślonym kłosem (znak produktów bezglutenowych). Około 7-12 miesiąca należy wprowadzić do diety dziecka małe ilości glutenu. Możesz wybrać dowolną kaszkę glutenową i podawać codziennie po kilka łyżeczek, najlepiej z rana, abyś mogła lepiej zaobserwować ewentualne objawy nietolerancji. Na pewno dobry wyborem będą kaszki ekologiczne. Nie zawierają konserwantów, sztucznych barwników, sztucznych aromatów, cukru krystalicznego np. Holle, Sun Baby (dawniej Baby Sun), Topfer, Biobim, Nominal, Lebenswert. Kaszka mleczna czy bezmleczna? Jeżeli karmisz piersią to zdecydowanie nie musisz podawać kaszki z mlekiem modyfikowanym. Natomiast, gdy twoje dziecko pije konkretne mleko modyfikowane to najlepiej pozostać przy tym mleku i po prostu dodawać je w razie potrzeby do kaszki bezmlecznej. Kaszki bezmleczne idealnie nadają się też dla alergików na białka mleka krowiego. Jakich kaszek błyskawicznych na pewno nie warto kupować? Kiedyś kaszka to był produkt sypki do rozpuszczenia lub ugotowania. Obecnie producenci chcą jeszcze bardziej ułatwić rodzicom karmienie. Są już kaszki do picia w kartonikach, kaszki w kubeczkach, a nawet musy owocowo-zbożowe w tubkach. Niestety najczęściej takie produkty zawierają bardzo dużo cukru, substancje zagęszczające, wanilinę, aromaty. Szukaj więc kaszki z oznaczeniem na przodzie opakowania: „bez dodatku cukru”. Szczególnie zwróć na to uwagę wybierając kaszkę na dobranoc, ponieważ cukier działa pobudzająco. Pełnoziarniste kaszki są idealnym posiłkiem wieczornym ponieważ zawierają witaminy z grupy B, które uczestniczą w syntezie serotoniny, zapewniającej dobre samopoczucie. Jednym słowem: im krótszy skład kaszki błyskawicznej tym lepiej. Może płatki? Nie musisz koniecznie podawać swojemu maluszkowi kaszek. Dobrym pomysłem są zwykłe płatki błyskawiczne. Te, które nie zawierają glutenu możesz podawać na początku rozszerzania diety np. jaglane, gryczane, owsiane bezglutenowe, ryżowe. Możesz je lekko ugotować w wodzie albo mleku roślinnym, a nawet zalać wrzątkiem i odstawić na kilka minut pod przykryciem. Potem dodaj świeże lub suszone owoce albo jogurt i pyszny posiłek gotowy. A po pierwszych urodzinach możesz takie płatki ugotować na świeżym mleku krowim lub kozim. Musli dla starszaka W mieszance typu musli można znaleźć najczęściej płatki owsiane, płatki jęczmienne, płatki jaglane, płatki żytnie, płatki orkiszowe, kukurydziane, suszone owoce, orzechy, nasiona chia, jagody goi, sezam, siemię lniane, wiórki kokosowe. Dzięki suszonym owocom musli jest słodkie i nie trzeba dodatkowo dosładzać mieszanki. Niestety niektórzy producenci także tutaj sypią cukier albo aromaty. Jak zwykle - sprawdź skład. Dzięki temu, że tradycyjne musli to całe płatki, bakalie, orzechy, które trzeba mocno gryźć - twoje dziecko wzmocni sobie dodatkowo zęby!
Przegląd kaszek dla niemowląt i małych dzieci
Denerwuje cię tandetny wygląd płytek w łazience, a może już znudził ci się ich kolor? Zastanawiasz się, jak je szybko i łatwo wymienić, ale przeraża cię wizja remontu i kosztów z nim związanych. Nie ma powodu do zmartwień! Pokażemy ci, jak łatwo i niedrogo odświeżyć kuchnię czy łazienkę. Przygotowanie płytek do malowania Ten etap renowacji należy do najważniejszych. Płytki ceramiczne produkowane są z minerałów, prasowane i wypalane w wysokiej temperaturze. Na koniec procesu produkcji drukuje się na nich dekoracyjne motywy, nadaje się im kolor, a następnie pokrywa płynnym szkliwem. Wtedy też odbywa się ich wypalanie, często kilkakrotne ze względu na różnorodność zastosowanych materiałów i potrzebę ich właściwego utwardzenia. Dzięki takim zabiegom powstaje idealnie gładka powierzchnia. Producenci bowiem wiedzą, że klienci – oprócz wzoru i koloru – zwracają uwagę również na powierzchnię płytek, życząc sobie właśnie idealnie gładkiej. Ta cecha jest bez wątpienia zaletą, ale i… wadą, jeśli mają zostać ponownie pomalowane. Bardzo trudno pokryć je farbą, ponieważ spływa ona po śliskiej, szkliwionej powierzchni. Aby tego uniknąć, należy płytki dokładnie oczyścić i odtłuścić, najlepiej używając płynu do mycia szyb z niewielką domieszką alkoholu. Wtedy nakładanie odpowiedniej farby pójdzie łatwo i będzie ona przylegać do powierzchni płytek według oczekiwań malarza amatora, a efekt utrzyma się znacznie dłużej. Malowanie Po dokładnym oczyszczeniu płytek czas przejść do malowania. Najpierw musimy się zaopatrzyć w odpowiednią farbę, folię malarską, pędzel, wałek gąbkowy, kratkę malarską oraz taśmę ochronną. Polecamy farbę marki V33, ponieważ charakteryzuje się dużą wydajnością – ok. 1 l/12 m2 – i nie wymaga stosowania podkładów, które podnoszą koszt samodzielnej renowacji płytek ceramicznych, ponadto bardzo szybko schnie. Przed rozpoczęciem pracy warto dokładnie wywietrzyć pomieszczenie, które chcemy malować, oraz zaplanować pracę z uwzględnieniem prognozy pogody, bo nie może być ani za gorąco, ani za zimno. Idealna temperatura w pomieszczeniu to 12–25°C. I jeszcze jedna ważna sprawa: należy unikać malowania w przeciągach. Samo malowanie powinniśmy zaczynać pędzlem od trudno dostępnych miejsc i kontynuować dobrze odsączonym wałkiem. Warstwy muszą być niezbyt grube (lepiej nałożyć dwie, ale bardzo cienkie). Przerwa między nanoszeniem kolejnych warstw powinna wynosić 24 godz. Każdą kolejną warstwę należy nakładać krzyżowo – w innym kierunku. Płytki będą zupełnie suche już po 72 godz. Konserwacja płytek po renowacji Mniej więcej przez 20 dni pomalowaną powierzchnię należy chronić przed uderzeniami i nie dopuścić do jej zaplamienia. Czyścimy ją bardzo delikatnie, bo powierzchnia „dojrzewa” około trzech tygodni, a choć farba wyschła, jej charakterystyczne właściwości się utrwalają. Musimy również pamiętać, że do mycia tak odnowionych płytek ceramicznych nawet po upływie tego okresu nie wolno używać ostrych detergentów i gąbek z szorstkimi powierzchniami.
Jak malować płytki ceramiczne?
Większość telewizorów dostępnych obecnie w sprzedaży raczej nie dysponuje zbyt dobrymi głośnikami. Nie da się ukryć, że w płaskiej obudowie producentom ciężko jest zmieścić przyzwoite przetworniki. Wiele osób po zakupie telewizora decyduje się także na zakup kina domowego, dla pogłębienia wrażeń dźwiękowych. Czy jednak kino domowe można zastąpić soundbarem? Zakup kina domowego wiąże się przede wszystkim z zagospodarowaniem miejsca, przeznaczonego specjalnie na zestaw głośników oraz wzmacniacz / amplituner. Nie da się ukryć, że tego typu sprzęt potrafi zająć pokaźną część salonu. Pół biedy, jeśli mieszkamy w przestronnym domu z dużymi pomieszczeniami, gdzie kino domowe spokojnie się zmieści. Niestety mieszkania w blokach są często niewielkie, a do niezbyt obszernego salonu trudno wcisnąć jeszcze zestaw kina domowego. Rozwiązaniem jest soundbar, który zajmuje mało miejsca, nie wymaga plątaniny kabli, a może zaoferować naprawdę dobrą jakość dźwięku. Niestety zestaw kina domowego nad soundbarem ma tę przewagę, że dzięki rozstawowi głośników można za jego pomocą osiągnąć dźwięk przestrzenny. Soundbar, jaki stawia się zazwyczaj pod telewizorem, nie zaoferuje nam tego. Dzięki niemu da się jednak znacząco poprawić odtwarzany dźwięk, uzyskując lepsze basy i poprawiając tony średnie oraz wysokie. Oczywistym jest, że po droższych soundbarach możemy spodziewać się lepszych wrażeń dźwiękowych. Miejmy na uwadze, iż taki sprzęt kosztuje nawet 4000 zł. Nie każdy jest jednak audiofilem, więc zestawy będące w cenach poniżej 1000 zł także się sprawdzą. Jaką ofertę znajdziemy wśród propozycji sprzedawców na Allegro? Philips HTL2160/12 To jeden z tańszych, ale jednocześnie bardzo ciekawych wariantów. Sprzęt oferuje dźwięk Dolby Digital z Virtual Surround Sound oraz regulację tonów niskich i wysokich. Zestaw składa się tak naprawdę nie tylko z samego soundbara, ale też z dodatkowego głośnika niskotonowego (subwoofera). Całkowita, deklarowana przez producenta moc zestawu wynosi 60 W (przy THD 30%). Philips HTL2160/12 posiada również całą gamę wejść, a spośród nich warto wyróżnić wejście optyczne oraz koncentryczne wejście cyfrowe. Urządzenie posiada ponadto USB, a także łączność Bluetooth (dzięki któremu możemy np. przetransmitować dźwięk wprost z naszego smartfona). Co ciekawe, tak zaawansowany sprzęt dostaniemy za niewielką cenę, wynoszącą zaledwie ok. 330 zł. Samsung HW-F350 HW-F350 to kolejny, niedrogi soundbar. Deklarowana przez producenta moc wyjściowa (RMS) wynosi w tym przypadku aż 120 W. Jest tu oczywiście Dolby Digital, złącze USB (możemy do niego podłączyć np. pendrive’a z mp3) oraz wejście optyczne. Podobnie, jak w przypadku Philips HTL2160/12, soundbar Samsunga jest także dostarczany z dodatkowym subwooferem. Produkt Samsunga można kupić w podobnej kwocie, co głośniki Philipsa, czyli za ok. 330 zł. LG NB2430A W odróżnieniu od dwóch, opisywanych wcześniej soundbarów – produkt LG nie posiada dodatkowego subwoofera, co pewnie ucieszy osoby nieposiadające w salonie miejsca na taki gadżet. Zestaw ma jednak sporą moc, bo ta deklarowana przez producenta wynosi aż 160 W (2 x 80 W). LG NB2430A posiada m.in. aż dwa złącza optyczne, moduł komunikacji bezprzewodowej Bluetooth (można więc bezpośrednio odtwarzacz na nim muzykę np. ze smartfona). Soundbar LG, w chwili pisania przeze mnie tego tekstu, kupimy za ok. 400 zł. Yamaha SRT-1000 Propozycja Yamahy to już urządzenie o wiele bardziej zaawansowane niż sprzęty wspomniane przeze mnie poprzednio. Soundbar SRT-1000 przypomina raczej odtwarzacz DVD, a to dlatego, że jego głośniki zostały zamontowane nie tylko z przodu, ale także pod spodem obudowy. Sprzęt dysponuje aż dwoma 8,5-centymetrowymi subwooferami oraz ośmioma 2,8-centymetrowymi i dwoma owalnymi głośnikami o wymiarach 4 x 10 cm. Według producenta, SRT-1000 najlepiej sprawdzi się z 55-calowym telewizorem, postawionym bezpośrednio na soundbarze. Naturalnie Yamaha posiada też dwa złącza optyczne oraz Bluetooth. Urządzenie jest niestety dość drogie, bo kosztuje ok. 2500 zł. LG NB4540 To już jeden z bardziej zaawansowanych soundbarów z oferty LG. NB4540 jest sprzedawany wraz z osobnym subwooferem. Moc całkowita tego zestawu wynosi aż 320 W, a ilość kanałów to 4+1. Są tu cztery głośniki 40 W oraz, wcześniej wspomniany, głośnik niskotonowy o mocy 160 W. NB4540 posiada wejście optyczne, wejście i wyjście HDMI oraz łączność bezprzewodową Bluetooth. Co istotne, subwoofer jest tutaj bezprzewodowy, więc nie musimy się martwić, że soundbar trzeba do niego podłączać kablem. Niestety, cena LG NB4540 też nie jest niska i wynosi ok. 1100 zł. Oczywiście na Allegro jest cała masa innych soundbarów, w cenach od kilkuset do nawet prawie 8000 zł, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Soundbar zamiast kina domowego? Jak wybrać najlepszy?
Lata dwudzieste. Świat otrząsał się po Wielkiej Wojnie, ruszyła odbudowa zniszczonych państw, a ludzie próbowali wrócić do normalności. W cieniu Wielkiej Wojny Pierwsza wojna światowa miała przerażające skutki. Poza stratami ludzkimi i materialnymi dokonała spustoszenia w duszach wszystkich jej uczestników. Literatura próbowała przedstawić okropności minionego konfliktu w nadziei, że zapobiegnie to kolejnym masakrom na taką skalę. Wydana w 1929 roku powieść„Na Zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque’a przedstawia losy grupy szkolnych kolegów, którzy razem zaciągają się do wojska i boleśnie przekonują, że frontowa rzeczywistość odbiega od wpajanych im ideałów. Doświadczają bólu, cierpienia, głodu, oglądają śmierć towarzyszy broni. Ta głęboko poruszająca książka w pierwszym roku od wydania sprzedała się w dwóch milionach egzemplarzy, a po dojściu Hitlera do władzy została zakazana. W innym tonie utrzymane są „Losy dobrego żołnierza Szwejka czasu wojny światowej”Jaroslava Haŝka, zbiór luźno połączonych historyjek i anegdot o przeżyciach żołnierza armii austro-węgierskiej. Zwykle postrzegany jako satyra na zmurszałą monarchię Franciszka Józefa jest też „Szwejk” obrazem wojennych absurdów. Głód miłości Po mrokach wojny nastał czas gorączkowego nadrabiania straconego czasu. Życie w rytmie jazzowego big-bandu pokazuje„Wielki Gatsby”Francisa Scotta Fitzgeralda, historia nowobogackiego zakochanego w pannie z wyższych sfer. W chwili wydania książka nie zyskała popularności, po latach uznano ją jednak za powieść pokoleniową; do dziś robi wrażenie jako świadectwo epoki. O miłości, w sposób niezwykle zmysłowy, pisała też Colette. „Cheri” to jedna z jej najlepszych książek, studium starzejącej się kobiety, której młody kochanek pozwala nadal czuć się piękną i pociągającą, a równocześnie zaspokaja jej niespełnione ciągoty macierzyńskie. To również znakomity portret mężczyzny, który wychodzi z beztroskich lat chłopięcych. Wielcy klasycy W 1929 roku literacką Nagrodą Nobla uhonorowany został Tomasz Mann. Doceniona została saga o rodzinie Buddenbrooków z 1901 roku, ale pisarz nie spoczywał na laurach. Rok 1924 przyniósł „Czarodziejską Górę”, studium zamkniętej społeczności, pełne rozważań o życiu, śmierci i miłości, jedną z najwybitniejszych powieści XX wieku. Ukazuje się pięć kolejnych tomów monumentalnego „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta, opartego na autobiografii autora, wielkiego fresku schyłku XIX stulecia. Powieść pozbawiona klasycznej fabuły, ciąg luźnych obrazów i introspekcji wywarła wielki wpływ na współczesną literaturę. Niewiele brakowało, a trzecia wielka powieść lat dwudziestych nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Ciężko chory Franz Kafka nakazał bowiem swemu przyjacielowi, by spalił niewydane teksty po śmierci pisarza. Wśród nich znajdował się „Proces”, napisany około 1915 roku, ale opublikowany w 1925 roku. Niejednoznaczna historia Józefa K., aresztowanego za bliżej niesprecyzowaną przewinę i próbującego dociec, co się wokół niego dzieje, może być interpretowana jako opowieść o totalitaryzmie, w którym jednostka nie miała żadnych szans w konfrontacji z bezduszną machiną władzy, ale również jako historia samotności, niemożności nawiązania bliższych stosunków z innymi ludźmi. W niepodległej Polsce W 1918 roku Polska odzyskała niepodległość. Budowę państwowości bacznie obserwowali pisarze, którzy diagnozowali problemy, z jakimi zmagał się młody kraj. W 1924 roku ukazało się „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego. Powieść o dylematach ideowych Cezarego Baryki w czasach PRL zawłaszczona została przez władze, które uważały, że realizują ideę budowy „szklanych domów”, tworzą kraj sprawiedliwości społecznej i dobrobytu. Spłycało to interpretację utworu, który jest dużo bardziej złożony. Sam Żeromski też odcinał się o sympatii prokomunistycznych i prorewolucyjnych; rewolucja bolszewicka przedstawiona jest zresztą w sposób wstrząsający. „Przedwiośnie” warto odczytywać na nowo, bez uprzedzeń i przyjętych z góry tez. W tymże 1924 roku ukazała się też druga diagnoza stanu ówczesnej Polski. W „Romansie Teresy Hennert” Zofia Nałkowska poddaje ostrej krytyce elity, które dbają bardziej o własne interesy niż o dobro kraju. Celnie przedstawia też przemiany społeczno-obyczajowe na przykładzie losów swej bohaterki, Teresy, która robi karierę przez łóżko. Na początku lat dwudziestych pojawiły się również zapowiedzi zerwania ze służebną rolą literatury wobec społeczeństwa, odejścia od realizmu ku zupełnej swobodzie wypowiedzi artystycznej. „W małym dworku”Witkacego zwiastowało coraz radykalniejsze eksperymenty z formą, przyjmowane początkowo raczej niechętnie. To pierwsza realizacja słynnego postulatu Czystej Formy w sztuce, jeszcze dość nieśmiała, ale zdecydowanie warta uwagi. Lata 20. XX wieku były przełomowe – ludzie chcieli otrząsnąć się ze wspomnień wojennych. Jedni próbowali poddać analizie, jak mogło dojść do tak tragicznych wydarzeń. Inni pragnęli zapomnieć o tym, co się stało, i zaczynali żyć od nowa, cieszyć się z każdej chwili. Dlatego literatura tego okresu jest tak zróżnicowana. W tym czasie niewątpliwie powstało wiele ciekawych pozycji, którym warto jest się przyjrzeć z perspektywy niemal 100 lat.
10 książek wydanych w latach 20. XX wieku, które powinieneś przeczytać
Radio samochodowe w cenie do 400 zł powinno posiadać wszystkie nowinki technologiczne, jakie są obecnie dostępne na rynku. Jak jednak połapać się wśród ogromu ofert i na które modele zwrócić uwagę? Alpine UTE-72BT Urządzeniem, któremu z pewnością powinniście się przyjrzeć, jest kosztujący ok. 370 zł radioodtwarzacz Alpine UTE-72BT. Pierwsze, co zwraca uwagę w tym modelu, to obecność łączności Bluetooth. Producent reklamuje ją jako Bluetooth Plus, który jest jeszcze bardziej przyjazny dla użytkownika. Za jego pośrednictwem, korzystając z wbudowanego w radio mikrofonu i głośników samochodowych, można np. prowadzić rozmowę telefoniczną lub słuchać muzyki wprost z telefonu, np. z takich serwisów, jak Spotify, Deezer, TuneIn itp. Alpine posiada też port USB, do którego można podłączyć nie tylko pendrive’a, ale i np. przenośny dysk HDD. Port USB może służyć np. do podładowania baterii w smartfonie. Naturalnie nie zabrakło tu takich podstawowych funkcji, jak tuner FM czy wejście AUX. Obsługiwane formaty plików to mp3, WMA i AAC. Niestety, zabrakło wsparcia dla bezstratnego formatu FLAC. Jeśli chodzi o moc wyjściową, wynosi ona 4 x 50 W. box:offerCarousel JVC KD-X342BT Kolejnym radioodtwarzaczem, który koniecznie musicie rozważyć podczas podejmowania decyzji zakupowej, jest JVC KD-X342BT. Tak jak omawiany przed chwilą model Alpine, i w tym przypadku można korzystać z dobrodziejstw łączności Bluetooth, pozwalającej na sparowanie np. smartfona i wykorzystywanie go jako zestawu głośnomówiącego czy źródła muzyki. Mamy tu złącza USB oraz AUX. To pierwsze obsługuje oczywiście zewnętrzne źródła muzyki, np. pendrive’a. Wspierane formaty plików to w tym przypadku mp3, WMA, WAV oraz bezstratny format FLAC. Jak przystało na radio samochodowe, możemy się tu cieszyć z dobrodziejstw radia FM/AM, słuchając np. swojej ulubionej audycji radiowej. Co z mocą wyjściową? Ta według producenta wynosi 4 x 50 W. box:offerCarousel Pioneer MVH-X380BT W zamierzonym przez nas budżecie ciekawą propozycję ma potentat w dziedzinie sprzętu car audio, firma Pioneer. Model MVH-X380BT, podobnie jak wcześniej omawiane radioodtwarzacze, ma moduł łączności Bluetooth. Tak jak w innych urządzeniach, można ją wykorzystać do streamowania muzyki np. ze smartfona lub prowadzenia rozmów telefonicznych, wykorzystując przy tym radio samochodowe jako zestaw głośnomówiący. Oprócz tego jest tu tuner FM/AM, a także wejście AUX oraz port USB. Jeśli do USB podepniemy pendrive’a z muzyką, będziemy się mogli cieszyć własną playlistą podczas jazdy samochodem. Obsługiwane formaty plików to w tym przypadku mp3, WMA oraz WAV. Niestety, nie ma wsparcia dla bezstratnego formatu muzyki FLAC. W kwestii mocy wyjściowej jest tu standard, czyli 4 x 50 W. box:offerCarousel Sony CDX-G3200UV A może, pomimo wszechogarniających nas plików mp3 i serwisów typu Spotify, Deezer itp., nadal dysponujecie pokaźną kolekcją płyt CD z muzyką? W takim razie koniecznie powinniście kupić radio samochodowe, które potrafi odtwarzać płyty CD. W cenie do 400 zł dobrym wyborem będzie Sony CDX-G3200UV. Radio to kosztuje ok. 370 zł. Oprócz wcześniej wspomnianego czytnika płyt CD, mamy tu wejście USB i AUX. USB pozwala na odtwarzanie plików mp3, WMA czy FLAC oraz zapewnia łączność ze smartfonem. Zabrakło łączności Bluetooth, ale jest radio FM/AM, a moc wyjściowa to aż 4 x 55 W.
Radio samochodowe do 400 zł – III kwartał 2017
Historia takich ikonicznych postaci jak X-Meni, Spider-Man i Kapitan Ameryka liczy sobie już kilkadziesiąt lat. W opracowaniu o tytule „Niezwykła historia Marvel Comics” autor opisuje początki, wzloty oraz upadki wydawnictwa odpowiedzialnego za powołanie do życia tych bohaterów. Jak się okazuje, dzieje Marvela są nie mniej ciekawe niż fikcyjne historie stworzonych przez Stana Lee i spółkę superbohaterów. Historia nowoczesnego komiksu sięga pierwszej połowy ubiegłego wieku i związana jest nierozłącznie z dwoma wydawnictwami. Na tym rynku od zawsze konkuruje dwóch hegemonów, którzy mają na podorędziu armię ubranych w jaskrawe stroje herosów o niezwykłych umiejętnościach. Stan Lee, czyli ojciec wydawnictwa Marvel Historia uniwersum Marvela rozpoczęła się z wydaniem pierwszego zeszytu „Fantastycznej Czwórki”. Od tego czasu fikcyjny świat jest stale rozwijany. Od kilkudziesięciu lat, tydzień w tydzień, do sklepów trafiają kolejne zeszyty prezentujące przygody ikonicznych bohaterów, których pokochał cały świat. Boom na komiksyzapoczątkował Stan Lee wraz ze swoimi współpracownikami jeszcze w latach sześćdziesiątych. Razem z Jackiem Kirby stworzył plejadę charyzmatycznych bohaterów. Mogli dzięki temu konkurować z ofertą wydawnictwa DC, gdzie swój dom znaleźli z kolei Batman, Superman oraz inni członkowie Ligi Sprawiedliwości. DC Comics i Marvel, czyli hegemoni komiksowego rynku Dzieje Marvela są bezpośrednio związane z konkurencyjnym DC Comics i wielokrotnie zdarzały się ciężkie okresy. Wydawnictwa od ponad pół wieku rywalizują ze sobą. Przez mury siedzib obu firm przewinęło się już kilka pokoleń rysowników i scenarzystów, którzy nierzadko w swojej karierze kilkukrotnie zmieniali obozy. Dzisiaj Marvel jest prawdziwą potęgą. Od niemal dwóch dekad wyposażeni w supermoce mutanci nazywani X-Menami, zakuty w zbroję z żelaza i portretowany przez Roberta Downey Juniora charyzmatyczny playboy Tony Stark oraz ukąszony przez radioaktywnego pająka pocieszny nieudacznik Peter Parker podbijają Hollywood. Nie zawsze tak było Historia wydawnictwa pełna jest mrocznych okresów, gdzie problemy finansowe firmy łamały życiorysy artystom. W ciągu kilku dekad Marvel wielokrotnie był na krawędzi bankructwa. „Niezwykła historia Marvel Comics” pokazuje też, jak bardzo talent artystów związanych z firmą był eksploatowany w imię zwiększania zysków. Z książki można dowiedzieć się, co sprawiło, że Stan Lee znalazł się na szczycie komiksowego imperium i jak potoczyły się dalsze losy pierwotnych założycieli wydawnictwa. Sean Howe przedstawia historię Marvela taką, jaką była, nie wybielając nikogo i nie ukrywając wad osób, które na przestrzeni kilku dekad zarządzały firmą. Howe prowadzi czytelnika przez kilkadziesiąt lat historii, opisując powstanie, rozkwit i szereg kryzysów firmy, która odpowiedzialna jest za stworzenie nowożytnej amerykańskiej mitologii. Marvel dziś, już pod skrzydłami Disneya, ponownie rozkwita. Aż nie chce się wierzyć, jak niewiele brakowało, by superbohatowie w obcisłych kostiumach nigdy nie trafili do kanonu popkultury. Źródło okładki: www.wsqn.pl
„Niezwykła historia Marvel Comics” Sean Howe – recenzja