source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Spotkanie z przyjaciółmi oraz rodziną to doskonała okazja do przygotowania ciasta. Przedstawiamy eleganckie akcesoria do krojenia, nakładania oraz serwowania domowych słodkości. Patera – królowa stołu
Patera to płaskie naczynie przeznaczone do serwowania ciast, tortów, babeczek oraz innych wypieków. Podane na niej słodkości prezentują się wyjątkowo apetycznie, a przy okazji można je łatwo przenieść w dowolne miejsce. Patery najczęściej wytwarzane są ze szkła oraz ceramiki, ale bez problemu znajdziemy wersje porcelanowe, drewniane lub z tworzyw sztucznych. Bogactwo wzorów, kształtów i kolorów jest zachwycające, ale warto pamiętać, że wybrany model powinien komponować się z serwisem obiadowym oraz kawowym, a także z wystrojem wnętrza. Dobrym rozwiązaniem jest zakup patery o uniwersalnym designie lub zaopatrzenie się w kilka egzemplarzy na różne okazje, np. z kolorowymi ilustracjami na urodziny dziecka, a ze złoconymi brzegami na Boże Narodzenie. Producenci oferują patery na krótkich nóżkach lub zupełnie płaskie, wielopoziomowe do serwowania ciasteczek i czekoladek, a także wyposażone w praktyczny klosz. Przykryte nim ciasto nie będzie wysychało, a przy okazji ochronimy je przed owadami. Patera to niezbędny element zastawy stołowej każdego miłośnika porządku i elegancji.
Patera Kitchen Craft. Model wykonany ze stali węglowej z uchwytem ze szczotkowanej stali nierdzewnej. Element kolekcji Living Nostalgia w eleganckiej pastelowej tonacji. Do wyboru kolor kremowy, miętowy i szary. Podwyższone dno ułatwia porcjowanie ciasta, zakrzywiony rant zapobiega zsuwaniu się okruchów na blat, a praktyczny klosz z silikonową uszczelką chroni zawartość przed wysychaniem. Średnica: 29 cm. Cena: od 185 zł.
Łopatki do nakładania
Serwowane gościom ciasto trzeba również pokroić, a następnie przełożyć na talerzyki. Możemy to oczywiście zrobić nożem kuchennym, ale trudno to rozwiązanie nazwać eleganckim (nie wspominając nawet o przenoszeniu pokrojonych kawałków rękami). Na szczęście w sklepach bez problemu znajdziemy estetyczne akcesoria do podawania wypieków. Największą popularnością cieszą się wielofunkcyjne łopatki z lekko zaostrzonym brzegiem służącym do cięcia ciasta oraz proste komplety składające się ze szpatułki do nakładania oraz noża. Akcesoria te wykonane są najczęściej ze stali nierdzewnej, rzadziejz tworzywa sztucznego oraz ceramiki. W limitowanych kolekcjach pojawiają się modele złote i srebrne z rączkami z kryształowego szkła, kości słoniowej oraz drewna, ale ich ceny mogą przyprawić o zawrót głowy. Może się wydawać, że wszystkie łopatki są do siebie podobne, jednak nic bardziej mylnego. Pośród wielu wzorów znajdziemy m.in. takie, których uchwyt inspirowany jest łodygą bambusa czy różanym krzewem, a także modele z ażurowymi wycięciami oraz kolorowymi nadrukami. Ten kuchenny gadżet naprawdę cieszy oko.
Zestaw BergHOFF Nuance. W komplecie nóż do tortu (33 cm) oraz łopatka do nakładania ciasta (27 cm) wykonane ze stali szlachetnej 18/8. Na rękojeści znajduje się dekoracyjna złota obwódka. Całość jest zapakowana w efektowne pudełko. Cena: od 68,90 zł.
Talerze i widelczyki
Jak wiadomo, deserowe pyszności w pierwszej kolejności jemy oczami. Właśnie dlatego nawet najpiękniejszy kawałek ciasta podany na tekturowym talerzyku nie będzie wyglądał zachęcająco. Jeżeli często przyjmujemy gości, powinniśmy kupić eleganckie talerze deserowe. Często są one elementem serwisu obiadowego lub kawowego, dzięki czemu harmonijnie komponują się z nim na stole. Warto jednak zaopatrzyć się w dodatkowy komplet na specjalne okazje. Najchętniej wybierane są zestawy porcelanowe, ceramiczne oraz szklane w neutralnym kolorze lub z delikatnymi zdobieniami, np. falistym brzegiem albo kwiatowym tłoczeniem. Dzięki neutralnej stylistyce pasują do wielu wnętrz. Popularnością cieszą się również awangardowe modele z ręcznie malowanymi pejzażami, zwierzętami i geometrycznymi deseniami. Jednym z najnowszych trendów jest tworzenie kompletów, w których każdy talerzyk jest zupełnie inny, jednak tworzy spójną całość z pozostałymi (np. za sprawą koloru albo motywu przewodniego). Nie można zapomnieć także o widelczykach, koniecznie z trzeba ząbkami, pasujących stylem do akcesoriów do krojenia oraz nakładania ciasta.
Talerzyk deserowy Taika Iittala. Oryginalny talerzyk z kolekcji zaprojektowanej w 2007 roku przez Klausa Haapaniemi. Wykonany z porcelany wysokiej jakości, odpornej na wysokie i niskie temperatury, którą można myć w zmywarce, podgrzewać w piekarniku i zamrażać. Średnica: 15 cm. Jeden wzór dostępny w trzech kolorach. Cena: 49 zł.
Ciasto podane w elegancki sposób będzie ucztą nie tylko dla ciała, ale również dla oczu. Wyszukana patera, efektowne talerzyki i gustowne sztućce sprawią, że wspólne pałaszowanie słodkości stanie się wyjątkowym przeżyciem. Przekonaj się o tym osobiście! | Jak estetycznie podać ciasto? |
Zwierzęta tak jak i ludzie cierpią na problem otyłości – i ma on równie negatywny wpływ na stan ich zdrowia. Na szczęście jako właściciele mamy pełną kontrolę nad tym, co nasz pies je, dlatego to na nas spada odpowiedzialność za wagę naszego psa. Jak ocenić prawidłową wagę?
Aby ocenić, czy nasz pies ma prawidłową wagę, najlepiej spojrzeć na niego od góry. Każdy pies, nawet ten najbardziej owłosiony, powinien mieć widoczne wcięcie w miejscu, gdzie kończą się żebra. Stojąc nad psem, możemy też położyć ręce na jego bokach – powinniśmy z łatwością wyczuć żebra, nawet jeśli pies ma dużo sierści. U psów gładkowłosych żebra powinny być lekko zarysowane pod skórą, jeśli daje się je łatwo zauważyć, zwłaszcza u psów z dużą ilością futra, może świadczyć to o niedożywieniu.
Jakie zagrożenie stanowi otyłość?
Jakim obciążeniem dla organizmu jest otyłość? Poza oczywistym obciążeniem dla stawów problem sięga dużo głębiej. Tłuszcz, który odkłada się po bokach psa, to tylko niewielka część tego, co organizm magazynuje. Większość z niego odkłada się wokół narządów wewnętrznych, a nawet w samych komórkach danego narządu oraz na błonach surowiczych otaczających narządy jak serce czy jelita. Serce w organizmie znajduje się wewnątrz worka zwanego workiem osierdziowym. Jeśli wokół tego worka oraz w samym worku osierdziowym odkładają się złogi tłuszczu, bezpośrednio utrudniają pracę serca. Podobnie dzieję się w innymi organami. Tkanka tłuszczowa sama z siebie potrafi wydzielać metabolity, które mogą powodować przewlekły stan zapalny całego organizmu. Narządy naszego psa nie dość, że są obciążone mechanicznie odkładającym się wokół nich tłuszczem, to dodatkowo mają więcej pracy ze z względu na krążące w organizmie metabolity.
Czym NIE karmić?
To, jak wygląda nasz pies, zależy wyłącznie od nas. Jeśli nasz pies nie ma zdiagnozowanej żadnej choroby, która może powodować otyłość, jak niedoczynność tarczycy, którą powinien zbadać lekarz prowadzący, to jego wygląd zależy tylko od tego, co przygotujemy mu do jedzenia i ile ruchu zapewnimy w ciągu dnia. Podstawowym błędem, wciąż popełnianym przez właścicieli, jest karmienie psa ze stołu. Każda dobrze zbilansowana karma ma dokładnie wyliczoną zawartość kalorii w dziennej dawce żywieniowej i karmienie psa czymkolwiek innym powoduje kaloryczne nadwyżki, które psy z tendencją do tycia od razu zmagazynują w postaci tkanki tłuszczowej. Najczęściej spotykanym błędem, który często jest przyczyną niepowodzenia w odchudzaniu psów, jest nieodpowiednie dobranie dawki żywieniowej. Jeśli pies o wadze 25 kg powinien stracić 5 kg, to ilość podawanej karmy wybieramy dla psa o wadze 20 kg, czyli dobieramy do oczekiwanej wagi, nie aktualnej.
Jakie karmy wybrać?
Na rynku dostępnych jest wiele karm odchudzających, są to karmy o wysokiej zawartości białka i skoncentrowanych składników odżywczych przy równie wysokiej zawartości włókna, które ogranicza wchłanianie substancji odżywczych. Przy stosowaniu karm odchudzających należy regularnie kontrolować wagę psa i po osiągnięciu oczekiwanego efektu przejść na karmę typu obesity management.
box:offerCarousel
Jak poradzić sobie z żarłokiem?
Otyłe psy często bardzo umiejętnie wypraszają od właścicieli dodatkowe smakołyki czy porcje kamy, warto więc sprawić, aby zdobycie dziennej porcji zajmowało im więcej czasu. Do tego stosować można specjalne zabawki, z których w trakcie zabawy stopniowo wypadają nagrody. Dzięki temu nie dość, że nasz pies będzie miał zajęcie, to również podniesie się jego poziom aktywności, który wpływa na utratę wagi.
W walce z otyłością należy pamiętać, aby być konsekwentnym, bo na efekty naszych działań trzeba czekać. Nikt nie ma wpływu na odżywienie naszego psa poza nami, dlatego też to od nas zależy, czy nasz pupil będzie mógł długo cieszyć się zdrowiem i pełnią wigoru. | Psia otyłość – jak pomóc zwierzakowi? |
Jesień jest trudną porą, jeśli chodzi o ubiór do biura. Gdy rano wychodzimy z domu, najczęściej jest zimno i nieprzyjemnie, w godzinach popołudniowych zaś słońce przygrzewa. Jak zatem ubrać się do biura, by rano nie zmarznąć, a po południu się nie przegrzać? Oversizowy sweter
W tym sezonie bardzo modne są oversizowe swetry. Są ciepłe, wygodne i pasują prawie do każdej stylizacji. Świetnie też nadają się do pracy. Możemy je zestawić z ołówkową spódnicą i szpilkami lub botkami albo z prostymi spodniami. W biurze sprawdzą się swetry wykonane z cienkiej tkaniny. Lepiej wybierać modele, które mają dekolt w łódkę lub zdecydować się na obszerny golf. Jeśli nasz wybór padnie na duży dekolt, załóżmy pod sweter top w neutralnym kolorze, gdyż nie każdemu pracodawcy będzie pasował widok naszego biustu. Na oversizowe swetry możemy narzucić płaszcz, krótką jeansową kurtę lub ponczo. Oryginalnym rozwiązaniem jest natomiast peleryna, która jest cieplejsza niż ponczo.
box:offerCarousel
Ciepła spódnica
W tym sezonie rządzi długość midi. Najlepiej nosić ją albo z wysokimi kozakami, albo ze szpilkami. Jeśli nie jesteśmy posiadaczkami nóg do nieba, unikajmy botków, które skrócą nasze nogi. Spódnica midi może mieć różne kształty. Długość ta świetnie sprawdzi się zarówno w spódnicach ołówkowych, jak i rozkloszowanych. Hitem jest skórzana spódnica midi, zwłaszcza w kolorze bordowym lub czarnym. Jeśli połączymy ją z neutralną bluzką i marynarką, otrzymamy prosty zestaw do pracy.
Spódnica rozkloszowana idealnie pasuje do przylegającej do ciała góry. Koszulowe bluzki również obronią się w tej stylizacji. Możemy wybrać model wiązany pod szyją na delikatną kokardkę lub prostą białą koszulę, w której podciągniemy rękawy. Ciekawym pomysłem jest połączenie białej trapezowej spódnicy z szyfonową koszulą w grochy. Do tego zestawu pasuje szary płaszcz wiązany w pasie i jasne botki.
box:offerCarousel
Sukienka
Sukienka jest dobra na każdą porę roku, nie tylko na lato. Jesienne sukienki powinny mieć dłuższe rękawy, tak by było nam ciepło. Bardzo funkcjonalne i pasujące do każdego typu sylwetki są rękawy, które kończą się w łokciu. U kobiet, które mają kilka nadprogramowych kilogramów, ukryją pulchne ramiona i wyszczuplą sylwetkę. Warto wybierać sukienki wykonane z grubszego materiału z domieszką wełny. Są one bardzo ciepłe i świetnie się układają.
Tej jesieni króluje krata, groszki i czerwień. To idealne wzory i kolory do biura. Jednolita kratka lub drobne groszki są bardzo kobiece. Możemy śmiało połączyć taką sukienkę z obszernym kardiganem, marynarką czy żakietem. Pasować także będzie ponczo lub etniczna kamizelka, która luźno otoczy sylwetkę. Pamiętajmy jednak, że jeśli decydujemy się na wzorzystą sukienkę, reszta dodatków powinna być stonowana.
Jeśli nasza praca nie wymaga ścisłego dress code’u, możemy pokusić się o założenie sukienki z etnicznym motywem, który również jest bardzo modny tej jesieni. Geometryczne, azteckie wzory czy nawiązania do kultury indiańskiej będą pasować do prostych płaszczy i dłuższych swetrów.
box:offerCarousel
Kamizelka
Kamizelka z jednej strony sprawia, że jest nam ciepło, z drugiej zaś nie grzeje tak, jak sweter, dlatego będzie idealna na jesień. Kiedyś modne były króciutkie kamizelki, kończące się w talii, a teraz królują długie, sięgające za pupę, proste fasony. Mogą być inspirowane kulturą Wschodu i przypominać kimona lub być bardzo proste w swojej budowie. Kamizelkę możemy zestawić i ze spodniami, i ze spódnicą czy sukienką. Decydując się na nią, musimy tylko uważać, by nie zaburzyć proporcji ciała oraz wybrać taki materiał, który nie będzie się elektryzował. | Biurowa elegancja jesienią |
Współczesne samochody starzeją się bardzo szybko. Eksploatacja powoduje blaknięcie lakieru, zużycie tylnych lamp oraz pojawiające się różnego rodzaju ryski, uszkodzenia, a niekiedy także wklęśnięcia w karoserii i zderzaku, spowodowane nieuważnym cofaniem. Starzenie się samochodów przyspieszają także sami producenci aut, wprowadzając co kilka lat nowe generacje popularnych modeli, a jeszcze częściej, zazwyczaj co trzy lata, odświeżając ich wygląd. Na szczęście za niewielkie pieniądze można odmłodzić tył samochodu. Faceliftingi, przeprowadzane przez producentów, wprowadzają kosmetyczne zmiany w pasach przednich i tylnych. Kosmetyczne, albowiem w większości aut nie zmienia się już nawet kształtu reflektorów czy tylnych lamp, a jedynie wymienia atrapę grilla (rozmiar zazwyczaj pozostaje ten sam, zmienia się tylko jej wygląd), niektóre elementy zderzaka, a także wewnętrzne części reflektorów i lamp (rozmieszczenie żarówek, dodatkowe elementy np. LED). Czasami zmienia się także kratki albo inne elementy w przednim zderzaku, rzadziej w tylnym. Do tego dochodzi wprowadzenie kilku nowych wzorów felg… i to wszystko. Samodzielnie można zrobić znacznie więcej i odmłodzić wygląd nawet kilkunastoletniego auta.
Usunięcie rys i uszkodzeń
Od tego powinno się zacząć. Nic tak nie postarza samochodu, jak uszkodzony lakier, który zazwyczaj powoduje powstawanie ognisk korozji. Z tyłu auta najwięcej uszkodzeń można znaleźć na zderzaku, zwłaszcza w jego górnej części. Co je powoduje? Nieostrożne wyciąganie ciężkich przedmiotów z bagażnika. Do usunięcia rys można zastosować specjalne pasty, kolorowy wosk albo lakiery do zaprawek. W tym miejscu można użyć foliową ochronę. Warto też zadbać o uszczelki w pojazdach typu kombi. Po nasmarowaniu ich silikonowym preparatem do konserwacji, będą pięknie lśnić, a do tego jeszcze ich kondycja ulegnie znacznemu polepszeniu. Jeśli pojazd posiada z tyłu elementy z tworzywa, na przykład ochronne listwy, to dobrze jest oczyścić je, a potem zastosować preparat nabłyszczający do tworzyw. Sprawi on, że będą one pięknie lśnić i wyglądać jak nowe. Tak samo można postąpić z obudową tylnej wycieraczki. Zderzaki, w których doszło do pęknięć, należy poddać spawaniu (w tworzywo wtapia się kawałek drutu), ale czasami warto kupić kompletny, nowy zderzak.
Rejestracja i jej podświetlenie
Najtańszym elementem, który warto zastosować, jest nowa ramka tablicy rejestracyjnej. Obecnie produkuje się ramki galwanizowane, czarne albo w kolorze nadwozia. Chromowane pasują do większości kolorów lakieru, a sama wymiana jest bardzo prosta. Warto także zmienić oświetlenie tablicy rejestracyjnej. Zastosowanie zimnych diod LED zamiast standardowych żarówek, znacząco odświeży i odmłodzi prezencję samochodu.
Blenda tylnej klapy
To element, który najczęściej ulega zużyciu. Dzieje się tak dlatego, że służy on do otwierania klapy, często rysuje się go także kluczykiem w autach bez centralnego zamka. Tutaj również pojawia się korozja albo dochodzi do wyblaknięcia lakieru w okolicach emblematu. W takich sytuacjach najlepiej wymienić blendę tylnej klapy na nową. Mamy do wyboru zakup nowej, oryginalnej części, taniego zamiennika albo elementu używanego, pochodzącego z demontażu.
Odświeżenie tylnych lamp
W ofertach producentów znaleźć można wiele nowych wzorów tylnych lamp, przeznaczonych do danego modelu auta. W większości przypadków nowe modele lamp tylnych są bardzo nowoczesne, wiele z nich wyposażonych jest już w nowoczesne oświetlenie LED. Poza tym można pozostawić też stare lampy, ale zamontować w nich nowe diody LED. Diody, używane jako zamienniki świateł stop, mają bardzo nowoczesny wygląd. Trzeba tylko pamiętać o tym, aby wybierać światła z homologacją i o dużej intensywności świecenia. Najtańsze chińskie diodki potrafią świecić tak, że ich prawie nie widać. Ciekawie wyglądają także dodatkowe światła stop, umieszczane za szybą w pojazdach, które nie posiadają takich lamp zamontowanych przez producenta.
Chromowe dodatki
Z tyłu auta można zamontować dodatkową, chromową listwę ozdobną, Może to być listwa oryginalna, zdemontowana z używanego pojazdu, zamiennik oferowany przez producenta akcesoriów albo element do samodzielnego przycięcia i naklejenia. W tym ostatnim przypadku warto pamiętać, aby nie przesadzać z ilością chromu. Zbyt duża ilość sprawi, że pojazd będzie wyglądał odpychająco, a nie atrakcyjnie. Warto także odświeżyć wygląd wydechu. Chromowa nakładka o tej samej średnicy co rura wydechowa z pewnością będzie się odznaczać i podkreśli urodę pojazdu.
Spojlery
W niektórych pojazdach można także zamontować spojlery. Do hatchbacków i crossoverów pasują te, montowane nad tylną szybą. W przypadku sedanów znaleźć można delikatne spojlery montowane w górnej krawędzi tylnej klapy.
Wystarczy nieco chęci i nieduża suma pieniędzy, aby znacznie odmłodzić wygląd tyłu samochodu. | Jak odmłodzić tył samochodu? |
Powyższe pytanie zadaje sobie wielu użytkowników telefonów komórkowych. Odpowiedź nie należy do łatwych, bowiem w gruncie rzeczy nie można jej udzielić precyzyjnie. Każdy użytkownik telefonu komórkowego ma inne przyzwyczajenia i potrzeby, które istotnie wpływają na pożądaną ilość pamięci w telefonie. Jej właściwy rozmiar oszacowuje się, biorąc pod uwagę osobiste preferencje i znane parametry wagowe plików zdjęciowych i muzycznych. O rozmiarach plików muzycznych
Większość posiadaczy telefonów komórkowych słucha muzyki nagranej w formacie mp3. Jedna minuta tego typu pliku dźwiękowego przy bitrate równym 128 kb/s (bitrate to współczynnik określający, ile bitów zostało użytych do zapisania dźwięku lub obrazu trwającego określoną jednostkę czasu, w tym wypadku 1 s zajmuje około 1 MB). Oznacza to, że średniej długości (trzyminutowy) utwór zajmuje 3 MB pamięci.
Pliki muzyczne mogą mieć też inne rozszerzenia, które wpływają na ich wagę:
– Mp3Pro: pliki w tym formacie, dzięki zastosowaniu specjalnego algorytmu, ważą o połowę mniej od tradycyjnych plików mp3;
– ogg: jest to zbiór kodeków audio i video, opracowany z zamiarem wspierania rozwoju wolnego oprogramowania do kodowania i dekodowania multimediów (dostępne są tutaj dwa kodeki stratne: Speex i Vorbis oraz trzy bezstratne: Squish, FLAC i OPM – możliwy jest do uzyskania mniejszy rozmiar nagrań niż w przypadku mp3);
– WAV: minuta nagrania waży około 10 MB;
– WMA: pliki w tym formacie są lżejsze od tych zapisanych w mp3;
– acc: został zaprojektowany jako następca formatu mp3, oferuje lepszą jakość dźwięku przy zbliżonej wielkości pliku.
Utwory o wysokiej częstotliwości próbkowania (powyżej 160 kbps) zajmują więcej miejsca od tych z niższymi wartościami bitrate (np. popularne 128 kbps).
Rozmiary fotografii
Waga zdjęć zależy przede wszystkim od ich rozmiarów. Im wyższa rozdzielczość fotografii, tym więcej miejsca zajmują w pamięci danego urządzenia. Ich wymiary uwarunkowane są między innymi rozdzielczością aparatu, jakim są wykonane. Współczesne aparaty fotograficzne umieszczane w smartfonach mają matryce o rozdzielczości od 2 Mpix do nawet ponad 20 Mpix.
Zdjęcie zrobione telefonem, zapisane w popularnym formacie JPG, zajmuje od 200 kB (przy aparacie 2 Mpix) do ok. 4 MB (przy aparacie 20,7 Mpix). Fotografie o tej samej rozdzielczości mogą nieco różnić się swoją wagą, jeśli jedna z nich okaże się bardziej kolorowa czy szczegółowa.
Ile pamięci potrzeba?
Wiedząc, ile pamięci zajmuje minuta dźwięku i jak zmienia się waga fotografii w zależności od jej rozdzielczości, dosyć łatwo jest oszacować potrzeby związane z pamięcią telefonu. Pamiętajmy, że 1 MB = 1024 kB, a 1 GB = 1024 MB. Następnie można przejść do analizy naszych potrzeb i preferencji. Jak ją wykonać?
Sprawdźmy, ile miejsca zajmuje nasza biblioteka muzyczna na dysku laptopa czy komputera stacjonarnego. Jeśli jej objętość jest znaczna (zajmuje kilkadziesiąt lub nawet kilkaset GB), wybierzmy z niej tylko takie pliki muzyczne, które musimy mieć na swoim telefonie. Przenieśmy je do jednego folderu i sprawdźmy ich rozmiar we właściwościach katalogu.
Jeśli nie posiadamy takiej możliwości, oszacujmy, ile utworów muzycznych będziemy chcieli wgrać na swoją komórkę. Następnie pomnóżmy tę wartość przez 4 MB. Wynik jaki otrzymamy to rozmiar pamięci, która jest nam potrzebna do przechowywania plików muzycznych. Pamiętajmy o tym, że kompilacje utworów, na przykład w formie setów DJ-skich, ważą nieco więcej niż pojedyncze kawałki.
Spróbujmy ocenić, jak często korzystamy z aparatu fotograficznego w telefonie. Tę czynność najlepiej wykonamy, jeśli sprawdzimy galerię zdjęć w swojej starej komórce. Oszacujmy średnią miesięczną liczbę fotografii, jakie zrobiliśmy i zapisaliśmy. Wynik pomnóżmy przez wagę zdjęcia o rozdzielczości dostępnej w nowym telefonie. Ostateczny rezultat to nic innego, jak miejsce, które potrzebne jest na zdjęcia z aparatu komórkowego.
Pomyśl, czy nie trafiają do ciebie pliki muzyczne i zdjęciowe z zewnątrz. Zastanów się też, czy nie przesyłają ci ich znajomi przez Bluetooth, czy nie ściągasz ich z Internetu i innych urządzeń. Jeśli często się to zdarza, możesz potrzebować dodatkowego miejsca poza tym, które zdążyłeś już w miarę precyzyjnie określić. | Ile pamięci potrzeba na przechowywanie zdjęć i muzyki w telefonie? |
Dzieciaki w kuchni? Wspólne gotowanie to jedna z fajniejszych aktywności, które można wykonywać w domu. Przygotowywanie posiłków w rodzinnym gronie dostarcza wiele śmiechu i pozytywnych emocji, ale także zacieśnia więzi. No i pozwala na wzajemne ćwiczenie swoich umiejętności i kulinarnej kreatywności! „Razem w kuchni” znaczy lepiej. A na pewno weselej. Jeśli ktoś interesuje się blogami kulinarnymi, to z pewnością nazwisko Zosi Cudny nie jest mu obce. Można powiedzieć, że to jedna z pierwszych dam polskiej żywieniowej blogosfery. Swoją przygodę zaczęła razem z przyjaciółką Kasią Tusk, z którą wspólnie prowadziły bloga „Make Life Easier”. Z czasem kulinarna kolumna Zosi się rozrosła i przerodziła w osobnego bloga pod nazwą „Make Cooking Easier”.
Pomysł okazał się doskonały w swojej prostocie – kreatywne podejście do gotowania, artystyczną duszę i entuzjazm Zosi pokochały tysiące internautów, nie tylko tych fascynujących się przygotowywaniem zdrowych posiłków. „Razem w kuchni” to papierowa odsłona zupełnie nowych przepisów przeplatanych wyjątkowo przyciągającymi zdjęciami – z pewnością warto mieć ją w swojej kuchni. Zwłaszcza jeśli planujemy wspólne gotowanie z naszą pociechą!
Gotuj z dziećmi – to prawdziwa radość
„Razem w kuchni” to książka kulinarna, która skupia się na najmłodszych mistrzach kuchni. Zosia Cudny prezentuje przepisy na dania, które są wyjątkowo zdrowe i smaczne, ale także bardzo proste w przygotowaniu – tak, aby dziecko mogło pomagać w przyrządzaniu posiłku. „Razem w kuchni” stawia dziecięce potrzeby na pierwszym miejscu. W jaki sposób? Autorka pokazuje receptury na pyszne przekąski do szkoły, ale także mniejsze wersje potraw, takie jak np. pizzerinki. Wszystko to, aby dzieciom było jak najwygodniej, ale przede wszystkim jak najsmaczniej!
Strona wizualna na bardzo wysokim poziomie
To, co wyróżnia „Razem w kuchni”, to przepiękny układ graficzny książki. Każdy przepis jest wyróżniony, rozpisany w przejrzysty i jasny sposób oraz uzupełniony zdjęciem. Jednak nie są to najzwyklejsze obrazki potraw, tylko pełne radości i rodzinnego ciepła fotografie, które idealnie wpasowują się w klimat publikacji. Na zdjęciach widzimy zarówno Zosię, jak i jej córkę Hanię, które wspólnie gotują lub próbują swoich kulinarnych eksperymentów. Dzięki temu książkę przegląda się bardzo przyjemnie, trochę tak, jakby oglądało się rodzinny album, którego akcja toczy się wokół niezwykle apetycznego jedzenia.
„Razem w kuchni” to doskonała pozycja dla każdego rodzica, który chce wprowadzić swojego malucha w fascynujący świat gotowania. To także idealna okazja do spędzania czasu z dzieckiem, łącząc przyjemne z pożytecznym. Co więcej, to przyciągająca wycieczka wizualna, która zachwyca wyjątkowymi fotografiami. Z pewnością warto mieć tę książkę w swojej kuchennej biblioteczce i zaglądać za każdym razem, gdy chcemy się zainspirować.
Źródło okładki: www.rebis.com.pl/ | „Razem w kuchni” Zosia Cudny – recenzja |
Gdyby porównać komputery lub nawet smartfony sprzed kilku lat z dzisiejszymi modelami, to łatwo da się zauważyć, że doszło do wielu zmian. Nie tylko urządzenia stały się obiektywnie lepsze i wydajniejsze, ale też korzystają z innych typów złączy. To rodzi sporo problemów. Dlatego wiele biur nie obędzie się bez odpowiednich przejściówek. Zestaw najbardziej potrzebnych przejściówek niejednokrotnie może uratować skórę. Nie trudno wyobrazić sobie sytuację, w której chcemy podłączyć laptopa do projektora, ale brakuje nam odpowiednich złączy. Co zrobić w takim przypadku? Wystarczy skorzystać z przejściówki.
HDMI – VGA
To jeden z najpopularniejszych typów przejściówek. Nie ma, czemu się dziwić. Jednocześnie jest wśród najczęściej potrzebnych. Chociaż złącza cyfrowe, jak właśnie HDMI, obecne są już od wielu lat, to wciąż trafiają się urządzenia, które są ich pozbawione. Jako przykład można podać starsze monitory lub projektory. Tymczasem większość komputerów i laptopów ma wyjście HDMI. Dzięki takiej przejściówce podłączymy nowoczesny komputer do starszego urządzenia do wyświetlania obrazu. Ceny zaczynają się już od kilkunastu złotych, więc nie jest to duży wydatek.
DVI – HDMI
Zarówno DVI, jak i HDMI, to złącza cyfrowe, a więc oferujące wysoką jakość obrazu. Różnią się tym, że DVI nie pozwala na przesyłanie dźwięku. Po co zatem taka przejściówka? Chociażby dlatego, że nie znajdziemy laptopa ze złączem DVI. Większość ma wyjście HDMI. Jednocześnie wciąż sporo jest monitorów, które nie mają HDMI, ale za to oferują DVI. To samo tyczy się projektorów. To identyczna sytuacja, jak w przypadku przejściówki z HDMI na VGA. W wielu sytuacjach może nam uratować np. prezentację dla nowego klienta lub innego działu. Ceny zaczynają się już od kilku złotych, ale warto zainteresować się nieco droższymi wariantami.
USB-C – USB
Port USB typu C to stosunkowo nowy wynalazek, który dopiero pojawia się w smartfonach, tabletach oraz laptopach. Jednak z roku na rok będzie coraz więcej tego typu urządzeń, co zacznie powodować problemy. Z czasem komputery będą pozbawiane tradycyjnych złączy USB na rzecz dużo mniejszych portów USB typu C. Jednocześnie zostanie nam wiele akcesoriów z portem w standardowym rozmiarze. Co zrobić w takiej sytuacji? Ratunkiem będzie właśnie przejściówka z USB-C na USB. To samo tyczy się nowoczesnych smartfonów z USB-C, do których chcielibyśmy na przykład podłączyć pendrive’a. Przejściówki z USB typu C do USB kosztują od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych.
Lightning – USB
Przejściówka ze złącza Lightning do złącza USB przyda się tylko posiadaczom urządzeń marki Apple. Dlaczego? Bo port Lightning to autorskie rozwiązanie amerykańskiego producenta z nadgryzionym jabłkiem w logo. Dostępne jest zarówno w smartfonach, tabletach, jak i komputerach Apple. Co prawda w sprzedaży wiele jest akcesoriów z tego typu portem, ale zazwyczaj są dość drogie, więc wymiana wszystkich mogłaby być bardzo kosztowna. Dużo tańszym sposobem będzie przejściówka z Lightning do USB, która sprawdzi się także w pracy.Cena oscyluje w granicach 70-80 zł.
Thunderbolt Mini DisplayPort – HDMI
Kolejna przejściówka, która przyda się przede wszystkim posiadaczom MacBooków. Laptopy marki Apple nie korzystają ze złącza HDMI, które jest tak często używane w innych sprzętach – projektorach, monitorach lub telewizorach. Zamiast tego MacBooki są wyposażone w złącze Mini DisplayPort. Próżno szukać – poza monitorami – urządzeń z tego typu portem. Właśnie dlatego tak bardzo pomocna w biurze może być przejściówka z Mini Display Port do HDMI. Komputery z nadgryzionym jabłkiem w logo są coraz popularniejsze, także w Polsce, więc również w pracy będziemy na nie trafiać z dużo większą częstotliwością. Ceny za przejściówki Mini DisplayPort do HDMI także zaczynają się już od kilkunastu złotych.
Odpowiedni zestaw przejściówek jest niezbędny w wielu przypadkach. Zamiast bezradnie rozkładać ręce możemy uratować sytuację. Nie tylko ułatwimy w ten sposób swoją pracę, ale możemy też zabłysnąć w oczach przełożonych. | Przejściówki, które warto mieć w biurze |
Dobra szminka nie musi być droga. Na rynku znajdziesz wiele produktów, które poza wysoką jakością zachwycą cię też swoją niską ceną! Sprawdźcie, jakie pomadki do 50 złotych warto kupić. Szminka to jeden z podstawowych kosmetyków, który powinien znaleźć się w kosmetyczce każdej kobiety. Niezależnie od tego, czy lubisz klasyczną czerwień, stonowane róże, czy bardziej oryginalne odcienie – pomadka to coś, co po prostu musisz mieć. Ale wybór jest przecież ogromny: są szminki w sztyfcie, płynie, matowe i błyszczące. Jaką wybrać?
Jeżeli dopiero zaczynasz swoją przygodę z makijażem albo zwyczajnie nie chcesz wydawać na kosmetyki fortuny, wybierz tańszą pomadkę w cenie nieprzekraczającej 50 złotych.
Dowiesz się, jak dobrać szminkę do swojego typu urody i kształtu ust, a także jakie tanie kosmetyki warto kupić.
Jak wybrać kolor szminki?
Choć mogłoby się wydawać, że każdej kobiecie pasuje klasyczna czerwona pomadka, to okazuje się jednak, że kolory szminek – podobnie jak innych kosmetyków – powinnaś dobierać odpowiednio do swojego typu urody, zwłaszcza kolorytu cery i kształtu ust. Wbrew pozorom, kolor szminki lepiej dopasować do karnacji niż koloru stroju czy dodatków.
Jasna cera – najlepiej pasują do niej szminki w odcieniach czerwieni z domieszką fioletu, np. te wpadające w kolor jagody albo wina. Świetnie sprawdzą się też delikatne odcienie różu.
Do makijażu wieczorowego wybieraj brązy w ciemnych tonach.
Unikaj za to szminek w odcieniu intensywnego różu, bladego brązu lub czerwieni z nutą pomarańczowego.
Średnia cera – skórę o żółtawym odcieniu pięknie skomplementuje pomadka w kolorze głębokiej czerwieni, jak również brązy, odcienie karmelu, a także głębokie, nasycone róże.
Nie wybieraj za to szminki w kolorze jasnego brązu, bo sprawi, że twoje skóra będzie wyglądała na szarą i niezdrową.
Ciemna karnacja – tu najważniejszy jest odcień skóry.
Dla cery wpadającej w kolor żółty najlepsze będą nasycone, ciemne brązy i bardzo intensywne kolory, jak jagoda czy śliwka. Czerwień, pomarańcz i róż nie zaprezentują się najlepiej.
Dla skóry o odcieniu ciemnobrązowym świetnie sprawdzą się za to czerwienie przełamane niebieskim. Odcienie śliwkowe i winne też okażą się dobrym rozwiązaniem, podobnie jak średnie i jasne róże wpadające w beż.
Unikaj za to pomarańczowego i czerwonego wpadającego w róż.
Szminka błyszcząca czy matowa?
Tu najważniejsza jest wielkość twoich ust. Matowe pomadki doskonale nadadzą się do ust dużych, ponieważ optycznie je pomniejszają. Za to błyszczyki powinny wybierać panie o wąskich ustach, bo szminki te sprawią, że kształt warg wyda się pełniejszy. Kobiety z ustami o średnim rozmiarze mogą wybrać rodzaj w zależności od swoich upodobań.
Szminki do 50 złotych: najlepsze propozycje
Revlon ColorBurst Lip Butter – połączenie pomadki z balsamem do ust. Nadaje piękny kolor (w zależności od odcienia bardziej lub mniej nasycony), a w dodatku nawilża wargi. Pomadka zawiera nawilżające masła z mango, shea i kokosa. Dostępna w 20 odcieniach. Plusem jest też niewątpliwie ich cena – szminki z serii ColorBurst Lip Butter kosztują około 15 złotych.
IsaDora Lip Desire Sculpting Lipstick – pomadka w kredce, która pozwala na modelowanie kształtu ust. Dzięki wyprofilowanej końcówce aplikacja na całej powierzchni ust jest łatwa. Zapewnia delikatnie połyskujące wykończenie. Szminki z serii Lip Desire w zależności od odcienia kosztują od około 40 złotych.
Inglot Lipstick – produkty polskiej marki cieszą się ogromną popularnością nie tylko u nas, ale również za granicą. Nic dziwnego, bo słyną z wyjątkowo dobrego stosunku jakości do ceny. Nie inaczej jest też w przypadku pomadek Inglota, które poza przystępną ceną – kosztują około 30 złotych – charakteryzują się też wysoką wydajnością i trwałością.
Maybelline Color Sensational – słynne pomadki, które zachwycają nie tylko dostępną gamą kolorystyczną, ale i niewygórowaną ceną (kosztują około 14 złotych). Szminki z serii Color Sensational zapewniają eleganckie, satynowe wykończenie, dodatkowo nawilżając usta.
Rimmel Moisture Renew – pomadka z dodatkiem witamin zapewniających długotrwałe nawilżenie. Oferuje przy tym całą gamę intensywnych kolorów, a jej lekka formuła umożliwia łatwą i szybką aplikację. Szminki z serii Moisture Renew kosztują około 17 złotych.
Jak widać, znalezienie pomadki, która nie będzie wiele kosztować i bardzo pozytywnie zaskoczy cię jakością i trwałością, jest jak najbardziej możliwe. | Pomadki do 50 złotych: najlepsze kosmetyki w dobrej cenie |
Precyzyjne, szybkie i sprawne cięcie elementów o ograniczonej szerokości jest możliwe za pomocą urządzenia typu ukośnica. Na rynku występuje wiele rodzajów i wielkości ukośnic. Mają one jednak jedną cechę wspólną – to maszyny stanowiące namiastkę urządzeń stacjonarnych, lecz posiadające również znamiona mobilności. Oznacza to, że ich transport i przemieszczanie jest możliwe, a dokładność cięcia jest na wysokim poziomie. Krótka charakterystyka
KGS 305 M to jedna z wielu maszyn typu ukośnica z oferty marki Metabo. Można powiedzieć, że półstacjonarne maszyny do obróbki drewna są jej specjalnością. Wynika to z historycznych zaszłości i faktu, że Metabo swego czasu nabyło udziały, a potem wykupiło firmę Electra Beckum, która zajmowała się tylko i wyłącznie produkcją półstacjonarnych maszyn do obróbki drewna. Należy już na wstępie jednak określić miejsce, jakie w rankingu zajmują ukośnice Metabo, w których symbolu znajduje się literka M. Jest to seria ukośnic średniej klasy dokładności o średnich możliwościach obróbczych. Okazuje się jednak, że na urządzenia z tej serii jest wysokie zapotrzebowanie. Nadają się one do większości zadań stawionych przed wykonawcami obrabiającymi drewno w branży budowlano-stolarskiej.
Funkcje
Ukośnica, zwana również przez Metabo kapówką, KGS 305 M to maszyna z funkcją posuwu. Posuw jest realizowany na dwóch prowadnicach. Za jego sprawą możliwe jest uzyskanie większej szerokości cięcia, która w tej maszynie osiąga wartość do 305mm. Dwie łożyskowane prowadnice prętowe sprawiają, że prowadzenie wózka z silnikiem jest stabilne, a luzy są zminimalizowane.
Posuw można zablokować za pomocą pokrętła zaciskowego w dowolnym położeniu na prowadnicach. Daje to możliwość wykonywania tylko cięcia wgłębnego.
Jak sama nazwa wskazuje, ukośnica przeznaczona jest do cięcia ukośnego, czyli cięcia pod kątem. Nastawy kąta można dokonać w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze – poprzez obrót stołu w zakresie +/-47o.
Drugi kąt cięcia ustawia się poprzez pochył tarczy tnącej wraz z silnikiem. W przypadku tej ukośnicy, jej płaszczyzna może być pochylana praktycznie tylko w lewo do 47o. W prawo można odchylić tarczę jedynie o 2o w celu dokonania podcięcia.
Ogranicznik głębokości pozwala na dokonywanie zabiegu rowkowania, czyli nacinania rowków, które nie przecinają materiału na wylot. Co ważne, w KGS 305 nie tniemy na oko – ustawiona głębokość jest wyskalowana.
W ukośnicy tej zadbano o porządek w miejscu pracy – wyposażając ją w system odciągu pyłu. Króciec odciągowy jest zakończeniem kanału odciągowego, który prowadzi do okolic wyrzutu wiórów spod tarczy. Wióry te są kierowane w odpowiednim kierunku za sprawą zainstalowanego łapacza wiórów.
Dla zwiększenia precyzji cięcia zastosowano oświetlenie robocze, które jeszcze bardziej uwidacznia linię cięcia oraz wskaźnik laserowy, wyznaczający planowaną linię cięcia na materiale.
Duży klawisz włącznika sprawia, że obsługa maszyny jest komfortowa, a konieczność odblokowania obrotowej osłony tarczy zabezpiecza użytkownika przed skutkami nieumyślnego uruchomienia maszyny.
Trzpień blokujący, ustawiający ukośnicę w pozycji transportowej, sprawia, że maszyna do celów przemieszczania i przechowywania nabiera stosunkowo kompaktowych gabarytów. W przenoszeniu, bądź co bądź, dość dużego i ciężkiego urządzenia pomocny okazuje się uchwyt transportowy.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wymiana tarczy tnącej jest ułatwiona dzięki blokadzie obrotu, która realizowana jest za pomocą rygla blokującego napęd.
Użyte materiały
Stół roboczy oraz elementy konstrukcji nośnej ukośnicy Metabo KGS 305 M wykonane są z ciśnieniowo odlewanego stopu aluminium, dzięki czemu ich sztywność i wytrzymałość jest wysoka, przy zachowaniu możliwie niskiej wagi urządzenia. Uchwyt transportowy oraz rękojeść służąca do realizacji cięcia pokryte są okładziną typu Softgrip, za sprawą której chwytanie urządzenia jest wygodne oraz ogranicza możliwość poślizgu dłoni. Przeźroczysta osłona tarczy wykonana z tworzywa sztucznego powoduje, że wgląd na linię cięcia nawet w czasie pracy jest dobry.
Parametry
KGS 305 M, dzięki dużej średnicy tarczy 305mm oraz posuwowi, dysponuje sporym zakresem cięcia, który przy kątach 90o/90o wynosi 305x110mm. Przy pochyleniu maszyny w obu płaszczyznach pod kątem 45o/45o względem obrabianego materiału można ciąć elementy o maksymalnym przekroju poprzecznym 205x67mm. Sprawną pracę zapewnia silnik o mocy 2000W. Maszyna waży 19,6 kg i jest zasilana prądem jednofazowym 230V, co daje duże możliwości w związku z mobilnością urządzenia.
Rozwiązania techniczne
Łożyskowane prowadnice posuwu sprawiają, że jest on realizowany łatwo, a jego sztywność jest stosunkowo wysoka. Brak nadmiernych luzów dobrze wpływa na precyzję obróbki. Mocny silnik posiada system łagodnego rozruchu, dzięki czemu nie ma problemów z uruchomieniem maszyny, gdy podłączona jest do gniazda elektrycznego o niskim zabezpieczeniu prądowym. Ograniczenie prądu rozruchowego zapobiega również szarpnięciom urządzenia w czasie uruchamiania. Dostęp do szczotek węglowych przewidziany jest z zewnątrz urządzenia. Ogranicza to przestoje serwisowe i umożliwia użytkownikowi wymianę szczotek węglowych we własnym zakresie.
Wyposażenie
KGS 305 M wyposażono w tarczę tnącą 305x30mm z 56 zębami. Poszerzenia stołu pozwalają na obróbkę długich elementów, zabezpieczając je przed uginaniem, które może niekorzystnie wpłynąć na jakość i bezpieczeństwo cięcia. Ogranicznik długości cięcia pomaga w seryjnym cięciu równych elementów.
Zacisk do mocowania materiału obrabianego pozwala na uzyskanie optymalnej precyzji w czasie pracy poprzez niedopuszczenie do przypadkowego przemieszczenia elementu w czasie cięcia oraz zwiększa bezpieczeństwo pracy. Do KGS 305 M dołączony jest również worek do zbierania urobku, który należy stosować w przypadku braku zewnętrznego urządzenia odciągowego oraz klucz obsługowy do wymiany tarczy tnącej.
Podsumowanie
Metabo KGS 305 M to maszyna o dużej średnicy tarczy tnącej, która w powiązaniu z posuwem daje bardzo duży zakres cięcia. Do większości zadań związanych z budownictwem i stolarstwem budowlanym jest wystarczająco precyzyjna, a jej nastawy umożliwiają wykonanie większości zadań. Analizując stosunek jakości do ceny tego urządzenia, może się okazać, że jest to jedno z rozsądniejszych rozwiązań na rynku. Ukośnica Metabo KGS 305 M objęta jest 3-letnią gwarancją. | Metabo KGS 305 M - test ukośnicy |
Komputer stacjonarny składa się z wielu różnych podzespołów, których ceny w zależności od konkretnego modelu bardzo się różnią. Podpowiadamy, na których częściach można zaoszczędzić, składając własny komputer. Na komputer składa się wiele różnych podzespołów. W obudowie montuje się płytę główną, do której podłącza się procesor i pamięć RAM. W komputerze niezbędny jest też zasilacz i dysk twardy. Można zamontować też różne karty rozszerzeń. Budując komputer osobisty, nie trzeba wybierać samych podzespołów z najwyższej półki wydajnościowej i cenowej. Zakup niektórych można nawet pominąć.
Napęd optyczny
W dzisiejszych czasach wiele osób nie korzysta już w ogóle z płyt CD i DVD, a dzięki bardzo tanim pendrive’om maleje potrzeba nagrywania plików na płyty. Napędy optyczne podążają drogą napędów czytających dyskietki. Nawet gry wideo, które kiedyś się instalowało z płyt, można dziś po rejestracji kodu, np. na platformie Steam, pobierać z Internetu. Odchodzi się też od dystrybucji oprogramowania na nośnikach optycznych.
Dziś już bardzo rzadko można znaleźć napęd DVD w laptopach i nic nie stoi na przeszkodzie, by nie montować tego podzespołu w komputerze stacjonarnym. Zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na zakup innych podzespołów do komputera lub… odtwarzacza płyt podłączanego bezpośrednio do telewizora.
Dysk twardy
Dysk twardy dobrej jakości zapewnia bezpieczeństwo danych, więc nie powinno się namawiać do zakupu najtańszych modeli, które mogą cechować się większą awaryjnością. Kupując dysk do komputera, warto jednak zwrócić uwagę na jego pojemność i odpowiedzieć sobie na pytanie, jak duży HDD będzie w praktyce potrzebny.
W sprzedaży można znaleźć dyski oferujące 1 TB lub nawet 2 TB pojemności, ale wiele osób nie wykorzysta tej przestrzeni. Dzięki możliwości przechowywania danych w chmurze i pobierania materiałów multimedialnych na żądanie można zdecydować się na tańszy dysk dobrej jakości o mniejszej pojemności, np. 250 GB lub 500 GB.
Zasilacz
Podobnie jak w przypadku dysków, nie warto oszczędzać na jakości zasilacza. Przed zakupem warto natomiast policzyć, ile energii pobierają pozostałe podzespoły, i wybrać zasilacz o odpowiedniej mocy. Do komputera biurowego nie opłaca się kupić zasilacza np. 1000 W, bo dysponuje on mocą zdolną zasilić kilka maszyn biurowych jednocześnie.
Karta graficzna
Mocna dedykowana karta graficzna jest podzespołem praktycznie niezbędnym dla graczy lub dla osób zajmujących się obróbką materiałów audio, wideo i zdjęć. Do pracy biurowej, przeglądania Internetu i oglądania wideo dodatkowa karta graficzna może okazać się zbędna. Nowoczesne procesory wyposażone są w układy graficzne, które są w zupełności wystarczające do podstawowych zadań.
Płyta główna, procesor i RAM
W ofercie firm produkujących płyty główne można znaleźć najróżniejsze modele. Niektóre z nich pełne są gniazd i portów, które u wielu osób nigdy nie zostaną wykorzystane. Można dzięki temu wybrać tańszą i mniej bogatą w gniazda płytę główną, która nie odbiega jakością od droższego modelu.Ilość i jakość pamięci RAM warto dobrać do potrzeb. Nie ma też sensu kupować kilku bardzo drogich i bardzo wydajnych kości pamięci, jeśli nie budujemy maszyny pod konkretne wymagania związane z graniem lub obróbką materiałów multimedialnych. Pozostałe komponenty mogą zresztą okazać się dla szybkiego RAM-u wąskim gardłem.W przypadku procesora warto dobrać moc odpowiednią do potrzeb. Często szukając oszczędności, warto też zdecydować się na mniej wydajny procesor – nie tylko dlatego, że będzie tańszy, ale też dlatego, że będzie pobierał mniej prądu, co zaprocentuje później i odbije się pozytywnie na wysokości rachunków za energię elektryczną. | Podzespoły do komputera, na których możesz zaoszczędzić |
Codziennie da się odczuć, że lato w pełni. Cały dzień słońce, wysokie temperatury, najpiękniejsze o tej porze roku krajobrazy – to sprzyja dbaniu o swoje ciało. Jak praktycznie wszystko, również aktywny wypoczynek może skorzystać na połączeniu go ze smartfonem. Jakie aplikacje przydadzą się podczas treningów latem i wczesną jesienią? Endomondo
Podstawą w kategorii sportowych aplikacji na smartfona jest Endomondo Sports Tracker, dostępny zarówno w Sklepie Google Play, jak i Apple iTunes oraz Microsoft Store. Ten osobisty trener będzie dobrym narzędziem dla biegaczy, kolarzy, chodziarzy, kajakarzy i nie tylko. Apka Endomondo oferuje między innymi zapisywanie tras, rekordów i publikację treningów, dając użytkownikom dodatkową motywację i urozmaicając fitnessową zabawę. Możemy dzięki niej skorzystać z pomocy trenera audio, rejestracji tętna (poprzez integrację z pulsometrami BTLE, BT, ANT+), dogłębnej analizy treningu i uczestniczyć w społeczności Endomondo. Kosztująca dwa i pół dolara miesięcznie wersja premium poszerza funkcjonalność o filtrowanie statystyk, wyznaczanie dokładnych celów, analizę stref tętna, podgląd danych pogodowych i oczywiście brak reklam.
Kręć Kilometry
Dla fanów poruszania dwoma kołami za pomocą własnych mięśni stworzona została aplikacja Kręć Kilometry. Rejestrując pokonane kilometry, możemy zawalczyć o pozycję swojego miasta w rankingu i zdobyć dla niego stojaki rowerowe od Fundacji Allegro All For Planet. Do tego możemy rejestrować trasę podróży, spalone kalorie, prędkość i wiele innych danych. W swoim profilu znajdziemy analizę trasy oraz statystyki, którymi możemy się pochwalić znajomym na Facebooku.
MyFitness Pal
Nieodzownym elementem dbania o swoje ciało jest dieta. Jako że smartfona mamy praktycznie zawsze przy sobie, jest on doskonałym medium do zapisywania wszystkich przyjmowanych posiłków. Dostępnych jest wiele aplikacji mających na celu pomoc w zrzuceniu (lub zyskaniu) wagi, a jedną z najlepszych i najpopularniejszych jest MyFitness Pal. Służy przede wszystkim jako licznik kalorii i w tej roli sprawdza się wyśmienicie – baza danych ma ponad sześć milionów produktów wprowadzanych przez użytkowników i następnie weryfikowanych, a sprzedawane w sklepach artykuły możemy od razu wpisać w dzienny bilans przez skanowanie kodu kreskowego. Oczywiście można również zapisywać własne produkty i przepisy. Danych o jedzeniu jest naprawdę dużo – poczynając od kalorii, poprzez składniki odżywcze (tłuszcze, białka i węglowodany), a kończąc na szczegółowych danych o minerałach i witaminach. MFP może być również użyty jako dziennik ćwiczeń, ale zaleca się wówczas brać poprawkę na kalorie spalane przy ćwiczeniu według aplikacji, ponieważ często są sporo zawyżane.
Pomóż innym, rozwijając siebie – Charity Miles
Jeśli dużo biegamy lub jeździmy na rowerze, a jednocześnie lubimy pomagać ludziom w potrzebie, ciekawą propozycją będzie Charity Miles. Aplikacja za każdą milę (ok. 1,6 kilometra) przeznacza 10 (rower) do 25 (bieganie) centów dla wybranej organizacji charytatywnej. Niestety jak na razie dostępne są tylko amerykańskie fundacje, ale bez problemu możemy je wesprzeć z Polski, a wiele z nich obejmuje swoim działaniem cały świat. Za pomocą Charity Miles zebrano już ponad dwa miliony dolarów na pomoc ludziom całego globu.
Google Fit
Monitor aktywności Fit to jeden z wielu elementów obszernego zestawu różnorodnych aplikacji od Google. Jego główną zaletą jest integracja z całym ekosystemem Androida, a przede wszystkim z Android Wear, wobec czego jest koniecznością dla tych, którzy posiadają smartwatcha lub smartbanda. Korzystając z apki Google Fit, dostajemy mnóstwo statystyk do analizowania, celów do zrealizowania i różne sposoby śledzenia aktywności. Jak na razie nie oferuje tak dużych możliwości jak na przykład Endomondo, ale można mieć pewność, że aplikacja ta będzie cały czas dostępna zupełnie za darmo i bez reklam. | Aplikacje na smartfona pomocne przy aktywnym wypoczynku |
Organizm człowieka podlega naturalnym rytmom przyrody. Zimą metabolizm delikatnie zwalnia i przybieramy nieco na wadze, a wiosną i latem tracimy nadprogramowe kilogramy dzięki większej aktywności i przyspieszonej przemianie materii. Nie zaszkodzi jednak pomóc temu drugiemu zjawisku aby osiągnąć wymarzoną sylwetkę. 1. Postaw sobie realistyczny cel
Nie sztuką jest zacząć "z grubej rury", gdyż każdy potrafi rzucić się od razu na głęboką wodę. Sztuką jest za to dotrzymanie swoich postanowień. Narzucenie zbyt szybkiego tempa i wygórowanych celów ma to do siebie, że bardzo szybko wyczerpuje zapał. Jednym z najbardziej motywujących czynników w pracy nad sylwetką jest osiąganie postawionych celów zgodnie z terminem. Cele muszą być mierzalne (np. schudnięcie 5 kg), ściśle określone w czasie (np. w ciągu 6 miesięcy) i realne, czyli takie, których realizacja w założonym horyzoncie czasowym i "wielkości" jest możliwa. W innym przypadku cała przygoda ze zmianą stylu życia na zdrowszy może się skończyć szybciej, niż się rozpoczęła.
2. Opracuj plan działania, zachowując zdrowy rozsądek
Każdy etap redukcji tkanki tłuszczowej powinniśmy planować, mając na uwadze najważniejszą zasadę tego procesu: im wolniej osiągamy spadek wagi, tym jest on trwalszy, zdrowszy i łatwiejszy do utrzymania. Idealne tempo mieści się w zakresie 0,5–1,5 proc. masy ciała tygodniowo. Należy o tym pamiętać i pilnować, by waga nie spadała zbyt szybko.
W planowaniu i ustalanie celów mogą pomóc ci plannery.
box:offerCarousel
3. Zmniejsz podaż węglowodanów
To absolutnie pierwsza i najważniejsza składowa zmiany sposobu odżywiania się. Podstawowe źródło kalorii w diecie większości osób stanowią węglowodany. Aby zmniejszyć ilość dostarczanej energii, należy ograniczyć spożycie produktów mącznych, ryżów, kasz czy ziemniaków oraz słodyczy. Warto skierować uwagę na bardzo zdrowe źródła skrobi o niskim indeksie glikemicznym, jakim jest np. komosa ryżowa czy niepalona kasza gryczana. Zdowie zamienniki mogą pomóc Ci w lepszej (i smaczniejszej) zmianie stylu zycia i zrzuceniu zbędnych kilogramów.
4. Zwiększ spożycie białka
Podniesienie podaży białka nie tylko chroni mięśnie przed rozpadem podczas redukcji tkanki tłuszczowej, ale także przyspiesza przemianę materii. Nie wolno rzecz jasna popadać w przesadę i przechodzić od razu na dietę białkową, która może miec negatywny wpływ np. na układ moczowy czy trawienny. Jednak komponowanie każdego posiłku w ciągu dnia powinno się zacząć od zaplanowania źródła pełnowartościowych protein. Oprócz popularnych źrodeł białka jakim są np. mięso, ryby, nabiał czy bogate w białko roślinne rośliny strączkowe, warto zaopatrzyć się w dodatkowe wsparcie. Dobrym pomysłem jest kupno np. preparatu białek serwatkowych, który można stosować w roli niedużego posiłku w ciągu dnia lub dodatku, np. do porannej owsianki.
box:offerCarousel)
5. Nie zapomnij o zdrowych tłuszczach
Tłuszcze w zrównoważonej diecie powinny pełnić role przede wszystkim zdrowotne, a nie energetyczne. Podstawą w tym zakresie są oleje tłoczone na zimno, tłuste ryby oraz orzechy. Przynajmniej w trzech posiłkach w ciągu dnia powinno się zawierać któreś z tych źródeł zdrowych kwasów tłuszczowych z rodziny NNKT.
box:offerCarousel)
6. Odżywiaj się schematycznie
Dobrze jest wprowadzić w życie dietetyczny plan dnia, który będzie powtarzalnym schematem. Dzięki temu będziesz moieć znacznie większą kontrolę nad kalorycznością oraz bilansem makroskładników i bez porady dietetyka możemy sami taki jadłospis modyfikować. Np. rano kanapki i owoc na deser, następnie sałatka z jajkiem lub rybą wędzoną, posiłek obiadowy, białkowy shake i owoc, a na kolację chudy nabiał i orzechy. Otrzymujemy w ten sposób plan żywieniowy złożony z pięciu posiłków z dużą możliwością modyfikacji każdej porcji, ale także możliwością zachowania podobnej kaloryczności.
7. Ruszaj się
Dieta zawsze pozostaje absolutną podstawą w redukcji tkanki tłuszczowej, ale wysiłek fizyczny także jest wskazany jako druga najważniejsza część naszych starań. Nie tylko zwiększa zużycie kalorii, ale także działa prozdrowotnie. Każda aktywność fizyczna liczy się na plus, zarówno na świeżym powietrzu, jak i w klubach fitness. Nie wolno zapomnieć o domowym zaciszu. Warto zakupić maszynę kardio, aby trenować, oglądając wieczorne programy lub czytając książkę. Jeśli dysponujemy dużą ilością miejsca, najlepszy będzie orbitrek, przy umiarkowanej przestrzeni można sobie sprawić rower stacjonarny, a przy braku miejsca idealny będzie stepper.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
8. Zadbaj o więcej snu i mniej stresu
Aby wydajnie tracić tkankę tłuszczową, wszystko w organizmie powinno działać bez zarzutu. Dwa najgorsze czynniki przyczyniające się do zaburzenia sieci hormonalnych i znacznego spowolnienia ogólnoustrojowej regeneracji to niedobór snu i nadmiar stresu. Należy robić wszystko, aby odwrócić proporcje między tymi dziedzinami, a chęć posiadania szczupłej sylwetki to jeden z istotnych powodów, aby czynić starania w tym kierunku. Jeśli masz problemy z zasypianiem mogą wspomóc cię np. preparaty z melatoniną.
box:offerCarousel
9. Pamiętaj, że robisz to dla siebie
W procesie pracy nad atrakcyjnym ciałem niezwykle istotna jest właściwa motywacja. Przede wszystkim dzielimy ją na zewnętrzną, odnoszącą się do gratyfikacji, uznania i dóbr płynących z zewnątrz, oraz wewnętrzną, która się bierze z naszej własnej radości, satysfakcji i uznania dla samego siebie. Ten drugi schemat jest znacznie bardziej odporny na próbę czasu. Robimy to dla siebie, a nie dla innych.
10. Zaakceptuj chwile słabości
Nikt z nas nie jest robotem. Każdemu zdarzają się chwile słabości czy zwątpienia. Najważniejsze, aby po nich się nie poddawać. Jeśli przychodzi ochota na poleniuchowanie i niezdrowe jedzenie, można czasem jej ulec i potem tego nie żałować. Taka przerwa, nawet kilkudniowa, jest wskazana, żeby organizm mógł odpocząć od reżimu dietetyczno-sportowego i znowu ruszyć z kopyta do przodu. | 10 kroków w stronę redukcji tkanki tłuszczowej |
Problem alergii dotyczy coraz większej liczby osób. Reakcje alergiczne są szczególnie niebezpieczne podczas prowadzenia samochodu. Niestety, zaniedbany pojazd może w znacznym stopniu przyczynić się do ataku. Jak nie dać się alergii w aucie? Samochód – schronienie dla alergika
Zarówno w Polsce, jak i w Europie coraz większa część populacji cierpi na dolegliwości związane z alergią. Reakcje uczuleniowe na pyłki roślin czy roztocza potrafią być bardzo uciążliwe, a kiedy atakują nas w samochodzie, stają się również niebezpieczne i znacząco obniżają komfort podróżowania.
Należy zdać sobie sprawę z tego, że w czasie jednego kichnięcia, poruszając się z prędkością 50 km/h, pokonujemy z zamkniętymi oczami dystans około 10 m – to niemal trzy długości samochodu. Jeżeli dodamy do tego brak koncentracji spowodowany katarem czy łzawieniem oczu, może się okazać, że błahe pyłki roślin uniemożliwią nam kierowanie pojazdem.
Można jednak sprawić, aby samochód był swego rodzaju schronieniem przed atakującymi alergenami – czy to pyłkami, czy roztoczami. Należy niezwykle sumiennie podejść do kwestii związanych z czystością wnętrza samochodu oraz wymianą filtra kabinowego i sterylnością samego układu klimatyzacji.
Warto pamiętać, że reakcje alergiczne są tym silniejsze, im dłużej będziemy wystawieni na działanie alergenów. Łatwo więc zauważyć, że samochód z jednej strony może chronić nas przez alergenami, a z drugiej – być podstawową przyczyną ataków alergii. Z tego względu osoby cierpiące na alergię powinny zwrócić szczególną uwagę na kilka kwestii eksploatacyjnych samochodu.
Czystość wnętrza przede wszystkim
Wnętrze samochodu to prawdziwe siedlisko kurzu. O ile karoserię myjemy regularnie, to wnętrze zazwyczaj sprzątamy znacznie rzadziej, a trzeba pamiętać, że brudzi się ono równie szybko, co nadwozie. Tego brudu jednak nie widać. To kurz zalegający w zakamarkach samochodu, wbity w welurową tapicerkę czy dywaniki. Wystarczy mocniej uderzyć ręką w oparcie fotela, by dostrzec, jak wiele kurzu jest w nim nagromadzone.
Dla osób niemających alergii nie ma to większego znaczenia, ale dla alergika zaniedbane wnętrze to same problemy. Dlatego warto uzbroić się w kilka podstawowych narzędzi, które pomogą w regularnym czyszczeniu wnętrza. Przede wszystkim polecany jest mały odkurzacz samochodowy, specjalne, antystatyczne ściereczki do kurzu oraz środki do prania tapicerki na sucho. Usuńmy z wnętrza wszystkie niepotrzebne mapy, płyty kompaktowe i rzeczy, na których gromadzi się kurz, aby było ono jak najmniej zagracone. Można również pomyśleć o specjalnych organizerach do samochodu, które pomogą utrzymać porządek.
Filtr kabinowy i czysta klimatyzacja
Alergicy w okresie pylenia roślin często starają się odciąć od drażniących pyłków przez jazdę z zamkniętymi szybami. To dobra praktyka, ale pod jednym warunkiem – powietrze, które dostaje się do kabiny z nawiewów, musi być czyste i dobrze przefiltrowane. Za to odpowiada filtr kabinowy. Osoby cierpiące na alergię powinny zwrócić na niego baczną uwagę.
Na rynku znajdziemy obecnie specjalne filtrywykonane z nisko higroskopijnego i antyseptycznego materiału, które stanowią skuteczną barierę dla pyłków i roztoczy zawieszonych w powietrzu dostającym się do samochodu. Jeszcze lepiej zdecydować się na filtry kabinowe z warstwą aktywnego węgla oraz polifenolem, które są w stanie niemal w 100 procentach zneutralizować alergeny.
Zakup filtra to nie koniec. Należy pamiętać o jego regularnej wymianie – przecież filtr oczyszcza powietrze, ale sam też z czasem ulega zabrudzeniu. Po zimie, kiedy jest wilgotny, może stanowić dogodne środowisko do rozwoju grzybów i bakterii. Eksperci zalecają wymieniać filtr kabinowy przynajmniej raz w roku. Ważna jest także czystość i sterylność całego układu wentylacji w samochodzie. Zadbamy o nią dzięki specjalnym, prostym w użyciu preparatom do dezynfekcji klimatyzacji. | Auto alergika – jak nie dać się alergii w samochodzie? |
Los nie zawsze jest dla nas łaskawy – często rzuca nam kłody pod nogi i wyzwania, z którymi musimy się zmierzyć. W takiej sytuacji nie należy się poddawać. Bohaterowie poniższych książek są najlepszym przykładem na to, że z losem da się wygrać. „Miłość w spadku” Agnieszka Rusin
Główna bohaterka powieści Agnieszki Rusin – Marina, jest najlepszym przykładem na to, że nie należy podporządkowywać się biegowi zdarzeń i warto wziąć życie w swoje ręce. Kiedy dni spędzasz w pracy, której nie lubisz, a twój narzeczony nie ma dla ciebie czasu, najlepszym wyjściem jest… opuszczenie miasta i rozpoczęcie nowego życia nad morzem. Tak też czyni nasza główna bohaterka. W nowym mieście znajduje pracę jako opiekunka starszej pani o imieniu Rozalia. Gdy jej podopieczna odchodzi, okazuje się, że zostawiła jej w spadku… nową miłość! Jak potoczą się dalsze losy Mariny? Czy pogodzi się ze śmiercią starszej pani? I przede wszystkim, czy zapomni o swoim dawnym życiu? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w książce „Miłość w spadku”.
„Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą” Łukasz Grass
Czy z samego dna można dotrzeć na szczyt? Główny bohater książki „Najlepszy”, Jerzy Górski, udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych i ciężką pracą można osiągnąć wszystko. Czternaście lat niezwykle trudnej walki z narkotykami wzmocniło jego charakter, a dzięki terapii i uprawianiu sportu Jerzy pokonał wszelkie przeciwności losu i wygrał prestiżowe zawody Double Ironman, które odbywają się w USA. Na wyścig składa się prawie 8 kilometrów pływania, 360 kilometrów jazdy rowerem i 84 kilometry biegu. Brzmi niewiarygodnie, prawda? Jednak to wszystko stało się faktem, a Jerzy Górski legendą polskiego triatlonu. Książka Łukasza Grassa to obowiązkowa pozycja na liście osób, które poszukują inspirujących historii i szukają wewnętrznej motywacji.
Historia niezwykłej konsekwencji w dążeniu do celu i pokonywania barier została również zekranizowana. Film „Najlepszy”, w którym w główną rolę wciela się Jakub Gierszał, podbił serca milionów widzów!
„Cudowny chłopak” R.J. Palacio
Ile razy zdarzyło nam się ocenić kogoś po pozorach, tak naprawdę nie znając jego historii? August – inteligentny i miły chłopiec, jednak jego życie znacznie różni się od życia pozostałych dziesięciolatków. Chłopiec z powodu wady genetycznej, ma zdeformowaną twarz. Mimo swojego młodego wieku, przeszedł już 27 operacji. Jego życie zmienia się, kiedy z kochającego domu przenosi się do szkoły i tam orientuje się, że nie każdy akceptuje jego odmienność. Musi mierzyć się z nietolerancją, docinkami starszych uczniów i różnymi uprzedzeniami. Na szczęście spotyka także ludzi, którzy otaczają go dobrocią i ciepłem.
Powieść pod tytułem „Cudowny chłopak” to wspaniała opowieść o tym, jak mały chłopiec radzi sobie z tym, co zgotował mu los, a swoją postawą zmienia wszystkich dookoła. Jeśli szukasz książki na wiosenne popołudnia – ten tytuł z pewnością będzie strzałem w dziesiątkę.
„Ukryty” Cathy Glass
Gdy dziesięcioletni chłopiec przybywa do opiekunki zastępczej, nic nie zwiastuje tego, co będzie miało się wydarzyć. Mimo, że Tayo przyszedł jedynie w ubraniu, które miał na sobie, przyniósł ze sobą także ogromny bagaż doświadczeń. Pewnego dnia Cathy zauważa bliznę na ramieniu chłopca, za którą kryje się uprowadzenie przez matkę alkoholiczkę i życie „w podziemiu”, aby ukryć się przed władzą. Cathy za wszelką cenę stara się zapewnić chłopcu godne i dobre życie, jednak nie jest to takie proste. Najpierw musi zyskać jego zaufanie i przekonać go do siebie. Czy uda się odmienić los chłopca? Czy zwyciężą walkę o lepsze życie? Sięgnij po powieść „Ukryty”, a nie będziesz mógł się od niej oderwać.
„Kuba. Autobiografia” Jakub Błaszczykowski, Małgorzata Domagalik
Jakuba Błaszczykowskiego znają wszyscy. Jednak wielu ludzi wciąż nie zdaje sobie sprawy z tego, co przeżył i jak ciężką pracę włożył w to, aby dziś być na szczycie. Ogromna tragedia z dzieciństwa – śmierć matki, ciążyła na jego barkach podczas drogi po sukces. Trudne dzieciństwo i buntowniczy okres dorastania sprawiły, że Kuba jak nikt inny wie dobrze, co to znaczy pokonywać przeciwności losu. W swojej książce „Kuba. Autobiografia”, dzieli się on także kulisami piłkarskiego, medialnego życia. To obowiązkowa pozycja na liście osób, które są zafascynowane zarówno zawodowym życiem Jakuba Błaszczykowskiego, jak i jego walką z demonami przeszłości. | 5 książek o pokonywaniu przeciwności losu |
Jeszcze do niedawna markę TP-Link kojarzyłem wyłącznie ze sprzętem sieciowym bardzo wysokiej jakości. Wielokrotnie używałem różnych urządzeń TP-Link i zawsze byłem zadowolony. Obecnie producent „atakuje” rynek smartfonów marką Neffos. Na rynku jest kilka dostępnych modeli, a przetestowałem najpotężniejszy z nich – TP-Link Neffos C5 Max. Jak się sprawdził? Otóż TP-Link stworzył naprawdę ciekawe urządzenie.
Kilka miesięcy temu testowaliśmy poprzednika C5 Max, czyli TP-Link Neffos C5. Na tej podstawie możemy wysunąć wniosek, że wszystkie opakowania smartfonów Neffos utrzymane są w tej samej stylistyce i kolorystyce fioletu z białymi wstawkami. W zestawie umieszczono telefon z baterią, zestaw słuchawkowy, kabel microUSB oraz ładowarkę sieciową. Niestety nie ma żadnych dodatkowych gadżetów, np. folii na ekran czy etui.
Konstrukcja plastikowa, ale dobrze pasowana
Niestety testowany smartfon TP-Link Neffos C5 Max nie spełnia żadnych norm odpornościowych. Cała konstrukcja została wykonana z tworzyw sztucznych, ale mam dobrą wiadomość. Obudowa wydaje się być prawidłowo spasowana – nic nie trzeszczy, nie odstaje. Również klawisze mają dobry skok działania, ale moim zdaniem ich rozłożenie jest nieco niepraktyczne. Kiedy „bez myślenia” chciałem odblokować telefon i automatycznie wyciągałem rękę w kierunku przycisku, niestety nigdy w niego nie trafiłem. Znajduje się on po prawej stronie, a nad nim umieszczono regulację głośności. Port microUSB został zlokalizowany na dole, a wejście słuchawkowe u góry.
Choć obudowa jest plastikowa, muszę przyznać, że wytrzymała kilka upadków. Po jednej z takich sytuacji myślałem, że już nic z Neffosa nie będzie. A jednak wytrzymał upadek na podłogę z wysokości około metra. Do tego bez żadnego uszkodzenia ani rysy!
Duży, wyraźny wyświetlacz
Testowany TP-Link Neffos C5 Max jest idealnym smartfonem dla osób, które poszukują urządzenia z dużym i wyraźnym ekranem w rozsądnej cenie. Na przednim panelu umieszczono 5,5-calowy ekran IPS LCD o rozdzielczości 1920x1080 pikseli. Zagęszczenie pikseli na cal wynosi 403,4. Jakość odwzorowanych kolorów jest przyzwoita, choć nie rewelacyjna. Niestety zastosowany panel IPS nie do końca sprawdza się w słońcu. Jestem nieco zawiedziony, że w 2017 roku nadal stosowane są takie rozwiązania...
Do reakcji na dotyk również nie mam zastrzeżeń, ale niestety czasami musiałem klikać 2-3 razy w jedno miejsce, aby aplikacja się uruchomiła. Szybkie redagowanie treści również może się nie udać.
Na koniec warto dodać, że ekran został pokryty szkłem Corning Gorilla Glass.
Android nieco „zamulony”
TP-Link Neffos C5 Max pracuje pod kontrolą Google Android w wersji 5.1. Wspomagany jest przez 4-rdzeniowy układ oraz 2GB RAM. Niestety w praktyce platforma działa nieco wolniej. W codziennym użytkowaniu można swobodnie z niego korzystać, ale zdarza się, że niektóre aplikacje nagle nie chcą się uruchomić lub otwoerają się bardzo wolno.
Testy wydajnościowe:
Quadrant Edycja Standardowa: 23089
Geekbench 3: single-core: 618, multi-core: 2812
AnTuTu Benchmark v6.0.1: 36229
3DMark: 182
Komunikacja
TP-Link Neffos C5 Max jest bogato wyposażony w różne moduły do komunikacji i transferu danych. Przede wszystkim cieszy dostępność LTE. Do dyspozycji użytkownika oczywiście są także WiFi oraz Bluetooth. Wszystkie te moduły działają bez zarzutu.
Wbudowany GPS pozwala na korzystanie z Neffosa jako nawigacji samochodowej. Niestety czasami urządzenie gubi zasięg i pokazuje sąsiednie drogi. W centrum miasta smartfon ma problem z utrzymaniem prawidłowej pozycji.
Cieszy także dostępność technologii dual-SIM, która pozwala na korzystanie z dwóch kart microSIM. Oba sloty umieszczono pod tylną klapką.
Multimedia
TP-Link Neffos C5 Max można z powodzeniem wykorzystać do mobilnej rozrywki. Nie ma problemu z uruchomieniem nawet najbardziej wymagających tytułów, choć ich załadowanie trwa dłużej niż zwykle. Przetwarzanie obrazu podczas rozgrywki nie stanowi żadnego problemu.
Głośnik został umieszczony na tylnej klapie i niestety jest to błąd. Wystarczy, że położymy telefon na kołdrze, a natychmiast dźwięk zostanie stłumiony.
Miłym zaskoczeniem w testowanym TP-Linku są aparaty fotograficzne. Główny ma matrycę 13 Mpix i wykonuje przyzwoitej jakości zdjęcia oraz filmy, ale tylko w dobrych warunkach oświetleniowych. Można skorzystać z lampy błyskowej, ale traktowałbym ją jako dodatek. Przedni aparat 5 Mpix doskonale nada się do wideo rozmów oraz wykonywania selfie. Jednak jeśli chcemy się pobawić filtrami w Snapchacie, musimy zadbać o dobre światło. Inaczej oprogramowanie nie wykryje twarzy i nici z zabawy.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Bateria
Mocnym atutem Neffosa jest akumulator o pojemności 3045 mAh. W czasie intensywnej pracy urządzenia (włączona transmisja danych, GPS, aparat, muzyka i Internet) czas pracy skraca się do niecałego dnia. Na pewno wieczorem trzeba szukać zasilania. Przy tradycyjnym użytkowaniu musiałem ładować smartfona co 2 doby.
Podsumowanie
Zalety:
- LTE,
- dobra wydajność podczas codziennego użytkowania,
- Dual-SIM,
- dioda powiadomień,
- dobry stosunek ceny do funkcjonalności.
Wady:
- brak wymiennego akumulatora,
- odciski na obudowie i ekranie,
- słaba czytelność pod słońce,
- głośnik w złym miejscu.
Specyfikacja:
- Google Android 5.1,
- wyświetlacz FHD IPS 5,5 cala, Corning Gorilla Glass,
- aparat główny 13 Mpix, dwie diody, przesłona f2.0, przedni aparat 5 Mpix,
- procesor MTK MT6753 8x Cortex-A53 1,3GHz,
- 2 GB RAM, 16 GB wbudowanej, microSD,
- Wi-Fi 802.11b/g/n, 2,4GHz, LTE, Bluetooth 4.0, GPS/GLONASS,
- bateria 3045mAh.
Na zakończenie
TP-Link bardzo dobrze radzi sobie na rynku sieciowym i moim zdaniem ma duże szanse, by podobnie było ze smartfonami. TP-Link Neffos C5 Max to urządzenie warte swojej ceny – 599 zł. Za tę kwotę otrzymamy sprzęt, który z powodzeniem wykorzystamy do social mediów, wykonamy zdjęcie, obejrzymy filmik czy zagramy w ulubiony tytuł. Doliczmy do tego LTE i GPS. | TP-Link Neffos C5 Max - test |
Walentynki to wspaniała okazja do okazania swojej miłości. Ukochana z pewnością ucieszy się z wyjątkowego prezentu w tym dniu. Perfumy to idealna forma podarunku, ponieważ oddziałują na zmysły i poprawiają nastrój. Wybór wcale nie jest taki trudny, jak mogłoby się wydawać. Perfumy na prezent powinny pasować przede wszystkim do gustu i usposobienia obdarowywanej kobiety. Inne daruje się młodym, aktywnym dziewczynom, a inne wkupią się w łaski eleganckich, dojrzałych dam. Na co warto się zdecydować przy tej szczególnej okazji? Jakie nuty pomogą wypowiedzieć uczucia?
1. Moschino I Love Love – podaruj miłosne szaleństwo
Marka Moschino skierowana jest przede wszystkim do osób młodych, odważnych, ceniących sobie bycie modnym. Zapach I Love Love przypadnie do gustu właśnie takim dziewczynom – pełnym figlarności i optymizmu! Niebanalny flakonik, który jest rozpoznawalny na całym świecie, wypełniony został mieszanką nut owocowych: grejpfruta, cytryny, pomarańczy oraz porzeczki, podkreślonych różą herbacianą i konwalią. Ten zestaw cytrusowo-kwiatowych woni zamykają łagodne drzewne esencje. Miłosny koktajl od Moschino to bardzo udany pomysł na walentynki.
box:offerCarousel
2. Chloe Love Story – prezent dla miłośniczek luksusu
Kobieta Chloe jest niepowtarzalna, uwodzicielska i jednocześnie delikatna. Takim właśnie osobom spodoba się Love Story. Ta miłosna opowieść, zamknięta w flakonie w kształcie kłódki, łączy w sobie nuty: neroli, kwiatu pomarańczy, cedru i piżma. Całość jest niesłychanie wyważona, tak aby zachwycać swoją transformacją na skórze przez wiele godzin. Warto zwrócić na te perfumy uwagę, szukając prezentu walentynkowego.
box:offerCarousel
3. Calvin Klein Euphoria – kultowy zapach na prezent
Euphoria od Calvina Kleina to taki pewnik, który sprawdzi się w kolekcji perfum każdej kobiety. Jest dość popularny, niemal kultowy, dzięki czemu większość osób go zna i wybiera na co dzień. Trudno trafić na osobę, która szczerze by go nie znosiła. Jest to kompozycja orientalna, bogata w: owoc granatu, kaki, aromaty orchidei i lotosu, a także piżmo, mahoń, bursztyn czy fiołek. Całość przenosi w stan euforii, odświeża zmysły, napawa optymizmem. Elegancki flakon to wręcz znak rozpoznawczy perfum tej marki.
box:offerCarousel
4. Lancôme La Vie est Belle – radość z życia
Życie jest piękne! Czy istnieje lepszy sposób na wyrażenie stanu zakochania niż absolutna radość La Vie est Belle? Sztandarowy zapach ekskluzywnej marki Lancôme podbił serca kobiet zarówno dojrzałych, jak i młodych. Symbolizuje piękno, trwałość i siłę drzemiące w damskim uśmiechu. Do niego też nawiązuje charakterystyczny łuk flakonu. Mieszanka opiera się na nutach czarnej porzeczki i gruszki, wspartych: kwiatem pomarańczy, irysem i jaśminem oraz paczuli, wanilią i orzechami. Nic dziwnego, że perfumy te stały się pozycją ulubioną na wielu domowych toaletkach.
box:offerCarousel
5. Versace Eros Pour Femme – dla prawdziwej bogini
Drzewno-owocowa kompozycja eleganckich perfum dla kobiet pewnych swojej siły i zmysłowości. Eros Pour Femme to symbol uwodzenia boga miłości – trudno o bardziej jednoznaczny przekaz! Owoc granatu, cytryna sycylijska, bergamotka, jaśmin, do tego piżmo i drzewo sandałowe. Całość jest zaskakująco świeża, jednocześnie kusząca i namiętna. Flakon zachwyca pięknym wzornictwem, typowym dla marki Versace. Z przodu oraz na korku znaleźć można wizerunki meduzy, która jest symbolem domu mody. Złote okucia dają poczucie luksusu, które także podkreśla znane z biżuteryjnych odpowiedników wnętrze pudełka.
box:offerCarousel
6. Giorgio Armani Si – hołd dla nowoczesnej kobiety
Si to prawdziwa manifestacja współczesnej kobiecości w najbardziej luksusowym wydaniu. Filozofia marki hołduje wolności, niezależności, naturalności i klasie. Kompozycja jest wyjątkowa, a zawdzięcza to wykorzystaniu: czarnej porzeczki, frezji, róży, wanilii, ambroxanu, paczuli i nut drzewnych. Design opakowania jest wprost czarujący. Prosta szklana butelka to pochwała dla minimalizmu. Zwieńczona jest czarnym korkiem, którego nie da się pomylić z inną marką. Jeśli chcesz usłyszeć „tak”, podaruj właśnie Si.
box:offerCarousel
7. DKNY My NY – słodkie serce wprost z Nowego Jorku
W zestawieniu walentynkowym nie może też zabraknąć słodkiego, dziewczęcego zapachu dla nowoczesnych, młodych kobiet. Zapach My NY należy do kategorii szyprowo-kwiatowej. Nuty obecne w mieszance to: malina, różowy pieprz, galbanum, frezja, jaśmin, korzeń irysa, wanilia, piżmo, ambra i paczuli. Całość ma cukierkowy, pudrowy początek, rozwija się na skórze przez kilka godzin, pozostawiając za sobą wesołe wspomnienie. Flakony DKNY zawsze zachwycają niebanalnym projektem. W tym wypadku bryła przybiera kształt serca, a zwieńczona jest srebrnym atomizerem w geometrycznej formie. Twarzą kampanii została Rita Ora, która jest również wspaniałą inspiracją dla młodych osób na całym świecie.
box:offerCarousel
Zakup perfum na prezent jest sztuką wymagającą rozeznania w zapachach oraz preferencjach ukochanej. Można mieć jednak pewność, że nowy flakonik w zbiorach będzie powodem do uśmiechu i wdzięczności. Propozycje znajdujące się w zestawieniu to pomysły idealne na walentynkowe świętowanie. | Perfumy w prezencie na walentynki – 7 propozycji dla niej |
Sport wyczynowy wymaga wielu poświęceń. To setki godzin i hektolitry potu wylane na treningach. To czasami ból towarzyszący ogromnemu wysiłkowi lub kontuzjom. A wszystko tylko po to, by sport, który się niegdyś pokochało, stał się naszym sposobem na życie. Aby osiągnąć profesjonalizm, nie wystarczy ciężko trenować. Należy zadbać o każdy, nawet najmniejszy detal. I nie chodzi tylko o trening, ale także o odpowiednią dietę lub specjalistyczny sprzęt i ubiór. Czasami nawet pojedyncza kropla potu opadająca na powieki lub kosmyk włosów mogą zadecydować o braku sukcesu w zawodach. Profesjonalni zawodnicy, dla których sport to coś więcej niż pasja, nie mogą sobie pozwolić na najmniejsze rozproszenie uwagi. Ich koncentracja, podobnie jak dyspozycja fizyczna, muszą być na najwyższym poziomie. Nie stać ich na to, aby opadające włosy, pot, przegrzanie lub wyziębienie przeszkodziły w osiągnięciu celu. Dlatego tak popularne wśród wyczynowców są opaski oraz gumki do włosów, które skutecznie zapobiegają takim zdarzeniom. Sklepy sportowe oferują bardzo szeroki wybór opasek do włosów. Mogą one mieć formę wąskich przepasek, służących wyłącznie do ujarzmienia fryzury. Są też takie, które bez naszej ingerencji zbiorą pot. Amatorzy sportów zimowych mają z kolei do dyspozycji opaski termiczne. Asortyment jest naprawdę bardzo pokaźny, a wybór powinien zależeć od specyfiki uprawianej dyscypliny sportowej.
Gumki do włosów
W trakcie gry należy być maksymalnie skoncentrowanym. Nie można dać się rozproszyć choćby drobiazgiem. Dlatego profesjonalni sportowcy chętnie zakładają na głowę elastyczną gumkę o wąskim profilu. Dzięki niej nawet długie i bujne włosy zostaną ujarzmione, a wzrok w pełni skupi się na grze. Gumki do włosów wykonywane są z mieszanki gumy oraz poliestru, dzięki czemu dobrze przylegają do głowy, nie powodując przy tym otarć i nie podrażniając skóry. Ceny opasek oscylują w granicach 10–60 zł. Doskonałym wyborem może być Adidas Sportbands. Za zestaw trzech gumek do włosów zapłacimy niecałe 20 zł.
Opaski-frotki
Jedną z pierwszych, a zarazem najpopularniejszych opasek do włosów są dobrze znane wszystkim frotki na głowę. Są nieco szersze od gumek do włosów, lecz równie dobrze utrzymują włosy w stabilnej pozycji, nie powodując przy tym nadmiernego ucisku. Miękki i elastyczny materiał jest bardzo przyjemny w dotyku. W odróżnieniu od gumek frotki do włosów bardzo skutecznie wchłaniają pot powstały w trakcie aktywności fizycznej. Ponadto chronią przed zimnem oraz wiatrem. Ten typ opasek produkuje się w głównej mierze z bawełny z domieszką gumy oraz poliestru. Frotki powszechnie stosują tenisiści, golfiści, biegacze czy zwodnicy gier zespołowych. Jednym z najpopularniejszych modeli jest Nike Swoosh, za którą zapłacimy w granicach 30 zł. Jest ona dostępna w jednym uniwersalnym rozmiarze oraz w wielu wariantach kolorystycznych.
Opaski zimowe
W okresie zimowym nasza głowa jest szczególnie narażona – w trakcie wysiłku najwięcej ciepła tracimy właśnie przez głowę. Działanie niskich temperatur może spowodować szybkie wyziębienie organizmu lub doprowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych. Najprostszą metodą, która pozwoli temu zapobiec, jest noszenie specjalnej opaski na zimę. Dzięki niej nie tylko okiełznamy fryzurę, ale też zachowamy komfort cieplny. Dobre jakościowo opaski, poza zabezpieczeniem przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, spełniają dwie ważne funkcje: absorbują pot i zapewniają skórze oddychalność. Wchłaniają pot osadzający się na skórze w trakcie wysiłku, a ponadto zapewniają właściwą cyrkulację powietrza, co pozwala na utrzymanie stałej temperatury - dzięki temu głowa się nie przegrzeje ani nie wyziębi. Ceny opasek zimowych wahają się od 20 do około 160 zł, zależnie od producenta, jakości wykonania, materiału czy właściwości. | Gumki i opaski do włosów dla sportowców wyczynowych |
Identyczna, co w iPhone 5S przekątna ekranu, sporo pamięci RAM, nie najgorszy procesor, a do tego pojemna bateria. Czy to wystarczy, aby podbić serca użytkowników smartfonów w klasie średniej, którzy nie biorą udziału w wyścigu na wielkość wyświetlacza w telefonie? Pierwsze wrażenia i jakość wykonania
Xperia M to smartfon, który pozwolił mi zrozumieć, dlaczego Apple tak kurczowo trzyma się w swoich modelach przekątnej ekranu, nieprzekraczającej 4-cali. Być może zabrzmi to nieco banalnie, ale taki telefon jest w moim odczuciu po prostu bardzo wygodny w użytkowaniu. Na co dzień używam modelu z większym wyświetlaczem, stąd zapewne takie, a nie inne wrażenie.
Kompaktowe rozmiary Xperii M mają sporo plusów. Po pierwsze, telefon bez problemu mieści się w kieszeni i nie uwiera, czego nie można powiedzieć o 5-calowcach. Nie wspominam tu już w ogóle o phabletach, bo noszenie takiego urządzenia w spodniach to temat na osobną dyskusję.
Obudowa, jak przystało na Sony, jest bardzo dobrze spasowana. Nic tu nie trzeszczy, ani nie skrzypi. Lewy bok kryje port USB. Z kolei po prawej stronie znajdziemy cztery przyciski: "Power", dwa do regulacji głośności i jeden do aktywacji aparatu.
Obudowa jest dostępna w czterech wersjach kolorystycznych: czarnej, białej, fioletowej i limonkowej. „Emka” pewnie leży w dłoni, a obsługa jedną ręką to wręcz przyjemność. Wymiary telefonu to: 124 x 62 x 9,3 mm. Xperia jest bardzo lekka. 115 g sprawia, że nawet przy długotrwałym użytkowaniu ręce nie męczą się tak szybko, jak przy większych i cięższych urządzeniach. Dobre wrażenie popsuła mi tylko stawiająca dość duży opór przy demontażu tylna klapka.
Ekran
4,0-calowy wyświetlacz Xperii zapewnia użytkownikowi rozdzielczość 480 x 854 pikseli, co daje 245 pikseli/cal. Nie jest to zatem wynik, który jest wybitnie zachwycający, ale nie jest też powodem do wstydu. Sony co prawda nie wyposażyło swojego produktu w wyświetlacz IPS, ale i tak z kątami widzenia i kontrastem jest całkiem dobrze.
Dźwięk
Pod względem mocy i jakości odtwarzanych dźwięków, trudno Xperii coś zarzucić. Muzyka, którą testowo odtwarzałem była pozbawiona charakterystycznych dla słabych przetworników zakłóceń i trzasków. Spotkałem już co prawda lepiej grające smartfony, ale biorąc pod uwagę gabaryty i segment cenowy tego produktu, nie ma powodów do narzekań.
Bateria
Zastosowane w Xperii ogniwo o pojemności 1750 mAh wystarczyło w moim przypadku na 2 dni intensywnego użytkowania. Przez ten czas ściągnąłem naprawdę sporo aplikacji z Google Play (moduł Wi-Fi był stale włączony), a ekran był ustawiony na maksymalny poziom jasności. W trybie Stamina, bez ładowania Xperia działała nieco ponad 3 dni. Uważam, że to naprawdę w pełni zadowalający wynik.
Ładowanie od 0 do 100 proc. zajęło mi 3 godz. 21 minut. Oczywiście czas ten jest w dużej mierze uzależniony od natężenia oryginalnej ładowarki, którą dostarcza Sony. W przypadku tego producenta ta wartość wynosi 0,8 A.
Wydajność i oprogramowanie
W smartfonie znajdziemy Androida w wersji 4.1 Jelly Bean, wraz ze standardowymi dla Sony aplikacjami, jak np. Sony Select, Walkman czy Xperia Link.
Bohater tego testu może się pochwalić chipsetem Qualcomm Snapdragon S4 Plus MSM8227 z dwurdzeniowym procesorem Krait, taktowanym zegarem 1 GHz. Do tego możemy liczyć na 1 GB RAMu i procesor graficzny Adreno 305. Takie trio nie może się oczywiście równać z topowymi na rynku układami, ale mocy obliczeniowej starczy Xperii do obsługi nawet najbardziej wymagających aplikacji i gier.
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie wielkość zastosowanej pamięci wewnętrznej – 4 GB, z czego do dyspozycji użytkownika są niecałe 2 GB. To bardzo mała wartość, jak na współczesne smartfony tej klasy. Odinstalowując cześć fabrycznie wgranych aplikacji, udało mi się zwolnić nieco przestrzeni i wgrać grę Real Racing 3. Tak jak się spodziewałem, gra „chodziła” bez najmniejszych zacięć.
Aparat
Zlokalizowany w tylnej części obudowy aparat posiada matrycę o rozdzielczości 5 Mpix. Maksymalna jakość nagrywanych filmów to w Xperii standard 720p (1280 x 720 pikseli). Wykonane za pomocą smartfona zdjęcia nie są złe, ale pod warunkiem, że zapewnimy dobre warunki oświetleniowe.
Podsumowanie
Jeśli nie jesteście zainteresowani ciągle zwiększającymi się przekątnymi w topowych smartfonach, a i walka na ilość rdzeni również nie jest Waszym żywiołem, to Xperia M jest dla Was naprawdę ciekawą opcją. Model M przypadnie z pewnością do gustu wszystkim tym, którzy nad wydajność przedkładają kompaktowe rozmiary i naprawdę niską wagę.
Xperia oferuje całkiem niezłą wydajność, ale jej największym minusem jest moim zdaniem niewybaczalnie mała pamięć wewnętrzna. Co z tego, że „emka” obsłuży większość wymagających programów i gier, skoro w telefonie brakuje miejsca na ich instalację (w Androidzie Jelly Bean nie możemy instalować aplikacji na karcie micro SD). Na Allegro telefon znajdziecie w cenie poniżej 500 zł . | Interesujący 4-calowiec od Sony. Test Xperii M |
Łańcuchy, mikołaje, szopki, pajacyki – w PRL-u wiele ozdób choinkowych powstawało na zasadzie „zrób to sam”. Były niepowtarzalne i łączyły rodziny przy wspólnej zabawie. Warto do tej tradycji wrócić! Gorączka przedświąteczna nie rozpoczynała się tak wcześnie jak dziś, nie było tyle błyszczących ozdób na ulicach ani tylu prezentów. Mimo to święta w PRL-u to też był wyjątkowy czas. Kolorowe choinki i ozdoby pojawiały się w witrynach sklepowych domów towarowych. Przed punktami sprzedaży karpi ustawiały się kilkusetmetrowe kolejki, a rodzice zbierali zaskórniaki, by w Peweksie kupić dzieciom prezenty. Maluchy przygotowywały ozdoby choinkowe na lekcjach zajęć praktyczno-technicznych w szkołach albo z rodziną w domach. Wspólnie składały łańcuchy, czasami długie na kilka metrów i przygotowały inne ozdoby choinkowe z papieru, waty i bibuły. Proste i efektowne. Takie mogą być również ozdoby wykonane obecnie.
Integracja i dobra zabawa
W przygotowaniu ozdób choinkowych pomagały popularne w tamtych czasach gazety. W "Przyjaciółce" podpowiadano, jak zrobić gwiazdki, motylki i koniki na biegunach na choinkę. Wystarczyło mieć papier, słomki, bibułki, nożyczki i klej.
Ogromną popularnością cieszył się program telewizyjny Adama Słodowego „Zrób to sam” (najpierw nosił nazwę „Zrobimy to sami”). Od 1958 do 1983 r. wyemitowano ponad 500 odcinków. Ukazało się też wiele książek Adama Słodowego oraz innych poradników, w których nie brakowało porad, jak wykonać ozdoby choinkowe.
Z kawałków kolorowego papieru, po odpowiednim ułożeniu i sklejeniu, dzieci tworzyły ozdoby do powieszenia na choince. Z papieru wycinały paski i łączyły je w okazały, kolorowy łańcuch. W poradnikach radzono nawet, jak zrobić stojak na choinkę. Z jednej strony wynikało to z niedoboru towarów w sklepach, z drugiej – pozwalało integrować rodzinę przy stole. Tradycja wspólnego wyrobu ozdób świątecznych jest godna kultywowania. W ozdobach choinkowych wykonanych ręcznie liczy się kreatywność i dobra zabawa.
Na Allegro można podpatrzyć gotowe ozdoby choinkowe z filcu, drewna czy wstążek, ale też kupić filc, bibuły czy inny materiał do wyrobu własnych. Koszt niewielki, wykonanie nieskomplikowane.
Nowe z klasyką
Nie wszystko, co w latach 70. czy 80. lądowało na choinkach, było rękodziełem, ale wszystko miało swój urok. Plastikowe owoce do powieszenia (w wielu domach pomarańcze były tylko w plastikowej wersji, prawdziwych w sklepach brakowało), podłużne lizaki (podjadane przez dzieci każdego świątecznego dnia) wreszcie lampki choinkowe. Kolorowe, na klipsach, z większymi żarówkami niż te współczesne, bardziej kolorowe. Na Allegro ich ceny oscylują wokół kilkudziesięciu złotych. Można również dostać wyjątkowe, często ręcznie malowane bombki w zestawach. Różne kolory, kształty, ceny od kilkunastu do ponad 100 zł. Dziś takie szyszki, grzybki czy inne bombki sprzed kilku dekad pięknie udekorują świąteczną choinkę, nadając jej nostalgiczny klimat. Można je uzupełnić współczesnymi ozdobami. Dzieci mogą je wykonać niemal z tych samych materiałów, z których robili je ich rodzice czy dziadkowie. Wycinanie gwiazdek z kolorowych kartonów i filcu albo bombek nie jest skomplikowane. Ozdoby szydełkowane wymagają już większych umiejętności. Niecierpliwi i zajęci znajdą je na Allegro w wersji do kupienia od razu. Nic jednak nie zastąpi wspólnego przygotowywania ozdób choinkowych.
Na koniec choinkę można przyozdobić własnej roboty łańcuchem, rozrzucić trochę waty, włosów anielskich i tak powstanie niepowtarzalne drzewko.
Ozdoby dla każdego
Wykonanie ręczne ozdób choinkowych nie powinno nikogo przerażać. Nie trzeba zmagać się z szydełkiem przez wiele godzin, kupować drogich materiałów. Można skorzystać z wielu dostępnych poradników.
Wspólnej zabawy dostarczy składanie łańcucha na choinkę. Wystarczy zaopatrzyć się w kolorowy papier i klej. Sąsiedzi, znajomi, kuzyni mogą rywalizować, kto zrobi dłuższy.
Własnoręczne przygotowanie podobizny Świętego Mikołaja na choinkę też jest banalnie proste. Można użyć małej bombki, na górze przykleić kawałek papieru imitujący czapeczkę, na bombce namalować buzię i przykleić brodę z waty. Proste są ozdoby wycięte na kolorowym papierze z szablonów. Nie trzeba być do tego Adamem Słodowym. W ten sposób można, z jednej strony, nawiązać do rodzinnych tradycji, z drugiej – ubarwić dzieciom święta i stworzyć niepowtarzalny klimat. | Ozdoby świąteczne z rękodzieła. Czym zdobiliśmy choinki i mieszkania na Święta w PRL |
Sylwester to wyjątkowy dzień, kiedy stary rok odchodzi, a nowy wkracza na scenę. Dorośli zwykle bawią się na imprezach, jednak dzieci najczęściej zostają wówczas w domu. Można sprawić, aby i one odczuły klimat noworoczny. Pomogą w tym liczne dekoracje i ozdoby, którymi na ten czas można przystroić pokój dziecka. Kolorowy sylwester w pokoju dziecka
Tego typu ozdoby są na tyle uniwersalne, że nadadzą się nie tylko do pokoju młodego człowieka, ale również i innych pomieszczeń w domu. Najprostsze ozdoby to oczywiście kolorowe baloniki "tematyczne", czyli ozdobione napisami typu "Szczęśliwego Nowego Roku", "2016", "Nowy Rok". Prezentują się w estetyczny dla oka sposób, a nabywać można zarówno całe zestawy, jak i pojedyncze sztuki, takie jak Sylwester 2016. Nie jest to duży koszt – jeden balonik to wydatek od złotówki w górę, a w zestawie wychodzi to jeszcze taniej, jak choćby w przypadku balonów dużych, sylwestrowych Nowy Rok Sylwester – 5 szt.
Inne rozwiązanie tego typu to ozdobne girlandy. Bardzo estetycznie i odświętnie prezentują się tak zwane "świderki", które dostępne są w wielu wersjach kolorystycznych oraz długościach. Rozwieszone w pokoju pozwalają podkreślić uroczysty nastrój przełomu nowego i starego roku oraz sprawiają przyjemność zwłaszcza małym dzieciom.
Baloniki i girlandy można wieszać praktycznie wszędzie – przy meblach, lampach, drzwiach i w innych miejscach pokoju. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby baloniki leżały czy ułożone były w "bukiet" – wszystko zależy od pomysłowości osoby dekorującej oraz od warunków, czyli umeblowania i dostępnej przestrzeni.
Sylwestrowy podwieczorek w klimacie
Nawet, jeżeli dzieci nie idą na żadną zabawę sylwestrową, mogą poczuć klimat tej nocy dzięki specjalnym talerzykom, na jakich mogą zjeść podwieczorek czy kolację. Doskonale do tego nadają się talerze Zegar – Złote Party. Wykonane są z papieru, mają średnicę 18 cm, a ozdabia je złoto-czarna lub srebrno-czarna tarcza zegarowa z sylwestrowymi motywami. Opakowanie liczące 6 sztuk kosztuje zaledwie 2,99 złotego, więc nie jest to duży wydatek. Posiłek spożyty z takich talerzyków pozwoli na podkreślenie świątecznego charakteru sylwestrowej nocy. Dla wzmocnienia klimatu dziecko może nosić specjalną czapeczkę. Tu warto polecić szpiczaste czapeczki holograficzne. Dostępne są różne wersje kolorystyczne, a wszystkie lśnią i błyszczą. Ich wysokość to 17,6 cm, przy średnicy 12 cm.
Dodatkowe ozdoby sylwestrowe dla dzieci
Oprócz wyżej wymienionych ozdób warto polecić także różnego rodzaju girlandy oraz specjalną kurtynę do dekoracji. Na górze umieszczona jest tablica ze stylizowanym napisem oraz motywami sylwestrowymi, a spływają od niej paski z ozdobami w postaci butelek szampana oraz gwiazdek. Kurtyna taka pasuje do drzwi o standardowym rozmiarze, a ponieważ mocuje się ją w łatwy sposób – wystarczy nawet taśma samoprzylepna, nikt nie powinien mieć problemów z umieszczeniem jej we właściwym miejscu.
Klimat sylwestra podkreślą także serpentyny. Różnokolorowe i o różnej długości są atrakcją dla każdego dziecka, niezależnie od wieku. Oczywiście potem należy posprzątać, ale jest to jednak niewielka niedogodność w porównaniu z radością małego człowieka. Można zakupić tradycyjne serpentyny – ich koszt wynosi poniżej 10 złotych – jak również i atrakcyjniejsze w użyciu serpentyny w sprayu. Ich koszt również nie przekracza dziesięciu złotych, jednak płaci się tu za jeden kolor, podczas gdy tradycyjne serpentyny sprzedawane są w zestawach liczących po 5-6 sztuk w różnych barwach.
Wymienione w tekście dekoracje pomogą w nadaniu noworocznego klimatu w pokoju dziecka, dzięki czemu zapamięta ono ten uroczysty dzień. Wiele z tych gadżetów z powodzeniem może posłużyć także podczas innych, radosnych okazji, jak na przykład urodziny – serpentyny w sprayu i zwykłe, a także girlandy są uniwersalne, a ich użycie zawsze sprawia dziecku radość. Ponieważ nie są to duże koszty, stać będzie na nie każdego, niezależnie od zasobności portfela. | Sylwestrowe dekoracje do pokoju dziecka |
„Przyjaciele to jedna dusza w dwóch ciałach” – mawiał Arystoteles. To połączenie (a raczej rozdzielenie!) duszy od lat fascynuje i inspiruje. Szczególnie, jeśli mowa o przyjaźni kobiet. Oto książki, które w niezwykle interesujący sposób dotykają tego tematu. Przyjaźń na całe życie to marzenie każdego z nas. Przyjaciele powinni się wspierać, inspirować, ale również nie szczędzić sobie gorzkich słów, gdy jest to konieczne. Wybrane przez nas książki o kobiecej przyjaźni w niezwykle trafny sposób ujmują to ciekawe i złożone zjawisko. Kto wie, być może w którejś z nich odnajdziecie odbicie swoich relacji?
1. „Wielkie kłamstewka” Liane Moriarty
Choć „Wielkie kłamstewka” zaczynają się od hitchcockowskiego trzęsienia ziemi to wcale nie zbrodnia i jej rozwiązanie są tu najważniejsze. Książka Moriarty, w którą nowe życie tchnęła niezwykle udana adaptacja serialowa, to przede wszystkim fascynujące studium „zwykłej” przyjaźni trzech kobiet, która zostaje wystawiona na ciężką próbę. W międzyczasie przyjaciółki muszą radzić sobie z małymi, codziennymi dramatami. Niezależnie od wszystkiego, jedno jest jednak pewne: zawsze mogą na siebie liczyć.
„Wielkie kłamstewka” to coś więcej niż powieść obyczajowa. To kulturowy fenomen, kolejna odsłona złożonej i trudnej kobiecej przyjaźni w popkulturze. Jednocześnie zaś wciągająca, pasjonująca lektura.
Przeczytaj pełną recenzję książki Liane Moriarty „Wielkie kłamstewka”.
box:offerCarousel
2. „Matki” Brit Bennett
Książka Brit Bennet to z pozoru kolejna „zwyczajna” opowieść o małomiasteczkowych Stanach Zjednoczonych i codziennych problemach, z jakimi zmagają się ich mieszkańcy. Jednak dzięki niezwykłej liryczności tej prozy „Matki” wyróżniają się na tle innych, podobnych historii. To opowieść o przyjaźni, miłości i rodzinie, a przede wszystkim o konsekwencjach podejmowanych przez nas decyzji. A także o tym, „co by było, gdyby…”. Dzięki ciekawej, dwutorowej narracji książka Bennett prezentuje dwa różne spojrzenia na te same, niezwyczajne w swojej zwyczajności, chwile w życiu.
box:offerCarousel
3. „Rówieśniczki” Katarzyna Tubylewicz
Poruszająca opowieść o trzech przyjaciółkach ze szkolnej ławy, które po latach spotykają się w Sztokholmie. Choć każda z nich boryka się z innym problemem, nie potrafią się do tego przyznać przed koleżankami, a przede wszystkim przed samymi sobą. Czy kilka wspólnie spędzonych dni okaże się przełomem w relacji Joanny, Zofii i Sabiny? I czy kobietom uda się przełamać niszczącą ich życie falę hipokryzji?
„Rówieśniczki” nie są opowieścią o dobrej, wzbogacającej przyjaźni. Relacje bohaterek są trudne, złożone, momentami nawet toksyczne. Ale przecież i takie znajomości się nam zdarzają i dobrze wiedzieć, jak sobie z nimi radzić.
box:offerCarousel
4. „Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya” Rebecca Wells
Gdy w skutek przypadku relacje między Siddalee, odnoszącą sukcesy reżyserką teatralną, a jej matką Vivi ulegają gwałtownemu ochłodzeniu, dziewczyna jest załamana. Nie pomagają błagania i starania – zraniona Vivi jest nieprzejednana. Wtedy do akcji wkraczają jej oddane przyjaciółki, z którymi kobieta zna się przeszło pół wieku. To one nakłaniają Vivi, by wysłała córce ich wspólnie prowadzony pamiętnik z okresu dojrzewania, zatytułowany właśnie „Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya”. Ten gest stanowi punkt zwrotny w relacjach matki i córki, dając im szansę nie tylko na zakopanie wojennego topora, ale i poznanie się na nowo. Książka Wells to ciepła, przesiąknięta klimatem amerykańskiego południa powieść, od której trudno się oderwać.
box:offerCarousel
5. „Tysiąc wspaniałych słońc” Khaled Hosseini
Piękna i wstrząsająca opowieść o przyjaźni, która nie miała prawa przetrwać. Rozgrywająca się na przestrzeni trzydziestu lat w opanowanym przez talibów Afganistanie powieść „Tysiąc wspaniałych słońc” to historia dwóch kobiet, które zmuszono do poślubienia tego samego mężczyzny. Mimo trudnej sytuacji, w jakiej się znalazły, Mariam i Laila dostrzegają, że razem łatwiej będzie im przetrwać. Wzruszająca lektura.
Niektóre relacje trwają latami, inne tylko przelotnie pojawiają się w naszym życiu, by zniknąć równie szybko, jak się pojawiły. Każda z nich to nowe doświadczenie, które w jakiś sposób nas zmienia. | 5 najciekawszych książek o kobiecej przyjaźni |
Poszukujesz czegoś między klasyczną marynarką a kardiganem? Czegoś, co będzie pasowało zarówno do stylu klasycznego, jak i sportowego? Jeśli tak, to marynarka z dzianiny okaże się strzałem w dziesiątkę! Podpowiadamy, dlaczego warto w nią zainwestować. Marynarka – każdy powinien ją mieć
Marynarka od zawsze towarzyszyła mężczyźnie jako główny element jego garderoby. Można stwierdzić, że jest to w pewien sposób znak rozpoznawczy eleganckiego mężczyzny. Zwłaszcza wtedy, kiedy służy jako górna część garnituru. Dawniej noszona była jedynie w duecie razem ze spodniami od garnituru, a dzisiaj mężczyźni zakładają ją na wiele sposobów. I tym właśnie sposobem marynarka stała się strojem dla każdego. Czy to dla mężczyzn miłujących klasykę i elegancję, czy też dla tych, którzy ponad wszystko cenią sobie wygodę i niezobowiązujący wygląd.
Jak wybrać marynarkę?
Zapewne każdy mężczyzna zna klasyczny krój marynarki, ten z pojedynczym zapięciem ma dwa guziki, choć spotyka się również wersje z jednym lub trzema. Warto jednak pamiętać, że oprócz modeli jedno- i dwurzędowych na rynku dostępne są także kroje sportowe oraz stójkowe, zyskujące coraz większą popularność. Odróżniają się one od swojego pierwowzoru znacznie większą dowolnością w wyborze materiału, ale także niekrępującym ruchów krojem. Najważniejsze jednak w wyborze jest to, aby fason współgrał zarówno z figurą, jak i wzrostem. Dla szczupłego mężczyzny idealny będzie model z szerokimi klapami – taki krój optycznie powiększy klatkę piersiową. Z kolei niskim panom poleca się szczególnie model jednorzędowy, zapinany na jeden lub dwa guziki tworzące wydłużający sylwetkę dekolt w kształcie litery V.
Z jakiego materiału?
Ogromne znaczenie w trakcie doboru marynarki ma materiał, z jakiego została wykonana. To właśnie on wiele mówi o stylu, jaki preferujemy. Panowie, którzy pragną mieć model uniwersalny, pasujący na wszelkie eleganckie okazje, powinni sięgnąć po wersję bawełnianą, ponieważ to właśnie ten materiał będzie pasował do różnych okoliczności. Natomiast mężczyźni, którzy chcą mieć marynarkę w stylu casual, powinni zainwestować w model z dzianiny. Dopasowuje się do każdej stylistyki, jest lekka, nie krępuje ruchów, a dodatkowo nie ulega gnieceniu. Idealne rozwiązanie dla tych, którzy nie tylko cenią sobie modę, ale i wygodę.
Marynarka z dzianiny – jak ją nosić?
Marynarka to z całą pewnością obowiązkowa pozycja w szafie każdego mężczyzny i to nie tylko ze względu na tradycję, ale przede wszystkim szeroki wachlarz jej zastosowań. Jak już wyżej wspomniano, marynarkę można zakładać niemal do wszystkich elementów garderoby, począwszy od jeansów, T-shirtów czy tradycyjnie – koszuli. Spełni wymagania zarówno podczas spotkania biznesowego, jak i wyjścia na miasto z przyjaciółmi. Dzianinowa marynarka to wspaniałe rozwiązanie w sytuacjach, kiedy należy zachować elegancję, ale jednocześnie można pozwolić sobie na odrobinę luzu i wygody.
Jak widać, istnieje wiele alternatyw, jeśli chodzi o dobór marynarki. Wszystko zależy tak naprawdę od preferowanego stylu oraz okoliczności. Warto jednak pamiętać, że bardzo ważny jest również kolor wybranego modelu. Panowie najczęściej kupują ciemne marynarki – to klasyka gatunku, są uniwersalne i łatwe w stylizacji. Marynarki beżowe lub kremowe natomiast najlepiej sprawdzą się w okresie letnim. | Marynarka z dzianiny – musisz ją mieć! |
Dzień Kobiet jest ważnym świętem w polskiej tradycji, dlatego warto odpowiednio go celebrować! Jeśli oprócz kultowego goździka chcesz podarować również drobny upominek, koniecznie zapoznaj się z poniższym zestawieniem! Niewielkie prezenty to powód do uśmiechu, który nie nadszarpnie twojej kieszeni. Przeanalizuj upodobania i charakter mamy, żony lub przyjaciółki, którą chcesz obdarować. Możliwości jest naprawdę wiele!
1. Zegarek
Podobno szczęśliwi czasu nie liczą, ale zegarek przyda się każdej kobiecie! To dodatek, który stał się w ostatnich sezonach gustownym wykończeniem stroju, zarówno codziennego, jak i na wielkie wyjścia. Już za niewielkie pieniądze możesz kupić elegancki model dopasowany do stylu obdarowywanej osoby. Koniecznie sprawdź te w konwencji boho, która znowu zagości w garderobach pań wraz z nastaniem wiosny!
2. Brelok
Kolejnym świetnym pomysłem na drobny podarunek jest brelok. Doczepiony do kluczy będzie codziennie przypominał o przyjemnej okazji. Na Dzień Kobiet wybierz ten ozdobiony kryształkami albo futrzanym pomponem. Możesz mieć pewność, że wywoła uśmiech na twarzy nowej posiadaczki!
box:offerCarousel
3. Szal
Wiosenna aura sprzyja noszeniu lżejszych ubrań. Na początek słonecznej pogody z pewnością przyda się jednak szal. Dzień Kobiet to świetna okazja, aby podarować taki w prezencie. To miły gest świadczący o trosce o swoją dziewczynę, żonę lub mamę. W tym sezonie wybierz przykład urozmaicony kwiecistym printem! Do łask stylistów wracają również klasyczne apaszki. Nosi się je na szyi albo w stylowy sposób wiąże na rączkach torebki.
box:offerCarousel
4. Naszyjnik
Biżuteria na prezent to zawsze strzał w dziesiątkę! Rozejrzyj się za pięknym naszyjnikiem z wisiorkiem w kształcie serca, który wyrazi twoją pamięć. To nie tylko symboliczny gest, ale również bardzo uniwersalny dodatek, który pasuje kobiecie w każdym wieku. Taki drobiazg to świetny sposób na drobny podarunek, który znaczy wiele!
box:offerCarousel
5. Wieszak na torebkę
Są takie kobiety, które wprost przepadają za gadżetami. Poznasz je po tym, że do wszystkiego znajdą ułatwiające życie narzędzia, które chętnie noszą ze sobą. Taką osobę na pewno miło zaskoczysz wieszakiem na torebkę! Dostępne w sprzedaży modele zachwycają wzornictwem, a na pierwszy rzut oka wyglądają jak ozdobna broszka. Wystarczy ruch ręki, a odkrywają swoje przeznaczenie. To niezbędnik przy okazji wyjścia do restauracji lub kawiarni, a w domu również znajdą swoje zastosowanie!
Wybieranie prezentów dla kobiet może okazać się wielkim wyzwaniem. Chcesz przecież, aby podarunek przypadł do gustu, a także cieszył przez długi czas. Dzień Kobiet to święto, w którym tryumfują bukiety kwiatów. Warto jednak pomyśleć również o drobiazgu, który podkreśli bliskość tej wyjątkowej osoby: mamy, żony albo koleżanki z pracy. | Dzień Kobiet – 5 drobiazgów idealnych na prezent |
Niezależnie od tego, czy urlop spędzimy w górach, nad jeziorem czy nad morzem, naszym codziennym towarzyszem będzie ulubiona muzyka. Dobrze jest więc przed wyjazdem zaopatrzyć się w odpowiedni przenośny sprzęt audio, aby móc go zabrać zawsze ze sobą. Różnorodność mobilnych odtwarzaczy dźwięku pozwoli nam bez problemu dobrać model idealnie pasujący do naszych oczekiwań i zasobności portfela. Najmniejszy problem z wyborem właściwego kompaktowego sprzętu grającego mają właściciele smartfonów. Bogata oferta aplikacji muzycznych w systemie operacyjnym urządzeń tego typu pozwala szybko i bez dodatkowego osprzętowania znaleźć utwory, których w danej chwili chcieliby posłuchać. Telefon nie zawsze jednak sprawdza się jako odtwarzacz muzyki – jego głośniki mogą zniekształcać dźwięki. Ponadto czasem obawiamy się zabrać go ze sobą, mając na uwadze uszkodzenia, którym może ulec na przykład na plaży.
Nie tylko ze smartfona
odtwarzacz MP3
Klasyczna „empetrójka” sprawdzi się doskonale w sytuacjach, w których nie zabieramy ze sobą telefonu – na przykład nad wodą. Nowoczesne odtwarzacze plików MP3 wykorzystują zewnętrzne karty pamięci, dzięki którym możemy jednorazowo wgrać do urządzenia bardzo dużą liczbę utworów muzycznych. Niektóre modele odtwarzaczy wyposażone są w specjalny klips na obudowie, który pozwala przypiąć urządzenie do plecaka czy koszulki, co pozwoli nam łatwo je lokalizować. Obsługa tego typu kompaktowego sprzętu grającego jest bardzo intuicyjna i nie sprawi problemu nawet osobom starszym czy dzieciom. Do odtwarzaczy MP3 możemy bez problemu podłączyć słuchawki lub przenośne głośniki.
przenośne radio FM lub DAB+
Przewagą odtwarzacza radiowego jest możliwość szybkiego i prostego słuchania danej rozgłośni radiowej. Jeżeli lubimy słuchać radia, przy zakupie sprzętu grającego zwróćmy uwagę na możliwość ściągania sygnału nadawanego w technologii FM, obecnie najbardziej popularnej dla polskich sygnałów radiowych. Jeżeli szczególnie cenimy sobie jakość słuchanego przekazu, zakupmy radio z odbiornikiem cyfrowym DAB+. Pozwala ono odbierać najmniej stratny sygnał, dzięki czemu odtwarzane dźwięki nie są zakłócane szumami czy dźwiękami nachodzącymi na siebie. Pamiętajmy jednak, że nie wszystkie polskie rozgłośnie radiowe dysponują sygnałem cyfrowym DAB+.
boombox
Odtwarzacze typu boombox wyróżnia charakterystyczna opływowa obudowa oraz składany uchwyt, dzięki któremu odtwarzacz łatwo się przenosi. Boomboxy wymagają dużej siły zasilającej, dlatego też najczęściej podłącza się je do klasycznych gniazdek elektrycznych. Działają także bez problemu na baterie, ale żywotność akumulatorów jest w ich przypadku dość krótka. Boomboxy wyróżniają się wielofunkcyjnością. Można z ich wykorzystaniem zarówno odtwarzać muzykę z płyt CD czy przenośnych dysków na USB, jak i słuchać radia. Co więcej, urządzenia te nie wymagają dołączenia dodatkowego sprzętu, jeżeli chcemy posłuchać głośnej muzyki – ich głośniki dają donośny i czysty dźwięk, który zdecydowanie wystarcza do standardowego, domowego czy wakacyjnego użytkowania.
Słuchawki czy głośniki – które wybrać?
Dobrym wzmocnieniem dźwięku emitowanego przez telefon lub inne mniejsze urządzenia grające są przenośne głośniki. Są one dostępne w wersji mini – łatwej do przeniesienia w kieszeniach czy torebce – o raz w wersji o standardowych rozmiarach. Na wakacyjnych wypadach sprawdzą się głośniki małe, które bez problemu zapakujemy do bagażu. Na jakie modele głośników przenośnych zwrócić uwagę? Po pierwsze wybierzmy takie rozwiązanie, które będzie kompatybilne z urządzeniem grającym. Jeżeli odtwarzamy muzykę ze smartfona dobrze sprawdzą się głośniki odbierające sygnał bezprzewodowo przez Blootooth lub podłączane przez standardowe wejście słuchawkowe typu jack. Jeżeli jednak nie chcemy dzielić się naszą muzyką z otoczeniem, mamy ochotę posłuchać jej w samotności, wyposażmy telefon lub inny odtwarzacz w słuchawki douszne lub nauszne. Przenoszą one dźwięki w wysokiej jakości, dzięki czemu możemy cieszyć się piękną muzyką bez zakłóceń. Jeśli chcemy je zmienić na nowe, wybierzmy modele sprawdzonych producentów, aby mieć pewność, że będziemy mogli czerpać pełną przyjemność z słuchania muzyki za ich pośrednictwem.
Nie zapomnij o energii
Wszystkie urządzenia odtwarzające muzykę wymagają zasilania elektrycznego. Im większy jest odtwarzacz, tym mniej sprawdzą się akumulatorki czy baterie. Na czas wakacji dobrze jest zaopatrzyć się w specjalne ładowarki, które pozwolą zawsze mieć muzykę na wyciągnięcie ręki. Do ciekawych rozwiązań należą ładowarki solarne, które wykorzystują energię słoneczną. Naładujemy z ich wykorzystaniem smartfon czy mały odtwarzacz MP3. Przenośne radio czy boombox można awaryjnie – poza dodatkowymi bateriami – zasilić także akumulatorem samochodowym. Wystarczy tylko podłączyć urządzenie do zapalniczki i uruchomić silnik auta. Jeżeli nasz odtwarzacz nie posiada dedykowanej końcówki, zaopatrzmy się w adapter. | Przenośny sprzęt audio – co nam się przyda na wakacjach |
Czy zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby kiedyś – „dawno, dawno temu” – chrześcijaństwo nie zostało „zalegalizowane” pod koniec świetności Cesarstwa Rzymskiego? Jak wtedy wyglądałaby Europa (i cały świat współczesny)? Cóż... ta książka nie odpowie wam na te pytania. Ale i tak będzie ekscytująco. Któż nie lubi czytać cudzych listów?
Gore Vidal przybliża nam czasy, w których Imperium Rzymskie powoli zbliżało się ku upadkowi. I chyba wszyscy mamy pojęcie, że nie był to upadek szczególnie spokojny. Jednym z większych wydarzeń było przejście władcy na wyznanie chrześcijańskie. Nie będzie zaskoczeniem, że każdy z osobna mógł zareagować inaczej na taką wieść i – zupełnie jak to ma miejsce dzisiaj – nie każdy chętnie się na takie zmiany zgadzał. Podręczniki mówią jedno, ale tego, co Rzymianie mówili między sobą, możemy się tylko domyślać. „Julian” dostarcza nam zapis prywatnej korespondencji pomiędzy Libaniuszem i Priskaniusem. Panowie wymieniają się swoimi obserwacjami i poglądami na temat najnowszej sytuacji politycznej, a także rozmawiają o jej wpływie na dotychczas wielbiony panteon. Zastanawiają się również, jak do tego wszystkiego odnosić się będą nauki filozoficzne. Listy te – mimo niepewnych czasów – zawierają dużą dozę osobistych i szczerych opinii. Panowie zaczynają również rozmawiać o Flawiuszu Julianie.
Historyczne smaczki
Największą przyjemnością z czytania książek takich jak „Julian” jest to, że dają świadomość tego, jak blisko ocierają się one o samą historię. Autentyczne postaci są dla nas jednocześnie bliskie i odległe. Zdajemy sobie sprawę, że tytułowy władca jest dla nas bardzo odległy, zarówno ze względu na zajmowane stanowisko, jak i czasy, w których żył. Jednocześnie poznajemy go bardzo blisko – na tyle, by móc samemu wypracować sobie punkt widzenia. I być może nawet przed krytyką władzy powstrzymuje nas tylko jedna myśl: „to tylko książka”. Autor spodziewał się takich wątpliwości i częściowo rozwiał je już w przedmowie oraz w bibliografii na końcu książki.
Julian Apostata rządził przez niecałe trzy lata. Wydawał się osobą kompletnie nieodpowiednią i nieprzygotowaną do zajmowania takiego stanowiska. Dodatkowo podejmował działania, które dla wielu mogły się wydawać zaskakujące – może nawet szokujące. Mimo to okazało się, że radził sobie całkiem zręcznie, a jego władzę przerwała śmierć w walce z Persami, choć wcale nie jest powiedziane, że zginął on z ręki wroga.
Jeśli chcielibyście podejrzeć, co na temat „Juliana” pisali do siebie ci dwaj panowie, możecie to zrobić już za niecałe 30 złotych. Przyjemność z lektury – bezcenna.
Źródło okładki: www.wydawnictwoerica.pl | „Julian” Gore Vidal – recenzja |
Nawigacja samochodowa to urządzenie, które – jak każde inne – może odmówić posłuszeństwa. Co można zrobić, gdy podczas jazdy lub przed jej rozpoczęciem nasz drogowy przyjaciel jest „niegrzeczny”? Czy są sposoby mogące pomóc przywołać go do porządku i sprawić, by znów zaczął działać? A może winni jesteśmy my sami, czyli użytkownicy? Niezależnie od tego, czy mamy urządzenie firmy Tom Tom, Mio, Navroad, Becker, Garmin – to tylko sprzęt elektroniczny, który może ulec awarii. Jednym z najczęstszych problemów jest „zawieszenie się”, czyli brak reakcji na działanie użytkownika (kierowcy, pomagającego mu pasażera). Pierwsza czynność, do jakiej zachęcamy, to próba wyłączenia nawigacji. Jeśli to się uda, włączamy urządzenie ponownie po kilkudziesięciu sekundach i sprawdzamy, czy działa prawidłowo.
Szukamy zasięgu
Gdybyśmy jednak mieli do czynienia z wyjątkowo nieznośną nawigacją, powinniśmy poszukać czegoś cienkiego, takiego jak igła czy mały spinacz. Zazwyczaj urządzenia GPS mają niewielką dziurkę, nierzadko opisaną słowem „reset”, dzięki której możemy je zrestartować, czyli uruchomić ponownie. Wystarczy na kilka sekund włożyć cienki przedmiot do otworu.
Wcale nie tak rzadki problem stanowi sytuacja, gdy po przejechaniu iluś kilometrów po wcześniej wyznaczonej trasie, urządzenie przestaje nas prowadzić do celu. Może to oznaczać, że straciliśmy sygnał GPS (z satelity) i brakuje odpowiedniej komunikacji pozwalającej prowadzić kierowcę do celu.
Dzieje się to najczęściej w tunelach, podziemnych lub piętrowych parkingach, a także w pomieszczeniach (dobre nawigacje mają bowiem opcje pomocy w osiągnięciu miejsca przeznaczenia także pieszemu). Rozwiązanie jest banalne – trzeba znaleźć się w miejscu o lepszym zasięgu.
Czytajmy instrukcję
Jeśli nawigacja sama się wyłączy lub nie możemy jej włączyć, prawdopodobnie wyczerpała się bateria. Musimy ją naładować, na początku przy wyłączonym sprzęcie. Pomaga w tym gniazdo 12 V, a jeśli mamy więcej urządzeń (np. ładowarkę samochodową do telefonu), trzeba zastosować rozdzielacz samochodowy do gniazd 12 V. Warto sprawdzić, czy nasza ładowarka jest odpowiednio dociśnięta i widzimy, że urządzenie jest właśnie ładowane.
Bardzo często problemy z nawigacją wynikają z powodu jej niewłaściwego użytkowania. Na przykład wielu kierowców dziwi się, gdy są prowadzeni drogami szutrowymi. Wyjaśnienie, a zarazem rozwiązanie tego kłopotu, ma związek z niedokładnym przestudiowaniem instrukcji obsługi – należy zaznaczyć w opcjach unikania prowadzenia trasami gruntowymi.
Pamiętajmy też, że najkrótsza trasa nie zawsze (a raczej rzadko) oznacza najszybszą. Odcinki mniejszej długości charakteryzują się zwykle jazdą wąskimi drogami, obfitującymi w wiele zakrętów i różnego rodzaju niemiłe niespodzianki.
Problemy z przyssawką
Dokładnie studiując opcje nawigacji, unikniemy także (jeśli takie jest nasze życzenie) dróg promowych i płatnych, wybierzemy głos polskojęzyczny, dobierzemy wygląd menu.
Pamiętajmy, że drogi zmieniają się niemal codziennie i producenci map oraz nawigacji nie nadążają z modyfikacjami oprogramowania, a w przypadku niektórych remontów w ogóle ich nie uwzględniają. Dlatego policjant raczej nie przyjmie zrzucenia winy na nawigację, gdy złamiemy zakaz wjazdu.
Wbrew pozorom problemy występują nie tylko z samą obsługą funkcji nawigacji. Uchwyt do nawigacji stanowi nierzadko jej newralgiczny punkt. Niektóre produkty są, ujmując delikatnie, słabej jakości i sporo wysiłku wymaga odpowiednie ustawienie urządzenia, by było przytwierdzone do szyby lub deski rozdzielczej, a nie leżało na fotelu pasażera.
Kłopoty sprawia zła przyssawka do nawigacji, która odpada od podłoża. Nie sięgajmy w takich sytuacjach po klej, tylko spróbujmy ją nawilżyć wodą, a w przypadku jej braku – nawet śliną. Może to dać krótkotrwały efekt, lecz niekiedy tego rodzaju „prowizorka” wytrzymuje dłużej. | Nawigacja nie działa – co robić? |
RTS, czyli Real Time Strategy, to gra strategiczna, w której czas płynie w sposób ciągły. Nie ma tu tur, jak na przykład w szachach. Wszyscy gracze, również komputerowe AI, rozpoczynają potyczkę w tej samej chwili. To bardzo interesujące połączenie strategicznego myślenia ze sporym tempem. Gracze muszą błyskawicznie reagować na zmiany i opanować odpowiednie skróty klawiszowe. Gry RTS opierają się najczęściej na systemie surowców (ich zagospodarowaniu i wydobywaniu) oraz na budowie jednostek do walki. Zazwyczaj nie ma w nich rozwiniętej polityki, liczy się głównie produkcja siły bitewnej oraz jej skuteczne wykorzystanie. Sprawdzone schematy w postaci rozbudowanej wersji "kamień-papier-nożyce" stanowią core gier RTS, podobnie zresztą jak walka. Co więc powiecie na przybliżenie kilku przedstawicieli gatunku?
1. Starcraft
Seria „Starcraft” powstała już prawie 20 lat temu (pod koniec marca świętowała 19. urodziny). „Starcraft” to osadzona w kosmicznych realiach epopeja o walce ludzi z dwiema innymi rasami: z Protosami oraz Zergami. Chociaż ci pierwsi są znacznie bardziej zaawansowani technologicznie, a ci drudzy są przerażającymi stworami o strukturze roju, Terranie (ludzie) nie są pozbawieni szans. Połączenie technologii, ponoszonych kosztów oraz wytrzymałości pozwala na zwycięstwo graczom, którzy zdecydują się na dowodzenie tą rasą. Oczywiście pod wieloma warunkami, z których pierwszym jest nie poddać się rushowi. Słowo „rush” po raz pierwszy usłyszałem chyba właśnie w „Starcraftcie” – jest to określenie na bardzo szybki atak we wczesnej fazie rozgrywki, gdy przeciwnik nie ma jeszcze żadnych lub ma bardzo mało jednostek bitewnych.
2. Bitwa o Śródziemie
Jeśli znacie twórczość Tolkiena, poznacie tę nazwę od razu. Kiedy inni deweloperzy bawili się urozmaicaniem RTS-ów pod względem settingu i opowiadanej historii, pierwsza część serii wprowadziła ogromny powiew świeżości do gatunku. Jedną z najbardziej widocznych różnic było produkowanie sporych oddziałów, a kupowane ulepszenia dotyczyły wyłącznie pojedynczych grup, nie wszystkich jednostek danego typu. Niestety, owa część, produkowana przez EA, nie pozyskała praw do korzystania z dorobku filmowego, dlatego grze brakowało nieco dotyku zaserwowanego przez Petera Jacksona. Jednak bardzo przychylne recenzje najwyraźniej zachęciły deweloperów i kolejna część, „Bitwa o Śródziemie 2”, mogła się poszczycić wizerunkami aktorów znanych z dużego ekranu.
3. Company of Heroes
To pozycja idealna dla fanów zarówno strategii, jak i klimatów II wojny światowej. Seria skupia się na dobrym dowodzeniu oraz zarządzaniu zasobami w sposób bardzo umiejętny. Jednostki nie działają w bardzo typowym schemacie "kamień-papier-nożyce", ponieważ jest ich wiele i są mocno zróżnicowane. Część jest uniwersalna, inne bardzo wyspecjalizowane, a wszystkie z odpowiednią liczbą wad oraz zalet. Bardzo ciekawa fizyka oraz przyzwoita grafika sprawiają, że każdy wielbiciel dobrych gier RTS powinien zwrócić uwagę na „Company of Heroes” – inaczej ominie go mnóstwo dobrej zabawy, w tym potyczek multiplayerowych.
4. Age of Empires
Jeśli zaczynaliście swoją przygodę z grami przed rokiem 2000, musicie przynajmniej kojarzyć tę nazwę. „Age of Empires” to gra niezwykle kultowa, która wpisuje się w styl „od ery kamienia łupanego do przyszłości”. No, może niekoniecznie, bo futurystyczne jednostki można było zdobyć wyłącznie przy pomocy kodów, ale wygrana zależała w dużej mierze od rozwoju i przechodzenia w coraz dalsze epoki historyczne. W końcu wojownik z maczugą nie będzie zbyt skuteczny przeciw w pełni opancerzonemu rycerzowi wyposażonemu w dwuręczny miecz. Na rynku można znaleźć wersje, które będzie można uruchomić i na nowszych systemach, chociaż szczególnie polecam „Age of Empires II HD”, czyli odświeżoną odsłonę drugiej części serii.
5. Command & Conquer: Red Alert 2
Wyjątkowo nie piszę w tym artykule o serii, ale o jej konkretnej części. Dlaczego? Chyba głównie z sentymentu. Chociaż muszę też przyznać, że próbowałem innych i nie przypadły mi już tak mocno do gustu, mimo, że każda była bardzo dobra.
„Red Alert 2” zapadła mi w pamięć głównie dzięki ciekawym rozwiązaniom mechanicznym, a także genialnym przerywnikom filmowym z aktorami (w tym niektórymi całkiem znanymi). Cała historia również jest interesująca, bo opiera się na konflikcie zimnowojennym – Rosja atakuje Stany Zjednoczone. Obydwie strony wraz z sojusznikami zabierają się więc do wirtualnej bijatyki na bagnety, karabiny, ale i broń energetyczną, a nawet jądrową. | 5 najlepszych gier RTS |
Bezpieczeństwo na szlaku to podstawa. Nie można więc lekceważyć ryzyka zgubienia na szlaku, gwałtownych zmian pogody oraz nieprzewidzianych okoliczności, które mogą zmienić doskonale znaną dotąd trasę w tor przeszkód. Telefon na trasie leśnej czy górskiej nie zawsze wystarczy. Trzeba brać przede wszystkim pod uwagę fakt, że telefony mają mało wytrzymałe baterie, a na oddalonych trasach tracą zasięg. Odpowiedzialny turysta powinien zaopatrzyć się w nawigację, najlepiej wodoszczelną i zasilaną wymiennymi bateriami – to daje nam większe bezpieczeństwo podróżowania. Ale współcześnie podróżujemy również między większymi metropoliami.
Mio Cyclo
Mio Cyclo to firma zajmująca się nawigacjami rowerowymi. Oczywiście ścieżki rowerowe częściej niż piesze znajdują się bliżej cywilizacji. Jednak nawet na nich może się przydać nawigacja, która pomoże dobrać trasę i zapewni na niej różnorodność. Urządzenia tej firmy określane są numerami: model 200, 205, 300, 315, 505, 605.
Modele wyposażone są w pojemne baterie, działają bez ładowania od 10 do 15 godzin. Co istotne – wszystkie modele są wodoodporne.
Nawigacje wyróżniają się przede wszystkim czytelnością ekranu nawet w pełnym słońcu. Dodatkowo cechuje je prosta i intuicyjna obsługa. Model 200 dostępny jest od 699 zł. Posiada wgrane mapy Europy Centralnej. Dodatkowo model ten zawiera funkcję Suprise Me, która proponuje trzy ciekawe trasy przejazdu do wyboru. Dużą zaleta jest też możliwość prezentacji punktów POI, czyli serwisów, sklepów rowerowych i miejsc pomocy. Bardzo przydatna funkcja to również Gdzie Jestem – pozwala w razie wypadku precyzyjnie określić miejsce, adres i położenie geograficzne.
Model 605 dostępny od 1599 zł to bardzo zaawansowana nawigacja, o dużym, czytelnym, wodoodpornym ekranie. Posiada wszystkie zalety poprzednich modeli, jednak udoskonalone łączę WIFI i większa pamięć pozwalają na wgrywanie nowych map i tras bez konieczności łączenia urządzenia z komputerem. Jego bardzo ciekawą funkcją jest Segment Strava Live, która pozwala na śledzenie osiągnięć innych użytkowników na jakiejś trasie, i współzawodniczenie w sieci.
Poza tym model wyposażony są w dodatkową funkcję MioShare, pozwalającą dzielić się swoimi trasami, funkcję pomiaru prędkości, czasu, liczby spalonych kalorii, co pozwoli na samodzielne zaplanowanie treningu rowerowego. Ma możliwość sparowania ze smartfonem, co pozwala na szybkie umieszczanie w sieci trasy, ale też odbieranie połączeń, SMS-ów i powiadomień z aplikacji.
Garmin
To firma ze stabilną pozycją na rynku. Robi doskonałe nawigacje turystyczne. Najbardziej znanym modelem jest eTrex.
Modele eTrex to jedne z najlepszych nawigacji terenowych. Ewoluowały od Garmin GPS eTrax 10 do Garmin eTrex Touch 35. Model Touch 35 jest propozycją dla osób które dużo czasu spędzają w nieznanym terenie i muszą mieć pewność, że nawigacja nie zawiedzie. Na pokładzie znajdziemy mapy Garmin TopoActive Europe, które doskonale sprawdzą się podczas górskich wycieczek oraz geocatchingu. Nawigacja nadaje się nie tylko do podróżowania piechotą, ale również jako nawigator rowerowy czy nawet samochodowy.
Urządzenie obsługuje funkcję Live Track. eTrex Touch 35 obsługuje standardy GPS i GLONASS, pozwala to na szybsze określanie pozycji i większą dokładność w ciężkich warunkach. Urządzenie eTrex wykona wszystkie obliczenia. Wisienką na torcie jest barometr, wysokościomierz oraz doskonałe działanie do 16 godzin w najcięższych warunkach atmosferycznych. Model dostępny jest od 1099 zł.
Garmin idąc z duchem czasu, postawiła ostatnio na nawigacje w poręcznej formie zegarków Sapphire – modele Fenix Sapphire kupić można w cenie od 2299 (HR Elevate performer) do 3390 (Performer) zł. Wszystkie modele przeznaczone są dla osób, które nie tylko są zapalonymi turystami, ale też uprawiają sport. Sapphire Performer mają możliwość monitorowania treningu, wgrane mapy, opcję połączenia ze smartfonem i z chmurą.
Są wodoodporne, łapią zasięg satelitarny nawet w bardzo odosobnionych miejscach. Dodatkowo barometr, żyroskop i wysokościomierz pozwalają na dobranie treningu, ale i profesjonalną nawigację w terenie. W standardzie modelu jest możliwość skontaktowania się ze służbami pomocy przy jednoczesnym przekazaniu dokładnej lokalizacji geograficznej.
Garmin Forerunner to zegarki dla biegaczy z GPS, wgranymi mapami, monitorowaniem snu i treningów. Idealna opcja dla tych, którzy podróżują aktywnie, przyda się jednak również do codziennych treningów. Mocna bateria pozwala na działanie nawet do 60 godzin w trybie oszczędnym. Modele Forreruner dostępne są od około 500 zł do 3099 zł. Forerunner 935 Triathlon Bundle 3L FV mają dodatkowo wymienne paski, personalizację ustawień wyświetlacza – idealny sprzęt dla miejskiego globtrottera, który ceni sobie styl.
Przede wszystkim są jednak dostosowane do potrzeb biegacza przełajowego – monitorują parametry treningowe i wypoczynkowe, ale pokazuja wysokość i szerokość geograficzną. W razie potrzeby jednym przyciskiem można wezwać pomoc bo sprzęt podaje położenie.
Modele Edge to opcja nawigacji rowerowej od firmy Garmin – od około 700 zł. Model Garmin Edge 520 Bundle dostępny od 1099 zł to wytrzymałe baterie, wgrane opcje map rowerowych, wysokościomierz, monitorowanie treningów możliwość łączenia z satelitą przez Wi-Fi i ze smartfonem przez Bluetooth. Urządzenie posiada funkcję pomiaru tętna co pozwala ustalić pułap tlenowy i zaplanować trening rowerowy. Wodoodporny wyświetlacz o dokładnym odwzorowaniu kolorów jest czytelny nawet w pełnym słońcu co czyni z tego sprzętu doskonałą nawigację rowerową.
Nawigacja turystyczna to nieodzowne narzędzie – wygodniejsze od telefonów, wielofunkcyjne, poręczne, a przede wszystkim bardzo przydatne. | Nawigacje turystyczne – przegląd modeli |
W Sułtanacie Naqala mówi się o nowym plemieniu – rzemieślników – które zamieszkuje wysoko w górach. Jego członkowie w pocie czoła wytwarzają drogocenne przedmioty zawierające diamenty i inne kruszce. Podobno zajmują się także produkcją przedmiotów magicznych… Zawartość pudełka
„Five Tribes: The Artisans of Naqala” jest dodatkiem do gry „Five Tribes”, która odniosła bardzo duży sukces na rynku. Wersja podstawowa charakteryzowała się piękną oprawą graficzną, klimatycznymi obrazkami, przystępnymi zasadami, ciekawą mechaniką i dużą ilością drewnianych elementów. Dodatek przygotowany jest w tym samym stylu, a w pudełku znajdziemy: 6 nowych kafelków terenu, 15 figurek rzemieślników, 4 namioty, 4 karty dżinów, 6 pasm górskich, 18 znaczników przedmiotów, 1 notes z arkuszami punktacji. Gra wydawnictwa Days of Wonder przewidziana jest dla 2-4 graczy w wieku od 13 lat, a rozgrywka powinna zająć ok. 80 minut. Należy pamiętać, iż nie jest to samodzielna gra i wymaga posiadania podstawowej wersji.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Co nowego w dodatku?
Największą zmianą jest oczywiście wprowadzenie nowego plemienia – rzemieślników. Ich fioletowe znaczniki pozwalają na zakup przedmiotów, które zapewniają dodatkowe punkty zwycięstwa na koniec (przedmioty drogocenne) bądź mają jakieś specyficzne działanie, z którego gracz może skorzystać (przedmioty magiczne). Ponadto posiadanie w swoich zasobach największej liczby fioletowych znaczników generuje 3 punkty za każdego. Jeśli nie posiada się największej liczby – 2 punkty za każdego. Kolejną zmianą jest wprowadzenie 6 nowych kafelków terenu, dzięki czemu obszar gry wyniesie teraz 6x6 kafli. Wśród nowych obszarów znajduje się przepaść (przez którą nie można przeprowadzać figurek), specjalistyczne targowisko, gdzie za 4 złote monety można zakupić 1 z 9 kart dóbr, oraz warsztat, czyli miejsce, gdzie przy użyciu fioletowych znaczników kupuje się wspomniane wcześniej przedmioty. Dodatkowo niektóre z nowych kafelków otoczone są górami, które ograniczają możliwość manewru figurkami po planszy. Kolejnymi nowościami są karty dżinów (2 zupełnie nowe i 2 stare, ale ze zmienionymi umiejętnościami pod kątem nowego plemienia) oraz figurki namiotów, które można ustawiać w miejsce wielbłądów (po przejęciu kontroli nad kafelkiem), co z kolei wygeneruje dla gracza dodatkowe punkty z okolicznych czerwonych pól.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Jak widać – dodatkowych elementów jest sporo, jednak są one łatwe do opanowania. Zostaną szybko wdrożone w dotychczasową rozgrywkę przez każdego, kto rozegrał choć kilka partii w wersję podstawową.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Dobry dodatek do bardzo dobrej gry
„Five Tribes: The Artisans of Naqala” jest dobrym dodatkiem, który wprowadza wiele nowości (mniejszych i większych), co urozmaica i uprzyjemnia grę. Jednocześnie zachowana jest dotychczasowa mechanika, co pozwala graczom na szybkie dodanie nowych elementów bez konieczności żmudnego studiowania instrukcji. Dla osób, którym podobnie jak mi bardzo spodobała się wersja podstawowa, jest to pozycja obowiązkowa. Dodatek „Five Tribes: The Artisans of Naqala” można kupić na Allegro za ok. 80 zł. | „Five Tribes: The Artisans of Naqala” – recenzja gry |
Każdego roku zwykle dwukrotnie dokonujemy zmiany opon. Jednak sama zmiana letnich na zimowe bądź odwrotnie, nie wystarcza. Podczas wizyty w warsztacie świadczącym usługi oponiarskie koła będą również wyważone. Co to właściwie jest wyważanie i w jakim celu się je stosuje? Sama zmiana opon to nie wszystko. W trakcie standardowej eksploatacji zarówno felgi, jak i ogumienie są narażone na ciężkie warunki pracy. W wyniku szybkich podjazdów na krawężniki, ostrego hamowania lub po prostu przez zły stan nawierzchni, mogą one, w minimalnym stopniu, tracić swój idealnie okrągły kształt. To z kolei skutkuje nierównomiernym rozkładem masy auta. Czasem jest to tak niewielka zmiana, że nie dostrzeżemy jej „gołym okiem”. Nie pierwszy raz okazuje się bowiem, że maszyny są mądrzejsze od nas. Koło, jakie na pozór wygląda dobrze, po założeniu na wyważarkę może pokazać swoje „prawdziwe oblicze”. Wyważenia wymagają nawet takie, które jeszcze nigdy nie dotknęły drogi. Wszystko dzieje się po to, aby zachować środek ciężkości opony. Nierównomierny rozkład masy niejednokrotnie wytrąca koło z równowagi ruchu obrotowego wokół jego własnej osi, co nie pozostaje bez znaczenia dla bezpieczeństwa jazdy, stanu elementów eksploatacyjnych i komfortu użytkownika.
Jak to działa?
Wyważania dokonuje się na specjalnej maszynie, przeznaczonej tylko i wyłącznie do tego celu. Felgi stalowe i aluminiowe wyważa się w ten sam sposób, różnica tkwi jedynie w odważnikach. W przypadku felg stalowych są to stalowe ciężarki o różnych masach (np. 5, 10 bądź 25 gramów), które są nabijane na zewnętrzny i wewnętrzny rant felgi, w odpowiednich miejscach wskazanych przez urządzenie. Alufelgi wyważa się, stosując analogiczną metodę, jednak odważniki wykonane są z aluminium w postaci paska, złożonego z połączonych ze sobą ciężarków i naklejane od wewnętrznej strony felgi.
Wielu kierowców czynność wyważania felg uważa za zbędną i nie przywiązuje do niej zbytniej wagi. Dotyczy to szczególnie osób, posiadających dwa komplety felg z oponami zimowymi i letnimi, którzy dokonują corocznej zmiany na własnej posesji. Wtedy do zakładu oponiarskiego zwykle nie jest po drodze, a skoro samochód jeździ, to znaczy, że ma się dobrze. Nic bardziej mylnego. Niewyważone koła mogą wpływać bezpośrednio na zachowywanie się pojazdu podczas jazdy, nawet jeżeli sposób prowadzenia samochodu na pierwszy rzut oka nie wzbudza żadnych zastrzeżeń.
Czy oby na pewno złe wyważenie?
Pierwszym zauważalnym sygnałem, świadczącym o złym wyważeniu kół, jest drżenie całego nadwozia, jakie utrzymuje się szczególnie przy rozwijaniu prędkości, dochodzących do 80 kilometrów na godzinę. Koło ma zaburzony środek ciężkości, przez co generuje siły wytrącające je z prawidłowego rytmu obrotów wokół własnej osi. Przy przekroczeniu wspomnianej prędkości, drgania stają się tak dokuczliwe, że mogą wręcz uniemożliwić bezpieczne kierowanie samochodem.
Innym objawem, często mylonym z krzywymi tarczami hamulcowymi, jest bicie kierownicy podczas hamowania, bądź „ściąganie” auta w którąś ze stron. Jednak takie zjawisko może świadczyć również o szeregu innych usterek. Dlatego wszelkie nieprawidłowości, zauważalne przy pracy naszego pojazdu, powinniśmy bezzwłocznie zgłaszać mechanikom, którzy zdiagnozują problem.
Stopień wyważenia opony
Koła mogą być niewyważone w różnych stopniach. W jednym przypadku niemal tego nie poczujemy, zaś przy następnej okazji prowadzenie samochodu stanie się katorgą, przypominającą pracę maszyny budowlanej, ubijającej ziemię. Jeśli nasz pojazd nie przejawia wyżej wspomnianych objawów, a koła dawno nie były wyważane, jest możliwe, że jego podzespoły są uszkadzane „w tajemnicy” przed właścicielem. Pamiętajmy zatem, iż błędne wyważenie bądź całkowity jego brak może prowadzić do nierównomiernego i nadmiernego zużywania się opon, łożysk oraz niektórych elementów zawieszenia czy układu kierowniczego.
Jak często należy czynność powtarzać?
Nasuwa się pytanie: jak często kierowca powinien dokonywać wyważenia kół w swoim samochodzie? Nie ma na to konkretnej recepty. Oczywiście, jeżeli dysponujemy tylko jednym kompletem felg, to dwa razy do roku zmieniamy opony z zimowych na letnie bądź odwrotnie. Wyważenie kół jest konieczne przy każdej takiej zmianie. Z reguły jest ono cenowo wliczone w samą zmianę opon i stanowi czynność dla mechaników oczywistą.
Jeśli jednak mamy to szczęście, że posiadamy dwa komplety kół i możemy sami je zmienić na własnej posesji, to wtedy trzeba by zadbać o ich prawidłowe wyważenie, jakie każdorazowo powinno być wykonywane na początku sezonu zimowego i letniego. Na spokojnie wówczas przeczekajmy oponiarski szał. Gdy „zima po raz kolejny zaskoczy kierowców”, utworzą się długie kolejki do warsztatów, zajmujących się zmianą opon. Posiadacze dwóch kompletów kół będą ze spokojną głową przemykać pomiędzy ślizgającymi się miłośnikami letniego ogumienia. Wtenczas warto zadzwonić do warsztatu oponiarskiego i umówić się na wizytę, jaka będzie miała się odbyć choćby za 2–3 tygodnie. W tym momencie kolejki znacznie zmaleją, a mechanicy ze spokojem sprawdzą stan wyważenia naszych kół. Kierowca natomiast będzie dłużej mógł cieszyć się sprawnym autem, którego prowadzenie jest przecież niezwykłą przyjemnością. | Kiedy należy dokonywać wyważenia opon? |
Mimo że niemal każda rodzina posiada samochód, kolej nadal pozostaje popularnym środkiem transportu, szczególnie podczas wakacyjnych podróży. Niestety jazda pociągiem, zwłaszcza w okresie letnim, może okazać się bardzo męcząca. Nawet kilkugodzinne opóźnienie, brak klimatyzacji, brak miejsca na bagaż, zatłoczone przedziały pełne turystów i grup kolonijnych – to tylko część niedogodności, które mogą cię spotkać. A co, jeśli towarzyszy ci dziecko? Poniżej znajdziesz kilka pomysłów na to, jak uprzyjemnić maluchowi nużącą podróż. Po pierwsze – komfort
Musisz pamiętać, że nawet najkrótsza podróż nie jest taką dla twojej pociechy. Dzieci zupełnie inaczej odczuwają upływ czasu. Wytrzymanie godziny w spokoju, w pozycji siedzącej nie stanowi dla dorosłego żadnego problemu, ale oznacza spore wyzwanie dla małego brzdąca. Zanim zaczniesz zastanawiać się, jak zająć mu czas, zacznij od zapewnienia mu możliwie najlepszych warunków podróży.
Podstawą jest wygodny strój. Latem temperatura w przedziale często przekracza trzydzieści stopni – stare składy nie posiadają przecież klimatyzacji, a jedynym ratunkiem jest otwarte okno. Zadbaj więc, aby twoja pociecha miała na sobie ubrania z bawełny, najlepiej żeby była to koszulka bez rękawów i krótkie spodenki lub – w przypadku dziewczynek – przewiewna sukienka. Obowiązuje zasada: im mniej, tym lepiej. Pamiętaj też o butelce z wodą i o czymś do jedzenia. Jeśli planujesz kilkugodzinną podróż, doskonale sprawdzi się poduszka lub zagłówek – na wypadek, gdyby maluch chciał się zdrzemnąć. Nie protestuj też, gdy będzie chciał zabrać do pociągu ulubioną maskotkę. W miarę możliwości przejdźcie się od czasu do czasu korytarzem – dzieci nie są przyzwyczajone do kilkugodzinnego siedzenia.
Jeśli to wasza pierwsza podróż pociągiem, uprzedź wcześniej malucha o zasadach panujących podczas jazdy (choćby o tym, że nie należy przeszkadzać innym pasażerom, biegać czy hałasować) – z pewnością łatwiej będzie mu się oswoić z nową sytuacją. Dobrze też zarezerwować miejsce przy oknie – podróż minie szybciej, kiedy dziecko będzie mogło podziwiać zmieniający się krajobraz albo liczyć na przykład mijane zwierzątka.
Zabawki, które uprzyjemnią podróż
Warto zacząć od tego, co podróży z pewnością nie uprzyjemni. Czego nie zatem zabierać? Zrezygnujcie z wszelkiego rodzaju zabawek grających. W przedziale znajdą się przecież także inne osoby, które będą najprawdopodobniej pracowały, czytały bądź spały – piskliwe dźwięki i wesołe melodie, to z pewnością ostatnia rzecz, jakiej chciałyby słuchać. Nie sprawdzą się również zabawki wieloelementowe, jak choćby puzzle czy klocki Lego – drobne części łatwo zgubić, a ponadto maluch będzie dysponował zbyt małą przestrzenią, by móc swobodnie rozłożyć zestaw.
Co spakować? Przede wszystkim książeczki, które dziecko będzie mogło czytać lub oglądać. Zabierz jego ulubione bajki, ale przed wyjazdem dokup też choć jedną nową – poświęci jej więcej czasu i uwagi. Jeśli jest miłośnikiem gier karcianych , ten pomysł także sprawdzi się podczas podróży. Obecnie znajdzieszkarty z postaciami ze wszystkich popularnych bajek, takich jak Świnka Peppa czy Kraina Lodu. Powrót do przeszłości zapewni ci choćby gra w Piotrusia, możecie też wymyślać wspólnie zupełnie nowe – przyjemna podróż gwarantowana.
Mały fan rysowania ucieszy się z podróżnego zestawu Pana Robótki– zwariowanego gospodarza jednego z popularnych programów dla najmłodszych. Komplet składa się ze sztywnej składanej podkładki, która zastąpi stolik oraz rozmaitych arkuszy do kolorowania. Inne zestawy kreatywne, na które warto zwrócić uwagę – nie zawierają zbyt wielu elementów – to na przykład studio graficzne i Top Model. W pierwszym znajdziemy m. in. deskę do rysowania i rozmaite szablony, drugi natomiast to szkicownik do projektowania ubrań.
Godziny spędzone w pociągu to także doskonały czas na naukę języka obcego. Poza tradycyjnymi fiszkami warto zastanowić się nad zakupem elektronicznej gry do nauki angielskiego, która znacznie ułatwi dziecku przyswajanie nowych słówek.
Kiedy wszystkie powyższe propozycje zawiodą i maluch będzie znudzony podróżą, pozostaje zawsze skuteczny sposób – tablet lub laptop z ulubioną bajką bądź grą. Nie zapomnijcie jednak o słuchawkach.
Niezależnie od pory roku, wyprawa pociągiem będzie wyglądała podobnie, dlatego warto odpowiednio się do niej przygotować. Wygodne ubranie, prowiant i zabawki, które ją uprzyjemnią to niezbędnik każdego małego podróżnika. Możesz także rozważyć zakup biletów na nocny pociąg z wagonami sypialnymi, aby podróż minęła wam jeszcze szybciej. | Jak uprzyjemnić dziecku długą podróż pociągiem? |
Noworodek urodzony podczas wakacji od pierwszych dni życia otoczony jest słoneczną pogodą i może nacieszyć się urokiem przebywania na świeżym powietrzu znacznie dłużej niż rówieśnicy urodzeni podczas chłodniejszej aury. Dlatego też wyprawka dla małego szczęśliwca może być nieco skromniejsza. A co koniecznie powinno się w niej znaleźć? Sprawdź! Body z długim i krótkim rękawkiem
Najważniejszą częścią garderoby małego człowieczka są właśnie body, czyli wygodne bluzeczki zapinane w kroku. Takie ubranka nie rolują się na plecach i nie powodują podrażnień na wrażliwej skórze bobasa. Do tego są bardzo praktyczne. W lecie przydadzą się zarówno body z długim rękawem, jak i modele z krótkim. Podczas upalnych, letnich dni mogą przydać się też ubranka bez rękawków, w których bobaskowi będzie chłodniej. Ważne jest, żeby były to body bawełniane. Taki materiał doskonale sprawdza się przy wysokich temperaturach, przepuszcza powietrze i nie dopuszcza do przepocenia.
Pajacyk
Kolejnym niezbędnikiem, którego nie może zabraknąć w letniej wyprawce, są wygodne pajacyki. To bardzo praktyczne ubranko umożliwiające zmienianie pieluszki bez potrzeby zupełnego rozbierania bobasa. Wystarczy rozpiąć zatrzaski. Można założyć je na body podczas chłodniejszych dni lub samodzielnie, kiedy na dworze jest gorąco.
Śpioszki
Część garderoby, którą można wykorzystać, jak sama nazwa wskazuje, jako piżamkę do spania. Sprawdzi się też jednak na co dzień. Maluszki mają tendencję do marznięcia w stopy, a śpiochy charakteryzują się zabudowanymi nogawkami, które dadzą dziecku ochronę przed ewentualnym chłodem. W lecie doskonałym rozwiązaniem mogą być także półśpiochy bezuciskowe, czyli spodenki, które dzięki swojej budowie nie opinają nadmiernie brzuszka malucha.
Czapeczka
Nawet noworodki urodzone latem na zewnątrz powinny mieć zakładane lekkie nakrycia głowy. Najlepiej wybrać czapeczki niemowlęce wykonane z bawełny, które będą przepuszczać powietrze. Ważne jest, aby czapeczka posiadała nauszniki chroniące przed wiatrem i zimnem. Można też zakupić jeden model z daszkiem, który będzie dodatkową ochroną przed słońcem.
Skarpetki
W wyprawce muszą znaleźć się dziecięce skarpetki. Latem szczególnie dobrze będą sprawdzać się modele bezuciskowe. Nie będą one podrażniać skóry maluszka ani zbytnio ściskać stópek.
Ciepły sweterek lub bluza
Przydadzą się także latem, kiedy na dworze zrobi się chłodniej. Nie musi to być zbyt grube odzienie – najlepiej, żeby przepuszczało powietrze, ale też ogrzewało maleństwo. Takie okrycie przyda się także jako strój domowy, gdyż latem w wielu mieszkaniach jest znacznie chłodniej niż na dworze.
Niedrapki
Do szpitala przydadzą się specjalne rękawiczki, które zabezpieczą malucha przed mimowolnym zadrapaniem skóry. Bawełniane niedrapki powinny znaleźć się w każdej wyprawce, bez względu na porę roku narodzin.
Kocyk
Pomimo letniej aury maluszki zazwyczaj przykrywamy podczas snu. Kiedy jest gorąco, zamiast kocyka można zdecydować się na okrycie ze zwykłej pieluszki tetrowej. Jednak na rynku dostępne są także modele, które doskonale sprawdzą się latem. Szczególnie popularne są kocyki bambusowe oraz te z tkaniny minky. Dobrym wyborem będą też kocyki wykonane z bawełny.
Krem przeciwsłoneczny
Maluszki urodzone latem są szczególnie narażone na niebezpieczeństwo poparzenia słonecznego. Warto zadbać o to, żeby dziecko było jak najmniej narażone na kontakt ze słońcem. Podczas spacerów na świeżym powietrzu można jednak zabezpieczyć się dodatkowo kremami z wysokim filtrem, najlepiej takim z SPF powyżej 30.
Pieluszki
Bobasy podczas upałów mogą być narażone na odparzenia wrażliwej skóry podczas upałów. Dlatego ważny jest wybór pieluszek, które w jak największym stopniu będą przepuszczały powietrze. Można zdecydować się na tradycyjne pieluszki tetrowe lub jednorazowe, których materiał wydaje się odpowiedni na lato. | Kompletujemy wyprawkę dla noworodka urodzonego latem |
Do serii Logitech MX dołączyły głośniki MX Sound. To kompaktowy zestaw 2.0, wyposażony w interfejs Bluetooth i dotykowe sterowanie. Producent obiecuje niezwykłe wzornictwo, doskonały dźwięk oraz intuicyjną obsługę. Logitech rozbudował swoją ofertę sprzętu biurowego o głośniki MX Sound, które mają być uzupełnieniem, np. myszki MX Master (test), trackballa MX Ergo (test) lub klawiatury Craft (test), czyli urządzeń łączących wysoką funkcjonalność z wyjątkowym wzornictwem. Widać, że strona wizualna to mocny punkt tytułowych głośników – w oczy rzuca się nowoczesny, a zarazem minimalistyczny design. Sprawdziłem, czy producent rzeczywiście nie zapomniał o funkcjonalności oraz jakości dźwięku.
Specyfikacja Logitech MX Sound
moc: 24 W (szczytowa), 12 W RMS
przetworniki: dynamiczne 2,5 cala (6,35 cm) oraz otwory bass-reflex
interfejs: Bluetooth 4.1, analogowy 3,5 mm
zasięg: 20 m
pasmo przenoszenia: 75 Hz–20 kHz
funkcje: dotykowa obsługa, podświetlenie przycisków reagujące na ruch, gniazdo słuchawkowe, obsługa dwóch urządzeń jednocześnie
wymiary: 160 x 160 x 83,4 mm
masa: 1,72 kg
Wyposażenie
W zestawie jest tylko okablowanie oraz zasilacz. Do dyspozycji jest kabel 3,5 mm, który mierzy 1,4 m. Zasilacz ma formę niewielkiej kostki, zintegrowanej z kablem o długości 1,8 m. Przewód łączący satelity jest zamocowany na stałe przy lewym głośniku i również mierzy 1,8 m. Wszystkie kable zostały zabezpieczone grubymi i matowymi izolacjami.
Konstrukcja
Logitech MX Sound nie są typowymi, prostopadłościennymi głośnikami komputerowymi – to bardzo oryginalny, a zarazem nowoczesny zestaw. Głośniki zostały zamknięte w misowatych obudowach, wyglądających niczym ścięte stożki, skierowane kolistymi podstawami do użytkownika. Obudowy wyposażone są w charakterystyczne tuby z otworami z tyłu, które przylegają do obu głośników. Sprzęt może nie pasować na każde biurko i nie każdemu przypadnie do gustu pod względem wizualnym, ale charakterystyczna szara barwa z pewnością zgra się z innymi peryferiami marki Logitech.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Fronty są w całości pokryte tkaniną, rozciągniętą na maskownicach z tworzywa sztucznego. Przycisków sterowania nie widać na pierwszy rzut oka. Znajdują się one na prawym głośniku, w dolnej części maskownicy – są dotykowe i podświetlone na biało. Można je zauważyć tylko po przybliżeniu dłoni do głośnika, wtedy widać regulację głośności (plus i minus) oraz przycisk parowania.
Obudowy są odchylone pod kątem 10 stopni i rozszerzają się ku maskownicom, a na spodzie mają pojedyncze podkładki w formie pasków. Głośniki zdobi także stalowa obwódka, która oddziela fronty od ciemnoszarych obudów. Z boków obu głośników można dostrzec także odstające tuby basowe, które rozszerzają się ku tyłowi i jednocześnie podpierają konstrukcję – zostały one wyklejone dodatkowymi podkładkami.
Oba głośniki są wyraźnie oznaczone z tyłu dużymi literami R i L. Aktywnym głośnikiem jest prawa kolumienka, na której znajduje się pięć gniazd – dwa wejścia analogowe, gniazdo łączące oba głośniki, gniazdo zasilania oraz wyjście słuchawkowe. Na lewym głośniku nie ma dodatkowych gniazd, widać jedynie zamocowany na stałe przewód połączeniowy.
Wykonanie MX Sound jest dobre. Maskownice prawie nie uginają się pod naciskiem, obudowy są masywne i odpowiednio spasowane. Zastosowana tkanina została wzorowo naciągnięta, nie zdradza tendencji do zadzierania się, natomiast matowe tworzywa sztuczne są podatne na zarysowania.
Ergonomia i obsługa
Wymiary głośników są kompaktowe – konstrukcja jest wąska (8,3 cm) i optymalnie wysoka (16 cm). MX Sound nie zajmą dużo miejsca na biurku, można będzie je rozstawić również na większym meblu, ponieważ kabel łączący głośniki jest odpowiednio długi. Producent zadbał także o lekkie odchylenie urządzeń, więc membrany są skierowane w stronę uszu użytkownika. Pewne wątpliwości budzi stabilność konstrukcji, ale w praktyce trzeba się naprawdę postarać, żeby przewrócić głośniki. Silikonowe nóżki stawiają odpowiedni opór, a obudowy oraz dodatkowe tuby są zamocowane tak, że wzajemnie się zapierają.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Rozstawienie głośników jest łatwe – wystarczy podłączyć zasilanie, połączyć ze sobą satelity i od razu można przejść do odsłuchów dzięki interfejsowi Bluetooth. Na pudełku jest schemat podłączania, a poszczególne gniazda są wyraźnie oznaczone. Możliwe jest także podłączenie sprzętu analogowo – z tyłu prawego głośnika widać dwa wejścia, oznaczone jako PC oraz AUX, ale w zestawie jest tylko jeden kabel 3,5 mm. Przydałby się jeszcze kabel 2x RCA–3,5 mm.
Obsługa głośników jest specyficzna. Nie myślałem, że w takim urządzeniu można obyć się bez… włączników. Urządzenie uruchamia się od razu po włączeniu zasilania i automatycznie rozpoczyna parowanie, czemu nie towarzyszą żadne sygnały dźwiękowe. Jeśli MX Sound będą nieużywane przez 20 minut, przejdą w stan uśpienia, co niestety może zirytować podczas odtwarzania muzyki przez kabel 3,5 mm. Jeśli napięcie wyjściowe karty dźwiękowej komputera jest zbyt niskie, głośniki potrafią wyłączyć się w trakcie odtwarzania muzyki. Z tego powodu wolałbym, żeby producent zaimplementował zwykły włącznik.
Proces parowania jest szybki, a dzięki funkcji Easy Switch można płynnie przełączać się pomiędzy dwoma źródłami Bluetooth oraz połączeniem przewodowym 3,5 mm. Możliwe jest także szybkie połączenie się z ostatnim urządzeniem za pomocą dwukrotnego wciśnięcia przycisku Bluetooth. Szkoda, że zabrakło NFC, a także wsparcia dla kodeka aptX. Mile widziany byłby także mikrofon, szczególnie w przypadku połączenia z laptopami i urządzeniami mobilnymi.
Głośność reguluje się przyciskami na froncie – wystarczy zbliżyć dłoń na odległość wynoszącą około 7 cm, by przyciski się podświetliły, co robi wrażenie. Klawisze są odpowiednio czułe na dotyk, a diody wyłączają się po kilku sekundach, więc nie przeszkadzają po zmroku. Jednak w praktyce wolałem wygodnie regulować głośność z poziomu klawiatury lub smartfona, niż schylać się co chwilę do głośnika. Szkoda, że w zestawie nie ma pilota.
Brzmienie
Głośniki kosztowały początkowo 440 zł – w takiej cenie narzekałbym na brzmienie. Aktualnie MX Sound da się kupić za około 300 zł i w stosunku do tej ceny urządzenie wypada zdecydowanie korzystniej. Nie można liczyć na wyjątkową przestrzeń, wysoką dynamikę, głęboki bas i topową rozdzielczość dźwięku, ale brzmienie jest klarowne, dosyć szczegółowe i przyjemne dla uszu.
Natrafiłem na opinie, że MX Sound generują za dużo basu. Nie mogę się z tym zgodzić, ale być może dzieje się tak w małych pomieszczeniach. W średnich lub dużych pokojach niskie tony nie dominują. To zrozumiałe – obudowy głośników są płytkie, a basowe tuby niewielkie, więc nie można liczyć na bardzo mocny bas. Niskie tony nie przyćmiewają pozostałych pasm, nie dudnią i nie zamulają dźwięku. Właściwie basu mogłoby być nawet trochę więcej, czasami słychać braki w nowszej muzyce elektronicznej, rapie lub ciężkim rocku.
Podoba mi się, że pasmo średnie jest bliskie i przejrzyste. Dzięki temu dobrze słucha się muzyki płynącej z żywych instrumentów, głosy wokalistów są bezpośrednie i dosyć naturalne. Daje się wychwycić sporo szczegółów, a dźwięk jest swobodny i bezpośredni, nie słychać dystansu do muzyki. Z powodzeniem można posłuchać także bardziej rozrywkowych gatunków muzycznych, wtedy brzmienie staje się chłodniejsze i bardziej nowoczesne.
Wysokie tony nie zostały wycięte, co nadaje dźwiękowi klarowności. Słychać pewien cyfrowy nalot, więc smyczki, solowe gitary lub talerze perkusyjne nie rozbrzmiewają wyjątkowo naturalnie, ale to typowy problem głośników z interfejsem Bluetooth. Producent nie przesadził ze strojeniem, zatem brzmienie nie jest sykliwe i nie kłuje w uszy.
MX Sound należą do głośników kompaktowych, więc nie należy wymagać od nich wyjątkowej stereofonii i głębi sceny dźwiękowej. Przekaz nie oddala się mocno w głąb, ale stereo jest i tak niezłe. Łatwo docenić także kontrastową separację instrumentów i tzw. napowietrzenie, czyli efekt swobody wokół poszczególnych dźwięków. Głośniki nadają się do odsłuchów z bliska, nie przytłaczają słuchacza swoim brzmieniem.
Podsumowanie
Logitech MX Sound to głośniki specyficzne. Widać, że wzornictwo miało priorytet, ale obsługa oraz brzmienie są nadal na dobrym poziomie. Świetnie sprawdza się płynne przełączanie pomiędzy różnymi źródłami dźwięku, a dotykowa regulacja głośności robi wrażenie. Brzmienie jest niezłe, jak na tę półkę cenową.
Niestety zabrakło NFC, mikrofonu oraz kodeka aptX, który powoli staje się standardem. Przydałby się także dodatkowy kabel ze złączami RCA, chociaż widać, że interfejs analogowy to tylko dodatek – priorytet ma Bluetooth. Nie podoba mi się brak włącznika, a mile widziany byłby także pilot.
MX Sound kosztują aktualnie około 300 zł. Za tę cenę otrzymujemy ładny i nieźle brzmiący zestaw z interfejsem Bluetooth. Jeśli ważne są kompaktowe wymiary i zależy nam na wzornictwie pasującym do innych urządzeń Logitecha, warto wybrać MX Sound. Jednak gdy strona wizualna oraz wymiary są kwestiami drugoplanowymi, a liczy się głównie brzmienie, w tej cenie znajdą się lepsze zestawy, np. Fenda R30BT, Microlab B77 lub Edifier R1010BT.
Zalety: dobre wykonanie; mocne okablowanie; ładne wzornictwo; przyciski dotykowe z podświetleniem reagującym na ruch; płynne przełączanie się pomiędzy urządzeniami; czyste i bezpośrednie brzmienie o klarownym charakterze.
Wady: brak włącznika, NFC, wsparcia dla aptX, pilota i mikrofonu; płytki bas; czasami skompresowany dźwięk. | Test Logitech MX Sound – finezyjne głośniki 2.0 |
W łazience każdy z domowników powinien czuć się swobodnie, komfortowo i bezpiecznie. Dostosowanie łazienki do potrzeb małego dziecka wcale nie jest trudne. Wystarczy zastosować kilka prostych udogodnień, dzięki którym utrzymywanie codziennej higieny będzie znacznie przyjemniejsze. Aby zachęcić dziecko do samodzielnego korzystania z toalety czy regularnego mycia rąk, musimy zapewnić mu wygodną i bezpieczną przestrzeń. Warto też wprowadzić kilka dodatków, które uatrakcyjnią wygląd łazienki i sprawią, że malec będzie się dobrze czuł i chętnie spędzał w niej czas. Dzięki temu codzienna higiena nie stanie się dla niego jedynie przykrym obowiązkiem, ale także okazją do wspaniałej zabawy.
Najlepiej byłoby oczywiście, gdyby maluch miał własną, dostosowaną do jego potrzeb, wzrostu i możliwości łazienkę. Niestety, urządzenie dodatkowej łazienki dla dziecka to ogromny wydatek. Doliczyć musimy do niego również niemały koszt związany z koniecznością późniejszych (gdy dziecko podrośnie), ewentualnych modyfikacji. Ponadto wielu z nas nie może pozwolić sobie na takie rozwiązanie ze względu na metraż mieszkania. Dlatego najczęściej rodzice szukają takich alternatyw, które pomogą im dostosować dotychczasowe wyposażenie do potrzeb nowego członka rodziny.
Porządek w łazience
Maszynka do golenia, żrące detergenty, urządzenie elektryczne – to wszystko czyha w łazience na żądnego przygód, małego odkrywcę. Przystosowując to miejsce do potrzeb najmłodszych, zacznijmy od odpowiedniej organizacji przestrzeni. Wybierzmy takie meble łazienkowe, jakich malec nie otworzy albo kupmy specjalne blokady na uchwyty. Wszystkie potencjalnie niebezpieczne przedmioty nie powinny znajdować się w zasięgu ręki dziecka.
W łazience nietrudno poślizgnąć się i uderzyć o ostre krawędzie. Aby zniwelować ryzyko poważnych urazów, zamontujmy specjalne zabezpieczenia narożników. Te nie kosztują dużo, a z pewnością nie raz uchronią twoje dziecko przed groźnymi obrażeniami.
Mycie rąk
Największą trudnością, z jaką muszą zmagać się mali domownicy, jest wysokość oraz wielkość wyposażenia sanitarnego. Jak zachęcić malucha do samodzielnego mycia rąk czy zębów, jeśli nie może dosięgnąć do umywalki? Najprościej zakupić specjalną armaturę przeznaczoną dla najmłodszych członków rodziny i powiesić ją na wysokości odpowiedniej dla dziecka. Jeżeli jednak nie chcemy co kilka lat montować nowej umywalki, wystarczy, że kupimy wygodny podest dla dziecka (najlepiej taki z regulowaną wysokością i systemem antypoślizgowym). Podest przyda się także do korzystania z toalety oraz wchodzenia do wanny.
Niekiedy, pomimo stania podopiecznego na podeście, mycie rąk jest nadal niewygodne i frustrujące. W takiej sytuacji przydać się może specjalna nakładka – przedłużenie kranu. To prosty i niezwykle przydatny gadżet. Pozwoli on swobodnie korzystać z umywalki bez ryzyka zachlapania powierzchni dookoła.
Pomocne w nauce samodzielnej higieny będą także baterie jednouchwytowe lub bezdotykowe. Odkręcanie tradycyjnych kurków sprawia maluchom zwykle trudność i niepotrzebnie zniechęca do mycia rąk. Dużą popularnością wśród rodziców cieszą się baterie łazienkowe z ogranicznikiem temperatury. Takie modele umożliwiają ustawienie temperatury wody na stałym poziomie, tym samym, zabezpieczając dziecko przed ewentualnym poparzeniem. Przydatnym rozwiązaniem jest też ogranicznik strumienia wody. Dla maluchów zabawa wodą to świetna frajda. Mniej zadowoleni są rodzice, jacy zmuszeni są sprzątać ogromne kałuże oraz płacić niemałe rachunki. Dlatego lepiej zawczasu pomyśleć o ekonomicznej baterii, która nadmiernie nie obciąży naszego domowego budżetu.
Korzystanie z toalety
Nauczenie pociechy komunikowania swoich potrzeb fizjologicznych i samodzielnego ich załatwiania to nie lada wyzwanie dla rodzica. W zaprzyjaźnianiu się z toaletą przydadzą się wygodne nakładki sedesowe. Do wyboru mamy wiele kolorów oraz motywów. W ofercie dostępne są nie tylko twarde, plastikowe nakładki, ale również miękkie siedziska, zapewniające dziecku wygodę. Na Allegro kupimy też specjalną nakładkę na sedes z drabinką oraz uchwytami, dzięki którym maluch stabilnie siedzi i czuje się pewniej.
Tworząc wnętrze przyjazne dla podopiecznych, warto ponadto pomyśleć o zakupie wolno opadającej deski sedesowej. Poza wieloma jej zaletami (mniejsze ryzyko uszkodzenia ceramiki czy samej deski oraz wyciszenie czynności opadania), zapewnia ona bezpieczeństwo najmłodszym użytkownikom toalety. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, jak przykre i bolesne może być przytrzaśnięcie małych paluszków przez opadającą z hukiem deskę.
Bezpieczna kąpiel
Poza wieloma praktycznymi rozwiązaniami należy mieć na uwadze, przede wszystkim, bezpieczeństwo dzieci. Codzienna kąpiel to dla większości maluchów prawdziwa frajda. Rodzice muszą jednak pamiętać o tym, że w łazience czyha na dzieci wiele niebezpieczeństw – chociażby mokra terakota, śliska powierzchnia wanny czy wystający kran.
Maluch podczas wodnych harców często zmienia pozycje, wstaje, siada, obraca się. Mamy wtedy patrzą z przerażeniem, obawiając się, że ich dziecko zaraz się poślizgnie i uderzy. Dlatego niezwykle przydatne podczas kąpieli są, przytwierdzane za pomocą przyssawek do wanny czy brodzika, specjalne maty antypoślizgowe. Pełnią one nie tylko ważną funkcję ochronną, ale również rozrywkową. Ich wybór jest tak ogromny, że każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie – od małych, gumowych aplikacji, przez ogromne krokodyle czy postacie z bajek, po maty z tryskającą fontanną.
Aby uchronić głowę malca przed przypadkowym uderzeniem w trakcie kąpieli, możesz założyć gumową osłonkę na kran, z kolei wchodzenie i wychodzenie z wanny ułatwi specjalny uchwyt, najlepiej z antypoślizgową rączką.
Atrakcyjne dodatki
Dostosowując łazienkę do potrzeb dziecka, nie zapomnijmy o dodatkach, które nadadzą jej wnętrzu wyjątkowy charakter. Wbrew pozorom nie musimy wydawać wiele pieniędzy. Odpowiednia zasłona pod prysznic, dywanik, kubek na szczoteczkę z ulubionym bohaterem z bajki – czasem wystarczy drobny szczegół i od razu wszystko wydaje się dla malucha ciekawsze.
W łazience nie powinno zabraknąć też zabawek do kąpieli. Te z kolei możemy schować w poręcznym organizerze przyczepianym do wanny czy ściany. Ułatwi on utrzymanie porządku, a dziecku sprawi wiele frajdy.
Podsumowanie
Aby zapewnić dla pociechy komfort i bezpieczeństwo w łazience, nie musisz przebudowywać pomieszczenia od podstaw. Do potrzeb malucha można przystosować praktycznie każdą łazienkę. Co więcej, większość przydatnych i niezwykle praktycznych akcesoriów nie kosztuje wiele, a z pewnością odmieni wnętrze. | Jak przystosować łazienkę do małego dziecka |
Diety, ciąża, karmienie piersią, nawet miesiączki wpływają na niedobory witamin, dlatego tak ważne jest ich uzupełnianie. Oprócz warzyw i owoców warto również zażywać suplementy. Wraz z wiekiem czegoś potrzebujesz mniej, a czegoś znacznie więcej. Co powinnaś suplementować po trzydziestce? Na co dzień zmagasz się z wieloma wyzwaniami. Niewątpliwie na twoich barkach spoczywa wiele zadań, dlatego tak ważne jest, byś pamiętała również o sobie. Zdrowa dieta, regularne ćwiczenia i własna afirmacja pozwolą ci zachować nie tylko dobry nastrój i gotowość do podejmowania kolejnych wyzwań, ale też doskonałą sylwetkę oraz wzmocnioną odporność. Po przekroczeniu magicznej "trzydziestki" twój metabolizm nieco zwalnia, poziom energii szybciej spada, a składniki odżywcze z pokarmów wolniej się wchłaniają.
Potrzebujesz zatem suplementów, które pomogą zachować ci sprawność umysłową i fizyczną, wspomogą twój układ trawienny, hormonalny i nerwowy. Ponadto będą dodawać ci energii i pozwolą zapobiegać różnego rodzaju chorobom.
Spirulina
Ta zielono-niebieska alga to wyjątkowa roślina, która bardzo dobrze wpływa na organizm kobiety. Zawiera wiele łatwo przyswajalnych składników odżywczych. Spożywana regularnie przez dłuższy czas dobrze wpływa na zdrowie i samopoczucie. Zapobiega wielu chorobom, m.in. miażdżycy, chorobom sercowo-naczyniowych, nadciśnieniu czy nawet nowotworom. Zaleca się ją również w walce z metalami ciężkimi w organizmie oraz wysokim poziomem cholesterolu. Badania naukowe potwierdziły, że doskonale pozbywa się toksyn z ciała człowieka.
box:offerCarousel
Ponadto wspomaga odchudzanie i utratę wagi, dodaje energii oraz pobudza umysł i ciało. W Polsce można nabyć spirulinę w formie tabletek lub proszku do picia.
Biotyna
box:imagePins
box:pin
Biotyna to bardzo ważna substancja, która kojarzyć się może głównie z wpływem na kondycję włosów i paznokci. Owszem, ma niezwykle duże znaczenie w przypadku łamliwości paznokci i wypadaniu włosów i najczęściej, gdy widzi się u siebie takie objawi, chodzi właśnie o niedobór biotyny. Oprócz tego ma bardzo ważny wpływ na skórę, która przy niedoborze biotyny może się wysuszać i łuszczyć. Dzięki niej mięśnie i stawy, jelita oraz układ nerwowy prawidłowo funkcjonują, a poziom cukru we krwi jest unormowany.
Kobiety w ciąży zawdzięczają biotynie również większy spokój, lepsze samopoczucie i stan psychiczny. Najczęściej można ją spotkać w formie kapsułek (również w połączeniu z innymi witaminami), ale ostatnim hitem są żelki z biotyną.
Kwas foliowy (witamina B9)
Szczególnie polecany i bardzo często zalecany przez lekarzy kobietom w ciąży. Ma znaczący wpływ na układ nerwowy. Pomaga przy objawach nadwrażliwości, nadpobudliwości, senności, a nawet w lekkich stanach depresyjnych. Kwas foliowy bardzo dobrze wpływa na pamięć i koncentrację, pracę jelit oraz żołądka i wątroby. Dostępny w formie kapsułek.
box:offerCarousel
Kolagen
Często nazywany jest "białkiem młodości" ze względu na wpływ na wygląd i elastyczność skóry. Kolagen naturalnie występuje w organizmie człowieka, jednak jego niedobór prowadzi do szybko powstających zmarszczek, cellulitu czy rozstępów. Ma spory wpływ na kondycję włosów. Ponadto chroni narządy wewnętrzne, kości i zęby. Można go przyjmować w postaci tabletek lub proszku rozpuszczanego w wodzie.
Pamiętaj, że suplementy są uzupełnieniem właściwej diety. Nie zapominaj o warzywach i owocach, które mają w sobie mnóstwo wartości odżywczych, których potrzebuje twój organizm. Ponadto ruch, szczególnie na świeżym powietrzu, wspomoże twój układ odpornościowy i pomoże zapobiegać chorobom. Zażywaj suplementy zgodnie z przeznaczeniem i zaleceniami dawkowania, a długo będziesz cieszyć się zdrowym wyglądem i świetnym samopoczuciem. | Co powinny suplementować kobiety po 30. roku życia |
Laptopy, chociaż dysponują własnym chłodzeniem, to mimo wszystko podczas ekstremalnego obciążenia i tak bardzo mocno się grzeją. O ile w trakcie zimowej aury może to wcale nie przeszkadzać, o tyle w gorący dzień (lub po prostu w dobrze ogrzewanym pomieszczeniu) laptop może zacząć się przegrzewać i pracować niestabilnie. Rozwiązaniem tego problemu jest podstawka chłodząca. Czy jest nam ona faktycznie niezbędna?
Mimo wszystko na samym początku musimy sprawdzić, czy nasz mobilny komputer w ogóle wymaga alternatywnego chłodzenia. Jak sprawdzić, czy nasz laptop się przegrzewa? Podczas mocnego obciążenia urządzenia sprawdźmy dłonią, czy spód laptopa nie jest gorący. Nie panikujmy, jeśli jest on po prostu ciepły, ponieważ takie zjawisko jest zupełnie normalne. Gdy jednak czujemy, że obudowa dosłownie nas parzy – możemy mieć pierwsze przypuszczenia, że komputer faktycznie potrzebuje wydajniejszego chłodzenia.
Jeśli jednak sprawdzanie organoleptyczne nam nie wystarcza, możemy posłużyć się specjalnym oprogramowaniem, które za pośrednictwem czujników jest w stanie odczytać jego temperaturę. Popularnymi programami tego typu są np. HWMonitor, GWInfo, Core Temp lub GPU-Z. Skąd mamy wiedzieć, czy dany komponent się przegrzewa? Na to również jest rozwiązanie, gdyż jeśli dobrze przeszukamy Internet, dowiemy się, jakie są optymalne temperatury pracy np. naszej karty graficznej czy też procesora. Gdy odczytywane przez program temperatury są sporo wyższe, warto zastanowić się nad dodatkowym chłodzeniem.
Naturalnie zdarzają się też sytuacje, kiedy bez sprawdzania wiemy, że laptop nadmiernie się nagrzewa. Objawami tego może być niestabilna praca (wieszanie się programów i restarty systemu).
Laptop się grzeje, co z tym fantem zrobić?
Decydując się na podstawkę chłodzącą do laptopa, powinniśmy wiedzieć, że nie będzie ona bezgłośna. Praktycznie wszystkie tego typu podstawki posiadają w swoim wnętrzu jeden lub kilka wentylatorów. Rzecz jasna droższe urządzenia są zazwyczaj wykonane dużo lepiej, z lepszych komponentów, więc ich wentylatory teoretycznie powinny działać ciszej.
Przed zakupem podstawki chłodzącej sprawdźmy też, czy nasz laptop pod spodem posiada jakieś wyloty/wloty wentylatorów lub/oraz metalową obudowę. Jeśli na spodzie jest wyłącznie plastik, w dodatku bez otworów wentylacyjnych, to taka podkładka prawdopodobnie na niewiele się zda i być może nie warto w tym przypadku w nią inwestować.
Na co zwracać uwagę podczas zakupu?
Jak już wcześniej wspomniałem, bardzo istotnym parametrem jest głośność pracy podstawki. Bardzo dobrze, jeśli znajdziemy urządzenie posiadające tylko jeden wolnoobrotowy wentylator, który zapewni dostateczne chłodzenie, a przy tym nie będzie aż tak hałasował. Nie bez znaczenia jest też materiał, z jakiego wykonano podkładkę. Nie da się ukryć, że wiodące w tym przypadku jest aluminium, które doskonale przewodzi ciepło, wyprowadzając je poza urządzenie. Miejsce, na którym stawia się laptop, powinno być perforowane. Naturalnie sprawdźmy też, czy nasz laptop w ogóle zmieści się na wybranej przez nas podstawce. Chcemy przecież uniknąć sytuacji, kiedy jego obudowa będzie za duża i nie zmieści się na powierzchni chłodzącej.
Poza aspektami funkcjonalnymi zwróćmy też uwagę, czy sam design tego gadżetu nam odpowiada. Niektóre podstawki mają futurystyczny wygląd, podświetlane wentylatory i wiele innych, designerskich elementów, co nie każdemu może się podobać.
Co z ceną?
Podstawki chłodzące można kupić w naprawdę różnych cenach. Zalecam jednak, aby skupić się na markowych produktach, których wykonanie i funkcjonalność są najczęściej o niebo lepsze niż ich tańszych odpowiedników. Mimo wszystko kupując taki sprzęt, musimy się przygotować, że zapłacimy za niego około 100–150 zł. | Podstawka chłodząca do laptopa, czy warto ją kupować? |
Zima potrafi dać w kość nie tylko naszej skórze, która w mig staje się sucha, łuszcząca i zaczerwieniona. Równie szkodliwa może być dla kondycji naszych włosów. Nienoszenie nakrycia głowy, niskie temperatury, ogrzewanie w naszych domach, a także ugniatanie włosów w płaszczach i kurtkach może sprawić, że ich wygląd będzie zostawiał wiele do życzenia. Wystarczy jednak pamiętać o kilku zasadach, aby móc cieszyć się ich pięknym wyglądem. Noś czapkę
To powinien być niezbędny element twojej zimowej garderoby, chociaż wiem, że wiele z nas nie lubi czapki za to, jak fryzura wygląda po jej zdjęciu. Elektryzujące się włosy, każdy sterczący w inną stronę to koszmar. Warto jednak poświęcić wygląd na rzecz zdrowia. Nosząc czapkę, uchronisz cebulki włosów przed przemarznięciem, osłabianiem i wypadaniem. Aby uniknąć elektryzowania się i przetłuszczania włosów, wybieraj czapkę wykonaną z naturalnych materiałów. Po każdym praniu płucz ją w płynie do płukania, który utworzy barierę antystatyczną.
Stosuj odpowiednią dietę
Brak świeżych owoców i warzyw w zimie powoduje, że w naszym organizmie również zaczyna brakować odpowiednich witamin, które dbają też o kondycję naszych włosów. Jakich użyć zamienników? Z łatwością znajdziesz w sklepie kiełki warzyw i zbóż, które zawierają mnóstwo witamin i mikroelementów. Warto też przyjmować suplementy diety, które zadbają nie tylko o włosy, ale też o skórę i paznokcie. Zimą nie zapominaj o odpowiednim nawodnieniu organizmu, dzięki czemu twoje włosy też będą nawilżone i błyszczące.
Myj włosy właściwymi szamponami
Czynniki zewnętrzne nie wpływają korzystnie na nasze włosy, dlatego nie warto dodatkowo osłabiać ich silnymi szamponami. Chociaż częściej się przetłuszczają, to nie stosujmy szamponów, które dodatkowo je wysuszą. Dobrym wyborem będą tzw. szampony zimowe oraz szampony nawilżające. Zawierają substancje myjące i składniki nawilżające włosy, dzięki czemu dbają o ich zdrowy wygląd.
Stosuj oleje i odżywiaj
Zima to najlepszy moment na wprowadzenie olejowania włosów do codziennej pielęgnacji. Wybór odpowiedniego oleju powinien zależeć od tego, czy spełnia trzy podstawowe wymagania. Powinien być tłoczony na zimno, nierafinowany i niewspomagany sztucznymi dodatkami. Możemy wybierać między wieloma olejami – najbardziej popularnym jest olej kokosowy, który odżywi włosy suche, z tendencją do łamania się; olej arganowy, który ujarzmi włosy puszące się i suche; olej z pestek śliwek, który najlepiej sprawdzi się na suche końcówki. Nie ma jednak zasady co do częstotliwości olejowania, dlatego warto spróbować i sprawdzić, jak częstych zabiegów będziemy potrzebować.
Jak używać olejów? Nałóż je od połowy włosów w kierunku końcówek, zapleć w warkocz i idź spać. Następnego dnia umyj włosy normalnie. Jeśli jednak nie masz rano czasu na ich mycie, to wieczorem nałóż olej, zwiń włosy w ręcznik, odczekaj ok. pół godziny i umyj je normalnie szamponem.
Odpowiednio czesz włosy
Po pierwsze, używaj odpowiedniej szczotki. Lepiej, aby wykonana była z naturalnego włosia, które zapobiegnie elektryzowaniu. Po drugie, dobierz odpowiednią fryzurę. W zimie lepiej nosić włosy upięte lub związane, dzięki czemu nie będą wystawione na działanie zimna, a końcówki nie będą wysuszać się poprzez ocieranie o płaszcze, kurtki i ugniatanie przez szaliki.
Zadbaj o swoje mieszkanie
Nic tak nie wysusza naszych włosów jak ogrzewanie. Zadbaj więc o odpowiednią temperaturę i wilgotność mieszkania. Zaopatrz się w nawilżacz powietrza lub kładź na kaloryferach wilgotne ręczniki. Jadąc samochodem, nie włączaj maksymalnego ogrzewania i miej zawsze przy sobie spraye, które w kryzysowych sytuacjach nawilżą twoje włosy.
Zapewne każda z nas walczy ze skutkami ubocznymi zimy, które odbijają się na naszym wyglądzie, ale dzięki wymienionym zasadom zaniedbane włosy staną się już przeszłością. Odpowiednia pielęgnacja włosów w zimie sprawi, że kiedy przyjdzie wiosna, ich kondycja nie będzie stanowiła dla nas problemu. | Jak zadbać zimą o włosy? |
Niektóre dziewczynki zamiast zabawy lalkami wolą budować domki z klocków. Tworzą całe miasta, w których mieszkać mogą ich lalki i misie. Na szczęście nie muszą do tego celu zabierać klocków braci. Producenci wyszli naprzeciw ich oczekiwaniom i stworzyli całe linie przeznaczone dla młodych dam. Moja pierwsza karuzela
Moja pierwsza karuzela to zestaw klocków zarówno dla dziewczynek, jak i chłopców. Klocki są duże, więc ryzyko połknięcia jest małe. Wykonane są z wytrzymałego materiału w żywych kolorach. Dzięki nim dzieci poznają związek przyczyno-skutkowy. Kręcąc daszkiem karuzeli, będą obserwować poruszające się siedzenia. Ruchome elementy zaciekawią nawet najmłodsze maluszki. Do zestawu dołączone są trzy figurki przedstawiające chłopca i dwie dziewczynki, które mogą się bawić na karuzeli oraz trzy klocki do dopasowywania. Moja pierwsza karuzela przez zastosowanie ruchomych elementów w radosnych kolorach pomaga rozwijać zdolności manualne dziecka oraz poznawać nowe kolory. Zestaw ten można łączyć z innymi zestawami tej firmy, dając tym samym wiele możliwości tworzenia.
Lego Friends
Seria Lego Friends została stworzona z myślą o dziewczynkach. Znajdziemy tu wszystko, co lubią młode damy. Mamy sklepy, ciastkarnie i pizzerie, zwierzaczki i grono najlepszych przyjaciółek. Wszystko to jest okraszone odpowiednią ilością słodyczy i różu. Zestawy w zależności od ceny różnią się liczbą elementów i stopniem skomplikowania. W pudełku klocków oprócz fragmentów domów dziewczynki znajdą figurki zwierzątek, małe sprzęty kuchenne, garnki, patelnie itp. W każdym opakowaniu znajduje się też co najmniej jedna figurka.
Lego Elves
Lego Elves to propozycja dla fanek wróżek, elfów i magii. Klocki zabierają dziewczynki w krainę pełną smoków i przygód. Razem z Naidą Riverheart, elfem wodnym i smoczycą Meriną mogą zwiedzać Elvendale i inne odległe krainy w poszukiwaniu ciekawych miejsc i skarbów, jakie kryją się np. pod wodospadem. Klocki są bardzo ciekawie wykonane z dbałością o detale. Smoczyca Merina ma długość około 21 cm, a rozpiętość jej skrzydeł dochodzi do 23 cm, nie jest to zatem mały smok. Obok wodnej smoczycy dostępne są zestawy ze smokiem ognia lub złym smokiem króla goblinów. Taka różnorodność pozwala tworzyć coraz to nowe przygody bohaterów.
Mega Bloks Barbie
Dzięki klockom Mega Bloks Barbie młode damy będą mogły zbudować wspaniałą rezydencję Barbie i ją urządzić według własnego pomysłu. Zestaw zawiera aż 222 elementy, w tym dwie malutkie lalki. Do dyspozycji mieszkańców tej willi są przeznaczone łazienka z wanną i umywalką, salon z telewizorem, sypialnia z łożem z baldachimem oraz bogato wyposażona kuchnia. Oprócz tego jest jeszcze patio, gdzie Barbie wraz z siostrą mogą się opalać. Mebelki są bardzo ładnie i dokładnie wykonane. Dziewczynki na pewno docenią przezroczystą wannę i małe lustereczko, w którym laleczka będzie mogła się przejrzeć. Barbie wraz z siostrą mają również grilla, na którym mogą przygotowywać hot dogi i urządzać przyjęcia w ogrodzie.
Budowanie z klocków nie jest tylko domeną chłopców. Dziewczynki z takim samym powodzeniem mogą tworzyć budowle, składać pojazdy i odgrywać sceny z ulubionych bajek. Przez taką zabawę dziecko rozwija zmysły i koordynację. Taka zabawka szybko się nie znudzi, dlatego warto w nią zainwestować.
Czytaj także o zestawach klocków Lego dla chłopców | Klocki dla dziewczynek – hity do 150 zł |
Gorąca kąpiel z mnóstwem pachnącej piany jest prawdziwym synonimem relaksu. Hitem ostatnich sezonów okazują się bath bombs - „bomby kąpielowe”, pojawiające się coraz częściej w ofercie wiodących producentów kosmetyków. Jak się je wykonuje i po które szczególnie warto sięgnąć? Jak działają bomby kąpielowe?
Na samym początku warto opisać i zdefiniować kąpielowe bomby – wszak nie każdy miał do tej pory z nimi do czynienia. Nazwa „bomba” jest nieprzypadkowa. Choć zdarzają się i inne formy, większość bomb kąpielowych ma kształt nieregularnej, niedoskonałej kuli. Po wrzuceniu do gorącej wody zaczyna się ona bardzo intensywnie rozpuszczać. Cały proces sprawia wrażenie eksplozji, intensywnego wybuchu – stąd właśnie porównanie do bomby. Dzięki temu substancje myjące i zapachowe szybko i sprawnie rozchodzą się po całej wannie. Co ciekawe, bath bomb można podzielić i wykorzystać do kilku kąpieli – nawet jej niewielka porcja zachowuje właściwości „wybuchowe”.
Co znajduje się w bombie kąpielowej?
Co właściwie sprawia, że bomba kąpielowa tak intensywnie reaguje w kontakcie z wodą? Za jej wybuchowy charakter odpowiada połączenie kwasu cytrynowego z węglanem sodu. Ten drugi wykorzystuje się też w produkcji tabletek musujących czy proszku do pieczenia. Głównym budulcem bomby jest oczywiście gliceryna, a więc substancja myjąca. To, co interesuje nas w bombach najbardziej, to wszelkie dodatki – bajecznie kolorowe barwniki, olejki zapachowe, płatki kwiatów… Pomysłowość producentów wydaje się nieskończona.
Uwaga! Jeśli twoja skóra jest wrażliwa i często zmagasz się z reakcjami alergicznymi na nowe kosmetyki, uważnie wybieraj bomby kąpielowe, sprawdzając ich skład. Często za podrażnienia odpowiedzialne są substancje takie jak linalol i limonen. Bądź ostrożna – nie chciałabyś chyba, żeby miły wieczór legł w gruzach przez swędzącą, zaczerwienioną skórę…
Jakie bath bombs wybierać?
By uniknąć opisanych powyżej przykrych problemów ze skórą, warto sięgać po produkty sprawdzonych i cenionych na rynku firm. Prekursorem w produkcji kul kąpielowych była brytyjska firma Lush – to jeden z jej kultowych bestsellerów. Bath bombs z logo Lush to specyfiki wykonane ręcznie przy użyciu stuprocentowo ekologicznych surowców, sprzedawane są w dziesiątkach różnych wersji zapachowych i kolorystycznych. Lush słynie też z kolekcji sezonowych – przed niemal wszystkimi ważnymi świętami wprowadza do sprzedaży nową, odpowiadającą tej okazji kształtem i zapachem kulę. I choć firmy Lush oficjalnie nie ma na polskim rynku, kosmetyki z ich logo można u nas dostać za pośrednictwem dystrybutorów w internecie. Bath bomb od Lush to wydatek rzędu ok. 40-50 zł.
Znacznie tańsze i dużo łatwiej dostępne okazują się produkty firm rodzimych. Bezpieczne nawet dla wrażliwej skóry bomby kąpielowe ma w swojej ofercie marka Dairy Fun, należąca do Delia Cosmetics. Warto wypróbować zestaw 3 kul (każda z nich o wadze 100 g): do wyboru, w zależności od nastroju, mamy: mleko i miód, karmelowe jabłko oraz brzoskwinię z mango. Całość kosztuje ok. 9-10 zł i wystarcza na kilka przyjemnych, relaksujących wieczorów w wannie.
Wykonane z naturalnych, delikatnych dla skóry składników bomby kąpielowe proponuje też swoim klientom firma Nacomi. Ich bazę stanowią masło shea i olej z pestek winogron. Aktualnie dostępnych jest 5 wersji kul kąpielowych Nacomi: różana, malinowa, grecka, zielona herbata oraz pomarańcza z wanilią. Wszystkie doskonale nawilżają i odżywiają skórę, a każda z nich została dodatkowo wzbogacona o pielęgnacyjny olejek. Są fabrycznie podzielone na dwie półkule, w związku z czym przy pomocy jednej bomby możemy przygotować dwie kąpiele. Okazują się też dosyć tanie – za jedną bombę zapłacimy ok. 10 zł.
Czas na relaks! | Bath bomb – co warto wiedzieć o bombach kąpielowych? |
Modna fryzura na plaży na pewno będzie przykuwać uwagę! Daj wyraz swojej kreatywności i wybierz dla siebie ozdoby do włosów, które wyróżnią cię z tłumu urlopowiczów! Szykując się na wakacje, nie dbamy wyłącznie o formę naszego ciała, ale chcemy być perfekcyjne pod każdym względem. Dobieramy kostiumy kąpielowe, robimy letni manicure i pedicure, do modnego wiklinowego kosza pakujemy najpotrzebniejsze gadżety, w tym kapelusz i okulary. Włosy są symbolem kobiecości i o ile nie zmoczymy ich w wodzie, chcemy, by przyciągały uwagę atrakcyjną fryzurą lub dodatkami. Na urlopie warto poeksperymentować z wyglądem i wypróbować np. nowe uczesanie lub upięcie włosów. Nosząc całymi dniami bikini, żeby urozmaicić swój look, warto skoncentrować się na fryzurze i dodatkach. Co będzie modne na plaży tego lata?
Do warkoczy
Warkocz to chyba najbardziej dziewczęca fryzura, dlatego jeśli na urlopie będziesz miała obok siebie koleżankę, która potrafi zaplatać warkocze typu kłos albo dobierane, koniecznie poproś, żeby zrobiła ci taką fryzurę. Niektóre dziewczyny umieją same zrobić sobie warkocz – można też nauczyć się tego z filmików instruktażowych w Internecie. Obecnie najmodniejsze są dwa warkocze dobierane do tyłu. Noszą je m.in. blogerka Jessica Mercedes czy coraz bardziej znana, dziennikarka Gabi Drzewiecka, związana m.in. z „Dzień dobry TVN”. Takie warkocze warto związać na końcówkach kolorową gumką. Na aukcjach Allegro znajdziesz ogromny wybór modeli, na które w jednym miejscu nigdy nie miałabyś okazji się natknąć: od zwykłych frotek, przez gumki z kokardkami, z kwiatami, metalowymi elementami biżuteryjnymi w postaci blaszek lub charmsów, z frędzlami, a nawet z kokami uplecionymi z włosów. Przeglądając aukcje, na pewno nie poprzestaniesz na wyborze tylko jednego dodatku, zabierz ze sobą na urlop różne ozdoby i zmieniaj je często, wykorzystując własną kreatywność. Koniecznie nie zapomnij wziąć na wakacje modnych od kilku sezonów gumek-bransoletek nieplączących włosów – na plaży na pewno się przydadzą.
box:offerCarousel
Surferka
Włosy surferki są zwykle skręcone i w lekkim nieładzie – wygląda to bardzo uwodzicielsko! Do nich także będzie pasować warkocz ulokowany luźno np. z przodu głowy lub na czubku. Warto udekorować taką fryzurę np. kwiatami, które jednocześnie podtrzymają całą konstrukcję. Natomiast jeśli nie pływasz ani nie grasz w którąś z plażowych gier zespołowych, możesz ozdobić głowę modnym wiankiem.
Bandana
Przewiązana wokół głowy bandana to obecnie bardzo modny element stylizacji, który chętnie wykorzystują blogerki, np. Ciocia Liestyle. Podchwyć ten pomysł, zwłaszcza gdy wybierasz się na plażę w bikini w stylu retro – z falbanami i podniesionym stanem majtek. Bandana będzie pasować także dziewczynom z ostrzejszym wizerunek – tym, które mają tatuaże i piercing. Przejrzyj zdjęcia w Internecie lub na Instargamie i zobacz, na ile sposobów możesz przewiązać chustkę wokół głowy – na kokardkę u góry, z tyłu głowy lub ze schowanym supłem. Na aukcjach Allegro znajdziesz bandany w wielu kolorach: wzorzyste i gładkie. Najmodniejsze są czerwone i czarne.
box:offerCarousel
Dla modnisi
Jeśli jedziesz nad morze z zamiarem zrobienia sobie na plaży atrakcyjnych zdjęć, zapewne bardziej od wygody będzie się dla ciebie liczyła estetyka. Koleżanki na pewno zje zazdrość, kiedy zobaczą cię w opasce z kocimi uszkami lub plecionej ze złotych elementów w kształcie liści lub kwiatów.
box:offerCarousel
Na Allegro zamówisz także opaski z koronki – będą idealne na upalne dni, a zarazem niezwykle efektowne. Możesz je połączyć z przezroczystą suknią do ziemi wkładaną na kostium. Polecamy też klasyczne opaski z kokardkami i opaski w stylu retro z jednym większym elementem, np. liściem. | Trendy 2017. Najmodniejsze akcesoria do włosów na plażę |
Bułgaria z roku na rok jest coraz częściej wybieranym wakacyjnym celem Polaków. Dzieje się tak z kilku prostych powodów. Jeśli chodzi o klimat, tamte rejony przypominają nasze nadmorskie okolice, a ceny w sklepach są zbliżone do polskich. W przeciwieństwie do aury panującej w naszej ojczyźnie w Bułgarii mamy gwarancję pięknej pogody. Na dodatek Morze Czarne jest idealne dla amatorów morskich kąpieli w ciepłej wodzie, która nie zawsze występuje w rześkim, rodzimym Bałtyku.
Opłaty drogowe
Wyruszając z centralnej Polski na wycieczkę do Bułgarii, musimy przygotować się na długą podróż. Możemy przyjąć, że czeka nas przejechanie około 1800 km. Ze względu na komfort podróżowania lepiej wybierać autostrady aniżeli lokalne drogi. Podobnie jak w krajach tranzytowych za przejazd takimi drogami będziemy musieli zapłacić.
Od kilku lat w Bułgarii wprowadzono system winietek drogowych, który zastąpił dotychczasowy tradycyjny sposób pobierania opłat. Winiety możemy kupić na przejściach granicznych podczas wjazdu do Bułgarii. Ich cena jest zależna od rodzaju pojazdu oraz od okresu ważności winiety. Dostępne są warianty tygodniowe, miesięczne oraz roczne. Przykładowo tygodniowa winieta dla samochodu osobowego o dopuszczalnej masie całkowitej mniejszej niż 3,5 tony wynosi 5 euro. Niewiele droższa jest winieta miesięczna, zapłacimy za nią 13 euro. Winieta roczna to wydatek 34 euro.
Poruszając się autem o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 3,5 tony (co dotyczy na przykład największych kamperów), tygodniowe podróże bułgarskimi autostradami wyniosą nas 7 euro. Nieco inaczej jest w przypadku winiet miesięcznych, ponieważ za dokument dla aut nowszych, spełniających normy emisji spalin Euro 3, 4, 5 i 6, zapłacimy 30 euro, a za pojazdy starsze, podlegające normom euro 0, 1 i 2 – 38 euro.
Wybierając się na bułgarskie plaże nad Morzem Czarnym, warto wiedzieć, że w większości dużych miast parkowanie jest dozwolone tylko w tzw. Niebieskiej Strefie. Niemal całe centra Słonecznego Brzegu oraz Burgas, czyli najczęściej odwiedzanych przez turystów miast, są objęte Niebieską Strefą. Opłatę za pozostawienie auta (średnio 0,5 lewa za godzinę) możemy uiścić u parkingowego bądź w parkomacie. Z tego względu po drodze warto rozmienić gotówkę, by dysponować lokalnym bilonem. Obowiązującą walutą jest bułgarski lewa (BGL), którego kurs wynosi około 2,16 zł. W przybliżeniu możemy też przyjąć, że 1 lewa to 50 eurocentów. Może nam to pomóc w oszacowaniu kosztów potencjalnych zakupów.
Tankowanie
Ze wszystkich krajów, przez które przyjdzie nam przejechać w drodze na wakacje, właśnie w Bułgarii znajdziemy najtańsze paliwo. Za litr bezołowiowej 95 zapłacimy 1,07 euro (około 4,50 zł w zależności od kursu). Niewiele drożej wyniesie nas paliwo lepszej jakości – 1,21 euro (około 5 zł z groszami) za litr benzyny 98-oktanowej. Co ciekawe, w samej Bułgarii niewiele zaoszczędzą kierowcy diesli, ponieważ za litr oleju napędowego zapłacimy 1,07 euro, czyli dokładnie tyle samo co za tradycyjną etylinę.
Standardowo, najtaniej wyniesie nas podróżowanie autem zasilanym gazem LPG. Za litr zapłacimy 0,52 euro (około 2,20 zł). O ile podczas podróży przez Węgry możemy napotkać trudności ze znalezieniem stacji paliw oferującej gaz LPG, o tyle w Bułgarii znajdziemy go dosłownie wszędzie. Nie potrzebujemy żadnych dodatkowych końcówek, ponieważ złącze jest dokładnie tego samego typu jak te, które występuje na polskich stacjach paliw. Warto jednak pamiętać, że w Bułgarii nie jest dozwolona samoobsługa podczas tankowania gazu. Chcąc uzupełnić butlę, konieczne będzie poproszenie o pomoc pracownika stacji.
Choć na większości stacji benzynowych w Bułgarii bez problemu zapłacimy kartą płatniczą bądź kredytową, warto mieć przy sobie trochę gotówki lub przed rozpoczęciem tankowania zapytać obsługę o dostępne możliwości realizacji płatności. Z bliżej nieznanych powodów bułgarskie terminale często ulegają awarii i możemy mieć problem z zapłaceniem za zatankowane paliwo.
Wyposażenie auta
Aby nie narazić się lokalnym władzom, przed wyjazdem do Bułgarii koniecznie powinniśmy zapoznać się z wymaganym wyposażeniem pojazdu. Obowiązkowo musimy posiadać żółtą lub zieloną kamizelkę odblaskową (po jednej dla każdego pasażera opuszczającego auto w terenie niezabudowanym oraz na autostradach i drogach szybkiego ruchu), apteczkę, trójkąt ostrzegawczy i gaśnicę. Zalecane jest także posiadanie kompletu zapasowych żarówek, jednak za ich brak nikt nie wlepi nam mandatu. Lokalni kierowcy są także zobowiązani do zmiany ogumienia z letniego na zimowe w okresie od listopada do marca. Dotyczy to jednak tylko pojazdów zarejestrowanych w Bułgarii. W stosunku do przyjezdnych turystów wymiana jest zalecana, ale jej brak nie będzie karany mandatem.
Jeśli podróżujemy autem osobowym z przyczepą, która jest szersza od pojazdu ciągnącego, obowiązkowo musimy posiadać dodatkowe lusterka boczne, a także drugi trójkąt ostrzegawczy.
Przepisy drogowe
Ograniczenia prędkości w Bułgarii są bardzo podobne do tych panujących w Polsce. W terenie zabudowanym nie powinniśmy przekraczać 50 km/h. Poza miastem ograniczenie wynosi 90 km/h, a na autostradach wolno nam poszaleć do 130 km/h.
Nieco bardziej rygorystycznie ograniczenia dotyczą kierowców podróżujących z przyczepami. O ile w terenie zabudowanym nic się nie zmieni, o tyle poza miastem trzeba utrzymać wskazówkę prędkościomierza w okolicach 70 km/h. Na autostradzie dozwolona prędkość dla tego typu pojazdów wynosi 100 km/h.
Bardzo podobne przepisy dotyczą kamperów i pojazdów dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony, z tą różnicą, że poza terenem zabudowanym wolno nam podróżować z prędkością do 80 km/h.
Choć już oficjalnie zaczęło się lato, warto wiedzieć, że wybierając się do Bułgarii w drugiej połowie roku, musimy pamiętać o zapaleniu świateł. Przepisy bowiem wymagają od kierowców jazdy z włączonymi światłami mijania przez całą dobę w okresie od 1 listopada do 31 marca.
Podróżując z dziećmi należy pamiętać, że w Bułgarii niedozwolone jest podróżowanie pasażerów w wieku poniżej 12 lat na przednim siedzeniu. Rozwiązaniem mogą okazać się foteliki i podstawki, odpowiednie do wzrostu dziecka.
Podobnie jak w Chorwacji, tak i w Bułgarii panuje całkowity zakaz nocowania w autach campingowych poza miejscami do tego wyznaczonymi. Chcąc uciąć sobie regeneracyjną drzemkę w podróży, lepiej poszukać pola namiotowego lub campingowego, ponieważ za rozbicie prowizorycznego obozu przy drodze grożą wysokie mandaty.
W bułgarskich miastach większość tablic jest opisana podwójnie – alfabetem łacińskim i cyrylicą. Jednak w małych miejscowościach przywitać nas może jedynie cyrylica lub… brak jakichkolwiek tablic. Z tego względu przed wyjazdem do Bułgarii warto sprawdzić aktualizację mapy w naszej nawigacji i zaopatrzyć się w tradycyjne mapy.
Dokumenty
Choć Bułgaria wstąpiła do Unii Europejskiej okrągłe 10 lat temu, kraj ten nie należy do strefy Schengen. Wobec tego możemy spodziewać się kontroli granicznych. Przed wyjazdem nie musimy wyrabiać dodatkowych dokumentów. Kierowca i pasażerowie nie potrzebują nic poza paszportem (ważnym jeszcze minimum przez 3 miesiące) lub dowodem osobistym (ważnym minimum pół roku). Od auta wymagane będzie obowiązkowe ubezpieczenie pojazdu OC oraz ważny dowód rejestracyjny. Mimo wszystko, planując daleką wakacyjną wycieczkę, szczególnie do krajów spoza strefy Schengen, warto zgłosić się do towarzystwa ubezpieczeniowego z wnioskiem o wydanie Zielonej Karty. W razie kłopotów w postaci wypadku lub niegroźnej stłuczki pomoże ona zapobiec długim i żmudnym papierkowym problemom.
Podobnie wygląda kwestia ubezpieczenia zdrowotnego. Przed jakimkolwiek wyjazdem warto zaopatrzyć się w dodatkowe ubezpieczanie od następstw nieszczęśliwych wypadków, a także kartę ubezpieczenia zdrowotnego NFZ-EKUZ. Szczególnie powinny pomyśleć o tym kobiety w ciąży, a także osoby przewlekle chore. Takie dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne przydać się może jednak każdemu. Wystarczy zwichnięta kostka czy bolący ząb, by pokrzyżować nam urlop. Z dodatkowymi dokumentami wszelkie sprawy w publicznej służbie zdrowia załatwimy szybciej i sprawniej.
Zmierzając do Bułgarii z Polski, możemy obrać dwie trasy – przez Serbię lub przez Rumunię. Różnica w czasie podróży i pokonanym dystansie nie jest zbyt duża (około godziny i 100 km na korzyść trasy przez Serbię), więc wybór zależy od naszych preferencji. Jednak decydując się na pierwszy wariant, będziemy przejeżdżać przez stolicę Bułgarii – Sofię. To niezwykle malownicze miasto z pewnością jest warte dłuższego postoju. Jeśli jednak czas nas goni i chcemy jak najszybciej zanurzyć stopę w ciepłym morzu, możemy minąć stolicę na dwa sposoby. Da się pojechać przez centrum miasta, i tak zapewne poprowadzi nas większość nawigacji. Droga wiodąca przez miasto przypomina nieco warszawską trasę Łazienkowską. Decydując się na objazd obwodnicą, nadłożymy około 20 km i będziemy jechać drogą, która lata świetności ma już za sobą, a czasowo wyjdzie nam dokładnie na to samo. Z tego względu lepiej wybrać trasę przez miasto i choć z okna samochodu przyjrzeć się Sofii, aniżeli nadkładać drogi obwodnicą, na której i tak za bardzo się nie rozpędzimy ze względu na stan nawierzchni i liczne kontrole policji. | Samochodem do Bułgarii |
Aparaty fotograficzne są dostępne praktycznie dla każdego. W końcu każdy smartfon jest wyposażony w lepsze lub gorsze rozwiązanie. Jeśli jednak ktoś oczekuje od aparatu nieco więcej i chce rozpocząć swoją przygodę z fotografią na odrobinę wyższym poziomie, powinien zainteresować się kompaktowymi aparatami cyfrowymi. Modele w cenie do 500 zł powinny sprostać wymaganiom początkujących fotografów. Fuji Instax Mini 70
Jeśli dla kogoś fotografia to przede wszystkim dobra zabawa i natychmiastowe efekty, idealnym rozwiązaniem będzie Fuji Instax Mini 70. To kompaktowy aparat natychmiastowy, co oznacza, że od razu po zrobieniu zdjęcia widzimy efekt swojej pracy. Co ciekawe, zdjęcie nie pojawia się na wyświetlaczu, lecz w formie tradycyjnego papierowego zdjęcia o wymiarach 62 x 46 mm. Aby aparat działał, potrzebny jest specjalny wkład ze zdjęciami. Obsługa sprzętu jest bardzo prosta, zaś większość ustawień jest dostosowywana automatycznie do panujących warunków. Ciekawostką jest także tryb selfie oraz specjalne lusterko, które ułatwia wykonywanie autoportretów. Urządzenie jest dostępne w kilku wersjach kolorystycznych. W dniu publikacji kosztowało około 470 zł.
box:offerCarousel
Canon IXUS 185
Kolejny model to Canon IXUS 185. To konwencjonalna konstrukcja, która zadowoli nieco bardziej wymagających amatorów fotografii. Urządzenie dysponuje matrycą o rozdzielczości 20 Mpix oraz obiektywem z 8-krotnym zoomem optycznym. Już takie parametry wystarczają, aby zrobić naprawdę dobre i bardzo szczegółowe zdjęcia. Jest także opcja nagrywania filmów w rozdzielczości HD 720p, co z pewnością sprawdzi się podczas wakacyjnych wycieczek. Wśród ciekawych funkcji znajdziemy m.in. wykrywanie twarzy i tryb ECO, który pozwala zrobić wiele zdjęć nawet wtedy, gdy baterie są mocno rozładowane. Cena tego modelu na Allegro w dniu publikacji to około 470 zł.
box:offerCarousel
Nikon COOLPIX A100
Kolejny model dla miłośników standardowych rozwiązań to Nikon COOLPIX A100. W tym przypadku zastosowano matrycę o rozdzielczości 20 Mpix i obiektyw z 5-krotnym zoomem optycznym. W fotografowaniu pomaga wyświetlacz o przekątnej 2,7 cala. Nie zabrakło funkcji pozwalającej na kręcenie filmów w rozdzielczości HD 720p. Urządzenie jest bardzo lekkie i proste w obsłudze, dlatego przypadnie do gustu tym, którzy uwielbiają uwieczniać chwile podczas wycieczek, spacerów i rodzinnych pikników. Całość prezentuje się bardzo klasycznie i jest dostępna w wielu wariantach kolorystycznych. Cena w dniu publikacji to około 450 zł.
box:offerCarousel
Sony DSC-W810
Następna propozycja spodoba się przede wszystkim miłośnikom kompaktowego, ale eleganckiego wyglądu. Model Sony DSC-W810 wyposażono w matrycę o rozdzielczości 20 Mpix i obiektyw pozwalający na 6-krotny optyczny zoom. Swoją drogą takie parametry jeszcze kilka lat temu były domeną większych i o wiele droższych aparatów. Do zalet należy też zaliczyć ekran o przekątnej 2,7 cala, który zapewnia dobry podgląd zdjęcia, a korzystanie z przejrzystego menu nie sprawi trudności nawet początkującym miłośnikom fotografii. Całość jest bardzo zgrabna i mieści się w kieszeni. Do wyboru jest kilka wersji kolorystycznych, więc można dobrać urządzenie do własnego stylu. Cena? W dniu publikacji była to kwota około 460 zł.
box:offerCarousel
Kodak AZ251
O ile poprzednie propozycje to typowo kompaktowe aparaty, o tyle model Kodak AZ251 już na pierwszy rzut oka prezentuje nieco solidniejszy i odrobinę staromodny styl. Dla wielu osób to zaleta, szczególnie dla miłośników tradycyjnej fotografii, a ponadto gwarancja lepszych podzespołów. Producent nie musiał bowiem ograniczać się małą obudową. Dlatego w modelu tym zastosowano matrycę 16 Mpix i obiektyw z imponującym 25-krotnym zoomem optycznym. Jest to wartość nieosiągalna dla małych aparatów, w których obiektyw musi mieć bardzo kompaktowe wymiary. Ponadto zastosowano 3-calowy wyświetlacz oraz rozszerzony wachlarz funkcji i sterowania. Całość prezentuje się bardzo profesjonalnie i może być ciekawą alternatywą dla większych aparatów, które nie mieszczą się do tradycyjnej torby podróżnej. Cena tego modelu w dniu publikacji – około 490 zł. | Aparat cyfrowy do 500 zł – II kwartał 2017 |
Od kilku lat Unia Europejska próbuje ujednolicić zasady, w oparciu o jakie funkcjonuje transport kołowy. Część przepisów wspólnotowych już obowiązuje w Polsce, inne zostaną wprowadzone w najbliższych miesiącach. Eksperci obawiają się wielu konsekwencji dla polskich kierowców. Jakich? Jeden wzór – jeden dokument
Od 2013 roku w prawie każdym kraju członkowskim „prawo jazdy” wygląda dokładnie tak samo. W praktyce oznacza to niewielkie różnice związane z oznaczeniami kraju członkowskiego. Dwujęzyczny dokument został tak opracowany, żeby zminimalizować ryzyko fałszowania go. Wprowadzenie tej zmiany oznacza powolne zastępowanie 110 dotychczasowych wzorów jednym, który jest uznawany w całej Europie. Sam dokument to jednak nie wszystko. Ważne jest jego pochodzenie.
Coraz więcej uprawnień do kierowania mieszkańcy Unii Europejskiej nabywają w krajach Europy Wschodniej. Według różnych opinii często egzamin jest tylko „teoretyczny”, co oznacza, że w zasadzie nikt nie weryfikuje, czy kursant posiada predyspozycje do kierowania, czy też nie. Stąd troska o bezpieczeństwo na europejskich drogach i pierwsze odmowy w zamianie dokumentów. W tym przypadku Konwencja Genewska o ruchu drogowym z 1968 roku nie powinna mieć zastosowania, o czym ostatnio coraz częściej mówi się w Parlamencie Europejskim.
Nie ma dokumentu? Jest baza danych
Od pierwszego października każdy polski kierowca przebywający na terenie naszego kraju będzie mógł jeździć bez dokumentu potwierdzającego opłaconą składkę i bez dowodu rejestracyjnego. Jedyne, co będzie wymagane, to prawo jazdy. Informacje o pojeździe znajdują się w zasobach CEPiK, do którego każdy funkcjonariusz (teoretycznie) ma zdalny dostęp w radiowozie. Pomimo że system po modernizacji nie zawsze działa sprawnie, kierowcy muszą się liczyć z takimi samymi procedurami jakby posiadali „papierowe” dokumenty. Co to oznacza?
Zatrzymanie „elektronicznego dowodu” i tak będzie możliwe, a kierowca otrzyma stosowne pokwitowanie. Jeżeli zatrzymanie jest związane z poważnymi usterkami wykrytymi w pojeździe, wówczas i tak papierowy dokument będzie potrzebny przy ponownej próbie dopuszczenia do ruchu – podczas badania na stacji diagnostycznej. Ponadto, ceny przeglądów mają zdrożeć o około 4 zł (tzw. „opłata jakościowa”), a za zwłokę powyżej 45 dni od wyznaczonego terminu badania mogą być naliczane kary.
Lekkie czterokołowce
Kategoria prawa jazdy, która w Polsce nazywa się „AM” to ogniwo łączące skutery i samochody. W Polsce nie jest szczególnie popularna, gdyż pojazdy tej klasy są zbyt drogie nawet dla „dorosłych” kierowców, a w tym przypadku już 14-latek może być kierowcą. Wprowadzenie tej kategorii w polskim prawie o ruchu drogowym stanowiło problem dla legislatora, gdyż popularne samochody marki Aixam, Ligier, Chatenet czy Piaggio można było zarejestrować zarówno jako motorower jak i na kategorię AM lub B1.
Kluczem do rozwikłania tej zagadki jest moc silnika, pojemność oraz ilość przewożonych osób. To, że pojazd dwuśladowy zarejestrowany jest jako motorower i używa go osoba, której jedynym „uprawnieniem” jest dowód osobisty, wywołuje pewien skutek podczas ustalania praw do odszkodowania z tytułu wypadku. Otóż niektórzy ubezpieczyciele dokumentu tożsamości nie zrównują z dokumentem poświadczającym zdolność do kierowania pojazdami. W tym przypadku ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania.
„Więcej czadu”?
To sprawdza się jedynie na koncertach muzycznych. W przypadku nowych regulacji dotyczących norm czystości spalin już nie. Nowa norma emisji oznaczona jako „Euro 6-TEMP” to definitywny koniec „rolek” w laboratorium. Wraz z wprowadzeniem tych regulacji skończy się sztuczne zaniżanie emisji, a wynik będzie oparty na podstawie jazd testowych w – jak to określił ustawodawca – „normalnym ruchu drogowym”. Co to oznacza dla kierowców? Nowe „5 litrów” zamieni się w „stare”, ale rzeczywiste 7. W praktyce może to oznaczać również koniec produkcji modeli pewnych marek, których dostosowanie do wymagań nowej normy nie będzie opłacalne.
Efektem ubocznym tych zmian będzie konieczność montażu w silnikach benzynowych filtrów podobnych do tych, które stosuje się w silnikach wysokoprężnych o zapłonie samoczynnym. DPF w „benzyniaku” to również wydatki na wymianę wkładu lub całego filtra, ale w tym przypadku ta czynność jest dokonywana po przebiegu dwu – lub trzykrotnie dłuższym niż w porównywalnym silniku napędzanym olejem napędowym. Na szczęście nie oznacza to postępującego downsizingu, od którego producenci zaczynają odchodzić.
Kierowca w delegacji
3, 7 a może 10 dni? Spór o pracowników delegowanych dotyczy także kierowców zawodowych, a ostateczny wynik tego sporu to „być albo nie być” dla polskich firm transportowych, które wygrywają z zachodnimi, tnąc koszty do niezbędnego minimum. Jakie są założenia tej dyrektywy? To proste. Jeżeli pracujesz na terenie państwa członkowskiego określoną ilość dni, to wtedy Twoje wynagrodzenie nie może być niższe od najniższej stawki w tym kraju. Polski kierowca zarabiający 10 Euro na godzinę?
Niestety, w praktyce oznacza to „kreatywną księgowość” i wzrost biurokracji. To, że pracownik podpisuje dokument, że zamiast w kabinie, śpi w hotelu, a jego wynagrodzenie wynosi dwa razy więcej niż powinno, nie oznacza, że tak jest. W tym przypadku potrzebna jest solidarność kierowców w dążeniu do wyegzekwowania obowiązującego prawa. Konsekwencją oszustw jest tzw. „należny dochód utracony”. Skoro Unia Europejska działa w interesie kierowców, którzy wykonują ciężką i odpowiedzialną pracę, to należy wspólnie popierać takie inicjatywy.
Dodatki „E”, czyli o ekologii i biokomponentach
Już od 12 października zaczną obowiązywać nowe oznaczenia paliw. Zamiast „95-tki” czy „98-mki” będą oznaczenia „E5” i „E10”. Liczba w tych symbolach oznacza procent etanolu w litrze paliwa. „B7” i „B10” z kolei to rodzaje oleju napędowego a liczba w tym przypadku będzie oznaczać procentowy udział biokomponentów. Nowy syntetyczny olej napędowy będzie oznaczony literami „XTL”. Oznaczenia paliw gazowych nie ulegną zmianie. Etanol w paliwie z pewnością wpłynie na nieco lepsze osiągi każdego pojazdu.
Ulegnie zmianie dotychczasowe logo każdego paliwa. Benzyny będą miały oznaczenie wpisane w okrąg, oleje napędowe w kwadrat z zaokrąglonymi bokami, a oznaczenia paliw gazowych będą wpisane w romb – również z zaokrąglonymi bokami. Miejmy nadzieję, że zmiana nazewnictwa nie wpłynie na wzrost cen. Niestety, może być tak, że przez pewien okres stacje benzynowe koszty zmian przerzucą na kierowców.
Rodzic jako instruktor?
Właśnie trwają prace nad zmianami w Ustawie o kierujących pojazdami. Zgodnie z unijnym prawem już wkrótce każdy młody adept sztuki kierowania będzie mógł doskonalić swoje umiejętności poza godzinami w ramach kursów. Osoba ucząca się prowadzić będzie mogła jeździć pod nadzorem dorosłego opiekuna posiadającego uprawnienia. Pomysł ten funkcjonuje już od wielu lat w krajach zachodnich i tam nie jest niczym niezwykłym. W ten sposób wykształcono już miliony kierowców.
W naszych realiach nadal jest uznawany za zbyt odważny, głównie ze względu na ograniczone możliwości ingerencji ze strony pasażerów w sposób jazdy przyszłego kierowcy. Przypomnijmy, że pojazdy służące do nauki jazdy posiadają własny hamulec lub nawet „komplet” pedałów, tymczasem każdy „zwykły” samochód nie jest w stanie umożliwić zatrzymania pojazdu przez pasażera. W tym przypadku opór ze strony ustawodawcy wydaje się być uzasadniony obawami o bezpieczeństwo.
Jaka będzie przyszłość polskich kierowców?
Z pewnością nie będzie tak źle, jak się powszechnie uważa. Nowych oznaczeń z łatwością nauczymy się z czasem. Być może wreszcie zauważymy, że to, czym jeździmy, ma wpływ na nasze środowisko. Kierowcy zawodowi nauczą się walczyć o swoje, a my wszyscy zaakceptujemy nowy wzór dokumentu. Już niedługo przestaniemy troszczyć się o to, czy mamy ze sobą całą dokumentację pojazdu. Być może odważymy się uczyć młode pokolenie jazdy tak, jak jest to praktykowane w Europie.
Część z w/w przepisów już funkcjonuje, część utknęła w szufladach sejmowych i czeka na poprawki lub konsultacje społeczne. Intencją Unii Europejskiej jest redukcja ofiar wypadków, prewencja i zminimalizowanie wpływu motoryzacji na środowisko. Unia chce również poprawić warunki pracy kierowców zawodowych i ujednolicić proces przyznawania uprawnień. Te działania mają miejsce już wiele lat. W Polsce jest to nieco opóźnione, ale to nie znaczy, że zmiany nie będą wprowadzone. Czy my jako kierowcy mamy powody do obaw? Nie, gdyż będzie to cicha i bezbolesna rewolucja. | Zmiany w prawie UE a możliwe konsekwencje dla kierowców |
Automatyczne uzupełnianie parametrów w dziale Elektronika Od dziś szybciej wypełnisz wymagane parametry i wystawisz oferty w niektórych kategoriach w dziale Elektronika. Udostępniliśmy dla nich automatyczne uzupełnianie parametrów.
Listę kategorii objętych automatycznym uzupełnianiem parametrów znajdziesz tutaj.
Jak to działa
Gdy w formularzu wystawiania, w polu tytuł oferty, wpiszesz jedną z poniższych informacji:
* Nazwę urządzenia
* Typ urządzenia
wyświetlimy propozycje konkretnych produktów. Po wybraniu jednej z nich, uzupełnimy w formularzu parametry dotyczące oferowanego przedmiotu.
Więcej informacji o autouzupełnianiu | Automatyczne uzupełnianie parametrów w dziale Elektronika |
Kiedy zima nie rozpieszcza pogodą, sięgnij po smaki i zapachy złotej jesieni, które osłodzą mroźne poranki i wieczory oraz choć trochę złagodzą tęsknotę za wiosną. Ze słoiczków jarzębinowego dżemu czy konfitur z pigwy możesz wyczarować prawdziwie słoneczne pyszności. Przy takim poczęstunku łatwiej zapomnieć o pochmurnym niebie i śniegu, który sypie prosto w twarz. Pigwa na słodkie popołudnia
Jesienna pigwa kusi na targowych straganach piękną, żółtą barwą, „gruszkowatym” kształtem i bogatym „wnętrzem”, pełnym witamin i składników mineralnych. Jeśli masz pod ręką domowy dżem (lub gotowy – ze sklepu), zastanów się, co możesz stworzyć z jesiennego specjału. Masz ochotę na pigwę na słodko? Mąkę wymieszaj z proszkiem do pieczenia, połącz ją z masłem, cukrem, żółtkami, kwaśną śmietaną i zagnieć kruche ciasto. Podziel je na dwie części – większą rozwałkuj, a mniejszą wstaw do zamrażarki. Konfiturę z pigwy wymieszaj z wodą, zagotuj je i dodaj budyń śmietankowy. Kiedy masa wystygnie, wyłóż blachę papierem do pieczenia. Na warstwie rozwałkowanego ciasta rozsmaruj pigwowo-budyniową masę. Wierzch posyp kruszonką – zamrożone ciasto zetrzyj na tarce. Słodki przysmak powinnaś wstawić do nagrzanego piekarnika na ok. godzinę. Gdy przestygnie, możesz posypać go cukrem pudrem lub polać cytrynowym lukrem.
Specjały z jarzębiny
Ze wspaniałych, ciemnoczerwonych owoców jarzębiny zebranych jesienią można przygotować niemal wszystko: syropy, soki, wina, nalewki, dżemy, a nawet jarzębinowe korale, które dla małych dziewczynek są najpiękniejszą biżuterią. Od stuleci wykorzystuje się je do celów leczniczych – dzięki zawartości witamin i antyoksydantów wspierają pracę serca i układu immunologicznego.
Kruche, jeszcze ciepłe rogaliki z jarzębinowym nadzieniem to świetny pomysł na długie, chłodne wieczory. Wystarczy uformować ciasto z mąki pszennej, masła, jajka, odrobiny kwaśnej śmietany i cukru pudru. Kiedy wszystkie składniki połączą się w całość, owiń ciasto folią i na kilka godzin wstaw do lodówki. Schłodzone podziel na mniejsze części – wszystkie dokładnie rozwałkuj i powycinaj z nich spore koła (np. za pomocą dużej miski o ostrych brzegach). Pokrój je w taki sposób, jakbyś dzieliła tort – na lekko trójkątne kawałeczki. Na środek każdego z nich nałóż łyżeczkę dżemu z jarzębiny. Zwiń trójkąty w rogaliki i wstaw do nagrzanego piekarnika na 15-20 minut. Jeszcze tylko odrobina cukru pudru do oprószenia i poczęstunek gotowy. Złote rogaliki to pyszny dodatek do filiżanki herbaty z róży lub kawy po wiedeńsku.
Dżem z jarzębiny pomoże ci wyczarować także smaczne, oryginalne i – co równie ważne – szybkie śniadanie. Masz pod ręką bagietkę? Pokrój ją, posyp ulubionym serem – żółtym camembert lub brie i włóż na chwilę do nagrzanego piekarnika. Gdy ser przyjemnie się zarumieni i nabierze półpłynnej konsystencji, możesz puścić wodze kulinarnej fantazji. Grzanki fantastycznie smakują z odrobiną jarzębinowych przetworów, warto wzbogacić je również płatkami migdałowymi, rodzynkami lub innymi dodatkami – wszystko zależy od twojej wyobraźni w kuchni.
Rozgrzewające przysmaki na zimę
Kiedy temperatura niemiłosiernie spada, gorące posiłki cieszą się szczególnym powodzeniem. Lubisz kuchenne eksperymenty? Połącz cierpki miąższ pigwy ze słonawą nutą serów pleśniowych. Przyda ci się seler naciowy – umyj go, pozbaw skórki i pokrój na cienkie plasterki, a zielone liście posiekaj. Owocowo-warzywną kompozycję uatrakcyjni orzechowy aromat – z pigwą idealnie współgrają włoskie orzechy. Zanim wzbogacisz ją o ten chrupiący akcent, upraż orzechy na patelni. Pora przygotować śmietanowy sos – śmietankę kremówkę dopraw solą ziołową, odrobiną pieprzu cayenne i gałką muszkatołową. Połącz ją z liśćmi selera i włącz piekarnik – niech nagrzeje się do 180°C. Naczynie żaroodporne wysmaruj tłuszczem, spód wyłóż talarkami selera naciowego, pokryj je warstwą konfitur z pigwy i posiekanymi, uprażonymi orzechami. Czas na kropkę nad i – ser z niebieską pleśnią, którym posypiesz zapiekankę. Wstaw przysmak do piekarnika – gdy góra cudownie się zarumieni, czas zaprosić bliskich na gorący podwieczorek. Wiesz, że serowo-pigwowy specjał to również idealny pomysł na zimowy obiad? Wystarczy dodać do niego pieczoną pierś indyka, brązowy ryż i gotowe. | Przysmaki na chłodne dni: jarzębina i pigwa |
Lisa Genova sprawiła, że na każdą jej książkę z wytęsknieniem wyczekują fani, z góry wiedząc, że każdy kolejny tytuł przyniesie masę wzruszeń, refleksji i ogromną przyjemność z lektury. To nie są zwykłe melodramaty czy powieści obyczajowe, bo w każdej z nich autorka w prostych, życiowych historiach przemyca też sporą dawkę wiedzy na temat różnych zaburzeń neurologicznych, schorzeń, ciekawych przypadków. Dzięki temu możemy też lepiej je zrozumieć, podchodzić do nich bez uprzedzeń i lęku. „Kochając syna” to poruszająca historia dwóch kobiet poszukujących odpowiedzi na trudne życiowe pytania. Obie znalazły się „na zakręcie”, choć zupełnie z innych powodów. Samotność, problemy, pytania o to, co dalej, sprawiają, że każda z nich potrzebuje jakiegoś impulsu do zmiany. Kimś, kto wpłynie na ich życie, będzie pewien autystyczny chłopiec.
Jak to jest, kiedy synek nigdy nie patrzy ci w oczy?
Co czuje matka, gdy dziecko nie chce się przytulać, gdy nie potrafi komunikować swoich emocji inaczej niż krzykiem i agresją. Wydawać by się mogło, że o autyzmie wiemy już dość dużo, ale autorka potrafi naprawdę przykuć naszą uwagę, opisując z detalami nie tylko różne próby terapii, dramat rodziców zmagających się z tym zespołem zaburzeń u swojego dziecka, ale też w ciekawy sposób próbując nam przedstawić to, jak ten świat może wyglądać z drugiej strony. Czy rzeczywiście taka osoba nie potrafi złapać kontaktu z otoczeniem, czy po prostu jej komunikaty nie są rozumiane przez otoczenie?Druga z kobiet właśnie postanawia wrócić do dawno zarzuconego pisarstwa. Przytłoczona różnymi domowymi obowiązkami dotąd nie miała na to czasu – teraz, gdy mąż ją zdradził, czuje, że musi zrobić coś dla siebie. Bohaterem jej książki staje się autystyczny chłopiec. Czy to możliwe, aby był to syn jednej z jej sąsiadek z wyspy, który próbuje jej coś przekazać?
Magia, miłość i nowy początek
Lisa Genova umiejętnie łączy elementy z życia obu bohaterek oraz powieść, którą pisze jedna z nich. Odrobina magii nie przeszkadza, a sprawia, że jeszcze mocniej wierzymy w ich przemianę, w to, że obie uwierzyły, iż ktoś im towarzyszył w ich decyzjach i pomagał je zrozumieć. Przyjaźń pozwoli im przejść ponad tym, co trudne i bolesne, pokonać traumę i odkryć dla siebie nową szansę. To wzruszająca, mądra książka nie tylko ucząca tolerancji i akceptacji wobec osób z autyzmem, ale przede wszystkim opowieść o tym, jak wielką, uzdrawiającą moc ma miłość. O ile oczywiście będziemy potrafili kochać bezwarunkowo, z całych sił, bo to właśnie powinno być sensem naszego życia. Książka „Kochając syna” dostępna jest także w wersji elektronicznej w formatach EPUB i MOBI za ok. 28 zł.
Źródło okładki: www.wydawnictwofilia.pl | „Kochając syna” Lisa Genova – recenzja |
Wiele osób zastanawia się, co by było gdyby świat stał się lepszy. Autorka podsuwa nam unikatowy poradnik, zawierający pomysły na każdy dzień, jak tę ideę wprowadzić w rzeczywistość. Bowiem jeśli chcemy coś zmienić, powinniśmy przede wszystkim zacząć od siebie. W codziennym życiu wiele osób zapomina o tym, jak ważna jest życzliwość i dobroć. Wypowiadamy miłe słowa codziennie i wpisaliśmy je w pewien automatyzm ludzkich zachowań, przez co nierzadko zapominamy jak są ważne. Tymczasem bezinteresowna chęć niesienia pomocy daje radość nie tylko bliskim, ale także nam samym. Ludzka natura skażona jest subiektywnym postrzeganiem świata, dlatego często myślimy, że inni czują dokładnie to samo co my. Niejednokrotnie wydaje nam się, że proste słowa „dziękuję”, „przepraszam” albo „proszę” są niepotrzebne, a to nieprawda, ponieważ mają niezwykłą moc. Bycie miłym jest bardzo ważne. Uczucia okazywane najbliższym budują bardzo silne i trwałe relacje na długie lata. Autorka zawarła w swojej książce unikatowe cytaty i aforyzmy, których zadaniem jest motywować nas do bycia lepszymi ludźmi.
Orly Wahba jest założycielką fundacji Life Vest Inside, zajmującej się popularyzacją życzliwości na całym świecie. Jej pasję i zapał widać na każdej stronie „Kidness Boomerang”, jak gdyby Orly Wahba wierzyła, że dobro jest w każdym człowieku, tylko czasami tkwi ono nieco głębiej i potrzebuje impulsu, by wypłynęło na powierzchnię. Autorka stworzyła swoją książkę dla odbiorcy w każdym wieku, dlatego jej popularność jest tak duża.
Może wydawać się, że aforyzmy, wypełniające książkę, to puste frazesy, które w codziennej rzeczywistości nie mają racji bytu. Autorka jednak trochę pogrywa sobie z czytelnikiem, bowiem prawdziwą wartość jej dzieła odkryjemy wtedy, gdy zaczniemy wprowadzać rady Orly Wahby w życie. Na temat życzliwości można pisać piękne eseje i wygłaszać wielkie, oratorskie przemówienia, jednak nie mają one znaczenia, jeśli nie zamienimy płynącego z nich sensu w codzienne postępowanie. Istota życzliwości zawarta jest w naszych zachowaniach, a nie formułowaniu kwiecistych słów.
W samej książce znajdziemy osobliwe zadania, które pomogą nam być uprzejmymi w stosunku do najbliższych, znajomych, rodziny i ludzi z otoczenia. Autorka zdaje sobie doskonale sprawę, jak ważne są także inne istoty dookoła nas, dlatego sugeruje, by okazywać sympatię zwierzętom, o czym wielu zapomina. Wahba analizuje konkretne sytuacje, pokazując różne sposoby myślenia i formy zachowań, dlatego jej rady mogą stać się bliskie każdemu czytelnikowi.
Może wydawać się, że w epoce obrazka, codziennej pogoni za pieniądzem, książka Wahby nie trafia w gusta czytelników. Nic bardziej mylnego. Ma uniwersalny wymiar i jej unikatowość doceniają ludzie o zróżnicowanych charakterach. Fenomen „Kidness Boomerang” polega na tym, że za każdym razem, gdy ją czytamy, odkrywamy tę pozycję na nowo, a co za tym idzie, zmieniamy postrzeganie rzeczywistości i własne postępowanie.
Jak czytać „Kidness Boomerang”? Wybór należy do nas samych. Możemy wybrać jeden intrygujący nas aforyzm i zastanowić się nad jego znaczeniem albo skupić się na analizowanej przez autorkę sytuacji. Trudno zaklasyfikować książkę do konkretnego gatunku. Możemy odczytywać ją jako zbiór złotych myśli, podręcznik albo poradnik.
„Kidness Boomerang” to doskonała książka na każdą okazję, dlatego warto ją mieć na swojej półce. Lektura jest niezwykle łatwa i przyjemna. Jednak pamiętajmy, że rady w niej zawarte będą naprawdę cenne, jeśli wprowadzimy je w nasze życie. Dobro powraca, dlatego warto być życzliwym. Codziennie, przez 365 dni w roku.
zdjęcie okładki: www.gwfoksal.pl | „Kidness Boomerang, czyli 365 sposobów jak zmienić świat i siebie” Orly Wahba |
Większość ludzi zapytanych o najważniejsze wartości w ich życiu zgodnie na najwyższych pozycjach umiejscawia zdrowie. Dobra kondycja psychiczna i fizyczna pozwala bez przeszkód realizować się i osiągać sukcesy w różnych dziedzinach. Jednak najczęściej zdrowie docenianie jest w przypadku pojawienia się różnych dolegliwości i chorób. Warto więc zapobiegać występowaniu tych problemów i wspomóc swój organizm odpowiednią suplementacją prozdrowotną. Probiotyki
box:offerCarousel
Współczesna dietetyka kliniczna jednoznacznie twierdzi, że zdrowie każdego człowieka uwarukowane jest przez kondycję jego jelit. Jelita są tym obszarem, poprzez który następuje wchłanianie składników spożywczych i usuwanie zbędnych elementów naszego pokarmu. Jeśli flora bakteryjna jest niewystarczająco rozwinięta lub w wyniku złych nawyków żywieniowych, braku aktywności fizycznej, stresu czy przebytej antybiotykoterapii liczba kosmków jelitowych znacznie zmalała, należy koniecznie wprowadzić do swojej codziennej suplementacji probiotyki. Probiotyki zawierają w sobie szczepy bakterii, które mają wspomóc rozwinięcie się naturalnej flory jelitowej, która z kolei wpłynie na podwyższenie odporności, nastrój czy odpowiednią wchłanialność witamin i minerałów z pożywienia.
Witamina D3
box:offerCarousel
Według badań około 90% Polaków cierpi na niedobory witaminy D3. Konsekwencje tego stanu są niezwykle szerokie, zaczynając od odwapnienia kości i wysokiego ciśnienia oraz senności, a kończąc na spadku poziomu testosteronu i depresji. Rozpoczęcie suplementacji tej witaminy powinno być poparte badaniami jej poziomu we krwi, jednak zwracając uwagę na ilość słonecznych dni w naszej strefie klimatycznej, można stwierdzić, że jedynie w lipcu i sierpniu zachodzi odpowiednia ilość naturalnej syntezy witaminy D3. Przez pozostałe miesiące promienie słoneczne należy zastępować aptecznymi suplementami i kontrolować poziom metabolitu 25(OH) co kilka miesięcy, tak aby nie dopuścić do przedawkowania.
Ashwagandha
box:offerCarousel
Ashwagandha jest rośliną wykorzystywaną dotychczas głównie w medycynie ajurwedyjskiej, gdzie stanowiła środek pomocniczy w leczeniu niezwykle szerokiego spektrum chorób. Od niedawna jej zalety zaczęto dostrzegać w krajach zachodnich. Dzięki zawartym w niej witanolidom o właściwościach przeciwbakteryjnych i przeciwnowotworowych oraz glikowitanolidom działającym adaptogennie korzyści z suplementacji odniesie większość z nas. Do głównych jej zalet należy zaliczyć redukcję poziomu kortyzolu, poprawę pracy mózgu, zdolność jasnego i klarownego myślenia, poprawę koncentracji i procesów myślowych. Swoje zastosowanie znajduje także w leczeniu depresji czy nerwicy. Pozytywnie działa na jakość snu.
Elektrolity
box:offerCarousel
Do grupy elektrolitów zaliczamy wapń, magnes, potas i sód. Te cztery makroelementy wpływają na prawidłowe działanie układu nerwowego, napięcie błon komórkowych czy prawidłową pracę serca. Utracie elektrolitów sprzyjają wysokie temperatury powietrza, które wzmagają pocenie się naszego ciała, intensywne treningi i infekcje wirusowe. Do podstawowych oznak zbyt niskiego poziomu elektrolitów w organizmie należą zawroty głowy, nierówna praca serca, nadciśnienie i ogólne osłabienie organizmu. W celu przeciwidziałania utracie wymienionych makroskładników, a co za tym idzie zaburzeniom gospodarki wodnej organizmu, należy pić wysokozmineralizowane wody, napoje izotoniczne i soki pomidorowe. W skrajnych przypadkach należy wprowadzić suplementację aptecznymi preparatami zawierającymi rozpuszczalne w wodzie elektrolity.
Błonnik pokarmowy
box:offerCarousel
Błonnik jest substancją naturalnie występującą w pożywieniu, zwłaszcza w warzywach i owocach. Prawidłowo skomponowana dieta powinna w zupełności zapewniać spożywanie właściwej ilości błonnika, jeśli jednak nie mamy możliwości komponowania zbilansowanych posiłków, to należy zadbać o dostarczenie tej substancji w postaci suplementów. W organizmie pełni on niezwykle ważną funkcję: reguluje pracę jelit i rytm wypróżnień, obniża stężenie glukozy we krwi, kontroluje poziom cholesterolu i ciśnienia tętniczego krwi. Pozwala kontrolować apetyt poprzez zwiększenie uczucia sytości po spożyciu posiłku, a co za tym idzie, wspiera nas w utrzymaniu właściwej wagi bądź w walce o jej redukcję. Zbyt duża podaż tego składnika diety będzie prowadzić do biegunki.
Spirulina i chlorella
box:offerCarousel
Zarówno chlorella, jak i spirulina należą do alg, których główną zaletą jest wiązanie metali ciężkich i toksyn oraz ich usuwanie z organizmu. Dodatkowo zawierają w sobie ogromną ilość aminokwasów, witamin i minerałów. Algi wspierają procesy usuwania wolnych rodników i spowalniają ultenianie się komórek, co przekłada się na utrzymanie organizmu w dobrej kondycji i zatrzymanie procesów starzenia się. Ponadto wzbogacają florę bakteryjną jelit i stymulują pracę układu odpornościowego. Obniżają ryzyko powstania chorób nowotworowych, miażdżycy oraz udaru mózgu. Z uwagi na specyficzny smak obydwu produktów najczęściej stosowaną formą przyjmowania są płynne szejki warzywne bądź tabletki.
Podsumowanie
Dobre zdrowie jest podstawową wartością w naszym życiu. W celu odpowiedniego zadbania o nie, oprócz stosowania racjonalnej diety i wprowadzenia aktywności fizycznej, należy wspomóc się odpowiednią suplementacją. Jest to konieczne zwłaszcza we współczesnym świecie, który narzuca bardzo szybkie tempo życia. Osoby pracujące umysłowo powinny postawić przede wszystkim na wsparcie pracy mózgu poprzez wprowadzenie suplementacji adaptogenami takimi jak ashwagandha, gotu kola czy różeniec górski. Osoby, dla których obciążeniem są wyczerpujące treningi fizyczne, powinny wzbogacić swoją dietę o suplementację elektrolitami, kreatyną czy odżywką białkową. Poza tym niemal wszyscy odniosą zauważalne korzyści z suplementacji probiotyków, witaminy D3, kwasów omega-3 czy zielonych alg. Nawet jeśli cieszymy się dobrym zdrowiem, to warto stosować wymienione suplementy w ramach profilaktyki. | Suplementacja dla lepszego zdrowia nie tylko dla sportowców |
Jeśli Sprzedający oferuje wiele wariantów przedmiotu (np. kolor, rozmiar) w ramach jednej oferty - już od dziś zobaczycie to na liście ofert. Jeśli Sprzedający oferuje wiele wariantów przedmiotu (np. kolor, rozmiar) w ramach jednej oferty - już od dziś zobaczycie to na liście ofert. Mamy nadzieję, że takie rozwiązanie ułatwi Wam zakupy.
Sprzedających zachęcamy do łączenia swoich ofert za pomocą wielowariantowości. | Wielowariantowość już widoczna na listach ofert |
Motocykliści z utęsknieniem czekają na słoneczne dni. Bezchmurne niebo, przyjemna temperatura… czy coś może popsuć tę sielankę? Tak! Oślepiające słońce. Bywa, że nawet wizjer nie chroni odpowiednio oczu przed promieniami, dlatego okulary przeciwsłoneczne to obowiązkowe wyposażenie każdego motocyklisty. Każdy, kto choć raz miał okazję podróżować motocyklem w słoneczną pogodę, wie, jak bardzo uciążliwe może być słońce. Bardzo ogranicza widoczność, a to w dużej mierze zagraża naszemu bezpieczeństwu. Promienie słoneczne mogą skutecznie popsuć frajdę, jaką daje jazda na jednośladzie. Dlatego bardzo praktycznym elementem wyposażenia kierowcy motocykla są okulary przeciwsłoneczne.
Cechy dobrych okularów przeciwsłonecznych
Okulary przeciwsłoneczne powinny przede wszystkim zapewniać pełny komfort w trakcie jazdy. Muszą być wyposażone w filtry chroniące oczy przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym UVA i UVB (promieniowanie UVC w całości pochłania ziemska atmosfera). Nie mogą być ani za małe, ani za duże, aby nie spadały w trakcie jazdy. Ponadto nie powinny być ani za jasne, ani za ciemne, dlatego warto określić, w jakich warunkach będziemy z nich korzystali, bo szkła mają różne kategorie przyciemnienia – od „zerówek”, które przepuszczają 80–100% światła, po „czwórki”, przepuszczające zaledwie 3–8% światła. A może postawić na okulary z samoregulującą się warstwą fotochromową? Modele warte polecenia przeciwdziałają też refleksom, czyli tzw. zajączkom „puszczanym” przez lusterka samochodowe, szyby itp.
Popularne modele
Leoshi. Znane i doceniane przez kierowców okulary są bardzo elastyczne i wyposażone w miękką gąbkę, która zapewnia dodatkowy komfort oraz sprawia, że idealnie przylegają do twarzy. Przyciemniane szkła są odporne na zarysowania. Kosztują 30–40 zł.
box:offerCarousel
Seca. To produkt godny polecenia, odporny na zarysowania, a dodatkowo mający powłokę, która zabezpiecza szkła przed parowaniem. Ze względu na specjalny kształt model ten nie powoduje ucisku pod kaskiem. Kosztuje 70–90 zł.
box:offerCarousel
Helly. Model z tzw. najwyższej półki, wykonany zgodnie z najnowszymi technologiami. Idealnie dopasowuje się do twarzy, zawiera wysokiej jakości soczewki z filtrem UV (400). Kosztuje 100–170 zł.
box:offerCarousel
Cyber Punk. Okulary utrzymane w efektownym retro-punkowym stylu. Modele BAZ kształtem nawiązują do okularów używanych przez pierwszych kierowców automobili i motocykli lub do gogli, którymi posługują się bohaterowie popularnych gier komputerowych. Wykonane są z tworzywa sztucznego, na głowie utrzymuje je elastyczna taśma. Kosztują ok. 15 zł.
box:offerCarousel
Na rynku są również modele okularów, w których jest możliwość ściągnięcia nauszników i założenia elastycznego paska. Dzięki temu nie będą spadać z głowy nawet w najtrudniejszych warunkach.
Gogle przeciwsłoneczne dla motocyklistów crossowych – jakie wybrać?
Motocykliści crossowi ze względów praktycznych zamiast okularów sięgają po gogle. One również powinny być dobrane tak, abyśmy czuli się w nich komfortowo, co zapewni nam dobrej jakości gąbka. Musi być przyjemna w dotyku, ponieważ przylega bezpośrednio do twarzy. Najlepiej wybrać model gogli, w którym gąbka ma kilka warstw, dzięki czemu komfort jazdy będzie znacznie większy. Jej zadaniem jest ochrona oczu motocyklisty przed różnymi zanieczyszczeniami oraz pochłanianie wilgoci z twarzy. Szybki w goglach mogą w różnym stopniu przepuszczać światło. Najlepiej jest wybrać szybkę przyciemnioną, ponieważ potrafi znacznie ułatwić jazdę w słoneczne dni. Natomiast nie zaleca się używania jej po zmierzchu, gdyż ogranicza widoczność.
Kupując okulary przeciwsłoneczne na motocykl, zwracaj uwagę na ich parametry, wytrzymałość oraz odpowiednie dopasowanie. Dzięki temu na pewno znajdziesz model idealny dla siebie, który sprawi, że jazda w słoneczny dzień będzie czystą przyjemnością. Szerokiej i bezpiecznej drogi! | Okulary przeciwsłoneczne dla kierowcy motocykla |
W wielu domach kuchnia to nie tylko miejsce gotowania posiłków, ale także pomieszczenie do ich jedzenia, przesiadywania i miłego spędzania czasu z najbliższymi. To centrum rodzinnego ogniska, które powinno tętnić życiem. Jeśli lubisz dźwięki domowego zgiełku, nie zapomnij wyposażyć kuchni w radio. Rano będziesz na bieżąco z newsami, a późniejsze spotkania umili ci muzyka i ciekawe audycje. Czym się kierować wybierając odbiornik? Inwestując w odpowiedni sprzęt radiowy dobrze jest pomyśleć o miejscu, w którym ma być on postawiony. Ze względu na dużą ilość pary i częste gotowanie, powietrze w kuchni zwykle jest bardziej wilgotne niż w pokojach, dlatego warto obiektywnym okiem spojrzeć na zabudowę pomieszczenia. Jeśli jedyne możliwe miejsce znajduje się blisko płyty kuchennej, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będą modele łazienkowe. Są one bardziej zabudowane niż klasyczne odbiorniki, a zdecydowana większość z nich jest wodoodporna. Dodatkowo pokryte są materiałem izolującym i nie przeszkadza im nawet tropikalny klimat kuchni. Będzie to więc odpowiednia inwestycja. Jedyny minus tych odbiorników to dość jednorodny design, ukierunkowany w stronę futurystycznych kształtów i ostrych kolorów. Do czego będą one pasowały? Modele takie świetnie sprawdzą się w nowoczesnych wnętrzach lub jako gadżet mający przełamać styl monotonnie wyposażonego pomieszczenia.
Modele modne i wygodne
Coraz więcej marek skupia się na tym, by ich asortyment był oryginalny w swoim wyglądzie, ale i funkcjonalny w użytkowaniu – w końcu ma cieszyć zarówno nasze uczy, jak i wzrok domowników. Dzięki temu, wybierając radio do kuchni nie musisz już decydować się wyłącznie na tradycyjny, czarny odbiornik. Rynek jest znacznie bardziej otwarty. Możesz na nim kupić bardzo małe radia, które zmieszczą się nawet na podwieszanej półce, a zasięgiem dorównują odbiornikom z ogromnymi antenami. Taki sprzęt kupisz nie tylko w nowoczesnym wydaniu, ale również wyglądem nawiązujący do tradycyjnych drewnianych odbiorników z dawnych lat. To rozwiązanie bardzo wygodne dla miłośników klasycznych drewnianych wnętrz i dodatków zachowanych w tym samym tonie. Jeśli lubisz oryginalne projekty, a nie masową produkcję i szukasz firmy, która zaopatruje w taki sprzęt to marka Lexon będzie dla ciebie dobrym rozwiązaniem. Okazuje się, że ciekawe połączenie designu oraz funkcji użytkowych to osiągalne marzenie każdego z nas. Taki odbiornik to koszt blisko 300 zł, jednak masz gwarancje, że nie spotkasz go w co drugim domu i starczy ci na wiele lat.
Dla maniaków antyków
Duża i otwarta kuchnia, która połączona jest z jadalnią lub salonem to przestrzeń, która daje możliwości zastosowania większych gadżetów. Tak też jest z radiem. W tym przypadku możemy pozwolić sobie na więcej ekstrawagancji. Odbiorniki sprzed kilkudziesięciu lat to nie małe plastikowe pudełeczka, a duże drewniane skrzynie z solidnym głośnikiem i obudową. Są niezwykle oryginalne i unikatowe – idealnie więc przełamią nowoczesny wystrój lub wkomponują się we wnętrze w stylu vintage. Duży wybór retro odbiorników radiowych znajduje się głównie na pchlich targach i w sklepach ze starociami. Pewnie myślisz, że są drogie? Często można je kupić za bezcen, gdyż nie działają tak jak należy. Jednak to ich nie skreśla. Jeśli kupisz takie radio (zepsute, lecz w dobrze zachowanej obudowie kupisz już za kilkadziesiąt złotych) i okaże się, że naprawa jest niemożliwa lub zbyt droga, zrób pewien trik. Wymontuj odbiornik ze środka, tak by stworzyć łatwy dostęp do głośnika. Następnie wystarczy kupić tani, nieduży sprzęt i włożyć go do zabytkowej obudowy. Dźwięk będzie dostarczał nowy, ukryty odbiornik, a efekt wizualny zaskoczy wszystkich gości. Decydując się na takie eksperymenty warto pamiętać, by tylna część obudowy była odsłonięta, wtedy sprzęt się nie przegrzeje, a jeśli jest zasilany na prąd, wyprowadzenie kabla do wnętrza będzie łatwiejsze.
Funkcjonalność
Wybór zasilania zależy od umiejscowienia radia w naszym domu. Możemy zdecydować się na sprzęt bez zbędnej ilości kabli. W kuchni z małą ilością gniazdek elektrycznych i tak w większości zajętych przez stałe sprzęty AGD, sprawdzą się modele, które nie wymagają stałego podłączenia, bo mają wbudowane wiatraczki czy korbki. W wyniku ruchu powstaje energia, która wystarcza do naładowania sprzętu. Dobrym rozwiązaniem są także akumulatory. Jakie są ich zalety? Działają znacznie dłużej niż tradycyjne paluszki, a po wyczerpaniu można je podłączyć do gniazdka i po prostu naładować. To ekonomiczna i proekologiczna alternatywa wobec baterii. Rozwiązanie wygodne, jednak w bardzo wilgotnej kuchni sprawdzi się najlepiej radio zasilane prądem elektrycznym. W wyniku dużego stężenia pary w powietrzu, baterie i akumulatory rozładowują się szybciej, a nawet może dojść do ich zardzewienia. Kupując radio do kuchni dobrze trzeba przemyśleć także sposób, w jaki wybierane będą fale radiowe. Jeśli stale włączona jest jedna stacja, to tradycyjne pokrętło nie będzie stanowić dla nas problemu. Wystarczy raz złapać zasięg ulubionego nadawcy, a dźwięk odbierany będzie bez zakłóceń. Trudniej, gdy fale są regularnie zmieniane. Wtedy z pomocą przychodzi jedynie opcja zapamiętywania stacji. Trzeba wtedy ustawić kilka długości, zapisać je, a później w celu odtworzenia włączyć odpowiedni przycisk. | Wybieramy radio do kuchni |
Wszyscy marzymy o pięknym, śnieżnobiałym uśmiechu. Często zachwycamy się hollywoodzkimi gwiazdami, które – uśmiechając się na ściankach – zniewalają swoim wyglądem. Ponadto nigdy nie wiadomo, komu nasz uśmiech skradnie serce, dlatego o zęby należy dbać systematycznie. Zanim zdecydujemy się na wybielanie dentystyczne, warto przejrzeć zestawienie szczoteczek elektrycznych zapewniających profesjonalny zabieg domowy. Można je kupić w cenie już do 300 zł. PHILIPS HX8211/02
Nasze zestawienie otwiera szczoteczka Philips HX8211/02, która jest doskonałym rozwiązaniem na kompleksowe dbanie o higienę stomatologiczną każdego dnia. Urządzenie AirFloss zapewnia precyzyjne mycie przestrzeni między zębami przy pomocy wody lub płynu do płukania jamy ustnej. Dzięki nowoczesnym funkcjom, wąskiej zakrzywionej dyszy oraz końcówce z naprowadzeniem ułatwiającej określenie prawidłowego ustawienia, nasze zęby staną się zdrowsze, mocniejsze i śnieżnobiałe.
Warto dodać, że urządzenie jest ładowane przy pomocy baterii litowo-jonowej, a jej funkcjonowanie po pełnym ładowaniu wystarczy na 24 godziny. Szczoteczkę Philips HX8211/02 dostaniemy na Allegro już za 219 zł.
BRAUN ORAL-B PRO 6000
Kolejną propozycją jest szczoteczka BRAUN ORAL-B PRO 6000 w cenie około 230 zł. To zaawansowany sprzęt, wyposażony nawet w Bluetooth, który przez połączenie z telefonem komórkowym oferuje najwyższą jakość szczotkowania zębów. Aplikacja to w pewnym sensie personalny trener, który motywuje, opiekuje się, dba o właściwą pielęgnację i ułatwia osiągnięcie pięknego białego uśmiechu.
Szczoteczka, wykonując aż 48 000 ruchów, usuwa nawet 100% więcej zanieczyszczeń, płytki nazębnej i osadu niż zwykłe szczoteczki manualne. Innowacyjność zapewnia czujnik nacisku, timer (pomagający w optymalizacji czasu szczotkowania) i 6 programów: do codziennego szczotkowania, wydłużony czas mycia, polerowanie i wybielanie, masaż i stymulacja dziąseł, funkcja przeznaczona dla wrażliwych zębów i dziąseł. Warto zwrócić uwagę na bardzo wytrzymałą pracę urządzenia.
Naładowany akumulator pozwala na używanie szczoteczki aż do 10 dni bez ponownego ładowania. Jest to bardzo przydatne np. podczas weekendowych wyjazdów.
BRAUN ORAL B 2500
BRAUN ORAL B 2 5000 łączy w sobie profesjonalny sprzęt do czyszczenia jamy ustnej z wyjątkowym i eleganckim designem. System 3D, zapewniający 40 000 ruchów pulsacyjnych i 8800 oscylacyjnych, pomaga w codziennej pielęgnacji oraz umożliwia masaż i stymulację dziąseł. Szczoteczka jest wyposażona w timer, 30-sekundowy interwał i wskaźnik nacisku, który zapewnia ochronę dziąseł i zapobiega ich uszkodzeniu. W pełni naładowana szczoteczka wystarczy na użytkowanie przez 7 dni.
PHILIPS SONICARE HX6761
Przedostatnia propozycja to szczoteczka PHILIPS SONICARE HX6761, która zapewnia skuteczne i precyzyjne czyszczenie jamy ustnej, dba o delikatne dziąsła i usuwa zdecydowanie więcej płytki nazębnej dzięki technologii DFA (Dynamic Fluid Action). Innowacyjna technologia łączy szybkie ruchy włókien (31000 drgań na minutę) z szerokim zakresem ruchów wymiatających.
Wpływa to na profesjonalne oczyszczanie powierzchni między zębami, kieszeni dziąsłowej oraz okolic poddziąsłowych. Idealnie sprawdza się dla osób, które noszą aparaty ortodontyczne lub zależy im na skutecznym usunięciu przebarwień. Czas działania baterii litowo-jonowej to 3 tygodnie. Szczoteczkę elektryczną PHILIPS SONICARE HX6761 otrzymamy na Allegro już za 229 zł.
WHITEWASH SW-1000
WHITEWASH SW-1000 zamyka nasz przegląd. To elektryczna szczoteczka soniczna, której cena na Allegro oscyluje w granicach 260–290 zł. Zachwyca jakością, wytrzymałością i funkcjonalnością. 3 tryby pracy urządzenia możemy dopasować do indywidualnych potrzeb – codziennego szczotkowania, wybielania zębów i masażu dziąseł. Dwupoziomowe włosie z racji bezproblemowego dotarcia do trudno dostępnych miejsc doskonale sprawdzi się u osób noszących aparaty ortodontyczne.
Oprócz standardowych funkcji, jakie mają szczoteczki elektryczne, typu timer, quadpacer czy wskaźnik naładowania szczoteczki, WHITEWASH SW-1000 może pochwalić się gumową nakładką na końcówkę, która sprawia, że szczotkowanie jest bezpieczniejsze dla szkliwa. Ponadto dodatkowa końcówka pomoże w dbaniu o czysty język – usunie osad i pozbędzie się nieświeżego oddechu. Czas pracy po naładowaniu baterii to 10 dni. | Śnieżnobiały uśmiech na wiosnę – przegląd szczoteczek elektrycznych do 300 zł |
W każdym domu powinien znajdować się komplet podstawowych narzędzi. Czy produkt Yato zasługuje na wyróżnienie na tle konkurencji? Opakowanie
Pierwsze, co przykuwa uwagę, to bardzo gustownie i trwale wykonane opakowanie. Sztywny materiał jest naprawdę wytrzymały, a mocne szycie zapobiega jego rozerwaniu. Warto przyjrzeć się całemu projektowi – wszystkie narzędzia umocowane są za pomocą gumek, rzepów itp. do powierzchni wewnętrznej opakowania, które w prosty sposób składa się do postaci niewielkiej i dosyć sztywnej podłużnej rury o podstawie przypominającej kwadrat. Zwiększa to stabilność podczas noszenia i przewozu, jednocześnie zapewniając utrzymanie całej zawartość w nienaruszonym stanie. Dzięki temu zestaw równie dobrze sprawdza się jako podręczny komplet narzędzi w domu, jak i ważne wyposażenie np. auta.
Zawartość
W zestawie znajdują się aż 44 elementy, które dzięki efektywnemu rozplanowaniu nie zajmują wiele miejsca. Ponadto każdy z nich bez problemu można wyjąć, co bez wątpienia również należy uznać za zaletę organizacji przestrzennej wnętrza opakowania.
Warto zwrócić uwagę na to, że narzędzia do kompletu zostały dobrane w taki sposób, że stanowią naprawdę dobrą i skuteczną bazę do wielu napraw. Znajdziesz tu wszystkie podstawowe sprzęty i urządzenia, takie jak młotek, kilka wkrętaków (w tym jeden z wymiennymi końcówkami w formie bitów), kombinerki, szczypce, klucze imbusowe, a nawet miarkę o długości 3 m oraz nożyk do tapet. Dzięki temu elementy te sprawdzą się zarówno przy skręcaniu mebli czy naprawie zabawek, jak i wykończeniu mieszkania albo naprawie auta.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wykonanie narzędzi
Ogromny wpływ na końcowe wrażenia ma wykonanie wszystkich elementów. Dzięki zastosowaniu komfortowych uchwytów z przyjemnej w dotyku gumy są one bardzo wygodne w użytkowaniu. Dłoń nie poci się nadmiernie, umożliwia to również pewne utrzymanie narzędzia nawet podczas długotrwałej pracy. Ich powierzchnie niemal nie ulegają ścieraniu, co wpływa także na estetykę elementów. Warto dodać też, że kolorystyka tworzy nie tylko bardzo estetyczną kompozycję, lecz również sprawia, że powstałe podczas pracy zabrudzenia są znacznie mniej widoczne. Barwy dobrano oczywiście zgodnie z linią marki: czerwień, czerń i dodatki bieli.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Ocena końcowa
Zestaw narzędzi Yato to bardzo praktyczny i uniwersalny komplet. Bez cienia wątpliwości można polecić go zarówno amatorowi, który do tej pory nigdy nie korzystał z tego typu urządzeń, jak i prawdziwej „złotej rączce”. Niewielkie i kompaktowe opakowanie pozwala na łatwy i sprawny transport, a wysokiej jakości materiały gwarantują skuteczne użytkowanie przez długie lata. Z pewnością dodatkowym atutem jest również cena, która w przypadku zestawu tej klasy nie jest wygórowana. Zestaw z pewnością godny polecenia. | Zestaw narzędzi Yato YT-39280 |
Przyczyn bólu głowy jest naprawdę wiele. Główni winowajcy to zwykle stres, brak odpowiedniej ilości snu, przemęczenie, choroby zatok, odwodnienie organizmu. Nie chcesz brać kolejnej tabletki przeciwbólowej? Poznaj najlepsze naturalne sposoby walki z bólem głowy. Zioła na ból głowy
Poszukiwania naturalnych lekarstw na ból głowy warto rozpocząć od przeglądu ziół. Napar z leczniczych roślin może pomóc nie tylko na dolegliwości bólowe, ale również zredukować stres i poprawić samopoczucie. Jeśli ból głowy pojawia się w stresujących sytuacjach, warto sięgnąć po miętę lub melisę. Obie rośliny zmniejszają napięcie mięśni, rozluźniają i przynoszą ulgę w bólu. Na migrenę pomoże złocień maruna oraz miłorząb japoński.
Bóle głowy pojawiają się często jako wynik przemęczenia, dlatego warto spróbować ziół o działaniu odprężającym. Jednym z nich jest kozłek lekarski, znany jako waleriana. Zioło to ułatwia zasypianie, łagodzi stres i uspokaja. Bardzo skutecznym ziołowym lekiem na ból głowy jest kora wierzby białej. Zawiera ona salicynę, czyli substancję o właściwościach przeciwbólowych (związek ten jest składnikiem popularnej aspiryny). Napar z kory wierzby można pić nawet 3 razy dziennie.
Olejki eteryczne na ból głowy
Stosowanie olejków eterycznych to jeden z najbardziej znanych sposobów na ból głowy. Szczególne właściwości ma olejek lawendowy. Jego zapach nie tylko relaksuje i zmniejsza stres, ale również działa przeciwbólowo. Można go stosować do inhalacji leczniczych. Wystarczy ok. 3–4 krople olejku dodać do 3 szklanek wrzątku, a następnie wdychać aromatyczne opary.
Olejku lawendowego można również użyć do masażu głowy. Należy delikatnie wmasować kilka kropel w skórę na skroniach, czole i karku. Podobnie można stosować olejek z mięty pieprzowej, który pobudza krążenie krwi, a tym samym redukuje ból głowy. Do leczniczego masażu głowy warto wykorzystać też olejek bazyliowy, rozmarynowy i goździkowy.
Przeciwbólowe kompresy
Na silny ból głowy pomocne mogą okazać się okłady. Szczególnie polecane są zimne kompresy, które zmniejszają ból. Możesz też namoczyć ręcznik w chłodnej wodzie i przyłożyć go do czoła. Jeśli ból głowy to skutek infekcji zatok, lepiej sprawdzą się ciepłe okłady, które dodatkowo udrożnią nos. Warto wykorzystać sposób naszych babć, czyli lecznicze okłady z soli. Sól należy podgrzać (na patelni albo w kuchence mikrofalowej), a następnie wsypać do bawełnianego woreczka i położyć na czole.
Dieta na ból głowy
Okazuje się, że dolegliwości migrenowe mogą być wynikiem złej diety. Czekolada, czerwone wino, sery, kawa oraz herbata to produkty, które mogą u niektórych powodować bóle głowy. Zawierają substancje, które zakłócają cyrkulację krwi w mózgu, czego wynikiem jest napięcie i ból głowy. Jeśli często zdarzają ci się bóle, sprawdź, czy w twojej diecie nie ma zbyt dużo tych produktów i postaraj się je ograniczyć.
Poza tym warto uzupełnić codzienne menu o produkty, które chronią przed bólem głowy. Należy sięgać po źródła magnezu, którego niedobór jest przyczyną migreny. Najwięcej tego cennego minerału znajdziemy w pestkach dyni, sezamie, pestkach słonecznika, siemieniu lnianym oraz szpinaku. Kwasy omega-3 również polecane są wszystkim osobom, którym często zdarzają się ataki bólu głowy. Zdrowe tłuszcze są obecne głównie w rybach (np. łososiu, tuńczyku, śledziach, makreli, pstrągu, halibucie), ale również w orzechach włoskich i nasionach chia.
Bardzo często ból głowy jest konsekwencją odwodnienia organizmu. Zamiast sięgać po tabletki przeciwbólowe, lepiej w pierwszej kolejności uzupełnić płyny i napić się wody mineralnej. Pomocny może okazać się spacer na świeżym powietrzu, umiarkowane ćwiczenia fizyczne albo techniki relaksacyjne. | Naturalne sposoby walki z bólem głowy |
Bieganie na bieżni to bardzo popularna aktywność. Czy może zastąpić trening na zewnątrz? Czy można zrobić na niej coś więcej? Jak wykorzystać ją lepiej? Bieżnia
To spory wydatek, ale jeśli jesteś pewien, że będziesz jej używał regularnie, warto ją kupić. Umożliwia trening bez względu na warunki atmosferyczne i daje możliwość ochrony stawów, jeśli ma dobry system amortyzacyjny. Tak jak w przypadku biegania na zewnątrz, przydadzą się dobre buty i wygodny strój – najlepiej koszulka i spodenki. Bieżnia jest wygodnym sprzętem. Zajmuje trochę miejsca, ale jeśli masz do tego warunki, na pewno będziesz zadowolony.
Zmienne nachylenie podłoża
Przewagą bieżni jest to, że możesz ustawić konkretny kąt nachylenia i trzymać się go przez cały trening. To duża zaleta zwłaszcza dla osób, które przygotowują się do biegów górskich. Na bieżni można też spacerować w szybkim tempie pod górkę albo schodzić z góry. Dzięki temu wzmocnisz mięśnie łydek. Trening, nawet spokojny spacer przez dłuższy czas pod górkę, pozwoli znacznie poprawić kondycję i wpłynie korzystnie na wyniki w bieganiu. Warto wykorzystać tę funkcję przynajmniej raz w tygodniu, nawet jeśli nie przygotowujesz się do zawodów. Kąt może być niewielki, na pewno będzie to dobre dla zdrowia.
Wzmocnij raniona
Rób przerwy w biegu i trenuj mięśnie ramion. Co 15–20 minut unieś się kilka razy na poręczach bieżni. W ten sposób wykonasz przy okazji wszechstronny trening. Możesz w czasie marszu na rozgrzewkę trzymać w dłoniach hantle albo obciążniki, unosząc je albo tylko zginając ręce w łokciach.
Interwały
To jeden z najlepszych treningów, który kształtuje przede wszystkim szybkość i maksymalny pobór tlenu. W terenie są ciężkie do wykonania na 100%, możesz napotkać na kłopoty z nawierzchnią i spotkać różne przeszkody na drodze. Bieżnia daje możliwość miękkiej nawierzchni i równego tempa. Możesz w czasie treningu lekko zwiększyć kąt nachylenia. Nawet 2–5% sprawi, że poczujesz różnicę i wykonasz bardziej efektywny trening. Równe nachylenie terenu jest niemożliwe do znalezienia na zewnątrz, dlatego bieżnia jest w takim wypadku niezastąpiona.
Maszyna kontra ulica
Kiedy motywacja spada i ciężko jest się zmobilizować do treningu, bieżnia w domu to świetne rozwiązanie. Jest pod ręką, więc o wiele łatwiej wskoczyć na nią i wykonać nawet krótki trening. Biegając po mieście, potrzebujesz pulsometru do kontrolowania pulsu, natomiast na bieżni możesz obserwować wyniki na monitorze, który masz cały czas w widocznym miejscu. Łatwiej jest utrzymać stałe tempo i równy puls.
Co po biegu?
Przed rozciąganiem na macie wykonaj kilka prostych ćwiczeń. Oprzyj się na bieżni i wykonaj parę pompek, przysiadów, wykroków. Zakończ deską i zrób 2–3 serie ćwiczeń. Bieganie świetnie rozwija wydolność, ale trzeba zadbać również o wzmocnienie mięśni. Postaraj się wykonywać ćwiczenia wzmacniające 2–3 razy w tygodniu. Mogą to być krótkie treningi do 30 minut – ważne, żeby były intensywne i przynosiły zamierzony efekt. Dzięki mocnemu gorsetowi mięśniowemu będziesz biegał o wiele szybciej, a mięśnie będą bardziej wytrzymałe na wysiłek. Samo bieganie to za mało, nie powinno być jedyną aktywnością.
Wykorzystuj bieżnię i doceń to, że możesz biegać w komfortowych warunkach, nie musisz bać się mrozów, deszczu, dużych upałów. Na zewnątrz może to być niebezpieczne. Trenuj zatem jak najczęściej. | Bieżnia nie tylko do biegania. Ćwiczenia na bieżni |
Kuchnia naszych wschodnich sąsiadów nie bez powodu uznawana jest za jedną z najlepszych kuchni świata. Połączenie smaków kwaśnego ze słodkim oraz ostrego z łagodnym sprawia, że nie tylko Rosjanie kochają swoje tradycyjne dania! Solanka
Solanka to tradycyjna zupa kuchni rosyjskiej, która jest także bardzo popularna na Ukrainie. Jest sycąca i bardzo wyrazista. Sposobów na przygotowanie solanki jest naprawdę mnóstwo! Nie bój się eksperymentować w kuchni - możesz nieco zmodyfikować nasz przepis, dostosowując go do twoich kubków smakowych.
Składniki:
500 g wieprzowego mięsa gulaszowego
2 małe kiełbaski
200 g szynki, pokrojonej w cienkie plasterki
1 cebula
1 pietruszka
1 ogórek kiszony
1 łyżka pasty pomidorowej
1 puszka krojonych pomidorów
1 szklanka wody
5 grzybów, pokrojonych w plasterki
1 łyżka mąki
11 czarnych oliwek
1 łyżka kaparów
1 łyżka śmietany 18%
1 plaster cytryny (do dekoracji)
sól i pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
W dużym rondlu rozgrzej masło lub oliwę z oliwek. Cebulę pokrój w cienkie półkrążki, a następnie zeszklij ją w rondlu. Pokrój także ogórka kiszonego w kostkę, a następnie dodaj go do cebuli. Czas na pastę pomidorową – wlej ją do rondla i gotuj przez ok. 2-3 minuty, cały czas mieszając. Mięso pokrój na kawałki o dowolnej, najlepszej według ciebie wielkości, a następnie dodaj je do pozostałych składników. Do rondla wlej wodę i dodaj puszkę krojonych pomidorów. Zupę gotuj pod przykryciem przez ok. 4 godziny, mieszając ją od czasu do czasu. Około godzinę przed podaniem, dodaj do zupy oliwki, kapary i grzyby. Następnie wsyp odrobinę mąki, aby zagęścić całość. Zupę serwuj z odrobiną śmietany oraz plastrem cytryny na wierzchu.
Pielmieni
Polska słynie z pierogów, a Rosja z… pielmieni! To pierogi z mięsnym farszem, pierwotnie była to wieprzowina, jednak teraz przepis ten modyfikuje się na różne sposoby. Najczęściej podawane są ze śmietaną i pieprzem lub masłem. Jak je przygotować?
Składniki:
Na ciasto:
2/3 szklanki maślanki
1 łyżka kwaśnej śmietany
2 duże jajka
2 szklanki ciepłej wody
1 i ½ łyżeczki soli
7 szklanek i 6 łyżek mąki uniwersalnej
Na farsz:
250 g mielonego mięsa z indyka
250 g mielonego mięsa wieprzowego
1 średnia cebula
1 łyżka oliwy z oliwek
3 ząbki czosnku
½ łyżeczki pieprzu
¾ łyżeczki soli
1 łyżeczka sosu chilli(opcjonalnie)
Sposób przygotowania:
Używając robota planetarnego średniej prędkości wymieszaj razem maślankę, śmietanę, wodę, jajka i dodaj odrobinę soli. Następnie dodaj 4 szklanki mąki, zmniejsz prędkość i czekaj, aż składniki dobrze się połączą. Dodaj kolejne 3 szklanki mąki. Kiedy ciasto będzie już powoli się wyrabiać, dodaj do niego po jednej łyżce mąki. Kiedy przestanie ono przyklejać się już do miski, mieszaj je jeszcze ok. 5 minut. Wyrabianie całego ciasta powinno zająć około 20 minut. Umieść ciasto na blacie pokrytym mąką.
box:offerCarousel
Na średniej patelni rozgrzej łyżkę oleju. Smaż cebulę, aż stanie się miękka i brązowa. Następnie dodaj wyciśnięte przez praskę ząbki czosnku i smaż jeszcze prze minutę. Używając robota planetarnego zmieszaj ze sobą dwa rodzaje mięsa, cebulę z czosnkiem z patelni oraz pieprz, sól i sos chilli (opcjonalnie). Możesz również połączyć te składniki w misce za pomocą rąk.
Ciasto rozwałkuj i wytnij z niego koła o wielkości (mniej więcej) piłki do tenisa. Następnie na każdym okręgu umieść 1 łyżeczkę farszu. Następnie zamknij mięso w cieście, tworząc pierożek podobny do naszych, polskich pierogów. Następnie sklej ze sobą jego rogi tak, aby powstało coś na kształt krążka. Gotowe pierożki umieść w zamrażarce.
W średnim garnku zagotuj wodę i dodaj 1 łyżeczkę soli. Wrzuć do wrzątku zmrożone pierogi i gotuj, aż ciasto będzie miękkie i gotowe do spożycia. Podawaj je ze śmietaną i pieprzem lub topionym masłem.
box:offerCarousel
Okroszka
Okroszka to inaczej rosyjski chłodnik. Wbrew pozorom sprawdzi się on idealnie także jako jesienne danie. To zupa na bazie kwasu chlebowego, która smakuje naprawdę świeżo i orzeźwiająco!
Składniki:
8 szklanek zimnej wody
1/3 szklanki kwaśnej śmietany
3 i ½ łyżki octu winnego
2 łyżeczki soli
3 łyżki drobno posiekanego koperku
1 średnia zielona cebula
150 g szynki
3 średnie gotowane ziemniaki
3 jajka, ugotowane na twardo
3 ogórki, pokrojone w kostkę
Sposób przygotowania:
Jajka, szybkę oraz ogórki pokrój w kostkę. Cebulę posiekaj na drobne kawałki. Umieść wszystkie składniki w dużym naczyniu. W oddzielnej dużej misce wymieszaj 8 szklanek wody, śmietanę, ocet oraz sól. Wlej mieszaninę do naczynia z pozostałymi składnikami, a następnie połącz je ze sobą, mieszając.
Smacznego! | 3 klasyki kuchni rosyjskiej (Solanka, Pielmieni, Okroszka, kawior) |
Dzięki leczeniu ortodontycznemu możemy poprzez mechaniczne przesunięcie zębów uzyskać zdrowy zgryz i piękny uśmiech. Prócz regularnych wizyt u lekarza niezmiernie ważne jest zachowanie najlepszej jakości higieny jamy ustnej. Zadanie to jest w tym czasie niestety bardzo utrudnione. Zwykłe przyzwyczajenia nie sprawdzają się w tym przypadku. Dokładne czyszczenie może również zajmować więcej czasu w ciągu dnia. Profilaktyka próchnicy i chorób dziąseł pozwoli jednak uniknąć bólu i problemów w trakcie, jak również po zdjęciu aparatu.
Czyszczenie zębów przy aparacie ortodontycznym
Nosząc aparat ortodontyczny, już od pierwszych dni zauważymy, jak wiele drobinek jedzenia gromadzi się pomiędzy zamkami umieszczonymi na zębach. Dodatkowo mamy utrudniony dostęp do przestrzeni między nimi, zwłaszcza za pomocą zwykłej szczoteczki. Ryzyko narastania płytki nazębnej jest zwiększone, a jak wiemy, jej kolejne zastane warstwy coraz ciężej jest usunąć, nie robiąc tego na bieżąco. Zaniedbania mogą się objawiać nieświeżym oddechem, a w przyszłości ubytkami oraz chorobami dziąseł. W trakcie leczenia ortodontycznego należy szczotkować zęby po każdym posiłku. Najpierw za pomocą tradycyjnej szczoteczki, a następnie specjalnej, spiczasto zakończonej wersji zaprojektowanej z myślą o wymiataniu zanieczyszczeń z przestrzeni międzyzębowych.Dla wygody pacjentów przygotowano również dedykowane nici dentystyczne, które usuną nawet najmniejsze drobinki spomiędzy zębów. W trakcie leczenia zaleca się używanie pasty przeciwpróchniczej, bez substancji wybielających. Świeży oddech i poczucie komfortu zapewni systematyczne płukanie przy użyciu płynu do płukania jamy ustnej o mentolowym smaku.
Urządzenia pomagające w zachowaniu higieny jamy ustnej
Producenci elektrycznych szczoteczek do zębów przygotowali również modele przeznaczone do czyszczenia zębów podczas noszenia aparatu ortodontycznego. Zostały opracowane tak, aby nie uszkadzać zamków ani łuków, a z dokładnością pozbywać się resztek pożywienia i płytki nazębnej. Dzięki prawidłowej dbałości o higienę będziemy mogli się cieszyć nie tylko pięknym, prawidłowym zgryzem, ale też przede wszystkim jego zdrowiem. Dbałość o dokładne oczyszczenie przestrzeni międzyzębowych oraz trudnodostępnych miejsc styków między aparatem a zębami zapewni irygator. Domowy model nie zabiera wiele miejsca, a zagwarantuje dokładność na najwyższym poziomie.
Czego unikać podczas leczenia ortodontycznego?
Lekarz ortodonta z pewnością poinstruuje nas przy zakładaniu aparatu, czego wystrzegać się przez okres noszenia go na zębach. Warto jednak wspomnieć, aby nie decydować się w tym czasie na zabiegi wybielające – wliczając w to również domowe metody i pasty wybielające. Zamki przylegają do szkliwa dosyć ścisło i może się okazać, że po zdjęciu aparatu pozostawią po sobie nieestetyczne plamki. Warto również unikać silnie barwiących pokarmów, jak buraki, jagody czy czerwone wino. Niedopuszczalne są także ciągnące się i oblepiające mechanizmy słodycze oraz bardzo twarde produkty, jak chociażby orzechy. Z pewnością bardzo trudno jest się pozbyć ich resztek. Decyzja o założeniu aparatu ortodontycznego to świetna inwestycja w swoje zdrowie, a także w efekcie atrakcyjny, piękny uśmiech. Warto dołożyć wszelkich starań do przeprowadzenia leczenia w odpowiedzialny sposób. Nie należy zaniedbywać higieny jamy ustnej, ponieważ w tym czasie zęby narażone są w zwiększonym stopniu na ataki próchnicy oraz podatni jesteśmy na choroby dziąseł. Dzięki systematyczności będziemy cieszyć się pięknymi, pełnymi efektami. | Aparat ortodontyczny – jak dbać o higienę jamy ustnej? |
Żyrandol to przedmiot przede wszystkim użytkowy. Wiesza się go, aby zapewnić sobie odpowiednie światło w pomieszczeniu. Jako stałemu elementowi wystroju, warto jednak poświęcić mu trochę więcej uwagi. Powinien być nie tylko praktyczny, ale również ładny. Przeczytaj kilka poniższych porad i spraw, żeby żyrandol był prawdziwą ozdobą w twoim domu. Żyrandol dopasowany do wnętrza
Żyrandol powinien pasować do całego wyposażenia twojego mieszkania. Nie może odstawać stylem. Z tego też powodu częstym błędem jest kupowanie go przed umeblowaniem pokoju. Nagle okazuje się, że można było dobrać go lepiej. Na zmiany szkoda już jednak pieniędzy.
Dlatego jeżeli zastanawiasz się nad kupnem żyrandola, nie śpiesz się z decyzją. Lepiej pomieszkać kilka dni z gołą żarówką niż kupić coś, z czego nie będziesz później do końca zadowolony.
Żyrandole tymczasowe
Dobrym rozwiązaniem są żyrandole tymczasowe. Za takie można uznać na przykład proste papierowe kule. Dzięki swojej niewielkiej cenie cieszą się ogromną popularnością. Wcale nie musisz jednak wieszać ich tylko tymczasowo. Jeżeli lubisz minimalizm, taki żyrandol z pewnością dobrze sprawdzi się w twoim domu także na stałe.
Inne czy takie same żyrandole w kilku pomieszczeniach?
Zazwyczaj kupuje się inny żyrandoldo każdego pokoju. Nie jest to oczywiście regułą. Możesz dowolnie eksperymentować z wystrojem. Takie same żyrandole w całym domu mogłyby być jednak nużące. Warto zadbać o to, aby różniły się między sobą chociaż detalami. Pamiętaj też, że to, co odpowiednie do salonu, niekoniecznie może się nadawać na przykład do kuchni i na odwrót.
Żyrandol do kuchni
Kuchnia to specyficzne miejsce. Dużo tutaj oparów i dymu. Często panuje w niej wysoka temperatura, na przykład podczas pieczenia. Łatwo też o zabrudzenia. Z tych powodów żyrandol w kuchni powinien być przede wszystkim praktyczny. Nie kupuj do kuchni żyrandola z papieru czy innych łatwych do uszkodzenia materiałów. Zapomnij też o żyrandolu z dziesiątek drobnych kryształów. Dobierz coś łatwego do mycia i utrzymania. Dobrze sprawdzą się tutaj żyrandole z plastiku albo masy podobnej do ceramiki.
Żyrandol do salonu
Salon to najbardziej reprezentacyjna cześć domu, zwłaszcza jeżeli jest połączony z jadalnią. Tutaj możesz puścić wodze wyobraźni i wybrać coś naprawdę efektownego. Im większy jest twój salon, tym więcej masz możliwości. Nie musisz ograniczać się do jednego żyrandola. Możesz też wybrać coś większego rozmiarowo, na przykład żyrandol na kilka żarówek.
Małego salonu nie przeciążaj zbyt wystawnym żyrandolem. W ten sposób jeszcze bardziej pomniejszysz optycznie pokój.
Żyrandol do sypialni
Tutaj, podobnie jak w przypadku salonu, dużo zależy od wielkości pomieszczenia. W sypialni na ogół warto zamontować coś jasnego, lekkiego i prostego. Całe wnętrze powinno być świeże i pozytywnie nastrajające do wstania z łóżka.
Żyrandol do pokoju dziecięcego
Pokój dziecięcy to wyjątkowe miejsce w twoim domu. Zasługuje również na wyjątkowy żyrandol. Bez trudu znajdziesz różne przeurocze wzory specjalnych żyrandoli dla dzieci. Możesz wybrać coś uniwersalnego albo dedykowanego specjalnie dla chłopca lub dziewczynki. Twoje dziecko z pewnością będzie zachwycone.
Klasyczny czy nowoczesny
W obrębie mieszkania możesz łączyć różne style i wzory. Postaraj się jednak nie przesadzić. Klasyczna brązowa lampa nie będzie pasowała do nowoczesnych mebli, a nowoczesny żyrandol do klasycznych starych mebli. Wszystkie elementy muszą ze sobą współgrać. Przemyśl dokładnie efekt, jaki chcesz uzyskać, zanim przystąpisz do zakupów.
Nierzucający się w oczy dodatek czy punkt skupiający uwagę?
Tylko od ciebie zależy, jak żyrandol będzie funkcjonował w twoim domu. Żyrandole mogą dominować nad pozostałym wyposażeniem pokoju lub być zaledwie jednym z wielu dodatków w pomieszczeniu. Niezależnie, na co się zdecydujesz, pamiętaj, aby zadbać o harmonię wszystkich elementów.
Żyrandol to przedmiot obecny w każdym domu. Warto wybrać taki, który swoim widokiem będzie sprawiał wszystkim domownikom przyjemność. Musi być nie tylko ładny, ale również funkcjonalny i dopasowany indywidualnie do pomieszczenia, w którym ma wisieć. Nie przesadź z wielkością. Zadbaj o odpowiedni materiał wykonania. Dostosuj wszystko do efektu, który chcesz osiągnąć. | Żyrandol – jaki wybrać do salonu, sypialni i kuchni? |
Niektórzy ciągle sądzą, że okulary przeznaczone są tylko dla tych, którzy muszą je nosić, aby korygować swoją wadę wzroku. Nic bardziej mylnego. Wystarczy przyjrzeć się osobom znanym z ekranów telewizorów i kin, aby zorientować się, że okulary stały się czymś w rodzaju modnych gadżetów, biżuterii. To nie konieczność, tylko sposób na inny look każdego dnia. Wszystko się zmienia
Nasze babcie i mamy pamiętają jeszcze czasy, kiedy dzieci śmiały się z kolegów i koleżanek noszących okulary – te wtedy często były po prostu nieciekawe, ciężkie, a jedyną korzyścią była dobra jakość widzenia. To się jednak zmieniło dzięki nowoczesnym materiałom, technologiom oraz pracy projektantów. Dziś okulary to prawdziwa ozdoba dla każdej buzi. Nie ma tu znaczenia, czy okulary trzeba nosić ze względów zdrowotnych, czy stanowią one jedynie dodatek do stylizacji. Mogą być zawsze piękne i w modnym stylu.
Dlaczego nosi się „zerówki”?
Okulary tego typu najczęściej kupują panie, ale i panowie coraz częściej sięgają po ten modny gadżet, który potrafi bardzo korzystnie wpłynąć na wygląd. Bez względu na wiek, czy to nastolatki, czy osoby dojrzałe, wszyscy prezentują się w nich świetnie. Tak znane marki, jak Dolce&Gabbana czy Miu Miu na swoich wybiegach modowych prezentują okulary zerówki w różnych fasonach, kolorach i stylach. Tej jesieni najmodniejsze są klasyczne okulary oraz okrągłe oprawki, przypominające te noszone w połowie ubiegłego wieku.
Tego typu oprawki nadają twarzy wyrazistości, czyniąc ją często znacznie bardziej ciekawą. Potrafią odwrócić uwagę od niedoskonałości, co szczególnie pomocne jest dla osób mających kompleksy z powodu drobnych asymetrii buzi, niewielkich blizn czy nawet nielubianych zmarszczek.
Zerówki podkreślają urodę, dają możliwość zmiany swojego wyglądu nawet w zależności od nastroju. Niektóre fasony są idealne do pracy i biura, inne świetnie dodają seksapilu. Jedne mają wspaniałe, odważne kolory, które są idealne nie tylko na imprezę, ale i na co dzień. Można je nosić bez względu na porę roku. I jakże ważne jest to, że można je kupić już za kilkanaście złotych. Z tego powodu zwolennicy takich gadżetów mają ich nawet po kilkanaście sztuk.
Rodzaje oprawek
Okulary kujonki – ich charakterystyczny, masywny kształt sprawia, że trudno pominąć je wzrokiem. Wykonane z plastiku, najczęściej w kolorze czarnym, nie wychodzą z mody od kilku sezonów. Dodają twarzy powagi. Noszone na co dzień, będą stanowić dominujący element na buzi, więc warto zrezygnować wówczas dużej, wyrazistej biżuterii i większej liczby dodatków. Oprawki te pasują do każdej stylizacji, zarówno do tej formalnej, klasycznej, jak i sportowej czy casualowej.
Oprawki lenonki – popularne stały się już w 60. latach XX wieku dzięki Lennonowi, ale pojawiły się pod koniec XIX wieku. Dzisiaj te okrągłe okulary są nieco większe i utrzymują się w modzie jako dodatek do strojów w stylu retro. Polecane też są jako uzupełnienie ubioru oryginalnego, odpowiadającego najnowszym trendom. Pasują niemal do każdego kształtu twarzy, na ogół niekorzystnie wyglądają tylko na buzi okrągłej.
Oprawki kocie – okulary o kocim kształcie, wydłużone w kierunku skroni, to jeden z najmodniejszych fasonów. Dodają twarzy kobiecości i seksapilu. Najbardziej polecane są osobom o okrągłym, owalnym lub kwadratowym kształcie twarzy. Zdecydowanie wyszczuplają dolną część buzi. Kocie oprawki bardzo przykuwają uwagę. Świetnie pasują do nowoczesnego looku, ale też współgrają ze stylem vintage lub pin-up girl.
Okulary pilotki – tradycyjnie wykonane są z cienkiego metalu, w kolorze złotym lub srebrnym. Na ich podstawie zaprojektowano też aviatory. To model o podobnym kształcie, ale zrobiony z plastiku lub łączący w sobie plastik i metal. Pilotki mogą być dodatkiem do stroju klasycznego lub stanowić tylko element, który ma za zadanie po prostu przyciągać uwagę, szczególnie gdy wykonane są z tworzywa w żywym kolorze.
Do każdej twarzy można dobrać interesujące oprawki, które podkreślą urodę. Wszystkim, którzy lubią „zerówki” polecamy szczególnie te ze szkłami z powłoką antyrefleks. Takie szkła niwelują uczucie zmęczenia w trakcie długiej pracy przy komputerze, co dzisiaj przyda się niemal każdemu. | Modne okulary „zerówki” – zmień swój styl |
Odpowiednie stanowisko pracy to podstawa. Wiele osób pracuje w biurach, korporacjach czy w domowym zaciszu jako freelancer. Wszystkie je łączy jeden wspólny przedmiot – biurko. To na nim wykonywana jest większość codziennej pracy. Źle dobrane może powodować choroby kręgosłupa i wzroku. Odpowiednie natomiast – motywować do pracy bardziej niż cokolwiek innego. Wygląd jest najważniejszy
Tak jak w przypadku ubrań, właśnie wygląd biurka decyduje o tym, z jakim nastawieniem podejdziemy do wykonywania danej czynności. Widząc stary, zużyty i znienawidzony mebel, nigdy nie docenimy możliwości pracy w obszarze, który naprawdę nas interesuje. Jak twierdzą psycholodzy, odpowiednie nastawienie to klucz do sukcesu. Jeśli rzeczywiście tak jest, pora na zmianę biurka w twoim domowym gabinecie. Wybór jest praktycznie nieograniczony!
Biznesmenom polecane są szczególnie eleganckie biurka, wykonane ze stali i szkła. Nadają one wnętrzu powagi i wyrafinowania. Niejednokrotnie zdarza się, że zapraszamy do domu naszych biznesowych partnerów, przed którymi należy zrobić dobre wrażenie. Siedząc za dziecinnym biurkiem, wykonanym ze sklejki, z pewnością takiego wrażenia nie wywrzesz.
Do nowoczesnych wnętrz doskonale pasować będą biurka z prawdziwego drewna, najlepiej z zachowanym oryginalnym kolorem. Widoczne słoje dodadzą wnętrzu ciepła i przytulności, przez co praca przy takim biurku okaże się prawdziwą przyjemnością. Faktura doskonale komponować się będzie ze wszystkimi innymi meblami, a samo biurko nie będzie narzucało stylu, w jakim musisz urządzić całe wnętrze.
Oprócz pracy, rozumianej jako praca dorosłego człowieka, nie możemy zapominać o codziennej nauce naszych dzieci. Pokoje dziecięce to szerokie pole do popisu dla każdego projektanta – dzieci dojrzewają przecież bardzo szybko, a ich preferencje zmieniają się praktycznie co tydzień. Dlatego właśnie w ich wypadku warto zainwestować w mebel, który w razie potrzeby można przemalować. Zamiast wydawać co roku pieniądze na nowe biurka, wystarczy puszka farby, którą możemy nawet wręczyć naszemu dziecku! Jeśli to jego pokój i jego preferencje – niech samo stworzy biurko swoich marzeń.
Po drugie: funkcjonalność
Oprócz ładnego wyglądu, należy zwrócić uwagę na wymiary biurka. Nie powinno ono przytłoczyć całego pomieszczenia, ale nie może też być zbyt małe. Wybierając biurko, musisz wiedzieć, czy ma się na nim zmieścić jednocześnie laptop, kubek z kawą (oczywiście w bezpiecznej odległości!), zeszyt, długopisy i ulubiona książka, czy będziesz korzystał jednocześnie tylko z jednej rzeczy.
Duża ilość szuflad to ogromny atut i rzecz, która przyda się chyba każdej osobie. Bałaganiarze będą mogli przenieść bałagan z blatu biurka do szuflady w kilka minut (otrzymując poczucie porządku), a osoby ceniące porządek ułożą w nich dokumenty w odpowiedniej kolejności.
Jeśli wybierasz biurko, posiadając już krzesło biurowe, postaraj się jak najdokładniej sprawdzić, czy blat roboczy znajduje się na odpowiedniej wysokości. Część krzeseł nie posiada regulacji, co może doprowadzić do sytuacji, w której krzesło jest za niskie, a biurko za wysokie. To mały detal, który może zaważyć na końcowym komforcie pracy.
Małe jest piękne
Wielu osobom wydaje się, że jeśli nie mogą przeznaczyć na gabinet pomieszczenia o wielkości kilkunastu metrów kwadratowych to efekt zagracenia przestrzeni jest nieunikniony. To bardzo mylne podejście. Istnieją naprawdę małe biurka zaprojektowane tak, aby komfort ich użytkowania był równie wysoki, co w wypadku tych dużych. Dodatkowo, zwykle w wypadku małych biurek, boczne szafki zorganizowane są w lepszy sposób niż w dużych. Nawet najdrobniejsza szuflada może okazać się użyteczna zwłaszcza, gdy na małym blacie nie ma miejsca na dodatkowe kartki, długopisy i inne tego typu akcesoria. Jeśli lubisz mieć wszystko pod ręką, wybierz biurko z nadstawką, dzięki któremu przestrzeń do przechowywania zostaje powiększona nawet kilkukrotnie!
Jeśli lubisz robić zdjęcia…
W erze mediów społecznościowych praktycznie każdy z nas dzieli się ze światem zdjęciami, wykonywanymi podczas pracy. Aby jak najlepiej zadbać o ich estetyczny wygląd, decyduj się na jasne biurka, najlepiej białe lub w kolorze surowego drewna. Wykonywane zdjęcia od razu nabiorą charakteru, staną się bardziej profesjonalne, a fotografowane przedmioty będą wyglądały jasno i nowocześnie. | Jak pracować efektywniej? Biurka, które zachęcają do pracy |
Zapewne każdy chociaż raz zastanawiał się nad tym jakby wyglądało życie, gdybyście byli kimś innym, mieli inny zawód. Dzięki grom możemy chociaż w pewnym stopniu sprawdzić się jako kierowca ciężarówki, projektant wnętrz, farmer czy operator koparki. Wybór symulatorów jest naprawdę duży. W tym artykule chciałbym przedstawić symulatory, w które warto zagrać. Jak to jest być kierowcą wielkiego, kilkunastotonowego samochodu ciężarowego? Albo jak to jest prowadzić ciągnik w bardzo trudnym terenie? Ciekawi was to, czy praca na farmie jest ciężkim kawałkiem chleba? Przedstawiamy Wam symulatory, w które warto zagrać. Dzięki grom, takim jak “Euro Truck Simulator 2”, serii “The Sims”, “Symulatorze Farmy” czy “Spintires” możemy poznać bardzo dokładnie daną dziedzinę pracy.
Za kierownicą ciężarówki, czyli “Euro Truck Simulator 2”
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Fenomenem dla mnie jest to, że symulatory tak naprawdę się nie starzeją. “Euro Truck Simulator 2” został wydany w październiku 2012 roku, a do dziś jest bardzo popularny. Głównie za sprawą moderów, którzy ciągle wprowadzają ciekawe modyfikacje do gry, takie jak nowe pojazdy, naczepy, czy też ulepszają mapy. Gra nie jest praktycznie wcale skomplikowana. Jak sama nazwa mówi, zajmujemy się prowadzeniem ciężarówki i poznajemy nowe miasta w całej Europie. Przewozimy różne ładunki, zdobywamy doświadczenie podczas pokonywania kolejnych kilometrów dróg - krótko mówiąc budujemy swoje własne przedsiębiorstwo transportowe. Bardzo ważne jest to, że producent zdecydował się na mocno symulacyjne podejście do stworzenia tej gry. Dzięki temu możemy zaobserwować bardzo wysoki realizm prowadzenia ciężarówki. Fani doceniają liczbę możliwych modyfikacji kabiny oraz zewnętrznej części ciągnika, a także tuning techniczny podzespołów, takich jak silnik, skrzynia biegów czy podwozie.
Praca w ciężkim terenie, czyli “Spintires: MudRunner”
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Co prawda to kolejny symulator ciężarówek w naszym zestawieniu, jednak zdecydowanie różni się od “Euro Truck Simulator 2”. “Spintires: MudRunner” to jak sama nazwa mówi symulator samochodów ciężarowych, które muszą zmagać się z bardzo trudnym, rosyjskim terenem. Wersja „MudRunner” jest rozszerzeniem gry “Spintires”. Gracze dostali nową mapę, nowe pojazdy oraz tryb wyzwań. Oczywiście zmodyfikowano także grafikę oraz fizykę, która jest jeszcze bardziej realistyczna. Fani ekstremalnego off-roadu mogą wsiąść za kierownicę jednej z dziewiętnastu maszyn. Każdą z nich możemy modyfikować, co jest ważne, ponieważ nie raz, kiedy wjedziemy w bardzo duże błoto będziemy musieli użyć wyciągarki, aby wyjechać z tak trudnego terenu. Producent zadbał o każdy szczegół, dlatego “Spintires: MudRunner” możemy nazywać pełnoprawnym symulatorem. Przykładowo, kiedy jedziemy po terenie, po pewnym czasie ulega on deformacji, tak jak w prawdziwym życiu. Dlatego też o wiele łatwiej jest ugrzęznąć w błocie lub stoczyć się z urwiska. Oprócz dowolnego pozwania mapy możemy np. zbierać drewno oraz dostarczać go na czas. Co ciekawe, nie musimy samotnie przemierzać terenu. Gra umożliwia nam współpracę z trzema przyjaciółmi w trybie on-line.
Wcielamy się w rolę rolnika i zarządzamy gospodarstwem czyli “Pure Farming 2018”
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wiele osób myśli, jak to jest być farmerem i zarządzać dużym gospodarstwem. Umożliwia to wiele symulatorów. Warto sprawdzić grę wydaną przez polskie studio Techland. “Pure Farming 2018” to nie tylko symulacja jazdy maszynami rolniczymi, takimi jak kombajn czy traktor. Jest to także gra ekonomiczna, ponieważ musimy umiejętnie zarządzać swoim budżetem. Producent zadbał o wiele licencjonowanych maszyn. Mamy więc ponad 70 produktów firm, takich jak DAF, Akpil czy Landini. Tak jak w prawdziwym życiu musimy robić przeglądy oraz, jeśli to potrzebne, dokonywać napraw. Techland urozmaicił rozgrywkę dzięki różnym mapom. Możemy więc np. uprawiać ryż albo sadzić wiśnie w Japonii, we Włoszech natomiast zajmiemy się winogronem oraz krzewami oliwnymi. W Kolumbii będziemy odpowiedzialni za produkcję konopi przemysłowych oraz kawy. Oczywiście, jak prawdziwy rolnik będziemy także siać zboże, hodować bydło, zajmować się szklarniami czy produkcją energii elektrycznej. Nie możemy zapomnieć o stosowaniu nawozów, a problemem w uprawie może być zmieniająca się pogoda. Oprócz rozgrywki swobodnej możemy wybrać zestaw wyzwań, a także bardzo interesującą kampanię.
Seria “The Sims”, czyli symulacja życia
Zdajecie sobie sprawę, że symulator życia, czyli seria “The Sims” jest już dostępna na rynku od osiemnastu lat? To właśnie na początku lutego 2000 roku Will Wright, znany dotychczas z serii strategii SimCity zaprezentował światu grę, w której można było sterować wirtualnymi postaciami. Przejmujemy kontrolę nad życiem Simów i kierujemy ich rozwojem. Musimy oczywiście zaspokajać wszystkie potrzeby, które znamy ze swojego życia. Producent gry zastosował także narzędzia, które pozwolą na dowolną modyfikację otoczenia. Obecnie sprzedawana jest czwarta część wydana cztery lata temu. W porównaniu do pierwszej edycji gra jest bardziej rozbudowana co raczej nikogo nie dziwi. W „czwórce” możemy urządzać wspólne imprezy on-line oraz przekazywać projekty swoich domów znajomym. Nadal musimy stworzyć własne postaci – wybrać ich cechy fizyczne, a także osobowość i aspiracje. Następnie kupujemy dom albo tworzymy go od podstaw. Następnie… żyjemy. Chodzimy do pracy, zawieramy związki, realizujemy wszystkie zachcianki naszych Simów: od jedzenia po przez potrzeby fizjologiczne.
Symulatory, w które warto pograć
Liczba dostępnych na rynku gier, które symulują np. konkretne zawody jest o wiele więcej. Niektóre są interesujące, na inne nie warto tracić czasu. Wybraliśmy te, w które naprawdę warto zagrać. | Symulatory, w które warto zagrać |
Użytkownicy aut firmowych pokonują setki kilometrów dziennie, dziesiątki tysięcy kilometrów rocznie, zwłaszcza jeśli pracują na stanowiskach związanych ze sprzedażą lub świadczeniem określonego rodzaju usług. Nic dziwnego, że starają się, by ich podróże były możliwie jak najbardziej efektywne, a zarazem komfortowe. Do tego niezbędne są dodatkowe akcesoria. Bez nawigacji ani rusz
Podstawowe narzędzie kierowcy firmowego jeżdżącego w terenie stanowi nawigacja samochodowa. Pozwala ona znaleźć nawet małe ulice, z dokładnością do numeru domu (siedziby klienta), a także takie miejsca, jak stacja paliw (bez znajomości adresu placówki), bankomat, czy urząd. Do celu trafimy również, znając tylko długość i szerokość geograficzną na terenie odległym od jakichkolwiek zabudowań.
Nawet jeśli pracownik zna już większość tras, to niewielkie urządzenie stanowi coraz bardziej efektywne wsparcie w unikaniu zatorów drogowych, fotoradarów, ograniczeń prędkości czy zamkniętych dróg. Wśród wiodących producentów warto wymienić takie firmy, jak Tom Tom, Garmin, Navroad, Mio czy Becker.
Akcesoria smartfonowe
Tradycyjne nawigacje są nieco wypierane przez smartfony. Ich zastosowanie jest oczywiście znacznie szersze niż samo nawigowanie: telefonowanie i odbieranie rozmów, w miarę swobodne korzystanie z Internetu oraz różnego rodzaju aplikacji. A jeśli już kupiliśmy smartfona, to należy również nabyć odpowiednie mocowanie samochodowe do stabilnego i widocznego umiejscowienia urządzenia. Nie należy zapomnieć o jeszcze jednej inwestycji.
Ładowarka samochodowa do telefonu podłączana jest zazwyczaj do gniazdka 12 V (od zapalniczki) lub USB, jeśli auto posiada tego typu wejście na wyposażeniu. Wiadomo przecież, że baterie smartfonów nie działają zbyt długo i potrafią się rozładować nawet w ciągu kilku godzin. Aby można było używać równocześnie nawigacji, smartfona, a także innych urządzeń wymagających zewnętrznego zasilania, koniecznie trzeba dokupić rozdzielacz samochodowy.
CB-Radio
Jeden z ważniejszych elementów wyposażenia dla wielu kierowców, nie tylko ciężarówek, stanowi CB-Radio. Pozwala ono umilić czas długich podróży, ale też (a zdaniem wielu przede wszystkim) ostrzegać przed patrolami policji i fotoradarami, zdobywać wiadomości o korkach drogowych oraz daje możliwość zapytania o najprostszą drogę prowadzącą do celu. Nierzadko kierowcy informują się wzajemnie o niebezpiecznych sytuacjach na drodze lub pomagają przejechać trudne odcinki.
Przed zakupem warto przeanalizować oferty z poszczególnymi elementami, takimi jak antena do CB-Radia czy odbiornik – od ich jakości zależy właściwa komunikacja i jej komfort.
Zestaw dla bezpieczeństwa
Zestaw głośnomówiący powinien być na wyposażeniu każdego samochodu firmowego. Najbezpieczniej jest co prawda w ogóle nie prowadzić rozmów w pojeździe, ale wiadomo, że w zawodowym życiu jest to bardzo trudne. Otrzymując telefon, warto zapytać o tego typu udogodnienie, zresztą wielu producentów pozwala na zestrojenie nawet kilku telefonów, i to różnych marek (Nokia, Samsung, LG, itp.). Korzystanie z zestawu głośnomówiącego umożliwia uniknąć wielu niebezpiecznych sytuacji drogowych oraz mandatu.
Apteczka, okulary, kubek, audiobook
Mimo że przepisy do tego nie zobowiązują, podstawowy element dobrze wyposażonego pojazdu stanowi apteczka samochodowa. Nie tylko na letnie podróże przydadzą się okulary przeciwsłoneczne. Kubek termiczny do samochodu pozwala na zabranie ze sobą ciepłej herbaty lub kawy, których łyk może poprawić samopoczucie kierowcy. A długie, samotne trasy umili audiobook z ciekawą książką. | Narzędzia w aucie pomagające kierowcy firmowemu |
Długie podróże samochodem wiążą się z ryzykiem wystąpienia awarii. Może do niej dojść w małej miejscowości albo na pustkowiu, gdzie nie ma żadnego warsztatu. Do tego auto może się zepsuć w nocy lub w niedzielę. Dlatego warto wozić ze sobą magiczną skrzyneczkę z niezbędnymi akcesoriami, dzięki którym kierowcy uda się wyjść z opresji. Oczywiście prowadzący samochód zawsze może wezwać pomoc drogową, ale korzystanie z niej jest bardzo drogie. Tymczasem większość napraw można wykonać samodzielnie. Nie ma przeciwwskazań do tego, aby wozić ze sobą połowę wyposażenia garażu, ale najłatwiej transportować wszystkie narzędzia w wygodnej skrzyneczce, która nie zabierze wiele miejsca w bagażniku i którą można kupić już za kilkanaście złotych.
Ratujemy nasze koła
Niektóre narzędzia do skrzyneczki się nie zmieszczą, ale bezwzględnie powinno się je mieć przy sobie – są to klucz do odkręcania kół (zwykły, krzyżakowy lub dynamometryczny) i podnośnik. Dzięki nim szybko zamontujemy koło zapasowe (i możemy kontynuować podróż) lub dojazdowe (dojedziemy do warsztatu i naprawimy właściwe koło).
Jeśli nie mamy w aucie wymienionych akcesoriów, pomoże nam zestaw naprawczy do opon w sprayu, np. firmy K2 lub CarPlan. Jest to pianka, którą wtryskuje się przez wentyl do koła. Pozwoli nam ona na dojazd z ograniczoną prędkością do domu lub najbliższego warsztatu, w którym naprawimy oponę. Oczywiście spray nie sprawi, że przebite koło odzyska pełną sprawność – warto o tym pamiętać. Pompka nożna albo kompresor pomogą nam dopompować nasze koła. Ich także nie może zabraknąć w aucie.
Niezbędne dodatki
Zanim przystąpimy do naprawy, musimy pamiętać o kilku akcesoriach. Rękawiczki to podstawa. Dziś nawet wymiana żarówki może zakończyć się pokaleczeniem rąk, ze względu na ciasnotę panującą w komorze silnika. Przyda się także latarka, koniecznie na baterie, choć dodatkowo można mieć akumulatorową, podłączaną do gniazda zapalniczki. Bezwzględnie należy mieć przy sobie preparat wielofunkcyjny (smar penetrujący), taki jak nieoceniony WD-40 lub jego zamienniki. Pomoże nam w odkręceniu zardzewiałych lub zapieczonych śrub, a z takimi można się spotkać w różnych sytuacjach, np. przy wymianie oświetlenia tylnej tablicy. Przyda się klej cyjanoakrylowy. Do czego? Chociażby do tego, aby skleić uszkodzoną obudowę kluczyka. Jeśli będziemy mieć przy sobie klej dwuskładnikowy (plastyczny), to uda się nam samodzielnie zakleić dziurę w pękniętej chłodnicy, zanim trafi ona do naprawy albo doczeka się wymiany.
Żarówki, bezpieczniki i bateryjka
Awaria oświetlenia może nas spotkać w dowolnej chwili, a jazdy z jedną niesprawną lampą nie przepuści żadna kontrola drogowa. Dlatego w naszej skrzyneczce powinny znaleźć się żarówki samochodowe dopasowane do modelu auta albo gotowy zestaw żarówek, albo po jednej z każdego rodzaju (np. do świateł długich, krótkich, do kierunkowskazu bocznego, tylnego i przedniego, do tylnego stopu i lamp postojowych), jeśli kupujemy je osobno. Producentów lamp jest wielu, kierowcy cenią produkty takich marek jak Narva, Philips, Osram, jest też wiele tanich produktów mało znanych marek, które mają jednak krótszą trwałość.
Koniecznie musimy mieć ze sobą także komplet bezpieczników – jeśli nagle przestanie nam działać światło albo jakiś układ elektryczny, najprawdopodobniej powodem tego będzie przepalony bezpiecznik (jego wymiana trwa minutę). W naszej skrzyneczce nie może zabraknąć także zapasowej bateryjki do kluczyka i maleńkiego śrubokrętu, który umożliwi nam odkręcenie śrubek.
Narzędzia w skrzyneczce
Najlepszym rozwiązaniem jest zestaw kluczy nasadowych (jest wielu cenionych producentów, np. firmy Yato i Stanley). Zawiera on niemal wszystko, czego będziemy potrzebować w razie naprawy. Powinien posiadać grzechotkę, dzięki której będzie można wygodnie odkręcać śruby. Przyda się także kilka kluczy płaskich, śrubokręt krzyżakowy i niewielki płaski. Potrzebne nam będą standardowe kombinerki oraz małe szczypce. Te ostatnie doceni każdy, kto przy zmianie żarówki będzie musiał zsunąć jej gumową osłonę. Możemy do naszej skrzyneczki zapakować taśmę izolacyjną i kawałek drutu do naprawy połączeń elektrycznych, konieczna będzie też taśma wulkanizacyjna, dzięki której uszczelnimy pęknięty przewód chłodnicy oraz zwój drutu do związania urwanego tłumika, aby móc dojechać z nim w całości do domu lub warsztatu, nie ciągnąc go po asfalcie. W starszych autach powinno się wozić ze sobą jeszcze rurkowy klucz do świec i zapasowe świece.
Pełen zestaw diagnostyczny pod ręką
Co się stanie, jeśli w czasie jazdy wyświetli się nam kontrolka sygnalizująca awarię silnika? Nawet i to nie jest problemem, jeśli zaopatrzymy się w zestaw diagnostyczny, który pomoże nam odczytać błąd będący przyczyną kłopotu. Niezbędny będzie laptop lub tablet z zainstalowanym oprogramowaniem (dołączanym przez sprzedawców zestawów) i wolnym portem USB. Dziś większość osób zabiera taki sprzęt ze sobą w podróż, więc jeśli nasze auto posiada interfejsy OBD, OBDII lub VAG, będziemy mogli dowiedzieć się, jaka jest przyczyna awarii. Dzięki temu zaoszczędzimy i na diagnostyce (odczytanie błędu to koszt 50-200 zł), i na naprawie, bo dowiemy się, co się zepsuło i co należy wymienić. | Jakie narzędzia przydadzą się w aucie? |
Styl rustykalny we wnętrzach wiąże się z naturalnymi materiałami, nawiązuje do natury, ale pozostawia również przestrzeń na łączenie staroci i nowoczesnych elementów wyposażenia. W jaki sposób wykorzystać trendy rustykalne w salonie z aneksem kuchennym? Jak rozpoznać styl rustykalny w mieszkaniu? Koncentruje się on przede wszystkim na wyposażeniu wykonanym z drewna, elementach z naturalnej cegły oraz utrzymaniu białej lub nawiązującej do natury kolorystyce, zwykle zieleni i brązach. Obecnie jest jednym z najczęściej stosowanych w mieszkaniach i domach.
Imitacja drewnianego sufitu
Chcąc podkreślić rustykalny styl w salonie z otwartą kuchnią, można zastosować ciekawe rozwiązanie, które nada wnętrzu zupełnie nowego wymiaru. Imitacja belki sufitowej to doskonały pomysł, który szczególnie podkreśli rustykalny charakter pomieszczenia i wprowadzi niesamowitą atmosferę. Dzięki ich obecności na suficie zyskujemy wrażenie, jakby mieszkanie było zbudowane z drewnianych bali. Warto dodać, że do wyboru są belki zarówno w kolorze jasnego drewna, jak i ciemne, co jest uzyskiwane w zależności od barwy zastosowanej bejcy. To subtelne nawiązanie do naturalnych materiałów, które obowiązują w stylu rustykalnym.
Naturalne drewno w kuchni
Urządzając kuchnię, dobrze jest pomyśleć o blatach wykonanych z drewna. Przepiękne drewniane słoje subtelnie wprowadzą elementy natury do wnętrza. Aranżacja salonu z aneksem kuchennym powinna być spójna i jednolita, dlatego zadbajmy o to, by drewniane elementy utrzymane były w podobnej kolorystyce.
box:offerCarousel
Centrum rodzinnych spotkań
Decydując się na aranżację w klimacie rustykalnym, starannie wybierzmy meble. Stół jest tym elementem wyposażenia, który z pewnością powinien znaleźć się w otwartej przestrzeni między salonem a kuchnią. Wśród dostępnych na Allegro propozycji znaleźć można i proste klasyczne stoły z ciemnego drewna, i te, które swoją formą czy kolorystyką odważniej nawiązują do stylu rustykalnego. Wspólną cechą wszystkich modeli jest to, że na swój sposób nawiązują do natury i surowego drewna. Poza tym przyda się stylowy zegar, który dopełni wnętrze i będzie piękną dekoracją. Dostępne są modele ścienne oraz stojące – te oczywiście robią zdecydowanie większe wrażenie. Pamiętajmy jednak, aby wszystkie elementy do siebie pasowały oraz by nie przytłaczały.
Rustykalny kredens
Modnym dopełnieniem może okazać się oryginalny kredens. Ten wykonany z drewna połączy salon z aneksem kuchennym, a jednocześnie nada obu pomieszczeniom charakteru i podkreśli klimat. Oprócz tego stanowić będzie stylowe uzupełnienie wyposażenia i pozwoli wygodnie przechowywać talerze oraz porcelanowe naczynia, ale też takie gadżety, jak np. dekoracyjne fugurki. Kredensy, choć przez chwilę zapomniane, obecnie skutecznie wracają do łask.
box:offerCarousel
Rustykalny żyrandol
Bardzo istotne znaczenie w kontekście stylu rustykalnego ma oświetlenie. Zarówno sufitowe, jak i ścienne lampy pozwolą uwydatnić to, na czym nam najbardziej zależy. Proste oświetlenie w postaci surowego, chłodnego żyrandolu będzie stanowić najlepsze uzupełnienie wyposażenia rustykalnego salonu. Natomiast w kuchni idealnie sprawdzi się lampa w kształcie czajnika – z pewnością przyciągnie wzrok naszych gości.
Aranżacja salonu z aneksem kuchennym w stylu rustykalnym nie jest trudnym zadaniem. Meble w naturalnych barwach oraz spokojna kolorystyka sprawiają, że całość jest przytulna. Z pewnością wystrój jest na tyle uniwersalny, że szybko nam się nie znudzi. | Aranżacja salonu z aneksem kuchennym w stylu rustykalnym |
Podróżowanie to coś więcej niż tylko wędrowanie w bardziej lub mniej określonym kierunku. To sposób na wypoczynek, na zdobycie wiedzy, na załatwienie interesów czy wreszcie uratowanie sobie życia lub zapisanie się na kartach historii. Na to ostatnie często wypada poczekać odrobinę dłużej, niż byśmy sobie tego życzyli. Cudzych chwalicie…
Jeśli chodzi o wielkich odkrywców, to odnalezienie jakichkolwiek informacji na ich temat nie jest szczególnie trudnym zadaniem. W książkach, podręcznikach szkolnych czy nawet w Internecie można przeczytać opinie i badania dotyczące tak dobrych jak i tych negatywnych stron światowych podróżników i odkrywców. Autorzy książki„Poza Horyzont. Polscy podróżnicy” doszli do wniosku, że potrzebna jest również pozycja przypominająca, że w kronikach pełno jest polskich nazwisk osób, dla których podróże miały ogromne znaczenie. Co jest istotne, postanowili się skupić na postaciach – przynajmniej z założenia – mniej znanych. Powstał w ten sposób tom pełen ciekawostek, anegdot i epizodów – bardziej historyczny niż biograficzny, ale na tej płaszczyźnie można powiedzieć, że jedno z drugim doskonale się uzupełnia.
Gawęda jest zawsze w cenie
Książka jest napisana w bardzo specyficzny sposób. Trudno jednoznacznie określić jej charakter, ponieważ kolejne rozdziały wyraźnie różnią się od siebie. Czasem mamy do czynienia z gawędą stylizowaną na starodawną kronikę, opowiadającą o rozterkach i radościach bohaterki, która musiała opuścić własną rodzinę. Innym razem natrafiamy na coś w rodzaju wspomnień lub podróży w czasie, które pozwalają czytelnikowi zbliżyć się do bohaterów kolejnych historii. Nie da się nie zauważyć, że autorzy przywiązują również dużą wagę do patriotyzmu i religijności opisywanych postaci, i do tego, w jaki sposób zachowywali się pod tym kątem podczas swoich wypraw.
Na około 400 stronach czytelnik odbywa w ten sposób swoją własną wędrówkę przez setki lat i niemal wszystkie kontynenty, na nowo odkrywając to, co polscy podróżnicy zobaczyli przed nim.
Oceniając po okładce...
Okładka wydaje się najbardziej przerysowana. Jednak w przypadku tej książki warto poświęcić chwilę na jej ogólne wrażenie wizualne. Przede wszystkim pozycja jest wydana w sposób trwały i nawet, jeśli będzie musiała na półce spędzić dłuższy czas, to jej to nie zaszkodzi, a będzie można po nią sięgnąć w każdej chwili. Wydawca nadał stronom lekko postarzony wygląd i o ile nie każdy może docenić walory czytania tekstu w sepii, o tyle fakt, że kartki nie oślepiają swoją śnieżną białością, zapewne będzie od czasu do czasu uznany za plus.
Na uwagę zasługują również ilustracje. Jest ich tutaj naprawdę dużo i najogólniej można je podzielić na dwa główne rodzaje. Monochromatyczne obrazy uzupełniają część tekstu przedstawiającą fakty i postaci opisane w książce. Są one reprodukowane w sepii (tak jak tekst) i umieszczone pomiędzy akapitami. Drugi rodzaj to ilustracje kolorowe – wyodrębnione w osobnych blokach, całkowicie współczesne i odnoszące się do fragmentów o wspomnieniach lub odzwierciedlające „dzisiejszość” terytorium. Wszystkie zaś wyśmienicie dopełniają informacje podane w książce.
W elektroniczną wersjępodróży poza horyzont możecie się wybrać już za ok. 32-38 PLN.
Źródło okładki: www.wydawnictwofronda.pl | „Poza Horyzont. Polscy podróżnicy” Joanna Łenyk-Barszcz, Przemysław Barszcz – recenzja |
Anna Kamińska - autorka bardzo dobrej biografii Simony Kossak, w której Puszcza Białowieska została odmalowana żywo i barwnie, powraca do tych miejsc, by opowiedzieć o nich troszkę więcej. Żyjąc w cieniu Puszczy
„Białowieża szeptem" nie jest reportażem o bieżącej sytuacji w Puszczy czy traktatem ekologicznym w jej obronie, a raczej opowieścią o miejscu, które jest wyjątkowe, o jego przeszłości, która – jak się okazuje – wciąż żyje w pamięci ludzi. Białowieża przyciąga różnych dziwaków i zmienia tych z postanowieniem, by osiąść tam na dłużej. Kamińska zebrała wspomnienia najstarszych mieszkańców, historie i legendy powtarzane w okolicy o tych, którzy zapadli w pamięć, i stara się je zachować dla przyszłych pokoleń. Nikt przecież nie dbał o to, by je wcześniej spisywać, były opowiadane przez miejscowych, ale też nie zawsze chętnie, bo to ludzie, którzy nie są skłonni otwierać się i ufać każdemu. Nie wszyscy z bohaterów tych historii mieszkali tu od zawsze, musiał minąć czas, by zostali uznani za swoich i mogli pokochać ten las oraz ludzi z nim związanych.
Anegdoty i historie mrożące krew w żyłach
Ekolodzy, przyrodnicy, drwale, kłusownicy, rdzenna ludność i przyjezdni, wykształceni i prości, prawosławni i katolicy, Polacy, Białorusini i Żydzi, partyjni i opozycjoniści. Prawdziwy czarnoksiężnik, ostatni bartnik, carski ogrodnik... Ileż ciekawych historii można w „Białowieży szeptem" odkryć, jak różne życiorysy są tu do odnalezienia. Niektóre wzruszające, inne znowu zabawne czy przerażające. Nie ma w nich jednak tej ciszy, tej sielanki, jakiej poszukują turyści przybywający na Podlasie, bo oni żyją tu przez cały czas i natura, choć piękna, potrafi też nieźle dać w kość. Ileż życia w tych opowieściach. A wszystkie łączy ta niewielka wieś w cieniu wyjątkowej, prastarej puszczy.
Puszcza to również ludzie, którzy ją pokochali
Niektóre z tych historii są dość bolesne, bo nie ma przecież idealnej społeczności, gdzie brak tragedii czy przestępstw, one przecież też stanowią część zbiorowej świadomości, pamięci lokalnej wspólnoty i są powtarzane w rodzinach czy po sąsiedzku przez lata, czasem właśnie szeptem lub ze zgrozą. Ludzie opowiadają o tym, co w ich wspomnieniach dobre, o społecznikach, którzy budowali ich wspólnotę, zbliżając ludzi, ale i o tym, co niełatwe, o sekretach skrywanych przed różnymi instytucjami i służbami. Może to nie miejsce zupełnie odcięte od świata, ale jednak czuje się, że jest ono mocno oddalone od wielkich miast, że przyciąga tych, którzy szukają ucieczki od cywilizacji. To oddalenie zarówno ma swoje zalety, jak i wady, o których również Kamińska pisze.
Warto też wspomnieć o tym, iż „Białowieża szeptem" jest bardzo ładnie wydana, aż przyjemnie wziąć taki egzemplarz do ręki. Jeżeli zaś nie lubicie dźwigać ciężkich tomów w twardej oprawie, zawsze pozostaje e-book (na Allegro do kupienia za niecałe 30 złotych). Obojętnie, na jaką wersję się zdecydujecie, gwarantuję, że z przyjemnością zanurzycie się w tej opowieści. Szczególnie jeżeli znacie Podlasie i byliście kiedyś w Białowieży. A jeżeli nie, to pewnie po lekturze zapragniecie tam kiedyś pojechać.
Źródło okładki: wydawnictwoliterackie.pl | „Białowieża szeptem. Historie z Puszczy Białowieskiej" Anna Kamińska – recenzja |
Dziewczęta od małego podpatrują, jak o swoją skórę dba ich mama, jakich kosmetyków używa, czy jest systematyczna, czy chodzi do kosmetyczki lub do salonów SPA. Świat pielęgnacji i kosmetyków jest dla nich czymś niezwykle interesującym. Kiedy wchodzą w okres dojrzewania, koniecznie należy dobrać im nowe, już nie dziecięce, kosmetyki. Skóra w tym okresie potrzebuje szczególnej troski i dbałości. Burza hormonów sprawia, że nastolatki nie prezentują się tak dobrze, jak by chciały. Odpowiednio dobrany kosmetyk może temu zaradzić. Jeśli okazuje się, że nastolatka zaczyna borykać się z nadmierną potliwością, bardzo mocnym trądzikiem na twarzy, szyi czy plecach, wówczas niezbędna jest wizyta u dermatologa. Gdy lekarz wskaże przyczyny i zapisze odpowiednie środki, możemy dobrać kosmetyki i wybrać się z nastolatką do kosmetyczki. To bardzo ważne: najpierw leczymy, a potem upiększamy!
Po pierwsze: myjemy twarz
Skóra w okresie dojrzewania pracuje na wysokich obrotach i wydziela duże ilości sebum. Problemy z łojotokiem ma niemal każdy młody człowiek, więc najważniejszą czynnością jest zapobieganie powstawaniu problemu. Nastolatek powinien mieć w swojej kosmetyczce dobry, mocno oczyszczający żel do mycia twarzy. Niektóre firmy proponują peelingi do codziennego stosowania, jednak każdorazowe podrażnianie skóry może nie być najlepszym rozwiązaniem. Nadmierne peelingowanie przynosi często nieprzyjemny skutek – pojawia się coraz więcej zaskórników i krostek. Żel ma za zadanie dobrze oczyścić i nie podrażnić skóry. Powinien być stosowany dwa, trzy razy dziennie. Wiele z produktów ma również działanie antybakteryjne, a w swoim składzie pochodne alkoholi. Jeśli skóra nastolatka jest bardzo wrażliwa, możemy zastąpić żel do twarzy mydłem hipoalergicznym. Produkt ten zawiera wyłącznie naturalne składniki, które nie podrażniają skóry i nie wywołują alergii. Może być też stosowany do pielęgnacji całego ciała.
Po drugie: oczyszczamy
Nie warto przesadzać z ilością kosmetyków, które znajdują się na toaletce nastolatki. Jednak dobre i skuteczne oczyszczanie jest podstawą zdrowej i pięknej cery. Konieczny jest tonik do twarzy. Jeśli cera nastolatka nie ma skłonności do dużych wykwitów, najlepiej dobrać tonik o właściwościach łagodzących i niepodrażniających. Może on delikatnie matowić skórę, ale jego głównym zadaniem jest jej nawilżanie, oczyszczanie i utrzymywanie odpowiedniego pH. Toniki dla skóry ze skłonnością do trądziku bardzo często zawierają alkohol, a tego należy unikać! Alkohol wysusza skórę, która rozpoczyna wzmocniony proces wytwarzania łojotoku i zamiast przynosić ulgę dla cery, jeszcze mocniej ją podrażnia. Odpowiednio dobrany tonik do twarzy powinien oczyszczać, wspomagać łagodzenie zmian trądzikowych, zmniejszać uczucie napięcia skóry (które wzmagane jest poprzez silnie alkoholizowane preparaty). Składniki sprzyjające dobremu oczyszczeniu to alantoina, ekstrakt z lukrecji, cynk, prowitamina B5 i kwas mlekowy.
Po trzecie: nakładaj maseczki
To bardzo ważny krok w procesie dbania o zdrową, piękną skórę. Jeśli jest ona normalna, wówczas dwa razy w tygodniu zaserwujmy mocną maseczkę nawilżającą. To nigdy nie zaszkodzi, a nawet poprawi jej wygląd. Jeśli skóra wymaga większej troski, należy sięgnąć po mocniejsze środki. Zwłaszcza te naturalne. Świetnym sposobem na walkę z trądzikiem są algi i glinki. Ich zadaniem jest regulowanie powstawania łojotoku, oczyszczanie skóry, zwężanie porów, łagodzenie stanów zapalnych i poprawa kolorytu cery. Najbardziej popularną glinką, którą stosuje się w walce z trądzikiem, jest ta o zielonej barwie. W składzie zawiera mnóstwo naturalnych składników, które doskonale działają na skórę ze zmianami trądzikowymi. Glinka zielona przede wszystkim oczyszcza i delikatnie ściąga skórę, wyrównuje pH, zatrzymuje rozmnażanie bakterii (to one powodują powstawanie trądziku!) i podobnie jak algi, zmniejsza widoczność porów. Maseczki powinno stosować się dwa, trzy razy w tygodniu na dobrze oczyszczoną skórę.
Po czwarte: dobierz odpowiedni krem
Skóra tłusta lub mieszana ma tendencje do błyszczenia (wiąże się to z nadprodukcją sebum). By twarz była dobrze nawilżona i nie błyszczała się, należy dobrać krem z efektem matującym. Ważne jest, by jego formuła była lekka, nietłusta i nie zatykała porów. Po nałożeniu kremu skóra automatycznie powinna stać się matowa i sprężysta. Dobrze dobrany krem nie zostawia nieprzyjemnego, tłustego filtru. Dodatkowym atutem będzie preparat zmniejszający widoczność porów. W składzie dobrego kremu przeciw trądzikowi możemy znaleźć m.in. aloes, wyciąg z ogórka, olej z drzewa herbacianego, kompleks witaminowy: B1, B5, B6, E oraz siarczany cynku. Jeśli nasza cera jest silnie podrażniona, a zmiany na skórze niezwykle mocne, wówczas dermatolog przepisze odpowiednie maści, które zastępują tradycyjne, drogeryjne kremy przeciw stanom zapalnym skóry.
Po piąte: dbaj o swój zapach
W okresie dojrzewania nasila się również problem z nadmiernym poceniem się. Kosmetyk antyperspirujący powinien znaleźć się w każdej kosmetyczce, także chłopaka. Niech to będzie delikatny, pozbawiony alkoholu preparat, który również zadba o skórę. Podczas wysiłku fizycznego (np. na lekcji wychowania fizycznego) pocimy się jeszcze bardziej. Po zajęciach powinniśmy wziąć prysznic i ponownie zaaplikować dezodorant. Jeśli w szkole nie ma możliwości odświeżenia się po zajęciach, możemy skorzystać z chusteczek odświeżających, a także chustek zastępujących antyperspirant. Są łatwe w użyciu i bardzo szybko przywracają świeżość skórze.
Po szóste: znajdź dobry szampon do włosów
Choć wydaje się to oczywiste, to jednak często zdarza się, że nastolatki używają szamponów, które nie są przeznaczone do ich rodzajów włosów. Podkradają kosmetyki mamie, a ta często używa preparatów do włosów przesuszonych, zniszczonych czy koloryzowanych. Młodzi ludzie najczęściej posiadają włosy z tendencją do przetłuszczania. Najlepiej używać delikatnych, lekkich szamponów do codziennego stosowania. Jeśli skóra głowy i stan włosów wymaga codziennego odświeżenia, wówczas powinniśmy myć włosy każdego dnia. Mitem jest mówienie, że im częściej myje się włosy, tym są one bardziej przetłuszczone. Naturalne i delikatne preparaty nie niszczą włosów i poprawiają ich kondycję. Jeśli zmagamy się z nadmiernym przetłuszczaniem koniecznie należy zrezygnować z odżywek do włosów. To one zazwyczaj je obciążają i przetłuszczają. Absolutnie nie należy używać jedwabiu w płynie. Najlepiej byłoby również zrezygnować z jakichkolwiek kosmetyków stylizacyjnych – lakierów, pianek, żeli, balsamów.
Po siódme: zadbaj o usta
Wizytówką każdego są nawilżone, gładkie usta. Młodzi ludzie często borykają się z problemem przesuszonych, spierzchniętych warg. Najlepszą metodą na idealną skórę ust jest ich ciągłe nawilżanie. Bezbarwny, łagodzący preparat do ust powinien znajdować się nie tylko w kosmetyczce, ale również w plecaku każdego nastolatka. Fanki kolorowych kosmetyków mogą wybrać wazelinę w sztyfcie w swojej ulubionej barwie. | Top 7: Ulubieńcy w kosmetyczce nastolatki – pielęgnacja |
Czym są środki dydaktyczne? Są to wszystkie środki materialne, dzięki którym proces dydaktyczny gwarantuje szybsze przyswojenie treści. Dzięki nim możliwe jest również większe zainteresowanie uczniów tematem zajęć. Sprawdzają się nie tylko w czasie lekcji, ale także podczas pracy indywidualnej ucznia, np. przy przygotowaniach do sprawdzianu, egzaminu czy odrabianiu pracy domowej. Dlaczego środki dydaktyczne są tak istotne w procesie kształcenia? Podobnie jak materiały dydaktyczne, mają za zadanie nie tylko ułatwienie procesów myślowych, ale i usprawnienie zdobywania przez uczniów umiejętności, np. czytania ze zrozumieniem, logicznego myślenia, wykorzystania teorii w zadaniach praktycznych.
Jak wspierać proces uczenia się?
Środki dydaktyczne, podobnie jak metody pracy, są kwestią indywidualnych potrzeb i umiejętności uczącej się osoby. Przy wyborze pomocy warto kierować się ilością i rodzajem materiału, który trzeba opanować. Należy zastanowić się, który zmysł pomoże zapamiętać jak największą partię treści czy zadań i pod tym kątem wybierać pomoc dydaktyczną.
Jakie środki warto zastosować w pracy z dziećmi w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym? W tym przypadku bardzo ważna jest indywidualizacja możliwości każdego dziecka w grupie czy klasie. Wykorzystując pomoce, trzeba zwrócić uwagę na to, czy wybrane środki spełniają swoje zadanie. Jeśli nie widać efektów pracy, trzeba zastanowić się nad ich zmianą. Materiały i pomoce muszą być także estetyczne, ponieważ dzięki temu dziecko będzie chętniej podejmowało nowe wyzwania. Odradza się stosowanie środków dydaktycznych tam, gdzie istnieje możliwość bezpośredniego poznania rzeczywistości.
Krok ku nowoczesności
W kształceniu mniejszych dzieci mogą sprawdzić się nie tylko podręczniki przedszkolne czy szkolne, ale też inne pomoce, np. magnetyczne cyferki czy literki, które mogą być wykorzystane w trakcie domowej zabawy, a przy okazji ułatwią dziecku poznanie cyfr i alfabetu. Inną propozycją są kolorowe patyczki do liczenia, które idealnie sprawdzą się w pracy nie tylko z przedszkolakami, ale również w edukacji wczesnoszkolnej.
W trakcie zajęć warto spróbować pracy na tablicach edukacyjnych, np. podczas zajęć z języka angielskiego. Tablice edukacyjne mogą być pomocne w czasie domowych zajęć czy zabaw edukacyjnych, ale należy wybrać takie, które będą atrakcyjne, dzięki czemu dziecko chętniej będzie na nich pracowało.
Do zajęć edukacyjnych z młodszymi dziećmi można wykorzystać książki z naklejkami lub same naklejki tematyczne. Takie rozwiązanie wpłynie nie tylko na zainteresowanie danym tematem, ale także usprawni czynności motoryczne dziecka. Książki z naklejkami to wydatek 15–20 złotych, a dodatkową zaletą jest to, że na rynku dostępne są serie związane ze zróżnicowaną tematyką, np. seria Super zabawa z naklejkami wydawnictwa Yoyo Books.
Środki dydaktyczne, inne niż podręczniki szkolne czy wymagane przez nauczycieli zeszyty ćwiczeń, odgrywają znaczącą rolę też w nauczaniu dzieci starszych i młodzieży. Coraz częściej nauczyciele i sami uczniowie sięgają po niestandardowe pomoce, dzięki którym proces kształcenia jest bardziej efektywny. Na rynku wydawniczym dostępne są np. tablice edukacyjne do konkretnych przedmiotów. Znacznie ułatwiają np. powtarzanie wzorów chemicznych czy matematycznych.
Wśród maturzystów dużą popularnością cieszy się vademecum z konkretnych przedmiotów. Są to książki, w których znajdują się najważniejsze treści zebrane z całego etapu kształcenia. Bardzo przydatne w trakcie powtarzania materiału są e-booki, z których można korzystać właściwie w każdym miejscu, np. elektroniczne słowniki. | Środki dydaktyczne inne niż podręczniki szkolne |
Przeciętny poziom wilgoci w pomieszczeniu powinien wynosić od 45 do 55%. Większa wilgotność może prowadzić do narastania pleśni i grzybów, które powodują poważne problemy zdrowotne. Jak zatem kontrolować wilgoć w domu lub mieszkaniu? Skąd biorą się grzyby i pleśń?
Wilgoć najczęściej powstaje w budynkach, które nie mają właściwej izolacji cieplnej lub są niedostatecznie wentylowane, a także w przypadku uszkodzonych rynien lub nieszczelnych okien. Poziom wilgoci zwiększa się również podczas codziennych prac domowych, takich jak pranie, gotowanie i prasowanie – nawet do 90%! Najbardziej narażone na pleśń i grzyb (a także przykry zapach) są małe łazienki bez okien, pralnie, suszarnie oraz wszystkie słabo dogrzewane pomieszczenia (np. garderoby, schowki).
Zabezpieczanie elementów budowlanych
Grzyby i pleśń bardzo trudno usunąć, dlatego podczas prac wykończeniowych trzeba zadbać o odpowiednie zabezpieczenie budynku przed wilgocią. Drewno jest na nią szczególnie narażone – pod jej wpływem butwieje, gnije i staje się pożywką dla bakterii. Elementy drewniane (oblicówkę, okiennice, balustrady, schody, boazerie) trzeba zatem zaimpregnować i polakierować.
Impregnacja. Za pomocą pędzla lub pistoletu natryskowego drewniane elementy pokrywa się impregnatem rozpuszczalnikowym lub olejowym o działaniu wodochronnym.
Lakierowanie. Wodoodporny lakier lub lakiero-bejca nadają drewnu ładny wygląd i zapobiegają wnikaniu wody w jego strukturę. Nanosi się je pędzlem.
Farby ochronne. Łączą cechy farby kryjącej i impregnatu (np. farba mikroporowa).
Ściany murowane nieotynkowane (ceglane, z okładzin kamiennych lub płytek) trzeba zabezpieczyć przed śniegiem i deszczem. W tym celu maluje się je bezbarwnym impregnatem, który tworzy na ścianie powłokę wodoodporną. Ściany z klinkieru nie wymagają impregnacji.
Pomieszczenia o dużej wilgotności należy malować z użyciem farb wodoodpornych (rozprowadzanych wałkiem malarskim), które zawierają substancje zapobiegające przedostawaniu się wody w głąb ścian. Jeśli planujemy położenie płytek, warto zrobić pod nimi przeponę wodoodporną. W tym celu fragmenty ścian i podłóg szczególnie narażonych na zbieranie się wody pokrywamy ciekłą folią hydroizolacyjną. Narożniki wykańczamy wzmacniającą taśmą z włókna poliestrowego i kauczuku.
Zwalczanie wilgoci w pomieszczeniach
Bardzo często woda dostaje się do wnętrza domu lub mieszkania przez nieszczelne okna, np. szparę między murem a ramą okienną. Takie szczeliny najłatwiej jest uszczelnić silikonem lub pianką, a następnie zabezpieczyć taśmą paroprzepuszczalną i zasłonić listwą maskującą. Uwagę należy zwrócić także na nieszczelne rynny (lejąca się z nich woda może zniszczyć elewację) oraz obróbki blacharskie m.in. wokół komina (grożące zawilgoceniem więźby dachowej). Aby zapobiec przeciekaniu, wszystkie uszkodzenia należy oczyścić, a potem uszczelnić żywicą epoksydową lub akrylową.
Zabezpieczenia wymagają ściany fundamentowe, gdyż ich nieszczelność może prowadzić do zbierania się wody w piwnicy. W tym wypadku uszczelnia się je folią izolacyjną lub preparatem hydrofobowym. Nieotynkowane lub lekko wilgotne ściany piwniczne wystarczy pokryć masą uszczelniającą. W razie zalania wodą konieczne będzie niestety wykonanie małego remontu: skucie tynku i usunięcie zaprawy, pokrycie ściany preparatem hydrofobowym i cementem, pomalowanie masą uszczelniającą, nałożenie tynku podkładowego i wzmocnienie specjalną siatką.
Usuwanie skutków zawilgoceń
Tynk uszkodzony przez wodę należy skuć, oczyścić drucianą szczotką i pozostawić do wyschnięcia. Następnie na ścianę nanosi się na preparat wodochronny w ilości zalecanej przez producenta i po 24 godzinach można nakładać nowy tynk. Niewiele pracy wymaga również usuwanie pleśni pod warunkiem, że nie wrosła w tynk. Zeskrobuje się ją szpachelką, a ścianę pokrywa preparatem grzybobójczym i – po jego wyschnięciu – farbą. Jeśli pleśń przerosła tynk, należy go skuć, oczyścić spoiny druciakiem, a następnie postępować tak jak pleśnią powierzchniową.
Zawilgocone lub zalane wnętrza można osuszać za pomocą urządzeń ogrzewających pomieszczenie do temperatury kilkudziesięciu stopni, co powoduje odparowanie wilgoci. Wykorzystuje się do tego nagrzewnice olejowe lub gazowe. Ściany osuszać można także przez absorpcję (z wykorzystaniem preparatu osuszającego), kondensację (osuszanie powietrza przez skraplanie pary wodnej) lub mikrofalami nagrzewającymi powierzchnię i głębokie warstwy muru. Specjaliści oferują również osuszanie inwazyjne, lecz jest ono kosztowne i wymaga naruszenia struktury ścian lub budynku. | Uchroń swój dom przed grzybem |
Wybierasz się na szaloną imprezę, wykonujesz makijaż oczu i ust, wychodzisz z domu, a po jakimś czasie, już na imprezie, zauważasz, że cienie na powiekach… zrolowały się? To czarny scenariusz, którego obawia się spora część kobiet. Na szczęście można mu zapobiec. Oto kilka sposobów. Makijaż to kwestia bardzo ważna dla pań. Dodaje pewności siebie, zdobi i przyciąga uwagę. Odpowiednio wykonany, podkreśla urodę i nadaje jej wyrazistości. Ważne jest jednak, by był zrobiony dobrze. Błyszcząca cera, nieodpowiednio dobrany (za ciemny lub za jasny) podkład czy zbyt intensywny kolor różu – to podstawowe błędy make-upu. Można do nich zaliczyć także rolujące się cienie.
Dlaczego cienie się rolują? To kwestia cery. Skóra na powiekach jest zazwyczaj tłusta. To właśnie przez to cień zbiera się w zgięciach, dając mało estetyczny efekt. Makijaż przestaje być widoczny, a na dodatek irytuje kobietę. Jak temu zapobiec?
Użyj płynu micelarnego
To kosmetyk, który w ostatnich latach zrobił furorę. Łączy on w sobie właściwości mleczka oczyszczającego skórę i toniku, który potrafi zmywać wodoodporny makijaż. Płyn micelarny może mieć też właściwości nawilżające. Jeśli przygotowujesz się do makijażu oczu, przetrzyj nim najpierw skórę powiek. Produkt lekko zmatowi tłustą skórę i ją odświeży. Następnie nałóż podkład, a na niego cień.
Jaki płyn micelarny wybrać? Główną rolę odgrywają w nim micele, reszta składników zależna jest od typu cery, do jakiego jest przeznaczony. W składzie szukaj naturalnych ekstraktów i delikatnych substancji myjących. Masz skórę wrażliwą? Sprawdź, czy jednym ze składników jest kwas hialuronowy. Natomiast w przypadku cery tłustej lub mieszanej najlepiej jest wybrać ten o właściwościach przeciwzapalnych. Jeśli nie wiesz, na co się zdecydować, podpowiadamy. Przyjrzyj się płynom micelarnym takich marek, jak: Bioderma, Sylveco, La Roche Posay czy Vichy.
Zastosuj bazę pod cienie
Baza pod cienie powinna być elementem obowiązkowym w kosmetyczce każdej kobiety, która lubi malować oczy. Ten kosmetyk nie tylko przedłuża trwałość cieni do powiek, ale także podkreśla ich kolor i ułatwia rozprowadzanie.
Baza pod cienie dodaje intensywności cieniom. Sprawia, że wyglądają one na mocniej napigmentowane.
Największą jej zaletą jest jednak to, że zapobiega rolowaniu się cieni. Produkt można kupić w różnych formach. Dostępne są warianty w słoiczkach, mazaku, kredce. W zasadzie różnią się one tylko konsystencją, bo właściwości mają podobne. Jeśli nigdy nie korzystałaś z takiego kosmetyku, radzimy wybrać bazę w słoiczku, np. Paese czy ArtDeco. Jest najłatwiejsza do rozprowadzenia na powiece, łatwo też można dozować jej ilość. Jeśli zaś lubisz kosmetyki kompaktowe, postaw na bazę w kredce lub tę z pędzelkiem.
Wyjście awaryjne – puder
W twojej kosmetyczce panuje minimalizm i nie masz bazy pod cienie? Nic straconego. Choć jest ona najlepszym sposobem na utrwalenie cieni do powiek, podobny efekt możesz uzyskać, stosując inny kosmetyk. Mowa o pudrze matującym. Nałóż na twarz podkład, a później delikatnie ją przypudruj. Nie omijaj powiek, uważaj tylko, by kosmetyk nie dostał się do oczu. Na przypudrowane powieki nałóż cień. Gotowe.
Rolowanie cieni do powiek denerwuje każdą kobietę. Warto zatem pamiętać o zasadach opisanych powyżej, by uniknąć tego problemu. | Co zrobić, żeby cień się nie rolował? |
Kupując słuchawki, najczęściej zwracamy uwagę na jakość dźwięku, wygodę użytkowania oraz oczywiście cenę. Jednocześnie zapominamy o innym, niezwykle ważnym aspekcie – możliwościach tłumienia dźwięku zewnętrznego. Sam dobry dźwięk w słuchawkach nie wystarczy, aby móc w pełni cieszyć się czy to ulubioną muzyką, czy też najlepszymi wrażeniami płynącymi z gier. Bardzo ważne jest również to, aby dźwięki nie były zakłócane przez odgłosy dobiegające z zewnątrz. Słuchawki z taką funkcją nazywa się wytłumiającymi. Co powinniśmy wiedzieć, zanim zdecydujemy się na zakup?
Słuchawki z pasywnym tłumieniem hałasów
Najpopularniejsze są słuchawki z pasywnym tłumieniem dźwięków zewnętrznych. Ich konstrukcja sprowadza się do zastosowania odpowiednich materiałów i dodatkowych warstw, które mają za zadanie pochłaniać fale dźwiękowe. To wszystko często wiąże się z dodatkowymi problemami.
Słuchawki z pasywnym systemem tłumienia hałasów mogą, a nawet muszą być cięższe od swoich odpowiedników bez tego mechanizmu. Często stosuje się w nich również skórzane nauszniki zamiast welurowych. Skóra lepiej zatrzymuje dźwięki, ale jednocześnie jest mniej przewiewna. To może prowadzić do nadmiernej potliwości i ogólnego dyskomfortu, szczególnie w trakcie dłuższych sesji przy grze lub muzyce. Słuchawki z pasywnym tłumieniem dźwięków zewnętrznych są w stanie wyciszyć maksymalnie odgłosy o natężeniu 20 dB, co w wielu przypadkach może być wartością niewystarczającą.
Słuchawki z aktywnym tłumieniem hałasów
Dużo bardziej zaawansowane są słuchawki z systemem aktywnego tłumienia dźwięku zewnętrznych. Technologia często opisywana jest skrótem ANC, który rozwija się po angielsku jako Active Noise Cancelling. Urządzenia tego typu oprócz zastosowania odpowiednich materiałów wykorzystują elektronikę. Zazwyczaj wyposażone są w zestaw mikrofonów, które zbierają dźwięki z zewnątrz. Następnie, w ciągu ułamków sekund, konkretne mechanizmy tworzą dźwięk o takiej samej amplitudzie, ale przesunięty o 180 stopni. W takiej sytuacji dochodzi do nakładania się przeciwnych fal, które całkowicie się niwelują. Dzięki temu większość dźwięków dochodzących z zewnątrz nie trafia do uszu użytkownika.
Już samo zastosowanie elektroniki sprawia, że słuchawki z aktywnym tłumieniem hałasów są droższe. Ale to nie jedyny powód. Producenci muszą zadbać o to, aby mechanizm wytłumiania nie psuł jakości dźwięku słuchanej muzyki lub oglądanego filmu. To wbrew pozorom zadanie niezwykle trudne, ponieważ amplitudy dźwięków zewnętrznych mogą pokrywać się z amplitudami dźwięków odtwarzanych. Na szczęście są modele, za które wcale nie trzeba płacić dużo.
Polecane słuchawki wytłumiające
Na polskim rynku można znaleźć wiele modeli słuchawek z systemami tłumienia dźwięków zewnętrznych. Zapłacimy za nie od kilkudziesięciu złotych (pasywne) do nawet kilku tysięcy złotych (aktywne). Godne polecenia są m.in. takie modele jak: Sony MDR-1RNC w cenie około 1000 zł, Bose QC25, za które musimy zapłacić od 1200 zł, czy też AKG N60 w cenie 850–900 zł.
Słuchawki z systemem redukcji dźwięków zewnętrznych, pomimo dość wysokiej ceny w przypadku modeli aktywnych, to bardzo ciekawy i opłacalny zakup. Zapewniają nieporównywalnie lepsze wrażenia i pozwalają w pełni cieszyć się dźwiękami docierającymi do naszych uszu. | Słuchawki wytłumiające – jak wybrać? |
Trudno pomylić wzmacniacz gitarowy firmy Marshall z innym urządzeniem. Nic dziwnego, że, tworząc swoje głośniki Bluetooth, firma zaczerpnęła z tego ikonicznego designu. Sprawdzamy, czy głośnik Marshalla gra równie dobrze, jak wygląda. Jakość wykonania i budowa
Acton to najmniejszy z głośników Marshalla przeznaczony do użytkowania w domu. Nie znajdziemy w nim baterii czy uchwytu do przenoszenia, a samo urządzenie jest dość ciężkie – waży 3 kg. Wygląda jak miniaturka pieca gitarowego Marshalla. Od frontu głośniki osłonięte zostały siateczką z widocznym logo producenta na środku. Na górnej części urządzenia znajdziemy pokrętła do regulacji głośności i natężenia tonów basowych oraz średnich, przełącznik uruchamiający urządzenie oraz przyciski służące do wyboru źródła dźwięku i parowania Bluetooth. Z tego zestawu przyjemnie się korzysta, a to dzięki analogowym pokrętłom. Obok regulatorów znajdziemy gniazdo minijack, umożliwiające szybkie podłączenie do źródła dźwięku bez potrzeby parowania przez Bluetooth. Przydaje się ono, gdy zechcemy na przykład podłączyć telefon znajomej osoby podczas imprezy. Do zestawu dołączono odpowiedni kabel, stylizowany zresztą na kabel gitarowy. Jakość wykonania Actona jest dobra, trudno oczekiwać tandety po urządzeniu Marshalla w nieniskiej cenie.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Za reprodukcje niskich i średnich tonów odpowiada 10-centrymetrowy głośnik, wspomagany przez otwór bass reflex, umieszczony z tyłu obudowy. Jest on zasilany wzmacniaczem o mocy 30 W, pracującym w klasie D. 2, kopułki napędzają z kolei dwa wzmacniacze o mocy 10 W. Głośnik dostępny w czarnej lub kremowej wersji kolorystycznej. W mieszkaniu prezentuje się świetnie i przyciąga uwagę gości. A jak gra?
Brzmienie
Acton to z pewnością mocny zawodnik w swojej klasie cenowej. Oferuje czyste, dynamiczne i muzykalne brzmienie, które nie męczy słuchacza nawet podczas długich odsłuchów. Głośnik Marshalla ma w sobie to coś, co sprawia, że muzyki słucha się po prostu przyjemnie.
Potwierdził to odsłuch albumu Kayah „Transoriental Orchestra”. Głos wokalistki zabrzmiał z pełną mocą i rozpiętością tonalną. Acton potrafi zagrać głośniej, choć jego możliwości są oczywiście ograniczone niewielkimi rozmiarami. Mimo tego bez problemu nagłośni ponad 25-metrowe pomieszczenie i nawet gdy gra już całkiem głośno, nie generuje przesterowań. Co charakterystyczne dla głośników Marshalla – jakość ich brzmienia nie spada wraz ze wzrostem głośności – tak samo jest w tym przypadku.
Podbudowa rytmiczna odtwarzana przez Actona brzmi wyraźnie i mocno, choć nie bardzo szybko. Z pewnością jednak sekcje rytmiczne odtwarzane są w sposób pełny, wyrazisty, ale z racji rozmiarów urządzenia nie możemy spodziewać się niskiego i mocno uderzającego basu. Nie znaczy to jednak, że jego brak jest odczuwalny. Acton to urządzenie o brzmieniu dobrze zrównoważonym. Ucho słuchacza cieszy otwarta, muzykalna średnica i raczej nie narzucające się wysokie tony. Podczas słuchania niektórych albumów może się wydawać że średnich tonów jest ciut za dużo, ale łatwo to skorygować pokrętłem średnich tonów.
Podsumowanie
Acton to głośnik, na który patrzy się z przyjemnością oraz równie przyjemnie się go używa i słucha. Vintage’owej stylistyce towarzyszy dojrzałe, dopracowane brzmienie, które sprawdzi się w praktycznie każdym gatunku muzycznym. Wygodny dostęp do pokręteł regulacji tonalnych sprawia, że podczas odsłuchu łatwo możemy dopasować brzmienie do naszych gustów. Trochę brakowało mi możliwości przełączania utworów i zatrzymania/wznowienia odtwarzania bezpośrednio na głośniku – oferują je inne podobne urządzenia. Jednak Marshall jest konsekwentny w swoich założeniach, a dodatkowe przyciski popsułyby stylowy wygląd. | Marshall Acton – granie w stylu vintage |
Czasem, niezbyt często, trafia się książka, która porusza duszę czytelnika. Może jest w tym stwierdzeniu pewna egzaltacja, ale mimo to pasuje ono doskonale do powieści, którą pewien Tasmańczyk pisał przez dwanaście lat. Richard Flanagan, autor jedenastu książek, zaczynał pisać „Ścieżki północy” sześć razy, jako że pięć pierwszych wersji go nie zadowoliło. W jednym z wywiadów powiedział zresztą, że nigdy nie chciał tej książki napisać, ale nie mógł tego uniknąć. Jako czytelnicy nie powinniśmy uniknąć lektury.
Ojciec i syn
Flanagan opowiada bowiem o czymś, co zdarzyło się naprawdę. Właściwie zdarzyło się to w wielu miejscach świata, także w Polsce – wszędzie tam, gdzie jeden człowiek czuł się lepszy od drugiego, i zaczynał mu przez to robić straszne rzeczy. Na przykład zmuszając go do pracy ponad siły, mordując i torturując. Literatura obozowa kojarzy nam się z II wojną światową, z Oświęcimiem, z sowieckimi łagrami. Jednak w innych częściach świata ludzie też gotowali sobie piekło. Ojciec Flanagana przetrwał takie właśnie piekło – był jednym z nielicznych więźniów wojennych, którzy przeżyli pobyt w obozie pracy w Azji Południowo-Wschodniej, na pograniczu Birmy i Tajlandii. W miejscu tym nadzorowani przez Japończyków jeńcy, w tym wielu Australijczyków, pracowali i umierali przy budowie linii kolejowej, którą nazwano Koleją Śmierci.Flanagan napisał książkę, która utrwala wspomnienia jego ojca. Sam mówi o sobie, że jest dzieckiem Kolei Śmierci, i że trauma potrafi przejść na kolejne pokolenia. Pisząc „Ścieżki północy”, szukał swego rodzaju katharsis, a także pragnął oddać swego rodzaju hołd ojcu, któremu książka ta jest zadedykowana. Przewrotny los sprawił, iż ten zmarł dokładnie w tym dniu, w którym jego syn skończył pisać.
Miłość i śmierć
Ważnym wątkiem jest jednak coś, czego nie spodziewamy się po książce opowiadającej o wojennym koszmarze. Opowieść o miłości przeplata się ze scenami obozowymi, tak jak zresztą przeplatają się też plany czasowe. Miłosne perypetie głównego bohatera są równie intensywne i równie mroczne jak cała reszta historii, całość zaś jest zbudowana niezwykle misternie. Taką książkę warto przeczytać więcej niż raz, bo jest mało prawdopodobne, żeby tak przemyślana konstrukcja odkryła wszystkie swoje tajemnice przy pierwszym czytaniu. Flanagan nie opowiada tylko o jednym bohaterze i o jednym, strasznym miejscu. Trudno nie myśleć o innych projektach, które pochłonęły życie tysięcy istot ludzkich – o budowie innych linii kolejowych, a także bezsensownych przedsięwzięciach, których celem było jedynie zadanie bólu i poniżenie innego człowieka. Kolej budowana przez jeńców w Birmie została po wojnie porzucona. Pochłonęła ją dżungla, została tylko pustka i poczucie bezsensu.
„Ścieżki północy” to nie jest książka, której można oddać sprawiedliwość w kilku akapitach. To książką, którą przeczytać należy – jest przejmująca, piękna i cudownie napisana. I przypomina o sprawach, o których nie wolno nam zapomnieć.
Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl | „Ścieżki północy” Richard Flanagan |
Zalew horrorów sprawił, że trudno odnaleźć coś wartościowego, mającego, chociażby minimalne ambicje, aby być czymś więcej aniżeli kolejną opowieścią o wampirach. Pożądającym dawki emocji w bardziej wyrafinowanej formie, proponuję twórczość mistrza literatury grozy – Edgara Allana Poego. Czego się boimy?
Tego typu fantastyka odznacza się pokazaniem realistycznego świata, uporządkowanego wedle powszechnie znanych reguł, w który wdziera się element nadprzyrodzony, niewytłumaczalny żadnymi znanymi nam prawami. Takie zdarzenie budzi grozę, wznieca niepewność, każe nam być czujnym. Takimi też się stajemy, przeskakując z jednej strony na drugą podczas czytania. Jeśli autor ma dar do właściwego stopniowania napięcia, mamy gwarancję, że nasze oczekiwania co do „bania się” zostaną należycie zaspokojone. A z pewnością taki dar posiadał pewien Amerykanin żyjący w pierwszej połowie XIX wieku. Jak sam twierdził, każde dobre dzieło powinno być zwięzłe i skupiać się na szczególe, a pisarz powinien dokładnie przemyśleć każdy element, który pragnie wprowadzić. To też jest istotą twórczości Poego i tym, co stanowi o jego popularności wśród miłośników literatury grozy.
Fantastyczny dreszcz
Bieda zmusiła Poego do zajęcia się pisaniem opowiadań. Za życia nie dały mu one zbyt dużego zysku finansowego, ale dzisiaj to właśnie one przede wszystkim kojarzą się z jego twórczością. To, co jest punktem wyjścia do występowania strachu, to psychologizm postaci. Odpowiednio pokazany bohater opowieści wraz z całym swym wewnętrznym bagażem odczuć staje się bardziej realistyczny, tym samym czytelnikowi łatwiej się z nim i jego przeżyciami identyfikować. A dalej jest już wszystko to, co tylko dodaje pikanterii i na co czeka każdy miłośnik literatury grozy, a więc brutalne opisy makabrycznych wydarzeń, znamiona choroby psychicznej i rzecz jasna rozdwojenie świata. Istnienie obok naszej znanej rzeczywistości, tej drugiej tajemniczej, której elementy przenikają w świat realny, wprowadzając obawę i niepewność. Najbardziej znane opowiadania Poego to: Czarny kot, Studnia i wahadło, Serce oskarżycielem czy Przedwczesna śmierć. Każde z nich można uznać za prawdziwą perełkę literatury grozy. Mamy w nich studium szaleństwa, motyw pogrzebania żywcem, czy niezwykle realistyczne opisy przerażenia wywołanego strachem przed śmiercią. Inne świetne teksty to chociażby Prawdziwy opis wypadku z panem Waldemarem, który pokazuje tragiczne w skutkach próby zapanowania nad śmiercią, Hop Frog znaczy żabi skok oraz Beczka amontillado.
Kryminalny dreszcz
Dreszczyk ekscytacji może w ludziach budzić się poprzez różnorakie bodźce. Zbrodnia się już dokonała, a pytaniem pozostaje, kto jest winny? Poego uznaje się za jednego z prekursorów opowieści detektywistycznej i twórcę pierwszego w historii literatury detektywa, którym jest C. Auguste Dupin. W opowiadaniach takich, jak Zabójstwo przy Rue Morgue i Tajemnica Marii Roget czytelnik podczas lektury może wraz z bohaterem i narratorem próbować odkryć tajemnicę morderstwa. Wszystkie dane ku temu zostają podane w tekście, ważne jest logiczne myślenie i odpowiednie kojarzenie faktów. Nie ma tu elementów fantastyki, ale emocje są gwarantowane... również te krwawe, biorąc pod uwagę drastyczne opisy dokonanych morderstw.
Poetycki dreszcz
Poe był także poetą, a może nawet przede wszystkim chciał być kojarzony z twórczości poetyckiej. Nie dała mu ta działalność wówczas sławy, nie dała też zarobku. Obecnie jest uważany za jednego z najwybitniejszych poetów amerykańskich, a w tej gałęzi jego twórczości również można znaleźć utwory z elementami grozy. Nie ma co ukrywać, mało kto dzisiaj sięga po wiersze, jednak warto pamiętać, że dreszcz niepokoju potrafi dostarczyć również sztuka rymowana amerykańskiego pisarza. Wystarczy tu wspomnieć jego najwybitniejsze dzieło – poemat Kruk, gdzie mamy obraz nieszczęśliwego mężczyzny po stracie ukochanej, który stopniowo popada w obłęd. Również wiele innych wierszy podejmuje tematy śmierci, przemijania i wszelakich mrocznych zakamarków ludzkiego umysłu. | Czym nas straszy Edgar Allan Poe? |
Za ciepło na płaszcz, za zimno na sweter? Ponczo to idealne propozycja na pierwsze jesienne dni. Ponczo pokochały blogerki modowe i projektanci. Na ulicach noszą je kobiety w każdym wieku. Podpowiadamy, z czym je zestawiać, aby stylizacja była na czasie.
Etnicznie
Ponczo wywodzi się z kultury Indian z Ameryki Południowej. Ten prosty, tradycyjny strój wykonany jest z wełny alpaki. W zależności od regionu zdobią go charakterystyczne azteckie wzory, kolorowe pasy, a także naszyte aplikacje – kwiaty, pomponiki, frędzle. Wzorzyste, etniczne ponczo świetnie sprawdza się w stylizacjach, które upodobały sobie blogerki modowe. Jeansy, botki, kapelusz z dużym rondem i skórzana torba na długim pasku tworzą zestaw idealny dla dziewczyn, w sam raz na spotkania ze znajomymi czy wieczorne wyjście do kina. Ponczo można nosić również na kurtkę, do tego stylu idealną propozycją jest zamszowa ramoneska lub wojskowa parka.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Do sukienki boho
Tej jesieni nosimy zwiewne sukienki w kolorowe wzory. Romantyczne sukienki boho uszyto z lejących tkanin. Do wyboru mamy zarówno delikatne nadruki, takie jak łączka czy groszki, a także wyraźne, duże motywy kwiatowe. Dziewczęcy charakter stroju przełamujemy dodatkami, np. wiązanymi botkami na platformach i wełnianym ponczo. Otulająca peleryna zastąpi w tym przypadku kardigan lub marynarkę. Ponczo należy nosić na ubrania z długimi rękawami, które będą widoczne spod peleryny.
Na co dzień z jeansami
Chłodne, jesienne poranki zmuszają nas do zabrania z domu okrycia wierzchniego. Ponczo lub peleryna to świetna alternatywa dla ciepłego swetra czy cienkiej kurtki. Codzienne stylizacje nabiorą charakteru w towarzystwie ponczo w kratę. Krata jest w tym sezonie obowiązkowa. Do dyspozycji są wszystkie jej odmiany – klasyczny tartan, szachownica typu buffalo i bardzo na czasie – szara kratka glen, charakteryzująca się cienkimi liniami i trójwymiarowym efektem. Obszerne, kraciaste ponczo sprawdzi się w zestawie z białą koszulą noszoną w zależności od pogody z marynarką lub bez niej. Do tego gładkie spodnie lub jeansy. Całości dopełnią półbuty typu oxford lub sztyblety. W ten sposób skompletujemy doskonały zestaw do pracy.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Ciekawą propozycją są również dzianinowe poncza z filcowanymi, ręcznie naszywanymi wzorami. Motywy kwiatowe, motyle, ptaki wyglądają jak malowane. Dodadzą prostej stylizacji z jeansami i koszulą kobiecości i koloru.
Do cienkiej puchówki
Jesienna pogoda potrafi zaskoczyć. W okresie przejściowym większość z nas sięga po lekkie, puchowe kurtki. Bardzo dziś popularne krótkie, jednobarwne kurteczki wypełnione puchem pierwotnie były przeznaczone do uprawiania turystyki górskiej i stanowiły warstwę dodatkową w impregnowanych kurtkach noszonych na szlaku. Możemy je nosić samodzielnie, ale ponieważ są dopasowane do ciała, świetnie sprawdzą się w towarzystwie ponczo. Sportowa, casualowa stylizacja nabiera charakteru i staje się bardziej „miejska”.
W wersji chic
Projektanci odkryli ponczo na nowo. W najnowszych pokazach zrywają z wizerunkiem kojarzonym głównie ze stylem etno i boho. Ponczo w wersji eleganckiej i szykownej zaprezentowała Alberta Ferretti. Długie, czarne, w granatowe, opalizujące pasy, wiązane pod szyją ozdobną tasiemką ponczo wygląda jak strój z epoki godny prawdziwej damy. Z kolei zwiewne, plisowane, w kolorowe wzory poncza na pokazie Balenciagi odkryły zupełnie nową rolę tego elementu garderoby. To już nie tylko ciepła warstwa i okrycie wierzchnie, ale także główna oś stylizacji, robiąca niesamowite wrażenie. Ponczo w wydaniu eleganckim nosimy do butów na obcasach, np. supermodnych kozaków za kolano.
Ponczo sprawdzi się doskonale w każdym wydaniu. Lekkie i ciepłe okrycie zapewni komfort w jesienne dni, a jego ciekawa, niepowtarzalna forma nada charakter stylizacjom. | Trendy jesień 2017: Ponczo wciąż na topie – jak je nosić? |
Kiedy dziecko marzy o tym, aby zostać astronautą, twoja w tym głowa, żeby rozwijać w nim pasję. Książki, programy komputerowe i encyklopedie to tylko część rzeczy, które wprowadzą je w ten nieziemski świat. Jednak, jak przystało na prawdziwego naukowca, twoje dziecko musi mieć własną bazę i gabinet, czyli swój pokój. Czy wiesz, jak go urządzić? Pomysły na dekoracje ścian
Pokój dziecięcy i młodzieżowy to miejsce, w którym można pozwolić sobie na ścienne szaleństwo. Warunek jest jeden – ma się podobać mieszkającemu tam lokatorowi. Na ścianach pokoju małego astronauty na pewno sprawdzi się farba tablicowa lub farba fluorescencyjna. Tą pierwszą możesz pomalować ścianę np. nad biurkiem – posłuży jako notatnik na ważne informacje do szkoły. Farbę fluorescencyjną warto wykorzystać na ścianie przy łóżku. Pokaże nocą to, co w świetle dnia jest niewidoczne. Świetny efekt da pomalowanie nią sufitu, który nocą zamieni się w gwieździste niebo.
Dobrym pomysłem jest także fototapeta, np. z Drogą Mleczną, Układem Słonecznym czy widokiem Ziemi widzianej z kosmosu. Jeśli zdecydujecie się na nią, zadbaj, aby obraz, jaki przedstawia, nie był zakryty np. przez wiszące szafki czy wysokie komody.
Meble do pokoju
Jeśli na ścianach zagoszczą fototapety ze zdjęciami kosmosu i farba tablicowa, pokój może wydawać się ciemny. Aby go rozjaśnić, postaw na jasne meble. Bardzo modne są białe i w kolorze naturalnego drewna oraz jasnego dębu. Na pewno potrzebna będzie szafa i komoda z szufladami na bieliznę. Warto zakupić także regał na książki i dziecięce gadżety. Dobrym wyborem będzie regał otwarty, bez drzwiczek. Jeśli obawiasz się bałaganu na półkach, drobne rzeczy schowajcie w ozdobne pudełka.
Ważne jest także miejsce pracy młodego naukowca, czyli biurko. Ono również powinno być w kolorze mebli, np. białe. Dobrym pomysłem jest zakup takiego modelu, który ma podnoszony blat. Uroku doda krzesło w stylu egg chair. Pamiętaj jednak, żeby krzesło dobrać do wzrostu dziecka i wysokości biurka. Jeśli będzie za niskie lub za wysokie, może źle wpłynąć na postawę i kręgosłup. W takiej sytuacji lepsze jest klasyczne krzesło młodzieżowe z regulacją wysokości i kąta nachylenia oparcia. One również występują w modnych obiciach.
Lampy i oświetlenie
Żyrandol i inne znajdujące się w pokoju lampy w ciągu dnia powinny pełnić funkcję ozdoby i dekoracji, wieczorem zaś dodawać pomieszczeniu magii i klimatu. Absolutnym hitem jest żyrandol przedstawiający Układ Słoneczny. Młodszym dzieciom na pewno przypadnie do gustu kinkiet z księżycem, który może posłużyć jako nocna lampka. Niepowtarzalnego klimatu dodadzą kule świecące, które można zawiesić nad biurkiem lub oknem.
Pomysłową ozdobą świetlną będzie także kula plazmowa, którą można umieścić na komodzie, a także projektor, który będzie wyświetlał gwiazdy na ścianach lub suficie. Ciekawą propozycją jest również projekt Star Master, który daje imitację wszechświata.
Ciekawe łóżka młodzieżowe
To, na jakie łóżko się zdecydujecie, zależy przede wszystkim od miejsca w pokoju. Popularne są dwukolorowe sofy, zwłaszcza czarna tapicerka z poduszkami szarymi, białymi lub czerwonymi. Pomysłowe jest także łóżko na antresoli. Pod nim twój mały kosmonauta może zbudować tajną bazę naukową. Jeśli chcesz stworzyć własne, niepowtarzalne miejsce do spania, kup drewniane łóżko i pomaluj je wraz z dzieckiem farbami do drewna.
Kosmiczne gadżety
Oprócz mebli i ścian charakter wnętrza podkreślą dodatki. Wśród nich nie może zabraknąć gadżetów z filmu Gwiezdne wojny. Hitem są oczywiście klocki Lego Star Wars oraz filmowe figurki. W pokoju nie może też zabraknąć modelu Ziemi. Twoje dziecko na pewno zachwyci własny teleskop, dzięki któremu będzie mogło odkrywać konstelacje gwiazd. Uroku dopełni plakat z Einsteinem, który można powiesić na drzwiach. | Jak urządzić pokój dziecka interesującego się kosmosem? |
Fotografujesz od lat? Masz spore doświadczenie? Twoja torba ugina się od fotograficznego sprzętu i dobrej optyki? Szukasz pomysłu, jak generować dochód pasywny w fotografii? Jeśli myślisz, że jesteś gotowy do pracy z bankami zdjęć, to przeczytaj koniecznie. Choć wydawać by się mogło, że to takie zwykłe, proste zdjęcie, zanim jednak trafi do sprzedaży, musi spełnić cały szereg wymogów technicznych i przejść weryfikację selekcjonerów banków. Nie wystarczy sama treść, która trafia w gust odbiorców. Nie każde udane zdjęcie, które dobrze prezentuje się w mediach społecznościowych, nadaje się na fotografię stockową.
Jakie są zatem kryteria dobrego zdjęcia stockowego? Jak poprawić swój warsztat, by zacząć dochodową przygodę z bankami zdjęć ?
Bądź cierpliwy
Cierpliwość to niezwykle ważna cechy, zwłaszcza w tym pędzącym świecie, gdzie nastawiamy się na natychmiastowe zyski. Już, teraz, od razu. Jeśli zaczynałbyś swoją przygodę z bankiem zdjęć w roku 2005, dochody pojawiłyby się bardzo szybko. Obecnie rynek jest dość nasycony, a na profity z twojego portfolio będziesz musiał trochę poczekać. Nie są to stawki podobne do tych z sesji ślubnych, ale warto spojrzeć na pozytywne strony tego zajęcia. Dochód wzrasta z czasem i staje się regularny, a nie sezonowy. To niewątpliwie duży plus. Dodatkowo unikamy stresu pracy z klientem, który wszyscy wtajemniczeni dobrze znają.
Fotografia stockowa to też specyficzny rodzaj fotografii i tym samym wielka przygoda, która pozwala rozwinąć kreatywność, spróbować przeróżnych rzeczy i znaleźć się w bardzo ciekawych sytuacjach. Kolejną zaletą jest też elastyczny grafik pracy. Na początku możemy liczyć tylko na dodatkowy dochód. Jednak z czasem da się normalnie utrzymywać z fotografii stockowej. Pomijając aspekt finansowy, to niezła szkoła, dzięki której można rozwinąć swój warsztat i nabrać sporego doświadczenia, które potem wykorzystasz w innych projektach.
Ostrość
Statyw to elementarne i ważne narzędzie każdego fotografa, który chce działać w tej branży. I to bez względu na to, czy używasz szerokich kątów, czy teleobiektywów. Brak ostrości to jeden z głównych powodów, przez które nawet dobre fotografie zostaną odrzucone.
Co zrobić, jeśli używanie statywu weszło ci w krew, a zdjęcia i tak wychodzą poruszone? Aby tego uniknąć, wykorzystaj wężyk spustowy, pilot lub 2-sekundowe opóźnienie migawki. Jeśli korzystasz z lustrzanki, warto też włączyć blokadę lustra podniesionego, żeby uniknąć drgań wywołanych mechanizmem podniesienia. Jeśli ze względu na bardzo dobre warunki oświetleniowe i charakter sytuacji fotografujesz z ręki, zadbaj o dobry chwyt i stabilną postawę. Prawą ręką porządnie chwyć grip aparatu, natomiast lewą umieść pod obiektywem.
Kiedy fotografujesz ze statywu i masz sporo czasu, warto przełączyć się na fokus manualny i ustawić ostrość ręcznie. Powiększenie obrazu w trybie Live View również pomaga ustawić ją naprawdę precyzyjnie. W końcu sam doskonale wiesz, że do niektórych sytuacji i miejsc po prostu już nie da się wrócić. Poćwicz wyzwalanie migawki, tak by naciskając spust aparatu, ruszać tylko palcem, a nie całą dłonią czy ciałem. Możesz też wstrzymać oddech i nacisnąć guzik spustu po 2 sekundach. To naprawdę działa!
Bez szumów
Bardzo ważne jest zrobienie zdjęcia, w którym będzie jak najmniej szumów. A więc ISO ustawione na 1000 lub wyżej odpada. Może w przypadku reportażu ślubnego taka strategia jest dobra, bo nie ma czasu na ustawianie statywu, światła czy użycie blendy, ale w przypadku fotografii stockowej bardzo rzadko zdarza się przekroczyć ISO 800. Zasada jest taka, że staramy się trzymać najniższą wartość ISO dostępną dla danego aparatu. Na wyższe wartości ISO przełączamy się ostatecznie tylko wtedy, kiedy nie mamy innego wyboru. Dlaczego to jest tak ważne? Fotografowanie na niskich czułościach daje sporą swobodę w późniejszej postprodukcji, która w 99% przypadków będzie konieczna.
Ziarno jest najczęstszym powodem odrzucenia zdjęcia przez selekcjonerów. Klient chce kupić wysokiej jakości obraz, bazę do dalszych działań, aby później mógł zrobić, co chce, np. samodzielnie dodać ziarno czy rozostrzyć, ale tylko wybrane partie obrazu. Dlatego stocker nie wpadnie w pościg aparatów – który ma najwyższe ISO, choć muszę przyznać, że Canon EOS Mark IV zaskoczył mnie swoimi możliwościami do ISO 3200.
Balans bieli
Czas zacząć się bacznie przyglądać kwestii temperatury barwowej światła i balansowi bieli. Bardzo często feedback od recenzentów brzmi „white balance” albo „poor lightening”. Umówmy się, nie ma czasu na fotografowanie szarej karty czy zastosowanie innego systemu kalibracyjnego. Uratować nas za to może fotografowanie w formacie RAW. Format ten umożliwia późniejszą zmianę balansu bieli. W postprodukcji wystarczy kilka kliknięć w Lightroomie lub Camera Raw, najpierw używając narzędzia próbkującego kolor (Eye Dropper Tool), a następnie należy jedynie kliknąć biały lub szary obiekt w kadrze i gotowe.
Kompozycja
W fotografii niezwykle ważna jest kompozycja. Większość z nas zna zasadę złotego podziału, gdzie kadr w poziomie i pionie dzielimy na trzy części liniami umieszczonymi w ⅓ kadru i mocne punkty zdjęcia umieszczamy w punkcie przecięcia się tych linii.
Obecnie mamy duże ułatwienie, gdyż większość aparatów ma możliwość wyświetlenia siatki złotego podziału, dzięki czemu już od początku pracuje się o wiele prościej. Dobrym rozwiązaniem jest też komponowanie według spirali, czyli ciągu Fibonacciego.
Ważne, aby trzymać się wybranej zasady kompozycji. Nawet bardzo popularne lokacje, z których są miliony zdjęć, mogą się świetnie sprzedawać, jeśli są dobrze skomponowane i prezentują się bardzo ciekawie.
Prawo do wykorzystania wizerunku
Występują dwa rodzaje fotografii w bankach zdjęć – komercyjna (Royalty Free) i do zastosowań wydawniczych (Editorial). Zdecydowanie lepiej sprzedaje się fotografia komercyjna, która wymaga pisemnej zgody na wykorzystanie wizerunku od osób będących na zdjęciu (Model Release). Podobnie rzecz się przedstawia z logotypami i wszelkimi zastrzeżonymi znakami. Bardzo często połowa czasu obróbki zdjęć to właśnie usuwanie logo z kadru. Gotowe wzory zgody na rozpowszechnianie wizerunku udostępnia większość banków zdjęć – warto je zawsze mieć ze sobą.
Dobry sprzęt
Większość współczesnych aparatów cyfrowych, odpowiednio ustawionych, spełnia wymogi techniczne stawiane przez banki zdjęć. Nie musimy zatem zbierać na najdroższy model aparatu, aby zacząć swoją przygodę z fotografią stockową. Najważniejsze są twoje umiejętności, jak używasz sprzętu i co fotografujesz. Doskonale się sprawdzi zarówno Canon EOS 5D Mark III (24 Mpix), Canon EOS 5D Mark IV (30 Mpix), jak i Nikony D810 z całą gamą obiektywów firmy Tokina.
Przestrzeń (copy space)
Redakcje z całego świata poszukują zdjęć do swoich wydawnictw. Mają za zadanie ilustrować różne historie, poradniki czy przewodniki. Dlatego niezwykle ważna jest przestrzeń na zdjęciu – pamiętaj, aby pozostawić niezagospodarowaną część kadru, czyli „copy space”. Jest to miejsce, które umożliwia wstawienie tam tytułu, napisu, paragrafu i zwiększa zastosowanie wydawnicze zdjęcia. Na etapie tworzenia fotografii warto to wiedzieć, by wykonać kilka wersji jednego ujęcia.
Trudno na fotografii stockowej zarabiać od razu duże kwoty. Natomiast jeśli szybkie i wysokie zarobki nie są dla ciebie priorytetem, bo ponad to cenisz sobie wolność i swobodę w kreatywności, to warto o tym pomyśleć. Warto dać też sobie czas, aby powiększać portfolio i regularnie poprawiać warsztat. | Jak zacząć zarabiać na fotografii stockowej? |
Odpowietrzanie hamulców zajmuje niedużo czasu i wymaga minimalnych wręcz zdolności manualnych. Kiedy i po co się je wykonuje? Usuwanie pęcherzyków powietrza z układu hamulcowego jest czynnością bardzo prostą, ale wielu z nas zleca jej przeprowadzenie warsztatowi. Nie ma w tym nic złego, warto jednak wiedzieć, jak tę operację przeprowadzić samodzielnie, bo można oszczędzić parę złotych. Wiedza ta przyda się również w razie awarii. Ponadto wiele osób po prostu ma kawał drogi do najbliższego mechanika, a z takimi drobiazgami nie opłaca się do niego jeździć.
Płyn hamulcowy
box:offerCarousel
Jeśli czujesz, że pedał hamulca zrobił się gumowy, miękki, zaczyna wpadać w podłogę, sprawdź, co się dzieje z układem hamulcowym. Jeśli z klockami i tarczami wszystko jest w porządku, winowajcą może być płyn hamulcowy. Jeśli i on był stosunkowo niedawno zmieniany (a powinno się to robić przynajmniej raz na dwa lata lub po przejechaniu 40 tys. km), przyczyną problemu może być zapowietrzenie hamulców.
Zagotowanie hamulców
Jak do tego dochodzi? Najczęściej przez zagotowanie hamulców. Płyn hamulcowy jest bardzo higroskopijny, przyciąga wodę. A ta – nawiasem mówiąc – bardzo mu nie służy. Już 1% wody w płynie hamulcowym obniża jego skuteczność o 15%. Zagotowana woda paruje, a w układzie pojawiają się pęcherzyki gazu, co znowu obniża skuteczność hamowania. Płyn hamulcowy, jak większość cieczy, jest nieściśliwy, natomiast gaz – tak. Zatem już wiemy, dlaczego pedał gazu robi się miękki.
Od czego zacząć
Odpowietrzanie hamulców zaczynamy od zdjęcia kół – można pojedynczo, nie wszystkie naraz muszą być zdjęte.
Następnie lokalizujemy zawór odpowietrzający. Na ogół jest przykryty kapturkiem, po którego zdjęciu zawór odkręca się kluczem 9 lub 11 (oczkowym). Ale nie od razu! Zaworek jest zaokrąglony na górze, by dało się na niego założyć przewód do odpowietrzania. Zróbmy więc szybkie podsumowanie potrzebnych narządzi. Oprócz wspomnianego klucza oczkowego 9 lub 11 potrzebujemy nieco płynu hamulcowego, kilku miękkich plastikowych rurek, słoika oraz pomocnika.
Hamulce odpowietrza się nieco inaczej, w zależności od tego, czy auto jest wyposażone w system ABS, czy nie. Jeśli nie, to kolejność odpowietrzania wygląda następująco: prawe tylne koło, lewe tylne, prawe przednie, lewe przednie.
System hamowania bez ABS
W tym wypadku kolejność działań jest następująca:
Zdejmujemy kapturek z zaworu, oczyszczamy zawór i nakładamy czysty przezroczysty przewód.
Drugi koniec przewodu wkładamy do słoika napełnionego do połowy płynem hamulcowym.
Druga osoba kilkakrotnie wciska pedał hamulca, aż zacznie stawiać opór. W tym momencie trzeba go przytrzymać.
Osoba przy cylinderku odkręca go o pół obrotu i obserwuje płyn spływający do słoiczka. Na początku powinien zawierać pęcherzyki powietrza.
Kiedy przestaną płynąć, możemy zakręcić zawór, założyć kapturek i przejść do kolejnego koła.
Jeśli w trakcie tej operacji osoba za kierownicą zauważy, że pedał hamulca zaczyna się poddawać, osoba przy zaworku powinna go zakręcić, a potem pedałem trzeba znów „pompować”.
System hamowania z ABS
W przypadku auta z systemem ABS podstawowe czynności są takie, jak w autach bez ABS, tyle że:
Przed odkręceniem zaworków na przednich kołach musimy wyłączyć zapłon i kilkadziesiąt razy wcisnąć pedał hamulca,
Następnie napełniamy zbiornik wyrównawczy płynu hamulcowego.
W przypadku kół tylnych procedura jest nieco bardziej skomplikowana.
Trzeba wyłączyć zapłon, kilkadziesiąt razy wcisnąć pedał, przytrzymać go w dole.
Następnie włączamy zapłon i spokojnie przeprowadzamy procedurę odpowietrzania.
Wyłączamy zapłon, odpowietrzamy drugie koło.
Następnie włączamy zapłon, chwilę czekamy, aż włączy się pompa ABS, po czym uzupełniamy płyn hamulcowy w zbiorniczku wyrównawczym do wartości maksymalnej.
Należy uważać, by podczas odpowietrzania auta z ABS poziom płynu w zbiorniku nie spadł za bardzo, bo wtedy do układu może zostać zassane powietrze i bez wizyty w warsztacie już sobie nie poradzimy. Pamiętajmy też, że pompa układu ABS nie może pracować dłużej niż dwie minuty. Pomiędzy poszczególnymi kołami warto więc robić kilkuminutowe przerwy.
Zestaw do odpowietrzania hamulców
box:offerCarousel
Jeśli nie mamy kogoś do pomocy, kupmy gotowy zestaw do odpowietrzania hamulców. Najprostszy kosztuje ok. 70 zł i można go wykorzystywać wiele razy. Jest to więc narzędzie przydatne osobom, które dość często odpowietrzają hamulce w swoich pojazdach, np. autach terenowych. Wymaga jednak podłączenia do sprężonego powietrza, czyli posiadania kompresora. | Odpowietrzanie hamulców krok po kroku |
Dobrze dobrana wykładzina może upiększyć dom lub mieszkanie, dlatego warto przemyśleć ten zakup. Rodzaj materiału, z którego będzie wykonana oraz jego kolor zależy od efektu, który chcemy osiągnąć, i od przeznaczenia danego pomieszczenia. Podpowiadamy, jaką wykładzinę położyć w salonie. Optymalne rozwiązanie
Wykładzina to ciekawa alternatywa dla dywanu, parkietu czy desek podłogowych i może być stosowana we wszystkich pomieszczeniach. Na rynku jest wiele rodzajów wykładzin, podzielonych na dwie główne grupy: dywanowe i elastyczne.
Wykładziny dywanowe produkowane są z włókien naturalnych oraz syntetycznych. Naturalne mogą być pochodzenia zwierzęcego (m.in. wełna owcza, wielbłądzia) lub roślinnego (włókno kokosowe, trawa morska, bawełna). Włókna sztuczne to np. poliester, nylon i akryl. W salonie najlepiej sprawdza się:
Wełna. Jest miękka i sprężysta, nie elektryzuje się, nie przyciąga kurzu, jest odporna na zabrudzenia, a przy tym zapewnia doskonałą izolację cieplną i akustyczną.
Nylon. Jest miękki, odporny na ścieranie, mole, grzyby i bakterie, nie gniecie się, nie chłonie wilgoci, jest stosunkowo odporny na zabrudzenia i łatwy w czyszczeniu.
Wierzchnia warstwa wykładziny (tzw. runo) może mieć różny splot. Najpopularniejszy jest boucle, czyli pętelki, oraz scroll – pętelki o różnej wysokości tworzące wzór. Warte uwagi są: gęsto tkany welur, saxon o włosiu ciętym i skręcanym spiralnie, puszyste runo shaggy o długim, luźnym i cienkim włosiu.
Ceny i wymiary
Najtańszą wykładzinę można kupić w cenie ok. 20 zł/m², jednak im lepszy materiał, tym jest droższy. Za metr kwadratowy wykładziny o wysokiej gramaturze z włókien syntetycznych zapłacimy ok. 150 zł, a w wypadku wysokiej jakości wykładziny wełnianej nawet 500 zł. Decydując się na zakup, warto wziąć pod uwagę producenta, gramaturę oraz klasę użytkową.
Gramatura określa gęstość włókien. Im jest ona wyższa, tym wykładzina będzie bardziej wytrzymała. W salonie najlepiej położyć wykładzinę o gramaturze od 450 do 700.
Klasa użytkowa. Oznacza m.in. odporność na ścieranie. W salonie sprawdzą się wykładziny oznaczone kodem 2, określającym pomieszczenie o dużym natężeniu ruchu.
W sprzedaży są wykładziny o szerokości 2, 3, 4 oraz 5 metrów, przy czym najczęściej wybierane są 4-metrowe. Przed zakupem należy zwrócić uwagę na cenę, ponieważ często jest ona podawana za metr kwadratowy, a nie bieżący, a to ma wpływ na koszt położenia wykładziny. Wymiary warto dobierać tak, by nie trzeba było łączyć ze sobą kilku kawałków, ponieważ trwałość na łączeniach jest zawsze niższa.
Ułożenie wykładziny wydaje się proste, jednak to zadanie najlepiej zlecić fachowcom. Pozwoli to uniknąć fałd, zmarszczek i niedoróbek, które trzeba będzie potem poprawiać lub kłaść całość na nowo, co zamiast oszczędności spowoduje wzrost kosztów przedsięwzięcia.
Dlaczego wykładzina?
Wykładzina jest ciepła i miękka, więc chodzi się po niej dużo przyjemniej, niż po drewnie i płytkach (zwłaszcza boso). Jeśli jest wykonana z naturalnych materiałów, np. wełny, reguluje mikroklimat. A co najważniejsze, za jej pomocą można zmienić stylistykę całego wnętrza – niewiele materiałów daje takie możliwości wyboru koloru. Nie jest to jednak rozwiązanie dla każdego. Jasną i puszystą wykładzinę trudniej utrzymać w czystości, niż panele i terakotę, dlatego nie sprawdzi się w pomieszczeniu z przejściem na zewnątrz (np. do ogrodu), a także w domach, gdzie są zwierzęta. | Wykładzina w salonie |
Żadne dziecko nie lubi chorować z prostego powodu – nudy. Na podwórku pobawić się nie można, nikt za bardzo nie odwiedzi, a czasem to i w łóżku trzeba przeleżeć cały dzień. Nic więc dziwnego, że dzieci zwykle sięgają wtedy po pilota od telewizora albo biorą do łóżka laptopa. Na szczęście wcale nie musi tak być, bo choroba nie zawsze oznacza nudę. Można miło spędzić czas w rodzinnym gronie. Zabawy bez wychodzenia z łóżka
Gdy maluch źle się czuje i niewskazane jest, aby wychodził z łóżka, bawcie się w nim. Wieczorem zapalcie lampkę i pokazujcie cienie na ścianie. Spróbujcie ułożyć z dłoni kształty zwierząt albo ty pokazuj malcowi cień jakiegoś przedmiotu i niech zgaduje, co to jest. Kup nową książkę i przeczytajcie ją wspólnie przed snem. Do łask wracają pacynki. Możecie urządzić teatr lalek. Jeśli nie macie marionetek, możecie doczepić sznurki ulubionym misiom. Fajna zabawa będzie także przy kalejdoskopie albo grze typu Tetris.
Planszówki i puzzle
Gry planszowe wracają do łask i słusznie, bo są idealne na rodzinne popołudnia, nawet w czasie choroby. Jeśli znudziły wam się Scrabble czy Monopol albo szukacie gier dla młodszych dzieci, sięgnijcie np. po Smocze Przygody, Labirynt Myszki czy Pędzące Jeże. A jeśli lubicie wyzwania, stwórzcie własną grę, np. Memory. Pod spody słoików naklejcie przygotowane wcześniej (w podwójnych wersjach) kartoniki i bawcie się, kto szybciej odnajdzie pary.
Klocki zawsze w modzie
Każde dziecko przechodzi etap fascynacji klockami i trudno się temu dziwić. Klocki to zabawa, która wciąga także dorosłych. Starsze dzieci, zwłaszcza chłopcy, zapewne sięgną po Lego, np. Lego Star Wars, a dziewczynki – Lego Friends. Z myślą o maluszkach powstały klocki Duplo, które są większe i bezpieczniejsze. Modne i warte zakupu są klocki drewniane, np. Beluga, które mają różne kształty i kolory.
Kreatywna zabawa
Dzieci uwielbiają tworzyć, dlatego Zestaw Majsterkowicza to świetna zabawa, zwłaszcza dla chłopców. Dziewczynkom zaś chorobowe nudy umili zestaw do tworzenia biżuterii albo szydełkowania. Fajnym pomysłem są kredki i farby do malowania twarzy. Dobrą zabawę zapewni także ciastolina Play-Doh. Dla młodszych dzieci frajdą będzie mazanie po misiu. Maskotka, którą można kolorować i spłukiwać, będzie świetnym prezentem na pocieszenie w chorobie.
Zabawki handmade
Daj drugie życie zniszczonym przedmiotom. Stwórz pacynkowe potworki ze starych skarpetek albo robota z butelek plastikowych i rolkach po papierze. Jeśli w twoim domu jest stare lustro, kup farby do szkła i ozdóbcie nimi boki, tworząc wyjątkową ramę, a puste, beczułkowe słoiki pomalujcie w ciepłym odcieniu żółtego, dodajcie oczy i stwórzcie słoik na długopisy w stylu ludzików Lego.
Przebieranki, czyli moda i zabawa
Każda dziewczynka nagle wyzdrowieje, gdy mama pozwoli jej włożyć wymarzone buty na obcasach. Nie wierzysz? Wyciągnij z szafy swoją suknię ślubną, a zadziała lepiej niż antybiotyk. Chłopcy niekoniecznie sięgną po welon, ale propozycja zabawy w lekarza lub policjanta na pewno nie pozostanie bez echa.
Nowe oblicze kredek i farb
Jeśli kolorowanki i rysowanie w bloku przestało być atrakcją, sięgnijcie po farby do ciała i kredki fluorescencyjne. Pomysłowa i bardzo na czasie jest farba tablicowa – pozwala na rysowanie po niej kredą i ścieranie napisów. Świetnie sprawdzi się na ścianie nad biurkiem lub drzwiach.
Piłkarzyki, Cymbergaj i Pinball
Starsze dzieci i nastolatki również mogą spędzać czas w domu bez nudy. Stoły do gry w Piłkarzyki, Cymbergaja czy Pinballa to nie mała atrakcja dla młodzieży i dorosłych. Te ponadczasowe gry uczą zdrowej konkurencji i pozwalają na drużynową zabawę.
Z dziadkami nie ma nudy
Nawet w czasie choroby. To dobry moment, aby wyciągnąć kolekcję monet albo znaczków. Jeśli dziecko widzi w babci lub dziadku autorytet, dobrym pomysłem będzie wspólne zajęcie, które może rozwinąć w maluchu pasję. Dziewczynki na pewno polubią wypiekanie ciasteczek w różnych kształtach, a chłopcy chętnie pomajsterkują z dziadkiem. W końcu kto, jak nie dziadek, pokaże, jak zbudować najprawdziwszy karmnik dla ptaków? | Gdy dziecko choruje – pomysły na zabicie nudy |
Czy zastanawiałeś się kiedyś, co kryje się głowie małego dziecka? Jak odbiera świat? Co myśli? Czy to, jakim będzie człowiekiem można dostrzec już w kilkulatku? A może ciekawiło cię to, jak pierwsze lata życia dziecka kształtują jego osobowość i mają wpływ na dalsze losy? Odpowiedź jest prosta. Pierwsze lata mają ogromne znaczenie dla rozwoju inteligencji, motoryki i wszelkich innych aspektów życia. Ważne jest wszystko – rodzice, rówieśnicy, dostępne zabawki i to, jak dziecko spędza czas. Nie bez znaczenia jest zatem rola rodzica w trakcie rozwoju inteligencji i kreatywności dziecka. To rodzic spędza z nim najwięcej czasu, pokazuje mu świat, tłumaczy prawidła nim rządzące, uczy życia w rodzinie i społeczeństwie oraz zapewnia wartościowe zabawki.
Najważniejszy jest rodzic
Obserwując dzisiejsze modele rodziny i to, jak spędza się w nich wolny czas, można zauważyć, że istnieje grono rodziców, którzy nie mają pojęcia, jak efektywnie wykorzystać chwile spędzane z dzieckiem. A jest przecież wiele sposobów na pomysłowe spędzanie czasu razem – wystarczy jedynie bardzo dobrze się rozejrzeć, aby rozwiązania pojawiły się same.
Warto pamiętać, że bajka w telewizorze jest największym wrogiem kreatywności dziecka. Bajki nie mają bowiem większego wpływu na jego rozwój, są jedynie rozrywką i wygodnym rozwiązaniem dla rodzica – zajmują czas dzieci, kiedy musi wykonać inne obowiązki. Dlatego dobrze jest zastąpić włączenie telewizora rozwijającą zabawką lub wspólną zabawą. Nie chodzi jednak o to, żeby rodzic cały dzień spędzał bawiąc się z dzieckiem – nie liczy się ilość, ale jakość poświęconego na tę czynność czasu.
Najważniejsze jest dziecko
Wiadomo już, że rodzic odgrywa zasadniczą rolę w rozwijaniu kreatywności u dziecka. Najwięcej zależy od niego, dlatego powinien odpowiednio się przygotować do czekających go wyzwań. Na co powinien zwrócić uwagę? Najistotniejszą rzeczą jest słuchanie potrzeb dziecka. Każde dziecko jest inne, lubi coś innego i to ono powinno mówić, co chce i na co ma ochotę. Podarowanie dziecku swobody to podstawowa zasada rozwijania jego kreatywności i jednocześnie poczucia autonomii.
A jeśli samo nie potrafi zdecydować, co chce robić w danej chwili, rodzic może zaproponować kilka rozwiązań.
Zabawa w domu czy na dworze?
Zarówno zabawa w pomieszczeniu, jak i na zewnątrz ma bardzo dużo zalet. Przebywając na dworze dziecko dotlenia organizm, jest w ciągłym ruchu, poznaje świat wokół siebie. Mnóstwo możliwości ciekawego spędzania czasu dają place zabaw oraz parki. Doskonałym pomysłem jest jazda na rowerze lub hulajnodze, gra w piłkę czy zabawa w piaskownicy. Czasem wystarczy naprawdę niewiele – bańki mydlane, wycieczka do lasu albo zabawa w podchody. Warto również nauczyć dziecko gier z naszego dzieciństwa – klasy lub guma do skakania z pewnością przypadną mu do gustu.
W domu z pomocą rodzicom przychodzą gry, zabawki i przedmioty codziennego użytku. Ważne jest to, żeby zagospodarować dziecku czas i spędzić go z nim kreatywnie. Bawić się można wszędzie – w salonie, sypialni czy kuchni, najistotniejsze jest to, żeby robić to wspólnie – budując więź i ciesząc się swoim towarzystwem. Pomysłów na zabawę jest całe mnóstwo – można malować, lepić z ciastoliny lub masy solnej, stworzyć bazę z koców, a nawet upiec wspólnie ciasteczka. Istnieje również wiele gier, w które rodzice mogą grać wspólnie z dziećmi – planszowych lub ruchowych. Klocki oraz puzzle to kolejny przykład zabawy rozwijającej kreatywność i umiejętność logicznego myślenia.
Pomysłów na kreatywne spędzanie czasów z dzieckiem jest niezwykle dużo. Podstawowe zasady, którymi rodzice powinni się kierować to słuchanie swoich dzieci i urozmaicanie zabaw tak, żeby żadną nie zdążyły znudzić się zbyt szybko. Pacynki, aktywności sportowe (ruchowe), kartony, przybory artystyczne,wspólne kucharzenie to tylko kilka prostych, ale wzbogacających dziecięcą wyobraźnię propozycji. Dzieci na pewno docenią chwile spędzone z rodzicami w ten sposób, będą szczęśliwe i zadowolone. Rodzic z kolei może czuć dumę z tego, że dba o rozwój własnego dziecka, poświęca mu czas i jednocześnie pokazuje, jak piękny może być świat. | Jak kreatywnie spędzać czas z dzieckiem? |
Allegro Smart! kupisz podobnie jak przedmiot na Allegro. Możesz to zrobić na dwa sposoby: w trakcie płatności za przedmioty lub na stronie usługi. Dowiedz się więcej. Allegro Smart! kupisz w kilku prostych krokach
Do dyspozycji masz opcje z płatnością co miesiąc lub co 12 miesięcy. Na stronie Allegro Smart! kliknij przycisk [wybieram] pod wariantem, który chcesz kupić.
Przekierujemy Cię na stronę płatności. Wybierz na niej sposób, w jaki chcesz zapłacić za usługę:
karta - w przypadku płatności co miesiąc
przelew, karta lub BLIK - w przypadku płatności co 12 miesięcy
Zaakceptuj treść Regulaminu, a następnie kliknij przycisk [kupuję i płacę].
Dokończ płatność zgodnie z wybraną metodą płatności.
Gotowe! Zakończoną wpłatę potwierdzimy e-mailem. Będzie to oznaczać, że usługa Allegro Smart! jest już aktywna na Twoim koncie i możesz z niej korzystać.
Jak zapłacić kartą i zapisać ją na koncie
Jeśli wybierzesz płatność kartą, zapiszesz ją na swoim koncie. Dzięki temu ekspresowo zapłacisz za kolejne zakupy oraz za Allegro Smart! - wystarczy jedno kliknięcie!
Po wybraniu jednego z wariantów Allegro Smart! przejdziesz na stronę płatności. Kliknij na niej przycisk [karta płatnicza].
Podaj numer i datę ważności karty oraz kod CVV2/CVC2 (trzy lub cztery ostatnie cyfry z kodu, który znajdziesz na odwrocie karty płatniczej).
Kliknij przycisk [Użyj i zapisz kartę]. Przy kolejnych płatnościach nie będziesz już musiał podawać żadnych danych z karty.
Kliknij [kupuję i płacę]. | Jak kupić usługę Allegro Smart! |
Nie ma lepszego sposobu na poznawanie własnego ciała i sprawdzenie, co dostarcza nam przyjemności, niż masturbacja. Przez wieki była ona jednak piętnowana i stanowiła temat tabu. Do dziś o kobiecej masturbacji mówi się mało – czas by się to zmieniło. Historia wymazana z rozkoszy
Mimo tego, że żyjemy w XXI pierwszym wieku, negatywne podejście do masturbacji, szczególnie tej kobiecej, wciąż pokutuje. Wystarczy spojrzeć na to, jak temat przedstawiany jest na małym i dużym ekranie. Filmy i seriale już dawno oswoiły nas z męską masturbacją, natomiast sceny, w których kobieta sama zapewnia sobie drogę na szczyt, to wciąż rzadkość. A jeśli już to robi, jej obudzona seksualność, może np. wyzwolić mroczne i niepokojące zdarzenia, jak w przypadku bohaterki „Czarnego łabędzia” granej przez Natalie Portman.
Może nie ma się czemu dziwić – w końcu kultura od lat podsuwała nam przekaz, zgodnie z którym przyjemność musi być sprężona z karą, a wszystkie praktyki seksualne, które nie dążą do prokreacji, są z gruntu złe. To silna zasługa religii. Jeszcze w XIX wieku straszono „onanistów” ślepotą i innymi chorobami, które może ściągnąć na nich „występek” samodzielnego zadowalania się. Uważano też, że wśród kobiet masturbacji „dopuszczają się” tylko te złe, upadłe.
Siła słów
Po latach niesprawiedliwego tabuizowania masturbacji, bardzo potrzebujemy nowej narracji. Dlatego wielu seksuologów uważa, że dobrze byłoby pożegnać się z samym słowem „masturbacja” i zastąpić je bardziej afirmatywnym. „Zachęcam kobiety, które czują niechęć, opór przed masturbacją, żeby nazwały ją inaczej. Samomiłością, automiłością, autoerotyzmem – określeniem, które będzie im się kojarzyło z dawaniem sobie przyjemności, bo o to właśnie w masturbacji chodzi” – komentowała seksuolożka Izabela Jąderek w tekście „Dziewczyny też się masturbują” na łamach „G’rls ROOM”.
To, jaka narracja panuje wokół nas, przekłada się na nasz stosunek do własnego ciała, w tym do masturbacji. Dobrze pokazuje to zestawienie badań z różnych części świata dotyczących tego, ile osób się masturbuje – a może wypadałoby podkreślić : ile osób się do tej masturbacji przyznaje. Zgodnie z badaniami profesora Zbigniewa Izdebskiego w Polsce o samomiłości mówi tylko 11-20% społeczeństwa, dla porównania w Stanach Zjednoczonych przyznaje się do niej 80-90% kobiet i mężczyzn.
Co daje nam masturbacja?
Te polskie statystki nastrajają pesymistycznie, kiedy uświadomimy sobie, jak wiele zalet ma masturbacja. Nie tylko pozwala nam lepiej poznać własne ciało i zbudować z nim więź, nauczyć się, jak dostarczać sobie przyjemności, a dzięki temu również, w jaki sposób może dostarczać nam jej partner bądź partnerka. Samomiłość obniża też poziom kortyzolu we krwi, a więc pomaga uporać się ze stresem, ułatwia zasypianie, rozluźnia, poprawia samopoczucie. Może też zminimalizować ból podczas miesiączki. Słowem świetnie wpływa na zdrowie i stan umysłu.
Dla kobiet masturbacja ma szczególne zalety. Część dziewczyn osiąga orgazm tylko samodzielnie, a nie podczas stosunku z partnerem bądź partnerką. Uprawiając samomiłość, mogą skupić się tylko na sobie, nie zastanawiać się, jak wypadną, zaspokajać się we własnym tempie, na własnych zasadach. Masturbacja może być też praktyką, która doprowadzi do osiągnięcia szczytu z drugą osobą, ponieważ u wielu kobiet orgazm pojawia się dopiero, gdy już poznają dobrze swoje ciało i jego potrzeby. A nie ma na to lepszego sposobu, niż samodzielne eksploracje.
Czas na przyjemność
Warto zaznaczyć, że mimo wielu ogromnych zalet masturbacji, nie jest tak, że każdy musi się oddawać samomiłości, czy robić to określoną ilość razy. Każde ciało ma inne potrzeby, a i nasze własne nie jest takie samo na różnych etapach życia. To, że w danym momencie mamy ochotę na codzienną masturbację nie oznacza, że w innym okresie życia możemy nie mieć na nią ochoty wcale. To absolutnie normalne.
box:offerCarousel
Zmieniać mogą się też sposoby, które dostarczą nam najwięcej przyjemności. I to dobrze. Warto sprawdzać, co działa na nas najbardziej stymulująco w danym momencie, eksperymentować, a także poznawać ciało, nie tylko pobudzając okolice genitaliów, ale również szukając różnorodnych czułych punktów. Klasyka samomiłości to oczywiście palce, ale sprawdzić może się też strumień wody z prysznica, poduszka, różnorodne wibratory, masażery, kulki gejszy… Dziś z łatwością gadżety erotyczne można nabyć online.
Warto też potraktować masturbację nie tylko jako mechaniczną stymulację a jako doskonały akompaniament do snucia seksualnych fantazji. W ramach inspiracji można sięgnąć po erotyczne filmy np. nieszablonowe porno kręcone przez kobiety – Erikę Lust, Camille Crimson czy Emilie Jouvet. W ten sposób, fantazjując i poznając swoje ciało jednocześnie, możemy w pełni odkrywać, co nas pociąga i dostarczyć sobie przyjemności – kiedy, gdzie i jak chcemy. | Kobieca masturbacja, czyli zaprzyjaźnianie się z własnym ciałem i jego eksploracja |
Luźny, długi sweter, bez kołnierza, niezastąpiony na pierwsze jesienne chłody, wygodny, praktyczny – kardigan…. Idealny, gdy na dworze jest za ciepło na płaszcz czy kurtkę, a za zimno na sukienkę czy bluzę. W tym sezonie postaw na wersję oversize. Kiedy na dworze zrobi się chłodno, sięgnij po kardigan, którego nie może zabraknąć w szafie każdej fashionistki. Znakomita alternatywa dla cieplejszych okryć wierzchnich, na które późną jesienią czy zimą zdąży jeszcze przyjść czas. Choć praktycznie od lat ten model swetra nie wychodzi z mody, w tym sezonie króluje na wybiegach, i to w wydaniu XXL.
Jego nazwa pochodzi od angielskiego nazwiska generała Jamesa Thomasa Brudenella, hrabiego Cardigan, który dowodził brytyjskimi wojskami podczas wojny krymskiej. Według przekazów podlegający mu żołnierze wkładali wełniane kamizelki przypominające noszony w naszych czasach kardigan. Współczesny sweter, oczywiście w zmienionej formie, podbił serca wielu kobiet. Doceniły one zwłaszcza jego uniwersalność, można w nim bowiem pójść do pracy, wybrać się na zakupy czy na spacer, a nawet wystąpić w nim podczas eleganckiej kolacji. Spodobało się im i to, że jest wygodny i praktyczny, dlatego warto go mieć w zasięgu ręki, aby w razie potrzeby rozkosznie otulić się nim na dworze czy w pomieszczeniu.
Różne wzory
Wyjątkowy charakter ma kardigan oversize i o taki koniecznie należy się postarać w tym sezonie. Wśród bogatej oferty można wybrać model o różnej długości: od linii bioder aż do kostek. Prosty, rozszerzany lub też zgodnie z aktualnymi trendami asymetryczny. Wykańczany szalowo, z paskiem lub zapinany na zamek, kołki czy guziki. Gładki lub wzorzysty, w dowolnym kolorze. Tej jesieni hitem są bez wątpienia barwy soczyste, przykuwające uwagę: czerwona, żółta, niebieska lub amarantowa. Na topie jest również obszyty niebanalnymi aplikacjami: frędzlami, falbankami lub futerkiem. Świetnie prezentują się kardigany z kołnierzem wykonanym z futra ekologicznego, koniecznie utrzymanego w stonowanych barwach.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Modne są również wszelkie naszywki, hafty czy perełki. Na jesienną, zmienną aurę najlepszy będzie wykonany z grubej wełny, mięsisty, dziergany na drutach kardigan z kapturem. Na Allegro jest ich spory wybór. Najtańsze oferowane są już za niecałe 50 zł, za najdroższe trzeba zapłacić 450 zł. Ponieważ trudno go zmieścić pod płaszczem, tak długo jak na to pozwoli pogoda, nosi się go jako okrycie wierzchnie – wtedy prezentuje się najlepiej. Z kolei cieńszy kardigan z powodzeniem wkłada się pod każde wierzchnie okrycie. Należy wybrać model w dobrym gatunku, by służył przez kilka sezonów.
box:offerCarousel
Do czego pasuje?
Oversize’owy kardigan z powodzeniem można zarzucić na każdą część garderoby. Jest sprawdzoną bazą, z którą doskonale komponują się zarówno jeansy, legginsy czy cygaretki, jak i klasyczne spodnie, nawet te o szerszych nogawkach. Sprawdzi się zarówno do krótkich, jak i długich ołówkowych spódnic eksponujących kobiece kształty albo do zwiewnych, cienkich i delikatnych sukienek w kwiaty. Kardigan nosi się także samodzielnie, jako sukienkę, i ściąga w talii szerokim, skórzanym paskiem. W takim przypadku najlepiej wybrać sweter nieco cieńszy, by niefortunnie nie dodał kilku kilogramów. Do tego stylowo wyglądają sięgające powyżej kolan muszkieterki – najmodniejsze na ten sezon są czerwone lub w kolorze burgunda.
Zaletą kardiganu jest nie tylko to, że jest praktyczny i wspaniale się prezentuje, ale również w sprytny sposób potrafi zasłonić mankamenty figury: zbyt obfite biodra czy wystający brzuszek. Dzięki niemu nawet najprostsza i banalna stylizacja nabierze nonszalancji, a przy okazji będzie wygodna i pozwoli przetrwać szare, chłodne miesiące.
Podczas zakupu kardiganu sprawdźmy, z jakiego materiału go wykonano. W sprzedaży jest bowiem wiele efektownych, drogich modeli zrobionych z tanich, nie najlepiej chroniących przed chłodem i nieoddychających tkanin. | Kardigan oversize – modne rozwiązania na chłodne dni |
Pontony, piłki do nożnej, silikonowe półkule do ćwiczenia równowagi, a nawet sanki do ślizgania z szybkością 140 km/godz. – nadmuchiwany sprzęt sportowy robi coraz większą furorę. Nie ma się chyba czemu dziwić, skoro jest bardzo lekki, łatwy w transporcie i montażu. Wystarczy dobra pompka. No właśnie. Jaką kupić – tanią czy z najwyższej półki? Nic nie zastąpi dobrej pompki. Wie o tym dobrze ten, kto tak śpieszył się z pompowaniem piłki – bo w końcu koledzy czekają – że urządzenie rozpadło mu się w rękach. Złamała się plastikowa (bo i takie są sprzedawane) igła lub wyleciała zaślepka cylindra razem z tłokiem, bo sprzęt kupował „po taniości”. To błąd, który często popełniamy. Nie oszczędzamy na piłce, bo ma nam służyć co najmniej przez kilka sezonów, za to odbijamy sobie na pompce i kupujemy najtańszą. A przecież dobra pompka też będzie nam służyć latami. Poza tym ceny pompek nie są wygórowane. Można znaleźć sprzęt, z którego na pewno będziemy zadowoleni.
Pompki na mięśnie
Profesjonalne. Ta nazwa oznacza w rzeczywistości proste, ręczne pompki tłokowe. Zazwyczaj kosztują kilka złotych. Są wielozadaniowe, co znaczy, że mają kilka rodzajów igieł, dzięki czemu będą pasowały do piłek futbolowych, materaców, poduszek ortopedycznych. Są wykonane z metalu lub plastiku. Zaletą tego sprzętu jest prostota, uniwersalność i poręczność, wyrażająca się chociażby w pomyśle „schowania” igieł w tłoczysku. Wadą jest brak wygody w czasie pompowania, niewielka pojemność cylindra (co oznacza, że pompowanie długo trwa i jest uciążliwe) oraz zbyt często słabość konstrukcji – pękają i wyginają się igły lub wypada zaślepka z tłokiem. Te słabości mają również plastikowe pompki do piłek fitness, kupowane zazwyczaj w zestawach z piłką. Dlatego warto zapytać znajomych, jaką opinię mają o pompce, która wybraliśmy.
Ergonomiczne.Są asymetryczne. Igła ustawiona jest pod kątem 45°, dzięki czemu pracujemy ręką z boku, dociskając jednocześnie piłkę do ziemi, a nie przed sobą, wykonując ruchy góra–dół. Są o ok. 10 zł droższe od klasycznych pompek, ale zdecydowanie wygodniejsze.
Z wężykiem. To bardzo dobre i praktyczne rozwiązania. Pozwalają na trzymanie pompki dwiema rękami, a piłki kolanami. Ich cena rozpoczyna się od kilku złotych (do najprostszej dołączony jest kilkunastocentymetrowy gumowy wężyk, z główką i dokręcaną igłą). Jednak praktycy polecają sprzęt nieco droższy, gdyż słabe jest tu połączenie gumowego wężyka z metalową główką, które często pęka. Dlatego warto wydać kilkanaście złotych więcej i mieć pewność, że sprzęt posłuży przez dłuższy czas.
Uniwersalne.Są bardzo praktyczne i łączą walory pompek rowerowych i piłkarskich. Można je przewozić na ramie roweru i wykorzystywać do obu celów. Produkty niemarkowe kosztują od 9,99 zł, a pompka Adidasa 29 zł.
Podłogowe.Wygodne, bo albo opiera się je na ziemi i pompuje rękami, przytrzymując stopą, lub pompuje się, naciskając nogą. W ofercie są też pompki zaopatrzone w manometr, by ciśnienie wewnątrz piłki futbolowej wynosiło przepisowe 0,6–1,1 atmosfery.
Pompki na prąd
Elektryczne. Osoby, które nie lubią się wysilać, odetchną z ulgą. Producenci oferują bogaty wybór takich pompek w różnych cenach. Najtańsze możemy nabyć już za 24,99 zł, najdroższe za niemal dwadzieścia razy więcej. Oczywiście tego typu pompki są wielozadaniowe. Energię elektryczną czerpią z sieci, a bardziej zaawansowane można podłączyć do zapalniczki w samochodzie.
Na rynek wchodzą teraz bardzo praktyczne pompki automatyczne. Choć wyglądem przypominają elektryczne korkociągi, są o wiele bardziej nowoczesne. Działają na akumulatory, które ładuje się, ustawiając pompkę w stacji dokującej lub podłączając do komputera. Urządzenie ma wbudowany manometr. By uzyskać w piłce wymagane ciśnienie, wystarczy odpowiednio ustawić czujnik, a potem wepchnąć igłę w wentyl i… gotowe! | Przegląd pompek do piłki |
Dysk przenośny to jedno z najważniejszych akcesoriów komputerowych dzisiejszych czasów. Zapisujemy na nim często wrażliwe dane, których nie chcielibyśmy nikomu ujawniać. Każdemu jednak może się zdarzyć taki nośnik zgubić. Wtedy problemem może być nie sam fakt utraty plików, a tego, kto nośnik znajdzie i w jaki sposób użyje zapisanych na nim danych.
By się ustrzec przed takim czarnym scenariuszem, warto korzystać z dysków bezpiecznych, zapewniających sprzętowe szyfrowanie bardzo bezpiecznym kluczem AES. W sprzedaży dostępne są nośniki, których proces szyfrowania zabezpiecza aż 256-bitowy klucz. Nawet najbardziej wydajny komputer na świecie ze złamaniem takiego szyfru będzie miał ogromny problem.
Pliki zapisane na nośniku zabezpieczonym szyfrowaniem AES pozostaną nieczytelne bez podania hasła dostępu. Wyszukałem na ALLEGRO przenośne dyski USB, które zapewniają taki poziom bezpieczeństwa.
WD My Passport 1TB
box:offerCarousel
Bardzo atrakcyjna cenowo i pojemnościowo propozycja marki WD. Jest to dysk w formacie 2.5 cala, w standardzie HDD, o pojemności 1 terabajta. Do komunikacji z komputerem zapewniono szybkie złącze USB 3.0. Nasze dane mogą zostać zaszyfrowane przy pomocy sprzętowego szyfrowania AES o długości klucza wynoszącej 256 bitów. Dodatkowo, jeżeli utracimy nasz nośnik, znalazca po podłączeniu go do komputera może otrzymać informację z prośbą o jego oddanie. Dysk jest niewielkich rozmiarów, a jego masa nie przekracza 170 gramów. Kosztuje około 260 złotych.
Kingston DataTravel 2000 8GB
box:offerCarousel
Poręczny nośnik w postaci pendrive'a z praktycznym metalowym zapięciem jest idealnym rozwiązaniem dla osób podróżujących, które potrzebują mieć swoje pliki zawsze pod ręką. Metalowa obudowa, szyfrowanie i funkcja kodu PIN wprowadzanego bezpośrednio z klawiatury na obudowie sprawiają, że DataTravel staje się wygodnym i bardzo bezpiecznym sposobem na przenoszenie danych. Szybki transfer plików zapewnia interfejs USB 3.1. Dodatkowo urządzenie jest wodoszczelne i pyłoszczelne, zgodnie z certyfikatem IP 75. Nośnik kosztuje około 240 złotych.
Transcend StoreJet 25A3 2TB
box:offerCarousel
Atrakcyjna wizualnie obudowa z nowoczesnym graficznym motywem sprawia, że dysk ten jest inny niż wszystkie. Jednak to dopiero pojemność wynosząca aż 2 terabajty, szybki interfejs USB 3.0 i sprzętowe szyfrowanie AES z kluczem o długości 256 bitów sprawiają, że jest warty zainteresowania. Przydatną funkcją jest "One Touch" – przycisk, po naciśnięciu którego oprogramowanie producenta dokonuje automatycznej kopii zapasowej wcześniej wybranych folderów z naszego komputera. Wstrząsoodporna obudowa zapewnia solidność i bezproblemowe działanie także podczas transportu i częstych podróży. Urządzenie kosztuje około 370 złotych.
Maxtor M3 1TB
box:offerCarousel
Ten 2.5-calowy dysk przenośny oferuje 1 terabajt przestrzeni na pliki. Urządzenie zostało wyposażone w funkcję automatycznego tworzenia kopii zapasowej wybranych plików. Pliki te będą bezpieczne na nośniku za sprawą technologii SafeKey, która szyfruje dane. Za szybki transfer odpowiada tu interfejs USB 3.0. Dysk zamknięto w ładnej obudowie o ciekawej fakturze. Całość waży niewiele ponad 150 gramów. Za ten model zapłacimy około 220 złotych.
Mach XTREME SEC 256GB
box:offerCarousel
Ten malutki nośnik o masie nieprzekraczającej 8.5 grama może się pochwalić bardzo dużą pojemnością na dane wynoszącą aż 256 gigabajtów. Biorąc pod uwagę jego rozmiary wynoszące 57 x 17 x 7.5 mm, można śmiało stwierdzić, że jest to urządzenie, które możemy mieć zawsze przy sobie, choćby w kieszeni. Gdyby się okazało, że pamięć zgubimy, to za bezpieczeństwo zapisanych na niej plików odpowiada sprzętowe szyfrowanie AES z 256 bitowym kluczem. Mach XTREME SEC 256GB to prawdziwie mobilna pamięć, którą zawsze możemy mieć przy sobie. Kosztuje niewiele ponad 300 złotych. | Przenośne dyski szyfrowane sprzętowo - zabezpiecz wrażliwe dane na wypadek zagubienia nośnika |
Wciąż istnieje duży popyt na montaż instalacji LPG w samochodach. Nie ma co się dziwić, cena gazu jest o wiele niższa niż benzyny. Zanim jednak zaczniemy oszczędzać na paliwie, pamiętajmy, że instalacja swoje kosztuje i nie od razu się zwróci. Instalacje gazowe w naszym kraju montowane są już od ok. 20 lat. Przez ten czas zdążyły zyskać wielu zarówno fanów, jak i przeciwników. Jedno jest pewne – wyposażenie samochodu w gaz pozwala ograniczyć koszty paliwa. Czy jednak zawsze wyjdziemy na plus? Różnice bez wątpienia zobaczymy na rachunkach ze stacji paliw. Musimy jednak pamiętać o cenie instalacji i jej montażu oraz o tym, że inwestycja zwróci się dopiero po jakimś czasie. Jak szybko? To zależy głównie od tego, jak dużo jeździmy. Biorąc pod uwagę instalację za 2,5–3,5 tys. zł., w wypadku większości pojazdów zwrot nastąpi po przejechaniu 10–20 tys. km. Oznacza to, że kierowcom sporo podróżującym koszty zwrócą się już po kilku miesiącach.
Gaz niebezpieczny dla silnika?
Wciąż można spotkać wielu przeciwników montowania instalacji gazowych. Jednym z częściej padających argumentów jest zły wpływ gazu na kondycję silnika. Dlaczego więc producenci samochodów coraz chętniej seryjnie stosują w nich instalacje LPG? Wszystko zależy bowiem od modelu auta, a konkretniej od silnika, który chcemy zasilać gazem. Teoretycznie instalacje jesteśmy w stanie zamontować w każdym silniku benzynowym wolno ssącym, który ma elektroniczny wtrysk paliwa. W praktyce sytuacja wygląda nieco inaczej – niektóre silniki lepiej, inne gorzej współpracują z gazem.
Dlaczego tak jest?
Jednym z powodów jest to, że spalanie benzyny odbywa się w nieco niższej temperaturze niż gazu. Wyższa temperatura może niekorzystnie wpływać m.in. na głowicę, która narażona jest na awarię. Każdy silnik ma jednak tzw. zapas termiczny, czyli najprościej mówiąc, podwyższony zakres temperatury, w jakiej może bezpiecznie pracować. Tolerancja ta jest inna w poszczególnych silnikach, dlatego niektóre jednostki napędowe mogą z zasady lepiej współpracować z LPG.
Jaką instalację wybrać?
Najlepszym rozwiązaniem będzie poproszenie o pomoc fachowca. Eksperci montujący na co dzień instalacje w samochodach najlepiej będą wiedzieć, jaki „gaz” jest odpowiedni do naszego pojazdu. Przede wszystkim odradzamy eksperymentowanie z najtańszymi instalacjami, które „fachowcy” zamontują za 1300 zł. Najprawdopodobniej użyją najtańszych wtryskiwaczy czy parowników. Ceny kompletnych zestawów zależą głównie od pojemności i liczby cylindrów. Nie jest też obojętna marka instalacji. Montaż dobrej jakości sprzętu kosztuje od ok. 2500 zł do 3–4 razy więcej. Dużą popularnością cieszą się instalacje marki Lovato, które – z montażem – kosztują ok. 2,5-3 tys. zł. Oczywiście planując kupno sprzętu jeszcze lepszej jakości, np. firmy Prins, trzeba się liczyć z wyższą ceną. Na uwagę zasługują ponadto instalacje polskiego Staga i włoskiego producenta BRC.
Samochód straci moc?
Wielu przeciwników instalacji gazowych często swoje zdanie argumentuje znacznym spadkiem mocy silnika. Mają oni trochę racji. Dzisiejsze instalacje powodują obniżenie mocy o ok. 5%, co według ekspertów jest praktycznie niezauważalne dla kierowcy amatora. Oczywiście jeśli wszystko jest zamontowane tak, jak powinno. Dlatego odradzam korzystanie z usług niesprawdzonych specjalistów, bo sam montaż to jedno, a dobranie odpowiednich części czy ustawienie urządzenia to druga sprawa.
Wyposażenie samochodu w instalację gazową to z pewnością ciekawe rozwiązanie dla osób, które sporo podróżują. Posiadanie instalacji gazowej wiąże się też z utrudnieniami, takimi jak np. zakaz korzystania z parkingów podziemnych czy wyższa cena badania technicznego. | Instalacja LPG do silnika wolnossącego do 3,5 tys. zł |
Zakup smartfonu dla seniora wcale nie jest prostym zadaniem. Zwykłe telefony komórkowe przeznaczone dla osób starszych mają cały szereg udogodnień, które diametralnie ułatwiają wykorzystywanie ich funkcji. Niestety, telefon komórkowy to często zbyt mało, bo wielu seniorów chce również korzystać z bardziej zaawansowanych funkcji niż tylko rozmowy telefoniczne i wiadomości SMS. W takim przypadku dobrym wyjściem jest zakup smartfonu. Czym się kierować, wybierając konkretny model? Telefony komórkowe projektowane z myślą o seniorach mają sporo udogodnień pozwalających na bezproblemowe korzystanie z nich przez osoby starsze. W tego typu urządzeniach znajdziemy m.in. wyraźną czcionkę, klawiaturę numeryczną z dużymi, bardzo czytelnymi nadrukami, stację dokującą dla łatwego ładowania urządzenia, a także przycisk SOS, dzięki któremu senior w razie sytuacji awaryjnej może w łatwy i szybki sposób wykonać połączenie na wcześniej zaprogramowany numer (lub numery). Niestety, smartfonów przeznaczonych specjalnie dla osób starszych jest niewiele. Decydując się na zakup „zwykłego” smartfonu dla seniora, powinniśmy zwrócić uwagę na kilka cech, które z pewnością ułatwią korzystanie z niego przez osobę starszą. Jakich?
Ekran
Nietrudno się domyślić, że wielu seniorów ma problemy ze wzrokiem i widzi gorzej niż osoby młode. Kupując smartfon, postarajmy się, aby ekran był odpowiednio duży (ok. 5 cali lub nawet większy). Przede wszystkim zwróćmy uwagę na jego czytelność. Ekrany w gorszych smartfonach mogą mieć słaby kontrast i być zupełnie nieczytelne np. w świetle dziennym. Jeśli wyświetlacz stanie się nieczytelny po wystawieniu go na światło dzienne, senior nie będzie mógł skorzystać ze smartfonu, a w awaryjnej sytuacji może mu to uniemożliwić np. wezwanie pomocy.
Wydajność
Cecha ta kojarzy się głównie z urządzeniami dla graczy, ale i telefon dla seniora powinien mieć przyzwoitą wydajność. Dlaczego? Zacinający się system operacyjny, aplikacje włączające się z opóźnieniem – wszystko to może zniechęcić do korzystania z takiego urządzenia lub wprowadzić w zakłopotanie.
Bateria
To chyba jeden z najważniejszych aspektów, na który powinniśmy zwrócić uwagę podczas zakupu. Jak dobrze wiemy, smartfony w porównaniu z klasycznymi telefonami komórkowymi po pełnym naładowaniu baterii działają dużo krócej (zazwyczaj dzień lub dwa). Telefon komórkowy bez problemu potrafi wytrzymać 5–7 dni.
Kupując więc smartfon dla seniora, dokładnie sprawdźmy, jaką pojemność ma bateria. Ten parametr jest określany za pomocą mAh, a zasada jest tu prosta – im więcej, tym lepiej. Oczywiście pojemność baterii to nie jedyny wyznacznik. Warto też sprawdzić, jaki czas działania na jednym ładowaniu deklaruje producent, a jeszcze lepiej poczytać recenzje i testy danego smartfonu, aby mieć pewność, że bateria nie będzie się rozładowywała dwa razy dziennie. W awaryjnej sytuacji wyładowana bateria może przecież uniemożliwić np. wezwanie pomocy.
Sposób ładowania
Nie da się ukryć, że ciągłe podłączanie smartfonu do ładowarki wcale nie jest prostą czynnością. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy ładowarkę ma podłączyć osoba starsza, mająca słaby wzrok. Malutką wtyczkę trzeba przecież umieścić w gnieździe w odpowiedni sposób. Problem może rozwiązać ładowanie bezprzewodowe. Jeśli więc nasz smartfon obsługuje takie ładowanie, można dokupić do niego ładowarkę bezprzewodową. Aby rozpocząć ładowanie, wystarczy położyć smartfon na ładowarce. Taka funkcja znacząco ułatwi seniorowi ładowanie baterii urządzenia bez konieczności żonglowania kablami.
Obudowa
Kupując smartfon dla seniora, zwróćmy uwagę, aby jego obudowa nie była zbyt delikatna. Oczywiście na pierwszy rzut oka czasami trudno jest to stwierdzić, ale starajmy się, aby smartfon np. nie był z każdej strony otoczony szkłem. Nie dość, że taka obudowa jest śliska, to po upuszczeniu na ziemię może się łatwo potłuc. Dobrze więc, jeśli obudowa jest chropowata lub jeszcze lepiej – gumowana. Oczywiście każdy smartfon można wyposażyć w wytrzymałe etui, które rozwiąże większość tego typu problemów.
Podsumowanie
Jak sami widzicie, zakup smartfonu dla seniora wcale nie jest łatwym zadaniem. Jeśli jednak zwrócimy uwagę na kilka ważnych cech, nie powinien to być większy problem. Dobrym przykładem smartfonów, który mogą być przeznaczone dla seniora, są np. Samsung Galaxy S7, LG G4, Nexus 5, Microsoft Lumia 950 XL czy HP Elite x3. Praktycznie na każdym smartfonie można zainstalować specjalne nakładki, które są przeznaczone dla seniorów. Modyfikują one interfejs w taki sposób, aby wszelkie elementy były bardzo czytelne i wyraźne. Pamiętajmy więc, aby po zakupie je zainstalować.
Zobacz również: Strefę "Telefon dla seniora" | Smartfon dla seniora – czym się kierować podczas zakupu? |
W obecnym sezonie nie możemy narzekać na nudę! W modzie pojawiają się trendy, które czasami naprawdę zaskakują! Jednym z takich przykładów są sukienki noszone na spodnie! Jak oswoić ten pomysł? Sukienki noszone ze spodniami mogą wydawać się szaleństwem. Zwykle stawiamy na jedno lub drugie. Warto jednak pamiętać, że warstwowość jest w cenie i takie połączenia znalazły się zarówno na światowych wybiegach, jak i zdjęciach influencerek! Masz ochotę spróbować? Do dzieła!
Sukienka i spodnie – modny duet
Sukienka noszona do spodni nie jest zupełną nowością i jak większość trendów pojawiła się w historii mody już kilka razy. Na pewno łatwo skojarzyć nonszalanckie stylizacje dzieci kwiatów lat 70., gdzie łączenie dzwonów ze zwiewnymi sukienkami było znakiem rozpoznawczym modnych hipisek. Podobnie w roku 2000 nastolatki zakochały się w tym połączeniu i sukienki ze spodniami nosiły zarówno latem, jak i późną jesienią czy zimą. Tym razem hitowe zestawienie powraca w odświeżonej i bardzo odważnej wersji, doskonałej do noszenia na co dzień, jak i na ważne wyjścia!
Warstwowe stylizacje – jak nosić?
Warstwowe stylizacje to hit z poprzedniego sezonu, który teraz nabiera na sile. Na wybiegach, a także w stylizacjach gwiazd, modelek i stylistów zauważyć można sprytne łączenie wielu elementów garderoby w spójnie zgraną całość. Przy takich zabiegach ważne jest wyczucie, bo o przesadę bardzo łatwo!
Przy łączeniu kilku rodzajów garderoby świetnym wyjściem jest gra kontrastami. Możesz postawić na te opierające się na fakturach i materiałach, np. zakładanie zwiewnej sukienki z ciężkimi, skórzanymi spodniami, utrzymane w stonowanej kolorystyce, lub grać barwami i deseniami, wtedy ograniczając się do podobnych tkanin. Spróbuj stworzyć kilka zestawów, a od razu zauważysz zależności!
Sleep dress i spodnie – modna stylizacja na lato
Lato 2017 zdecydowanie należy do sukienek tzw. sleep dress. To inspirowane koszulami nocnymi lekkie, satynowe mini na cienkich ramiączkach. Wręcz wyśmienicie nadają się do noszenia ze spodniami. Łączenie ich z dopasowanymi jeansami to ulubiony wybór modelek! Do tego wygodne buty na obcasie i obszerna biżuteria, która w tym wydaniu wiedzie prym nad całością. Biżuteryjna może być również torebka. Na topie są kopertówki zawieszone na łańcuszku, ozdobione broszkami lub licznymi naszywkami.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Spodnie i przezroczysta sukienka – to jest trendy!
Moda na przezroczystość nie przemija. Teraz zyskuje na mocy. To świetny pomysł na połączenie z obowiązującym trendem. W sprzedaży znajdziesz sukienki i spódnice wykonane z całkowicie prześwitujących materiałów: tiulu, szyfonu lub koronki. Blogerki upodobały sobie noszenie takich mgiełek do rockowych, skórzanych spodni. Gra pomiędzy romantyzmem a ostrością wypada bardzo kobieco. Do tego botki na obcasie oraz ramoneska. Stylizacja na imprezę gotowa, i to w wielkim stylu!
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Koronkowa sukienka i cygaretki na wielkie wyjścia
Sukienki w parze ze spodniami to odpowiedni wybór również na wielkie wyjścia. „Ciężkość” takiej stylizacji zneutralizuje jasna kolorystyka. Świetnym wyborem okaże się założenie koronkowej sukienki, która sięga nieco za kolano, do cygaretek przed kostkę. Total look w bieli lub w nadal modnym pudrowym różu sprawdzi się zarówno na wielkiej gali, jak i na uroczystości rodzinnej. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby warstwowość podkreślić także marynarką. Do tego delikatna biżuteria i zestaw jest kompletny.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Sukienka i spodnie do kompletu – modne zestawienie
Komplety wcale nie muszą być nudne! Szczególnie wtedy, kiedy składają się z nietypowych elementów. Sukienka i spodnie uszyte z materiału o tym samym wzorze lub kolorze to strzał w dziesiątkę. Tutaj prostym rozwiązaniem są modne sukienki koszulowe wraz z luźnymi spodniami. To nonszalancki zestaw, który rozwiewa każdy modowy dylemat.
Trendy potrafią zaskakiwać nawet wtedy, kiedy nie są zupełną nowością. Choć sukienki ze spodniami były noszone już wiele lat temu, tym razem prezentują się zupełnie inaczej, w zgodzie z innymi tendencjami. Wybierz swój zestaw i pokochaj warstwowe stylizacje już dziś! | Sukienka i... spodnie? To jest trendy! |
Osoba prowadząca pojazd musi zwracać baczną uwagę na dziecko, które z nią podróżuje. O ile dzieci do 3 roku życia nie sprawiają większych problemów, o tyle ze starszymi rzecz ma się całkiem inaczej. W miarę dorastania, dzieci mają niespożyte wręcz podkłady energii, co sprawia, że ciężko im usiedzieć spokojnie w jednym miejscu. Konieczność dłuższej jazdy samochodem wiąże się z narastającym zniecierpliwieniem młodego człowieka, a co za tym idzie – może zachować się on w sposób nieprzewidywalny. Podobnie rzecz się ma z przewożonymi zwierzętami. Lusterko wewnętrzne do kontroli dzieci
Właśnie w celu obserwacji dziecka w samochodzie powstały specjalne lusterka wewnętrzne. Są to elementy wyposażenia, które mogą zarówno zastąpić standardowe lusterko we wnętrzu pojazdu,
jak i być lusterkiem dodatkowym, które umocowane będzie w dowolnym miejscu tak, aby umożliwić obserwację dowolnego punktu wewnątrz pojazdu.
Lusterka doczepiane
Jednym z ciekawych przykładów lusterka doczepianego jest lusterko wsteczne do obserwacji dziecka, produkcji włoskiej firmy Lampa. Ma ono wymiary 80x60 mm, a szerokokątne zwierciadło daje pełne pole widzenia na tył wozu. Dzięki specjalnemu przylepcowi łatwo zamocować je z tyłu zwykłego lusterka wewnętrznego. Zawieszone, znajduje się 2-3 centymetry pod nim, dzięki czemu kierowca jednym spojrzeniem ogarnia zarówno widok za tylną szybą auta, jak i to, co dzieje się na siedzeniu bezpośrednio za jego plecami.
Innego rodzaju lusterka dodatkowe to lusterka mocowane za pomocą przyssawek. Można je umieścić na przedniej szybie pod odpowiednim kątem, tak aby widzieć tył pojazdu albo zamocować je na zewnętrznym lusterku bocznym – przyssawka jest uniwersalna i utrzymuje się na każdej powierzchni. W tego typu modelach stosuje się przegub kulkowy, dzięki czemu możliwa jest łatwa regulacja nachylenia umocowanego lusterka. Można zatem używać go nie tylko do obserwacji dzieci, ale też przyczepy zamocowanej z tyłu auta.
Wewnętrzne lusterka panoramiczne
Lusterka panoramiczne są montowane na istniejące już lusterka wsteczne lub zastępują je całkowicie.
Przykładem lusterka, które zakłada się na już istniejące, jest panoramiczne lusterko wsteczne 290 HR Auto-Comfort produkcji niemieckiej firmy Herbert Richter GmbH & Co.KG. Wymiary zwierciadła to 290x68 mm. Jest ono asferyczne, pokryte warstwą absorbującą promienie UV. Dzięki zastosowaniu tego rozwiązania chroni dodatkowo oczy kierowcy przed refleksami. Przydaje się to szczególnie w lecie oraz podczas jazdy w mocno oświetlonych rejonach. Inny model, lusterko panoramiczne alca HEYNER, ma kształt wypukły, zaś rozmiary powierzchni to 430x80 mm. Można także znaleźć liczne modele innych rozmiarów – np. 260x65 mm oraz innych producentów.
Lusterko wsteczne z elektroniką
W ostatnich latach producenci lusterek wstecznych zaczęli dodawać do nich mniej lub bardziej zaawansowaną elektronikę, czego przykładem jest samochodowe lusterko wsteczne z funkcją Bluetooth, produkowane przez firmę Callstell. Korzyść z zakupu jest podwójna – kierowca ma pod pełną kontrolą wszystko to, co dzieje się z tyłu wozu, a równocześnie za pomocą technologii Bluetooth 2.1 zmienia je w zestaw głośnomówiący. Dzięki temu może rozmawiać podczas jazdy, cały czas trzymając ręce na kierownicy. Dodatkowo na wyświetlaczu lusterka pokazywana jest nazwa lub numer rozmówcy, zaś jego obudowa posiada zintegrowane głośniki i mikrofon.
Lusterko panoramiczne – cena
Opisywany element wyposażenia wnętrza pojazdu to niewielki wydatek – ceny tego typu przedmiotów zaczynają się już od kilku złotych, a kończą na kilkudziesięciu. Wszystko zależy od producenta oraz rozmiaru lusterka. Najdroższe są modele wyposażone w elektronikę, jak wymienione lusterko z Bluetooth, którego koszt to co najmniej 200 złotych. | Dziecko pod kontrolą – dodatkowe lusterko wewnętrzne |
Lato, słońce, plaża, parawany, kąpiele w morzu i opalanie się. Jeśli te sposoby spędzania urlopu nie są dla ciebie, a z kolei twoja rodzina o niczym innym nie marzy, jest na to sposób. Powinieneś zaopatrzyć się w wykrywacz metalu i połączyć leniwy „plażing” z aktywnym wypoczynkiem. Przy okazji, wzmocnić trochę domowy budżet. Jak to możliwe? Otóż plażowicze bardzo często gubią najróżniejsze przedmioty. W piasku, w miejscach, gdzie wygrzewa się w słońcu najwięcej turystów, leżą prawdziwe skarby – drobne monety i biżuteria, często srebrna i złota. Poszukiwanie drobnych przedmiotów w piasku nadmorskim i w płytkich wodach przybrzeżnych wymaga zastosowania wykrywacza odpornego na wysoko zmineralizowane podłoże oraz posiadającego cewkę odporną na zamoczenie.Jaki zatem wykrywacz najlepiej spisze się na plaży? Poniżej kilka najlepszych modeli przeznaczonych do tego celu.
Garrett ACE 250
ACE 250 to jeden z najpopularniejszych wykrywaczy typowo plażowych. Jego żółta obudowa jednoznacznie kojarzy się z plażą. Zwany popularnie kanarkiem Garrett ACE 250 oferuje graficzny wskaźnik identyfikujący znaleziska, możliwość dokładnej jego lokalizacji pod cewką (pinpoint), automatyczny balans gruntu oraz aż 12 trybów dyskryminacji wybiórczej. Ta ostatnia cecha pozwala w łatwy i intuicyjny sposób wybrać na jakiego typu znaleziska wykrywacz będzie reagował sygnałem dźwiękowym, a jakie zostaną pominięte.Jego główne zalety to doskonała ergonomia, bardzo mała waga, w pełni wodoodporna cewka i co najważniejsze, bardzo dobra skuteczność w wyszukiwaniu metali kolorowych. Cena w chwili pisania tego artykułu oscyluje w okolicach 1100 złotych.
Garrett Euro ACE 350
To młodszy brat opisanego wyżej ACE’a 250. Konstrukcyjnie nie różni się od poprzednika, oferuje tak samo 12 trybów dyskryminacji wybiórczej, graficzną i dźwiękową identyfikację znaleziska, pinpoint, pięć fabrycznych trybów pracy pozwalających na wybranie gotowego wzorca dyskryminacji lub na stworzenie swojego własnego. To, co wyróżnia model Garrett Euro ACE 350, to wyposażenie go w nowy typ cewki. Cewka typu DD, o wymiarach aż 8,5” x 11” pozwala na skuteczniejsze poszukiwania w warunkach typowo europejskich, gdzie występuje bardzo duże zaśmiecenie terenu różnego rodzaju elementami metalowymi, takimi jak kapsle, nakrętki czy gwoździe. Jest to w swojej kategorii cenowej (około 1500 zł) najskuteczniejszy wykrywacz do poszukiwania zarówno płytko położonych, drobnych przedmiotów, jak i głębiej zakopanych obiektów.
Fisher F22
F22 to zaawansowany technicznie, a jednocześnie bardzo prosty w obsłudze wykrywacz metali wyprodukowany przez renomowaną amerykańską firmę Fisher. Jego najważniejszą cechą, szczególnie przydatną w warunkach plażowych, jest całkowita wodoszczelność. Nie jest to wykrywacz typowo podwodny, jednak bez żadnych obaw można go zamoczyć w płytkiej wodzie, a co za tym idzie – używać podczas poszukiwań na brzegu morza czy jeziora, bez obaw o uszkodzenie elektroniki sterującej. Tak, jak poprzednicy, wykrywacz Fisher F22 posiada także graficzną wizualizację znaleziska, wybiórczą dyskryminację oraz cztery predefiniowane tryby pracy. Cena na poziomie około 1200 złotych czyni go modelem szczególnie wartym rozważenia.
White's Treasure PRO
Ostatnią propozycją jest produkt legendarnej na rynku detektorów firmy White's. Wykrywacz White's Treasure PRO, bo o nim mowa, posiada wszystko to, czego potrzebuje najbardziej nawet wybredny plażowy poszukiwacz. Wyposażony jest w duży, bardzo czytelny, podświetlany ekran LCD ułatwiający graficzną identyfikację znalezisk oraz szybką i wygodną zmianę nastaw. Poszukiwania ułatwia w pełni automatyczne strojenie do gruntu. Dzięki możliwości ustawienia aż do 8 tonów identyfikacji znaleziska, możliwa jest precyzyjna obsługa detektora bez spoglądania na wyświetlacz. Najważniejszą jednak cechą jest aż pięć, stworzonych wręcz do plażowych poszukiwań, predefiniowanych trybów pracy: wszystkie metale, zaśmiecony teren, pinpoint, monety i biżuteria oraz plaża. Ten ostatni tryb został tak dobrany, aby zapewnić najlepszą skuteczność na wysoko zmineralizowanym gruncie, jakim jest plażowy piasek. Cena tego wykrywacza to niespełna 1600 złotych.Tak więc, kiedy rodzina opala się i zażywa kąpieli morskich, ty, uzbrojony w wykrywacz metalu możesz przeczesywać plażę w poszukiwaniu monet i biżuterii. Przy okazji może uda się nieco podreperować wakacyjny budżet? | Poszukiwania monet i biżuterii na plaży – jaki wykrywacz wybrać? |
Jazda motocyklem dostarcza niezapomnianych wrażeń i wspaniałych emocji, dlatego tym większą stratą jest przypadkowa awaria na drodze. Posiadanie odpowiedniego kompletu kluczy i narzędzi w motocyklowym schowku pozwala na sprawne i proste poradzenie sobie z większością nieoczekiwanych sytuacji na drodze. Po co klucze w podróży?
Życie lubi płatać figle w różnych momentach. Jednymi z najczęstszych tego typu przypadków są sytuacje, które najprościej opisać doskonale znanym powiedzeniem „złośliwość rzeczy martwych". Nawet najbardziej dopieszczony motocykl może zawieść w najmniej oczekiwanej chwili. Zdarza się bowiem tak, że oko nawet najbardziej doświadczonego i wprawionego mechanika, może nie dostrzec małego wycieku lub zbliżającego się symptomu awarii, co zmusi cię do zmierzenia się z nią na poboczu. Wówczas jedynym twoim orężem będą klucze i inne narzędzia zabrane ze sobą w trasę.
Jak duży powinien być zestaw narzędzi?
Tak naprawdę, na to pytanie nie ma jednej i dobrej odpowiedzi. Należy wziąć pod uwagę wiele czynników, jak chociażby rodzaj i wielkość motocykla czy pojemność schowka. Komplet najłatwiej dobrać w okresie zimowym. Garażując pojazd, można mu się dokładnie przyjrzeć i wybrać elementy, które zdają się być najbardziej potrzebne. Ważne, aby zrobić to bez pośpiechu i jak najdokładniej, gdyż gapiostwo lub zignorowanie drobiazgów, może znacząco utrudnić naprawę podczas ewentualnej awarii. Warto zadbać również o to, by w twoim zestawie narzędziznalazły się klucze nie tylko najpotrzebniejsze, lecz także te najbardziej wszechstronne w użyciu, przy zachowaniu stosunkowo niewielkiej ilości.
Sprawna grzechotka to podstawa
Zdecydowanie najważniejszym kluczem jest popularna grzechotka, która charakteryzuje się niebywałą użytecznością oraz łatwością obsługi. Najkorzystniejsza inwestycja to zakup dwóch tego typu elementów o różnych rozmiarach, czyli małej i dużej. Mała to oczywiście urządzenie o rozmiarze 1/4”, duża natomiast 3/8” lub 1/2”. Te dwa klucze pozwalają na dokonanie większości niewielkich napraw twojego motocykla. Warto zwrócić uwagę na sprawny i wygodny system przestawiania obrotów, który znacząco ułatwia np. pracę jedną ręką, co nierzadko okazuje się niezbędne. Bardzo wygodny jest system nazywany popularnie „języczkiem”, w którym to prosty w obsłudze przełącznik zlokalizowano w miejscu umożliwiającym zmianę jego pozycji kciukiem.
Jak dobrać nasadki do grzechotki?
Ponownie należy odwołać się do dokładnego przeglądu własnego motocykla. Może się okazać, iż nie musisz zaopatrywać się w cały komplet nasadek, a wystarczy jedynie kilka najważniejszych. Każdy element powinien być wykonany z wytrzymałych materiałów, które zagwarantują ich trwałość i odporność na ewentualne uszkodzenia. Nabiera to szczególnej wagi w przypadku odkręcania śrub zapieczonych lub przerdzewiałych. W celu zmniejszenia ryzyka ukręcenia gwintu lub jego złamania korzystnie jest użyć preparatu ułatwiającego odkręcanie. Oczywistym jest także odpowiednie dopasowanie nasadek do rozmiaru grzechotki.
Co jeszcze może się przydać?
Choć dwie grzechotki z kompletem nasadek znacząco ułatwią naprawę większości awarii, w mobilnej skrzynce narzędziowej powinno znaleźć się także kilka innych elementów. Małe kombinerki, szczypce czy kilka wkrętakówpłaskich i gwiazdkowych w różnych rozmiarach to bardzo praktyczne dodatki o niemal niezliczonej ilości zastosowań. Szczególną uwagę należy przywiązać do wkrętaków. Krzyżowe powinny mieć końcówkę PH2, jako iż to właśnie ona jest najczęściej stosowana. Przynajmniej 2-3 długości pozwalają na bezproblemowe dotarcie w zasadzie do każdej śruby. Pozostałe elementy z powodzeniem można dobrać wraz ze wzrostem własnego doświadczenia oraz rozwojem osobistych preferencji.
Uwaga, narzędzia mogą uzależniać!
Gdy pierwszy raz podejmiesz się skompletowania narzędzi do motocyklowego schowka, staniesz przed nie lada wyzwaniem. Musisz przy tym uważać, bo... to naprawdę uzależnia! Szczególnie, jeśli masz w sobie duszę majsterkowicza. Gdy zaczniesz przyglądać się poszczególnym częściom i podzespołom swojego motocykla, zapragniesz poznać wszystkie tajniki dotyczące ich działania. To z kolei spowoduje chęć posiadania wszystkich przyrządów, które są pożyteczne podczas dokonywania napraw. A przecież zawsze przyda się jeszcze gwintownik, ściągacz do łożysk... | Mobilny zestaw kluczy do twojego motocykla |
Laptopy konwertowalne, nazywane często notebookami hybrydowymi, stają się coraz popularniejsze. Czy ich wszechstronność okaże się jednak na tyle istotna, by zrezygnować z prostoty i kultury pracy klasycznych tabletów, w tym iPada? Sprawdzamy, który sprzęt sprawdzi się lepiej. Tablety mogą dziś przyjmować bardzo różne formy. Oprócz klasycznych urządzeń tego typu z mobilnym systemem operacyjnym, takich jak iPad można znaleźć w sprzedaży tablety z oprogramowaniem desktopowym. W wielu wypadkach są to tak naprawdę laptopy z odczepianym ekranem. W sprzedaży znajdują się też notebooki z zawiasem 360 stopni, z których można korzystać jak z tabletu.
Czym cechuje się laptop konwertowalny?
Laptop typu hybrydowego, czasem nazywany laptopem 2 w 1, to specjalny rodzaj notebooka z ekranem dotykowym. Z urządzenia można korzystać bez posługiwania się klawiaturą, myszą czy gładzikiem. Do takiego sprzętu tradycyjnych urządzeń peryferyjnych w ogóle nie trzeba podpinać.
W klasycznych laptopach hybrydowych, tak jak w zwykłych tabletach bez stacji dokującej z klawiaturą, wszystkie podzespoły chowają się za ekranem inaczej niż w klasycznych notebookach, gdzie proces, pamięć itp. umieszcza się zwykle pod klawiszami. Dzięki takiemu rozwiązaniu w każdej chwili można odczepić klawiaturę.
Z aplikacji uruchomionych na notebooku konwertowalnym można korzystać za pomocą dotyku. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by jak laptopa postawić go na kolanach z przymocowaną klawiaturą lub podłączyć do zewnętrznego monitora niczym komputer stacjonarny.
Najważniejsza zaleta laptopa konwertowalnego – system operacyjny
Laptopy konwertowalne i tablety w jednym oparte o architekturę x86 mogą korzystać z pełnej wersji systemu Windows, w tym najnowszego Windows 10 projektowanego z myślą o urządzeniach z ekranem dotykowym. Można instalować na nich klasyczne programy Win.32, nawet jeśli nie zostały umieszczone w oficjalnym repozytorium Windows Store i nie mają wersji mobilnej.
Najważniejszą zaletą laptopów 2 w 1 jest ich wszechstronność. Poza domem mogą służyć jako czytnik książek w komunikacji miejskiej, by po dotarciu do biura przekształcić się w pełnoprawny komputer. Podczas podróży można na nich pisać, a po powrocie usiąść na kanapie i na ekranie takiego notebooka obejrzeć film.
Najważniejsza wada laptopa konwertowalnego – system operacyjny
System operacyjny zaprojektowany przede wszystkim z myślą o komputerach, nawet jeśli ma tryb dotykowy, nie jest najlepszym wyborem do tabletu. Jeśli korzystamy ze sprzętu w ruchu, lepiej sprawdzi się klasyczny tablet taki jak iPad. Na system iOS przygotowano znacznie więcej aplikacji mobilnych, chociaż nie da się zainstalować na nim oprogramowania dla komputerów.
Nie bez znaczenia jest też architektura procesora. Podzespoły laptopów konwertowalnych nie są w stanie zapewnić takiej samej kultury pracy jak sprzęty z procesorem ARM. W laptopie typu 2 w 1 trudno osiągnąć takie same parametry wydajność i czasu pracy co w iPadzie podobnego rozmiaru (do którego także można podłączyć zewnętrzne klawiatury).
Laptop 2 w 1 czy iPad – co wybrać?
Na to pytanie nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Obie kategorie sprzętów mają swoje zastosowanie i sprawdzą się lepiej w różnych scenariuszach. Wybór jednego z nich zależy więc od potrzeb użytkownika.
Laptopy konwertowalne, czyli tablety ze stacją dokującą bądź ekranem z zawiasem 360 stopni, to bardzo wszechstronne urządzenia, które mogą zastąpić zarówno zwykłego notebooka, jak i tablet.
iPad to z kolei urządzenie ukierunkowane na wykorzystanie mobilne, które nie obsługuje myszy i nie sprawdza się jako sprzęt wyświetlający na zewnętrznym ekranie treści inne niż multimedia. | Laptop konwertowalny kontra iPad – który sprawdzi się lepiej? |
Fotografia, wraz z pojawieniem się smartfonów i telefonów z aparatami fotograficznymi, stała się niezwykle popularna. Dziś praktycznie każdy może robić lepsze lub gorsze zdjęcia, a wraz ze wzrostem popularności pojawiły się nowe techniki ich wykonywania. Ostatnio coraz częściej używanym pojęciem jest selfie, czyli samodzielne wykonywanie autoportretu. Niektórzy robią je sporadycznie, inni są mistrzami w tym fachu. Wybierzmy więc sprzęt odpowiedni dla każdego. Na co zwrócić uwagę?
Rzecz jasna, kupno profesjonalnej lustrzanki za kilka tysięcy złotych z dodatkowym obiektywem nie jest najlepszym rozwiązaniem. Taki sprzęt jest ciężki, mało poręczny i delikatny, a na dodatek, wykonując selfie, nie będziemy w stanie wykorzystać nawet części jego możliwości. Najlepszym rozwiązaniem będzie dość lekka i niewielka konstrukcja, która sprawdzi się nie tylko przy selfie, ale również przy fotografowaniu widoków, architektury lub tworzeniu imponujących panoram. Poniżej wybraliśmy kilka ciekawych modeli zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych oraz wymagających użytkowników.
Olympus TG-850
Zestawienie otwieramy aparatem dla bardzo wymagających użytkowników. Nie chodzi jednak o profesjonalizm samego aparatu. Model Olympus TG-850 to bardzo wytrzymała konstrukcja, która zniesie niemal wszystko – nawet selfie pod wodą! Sprzęt legitymuje się matrycą o rozdzielczości 16 megapikseli i pięciokrotnym zoomem optycznym. Na uwagę zasługuje przede wszystkim wspomniana już wodoodporność do 10 metrów oraz odporność na uszkodzenia mechaniczne. Jeśli więc ktoś dużo podróżuje, lubi sporty ekstremalne i chce, aby aparat wytrzymał prawie wszystko, będzie to odpowiedni model. Cena na Allegro kształtuje się na poziomie około 800 złotych.
Samsung NX3000
Kolejną propozycją w naszym zestawieniu jest sprzęt dla tych, którzy planują robić zdjęcia nie tylko sobie. Model Samsung NX3000 to połączenie kompaktowego aparatu z cechami większych i bardziej profesjonalnych braci. Mamy tu bowiem wymienną optykę, która znacząco rozszerza możliwości aparatu. Jeśli chodzi o parametry, sprzęt legitymuje się matrycą 20 megapikseli oraz możliwością nagrywania filmów w rozdzielczości Full HD. Do dyspozycji użytkownika oddano także lampę błyskową oraz obrotowy wyświetlacz LCD o przekątnej 3 cali, który pomoże nie tylko w wykonaniu świetnego selfie, ale również w ustawieniu aparatu do nietypowych ujęć.
Na uwagę zasługuje moduł Wi-Fi umożliwiający synchronizację sprzętu ze smartfonem lub komputerem. Cena wraz z obiektywem 16–50 mm opiewa na kwotę około 1000 złotych.
Nikon CoolPix P7800
Kolejny sprzęt dla wymagających, którzy poważnie traktują fotografię, a pojęcie selfie kojarzy się im nie tylko ze „słit focią”. Model Nikon CoolPix P7800 to zaawansowany aparat kompaktowy z obiektywem Nikkor legitymującym się siedmiokrotnym zoomem optycznym. Poza tym zastosowano matrycę CMOS w technologii BSI o rozdzielczości 12 megapikseli, natomiast wbudowany wizjer elektroniczny z pewnością pomoże w wykonywaniu pięknych zdjęć przy niekorzystnych warunkach, np. w pełnym słońcu.
Na uwagę zasługuje także optyczna redukcja drgań, zaś miłośnicy selfie docenią ruchomy wyświetlacz o przekątnej 3 cali. Cechą charakterystyczną jest możliwość zapisu zdjęć w postaci surowych plików w formacie RAW. Całość zamknięto w klasycznej, eleganckiej, czarnej obudowie. Cena? Na Allegro aparat kosztuje około 1450 złotych.
Sony ILCE-5000
Kolejny aparat dla wymagających, którzy nie chcą kupować drogiej i mało poręcznej lustrzanki, ale mimo to chcą mieć sprzęt profesjonalny z możliwością wymiany optyki. Model Sony ILCE-5000 jest wyposażony w matrycę o rozdzielczości 20 megapikseli oraz procesor obrazu BIONZ X, czuwający nad naturalnym odzwierciedleniem kolorów bez szumów i artefaktów. Oczywiście nie zabrakło możliwości kręcenia filmów w rozdzielczości Full HD.
Fanom selfie spodoba się funkcja wykrywania twarzy oraz uśmiechu i odchylany wyświetlacz o przekątnej 3 cali. Całość zamknięto w bardzo eleganckiej, srebrnej lub czarnej obudowie. Cena całego zestawu na Allegro zaczyna się od poziomu około 1400 złotych.
Panasonic SZ-10
Zestawienie zamykamy niedrogim aparatem dla tych, którzy fotografują okazjonalnie, ale chcą mieć kompaktowy sprzęt zawsze przy sobie. Panasonic SZ-10 – mimo niewielkich rozmiarów – ma wiele ciekawych rozwiązań. Oprócz obrotowego wyświetlacza o przekątnej 2,7 cala, producent zastosował matrycę o rozdzielczości 16 megapikseli oraz obiektyw posiadający aż dwunastokrotny zoom optyczny. Na uwagę zasługuje możliwość nagrywania filmów w rozdzielczości 720p. Obudowa jest klasyczna i nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych kompaktowych aparatów z niższej półki cenowej. Koszt tego modelu na Allegro opiewa na kwotę około 500 złotych.
Zapoznaj się również z naszym poradnikiem o selfie stick do 150 złotych. | Aparaty cyfrowe do selfie |
Dzwony to bez wątpienia najbardziej rozpoznawalny model spodni. Choć przez ostatnie kilka lat tkwiły głęboko schowane w szafie, w tym sezonie wracają do łask! Zobacz, z czym je łączyć, aby wyglądać modnie i stylowo. Czas na powrót klasyki! Dzwony stały się modne w latach 70. XX wieku, a potem ponownie w latach 90. Po niezwykle silnej fascynacji rozszerzanymi nogawkami nastąpił drastyczny zwrot w kierunku popularnych „rurek”. Dziś ponownie wraca się do rozszerzanych spodni, które nie tylko skutecznie urozmaicają garderobę, ale także poprawiają proporcje sylwetki! Zobacz, jakie modele dzwonów wybierać i z czym je nosić. Dżinsowe dzwony wyraźnie nawiązują do stylu hippie, dlatego warto zachować w stylizacji ich oryginalny charakter.
Przekładając klimat dzieci-kwiatów na współczesność, zwróć uwagę na kolory. Najbardziej pożądane są różne odcienie brązu oraz głęboka ciemna zieleń. Spodnie dzwony to dobry wybór zarówno co dzień, jak i do pracy. Chcąc stworzyć nieco bardziej eleganckie zestawienie, wybierz dzwony z szykownego materiału. Najkorzystniej prezentować się będą fasony z wysokim stanem – optycznie wydłużą nogi nawet przy niskich obcasach. Dzwony połącz z koszulą lub sweterkiem. Przygotowaliśmy trzy stylizacje, w których spodnie dzwony odsłonią różne oblicza. Choć wszystkie będą utrzymane w stylu lat 70., to każda z nich ma inny charakter i nadaje się na inną okazję.
Z męską nutą
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Tommy Hilfiger, Lolly Pop, Twinset, Vagabond
Choć dziś to przeważnie kobiety noszą spodnie dzwony, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby nadać im nieco męski charakter. Wystarczy połączyć klasyczne dżinsowe dzwony z brązową sztruksową koszulą i płaskimi butami w ciemnozielonym odcieniu. Takie wydanie stylu hippie jest bardzo stylowe i nadaje się zarówno na co dzień, jak i do pracy, pod warunkiem że nie obowiązuje nas formalny dress code. Temu oryginalnemu zestawowi elegancji doda torebka z imitacji skóry węża.
Dzwony w wydaniu casualowym
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin)
Fot. Promod, Lolly Pop, Adidas, Taranko
Dżinsowe dzwony doskonale sprawdzą się w codziennych casualowych stylizacjach, ponieważ są uniwersalne. Doskonale prezentują się z klasycznym sweterkiem i sportowymi butami. Taki prosty zestaw nie potrzebuje wielu dodatków. Jeśli chcesz, żeby był bardziej kobiecy, postaw na złote kolczyki i elegancką torebkę na łańcuszku. Także w tej stylizacji nie może zabraknąć tak modnego w tym sezonie koloru zielonego. Ciemny odcień pasuje do każdego typu urody, więc nie bójmy się go!
Eleganckie lata 70.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. TK Maxx, Pretty One, Cluse, Baldowski, Molton
Stylizacje w stylu lat 70. mogą mieć różne odsłony. Tym razem przedstawiamy zestaw nieco bardziej elegancki od poprzednich. Zielone dzwony przepięknie komponują się z koszulą w kwiatowy wzór. Brązowe buty i duża skórzana torba nadają stylizacji formalny charakter. Całość przełamują nowoczesne, minimalistyczne kolczyki. Po raz kolejny stylizacja jest utrzymana w zielono-brązowej tonacji. Nie jest to przypadek! To najmodniejsze połączenie sezonu. | Spodnie dzwony – powrót klasyki |
Mango może obniżyć poziom cukru i cholesterolu we krwi. Warto zatem jeść sam owoc, jak również produkty na jego bazie. Polecamy przepis na pyszny koktajl mango. Składniki:
600 ml pulpy mango
400 ml jogurtu naturalnego
sok z limonki
szczypta soli
Krok po kroku:
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i odstawiamy do lodówki na godzinę, aby koktajl się schłodził.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Mango Lassi |
Dawno już minęły czasy, gdy telefon służył jedynie jako narzędzie komunikacji. Trwająca już od kilku dobrych lat i stale rosnąca w siłę era smartfonów zmieniła sposób korzystania z tego urządzenia. Aparat, odtwarzacz muzyki, nawigacja, przeglądarka internetowa – to tylko kilka najbardziej oczywistych zastosowań smartfonów. Najnowsze flagowce potrafią zdecydowanie więcej. Z ułatwieniem codziennego życia i podniesieniem jego standardu wiąże się niestety dość duże ryzyko. Smartfon jest w stanie spełnić swoje zadanie tylko dzięki ogromnej liczbie danych, jakie gromadzi i przetwarza. Zazwyczaj są to dane bardzo wrażliwe: takie, które zawierają media społecznościowe, skrzynki e-mail, czy aplikacja mobilna naszego banku.
Czy jest możliwość korzystania z telefonu całkowicie bez narażania naszej prywatności? Nie. Można jednak ryzyko dostania się wrażliwych danych w niepowołane ręce zdecydowanie zredukować, dzięki trzem bardzo prostym i dobrym praktykom opisanym poniżej.
Blokada ekranu telefonu to absolutne minimum
Chociaż większość nowszych modeli telefonów już przy pierwszym włączeniu sugeruje ustawienie blokady ekranu, to wciąż bardzo wiele osób zupełnie tę funkcję ignoruje. Blokada ekranu to najprostsza forma zabezpieczenia smartfonu przed niepowołanym dostępem, na przykład w przypadku kradzieży lub zgubienia telefonu.
W zależności od modelu zazwyczaj mamy możliwość ustawienia wzoru, kodu PIN lub hasła. Nowsze urządzenia mobilne oferują także rozpoznawanie twarzy lub odcisków palca. Niektórzy producenci telefonów oferują własne, dodatkowe rozwiązania, takie jak Bezpieczny Folder (Samsung) czy funkcja Safe (Huawei). Dodatkowo, w przypadku telefonów z czytnikiem linii papilarnych, możemy zabezpieczyć dostęp do niektórych funkcji lub aplikacji właśnie przy pomocy odcisku palca.
Aktualizacja telefonu i aplikacji jest ważniejsza niż myślisz
Aktualizacja zarówno samego systemu operacyjnego telefonu, jak i zainstalowanych na nim aplikacji nie tylko ma za zadanie dodać nowsze i ciekawsze funkcje do naszego urządzenia, ale przede wszystkim wyeliminować wszelkie błędy i „dziury” w oprogramowaniu.
To właśnie te błędy i luki w oprogramowaniu pozwalają hakerom na atak i kradzież danych. Wyłączając automatyczne aktualizacje, niemalże całkowicie pozbawiamy się możliwości ochrony naszego urządzenia.
Instalacja aplikacji antywirusowej jest zalecaną praktyką
Instalowanie oprogramowania chroniącego nasz telefon staje się coraz lepszą praktyką i środkiem zapobiegawczym. Nawet jeśli korzystamy z telefonu w miarę świadomie, to wciąż jesteśmy narażeni na mnóstwo zainfekowanych aplikacji i stron.
Dlatego też w ramach profilaktyki zaleca się zainstalowanie aplikacji antywirusowej na smartfonie. Możemy ściągnąć jedną z wielu darmowych opcji ze Sklepu Play lub za niewielkie pieniądze skorzystać z profesjonalnej ochrony. Aplikacja taka zazwyczaj w porę zdąży nas ostrzec przed szkodliwymi stronami lub uniemożliwi kliknięcie w zainfekowany link.
Nie bądź jak inni, chroń swoje dane!
Można spokojnie pokusić się o stwierdzenie, że smartfon stał się naszym oknem na świat oraz jedynym z niewielu urządzeń, które wie o nas dosłownie wszystko. Nie tylko zawiera treści naszej prywatnej i służbowej korespondencji, ale zazwyczaj ma też dostęp do konta bankowego, kontaktów, prywatnych zdjęć, portali społecznościowych. Co więcej, dzięki usłudze Android Pay, telefony wyposażone w NFC umożliwiają także wykonywanie płatności zbliżeniowych.
Przedstawione trzy niezbędne praktyki zapewnią przynajmniej podstawową ochronę naszych najbardziej wrażliwych danych, a co za tym idzie, także pieniędzy. Wdrożenie ich nie zajmie nam dłużej niż kilka minut, a z pewnością przeniesie nas do grona ostrożnych, świadomych i przewidujących użytkowników smartfonów. | Jak skutecznie zabezpieczyć dane na swoim smartfonie, by spać spokojnie? |
Kiedy nadchodzi wiosna i odsłaniamy coraz więcej ciała, a z czasem i stopy, to właśnie one przyciągają uwagę. Dlatego należy zwrócić szczególną uwagę na ich pielęgnację. Jest to ważne zwłaszcza po zimie. Oto pomysły na gładkie stopy. Jak dbać o stopy w domu?
Wizyta u kosmetyczki to spory wydatek i choć jest przyjemna, a oddanie stóp w ręce profesjonalistki opłaca się – są tańsze i wcale niemniej skuteczne sposoby na gładkie stopy. Wystarczy odpowiedni sprzęt, trochę fachowej lektury, kilku godzin przed telewizorem spędzonych na oglądaniu poradników kosmetycznych i kilkanaście minut raz w tygodniu. Wszystko to pomoże w zregenerowaniu skóry stóp po zimie. Skuteczne, domowe zabiegi wykonywane przy pomocy specjalnych urządzeń i pachnących balsamów staną się przyjemne i z chęcią będziesz je wykonywać. Tym bardziej, jeśli skóra stanie się gładka, miękka i zadbana. Zatem zaczynamy od zakupu potrzebnych sprzętów do walki o piękne stopy.
Pumeks, pilnik i tarka
Mechaniczne ścieranie zrogowaciałego naskórka to najprostsza i jedna z najtańszych metod. Wystarczy zakupić naturalny pumeks lub specjalną tarkę do stóp, aby zlikwidować zgrubienia i nieestetycznie wyglądającą skórę. Takie zabiegi nie są jednak wskazane na dłuższą metę, a częste ścieranie może doprowadzić do nieodwracalnych zmian i ciągłego borykania się z pękającymi piętami. Razem z pumeksami i pilnikami należy stosować specjalne, zmiękczające skórę stóp kremy lub spraye. Dzięki nim stopy będą zregenerowane. Warto nałożyć balsam na skórę, a na specyfik bawełniane skarpetki, które sprawią, że działanie kremu będzie jeszcze intensywniejsze. Sprawdzonymi kremami do stóp, które mają doskonałe działanie, są te, które zawierają mocznik. Niewielkie stężenie mocznika w balsamie działa regenerująco.
Pilniki elektryczne
Elektryczne pilniki do stóp to nowość. Na polskim rynku są od niedawna, a już mają grono wielbicieli. Ich działanie jest proste i niezwykle skuteczne. Posiadają one specjalne, walcowate wkłady, które po włączeniu urządzenia poruszają się i usuwają martwy naskórek. Całość jest estetyczna i łatwa w użyciu. Za taką technologię należy jednak zapłacić. Od kilkudziesięciu do ponad 100 zł. Konieczne też jest wymienianie co jakiś czas wkładów, które ulegają naturalnemu zużyciu. Pilniki elektryczne są uważane za modele lepsze niż mechaniczne, ponieważ ich działanie jest delikatniejsze, w przypadku, gdy pocieranie skóry przy pomocy pumeksu trudno kontrolować.
Urządzenie do masażu stóp
Na skórę stóp pozytywnie działają masaże i nawilżanie. W tym celu warto zakupić urządzenie masujące. To stosunkowo niewielki sprzęt, który działa na zasadzie jacuzzi – masuje i relaksuje. Wytwarzane, wodne bąbelki masują skórę i poprawiają krążenie krwi, dzięki czemu stopy zaczynają odpoczywać i się regenerują. Systematyczne wykonywanie tego rodzaju zabiegów pozwoli na odnowę biologiczną skóry stóp. Masażer taki działa relaksująco, a wypoczęte stopy nie tylko lepiej wyglądają, ale i lepiej funkcjonują. Jest to szczególnie ważne w przypadku osób, które borykają się z bólem oraz trudnościami w chodzeniu. Urządzenie do masażu stóp to dość spory wydatek, ale jednorazowy, a inwestycja szybko się zwróci.
Parafina na stopy
Skórę stóp należy także nawilżyć. Lepsza niż balsamy jest parafina. Płynna ciecz doskonale wpływa na regenerację i pozwala skórze na odzyskanie dawnego blasku. Parafina kosmetyczna to wydatek rzędu kilku złotych, specjalne urządzenia kosztują więcej, ale mogą służyć nie tylko do pielęgnacji stóp, ale też dłoni. Oczywiście z parafiną, jako że jest to substancja ciepła, należy szczególnie uważać, a zabieg wykonywać wtedy, gdy w pobliżu nie ma np. dzieci.
Stopy stanowią często zapomnianą część ciała. Ukrywane są w skarpetkach i butach. Przypominamy sobie o nich, kiedy zbliża się lato i nadchodzi czas lekkiego, odkrytego obuwia. Może warto już sięgnąć po broń w walce o piękne stopy?! Z pewnością. | Gładkie stopy – pilniki elektryczne, urządzenia do masażu i parafiny, które pomogą zadbać o stan skóry po zimie |
Flip-flopy (inaczej japonki czy wietnamki) – to rodzaj obuwia letniego, wykorzystywanego przeważnie w stylizacjach casualowych. Są to tradycyjne buty noszone w większości krajów azjatyckich, takich jak: Wietnam, Japonia czy Chiny. Buty te różnią się od innych sposobem mocowania na nodze. Składają się z płaskiej podeszwy luźno podtrzymującej stopę oraz paska w kształcie litery „Y”, przechodzącego pomiędzy pierwszym i drugim palcem stopy. Nazwa „flip-flop” wywodzi się od dźwięku, który jest tworzony przez podeszwę i stopę podczas uderzania buta o podłogę w czasie chodzenia. Skąd popularność japonek?
Buty typu flip-flop są znane i używane przez człowieka od tysięcy lat. Pierwsze wzmianki na temat tego rodzaju obuwia pochodzą z fresków egipskich i sięgają 4000 r. p. n. e. Tak zwane japonki noszono także w Jeruzalem za czasów Jezusa. Pierwsze wersje tych butów wykonywano z takich materiałów, jak: liście palmowe i papirus (Egipt), drewno (Indie) czy słoma ryżowa (Chiny oraz Japonia). Aktualna wersja japonek została spopularyzowana po II wojnie światowej w USA przez amerykańskich żołnierzy powracających z Japonii do domu i przywożących ze sobą ten rodzaj obuwia jako pamiątkę. Ze względu na wygodę i komfort noszenia flip-flopy zostały szybko zaadoptowane przez amerykańską kulturę. W latach 60. ubiegłego stulecia stały się one nieodłącznym atrybutem życia na plaży w Kalifornii. Japonki były promowane głównie jako akcesoria sportowe, noszone zazwyczaj w zestawieniu z krótkimi szortami, strojem kąpielowym czy sukienką. Z czasem zyskały ogromną popularność nie tylko w USA, ale także na całym świecie. Do dzisiaj nieprzerwanie trwa moda na flip-flopy, a najsłynniejsze z nich są te od brazylijskiej firmy Havaianas – wprowadzone na rynek w 1962 r.
Dlaczego są tak wygodne?
1.Materiał przyjazny skórze i środowisku
Współczesne japonki zwykle wykonuje się z najróżniejszych materiałów: gumy, pianki, skóry czy tworzywa sztucznego. Dzięki temu klapki są nie tylko bardzo lekkie, ale też wyjątkowo wygodne. Tworzywa, takie jak guma, mają również dodatkową zaletę, którą jest łatwość czyszczenia – wystarczy użyć szczoteczki i bieżącej wody. Dodatkowo, w odpowiedzi na kwestie związane z ochroną środowiska, większość firm produkujących flip-flopy zaczęła używać do ich produkcji gumy pochodzenia recyklingowego, np. ze zniszczonych opon. Poza tym wiele znanych marek zajmujących się produkcją flip-flopów oferuje właścicielom zużytych klapek specjalny program recyklingowy.
2. Swoboda noszenia
Kolejnym atutem noszenia flip-flopów jest to, że stopa w tym obuwiu „oddycha”. Docenił to każdy, komu przyszło się męczyć w 30-stopniowym upale w pełnych, zbyt ciepłych butach.
3. Niewysoka cena
Niezaprzeczalnym atutem flip-flopów jest ich przystępna cena. Współcześnie produkowane japonki są tanie, a w większości krajów na świecie ich koszt nie przekracza 5 $ .
4. Z japonkami w wiele miejsc!
Flip-flopy możemy wkładać na różne okazje. Sprawdzą się one nie tylko na plaży, basenie, czy w szpitalu, gdzie będą chronić nas przed wirusami, ale również świetnie zaprezentują się w codziennych stylizacjach, w zestawieniu z krótkimi szortami czy spodniami, a nawet ze spódnicą bądź sukienką. Pamiętaj jedynie, żeby wybierając się na popołudniowe spotkanie, nie zakładać tych samych japonek, w których byłaś rano na plaży lub na basenie!
5. Dodatkowe możliwości
Jeśli znudziły ci się twoje klasyczne flip-flopy, nie musisz wydawać pieniędzy na kolejną parę. Klasyczne japonki maja tę zaletę, że możesz je upiększyć na wiele sposobów stosunkowo niskim kosztem. Wystarczy kilka akcesoriów i trochę wyobraźni, a twoje flip-flopy mogą zmienić się w prawdziwe dzieło sztuki. W Internecie znajdziesz wiele pomysłów, których wcielenie w życie przy zastosowaniu koralików, wstążek czy kwiatków pomoże zmienić wygląd starych japonek. Zdobądź się na odwagę i stwórz własną parę oryginalnych flip- flopów.
Tego lata pozwól sobie na więcej swobody i ciesz się z wygody, która płynie z noszenia japonek. Spójrz na przygotowane poniżej propozycje i wybierz wyjątkową parę flip-flopów dla siebie. | 5 powodów, dla których warto nosić buty typu flip-flop |
Wymiana oleju silnikowego to jedna z podstawowych czynności eksploatacyjnych. Większość użytkowników zleca ją mechanikowi. Czy wymiana oleju silnikowego jest trudnym zadaniem? Co ile wymieniać olej?
To podstawowe pytanie, które pojawia się przy temacie oleju silnikowego. Według zaleceń producentów samochodów osobowych wymiana ta powinna odbywać się w przedziale od 20 000 do 30 000 kilometrów. W przypadku aut użytkowych do 3,5 tony przedział ten zostaje zwiększony nawet do 45 000 kilometrów. Dobrym zwyczajem w autach osobowych jest wymiana oleju po kolejnych 10 000 do 15 000 kilometrów bądź po upływie 12 miesięcy od ostatniej wymiany.
Co będziemy potrzebować?
Numerem jeden na liście jest odpowiednio wyposażone miejsce z dostępem do profesjonalnego podnośnika bądź kanału. Lewarek, który znajdziemy na wyposażeniu każdego pojazdu, nie jest w stanie nam pomóc w tym zadaniu. Kolejną istotną kwestią jest wybór oleju silnikowego. Jeżeli posiadamy auto stosunkowo nowe, sprawdźmy zalecenia producenta i zdecydujmy się na wybór polecanego przez niego produktu. W przypadku aut starszych należy pomyśleć o zakupie oleju półsyntetycznego, a jeżeli nasz pojazd jest wiekowy, rozważmy zakup oleju mineralnego. Konieczny będzie również nowy filtr oleju. Tutaj wybór bywa prostszy niż w przypadku samego oleju.
Przed zakupem upewnijmy się, że dany model pasuje do naszego pojazdu. Niezbędnymi akcesoriami będą: klucz nasadowy do odkręcenia korka spustowego, klucz do filtra oleju, miska, do której spuścimy zużyty olej oraz szmatka, która pomoże nam oczyścić miskę olejową po dokonaniu wymiany.
Od czego zacząć?
Na początek proponuję rozgrzać olej silnikowy. Ciepły olej rozrzedzi się i dzięki temu w bardzo łatwy sposób spłynie z silnika. Należy jednak uważać, żeby nie był on zbyt gorący, dlatego rozgrzanie oleju silnikowego trzeba zakończyć w momencie podniesienia się wskazówki temperatury silnika. Kolejną czynnością jest odkręcenie wlewu oleju silnikowego, który dostrzeżemy po otwarciu maski pojazdu. Przed odkręceniem upewnijmy się, że odkręcamy odpowiedni wlew. Pomoże nam w tym jego oznaczenie. Następnie wyjmujemy bagnet. Zarówno bagnet, jak i korek od wlewu należy przetrzeć szmatką i umieścić w bezpiecznym miejscu.
Kolejnym etapem jest podniesienie auta na podnośniku bądź zejście do kanału. Podstawiamy miskę tak, aby po odkręceniu korka spustowego olej trafił bezpośrednio do niej. Odkręcamy powoli korek upustowy, co w efekcie spowoduje spuszczanie oleju z silnika. Proces ten jest czasem dość długi, zajmuje nawet do 30 minut, jednak musimy cierpliwie czekać aż do wycieknięcia ostatniej kropelki przepracowanego oleju. Po zakończeniu tego procesu przykręcamy korek upustowy, a miskę podstawiamy pod filtr oleju i go odkręcamy. Podczas tej czynności wyciekną pozostałości oleju znajdujące się w filtrze. Następnie zakładamy nowy filtr i przykręcamy.
Końcowy etap
Po spuszczeniu oleju przystępujemy do napełnienia silnika nowym olejem. Tutaj pojawia się pytanie, ile należy wlać nowego oleju. Odpowiedzi należy szukać w instrukcji obsługi pojazdu. Wlewamy taką ilość, jaką zalecił producent. Kiedy uda nam się uzupełnić jednostkę nowym olejem, wkładamy bagnet i sprawdzamy poziom oleju. Jeżeli po wyjęciu bagnetu poziom nie jest pomiędzy jego jedną a drugą kreską (wartości te oznaczają wartość minimalną oraz maksymalną), dolewamy olej i powtarzamy czynność. Gdy poziom będzie prawidłowy, możemy zakręcić wlew oleju i odpalić pojazd. Na początek na około 5 do 10 minut. Następnie gasimy i sprawdzamy jeszcze raz poziom oleju. W większości przypadków będziemy musieli dolać jeszcze trochę, jednak pamiętajmy, aby nie była to zbyt duża ilość, bo może ona prowadzić do uszkodzenia silnika. | Jak wymienić olej silnikowy? |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.