source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Latem, podczas wakacji możemy więcej czasu spędzać w rodzinnym gronie. A czy jest coś lepszego na letnie upały niż wspólna zabawa w basenie? Ruch i dużo śmiechu – to na pewno wszystkim sprawi wiele przyjemności. Pływanie w basenie, choć bardzo zdrowe, na dłuższą metę jest trochę… nudne. Zazwyczaj robimy to w pojedynkę i jest to sport raczej dla indywidualistów. Jeśli chcemy wspólnie spędzić czas, przydadzą nam się jakieś pomysły na grupowe zabawy. Gra w piłkę siatkową w wodzie, nurkowanie z ringami, rzucanie kółkami do celu – w ten sposób możemy urozmaicić sobie pobyt nad wodą. A do tego przyda nam się kilka odpowiednich akcesoriów. Kolorowa piłka plażowa Najładniejsze piłki plażowe to te najbardziej kolorowe: w rybki, kółka, gwiazdki. Zwłaszcza małe dzieci przepadają za wzorzystymi, wielobarwnymi nadmuchiwanymi piłkami. Dorośli wolą bardziej stonowane, dwu- lub trzykolorowe czy nawet jednobarwne. Nadmuchiwana piłka plażowa może nam posłużyć do odbijania zarówno na trawie czy piasku, jak i w wodzie. Ma ona jedną wadę: ponieważ jest wypełniona powietrzem i bardzo lekka, trudno nią grać podczas silnego wiatru. A taki często się zdarza np. nad morzem. Wtedy przyda nam się specjalna piłka do siatkówki wodnej, która jest cięższa i można nią swobodnie grać, nawet gdy wieje porywisty wiatr. Zagrajmy w siatkę! Bardzo praktycznym rozwiązaniem są gotowe zestawy do siatkówki wodnej. Składają się z nadmuchiwanych słupków połączonych siatką oraz piłki. Siatka jest na tyle duża, że grać mogą nawet cztery dorosłe osoby. Solidny, nadmuchiwany stelaż świetnie utrzymuje się na wodzie. Takie zestawy, w zależności od producenta, możemy kupić za 25–40 zł. Dla samych dzieci (bo dorośli raczej się nie zmieszczą) możemy kupić do ogrodu zestaw do siatkówki razem z basenem. W skład zestawu wchodzą: nadmuchiwany basen o długości ok. 2,5 m, siatka i nadmuchiwana piłka. W takim basenie, odbijając piłkę, maluchy mogą fantastycznie spędzić czas podczas upału. Zachęta do nurkowania Kolorowe plastikowe ringo zachęca dzieci (a także leniwych rodziców) do nurkowania i uatrakcyjniają zabawę w basenie. Odpowiednio obciążone kółko od razu po wrzuceniu do wody ląduje na dnie. Zadaniem biorących udział w zabawie jest wyłowienie jak największej liczby kółek. Ringi są w jaskrawych, zdecydowanych barwach, a zatem wyróżniają się na dnie basenu. Ten, kto najszybciej wyłowi najwięcej kółek, wygrywa! Na wodnym skuterze Maluch, nawet taki, który umie pływać, nie obejdzie się w wodzie bez nadmuchiwanego materaca lub kółka do pływania. Materace możemy kupić w rozmaitych kształtach: zwykłe, płaskie, do leżenia, w kształcie rozmaitych morskich i wodnych stworzeń (np. delfina czy foki) i np. w kształcie skutera wodnego. Nadmuchiwany skuter to fantastyczna zabawka dla każdego małego chłopca. Dołączona sikawka-pistolet wodny dodatkowo urozmaica zabawę. Nadmuchiwane kółka do pływania też możemy wykorzystać podczas wspólnej zabawy, np. będąc w kółku, odbijać piłkę na głębokiej wodzie. Kółka takie idealnie sprawdzają się w ciepłych morzach, np. na wybrzeżu Włoch czy Chorwacji. Można się na nich bujać godzinami! Wspólna zabawa dzieci i dorosłych integruje rodzinę, a przy okazji zapewnia dawkę ruchu, potrzebną w każdym wieku. Wspólne pływanie, gra w piłkę, nurkowanie na długo utkwią w pamięci dzieciakom, które zawsze chętnie będą do nich wracać.
Rodzinna zabawa w basenie – siatkówka basenowa, piłka wodna, ringi do nurkowania
BackBeat GO 3 to słuchawki dokanałowe z interfejsem Bluetooth, które wyróżniają się na tle konkurencji ciekawymi rozwiązaniami. Mają ergonomiczne haczyki, nietypowe nakładki silikonowe, są dostępne także w wersji z ładującym etui. Czy warto je kupić? Słuchawki dokanałowe z interfejsem Bluetooth robią się popularne, ale większość modeli bazuje na podobnej konstrukcji. BackBeat GO 3 stanowią bardziej oryginalne podejście do tematu. Słuchawki występują w dwóch konfiguracjach. Podstawowa nie posiada etui z bankiem energii i kosztuje około 320 zł. To najłatwiej dostępna i najpopularniejsza wersja. Alternatywne BackBeat GO 3 kosztują około 500 zł i mają dołączone w zestawie etui ładujące, które aż dwukrotnie przedłuży ich czas pracy. Specyfikacja Plantronics BackBeat GO 3 przetworniki: dynamiczne 6 mm pasmo przenoszenia: 20 Hz–20 kHz czułość: 102 dB/mW zniekształcenia harmoniczne: < 3% izolacja pasywna: 20 dB interfejs: Bluetooth 3.0 z HSP 1.1, HFP 1.7, A2DP 1.2, AVRCP 1.5 akumulator: litowo-polimerowy funkcje: ergonomiczne nakładki, pilot sterowania, etui ładujące, odporność na pot czas działania: do 6,5 godziny, dodatkowe 13 godzin dzięki etui ładującemu masa: 19 g Wyposażenie Zarówno w wersji z etui ładującym, jak i bez niego do dyspozycji są: * cztery pary tipsów silikonowych (w rozmiarach S, M, L, XL); * kabel USB-microUSB do ładowania (długość 23 cm bez uwzględniania wtyków); * instrukcja obsługi oraz ulotki. Tipsy silikonowe prezentują się bardzo dobrze, ich materiał jest wysokiej jakości, nie są to typowe nakładki. Wewnątrz mają specjalne klipsy w różnych kolorach. Kabel USB cechuje się podstawową jakością, a instrukcja obsługi jest szczegółowa i czytelna. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Etui z droższej wersji to nie byle woreczek. Ma formę usztywnianego pokrowca w kolorze beżowym, na którym jest dodatkowa kieszonka, w środku znajduje się kabel do ładowania słuchawek. W dolnej części można wyczuć płaski akumulator, który zajmuje około 1/3 powierzchni etui. W lewym dolnym rogu etui znalazł się dotykowy panel z diodami, a obok niego jest gniazdo microUSB do ładowania banku energii. Wygląd BackBeat GO 3 są wykonane z połyskujących oraz matowych tworzyw sztucznych. Cechują się ergonomiczną konstrukcją z gumowymi haczykami, które są zamontowane na stałe. Obie słuchawki zostały połączone grubym i spłaszczonym przewodem. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Obudowy słuchawek są zaoblone i tylko delikatnie odstają. Wykończenie jest efektowne – mieni się i ma oryginalną fakturę, która przypomina maźnięcia farbą strukturalną. W górnej części prawej słuchawki jest dioda umieszczona w szczelinie, specjalne wcięcie pozwala zdjąć pokrywkę obudowy, która odsłania gniazdo microUSB do ładowania słuchawek. Nakładki z haczykami zamocowane są tuż przy tulejkach. To właściwie same kontury, gdyż haczyki nie są wypełnione w środku. Tulejki są długie i dosyć szerokie, wychodzą ze słuchawek pod kątem. Nie mają rantów na tipsy ze względu na inny typ mocowania nakładek. Kabel łączący słuchawki został wpięty za pomocą spłaszczonych mocowań, jest bardzo solidny i gruby, zabezpiecza go matowa izolacja. Przewód mierzy łącznie 60 cm i posiada pilot umieszczony około 6 cm od prawej słuchawki, który ma eliptyczny kształt i trzy przyciski. Na kablu zabrakło suwaka. Suwak nie jest jednak standardem wśród dokanałówek Bluetooth. Wykonanie słuchawek jest wysokiej jakości. Tworzywa sztuczne oraz gumowe elementy nie zawodzą poziomem obróbki oraz spasowania, a bardzo dobre wrażenie robi przewód – jest wyraźnie solidniejszy od wielu kabli z konkurencyjnych modeli. Wzornictwo jest niezłe, BackBeat GO 3 wyglądają nowocześnie, ale są stonowane pod względem wizualnym, zatem każdemu powinny pasować. Komfort i obsługa Słuchawki oferują bardzo dobrą ergonomię, są proste w obsłudze, ale niestety konstrukcja ma dużą wadę. Zacznijmy od pozytywów. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase W moim przypadku słuchawki pewnie trzymały się uszu. Tipsy mają szerokie kołnierze, dobrze uszczelniają kanały słuchowe, więc tłumienie jest satysfakcjonujące. BackBeat GO 3 mogą nie poradzić sobie z wyjątkowym hałasem, ale podczas słuchania muzyki dźwięk samochodów lub komunikacji miejskiej nie powinien przeszkadzać. Słuchawki są lekkie, nie uciskają uszu, a ergonomiczne haczyki spisują się dobrze. Nie można ich zmienić, na szczęście są elastyczne, gdyż pozostają puste w środku, powinny zatem pasować w większości przypadków. Kabel spełnia swoje zadanie: odpowiednio przylega do szyi, jest przyjemny w dotyku, a także dosyć ciężki. Nie odbija się podczas uprawiania sportu i nie stuka. Do pilota jest łatwy dostęp, poszczególne przyciski da się wyczuć bez problemu, a obsługa jest typowa. Środkowy przycisk pełni wiele funkcji, jest włącznikiem i steruje muzyką oraz rozmowami. Plus i minus służą do regulacji głośności (krótkie wciśnięcia) oraz do zmiany utworów (przytrzymanie). Czas pracy słuchawek wynosi około 6,5 godziny. To średni wynik, niektóre konkurencyjne modele osiągają około 8–10 godzin, a najsłabsze oferują 3–4 godziny odtwarzania. GO 3 w wersji z etui można doładowywać w trakcie przenoszenia, a etui może uzupełnić akumulator dwukrotnie, przedłużając czas pracy do 13 godzin. Na pokrowcu jest dotykowy przycisk, który pokazuje stan baterii banku energii oraz słuchawek, można ładować oba urządzenia jednocześnie. Niestety projekt silikonowych nakładek jest nieudany, ponieważ bardzo łatwo je uszkodzić. Zamiast zakładania tipsów na ranty tulejek, wpina się je w wyloty. Wewnątrz silikonowych tipsów są wklejone plastikowe klipsy – jeden z nich zdarzyło mi się wyrwać przy zwyczajnym i ostrożnym zdejmowaniu tipsów. Część mocująca odkleiła się i została w słuchawce. Konieczne było wyciąganie jej za pomocą pęsety. W zestawie nie ma zapasowych nakładek, każda para ma inny rozmiar, więc w razie ich uszkodzenia słuchawki mogą nie nadawać się do użytku. Szkoda, że producent nie został przy typowym rozwiązaniu. Brzmienie Słuchawki oferują niezłe brzmienie, które nie odbiega mocno od równowagi. Bas jest podkreślony, pasmo średnie pozostaje czytelne, a wysokie tony są klarowne, ale jeszcze nie za ostre. Scena dźwiękowa nie jest duża, ale słuchawki dobrze separują instrumenty. BackBeat GO 3 powinny sprawdzić się w wielu gatunkach muzycznych, potrafią zabrzmieć zarówno energicznie i rozrywkowo, jak i spokojnie i relaksująco. Bas jest lekko wzmocniony: brzmi masywnie, chętniej wychodzi przed szereg, ale jeszcze nie dominuje. Nie można liczyć na wyjątkowo głębokie brzmienie. Niskie tony potrafią zawibrować, ale nie cechują się mocnym zejściem, czyli nie brzmią jak subwoofer. Dobrze współgrają z gitarą basową, kontrabasem, syntezatorami oraz cyfrowymi samplami. Nie jest to raczej brzmienie dla fanów ekstremalnie mocnego basu, lecz dla melomana, któremu zależy na bardziej uniwersalnym dźwięku. Pasmo średnie nie zostało wycięte, dzięki czemu słuchawki brzmią dosyć naturalnie. Brzmienie jest lekko ciepłe, czyli łagodne – dźwięk nie jest wyostrzony, zimny lub szorstki, lecz sprawia wrażenie miękkiego i gładkiego. Dobrze brzmią zarówno męskie, jak i damskie wokale, gitary nie wwiercają się w uszy, a smyczki lub instrumenty dęte nie drażnią. Można więc docenić brzmienie różnych gatunków muzycznych, także tych lżejszych i bardziej rozrywkowych. Wysokie tony nie są przyciemnione, ale nie zostały także wzmocnione. W efekcie muzyka wybrzmiewa bezpośrednio, ale jeszcze nie jest sykliwa. Dzięki temu nie ma wrażenia jakby instrumenty były oddalone lub wybrzmiewały zza ściany, ale przekaz nie jest agresywny i nie męczy nawet podczas długiego słuchania. Talerze perkusyjne nadają muzyce odpowiedni rytm, a pozostałe instrumenty nie są zgaszone lub zamulone. Niestety scena dźwiękowa nie robi wrażenia wymiarami. Sporo instrumentów wybrzmiewa jakby ze środka głowy. Nadal słychać stereofonię, czyli szerokość sceny – muzyka oddala się lekko od prawego i lewego ucha. Dobrze wypada głębia (dźwięki pojawiają się jakby bardziej z przodu twarzy i z tyłu głowy), ale scena nie jest wysoka – instrumenty wybrzmiewają głównie na linii uszu. Separacja dźwięków wypada dobrze. Podsumowanie Plantronics BackBeat GO 3 to słuchawki Bluetooth, które jest za co chwalić, ale także można je zganić. Pomysł z etui ładującym jest rewelacyjny. Dzięki temu nie trzeba kupować zewnętrznego banku energii, a jednoczesne ładowanie i transportowanie słuchawek jest bardzo wygodne. Wersja bez etui nie robi już takiego wrażenia, ale nadal można pochwalić wzornictwo, ergonomię i całkiem niezłe brzmienie. Niestety konstrukcja silikonowych nakładek psuje dobre wrażenie. Bardzo łatwo je uszkodzić, producent niepotrzebnie zdecydował się na eksperymenty. Nakładki zmienia się właściwie jednorazowo, więc nie będzie to dużym problemem, ale trzeba przy tym zachować dużą ostrożność. Słuchawki brzmią dobrze, szkoda, że bas nie jest głębszy, a scena dźwiękowa większa. Oferowany poziom to nic wyjątkowego w tej cenie – tanie Audictus Endorphine lub Adrenaline nie są dużo gorsze. Gdy potrzebujemy mocniejszego basu, JBL Everest 110 mogą okazać się ciekawsze, chociaż osobiście wolę bardziej zrównoważony dźwięk BackBeat GO 3. Zalety: dobre wyposażenie; świetne etui ładujące; dobre wykonanie; ciekawe wzornictwo; dobry czas pracy; wysoka ergonomia; zrównoważone i muzykalne brzmienie z poukładaną sceną dźwiękową. Wady: mała scena dźwiękowa; rozdzielczość dźwięku mogłaby być wyższa; etui wymaga dosyć dużej dopłaty; nakładki silikonowe podatne są na uszkodzenia.
Test słuchawek Bluetooth Plantronics BackBeat GO 3 – nietuzinkowe dokanałówki z bankiem energii
LG Zero to 5-calowy smartfon ze średniej półki, o prestiżowym wyglądzie i wykonaniu. Aluminiowa konstrukcja skrywa czterordzeniowy procesor oraz 1,5 GB RAM-u. Czy to jednak dużo jak na 700 zł? Specyfikacja LG Zero wyświetlacz: 5 cali, IPS, 1280 x 720 pikseli, szkło Gorilla Glass 3 chipset: Snapdragon 410 (4x 1,2 GHz + grafika Adreno 306) RAM: 1,5 GB pamięć: 16 GB + slot na karty microSD obsługa kart w formacie nanoSIM łączność: Wi-Fi 802.11a/b/g/n, Wi-Fi Direct, Bluetooth 4.1 A2DP, GPS z GLONASS system operacyjny: Android Lollipop 5.1.1 aparaty: 13 Mpix, sensor 1/3”, autofocus + przednia kamerka 8 Mpix czujniki: akcelerometr, zbliżeniowy, kompas bateria: 2050 mAh wymiary: 142 x 71,8 x 7,4 mm waga: 150 g Smartfon na papierze prezentuje się jak typowy średniak. Snapdragon 410 w tej półce cenowej aktualnie już nie zachwyca, podobnie jak 1,5 GB pamięci RAM – przydałoby się o 0,5 GB więcej. Martwi też bateria – 2050 mAh to nie za wiele, chociaż w tym wypadku sporo zależy od optymalizacji systemu. Konstrukcja Pod względem designu LG Zero ma podobne założenia co modele A3 i A5 od Samsunga, mimo średniego układu sama konstrukcja wygląda na flagową. Obudowa została wykonana z aluminium, ekran jest przeszklony w technologii 2,5D, a dłuższe krawędzie lekko zaokrąglono. Smartfon wyróżnia się wizualnie, ale jednocześnie wygląda znajomo, gdyż mocno przypomina Nokie N8 lub N9, a właściwie ich mieszankę. To oczywiście dużo bardziej atrakcyjne wymiary, ale ekran został podobnie wpuszczony w ekstremalnie zminimalizowaną obudowę. Urządzenie ma tylko 7,4 mm grubości, licząc bez wyraźnie wystającego obiektywu kamery i zabudowy przycisków. box:imageShowcase box:imageShowcase Ekran otaczają wąskie ramki. Po bokach mierzą około 2,5 mm, od góry 10 mm, a od dołu 15 mm. Nie ma to jednak większego znaczenia, gdyż wymiary obudowy zwiększają się zaledwie o 1 mm od boków oraz po 3 mm od góry i dołu. Ogólny efekt jest świetny, także z uwagi na obłe rogi, które ładnie komponują się z zaokrągleniem szkła. Przyciski są dotykowe, znajdują się na ekranie, poniżej wyświetlacza widać tylko logo producenta. Nad ekran z kolei powędrowały: podłużna maskownica głośnika rozmów, przedni obiektyw z czujnikami, a także ulokowana po lewej stronie dioda powiadomień. Boki urządzenia zostały wyraźnie zaokrąglone. Zachodzi na nie aluminiowa pokrywa – kształt boków jest podobny do szklanych Samsungów Galaxy S6 lub S7. Prawa ścianka zawiera dwie wysuwane foremki na kartę nanoSIM oraz microSD. Wszystkie gniazda umiejscowiono na spodzie, na środku jest microUSB, a w prawym rogu wyjście słuchawkowe 3,5 mm. box:imageShowcase box:imageShowcase Przyciski są tam, gdzie u LG być powinny, czyli z tyłu, to odróżnia Zero od najnowszego, flagowego modelu G5. W przypadku opisywanego smartfona znalazły się one pod obiektywem aparatu z diodą LED. Regulacja głośności jest wklęsła i nakrapiana, z kolei włącznik wypukły i koliście żłobiony. Cały panel jest wyraźnie wypukły i podłużny. Na szczęście głośnik trafił obok, przez co wydobywający się z niego dźwięk nie będzie tłumiony. Większość spodu jest aluminiowa, jedynie dolną i górą nakładkę wykonano z tworzyw sztucznych. Pokrywka nie jest zdejmowalna, a co za tym idzie – nie ma dostępu do baterii. Smartfon prezentuje się świetne; aluminium jest sztywne i przyjemne w dotyku. Ekran to wysokiej jakości szkło, gładkie i śliskie. Urządzenie wygląda na zdecydowanie droższe, przypomina modele z wyższej półki średniej, blisko bohaterowi niniejszego testu do flagowej jakości wykonania. Jak dla mnie design to strzał w dziesiątkę, nawet mimo wspomnianych wcześniej podobieństw do starych Nokii. LG Zero wygląda nowocześnie, zgrabnie i atrakcyjnie, potocznie mówiąc, jest na czym zawiesić oko. Ergonomia i użytkowanie Design idzie w parze z ergonomią. Odstający obiektyw ma swoje wady, ale dzięki niemu głośnik nie jest tłumiony, a urządzenie łatwo podważyć i podnieść z biurka. Łukowate boki dobrze wypełniają dłoń, a zaoblone krawędzie nie drażnią skóry. Szkło 2,5D to również przyjemny dodatek, dzięki takiej konstrukcji palec nie wyczuwa ostrych krańców ekranu, a gesty wykonuje się bardzo przyjemnie. Co ważne, wyświetlacz nie brudzi się też wyjątkowo mocno. Obudowa delikatnie nagrzewa się podczas obciążenia, tj. gier czy pobierania wielu plików w tle, ale temperatury są w normie. LG Zero emituje tylko lekkie ciepło. Lokalizacja przycisków jest standardowa dla południowokoreańskiego producenta i, jak zwykle, zasługuje ona na pochwałę. Obsługa jest naturalna, guziki łatwo wyczuć pod palcem, pracują z wyraźnym skokiem, są też precyzyjne i szybkie. Nie ma problemu, gdy smartfon leży, bowiem ekran można wybudzić lub uśpić podwójnym stuknięciem (double tap to wake) – to bardzo praktyczna funkcja. Cieszy również obecność diody powiadomień. Niestety, głośnik multimedialny jest kiepski, brzmi sztucznie i wycofuje pasmo średnie, więc głos jest słabo słyszalny. Do tego dźwięk wydaje się zniekształcony i trochę nieczytelny, zatem niezbyt przyjemnie korzysta się z multimediów. Lepiej od razu sięgnąć po słuchawki. Właściwie pod ekranem byłoby miejsce na przyciski dotykowe, ale te ekranowe sprawdzają się dobrze, wszystko dzięki zminimalizowanej obudowie. Jak na 5-calowy telefon, LG Zero jest bardzo poręczny. Wyświetlacz Ekran jest bardzo dobry. To matryca typu IPS o rozdzielczości HD (1280 x 720 pikseli), co daje zagęszczenie pikseli na poziomie 294 ppi. Oczywiście, obraz nie jest tak ostry jak w przypadku Full HD, ale to i tak nadal dobry poziom. Kolory są naturalne, trochę przypominają tańsze ekrany AMOLED Samsunga, chociaż nie są aż tak nasycone. Nie brakuje kontrastu, a podświetlenie jest względnie równe, jedynie przy dolnej krawędzi widać na czerni delikatne wyciekanie. W pełnym słońcu może jednak zabraknąć maksymalnej luminacji. Biel jest delikatnie niebieska, zwłaszcza gdy patrzy się na nią pod kątem. Widoczność od boków jest dobra, ale nieco degraduje kolory. Czerń wydaje się spłycona, ale to również dobry poziom, jak na smartfon z tej półki cenowej. Interfejs dotykowy sprawuje się dobrze, cechuje go optymalna precyzja. LG Zero obsługuje trzy punkty dotyku, co powinno wystarczyć do większości zastosowań, a także wielu gier. System operacyjny i wydajność Testowany smartfon działa pod kontrolą Androida 5.1.1 Lollipop, ale wkrótce ma pojawić się aktualizacja do wersji Marshmallow. LG Class (pod taką nazwą zagranicą znany jest Zero) już taką aktualizację otrzymał, daje ona lepszy tryb uśpienia, usprawnienia i zabezpieczenia Androida 6.0 – chociaż należy pamiętać, że w Zero system i tak jest mocno zmodyfikowany przez nakładkę Optimus. Wizualnie jest dosyć kolorowo i cukierkowo, ale pod względem użytkowym nie ma na co narzekać. Nie pozbawiono systemu szuflady aplikacji, górna belka to pozioma lista skrótów oraz suwaki regulacji głośności i podświetlenia, które mają zmienne tryby. Jest także opcja Qslide pozwalająca otwierać aplikacje w okienkach (np. kalkulator), a także wyświetlać je na półprzeźroczysto, tak by nie zasłaniały pulpitu. Ekran ustawień został podzielony na zakładki, opcji jest dużo i są logicznie rozmieszczone. System działa dosyć sprawnie, nie ma większych przycięć. Czasami potrafią delikatnie zwolnić animacje, ale dzieje się tak przy wykonywaniu wielu operacji jednocześnie lub pobieraniu danych w tle. System został dobrze zoptymalizowany – 1,5 GB RAM-u pozwoli otworzyć wiele aplikacji i przełączać się pomiędzy nimi bez przeładowywania, jedynie ich jednoczesne zamykanie czasami zajmuje chwilkę. Szkoda, że na pokładzie nie znalazł się Snapdragon 615 (jak w Samsungu A5 2016), bo ograniczenia Snapdragona 410 widać podczas testów, szczególnie w kwestii grafiki 3D. W benchmarku AnTuTu LG Zero uzyskał 27422 punkty, to całkiem przyzwoity wynik. GeekBench 3 ocenił urządzenie na 470 punktów w teście pojedynczego rdzenia oraz 1397 punktów w teście wielordzeniowym. Rezultaty potwierdzają, że LG Zero to typowa średnia półka. Adreno 306 nie wspiera testu Slingshot ES 3.1, a w teście ES 3.0 otrzymał 52 punkty, czyli najniższy możliwy pułap; to poziom Honora 4X, Moto G trzeciej generacji czy Moto E drugiej generacji. W podstawowych zadaniach smartfon sprawdza się jednak dobrze, typowy użytkownik nie powinien narzekać. Bateria Zaskoczenia nie ma, ale skandalu też nie. LG Zero to smartfon na typowy dzień pracy bez specjalnego oszczędzania. Dobra optymalizacja systemu pozwala korzystać z multimediów, Internetu czy trochę porozmawiać. Nie można jednak przesadzać – pełne obciążenie smartfona ograniczy korzystanie z niego do 3-4 godzin. Układ nie zainteresuje zatwardziałych graczy. Oszczędzając, można wydłużyć czas pracy do około 1,5 dnia. Trudno się takimi wynikami zachwycać, ale na pocieszenie pozostaje fakt, że bateria ładuje się szybko, około 1,5 godziny. Multimedia – gry, aparat, audio Do podstawowych gier wydajność jest wystarczająca. Proste gry 2D i nieskomplikowane 3D działają płynnie, ale czasami potrafią się przyciąć. Wymagające tytuły, takie jak Asphalt 8: Airborne czy Real Racing mogą spowalniać, przycinać się, a niektóre strzelanki 3D nie będą w ogóle grywalne. To nie wybór dla fanów mobilnych gier, chyba że do rozrywki wystarczy Sudoku czy Subway Surfers. Aplikacja aparatu daje podstawowe możliwości. Domyślnie chowa interfejs i pozwala wykonywać zdjęcie oraz „ostrzyć” je dotykiem. Z prawej strony znalazły się przyciski spustu migawki oraz nagrywania wideo, a także skrót do galerii. Ustawienia i tryby ulokowano z lewej strony; do wyboru są: panorama, tryb HDR, konfiguracja jakości zdjęć, komendy głosowe oraz zmiana obiektywu. Nie ma co liczyć na funkcje trybu profesjonalnego. Zdjęcia wykonywane są szybko, podobnie ostrzenie, chociaż, jak to zwykle bywa, w przypadku aktywnego trybu HDR zapis trwa trochę dłużej. Jakość zdjęć jest dobra – kolory są nasycone, kontrast odpowiedni, fotografie ostre i całkiem szczegółowe. Automat czasami zbytnio obniża ekspozycję, ale wówczas przydaje się wspomniany wcześniej tryb HDR, który zresztą często uruchamia się automatycznie. Nieostre zdjęcia zdarzają się sporadycznie, a do tego przedni obiektyw dobrze radzi sobie z selfie, chociaż widać wyraźne wygładzanie i cyfrowy retusz twarzy. Niestety zawodzi tryb wideo, w którym brakuje jasności oraz szczegółów. Przykładowe zdjęcia dostępne w linkach poniżej: zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3, zdjęcie 4. Głośnik multimedialny również nie radzi sobie najlepiej, ale już na słuchawkach jest dobrze – brzmienie jest ciepłe, naturalne, słychać stereofonię. Bas nie jest mocno podbity, a sopran nie syczy. Dźwięk nie jest idealnie czysty, ale opisywany LG może z powodzeniem służyć jako podstawowy muzyczny smartfon. Łączność i jakość rozmów Nie miałem problemów z zasięgiem Wi-Fi, LTE czy GPS-em. Jakość rozmów jest dobra, to nie poziom krystaliczności niczym z flagowych konstrukcji, ale i tak jest wystarczająco czysto i głośno. Podsumowanie LG Zero to ciekawy smartfon w przystępnej cenie. Oferuje dużo: piękny design, solidne wykonanie, dobry ekran IPS oraz zoptymalizowany system z praktycznymi funkcjami i dodatkami. Nie jest to może wyjątkowo wydajny układ, ale do podstawowych zadań i prostych multimediów wystarczy. Niestety zawodzi bateria, którą trzeba ładować codziennie. Ogólnie Zero i tak wart jest zakupu, zwłaszcza gdy ważna jest strona wizualna i praktyczna. Bezpośrednią konkurencję dla LG Zero stanowi Motorola Moto G trzeciej generacji, która jest jednak plastikowa, większa i grubsza, chociaż ma bardziej wydajną baterię. Meizu M2 także wydaje się być dobrą opcją – oferuje trochę wydajniejszy układ i lepsze ogniwo. W jego budowie jednak również dominują tworzywa sztuczne, a obsługa nakładki FlyMe OS jest mocno specyficzna i nie każdemu może przypaść do gustu. Warto także rozważyć zakup Xiaomi Redmi 3 z ośmiordzeniowym procesorem i pojemnym akumulatorem, ale ten telefon również ma swoje wady.
LG Zero, czyli solidny średniak z aluminium
Cytryna, choć najczęściej można ją znaleźć w kuchni, znana jest nie tylko ze swoich walorów smakowych. Jej sok z powodzeniem wykorzystuje się również w medycynie i… kosmetyce. To prawda – aby mieć zdrową cerę, mocne paznokcie i lśniące włosy, nie trzeba wydawać fortuny na specyfiki upiększające. Wystarczy mieć w domu cytrynę! Z jej soku i miąższu można przygotować wiele kosmetyków. Sprawdź, jakie mają właściwości i jak je stosować, aby uzyskać najlepsze efekty! Maseczki redukujące zmarszczki Nie od dziś wiadomo, że sok z cytryny spowalnia procesy starzenia. Z tego też powodu jest on jednym z głównych składników kremów przeciwzmarszczkowych. Nie trzeba ich jednak za każdym razem kupować w sklepie. W walce ze zmarszczkami można przecież wykorzystać również domowe sposoby. Jednym z nich jest maseczka z białej fasoli, cytryny, miodu i oliwy z oliwek. Przez sito trzeba przetrzeć ¾ szklanki ugotowanej białej fasoli, a następnie dodać do niej 3 łyżki oliwy, łyżkę miodu i sok wyciśnięty z połówki cytryny. Maseczkę należy trzymać na twarzy przez 15 minut. Efekt wygładzenia przyniesie również nałożona na twarz maślanka ze świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny lub maseczka z soku cytrynowego, posiekanej pietruszki i startego jabłka. Wszystkie te specyfiki dodadzą skórze blasku, uelastycznią ją oraz zredukują zmarszczki. Tonik do zadań specjalnych Sok z cytryny reguluje również wydzielanie sebum i ma właściwości antybakteryjne. W przypadku cery tłustej, mieszanej lub trądzikowej sprawdzi się więc jako oczyszczający tonik do twarzy. Aby go przygotować, wystarczy wyszorować cytrynę pod bieżącą wodą, wrzucić dwa plasterki do szklanki przegotowanej wody i na chwilę odstawić. Można też wycisnąć sok bezpośrednio do wody. Im większa proporcja soku w stosunku do wody, tym większe właściwości rozjaśniające toniku. Chcąc usunąć przebarwienia wywołane przez słońce, można go dodatkowo zmieszać z sokiem ze świeżego ogórka lub wywarem z posiekanej pietruszki. Tak przygotowane specyfiki zdadzą również egzamin przy cerze poszarzałej i zmęczonej. Odświeżą ją i dodadzą jej blasku. Sok z cytryny, który ma pełnić funkcję toniku do twarzy, zawsze musi być jednak rozcieńczony z wodą. Można go ponadto stosować jedynie wieczorem. W kontakcie ze słońcem może wywołać uczulenie. Antidotum na łupież i siwienie włosów Właściwości cytryny są nieprzecenione również w walce o piękne włosy. Przy problemach z łupieżem można ją wykorzystać jako tak zwaną „wcierkę” przed myciem włosów. Sok cytrynowy wtarty w skórę głowy zwęzi pory, zredukuje łojotok, zminimalizuje swędzenie i wzmocni włosy. Stosowany w taki sposób zadziała również jako rozjaśniacz, tworząc na włosach naturalne refleksy. Jeśli rozcieńczy się go z wodą, można go również zastosować jako płukankę, która nada włosom sprężystości i blasku oraz ułatwi ich układanie. W połączeniu z olejem kokosowym lub żółtkami i oliwą z oliwek sprawdzi się jako odżywcza maska, a zmieszany z sokiem Amla i wcierany codziennie w skórę głowy na noc ochroni włosy przed przedwczesnym siwieniem. Zmieszany z żółtkiem i łyżeczką rumu może też zastąpić szampon, po którym włosy będą zdrowe i lśniące. Zdrowe paznokcie, ponętne usta i białe zęby Podobno wizytówką człowieka są jego dłonie. Przecierając je cytryną, można rozjaśnić występujące na nich przebarwienia. Sok cytrynowy zmieszany z oliwą z oliwek może się zaś okazać wybawieniem dla słabych i zniszczonych paznokci. Tak przygotowana odżywka wzmocni je i ujednolici koloryt płytki. Trwająca kwadrans kąpiel cytrynowa poprawi również kondycję stóp. Aby ją przygotować, do wody z ciepłą miską wystarczy wlać odrobinę soku z cytryny i kilka kropli olejku lawendowego. Sok z cytryny pomoże także osiągnąć efekt wymarzonego uśmiechu. Nałożony przed snem na usta zadziała jak peeling – ułatwi usunięcie z warg martwego naskórka. Skórka z cytryny z powodzeniem może zaś zastąpić szczoteczkę i pastę do zębów. Wystarczy przetrzeć zęby jej wewnętrzną stroną. Zabieg ten nie tylko odświeży oddech, ale także wyczyści zęby. Powtarzany regularnie będzie zaś skuteczniejszy od pasty wybielającej.
Cytryna – sprzymierzeniec w walce o piękne włosy, skórę i paznokcie
Podczas przyjęcia, święta czy innej uroczystości w Uzbekistanie nie może zabraknąć na stole pysznego i pożywnego pilawu. Typowy pilaw uzbecki jadany jest chętnie także w Turcji, a z pewnością także polscy miłośnicy kuchni wschodniej w nim zasmakują. Jak go przyrządzić? Pilaw to potrawa przygotowana na bazie ryżu, kaszy bulgur lub czasem arpa şehriye (lub w wersji włoskiej orzo) oraz dodatków (mięsa, warzyw, czasem suszonych owoców czy orzechów) i przypraw. Pilawy tureckie z ryżu mogą przypominać nam risotto, chociaż odnajdziemy w nich nieco inne nuty smakowe. Poznajmy jeden z najpopularniejszych rodzajów – pilaw uzbecki, którym zajadał się podobno już Tamerlan. Potrzebne składniki – klasyczny przepis i jego wariacje Pilaw uzbecki to pilaw ryżowy z małymi kawałkami mięsa oraz warzywami i odpowiednimi przyprawami. Poszczególne przepisy mogą się od siebie różnić detalami, ale klasyczny pilaw uzbecki przyrządza się z ryżu, baraniny, marchwi i cebuli, dodaje się też czosnek. Obowiązkową przyprawą jest tu kmin rzymski (kumin). W tradycyjnym przepisie występują też nasiona berberysu, które nadają daniu kwaskowatości, a dla zrównoważenia smaków dodaje się bardzo często również maleńkie rodzynki. W niektórych wersjach występują ponadto gotowana ciecierzyca, migdały oraz dodatkowe przyprawy – cynamon i szafran. Zamiast szafranu niektórzy dodają curry, ale w takim wypadku przepis odejdzie już zbyt daleko od oryginału. Oryginalny pilaw uzbecki nie jest daniem pikantnym, lecz słodko-kwaśnym, aromatycznym, delikatnym i sycącym. Jeśli chcemy trzymać się tradycyjnego przepisu, powinniśmy ponadto wykorzystać mniej więcej taką samą ilość suchego ryżu, mięsa, marchwi i cebuli. Jak wygląda lista składników? 500–600 g mięsa pokrojonego w kostkę – Uzbecy używają baraniny, Turcy baraniny lub jagnięciny, ale może to być też mięso wołowe bądź kurze. Zgodnie z oryginalnym przepisem, mięso powinno być tłuste (w przypadku kurczaka możemy pokroić go razem ze skórą), 4 średnie lub 3 duże marchewki pokrojone w słupki – Uzbecy używają miejscowych, żółtych marchwi, możemy również wybrać żółtą odmianę tego warzywa lub marchew pomarańczową, 1 duża cebula posiekana w piórka, 2,5 szklanki ryżu – ryż uzbecki dostać będzie bardzo trudno, ale możemy użyć tureckiego ryżu baldo czy innego ryżu sypkiego, nie w torebkach, 1 łyżka oleju, bulion domowy, 5 szklanek zagotowanej wody, pół łyżeczki kminu rzymskiego, 1 główka czosnku, sól, pieprz. Opcjonalnie również: * kilka owoców berberysu – konieczne, jeśli chcemy trzymać się klasycznego przepisu, * pół łyżeczki cynamonu, * 100 g zblanszowanych migdałów (zarówno cynamon, jak i migdały bardzo często występują w przepisach tureckich), mogą być też orzeszki piniowe, * 100 g ciecierzycy z puszki, * 100 g rodzynek (jak najmniejszych), * pół łyżeczki szafranu, * szczypior do dekoracji. box:offerCarousel Przyrządzanie pilawu Ryż powinien zostać przed ugotowaniem opłukany – najlepiej kilkakrotnie, aż woda będzie czysta. Następnie należy go posypać solą, zalać wrzątkiem i pozostawić w wodzie. W tym czasie podsmażamy cebulę na oleju – najlepszy będzie do tego garnek o grubym dnie lub głęboka patelnia, np. wok. Kiedy cebula się zeszkli, dodajemy mięso i smażymy razem, kiedy stanie się złocista – dodajemy nieco marchwi i smażymy wszystko przez kilka minut. Następnie zalewamy całość gorącym bulionem (nieco ponad powierzchnię składników) lub wodą i dusimy. Po paru minutach dodajemy resztę marchwi oraz (jeśli używamy) ciecierzycę. Następnie dodajemy przyprawy oraz wybrane dodatki: rodzynki, orzeszki piniowe, a na wierzch dokładamy całą główkę czosnku. box:offerCarousel Na koniec dodajemy odsączony ryż. Jeśli wody jest zbyt mało (poniżej poziomu składników) – dolewamy. Gotujemy na dużym ogniu bez pokrywki – woda musi tym razem wyparować. Uwaga – według oryginalnego przepisu ryż musi pozostać w formie kopca na górze potrawy i ugotować się na parze unoszącej się z pozostałych składników i ich płynów. Po odparowaniu wody pilaw powinien pozostać jeszcze w garnku, aż ryż nasiąknie smakiem pozostałych składników. Przed podaniem posypujemy potrawę migdałami (w wersji tureckiej) lub szczypiorem. Pilaw spożywa się razem z herbatą – tradycyjnie jest to herbata parzona na sposób uzbecki/wschodniorosyjski, podawana w czarkach. Warto dodać, że tradycyjnie pilaw uzbecki przyrządzali mężczyźni, a nie kobiety. To naturalne zważywszy na to, że pierwotnie była to potrawa wojskowa. Nawet gdy zawitał do domów, wciąż przyrządzali go mężczyźni. Dziś nie robi to wielkiej różnicy, ale być może niektórzy panowie również skuszą się na przyrządzenie tej „potrawy wojowników”?
Pilaw po uzbecku – przepis na orientalne risotto
Fotografowanie sportu nie wymaga wcale sprzętu za kilkanaście tysięcy złotych. Często o wiele bardziej liczy się pomysł na kadr, odpowiednie miejsce, lub po prostu łut szczęścia, który pozwoli uchwycić nam ten najważniejszy moment, podczas którego trybuny wstrzymały oddech. Zanim jednak chwycicie za aparat i wyruszycie na polowanie sportowców, mamy dla was kilka porad. Ustawienia aparatu Fotograf sportowy musi działać błyskawicznie. Idealny kadr od porażki dzielą czasami ułamki sekund, dlatego większość zdjęć z wydarzeń sportowych wykonuje się na bardzo krótkich czasach otwarcia migawki oraz przy jak największym otworze przysłony. Nawet jeśli wasz aparat nie został wyposażony w manualną możliwość zmiany tych ustawień, z pewnością oferuje tryb sportowy, bądź tryb preselekcji czasu lub przesłony. Warto poeksperymentować z różnymi wartościami tych ustawień, dzięki czemu poznamy możliwości naszego sprzętu. Liczy się pomysł Nic nie stoi na przeszkodzie wykonania świetnych, sportowych zdjęć zwykłym aparatem kompaktowym. Jest to oczywiście o wiele trudniejsze niż przy użyciu profesjonalnego sprzętu i wymaga od fotografa odpowiedniego przygotowania. Po pierwsze: miejsce, z którego będziemy robić zdjęcia. Zastanówmy się, gdzie możemy stanąć tak, aby uchwycić jak najwięcej najciekawszych momentów. Pamiętajmy też o ograniczeniach sprzętowych naszej konfiguracji – jeśli do dyspozycji mamy jedynie kompakt, zapomnijmy raczej o dużych odległościach i poszukajmy takiego punktu, w którym fotografowany obiekt wypełni nasz kadr. Kilka trików dotyczących techniki Jeśli nasz sprzęt nie potrafi wykonać zdjęcia w 1/8000 sekundy, zamiast zatrzymywać ruch, starajmy się go pokazać. W tym celu najwygodniej jest wykorzystać technikę panoramowania, nazywaną często jej angielską nazwą: panningiem. W tym celu ustawiamy czas otwarcia naszej migawki w zakresie 1/60-1/10 sekundy i wybieramy miejsce, które pozwoli nam na ustawienie się prostopadle do kierunku ruchu obiektu, który chcemy sfotografować. Kiedy obiekt znajdzie się w naszym polu widzenia, “śledzimy” go aparatem, wciskając przy tym spust migawki. Wymaga to nieco wprawy, jednak technika panoramowania pozwala na uchwycenie ruchomego sportowca na rozmazanym tle. Co kupić do fotografii sportowej? Jeśli fotografia sportowa wciągnie was na tyle, że zaczniecie zastanawiać się nad zakupem lepszego sprzętu, warto wziąć pod uwagę kilka kwestii: Aparat– w fotografii sportowej najlepiej sprawdzi się lustrzanka z szybkim autofocusem, jak najkrótszym czasie otwarcia migawki oraz jak najwyższą dopuszczalną wartością ISO. Warto, aby dawała również możliwość synchronizacji lampy błyskowej z drugą lamelką migawki. Obiektywy – za standardowe wyposażenie fotografa sportowego przyjęło się uznawać długi teleobiektyw (im jaśniejszy, tym lepszy i niestety droższy) i szerokokątny zoom. Jeśli możemy podejść naprawdę blisko, warto również rozejrzeć się za obiektywem typu “rybie oko”. Dodatki – statyw (lub monopod) okaże się nieoceniony, szczególnie podczas robienia zdjęć teleobiektywem. Na dużym zbliżeniu po prostu bardzo trudno wykonać ostre zdjęcia nawet nieruchomym obiektom. Mocna lampa błyskowa pomoże nam uzyskać lepsze zdjęcia w niesprzyjającym oświetleniu. Rozbłysk flesza w połączeniu z techniką panoramowania daje również bardzo ciekawy efekt, który dodatkowo podkreśli ruch. Trening czyni mistrza Fotografia sportowa nie jest prosta. Wymaga pewnej ręki, szybkiego oka i indywidualnego przygotowania się do każdego wydarzenia, które zechcecie uwiecznić na zdjęciach. Pamiętajcie, że najlepsze zdjęcia sportowe zawierają w sobie te najważniejsze emocje: radość po wygranej, smutek po porażce czy determinację w wyjątkowo trudnym, bądź decydującym momencie. To właśnie wtedy trzeba nacisnąć spust migawki.
Fotografia sportowa – jak zacząć?
Nocne wędkowanie cieszy się niesłabnącą popularnością wśród wędkarzy. To właśnie nocą mają oni największe szanse na udane połowy. Warto się odpowiednio przygotować na taką wyprawę i wyposażyć w latarkę czołową. Tak zwaną czołówkę montuje się za pomocą specjalnych pasków. Jej podstawową zaletą jest to, że nie zajmuje rąk wędkarzowi podczas łowienia ryb. Jej światło nie razi, gdyż jest rozproszone przez reflektor oraz obudowę. Na rynku jest wiele rodzajówlatarek czołowych dla wędkarzy. Mają różne kształty, sposoby mocowania oraz rodzaje zasilania. Oto kilka cech, na które warto zwrócić uwagę, wybierając odpowiedni sprzęt na ryby. Budowa Dostępne na rynku czołówki składają się m.in. z soczewki rozpraszającej, osłony z dodatkową soczewką skupiającą, zespołu świecącego (jedna lub kilka diod), odbłyśnika, pojemnika na baterie oraz układu elektronicznego. Dodatkowo latarki czołowe mają układ pozwalający na regulację kąta reflektora w pionie oraz system nośny. Dobre czołówki wykonane są z bardzo mocnego i trwałego tworzywa sztucznego ABS. Dzięki temu są odporne na trudne warunki atmosferyczne oraz eksploatacyjne. Zasilanie Czołówki zasilane są z baterii, zwykle AAA lub AA, albo z akumulatorów. Dzięki temu są bardzo wydajne i mogą być używane nieprzerwanie przez kilkadziesiąt godzin. Wysoka wydajność tego sprzętu to coraz częstszy efekt zastosowania diod LED. Niektóre modele mają także sygnalizator poziomu rozładowania baterii, który informuje, że należy je wymienić. Wodoszczelność i odporność Łowienie ryb wiąże się z wilgocią, dlatego dobra latarka powinna być wodoszczelna, a także odporna na upadki do wody lub na kamień. Większość latarek czołowych ma konstrukcję odporną na wilgoć i nawet po zanurzeniu w wodzie będzie działać bez zarzutu. Odporności na wodę wyrażana jest według międzynarodowej normy IPX w skali od 0 do 8 według przeprowadzonych testów. IPX0 oznacza brak ochrony, IPX4 – odporność przed rozpryskującą się wodą, a IPX7 – odporność na zanurzenie w wodzie na głębokość jednego metra przez 30 minut. Mocowanie Latarki mocuje się zwykle bezpośrednio na czole za pomocą opaski elastycznej lub pasków regulowanej długości. Niektóre modele mają od wewnątrz opaski antypoślizgową gumę uniemożliwiającą zsuwanie czy spadnięcie latarki z głowy. Zaletą nowoczesnych czołówek jest ich lekkość, która pozwala na noszenie ich również na czapce lub kapeluszu. Wybierając odpowiedni model, warto zwrócić uwagę na umiejscowienie włącznika, aby móc ją szybko włączyć lub wyłączyć. Regulacja intensywności świecenia Nowoczesne czołówki diodowe mają dużą jednorodność natężenia światła w oświetlanym polu. Większość latarek czołowych dla wędkarzy ma dodatkową zaletę: możliwość regulacji kąta emisji w płaszczyźnie pionowej. Dodatkowo mają też płynną lub stopniową regulację natężenia światła. Niektóre modele latarek wyposażone są w tylne czerwone światełko, które zapewnia widoczność osoby użytkującej. Moc Jednostką miary strumienia światła są lumeny. Oczywiście im więcej lumenów, tym oświetlenie jest intensywniejsze. W większości przypadków wystarczy od 40 do 80 lumenów, ale na rynku są także czołówki, w których wartość lumenów przekracza nawet 500. Do oświetlenia dłuższego dystansu, warto wybrać sprzęt gwarantujący większą ilość lumenów. Odpowiednia moc latarki zapewni nam doskonałe oświetlenie najbliższego otoczenia. Łatwiej będzie nabić przynętę na haczyk, posługiwać się wędką czy też wyszukać potrzebne przedmioty wtorbie wędkarskiej. Waga Producenci dążą do zminimalizowania wagi latarek, gdyż czołówki są noszone na głowie i waga ma tutaj duże znaczenie. Dostępne na rynku latarki czołowe ważą od 65 g do 350 g. Cena Najtańsze czołówki można kupić już za 7–8 zł, natomiast bardziej zaawansowane kosztują nieco ponad 100 zł. Decydując się na zakup latarki czołowej, zwróćmy uwagę na jej parametry oraz jakość użytych materiałów. Właściwie dobrany sprzęt posłuży nam długi czas i będzie niezastąpiony podczas każdego nocnego połowu.
Latarka czołowa – dlaczego przydaje się wędkarzowi
Czy życie naprawdę kończy się po sześćdziesiątce? Bohaterki książki Maeve Haran udowadniają, że wiek to tylko liczba, a metryka nie stanowi przeszkody przed obróceniem swojego życia o 180 stopni. W dzisiejszym świecie niewiele tematów nadal uważanych jest za tabu. Otwarcie mówi się o seksie, życiu prywatnym, religii czy polityce. Wciąż jednak często nie wiemy, jak rozmawiać o przemijaniu, starości i radzeniu sobie z upływem czasu. Te kwestie w ciepły, wzruszający i zabawny sposób porusza nowa książka Maeve Haran, zatytułowana Najlepsze chwile w życiu. To druga, po bestsellerowym Mieć wszystko, powieść brytyjskiej autorki wydana w Polsce. Haran doskonale odnajduje się w takiej tematyce, bo nie tylko sama jest już dojrzałą kobietą i matką trójki dorosłych dzieci, ale w dodatku po ukończeniu studiów prawniczych na Oksfordzie długo czekała na swój literacki debiut. To dlatego jej książki są takie życiowe? Sześćdziesiątka to nowa czterdziestka? Takie hasło widnieje na okładce Najlepszych chwil w życiu i to chyba najtrafniejsze podsumowanie tej wciągającej, lekkiej, ale i poruszającej książki. To historia czterech przyjaciółek, wszystkich mających już nieco ponad sześćdziesiąt lat. Claudia, Ella, Laura i Sal przyjaźnią się od czterdziestu lat. Choć z pozoru nie mogłyby się od siebie bardziej różnić, to co miesiąc spotykają się na drinka i ploteczki. Ella po śmierci ukochanego męża mieszka sama w wielkim domu, do sprzedaży którego namawia ją córka. Kobieta nie wyobraża sobie jednak przeprowadzki gdzieś indziej. Claudia ubóstwia wielkomiejskie tempo Londynu i nigdy nie zdecydowałaby się opuścić stolicy. Laura po latach pozornego rodzinnego szczęścia odkrywa, że jej życie wcale nie było idyllą. A Sal, to taka Samantha z Seksu w Wielkim Mieście, której pełne uciech i przygodnych znajomości życie nagle obraca się o 180 stopni. Wszystkie bohaterki borykają się też z typowymi dla dojrzałych kobiet problemami: strachem przed utratą pracy i byciem zastąpioną przez kogoś młodszego, brakiem fizycznej bliskości i przemijającą urodą, czy zwyczajnym znużeniem po latach prowadzenia przykładnego, poukładanego życia. Słodycz z cierpką nutą Najlepsze chwile w życiu poruszają temat, który nie dla wszystkich jest komfortowy. Zaryzykowałbym nawet stwierdzeniem, że to kwestia najtrudniejsza dla najbardziej zainteresowanych – kobiet, które zbliżają się lub już osiągnęły wiek podobny do tego, co bohaterki książki Haran. Mimo to lektura powieści Brytyjki jest wyjątkowo przyjemna. To nie tylko zasługa lekkiego i pełnego ciepłego humoru języka, jakim posługuje się autorka. Siła Najlepszych… tkwi bowiem w samej tematyce: niezwykle życiowej, do której każdy z nas może się odnieść. Wielkim plusem książki jest też fakt, że właściwie z miejsca, już od pierwszych stron, wciągamy się w tę historię, stajemy się piątym towarzyszem, siedzącym przy stole z bohaterkami. Co jednak ważne, pod płaszczykiem lekkiej i z pozoru błahej historyjki, Maeve Haran przemyciła poważne i warte przedyskutowania zagadnienia: radzenie sobie z chorobą, zdradą i śmiercią. Wszystko to sprawia, że Najlepsze chwile w życiu nie tylko bawią, ale i autentycznie wzruszają. No i skłaniają do refleksji. Powieść Haran przeznaczona jest głównie dla dojrzałych kobiet, ale tak naprawdę nie stoi to na przeszkodzie, by sięgnęły po nią młodsze panie. I mężczyźni, którym pozwoli ona może trochę inaczej spojrzeć na kobiety w ich życiu. Bo przecież na zmiany nigdy nie jest za późno. Źródło okładki: marginesy.com.pl
„Najlepsze chwile w życiu” Maeve Haran – recenzja
Zasady ubioru do pracy stały się ostatnio nieco mniej restrykcyjne, a styl biznesowy przenika się z codziennym. Dlatego zamiast ciemnych garsonek i garniturów wybieramy kolorowe lub we wzory. Podpowiadamy, jak kompletować odpowiednie zestawienia z eleganckimi ubraniami. Garnitur już dawno przestał być domeną mężczyzn, a Marlena Dietrich wyglądała w nim wyjątkowo kusząco. Nie jest już też zarezerwowany tylko na biznesowe okazje. Zestawy zarówno klasyczne, stonowane jak i kolorowe marynarki i spodnie trafiły do garderoby aktorek i celebrytek, a w swoich kolekcjach mają je prawie zawsze wszyscy projektanci. U Chanel są klasyczne i szykowne, u Dolce & Gabbana – kolorowe i kapiące złotem, a luźne, w sportowym stylu proponuje Vetement. Garnitur to zestaw nie tylko uniwersalny – o każdej porze dnia wygląda elegancko – ale także wbrew pozorom oferujący szerokie możliwości, ponieważ możesz dopasować do niego różnorodne dodatki, które przesądzą o charakterze stylizacji. Elegancja ze sportowym sznytem box:offerCarousel Jak nadać garniturowej stylizacji nieco swobodny charakter? Dobrać odpowiednie buty. Na obcasach – to wersja najbardziej elegancka. Muszą być zabudowane na palcach i piętach. Eleganckie obcasy nie powinny być zbyt wysokie, ale też nie będzie to modna ostatnio, nieco wygięta „kaczuszka”. Potrzebujesz schludnego, biznesowego wyglądu – postaw na sprawdzoną, ponadczasową klasykę. box:offerCarousel Sprawa ma się inaczej, jeśli zależy ci na niezobowiązującym, casualowym looku, którego podstawą będzie właśnie klasyka przełamana wyrazistym, swobodniejszym elementem. Najprostszym rozwiązaniem będzie wybór butów o sportowym charakterze. Do niebieskiego lub granatowego garnituru dobierz białe tenisówki lub masywniejsze adidasy z linii Stan Smith. Taki zestaw to dobry pomysł np. na zakupy i spotkanie z przyjaciółmi w mieście. A jeśli w pracy kontaktujesz się z klientami, siedząc za biurkiem, to tenisówki też mogą być dobrym pomysłem – w końcu nikt ich nie zobaczy, o ile nie wstaniesz... Garnitur to komunikat box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel W biurze garnitur jest czasem nieodzowny, a sprawdzi się nawet wtedy, gdy nie jest konieczny. Odpowiedni wygląd w pracy to rodzaj niewerbalnego kodu i zarazem komunikatu, który podkreśla twoją wiarygodność i profesjonalizm. W ciepłe wiosenno-letnie dni możesz sobie pozwolić na komplet we wzory, ale tylko pod warunkiem że nie planujesz ważnego oficjalnego spotkania. Wzorzysty garnitur może być równie elegancki i gładki, ale w ważnych momentach decyduj się raczej na klasyczne zestawy w stonowanych kolorach – czarne, granatowe lub szare zawsze będą uniwersalne i na miejscu. Kompletując zestawy garniturowe do pracy, pamiętaj, że: * strój powinien być odpowiedni do zajmowanego stanowiska – poważna pani dyrektor raczej nie powinna nosić cukierkowego lub ostrego różu; * ubiorem okazujesz szacunek współpracownikom i przełożonym; * twój wygląd zawsze powinien być schludny, a ubrania czyste – to banał, ale i podstawa, o której niekiedy zapominamy, zwłaszcza w czasach materiałów o gniecionych fakturach, które nie wymagają prasowania. Diabeł tkwi w szczegółach box:offerCarousel Dobry wygląd, niezależnie od tego, czy wybierzesz garnitur gładki, czy we wzory, zapewnią dodatki, bo to właśnie one często przesądzają o charakterze stylizacji. Ale nie tylko. Jeśli białą bluzkę koszulową zastąpisz T-shirtem, szyję luźno omotasz kolorową apaszką, a zamiast eleganckiej, skórzanej torby wybierzesz shopperkę z materiału, to nawet najelegantszy garnitur będzie wyglądał swobodnie. A jeśli garnitur w odważny wzór lub florystyczny motyw to dla ciebie zbyt wiele, to może zdecydujesz się choć na jeden wzorzysty element? Marynarka w kwiaty dobrze będzie wyglądała z jedwabną, jasną bluzką i białymi lub granatowymi cygaretkami.
Kolorowe i wzorzyste garnitury do korporacji i na miasto
To może nie jest najlepsza pora na poznawanie postaci związanej z Bożym Narodzeniem. Choć właściwie – kiedy zbliżają się święta, myślimy o wszystkim, ale nie o wszystkich, częściej o prezentach niż o samym ofiarodawcy. A może warto to zmienić. Czyż Mikołaj innym zwany imieniem... Matt Haig zabiera czytelnika w podróż przez fantastyczne wyobrażenia najczęściej kojarzone z dzieciństwem. Jednak trzeba przyznać, że nie poprzestaje na – w tym wypadku wydawałoby się wystarczająco rozległym i bajkowym – jednym wątku i rozciąga historię dużo dalej. „Chłopiec zwany Gwiazdką” – to bardzo oczywisty wątek przedświąteczny. Dodatkowo pierwsze wrażenie sugeruje, że książka jest przeznaczona tylko dla najmłodszych czytelników, jednak już kilka pierwszych zdań może sprawić, że również dorośli się nią zainteresują. Powieść ma szansę stanowić idealny punkt wyjścia do rozmów na temat pochodzenia tradycji świątecznych i samego Mikołaja. Dorosły i dziecko z pewnością chętnie porozmawiają na temat powodów, dla których prezenty chowa się na przykład do skarpety. Autor dość szybko odnosi się również do różnego nazewnictwa tej znaczącej postaci. Ale dopiero później zaczyna się właściwa magia tej książki. Chłopiec zwany gwiazdką Autor przedstawia nam historię młodego chłopca, który mieszka w jednoizbowym domku tylko ze swoim ojcem. Żyją w zapomnianym miejscu Finlandii z mnóstwem drzew, które można wprawdzie wyciąć i sprzedać, ale z powodu ich mnogości nie ma szans uzyskać za nie dobrej ceny. Ojciec dzieli się swoimi troskami z synem, kiedy więc pewnego dnia musi opuścić dom i wyruszyć w podróż w poszukiwaniu Elfiego Jaru, jest on już na to przygotowany (nawet jeśli nie czuje gotowości pozostania pod opieką złośliwej ciotki). Cała opowieść napisana jest w bardzo przystępny sposób. W prostych zdaniach i wartkich dialogach autor pobudza wyobraźnię do najbardziej intensywnej i barwnej pracy. Nieskomplikowane i czarno-białe ilustracje, które od czasu do czasu znajdziemy na kartkach tej książki, w głowie czytelnika mogą zmienić się w niemal każdy obraz. Matt Haig jest autorem, który w ostatnich latach napisał kilkanaście książek – w tym dwie bardziej lub mniej związanie z Gwiazdką – ale tylko ta jedna wydaje się bardziej znana w Polsce. Autorowi na pewno nie można odmówić zręczności w budowaniu nastroju. Gdybyśmy chcieli znaleźć najbliższy odpowiednik jego książki, prawdopodobnie w grę mogłyby wejść dwie pozycje – „Opowieść wigilijna” i „Dziewczynka z zapałkami”. Nie chodzi tu o samą treść, ale o sposób, w jaki historia trafia przed oczy czytelnika, i o to, jak z pozoru smutna opowieść przynosi ciepło i barwne wspomnienia. Być może zdaje wam się, że znacie Mikołaja i wiecie o nim dość, jednak wersji o jego pochodzeniu jest wiele. Autor przedstawia czytelnikowi jeszcze jedną – dużo spokojniejszą i rzeczywistą, a jednak po przeczytaniu ostatniej strony można odnieść wrażenie, że właśnie wróciło się z baśniowej podróży. Książkę znajdziecie na Allegro już od ok. 25 złotych. Źródło okładki: www.zysk.com.pl
„Chłopiec zwany Gwiazdką” Matt Haig – recenzja
Wykonanie profesjonalnej makrofotografii wymaga zastosowania odpowiedniego doświetlenia kadru. Ring świetlny, zamocowany na obiektywie aparatu, jest idealnym rozwiązaniem szczególnie ze względu na fakt, że w tym przypadku obiekt fotografowany znajduje się w niewielkiej odległości. Makrofotografia rządzi się nieco odmiennymi prawami niż klasyczna fotografia portretowa, krajobrazowa, czy reportażowa. Główną cechą zdjęć makro jest fakt przedstawienia obiektów w znacznym powiększeniu. Zwielokrotnienie rozmiarów sięga od dziesięcio- do trzydziestokrotności rzeczywistych rozmiarów obiektu. Takie powiększenie skutkuje utratą głębi i ostrości kadru. Wyrazistość obrazu w takim przypadku zależy w dużej mierze od trzech najistotniejszych parametrów: precyzji ustawienia ostrości obiektywu, stabilizacji podczas robienia zdjęcia oraz od możliwości odpowiedniego doświetlenia kadru. Lampa błyskowa w makrofotografii Podczas robienia zdjęć w skali makro niezastąpione jest naturalne światło słoneczne. Niestety, w warunkach rzeczywistych trudno jest bez udziału sztucznego źródła światła równomiernie rozjaśnić każdy element, który chcemy uwidocznić na zdjęciu. Idealnym rozwiązaniem wówczas są lampy błyskowe. W makrofotografii klasyczne flesze zewnętrzne (w przypadku braku płaszczyzny odbicia i rozproszenia światła) stają się całkowicie bezużyteczne, gdyż błysk punktowy skierowany bezpośrednio na fotografowany obiekt może częściowo prześwietlić obraz. Zbyt mocno oświetlone obszary potęgują braki odpowiedniego ujawnienia krawędzi i powodują pojawienie się obszarów silnie zacienionych. Aby zminimalizować efekt sztuczności oświetlenia, można zastosować dyfuzory, które są dostępne w różnych rozmiarach, kształtach i o różnej intensywności rozproszenia. Tego typu akcesoria nie sprawdzają się jednak, gdy fotografowany obiekt znajduje się w odległości około 30 cm od ogniskowej obiektywu. Dla makrofotografii idealnym rozwiązaniem są lampy pierścieniowe. To one stanowią pełnoprawne narzędzie twórcze w równomiernym doświetlaniu cieni. Konstrukcja lampy pierścieniowej Na rynku dostępnych jest wiele różnych modeli lamp pierścieniowych. Najstarsze modele tego typu, to rurka palnika ksenonowego, otaczająca obiektyw. Ze względu na niskie walory praktyczne, lampy ksenonowe zostały wyparte przez lampy ledowe o podobnej konstrukcji. Lampa taka posiada otaczającą obiektyw głowicę, z równomiernie rozmieszczonymi diodami. Wśród szeregu modeli lamp zróżnicowanie polega na liczbie zamontowanych w okręgu diod ledowych. Początkujący fotograf może zaopatrzyć się w lampę typu ringlight już za mniej niż 200 złotych. Lampa w tej cenie posiada zadawalające parametry do fotografowania obiektów w odległości nie większej niż 50 cm. Ponieważ fotografia makro wymaga dużego skupienia, wytrwałości i precyzji oraz wymaga wielokrotnych powtórzeń, ważną cechą jest również pobór prądu. Dzięki zastosowaniu wydajnych diod możliwe jest długotrwałe wykorzystanie lampy zarówno w trybie błysku wyzwalanego przez aparat, jak i w trybie światła ciągłego. Druga opcja jest szczególnie przydatna podczas fotografii natury w skali makro, ponieważ błyski nie płoszą zwierząt i owadów. Temperatura światła Zastosowanie lampy pierścieniowej gwarantuje równomierne oświetlenie całego modelu, pozbawiając go głębokich cieni. Samo umiejscowienie lampy, ale również jej duża powierzchnia emisji światła, powoduje efekt otulenia i uplastycznienia konturów obiektu. Temperatura światła dziennego wynosi 5500 K, a światło pochodzące ze sztucznego źródła posiada różną temperaturę barwową. Rozważając zakup lampy pierścieniowej urządzenia, warto wybrać model z możliwością regulowania temperatury. Zwyczajowo są to zestawy nakładek (filtrów), które dają możliwość uzyskania temperatury 3000 K (cooling filter) i 15000 K (warming filter). Pierścieniowe lampy błyskowe mogą pełnić rolę głównego źródła światła. Wówczas światło dzienne staje się tylko elementem uzupełniającym (backlight). Innym przypadkiem jest możliwość zastosowania światła dziennego jako głównego źródła światła. Wtedy zastosowana lampa pozwala tylko uwydatnić istotne cechy fotografowanego obiektu. Do jakiego obiektywu lampa pierścieniowa? Podczas wybierania lampy pierścieniowej należy zwrócić uwagę przede wszystkim na model aparatu, do którego mamy zamiar wykorzystać akcesoria. Do różnych marek aparatów przeznaczone są różne modele fleszy. Innym ważnym aspektem jest rodzaj stosowanych obiektywów. Większość modeli posiada szeroki zakres adapterów do obiektywów o średnicy od 49 mm do nawet 77 mm. Taka rozpiętość średnicy montowania pierścienia stwarza również możliwość robienia zdjęć obiektywami do fotografii portretowej o zmiennej ogniskowej. Dlatego też lampy takie znajdują coraz szersze zastosowanie przykładowo przy tworzeniu dokumentacji technicznej czy medycznej.
Pierścieniowe lampy błyskowe – podstawowe narzędzie w makrofotografii
Nawigacja to coraz częstsze wyposażenie nowoczesnych samochodów. Jednak nie we wszystkich autach możemy znaleźć ten pozytywny gadżet, dlatego też na rynku jest wiele urządzeń mobilnych tego typu, które możemy podłączyć do każdego samochodu. Jednym z nich jest Lark Freebird 50.3 – prosty w obsłudze, idealny na początek. Do przydatnych funkcji nawigacji samochodowych chyba nikogo nie muszę przekonywać. Zwłaszcza, jeśli mielibyśmy porównać takie urządzenie z tradycyjną, papierową mapą. Nawigacja to świetna rzecz dla każdego, kto choć trochę podróżuje samochodem. Nawet jeśli mielibyśmy używać jej tylko kilka razy w roku, na przykład podczas wakacyjnych wyjazdów, to i tak dobry wybór. Przenośne GPSy zaoszczędzą nam szukania i przede wszystkim – nerwów. Skład zestawu W pudełku, oprócz samej nawigacji, znajdziemy wszystkie podzespoły potrzebne do obsługi urządzenia, więc nic nie trzeba dokupować. Do dyspozycji mamy oczywiście instrukcję obsługi, która jest w języku polskim, ładowarkę samochodową 12V, kabel USB i składający się z dwóch elementów uchwyt mocujący nawigację za pomocą przyssawki do szyby. Samo mocowanie jest pewne i bardzo wygodne. Końcówka uchwytu to przegub kulisty, więc możemy ustawić urządzenie w dowolnym kierunku. Bardzo wygodne jest również mocowanie nawigacji w uchwycie. Bez problemu mogłem ją wkładać i wyjmować nawet jedną ręką. Co więcej nie towarzyszyły temu żadne trzaski, więc do mocowania ciężko jest mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Użytkowanie Obsługa nawigacjiLark Freebird 50.3jest bardzo prosta i odbywa się za pośrednictwem pięciocalowego wyświetlacza dotykowego. Nie jest to niestety wyświetlacz pojemnościowy, a jedynie oporowy, ale spisuje się bardzo dobrze. Ikonki na pulpicie są wystarczających, rozmiarów żeby bezproblemowo klikać w nie palcem. Jeśli jednak komuś to nie wystarcza, producent wyposażył urządzenie w chowany rysik. Bardzo fajny pomysł, ale – jak wspomniałem – przyciski są spore i podczas użytkowania nawigacji ani razu nie skorzystałem z rysika. Na urządzeniu zainstalowany jest system Larka i przyznaję, że jest on dość prosty do nauki. Menu jak i poszczególne aplikacje są łatwe w użyciu i obsługuje się je kilkoma kliknięciami. Cały system można uznać za dość toporny, ale przez to prosty i bardzo przyjazny. Urządzenia Freebird 50.3, dzięki zainstalowanym aplikacjom, możemy używać nie tylko jako nawigację, ale również do odtwarzania zdjęć, muzyki, filmów oraz plików tekstowych – z uwagi na dość słaby wyświetlacz nie polecałbym jednak tych funkcji. Dużo lepiej urządzenie spisuje się jako nawigacja samochodowa, czyli to, do czego zostało zaprojektowane. Przy nawigowaniu słaby ekran nie przeszkadza, ponieważ szczegóły nie są aż tak istotne. Jest on dobrze podświetlony, więc nawet w słoneczny dzień wszystko widać. Kolejny plus Freebird 50.3 to korzystanie z map. Jest oczywiście funkcja wpisania adresu i nawigowania do celu, jest też możliwość zapisania na stałe adresu zamieszkania i pracy oraz nie zawsze spotykana funkcja pokazania samej mapy. Czyli, jeśli interesuje nas jakiś obszar, wystarczy otworzyć mapę i rozejrzeć się w terenie. Działa to dokładnie tak samo, jak mapy internetowe, lecz w tym wypadku dostęp do sieci nie jest potrzebny. Minusem może być, żeLark w swoim urządzeniu udostępnia tylko polskie mapy. Dane techniczne Z uwagi na wcześniej wspomnianą toporność systemu, parametry urządzenia są w zupełności wystarczające. System chodzi prawidłowo i bez zacięć, przez cały okres testu ani razu nic się nie zawiesiło. Po kliknięciu nie trzeba czekać, do czego przyzwyczaiły nas już bardziej rozbudowane systemy. Tutaj wszystko odbywa się prosto i natychmiastowo. Takie parametry, jak procesor 500 MHz, pamięć RAM 128 MB i pamięć flash 2GB są naprawdę wystarczające do sprawnego użytkowania. Wadą natomiast jest wyświetlacz o rozdzielczości 480x272 pixeli. Jest ona zdecydowanie za mała i widać nie tylko pixele, ale i całe linie. Nie jest to przeszkodą podczas korzystania z urządzenia jako nawigacji, ale raczej do odtwarzania filmu się nie nadaje. box:imageShowcase box:imageShowcase Podsumowanie Podsumowując test nawigacji Lark Freebird 50.3, mogę powiedzieć, że jest to dobre urządzenie w dobrej cenie, jeśli nie mamy zbyt wygórowanych wymagań i będziemy korzystać z niego wyłącznie jako nawigacji. Obsługa techniczna systemu Lark i codzienne montowanie sprzętu raczej nie powinno nikomu sprawić problemów. Nawigacja ta jest dobrym pomysłem dla osób, które będą używały jej sporadycznie lub będzie to ich pierwsze urządzenie nawigacyjne – nie powinny się wówczas zawieść.
Lark Freebird 50.3 – nawigacja dla każdego
Jazda motocyklem wcale nie musi oznaczać podróży w milczeniu! Interkomy umożliwiają rozmowy z pasażerem czy grupą znajomych jadących na swoich maszynach. Wiele urządzeń poza funkcją komunikowania pozwala też na odtwarzanie muzyki czy słuchanie wskazówek nawigacji. Ograniczeniem w podróżowaniu jednośladem zawsze był brak wygodnej komunikacji z pasażerem lub innymi uczestnikami ruchu. Problem ten rozwiązują bez wątpienia interkomy, które w potrafią znacznie zwiększyć komfort podróżowania. Te małe urządzenia pozwalają zaoszczędzić sporo czasu. Na przykład bez stałego kontaktu z pozostałymi uczestnikami grupowej wyprawy motocyklowej, każda drobnostka wymaga postoju. Mając interkom, bez problemu poinformujemy współtowarzyszy wyprawy o konieczności uzupełniania paliwa czy wątpliwościach co do pracy naszej maszyny. Wiele urządzeń umożliwia słuchanie tej samej muzyki z pasażerem czy odtwarzanie głosu z popularnych aplikacji, jak np. Yanosik. Rodzaje interkomów Dostępne na rynku interkomy najłatwiej podzielić na: * przewodowe box:offerCarousel * bezprzewodowe box:offerCarousel Które z nich są lepsze? Wszystko zależy od preferencji i kwoty, jaką chcemy przeznaczyć na taki zestaw. Urządzenia łączące się za pomocą kabli są nieco tańsze i nie wymagają tak częstego ładowania baterii. Interkomy bezprzewodowe również mają swoje zalety. Dzięki połączeniu za pomocą technologii Bluetooth są znacznie szybsze w obsłudze – przed użyciem nie trzeba podłączać kabli, a następnie umieszczać ich w bezpiecznym miejscu, aby ich nie naderwać. Interkom z kaskiem Przeglądając oferty niektórych producentów, można znaleźć interkomy oferowane razem z kaskami. Dużą zaletą takich rozwiązań jest idealne dopasowanie urządzenia do ochraniacza głowy. Podczas użytkowania mamy pewność, że mikrofon i głośnik nie będą przeszkadzały nam czy pasażerowi w trakcie jazdy. Jednym z producentów takich rozwiązań jest firma Nolan. Jej model N-COM B901S to bezprzewodowy interkom, którego zasięg na otwartym terenie wynosi do 600 m. Dzięki systemowi VOX możliwa jest głosowa aktywacja i dezaktywacja interkomu. Zestaw bez problemu łączy się zarówno z systemem Android, jak i z urządzeniami firmy Apple. Zapamięta trzy numery, które można wybrać w systemie szybkiego wybierania. Za pomocą Bluetooth urządzenie umożliwia odtwarzanie muzyki i łączenie się z nawigacją. Dodatkowo jest z nim zintegrowane radio FM, które automatycznie wycisza się w przypadku przychodzącego połączenia głosowego. box:offerCarousel Na co zwracać uwagę? Decydując się na zakup interkomu, warto się zastanowić, jakich funkcji od niego oczekujemy. Jeśli chodzi nam głównie o rozmowę z pasażerem, bez problemu możemy wybrać model przewodowy. Jeśli chcemy słuchać muzyki podczas jazdy, wybierzmy ten, który umożliwia współdzielenie dźwięku z naszym „plecakiem”. Jeśli zamierzamy podróżować w większej grupie, warto zwrócić uwagę, czy dany model umożliwia połączenie się z kilkoma innymi interkomami. Ciekawa jest opcja obsługiwania urządzenia za pomocą komend głosowych, co dodatkowo zwiększa komfort, ale przede wszystkim bezpieczeństwo podczas jazdy. Niektóre interkomy zapamiętują numer alarmowy oraz w razie niebezpieczeństwa pozwalają szybko go wybrać. Jest to bardzo przydatna opcja, która może uratować życie. Warto też sprawdzić, czy potencjalny zakup jest wodoodporny oraz czy jego bateria ma wystarczającą pojemność. Interkomy bez wątpienia ułatwiają podróżowanie motocyklem. Dzięki nim możemy ograniczyć czas postoju, a także zwiększyć komfort jazdy przez słuchanie muzyki czy rozmowę ze współpodróżującymi. Ceny najtańszych zestawów zaczynają się od ok. 150 zł, ale ich jakość może pozostawiać wiele do życzenia.
Jak wybierać interkom motocyklowy?
Mały przedpokój wcale nie musi być wadą mieszkania, wręcz przeciwnie. Dobrze zagospodarowany pozwala na utrzymanie porządku i czystości bez dużego wysiłku. Ważne jednak, aby wybrać odpowiednie meble – łączące w sobie funkcję estetyczną i praktyczną. Dotyczy to także szafek na buty, które odpowiednio dobrane, nie zabiorą zbyt wiele miejsca, a przechowają buty wszystkich gości i domowników. bbox:experiment Szafki na buty - co masz do wyboru: * Stojaki na buty * Szafka z szufladami * Szafka tekstylna * Szafka z siedziskiem * Komoda słupek [/bbox] Stojaki na buty Nawet w najmniejszym pomieszczeniu znajdzie się przestrzeń na stojak na buty. To najlepsze rozwiązanie dla tych, którzy potrzebują miejsca na buty codziennego użytku. Stojak na buty przypomina piętrowe (dwu- lub więcej) pręty, na których możemy postawić obuwie. Jego zaletą jest możliwość rozsuwania go w zależności od potrzeb, dzięki czemu pomieści od kilku do kilkunastu par butów, a także praktyczna podstawka (w wybranych stojakach), na którą może skapywać woda czy opadać piach i kurz. Stojaki na buty kosztują od 19 zł. Najpopularniejsze modele są wykonane z drewna lub plastiku i metalu. Szafka z szufladami Praktyczne są także szafki z szufladami lub półkami otwieranymi w pionie pod kątem 90 stopni. Kosztują od 135 zł i mają przeważnie 4 poziomy. W zależności od miejsca, które mamy na nie przygotowane, możemy wybrać szafkę węższą, ale wyższą lub szerszą i niższą, której blat posłuży jako stolik lub miejsce na torebkę czy koszyk. Tego rodzaju komody najlepiej prezentują się w kolorze białym lub naturalnego drewna, zwłaszcza wenge lub olchy. Najpopularniejsze szafki z szufladami mają ok. 80–100 cm wysokości, a ich blaty doskonale sprawdzą się jako miejsce na ozdoby czy praktyczne gadżety, np. pojemnik na klucze. Szafka tekstylna Ciekawą alternatywą dla tradycyjnych szafek są szafki tekstylne. Sprawdzą się w małych mieszkaniach i przedpokojach, bo łatwo można je złożyć i schować. Zamykane są na rzepy lub zamek błyskawiczny, przez co wyglądają bardzo estetycznie. Dzięki wodoodpornemu materiałowi są łatwe w utrzymaniu czystości także przy niepogodzie. Szafki tekstylne kosztują od 39 do 89 zł, w zależności od rozmiaru. Szafka z siedziskiem Chętnie wybierane są szafki z siedziskiem. Mają uchylane drzwiczki, na których znajdziemy koszyki na buty lub tradycyjne półki. Szafki tego rodzaju są bardzo praktyczne, jeśli chcemy połączyć je z wieszakiem nad siedziskiem albo lustrem. Zwykle są niewielkich rozmiarów i ładnie prezentują się jako samodzielnie stojące meble. To dobre rozwiązanie do małych przedpokojów i przedsionków w domkach jednorodzinnych. Cena za szafki z siedziskiem waha się od 150 do 290 zł, w zależności od wielkości i wykonania. Komoda słupek Jeśli potrzebujesz mebla, który pomieści większą ilość obuwia i utrzyma porządek w butach całej rodziny, postaw na słupki, czyli wąskie, wysokie komody, które łatwo wstawimy do przedpokoju, nie przeszkadzając przy tym w jego użytkowaniu. Mogą mieć szafki otwierane do dołu, na boki, a także szuflady. Popularne są zwłaszcza słupki bez uchwytów, drewniane lub białe. Zapłacimy za nie ok. 169 zł. Świetnie pasują do nowoczesnych wnętrz, przedpokojów łączonych z salonem lub aneksem kuchennym. Zobacz więcej: Urządź funkcjonalny przedpokój
Szafki na buty do niewielkiego korytarza
W życiu każdego smartfona lub telefonu komórkowego nastaje chwila, kiedy trzeba wymienić jego baterię na nową. W takim momencie praktycznie każdy zastanawia się, czy wybrać tani zamiennik, czy oryginalny akumulator. W tym poradniku postaram się doradzić wam w tej kwestii i powiedzieć, jakie rozwiązanie jest lepsze. Cena To oczywiście podstawowy argument, który determinuje wybór większości osób. Baterie nieoryginalne są w większości przypadków kilka lub nawet kilkanaście razy tańsze niż akumulatory oryginalne, produkowane przez producenta danego smartfona. Taka cena naturalnie bardzo mocno kusi, ale czy warto korzystać z okazji? Bezpieczeństwo Jeśli choć trochę interesujecie się światem nowoczesnych technologii, pewnie nieraz słyszeliście o mrożących krew w żyłach historiach, kiedy to wybuchające smartfony zraniły i poparzyły swojego właściciela. Po sieci krąży także wiele doniesień na temat pożarów wzniecanych przez baterie. Niestety – ale jeśli jeszcze nie wiecie – baterie w smartfonach i telefonach komórkowych mogą być bardzo groźne. W sklepach znajdziemy głównie akumulatory litowo-jonowe (Li-ion). Ich zgniatanie lub nieodpowiednia produkcja może doprowadzić do nagrzewania. W ekstremalnych przypadkach takie ogniwo może się zapalić lub nawet eksplodować. Kupując nieoryginalną baterię, narażamy się na takie wypadki. Oczywiście, nie jest powiedziane, że nieoryginalna bateria ulegnie uszkodzeniu, jednak musimy pamiętać, że tanie zamienniki są często produkowane z pominięciem jakichkolwiek norm bezpieczeństwa, co może skutkować naprawdę nieprzyjemnymi zdarzeniami. Nieodpowiednio wyprodukowane akumulatory Li-ion, które z uwagi na oszczędności nie posiadają układu elektronicznego zabezpieczającego ogniwa przed przeładowaniem, mogą zostać po prostu uszkodzone. Inne problemy Niestety, bezpieczeństwo (a raczej jego brak) to nie jedyny problem, jaki pojawia się wraz z zakupem nieoryginalnych baterii. Kolejnym jest fakt, że najczęściej deklarowana przez ich producentów pojemność jest mocno zawyżona. Co to oznacza? Kupując np. baterię o pojemności 2000 mAh, możemy w rzeczywistości dostać ogniwo o dwa razy mniejszych zasobach, czyli 1000 mAh. Można powiedzieć, że w tym przypadku idealnie sprawdza się stare powiedzenie: masz to, za co płacisz. Jak odróżnić oryginalną baterię od zamiennika? Ta kwestia jest zazwyczaj dość prosta, bo pierwsze, co zwraca uwagę, to cena. Nie łudźmy się, że oryginalne ogniwo kupimy za kilka złotych. Ceny oryginalnych akumulatorów kształtują się zazwyczaj w kwotach ok. 50 zł i więcej. Jest to oczywiście mocno uzależnione od tego, do jakiego smartfona lub telefonu kupujemy baterię i która firma ją wyprodukowała. Rzecz jasna, dokonując zakupu, sprawdźmy, czy na baterii widnieją oznaczenia danego producenta. Jeśli kupujemy baterię np. firmy Samsung lub Nokia, to na akumulatorze powinien się znajdować odpowiedni nadruk z logo. Naturalnie zdarzają się także podróbki, które chociaż posiadają logo producenta, nie mają nic wspólnego z oryginałem. Takie przypadki jednak bardzo ciężko wychwycić. Radzę po prostu kupować od sprawdzonych sprzedawców. Czy wszystkie zamienniki są złe? Tak oczywiście nie jest. Na rynku działa wiele firm produkujących akcesoria do smartfonów i telefonów komórkowych, które tworzą świetne baterie, spełniające wszystkie normy i posiadające rzeczywistą, niezawyżoną pojemność. Kupując taki produkt, również nie musimy się obawiać, że coś będzie nie tak. Takie ogniwa nie są jednak tanie, a swoją ceną dorównują oryginalnym. Moja rada dla was jest prosta: jeśli chodzi o baterie, starajcie się po prostu kupować produkty markowe, a nie wyjątkowo tanie zamienniki.
Bateria oryginalna czy tani zamiennik – którą lepiej wybrać do naszego telefonu?
Elektronika obecna jest już w każdej kuchni pod wieloma postaciami – ekspresy do kawy, gofrownice czy zmywarki to wyposażenie niemal każdego gospodarstwa domowego. Podobnie czajnik elektryczny. Ich oferta na rynku jest bardzo bogata. Jak więc wybrać model najodpowiedniejszy dla siebie? Najlepszy czajnik elektryczny? Czajnik elektryczny jest urządzeniem bardzo powszechnym, które od lat cieszy się niesłabnącą popularnością. Dzięki wykorzystaniu znakomitych rozwiązań technologicznych, pozwala na szybkie i sprawne zagotowanie wody. Producenci coraz większą uwagę przywiązują także do designu tego elementu, przez co staje się on jednocześnie wyjątkową ozdobą w każdej kuchni. Wybór modelu, który okaże się praktyczny i niezawodny, może przysporzyć niemałego bólu głowy. Jakie parametry należy wziąć pod uwagę i jaki powinien być optymalny czajnik elektryczny? Pojemność Funkcjonalność czajnika w dużej mierze jest zdeterminowana przez jego pojemność. Tę natomiast najlepiej dobrać do ilości osób, jaka w danym gospodarstwie domowym zamieszkuje. To ważne, ponieważ ilość wody znajdującej się w czajniku ma wpływ na czas jej zagotowania. Co więcej, każde urządzenie posiada określoną przez producenta minimalną ilość wody potrzebną do jego uruchomienia, którą należy wlać do wnętrza. W czajnikach o małej pojemności (do 1 l) to zwykle około połowa wartości maksymalnej, w większych natomiast około 0,5 l. Uśredniając, śmiało można przyjąć, iż dla osób mieszkających samotnie lub we dwoje, optymalnym i najlepszym pod względem ekonomicznym rozwiązaniem będzie czajnik nie większy niż 1 l. Dla rodziny trzy- lub czteroosobowej z pewnością wystarczy urządzenie nie większeniż 1,5 l, większe natomiast przeznaczone są dla grup składających się z minimum pięciu użytkowników. Rodzaj grzałki Obecnie na rynku dominują dwa rozwiązania w zakresie montażu i sposobu działania tego elementu. Grzałka spiralna wymaga całkowitego pokrycia jej wodą w czajniku, dlatego też zwykle minimalna pojemność gotowania w urządzeniach tego typu oznaczana jest na około 0,4 l. Do zalet czajników z grzałką spiralną należy stosunkowo cicha praca oraz niska cena całkowita produktu. Nie można jednak zapominać o znaczących wadach – na powierzchni grzałki szybko osadza się kamień, który jest nie tylko niebezpieczny dla zdrowia, ale również upośledza proces grzania wody. Może nawet doprowadzić do całkowitego zniszczenia grzałki. Alternatywą są grzałki płytkowe. Potrzebują one naprawdę niewielkiej ilości wody do uruchomienia grzania (nawet 0,1 l), są także znacznie bardziej odporne na powstawanie i osadzenie się kamienia. Dzieje się tak dlatego, iż większa część elementu grzewczego jest ukryta w podstawie lub zakryta odpowiednio przygotowanym tworzywem sztucznym. Grzałki płytkowe szczególnie poleca się osobom roztargnionym, którym zdarza się włączać czajnik bez uprzedniego sprawdzenia, ile wody znajduje się w jego wnętrzu. Moc czajnika To jeden z kluczowych parametrów, które decydują o szybkości zagotowania wrzątku. Zależność wielkości mocy od czasu gotowania przypomina funkcję liniową, nie można jednak zapominać o jednej, niezwykle istotnej zmiennej – wraz z większym zużyciem prądu, rośnie również koszt pracy czajnika. Warto także wspomnieć, iż zwykle większą moc posiadają czajniki o grzałce płytkowej. Porównując je z czajnikami z grzałką spiralną, nie zawsze oznacza to krótszy czas gotowania. Związane jest to z ich budową – grzałki ukryte mają mniejszą powierzchnię grzewczą, dlatego też zwiększa się zużycie energii. Funkcje i wyposażenie Dla jednych to wymyślne dodatki, dla innych praktyczne udoskonalenia, z pewnością jednak pozwalają one na zwiększenie użyteczności i wydajności czajnika elektrycznego: * regulator temperatury – pozwala na przygotowanie wody o dowolnie wybranej temperaturze, * filtr antyosadowy – wykorzystuje się różne rodzaje, jak np. siateczka nylonowa lub ze stali szlachetnej czy filtr węglowy. Ich zadaniem jest redukcja osady wytrącająca się podczas parzenia napoju, * wskaźnik poziomu wody – pokazuje ilość wody znajdującą się w czajniku. Decydują osobiste preferencje Wybór jednego najlepszego modelu czajnika jest praktycznie niemożliwy, zważywszy na różnorodne potrzeby poszczególnych gospodarstw domowych. Należy zgodzić się z pewnymi prawidłami – jak choćby z tym, że grzałki płytkowe są lepsze niż grzałki spiralne. Jednak wachlarz pozostałych parametrów i funkcji powoduje, iż ostateczna decyzja uzależniona jest od indywidualnych potrzeb. Zobacz również - Designerskie czajniki elektryczne. Przegląd
Praktyczny i funkcjonalny czajnik elektryczny
Gryzak to niezbędne akcesorium każdego ząbkującego niemowlaka. Powinien przynosić ulgę w bólu, być bezpieczny w użyciu, łatwy do utrzymania w małych rączkach i na tyle interesujący, że nasza pociecha zechce z niego korzystać. Wszystkie te wymagania, a nawet znacznie więcej spełnia żyrafa Sophie. Dla wielu maluchów jest gryzakiem wyjątkowym. Ząbkowanie to jeden z najtrudniejszych okresów w życiu zarówno każdego dziecka, jak i jego opiekunów. Ból spuchniętych dziąseł rzadko udaje się złagodzić lekami, a największą ulgę przynosi przygryzanie odpowiednio wyprofilowanego gryzaka. Przeważnie metodą prób i błędów udaje się w końcu dobrać taki, który dziecko w pełni zaakceptuje i uzna za najlepszy. Często rodzice zastanawiają się, czy nie ma gryzaka uniwersalnego, który byłby sprawdzony i skuteczny, a jednocześnie lubiany przez większość dzieci. Otóż bez wątpienia jest nim żyrafa Sophie. Szereg jej zalet jest nieustannie testowany i potwierdzany przez miliony maluchów na całym świecie, dla których stała się ulubioną towarzyszką okresu ząbkowania. Trochę historii Żyrafa Sophie powstała 25 maja 1961 roku w dniu, w którym we Francji obchodzony jest dzień świętej Zofii. Stąd właśnie wzięło się jej imię. Od tego dnia nie zmienił się ani wygląd zabawki, ani proces produkcji, który polega na ręcznym wykonaniu blisko 15 czynności. W latach sześćdziesiątych we Francji wszystkie dziecięce zabawki przypominały swoim kształtem zwierzątka. Były to przeważnie okazy hodowlane, a że twórcy Sophie szukali czegoś nowego, ich wybór padł na niezwykłą i egzotyczną żyrafę. Ten wyjątkowy gryzak od razu podbił serca małych mieszkańców Francji, a dziś znajduje się prawie w każdym tamtejszym domu. Zyskuje też swoje miejsce wśród zabawek maluchów w innych krajach. Na całym świecie sprzedano już ponad 20 milionów egzemplarzy, a każdego dnia ta liczba się zwiększa. 100% natury Jedną z największych zalet zabawki stanowią materiały, z których została wykonana. Są całkowicie naturalne, a zużyty gryzak jest w pełni biodegradowalny. Dzieje się tak dzięki wykorzystaniu do produkcji żyrafy naturalnego kauczuku, pozyskiwanego z brazylijskiego drzewa hewea. Zbierany z niego lateks po zagęszczeniu ma przyjemny zapach, miłą w dotyku strukturę i wykazuje właściwości wodoodporne. Cętki żyrafy malowane są barwnikami spożywczymi, więc bez obaw możemy pozwolić maluchowi na lizanie i gryzienie zabawki. Jedynym minusem tej całkowitej naturalności jest zużywanie się Sophie. Niestety nie jest wieczna i mniej więcej po dwóch latach traci swoje właściwości. Dlatego nie może być przekazywana z pokolenia na pokolenie i każdy maluch w rodzinie musi mieć osobistą żyrafkę. Cechy szczególne Co kryje się za fenomenem tej z pozoru zwykłej zabawki? Już na wstępie rozczulający wzrok żyrafy kradnie dziecięce i dorosłe serca. Jej stonowana, ciepła kolorystyka, tak różna od większości zabawek, przyciąga oczy malucha, który dostrzegając kontrast między naturalną barwą skóry i ciemnymi łatkami, pozytywnie stymuluje narząd wzroku. Właśnie dzięki cętkom i przyjemnemu, lecz charakterystycznemu zapachowi każdy maluch bez trudu odróżni żyrafę od reszty swoich zabawek. Wielkość gryzaka (18 cm) została dobrana tak, by dziecko mogło swobodnie trzymać go w małych rączkach, co ułatwiają również cztery smukłe nogi i długa szyja. Wystające, wygodne do żucia części – kopytka, rogi i uszy – skutecznie masują dziąsła, przynosząc im ulgę podczas bolesnego ząbkowania. W brzuszku żyrafy umieszczono piszczałkę, która wydaje dźwięk po każdym ściśnięciu zabawki, co dodatkowo stymuluje słuch dziecka i pozwala na zrozumienie związku przyczynowo-skutkowego. Miły w dotyku kauczuk imituje skórę mamy, dlatego gryzak jest również świetną przytulanką. Decydując się na zakup żyrafy Sophie, upewnijmy się, że wybrany przez nas model jest oryginalny. Tylko wtedy zyskujemy gwarancję, że ma wszystkie opisane wyżej cechy, a zabawka jest w pełni bezpieczna dla malucha.
Żyrafa Sophie - miłość dzieci i spokój rodziców
Szał na idealne ciało ogarnął cały świat. Gorączkowe przygotowywania do sezonu bikini już za nami, jednak już niedługo rozpocznie się też chudnięcie tuż po świętach. Aby przybliżyć się do upragnionej figury chociaż o centymetr, możesz zapisać się na siłownię, grupowe zajęcia z jogi czy pilatesu. Jednak mało osób ma w sobie tyle samozaparcia, aby stawiać się w siłowni codziennie i nie opuścić ani jednych zajęć. Jest na to sposób. Ćwiczenia na karimacie w domowym zaciszu. Ćwiczenia to nie tylko paniczna myśl o szybkim zrzuceniu zbędnych kilogramów, ale potrzeba bycia zdrowym i w dobrej kondycji na co dzień. Dzięki nim poprawia się zdolność koncentracji, jesteśmy szczęśliwsi i chętniej wykonujemy czynności, które do tej pory nie spotykały się z naszym entuzjazmem. To także świetna odskocznia od codziennych nerwów w pracy, czy na uczelni i sposób na wyładowanie się oraz udowodnienie samemu sobie, że można wyglądać świetnie w każdym wieku. Podstawą każdych ćwiczeń w domu jest karimata. Bez niej już po kilku ćwiczeniach moglibyśmy nabawić się siniaków, otarć, a nawet poważnych problemów ze stawami. Jak kupować drogie karimaty, aby czerpać z nich jak najwięcej korzyści? Wytrzymałość Wiadomo, że im grubsza karimata, tym dłużej będzie można z niej korzystać. Trzeba mieć jednak na uwadze rodzaj wykonywanych ćwiczeń, aby odpowiednio ją do nich dobrać. Źle dobrana karimata może po prostu przeszkadzać i utrudniać codzienne ćwiczenia. Do pilatesu i lżejszych ćwiczeń wybieraj karimaty średnio twarde, najlepiej o dużej powierzchni. Poprawianie jej co kilka minut wybija z rytmu, niezbędnego w skutecznych ćwiczeniach. Bardziej wymagające, ale także bardziej zaawansowane ćwiczenia wymagają najwyższej twardości i dużej powierzchni. Ćwiczenia szybkie i intensywne najlepiej wykonuje się na węższych karimatach, ponieważ czasami konieczne jest postawienie stopy poza nią. Nie zrobisz tego, kupując najszerszy typ karimaty. Przechowywanie Największym problemem wszystkich ćwiczących osób jest sposób przechowywania karimaty. Jeśli korzystasz z niej bardzo często, włóż ją zwiniętą do szafy w przedpokoju i najlepiej wybierz taką, która będzie posiadała system sznurków, zabezpieczający ją przed rozwinięciem. Pozwalają one także na zawieszenie karimaty na eleganckim haczyku, dzięki czemu zaoszczędzisz sporo miejsca na półce. Dodatkowo, jeśli zapragniesz zapisać się na zajęcia grupowe, sznurkowy uchwyt świetnie sprawdzi się podczas transportu nawet w komunikacji miejskiej. Przy rzadszym użytkowaniu karimaty zakup na nią specjalny pokrowiec. Uchronisz ją przed kurzem i uszkodzeniami mechanicznymi, które mogą w negatywny sposób wpłynąć na jej późniejszą funkcjonalność. Czyszczenie Mało kto pamięta o konieczności czyszczenia sportowej karimaty. Pot, jaki wsiąka w nią podczas ćwiczeń, może stać się źródłem ogromnej ilości bakterii, które po jakimś czasie zaczną powodować przeziębienia, poważniejsze choroby i zwyczajnie staną się szkodliwe dla organizmu. Są na to dwa sposoby. Pierwszym jest zakup karimaty antybakteryjnej, która została wykonana z tworzywa nieprzyjmującego potu i wilgoci. Nie dość, że kupując ją będziesz mógł ćwiczyć także na pokrytej rosą trawie, to w dodatku nie musisz się więcej obawiać o bakterie. Drugim sposobem na pozbycie się bakterii jest zwyczajne przecieranie karimaty bardzo delikatnie wilgotną szmatką i pozostawianie jej na słońcu do wyschnięcia. Wysoka temperatura zabija zarazki, także jest to bardzo dobra metoda na walkę z nimi. Pamiętaj, że zalecane jest wymienianie karimaty na nową co miesiąc przy częstych ćwiczeniach, a co 3 miesiące przy ćwiczeniach rzadszych. Nie oszczędzaj na własnym zdrowiu szczególnie wtedy, kiedy czujesz, że zaczyna ona generować nieprzyjemny zapach lub po prostu zużyła się i wygniotła w najbardziej strategicznych miejscach. Wersja tańsza Na koniec należy wspomnieć także o nieco tańszych karimatach, które są dobrym pomysłem na sprawdzenie samego siebie, czy rzeczywiście damy radę ćwiczyć codziennie przez co najmniej godzinę. Takie karimaty kosztują od kilku do kilkunastu złotych i jeśli wytrzymasz w swoim postanowieniu o idealnej sylwetce przez kilka tygodni, wymień ją na droższy i lepszy model.
Drogie karimaty do domowej siłowni
Świeca zapłonowa to niepozorny, ale niezwykle ważny podzespół każdego silnika. Odpowiada on nie tylko za sprawny zapłon jednostki napędowej, ale również wpływa na zachowanie motoru podczas jazdy. Problem zużytych świec Główną funkcją świecy jest wytworzenie iskry, dzięki której dochodzi do zapalenia mieszanki paliwowo-powietrznej w cylindrze, a w efekcie do zapłonu silnika. Żeby lepiej zrozumieć problem zużywania się świec, warto przybliżyć warunki, w których muszą one pracować. Przede wszystkim mowa tu o bardzo wysokim napięciu sięgającym tysięcy woltów oraz temperaturze, która może osiągać nawet 1000 stopni Celsjusza. Nie bez znaczenia są wahania ciśnienia w komorze spalania i bardzo wysoka intensywność wykorzystania świec przez silnik. Trzeba bowiem pamiętać, że pracują one nie tylko podczas odpalania jednostki napędowej, ale również podczas jazdy. Wszystkie wymienione czynniki sprawiają, że świece mogą zużywać się w szybkim tempie, dlatego wybór wytrzymałego produktu jest istotny. Objawy zużytych świec mogą przyjmować dwojaki charakter. Po pierwsze, może dochodzić do problemów z pierwszym zapłonem, a więc włączeniem silnika. Po drugie, samochód podczas jazdy może pracować nierówno, szarpać, a jego osiągi mogą ulec pogorszeniu. Chcąc sprawdzić stan świec, należy je wykręcić i ocenić ich wygląd – nagromadzenie nagaru, osadu czy uszkodzenia mechaniczne będą jednoznacznie wskazywać na konieczność ich wymiany. Zobacz też: Jak samodzielnie wymienić świece zapłonowe NGK Spark Plug – japoński gigant Największym producentem świec na świecie jest japońska firma NGK. Produkuje ona świece na tzw. pierwszy montaż do wielu koncernów motoryzacyjnych, a także na potrzeby sportów motorowych, nawet Formuły 1. W ofercie NGK znajdziemy szeroką gamę świec o różnym przeznaczeniu. Topowym modelem są świece wykonane z irydu, a więc jednego z najtwardszych metali na świecie, który topi się dopiero w temperaturze 2450 stopni Celsjusza. Cena za sztukę jest jednak wysoka i może wynosić nawet 40–60 zł/szt. w zależności od silnika. Trzeba również pamiętać, że na każdy cylinder przypada jedna świeca, a więc w większości przypadków należy kupić 4 sztuki. Najbardziej popularne świece NGK należą jednak do produktów z podstawowych linii, jak np. V-Line. Ceny takich świec oscylują w granicach 10 zł/szt. Bosch – specjalista w wielu dziedzinach Drugim wiodącym producentem świec na świecie jest niemiecki koncern Bosch, którego marka jest powszechnie znana. Wśród produktów klasy premium Bosch – podobnie jak NGK – oferuje świece z metali szlachetnych, a więc irydu i platyny. Stop platyny charakteryzuje się bardzo wysoką żywotnością, dlatego świece z niego wykonane wytrzymują przebiegi sięgające 100 tys. km. Jak podaje Bosch, świece platynowe tej firmy są stosowane na tzw. pierwszy montaż w wielu silnikach wykorzystujących wtrysk bezpośredni. Ceny świec platynowych Boscha zaczynają się od ok. 30 zł/szt., a irydowych – od 25 zł/szt. Podstawowe linie świec Boscha są oczywiście znacznie tańsze, a za komplet 4 świec zapłacimy ok. 35–40 zł. Rola świec w silniku jest niezwykle istotna, a nadmierne ich zużycie może powodować problemy z odpalaniem silnika i płynną jazdą. Chcąc zmniejszyć interwały wymian, warto wybierać spośród czołowych producentów świec, jak np. NGK, Bosch czy niewymienionych w zestawieniu Beru oraz Denso.
Świece zapłonowe. Objawy zużycia i najlepsi producenci zamienników
Ostatnimi czasy kręcenie filmów stało się bardzo modne. Nagrywamy dosłownie wszystko, począwszy od jazdy na nartach, rowerze, przez sporty wodne, wyczyny na motocyklu, a skończywszy na kręceniu vlogów – stąd olbrzymi rozwój kamer sportowych, których istnienie zapoczątkowała firma GoPro. Jednak od chwili premiery pierwszej kamery GoPro na rynku wiele się zmieniło i powstali nowi producenci, oferujący swoje produkty w znacznie niższych cenach. Początkowo tanie kamery kręciły niezbyt udane filmy, ale prawdę mówiąc to też już przeszłość, czego dowodem jest choćby chiński producent o ciężkiej do wymówienia nazwie – Xiaoyi. Skład zestawu Chińskie zamienniki sportowych kamer przyzwyczaiły nas do tego, że w zestawie, oprócz rzecz jasna samej kamery, oferują nam w zasadzie pełen asortyment akcesoriów przydatnych do nawet najbardziej wymagających punktów mocowań. W pudełkach otrzymujemy liczne uchwyty, przejściówki, przyssawki, wodoodporne obudowy, taśmy 3M, a nawet specjalne ściereczki do przecierania obiektywu. W przypadku Xiaoyi Yi Action jest trochę inaczej. W pudełku znajduje się jedynie kamera, oddzielnie zapakowana bateria, króciutki kabelek microUSB i instrukcja obsługi. I tutaj mały plusik dla producenta, ponieważ instrukcja jest w języku polskim i jest napisana bardzo przejrzyście, co z pewnością docenią klienci, dla których Yi Action będzie pierwszą kamerą sportową. box:imageShowcase box:imageShowcase Wygląd i jakość wykonania Nietrudno poznać, że chiński producent Xiaoyi, projektując model Yi Action, musiał być dość mocno zainspirowany wyglądem pierwowzoru, czyli kamer GoPro. Nawet niewprawne oko zauważy, że obie kamery są bardzo podobne. Świadczy o tym nie tylko ogólny kształt urządzenia, ale również wymiary, które w tym przypadku są niemal identyczne, i rozmieszczenie przycisków. Czy należy traktować to jako minus urządzenia? Według mnie nie. Faktycznie Xiaoyi nie popisało się kreatywnością podczas rysowania ogólnego wyglądu kamery, ale przynajmniej mamy sprawdzone rozwiązania, do których większość osób korzystających z takiego sprzętu zdążyło się już przyzwyczaić i pewnie niechętnie by to zmieniło. Kolejnym plusem takiego rozwiązania sprawy jest fakt, że wiele akcesoriów pasujących do innych kamer będzie pasować również do Yi Action, a w tym wypadku jest to o tyle istotne, że zestaw akcesoriów standardowych jest niezwykle ubogi. W zasadzie jedyną różnicą, jaką udało mi się dostrzec w wyglądzie Yi Action w stosunku do pierwowzoru, jest dolna płaszczyzna kamery, w której został umieszczony gwint 1/4 cala. Trzeba przyznać, że jest to wyjątkowo ciekawe i przydatne rozwiązanie, ponieważ dzięki niemu możemy mocować kamerę bezpośrednio do uchwytu i nie korzystać z żadnych ramek, które czasami generują nieprzyjemny dźwięk podczas ekstremalnych nagrań. Tutaj gwint, choć krótki, spisuje się idealnie i myślę, że większość użytkowników powinna docenić takie rozwiązanie. W kwestii wykonania kamery trzeba przyznać, że producent stanął na wysokości zadania i zrobił solidne urządzenie, prezentujące się zdecydowanie lepiej niż większość tańszych odpowiedników GoPro. Materiały użyte do wykonania kamery zostały bardzo dobrze spasowane, nie ma mowy o żadnych nieprzyjemnych trzaskach, a ponadto klawisze chodzą płynnie i z wyraźnym oporem. Jedynym minusem jest niewielka zaślepka zasłaniająca porty HDMI i microUSB. Nie jest ona niczym przymocowana do urządzenia i bardzo łatwo ją zgubić. Obsługa i użytkowanie Obecnie większość kamer sportowych posiada moduł WiFi i ich obsługa odbywa się prawie wyłącznie za pośrednictwem smarfona. To dlatego wyświetlacze zamienia się na prostsze, monochromatyczne lub – jak to ma miejsce w tym przypadku – eliminuje całkowicie. Tak, Xiayoi Yi Action nie ma żadnego wyświetlacza, zatem jej użytkowanie bywa niekiedy niewygodne, jeśli chcemy to zrobić bez wyciągania telefonu. Bez niego możemy jedynie włączyć kamerę i nagrywanie na wcześniej zapisanych ustawieniach. Pełnia możliwości kamery Xiayoi objawia się dopiero po zainstalowaniu na smartfona przygotowanej przez producenta aplikacji, dostępnej na oficjalnej stronie lub w sklepie Play. Z poziomu aplikacji mamy nie tylko podgląd tego, co rejestruje kamera, ale również wybór interesujących nas ustawień. Możemy między innymi wybrać czy chcemy zrobić zdjęcie, czy nagrać materiał wideo, zmienić rozdzielczość, ustawić tryb oświetlenia, nakręcić time-lapsa lub zrobić serię zdjęć. Wtedy też mamy podgląd stanu baterii, która w zależności od używanego trybu pozwala na godzinę do półtorej ciągłego nagrywania. Jakość nagrań Najważniejszą cechą każdej kamery jest jakość tego, co uda nam się nią nagrać i tutaj Xiayoi Yi Action wypada wyśmienicie. Jest to z całą pewnością największy plus tej kamery i myślę, że śmiało można powiedzieć, że w tej kategorii cenowej ta kamera kręci najlepsze materiały wideo. Niezależnie czy zdecydujemy się robić filmy w FullHD 1080p i 30 lub 60 klatkach na sekundę, czy nawet 2K i 30 fps, jakość nagrań jest naprawdę niesamowita. Obraz jest ostry, wyraźny, dobrze doświetlony, a kolory wyjątkowo naturalne. Szumy zaczynają się pojawiać dopiero w gorszym oświetleniu, ale jest to cecha naturalna każdej kamery. Interesującą opcją jest też możliwość częściowego zredukowania „rybiego oka” – zawężając kąt widzenia kamery, który wynosi maksymalnie 155˚. Podsumowanie Kamera sportowa Xiaoyi Yi Action to bardzo dobry wybór za niewielkie pieniądze. Największym plusem kamery jest niespotykana w tej półce cenowej jakość nagrań będąca na wysokim poziomie, minusem zaś brak jakiegokolwiek wyświetlacza pomagającego w obsłudze urządzenia, gdy nie chcemy łączyć go z telefonem. Jednym słowem producent zdecydował się na jakość, tworząc kamerę o bardzo dobrych parametrach, oszczędzając przy tym na akcesoriach i wyświetlaczu.
Xiaoyi Yi Action Camera – tanio, ale czy dobrze?
Lakiernictwo jest bardzo specyficzną i wyrafinowaną specjalizacją. Tutaj istotne są najdrobniejsze szczegóły, a wszelkie niedociągnięcia traktowane są z dużą powagą i stanowią o błędzie w sztuce przygotowania powierzchni. To właśnie przygotowanie powierzchni pod lakier jest bardzo istotne i od tego procesu zależy w dużej mierze ostateczny efekt. Przygotowanie powierzchni to przede wszystkim zabiegi związane ze szlifowaniem polegającym na odpowiednim zmatowieniu materiału, tak aby lakier dobrze krył, a powierzchnia była odpowiednio gładka. Krótka charakterystyka Szlifierka pneumatyczna Metabo DSX 150 jest reprezentantką grupy najpopularniejszych szlifierek używanych w dziedzinie automotive. Jest to bardzo kompaktowa, lekka maszyna, którą można pracować praktycznie w każdych warunkach. Brak zasilania elektrycznego umożliwia również szlifowanie na mokro bez żadnych przeciwwskazań. Żywotność szlifierki, jak większości narzędzi pneumatycznych, jest bardzo długa i pozwala na częstą i długotrwałą pracę w warunkach przemysłowych i warsztatowych. Funkcje Szlifierka Metabo DSX 150 posiada możliwość wstępnego nastawiania prędkości obrotowej. Dokonuje się tego za pomocą regulatora w formie pokrętła. Dobór prędkości powinien się odbyć metodą doświadczalną w celu uzyskania jak najlepszych efektów obróbki w zależności od obrabianego materiału. Dźwignia włącznika jest bardzo łatwa w obsłudze, gdyż nie wymaga od użytkownika żadnych dodatkowych operacji związanych na przykład z uruchamianiem urządzenia klawiszem obsługiwanym palcami dłoni. Włącznik ten naciskany jest całą dłonią, która w naturalny sposób leży na korpusie urządzenia i pozwala na swobodne manipulowanie nim. Jest on jednocześnie bezpieczny, ponieważ każdorazowe upuszczenie maszyny dezaktywuje jej pracę. Odciąg pyłu szlifierskiego umożliwia podłączenie odkurzacza w celu polepszenia warunków pracy. Jest to bardzo istotne przy szlifowaniu na sucho, gdyż odpowiednie odsysanie pyłu z miejsca pracy nie tylko zwiększa komfort, ale również polepsza dokładność obróbki oraz przedłuża żywotność materiałów ściernych i dysku szlifierskiego. Przepływ powietrza kanałami w dysku chłodzi go, redukując negatywny wpływ wysokiej temperatury na strukturę dysku oraz na rzep, którym ten dysk jest wyścielony. Efektywne odprowadzanie pyłu bezpośrednio z miejsca pracy jest możliwe dzięki temu, że w dysku wykonane są otwory połączone z kanałem odsysającym pył. Rzep na dysku pozwala na szybką i łatwą wymianę materiałów ściernych, dzięki czemu zaoszczędzić można czas, który jest najcenniejszy dla każdego fachowca. Użyte materiały Szlifierka Metabo DSX 150 wykonana jest przede wszystkim z kompozytów. Metabo podjęło decyzję o takim materiale konstrukcyjnym, zważając głównie na wygodę pracy. Praca przy przygotowaniu powierzchni jest zazwyczaj długotrwała i to na komfort wielu ze szlifierzy zwraca szczególną uwagę. Niska waga zwiększa komfort pracy, a materiał typu kompozyt pozwala na uzyskanie wysokiej wytrzymałości urządzenia oraz odporności na uderzenia. Elementy korpusu, te które przewidziano do chwytania maszyny, pokryte są antypoślizgową i miękką okładziną, co zwiększa także bezpieczeństwo pracy, redukując ryzyko wyślizgnięcia się urządzenia – przecież maszynę tę obsługuje się jednorącz. Parametry Szlifierka Metabo DSX 150, ze względu na średnicę talerza szlifierskiego, która wynosi 150 mm, przewidziana jest raczej do obróbki większych powierzchni, zarówno płaskich, jak i obłych. Istotnym parametrem szlifierek mimośrodowych jest skok mimośrodu, który stanowi o dosadności obróbki. W DSX 150 wynosi on 5mm, co plasuje tę szlifierkę w grupie maszyn do obróbki raczej zgrubnej, do matowania i tym podobnych prac. Szlifowanie na tak zwane lustro nie leży w kompetencjach tej maszyny. Wysoka prędkość obrotowa, bo rzędu 12000 obr/min, daje dużą efektywność pracy. Do zasilenia tej maszyny konieczne jest zapewnienie sprężarki o wydajności minimum 550l/min, generującej ciśnienie 6,2 bara. Rozwiązania techniczne Szlifierka posiada tłumik powietrza wylotowego, co sprawia, że wylatujące z maszyny powietrze jest rozpraszane i nie generuje silnego podmuchu, a jego świst jest tłumiony, przez co praca urządzeniem jest komfortowa dla uszu, a jest to istotne przy dłuższym czasie pracy. Jak każde urządzenie pneumatyczne, DSX 150 wymaga odpowiedniego przygotowania powietrza zasilającego. Musi mieć ono oczywiście odpowiednie ciśnienie i natężenie przepływu, ale również powinno być dostarczone do urządzenia przewodami o odpowiednim przekroju, a zalecana średnica wewnętrzna węża to minimum 10 mm. Powietrze powinno być odpowiednio przefiltrowane oraz naolejone. Czyste powietrze uzyskuje się poprzez stosowanie filtra powietrza. Natłuszczenia powietrza, w celu smarowania elementów wewnętrznych silnika pneumatycznego, dokonuje się za pomocą specjalnego odolejacza zainstalowanego w instalacji pneumatycznej, który dawkuje olej pneumatyczny lub poprzez okresowe wkrapianie oleju w króciec wlotowy urządzenia. Zachowanie odpowiednich parametrów powietrza pozwala na przedłużenie żywotności szlifierki. Wyposażenie Metabo DSX 150 dostarczane jest w opakowaniu kartonowym, w którym można znaleźć, oprócz szlifierki, specjalnie wyprofilowany klucz do demontażu dysku szlifierskiego w celu jego wymiany. Dyski te okresowo zużywają się. Butelka z oliwką w formie olejarki służyć ma do okresowego smarowani urządzenia. Jest swoistym przypomnieniem dla użytkownika i zaznaczeniem faktu konieczności smarowania maszyny. W zestawie znajdziemy również króciec wlotowy przystosowany do podłączenia węża wyposażonego w standardowe pneumatyczne szybkozłącze. Podsumowanie Przy długotrwałym szlifowaniu powierzchni szczególnie istotna, oprócz sprawności i efektywności maszyny, jest wygoda pracy. Szlifierka pneumatyczna Metabo DSX 150 zapewnia tę wygodę w najwyższym stopniu. Jest tak dzięki niskiej wadze, optymalnemu kształtowi maszyny i konstrukcji włącznika. Praca maszyną jest lekka oraz maksymalnie wygodna i komfortowa. Oprócz długowieczności są to główne atuty i zalety szlifierek pneumatycznych, a wśród nich Metabo DSX 150.
Test szlifierki pneumatycznej Metabo DSX150
Nie jesteś entuzjastą surowych wnętrz albo nowoczesnego minimalizmu w aranżacji? Wolałbyś, żeby twoja kuchnia przypominała tę z domu twojej babci – przytulną i pachnącą ciastem przestrzeń, w której czułeś się bezpieczny? Kuchnia w stylu rustykalnym okaże się strzałem w dziesiątkę! Jeśli musielibyśmy wybrać jedno słowo, z którym kojarzy się nam rustykalna kuchnia, mógłby nim być wyraz „przytulność”. Kuchnia urządzona w tym stylu jest tak przyjaznym miejscem, że trend ten nie stracił na znaczeniu mimo wzrastającej popularności aranżacji w duchu nowoczesnym czy skandynawskim. Uczucie ciepła i sielskości w wiejskiej kuchni tworzą naturalne materiały – zwłaszcza drewno czy kamień, przedmioty, które trącą myszką – odziedziczony po babci stół lub kolekcja starych żelazek, a także tradycyjne płytki ceramiczne, np. w kształcie kwadratu lub imitujące starą cegłę. Kto nie chciałby zasiąść w kuchni, która przywołuje miłe wspomnienia z dzieciństwa i po ciężkim dniu napić się kawy z pięknej porcelanowej filiżanki? Jeśli i tobie bliska jest ta stylistyka, przygotowaliśmy kilka pomysłów na urządzenie kuchni w duchu rustykalnym. Drewniane meble kuchenne Wiejska sielanka w kuchni? Nic trudnego! Wybieraj meble o prostych kształtach i najlepiej w naturalnym, jasnym kolorze drewna. Styl rustykalny nie lubi skomplikowanych forma i bogatego zdobnictwa. Za to w jego klimacie będą spękania i widoczne na drewnianych meblach słoje czy sęki. Nie musisz od razu szukać starych mebli z duszą, choć takie sprawdziłyby się doskonale. Warto skorzystać z mebli postarzanych, np. poprzez ługowanie albo z drewna szczotkowanego, które obecnie jest bardzo popularne. Szczotkowanie sprawia, że słoje stają się bardziej widoczne, a powierzchnia nierówna, co nadaje meblom surowego i swojskiego wyglądu. W wiejskiej kuchni świetnie odnajdą się również wciąż bardzo modne białe fronty szafek, zwłaszcza takie z frezowaniem albo witrynami ze szprosami. box:offerCarousel Przedmioty, które nadają ton Są przedmioty, które wręcz muszą znaleźć się w kuchni urządzonej w stylu rustykalnym. Z pewnością nie obędzie się bez masywnego, prostego w formie drewnianego stołu. Taki mebel stanie się centrum życia domowników i samym swoim wyglądem będzie zapraszał do rodzinnej biesiady. Stary kredens z pchlego targu również doskonale się nada. Jeśli znajdziesz taki z witryną, możesz w niej umieścić rodzinne pamiątki albo kolekcję pięknej porcelany. Niezbędnym elementem rustykalnej kuchni jest również stylizowany, retro zlewozmywak, np. z granitu, do którego dopasujesz baterię w kolorze starego złota z tradycyjnymi, okrągłymi kurkami. box:offerCarousel Babcine dodatki Duża moc tkwi w szczegółach! Dlatego warto poświęcić im uwagę, urządzając rustykalną kuchnię. Haftowane serwetki czy koronkowe firanki rodem z babcinego salonu wprowadzą ciepły, rodzinny klimat. Firankami z koronki możesz również zastąpić drzwiczki szafek kuchennych. Świetnym pomysłem jest zamiana zwyczajnych uchwytów w meblach kuchennych na wersje retro. Mogą to być czarne gałki lub uchwyty zdobione kwiatami, np. różami, które kojarzą się z wnętrzami angielskimi. Uzupełnieniem wiejskiego stylu będą zawieszone nad blatem drewniane akcesoria, łyżki i chochle oraz ułożone na otwartych półkach ręcznie malowane porcelanowe kubki i filiżanki. Pamiętaj, że styl rustykalny lubi ludowe wzory, które możesz wprowadzić w postaci ściereczek, poduszek na krzesła albo nawet garnków. Jeśli marzysz o ciepłej, rustykalnej kuchni, wypróbuj nasze pomysły i stwórz miejsce, w którym cała rodzina z przyjemnością będzie się gromadzić i ucztować. Aranżacja wiejskiego wnętrza to nic trudnego. Nawet jeżeli nie możesz sobie pozwolić na wymianę mebli, efekt osiągniesz przy pomocy kilku dodatków, które stworzą sielski klimat.
Ciekawe sposoby na rustykalną kuchnię
Masz w zanadrzu 700 zł i chcesz kupić tablet? Niestety, w ramach tego budżetu znajduje się cała gama różnorodnych urządzeń. Jak wybrać to odpowiednie? Jeśli nie znasz się na podzespołach drzemiących w takim sprzęcie, to możesz pogubić się w gąszczu ofert. Postaram się ułatwić to zadanie i zaprezentuję kilka naprawdę interesujących tabletów, których cena nie przekracza 700 zł. Samsung Galaxy Tab E 9.6 T560 Jako pierwszy tablet koreańskiego potentata w dziedzinie urządzeń mobilnych, firmy Samsung. Model Galaxy Tab E 9.6 T560, bo o nim mowa, ma naprawdę obiecującą specyfikację, która powinna zadowolić większość potencjalnych użytkowników. Producent „pod maską” zamontował 4-rdzeniowy procesor 1,3 GHz, 1,5 GB pamięci operacyjnej RAM, 8 GB przestrzeń na dane i dwa aparaty – 5 Mpix z tyłu oraz 2 Mpix z przodu. Jedną z najważniejszych cech każdego tabletu jest ekran. W tym przypadku możemy się cieszyć ze sporej 9,6-calowej matrycy, której rozdzielczość wynosi 1280 x 800 pikseli. Co z systemem, pod dyktando którego działa Galaxy Tab E 9.6 T560? W tę rolę wcielił się Android w wersji 4.4 KitKat. Energii dostarcza bateria 5000 mAh. Cena kształtuje się w okolicach 660 zł. box:offerCarousel Lenovo Tab 2 A10-30 Kolejnym tabletem – równie interesującym, co przed chwilą omawiany Samsung – jest Lenovo Tab 2 A10-30. W odróżnieniu od Samsunga mamy tu aż 10,1-calową matrycę o rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. We wnętrzu kryje się 1 GB RAM i spora przestrzeń na dane, bo aż 16 GB. W kwestii procesora jest tu 4-rdzeniowy CPU z zegarem o taktowaniu 1,3 GHz. Co z kamerami? Chiński producent zamontował aparat 5 Mpix z tyłu i 2 Mpix z przodu. Na dużą pochwałę zasługuje system operacyjny Android, a konkretnie jego dość nowa wersja – 5.1 Lollipop. Co istotne, tablet ma na swoim wyposażeniu wbudowany modem 4G, który pozwala na połączenie z szybkim internetem (LTE) nawet tam, gdzie nie ma zasięgu Wi-Fi. Jeśli chodzi o baterię, ma ona pojemność wynoszącą 7000 mAh. Cena Lenovo Tab 2 A10-30 wynosi ok. 690 zł. box:offerCarousel Huawei MediaPad T1 10.0 Omawiając tablety w cenie nieprzekraczającej 700 zł, koniecznie trzeba wspomnieć o sprzęcie kolejnego chińskiego producenta – firmy Huawei. Tablet MediaPad T1 10.0 jest stosunkowo niedrogi, bo kosztuje ok. 620 zł, a co oferuje w zamian? Za wydajność odpowiada 4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,2 GHz, wspierany przez 1 GB pamięci RAM. Jeśli chodzi o przestrzeń na dane, mamy jej tu 16 GB. To jednak nie koniec zalet, gdyż Huawei w tablecie zastosował kamery 2 Mpix i 5 Mpix. Niestety, próżno tu szukać modemu 4G, ale jest za to przyzwoity 9,6-calowy ekran o rozdzielczości wynoszącej 1280 x 800 pikseli. Całością steruje system Android, w tym przypadku już w dość leciwej wersji – 4.4 KitKat. Na koniec dodam, że w kwestii zasilania możemy się spodziewać ogniwa o pojemności 4800 mAh. box:offerCarousel Lenovo Yoga 3 X50F Na koniec tablet, który z całą pewnością mocno odróżnia się od reszty zaprezentowanych tutaj urządzeń, a mianowicie Lenovo Yoga 3 X50F. Na czym polega ta różnica? Producent zamiast dwóch kamer zamontował tu jedną, solidną – 8 Mpix. Pomyślicie pewnie, że w takim razie nie można za jego pomocą przeprowadzać wideorozmów. Nic bardziej mylnego – kamera jest obrotowa, więc może spełniać rolę zarówno kamery tylnej, jak i przedniej. box:offerCarousel Pozostałe parametry tego urządzenia obejmują 1 GB RAM, 16 GB pamięci wewnętrznej, 10,1-calowy ekran z rozdzielczością wynoszącą 1280 x 800 pikseli i 4-rdzeniowy procesor z zegarem o częstotliwości 1,3 GHz. System operacyjny to w tym przypadku Android w wersji 5.1 Lollipop, a całość zasila 8400 mAh bateria. Koszt zakupu tego tabletu to ok. 600–700 zł.
Tablety do 700 zł – selekcja modeli I kwartał 2017
Mienią się wieloma kolorami i zachwycają pięknymi liśćmi lub puszystymi pióropuszami. Wysokie trawy ozdobne są teraz w modzie jako efektowna alternatywa dla popularnych kwiatów i krzewów. Ciekawie aranżują przestrzeń ogrodu, zasłaniają niedoskonałości terenu i nie wymagają specjalnej troski. Trawy ozdobne doskonale pasują do każdego stylu w ogrodzie. Dlatego coraz częściej są ozdobą przydomowej przestrzeni. Wiele odmian wytwarza piękne kwiatostany, doskonale komponujące się z innymi roślinami. Najniższe wyrastają zaledwie na 15 cm, najwyższe przekraczają nawet 3 m. Można je sadzić jako samodzielne rośliny lub w grupach przy rabatach, oczkach wodnych, skalnikach, altanach i ławeczkach. Dodatkową ich zaletą jest to, że wspaniale prezentują się niemal o każdej porze roku. Dlatego warto rozważyć ich zakup, urządzając własny kawałek zieleni. Najpopularniejsze odmiany Najbardziej imponująco ze wszystkich odmian wygląda trawa pampasowa. Zachwyca wspaniałymi białymi lub różowymi pióropuszami wznoszącymi się nawet na wysokość do 3 m. Lubi ciepłe, słoneczne i wilgotne miejsca, zwłaszcza przy oczkach wodnych. Jej wadą jest mała odporność na ujemne temperatury. Najlepiej więc kupić odmianę Erianthus, której mrozoodporność jest zdecydowanie wyższa. Warto również zwrócić uwagę na miskant chiński Silberfeder, który osiąga wysokość do 2 m. Ma jasnozielone, pasiaste liście i srebrnoszare kwiatostany, zebrane w duże, puszyste wiechy. Posadzony w nasłonecznionych miejscach, przy ścianach, murach i ogrodzeniach lub w pobliżu oczka wodnego, będzie doskonałą dekoracją ogrodu. Z kolei miskant chiński Zebrinus o liściach w żółte pasy poprzeczne, dorastający do 2 m wysokości, będzie się pięknie prezentował jako roślina soliterowa. Wśród wysokich traw koniecznie należy zwrócić uwagę na miskant olbrzymi – sięgający nawet 3 m i tworzący zdrewniałe łodygi przypominające bambusowe tyczki. Jeśli chcesz wprowadzić do ogrodu kolorowy akcent, to najlepsze będzie proso rózgowate, może nie tak wysokie jak reszta z grupy wysokich traw, ale za to o czerwonych lub purpurowych kwiatostanach. box:offerCarousel Wysokie trawy w nowoczesnych ogrodach box:offerCarousel Choć wysokie trawy ozdobne mogą być śmiało posadzone w każdym ogrodzie, doskonale pasują do przestrzeni urządzonych w nowoczesnym stylu, tworząc monumentalne bryły. Są eleganckie, proste, naturalne i zarazem delikatne. Często architekci krajobrazu decydują się wprowadzać tylko je do nowoczesnych ogrodów i umieszczają w nowoczesnych aranżacjach. Najlepiej prezentują się w sąsiedztwie szkła, metalu, granitu czy betonu. Pięknie wyglądają w otoczeniu innych odmian traw, różniących się wielkością i kolorem. Wtedy jednak ze względu na wysokość, właśnie one powinny być posadzone najdalej. Pielęgnacja Trawy ozdobne nie wymagają skomplikowanej pielęgnacji ani koszenia. Aby uniknąć kłopotów z ich nadmiernym rozrostem, należy je otoczyć wkopanym w ziemię pasem folii. Można je też sadzić w większych doniczkach lub pojemnikach. Niektóre odmiany o różnobarwnych liściach i ozdobnych kwiatach wolą słońce, inne z kolei, o liściach zielonych, lepiej czują się w cieniu. Zawsze jednak lubią wilgoć. Dlatego w czasie gorącego i suchego lata nie można zapomnieć o ich codziennym podlewaniu. Aby dobrze rosły, należy je dodatkowo zasilać kompostem lub oszczędnie nawozem wieloskładnikowym, a wiosną przyciąć krótko przy ziemi. Wraz z trawami wprowadzamy do ogrodu ruch przy wietrze, a także delikatny i uspokajający szum.
Bohaterki drugiego planu – bardzo wysokie trawy ogrodowe
Zastanawiasz się, jakie żelazko pozwoli ci prasować wygodnie, szybko i bezpiecznie, a przy tym będzie kosztowało tylko 200 zł lub mniej? Zapoznaj się z naszym przeglądem polecanych modeli. Żelazka można dzielić na wiele kategorii, m.in. żelazka parowe, turystyczne, bezprzewodowe czy żelazka ze stacją parową. W tym poradniku nie będziemy jednak przedstawiać reprezentantów żadnej konkretnej kategorii. Kierujemy się tylko jednym kryterium – żelazko ma być sprzętem wysokiej jakości, dostępnym w cenie do 200 zł. Szukasz urządzenia, które pozwoli ci szybko i skutecznie wyprasować koszulę przed wyjściem do pracy? Oto modele, które mogą cię zainteresować. Zauważ, że kupując żelazko za 200 zł, masz bardzo duży wybór sprzętu producentów cenionych na całym świecie. Philips GC2040 Powszechnie uznaje się, że najlepsze są żelazka o mocy przekraczającej 2000 W, umożliwiające szybkie rozgrzanie stopy do pożądanej temperatury i skuteczne prasowanie nawet najgrubszych tkanin. Philips GC2040 zalicza się do tej grupy, oferując moc 2100 W. Jego zaletą jest pokrywająca stopę powłoka zwiększająca poślizg, pozwalająca uniknąć przywierania tkaniny do żelazka. Efektywne prasowanie umożliwia końcówka Triple Precision. Dzięki niej ciepło jest rozprowadzane równomiernie po całej stopie, strumień pary może płynąć nieprzerwanie aż do wyczerpania zapasu wody, a także możliwe staje się dotarcie nawet do trudno dostępnych fragmentów ubrań. Możesz korzystać ponadto z opcji uderzenia pary, ułatwiającej radzenie sobie z głębokimi zagnieceniami, oraz pionowego strumieniowania pary, pozwalającego prasować wiszące tkaniny. Do dyspozycji masz także spryskiwacz, blokadę kapania, obracający się przewód i inne udogodnienia. Cena żelazka Philips GC2040 wynosi od 100 do ok. 150 zł. Clatronic 3527 Clatronic 3527 to żelazko stojące ze stacją parową, czyli rozwiązanie nietypowe, przeznaczone dla osób chcących korzystać przede wszystkim z możliwości prasowania wiszących tkanin. Solidne, niemieckie urządzenie umożliwia prasowanie parą o silnym, choć łagodnym dla ubrań, strumieniu. Pełny zbiornik (o pojemności jednego litra) wystarcza aż na 50 minut bezustannego prasowania. Proces wygładzania tkanin przebiega szybko dzięki dziewięciu dyszom parowym. Choć żelazko ma raczej niską moc – tylko 1500 W – to rozgrzewa się stosunkowo szybko. Jest gotowe do użycia już po 45 sekundach. Zaletą tego nietypowego modelu jest długa, bo aż 1,5-metrowa rura, z jeszcze dłuższym przewodem zasilającym. Dzięki niej możesz wygodnie prasować rozwieszone koszule czy garnitury, a nawet wiszące zasłony. Tefal FV 2550 Za ok. 130–170 zł kupisz żelazko Tefal FV 2550, czyli francuskiej produkcji ceramiczne żelazko o mocy 2200 W. Podobnie jak model od Philipsa, FV 2550 umożliwia prasowanie w pionie oraz korzystanie z gwałtownego wyrzutu pary. Do dyspozycji dostajesz także spryskiwacz zwilżający tkaninę. Bezpieczeństwo użytkowania zwiększa funkcja samoczynnego wyłączenia, która aktywuje się, gdy zostawisz włączone żelazko na zbyt długi czas. Stopa jest pokryta warstwą ułatwiającą poślizg, zaś zabrudzenia usuwa funkcja automatycznego czyszczenia. Bosch TDA2365 Żelazko znanego niemieckiego producenta Bosch TDA2365 jest dostępne w bardzo przystępnej cenie – kupisz je za mniej niż 100 zł. Wbrew pozorom mniejszy wydatek nie wiąże się z rezygnacją z dużej mocy: wynosi ona 2200 W. Gładka, ceramiczna stopa zapewnia płynne prasowanie, a radzenie sobie z uciążliwymi zagnieceniami ułatwia spryskiwacz oraz opcja prasowania w pionie. Kolejną zaletą jest niewielka waga żelazka – nieco ponad kilogram – oraz przewód długi na 1,8 m. Bosch, tak jak jego konkurenci, oferuje możliwość korzystania z silnego uderzenia pary, choć ma ono mniejszą moc niż w pozostałych prezentowanych żelazkach. TDA2365 to model odrobinę uboższy technicznie od innych omawianych w tym przeglądzie, ale jego przewagą zdecydowanie jest cena. MPM MZE-11 MPM MZE-11 to żelazko pod względem mocy najlepsze ze wszystkich przedstawianych: wynosi ona aż 2400 W. Jego zaletą jest anodowana stopa ceramiczna o zwiększonej wytrzymałości. Główne funkcje do dyspozycji użytkownika to zestaw standardowy dla tej kategorii cenowej: prasowanie w pionie, ciągły oraz silny wyrzut pary, samoczynne wyłączanie, system zapobiegający kapaniu, system antywapienny i spryskiwacz. Ważnym udogodnieniem jest bardzo długi przewód, mierzący aż 2,5 m. Co ciekawe, to wysokiej klasy żelazko, dostępne w przedziale cenowym 110–130 zł, jest produktem polskiej firmy. MPM działa na rodzimym rynku już od ponad 20 lat, a od pewnego czasu zdobywa popularność także poza granicami naszego kraju.
Polecane żelazka do 200 zł
Biała podłoga to rozwiązanie, które sprawdza się zarówno w mieszkaniach urządzonych w stylu nowoczesnym, jak i klasycznym. Nie tylko wspaniale wygląda, ale także pasuje do każdego koloru i jest idealnym tłem dla wielu elementów ozdobnych. Podpowiadamy, jakie są wady i zalety białej podłogi. Zastanawiasz się nad remontem mieszkania i myślisz o białej podłodze? Jeśli tak, poniższy artykuł jest właśnie dla Ciebie. Dzięki niemu dowiesz się, jakie są dobre i złe strony tego rozwiązania. Poniżej więcej informacji na temat białej podłogi we wnętrzach. Biel – praktyczna czy niepraktyczna? Wiele osób podchodzi do tematu białej podłogi dość sceptycznie. Mówi się o niej, że jest niepraktyczna i widać na niej wszystkie mankamenty oraz zabrudzenia. Tylko czy tak jest naprawdę? Podchodząc do tej kwestii, warto zastanowić się, czy na ciemnej desce nie widać zgromadzonego w ciągu dnia kurzu. Oczywiście, że widać! A co więcej, widać go znacznie bardziej niż na bieli. Jeśli zatem odrzucamy pomysł białej podłogi z tego powodu, lepiej zmienić nastawienie! Z jakimi kolorami łączyć biel? W tym przypadku mamy nieograniczone możliwości aranżacyjne. Biel jest na tyle uniwersalnym kolorem, że możemy łączyć ją niemal ze wszystkimi odcieniami. Idealnie współgra z klasyczną czernią, jak również brązem oraz kontrastującymi barwami, między innymi mocnym różem, zielenią czy niebieskim. Wszystko zależy od pozostałych elementów dekoracyjnych, na jakie się zdecydujemy. Biel – w jakim pomieszczeniu? Wbrew pozorom biała podłoga pasuje do każdego pomieszczenia, nawet wyjątkowo narażonej na zabrudzenia kuchni. Możemy wybierać spośród białej podłogi drewnianej, płytek ceramicznych, gresowych, żywicy epoksydowej, paneli laminowanych lub innych materiałów wykorzystywanych do montażu podłogi. Producenci wychodzą naprzeciw naszym oczekiwaniom, dlatego możliwości aranżacyjne są nieograniczone. Biała podłoga w łazience Ciekawym rozwiązaniem będzie biała podłoga w łazience. Łącząc ją z kontrastującymi płytkami i szafkami łazienkowymi wykonanymi z płyty laminowanej, uzyskamy oryginalny i nowoczesny design. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamiast nowoczesnych mebli były to meble klasyczne. Dopełniając całość ciekawymi elementami ozdobnymi pod postacią ręczników czy dodatków łazienkowych, stworzymy niebanalne wnętrze. Jak dbać o białą podłogę? Biała podłoga jak każda inna powinna być odpowiednio pielęgnowana. Jeśli zdecydujemy się na biel pod postacią płytek gresowych, wtedy najlepszym wyjściem jest zastosowanie białej fugi epoksydowej. Jest ona odporna na różnego rodzaju zabrudzenia. Idealnie sprawdzi się w przypadku kuchni, ponieważ chroni przed osadzaniem się tłuszczu. Z kolei jeśli wybór padnie na podłogę drewnianą, wtedy warto postawić na specjalistyczne płyny dostępne na rynku. Niestety drewno jest szczególnie narażone na ścieranie, dlatego pamiętajmy, aby myć nimi podłogę minimum raz w miesiącu. Jeśli planujemy zmiany w naszym mieszkaniu, można śmiało wziąć pod uwagę białą podłogę. Nie tylko podkreśli walory estetyczne całego pomieszczenia, ale także optycznie powiększy i rozświetli całą przestrzeń. Ponadto powierzchnia podłogi wcale nie musi być duża, a wprost przeciwnie – biel sprawdzi się nawet w małych pomieszczeniach. A zatem jeśli chcesz coś zmienić, nie zwlekaj. Biała podłoga nie przysporzy trudności.
Biała podłoga w mieszkaniu – czy to dobry pomysł?
Kino domowe to marzenie każdego fana pięknego obrazu i perfekcyjnego brzmienia. Poza ekranem i zestawem głośników można sprawić sobie jeszcze kilka elementów, dzięki którym oglądanie filmów i słuchanie muzyki będzie jeszcze przyjemniejsze, a także takich, które ułatwią aranżację przestrzeni dookoła telewizora. Dobre kolumny głośnikowe i telewizor to dopiero początek kompletowania kina domowego. Do zestawu sprzętów odpowiedzialnych za emisję obrazu i dźwięku warto dokupić także inne akcesoria, które uatrakcyjnią kącik telewizyjny i zaoferują dodatkowe możliwości. Switch HDMI i splitter HDMI Często w zestawie kina domowego znajduje się wiele sprzętów korzystających ze złącz i kabli HDMI do transmisji sygnału audio i wideo. Wykorzystując akcesoria takie jak switch HDMI i splitter HDMI, można w prosty sposób zmieniać źródła i wyjścia obrazu bez ręcznego przepinania kabli. Switch HDMI przyda się osobom, które mają więcej źródeł sygnału niż gniazd w telewizorze, a splitter HDMI jest w stanie klonować sygnał z jednego źródła na wiele urządzeń wyjściowych. Przystawka Smart TV Jednym ze sposobów na zwiększenie możliwości kina domowego jest wyposażenie się w specjalną przystawkę do telewizora. To niewielkie urządzenia z własnym systemem operacyjnym, które mogą wyświetlać na ekranie materiały wideo. Wybrane modele pozwalają odtwarzać wideo i muzykę z Sieci. Można też przesyłać do takich urządzeń Smart TV multimedia ze sprzętów przenośnych takich jak smartfony. Anteny i tunery DVB-T Dzięki pasywnym antenom cyfrowo-analogowym i tunerom DVB-T można odbierać cyfrową telewizję naziemną. Pozwala to cieszyć się na urządzeniach wchodzących w skład kina domowego wszystkimi kanałami z każdego dostępnego multipleksu. Tunery mogą też pełnić rolę odtwarzacza multimedialnego. Zestawy słuchawkowe Na sprzęt audio w kinie domowym składają się liczne głośniki. Warto jednak przemyśleć, czy nie wyposażyć się dodatkowo w dobre słuchawki. Ze względu na innych domowników nie zawsze można w pełni cieszyć się możliwościami systemu audio. Dzięki słuchawkom można słuchać muzyki i oglądać filmy bardzo głośno, nie przeszkadzając innym osobom obecnym w pomieszczeniu. Zestawy słuchawkowe do kina domowego sprawdzą się zwłaszcza wieczorami i w nocy, gdy członkowie rodziny pójdą spać. Podkładki antywibracyjne Jednym z dodatków, jakie można dokupić, są specjalne podkładki pod głośniki. Podkładki antywibracyjne izolują elementy kina domowego od mebla, na którym zostały one umieszczone. Takie niewielkie akcesorium może mieć bardzo pozytywny wpływ na jakość dźwięku. Listwy maskujące, uchwyty i stojaki Przygotowanie kina domowego to prawdziwy koszmar ze względu na ogromną liczbę kabli, które trzeba ułożyć. Problematyczne może być nie tylko prowadzenie przewodów za telewizorem i dookoła niego, ale też ustawienie sprzętów tak, by jakość dźwięku była jak najlepsza. Podczas ustawiania własnego kina domowego przydatne mogą okazać się najróżniejsze listwy maskujące, które będą kryć wszechobecne kable. Dodatkowe sprzęty można zaś przytwierdzić dzięki dedykowanym uchwytom do ścian bądź ustawić w odpowiednim miejscu na specjalnych stojakach. Listwa przeciwprzepięciowa Bardzo istotnym elementem kina domowego jest listwa przeciwprzepięciowa. Jej brak może okazać się bardzo bolesny w przypadku awarii linii energetycznej. Taki dodatek nie kosztuje wiele, a może uratować przed popsuciem się bardzo kosztownego sprzętu. Podsumowanie Kino domowe to nie tylko telewizor i głośniki. Na cały zestaw składa się znacznie więcej elementów. Budując własny kącik rozrywki w salonie, warto zakupić kilka akcesoriów. Pozwoli to wykorzystać do maksimum możliwości, jakie daje posiadany sprzęt audio i wideo.
Polecane akcesoria do kina domowego
Dieta dla zdrowych zębów powinna być bogata w witaminy i składniki mineralne wzmacniające szkliwo zębów i dziąsła. Znajdują się one w produktach mlecznych, rybach morskich, pełnoziarnistym pieczywie, a także w warzywach i wodzie mineralnej. Dieta dla zdrowych zębów powinna być przede wszystkim urozmaicona i zbilansowana. Ważną rolę odgrywają produkty zawierające wapń, fosfor i witaminę D, które wzmacniają zęby. Największym wrogiem pięknego uśmiechu są cukry proste sprzyjające rozwojowi próchnicy. Co najbardziej szkodzi zębom? Zdrowe i białe zęby są wizytówką każdego człowieka. Chcąc cieszyć się mocnymi zębami, należy nie tylko dbać o regularne wizyty kontrolne w gabinecie dentystycznym i codzienną higienę jamy ustnej, używając szczoteczek do zębów, pasty i płynów do płukania. Ważną rolę odgrywa również zbilansowana i urozmaicona dieta. Największym zagrożeniem dla zdrowia zębów są cukry proste, które sprzyjają powstawaniu próchnicy - procesu demineralizacji zęba skutkującego rozpadem jego struktury. Za jej rozwój odpowiadają bakterie, które rozkładają cukry i w efekcie wytwarzają kwasy organiczne. Związki te uszkadzają szkliwo i prowadzą do powstawania ubytków w tkance zębów. W celu zapobiegania próchnicy należy stosować się do kilku podstawowych rad żywieniowych. * Ogranicz jedzenie słodyczy. Są one bogatym źródłem cukrów prostych, a ponadto nie dostarczają żadnych składników odżywczych, jedynie “pustych” kalorii. Po zjedzeniu słodkiej przekąski powinno się umyć starannie zęby. * Ogranicz picie słodzonych napojów oraz soków owocowych. * Wyeliminuj z diety produkty o wysokim stopniu przetworzenia. Zastąp produkty z mąki oczyszczonej (białe pieczywo, jasne makarony itd.) na pełnoziarniste. * Unikaj picia napojów energetycznych. Dostarczają one dużych ilości cukrów prostych i sprzyjają niskiemu pH w jamie ustnej prowadzącego do demineralizacji szkliwa zębów. * Unikaj słonych przekąsek w postaci paluszków, krakersów, chipsów. Są to produkty wysoko przetworzone, a dodatkowo bardzo kaloryczne. Po ich spożyciu resztki przez długi czas utrzymują się na powierzchni zębów będąc doskonałą pożywką dla bakterii tworzących płytkę nazębną. Co jeść, by uniknąć próchnicy? box:imagePins box:pin Ważną rolę w profilaktyce próchnicy odgrywa fluor i witamina C. Fluor jest składnikiem mineralnym o właściwościach antybakteryjnych. Przyczynia się do neutralizowania kwasów prowadzących do demineralizacji szkliwa zębów i powstawania próchnicy. Źródłami fluoru są: ryby morskie, woda mineralna, zielona herbata, cielęcina, chleb żytni, a także pasty do zębów. Wypijanie 3 filiżanek zielonej herbaty każdego dnia gwarantuje potrzebną organizmowi dawkę fluoru. Witamina C działa stymulująco na układ odpornościowy oraz, podobnie jak fluor, wykazuje właściwości przeciwbakteryjne. Wzmacnia naczynia krwionośne, co pozwala utrzymać mocne dziąsła, których rolą jest prawidłowe podtrzymywanie zębów. Witamina C w dużych ilościach występuje w owocach dzikiej róży, czarnych porzeczkach, owocach jagodowych, a także w natce pietruszki, pomidorach, czerwonej papryce, warzywach kapustnych i ziemniakach. box:offerCarousel Witamina D i wapń dla mocnych i zdrowych zębów W diecie dla mocnych i zdrowych zębów powinny pojawić się produkty zawierające wapń oraz fosfor - składniki mineralne stanowiące podstawowy budulec zębów. Wapń występuje głównie w mleku i przetworach mlecznych (np. w serach twarogowych, jogurtach, kefirach), a także w rybach wędzonych i niektórych produktach roślinnych, m.in. w natce pietruszki, szpinaku, orzechach. Wapń przyczynia się do wzmacniania zębów, a ponadto neutralizuje kwasy sprzyjające próchnicy. Fosfor natomiast znajduje się w największych ilościach w serach podpuszczkowych, kaszy gryczanej, pełnoziarnistych produktach zbożowych, rybach świeżych (np. łosoś, mintaj) i wędzonych (np. dorsz), nasionach dyni i słonecznika, nasionach roślin strączkowych oraz w jajach. Ważną rolę odgrywa również witamina D, która zwiększa wchłanianie i przyswajanie przez organizm wapnia i fosforu. Jej źródłami są: jaja, pełnotłuste mleko i produkty mleczne oraz oleje roślinne. Warto sięgać po preparaty z witaminą D, które wspomagają utrzymanie mocnych zębów. W diecie na zdrowe zęby należy uważać na produkty ograniczające wchłanianie wapnia, czyli zawierające kwas szczawiowy (np. szczaw) oraz fityniany (np. produkty zbożowe). box:offerCarousel 10 produktów, które zapewnią zdrowe i mocne zęby Dieta na zdrowe zęby powinna być zbilansowana, co oznacza, że w jadłospisie należy uwzględniać produkty żywnościowe z różnych grup. W codziennej diecie nie może zabraknąć warzyw i owoców oraz pełnowartościowego białka znajdującego się w produktach pochodzenia zwierzęcego (mięso, nabiał, jaja). W jadłospisie powinny pojawić się również produkty pełnoziarniste dostarczające witamin, minerałów, błonnika pokarmowego i węglowodanów złożonych, a także źródła nienasyconych kwasów tłuszczowych - ryby, orzechy, oliwa z oliwek, oleje roślinne, nasiona słonecznika, pestki dyni. W diecie na zdrowe zęby obowiązkowo powinno pojawić się kilka podstawowych produktów. * Ryby morskie - dostarczają trzech kluczowych składników dla mocnych zębów, czyli wapnia, fosforu i witaminy D. * Produkty mleczne, np. sery, jogurty - skutecznie chronią przed demineralizacją szkliwa zębów i zapobiegają próchnicy. * Marchew - jest bogata w witaminę A, która sprzyja mineralizacji zębów i pobudza wytwarzanie śliny neutralizującej bakterie szkodzące zębom. Przyczynia się również do wzmocnienia dziąseł. * Seler - neutralizuje bakterie odpowiadające za rozwój próchnicy. Należy do twardych warzyw wymagających intensywnego gryzienia. W ten sposób przyczynia się do masowania dziąseł oraz czyszczenia przestrzeni międzyzębowych. * Nasiona sezamu - zawierają wapń, dzięki czemu wspomagają budowanie mocnego szkliwa zębów. W codziennej diecie warto dodawać łyżkę sezamu do różnych potraw, np. sałatek czy warzyw gotowanych w parowarze. * Rodzynki - w swoim składzie zawierają związki ograniczające rozwój bakterii wywołujących schorzenia jamy ustnej. * Woda - pobudza wydzielanie śliny, utrzymuje optymalne nawilżenie dziąseł oraz pomaga wypłukiwać resztki żywności z przestrzeni międzyzębowych. * Kalarepa - przyczynia się do usuwaniu osadu oraz płytki nazębnej, dzięki czemu zapobiega próchnicy i chorobom przyzębia. * Jabłka - są źródłem witaminy C i wielu składników mineralnych. W trakcie spożywania jabłek dochodzi do zwiększonego wydzielania śliny, a tym samym do naturalnego oczyszczania jamy ustnej. * Pieczywo pełnoziarniste - dostarcza magnezu oraz fosforu, czyli minerałów umożliwiających zachowanie zdrowych i mocnych zębów. Jedzenie razowego pieczywa wymaga dokładnego żucia i gryzienia, dlatego prowadzi do wzmocnienia dziąseł. Odpowiedni plan żywieniowy jak widać jest naszym sprzymierzeńcem w walce o piękny, biały, a przede wszystkim zdrowy uśmiech.
Dieta dla zdrowych zębów - co jeść, aby uniknąć próchnicy?
Przepis na to danie przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Wszystkie wersje są tak samo smaczne i proste w przygotowaniu. Proponujemy sprawdzenie naszego przepisu. Składniki: 150 g suszonych grzybów 1,5 l bulionu wołowego ½ cebuli 2 ząbki czosnku 1 liść laurowy 1 ziele angielskie 2 łyżki kwaśnej śmietany Krok po kroku: Grzyby zalewamy bulionem i odstawiamy na godzinę. Następnie wstawiamy na gaz i gotujemy przez 1,5 godziny razem z cebulą, czosnkiem, liściem laurowym i zielem angielskim. Pod koniec gotowania doprawiamy solą i pieprzem. Studzimy delikatnie zupę i zabielamy ją śmietaną. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Zupa grzybowa na bulionie, zabielana
Jesień to pora roku, w której musisz przygotować rośliny w ogrodzie do zimy. Na szczególną uwagę zasługują róże. Nie wszystkie odmiany są mrozoodporne. Większość z nich wymaga solidnego zabezpieczenia przed niskimi temperaturami i śniegiem. Sprawdź, jak dobrze przygotować twoje róże. Jesień to pora roku, w której musisz przygotować rośliny w ogrodzie do zimy. Na szczególną uwagę zasługują róże. Nie wszystkie odmiany są mrozoodporne. Większość z nich wymaga solidnego zabezpieczenia przed niskimi temperaturami i śniegiem. Sprawdź, jak dobrze przygotować twoje róże. Już podczas zakupu staraj się wybierać te odmiany, które są mniej wrażliwe na mrozy. Każdy producent powinien zamieszczać informację o cechach rośliny i oddziaływaniu na nią temperatur. Więcej opieki z pewnością będą wymagać róże wielokwiatowe. Jeśli masz wątpliwości, jaki rodzaj wybrać, zawsze możesz zapytać sprzedawcę. Nawożenie i pielęgnacja Pierwsze przymrozki to znak, że należy rozpocząć zabezpieczanie róż przed największymi mrozami. Najpierw jednak upewnij się, że są one w stanie spoczynku. To zapewni im prawidłową ochronę. Bardzo ważne jest, aby kwiaty były odpowiednio nawożone. Pamiętaj, że czynność tę należy przerwać na tyle wcześnie, aby róże miały czas na przejście w stan spoczynku. Tym samym spowolnisz ich wzrost i sprawisz, że łatwiej będzie im przywitać mroźne dni. Nawożenie przerwij już w połowie sierpnia. Podobnie postąp z usuwaniem przekwitniętych kwiatów. Roślina nie będzie wypuszczać wtedy nowych pędów. Kiedy zacząć okrywanie? Moment ten zazwyczaj przypada pod koniec października lub w listopadzie. Wszystko zależy od temperatury. Jeśli zacznie ona znacznie spadać, a przymrozki staną się silniejsze, to znak, że róże wymagają ochrony. Trzeba jednak wyczuć dobry moment, gdyż za wczesne albo zbyt późne okrycie osłabi odporność roślin. Róże są wtedy narażone na różnego rodzaju choroby, które w rezultacie mogą doprowadzić do ich obumarcia. Aby zabezpieczyć je przed szkodnikami, należy usunąć wszystkie przymarznięte i opadnięte liście. Jak zabezpieczać? Sposobów ochrony róż przed mrozami jest kilka. Wybór właściwego zależy w dużej mierze od odmiany rośliny. Odpowiednia ochrona zabezpieczy przed łamaniem pnączy i pękaniem łodyg. Ponadto zapobiegnie zamarzaniu korzeni. Wybierz ten sposób, który będzie najbardziej odpowiedni dla twoich kwiatów. Kopczykowanie To najbardziej popularny sposób zabezpieczenia róż przed zimą. Stosuje się go zazwyczaj w przypadku roślin rabatowych i wielokwiatowych. Polega na usypaniu kopczyka (mniej więcej 20-30 cm) u podstawy krzewu. Tworzy się go z ziemi wymieszanej z kompostem lub z torfu czy kory. Dodatkowym zabezpieczeniem jest stroisz, czyli gałązki drzew iglastych (sosnowe lub świerkowe). Ten sposób pomaga utrzymać różom stałą temperaturę i chroni je przed szkodnikami. Okrywaniewłókniną lub słomą To dobre rozwiązanie dla róż pnących. Takie okrycie powinno przepuszczać powietrze i światło. Ponadto musi być lekkie. Rośliny okrywaj luźno z góry do dołu, a dolne brzegi przysyp ziemią. Taka otulina skutecznie ochroni je przed wiatrem i mrozem. Ostrożnie jednak obchodź się z pędami róż, które przy nieumiejętnym okrywaniu mogą się złamać. Styropian To kolejny sposób okrywania róż. Ze styropianu tworzy się swego rodzaju daszki, które pomogą utrzymać odpowiednią temperaturę. To dość lekki materiał, więc wymaga dodatkowego obciążenia. Może to być kamień lub mata słomiana. Ważne również jest, aby styropian miał wentylację. W przeciwnym razie róże mogą się przegrzać. Odpowiednie przygotowanie róż do zimy sprawi, że będą one wyglądać pięknie w kolejnym sezonie. Jeśli odpowiednio zabezpieczysz rośliny, unikniesz ich gnicia i zamrożenia, a w rezultacie obumarcia. Pamiętaj, aby zaraz po ustaniu silnych mrozów zdjąć osłony z róż.
Przygotowanie róż do zimy
Powieści Herbjørg Wassmo mają to do siebie, że po ich lekturze trudno uspokoić emocje. Norweżka pisze tak, że zamykamy jej książkę, ale historia wciąż w nas żyje. Nie da się jej tak po prostu wymazać z pamięci. Do tej pory autorka dała się poznać jako powieściopisarka, choć co uważniejsi czytelnicy dostrzegą w jej prozie elementy autobiograficzne. Tym razem Herbjørg Wassmo odważniej mówi o sobie. Sięgając po „Te chwile”, mamy świadomość, że oto trzymamy w rękach rozliczenie Norweżki z przeszłością, z rodziną. I mimowolnie zaczynamy się zastanawiać, jak wiele jej samej można znaleźć w postaciach z jej książek. Intymne zwierzenia „Te chwile” to historia utkana z opisów, delikatna, a jednocześnie mocna, cicha, choć krzyczy w niej niemal każde zdanie. To powieść osobista, intymna, wspomniane rozliczenie z historią własnej rodziny zadedykowane siostrze. Nie ma w niej zbyt wiele dialogów, a jednak sama w sobie jest silnym głosem, który chce światu oznajmić prawdę. Bolesną prawdę o przeszłości Herbjørg Wassmo, o tajemnicach, które gryzą. Bezimienni Ważnym bohaterem tej opowieści jest ojciec. Ważnym i znienawidzonym. Jak wielka jest jego wina, że własna córka życzy mu śmierci? Że modli się o nią bezgłośnie? Są tu także i inne postaci. Bezimienne. Jest matka bohaterki, siostra, syn, córka, mężczyzna, który pewnego dnia odszedł, zabierając kołdrę i psa. Są ludzie, którzy znikają, zawodzą. Są duchy, których obecność paradoksalnie wzmacnia. Jest i samotność, najwierniejsza z towarzyszek. Kobieta pełna sprzeczności Swą opowieść Herbjørg Wassmo snuje nieśpiesznie, pięknymi, szczerymi zdaniami, opowiadając to, co wcale piękne nie jest. Bagaż doświadczeń zdaje się przytłaczający. Bohaterka, silna i słaba jednocześnie, dzieli się wspomnieniami i marzeniami. Kochająca, wrażliwa, czasem pełna złości i niewiary w siebie, wie, co to ból i upokorzenie, bieda, odrzucenie i strach. Bogactwo metafor „Te chwile” pisane są językiem bogatym w metafory, plastycznym, nasyconym emocjami. Norweżka coraz odważniej pisze o własnych doświadczeniach, choć kryje się za bezpieczną ścianą bezimiennych bohaterów. Ta książka pozwala zrozumieć, dlaczego tak wiarygodnie opisuje losy bohaterek silnych i słabych jednocześnie, doświadczonych przez los i ludzi. Dlaczego w jej opowieściach nie ma nawet cienia fałszu. Jak się okazuje, autorka i jej bohaterki mają zaskakująco wiele wspólnego. Herbjørg Wassmo po raz kolejny pisze przejmująco i prawdziwie. Piękna, refleksyjna powieść „Te chwile” dostępna jest w wersji elektronicznej w formatach EPUB i MOBI za ok. 32 złote. Źródło okładki: www.smakslowa.pl
„Te chwile” Herbjørg Wassmo – recenzja
Zegarek, który wskazuje tylko aktualną godzinę, to przeżytek. Aby iść z duchem czasu, warto przerzucić się na nową technologię. Sprawdźmy, co oferują smartwatche do 1000 zł oprócz… pokazywania nam czasu. Oto lista ośmiu polecanych modeli w cenie od 500 zł do 1000 zł. Smartwatch powinien być dla nas przede wszystkim urządzeniem praktycznym. Oczywiście warto zwracać także uwagę na jego wygląd, bo zegarek często traktowany jest także jako biżuteria. Oprócz samej funkcjonalności warto sprawdzić, czy model, który nas interesuje, będzie współpracował z naszym smartfonem. Na przykład kupując Apple Watch i posiadając telefon z Androidem, nie wykorzystamy pełnych możliwości smartwatcha. Dobrze, jeśli nowoczesny zegarek ma GPS, mierzy kroki i nasze tętno. Warto także sprawdzić, czy oferuje wodoodporność i czy ma miejsce np. na nasze pliki muzyczne – te przydadzą się podczas biegania. FitBit Versa Wyświetlacz: 1,34 cala, 300 x 300 pikseli Procesor: bd Pamięć: bd Łączność: Wi-Fi, NFC, Bluetooth Funkcje: Wodoszczelność 5ATM, czujnik światła, żyroskop, akcelerometr, wysokościomierz, pulsometr, krokomierz, monitor snu, monitoring treningu box:offerCarousel FitBit Versa oferowany jest w wielu różnych kolorach ‒ zarówno jeśli chodzi o sam zegarek, jak i pasek. Dzięki temu dostosujemy jego wygląd do naszego stylu ubioru, ponieważ pasek możemy w prosty sposób wymieniać. Smartwatch ma możliwość personalizacji treningu, jest wodoodporny, możemy przechowywać na nim muzykę, jednak brakuje informacji, jaki jest rozmiar pamięci. Garett Multi 3 Wyświetlacz: 1,3 cala, 240 x 240 pikseli Procesor: bd Pamięć: bd Łączność: Bluetooth Funkcje: Wodoodporność, barometr, krokomierz, wysyłanie i odbieranie SMS-ów, powiadomienia z telefonu, zdalna obsługa aparatu w smartfonie, pomiar spalonych kalorii, pulsometr, żyroskop box:offerCarousel Smartwatch Garett Multi 3 to jeden z tańszych modeli w zestawieniu. Ma jednak szereg funkcji, takich jak GPS, możliwość monitoringu naszej aktywności fizycznej, a także wyświetlania powiadomień z naszego telefonu. Atutem smartwatcha jest współpraca ze smartfonami działającymi w oparciu o Androida i iOS, a więc praktycznie ze wszystkimi modelami dostępnymi na rynku (z wyłączeniem tych pracujących na Windows Mobile). Huawei Watch 2 Wyświetlacz: 1,2 cala, 390 x 390 pikseli Procesor: Snapdragon 210 Pamięć: 768 MB pamięci RAM, 4 GB pamięci wewnętrznej Łączność: Bluetooth, Wi-Fi, NFC Funkcje: GPS, odporność na wodę i pył (IP68), monitoring aktywności fizycznej i treningu, pulsometr, zakupy dzięki Android Pay, powiadomienia z telefonu, obsługa aplikacji do muzyki box:offerCarousel Jeden z najciekawszych, ale i najdroższych smartwatchy. Huawei Watch 2 ma praktycznie wszystkie funkcje droższych modeli. Producent przygotował wiele różnych opcji ‒ zarówno pasków, jak i samej koperty. Paski są wymienne, dlatego zegarek można dostosować do naszego aktualnego ubioru. Liczba dostępnych wirtualnych tarcz, które pojawią się na ekranie, jest niezliczona. Model ten może wyświetlać powiadomienia z naszego smartfona. Za sprawą GPS będziemy mogli używać go jako nawigacji. Smartfon może mierzyć pokonany przez nas dystans, sprawdzi naszą prędkość, pokaże liczbę kroków oraz ilość spalonych kalorii. MyKronoz ZeroHound2Hr Wyświetlacz: 1,22 cala, 240 x 204 pikseli Procesor: bd Pamięć: 64 MB RAM Łączność: Bluetooth Funkcje: wodoodporność (IP56), możliwość prowadzenia rozmów (wbudowany mikrofon i głośnik), powiadomienia ze smartfona, monitor snu, pulsometr, akcelerometr, dystansomierz, krokomierz, powiadomienia o liczbie spalonych kalorii, funkcja anti lost box:offerCarousel Smartwatch do 1000 zł, który jest godny polecenia, to MyKronoz ZeroHound2Hr. Jest to model dla osób, które chcą mierzyć swoją aktywność fizyczną, a także operować smartfonem bez wyciągania go z kieszeni. Szczególnie jeśli chodzi o możliwość rozmów za pomocą zegarka. To dzięki wbudowanemu głośnikowi i mikrofonowi. Ciekawie wygląda funkcja AntiLost, która ostrzega nas wibracjami, jeśli nasz telefon znajdzie się poza zasięgiem. Samsung Gear S3 Wyświetlacz: 1,3 cala, 360 x 360 pikseli Procesor: dwurdzeniowy 1. GHz Pamięć: 768 MB RAM, 4 GB pamięć Łączność: Wi-Fi, NFC, Bluetooth Funkcje: powiadomienia ze smartfona, GPS, czujnik światła, barometr, żyroskop, akcelerometr, pulsometr, wbudowany mikrofon, ładowanie za pomocą bezprzewodowej stacji dokującej box:offerCarousel Samsung Gear S3 to bardzo ładny smartwatch, przypominający budową klasyczne zegarki. Model ten ma zainstalowany system Tizen. Współpracuje ze smartfonami wyposażonymi w oprogramowanie iOS i Android. Jego ekran pokryty jest szkłem ochronnym Gorilla Glass SR+. Oprócz powiadomień przesyłanych ze smartfona, ma on także system nawigacji satelitarnej GPS i GLONASS, jest wodoodporny i kurzoodporny dzięki certyfikatowi IP68. Za sprawą wbudowanego mikrofonu i głośnika będziemy mogli wykonywać, a także odbierać połączenia, wykorzystując do tego smartwatch. Jeśli lubimy słuchać muzyki, np. podczas biegania, a nie chcemy zabierać ze sobą telefonu, możemy utwory umieścić na wbudowanej pamięci wewnętrznej. W takim wypadku do połączenia słuchawek użyjemy technologii Bluetooth. Xiaomi AmazFit 2 Wyświetlacz: 1,34 cala, 320 x 300 pikseli Procesor: 1,2 GHz dwurdzeniowy Pamięć: 512 MB RAM, 4 GB pamięci Łączność: Bluetooth, Wi-Fi Funkcje: czujnik tętna, akcelerometr, żyroskop, czujnik geomagnetyczny, barometr, czujnik światła, wodoodporność 5ATM, płatności AliPay, mierzenie aktywności sportowej i fizycznej box:offerCarousel Xiaomi Amazfit 2 to smartwatch, który rejestruje jedenaście typów aktywności. Dzięki wbudowanemu GPS-owi możemy sprawdzić, ile zrobiliśmy kroków, jakie mamy tempo, a także na jakiej jesteśmy wysokości. Sprzęt ten ma możliwość odczytu naszego pulsu ‒ dane pobiera z nadgarstka. Smartwatch jest wodoodporny, a ekran ma pokryty szkłem szafirowym 2,5D. Lem 5 Pro Wyświetlacz: 1,39 cala Procesor: czterordzeniowy 1,3 GHz Pamięć: 2 GB RAM, 16 GB pamięci wewnętrznej Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, GSM 3G Funkcje: GPS, Android 5.1, wodoszczelność IP55 box:offerCarousel Lem 5 Pro to bardziej smartfon zamknięty w obudowie smartwatcha. Jeśli zamontujemy w nim kartę SIM, będziemy mogli korzystać z niego jak z normalnego telefonu. To za sprawą zainstalowanego systemu Android 5.1. Model ten ma tzw. Sklep Google Play, a więc będziemy mogli pobierać na niego szereg aplikacji społecznościowych i sportowych. Garmin Forerunner 35 Wyświetlacz: 128 x 128 pikseli Procesor: bd Pamięć: bd Łączność: Bluetooth Funkcje: mierzy aktywność fizyczną box:offerCarousel Garmin Forerunner 35 to tak naprawdę zegarek sportowy z możliwością podłączenia do smartfona. Dzięki niemu będziemy mogli monitorować swoją aktywność fizyczną. Smartwatch przypomni nam także o nadchodzącym spotkaniu lub umożliwi sterowanie muzyką. Wbudowany GPS prześledzi trasę naszego biegu, a oprogramowanie Garmin Connect wyświetli informacje o liczbie pokonanych kroków i spalonych kalorii. Dowiemy się także, ile trwała nasza intensywna aktywność. Zegarek przypomni nam też, abyśmy się ruszyli.
Smartwatche do 1000 zł – III kwartał 2018
Wiosną i latem pięknie udekorowany balkon czy taras to nie tylko ozdoba mieszkania, ale również jego przedłużenie. Warto zadbać o to, by miło spędzało się na nim czas. Gdy na zewnątrz robi się cieplej, coraz więcej czasu spędzamy poza domem. Nie tylko w parkach, skwerach i na miejskich plażach, ale również w ogrodzie. A co jeśli mieszkasz w bloku? Jeżeli w twoim mieszkaniu jest balkon, choćby bardzo mały, to wcale nie musisz rezygnować z takich przyjemności. Dobra podłoga to podstawa Zanim zajmiesz się dekorowaniem swojego balkonu lub tarasu, upewnij się, że jest w dobrym stanie. Po zimie może przydać się malowanie ścian lub uzupełnienie fug między płytkami podłogowymi. Jeżeli stare kafelki zupełnie ci się nie podobają, możesz zdecydować się na ich wymianę. Gres lub terakota w jasnym kolorze optycznie powiększą niewielką przestrzeń. Innym rozwiązaniem jest zakrycie starej podłogi. Jeżeli płytki lub betonowa wylewka na podłodze są równe i stabilne, spokojnie możesz zakryć je elastyczną wykładziną z PCV albo taką przypominającą zieloną trawę. Najmodniejszym rozwiązaniem, będą jednak panele lub podesty wykonane z drewna. To prosta (i stosunkowo tania) forma odświeżenia podłogi na balkonie i tarasie, która dodatkowo wprowadzi elegancki, stylowy nastrój. Jeżeli drewno na balkonie, będzie miało styczność z wilgocią i szkodliwym działaniem promieni słonecznych, najlepiej wybrać deski wykonane z gatunków egzotycznych. Najtrwalszym materiałem jest dąb europejski i modrzew. Meble – lekkie i praktyczne box:imagePins box:pin box:offerCarousel W zależności od wymiarów balkonu warto zdecydować się na cały zestaw mebli (kilka krzeseł i stolik) albo same krzesła. Na większym balkonie i tarasie możesz pokusić się o drewniane leżaki, szezlong, a nawet stylową kanapę (w tym przypadku dobrze sprawdzi się żeliwna, z rzeźbioną ramą). Na małym balkonie musisz pamiętać nie tylko o wygodzie, ale i ergonomii. Wybierz składane krzesełka, które szybko możesz schować, a tradycyjny stolik zastąp przytwierdzanym do balustrady lub ściany składanym blatem – w razie potrzeby złożysz go, oszczędzając miejsce. Wybierając meble balkonowe warto nie kierować się wyłącznie ceną, lecz również jakością wykorzystanych do ich wykonania materiałów – plastikowe, choć lżejsze i tańsze, nie będą prezentowały się tak dobrze, jak te z drewna. Jeśli chcesz oszczędzić, wybierz skrzynki z drewna – są tańsze od tradycyjnych mebli, a w dodatku wyglądają bardzo stylowo, zastępując krzesła i stoliki. box:shoppingList box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem Parawany i ścianki zapewnią intymność Niezależnie od tego, jak dobrze żyjesz ze swoimi sąsiadami, warto zadbać o to, by na twoim balkonie panowała atmosfera intymności i spokoju. W tym pomogą parawany i ścianki, które odgrodzą twoją przestrzeń od sąsiednich tarasów. Wybierz parawan z bambusowych rurek albo drewnianych paneli. Samodzielnie możesz także wykonać ściankę z modnej europalety. Jeszcze innym, bardzo lekkim wizualnym rozwiązaniem, będzie ogrodzenie z metalowej pergoli, po której będą mogły pnąć się rośliny, np. bluszcz albo winogrono. Przeczytaj również: Oświetlenie dekoracyjne na tarasie Rośliny – one tu rządzą! Wybierając rośliny na balkon, musisz wiedzieć, od której strony padają na nie promienie słoneczne. Jedne z nich przyjmą się na balkonie północnym, a inne – na zachodnim. Popularnym wyborem pozostają kolorowe pelargonie, eleganckie azalie i charakteryzujące się dużymi, efektownymi kwiatami hortensje. Bardziej popularne stają się też balkony udekorowane zielonymi roślinami – bluszczem, winogronem, różnymi odmianami sukulentów czy palm. Zadbaj o to, by kwiaty prezentowały się efektownie – wybierz ciekawe doniczki (od glinianych, metalowych, aż po wiklinowe kosze i skrzynki), które będą dodatkową ozdobą. box:offerCarousel Światła stworzą atmosferę Kolejnym prostym pomysłem na dodanie balkonowi uroku są liczne światełka. Pomyśl o świecach (uważaj jednak na bliskość roślin i silne podmuchy wiatru) czy efektownych lampionach. Bardzo modne są teraz świetlne girlandy, które podwieszone pod sufitem lub owinięte wokół balustrady dodadzą miejscu uroku. Dostępne są w różnych kolorach i kształtach. Zapalone wieczorami światło przyciąga owady – zabezpiecz się przed nimi wybierając dodatkowo lampy, które je odstraszą. Udekorowany balkon lub taras sprawi, że chętniej będziesz spędzać na nim czas. Efektowne dekoracje nie muszą być kosztowne, a tchną w to miejsce zupełnie nowe życie. Zobacz również strefę Relaks na tarasie
5 pomysłów na dekorację balkonu i tarasu
Zima to wyjątkowo magiczna pora roku. Mieniące się w świetle latarni płatki śniegu tworzą za oknem piękny, czarodziejski klimat, który chcielibyśmy przenieść do wnętrza naszego mieszkania. Szczególnie warto, by zagościł w dziecięcym pokoju, co wynagrodzi maluchom wczesne zapadanie zmroku i skrócenie beztroskich zabaw na dworze. Zimowe akcenty przyozdabiające wnętrze niewątpliwie sprawią, że zimowy i świąteczny czas będzie bajecznym okresem, do którego nasze pociechy za wiele lat wrócą wspomnieniami i kojarzyć go będą z radosnymi chwilami przepełnionymi miłością i rodzinną atmosferą. Przeczytaj, jakie akcesoria wykorzystać, by wprowadzić zimowe akcenty do pokoju dziecka. Nastrojowe światło Podstawą klimatu wnętrza jest odpowiednio dobrane, ciepłe światło, które sprawi, że pomieszczenie przeistoczy się w magiczną, zimową krainę zabaw. Idealnie do takiej aranżacji pasują jasne, pastelowe girlandy świetlne cotton balls, przypominające małe, śniegowe kule. Rozwieszając je w pokoju, nadamy pomieszczeniu przytulny i tajemniczy klimat. Równie ciekawym elementem oświetlenia są świeczki led, które zastąpią w dziecięcym pokoju tradycyjny ogień i posłużą jako delikatna nocna lampka, która spokojnie może się świecić przez całą noc. Zimowy, lecz jednocześnie świąteczny klimat stworzą rozwieszone na ścianie lub meblach kolorowe, mieniące się lampki choinkowe. Zaśnieżone okna Szyby okienne to element wnętrza najczęściej wykorzystywany właśnie do tworzenia zimowych dekoracji. Dzieje się tak, bo właśnie o tej porze roku wyglądają najlepiej – gdy szybko zapada zmrok, a przez okna wpada ciepłe światło latarni. Do stworzenia okiennych dekoracji możemy użyć żelowych farb do malowania na szkle. Są proste w użyciu nawet dla najmłodszych. Do większości zestawów dołączony jest komplet szablonów pozwalających wykonać witrażowe dzieła. Ich niewątpliwą zaletą jest możliwość szybkiego odklejenia obrazka z szyby i przeklejenia w inne miejsce, np. na kubek lub szafkę. Złudzenie zamarzniętego i zaśnieżonego szkła uzyskamy, wykorzystując sztuczny śnieg w spreju. Używając wyciętych z tektury lub gotowych szablonów, możemy stworzyć na szybie prawdziwy śnieżny krajobraz. Jeśli zależy nam na szybkim uzyskaniu dekoracji, warto wykorzystać naklejki w kształcie śnieżynek, które błyskawicznie wprowadzą zimowy klimat. Możemy je z powodzeniem naklejać nie tylko na szkło, ale także na ściany lub meble. Zabawki i akcesoria Dzięki niesłabnącej popularności filmu Kraina lodu rynek obfituje w różnego rodzaju zabawki i gadżety inspirowane zimowymi przygodami jego bohaterów. Należą do nich wzorowane na Olafie – jednej z postaci najbardziej lubianej przez maluchy – bałwankowe przytulanki, figurki, lampki i grające skarbonki. Będą one wspaniałym prezentem, np. mikołajkowym, dla pociechy, a jednocześnie wprowadzą do wnętrza zimowy, bajkowy klimat. Bogata oferta dla wielbicieli filmu zawiera również wiele innych elementów dekoracyjnych i wyposażenia pokoju, m.in. śnieżną pościel, dywaniki, czy fototapety. Miłośnicy klocków na pewno będą zachwyceni kalendarzem adwentowym stworzonym przez Lego. Dzięki niemu odliczanie dni do świąt będzie znacznie przyjemniejsze. Pudełko z klockami zostało podzielone na okienka kolejno otwierane przez malucha (każdego dnia jedno). W każdym z nich znajduje się figurka lub element świątecznej dekoracji. Świetną zimową zabawką dla najmłodszych dzieci będzie świecąca poduszka-gwiazdka, której towarzystwo uprzyjemni długie zimowe wieczory. Urządzając baśniowa krainę w pokoju naszej pociechy, pamiętajmy, aby zachować spójność w aranżacji wnętrza. Wybierzmy jedną stylistykę i trzymajmy się obranego kierunku zmian. Zbyt wiele różnorodnych ozdób i dodatków może zniszczyć nasze starania, by maluch poczuł się jak w bajce. Pamiętajmy, że najważniejsze są dzieci i właśnie one swoim „fachowym okiem” będą oceniać, czy udało nam się przemienić pokój w prawdziwą krainę lodu.
Zimowe akcenty w dziecięcym pokoju
To następna odsłona świetnie przyjętych gier osadzonych w świecie z klocków Lego. Każda kolejna część przyciąga rzeszę fanów, którzy chcą rozwiązywać zagadki lub niszczyć wszystko na swojej drodze. Traveller’s Tales jest niepodważalnym liderem tworzenia gier na podstawie filmów. I w tym stwierdzeniu nie ma przesady. Nierzadko trafia się produkt na podstawie innej pozycji, która od razu chwyta za serce. Oto najlepsza odsłona gier Lego. Wstęp Do tej pory twórcy gier Lego polegali na schemacie superbohaterów. Mogliśmy grać w „Gwiezdne wojny”, pomagać odzyskać Czarną Perłę w „Lego Piraci z Karaibów” czy odbyć podróż do Eraboru z „Hobbitem”. Tych pozycji nie trzeba nikomu przypominać. Deweloperzy musieli jednak zmierzyć się z niemałym wyzwaniem. Jak spowodować, żeby Lego Ninjago – marka, która nie jest aż tak rozpoznawalna jak blockbusterowe hity kinowe, trafiła do potencjalnych fanów rozgrywek Lego? W tegorocznej wersji twórcy wyszli poza schemat, jaki dotychczas towarzyszył grze. Mechanika Standardowo grę rozpoczynamy od szybkiej nauki poruszania się w grze. W jednej z pierwszych misji przeciwnikiem będzie bowiem… kurczak! Aby się zmierzyć właśnie z nim, Mistrz Wu zmusi nas do treningu na drewnianych makietach postaci z klocków Lego. Jako że gra nawiązuje bezpośrednio do historii ninja, większość czasu będziemy operowali kilkoma postaciami aspirującymi do bycia superbohaterami (tak jak w „Power Rangers” czy „Kapitan Planeta”). Każdy z bohaterów ma indywidualny zestaw umiejętności i broni, który w zależności od sytuacji można dowolnie zmieniać. Jednak Ninjago to nie tylko postacie, ale także ogromne smocze mechy! Zobaczymy je jednak tylko na początku. Twórcy dodali ten mechanizm zapewne jako zachętę do gry. Zabawa świetna! To, co jest bardzo istotne w mechanice gry, to fakt, że twórcy zrezygnowali z licznych zagadek, które przeszkadzały wielu osobom w zdobywaniu rzadkich rzeczy w grze bądź wypełniania pobocznych misji. Koniec z tym – teraz „Lego Ninjago Movie Videogame” to w sumie wyłącznie akcja. Areny Nowością w grze są z pewnością areny, które pozwalają na rywalizację z czterema innymi graczami. To idealne dopełnienie rozgrywki dla pojedynczego gracza. Można zaprosić trzy osoby i toczyć walkę w następujących trybach: Samurai Showdown – polega na zdobyciu jak największej liczby flag pokonanych przeciwników (każdy gracz rozpoczyna grę z flagą, której musi nie tylko bronić, lecz także zdobywać kolejne, aby wygrać mecz); Mystic Bounty – wiąże się z zebraniem jak największej liczby artefaktów na arenie (wygrywa gracz, który po bitwie zebrał największą liczbę artefaktów), zaatakowany gracz traci swoje artefakty; Ultimate Ultimate Weapon – dotyczy pilnowania skrzyni z ostateczną bronią (im dłuższy czas ochrony przedmiotu, tym więcej punktów przyznanych na koniec rundy). Jedyną wadą, której twórcy w dalszym ciągu nie rozwiązali, jest możliwość walki z graczami na całym świecie. To zdecydowanie najważniejsza funkcjonalność, aby wycisnąć z niej jeszcze więcej i wprowadzić rywalizację na zupełnie nowy poziom. Podsumowanie „Lego Ninjago Movie Videogame” to zdecydowanie najlepsza gra, w jaką przyszło mi zagrać. Przy poprzednich miałem niekiedy wrażenie, że powiewa nudą. W najnowszej odsłonie gra „wkręciła” mnie na kilka godzin. Na uwagę zasługuje dopracowana mechanika walki. Gra nie przytłacza tajemnicami i zagadkami do rozgryzienia. Niemniej jednak ma wady, pojawiają się w niej błędy. Mimo wszystko uważam, że to pozycja obowiązkowa dla wszystkich zagorzałych fanów zręcznościówek i klocków Lego. Gra dostępna na platformach: PC, PS4, Xbox One, Switch Minimalne wymagania sprzętowe: * System operacyjny: Windows 7/8/8.1/10 x86 oraz x64 * Procesor: Intel Core2 Quad Q9300 (4 * 2500) lub podobny/AMD A8-3850 (2 2900) lub podobny * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GT 430 (1024 MB)/Radeon HD 5570 (1024 MB) * DirectX: Wersja 11 * Dysk: 20 GB Zalecane wymagania sprzętowe: * System operacyjny: Windows 7/8/8.1/10 x86 oraz x64 * Procesor: Intel Core i5-2500K (4 3300) lub AMD FX-6100 (6 3300), lub podobny * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GTX 750 Ti (2048 MB)/Radeon HD 7850 (2048 MB) * Dysk: 20 GB Źródło okładki: steampowered.com
„Lego Ninjago Movie Videogame” – recenzja gry
Smart TV to technologia, która każdego roku zdobywa coraz większą popularność. To inteligentne telewizory, które już dawno przestały być tylko telewizorami z wbudowaną przeglądarką internetową. Dziś smart TV to przede wszystkim praktycznie nieograniczona możliwość poruszania się w cyfrowym świecie. Smart TV to, zdaniem wielu obserwatorów branży technologicznej, nowa era w świecie telewizorów, porównywalna ze zmianą z telewizorów czarno-białych na telewizory kolorowe. Czemu służy technologia smart TV i dlaczego warto ją mieć? Smart TV to nieograniczone możliwości Telewizory wyposażone w funkcje smart TV dawno przestały być tylko telewizorami. To tak naprawdę połączenie nowoczesnego telewizora z komputerem, dzięki czemu możliwe jest nie tylko oglądanie programów telewizyjnych, ale także wszechstronne korzystanie z internetu. Za sprawą smart tv można nie tylko przeglądać strony internetowe, ale także korzystać z wielu aplikacji, służących m.in. do słuchania muzyki, uprawiania sportu, a nawet dokonywania płatności. Spora grupa użytkowników telewizorów wyposażonych w technologię smart TV, korzysta z aplikacji VOD (m.in. Netflix, Ipla, Kinoplex, TVN Player, Showmax). To świetny sposób na nudę, gdy w tradycyjnej telewizji nie trafiamy na interesujący program. Jak podkreślają producenci tego typu telewizorów, wiele osób używa smart TV do prowadzenia rozmów przez Skype. Jaki telewizor smart TV wybrać? Technologia smart TV zdobywa coraz większą popularność, dlatego nie można się dziwić, że na rynku znajduje się mnóstwo interesujących telewizorów, wykorzystujących właśnie smart TV. Warto pamiętać, że podstawową kwestią w wyborze wymarzonego modelu smart TV jest jakość prezentowanego obrazu. Sprawa rozmiaru telewizora jest indywidualną kwestią, która zależy od osobistych możliwości i preferencji. Obecnie szeroką popularność zdobywają telewizory LG OLED. Wyposażone w najnowszą matrycę OLED telewizory są w stanie odwzorować idealną czerń, a także najdrobniejsze szczegóły wraz z bogatą paletą kolorów i odcieni. Jak informują producenci LG OLED, każdy piksel matrycy w tym telewizorze jest niezależnym źródłem światła, co wpływa na maksymalny kontrast. Sam telewizor oczywiście jest wyposażony w technologię smart TV, dlatego miłośnicy filmów i seriali będą mogli korzystać m.in. z serwisu Netflix. Telewizory LG wykorzystują system operacyjny WebOS 2.0, który został doceniony przez użytkowników. To, co charakteryzuje technologię smart TV w telewizorach LG, czyli WebOS 2.0, to z pewnością niespotykana nigdzie indziej mnogość aplikacji, intuicyjność, wielowątkowość i estetyka. Przydatną funkcją w telewizorach smart TV marki LG jest możliwość obsługi telewizora za pomocą pilota, który reaguje na ruchy nadgarstka. Kolejnymi urządzeniami wykorzystującymi technologię smart TV są telewizory Sony Bravia. To bardzo popularna w Polsce grupa telewizorów, która zachwyca swoich użytkowników świetnym obrazem w jakości 4K HDR. Jest to możliwe dzięki technologii 4K X-Reality PRO, którą stworzono w laboratoriach firmy Sony. Telewizory tej marki, wykorzystujące technologię smart TV, wyróżniają się także świetną jakością emitowanego dźwięku, dzięki technologii ClearAudio+. Jest to rozwiązanie, które sprawia, że dźwięk z telewizora Sony Bravia dobiega ze wszystkich stron. Telewizory Sony Bravia korzystają z modelu komputerowego do analizy i rekompensowania niedokładności w pracy głośników. Uzyskane informacje są na bieżąco przetwarzane i wpływają na czysty, naturalny i przyjemny dźwięk.
Jak w telewizorze działa Smart TV?
Cukrzyca to choroba przewlekła i nieuleczalna. Aby zapobiec jej niebezpiecznym powikłaniom (pogorszeniu jakości widzenia, zawałowi serca, spadkowi poziomu odporności, udarowi mózgu), należy stosować leczenie farmakologiczne. Kurację można uzupełnić naturalnymi środkami. Jakie zioła powinni przyjmować diabetycy? Cukrzyca – charakterystyka schorzenia Cukrzyca to choroba przewlekła i nieuleczalna. Wyróżnia się dwa jej rodzaje – typu 1, którą najczęściej stwierdza się u dzieci, i typu 2, diagnozowaną zazwyczaj u osób dorosłych. Istotą cukrzycy jest podwyższony poziom cukru we krwi. Powodem takiego stanu rzeczy jest wytwarzanie przez organizm (konkretnie przez trzustkę) niewystarczającej ilości insuliny lub niewłaściwe jej wykorzystanie. Zadaniem tego hormonu jest obniżenie stężenia cukru we krwi. Jak leczyć cukrzycę naturalnymi metodami? Skuteczność leczenia farmakologicznego cukrzycy poprawiają zioła. Mają one dodatkową zaletę – nie wywołują niepożądanych skutków ubocznych. Jako uzupełnienie terapii diabetykom zaleca się wykorzystywać m.in. ekstrakt z melona gorzkiego, miłorzębu japońskiego, a także imbir lekarski. Jakie inne rośliny lecznicze powinny stosować osoby chore na cukrzycę? Zioła na cukrzycę – morwa biała Działanie przeciwcukrzycowe wykazują liście morwy białej. Co powodują? Zatrzymują proces rozkładu węglowodanów złożonych, dzięki czemu nie następuje wzrost stężenia cukru we krwi. Liście tego drzewa wykorzystuje się do przygotowywania wyciągów lub naparów. Zaleca się je diabetykom w zastępstwie herbaty. Za opakowanie zawierające 50 gramów liści morwy białej zapłacimy ok. 4 zł. Zioła na cukrzycę – cynamon W procesie leczenia diabetyków wykorzystywany jest również cynamon. Wedle wyników niektórych badań kora cynamonowca zwiększa produkcję insuliny w organizmie. Co więcej, powoduje, że komórki ciała są bardziej wrażliwe na działanie tego hormonu. Niektórzy naukowcy uważają, że cynamon hamuje wchłanianie glukozy. Jak wprowadzić go do jadłospisu? Wystarczy sproszkowaną postać tej przyprawy dodawać do śniadań lub herbaty. Cynamon mielony kupimy na Allegro już od złotówki. Zioła na cukrzycę – kozieradka W terapii uzupełniającej leczenie farmakologiczne cukrzycy wykorzystuje się też kozieradkę pospolitą. Diabetykom podaje się wyciąg z jej nasion (są one żółto-brązowe lub szare, niewielkie) lub nasiona w postaci sproszkowanej. Ich zapach przypomina aromat popularnej zupy – rosołu. Można zatem stosować je jako przyprawę kuchenną. Dlaczego chorzy na cukrzycę powinni przyjmować kozieradkę pospolitą? Udowodniono, że podnosi ona poziom insuliny. Ponadto wykazuje działanie antyoksydacyjne i przeciwzapalne. Podobnie jak morwa biała, kozieradka ogranicza rozkładanie się węglowodanów złożonych do glukozy. Nasiona tego ziela kupimy na Allegro od 1,50 zł za 50 gramów, w postaci zmielonej zaś jest dostępna od 1,70 zł za 50 gramów. Zioła na cukrzycę – rutwica Rutwica lekarska zawiera związki chromu, które są dobrze przyswajane przez organizm. Podnoszą one poziom wrażliwości komórek ciała na działanie insuliny – hormonu wydzielanego przez trzustkę. Inne związki, które wchodzą w skład rutwicy, pobudzają nadnercza do produkcji hormonów i obniżają poziom glukozy we krwi. Koszt nabycia tego ziela na Allegro waha się od 2 zł za opakowanie zawierające 50 gramów po 31 zł za 1 kilogram. Zioła na cukrzycę nie powodują skutków ubocznych. Diabetycy powinni zatem uzupełnić terapię lekami o te naturalne sposoby walki z chorobą.
Naturalna pomoc w walce z cukrzycą
Latem nie każdy ma chęć na spędzanie czasu w kuchni. Trzeba jednak przyznać, że tort naleśnikowy jest wart poświęcenia kilku chwil! Jego przygotowanie jest banalnie proste, a przełożyć go możesz dowolnym kremem. Cytrynowy z frostingiem z serka mascarpone skradnie twoje serce! Naleśniki można jadać na wiele sposobów. Na słodko, słono, zwijane w rulony czy też składane w trójkąty. Czy próbowałaś już tortu zrobionego ze stosu naleśników? Koniecznie przetestuj poniższy przepis – idealny na letnie dni! Jak zrobić puszyste naleśniki do letnich tortów? Choć naleśniki potrafi smażyć każdy i domowy przepis nadaje się również do wykonania tortu, to jeśli chcesz, żeby twój deser był idealny, wprowadź kilka zmian i dodatkowych składników. Naleśniki będą przypominać francuskie specjały – cienkie, lecz puszyste i zachwycające lekkością! Składniki na 20-22 naleśniki: 1 i 3/4 szklanki mleka 4 jajka 100 g roztopionego i ostudzonego masła 3 łyżki masła do smażenia 1 szklanka mąki pszennej 6 łyżek mąki kukurydzianej 1 łyżeczka cukru 1 szczypta soli Sposób przygotowania: Za pomocą miksera mieszaj ze sobą mleko, jajka, masło, mąkę pszenną i kukurydzianą, cukier i sól, aż wszystkie składniki się połączą. Zakryj miskę folią spożywczą i wstaw do lodówki na minimum 2 godziny. Dopiero po tym czasie przystąp do smażenia. Wyjmij masę i wymieszaj dokładnie. Na patelni naleśnikowej o średnicy 25 cm rozgrzej 1/2 łyżeczki masła. Wylej 2 łyżki stołowe ciasta i rozprowadź na całej powierzchni grzania. Smaż, aż krawędzie nabiorą złotego koloru. Ostrożnie przewróć na drugą stronę i poczekaj, aż się zetnie (około 30 sekund). Przenieś na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, rozgrzej kolejne 1/2 łyżeczki masła i przejdź do wykonania kolejnych naleśników. Z podanej ilości ciasta powinno wyjść około 20 sztuk – idealnie na niewysoki tort. box:offerCarousel Tort naleśnikowy – nadzienie W tortach naleśnikowych najlepsze jest to, że masz nieograniczoną ilość możliwości, jeżeli chodzi o krem i polewę. Dowolnie modyfikuj przepisy, przekładaj ulubionymi dodatkami, miksuj owoce, śmietanę, czekoladę i wszystko, co przyjdzie ci do głowy. Za każdym razem uzyskasz inny efekt! Na lato szczególnie polecany jest krem na bazie sosu cytrynowego, który orzeźwia i dodaje energii nawet podczas największych upałów! Składniki na sos cytrynowy: 6 łyżek masła w temperaturze pokojowej 3/4 szklanki cukru 1 jajko 3 żółtka jaj 5 cytryn Sposób przygotowania: W misce utrzyj cukier i masło na gładką konsystencję. Cały czas mieszając, dodaj całe jajko, a następnie żółtka. Na koniec wlej sok wyciśnięty z 5 cytryn i przełóż do garnka. Gotuj na średnim ogniu przez 5-7 minut. Przełóż z powrotem do miski, zakryj folią tak, aby dotykała powierzchni, i wstaw do lodówki na co najmniej 2 godziny. Składniki na krem cytrynowy: 1 szklanka śmietany 35% 3 łyżki cukru sos cytrynowy z powyższego przepisu W naczyniu miksera ubij na sztywno śmietanę z cukrem. Dodaj sos cytrynowy i zmiksuj na najwyższych obrotach. Na ozdobnej paterze ułóż paski pergaminu tak, aby łatwo je było wyjąć po wykonaniu tortu. Dzięki temu finalne dzieło będzie prezentować się estetycznie. Połóż naleśnik i pokryj go 3 łyżkami kremu. Połóż na nim kolejny i postępuj do końca tak samo. Przygotuj frosting z serka mascarpone, aby twój tort był jeszcze smaczniejszy! box:offerCarousel Składniki na frosting mascarpone: 1 szklanka śmietany 35% 3 łyżki cukru 150 g serka mascarpone 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego Wszystkie składniki zmiksuj ze sobą na sztywny, gładki krem. Obkładaj nim boki tortu oraz jego wierzch. Do dekoracji możesz użyć ulubionych owoców. Torty zwykle podaje się na przyjęciach, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby celebrować samo jedzenie o takiej smakowitości! Deser wykonany z naleśników zaskakuje konsystencją, niebanalnym smakiem i pięknym wyglądem przed i po przekrojeniu.
Tort na lato – Crepe Cake, czyli tort naleśnikowy
Przyjście na świat dziecka, jego rozwój, wspólnie spędzany czas to najlepsze momenty w życiu każdego rodzica. Nic więc dziwnego, że każdy próbuje na różne sposoby te chwile uwiecznić. Oprócz korzystania z portali społecznościowych coraz więcej rodziców decyduje się na upiększanie swoich domów różnymi pamiątkami związanymi z dziećmi. Zdjęcia na różne sposoby Profesjonalna sesja zdjęciowa to modny sposób na uwiecznienie rodziny. Zaczyna się już w okresie ciążowym, a później głównym bohaterem przed obiektywem fotografa jest maluszek. Taką pamiątkę można wyeksponować w domu. Jedną z form są obrazy na płótnie stworzone na podstawie zdjęcia. Format uzależniony jest od osobistych preferencji zamawiającego. Dzięki temu pokój czy sypialnia mogą być ozdobione osobistym obrazem. Inną formą wykorzystania zdjęcia jest stworzenie fototapety. Może ona przykrywać drzwi szafy czy część ściany. Na pewno będzie gościła w określonym miejscu zdecydowanie dłużej niż wcześniej wspomniane obrazy. Trzeba podkreślić, że efekt jest bardzo oryginalny i co ważne – niezwykle osobisty. Standardową formą wykorzystania zdjęć rodzinnych jest umieszczenie ich w ramkach. Rozmiar, kształt, faktura i materiał ramek do zdjęć dostępnych na rynku jest bardzo zróżnicowany. Warto poszukać ramki, która nie tylko ozdobi zdjęcie, ale dodatkowo będzie eksponować miejsce, w którym zostanie umieszczona. Niezwykle interesującą formą przechowywania zdjęć jest stworzenie fotoksiążki. Wybrane zdjęcia mają swoje tło i podpisy, które można wykonać zgodnie ze swoimi upodobaniami. Wystarczy ściągnąć darmowy program do tworzenia fotoksiążki na komputer, dobrać szczegóły, zamówić w odpowiedniej okładce i czekać na odbiór. Fotoksiążka potrafi być także pięknym prezentem dla najbliższych. Odciskamy pamiątkę Nie tylko zdjęcia potrafią być wspaniałą pamiątką rodzinną. Kiedy maluszek pojawia się na świecie, jego stópki i rączki rozczulają największego twardziela. Aby je uwiecznić, można zakupić pojemniczki ze specjalnie przygotowaną masą do robienia odcisków tych słodkich elementów ciała malutkiego człowieka. Wykorzystany materiał jest bezpieczny dla delikatnej skóry maluszka, więc bez obaw można pobawić się w odciskanie. Większość tak przygotowanych pudełek jest w ozdobnym opakowaniu, co umożliwia natychmiastowe udekorowanie pokoju czy półki domowej. Na rynku jest też do kupienia ramka na odcisk, która pozwala dodatkowo go wyeksponować. Inną formą tworzenia odcisków rączek i stópek niemowlęcia jest odbijanie ich na kartkę papieru po wcześniejszym pomalowaniu nietoksyczną farbą. Taki obrazek w oryginalnej ramie również upiększy pokój. Coraz częściej stosowanym odciskiem jest odlew brzucha przyszłej mamy. Brzuch ciążowy po specjalnie wykonanym odlewie gipsowym jest upiększany dodatkowo malowidłami. Taka pamiątka może być dekoracją ściany domowej. Trzeba tylko pamiętać, że taki odlew można wykonać w specjalnych pracowniach artystycznych. Poszukiwanie inspiracji Oryginalne pamiątki biorą się z życia. Mając już dzieci czy też na nie czekając, pomysły potrafią przyjść gwałtowanie lub poprzez podpatrzenie znajomych rodzin. Czas biegnie nieubłaganie, okres ciąży szybko mija i to, co było naturalnością dnia codziennego, po kilku latach potrafi umknąć w natłoku spraw i życia rodzinnego. Warto czasem zadbać o pielęgnowanie pamiątek z ważnych chwil w swoim życiu i eksponować je w domu w różny sposób. Dobrze jest poszukać własnych rozwiązań, odpowiednich miejsc, w których zostaną one zrealizowane i odpowiednio przygotowanego pomieszczenia, gdzie pamiątka stanie się częścią codziennego domowego życia.
Nowoczesne pamiątki rodzinne
Fuksja opanowała modę. Mocny, energetyczny róż to doskonały pomysł na letnie dodatki. Podpowiadamy, jak dobrać akcesoria w tej niezwykłej barwie. W sezonie wiosenno-letnim 2017 panują mocne kolory. Projektanci tym razem postawili na wyrazistą fuksję – ostry, głęboki róż zdominował wybiegi. Od Mediolanu po Paryż w kolekcjach przewijał się ten kolor. Pastelowe i przydymione odcienie odchodzą do lamusa. Liczy się hot pink – zmysłowy i przyciągający uwagę. Valentino, Bottega Veneta, Balenciaga czy Hermès ubierają modelki w fuksję od stóp do głów. Jeśli jeszcze nie jesteś gotowa na takie wyzwanie, na początek wybierz modne akcesoria w tym kolorze. Kolory współgrające z fuksją Kolor dla mocnych i zdecydowanych kobiet jest lansowany głównie w wydaniu total look. Takie stylizacje polecamy jednak na wielkie wyjścia. Długa sukienka lub wydekoltowany kombinezon ze szpilkami i kopertówką w barwie fuksji na pewno przyciągną uwagę otoczenia, szczególnie w towarzystwie opalenizny i błyszczącej biżuterii. Na co dzień zdecydowanie bezpieczniej potraktować ten kolor jako dodatek nadający charakter kreacji. Jakie barwy łączyć z ekspresyjną fuksją? Ponadczasowe czerń i biel będą świetnie współgrały z tą barwą, szczególnie że do łask wróciły geometryczne, kontrastowe zestawienia charakterystyczne dla lat 80. Dodatki w kolorze fuksji świetnie współgrają także z bledszymi odcieniami różu – pastelami, pudrowym i brudnym różem. Minimalistyczne barwy szarości i nude z fuksją wypadną stylowo. Do szarego garnituru czy cielistej sukienki włóżmy czółenka albo pasek w najgorętszym kolorze sezonu. Wybierzmy jeden dodatek w tym kolorze, unikajmy noszenia wszystkich akcesoriów w jednym odcieniu. Pasujące do siebie, tworzące idealny komplet buty i torebka to już pieśń przeszłości. Torebka Codzienne życie wymaga od każdej pani specjalnego wyposażenia. Wszystkie potrzebne, ale i zbędne przedmioty zmieszczą się w wygodnej i popularnej torbie typu shopper. To właśnie ona w odcieniu fuksji dopełni zarówno stylizację z jeansami i trampkami, jak i z ołówkową spódnicą i marynarką. Prosty krój, pojemne wnętrze i przyciągający oko kolor to cechy torebki idealnej na co dzień. Równie uniwersalną propozycją będzie listonoszka Vittoria Gotti. Wykonana z licowanej skóry w pięknym, głębokim odcieniu różu, ma zamszową wstawkę na klapie i regulowany pasek. Można ją nosić i do pracy, i w czasie wolnym. Wielbicielki stylu boho docenią na pewno torbę na długim pasku z frędzlami. Zamszowa lub welurowa, oczywiście w kolorze fuksji, wypadnie znakomicie, np. w festiwalowej stylizacji – z szortami, etniczną bluzką i folkową biżuterią. Boho to szaleństwo wzorów i kolorów, więc fuksja doskonale wpisze się w ten trend. Modne są też torebki w ostrych kolorach wykonane z elastycznego, przypominającego gumę tworzywa. Z takiego materiału zrobiono stylizowane na kosze torebki Lily. Idealne do letnich sukienek w kwiaty, przydadzą się nie tylko na zakupach. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Buty W tym sezonie możemy poszaleć. Buty w intensywnym kolorze podkreślą każdą stylizację. Nawet zwykłe jeansy czy proste fasony garsonek i garniturów noszonych do pracy, w towarzystwie butów w odcieniu fuksji, będą prezentowały się niezwykle efektownie. Do łask wracają klasyczne czółenka i sandały na słupkach. Fuksjowe sandałki Tamaris są wykonane z pięknej, zamszowej skóry i mają stabilne obcasy. Zapinane wokół kostki pasują do klasycznej sukienki typu princeska, a także do szmizjerki i zwykłych letnich stylizacji na co dzień. Dobrze prezentują się zarówno z cygaretkami w kant, jak i jeansami. Do eleganckich, ultrakobiecych stylizacji warto wybrać zabudowane sandały na szpilce Dontlie. Krojem przypominają botki, ale mają odsłonięte palce i pięty oraz wdzięczne wiązanie na kostce. Na wakacyjne wypady i spędzanie czasu wolnego doskonałe są espadryle. Wygodne buty na płaskich podeszwach z plecionki od lat nie wychodzą z mody. Espadryle w kolorze fuksji spakujmy do walizki i weźmy ze sobą na urlop. Możemy je nosić do szortów, sukienek i strojów plażowych. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Akcesoria Drobne akcesoria również zyskały kobiecy, energetyczny odcień fuksji. Jeśli chcesz rozpocząć przygodę z tym kolorem małymi krokami, wybierz biżuterię lub zegarek na pasku. Bransoletki z kryształkami Swarovskiego skrzą się kryształkami w kolorze mocnego różu. Pięknie prezentują się na opalonej skórze, pasują do stylizacji zarówno na co dzień, jak i oficjalnych. Ozdobą letniego stroju może być również apaszka lub chustka w tej żywej barwie, kocie okulary lustrzanki albo prosty zegarek Geneva z kolorowym cyferblatem i paskiem. Nie bójmy się żywych barw, szczególnie że słońce pobudza nas do życia. Fuksja świetnie komponuje się z letnią garderobą. Torebki, buty i biżuteria w najgorętszym kolorze sezonu ożywią każda stylizację, dodadzą kobiecości i pewności siebie.
Dobieramy dodatki w kolorze sezonu – fuksji
Na rynku można spotkać dwie kategorie sprzętu do filmowania. Pierwszą grupę stanowią proste konstrukcyjnie małe urządzenia o intuicyjnej obsłudze, dedykowane dla osób, które chcą uwieczniać ciekawe wydarzenia lub wspólnie z rodziną spędzone chwile. Mowa o tzw. sprzęcie dla amatorów. Drugą grupą kamer cyfrowych są urządzenia dla tych, dla których sztuka filmowania jest swego rodzaju chlebem powszednim. Profesjonalne kamery cyfrowe, bo tak można nazwać sprzęt dla zawodowców, przede wszystkim skierowane są do osób, które znają się na pracy reportera, kamerzysty czy filmowca. Jednym słowem, sztukę filmowania mają opanowaną do perfekcji. Czym charakteryzują się kamery cyfrowe dla profesjonalistów? Urządzenia te posiadają niezliczone możliwości, za które niestety trzeba dużo więcej zapłacić. Ale dla prawdziwego specjalisty sprzęt ten jest niezbędną inwestycją. Profesjonalna kamera cyfrowa posiada przede wszystkim wymienną optykę, tzn. podczas kręcenia można zmieniać i dopasowywać obiektyw do własnych indywidualnych potrzeb. Szeroka gama funkcji pozwala modyfikować i indywidulanie ustawiać wszelkie cechy filmu w trakcie jego kręcenia. Dzięki temu można z powodzeniem dopasować filmowany obraz do warunków panujących na planie, np. w pomieszczeniach użyć obiektywu szerokokątnego, aby objąć całe wnętrze, a następnie zmienić go na przybliżający, żeby skadrować dany element lub miejsce akcji. Kamery tego typu posiadają szereg opcji i ustawień manualnych oraz udogodnień, które kamerzysta może skonfigurować dla własnych potrzeb, a później je zaprogramować. Jednym słowem jest to urządzenie, umożliwiające ręczne ustawienie wszystkich parametrów filmowanego obrazu i dźwięku oraz wprowadzenie ich do pamięci kamery. Tym właśnie sprzęt dla profesjonalistów różni się od małych amatorskich kamer, w których praktycznie większość parametrów jest ustawiona fabrycznie i nie ma możliwości ich zmiany. Ważną sprawą jest również uzyskanie wysokiej jakości dźwięku. Technologie audio, zastosowane w profesjonalnych kamerach, zapewniają uzyskanie dźwięku przestrzennego, np. typu surround. Większość tych urządzeń również wyposażona jest w złącza XLR, zapewniające czysty odbiór sygnału audio, np. z zewnętrznego mikrofonu. Istotnym atrybutem dla profesjonalnego kamerzysty jest archiwizacja video. W kamerach dla zawodowców można spotkać się z takimi nośnikami jak twarde dyski czy kasety, specjalnie stosowane dla wytrzymałości zachowywanych danych. Niektóre urządzenia mają możliwość wykorzystania kart Compact Flash (CF). CF są nośnikami danych większymi od popularnych kart SD, jednak są zdecydowanie łatwiejsze w obsłudze, szybsze i bardziej wytrzymałe. Popularne modele kamer cyfrowych dla profesjonalistów Sony NEX-VG30 to kompaktowych rozmiarów kamera cyfrowa, która może stanowić idealne narzędzie pracy każdego profesjonalnego reportera. Dzięki bocznemu uchwytowi z przyciskiem transfokatora dobrze leży w dłoni. Urządzenie wyposażone jest w przetwornik CMOS o rozdzielczości 16,1 mpx i 11-krotny zoom z elektrycznym servem. Elastyczność i kreatywność gwarantują wymienne obiektywy i 5.1-kanałowy dźwięk przestrzenny. Możliwość wyboru trybu nagrywania, m.in. kinowego, pomiędzy 24 a 25/50p. Elektroniczny OLED wizjer z intuicyjnym ekranem dotykowym to podgląd filmowanego obrazu w jakości Full HD. Szereg funkcji i przycisków daje możliwość szybkiej zmiany ekspozycji, przesłony, balansu bieli oraz innych ustawień w trakcie kamerowania. Canon XA20– kamera Full HD o niewielkich gabarytach i profesjonalnych możliwościach. Wyposażona w 20-krotny zoom optyczny, czułą matrycę CMOS oraz dwa złącza kart SDXC. Dotykowy ekran OLED o wielkości 3,5 cala. Procesor nowej generacji DIGIC DV 4 daje możliwość nagrywania w dwóch formatach: AVCHD z szybkością 28 Mb/s oraz MP4 z prędkością 35 Mb/s w rozdzielczości 1080/50p. Kamera jest wyposażona w zaawansowane funkcje regulacji dźwięku. Dwa wejścia XLR umożliwiają podłączenie profesjonalnego sprzętu audio. Dostępne formaty nagrywania to Linear PCM i Dolby Digital. Urządzenie posiada wbudowany mikrofon i gniazdo wejściowe 3,5 mm. Dodatkowe opcje to możliwość nagrywania w podczerwieni, dzięki czemu kamery można używać nocą i w słabym oświetleniu. Moduł Wi-Fi umożliwia przesłanie filmu za pomocą telefonu, tabletu lub przez serwer FTP z szybkością do 150 Mb/s, a także zdalne sterowanie urządzeniem. Panasonic AG-AC8 zapewnia idealny i stabilny obraz nagrywanego materiału filmowego, dzięki naramiennej budowie i 5-osiowemu, hybrydowemu stabilizatorowi obrazu. Urządzenie jednocześnie zapisuje na dwóch kartach pamięci, a funkcja Relay Recording umożliwia przełączenie pomiędzy dwoma nośnikami, dzięki czemu kamera nadaje się do dłuższych nagrań. Przetwornik obrazu 20,4 Mpx (MOS), szeroki kąt widzenia (28mm) i 21-krotny zoom optyczny to kolejne zalety tego sprzętu. Wygodę w obsłudze zapewniają cztery punkty podparcia dla lepszego trzymania kamery podczas filmowania. Odpowiedni odstęp między panelem dotykowym (LCD) a pozycją oka zapewnia doskonały widok do przodu z prawej strony podczas kręcenia. Funkcja Level Shot automatycznie wykrywa i koryguje pochylanie robionych ujęć. Urządzenie nagrywa poziome obrazy w pozycji niestabilnej bez potrzeby używania statywu. Doskonały materiał filmowy przy słabym oświetleniu lub w nocy. Przetwornik MOS może przechwycić dużą ilość światła, tym samym osiągając obraz o wysokiej rozdzielczości telewizyjnej 1080p. Obrazy nagrywane w pomieszczeniach oraz w porze nocnej są jasne i ostre. Ciemne sceny są rozjaśnione, a zdjęcia nie są zaszumione. Natomiast większa osłona obiektywu blokuje światło bardziej efektywne. Modele kamer cyfrowych przedstawionych powyżej to tylko przykłady spośród szeregu produktów oferowanych na rynku. Jeżeli masz zamiar zawodowo zająć się filmowaniem, prześledź również inne oferty i wypytaj profesjonalistów o zalety konkretnych urządzeń.
Kamera cyfrowa dla profesjonalisty
Akcesoria dla graczy firmy SteelSeries są dobrze znane m.in. ze swojego nietuzinkowego designu. Podobnie jest z gamingowymi słuchawkami Siberia Elite, które już na pierwszy rzut oka wyglądają oryginalnie. Jak sprzęt wypadł w teście? Pierwsze wrażenia i jakość wykonania Pierwszy kontakt ze SteelSeries Siberia Elite Gaming Headset wywołuje poczucie, że zestaw jest naprawdę sporych gabarytów. Oczywiście mam świadomość, że słuchawki dla graczy zazwyczaj przybierają duże rozmiary, jednak w przypadku Siberia Elite producent naprawdę zaszalał. Pomimo tak wielkich gabarytów produkt SteelSeries nie jest wcale aż tak ciężki (waży 400 gramów), choć taka waga przy dłuższym użytkowaniu, może być odczuwalna. Sprzęt sprawia wrażenie naprawdę porządnie wykonanego. Metalowy pałąk, biały, skóropodobny materiał oraz delikatne pianki dają nam słuszne poczucie, że mamy do czynienia ze słuchawkami z wyższej półki. Bardzo bogaty jest także zestaw, dołączany wraz z Siberia Elite. Mamy tu: 2 metrowy przedłużacz kabla audio, przejściówki (na smartfon / tablet i do komputera) oraz kartę dźwiękową USB 7.1. Kartę dźwiękową można zadedykować tym osobom, które w swoim komputerze dysponują jedynie słabej jakości audio. Jeśli chodzi o kable, to nie posiadają one oplotu, jednak ich kształt jest za to spłaszczony, co skutecznie przeciwdziała splątywaniu. Pod względem designu, słuchawki wyglądają bardzo efektownie, jednak biały kolor nie każdemu może się spodobać. Osobną kwestią pozostaje fakt, że białe elementy szybciej się brudzą, wymagać więc będą częstszego czyszczenia (w sprzedaży jest też czarny wariant kolorystyczny). Warto zauważyć, że po podłączeniu Siberia Elite do karty dźwiękowej włącza się podświetlenie na lewej i prawej słuchawce. Kolor podświetlenia możemy dodatkowo regulować za pomocą specjalnego oprogramowania, ściąganego ze strony producenta. Użytkowanie SteelSeries Siberia Elite Gaming Headset bardzo dobrze leżą na głowie. Ciekawym rozwiązaniem jest automatycznie regulowany pałąk, który dostosowuje się do rozmiaru naszej głowy. Jak przystało na sprzęt dla graczy, nie zabrakło tu wbudowanego mikrofonu, który wysuwa się z lewej słuchawki. Ciekawie rozwiązano też sterowanie głośnością i włączaniem mikrofonu. Na lewym nauszniku znajduje się duże pokrętło, które przekręcane – włącza lub wyłącza mikrofon. Z drugiej strony, na lewym nauszniku jest analogiczne pokrętło, które tym razem służy do regulowania głośności. Mikrofon wysuwający się z lewej słuchawki, został zamontowany na giętkim pałąku, którym możemy dostosowywać jego położenie. Fajnym rozwiązaniem jest dodatkowe wejście mini-jack 3,5 mm na prawym nauszniku. Dzięki niemu do zestawu możemy podłączyć kolejne słuchawki i np. dać posłuchać muzyki osobie, która siedzi obok nas. Dobra jakość użytych materiałów sprawia, że nasze uszy nie pocą się nawet podczas wielogodzinnej rozgrywki. Dodatkowo sprzęt świetnie tłumi dźwięki otoczenia. Jakość dźwięku Pod tym względem nie mam do SteelSeries Siberia Elite żadnych zastrzeżeń. Zarówno w grach jak i podczas słuchania muzyki urządzenie gra bardzo dobrze. Niskie, średnie oraz wysokie tony słychać świetnie i są one od siebie należycie oddzielone. Fajnie działa też mikrofon, dzięki któremu osoby uczestniczące w rozgrywce słyszą nas głośno i wyraźnie. Na stronie producenta możemy też pobrać specjalne oprogramowanie, za pomocą którego mamy możliwość kontrolowania niektórych parametrów SteelSeries Siberia Elite (jak np. kompresja dźwięku przechwytywanego przez mikrofon, włączanie trybu Dolby, regulacja korektora dźwięku itp.). Dzięki programowi dokonywane są też uaktualnienia firmware. Podsumowanie Muszę przyznać, że po przetestowaniu SteelSeries Siberia Elite jestem pod sporym wrażeniem możliwości, jakie oferuje ten zestaw. Świętna głębia dźwięku, niecodzienny design, bogactwo gadżetów oraz użyteczne oprogramowanie sprawiają, że Elite Gaming to jeden z lepszych sprzętów dla graczy, jaki jest dostępny na rynku. Niestety za świetną jakość trzeba też zapłacić. W chwili pisania tego testu Elite Gaming można kupić za około 500 złotych. Mimo wszystko zapaleni gracze, którzy chcą ponadprzeciętnych wrażeń audio i sprzętu, który ma się również dobrze prezentować – powinni rozważyć zakup produktu SteelSeries.
Test gamingowych słuchawek SteelSeries Siberia Elite
Wycieraczki są niezastąpionym elementem każdego pojazdu, zwłaszcza podczas opadów deszczu czy śniegu. Co zrobić, gdy ulegną awarii? Mechanizm przestał działać Awarie układu wycieraczek zdarzają się w najmniej oczekiwanych momentach, najczęściej podczas deszczu. W przypadku mocnej ulewy jazda bez sprawnych wycieraczek jest niemożliwa. Jeżeli mechanizm nie uruchamia się, tzn. ramię nie wykonuje pracy mimo uruchomienia układu, jedynym rozwiązaniem jest zatrzymanie się na poboczu, uruchomienie świateł awaryjnych i zgaszenie pojazdu. Następnie sprawdźmy bezpieczniki (najczęściej znajdują się w okolicach nóg kierowcy), a dokładnie bezpiecznik odpowiedzialny za pracę silnika wycieraczek (dokładny opis znajdziemy na odwrocie zaślepki pudełka). Jeżeli bezpiecznik okaże się przepalony, należy go wymienić na taki sam. W przypadku, gdy nie mamy zapasowych bezpieczników, możemy spróbować tzw. podmianki, która polega na zabraniu bezpiecznika o takim samym oznaczeniu odpowiedzialnego za pracę innego urządzenia, np. radia. Pamiętajmy, że można to robić tylko w sytuacjach awaryjnych i po dojechaniu chociażby do stacji benzynowej należy kupić odpowiedni bezpiecznik i go wymienić. Jeżeli wszystkie bezpieczniki są sprawne, nie pozostaje nam nic innego, jak zaczekać aż opady ustąpią. Pamiętajmy, aby podczas przymusowego postoju odpowiednio zabezpieczyć pojazd. W przypadku, gdy postój nie odbywa się na parkingu, za samochodem należy ustawić trójkąt ostrzegawczy. Na autostradzie albo drodze ekspresowej ustawiamy trójkąt 100 metrów od pojazdu, poza obszarem zabudowanym w odległości od 30 do 50 metrów, natomiast w terenie zabudowanym – od razu za samochodem. Drugim typem awarii wycieraczek jest uszkodzenie pióra. W takim przypadku należy jak najszybciej znaleźć stację benzynową, na której kupimy nowe wycieraczki. Jeżeli awarii uległa wycieraczka od strony kierowcy, a opady deszczu są na tyle intensywne, że uszkodzenie nie pozwala na bezpieczną jazdę, należy się zatrzymać i zamienić wycieraczki miejscami, o ile uszkodzona nie ma na końcu ostrych krawędzi, które mogą uszkodzić szybę. Jeżeli takie ma, należy ją zdemontować, a koniec ramienia mechanizmu wycieraczki w odpowiedni sposób zabezpieczyć. Możemy użyć do tego chociażby chusteczki higienicznej. Pamiętajmy, że jest to doraźny sposób, ponieważ podczas mocnej ulewy, po wykonaniu parunastu ruchów mechanizmu, chusteczka ulegnie zniszczeniu, a mechanizm będzie rysował szybę. Jak zapobiegać? Aby maksymalnie zminimalizować ryzyko awarii wycieraczek, która w większości przypadków skutkuje przerwaniem podróży, regularnie sprawdzajmy ich stan. Wielu producentów wyposaża wycieraczki w specjalną naklejkę, która sygnalizuje konieczność wymiany. W jaki sposób? Naklejka zmienia swój kolor na żółty, a na jej środku pojawia się wykrzyknik. Drugim sposobem na zminimalizowanie ryzyka jest nałożenie niewidzialnej wycieraczki, która tworzy specjalną powłokę hydrofobową ułatwiającą spływanie wody. Już przy niewielkiej prędkości auta woda wraz z brudem formuje się w duże krople i spływa pod wpływem pędu powietrza. Szyba pozostaje w pełni przejrzysta, jest też bardziej odporna na zabrudzenia. Niestety, w wielu przypadkach stosowanie niewidzialnej wycieraczki znacząco obniża sprawność mechanicznej wycieraczki, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie przetestowanie produktu i podjęcie decyzji o jego regularnym stosowaniu.
Awaria wycieraczek. Jak sobie poradzić?
MSI GE72 to sprzęt z najwyższej półki wśród gamingowych laptopów opartych o mobilną architekturę Skylake. Apache Pro to 17” laptop z procesorem i7-6700HQ, kartą graficzną GeForce GTX 970M i 8 GB RAM-u DDR4. Urządzenie kosztuje 5900 zł. Czy warto za nie tyle zapłacić? Specyfikacja MSI GE72 Apache Pro model: MSI GE72 6QF Apache Pro chipset: Intel HM170 procesor: Intel Core i7-6700HQ 2,6 GHz–3,5 GHz (6 MB cache, 4 rdzenie, 8 wątków) grafika zintegrowana: Intel HD Graphics 530 grafika dedykowana: Nvidia GeForce 970M 3 GB GDDR5 matryca: 17,3”, 16:9, Full HD, IPS, matowa RAM: 8 GB DDR4 2133 MHz (single channel, wolny drugi slot) dysk: SSD Toshiba HG6 THNSNJ128G8NU M.2, dysk twardy HGST HTS721010A9E630 1 TB 7200 RPM system operacyjny: Windows 10 Home 64 bitowy podświetlona klawiatura RGB Steelseries bateria: 53 Wh, sześciokomorowa kamera: 720p/30 FPS głośniki stereo Dynaudio z wooferem łączność: Wi-Fi 802.11 ac, Bluetooth 4.0, Killer E2400 Gigabit Lan zasilacz: 150 W wymiary: 383 x 260 x 27,4 mm waga: 3 kg (z baterią) Ceny modelu GE72 Apache Pro rozpoczynają się od około 4100 zł (i5-5700HQ oraz GTX960M), a kończą na 6700 zł (i7-6700HQ, GTX 970/965, 480 GB SSD i 32 GB RAM-u). Testowany laptop to wyższa konfiguracja procesora oraz grafiki, ale posiada 8 GB pamięci DDR4 – dostępne są także wersje z 16 GB. Najniższe konfiguracje nie zostały wyposażone w port USB 3.1 typu C, aby go mieć trzeba zakupić wersję przynajmniej za 4700 zł. Konstrukcja i wykonanie GE72 ma charakterystyczny design dla urządzeń marki MSI. Nie brakuje efektownych elementów, ale, jak na produkty gamingowe, laptop cechuje się dość klasycznym wyglądem. Kolorystycznie mamy mieszankę czerni i czerwieni. W konstrukcji zastosowano zarówno szczotkowane aluminium, jak i tworzywa sztuczne. Urządzenie posiada podświetlenie klawiatury (RGB) oraz białego smoczego logo MSI. Nie przesadzono z agresywnością designu, obudowa jest tylko lekko kanciasta, została pościnana w kilku miejscach. Pokrywa laptopa to czarne, płytko oraz gęsto szczotkowane aluminium. Zdobi ją logo producenta oraz serii naniesione w formie wypukłych znaczków. Przednia krawędź oraz zawiasy zabudowane są materiałem z tworzywa sztucznego, boki zaokrąglono i delikatnie złamano, widać na nich podwójne wgłębienia po lewej i prawej stronie. Spód jest gęsto wentylowany, ma cztery duże oraz dwa mniejsze wloty powietrza, umieszczono je tuż pod podwójnymi wentylatorami. Jest na nim aż dziewięć nóżek, z czego cztery są podłużne i ogumowane, a tylne wydają się trochę wyższe od pozostałych. Przednia krawędź została mocno ścięta, widać na niej maskownice głośników stereo i potrójne diody statusowe w kolorze niebieskim. Woofer znalazł się z lewej strony tylnej części. box:imageShowcase box:imageShowcase Większość portów trafiła na lewy bok. Zawiera on: gniazdo Kensington, RJ-45, dwa porty USB 3.0, pełnowymiarowe HDMI 1.4, miniDisplayPort, USB 3.1 typu C, a także pozłocone i metalowe gniazda słuchawkowe i mikrofonowe 3,5 mm. Na prawej stronie znajdziemy: gniazdo zasilania, czytnik kart SD, port USB 2.0 oraz napęd optyczny DVD-RW. Z tyłu nie ma żadnych gniazd, widać tylko dwa wyloty chłodzenia z widocznymi radiatorami. Zawiasy są sztywne, pracują gładko, z wyraźnym oporem. Pokrywę można otworzyć prawie na płasko. Podstawę obudowano szczotkowanym aluminium wokół klawiatury i touchpada. Klawiatura Steelseries nie została wpuszczona w obudowę. Niskoprofilowe klawisze wyraźnie odstają, mają precyzyjne nadruki z czarnymi pokrywkami, ale ich krawędzie są przezroczyste. Touchpad przesunięto w lewą stronę, znajduje się we wgłębieniu, a jego powierzchnia jest szczotkowana. Przyciski zostały wydzielone. Przy matrycy, z prawej strony umieszczono włącznik, regulację podświetlenia klawiatury oraz przycisk włączania wentylatorów na maksymalne obroty. Wokół ekranu jest aż dziesięć silikonowych podkładek, a nad nim można dostrzec kamery wraz z mikrofonami. Laptop wygląda imponująco, zaprojektowano go ze smakiem. Spodoba się zarówno młodzieży, jak i starszym miłośnikom gier komputerowych. To bardziej uniwersalny design niż szaro-pomarańczowy, „kosmiczny” Asus G752. Wykonanie jest dobre, zastosowano aluminium wysokiej jakości i sztywne tworzywa. Spasowanie nie daje powodów do narzekania, ale dla ograniczenia wagi użyto dosyć cienkich materiałów. Pod naciskiem obszar wokół klawiatury pracuje tylko delikatnie, ale spód ugina się już mocniej. Użytkowanie Niestety obudowa łatwo zbiera smugi i odciski palców, a jej wycieranie nie jest proste. Przydadzą się specjalne płyny, ale da się ją wyczyścić także wilgotną ściereczką oraz przez polerowanie na sucho. Jeśli zależy nam na estetycznym wyglądzie urządzenia, należy robić to codziennie. Laptop jest duży i dosyć ciężki, ale to i tak mniejsza konstrukcja od wspominanego Asusa G752. MSI GE72 musi pomieścić wydajne podzespoły, więc 3 cm grubości i waga wynosząca prawie 3 kg nie powinna specjalnie dziwić. Wymiary urządzenia przekładają się także na emisję ciepła – pełne, długotrwałe obciążenie systemu rozgrzewa prawą stronę klawiatury do 45ºC (gorący jest obszar wokół klawiszy WASD), a przy matrycy temperatura sięga 40ºC. Lewa cześć klawiatury oraz okolice płytki dotykowej utrzymują wartości w granicach 30ºC. Pod spodem obudowa nie przekroczyła 37ºC, ale ogólnie temperatury są dosyć wysokie, także w czasie normalnej pracy. Pracy i graniu towarzyszą wyraźnie słyszalne wentylatory. Tylko początkowo wentylator procesora włącza się sporadycznie, po czasie pracuje z wyraźnym szumem. W biurowym trybie zasilania zanotowałem 36 dBa z 30 cm od frontu laptopa, jednak szum nie irytuje. Pełne obciążenie systemu to prawie 45 dBa od frontu i aż 50 dBa od tyłu. Można włączyć też maksymalne obroty, wtedy z 30 cm od przodu zanotowałem aż 50 dBa. Wentylatory automatycznie nie osiągają takich obrotów, ale do bardziej wymagających gier i tak lepiej zaopatrzyć się w zamknięte słuchawki. Ogólnie obsługa laptopa jest komfortowa. Pokrywę łatwo podważyć i zamknąć, zagęszczenie portów z lewej strony to zaleta, gdyż nie będą przeszkadzać przy korzystaniu z myszki. Przyszłościowy port USB 3.0 typu C to również zdecydowany atut. Jedynie napęd optyczny może czasami kolidować z myszką, ale korzysta się z niego rzadko. Mimo że gniazdo zasilania jest z prawej strony, to trafiło na tył krawędzi, ma kątowy wtyk. Sam zasilacz to duża, płaska tabliczka, która waży ponad pół kilograma. Jakość dźwięku zasługuje na pochwałę. Głośniki mają sporo mocy, bas jest słyszalny, a do wyboru są też profile dźwięku oprogramowania Nahimic. Brzmienie na słuchawkach również prezentuje dobry poziom. Według mnie najlepiej było z wyłączonymi „ulepszaczami”, ale ilość konfiguracji daje spore pole do eksperymentów. Ekran Wyświetlacz MSI GE72 cechuje się bardzo dobrym poziomem. Zastosowano ekran typu IPS, zatem kąty widzenia są wzorowe, czerń nieznacznie spłycona, a kontrast poprawny. Bardzo dobrze prezentuje się biel, ekran nie jest niebieskawy, a pod wieczór kolory dostosowują się automatycznie, lekko się ocieplając, co może poprawić jakość snu. Wyświetlacz jest jasny, pozwala także na ustawienie minimalnego podświetlenia, które nie będzie przeszkadzało w nocy. Praktycznie nie widać wyciekania podświetlenia. Odwzorowanie barw jest dobre, laptop może śmiało służyć do podstawowej obróbki zdjęć. Przekłada się to też na świetne kolory w najnowszych grach. Nie zaobserwowałem smużenia lub efektu ghostingu, obraz jest precyzyjny i ostry nawet w szybkich grach. Na pochwałę zasługuje także matowa matryca – refleksy są minimalne, więc promienie słoneczne nie utrudnią grania lub surfowania po sieci. Klawiatura i gładzik Klawiatura zachwyca i jednocześnie zawodzi. Praca klawiszy jest świetna, mają one odpowiednio głęboki, cichy skok z wyczuwalnym klikiem. Pozwalają na wygodne granie i szybkie pisanie. Odstępy pomiędzy poszczególnymi klawiszami są wyraźne, dzięki czemu klawiaturę łatwo wyczuć. Bardzo dobre wrażenie robi podświetlenie – można regulować jego intensywność (skróty w plusie i minusie klawiatury numerycznej), zmieniać tryby (oddzielny przycisk lub za pomocą oprogramowania Steelseries Engine 3). Do wyboru są efekty falowania, przejścia, dowolnego wyboru kolorów – na przycisk przypadają dwie diody. Num Lock oraz Caps Lock mają dodatkowe niebieskie diody w szczelinach obok klawiatury. Nie ma lewego klawisza Windows, zamiast niego jest przycisk funkcyjny, który uruchamia wiele przydatnych skrótów, także tych multimedialnych. Problemem jest sam układ klawiszy. Mimo że został on oparty o QWERTY US, to z nieznanych powodów między spacją a prawym Altem jest ukośnik. Klawisz jest zdublowany – ten sam znajduje się nad wąskim Enterem. Mocno uprzykrza to pisanie polskich znaków, gdyż Alt znajduje się w złym miejscu. Całe szczęście za pomocą oprogramowania Steelseries można dodatkowemu ukośnikowi nadać funkcję klawisza Alt. Touchpad znajduje się we wgłębieniu, łatwo wyczuć jego krawędzie. Klawisze są wygodne, mają szybki klik z wyraźnym odskokiem, sprawdzają się dużo lepiej niż te zintegrowane w touchpad. Zastosowano specyficzną obróbkę – płytka dotykowa jest dodatkowo szczotkowana, w efekcie czego palec ślizga się na szorstkiej powierzchni. W przypadku modelu testowego wyraźnie czuć głębsze żłobienie prawie w samym centrum płytki, może ono irytować. System operacyjny Windows 10 Home 64 bit posiada wgrane dodatkowe oprogramowanie od producenta. Jest ono praktyczne, stabilne, działa w tle i nie obciąża systemu. Oprócz wspominanego Steelseries Engine 3 (służącego do zarządzania klawiaturą) w pamięci jest MSI TrueColor (do zarządzania profilami kolorów, program ma tryb sRGB), MSI System Control Manager (do konfigurowania profilów zasilania i łączności), MSI Dragon Gaming Center (monitor wydajności), MSI Shift (do szybkiej zmiany profilów zasilania), a także XSplit (do streamowania rozgrywki). Bateria MSI GE72 to duży laptop o wydajnym układzie, z matrycą Full HD o dobrym podświetleniu, więc nie ma co liczyć na długi czas działania na baterii. Ogniwo ładuje się około 2 godzin i pozwoli na pracę do 2,5 godziny z włączonym Wi-Fi i średnią jasnością ekranu. Można zatem swobodnie obejrzeć film. W przypadku pisania z przyciemnionym ekranem i wyłączonym Wi-Fi bateria wytrzyma około 3–3,5 godziny. Wydajność Mimo że i7-6700HQ to średni wariant procesora i7 z rodziny Skylake, można liczyć na wydajność bliską komputerom PC. Zastosowana jednostka posiada 4 rdzenie z technologią Hyper-Threading (8 wątków), ma 6 MB pamięci podręcznej i jest taktowana od 2,6 GHz do 3,5 GHz w trybie Turbo. Procesor z pewnością nie ograniczy najnowszych gier, które coraz częściej robią użytek z dodatkowych wątków. To także dobry sprzęt do profesjonalnej pracy; wydajność procesora doceni zarówno student informatyki, jak i zwykły użytkownik. Wszyscy będą zadowoleni z błyskawicznego uruchamiania się systemu i programów. Temperatura układu jest w normie, ale są to już dosyć wysokie wartości. Pełne obciążenie rozgrzało procesor do 91ºC, a grafikę do 80ºC. Procesor osiąga tryb Turbo na poziomie 3,5 GHz, ale taktowanie utrzymuje się głównie około 3 GHz, a przy długim obciążeniu syntetycznym potrafi chwilowo spaść do 2,6 GHz. Udało się to uzyskać także dzięki szybkiemu SSD w formacie M.2. Na pokładzie jest nośnik produkcji marki Toshiba, który osiąga 486 MB/s odczytu i 396 MB/s zapisu transferu sekwencyjnego. Odczyt próbek 4K nie zachwyca, gdyż to tylko 17 MB/s i 50 MB/s zapisu dla wersji 128 GB. Dobrze wypada także terabajtowy dysk HDD – ma minimalną wartość na poziomie 60 MB/s, a maksymalną na 140 MB/s. Jego średni wynik to 107 MB/s – to dobry nośnik na gry. GeForce GTX 970M to także układ z wysokiej półki, wyżej jest tylko GTX 980M, nie licząc wersji SLI i kart profesjonalnych. W trybie Boost rdzeń jest taktowany na 1140 MHz, a pamięć na 5000 MHz – Apache Pro bez problemu osiąga takie częstotliwości. Do dyspozycji są 3 GB pamięci graficznej GDDR5. W najnowszym 3DMark Firestrike układ uzyskał 5428 punktów, a benchmark Unigine Heaven w trybie Extreme ocenił kartę na 1005 punktów ze średnią ilością klatek na poziomie 39,9 kl./s. Laptop pozwoli na komfortową grę w najnowsze tytuły w rozdzielczości Full HD. W GTA V na standardowych ustawieniach (wysokie i bardzo wysokie, maksymalna widoczność, zagęszczenie i zróżnicowanie ludności) gra utrzymuje średnio 55 kl./s w mieście, 61 kl./s w terenach pustynnych oraz 53 kl./s w okolicach o gęstej roślinności. W przypadku pościgów i dużych wybuchów zanotowałem chwilowe spadki do 49 kl./s. Bardziej wymagający Wiedźmin 3 na ustawieniach Uber z wysokimi post-process, ale z wyłączoną technologią HairWorks osiągnął średnio 32 kl./s w Novigradzie oraz 35 kl./s w okolicy Drzewa Wisielców. Lepiej wybrać ustawienia wysokie i niskie post-process, wtedy średnia wyniesie kolejno 52 kl./s i 56 kl./s. Grafika wygląda rewelacyjnie, a grywalność jest wysoka. Nowy Rise of The Tomb Raider w jednej z bardziej wymagających lokacji, czyli kompleksie radzieckim, miał średnio 35 kl./s na wysokich i 43 kl./s na średnich ustawieniach, w obu przypadkach z włączonym wygładzaniem FXAA. O bardzo wysokich ustawieniach można zapomnieć, gdyż gra wymaga wtedy więcej niż 4 GB pamięci graficznej i zaczyna się mocno przycinać. Na wysokich i średnich ustawieniach jaskinie i grobowce pozwolą na rozgrywkę w 60 kl./s, bardziej problematyczne są tylko otwarte przestrzenie. Podsumowanie MSI GE72 nie zawodzi. Widać za co się płaci. Wydajność urządzenia pozwoli na płynną rozgrywkę i skorzystanie z możliwości graficznych najnowszych gier. Mocny procesor i grafika to nie wszystko, także ekran jest bardzo dobry – ma odpowiednie parametry do gier, szczególnie cieszy niski ghosting. Duet SSD z HDD to również strzał w dziesiątkę, ten pierwszy to szybki nośnik M.2, a drugiego cechuje sensowna wydajność. 8 GB pamięci RAM to niejako standard w laptopach do gier, ale jest jeszcze drugi slot, więc łatwo można zwiększyć jej ilość. Klawiatura kusi podświetleniem, a praca klawiszy jest świetna zarówno do gier, jak i pisania. Do kilku rzeczy można się przyczepić. Obudowa grzeje się dosyć mocno z lewej strony, wentylatory nie należą do najcichszych, a klawiatura ma problematyczną lokalizację klawisza Alt (na szczęście można ją skonfigurować w oprogramowaniu Steelseries). Czas pracy na baterii jest krótki, GE72 to częściowo stacjonarny komputer. Trzeba mieć jednak na uwadze, że 3 GB pamięci graficznej powoli staje się niewystarczające. MSI GE72 ma silną konkurencję w postaci Asusa G752. Jest on cichszy, chłodniejszy, ale jednocześnie cięższy i większy. Design także nie każdemu przypadnie do gustu; mnie Apache Pro spodobał się bardziej.
Test MSI GE72 Apache Pro – laptop gamingowy nie tylko z nazwy
Łuszczyca to problem skórny, który pojawia się niezwykle często i to zazwyczaj w najmniej oczekiwanym momencie. Pierwsze jej objawy mogą wystąpić w różnym wieku, jednak choroba zwykle zaczyna się we wczesnym okresie dorosłego życia lub nieco później, ok. 50., 60. roku życia. Podpowiadamy, jak pielęgnować skórę dotkniętą łuszczycą, jak dobierać kosmetyki i o czym należy pamiętać. Czym jest łuszczyca? Łuszczyca to przewlekła zapalna choroba skóry. Ta uporczywa dolegliwość związana jest z nadmierną aktywnością układu odpornościowego. Wiąże się to również z zaburzeniami procesu rogowacenia naskórka. Warto jednak pamiętać o tym, że łuszczyca ma kilka postaci i wyróżnia się je w zależności od rodzaju zmian i ich lokalizacji. Najczęściej spotykany rodzaj łuszczycy charakteryzuje się występowaniem czerwonobrunatnych grudek. Mogą mieć również kolor różowy lub szary, a zazwyczaj pokryte są srebrzystą łuską. Co powoduje łuszczycę? Problemy z łuszczycą mogą mieć wiele podłoży. Bardzo często choroba jest dziedziczona, choć nie tylko. Duży wpływ na jej powstanie mają także wszelkiego rodzaju infekcje. Ponadto niektóre leki również wpływają negatywnie na przebieg łuszczycy. Zdarza się nawet, że po odstawieniu niektórych z nich dochodzi do nasilenia objawów. Łuszczycę może powodować także stres psychiczny, który jest w stanie sprowokować wysiew zmian łuszczycowych. Jak właściwie pielęgnować skórę z łuszczycą? Pielęgnacja skóry z problemem łuszczycy to nie lada wyzwanie, jednak warto pamiętać, że właściwe i regularne wykonywanie zabiegów zapobiega nawrotom choroby. Pierwszym i najważniejszym kryterium, które należy brać pod uwagę, jest dobór odpowiednich kosmetyków. Skóra w tym stanie wymaga oczyszczania i nawilżania, ale jedynie przy pomocy delikatnych produktów. Należy więc stosować preparaty łagodzące i sprzyjające gojeniu urazów skórnych. Poniżej kilka najważniejszych zasad, o których należy pamiętać w trakcie pielęgnacji. Oczyszczanie skóry – szczególnie ważne w trakcie codziennej pielęgnacji jest oczyszczanie skóry z łuszczycą. Do tego celu należy używać preparatów łagodnych, najlepiej jeśli są przeznaczone dla dzieci lub dla osób o skórze wrażliwej i alergicznej. Pod żadnym pozorem nie należy stosować podrażniających skórę zabiegów kosmetycznych, zwłaszcza peelingu. Golenie i depilacja również wpływają negatywnie na miejsca objęte wykwitami chorobowymi. Nawilżanie skóry – dzięki temu sprawimy, że zrogowaciały naskórek znacznie szybciej ulegnie złuszczeniu. Możemy nawilżać skórę balsamem lub też korzystać z odpowiednich preparatów do kąpieli, które zawierają naturalne olejki eteryczne i witaminę E, wyjątkowo dobrze wpływającą na regenerację skóry. Świetnie sprawdzają się także emolienty, czyli wszelkie preparaty głęboko natłuszczające z wazeliną, parafiną, lanoliną czy też allantoiną. Rynek oferuje wiele kosmetyków przeznaczonych dla osób walczących z łuszczycą. Pamiętajmy jednak, że o nawilżenie skóry trzeba dbać nie tylko wtedy, gdy na skórze widoczne są zmiany łuszczycowe, ale także podczas remisji łuszczycy. Odpowiednia pielęgnacja bowiem jest w stanie przedłużyć okres, gdy choroba jest uśpiona.Podstawowym czynnikiem sprzyjającym poprawie kondycji skóry z łuszczycą jest jej odpowiednia pielęgnacja. Jednak pamiętajmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie połączenie jej z właściwą dietą. Niezwykle ważne jest także nawadnianie organizmu. To dzięki temu nawilżymy skórę od środka, tym samym poprawiając jej wygląd.
Jak pielęgnować skórę z łuszczycą?
Moro to jeden z bardziej kontrowersyjnych trendów. Z jednej strony jest mało kobiecy i stosunkowo ciężki. Z drugiej zaś – bardzo charakterny i wyrazisty. I choć jest ściśle związany z odzieżą militarną, wygląda zaskakująco dobrze w minimalistycznych stylizacjach, w których nabiera modowego sznytu. Historia moro Moro to wzór, który występował między innymi na mundurach żołnierzy SZ PRL, Policji i funkcjonariuszy MO. Jego podstawowym zadaniem był kamuflaż. Cecha charakterystyczna tego wzoru to cętki – ciemniejsze na jasnym tle. Miał on wtedy aż sześć wariantów kolorystycznych. Wojska lądowe nosiły zielone odcienie moro, Wojska Lotnicze i Marynarki Wojennej – czarne, Służby Więzienne i Policja – niebieskie oraz szaroniebieskie, Straż Pożarna – ciemnobrązowe. Ostatnia odmiana moro pojawiła się w latach 90. i jest używana do dziś przez Służbę Więzienną. Sama nazwa pochodzi od wyrażenia „materiał odzieżowy roboczo-ochronny". Tak nazywano moro w okresie PRL. Moro w modzie W modzie znanych jest wiele przypadków, kiedy to odzież militarna była inspiracją do tworzenia ubrań dla cywilów, by ostatecznie stać się jednym z trendów sezonowych. Obok moro, podobnym przykładem jest kolor khaki. Elementy te najpierw przenikają do garderoby męskiej, później zaś są przejmowane przez kobiety. Moro występuje we wszystkich wariantach kolorystycznych, jednak najpopularniejszymi są wciąż zieleń, czerń oraz niebieski. Jak włączyć ten wzór do codziennych stylizacji? Wbrew pozorom to nic trudnego. Oczywiście, o ile nie planujesz noszenia bojówek, które zazwyczaj wyglądają szczególnie nieatrakcyjnie. Jak wszędzie istnieją wyjątki od tej reguły, jednak jest to krój spodni, który nie zagościł na dobre w damskiej garderobie, a jaki stosunkowo często występuje w wydaniu moro. Co innego prochowce oraz parki w cętki. Noś je ze stonowanymi ubraniami: czarnymi spodniami lub spódnicami, sukienkami w odcieniach granatu, szarymi swetrami lub białymi koszulami i T-shirtami. Moro może stać się bardzo kobiece, kiedy do takiej stylizacji dołożysz obcasy albo inne delikatne buty na płaskiej podeszwie. Latem wybieraj spośród balerinek i tomsów. Jeśli preferujesz luźniejszy styl na co dzień, żaden problem. Wyciągnij z szafy białe trampki, spodnie typu boyfriendy, prosty T-shirt bez nadruku i nakrycie wierzchnie o wzorze moro. Moro będzie też dobrze wyglądało z innymi ubraniami w militarnym stylu. Spódnica khaki ze sztywnego materiału, złote guziki oraz mocne przeszycia – to wszystko doda szyku temu niezbyt eleganckiemu – wydawać by się mogło – materiałowi. Jeśli wybierasz spodnie o tym wzorze, uważaj, bo mogą cię lekko poszerzać ze względu na poziome cętki. Na szczupłych i zgrabnych nogach pięknie będą prezentowały się rurki. Reszta stroju może być minimalistyczna, wręcz surowa. Ożyw całość za pomocą czerwonej szminki. Jeśli nie przekonałaś się jeszcze do tego wzoru, postaw na dodatki. Torebki i plecaki – z naciskiem na te pierwsze – na pewno przyciągną wzrok do twojej stylizacji. Niezależnie od tego, czy będzie to kuferek, czy klasyczny shopper, z pewnością okaże się najbardziej wyrazistym elementem dziennego zestawu. Ciekawym wyborem będzie także apaszka. To dość nietypowe połączenie ciężkiego wzoru z lekkim, często transparentnym materiałem. Wybieraj odcienie dopasowane do twojego typu urody ze względu na to, że będziesz nosiła je przy twarzy. Pamiętaj, że każdy kolor może mieć zarówno ciepłą, jak i zimną barwę. Moro wygląda interesująco także na casualowym obuwiu, w szczególności modelach slip on albo też klasycznych szpilkach z delikatnym czubkiem. Zawsze wybieraj pojedynczy element o tym wzorze. Moro to wzór, który raczej nie sprawdzi się przy większych wyjściach. Sukienka w cętki będzie prezentowała się tanio. Buty trudno będzie dopasować do reszty stroju, zaś torebka sprawi, że całość będzie mniej elegancka. Dlatego też raczej unikaj moro, kiedy udajesz się na bal, ślub czy spotkanie, na którym wymagany jest formalny strój. Po moro częściej sięgamy jesienią niż latem – to naturalne. Jest to stosunkowo ciemny wzór, dlatego latem może wydać się nieco przytłaczający. Jeśli jednak zdecydujesz się na niego w tym czasie, postaw na jasne dodatki, odcienie beżu, bieli oraz szarości. Możesz też próbować eksperymentować z kolorem, jednak uważaj, bo łatwo tutaj o przesadę i jarmarczny efekt końcowy.
Jak poskromić moro?
Gwiazdkę z nieba dałybyśmy naszym niemowlętom: troszczymy się o nie, kochamy, pielęgnujemy… Dobieramy mleko i kaszki tak, by maluchy były jak najzdrowsze. Jednak wszystkie te starania mogą pójść na marne, jeśli nie zadbamy właściwie o czystość butelek i smoczków. Niedomyty osad na butelce może przyczyniać się do rozwoju groźnych bakterii! Czystość butelek i smoczków to sprawa wielkiej wagi. Pozostałości po mleku, które przylegają do ścianek butelki, są pożywką dla bakterii. Małe dziecko, z powodu niedojrzałego systemu odpornościowego, jest bardziej podatne na infekcje wywoływane przez bakterie i wirusy. Dlatego tak ważne jest zachowanie maksymalnej czystości i higieny! Gdy tylko niemowlę skończy jeść, należy od razu wylać resztę mleka lub kaszki i umyć butelkę specjalnym płynem, za pomocą wyprofilowanej szczoteczki. A przed kolejnym użyciem wyparzyć ją lub wysterylizować, zwłaszcza jeśli dziecko nie skończyło jeszcze pół roku. Mycie butelek i smoczków Do mycia butelek z pewnością przyda się specjalna szczotka, która dzięki wyprofilowanej końcówce bez problemu wyczyści trudno dostępne miejsca. Gąbeczka, która często znajduje się na jej zakończeniu, zapobiega zarysowaniom i zwiększa dokładność czyszczenia dna butelki. Nie poleca się mycia butelek w zmywarkach, gdyż tabletki do czyszczenia zawierają zbyt agresywne detergenty. Wskazane jest mycie ręczne i używanie specjalnych płynów i żelów do mycia butelek i smoczków. Są one zazwyczaj bezzapachowe i nie zawierają barwników i parabenów. Dezynfekcja i sterylizacja Smoczki i butelki niemowlęcia powinny być, poza starannym umyciem, wyparzane lub sterylizowane. Najprostszym sposobem jest użycie woreczków do sterylizacji w kuchence mikrofalowej, np. BabyOno. Proces sterylizacji trwa niecałe 2 minuty, a jest bardzo skuteczny w walce z bakteriami i zarazkami. Każda z torebek nadaje się do 20-krotnego użytku, a wysterylizować w ten sposób można wszelkie akcesoria dziecięce: butelki, smoczki, laktatory, pojemniki na pokarm matki. Większą wydajność mają sterylizatory mikrofalowe – m.in. marki Avent, które działają na zasadzie sterylizacji parowej i potrafią pomieścić aż do 6 butelek. Co ważne, w zamkniętym pojemniku do sterylizacji, butelki będą sterylne nawet przez dobę, więc w każdej chwili gotowe do użytku. Alternatywą do sterylizacji w kuchence mikrofalowej są sterylizatory elektryczne, np. Canpol, działające również na zasadzie sterylizacji parowej. Butelki i akcesoria sterylizują się w 10 minut. Po zakończeniu sterylizacji urządzenie automatycznie wyłącza się, zapewniając w ten sposób oszczędność energii. Naturalna sterylizacja parowa zabija aż do 99,9% niebezpiecznych zarazków i chroni maluchy aż do momentu nabrania przez nie pełnej odporności. Suszarki i stojaki do butelek i smoczków Po solidnym oczyszczeniu butelek i smoczków dobrze jest pamiętać o odpowiednim ich przechowywaniu. Warto zaopatrzyć się w suszarkę do butelek lub stojak na smoczki. Dzięki nim butelki będą miały szansę dobrze wyschnąć. Bardzo ciekawe wzory suszarek i stojaków na butelki można znaleźć w ofercie amerykańskiej firmy Boon. Suszarki-trawniki i stojaki-motyle ozdobią każdą kuchnię, a dodatkowo perfekcyjnie podtrzymają przedmioty w każdym kształcie i rozmiarze (butelki, smoczki, gryzaki). Pomimo wymyślnego kształtu stojak i suszarka są łatwe do czyszczenia. Wystarczy kilka minut dziennie, by z pomocą różnorodnych akcesoriów utrzymać butelki i smoczki w odpowiedniej czystości. Warto, gdyż tu chodzi o sprawę nadrzędną – zdrowie naszych dzieci!
Jak dbać o czystość akcesoriów do karmienia i smoczków dla niemowląt?
Tym, którzy czytali kryminały Marka Krajewskiego, jego najnowszej książki nie trzeba zachwalać. Autor i tym razem nie zawiódł. Kolejna historia wciąga czytelnika od początku i nie pozwala odłożyć lektury nawet na chwilę. Sprawdź, czego możesz spodziewać się po powieści „Mock. Ludzkie zoo”. Marek Krajewski zdobył popularność dzięki serii kryminałów o Eberhardzie Mocku, pracowniku wrocławskiego Prezydium Policji. Mimo że od tej pory pisarz popełnił kilka powieści poza cyklem, wraz z „Mock. Ludzkie zoo” powrócił do postaci komisarza z Wrocławia. Czy był to powrót udany? Szaleństwo? Krajewski przenosi nas do Wrocławia 1914 roku. W tym czasie życie osobiste Mocka układa się dobrze – do momentu gdy, jak sądzi, jego „narzeczona” zaczyna wykazywać oznaki szaleństwa. Maria upiera się, że co noc w swoim mieszkaniu słyszy ludzkie jęki i płacz dzieci. Eberhard początkowo zbywa jej lamenty, ale wkrótce odkrywa, że kobieta się nie myli… Odgłosy, które słyszy, dochodzą z piwnic nieczynnego dworca. Co dzieje się w tym opuszczonym miejscu? Okrutna metoda Krajewski opisując ludzkie zoo, które mieści się w podziemiach Wrocławia, nie oszczędza czytelnika. Sceny, które rozgrywają się w tym miejscu, porażają okrucieństwem, makabrą i grozą. Proceder, który ujawnia Mock, budzi w czytelniku wątpliwości dotyczące natury człowieczeństwa. Obrzydliwa zabawa ludzkim życiem to domena człowieka nazywanego Gadem i to właśnie z nim przyjdzie się zmierzyć Mockowi. Podczas pogoni za sprawiedliwością wrocławski policjant stanie przed niejednym dylematem. A do tego śledztwo wywiedzie go daleko poza Wrocław – ba, daleko poza Europę. Rozwiązanie zagadki i ukaranie sprawców nie potoczy się błyskawicznie, dlatego jako czytelnik bądź przygotowany na skoki w czasie i przestrzeni. „Mock. Ludzkie zoo” to bardzo dobry kawał kryminału noir z egzotycznym twistem. Jeśli szukasz wciągającej powieści z mnożącymi się zagadkami, to zdecydowanie propozycja dla ciebie. A jeśli masz już za sobą lekturę poprzednich książek z cyklu, to „Mock. Ludzkie zoo” będzie dla ciebie również interesującym wglądem w przeszłość Eberharda. Świetna fabuła i mrożące krew w żyłach zbrodnie – to prawdziwa gratka dla miłośnika kryminałów! Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl
„Mock. Ludzkie zoo” Marek Krajewski – recenzja
Szukasz prezentu dla niej pod choinkę? Pomyśl o naszyjniku. To idealny upominek dla osoby świadomej swojej kobiecości. Podkreśli jej urodę oraz pięknie wyeksponuje szyję i dekolt. Wybierz taki model, który fasonem i rozmiarem będzie dostosowany do jej gustu i preferencji. przekierowanie na poradnik https://allegro.pl/artykul/naszyjnik-pomysl-na-prezent-dla-niej-EYK6KaBE0hk
Naszyjnik – pomysł na prezent dla niej – Święta 2015
Czy samo narzędzie może sprawić, że czynność, którą nim wykonujemy, będzie efektowniej wyglądać? Wbrew pozorom nie jest to bez znaczenia. Piłka odgrywa niemałą rolę w rozgrywanym meczu. Ważne, aby umiejętnie wykorzystać jej właściwości, dzięki czemu można przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. W tym zestawieniu przyjrzymy się piłkom i piłeczkom graczy z najwyższej półki, bo mistrzom w swoim fachu. Tenis W tenisie nie mamy typowych mistrzostw świata. Istnieją jednak równie ważne turnieje – cztery razy w roku odbywają się prestiżowe turnieje wielkiego szlema. 128 zawodników w drabince męskiej oraz 128 pań walczy o zwycięstwo w swojej kategorii, a pula nagród w każdym turnieju wynosi kilkadziesiąt milionów euro. Sezon zaczyna się od styczniowego Australian Open, wiosną rozgrywa się French Open, na początku lata jest brytyjski Wimbledon, a koniec sezonu letniego kończy US Open. Brytyjskim zawodom nieodłącznie towarzyszy oficjalna piłeczka zawodów Wimbledon Slazenger, natomiast w sierpniowych rozgrywkach wykorzystywane są piłki Wilson US Open. Najwyższej jakości filc wełniany w połączeniu z najnowocześniejszymi technologiami pozwolił na szereg zwycięstw Rafaela Nadala czy Novaka Djokovica. Koszykówka Co sprawia, że zawodnicy amerykańskiej ligi NBA prezentują widowiskową i efektowną grę na boisku? Z pewnością jedną z przyczyn widowiskowości NBA jest piłka wykonana z naturalnej skóry, która charakteryzuje się idealnym przyleganiem do ręki. Dzięki wysokiej jakości wykonania piłka Spalding Gameball 7 jest wytrzymała i doskonała do gry w hali. Również rozgrywki europejskiej koszykówki posiadają swoją oficjalną piłkę, a jest nią Spalding TF1000. Piłka równie dobrze przylega do dłoni, a system kanalików bardzo dobrze odprowadza nadmierną ilość wilgoci. Albert Spalding zaprojektował pierwszy model piłki do koszykówki prawie 150 lat temu, jednak po dzień dzisiejszy firma czerpie garściami z pierwowzoru. Siatkówka Za sprawą sukcesów naszej reprezentacji wielu fanów ma siatkówka. Poprzez swoją kontaktowość jest to niezwykle widowiskowy sport. Polacy grają z wielkimi tego sportu jak równy z równym, dzięki czemu hale pękają w szwach, co doceniają zagraniczni goście. Polacy odnotowali szereg sukcesów podczas wielu edycji Ligi Światowej. Oficjalną piłką najważniejszych turniejów w piłce siatkowej jest Mikasa MVA 200. Wyprodukowana jest z najwyższej jakości ultradelikatnej microfibry, co sprawia, że jest doskonała do gry na powierzchni halowej. W zamkniętej hali każdy trochę bardziej doświadczony gracz potrafi docenić właściwości tego modelu. Piłka nożna Najpopularniejszym sportem w naszym kraju od lat jest piłka nożna – dzieciaki marzą, by grać tak jak gwiazdy, które mogą oglądać na ekranie telewizora. Pomimo roli gospodarzy ekipa Brazylii podczas ostatnich mistrzostw świata musiała uznać dominację Niemiec. Thomas Müller i spółka skutecznie rozprawili się z faworyzowaną drużyną Neymara, który w Barcelonie stanowi duet marzeń z Leo Messim. Jaką piłką rozgrywano brazylijski turniej? Oczywiście Adidas Brazuca. Wyjątkowa technologia zastosowana przy produkcji tego modelu sprawia, że piłka ma bardzo dobrą przyczepność, jest lekka w prowadzeniu i zyskała doskonałe walory aerodynamiczne. Taką piłką rozgrywane są również mecze naszej rodzimej ekstraklasy. Firma Adidas od lat dostarcza najlepsze rozwiązania na najważniejsze rozgrywki. Nie inaczej jest z nadchodzącymi mistrzostwami Europy w piłce nożnej. Na francuskie zawody renomowany producent opracował nowy model piłki – Adidas Beau Jeu. W tym modelu zastosowano sprawdzoną konstrukcję panelową, a poprzez klejenie wyeliminowano szwy, dzięki czemu piłka została również bardziej uszczelniona. Nowa piłka już zbiera pozytywne recenzje od najlepszych piłkarzy.
Piłki mistrzów świata. Przegląd
Każde dziecko lubi zabierać ze sobą swoje ulubione zabawki wszędzie tam, gdzie spędza wolny czas. W miarę możliwości warto przystosować do jego potrzeb kąciki zabaw, np. w salonie, dzięki czemu będzie miał swoje miejsce, by aktywnie spędzać czas pod okiem rodziców. Pokój dziecięcy nierzadko ogranicza malucha w zabawie, dlatego kuchnia, salon czy nawet plac zabaw to miejsca, do których chętnie udaje się ze swoim ulubionym misiem, lalką czy pluszakami. Oto przegląd sprawdzonych pomysłów, które pomogą zaaranżować przestrzeń w salonie do zabawy dla malucha. Dla najmłodszych pociech Dla pociechy, która jeszcze nie porusza się samodzielnie, taki kącik można urządzić w bardzo prosty sposób. Do tego celu świetnie nadadzą się maty interaktywne, które zapewniają maluszkowi wygodną przestrzeń, by mógł z dołu obserwować otoczenie. Co więcej, maty takie wyposażone są w różnego rodzaju zabawki, które dodatkowo uatrakcyjniają czas spędzony w salonie. Kolorowe misie czy barwne wstążeczki zachęcają maluszka do zapoznawania się z ich fakturą, a mata uszyta z przyjemnej w dotyku tkaniny zapewnia najmłodszej pociesze komfortową przestrzeń do zabawy w pokoju dziennym. Przestrzeń na naukę samodzielności Aby stworzyć przestrzeń do zabawy dla nieco większych dzieci, wchodzących już w okres poniemowlęcy, można ograniczyć przestrzeń do roznoszenia zabawek i konkretnie wyznaczyć, gdzie jest miejsce do zabawy. W jaki sposób to zrobić? Ciekawym pomysłem może okazać się piankowa mata w formie puzzli. Sama w sobie stanowi atrakcyjną zabawkę, którą należy ułożyć w przestrzeni, więc dziecko trenuje zarówno motorykę małą, jak i umiejętność łączenia poszczególnych elementów w większą całość. Mata taka stanowi również wygodną i komfortową przestrzeń do innych zabaw – wystarczy, że dziecko wygodnie zajmie miejsce, siadając na niej, i wybierze swoje ulubione książeczki lub gadżety do zabawy, by oddać się przyjemnej aktywności. Stylowy pomysł na kącik dla malucha Jeśli zabawa na piankowej macie znudzi się maluchowi, ciekawym, a zarazem stylowym elementem wyposażenia salonu może stać się namiot tipi. Wszystkie dzieci uwielbiają namioty – to one pozwalają im stworzyć własną przestrzeń, w której mogą oddać się przyjemnej zabawie, a jednocześnie nieco odizolować się od monitorującego oka rodzica. Namiot tipi oprócz tego, że zapewnia dziecku własną przestrzeń do zabawy, może stanowić eleganckie i stylowe uzupełnienie wyposażenia salonu. Kto z rodziców nie doświadczył frustracji spowodowanej rozgardiaszem wywołanym ogromną ilością zabawek w pokoju? Namiot tipi może to wszystko ukryć. Warto zaznaczyć, że namioty tipi wykonane są z przepięknych tkanin o zróżnicowanej kolorystyce i wzorach, dlatego zachwycają zarówno swoją funkcjonalnością, jak i wyglądem. Oryginalna alternatywa dla małych pomieszczeń Interesującą alternatywą dla namiotu tipi jest baldachim, który szczególnie dobrze sprawdza się w małych salonach. Tam, gdzie nie ma miejsca na to, by rozłożyć namiot tipi, podwieszany baldachim może okazać się świetnym rozwiązaniem. To on ograniczy przestrzeń dla dziecka do zabawy, a jednocześnie będzie stanowił ciekawą propozycję, dzięki której maluch będzie mógł zarówno pobawić się, jak i wypocząć. Stylowy baldachim pozwala dziecku oddać się zabawie, przebywając w jednym pomieszczeniu z rodzicami. Od namiotu odróżnia go przestrzeń, którą zajmuje – wymaga znacznie mniej miejsca, a efekt jest ten sam. Kącik dla malucha w salonie jest bardzo istotny – dziecko powinno mieć określoną przestrzeń, w której może bezpiecznie, a zarazem swobodnie oddać się zabawie. Własny pokój nie zawsze jest wystarczającym rozwiązaniem, zwłaszcza gdy życie rodzinne spędza się najczęściej między kuchnią a salonem. Zaaranżowanie niewielkiej przestrzeni dla dziecka w pokoju dziennym nie jest trudnym zadaniem, a może wiele dać i dziecku, i rodzicom.
Kącik malucha w salonie – sprawdzone pomysły
Latem włosy wymagają bardziej intensywnych zabiegów pielęgnacyjnych. Promienie słoneczne, wysoka temperatura i słona woda morska nie są bowiem ich sprzymierzeńcami. Aby przeciwdziałać przesuszeniu kosmyków, powinniśmy w tym czasie stosować odpowiednie produkty. To alternatywa dla kosztownych kuracji, które mają zadanie poprawić kondycję włosów po wakacjach. Kosmetyki do pielęgnacji włosów na lato Na działanie promieni UV bardziej odporne są ciemne kosmyki, a mocniej podatne na uszkodzenia są włosy w kolorze blond, pasma farbowane i naturalnie siwe, które cechują się mniejszą zawartością melaniny – barwnika chroniącego przed słońcem. Niezależnie od koloru czupryny, w miesiącach letnich powinniśmy stosować kosmetyki z filtrami UV. W przeciwnym wypadku włosy staną się przesuszone i utracą naturalny blask. Aby zapobiec łamaniu się pasm, warto używać produktów kosmetycznych zawierających filtry ultrafioletowe, takich jak odżywki w sprayu lub mgiełki (służą do spryskiwania włosów co kilka godzin i/lub po każdym wyjściu z wody). Przeciwdziałają one wnikaniu promieni UV w głąb pasm, a przy tym (dzięki lekkiej formule) nie obciążają ich nadmiernie. Preparaty te zawierają również składniki o właściwościach nawilżających, odżywczych i regenerujących. Jak dbać o włosy na plaży? W trakcie plażowania powinniśmy zadbać o włosy, zakładając na głowę kapelusz plażowy wykonany ze słomki, trawy morskiej lub płótna. Nakrycie to ochroni wilgotne po kąpieli w morzu pasma przed kontaktem z promieniami słonecznymi, co mogłoby skutkować uszkodzeniem ich struktury. Kapelusz lub chustę warto nosić nie tylko na plaży, ale też w czasie grillowania lub prac porządkowych w ogrodzie. Przed wejściem do morza na całą długość włosów warto nałożyć masło shea (od 6 do 49 zł w zależności od gramatury) lub olej kokosowy (od 5,50 do 182 zł) i związać je w koczek tak, aby ograniczyć ich kontakt ze słoną wodą. Każdą kąpiel w wodzie morskiej należy zakończyć wypłukaniem włosów w letniej wodzie. Kosmyki powinny wyschnąć w cieniu. Wystawienie mokrych włosów na działanie słońca może skutkować ich przesuszeniem – krople wody skupiają bowiem promienie ultrafioletowe. Po powrocie z plaży powinnyśmy oczyścić i nawilżyć włosy oraz skórę głowy. Po dwukrotnym umyciu kosmyków szamponem przeznaczonym do naszego typu włosów (a najlepiej kosmetykiem delikatnym, na przykład szamponem dla dzieci, który nie będzie ich dodatkowo wysuszał) zaaplikujmy odżywkę na same włosy, nie na skórę glowy. Co najmniej raz w tygodniu (również w trakcie urlopu) należy na dłuższy czas nałożyć na pasma maskę (najlepiej pod czepek foliowy i ciepły ręcznik, aby dobroczynne składniki produktu mogły wniknąć w głąb włosów). Dieta na zdrowe włosy Jak wzmocnić włosy w porze letniej od wewnątrz? Duże znaczenie dla kondycji kosmyków ma zdrowe i racjonalne odżywianie. Warto zatem jeść owoce i zielone warzywa, które są bogate w żelazo (jego brak skutkuje wypadaniem włosów), witaminę A i C. Aby pasma były lśniące, jako przekąski zaleca się wybierać orzechy włoskie (źródło kwasu omega-3 i selenu). W trakcie urlopu w miejscowościach nadmorskich jedzmy jak najwięcej ryb. Nie zapominajmy o dostarczaniu organizmowi niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych. Ich źródła to: olej lniany (od niespełna 6 zł za 100 ml), oliwa z oliwek i olej z wiesiołka. Ponadto warto pić bogate w krzem napary ze skrzypu polnego i pokrzywy (zioła dostępne na Allegro od złotówki). Podstawą pielęgnacji włosów w porze letniej jest stosowanie kosmetyków nawilżających, zdrowe odżywianie i ochrona przeciwsłoneczna. Profilaktyka zapobiegnie konieczności korzystania z usług salonów kosmetycznych po powrocie z urlopu.
Pielęgnacja włosów latem
Gdy je mierzyłaś, wydawały się idealne. Dobrze leżały na nodze, wyglądały nieziemsko, a na dodatek były wygodne. Kiedy jednak przyszłaś do domu, buty okazały się za duże. Zastanawiasz się nad ich zwrotem? Poczekaj. Są sposoby na za duże buty. bbox:experiment Z tego artykułu dowiesz się: * Jakie są domowe sposoby na za duże buty? * Czym wypełnić za duże buty? [/bbox] Kupienie za dużych butów wbrew pozorom zdarza się dość często. Dzieje się tak zazwyczaj wtedy, gdy decydujemy się na skórzane obuwie. Pod wpływem naporu stopy skóra się rozciąga, a co za tym idzie but staje się za luźny. Mamy wtedy kilka rozwiązań. Możemy przywyknąć, ryzykując otarcia lub potykanie się, możemy też zwrócić buty lub zainterweniować. W jaki sposób? O tym za chwilę. Jakie są domowe sposoby na za duże buty? W czasach, kiedy producenci obuwia nie zajmowali się także produkcją akcesoriów do obuwia, ze zbyt dużymi butami radzono sobie przy pomocy domowych sposobów. Najpopularniejsze było moczenie, a później suszenie obuwia. Dotyczyło to zarówno butów skórzanych, jak i materiałowych. Jak zmniejszyć buty przy pomocy moczenia i suszenia? To proste. Wystarczy woda i suszarka do włosów. Zabieg ten można wykonać na butach ze skóry i tych sportowych. Najpierw spryskaj obuwie wodą. Możesz do tego użyć atomizera lub nanieść wodę za pomocą czystej gąbeczki do naczyń. Ważne, by obuwie było spryskane obficie, ale nie przemoczone, bo to może mu zaszkodzić. Gdy uznasz, że buty są w odpowiednim stanie – czas na suszenie. Weź do rąk suszarkę do włosów i nastaw ją na średni strumień ciepła. Powietrze nie może być za gorące. Lepiej suszyć dłużej chłodniejszym niż szybciej gorącym. Uzbrój się w cierpliwość, ponieważ cały proces suszenia może zająć trochę czasu. W przypadku butów sportowych możesz je włożyć do suszarki bębnowej. To zdecydowanie skróci czas suszenia. Nie praktykuj tego w przypadku butów skórzanych. Suszarka bębnowa może im zaszkodzić. Takie obuwie lepiej suszyć powoli. Czym wypełnić za duże buty? Sposobem naszych babć na za duże obuwie było wkładanie w czubek buta waty. To dobre rozwiązanie, ale tylko na krótką metę. Po jakimś czasie wata traci na elastyczności i zbija się w kulkę. Poza tym może uwierać w palce. Lepszym pomysłem jest włożenie do buta gąbki do kąpieli. Rozwiązania sprzed lat, choć pomysłowe i praktyczne, nie zapewniają jednak pełnego komfortu. Lepiej użyć nowocześniejszych patentów. Jakich? Jednym z najlepszych sposobów na wypełnienie za dużych butów jest po prostu włożenie do nich wkładki. W przypadku kozaków i jesiennych botków warto zdecydować się na wkładki filcowe. Te ze specjalną folią dodatkowo zapewnią ciepło zimą. Jeśli w zakupowym szale kupiłaś za duże szpilki, na nie także jest sposób. Przydadzą ci się silikonowe wkładki, przyklejane albo pod pięty, albo pod przód stopy. Z jednej strony wypełniają one but, a z drugiej – trzymają nogę. Dostępne są również wkładki skórzane – zarówno pod pięty, jak i pod palce. Z kolei do butów sportowych lepiej włożyć wkładki cieńsze, wykonane ze specjalnych oddychających materiałów. W takim obuwiu najczęściej uprawiamy sport, a noga się przecież poci, dlatego wkładka nie powinna być za gruba. Jeśli wkładki nie wystarczają, zainwestuj w zapiętki Przykleja się je do wnętrza buta tuż za piętą. Zapiętki mają grubość około 1 cm, z powodzeniem wypełnią więc każde obuwie. Pamiętaj, za duże obuwie nie jest wyrokiem. Wystarczy kilka trików, by sobie z nim poradzić.
Za duże buty? Jest na nie sposób
Jamie Oliver uczył nas już, jak jeść zdrowo, spędzać w kuchni mniej czasu i… w ogóle gotować. Teraz wyrusza na bardzo ambitną misję pokazania, że gotowanie może być też dobrą nauką oszczędzania. Jamie Oliver, jeden z najsłynniejszych kucharzy-celebrytów, nie zwalnia tempa. Brytyjczyk na przestrzeni swojej prawie dwudziestoletniej kariery przechodził już wiele metamorfoz i starał się zaprezentować czytelnikom (i widzom, bo zwykle jego książki powiązane są z kolejnymi formatami telewizyjnymi, które prowadzi) kolejne odsłony swoich kuchennych fascynacji. Był już więc Jamie farmer, modny Jamie i Jamie świadomy wpływu, jaki ma na nasze zdrowie jedzenie. A teraz będzie też… Jamie sknera! Sprytnie, czyli oszczędnie Tego „sknerę” potraktujmy oczywiście z przymrużeniem oka, bo dobrze wiemy, że gwiazdor raczej nie musi narzekać na swoje finanse. Nie oznacza to jednak, że Oliver nie jest świadomy tego, że nie każdy z jego fanów może sobie pozwolić na podobny komfort. Z myślą o tym i bardziej ekologicznym podejściu do wykorzystywania żywności powstała książka Gotuj sprytnie jak Jamie. Na początku muszę przyznać, że tytuł polskiego wydania tego dzieła Brytyjczyka jest dość niefortunny. Bo sprytnie nie zawsze musi oznaczać tanio, prawda? Myślę więc, że zdecydowanie lepiej sprawdza się w tym przypadku tytuł oryginału, łatwy i podany wprost – Save with Jamie, czyli „Oszczędzaj z Jamiem”. W książce znajdziemy aż 120 przepisów na pożywne zupy, dania obiadowe czy desery w oszczędnej wersji. Zdecydowana większość z nich jest nie tylko prosta w przygotowaniu, ale w dodatku wymaga produktów, które znajdziemy w każdym sklepie, a często możemy po prostu mieć je w domu. Dania, niektóre dobrze znane czytelnikom poprzednich książek Olivera, zmodyfikowano tak, aby ich przygotowanie było możliwie jak najmniej kosztowne. Szef kuchni pokazuje też, jak przerobić już gotowe dania na inne, w ten sposób ułatwiając gospodarowanie domowym budżetem. Pośród przepisów są te najprostsze, choćby na spaghetti z pomidorami, ale również bardziej zwariowane, którymi Jamie przypomina, jak zdobył nasze serca. No bo kto nie chciałby spróbować dania o kuszącej nazwie... „Mózg Zombie”?! W ten artystyczno-makabryczny sposób Oliver radzi sobie na przykład z nielubianym przez wielu selerem, a wy raczej nie będziecie mieli już problemu z nakłonieniem swoich dzieci (lub co bardziej opornych starszych) do jedzenia warzyw. Gotuj sprytnie jak Jamie ilustrują piękne, charakterystyczne fotografie autorstwa Davida Loftusa, któremu Oliver jest od pewnego czasu wierny. Jego książki w ogóle cechuje spójna szata graficzna i układ treści, co pozwala na łatwe i szybkie poruszanie się po nich. W prostocie (i oszczędności) siła Przemiana Jamiego Olivera w piewcę prostej i szybkiej kuchni nie może dziwić. Wszak mało kto, nawet kucharz-celebryta, który ma na co dzień milion projektów na głowie, ma czas na spędzenie całego dnia w kuchni. Żyjemy szybko, więc i gotować musimy w odpowiednim tempie.Trochę trudniej najbardziej zagorzałym „wyznawcom” Brytyjczyka może być jednak z pogodzeniem się z jego nową, zachwalającą oszczędności personą. To przecież sam Jamie jeszcze parę lat temu praktycznie wymagał, aby jego dania przygotowywano z produktów najwyższej jakości, czyli tych najdroższych. Pozostaje jednak wierzyć, że misją Olivera, którego majątek szacuje się ponoć na ponad 200 mln funtów, rzeczywiście jest szerzenie świadomości o marnotrawieniu żywności, a nie czysta pogoń za trendami. Ja szczerze wierzę w jego dobre intencje. No i w to, że pyszne jedzenie naprawdę nie musi być drogie. Źródło okładki: www.insignis.pl
„Gotuj sprytnie jak Jamie” Jamie Oliver – recenzja
Pokój w wiosennych barwach, pełen świątecznych detali, to marzenie każdego małego lokatora. Możesz wybrać gotowe ozdoby albo wspólnie z pociechą przygotować ręcznie wykonane dekoracje. Jak ozdobić dziecięcy pokój na Wielkanoc? Własnoręcznie wykonane kurczaczki, pisanki… Dzieci uwielbiają czas, który mogą spędzić wspólnie z najbliższymi na kreatywnych zabawach. Żadne inne momenty w roku nie zachęcają do własnoręcznego tworzenia dekoracji i innych twórczych prac tak bardzo, jak rodzinne święta. W okresie przygotowań do Bożego Narodzenia i do świąt Wielkiej Nocy takich zajęć jest bez liku. Szukając pomysłów na przygotowanie wielkanocnych ozdób, możesz sięgnąć do własnej wyobraźni, skorzystać z pomysłów dziecka albo wybrać gotowe zestawy elementów, z których wspólnie stworzycie przepiękne, świąteczne drobiazgi. Dziecięce królestwo gotowe na te wiosenne, rodzinne święta powinno być przepełnione wielkanocnymi motywami. box:offerCarousel Zajączki, kurczaki i kolorowe pisanki to najważniejsze elementy wystroju wnętrz na Wielkanoc. Jeżeli chcesz wspólnie z pociechą przygotować odpowiednią dekorację, korzystając z gotowego zestawu, sięgnij po girlandę. W zestawie znajdziecie elementy ze sklejki, które należy ozdobić dołączonymi naklejkami i wzorzystymi papierami, a potem połączyć tasiemkami w formę girlandy. Co ważne, w większości zestawów wszystkie elementy potrzebne do przygotowania wielkanocnej girlandy są już wycięte, dlatego z kompletów korzystać mogą nawet trzyletnie smyki. Małe dzieci, ale i starsze pociechy bez wątpienia zachwycą się także foremkami do wielkanocnych figurek – króliczki, kurczaki i pisanki możecie stworzyć z gipsu, masy solnej, ciastoliny czy plasteliny, a jeżeli zamiast przygotowania ozdób będziecie mieć ochotę na robienie łakoci, masę plastyczną można zastąpić płynną czekoladą. Potem wspólnie pomalujcie gipsowych bohaterów świąt Wielkiej Nocy i ozdóbcie nimi parapet w pokoju dziecka. Świetną dekorację na okno przygotujecie również, korzystając z warsztatu świątecznego od Granny. Kurczaczki, owieczki, zajączki i jajka można dekorować naklejkami, kredkami czy pisakami, a potem powiesić je na baziach albo postawić na specjalnych podstawkach. Malowanie pisanek i dodatki z zajęczymi uszami Malowanie pisanek może być naprawdę łatwe. Ogromnym udogodnieniem dla małego artysty, zafascynowanego jednym z najważniejszych elementów wielkanocnej tradycji, będzie bez wątpienia specjalny stojak do malowania wydmuszek, na który nakłada się skorupkę jajka. Na pewno pamiętasz z czasów dzieciństwa, jak niewygodne było obracanie w dłoni świeżo pomalowanej pisanki, a taki gadżet znacznie ułatwia ozdabianie jajka. W trakcie wielkanocnych przygotowań przydadzą się też koszulki termokurczliwe na jaja, sztuczne barwniki, drobne naklejki i szablony do malowania pisanek. Pomyśl również o naturalnym sposobie barwienia jaj – łupinki cebuli pięknie kolorują jaja na złotobrązowy kolor, rumianek pokrywa je barwą żółtą, a ciemna kawa dekoruje na ciekawy odcień brązu. box:offerCarousel Wielobarwne wydmuszki z przepięknymi wzorami warto włożyć do koszyczka, który postawicie na komodzie albo stoliczku w królestwie smyka. Skorupkę jajka możecie wykorzystać również na kilka innych sposobów. Po pierwsze, na brązowej wydmuszce namalujcie oczka i pyszczek zajączka, dodając uszka i łapki z filcu. Po drugie, w przepołowionej wydmuszce umieśćcie zwilżony płatek kosmetyczny, na który wysypiecie ziarenka rzeżuchy. Po trzecie, również w przepołowionej skorupce może na czas świąt zamieszkać kurczaczek zrobiony z waty zamoczonej w rumianku. Jeżeli boisz się, że niezwykle aktywna pociecha mogłaby szybko potłuc efekty waszej pracy, zdecyduj się na jajka ze styropianu, które można dekorować wieloma technikami. Podobnie łatwo będzie wam wyczarować zajączka z kawałka brązowej tektury albo tektury falistej. Wystarczy kawałek tektury o szerokości do 10 cm zwinąć w rulon i ozdobić podobnie jak wydmuszkę, dodając oczka, pyszczek, łapki i uszy. Możesz także pokusić się o powiew wiosny w pokoju najmłodszego domownika. Przepięknie prezentuje się w dziewczęcym królestwie ściana ozdobiona motylkami. Świetnym pomysłem na odświeżenie każdej aranżacji są też żonkile w doniczce albo bukiet żółtych tulipanów. box:offerCarousel W przygotowaniach do świąt wielkanocnych może pomóc ci nawet trzyletnia pociecha. Wspólne dekorowanie wydmuszek, strojenie koszyczka ze święconką, a nawet przygotowywanie wielkanocnych ozdób do pokoju to doskonała okazja do twórczego spędzania czasu razem z córką lub synem.
Wielkanocne dekoracje do pokoju dziecka
„Skórka pomarańczowa” w żaden sposób nie zagraża zdrowiu, ale jej wygląd potrafi popsuć nie tylko letnią stylizację, ale też samopoczucie. Nic więc dziwnego, że naukowcy na całym świecie nieustannie szukają skutecznych sposobów na walkę z cellulitem. Cellulit – dieta, sport i hormony Ten estetyczny defekt dotyka większości kobiet (i, coraz częściej, mężczyzn) bez względu na wiek i wagę. Powszechnie problem cellulitu łączony jest z otyłością. Badania dowodzą jednak, że zła dieta i brak ruchu to nie jedyne przyczyny powstawania cellulitu. Chociaż u osób z większą zawartością tkanki tłuszczowej w organizmie cellulit jest łatwiej zauważalny, problem może pojawić się również u osób szczupłych, o prawidłowej wadze. Nadmiar soli i cukru w spożywanych posiłkach, zbyt małe spożycie wody i siedzący tryb życia przyczyniają się do zwiększenia cellulitu, jednak zasadniczą przyczyną jego powstawania jest zaburzona gospodarka hormonalna. Za nierównomierne rozłożenie tkanki tłuszczowej odpowiada zachwiana równowaga między poziomem estrogenów i progesteronu. Dlatego nieregularna, grudkowata struktura skóry na udach, brzuchu czy ramionach zazwyczaj pojawia się u dziewcząt w okresie dojrzewania. Profesjonalna walka z cellulitem Profesjonalne zabiegi antycellulitowe łączą osiągnięcia współczesnej nauki z aktualną wiedzą medyczną. Powszechnie stosowane są masaże, które pozwalają poprawić krążenie i zmniejszyć widoczność cellulitu. Na popularności zyskuje mezoterapia, czyli ostrzykiwanie skóry specjalnymi preparatami, które przyspieszają spalanie tłuszczów i poprawiają ukrwienie. Przy pomocy bańki chińskiej poprzez przekrwienie tkanki wykonuje się drenaż limfatyczny – zabieg poprawia przepływ limfy, pomaga usunąć toksyny z organizmu i wygładza skórę. Na podobnej zasadzie działa endermologia, wykonywana specjalnym urządzeniem wykorzystującym podciśnienie. Efekty laseroterapii widać już po dwóch zabiegach. Użycie lasera pozwala poprawić krążenie i zlikwidować obrzęki. Profesjonalne zabiegi mają wysoką skuteczność w poprawianiu wyglądu skóry, jednak są to kosztowne rozwiązania, wymagające wielu poświęceń. Gładka skóra – naturalnie Jeśli decydujesz się na domowe zabiegi, w kosmetykach szukaj składników o właściwościach ujędrniających, rozgrzewających i wspomagających metabolizm, a także antyoksydacyjnych i przyspieszających detoks. Regularnie stosowane mogą przynieść zaskakująco dobre efekty. Popularnym składnikiem przyspieszającym spalanie jest kofeina. Dobrze sięgać po kosmetyki zawierające naturalne oleje ujędrniające, takie jak olej macadamia lub arganowy, a także ich mieszanki z olejkami eterycznymi – zwłaszcza cytrusowymi (wspomagają mikrokrążenie) i cynamonowym (rozgrzewa i poprawia ukrwienie skóry). Największą popularność wśród naturalnych środków walki z cellulitem zyskały algi morskie. Te niepozorne organizmy są bogate w jod (stymuluje rozkład tłuszczu), witaminy z grupy B (odpowiedzialne za metabolizm białek i tłuszczy) i sole mineralne (odżywiają skórę). Domowe sposoby na cellulit Jeśli decydujesz się na samodzielne zwalczanie cellulitu, zacznij od przygotowania skóry do przyjęcia drogocennych składników, złuszczając martwy naskórek. Sięgnij np. po kawowy peeling Body Boom (ok. 60 zł), który oprócz kofeiny zawiera działające ujędrniająco czekoladę i olejek arganowy. Jeśli chcesz osiągnąć zadowalające efekty, codziennie wykonuj masaż z użyciem specjalnie do tego przeznaczonych kosmetyków. Do tego celu możesz wybrać: olejek, np. KHADI Antycellulitowy olejek 10 ziół (ok. 50 zł) z cynamonem i olejem musztardowym, koncentrat, np. ROC Anti-Cellulite Micro-Actif (ok. 70 zł) z karnityną i kofeiną, serum, np. Tołpa dermo body cellulite (ok. 50 zł) ze specjalnie skomponowaną borowiną Tołpa. Producenci proponują również kosmetyki o działaniu zbliżonym do tych, których używa się w gabinetach kosmetycznych. Jeśli interesujesz się terapią rozgrzewającą, z pomocą przyjdą okłady algowo-imbirowe Bodytherm (ok. 85 zł). Mezoterapię w domu wykonasz, używając zestawu Clarena Body Roller Microneedle Therapy (ok. 85 zł), składającego się ze skoncentrowanego serum w ampułkach i specjalnego urządzenia do masażu igłowego. Redukcję cellulitu połączoną z głębokim relaksem zapewni kąpiel z odżywczą solą Guam Talasso Sali di Mare (ok. 90 zł), która zawiera olejki eteryczne oraz algi guam. Wybór sposobów na walkę z cellulitem jest ogromny i bardzo różnorodny. Wszystkie metody łączy jednak wspólny mianownik – naprawdę widoczny efekt wygładzonej skóry przychodzi po kilku lub kilkunastu tygodniach regularnej terapii. Jeśli więc chcesz cieszyć się smukłym wyglądem i dobrym samopoczuciem, gdy nadejdzie lato, już teraz zacznij dbać o zmniejszenie widoczności cellulitu na nogach, przedramionach i brzuchu.
Kosmetyki do likwidacji cellulitu do 100 zł
Maria Czubaszek to autorka bezkompromisowa, o specyficznym poczuciu humoru. W charakterystyczny dla siebie sposób łączy dowcip i złośliwość, a jej najnowsza książka zdecydowanie wyróżnia się na tle niezwykle modnych poradników. Ostatnimi czasy niezwykle popularne są poradniki, które mówią nam, w jaki sposób powinniśmy żyć, aby czuć się spełnionymi, szczęśliwymi ludźmi. Autorzy radzą: jak jeść, jak ćwiczyć, jak się ubierać, z kim i gdzie się spotykać. W „Dzień dobry, jestem z Kobry” Maria Czubaszek w przewrotny sposób wyśmiewa modę na poradniki, prezentując swoje własne spostrzeżenia na temat życia. Jeśli zatem niekoniecznie chcesz żyć zdrowo i aktywnie, nie interesuje cię modelowy lifestyle, który prezentują wszystkie magazyny i reklamy, to antyporadnik Czubaszek jest książką dla ciebie. Mówić, co leży na sercu, i się nie przejmować Maria Czubaszek nie ukrywa swoich poglądów. Co więcej, mówi o nich otwarcie i często, czym wzbudza liczne kontrowersje. Jednak jej przemyślenia trafiają do wielu osób, którym odpowiada jej szczerość, a także specyficzny styl wypowiedzi. Książka „Dzień dobry, jestem z Kobry, czyli jak stracić przyjaciół w pół minuty i inne antyporady” w idealny sposób oddaje bezkompromisowość autorki. Sama pisarka twierdzi, że osiągnęła już wiek, w którym nie ma tematów, na które nie wypada jej rozmawiać. Opowiada zatem o wszystkim, nie słodząc i nie omijając kontrowersyjnych kwestii. Życie, śmierć i polityka „Dzień dobry, jestem z Kobry” to porywający zbiór felietonów, w których autorka opowiada o życiu. Maria Czubaszek nie boi się tematów trudnych, które przysparzają jej tyle samo zwolenników, co przeciwników. Opowiada o starości, o eutanazji, o miłości do zwierząt i niechęci do dzieci. Porusza kwestie zarówno życia, jak i śmierci, w tym własnej próby samobójczej. Nie wszystkim osobom spodoba się taka tematyka, jednak nie jest to pisarka, która chce przypodobać się wszystkim. Wręcz przeciwnie, momentami można odnieść wrażenie, że Czubaszek opowiada o sobie w taki sposób, jakby chciała wzbudzić antypatię. Idealnie oddaje to charakter jej antyporadnika. Kontrowersja i nietuzinkowość Zbiór felietonów porusza najróżniejsze tematy, pokazując zainteresowania autorki, ale także jej nieszablonowość. „Dzień dobry, jestem z Kobry” to ciekawa pozycja, która spodoba się fanom charakterystycznego stylu Marii Czubaszek. Może być także dobrą propozycją dla osób ciekawych mocnych poglądów i wyrazistego stylu autorki. Źródło okładki: www.czerwoneiczarne.pl
„Dzień dobry, jestem z Kobry, czyli jak stracić przyjaciół w pół minuty i inne antyporady” Maria Czubaszek – recenzja
Moda na hula hoop przyszła do nas w latach pięćdziesiątych ze Stanów Zjednoczonych. Obręcz miała początkowo służyć sportowcom czy akrobatom jako obiekt wspomagający ćwiczenia bądź stymulujący kreatywną zabawę. Dziś zmieniła swoje przeznaczenie o 180 stopni. Hula hoop okazał się rewelacyjnym rozwiązaniem dla osób zabieganych, pracujących kilkanaście godzin dziennie, niezadowolonych z własnej sylwetki, a także nie mogących finansowo pozwolić sobie na skorzystanie z usług trenera personalnego czy też wykupienie karnetu na siłownię. Efekty, jakie można osiągnąć, ćwicząc z hula hoop Hula hoop pomaga wysmuklić sylwetkę, poprawia kondycję, a także pozytywnie wpływa na równowagę psychiczną człowieka. Ćwiczenia z hula hoop mogą przynieść podobne rezultaty jak inne rodzaje gimnastyki czy akrobacji – przykładowo taniec. Przeciętna kobieta jest w stanie spalić około 165, natomiast mężczyzna aż 200 kalorii w wciągu 30 minut kręcenia obręczą. Rodzaje ćwiczeń Sposób wykonywania ćwiczeń z hula hoop zależy już tylko i wyłącznie od tego, co chcemy w sobie „poprawić”. Główne kategorie ćwiczeń to: Wyszczuplające talię, Ujędrniające uda i wyszczuplające pośladki, Spłaszczające brzuch, Poprawiające wygląd dekoltu, Ujędrniające ramiona, Wzmacniające plecy. Do wykonania każdego z powyższych ćwiczeń potrzebne jest jedynie koło hula hoop, najbardziej przylegające ubranie, jakie jesteśmy w stanie wydobyć z szafy, i oczywiście pozytywne nastawienie. Dla umilenia chwili czy odprężenia się podczas ćwiczeń wskazane jest włączenie muzyki. Poza tym hula looping jest jak jazda na rowerze – jak raz się je załapie, umiejętności pozostają na zawsze. Jak dobrać hula hoop? Hula hoop powinno sięgać okolic pomiędzy talią a środkową częścią klatki piersiowej w chwili pionowego spoczynku na ziemi. Waga hula hoop może być całkowicie zależna od osobistych preferencji. Im mniejsze i lżejsze, tym więcej energii zużywamy, aby wpędzić je w ruch. Natomiast większe i cięższe łatwiejsze jest do skoordynowania, co oznacza, że jesteśmy w stanie dłużej wykonywać ćwiczenia. Najlepiej przetestować oba rodzaje, aby przekonać się, z którym hula hoop współpracuje nam się przyjemniej. Hula hoop dobieramy również ze względu na jego budowę zewnętrzną, a w tym przypadku wybierać możemy spośród trzech rodzajów kół: Tradycyjnego plastikowego – najmniej obciążonego i najlepiej nadającego się dla dzieci oraz osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z hula hoop. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że jest ono raczej materiałem do nauki niż samych właściwych ćwiczeń. Składanegobez wypustek – prostego i wygodnego w przechowywaniu, który może posłużyć za pierwszy etap właściwych ćwiczeń. Funkcja masująca koła wspomoże proces ujędrniania brzucha i okolic biodrowych. Składanego z wypustkami – dla osób, które pragną zwiększyć intensywność oraz efektywność ćwiczeń. Wypustki masujące doskonale wpływają na krążenie oraz walkę z cellulitem. Czy to faktycznie działa? Kelly Osbourne na swoim koncie na Twitterze opublikowała post poświęcony własnemu doświadczeniu z hula hoop. W tłumaczeniu: „Pięć minut rano, pięć minut wieczorem… w pięć dni straciłam 2 cm z talii!”. Do hula hoopingu przyznają się także Michelle Obama i Beyoncé. W Internecie dostępne są ponadto wideo-relacje osób prywatnych, które opisują, jak straciły kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilogramów! Zachęcamy do ćwiczeń!
Ćwiczenia z hula hoop
W pudełkach z konsolami do gier można zwykle znaleźć jeden kontroler. Po zakupie PlayStation 4, Xbox One lub Nintendo Switch warto jednak przemyśleć zakup kolejnego pada. I to nawet zanim ten dołączany do zestawu się zgubi lub zepsuje. Czy to pad od Microsoftu, czy to Sony DualShock 4, czy Joy-Cony od Nintendo – podstawowe kontrolery dołączane do konsol do gier sprawdzają się bardzo dobrze. Zapaleni gracze powinni jednak przemyśleć zakup dodatkowego akcesorium do kontrolowania ruchów swojego awatara w grach wideo. Dlaczego warto kupić drugiego pada? Do pudełka z konsolą producent zazwyczaj dołącza jeden pad, który do zabawy w pojedynkę będzie wystarczający. Drugi egzemplarz pada przyda się jednak do gier wieloosobowych. Czy to wyścigi na podzielonym ekranie, czy to bijatyka pokroju Mortal Kombat – tryb multiplayer przy jednej konsoli to świetna zabawa. Warto jednak przemyśleć zakup dodatkowego kontrolera nie tylko z myślą o trybie wieloosobowym. Pady w końcu często się rozładowują. Nie ma dla gracza nic gorszego niż komunikat o wyczerpanych bateriach lub akumulatorze w padzie podczas emocjonującego pojedynku. Mając dwa pady, można bawić się wspólnie ze znajomymi na imprezie bądź grać na zmianę na obu samemu. Jak tylko pojawi się komunikat o braku energii w kontrolerze, można podpiąć ten rozładowany do ładowarki, a do ręki wziąć kolejny. Nie przerywając gry na dłużej, niż jest to konieczne. Jakiego pada do konsoli dokupić? Wybierając dodatkowy kontroler, można oczywiście zdecydować się taki sam, jaki był dołączony do zestawu z konsolą. Warto jednak przemyśleć zakup zamiennika lub modelu oferowanego przez inną firmę niż ta, która jest odpowiedzialna za produkcję konsoli. Producenci przygotowali wiele edycji specjalnych, które różnią się od tych zwykłych kolorystyką. Często mają barwy obudowy i przycisków kojarzące się z tą czy inną grą wideo. Na tym jednak świat się nie kończy. Jaki pad kupić do konsoli Xbox One? box:offerCarousel W sprzedaży nadal jest wiele kontrolerów, które były dołączane do pierwszej wersji konsoli Xbox One. Są najtańsze z tych oferowanych przez Microsoft. Warto jednak poszukać pada do konsoli Xbox One drugiej generacji, który w przeciwieństwie do pierwszej wersji ma gniazdo minijack do podłączania słuchawek. Później pojawiła się też nieco usprawniona edycja pada razem z konsolą Xbox One S. Ten model wspiera dodatkowo łączność Bluetooth. Microsoft wprowadził do oferty jeszcze jeden pad do swojej konsoli, czyli kontroler bezprzewodowy Xbox Elite. Akcesorium można dopasować do swoich potrzeb, wymieniając drążki i przyciski kierunkowe. Oprócz tego w kontrolerze są specjalne łopatki, których wciśnięcie może zastąpić kombinacje przycisków. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by kupić kontroler od innego producenta. Pady zgodne z konsolą Xbox One mają w swojej ofercie takie firmy jak np. Razer i Hori. Jaki pad kupić do konsoli PlayStation 4? box:offerCarousel W przypadku konsoli Sony producent nie oferuje kontrolera podobnego do Elite. Kupując pada do PlayStation 4, warto jednak zwrócić uwagę na generację. Kontroler marki Sony doczekał się w 2016 roku nowej wersji. DualShock 4 v2 cechuje nieco dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu, trwalsza guma na gałkach analogowych i możliwość podejrzenia aktualnego koloru diody przez panel dotykowy. W sprzedaży jest też wiele kontrolerów innych firm niż Sony, które są zgodne z PlayStation 4. Podobnie jak zamienniki do konsoli Microsoftu, mają inne kształty, rozmiary i układ przycisków niż tradycyjny DualShock 4. Produkują je takie firmy jak Razer, Hori i Nacon. Jaki pad kupić do konsoli Nintendo Switch? box:offerCarousel W zestawie z nową konsolą Nintendo można znaleźć dwa Joy-Cony, które przyczepia się do obudowy konsoli. Podczas grania na telewizorze lub po postawieniu Switcha na stojaku można jednak używać ich również osobno lub połączyć oba za pomocą stelaża w jeden większy kontroler. Aby przy jednej konsoli mogło bawić się w więcej osób, można dokupić dodatkowe Joy-Cony. Innym rozwiązaniem jest zakup dedykowanego akcesorium, jakim jest Nintendo Pro Controller. Ten pad ma kształt, wymiary i układ przycisków zbliżone do padów od konsol PlayStation 4 i Xbox One. Ładuje się go za pośrednictwem portu i kabla USB-C. Do normalnej zabawy z konsolą w zupełności wystarczy pad dostępny w zestawie. Inne kontrolery dostępne w sprzedaży, które są kompatybilne z konsolami obecnej generacji, potrafią różnić się jednak nie tylko kolorystyką. Inny kształt obudowy akcesorium, inny układ przycisków lub dodatkowe guziki mogą ułatwić i uprzyjemnić zabawę z grami wideo.
Zamienniki padów do konsoli – dlaczego warto się im przyjrzeć?
Moda w połowie stulecia podkreślała kobiece kształty i cechy charakterystyczne dla kobiecej sylwetki. Trendy na całym świecie były podobne. Była to era pin-up girls, która mocno zdominowała ówczesny look. Cechy charakterystyczne tego okresu to fason dopasowany do sylwetki, podkreślanie talii, używanie sztywnych halek, wyeksponowanie szyi, ramion i nóg. Projektantami, którzy w latach 50. na zawsze zmienili świat mody, byli Coco Chanel i Christian Dior. Któż z nas nie zna tych nazwisk? Hitami wzornictwa tamtych czasów były kwiaty, groszki i pepitka. Wszystkie one przetrwały do dnia dzisiejszego i wciąż są na topie. Kwiaty na sukience To typowy wzór z lat 50. Bardzo kobiecy i twarzowy. Spódnica koniecznie rozkloszowana, najlepiej z koła, do tego delikatny rękawek lub rękaw ¾. Jeśli chodzi o kwiatowe motywy i ten krój jednocześnie, to wybór jest naprawdę szeroki. Kolorowe kwiaty pasują brunetkom i blondynkom, zarówno o ciemnej, jak i jasnej karnacji. Dopełnieniem stylizacji z kwiecistą sukienką w roli głównej będzie sweterek zapinany na guziki. Grochy i kołnierzyk Grochy to ikona minionych trendów, która wciąż pozostaje na topie. Klasyczne zestawienie kolorów to białe grochy na czarnym lub granatowym tle. Do lat 50. nawiązuje także zestawienie grochów z czerwienią. Kropką nad „i” w takiej stylizacji będzie kołnierzyk, a także apaszka. W przypadku tego wzoru krój również ma znaczenie. Ten, który najmocniej nawiązuje do lat 50., to oczywiście obcisła góra i rozkloszowany dół. W przypadku grochów można również wybrać ołówkowy dół, koniecznie z górą zwieńczoną kołnierzykiem. W przypadku wzorzystej kreacji, należy postawić na proste dodatki. Gładką fryzurę, np. koczek lub koński ogon, oraz delikatne perełki. Ta stylizacja zawsze będzie prezentowała się elegancko. Pepitka – płaszczyk czy sukienka? Pepitka to elegancja sama w sobie. Ten wzór doskonale prezentuje się na materiałach o gładkiej fakturze, bawełnie, satynie itp., z których uszyte są sukienki i spódnice, a także na grubych materiałach – suknie i wełnie, z których uszyte są płaszcze. Stylizację nawiązującą do mody sprzed przeszło 60 lat można stworzyć za pomocą połączenia pepitki z czernią, bielą i czerwienią. Sukienka z rozkloszowanym dołem lub spódnica z koła w tym wzorze to szczyt elegancji i klasy. Do tego czarne dodatki, czerwone usta i wygląd glamour gwarantowany. Płaszczyk w pepitkę i mały kapelusik to propozycja eleganckiego stroju na chłodniejszą porę roku. Halki – niewiele widać, a różnica wielka Przez jakiś czas halki nie gościły w naszych szafach, ale ostatnio, za sprawą modnych spódnic tiulowych, wróciły do naszej garderoby. Sztywne halki były hitem także w latach 50. Podkreślały krój spódnic i sukienek szytych na bazie koła. Dziś również pięknie wyeksponują spódnicę czy sukienkę, a także dodadzą szyku i elegancji do stroju. Halka to element garderoby, za sprawą którego jednym ruchem można zamienić codzienną stylizację na bardzo uroczystą. Niezbędna jest do kreacji tiulowych. Tiulowe spódnice z koła to absolutny hit ostatnich sezonów, a swój krój zawdzięczają projektantom z lat 50. Chanelka – kurtka czy torebka? Chanelka to taliowana kurtka lub żakiecik bez kołnierzyka i bez ozdobników. Ten charakterystyczny krój jest ponadczasowy i uniwersalny. Pasuje zarówno do sukienek, jak i spodni. Podkreśla elegancki charakter stroju, ale można ją także założyć do stylizacji codziennej – casualowej. To okrycie można nosić absolutnie o każdej porze roku. Do wyboru mamy całkiem sporo: na gorące dni chanelka z cienkiego materiału, natomiast do zimowych stylizacji wełniane kurtki o tym charakterystycznym kroju. Chanelka to także rodzaj torebki. Charakteryzuje ją prostokątny kształt, pikowana faktura oraz łańcuszek. To absolutny must have w każdej szafie. To także ponadczasowy, zawsze modny dodatek, który doskonale wpasuje się do każdej stylizacji, nie tylko w stylu retro. Idealnie nadaje się na eleganckie wyjścia. Opaski na włosy i inne dodatki Podtapirowane włosy, koczki, fale i grube loki to typowe stylizacje fryzur z lat 50. Kropką nad „i” w przypadku fryzury inspirowanej tym okresem będzie opaska na włosy, zawiązana w supełek. Kroje sukienek i spódnic z tego okresu są dość bogate w ilość materiału zużytego do ich uszycia. Ze względu na to należy uważać na dodatki, aby z nimi nie przesadzić. Najbezpieczniejszym wyborem, jeśli chodzi o biżuterię, będą perły. Dla odważnych kobiet, które doskonale czują się w stylizacjach zaproponowanych przez Chanel i Diora, polecane są eleganckie długie rękawiczki. Latem siateczkowe, jasne, a zimą skórzane i długie. Talię warto dodatkowo podkreślić skórzanym paskiem. Moda jest częścią historii, a historia, jak wiemy, co jakiś czas zatacza koło. Tak samo jest z modą – co jakiś czas powracają klasyczne fasony, do których z pewnością należą kroje i wzornictwo z lat 50.
Elegancja w stylu lat 50. (stylizacje dla pań)
Muszki owocówki pojawiające się w mieszkaniu bywają prawdziwą zmorą. Czasem wystarczy jeden nieświeży owoc nieopatrznie pozostawiony gdzieś na kuchennym blacie, aby w mgnieniu oka zleciała się cała chmara tych uciążliwych owadów. Sprawa wygląda bardzo podobnie, jeśli chodzi o mole odzieżowe oraz spożywcze. Są one bardzo trudne do wytępienia, jednak istnieje kilka metod, które pomogą skutecznie pozbyć się tych nieproszonych gości. W tym celu możesz sięgnąć zarówno po domowe sposoby, jak i specjalistyczne preparaty, które przedstawiamy w poniższym artykule. Muszki owocówki Gdy tylko zauważysz muszki fruwające w twojej kuchni, nie ma na co czekać – musisz natychmiast pozbyć się wszystkiego, czym mogą się one żywić, czyli owoców, warzyw, dżemów oraz soków. Muszki bowiem bardzo szybko się rozmnażają, składając jajeczka właśnie na żywności – lepiej więc jak najszybciej zwalczyć problem, zanim osiągnie on znaczne rozmiary. Posprzątaj też bardzo dokładnie całą kuchnię, łącznie z umyciem zlewu, naczyń oraz blatów, gdyż owady te potrafią również przenosić drobnoustroje ze śmietnika na stół i akcesoria kuchenne. Aby pozbyć się muszek, które już fruwają po kuchni, możesz użyć odkurzacza lub potraktować je gorącym nawiewem suszarki do włosów. Aby odstraszyć kolejnych potencjalnych lokatorów, warto wykorzystać świece zapachowe lub umieścić w kuchni liście mięty – owocówki nie przepadają za ich aromatem i niechętnie zagnieżdżą się w miejscu, w którym się on unosi. Możesz także sięgnąć po specjalne preparaty – spraye, pułapki orazlepy. Upewnij się jednak, że możesz z nich korzystać w pobliżu jedzenia, gdyż często są to substancje toksyczne. Aby zapobiegać wizytom muszek, należy regularnie sprzątać, wyrzucać śmieci i przykrywać kosz oraz nie pozostawiać na wierzchu mokrych gąbek ani resztek jedzenia. Mole spożywcze Mole to bardzo powszechne szkodniki, jakie pojawiają się w naszych kuchniach. Najczęściej można je dostrzec pod postacią larw żerujących na kaszy i innych produktach sypkich bądź niewielkich motyli wyfruwających z szafek i szuflad. Zanieczyszczają one żywność, co jest bardzo kłopotliwe, i nie są łatwe do wytępienia. Pierwszą rzeczą, jaką musisz zrobić po zauważeniu moli jest wyjęcie z szafek jedzenia i sprawdzenie, czy są w nim widoczne larwy. Produkty, w których je znajdziesz, nie nadają się już do spożycia i muszą zostać wyrzucone. Następnie należy dokładnie umyć szafki ciepłą wodą z mydłem i wstawić do nich na kilka godzin gorące naczynie z octem lub napar z mięty, goździków lub liści laurowych. Aby ustrzec się przed ponowną wizytą insektów, warto jest wypróbować esencję z wanilii, pomarańczy lub cytryny – wystarczy nasączyć nimi waciki i pozostawić w szafce razem z żywnością. Suche produkty, takie jak kasza, ryż, mąka czy cukier, należy trzymać w szczelnie zamkniętych słoikach. Dobrym pomysłem może być również zaopatrzenie się w specjalne pułapki oraz lepy na mole. Mole odzieżowe Te owady również bywają prawdziwą zmorą – często sprawiają one, że w jednej chwili możemy stracić swoje ukochane futra lub jedwabne bluzki. Warto wiedzieć, że mole odzieżowe mogą pojawić się w każdym, najbardziej zadbanym domu, a ich obecność wcale nie świadczy o nieporządku czy brudzie. Najbardziej znanym sposobem na pozbycie się tych insektów jest stosowanie lawendy, której intensywny zapach skutecznie odstrasza nieproszonych gości.Podobnie działa trawa cytrynowa. Możesz również zaopatrzyć się w specjalne preparaty: aerozole, zawieszki oraz kulki zapachowe, które należy umieścić w szafie – wydzielają one substancje szkodliwe dla moli. Poza stosowaniem tych środków trzeba także regularnie sprzątać i czyścić szafy na ubrania – najlepiej robić to za pomocą detergentu i wody z octem. Od czasu do czasu warto jest też przeglądać znajdujące się w nich rzeczy i na bieżąco pozbywać się odzieży starej i niepotrzebnej, zostawiając przestrzeń dla innych ubrań – mole lubią zagnieżdżać się w ciasnych przestrzeniach. Podczas czyszczenia warto też dokładnie wytrzepać wszystkie elementy garderoby i pozostawić je na słońcu (latem) lub mrozie (zimą), gdyż zarówno niska, jak i wysoka temperatura skutecznie niszczy jaja tych owadów.
Muszki, mole spożywcze i odzieżowe w mieszkaniu – jak się ich pozbyć?
Długie jesienne wieczory często zmuszają do spędzania czasu w domu. Podczas niesprzyjającej aury, nawet jeśli dziecko nie wychodzi się na zewnątrz, musimy zadbać o to, by było mu ciepło. Szczególnie istotne są odpowiednie kapcie. Dobrze, jeśli będą ciepłe i wygodne, a najlepiej również zabawne, aby szare dni stały się weselsza. Wybór kapci, w których nasz maluch chętnie przechodzi jesienne i zimowe wieczory, wcale nie jest prosty. Najważniejszy jest oczywiście komfort. Muszą mieć odpowiedni rozmiar. Nie mogą być za duże, aby nie spadały podczas aktywnej zabawy i biegania po domu, jednak nie powinny być również za małe, ponieważ będą nieprzyjemnie uciskać i maluch niechętnie będzie je nosił. Te jesienne powinny być również ciepłe i mieć nieco grubszą podeszwę, która skutecznie izoluje stopę od podłoża. Bardzo często nam się wydaje, że w domu jest ciepło, jednak przez uchylone czy rozszczelnione okna wpada zimne powietrze, które przepływa właśnie przy podłodze, nieprzyjemnie ochładzając stopy. Kapcie dla najmłodszychpowinny mieć również ciekawy wzór, który zachwyci dziecko i zachęci do ich noszenia. Przedstawiamy kilka wybranych propozycji. Cały zwierzyniec Wyjątkowo popularne są miękkie i ciepłe kapcie uszyte z futerka przypominającego sierść uroczego zwierzaka. W ofercie znajdziemy np. wsuwane na stopy puszyste kotki. Na czubku kapcia naszyty jest pluszowy pyszczek ze wszelkimi detalami, takimi jak oczy, uszy, wąsy i nos zwierzaka. Z tyłu znajdziemy natomiast zabawne ogonki, które będą śmiesznie podskakiwać podczas chodzenia. Kapcie-pieskimają dodatkowo duże, oklapłe uszy, którymi pieski wymachują podczas ruchu. Bardzo wygodne są również roześmiane małpki z charakterystycznymi pyszczkami. Niektóre modele takich kapci, poza wzorem przypominającym do złudzenia pluszowe maskotki, posiadają praktyczne ściągacze na wysokości kostki, które pełnią jednocześnie dwie funkcje. Zatrzymują ciepło wewnątrz buta, a także sprawiają, że kapeć stabilnie trzyma się na stopie. Propozycją skierowaną głównie do dziewczynek są urocze myszki, które w ofercie występują w dwóch wersjach. Pierwsza to ciepłe, pluszowe baletki z noskami, wąsami i malutkimi uszkami. Druga wersja spodoba się szczególnie wielbicielkom najpopularniejszych na świecie myszek – Miki i Minnie. Do wyboru są rozmaite modele kapci, zarówno z nadrukami z ich podobiznami, jak i w formie pluszowych maskotek. Kapcie prosto z bajki Oferta kapci dla miłośników postaci z filmów i seriali rysunkowych jest wyjątkowo szeroka i z pewnością każdy mały kinoman znajdzie coś dla siebie. Najmłodszym spodobają się domowe buciki z wizerunkiemŚwinki Peppy. Mogą się zdecydować na lekkie tenisówki, wsuwane klapki, ocieplane balerinki, a także ciepłe puchate bambosze. Propozycją dla dziewczynek są kapciez wizerunkami księżniczek Disneya. Do wyboru są buty z Roszpunką, Arielką, Pocahontas, Kopciuszkiem czy Meridą Waleczną. Miłośnikom fantastyki warto zaproponować kapcie z wizerunkiem ich ulubionego superbohatera. Są wśród nich znajdziemy m.in. modele w charakterystycznej kolorystyce pokryte pajęczynami, jakich nie powstydziłby się sam Spiderman, lub przypominające nietoperze, z symbolem nieustraszonego Batmana. Dla małych rozrabiaków, którzy wolą nieco bardziej zabawne klimaty, wprost stworzone są puchate kapcie w kształcie żółtych Minionków. Maksymalne ciepło Zdecydowanie najcieplejszą propozycję stanowią kapcie pluszowe. Wśród nich znajdziemy również najwięcej bajkowych i zabawnych modeli. Jednym z najciekawszych są puchate klapki inspirowane postacią z gry Super Mario Bros. Oferowany w trzech kolorach, czerwonym, zielonym i niebieskim, Yoshi to wiecznie uśmiechnięty dinozaur, który z pewnością rozweseli każdy szary poranek. Podobnie jak neonowożółte Pokemony Pikachu, które nie tylko ogrzeją stopy, ale również zapewnią dawkę optymizmu. Dla tych, którzy marzą, aby przemienić się w przerażającego potwora, wprost stworzone są kapcie-łapy, m.in. tygrysa, yeti czy dinozaura do wyboru. Jeśli żadne z bajkowych lub zwierzęcych kapci nie przypadną naszemu dziecku do gustu, możemy wybrać jeden z modeli ciepłych i oferowanych w całej palecie kolorystycznej bamboszy. Wesołe wzory i antypoślizgowa podeszwa sprawiają, że są nie tylko ładne, ale również funkcjonalne.
Śmieszne domowe kapcie na jesienne chłody
Zimowy chłód i wiatr wymuszają noszenie coraz cieplejszych ubrań. O ile ubranie dziecka w kurtkę nie powinno nastręczać problemów, o tyle zmuszenie go do założenia szalika lub komina bywa trudne. Z pomocą mogą przyjść postacie ze znanych filmów animowanych i bajek. Wspólnymi siłami rodziców i bajkowych bohaterów uda się ochronić szyję przed zimnem. Minionki Małe, śmieszne i mówiące własnym językiem Minionki zna każde dziecko. Większość dwulatków wprost je uwielbia, więc na pewno nie będą protestować przed założeniem komina z Minionkami. Kominy te są wykonane z miękkich materiałów, które nie podrażnią delikatnej skóry dziecka. Dodatkowo najczęściej składają się z dwóch warstw. Jednej kolorowej z podobiznami postaci i drugiej z polaru lub futerka, której zadaniem jest ochrona szyi przed chłodem. Żywa kolorystyka sprawia, że idealnie nadają się dla dzieci i pasują do większości zimowych kurtek i kombinezonów. Zaletą komina jest to, że nie wymaga wiązania, dzięki czemu nic dziecku nie przeszkadza. Kraina Lodu Płatki śniegu, bałwanek Olaf i Elza czarująca mrozem to idealne motywy na szaliki i kominy dla każdej fanki Krainy Lodu. Ta Disneyowska bajka zdobyła serca wielu dzieci. Zimowa sceneria sprzyja porównaniom z filmem, dlatego z takiego szalika ucieszy się każda mała księżniczka. Kominy i szaliki z Krainy Lodu najczęściej wykonane są z dwóch warstw, więc dobrze chronią szyję przed wychłodzeniem. Niektóre z nich są wykończone puchatymi pomponami, dzięki czemu wyglądają jeszcze ładniej. Na Allegro dostępne są także kominy z nadrukiem postaci z bajki. I tak możemy wybierać między kominem z Olafem, Elzą lub obiema siostrami. Wnętrze komina jest wyłożone miękkim polarem, więc dziecku jest ciepło i wygodnie. Angry Birds Czerwony ptaszek z grubymi czarnymi brwiami stał się ozdobą niejednego szalika i komina. Z pewnością taki element garderoby zadowoli chłopców, którzy bardzo lubią tę bajkę. Najczęściej są wykonane z samego akrylu lub akrylu z domieszkami. W większości są w czerwono-czarne paski na podobieństwo głównego bohatera bajki, ale zdarzają się też mniej kontrastujące barwy. Takie zdecydowane połączenie świetnie ożywi ciemne zimowe ubranie. Myszka Minnie Bardzo twarzowo prezentują się szaliki lub kominy z podobizną myszki Minnie. Połączenie drobnych białych groszków na różowym tle jest słodkie i pasuje każdej małej strojnisi. Myszka Minnie także dba o swój strój, więc szalik z jej podobizną z pewnością nie ujdzie uwadze dziewczynkom. Jeśli połączenie różu i bieli wydaje się zbyt cukierkowe, mamy alternatywę w postaci klasycznego połączenia bieli, czerni i czerwieni, czyli kolorów, w jakich najczęściej przedstawiana jest Myszka Miki i Minnie. Ciekawym pomysłem jest komin z Myszką Minnie 3 w 1, który może być chustką pod szyję, czapką lub kominem. Takie rozwiązanie sprawi, że raz kupiony produkt starczy na kilka lat, a przecież Minnie nigdy nie wyjdzie z mody. Autka Jeśli chcesz, by twój łobuziak z prędkością błyskawicy ubrał się do przedszkola i nie marudził przy zakładaniu szalika, spraw mu komin z Zygzakiem Mcqueenem. Komin zakłada się szybko, nie uwiera, nie rozwiąże się na spacerze, dziecko podczas zabawy go nie zgubi. Kolorowy nadruk z bohaterami filmu Auta sprawi, że dziecko będzie pilnować, by komin był na szyi. Komin występuje w różnych kolorach, dlatego łatwo będzie dopasować go do reszty garderoby. Ochrona szyi przed chłodem to bardzo ważne zadanie, dlatego warto poszukać sposobu, aby dziecko chętnie zakładało szalik. Jeśli rodzice nie potrafią go do tego przekonać, może postaciom z ulubionych bajek się to uda.
Najciekawsze szaliki i kominy z postaciami z bajek
Ogień palący się w kominku wprowadza wspaniałą atmosferę do każdego domu. Dlatego tak wielu z nas o nim marzy. Zwłaszcza w długie jesienne i zimowe wieczory. Niestety nie w każdym wnętrzu można zainstalować kominek. Mniejszą i przede wszystkim tańszą dla niego alternatywą jest niewielki piec wolnostojący, tzw. koza. Wady kominka Pomimo całego swojego uroku kominek nie będzie dobrze wyglądał w zbyt małym pomieszczeniu. Potrzebuje przestrzeni. Przy małej powierzchni zacznie się również robić przy nim niepotrzebny bałagan (drewno na opał, rozpałka, gazety do rozpalenia). W takim wypadku, zamiast przyjemnością, kominek stanie się dla ciebie jedynie źródłem frustracji. Kominek jest niestety również bardzo drogi w montażu. Co więcej, jeżeli masz już urządzone mieszkanie, jego zamontowanie może stać się powodem generalnego remontu. Koza zamiast kominka W takich wypadkach dobrą alternatywą dla kominka jest koza. Piece wolnostojące są o wiele tańsze w montażu. Ich instalacja nie wymaga przeprowadzania generalnego remontu nawet w już urządzonym mieszkaniu. Wyglądają bardzo estetycznie. Odpowiednio wkomponowane będą wspaniałym dodatkiem do każdego wnętrza. Kozę można również zabrać ze sobą w razie przeprowadzki, co w przypadku kominka jest niemożliwe. Zastanów się, do czego potrzebujesz kozy Przed zakupem musisz się zastanowić, do czego potrzebujesz pieca wolnostojącego. Czy ma on być jedynie ozdobą twojego pokoju, czy chcesz, aby był głównym źródłem ciepła. Jeżeli koza ma służyć do ogrzewania pokoju, kup taką, która jest wykonana z żeliwa. W przypadku, gdy piec ma pełnić tylko rolę dekoracji, wybierz kozę ze stali. Wygląda lżej i bardziej nowocześnie niż z żeliwa. Z drugiej jednak strony kozy żeliwne mają często bardziej finezyjne zdobienia. Takie piece doskonale sprawdzą się we wnętrzach urządzonych w klasycznym stylu. box:offerCarousel Koza – dobra alternatywa kominka? Pomimo wielu zalet kozy mają również swoje wady. W przeciwieństwie do kominka nie są w stanie zastąpić centralnego ogrzewania. Nie można dzięki nim podgrzać wody. Poza tym kozy nie nadają się do ogrzania całego domu. Ich głównym celem jest ogrzanie pomieszczenia, w którym się znajdują. Jeżeli chcesz ogrzać całe mieszkanie za ich pomocą, musisz być przygotowany, że będziesz musiał kupić najprawdopodobniej więcej niż jedną kozę. Wraz ze wzrostem liczby pieców w twoim mieszkaniu wzrośnie również koszt ich eksploatacji. Z drugiej jednak strony odpowiednie przygotowanie kominka do tego, aby zastąpił centralne ogrzewanie również wymaga dodatkowych nakładów finansowych. Zwróć uwagę, zanim kupisz W zależności od ceny kozy różnią się między sobą kilkoma aspektami. Najtańsze piece wolnostojące zaczynają się już od około 500 zł. Można jednak znaleźć również takie, których cena przekracza 15 000 zł. Dlatego kupując kozę, musisz zwrócić uwagę na jej moc. Powinieneś ją dobrać odpowiednio do powierzchni swojego domu. Zwróć również uwagę na to, że są tradycyjne kozy opalane drewnem, a także nowoczesne na specjalne paliwo (pellet). Musisz zobaczyć, które z tych rozwiązań będzie dla ciebie najkorzystniejsze, zarówno pod względem wygody, jak i finansów. box:offerCarousel Pamiętaj także o sprawności kozy, która powinna wynosić najmniej 70%. Bardzo ważny jest również czas palenia a tym samym ogrzania pomieszczenia, w którym znajduje się piec. Czas ogrzania powinien wynosić przy pełnym palenisku minimum 8 godzin. Ponadto sprawdź koszt samej instalacji oraz czy w jego zakres wchodzi transport kozy do twojego domu i zestaw potrzebnych rur spalinowych. Jeżeli marzysz o kominku, ale nie możesz sobie na niego pozwolić ze względów finansowych lub masz za małe mieszkanie, koza będzie dla ciebie bardzo dobrą alternatywą. Obecnie piece wolnostojące mają wiele różnych wzorów i można je doskonale dopasować do każdego wnętrza. Dobrze wkomponowana koza będzie wspaniałym dodatkiem w twoim domu. Pamiętaj jednak, że koza nie zastąpi kominka pod względem możliwości grzewczych. Ogrzeje jedynie pokój, w którym zostanie zamontowana. Dlatego zastanów się przed zakupem, czy piec wolnostojący na pewno spełnia wszystkie twoje wymagania. Zobacz również: Piecyki wolnostojące o nowoczesnym designie
Koza – tańsza alternatywa kominka?
Microsoft Xbox One to nie tylko konsola i pady, ale także cała gama akcesoriów, które można (lub nawet powinno się) dokupić po zakupie konsoli. W jakie dodatkowe gadżety możemy wyposażyć naszego Xbox One? Kilka z nich postaram się wam przybliżyć w niniejszym poradniku. Kinect Czym jest Kinect? Wiele osób myśli, że to tak naprawdę zwykła kamera podłączana do Xboxa. Takie określenie jest jednak bardzo krzywdzące, bo Kinect to nie tylko kamera, ale przede wszystkim czujnik ruchu. Dzięki niemu interakcja z konsolą staje się możliwa nie tylko za pośrednictwem padów, ale także Kinecta. Urządzenie pozwala np. na sterowanie interfejsem Xboxa za pośrednictwem gestów naszych rąk. Kamera wbudowana w Kinecta umożliwia także logowanie do konsoli (wystarczy, że pojawimy się przed obiektywem, a urządzenie rozpozna naszą twarz). To oczywiście nie wszystko, bo Kinect może służyć też do grania. Lista tytułów obsługujących ten gadżet stale się powiększa, a rozrywka przez nie oferowana to już zupełnie inny poziom niż zwyczajne trzymanie pada. Aby grać w gry poprzez Kinecta, musimy stale się ruszać, np. wykopywać piłki, skakać, itp. Za pośrednictwem Kinecta konsola Xbox może się też dla nas stać np. trenerem fitness, aktywnie obserwującym nasze poczynania, serwującym przy tym wskazówki, co podczas ćwiczeń powinniśmy poprawić. Sensor Kinect nie jest jednak tani – można go kupić w cenie ok. 550 zł. Pilot multimedialny do Xbox One (Xbox One Media Remote) Wspominając o akcesoriach do Xbox One, nie można zapomnieć o specjalnym, dedykowanym pilocie multimedialnym. Dzięki niemu nasza konsola staje się prawdziwym centrum rozrywki. W skrócie – Xbox One Media Remote pozwala nam na zarządzenie głośnością, transmisjami wideo, filmami, a także na włączanie i wyłączanie telewizora. Podświetlana klawiatura na pewno przyda się, kiedy gramy w zaciemnionym pomieszczeniu. Ciekawą funkcją pilota jest przycisk OneGuide, bo dzięki niemu uzyskujemy dostęp do ulubionych treści. Za multimedialnego pilota trzeba zapłacić ok. 85 zł. Słuchawki stereo do Xbox One (Xbox One Stereo Headset) Ten sprzęt jest dedykowany głównie dla sieciowej rozgrywki. Dzięki niemu podczas gry możemy m.in. dyskutować ze współgraczami. Zestaw jest na tyle zaawansowany, iż umożliwia np. zmianę poziomu głośności, bez konieczności odkładania kontrolera na bok. To bardzo ważne, gdy np. koniecznie chcemy ściszyć dźwięk, ale jednocześnie nie chcemy przerywać rozgrywki. Naturalnie Xbox One Stereo Headset dysponuje naprawdę dobrą jakością dźwięku oraz wykonaniem na najwyższym poziomie. Za oryginalne słuchawki do Xbox One firmy Microsoft trzeba jednak zapłacić ok. 250 złotych. Mimo wszystko dla każdego wytrawnego gracza jest to akcesorium, które po prostu trzeba mieć. Xbox One Play & Charge Kit Kontroler (pad) do Xbox One jest zasilany przez baterie AA (lub akumulatorki AA). Takie rozwiązanie, chociaż ma wiele zalet, to jednak po pewnym czasie może nieco irytować. Ciągła wymiana baterii lub ładowanie akumulatorów nie jest zbyt przyjemną czynnością. Microsoft i na ten problem znalazł rozwiązanie, sprzedając zestaw Xbox One Play & Charge Kit. Dzięki niemu rozgrywka może się odbywać bez przerw. Akcesorium składa się tak naprawdę z akumulatora oraz kabla. Dzięki nim – możemy doładowywać akumulator nawet wtedy, gdy akurat gramy. Wystarczy podpiąć kabel. Producent zapewnia, że pełne ładowanie urządzenia zajmuje mniej niż 4 godziny. Za Xbox One Play & Charge Kit trzeba zapłacić ok. 85 zł.
Wybrane akcesoria do Xbox One, które ułatwią korzystanie z konsoli
Pamiętasz, jak przez połowę parapetówki przyjaciółki stałaś z talerzykiem w dłoni? Nie ma nic bardziej krępującego niż zastanawianie się, gdzie odłożyłaś talerzyk, zamiast się po prostu bawić. Z odsieczą przychodzi finger food. Może przygotujesz takie przekąski na swoje przyjęcie? Dlaczego finger food jest najlepsze? Idealne przekąski na przyjęcie to takie, które zjada się w kilku kęsach. Zjedzenie takich kolorowych pyszności nie wymaga talerza ani użycia sztućców, dlatego określa się je mianem finger food. Przekąski „na jeden kęs” mogą być i słodkie, i słone. Liczą się prostota wykonania i połączenie zdrowych składników, które dają niebanalny, a przy tym przepyszny efekt. W gronie sprawdzonych przepisów na niewielkie przekąski znaleźć można grzanki, tartinki, koreczki, muffinki, roladki i drobne pyszności z warzyw. „Oczy też jedzą”, czyli jak serwować finger food Jeżeli wyprawiasz przyjęcie karnawałowe, parapetówkę albo urodzinowe spotkanie większego grona znajomych, warto abyś pomyślała o finger food. Smakołyki „na jeden kęs” należy podać na półmiskach, które zmieszczą się na niewielkim stole, a nawet na parapecie. Poczujesz ogromną różnicę pomiędzy przyjęciem ze zwykłymi przekąskami a finger food, kiedy pożegnasz się już z ostatnim gościem – stół zastawiony finger food sprząta się znacznie krócej. Co powinno znaleźć się na stole podczas przyjęcia z przekąskami tego typu? Podstawą zastawy są półmiski,kilkupoziomowe patery, tace do przekąseklub większe talerze. Jeżeli uwielbiasz włoską kuchnię, a witrynkę z naczyniami wyposażyłaś np. w specjalnytalerz do pizzy o dużej średnicy, to możesz śmiało podać na nim tartaletki, grzanki albo wytrawne muffiny z łososiem. Niezastąpione okażą się też naczynia na wyjątkowe przekąski, np. talerz do jajek, jeżeli zamierzasz zaserwować gościom faszerowane jajka. Na pewno przydadzą się również krótkie wykałaczki i dłuższe patyczki do szaszłyków. Niektóre pyszności, nie tylko muffinki i babeczki, będziesz mogła nawet podać w papilotkach do niewielkich wypieków. Podczas jedzenia gościom przydadzą się też papierowe serwetki. Nakrywając stół, pamiętaj, aby wygospodarować miejsce na zużyte papilotki, wykałaczki i serwetki. Finger food w praktyce – pomysły na szybkie przekąski Im więcej gości, tym bardziej zróżnicowane dania – przygotowując listę zakupów na przyjęcie, powinnaś kierować się właśnie taką wytyczną. Upewnij się, czy wszyscy w gronie zaproszonych gości jedzą mięso, być może wśród twoich przyjaciół są też weganie i wegetarianie. Postaraj się przyswoić jak najwięcej informacji na temat ich diety – kuchnia bezmięsna wyklucza nie tylko mięso, ale też np. żelatynę wieprzową i podpuszczkę cielęcą, niezbędną do produkcji serów podpuszczkowych, czyli m.in. znanych i lubianych gatunków serów żółtych i pleśniowych. Weganin nie zje z kolei niczego spoza menu wyłącznie roślinnego. Co możesz w takim razie podać? Po pierwsze, roladki w najróżniejszych postaciach, zawinięte w plaster bakłażana (dla weganiana), szynki, wędzonego łososia, boczku albo żółtego sera. Wnętrze roladki może wypełniać np. delikatny twarożek, kawałek pomidora albo plaster sera camembert. Po drugie, muffiny i babeczki, koniecznie w wersji słodkiej i słonej. Wykwintne słone muffinki staną się hitem wieczoru – możesz przygotować je z sezonowych warzyw (np. z cukinii) lub postawić na sprawdzone smaki, takie jak wędzony łosoś norweski. Po trzecie, kieszonki z ciasta francuskiego albo ciasta filo, w których możesz schować właściwie dowolny składnik, który tylko przyjdzie ci do głowy. Jeżeli chcesz ułatwić sobie pracę, kup gotowe ciasto, z którego będziesz musiała jedynie wyciąć pożądany kształt. Farsz, który świetnie komponuje się w warstwowym ciastem, to np. gruszka i gorzka czekolada, brie i kurki albo camembert i żurawina. Po czwarte, niewielkie kanapeczki z twarożkiem lub wędzonym tofu, pastą kanapkową przygotowaną w domu czy na słodko z waniliowym serkiem homogenizowanym i owocami leśnymi. Do przygotowania tej przekąski możesz użyć chrupkiego pieczywa, niewielkich wafli ryżowych, pumpernikla w krążkach, a nawet krakersów. Jeżeli masz wystarczająco dużo czasu, zaserwuj gościom tartaletki, czyli maleńkie babeczki-tarty podawane na ciepło albo na zimno. Po piąte, koreczki z najróżniejszych składników, słone lub słodkie. Decydując się na przygotowanie takiej przekąski, powinnaś mieć tylko na uwadze, aby dobierać składniki, których smak się uzupełnia. Niezwykle istotne jest też, aby składniki nie kruszyły się podczas nakłuwania na dłuższą wykałaczkę – np. doskonała będzie kosteczka goudy, ale nie sprawdzi się kawałek fety. Po szóste, owoce i warzywa do pochrupania, pokrojone po prostu w księżyce albo mniejsze cząstki. Możesz też sięgnąć po niewielkie owoce i warzywa, które nie wymagają krojenia – idealne są np. winogrona, rzodkiewki i pomidorki koktajlowe.Przekąski „na jeden kęs” to doskonałe menu na przyjęcie urodzinowe, parapetówkę czy karnawał. Finger food jest efektowne, ale proste do przygotowania. Pozwala zaspokoić apetyt miłośników dań mięsnych i zadowala kubki smakowe wegetarian, a jego podanie nie wymaga później długiego sprzątania.
Finger food – przekąski idealne na przyjęcie w domu
Amortyzatory i sprężyny to podzespoły resorujące zawieszenia, które wpływają zarówno na komfort, jak i bezpieczeństwo jazdy. Wybierając zamienniki, warto skierować się ku czołowym producentom, aby zagwarantować sobie odpowiednią trwałość części i oszczędzić w ten sposób częstych napraw. Monroe box:offerCarousel Monroe to koncern ze Stanów Zjednoczonych, uznawany za jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek zajmujących się produkcją amortyzatorów na świecie. Wiele pojazdów zjeżdżających z taśm produkcyjnych w fabrykach różnych producentów na terenie USA ma podzespoły resorujące Monroe. Firma ta szczyci się zaawansowanymi procesami kontroli jakości, dzięki którym jej produkty wyróżniają się wysoką wytrzymałością. W zależności od auta za sztukę amortyzatora Monroe przyjdzie nam zapłacić od 100 do 200 zł. Bilstein box:offerCarousel Bilstein to jedna z najbardziej doświadczonych firm zajmujących się produkcją elementów zawieszenia. Jej historia sięga drugiej połowy XIX wieku, a przedsiębiorstwo uznawane jest za jedno z protoplastów amortyzatorów gazowych. Podzespoły Bilstein montowane są na tzw. pierwszy montaż do aut wielu niemieckich koncernów motoryzacyjnych na czele z Audi, BMW i Porsche. Najtańsze sprężyny Bilstein do niedużych aut kupimy za ok. 80 zł, a amortyzatory – od 150 zł za sztukę. Najszerszy wybór zamienników dotyczy przede wszystkim aut produkcji niemieckiej. Kayaba box:offerCarousel Kayaba to czołowy producent amortyzatorów i sprężyn na świecie. O renomie marki może świadczyć zaufanie koncernów motoryzacyjnych, gdyż co czwarty samochód opuszczający taśmy produkcyjne wyposażony jest w podzespoły tej firmy. Znajdziemy je m.in. w Fordach, Nissanach, Mitsubishi czy Toyotach. Produkty Kayaba cechują się bardzo dobrym stosunkiem ceny do jakości. Za sprężynę do niedużego auta zapłacimy ok. 60 zł, a amortyzator to wydatek w granicach 130 zł. Sachs box:offerCarousel Sachs to kolejna niemiecka firma, której korzenie sięgają drugiej połowy XIX wieku. Przedsiębiorstwo specjalizuje się przede wszystkim w produkcji elementów układu zawieszenia i przeniesienia napędu. Aktualnie Sachs wchodzi w skład koncernu ZF Group, do którego należy chociażby tak uznana marka, jak Lemforder. Produkty firmy Sachs trafiają także do nowych samochodów, głównie produkcji niemieckiej (m.in. takich, jak Mercedes czy Volkswagen). Ceny podzespołów są porównywalne do ofert wymienionej wcześniej konkurencji. Koni Koni to firma, której oferta wyróżnia się na tle przedstawionych wyżej firm głównie z uwagi na przeznaczenie produktów. Ten holenderski producent znany jest ze znakomitych amortyzatorów przeznaczonych do aut sportowych, offroadowych i oldtimerów. W swojej ofercie Koni ma także amortyzatory gwintowane, a więc umożliwiające regulację ich wysokości i twardości. Za sztukę amortyzatora z popularnej serii „Sport” należy zapłacić ok. 400 zł. Zakup podzespołów resorujących spod znaku renomowanych marek daje niemalże gwarancję, że zamiennik dobrze poradzi sobie na wymagających polskich drogach. Warto pamiętać, że amortyzatory i sprężyny w znacznym stopniu odpowiadają zarówno za bezpieczeństwo prowadzenia pojazdu, jak i drogę hamowania. Choćby z tego powodu nie warto na nich oszczędzać.
5 najlepszych producentów sprężyn i amortyzatorów
Czysty i zadbany sprzęt oraz szczęśliwy koń są najlepszą wizytówką jeźdźca. Jednak, aby móc długo cieszyć się zarówno jednym, jak i drugim, trzeba włożyć w to nieco starań. O tym, że o rumaka należy się troszczyć, wie każdy. O pielęgnacji sprzętu już nie wszyscy pamiętają. Piękna pogoda i nieco wolnego czasu to zdecydowanie najlepszy moment, by powyjmować z szafy derki, czapraki, owijki oraz inne zabrudzone i zakurzone elementy naszego sprzętu jeździeckiego. Jeżeli od dłuższego czasu zwlekaliśmy z robieniem gruntownych porządków, musimy przeznaczyć na to parę godzin pracy. Nie ma więc na co czekać, zabierajmy się do pracy. Siodła i skórzane elementy ogłowia Chcąc wyczyścić siodło, ogłowie czy jakikolwiek inny sprzęt skórzany, musimy go najpierw rozłożyć na poszczególne elementy. Może to być dla nas forma zabawy, a jednocześnie sprawdzenia swojej wiedzy o budowie ogłowia naszego konia. Zacznijmy od rozpinania elementów siodła, czyli strzemion i puślisk. W ogłowiu rozpinamy właściwie wszystko. Tak, jak w przypadku prania derek czy czapraków – na samym początku musimy oczyścić sprzęt z największego potu, kurzu i brudu konia. Następnie trzeba zadbać o to, by skórę osuszyć. Warto pamiętać, że nie wolno nam robić tego w pełnym słońcu lub kłaść jej na kaloryferze, gdyż grozi to szybkim zniszczeniem sprzętu. Kolejną czynnością jest napastowanie skóry, by stała się elastyczna i odpowiednio natłuszczona. Dostępnych jest wiele preparatów do smarowania oraz pielęgnacji skór i bez wątpienia każdy z nas znajdzie dla siebie coś odpowiedniego. Oto nasze propozycje: 1) Preparat oczyszczający wyroby skórzane w sprayu - mydło w płynie, bogate w naturalne substancje czyszczące. Ponieważ ma postać płynną, bez problemu wnika w szwy siodeł, ogłowi oraz uprzęży, usuwa pleśń i bakterie. Jest bardzo skutecznym preparatem. 2) Balsam do skór– balsam do skór z wysokiej jakości środkiem pielęgnacyjnym, ma właściwości nawilżające i natłuszczające. Zawiera takie składniki, jak olej z awokado, olej raciczny czy soja, które sprawiają, że nadaje on skórze połysk, elastyczność, dużą wytrzymałość i odporność na zniszczenia. Idealny do właściwie wszystkich wyrobów skórzanych, także tych w gorszym stanie. 3) Glicerynowe mydło do skór – bardzo dobrze czyści siodła, ogłowia i inne skórzane wyroby. Skład: talk, kokos, woda, natron, alkohol, gliceryna, perfumy. Takie mydło doskonale uelastycznia, zmiękcza i wzmacnia skórę, czyni ją też wodoodporną. Znakomity do wszystkich rodzajów wyrobów skórzanych. 4) Balsam do skór intensywnie regenerujący – zawiera wosk pszczeli oraz lanolinę. Balsam ten sprawia, że skóra staje się miękka i elastyczna. Szczególnie polecany właśnie do pielęgnacji wyrobów skórzanych. Metalowe sprzączki i wędzidła Normą powinno być to, że jeździec po skończonym treningu myje wędzidło zwierzaka, na którym jeździł. Bardzo wiele osób zapomina jednak o tej ważnej czynności, co jest niemal karygodne. Wędzidło powinno być zatem regularnie czyszczone. Z czasem z pewnością wejdzie nam to w nawyk i nie będzie stanowiło żadnego problemu. Czapraki, derki i owijki Rzeczy, które można prać w pralce – czapraki, derki, owijki itp., oczywiście te, które się do niej zmieszczą, bez obaw można wrzucić i wyprać w temperaturze 40 stopni. Jeśli dysponujemy pewnymi możliwościami, możemy pozwolić sobie na zakup dwóch pralek, jednej dla rzeczy związanych z czterokopytnymi, a drugiej typowo dla nas. Wiele osób bez problemu radzi sobie, posiadając jedną pralkę, więc i my znajdziemy zapewne kompromis dla siebie. Nie zapominajmy, że w przypadku rzeczy, które są bardzo zabrudzone, najpierw wypada je solidnie namoczyć. Dzięki temu pozbędziemy się najgorszego brudu, kurzu i nie zabrudzimy sobie urządzenia imponującą ilością sierści czy też błota. Wprawdzie opisane czynności są dosyć czasochłonne, pracochłonne i niezbyt lubiane przez jeźdźców, jednak trzeba się do nich przykładać i wykonywać je systematycznie i starannie. Nie jest dla nas przecież nowością, że tylko zadbany i odpowiednio zakonserwowany osprzęt będzie służył przez długie lata.
Jak dbać o sprzęt jeździecki? Konserwacja
Podczas gdy szczupłe ciało to marzenie niemal każdej kobiety, dla panów niska waga często jest źródłem kompleksów. Cierpi na tym nie tylko ich ego, ale i wygląd – chudym, a w dodatku niewysokim mężczyznom trudno skomponować strój, który nie eksponowałby mankamentów ich postury. Podpowiadamy zatem, jak to zrobić. Skup się na atutach W żadnej, nawet najbardziej skrupulatnie skompletowanej stylizacji nie poczujesz się dobrze, jeśli nie zaakceptujesz własnego ciała. W tym przypadku nie jesteś w stanie zbytnio wpłynąć na naturę, dlatego nie można nadmiernie skupiać się na wyszukiwaniu w sobie kolejnych wad. Należy pamiętać, że szczupłe ciało daje o wiele więcej stylizacyjnych możliwości. Świetnie zdają sobie z tego sprawę dzisiejsi projektanci mody, chętnie angażując do pracy drobnych modeli, na których ubrania leżą po prostu lepiej. Rozważny luz Szczupli panowie powinni pozbyć się z szafy wszystkiego, co zostało opatrzone metką z napisem skinny. Opinające T-shirty i mocno dopasowane spodnie niestety nie przydają męskości. Wręcz przeciwnie – wywołują skojarzenia z chłopięcymi, a nawet kobiecymi kształtami. Jeżeli zakładamy, że nie jest to naszym celem, postawmy na nieco luźniejsze fasony. Nie należy jednak popadać w przesadę – ubrania o rozmiar za duże także nie wpłyną korzystnie na image. Złotym środkiem jest dopasowana odzież o regularnych krojach. Odpowiednie będą spodnie typu slim oraz bojówki. Te ostatnie dzięki dużej ilości bocznych kieszeni optycznie dodadzą nogom masy i jednocześnie pozwolą uniknąć wrażenia patyków wetkniętych w worki. Baw się kolorami Zamiast ratować się zbyt obszernymi bluzami i koszulami, idźmy w różnorodność barw. Unikajmy noszenia ubrań w jednym kolorze, zwłaszcza jeśli jest to czerń. Takie rozwiązanie służy osobom o nieco bardziej zaokrąglonych kształtach, gdyż wizualnie wyszczupla sylwetkę. Jeżeli jednak nie jesteśmy w stanie całkowicie zrezygnować z czerni, starajmy się ją przełamywać. Dobrym połączeniem będą np. ciemne spodnie z jasnym T-shirtem. To właśnie góra powinna być eksponowana, dzięki temu przywrócimy ciału odpowiednie proporcje i odwrócimy uwagę od krótkich nóg. Dopóki nie popadamy w tęczową przesadę, możemy sięgać właściwie po wszystkie odcienie. Zachowajmy rozsądną równowagę – największe elementy garderoby utrzymujmy w barwach stonowanych, te ekspresyjne pozostawmy dla dodatków. Pamiętajmy także, by nie mnożyć nadmiernie barw w obrębie jednej stylizacji. Każda część garderoby w innym kolorze poprzecina sylwetkę poziomymi liniami, przez co będzie wydawać się skrócona. Ostrożność w tym kontekście powinni zachować zwłaszcza panowie, którzy lubią ubierać się na tzw. cebulkę, co zresztą służy wątłej posturze. Warstwy dodadzą sylwetce objętości i zapewnią komfort w okresach przejściowych, kiedy słupek rtęci wędruje to w górę, to w dół. Do dyspozycji pozostają także rozmaite wzory i desenie. Z czystym sumieniem możemy bawić się kratą, prążkami czy wymyślnymi wzorami. Jedynym ograniczeniem jest ich ułożenie. Pamiętajmy, że pionowy układ zdobień wyszczupla, dlatego lepiej szukać motywów poziomych, które wizualnie przydają kilku kilogramów. Uważaj na obuwie Buty powinny przede wszystkim współgrać z resztą stroju. W chłodniejsze dni, kiedy mamy na sobie ciężkie ubrania, postawmy na szerokie i bardziej toporne obuwie. Latem świetnie sprawdzą się mokasyny lub zwykłe trampki. Ważne, by nie były one zbyt długie. Sięgające za kostkę kowbojki czy nawet podwyższone adidasy sprawią, że nogi będą wydawały się jeszcze krótsze.
Garderoba chudego mężczyzny – czego nie może w niej zabraknąć?
W najważniejszym dniu w życiu – dniu ślubu – każda kobieta chce wyglądać wyjątkowo. Liczy się nie tylko suknia, idealne kwiaty czy fryzura. By panna młoda czuła się naprawdę pięknie, musi wybrać również biżuterię. To kolczyki czy naszyjnik dopełnią kreację. By były pełne blasku i elegancji postawmy na biżuterię udekorowaną kryształkami Swarovskiego. Jak dobrać kolczyki do ślubnej kreacji Kiedy dobieramy kolczyki ślubne musimy zwrócić uwagę, by pasowały do stylu naszej sukni. W przypadku koloru problem jest mniejszy. Suknia ślubna najprawdopodobniej będzie jasna – biała lub kremowa. Mieniące się kryształki Swarovskiego, w połączeniu ze złotem lub srebrem będą idealnym uzupełnieniem ślubnej kreacji. Ślubne kolekcje biżuterii wykonane są najczęściej z bezbarwnych kryształków Swarovskiego, tzw. kolekcji Crystal. Nie możemy zapomnieć o dopasowaniu kolczyków do kształtu twarzy, kształtu naszej sylwetki czy ślubnej fryzury. Biżuteria ma eksponować piękno i delikatnie odciągać uwagę od naszych niedoskonałości. Źle dobrana może spowodować, że cała kreacja będzie wyglądała nieestetycznie lub może przytłaczać nasze walory. Długie kolczyki z kryształkami Swarovskiego Po długie kolczyki powinny sięgać kobiety o okrągłym kształcie twarzy. Dzięki nim optycznie uda się wysmuklić i nadać jej nieco kanciastych rysów. Kolczyki takie mogą mieć różną formę – prostokątną, szpiczastą, nierównomierną czy łezki. Tego typu modele kolczyków udekorowanych kryształkami Swarovskiego są dość okazałe. Błyszczące, szlifowane kryształy oraz skomplikowane sploty będą przyciągać wzrok. Dlatego stawiając na nie, warto wybrać fryzurę zaczesaną do góry, taką, która odsłoni szyję, kark i plecy. Wtedy w pełni wyeksponujemy piękno długich kolczyków. Tego typu biżuteria może okazać się ciekawym dopełnieniem skromnej i delikatnej sukni ślubnej. Kiedy panna młoda wybierze mało strojne materiały bez dodatkowych falban, doszytych koralików czy innego rodzaju ozdób, właśnie okazałe kolczyki, mogą stać się główną ozdobą ślubnej kreacji. Małe kolczyki z kryształkami Swarovskiego Krótkie kolczyki z kryształkami Swarovskiego mogą pełnić rolę eleganckiego uzupełnienia efektownych sukien ślubnych. Powinny o nich pomyśleć kobiety o kwadratowych, trójkątnych, diamentowych czy pociągłych kształtach twarzy. Pozwolą optycznie zmiękczyć rysy twarzy, ocieplić ją i przybliżyć do idealnego kształtu, czyli owalnego. Kryształki Swarovskiego mają perfekcyjne szlify, dzięki którym pięknie się mienią. Będą idealnie wyglądać, wkomponowane w naturalną, luźną fryzurę. Styliści zalecają też noszenie mniej okazałej biżuterii przez kobiety o filigranowej figurze. Takie modele nie będą jej przytłaczały. Na mieniące się małe wkrętki czy krótkie kolczyki na biglach powinny postawić również panny młode, które mają wyjątkowo strojną suknię ślubną. Delikatne kolczyki dodadzą elegancji, ale nie przyćmią głównego elementu kreacji ślubnej. Naszyjniki ozdobione kryształkami Swarovskiego Na mniej lub bardziej okazały naszyjnik panna młoda powinna postawić, kiedy chce zwrócić uwagę na górną część ciała – szyję, dekolt, biust, ramiona. W przypadku naszyjników udekorowanych kryształkami Swarovskiego, większość modeli z kolekcji ślubnych to delikatne i kobiece zestawienia. Przy wyborze naszyjników powinniśmy kierować się prostą zasadą. Kształt naszyjnika nie powinien odzwierciedlać kształtu naszej twarzy (przykładowo, panna młoda z kwadratowymi rysami powinna unikać kwadratowych przywieszek) natomiast powinien odwzorowywać kształt dekoltu (do trójkątnego wybierzmy delikatny trójkątny wisior, do okrągłego dekoltu, okrągły naszyjnik). Do sukni z gorsetem, który jest jednym z popularniejszych modeli ślubnych, najlepiej pasują krótkie, okrągłe naszyjniki. Dobrze będą wyglądać też modele, w których większe kryształy znajdują się w centrum wisiora i zmniejszają się w kierunku szyi. Kobiety o drobnej budowie ciała będą wyglądały szykownie w delikatnym łańcuszku, który zakończony jest minimalistyczną ozdobą w kształcie łezki. Zaś kobiety o obfitym biuście muszą zwrócić uwagę na długość naszyjnika. Nie powinien wpadać w zagłębienie między piersiami. Kompletując biżuterię ślubną pamiętajmy, by dopasować ją do stylu sukni ślubnej i pozostałych dodatków. Pod uwagę należy wziąć też kształt twarzy czy figurę panny młodej. Ale nie zapominajmy również o naszym indywidualnym guście. W ten najważniejszy dzień w życiu każda panna młoda powinna mieć na sobie, to w czym będzie się dobrze czuła.
Biżuteria ślubna z kryształkami Swarovskiego
„Trzeci zamach” Piotra Głuchowskiego udowadnia, że pochwalne recenzje poprzednich dwóch jego tytułów nie były na wyrost. Kolejny raz otrzymujemy sprawnie napisany i trzymający w napięciu thriller kryminalny. Właściwie można by powiedzieć raczej sensacyjno-polityczny, bo książki tego autora nie tylko mocno dotykają spraw bieżących naszego kraju, ale również najwyższych kręgów władzy, służb specjalnych, a tym razem również Kościoła katolickiego. Władza, pieniądze, zakulisowe rozgrywki, teczki i różne grzechy z przeszłości, szantaż i zastraszanie, a mimo że to przecież fikcja, cały czas łapiemy się na tym, że to mocno przypomina różne sprawy z pierwszych stron gazet. A ile jest takich, które do publicznej wiadomości nigdy nie wyciekną? Czy dziennikarstwo śledcze może być wciągające? W kryminałach zwykle w centrum jest policjant, detektyw, jakiś facet z giwerą. Tu narzędziem prowadzenia śledztwa jest przede wszystkim notes i długopis, a może raczej komputer i Internet. Piotr Głuchowski jest dziennikarzem i reportażystą, nic dziwnego, że bohaterem swoich książek uczynił Roberta Pruskiego, od lat zajmującego się pracą w mediach. Ich funkcjonowanie, nadużycia, tajemnice i metody na zdobywanie informacji autor zna od podszewki, dlatego można mieć naprawdę sporą frajdę z czytania tego co pisze. Tym razem Pruski podejmuje się zlecenia, które wydaje się proste i dobrze płatne – wykorzystując zamieszanie w prasie wokół plotki o romansie znanego kapłana i aktorki znanej z filmów porno. Ma napisać biografie obojga, przeprowadzając również śledztwo celem potwierdzenia plotek. Dziennikarz fuchę przyjmuje bez oporów – nie przepada za księdzem znanym z budowy medialnego imperium i bardzo kontrowersyjnych, ostrych poglądów i wypowiedzi, a pieniędzy bardzo potrzebuje. Cała sprawa zaczyna się komplikować, gdy okazuje się, że nic nie jest do końca takie, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka, a ze zlecenia wcale nie tak łatwo się wycofać. Pruski postanawia więc dalej zbierać materiały do książki, mocno jednak modyfikując jej zakres tematyczny i rozszerzając śledztwo. W poszukiwaniu materiałów pomaga mu piękna hakerka Maja (takich skojarzeń z „Millenium” Larssona pewnie będziecie mieli sporo), a ich odkrycia naprawdę wkurzą kilka osób, które wiele by dały za to, by nigdy nie ujrzały one światła dziennego. Głuchowskiego uwielbiam za niezłe tempo w jego książkach, ciekawe tematy, pomysły na wplecenie w fabułę współczesnych polskich realiów – to się po prostu czyta po nocach, bo trudno się od lektury oderwać. Dla kogoś zachętą może być dodatkowy smaczek „Trzeciego zamachu” – podobieństwa między opisywanym w książce szefem katolickiego koncernu medialnego, a księdzem Tadeuszem Rydzykiem (Głuchowski był współautorem jego biografii pt. „Imperator”), ale nie warto doszukiwać się tu sensacji i insynuowania czegokolwiek. I bez tego elementu to thriller, który świetnie się czyta. Może odrobinę mniej akcji i napięcia niż w „Tańcu umarłych” i „Lodzie nad głową”, ale Głuchowski trzyma dobry poziom i wciąż potrafi dostarczać rozrywki. Dostępny jest także e-book „Trzeciego zamachu” w formatach EPUB i MOBI (prawie 360 stron) – do kupienia za ok. 36 zł. Źródło okładki: www.wydawnictwoagora.pl
„Trzeci zamach” Piotr Głuchowski – recenzja
Nie ma lepszego schronienia przed chłodem niż nasz własny, ciepły dom. Jeżeli jednak doskwiera nam zimno, warto zainteresować się tematem ocieplenia ścian. Jak się do tego przygotować? Jakie materiały i narzędzia wybrać? Czas rozwiać wątpliwości. Styropian czy wełna mineralna? Najbardziej popularne materiały do ocieplania ścian to: styropian oraz wełna mineralna. Który z nich jest lepszy? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zaletą wełny mineralnej jest jej odporność na ogień, dobrze powstrzymuje także hałas. Jednak jeśli cena materiału odgrywa główną rolę, korzystniejszy będzie wybór styropianu. Ważne, aby podczas wyboru materiału zwrócić uwagę na jego parametry. Najważniejszy będzie współczynnik przewodzenia ciepła lambda. Im niższy współczynnik przewodzenia, tym lepsza ochrona przed ucieczką ciepła z naszego domu. Podczas zakupu materiałów termoizolacyjnych sprawdźmy, czy posiadają odpowiednie atesty. Przy ocieplaniu ścian zawsze pada fundamentalne pytanie o grubość izolacji. Aby ocieplanie ścian miało sens, należy zastosować 10-15 cm wełny mineralnej lub styropianu. Warunkiem tego, by dom mógł być uznany za energooszczędny, jest prawidłowe położenie materiałów izolacyjnych we wszystkich zalecanych miejscach. Warto wydać nieco więcej na materiały i płacić niższe rachunki za ogrzewanie niż odwrotnie. Zdecydowanie najbardziej korzystne jest ocieplanie zewnętrznych stron ścian domu. W przypadku budynków zabytkowych, posiadających unikalną elewację, stosuje się ocieplanie wewnętrzne. My skupimy się jednak na najbardziej popularnej metodzie – ocieplaniu zewnętrznemu. Ocieplanie ścian krok po kroku Pierwszą czynnością podczas ocieplania ścian powinno być odpowiednie przygotowanie podłoża. Musimy upewnić się, że nasze ściany są pozbawione kurzu, pyłu oraz innych zanieczyszczeń, które zmniejszą przyczepność zaprawy klejowej. Istotną czynnością jest kontrola stanu ścian. Jeżeli występują nierówności, wyrwy itp. należy dokonać korekty za pomocą zaprawy wyrównującej. Przed przystąpieniem do przyklejania termoizolacji (styropianu lub wełny mineralnej) specjaliści zalecają zastosowanie środków gruntujących. Należy też zaopatrzyć się w listwę cokołową. Aby styropian lub wełna mineralna dobrze trzymały się ścian, trzeba odpowiednio przygotować zaprawę klejącą. Do wymieszania jej z wodą najlepiej użyć wiertarki wolnoobrotowej z mieszadłem. Pamiętajmy, że przygotowana zaprawa nadaje się do użycia tylko przez około 2-3 godziny. Warto co jakiś czas przemieszać zaprawę, co pozwoli na dłuższe jej użycie. Czas na nałożenie zaprawy klejowej na płyty termoizolacyjne. Do tej czynności najlepiej użyć packi zębatej. Przy przyklejaniu materiału termoizolacyjnego do ścian należy pamiętać o kontrolowaniu na bieżąco pionu, poziomu oraz równości. Najlepiej użyć długiej poziomicy. Ciepło murowane Ocieplanie ścian naszego domu wymaga od nas podjęcia szeregu decyzji. Jakiej grubości powinna być warstwa termoizolacyjna? Jakich użyć materiałów? Styropian czy wełna mineralna? Na rynku nie brakuje produktów, warto wybrać takie, które spełnią nasze oczekiwania. Pamiętajmy, że ocieplenie naszego domu jest inwestycją na lata. Jakie korzyści płyną z ocieplenia ścian? Oczywiście są to niższe rachunki za ogrzewanie, poprawa wyglądu elewacji, wyższa wartość domu na rynku nieruchomości, mniej hałasu docierającego do naszego domu oraz oczywiście ciepło, które tak cenimy w zimne jesienne oraz zimowe dni.
Ocieplanie ścian – niezbędne materiały i narzędzia
Podwodny świat fascynuje wielu ludzi. Obserwowanie życia i zwyczajów rybek słodkowodnych czy morskich dostarcza wielu przyjemności. Namiastkę podwodnego środowiska można mieć w domu, zakładając akwarium, którego relaksacyjny charakter i niezwykłe walory estetyczne szybko docenią domownicy i goście. Najpierw decyzja Każdy może założyć akwarium, jednak nie każdy powinien to robić. Trzeba zadać sobie pytanie, czy będziemy mieć czas właściwie się nim zająć. Akwarium wymaga codziennej opieki, to około 10-15 minut, w czasie których trzeba nakarmić rybki, sprawdzić stan wody i urządzeń. Raz w tygodniu wymieniamy około 20% wody w zbiorniku. Wszystko zabiera około 2-3 godzin tygodniowo. Jeżeli odpowiedź na to pytanie jest twierdząca, musimy podjąć szereg ważnych decyzji. Pierwsza z nich to wybór miejsca, w którym postawimy zbiornik. Trzeba pamiętać, że akwarium powinno stać w obszarze nienasłonecznionym oraz z dala od źródeł ciepła, takich jak piec, kaloryfer czy kominek, co uchroni je przed nadmiernym namnażaniem się glonów. Nie powinno ono znajdować się także w pobliżu ciągów komunikacyjnych, bo to będzie stresowało wszystkie stworzenia zamieszkujące w nim. Niezbędny sprzęt… Początkujący akwarysta powinien wybrać niezbyt duży zbiornik, mieszczący około 60-80 litrów wody. Warto zdecydować się na taki, który ma od razu pokrywę z wbudowanym oświetleniem. To będzie chronić wodę przed parowaniem, a także zapobiegać obniżaniu się temperatury wewnątrz zbiornika. W akwarium należy zainstalować grzałkę, najlepiej z termoregulatorem, filtr wewnętrzny napędzany turbiną oraz kostkę napowietrzającą. Nowicjusze w dziedzinie akwarystyki powinni rozważyć zakup zestawu Aquael, który składa się ze wszystkich potrzebnych urządzeń. box:offerCarousel …i przygotowanie zbiornika Prace rozpoczynamy od dokładnego umycia akwarium, ale bez użycia środków chemicznych. Zbiornik ustawiamy we wcześniej przygotowanym miejscu, najlepiej na podkładce, która ochroni powierzchnię mebla. Następnie planujemy zagospodarowanie wnętrza. Cały sprzęt, który musi znaleźć się w środku, umieszczamy z tyłu, tak aby był jak najmniej widoczny po posadzeniu roślin. Jako podłoże najlepiej wykorzystać gruboziarnisty piasek, który po zakupie dokładnie płuczemy. Czynność powtarzamy tyle razy, aż w misce – po wzruszeniu piasku – woda będzie krystalicznie czysta. Piasek wykładamy na dnie zbiornika. Optymalna grubość warstwy to ok. 4-5 cm. Na tak przygotowanym podłożu układamy umyte oraz zdezynfekowane kamienie i korzenie, które będą stanowiły dekorację. Z kamieni możemy nawet wybudować groty, sklejając je silikonem akwarystycznym. Następnie powoli nalewamy wodę, kierując strumień wody na talerz lub na szybę. Po napełnieniu włączamy filtr, grzałkę i pozostawiamy zbiornik w tym stanie na 10-14 dni. W tym czasie nie ma potrzeby włączania oświetlenia. box:offerCarousel Czas na rośliny… Teraz nadeszła pora na zakup i sadzenie roślin. Ich ilość, różnorodność gatunków i kolorów ma ogromny wpływ na ogólny wygląd akwarium. Zaczynamy od niezbyt drogich roślin, by najpierw nauczyć się o nie dbać. Szczególnie warto zainteresować się gatunkami takimi, jak Vallisneria, Echinodorus, Hygrophila czy Limnophila. Wysokie egzemplarze umieszczamy z tyłu zbiornika, tak aby przysłoniły urządzenia umieszczone wewnątrz akwarium. Wszystkie korzenie dokładnie ukrywamy w warstwie piasku na dnie. Bezpośrednio przy przedniej szybie zbiornika powinny znaleźć się najniższe rośliny i ceramiczne elementy dekoracyjne lub muszle. Warto troszkę popróbować różnych układów, bo wtedy dostrzeżemy na przykład fakt, że jaśniejsze rośliny na tle tych ciemniejszych, dają wrażenie głębi. Pamiętajmy, żeby nie umieścić zbyt wielu roślin, one będą się rozrastać i muszą mieć na to miejsce. Tak przygotowane akwarium pozostawiamy na kolejne 10-14 dni, włączając oświetlenie na 10-11 godzin dziennie. box:offerCarousel …i w końcu żywe stworzenia Teraz nadszedł czas na najprzyjemniejszą czynność, czyli zasiedlenie akwarium mieszkańcami. Rodzaje rybek dobieramy tak, aby były przyjazne dla siebie i nie walczyły ze sobą. Warto poszukać informacji na ich temat, odwiedzić kilka sklepów akwarystycznych i porozmawiać ze znawcami tematu. Warto też umieścić w akwarium kilka kirysków i glonojada, które pomogą nam w utrzymaniu czystości zbiornika. box:offerCarousel Kupując rybki, najczęściej przynosimy je do domu w słoiku lub torebce foliowej wypełnionej wodą. Musimy wyrównać temperaturę tej wody z wodą w akwarium, ponieważ szok termiczny może być dużym zagrożeniem dla zdrowia i życia nowych mieszkańców. Rybki karmimy raz dziennie, sypiąc im tyle pokarmu, ile są one w stanie zjeść w ciągu około 3 minut. Chwile spędzone przy akwarium są wspaniałym relaksem i wypoczynkiem. Obserwowanie podwodnego świata to ogromna przyjemność dla wszystkich domowników.
Zachwycające akwarium – jak wyczarować podwodny świat w domu?
Powieści dla nastolatków to wbrew pozorom twardy orzech do zgryzienia nawet dla doświadczonych pisarzy. Z jednej strony potencjalni odbiorcy to już nie dzieci, które dużo rzeczy przyjmują na wiarę i wymagają logicznych wyjaśnień tego, co się dzieje w napisanej historii, z drugiej – nie można pisać nazbyt skomplikowanie, ponieważ tekst staje się niezrozumiały, należy też uważać na przemoc i starać się unikać brutalności. Tytany Victorii Scott to książka, która doskonale mieści się w tych kryteriach. Ale czy jest ciekawa? Fantastyka dla młodzieży to także prawdziwy świat Choć nazwa powieści sugeruje, że będziemy mieli tu do czynienia z fantasy, ta powieść dla młodzieży osadzona została w całkowicie realistycznym otoczeniu i czasach współczesnych, które od prawdziwego świata odróżniają właśnie tytułowe Tytany. Są to pojazdy wyścigowe mające kształty wierzchowców, a dosiadają ich dżokeje, którzy muszą doskonale opanować skomplikowane zasady prowadzenia. I warto przyłożyć się do tego zadania, ponieważ w Detroit rozgrywane są wyścigi tych mechanicznych zwierząt, a nagrody dla zwycięzców to miliony dolarów. Główna bohaterka książki, będąca zarazem jej narratorką, to Astrid Sullivan. Nastolatka jest zafascynowana niebezpiecznymi wyścigami, które są jej odskocznią od problemów życia codziennego. A tych sporo i – o dziwo – choć to książka młodzieżowa, nie są one związane ze szkołą. Rodzina Astrid jest biedna. Dziadek-hazardzista przegrał rodzinny dom, ojciec poszedł w jego ślady i obecnie mieszkają w wynajętym domu, na który ich zresztą nie stać, ponieważ oboje rodzice nie mają pracy. W dodatku nie widać jakichkolwiek perspektyw na lepsze jutro. Gdyby nie nieco roztrzepana przyjaciółka Astrid, Magnolia, zapewne dziewczyna wpadłaby w depresję. Powieść z maszynami w roli głównej jako współczesna baśń? Jednak szybko w książce dzieje się coś, co pozwala na porównanie jej do baśniowego Kopciuszka. Jak pamiętamy, baśń ta pokazuje przemianę biednej dziewczyny w księżniczkę, co było możliwe dzięki wróżce. Tutaj Astrid spotyka starszego pana, na którego wszyscy mówią Gałgan. Okazuje się on jednym z pomysłodawców Tytanów, który odszedł z produkującej je korporacji i pracuje w garażu nad ulepszaniem swojego własnego modelu. To właśnie on jest dla panny Sullivan tym, kim wróżka dla Kopciuszka – najpierw proponuje jej testowanie mechanicznego zwierzęcia, potem zaś udział w prawdziwych zawodach. Nie trzeba dodawać, że dziewczyna jest zachwycona takim obrotem spraw. Warto jednak zaznaczyć, że większość dżokejów to dzieci bardzo bogatych rodziców i Astrid będzie czuć się między nimi dość nie na miejscu. Powieść obyczajowa z dynamiczną akcją w tle Książce na zdecydowany plus należy przypisać opisy wyścigów tytanów – są one bardzo plastyczne i gdyby zostały sfilmowane, wyglądałyby niezwykle efektownie. Te partie powieści spodobają się czytelnikom w każdym wieku. Owszem, o zmaganiach Astrid z przeciwnościami losu czyta się interesująco, jednak bardziej wyrobiony czytelnik od razu domyśli się, że dziewczynie na początku nie będzie szło, a potem krok po kroku będzie coraz lepsza i nie zawiedzie w finałowej chwili. Oprócz Astrid na kartach powieści występuje cała galeria bohaterów – wyróżnić wypada jej ojca, który jest postacią z krwi i kości, a jego zachowanie zmienia się z biegiem czasu. Inni są, niestety, przewidywalni i od początku do końca mają jedną rolę. Na przykład Gałgan to sympatyczny starszy pan i takim do końca pozostaje, niczym nie zaskakując. W powieści pojawia się także pewien wątek romansowy, jednak jest on dość wątły i w praktyce nie wnosi nic do fabuły. Kupić czy nie kupić? „Tytany” to powieść, która zalicza się do średniaków. Jest dobrze napisana, potrafi wciągnąć, ale nie porywa. Jest dobrym pomysłem dla młodszego nastolatka, który dopiero zaczyna interesować się czytaniem. Ponieważ bohaterką jest dziewczyna, będzie to miły prezent dla nastolatki. A jakie jest ogólne przesłanie książki? Pokazuje ona, że w życiu można napotkać dobrą wróżkę, która pomoże, jednak istotne jest, aby samemu ciężko pracować na realizację marzeń – i dopiero wówczas przyniesie to pożądany efekt. Źródło okładki: www.iuvi.pl
„Tytany” Victoria Scott – recenzja
Idea Międzymorza, czyli wspólnoty krajów położonych między Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym, narodziła się w dwudziestoleciu międzywojennym, ostatnio zaś została przypomniana przez polityków. Szczerek podróżuje przez kraje regionu i dzieli się swoimi obserwacjami. Wschód i Zachód Niespecjalnie chwalimy się swoją słowiańskością. Lubimy patrzeć na Zachód, czasem z zawiścią, czasem z podziwem. Wydaje nam się, że na tle naszych sąsiadów jesteśmy wyjątkowi. Szczerek z właściwą sobie bezceremonialnością udowadnia, że znacznie nam jednak bliżej do Rumunów, Węgrów i Słowaków niż do Niemców albo Francuzów. Trapią nas podobne problemy – coraz silniejszy populizm, nacjonalizm, „wstawanie z kolan”. Unia Europejska przeżywa kryzys, Rosja rośnie w siłę, a słowiańskie narody przechodzą przez coś w rodzaju fazy buntu. Łączy nas niedbalstwo, tolerancja dla cwaniactwa, umiłowanie prowizorki i wiele innych cech. Przestrzeń Szczerek bezlitośnie pokazuje, jak w Międzymorzu ścierają się ze sobą różne podejścia do kształtowania przestrzeni publicznej. Czeskie miejscowości znacznie bardziej przypominają niemieckie miasteczka niż polskie. Panuje tam względny ład, jest schludnie, dba się o estetykę. Podobnie jest na Litwie, która chciałaby dążyć do unii ze Skandynawią i na krajach skandynawskich stara się wzorować. Szczerek jest jednak bezlitosnym obserwatorem i nawet w tej bardziej uporządkowanej litewskiej przestrzeni dostrzega prowizorkę. Jak zwykle krytykuje „szyldozę”, czyli wszechobecne bilbordy i inne plakaty reklamowe. Obyczaje Równie surowo opisuje codzienność w krajach położonych między Rosją a Niemcami. Wyśmiewa próby imitowania Zachodu, ale bez złośliwości. Sam jest przecież stąd, do czego się bez oporów przyznaje, analizując w „Międzymorzu” także historię rodzinnej wsi swojej babci. Nie wymądrza się. Prowokuje do przemyśleń, pokazuje absurdy, porównuje i rozmyśla. Bywa mało subtelny i jeśli chce coś powiedzieć, mówi to wprost, bez owijania w bawełnę. Nie oszczędza nikogo – żadnego środkowoeuropejskiego narodu, a nawet samego siebie. Zapiski z podróży „Międzymorze” można czytać jako zbiór reportaży, łatwiej jednak podejść do książki jak do zbioru zapisków z podróży. Szczerek jeździ po tej „naszej”, peryferyjnej przecież Europie i zastanawia się, dlaczego jest taka, jaka jest. Szczególnie interesują go podobieństwa, które często lepiej widać w obszarach przygranicznych, im więc poświęca szczególnie dużo miejsca. Często skacze po tematach, rzadko zatrzymując się na dłużej przy opisie jakiegoś konkretnego miasta czy nawet kraju. Może to trochę utrudniać lekturę, dlatego najlepiej czytać „Międzymorze” fragmentami, w przerwach zastanawiając się nad stawianymi przez autora pytaniami. Jego obserwacje rzadko bywają optymistyczne, bez wątpienia jednak są ważne i interesujące. Źródło okładki: strona www.agora.pl
„Międzymorze” Ziemowit Szczerek – recenzja
Trendy na wiosnę 2016 dają duże pole do popisu dla miłośniczek mody. W najnowszych kolekcjach masz do wyboru szalone kolory oraz mnóstwo fasonów i wzorów torebek. W tym sezonie dodatki grają często pierwszoplanowe role w stylizacjach – zarówno codziennych, jak i wieczorowych. Na co zwrócić uwagę przy wiosennym odświeżaniu szafy? Jakie style będą dominować? Jakie torebki można było dostrzec na najważniejszych pokazach światowych tygodni mody? Możliwości do modowych eksperymentów jest naprawdę wiele! Wzory i kontrasty – torebki na wiosnę 2016 Wiele można powiedzieć na temat torebek na wiosnę 2016, ale na pewno nie to, że są nudne! Propozycje projektantów i najlepszych marek galanteryjnych aż kipią od kolorów. Na czasie jest wykorzystywanie minimum dwóch barw, w mocnych kontrastach, a najlepiej wielu, z użyciem szalonych wzorów. Torebki w tym sezonie przypominają komiksy, pełne wyrazistych naszywek, kwiatów, nadruków postaci i aplikacji. Jeśli przyciągają wzrok – są absolutnie na czasie! Kobiece kuferki na wiosnę 2016 Wśród torebkowych trendów nie zabrakło również nawiązań do klasyki, o nieco grzeczniejszej formie niż poprzedniczki. Są to sztywne, skórzane kuferki w kształcie trapezu. Mają krótkie rączki, za które trzyma się je w dłoni. Bajecznie wygodne i praktyczne rozwiązanie na co dzień oraz do formalnych stylizacji, jako alternatywa dla workowatych propozycji z poprzednich sezonów. Prócz wyrazistych kolorów pomyśl też o pastelach, które w tym sezonie znowu wracają do łask stylistów. Kolorami roku są przecież rozbielone błękity i róże. Podkówki w stylu boho – torebki na wiosnę Dla kobiet lubiących luźny styl boho mamy dobrą wiadomość: będzie on bardzo modny. Pełne radości i wolności stylizacje z użyciem denimu, zamszu i wielu etnicznych ozdób są teraz w cenie. Nieodłącznym dodatkiem do takich zestawów będą torebki w klasycznym kształcie podkówki. Rozmiar dowolny – od tych mikroskopijnych, mieszczących jedynie telefon i szminkę, po pełnowymiarowe wersje idealne nawet na uczelnię. Wybieraj modele wykonane ze skóry w kolorach: czarnym, brązowym, a także bieli. Wszędzie frędzle – trendy na wiosnę 2016 W modzie wiosennej zdecydowanie królują frędzle, jako element ozdobny i urozmaicający. Pojawiają się na butach, bluzkach i spódnicach, zarówno w wersji skórzanej, jak i sznurkowej. Warto więc również wśród torebek poszukać modelu w nie wyposażonego. Modne są modele w kształcie woreczków z okrągłym dnem. Jeśli nie masz w planach zakupu takiej torebki, postaw na sam brelok z długim ogonkiem. W sprzedaży znajdziesz frędzle w różnych kolorach do wyboru. Torebki na łańcuszku – wiosna 2016 Mocnym trendem, który znasz pewnie z imprezowych kreacji, są niewielkie, pudełkowe torebki, które zamiast paska wyposażone są w długi łańcuszek. Może być złoty, srebrny, gruby lub cieniutki. Wszystkie szafiarki mogą pochwalić się chociaż jednym egzemplarzem takiego dodatku. Wiosną 2016 śmiało noś je także na co dzień do luźnych stylizacji. Są teraz na topie! Plecaki – trendy na wiosnę 2016 Wśród modnych dodatków znalazło się również coś dla osób ponad wszystko ceniących wygodę. Modne plecaki bardzo często zastępują teraz torebki. Rozejrzyj się za ciekawym modelem, np. w stylu vintage albo zupełnie rockowym, skórzanym wydaniu. Niektóre, mimo komfortu, jaki oferują, prezentują się naprawdę elegancko. Możliwości jest sporo. Jeśli jesteś pasjonatką mody i kobietą, która zawsze wygląda stylowo, zadbaj, aby również twoje wiosenne torebki były na czasie. Pomyśl o kobiecym kuferku na co dzień oraz o puzderku na łańcuszku. Śmiało korzystaj z mody na boho i nie zapominaj o okazji do użycia mocnych wzorów i kontrastów. Ten sezon zapowiada się bardzo różnorodnie.
Torebki, które będziemy nosić tej wiosny
Flagowy smartfon Apple to nie lada wydatek. Dlatego tym bardziej szkoda, aby się zniszczył podczas urlopowych przygód. Choć producent zapewnia, że urządzenie jest odporne na wodę i kurz, w zgodzie z certyfikatem IP67, to warto kupić wodoszczelne etui o podwyższonej odporności. Wodoszczelne etui SUPCASE dla iPhone'a X Obudowa IBLSN jest zgodna z certyfikatem IP68, co czyni ją odpowiednim zabezpieczeniem telefonu na wypadek zanurzenia w wodzie, chroni przed pyłem, piaskiem, wilgocią i kurzem. Etui składa się z dwóch części – właściwej frontowej, do której wsadzamy telefon, oraz z klapki, którą przykrywamy urządzenie i całość szczelnie zamykamy. Etui jest smukłe i nie zwiększa zbytnio gabarytów telefonu. Jest również zgodne z wojskowym certyfikatem MIL STD 810G 516.6 wydawanym przez Pentagon. Oznacza to, że podczas testów zabezpieczony tym etui telefon był zrzucany z wysokości 2 metrów aż 26 razy i nic mu się nie stało. Takie etui zapewnia spokój na co dzień i podczas urlopu. Kosztuje około 150 złotych. Spigen Velo A600 IPX8 Te dość uniwersalne etui marki Spigen pozwala cieszyć się beztroską na wakacjach. Dzięki szczelności pozwalającej na zanurzenie na głębokość nawet 25 metrów, mamy pewność, że nawet jeśli brodząc w basenie, przez przypadek zanurzymy w wodzie telefon, nic mu się złego nie stanie. Etui pozwala na zabezpieczenie dowolnego smartfona z ekranem nie większym niż 6 cali, nie tylko iPhone’a X. Producent do etui dołącza praktyczną smycz, dzięki której możemy zawiesić telefon na szyi. Etui kosztuje 85 złotych. Lifeproof Hard Case na iPhone'a X Lifeproof wśród producentów ekstremalnie odpornych etui jest marką tak rozpoznawalną, jak Adidas wśród butów sportowych. To chyba pierwszy producent na świecie, który tworzył solidne etui odporne na uderzenia, kurz, pył i oczywiście wodę. Ten amerykański gigant oczywiście nie zapomniał o użytkownikach flagowego telefonu Apple'a. Etui dla iPhone’a X uzyskało certyfikat IP68, pozwalający zanurzać go bezpiecznie w wodzie. Można więc ze spokojem filmować i fotografować pod wodą, a także cieszyć się spokojem na plaży. Odporność na upadki zapewnia wojskowy certyfikat MIL STD 810G. Niestety za ten markowy case dla iPhone'a X musimy zapłacić niemal 330 złotych. ESR wodoodporne etui ESR to bliźniacza propozycja wspomnianego etui marki Spigen. Ten case również pozwala zawiesić sobie telefon na szyi lub ręce i bezpiecznie korzystać z niego w wodzie. Producent zapewnia, że spokojnie można go zanurzyć na głębokość aż 30 metrów. Z powodzeniem zmieścimy w nim smartfona nie większego niż 6 cali. Etui występuje w kilku wariantach kolorystycznych, kosztuje około 80 złotych. Etui Waterproof 173541 iPhone X To wyglądające na bardzo solidne etui oferuje odporność zgodną z certyfikatem IP68 oraz MIL STD 810G. Dzięki temu można zabezpieczony w nim telefon zanurzyć na głębokość nawet 10 metrów. Mimo tak wysokiego stopnia ochrony, etui w żaden sposób nie utrudnia normalnego korzystania z urządzenia. Z powodzeniem działa funkcja wykrywania twarzy, aparat czy bezprzewodowe ładowanie. Solidne uszczelki zapewniają wodoszczelność i pyłoszczelność. Idealne rozwiązanie na wakacje. Kosztuje 99 złotych.
Wodoszczelne etui dla iPhone X - idealne na urlop i w pracy w złych warunkach
Smartfony coraz częściej zastępują konsumentom aparaty kompaktowe. Z roku na rok rośnie liczba zdjęć wykonanych inteligentnymi telefonami komórkowymi. Aparaty są coraz lepsze w coraz tańszych modelach smartfonów. Jakość zdjęć można dodatkowo poprawić, stosując zewnętrzne obiektywy. W smartfonach, mimo niewielkich gabarytów tych urządzeń, montowane są coraz lepsze aparaty fotograficzne. Rośnie nie tylko rozmiar wykonywanych zdjęć, ale również ich jakość – dzięki coraz lepszej optyce, większym fizycznym rozmiarom matrycy i coraz sprawniejszym algorytmom poprawiającym jakość fotografii. Smartfon jak aparat Dla wielu osób smartfon stał się już zastępstwem aparatu fotograficznego. Do zastosowań amatorskich jakość zdjęć wykonanych dobrej lub nawet średniej klasy telefonem, zwłaszcza przy dobrej pogodzie, nie pozostawia nic do życzenia.W sprzedaży pojawiły się w dodatku akcesoria, które poprawiają jakość wykonanych zdjęć smartfonem, dają dodatkowy tryb makro lub pozwalają uzyskać efekty rybiego oka. Takie obiektywy nakłada się na telefon w formie klipsa. Olloclip do iPhone’a Prekursorem zewnętrznych obiektywów do smartfona są dość kosztowne akcesoria firmy Olloclip. Ma ona w swojej ofercie wiele różnych obiektywów dających różne efekty, które można zamontować na telefonie marki Apple.Obiektywy te są wysokiej jakości, bardzo dobrze przylegają do obudowy smartfonów, do których są przeznaczone. To spory jednorazowy wydatek, który wynagradza lepsza jakość fotografii, których nie da się zrobić aparatem w telefonie bez żadnych dodatków. Obiektywy innych firm Na aukcjach internetowych można znaleźć wiele produktów podobnych do obiektywów Olloclip za znacznie mniejszą cenę, które dzięki zastosowaniu klipsa pasują do wielu różnych modeli smartfonów. Najczęściej krajem pochodzenia takich akcesoriów są Chiny, a często dwa obiektywy można skręcić w jeden, uzyskując inne efekty.Tańsze zamienniki Olloclip zazwyczaj nie mają bardzo dobrej jakości wykonania, ale spełniają swoje zadanie. W sprzedaży są pojedyncze obiektywy i zestawy kilku różnych akcesoriów o odmiennym przeznaczeniu. Pozwalają one np. robić zdjęcia makro lub dodają efekt rybiego oka do fotografii (ang. fisheye). Obiektywy Sony QX Alternatywnym rozwiązaniem mogą być moduły fotograficzne o kształcie obiektywu o nazwie QX od japońskiej firmy Sony. To tak naprawdę aparaty fotograficzne, które wykorzystują dzięki połączeniu Wi-Fi Direct telefon komórkowy jako wizjer. To ciekawe rozwiązanie, które pozwala rozdzielić ekran podglądu od obiektywu.Modułów Sony QX10, Sony QX100 i Sony QX1 można używać z telefonami opartymi o system Android oraz iPhone’ami dzięki wykorzystaniu aplikacji PlayMemories Mobile. Sony QX1 wyposażony jest dodatkowo w mocowanie na obiektywy do systemu bezlusterkowców Sony. Obiektywy do smartfonów – czy warto? Osoby wykonujące smartfonami wiele zdjęć powinny rozważyć zakup takiego gadżetu. Podstawowy dodatkowy obiektyw do smartfona to nieduży wydatek, a akcesorium mieści się w kieszeni.Jeśli podstawowa wersja takiego akcesorium przypadnie do gustu, można pomyśleć o zakupie całego zestawu obiektywów lub gadżetów z wyższej półki marki Olloclip.
Dodatkowe obiektywy do smartfonów – czy warto kupić?
To już piąta i – jakkolwiek smutno to zabrzmi dla wielbicieli serii – ostatnia część cyklu rozpoczętego książką „Długa Ziemia”. Czy przynosi tak długo spodziewane zakończenie? Ile w tym tomie jest z Pratchetta, a ile z Baxtera? Co zrobi Lobsang? Cóż, to trzeba przeczytać. Duet do samego końca Nie mogę odpowiedzieć na wszystkie z pytań zawartych we wstępie. Niepotrzebnie psułbym przyjemność z lektury. Nie wypada jednak zostawić bez komentarza jednej kwestii – autorstwa kolejnych tomów. Chodzi oczywiście o to, że Pratchett zmarł zanim cała seria ukazała się na rynku, o czym wspomniano już na początku książki. Prace nad całym cyklem, włączając w to większość redakcji, zakończono na kilka miesięcy przed śmiercią sir Terry’ego, pozostały tylko drobne sprawy i złożenie tekstu w wydawnictwie. Pojawiały się jednak głosy, że w poprzednich częściach nie można było „wyczuć” autora. Być może wynika to z tego, że ten cykl diametralnie różni się od „Świata Dysku”, pomimo to mogę zapewnić, że w „Długim Kosmosie” jest przynajmniej kilka momentów, kiedy pióro Pratchetta jest łatwo rozpoznawalne. Koniec wieńczy… podróż Czytelnicy, którzy przeszli przez poprzednie tomy tego cyklu, z pewnością pamiętają, że bohaterowie zwiedzili już setki tysięcy Wykrocznych Ziem i Marsów, przekraczając do nich w każdym możliwym kierunku. Pamiętają też, że pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami mijają długie (o ironio) lata, a kamienie milowe w tej chronologii odmierzają często wojny i katastrofy. W krótkich słowach – wiele zdążyło się już zdarzyć i czytelnik ma prawo spodziewać się czegoś wyjątkowego na zakończenie serii. I w pewnym sensie tak właśnie jest. Początkowo można odnieść wrażenie, że autorzy poszli łatwą drogą i zdecydowali się na rozwiązanie sztampowe – pojawiła się próba kontaktu ze strony bardziej zaawansowanej cywilizacji. Nie wolno jednak zapominać, z kim mamy do czynienia. Twórcy cyklu nie raz już udowodnili, że potrafią zaskoczyć czytelnika, wprawiając go w zdumienie lub czasem rozczarowując. Również i teraz nie mają problemów z odpuszczaniem sobie niektórych tematów, co tak naprawdę nie musi być złym rozwiązaniem. Po pierwsze – zostawia furtkę (wiele furtek) dla innych autorów, którzy chcieliby się zainspirować tą serią. Po drugie – obaj panowie dbają o to, by przekazać odbiorcy konkretny i bardzo poważny komunikat, nawet jeśli książka wydaje się napisana bardzo lekko. Świat stworzony przez Baxtera i Pratchetta wypełniony jest różnymi formami życia – będącymi na najróżniejszych etapach rozwoju. Nie zawsze potrafią się one ze sobą dogadać, ale, przynajmniej czasem, próbują. W „Długim Kosmosie” impuls do porozumienia przychodzi z zewnątrz. Czy się uda? Musicie przekonać się sami. Dla wielbicieli serii to już jest koniec – autorzy pozostawili was z własną wyobraźnią. Ale i dla was, i dla reszty czytelników pojawia się nadzieja, że ten rodzaj fantastyki, w której to człowiek i jego fantazja wiodą prym nad gwiezdnymi pojedynkami, jeszcze nie odszedł w zapomnienie i ma się dobrze. Książkę znajdziecie na Allegro już za ok. 20 zł. Źródło okładki: www.proszynski.pl
„Długi Kosmos” Terry Pratchett, Stephen Baxter – recenzja
Aktywność fizyczna w czasie ciąży jest bardzo ważna. Pozwala pozbyć się bólu pleców, zapobiega zaparciom oraz po prostu poprawia humor, kiedy hormony dają się we znaki. Coraz częściej można spotkać kobiety w stanie błogosławionym na siłowni i zajęciach fitness. Zastanawiasz się, jakie ćwiczenia możesz robić lub na jakim sprzęcie będziesz mogła komfortowo ćwiczyć z brzuszkiem? Oto poradnik dla ciebie. Zanim pójdziesz na siłownię Zanim rozpoczniesz trening, odwiedź swojego lekarza położnika i zapytaj, czy nie ma przeciwwskazań do tego typu aktywności. Jeśli lekarz wyrazi zgodę, kolejnym krokiem jest poszukanie odpowiedniej siłowni, w której są prowadzone zajęcia dla ciężarnych lub pracują w niej doświadczeni trenerzy. Bardzo dobrym pomysłem jest wykupienie jednego treningu z trenerem personalnym. Ważne, by miał on doświadczenie w pracy z przyszłą mamą. On podpowie ci, w jakich pozycjach najlepiej ćwiczyć, na co zwrócić uwagę, a czego się wystrzegać. Sprzęty przyjazne ciężarnym Czy dany sprzęt będzie przyjazny, zależy od wielu rzeczy, między innymi: twoich upodobań, kondycji fizycznej, trymestru ciąży. To, co sprawdzi się na początku ciąży, może okazać się mało komfortowe, gdy brzuszek będzie bardzo widoczny. Pierwszą zasadą treningu na jakimkolwiek sprzęcie jest: „Nie szalej. W końcu nie jesteś już sportowcem, tylko mamą i musisz myśleć za dwoje”. Dlatego jeśli zrobi ci się słabo, będziesz miała zawroty głowy lub poczujesz, że coś nie gra, przerwij ćwiczenia. Sprzęty przyjazne ciężarnym: 1. Bieżnia – powinna mieć zmienny kąt pochylenia. Gdy chcesz zwiększyć obciążenie bez przyspieszania chodu, wystarczy tylko iść „bardziej pod górkę”. Na samym początku ciąży można spokojnie na niej biegać, ale w późniejszych etapach lepiej ograniczyć się do szybkiego chodu. 2. Rowerek stacjonarny – jest stabilny, więc nie musisz się obawiać upadku. Do wyboru są najczęściej dwa typy rowerków: z oparciem, gdzie siedzi jak w fotelu, i tradycyjny, bez oparcia. Pierwsza opcja odciąża kręgosłup i będzie bardziej komfortowa w 2 i 3 trymestrze ciąży, kiedy brzuch może już trochę przeszkadzać. 3. Orbitrek – to dobry sprzęt na początek ciąży, kiedy brzuszek jest niewielki, w późniejszych miesiącach może być ci na nim niewygodnie, gdyż powiększający się brzuch będzie ograniczał ruchy. Zajęcia fitness W wielu siłowniach są organizowane zajęcia fitness, na które mogą uczęszczać kobiety w ciąży. Należą do nich: 1. Fit ball– ćwiczenia na dużej piłce. Są idealne dla kobiet na każdym etapie ciąży. Odciążają plecy, poprawiają krążenie oraz niwelują ból w stawach krzyżowo-biodrowych. 2. Pilates – w czasie treningów w ciąży ważne jest nie tylko wzmacnianie mięśni, ale także poprawienie motoryki stawów. Ćwiczenia wykonuje się w swoim tempie, głęboko oddychając. Działają one relaksująco i przeciwdziałają bólom kręgosłupa. 3. Joga – podobne działanie, jak w przypadku pilatesu. Rozciąga mięśnie, zwiększa ruchomość stawów i działa odprężająco. Czego unikać w ciąży? Ciąża rządzi się swoimi prawami, dlatego najlepiej zrezygnować z niektórych zajęć, takich jak zumba, fast buring czy zajęcia ze stepem. Wymagają one dość szybkich ruchów i dużej zwrotności, co znacząco zwiększa ryzyko upadku. Na późniejszy czas należy także odstawić ćwiczenia ze znacznym obciążeniem oraz angażujące mięśnie brzucha. Niewskazane są wszelkie ćwiczenia, gdzie leży się na wznak. Jest to szczególnie niebezpieczne pod koniec ciąży, kiedy macica jest bardzo duża i w tej pozycji może uciskać żyłę główną. Ciąża to piękny i bardzo zadziwiający okres w życiu każdej kobiety. Ciało się zmienia, hormony wariują, a pod naszym sercem rozwija się mała istotka. Ćwiczenia w ciąży na sali fitness lub w siłowni pozwalają zwalczyć wiele przykrych dolegliwości, pozwalając tym samym cieszyć się w pełni z nadejścia potomka.
W ciąży na siłownię – co wolno, a czego nie wolno robić
Apple rozszerzył swoją ofertę przystawek do telewizora z systemem tvOS o model wspierający rozdzielczość 4K. Sprawdzamy, czy warto wymienić podstawowego set-top boksa na Apple TV 4K. Apple TV to tzw. set-top box od producenta iPhone’ów, iPadów i komputerów Mac. Urządzenia z tej rodziny już od 2007 roku można podłączyć do telewizora, żeby wyświetlać na większych ekranach rozmaite treści. Przez lata z poziomu Apple TV można było wyświetlać materiały wideo z iTunes Store, obraz z innych urządzeń Apple’a oraz treści z aplikacji wybranych i zatwierdzonych uprzednio przez producenta. To się zmieniło. Co potrafi dzisiaj Apple TV? Apple TV 4 wprowadził do set-top boksa system tvOS, a wraz z nim możliwość instalacji aplikacji z App Store. Twórcy oprogramowania na iPhone’y i iPady mogą przygotować wersje swoich serwisów wideo na żądanie, gier wideo oraz aplikacji rozrywkowych, które da się obsługiwać za pomocą pilota. box:offerCarousel Na tę nową przystawkę do telewizora marki Apple nadal można wysyłać bezprzewodowo obraz i dźwięk z innych urządzeń Apple’a poprzez protokół AirPlay. Apple TV 4. generacji miało jednak poważną wadę: nie obsługiwało rozdzielczości 4K. Pojawiła się jednak nowa wersja tego urządzenia. Apple TV 4K kontra Apple TV 4 Apple TV 4. generacji nie jest już najnowszą przystawką w ofercie Apple’a, bo do oferty dołączyła 5. generacja tego sprzętu. Menu w Apple TV 4K wygląda identycznie jak w starszym modelu, ale tak jak wskazuje nazwa, renderowanie jest w znacznie wyższej rozdzielczości. Ze wsparcia dla 4K skorzystają jednak przede wszystkim posiadacze telewizorów, które tę rozdzielczość obsługują. W ich przypadku wymiana sprzętu na nowszy jest uzasadniona. Apple zrobiło w dodatku klientom miłą niespodziankę. Wiele pozycji w iTunes Store zostało zaktualizowanych do rozdzielczości 4K. Apple TV 4K dla miłośników filmów Dzięki wsparciu dla wysokiej rozdzielczości można za relatywnie niewielkie pieniądze – zwłaszcza w porównaniu do cen płyt Blu-ray z filmami – wypożyczyć lub przypisać na stałe do konta produkcje w 4K i oglądać ją od razu z wykorzystaniem technologii streamingu. Ta zmiana robi naprawdę ogromne wrażenie. W dodatku, w sytuacji gdy ktoś kiedyś wykupił dostęp na stałe do filmu w Full HD w ramach iTunes Store, to jeśli tylko został on objęty programem aktualizacji do 4K, będzie mógł być odtwarzany w wyższej rozdzielczości z Apple TV 4K bez dodatkowych opłat. A na tym opcje klientów się nie kończą. Serwisy VOD w Apple TV 4K Nie wszystkie serwisy VOD wspierają 4K, ale z wysokiej rozdzielczości ucieszą się abonenci takich usług jak Netflix i Amazon Prime Video. Jeśli tylko materiał z tego serwisu jest dostępny w takiej wersji, to dzięki Apple TV 4K można się nim cieszyć na swoim telewizorze. Warto też dodać, że Apple TV 4K wspiera technologie HDR i Dolby Vision, jeśli podłączony jest do odpowiedniego telewizora. Dotyczy to zarówno materiałów z iTunes Store, jak i z usług VOD. W wielu przypadkach może to robić jeszcze lepsze wrażenie niż samo 4K. Jest tylko jeden mały szkopuł. Rozdzielczości 4K nie obsługuje aplikacja YouTube. Apple w żadnym ze swoich systemów nie wspiera kodeków VP9 wykorzystywanych przez Google’a w materiałach 4K, a żadna z firm nie chce pójść na ustępstwo w tym zakresie. YouTube działa w rozdzielczości 1080p bez HDR. Pilot od Apple TV 4K – co nowego? Nowa wersja Apple TV otrzymała nową wersję pilota. Pod względem konstrukcji Apple TV Remote nie różni się zbytnio od tego, który dodawany był do poprzedniego modelu. Wyróżnikiem jest biała obwódka wokół przycisku menu, dzięki czemu biorąc akcesorium do ręki, łatwiej namierzyć, gdzie jest góra, a gdzie dół. Warto też dodać, że pilot od Apple TV nie jest jedynym sposobem na kontrolowanie set-top boksa. Wybrane modele urządzeń Smart TV pozwalają na wydawanie poleceń urządzeniu Apple’a bezpośrednio z pilota od telewizora. Apple TV można też kontrolować z aplikacji mobilnych na iPhone’a, iPada i zegarki Apple Watch. Apple TV 4K – którą wersję wybrać? Najnowsza edycja dostępna jest w dwóch wariantach różniących się pojemnością wbudowanej pamięci. W większości przypadków użytkownicy nie zauważą różnicy. Materiał VOD przeważnie i tak odtwarza się w ramach sieci domowej lub z chmury. Większość klientów może wybrać Apple TV 4K 32 GB. W przypadku osób, które planują instalować na przystawce wiele gier oraz oglądają naprawdę dużo filmów w rozdzielczości 4K, zakup Apple TV 4K 64 GB może być jednak uzasadniony. Podsumowanie Apple TV 4K to solidna aktualizacja bardzo dobrego sprzętu. Co prawda jest to sprzęt kosztowny, zwłaszcza jeśli ktoś niedawno kupił poprzedni model, ale po wydaniu sporych pieniędzy na telewizor 4K ze wsparciem HDR i/lub Dolby Vision dobrze byłoby wykorzystać pełnię jego możliwości. Set-top box Apple’a 5. generacji na to pozwoli.
Apple TV 4K – czy warto wymienić́ podstawowy model?
Smartwatche stają się coraz popularniejsze. To zwykle urządzenia, które są dodatkowym akceso-rium dla posiadaczy smartfonów. Zliczają wykonane w danym dniu kroki, pozwalają na odczyty-wanie wiadomości i odbieranie połączeń prosto z nadgarstka, a także wiele innych aktywności. Są też bardzo dobrym pomysłem na prezent gwiazdkowy. Gadżety nazywane smartwatchami wbrew pozorom nie muszą być bardzo drogie. Poniżej przedstawiamy kilka wybranych inteligentnych zegarków w cenie nieprzekraczającej 300 zł. Mimo niskiej ceny sprawdzą się one dobrze jako dodatkowe akcesorium uzupełniające smartfon. Overmax Touch 2.1 Overmax Touch 2.1jest smartwatchem, który można sparować ze smartfonem. Dzięki wbudowanemu gniazdu na karty SIM będzie jednak również samodzielnym urządzeniem. Zastąpi zestaw głośnomówiący podczas jazdy samochodem, a także pokaże powiadomienia o wiadomościach oraz połączeniach. Overmax Touch 2.1 został wyposażony także w funkcję badania przebiegu snu. Smartwatch ten jest wodoodporny i wytrzyma zanurzenie do 10 m głębokości. MyKronoz Zecircle Ten inteligentny zegarek liczy kroki, pokonany dystans oraz spalone kalorie, dzięki czemu sprawdzi się u każdej aktywnej fizycznie osoby. MyKronoz Zecircle jest cienkim, aluminiowym smartwatchem, który łączy się ze smartfonem za pomocą połączenia Bluetooth. Model ten po sparowaniu z telefonem również informuje o wiadomościach i połączeniach przychodzących, nadchodzących wydarzeniach z kalendarza oraz aktywności w mediach społecznościowych. Hykker Chrono S79 Ten smartwatch został wyposażony w dotykowy wyświetlacz o przekątnej 1,54 cala, wejście na kartę SIM oraz czytnik kart microSD.Hykker Chrono S79 to inteligentny zegarek, którego akumulator o pojemności 300 mAh wytrzymuje do 72 godzin bez konieczności ponownego podłączania go do źródła zasilania. Za pomocą tego modelu możliwe jest wykonywanie i odbieranie połączeń głosowych, odczytywanie i odpisywanie na wiadomości tekstowe oraz śledzenie aktywności fizycznej. U8 Urządzenie kompatybilne jest ze smartfonami wyposażonymi w moduł Bluetooth, które działają w oparciu o system Android oraz iOS. U8, poza standardowymi funkcjami takimi jak odbieranie połą-czeń oraz powiadomień, posiada również alarm chroniący przed zgubieniem uruchamiający się po przekroczeniu odległości 10 m między zegarkiem a telefonem. Oprócz tego producent dodał stoper, barometr oraz budzik. Za pomocą tego inteligentnego zegarka można również sterować odtwarzaczem muzycznym w smartfonie. SWT201 Manta SWT201 Manta to elegancka, minimalistyczna wersja smartwatcha na bransolecie. Dzięki temu pasuje nawet do wizytowych stylizacji. Czas pracy urządzenia na akumulatorze wynosi do 80 godzin w czasie czuwania. Model ten jest lekki i bardzo wygodny podczas codziennego użytkowania. Posiada wszystkie podstawowe funkcje smartwatcha, takie jak wyświetlanie powiadomień i odbieranie wiadomości oraz połączeń głosowych. Podsumowanie Smartwatche w cenie do 300 zł oferują liczne funkcje, które jak najbardziej sprawdzą się w codziennym użyciu. Przy zakupie warto jednak zwrócić uwagę nie tylko na liczbę zastosowań, ale także na jakość wykonania, odporność na czynniki atmosferyczne oraz czas pracy na jednym ładowaniu. Tego typu zegarek powinien być również dobrze dopasowany do nadgarstka, aby nie sprawiał dyskomfortu podczas noszenia.
Jaki smartwatch do 300 zł na prezent? Święta 2016
Coraz częściej zdarza się, że mamy dosyć sklepowych rzeczy, niezależnie od tego czy są to akcesoria łazienkowe, kuchenne, ogrodowe, czy może odzież. W takiej sytuacji warto pobudzić własną wyobraźnię i wykazać się odrobiną kreatywności. Tworzenie czegoś i zaangażowanie w to jest nie tylko przyjemne, ale przede wszystkim wyjątkowo satysfakcjonujące. Jeśli jesteś typem złotej rączki, czyli wszystko robisz po swojemu i tylko za pomocą własnych narzędzi, to niewątpliwie ten artykuł jest właśnie dla ciebie. Zanim jednak zaczniesz tworzyć różne dzieła, warto dowiedzieć się, jakie akcesoria okażą się niezbędne. Klej na gorąco Niezbędnik, który pomoże w tworzeniu i montażu niemal wszystkich przedmiotów. Główną zaletą tego kleju jest szybkość wiązania, ponieważ należy poczekać jedynie do momentu wystygnięcia. Dlatego już po chwili można śmiało dotykać połączonych ze sobą wcześniej elementów. Ponadto klejenie na gorąco ma szerokie zastosowanie. Klej na gorąco może być stosowany do montażu wielu różnych elementów w obudowach, układaniu przewodów elektrycznych czy telefonicznych. Z łatwością przyklei także uchwyty do szafek oraz bez trudu poradzi sobie z papierem i drewnem. Klejenie na ciepło wykorzystamy również w przypadku naprawy mebli czy tworzenia dekoracji na specjalne okazje. Pistolet do kleju Kolejny absolutny must have każdego wielbiciela DIY. Kiedy decydujemy się na nakładanie kleju na gorąco, bez pistoletu nie uda nam się tego zrobić. Jest to szybka metoda, która pozwala na błyskawiczne rozrobienie kleju. Co więcej, dzięki niemu mamy możliwość dokładnego nakładania, bez ryzyka wystąpienia plam czy też uszkodzenia powierzchni. Na rynku dostępne są tradycyjne pistolety lub modele bezprzewodowe. Młotek Kiedy w grę wchodzi młotek to nic dziwnego, że wiele osób ma problem z decyzją. Ze względu na niezliczoną ilość producentów mamy do wyboru wiele rodzajów młotków. Jedne przeznaczone są do prac wykonywanych na budowach, kolejne w warsztacie, a jeszcze inne w gospodarstwie domowym. Jeśli nie mamy zamiaru wykonywać wyjątkowo trudnych prac, młotek ślusarski lub budowlany z pewnością nam wystarczy. Te modele sprawdzą się nie tylko podczas wbijania gwoździ, ale także posłużą nam w pozostałych pracach domowych. Pojemnik na śrubki Lubisz tworzyć nietuzinkowe rzeczy, a może po prostu twoim celem jest wykonywanie wszystkich prac bez niczyjej pomocy? Niezależnie od powodu, jeśli w grę wchodzi montaż śrubek, niezbędny będzie specjalny pojemnik na ich przechowywanie. Tego rodzaju akcesoria warsztatowe z pewnością ułatwią codzienne prace wykonywane w domu i mieszkaniu. Na rynku dostępne są różne modele, które pomieszczą nie tylko małe akcesoria, takie jak śrubki, ale również większe narzędzia – młotki, wiertła czy klucze. Wszystko w zależności od przeznaczenia danego pojemnika. Jeśli będziemy w nim przechowywać jedynie śrubki, wtedy warto zainwestować w szczelny wariant, najlepiej z przezroczystą pokrywą. Dzięki temu z łatwością znajdziemy odpowiedni rozmiar. DIY to nic innego jak satysfakcja, że zrobiliśmy coś własnoręcznie, a jednocześnie ma to praktyczne i rzeczywiste odzwierciedlenie. Kto z nas nie chciałby tworzyć czegoś samodzielnie, by później być z siebie dumnym? Jeśli i my chcemy sprawdzić własne możliwości, warto na początku zastanowić się nad niezbędnymi akcesoriami. Z ich pomocą wykonywanie przeróżnych przedmiotów stanie się samą przyjemnością.
Lubisz DIY? Te akcesoria ci się przydadzą!
Wielofunkcyjne roboty kuchenne są urządzeniami, które ułatwiają i przyspieszają przygotowywanie zarówno prostych, jak i skomplikowanych potraw. Ich zadaniem jest wyręczenie użytkownika w siekaniu, miksowaniu składników czy ucieraniu. Przedstawiamy kilka wartych uwagi sprzętów tego typu, które znajdą zastosowanie w każdej kuchni. Dzięki wielofunkcyjnym robotom kuchennym gotowanie może stać się prawdziwą przyjemnością i nawet dla osób, które nie przepadają za tą czynnością. Warto przyjrzeć się tym urządzeniom, bo mogą w dużej mierze ułatwić przygotowywanie posiłków. Poniżej przedstawiamy kilka modeli wielofunkcyjnych robotów kuchennych w różnych cenach. Kalorik Thermomaster Kalorik Thermomaster to urządzenie, które pomaga w przygotowaniu wielu różnych rodzajów potraw – miesza, sieka, blenduje, mieli, wyrabia ciasta, emulguje, ubija, gotuje na parze, podgrzewa i kruszy lód. Ten robot kuchenny wyposażono w ostrza ze stali nierdzewnej, kosz do gotowania i funkcję zabezpieczającą przed gotowaniem na sucho. 10 stopni regulacji prędkości pozwala na dokładne ugniatanie, miksowanie lub kruszenie lodu. Kalorik Thermomaster pracuje w zakresie temperatur od 40 do 130 stopni i ma 60-minutowy timer. Urządzenie można ustawić na samodzielne mieszanie potrawy podczas gotowania, a jego koszt to ok. 1999 złotych. Cuisine Companion FE800 + To robot kuchenny z sześcioma trybami pracy i dodatkowym trybem manualnym pozwalającym dostosować wszelkie parametry indywidualnie. Cuisine Companion FE800 + pracuje w 12 różnych prędkościach i ma dwie dodatkowe funkcje – Pulse i Turbo. Urządzenie gotuje, gotuje na wolnym ogniu, gotuje na parze, smaży, miesza, wyrabia, ubija, sieka, blenduje i kruszy. Jego koszt to ok. 2600 złotych. Severin KM 3895 Ceny tego urządzenia zaczynają się już od 1400 złotych. Severin KM 3895 wyposażony został w opcje gotowania, gotowania na parze, mielenia, mieszania, ubijania, zagniatania, miksowania, emulgacji, blendowania, rozdrabniania oraz podgrzewania. Urządzenie pracuje w czterech różnych stopniach temperatury i pięciu stopniach prędkości mieszania. Robot ten dodatkowo wyposażony jest w ręczną regulację czasu gotowania, czytelny wyświetlacz LCD, sygnalizację dźwiękową. Severin KM 3895 można myć w zmywarce. Gourmetmaxx Thermo Multi Gourmetmaxx Thermo Multito wielofunkcyjny robot kuchenny, który można kupić już za ok. 790 złotych. Ten sprzęt uciera, ubija, sieka, gotuje na parze, emulguje, kruszy lód, gotuje i podgrzewa. Urządzenie wyposażono w różnorodne pojemniki oraz mieszadła, dzięki czemu przygotowywanie i przetwarzanie żywności staje się łatwe i przyjemne. Robot sterowany jest elektronicznie, ma LED-owy wyświetlacz i możliwość regulacji temperatury oraz prędkości obrotów. Kenwood CCC200WH Ten wielofunkcyjny robot kuchenny wyposażono w opcję ustawienia temperatury, prędkości oraz wstrzymania i wznowienia pracy. Kenwood CCC200WHmiksuje, sieka, gotuje i rozdrabnia. Dodatkowo robot jest bardzo bezpieczny w użytkowaniu, ponieważ ma antypoślizgowe nóżki i różnorodne zabezpieczenia – przed przegrzaniem, uruchomieniem go bez pokrywki czy przeciążeniem. Urządzenie można kupić już za 1400 złotych. Komu się przyda wielofunkcyjny robot kuchenny? Wielofunkcyjne roboty kuchenne nie należą do najtańszych urządzeń na rynku. Będą dobrą inwestycją przede wszystkim dla osób zabieganych, które nie mają czasu na gotowanie lub zwyczajnie nie lubią tego robić. Urządzenie nie tylko usprawni proces gotowania, ale także pozwoli zaoszczędzić miejsce, zastępując kilka innych sprzętów, co docenią właściciele małych kuchni.
Wielofunkcyjne roboty kuchenne – polecane modele w różnych cenach
JBL to amerykański producent, słynący głównie z profesjonalnych systemów nagłośnieniowych, który od pewnego czasu próbuje sił między innymi w obszarze słuchawek. Jak grają, wyceniane na około 500 zł, J88? Opakowanie i akcesoria Słuchawki zapakowane są w kartonowe pudełko, gdzie ulokowano je w plastikowej formie, solidnie zabezpieczającej produkt. Oprócz samych słuchawek, znajdziemy również: płaski kabel, klips do ubrań, neoprenowe etui zamykane na zamek, instrukcję obsługi. Elastyczny i trwały przewód jest wpinany w gniazdo lewej słuchawki oraz zakończony prostym wtykiem mini-jack. Klips do ubrań zwiększy wygodę w trakcie ruchu, a wyposażone w dodatkowe kieszenie, grube, neoprenowe etui zabezpieczy słuchawki w podróży. Zestaw akcesoriów jest taki, jak na ten przedział cenowy przystało – praktyczny i misternie wykonany. Według specyfikacji zawartej w instrukcji, J88 to słuchawki z przetwornikami o średnicy 50 mm, obsługujące pasmo przenoszenia 8 Hz–24 kHz. Jest to więc sprzęt wyposażony w duże membrany, a sam przetwornik obsługuje pasmo szersze aniżeli to, słyszalne przez ludzkie ucho. Wykonanie i wygląd Słuchawki oferowane są w kilku wersjach kolorystycznych: czarno-szarej, szaro-białej i pomarańczowo-białej. Do testu otrzymałem ten ostatni, najbardziej efektowny i rzucający się w oczy wariant. Elementy z tworzyw sztucznych są białe i metaliczne, a przewód i części skóropodobne, jaskrawo pomarańczowe. To bardzo odważna i nowoczesna stylistyka – słuchawki wyglądają tak, jakby były radioaktywne. J88 to zamknięte słuchawki o konstrukcji wokółusznej – nauszniki obejmują całe małżowiny, są pojemne i głębokie. Wykonano je z bardzo gładkiego materiału skóropodobnego, a wypełnione są pianką z efektem pamięciowym. Kopułki są sporych rozmiarów oraz wydłużone w tylnej części, można też przekręcić je o 180 stopni do środka pałąka lub złożyć. System regulacji rozmiaru ma wyraźną skalę i działa w oparciu o metalowy rdzeń. Sam pałąk wykonany jest jednak z tworzywa sztucznego, które robi duże wrażenie – jest niezwykle lekkie i elastyczne, da się je skręcić prawie w kształt precla. Całość wykonana jest bardzo solidnie i efektownie, słuchawki są pewne i bezproblemowe w użyciu, a stylistycznie prezentują się nowocześnie i świeżo. Użytkowanie Wygoda użytkowania jest niestety przeciętna – do kilku rzeczy trzeba się przyzwyczaić. Pady są troszkę zbyt uparte, a kopułki nie umożliwiają wygodnej regulacji na boki. Pianka pamięciowa nie dostosowuje się do głowy tak, jak powinna, a ta przy pałąku jest dosyć sztywna i nieprzyjemnie uciska głowę w trakcie odsłuchów. Ponadto, komory przetworników nie zostały odpowiednio odpowietrzone – dociśnięcie ich do głowy powoduje nieprzyjemny efekt zassania kanałów słuchowych i membran słuchawek. Izolacja akustyczna w trakcie słuchania muzyki jest dobra, lecz może nie wystarczyć w głośniejszym otoczeniu. Dźwięk Słuchawki reklamowane są jako produkt „obdarzony” głębokim i niskim basem. Ten rzeczywiście jest całkiem masywny i nieprzesadzony, wszak nie jest zbyt głęboki, czasami potrafi zabuczeć, lekko się „pogubić”, ale całościowo jest całkiem przyjemny w odbiorze. J88 to ciepłe słuchawki, które brzmią jakby dźwięk dobywał się lekkiego dystansu, jakby był delikatnie zabrudzony i trochę ziarnisty. Odwzorowanie wokali jest całkiem naturalne, ale całość niezbyt efektowna. Dźwięk sprawia wrażenie delikatnie „przyciemnionego”, „zbitego” i mało przestrzennego. Mimo tego, efekty stereo są bardzo dobre. Plusem JBL-i jest to, że nie są zbyt wymagające i, podłączone do jakiegokolwiek urządzenia, pokazują podobny poziom. Najlepiej radzą sobie w dynamicznej muzyce, lżejszym rocku i muzyce popularnej. W innych nagraniach brzmią niezbyt przyjemnie, nie jest to jednak brzmienie złe, ale nie robi jednak dużego wrażenia, biorąc pod uwagę inne słuchawki z tego przedziału cenowego, jak np. Brainwavz HM5, AKG K550 czy Soundmagic HP100. Podsumowanie JBL J88 spodobają się osobom, szukającym trwałych słuchawek o solidnej konstrukcji. Dźwiękowo mogą nie zadowolić wyjątkowo wymagających melomanów, choć zagrają poprawnie praktycznie z każdego źródła. To ogółem ciekawy produkt, lecz drogi – obecnie jego ceny na Allegro kształtują się w granicach 300–400 zł.
JBL J88 – nietuzinkowe słuchawki miejskie
Obecnie, najbardziej innowacyjnymi i najlepszymi są żarówki typu LED, choć i one nie są idealne. Oto ich zalety i wady. Poznaj i przekonaj się, czy warto zamienić obecne żarówki na te ledowe. Ekologia i zrównoważony rozwój opanowały cywilizację. Dziś już nie tylko liczy się to, co tanie i funkcjonalne, ale przede wszystkim to, co dobre dla środowiska i portfela. Sięgamy po rozwiązania, które jeszcze do niedawna wydawały się dziwactwami. Nikogo już nie dziwią lodówki o najwyższej klasie energetycznej, zmywarki, które pobierają niewielką ilość wody do zmycia całego kompletu naczyń czy krany z perlatorami, dbające o cenną wodę i ograniczające jej marnowanie. Żarówki typu LED świecą 25 razy dłużej niż zwykłe Główną zaletą żarówek typu LED jest ich żywotność. W porównaniu z tradycyjnymi szacuje się, że świecą one nawet 25 razy dłużej. To doskonała wiadomość. Nie trzeba martwić się o ich częste wymienianie i posiadanie kilku sztuk w zapasie. Zmorą poprzednich modeli był fakt, że przepalały się w najmniej oczekiwanych momentach. W przypadku żarówek typu LED takie ryzyko jest minimalne. Pomyślcie tylko, ile znaczy 25 razy dłużej. Żarówki LED będą świecić latami, przy zachowaniu swoich właściwości, dbając o środowisko i nasz portfel. W trakcie, gdy świecić będzie jedna żarówka typu LED, w tym samym czasie, potrzeba aż 25 normalnych, zatem to spora oszczędność pieniędzy. Żywotność żarówek ledowych to ok. 25 tysięcy godzin Czy ktokolwiek, kiedykolwiek zastanawiał się ile godzin świeci żarówka? Z pewnością nie. Trudno też oszacować ile się ją używa. Latem światło zapala się rzadziej, zimą częściej. Ciężko zliczyć minuty czy godziny, podczas których zapalone są lampy. Mając ledy nie trzeba tego robić. Nie trzeba też kłopotać się mijającymi godzinami, podczas których się świecą. Takie żarówki, bez wyłączania będą świecić non stop przez niemal 3 lata. Dużo, prawda? Dane te pozwalają także wyobrazić sobie oszczędność pieniędzy. Wymiana żarówek zwykłych na lampy ledowe, choć bywa kosztowna, jest opłacalna, co zauważalne jest, szczególnie, w przeciągu dłuższego czasu i o czym jasno informują rachunki za energię elektryczną. Żarówki typu LED zużywają do 85% mniej energii To fakt. Żarówki ledowe zużywają aż o 85% mniej energii niż tradycyjne. Wszystko dzięki ich technologii, która nie potrzebuje tak dużo mocy, by świecić jasnym, ciepłym światłem. Fakt ten można stwierdzić po otrzymywanych rachunkach za prąd. Po kilku miesiącach okaże się, że inwestycja w zmianę żarówek opłaciła się i była dobrą decyzją. Oszczędność prądu sprawia, że warto wymienić wszystkie stare żarówki na te ledowe, a lampki biurowe na lampki LED. Dostępne są na rynku modele, które działają na USB. Wystarczy dostęp do komputera, aby zaczęły świecić. Takie lampki wytwarzają tyle światła co tradycyjne, a jego barwa nie męczy oczu. Żarówki ledowe świecą ciepłym, przyjemnym światłem Jasne, ciepłe światło żarówek LED zostało przystosowane do ludzkiego narządu wzroku, podczas gdy tradycyjne mają barwy od żółtej, przez pomarańczową, aż do niebieskiej. Nienaturalne kolory męczą wzrok i sprawiają, że może się on pogarszać, czego nikt nie chce. Okuliści alarmują, aby używać odpowiedniego światła, dostosowanego do ludzkiego oka. Żarówki LED są rekomendowane przez fachowców. Żarówki typu LED posiadają opcję ściemniania Żarówki ledowe mają doskonałe właściwości. Poza oszczędnościami, długim czasem działania oraz przyjemną barwą można regulować intensywność świecenia. Do tego potrzeba specjalnej lampy z regulacją jasności. Dzięki tej opcji jest możliwość dostosowania jasności. Taka opcja przydaje się podczas oglądania telewizji. Telewizor świeci jasną barwą, a jego światło trzeba rozproszyć. Najlepiej przy pomocy nastrojowego oświetlenia. Przyciemnienie żarówek LED pozwoli osiągnąć ten cel i nie będzie męczyć oczu. Żarówki typu LED są drogie Ledy są droższe od tradycyjnych żarówek. Jednorazowa wymiana kilkunastu żarówek, jakie ma się w domu może nadszarpnąć domowy budżet. Warto robić to stopniowo, wówczas nie odczuje się tak bardzo wydatku związanego z tą inwestycją. Modele te nie kosztują kilku złotych za sztukę, ale kilkadziesiąt. Pewne jest jednak to, że wydatek się zwróci, zatem ich wysoki koszt jest tylko pozorny. Warto zainwestować w żarówki typu LED. Nie tylko w trosce o własny budżet, ale także zdrowie i środowisko
Czy żarówki LED są lepsze od zwykłych? Poznaj zalety i wady żarówek typu LED
Zapalenie pęcherza moczowego to dolegliwość, która dotyka przede wszystkim kobiety. Do objawów charakterystycznych schorzenia należą pieczenie i ból towarzyszące oddawaniu moczu, a także częste wizyty w toalecie, nawet przy spożywaniu niewielkiej ilości płynów. W jaki sposób pokonać te uciążliwe dolegliwości? Przyczyny zapalenia pęcherza moczowego Stan zapalny w większości przypadków wywołują bakterie, które poprzez cewkę moczową dostają się do pęcherza moczowego. Na zapalenie narażone są przede wszystkim osoby z obniżoną odpornością oraz te, które mają za sobą zabiegi okolic intymnych. Największym zagrożeniem jest pałeczka okrężnicy (Escherichia coli) – znajduje się ona w kale i łatwo może przedostać się do dróg moczowych. Winowajcami mogą być ponadto chlamydie czy mikoplazmy, które są przenoszone drogą płciową, dlatego też ryzyko wystąpienia choroby zwiększa aktywne życie seksualne. O tym, że z problemem zapalenia pęcherza moczowego zmagają się w głównej mierze przedstawicielki płci pięknej, decyduje anatomiczna budowa ciała. Kobieca cewka moczowa jest o wiele krótsza niż męska, a jej ujście jest zlokalizowane bliżej odbytu, stąd też o wiele łatwiej o zakażenie. Ryzyko wystąpienia schorzenia jest większe w przypadku kobiet, które jako metodę antykoncepcyji stosują środki plemnikobójcze, krążki pochwowe lub kapturki naszyjkowe. W większym stopniu narażone są one także na nawrót choroby. Dolegliwości niejednokrotnie towarzyszą letniemu wypoczynkowi, kiedy najczęściej dochodzi do wyziębienia pęcherza. Przyczyny są różne – lekki ubiór, zbyt długie przebywanie w mokrym kostiumie kąpielowym czy siadanie na chłodnych powierzchniach. Nie sprzyja także noszenie odzieży wykonanej ze sztucznych materiałów czy nadmiernie obcisła bielizna. Tak samo jak stosowanie perfumowanych kosmetyków do pielęgnacji okolic intymnych, a także nieostrożne korzystanie z toalet publicznych. Leczenie domowymi sposobami Rozszerzeniu się zakażenia zapobiegnie przyjmowanie dużej ilości płynów. Najlepiej sięgnąć po niegazowaną wodę mineralną, chociaż dobrze sprawdzi się też sok porzeczkowy, żurawinowy bądź jeżynowy – zawarta w nich witamina C przeciwdziała rozwojowi niebezpiecznych bakterii. Wystrzegajmy się natomiast działającej drażniąco kawy oraz alkoholu. W walce z uciążliwą dolegliwością pomogą zioła. Zalecane jest przede wszystkim picie naparu przygotowanego na bazie mniszka lekarskiego lub bratka. Sprawdzą się również preparaty i herbatki z pokrzywy. Ich spożywanie zwiększy ilość produkowanego moczu i pomoże złagodzić dolegliwości związane z infekcją. Ważne jest ponadto rozgrzanie organizmu, zwłaszcza podbrzusza i dolnych partii pleców. Warto w tym celu wykorzystać termofor lub poduszkę elektryczną. Ulgę przyniosą także nasiadówki. Napar wykonany z mieszanki ziół, takich jak rumianek, szałwia, krwawnik i nawłoć, należy dolać do gorącej wody, a następnie usiąść w niej na kilkanaście minut. Ważne jest, by na jakiś czas zrezygnować ze współżycia. Stosunek odbywany w czasie choroby może wywoływać ból, a dodatkowo zdecydowanie wydłuża proces leczenia. Leczenie farmakologiczne W przypadku kiedy domowe sposoby nie przynoszą spodziewanego efektu, możemy skorzystać z dostępnych bez recepty preparatów przeznaczonych do leczenia zakażeń dróg moczowych. Do najbardziej popularnych należy Urofuraginum Urinal oraz Żuravit, których działanie polega przede wszystkim na zwalczaniu szkodliwych bakterii. Jeśli jednak do objawów dołączą wymioty, bóle nerek bądź krew w moczu, konieczna będzie wizyta u lekarza. Specjalista na podstawie analizy moczu z posiewem dobierze odpowiedni sposób leczenia. Najczęściej zaleca się przyjmowanie środków o działaniu przeciwzapalnym, jednak w niektórych przypadkach konieczne jest zastosowanie antybiotyku. Ważne jest, by nie przerywać kuracji – w przeciwnym razie możemy poważnie zaszkodzić swoim nerkom. Zarówno w profilaktyce, jak i leczeniu zapalenia pęcherza moczowego ważna jest odpowiednia higiena okolic intymnych, szczególnie po stosunku. Pamiętajmy też, by nigdy nie wstrzymywać moczu, gdyż sprzyja to namnażaniu się bakterii w drogach moczowych. Ryzyko wystąpienia choroby zmniejsza również odpowiednie nawodnienie.
Zapalenie pęcherza moczowego – jak sobie z nim radzić?
Zimowe polowanie na płoć wymaga od nas nie tylko przystosowania się do nowych warunków atmosferycznych. Będziemy musieli również zrozumieć i dostosować się do nowych zmian, które zaszły w podwodnym świecie. Aby w tym okresie skutecznie łowić dorodne płocie, najpierw musimy dokładnie zrozumieć, co się zmienia w fizjologii ryb. Kiedy nadchodzi zima, większość ryb spokojnego żeru będzie trzymać się miejsc, w których znajdzie duże złoża tlenu, a także obszarów, które pozwolą im na zachowanie jak największej ilości energii. Ich celem będzie zachowanie na jak najdłuższy czas tłuszczu i masy, które z takim wysiłkiem gromadziły przez całą jesień. Ryby w tym czasie będą również bardziej ospałe, rzadko kiedy zdecydują zbliżyć się do górnej warstwy wody. Natomiast główną różnicą, o której musimy pamiętać, jest to, że płocie będą się grupować i przebywać w dużych stadach. Dlatego łowienie zimą jest z góry obarczone pewnym ryzykiem. Bo jeśli uda nam się natrafić na stado, to nasza szansa na złowienie dorodnych płoci jest naprawdę duża. Ale jeśli nie zlokalizujemy poprawnie i chybimy z miejscem, to przez cały dzień możemy nie zobaczyć nawet jednego brania. Więc zlokalizowanie stada to podstawa łowienia zimą praktycznie każdej białoryby. Lokalizacja Kiedy nadejdą pierwsze przymrozki i temperatura wody spadnie do kilku stopni, miejsca, w których regularnie łowiliśmy płocie latem lub wczesną jesienią, mogą nie przynieść już dobrych rezultatów. Dlatego musimy zmienić swoje podejście i spojrzeć świeżym okiem na całe łowisko. Powinniśmy wiedzieć, że płocie, które pogrupują się już w stada, będą powoli przemieszczać się w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca na zimowisko. To wędrówka jest ich kluczem do zachowania dobrej kondycji, a niekiedy i przetrwania. Dobrym miejscem na zimowisko jest miejsce spokojne, odgrodzone od letnich tras szybkiego ruchu. Potencjalną lokalizacją mogą okazać się większe zatoczki, stare porty czy na przykład ujścia rzek z powolnym nurtem. Płocie będą preferować przebywanie w wodzie stojącej, dlatego jeśli rzeka ma z nią połączenie, to możemy się spodziewać, że ryby właśnie tam powędrują. Dobrze jest więc prześledzić nasze łowisko i wybrać kilka potencjalnych miejsc. Znajomość tych lokalizacji i późniejsze połączenie ich w stałą trasę da nam tak naprawdę przepis na sukces. Przynęty i nęcenie Zimą następuje degeneracja planktonu, przez co woda staje się znacznie bardziej przejrzysta, a przez to ryby mogą być mniej ufne do naszych przynęt. Pamiętajmy o tym, że ryby w tym okresie szczególnie skupiają się na wartościach kalorycznych przyjmowanego pokarmu. A pokarm bogaty w białko i tłuszcz będzie odgrywać dla nich pierwszorzędne znaczenie. Dlatego miejmy ze sobą białe robaki, ochotki czy dendrobeny. Dodatkowo mała ilość pokarmu znajdująca się w wodzie oraz pewna czystość zapachowa sprawią, że nie powinniśmy wrzucać zbyt dużo zanęty do wody. Ryby, a szczególnie płocie, zimą mają spowolniony metabolizm i pobierają znacznie mniej pokarmu, więc duże ilości rozkładającej się zanęty o mocnym zapachu może bardziej odstraszyć niż przyciągnąć ryby. Wybierajmy takie mieszanki i kierujmy się zasadą, aby przywabić i nęcić, a nie nasycić. W tym okresie stosujmy zanęty o dosyć stonowanym zapachu i wymieszane z odpowiednią ziemią. Natomiast jeśli natrafimy na większe stado, to warto w czasie brań delikatnie nęcić, tym samym zwiększając szanse, że zatrzymamy płocie w naszym obszarze na dłużej. Sprzęt Biorąc pod uwagę fakt, że będziemy mieć do czynienia z ospałymi rybami, które mają zmniejszony metabolizm, a dodatkowo na przeszkodzie staje nam przejrzysta i czysta woda, przez którą ryby będą szczególnie wyczulone i ostrożne – to aby nieco wyrównać nasze szanse, musimy postawić na delikatność naszego sprzętu. Na pierwszym planie powinien znajdować się czuły i dobrze wyważony spławik, tak abyśmy mogli zobaczyć nawet najdelikatniejsze pyknięcia. Kij czy kołowrotek będzie mieć dla nas drugorzędne znaczenie, praktycznie każdy zestaw, który pozwoli nam na oddawanie dalekich rzutów oraz zapewni miękki hol, będzie odpowiedni. Natomiast zwróćmy baczną uwagę na linkę, z której będziemy korzystać. Łowiąc w zimnej wodzie, nie od każdej żyłki możemy wymagać pełnej gwarancji wytrzymałości. Dlatego nawińmy na szpulę żyłkę, której producent deklaruje zachowanie jej parametrów w niskich temperaturach. Szczególnie będzie mieć to znaczenie przy wyborze przyponu. Przejrzystość wody będzie od nas wymagać prawdziwych pajęczyn, a zimowa i tłusta płoć potrafi mieć spory zapas energii, więc postawmy na linkę o wysokiej jakości, która nawet w zimnej wodzie zachowa swoją miękkość i wytrzymałość. Nasza główna linka nie powinna przekraczać grubości 0,14 mm, a sam przypon powinien być w granicach 0,10 mm. Haczyk w rozmiarze 14 oraz 16 okaże się wystarczający dla większości płoci oraz przynęt. Łowienie płoci w zimowej aurze to niewątpliwa szansa na sprawdzenie swoich umiejętności. To także egzamin ze znajomości łowiska – jeśli go nie zdamy, ciężko nam będzie o jakiekolwiek wyniki. Ale jeśli zrozumiemy płocie oraz ich żerowanie w tym okresie, to ta wiedza obdarzy nas sukcesem, który na pewno również zaowocuje powodzeniem w letnich porach roku.
Płoć przed pierwszym lodem
Jak wyeksponować książki w domu? Oto kilka sprawdzonych i alternatywnych sposobów, które mogą być dla nas inspiracją. Przechowywanie książek w domu nie jest zadaniem łatwym, zwłaszcza gdy posiadamy dużą biblioteczkę. Do tego dochodzą albumy, stare magazyny, których nie chcemy po prostu wyrzucić. Co robić? Jak je przechowywać? Świetnym pomysłem jest urządzenie małej domowej biblioteczki. Wystarczy poświęcić kilka metrów, by urządzić mały kącik do czytania ulubionych lektur. Jak zagospodarować taką przestrzeń? W jaki sposób pomieścić wszystkie nagromadzone książki na małej powierzchni? Które części wyposażenia będą tutaj przydatne? W końcu, jak odpowiednio oświetlić kącik do czytania? Oto kilka sprawdzonych rad i inspiracji. Kącik do czytania w salonie Najłatwiejszym sposobem na wyeksponowanie książek w domu jest postawienie kilku regałów i zamontowanie półek wzdłuż ściany. W taki sposób będziemy mogli pomieścić jak największą ilość lektur na małej przestrzeni. Warto zagospodarować całą wysokość ściany. To rozwiązanie będzie szczególnie przydatne, jeśli mamy ograniczony metraż w domu. Półki z książkami jako część pracowni lub gabinetu Jeśli chcemy urządzić w domu miejsce do pracy, możemy zagospodarować tam także małą czytelnię. Wystarczy zamontować kilka podłużnych półek wzdłuż ściany nad stołem. Stare magazyny i albumy z kolei możemy umieścić na dodatkowym stoliku obok kanapy lub łóżka. W taki sposób będą zawsze pod ręką. Biblioteczka jako zabudowa ściany Jeśli mamy naprawdę bardzo dużo książek, możemy poświęcić całą ścianę na wyeksponowanie swojej kolekcji lektur. Wystarczy zamontować podłużne półki na całej szerokości ściany. Uwaga, półki mogą być różnej wielkości i długości. W taki sposób przełamiemy nudę i dodamy przestrzeni ciekawych akcentów. Biblioteczka pod schodami Mamy wolne miejsce pod schodami w domu? Możemy tam urządzić świetną biblioteczkę. Wystarczy zamówić specjalne szafki czy półki, które możemy umieścić w wolnej przestrzeni pomiędzy schodkami. Takie rozwiązanie często jest stosowane m.in. w skandynawskich wnętrzach. Czytelniczy przedpokój Zastanawiamy się, jak urządzić mały przedpokój? Wyłóżmy w tym miejscu swoje ulubione lektury na półkach. Magazyny i albumy z kolei możemy postawić na podłodze lub ułozyć na specjalnym małym stoliku lub w gazetniku. Nie zapomnijmy także o wygodnym foteliku, który może stworzyć świetną strefę relaksu do czytania książek wieczorem. Oświetlenie biblioteczki Gdy już zdecydowaliśmy się na rodzaj biblioteczki, należy zastanowić się nad sposobem jej oświetlenia. Najlepiej wybrać światła kierunkowe, podświetlające półki. Świetnym pomysłem jest także wykorzystanie energooszczędnych lampek halogenowych, które możemy zamontować wzdłuż półek. Innym sposobem jest również wykorzystanie taśm LED, które stworzą nastrojową, a jednocześnie nowoczesną atmosferę. Urządzenie domowej biblioteczki to świetny pomysł na wyeksponowanie swojej kolekcji książek, a także zorganizowanie małej strefy relaksu. Wbrew pozorom nie będziemy potrzebować wiele miejsca, by urządzić domową czytelnię. Wystarczy poświęcić kilka metrów ściany w salonie lub w przedpokoju, a także zamontować regały lub półki, na których wystawimy swoje lektury. Koniecznie należy także zastanowić się nad oświetleniem tego miejsca. Możemy zamontować np. światła kierunkowe lub lampki halogenowe podświetlające półki.
Alternatywne sposoby na wyeksponowanie domowej biblioteczki
Lubisz gościć rodzinę na uroczystym obiedzie? W takim razie serwis stołowy jest w twoim gospodarstwie domowym niezbędny. Dania podawane na pięknych talerzach lepiej smakują! Jeśli jeszcze nie masz odpowiedniego kompletu, może warto pomyśleć o jego kupnie. Zastawa stołowa jest nieodzowna, jeśli chcemy zorganizować większe przyjęcie. Zasady savoir-vivre przewidują, że każdy gość powinien jeść z takiego samego talerza, reguła ta obejmuje również sztućce, szklanki i kieliszki. Jeśli lubisz urządzać eleganckie przyjęcia, powinnaś koniecznie mieć w domu serwis obiadowy. Zastawy mogą mieć różną liczbę elementów. Najbardziej podstawowy, dla sześciu osób, składa się z 18 części, czyli 18 talerzy różnej wielkości: głębokiego, płytkiego i małego. Serwisy dla sześciu osób składające się z 24 części, to zestaw zawierający oprócz talerzy również salaterki, sosjerkę, wazę i półmiski. Naturalnie serwisy dla dwunastu osób mają tych części odpowiednio więcej, w wersji podstawowej – 36 talerzy. Są komplety zawierające jednocześnie serwis do kawy – dzbanek i filiżanki. Niektóre liczą nawet po kilkadziesiąt elementów. Od tego, jak duży jest serwis i z jakiego tworzywa został wykonany, zależy jego cena. Mniejsze serwisy obiadowe można kupić już za ok. 100 zł. Talerz nie musi być okrągły Na rynku jest bardzo duży wybór serwisów o nowoczesnym designie, pasujących do modernistycznie wyposażonych wnętrz. Czym się różniserwis nowoczesnyod tradycyjnego? Na przykład tym, że talerze nie zawsze są okrągłe. Kształty naczyń bywają rozmaite, ale najczęściej są geometryczne: kwadratowe, w kształcie rombu czy nawet trójkąta. Niektóre głębokie talerze w nowoczesnych zastawach są tak płytkie, że mieści się w nich dosłownie kilka łyżek zupy. Ale może to właśnie jest odpowiednia ilość dla osób stale będących na diecie… Tradycyjny talerz jest okrągły, najczęściej z kwiatowym deseniem i złoceniami (jak np. słynna róża chodzieska). Nowoczesne zastawy charakteryzuje prostota, minimalizm i oszczędność formy, a ulubione kolory to biel, ecru i różne odcienie szarości. Często są monochromatyczne, a wzory – o ile pojawiają się na talerzach – są raczej geometryczne i graficzne. Niektóre desenie mają ostre, zdecydowane barwy, co raczej nie zdarza się w tradycyjnych serwisach, przeważnie pastelowych. Porcelana czy szkło hartowane? Naczynia porcelanowe uchodzą za najbardziej eleganckie ze względu na szlachetne tworzywo. Porcelanę wynaleziono w Chinach w VII wieku. Można ją poznać po tym, że lekko prześwituje.Serwisy z porcelany kupimy zarówno w wersji tradycyjnej, jak i nowoczesnej. Eleganckie zastawy stołowe o nowoczesnym designie proponuje na przykład producent tradycyjnej polskiej porcelany, fabryka w Chodzieży. Oryginalny porcelanowy serwiszłożony z 36 elementów można kupić już za niecałe 450 zł. W nowoczesnym wzornictwie specjalizuje się też firma Luminarc, producent naczyń ze szkła hartowanego. Naczynia oznaczone tą marką są o wiele bardziej odporne niż wykonane z porcelany czy porcelitu, a użytkownicy cenią je sobie ze względu na trwałość oraz higieniczność: szkło jest idealnie gładkie, łatwo się je myje. Mają też przystępną cenę: serwis stołowy luminarc dla sześciu osób można kupić za niecałe 100 zł. Serwisy utrzymane w jednym kolorze lub z delikatnym deseniem mają tę przewagę nad wzorzystymi, że łatwo do nich dopasować inne naczynia, obrus czy serwetki. Można też dzięki rozmaitym dodatkom różnie stylizować wystrój stołu. Gładki serwis daje po prostu więcej możliwości. Warto poza tym pamiętać, że według zasad etykiety, jaskrawe, wzorzyste naczynia uchodzą za symbol złego smaku.
Serwisy obiadowe o nowoczesnym designie
Współczesna literatura islandzka pełna jest ciekawych książek. Ze względu na duże powiązania kulturowe często porównywane są do publikacji autorów pochodzących ze Skandynawii. Choć na język polski przetłumaczono jedynie niewielki odsetek współczesnych islandzkich powieści, to zdecydowanie warto po nie sięgnąć. Pamiętam cię, Yrsa Sigurdardóttir Trójka bohaterów powieści trafia do opuszczonego domu, który mają zamiar wyremontować. Na miejscu czują, że ktoś jest obok i stara się ich pozbyć. Tuż obok dzieje się coś zupełnie innego. Ktoś włamuje się do przedszkola i rysuje na ścianach tajemnicze znaki. Czy te dwie historie mają ze sobą coś wspólnego? Pamiętam cię to wciągający kryminał, który w pewnych momentach ociera się o horror. To idealna lektura dla czytelników lubiących odrobinę strachu i niepewności. Nastrój idealnie podkreśla specyfika islandzkiej prowincji, na której może się wydarzyć niemal wszystko. Grobowa cisza, Arnaldur Indridason To kolejny przykład świetnego kryminału rodem z Islandii. Podczas przyjęcia urodzinowego dzieci znajdują kawałek ludzkiej kości. Wkrótce zostaje odnalezione ciało, ukryte pod ziemią od kilkudziesięciu lat. Sprawą zajmuje się policjant, Erlendur Sveinsson. Dochodzenie zaczyna ujawniać kolejne niepokojące okoliczności. W tym samym czasie komisarz boryka się z problemami rodzinnymi, które dodatkowo utrudniają sprawę. Rozwiązanie zagadki nie jest tak łatwe, jak wydawało się na początku. Grobowa ciszato kolejna, świetnie skonstruowana historia kryminalna, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Kobiety, Steinar Bragi Nowatorska powieść, skupiająca się na roli kobiet we współczesnych czasach oraz czynnikach społecznych, które mają na nie ogromny wpływ. Główna bohaterka, Eva, wraca na Islandię z Nowego Jorku. Boryka się z własnymi słabościami, depresją i alkoholizmem, próbując ułożyć od nowa całe swoje życie. Kobietywywołały w Islandii bardzo sprzeczne opinie. Nic dziwnego, ponieważ książka nie należy ani do łatwych, ani do przyjemnych. Jest oszczędna w słowach, a jednocześnie bardzo bogata w emocje głównej bohaterki. W zamyśle autora ma przedstawiać trudną sytuację kobiet borykających się z narzucanymi im przez społeczeństwo normami i schematami. Milczenie lodu, Ragnar Jonasson Autor w mistrzowski sposób oddaje charakter Islandii – zimno, mrok i nastrój, które prowokują do zbrodni. Wszystkie te cechy ma małe rybackie miasteczko, w którym toczy się akcja książki. Jej bohater to młody policjant, który kiedyś chciał zostać księdzem. Teraz musi zmagać się z dziwnymi rzeczami, które zaczynają się dziać w miasteczku. Tajemnicza śmierć, pobicie, krwawe ślady na śniegu – kto stoi za tymi wydarzeniami? Czy bohaterowi uda się dotrzeć do mieszkańców i uzyskać od nich odpowiedzi? Milczenie lodu to idealna pozycja dla każdego fana skandynawskich kryminałów. Poradnik domowy Kilera, Hellgrimur Helgason Autor kultowej książki 101 Reykjavik wraca z nową powieścią. Płatny zabójca, weteran wojny na Bałkanach, przyjeżdża na Islandię. Oprócz ucieczki przed FBI i prób zdefiniowania na nowo swojego życia staje również przed wyzwaniem różnic kulturowych. Poradnik domowy Kilera to zabawna komedia pomyłek, niepozbawiona kryminalnego zacięcia, a przy tym bardzo wnikliwy obraz współczesnej Islandii. To powieść, którą zdecydowanie trzeba przeczytać. Jest idealna do tego, by choć trochę zrozumieć tę zimną wyspę i jej mieszkańców. Literatura islandzka, choć mało znana w naszym kraju, zasługuje na uwagę. Z pewnością znajdziemy w niej pozycje warte poświęcenia im kilku godzin i nie będziemy zawiedzeni ich lekturą. Pozwolą na przeniesienie się do tajemniczej, mroźnej krainy, w której może się wydarzyć wszystko. Przeczytaj również: Najciekawsze książki o ludziach, którzy przetrwali w trudnych warunkach
5 współczesnych islandzkich powieści, które musisz przeczytać
Kompletując wyprawkę dla noworodka, kupujemy najczęściej wózek, wanienkę i łóżeczko. Pamiętamy również o ubrankach, kosmetykach i pieluszkach. Czasem jednak zapominamy o drobnych akcesoriach kosmetycznych, które mogą okazać się bardzo pomocne w pierwszych miesiącach życia maluszka. Sól fizjologiczna i sterylne gaziki Sól fizjologiczna, czyli 0,9% roztworu chlorku sodu, przydaje się do codziennej higieny noworodka. Używa się jej m.in. do pielęgnacji dziecięcego noska. Do każdego otworu nosowego należy wlać jedną lub dwie krople soli, a następnie ułożyć dziecko na brzuszku lub na boku. Przyjęcie takiej pozycji sprawi, że nieczystości wydostaną się na zewnątrz i możliwe będzie ich wytarcie gazikiem. Warto również nawilżać nos za pomocą soli fizjologicznej wieczorem, przed położeniem dziecka spać. Do pielęgnacji noska można też użyć roztworu wody morskiej. Sól fizjologiczna jest niezbędna do codziennego przemywania oczu niemowlęcia. Są one niezwykle wrażliwe. Jeśli nie będzie się ich odpowiednio pielęgnować, może dojść do zakażenia bakteryjnego (czego objawem są ropiejące oczy). Po wieczornej kąpieli należy przemyć oczka jałowym gazikiem. Należy to robić zawsze od zewnętrznego kącika oka do nasady noska. Co ważne, do pielęgnacji jednego oka używa się jednego gazika! Gaziki mogą być pakowane zbiorczo lub pojedynczo (po 3 szt.), różnią się liczbą warstw (8, 12, 16 i 32) oraz nitkowością (13-, 17- i 20-nitkowe), dlatego ceny za kompresy tego rodzaju są różne. Najpopularniejsze są gaziki Matocomp oraz Viscoplast. Patyczki kosmetyczne Na rynku dostępne są dwa rodzaje. Te przeznaczone dla najmłodszych mają specjalny ogranicznik, który zapewnia bezpieczeństwo użytkowania. Patyczki są bawełniane i bardzo delikatne. Używa się ich zarówno do pielęgnacji noska i małżowin usznych, jak i w celu oczyszczenia kikuta pępowinowego. W swoim asortymencie patyczki higieniczne dla dzieci ma wiele znanych marek. Najczęściej rodzice wybierają Cleanic Kindii (3,20 zł za 60 szt.) oraz Canpol Babies (3,72 zł za 56 szt.). Waciki kosmetyczne Delikatne waciki kosmetyczne są idealne do przemywania buzi niemowlęcia, np. po posiłku lub w upalne dni. Są delikatne dla skóry i nie wywołują podrażnień. Płatki kosmetyczne (np. BabyOno) kosztują ok. 7 zł (za 60 szt.). Prostokątne waciki kosmetyczne są z kolei niezbędne, gdy zdecydujemy się przy zmianie pieluszki na przemywanie dziecięcej pupy wodą. Waciki są delikatne, dobrze wchłaniają wodę, łatwo je odsączyć i skutecznie myją okolice intymne maluszka. Duże płatki kosmetyczne ma w swojej ofercie np. marka Cleanic (ich koszt to ok. 5 zł za 60 szt.). Skórze szczególnie wrażliwej poleca się organiczne płatki kosmetyczne (np. Organyc Baby). Są wyprodukowane w 100% z bawełny organicznej. Waciki są bardzo delikatne, a przy tym dobrze czyszczą ciało niemowlęcia. Za 60 szt. płatków tego typu trzeba zapłacić 20 zł. Drobne akcesoria kosmetyczne są bardzo przydatne w codziennej pielęgnacji dziecka. Powinno się po nie sięgać każdego dnia, bo wykonywane nimi zabiegi są niezwykle ważne dla zdrowia i komfortu naszego dziecka. Akcesoria kosmetyczne najczęściej niewiele kosztują. Warto pamiętać o ich zakupie, kompletując wyprawkę dla noworodka, bo przydadzą się już w pierwszej dobie jego życia.
Drobne akcesoria kosmetyczne dla noworodka
Mówi się, że zadbane dłonie to nasza wizytówka. Dlatego oprócz codziennej pielęgnacji większość kobiet dba również o regularny manicure i starannie maluje swoje paznokcie lub oddaje się w ręce kosmetyczki. Ostatnio na rynku kosmetycznym pojawiła się nowość – lakier w sprayu, który z pewnością może zrewolucjonizować dotychczasowe metody ozdabiania paznokci. Od tipsów po hybrydę Efekt tradycyjnie pomalowanych paznokci, czy to u kosmetyczki, czy samodzielnie w domu, utrzymuje się krótko, a na paznokciach szybko pojawiają się odpryski. Początkowo sposobem na przedłużenie efektu pięknych paznokci było zakładanie tipsów, czyli sztucznych, akrylowych paznokci. Do takiego zabiegu paznokcie musiały być odpowiednio spiłowane, a na nie naklejało się sztuczną płytkę o różnej długości i malowało się według upodobania. Później akrylowe paznokcie zastąpiły żelowe. Kolejnym skutecznym wynalazkiem był lakier hybrydowy, który utwardzony ultrafioletem utrzymuje się na paznokciach nawet do kilku tygodni. Oba te sposoby wymagają jednak wizyty w salonie kosmetycznym lub zakupu dość drogiego sprzętu, a co więcej – są dosyć czasochłonne. Rewolucyjna formuła Rewolucją może okazać się lakier do paznokci w sprayu brytyjskiej firmy Nails Inc., który na pewno zyska wiele zwolenniczek. Jego tajemnicą jest formuła. Została tak zaprojektowana, aby po spryskaniu dłoni lakier przywierał tylko do płytki paznokcia, a nie do skóry. Dzięki temu możemy łatwo zmyć go z rąk, a paznokcie pozostaną pokryte kolorem. Do mycia wystarczy ciepła woda z mydłem. Producent oprócz lakieru w sprayu zaleca użycie bezbarwnego podkładu, którym malujemy paznokcie przed spryskaniem lakierem. Jego celem jest utwardzenie lakieru, aby trzymał się na płytce jak najdłużej. Paznokcie gotowe w 20 sekund Główną zaletą lakieru w sprayu jest na pewno czas schnięcia, który według zapewnień producenta wynosi 20 sekund. Na opakowaniach tradycyjnych lakierów często również znajdziemy informację o ekspresowym wysychaniu, jednak czas ten wynosi około 60 sekund i w przypadku nałożenia dwóch warstw znacznie się wydłuża. Dodatkowo, jeśli pomalujemy paznokcie tradycyjnym lakierem wieczorem i wydaje nam się, że są już zupełnie suche, to rano często budzimy się z odciśniętymi śladami kołdry. Lakier w sprayu – same plusy? Na temat nowinek kosmetycznych, takich jak lakier do paznokci w sprayu zdania są zawsze podzielone. Niektórzy widzą w nim sensacyjny wynalazek, inni drogi niepotrzebny gadżet i zbędny wydatek. Nie da się jednak ukryć, że lakier w sprayu może skutecznie przyspieszyć proces malowania paznokci, a także go ułatwić. Chyba każda praworęczna osoba przyzna, że malowanie prawej ręki pędzelkiem z tradycyjnego lakieru jest dość kłopotliwe, a efekt nie zawsze spełnia nasze oczekiwania. Dodatkowym plusem lakieru w sprayu jest to, że nie wyschnie zbyt szybko, gdyż jest szczelnie zamknięty. W przypadku lakierów w buteleczkach często jest tak, że zanim zdążymy je wykorzystać, zaczynają się ciągnąć i wysychają. Pojemność sprayu to 50 ml. Z uwagi na to, że przy każdym malowaniu część lakieru trafi na skórę dłoni, a także na wszystko dookoła, może okazać się, że lakier w sprayu jest mało wydajny. Cena lakieru ma wynosić około 70 zł, jest dość wysoka, ale jeśli okaże się, że lakier utrzymuje się na paznokciach długo, może się bardziej opłacać niż częste wizyty u kosmetyczki. Obecnie w ramach przedsprzedaży firma oferuje klientkom dwa kolory lakieru: srebrny i różowy. Jeśli prognozy sprzedaży spełnią oczekiwania producenta, na pewno na rynku pojawi się cała gama kolorów lakierów w sprayu. Na rynku dostępne są już rajstopy w sprayu, wysuszacze do lakieru, podkład, a także lakier do paznokci w sprayu, wiele osób zastanawia się, co będzie następne. Producenci kosmetyków na pewno nas jeszcze zaskoczą. W Wielkiej Brytanii kobiety mogą już testować lakier w sprayu. Polkom pozostaje czekać na wprowadzenie go na polski rynek i przekonanie się na własnej skórze, a właściwie na własnych paznokciach, czy okaże się hitem.
Paznokcie malowane sprayem – najnowszy trend
Wybór stylu wystroju wnętrz w mieszkaniu lub domu to ważny wstęp w dążeniu do wymarzonej aranżacji, która będzie nam towarzyszyć na co dzień przez bardzo długi czas. Warto podejść do tego w sposób przemyślany, aby przez lata cieszyć się doskonale urządzonymi pomieszczeniami. Styl eko jest wyjątkowy pod wieloma aspektami. Ekologia to dziedzina, która w obecnych czasach zyskuje na popularności. Jesteśmy coraz bardziej świadomymi ludźmi, którzy doceniają wpływ, jaki mają na przyrodę. Dodatkowo pragniemy bliskości z naturą i eksponowania tego zamiłowania również w swoim mieszkaniu. Styl eko jest zbliżony do rustykalnego i skandynawskiego. Zaskakuje prostotą rozwiązań i daje duże pole do popisu dla umiejętności własnych rąk. Jak wprowadzić go we własnym otoczeniu? Styl eko – idea w wielu dziedzinach życia Jeżeli w kręgu naszych zainteresowań leży zdrowe odżywianie, ekologiczne technologie oraz poszanowanie dla przyrody, to styl naturalny w aranżacji wnętrz będzie harmonijnym dopełnieniem tych tendencji. Zapewni spokój i zadowolenie z życia. Styl eko to przede wszystkim umiar i równowaga. Przytulne pomieszczenia, pełne delikatności i prostoty formy. W takich aranżacjach nie brakuje drewna i nadających się do recyklingu materiałów. To także pochwała dla renowacji i zaprzeczenie konsumpcjonizmu. Decydując się na takie rozwiązania, warto zacząć od tego, co już posiadamy, i popracować nad wykorzystaniem tych przedmiotów na nowo, czasem w zupełnie nowy sposób. Efekt końcowy zachwyci nawet sceptyków. Drewno – kwintesencja stylu ekologicznego Drewno to wyjątkowy materiał, który wprost kojarzy się z przyrodą, a wystrój przybliża do natury w najskuteczniejszy sposób. Im mniej przetworzone, tym lepiej. Może być z niego wykonana podłoga, okładzina ścienna czy też meble. Drewniane stoły i krzesła zachwycą kolorem i wyjątkowym wzorem usłojenia. Nawet niczym niewykończony korzeń przyniesiony z wycieczki do lasu może stać się przedmiotem dekoracyjnym. Drzewne inspiracje w stylu eko lubią towarzystwo innych naturalnych materiałów. Zwróćmy uwagę na wiklinowe kosze, pufy i fotele. Dywany z juty czy trawy morskiej sprawią, że podłoga zyska wyrazu. Sposoby na ocieplenie wnętrza w stylu ekologicznym Prostota i surowość wcale nie muszą charakteryzować się zimnym wrażeniem. Ciepłe odczucie zapewnimy sobie, wprowadzając tkaniny. Warto postawić na len, bawełnę i wełniane plecionki. Koce, pledy i narzuty sprawią, że aż ciężko będzie się z nimi rozstać. W takich wnętrzach świetnie sprawdza się też ciepłe oświetlenie. Już od samego trzaskającego płomienia kominka po migocące wieczorami świece. Unikajmy sztuczności, plastiku i tworzyw syntetycznych, które mogą zaburzyć kontakt z naturą. Chętnie stosujmy kamień w jego nieobrobionej formie. DIY i recykling w służbie naturze Styl ekologiczny przypadnie do gustu osobom, którym nie brak wyobraźni i które lubią się trochę pomęczyć w drodze do zachwycających rezultatów. Recykling w wystroju wnętrz to przede wszystkim odnawianie. Mebel z duszą i historią przeżyje drugą młodość, kiedy nadamy mu nowego wizerunku. Zaopatrzmy się w farby do drewna, nietoksyczne lakiery. Bardzo popularne jest teraz wykorzystywanie palet transportowych w urządzaniu wnętrz. Czasem to właśnie ze starej skrzynki po owocach stworzymy regał, który idealnie wpasuje się w początkowy zamysł. Od teraz zaprzestańmy wyrzucania szklanych opakowań i pojemników. Butelki z szerokim gwintem posłużą za dzbanki na wodę, a słoiki za stylowe szklaneczki i kubki. Pochwała prostoty – kolory ziemi Kolorystyka stylu eko jest bardzo prosta i przewidywalna. To przede wszystkim biel i jej przewaga nad innymi barwami. Dzięki niej zyskujemy przejrzystość i brak ryzyka przeładowania. Ponadto prym wiodą wszelkie naturalne kolory ziemi. Złamane zielenie, beże, brązy, szarości. Trzymajmy się raczej z daleka od ostrych kontrastów, które mogłyby męczyć oko. Stawiajmy na harmonijne mieszanki, które napawają spokojem. Za stylem eko w naszym mieszkaniu powinien iść też styl życia nastawiony na oszczędność i zgodę z naturą. Warto zastanowić się nad staranną segregacją śmieci oraz ograniczeniem ich ilości. Zwróćmy uwagę na pobór prądu i oszczędność w codziennych decyzjach.
Styl eko w aranżacji wnętrz – czyli jaki?
Ogólnie przyjęte jest, że szarość jest nudna, smutna i przygnębiająca. Szary kolor ubrań jest bezpieczny i zachowawczy. Szary jest ponury, a ludzie, ubierający się w szarości, nie mają odwagi zdecydować się na inne kolory. Jednak ten sposób myślenia nie jest już tak popularny, jak kilka lat temu, a szarość często określana jest nową czernią. Na ulicach, w szkołach, przedszkolach i na placach zabaw zauważyć można dzieci ubrane we wszystkie kolory tęczy. Dziewczynki zwykle chodzą ubrane na różowo, a chłopcy na zielono i niebiesko. Nikogo to nie dziwi i jest w pełni akceptowane przez nasze społeczeństwo, bo kolory w dużej mierze identyfikują płeć dziecka. Przypomnij sobie pierwszy zakup dla jeszcze nienarodzonego dziecka, kiedy poznałaś jego płeć – czy nie był to różowy lub niebieski ciuszek? To całkowicie zrozumiałe. Normalne przecież, że każda dziewczynka uwielbia się stroić jak księżniczka, a każda księżniczka kocha się w kolorze różowym. Chłopcy z kolei uwielbiają samochody, spiderman’a i inne podobne historie, i to właśnie w kolorze niebieskim i zielonym można najszybciej kupić ubrania z ulubionym chłopięcym motywem. Co się stanie, jeśli zamiast standardowych kolorów dzieciństwa postawimy na modną szarość? Czy kilkuletnie dziecko w szarej bluzeczce będzie prezentować się przygnębiająco? A może jednak będzie się wyróżniać oryginalnym doborem ubrań i nie zniknie w tłumie świnek Pepp i Zygzaków McQueenów? Prawda jest jedna – każdy rodzic ubiera dziecko tak, jak mu się podoba, a jeśli szary jest modny, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dziecko w owe szarości ubierać. Zwłaszcza, że modne ubrania w tym kolorze naprawdę wyglądają rewelacyjnie i w żadnym razie nie są smutne i przygnębiające. Rodzice chcą dać dziecku wszystko co najlepsze, dlaczego zatem mama, która śledzi modowe trendy, nie miałaby kupić dziecku najmodniejszych szarych spodni? Porzuć stereotypy Dzieci w gruncie rzeczy nie są małymi dorosłymi, ubierając je zatem w modne rzeczy nie sprawimy, że spoważnieją lub staną się smutne. Wszak szare ubranie nie oznacza od razu, że dziecko nie będzie już dzieckiem. Będzie po prostu ubrane według najnowszych trendów, będzie modne i będzie się wyróżniać. Będzie również dumne z tego, że ma na sobie tak fantastyczne ubrania. Różowy i niebieski? Oczywiście, że są dozwolone, ale nie zapominajmy, że są inne kolory, tak fajnie wyglądające na maluchach. Połącz kolory Jeśli szarości nie podobają Ci się za bardzo, a chcesz je jednak dziecku zakładać, bo dbasz o to, żeby miało na sobie modne rzeczy, połącz je z innymi kolorami. Skontrastuj szary z pastelowymi kolorami – niebieskim, żółtym, fioletowym, albo bardziej wyrazistymi – czerwonym czy różowym. Kolor szary ma jedną wspaniałą właściwość – pasuje do wszystkiego i ze wszystkim można go łączyć. Szara bluzka, czarne spodnie i żółte kozaczki, albo żółta kurtka, niebieskie buty i szare spodnie – takie zestawy nie tylko będą wyglądać rewelacyjnie, ale będą również przyciągać uwagę. Postaw na dodatki Denerwuje cię nadmiar różu w pokoju córeczki? A może masz dość niebieskiego w szafie syna? Zmień to, wybierając dodatki w szarym kolorze. Spineczki, opaski, paski, skarpetki, rękawiczki, szaliki i czapki. Szare oprawki okularów w razie potrzeby, szare buciki, plecaki i torebki. Możliwości jest bardzo wiele i tylko od ciebie i dziecka zależy, jak połączyć modny szary z resztą odzieży dziecka. Najnowsze katalogi z odzieżą dziecięcą stawiają na szary kolor. Neutralny, spokojny i przyjemny dla oka. W sklepach to właśnie szary kolor walczy o miejsce na wieszaku z innymi kolorami. Nie bój się kupować dziecku szarych ubrań. To wcale nie oznacza, że jesteś snobką, a Twoje dziecko ubiera się nijako. Wręcz przeciwnie. Ty chcesz, żeby twoje dziecko ubierało się ładnie, stylowo i z klasą, a kolor szary w przypadku dzieci nie oznacza wcale znikania w tłumie nijakości.
Szare ubrania dla dzieci nie muszą być nudne
Masz wrażliwą skórę? Stosowane na co dzień kosmetyki podrażniają twoją cerę, powodują zaczerwienienie, wysypkę bądź uczucie swędzenia? A może masz już dość perfumowanych preparatów, po użyciu których nie widzisz żadnych rezultatów? Czas wypróbować dermokosmetyki. Dermokosmetyki nazywane kosmeceutykami to produkty z pogranicza kosmetyków i farmaceutyków. Oprócz właściwości nawilżających i pielęgnacyjnych wpływają dobroczynnie na procesy fizjologiczne zachodzące w skórze, takie jak starzenie, regulacja gruczołów łojowych czy gospodarka wodno-elektrolitowa. Przeznaczone są zwłaszcza dla skorej do podrażnień cery wrażliwej i alergicznej. Dzięki swoim właściwościom stosowane są jako środek dodatkowy przy leczeniu chorób dermatologicznych, takich jak trądzik czy atopowe zapalenie skóry, a także do skóry starzejącej się. Kosmetyki apteczne Dermokosmetyki sprzedawane są przede wszystkim w aptekach, rzadziej w lepszych drogeriach, dlatego też określa się je mianem kosmetyków aptecznych. Należy jednak pamiętać, że polskie prawo dokładnie nie reguluje rynku dermokosmetyków, gdyż inne restrykcje dotyczą kosmetyków, a inne leków. Pojęcie dermokosmetyku jest więc używane w świecie dermatologii, ale może być dowolnie nadawane przez producenta, co może wprowadzić konsumentów w błąd. Na co więc zwracać uwagę? Kosmetyki apteczne różnią się od „normalnych” kosmetyków przede wszystkim składem. Zawierają mniej składników, gdyż pozbawione są substancji zapachowych, drażniących, konserwantów, sztucznych parabenów itp. W ich recepturze znajdziesz przede wszystkim naturalnie występujące w przyrodzie substancje, takie jak witamy czy woda termalna. W porównaniu do drogeryjnych kosmetyków mają przeważnie wyższe stężenie składników aktywnych odpowiadających za pielęgnację, regenerację oraz odporność skóry. Podstawową zasadą przy ich zakupie jest dobór preparatu do konkretnego typu cery lub problemu skórnego. Jeśli myślisz, że dermokosmetyki zrujnują twoją kieszeń, to się mylisz. Oto przegląd kilku produktów do 100 zł. Po pierwsze oczyszczanie Jedną z podstawowych czynności pielęgnacyjnych każdego typu cery jest oczyszczanie. Na twojej cerze codziennie osadzają się miliony zanieczyszczeń, więc jeśli chcesz, by wchłonęła ona aktywne składniki z innych preparatów, zacznij od efektywnego oczyszczania. Płyn micelarny do codziennego stosowania Bioderma Sensibio H2O usuwa zanieczyszczenia, a nawet radzi sobie z wodoodpornym makijażem. Za opakowanie o pojemności aż 500 ml zapłacisz jedynie ok. 40 zł. Aktywne składniki płynu mają działanie łagodzące, zapobiegają podrażnieniom, które często towarzyszą oczyszczaniu, a do tego nie naruszają naturalnej równowagi lipidowej skóry. Bioderma Sensibio H2O nie zawiera alkoholu ani środków zapachowych. Wśród innych kosmetyków oczyszczających warte uwagi są preparaty firmy Pharmaceris, a w szczególności żele myjące. Kosmetyki tej firmy zdobyły sobie wierną rzeszę klientek m.in. ze względu na to, że są podzielone na rodzaje skóry według ich właściwości czy problemów dermatologicznych. I tak, kosmetyki oznaczone literką N są skierowane do cery naczynkowej, A – alergicznej, T – trądzikowej itp. Żele myjące Pharmaceris nie zawierają mydła i pozwalają na zachowanie naturalnej ochrony naskórka, np. żel kojący zaczerwienienia z serii N lub antybakteryjny z serii T. Dermokosmetyki do skóry tłustej, trądzikowej Problemy z wypryskami, nawracający trądzik, świecące czoło – dobrze to znasz? Tłusta skóra potrafi być naprawdę uporczywa i odporna na leczenie. Apteczny asortyment oferuje całe mnóstwo specyfików dla cery z takimi problemami. KosmetykiLa Roche-Posay z linii Effaclarregulują wydzielanie sebum oraz zmniejszają pory, a do tego nie zawierają parabenów. Wśród nich możesz znaleźć m.in. żel oczyszczający, krem przeciw nawrotom trądziku, tonik zwężający pory i przeciwdziałający ich zatykaniu czy sebo-regulujący krem matujący przeciw błyszczeniu się skóry. La Roche-Posay ma też zachwalaną gamę produktów do cery starzejącej się – liniaRedermic wygładza skórę i przywraca jej naturalną jędrność. Cera wysuszona, zaczerwieniona Sucha skóra z tendencją do swędzenia i zaczerwienienia potrafi być nie lada wyzwaniem w pielęgnacji, szczególnie przy zmiennych warunkach atmosferycznych. Jeśli twoim problemem jest nieestetycznie wyglądająca, łuszcząca się skóra, zainwestuj w dobry intensywnie nawilżający dermokosmetyk. Wybierając preparat, zwróć uwagę na obecność składników zatrzymujących cząsteczki wody w głębokich warstwach skóry, hamujących parowanie oraz łagodzących podrażnienia. Dużym powodzeniem cieszą się preparaty zawierające wodę termalną ze względu na jej dobroczynne właściwości. Wśród zachwalanych przez konsumentki produktów znajdziesz Dermedic Hydrain 2– krem intensywnie nawilżający o przedłużonym działaniu, który kosztuje zaledwie kilkanaście złotych (opakowanie 50 ml). Także w rozsądnej cenie kupisz krem intensywnie nawilżający Iwostin Sensitia (150 ml za ok. 30 zł) zawierający wodę termalną z Iwonicza. Dermokosmetyki mogą mieć zbawienne działanie na twoją wrażliwą i skłonną do podrażnień skórę, ale pamiętaj, że to nie preparaty medyczne i należy je stosować w kuracjach leczniczych jedynie jako środek dodatkowy. Przy zakupie zwracaj uwagę na naturalne składniki o właściwościach przeciwzapalnych i łagodzących oraz dobieraj je zgodnie z przeznaczeniem do twojego typu cery. Unikaj substancji konserwujących oraz zapachowych. Przekonaj się na własnej skórze, że stosowanie dermokosmetyków się opłaca, gdyż czasami mniej znaczy więcej.
Przegląd dermokosmetyków do 100 zł
Ostatnimi czasy zyskują coraz większą popularność, nie tylko w formie obuwia letniego, ale także jako alternatywa na chłodne dni. Koturny – bo to właśnie o nich mowa – dają wiele możliwości, łącząc w sobie wyjątkową estetykę z niezwykłą wygodą. Podpowiadamy, które fasony będą modne w tym sezonie. Koturny to wygodna alternatywa dla obuwia na wysokim obcasie, m.in. szpilek czy też wysokich, smukłych słupków. Z uwagi na ich zróżnicowaną wysokość i wzory mamy wiele opcji do wyboru. Możemy wybierać pomiędzy eleganckimi fasonami lub też tymi w stylu boho. Odpowiednio dobrane będą stanowić znakomity element każdej stylizacji, czy to na co dzień, czy też na wieczorne wyjście. Koturny – jakie rodzaje? Rynek oferuje wiele modeli dostosowanych do naszych potrzeb, gustu i stylu, jaki preferujemy. Sandały na koturnach różnią się kolorystyką, fasonem i dodatkami. Ciekawa jest też gama wzorów, w jakich występuje ten rodzaj obuwia. Nie tylko klasyczne formy koturn zasługują na nasze zainteresowanie, ale również sandały z zakrytymi palcami i piętą, na paseczkach albo tzw. peep toe. W tym sezonie szczególnie modne stały się też sandały na koturnach z dodatkiem satynowych tasiemek lub zapinane klamrami nad kostką. Jednak, jakiego rodzaju byśmy nie wybrali, koturn pod każdą postacią będzie się wspaniale prezentował. Koturny z platformą Niezwykle efektownie prezentują się sandały na koturnach z platformą. Są bardzo chętnie wybierane przez kobiety z uwagi na kilka dodatkowych centymetrów wzrostu, ale przede wszystkim na stylizacyjną dowolność. W tym przypadku możemy wybierać spośród wielu rozwiązań, bowiem okażą się idealne zarówno dla elegantki, jak i wielbicielki stylu boho. Na rynku dostępne są warianty skórzane, zabudowane albo łączone paskami, a na sezon letni – płócienne. Zwłaszcza te łączone z kilku materiałów i warstw, fantazyjnie pokolorowane, o zdobionych podeszwach zwracają uwagę i podbijają serca kobiet. Koturny plecione Kolejnym ciekawym rozwiązaniem, polecanym szczególnie w okresie letnim, są koturny plecione. Niezwykle wygodne, nawet jeśli ich wysokość przekracza kilkanaście centymetrów. Zazwyczaj w przypadku tego rodzaju obuwia plecione są tylko podeszwy, ale zdarzają się także modele z wyplataną cholewką, co oczywiście jest niezwykle efektowne i oryginalne. W kwestii kolorów i wzorów nie ma tutaj żadnych ograniczeń. Możemy wybierać pomiędzy kwiatowymi, marynarskimi, niezwykle kontrastującymi czy też etno wzorami. Jeśli jednak jesteśmy tradycjonalistkami, wtedy śmiało możemy sięgnąć po zawsze modne i praktyczne odcienie, m.in. brąz, czerń, szarość oraz beż. Jakie zalety? Sandały na koturnach słyną z wielu zalet. Przede wszystkim bardzo ważne jest to, że ten rodzaj obuwia wpływa w dużym stopniu na doskonały wygląd naszej sylwetki, a to wszystko za sprawą wysmuklenia i wydłużenia naszych nóg. Dodatkowym atutem jest fakt, że dodają charakteru, przez co nasz styl staje się jeszcze wyrazistszy. Nie sposób nie wspomnieć również o możliwościach stylizacyjnych. Koturny pasują zarówno do spódnic, szortów, modnych kombinezonów, a nawet sukienek maxi. Podsumowując, jeżeli odpowiednio dobierzemy sandały na koturnach, będziemy niewątpliwie zachwycone i z pewnością nie zechcemy zamienić ich na żadne inne. Ponadto ze względu na ich niewątpliwą praktyczność i uniwersalność przetrwają w kolejnych sezonach, a my tym samym zyskamy na elemencie garderoby, który stanie się naszym nieodłącznym dodatkiem.
Sandały na koturnach – idealne na wiosnę i lato
Hydrolaty powstają podczas produkcji roślinnych olejków eterycznych. Ich skład to woda zawierająca rozpuszczony w niej materiał roślinny oraz minimalne ilości olejków. Hydrolaty mają szerokie zastosowanie w pielęgnacji, dlatego warto poznać ich niezwykłe właściwości. Do czego wykorzystać hydrolat? Hydrolaty stosowane są najczęściej jako zamienniki dla toników. Są od nich dużo łagodniejsze, ponieważ nie zawierają alkoholu ani substancji drażniących. Dobrze tonizują i odświeżają cerę, przygotowując ją na nałożenie serum lub kremu. Możemy wykorzystać je również do odświeżenia twarzy o poranku. Stosujemy je w sposób tradycyjny, nakładając odrobinę na płatek kosmetyczny i przecierając nim skórę. Hydrolat możemy również przelać do małej buteleczki z atomizerem i spryskiwać nim twarz. W ten sposób odświeżymy się w ciągu dnia, bez konieczności zmywania makijażu. Hydrolaty to też świetna baza do maseczek. Możemy rozmieszać go np. z glinką i w tej postaci nałożyć na twarz, wzmacniając działanie kosmetyku. Jeżeli nasączony płynem wacik nałożymy na kilka minut na oczy, uzyskamy świetny kompres, który nawilży delikatną skórę i pomoże uporać się z uczuciem zmęczenia. Wody kwiatowe możemy stosować na włosy, spryskując je mgiełką z atomizera. To świetna baza do nakładanych następnie masek lub olejów. Wtarty w skórę głowy hydrolat pozwoli na jej ukojenie i nawilżenie. W sposobie wykorzystywania hydrolatów ogranicza nas jedynie własna wyobraźnia. Jaki hydrolat wybrać? Musimy pamiętać, że w zależności od tego, na bazie jakich wyciągów roślinnych powstał dany hydrolat, będzie on miał różne właściwości. Warto dopasować je do swoich potrzeb, aby w pełni przekonać się o ich skuteczności. Hydrolat różany – to jeden z najpopularniejszych i najbardziej wielofunkcyjnych hydrolatów. Powstaje z kwiatów bułgarskiej róży damasceńskiej. Na uwagę zasługuje jego delikatny zapach, który świetnie ukoi nas wieczorem. Ma on właściwości nawilżające, łagodzące i przeciwzapalne. Dobrze radzi sobie z podrażnieniami i zaczerwienieniami skóry. Jest dobrym wyborem dla posiadaczek cery suchej, wrażliwej. Idealnie sprawdzi się też u dojrzałych kobiet. Za 100 ml hydrolatu zapłacimy ok. 15 zł. Hydrolat oczarowy – idealnie sprawdzi się u posiadaczek cery tłustej i trądzikowej. Wyciągi z oczaru wirginijskiego mają silne działanie przeciwzapalne i antybakteryjne. Produkt zmniejsza produkcję sebum i wspomaga gojenie się małych ranek. Jego regularne stosowanie pozwoli na ukojenie skóry i ograniczy pojawianie się nowych zmian. Może działać lekko ściągająco, ale dzięki temu posiadaczki tłustej cery będą mogły dłużej cieszyć się gładką, matową cerą. Sprawdzi się także w roli płynu łagodzącego podrażnienia po goleniu – wystarczy przetrzeć nim skórę zaraz po depilacji. Za opakowanie o pojemności 100 ml zapłacimy na Allegro ok. 17–20 zł. Hydrolat z kwiatów pomarańczy – ma jeden z najprzyjemniejszych zapachów spośród wszystkich produktów tego typu, co niewątpliwie umila jego stosowanie. Stosowany o poranku doskonale ożywia i odświeża skórę. Działa podobnie jak hydrolat oczarowy, łagodząc podrażnienia i regulując wydzielanie sebum. Jest jednak dużo delikatniejszy. Ma właściwości antyoksydacyjne. Sprawdzi się na cerze dojrzałej, ograniczając pojawianie się nowych zmarszczek. Jest też polecany posiadaczkom cery naczynkowej, ponieważ zmniejsza zaczerwienienia i uspokaja cerę. Na Allegro znajdziemy hydrolaty o pojemności 50 ml za ok. 8–9 zł i 100 ml za 12–15 zł. Hydrolat lawendowy – to jeden z najbardziej uniwersalnych produktów. Ma działanie łagodzące i regenerujące, więc sprawdzi się w roli toniku. Ze względu na swój charakterystyczny, uspokajający zapach polecany jest do stosowania wieczorem. Pomoże w zrelaksowaniu się, a nawet ułatwi zasypianie. Może również być używany w roli mgiełki na włosy – nawilży je, ochroni przed wpływem słońca, a nawet ochroni farbowane włosy przed szybką utratą koloru. Zakup opakowania o pojemności 100 ml to koszt rzędu 25–30 zł. Hydrolat miętowy – ma przyjemny, rześki zapach, charakterystyczny dla świeżych liści mięty. Dzięki temu świetnie sprawdza się jako mgiełka stosowana w ciągu dnia. Rano pomaga w obudzeniu. Działa antybakteryjnie i odświeżająco, pomoże więc w uporaniu się ze zmianami trądzikowymi, ale też w łagodzeniu reakcji alergicznych, swędzenia i pieczenia skóry. Ma działanie rozjaśniające przebarwienia skórne. Odświeża i pomaga w oczyszczeniu skóry. Polecany jest dla posiadaczek cery wrażliwej, skłonnej do podrażnień. Za 100 ml hydrolatu miętowego zapłacimy ok. 8–12 zł. Hydrolaty to jedne z najbardziej uniwersalnych kosmetyków naturalnych. Do swojej codziennej pielęgnacji wprowadzić mogą go posiadaczki każdego rodzaju cery. Świetnie sprawdzają się jako zamienniki klasycznych toników, mgiełek czy wód termalnych. Ziołowe i owocowe zapachy z pewnością umilą nam stosowanie hydrolatów. Ich używanie powinny zdecydowanie przemyśleć osoby borykające się z problemami skórnymi. Takie produkty pomogą nam się z nimi uporać bez ryzyka podrażnienia czy innych niepożądanych reakcji.
Hydrolaty – naturalny sposób na piękną cerę
Nierzadko budżet na świąteczne upominki jest mocno ograniczony, zwłaszcza jeśli na Wigilii pojawiają się osoby towarzyszące, których prawie w ogóle nie znamy. Co sprawić takiej osobie, aby było jej miło, jednocześnie trafiając idealnie w gust obdarowywanego? Jest kilka upominków, które zawsze wywołają uśmiech na twarzy! Własnoręcznie zrobiony prezent ma jeszcze większą wartość. Co to może być? Poniżej kilka pomysłów na ręcznie robiony prezent: - domowe przetwory – ciastka, konfitury, masło jabłkowe, gotowe mieszanki w słoiku – np. rodzinny przepis na naleśniki, ulubione ciasto; - domowe kosmetyki – peelingi, bomby do kąpieli – to bardzo proste, aromatyczne i praktyczne upominki; - własnoręcznie wykonana, aromatyczna świeca. W tym tutorialu zajmiemy się wykonaniem bardzo prostego, błyskawicznego i taniego peelingu nawilżającego! Wskazówka: jeśli znasz typ skóry osoby, której zamierzasz wręczyć prezent – możesz dodać różnorodne składniki i dobrać je pod kątem upodobań zapachowych i zdrowotnych. Co będzie potrzebne? Do wykonania peelingu będzie potrzebny: - biały cukier (u mnie 0,5 kg); - olej kokosowy (u mnie 3 duże łyżki); - sok z jednej cytryny; - skórka z jednej cytryny; - miska do mieszania składników; - słoiczek lub opakowanie na peeling; - wstążka lub inne ozdoby. Krok 1: Do miski wsyp cukier. Dodaj do niego olej kokosowy i wymieszaj – najlepiej ręką. Olej kokosowy jest podatny na temperaturę – w chłodnym miejscu szybko zastyga, a pod działaniem ciepła staje się płynny. Jeśli do mieszania użyjesz rąk, szybciej i dokładniej połączy się z cukrem. Krok 2: Za pomocą wyciskarki lub ręcznie wyciśnij sok z jednej cytryny i pozbądź się z niego pestek. Krok 3: Sok z cytryny dodaj do peelingu i dokładnie wymieszaj. Krok 4: Z jednej cytryny zetrzyj skórkę i również dodaj ją do peelingu. Krok 5: Peeling przełóż do słoiczka i gotowe! Możesz dodać do prezentu własnoręcznie pisaną etykietkę ze składem, zaleceniami użycia oraz przechowywania. Przewiąż kokardką lub spakuj w ładne pudełko i masz oryginalny upominek na Święta! Uwaga: Peeling z sokiem z cytryny może być przechowywany w lodówce do 4 miesięcy! Jeśli w jego składzie jest tylko cukier i olej kokosowy – może stać w chłodnym i suchym miejscu o wiele dłużej. A jeśli zupełnie nie masz czasu na własnoręczne przygotowanie takiego prezentu, poniżej znajdziesz kilka gotowych produktów w przystępnych cenach. W sam raz na prezent dla dalszych krewnych lub znajomych.
DIY – domowy peeling na prezent
Aby skutecznie przygotować powierzchnię do malowania, warto zastanowić się nad piaskowaniem. To jedna z najbardziej efektywnych metod czyszczenia pozwalająca skutecznie pozbyć się np. korozji. Czyszczenie odbywa się za pomocą ścierniwa, które pod ciśnieniem trafia w najtrudniejsze zakamarki. Piaskowanie to proces, którego zastosowanie może być bardzo szerokie. W ten sposób czyszczone są różnego rodzaju konstrukcje stalowe i mury, a nawet są tworzone napisy na szkle. Pozostając jednak przy temacie motoryzacji, piaskowania najczęściej używa się do walki z korozją, przygotowując w ten sposób karoserię, podwozie czy felgi do ponownego malowania. Do czyszczenia jest używane specjalne ścierniwo, które za pomocą sprężonego powietrza skutecznie usuwa starą, często skorodowaną powłokę lakierniczą. Profesjonalne zakłady używają piaskarek ciśnieniowych lub kabinowych. Są to jednak narzędzie specjalistyczne, które sporo kosztują. Zabieg piaskowania znacznie taniej możemy przeprowadzić, komponując zestaw składający się z wydajnego kompresora, odpowiedniego pistoletu i zbiornika. Trzeba jednak zaznaczyć, że prezentowane sprzęty nadają się raczej do „garażowego” użytku niż profesjonalnego piaskowania, które jest bardzo drogie. Jaki kompresor wybrać? Skomponowanie własnego zestawu do piaskowania trzeba zacząć od wydajnego kompresora będącego podstawą. Małe sprężarki nie nadają się do tego celu, ponieważ nie zapewnią skutecznej pracy. Odpowiedni kompresor powinien posiadać zbiornik o pojemności co najmniej 200 litrów. Duże znacznie odgrywa też jego wydajność, najczęściej podawana w litrach na minutę. Profesjonalne piaskowanie powinno odbywać się przy wydajności 4–5 m3/min, co daje 4000–5000 l/min. Kompresory o takiej wydajności kosztują kilkadziesiąt tysięcy złotych. Poza tym ważne jest ciśnienie, które powinno być utrzymywane na poziomie 6–8 barów. Wybierając kompresor o wydajności ok. 500 l/min, należy więc się liczyć z czasochłonnym zabiegiem, którego efekt może odbiegać od ideału. Możemy zapomnieć też o piaskowaniu pomalowanych proszkowo felg, z których farba jest trudna do usunięcia. Kraft&Dele KD407 – olejowy kompresor o 200-litrowym zbiorniku. Model KD407 jest napędzany silnikiem o mocy ok. 6 KM i wyposażony w dwa manometry, które wskazują ciśnienie w zbiorniku i na wyjściach reduktora. Kompresor ten cechuje się wydajnością zasysania na poziomie 690 l/min. Maksymalne ciśnienie robocze sprężarki wynosi 8 barów. Kraft&Dele posiada dodatkowo wbudowany reduktor ciśnienia oraz zabezpieczenie przeciwzwarciowe. box:offerCarousel box:offerCarousel Metabo Mega 1210-500D – kompresor ma zbiornik o pojemności 500 litrów. Przy utrzymaniu ciśnienia na poziomie 7 barów pozwala na uzyskanie wydajności na poziomie 958 l/min. Maksymalne ciśnienie sprężarki wynosi 11 barów. Urządzenie posiada dwa cylindry, a jego moc to ok. 10 KM. Jest wyposażone w reduktor z manometrem, który umożliwia regulację ciśnienia na wyjściu. box:offerCarousel GudePol PD 100/500/1200 – kompresor olejowy, którego pojemność wynosi 500 litrów. Zasilany jest silnikiem elektrycznym o mocy ok. 11 KM. W urządzeniu zastosowano żeliwną pompę, co pozwala na pracę z wydajnością 1200 l/min. Maksymalne ciśnienie wynosi 10 barów. box:offerCarousel Wybieramy pistolet do piaskowania Poza wydajnym kompresorem konieczny będzie zakup odpowiedniego pistoletu. Na szczęście jest to już o wiele mniejszy wydatek – dobrej jakości pistolet można kupić za ok. 100 zł. Wszystko zależy jednak od parametrów, takich jak pojemność zbiornika, zapotrzebowanie na powietrze czy rozmiar dyszy i materiał, z jakiego jest ona wykonana. Im większa pojemność zbiornika, tym więcej ścierniwa pomieści. Pistolet trzeba dobierać pod kątem kompresora, którego zamierzamy używać. Można spotkać się również z pistoletami wyposażonymi w funkcję odzysku. Jego działanie najłatwiej porównać do zamkniętego obiegu powietrza. Wyrzucane pod ciśnieniem ścierniwo odbija się od obrabianego materiału, po czym wraca do zbiornika, dzięki czemu piasek może być ponownie wykorzystany. Yato YT-2376 – pistolet do piaskowania renomowanej firmy Yato. Jest wyposażony w zbiornik o pojemności 1 litra. Urządzenie posiada dyszę o wielkości 6,3 mm, zużywając ok. 160 litrów powietrza na minutę. Maksymalne do uzyskania przez pistolet ciśnienie wynosi 8 barów. box:offerCarousel Neo 12-558 – pistolet do piaskowania marki Neo posiada 3-metrowy wąż, który pozwala na pobieranie ścierniwa ze zbiorników zewnętrznych. Pistolet ze względu na brak zbiornika jest bardzo lekki. Zużywa 400 litrów powietrza na minutę, a jego maksymalne ciśnienie robocze wynosi 6 barów. box:offerCarousel Geko AS-10 – pistolet jest wyposażony w zbiornik o pojemności 1 litra. W zestawie jest również dysza wykonana ze stali o średnicy 6,4 mm. Pistolet zużywa ok. 160 litrów powietrza na minutę i umożliwia pracę z maksymalnym ciśnieniem na poziomie 6 barów. box:offerCarousel Geko z odzyskiem – to ciekawa opcja pistoletu do piaskowania z systemem odzyskiwania ścierniwa. W zestawie znajdują się 4 dysze, które w łatwy sposób można wymienić, dzięki czemu można dopasować strumień lecącego ścierniwa do piaskowanej powierzchni. Odzyskany materiał trafia do woreczka z materiału. Pistolet pobiera 150–250 litrów powietrza na minutę. Maksymalne ciśnienie wynosi 10 barów. box:offerCarousel Ważne! Podstawę zestawu do piaskowania musi stanowić wydajny kompresor. Profesjonalne zakłady wykonujące te usługi często korzystają z kompresorów śrubowych, które kosztują kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. To, jakiej wielkości sprężarka jest potrzebna, zależy w dużej mierze od zakresu prac. Chcąc potraktować temat profesjonalnie, potrzebujemy sprzętu, który zapewni wydajność na poziomie 4000-5000 l/min, pomieści co najmniej 2000 litrów powietrza i jest w stanie utrzymać je na stałym poziomie w granicach 6 barów. Taki kompresor pozwala efektywnie wyczyścić i przygotować do ponownego malowania konstrukcje stalowe, stare powłoki lakieru oraz jeden z bardziej wymagających elementów w motoryzacji: malowane proszkowo felgi. Ceny na poziomie kilkudziesięciu złotych mogą jednak skutecznie odstraszyć, dlatego jeśli zamierzamy zająć się piaskowaniem sporadycznie, lepszym pomysłem jest oddanie elementu w ręce profesjonalistów. Zakup sprężarki o małej pojemności i wydajności w większości przypadków może okazać się nietrafioną decyzją, a efekt końcowy pracy pozostawi wiele do życzenia. Z tego powodu wielu majsterkowiczów decyduje się na własnoręczne skonstruowanie kompresora, który spełnia powyższe kryteria. Nieco inaczej wygląda sprawa w przypadku piaskarki, której zakup w porównaniu ze sprężarką nie powinien stanowić większego problemu. Ważne, aby dobrać go pod dany kompresor, by zużycie powietrza współpracowało z parametrami kompresora. Specjalistyczne piaskowanie na większą skalę wymaga kosztownego kompresora. Zanim wybierzemy się na zakupy, warto rozważyć opcję zlecenia piaskowania specjalistom. Wyczyszczenie w ten sposób felgi kosztuje ok. 100 zł. Jeśli jednak chcemy spróbować swoich sił w piaskowaniu, musimy liczyć się z wydatkiem co najmniej kilku tysięcy, ale to i tak nie pozwoli na zakup sprzętu z wyższej półki.
Piaskowanie, czyli jaki kompresor i jaka piaskarka