source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Po 12 miesiącach okresu niemowlęcego dziecko wkracza w okres małego dziecka. Zmieniają się wówczas jego potrzeby. Maluch staje się coraz bardziej samodzielny. Z pewnością warto swoją pociechę motywować do tego, by każdego dnia uczyła się czegoś nowego. To, co dla dorosłych wydaje się być codziennością, dla dziecka może być świetną zabawą połączoną z nauką. Proste czynności, takie jak mycie zębów i ciała oraz czesanie się, można wykonywać z dużą radością. Przyczyni się to do tego, że za kilkanaście miesięcy staną się one nawykiem, a nie przykrym obowiązkiem.
Szczoteczka do zębów dla dziecka
Pierwszą szczoteczkę należy kupić już niemowlakowi. Jest to niezwykle ważne, ponieważ pozwoli zadbać o pierwszy ząbek maluszka. Do tego celu odpowiednia będzie szczoteczka silikonowa nakładana na palec, np. BabyOno (koszt: niecałe 6 zł). Starszemu dziecku warto kupić szczoteczkę manualną z miękkim włóknem, np. marki MAM (koszt: 17 zł) lub Jordan (koszt: 9 zł). Ważne jest, by rączka szczoteczki była dopasowana do małej dłoni dziecka, a sama końcówka – do jamy ustnej malucha. Dzieci z pewnością zainteresują szczoteczki kolorowe lub z ulubionymi postaciami z bajek, np. ze Świnką Peppą.
Należy również pamiętać o odpowiedniej paście do zębów. Roczne dzieci nie potrafią jeszcze dokładnie płukać jamy ustnej i często połykają pastę, więc najlepszym wyborem będzie zakup pasty do zębów bez fluoru, takiej jak ekologiczna pasta marki Lavera (koszt: 12 zł za 75 ml) lub Ziajka (koszt: 4 zł za 50 ml). Ciekawym gadżetem umilającym mycie zębów, a do tego kształtującym dobre nawyki, jest klepsydra. Na Allegro można ją kupić za niecałe 10 zł.
Ręcznik dla dziecka
Dobrą propozycją okrycia kąpielowego dla rocznego dziecka jest ręcznik z kapturem. Ważne jest, by był to ręcznik nieco większy (np. 100 x 100 cm). Mniejsze modele są przeznaczone dla niemowląt. Duży ręcznik dla dziecka ma w swojej ofercie marka BabyOno. Za produkt tego typu trzeba zapłacić 48 zł, ale wyróżnia się on dobrą jakością i wykonaniem, więc posłuży dziecku przez długi czas. Uszyty jest w 100% z bawełny (welur), jest miękki i delikatny dla skóry (co jest istotne zwłaszcza w przypadku dzieci z atopowym zapalaniem skóry). Dobrze wchłania wilgoć i chroni przed zimnem. Dobrej jakości jest również ręcznik Sensillo (koszt: 23 zł). Dziecku z pewnością spodoba się ręcznik z bajkowymi postaciami, który można kupić na Allegro za niecałe 33 zł.
Przybory toaletowe dla dziecka
Dzieci uwielbiają naśladować dorosłych. Robią to z ciekawości, a przy okazji uczą się codziennych obowiązków i higieny. Co warto kupić maluchowi, by urozmaicić mu te czynności? Ciekawym gadżetem będzie gąbka do mycia ciała. Jej miękka faktura z pewnością spodoba się dziecku. To urozmaici kąpiel, ale też zmobilizuje roczne dziecko do samodzielnego mycia. Na Allegro gąbkę dla dziecka można kupić już za 3 zł (Akuku), warto jednak pamiętać o jej pielęgnacji. Gąbkę po każdym użyciu należy dobrze wysuszyć i regularnie ją wymieniać (co najmniej raz na miesiąc).
Roczny maluch z powodzeniem może również uczyć się dbać o swoje włosy. Dotyczy to zwłaszcza dziewczynek, których włosy są często długie. Zakup odpowiedniej szczotki do włosów i pozwolenie dziecku na czesanie nią swoich lalek, a następnie własnych włosów może ułatwić ten codzienny zabieg pielęgnacyjny, z którym wiele dzieci ma problem. Szczotka do włosów dla dziecka musi być przede wszystkim miękka. Na Allegro można je kupić już od 10 zł, choć te z naturalnego włosia kosztują nieco więcej (ok. 20 zł).
Przybory toaletowe dla dziecka powinny być dostosowane do jego potrzeb. Z pewnością warto kupić te kolorowe, ładne, by maluch z przyjemnością po nie sięgał. | Przybory toaletowe dla rocznego dziecka |
Dobrze wiesz, że zmieniająca się przez wieki moda ilustrowała obyczaje. Podobnie było z makijażem i fryzurami. A co o konkretnej epoce mówi męska broda bądź jej brak? Tego dowiesz się z fascynującej książki Christophera Oldstone-Moore’a. Broda - przypadek czy konieczność?
Lekturę autor rozpoczyna od bardzo interesującego pytania: dlaczego mężczyźni mają brody? To znaczy, czy broda ma jakąkolwiek funkcję? Jak do tej pory badacze zaproponowali trzy odpowiedzi na to pytanie. Pierwsza: broda nie ma żadnego zastosowania. Druga: broda była ozdobą, dzięki której prehistoryczny mężczyzna wydawał się atrakcyjny prehistorycznym kobietom. Trzecia: broda pomaga odstraszać męskich konkurentów w walce o dominację. Jak widać zdania są podzielone i potrzeba jeszcze kilku kolejnych pokoleń biologów ewolucyjnych, żeby wyjaśnić tajemniczą zagadkę pojawienia się brody u ludzi.
Broda przez wieki
Nie wiemy, dlaczego większość mężczyzn ma naturalnie bujny zarost, ale analizując historię możemy zrozumieć, jaką funkcję kulturową pełniła broda w kolejnych epokach. Co mówiła o jej właścicielu? Czy każdy mógł ją nosić, czy przysługiwała tylko wybranym?
Autor zabiera nas w naszpikowaną legendami i anegdotami podróż przez wieki. Startujemy w starożytności. Wtedy brodę traktowano jako symbol męskiej potencji, dlatego dumnie paradowali z nią możnowładcy. Z kolei kapłani, jako ludzie czyści i pozbawieni arogancji golili się na gładko. Z tej reguł wyłamał się Aleksander Wielki, który nakazał swoim żołnierzom również pozbyć się bród i w ten sposób zapoczątkował nową modę w świecie greckim.
Oprócz Aleksandra, autor analizuje pod kątem brody innych słynnych mężczyzn: Jezusa, cesarzy rzymskich, średniowiecznych i renesansowych władców Europy. Na ich przykładzie pokazuje jaką popularnością cieszył się zarost, mimo że Kościół (pomimo brodatych wizerunków Jezusa) nakazywał mężczyznom się golić. Zmiana przyszła pod koniec wieku XVII, kiedy zwrot monarchii w stronę porządku odzwierciedlać mieli jej poddani. Wystarczy wspomnieć gładkolicego Ludwika XIV, który był wzorem elegancji, czy Piotra Wielkiego, który widząc w brodzie oznakę prymitywizmu i zapóźnienia, z zapałem golił swoich bojarów.
Oldstone-Moore nie ucieka także od sztuki: literatury, malarstwa i teatru, które są przecież bogatym źródłem świadectw z epoki. Swoją opowieść snuje długo, bo aż do XXI wieku, kiedy pod lupę bierze współczesnych polityków i Davida Beckhama.
„Historia brody” to szalenie interesująca książka popularnonaukowa, która mimo morza faktów jest lekką lekturą. Jeśli znasz brodacza, który namiętnie pielęgnuje swój zarost, koniecznie spraw mu tę pozycję w prezencie!
Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl | „Historia brody. Zaskakujące dzieje męskiego zarostu” Christopher Oldstone-Moore - recenzja |
Zmywanie to jeden z bardziej uciążliwych obowiązków domowych. Nic dziwnego, że w polskich domach z tej nużącej i mało przyjemnej czynności coraz częściej wyręczają nas zmywarki. Wyszukałem ciekawe modele wolnostojących zmywarek w budżecie do 1500 zł. Jak wybrać dobrą zmywarkę?
Szukając zmywarki, trzeba przede wszystkim pomyśleć o tym, jakiego typu urządzenie ma to być – wolnostojące czy pod zabudowę. Ograniczeni jesteśmy oczywiście naszymi meblami kuchennymi, miejscem na zmywarkę, wysokością blatu i wielkością pomieszczenia. Gdy już wiemy, jakiej wielkości zmywarka jest nam potrzebna oraz jakiego typu urządzenia potrzebujemy, można zacząć się rozglądać za konkretnym modelem.
Wybierając zmywarkę, należy szczególną uwagę zwrócić na oznaczenia. Każda zmywarka jest opisana trzema literami, które wskazują na jej klasę, czyli energooszczędność, efektywność zmywania i efektywność suszenia. Zmywarka idealna będzie opisana jako AAA. Oczywiście im dalej w literach alfabetu, tym większy pobór prądu, gorszy poziom zmywania i słabsze suszenie.
Pamiętajcie jednak, że zmywarka ma być nie tylko tania w utrzymaniu, ale też praktyczna. Czasem lepiej jest zapłacić nieco więcej za prąd, niż np. być zmuszonym do robienia dwóch myć naczyń, bo brakuje nam koszy na sztućce, talerzyki czy szklanki. Zatem przede wszystkim, decydując się na model zmywarki, kierujmy się pragmatyzmem i użytecznością, a później ceną i oszczędnościami.
Gorenje GV63160
Wymiary tej wolnostojącej zmywarki wynoszą 81,7 x 59,6 x 55,6 cm. Urządzenie posiada szybki program SpeedWash pozwalający w 15 minut umyć lekko i świeżo zabrudzone naczynia. Dużą zaletą są w pełni regulowane trzypoziomowe kosze na brudne naczynia, dzięki którym można umieścić w zmywarce nawet bardzo duże talerze czy garnki. Nie bez znaczenia jest system – Total AquaStop, który dba o to, aby w przypadku niekontrolowanego wycieku ze zmywarki automatycznie został odcięty dopływ wody, a wszelka woda z wnętrza była wypompowana do odpływu. Gorenje GV63160 jest zmywarką wysokiej klasy A+. Kosztuje 1460 zł, a obecnie jest dostępna w promocji z zestawem garnków.
Bosch SMS25AI03E
To doskonały wybór szczególnie do mieszkań z otwartą kuchnią blisko salonu, gdyż jest to model SilencePlus, oferujący bardzo cichą pracę. Ponadto ma regulację górnego kosza, więc zapewnia dodatkową przestrzeń dla wysokich naczyń. Bosch daje także dożywotnią gwarancję ochrony przed zalaniem mieszkania. Specjalnie opracowany system AquaStop odcina dopływ wody i wypompowuje tę znajdującą się wewnątrz urządzenia, minimalizując niemal do zera skutki ewentualnych nieszczelności. Produkt jest wysokiej jakości, co potwierdza jego klasa A++. Za tę zmywarkę należy zapłacić 1460 zł.
Whirlpool WFO3T121X
Producent bardzo mocno promuje w tym modelu funkcję PowerClean, która ma zapewnić czyste naczynia bez mycia wstępnego, namaczania czy szorowania ręcznego, przy zapewnieniu niskiego zużycia wody i zmniejszeniu kosztów eksploatacyjnych. Whirlpool zapewnia też regulowany górny kosz dla wygodnego umieszczania dużych naczyń i garnków. Dużą zaletą jest również możliwość mycia bez górnego kosza, dzięki czemu nie trzeba czekać z uruchomieniem zmywania do zapełnienia zmywarki. Urządzenie charakteryzuje się wysoką klasą A++. Kosztuje 1408 zł.
Amica ZWM 428IED
To idealny wybór dla osób potrzebujących kompaktowego, wąskiego urządzenia do małej kuchni. Amica ZWM 428IED ma zaledwie 44,8 cm szerokości, dzięki czemu nikt nie będzie miał problemu ze znalezieniem dla niej miejsca. Model ten przy tym jest bardzo pakowny i efektywny. Pozwala za jednym razem pomieścić 10 kompletów naczyń. Wysoka klasa urządzenia została potwierdzona oznaczeniem A++. Nie zabrakło w nim składanych półek i kosza. Za tę zmywarkę trzeba zapłacić 1448 zł.
Beko DFN28321W
Producent tego urządzenia gwarantuje aktywny system suszenia klasy A z poprawiającym cyrkulację powietrza wentylatorem. Oszczędność wody na poziomie 10 litrów na pełny cykl mycia opisany klasą A++ to o 23% niższe zużycie niż w przypadku urządzenia klasy niższej. Użytkownik ma przy tym aż trzy kosze do użycia podczas zmywania. To tylko niektóre, choć trzeba zaznaczyć, że najważniejsze, zalety zmywarki Beko DFN28321W. Rozmiary urządzenia to 60 x 85 x 60 cm. Oczywiście Beko nie zapomniało o systemie zabezpieczającym przed zalaniem mieszkania. Ta zmywarka kosztuje 1475 zł. | Wybrane modele zmywarek do 1500 złotych |
Porządkujemy warsztat. Jak przechowywać narzędzia, by się nie zniszczyły i zawsze były na swoim miejscu? Z pewnością każdy majsterkowicz nieraz stykał się z tym problemem. Mnóstwo narzędzi w domowym warsztacie tworzy chaos, w którym łatwo się pogubić, zwłaszcza gdy chcemy znaleźć konkretne narzędzie lub instrument. Są jednak sposoby, by temu zaradzić. Jak uporządkować narzędzia w taki sposób, by wszystko było na swoim miejscu? Oto kilka prostych i sprawdzonych chwytów, które możemy zastosować w domu.
Niezbędne narzędzia w domowym warsztacie
Niezależnie od tego, czy prowadzimy profesjonalny warsztat, czy też przechowujemy w domu niezbędne narzędzia do lekkich domowych napraw lub kosmetycznego remontu, są takie instrumenty, które powinien posiadać każdy pan domu. Takie przybory jak miarki, wkrętarki, gwoździe, śrubokręty czy młotki to po prostu niezastąpiony zestaw, który musi się znaleźć w każdym mieszkaniu. Są to uniwersalne narzędzia, dzięki którym zamocowanie półki czy naprawa kranu w łazience będą dziecinnie proste.
Wcześniej lub później przychodzi jednak taki moment, gdy zgromadziliśmy już na tyle dużo narzędzi, że domowy miniwarsztat przypomina chaotyczne skupisko żelaza. Temu jednak możemy zaradzić, używając specjalistycznych boksów, pudełek lub worków do przechowywania różnego rodzaju narzędzi. Domowy warsztat oprócz specjalnych skrzynek na narzędzia powinien posiadać także dobrze oświetlony stół, na którym będą wykonywane prace naprawcze.
Jak poradzić sobie z bałaganem wśród narzędzi?
Przede wszystkim należy wydzielić odpowiednie miejsce do przechowywania narzędzi. Jeśli mieszkamy w domu, możemy poświęcić na warsztat więcej miejsca (np. miejsce w garażu czy piwnicy). W miejskim mieszkaniu o małych metrażach z kolei trzeba lepiej kombinować. Często spotykanym rozwiązaniem jest instalacja warsztatu na balkonie lub w kuchni.
Podstawową rzeczą jest odpowiednia selekcja i klasyfikacja narzędzi. Na samym początku warto odróżnić małe elementy warsztatu, np. gwoździe lub śruby, które możemy zamieścić w osobnych plastikowych woreczkach. Kolejnym krokiem jest pogrupowanie większych instrumentów, np. młotków, śrubokrętów czy miarek. Do przechowywania tych elementów warsztatu możemy zainstalować specjalne drewniane lub metalowe półki.
Świetną opcją są także popularne na rynku boksy warsztatowe lub skrzynki narzędziowe, które mają wiele przedziałów o różnej wielkości. Tam możemy pomieścić zarówno mniejsze elementy warsztatu, jak i większe narzędzia. Z reguły elektryczne urządzenia zaleca się przechowywać w specjalistycznych futerałach, które są zazwyczaj dodawane w zestawie przy kupnie urządzenia.
Każdy majsterkowicz powinien zadbać o porządek w swoim warsztacie, by wszystkie narzędzia były łatwo dostępne i widoczne. Świetnym pomysłem do przechowywania różnej wielkości narzędzi są skrzynie narzędziowe lub boksy warsztatowe. | Poradnik majsterkowicza – jak uporządkować narzędzia w domowym warsztacie? |
Aby w pełni kontrolować motocykl i czerpać radość z jazdy, trzeba mieć nie tylko doświadczenia, ale również dobre wyczucie maszyny. Najlepszym sposobem na dostosowanie jednośladu do własnych preferencji jest wymiana fabrycznych części na dostępne na rynku zamienniki. Jednym z wymiennych elementów, które warto dobrać do swoich preferencji, są klamki sprzęgła i przedniego hamulca. Tylko które wybrać – krótkie czy długie?
Motocykl jak marzenie
Nie ma co ukrywać, motocykle produkowane są taśmowo i jeśli chcemy mieć maszynę tylko naszą, oryginalną i jedyną, musimy poddać go większym lub mniejszym modyfikacjom. Można stawiać na tuning wyłącznie wizualny, ale chcąc dostosować motocykl pod względem technicznym, część osób decyduje się na tuning mechaniczny. Wybór części i akcesoriów motocyklowych na rynku jest bardzo duży, a najpopularniejsze są dźwignie motocyklowe, czyli po prostu klamki sprzęgła i przedniego hamulca. Poza walorami estetycznymi nadają maszynie indywidualny charakter, bo ze względu na różnorodność wzorów i kolorów można je tak dopasować do dłoni, stylu jazdy itp., aby jak najlepiej operować sprzęgłem i hamulcem.
Co oferuje rynek?
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Mnogość ofert jest tak duża, że wybór klamki staje się problemem. Pogłębiają go opinie forumowiczów, którzy są podzieleni i trudno się opowiedzieć po którejś ze stron. Z pewnością sama decyzja o wymianie jest dobra, gdyż motocykl będzie wyglądał znacznie lepiej, a poza tym dzięki dostępnemu zakresowi regulacji łatwo ustawimy dźwignie we właściwej dla siebie pozycji. Jeśli zaś chodzi o ceny, to za markowe klamki znanych firm (np. Puig) zapłacimy nawet pół tysiąca złotych, choć są także dobre firmówki za około 300 zł (np. Womet-Tech). Natomiast no name produkcji azjatyckiej, które również cieszą się dużym zainteresowaniem motocyklistów, kosztują 100–150 zł. Pozostaje zatem decyzja – klamki długie czy krótkie?
Subiektywne za i przeciw
box:offerCarousel
Przeciwnicy krótkich klamek twierdzą, że gorzej wyczuwa się dźwignię. Teoretycznie tak, ale praktyka tego nie potwierdza. W końcu nawet na krótkiej klamce palce znajdują się w tej samej odległości od jej punktu obrotowego, więc o utracie czucia trudno mówić. Inaczej jest z drugim zarzutem – że potrzeba więcej siły, aby te klamki dociskać. Jest on uzasadniony w przypadku, gdy motocyklista jeździ przede wszystkim po mieście. Ciągła praca jedynie dwoma palcami może nadwerężyć rękę.
box:offerCarousel
Natomiast wadą klamek długich jest łatwość ich uszkodzenia podczas upadku. Chyba że wybierzemy model, który w awaryjnej sytuacji się złoży (a przy tym wygląda o niebo lepiej niż zwykła klamka seryjna).
Jeśli do obsługi klamek używamy tylko dwóch palców, z pewnością modele krótkie będą dobrym rozwiązaniem, jeśli natomiast mamy duże dłonie lub po prostu nie wyobrażamy sobie nieużywania czterech palców do wyciskania dźwigni, zainwestujmy w długie. Często również motocykliści po stronie hamulca montują krótką dźwignię, a po stronie sprzęgła długą. To rozwiązanie ma ewidentne zalety – z pewności jazda będzie komfortowa – ale maszyna straci na wyglądzie, a dla wielu osób bywa to nie do przyjęcia.
A może kompromis?
box:offerCarousel
Złotym środkiem między sportowymi klamkami krótkimi i długim jest klamka z możliwością regulacji długości w zależności od potrzeb. Do wyboru mamy: długość sportową na dwa palce, indywidualną na trzy (rozwiązanie najbardziej cenione przez profesjonalistów) lub standardową/turystyczną na cztery palce. Taki zakres daje również możliwość regulowania długości klamki w zależności od strony – krótsza do hamulca, dłuższa do sprzęgła – bez konieczności kupowania dwóch kompletów. Większość klamek regulowanych się składa, co nawet w przypadku ustawienia w wersji turystycznej zapobiegnie ich uszkodzeniu, gdy upadniemy. Ich wadą dla wielu motocyklistów jest jednak cena – za komplet markowych klamek, np. firmy MRV Racing, trzeba zapłacić około 350 zł.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, które klamki lepiej się sprawdzą, bo wybór zależy od osobistych preferencji oraz sumy, jaką chcemy przeznaczyć na ten zakup. | Krótkie czy długie klamki motocyklowe? |
Wielkanoc się zbliża wielkimi krokami, a ty się zastanawiasz, jaki prezent dla dziewczynki kupić? Podpowiadamy, czym się kierować, wybierając podarunek. Sprawdź nasze typy! Wielu rodziców staje przed dylematem, co kupić córce „od zająca”. Ale nie tylko rodzice mają ten problem. Z okazji nadchodzących spotkań świątecznych szukamy prezentów dla kuzynek, siostrzenic i córek przyjaciół. Prezent „od zajączka” to specyficzna okazja. Nie musi być duży ani spektakularny. To drobny gest, który ma sprawić dziecku radość z okazji wiosennego spotkania rodzinnego.
Jak wybrać prezent?
Jeśli zupełnie nie masz pomysłu, zapytaj rodziców dziewczynki, co będzie dobrym prezentem.
Pamiętaj, że większość dzieci w tym wieku ma bardzo dużo zabawek, dlatego wybierz coś mniej typowego, co zaskoczy dziecko i da mu większą przyjemność, niż kolejny plastikowy gadżet.
Weź pod uwagę zainteresowania i predyspozycje dziecka. Mała astronomka bardziej ucieszy się z minilunety, niż z kuchenki czy lalki.
Prezenty dla 5-latki
Trampolina. Prezenty związane z aktywnością fizyczną są bardzo wdzięczne. Z zabawy na trampolinie dziewczynka odniesie wiele korzyści: uaktywni się, nabierze energii, poprawi się jej koordynacja i usprawni praca mózgu. Większość dzieci czerpie wielką frajdę z podskakiwania na trampolinie. Zamiast trampoliny możesz także wybrać skakankę z dziewczęcym wzorem.
Tutu. Każda mała baletnica ucieszy się z prawdziwego tutu. Wiele dziewczynek chodzi w tych spódniczkach na co dzień, ponieważ bardzo je lubią. Jeśli wiesz, że dziecko lubi tańczyć, możesz je zaopatrzyć w cały zestaw baletowy z getrami, body i bucikami.
Kolorowanka. Wybierając książeczkę do kolorowania, postaraj się dopasować tematykę do zainteresowań dziewczynki. Możesz także dołożyć do prezentu zestaw kredek lub mazaków w nietypowych kolorach (np. złotym i srebrnym).
Pościel z Elzą. Każda prawdziwa księżniczka zapewne ucieszy się, jeżeli obdarujesz ją pościelą z ukochaną bohaterką.
Gra. Rummikub junior to rozwijająca i bardzo wciągająca gra. Może być dobrym prezentem dla młodszych dziewczynek, które lubią wyzwania i sprawia im przyjemność rozwiązywanie zadań.
Prezenty dla 6-latki
Zestaw do robienia biżuterii. Dzieci zwykle lubią zabawy wymagające kreatywności. Możliwość samodzielnego wykonywania naszyjników czy bransoletek jest dla wielu dziewczynek bezcenna. Mogą nie tylko się wystroić, ale i obdarować przyjaciół. Dlatego komplet do robienia biżuterii powinien być trafionym prezentem.
Mała stylistka. Modnisia na pewno ucieszy się z zestawu do stylizacji, pełnego akcesoriów. Z modelem głowy, którą może czesać i malować do woli.
Gra. Cykl gier Było sobie życie ma ogromne wartości edukacyjne, pokazuje jak działa ludzkie ciało. Z przyjemnością zagrają w nie dorośli oraz młodsze dzieci przy niewielkiej pomocy opiekunów, dzięki czemu może to być rozrywka dla całej rodziny.
Rolki. Dzieci w tym wieku zwykle szybko uczą się bezpiecznie jeździć na rolkach. Tego typu aktywność sportowa pomaga rozwijać harmonijnie cały organizm: od mózgu, przez serce, aż po mięśnie i zmysł równowagi. Tylko wybierz model z aktualnie modnym wzorem „dziewczyńskim”. Sprawisz tym dziecku dodatkową przyjemność.
Kreatywne myślenie. Dixit to uniwersalna i angażująca gra. Pozwala na kreatywne wymyślanie scenariuszy i poszukiwanie skojarzeń. Jej zaletą jest to, że mogą w nią jednocześnie grać osoby w różnym wieku. Ani dzieci, ani rodzice nie będą się nudzić w czasie rozgrywki, bo każdy ma takie same szanse, niezależnie od wieku
Jak widać, wybór prezentów od „zajączka” jest ogromny. Ważne, żeby się przed zakupem dobrze zastanowić, aby podarek naprawdę uradował dziewczynkę i wywołał na jej buzi szeroki uśmiech. | „Dziewczyński” prezent wielkanocny dla 5- i 6-latki |
Nie jesteśmy w stanie cofnąć wskazówek zegara. Upływ czasu zostawia bezlitosne ślady na naszej skórze. Możemy jednak nieco spowolnić ten proces. Podstawową zasadą jest rozpoczęcie kuracji zanim dojdzie do nieodwracalnych zmian. Co warto wiedzieć na temat wczesnej pielęgnacji przeciwstarzeniowej? Predyspozycje do przedwczesnego starzenia się skóry
Jeżeli chcemy, by nasza skóra jak najdłużej cieszyła nas młodym, jędrnym wyglądem, powinnyśmy wyeliminować czynniki, które wystawiają ją na ciężką próbę. Negatywny wpływ na jej kondycję mają używki, zwłaszcza papierosy. Niekorzystnie działa również rozgrzane lub klimatyzowane powietrze w zamkniętych pomieszczeniach, a także solarium czy nadmierna ilość promieniowania słonecznego. Starzeniu sprzyjają ponadto wahania masy ciała, a także ciągła ekspozycja na stres.
Niektórych z tych czynników po prostu nie jesteśmy w stanie uniknąć, dlatego po pierwsze kremy służące utrzymaniu młodego wyglądu warto sięgnąć około 25. roku życia. To właśnie w tym czasie włókna kolagenowe i elastyna zaczynają tracić swą szczytową formę. Właściwości regeneracyjne naskórka stają się coraz słabsze, co w połączeniu ze wspomnianymi nawykami naraża nas na zmarszczki i kurze łapki.
Jaki preparat wybrać?
Pamiętajmy, że to nie nasz wiek, a kondycja skóry powinna być podstawowym kryterium wyboru kosmetyku. Zamieszczona na opakowaniach informacja o tym, że krem przeznaczony jest dla konkretnego przedziału wiekowego (np. 30+, 40+) powinna być dla nas orientacyjna, a nie obowiązująca. To, co dla nas jest najważniejsze, kryje umieszczona z tyłu etykieta, której warto poświęcić chwilę uwagi.
W preparatach przeznaczonych do wczesnej pielęgnacji przeciwstarzeniowej powinnyśmy szukać przede wszystkim filtrów. Standardem staje się faktor SPF 15, czyli o wysokim stopniu ochrony przed szkodliwymi promieniami UV. Cennym dla naszej skóry składnikiem będzie także witamina C. Ten silny antyoksydant stymuluje produkcję kolagenu i sprawia, że cera nabiera jaśniejszego odcienia. Szukajmy ponadto kwasu hialuronowego, mocznika, kolagenu i naturalnych olejów roślinnych.
Dostępne preparaty
Podstawowym kosmetykiem stosowanym w kuracji przeciwstarzeniowej jest oczywiście krem. Najlepiej, kiedy stosujemy dwie jego wersje, to jest krem na dzień oraz krem na noc. Pierwszy z nich działa ochronnie, zabezpieczając naszą skórę przed nadmiernym promieniowaniem i zanieczyszczeniami. Drugi wykazuje silniejsze działanie, umożliwiając intensywniejszą regenerację. Znajduje się w nim większa liczba składników przeciwzmarszczkowych, a ponadto lepiej się wchłania, wnikając w głębsze warstwy skóry.
Nie należy zapominać o stosowaniu kremów pod oczy – skóra w tej okolicy jest szczególnie narażona na utratę jędrności, dlatego warto poświęcić jej nieco więcej uwagi. Wybór mamy ogromny – od łagodnych preparatów roślinnych i kremów nawilżających, przez kosmetyki natłuszczające do tych działających jak przeciwutleniacze, pobudzających krążenie krwi w naczyniach włosowatych czy zawierających fitoestrogeny, które poprawiają elastyczność skóry.
Jeżeli z pewnych względów potrzebujemy już nieco silniejszego preparatu, sprawdzi się serum. Chociaż zazwyczaj działa intensywniej niż krem (co uzasadnione jest większym stężeniem zawartych w nim substancji aktywnych), ma zwykle o wiele lżejszą konsystencję. Nawet jeżeli nie zauważamy u siebie widocznych oznak stężenia, do codziennej pielęgnacji profilaktycznie warto wprowadzić serum nawilżające i ochronne. Lista produktów, po które możemy sięgnąć, chcąc opóźnić nieuchronny proces starzenia się skóry, jest ogromna. Zasada jest powszechnie znana – lepiej zapobiegać, niż leczyć. Zadbanie o odpowiednie nawilżenie skóry i dostarczenie jej potrzebnych substancji odżywczych sprawi, że dłużej będzie mogła pozostać młoda i jędrna. | Wczesna pielęgnacja przeciwstarzeniowa |
Tweed powraca na wybiegi. Znany od XIX wieku materiał nie zestarzał się ani trochę, a projektanci udowadniają, jak bardzo potrafi być zaskakujący i nowoczesny. Poznaj ten trend i dowiedz się, jak go oswoić. Tweedowy trend
Tweed pojawia się u Chanel, Prady, Marni, Marca Jacobsa podczas pokazów jesień/zima 2016/2017. Projektanci lansują go w wyrafinowanym, ale oryginalnym wydaniu. Marc Jacobs łączy klasykę z alternatywą i proponuje tweed w wersji gotyckiej. Marni bawi się printem na tweedzie, a Prada ozdabia go futrem. Chanel odwołuje się do swoich korzeni, jednak część modelek nosi tweedowe kostiumy w odważnych i wyrazistych kolorach, takich jak czerwień, róż czy pomarańcz. Ten szlachetny materiał towarzyszy ludziom od wielu lat. Warto poznać ten trend i materiał od podszewki.
Historia tweedu, czyli z angielskiej wsi do świata mody
W XIX wieku w tweed ubierała się głównie brytyjska arystokracja w swoich wiejskich posiadłościach lub podczas uprawiania sportu. Z czasem się zdemokratyzował i dziś odzież z tego materiału nosi się w wydaniu zarówno formalnym, jak i casualowym. Tweed to gruba tkanina wełniana z przędzy zgrzebnej o skośnym splocie, często tworzącym wzór w charakterystyczne jodełki. Ze względu na sposób wytwarzania nierzadko jest wielobarwny, co stanowi dodatkowy walor szytej z niego odzieży. Tweed produkuje się głównie w Szkocji i Irlandii. Jego nazwa pochodzi od angielskiego słowa twill i szkockiego tweel. Legenda głosi, że pewien angielski sprzedawca podczas wystawiania faktury chciał się przymilić Szkotom, jednak zamiast „tweel” błędnie napisał „tweed”... i tak zostało.
Z tweedu szyje się przede wszystkim kostiumy, marynarkii płaszcze. Największą popularnością cieszy się na pewno szara marynarka w jodełkę, którą upodobali sobie studenci i profesorowie z prestiżowych uczelni amerykańskich. Oprócz szarych możesz znaleźć marynarki w odcieniach zieleni, brązu, beżu, płowe lub niebieskie. Barwy tweedu mają oddawać kolorystykę brytyjskiej i irlandzkiej wsi.
Jak nosić tweed?
Marynarka
Marynarka tweedowa z grubej wełny posłuży ci wiele lat. Świetnie chroni przed zimnem, a w ciepłe dni zastąpi okrycie wierzchnie. „Poważną” tweedową marynarkę możesz nosić na wiele sposobów. Zachęcamy, by przełamywać jej klasyczny charakter resztą stylizacji. Możesz ozdobić ją ciekawymi naszywkami i broszkami, które są niezwykle modne w tym sezonie. Łącz tweedową marynarkę z krótką spódnicą, bieliźnianą sukienką, dżinsami lub skórzanymi legginsami. Noś ją z butami na obcasach albo motocyklowymi botkami. Odradzamy odziewanie się w tweed od góry do dołu, bo to dodaje lat. Im większy kontrast z fakturą czy stylem reszty ubrań, tym ciekawszą całość stworzysz.
Płaszcz
Tweedowy płaszcz to prawdziwy hit sezonu! Jest naprawdę ciepły, a przy tym będziesz wyglądać bardzo modnie. I modne w tym sezonie, i bardzo klasyczne są płaszcze o męskich fasonach, czyli proste, zapinane na jeden guzik, oversize lub kurtka budrysówka. Posłużą ci kilka lat. Tweedowy płaszcz warto przełamać ciekawymi dodatkami, takimi jak wełniana czapka z pomponem, śmiesznym napisem albo np. z uszami kotka. Jeśli wolisz klasykę, wybieraj proste i minimalistyczne akcesoria, unikaj „babcinych”, takich jak beret.
Spodnie
Tweedowe spodnie są świetną alternatywą dla chinosów i modeli z dżinsu. Możesz je nosić do pracy, na co dzień lub na oficjalne okazje. Bardzo dobrze wyglądają z dopasowanymi swetrami, koszulami, kardiganami oraz golfami. Jeśli wolisz bardziej nonszalancki styl, zestaw je z jedwabnym topem na ramiączkach, koszulą dżinsową albo ramoneską. Ogromną zaletą spodni z tweedu jest to, że są ciepłe, dlatego sprawdzą się doskonale w mroźne dni.
Tweed to jeden z najbardziej klasycznych materiałów, który zimą 2017 jest również jednym z najmodniejszych. Korzystaj z tego trendu – zapewni ci ciepło i równocześnie stylowy wygląd. | Tweed – hit zimy 2017 |
Nie jest tajemnicą, że gry z gatunku RPG wymagają czasu, zaangażowania i cierpliwości. Wiedzą o tym miłośnicy serii Gothic, której ostatnia część zadebiutowała w 2006 r. Co prawda, potem pojawił się dodatek, ale wielu fanów czekało na następcę. Czy oczekiwanie właśnie dobiegło końca? Rzecz jasna od premiery wspomnianej serii pojawiło się mnóstwo innych gier z tego gatunku, ale wielu jej miłośników nie mogło odnaleźć w innych tytułach „tego czegoś”. Co więcej, posiadacze konsol mogli tylko z zazdrością patrzeć na użytkowników komputerów, gdyż oni swej wersji Gothic nie mieli. Do dziś. Elex jest tak przesiąknięty tym klimatem, że nawet inna oprawa, świat i nieco zmieniona mechanika nie są w stanie nas zmylić. Poza tym gra jest dostępna nie tylko na komputery PC, ale również na konsole najnowszej generacji, czyli Xbox One oraz Play Station 4. Wychodzi na to, że wszyscy są zadowoleni. Czy na pewo?
Nowa jakość czy powtarzanie schematów?
Nie da się ukryć, że Elex pełnymi garściami czerpie z serii Gothic. Widać to na każdym kroku i jeśli ktoś jest miłośnikiem serii, z pewnością będzie zachwycony i poczuje się jak w domu. Jeśli natomiast ktoś chciałby poznać coś nowego, połączyć słynny Gothica z kilkoma innowacjami, może być odrobinę rozczarowany.
To gra dla osób bardzo wymagających i z dość dużymi umiejętnościami, jeśli chodzi o gry RPG. Nie ma tu miejsca na swobodne bieganie po dużym świecie, walkę z byle kim itd. Niebezpieczeństwo czyha tu na każdym kroku i to czuć. Taka niepewność i swego rodzaju strach budują rewelacyjny klimat. Każda potyczka powinna być przemyślana, gdyż chwila nieuwagi, szczególnie na początku rozgrywki, najpewniej skończy się śmiercią bohatera. Ogólnie gra jest bardzo trudna i początkujący gracze mogą się na początku zniechęcić. Warto jednak przetrwać!
Jak w domu…
Wysoki poziom trudności, grafika na dość średnim poziomie, trochę staroświecka mechanika gry, ale niesamowity klimat i motywacja do odkrywania świata – tak w skrócie wyglądał Gothic i tak samo prezentuje się Elex. Twórcy z Piranha Bytes wiedzą, jak zatrzymać gracza, choć pierwsze wrażenia mogą być bardzo mylne. Nie zniechęcajcie się, gdyż po kilku godzinach wstępnej męczarni robi się coraz ciekawiej, zaś początkowe unikanie starć powoli znika i ustępuje miejsca większej pewności siebie.
Pamiętajmy, że nie jest to produkcja pokroju Wiedźmina, z fantastyczną oprawą godną Oscara i realizacją przerywników filmowych na najwyższym poziomie. Tu ograniczony budżet widać na każdym kroku, choć trzeba przyznać, że twórcy starają się to tuszować klimatem i świetnie im się to udaje.
Historia jest spójna i fascynująca. Wprawdzie momentami nieco się ciągnie, zaś zadania bywają nużące, ale niektóre wieloetapowe zadania są niczym dobry serial – nie można się doczekać kolejnego odcinka. Jest oczywiście główny wątek i linia fabularna, ale nie zabrakło pobocznych opowieści, które przybliżają charaktery bohaterów. Owszem, dotychczasowi gracze serii Gothic na każdym kroku będą mieli z nią skojarzenia, ale zupełnie inny świat, jego charakter, wątpliwe uroki oraz całkowicie odmienny ekwipunek sprawiają, że nie traktujemy gry jak kopii w innych kolorach.
Wielki świat, który… strach poznać
Niestety, wyśrubowany poziom trudności, o którym już wspomniałem, z jednej strony sprawia, że gra nie jest kolejnym banalnym RPG-iem, ale z drugiej ogranicza jej potencjał i zawęża grono odbiorców do prawdziwych zapaleńców. Jeśli ktoś nie jest miłośnikiem tego gatunku, ale mimo wszystko spodobał mu się klimat, nawet po kilkunastu godzinach i odpowiednim rozwinięciu postaci nadal będzie obawiał się swobodnej eksploracji skądinąd pięknego świata. W Gothicu też było ciężko, ale po odpowiednim rozwinięciu postaci byliśmy postrachem okolicy, a nie potencjalną ofiarą.
Co więcej, rozwój postaci nie jest prosty i w pewnym sensie jest mało intuicyjny. Używanie niektórych broni wymaga kilku umiejętności. Jeśli chcemy walczyć technicznie, musimy rozwijać zręczność nawet kosztem siły. Nie jest to konsekwentne, gdyż magiczny łuk, z pozoru techniczny, do odpowiedniej obsługi wymaga dobrze rozwiniętej siły. Potrzeba naprawdę mnóstwa czasu, aby zacząć w miarę sprawnie posługiwać się ciekawym orężem. Wielu graczy nie dotrwa do tego momentu w grze, a szkoda.
Dopracowana, ale z niewykorzystanym potencjałem?
Elex to gra bardzo dobra, ze świetnie zrealizowanymi zadaniami i wątkiem fabularnym, z przyzwoitą, choć staroświecką grafiką i tradycyjnym podejściem do mechaniki. Mimo to wielu graczy nie będzie w stanie docenić tego, co kryje się w grze, a jest w niej naprawdę spory potencjał. Cóż z tego, skoro pierwsze godziny, a konkretnie kilkanaście godzin, to droga przez mękę, by tylko rozwinąć postać do takiego poziomu, aby walki nie kończyły się kilkoma uderzeniami przeciwnika i naszą niechybną śmiercią. Jeśli uwielbiałeś serię Gothic i za nią tęsknisz, Elex będzie strzałem w dziesiątkę. Jeśli masz mnóstwo czasu i samozaparcia, ta gra będzie wyzwaniem. Gdy jednak wolisz prostsze potyczki, zaś do gry podchodzisz jak do chwilowej rozrywki, w tym postapokaliptycznym świecie nie znajdziesz dla siebie miejsca.
Plusy:
1) Klimat rodem z serii Gothic, który czuć na każdym kroku.
2) Ciekawy, ogromny świat.
3) Świetna fabuła i wątki poboczne.
Minusy:
1) Poziom trudności, który dla niektórych może być za wysoki.
2) Staroświecka oprawa graficzna.
3) Sporo błędów i niedoróbek.
Gra dostępna jest na platformach PC, PS4 oraz Xbox One.
Wymagania sprzętowe Elex
Rekomendowane wymagania:
* Procesor: Intel Core i7 4790 3.6 GHz/AMD FX-8350 4.0 GHz,
* Pamięć: 16 GB RAM,
* Karta grafiki 3 GB GeForce GTX 1060/4 GB Radeon RX480 lub lepsza,
* Dysk: 35 GB HDD,
* System operacyjny: Windows 7/8.1/10 64-bit.
Minimalne wymagania:
* Procesor: Intel Core i5 3570 3.4 GHz/AMD FX-6350 3.9 GHz,
* Pamięć: 8 GB RAM,
* Karta grafiki: 2 GB GeForce GTX 660/Radeon HD 7850 lub lepsza,
* Dysk: 35 GB HDD,
* System operacyjny: Windows 7/8.1/10 64-bit.
Źródło okładki: thqnordic.com | "Elex" na komputery PC - recenzja gry |
Pikowania i tkaniny zdobne w liczne przeszycia to tendencje, które nigdy nie wyjdą z mody. Ciesz się nimi, szczególnie tego lata i wybieraj między pikowanymi sukienkami, bluzami czy kurtkami. Modne pikowania
Drogie panie – to obowiązkowy must have w waszej szafie! Szczególnie w tym sezonie modne pikowania powracają i goszczą na jeszcze większej ilości ubrań i dodatków. Odpowiednią propozycją będzie skórzana ramoneska lub ta w wydaniu eko – z ozdobnymi rękawami bądź pikowanymi wstawkami.
Jeżeli wybieracie bluzę, koniecznie zdecydujcie się na fason bomber jacket albo rozpinaną baseballówkę. Bluzę w tradycyjnym wydaniu (wciąganą przez głowę) z pewnością ożywicie ciekawą aplikacją, dużym logo lub napisem. Pamiętajcie, że motywy z kreskówek, bądź w wersji sportowej wciąż są na topie!
Wybierając sukienkę, także warto pokusić się o nietypowe rozwiązania i wzory – dlatego oprócz czarnej czy białej wersji – wybierzcie wzór w modne kropki (polka dots) albo kwiatowe desenie, również w pikowanej odsłonie!
Aby jednak w pełni cieszyć się z nowo zakupionych rzeczy i nie przeżywać rozterek przed lustrem, warto pamiętać o kilku podstawowych zasadach.
Panie o pełniejszych kształtach powinny szczególnie uważnie dobierać fason sukienki czy bluzy, zdobny w pikowania. To trudny wzór, który czasem potrafi spłatać figla i zamiast eksponować i zdobić, może niestety pogrubić i uwypuklić mankamenty sylwetki.
Dlatego, jeśli nie jesteście pewne swojego wyboru, a koniecznie chcecie pozostać w pikowanym trendzie – postawcie na bezpieczne dodatki. Tu ograniczenia nie mają racji bytu. W zależności od upodobań i stylizacji, możecie wybierać między większymi torbami na ramię, zgrabnymi kopertówkami do ręki, portfelami o ciekawych kształtach czy hitem tego sezonu – plecakami. | Pikowana odzież – jak ją nosić? |
Osoby intensywnie uprawiające sport zawodowo i amatorsko potrzebują czasu na regenerację. Pozwala to na powrót do sił i wspomaga świadomość własnego ciała. Masaż po wysiłku fizycznym jest podstawą, dlatego coraz częściej sportowcy amatorzy z niego korzystają. Masaż i automasaż, wykonywany regularnie, poprawia świadomość własnego ciała, ma także wpływ na zwiększenie siły mięśniowej. Nawet kilkanaście minut masażu przynosi ulgę i przyspiesza regenerację włókien mięśniowych. To także bardzo przyjemny i relaksujący zabieg. Jeśli chcesz, żeby masaż był bardziej skuteczny, możesz zajrzeć do atlasu anatomicznego i sprawdzić położenie mięśni.
Dlaczego warto masować zmęczone mięśnie?
Po dużym wysiłku mięśnie są zazwyczaj obolałe, osłabione i bardziej podatne na kontuzje. Dolegliwości nie muszą pojawiać się tuż po treningu, dlatego może to być mylące. Badania dowodzą, że masaż pomaga przywrócić mięśniom odpowiednie napięcie i zdecydowanie skraca czas regeneracji.
Jak wykonać masaż?
Możesz wykonać masaż zaraz po rozciąganiu mięśni na macie do ćwiczeń. Może to być też forma relaksu przed snem. Masaż nie musi być mocny, ważne, żeby kolejno wykonywać poszczególne elementy. Powinien trwać około 10–15 minut, wtedy przyniesie najlepsze efekty. Jako środek poślizgowy może posłużyć olej kokosowy, który przy okazji dobrze nawilży skórę. Jeśli jesteś bardziej zainteresowany tematem, możesz zajrzeć do książek.
Techniki masażu
Głaskanie – to pierwsza technika, która polega na delikatnym głaskaniu masowanej okolicy całą dłonią. Wykonujemy około 10–12 ruchów. Głaskaniem przeplatamy inne techniki. Mięsień masujemy zawsze w kierunku serca.
Rozcieranie – wykonujemy go paliczkami lub kostkami części grzbietowej dłoni. Siłę można stopniować, masaż nie powinien być bolesny. Wykonujemy ruchy koliste o małej amplitudzie.
Ugniatanie – chwytamy mięsień między kciuk a pozostałe palce. Przesuwamy chwyt wzdłuż mięśnia, aż dotrzemy do partii mięśnia położonych głębiej.
Oklepywanie – technika, dzięki której znacznie poprawimy ukrwienie mięśnia. Możemy oklepywać jedynie paliczkami, całymi dłońmi, a nawet pięściami. Robimy to przez około 10–15 sekund.
Roztrząsanie – technika kończąca masaż, rozluźniony mięsień wstrząsamy wolnymi, regularnymi ruchami.
Pomoce
Masaż ręczny jest bardzo skuteczny i ciągle jest najczęściej wybierany przez sportowców. Wykonywany samodzielnie może przynieść bardzo dobre efekty, możesz też wspomóc się kilkoma gadżetami.
Roller – to bardzo popularny wałek do masażu. Można wybierać spośród miękkich i twardych, przeznaczonych dla osób trenujących ciężej. Im bardziej miękki roller, tym masaż jest przyjemniejszy. Taki rodzaj masaży warto wykonywać po treningu przez około 10 minut, nie należy zapominać też o rozciąganiu.
Piłki do masażu – mają odpowiednie wypustki, które sprawiają, że masaż jest bardzo skuteczny. Koliste ruchy pobudzają krążenie i przyspieszają powrót mięśni do formy.
Dodatkowo można wspomóc się domowym masażerem, który zazwyczaj jest bardzo poręczny i wygodny w obsłudze. Najważniejsze, żeby wykonywać masaż do momentu przekrwienia tkanek, wtedy przyniesie zamierzony efekt. Masuj więc skórę, aż będzie zaczerwieniona. U każdego może to wymagać innego czasu.
Masaż to jeden z najlepszych sposobów na przyspieszenie regeneracji. W czasie regularnego wysiłku lub przygotowań do zawodów warto poświęcić mięśniom więcej czasu i szczególnie o nie zbadać. | Masaż po treningu – zasady |
Zima to dla wielu wędkarzy pora roku, która kojarzy się z rozbratem z wędkarskimi emocjami. Jest pewna grupa braci wędkarskiej, która lubi i łowi ryby spod lodu. Jednak zdecydowana większość w tym czasie konserwuje sprzęt na kolejny sezon i przymierza się do zakupu nowego na kolejny rok wędkarskich zmagań. Kupujemy wędzisko
Pierwszym elementem ekwipunku wędkarza, który można wymienić w czasie wędkarskiej przerwy jest wędzisko. Nie jest tu istotne, czy wędkarz specjalizuje się wędkarstwie spławikowym, gruntowym, karpiowym czy spinningu. Można spokojnie dobrać odpowiedni sprzęt dla siebie. Są ku temu co najmniej dwa powody. Po pierwsze, to przeceny sprzętu wędkarskiego z bieżącego sezonu. Jeśli ktoś dobrze poszuka, może natrafić na wędzisko tańsze nawet o 50% swojej pierwotnej ceny. Po drugie doskonałym sposobem, aby zapoznać się z ofertami produktów już na nowy sezon, są targi wędkarskie, odbywające się na początku każdego roku. Producenci sprzętu prezentują nowości, które później można nabyć w dobrej cenie. Oczywiście wybierając dobre wędzisko, warto pamiętać o jego podstawowych cechach – długości, akcji, ciężarze wyrzutu, wadze oraz długości transportowej. Częstym powodem, dla którego wędkarz decyduje się zmienić kij, jest chęć zakupu produktu o innej akcji. Jest to ważna cecha każdego wędziska, bo od niej zależy sposób zachowania się kija podczas wyrzutu i holu ryby. Możemy wyróżnić wędziska o akcji szczytowej. Pozwalają one na bardzo precyzyjne zarzucenie zestawu, przy także bardzo szybkim zacięciu. Jednak praca takiego wędziska może sprawić problem osobom zaczynającym przygodę z łowieniem ryb. Wędziska o akcji półparabolicznej nie są tak szybkie, jak te poprzednio wymienione i dają wędkarzowi pewne pole do popełnienia błędu podczas holu. Ostatnim rodzajem wędzisk są te o akcji parabolicznej. Wymagają co prawda sporo refleksu od wędkarza, ale podczas holu świetnie się spisują, powodując że hol staje się bardzo przyjemny. Kolejną cechą, którą trzeba uwzględnić przy zakupie wędziska jest ciężar wyrzutu. Świadczy on o mocy wędziska, czyli o tym w jakim przedziale powinno mieścić się obciążenie stosowane przy montowaniu zestawu. Jeśli na wędzisku istnieje oznaczenie 10-30 g, należy to odczytać w ten sposób, iż obciążenie wraz z przynętą powinno mieć minimum 10 g, a maksimum 30 gram. Bardzo często wędkarze zmieniają wędziska na delikatniejsze, jak i mocniejsze. Wszystko zależy od tego, na jakim łowisku będą wędkować i jakie ryby łowić. Co do reszty parametrów, to dostosowuje się je do preferencji wędkarza.
Kołowrotek czas kupić
Zima to także dobry okres na konserwację starszych kołowrotków, jak i zakup nowych modeli. Właśnie teraz można na spokojnie zapoznać się z ofertą firm wędkarskich i wybrać nowy „młynek”. Trzeba pamiętać, że dobrze wybrany kołowrotek wędkarski może okazać się inwestycją nie tylko na najbliższy sezon, ale nawet na kilka kolejnych. Kołowrotek dobieramy według naszych preferencji co do metody wędkowania. Możemy je podzielić na modele ze stałą, bądź ruchomą szpulą. W większości metod wędkarskich preferuje się modele ze stałą szpulą. Wśród tej grupy można wyróżnić modele z przednim lub tylnym hamulcem. Hamulec jest bardzo ważną cechą każdego modelu. Powinien być mocny i działać płynnie, co zdecydowanie zwiększa szanse wędkarza przy kontakcie z rybą. W ostatnim czasie na rynku pojawiło się wiele modeli z tzw. wolnym biegiem. Dedykowane były na początku do metody karpiowej, jednak swobodnie można ich używać przy klasycznej gruntówce, przy połowie drapieżników na martwą rybkę. Ważne też, by przy zakupie kołowrotka sprawdzać jego wagę, liczbę łożysk, pojemność szpuli oraz materiał z jakiego jest skonstruowany.Zima to także czas na zakupy wszelkiego drobniejszego sprzętu – pudełek, sztucznych przynęt, pokrowców na wędki, podbieraków, odzieży, obuwia. Wiele osób robi również zapasy zanęt wędkarskich na cały rok. Kupuje nie tylko zanęty sypkie, ale także pellety, kulki proteinowe, dipy i boostery. Dzięki temu można ograniczyć wydatki na zakupy wędkarskie w czasie trwającego sezonu absolutnie do minimum. | Jaki sprzęt wędkarski warto kupić zimą? |
Skromność i prostota? Nie w tym sezonie! W modzie zapanował przepych i blask. Pojawiają się cekiny, brokaty, połyskujące tkaniny. Złoto i srebro w różnych konfiguracjach. Cekinów nie może też zabraknąć na sylwestra, a modna kobieta ma błyszczeć niczym prawdziwa gwiazda. Cekinowe aplikacje i ubrania to jeden z najsilniejszych trendów tej zimy. Styl glamour lansują wszystkie znane domy mody. Błyszczące, zniewalające aplikacje i obszyte nimi całe ubrania pojawiają się u Dolce & Gabbany, Alexis Mabille, Chanel czy Christiana Diora.
Powrót do lat 70. i 80.
Moda na błysk przywołuje wspomnienie strojów noszonych przez gwiazdy estrady w latach 70. i 80. Chętnie zakładały je wokalistki zespołu Abba, Boney M oraz rokowe gwiazdy lat 80. – Michael Jackson, Prince, Tina Turner. Współczesne kreacje wyglądają jak wyciągnięte z ich szafy. Te same spodnie o różnej szerokości, sukienki, cekinowe buty na platformach czy obszyte błyskotkami krótkie kurtki, ukochane przez Prince’a i Jacksona.
Cekinowe kreacje
Modowe trendy sprzyjają zabawie sylwestrowej i karnawałowym szaleństwom. Jeśli chcesz, by twój strój został doceniony przez fashionistki, postaw na cekiny. Wybierz sukienkę w wersji mini lub maksi, wąskie lub bardzo szerokie spodnie, marynarki czy topy. Najlepiej w klasycznej czerni, granacie, czerwieni. A może warto skusić się na kolor czerwonego, wytrawnego wina, który jest największym odkryciem kolorystycznym tego sezonu? Styliści idą znacznie dalej i zestawiają ze sobą wiele różnych kombinacji cekinów. Od ciebie zależy, czy założysz je w wersji total look, czy też błyszczące materiały skontrastujesz z jednolitymi kolorystycznie i gładkimi tkaninami. Może to być wytwornie wyglądający i bardzo trendy puszysty aksamit, delikatna, połyskująca elegancko satyna, lakierowana skóra lub lateks. Znakomicie będzie się prezentować błyszczący top cekinowy z czarną, gładką marynarką i spodniami, cekinowa spódnica z jednolitą kolorystycznie bluzką. Najmodniejsza będzie obszyta falbankami i utworzonymi z nich niezwykle ozdobnymi żabotami.
Błyszczące dodatki
Mieniące się wszystkimi kolorami cekiny zdobią nie tylko materiały sukienek. Projektanci odważnie obszywają nimi kołnierzyki, kieszonki, paski, doklejają je do okularów. Ciekawie prezentują się także na nakryciach głowy – kapeluszach, beretach czy czapkach. Pojawiają się także w towarzystwie długich łańcuchów pereł, lansowanych przez Chanel. Na sylwestra warto więc skusić się na cekinowe dodatki. Torebki – koperty, malutkie portmonetki na łańcuszkach lub sakiewki, buty – najmodniejsze są na prostych słupkach oraz na platformach. Świetnie będą się prezentowały także botki, idealnie pasujące do krótszych sukienek. Wszystko obowiązkowo obszyte świecącymi cekinami. A co na szyję? Oczywiście najmodniejsze w tym sezonie chokery, lansowane m.in. przez Balmaina.
Sylwestrowy makijaż
Błyszczeć ma nie tylko sylwestrowa kreacja, ale także pokryta złotym i srebrnym makijażem twarz. Złote są powieki, usta, rzęsy. A brokat, przez wiele lat głęboko schowany w szufladzie, odkurzamy i nakładamy odważnie opuszkami palców na policzki czy w kąciki oczu. Koniecznie więc do kreacji sylwestrowej kupmy kosmetyki w kolorze szlachetnych metali.
Cekinowe ubrania nosimy w tym sezonie także na co dzień, ale wyłącznie w zestawach casualowych. Obszyte świecidełkami marynarki zestawiamy z białymi T-shirtami. Bluzki w wersji light najlepiej będą wyglądały z jeansami – koniecznie bez paska – lub grubszymi spódniczkami, np. w kratkę. Obszyte cekinami topy na ramiączkach można nosić na gładkie golfy z długim rękawem, koniecznie dobierając do zestawu sportowe obuwie. Całość zrobi niepowtarzalne wrażenie. | Wyjątkowe cekinowe stylizacje na sylwestra |
Przestronne balkony dają ogromne pole manewru w aranżacji i uprawie różnych grup roślin – od tych ozdobnych po drzewa i krzewy owocowe. W większości przypadków jednak posiadany balkon rozczarowuje. Ma zbyt małą powierzchnię, którą trudno jest zagospodarować z pomysłem. Jak można to zrobić? Małe balkony – szczególnie te budowane w starych blokach mieszkalnych – nie dają dużej możliwości wyboru aranżacji. Często są zbyt ciasne, aby ustawić na nich nawet podstawowy zestaw mebli ogrodowych (mały stolik + 2 krzesła). Dlatego pozostają niewykorzystane lub uprawia się na nich jedynie drobne rośliny ozdobne. Tymczasem nawet niewielką powierzchnię można przystosować do „szerszej” uprawy. Pomocne są tutaj akcesoria ogrodnicze. W przypadku zagospodarowania balkonu są to palety ogrodowe, ogrody wertykalne oraz różnego rodzaju kwietniki. Nie można zapominać jednak, że zieleń do wzrostu potrzebuje przestrzeni. Nadmierne zagęszczenie jest niekorzystne – rośliny nie osiągają finalnych rozmiarów i są częściej porażane przez choroby grzybowe.
Paleta z kieszeniami – prosty DIY na ogród pionowy
Najprostszy ogród wertykalny można zbudować z palety. Drewno warto wcześniej oczyścić, wygładzić jego powierzchnię, a potem zaimpregnować lub pomalować. Między deskami umieszcza się kieszenie z włókniny (lub innego przepuszczalnego materiału). Można je przytwierdzić zszywaczem tapicerskim. W kieszeniach umieszcza się podłoże, a następnie sadzi rośliny. Paletę ustawia się (i przytwierdza) pionowo, np. przy ścianie budynku lub przy bocznych poręczach. Trzeba jednak pamiętać, aby rośliny regularnie podlewać. Jeśli robi się to od góry, należy zużyć tyle wody, aby dotarła także do najniższych kieszeni.
Ogrody wertykalne z gotowych modułów
Na rynku można znaleźć systemy ogrodów wertykalnych różniące się rozmiarami, technologią oraz oczywiście ceną. Mogą to być specjalne kieszenie lub moduły. Popularnym rozwiązaniem są modułowe skrzynki złożone z dwóch donic. Można dowolnie je łączyć – tworząc ogród wertykalny dostosowany do własnych potrzeb i możliwości. Najprostsze konstrukcje podlewa się manualnie, w tych bardziej zaawansowanych montuje się system nawadniania. Uprawa roślin w ogrodzie wertykalnym jest specyficzna. Okazy wymagają częstszego dostarczania wody i są znacznie mniej odporne na mróz niż w uprawie gruntowej. Przyczyną jest m.in. niewielka ilość miejsca w kieszeniach/modułach. Dlatego w ogrodzie pionowym zaleca się uprawiać rośliny jednoroczne – zarówno ozdobne, jak i jadalne. Takim sposobem nawet na niewielkim balkonie można pozyskiwać podstawowe warzywa i zioła na potrzeby kuchni.
box:offerCarousel
Kwietniki – ogranicza nas wyobraźnia
box:offerCarousel
Dobrym rozwiązaniem jest instalacja kwietników wiszących na balkonie. Dzięki temu można zagospodarować rzadko wykorzystywane powierzchnie (np. przy ścianach). Ponadto często stosuje się kosze (metalowe, technorattanowe, drewniane lub z tworzywa sztucznego) i wielodoniczki. Standardowo montuje się je na poręczach. Warto wtedy umieścić je (z pomocą uchwytów lub haków) od wewnątrz oraz na zewnątrz balkonu. Dodatkowo mogą posłużyć jako osłona przed słońcem dla roślin ustawionych u postawy. Na balkonach można instalować także kwietniki rozporowe. Trzeba przytwierdzić je tak, aby były stabilne. Nie można jednak wybierać zbyt wysokich modeli, gdyż wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych może być niebezpieczne. Kwietnik może mieć także wygląd ażurowego regału. Taka konstrukcja również nadaje się na balkon, pod warunkiem że wystarczy na nią miejsca.
box:offerCarousel
Gdy balkon jest za słoneczny
Balkony często usytuowane są od strony południowej lub zachodniej. Często też panują na nich warunki, które utrudniają lub uniemożliwiają efektywną uprawę roślin. Jeśli w dodatku balkon jest mały, aranżacja takiego miejsca jest mało elastyczna. Dlatego przed umieszczeniem roślin warto osłonić go przed nadmiernym słońcem. Do poręczy można przytwierdzić parasol ogrodowy, który będzie ocieniał uprawy od góry. Lepiej od razu zdecydować się na dobry jakościowo produkt – te słabsze będą się rwały i łamały w czasie burz lub wichur. Dodatkowo przy poręczach można zainstalować maty osłaniające.Dopiero po takiej aranżacji powinno się przystąpić do wyznaczania miejsca pod uprawę roślin.
Jak pokazują powyższe przykłady, nawet niewielki powierzchniowo balkon można zaaranżować tak, aby budził podziw i jednocześnie dostarczał przynajmniej podstawowych „plonów”. Wykorzystanie poszczególnych technologii i akcesoriów ogrodniczych pozwala nie tylko na poziomą, ale także pionową uprawę. | Mały balkon – jak optymalnie wykorzystać powierzchnię? |
Rok 2017 był bardzo ekscytujący, jeśli chodzi o technologie konsumenckie. Także smartfony obfitowały w nowinki technologiczne. Co nowego zobaczyliśmy w smartfonach podczas minionego 2017 roku? Wyświetlacze 18:9 i brak ramek
Do roku 2016 wszyscy byliśmy zadowoleni ze standardowych smartfonowych wyświetlaczy, które miały mniejsze lub większe ramki. Sytuacja zmieniła się w 2017 roku. Dzięki takim firmom, jak m.in. Xiaomi (Mi Mix 2) oraz Samsung (Galaxy S8) zobaczyliśmy pierwsze bezramkowe smartfony o proporcjach ekranu wynoszących 18:9.
Na początku wielu ekspertów przewidywało, że tego typu bezramkowe wyświetlacze będą dostępnością ograniczone wyłącznie do segmentu premium. Okazuje się jednak, że z rokiem 2018 pojawia się coraz więcej nieco tańszych urządzeń z ekranem 18:9. Poza tym dostępne są smartfony z bezramkowymi wyświetlaczami bez proporcji 18:9, np. Apple iPhone X.
Podwójne kamery, czyli bokeh na wyciągnięcie ręki
Wszyscy mamy świadomość, że podwójne kamery w smartfonach były dostępne na długo przed rokiem 2017. Ale w ubiegłym roku technologia ta tak naprawdę rozwinęła skrzydła. Zobaczyliśmy np. takie modele, jak LG G6, Huawei Mate 10 czy Apple iPhone 8 Plus. Na początku sporo osób było bardzo sceptycznie nastawionych, uznając je za kolejny niepotrzebny gadżet.
Obecnie coraz więcej smartfonów jest wyposażonych właśnie w podwójną kamerę, która podczas fotografowania może dać nam efekt głębi (bokeh) oraz zapewnia o wiele lepsze przechwytywanie szczegółów (szczególnie jeśli chodzi o robienie zdjęć w kiepskich warunkach oświetleniowych). Oczywiście podwójne kamery w niektórych modelach smartfonów pozwalają też na zoom optyczny lub obejmowanie znacznie szerszego kadru.
Przednie podwójne kamery
Nie ma co ukrywać, że trend na zdjęcia selfie stale rośnie w siłę. Nawet osoby, które jeszcze jakiś czas temu unikały robienia tego typu fotografii, teraz często same umieszczają „selfiki” na portalach społecznościowych. Zauważyli to producenci smartfonów, dlatego w 2017 roku mieliśmy spory przyrost tego typu urządzeń posiadających nie pojedynczą, lecz podwójną kamerę przednią.
Czy tego typu rozwiązanie stanie się dominującym trendem w 2018 roku? Tego rzecz jasna nie wiadomo. Technologia ta nie jest aż tak bardzo dopracowana, jak chociażby ta z głównych podwójnych kamer. Miejmy zatem nadzieję, że z czasem producenci i z tym się uporają. Jednym z przedstawicieli tego typu urządzeń jest np. Oppo F3 Plus.
120 Hz odświeżanie ekranu
To właśnie w 2017 roku pojawiły się pierwsze smartfony ze 120 Hz odświeżaniem ekranu. Do tego czasu standardowym odświeżaniem było 60 Hz. Jaka jest różnica między tymi dwiema częstotliwościami odświeżania i co 120 Hz może dać przeciętnemu użytkownikowi? Różnicę widać tak naprawdę gołym okiem. Wystarczy spojrzeć na ekran 60 Hz i 120 Hz. Ten z wyższą częstotliwością odświeżania wyświetla obraz o wiele płynniejszy niż ekran 60 Hz. Jednym ze smartfonów, który oferuje tak ogromną częstotliwość odświeżania, jest Razer Phone.
Nowe biometryczne zabezpieczenia
Cała gama smartfonów dostępnych obecnie dysponuje czytnikiem linii papilarnych, który w diametralny sposób ułatwia odblokowywanie urządzenia. Odcisk palca co prawda można podrobić, ale dla przeciętnego użytkownika smartfonu brak konieczności wpisywania kodu PIN lub hasła jest ważniejszy niż nieco mniejsze bezpieczeństwo spowodowane użyciem odcisku palca.
Wielu producentów poszło poza tym o krok dalej i w 2017 roku zaczęło intensywnie wdrażać inne sposoby zabezpieczeń. Samsung ze swoim Galaxy S8 zapoczątkował ten trend, łącząc odcisk palca i rozpoznawanie twarzy. Apple w iPhone X z kolei zrezygnowało z odcisku palca na rzecz rozpoznawania twarzy (Face ID).
Co przyniesie nam rok 2018? Czy będzie obfitować w przełomowe rozwiązania technologiczne stosowane w smartfonach? A może na szerszą skalę zostaną wdrożone technologie znane z 2017 roku, jak np. podwójna przednia kamera? O tym przekonamy się pod koniec roku. | Smartfonowe podsumowanie 2017 roku – co nowego zobaczyliśmy w smartfonach? |
Karta graficzna to jeden z ważniejszych elementów w komputerze. Jeśli chcemy dobrych osiągów i zamierzamy używać naszego komputera np. do gier, to warto wybrać dedykowaną kartę graficzną. Jaką wybrać w cenie do 300 zł? GIGABYTE GeForce GT 730
W zamierzonym przez nas budżecie bez problemu kupicie kartę graficzną GIGABYTE GeForce GT 730. Dostępnych jest tak naprawdę kilka wariantów tego urządzenia: z 1 GB lub 2 GB pamięci oraz wersja zwykła lub podkręcona (OC). Wariant podkręcony może się pochwalić taktowaniem rdzenia na poziomie 1006 MHz (standardowe – 902 MHz). W zależności od wybranego wariantu cena GIGABYTE GeForce GT 730 kształtuje się w przedziale ok. 170–270 zł. Niestety, jeśli zdecydujecie się na wersję OC, trzeba liczyć się z tym, że w budżecie do 300 zł nie ma wariantu z 2 GB pamięci własnej, lecz z 1 GB. Niezależnie od tego, jaką wersję wybierzecie, dzięki karcie GIGABYTE GeForce GT 730 z pewnością będziecie mogli zagrać w większość dostępnych obecnie gier.
Palit GeForce GT 710
Szukacie czegoś tańszego? W takim razie może was zainteresować karta firmy Palit, model GeForce GT 710. Można ją kupić w dwóch wariantach – z 1 GB lub 2 GB pamięci. Ceny wahają się w przedziale 140–190 zł. GT 710 jest oczywiście mniej wydajny niż GT 730, mimo wszystko powinien poradzić sobie z oczekiwaniami nieco mniej wymagającego gracza. Co istotne, karty Palit w tej cenie mogą się pochwalić pasywnym chłodzeniem. Co to oznacza? Wiele osób narzeka na hałas wydobywający się z obudowy komputera, który jest spowodowany obrotami wentylatorów. Palit GeForce GT 710 nie ma wentylatora, więc jest to urządzenie całkowicie bezgłośne. Jeśli chodzi o taktowanie rdzenia, wynosi ono 954 MHz.
ZOTAC GeForce GT 730
Kolejną godną polecenia kartą graficzną jest ZOTAC GeForce GT 730. To jedna z najmocniejszych kart prezentowanych w tym zestawieniu, ponieważ możemy kupić ją w wariancie z 2 GB oraz aż 4 GB pamięci własnej. Tak duże zasoby pamięci pozwalają na grę w naprawdę wymagające tytuły. Szczególnie ciekawie prezentuje się ZOTAC GeForce GT 730 w wersji Zone Edition, która zamiast chłodzenia aktywnego (czyli hałasującego wentylatora) została zaopatrzona w bezgłośne chłodzenie pasywne. ZOTAC GeForce GT 730 może się też pochwalić zegarem rdzeniowym taktowanym częstotliwością 902 MHz. Cena? W zależności od wersji, którą wybierzemy, zapłacimy kwotę w okolicach 250 zł.
XFX Radeon HD 5450
W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć karty graficznej opartej o rozwiązanie firmy AMD, czyli XFX Radeon HD 5450. Również ta karta jest dostępna w wersji 1 GB oraz 2 GB. Cena nie jest wygórowana, bo można ją kupić za ok. 130–180 zł. Z pewnością nie jest to karta przeznaczona dla wymagających graczy. Taktowanie rdzenia wynosi tu 650 MHz. Podobnie jak w przypadku niektórych prezentowanych w tym poradniku kart, także tutaj zastosowano bezgłośne pasywne chłodzenie. Jeśli szukacie naprawdę niedrogiej karty graficznej, XFX Radeon HD 5450 może się okazać całkiem dobrym wyborem.
ZOTAC GeForce GT 1030
Na zakończenie mam dla was kartę ZOTAC GeForce GT 1030, którą kupicie za niecałe 300 zł. Została ona wyposażona w 2 GB pamięci własnej, natomiast rdzeń jest taktowany częstotliwością 1227 MHz, więc z przedstawianych dotychczas kart jest to najszybsze taktowanie. Niestety, nie mamy co liczyć tutaj na pasywne chłodzenie. Zamiast tego jest oczywiście chłodzenie aktywne, które z pewnością zaserwuje nieco szumu wewnątrz obudowy komputera. | Karty graficzne do 300 zł – III kwartał 2017 |
Podświetlenie tablicy rejestracyjnej to z punktu widzenia kierowcy mało istotny element wyposażenia. Jeśli jednak zostało zainstalowane, to zgodnie z prawem powinno działać poprawnie. Wielu kierowców zapomina o jego regularnym sprawdzaniu, co może skutkować problemami np. podczas kontroli drogowej. Często okazuje się też, że wymiana żarówki nie przynosi żadnego efektu, a powód usterki jest znacznie poważniejszy. W takiej sytuacji musimy znaleźć przyczynę awarii i ją usunąć. Sprawdźmy, jak zrobić to samodzielnie. Powody usterki
Podświetlenie tablicy rejestracyjnej zazwyczaj nie sprawia większych problemów, a jego obsługa ogranicza się do wymiany żarówek. Wszelkie usterki to przeważnie konsekwencja uszkodzeń mechanicznych lub niefortunnego usytuowania lampek w miejscu, gdzie narażone są na kontakt z wilgocią. W zależności od typu samochodu i rozwiązania, jakie zastosuje producent, tablica rejestracyjna może być zamontowana na klapie bagażnika lub w zderzaku i podświetlana z góry, z dołu albo z boku.
Najgorszym wariantem są lampki wkomponowane w zderzak, które oświetlają tablicę na klapie bagażnika (m.in. Ford Escort, Opel Astra F i G, Renault Clio II, VW Polo III). Nawet niewielka nieszczelność spowoduje, że woda spływająca po karoserii z łatwością dostanie się do elementów instalacji elektrycznej. To z biegiem czasu doprowadzi do korozji i w efekcie lampki przestaną działać.
Naprawa podświetlenia
Jeśli powodem usterki nie jest przepalona żarówka, należy zacząć od sprawdzenia bezpiecznika. W jego odnalezieniu pomoże nam książka obsługi pojazdu. Kolejny etap to ocena stanu lampek pod kątem korozji. Niewielki nalot można z łatwością usunąć, co ułatwi przepływ prądu. Jeśli jednak oświetlenie jest w kiepskiej kondycji, należy je wymienić na nowe.
Lampki tablicy rejestracyjnej to odrębne elementy, które zazwyczaj montowane są za pomocą zatrzasków. Z ich wymianą nie powinno być żadnego problemu – najczęściej wystarczy do tego płaski śrubokręt. Ceny takich elementów nie są wygórowane – na Allegro komplet oryginalnych lampek kupimy już za kilkadziesiąt złotych. Aby znacząco obniżyć koszt naprawy, można także skorzystać z bogatej oferty zamienników.
Naprawa instalacji elektrycznej
Po zdemontowaniu podświetlenia tablicy rejestracyjnej należy ocenić kondycję instalacji elektrycznej. Szczególną uwagę zwróćmy na metalowe konektory, które znajdują się w kostce połączeniowej. Jeśli przez dłuższy czas miały one kontakt z wilgocią, zapewne będą skorodowane. W skrajnych przypadkach już przy próbie odłączenia lampek rozpadną nam się w dłoni. Ta usterka nieco komplikuje naprawę i wydłuża jej czas, ale nie generuje dużych kosztów. Będziemy musieli kupić komplet konektorów i wyposażyć się w odpowiednią zaciskarkę – w ostateczności zrobimy to też za pomocą kombinerek lub szczypców.
Instalację elektryczną należy odpowiednio przygotować, odcinając jej skorodowany koniec. Jeśli przewody po skróceniu okażą się niewystarczające, należy je przedłużyć, a miejsca łączeń zalutować i zabezpieczyć koszulką termokurczliwą. Po zamontowaniu konektorów umieszczamy je z powrotem w kostce, którą następnie wpinamy do lampki podświetlającej tablicę.
Naprawa podświetlenia tablicy rejestracyjnej to nieskomplikowana czynność, którą warto wykonać we własnym zakresie. Zazwyczaj koszt takiej usługi w warsztacie przewyższa wartość części, więc możemy sporo zaoszczędzić. Jeśli zgromadzimy wszystkie niezbędne elementy, cała operacja nie powinna trwać dłużej niż godzinę. Podobnie jak w przypadku innych samodzielnie przeprowadzonych napraw – satysfakcja jest gwarantowana. | Naprawa podświetlenia tablicy rejestracyjnej |
Sporty motorowe są z natury drogie, więc sumy, jakie trzeba wydać na karierę młodego zawodnika, są wysokie. Ale na początek wystarczy stosunkowo niewiele… Nie da się ukryć, że karting to świetna zabawa połączona z nauką. Dorośli na gokartach mają szansę udoskonalić swoją technikę jazdy, spędzić miło czas, a także odkryć w sobie żyłkę kierowcy wyścigowego, i to za kilkadziesiąt zł.
Mały rajdowiec
Jeśli chęć ścigania się na gokartach wyrazi twoje dziecko, nie pozostaje ci nic innego, jak zapisanie młodego zawodnika bądź zawodniczki do odpowiedniej szkółki. Pierwszy przejazd można mu oczywiście zafundować na którymś z ogólnodostępnych torów wyścigowych. Warto jednak poprosić obsługę, by nie wypuszczała wtedy dorosłych kierowców. Najlepszym wyborem będzie wynajęcie toru dla kilkorga dzieci jednocześnie albo skorzystanie z pierwszych zajęć w szkółce kartingowej. Dzieciak połknie bakcyla albo odpuści.
Jeśli mu się spodoba, to oznacza dla ciebie początek inwestowania, bo może uda ci się wychować drugiego Roberta Kubicę. On również zaczynał od ścigania się na gokartach, a jego karierę sponsorowali rodzice…
Kask
Absolutnie najważniejszy jest kask dla dziecka. Wybór kasków dla dorosłych mamy bardzo szeroki, natomiast produktów dla dzieci jest stosunkowo mniej, ale można znaleźć odpowiedni. Zacznijmy od tego, że dla swojego potomka kupujemy najlepszy kask, na jaki nas stać. Arbitralnie odrzucamy większość produktów typu „noname”, kosztujących równowartość dwóch kaw w sieciowej kawiarni. Wybieramy integralny, z szybką. W sumie może być to kask motocyklowy, różnica nie jest wielka. Godne polecenia są takie marki, jak LS2, HJC, NEXX, Nitro, Caberg czy Airoh.
box:offerCarousel
Kask dla juniora dobieramy do rozmiaru głowy dziecka, mierząc jej obwód mniej więcej 2–3 cm nad brwiami. Wynik zaokrąglamy do pełnego centymetra w górę. Podczas robienia zakupów przez Internet pamiętajmy, że mamy dwa tygodnie na zwrot lub wymianę produktu, więc ewentualne pomyłki nie będą zbyt kosztowne.
Jednym z najważniejszych parametrów kasku dla dziecka jest jego waga. Dorosłemu 10 czy 20 dkg nie robi różnicy, ale dziecko ma bardzo wrażliwy, ciągle rosnący kościec. Nie wolno narażać go na zbyt duże obciążenia i przeciążenia. Ceny dobrych kasków wahają się w granicach 250–500 zł.
Stabilizator karku
Świetnym wyborem będzie stabilizator karku, czyli usztywniacz niepozwalający głowie na zbyt mocne wychylenia i oszczędzający mięśnie szyi oraz kości na tym odcinku kręgosłupa. Te produkty mają bardzo duży rozstrzał cenowy, najtańsze – ale całkiem porządne – kosztują ok. 150 zł. Ceny najdroższych przekraczają tysiąc zł, ale one najbardziej przydają się motocyklistom narażonym na wypadki. Przyjmijmy, że na początek wystarczy nam 150–200 zł.
box:offerCarousel
Kominiarka
Aby utrzymać kask w dobrym stanie higienicznym, kupmy dziecku balaklawę. To kominiarka zakładana pod kask. Profesjonalne produkty kosztują grubo ponad 100 zł, nam de facto wystarczy bawełniana, przynajmniej na początek. Potem faktycznie trzeba będzie dziecku kupić balaklawę spełniającą wymogi przepisów, a więc wydać sporo pieniędzy – bo ten kawałek materiału może kosztować nawet 250 zł.
box:offerCarousel
Kombinezon
W ten sposób udało się nam już zejść poniżej szyi, więc wydatków będzie teraz mniej, ale pozostaną poważne. Pierwszy z nich to kombinezon. Na szczęście nie jest to przesadnie duży wydatek, zmieścimy się w 250 zł. Dziecięce kombinezony są oferowane w wielu rozmiarach, kolorach itd. W większości przypadków stroje nie muszą spełniać warunków niepalności, karting nie jest na tyle niebezpiecznym sportem. Podczas pierwszych treningów kombinezon nie jest konieczny, na początek dziecku wystarczy dres. Ale potem kombinezon bardzo się przydaje – jest nieprzewiewny i wygodny.
Buty
Pozostały jeszcze buty. Obuwie do kartingu niewiele różni się od obuwia dla kierowców rajdowych. Pewnym problemem może być to, że rozmiary dziecięce są dość rzadko spotykane, a same buty –dość drogie, od ok. 200 zł wzwyż. Jakie mają zalety? Pozwalają na odpowiednie ułożenie stopy i idealne wyczucie pedałów. Okrągłe pięty dają nogom możliwość płynnej pracy, a płaskie podeszwy nie zahaczają o pedały.
Rękawiczki
Pozostają jeszcze rękawiczki. Mała podpowiedź – na początek wystarczą rowerowe, byle z palcami i bez przesadnych wzmocnień na kostkach. Podstawową funkcją rajdowych rękawiczek jest zapewnianie świetnego chwytu kierownicy i przeciwdziałanie ślizganiu się jej w rękach. Kosztują od 30–40 zł w górę, ale za produkty tak renomowanych marek, jak OMP czy Sparco, zapłacimy grubo ponad 100 zł.
Ale czego się nie robi dla dziecka! | Dziecko na gokartach - co kupić i ile to będzie kosztować? |
Klocki to jedne z najbardziej kreatywnych zabawek. Potwierdzają to pedagodzy i psycholodzy, którzy pracują z dziećmi. Jedyną wadą klocków jest to, że bardzo szybko potrafią zabałaganić pokój dziecka, a nawet całe mieszanie. Bardzo bolesne może okazać się oberwanie w czoło drewnianym klockiem albo nadepnięcie na zawieruszony klocek Lego. Oprócz tego jednak, klocki różnego rodzaju mają same zalety. Rozwijają zmysły dziecka, uczą logicznego myślenia, stymulują wyobraźnię i, co dla dzieci jest szczególnie ważne, daje niesamowitą frajdę i świetną zabawę. Obecnie na rynku istnieje wiele rodzajów klocków, które można dostosować do indywidualnego rozwoju dziecka, jego wieku oraz preferencji. Klocki można podzielić na trzy podstawowe grupy: tradycyjne klocki do budowania i konstruowania, sortery oraz klocki do nawlekania. Ta pierwsza grupa klocków jest zdecydowanie największa i najbardziej różnorodna: możemy znaleźć wiele różnych modeli, o różnym stopniu trudności, wykonanych z rozmaitych materiałów.
Lego i Lego Duplo
Niewątpliwie są to najpopularniejsze klocki na rynku. Marka Lego rozrosła się na cały świat i nie ma osoby, które nie wiedziałaby, czym są te klocki. Dla dzieci w wieku od dwóch do pięciu lat producent oferuje większy odpowiednik klocków Lego, czyli Lego Duplo. To rewelacyjne klocki do nauki budowania, łączenia ze sobą poszczególnych elementów, tworzenia pierwszych koślawych budowli oraz innych, kreatywnych zabaw. Lego Duplo to świetny zestaw klocków na dla początkujących: pozwala łączyć ze sobą klocki i odwzorowywać konkretne budowle, takie jak pojazdy czy budynki.
Tradycyjne Lego to już klasyka. Powstało tak wiele rodzajów tych klocków, że każde dziecko, nie ważne czy to chłopiec, czy dziewczynka, znajdzie taki rodzaj Lego, który będzie dla niego odpowiednie. Dla dziewczynek może to być na przykład Lego Friends, a dla chłopców – Lego City lub Lego Chima. Lego to także doskonała jakość: są trwałe i w wielu rodzinach zestawami tych klocków bawi się już kolejne pokolenie. Najwspanialsze w Lego jest jednak to, że poszczególne zestawy można ze sobą łączyć, tworząc coraz to wymyślniejsze projekty.
Jeżyki
Jeżykito znakomita alternatywa dla tradycyjnych klocków. Dzięki długim igiełkom można tworzyć niezwykle fantazyjne budowle, których zbudowanie byłoby niemożliwe przy użyciu standardowych klocków. W doskonałej jakości jeżykach nie wyłamują się igły, a same klocki są bardzo elastyczne, mają różne kształty i kolory. Z takich klocków można zbudować nie tylko budowle i pojazdy, ale również inne rzeczy, takie jak na przykład lody, zwierzaki czy ludziki. Mimo że to klocki z kolcami, są one bardzo bezpieczne i mogą się nimi bawić nawet dzieci, które mają dopiero dwa lata.
Plastikowe klocki
Plastikowych klocków jest na rynku wiele. Na szczególną uwagę zasługują Mega Bloks, które ze względu na ich bardzo duże elementy, idealnie dostosowane do małej rączki dziecka są doskonałym treningiem dla początkujących budowniczych. Na uwagę zasługują również klasyczne, plastikowe klocki polskiej firmy Wader, które rozwijają u dzieci zdolności motoryczne. Są kolorowe i bardzo trwałe, zatem można je wykorzystać nie tylko do budowania, ale także do nauki kolorów oraz kształtów.
Klocki drewniane
To także jedne z najbardziej popularnych klocków na rynku. Oprócz standardowych, klasycznych wzorów klocków, można znaleźć też takie, które występują w oryginalnych kształtach i ciekawych zestawach, w wersjach konstrukcyjnych i magnetycznych. Uczą precyzji, rozwijają dziecięcą wyobraźnię oraz kreatywność. To, że prawie każde dziecko ma przynajmniej jeden zestaw drewnianych klockóww domu udowadnia, że są idealnie do zabawy i skutecznie wspomagają rozwój naszych pociech.
Klocki różnego rodzaju to zabawki, którymi uwielbiają bawić się dzieci w każdym wieku. Małe dzieci trenują motorykę małą klockami przystosowanymi do ich wieku (na przykład Lego Duplo lub klocki Mega Blocks), a większe dzieci rozwijają wyobraźnię i ćwiczą precyzję dzięki innym, bardziej skomplikowanym zestawom klocków (Lego, czy klocki konstrukcyjne). Warto zainwestować w takie zabawki, ponieważ zabawa nimi to nie tylko frajda dla dziecka, ale także rozwijanie jego sprawności manualnej, koordynacji wzrokowo-ruchowej oraz kreatywności. Klocki przydają się również podczas nauki liczenia, układania poszczególnych elementów w zbiory albo kolorów. | Kreatywne klocki – przegląd |
Wybór monitora do komputera stacjonarnego to niełatwe zadanie. Poszczególne urządzenia różnią się nie tylko długością przekątnej i rozdzielczością, ale też typem matrycy, technologią podświetlania ekranu i czasem reakcji. Podpowiadamy, który monitor wybrać spośród modeli kosztujących nie więcej niż 700 zł. W sprzedaży jest wiele różnych monitorów do komputerów stacjonarnych, które kosztują od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Te droższe modele przeznaczone są zwykle dla prawdziwych fanatyków gier lub grafików komputerowych. Wybór monitora do biura lub domu nie powinien wiązać się dużymi wydatkami i wystarczające będą urządzenia w cenie nieprzekraczającej 700 zł. Oto pięć modeli takich monitorów, których zakup warto rozważyć.
Asus VX238H
To 23-calowy monitor wyświetlający obraz w rozdzielczości Full HD, czyli 1920 na 1080 pikseli. Współczynnik kontrastu dynamicznego w tym modelu wynosi aż 80 000 000:1. Monitor podłączany do komputera przez port HDMI zapewni bardzo dobrą jakość obrazu i koloru. Asus VX238H dzięki funkcji Aspect Control pozwala zdecydować o wyświetlanym trybie w wersji pełnej lub w proporcjach 4:3. Urządzenie cechuje bardzo szybki czas reakcji – 1ms. Zapewnia to płynny obraz podczas odtwarzania wideo. Cena: ok. 700 zł.
Dell P1914S
Monitor o przekątnej 19 cali, który wyświetla obraz w rozdzielczości SXGA, czyli 1280 na 1024 pikseli. Maksymalna częstotliwość odtwarzania to 60 Hz. Urządzenie zapewnia bardzo szeroki kąt widzenia 178°/178°. Monitor można obracać i pochylać. Obudowa pozwala też zmieniać orientację poziomą na pionową. Dzięki temu Dell P1914S sprawdzi się nie tylko podczas oglądania filmów lub zdjęć, ale też przy czytaniu długich dokumentów tekstowych. Czas reakcji monitora Dell P1914S to 8 ms, natomiast współczynnik kontrastu dynamicznego to 2 000 000:1. Zastosowane podświetlenie LED zapewnia jasny i wyraźny obraz. Cena: ok. 500 zł.
Samsung LT22E390EW
Model ten łączy w sobie funkcjonalność monitora oraz telewizora. Urządzenie o przekątnej 21,5 cala wyświetla obraz o rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli. Ten monitor charakteryzuje się współczynnikiem statycznego kontrastu na poziomie 1000:1. W modelu Samsung LT22E390EW zastosowano technologię Picture-in-Picture Plus, dzięki której użytkownik może na jednym ekranie jednocześnie oglądać programy telewizyjne oraz pracować na komputerze. Cena: ok. 700 zł.
AOC G2260VWQ6
AOC G2260VWQ6 to monitor o przekątnej 21,5 cala. Wyświetlany na urządzeniu obraz ma proporcje 16:9, a rozdzielczość to 1920 na 1080 pikseli. Monitor może się także pochwalić szybkim czasem reakcji na poziomie 1 ms, co jest szczególnie przydatne podczas grania lub oglądania filmów. Model ten został wyposażony w funkcję, która redukuje zmęczenie oczu podczas pracy. Technologia Anti-Blue Light polega na ograniczeniu negatywnie działającego na wzrok światła niebieskiego w celu zwiększenia komfortu pracy przed komputerem. Cena: ok. 550 zł.
AOC E2470SWDA
To monitor o przekątnej o długości 23,6 cala, z ekranem o rozdzielczości 1920 na 1080 pikseli. Dzięki bezodblaskowemu panelowi TN z podświetleniem LED i współczynnikowi kontrastu na poziomie 20 000 000:1 urządzenie zapewnia ostry i nasycony kolorami obraz. AOC E2470SWDA wyposażony jest także w inteligentne oprogramowanie zmniejszające zużycie energii. Cena: ok. 530 zł.
Czy monitor za 700 zł będzie wystarczający?
Monitor kosztujący niecałe 700 zł będzie urządzeniem, które okaże się wystarczające dla większości użytkowników komputerów w domu lub biurze. Przed wyborem konkretnego modelu warto zwrócić uwagę na jego parametry oraz dodatkowe funkcje, takie jak możliwość obracania monitora do pozycji pionowej, tryb Picture-in-Picture itp. | Monitor do komputera do 700 zł – polecane modele – kwiecień 2016 |
W czasach, w których kobiety nie miały wstępu do elitarnych klubów zrzeszających odkrywców, podróżników i naukowców, pewna żona i matka brała udział w ekspedycji badawczej na inny kontynent. Powieść o jej życiu to pasjonująca lektura. Przypadkowa fascynacja
Jak tysiące innych osób w pewnym momencie życia Melissa Ashley zauważyła ptaki. Wszyscy wiemy, że żyją obok nas, ale tylko niektórzy zaczynają im się coraz baczniej przyglądać, kupują lornetki i atlasy, uczą się rozpoznawać gatunki. Tak właśnie było z mieszkającą w Australii Ashley, wówczas studentką kreatywnego pisania. Nagłe zainteresowanie przerodziło się w fascynację, która ostatecznie doprowadziła do powstania książki tłumaczonej na wiele języków – „Malarki ptaków”. Ucząc się nazywać ptaki w swoim otoczeniu, Ashley kupiła atlas ptaków Australii. Zainteresowała ją postać autora – wiktoriańskiego ornitologa. Sięgnęła po jego biografię i ze zdziwieniem odkryła, że autorką ilustracji w jego znanym dziele była jego zapomniana przez świat nauki żona.
Żona ornitologa
Elizabeth Gould miała talent plastyczny i dar obserwacji. Wychodząc za mąż za zapalonego przyrodnika, który trudnił się preparowaniem zwierząt, zyskała wyjątkową szansę – mogła tworzyć rysunki i ryciny do książek. W wiktoriańskiej Anglii była to nie byle gratka. Uważano wówczas, że miejsce kobiet jest w domu, przy rodzinie, a nie w pracy. Mąż Elizabeth pozwolił jej rozwijać się jako artystce, a ona skwapliwie z tego skorzystała.
Tak naprawdę niewiele o niej wiemy. Wiemy, ile miała dzieci, znamy jej rysunki ptaków, wiemy, z kim przyjaźniła się podczas podróży do Australii. Nie mamy jednak pojęcia, czy przeszkadzało jej, że do każdego jej rysunku i do każdej ryciny mąż dopisuje swoje inicjały. Nie wiemy, czy czuła, że zaniedbuje dzieci, wyjeżdżając na kilkuletnią wyprawę. Nie wiemy, czy była zadowolona ze swoich dzieł, czy marzyła o rysowaniu czegoś innego niż ptaki.
Uzupełnianie luk
„Malarka ptaków” jest próbą uzupełnienia tych luk za pomocą wyobraźni. Melissa Ashley wykonała bardzo solidne badania, szukając śladów Elizabeth w licznych archiwach. Odwiedziła potomków jej brata w Australii, przemierzyła świat jej śladami. Mimo to nie udało jej się zlikwidować wszystkich znaków zapytania. O ile mąż Elizabeth jest postacią dobrze znaną i opisaną, o tyle ślady jej istnienia często przepadły. Z tego, co zostało, wyłania się jednak postać kobiety niezwykłej, wyprzedzającej swoją epokę, a jednocześnie bardzo do niej pasującej. Ashley złożyła jej historię ze strzępków, dopowiadając to, czego nie dało się odtworzyć. Efektem tej pracy jest powieść, bardzo sprawnie napisana i nadspodziewanie poruszająca.
Elizabeth Gould wyłania się z niej jako postać targana wewnętrznymi rozterkami. Trudno zresztą, żeby było inaczej, w końcu zajmowała się czymś niedostępnym dla większości jej współczesnych. Wspiera męża, a jednocześnie potępia jego wiecznie niezaspokojoną żądzę pozyskiwania kolejnych okazów. Ekscytują ją nowe znaleziska, ale boleje nad tym, ile zwierząt ginie z powodu chciwości kolekcjonerów. Zaprzyjaźnia się z inną niezwykłą kobietą, żoną słynnego podróżnika, sir Johna Franklina. W tle ich znajomości pojawia się Australia pionierów, jeszcze nieoswojona, całkiem inna niż Anglia.
Dobrze, że takie książki powstają, przywracając pamięć o ciekawych postaciach. Przeszłość kryje wiele fascynujących historii, które mogą być kanwą fascynujących książek, tym ciekawszych, że ich fabułę ułożyło samo życie.
Ebook już od ok. 31,50 zł.
Źródło okładki: www.czarnaowca.pl | „Malarka ptaków” Melissa Ashley – recenzja |
Jesienny spacer nie musi kojarzyć się z szybką wyprawą do sklepu. Coraz więcej rodziców wychodzi z założenia, że na brzydką pogodę odpowiedzią jest dobre ubranie i praktyczne akcesoria. Dzięki nim żadna pogoda nie zaskoczy maluszka ani mamy, a każdy spacer będzie należał do udanych. 1. Folia przeciwdeszczowa
Dołączana jest do większości wózków jako podstawowe wyposażenie. Jeśli jednak twoja gdzieś się zgubiła lub zniszczyła, żaden problem. Nową folię przeciwdeszczową do wózka kupisz już od 10 zł. Dostępne są zarówno folie uniwersalne, jak i pod konkretny model wózka. Czasem rodzice korzystają z parasolek do wózka. Nie uchronią one przed silnym deszczem, ale przed lekką mżawką już tak. Warto pamiętać, że folie przeciwdeszczowe są szczelne i mogą powodować duchotę w wózku w połączeniu z nakrytą budą. Stosując je, należy sprawdzić, czy dziecko posiada odpowiednią cyrkulację powietrza.
2. Praktyczna mufka
Trudno jest nie pokochać mufki, czyli nakładanej na poręcz wózka poduszeczki z otworami na ręce. Zastąpi ona rękawiczki, które dla większości mam są niepraktyczne, a jednocześnie osłoni ręce przed wiatrem czy deszczem. Mufki kupimy już od 49 zł. Są łatwe w założeniu i większość z nich można prać w pralce. Szeroka gama kolorystyczna i wzornictwo sprawiają, że łatwo można znaleźć mufkę pasującą do wózka albo gustu mamy. Na topie są wzory geometryczne, sowy, babeczki i motywy kwiatowe.
3. Kocyk lub śpiworek
Kocyk czy śpiworek? To pytanie zadaje wiele mam. Moje doświadczenie podpowiada, że wszystko zależy od pogody i długości spaceru. W ciepły dzień lub na krótszy spacer wybierałam kocyk, kierując się „cebulkową” zasadą, że łatwiej coś zdjąć lub odkryć i w razie potrzeby przykryć. Śpiworek sprawdzał się na długie spacery w chłodniejsze dni, kiedy wiedziałam, że na dworze spędzę z dzieckiem około 2–3 godziny, które w większości prześpi. Wniosek? Kocyk i śpiworek warto mieć w domu i stosować według własnych upodobań i spacerowych planów.
4. Kosmetyki na niepogodę
O tym, że należy smarować skórę dziecka w upalne dni, wiedzą wszystkie mamy. Często jednak zapomina się, że brzydka pogoda również wymaga odpowiednich kosmetyków. Wiatr, deszcz, a po chwili promienie słońca, które jesienią też mogą oddziaływać na delikatną skórę niemowlaka, sprawiają, że wymaga ona odpowiedniej troski przez cały rok. Dopasuj więc krem do wieku dziecka i przeznaczenia, np. krem na słońce, niepogodę, mróz itp. Zaaplikuj go ok. 15 minut przed wyjściem, aby zdążył wchłonąć się w skórę.
5. Termos dla mamy i dla dziecka
Jesienny lub zimowy spacer będzie milszy z odpowiednim termosem. Ten dla dziecka pozwoli na przechowanie mleka lub kaszki w odpowiedniej temperaturze. Termos dla mamy (lub kubek termiczny) umożliwi zabranie ze sobą na spacer ulubionej kawy lub herbaty. Dobrej jakości termos dostaniemy już od 39 zł. Praktycznym gadżetem jest także dodatkowy uchwyt do wózka, w którym można przewozić kawę i mieć ją zawsze pod ręką.
6. Czapeczka i rękawiczki
W chłodniejsze dni warto zabrać dla dziecka czapeczkę i rękawiczki. Jeśli maluszek śpi pod kocykiem, niekoniecznie trzeba mu je zakładać. Czapkę jednak warto, zwłaszcza jeśli dzień jest wietrzny. W przypadku dzieci leżących lepiej unikać czapeczek z twardymi ozdobami czy guziczkami z tyłu. Praktyczne są za to czapeczki wiązane na sznureczki pod bródką. Nie zsuwają się, gdy maluszek śpi i chronią uszka przed wiatrem. Kupimy je już za kilka złotych.
7. Odblaski na wózek
Wydają się zbędnym gadżetem, ale prawda jest taka, że mogą uratować nam życie. Jesienią wcześniej robi się szaro i ciemno, a ciemny wózek pchany przez leśną uliczkę jest naprawdę trudny do zauważenia. Lepiej nie ryzykować zdrowia i życia swojego oraz dziecka. Wybierając się na spacer po drogach bez chodników czy oświetleń, zdecydowanie najlepiej jest ozdobić wózek odblaskami, np. na stelażu. Pozwolą one kierowcom czy rowerzystom na dostrzeżenie mamy z dzieckiem już z daleka, zwolnienie i zachowanie odpowiedniej odległości. Zapewnią ponadto naszą widoczność w mieście, np. podczas przechodzenia przez pasy. Różne kształty i formy odblasków to wydatek kilku złotych, każda mama powinna więc przypiąć je do wózka. | 7 rzeczy, które musisz zabrać na jesienny spacer z niemowlakiem |
Z jednej strony moda i szansa na spełnienie młodzieńczych marzeń, z drugiej – perspektywa zysku. Youngtimera, czyli starszy samochód z zadatkami na klasyka, można kupić z wielu powodów. Sprawdzamy, w które modele warto zainwestować. Mercedes 190 (W201)
box:offerCarousel
Baby-Benz zadebiutował w 1982 roku i przetarł szlak późniejszej Klasie C. Jak na dzisiejsze standardy to samochód kompaktowy (ok. 445 cm długości), konstrukcyjnie bardzo prosty (uwaga na rozregulowane silniki benzynowe z mechanicznym wtryskiem), jednak niezwykle solidnie wykonany.
Dziś ceny „190” powoli zaczynają zwyżkować. Za dobrze wyposażoną, benzynową odmianę z potwierdzoną historią trzeba zapłacić kilkanaście tysięcy złotych. Najbardziej cenione są sportowe wersje z silnikami Coswortha, jednak to już wydatek nawet kilkudziesięciu tysięcy.
Saab 900 I
box:offerCarousel
Legendarny „krokodyl” ma oddaną rzeszę fanów, choćby z uwagi na swoje lotnicze konotacje. Z racji wieku Saab 900 I wymaga troski (zawodzą m.in. hamulce i rozrządy) oraz opieki doświadczonego mechanika, ale jego akcje stoją coraz wyżej, zwłaszcza że marka Saab zniknęła z rynku.
Szczególnie pożądane są odmiany z jednostkami turbo i nadwoziem kabriolet – ich ceny przekraczają 30 tys. zł. Popularniejsze wersje w dobrym stanie można kupić za kilkanaście tysięcy. Alternatywa: Volvo 480 ES.
BMW serii 3 (E30)
box:offerCarousel
Rasowe BMW, lekkie i zwinne. W tym przypadku największym wyzwaniem będzie zakup samochodu bez rdzy i… modyfikacji. Popularne wśród właścicieli aut tej marki są wszelkiego rodzaju ulepszenia. Na co dzień w zupełności wystarczy wariant z 4-cylindrowym silnikiem 1.8, choć zagorzali fani BMW nie wybaczyliby sobie, gdyby nie zdecydowali się na rzędową „szóstkę”. Najlepiej z tzw. wąską tylną lampą, czyli sprzed rocznika 1988.
Poza korozją E30 doskwierają awarie układu chłodzenia, jednak – podobnie jak w przypadku Mercedesa – utrzymanie tego auta nie jest kosztowne. Coraz bardziej kosztowny jest jednak zakup: zadbany egzemplarz 318i lub 320i to dzisiaj wydatek 20-30 tysięcy złotych. Alternatywa: Audi 80 Coupe.
Mazda MX-5 I (NA)
box:offerCarousel
Model niemal kultowy – oferuje klimat brytyjskich roadsterów, ale bez ich irytujących awarii. Znalezienie zadbanej MX-5 wymaga cierpliwości, w zamian auto odwdzięczy się jednak niemal bezobsługową eksploatacją. Benzynowy silnik 1.6 jest wyjątkowo odporny na działanie czasu, a wyposażenie jest dość skromne, więc nie ma elementów, które mogłyby się zepsuć. Uwagi, jak to w kabriolecie, wymagają: miękki dach i zużyte uszczelki, jak to w Mazdach – zaciski hamulcowe, i jak to w starszych „japończykach” – korozja nadkoli i progów. Na zakup dobrego egzemplarza trzeba przeznaczyć około 15 tys. zł; mocniejsza odmiana 1.8 z końca produkcji to już wydatek rzędu 20 tys. zł. Alternatywa: Honda CRX (tylko coupe), Toyota Celica.
Renault Avantime
box:offerCarousel
Coś dla fanów aut francuskich. Niedoceniane za życia, Avantime powstało w liczbie zaledwie kilku tysięcy egzemplarzy. Dziś jest samochodem nie mniej niszowym, ale bardzo ciekawym – i z perspektywą wzrostu wartości. Pomijając przeciętną jak na samochód klasy wyższej jakość wykończenia, odznacza się stosunkowo niskimi kosztami eksploatacji (udane silniki benzynowe 4- i 6-cylindrowe oraz turbodiesle) oraz przyzwoitą funkcjonalnością. Problemów mogą nastręczyć zużyte turbosprężarki, zniszczone elementy wykończenia kabiny oraz egzemplarze o powypadkowej przeszłości. Za Avantime’a w dobrym stanie trzeba zapłacić około 20 tys. zł. Alternatywa: Renault Clio Williams.
Volkswagen Golf I Cabriolet
box:offerCarousel
Na tle MX-5 samochód raczej stateczny, ale również bardzo ceniony – i bardzo tani w eksploatacji. Lekka konstrukcja sprawia, że Golf z benzynowym silnikiem 1.8 zapewnia niezłą dynamikę, jak na kabriolet jest też całkiem przestronny. Wada: większość egzemplarzy jest bardzo ubogo wyposażona. Klimatyzacja to ewenement.
Największe wyzwanie stanowi wybór zadbanego egzemplarza. Jego cena może przekraczać 30 tys. zł. Alternatywa: Audi 80 Cabriolet.
Fiat Coupe
box:offerCarousel
Coupe ma stylowe opakowanie, niedrogie części (konstrukcja Coupe bazuje na kompaktowym Tipo) i występuje z mocnymi silnikami – na czele z wersjami 2.0 turbo. Z uwagi na niekorzystny rozkład mas jego prowadzenie jest przeciętne, podobnie jak precyzja działania skrzyni biegów. Uwaga na drobne usterki elektryki, podatne na zużycie zawieszenie i hamulce oraz wyeksploatowane jednostki napędowe. Ceny: od 10 do 30 tys. zł. Alternatywa: bliźniacza konstrukcyjnie Alfa Romeo Gtv.
Citroen BX
box:offerCarousel
Coraz trudniejszy do kupienia, ale wart zainteresowania. Jak na swoją klasę, BX oferuje nieziemski komfort. Dodajmy do tego charakterystyczny design Marcello Gandiniego (projektanta m.in. Lamborghini Countacha) i proste w budowie silniki. Nawet hydropneumatyczne zawieszenie nie jest szczególnie awaryjne – pod warunkiem, że serwisuje je mechanik, który się na tym zna.
Ceny: od 3 do 10 tys. zł. Alternatywa (bardziej prestiżowa, ale i znacznie droższa): Citroen XM.
Opel Calibra
box:offerCarousel
Czas szybko płynie. Od premiery Calibry minęło blisko 30 lat. Od tamtej pory model przeszedł daleką drogę – od pożądanego, zjawiskowego coupe aż po obiekt żartów i ulubione auto domorosłych tunerów. Dziś Calibry (te seryjne) znów zaczynają być cenione, zwłaszcza że wiele egzemplarzy skończyło na złomie z powodu rdzy. Na korzyść Opla przemawiają bardzo tanie części i spora funkcjonalność (przestronne wnętrze, duży bagażnik). Minusy: anonimowy kokpit z Vectry A, na rynku dominują olejożerne bazowe silniki 2.0i 8V. Ceny: od kilku do ponad 20 tys. zł. Alternatywa: Lancia Kappa Coupe.
Jeep Wrangler TJ
box:offerCarousel
Bardziej cywilizowany od poprzednika, ale to wciąż rasowy samochód terenowy z ręcznie dołączanym napędem 4x4. Jakość wykonania jest przeciętna, jednak w tym aucie chodzi o coś innego – zdejmowany dach (a także drzwi i składana szyba) zachęcają do letnich wypraw na łono natury. Wrangler
ma wytrzymały silnik 4.0 z trwałą skrzynią automatyczną. Pozostaje jedynie kwestia wyboru egzemplarza, który nie był „katowany” w terenie – trzeba za niego zapłacić 30-40 tys. zł.
Zakup zadbanego, cenionego youngtimera w perspektywie kilku lub kilkunastu lat może okazać się zyskowny – a przy okazji często mamy okazję do obcowania z jedną z motoryzacyjnych legend. Trzeba jednak pamiętać, że starszy samochód ma swoje wymagania, a jeśli traktujemy go jako inwestycje, nie ma mowy o przesadnych oszczędnościach. Godnych polecenia egzemplarzy warto poszukać w środowisku miłośników danej marki lub modelu (np. na klubowych forach) albo u sprzedawców wyspecjalizowanych w sprowadzaniu zadbanych starszych aut z zagranicy. | Niedrogie youngtimery z perspektywą zysku: przegląd rynku |
Do najpopularniejszych bożonarodzeniowych kolorów zaliczamy czerwony, zielony oraz biały, a także odcienie złota i srebra. Nie oznacza to jednak, że podczas dekorowania choinki czy stołu nie możemy trochę poszaleć. Przedstawiamy cukierkowe – różowe i miętowe – dekoracje świąteczne. Na górze róże…
Kiedy myślimy o dekorowaniu choinki, kolor różowy nie przychodzi nam do głowy jako pierwszy. Ma on jednak niezaprzeczalny urok, a szczególnie jego pastelowe odcienie. Cukierkowe ozdoby sprawdzą się w aranżacjach w stylu skandynawskim, angielskim oraz shabby chic, w których króluje naturalne drewno i wyposażenie w kolorze białym. Zarówno bożonarodzeniowe drzewko, jak i umieszczone na stole czy drzwiach stroiki możemy udekorować różowymi bombkami w różnych odcieniach. Najpopularniejsze są oczywiście modele okrągłe, ale nie brakuje również kształtów gwiazdek, serduszek, a nawet jednorożców. Bardzo popularne są też bombki przezroczyste, wypełnione w środku różowym konfetti lub wykonane w całości z włóczki. Na gałązkach choinki chętnie wieszamy kryształki imitujące prawdziwe diamenty i różowe łańcuchy świetlne LED, a do stroika przypinamy satynowe kokardki. W niektórych domach aranżację uzupełnia się ciasteczkami udekorowanymi kolorowym lukrem, cukierkami, a nawet girlandami ze słodkich pianek. Warto pamiętać, że kolor różowy bardzo się rzuca w oczy, dlatego warto zrównoważyć go dodatkami w kolorze białym.
box:offerCarousel
Bombka Cotton Ball. Ażurowe bombki wykonane w 100% ręcznie z bawełnianych sznurków. Są nietłukące, dzięki czemu doskonale sprawdzą się w domach, w których mieszkają dzieci lub czworonogi. Każda bombka ma zawieszkę i małą satynową kokardkę. Bombki dostępne są w kilku rozmiarach (średnica od 5 do 15 cm) oraz kilkunastu kolorach, m.in. różowym oraz miętowym. Cena: od 1,99/szt.
...a na dole mięta
box:offerCarousel
Kolor miętowy stosunkowo niedawno pojawił się w naszych domach. Świąteczne dekoracje w tym odcieniu są jeszcze niezbyt popularne, ale zdecydowanie warto rzucić na nie okiem. Mięta to kolor niezwykle świeży, który doskonale komponuje się z ornamentami w kolorze srebrnym, białym oraz szarym, a w dodatku wygląda doskonale niemal w każdym wnętrzu. Miętowe dodatki pokochają zarówno zwolennicy oszczędnego stylu skandynawskiego, jak i wielbiciele pełnego blichtru wystroju w klimacie glamour.
Bombki w kolorze miętowym kupimy w wielu ciekawych kształtach i odcieniach, dzięki czemu bez problemu znajdziemy takie, które będą idealnie pasowały na naszą choinkę oraz do stroika. Nie musimy jednak ograniczać się do bombek – lepsze będą małe zawieszki z miętowego filcu, pompony z lekkiego tiulu oraz spryskane kolorowym sprejem szyszki. Ciekawe są również girlandy z miętowych i pudrowych piórek, wiklinowe kulki i kokardy obsypane brokatem, którymi możemy przyozdobić stroik. Bożonarodzeniowe dodatki w kolorze miętowym pięknie wyglądają w zestawieniu z jasnym drewnem i naturalnymi gałązkami świerku srebrnego.
box:offerCarousel
Girlanda Rico. Bożonarodzeniowa girlanda z małych i dużych koralików, które przypominają prawdziwe perły. W opakowaniu znajdziemy pięć łańcuchów, każdy po ok. 1,3 m długości. Girlandy można wykorzystać do udekorowania choinki, stroików, stołu, a nawet balkonu. Do wyboru kilkanaście kolorów, w tym miętowy, szmaragdowy, różowy. Cena: od 3,99 zł.
Cukierkowe barwy
Każdy, kto marzy o prawdziwie cukierkowym bożonarodzeniowym drzewku, powinien zestawić ze sobą dekoracje w kolorze różu oraz mięty. Dodatki w jasnych i ciemnych odcieniach wyglądają razem naprawdę spektakularnie, ale trzeba się liczyć z tym, że przyozdobiona w ten sposób choinka czy stroik odwrócą uwagę od reszty pomieszczenia. Warto zatem zrównoważyć aranżację elementami w innym kolorze, np. białym albo srebrnym, pamiętając, że efekt zależy w dużej mierze od rodzaju ozdób, które wybierzemy. Duże brokatowe bombki w kolorze różowym warto połączyć z małymi kryształowymi zawieszkami w odcieniu mięty, dorzucając na koniec białe lub beżowe łańcuchy. Z kolei przezroczyste bombki wypełnione turkusowym konfetti będą ładnie kontrastowały z szyszkami przewiązanymi bladoróżowymi kokardami. Jeżeli decydujemy się na tak charakterystyczne barwy, musimy pamiętać o dwóch zasadach – po pierwsze, dekoracji musi być niezbyt dużo, a po drugie, zdecydowanie lepiej prezentują się na choince i stroiku odcienie pudrowe lub pastelowe, a nie neonowe.
box:offerCarousel
Wykorzystanie koloru różowego oraz miętowego w bożonarodzeniowych aranżacjach jest posunięciem odważnym, ale warto się na nie zdecydować. Nietypowe świąteczne drzewko i niebanalne stroiki na pewno zachwycą naszych gości, a może nawet zainspirują ich do stworzenia własnych oryginalnych aranżacji. | Cukierkowe święta. Dekoracje na choinkę i do stroika w kolorach różu i mięty |
Ochrona nóg w czasie terenowych wypadów motocyklowych jest niezwykle ważna. Ochraniacze to jedno, ale bardzo ważne są także odpowiednie spodnie. Z nami wybierzesz idealny model do off-roadu za mniej niż 500 zł! Wyprawy off-roadowe to nie tylko zabawa, ale także świetna okazja do poznania samego siebie. Bez względu na to, czy stawiasz w nim pierwsze kroki, czy robisz to od lat, musisz pamiętać o właściwym przygotowaniu. Motocykl to jedno, ale równie ważna jest odpowiednia odzież. I nie mam tu na myśli wyłącznie kasku, ochraniaczy i butów, ale także dobre spodnie, odpowiednio dopasowane do panujących warunków.
Jakie powinny być idealne spodnie do off-roadu?
Oczywiście ilu off-roadowców, tyle opinii, jednak są cechy, które niezaprzeczalnie powinny mieć spodnie do jazdy w terenie. Czego więc szukać?
Przede wszystkim ważna jest ochrona, dlatego dobrze, jeśli spodnie mają wszyte na kolanach panele – najlepiej skórzane, odporne na przetarcia i przegrzanie.
Dodatkowe panele, np. na udach, pośladkach i w kroku, są zawsze mile widziane przede wszystkim dlatego, że pozwalają na jak najlepsze dopasowanie, z czym wiąże się komfort użytkowania.
Fajnie, by wystarczyły na trochę dłużej, niż kilka wypadów w teren, dlatego powinny być uszyte z trwałych, odpornych na uszkodzenia materiałów, takich jak poliester.
Krótsze nogawki można włożyć w buty, co zapobiegnie szybkiemu przemoczeniu czy uszkodzeniu spodni.
Jeśli już zaliczymy wodę lub wyjątkowe błoto (a przecież unikać ich nie będziemy!) dobrze, gdy spodnie poza wytrzymałością będą także łatwe do utrzymania w czystości – szybko je wyczyścimy i wysuszymy.
Zmęczenia też nie chcemy eliminować, dlatego dobre spodnie do off-roadu powinny zapewnić odpowiednią wymianę cieplną – odprowadzenie wilgoci i komfort termiczny nawet w najcięższych warunkach.
Dobrze również, jeśli spodnie pozwolą nam podtrzymać motocykl, co sprawi, że jazda będzie bardziej komfortowa.
Zaufaj specjalistom
Nie ma co się oszukiwać – najtańsze spodnie od nieznanych marek raczej nie odpowiadają przedstawionej powyżej recepcie na świetny produkt. Warto mieć tego świadomość, gdy będziemy stać przed dylematem: „Dołożyć trochę, czy zadowolić się tym, na co mnie w danej chwili stać?”. Cena nie powinna wygrywać z jakością. W końcu nie chodzi tylko o wygląd, jak w przypadku odzieży codziennej, ale przede wszystkim o bezpieczeństwo i komfort użytkowania. Na szczęście produkty znanych i cenionych marek, takich jak Alpinestars, Fly, Shot, Kenny, Fox czy Oneal, kupimy w dobrych cenach. Nasze typy to:
Fox 180
box:offerCarousel
Tej marki nie trzeba przedstawiać. Spodnie Fox 180 to klasa sama w sobie. Uszyte z poliestru doskonale odprowadzają wilgoć, panele na pośladkach, udach i w kroku zapewniają idealne dopasowanie, natomiast podszyte skórą na kolanach zapewniają ochronę i komfort. Dostępne w wersji Junior dla najmłodszych użytkowników, Lady – dla płci pięknej oraz standardowej dla mężczyzn. Do wyboru mnóstwo wzorów i kolorów. Ceny od 269 zł za dziecięce i od 350 zł dla dorosłych.
Fly F-16
box:offerCarousel
Fly Racing to eksperci w produkcji elementów ochronnych i odzieży motocrossowej. Seria F-16 jest jedną z najbardziej popularnych wśród budżetowej odzieży off-roadowej. Za nieco ponad 300 zł kupimy już spodnie z najnowszej kolekcji 2017, a poprzednie roczniki nawet za 250 zł. Co je wyróżnia? Świetna jakość, bogate wzornictwo i dobra cena.
O’neal
box:offerCarousel
W cenie do 500 zł kupimy spodnie firmy O’neal z trzech serii 2017: KTM Shocker, Vandal, Racewear. Wszystkie charakteryzują się lekkością i trwałością. W newralgicznych miejscach – pośladki, kolana i uda – są dodatkowo wzmocnione, w całości podszyte, mają wyjmowany ochraniacz bioder z pianki EVA i ciekawy dobór kolorów. Cena ok. 420 zł.
Alpinestars Racer Braap
box:offerCarousel
Alpinestarts to włoska firma, która zajmuje się produkcją wyścigowej odzieży motocyklowej i samochodowej oraz do innych sportów ekstremalnych. Seria Racer to odzież off-roadowa. Spodnie Racer Braap charakteryzują: dobry materiał (poliester), panele, wzmocnienia, elementy wentylacyjne, czyli wszystko to, co od technologicznej strony jest potrzebne. Dodatkowo mają ciekawe wzornictwo. Wszystko to sprawia, że są jednymi z najchętniej kupowanych spodni do off- roadu. Oferta skierowana do dzieci, kobiet oraz mężczyzn. Ceny od 339 zł. | Spodnie off-roadowe do 500 zł |
Smartfon kusi nietypowym wyświetlaczem, który na obu krawędziach został zaokrąglony. Jednak Galaxy S6 EDGE+ ma do zaoferowania o wiele więcej niż tylko duży, wyrazisty ekran. Zapraszamy do obejrzenia video:
box:video | Samsung Galaxy S6 EDGE+ - videotest |
Jeśli wybieracie się na wakacje lub kompletujecie wyprawkę do przedszkola, koniecznie zobacz, jak łatwo można samodzielnie uszyć śpiworek dla dziecka. Tym bardziej, że możemy pobawić się formą i stworzyć zabawną wersję w kształcie rekina. Nie trzeba wiele, wystarczą materiały, trochę czasu i chęci. Do dzieła! Co będzie nam potrzebne?
Do uszycia śpiworka dla dziecka potrzebujemy:
- kawałka szarej i czerwonej bawełny, wymiary 1,6 x 1,6 metra,
- kawałka owaty, wymiary 1,6 x 1,6 metra,
- małych kawałków białego polaru,
- dwóch dużych czarnych guzików,
- maszyny do szycia.
Krok 1. Z szarej bawełny kroimy następujące części: przód (x1), tył (x1), płetwy boczne (x4), płetwa dolna (x2). Wymiary poszczególnych części dopasowujemy do wzrostu dziecka. Na mojego czterolatka części główne skroiłam z prostokątów o długości 1,6 m i szerokości 0,75 m. Pozostałe części zmieściłam na odciętych wcześniej, zbędnych kawałkach.
Z czerwonej bawełny kroimy tylko przód i tył, natomiast z owaty wszystkie wymienione wcześniej części.
Krok 2. Zszywamy płetwy boczne. Składamy parami, prawymi stronami do wewnątrz, układamy na owacie. Zszywamy centymetr od brzegu, jeden brzeg zostaje niezszyty. Obcinamy zapas materiału na rogu i odwracamy na prawą stronę.
Podobnie zszywamy płetwę dolną. Na górze zostawiamy otwór na wywinięcie.
Krok 3. Na części przedniej układamy pletwy boczne.
Składamy z tyłem i zszywamy boki.
Odwracamy na prawą stronę i na końcu ogona doszywamy płetwę dolną – koniec ogona wsuwamy w pozostawiony otwór i zszywamy ręcznie.
Krok 4. Z kawałków polaru wycinamy trójkąty. Jeśli chcemy, by były tej samej wielkości, mierzymy długość wycięcia z przodu i z tyłu, i dzielimy przez ilość gotowych zębów (u mnie 9 z każdej strony). Na kartce papieru wycinamy trójkąt o podstawie równej obliczonemu przed chwilą odcinkowi. Kroimy 18 trójkątów na zęby z przodu i kolejne 18 na zęby z tyłu. Każdą parę zszywamy, obcinamy zapas materiału na rogach i odwracamy na prawą stronę.
Krok 5. Zęby przypinamy szpilkami do wycięcia z przodu i z tyłu. Zszywamy szwem pomocniczym, pół centymetra od brzegu.
Krok 6. Z przodu naszywamy oczy. Przygotowujemy dwa koła z białego polaru, które układamy symetrycznie względem siebie. Stębnujemy – nie musimy zabezpieczać brzegu polaru. Na białych kołach naszywamy dwa duże czarne guziki – u młodszych dzieci warto zastąpić je mniejszymi kołami w ciemnym kolorze.
Krok 7. Przygotowujemy podszewkę. Czerwoną bawełnę składamy z owatą i zszywamy razem – czerwone w środku, owata na zewnątrz. W jednym z boków zostawiamy otwór na wywiniecie, około 20 cm.
Krok 8. Wszywamy podszewkę. Obie części składamy prawymi stronami do siebie. Zszywamy, pilnując by żaden z zębów nie zmienił swojego położenia – ewentualne nierówności będą bardzo widoczne. Odwracamy przez pozostawiony wcześniej w podszewce otwór. Na koniec zszywamy go ręcznie, tak by szew nie był widoczny.
Nasz śpiworek jest już gotowy. A może uszyjesz wersję dla dziewczynki, wykorzystując materiały przypominające syrenki ogon? Pamiętaj – ogranicza cię tylko wyobraźnia!
Jeśli szukasz więcej niebanalnych produktów, sprawdź gotowe propozycje na Allegro. | Śpiworek dla dziecka w kształcie rekina – DIY |
Dziecko, które w prosty sposób postrzega świat przez własne ego, zostaje postawione w sytuacji, która jest niemal niemożliwa do zniesienia, nawet dla dorosłego. Historia autorki – Janiny David –która opisała swoje losy od wybuchu II wojny światowej aż do jej zakończenia, porusza każdą strunę duszy i sprawia, że czytelnik staje w niemym krzyku nad losem ludzi, których zdmuchnął z powierzchni ziemi reżim, który za ludzi ich nie uważał. Ukochane dziecko
Mała Jasia jest jedynym dzieckiem swoich rodziców. W dniu wybuchu wojny przebywa na wsi, u rodziny, wraz ze swoją opiekunką. Wiedzie tam beztroskie życie dziecka, którego największym zmartwieniem jest znienawidzone śniadanie – kasza manna. Chowana pod kloszem marzy, by wyzwolić się z więzów nadopiekuńczych rodziców i stać się biedną, głodną istotą niemuszącą codziennie jeść paskudnej kaszy. Tę dziecięcą udrękę przerywa przybycie matki, która zabiera dziecko ze wsi. Jak się okaże, będzie to największy błąd jej życia.
Choć ich dom jest w Kaliszu, to obecność Niemców w mieście sprawia, że ostatecznie cała rodzina trafia do warszawskiego getta, gdzie rodzice usiłują utrzymać przy życiu Jasię i siebie. To zadanie jest ponad ich siły, gdyż żyją w ciasnocie, wilgoci, brudzie, wśród wesz i pluskiew. Nie poddają się jednak i robią, co mogą, by przetrwać, głównie ze względu na córkę. Czy zdołają przejść przez piekło?
Trudne relacje
Niewątpliwą zaletą książki jest to, że opowiada o życiu dziecka, widzianym jego oczami. Pomijając całą przerażającą historię, możemy obserwować sposób myślenia i postrzegania świata przez dzieci, które przyjmują to, co on im daje bez poczucia konieczności zrozumienia tego, co się dzieje.
Janina David opisała w Skrawku nieba bardzo szczerze także stosunki rodzinne, z naciskiem na swoje relacje z rodzicami. Matkę, z którą nigdy nie miała bliskiego kontaktu, przedstawiła jako osobę wyniosłą, skupioną na własnej wygodzie. Nie można jej jednak było odmówić troski o dziecko. Z ojcem za to mała Jasia odczuwała silną więź, która była budowana na serdeczności i zainteresowaniu ojca sprawami córki.
Autorka nie pominęła także trudnych relacji małżeńskich swoich rodziców, których związek okazał się rozczarowaniem ze względu – jak sądzi autorka – na trudny charakter matki. W czasie pobytu w getcie obserwujemy przemianę relacji, zbliżenie i trwałość rodziny, która do końca okazała się być jak skała – ze względu na Jasię.
Nieodwracalne
Opowieść Jasi Dawidowicz (później David) zwraca uwagę na bohaterstwo najmłodszych. Mali, odważni, niepoddający się. W swoim świecie starali się, jak mogli, ulżyć udręce rodziców. Mała Jasia, choć poddawała się ich woli bez słowa sprzeciwu, wewnątrz odczuwała rozterki, o których rodzice nigdy się nie dowiedzieli. To dlatego nie sprzeciwiała się, gdy znaleźli sposób, by wydostać ją z getta.
Choć miała dopiero 12 lat i zamieszkała w klasztorze, rozumiała, że nie ma już nad sobą ochronnego parasola, jaki roztaczali nad nią rodzice, musi radzić sobie najlepiej, jak potrafi, zanim po wojnie spotka się z nimi.
Choć w książce nie ma opisów martyrologicznych, to talent pisarski autorki sprawia, że odczuwamy całą grozę i realizm ówczesnych lat. Obserwowanie wydarzeń z perspektywy dziecka i jego rodziny sprawia, że lepiej rozumiemy, co kierowało ludźmi. Czasem chciałoby się pomóc, podpowiedzieć, do czego to wszystko doprowadzi, lecz możemy jedynie w milczeniu czytać, godząc się z tym, że jesteśmy tylko świadkami wydarzeń tak tragicznych, że czasem niemożliwych do objęcia myślami.
Źródło okładki: http://www.wydawnictwo-magnum.com.pl | J. David, Skrawek nieba – recenzja |
Wybór odpowiedniej torebki na jesień to sprawa, którą warto przemyśleć. Szare dni z powodzeniem ożywi ten element codziennej garderoby! Jesienią często mniejszą uwagę zwracamy na swoją stylizację. Najbardziej zależy nam, by było nam ciepło i wygodnie. Warto pamiętać, że tym, co wyróżnia nas jesienią, jest okrycie wierzchnie i dodatki, w tym torebka. Sprawdź, jaką torebkę warto mieć ze sobą w tym sezonie, by dodać stylizacjom szyku i elegancji.
Błyśnij srebrem!
box:offerCarousel
Jeśli jesteś młodą dziewczyną (przede wszystkim młodą duchem!), weź przykład z Joanny Przetakiewicz i wybierz srebrny kolor torebki! Ten nieoczywisty wybór uczyni stylizację nowoczesną! Właścicielka marki La Mania chętnie wybiera również buty w kolorze srebrnym, zarówno szpilki, jak i kozaki, za i przed kolana. Uniwersalny i funkcjonalny na co dzień będzie model shopper, listonoszka lub duża kopertówka mieszcząca dokumenty. Żeby stworzyć bardziej modową stylizację, podkreśl kolor torebki innymi elementami w odcieniach srebra i szarości. Proponujemy plisowaną srebrną spódnicę i szary sweter. Stylizacją w tym klimacie zainspirowała nas niemiecka blogerka Aylin Koenig. Torebka w tym kolorze doskonale wypadnie również w zestawie z efektownym, zdobionym płaszczem w odcieniach błękitu i botkami na obcasach. W takiej stylizacji mogłabyś zasiąść w pierwszym rzędzie podczas pokazu mody.
Saszetka zamiast paska i minitorebka
box:offerCarousel
W tym sezonie osoby, które uwielbiają nosić przy sobie dużo rzeczy, będą niepocieszone. Podczas ostatnich tygodni mody na wybiegach królowały minitorebki oraz saszetki noszone w miejscu pasków, np. na sukienkach i spódnicach. Trend ten lansowały marki Zimmermann, Prada, Marc Jacobs i Gucci. Maffashion pokazała się na fashion weeku w stylizacji z „nerką” sygnowaną logo Gucci. Inne blogerki, które również wykorzystały ten trend, to Marina the Moss i Caroline Daur. Na aukcjach Allegro znajdziesz m.in. modele Stelli McCartney dla Adidasa, a nawet Gucci! Ten trend nie jest jeszcze zanadto wyeksploatowany, dlatego dokładnie przejrzyj aukcje i zdecyduj, który model sprawdzi się przy tego typu stylizacji. Warto wyłapać ten trend i być prekursorką! Polecamy np. saszetkę z drobnymi ćwiekami lub wykonaną w minimalistycznym stylu ze skóry muflon dostępną w kilku kolorach, m.in. beżowym i czarnym. Innym sposobem noszenia saszetki jest przewieszenie jej przez ramię niczym torebki na pasku. Taki styl może kojarzyć się z turystami chroniącymi pieniądze i dokumenty, ale moda lubi być przewrotna i właśnie w tym sezonie wynosi ten sposób noszenia saszetki na piedestał! Minitorebki na wybiegach były naprawdę mini i bardziej przypominały biżuterię niż coś, w czym można przenosić swoje rzeczy. Jeśli taką torebeczkę wykorzystujesz w stylizacji, rzeczy schowaj np. do eleganckiego kuferka, który dobrze wypadnie w takiej stylizacji.
Torebki z misia
box:offerCarousel
Ten trend z wybiegów bardzo szybko podchwyciły sieciówki. W Bershce i Mango znajdziesz niewielkie torebki przeznaczone do noszenia w ręce z futerka przypominającego „misia”. Wydają się one idealne na nadchodzącą zimę. Warto zabawić się modą i torebką z misiem zastąpić klasyczną torbę wizytową lub kopertówkę. Zestaw ją np. z marynarką i cygaretkami, i przetestuj podczas wizyty w teatrze lub odważnie pójdź do biura!
Torebka z łańcuszkiem i biżuteryjnym kółkiem
box:offerCarousel
Trendy w temacie torebek niepodważalnie wyznacza francuska marka Chloé. Modele Nile Bracelet Bag z biżuteryjnym kółkiem w miejscu rączki oraz Faye z kółkiem połączonym łańcuszkiem z bocznym paskiem ma zapewne każda fashionistka i dobrze prosperująca blogerka. Nic dziwnego – te torby uosabiają miejski szyk i elegancję, a jednocześnie doskonale pasują do stylizacji na luzie. Modele inspirowane torebkami Chloé i podobne do nich znajdziesz na aukcjach Allegro. Do modelu z łańcuszkiem świetnie dobierz długie futro, bluzę, dżinsy i sportowe buty. Do torebki z biżuteryjną rączką wybierz z kolei płaszcz w wiosennym kolorze: przydymionym zielonym lub liliowym. Pod spód włóż plisowaną spódnicę za kolana, tak by wystawała spod płaszcza. Myśl zestawami i baw się modą. Łącz elementy sportowe z eleganckimi, noś jasne kolory w chłodne miesiące i nie przestawaj szukać inspiracji, w ten sposób moda nigdy nie przestanie sprawiać ci frajdy! | Torebki na jesień 2017 – przegląd najmodniejszych modeli |
Torba treningowa może osiągnąć pokaźne rozmiary. Zabieramy ze sobą strój do ćwiczeń, buty na zmianę, butelkę z wodą oraz ręcznik. Co jeśli do tego wszystkiego dodamy jeszcze kosmetyki? Na szczęście do odświeżenia się po skończonych ćwiczeniach wystarczy tylko kilka preparatów, a w parę chwil poczujemy się jak nowo narodzone. Na siłowni nie należy przesadzać z kosmetykami. Warto w tym czasie zrezygnować z intensywnie pachnących perfum, których zapach mógłby przeszkadzać innym ćwiczącym. Dobrze jest też nie nakładać przed przyjściem makijażu, ponieważ może powodować zatykanie porów intensywnie wydzielających pot oraz nieestetycznie się rozmazywać i spływać.
Kosmetyki, które zapewnią świeżość na siłowni
Wielu z nas zdarza się przyjść na siłownię prosto z pracy lub szkoły. Warto w takim wypadku również przed przystąpieniem do treningu wziąć prysznic, odświeżając się po trudach dnia codziennego. Wygodnym rozwiązaniem na usunięcie dziennego makijażu są specjalnie do tego przeznaczone chusteczki. Łatwa w użyciu forma nasączonego preparatem kawałka materiału pozwala w szybki i łatwy sposób usunąć makijaż, odświeżyć cerę oraz zapewnić sobie ukojenie. Również po skończonych ćwiczeniach przydadzą się, usuwając pot oraz ewentualne resztki kosmetyków.
Nie ma nic bardziej nieprzyjemnego od założenia czystych ubrań na spocone ciało, a powrót do domu bez prysznica może skończyć się przeziębieniem. Jeżeli tylko mamy taką możliwość, umyjmy się w klubie sportowym. Zapewnimy sobie dawkę relaksu po wysiłku i zrewitalizujemy ciało. Na siłownię zabierzmy więc ze sobą delikatny żel pod prysznic. Nawilżająca formuła zadziała aktywnie, ponieważ po wysiłku pory skóry są rozszerzone i lepiej wchłaniają cenne składniki. Do umycia włosów przyda się również szampon. Warto zmyć dokładnie wszystkie zanieczyszczenia oraz wydzielony łój, który może blokować ujścia gruczołów potowych. Jeżeli nie chcemy dźwigać ze sobą pełnowymiarowych produktów, zaopatrzmy się w próbki wystarczające na raz bądź odlewajmy pożądaną ilość preparatu w domu do małych pojemników. Specjalnie do tego przeznaczone buteleczki możemy znaleźć w zestawach podróżnych. Jeżeli bardzo się spieszymy, fryzurę pomoże odświeżyć suchy szampon. Nada on objętości włosom oraz wchłonie wilgoć. To sposób do wykorzystania w ekstremalnych sytuacjach.
Zarówno przed, jak i po treningu warto zastosować skuteczny antyperspirant. Ograniczy on wydzielanie potu oraz zniweluje nieprzyjemny zapach powstały w skutek rozwoju bakterii. Warto dbać pod tym względem o komfort własny oraz osób, które również znajdują się na siłowni.
Po skończonym treningu warto nałożyć na twarz krem nawilżający, który zabezpieczy skórę przed utratą wilgoci oraz skutecznie ją odżywi. Na ciało możemy zastosować balsam. Połączenie korzystnych właściwości jego składników z relaksującym masażem obolałych mięśni to ulga dla naszego ciała. Jeżeli po wyjściu z klubu będziemy przebywać na zewnątrz, dobrze jest stosować preparaty zawierające filtry UV, ponieważ skóra po wysiłku fizycznym jest podatna na niekorzystne działanie promieni słonecznych.
Akcesoria przydatne na siłowni
Nie zapomnijmy również o kilku akcesoriach przydatnych na siłowni. Najwygodniej ćwiczy się ze związanymi włosami, dlatego warto mieć przy sobie szczotkę lub grzebień, który ujarzmi wszystkie kosmyki. Kilka gumek w kosmetyczce to podstawowy niezbędnik. Przydadzą się również spinki bądź opaska.
Higiena osobista to podstawa na siłowni. Warto zadbać o nią zarówno przed, jak i po treningu. Dzięki kilku kosmetykom w torbie treningowej zapewnimy sobie skupienie podczas ćwiczeń oraz w szybkim tempie odświeżymy się po ćwiczeniach. | Jakie kosmetyki zabrać ze sobą na siłownię? |
Dziecięce zestawy do majsterkowania to prawdziwa kopalnia możliwości. Młotki, śrubokręty, wiertarki, miarki, gwoździe i śrubki sprawiają, że mały człowiek też może zbudować coś niezwykłego. Czasem jednak liczy się przede wszystkim lekkość i mobilność. Dlaczego skrzynki i walizki?
Skrzynki i walizki do majsterkowania oferują coś, czego duży zestaw nie jest w stanie zagwarantować – mobilność. Dziecko z łatwością może przenieść mniejszy zestaw w poręcznej walizeczce i bawić się zarówno we własnym pokoju, jak i w salonie lub na podwórku. Wszystkie niezbędne elementy można dodatkowo przechowywać w jednym miejscu.
Poniżej prezentujemy kilka rodzajów skrzynek i walizek do majsterkowania. Sprawdź, co zawierają, co oferują i jakie dają możliwości.
Przenośne warsztaty od Smoby
Jednym z zestawów jest kuferek z narzędziami od Smoby. Narzędzia posiadają licencję Black & Decker. Zestaw składa się ze skrzynki i sześciu narzędzi, którymi mały majsterkowicz może stukać, wkręcać i wykręcać. Koszt zestawu to 55 zł.
Kolejną propozycją jest przenośny zestaw Black & Decker od Smoby w walizce. Znajdziemy tu między innymi: piłę, młotek, imadło, śrubokręt, kombinerki, śrubki, nakrętki, gwoździe i klucz francuski. Całość składa się z 25 elementów. Walizkę można łatwo rozłożyć i stworzyć mały warsztat oraz szybko złożyć, aby wygodnie przenieść w inne miejsce. Wymiary zestawu to 43 x 35 x 76,5. Cena to około 160 zł.
Skrzynka z narzędziami od Little Tikes
W ofercie Little Tikes znajdziemy skrzynkę z narzędziami składającą się z 14 elementów. W zestawie są takie akcesoria, jak: młotek, śrubokręt z trzema wymiennymi końcówkami, śruby, nakrętki, poziomica, kombinerki, linijka kątowa i klucz francuski. Wszystkie elementy są zapakowane w solidną i wytrzymałą skrzynkę. Cena zestawu to około 70 zł.
Gadająca Skrzynka od Fisher Price
Fisher Price wychodzi naprzeciw wszystkim miłośnikom bajki Maniek Złota Rączka. Zestaw Gadająca Skrzynka to narzędzia wyjęte prosto z bajki, które mówią. Teraz każde dziecko może się wcielić w postać Mańka i budować razem z jego niesamowitymi narzędziami. W skrzynce znajdziemy: Plusika, Kombinerka, Wkrętak, Miarkę, Francuza, Klepaka, Piłę i Wiórka. Koszt zestawu to około 120 zł.
Drewniane skrzynki do majsterkowania
Drewniane skrzynki z narzędziami co prawda nie mówią, nie śpiewają i nie deklamują śmiesznych wierszyków, ale mają swój nietuzinkowy klimat i charakter. W skład zestawu wchodzi skrzynka o wymiarach 32 x 24 cm, klucz, klucz francuski, młotek, kątomierz, śrubokręt, dłuto, obcęgi, wiertarka, piła, kombinerki, szpachelka i imbus. Całość jest solidna i wytrzymała, a pojedyncze narzędzia dobrze się dopasowują do dziecięcej rączki. Koszt drewnianej skrzynki z narzędziami to około 110 zł.
Podsumowanie
Zabawa w majsterkowicza to nie tylko tworzenie z niczego, przybijanie, mierzenie, przykręcanie i wiercenie. To przede wszystkim rozwijanie wyobraźni i zdolności manualnych. Mały człowiek już od najmłodszych lat może poznać, jak działają poszczególne narzędzia i jak z ich pomocą stworzyć coś niezwykłego. Dzieci w wieku przedszkolnym mogą już wraz z rodzicami lub opiekunami zrobić swój własny karmnik dla ptaków. A kto wie, może później powstanie o wiele więcej własnoręcznie zrobionych rzeczy. Wiertarki w dłonie – przykręcamy! | Dziecięce skrzynki i walizki do majsterkowania – którą wybrać? |
Zima to wymagający okres nie tylko dla nas samych, ale także dla naszej elektroniki. Na działanie trudnych warunków atmosferycznych szczególnie silnie narażone są smartfony, które stale nosimy przy sobie. Jak zadbać o nasze telefony w tym trudnym dla nich czasie? Zima ze względu na niskie temperatury i zmniejszony dopływ promieni słonecznych jest niełatwym okresem nie tylko dla nas, ale także dla naszych sprzętów. Szczególnie mocno cierpią na tym smartfony, które nieustannie narażone są na działanie niesprzyjających warunków zewnętrznych. Dlatego warto o nie odpowiednio zadbać.
Nie zapomnij o rękawiczkach
Korzystając ze smartfona zimą, najchętniej nie wyciągalibyśmy go na mrozie, aby nie narażać się na odmrożenie palców. Może zdarzyć się jednak, że sytuacja będzie od nas wymagała odebrania ważnej wiadomości lub wykonania telefonu. Aby zadbać o swój komfort, najlepiej wyposażyć się w odpowiednie rękawiczki. Zwykłe, materiałowe mogą nie pozwalać na obsługę telefonu z ekranem dotykowym. Dlatego też powstały modele przeznaczone specjalnie do korzystania z tego typu urządzeń. Na koniuszkach palców mają specjalną powłokę, która zastępuje goły palec.
Dzięki temu można korzystać ze smartfona, jednocześnie nie martwiąc się o niską temperaturę. Zakup tego typu rękawiczek wiąże się z kosztem rzędu kilku lub maksymalnie kilkudziesięciu złotych, więc nie jest to droga inwestycja.
Może przydać się powerbank
Niestety niskie temperatury są niesprzyjające dla baterii i akumulatorów. W zimowych warunkach telefony na jednym ładowaniu będą działać krócej. Nie ma powodu do obaw. Jest to związane ze specyfiką działania akumulatorów litowo-jonowych oraz litowo-polimerowych, które obecnie stosowane są w urządzeniach mobilnych.
Różnica między ich wytrzymałością latem i zimą może być bardzo duża. Dlatego podczas mroźnych miesięcy warto zakupić powerbank, dzięki któremu w razie potrzeby podładujemy smartfona. Trzeba jednak pamiętać, że akumulator w powerbanku również będzie działał gorzej z powodu panującej zimy, więc lepiej wyposażyć się w nieco pojemniejszy model.
Trudny okres dla ekranów
Zima to czas, w którym ucierpieć mogą nie tylko akumulator w smartfonie lub nasze dłonie, ale także ekran. Co więcej, może się to skończyć dla nas naprawdę źle. Nie jest to sytuacja częsta, ale na forach lub w komentarzach pod artykułami można znaleźć historie o pękających wyświetlaczach. Jak to możliwe? Wiele materiałów kurczy się lub rozszerza pod wpływem temperatury. Jeśli telefon będzie zbytnio narażony na minusowe temperatury, jego ekran może się naprężyć. Po wejściu do ciepłego pomieszczenia może dojść do jego uszkodzenia. Trzeba szczególnie uważać na wszelkiego rodzaju uderzenia. Poza tym po powrocie do domu lepiej zbyt wcześnie nie wyciągać telefonu z kurtki, torebki lub kieszeni spodni. Warto dać mu kilka minut, by spokojnie odzyskał pokojową temperaturę. Zaś zdecydowanie najlepszym sposobem jest ograniczenie korzystania z urządzenia na mrozie. Wiadomo, że nie jest to całkowicie możliwe, ale lepiej zminimalizować czas, w którym smartfon jest narażony na zimno.
Zobacz również: Szkło hartowane na telefon – czy warto kupić?
Uszkodzenie ekranu jest jedną z najczęstszych usterek, ale równocześnie jedną z najbardziej kosztownych do naprawy. W przypadku topowych smartfonów naprawa pękniętego wyświetlacza może się wiązać z kosztami nawet rzędu kilkuset złotych, co już mocno nadwyręża zasobność portfela. Dlatego warto uważać. Wystarczy pamiętać o kilku kwestiach, aby zaoszczędzić sobie zmartwień i nieprzewidzianych wydatków. | Smartfon zimą – jak o niego zadbać? |
Wyprawiając przyjęcie urodzinowe dla dziecka, warto zdecydować się na określony styl, podkreślający wyjątkowy charakter uroczystości. Najtrudniejszym zadaniem w całej organizacji zabawy jest wybór odpowiedniego motywu przewodniego – trzeba przyznać, że jest to nie lada wyzwanie. Zabawa w cyrk będzie wielką atrakcją i prawdziwą przygodą, która wyzwoli kreatywną energię i pokłady pomysłowości. Urodziny w stylu cyrkowym dostarczą chłopcom i dziewczynkom dużo śmiechu i radości – tak zorganizowane przyjęcie zostanie w pamięci małego jubilata i jego gości na zawsze.
Planowanie i organizacja
O szczegółach dotyczących organizacji przyjęcia należy decydować w porozumieniu z dzieckiem – oczywiście, nie zdradzając wszystkich niespodzianek! Przed podjęciem działań warto dowiedzieć się, jakie atrakcje cyrkowe malec najbardziej lubi: żarty klaunów, sztuczki wykonywane przez zwierzęta, popisy żonglerskie, akrobacje gimnastyczne, a może cyrkową orkiestrę?
Znając preferencje dziecka, można swobodnie zacząć organizację przyjęcia. Przepisem na sukces jest dbałość o szczegóły, takie jak zaproszenia, stroje, ozdoby, makijaże, talerzyki i, oczywiście… tort! Warto przemyśleć i zaplanować wszystkie zabawy – w przeciwnym razie przyjęcie może okazać się dla naszych pociech zwyczajnie nudne.
Poniżej przedstawiam kilka rad, które ułatwią planowanie przyjęcia w stylu cyrkowym.
Zaproszenia
Warto sporządzić listę gości, żeby przypadkiem kogoś nie pominąć! Zaproszenia można wykonać własnoręcznie, wykorzystując np. naklejki z motywem cyrkowym, lub – zaoszczędzając czas – zamówić gotowe szablony. W zaproszeniu wypada zawrzeć prośbę o zgodę na udział dziecka w zabawie oraz potwierdzenie obecności. Zaproszenia należy przekazać rodzicom małych gości przynajmniej na tydzień przed planowaną uroczystością.
Dobór miejsca i dekoracji
W zależności od pory roku i warunków mieszkaniowych możemy zorganizować przyjęcie w domu, wynajętym klubie lub na świeżym powietrzu, np. w ogrodzie, parku lub nad rzeką.
Bez względu na miejsce imprezy na urodzinach nie może zabraknąć balonów w cyrkowych kolorach: czerwonym, zielonym, niebieskim i żółtym, można także sięgnąć po balony z nadrukami, balony figurki oraz – dobrze znane z każdego cyrku – balony „dżdżownice” do modelowania.
Obowiązkowa jest również duża liczba błyszczących ozdób, konfetti, urodzinowe czapeczki oraz wszelkiego typu gwizdki, trąbki i piszczałki – bez odrobiny hałasu urodziny nie mogą się udać!
Aby przemienić pokój dziecka lub salon w światowej sławy cyrk, można zawiesić w oknach czerwone zasłony imitujące kurtynę, pod sufitem rozpiąć serpentyny, girlandy i pompony, a ściany ozdobić kolorowymi plakatami, pocztówkami i naklejkami z lwami, tygrysami i słoniami. Natomiast urządzając przyjęcie poza domem, ważne jest, by dostarczyć dzieciom odpowiednie zabawki: hula-hoop, piłki do żonglowania oraz „małego magika”! Doskonałą atrakcją będą zorganizowane cyrkowe akrobacje, czyli konkurs na chodzenie po linie.
Tort i przekąski w cyrkowym wydaniu
Jak przyozdobić w tort w cyrkowym stylu? Najprostszym sposobem jest zakup kolorowych świeczek oraz figurek do ozdoby ciast. UWAGA! Tego typu przybrania muszą być wykonane ze specjalnego materiału przeznaczonego do kontaktu z żywnością. Wyjątkowo oryginalnym pomysłem jest zakup jadalnego, cukrowego opłatka z kolorowym nadrukiem.
Dzieci będą zachwycone, jeżeli na urodzinowym stole pojawią się muffinki w kolorowych osłonkach albo różowa wata cukrowa, którą możemy przyrządzić za pomocą podręcznej wersji maszyny do wytwarzania waty.
Mniej słodkie, polecane przekąski w cyrkowym stylu to hot-dogi, popcorn, chipsy i krakersy – wszystko serwowane na papierowej, jednorazowej zastawie. Po zakończeniu urodzinowych harców brudne naczynia możemy zwyczajnie wyrzucić. Dodatkową zaletą jednorazowych talerzyków, kubeczków i miseczek jest ich design – naczynia urodzinowe występują w wielu wariacjach i wzorach.
Nie można zapomnieć również o ozdobnych serwetkach, które oprócz oczywistego – np. przy jedzeniu hot-dogów – zastosowania będą estetycznym dopełnieniem naszego przyjęcia.
Klaun
Na przyjęciu nie powinno zabraknąć klauna, który jest w końcu ikoną cyrku. Można zatrudnić profesjonalistę z firmy eventowej, chociaż zabawniej będzie poprosić jedną z obecnych na przyjęciu osób dorosłych o przebranie się w strój klauna, żonglowanie oraz wspólne skręcanie balonów w kształty zwierzaków…
Przebieranie i malowanie
Makijażem dzieci mogą zająć się mamy, wcześniej zaopatrzone w wysokiej jakości, testowane dermatologicznie farbki do malowania twarzy. Dobre farby szybko schną, są łatwe do zmycia wodą z mydłem oraz zawierają filtr UV. Dzieci można wystylizować na cyrkowe zwierzaki lub na klaunów. Możemy także przygotować dla nich przebrania cyrkowe – kupić czerwone nosy oraz peruki, które na koniec zabawy zostaną sprezentowane małym gościom – taki miły gest docenią zaproszone dzieci oraz ich rodzice. | Urodziny w stylu cyrkowym |
Z rodzeństwem bywa różnie, może być zgodne i kochające się, ale też kłótliwe i nieumiejące znaleźć porozumienia. Ten drugi przypadek nie wyklucza jednak wspólnej zabawy. Zamiast kupować każdemu dziecku oddzielne zabawki, czasem warto wybrać taką, która przeznaczona jest dla więcej niż jednej osoby. Dla dwójki
Do niektórych gier wręcz niezbędna jest obecność drugiej osoby. Należą do nich nie tylko nieśmiertelne szachy i warcaby, lecz także popularne mini boisko piłkarskie – zarówno w wersji stołowej, z rączkami, jak i z figurkami na sprężynach (ta opcja lepiej sprawdzi się w przypadku młodszych graczy). Piłkarzyki to zabawa, która zapewni wiele emocji, ale też pomoże dzieciom ćwiczyć refleks i zręczność. Jeśli wasze pociechy uwielbiają gry komputerowe, warto wykorzystać wspólne zainteresowanie i kupić im taką, z której będą mogły korzystać jednocześnie. Wybór jest bardzo duży – od przygodowych po edukacyjne, które łączą naukę z zabawą i są skierowane do dzieci w różnych wieku. Wspólne rozwiązywanie zagadek i odkrywanie świata z pewnością zbliży do siebie rodzeństwo. Nawet jeśli jedno dziecko jest starsze i posiada już zawartą w grze wiedzę, zawsze może pomóc młodszemu – to także pozytywnie wpłynie na ich relację.
Dla większej gromadki
Wspólna zabawka to pomysł, który sprawdzi się także w przypadku więcej niż dwójki dzieci. Do tej grupy należą wszelkiego rodzaju planszówki– od klasycznego chińczyka poprzez te z ulubionymi postaciami z bajek aż do kultowej gry Monopoly. Pamiętajcie, aby odpowiednio dobrać poziom ich skomplikowania do wieku waszych pociech. Ciekawym rozwiązaniem są także gry zręcznościowe, jak na przykład wędkowanie, gdzie umieszczone na ruchomej platformie rybki otwierają i zamykają paszcze, a zadaniem uczestników jest złowić je w odpowiednim momencie na haczyki. Możecie też spróbować kupić waszym pociechom olbrzymie puzzle – im więcej elementów, tym więcej czasu spędzą na wspólnej zabawie. W przeciwieństwie do wcześniejszych przykładów, tu liczy się współpraca. Na zasadzie współdziałania opierają się także inne zabawki, na przykład klocki Lego (należy jednak pamiętać, by wybrać zestaw z większą ilością ludzików, aby każde dziecko miało swoją figurkę), akcesoria do zabawy w sklep (kasa, waga, owoce i warzywa i tym podobne) czy zestaw kukiełek. Zaletą tej grupy jest niewątpliwie to, że dzieci same muszą stworzyć scenariusz zabawy. W przypadku kukiełek mogą dodatkowo zbudować scenę, wykonać dekoracje i zrealizować przedstawienie. Takie przedsięwzięcie nie tylko buduje pozytywne relacje między rodzeństwem (uczy funkcjonowania w grupie, wspólnego dążenia do realizacji celu), lecz także stymuluje wyobraźnię i rozwija zainteresowania artystyczne. Efekt końcowy, czyli przedstawienie będzie znakomitą rozrywką dla całej rodziny. Kreatywną spędzanie czasu zagwarantuje też popularna ciastolina Play-Doh, która idealnie nadaje się do wspólnej zabawy. Wszystkie przedstawione tu propozycje sprawdzą się też oczywiście w przypadku dwójki dzieci.
Na świeżym powietrzu
Na wiosenno-letni czas zabaw w ogrodzie warto zakupić namiot, który w jednej chwili może stać się kryjówką, bazą wojskową, zamkiem księżniczki czy wigwamem indiańskiego wodza – dziecięca pomysłowość nie ma granic. Dla starszego rodzeństwa spanie w namiocie będzie dodatkowo niezwykłą atrakcją i niezapomnianą przygodą. Ciekawy prezent dla maluchów to również własna piaskownica. Dzięki temu będą mogły spędzić długie godziny na beztroskiej zabawie i poczuć się jak na placu zabaw, nie opuszczając podwórka. Jeśli zdecydujecie się na plastikową piaskownicę z pokrywą, będzie też pełniła funkcję basenu – zyskujecie w ten sposób dwie zabawki w jednej cenie. W myśl zasady, że najprostsze rozwiązania są najlepsze, dobrze też pamiętać o tradycyjnej piłce, która sprawdzi się w każdej sytuacji.
To, jak będzie wyglądała relacja między waszymi dziećmi, w dużej mierze zależy od was. Zakup jednej zabawki może stać się doskonałym pretekstem do tego, aby więcej czasu spędzały razem, co z pewnością przyczyni się do budowania trwałej więzi. | Jedna zabawka – wspólna zabawa, czyli co kupić rodzeństwu |
Smartfony i tablety oferują coraz szerszą gamę możliwości. „Więcej i lepiej” to domena największych producentów. Niestety nie widać znacznej poprawy w czasie działania pracy akumulatorów. W takim wypadku najlepiej zaopatrzyć się w zewnętrzną baterię. Zapraszam na test Powerbanku Zalman ZM-PB84IW o pojemności 8400 mAh. Zawartość opakowania
ZM-PB84IW to jedna z trzech zaprezentowanych w zeszłym roku baterii zewnętrznych marki Zalman. Wewnątrz znajdziemy trzy ogniwa litowo-jonowe Samsunga o łącznej pojemności 8400 mAh. Zacznijmy jednak od zawartości opakowania, gdyż jest całkiem pokaźna. Część producentów wraz z baterią oferuje jedynie kabel USB. Natomiast wraz z ZM-PB84IW dostajemy:
kabel DC 3.5 o długości 70 cm,
kabel DC 3.5 o długości 18 cm,
kabel USB – Lightning (dla iPhone 5, 5S, 5C i nowszych iPadów),
przejściówkę do iPhone’a/iPada,
przejściówkę do Galaxy Tab,
przejściówkę microUSB,
przejściówkę miniUSB,
czarne etui.
Taki zestaw gwarantuje, że naładujemy prawie każdy smartfon oraz tablet. Zabrakło przejściówki do telefonów Nokii, jednakże posiadając tradycyjny telefon tej marki, nie ma potrzeby nosić ze sobą dodatkowej baterii. Szkoda też, że w pudełku nie znalazł się adapter, pozwalający ładować ZM-PB84IW bezpośrednio z kontaktu.
Jakość wykonania i funkcjonalność
Jak na pojemność 8400 mAh, to bateria nie sprawia wrażenia dużej (96 x 64 x 22 mm), ani też nadmiernie ciężkiej (190 g). Ogniwa Samsunga zostały zamknięte w eleganckiej, białej obudowie, wykonanej z tworzywa sztucznego. Całość wygląda na solidną konstrukcję.
O poziomie naładowania akumulatora informują nas cztery diody (każda z nich to równowartość 25% energii), znajdujące się na froncie urządzenia. Między nimi znajdziemy przycisk do uruchomienia sprzętu oraz diody LED, która służy jako latarka. Z lewej strony umieszczono złącze microUSB do ładowania. Natomiast na górnej krawędzi znajdują się dwa złącza USB o natężeniu 0,6 A oraz 2 A. Tym samym możemy ładować dwa urządzenia jednocześnie. Pierwsze będzie służyć do naładowania telefonu, a drugie tabletu. Dlaczego? Ponieważ ładowanie akumulatora o pojemności ponad 4000 mAh, przez złącze USB o natężeniu 0,6 A, trwałoby kilka godzin. Wyższe natężenie – 2 A – znacznie przyśpiesza ten proces.
W ZM-PB84IW zastosowano zabezpieczenia przed zbyt wysokim napięciem wyjściowym (OVP), przeciwzwarciowe (SCP), przed przeciążeniem stabilizatora (OCP) oraz oczywiście także przed nadmiernym przeładowaniem i rozładowaniem się. Producent deklaruje, że jego zewnętrzną baterię będziemy mogli ładować i rozładowywać co najmniej 500 razy.
Naładowanie ZM-PB84IW od „zera” do 100%, przy wykorzystaniu złącza USB 2.0 w laptopie, trwało około 6 godzin.
Pojemność ZM-PB84IW (8400 mAh) spokojnie starczy, aby trzykrotnie naładować Samsunga Galaxy S4, Nexusa 5 czy też HTC One. Przeciętny 7-calowy tablet powinniśmy przy pomocy tej baterii uzupełnić w energię dwukrotnie, a 10-calowy raz.
Podsumowanie
Przy zakupie zewnętrznej baterii należy zwrócić uwagę na jej pojemność oraz wymiary. Ogniwa, o łącznej wartości 8400 mAh w ZM-PB84IW, zapewnią nam kilkurazowe naładowanie najpopularniejszych smartfonów. To dobry wynik. Jeżeli chodzi o gabaryty produktu Zalmana, to również one wypadają pozytywnie. To znaczy, że bez problemu zmieścimy zewnętrzy akumulator w kieszeni czy torebce. Sporym plusem są dwa złącza USB i pakiet kabli w zestawie – dzięki temu możemy ładować jednocześnie dwa urządzenia. Natomiast do minusów Zalmana ZM-PB84IW zaliczyłbym dość wysoką cenę, około 160 złotych, oraz brak adaptera do ładowania sieciowego. | Zalman ZM-PB84IW – test Powerbanku |
Rival 100 to nowy „gryzoń” gamingowy od Steelseries. Ma zapewnić wysoką wydajność dzięki sensorowi Pixart, brakowi akceleracji i wysokiej konfigurowalności, która dotyczy także koloru podświetlenia. Mysz wyceniono na około 150 zł. Czy warta jest zakupu? Rival 100 ma być odpowiedzią na potrzeby graczy, szczególnie fanów sieciowych gier FPS, którzy nie chcą nadwyrężać swojego budżetu. Rival 100 łączy cechy Kinzu i Kana, jest prostą myszką, na której można polegać. W założeniu dedykowana jest dla każdego gracza, zarówno początkującego, jak i profesjonalisty oraz osób lewo lub praworęcznych. Poprzeczka postawiona została więc bardzo wysoko.
Specyfikacja Steelseries Rival 100
sensor optyczny SDNS-3059-SS (do 4000 DPI), stworzony specjalnie dla Steelseries
maksymalna prędkość 3,55 m/s (140 IPS)
próbkowanie do 1000 Hz, 1 ms
brak sprzętowej akceleracji, konfigurowalna programowa akceleracja, LOD i przyciąganie kątowe
kształt symetryczny, oburęczny
oprogramowanie Steelseries Engine 3
6 programowalnych klawiszy, żywotność 30 mln kliknięć
gumowane tworzywa sztuczne
dwustrefowe podświetlone RGB
przewód 1,8 m
wymiary 120,6 x 67,14, waga 120 g
Wyposażenie i konstrukcja
Mysz dostarczana jest w niewielkim opakowaniu, znajduje się w solidnej foremce przykrytej dodatkowym pudełeczkiem. Niestety nie ma akcesoriów, a jedynie karta z adresem strony internetowej producenta, z której można pobrać oprogramowanie.
Steelseries Rival 100to myszka wykonana z dobrej jakości tworzyw sztucznych. Są one sztywne i ładnie obrobione. Kształt myszki jest symetryczny, przyciski zaś bardziej nieregularne. Boczne klawisze zostały przygotowane z myślą o praworęcznych, umieszczono je z lewej strony. Postawiono na prosty i sprawdzony kształt, który zwęża się w przedniej części i rozszerza się ku tyłowi myszy. Kolorystycznie dominuje matowa czerń, mamy także dwie strefy podświetlenia RGB.
Pokrywa myszki jest ogumowana, przyjemna w dotyku. Z tyłu ma półprzezroczyste, podświetlane logo producenta oraz została efektownie wyprofilowana. Przyciski główne mają łukowaty kształt, znajdują się w delikatnych wgłębieniach Pomiędzy nimi umieszczono rolkę z gumowym bieżnikiem i pierścieniowym podświetleniem, oczywiście zintegrowaną ze środkowym przyciskiem. Przy niej znalazł się pojedynczy, wąski klawisz zmiany DPI, który lekko odstaje od bryły.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Boki urządzenia nie są gumowane, ale po obu stronach widać wstawki z gęsto wytłoczonymi wypustkami. Z lewej strony przyciski boczne wyróżniają się ciekawym kształtem, są mocno wydłużone, ich krawędzie wystają poza obrys myszki. Pierwszy od frontu jest zdecydowanie krótszy.
Przewód wychodzi z przodu, bezpośrednio na środku. Jest elastyczny, pozbawiono go materiałowego oplotu i umieszczono jedynie w gumowej izolacji. Ma 180 cm, nie znajdziemy na nim filtra ferrytowego. Zakończony został prostą wtyczką USB. Miejsce wtyku przewodu jest bardzo elastyczne i dobrze zabezpieczone.
Na spodzie widać spory otwór sensora optycznego o delikatnie widocznym, czerwonym świetle. Od dołu są trzy duże ślizgacze, dwa w rogach z przodu i jeden, na całej szerokości obudowy, z tyłu.
Rival 100 wcale nie odstaje mocno od droższych „gryzoni”, ale widać, że nie jest to wysoka półka jakościowa. Mysz cechuje się raczej prostą konstrukcją, chociaż efektu dodaje jej podświetlenie. Kolory są mocne, nasycone, można je zmieniać, co pozwala jeszcze lepiej spersonalizować urządzenie oraz dopasować myszkę do kolorystyki komputera. W kwestii designu to rzeczywiście uniwersalna myszka.
Ergonomia i obsługa
Mysz bardzo dobrze leży w dłoni, mimo że jest symetryczna. Posiada odpowiednie wgłębienia na palce, a zwężenie pośrodku konstrukcji sprawdzi się dla mniejszych i większych dłoni. Rozszerzenie w tylnej części daje dobre oparcie. To dosyć chuda konstrukcja, raczej nie dla osób o wyjątkowo dużych dłoniach. Myszka przystosowana jest do chwytu palcami (fingertip grip) lub samymi koniuszkami palców (claw grip). Wypełni raczej mniejsze dłonie (palm grip). Ten rodzaj chwytu może być niewygodny dla osób o dużych dłoniach.
Przyciski główne mają średnią twardość, skok nie jest wyjątkowo sprężysty, ale jednak wyraźny i wyczuwalny. Da się także odczuć pewną amortyzację, przyciski minimalnie dociskają się po aktywacji przełączników. Praca klawiszy jest bardzo cicha. To samo dotyczy rolki, która tylko delikatnie terkocze przy obrocie. Jej klik jest już bardziej słyszalny, płytszy i precyzyjny. Rolka nie ślizga się pod palcem, przyciski główne również idealnie ją stabilizują. Lokalizacja bocznych klawiszy jest dobra, ale ich skok wydaje się trochę za głęboki. Można to uznać za zaletę, ponieważ nie zdarzy się raczej ich przypadkowe wciśnięcie.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Myszka nie jest ciężka, 120 gramów to waga z kablem. Ciężar jest optymalny do gier FPS, a wgłębienia po bokach są odpowiednio szorstkie, mysz nie ślizga się w dłoni, więc fani unoszenia „gryzonia” będą zadowoleni. Gdy trzymamy mysz w powietrzu, wydaje się, jakby była ona przyklejona do dłoni. Matowa powierzchnia nie brudzi się łatwo, nie widać na niej mocnych smug, jak to ma miejsce wśród produktów konkurencji, np. na gumowaniu Mionixa.
Przycisk zmiany CPI/DPI jest odpowiednio oddalony, ma szybki i płytki skok, wyraźnie odstaje, a w razie czego da się płynnie zmienić rozdzielczość sensora. Można narzekać na brak drugiego przycisku, ale poziomy są tylko dwa, więc nie jest to problem.
Na pochwałę zasługują ślizgacze. Ruch myszki jest gładki i płynny zarówno na materiałowych, jak i plastikowych podkładkach. Nie trzeba ich „wyślizgać”, gdyż już na starcie są odpowiednio śliskie. Kabel wygląda przeciętnie, nie jest ciężki, dobrze się układa i nie szoruje o biurko lub podkładkę.
Rival 100 to ogólnie bardzo przemyślana konstrukcja. Jest uniwersalna także pod względem ergonomii. Leworęczni nie będą jednak mogli skorzystać z bocznych klawiszy, ale większości z nich kształt urządzenia powinien pasować (uwzględniamy tu raczej chwyt palcami i koniuszkami palców).
Oprogramowanie
Rival 100 jest wspierany przez oprogramowanie Steelseries Engine 3. To proste, ale skuteczne oprogramowanie o estetycznym i intuicyjnym interfejsie. Daje sporo możliwości, ale nie ma obawy, że użytkownik zagubi się w gąszczu mało praktycznych opcji. Ekran główny Engine 3 został podzielony na trzy zakładki: My Gear, Library oraz Gamesense.
Pierwsza zakładka zawiera listę sprzętu Steelseries, wspieranego przez oprogramowanie Engine 3. Wskazanie myszki otwiera ekran konfiguracji, czyli pojedynczą stronę z ustawieniami wszystkich opcji. Nie trzeba się przełączać pomiędzy wieloma oknami, ponieważ wszystko jest w jednym miejscu. Można skonfigurować funkcję przycisków oraz nagrać wieloklawiszowe makra. Dwa „szybkościomierze” regulują rozdzielczość myszy, przełącza się je przyciskiem na urządzeniu. Niestety skoki są bardzo duże: 250, 500, 1000, 1250, 1500, 1750, 2000 CPI (DPI) oraz 4000 (DCPI). Nie ma więc możliwości dowolnej konfiguracji. Dostosować można także odświeżanie (125, 250, 500, 1000 Hz), przyciąganie kątowe (predykcję), a także akcelerację negatywną i pozytywną. Za pomocą grafiki myszki można wybrać także kolor podświetlenia obu stref jednocześnie i dwa efekty: oddychanie oraz płynną zmianę barw.
Druga zakładka to biblioteka gier, pozwala dostosować profil myszy pod daną grę. Zakładka trzecia, czyli Gamesense, to wykorzystanie podświetlenia w praktyce. Aktualnie tę opcję wspierają trzy gry: Couter-Strike: Global Offensive, Dota 2 oraz Minecraft. Kolor może oznaczać poziom zdrowia, amunicji, ilości pieniędzy i wiele innych praktycznych rzeczy. Niestety podświetlenie średnio sprawdza się na myszce, w końcu ta jest cały czas zasłonięta dłonią. Wydaje się, że to lepsza funkcja dla podświetlonych klawiatur Steelseries.
Wydajność
Mysz przetestowałem za pomocą programów testujących oraz w grach. Były to: Couter-Strike: Global Offensive, Wiedźmin 3, GTA V, Unreal Tournament Pre-Alpha, Crysis 3 i Fallout 4. Korzystałem z trzech podkładek: Steelseries QcK, Mionix Sargas 320 oraz HyperX Skyn Speed. Mysz bez problemu pracowała na każdej powierzchni, ślizgacze nie wymagają odpowiedniej podkładki, a kursor nie przeskakuje.
Rival 100 bez problemu osiąga ustawioną częstotliwość próbkowania niezależnie od wybranej wartości. Rozdzielczość jest również poprawna do 2000 DPI (CPI). Częstotliwość 4000 DPI jest interpolowana i zwiększana programowo.
Prędkość 3,5 m/s jest osiągalna przy ustawieniu 1500 DPI. Przy niższych ustawieniach mysz może osiągnąć do 5 m/s, w przypadku 4000 DPI utrzymuje się na poziomie około 2 m/s. Lepiej więc nie przesadzać z ustawieniami, ale to i tak wyniki, które zapewnią komfortową grę, nawet w najszybszych strzelankach.
Nie ma sprzętowej akceleracji, przyciągania kątowego, a szumy są niskie. Fani unoszenia myszki będą zadowoleni. LOD jest optymalny, wynosi do 2 mm.
W praktyce mysz sprawdza się świetnie. Jest precyzyjna, czuła i wygodnie się ją kontroluje. Kursor ma płynny, spokojny i przewidywalny ruch. Wyczuwalne jest jednak wygładzanie przypominające myszki Razera, często posiadające pewną akcelerację. Nie mamy do czynienia z tak szybkim i agresywnym ruchem jak w przypadku myszkiLogitech G502. Przy użyciu Rival 100 grało się jednak świetnie, urządzenie łatwo wyczuć i opanować.
Podsumowanie
Producent wywiązał się ze swoich obietnic. Rival 100 to rzeczywiście bardzo dobra mysz w niewygórowanej cenie. Nie jest ona w pełni uniwersalna, mimo że ma symetryczny kształt. Pozwoli jednak na wygodny chwyt oraz grę różnymi technikami. Sensor sprawdza się bardzo dobrze, czujnik jest szybki, ma precyzyjny ruch bez niepożądanych zjawisk. Cieszy niezłej jakości wykonanie. Należy również docenić dobre podświetlenie RGB.
Główną wadą Rival 100 jest brak swobodnego ustawienia rozdzielczości. Do wyboru są tylko zapisane skoki. Można się czepiać także skoku klawiszy, który nie jest wyjątkowo sprężysty.
Jeśli podświetlenie RGB nie jest najważniejsze i Rival 100 ostatecznie nie przypada do gustu, to warto rozważyć zakup Logitecha G402 Hyperion Fury. Mysz można aktualnie nabyć w podobnej cenie, a ma więcej przycisków i lepszą konfigurowalność DPI.
Zalety: uniwersalny kształt i design, dobre wykonanie (solidna warstwa gumowana), estetyczne podświetlenie RGB, elastyczny i długi przewód, bardzo dobry sensor bez sprzętowej akceleracji, gładki i kontrolowany ruch, cicha praca przycisków.
Wady: nie do końca uniwersalna (brak przycisków bocznych dla leworęcznych), 4000 DPI jest interpolowane, brak swobody w ustawieniu DPI. | Test myszki Steelseries Rival 100 – uniwersalna i precyzyjna myszka w niewygórowanej cenie? |
Wzór, który nigdy nie wychodzi z mody. Czasem jednak widoczny jest nieco bardziej w tendencjach zwiastujących nadchodzące sezony. I tak jest tym razem. Groszki i grochy grają pierwsze skrzypce, ozdabiają spódnice, sukienki, przytulne swetry. Nie myślcie, że to wzorzec jedynie retro bądź uchodzący za infantylny – wręcz przeciwnie! Dzięki polka dots możemy stworzyć ultranowoczesne stylizacje. Sukienka w groszki
Kojarzy się z latami 50. i 60. Nosiły ją gwiazdy kina, np. Sophia Loren, która zakładając kobiecą i wykropkowaną suknię, wzbudzała pożądanie wśród mężczyzn. Sukienka w ten uroczy deseń przyda się na okazje bardziej uroczyste, a także do biura czy na uczelnię. To wzór neutralny, choć odrobinę figlarny, lecz nie można odmówić mu elegancji. Wybierajcie fason sukienki inspirowany stylem Twiggy – lekko dopasowany, tuż przed kolano i ozdobiony białym, dziewczęcym kołnierzykiem. Noszona z kryjącymi rajstopami, wysokimi botkami lub wygodnymi workerami jest doskonałym pomysłem na urozmaicenie jesiennej garderoby. Jeśli wolicie kroje bardziej luźne, wówczas możecie zainwestować w sukienkę o nieco obniżonej talii. Dorzucając do niej ciepły kardigan lub ramoneskę i kolorowe rajstopy, stworzycie niezliczoną ilość kreacji. Na wieczornych wyjściach po prostu zaszalejcie! Pokażcie dekolt i wybierzcie suknię w stylu retro. Dopasowana, ołówkowa, sięgająca do kolana i podkreślająca biust. To doskonała propozycja na randkę czy kolację ze znajomymi.
Łączcie i miksujcie!
Choć wydaje się, że groszki to wzór, który nie powinien mieć obok siebie innych deseni, to przy odrobinie wyobraźni i odwagi możecie dodać kolejne elementy. Biało-czarne kropki i paski razem? Oczywiście! Z fantazyjną spódnicą wyjątkowo prezentować się będzie prosty, biały T-shirt i kobaltowe bądź amarantowe dodatki. Marynarka czy żakiet w kropki świetnie wyglądają z ogromnym, przytulnym szalem w kratę. To propozycja bardziej na weekend, do klasycznych jeansów czy bryczesów. Jeśli wybierzecie spodnie odsłaniające kostki, wówczas idealnie zagrają z nimi seksowne kobiece szpilki albo… buty przypominające męskie mokasyny.
Do szkoły czy na uczelnię możecie założyć duży, ciepły sweter w ogromne, przykuwające wzrok grochy. Posiadaczki zgrabnych nóg z pewnością włożą też legginsy, które również nie muszą być jednobarwne. Może biało-czarne pionowe pasy? Do tego martensy i skórzana, klasyczna torba na ramię. Jest intensywnie i bardzo zabawnie.
Jeden element w groszki
Idealnym rozwiązaniem do biura będzie jeden „mocny” element w groszki – elegancka koszula lub ołówkowa spódnica. Bluzka ozdobiona groszkami będzie perfekcyjnie wyglądać ze spodniami typu chinosy i klasycznymi szpilkami. Za to spódnicę o kobiecym kroju możecie „urozmaicić”, dodając do niej męską marynarkę albo krótki kolorowy żakiet.
Pamiętajcie jednak, że kropkowane desenie przykuwają spojrzenia i lepiej będzie odrobinę stonować stylizację w przestrzeni biura czy na spotkaniach formalnych. Niech grochy staną się idealnym wykończeniem kreacji. Ponadto noście je na kobiecych szpilkach. To dopiero wystrzałowe połączenie! | Modne grochy |
Sypialnia to jedno z naszych ulubionych miejsc w domu. Nic dziwnego, to tutaj regenerujemy swój organizm, odpoczywamy i ładujemy akumulatory na kolejny dzień. Sypialnia, która nam to zapewni, musi być jednak właściwie wyposażona. Nastrój i atmosfera tu panująca powinna zachęcać do wypoczynku. Ściany powinny być pomalowane w łagodne, uspokajające barwy. Warto zadbać również o pościel wyprodukowaną wyłącznie z naturalnych materiałów. Dźwięki muzyki relaksacyjnej, wysokiej jakości rolety, które chronią pokój przed niechcianym towarzystwem promieni słonecznych o poranku, a przede wszystkim wygodne łóżko i materac. Wystrój powinien być spójny i przemawiać do ciebie. Najlepiej, jeśli to ty zaprojektujesz swoją sypialnianą przestrzeń.
Materace warte swojej ceny
Luksus kosztuje. Oczywiście nie zawsze cena jest gwarancją jakości, ale w wielu przypadkach tak jest. Materace, których cena zdecydowanie przekracza 1000 zł, są wykonane z materiałów najwyższej klasy i stworzone przy użyciu najnowszych rozwiązań technologicznych, aby zapewnić maksymalny komfort i pozytywnie wpłynąć na kondycję całego organizmu. Tak, to prawda, bo materac to coś znacznie więcej niż tylko podłoże do spania.
Materac CZAR NOCY TALALAY
Czy w tym przypadku cena idzie w parze z jakością? Zdecydowanie tak! Ceny tego materaca zaczynają się od 5000 zł, ale te najnowsze osiągają ceny rzędu 13 000 zł. Co czyni materac CZAR NOCY TALALAY tak wyjątkowym? Wkład materaca jest wykonany ze sprężyn woreczkowych jednopolowych, co sprawia, że materac nie odkształci się mimo upływu wielu lat. Jego budowa pozwala przybrać kręgosłupowi naturalny kształt w postaci litery S, co z kolei jest gwarancją wysokiego komfortu spania. W materacu o wymiarach 140 x 200 cm znajduje się aż 2800 sprężyn, które posiadają certyfikat ISO 9001. W tym materacu nigdy nie usłyszysz skrzypienia czy zgrzytania sprężyn.
Lateks Talalay, wykorzystany do produkcji materaca, jest wykonany przy użyciu nowatorskiej technologii – jest wulkanizowany na bazie żywicy naturalnej w ujemnych temperaturach. Dzięki jego właściwościom wentylacyjnym i antygrzybicznym masz pewność, że w materacu nigdy nie rozwiną się roztocza, bakterie czy grzyby.
Materac lateksowy VITA JANPOL
Ceny tego materaca zaczynają się od ok. 3000 zł, a kończą na 6000 zł. Jego wkład został wyprodukowany z 10-procentowego naturalnego mleczka kauczukowego. Blok lateksowy posiada aż siedem zróżnicowanych anatomicznie stref twardości, dzięki którym każda część twojego ciała ma zapewniony maksymalny komfort.
Jak zapewniają producenci, jest to jedyny materac zawierający w tak dużym stopniu surowce naturalne. Ogromna ilość kanałów wentylacyjnych sprawia, że podczas snu zachowana jest odpowiednia cyrkulacja powietrza, a w zastosowanym lateksie nie mogą rozwijać się bakterie i grzyby. Materac lateksowy VITA JANPOL to również dziesięcioletnia gwarancja na produkt.
Materac JAZZ Diamond
Ostatnia propozycja dla osób, które są w stanie zainwestować spore pieniądze w zakup luksusowego materaca, to Jazz Diamond. Jego ceny promocyjne zaczynają się już od 3000 zł. To innowacyjny materac dzięki wykorzystaniu najnowszych rozwiązań: sprężyn Inter Active oraz pianki wysoko elastycznej Velvet Touch, która została zaprojektowana przez zespół wykwalifikowanych inżynierów na potrzeby producenta materaców.
Materac wyróżnia wykorzystanie dodatkowych sprężynek o mniejszej średnicy i wysokości, które zostały umieszczone pomiędzy głównymi sprężynami, co zapewnia komfort nieporównywalny z niczym innym. Gęste ułożenie sprężynek zapewnia doskonałe podtrzymanie ciała, gdyż materac idealnie dopasowuje się do fizjologicznych krzywizn kręgosłupa. | Poczuj luksus w sypialni – sprawdź, jaki materac wybrać, gdy nie musisz oszczędzać |
Raz w roku przychodzi taka noc, kiedy dzieci nie muszą iść wcześniej spać. To noc zabawy, śmiechu i świętowania nowego roku. Sylwester z dziećmi wcale nie musi być nudny. Wystarczy odrobina wyobraźni, aby dobrze się bawić. Poniżej 5 propozycji na rodzinną zabawę w sylwestra. Co czeka nas w nowym roku?
Ta zabawa wymaga wcześniejszych przygotowań. Potrzebne są balony, małe karteczki, długopis i szpilka. Na karteczkach piszemy śmieszne, krótkie zdania przepowiadające przyszłość, np. „W nowym roku będę księżniczką”, „Urosnę 30 cm”, „Zostanę geniuszem” itp. Im zabawniejsze i bardziej nieprawdopodobne przepowiednie, tym lepiej. Karteczki składamy tak, by dało się je wrzucić do balona – jeden balon, jedna karteczka. Następnie pompujemy balony. Zabawa polega na ich przekłuwaniu i sprawdzaniu, co przyniesie nowy rok.
Trochę inną zabawą z wykorzystaniem karteczek i balonów jest „Zrób to, co balonik karze”. Na karteczce należy napisać nazwę zawodu, zwierzątka lub jakiejś prostej czynności. Następnie balon się nadmuchuje. Zabawa polega na przekłuciu lub rozdeptaniu balonu i pokazaniu hasła z karteczki bez używania słów.
Karaoke
Świetną zabawą doskonale sprawdzającą się na tego typu imprezach jest karaoke. Na Allegro można kupić program do karaoke z tekstami i podkładem muzycznym. Jeśli nie macie mikrofonu, to nic nie szkodzi, nie jest on konieczny, może go zastąpić kamerka do laptopa czy komputera lub mikrofon przy słuchawkach. Aby urozmaicić zabawę, możecie wcześniej skompletować przebranie. Odpowiednie fryzury, strój i makijaż sprawią, że karaoke będzie niezapomnianą zabawą.
Motylki i kwiatuszki
Przed rozpoczęciem zabawy sylwestrowej należy wyciąć z brystolu lub innego dość grubego papieru kwiaty. Powinny mieć średnicę około 50 cm (tak, by dziecko mogło swobodnie na nich stanąć). Kwiaty można pomalować razem z dzieckiem lub wyciąć je z kolorowego papieru. Dzieci podczas zabawy wcielają się w motylki, które latają nad kwiatkami w rytm wcześniej wybranej muzyki. Gdy muzyka przestanie grać, każdy motylek musi znaleźć swojego kwiatka. W każdej następnej rundzie należy zabrać jeden kwiatek. Wygrywa ta osoba, która stanie na ostatnim kwiatku.
Tańce wygibańce
Do tej zabawy będzie potrzebna żywa, energetyczna muzyka, np. rock and roll. Jedna osoba puszcza kawałek, a pozostałe tańczą w najbardziej wymyślny sposób, jaki znają. Nagle muzyka przestaje grać. W tym momencie wszyscy gracze stają nieruchomo. Przegrywa ten, kto się poruszy. Cała gra toczy się do momentu, aż zostanie jedna osoba. Warto przygotować kilka utworów, by na każdą rundę była inna piosenka.
Opowiem ci historię
Ta gra jest przeznaczona dla nieco starszych dzieci. Przed imprezą należy na karteczkach narysować (lub napisać) różne słowa. Mogą to być czasowniki, rzeczowniki i przymiotniki. Uczestnik zabawy losuje po 6 kart. Gra polega na opowiadaniu historii, która wykorzystuje jak najwięcej słów z kart. Gdy jeden z graczy się zawiesi, historię przejmuje kolejny, zmieniając ją tak, by móc wykorzystać swoje słowa. Jeśli nie mamy ochoty tworzyć własnych kart, można kupić grę karcianą, która ma prawie takie same zasady. Taką grą jest Dawno, dawno temu czy Dixit.
Jak widać, sylwester spędzony z dziećmi nie musi oznaczać złej zabawy. Wymaga on wprawdzie włożenia odrobiny pracy, jednak wspólna zabawa wynagrodzi cały trud. | Jak spędzić sylwestra w domu z dzieckiem? Propozycje gier i zabaw |
Niegdyś słuchawki były tylko akcesorium zestawu głośnikowego. Dzisiaj to już bezpośrednia konkurencja kolumn. Co warto wiedzieć przed zakupem domowych słuchawek i które warto wybrać? Słuchawki vs głośniki
Oba rozwiązania mają swoje mocne i słabe strony, nie da się jednoznacznie wskazać zwycięzcy. Wszystko zależy od naszych potrzeb, warunków mieszkaniowych i zasobów portfela.
Głośniki wymagają większego wkładu finansowego. To także konieczność odpowiedniego ich rozstawienia, odpowiedniego pomieszczenia. Rozbudowany zestaw głośnikowy zajmuje dużo miejsca, ale może pełnić także funkcję dekoracyjną, prestiżową, dopełniając wystrój mieszkania. Sam odsłuch muzyki z głośników wymaga odpowiednich warunków i nie jest bezproblemowy – trzeba liczyć się z innymi mieszkańcami, porą dnia. To jednak bardzo wygodne – melomana nie krępuje dodatkowe urządzenie na głowie, nie ogranicza go przewód. Można siedzieć wygodnie w fotelu lub poruszać się po całym mieszkaniu, a głośniki zapewniają tło muzyczne.
Gdy ogranicza nas jednak budżet, słuchawki zaoferują wysoką jakość dźwięku za mniejsze pieniądze. Nie wymagają odpowiedniego pomieszczenia, rozstawiania, nie są zależne od akustyki otoczenia – wystarczy wygodny kącik i miejsce na sprzęt audio. Słuchawki nie powinny przeszkadzać mieszkańcom, a słuchającemu pozwolą odciąć się od otoczenia i zrelaksować, nawet późną nocą. Podobnie jak głośniki, mogą pełnić również rolę dekoracyjną, bo producenci nie zapominają o ich wyglądzie. Można je wyeksponować na przykład na drewnianym stojaku.
Słuchawki mają jednak swoje wady. Mamy z nimi bezpośredni kontakt, mogą być niewygodne, a nauszniki szybko się zużywać – trzeba o nie dbać. Może ograniczać nas przewód. Trzeba też być bardziej rozsądnym, nie przesadzać z głośnością i nie słuchać muzyki zbyt długo – ważne są przerwy, najlepiej co godzinę. Warto też pamiętać, że większość muzyki jest realizowana domyślnie pod odsłuch na głośnikach, stąd przestrzeń, czyli scena dźwiękowa, jest inaczej prezentowana na słuchawkach. Powstają jednak nagrania z myślą o słuchawkach – to płyty binauralne (na przykład od Chesky Records).
Słuchawki aktualnie przeżywają rozkwit, producenci ścigają się o najlepsze brzmienie, ale także ergonomię i design. Każdy znajdzie coś dla siebie. Warto je mieć, nawet obok zestawu kolumnowego. Można dzięki nim poznać muzykę na nowo, gdyż umożliwiają intymny odbiór muzyki, bardzo relaksujący.
Jakie powinny być domowe słuchawki?
Przede wszystkim wygodne. Ma to tutaj większe znaczenie niż w przypadku słuchawek, których używa się w ruchu. Z tych drugich korzysta się zazwyczaj krócej, przemieszczając się po mieście, więc nie muszą być wyjątkowo komfortowe, a mniejsze i składane. W domu najlepsze są lekkie słuchawki; mogą być duże, ale najlepiej, by były wokółuszne – ich nauszniki powinny otaczać małżowiny, a nie przylegać bezpośrednio do nich. Słuchawki nauszne również się sprawdzą, ale będą wymagały przyzwyczajenia. Co więcej, taki typ nauszników trochę ogranicza brzmienie.
Dla wygody bardzo ważna jest także długość przewodu. 150 cm, jak w słuchawkach przenośnych, to za mało. Słuchawki stacjonarne powinny mieć przewód o długości od 1,5 metra do 3 metrów, a nawet więcej – chociaż wtedy może już przeszkadzać, plącząc się na podłodze. Warto też zwrócić uwagę na nauszniki. O te skórzane lub skóropodobne łatwiej zadbać, ale mogą sprawiać, że nasza skóra będzie się pocić. Welurowe lub inne o miękkim materiale są wygodniejsze, ale łatwo się brudzą, trudniej je czyścić i mogą się szybciej zużywać.
Trzeba także wziąć pod uwagę domowe warunki. Słuchawki różnią się komorami przetworników, mogą być zamknięte, półotwarte i otwarte. Pierwsze zazwyczaj najlepiej tłumią, a dźwięk mniej „przecieka” na zewnątrz, więc nikomu nie będzie przeszkadzał. Dają zazwyczaj gorsze brzmienie. Półotwarte tłumią słabiej, ale przetworniki mają większą swobodę pracy – niestety dźwięk wydostaje się z nich mocniej. Słuchawki otwarte nie tłumią i są głośne także na zewnątrz, ale dają najlepsze brzmienie – potrzebują jednak cichego otoczenia.
Niektóre słuchawki są też bardziej wymagające co do mocy, potrzebują wydajniejszych wzmacniaczy. Jeśli specyfikacja podaje niską impedancję (poniżej 50 Ohm) i wysoką skuteczność (100-120 dB/mW), to wzmacniacz nie jest konieczny. Gdy impedancja jest jednak dużo wyższa, a skuteczność niższa, może to świadczyć o tym, że słuchawki mają większe zapotrzebowanie na prąd i przyda się im wzmacniacz słuchawkowy podłączony do karty dźwiękowej komputera, przetwornika audio, odtwarzacza CD czy DVD.
Idealny sprzęt nie istnieje. Niektóre słuchawki sprawdzą się lepiej w efektownych brzmieniach, inne w dobrych realizacjach i spokojnych gatunkach. Czasami sprzęt będzie wymagał wysokiej jakości wzmacniaczy i przetworników, innym razem zabrzmi dobrze ze wszystkiego. Internetowe fora audio zawierają jednak mnóstwo pożytecznych informacji, więc dosyć łatwo dobrać słuchawki dla siebie. Trzeba jednak uważać: brzmienie jest często bardzo zróżnicowane, można łatwo złapać bakcyla i co chwilę zmieniać słuchawki – a jest w czym przebierać.
Które wybrać?
Od dziesiątek lat na rynku słuchawek królują giganci, czyli: Sennheiser, AKG, Beyerdynamic, Shure – to firmy z dużym doświadczeniem, także w sektorze profesjonalnym. Do nich dołączyły jednak bardzo dobre i prestiżowe marki z USA lub Chin, takie jak Audeze, HiFiMAN lub tańsze, przystępne: Brainwavz, Takstar, Superlux, SoundMagic. Jest ich oczywiście dużo więcej, w tym producenci, którzy zasłynęli z produkcji kolumn, a teraz prezentują swoją wizję słuchawek. Znajdzie się coś na każdą kieszeń, od oszczędnego melomana do wymagającego audiofila. Na które modele do 1500 zł warto zwrócić uwagę?
Superlux HD330 (około 130 zł)
otwarte, wokółuszne
impedancja 150 Ohm, skuteczność 96 dB
spiralny przewód (do 3 m)
Superlux podbił rynek słuchawek, oferując wyśmienity stosunek jakości do ceny swoich produktów. Słuchawki są dobrze wykonane, nawet nieźle wyglądają. Są też wygodne, dobrze otaczają uszy, ale jakość nauszników jest przeciętna – mogą mocno pocić skórę. HD330 mają wyższą impedancję, a niską skuteczność – wzmacniacz się przyda, choć słuchawki radzą sobie nieźle nawet bez niego. Brzmienie jest dobre, muzykalne, całkiem efektowne, ale nadal uniwersalne. W sprzedaży jest także zamknięty wariant, czyli HD660.
Takstar TS-671 (około 200 zł)
otwarte, wokółuszne
impedancja 120 Ohm, skuteczność 102 dB
spiralny przewód (do 4 m) i przedłużacz 5 m
Hit w kategorii słuchawek domowych od chińskiej firmy, ale nie byle jakiej, bo znanej z produkcji sprzętu studyjnego. Słuchawki są wielkie i wygodne, chociaż mogą być za duże na małe głowy. Słuchawki mają wyższą impedancję, ale nadal niezłą skuteczność – karta dźwiękowa lub mini-wieża mogą jednak nie wystarczyć, przyda się więc wzmacniacz. Słuchawki wykonane są z tworzyw sztucznych, ale dosyć mocnych. Wyglądem Takstarynie przekonują, ale brzmieniem tak – jest wciągające, ciepłe, lekko przyciemnione. Słuchawki oferują dźwięk z klasą. Wcale mocno nie odstają od droższej konkurencji.
Takstar Pro 80 (około 300 zł)
zamknięte, wokółuszne
impedancja 60 Ohm, skuteczność 101 dB
przewód 2,1 m
Pro 80 to słuchawki studyjne od Takstara o zamkniętej konstrukcji. To także świetny sprzęt do domu. Słuchawki są wygodne, dobrze wykonane i bardzo dobrze wyposażone (w zestawie kufer). Spodobają się fanom wyrównanego brzmienia o dobrej scenie dźwiękowej i dużej ilości detali, mają przyjemny i uniwersalny charakter. Sprawdzą się także bez wzmacniacza słuchawkowego.
Brainwavz HM5 (około 500 zł)
zamknięte, wokółuszne
impedancja 64 Ohm, skuteczność 105 dB
dwa przewody 1,3 m oraz 3 m
Świetne słuchawkio brzmieniu studyjnym od bardzo dobrego producenta z Chin. Są bogato wyposażone, mają dwa przewody, zapasowe nauszniki, adaptery oraz wygodny futerał. Wykonane są dobrze, łączą aluminium z matowymi tworzywami, mają świetne nauszniki – są jak poduszki. Mogą początkowo cisnąć w głowę, ale za to świetnie tłumią. Brzmią bardzo szczegółowo, naturalnie, z dobrą równowagą – są uniwersalne, do wielu gatunków i obejdą się bez wzmacniacza.
AKG K550/K551 (około 700 zł)
zamknięte, wokółuszne
impedancja 32 Ohm, 114 dB
przewód 3 m (120 cm w K551)
Jedne z najlepszych słuchawek zamkniętych w dobrej cenie. To piękne wzornictwo, minimalistyczne i eleganckie. Łączą stal z matowymi tworzywami. Słuchawki są bardzo wygodne, mają pojemne i szerokie nauszniki – mogą być jednak za duże na małe głowy. Brzmienie jest bardzo przestrzenne, słuchawki dają wrażenie dystansu, brzmią bardzo elegancko i spokojnie – to dźwięk równy i ambitny, bez efekciarstwa. K551 brzmią trochę bardziej rozrywkowo. To nowsza wersja, z krótszym kablem, ale również warte są zakupu – przyda się wtedy przedłużacz przewodu.
Beyerdynamic DT880 (około 850 zł)
otwarte, wokółuszne
impedancja 32/250/600 Ohm, skuteczność 96 dB
przewód 3 m
Klasyczna propozycja od niemieckiego producenta. Rewelacyjne wykonanie i ergonomia, bardzo przyjemny wygląd, słuchawki można śmiało wyeksponować na stojaku. W sprzedaży dostępne są trzy wersje: o niskiej, średniej i wysokiej impedancji – im wyżej, tym potrzeba mocniejszego wzmacniacza. Wersja 32 Ohm sprawdzi się także w użytku ze sprzętem komputerowym, HiFi lub przenośnym. DT880to wyrównane brzmienie, otwarte, swobodne i szczegółowe – słuchawki nie męczą, mimo że mają przejrzysty i czysty charakter.
AKG Q701 (około 1200 zł)
otwarte, wokółuszne
impedancja 62 Ohm, skuteczność 102 dB
przewód 1,5 m i 3 m
Efekt współpracy Quincy’ego Jonesa, legendarnego muzyka i producenta, między innymi płyt Michaela Jacksona, z austriackim AKG. Q701 dostępne są w bieli, czerni i jaskrawej zieleni, wyglądają bardzo dobrze. Słuchawki mają świetne, welurowe nauszniki, są bardzo lekkie i wygodne, chociaż opaska pałąka ma wypustki, które mogą lekko uciskać głowę. Q701poradzą sobie bez wzmacniacza i sprzętu przenośnego, ale z tym pierwszym rozwijają skrzydła. Brzmienie to bardzo wysoka półka: jest szczegółowe, przestrzenne i wyrównane, ale kierowane raczej do lekkich i ambitnych gatunków.
Sennheiser HD600/HD650
otwarte, wokółuszne
impedancja 300 Ohm, 97 dB
kabel 3 m
Kultowe słuchawki HD600 i ich nowsza wersja HD650 od Sennheisera są od lat zaliczane do grupy topowych słuchawek. Charakteryzują się bardzo dobrym wykonaniem, a ich wygląd jest nieco awangardowy. Mają duże kopułki i pojemne welurowe nauszniki. Słuchawki są wymagające – to 300 Ohm i do pełni szczęścia potrzeba już dosyć wydajnego wzmacniacza. Brzmienie mają świetne, jak na Sennheisera przystało. Jest wyrównane, naturalne, przestrzenne, o bardzo wysokiej jakości. Wersja HD650 brzmi ciemniej i masywniej, jest bardziej efektowna i wciągająca od HD600, które to są wyrównane i lżejsze w dźwięku.
Podsumowanie
To tylko wybrane przykłady, propozycji jest dużo więcej. Warto przejrzeć oferty wymienionych i innych producentów, na przykład Audio-Technica, Sony. Należy pamiętać o dobraniu słuchawek pod swoje potrzeby – otwarte kopułki w hałaśliwym mieszkaniu tylko zirytują, a zamknięte nie przydadzą się w cichym salonie. Jeśli słuchawki mają służyć tylko do krótkich odsłuchów, to nie trzeba przywiązywać dużej uwagi do kwestii ergonomicznych. Wtedy można wybrać słuchawki nauszne, na przykład z oferty Grado. Nie zawsze cena przekłada się jednak na satysfakcję z dźwięku – tanie Takstary mogą sprawdzić się lepiej niż drogie Sennheisery. | Domowe słuchawki dla melomana i audiofila |
Wiara w bóstwa towarzyszy człowiekowi od wieków, a ilość wyznawanych przez ludzi religii jest trudna do oszacowania. Według różnych statystyk na świecie istnieje od 4200 do 10 000 tysięcy religii. Największą wciąż pozostaje chrześcijaństwo, drugie i trzecie miejsca zajmują islam oraz hinduizm. Coraz więcej ludzi zwraca się też w stronę buddyzmu, który zaliczany jest do tzw. religii ateistycznych. Pomimo odchodzenia, choćby w Polsce, od tradycyjnego praktykowania religii, większość ludzi wciąż deklaruje się jako osoby wierzące. Jak podaje międzynarodowy raport „Global Index of Religiosity and Atheism”: w 2012 roku aż 59% ludzi uważało się za osoby religijne. Coraz częściej szukamy duchowości w książkach. Różnorodność poradników religijnych sprawia, że w XXI wieku możemy uszyć sobie religię na własną miarę.
„Religie dla żółtodziobów” Luke Buckles
Książka Bucklesa jest idealna dla ludzi, którzy do kwestii religii postanowili podejść praktycznie. „Religie dla żółtodziobów” to poradnik dla początkujących poszukiwaczy sensu istnienia. W prosty i zwięzły sposób opisuje poszczególne religie oraz ukazuje podstawowe różnice, ale także punkty wspólne dla odmiennych wyznań. Nie wiesz, jaką religię wybrać? „Religia dla żółtodziobów” na pewno pomoże ci podjąć decyzję.
„Last Minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie” Szymon Hołownia
Popularny dziennikarz TVN jest praktykującym katolikiem, a także autorem wielu – dość nietypowych – książek religijnych. Lekki styl i poczucie humoru sprawiają, że każda jego kolejna książka staje się bestsellerem. W „Last Minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie” Hołownia opisuje, jak wygląda chrześcijaństwo w różnych zakątkach świata. To książka dla tych, którzy chcą spojrzeć na chrześcijaństwo z szerszej perspektywy. Świetna pozycja zarówno dla wierzących, jak i niewierzących czytelników.
„Jutro ma na imię Bóg” Paweł Krupa
To książka dla ludzi poszukujących autentyczności. Jak mówi autor, książka powstała, ponieważ nudziły go zwyczajne poradniki modlitewne. Dlatego w „Jutro ma na imię Bóg” znajdziemy żywy język, mnóstwo dowcipnych anegdotek, a przede wszystkim zapis prawdziwych przeżyć zakonnika Pawła Krupy. To swoisty poradnik o tym, jak się dobrze modlić. Na stronie wydawcy możemy przeczytać: „to ziemska książka o nieziemskiej modlitwie”.
„Religia rocka” Sławomir Hawryszczuk
Nie dla wszystkich religia oznacza wiarę w Boga. Rock'n'roll to dla wielu ludzi nie tylko styl życia, ale też system światopoglądowy, według którego organizują sobie życie. Hawryszczuk przeprowadza analizę wpływu muzyki rozrywkowej na jej odbiorców. Co ciekawe, wskazuje na jej powiązania z różnymi wierzeniami m.in. satanizmem, New Age i okultyzmem. „Religia rocka” w nietypowy sposób podchodzi do religii, zwracając czytelnikowi uwagę na jej kulturowe i socjologiczne aspekty.
„Bóg i geometria. Gdy przestrzeń była Bogiem” Michał Heller
Ksiądz Michał Heller jest także profesorem nauk filozoficznych specjalizującym się w filozofii przyrody, fizyce i kosmologii relatywistycznej. W swoich pracach przybliża piękno matematyki, a w książce „Bóg i geometria. Gdy przestrzeń była Bogiem” zastanawia się, co to znaczy, że „Bóg uprawia matematykę”. Książka księdza Michała Hellera to pozycja wymagająca od czytelnika skupienia. Warto jednak znaleźć czas i chęć, aby ją przeczytać. Żadna z wymienionych wyżej książek nie odpowie nam oczywiście na uniwersalne, od zawsze nękające ludzkość pytanie: „Jaki jest sens naszego życia?”. Jednak niezależnie od tego, czy wierzymy w jakiegokolwiek boga, czy też uważamy, że naszym życiem rządzi przypadek – przeczytanie kilku mądrych książek na pewno nam nie zaszkodzi. A przy okazji może jednak znajdziemy coś dla siebie. | Książki, które mówią o religii w nietypowy sposób |
Teksty Barbary Seidler powstawały w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku. Czy warto po nie sięgnąć dzisiaj? Czy dowiemy się z nich czegoś nowego o nas samych? Autorka „Pamiętajcie, że byłem przeciw” ma na koncie osiem książek. Wszystkie zawierały reportaże pisane w czasach PRL-u. Opisywała najgłośniejsze procesy, była w sądzie, poznawała sprawców i ofiary. Z tego bogatego dorobku wybrano teraz najciekawsze teksty. Wszystkie powstały w latach 1960–1982, a ich lektura może okazać się sporym zaskoczeniem.
Czym dawniej żyła Polska?
Moda na reportaże dotyczące PRL-u trwa już od jakiegoś czasu. Jeden z nich („Żeby nie było śladów” Cezarego Łazarewicza) zdobył nawet nagrodę literacką Nike. Wygląda na to, że chętnie czytamy o czasach, które nadal pamięta spora część społeczeństwa. Większość tekstów powstaje jednak teraz. Tym ciekawiej wypada więc zbiór reportaży Barbary Seidler, będący nie tylko źródłem wiedzy, ale też prawdziwym świadectwem tego, czym żyła Polska w tamtych czasach i jak o tym pisano.
Co ciekawe, okazuje się, że żyła w jakimś stopniu tym samym, czym żyje teraz. Wybuchały afery gospodarcze, krewni mordowali się nawzajem, maltretowano dzieci, tuszowano przekręty, wrabiano niewinnych. Świat nie zmienił się tak, jak byśmy sobie tego mogli życzyć. Trzydzieści lat temu Barbara Seidler pisała o tragicznej śmierci małego Danielka, zakatowanego przez konkubinę jego ojca na śmierć (sprawę tę przypomniał później Mariusz Szczygieł w słynnym reportażu „Śliczny i posłuszny”, w którym zresztą przywoływał tekst Seidler). We współczesnej prasie również czytamy o okrutnie pobitych dzieciach. To samo dotyczy wielu innych tematów poruszanych przez autorkę zbioru.
Jak niegdyś pisano?
Równie ciekawy, zwłaszcza dla czytelnika interesującego się warstwą lingwistyczną tekstów, jest styl reportaży Seidler. Język, jakiego używano na salach sądowych, bawi i przeraża, zaś lektura dialogów potrafi stanowić prawdziwą rozrywkę. Same reportaże wydają się też nieco inne niż dzisiejsze. Są mniej pocięte, bardziej linearne, obecność autorki jest w nich wyraźnie zaznaczona, a jej subiektywizm oczywisty. Seidler angażuje się emocjonalnie i tego nie ukrywa. Nie jest jednak stronnicza, dąży do ujawnienia ukrytych motywacji, spogląda na sprawę wielostronnie, drąży i docieka.
„Pamiętajcie, żeby byłem przeciw” to nie tylko zbiór reportaży sądowych. Barbara Seidler nie ogranicza się do wysłuchania tego, co dzieje się podczas rozprawy. Jeździ na miejsca wydarzeń, rozmawia z krewnymi ofiar i sprawców, odszukuje świadków. Jej teksty są przede wszystkim opowieścią o społeczeństwie, a dopiero w drugiej kolejności relacją z procesów. Dzisiaj ich powstanie zapewne nie byłoby możliwe. W polskiej prasie brak miejsca na tak wnikliwe i regularne teksty o tym, co się w sądach dzieje, a szkoda. Tym bardziej jednak warto sięgnąć po ten może nieco trącący myszką, ale i tak bardzo interesujący zbiór.
Źródło okładki: strona www.czarne.com.pl | „Pamiętajcie, że byłem przeciw. Reportaże sądowe” Barbara Seidler – recenzja |
Krystalicznie czysty obraz i oczywiście spora przekątna – nowa generacja telewizorów zdążyła nas już do tego przyzwyczaić. Czołowi liderzy na rynku tych urządzeń nie spoczywają jednak na laurach i w zasadzie przez cały czas wprowadzają udoskonalenia i nowe rozwiązania. Proces rozwoju technologicznego początkowo skupiał się na zmniejszeniu gabarytów, a w szczególności grubości telewizorów. Następnym etapem były próby uzyskania jak najwyższej rozdzielczości. Na rynku kolejno pojawiały się standardy HD Ready, Full HD, a ostatnio także 4K. Do tego zdecydowana większość modeli LCD posiada już podświetlenie LED i opcję 3D. Wydawać by się mogło, że to już wszystko, okazuje się jednak, że nie...
Najlepsze z najlepszych
Zazwyczaj już podczas corocznych targów CES wystawcy, czyli producenci, prezentują nowe modele, które w najbliższym czasie wprowadzą na rynek. Co pojawiło się tam ostatnio?
Standardowo królują wyświetlacze 4K, a nawet 8K i ogromne wręcz przekątne – niektóre z nich przekraczają 100 cali. Na targach ukazuje się również coraz więcej odbiorników z wyświetlaczami organicznymi OLED. Uwagę użytkowników przyciągają też modele z segmentu Curved TV, czyli odbiorniki z zakrzywionym ekranem, które zgodnie z obietnicami producentów zapewniają, niespotykane w tradycyjnych wariantach telewizorów, wrażenie głębi.
Wyższa rozdzielczość – lepszy obraz
Zdobywającą coraz większą popularność technologią jest wspomniana już rozdzielczość 4K. Wyświetlany obraz ma rozdzielczość 3840 x 2160 pikseli, czyli o dwukrotnie więcej (w pionie, jak i poziomie) niż „zwykły” Full HD. Dzięki temu, widz zyskuje lepszą ostrość obrazu i może cieszyć się dokładniejszym odwzorowaniem szczegółów.
3D z okularami i bez
Choć technologia 3D jest dostępna już od dłuższego czasu, to jednak opcja oglądania bez okularów spełnia swoje zadanie dopiero od niedawna. Umożliwia to efekt głębi, który „oszukuje” nasz wzrok i pozwala uzyskać efekt 3D bez potrzeby nakładania specjalnych okularów.
Procesory, systemy operacyjne, dodatkowe technologie
Telewizor już jakiś czas temu przestał być urządzeniem pasywnym i peryferyjnym. Dzięki funkcji Smart TV oraz portom USB i modułowi Wi-Fi, na przestrzeni ostatnich kilku lat odbiorniki telewizyjne stały się pełnoprawnymi centrami cyfrowej rozrywki w naszych domach. Zaawansowane procesory „drzemiące” za ekranem, pozwalają na pełną kontrolę podświetlenia obrazu, co przekłada się na jego jakość.
Wspomniana funkcja Smart TV praktycznie zamienia odbiornik w komputer, oferując opcje niedostępne w przypadku tradycyjnych odbiorników. Konieczne jest podłączenie do Internetu (najlepiej powyżej 6 Mb/s, co da płynne odtwarzanie materiałów w jakości HD). Smart TV, posiadający dodatkową kamerę, zaoferuje nam ponadto możliwość przeprowadzania wideorozmów. Dzięki licznym aplikacjom, udostępnianym przez Samsunga, LG, Sony i innych producentów z pomocą telewizora będziemy w stanie skorzystać z VOD, sprawdzić stan konta bankowego, a nawet… zrobić zakupy. | Najnowsze technologie w telewizorach – na co zwracać uwagę? |
Podróż samochodem, przeprowadzka do nowego domu, głośne imprezy – to tylko kilka sytuacji, które mogą być dla naszego psa bardzo stresujące. Na szczęście opracowano wiele rozwiązań umożliwiających uspokojenie czworonoga w bezpieczny i komfortowy sposób, w tym m.in. krople oraz specjalne obroże. Radzimy, z których metod warto skorzystać. Kiedy stosować uspokajacze
Obroże oraz preparaty uspokajające mają zredukować niepokój czworonoga. Zawierają naturalne feromony, które wpływają na psa kojąco, działając bez względu na jego wiek oraz rasę. Wykorzystać je można m.in. w razie pojawienia się lęku separacyjnego, strachu przed burzą bądź fajerwerkami, podczas wizyty u weterynarza, w trakcie podróży, pobytu w nieznanym miejscu, wizyty gości oraz przeprowadzki. Doskonale sprawdzają się również w przypadku pojawienia się w domu małego dziecka lub innego zwierzęcia. Mogą wyeliminować nadpobudliwość, z powodu której pies niszczy meble lub załatwia się w mieszkaniu, a także hałaśliwość, czyli uporczywe szczekanie. Głównym zadaniem uspokajaczyjest dodanie psy otuchy w nowych sytuacjach, w nieznanym otoczeniu oraz podczas kontaktu z obcymi osobami.
Rodzaje uspokajaczy
Uspokajacze dzielimy na dwie podstawowe grupy: obroże uspokajające oraz preparaty sprzedawane w postaci tabletek, kropelek, syropu i aerozolu. Obroże przypominają te, które stosuje się w celu ochrony zwierzęcia przed kleszczami oraz pchłami. Nasączone są feromonami imitującymi zapach wydzielany przez sukę w celu uspokojenia młodych, a także olejkami ziołowymi, np. rumiankiem lub lawendą. Obroże uspokajające działają przez 30 dni, nie mogą być jednak narażone na kontakt z wodą, co oznacza, że na czas kąpieli i suszenia psa należy je zdjąć. Są produkowane w różnych rozmiarach, w tym również dla szczeniąt. Krople uspokajające sprzedawane są w buteleczkach z aplikatorem lub w ampułkach, a działają mniej więcej przez tydzień. Aplikuje się je za uszami, pamiętając o tym, by nie myć psa bezpośrednio po ich zastosowaniu. Jeśli podczas spaceru złapie nas deszcz, preparat należy zaaplikować ponownie.
Obroża Adaptil. Dostępna w dwóch rozmiarach, 45 cm lub 70 cm. Zapobiega niszczeniu przedmiotów, nadmiernemu szczekaniu, brudzeniu w domu. Łagodzi stres związany z wizytą u weterynarza, odwiedzinami gości, przeprowadzką, pojawieniem się nowych zwierząt lub dzieci w domu. Nasączona feromonami nie powoduje skutków ubocznych. Cena: od 77 zł.
Krople Beaphar No Stress.Krople uspokajające typu spot-on dla psów. Redukują stres, wyciszają, pomagają się przystosować do nowych warunków i stanowią wsparcie w przypadku problemów behawioralnych. Zawarty w składzie ekstrakt waleriany działa niemal natychmiast po zaaplikowaniu. Krople są efektywne ok. 7 dni. Cena: od 20,90 zł.
Nowoczesnym rozwiązaniem są dyfuzory uspokajające, które podłącza się do kontaktu. Wyposażone są w wymienne wkłady, które działają przez 4 tygodnie. Uwalniane feromony wpływają na psa kojąco, a ponadto zwiększają jego podatność na terapię behawioralną. Tego typu preparaty są w pełni bezpieczne, ponieważ mają łagodne działanie i nie otumaniają zwierzęcia. Ich jedyną wadą jest ograniczone pole działania: są skuteczne wyłącznie w mieszkaniu, natomiast przed wyjściem na zewnątrz konieczne będzie zastosowanie kropli bądź obroży.
Która metoda sprawdzi się najlepiej
Najskuteczniejszą metodą w przypadku większości psów będzie obroża uspokajająca, ponieważ łatwo ją nałożyć i działa przez bardzo długi czas. Są jednak zwierzęta, którym przeszkadza wydzielany przez nią zapach i mogą próbować ją zerwać. Ponadto część składników, którymi nasącza się obroże, może powodować uczulenia u psów o wrażliwej skórze. Krople to rozwiązanie najlepsze dla psów, które potrzebują uspokajaczy tylko w wyjątkowych wypadkach i przez krótki czas, np. w sylwestra. Działają tylko przez kilka dni, więc u nerwowych psów należałoby bardzo często powtarzać ich aplikowanie. Wszelkiego typu syropy oraz tabletkimają silne działanie, ale mogą podrażniać układ pokarmowy i niektórym psom trudno je podać. W domu – np. podczas imprezy rodzinnej lub w nowym mieszkaniu – warto zastosować dyfuzor.
Środki uspokajające to skuteczna pomoc dla czworonoga, który znalazł się w stresującej sytuacji. Pomagają także jego właścicielowi, bo nie musi się martwić o zdrowie i komfort swojego pupila. Obroża oraz krople uspokajające to coś, co warto zawsze mieć pod ręką. | Jak uspokoić psa? Porównanie obroży i kropelek |
Apple, tworząc swoją platformę HomeKit, chciało połączyć wiele inspirujących urządzeń związanych z automatyką dla domu w jeden współpracujący ze sobą system. Wśród tych urządzeń są także kamery wideo do monitoringu. Na rynku można znaleźć coraz więcej urządzeń współpracujących z platformą inteligentnego domu Apple – HomeKit. HomeKit to taki agregator urządzeń inteligentnego domu, pozwalający z jednej aplikacji zarządzać urządzeniami różnych producentów. Stworzenie HomeKit pozwoliło powiązać na przykład termostaty grzejnikowe jednej firmy z czujnikami temperatury innej. Wcześniej takie integracje były możliwe wyłącznie w ramach produktów jednej linii danego producenta. HomeKit rzeczywiście zniósł te ograniczenie.
Wsparcie platformy
Na rynku pojawia się coraz więcej urządzeń pracujących w ramach platformy HomeKit. Wśród nich są kontaktrony, czujniki temperatury, głowice grzejnikowe, termostaty pokojowe, kamery, czujniki dymu, czujniki czadu i wiele, wiele innych.
By móc z nich skorzystać, należy posiadać mobilne urządzenie Apple pracujące pod kontrolą systemu iOS oraz, jeżeli chcemy zarządzać domem spoza niego, także tvOS. Dziwnym jest, że właściciele komputerów Apple, czyli Maców, nie doczekali się jeszcze platformy pozwalającej zarządzać domową automatyką z ich poziomu. O zapalenie światła nie można nawet poprosić komputerowej Siri – głosowej asystentki. Można mieć jednak pewność, że w niedługim czasie się to zmieni. Jeżeli chcecie móc używać urządzeń HomeKit, musicie mieć iPhone’a lub iPada, a do zarządzania spoza domu dodatkowo AppleTV, co najmniej 4 generacji.
Jaką kamerę wybrać?
W sprzedaży można znaleźć już kilka ciekawych modeli kamer do monitoringu, które współpracują z HomeKit. Od tradycyjnych kamer różni je to, że mają wiele dodatkowych, a przy tym praktycznych funkcji, jak na przykład wykrywanie twarzy, rozpoznawanie domowników, a co za tym idzie wykonywanie zaprogramowanych działań. Na przykład kamera Netatmo WELCOME potrafi wykrywać konkretne osoby, które przychodzą do domu.
W ramach HomeKit można przygotować automatyzację działań dla konkretnej osoby, a także dla osób nierozpoznanych, będących intruzami. Jeżeli kamera WELCOME nie rozpozna osoby, która weszła do domu, natychmiast nas o tym poinformuje i pozwoli podejrzeć obraz tej osoby. Taka kamera kosztuje około 800 złotych. Obraz przesyła do sieci za pomocą wbudowanego Wi-Fi. A będzie to obraz nie byle jaki, ponieważ urządzenie wyposażono w matrycę rejestrującą w Full HD, a obiektyw zapewnia kąt widzenia 130 stopni. Jest to kamera do użytku wewnątrz budynku.
Jeżeli zależy nam na podobnym urządzeniu, ale do monitorowania posesji na zewnątrz budynku, warto rozważyć zakup kamery Netatmo Presence. Rozróżnia ona nie tylko zbliżające się do domu osoby, ale także pojazdy, a nawet zwierzęta. Dzięki temu nikt obcy nie zbliży się do naszego domu niepostrzeżenie. Urządzenie bardzo dobrze radzi sobie z monitoringiem nie tylko w dzień, ale również w nocy. Posiada wbudowany reflektor LED. Producent oferuje także możliwość rejestrowania materiału wideo w rozdzielczości Full HD. Za kamerę zewnętrzną musimy zapłacić około 1300 złotych.
Do monitorowania wnętrza ciekawą propozycję ma D-LINK, który w ostatnim czasie wprowadził do sprzedaży kamerę D-LINK Omna 180. Urządzenie funkcjonalnie może niewiele różni się od wspomnianego NETATMO Welcome, ponieważ także współpracuje w ramach HomeKit i rejestruje obraz w rozdzielczości Full HD, jednak produkt Omna wyposażony został w obiektyw obejmujący swoim zasięgiem aż 180 stopni, dzięki czemu możemy przy pomocy tylko jednej kamery monitorować znacznie większy obszar. Dodatkowo kamera wspiera dwukierunkową komunikację głosową, gdyż wbudowano w nią mikrofon i głośnik. Za tę kamerkę musimy zapłacić około 1200 złotych.
Swoją kamerę ma także Nokia. Model Nokia HOME, który wcześniej znany był jako Withings Home, jednak jej producent został przejęty, a urządzenia obrandowane logo nowego właściciela, niedawno otrzymał certyfikat HomeKit. Dzięki temu ta mała i funkcjonalna kamerka do monitorowania domu jeszcze lepiej współpracuje z produktami Apple. Poza możliwością monitorowania domu kamera została wyposażona w czujnik jakości powietrza, przydatne podświetlenie, które może spodobać się małym dzieciom nielubiącym spać po ciemku, oraz funkcję elektrycznej niani z dwukierunkową komunikacją. Kamera kosztuje około 850 złotych.
Kamerka Logitech Circle 2 to urządzenie hybrydowe, którego można używać albo w domu, albo na zewnątrz. Dzięki dedykowanym uchwytom i akcesorium w postaci dodatkowego akumulatora, pozwala zabezpieczyć dom na wypadek nieprzewidzianych gości. Rejestrowany obraz jest zapisywany w rozdzielczości Full HD. Kamera kosztuje niespełna 1400 złotych. | Kamera wideo do monitoringu z Apple HomeKit |
Jak wiadomo, najważniejsza podczas uroczystości ślubnej jest panna młoda, a tuż po niej… jej suknia. To prawdziwy symbol panny młodej. Jednak równie ważne są weselne akcesoria, a wśród nich także okrycia wierzchnie. Z tego poradnika dowiesz się, które okrycia proponujemy dla panien młodych, aby były modne i spełniały ich oczekiwania. Dlaczego okrycie wierzchnie jest takie ważne?
Dużą wagę przykłada się do ślubnych dodatków, takich jak: welon, kokardy, woalki, buty, torebka, bukiet, biżuteria, kapelusze, rękawiczki, wstążki i wiele, wiele innych. Często jednak zapomina się o rzeczy wydawałoby się podstawowej. Mowa o nakryciach wierzchnich, które są bardzo ważne i potrzebne w dwóch sytuacjach. Po pierwsze, gdy ślub ma miejsce jesienią lub zimą – wówczas panna młoda często decyduje się na płaszcz. Po drugie, gdy uroczystość ma charakter religijny – tradycja nakazuje, by przez szacunek do miejsca kultu, nie odsłaniać ramion.
Założenie ślubnej narzutki staje się potrzebą, kiedy suknia ma odkryte ramiona, głęboki dekolt lub odkryte plecy. Ponadto okrycia świetnie uzupełniają ślubne stylizacje i je upiększają. Warto mieć ten element garderoby, choćby na wszelki wypadek.
Jakie okrycia wybrać? Które są najmodniejsze?
Bolerka
Sprawdzą się w połączeniu z sukniami w stylu retro. Są szykowne i eleganckie, a ich wybór jest ogromny. Najpopularniejsze są te koronkowe i przezroczyste. Jeśli jednak góra sukienki jest ozdobna, warto wybrać matowe bolerko. Szczególnie pięknie prezentują się koronkowe modele, z krótkimi rękawami do matowych i prostych sukienek oraz niezwykle szykowne prześwitujące bolerka z długimi rękawami do sukienek bardziej ozdobnych.
Kiedy deszczowo i zimno – płaszcze i narzutki
W niesprzyjającą pogodę panny młode powinny zapomnieć o krótkich bolerkach i tiulowych okryciach. Delikatne płaszcze o kroju sukni sprawdzą się zimą, natomiast futerka – jesienią. Na wiosenną uroczystość wybierz delikatny i elegancki krótki płaszcz o kroju przypominającym rozpinany sweter. Krótkie płaszczyki będą pasowały do rozkloszowanych sukienek, a te o kroju prostym – do równie prostych sukien, np. o kroju A. Płaszczyki pojawiają się w wariantach zapinanych i niezapinanych narzutek.
„Niewidoczne” bolerko
Idealnie pasuje do sukien bez rękawów, bez ramiączek. Są wykonane z cienkiego tiulu, lekko przezroczyste lub podszyte koronką. Dzięki temu, że są jednoczęściowe, zakładane przodem i zapinane na guzik z tyłu, wydaje się jakby były integralną częścią sukni. Bolerka tego typu imitują gorsety lub rękawy.
Porady – spójność stylu, koloru i wzorów
Futerka i płaszcze wybieraj na śluby organizowane w okresie jesienno-zimowym.
Na wiosenno-letnią niepogodę polecam cienkie płaszcze.
Do sukienek z odkrytymi ramionami najlepiej włożyć jednoczęściowe narzutki imitujące górę sukni.
Bardziej elegancko wyglądają matowe okrycia ślubne. Te ozdobne muszą być spójne ze zdobieniami sukni.
Okrycie ślubne powinno mieć krój dopasowany do modelu sukni.
Lepiej nie przesadzać z nadmiarem zdobień okrycia wierzchniego. Miłośniczki mogą wybrać niewielkie kryształy, perły lub koronkę.
Ślubne okrycie wierzchnie powinno być w kolorze sukni ślubnej. | Modne okrycia wierzchnie do ślubnych stylizacji |
Zapiekany kalafior z beszamelem stanowić będzie idealny dodatek do mięs. Wypróbuj więcej przepisów na Allegro Kuchnia - www.allegro.pl/kuchnia Składniki:
800 g ugotowanego kalafiora
100 g masła
70 g mąki
500 ml mleka
200 g startego sera Bursztyn
Krok po kroku:
Masło rozpuszczamy na patelni. Następnie dodajemy mąkę i przesmażamy ją przez 2 minuty. Następnie dolewamy mleko i dodajemy ser. Gdy składniki się połączą, polewamy sosem kalafiora i zapiekamy w 180 stopniach przez 20 minut.
Sprawdź inne przepisy na zapiekanki na naszym kanale YouTube oraz allegro.pl/kuchnia:
box:video | Kalafior zapiekany z beszamelem i serem Bursztyn |
Sprawdź odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące nowej formy przesyłki Kurier wieczór Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania o nową usługę dostawy przesyłek kurierskich - Kurier wieczór.
Czym jest i jak działa usługa Kurier wieczór?
Jaka jest maksymalna waga paczki w usłudze Kurier wieczór?
Opłata podstawowa jest ustalana na podstawie wyższej wagi rzeczywistej lub przestrzennej. Jak obliczyć wagę przestrzenną?
Jak zamówić kuriera po odbiór paczki?
Ile kosztuje odbiór paczek przez kuriera?
Podjazd kuriera kosztuje 5 PLN, ale w formularzu wystawiania nie można wpisać kwoty wyższej niż 12,24 PLN.
Czy muszę podpisywać umowę z DHL?
Co zyskam dzięki umowie z DHL i jak mam to zrobić?
Czy muszę wykupić ubezpieczenie dla przesyłki, czy w ramach podstawowej ceny jest jakaś ochrona?
Czy mogę ubezpieczyć przesyłkę i ile to kosztuje?
Czy mogę nadać paczkę oznaczoną „ostrożnie szkło” i ile to będzie kosztować?
Kiedy kurier dostarczy paczkę do odbiorcy?
Jeśli czas dostawy - od momentu nadania przesyłki - przekroczy 2 dni, Kupujący ma prawo do zwrotu połowy kosztów przesyłki. Jak wygląda proces zwrotu kosztów?
Jak mogę dodać do oferty opcję przesyłki Kurier wieczór?
Co się stanie, gdy Kupujący nie odbierze przesyłki?
Czym jest i jak działa usługa Kurier wieczór?
Kurier wieczór to usługa dostawy przesyłki kurierskiej w godzinach:
* 18.00-22.00 w większości miast - sprawdź kody pocztowe
17.00-22.00 na pozostałych terenach
w atrakcyjnej cenie 9,95 zł netto (12,24 brutto).
Klient ma prawo domagać się, aby kurier dostarczył przesyłkę w godzinach wskazanych w powiadomieniu sms.
Jeśli klient zgodzi się na wcześniejszą godzinę doręczenie przesyłki, kurier może ją dostarczyć. Jeżeli jednak klient nie wyrazi takiej zgody, wówczas kurier obowiązek doręczenia paczki w godzinach wieczornych.
Gdy przy pierwszej próbie doręczenia przesyłki klienta (odbiorcy) nie ma w domu , a próba ta była podjęta w godzinach innych niż przewidziane godziny doręczenia, to Kurier wieczór podejmie drugą próbę następnego dnia, w godzinach wieczornych, zgodnie z ofertą. Jeżeli druga próba odbędzie się w innych godzinach zakładane w ofercie (17/18-22), wówczas zasadna będzie reklamacja.
Jaka jest maksymalna waga paczki w usłudze Kurier wieczór?
Maksymalna waga paczki wysłanej usługą Kurier wieczór w Allegro to 10kg. Podczas wystawiania oferty cena maksymalna to 12,24 brutto (dla przesyłki płatnej z góry) i 15,31 brutto (dla przesyłki płatnej przy pobraniu).
Możesz nadać cięższą paczkę, ale wówczas przesyłka będzie droższa.
Zgodnie z cennikiem usługi Kurier wieczór (realizowanej przez DHL):
* przesyłka do 20kg kosztuje 15,95zł netto
* przesyłka do (maksymalnie) 31,5kg kosztuje 17,95zł netto.
Opłata podstawowa jest ustalana na podstawie wyższej wagi rzeczywistej lub przestrzennej. Jak obliczyć wagę przestrzenną?
Waga przestrzenna nie jest rzeczywistą wagą przesyłki, tylko wartością obliczaną na podstawie wymiarów paczki, które przelicza się na kilogramy.
Wagę przestrzenną obliczysz według wzoru:
długość (cm) x szerokość (cm) x wysokość (cm)] / 4 000
lub
1 m3 przesyłki = 250 kg (czyli, jak wyżej, objętość przesyłki w cm3 / 4000).
Przykłady:
* Paczka waży 5 kg i ma wymiary 20x35x55 cm. Jej waga przestrzenna wynosi 9,63 kg, czyli jej cena wyniesie 9,95 zł netto
* Paczka waży 5 kg, ale ma wymiary 30x35x55 cm. Jej waga przestrzenna wynosi 14,45 kg, czyli jej cena wyniesie 15,95 zł netto
* Paczka waży 15 kg, ale ma wymiary 50x50x120 cm. Jej waga przestrzenna wynosi 75 kg, czyli jej cena wyniesie 17,95 zł netto. Nie ma w tym przypadku dopłaty za element niestandardowy, gdyż wymiary paczki mieszczą się w wymiarach elementu standardowego 1,4 x 0,6 x 0,6 (m)
* Paczka waży 15 kg, ale ma wymiary 50x50x145 cm. Jej waga przestrzenna wynosi 90,63 kg, czyli jej cena wyniesie 17,95zł + 22 zł netto. Pojawia się w tym przypadku dopłata za element niestandardowy, gdyż jeden z wymiarów paczki nie mieści się w wymiarach elementu standardowego 1,4 x 0,6 x 0,6 (m)
Pamiętaj, że obowiązuje zasada wyboru wyższej wagi elementu – rzeczywistej lub przestrzennej.
Jak zamówić kuriera po odbiór paczki?
To zależy, czy podpisałeś umowę z firmą DHL, czy chcesz nadawać paczki bez umowy.
* Jeżeli chesz nadawać paczki i masz podpisaną umowę z DHL (lub dopiero chcesz podpisać), wypełnij formularz i zapoznaj się z instrukcją nadawania przesyłek
* Jeśli nie masz umowy z DHL, a chcesz nadawać paczki, przeczytaj instrukcję nadawania przesyłek
Kuriera zamówisz na stronie DHL.
Ile kosztuje odbiór paczek przez kuriera?
Masz umowę z DHL (bez względu na to czy ze stałym zbiorem, czy bez)
Jeśli liczba paczek odbieranych w danym dniu będzie mniejsza niż 4 paczki (dotyczy sumy wszystkich odbieranych paczek, nie tylko w ramach usługi Kurier wieczór), wówczas doliczona zostanie opłata za podjazd - 5 zł.
Nie masz umowy z DHL
W przypadku nadań bez umowy, opłata za podjazd kuriera doliczana jest automatycznie, do każdej paczki, która została wygenerowana jako paczka z odbiorem przez kuriera. W przypadku, gdy łączna liczba odebranych paczek w danym dniu była większa niż 3 (dotyczy sumy wszystkich odbieranych paczek, nie tylko w ramach usługi Kurier wieczór), wówczas możesz otrzymać zwrot nadpłaconej kwoty. W tym celu niezbędne będzie złożenie reklamacji do DHL.
Aby zminimalizować wysokość nadpłacanej kwoty, wybierz opcję odbioru przez kuriera tylko w pierwszej paczce, a dla pozostałych paczek wybierz nadanie w punkcie.
Paczki (bez względu na ich ilość) możesz nadać bezpłatnie w jednym z 6000 punktów partnerskich DHL (m.in. w Żabce, Freshmarket, Inmedio, 1-minute, Relay).
Przykłady:
* Sprzedający ma do nadania w danym dniu dwie paczki. Jedną wprowadza jako paczkę z odbiorem przez kuriera (z dopłata 5 zł za odbiór), drugą jako nadawaną w punkcie. Kurier odbiera obie paczki, a dla sprzedającego nie powstaje nadpłata.
* Sprzedający ma do nadania w danym dniu 4 paczki. Jedną wprowadza jako paczkę z odbiorem przez kuriera (z dopłatą 5 zł za odbiór), a kolejne trzy paczki jako nadawane w punkcie. Kurier odbiera wszystkie cztery paczki, a sprzedający na drodze reklamacji otrzymuje zwrot 5 zł.
Podjazd kuriera kosztuje 5 PLN, ale w formularzu wystawiania nie można wpisać kwoty wyższej niż 12,24 PLN.
12,24 PLN to maksymalna kwota wysyłki, jaką możesz zaoferować w ramach usługi Kurier wieczór. Dopłata 5 PLN dotyczy jedynie sytuacji, gdy nadajesz 3 paczki i mniej. Możesz nadać paczki (bez względu na ich ilość) bezpłatnie w jednym z punktów partnerskich.
Czy muszę podpisywać umowę z DHL?
Nie. Możesz korzystać z usługi Kurier Wieczór dla klientów indywidualnych bez umowy z DHL. Ale wówczas każdą paczkę będziesz musiał oddzielnie przygotować on-line w DHL24 i zapłacić za nią on-line od razu po przygotowaniu listu przewozowego.
Co zyskam dzięki umowie z DHL i jak mam to zrobić?
Dzięki umowie z DHL będziesz otrzymywać fakturę zbiorczą za wszystkie paczki nadane w danym miesiącu.
Aby podpisać umowę z DHL, zarejestruj się na stronie firmy DHL.
Czy muszę wykupić ubezpieczenie dla przesyłki, czy w ramach podstawowej ceny jest jakaś ochrona?
Jeżeli nie wykupisz ubezpieczenia, firma DHL z tytułu utraty, ubytku lub uszkodzenia przesyłki ogranicza się do zwrotu najniższej z poniższych kwot:
- zadeklarowanej wartość przesyłki,
- rzeczywistej, zwykłej wartości przesyłki,
- kwoty 500 złotych
Czy mogę ubezpieczyć przesyłkę i ile to kosztuje?
Tak. Ubezpieczenie przesyłki wiąże się z opłatą dodatkową, zależną od wartości paczki:
* do wartości 50 000 PLN – opłata 0,50 PLN
* powyżej wartości 50 000 PLN – opłata 0,2% zadeklarowanej wartości
Czy mogę nadać paczkę oznaczoną „ostrożnie szkło” i ile to będzie kosztować?
Wszystkie przesyłki, obsługiwane niestandardowo (w tym te z delikatną zawartością), powinny zostać specjalnie oznaczone. Oznaczenie to należy wykonać zarówno w systemie DHL – np. w DHL24, jak i na paczce w postaci specjalnej nalepki. Wiąże się to z doliczeniem dodatkowej opłaty w wysokości 22 zł.
W przypadku, gdy przesyłka wymaga oznaczenia jako niestandardowa, a nie zostanie tak oznaczona – nie zostanie przyjęta do przewozu. Aby ją nadać, konieczne będzie stworzenie nowej przesyłki (i etykiety w systemie).
Kiedy kurier dostarczy paczkę do odbiorcy?
Przesyłki DHL Kurier Wieczór są doręczane w ciągu 1-2 dni - z reguły w następnym dniu roboczym na terenach miejskich, a w ciągu dwóch dni roboczych na pozostałych.
Jeśli czas dostawy - od momentu nadania przesyłki - przekroczy 2 dni, Kupujący ma prawo do zwrotu połowy kosztów przesyłki. Jak wygląda proces zwrotu kosztów?
Informacja dla kupujących:
W takim przypadku skontaktuj się ze sprzedawcą, który powinien się ubiegać o zwrot w DHL.
Informacja dla sprzedających:
Jeśli zwłoka w doręczeniu trwała dłużej niż jeden dzień, przysługuje odszkodowanie do wysokości równowartości 50% opłaty podstawowej za transport (opłata podstawowa wynika z cennika aktualnego w dniu nadania przesyłki lub z umowy zawartej z DHL). Sprzedający, który jest płatnikiem za przesyłkę, może w takiej sytuacji złożyć reklamację na stronie https://dhl24.com.pl/reklamacje/status/index.html.
Podczas składania reklamacji DHL rekomenduje założenie konta w serwisie DHL24, które umożliwia śledzenie historii zgłoszeń. Konto w serwisie nie jest jednak konieczne do złożenia reklamacji.
Sprzedający, który jest płatnikiem za przesyłkę i złoży reklamację online z tytułu nieterminowości, może otrzymać od DHL odszkodowanie.
Jak mogę dodać do oferty opcję przesyłki Kurier wieczór?
podczas wystawiania oferty - w formularzu wystawiania, w części “Dostawa i płatność” wybierz opcję Kurier wieczór
w cenniku dostawy - dodaj opcję Kurier wieczór do istniejącego już cennika dostawy lub stwórz nowy cennik
podczas przygotowania szablonu w Menedżerze sprzedaży
przez API - sprawdź, jak dodać
Co się stanie, gdy Kupujący nie odbierze przesyłki?
Przesyłka wróci na koszt nadawcy, dlatego powinieneś wprowadzić numer telefonu odbiorcy podczas adresowania przesyłki. Dzięki temu kupujący zawsze może skorzystać z bezpłatnej opcji Przekieruj paczkę.
Dowiedz się więcej o usłudze Kurier wieczór:
informacje dla sprzedających
informacje dla kupujących | Kurier wieczór - najczęściej zadawane pytania |
Klimatyzacja to element samochodu, bez którego wiele osób nie wyobraża sobie podróży podczas upalnych dni. Żeby jednak zapewnić przyjemną temperaturę i wilgotność w kabinie, należy pamiętać o serwisowaniu układu klimatyzacji. W Polsce wciąż jeszcze całoroczne jeżdżenie z użyciem klimatyzacji nie jest tak popularne jak u naszych sąsiadów. Dlatego o jakiejkolwiek usterce dowiadujemy się najczęściej dopiero w momencie, kiedy temperatura na zewnątrz powoduje, że jedyne, na co mamy w tym momencie ochotę, to basen z zimną wodą lub szklanka mrożonego napoju. Aby zapobiec takim sytuacjom, należy regularnie przeglądać i wymieniać części układu klimatyzacyjnego wg wskazań producenta. Jednym z ważniejszych jego elementów jest osuszacz, nazywany również filtrem klimatyzacji.
Jaką funkcję pełni filtr klimatyzacji i jak go zlokalizować?
Tradycyjnie w większości samochodów osuszacz występuje w postaci małego aluminiowego zbiorniczka umieszczonego na przewodach klimatyzacji pomiędzy skraplaczem a parownikiem. Jego podstawową funkcją jest, jak sama nazwa wskazuje, osuszenie, a dokładniej niedopuszczenie do powstawania nadmiaru wilgoci w całym układzie klimatyzacji samochodu. Wilgoć wywołuje korozję elementów metalowych, co z kolei przyczynia się do zanieczyszczenia czynnika chłodzącego, który zabrudzony może powodować blokowanie się skraplacza.
Nadmiar wody, który przedostaje się do układu chłodzącego z powodu panującej w nim stosunkowo niskiej temperatury, często osadza się w skrystalizowanej postaci, czego konsekwencją jest uniemożliwienie swobodnego przepływu czynnika chłodzącego. Dzięki obecności substancji higroskopijnych, czyli takich, które posiadają zdolność pochłaniania wilgoci, osuszacz radzi sobie z jej nadmiarem.
Kolejnym ważnym zadaniem tego elementu jest filtracja zanieczyszczeń, które przedostają się do układu, również podczas jego montażu. Osuszacz zabezpiecza więc pozostałe, czasem bardzo kosztowne ogniwa klimatyzacji przed uszkodzeniem. Niektóre modele osuszaczy mają dodatkowo miernik umożliwiający kontrolowanie poziomu czynnika chłodzącego w układzie.
W takim razie kiedy wymiana?
Odpowiedź na to pytanie brzmi… za każdym razem, kiedy w jakiś sposób narażamy układ na przedostanie się do niego wilgoci. Najczęściej następuje to w momencie wymiany kompresora potocznie nazywanego sprężarką lub za każdym razem, kiedy układ chłodzący zostaje rozszczelniony. Specjaliści w zakresie klimatyzacji zalecają również wymianę osuszacza co dwa lata, nawet jeżeli klimatyzacja w tym czasie działa bez zarzutów. Taki wydatek kilkudziesięciu złotych – bo tyle najczęściej kosztuje ten filtr – pozwoli uchronić portfel przed o wiele bardziej kosztownymi naprawami.
Ale przecież pan powiedział, że nie trzeba…
Zapewne nieraz zauważyliście oferty nabicia czynnika chłodzącego w atrakcyjnej cenie, o wiele niższej od tej, która obowiązuje w wyspecjalizowanych w tej dziedzinie serwisach. Dość często w takiej sytuacji można usłyszeć od niewykwalifikowanego pracownika, że nie ma konieczności wymiany osuszacza. Nie należy jednak wierzyć w te zapewnienia, ponieważ przeważnie warsztaty te nie są przygotowane do wymiany tego elementu i z powodu obawy przed utratą klienta przekazują błędne informacje.
Częsty błąd przy wymianie
Należy pamiętać, że każdy nowy osuszacz zaczyna spełniać swoje zadanie w momencie jego rozpakowania. Filtry te przy produkcji są w odpowiedni sposób pakowane, co gwarantuje zachowanie właściwości podczas magazynowania w sklepie czy transporcie do klienta.
Pozostawienie otwartego osuszacza, nawet na jakiś czas przed jego montażem, powoduje, że staje się on bezużyteczny lub o wiele mniej skuteczny. Jak możemy się domyśleć, podobna sytuacja dotyczy kupowania używanych filtrów, co jest wręcz absurdalnym, a niestety dosyć często stosowanym rozwiązaniem przez nieświadomych kierowców.
Regularny serwis i wymiana elementów wg wskazań producenta pozwoli nam cieszyć się sprawną klimatyzacją nawet wtedy, gdy pogoda rozpieszcza nas iście afrykańskimi temperaturami. | Kiedy wymienić osuszacz klimatyzacji samochodowej |
Koper włoski (fenkuł) to roślina z rodziny selerowatych. Nasiona kopru wykorzystuje się m.in. w dolegliwościach układu pokarmowego. Świeży fenkuł świetnie sprawdzi w wielu przepisach. Sprawdź naszą propozycję na spaghetti z koprem włoskim. Składniki:
400 g makaronu spaghetti
1/2 bulwy kopru włoskiego
200 g pomidorów z puszki
2 posiekane ząbki czosnku
1 kulka mozzarelli
świeża bazylia
70 ml białego wina wytrawnego
Krok po kroku:
Na oliwie podsmażamy posiekany koper włoski z czosnkiem. Gdy składniki zmiękną, dolewamy wino i czekamy, aż odparuje. Następnie dodajemy pomidory i dusimy je 10 min. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Makaron gotujemy w wysokim garnku zgodnie z opisem na opakowaniu, po czym dodajemy go do sosu. Mieszamy i nakładamy na talerze. Dodajemy mozzarellę i bazylię.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube | Spaghetti z koprem włoskim, pomidorami, bazylią i mozzarellą |
Kombinezon to jedna z propozycji dla dzieci na zimową aurę. Jego główną zaletą jest to, że szybko się go zakłada i jest wygodny. Maluch może w nim biegać, skakać, zjeżdżać na sankach i rzucać śnieżkami. Kombinezon zapewnia ciepło i nie pozwala, aby śnieg lub wilgoć przedostały się do wnętrza. Jakie kombinezony dla dzieci znajdziemy na Allegro? Czy oferta jest szeroka, nawet jeżeli wprowadzimy górny limit w wysokości 150 zł? Sprawdźmy. Kombinezony dla niemowląt
Pierwszym kombinezonem dla niemowląt wykonanym z materiału jest strój przypominający tygrysa. Zapięcie na podwójny zamek błyskawiczny ułatwia zakładanie i zdejmowanie stroju. Od strony wewnętrznej został pokryty miłym w dotyku polarem. W zestawie dostajemy również rękawiczki, a kaptur jest ozdobiony wizerunkiem mordki tygrysa i małymi uszkami. Koszt to około 65 zł.
Kolejną propozycją może być kombinezon panda w biało-czarnej kolorystyce. Strój zapinany na napy, ocieplony grubym futerkiem. Wykonany ze 100% bawełny. Koszt to około 60 zł.
Wśród propozycji kombinezonów, które przypominają śpiwory, znajdziemy takie, które pasują do fotelików samochodowych Maxi Cosi. Z pewnością nietuzinkowym rozwiązaniem jest otwór ułatwiający zapięcie pasów bezpieczeństwa. Ocieplane polarową podszewką, są miękkie i miłe w dotyku. Mają podwójne zapięcie, które ułatwia ubieranie noworodków i niemowląt. Może być używane również jako okrycie wierzchnie na spacer do wózka. Wybierając ten model, spokojnie zmieścimy się w cenie do 150 zł.
Kombinezony Babaluno
Wśród szerokiej oferty dla najmłodszych dzieci znajdziemy też kombinezony od Babaluno. Jedną z propozycji jest kombinezon, którego zewnętrzna część to poliester, a wewnętrzna to ciepły polar. Dzięki temu strój nie przepuszcza wilgoci do środka. Ma zapięcie na suwak. Stopki stanowią jedną całość z nogawkami, więc jest przeznaczony dla niemowląt. Rękawy zostały wykończone ściągaczami, a kaptur obszyto ozdobnym, odpinanym futerkiem. W przedziale od około 60 do 150 zł znajdziemy wiele ciekawych propozycji od Babaluno.
Kombinezon dla przedszkolaka
Dla dzieci w wieku przedszkolnym ciekawą propozycją może być kombinezon pikowany, który składa się ze spodni z szelkami – typu ogrodniczki – oraz kurtki. Zewnętrzna część jest wykonana z nieprzemakalnego materiału, a wewnętrzna została podszyta ciepłym futerkiem. Ma odpinany kaptur. Dostępny jest w wielu wersjach kolorystycznych. Koszt to około 60 zł.
Jedną z propozycji jednoczęściowych kombinezonów dla dzieci w wieku przedszkolnym mogą być stroje zimowe od Cool Club. Są zapinane na suwak i z patką na rzepy, która chroni przed przedostawaniem się chłodu do środka. Wiatroszczelny i wodoodporny materiał chroni przed śniegiem i zimową aurą, a polarowa podszewka zapewnia dodatkowe ciepło. Atutem są liczne odblaski. Wśród kombinezonów Cool Club znajdziemy także różnorodne modele zarówno dla chłopców, jak i dla dziewczynek, od około 50 do 150 zł.
Podsumowanie
Kombinezony dla niemowląt mogą być wykonane z materiału. Są miękkie, nie krępują ruchów, a ochronę przed śniegiem i wiatrem pełni w tym przypadku pokrowiec od wózka. Kombinezony szyte na wzór śpiworów to propozycja dla tych, którzy przy ubieraniu noworodka chcą czuć pełen komfort. Kombinezony dla dzieci w wieku przedszkolnym powinny być wykonane z wiatroszczelnego i wodoodpornego materiału, dzięki temu podczas szaleństw na śniegu wilgoć i chłód nie przedostaną się do środka. Oferta kombinezonów w cenie do 150 zł jest bardzo szeroka i z pewnością każdy znajdzie coś odpowiedniego dla swojego dziecka. | Przegląd kombinezonów dla dzieci do 150 zł |
Pieczone warzywa korzenne smakują wybornie! Zwłaszcza gdy są podane z aromatycznym sosem! Chcesz jeść więcej warzyw? Wypróbuj je w wersji pieczonej! Składniki:
4 marchewki
2 pietruszki
1 główka selera
4 ziemniaki
1 łyżka miodu
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka ulubionych przypraw
olej rzepakowy
świeża kolendra
Krok po kroku:
Warzywa obieramy, skrapiamy olejem i pieczemy w 200 stopniach przez 20 min. W misce łączymy miód z sokiem z cytryny i przyprawami. Powoli dolewamy olej, aż sos zgęstnieje. Po upieczeniu polewamy warzywa sosem i dodajemy kolendrę.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube | Pieczone warzywa korzeniowe z korzennym sosem i kolendrą |
Alternatywa dla czapek, kapeluszy, beretów i opasek. Wyjątkowy dodatek do stroju, stworzony z myślą nie tylko o dzieciach i młodzieży. Ciekawy pomysł na prezent! Damskie nauszniki – dowiedz się, jak je nosić. Nauszniki mogą nadać ubraniu nowego charakteru. Zapewniają nie tylko ochronę przed zimnem, ale są też ciekawe ze względu na wielość rodzajów i sposób wykonania. To świetny pomysł, jeśli lubisz niestandardowe rozwiązania.
Noszenie czapki rozwiązaniem nie dla wszystkich
Czapka jest elementem garderoby bardzo uniwersalnym. Noszą ją dzieci, młodzież, dorośli. Jednak nie wszystkie panie czują się w niej komfortowo. Bardzo trudno jest dobrać twarzową czapkę, pasującą do konkretnego typu urody. Poza tym zmorą jest popsuta fryzura i przyklapnięcie włosów. Kaptur od kurtki również nie jest najlepszym wyjściem, zazwyczaj nie dodaje uroku i zsuwa się przy silnym wietrze. Nauszniki natomiast rozwiązują większość problemów.
Nauszniki są jak duże słuchawki obszyte materiałem. Grzeją marznące uszy, nie dotykając przy tym głowy i włosów, a więc nie niszcząc fryzury. Sprawdzają się przy niemal każdym upięciu włosów, jednocześnie nie przyspieszając ich przetłuszczania się.
Są niezmiernie wygodne, gdyż w każdym momencie można je szybko ściągnąć i założyć. Nie powodują też nieestetycznych odciśnięć na czole, co często ma miejsce podczas noszenia czapki. Ciekawie dobrane stanowią świetne uzupełnienie modnej stylizacji. Co więcej, nauszniki nie ograniczają wyboru. Można je nosić samodzielnie, a nawet dodatkowo, pod czapką. Jest to funkcjonalne rozwiązanie, gdy czapka nie zakrywa uszu, a na dworze jest bardzo zimno (czapka nie daje wystarczającego efektu ogrzania).
Jakie nauszniki wybrać?
Jeśli chcesz wyglądać niestandardowo, zdecyduj się na nauszniki. Jakie? Wszystko zależy od rodzaju odzieży wierzchniej noszonej przez ciebie najczęściej. Nauszniki mogą nadawać ubraniu lekkości i elementu zabawy, ale nie mogą być tandetne. Niekoniecznie będą pasować np. do przedłużonego, eleganckiego płaszcza. Na pewno dodadzą charakteru wszelkiego rodzaju kurtkom i krótszym płaszczykom. Przede wszystkim powinny być dobrze dopasowane. Tylko wtedy zapewnią maksimum wygody. Na szczęście, mimo że wiele kobiet wydaje się nie być przekonanych do tego elementu garderoby, mamy duży wybór.
Jakie nauszniki panie wybierają najczęściej?
W wersji futrzanej – szczególnie te wykonane z futerka naturalnego lub sztucznego. Nauszniki z futra naturalnego są zdecydowanie droższe, np. firmy OCHNIK D 102 kosztują prawie 100 zł. W tych nausznikach koła na uszy są wykończone wewnątrz futrem z królika, natomiast zewnętrzna część kół na uszy i pasek na głowę – z poliestru. Z kolei modele ze sztucznego futerka są tańsze i najczęściej różnokolorowe, np. nauszniki Soxo (cena ok. 13 zł, w wersji białej, czarnej i czerwonej), Starling (cena 16 zł, mix koloru białego, czerwonego i szarego), owieczki Primark Atmosphere (cena 30 zł) czy Barts (cena 75 zł).
Z wełny merynosów – wykonane z wełny używanej także w produkcji butów Emu. Merynosy to krzyżówka owiec, które żyją tylko w Australii, w określonych warunkach klimatycznych. Wełna chłodzi, gdy jest gorąco i ociepla, kiedy jest zimno. Zakup nauszników z wełny merynosów to wydatek rzędu 199- 300 zł.
Sportowe – prostsze, zwykle bardziej stonowane w kroju. Spełniają przede wszystkim funkcję praktyczną. Raczej nie stanowią eleganckiego dodatku, ale ciekawie uzupełniają strój. Przeznaczone są głównie dla sportowców i osób, które nie lubią uprawiać sportów w czapce, np. nauszniki ocieplane kolorowe (za jedyne 5,50 zł), idealnie dopasowujące się do kształtu głowy.
Kupując nauszniki, warto zwrócić uwagę na ich dodatkowe funkcje:
Składanie.
Regulowanie.
Uniwersalny rozmiar.
Skręcany pałąk, umożliwiający złożenie nauszników do kieszonkowego rozmiaru.
Nauszniki spełniają rolę ciekawego dodatku, ale nie są polecane wszystkim. Nie chronią zatok i nie ogrzewają czubka głowy, przez który ucieka z organizmu najwięcej ciepła. Są najlepsze na lżejsze chłody, na większe mogą wymagać połączenia z czapką. | Nauszniki dla niej – jak nosić? |
Masz do wydania maksymalnie 600 zł i zupełnie nie wiesz, jaki smartfon wybrać? Oferta na Allegro jest przeogromna, więc osobie, która zupełnie nie zna się na tematyce smartfonów, może być trudno połapać się w gąszczu aukcji i wybrać właściwe urządzenie. Za pomocą tego poradnika postaram się nieco ułatwić wam to zadanie i zaprezentuję polecane smartfony, które warto wziąć pod uwagę podczas podejmowania decyzji zakupowej. Samsung Galaxy J3 (2016)
W cenie do 600 zł możemy przebierać w smartfonach najbardziej znanych producentów, np. koreańskiego potentata w dziedzinie sprzętów mobilnych – firmy Samsung. Model Galaxy J3 (2016) kosztuje ok. 520 zł. Smartfon ten występuje w kilku wersjach, więc możemy go kupić zarówno z dual SIM, jak i bez. Urządzenie zostało wyposażone w 5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli, 4-rdzeniowy procesor z zegarem 1,5 GHz, 1,5 GB RAM, a także 8 GB przestrzeni na dane. Samsung Galaxy J3 (2016) do przechwytywania zdjęć wykorzystuje kamerę główną 8 Mpix oraz przednią 5 Mpix. System operacyjny to Android 5.1 Lollipop. Smartfon jest zasilany przez ogniwo o pojemności 2600 mAh. Galaxy J3 (2016) ma matrycę typu Super Amoled, która przez wiele osób jest ceniona ze względu na doskonały kontrast.
box:offerCarousel
Xiaomi Redmi 4X
A co powiecie na smartfon chińskiego giganta, firmy Xiaomi? Model Redmi 4X to naprawdę ciekawe urządzenie w tej cenie. W kwocie ok. 590 zł otrzymamy 5-calowy ekran o rozdzielczości wynoszącej 720 x 1280 pikseli, 2 GB RAM, 16 GB pamięci wewnętrznej i obsługę dual SIM. Jedną z mocnych stron tego sprzętu jest bateria mająca pojemność aż 4100 mAh. Z urządzenia na pewno zadowoleni będą też wielbiciele dobrej fotografii, ponieważ Redmi 4X został zaopatrzony w kamerę główną 13 Mpix i kamerę przednią 5 Mpix, w sam raz do selfie. Nie można zapominać o procesorze wyposażonym w 8 rdzeni CPU, z zegarem taktowanym częstotliwością 1,4 GHz. Standardowo smartfonem tym zawiaduje nie najnowsza, ale i nie przestarzała wersja Androida – 6.0 Marshmallow. Za niecałe 100 zł więcej jest dostępna wersja z 3 GB pamięci RAM i 32 GB pamięci wewnętrznej.
box:offerCarousel
Kruger&Matz Drive 4 mini
Kruger&Matz Drive 4 mini to smartfon, który dość mocno różni się od pozostałych prezentowanych tutaj sprzętów. Dlaczego? Ponieważ jest to urządzenie dla osób, które wymagają przede wszystkim „pancerności”, czyli odporności na upadki, wodę, kurz itp. Kruger&Matz Drive 4 mini już na pierwszy rzut oka wygląda solidnie. Producent opatrzył urządzenie certyfikatem IP68, który świadczy o jego całkowitej pyłoszczelności oraz ochronie przed skutkami ciągłego zanurzenia w wodzie. Niestety, w ślad za mocną obudową idą nieco gorsze parametry techniczne. Kruger&Matz Drive 4 mini został bowiem wyposażony w 4-calowy ekran o rozdzielczości wynoszącej 800 x 480 pikseli, 1 GB RAM, 8 GB przestrzeni na dane, 4-rdzeniowy 1,3 GHz procesor oraz kamery 5 Mpix i 0,3 Mpix. Na szczęście jest tu dostęp do obsługi dual SIM, a bateria ma sporą pojemność, bo 3200 mAh. Co z systemem operacyjnym? Tak jak we wspominanym wcześniej Samsungu, jest tu Android 5.1 Lollipop.
box:offerCarousel
LG K10
Na koniec zostawiłem propozycję koreańskiego producenta, firmy LG, a konkretnie model K10. Ten kosztujący ok. 580 zł smartfon został wyposażony w 5,3-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli, aż 8-rdzeniowy procesor z zegarem 1,14 GHz, 1,5 GB RAM, a także 16 GB przestrzeni na dane. Kamery? Również w tej kwestii K10 nie ma się czego wstydzić, ponieważ jest tu sensor 13 Mpix z tyłu i 5 Mpix z przodu. Narzekać można jedynie na baterię, która ma dość małą pojemność 2300 mAh. Jest tu też obsługa dual SIM, z czego zapewne ucieszą się osoby używające dwóch kart SIM. | Smartfony do 600 zł – II kwartał 2017 |
Współczesne kuchnie zmieniły się w nowoczesne laboratoria. Coraz więcej w nich specjalistycznych urządzeń ułatwiających gotowanie. Minutnik, termometr i waga – to musi mieć każdy kucharz. Sztuka gotowania wymaga niezwykłej precyzji. Przyrządy do mierzenia czasu, temperatury i wagi są niezbędne, gdy chcemy, aby nasze potrawy były idealne. Takie gadżety przydadzą się nie tylko osobom początkującym w kuchennych zmaganiach.
Temperatura
Często mamy wątpliwości, czy mięso jest już dobrze upieczone. Dzięki termometrowi kuchennemu nie musimy już rozkrawać dużego kawałka, aby się przekonać, czy czas wyjąć go z piekarnika. Do sprawdzania temperatury pieczeni lub steku używamy termometru szpilkowego z nakłuwaczem, który bez problemu wbijemy w każdy kawałek mięsa. Każdy termometr szpilkowy sprawdzi się również, gdy będziemy chcieli zmierzyć temperaturę ciasta lub dowolnej cieczy. Docenią go szczególnie miłośnicy wina, które to należy serwować w ściśle określonej temperaturze.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Trudną sztukę pieczenia ułatwi również termometr, który można umieścić wewnątrz piekarnika. Precyzyjnie pokaże stopień nagrzania i zapobiegnie przypaleniu potrawy. Co prawda, w większości piekarników nastawia się żądaną temperaturę ręcznie lub elektronicznie, ale urządzenia często przekłamują rzeczywistą wartość lub nagrzewają się nierównomiernie. Termometr cukierniczy przyda się natomiast osobom, które często przygotowują takie specjały jak nugat lub karmel oraz inne słodkości, które trzeba wolno gotować i dbać, a by ich temperatura nie była za wysoka. Można go wygodnie przymocować do ścianki garnka. Tego rodzaju miernik ciepła będzie się też doskonale nadawał do gorącego tłuszczu.
Czas
box:offerCarousel
Odpowiedni czas gotowania lub pieczenia to podstawa sukcesu każdego kucharza. Minutnik to bardzo przydatny gadżet, dzięki któremu nigdy nie przeoczymy momentu, w którym należy wyciągnąć ciasto z piekarnika lub zestawić garnek z kuchenki. Do wyboru mamy minutniki elektroniczne i mechaniczne. Oprócz podstawowej funkcji odmierzania czasu są to również zabawne, kolorowe, a nierzadko designerskie przedmioty. Miewają zaskakujące kształty – od klasycznego jajka, przez różne owoce, aż po figurki zwierzątek. Postać kucharza czy słodka pastelowa babeczka – każdy model będzie niewątpliwą ozdobą kuchennego blatu. Do nowoczesnych wnętrz pasują także cyfrowe minutniki z błyszczącej stali, wyposażone w wyświetlacz.
Zaskoczy nas specjalny minutnik do gotowania jajek, który wkładamy do wody razem z nimi. W czasie gotowania obserwujemy, jak zmienia się kolor ceramicznego urządzenia, na którym dodatkowo zaznaczona jest również podziałka, której przyporządkowane są stopnie ugotowania – na miękko, średnio, na twardo. Z takim minutnikiem śniadanie będzie zawsze perfekcyjne.
Waga
W przepisach kulinarnych liczą się przede wszystkim proporcje użytych produktów. Jeśli chcemy, aby potrawa się udała, warto dokładnie zważyć składniki – np. mąkę, masło, płyny – na uniwersalnej wadze szklanej. Pamiętajmy jednak, aby ją wytarować, czyli odjąć ciężar naczynia, w którym znajduje się produkt. Ten problem likwiduje waga wyposażona w miskę, do której wygodnie wlejemy lub wsypiemy odmierzany składnik. Zdarza się, że musimy odmierzyć bardzo małe ilości produktu, np. proszku do pieczenia – w takim wypadku przyda się łyżka z wbudowaną wagą. Na cyfrowym wyświetlaczu pojawi się dokładna gramatura.
box:offerCarousel
Niezwykłym wsparciem dla wszystkich odchudzających się i dbających o dietę będzie waga dietetyczna. Dla wybranego produktu waga policzy i wskaże wartość kaloryczną, zawartość soli, białka, cholesterolu, węglowodanów i tłuszczu. To nieoceniona pomoc również dla osób chorych na cukrzycę lub zmagających się z innymi problemami zdrowotnymi.
Przyrządy do precyzyjnego odmierzania przydadzą się w kuchni zarówno początkującego kucharza, jak i mistrza sztuki kulinarnej. Termometr kuchenny, minutnik i waga pomogą nam przygotować idealne potrawy i ułatwią codzienne gotowanie. | Niezbędne gadżety w nowoczesnej kuchni – minutnik, termometr i waga |
Udany obiad musi mieć dopełnienie w postaci apetycznego deseru, zaserwowanego w towarzystwie aromatycznej kawy. Forma, w jakiej go podamy, jest równie istotna, jak sam smak. Podpowiadamy, jaki serwis deserowo-kawowy wybrać, by zachwycić wszystkich gości. Czym się kierować?
Udane przyjęcie, obiad w gronie najbliższych czy spotkanie z przyjaciółmi wymagają wyjątkowej oprawy. Elegancko zaserwowane ciasto oraz kawa tworzą wyjątkowy nastrój, sprawiając, że słodkości wydają się jeszcze smaczniejsze, a napoje bardziej aromatyczne. Wybór odpowiedniego serwisu deserowo-kawowego może być jednak trudny, zwłaszcza wtedy, kiedy poszukujemy modelu wysokiej klasy. Ekskluzywny serwis to wydatek rzędu kilkuset nawet do kilku tysięcy złotych, dlatego jego zakup warto dobrze przemyśleć. Pamiętajmy jednak, że lepiej dopłacić za produkt cenionego producenta, niż kupować coś niewiadomego pochodzenia.
Dobrej jakości zastawa będzie służyła kolejnym pokoleniom przez wiele lat, dlatego podczas zakupów warto zwrócić uwagę na materiał, z którego została wykonana. Najszlachetniejsza, ale jednocześnie najdroższa, jest porcelana kostna (Fine Bone China). Ten delikatny, niemal przezroczysty materiał – szczególnie w wersji z ręcznymi zdobieniami – wygląda bardzo efektownie. Warto pamiętać, że porcelana wymaga starannej pielęgnacji i nie nadaje się do mycia w zmywarce.
Standardowe serwisy do ciasta i kawy przeznaczone są dla 6 lub 12 osób, co oznacza, że w ich skład wchodzi 6 lub 12 filiżanek ze spodkiem i talerzy deserowych, a do tego w zależności od producenta także dzbanek, cukiernica, mlecznik, łopatka do ciasta i patera na słodkie przekąski. Na rynku nie brakuje zestawów z dodatkowymi elementami, jednak zwykle są one mało praktyczne i zawyżają cenę, więc warto się zastanowić, czy będą nam potrzebne.
Klasyka czy nowoczesność?
Design serwisu kawowo-deserowego jest równie ważny, jak jego jakość. Powinien pasować do stylu, w którym urządzona jest nasza kuchnia lub jadalnia, a także do zastawy obiadowej. Spójna forma wygląda schludnie i świadczy o dobrym guście. Obecnie bez problemu dostaniemy porcelanę w każdym kolorze, dlatego znalezienie idealnej nie powinno stanowić większego problemu.
Serwisy klasyczne lubią subtelną formę i misterne zdobienia, przede wszystkim kwiatowe. Mogą być nanoszone ręcznie lub przybierać formę subtelnych tłoczeń w materiale. Ciasto zaserwowane na talerzyku pomalowanym w róże idealnie podkreśli aranżację w stylu romantycznym lub angielskim. Nowoczesne serwisy mają z reguły wyszukane, nieco „ostre” kształty i wyraziste kolory – np. czerń w połączeniu z czerwienią. Warto pamiętać, że moda na nietypowy design może szybko przeminąć, a wybrana przez nas zastawa, zamiast zdobić stół, będzie wyglądała kiczowato. Najlepszym rozwiązaniem jest wybór serwisu uniwersalnego, najlepiej w kolorze białym, który będzie pasował do każdego wnętrza i sprawdzi się podczas różnych okazji.
Serwis Iwona Chodzież. Serwis na 12 osób, liczący 39 elementów. W jego skład wchodzą m.in. filiżanki ze spodeczkami, talerzyki do ciasta i imbryk. Model klasyczny, w wersji dekorowanej i niedekorowanej, z porcelany I gatunku.
Serwis Karolina Karat. Serwis na 12 osób składający się z 39 elementów. W zestawie znajdziemy m.in. filiżanki o pojemności 220 ml ze spodkami, talerzyki i mlecznik. Model nowoczesny, o obłych kształtach, zdobiony subtelnymi tłoczeniami.
Serwis Ćmielów Yvonne. Serwis na 12 osób składający się z 41 elementów. W zestawie m.in. czajniczek z podgrzewaczem, filiżanki o pojemności 200 ml ze spodkami i tacka do ciasta. Porcelana w klasycznym białym kolorze ze srebrnymi zdobieniami. | Zastawa deserowa, czyli na czym zaserwować ciasto |
Drzewa i krzewy owocowe pełnią w ogrodzie głównie funkcje praktyczne. Wiele gatunków można jednakże wykorzystać do tworzenia nieformowanych żywopłotów, ozdoby wysokich rabat, wrzosowisk lub jako wyeksponowane solitery. Warto przy tym wybierać także gatunki mniej znane, nadające ogrodowi oryginalnego wyglądu. Uprawa roślin jadalnych w ogrodzie nie musi sprowadzać się do wyboru najpopularniejszych gatunków. Warto stawiać na drzewa i krzewy, które nie tylko dadzą smaczny plon, ale będą jednocześnie niesztampową dekoracją. Wiele z nich to nowości pochodzące z różnych części świata (np. Dalekiego Wschodu). Inne – to zapomniane gatunki rodzime (lub ich krzyżówki), które wracają do łask. Warto przy tym pamiętać, że rośliny obcego pochodzenia mogą wymagać dodatkowej opieki – np. okrywania na zimę.
Dary Ameryk – do ogrodów, parków i zieleni miejskiej
Bez błękitny – to podgatunek bardziej znanego w Polsce bzu czarnego. Tak jak sugeruje nazwa zasadniczą różnicą jest barwa owoców. Owoce bzu błękitnego są ciemnogranatowe, jednak pokrywa je jaśniejszy, błękitnoszary nalot. Wykorzystuje się je na przetwory. Krzew ma nieco większe wymagania od bzu czarnego, wciąż jednak sprawdza się na większości stanowisk. Warto go uprawiać na szpalery i nieformowane żywopłoty – podaje zielonyogrodek.pl.
Głóg szkarłatny – jest uprawiany w zieleni miejskiej i w parkach, ale warto sadzić go także w przydomowych ogrodach. Jego zaletami są obfite kwitnienie i wytwarzanie dużych owoców (nawet do 2 cm średnicy). Uprawa i zastosowanie są podobne jak w przypadku rodzimych gatunków (np. głogu jednoszyjkowego). Młode okazy przed nadejściem zimy powinno się okrywać. W ogrodzie warto tworzyć z niego szpalery i aleje.
Perły Dalekiego Wschodu – idzie nowe
box:offerCarousel
Idesja wieloowocowa – to krzew lub drzewo dorastające do 5 m wysokości. Posiada duże sercowate liście, jesienią przebarwiające się na różowo, oraz żółte kwiaty zebrane w wiechy. Pod koniec lata i na początku jesieni wykształca kuliste czerwone owoce zebrane w długie, nawet 30-centymetrowe owocostany. Można spożywać je na surowo lub wykorzystywać na przetwory. Roślina przed nadejściem zimy powinna być osłaniania i kopczykowana. Należy ją regularnie formować. Warto ją sadzić jako ozdobny wyeksponowany soliter.
Kolcowój chiński – jego owoce, znane pod nazwą „goji”, są coraz łatwiej dostępne w sklepach. Mają specyficzny słodkawy smak. Przy zapewnieniu dobrych warunków można uzyskać je także z własnej uprawy. Stanowisko powinno być słoneczne i ciepłe. Krzew lubi żyzne podłoża – warto wzbogacić je nawozem organicznym, np. granulowanym obornikiem. Przed nadejściem zimy powinien być solidnie zabezpieczony lub przeniesiony do chłodnego pomieszczenia (w przypadku uprawy w pojemnikach). To ceniona dekoracja balkonów oraz ogrodów urządzanych w stylu orientalnym.
box:offerCarousel
Gatunki rodzime lub zawleczone – moda, która powraca
Borówka brusznica – krzewinka osiąga o 25 cm wysokości. Wytwarza drobne, ciemnozielone liście oraz dzwonkowate kwiaty (o barwie białej lub różowej). Największą dekoracją są jednak czerwone, twarde jagody. Nadają się na przetwory i jako przyprawa do dziczyzny (oraz innych mięs). Borówka to dobra, nieszablonowa dekoracja wrzosowisk. Wymaga gleb o niskim odczynie, dlatego warto stosować do niej nawozy przeznaczone dla roślin kwasolubnych, np. siarczan amonu. Warto także aplikować jej szczepionkę mikoryzową.
Czeremcha pospolita – to krzew lub drzewo osiągające od kilku do kilkunastu metrów wysokości. Posiada eliptyczne liście i drobne białe kwiaty. Pędy wydzielają charakterystyczny miodowy zapach. Owoce to czarne lepkie pestkowce. Można wykorzystywać je jedynie po obróbce termicznej – np. na dżemy i nalewki. Roślinę warto uprawiać jako dodatek do krzewiastych kompozycji lub tworzyć nieformowane żywopłoty. Szczególnie dobrze wygląda w ogrodach urządzanych w stylach naturalistycznym, wiejskim i leśnym.
Morwa czarna to drzewo występujące zarówno w Europie, jak i w Azji. W Polsce rzadko można spotkać dziko rosnące okazy, raczej jest znana z uprawy. Gatunek powraca do łask. W ogrodzie morwę czarną warto sadzić jako soliter (osiąga ok. 10 m wysokości). Wytwarza smaczne mięsiste słodkie owoce. Można je spożywać na surowo lub dodawać do dań i deserów. Lubi ciepłe słoneczne miejsca, wolne od silnych wiatrów. Młode okazy powinny być okrywane przed nadejściem mrozów.
Powyższe okazy mogą być interesującymi dodatkami dla bardziej znanych ogrodowych gatunków. Posiadają pewne walory dekoracyjne, a przy okazji dostarczają smacznych, nierzadko również trudno dostępnych w sklepach (lub drogich) owoców. | Rzadkie krzewy i drzewa owocowe – jak urozmaicić ogród? |
Xperia XA to niewielki, 5-calowy smartfon marki Sony. W naszym teście postaramy się odkryć jego mocne i słabe strony. Zapraszamy do obejrzenia video:
box:video | Sony Xperia XA - videotest |
Cóż to jest ta daktyloskopia? Czy chodzi o naukę o tych słodkich, egzotycznych owocach, o których ongiś pisała Danuta Wawiłow w swojej małej książeczce? Cóż, niezupełnie. Daktyloskopia jest techniką śledczą zajmującą się badaniami porównawczymi linii papilarnych w celu znalezienia i ujęcia przestępcy. No dobrze, a co ma to wspólnego z dobrą zabawą? Książka Marion Deuchars udowadnia, że bardzo wiele, a na dodatek może być to rozrywka bardzo kreatywna! Od odcisku palca do dzieła sztuki
"Wszystko zaczyna się od kropki" – głoszą słowa rosyjskiego malarza i teoretyka sztuki, Wassilly'ego Kandinsky'ego, które autorka obrała sobie jako motto swojej książki. W tym przypadku jest to odcisk palca, który, jak się okazuje, może być punktem wyjścia do stworzenia całego twórczego wszechświata zaludnionego przez rozmaite postaci, zamieszkałego przez egzotyczne zwierzęta, wypełnionego roślinami, pojazdami i wszystkim tym, co narodzi się w umyśle dziecka. Kto wie, może będzie to prawdziwe dzieło sztuki? No właśnie! Marion Deuchars to brytyjska ilustratorka, absolwentka Royal College of Art w Londynie, której szczególną popularność zapewniły interaktywne książki-szkicowniki inspirujące młodych ludzi do działań plastycznych oraz twórczego myślenia. Pierwsza książka Deuchars, która ukazała się na naszym rynku, nosiła tytuł Zróbmy sobie arcydziełko i wprowadzała dzieciaki w arkana technik oraz trendów malarskich. Autorka w prosty sposób przedstawiła naszym pociechom poważny świat sztuki, który mógłby się wydawać bardzo skomplikowany, a może – gdyby ująć go w zbyt akademicki sposób – nawet nudny.
Misją Deuchars jest zaszczepienie w młodych umysłach ciekawości i potrzeby wyrażania się poprzez tworzenie. Arcypalce mogą być potraktowane jako kolejny etap tej lekcji przez zabawę. Tym razem malcy, uzbrojeni w odpowiednią wiedzę, mogą poszybować na skrzydłach fantazji czy nawet szaleństwa i zrozumieć, że do stworzenia arcydzieła nie zawsze wystarczy tylko ołówek, farby czy flamastry. Czasem punktem wyjścia mogą być po prostu palce lub cała dłoń. Bo, ma się rozumieć, nie chodzi o to, by całkowicie odrzucić inne narzędzia. Bynajmniej! Posiadanie na podorędziu kolorowych mazaków, farbek czy kredek jest jak najbardziej wskazane. Pomalowanie dłoni pędzelkiem oraz wystawienie palców na działanie rozmaitych substancji malujących można potraktować nawet jako coś w rodzaju treningu sensorycznego. Autorka zachęca wręcz, by nie bać się ubrudzenia sobie rąk. Śmiało, weź tusz czy farbkę, umaczaj w niej palec i kreuj nowy świat! Odcisk twojej dłoni, młody człowieku, może być przecież przepiękną rośliną, kosmicznym stworem, owocem, superbohaterem z komiksu czy zwierzakiem z afrykańskiej dżungli!
Arcypalce na wiele długich wieczorów
Arcypalce można polecić wszystkim rodzicom, nauczycielom, animatorom oraz opiekunom, którzy chcą wyjść poza sztywny kanon i poszukać nowych pomysłów do twórczej zabawy. Deuchars wyobraźnię ma przeogromną, a co najważniejsze, wie, jak podzielić się nią z najmłodszymi. Gdyby tego było mało, przygotowała dla nich również Garść faktów, dzięki którym maluchy mogą dowiedzieć się nieco o swoich dłoniach, w tym, czy ich linie papilarne to łuk, pętla, wir, czy na przykład... łuk namiotowy? Długie zimowe wieczory są idealnym czasem, by usiąść z dzieckiem i poddać się niczym nieskrępowanej zabawie, która lepiej niż godziny spędzone przed telewizorem czy komputerem pozwoli rozwinąć ich wyobraźnię i wrażliwość twórczą.
Olbrzymią zaletą Arcypalców jest również to, co odróżnia tę pozycję od podobnych książek użytkowych, czyli jej wielorazowość. Nie jest to pozycja, którą „wymalujemy”, „powyklejamy”, przemielimy twórczo, by wkrótce zacząć się rozglądać za kolejną. Myślę, że nawet rok nie wystarczy, by w pełni wykorzystać wszystkie zawarte w niej pomysły. Cieszy już sam jej gabaryt, bo przecież 128 bogato ilustrowanych stron (wydanie jest przepiękne), które dodatkowo wypełnione są wspaniałymi pomysłami, to rzecz, do której można wracać i wracać, wciąż odkrywając nowe inspiracje!
Źródło okładki: http://www.wydawnictwodwiesiostry.pl/ | „Arcypalce” Marion Deuchars – lekcja daktyloskopii dla najmłodszych |
Zamiast szukać zasięgu Wi-Fi, prywatną sieć możemy mieć zawsze przy sobie. Pomoże w tym mobilny router MiFi, dzięki któremu nasz osobisty hotspot możemy – dosłownie – schować do kieszeni. Czy w czasach, gdy szybki, mobilny Internet jest powszechnym standardem, mobilne routery mają jeszcze sens? Zdecydowanie tak. Szczególnie, gdy korzystamy z więcej niż jednego urządzenia potrzebującego połączenia z Internetem.
Dobrym pomysłem jest montaż routera tego typu np. w samochodzie z wykorzystaniem dodatkowego gniazda 12 V (w niektórych modelach aut znajdziemy je np. w bagażniku). Choć w niektórych nowych pojazdach możemy zamówić sobie punkt dostępowy do Internetu jako opcję wyposażenia, zwykły router MiFi będzie rozwiązaniem zarówno znacznie tańszym, jak i bardziej uniwersalnym.
Podróż, spotkanie ze znajomymi, biwak czy choćby grill w plenerze – wszędzie tam może przydać się mobilny punkt dostępu do Internetu. Czym router MiFi różni się od zwykłego routera Wi-Fi? Poza kompaktowymi rozmiarami kluczowa jest możliwość pracy na akumulatorze, dzięki czemu, niezależnie od dostępności źródła prądu, nie stracimy połączenia z siecią. Które modele routerów są warte polecenia i na jakie funkcje sprzętu warto zwrócić uwagę?
LB-LINK LB-MiFi 301
Ten niewielki router imponuje możliwościami. Pierwszym atutem jest obsługa dwóch kart SIM, przydatna, gdy mamy niewielkie pakiety internetowe. Albo – różnicując operatorów – chcemy zwiększyć szanse na dobry zasięg sieci. Urządzenie obsługuje wiadomości tekstowe, a do tego, dzięki wbudowanemu czytnikowi kart microSD, może udostępniać dane z karty w lokalnej sieci Wi-Fi.
Funkcjonalność urządzenia zwiększa zintegrowany powerbank. Choć akumulator o pojemności 2000 mAh może nie wystarczyć, by naładować do pełna baterie niektórych smartfonów, w awaryjnej sytuacji warto mieć przy sobie podręczny magazyn energii, do którego możemy podłączyć nasze gadżety.
Tenda 3G185
Jeśli zależy nam na kompaktowych rozmiarach sprzętu, a prędkość transmisji danych nie jest najwyższym priorytetem, ciekawą propozycję stanowi router Tenda 3G185. Wprawdzie nie zapewnia on wsparcia dla LTE, jednak może pochwalić się niezłym, sięgającym 6–8 godzin czasem pracy. Wsparcie dla standardu HSPA+ zapewnia pobieranie danych z prędkością sięgającą 21,6 Mb/s i wysyłanie do 5,76 Mb/s.
Urządzenie, poza gniazdem SIM i czytnikiem kart, zostało wyposażone w 0,9-calowy ekran OLED informujący o kluczowych parametrach pracy. Z dostępu do sieci za pośrednictwem routera Tenda 3G185 może jednocześnie korzystać do 10 urządzeń.
M-Life ML0670
Kolejnym budżetowym rozwiązaniem jest router M-Life ML0670, który – podobnie jak poprzednik – nie zapewnia wsparcia dla LTE. Urządzenie broni się jednak wyjątkowo kompaktowymi rozmiarami i obłą obudową, dzięki której staje się sprzętem naprawdę mobilnym. Wystarczy po prostu wrzucić go do kieszeni.
Router oferuje skromną listę funkcji – po włożeniu karty SIM udostępnia Internet dla maksymalnie pięciu podłączonych urządzeń, a obsługę ułatwia niewielki ekran prezentujący kluczowe ikony i informacje.
ZTE MF910
Dobry stosunek jakości i możliwości do ceny zapewnia mobilny router ZTE MF910. Ciekawą funkcją, która może okazać się bardzo przydatna np. w przypadku samochodowego punktu dostępu do sieci, jest opcja automatycznego włączania po podłączeniu zasilania. Router może pracować zarówno na zewnętrznym zasilaczu, jak i na wbudowanym akumulatorze zapewniającym solidne 8 godzin działania.
Router daje użytkownikowi znaczne możliwości konfiguracyjne – można wybierać m.in. tryb pracy, dopuszczający albo wykluczający użycie LTE. Sprzęt obsługuje dwuzakresowe Wi-Fi, a w razie potrzeby istnieje możliwość dołączenia do niego zewnętrznej anteny. Zapewnia przy tym wsparcie dla całkiem pokaźnej grupy użytkowników – jednocześnie można podłączyć do sieci aż 14 urządzeń.
W poszukiwaniu ideału, czyli na co zwrócić uwagę?
Który z proponowanych sprzętów wybrać? Wskazanie zależy od naszych potrzeb – wybierając mobilny router warto zwrócić uwagę na kilka kluczowych kwestii:
wsparcie lub jego brak dla LTE,
liczbę jednocześnie podłączonych urządzeń,
czas pracy na akumulatorze,
dodatkowe funkcje, jak udostępnianie plików czy powerbank,
możliwość podłączenia zewnętrznej anteny.
Innego wyboru dokonamy, gdy router ma towarzyszyć nam np. podczas krótkiej podróży, gdzie liczą się przede wszystkim niewielkie gabaryty i waga sprzętu. Inny sprzęt warto wybrać, kiedy router pełni rolę mobilnego punktu dostępu do sieci dla całej rodziny i działa ukryty gdzieś w samochodowym bagażniku. | Routery MiFi, które zapewnią ci Wi-Fi w samochodzie |
Ideałem jest taka sytuacja, gdy po przekręceniu kluczyka w stacyjce z kratek nawiewu od razu leci ciepłe powietrze. Nie zaparowują szyby, ręce nie marzną na kierownicy, a pasażerom jest ciepło i miło. Tymczasem przyjemne ciepełko zaczyna się pojawiać po kilku czy kilkunastu minutach. Sprawdźmy dlaczego! Mechanik samochodowy jest trochę jak lekarz. Skuteczność jego działania zależy w dużej mierze od informacji, jakie mu przekażemy. Im więcej powiemy, tym szybciej i łatwiej postawi diagnozę oraz przeprowadzi leczenie. W przypadku awarii lub obniżenia jakości działania systemu ogrzewania w samochodzie jest to szczególnie ważne. I w zasadzie większość czynności możemy przeprowadzić samodzielnie, oszczędzając mechanikowi pracy, a sobie wydatków.
Co się zmieniło?
Zacznijmy od odpowiedzenia sobie na ważne pytanie: czy ogrzewanie działa tak samo jak rok lub dwa lata temu w podobnym zakresie temperatur?
Poza tym pamiętajmy, że na rynek trafiają samochody z coraz mniejszymi silnikami. A to nie to samo, co jeszcze kilka lat temu. Mniejszy silnik – mówiąc kolokwialnie – robi mniej ciepła niż większy. Dlatego też, jeżdżąc miejskim autkiem z litrowym motorkiem, nie spodziewajmy się, że wyprodukuje taką ilość energii cieplnej, by w środku dało się jechać w kąpielówkach przy mrozie za oknem. Praw fizyki nie da się oszukać. Niektórzy producenci montują w systemach ogrzewania dodatkowe grzałki elektryczne, sprawiające, że z kratek w zasadzie tuż po uruchomieniu silnika zaczyna lecieć przyjemne ciepełko. Ten układ działa jak tzw. farelka. Czyli szybko, ale mało ekonomicznie, bo jest bardzo energochłonny.
Bezpieczniki
Pierwszą rzeczą, jaką warto sprawdzić, gdy podejrzewamy awarię ogrzewania, są bezpieczniki. Pełen opis tego, za co każdy z nich odpowiada, znajdziemy w instrukcji obsługi auta. Jeśli nie mamy wersji drukowanej, to poszukajmy cyfrowej w Internecie – znajdziemy ją na stronie producenta. Sprawdzamy więc, które bezpieczniki są odpowiedzialne za układ ogrzewania, lokalizujemy je i badamy ich stan. W razie czego wymieniamy.
Silnik dmuchawy
Druga sprawa to silnik dmuchawy. Zlokalizowanie go może być trudne, więc można albo zostawić to mechanikowi, albo popytać na forach w sieci. Najważniejszą rzeczą, jaką możemy sprawdzić, jest to, czy dociera do niego prąd. Wystarczy do tego prosty multimetr za 20–40 złotych. Jeśli napięcie na przewodach dostarczających prąd silnikowi jest odpowiednie, a mimo to z kratek dmucha ledwie lub w ogóle, to mamy winnego. Koszt zakupu mieści się w widełkach 150–300 zł, na wymianę wydamy kilkadziesiąt zł.
Płyn chłodniczy
Jeśli teoretycznie wszystko powinno być w porządku, a mimo to z kratek leci powietrze zimne lub ledwo letnie, to sprawdźmy płyn chłodniczy. Jeśli jest zużyty, to nie odbiera ciepła z silnika i sam nie nagrzewa się do odpowiedniej temperatury. A jest to najważniejszy przekaźnik ciepła, utrzymujący temperaturę silnika w odpowiednim zakresie i oddający jej nadmiar.
Parametry płynu w chłodnicy możemy łatwo sprawdzić testerem, kosztującym ok. 20 zł. Tester płynu chłodniczego pokazuje temperaturę zamarzania i wrzenia chłodziwa. Wystarczy rozgrzać silnik do normalnej temperatury pracy, odkręcić korek chłodnicy i zassać niewielką ilość płynu. Strzałki na testerze pokażą parametry płynu. Temperatura jego wrzenia powinna wynosić przynajmniej sto kilkanaście stopni. Jeśli wrze wcześniej, wymieńmy go. Nie jest to specjalnie skomplikowane, sam płyn kosztuje 20–40 zł.
Nagrzewnica i termostat
Kolejne dwa miejsca potencjalnej awarii to nagrzewnica i termostat. Nagrzewnica to niewielki układ, w którym ciepło z silnika ogrzewa powietrze wlatujące do kabiny. Jeśli od strony wlotu nagrzewnica jest ciepła, a od wylotu zimna, to znaczy, że trzeba ją wymienić. Problem w tym, że nagrzewnica jest umieszczana w różnych miejscach… Czasem pod maską, czasem gdzieś przy nadkolu, często pod deską rozdzielczą. Dostanie się do niej nie jest łatwe i jeśli nie mamy dokładnej instrukcji postępowania, zostawmy to mechanikowi. Z kolei termostat odpowiada za odpowiedni przepływ płynu chłodniczego przez układ. Sprawdźmy jego stan, bo jeśli jest zablokowany w pozycji otwartej, to płyn będzie niedogrzany.
No i sprawdźmy stan kratek, bo wraz z upływem czasu mogą się blokować i albo nie przepuszczać powietrza w ogóle, albo puszczać go za dużo. | Jak samodzielnie zrobić przegląd ogrzewania w samochodzie? |
Cukrzyca to choroba metaboliczna organizmu. U jej podstaw leży upośledzenie produkcji lub działania insuliny wydzielanej przez trzustkę. Cukrzyca charakteryzuje się podwyższonym stężeniem glukozy we krwi. Nieleczona grozi zaburzeniem pracy, a nawet uszkodzeniem różnych narządów (oczu, nerek czy serca). Jeśli niedawno usłyszałeś tę diagnozę od lekarza, zapewne zadajesz sobie pytanie – jak żyć z tą chorobą? Podstawowe zasady leczenia cukrzycy
Dobrze kontrolowana cukrzyca to mniejsze ryzyko wystąpienia powikłań. Jej leczenie to nie tylko podawanie odpowiednich dawek insuliny lub przyjmowanie doustnych leków regulujących poziom glikemii. Istotne są codzienne kontrole stężenia glukozy we krwi oraz ciśnienia tętniczego. Takich pomiarów można dokonywać samodzielnie za pomocą poręcznych glukometrów i ciśnieniomierzy. Obecnie na rynku są dostępne nawet elektroniczne glukometry bezprzewodowe.
W leczeniu cukrzycy ważna jest również dieta, między innymi dbałość o rodzaj i ilość przyjmowanych węglowodanów. Dla uzyskania pożądanych efektów terapii duży nacisk kładzie się na osiągnięcie przez chorego prawidłowej masy ciała i utrzymanie wagi. Aby osoby z cukrzycą mogły zrealizować ten cel, często niezbędne jest zwiększenie przez nich podejmowanej aktywności fizycznej. Styl życia chorego jest zatem równie ważny, jak odpowiednie dawkowanie leków.
Mąka razowa i gotowanie bez tłuszczu, czyli dobrze prowadzona dieta
box:imagePins
box:pin
Każdy cukrzyk słyszał, że powinien unikać cukrów prostych czyli tych, które dają duży zastrzyk energii. Niestety energia pochodząca z monosacharydów jest krótkotrwała i ponownie szybko odczuwamy głód.
Tymi "złymi" węglowodanami są na przykład:
* słodycze,
* soki,
* słodzone dżemy,
* białe pieczywo,
* słodkie pieczywo i ciasta,
* miód.
Na szczęście w diecie chorych z cukrzycą zielone światło mają węglowodany złożone. Dozwolone są chleby z mąki z pełnego przemiału, graham, płatki owsiane, brązowy ryż czy razowe makarony. Węglowodany złożone zawierają dużo błonnika, zbawiennego dla układu trawiennego oraz obniżającego poziom cholesterolu całkowitego i tzw. złego cholesterolu – LDL.
Bardzo przydatnym narzędziem w doborze odpowiednich produktów żywieniowych są tabele z informacją o indeksie glikemicznym.
bbox:hint
Indeks glikemiczny (ang. glycemic index, GI) to wskaźnik na którego podstawie oceniany jest wpływ danego prosuktu spożywczego na zmianę (wzrost) glikemii po posiłku (2-3 h po jedzeniu - glikemia poposiłkowa). Na bazie indeksu glikemicznego powstała klasyfikacja produktów, która ułatwia osobom chorym na cukrzycę wybór produktów, których spożycie nie spowoduje niepożądanie wysokiego skoku glikemii.
IG do 39 - niski indeks glikemiczny
IG od 40 do 59 - średni indeks glikemiczny
IG powyżej 60 - wysoki indeks glikemiczny
Osoby cierpiące na cukrzycę powinny wybierać produkty o jak najniższym indeksie glikemicznym.
[/bbox]
Przykładowy indeks glikemiczny popularnych produktów spożywczych:
| Nazwa produktu | Indeks glikemiczny |
| -------- | -------- |
| Fasolka szparagowa | 15 |
| Kiszona kapusta | 15 |
| Papryka (czerwona, zielona, żółta) | 15 |
| Mleko sojowe | 30 |
| Pomidory | 30 |
| Fasola | 35 |
| Brzoskwinie i nektarynki | 35 |
| Otręby, płatki owsiane | 40 |
| Sok jabłkowy bez cukru | 50 |
| Sushi | 55 |
| Pizza | 60 |
| Dojrzałe banany | 60 |
| Arbuz, dynia, kabaczek | 75 |
| Chleb z białej mąki | 90 |
| Ziemniaki smażone lub pieczone | 95 |
| Piwo | 100 |
Dla jakości diety ogromne znaczenie mają też metody przygotowywania posiłków. Chorym z cukrzycą zaleca się między innymi, aby wybierali chude gatunki mięsa. Nie warto ich jednak smażyć na zwykłej patelni. Wskazane jest natomiast grillowanie, duszenie, pieczenie czy gotowanie. Czyli takie metody, w których nie stosuje się tłuszczu lub można z niego zrezygnować. Na przykład dzięki elektrycznym grillom można grillować w domu okrągły rok. Ponadto biorąc pod uwagę, że przedłużający się czas obróbki termicznej przygotowywanej potrawy podnosi wartość jej indeksu glikemicznego, warto zastanowić się nad zakupem szybkowaru.
Chory z cukrzycą w sportowych butach?
„Walcz z nadwagą, zwiększając wysiłek fizyczny” – oto zdanie, które zapewne usłyszała większość chorych. Jednakże nie zawsze jest to takie proste. U cukrzyków podczas wysiłku fizycznego wzrasta ryzyko niedocukrzenia czyli hipoglikemii, która objawia się nagłym obniżeniem poziomu cukru we krwi - nawet do wartości zagrażających życiu lub zdrowiu.
Chcąc temu przeciwdziałać, około 1,5 godziny przed treningiem należy spożyć niewielką przekąskę (kromkę ciemnego chleba lub banana). W tym czasie konieczna jest kontrola stężenia glukozy we krwi. Należy pamiętać, że nie powinno się podawać insuliny zbyt późno, tj. w ciągu godziny przed treningiem. W przeciwnym razie podczas wysiłku insulina wchłonie się szybciej niż zazwyczaj i wówczas również może dojść do nieprzewidzianego niedocukrzenia. Zdarza się, że osoby z nadwagą nie czują się na siłach, by zacząć ćwiczyć.
bbox:hint
Według zaleceń medycznych hipoglikemia to stan, w którym poziom cukru spada poniżej 70 mg/dl. Dla osób ciepriących na cukrzycę objawy hipoglikemii mogą występować także przy wyższych wartościach.
Nieleczona hipoglikemia może doprowadzić nawet do śmierci, dlatego jeśli cierpisz na cukrzycę porozmawiaj z lekarzem o tym jak zapobiegać hipoglikemii i co zrobić, gdy poziom cukru spadnie poniżej odpowiedniego poziomu.
[/bbox]
Na początek idealnym wysiłkiem fizycznym są regularne spacery. Jest to szczególnie ważne dla chorych z cukrzycą, u których samo obniżenie wagi zwiększa wrażliwość organizmu na insulinę. Na przykład w stadium początkowym cukrzycy typu 2 często nie są potrzebne jeszcze żadne leki, bowiem wystarcza sama dieta i wysiłek fizyczny. Dość powiedzieć, że osoba ważąca 80 kg w ciągu 10 minut chodu z prędkością ok. 3 km/h spali aż 40 kcal.
Ktoś ważący o 30 kg więcej w tym czasie spali już niemal 60 kcal. Przyspieszając tempo marszu, oczywiście spali jeszcze więcej. Warto może zatem zastanowić się nad wygodnym obuwiem sportowym i ruszyć spacerkiem – bądź marszem – po zdrowie.
Cukrzyca jest trudną chorobą, z którą trzeba nauczyć się żyć. Nikt nie potrafi tego od razu. Jednak im więcej się wie na jej temat, tym łatwiej jest ją kontrolować. Kluczem do sukcesu jest prawidłowo kontrolowana cukrzyca z odpowiednio prowadzoną dietą, do której należy dołączyć regularnie podejmowany wysiłek fizyczny. Jeśli chory swoje leczenie oprze na tych trzech podstawach, być może cukrzyca przestanie być dla niego taka straszna. | Jak żyć z cukrzycą? |
Jest rok 1914 nad Europą zawisły czarne, wojenne chmury. Rozpoczyna się pełna mobilizacja ludności, która ma stanąć w obronie ojczyzny. Grupy patriotów chcą walczyć za kraj. Jednak ludzie jeszcze nie zdają sobie sprawy, jak tragiczne w skutkach będą lata I wojny światowej. Gracze mają okazję poznać te tragiczne okoliczności i po części przeżyć te wydarzenia wraz z grupą przyjaciół, która zdecydowała się stanąć do walki w tych trudnych czasach. Zawartość i przygotowanie do gry
W dość małym pudełku znajdziemy: 6 dwustronnych kart wiarusów, 59 kart doświadczeń, 16 żetonów wsparcia, 5 żetonów przemów, znacznik dowódcy misji, skrócony opis zasad, kartę dowódcy oraz kartę pomnika. Dużą zaletą gry jest znakomita jakość wykonania i świetna grafika. Widać, że zadbano nawet o najdrobniejsze szczegóły. Dodatkowo w miarę kompaktowe pudełko powoduje, że grę łatwo można zabrać w podróż i nie zajmie dużo miejsca.
Gra jest przeznaczona dla od 2 do 5 graczy w wieku co najmniej 14 lat. Granica wieku niekoniecznie wiąże się ze skomplikowanymi zasadami rozgrywki, a raczej z trudną tematyką. W końcu dla młodszych dzieci zagadnienie wojny może okazać się zbyt abstrakcyjne. Na początku każdy wybiera kartę wiarusa i umieszcza ją przed sobą amuletem do góry. Dodatkowo wręczamy każdemu 3 żetony wsparcia. Tasujemy karty doświadczeń i umieszczamy na karcie pokoju 25 kart rewersami do góry. W ten sposób tworzymy stos doświadczeń. Pozostałe 34 karty umieszczamy na karcie pomnika – tworzą one rezerwę morale dla grupy. Pomiędzy tymi dwoma stosami kart kładziemy żetony przemów (ich liczba jest zależna od liczby graczy). Pora rozpocząć walkę…
Przebieg rozgrywki
Głównym celem graczy jest pozbycie się wszystkich kart doświadczeń w trakcie misji, które będą realizować. Każda misja składa się z 4 etapów. W trakcie przygotowania dowódca decyduje o trudności misji, z którą będziemy musieli się zmierzyć. Oznacza to podjęcie decyzji na poziomie rozdania odpowiedniej liczby kart ze stosu doświadczeń (pierwsza misja to co najmniej 3 karty). Sama misja składa się z kilku działań wykonywanych przez graczy. Do wyboru będziemy mieli: użycie amuletu (można odrzucić jedną z kart z „ziemi niczyjej” w tym samym typie zagrożenia co amulet), pozbycie się kart z ręki, wygłoszenie przemowy (wybieramy jeden z typów zagrożenia i każdy może odrzucić jedną kartę tego typu), wycofanie się i zagranie żetonu wsparcia („brutalny los” nie wpływa na misję i zagrywamy żeton do gracza, który najbardziej potrzebuje pomocy).
Misja trwa do chwili wycofania się wszystkich graczy, co oznacza zakończenie misji sukcesem lub poniesienie porażki. To drugie spowodować może pojawienie się na „ziemi niczyjej” trzech identycznych zagrożeń. Trzecim etapem misji jest wsparcie, kiedy to gracz, który ma najwięcej żetonów ma możliwość pozbycia się 2 kart brutalnego losu lub odzyskania swojego amuletu. Etap ostatni powoduje spadek morale wśród żołnierzy. Przeliczamy karty, które gracze posiadają jeszcze na rękach i taką samą liczbę przekładamy ze stosu rezerwy na stos doświadczeń. Jeśli wyczerpie się stos morale, od razu przegrywamy. Do podpisania rozejmu dochodzi w chwili, gdy wyczerpie się stos doświadczeń, odkryta jest karta pokoju i gracze nie mają na rękach żadnych kart. Oznacza to, że udało im się wygrać wojnę. Jednak nasi bohaterowie mogą też ponieść klęskę. Sytuacja taka ma miejsce, jeśli po odkryciu żetonów wsparcia przynajmniej jeden gracz będzie posiadał co najmniej 4 karty brutalnego losu.
Podsumowanie
„Wiarusi” to mała gra kooperacyjna o solidnej mechanice. Zasady są dosyć proste, a sama rozgrywka wymaga trochę kombinowania i ciągłej współpracy pomiędzy graczami. W końcu na wojnie nie działamy sami. Gra znakomicie oddaje emocje, z którymi muszą zmierzyć się żołnierze podczas mniejszych lub większych bitew, kiedy to podupada morale i jeden drugiego musi podnieść na duchu. Dodatkowo gra jest świetnie wykonana. Grafika cieszy oko. Jeśli szukacie gry o tematyce wojennej, w której jeden walczy za wszystkich, a wszyscy za jednego i do tego zamkniętej w niewielkim pudełku, „Wiarusi” sprawdzą się znakomicie. | „Wiarusi” – recenzja gry |
Kremy i żele w formie roll-onów zyskują coraz większą popularność. Nic dziwnego, ponieważ znacznie głębiej wnikają w strukturę skóry, co wpływa na jej późniejszy wygląd i kondycję. Podpowiadamy, które rodzaje takich kosmetyków warto wypróbować i dlaczego. Producenci kosmetyków wychodzą naprzeciw naszym oczekiwaniom i dlatego na rynku od pewnego czasu zaczęły pojawiać się kremy i żele pod oczy w postaci roll-onów. Zawierają one specjalną kulkę, która w trakcie masażu w delikatny sposób pobudza skórę do działania. Poniżej kilka sprawdzonych produktów pod oczy w formie roll-onów.
Clarena – serum liftujące okolice oczu
Kosmetyk, o którym warto pamiętać, to serum liftingujące od marki Clarena. Przeznaczone jest do pielęgnacji okolic oczu. Zawiera Liftonin Xpress, dzięki któremu skóra odzyskuje młody i promienny wygląd. Dzieje się tak dlatego, że ten składnik aktywny gwarantuje wspaniały efekt liftingu. Już po jednej aplikacji skóra pod oczami stanie się wygładzona i mocno napięta.
Eveline – liftingujący krem pod oczy
Kolejna alternatywa to liftingujący krem pod oczy od marki Eveline. Zawiera kwas hialuronowy i roślinne komórki macierzyste. Składniki te poprzez zredukowanie cieni i obrzęków wpływają na odmłodzenie skóry. Po kilku zastosowaniach skóra stanie się ujędrniona i intensywnie nawilżona, a po zmarszczkach nie będzie śladu. Sprawdź i przekonaj się sama, w jak krótkim czasie możesz zmienić swój wygląd.
Delia – liftingujący roll-on pod oczy
Przeznaczony do delikatnej skóry, która wymaga właściwej pielęgnacji. Innowacyjna formuła zawarta w kremie liftinguje, nawilża i rozświetla skórę wokół oczu. Kwas hialuronowy odpowiada za nawilżenie, natomiast ekstrakt ze świetlika działa kojąco, rozświetla i przywraca skórze utracony blask. Jeśli nasza cera wokół oczu wymaga intensywnej pielęgnacji – liftingujący roll-on od marki Delia okaże się dobrym rozwiązaniem.
Yves Rocher – rozświetlający roll-on pod oczy
Twoja skóra pod oczami stała się wiotka, a ponadto pojawiły się na niej cienie i obrzęki? Krem pod oczy od marki Yves Rocher to kosmetyk dla kobiet, które pragną przywrócić blask swojej skórze. Dzięki swoim składnikom odżywczym ten krem jest w stanie tego dokonać i to w krótkim czasie. Dodatkowo aplikator roll-on poprawia mikrokrążenie skóry i wpływa na jej późniejszą kondycję. Kosmetyk został przetestowany dermatologicznie, jest bezzapachowy i nie zawiera parabenów.
Żel pod oczy w formie roll-on
Oprócz kremów w formie roll-on na rynku dostępne są także żele. Ich konsystencja sprawia, że znacznie szybciej działają. Po aplikacji skóra w mgnieniu oka staje się odżywiona i odświeżona. Ponadto opakowania żelowych kosmetyków mają specjalne końcówki, które zapewniają skórze wokół oczu delikatny masaż. Ma on na celu jej wzmocnienie i ujędrnienie.
Marzysz o nawilżonej, pozbawionej zmarszczek skórze pod oczami? Powyższe kosmetyki są w stanie uzyskać zamierzony efekt. Wystarczy stosować je systematycznie, a w krótkim czasie zauważysz znaczą różnicę. | Kremy i żele pod oczy w formie roll-onów – dlaczego warto ich używać? |
Skóra wokół oczu jest zdecydowanie bardziej wymagająca niż ta w innych obszarach naszej twarzy. Łatwo jest się o tym przekonać, używając zwykłego kremu pielęgnacyjnego na całej jej powierzchni. Specjalistyczne maski i kompresy zostały przygotowane właśnie z myślą o jej szczególnych potrzebach, a ich profilaktyczne stosowanie jest zalecane nawet w młodym wieku. Delikatna skóra pod oczami, gdy nie jest odpowiednio nawilżona, może w pierwszej kolejności zdradzać oznaki zmęczenia i starzenia. Na jej cienkiej powierzchni szybko pojawiają się zmarszczki i opuchnięcia. Wiele z nas również zmaga się z problemem nieestetycznych cieni w tym miejscu. Sam makijaż, który maskuje problem, nie rozwiązuje go. Należy pamiętać o codziennym dokładnym demakijażu oraz stosowaniu odpowiednio dobranych kosmetyków, których bogaty skład sprawi, że będziemy wyglądać na młode i wypoczęte. Do wyboru mamy całą gamę kremów, lekkich żeli oraz masek przygotowanych w wygodnych formach kompresów czy też roll-onów. Co oferuje nam rynek kosmetyczny w tym temacie?
Estee Lauder Stress Relief Eye Mask – maseczka w postaci nasączonych serum płatków. Już po 10 minutach odczuwamy działanie regeneracyjne, nawilżające, rozświetlające i wygładzające. Redukuje zmarszczki, opuchliznę, zasinienie oraz oznaki zmęczenia i stresu. Zawiera wyciąg z aloesu i ogórka.
Shiseido Benefiance Pure Retinol Instant Treatment Eye Mask– maseczka przeznaczona do skóry dojrzałej, dla osób pragnących radykalnej redukcji zmarszczek. Bogaty skład zapewnia skuteczność i długotrwałe działanie, również po usunięciu płatków. Kompleks witaminowy oraz ekstrakt z korzenia piwonii drzewiastej redukują przebarwienia oraz stymulują odbudowę komórek.
Beauty Face kolagenowe płatki pod oczy– maseczka w wygodnej formie żelowych kompresów pod oczy. Jej składniki zostały idealnie dobrane dla osiągnięcia najlepszych efektów. W odmładzającej i przeciwzmarszczkowej wersji znajdziemy nanodrobinki złota, a w ujędrniającej – algi morskie.
Revitale Eye Gel Anti-Wrinkle Patches – żelowe płatki pod oczy z kolagenem i koenzymem Q10. Zmniejszają zmarszczki i odżywiają delikatną skórę, pozostawiając ją rozświetloną i jędrną. Mogą być także stosowane w okolicach ust na zmiany powstałe w wyniku procesów starzenia.
Bielenda hialuronowe płatki pod oczy – zawarty w nich kwas hialuronowy wypełnia od wewnątrz zmarszczki mimiczne, nawilża, stymuluje mikrokrążenie. Płatki redukują obrzęk i zasinienia. Polecane są do codziennej, domowej pielęgnacji.
Sesderma C-Vit Eye Contour Wrinkle Patches – relaksujące płatki pod oczy. Zawartość witaminy C chroni i wzmacnia odporność skóry. Błyskawicznie redukują oznaki zmęczenia oraz płytkie zmarszczki.
Orientalna maska-krem pod oczy z rozmarynu – lekka maska do stosowania na noc z ekstraktem z rozmarynu i trzęsaka oraz kwasem karnozowym. Wykazuje silne działanie antyoksydacyjne, antybakteryjne, drenujące i przeciwzapalne. Wygładza i redukuje worki pod oczami.
Clinique All About Eyes Serum– serum chłodzące w wygodnej formie masażera, dzięki czemu jest łatwe w użyciu nawet w ciągu męczącego dnia. Nawilża, odświeża i redukuje opuchnięcia. Zawiera kofeinę przyspieszającą działanie składników odżywczych, antyoksydanty oraz kojące wyciągi roślinne.
Clarena Super Lift Eye Roll-On – serum intensywnie liftingujące, wypełniające zmarszczki i poprawiające kontur oka. Zapewnia natychmiastowy efekt, dlatego można je stosować codziennie – jako bazę pod makijaż. Masaż chłodzącą kulką zapewnia ukojenie i komfortową aplikację preparatu.
Specjalistyczna pielęgnacja okolic oczu jest bardzo ważna, jeśli chcemy zachować młodość i witalność na długo. To tutaj najczęściej uwidoczniają się pierwsze zmarszczki, a oznaki zmęczenia bardzo trudno jest ukryć pod makijażem. Warto wybrać kosmetyk idealny dla naszej skóry i stosować go systematycznie. | Najlepsze maseczki pod oczy – przegląd |
Książka amerykańskiej pisarki Lauren Groff zrobiła prawdziwą furorę za oceanem. Pochwalił ją Barack Obama, który zresztą chętnie dzieli się swoimi literackimi odkryciami. Księgarnia Amazon uznała ją za książkę roku. Warto sprawdzić, czy i my zachwycimy się tym tytułem. Często tak bywa, że najlepsze książki opowiadają najprostsze historie. Miłość, śmierć, samotność to tematy, które stanowią niewyczerpane źródło, ale potrzeba naprawdę dobrego pisarza, aby dobrze opisać esencję życia.
„Fatum i furia” to opowieść o pewnym małżeństwie. Tak naprawdę można by poprzestać na tym streszczanie fabuły. Lauren Groff opisuje związek dwojga ludzi, to, jak na siebie wpływają, jak się pod wzajemnym wpływem zmieniają, a przede wszystkim – jak mało o sobie wiedzą. Powieść podzielona jest na dwie części – bohaterem pierwszej jest on, drugiej ona. Dopiero po przeczytaniu obu relacji zaczynamy rozumieć prawdziwą naturę ich związku.
Lancelot
„Złoty” chłopiec o niezwykłym imieniu, zdrobniale nazywany Lottem, jest popularny i lubiany. Jest dziedzicem ogromnej fortuny, aktorem i podrywaczem. Płynie z wiatrem, potrafi wykorzystywać okazje, i lubi być w centrum uwagi. Nie wszystko jednak mu się w życiu udało, a kiedy spotka Mathilde, przylgnie do niej w zagadkowy wręcz sposób. Jest raczej pasywny, choć potrafi zmienić plany życiowe i kiedy okaże się, że ma talent pisarski, przekwalifikowuje się z aktora na dramatopisarza. Część, która go dotyczy, zatytułowana jest „Fatum” – bardzo to stosowny tytuł, który pasuje do losów Lancelota.
Mathilde
Dla Mathilde zostaje więc część druga, czyli „Furia”. Zagadkowa i wycofana piękność, idealizowana przez Lotta, ale niezrozumiana przez wielu jego znajomych, wydaje się początkowo chłodna i zrównoważona – słowo „furia” do niej nie pasuje. Jednak od początku lektury przeczuwamy, że w małżeństwie Lotta i Mathilde nic nie jest takie, jakie się wydaje, a Mathilde skrywa niejedną tajemnicę. Wydają się dla siebie stworzeni – jego energia i jej opanowanie doskonale się uzupełniają. Lotto nie rozumie jednak swojej żony, a my zaczniemy powoli odkrywać prawdę, przewracając kolejne strony drugiej części książki.
Co nami kieruje?
Przyjemność, jaką daje lektura tak misternie napisanej książki, nie płynie tylko z odkrywania kolejnych sekretów i znajdowania ukrytych znaczeń. Pojawiają się odpowiedzi na pytania, których nie zdążyliśmy nawet zadać, wszystko się precyzyjnie zazębia, a jednak najważniejsza tajemnica nie zostaje wyjaśniona. Odpowiedzi na pytanie, co nami kieruje, czy nasz los zostaje przesądzony już w dzieciństwie i czy w ogóle możemy na niego wpłynąć, nie padają – czytelnik musi sobie ich sam udzielić. Groff wyjawia prawdę o małżeństwie Lotta i Mathilde, ale ta prawda nie sprawia, że więcej wiemy o nich i sobie samych.
Książka napisana jest dość specyficznym, intrygującym stylem i bez wątpienia warta jest uwagi. „Fatum i furia” nie jest może dziełem wybitnym, ale na pewno jest to mądra i prowokująca do przemyśleń powieść.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Fatum i furia” Lauren Groff – recenzja |
Jeżeli nie znacie kolorowych zabawek dla maluchów z serii Lamaze, najwyższa pora nadrobić zaległości. To świetne produkty, które z pewnością zachwycą najmłodszych! Dla kogo są produkty Lamaze?
Lamaze to seria zabawek, która jest idealna dla każdego małego odkrywcy. Kolory, faktury, efekty dźwiękowe, metki, gryzaki, grzechotki, piszczki – wszystko to czeka na odkrycie. Są to produkty dobrze przemyślane i bezpieczne – większość z nich może sprawiać radość dziecku już od pierwszych dni życia. Poza zabawkami z kategorii wiekowej 0+, znajdziemy kilka bardziej rozbudowanych – przeznaczonych dla dzieci od 6. lub 9. miesiąca życia.
Mnogość barw, faktur i materiałów do stymulacji zmysłów dziecka
To, co wyróżnia zabawki Lamaze, to piękna gama kolorystyczna, a także minimalna ilość plastikowych elementów. Bardzo odpowiada mi to, że zabawki praktycznie w całości są materiałowe. Plastikowe oczy czy noski zastąpiono wyszywanymi, korpusy, ręce nogi czy inne elementy również są z tkanin, a z bezpiecznego tworzywa wykonano tylko niezbędne elementy – zaczepy przy zawieszkach czy gryzaczki, które ma prawie każda zabawka.
Tak jak już wspomniałam, tkaniny użyte do wytworzenia zabawek są w pięknych kolorach, ale to nie jedyna ich zaleta. Zabawki charakteryzują się bardzo różnorodnymi tkaninami: jedne mają włoski, inne wypukłą fakturę w paseczki, jeszcze inne są śliskie i błyszcząca, a kolejne matowe, ciepłe i szeleszczące. Ma to wielkie znaczenie dla naszego małego odkrywcy – z zapałem rozwinie zmysł dotyku i pozna nowości. Odkrycie tych szeleszczących fragmentów wręcz zachwyci dziecko! W zależności od modelu, zabawki mają jeszcze dodatkowe, ciekawe elementy – ukryte grzechotki czy gryzaczki, które przyniosą ukojenie w chwilach bolesnego ząbkowania.
Szeroka oferta: piszczki, grzechotki i inne zabawiacze
Piszczki i grzechotki to bardzo lekkie zabawki, z którymi maluch bez problemu sobie poradzi. Uroczy różowy flaming czy żółty struś nagrodzą brzdąca piszczeniem za każde potrząśnięcie zabawką. To zdecydowanie zachęci maluszka do rozwoju ruchowego. W kategorii grzechotek warto zwrócić uwagę na kolorowe owady. Dostępne są jako bransoletki na nadgarstki dziecka, jako urocze, miękkie skarpetki lub w komplecie – bransoletki i skarpetki. Dzięki temu maluszek odkryje możliwości swoich rączek i nóżek, a poza tym zajmie się chwilę sam w łóżeczku, poznając nowe elementy, które się na nim pojawiły.
Zawieszki – moje ulubione produkty
Zawieszki Lamaze zdecydowanie zdobyły moją największą sympatię. Jest ich po prostu ogromny wybór, mają praktyczny uchwyt, który z łatwością daje się zamontować na łóżeczku, wózku, foteliku, bujaczku czy innych elementach. Najlepsze według mnie propozycje z tej serii to zielony smok, Pirat Horacy, Kapitan Calmari, lalka Emilka, Robot Rusty, Motylek Freddie i kolorowy jeżyk. Smok zaskarbia sobie sympatię ruszającymi się skrzydełkami. Pirat Horacy to idealny pierwszy przyjaciel chłopców. Ma szeleszczącą czapkę, grzechoczące koraliki i gryzaczek. Kapitan Calmari zaskakuje mnogością wzorów i faktur: każda jego „noga” jest wykonana z innej tkaniny. Dodatkowe elementy, takie jak grzechotka czy okręgi do gryzienia, urozmaicą zabawę. Emilka to urocza lalka w kapeluszu, która skradnie serca dziewczynek. Ma zawieszkę-grzechotkę i gryzaczki do zabawy. Robot wygląda przesympatycznie, aż samemu nabiera się chęci do zabawy! Z dodatkowych zabawek ma krążki do gryzienia, grzechoczące koraliki i lustereczko. Jeszcze więcej ciekawych elementów ma motylek Freddie – różnorodne faktury, lustereczka, otwierane skrzydełka, grzechoczące krążki, piszczek i zawieszany gryzak. Jeżyk jest cały pokryty metkami, a wiemy jak dzieci uwielbiają pociągać za takie elementy, zachwyci więc każdego brzdąca.
Przytulanki i książeczki
Również takie zabawki znajdują się w ofercie Lamaze. Pierwszy Miś Teddy i Pierwsza lalka Maisie to propozycje uroczych Przytulanek, z całą pewnością bezpiecznych dla maluszków. Kolorowe tkaniny, metki do ciągnięcia, szeleszczący ślimaczek – wszystko to zachęci dzieci do aktywności i zabawy. Asortyment książeczek to pięć świetnych propozycji. Każda ma uchwyt do zawieszenia, więc może towarzyszyć maluchowi podczas spaceru czy podróży. Na kolorowych „stronach” dzieci odkryją wypukłe elementy, szeleszczące karty czy odstające dekoracje do ciągnięcia. Są też książeczki z królikiem i dinusiem – idealne do zabawy w „a kuku”!
Czy warto sięgnąć po Lamaze?
W tych kilku słowach bardzo ciężko przekazać, jak fantastycznie wyglądają zabawki Lamaze, jednak zdecydowanie warto po nie sięgnąć. Są kolorowe i śliczne, dobrze przemyślane i bezpieczne. Zachęcą malucha do poznawania świata, zaznajomią z różnorodnymi materiałami i efektami. Są lekkie i łatwe do wyczyszczenia. Jeśli dołożymy do tego niewygórowane ceny, mogę spokojnie stwierdzić, że nie widzę w nich wad. | Kolorowy świat Lamaze – świetne zabawki dla najmłodszych |
Wiadomo, że samochody terenowe z napędem 4 x 4 mają potężne silniki i sztywne mosty. Aby pewnie czuć się w terenie w takim aucie, trzeba dobrać właściwe opony. Zatem na co zwrócić uwagę, wybierając opony do ekstremalnej jazdy terenowej? Samochody terenowe zasadniczo różnią się od pozostałych aut. Przede wszystkim mają duży prześwit, czyli przestrzeń między podłożem a najniżej położonymi elementami pojazdu. Kolejna sprawa to napęd na cztery koła, który przydaje się w trudnym, śliskim terenie z błotem i śniegiem oraz na większych nierównościach terenu. I ostatnia, najważniejsza rzecz, która różni samochody terenowe od innych, to montowane w nich opony. Bez specjalnych opon samochód terenowy nie mógłby pokazać pełni swoich możliwości podczas ekstremalnej jazdy.
Podział opon terenowych
Ogumienie terenowe można podzielić na dwie grupy: opony typu AT, czyli All Terrain, oraz typu MT, czyli Mud Terrain. AT to najbardziej popularne opony terenowe. Są uniwersalne i nadają się do jazdy przez cały rok, doskonale się sprawdzają na piasku, a także na śniegu i suchym asfalcie. Trochę gorzej wypadają na nawierzchniach mokrych czy w błocie. Lepszym wyborem do jazdy ekstremalnej w błocie będą opony typu MT, stworzone dla kierowców bardziej zaawansowanych, takich, którzy biorą udział w rajdach lub po prostu często jeżdżą w trudnym terenie. Cechą charakterystyczną tych opon jest agresywny bieżnik. A wiadomo, że głęboki bieżnik bardzo ułatwia jazdę po trudnych nawierzchniach. Dodatkowo takie opony terenowe mają szerokie klocki umieszczone na krawędziach. Nadają się do jazdy w błocie, bardzo szybko się oczyszczają, a tym samym zachowują dużą przyczepność do podłoża. Gumy typu MT wykonane są z dobrej jakości materiału, co zapewnia im odporność na uszkodzenia czy przebicia, dlatego świetnie się sprawdzają w trakcie ekstremalnej jazdy w ternach górzystych. Decydując się na zakup ogumienia typu MT, pamiętajmy, że nie nadaje się ono do jazdy po asfalcie czy też pod drogach utwardzanych – w takich warunkach bardzo szybko się zużywa. Kolejnym minusem jeżdżenia na gumach Mud Terrain po asfalcie jest to, że przyczepność do podłoża spada, a w związku z tym bezpieczeństwo jazdy maleje. Dodatkowo opona bardzo hałasuje na płaskim podłożu i jazda staję mało komfortowa.
Opony AT – przegląd rynku
GENERAL GRABBER AT – terenowa opona produkowana przez amerykańską firmę GENERAL, przeznaczona zarówno do jazdy w terenie, jak i szosowej. Do jej produkcji używa się mieszanki z dodatkiem krzemionki, dzięki której opona jest trwała i odporna na uszkodzenia mechaniczne. Zalicza się ją do opon klasy ekonomicznej. Już za ok. 1500 zł możemy kupić komplet czterech sztuk (cena zależy od rozmiaru).
Nokian Rotiva AT– to całoroczna opona do samochodów z napędem 4 x 4. Wyposażona została w symetryczny bieżnik zapewniający bardzo dobre osiągi zarówno na suchej, jak i mokrej nawierzchni. Układ rowków zapewnia doskonałe odprowadzania wody spod czoła opony, minimalizując ryzyko aquaplaningu. Ma to bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo zwłaszcza podczas jazdy na mokrej nawierzchni. Cena kompletu czterech opon o najmniejszych rozmiarach zaczyna się od 1600 zł.
Opony MT – przegląd rynku
BFGoodrich Mud Terrain T/A KM2 – to opona klasy średniej przeznaczona do pojazdów terenowych, gwarantująca bardzo długą trwałość oraz doskonały stosunek jakości do ceny. W zależności od rozmiaru komplet czterech sztuk możemy nabyć już za niespełna 2000 zł. Opona ma wielowarstwową strukturę, gwarantującą wysoką odporność na uszkodzenia mechaniczne. Model ten bardzo dobrze sprawdza się zarówno w podczas jazdy terenowej, jak i na każdej innej nawierzchni.
Hankook DYNAPRO MT – to opony gwarantujące bardzo dobrą przyczepność nawet w trudnych warunkach terenowych. Ponadto dzięki swej wielowarstwowej, wzmocnionej konstrukcji są odporne na uszkodzenia. Solidny boczny blok zabezpiecza je przed przebiciem oraz zwiększa przyczepność na błotnistych nawierzchniach. Komplet czterech sztuk kosztuje ok. 4000 zł.
Kupując opony do ekstremalnej jazdy terenowej, warto wybrać model z solidną kostką bieżnika, a także szerokimi odstępami ułatwiającymi jego samooczyszczanie. Nie zapominajmy, że opona powinna być odporna na przebicia i mechaniczne uszkodzenia. Egzemplarz dobrej jakości powinien sprawnie pracować w błocie, na kamieniach, korzeniach oraz skałach. | Opony do ekstremalnej jazdy terenowej |
Centralny zamek i alarm samochodowy to najpopularniejsze funkcje obsługiwane za pomocą pilota. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, które zazwyczaj doceniamy dopiero wtedy, gdy pojawią się problemy z jego działaniem. Niestety, przypadkowo powstałe uszkodzenia mechaniczne oraz intensywna eksploatacja – samochód otwieramy i zamykamy często kilkanaście razy dziennie – mogą spowodować mniej lub bardziej poważną usterkę. Sprawdźmy, jak poradzić sobie z takim problemem. Wymiana baterii
Baterie wykorzystywane do zasilania pilotów samochodowych są na tyle wydajne, że zapewniają stosunkowo długą eksploatację. Jeśli jednak zauważymy, że zasięg działania uległ znacznemu pogorszeniu lub pilot w ogóle nie reaguje, powinniśmy dokonać wymiany baterii. W większości przypadków zrobimy to samodzielnie – zazwyczaj wystarczy odkręcić śrubki mocujące, sprawdzić model baterii i kupić nową. Koszt wymiany to przeważnie około kilkunastu złotych.
Jeśli pilot przestał działać po upadku na ziemię, warto sprawdzić, czy pod wpływem wstrząsu bateria nie zmieniła swojego położenia. W niektórych pilotach blaszki mocujące baterię pod jej ciężarem mogą się poluzować. W takim wypadku należy rozkręcić obudowę i ustawić je w prawidłowej pozycji – muszą ściśle przylegać do biegunów baterii.
Strojenie
Jeśli skuteczność działania pilota wyraźnie się pogarsza lub mimo palenia się diody w ogóle przestaje on działać, konieczne jest jego dostrojenie. Najlepiej zrobić to przy użyciu miernika, ale jeśli nie posiadamy takiego urządzenia, strojenie można wykonać „na oko”. Bez względu na metodę, jaką się posłużymy, niezbędne będzie zdemontowanie obudowy pilota i wyposażenie się w niemetalowy śrubokręt, np. stroik ceramiczny. Za jego pomocą delikatnie zmieniamy położenie kondensatora strojeniowego do momentu osiągnięcia częstotliwości 433 MHz.
box:offerCarousel
W przypadku strojenia wizualnego postępujemy podobnie – z tą różnicą, że przez cały czas trzymamy wciśnięty przycisk pilota i obserwujemy, kiedy alarm zareaguje. Gdy to nastąpi, oddalamy się od samochodu i sprawdzamy zasięg działania.
Synchronizacja
Niektóre modele pilotów po wymianie baterii wymagają przeprowadzenia procesu synchronizacji. Zazwyczaj polega to na jednoczesnym naciśnięciu konkretnych przycisków na pilocie lub wykonaniu określonej sekwencji naciśnięć. Szczegółowe informacje na temat procedury synchronizacji pilota znajdziemy w dokumentacji centralnego zamka lub alarmu. Niestety, w przypadku wyposażenia montowanego seryjnie zazwyczaj otrzymujemy tylko podstawową instrukcję obsługi, aby w razie wystąpienia awarii korzystać z usług serwisu. W takiej sytuacji warto poszukać porad na forach internetowych, gdzie znajdziemy procedury strojenia większości dostępnych pilotów.
Wymiana elementów obudowy
box:offerCarousel
Po kilku latach użytkowania obudowa pilota może być już poważnie wyeksploatowana. Najszybciej zużywają się przyciski sterujące – w zależności od modelu wykonane są z gumy lub plastiku. Jeśli nie działają poprawnie, konieczna będzie ich wymiana. Serwisy specjalizujące się w montażu i serwisowaniu alarmów samochodowych są w stanie naprawić tego typu uszkodzenia, jednak koszt to co najmniej kilkadziesiąt złotych.
box:offerCarousel
Zdecydowanie tańszym rozwiązaniem jest samodzielna naprawa. Na Allegro dostępna jest szeroka oferta części zamiennych do pilotów, a ich ceny zaczynają się już od kilku złotych. W razie potrzeby kupimy też kompletną obudowę – jeśli nasz pilot jest już bardzo zniszczony, tanim kosztem przywrócimy mu dawny wygląd i funkcjonalność. Wymiana przycisków oraz obudowy jest bardzo prostą czynnością i sprowadza się do odkręcenia śrubek mocujących.
Pilot dla złodzieja
Zdalne sterowanie centralnym zamkiem i autoalarmem to bardzo praktyczne rozwiązanie, które ułatwia nam codzienną eksploatację. Trzeba jednak pamiętać, że w wielu przypadkach bywa też ułatwieniem dla osób, które chcą dokonać włamania do samochodu lub jego kradzieży. Wystarczy zakodować w centralce nowy pilot, aby w każdej chwili mieć dostęp do pojazdu. Jest to praktyka stosowana przez niektóre warsztaty samochodowe, a konkretnie przez ich nieuczciwych pracowników.
Jeśli oddajemy samochód do niezaufanego mechanika, niezwłocznie po odebraniu sprawdźmy, czy oba piloty (główny i zapasowy) działają poprawnie. W centralce można zakodować tylko dwa nadajniki – jeśli po wizycie w serwisie jeden z nich nie działa, powinno nas to zaniepokoić. Warto zachować czujność, ponieważ taka sytuacja wcale nie musi oznaczać usterki, tylko celowe działanie.
Awarie pilotów najczęściej spowodowane są rozstrojeniem, utratą synchronizacji z centralką w samochodzie lub uszkodzeniami mechanicznymi. Większość usterek usuniemy we własnym zakresie, nie ponosząc przy tym nadmiernych kosztów. Usługi strojenia i synchronizacji w serwisach specjalistycznych zazwyczaj wiążą się z dość dużym wydatkiem. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w ASO, gdzie za naprawę pilota możemy zapłacić nawet kilkaset złotych. Niestety, w wielu przypadkach naprawa to duże słowo, za którym kryje się trwające kilka minut strojenie pilota. Jeśli jednak nie czujemy się na siłach, lepiej nie ryzykować i powierzyć to zadanie profesjonalistom. | Naprawa pilota samochodowego |
W gronie mężczyzn tego się nie mówi, wręcz nie zwraca się uwagi…publicznie. Posiadacze często chwalą się tym, niektórzy zaś ukrywają pod luźnym ubraniem. Coraz częściej spotykany, coraz częściej "niezauważany". Czy jest to męska moda, czy raczej groźna epidemia? Recepta prosta: zrzuć nadmiar jak najszybciej, bo inaczej w najlepszym wypadku będziesz potrzebować pomocy, żeby zawiązać sznurówki! "Piwnego brzucha" nie warto hodować.
Czym jest ta okrągłość
Jeśli zastanawiasz się, czy twój brzuch jest tym "piwnym", to od razu możesz odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Jeśli nadal nie wiesz, to może spotkałeś się z sytuacją, w której pędząc na spóźnione spotkanie, pociąg czy tramwaj, poczułeś, że pod koszulką coś się bezwładnie porusza. Nie ma jednoznacznego określenia "piwnego brzucha". Jest to oznaka, że jednak coś jest nie tak. Na szczęście proces ten jest odwracalny. To nie znaczy, że można dalej żyć z dodatkowym balastem, wręcz przeciwnie, walcz z nim jak najszybciej, póki ubrania jeszcze na ciebie pasują.
Brzuch piwny to nic innego, jak tkanka tłuszczowa zmagazynowana między organami wewnętrznymi. Potrzebna tkanka tłuszczowa wyścielająca wewnętrzne narządy, która nadmiernie się rozrasta.
Co piwo ma z tym wspólnego?
Można się tutaj doszukać wielu powiązań z piwem, niekoniecznie trafnych. Wymieńmy kilka przypuszczeń co do pochodzenia nazwy. Picie piwa prowadzi do dodatkowego zwiększenia konsumpcji produktów
i potraw wysokokalorycznych. Czym by było grillowane mięso i kiełbaski, paluszki i orzeszki bez piwa? Ponadto alkohol rozleniwia, relaksuje, nie chce się po nim nic robić. Zapadasz w letarg, co prowadzi do zmniejszenia aktywności fizycznej. Więcej pijesz, mniej spalasz. W końcu można podpiąć nazwę do 7 kcal/ 1 gram alkoholu, jakim dysponuje piwo. Tzw. puste kalorie. To tyle, jeśli chodzio piwo.
A jednak te wszystkie dodatki do piwa są znaczące. Badania dowodzą, że osoby, które piją piwo, a trzymają się prawidłowego bilansu energetycznego, nie są właścicielami piwnych brzuchów. Nie ma tutaj wątpliwości, że przyczyną tego stanu rzeczy jest brak równowagi energetycznej. Za dużo przyjmujemy, za mało spalamy, w wyniku czego energia zostaje zmagazynowana – w przypadku mężczyzn: w okolicy brzucha oraz klatki piersiowej. Są to miejsca dobrze ukrwione, a w przypadku kryzysu energetycznego organizm ma szybki dostęp do zapasów energii (czyt. tkanki tłuszczowej).
Piwo, wino czy inne alkohole są jedynie dodatkowymi kaloriami. Winę za to wszystko ponoszą złe nawyki żywieniowe i brak ruchu, które prowadzą do: zawału serca, raka, podwyższonego poziomu trójglicerydów, cukrzycy typu drugiego, chorób układu krążenia oraz… zadyszki po 200 metrach spaceru i wciągania brzucha na plaży.
Jak przeciwdziałać?
1. Zmień nawyki żywieniowe. Wyrzuć z jadłospisu to, co jest niepotrzebne i niezdrowe. Ustal 4–5 posiłków dziennie, jedzonych w regularnych odstępach czasu. Wszystkie przekąski pomiędzy posiłkami, słodkości i alkohole omijaj szerokim łukiem.
Wskazówka. Wspomóż walkę z tkanką tłuszczową przy użyciu spalacza tłuszczu.
2. Ruch. Miliony wykonanych brzuszków i nic? Złe podejście. W walce o zrzucenie dodatkowych centymetrów warto wykorzystywać duże grupy mięśniowe podczas treningu. Wszystko, co związane jest z fizycznym zmęczeniem i spoceniem się. Godzina poświęcona na trening siłowy, razem z 45 minutami szybkiego chodu, dwa razy na tydzień oraz do tego 1 godzina spaceru, jazdy na rowerze stacjonarnym lub jazdy na rolkach w dni nietreningowe.
Wskazówka. Co 2 tygodnie zmierz się w pasie za pomocą metra krawieckiego oraz ogólnodostępnego kaliperu. Jeśli nie ma wahań na twoją korzyść, zmień co nieco w sposobie odżywiania się. Szybko się go nie zrzuci, jednakże praca popłaci. Pamiętaj o odpoczynku przez 1 dzień w tygodniu.
3. Samodyscyplina. Wszystkie działania pochodzą od ciebie. Tylko samodyscyplina odpowiada za twój sukces w walce z własnymi słabościami. 99 proc. osób tylko myśli o rozwiązaniu problemów, nie podejmując działań. Bądź w tym 1 proc. i udowodnij sobie, że potrafisz. Ukierunkuj myśli na cel i brnij do niego, bo przecież tu chodzi o twoje zdrowie.
Wskazówka. Będziesz potrzebować wsparcia. Bez tego nie uda ci się przebrnąć przez pierwsze kroki walki z piwnym brzuchem. Załóż się z żoną, dziewczyną czy też przyjacielem, który posiada tę samą dysfunkcję co ty. Będzie ci łatwiej skoncentrować się na celu.
Słowo końcowe
Szybko nie zrzucisz tego, co nabyłeś przez kilka miesięcy. Trzeba wykazać się cierpliwością
i wierzyć, że to, co robisz, przyniesie efekt. Jest to jedyna droga do zdrowego i pięknego ciała. Będzie ciężko, ale się uda. W trakcie pojawią się sukcesy i pokusy do przedwczesnego zakończenia walki z piwnym brzuchem. Jednak jeśli się poddałeś w walce o swoje zdrowie, jak pozostałe 99 proc. osób, to wstydź się! Po co w ogóle ją podejmowałeś? | Pożegnaj brzuch piwny |
Jesień rozgościła się już u nas na dobre. Przygotowując stylizacje na tę porę roku, warto wiedzieć, jakie torebki będą najmodniejsze w tym sezonie! Frędzle
box:offerCarousel
Torebki z frędzlami były hitem poprzedniego sezonu. Także w tym roku warto wyciągnąć je z szafy i zestawiać z jesiennym outfitem. Najlepszym wyborem będzie listonoszka z frędzlami w kolorze czarnym lub brązowym. Wpisze się idealnie w jesienne trendy i zaowocuje w delikatny powiew stylu boho. Warto utrzymać stylizację w tym klimacie i włożyć czarną zwiewną sukienkę, brązową ramoneskę oraz kapelusz na głowę w tym samym kolorze. Do tego botki na obcasie i idealny look gotowy!
Torebka-worek
box:offerCarousel
Torebka-worek to jedna z ciekawszych propozycji na jesień 2017. Uwagę przyciąga jej niestandardowy wygląd. Możemy nosić ją zarówno na jednym ramieniu, jak i w dłoni. Świetnie sprawdzi się w stylizacjach streetstyle’owych. Boyfriend jeans, luźny, musztardowy sweter, pasek z ozdobną klamrą i sneakersy – w tym zestawieniu torebka-worek zaprezentuje się idealnie. Możesz wybrać model z modnym, kolorowym paskiem lub postawić na klasykę. Jedno jest pewne – w tej torebce zmieścisz wszystko, czego potrzebujesz!
Kuferek
box:offerCarousel
Małe kuferkikrólowały podczas tegorocznych fashion weeków. Nic dziwnego więc, że to najgorętszy trend jesiennego sezonu! Do wyboru mamy naprawdę szeroką gamę modeli – począwszy od tych z haftowanymi wzorami, na tych wysadzanych kamieniami skończywszy. Są idealnym dodatkiem do stylizacji w stylu smart casual. Możesz włożyć czarne spodnie z szerokimi nogawkami, do tego wzorzystą koszulę i kuferek, który kolorystycznie zgra się z całością. Do zestawu koniecznie dobierz botki lub czółenka na słupku!
Torby XXL
box:offerCarousel
Twoja torba to skarbnica rozmaitości, a ty nie wyobrażasz sobie noszenia na ramieniu małej torebki? Mamy dla ciebie znakomitą wiadomość – wielkie torby będą rządzić jesienią! Domy mody takie jak Chanel czy Céline już mają w swoich ofertach te w rozmiarze XXL. Na Allegro znajdziesz mnóstwo modeli shopper bag, które zachwycą cię nie tylko pojemnością, ale także wyglądem – w końcu w przypadku toreb to jedna z ich najważniejszych cech. Również Michael Kors i Gucci zatroszczyli się o to, abyśmy zawsze wszystko miały pod ręką. Tej jesieni bez obaw możesz pakować do torby wszystko, co ci się żywnie podoba!
Im więcej, tym… lepiej
Tegoroczna jesień będzie także obfitowała w… kolory! Im więcej barw i kolorowych wzorów znajdzie się na naszej torebce, tym lepiej! Jeśli chodzi o rozmiar – wybierz odpowiedni dla siebie. Może być to modna torba XXL czy też stylowy kuferek na złotym łańcuszku. Ważne jest przede wszystkim to, aby całość była wielobarwna i przyciągała wzrok wszystkich dookoła. Warto zestawiać ją z total lookami w stonowanych kolorach – wtedy będzie wiodła prym w całym outficie i zostanie jeszcze bardziej wyeksponowana. Jeśli chodzi o buty, tutaj masz dowolność. Zarówno eleganckie botki ze złotymi wstawkami, jak i sneakersy na koturnie sprawdzą się znakomicie.
Welur
box:offerCarousel
Już od jakiegoś czasu można było zaobserwować fakt, że na naszych ulicach pojawia się coraz więcej… weluru! Welurowe sukienki, spodnie, a nawet płaszcze – to właśnie one przyciągają nasz wzrok. Tej jesieni także welurowe torebkipodbijają serca wszystkich trendsetterek. Zarówno mała czarna, jak i casualowy look z jeansami w roli głównej może być idealnym tłem do zaprezentowania tej torebki. Szczególnie polecamy wybór klasycznego czarnego płaszcza i bordowej torebki z weluru na złotym łańcuszku – do tego jeansy, długie, cienkie kozaki i możesz podbijać świat!
Ozdobna rączka
box:offerCarousel
Klasyczne, małe torebki mogą zostać całkowicie odmienione dzięki jednemu, niewielkiemu szczegółowi – ozdobnej rączce. Ten detal sprawia, że całość wygląda niesamowicie elegancko i stylowo. Może być to zarówno złote kółko, które proponuje dom mody Chloé, jak i rączka wysadzana kamieniami lub futrzana. W zestawieniu z czółenkami w kolorze torebki i eleganckim luźnym trenczem twój outfit doda ci pewności siebie i sprawi, że będziesz prezentować się niezwykle profesjonalnie. Dlatego polecamy to zestawienie na ważne spotkania biznesowe czy też randki, na których pragniesz podbić serce swojego wybranka. | Najmodniejsze torebki na jesień 2017 |
Jak może się skończyć zaśnięcie za kierownicą? Ci, którym zdarzyło się przymknąć oko na 2–3 sekundy i byli o włos od tragedii, wiedzą to doskonale. Dlatego zaopatrzmy się w urządzenie niepozwalające zasnąć. Takie akcesoria są bardzo proste i bardzo tanie. Wiele osób nawet bardzo dobrze radzących sobie za kierownicą niezbyt lubi jeździć po zmroku w długie trasy. Powód? Strach przed zaśnięciem i trudności w radzeniu sobie z monotonią jazdy. O ile w dzień widzimy wszystko, co dzieje się wokół, zmieniają się krajobrazy, a trasę widać na setki metrów w przód, o tyle w nocy widzimy tylko to, co oświetlają reflektory. Zero widoków. Jedynie asfalt, znaki i kawałek pobocza. W takich warunkach nietrudno przysnąć. Tymczasem skutki takiego zaniedbania mogą być dramatyczne. Wszak wystarczą 3–4 sekundy dekoncentracji, by zjechać z pasa ruchu i rozpocząć „podróż w nieznane”. O takich przypadkach, w których niestety rzadko obywa się bez ofiar, dość często donoszą media.
Alarm antydrzemkowy
Niewiele osób wie, że bez problemu można kupić niewielkie urządzenie, które zapobiega zaśnięciu za kierownicą. To alarm antydrzemkowy, zwany również antyzasypiaczem. Zasada jego działania jest dość prosta. Najważniejszy element to czujnik reagujący na przechył w jedną stronę. Antyzasypiacz zakłada się za ucho – w ten sposób jest umocowany dość stabilnie i w miejscu, gdzie zbytnio nie przeszkadza. Nie zatyka ucha, nie blokuje docierających do niego dźwięków, nie uwiera. Uaktywnia się w momencie, gdy pochylamy głowę do przodu. Kierowca zachowujący czujność tak nie robi – dla urządzenia jest to więc sygnał, że coś jest nie tak, bo głowa prowadzącego pojazd opada.
Kiedy zadziała
Co ciekawe, alarm włącza się tylko po przechyleniu głowy do przodu. Nie uaktywnia się podczas przekręcania jej na boki, więc nie musimy się przejmować, że zadziała w momencie, gdy wyjeżdżamy z podporządkowanej i sprawdzamy, czy nic nie jedzie z prawa ani z lewa. Nie zadziała też , gdy pochylamy głowę na boki – tak bardzo często robią osoby zmęczone długą jazdą, gdy próbują rozruszać mięśnie szyi. Nie będzie piszczał, gdy odchylimy głowę do tyłu, prostując kark. Ale jeśli broda kierowcy niebezpiecznie zbliży się do jego klatki piersiowej, alarm zacznie po prostu wyć. Sceptycy podnoszą czasem argument, że nagłe obudzenie zasypiającego kierowcy może narobić sporo kłopotów, np. jeśli się przerazi i zrobi coś głupiego czy szarpnie kierownicą. Owszem, to prawda. Trzeba jednak pamiętać o tym, że kierowca jadący z prędkością zaledwie 60 km/godz. w ciągu sekundy pokonuje prawie 17 m! Aby przekroczyć granicę między życiem a śmiercią, wystarczy o wiele mniejsza prędkość. Antyzasypiacz działa więc optymalnie – bo uruchamia się praktycznie od razu po pochyleniu głowy do przodu.
Od najtańszych do naj… ładniejszych
Na rynku jest kilka rodzajów urządzeń uniemożliwiających zaśnięcie za kierownicą. Najprostsze z nich kosztuje zaledwie 5–10 złotych. Jest skuteczne, ale wygląda dość topornie. To jednak całkiem niezła opcja dla osób, które sporadycznie jeżdżą w nocy i chcą mieć zabezpieczenie „w razie czego”. Podstawowy „antyzasypiacz” nie ma nawet nazwy rynkowej, to urządzenia importowane z Azji – ale skuteczne. Nieco droższe są alarmy staranniej zaprojektowane, krótko mówiąc – ładniejsze. Należy do nich np. urządzenie o nazwie „Stop sleep”. Jest wygodniejsze od podstawowych modeli, sprzedawcy udzielają też na nie gwarancji. Kosztuje 20–25 złotych.
Inne „antyzasypiacze”
Pamiętajmy też, że oprócz zabezpieczania się „antyzasypiaczem”, warto po prostu dbać o spokojną i bezstresową jazdę. Rób przerwy, gdy tylko poczujesz się zmęczony. Kilka minut na świeżym powietrzu przywróci jasność umysłu na kilkadziesiąt minut jazdy. Jeśli nie ma po drodze stacji benzynowych albo nie chcesz kupować drogiej kawy i jeszcze droższych napojów, zainwestuj w samochodowy ekspres do kawy, podgrzewany kubek albo minilodówkę. To też w pewnym sensie „antyzasypiacze”.
A jeśli czujesz, że zasypiasz, że prowadząc, po prostu się męczysz – nie walcz ze swoim organizmem. Zjedź na parking i złap godzinę drzemki. Lepiej dojechać później, ale bezpiecznie. | Alarm antydrzemkowy dla kierowców |
Tegoroczna Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami. Święta te są okazją do spotkań przy stole w gronie rodzinnym. Oprócz smacznych potraw, które się na nim znajdą, ważna jest jego dekoracja, podkreślająca uroczysty charakter wielkanocnego śniadania. Jak zaaranżować stół na tę okoliczność? Wielkanoc 2018 – trendy w aranżacji wnętrz
Jak się okazuje, tego roku modne są dwie koncepcje: ukłon w stronę tradycji oraz nowoczesność. Te nurty można łączyć. W pierwszym przypadku standardowa kolorystyka to biel, żółć i zieleń. Alternatywą są bardziej stonowane kolory, można by rzec “zimowe”, które przywołują na myśl styl skandynawski (beż, szarość i czerń). W praktyce radosne, klasyczne barwy wielkanocne (w tym pastele) współwystępują z wyrazistymi, np. odcieniami koloru roku Pantone – ultrafioletu, czyli fuksją i burgundem.
Wśród tendencji wielkanocnych na rok 2018 występuje też trend eko. Chodzi o samodzielne barwienie pisanek, przygotowywanie stroików i wprowadzanie do mieszkania naturalnych elementów, np. gałązek wierzbowych z baziami, żywych kwiatów, rzeżuchy. Co ciekawe, w tym roku Święta Wielkanocne pod jednym względem przypominają Bożonarodzeniowe. Otóż modne są zawieszki wielkanocne (z porcelany, papierowe, drewniane), które przypominają bombki na choinkach. Mają one postać pisanek, zajączków i kurczaków, które można powiesić na gałązkach drzew umieszczonych w wazonie.
Jak udekorować stół na Wielkanoc?
Tekstylia
Podstawą dekoracji wielkanocnego stołu jest obrus. Najlepiej zdecydować się na biały (bawełniany lub lniany, jako nawiązanie do trendu ekologicznego). Jest on elegancki, ponadczasowy i wprowadza uroczystą atmosferę, a także podnosi rangę spotkania przy stole. W pojedynkę lub w komplecie z serwetami będzie stanowił klasyczną dekorację.
box:offerCarousel
Do wyboru mamy serwetki papierowe i materiałowe. Na okoliczność Świąt Wielkanocnych najlepiej zdecydować się na te drugie. Są bardziej eleganckie, ale po posiłku trzeba je wyprać, wykrochmalić i wyprasować. Serwety materiałowe można fantazyjnie złożyć, nadając im formę tulipana lub króliczych uszu. Trzeba je ułożyć na talerzu albo po lewej jego stronie, obok sztućców.
Zastawa stołowa
Przygotowując stół na wielkanocne śniadanie, warto wykorzystać porcelanową zastawę stołową. Każdy jej element powinien pochodzić z tego samego kompletu. Jeśli liczba gości jest większa niż posiadanych naczyń, dopasowujemy je pod względem kolorystyki, wzornictwa lub kształtu.
W trakcie wielkanocnego śniadania spożywamy najczęściej żurek na zakwasie i jajka w wielu odsłonach. W związku z tym niezbędnymi elementami zastawy stołowej są talerze płaskie i głębokie oraz waza. Warto więc rozważyć ofertę marki Lubiana – producenta porcelany stołowej (białej i twardej), np. przyjrzeć się serwisowi z kolekcji Tiago, którego elementy wyróżniają się prostotą. Mają zaokrąglone brzegi i delikatną ozdobę w postaci pasków. Jak zapewnia producent, wszystkie produkty cechują się wysoką jakością i trwałością m.in. za sprawą zastosowanej dodatkowej warstwy szkliwa.
box:offerCarousel
Dodatki
Na wielkanocnym stole powinny pojawić się też tematyczne akcesoria w barwach tradycyjnych albo w wersji nowoczesnej. Możemy więc zdecydować się na kolorowe pisanki lub ceramiczne zajączki w kolorze srebra (mały jest dostępny w cenie 13 zł, duży – 23 zł). Jeśli wybierzemy zawieszki, umieśćmy je na gałązkach wierzby włożonych do wazonu.
box:offerCarousel
Mimo że śniadanie spożywamy w godzinach porannych lub przedpołudniowych, możemy dodatkowo udekorować stół za pomocą świec. Warto to zrobić, ponieważ tegoroczną nowinką są świeczki w postaci pisanek (dostępne już od kilku złotych). Jeśli wiosenna aura nie dopisze, możemy zapalić świeczki i w ten sposób wprowadzić trochę nastrojowego światła do mieszkania. | Dekoracja stołu na Wielkanoc – inspiracje |
Walentynki zbliżają się wielkimi krokami, dlatego warto już teraz zastanowić się nad prezentem dla ukochanej. Perfumy to zawsze dobry pomysł! Jakie zapachowe nowości warto wziąć pod uwagę w tym roku? Pod koniec roku 2016 na rynku perfum pojawiło się wiele wartych uwagi nowości. Początek 2017 również obfituje w ciekawe premiery. Zapoznaj się z poniższym zestawieniem pięciu przykładów, które z pewnością ucieszą twoją kobietę w walentynki!
1. Chloe Love Story Eau Sensuelle
Perfumy marki Chloe cieszą się wielką popularnością wśród kobiet na całym świecie. W linii Love Story jest już woda perfumowana i woda toaletowa. Najnowsza pozycja to Love Story Eau Sensuelle. Połączenie nut heliotropu i kwiatu pomarańczy tworzy fascynującą kompozycję, która podkreśla kobiecy urok i przywodzi na myśl paryskie zachody słońca. Zmysłowości dodaje drzewo sandałowe. Całość zamknięta jest w eleganckim flakonie inspirowanym, przypinanymi do barierek mostów, kłódkami zakochanych. Idealny wybór na walentynki!
2. Thierry Mugler Angel Muse
Perfumy Thierry’ego Muglera budzą skrajne emocje! Trzeba jednak przyznać, że nie da się koło nich przejść obojętnie. Najświeższa propozycja marki to orientalno-waniliowe Angel Muse. Inspirowane galaktyką i ciałami astralnymi połączenie: grejpfruta, różowego pieprzu, orzecha laskowego, bitej śmietany, róży, wetywerii i paczuli jest nieoczywiste i dosłownie wynosi w kosmos! Buteleczka ma owalny kształt, a w srebrnej obręczy znajduje się gwiazda. To doskonały prezent dla koneserki.
3. Carolina Herrera Good Girl
Good Girl Caroliny Herrery to perfumy, których premiera w 2016 roku nie przeszła bez echa. Nazwa jest nieco ironiczna i uzupełniona dopiskiem „It's so good, to be bad”. To kompozycja odważna, nowoczesna, a zapach jest adresowany do pewnych siebie, silnych kobiet. Mieszanka łączy nuty migdałowe i kawowe z jaśminem i tuberozą, a całość podkręca tonka i kakao. Na uwagę zasługuje niebanalny flakon w kształcie kobiecej szpilki, który emanuje seksapilem!
4. Stella McCartney Pop
Wydany w 2016 roku Pop Stelli McCartney to również świetny wybór na walentynki. Idealny dla kobiety młodej, śmiałej i zuchwałej. Takiej, która nie boi się sięgać po więcej. Dewizą marki jest podkreślanie wewnętrznego piękna kobiety, bez zagłuszania jej naturalności, autentyczności i indywidualności. Dynamiczne połączenie: liści fiołka, pomidora, mandarynki, tuberozy, drzewa sandałowego i piżma sprawdza się w tej roli wyśmienicie. Szklana buteleczka zwieńczona jest okrągłym, różowym korkiem.
5. Estee Lauder Modern Muse Nuit
Modern Muse Nuit to najnowsze perfumy marki Estee Lauder. Wykwintny, zmysłowy i intrygujący zapach idealny na wieczór. Kompozycja jest wyrazista i łączy w sobie nuty: liści czarnej porzeczki, mandarynki, jaśminu, heliotropu, rumianku, a romantyzmu dodaje mu piżmo, ambra, wanilia, paczula i drzewo sandałowe. Tajemniczość i magnetyzm zapewnia lekko granatowe zabarwienie esencji i elegancki flakon, uwieńczony złotą kokardą. Będzie świetnym dopełnieniem randki!
Perfumy to doskonały pomysł na prezent walentynkowy. Nie ma chyba kobiety, która nie przepada za luksusowymi zapachami! W tym roku postaw na nowości rynkowe! Jest w czym wybierać! | Prezenty na walentynki 2017 – 5 zapachowych nowości dla niej |
Karnawał to czas, kiedy odbywają się uwielbiane przez dzieci bale przebierańców. Na taką imprezę maluch może założyć taki sam strój, jaki nosi bohater, którego tak bardzo podziwia. Dla wielu kilkulatków ogromnym marzeniem jest, by w przyszłości zostać dzielnym strażakiem. Dlatego też duża grupa chłopców na bal karnawałowy zdecyduje się na strój tego mundurowego. Jaki kostium wybrać? Na co zwracać uwagę? Karnawałowy strój strażaka – jaki powinien być?
Idealny strój strażaka powinien składać się przede wszystkim z munduru oraz odpowiedniego hełmu chroniącego przed groźnymi płomieniami. W zależności od upodobań chłopca kostium może nawiązywać stylem do strojów strażackich znanych z polskich realiów lub być bardziej w amerykańskim stylu, znanym z filmów. Niektóre zestawy będą wyposażone także w gaśnicę lub sikawkę – takie atrybuty pozwolą dziecku jeszcze bardziej wczuć się w rolę dzielnego bohatera, który nieustraszenie walczy z groźnymi płomieniami. Takie gadżety można też przy odrobinie pomysłowości wykonać samemu w domu. Strażak często nosi przy sobie również krótkofalówkę, przez którą może kontaktować się ze swoimi kolegami podczas gaszenia pożaru.
Kostium strażaka – propozycje
Wybór kostiumów strażaka jest ogromny ze względu na nieustającą popularność tego zawodu wśród małych chłopców. Każdy kilkulatek marzy bowiem o tym, aby zostać strażakiem lub policjantem chociażby tylko na chwilę. Warto spełnić dziecięce pragnienie i kupić dla malucha piękny kostium. Z pewnością wśród propozycji znajdziesz coś, co spodoba się twojemu kilkulatkowi. Dużym zainteresowaniem cieszy się strój polskiego strażaka. Takie ubranie składa się z czarnej kurtki i spodni z odblaskowymi paskami w jasnym kolorze. Oprócz tego z tyłu na kurtce widnieje duży czarny napis na żółtym tle: „strażak". W takim kostiumie mały strażak będzie czuł się z pewnością wyjątkowo!
Strój strażacki możesz kupić już za mniej niż 50 złotych. Zestawy w tej cenie często zawierają jednak jedynie elementy charakterystyczne dla tego zawodu, które trzeba uzupełnić dodatkowymi ubraniami. Znajdziesz je jednak najczęściej z łatwością w szafie kilkulatka. Decydując się na droższy kostium strażaka możesz być pewien, że strój będzie kompletny i gotowy do założenia na karnawałowy bal. Wśród propozycji znajdują się np. zestawy, które oprócz stroju posiadają w komplecie także akcesoria strażaka: toporek, gaśnicę, węża lub krótkofalówkę. Masz też do wyboru modele, które nawiązują do strojów straży z USA lub Wielkiej Brytanii. Do chłopca musi więc należeć podjęcie decyzji o tym, jak wyobraża sobie wymarzone przebranie.
Strażackie gadżety na karnawałowy bal
Jeżeli w szafie twojego dziecka udało ci się znaleźć ubranie pasujące wyglądem do stroju strażaka, to wystarczy, że dodasz kilka charakterystycznych dodatków, aby twój syn wyglądał jak prawdziwy bohater. Z pewnością duży efekt może wywołać kask strażacki. Takie nakrycie głowy pozwoli poczuć się małemu bardzo autentycznie w roli strażaka. Zamiast prawdziwej sikawki możesz zaproponować swojemu dziecku pistolet na wodę, dzięki któremu też można ugasić mały pożar. Być może wśród propozycji znajdziecie taki model, który wyglądem będzie przypominał końcówkę strażackiego węża.
Wielu strażaków nosi przy sobie zawsze krótkofalówkę. Z pomocą takiego gadżetu porozumiewają się ratujący przed pożarami koledzy, dlatego z pewnością mały kandydat na strażaka też zechce posiadać taki sprzęt podczas karnawałowego balu. Być może któryś z kolegów też przebiera się za strażaka – chłopcy za pomocą krótkofalówek będą mogli się porozumiewać.
Każde dziecko uwielbia wcielać się w rolę swojego bohatera. Dla jednych jest to postać z bajki, dla innych idol z telewizji. Wielu kilkuletnich chłopców marzy o tym, żeby przez chwilę zostać dzielnym strażakiem, który każdej chwili może uratować wielu ludzi z opresji. Pragnienie to możesz urzeczywistnić, kupując swojemu dziecku strój, w którym poczuje się jak prawdziwy bohater. Taki kostium przyda się nie tylko na karnawałowy bal przebierańców. Może też posłużyć małemu do zabawy z kolegami, która dzięki przebraniu może być jeszcze bardziej realistyczna. | Strój strażaka dla kilkulatka – pomysły na karnawałowe przebranie |
Kontrowersyjna, prowokująca i mocna w wyrazie – taka jest właśnie lakierowana skóra. Choć kojarzy się z subkulturą rockmanów albo strojami erotycznymi, tej jesieni wychodzi na ulice w modnej, wysmakowanej formie! Czy skusisz się na dozę lateksu w swoich stylizacjach? Moda potrafi zaskakiwać! W codziennych stylizacjach lakierowany połysk był do tej pory widywany raczej na butach i torebkach. Teraz wśród propozycji stylistów królują ubrania właśnie z tego materiału! Na co warto zwrócić uwagę? Przyjrzyj się mocnemu trendowi!
Lakierowana skóra – dla kogo?
Trzeba przyznać, że – aby odważyć się na lakierowany strój – należy wyróżniać się dużą dozą pewności siebie. Lateks od razu przyciąga wzrok, jest seksowny i zadziorny. W wielu przypadkach już tylko krok dzieli całość od wrażenia kiczu. Komponując zestawy na jego bazie pamiętaj o umiarze i dobrym wyważeniu wszystkich elementów. Możesz tworzyć rockowe, eleganckie, a nawet codzienne stylizacje, które nie pozostaną niezauważone! Wybieraj całe ubrania lub dodawaj akcesoria, które podkreślą styl. Kilka prób i z pewnością dojdziesz do wprawy! Obok jakich składników jesiennych kolekcji nie możesz przejść obojętnie?
Lateksowe spodnie – idealne do jesiennych stylizacji
Lateksowe spodnie to mocny akcent rockowych stylizacji. Kusząco podkreślają kobiece kształty i dodają odwagi. Doskonale komponują się z jesiennymi ubraniami. Ciężkość zrównoważysz zakładając do nich biały T-shirt lub miękki sweter oversize. Możesz też pokusić się o elegancki look z nutą seksapilu i taki dół zestawić z dopasowaną koszulą.
Lakierowana spódnica – hit na jesień
Spośród propozycji projektantów na uwagę zasługują też lakierowane spódnice. W sprzedaży znajdziesz zarówno obcisłe mini, jak i te o kroju litery A. Bardzo ciekawym wyborem będą beżowe i cieliste spódnice ołówkowe w stylu Kim Kardashian. Gwiazda, jak zawsze, zachwyca i w zakresie tego trendu jest prawdziwą inspiracją. Na wieczór zestaw mini z obcisłym golfem w tym samym kolorze. Na co dzień noś z luźną bluzą z kapturem i sneakersami. To połączenie jest teraz na topie!
Sukienka z lakierowanej skóry – trend z pokazów
Jeśli już poczujesz się pewnie, nic nie stoi na przeszkodzie, aby iść na całość! Sukienki wykonane w całości z lakierowanej skóry to największy hit pokazów. Pojawiły się na wybiegach takich domów mody jak: Isabel Marat, Lacoste, Proenza Schouler. Eleganckie szpilki, wieczorowa kopertówka, klasyczny makijaż i fryzura zapewnią ci stylizacyjny sukces. Tak mocny element warto potraktować poważnie, aby nie popełnić gafy!
Płaszcze i kurtki z lakierowanej skóry
Wśród jesiennych ubrań nie można pominąć również okryć wierzchnich. One także w tym sezonie zachwycają połyskiem. Najpopularniejsze blogerki modowe noszą już lateksowe płaszcze, kurtki, parki i bomberki, a nawet obszerne puchówki z wielkimi kołnierzami także wykonane z lakierowanej skóry! Dzięki niej stylizacja nabiera całkiem nowego wyrazu, nawet jeśli jest w stonowanych kolorach. Króluje oczywiście czerń, jednak nie brak kobiet, które postawią na zdecydowaną, soczystą czerwień!
Tej jesieni lakierowana skóra po prostu rządzi! Można się w nią ubrać od stóp do głów, a oryginalne kroje i wyważone zestawienia prezentują się bardzo stylowo. Masz już w swojej garderobie modne botki? Dobierz do nich spodnie i płaszcz, a na pewno nie przejdziesz niezauważona! | Lakierowana skóra – nie tylko buty! Trend na jesień z wybiegów! |
Piękne, zadbanie dłonie to najlepsza ozdoba kobiety. Wizyta w salonie kosmetycznym jest jednak dość kosztowna, dlatego warto opanować sztukę manicure i wykonywać go samodzielnie. Dzięki odpowiednim akcesoriom zabieg nie zajmie wiele czasu, a po kilku próbach efekt będzie porównywalny z dziełem profesjonalisty. Podstawą jest odpowiednie przygotowanie paznokcia. Radzimy, jak zrobić to krok po kroku. Piłowanie, polerowanie
Pierwszym etapem jest usunięcie starego lakieru. Wystarczy użyć nasączonych zmywaczem płatków kosmetycznych, delikatnie i starannie przecierając każdy paznokieć z osobna. Dzięki temu zlikwidujemy wszelkie nierówności, a nowy lakier będzie mógł gładko się rozprowadzić. Ważne, aby użyć zmywacza bezacetonowego. Unikniemy w ten sposób odwodnienia płytki, którego skutkiem jest jej osłabienie.
Po tym zabiegu możemy umyć dłonie wodą z mydłem, a następnie przejść do nadania pożądanego kształtu paznokciom przy pomocy pilnika.
Unikajmy pilniczków metalowych, które tworzą zadry na płytce i niszczą jej strukturę. O wiele lepszym wyborem będą pilniki papierowe.
Jeżeli jednak zależy nam na tym, by pilnik był bezpieczny dla naszych paznokci, a jednocześnie by nie zużywał się zbyt szybko, postawmy na szklany. Idealnie sprawdzi się w przypadku mocnych i cienkich oraz łamliwych paznokci, delikatnie wyrównując krawędzie i zapobiegając ich rozdwajaniu.
Poza pilnikiem potrzebna nam będzie polerka. Na wygładzonej przy jej pomocy płytce paznokcia lakier nie tylko będzie prezentował się o wiele lepiej, ale też później zacznie odpryskiwać. Jeżeli jednak nasze paznokcie są bardzo kruche i zniszczone, zrezygnujmy z jej używania. Polerowanie może im bowiem jedynie zaszkodzić. Po zakończeniu czynności umyjmy ręce.
Usuwanie skórek
Kolejnym etapem będzie usunięcie nieestetycznie wyglądających skórek. W tym celu należy wymoczyć dłonie w ciepłej wodzie z dodatkiem soku z cytryny i kilku kropel mydła w płynie lub żelu pod prysznic. To także dobry moment na wykonanie peelingu – skóra dłoni stanie się gładsza i nabierze zdrowego blasku, dzięki czemu manicure będzie prezentował się jeszcze lepiej. Po osuszeniu rąk wsmarujmy w odpowiednie miejsce preparat do zmiękczania skórek, a po kilku minutach usuńmy je patyczkiem, najlepiej drewnianym. Pamiętajmy, by nie wycinać ich przy użyciu cążek. Odrastając, staną się jeszcze grubsze, a w dodatku możemy uszkodzić podstawę paznokcia.
Odtłuszczanie, gruntowanie
Odtłuszczenie paznokcia to ważny element zabiegu. Dzięki usunięciu pozostałości mydła, kremu czy naturalnej warstwy lipidowej manicure będzie jeszcze bardziej trwały. Warto zaopatrzyć się w specjalny środek, choć równie dobrze sprawdzi się zwykły zmywacz do paznokci. Wystarczy przetrzeć paznokcie wacikiem nasączonym płynem bezpyłowym. Zwróćmy uwagę, by dotrzeć nim w zakamarki po bokach paznokcia.
Gruntowanie paznokcia przebiega przy użyciu bazy lub lakieru podkładowego, dzięki któremu lakier właściwy ma znacznie lepszą przyczepność. Kosmetyk chroni jednocześnie przed powstaniem na płytce brzydkich zażółceń, które często pojawiają się przy częstym malowaniu, zwłaszcza lakierami z pigmentem niebieskim i zielonym. Po nałożeniu odczekajmy około 5 minut, by baza dokładnie wyschła.
Zwieńczeniem procesu jest nałożenie lakieru właściwego. Pamiętajmy, że zamiast jednej grubszej warstwy lepiej nałożyć dwie cieńsze, co sprawi, że manicure dłużej pozostanie bez skazy. Możemy także użyć preparatu nawierzchniowego, nazywanego utwardzaczem, który nada całości szklistego połysku. | Jak przygotować paznokcie pod manicure? |
Przed nami okres wakacyjny, leśne wędrówki, wycieczki nad jezioro czy chociażby zwykłe spacery z psem po lesie. Jak w tych sytuacjach ustrzec się przed kleszczami, które wywołują niebezpieczne choroby? Czy istnieją jakieś profilaktyczne środki? Podpowiadamy, co robić w sytuacji, kiedy zostaniemy ukąszeni przez kleszcza, i co można zrobić, by temu zapobiec. Kleszcze nie od dziś spędzają nam sen z powiek, zwłaszcza kiedy zaczyna się okres letni. Dzieje się tak z uwagi na to, że te pajęczaki przetrwały łagodną zimę i bardzo szybko przystąpiły do rozmnażania, czego efektem jest olbrzymia ich ilość, zwłaszcza w nieskoszonych trawach. Oczywiście nikt z nas nie obawiałby się ukąszenia aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że choć nie zawsze, to jednak może stanowić to niebezpieczeństwo dla naszego zdrowia. Poniżej wyjaśniamy, dlaczego są tak groźne i jak się przed nimi skutecznie bronić.
Kleszcze – czy naprawdę są groźne?
Jak najbardziej! I to w pełnym tego słowa znaczeniu. Oczywiście to nie samo ukąszenie stanowi o niebezpieczeństwie, ale chodzi to, że pajęczaki są bardzo często nosicielami groźnych drobnoustrojów. W praktyce oznacza to, że w trakcie ukłucia może dojść do wprowadzenia silnej substancji znieczulającej, przez co kleszcz pozostanie niezauważony nawet przez kilka dni. Co prawda nie każdy kleszcz musi nas od razu zarazić jakąś chorobą, ale kiedy tak się stanie, lepiej udać się do lekarza, który oceni stan ukąszenia fachowym okiem.
Jak dochodzi do zarażenia?
Do zarażenia może dojść w trakcie ukłucia, kiedy następuje bezpośrednie wprowadzenie zarazków do krwi, ale nie tylko. Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że ryzyko istnieje także podczas spożywania niepasteryzowanego mleka lub jego przetworów. Tam również może się znajdować wirus kleszczowego zapalenia mózgu. Warto pamiętać, że kleszcze żyją praktycznie tylko w trawach, nie wyżej niż trzydzieści centymetrów nad ziemią. Jeśli wkroczą na nasz teren, zaczynają wędrówkę po naszym ciele od stóp w górę. Zwykle omijają okolice głowy, natomiast ich ulubionymi miejscami są wszelkie zagłębienia i zgięcia.
Środki odstraszające kleszcze
Niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z ukąszeniem przez kleszcza, skłania do tego, by zawczasu zadbać o profilaktykę i chronić się przed tymi groźnymi pajęczakami, zamiast leczyć choroby przez nie wywołane. W sprzedaży dostępne są specjalne preparaty zawierające syntetyczny związek, tak zwany DEET. Jest to substancja, która utrudnia insektom znajdowanie swojej ofiary. Dzięki temu kleszcze nie są w stanie dostrzec obecności człowieka. Substancja ta dostępna jest pod postacią preparatów w sprayu, roll-on lub w formie żelowej. Warto pamiętać, że czas ochrony, jaki uzyskamy po zastosowaniu tego preparatu, zależy od stężenia DEET (np. preparat roll-on Mugga 20%, spray Bros Max na komary i kleszcze 30%, Repel 50 Deet free zawiera 20% stężenie Ikarydyny). Ponadto nie wolno stosować go na skaleczoną i podrażnioną skórę, a po powrocie do domu należy dokładnie zmyć go z ciała.
Naturalne sposoby
Poza dostępnymi na rynku specjalistycznymi preparatami możemy bronić się przed kleszczami, stosując naturalne metody. Powinny one zmniejszyć ryzyko ukąszenia przez tego pajęczaka podczas wypoczynku na świeżym powietrzu. Kleszcze nie lubią wielu zapachów, dlatego przed wyjściem do lasu warto skorzystać z naturalnych dobrodziejstw pod postacią olejków. Są to między innymi: olejek goździkowy, z drzewa herbacianego, szałwiowy, tymiankowy, z trawy cytrynowej, a także słodkich migdałów. Tak naprawdę potrzeba go niewiele, a mianowicie wystarczy jedynie kilka kropel wybranego olejku rozcieńczyć z olejem roślinnym. Wyjątek stanowi olejek z drzewa herbacianego – ten preparat możemy aplikować bezpośrednio na skórę.
Jeśli jednak dojdzie już do ukąszenia, możemy samodzielnie zająć się usunięciem pajęczaka. W tym celu niezbędne okażą się specjalne akcesoria działające na zasadzie lassa, pompki ssącej, a także tzw. kleszczołapek. Jeżeli nie mamy akurat takich akcesoriów w domu, pomocna okaże się zwykła pęseta kosmetyczna o wąskich końcach. | Sezon na kleszcze – jak się przed nimi bronić? |
Często mówi się, że notebook do domu powinien kosztować około 2500 zł, mieć 15-calowy ekran, szybki procesor Intela, 8 GB RAM-u oraz dedykowaną kartę graficzną. Wszystkie te parametry spełnia Dell Inspiron 5547. Pytanie tylko, czy to sprzęt godny polecenia? Inspiron to podstawowa seria laptopów Della przeznaczona dla odbiorców indywidualnych. Otrzymany do testów egzemplarz z rodziny 5000 mieści się w samym środku serii, pomiędzy najtańszymi 3000 oraz najdroższymi modelami z oznaczeniem 7000. Specyfikacja jest również dość przeciętna, z wyłączeniem procesora, choć zastosowany w testowanym egzemplarzu niskonapięciowy Core i7 ma tylko dwa rdzenie i pod względem wydajności można go porównać z pełnonapięciowym Core i5. Ponadto testowaną sztukę wyposażono w Radeona M7 265, 8 GB RAM-u, dysk twardy 1 TB oraz system operacyjny Windows 8.1. Całość wyceniana jest na około 2700 zł.
Specyfikacja
Procesor: Intel Core i7 4510U 2 rdzenie 2 GHz (Turbo Boost do 3,1 GHz)
RAM: 8 GB
Dysk twardy: HDD 1 TB, 5400 rpm
Karta graficzna: AMD Radeon M7 265 2 GB RAM-u
Ekran: 15,6 cala, 1366x768, błyszczący
Porty: 2x USB 3.0, 1x USB 2.0, blokada Kensingtona, HDMI, RJ45, wyjście combo (słuchawki+mikrofon), czytnik kart pamięci
Łączność Wi-Fi, Bluetooth, WiDi
Kamera: 1 Mpix
Bateria: 3-komorowa, 3870 mAh
System operacyjny: Windows 8.1
Wymiary: 380 x 259 x 22 mm
Waga: 2,4 kg
Wygląd, jakość wykonania, porty
Inspiron 5547 przyciąga wzrokiem. Ponieważ zrezygnowano z nagrywarki, wydaje się, że obudowa powinna być smukła. Faktycznie – nieco ponad dwa centymetry grubości robią wrażenie, choć opisywany Dell nie aspiruje do miana ultrabooka, a jego waga 2,4 kg – jak na urządzenie bez napędu optycznego – jest spora. Co ciekawe, najlepiej prezentuje się on w pozycji… zamkniętej. Ewentualnie od tyłu, bo wtedy widać elegancką pokrywę matrycy wykonaną z aluminium. Środek oraz boki są już czarne i prezentują się mniej atrakcyjnie, jakby pochodziły z laptopa z niższej półki. Mimo to wykonanie jest niezłe – nic nie trzeszczy. Gorzej w kontekście jakości wypada wspomniana wcześniej, ciesząca wzrok pokrywa matrycy, bo kiedy się ją nawet delikatnie dociska, na ekranie pojawiają się drobne zniekształcenia.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Ścianki przednia i tylna są pozbawione złączy, za to na lewą stronę trafiły: blokada Kensingtona, gniazdo zasilania, pojedynczy port USB 2.0 oraz czytnik kart pamięci. Prawą stronę z kolei zapełniają: gniazdo słuchawkowo-mikrofonowe, dwa porty USB 3.0, wyjście HDMI oraz port Ethernet. Zastosowany układ wejść i wyjść należy uznać za praktyczny, choć niektórym może brakować nagrywarki czy jednego gniazda USB więcej, choćby w standardzie 2.0.
Ekran
Błyszczący ekran o rozdzielczości 1366x768 pikseli to poważna wada sprzętu, choć dość powszechnie spotykana w domowych laptopach z niskiej i średniej półki. O ile odblaskowa powłoka dla wielu osób jest do przyjęcia, a niektórzy uznają ją wręcz za zaletę (bo kolory są bardziej intensywne, a czerń głębsza), to zastosowana rozdzielczość na 15 calach zatrważa – piksele są widoczne gołym okiem, a przecież żyjemy w czasach, gdy średniej klasy smartfony poniżej 1000 zł są wyposażone w ekran 720p, czyli o rozdzielczości zbliżonej do opisywanego Della. Krytykując ekran, trzeba jednak pamiętać, że każdy 15-calowiec z rozdzielczością HD będzie prezentował się równie kiepsko – na szczęście coraz częściej producenci nawet w tańszych laptopach stosują matrycę Full HD (1920x1080), a i matowych ekranów przybywa.
Zastosowana w opisywanym Inspironie matryca wykonana jest w technologii TN, zatem kąty widzenia są całkiem szerokie w poziomie, natomiast praktycznie każde odchylenie głowy w pionie (zwłaszcza w dół) powoduje znaczną utratę kontrastu. Dla niektórych wadą będzie też to, że ekran nie odchyla się do końca, lecz o około 130 stopni.
Klawiatura, touchpad
Klawiatura typu wyspowego ma tradycyjny układ bez udziwnień, nie zabrakło też bloku numerycznego. Pisze się na niej szybko i wygodnie.
Gorzej wypada niestety touchpad, zgodnie z najnowszymi trendami pozbawiony fizycznych, wydzielonych guzików. Wielkość gładzika jest odpowiednia, przesuwanie po nim palcem nie stanowi problemu. Trzeba się jedynie przyzwyczaić do specyficznego sposobu klikania, co zajmuje dłuższy moment.
Głośniki, kamera
Głośniki stereo ulokowano w przedniej części obudowy, ale skierowane są one w dół, więc w niektórych pozycjach dźwięk może być słabo słyszalny, albo nie słychać go wcale. Jakość generowanego dźwięku nie oszałamia, choć głośniki grają całkiem głośno, a i bas jest – jak na laptop – nieźle słyszalny.
Kamera o rozdzielczości jednego megapiksela zapewnia przeciętny obraz, choć do Skype’a w zupełności wystarczy (raczej w dobrych warunkach oświetleniowych).
Wydajność
Opisywanego Inspirona, zgodnie z najnowszymi trendami, wyposażono w niskonapięciowy procesor Core i7. „Na papierze” jednostka z zegarem 2 GHz oraz trybem Turbo Boost 3,1 GHz robi wrażenie. Gorzej, że – w przeciwieństwie do większości dostępnych układów Core i7 – akurat zastosowany tutaj model 4510U jest dwu-, a nie czterordzeniowy.
Procesor wspierają 8 GB RAM-u oraz dysk o pojemności 1 TB. Jego wielkość cieszy – w przeciwieństwie do faktu, że to typowy, talerzowy dysk twardy 5400 obr./min. Szkoda, że nie jest on hybrydowy, nie mówiąc już o zastosowaniu dysku SSD (zresztą w obudowie brakuje złącza mSATA czy M2 do podłączenia drugiego, szybkiego dysku).
Przeciętna jest też wbudowana karta graficzna – w nowszych produkcjach trzeba będzie obniżać rozdzielczość oraz detale. W tej cenie można by już wymagać szybkiego GeForce’a GT840.
Ogólnie rzecz biorąc wydajność jest przeciętna – typowym użytkownikom nie będzie przeszkadzać, natomiast osoby pracujące na co dzień na czterordzeniowych procesorach oraz dyskach SSD będą musiały się przyzwyczaić do wolniejszego tempa pracy. Tyle dobrego, że obudowa jest chłodna i nie parzy w kolana, a sam komputer przy niewielkim obciążeniu działa cicho.
Bateria
Zastosowane ogniwo nie poraża pojemnością – trzy komory oraz 3870 mAh to niezbyt wiele. Na szczęście, z uwagi na niskonapięciowy procesor, czas pracy bez zasilacza jest znośny – przy typowym użytkowaniu komputer wytrzyma około trzech godzin.
Podsumowanie
Dell Inspiron 5547 to laptop bardzo przeciętny, który na tle konkurencji w swoim przedziale cenowym wyróżnia się jedynie zastosowaniem procesora Core i7. Ten jest jednak niskonapięciowy i dwurdzeniowy, więc tak naprawdę oferuje wydajność na poziomie i5. Na plus opisywanego laptopa należy zaliczyć wygodną klawiaturę, całkiem szerokie kąty widzenia w poziomie, pojemny dysk oraz dedykowaną kartę graficzną, choć za te pieniądze powinna ona być szybsza. Lista wad jest niestety całkiem spora: niewygodny touchpad, niska rozdzielczość matrycy, w dodatku błyszczącej. Dell Inspiron 5547 – jak na sprzęt za 2700 zł przystało – jest przyzwoity, choć konkurencja (zwłaszcza Lenovo, ale i Acer) oferuje w tej cenie więcej. | Dell Inspiron 5547 – typowy laptop domowy |
„Pomyślałem: »Oto właśnie jest strach: zgubiłem coś ważnego i nie potrafię tego odnaleźć, choć tak bardzo tego potrzebuję. To jest strach podobny do tego, którego doświadczałby ktoś, kto zgubił okulary i poszedł do optyka, a tam powiedzieli mu, że na świecie zabrakło okularów i będzie musiał poradzić sobie sam«”. Sposoby na obniżony nastrój są różnorodne. Na każdego działa coś zupełnie innego, ale są pewne uniwersalne formy podnoszenia się na duchu. Odrobina dobrej czekolady, chwila z sympatyczną komedią czy wreszcie książka, która pozwala na trochę oddechu. Jednak niestanowiąca zupełnie bezmyślnej rozrywki czy łatwością w lekturze przewyższającą poziom telenoweli. Nie, najlepiej, by lekkość w lekturze połączyć też z inną przyjemnością. Dlatego nieodmiennie będę polecać książki Johna Greena. Lekkie, łatwe i przyjemne w odbiorze, ale dające do myślenia.
Niedola outsidera
Bohaterem powieściowego debiutu Johna Greena jest Miles Halter, który raczej nie jest ulubieńcem tłumów. Właściwie całe jego dotychczasowe szkolne doświadczenie polegało na nie istnieniu w świadomości rówieśników, toteż nie należy on do przesadnie szczęśliwych młodzieńców. Pewnie dlatego decyzja o szkole średniej z internatem wydawała się świetnym pomysłem. Taka próba, by zacząć wszystko od nowa, by odszukać swoje „Wielkie Być Może”.
W nowej szkole udaje się Milesowi poznać ludzi podobnych do siebie, trochę wykolejeńców, trochę dziwaków jak on, z którymi odkryje uroki przyjaźni. Jednak to Alaska Young stała się dla Milesa najważniejszą postacią. To z nią odkryje uroki nieokiełznanej zabawy, dziwnych pomysłów, żartów, typowych tylko dla tej dziewczyny, a wreszcie smak miłości, choć mocno skomplikowanej i raczej nieodwzajemnionej. A jednak to „Wielkie Być Może” w pewien sposób nastąpi w życiu Milesa, choć nie w takiej formie, w jakiej się tego spodziewał.
Przed i po
Powieść jest podzielona na dwie części i nie chcąc zdradzać szczegółów fabuły, pozostawię czytelnikom uzasadnienie tego podziału do samodzielnego odkrywania. Część pierwsza jest „przed” i dni są odliczane „do”, a część druga, jak łatwo się domyślić, jest już „po” i dni są liczone „od”. „Przed” i „po” dotyczą ważnego wydarzenia w życiu Milesa, gwałtownego i wywracającego jego życie do góry nogami. I choć dominującym uczuciem „po” będą strach, zwątpienie i żal, tak nieustające poszukiwania doprowadzą Milesa do głębokiej i ważnej zmiany wewnętrznej. I do zrozumienia czegoś, co przychodzi człowiekowi najtrudniej: nie dać się odzyskać straconego czasu, dlatego warto czerpać pełnymi garściami z tego, co tu i teraz.
Niekoniecznie tylko dla nastolatków
Mimo że książki Johna Greena na ogół są umieszczane w dziale literatury dla młodzieży, jego powieści są tak uniwersalne, że również dorośli czytelnicy odnajdą sporo przyjemności w lekturze „Szukając Alaski”. Wbrew pozorom nie jest to kolejna banalna historia o zakochanych nastolatkach, wraz z koniecznym szczęśliwym zakończeniem. Jest w zasadzie odwrotnie. To opowieść nie tylko o trudnej relacji, ale również o przemianach, jakie człowiek przechodzi – tych świadomych i tych mniej sobie uświadamianych – gdy spotka się na swojej drodze szczególną osobę, która wpływa na sposób myślenia o życiu.
„Szukając Alaski” jest więc w istocie powieścią o poszukiwaniach czegoś, co się utraciło i nie można już tego odzyskać. Młody czytelnik nie zostanie obrzucony tu nachalnym dydaktyzmem, a spotka się zaledwie z jego skromną i ledwie zauważalną odmianą. Czytelnik starszy znajdzie niebanalne połączenia z wielką literaturą, zgrabne dialogi i ciekawie skonstruowane charaktery głównych bohaterów. Warto zaglądać do książek Johna Greena, nie tylko w przypadku gorszego samopoczucia.
Źródło okładki: www.bukowylas.pl | „Szukając Alaski” John Green – recenzja |
Laptopy to urządzenia, które można używać nie tylko w domu, ale także poza nim. Notebooki sprawdzą się jako narzędzie pracy w biurze i w podróży. To właśnie ze względu na możliwość łatwego transportu na ich zakup decyduje się coraz więcej osób. Wybierając laptop idealny dla siebie, warto również zastanowić się nad sposobem jego przenoszenia i od razu zakupić odpowiednie akcesorium. Laptopy można transportować na różne sposoby. Do tego wykorzystujemy torby, plecaki oraz ochronne etui. Które akcesorium dla notebooka wybrać? Wszystko zależy od preferencji użytkownika. Nie ma tutaj uniwersalnego rozwiązania, ponieważ zależy to od wielu czynników takich jak rodzaj pracy, częstotliwość przenoszenia urządzenia, wiek, płeć, wygoda.
Plecaki
Pomimo tego, że pojawia się coraz więcej plecaków na laptopa dla kobiet, to nadal zazwyczaj wybierane są przez mężczyzn. Ochronę komputera stanowi w tym przypadku jedna odpowiednio wzmocniona komora, która amortyzuje urządzenie przed wstrząsami i chroni przed przypadkowym uderzeniem.
Tego typu plecaki ze względu na to, że laptop może ważyć kilka kilogramów, przeważnie mają wzmocnione paski na ramiona, usztywnione plecy, a do ich wykonania używa się bardziej odpornych materiałów niż tych stosowanych przy szyciu zwykłych wersji. Przykładowe modele plecaków na laptopa to np. Natec Dromader i Wenger Swissgear.
Plecaki na laptopy są odpowiednie dla osób, które oprócz samego laptopa przenoszą też inne rzeczy, takie jak książki, dokumenty lub urządzenia elektroniczne. Do plecaka można zapakować również ładowarkę do notebooka. Idealnie sprawdzi się także u osób przemieszczających się na rowerze.
Torby
Torby do transportu laptopów z zewnątrz często przypominają teczki noszone do pracy. Mogą mieć też sportowy charakter. Wykonywane są ze skóry naturalnej lub ekologicznej, nylonu, poliestru lub polytexu. Męskie modele występują przeważnie w kolorze czarnym, brązowym lub szarym, natomiast damskie można spotkać w różnych wersjach kolorystycznych.
Laptop przenoszony w ten sposób jest bezpieczny, tak jak w przypadku plecaka, dzięki specjalnej przegrodzie wzmocnionej pianką lub gąbką. Torby zazwyczaj, oprócz kieszeni głównej, mają także inne przegrody, przegródki i kieszonki idealne do schowania kabli oraz akcesoriów elektronicznych lub biurowych. Spora część dostępnych modeli zapinana jest na zamek błyskawiczny i wyposażona w długi pasek na ramię.
Etui
Etui to rozwiązanie wybierane najczęściej przez kobiety, które nie lubią sportowego lub męskiego wyglądu toreb i plecaków na laptopy. Wykorzystują wtedy etui, w którym urządzenie mogą włożyć do większości torebek noszonych na co dzień. Laptop w pokrowcu można przenieść również w zwykłym plecaku lub teczce. Etui mają wiele wzorów i kolorów. W sprzedaży dostępne są cienkie piankowe modele wykonane z filcu oraz grube etui wzmocnione gąbką, które ochronią urządzenie przed większością uderzeń.
Co wybrać?
Wybór odpowiedniej metody transportu laptopa zależy od preferencji posiadacza laptopa. Decyzja pomiędzy plecakiem, torbą lub etui na laptopa uzależniona jest od tego, kim jest jego właściciel i czym się zajmuje. U fotografa, który przemieszcza się nie tylko z laptopem, ale także z całym sprzętem fotograficznym, idealnie sprawdzi się duży plecak, w którym pomieści wszystko. Mężczyznom pracującym w biurze może przypaść do gustu torba, a kobietom z lekkim notebookiem wystarczy etui, które mogą wrzucić do torebki noszonej na co dzień do pracy. | Transport laptopa – plecak, torba czy etui? |
Pod nazwą Allegro Finanse prezentujemy usługi PayU i Przelewy24, dzięki którym kupujący mogą łatwo i szybko zapłacić za zakupy w Allegro, a sprzedający - zarządzać płatnościami. Pod nazwą Allegro Finanse prezentujemy usługi PayU i Przelewy24, dzięki którym kupujący mogą łatwo i szybko zapłacić za zakupy w Allegro, a sprzedający - zarządzać płatnościami.
Za zakupy na Allegro zapłacisz w kilku prostych krokach
Kup przedmiot przez [kup teraz] lub przez koszyk.
W formularzu dostawy i zapłaty wybierz koszt dostawy i metodę płatności.
Wpłać należność za przedmiot oraz ewentualne koszty przesyłki.
Dostępne metody płatności
Płatność kartą płatniczą jest możliwa w większości kategorii, poza kilkoma wyjątkami.
Z rat skorzystasz tylko za zakupy w wybranych kategoriach mieszczące się w przedziale od 100 do 20 000 zł.
Za pomocą rat nie zapłacisz za zakupy bez rejestracji.
Przy szybkim przelewie możesz skorzystać z następujących banków
BGŻ BNP Paribas
T-Mobile Usługi Bankowe
Plus Bank
Raiffeisen
PBS
Citi Handlowy
BOŚ
Deutsche Bank
Eurobank
BZWBK
Inteligo
Credit Agricole
Millenium
mBank
Nest Bank
Pekao S.A.
iPKO
Idea Bank
ING
Banki Spółdzielcze
Getin Bank
Alior Bank
Noble Bank
Orange
Jeśli sprzedający udostępnia płatność za pośrednictwem Przelewy24, to skorzystasz również z opcji e-transfer Pocztowy24 - dla posiadaczy rachunku w Banku Pocztowym. Zobaczysz wtedy tę opcję na stronie z wyborem banku.
Jeśli Twojego banku nie ma na powyższej liście, płatność możesz uregulować płacąc kartą lub przelewem tradycyjnym.
Wpłatę potwierdzimy mailem wysłanym do Ciebie i sprzedającego lub sprzedających.
Masz pytanie? Napisz do nas.
Dowiedz się więcej
Allegro Finanse - statusy płatności
Dlaczego moja wpłata ma status rozpoczęta/anulowana?
Moja płatność nie została zakończona. Jak zapłacić ponownie? | Allegro Finanse - jak zapłacić za przedmiot kupiony na Allegro? |
Wybierając telewizor do 1500 zł, nie dostaniemy topowego urządzenia, ale możemy zdecydować, czy będzie to sprzęt duży, choć prosty w obsłudze i bez dodatków, czy też mniejszy, ale naszpikowany nowoczesną technologią. Poznajmy kilka propozycji skierowanych do różnych grup odbiorców. Samsung UE40J5200
Zaczniemy od propozycji marki Samsung. Model UE40J5200 zapewne nie podbije serc estetów swoją stylistyką, ale jeśli komuś nie zależy na pięknym wyglądzie, tylko na funkcjonalności, dodatkach i dobrym ekranie, z pewnością doceni ten telewizor. Zacznijmy od 40-calowego ekranu o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli) z systemem odświeżania Picture Quality Index 200 zapewniającym płynność obrazu.
Producent postanowił również zastosować moduł Wi-Fi, który wraz z funkcjami Smart TV znacząco rozszerza funkcjonalność urządzenia. Oprócz dostępu do licznych aplikacji i dodatków możemy skorzystać z funkcji DLNA, by oglądać materiały zapisane np. w pamięci komputera lub smartfonu. Jest też opcja MHL, port USB pozwalający odtwarzać multimedia z zewnętrznych dysków oraz komplet niezbędnych do oglądania telewizji tunerów. Cena tego modelu na Allegro to około 1450 zł.
box:offerCarousel
Samsung UE32K5500
Kolejna propozycja to telewizor mniejszy, ale oferujący jeszcze lepszy obraz i więcej funkcji. Model Samsung UE32K5500 legitymuje się przekątną ekranu na poziomie 32 cali i rozdzielczością Full HD (1920 x 1080 pikseli), co jest standardem w tym przedziale cenowym.
Na uwagę zasługuje m.in. 4-rdzeniowy procesor, który czuwa nad płynnym działaniem wszystkich funkcji, oraz systemy poprawiające jakość wyświetlanego obrazu, m.in. Samsung Wide Color Enhancer Plus czy Micro Dimming Pro. Nie zabrakło łączności Wi-Fi i funkcjonalności Smart TV z możliwością instalacji wielu. Na uwagę zasługuje również funkcja USB PVR pozwalająca na nagrywanie programów telewizyjnych. Całość prezentuje się bardzo elegancko i z pewnością spodoba się osobom przywiązującym wagę do wyglądu. Cena tego modelu na Allegro – około 1400 zł.
box:offerCarousel
LG 43LH500T
Następny w kolejce model to LG 43LH500T. W tym przypadku producent postanowił pozbawić urządzenia wszelkich dodatkowych funkcjonalności, stawiając na większą przekątną ekranu i podstawowe dodatki. Dlatego do dyspozycji mamy ekran o przekątnej 43 cali i rozdzielczość Full HD (1920 x 1080 pikseli). Jest również kilka systemów poprawiających obraz, tj. Picture Mastering Index 300 i Triple XD Engine. Wbudowane wejście USB zapewnia wygodne przeglądanie zdjęć, oglądanie filmów czy słuchanie muzyki, natomiast tunery telewizyjne zapewniają możliwość oglądania programów z kilku źródeł. Całość prezentuje się prosto i minimalistycznie. Cena? W dniu publikacji na Allegro – około 1350 zł.
box:offerCarousel
Sharp 48CFE4042E
Tym razem producent postawił wszystko na jedną kartę, a raczej na jedną dużą matrycę o przekątnej 48 cali i rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli). Model Sharp 48CFE4042E nie imponuje dodatkami ani zaawansowanymi systemami poprawy jakości obrazu, ale jeśli komuś zależy tylko i wyłącznie na dużej przekątnej, powinien zwrócić na niego uwagę. Ciekawostką są głośniki sygnowane marką Harman Kardon, choć jakość dźwięku z pewnością nie dorówna zewnętrznym systemom. Są tu także 3 złącza HDMI oraz 2 porty USB i komplet tunerów telewizyjnych zapewniających bezproblemowy odbiór programów. Całość prezentuje się bardzo prosto i minimalistycznie, zaś cena na Allegro w dniu publikacji opiewała na kwotę około 1400 zł.
box:offerCarousel
Thomson 40FB5406
Na zakończenie rozsądna propozycja telewizora LED marki Thomson. Model 40FB5406 oferuje zarówno dużą matrycę o przekątnej 40 cali i rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli), jak i funkcjonalność Smart TV, a wszystko to zamknięte w minimalistycznej obudowie i opatrzone ceną około 1350 zł. Ponadto otrzymamy 3 złącza HDMI, port USB z możliwością odtwarzania multimediów i komplet tunerów telewizyjnych. | Telewizor LED do 1500 zł – I kwartał 2017 |
O kaloryferach przypominamy sobie najczęściej zimą, gdy rozpoczyna się sezon grzewczy. W ciągu roku, robiąc porządki, często je pomijamy. A to na nich właśnie gromadzi się mnóstwo kurzu. Jak go usunąć? W wielu domach są jeszcze kaloryfery żeberkowe. Spotkać je najczęściej można w blokach. O ich estetyce można dyskutować, ale jedno jest pewne – są trwałe i doskonale spełniają swoje zadanie, długo trzymając wysoką temperaturę. Pełno jest w nich zakamarków, w których gromadzi się kurz. Na pierwszy rzut oka brudu nie widać, ale gdy bliżej im się przyjrzymy, zobaczymy, ile się go nagromadziło.
Czyszczenie kaloryfera krok po kroku
Porządki najlepiej rozpocząć od usunięcia brudu odkurzaczem. Do tego przyda się wąska końcówka oraz ta z miękkim włosiem. Następnie należy wytrzeć kurz, który zgromadził się między żeberkami. Można do tego użyć specjalnej szczotki do czyszczenia grzejników. Jest długa (ok. 75 cm), ma poręczną rączkę i gęste półtwarde włosie. Na Allegro kosztuje niecałe 8 zł. Niektóre modele są wyposażone w nakładkę z mikrofibry. Sprawdzi się poza tym szczotka do czyszczenia butelek lub pędzel do malowania kaloryferów (na Allegro kosztuje ok. 3 zł).
Jeśli kurzu jest naprawdę dużo, szczotkę należy zmoczyć w wodzie z dodatkiem płynu do mycia naczyń. Po umyciu kaloryfera, trzeba go wytrzeć do sucha (na mokrych powierzchniach kurz szybciej osiada). Nie zapominajmy również o przetarciu miękką ściereczką rur.
Pamiętajmy, by do czyszczenia kaloryferów nigdy nie używać silnych detergentów ani metalowych czyścików. Mogą one naruszyć warstwę lakieru, która chroni grzejnik przed korozją. Nawet niewielka rysa może stać się w przyszłości przyczyną wycieku.
box:offerCarousel
Myjka parowa a czyszczenie kaloryfera
Niezastąpiona w myciu nierównych powierzchni jest myjka parowa. Zadba nie tylko o grzejnik, ale i o kabiny prysznicowe, lustra, okap i piekarnik. Pomoże wyczyścić dom bez użycia chemii i przy minimalnym zużyciu wody. Parownica Kärcher dostępna jest na Allegro za 389 zł. Posiada wielofunkcyjne akcesoria, za pomocą których można usunąć brud z trudno dostępnych powierzchni. Ilość wydobywającej się z urządzenia pary może być regulowana w zależności od stopnia zabrudzenia.
Kiedy czyścić kaloryfer?
Dokładne czyszczenie kaloryfera należy przeprowadzić tuż przed rozpoczęciem sezonu grzewczego, w przeciwnym razie po włączeniu ogrzewania w mieszkaniu będzie unosił się specyficzny zapach przypiekanego kurzu. Najlepiej jednak grzejnik myć regularnie co najmniej raz w miesiącu. To konieczne, jeśli w domu mieszka alergik.
Gdy robimy remont, na czas malowania ścian, jeśli to możliwe, zdemontujmy grzejnik. Usuńmy brud ze ściany i wyczyśćmy sam kaloryfer. Ponadto dobrze jest go pokryć świeżą farbą. W sytuacji, gdy nie mamy możliwości demontażu grzejnika, szczelnie okryjmy go grubą folią malarską. To niewielki wydatek (ok. 6 zł), a zaoszczędzi nam problematycznego usuwania plam z powierzchni żeberek.
Jeśli nie zadbamy o kaloryfer, drobinki kurzu, które na nim osiadają, będą wzbijać się w powietrze. To może zaostrzyć objawy alergii oraz negatywnie wpłynąć na nasze samopoczucie. | Jak wyczyścić kaloryfer? |
Wybierając rośliny na balkon, najczęściej kierujemy się ich wyglądem. To naturalne, że chcemy, aby otoczenie, w którym będziemy przebywać, chwytało za serce i dostarczało niemałych wrażeń estetycznych. Warto jednak pamiętać o innej ważnej właściwości kwiatów. Piękny zapach, bo o nim mowa, oddziałuje na zmysły równie mocno, co atrakcyjny kolor, zielone liście czy oryginalny kształt. Nie bez powodu, kiedy kobieta otrzymuje piękną różę, w pierwszej kolejności upaja się jej zapachem, a dopiero później podziwia jej piękno. Przyjemny zapach może ukoić zszarpane nerwy, zrelaksować i poprawić samopoczucie. Piękna woń roślin balkonowych przyciągnie uwagę niejednego gościa. Oto kilka roślin, które wyróżniają się na tle innych pięknym zapachem.
Maciejka (lewkonia dwurożna)
Przegląd rozpoczniemy od niepozornej rośliny, jaką jest maciejka. Niepozorna, ponieważ jej drobniutkie kwiaty o różowym, fioletowym bądź liliowym kolorze w ciągu dnia są zamknięte. Otwierają się dopiero przed zachodem słońca, wydzielając przy tym intensywny, ale bardzo przyjemny zapach, który z pewnością umili wieczorne chwile na balkonie. Maciejka jest łatwa w uprawie. Lubi słonecznelub lekko zacienione miejsca. Jej kwitnięcie rozpoczyna się w połowie czerwca, a kończy we wrześniu. Roślina ta nie powtarza kwitnienia, dlatego zaleca się kilkakrotny wysiew w odstępach dwutygodniowych. Przedłuży to czas jej kwitnienia i pozwoli dłużej cieszyć się zmysłową wonią.
Tytoń ozdobny
Tytoń ozdobny ma piękne kwiaty i słodką woń, która pojawia się wieczorami. Ta jednoroczna roślina dobrze czuje się w pełnym słońcu. Najlepszy efekt wizualny daje uprawa w grupach, ponieważ tytoń ma dosyć drobne kwiatki, które kształtem przypominają gwiazdę. Mogą mieć czerwony, różowy, biały lub fioletowy kolor. Niektóre odmiany (głównie starsze), tak jak maciejka, swoje walory ukazują dopiero nocą lub w pochmurne dni. Z uwagi na intensywny zapach tytoń ozdobny może zwabiać motyle. Za początek kwitnienia uznaje się czerwiec, a za koniec – wrzesień lub październik.
Groszek pachnący
Groszek pachnący należy do jednorocznych roślin pnących, dlatego przy jego pomocy możemy stworzyć barwną i pięknie pachnącą ścianę balkonową.Jego piękne kwiaty mają budowę motylkowatą. Wyróżniają się białym, niebieskim, fioletowym, pomarańczowym lub żółtym odcieniem. Za okres kwitnienia uznaje się czerwiec – sierpień. Czas wysiewu przypada na kwiecień lub maj, ale tak jak w przypadku maciejki można go powtarzać co dwa tygodnie. Groszek pachnący ma długie pędy, dlatego po wykiełkowaniu dobrze jest zapewnić mu podpórkę, która umożliwi prawidłowy wzrost. Warto pamiętać również o systematycznym nawożeniu i odchwaszczaniu, zwłaszcza w początkowym stadium.
Hiacynt
Kolejną rośliną, która wydziela intensywny zapach, jest hiacynt. Jego dzwonkowate kwiaty mogą mieć białe, różowe, żółte, pomarańczowe, czerwone, fioletowe lub łososiowe zabarwienie, dlatego można je dopasować do wystroju każdego balkonu.Decydując się na jego uprawę, należy pamiętać o regularnym nawadnianiu.Roślina ta lubi mieć stale wilgotną glebę. Zapachem hiacyntów możemy cieszyć się nie tylko na balkonie. Rośliny te można posadzić również w ogrodzie lub pielęgnować w domu. Efektownie będą wyglądały w metalowych lub szklanych doniczkach, a także w przezroczystym naczyniu, w którym znajduje się woda. Okres kwitnienia hiacyntów to kwiecień – maj.
Wybierając pachnące kwiaty na balkon, warto kupić kilka odmian kwitnących po sobie. Pozwoli to na upajanie się pięknym zapachem przez dłuższy czas i nie będzie skutkowało pomieszaniem pięknych, lecz intensywnych zapachów.
Zobacz także naszą Strefę Ogrodową - Kwiaty - jakie siać wiosną. | Pachnący balkon – rośliny o najładniejszym zapachu |
Rodzinne wyjazdy stają się sporym wyzwaniem organizacyjnym. Nieprzychylna pogoda, tłumy na drogach i zbuntowany przedszkolak na pokładzie nie brzmi jak wyprawa marzeń. Podpowiadamy, co zabrać, aby eskapada przebiegła sprawnie, w dobrej atmosferze i możliwie bez niespodzianek. Dla rodzin, które prowadzą raczej stacjonarny tryb życia, wyjazd na Wszystkich Świętych jest bardzo często jedyną jesienną wyprawą. Brak wprawy zwykle powoduje stres, który przekłada się na nerwową atmosferę przed i w trakcie wyjazdu, co często objawia się dziecięcym marudzeniem. Jak tego uniknąć? Wystarczy wcześniej skompletować i spakować kilka gadżetów, które ułatwią i uatrakcyjnią podróż, a także pomogą poradzić sobie w nieprzewidzianych sytuacjach.
Przekąski i napoje
Bez względu na to, jak długa będzie podróż, warto zawsze być przygotowanym na nieoczekiwany napad głodu i pragnienia naszego przedszkolaka. Obowiązkowo powinniśmy mieć ze sobą coś ciepłego do picia (owocową herbatkę, wodę z sokiem) w kubku termicznym, który zapewni właściwą temperaturę napoju przez całą drogę. Dla małego niejadka, akceptującego tylko wybrane potrawy ugotowane przez mamę, zabierzmy koniecznie również posiłek w dziecięcym termosie, np. Skip Hop. Do wyboru kilkanaście kolorowych wzorów ze zwierzętami, m.in. małpką, motylem, jednorożcem, niedźwiedziem polarnym. Wszystkie o pojemności 325 ml, idealnej dla przedszkolaka. Termos ma praktyczny łyżkowidelec mocowany do uchwytu umieszczonego pod nakrętką. Ostatnią, jednak istotną rzeczą, którą warto zabrać (większość rodziców pakuje ją nawet na spacer na plac zabaw), jest pojemnik z przekąskami. W zależności od upodobań naszej pociechy możemy zapakować do niego kukurydziane chrupki, pokrojone w paseczki warzywa czy cząstki owoców. Przydadzą się podczas awaryjnego postoju czy utknięcia w długim korku. Dobrym pomysłem są tak zwane niewysypki. Mimo że przeznaczone dla młodszych dzieci, świetnie sprawdzają się w podróży również w wypadku starszaków. Mają specjalne zabezpieczenie, dzięki któremu umieszczone wewnątrz przekąski nawet podczas potrząsania czy przewrócenia pojemnika nie wydostaną się na zewnątrz i nie zabrudzą siedzenia.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Na nudę i dobry sen
Długa jazda samochodem, szczególnie gdy pada deszcz uniemożliwiający obserwowanie widoków przez okno, jest dla dziecka bardzo nużąca. Aby mogło spokojnie i bez marudzenia dojechać na miejsce, trzeba mu zapewnić zajęcie. Im dłuższa trasa nas czeka, tym więcej różnorodnych zajęć powinniśmy mieć w zanadrzu. Świetnie sprawdzają się wszelkie gry i zabawy słowne, np. w wymyślanie wyrazu na ostatnią literę poprzedniego. Kompaktową i jednocześnie funkcjonalną zabawką, która może być wykorzystana na różne sposoby, jest znikopis. Przyda się do rysowania, do gier czy nauki literek. Dla tych, którzy wolą klasyczne rysowanie, warto zabrać wygodne kredki kamyczki, zamknięte w praktycznym woreczku. Zajmują niewiele miejsca, łatwo po nie sięgać i można je schować nawet w kieszeni na drzwiach. Gdy dziecko się już zmęczy i zechce uciąć sobie drzemkę, niezbędny będzie miły i ciepły kocyk. Szczególnie warte uwagi są propozycje marki Trunki. Zestawy z podobiznami kolorowych zwierzaków składają się z kocyka i dmuchanej poduszeczki, które możemy połączyć klipsem, aby kocyk nie zsunął się podczas snu. Zajmują niewiele miejsca i oprócz funkcji praktycznej mogą zastąpić również przytulankę.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Akcesoria na wszelkie sytuacje
Podczas wyjazdu z kilkulatkiem musimy być gotowi na szereg nieprzewidzianych zdarzeń, przede wszystkim na załamanie pogody. Dlatego warto mieć ze sobą parasol oraz kombinezon przeciwdeszczowy. Zajmuje niewiele miejsca i sprawdza się znacznie lepiej niż klasyczna kurtka przeciwdeszczowa. W wielu sytuacjach może się przydać kieszonkowy ogrzewacz do rąk. Nie tylko do rozgrzania, ale również położenia np. na bolący brzuszek. Zawsze warto mieć również chusteczki antybakteryjne. W publicznych toaletach często nie ma mydła, a mycie rąk jest w podróży bardzo istotne. Dla młodszych przedszkolaków, które dopiero niedawno zakończyły przygodę z pieluchami, warto mieć na wszelki wypadek jednorazowy nocnik tron. Może uratować sytuację, gdy w toalecie na postoju będzie olbrzymia kolejka lub zatrzymamy się w miejscu, w którym toalety nie ma w ogóle.
Dobre przygotowanie do wyjazdu pozwoli nam poczuć się pewnie i znacznie obniży poziom stresu. Dzięki temu będziemy mogli skupić się na tym, co najważniejsze, czyli spotkaniu z bliskimi, wspólnym spędzaniu czasu i zacieśnianiu więzi. | Wyjazd na Wszystkich Świętych – co warto mieć, jadąc z przedszkolakiem |
Owocowe lub warzywne koktajle to moc witamin i składników mineralnych, dzięki czemu w prosty i smaczny sposób możemy wzmocnić swoje zdrowie. Jednak niektóre dzieci nieprzychylnym okiem spoglądają na naturalne pożywienie i chętniej sięgają po słodycze niż po słodkie owoce. Dlatego rodzice szukają sposobów, aby przemycić do diety malucha zdrowe składniki. Doskonałym pomysłem jest zrobienie zabawy z przygotowania posiłku i zabranie dziecka w fantastyczny świat bajek. Zainspiruj się! Małe co nieco dla każdego
Smoothie to bomba witaminowa zamknięta w pysznym koktajlu. Przygotowanie go zajmie ci niewiele czasu – wystarczy zmiksować lub zblendować ze sobą składniki, dodając trochę wody. Jeżeli chcesz, by twój koktajl był rzadki i łatwy do picia, dodaj jej więcej, a jeśli wolisz gęstsze, kremowe smoothie, dolej tylko odrobinę wody. Podczas robienia koktajlów zaproś do pomocy swoje dziecko. Jeżeli twój maluch jeszcze nie zna nazw kolorów, będzie to doskonała okazja, aby się ich nauczyć. Ale przede wszystkim każde smoothie jest inspirowane popularnymi bajkami. Czy twoje dziecko zna je wszystkie?
Minionki
Składniki potrzebne na 2 porcje koktajlu: 3 plastry ananasa, banan, jabłko, 2 daktyle, 1 cm świeżego imbiru, szklanka wody niegazowanej.
Podstawą tego koktajlu jest ananas. To doskonały owoc dla wszystkich, którzy chcą zrzucić nieco zbędnych kilogramów. Wszystko za sprawą bromelainy, która poprawia przemianę materii oraz stymuluje mikrokrążenie i tym samym pomaga pozbyć się nadmiaru wody z organizmu. Innym ważnym składnikiem jest imbir, który zadba o odporność twojej rodziny, działając antybakteryjnie i antywirusowo. Ponadto daktyle działają jak naturalna aspiryna, która wzmacnia serce. To także doskonały owoc dla osób zmagających się z wysokim ciśnieniem.
Czerwony Kapturek
Pamiętacie bajkę o małej dziewczynce, która szła przez las do swojej babci, niosąc jej koszyk pełen smakołyków? Możesz opowiedzieć dziecku, że to właśnie z takich pyszności babcia przygotowała potem swojej wnuczce deser. Do przygotowania koktajlu będziesz potrzebować: 1/2 buraka, szklankę truskawek, 1 łyżkę siemienia lnianego, szklankę wody.
Po pierwsze: burak! Trudno znaleźć dziecko, które z chęcią by wypiło z niego sok, dlatego posłużmy się prostą taktyką: dodajmy go do koktajlu. To warzywo doskonale komponuje się z truskawkami, a wspólnie dostarczą one naszemu maluchowi niezbędnych w jego diecie witamin (A, B, C, E) i składników mineralnych, takich jak magnez, potas, wapń i mangan. To doskonałe smoothie odkwasza organizm i skutecznie oczyszcza go z toksyn. Wypij je, kiedy brakuje ci energii w ciągu dnia, a w ten sposób dostarczysz sobie naturalnych antyoksydantów.
Shrek
Składniki: garść świeżego szpinaku, 1 obrana gruszka, 1 banan, 2 plastry świeżego ananasa, 2 łyżeczki miodu, szklanka wody niegazowanej.
Duży zielony ogr to ulubieniec małych i dużych. Rozśmieszał nas do łez swoją szczerością i ciętym językiem. Dzisiaj pomoże przemycić do diety dziecka szpinak, który jest wręcz zmorą dzieciństwa. Zapewniam, że z dodatkiem owoców i miodu posmakuje nawet najbardziej wymagającemu smakoszowi. Głównie za sprawą gruszki jest to doskonały koktajl na lato. Naukowcy z Uniwersytetu w Wageningen w Holandii dowiedli, że owoc ten zawiera w swoim składzie naturalny filtr UV, dzięki czemu chroni przed udarem słonecznym.
Gumisie
Kiedy Gumisie chciały zyskać magiczne moce, piły gumisiowy sok. My także możemy stworzyć taki „naturalny dopalacz”. Potrzebne będą: szklanka jagód, szklanka malin, 2 łyżki nasion chia, 2 łyżeczki miodu, szklanka wody niegazowanej.
Sezon na jagody trwa. Czy wiesz, że zawierają one flawonoidy, które są naturalnymi przeciwutleniaczami, dzięki czemu przeciwdziałają powstawaniu wolnych rodników i chronią przed zachorowaniem na nowotwór i chorobę Alzheimera? O zdrowotnych właściwościach tego smoothie decyduje także szałwia hiszpańska, czyli nasiona chia. Zawierają one białko, najważniejszy budulec naszego organizmu. Ponadto w nasionach chia znajdziemy kwasy omega-3, które poprawiają pamięć i zdolność koncentracji. Ponieważ redukują one stres, warto, aby znalazły się nie tylko w diecie naszego dziecka, ale i nas samych. | Koktajle dla dzieci inspirowane bajkami. Jak je przygotować? |
Wiklina, jako materiał w stu procentach naturalny, idealnie pasuje do każdego ogrodu. Meble, maty pełniące funkcję ogrodzenia, palisady, altanki, pergole, a także kosze i koszyki służące do rozmaitych celów… Zobaczmy, jakie zastosowanie może mieć wiklina w naszym ogrodzie. „Wiatr kołysze gałązkami wierzbowymi…” – śpiewała swego czasu Halina Kunicka. Z takich właśnie wierzbowych witek kołyszących się na wietrze powstaje wiklina. To bowiem nic innego, jak młode pędy niektórych gatunków wierzb, poddane specjalnej obróbce. Moczarkowanie, gotowanie, korowanie – takim między innymi zabiegom poddawane są gałązki wierzby, po to, byśmy mogli potem cieszyć oczy pięknymi przedmiotami wykonanymi z tego tworzywa. Wiklina jest materiałem całkowicie naturalnym, dlatego świetnie prezentuje się na przykład w ogrodzie.
Meble do ogrodu
Z wikliny wyplata się przede wszystkim meble ogrodowe, które dzięki swej naturalnej barwie i ażurowej konstrukcji świetnie komponują się z zielenią roślin i architekturą ogrodową. Komplet mebli ogrodowych złożony z okrągłego stolika oraz dwóch wygodnych foteli można kupić już za 400 zł. Trzeba jednak pamiętać o zakupie dodatkowych poduszek, którymi wyłożymy spód i oparcie fotela. Wiklina ma bowiem jedną wadę: jej powierzchnia bywa chropowata i nierówna, a wystające tu i ówdzie ostre końcówki potrafią nawet zranić, nie wspominając o uszkodzeniach delikatniejszej odzieży. Siadając na wiklinowym fotelu w pończochach, zawsze trzeba mieć się na baczności! Z tego samego powodu stoliki wiklinowe mają przeważnie blaty wykonane ze szkła bądź płyty, bo na wiklinowej powierzchni przewracałyby się wszystkie naczynia.
box:offerCarousel
Kosze i koszyki
Wyplatane z wikliny kosze mogą służyć do rozmaitych celów. Są doskonałe do przechowywania brudnej bielizny i w ogóle ubrań, odzieży, pościeli itp. Wiklinowy kosz z uchwytem świetnie zastąpi nam torbę na zakupy: jest lekki, sporo się w nim zmieści, a część produktów można w nim ustawić pionowo. W ogrodzie wiklinowe kosze mogą pełnić na przykład funkcję doniczek lub osłonek. Wiklinowe doniczki są z reguły wyłożone folią, bo wiklina przepuszcza wodę. Wiklinowe pojemniki bez folii mogą stanowić dekoracyjną osłonkę na doniczki ceramiczne lub plastikowe. W ogrodzie sprawdzają się też kosze piknikowe, w których możemy przenosić np. jedzenie na grill, napoje czy inne niezbędne produkty lub przedmioty.
Maty z wikliny
Gęsto plecione maty wiklinowe mogą stanowić doskonałą ochronę przed wiatrem, śniegiem, kurzem, a także wścibskimi sąsiadami. Maty są dodatkowo łączone stalowym drutem ocynkowanym, co zwiększa ich trwałość i odporność. Pojedynczą matę, o wysokości ok. 2 m i długości ok. 5 m można kupić za 50–100 zł. Naturalnie cena zależy od wielkości. Podobne maty wykonuje się również z bambusu, wrzosu, paproci lub trzciny. Są one też często stosowane w mieszkaniach jako osłonki balkonowe. Szczególną trwałością odznaczają się maty wykonane z wikliny norweskiej, która rośnie w zimniejszym niż nasz klimacie, dlatego łyko jej gałązek jest twardsze. Również kora wikliny norweskiej jest grubsza od polskiej, a kolor takiej wikliny jest ciemnobrązowy. Maty z wikliny można impregnować przy użyciu specjalnego pistoletu.
box:offerCarousel
Żywe ogrodzenie
Również żywe gałązki wierzby są doskonałym materiałem na ogrodzenie. Analogicznie do siatki ogrodzeniowej uplecionej z drutu możemy ogrodzenie „upleść” z wierzbowych witek. Jak to zrobić? Wystarczy naprzemiennie spleść pędy wierzby pochylone w prawo z tymi pochylonymi w lewo. Rosnąc, stworzą naturalny, żywy płot, który będzie na wiosnę pokrywał się zielenią. Pędy zrosną się ze sobą i nie będą wymagały malowania ani corocznej pielęgnacji. Podobnie możemy z żywej wierzby uformować altanki, szałasy dla dzieci czy wierzbowe tunele. To sztuka stara jak świat, stosowana na terenie Europy już w średniowieczu.
Wiklina to materiał przyjemny w dotyku i miły dla oka. Jest naturalna i ekologiczna, a przy tym bardzo praktyczna i trwała. Przedmioty wykonane z wikliny służą długie lata, oczywiście po warunkiem, że są odpowiednio użytkowane. Wiklinowe meble ogrodowe należy podczas deszczowej pogody przechowywać w altanie lub innym zadaszonym pomieszczeniu. Wiklina bowiem wystawiona na długotrwałe działanie wilgoci ciemnieje i szarzeje, a przykryta folią – pleśnieje. | Wiklina w ogrodzie: meble, palisady, żywe ogrodzenia |
W takiej sytuacji skontaktuj się z nami za pomocą formularza kontaktowego . W takiej sytuacji skontaktuj się z nami za pomocą formularza kontaktowego. Zapoznamy się ze sprawą i na podstawie zebranych danych podejmiemy decyzję. Każdy taki przypadek rozpatrujemy indywidualnie. | Kupujący zrobił u mnie zakupy tylko po to, aby wystawić mi ocenę "nie polecam". Co robić? |
Cesarzowa Zjednoczonej Witkacji, Pani Akne, Mona Liza Czerwijowska, Święta Nenalja, Inca le Sphinx – to przydomki zaledwie kilku kobiet, które rozkochał w sobie Witkacy. Liczne miłości i namiętności demonicznego artysty barwnie opisała Małgorzata Czyńska. Kobiet w życiu Witkacego było wiele. Przystojny i ekscentryczny zakopianin uwodził, portretował (niekoniecznie w tej kolejności) i porzucał. Witkiewicz miał także liczne przyjaciółki, z którymi łączyły go tylko sympatia i wzajemny podziw. Ale przez długie lata tą najważniejszą była jego mama…
Matka
Maria Witkiewicz kochała swego jedynego syna bezwarunkowo. W małżeństwie z ojcem Witkacego nie zaznała szczęścia. Stanisław Witkiewicz ojciec najpierw przez długie lata kochał się w pięknej aktorce Helenie Modrzejewskiej (która zresztą wyswatała go z Marią), a później pozostawał w związku z Marią Dembowską. Nic dziwnego, że Maria Witkiewicz pełnię uczuć przelała na Witkacego, którego tym samym „upupiła”. Silna więź matki i syna zaważyła na małżeństwie Witkacego i to właśnie z Marią, a nie żoną Jadwigą, mieszkał aż do jej śmierci.
Żona
Zaręczynom Stanisława Ignacego Witkiewicza i Jadwigi Unrug dziwili się chyba wszyscy znajomi narzeczonych. Kobieciarz i ekscentryk dobiegający czterdziestki i (prawie) stara panna z dobrego domu tworzyli niekonwencjonalną parę. O ich zaręczynach wiedzieli wszyscy, ale ślub utrzymany był w tajemnicy, co było oczywiście pomysłem Witkacego. Dość szybko okazało się, że ich temperamenty seksualne znacznie się różnią – Witkacy był erotomanem, a Ninę (jak nazywali Jadwigę bliscy) seks nużył i męczył. Młoda mężatka ciężko także znosiła wspólne mieszkanie z teściową i po dwóch latach wyprowadziła się na stałe do Warszawy. Z Witkacym tworzyli w zasadzie małżeństwo korespondencyjne, widując się dwa razy do roku, kiedy mąż odwiedzał ją w stolicy. Z czasem ich związek przerodził się w głęboką przyjaźń (Stanisław zwierzał się jej z kolejnych podbojów miłosnych), zanim jednak to nastąpiło, Nina nieraz robiła artyście wyrzuty o jego liczne kochanki…
Kochanki
Kochanek Witkacy miał bez liku i w zasadzie trudno się temu dziwić. Wysokiego, postawnego mężczyznę, uważanego przez współczesnych za przystojnego, otaczała aura tajemniczości. Don Juan z Krupówek uwodził „aktorki, panny z ambicjami i doktorowe na wakacjach”, flirtując bez opamiętania i zaczynając coraz to nowe romanse. Mimo kilku odstępstw Witkacy miał swój typ: lniane blondynki i rudowłose o lekko skośnych, zielonych oczach. Na jego liście znalazły się takie znamienitości, jak Irena Solska, Zofia Żeleńska czy Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (notabene kuzynka jego żony). Wszystkie kochanki Witkacy portretował – węglem, pastelami, farbami, aparatem fotograficznym, uwieczniając je w pełnej krasie. Liczny harem, bo Witkacy często miał kilka kochanek naraz, był trudnym przedsięwzięciem logistycznym – Stanisław Ignacy wiele razy musiał się nagimnastykować, aby tak ułożyć grafik odwiedzin, żeby żona i kochanki nie spotkały się w drzwiach…
„Metafizyczny harem…” to barwna opowieść o barwnej postaci, jaką niewątpliwie był Stanisław Ignacy Witkiewicz. Liczne cytaty z korespondencji Witkacego, pamiętników i wspomnień jego żony, kochanek i przyjaciół nadają książce lekki, gawędziarski ton. Czyńskiej udało się sportretować nie tylko Witkacego, ale też jego bliższych i dalszych znajomych, gdyż nie brak tu anegdotek i dygresji. Jeśli intrygują was ekscesy i perypetie zakopiańskiej bohemy początku wieku i dwudziestolecia międzywojennego, koniecznie sięgnijcie po tę pozycję!
Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl | „Metafizyczny harem. Kobiety Witkacego” Małgorzata Czyńska – recenzja |
Powieść Patricii Highsmith zmieniła literaturę amerykańską. To pierwsza książka o miłości homoseksualnej, która ma szczęśliwe zakończenie. To historia o fascynacji, poszukiwaniu swojej tożsamości i seksualności, a także o zwykłych, ludzkich uczuciach. Skandaliczna opowieść o miłości
Carol to powieść wydana ponad 50 lat temu. Opublikowana w 1952 roku wywołała prawdziwe oburzenie wśród czytelników, co doprowadziło do tego, że wydawnictwo, które zapewniło Patricii Highsmith literacki debiut, nie chciało wydawać jej kolejnych książek. Jednak z biegiem czasu i ze zmianami społecznymi pozycja przestała być postrzegana jako obrazoburcza i szokująca. Obecnie docenia się ją za oryginalną fabułę, doskonałe opisy wyrazistych, żywych postaci, a przede wszystkim za ciekawą analizę ludzkiej emocjonalności.
Spotkanie na dziale zabawek
Bohaterką powieści Patricii Highsmith jest dziewiętnastoletnia Teresa – atrakcyjna, inteligentna dziewczyna u progu dorosłości. Ma narzeczonego i wszystko w jej życiu wydaje się być poukładane i zaplanowane, jednak jest jedno „ale”... Mężczyzna, choć atrakcyjny, nie potrafi wzbudzić w niej pożądania.
Teresa pracuje dorywczo – jest sprzedawczynią w dużym domu towarowym Frankenberg – i marzy o wielkiej karierze scenografki. W grudniu w okresie przedświątecznym rozpoczyna się typowa dla tego czasu gorączka zakupowa. Pewnego dnia na sklepowym dziale zabawek pojawia się Carol – kobieta dojrzała, wyrafinowana, przyciągająca spojrzenia zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Przychodzi do sklepu w poszukiwaniu świątecznych prezentów dla swojej córki. Żadna z bohaterek nie podejrzewa, że to spotkanie odmieni na zawsze ich życia.
Subtelny romans
Przypadkowe spotkanie Teresy i Carol to początek romansu – najpierw bardzo dyskretnego, pełnego wątpliwości i swego rodzaju nieufności, jednak później coraz bardziej intensywnego i szczerego. Patricia Highsmith opisała zmagania młodej bohaterki z postrzeganiem samej siebie, nauką odkrywania, co naprawdę czuje i jaka jest jej tożsamość, a także jej starania w podejmowaniu ryzyka i byciu odważnym.
Carol to fascynujący portret kobiecej wrażliwości. Chociaż nie znajdziemy tu spektakularnej, pędzącej akcji, to fabuła trzyma w napięciu i wciąga. Ogromnym plusem są dwie bohaterki, które przedstawione zostały niezwykle wnikliwie i realistycznie. Na uwagę zasługuje także opis reakcji społeczeństwa, które postrzega rodzącą się więź między kobietami jako coś grzesznego i brudnego – zupełne przeciwieństwo opisanej przez autorkę delikatnej i dojrzałej relacji. To intrygująca opowieść o ludzkich uczuciach i emocjach, wątpliwościach i strachu, a także o odwadze w walce o miłość. Bo, jak się okazuje, czasem warto.
Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl | „Carol” Patricia Highsmith – recenzja |
Jeśli zastanawiacie się nad tym, jakie akcesoria do pieczenia warto mieć w swojej kuchni, ten artykuł jest właśnie dla was. Rynek oferuje wiele produktów, których używanie przyniesie nam wiele korzyści, a dodatkowo ułatwi pracę. Tylko jakie wybrać i z jakiego materiału powinny być wykonane? Poniżej wskazówki, dzięki którym będziemy w stanie podjąć słuszną decyzję. Akcesoria do pieczenia powinna posiadać każda pani czy pan domu. Rynek oferuje wiele produktów spełniających te założenia, jednak nie każdy z nich okaże się tak samo skuteczny. Zobacz, jakie akcesoria warto kupić, by móc cieszyć się późniejszym przygotowywaniem domowych wypieków.
Jakie akcesoria warto posiadać?
Jeśli właśnie stoimy przed dylematem dotyczącym wyboru odpowiednich akcesoriów do naszej kuchni, warto zaopatrzyć się w niezbędne gadżety, które ułatwią nam wykonywanie wielu czynności oraz sprawią, że jakość przygotowywanych potraw lub deserów będzie wyjątkowa. Niezbędnikiem okaże się forma, czy to okrągła tortownica, czy też podłużna forma keksowa. To właśnie w nich możemy przygotować wiele dań, począwszy od ciast, a zakończywszy na chociażby domowej roboty wyrobach mięsnych. Możemy też pokusić się o niską, szeroką i prostokątną blachę albo naczynie żaroodporne.
Jaki materiał wybrać?
Akcesoria aluminiowe – są to najtańsze i najpopularniejsze, ze względu na swoją niską cenę. Można wykładać je papierem do pieczenia, dzięki czemu nie zachodzą i jesteśmy w stanie łatwo utrzymać je w czystości. Należy jednak pamiętać, aby pod żadnym pozorem nie wkładać ich do zmywarki, ponieważ mogą ulec zardzewieniu. Dużym atutem jest tutaj przepuszczalność ciepła, bowiem potrawy czy desery znacznie szybciej się w nich pieką niż w przypadku innych materiałów.
Akcesoria teflonowe – przypominające powyższy rodzaj, jednak te pokryte są specjalną powłoką non-stick, która sprawia, że ciasto lub inną potrawę będziemy w stanie wyjąć bez jej uszkodzenia. Biorąc pod uwagę cenę, są nieco droższe niż wersja aluminiowa. Dodatkowo możemy piec w nich bez użycia papieru.
Akcesoria silikonowe – najnowszy trend na rynku. Pamiętajmy jednak, że jaki rodzaj by to nie był, czyforemka na muffiny, babkę, małe ciasteczka, czy też prostokątna, naczynie powinno być grube i sztywne. Ich główną zaletą jest przepuszczalność ciepła, niewchodzenie w reakcje chemiczne z pozostałymi składnikami, a także bezzapachowość. Poza tym są odporne na szok termiczny, co z kolei sprawdzi się w nagłej sytuacji, kiedy np. chcemy w szybkim czasie przenieść do gorącego piekarnika zamrożone ciasto. Dodatkową zaletą jest to, że pieczone potrawy nie przywierają, a przed ich wkładaniem do formy naczynia nie trzeba smarować tłuszczem.
box:video
Akcesoria ceramiczne – najlepiej sprawdzają się w przypadku pieczenia tarty lub sufletów. Choć ciepło przepuszczane jest nieco gorzej niż w aluminium, to jednak nie odstaje czasowo od formy metalowej. Czas pieczenia jest dłuższy zaledwie o pięć minut niż w przypadku aluminiowych form. Z uwagi na różnorodność ceramiki do wyboru mamy wiele kształtów i wariantów kolorystycznych.
Akcesoria szklane – nie sposób nie wspomnieć o naczyniach ze szkła żaroodpornego. Warto korzystać z nich w przypadku pieczenia mięs, zapiekanek lub tzw. mokrych ciast. Nie są wymagające, a wręcz przeciwnie, łatwo je umyć, a dodatkowo wszelkie tłuszcze, takie jak margaryna lub masło, doskonale się w nich rozpuszczają. Ich atutem jest również możliwość mycia w zmywarce.
Każdy, kto miał do czynienia z pieczeniem ciast lub innych potraw, wie, że czynność ta wymaga pełnego zaangażowania, a także niezbędnych akcesoriów. Warto więc wybrać taki zestaw, który okaże się niezawodny w każdej sytuacji, a czas spędzony w kuchni stanie się bardziej przyjemny. | Akcesoria do pieczenia – jaki rodzaj i materiał wybrać? |
Sezon wakacyjny w pełni, a na skórze niektórych z nas wciąż nie widać śladu letniego słońca. Niegdyś blada skóra była symbolem dobrego pochodzenia i piękna kobiety, obecnie nie jest zbyt pożądana, szczególnie latem. Zanim jednak zdecydujemy się na korzystanie z kąpieli słonecznych, zastanówmy się, w jaki sposób robić to mądrze i uniknąć groźnego poparzenia słonecznego. Kosmetyki do opalania
Odpowiednia ochrona przed szkodliwymi promieniami UV to podstawa. Najnowsze badania pokazują, że wystawianie na działanie promieni słonecznych ciała odpowiednio zabezpieczonego filtrami przynosi dużo korzyści, m.in. uzupełnia niedobór witaminy D i poprawia nasz nastrój. Jak jednak wybrać najlepszy preparat przeciwsłoneczny? To, czym przede wszystkim powinniśmy się kierować w wyborze kosmetyku do opalania, to odpowiedni faktor SPF.
Większość z nas może się pochwalić raczej jasną cerą, jasnym kolorem oczu i niezbyt ciemnymi włosami. Dla takiego typu urody dermatolodzy zalecają wybór kosmetyków o faktorze SPF 50. Jeśli w dodatku naszym problemem jest skłonność do powstawania piegów i przebarwień słonecznych, warto sięgnąć po dermokosmetyki, które nie tylko ochronią nasze ciało i twarz przed poparzeniem, ale zapobiegną powstawaniu zmian na skórze. Warto przetestować produkty słoneczne takich firm, jak Vichy, La Roche-Posay czy Bioderma, które – choć są nieco droższe od drogeryjnych kosmetyków – są przeznaczone do różnych rodzajów cery, także tej problematycznej.
Jeśli mamy już za sobą pierwsze kontakty słoneczne, a na naszym ciele pojawiła się delikatna opalenizna, możemy nieco zmniejszyć faktor środka do opalania. Nie oznacza to jednak, że od faktora SPF 50 od razu przechodzimy do SPF 6. Wraz z intensywnością opalenizny na skórze zmniejszamy faktor, ale stopniowo – po SPF 50 przyjdzie czas na SPF 30, 15, 10, 6, itp. Nie łudźmy się, że wybór niskiego faktora na pierwsze opalanie nie przyniesie niechcianych rezultatów w postaci bolących pęcherzy, zaczerwienienia skóry i pieczenia.
Kosmetyki po opalaniu
Równie ważne jak kosmetyki ochronne są te, którymi smarujemy ciało po opalaniu. Często o nich zapominamy i wracając z całodziennego opalania, korzystamy jedynie z chłodnego prysznica. To błąd, ponieważ zimna woda, którą polewamy nagrzane ciało, może doprowadzić do powstania groźnego w skutkach szoku termicznego. Zamiast zimnej wody lepiej wybrać letnią, a po prysznicu wsmarować w skórę odpowiedni krem. Jego zastosowanie nie tylko przyniesie ulgę podrażnionej słońcem skórze, ale sprawi, że opalenizna będzie dużo trwalsza i głębsza.
Do wyboru mamy balsamy, olejki i utrwalacze. Jak kupić ten najlepszy? Na początek warto wybrać kosmetyk chłodzący, ponieważ pierwsze kontakty ze słońcem, nawet przy zastosowaniu odpowiedniej ochrony, mogą skończyć się pieczeniem i zaczerwienieniem. Nasza skóra będzie stawała się bardziej brązowa, a pieczenie minie – zamiast na chłodzenie, powinniśmy położyć wtedy nacisk na nawilżanie i utrwalanie. Przydatne okażą się utrwalacze opalenizny i intensywnie nawilżające olejki i balsamy do ciała.
Nie bez znaczenia będzie skład wybranych przez nas produktów po opalaniu. Alantoina zapewni intensywne nawilżenie skóry, złagodzi podrażnienia i przyspieszy proces odnowy naskórka. Jony wapnia przyniosą ulgę w pieczeniu, a witamina E zatrzyma procesy starzenia skóry związane z wystawianiem jej na słońce. Tyrozyna przyspieszy brązowienie skóry i sprawi, że jej odcień będzie głębszy i trwalszy.
Nie tylko kosmetyki
Decydując się na opalanie ciała, pamiętajmy, że bezpieczeństwo zapewnią nie tylko kosmetyki. Planując całodzienne kąpiele słoneczne połączone z pływaniem, zaopatrzmy się w parasol plażowy. Dzięki niemu w godzinach najintensywniejszego działania promieni słonecznych, czyli między 11 a 14, będziemy mogli bezpiecznie schować się w cieniu.
Nie zapomnijmy też o ochronie głowy – kapelusz, czapka czy nawet bawełniana koszulka owinięta wokół głowy ochronią przed udarem słonecznym. W naszej torbie plażowej powinny znaleźć się także okulary przeciwsłoneczne i butelka wody niegazowanej, która uchroni nas przed odwodnieniem organizmu. Dodatkową ochłodę zapewni woda termalna, którą z powodzeniem możemy spryskiwać całe ciało.
To fakt, że opalona skóra wygląda dużo zdrowiej niż blada. Nie warto jednak przesadzać – piękna opalenizna okupiona kilkudniowym bólem i bezsennymi nocami nie jest warta takich poświęceń. Pamiętając o powyższych zasadach, ruszajmy nad jeziora, zalewy czy na domowe tarasy i cieszmy się bezpiecznym opalaniem. | Opalanie pod kontrolą |
Wielu konsumentów zwykło starannie przechowywać paragony za kupioną elektronikę na wypadek potrzeby zareklamowania towaru. Wciąż niewiele osób jednak wie, że do jej złożenia paragon nie jest wcale potrzebny! Zakupy w Internecie i stacjonarne
W dobie powszechnej cyfryzacji i coraz nowocześniejszych rozwiązań technologicznych, zakupy w sieci stały się popularne i tak powszechne niczym poranne mycie zębów. Bez wątpienia jest to zasługa wielu korzyści, jakie niesie za sobą ten sposób konsumpcji.
Przede wszystkim, sklepy internetowe bardzo często oferują bardzo konkurencyjne ceny w stosunku do stacjonarnych, nierzadko nawet kilkadziesiąt procent niższe. Wynika to oczywiście ze znacznie niższych kosztów prowadzenia działalności tego rodzaju. Co więcej, zamówiony towar dostarczony jest w wyznaczone miejsce w ciągu kilku dni, dzięki czemu nie musisz tracić czasu na dojazd do sklepu.
Z drugiej jednak strony w tradycyjnym sklepie możesz towar obejrzeć i dokładnie mu się przyjrzeć. Kupując ubrania możesz je przymierzyć, w przypadku telewizora LCDzobaczyć faktyczną jakość obrazu, a konsolę nawet wypróbować.
Wracając jednak do zakupów w Internecie, mają one jeszcze jedną zasadniczą zaletę. Każdy towar nabyty w sieci możesz ustawowo zwrócić w ciągu 14 dni bez podania przyczyny zwrotu, a sprzedawca ma obowiązek zwrócić Ci pieniądze. Przepisy te znacząco zwiększają bezpieczeństwo konsumentów w stosunku do nieuczciwych sprzedawców.
Reklamacja towaru
Jedną z najczęściej spotykanych praktyk stosowanych przez sprzedawców jest konieczność okazania paragonu przy reklamacji sprzedaży. Dokument ten jest oczywistym dowodem sprzedaży i na przestrzeni lat do wiedzy powszechnej przebiła się świadomość, że stanowi on jedyną podstawę do rozpoczęcia jakichkolwiek rozmów ze sprzedawcą. Przecież bez paragonu nie może mieć on pewności, iż towar faktycznie został nabyty u niego.
Dlatego też wielu konsumentów kupująclaptopaczy telewizor szczególną troskę przywiązywało do zachowania dowodu sprzedaży. Niestety, paragony często po krótkim czasie ulegały wyblaknięciu, przez co stawały się nieczytelne i w świetle tak interpretowanych przepisów – zupełnie bezużyteczne.
Należy jednak pamiętać, że podstawą do złożenia reklamacji w każdym przypadku jest wada nabytego towaru bądź usługi. Co więcej, zgodnie z nowym rozumieniem przepisów z 2015 roku, paragon stanowi zaledwie jeden z wielu dowodów zakupu, które nabywca może okazać sprzedawcy. Tym bardziej, że często ulega on zniszczeniu lub zagubieniu. Zatem, zgodnie z literą prawa, poświadczeniem odbycia transakcji o takiej samej wadze może być wyciąg z rachunku bankowego, korespondencja e-mail, a nawet zeznania świadków.
Co ciekawe, sprawa ta ujrzała światło dzienne po tym, gdy jedna z wiodących sieci supermarketów w kraju na wydawanych paragonach zamieściła dopisek, iż są one niezbędne do zgłoszenia reklamacji. Wtedy wkroczył Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który nakazał zaprzestanie tej praktyki, mogącej wprowadzać klientów w błąd w obliczu obowiązującego stanu prawnego.
Jak reklamować towar zgodnie z prawem?
Pamiętaj, nabywając tableta, laptopa, telefon czy telewizor, sprzedawca zobowiązany jest do przekazania Ci towaru w pełni zgodnego z reklamowaną specyfikacją oraz obowiązującą umową konsumencką, zawartą w czasie odbycia transakcji. Gdyby okazało się, że nowej plazmy nie da się uruchomić, albo Twój laptop ma niższą pamięć RAM niż deklarowana przez producenta, masz pełne prawo zażądać zwrotu całości lub części pieniędzy (jako obniżenie ceny lub w wyniku odstąpienia od umowy) lub zareklamować towar wymagając jednocześnie jego doprowadzenia do odpowiedniego stanu.
Sprzedawca nie może uzależniać dopełnienia tego obowiązku od dostarczenia paragonu. Jak wspomniano, taką samą moc prawną ma historia rachunku bankowego, korespondencja czy też relacja świadków.
Takie sytuacje najczęściej dotyczą osoby kupujące wszelkiego rodzaju elektronikę. Zwykle takie urządzenia są dosyć kosztowne, podobnie jak ich naprawa. Dlatego też sprzedawcy chcą uniknąć rozpatrywania reklamacji argumentując to brakiem paragonu bądź faktury. Co więcej, wielu z nich może nawet nie zdawać sobie sprawy z obowiązującego porządku prawnego. W przypadku problemów na tym polu warto skorzystać z pomocy oferowanej w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów stacjonarnie bądź poprzez infolinię. | Reklamacja sprzętu elektronicznego – nie potrzebujesz do tego paragonu! |
Miał propozycję od Rosenthala, ale wybrał Polanicę-Zdrój. Jego wazony o wyrafinowanych kształtach i szlachetnej kolorystyce podbijały rynki zarówno polski, jak i światowy w latach 60. i 70. XX wieku. Dziś są okazami kolekcjonerskimi. Polskie szkło ma długą historię. Okres świetności przypada paradoksalnie na smutny okres PRL-u. Właśnie 60. lata obfitowały w największych mistrzów. Wśród nich Zbigniew Horbowy, którego kolorowe szklane butle i wazony były najbardziej pożądane wśród miłośników dobrego wzornictwa. Obecnie mają wartość kolekcjonerską, bo moda na szkło vintage sprawiła, że dekoracyjne cacka z tego okresu to nie lada kąsek, na który poluje się na internetowych aukcjach i pchlich targach.
Początki kariery
Prosto z wrocławskiej Szkoły Sztuk Plastycznych, którą ukończył w Katedrze Szkła prof. Dawskiego, trafił za namową swojego mentora do huty szkła Sudety w Szczytnej Śląskiej. Tam rozpoczęła się jego wielka przygoda. Miał zacząć od malowania dekoracji na szkle, ale ponieważ to go nie pociągało, pilnie zdobywał wiedzę od hutników. Dowiedział się, jakie właściwości plastyczne ma szkło, nauczył się je kształtować i poznał najważniejsze wymogi technologiczne. Z czasem zaczął samodzielnie projektować i wprowadzać do produkcji proste formy użytkowe. Początkowo miały one ograniczoną gamę barw. Najczęściej były utrzymane w odcieniach fioletu i bursztynu, nieco później błękitu. W swoich eksperymentach sięgał do dawnych, zapomnianych już technik, które udoskonalał.
Eksperymenty… z proszkiem IXI
box:offerCarousel
Jego najbardziej spektakularnym doświadczeniem, z którego zasłynął, były naczynia z zatopionymi w masie pęcherzykami powietrza tzw. szkło antico. Na czym polegał ten pionierski wynalazek? Ówczesne pokolenie szklarzy starało się raczej odprowadzać pęcherzyki ze szkła, uznając je za defekt. Horbowy przeciwnie, uważał je za wielki walor i piękny, niepowtarzalny wzór. Zamiast kilku pęcherzyków w masie wprowadzał kilkaset. O sposobie, w jaki je uzyskiwał, krążą dziś anegdoty. Prawdą jest jednak, że posypywał szklaną bańkę popularnym proszkiem do prania IXI, gdyż zawierał sporo sody. Dawało to efektowną, spienioną pęcherzykami powietrza piękną strukturę. Barwione w masie szkło sodowe z zatopionymi pęcherzykami powietrza mieniło się niezwykłymi odcieniami bursztynów, zachwycało kolorami głębokiej czerwieni, malachitowej zieleni. Wyróżniało się. Zalew „anonimowej tandety” – jak pisał na łamach „Więzi” Zbigniew Herbert – sprawił, że po unikatowe wazony i butle Horbowego ustawiały się kolejki.
Propozycja Rosenthala
Wtedy też o współpracę z artystą zabiegała manufaktura Rosenthala, chcąc namówić projektanta do współtworzenia kolekcji Studio Line. O współpracy z niemieckim potentatem marzył każdy artysta, Horbowy wolał jednak pozostać w Polanicy-Zdroju i zaangażować się w pracę w uruchomionej właśnie z jego inicjatywy hucie Barbara, filii Sudetów.
Tam też dał upust swojej pasji projektowania kieliszków dekoracyjnych. W sumie stworzył ich kilkaset. Piękne, o subtelnych formach, smukłych, ciągnionych nóżkach powiązanych w procesie formowania z owalną lub okrągłą czaszą. Najpiękniejsze okazy można jeszcze upolować na aukcjach internetowych.
W końcu lat 70. XX wieku związał się z hutą Zjednoczonych Zakładów Gospodarczych Inco we Wrocławiu i tam stworzył kolekcję szkieł o charakterystycznym, lekko przydymionym, srebrzystoszarym kolorze. Były wśród nich kieliszki, wazony, świeczniki, popielniczki. Zachwycały lekko geometryzującą, prostą formą, idealnymi proporcjami i szlachetną kolorystyką.
Wyrafinowana forma i szlachetny kolor
To najbardziej pociągało Horbowego w szkle – od najwcześniejszych lat. I chociaż jak żaden inny artysta orientował się we wszystkich aktualnych trendach, jego projekty z lat 60. były najbliższe stylistyce szkła z krajów Północy. Artysta był pod wielkim wrażeniem prostoty skandynawskich kształtów, inspiracji naturą.
Dzięki twórczości Horbowego o polskim szkle dekoracyjnym z tego okresu dowiedział się cały świat. Jego dzieła sztuki były kwintesencją nowoczesności w latach 60. i... są do dziś. W ostatnich latach, kiedy dekoracyjne szkło stało się znów modne, kolekcjonerskie okazy Horbowego znacznie zyskały na wartości. Coraz trudniej zdobyć je po okazyjnej cenie.
Artysta do dziś mieszka w Polanicy-Zdroju, gdzie sporadycznie tworzy – wyłącznie na zamówienia prywatne.
[](
categoryId: "26059"
buyNow: "true"
searchPhrase: "Horbowy"
sort: "popularity desc"
limit: 12
) | Polscy projektanci szkła – Zbigniew Horbowy |
Nauka rozpoznawania i nazywania kolorów to ważny etap w życiu dziecka. To właśnie dzięki określaniu podstawowych barw przedmiotów, które znajdują się w otoczeniu malucha, dziecko jeszcze lepiej poznaje świat i definiuje rzeczy, które ma wokół siebie. W jaki sposób zainicjować zabawę, która pozwoli mu na efektywną naukę? Warto zapoznać się z dostępną ofertą różnorodnych gier i zabawek, które wspomagają rozpoznawanie barw. Propozycja dla najmłodszych
Powszechnie znaną wszystkim rodzicom zabawą jest ta polegająca na układaniu klocków o różnych wielkościach i kolorach w kolejności od największego do najmniejszego. Inny kolor każdego elementu układanki sprawia, że w efekcie powstaje wielobarwna tęczowa wieża. W ofercie Allegro można znaleźć drewniane układanki różniące się nie tylko kolorami poszczególnych elementów, ale także kształtami. Dzięki tej zabawie dziecko rozwija umiejętność rozpoznawania kolorów i figur oraz trenuje chwytanie i manipulowanie przedmiotami. Oprócz układanek w kształcie wieży są też sortery w formie pudełeczek lub wiaderek.
Pierwsza gra – kolorowe domino
Na Allegro są też atrakcyjne gry. Grając w nie wspólnie z rodzicami, dziecko płynnie nabywa umiejętność rozpoznawania barw. Przykładem jest popularne domino. To w wersji kolorystycznej jest propozycją dla najmłodszych maluchów, które dopiero rozpoczynają przygodę z grami planszowymi. Wielobarwne kafelki z rysunkowymi zwierzątkami lub innymi symbolami powodują, że maluch uczy się nazywać barwy oraz odczytuje poszczególne znaki znajdujące się na obrazkach. Gra w domino to trening spostrzegawczości i pamięci, bardzo ważny w kontekście nauki nowych wyrazów. Niewątpliwą zaletą gry jest to, że dziecko może bawić się nią również samodzielnie.
Kolorowe gry planszowe
Alternatywą do wyżej wspomnianej zabawy może być gra „Tęcza”. Dzięki niej maluchy uczą się rozpoznawać kolory, jednak w przypadku tej zabawy oprócz ćwiczenia nazewnictwa poszczególnych barw dzieci trenują także swoją pamięć. Zadaniem każdego gracza jest bowiem zapamiętanie położenia kółeczek z kolorowymi przedmiotami. To prosta, a zarazem niezwykle rozwijająca zabawa, z pewnością przypadnie do gustu dzieciom, które lubią planszówki.
Gra „Loteryjka – kolory” stanowi analogiczną propozycję, ale jest skierowana do nieco starszych dzieci, które chodzą już do przedszkola. Ta gra pomaga rozpoznawać i utrwalać nazwy kolorów, a jednocześnie w doskonały sposób trenuje refleks, spostrzegawczość i pamięć każdego malucha. Dostępne są aż cztery możliwe warianty grania, dzięki czemu jest atrakcyjna dla maluchów przez długi czas.
Kolorowo i aktywnie
Ciekawą i z pewnością angażującą całą rodzinę grą wykorzystującą kolory jest Twister lub jego bliźniacza wersja – Wygibajtus. To gra, w którą każdy uczestnik zaangażuje się dosłownie całym ciałem. Refleks i zwinność na macie to umiejętności, które liczą się najbardziej. Kolory, mimo że wykorzystane jedynie w podstawowych wersjach, wciąż warunkują dalsze losy każdego gracza.
Podsumowanie
Nauka rozpoznawania kolorów stanowi istotny element w treningu mowy i pamięci dziecka. To czas, w którym maluch oprócz rozpoznawania przedmiotu samego w sobie, uczy się go dokładniej opisywać, poznaje właściwość każdej rzeczy (barwę) i uczy się ją określać. Gry i zabawy, dzięki którym można nauczyć dziecko rozpoznawania kolorów, to dobry pomysł na wspólną zabawę. | Gry i zabawy, dzięki którym nauczysz dziecko rozpoznawania kolorów |
Świece żarowe to podstawowy osprzęt silnika wysokoprężnego. To właśnie dzięki ich pracy możliwy jest rozruch silnika nawet podczas dużych mrozów. Jacy producenci świec żarowych są godni zaufania? W normalnych warunkach eksploatacyjnych komplet świec żarowych wystarczy na około 15 000 cykli rozruchowych i około 100 000 kilometrów przebiegu. Warunkiem tak wysokiej żywotności jest zastosowanie odpowiednich świec, które są zalecane do konkretnej jednostki napędowej. Dodatkowo na trwałość świec żarowych ma wpływ stan techniczny silnika, jakość stosowanego paliwa, oleju, a nawet traktowanie pojazdu. Jeżeli samochód porusza się wyłącznie po mieście, proces zużycia świec żarowych znacznie się skraca. Wpływa na to przede wszystkim wiele uruchomień silnika. Decydując się na zakup nowych świec żarowych, uważajmy na produkty niskiej jakości, których żywotność jest bardzo krótka.
Zanim zdecydujemy się na zakup świec, upewnijmy się, że są przeznaczone do naszego pojazdu. Szczególną uwagę zwróćmy na średnicę i skok gwintu oraz napięcie.
Bosch
box:offerCarousel
Firmy Bosch nie mogło zabraknąć w czołówce producentów świec żarowych. Niemiecki potentat w swojej ofercie przygotował produkty przeznaczone praktycznie do każdego pojazdu. Świeca może być metalowa bądź ceramiczna. Serią wartą zainteresowania jest Duraterm, Duraterm High Speed oraz DuraSpeed. Zaletą stosowania tych produktów jest optymalna charakterystyka dogrzewania i wysoka odporność na czynniki mechaniczne.
NGK
box:offerCarousel
To japońskie przedsiębiorstwo wyspecjalizowane w produkcji świec zarówno żarowych, jak i iskrowych. NGK produkuje największą ilość świec. Polecanymi produktami jest seria świec żarowych D-Power, która obejmuje 66 świec żarowych. Znajdują one zastosowanie w prawie wszystkich pojazdach. W ofercie firmy NGK znajdziemy też standardowe świece żarowe z prętem metalowym oraz świece żarowe ceramiczne.
Beru
box:offerCarousel
Beru jest jedną z wiodących firm specjalizujących się w produkcji świec samochodowych. Największym zainteresowaniem cieszą się świece żarowe typu GE i GN wykonane w technologii dwuspiralnej, które mają nie tylko spiralę grzejną, ale także dodatkową spiralę regulacyjną, która chroni przed przegrzaniem. Dzięki temu świeca żarowa wykonana w tej technologii cechuje się wyższą niezawodnością, a przede wszystkim dłuższą żywotnością. W ofercie znajdziemy też tradycyjne świece żarowe o wysokiej jakości wykonania.
Denso
box:offerCarousel
To japońska firma specjalizująca się w produkcji części zamiennych do samochodów. W ofercie znajdziemy świece żarowe, które według zapewnień producenta charakteryzują się jakością części oryginalnych. Co więcej, dostępne są wszystkie rodzaje świec żarowych – z dwiema spiralami grzejnymi, ceramiczne lub z szybkim grzaniem wstępnym, wydłużonym dogrzewaniem. Całość oferty składa się ze 158 produktów, które zapewniają ponad 90-procentowe pokrycie parku pojazdów.
Iskra
box:offerCarousel
Firma Iskra jest jedynym polskim producentem wysokiej jakości świec żarowych. W ofercie znajdziemy ponad 160 typów świec. Dużą popularnością cieszą się świece żarowo-ceramiczne „Ceramic”, które oferują dobry stosunek jakości do ceny. Ponadto w ofercie znajdziemy świece żarowo-trzpieniowe oraz z otwartym elementem grzewczym.
Wybór świec żarowych nie należy do łatwych. Przed podjęciem ostatecznej decyzji zapoznajmy się z ofertami poszczególnych producentów, a później dokonajmy wyboru. Należy unikać zakupu niesprawdzonych produktów. | Czołowi producenci świec żarowych |
Miliony dziewczynek na całym świecie kochają lalki Barbie. Czeszą je, przebierają w modne ubrania i odgrywają z nimi różne scenki. A przy okazji kompletują dla nich sprzęty i ubrania, aby historyjki z ich udziałem były jak najbardziej prawdziwe. Tak uwielbianych zabawek nie może zabraknąć pod choinką. Barbie została zaprojektowana w 1958 roku. Chyba nikt się nie spodziewał, że lalka przedstawiająca dorosłą kobietę odniesie taki sukces. W ciągu zaledwie kilku lat podbiła ona zabawkarski rynek i serca najmłodszych. Wkrótce pojawiły się też: jej rodzina, przyjaciele, liczne zwierzęta i pełen przygód życiorys. Jeśli twoja córka należy do fanek Barbie, pomyśl o podarowaniu jej takiej lalki na święta. Jeśli nie wiesz, którą wybrać, być może pomogą ci nasze propozycje.
1. Barbie na rowerze
box:offerCarousel
Barbie na rowerze to wielka amatorka przejażdżek. Ubrana w krótkie dżinsowe szorty, białe tenisówki i sportowy top jest gotowa wyruszyć w trasę. Zwłaszcza że dopisuje piękna pogoda, a ona ma ze sobą wiklinowy koszyk i butelkę wody. Dla bezpieczeństwa włożyła kask – oczywiście różowy, aby pasował do roweru. Taka kobieta robi wrażenie! (od 100 zł).
2. Barbie weterynarz
box:offerCarousel
Jeśli twoja córka kocha zwierzęta, spodoba jej się Barbie weterynarz. Młoda pani doktor w lekarskim fartuchu i medycznym obuwiu zatroszczy się o ukochanego psa albo kota, kiedy zachorują. Zbada je stetoskopem, poda lekarstwa i przywróci do zdrowia i formy (od 38 zł).
3. Barbie domowe wypieki
box:offerCarousel
Dom pachnący świeżym ciastem? Tylko z zestawem Barbie domowe wypieki. Znajdzie się w nim piekarnik i wszystkie sprzęty niezbędne do przygotowania przepysznego ciasta, takie jak rękawica, miseczka, szpachelka, przyrząd do lukrowania i foremka do pieczenia. Różowy piekarnik można nastawić i czekać aż ciasto wyrośnie. Kiedy wypieki będą gotowe, usłyszymy alarmujący dzwonek (od 75 zł).
4. Barbie Syrenka
box:offerCarousel
Barbie Syrenka to prawdziwa amatorka morskich kąpieli. A prezentuje się w wodzie olśniewająco! Ma tęczowy ogon, top, perłowy pasek, różowe pasemka i diadem księżniczki. Wystarczy zanurzyć ją w wodzie, by zobaczyć, jak pięknie jej tęczowy ogon rozświetla się wieloma błyskami. Światła działają także bez wody – by je włączyć, wystarczy nacisnąć przycisk umieszczony w naszyjniku (od 51 zł).
5. Barbie Fashionistas
box:offerCarousel
Barbie Fashionistas zna się na modzie. Śledzi najnowsze trendy i wie, co jest na czasie. Seria lalek nie tylko o szczupłej figurze modelki zachwyca kolekcją modnych strojów, butów i fryzur. Sukienki, spódniczki w różnych fasonach i kolorach przydadzą się lalce w wielu sytuacjach i będą inspiracją do nowej zabawy. Lalki modnisie kupisz w zestawie lub osobno (od 39 zł).
6. Barbie Panna Młoda
box:offerCarousel
Barbie Panna Młoda ubrana w wytworną ślubną sukienkę będzie należała do ulubionych dziewczęcych zabawek. Tym bardziej że można ją przebierać w wiele przepięknych sukien – na ramiączkach, z cekinami, z obszernym dołem i obowiązkowo różowymi dodatkami. Pojawia się wśród nich zachwycający naszyjnik, wiązanka ślubna i opaska z welonem (od ok. 70 zł).
7. Barbie świąteczna
box:offerCarousel
Barbie świąteczna ma styl! W pięknej lśniącej, złotej sukience z czerwonymi aplikacjami, butami i torebką jest gotowa na wyjątkowy wieczór w gronie przyjaciół i rodziny. Złote kolczyki i długie, luźne falowane włosy będą dopełnieniem jej wyjątkowej, wyjściowej stylizacji (od 35 zł).
8. Barbie wróżka Latające skrzydełka
box:offerCarousel
Jeśli twoje pociecha kocha czary, to spodoba jej się Barbie wróżka. Zwłaszcza że można jej doczepić jeden z kompletów skrzydełek, a po naciśnięciu przycisku na gorsecie niczym piękny motyl lalka wzniesie się w powietrze (od 70 zł).
9. Barbie Magiczne włosy księżniczki
box:offerCarousel
Barbie magiczne włosy księżniczki ma imponującą fryzurę, którą czesze specjalną „magiczną” szczotką. Lalka ubrana we wspaniałą suknię w tęczowych barwach, różową tiarę, piękne buciki jest gotowa odkrywać Dreamtopię. Młode fanki popularnego serialu z Barbie w roli głównej mogą odtwarzać ulubione sceny z filmu lub wymyślać własne historie (od ok. 90 zł).
10. Made to move
box:offerCarousel
Barbie Made to move to wielka miłośniczka sportu i zdrowej sylwetki. Potrafi przybrać różne figury i zachwycić elastycznością oraz modnymi, sportowymi strojami. Ma aż 22 „stawy” – szyja, ramiona, łokcie, nadgarstki, tors, biodra, udach, kolana i kostki zginają się, co zapewnia jej fantastyczną gibkość i niewiarygodny zakres ruchów (od 74 zł).
Lalka Barbie będzie wspaniałym pomysłem na prezent dla twojej pociechy. A ponieważ stale można kompletować jej przyjaciół, członków rodziny, ubrania, zwierzęta i samochody, będzie dostarczać wielu emocji i bodźców do wspaniałej zabawy. | 10 lalek Barbie na prezent pod choinkę |
Osoby, które dopiero rozpoczynają przygodę z aktywnością fizyczną, często rezygnują z niej na w sezonie jesienno-zimowym. W większości przypadków są to biegacze i rowerzyści. Jednak czy słusznie? Niekoniecznie. Trening, zwłaszcza aerobowy, jesienią i zimą przynosi wiele korzyści. Ćwiczenia aerobowe, zwane inaczej tlenowymi, swoją nazwę zawdzięczają kluczowej roli tlenu w ich wykonywaniu. Aeroby to ćwiczenia, podczas których energia jest pozyskiwana podczas spalania tlenowego. Ćwicząc, zaczynamy szybciej oddychać, co powoduje szybszą pracę serca. Wtedy krew jest w stanie dostarczyć do mięśni wystarczająco dużo tlenu, aby mógł zajść proces produkcji energii. Energia ta pochodzi ze spalania takich związków, jak tłuszcze czy białka. Ćwiczenia aerobowe są więc polecane przede wszystkim tym osobom, które chcą zrzucić zbędne kilogramy i rozpocząć pracę nad sylwetką. Prawidłowo wykonywany trening aerobowy jest skonstruowany tak, aby nie przemęczać jednej partii ciała. Podczas jego wykonywania powinny być angażowane wszystkie grupy mięśni. Takie jednostajne, równomierne ćwiczenia nie przemęczają mięśni, ale są wystarczające, by pobudzić je do pracy i spalić tkankę tłuszczową.
Trzy złote zasady
Trening powinien być wykonywany przez co najmniej 40 minut, ponieważ właśnie wtedy jest najbardziej efektywny. Podczas pierwszej części treningu, trwającej około 20 minut, jest spalany głównie glikogen. Jest on niczym innym, jak zmagazynowanymi w organizmie (głównie krwi) węglowodanami i cukrami. Dopiero w drugiej fazie jest spalana tkanka tłuszczowa. Wykonując trening zbyt krótko, spalamy tylko glikogen. Gdy po około 20 minutach go zabraknie, organizm sięga po inne źródła energii – związki tłuszczy.
Treningowi musi towarzyszyć odpowiednie tętno. Nie może być ono ani zbyt niskie, ani zbyt wysokie. Najefektywniejsze tętno do takiego rodzaju ćwiczeń to 55–80% tętna maksymalnego. Jak je obliczyć? Tętno maksymalne = 220 – wiek podany w latach. Początkującym polecamy zacząć od dolnej granicy zalecanego tętna, aby nie przemęczyć organizmu.
Trening powinien przez cały czas odbywać się na tej samej intensywności. Oznacza to, że jeśli decydujemy się na np. 60% tętna maksymalnego, powinniśmy utrzymywać je przez cały czas ćwiczeń. Pomiar własnego tętna nie jest możliwy bez odpowiednich urządzeń. Pomocny będzie tutaj pulsometr. Najdokładniejszy pomiar tętna zapewni pulsometr z pasem około piersiowym, ale nawet tradycyjny na rękę będzie odpowiedni dla początkujących sportowców.
Jakie formy może przyjmować trening aerobowy?
Najbardziej znanymi i popularnymi są bieganie i jazda na rowerze. Ale aeroby wykonujemy także pływając, jeżdżąc na rolkach, skacząc na skakance albo ćwicząc na orbitreku czy stepperze w siłowni. Trening aerobowy to także treningi tańca i wiele innych rodzajów aktywności, które możemy wykonywać według wyżej wymienionych zasad.
Trening aerobowy późną jesienią i zimą
Marzenia o szczupłej sylwetce pojawiają się głównie przed latem, gdy będziemy mieli okazję pokazać ciało. Dlatego wiele osób wraz z rozpoczynającą się jesienią rezygnuje z wykonywania treningów i wraca do siedzącego, mniej aktywnego trybu życia. Bo przecież w zimie biegać i tak się nie da, o rowerze nie wspominając. Nic bardziej mylnego! Biegać można przez cały rok. Nie ma bowiem złej pogody, są tylko nieodpowiednie ubranie i brak przygotowania. Ubranie do biegania zimą nie może być za ciepłe. Wystarczą legginsy do biegania, termoaktywna koszulka i oddychający polar. Trzeba sprawdzić własne potrzeby i ewentualne włożyć jeszcze jedną warstwę. Nawet jeśli nie przypada nam do gustu opcja biegania w zimnie, możemy na okres jesienno-zmowy przenieść się z treningami do siłowni. Nie zabraknie tam sprzętu, na którym można ćwiczyć.
Nie powinniśmy rezygnować z treningu późną jesienią i zimą, ponieważ daje on naszemu organizmowi wiele korzyści. Chłodniejsze pory roku spędzamy zazwyczaj biernie. Skutkuje to odkładaniem się tkanki tłuszczowej. Trening aerobowy poprawia krążenie. Wpływa pozytywnie na układy oddechowy i krwionośny oraz wzmacnia serce. Poprawiają się też kondycja i odporność. Warto więc uprawiać tego rodzaju treningi przez cały rok i dbać o organizm niezależnie od pogody. | Dlaczego nie rezygnować z treningu aerobowego późną jesienią i zimą? |
Co prawda, tradycyjne dyski HDD powoli odchodzą do lamusa, bo są wypierane przez szybkie dyski SSD na interfejsie SATA III oraz M.2, ale nadal cieszą się ogromną popularnością i uznaniem wśród zwykłych użytkowników oraz graczy i profesjonalistów. Jakie są największe zalety takich nośników danych? Jak wyglądają wady i czy opłaca się inwestować w taki dysk?
Historia dysków HDD
Początki dysków HDD sięgają 1956 roku, kiedy firma IBM stworzyła pierwszy magnetyczny nośnik danych. Jego pojemność to śmieszne na dzisiejsze czasy 5 MB. Aby jeszcze bardziej spotęgować wrażenie, warto wspomnieć, że dysk ten miał wielkość… pokoju. Po ponad 60 latach dyski twarde mieszczą się w kieszeni (mowa głównie o formacie 2,5 cala), a ich pojemność jest nieporównywalnie większa. Obecnie standardem jest dysk twardy o pojemności 1 TB – spotkamy go w większości gotowych konfiguracji komputerów i laptopów. Co więcej, są też modele o pojemności 2, 3, 4, 6, a nawet 8 czy 10 TB, lecz ceny tych największych bywają bardzo wysokie.
Mimo to tempo postępu każe nam wierzyć, że już wkrótce pojawią się nośniki o pojemności nawet 60 TB, więc te poniżej 10 TB z pewnością stanieją. Szacuje się, że co około 18 miesięcy standardowa pojemność dysków HDD zwiększa się dwukrotnie. Może to oznaczać, że za około półtora roku standardem nie będzie już 1 TB, a 2 TB dysk twardy.
Czym są dyski HDD?
Dyski HDD to urządzenia mechaniczne, które do działania potrzebują energii. Na dysk twardy składa się wiele ruchomych elementów, które są zamknięte w hermetycznej obudowie. Jej głównym zadaniem jest oczywiście ochrona mechanicznych i elektronicznych części dysku przed uszkodzeniami mechanicznymi i zanieczyszczeniami.
Pamiętajmy, że dysk twardy jest urządzeniem szalenie precyzyjnym i nawet odrobina kurzu może go poważnie uszkodzić. Dlatego kategorycznie odradzamy otwieranie obudowy, gdyż doprowadzi to do nieodwracalnego uszkodzenia nośnika danych wraz z zapisanymi na nim informacjami. We wnętrzu znajdziemy elektronikę sterującą pracą dysku, elementy mechaniczne umożliwiające przesuwanie się głowicy po dyskach oraz nośniki magnetyczne, czyli ruchome talerze wykonane z lekkich i trwałych stopów aluminium.
Co wybrać?
Największą zaletą dysków HDD jest ich pojemność i niska cena. Są bardzo popularne. Koszt dobrej jakości dysku 3,5 cala z interfejsem SATA III o pojemności 1 TB to około 200 zł. Za taki sam dysk w rozmiarze 2,5 cala wydamy podobną kwotę, choć wiele zależy od firmy, dodatkowych systemów wspomagających transfer itp. Dla porównania dysk SSD o takiej pojemności to koszt nawet 1500 zł i więcej. Jak widać, różnica w cenie jest ogromna, ale nie zapominajmy o najważniejszym – prędkości transferu.
Dyski HDD w porównaniu do dysków SSD są piekielnie wolne, ale z drugiej strony nie każdy potrzebuje prędkości zapisu i odczytu na poziomie 500 MB/s lub większych. Należy również pamiętać, że dyski HDD są podatne na uszkodzenia mechaniczne, źle znoszą wstrząsy i uderzenia, emitują też sporo ciepła i hałas podczas pracy. Jak więc wygląda relacja zalet do wad dysków HDD w stosunku do dysków SSD, które są coraz popularniejsze? Co wybrać?
Odpowiedź wydaje się prosta. Jedno i drugie! W komputerach stacjonarnych możemy zamontować kilka dysków twardych, w laptopach również nie jest to wielkim problemem. Takie rozwiązanie pozwoli nam czerpać z zalet obu rozwiązań, eliminując lub przynajmniej zmniejszając odczucia związane z wadami.
Dyski SSD są drogie, ale wydajne, natomiast dyski HDD są tanie, pojemne i dość wolne. Dlatego mniej pojemny dysk SSD może pełnić rolę serca urządzenia z systemem, zainstalowanymi programami, do których chcemy mieć szybki dostęp. Dysk HDD z kolei to idealny magazyn na dane, multimedia i gry, do których błyskawiczny dostęp nie jest konieczny. Co więcej, taki dysk nie musi ciągle pracować, grzać się i hałasować. Systemy oszczędzania energii w nowych komputerach są w stanie wyłączyć taki dysk, jeśli dostęp do zapisanych na nim danych nie jest konieczny. | Tradycyjny dysk HDD – pojemny i bezpieczny |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.