source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Szklane lampiony i latarnie podbiły nasze serca! Można kupić je praktycznie na każdym kroku lub zrobić samemu. Idealnie sprawdzą się na balkonie, stworzą przytulną atmosferę podczas kolacji na świeżym powietrzu. Do ich wykonania potrzebujemy kilku podstawowych rzeczy, które często mamy już w domu. To co, działamy? Co będzie nam potrzebne? Do wykonania szklanych lampionów będziemy potrzebować kilku rzeczy: słoików o objętości 900 ml, liny (pół metra na każdy słoik), sznurka jutowego, świeczki, koronka lub inny materiał do ozdoby. Krok 1. Z liny robimy rączkę do lampionu. Owijamy dookoła, związujemy sznurkiem jutowym. Krok 2. Drugi koniec liny związujemy po drugiej stronie. Pamiętaj, że więzy muszą być na tyle mocne, by utrzymać szklany słoik! Krok 3. Słoik możemy ozdobić – ja zdecydowałam się na czarną koronkę i wstążkę. Upięłam szpilkami kawałek koronki bezpośrednio na słoiku. Zszywamy ręcznie brzegi oraz dno. box:offerCarousel Koronkę zdejmujemy ze słoika i odwracamy na prawą stronę. Umieszczamy na słoiku. Możemy dodać jeszcze wstążkę w pasującym kolorze. box:offerCarousel Krok 4. Do słoika wkładamy świeczkę. Musi być takiej wielkości, żeby zapalona nie stopiła liny. Lampiony są gotowe do zawieszenia. Na balkonie czy w ogrodzie – podczas wieczornego odpoczynku lub spotkania ze znajomymi, będą nieodzownym elementem wystroju. Jeśli chcemy, możemy wsypać do środka muszelki przywiezione z wakacyjnych podróży. Jeśli nie masz czasu na samodzielne wykonanie lampionów lub szukasz więcej inspirujących produktów – sprawdź propozycje, które znajdziesz na Allegro.
Szklane lampiony – DIY
Choć wydaję się, że w makijażu pokazano już wszystko, to jednak nadal powstają nowe trendy i sposoby malowania. Od kilku sezonów jesteśmy skoncentrowani na makijażu twarzy, który przede wszystkim polega na zabawie cieniem i światłem. Dzięki prostym trikom i odpowiednio dobranym kolorom możemy zmienić kształt twarzy, np. wyszczuplić ją, wydobyć kości policzkowe, powiększyć usta czy ukryć drugi podbródek. Ten sezon zdecydowanie należy do chromingu. To kolejny z trendów polegający na rozświetlaniu skóry. Makijażyści oraz wpływowi blogerzy i jutuberzy twierdzą, że klasyczne konturowanie odchodzi do lamusa. Tym razem stawiamy na światło! Narzędzia do tworzenia świetlistych i profesjonalnych makijaży potrafią zaskoczyć. Aby uzyskać idealnie wyprofilowaną twarz, do tej pory używano taśmy klejącej, kredek i dużej ilości pudru do wypiekania. Narzędzie do stworzenia iluzji chromowanej cery także nie jest wcale takie oczywiste… Sztukę chromowania twarzy zapoczątkował Dominic Skinner, amerykański makijażysta z grupy MAC. Wszystko zaczęło się od produktu, który pod koniec minionego roku pojawił się w asortymencie marki, chodzi o lśniącą szminkę w złotawym odcieniu z zatopionymi drobinkami. Noszenie złotej szminki na ustach może być trudne, więc stopniowo zaczęto wykorzystywać ją do innych elementów makijażu, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Skinner przy pomocy złotej szminki podkreślił modelce łuki brwiowe, zaznaczył łuk na kośćmi policzkowymi i rozprowadził odrobinę produktu na powiekach. Efekt był zakasujący: skóra lśniła, ale w naturalny sposób. Trend ten podchwycili profesjonalni wizażyści i fani makijażu na całym świecie. Kolejne zdjęcia chromowanego make-upu natychmiast podbiły Internet. Wykonanie makijażu z efektem chromingu nie jest trudne, ale trzeba pamiętać, że to, co doskonale wygląda na zdjęciu czy internetowym filmiku, nie do końca sprawdza się na co dzień. Dodatkowo zdjęcia z Instagrama, sesji, jak również styl malowania na czerwony dywan rządzą się swoimi prawami. Makijaże są cięższe, a co za tym idzie – produktów jest znacznie więcej. Mają one także zupełnie inne formuły niż kosmetyki, jakimi powinniśmy malować się do pracy, na uczelnię czy nawet imprezę do białego rana. Co ciekawe, używanie szminki w innych miejscach niż usta to nie pomysł Skinnera. Już kilkanaście miesięcy temu jedna z jutuberek pokazała, że przy odpowiednio dobranym kolorze czerwonej szminki jesteśmy w stanie zniwelować zasinienia pod oczami. Wszystko jednak zależy od problemu, z jakim się borykamy. Przy ciemnej karnacji i mocnych podkówkach przyda się czerwień wpadająca odrobinę w kolor pomarańczowy, taka barwa idealnie zneutralizuje zasinienia. Jednak na karnacjach typowo polskich, czyli jasnych, żółtawych i chłodnych, zazwyczaj nie ma mocnych zmian w okolicach oczu. Jeśli szukacie idealnego produktu do kamuflażu, lepiej użyć lżejszych korektorów w beżowych barwach lub specjalnych produktów dostosowanych do wrażliwej skóry pod oczami. Przygotowanie twarzy to podstawa do uzyskania idealnego efektu chromowania. Jeśli użyjemy zbyt ciężkich kosmetyków, nieodpowiednio dobranych do naszej skóry, wówczas roztarta szminka będzie prezentować się ciężko, mało schludnie i nieestetycznie. Podkład, jaki powinniśmy wybrać, powinien być mocno rozświetlający, musi także zapewnić odpowiednie krycie. Niestety tylko nienaganna skóra prezentuje się dobrze w błysku. Widoczne zaskórniki, trądzik czy rozszerzone pory nie są dobrym „płótnem” do tworzenia świetlistego makijażu. Jeśli chcemy sprawić, by nasz podkład nabrał świetlistości i mokrego wyglądu (tzw. dewy glow/dewy style), dodajmy do niego bazy rozświetlającej lub kremowego rozświetlacza. To prosty trik, który odmieni nasz matowy fluid. Najlepiej odrobinę bazy i rozświetlacza nałożyć na nadgarstek i dobrze wymieszać, a następnie rozpocząć pracę z pędzlem lub gąbeczką. By dodać cerze nieskazitelnego wyglądu, zdecydowanie lepiej używać gąbek; mają one porowate wykończenie, przypominają skórę, przez co lepiej aplikują podkład. W makijażu chromowanym nie zapominamy o rozświetleniu skóry pod oczami, ale nie używajmy do tego szminki – w tym wypadku najlepiej sprawdzi się lekko rozjaśniający korektor. Nanosimy go na czubek czoła, nos i czubek brody, to miejsca, gdzie nie powinna pojawiać się szminka. Ma ona zbyt ciężką konsystencję i zamiast subtelnego rozjaśnienia i blasku sprawi, że twarz będzie wyglądać na przetłuszczoną, zmęczoną, pokrytą sebum. Po aplikacji korektora należy bardzo delikatnie oprószyć cerę lekkim, przezroczystym pudrem (im drobniej zmielony i bardziej aksamitny, tym lepiej). Ten zabieg spowoduje scalenie i utrwalenie makijażu, a także przygotuje skórę do aplikacji kolejnej warstwy kosmetyków. Zasada jest prosta: by kosmetyki trzymały się dobrze twarzy, a makijaż był wielowymiarowy, najlepiej używać naprzemiennie formuły kremowej i pudrowej. W tym wypadku podkład i korektor jest kremowy, podobnie jak szminka. Niezbędnym zabiegiem będzie utrwalenie make-upu pudrem, aby szminka miała dobry podkład. Chodzi oczywiście o subtelne przypudrowanie, a nie nadanie twarzy matowego wyglądu. Puder ma być lekki. Na policzkach możemy użyć nawet delikatnie rozświetlającego produktu. Cała magia chromingu ukryta jest właśnie w świetlistych drobinach. Jeśli chodzi o aplikację złotej szminki, to zdecydowanie najlepiej sprawdzą się do tego palce. Nanieśmy sporą ilość produktu na nadgarstek, a następnie na palce. Pozwólmy mu odrobinę ogrzać się na opuszkach, aby był łatwiejszy w aplikacji. Następnie bardzo delikatnie wklepmy szminkę pod łukiem brwiowym, na łuku kupidyna oraz na skroniach. Możemy pomóc sobie również gąbeczką, blender (gąbka) przyda się również w momencie, gdy nałożymy zbyt dużą ilość produktu. Po aplikacji pomadki bardzo subtelnie omiećmy twarz pudrem, pamiętajmy, że puder ma być jak najlżejszy. Makijaż oczu przy chromingu powinien być świetlisty i złotawy. W tym wypadku rozpocznijmy aplikację bazy pod makijaż, która wyrówna koloryt skóry i pozwoli ciężkiemu, kremowemu produktowi utrzymać się dłużej. Lekko pudrując, przy pomocy palców nanosimy szminkę. Delikatnie wklepujemy ją w naszą powiekę. Możemy spróbować skorzystać z syntetycznego pędzelka do rozprowadzenia kosmetyku, ale prawdopodobnie palec sprawdzi się najlepiej. Jeśli mamy ochotę na bardziej wyrazisty makijaż, ale utrzymany w złotym klimacie, wówczas wybierzmy sypki cień o miodowo-złoto-brązowym kolorze i zaakcentujmy załamanie górnej powieki. Jeśli decydujemy się na mocniejszy makijaż, to powyższy zabieg powinien być wykonany jako pierwszy. Idealnym wykończeniem złotego make-upu oka będzie narysowanie kociej, mocno czarnej lub brązowej kreski. By powiększyć oko i dodać mu blasku, na linię rzęs nałóżmy cielistą kredkę, a wzdłuż dolnej powieki odrobinę złotawo-brązowego, sypkiego cienia do powiek. Wytuszujmy rzęsy, tak jak mamy to w zwyczaju. Zwieńczeniem całego make-upu będzie wybranie odpowiedniego koloru ust. By pasował do całości, najlepiej utrzymać go w brązowo-świetlistych odcieniach. Szminka w kolorze złotym, ale z przewagą brązu w wersji nude będzie idealna. Wybierając wykończenie, postawmy na efekt błyszczenia i drobinek. Przy tak rozświetlonej skórze matowa lub mocno kremowa pomadka będzie się wyraźnie odznaczać i tworzyć zbyt duży kontrast. Dobrym rozwiązaniem jest więc lekki, półtransparentny błyszczyk z drobinkami. Makijaż w stylu chroming to idealna propozycja na letnie wieczory czy nocne imprezy. Jeśli dodamy do niego niedbale upięte lub zdobne w fale włosy, delikatnie opaloną i rozświetloną skórę, wówczas będziemy niebywale atrakcyjne. Pamiętajmy jednak, aby na co dzień z umiarem stosować produkty rozświetlające (zarówno kremowe, jak i te pudrowe). Sytuacje oficjalne wymagają od nas zdecydowanie mniej błyszczącego makijażu. W tym wypadku wystarczy subtelny rozświetlacz o pudrowym wykończeniu lub przyjazny sztyft. Eksperymenty zostawmy na czas urlopu!
Chroming – nowy styl w makijażu. Na czym polega?
iPady od firmy Apple to jedne z najlepszych urządzeń w swojej klasie. Próżno szukać tabletu z innym systemem operacyjnym niż iOS, na który dostępne byłoby tak dużo wysokiej jakości oprogramowania. Zaprezentowany w 2013 roku iPad Air pierwszej generacji to nadal bardzo dobrze urządzenie, które cechuje się dzisiaj bardzo dobrym stosunkiem ceny do jakości. Pierwszy iPad Air został zaprezentowany w listopadzie 2013 roku i jest bezpośrednim następcą iPada czwartej generacji. To tablet firmy Applepracujący pod kontrolą systemu iOS, który został znacznie odchudzony względem poprzednika zarówno pod względem wagi urządzenia, jak i grubości obudowy. To także urządzenie nienagannie wykonane, do którego produkcji użyto bardzo dobrych materiałów. iPad Air – budowa zewnętrzna Tablet Apple z 2013 roku nawet dzisiaj może pochwalić się nienagannym wyglądem i świetną specyfikacją techniczną. Urządzenie jest znacznie szczuplejsze i lżejsze od poprzednika. iPad Air z 10,1-calowym ekranem o proporcjach 4:3 i rozdzielczości 2048 na 1536 punktów mierzy zaledwie 240 mm x 169,5 mm x 7,5 mm przy wadze 478 gramów dla wersji z modemem LTE. Wyświetlacz świetnie odwzorowuje kolory, ma wysoką jasność i zadowalające kąty patrzenia. Nie sposób dostrzec na nim pojedynczych pikseli dzięki ich zagęszczeniu na poziomie 264 ppi. Urządzenie dostępne jest w dwóch kolorach. Testowałem wariant srebrny, ale użytkownicy mogą kupić tablet w kolorze Gwiezdnej Szarości (ang. Space Grey). Urządzenie prezentuje się bardzo elegancko i jest nienagannie wykonane. Niemal cały front urządzenia pokrywa wyświetlacz, pod którym znalazł się przycisk Home. Nad ekranem jest miejsce 1,2-megapikselowej kamerki do wideorozmów. Ramki dookoła wyświetlacza mogłyby być nieco węższe, ale i tak widać poprawę względem iPada 4. Krawędzie w iPadzie Air Dolna krawędź skrywa podwójny głośnik. Pomiędzy kratownicami znalazł się dwustronny port Lightning, który służy do ładowania urządzenia i przewodowej synchronizacji z programem iTunes zainstalowanym na komputerze. Na dole prawej krawędzi w tablecie w wariancie LTE znalazł się slot na kartę nanoSIM. Z tyłu umieszczono 5-megapikselowy aparat główny. Przykładowe zdjęcia dostępne w linkach poniżej. zdjęcie1 zdjęcie2 Po prawej stronie na górze obecna jest dwuprzyciskowa regulacja głośności oraz przycisk wyciszenia tabletu lub blokowania automatycznej rotacji w zależności od tego, które ustawienie wybierze użytkownik. Po prawej stronie górnej krawędzi znalazł się włącznik służący również jako przycisk blokujący urządzenie, a po lewej umieszczono gniazdo minijack. Do lewej krawędzi przypinana jest okładka Smart Cover. box:imageShowcase box:imageShowcase Specyfikacja iPada Air pierwszej generacji Tablet Apple z 2013 roku występuje w czterech wersjach różniących się pojemnością pamięci przeznaczonych na system, aplikacje i dane użytkownika. Testowany model wyposażony został w 32-gigabajtowy dysk typu flash, ale w sprzedaży jest model o 16 GB, 64 GB i nawet 128 GB pojemności. Nie ma niestety możliwości rozszerzenia pamięci za pomocą kart microSD, ale nie jest to zaskoczeniem. Slotu karty pamięci nigdy nie było w urządzeniach Apple. iPad Air został wyposażony w dwurdzeniowy chip Apple A7 taktowany zegarem 1,3 GHz oraz 1 GB pamięci RAM. Takie parametry wystarczają do płynnej pracy systemu iOS. W urządzeniu nie zabrakło też dwuzakresowego modułu Wi-Fi, Bluetooth LE, opcjonalnego modułu LTE i modułu GPS dostępnego tylko w modelu wyposażonym w slot na kartę SIM. Specyfikację dopełnia zestaw czujników, w tym żyroskop i akcelerometr. Czas pracy Kolejne iPady od Apple, mimo zwiększania rozdzielczości i zmniejszania gabarytów urządzenia, od lat zachowują parametr, jakim jest czas pracy na zasilaniu bateryjnym, na zadowalającym poziomie. To nie małe osiągnięcie, ponieważ akumulator ma wyraźnie mniejszą pojemność niż w iPadzie 4. Mniejsza pojemność baterii w porównaniu do poprzednika paradoksalnie nie jest wadą. Pozbycie się części ogniwa pozwoliło stworzyć smuklejszy tablet. Nie odbija się to negatywnie na czasie pracy z dala od gniazdka, który wynosi około 10 godzin. Dodatkowa zaleta jest taka, że urządzenie szybciej się ładuje. Oprogramowanie iPada Air Tablet debiutował z preinstalowanym systemem iOS w wersji 7, a od tego czasu doczekał się aktualizacji do iOS 8.3. Oprogramowanie działa na urządzeniu stabilnie. Na uwagę zasługuje nie tylko szybkość działania i płynność animacji, ale też wsparcie deweloperów piszących niezależne aplikacje. iPad Air nie tylko został wyposażony przez Apple w pakiet przydatnych programów, ale można na niego pobrać bardzo dużo oprogramowania ze sklepu App Store. Wiele programów nie ma odpowiedników na Androidzie lub jakość wydania tabletowego na urządzenia z systemem Google pozostawia wiele do życzenia. Ekran multitouch iPad Air obsługuje też podstawowe gesty ułatwiające pracę z wieloma aplikacjami jednocześnie. Przesunięcie czterema lub pięcioma palcami do góry otwiera menu ostatnio otwartych programów, a przesunięcie palców w lewo lub w prawo przerzuca do poprzedniej i następnej aplikacji. Zsunięcie palców przenosi użytkownika do pulpitu. Oprócz tego oprogramowanie wspiera m.in. wprowadzanie polskich znaków poprzez muśnięcie wirtualnego klawisza od dołu do góry. Tablet w praktyce sprawdza się wyśmienicie i w półtora roku od premiery nie cierpi na żadne problemy z wydajnością. Działają na nim dobrze wszystkie najnowsze aplikacje i gry dostępne w App Store. Pierwszy iPad Air jest przy tym wyraźnie tańszy od analogicznego modelu iPada Air drugiej generacji. Decydując się na tablet, zdecydowanie warto przemyśleć zakup modelu z 2013 roku. iPad Air 2 wprowadza zaledwie kilka udogodnień. Ma jeszcze cieńszą obudowę, szybszy procesor oraz czytnik linii papilarnych Touch ID. Nie dla każdego będzie to na tyle istotne, by zapłacić za urządzenie kilkaset złotych więcej. Pierwsza generacja tabletu iPad Air to naprawdę solidna propozycja, która nie ma zbyt dużej konkurencji w swoim segmencie cenowym. iPada Air pierwszej generacji można kupić na Allegro już od 1500 zł.
Test iPada Air 4G 32 GB – jednego z najlepszych tabletów z swoim segmencie cenowym
Wielu z nas myśli o zakupie bożonarodzeniowego drzewka. I jak co roku stoimy przed dylematem, na które się zdecydować. Najczęściej w polskich domach zdobi się świerk, jodłę i sosnę. Różnią się między sobą ceną i sposobem pielęgnacji. Które z drzewek będzie dla nas najodpowiedniejsze? Nikt nie wyobraża sobie świąt Bożego Narodzenia bez choinki. Stroimy ją bombkami i lampkami, a dzieci szukają pod nią prezentów. Zależy nam na tym, by drzewko stanowiło centrum salonu przez co najmniej dwa tygodnie. I choć każdy iglak wygląda niemal tak samo, to jednak poszczególne rodzaje różnią się między sobą. Który z nich warto kupić? Jodła kaukaska Jeszcze kilka lat temu mówiono, że to choinka dla wybranych. Dzisiaj to jedno z najpopularniejszych bożonarodzeniowych drzewek, lecz jego cena nadal nie jest niska (koszt średniej wielkości choinki to 100 zł). Jodła kaukaska wyróżnia się szlachetnym wyglądem. Jej gałęzie skierowane są ku górze, a igły są sztywne, ciemnozielone i błyszczące. Drzewko jest bardzo trwałe. Igły opadają dopiero po kilku tygodniach. Ma jedną wadę – nie pachnie zbyt intensywnie. Jest polecane rodzinom z dziećmi, ponieważ igły nie kłują, są miękkie i elastyczne. box:offerCarousel Sosna Jeśli chcemy, by w naszym domu unosił się delikatny zapach lasu, na bożonarodzeniowe drzewko wybierzmy sosnę. Jej ciemnozielone igły kłują niczym szpilki. Samo drzewko ma ładny wygląd, choć już nie tak regularny, jak jodła. Jego korona może być asymetryczna, ale to nie pozbawia go uroku. Świerk pospolity box:imagePins box:pin To choinka nieco jaśniejsza. Ma kłujące igły, trochę krótsze od jodły, poza tym wydzielają one intensywny zapach. Niestety, szybko opadają, zwłaszcza jeśli ustawimy choinkę w ogrzewanym pomieszczeniu. Trzeba dodać, że świerk wybieramy najczęściej, gdyż jego cena nie jest wysoka. Trwalszy jest świerk kłujący, nazywany srebrzystym. Przeczytaj również: Choinka w doniczce – jak o nią dbać Jak kupić idealną choinkę na Święta? Jeśli już zdecydujemy się na rodzaj drzewka iglastego, które ozdobi nasz salon, należy dokonać zakupu. W okresie przedświątecznym wybór jest naprawdę duży. Gdy planujemy nasze bożonarodzeniowe drzewko przesadzić do ogrodu, wybierzmy choinkę w doniczce. Jest wprawdzie droższa, lecz zyskujemy nie tylko piękną ozdobę, ale i ciekawą roślinę na lata. Wielu z nas decyduje się na choinkę ściętą, mocowaną w specjalnym stojaku. O takim zakupie pomyślmy szybciej. Plastikowy, efektownie wyglądający to na Allegro koszt ok. 30–50 zł, zaś za stojak metalowy przyjdzie nam zapłacić ok. 60 zł. box:offerCarousel Kupując choinkę ściętą, przyjrzyjmy się miejscu cięcia. Jeśli jest jasnobrązowe, z widocznymi kroplami żywicy, drzewko jest świeże. Ciemnobrązowy kolor pnia oznacza, że iglak został ścięty kilka dni temu i nie jest najlepszej jakości. Dokładnie przyjrzyjmy się wybranemu drzewku. Realnie oceńmy jego wielkość i rozstaw gałęzi, by nie okazało się, że zabierze sporą część salonu. Z tego powodu nie kupujmy choinki już zapakowanej w siatkową osłonę, bo nie będziemy mogli sprawdzić jej kształtu. Dodatkowo sprawdźmy, czy gałązki udźwigną ciężar bombek i choinkowych ozdób. Jeśli będą zbyt cienkie, ugną się, co nie będzie wyglądać efektownie. Jeśli zdecydujemy się na zakup drzewka na kilka dni przed Wigilią, pozostawmy je na zewnątrz. Najlepiej pozbawić je osłony i pozwolić gałęziom swobodnie się ułożyć. Nie zapominajmy rzecz jasna podlewać drzewka w doniczce. Choinka to podstawowy element świątecznej dekoracji mieszkania. Tradycja jej strojenia nie jest w Polsce długa, ale obecnie nikt nie wyobraża sobie bez niej Bożego Narodzenia. Możemy zdecydować się na drzewko sztuczne, ale to żywe bardziej wprowadzi cudowną atmosferę do domu.
Jodła, świerk czy sosna? Którą choinkę wybrać na bożonarodzeniowe drzewko?
Chcesz zapomnieć o problemach i stresującej pracy? Marzysz o tym, żeby wrócić do beztroskich czasów dzieciństwa? Niestety, nie wynaleziono jeszcze maszyny przenoszącej w czasie, ale mamy coś, co pomoże ci chociaż przez chwilę poczuć się jak dziecko – książki do kolorowania! 1. „Inwazja bazgrołów” Kerby Rosanes „Inwazja bazgrołów” to kolorowanka, która świetnie sprawdzi się zarówno dla ciebie, jak i twojego dziecka. Została wykonana z dbałością o każdy najmniejszy szczegół. Możesz puścić wodze wyobraźni i stworzyć swoje małe dzieło sztuki. Okładka książki jest matowa, dzięki czemu ją również możesz pokolorować! Ponadto obrazki w środku są perforowane, co oznacza, że po wypełnieniu ich kolorem mogą zostać wyrwane, oprawione i powieszone na ścianie. Świetny pomysł na niskobudżetowy, ale uzupełniający wystrój domu detal, prawda? Rysunki znajdują się tylko na jednej stronie kartki, więc nie musisz obawiać się, że kolor przebije się przez papier. box:offerCarousel 2. „Tajemny ogród” Joanna Basford Kolejną pozycją, która pozwoli zrelaksować się nie tylko dzieciom i nastolatkom, ale także dorosłym, jest „Tajemny ogród”. Ponad 80 stron ze szkicami labiryntów pełnych kwiatów, ogrodów i motyli sprawia, że od razu chce się chwycić kredki w dłoń i obudzić książkę do życia! Na niektórych stronach znajdziemy sugestie autorki, która zaprasza nas do dorysowania niektórych elementów. W książce zostały także ukryte różne detale, których odnalezienie jest naszym kolejnym zadaniem. Zaletą kolorowanki jest również to, że została wydana w poręcznym formacie, co pozwala nam zabrać ją ze sobą w podróż. box:offerCarousel Joanna Basford jest także autorką wielu innych książek do kolorowania dla dorosłych. Na Allegro oprócz „Tajemnego ogrodu” znajdziecie m.in. „Zaczarowany las” i „Zaginiony ocean”. 3. „Kreatywność i mindfulness” Dahlstrom Pontus Książka „Kreatywność i mindfulness” to kolejna propozycja, która pomoże zaspokoić naszą kreatywność i pozbyć się nudy na konferencjach czy wykładach. 100 wzorów do kolorowania zapewni nam tytułowy mindfulness, czyli uważną obecność tu i teraz. Podobnie jak poprzednie pozycje, dzięki tej książce zredukujemy stres i odprężymy nasz umysł. Piękne wzory aż proszą się o to, aby nadać im najróżniejsze kolory! box:offerCarousel 4. „Harry Potter. Książka do kolorowania” Opracowanie zbiorowe Gratka dla fanów przygód chłopca z blizną na czole – „Harry Potter. Książka do kolorowania”. W środku czeka mnóstwo rysunków, które przypomną nam m.in. scenę przydzielania uczniów do poszczególnych domów, mecze quidditcha i ostatni pojedynek Harry’ego z Lordem Voldemortem. Niech kredki staną się twoimi różdżkami – ożyw postaci z książki i nadaj barwy zakamarkom Hogwartu. Chcesz zrobić z Hermiony blondynkę? Pomalować Harry’emu włosy na czerwono? Proszę bardzo! box:offerCarousel Na Allegro znajdziesz także inne warianty książek do kolorowania osadzonych w magicznym świecie, m.in. „Harry Potter. Magiczne stworzenia do kolorowania”. Pomogą ci one nie tylko się zrelaksować, ale także uzupełnią zbiór twojej kolekcji książek o przygodach młodego czarodzieja autorstwa J.K. Rowling. 5. „Van Gogh. Pokoloruj swojego własnego van Gogha” Opracowanie zbiorowe Jeśli jesteś pasjonatem sztuki, mamy coś dla ciebie! Możesz sam pokolorować obrazy Vincenta van Gogha z kolekcji Muzeum Van Gogha w Amsterdamie. Pamiętaj, aby robić to starannie, gdyż każdą stronę możesz wyrwać i powiesić na ścianie jako własnoręcznie pomalowany obraz! Nie musisz odtwarzać dzieł Van Gogha – możesz się tylko zainspirować oryginalnymi obrazami mistrza i stworzyć ich nową, własną wersję! Jedną z zalet książki „Van Gogh. Pokoloruj swojego własnego van Gogha” jest to, że szkice zostały narysowane na nieprzebijalnym papierze. Kolorowanki dla dorosłych stają się coraz popularniejszym sposobem nie tylko na zabicie nudy i zredukowanie stresu, ale także na stworzenie małych, kolorowych dzieł sztuki. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji ich przetestować – koniecznie zaopatrzcie się w kredki i zabierajcie się do pracy!
5 najciekawszych książek do kolorowania (nie tylko dla dzieci!)
Kwestia dążenia niepodległościowego Katalonii to temat od jakiegoś czasu gorący. Głośno było o nim w mediach, gdy Katalończycy zorganizowali w tej sprawie referendum. Urodzony w Barcelonie Eduardo Mendoza opowiada o regionie i jego mieszkańcach w krótkim eseju „Co z tą Katalonią?”. Choć pisarz większość czasu spędza poza rodzinnymi stronami, niejednokrotnie jest wypytywany o swoją opinię na temat tego, co się w Katalonii dzieje. Jego esej jest odpowiedzią na te pytania. Niepodległa Katalonia? Temat oddzielenia się Katalonii od Hiszpanii jest poruszany od dawna. W ubiegłym roku Katalończycy ruszyli do urn. W nieakceptowanym przez rząd madrycki, niezgodnym z konstytucją referendum opowiedzieli się za niepodległością. O tym, co przy tej okazji działo się w kraju, donosiły media z całego świata. Eduardo Mendoza, który znany jest u nas przede wszystkim z nasyconych ironią kryminałów o detektywie-lumpie, tym razem zabiera się do tematu zupełnie serio. Opowiada o Katalonii i Katalończykach, o uprzedzeniach i stereotypach z nimi związanych. Ciekawy głos w dyskusji „Co z tą Katalonią?” nie wyczerpuje problemu, ale jest ciekawym głosem w dyskusji. Z uwagi na dynamiczną sytuację i skromną objętość nie wyczerpuje wprawdzie tematu, ale jest lekturą bardzo ciekawą, zarówno dla tych, którzy śledzą informację na temat sytuacji na Półwyspie Iberyjskim, jak i dla tych, którzy kataloński region wybierają na wakacyjny odpoczynek. Autor przyznaje, że jedynie próbuje zrozumieć, co też się dzieje, starając się nie opowiadać po żadnej ze stron. W krótkim tekście każdy rozdział dotyczy innego aspektu sprawy. Eduardo Mendoza rozprawia się m.in. z mitem Franco i przecenianym wypływem dyktatury na obecną sytuację w Katalonii. Dostrzega przy tym łatwość, z jaką przeszłość wykorzystywana jest dla zaostrzania konfliktu, do usprawiedliwiania wielu działań. Nieco zaskoczeń Barcelończyk pisze przystępnym językiem, dzięki czemu lektura jego eseju nie nastręcza trudności i będzie łatwo zrozumiała także dla tych, którzy nie do końca są zorientowani w przebiegu konfliktu na linii Barcelona – Madryt. Dla podróżujących do Katalonii z pewnością ciekawe będą rozdziały dotyczące mieszkańców regionu czy samej Barcelony. Zdumiał mnie fakt, że przepiękny Pałac Muzyki Katalońskiej do niedawna znajdował się na liście budynków do wyburzenia. Zaintrygował tekst o naginaniu historii regionu w taki sposób, by stała się ona wyróżnikiem katalońskiej tożsamości. Zaskoczyło mnie spojrzenie na Barcelonę jako miasto bez charakteru (w przeszłości) oraz niepasujące do katalońskiego, wiejskiego wizerunku (obecnie). Niewielki format, interesująca lektura. „Co z tą Katalonią” w wersji elektronicznej dostępne jest już od ok. 14 złotych. Źródło okładki: www.soniadraga.pl
„Co z tą Katalonią?” Eduardo Mendoza – recenzja
Na rynku konsol do gier jest dwóch głównych graczy. Obok Sony z produktami z rodziny PlayStation równie wysoką popularnością cieszy się Microsoft. Druga generacja urządzenia dla graczy od firmy z Redmond o nazwie Xbox 360 to do dzisiaj świetny sprzęt, któremu drugie życie dał kontroler ruchowy Kinect. W 2013 roku firmy Sony i Microsoft zaprezentowały odpowiednio PlayStation 4 i Xboxa One. Wielu graczy korzysta jednak z konsol poprzedniej generacji, z których zwłaszcza Xbox 360 mimo upływu niemal dekady od premiery jest bardzo ciekawym urządzeniem, z którego można wykrzesać jeszcze setki godzin zabawy. Xbox 360, czyli dziesięć lat historii gier wideo Konsola Microsoftu debiutowała w 2005 roku na 12 miesięcy przed debiutem odpowiedzi Sony w postaci PlayStation 3. Dało to ogromną przewagę firmie z Redmond w początkowym okresie cyklu życia produktów z tej kategorii, których obecność na rynku liczona jest nie w miesiącach, a latach. Microsoft z początku bardzo umiejętnie wykorzystywał przewagę nad japońskim gigantem, którą zaczął tracić, dopiero zbliżając się do momentu wprowadzenia do sprzedaży Xboxa One. Xbox 360 debiutował, podobnie jak jego konkurent rok później, w dwóch wersjach różniących się wyposażeniem. Microsoft postanowił wprowadzić do sprzedaży lepszą wersję Xbox 360 Premium, która wyposażona została w bezprzewodowy kontroler, zestaw słuchawkowy i kabel typu component. Xbox 360 Core pozbawiony został słuchawek, do pudełka trafił kabel kompozytowy, a pad podłączany był kablem. Xbox 360 z dyskiem czy bez? Największą różnicą pomiędzy różnymi wersjami konsoli Xbox 360 jest obecność dysku twardego. W wersji Xbox 360 Premium pojawiła się pamięć o pojemności 20 GB, ale wersja Core została jej pozbawiona. Okazało się to problemem dla deweloperów, którzy, chcąc zachować kompatybilność z wszystkimi wersjami konsoli, musieli zakładać, że gracze nie zdecydowali się na wariant Premium. Przez 8 lat cyklu życia konsoli Xbox 360 pojawiło się mnóstwo różnych wersji konsoli różniących się kształtem i wyposażeniem. W pierwszych Xboxach zabrakło nawet takich, wydawałoby się z dzisiejszej perspektywy, niezbędnych dodatków jak moduł Wi-Fi oraz wyjście HDMI. Na przestrzeni lat pojawiły się bogaciej wyposażone Xboxy 360, ale nawet te nowsze modele często nie miały twardego dysku. Możliwości multimedialne Xboxa 360 Dużą wadą Xboxa 360 jest brak napędu Blu-ray, na który zdecydowała się konkurująca z Microsoftem firma Sony. Z tego powodu nie można wykorzystać konsoli Microsoftu jako odtwarzacza filmów w dobrej jakości z nośników optycznych. Gracze wybierający Xboxa 360 muszą też przyzwyczaić się do tzw. żonglowania płytami, ponieważ bardziej rozbudowane tytuły nagrywane były na kilka nośników DVD. W trakcie rozgrywki trzeba w odpowiednim momencie wymienić płytę na kolejną. Xbox 360 ułatwił pracę programistom Microsoft zdecydował się wykorzystać w konsoli Xbox 360 podzespoły zbliżone do tych, które można znaleźć w komputerach osobistych. Ułatwiło to prace programistom, którzy mogli w znacznie łatwiejszy sposób niż w przypadku PlayStation 3 przepisywać swoje gry z komputerów na konsolę Microsoftu. Dzięki wykorzystaniu takiej architektury i debiucie ponad rok przed premierą PlayStation 3 firma z Redmond wygrała walkę o uwagę deweloperów. Na początku nowe gry na Xboxa 360 powstawały jak grzyby po deszczu, zapewniając bazę naprawdę świetnych tytułów, które warto uruchomić nawet dziś. Baza gier na konsolę Microsoftu to jednak w większości tytuły multiplatformowe, a Sony udało się na przestrzeni ostatnich dziewięciu lat uzyskać więcej ekskluzywnych gier na wyłączność. Xbox 360 broni się jednak tym, że gry wydawane na wiele platform jednocześnie wyglądały na nim nieco lub czasem nawet znacznie lepiej niż na urządzeniach konkurencji. Xbox Live, czyli czarny koń Microsoftu Od samego początku Xbox 360 był bardzo przyjazny graczom ceniącym sobie tryb wieloosobowy i tak zostało do dziś. Platforma Xbox Live zapewniająca możliwość rywalizacji ze znajomymi i nieznajomymi przez Internet była rewolucyjnym rozwiązaniem. Gracze mogą do teraz chwalić się na swoim profilu zebranymi osiągnięciami. Xbox Live to też wygodne miejsce zakupu gier. Microsoft umożliwił zakup tytułów w cyfrowej dystrybucji. Do sprzedaży trafiały nie tylko dostępne w pudełkach gry od dużych wydawców. W cyfrowym sklepie Microsoftu można znaleźć wiele świetnych gier niezależnych z gatunku indie. Kinect, czyli drugie życie Jedną z najlepszych decyzji Microsoftu dotyczących konsoli Xbox 360 było wprowadzenie do sprzedaży akcesorium o nazwie Kinect. To niepozorne urządzenie sprzedało się w milionach egzemplarzy i pozwoliło na sterowanie konsolą za pomocą gestów. Co prawda w klasycznych grach był to raczej zbędny dodatek, ale Kinect dał początek zupełnie nowym gatunkom gier. Zamontowane w kontrolerze kamery śledzą cały czas pozycję gracza w przestrzeni, dzięki czemu można kontrolować postać na ekranie bez konieczności brania pada do ręki. Kinect świetnie sprawdza się na imprezach, a goście mogą na zmianę tańczyć przed telewizorem i rywalizować o to, kto zdobędzie więcej punktów. Za pomocą ruchów dłoni można też obsługiwać menu, co działa dość precyzyjnie. Konkurencja do dzisiaj nie była w stanie powtórzyć sukcesu Kinecta. Gry na Xboxa 360 wyglądały zwykle lepiej niż na PlayStation 3 Xbox 360 to bardzo udany produkt, który po dziesięciu latach nadal jest atrakcyjną propozycją dla wszystkich osób, które lubią cyfrową rozrywkę. Atrakcyjność konsoli podnosi zwłaszcza Kinect. Gry wykorzystujące kontroler ruchowy to bardzo przyjemne pozycje pozwalające na niezobowiązującą zabawę w gronie znajomych. Nie bez znaczenia jest bardzo wygodny pad, którego mogą pozazdrościć użytkownicy PlayStation 3. Na koniec warto dodać, że dzisiaj używanie konsoli Xbox 360 w naszym kraju jest komfortowe, ale nie zawsze takie było. Nadal nie mamy dostępu do wielu aplikacji multimedialnych, ale kiedyś nie mogliśmy nawet oficjalnie korzystać z usług sieciowych i do korzystania z Xbox Live trzeba było zakładać fikcyjne konto w innym kraju. To się na szczęście zmieniło, a Microsoft zaczął poważnie traktować graczy z Polski. Konsolę Xbox 360 można kupić na Allegro za ok. 700-800 zł.
Microsoft Xbox 360 – test konkurenta PlayStation 3
Żyrandol to bez wątpienia najważniejszy element wyposażenia salonu, dlatego na rynku znajdziemy wiele jego typów i modeli. Jednakże kupno żyrandola to nie to samo, co zakup lampy do przedpokoju, chociażby z powodu ceny. Dlatego zanim sięgniemy po portfel, warto odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Rozpocznijmy od stwierdzenia, czy żyrandol jest dla nas zwykłym przedmiotem użytkowym, służącym tylko do doświetlenia wnętrza, oraz że nie może odstawać stylem od mebli i innych elementów dekoracyjnych. Jeśli tak, to pole naszych poszukiwań jest bardzo zawężone, a wybór prosty. Wystrój rustykalny – drewniane koło z lampkami pod sufitem, minimalistyczny – biała szklana rurka wisząca nad stołem. I już… Światło – dekorator wnętrz Tymczasem żyrandol to coś więcej niż zwykłe źródło światła. Po pierwsze dlatego, że oddziałuje na naszą podświadomość, bo wyznacza w pomieszczeniu punkt centralny, bezpieczny, jasny, wokół którego gromadzi się rodzina, przyjaciele. To takie ognisko w jaskini XXI w. Po drugie, światło, które emitują żarówki żyrandola (lub na jaki zabarwiają je abażury), oddziałuje na nasze postrzeganie wszystkich szczegółów wystroju wnętrza. Niebieski tapczan, na który pada ciepłe, intensywnie żółte światło, będzie wyglądał na zielonkawy, a czerwony wyda się nam w tych warunkach pomarańczowy. Dlatego, chociaż modele sprowadzone z Chin można kupić już za kilkadziesiąt złotych, warto potraktować ten zakup jako inwestycję równoważną z kupnem kompletu wypoczynkowego. Jeśli wydaliśmy na niego do 2 tys. zł, nasz żyrandol może również kosztować do 2 tys. zł. W końcu będzie towarzyszył nam przez wiele, wiele lat. Styl żyrandola Oczywiście dobór żyrandola na zasadzie „Mam meble w określonym stylu, więc szukam żyrandola w tym samym” jest poprawny i przede wszystkim bezpieczny. Taki sposób dobierania elementów wyposażenia poleca się osobom, które nie czują się mocne w dekorowaniu pomieszczeń i nie mogą skorzystać z pomocy architekta wnętrz. Jeżeli więc mamy w salonie meble stylizowane na ludwiki, możemy śmiało szukać „pająków” w stylu francuskim, z żarówkami w kształcie świec i kaskadą szklanych lub kryształowych zdobień. Jeśli meble odziedziczyliśmy po pradziadkach i pamiętają one złote lata młodopolskiej bohemy, czyli okres sprzed I wojny światowej, to może należy znaleźć secesyjną lampę wykonaną z brązu, o miękkich, fantastycznych liniach z motywami kwiatowymi i abażurami witrażowymi lub stylizowanymi na kielichy kwiatów. Jeżeli salon utrzymany jest w stylu art deco, czyli nowoczesnym, który zdominował wzornictwo w okresie międzywojennym XX w., możemy postawić na nowoczesną lampę geometryczną, np. w kształcie płaskiego walca. Jeśli jesteśmy fanami pełnego ciepła stylu wiejskiego, postawmy na żyrandol rustykalny. Będziemy mieli pewność, że pasuje do wnętrza. box:offerCarousel Dla odważnych Jeśli jednak czujemy się na siłach, by eksperymentować, możemy łączyć poszczególne elementy, np. do pokoju dziennego utrzymanego w stylu wiejskiego dworku wprowadzić kryształową kulę glamour, a do minimalistycznego, aseptycznego salonu – romantyczny kryształowy żyrandol w stylu shabby chic. Takie łączenie daje niezwykłe efekty i wiele mówi o temperamencie i upodobaniach gospodarza. Dlatego warto spróbować, zwłaszcza że bardzo rozwinęły się programy komputerowe, dzięki którym zdjęcie żyrandola możemy nałożyć na zdjęcie naszego pokoju i zobaczyć, jak będzie się w nim prezentował. Duży, mały? Dobierając żyrandol, trzeba mieć na uwadze rozmiary pokoju, w którym go zawiesimy. Zbyt duży przytłoczy wnętrze i będzie „nie na swoim miejscu”. Za mały nie da wystarczająco wiele światła, nie stworzy świetlnego centrum, a stylizacja salonu będzie sprawiała wrażenie zdezintegrowanej. Pamiętajmy też, że ciężki żyrandol – kiedy wiele jego elementów znajduje się blisko siebie – wydaje się mniejszy, lekki zaś sprawia wrażenie większego. Dlatego warto sprawdzić średnicę żyrandola, skleić z papieru walec o takiej samej średnicy lub zaimprowizować „pająka” i podwiesić papierowy model pod sufitem, by ocenić, czy wielkość jest odpowiednia.
Żyrandole w cenie do 2 tysięcy złotych
Nawet najbardziej odporne na suszę rośliny potrzebują podlewania. Jest to szczególnie ważne podczas upałów, kiedy woda paruje dużo szybciej, niż zwykle. Aby utrzymać wilgoć w glebie, warto wykorzystać nowoczesne rozwiązania, które sprawdzą się zarówno w ogrodzie, jak i na balkonie. Przedstawiamy najciekawsze z nich. Torf, glina lub ściółka Szczególnie suche podłoże wymaga systematycznego podlewania; w czasie upałów trzeba je nawadniać nawet co 2–3 godziny. W takim wypadku warto pomyśleć o użyźnieniu gleby, dzięki czemu nie będzie zbyt mocno przepuszczała wody. Piaszczystą ziemię można wymieszać z gliną lub torfem, który dobrze zatrzymuje wilgoć i sprzyja rozwojowi systemu korzeniowego rośliny. Dobrym rozwiązaniem, szczególnie w dużych ogrodach (choć można je wykorzystać także w hodowli balkonowej), jest obfite podlanie grządek i podsypanie ich ściółką– np. trocinami, korą, sianem lub słomą – dzięki której woda nie odparuje z gleby zbyt szybko. Trzeba jedynie przed takim zabiegiem zebrać owoce i warzywa, aby nie przegniły, oraz usunąć chwasty, które „kradną” wodę innym roślinom. Nowoczesne hydrożele Hydrożel (inaczej doglebowy superabsorbent wody) to wielocząsteczkowa substancja sprzedawana w postaci proszku lub niewielkich żelowych kuleczek, którą należy wymieszać z ziemią. Hydrożel magazynuje nadmiar wody, a następnie oddaje ją do gleby, kiedy zaczyna ona wysychać. Pozwala to na rzadsze podlewanie i zaoszczędzenie nawet do 80% wody. To doskonałe rozwiązanie dla zapominalskich oraz często wyjeżdżających. Największą zaletą hydrożelu jest to, że oddaje wodę stopniowo, dzięki czemu ziemia nie jest zbyt mokra. Poprawia on również strukturę gruzełkowatą gleby, pomaga zmniejszyć poziom zanieczyszczenia wód gruntowych i korzystnie wpływa na kondycję roślin. Co więcej, jest w 100% biodegradowalny, a tym samym bezpieczny dla środowiska naturalnego. Hydrożel można wykorzystać zarówno w dużych uprawach, jak i w doniczkach. box:offerCarousel Nawadnianie kropelkowe To nowoczesne rozwiązanie o uniwersalnym zastosowaniu, które można wykorzystać do nawadniania rabatek kwiatowych, krzewów ozdobnych, skalniaków, żywopłotów, kwiatów doniczkowych, a także upraw szklarniowych i balkonowych. Specjalne urządzenie dostarcza roślinie precyzyjnie określoną ilość wody kropla po kropli za pomocą podziemnego lub naziemnego systemu nawadniającego. Po podłączeniu go do ujęcia wody i specjalnego sterownika możemy stworzyć w pełni zautomatyzowany mechanizm, który umożliwi nam równomierne dostarczanie wody pojedynczym roślinom lub całym uprawom. W sklepach znajdziemy również dodatkowe akcesoria – np. filtry, dysze zraszające, reduktory ciśnienia – dzięki którym będziemy mogli zostawić ogród bez opieki nawet na kilka dni. Jedyną wadą nawadniania kropelkowego jest stosunkowo wysoka cena, dlatego stosuje się je raczej w uprawach profesjonalnych. box:offerCarousel Kule nawadniające Aqua Globes To stosunkowo nowe i mało popularne w Polsce, ale zdecydowanie warte uwagi rozwiązanie. Małą kulę Aqua Globes wykonaną z dmuchanego szkła należy napełnić wodą przez wąską szyjkę, a następnie włożyć ją do doniczki (umieszczając szyjkę w ziemi), aby zapewnić roślinom odpowiednią wilgotność. Według zapewnień producenta, woda zgromadzona w kuli wystarcza aż na dwa tygodnie, a jej kolejne porcje wypuszczane są do gleby dopiero wtedy, kiedy zacznie ona nieco wysychać. Przed włożeniem kuli w ziemię kwiaty należy obficie podlać, aby zgromadzona woda nie została zużyta zbyt szybko. Warto również pamiętać, że każda roślina ma inne zapotrzebowanie na składniki odżywcze oraz rodzaj gleby, dlatego należy sprawdzić, czy w przypadku szczególnie wymagających odmian szklana kula spełni oczekiwania.
Jak utrzymać wilgoć w glebie?
Ślizgacze często są niedocenianym elementem myszek komputerowych. Tymczasem odpowiadają za to, jak płynnie gryzoń sunie po podkładce lub blacie biurka. Co jakiś czas trzeba je wręcz wymieniać, ale na szczęście nie jest to zbyt skomplikowany proces. Ślizgacze to niewielkie, gładkie nakładki umieszczone na spodzie myszki. Dzięki nim urządzenie tak gładko i płynnie porusza się po powierzchni, na której jest używane. Z czasem ulegają one zużyciu. Na szczęście nie oznacza to zakupu nowej myszki. Ślizgacze można wymienić. Co więcej, zakup nowych to koszt rzędu 20-30 zł, więc dużo niższy niż zupełnie nowego gryzonia. Tylko jak to zrobić? Kiedy należy wymienić ślizgacze? Ślizgacze zużywają się w zależności od powierzchni, na której używana jest myszka. Jeśli korzystamy z tradycyjnej podkładki materiałowej, możemy liczyć na kilka lat spokoju. W przypadku podkładek plastikowych ślizgacze zużyją się szybciej. Najgorzej jest, gdy w ogóle nie stosujemy podkładki, a myszką poruszamy po blacie biurka. Określenie momentu na wymianę nie jest proste. Sami najlepiej powinniśmy wiedzieć, kiedy myszka zaczyna działać gorzej. Przede wszystkim da się wyczuć dużo większy opór podczas przesuwania gryzonia po danej powierzchni. Jeśli nie mamy pewności, że to już ta chwila, możemy sprawdzić powierzchnię ślizgaczy. Jeśli jest zbyt chropowata, najprawdopodobniej nastał już odpowiedni moment na wymianę. Jak to zrobić? Proces wymiany nie jest niczym skomplikowanym. Przede wszystkim musimy kupić nowe ślizgacze, które są dopasowane do naszej myszki. Gryzonie wykorzystują ślizgacze o różnych kształtach i grubościach, więc kupno dowolnych nie wchodzi w grę. Wielu producentów daje zapasowe w zestawie z myszką, dzięki czemu czasami nie musimy przeszukiwać aukcji. Przed całym procesem powinniśmy przygotować kilka elementów. Będziemy potrzebować między innymi: nowych ślizgaczy, scyzoryka lub niewielkiego nożyka, ściereczki lub płatków kosmetycznych oraz alkoholu. Jeśli już mamy to wszystko, możemy przejść do wymiany. Na początek musimy pozbyć się starych ślizgaczy. Tutaj przyda nam się scyzoryk lub niewielki nożyk. Ślizgacze wystarczy podważyć i odkleić od myszki. Warto uważać, aby nie uszkodzić obudowy gryzonia, ale to mało prawdopodobny scenariusz. Kolejny krok to usunięcie pozostałości po starym kleju. Tutaj przydadzą nam się np. płatki kosmetyczne oraz alkohol. Świetny będzie alkohol izopropylowy, ale jeśli nie mamy takiego pod ręką, możemy posłużyć się spirytusem, wódką lub tanimi perfumami. Ważne jest, aby usunąć stary klej i pozbyć się wszelkich nieczystości, w tym tłustych powierzchni. Ostatni punkt to po prostu przyklejenie nowych ślizgaczy. Producenci stosują teraz gotowe taśmy, które doskonale trzymają się plastikowej powierzchni. Ważne, aby ślizgacze przykleić równo i jak najdokładniej. Na szczęście myszki mają specjalne wycięcia na spodzie obudowy, gdzie należy je przytwierdzić. Nie ma powodów do obaw, to nic trudnego. Przyklejone ślizgacze należy dobrze docisnąć. I to tak naprawdę wszystko. Cały proces nie powinien zająć więcej niż kilka minut. Kluczowe jest wyczyszczenie obudowy, usunięcie starego kleju i pozbycie się tłustych powierzchni. Dzięki temu będziemy mieć pewność, że nowe ślizgacze będą dobrze trzymać się gryzonia i posłużą nam przez kilka kolejnych lat.
Jak wymienić ślizgacze w myszce?
Jeśli prowadzi się intensywny tryb życia, często brakuje czasu na dłuższy pobyt w kuchni, a co za tym idzie – czasochłonne przygotowanie obiadu. Nie oznacza to jednak konieczności rezygnacji z dobrego posiłku. W jego przygotowaniu pomogą wyspecjalizowane urządzenia. Kuchenka mikrofalowa – twój pomocnik w kuchni Kuchenka mikrofalowa to sprzęt kojarzący się każdemu z szybkimi posiłkami. Ale warto zaznaczyć, że kuchenka kuchence nierówna, a oprócz standardowych istnieją również wielofunkcyjne, które znacznie ułatwią codzienne przygotowywanie smacznego obiadu. Model Severin MW9722 800W cechuje rozbudowana funkcjonalność – posłuży nie tylko do przygotowania gotowych dań, ale również do rozmrożenia produktów. Same potrawy można podgrzewać w tradycyjny sposób, a także grillować. Urządzenie posiada dziewięć automatycznych programów gotowania, które umożliwiają przygotowanie specyficznych potraw, jak na przykład: pieczone ziemniaki, kluski i kopytka, pizza, kurczak, ciasto. Bardziej rozbudowanym modelem jest Whirlpool JT 369 SL, posiadający autorski program Crisp – umożliwia on przygotowanie chrupiących dań. Sama zaś kuchenka sprawia, że w domu przestaje być potrzebny olej - potrawy wymagające smażenia można przygotowywać bez tłuszczu. Taki efekt zyskuje się dzięki równoczesnemu zastosowaniu mikrofal oraz grilla. W kuchence znaleźć można również funkcję JetDefrost – umożliwia szybkie rozmrażanie potraw. Jeżeli natomiast nie ma potrzeby używania tak zaawansowanych rozwiązań, bez trudu możemy kupić tanią kuchenkę, nadającą się idealnie do „potraw z folii”. Gotowe zapiekanki, pizza czy fasolka po bretońsku w słoiku nie wymagają skomplikowanych procesów, a jedynie samego podgrzania. Taką mikrofalówką, która to umożliwi, jest Zelmer 29Z018. Prosta regulacja pozwala na ustalenie jednego z pięciu poziomów mocy oraz czasu podgrzewania potrawy. Szybkowary i kombiwary – gotowanie naturalne Jeżeli nie ma się zaufania do mikrofal, do robienia szybkich obiadów może posłużyć szybkowar. Zasada działania takich urządzeń jest podobna – do hermetycznie zamykanego naczynia wlewa się płyn, który na skutek podgrzewania zmienia się w parę i wywołuje ciśnienie. Gorąca para jest rozprowadzana równomiernie we wnętrzu, dzięki czemu potrawa w naczyniu zostaje dokładnie podgrzana ze wszystkich stron. Szybkowaru również używa się do smażenia, gotowania oraz do duszenia. Kombiwar elektryczny 12w1 firmy Sapir wyposażony jest fabrycznie w aż dwanaście programów do przyrządzania dość odmiennych potraw – znaleźć tu można gotowanie ryżu, klusek, mięsa, zup, a nawet ciast. Wszystkimi opcjami przygotowywania potraw steruje się za pomocą wyświetlacza LED, a pojemność naczynia wynosi 6 litrów. Inna propozycja to halogenowykombiwar SMH 330. To urządzenie cechuje dwukrotnie większa pojemność, a za jego pomocą można ugotować parówki czy jajka , piec mięso, przygotować pizzę, grillować, rozmrażać, a także – co rzadziej spotykane – robić tosty. Jeszcze bardziej rozbudowany model to szybkowar MulticookerREDMOND RMC-M110. Jego użytkownik może nie tylko gotować i smażyć w głębokim tłuszczu czy parze, ale również odgrzewać gotowe potrawy. Mamy tu do wyboru aż 55 programów gotowania. Jednym z nich jest „Szef Kuchni”, umożliwiający przygotowanie potrawy w czasie od zaledwie 2 do 99 minut. Są także osobne programy do przyrządzania zup, ciast, a nawet konfitur. Jego dodatkowa zaleta to możliwość podtrzymywania temperatury gotowej potrawy, dzięki czemu można wyjąć obiad z szybkowaru w każdej chwili, nawet kilka godzin po jego przygotowaniu. Ile kosztują takie udogodnienia? Cena kuchenki mikrofalowej i szybkowaru różni się w zależności od stopnia skomplikowania produktu oraz możliwości, jakie daje. Najtańsze modele to wydatek zaledwie kilkudziesięciu złotych, podczas gdy rozbudowane, wyposażone w programy gotowania to co najmniej kilkaset złotych. Wybierając model dla siebie należy ustalić, jak często będzie się korzystać z urządzenia oraz które funkcje tak naprawdę będą przydatne ¬– jeśli nie planujemy robić ciast czy popcornu, można darować sobie modele mające tego typu funkcje. Ważne też, czy chcemy podgrzewać gotowe produkty, czy samemu przygotowywać oryginalne dania.
Urządzenia, które pomogą szybko przygotować każdy obiad
Krótkie spodenki dla chłopca na upalne i gorące dni lata powinny być przewiewne, lekkie i wygodne. Na Allegro możemy znaleźć krótkie spodenki w różnorodnej kolorystyce, wzorach i fasonach. Które z nich sprawdzą się dla chłopca? Sprawdź. Bermudy Bermudy to krótkie spodenki sięgające za kolana. Dostępne są w różnych kolorach. Zostały wykonane z takich materiałów, jak np. jeans czy bawełna. Ciekawą propozycją są bermudy w odcieniu soczystej zieleni lub błękitu. Bardziej odważni mogą wybrać wzór w kratę. Ściągacze w pasie pozwalają dopasować spodenki do figury. Ważne jest, aby strój nie uciskał bioder ani brzucha. Starsze dzieci mogą wybrać bermudy jeansowe zapinane na zamek błyskawiczny i guzik. Dla tych młodszych znajdziemy krótkie spodenki, które w pasie mają gumę, a także bawełniane ściągacze przy nogawkach. Koszt bermudów to od około 20 zł do 140 zł, w zależności od modelu. Spodenki typu baggy Baggy to krótkie spodenki o obniżonym kroku. Na Allegro znajdziemy modele dla dzieci najmłodszych i tych starszych. Zaletą spodenek typu baggy jest luźny i wygodny krój. Sprawdzają się w cieplejsze dni, gdyż nie krępują ruchów. Dla małego komandosa możemy wybrać spodenki w kolorze moro. Znajdziemy również krótkie spodenki baggy z aplikacją samolotów, w gwiazdki, łapki, paski i inne. Wszystko zależy od tego, który odcień i wzór spodoba się młodemu człowiekowi. Ceny spodenek typu baggy zaczynają się od około 20 zł. Krótkie spodenki w Minionki Jeżeli mamy małego fana Minionków, dla niego również możemy znaleźć ciekawe i oryginalne krótkie spodenki. Minionkowe szorty mogą sięgać przed kolana. Ciekawym rozwiązaniem mogą się okazać szorty kąpielowe z aplikacją z bajki Minionki. Sprawdzają się na plaży i basenie. Koszt szortów kąpielowych w Minionki to około 30 zł. Spodenki dresowe Krótkie spodenki dresowe mogą być wielokolorowe, posiadać ściągacze i napisy na nogawkach. Sprawdzą się na placu zabaw, w przydomowym ogródku, ale i na spacerach. Dużą ich zaletą jest łatwość w zakładaniu, co może się okazać bardzo pomocne w przypadku najmłodszych dzieci. Koszt dresowych krótkich spodenek to około 30 zł. Na co zwrócić uwagę, wybierając krótkie spodenki? Wybierając krótkie spodenki na lato, warto zwrócić uwagę na jakość materiału, z którego zostały wykonane. Spodenki nie mogą podrażniać skóry dziecka. Materiał powinien przepuszczać powietrze i pozwalać skórze oddychać. Gumka w pasie nie może uciskać ciała dziecka. Możliwość regulacji w pasie jest dodatkowym atutem. Kupując krótkie spodenki na lato, nie musimy się obawiać, że będą wykorzystane jedynie podczas wakacji. W czasie szkolnym dresowe krótkie spodenki lub bermudy wykonane z bawełny mogą sprawdzić się jako strój na zajęcia gimnastyczne lub dodatkowe zajęcia sportowe. Wybierzmy zatem takie spodenki, które spodobają się dziecku.
Krótkie spodenki dla chłopca – przegląd
Nienawidzisz trenowania godzinami, a każdy wysiłek sprawia ci ogromną trudność? Marzysz, by treningi nie były dłuższe niż pięć minut, bo po pięciu minutach zazwyczaj rezygnujesz. Mimo wszystko marzysz o szczupłej sylwetce lub lepszej kondycji i liczysz na efekt? Na szczęście jest coś, co może spełnić twoje oczekiwania, a jest to tabata. Tabata brzmi jak nazwa egzotycznego ziemniaka, a to nic więcej, niż zapowiedź twojej rewolucji. Dokładniej - przemiany w sposobie ćwiczenia. W ciągu czterech minut możesz poprawić wydolność swojego organizmu nawet o sto procent i odstawić żmudne ćwiczenia na bok. Przede wszystkim dzięki tabacie odzyskasz formę, ukształtujesz sylwetkę, a także spalisz nadmiar zbędnego tłuszczyku. Tabata jest dla każdego, nieważne, czy jesteś profesjonalnym sportowcem, czy laikiem, możesz zacząć od zaraz. Koniec z wymówkami w postaci braku czasu, na tabatę zawsze znajdziesz odpowiednią chwilę w ciągu dnia. Tabata? A co to takiego ? Czymże więc dokładnie jest tabata? Jest to czterominutowy trening, podzielony na 8 serii po 20 sekund pracy i 10 sekund odpoczynku. A wszystko za sprawą pomysłodawcy. Twórca tabaty, Japończyk Izumi Tabata, pracujący w National Institute of Fitness and Sports w Tokio, odkrył nową, wydajniejszą metodę ćwiczeń. Swe badania przeprowadził na grupie studentów. Trening wykonywali przez półtora miesiąca, pięć razy w tygodniu. Grupa, która ćwiczyła trening wymyślony przez Izumiego Tabatę zwiększyła swój pułap tlenowy aż o czternaście procent, a to jedynie za sprawą kilku minut treningu dziennie. Grupa nietrenująca tabaty osiągnęła wynik jedynie dziesięć procent VO2 max. Co więcej, tabata poprawiła również wydolność aerobową aż o dwadzieścia osiem procent. Trzeba pamiętać, że tabata jest treningiem interwałowym. Najbardziej liczy się czas i jak najdokładniejsze wykonanie. To specjalnie opracowany system, oparty na dwudziestu sekundach ćwiczeń i dziesięciu sekundach przerwy, pomnożonych przez osiem sprawia, że możemy znów odzyskać formę. Liczy się tempo oraz maksymalizacja wysiłku. Dzięki tabacie wydolność aerobowa i anaerobowa jest dużo większa niż przy zwykłym, godzinnym treningu. Co dokładnie ćwiczyć? Najważniejsza jest aktywacja jak największej liczby partii ciała. Bardzo dobrze sprawdzają się pompki, skakanie na skakance, przysiady, pajacyki, brzuszki, wyskoki, trucht itp., ale najlepsze są ćwiczenia wielostawowe. Mimo czterominutowego treningu musisz pamiętać o rozgrzewce. Najlepiej zacząć od truchtu lub skakania na skakance. Zanim przejdziesz do tabaty, rozgrzewka podniesie twoje tętno i przygotuje całe ciało na ogromny wysiłek. Następnym krokiem jest nastawienie stopera, sekundnika. Przy tak wzmożonym wysiłku na liczenie nie będziesz miał ani siły, ani czasu. Skupienie całkowicie na sobie sprawi, że będziesz mógł przekroczyć swoje możliwości. Jeśli nie ufasz stoperowi, zainstaluj aplikację Tabata Timer na smartfona. Tabata może mieć zastosowanie także w naszym codziennym treningu. Możemy dalej ćwiczyć na bieżni lub robić brzuszki, lecz warunek jest jeden. Trzeba robić to z dużo większym obciążeniem i w szybszym tempie. Doprowadzenie się do granic swych możliwości sprawi, że tabata zostanie odpowiednio wykonana. Czy tabata jest na pewno dla Ciebie? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam. Ogromny wysiłek przez cztery minuty, czy półtorej godziny w spokojnym tempie? Co kto lubi, lecz warto pamiętać, że tabata to rewolucja w sposobie ćwiczenia! Sprawdź i sam przekonaj się.
Tabata - na czym polega?
Posiadanie szkła hartowanego na ekranie smartfona to obecnie niemal obowiązek każdego użytkownika. Oczywiście można z nich nie korzystać, ale w przypadku upadku telefonu trzeba liczyć się z sporym wydatkiem. Na pewno wielu z was spotkało sie z sytuacją, w której przy kupnie nowego smartfona w zestawie otrzymaliście folię ochronną do samodzielnego montażu lub już naklejoną na ekran. Na pewno trzeba docenić za ten gest każdą firmę, która taki gadżet dodaje. Ale warto przy tym pamiętać, że jest to słaba ochrona. Są to zazwyczaj najprostsze folie, które mają ochronić ekran głównie podczas testowania w sklepie. W codziennym użytkowaniu mogą nie zdać egzaminu. Dlatego warto kupić szkło hartowane. Czy zwracać uwagę na markę? Na rynku jest kilka wiodących firm produkujących szkła hartowane do smartfonów - na początek warto przyjrzeć się tym, które zostały niżej wymienione. 3mk To marka, której jeszcze rok temu w ogóle nie kojarzyłem, ale teraz uważam za jednego z najlepszych producentów szkieł hartowanych do smartfonów. Zwykle kilka dni po premierze danego telefonu pojawia się już w ofercie odpowiednia folia. W portfolio 3mk można wyróżnić kilka grup szkieł hartowanych. Przede wszystkim są to tradycyjne szkła zapewniające odporność na zarysowania i komfort użytkowania. Kolejne to folie ochronne, które zabezpieczają cały wyświetlacz, również jego zaokrąglenia. Dodatkowo te produkty gwarantują zachowanie oryginalnych kolorów, a także samoregenerującą się powierzchnię. Co to oznacza? Rysy same znikną. Są także folie 3D, którymi można okleić całą obudowę smartfona – oczywiście wszystkie porty i obiektyw pozostają wówczas odsłonięte. box:offerCarousel MyScreen Protector To marka, którą od lat kojarzę jako producenta szkieł hartowanych. W ofercie jest kilka grup produktów przeznaczonych na różne urządzenia. Nieważne, czy posiadamy smartfona małego, dużego, z klasycznym (prostym ekranem) czy z zaokrąglonymi bokami. Na pewno uda się nam dopasować odpowiedni produkt, tak aby telefon był w pełni zabezpieczony. Istnieje także możliwość obklejenia całej obudowy. W ten sposób każdy element konstrukcji będzie odporny na zarysowania. MyScreen Protector to firma, której produkty widoczne są na wielu stoiskach w centrach handlowych. box:offerCarousel Forever Firmę Forever na pewno kojarzy każdy, kto choć raz poszukiwał gadżetu do telefonu komórkowego. Produkty tej marki także znaleźć można niemal na każdym stoisku telekomunikacyjnym w centrach handlowych. W portfolio tego producenta znajdują się prawie wszystkie akcesora przeznaczone do smartfonów oraz klasycznych komórek. Nic dziwnego, że oferują również szkła hartowane. Trzeba przyznać, że folie ochronne marki Forever są jednymi z najtańszych. box:offerCarousel Wozinsky To firma, która do tej pory była mi kompletnie obca, a jednak szkła hartowane do smartfonów tego producenta cieszą się dość dużym zainteresowaniem. Na pewno duży wpływ mają na to przystępne ceny. Folie ochronne Wozinsky kosztują z reguły mniej niż 10 zł. Jedynie za szkła przeznaczone do iPhone’ów będzie trzeba zapłacić nieco więcej – do 15 zł. box:offerCarousel Qoltec To kolejna marka, która w Polsce sprzedaje szkła hartowane do topowych produktów. W ofercie Qoltec znajdują się produkty chroniące wyłącznie wyświetlacz, ale są także szkła w wersji 3D – tak często nazywane są folie, które obejmują również boki obudowy. box:offerCarousel Szkła hartowane za kilka złotych W sieci dostępne są szkła hartowane i to do topowych smartfonów, których koszt jest naprawdę symboliczny. Trzeba jednak się zastanowić, co może zaoferować folia kosztująca 3 zł? Czy taki produkt wybralibyście do ochrony swojego smartfona wartego 1-3 tys. zł? Zobacz również: Szkło hartowane czy hybrydowe?
Producenci szkieł hartowanych. Jakie firmy są godne polecenia?
Drukując wielostronicowe dokumenty, z pewnością docenimy funkcję dupleks, która znacząco ułatwia pracę zarówno w firmie, jak i w domu. Co to w ogóle jest oraz jaką drukarkę do domu lub biura wybrać? Zacznijmy od tego, czym jest funkcja dupleks. To nic innego, jak możliwość automatycznego druku dwustronnego. Oznacza to, że drukarka automatycznie dostosowuje ułożenie papieru, aby możliwy był druk po obu stronach. W przypadku tradycyjnych urządzeń druk odbywa się tylko po jednej stronie. Jeśli chcemy, aby zadrukowana była również druga strona kartki, musimy ręcznie ją przełożyć i w odpowiedniej pozycji włożyć do podajnika papieru. O ile gdy robimy to sporadycznie, dupleks nie jest nam potrzebny, o tyle w biurze lub przy drukowaniu większej ilości dokumentów dwustronnych funkcja automatycznego druku dwustronnego bardzo ułatwia pracę. Brother HL-3170CDW Pierwsza w naszym zestawieniu drukarka, która oferuje funkcję automatycznego dupleksu, to Brother HL-3170CDW. W cenie około 1000 zł otrzymamy kolorową drukarkę laserową, którą wyposażono między innymi w moduł łączności bezprzewodowej Wi-Fi. Pozwoli to na połączenie bez użycia kabla oraz da możliwość podłączenia wielu komputerów jednocześnie w obrębie tej samej sieci lokalnej. Prędkość druku w kolorze i czerni to 22 strony na minutę, natomiast podajnik na 250 arkuszy zapewnia pracę bez konieczności częstej obsługi. Przydatny może okazać się niewielki ekran LCD. Całość zamknięto w niewielkiej, jak na drukarkę laserową, obudowie. Samsung SL-M2825ND Tańszą alternatywą jest Samsung SL-M2825ND. Za około 500 zł otrzymamy monochromatyczną drukarkę laserową wyposażoną w funkcję automatycznego dupleksu, która sprawdzi się równie dobrze w domu, jak i w niewielkim biurze. Maksymalna szybkość druku w tym modelu to nawet 28 stron na minutę, zaś maksymalna zalecana wydajność to około 12 000 stron miesięcznie. Podajnik na papier ma pojemność aż 250 arkuszy. Minusem może być brak łączności Wi-Fi, ale jeśli ktoś korzysta z jednego komputera lub routera z funkcją serwera wydruku, nie będzie to problemem. Ricoh SP 400DN Interesującą alternatywą dla nieco bardziej wymagających użytkowników będzie model Ricoh SP 400DN. Za kwotę około 1100 zł otrzymamy urządzenie z automatycznym dupleksem i miesięczną wydajnością na poziomie około 360 000 stron. Urządzenie jest gotowe do pracy po około 14 sekundach od włączenia, a maksymalna prędkość druku to aż 30 stron na minutę. Wyświetlacz LCD ułatwia korzystanie z wszystkich dostępnych funkcji, z kolei obecność portu RJ45 rozszerza sieciowe predyspozycje sprzętu. Podajnik na papier ma pojemność 850 arkuszy w rozmiarze A6, A5, A4, B6 czy też B5. Epson EcoTank ITS L4160 Ciekawą alternatywą dla powyższych propozycji jest sprzęt marki Epson model EcoTank ITS L4160. To urządzenie wielofunkcyjne ze skanerem i drukarką atramentową. Co ważne, zamiast tradycyjnych wkładów z tuszem zastosowano tu zewnętrzne zbiorniczki, które spokojnie można napełniać ręcznie. Maksymalna prędkość druku w czerni to aż 33 strony na minutę, co jest świetnym wynikiem jak na drukarkę atramentową. W tym przypadku zastosowano praktyczny moduł łączności bezprzewodowej Wi-Fi. Cena tego sprzętu w dniu publikacji na Allegro – około 1150 zł.
Drukarki z funkcją dupleks – co to takiego i jaki model wybrać?
Właściwa dbałość o stan lakieru, jakim pokryte jest auto, nabiera szczególnego znaczenia zimą. To właśnie w tym okresie wszelkie niedociągnięcia na tym polu dadzą o sobie szczególnie znać. Rysy na lakierze Marzeniem każdego kierowcy jest posiadanie zadbanego auta, które przyciąga wzrok wszystkich przechodniów. Choć mawia się, że diabeł tkwi w szczegółach, w rzeczywistości jednym z kluczowych elementów jest lakier. Nierzadko jednak troska o jego estetyczny wygląd może okazać się bardzo kłopotliwa. Tym bardziej, że w gruncie rzeczy nie wszystko zależy tylko od ciebie. Najlepszym przykładem są ciasne parkingi na osiedlu lub w centrum handlowym. O rysę wcale nie trudno – nawet jeśli sam zaparkowałeś prawidłowo, nigdy nie wiadomo czy inny kierowca zrobi to tak samo precyzyjnie. Równie łatwo zadrapanie może się pojawić z naszej winy, chociażby podczas otwierania auta kluczykiem. Uszkodzenia w wyniku naturalnego zużycia najczęściej pojawiają się w okolicy nadkolioraz błotników. Dlaczego zima jest tak niebezpieczna dla lakieru? Głównym winowajcą wszystkich szkód jest wilgoć, choć nie możesz zapominać także o ujemnych temperaturach. Działają bardzo niekorzystnie na wszelkiego rodzaju rysy i przetarcia, które powodują przerwanie naturalnej powłoki lakieru. W ten sposób zanika naturalna bariera ochronna dla wody, która w krótkim czasie wywołuje korozję karoserii. Postępujące uszkodzenia tego rodzaju są bardzo trudne do zahamowania, a naprawa całego elementu to zwykle naprawdę spory wydatek. Z tego powodu ochrona lakieru nabiera szczególnego znaczenia właśnie zimą. Nieodpowiednia konserwacja czy brak zaprawek może narazić cię na duże koszty, a nawet w znaczący sposób obniżyć wartość twojego auta. Jak myć, aby nie niszczyć lakieru? Zagadnienie pozornie może wydawać się banalne, niemniej jego waga jest naprawdę kluczowa. Często wielu właścicieli samochodów nieświadomie popełnia dużo błędów, które przyczyniają się do osłabienia trwałości lakieru. Aby uniknąć zbyt głębokiego wnikania zanieczyszczeń w zewnętrzną powłokę auta, powinno się je myć co najmniej raz na miesiąc. Korzystnym rozwiązaniem jest okresowe stosowanie środków konserwujących, zwiększających trwałość lakieru. Warto także rozwiać wątpliwości dotyczące mycia ręcznego i myjni automatycznej. Biorąc pod uwagę bezpieczeństwo lakieru, zdecydowanie bardziej polecane jest wyjście pierwsze. Choć takie czyszczenie i pielęgnacja zajmuje więcej czasu, to można to zrobić bardziej dokładnie i mniej inwazyjnie w stosunku do powłoki lakieru. Traktowanie powierzchni wodą pod bardzo wysokim ciśnieniem sprzyja powstawaniu mikroskopijnych zarysowań, które stopniowo powiększają się. Co więcej, w ich wnętrzu gromadzą się zabrudzenia, co również wpływa w destrukcyjny sposób na karoserię. Nie wahaj się też korzystać ze środków pielęgnujących i utrwalających lakier. Oczywiście, żaden z nich nie ukryje rysy, może zmniejszyć jednak szansę ich wystąpienia. Niektóre preparaty zabezpieczają także przed wyblaknięciem naturalnego koloru w skutek działania promieni słonecznych. Rysy – co z nimi zrobić przed zimą? Rysę na lakierze można porównać do otwartej rany, a tej – jak wiadomo – w żadnym wypadku nie można pozostawić samej sobie. Zgodnie z tą samą zasadą, rysy należy wypełnić tak, aby blacha nie ulegała korozji i innym procesom niszczenia. Bez wątpienia, najlepszym rozwiązaniem jest zakup nowego elementu lub całościowe lakierowanie. W takim przypadku musisz się jednak liczyć z wydatkiem co najmniej kilkuset złotych. Doraźnie natomiast możesz skorzystać z innych sprawdzonych sposobów, które choć cechują się mniejszą skutecznością, to na pewno będą bardziej wyrozumiałe dla twojego portfela. Wielu kierowców używa specjalnych maskujących kredek lub wosków. Są one stosunkowo trwałe i przy odrobinie szczęścia zabezpieczą lakier do wiosny. Największym problemem jest jednak dobór koloru. Zaledwie w niektórych sytuacjach przydatny może być katalog i nieco paradoksalnie, lepiej wybrać odcień „na oko”. Po prostu, wraz z biegiem czasu pierwotny kolor nieco się rozjaśnia, przez co ewentualne korekty mogą być bardzo widoczne. Jeżeli pojawiły się pierwsze ślady korozji, wosk czy kredka z pewnością nie wystarczy. Sprawdzoną metodą są zaprawki, które można wykonać samodzielnie. W tym celu zeszlifuj na gładko korozję oraz lakier wokół niej i odtłuść całą powierzchnię. Następnie nałóż kolejno podkład i lakier tak, aby każda warstwa odpowiednio przyschła. Gdyby materiału zbyt dużo, ponownie możesz go zeszlifować. Choć to dosyć czasochłonne, zaprawka bywa jedynym wyjściem przed sezonem zimowym w przypadku wielu samochodów osobowych.
Zimowe, przykre konsekwencje rys na lakierze – jak tego uniknąć?
Sporty wytrzymałościowe, w tym między innymi triathlon, bardzo mocno eksploatują organizm. Długie i częste treningi zmuszają ciało ludzkie do wchodzenia na szczyt swoich możliwości. Na szczęście natura i rynek suplementacyjny oferują istotne wsparcie w osiąganiu założonych rezultatów. Dieta jest podstawą Na wstępie należy zaznaczyć, że najważniejszym elementem wspomagającym treningi w sportach wytrzymałościowych jest odpowiednie żywienie. Kaloryczność diety powinna pokrywać zapotrzebowanie organizmu na energię i dostarczać niezbędnych składników odżywczych. Wyczerpujące treningi będą zaburzać homeostazę organizmu. Odpowiednie proporcje białek, węglowodanów złożonych i pełnowartościowych tłuszczy będą zapewniały odpowiednią regenerację. W celu maksymalizacji efektów i minimalizacji występowania kontuzji oraz przetrenowania należy wyeliminować tłuszcze trans, syrop glukozowo-fruktozowy, w indywidualnych przypadkach gluten. Beta-alanina box:offerCarousel Prowadzenie regularnych treningów niezwykle mocno eksploatuje organizm. W większości przypadków niezbędne jest stosowanie odpowiedniej suplementacji. W sportach wytrzymałościowych swoje zastosowanie znajdzie beta-alanina. Beta-alanina jest aminokwasem i prekursorem karnozyny, która występuje w tkance mięśniowej. Karnozyna ma zdolność do pochłaniania powstających podczas ćwiczeń jonów wodorowych powodujących zmęczenie. Dzięki temu zjawisku beta-alanina będzie opóźniała występowanie zmęczenia poprzez utrzymanie właściwego pH mięśni i zapobieganie powstawania kwasu mlekowego. Podsumowując, suplement ten pomoże trenować dłużej i intensywniej. Omega 3 box:offerCarousel Głównym powodem powstawania stanów zapalnych w organizmie jest źle zbilansowana dieta. Przewaga wszechobecnych kwasów tłuszczowych Omega 6 w stosunku do Omega 3 będzie powodowała negatywne konsekwencje dla organizmu. Przykładem jest powstawanie chorób cywilizacyjnych, kontuzji, złego samopoczucia. Uprawianie sportów wytrzymałościowych, w tym na przykład triathlonu, nasila powstawanie stanów zapalnych. Aby zminimalizować ich ilość, należy suplementować kwasy tłuszczowe Omega 3, które ponadto przyspieszają regenerację, redukują zmęczenie mięśniowe, pozytywnie oddziałują na wytwarzanie hormonów anabolicznych. Podczas wybierania suplementu należy zwrócić szczególną uwagę na ilość kwasu EPA (2-3 gramy dziennie) i DHA (1-2 gramy dziennie). Witamina D3 i magnez box:offerCarousel Witamina D3 budową i działaniem przypomina hormon. Jej anaboliczne właściwości zostały potwierdzone wieloma badaniami. Bezpośrednio wpływa na zwiększenie poziomu testosteronu, co przekłada się na przyspieszenie regeneracji i zwiększenie ilości beztłuszczowej masy ciała. Poprawia wchłanianie wapnia i fosforu, które decydują o stanie kośćca, a także pozytywnie oddziałują na zdolności wysiłkowe. Magnez jest minerałem, który oprócz zapobiegania demineralizacji kości poprawia przewodzenie impulsów nerwowych do mięśni. Superfood z Polski – burak Burak spożywany pod każdą postacią będzie nieocenionym źródłem witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. Największe korzyści z regularnego spożywania tego warzywa odniosą zawodnicy sportów wytrzymałościowych. Burak swoje zdolności do poprawiania możliwości wysiłkowych zawdzięcza azotanom. Azotany są związkami, które wpływają na rozszerzenie naczyń krwionośnych, zmniejszenie ilości tlenu wymaganego do pracy mięśni oraz zwiększenie ukrwienia serca. Większa ilość czerwonych krwinek pozwala dłużej trenować, płynniej oddychać i przesunąć czas odczuwania zmęczenia. Liczne badania dowiodły, że codzienne spożywanie soku z buraka w ilości około pół litra poprawia zdolności wysiłkowe aż o 15%. Zaleca się stosowanie soku na dwie godziny przed treningiem. Odżywki węglowodanowe – Vitargo box:offerCarousel Sporty wytrzymałościowe charakteryzują się długim czasem trwania wysiłku. Niejednokrotnie jednostki treningowe trwają po kilka godzin. W tym czasie ciało zużywa ogromne ilości kalorii. Dla utrzymania wysokiego poziomu zdolności wysiłkowych należy dostarczać organizmowi energii. Zmniejszenie ukrwienia żołądka i przewodu pokarmowego kosztem stale pracujących mięśni zmusza do przyjmowania pokarmu jedynie w formie płynnej. Najlepszym rozwiązaniem w tym przypadku są odżywki węglowodanowe typu Vitargo. Ich odpowiednia osmotyczność maksymalizuje ilość kalorii, składników odżywczych i wody transportowanych do mięśni. Przyjmuje się, że odwodnienie rzędu już 2% masy ciała (około 1,5 litra wody) powoduje spadek zdolności wysiłkowych o około 10%. Antyoksydanty i superfoods box:offerCarousel Podczas produkcji energii przez organizm w czasie treningu następują procesy utleniania kwasów tłuszczowych. Temu procesowi towarzyszy powstawanie wolnych rodników, które między innymi przyspieszają proces starzenia się organizmu. Pogorszenie się stanu komórek w organizmie będzie miało negatywny wpływ na zdolności wysiłkowe i regenerację. Sprzymierzeńcami w walce z wolnymi rodnikami okażą się przeciwutleniacze. Należą do nich między innymi witaminy z grupy C i E. Bardzo silne właściwości antyoksydacyjne posiadają produkty z grupy tak zwanych superfoods. Należą do nich chlorella, spirulina, kurkuma, cynamon, jagody goji i acai, maca, czosnek, kwaśne owoce i zielone warzywa. Włączenie powyższych do codziennego żywienia przełoży się na poprawę wyników sportowych i samopoczucia. Sporty wytrzymałościowe wymuszają na trenujących zwrócenie szczególnej uwagi na kwestie diety i suplementacji. Odpowiedni dobór żywności poparty świadomymi wyborami suplementacyjnymi będzie miał bezpośrednie przełożenie na wyniki sportowe. Zredukuje ryzyko występowania kontuzji dzięki wzmocnieniu aparatu ruchu, poprawi wytrzymałość, opóźni zmęczenie mięśniowe, przyspieszy proces regeneracji między treningami. Wśród grupy produktów superfoods na szczególną uwagę zasługuje sok z buraka, natomiast z grupy suplementów można wyszczególnić beta-alaninę. Oprócz wymienionych w artykule preparatów można zwrócić uwagę na kreatynę, aminokwasy rozgałęzione BCAA czy kofeinę.
Triathlon – suplementacja i superfoods
Wśród niskobudżetowych produktów gamingowych Asusa znajduje się myszka wyceniona na 69 zł, oferująca sensor pracujący do 2500 dpi z przełącznikiem rozdzielczości. To model Cerberus, który przeznaczony jest zarówno dla leworęcznych, jak i praworęcznych użytkowników. Sprawdźcie, co potrafi? Asus jest bardziej znany z serii akcesoriów i podzespołów o nazwie ROG, czyli Republic of Gamers – to jednak urządzenia wyższej półki jakościowej i cenowej. Dla mniej zamożnych graczy producent przygotował dosyć tajemniczą, mało znaną linię produktów o nazwie Cerberus. W ramach niej dostępna jest klawiatura, zestaw słuchawkowy oraz testowana myszka, czyli trzy urządzenia odpowiadające trzem głowom mitologicznego Cerbera. Myszka zapowiada się dosyć ciekawie: ma gamingowy design, podświetlenie oraz oplot na kablu. Specyfikacja Asus Cerberus sensor optyczny: Avago 5050 maksymalna rozdzielczość: 2500 dpi z czterostopniowym przełącznikiem sześć przycisków i rolka ogumowana, symetryczna konstrukcja dla lewo- i praworęcznych długość kabla: 1,8 m, przewód z pozłoconym wtykiem i filtrem ferrytowym Wyposażenie i konstrukcja W opakowaniu z okienkiem, odsłaniającym walory myszki, znajdziemy tylko kartę gwarancyjną i skróconą instrukcję obsługi w języku polskim. Brak wyposażenia w tej cenie to nic dziwnego, ale przydałyby się chociaż dodatkowe ślizgacze, ponieważ te w tanich myszkach mogą się szybko ścierać. Marka A4Tech zazwyczaj dokłada dodatkowe ślizgacze nawet w tanich produktach. Sama myszka wpasowuje się w gamingowy design: łączy czerń z czerwienią oraz ma agresywny kształt z ozdobnikami. To też ergonomiczna, symetryczna konstrukcja wykonana z zaskakująco dobrych tworzyw sztucznych, które w większości są matowe i ogumowane. Pokrywa myszki jest matowa, precyzyjnie ogumowana i gładka w dotyku – początkowo czuć nieprzyjemny zapach tworzyw, ale ten szybko ulatuje. W tylnej części jest dziwaczne logo, które zostało podświetlone. Cztery kolory odpowiadają wybranej rozdzielczości sensora: zielony, czerwony, niebieski oraz różowy. Pokrywa płynnie przechodzi w przyciski, które są z nią zespolone i mają bardzo wyprofilowany, mocno wklęsły kształt. Oddziela je głęboki rowek z rolką oraz przyciskiem zmiany dpi. Rolka jest ogumowana, skokowa i pełni funkcję środkowego przycisku. Przycisk dpi prawie nie wystaje poza obręb obudowy. box:imageShowcase box:imageShowcase Boki myszki są mocno wklęsłe, ale mimo symetrycznej konstrukcji nie jest to mysz zwężona i płaska, zastosowany kształt ma jedynie poprawiać ergonomię. Na bokach widać wstawki z gumy o wysokiej jakości – są przyjemne w dotyku, mają fakturę z wytłoczonych dziurek. Przyciski boczne znajdują się z lewej strony, blisko pokrywy. Prawa strona myszki pozostała pusta. Przewód wychodzi pośrodku, mierzy aż 180 cm, jest dosyć sztywny i ma szorstki oplot, ale i tak trudno narzekać na jego jakość. Tym bardziej, że wtyk USB został pozłocony oraz ma dodatkowy filtr ferrytowy zapobiegający zakłóceniom. Spód myszki jest czerwony lub właściwie ciemnopomarańczowy. Wyklejony został czterema cienkimi i niewielkimi ślizgaczami. Sensor świeci widocznym czerwonym światłem. Widać, że Cerberus to tańsza myszka, przypomina wiele chińskich konstrukcji. Enigmatyczne logo również niezbyt pasuje do producenta, ale ogólnie jakość wykonania nie daje powodów do narzekania, a i sam wygląd można docenić. Brak tutaj brzydkich wstawek z połyskującego plastiku, dobrze prezentuje się ogumowanie, szczególnie ładnie wygląda ono na bokach urządzenia. Pierwszy kontakt z Cerberusem jest więc przyjemny. Użytkowanie i ergonomia Mysz jest dosyć duża i szeroka, ma też wyraźny grzbiet, ale pozostaje całkiem lekka – w efekcie czego to raczej gryzoń do uchwytu całą dłonią (palm grip) lub palcami (fingertip grip). Mniejsze dłonie myszka raczej wypełni, a użytkownicy o nieco większych dłoniach będą mogli chwycić ją także koniuszkami palców. Kształt urządzenia jest dosyć specyficzny i wymaga pewnego przyzwyczajenia; przyciski się mocno rozszerzają, dlatego początkowo trudno znaleźć miejsce dla palca serdecznego – w moim przypadku najwygodniej było opierać go o prawy przycisk myszy. Przyciski mają głośny i wyraźny klik, ich skok jest precyzyjny, a na końcu czuć także lekką amortyzację – można je jeszcze delikatnie docisnąć po aktywacji. Niestety konstrukcja ma wadę – możliwe że jest ona tylko w sztuce testowej – po wciśnięciu prawego przycisku myszki, lewy podczas wciskania zahacza o prawy. Rolka głośno klika, ale sprawdza się świetnie: ma precyzyjny obrót, wyraźne skoki i wzorowy opór. Przyciski boczne są słabe, zostały za bardzo odsunięte, wydają się zbyt głębokie i miękkie, dlatego nie korzysta się z nich przyjemnie. Niestety umieszczono je z jednej strony, więc mimo symetrycznej konstrukcji dla lewo- i praworęcznych tylko ci drudzy będą mogli z nich wygodnie skorzystać. Kabel nie zahacza o biurko, jest dostatecznie śliski, zatem nie będzie szorować o blat, ale na początku jego dopasowanie bywa denerwujące, trochę potrwa zanim się rozprostuje. Długość przewodu wystarczy zarówno do laptopa, jak i oddalonego komputera stacjonarnego. Profile rozdzielczości są stałe, to kolejno 500 (zieleń), 1000 (czerwień), 1500 (błękit) i 2500 dpi (róż). Ostatni kolor wydaje się chybiony, a podświetlenie także pulsuje, czego nie można w żaden sposób skonfigurować. Barwy są jednak nasycone, a światło wyraźne. Oprogramowanie Do myszki nie ma dedykowanego specjalnego oprogramowania, więc nie można liczyć na zaawansowaną konfigurację, zmianę kolorów diody lub dpi czy ustawiania różnych profilów. Ze strony internetowej producenta można pobrać aktualizację oprogramowania, i warto to zrobić. Proces aktualizacji jest prosty, ustawia domyślnie kolor czerwony dla poziomu 1000 dpi (zamiast zielonego) i naprawia funkcję bocznych przycisków, które w starszej wersji oprogramowania miały odwrotną kolejność. Wydajność Przetestowałem Cerberusa za pomocą specjalistycznego oprogramowania oraz w grach: GTA V, Wiedźminie 3, Rise of The Tomb Raider, Doomie (2016) i Counter-Strike’u: Global Offensive. Skorzystałem z kilku podkładek materiałowych: Steelseries QcK, A4Tech X7, Mionix Sargas 320, jak również plastikowych: HyperX Skyn Control oraz Speed. Niestety myszka ma sporo wad, gdyż zastosowany w niej sensor wykorzystywany jest raczej w urządzeniach biurowych. W efekcie mamy interpolację rozdzielczości 1500 dpi i 2500 dpi – ta jest programowo zwiększana, myszka osiąga realnie maksymalnie do 1000 dpi. Częstotliwość odświeżania jest również niska, wynosi 125 Hz, a LOD jest niestety bardzo wysoki – ma ponad 5 mm. Myszkę należy podnosić wysoko, by sensor nie łapał. Było to odczuwalne na wszystkich powierzchniach, także plastikowych, o dziwo, najlepiej spisał się blat biurka. Rozwiązaniem problemu wydaje się zwiększenie rozdzielczości, ale z racji, że ta jest interpolowana, lepiej zwiększać szybkość kursora w grach, trzymając poziom 1000 dpi, oraz starać się jak najmniej unosić myszkę. Wyczuwalna jest także lekka akceleracja, ale nie uprzykrza ona grania. Mimo wad sensor gwarantuje gładki i płynny ruch; nie przeskakuje i jest odpowiednio precyzyjny. Z wirtualnej broni strzelało się przyjemnie, obsługa kamery w grach TPP nie frustrowała, a bez problemu dało się także obrobić fotografie. Kursor kontroluje się wygodnie, w tej cenie to bardzo dobry poziom. To nie mysz dla wyjątkowo szybkich graczy, ale udało mi się ją rozpędzić do 2 m/s, co dla wielu użytkowników powinno być już satysfakcjonującym rezultatem. Podsumowanie Asus Cerberus budzi mieszane odczucia. Z jednej strony oferuje bardzo dobre wykonanie, niezłą ergonomię, oraz bardzo dobre tworzywa sztuczne i przyjemne w dotyku ogumowanie. Trudno też narzekać na przewód czy konfigurację dpi, a sam ruch kursora jest czuły i precyzyjny. Z drugiej strony czuć, że to próba zrobienia z myszki biurowej urządzenia dla graczy, przez co Cerberus ma swoje wady: sensor ma wysoki LOD, nie jest szybki, a rozdzielczość jest sztucznie zwiększona. W efekcie to sprzęt dla niewymagających użytkowników, którzy potrzebują prostej myszki do spokojnej rozgrywki. W przypadku bardziej profesjonalnych zastosowań jej zakup może nie być satysfakcjonujący, dlatego jeśli mamy większe potrzeby, lepiej zajrzeć do oferty A4Tech lub Delux. Można dołożyć kilka złotych do modelu A4Tech Bloody A90 z gamingowym sensorem lub Delux M811 – myszki uzyskują lepsze osiągi i mają bardziej rozbudowane oprogramowanie. Sam jednak polecałbym trochę dołożyć i zainwestować w Steelseries Rival 100 (test) lub Asus Sica, to już dużo lepsze urządzenia. Zalety: dobre wykonanie – wysokiej jakości tworzywa i ogumowane; dobre przyciski i rolka; regulacja dpi z efektownym podświetleniem; bardzo dobry przewód; niezła ergonomia; precyzyjny ruch kursora. Wady: wysoki LOD; interpolowane rozdzielczości 1500 i 2500 dpi; niska prędkość maksymalna; słabe przyciski boczne; wadliwe przyciski główne (może dotyczyć jedynie sztuki testowej); brak oprogramowania.
Test myszki Asus Cerberus – tania myszka dla mniej wymagających
Czy nowe superszybkie pojazdy bez trudu pokonają Zygzaka McQueena? Odpowiedź znajdziemy w filmie Auta 3. Ale czy tylko? Każdego dnia młody wielbiciel czerwonej wyścigówki może stworzyć własny scenariusz do tej historii. Wystarczy tylko kilka drobiazgów i podstawowe wyposażenie kierowcy. Świat pełen prędkości, niezwykłych wyczynów i wielkiej przyjaźni — to wszystko odnajduje dziecko wśród Aut. Bawiąc się ulubionymi bohaterami, może na nowo przeżywać ich przygody, a także wymyślać własne. Dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Nie potrzebuje supernowoczesnych zabawek, podawania wszystkiego jak na tacy ani narzuconych scenariuszy. Czasem jednak chciałaby pójść krok dalej i nie musieć się przejmować szczegółami, takimi jak tor do wyścigów, superszybkie auto czy odpowiednia sceneria. Wtedy można jej przyjść z pomocą. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z fanem Zygzaka McQueena, przed którym pojawiają się kolejne trudności na drodze do zwycięstwa. Podstawy dobrego wyścigu Jeśli się ścigać, to na najlepszym sprzęcie. A dla fana serii filmów Auta najlepszy jest Zygzak McQueen. Przygodę można zacząć od kupna prostego autka, małej wyścigówki lub większego pojazdu z napędem na tylną oś. W tej ostatniej wersji dostępne są również modele z podświetlanymi kołami, co stanowi dodatkową frajdę dla dziecka. Warto dla pełnej przygody dokupić pozostałe postaci z kreskówki – Złomka, Luigiego, Kamasza, Sally, Szeryfa, nie zapominając o niezwykle istotnym partnerze Zygzaka – ciężarówce Mańku. Można ją nabyć w zestawie z 3, 4 lub 10 mniejszymi autkami, jako lawetę, a także w wersji rozkładanej na kaskaderską skocznię bądź warsztat. Maniek przewiezie Zygzaka lub jego przyjaciół na każdy wyścig. Po ostatniej produkcji Auta 3 w zestawie pojazdów nie może też zabraknąć głównego rywala McQueena – Jacksona Storma – oraz niestrudzonej trenerki naszego bohatera – Cruz Ramirez. Fanom w wieku szkolnym można zagwarantować większe emocje ze zdalnie sterowanym Zygzakiem. Miejsce do zabawy Same auta czy nawet ich zestaw mogą jednak nie wystarczyć – potrzeba dobrego terenu i toru do ich swobodnej jazdy. Oczywiście dzieci potrafią wyczarować sobie miejsce do jeżdżenia i ścigania się autkami, ale można też wspomóc ich wyobraźnię praktyczną matą bądź dywanem z jezdnią, torem wyścigowym czy terenem przygód Zygzaka. Zaletą takich produktów jest ich uniwersalność i przydatność nie tylko do zabawy. Każdy produkt tego typu firmowany marką Cars zawiera wizerunki głównych, ulubionych bohaterów. Większe lub mniejsze wykładziny dają sporą swobodę i pomagają uporządkować wydarzenia czekające na Zygzaka. Możemy wybrać drogi w niebieskim, czerwonym, pustynnym lub stalowym odcieniu. Wszystko w zależności od preferencji dziecka i jego pomysłowości, a także od ogólnego wystroju pokoju. Tory do wyścigów Jeżeli zakup dywanu z drogą odpada albo chcemy umożliwić dziecku jazdę wyczynową ulubionym bohaterem kreskówki, warto zainwestować w specjalny tor do wyścigów dla autek. Może to być rozkładany tor firmy Mattel, który został „zapakowany” w Zygzaka McQueena. Tym wyjątkowym produktem można się bawić jak dużym pojazdem lub rozłożyć go, odsłaniając krótki tor wyścigowy dla małych autek. Znajdują się na nim dwa pasy do wyścigu równoległego, a z boku trybuny dla fanów i kibiców. Ścigać się Zygzakiem można również na dłuższych i znanych już torach samochodowych na baterie serii First Carrera. Tym razem do zestawu są dołączone autka z 3 części filmu – McQueen i Cruz Ramirez. Zestaw idealny dla małego pasjonata (od 3. roku życia) szybkiej jazdy bądź fana Zygzaka McQueena. Inny supertor nawiązujący bezpośrednio do wydarzeń z filmu Auta 3 to wielka pustynna pętla, również firmy Mattel. Umożliwia zabawę na wiele sposobów. Tor można bowiem ustawiać w różnych konfiguracjach i dokonywać załączonym do niego autkiem Zygzaka wymyślnych akrobacji kaskaderskich. Warto wypróbować takie tricki, jak wyścig wokół pętli, rajd po bocznej serpentynie czy wielki wyskok. Wyrzutnie autek Dodatkowe emocje przez wyskoki i popisy kaskaderskie umożliwiają ponadto wyrzutnie do autek. Do pierwszej części bajki firma Mattel wypuściła na rynek Ucieczkę przed Heńkiem, bazującą na wątku pościgu Zygzaka przez kombajn po polu. Podobnym produktem jest wyrzutnia Straszenie traktorów. Z kolei do nowej części przygód Zygzaka stworzono wyrzutnię rozkładaną z ciężarówki Mańka. Oprócz standardowego przewozu bohaterów można wystrzelić z ciężarówki autko wprost do wymyślonej akcji. Dobrej jakości i wielkości samochodziki McQueena można naturalnie puszczać również z klasycznych i zaawansowanych wyrzutni Hot Wheels. Zachęca to do tworzenia całkowicie nowych przygód bohatera, bez powielania znanych już historii. Zabawa autkami to nie tylko puszczanie ich po równej powierzchni i oczekiwanie, które dojedzie do mety pierwsze lub przejedzie dłuższy odcinek. Nie zawsze też jest to spokojna jazda wyznaczoną przez dziecko trasą bądź ściganie złodziei przez policję. Zabawy autkami to także wyścigi po skomplikowanych torach i doskonalenie techniki kaskaderskiej tych małych pojazdów. To również fabuła tworzona przez najmłodszych, przez co rozwija się ich kreatywność i umiejętność radzenia sobie z emocjami. Warto popierać takie zabawy, gdyż wprowadzają dziecko w świat fizyki, mechaniki i wyobraźni.
Dywan, autka i gaz do dechy – zabawy z postaciami Auta 3
Każdy inwestor, budując dom piętrowy, stawia sobie pytanie, jakie schody wybrać – drewniane czy betonowe? Żelbetonowe są solidne, nie skrzypią i nie wymagają okresowej pielęgnacji. Z kolei drewniane są lekkie, nie trzeba osadzać ich na fundamencie i można je wykonać po zakończeniu budowy. Zatem dylemat wydaje się trudny do rozstrzygnięcia. Schody drewniane – swoboda i łatwość wykonania Schody drewniane wyróżniają się estetyką i pełnią istotną rolę w aranżacji domowego wnętrza. Są wykonane z drewna litego lub klejonego: klonu, buku, brzozy, dębu, jesionu, wiśni czy orzecha. Ze względu na cenę, rzadziej stosuje się drewno egzotyczne, unika się również drewna iglastego. Części konstrukcyjne muszą być wykonywane z drewna pierwszej klasy jakości, natomiast stopnie mogą być z materiału drugiej klasy. Ważnym atutem schodów drewnianych jest to, że powstają niezależnie od konstrukcji domu. W fazie projektu często dokonujemy poprawek, do najczęstszych należą zmiany dotyczące lokalizacji ścian wewnętrznych, drzwi, okien i co najważniejsze – schodów. Czasem decydujemy się na dostawienie dodatkowych schodów, na przykład prowadzących na nieużytkowe poddasze. Z racji ograniczonego miejsca rozwiązaniem są schody kręte lub schody kacze– posiadające wyprofilowane stopnie, z jednej strony węższe a z drugiej szersze. Tego typu schody zajmują niewielką ilość miejsca, można je wykonać praktycznie w gotowym domu. W istniejącym domu rzadko decydujemy się na dobudowę schodów żelbetowych. Bieg schodów należy połączyć konstrukcyjnie ze stropem, dlatego prace betoniarskie w wykończonym budynku mogą przynieść więcej szkód niż pożytku. Schody drewniane mogą zastąpić schody żelbetowe bez dodatkowych obliczeń konstrukcyjnych, ich montaż oraz łączenie ze stropem nie sprawiają większych trudności. Elementy schodów drewnianych dobiera się w oparciu o wysokość pomieszczenia oraz ilość wolnej przestrzeni wokół nich. Materiał zamawiamy zazwyczaj z usługą montażu, dostarczone drewno w kawałkach może być surowe lub wykończone – ich montaż w zależności od gabarytów trwa 1-3 dni. Jeżeli zależy nam na komforcie akustycznym, to trzeba wziąć pod uwagę, że odgłosy stąpania po schodach drewnianych są bardziej słyszalne niż po schodach żelbetowych. Po pewnym czasie każde schody drewniane trzeszczą i skrzypią. Schody żelbetonowe przykryte drewnianą okładziną są zdecydowanie cichsze. Schody żelbetonowe – solidność i funkcjonalność Betonowe schody rosną wraz z domem, gdy dom jest w stanie surowym mogą służyć fachowcom wykańczającym wnętrza do swobodnej komunikacji między poziomami domu. Schody drewniane wykonujemy zazwyczaj, gdy wykończenie pomieszczeń zbliża się ku końcowi. Schody żelbetonowe łączą się z konstrukcją budynku. Wymaga to wypuszczenia ze stropu dodatkowego zbrojenia, które łączy się ze zbrojeniem płyty biegowej lub belek nośnych schodów. Po zakończeniu budowy schodów żelbetonowych trzeba odczekać kilka dni zanim będzie można na nie wejść. Istnieje szerokie spektrum materiałów, którymi możemy wykończyć schody, począwszy od drewnianej okładziny, płytek gresowych, klinkierowych lub kamiennych – jednak najczęściej jest nim drewno. Nie ulega wątpliwości że istotną zaletą schodów żelbetonowych jest ich masywna konstrukcja, schody żelbetonowe są solidne, trwałe i ognioodporne, z pewnością przetrwają tak długo, jak dom. Jednak w przeciwieństwie do schodów drewnianych, późniejsze przeróbki w konstrukcji są niemożliwe do zrealizowania. Konserwacja schodów żelbetowych ogranicza się do pielęgnacji okładziny – schody drewniane, przede wszystkim lakierowane, trzeba szlifować, a olejowane zabezpieczać co jakiś czas odpowiednim preparatem. Okładziny z kamienia są praktycznie niezniszczalne i mogą służyć przez długie lata. Schody to dość kosztowna inwestycja, dlatego warto skorzystać w powyższych wskazówek i podjąć ostateczną decyzję. Właściwy wybór jest konfrontacją pomiędzy funkcjonalnością a estetyką. Schody żelbetowe i drewniane wykonuje się w zupełnie innych technologiach. Przed podjęciem decyzji warto wiedzieć, jakich prac będzie wymagała ich budowa i ile czasu trzeba będzie na nią przeznaczyć. Pamiętajmy, że całkowity koszt wykonania schodów żelbetonowych można rozłożyć w czasie – najpierw wykonanie, później wykończenie. W przypadku schodów drewnianych płacimy przeważnie całą sumę – ich cena zależy od rodzaju konstrukcji, ilości i rodzaju drewna użytego do ich budowy.
Schody drewniane czy żelbetonowe? Wady i zalety
Twoje dziecko rozpoczęło naukę w przedszkolu lub szkole? Chcesz pomóc mu w nauce poprzez zabawę? Sprawdź dostępne łamigłówki w postaci gier komputerowych lub planszowych czy książeczek z zagadkami, labiryntami i krzyżówkami. W rolę przewodników w nauce mogą wcielić się znani i lubiani bohaterowie kreskówek – np. Reksio, Smerfy czy Angry Birds. Taka nauka przez zabawę będzie przyjemna i skuteczna, a co ważniejsze – może w niej uczestniczyć cała rodzina. Łamigłówki Buzz na konsolę Łamigłówki serii Buzz! to polska wersja znanej na całym świecie serii quizów na Play Station. Gra powstała w 21 wersjach językowych. To przeniesiona w wirtualny świat idea telewizyjnego teleturnieju. W każdej części zabawy pojawia się inny prowadzący, a zadaniem gracza jest odpowiedzieć prawidłowo na jak największą liczbę pytań. Wersja dopasowana jest do polskich realiów i uwzględnia pytania dotyczące naszego kraju. Prowadzący quiz zadaje więc pytania dotyczące m.in. kina, muzyki i sportu. Jeśli zabawa nam się spodoba, możemy pobrać z Internetu dodatkowe zestawy pytań w wybranych kategoriach tematycznych. Co ważne, w zabawie może brać udział cała rodzina – maksymalnie osiem osób. Gra posiada czytelną i estetyczną oprawę wizualną. Można także tworzyć własne quizy i dzielić się nimi z innymi graczami w Internecie. Gra rekomendowana jest dla dzieci powyżej siedmiu lat. W komplecie, oprócz płyty z grą, znajdziemy także nadajnik i cztery bezprzewodowe buzzery na baterie (czyli urządzenia z kolorowymi przyciskami do podawania odpowiedzi na zadane pytania). Przed zakupem gry sprawdźmy, z którą wersją Play Station działa. Cena gry z buzzerami to wydatek ok. 300 zł. Reksio w komputerze Łamigłówki Reksia to seria programów komputerowych dla dzieci. Wielki odkrywca dedykowany jest maluchom w wieku od 3 do 6 lat. Akcja gry rozgrywa się w różnych bajecznych sceneriach – na tropikalnej wyspie, na zboczach ośnieżonego i groźnego wulkanu czy na malowniczej rafie koralowej. To nie tylko zabawa, ale także nauka i rozwój zdolności najmłodszych graczy. Znajdziemy tu zadania na spostrzegawczość, sprawdzimy logiczne myślenie malucha, wnioskowanie, a także znajomość kolorów, kształtów, liter i cyferek. Gra składa się z labiryntów, łamigłówek i zadań zręcznościowych. Przed jej zakupem warto sprawdzić, jakie wymagania musi spełniać komputer, by odtworzyć grę. Płytę z grą można kupić już za ok. 20 zł. Matematyka Jeśli chcemy pomóc dziecku w nauce matematyki, warto przejrzećgry wspierające naukę w tym obszarze. Mathabe Junior to gra planszowa dla dzieci od 5. roku życia. Dzięki zabawie dzieci rozwijają swoje zdolności matematyczne i logiczne oraz umiejętność strategicznego myślenia. Do zabawy mamy 60 ponumerowanych żetonów oraz dwustronną planszę. W wersji dla najmłodszych graczy znajdziemy proste reguły i podstawowe działania matematyczne. Po każdym działaniu arytmetycznym gracz kładzie jeden żeton. Wygrywa osoba, która zyska najwięcej punktów. W zabawie może uczestniczyć od 2 do 4 osób. W pudełku, oprócz planszy i żetonów, znajdziemy też cztery podstawki i instrukcję w języku polskim. Z kolei w serii Główka pracuje, dedykowanej dzieciom powyżej 7. roku życia, znajdziemy 12 zeszytów z ćwiczeniami utrwalającymi wiedzę przedszkolną i wczesnoszkolną. Zostały one opracowane zgodnie z podstawą programową, dzięki czemu stanowią dobre uzupełnienie nauki w pierwszych klasach szkoły podstawowej. To zbiór zagadek, łamigłówek i szyfrów. Dla bystrzaków Seria Łamigłówki dla bystrzaków to zabawy matematyczno-obrazkowe. Dziecko ma za zadanie np. połączyć liczbę w kółku z liczbą w kwadracie, stanowiącą jej dwukrotność, albo liczbą w trójkącie, która jest jej połową. Inne zadanie polega na policzeniu elementów na obrazku i wpisaniu wyniku. Są także ćwiczenia na szukanie drogi do domu dla chłopca, który mieszka pod numerem 7 – należy narysować linię, po której może on dojść do domu. Książeczki dostępne są w czterech wersjach kolorystycznych (niebieska, zielona, pomarańczowa i fioletowa) – każda zawiera inne zadania, a ich ceny wynoszą zaledwie kilka złotych. Angry Birds Popularne i lubiane przez dzieci Angry Birds tym razem pomogą w nauce. Dzieci mogą uczyć się ze swoimi ulubionymi kreskówkowymi bohaterami alfabetu, pisania, liczenia, godzin czy rozpoznawania kształtów. Książeczkizostały zaprojektowane tak, aby angażować i inspirować dzieci do rozwiązywania kolejnych zadań. Ćwiczenia stworzone zostały dla dzieci w wieku od sześciu lat. Znajdziemy tu łamigłówki na ćwiczenie koncentracji i przygotowujące do zadań szkolnych. Są labirynty, rebusy, wykreślanki i porównania. Są też krzyżówki, gra sudoku i zagadki. Do książeczki dołączone są kolorowe naklejki. Smerfy Możemy też bawić się i uczyć ze Smerfami. W książeczkach z nimi znajdziemy kolorowanki i łamigłówki oraz zawieszki do wycięcia i powieszenia na klamce. To zbiór zróżnicowanych zadań do rozwiązywania dla dzieci, które właśnie rozpoczęły swoją przygodę z edukacją. Są tu ćwiczenia wspomagające naukę pisania i czytania, naukę cyferek, a także prostych działań matematycznych. Znajdziemy także wiele ćwiczeń na spostrzegawczość czy wspierających logiczne myślenie. Do tego ciekawa grafika, a w roli nauczycieli ulubieni bohaterowie z bajek.
Dyktanda, łamigłówki, pierwsze pomoce naukowe dla dzieci
Co roku firma Apple prezentuje dobrze znane na całym świecie iPhone’y. Urządzenia mobilne z logiem jabłka dla wielu są synonimem luksusu, tak więc nowe modele bardzo szybko rozchodzą się tuż po premierze. We wrześniu tego roku firma z Cupertino zaprezentowała nowe modele – iPhone XS, iPhone XS Max i iPhone XR. Apple zrewolucjonizowało świat technologii mobilnych w 2007 roku. O ile obecnie pierwszy model iPhone’a można rozważać jedynie w celach kolekcjonerskich, o tyle takie urządzenia, jak iPhone 7 lub 8 nie powinny nas zawieść. Są to smartfony jak najbardziej użyteczne i nie kosztują już tak wiele, jak w dniach swojej premiery. Tylko czy w takim razie opłaca się kupić starsze modele urządzeń Apple? Dlaczego warto sięgnąć po iPhone’a Na świecie jest wielu zarówno zwolenników, jak i przeciwników iPhone’ów. Argumentów po obu stronach jest mnóstwo, jednak kiedy tak naprawdę warto sięgnąć po telefon od Apple? Dużo zależy od tego, na jakim systemie na co dzień pracujemy. Jeśli korzystamy z MacBooka (komputera firmy Apple), to równocześnie korzystamy z systemu operacyjnego macOS. W takim przypadku sięgnięcie po iPhone’a ułatwi nam wiele spraw. Nasze urządzenia – komputer i smartfon – będą ze sobą w pełni kompatybilne. Będziemy mieli ułatwione przesyłanie danych i plików, dostęp do poczty, chmury itp. udogodnień. Jeśli chcemy korzystać z urządzeń od Apple, wcale nie musimy decydować się na najnowsze modele. Producent wspiera starsze modele aktualizacjami systemu operacyjnego i naprawami serwisowymi. Obecnie wspierane są modele od iPhone’a 4s wzwyż (łącznie z nim). Oznacza to, że aby zostać użytkownikiem iPhone’a, wcale nie musimy wyłożyć na start kilku tysięcy złotych. Jednakże należy zwracać uwagę na parametry techniczne – starsze modele mogą nie sprostać naszym oczekiwaniom. Budżetowy iPhone – 5s, 6s Plus, a może SE? Przeglądając aukcje Allegro, bez problemu znajdziemy iPhone’a 5s, 6s, 6s Plus czy iPhone’a SE. Pierwszy z wymienionych urządzeń miał swoją premierę w 2013 roku, kolejne w 2015, a model oznaczony symbolem SE we wrześniu 2016 roku. Aktualnie każdy z tych telefonów możemy kupić za kwotę poniżej 2000 złotych. Najtańszy będzie oczywiście iPhone 5s, którego znajdziemy nawet za około 500 złotych. Jednak inwestycja w telefon sprzed pięciu lat nie będzie miała większego sensu. Z kolei za około 1500 złotych znajdziemy iPhone’a 6s Plus w wersji 32 GB. Jest wyposażony w 5,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości Full HD (1920x1080 pikseli). Do tego aparat 12-megapikselowy, którym zrobimy całkiem przyzwoitej jakości zdjęcia. Nie zabrakło oczywiście modułów LTE, Wi-Fi i Bluetooth. Co prawda procesor czy 2 GB pamięci RAM mogą dawać nam się we znaki, jednak nadal iPhone 6s Plus jest godny uwagi dla osób szukających tańszego modelu z jabłkiem na obudowie. Z kolei za podobną kwotę na Allegro znajdziemy też iPhone’a SE w wersji 128 GB. Jeśli zaś zdecydujemy się na opcję 16 GB, to zapłacimy około 800 złotych. Jest to kompaktowy smartfon z 2016 roku – wyposażony w 4-calowy ekran i rozdzielczość poniżej HD (1136x640 pikseli). Do tego mamy do dyspozycji 12-megapikselowy aparat główny. Za wydajność odpowiada dwurdzeniowy procesor wspierany przez 2 GB RAM-u. Parametry tego telefonu nie robią wrażenia, aczkolwiek dla mało wymagających użytkowników iPhone SE powinien wystarczyć. iPhone z serii 7 lub 8 Duże uznanie wśród użytkowników znajdują iPhone’y 7 i 8 – pierwsze z nich (7 i 7 Plus) pojawiły się w 2016 roku, drugie zaś (8 i 8 Plus) to ubiegłoroczne modele smartfonów od Apple. Nowego iPhone’a 7 w wersji 32 GB znajdziemy na Allegro już za około 1700 złotych. Z kolei nowy model iPhone 7 Plus to będzie dla nas wydatek rzędu 2700 złotych. W tym przypadku ceny zaczynają rosnąć. Model iPhone’a 7 Plus jest wyposażony w podwójny aparat główny, 5,5-calowy ekran o rozdzielczości Full HD, do tego 3 GB RAM-u i 4-rdzeniowy procesor A10. Do tego Apple gwarantuje użytkownikom upgrade systemu operacyjnego do wersji iOS 12. Ten smartfon z pewnością powinien nam się jeszcze dobrze sprawować. Oczywiście za taką cenę możemy kupić flagowy produkt Samsunga czy Huawei z systemem Android. Jednak osoby ukierunkowane na pracę z systemem iOS będą unikały konkurencji od Google’a. Na Allegro znajdziemy również ubiegłoroczne iPhone'y 8 i iPhone'y 8 Plus. Pierwszy z nich w wersji 64 GB kupimy już za około 2500 złotych, a drugi również w wersji 64 GB za około 3100 złotych. W obu przypadkach są to ceny niższe o około 800 złotych niż rynkowa wartość w dniu premiery. box:offerCarousel iPhone X Na koniec warto wspomnieć o iPhone X, który swoją premierą zwrócił na siebie uwagę, głównie przez wyświetlacz, który pokrywa niemal cały przedni panel. Apple po zaprezentowaniu nowych modeli (XR, XS i XS Max) zdecydowało się zakończyć produkcję i wycofać ze sprzedaży iPhone’a X. Mimo to powyższy model ciągle kupimy na Allegro. box:imageShowcase box:imageShowcase Są aukcje, na których powyższy telefon (używany) znajdziemy w przedziale 3100-3500 złotych. Nowy model to wydatek rzędu 4000 złotych. Kwota jest duża. Jeśli jednak spojrzymy na nowy ulepszony model iPhone’a XS również w konfiguracji 64 GB, to nasz budżet powinien wynosić niecałe 5000 złotych. Jeśli chcemy pracować na systemie iOS i szukamy budżetowej opcji, to całkiem rozsądnym rozwiązaniem jest iPhone 7. Jednak wybór starszego modelu iPhone’a zależy przede wszystkim od kwoty, jaką możemy na niego przeznaczyć.
Starsze modele iPhone’ów – czy warto je jeszcze kupić?
Niejedna kobieta wie, jak bardzo uciążliwe potrafią być „te dni”. Skurcze mięśni, ból promieniujący w okolice lędźwiowe i ociężałość sprawiają, że najchętniej nie opuszczałybyśmy ciepłego łóżka. Jak radzić sobie z comiesięcznymi dolegliwościami? Oto kilka sprawdzonych sposobów. Wypróbuj zbawienną moc ziół Aby złagodzić bóle menstruacyjne, warto sięgnąć po zioła działające rozkurczowo. Przygotowane na ich bazie napary najlepiej zacząć pić już na 2–3 dni przed okresem. Ulgę przyniesie herbatka lub nalewka sporządzona z krwawnika pospolitego – rośliny o pięknych, białych bądź różowych kwiatach. Ból i napięcie nerwowe pomoże złagodzić także rumianek, który od stuleci znany jest ze swoich leczniczych właściwości, oraz nagietek działający jednocześnie przeciwgrzybicznie, przeciwzapalnie oraz żółciopędnie. Właściwości przeciwbólowe i uspokajające wykazuje dziurawiec, wspomagający rozkurczanie mięśni gładkich. Dwie łyżki zioła wystarczy zalać wrzątkiem, pozostawić pod przykryciem na pół godziny i pić po odcedzeniu. Jeżeli źle znosimy dolegliwości związane z napięciem przedmiesiączkowym, warto spożywać go zanim pojawi się krwawienie. Napar o podobnym działaniu możemy przygotować z liści krzewów maliny. Wykonaj masaż olejkami Rozluźniający mięśnie masaż dolnych partii brzucha z pewnością przyniesie nam ukojenie, zwłaszcza kiedy wykorzystamy olejki eteryczne. Aromaterapia może być wykorzystywana również w celu złagodzenia bólu piersi. Sprawdzi się olejek lawendowy, rumiankowy, jaśminowy czy cyprysowy. W przypadku zbyt obfitego krwawienia warto sięgnąć po olejek różany lub cynamonowy. Przed przystąpieniem do masażu należy rozcieńczyć go w oliwie z oliwek lub oleju z nasion winogron bądź też migdałowym. Zmień dietę na lekkostrawną Aby nie obciążyć dodatkowo organizmu, należy wyeliminować z diety potrawy o wysokiej zawartości tłuszczu, a także te zbyt ostre czy słone – mogą one stać się przyczyną niestrawności, która z pewnością nam nie pomoże. Na naszą niekorzyść działa ponadto picie kawy, mocnej herbaty i gazowanych napojów, gdyż znajdująca się w ich składzie kofeina może potęgować bolesne skurcze. Postawmy na produkty pełnoziarniste, kasze i warzywa, w których znajdziemy potrzebny nam w czasie miesiączkowania magnez, który możemy przyjmować także w postaci suplementu. Zażyj tabletkę Do dyspozycji mamy też dostępne bez recepty tabletki przeciwbólowe. Warto zażywać je zanim ból na dobre zacznie dawać nam się we znaki, gdyż połknięte zbyt późno nie przyniosą spodziewanej ulgi. Na najlepsze rezultaty możemy liczyć, wybierając środki zawierające takie substancje, jak ibuprofen, diklofenak oraz naproksen. W sytuacji kiedy doskwiera nam choroba wrzodowa, najbezpieczniejszy będzie paracetamol. Pamiętajmy, że w czasie miesiączkowania niewskazane jest przyjmowanie kwasu acetylosalicylowego, czyli aspiryny, która znacznie zmniejsza krzepliwość krwi, a tym samym wydłuża czas trwania menstruacji. W przypadku bardziej nasilonego bólu większą skuteczność wykazują preparaty złożone, zawierające w swym składzie kilka substancji czynnych, np. paracetamol i kofeinę lub kodeinę. Pamiętajmy, by nigdy nie przyjmować pigułek na czczo i popijać je dużą ilością płynów, najlepiej wodą mineralną. W przypadku kiedy – mimo podjęcia różnych działań mających na celu uśmierzenie bólu – dolegliwości się nasilają, należy skonsultować się z ginekologiem, by upewnić się, że nie jest to związane z zaburzeniami zdrowotnymi. Nasilone bóle mogą być objawem takich chorób, jak choćby zapalenie jajników i jajowodów.
Jak złagodzić dolegliwości miesiączkowe?
Mogłoby się wydawać, że gry i nauka nie mają wiele wspólnego. Jednak gdyby głębiej się nad tym zastanowić, to graczy oraz naukowców łączy bardzo dużo. Obie te grupy muszą rozwiązać jakiś problem przy pomocy dostępnych narzędzi. Co więcej, niektóre gry przyczyniły się wręcz do odkryć naukowych. Na pewno większość osób myśli, że granie w gry to nic innego, jak rozrywka. Dla jednych ciekawa, dla innych bezsensowna. Jednak kilka gier przyczyniło się do prawdziwych i bardzo ważnych odkryć naukowych, które bez nich albo nie byłyby możliwe, albo zajęłyby naukowcom dużo więcej czasu. World of Warcraft Najpopularniejsza gra z gatunku MMORPG przeszła do historii za sprawą incydentu zepsutej krwi. Zupełnie przypadkowo, przez niedopatrzenie programistów, gra przyczyniła się nauce. Incydent zepsutej krwi wynikł z powodu umiejętności nowego bossa. Potrafił on zatruć krew bohaterów, co nie tylko zabierało punkty życia, ale też mogło przenosić się na innych graczy. Zatruta krew nie miała opuszczać miejsca, w którym toczyła się walka, ale programiści zapomnieli o zwierzętach bohaterów. Te również zostawały zainfekowane, a następnie mogły zarażać innych graczy. W rezultacie w grze przez tydzień trwała wielka epidemia. Sprawą szybko zainteresowali się epidemiolodzy, którzy mieli okazję dokładnie przebadać mechanizmy rozprzestrzeniania się choroby i to na 2 mln osób. Tak o to World of Warcraft przyczyniło się nauce. Przeczytaj też recenzję gry „World of Warcraft: Warlords of Draenor”. Ora To dość prosta gra strategiczno-ekonomiczna, która polega na tym, aby ochronić przydzielony nam obszar lasu przed drapieżnikami. Gracz może rozkładać pułapki, a nawet tworzyć rezerwaty dla innych zwierząt. Ważna jest ochrona lasu. Taktyki najlepszych graczy są wykorzystywane w realnym życiu w lasach w Nowej Zelandii. League of Legends To kolejna gra online, która pomogła nauce, a w sumie to cały czas pomaga. Co prawda w LoL nie wydarzyła się historia podobna do World of Warcraft, ale przy grze cały czas pracuje grupa 30 naukowców, którzy badają zachowania graczy. Dzięki temu są oni w stanie zbadać rzeczy praktycznie niedostępne dla tradycyjnej nauki. Głównie dlatego, że w League of Legends codziennie gra kilkadziesiąt milionów ludzi na całym świecie. Grupa skupia się przede wszystkim na tym, co zrobić, aby gracze byli dla siebie mili. Phylo Wydawałoby się, że to prosta gra, w której chodzi o układanie kolorowych puzzli. I tak po części jest. Jednak niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że to nic innego, jak bioinformatyka. W rzeczywistości dopasowujemy do siebie DNA różnych gatunków zwierząt. Pomaga to naukowcom w badaniu chorób genetycznych poprzez wykrywanie ich źródła. To z kolei wpływa na wcześniejsze wykrywanie, a nawet leczenie wielu chorób. Foldit To mało znana gra komputerowa, w której zarejestrowanych jest raptem kilkaset tysięcy graczy z całego świata. Jednak przyczyniła się ona do prawdziwych i ważnych odkryć naukowych. Gra polega na takim ułożeniu białka, aby jego struktura była jak najbardziej stabilna. Wydaje się proste, ale w gruncie rzeczy to dość skomplikowana sprawa. Dzięki graczom udało się w ten sposób rozszyfrować wirusa Masona-Pfizera (naukowcy walczyli z tym od 15 lat), a także udoskonalić katalizator w reakcji Dielsa-Aldera i to aż 18-krotnie, w zaledwie 10 dni.Gry to nie tylko cyfrowa rozrywka, która niewiele ma wspólnego z nauką. Co prawda sam ich rozwój popycha do przodu wiele dziedzin naukowych, ale też konkretne tytuły przyczyniają się do ważnych odkryć. Gry coraz częściej są wykorzystywane przez naukowców na całym świecie.
Gry, które przyczyniły się do odkryć naukowych
Rekomendację umieszczoną na okładce najnowszej książki Abercrombiego napisał George R. R. Martin. Niewątpliwie winduje to oczekiwania czytelnika do bardzo wysokiego poziomu. Czy lektura pierwszego tomu trylogii „Morze drzazg” te oczekiwania spełnia? Zanim odpowiem na to pytanie, zaznaczę rzecz niezmiernie ważną. „Pół króla” to powieść przeznaczona dla młodzieży. Nie jest to zaznaczone na okładce książki, wydawnictwo również nie podkreśla tego podczas promocji, ale sam autor informował, że pisze przede wszystkim dla czytelników określanych po angielsku jako young adults, czyli młodzi dorośli. Jest to o tyle istotne, że czytelnicy znający poprzednie książki Abercrombiego, a także ci, którzy sięgną po „Pół króla” ze względu na nazwisko Martina na okładce, mogą poczuć się rozczarowani tym, jak niewinna, pozbawiona scen erotycznych, krwawych jatek i rozbudowanych opisów świata jest ta powieść. Jeśli jednak sięgną po nią, wiedząc, kto jest docelowym czytelnikiem, spędzą kilka przyjemnych godzin nad tą naprawdę dobrą lekturą. Opowieść o dojrzewaniu „Pół króla” to klasyczna powieść o dojrzewaniu, osadzona w realiach wymyślonego świata. Główny bohater, Yarvi, jest synem króla, jednak jako kaleka nie spodziewa się, że kiedykolwiek zasiądzie na tronie. W jego świecie mężczyzna liczy się tylko wtedy, gdy sprawnie włada mieczem, Yarvi zaś ma zdeformowaną jedną rękę. Nie rozpacza nad swoim losem – jego pasją jest zdobywanie wiedzy. Ma zamiar zostać ministrem – doradcą króla, zaprzysiężonym w swego rodzaju zakonie. Uczy się leczyć, nie zabijać. Jednak na krótko przed tym, jak ma zdawać egzamin umożliwiający mu realizację marzeń, jego ojciec i brat zostają zdradziecko zamordowani. Yarvi zostaje królem, choć się nim nie czuje. Nie czuje się nawet połową króla, choć sam siebie w ten sposób ironicznie określa. Niedługo będzie musiał przeżywać stres związany ze swoim niewątpliwym brakiem kompetencji do sprawowania władzy. Przejęty poczuciem, że musi coś zrobić, złoży publiczną przysięgę, iż pomści śmierć ojca i brata. Zanim jednak zdoła choćby dotrzeć do swoich wrogów, zostaje zdradzony. Cudem uchodzi z życiem, trafiając ostatecznie do niewoli. Tak zacznie się jego przygoda, której celem będzie odzyskanie wolności i powrót na tron. Tak naprawdę jednak tym, co Yarvi będzie musiał zdobyć najpierw, jest nie tyle wolność, co dojrzałość. Będzie musiał przestać nienawidzić samego siebie za to, że jest inny, uwierzyć we własne siły, zdobyć umiejętności, które pozwolą mu dotrzymać obietnicy. Przygoda goni przygodę „Pół króla” nie jest zbyt oryginalną opowieścią. Abercrombie nie ucieka od ogranych motywów, nie dba też specjalnie o staranne budowanie swojego świata i zamieszkujących go postaci. Nadrabia te braki wartką akcją i czarnym poczuciem humoru, z którego jest zresztą znany. Jeśli więc przyjmiemy do wiadomości, że „Pół króla” to po prostu powieść przygodowa, lektura da nam wiele radości. Yarvi jest bardzo sympatycznym bohaterem, który rodzi w czytelniku uczucie opiekuńcze. Ciekawymi postaciami są też jego matka – chłodna i władcza królowa – oraz jego nauczycielka i mistrzyni. Dialogi bywają zabawne, Yarvi ma cięty język, całość czyta się więc z prawdziwą przyjemnością. Zakończenie zaś z pewnością zaskoczy każdego czytelnika! Zresztą druga połowa książki wydaje się znacznie lepsza niż pierwsza, co z pewnością dobrze wróży kolejnym tomom trylogii. „Pół króla” w wersji elektronicznej można w tej chwili kupić od 27,50 zł (dostępne formaty EPUB i MOBI). Źródło okładki: www.rebis.com.pl
„Pół króla” Joe Abercrombie – recenzja
Meble w pokoju dziecięcym powinny nie tylko ładnie wyglądać, ale także być funkcjonalne. Ponieważ dziecko będzie miało więcej zabawek, zwłaszcza dużych, które nie zawsze dadzą schować się do pojemnika, dobrze jest przemyśleć zakup mebli i zrezygnować z segmentów, które będą bezużyteczne, a nawet niebezpieczne, np. regał ze szkłem. Jednym z najbardziej popularnych i praktycznych zestawów jest szafa, regał na zabawki i komoda. Kupując tę ostatnią, dobrze jest dopasować ją do wieku dziecka, aby w pełni sprawowała swoją funkcję. Jak wybrać tę najlepszą? Komoda dla niemowlaka Kupując komodę do pokoju niemowlaka, upewnij się, że jest ona stabilna i wytrzymała. Wielu rodziców kładzie na blacie komody przewijak, który służy do zabiegów kosmetycznych u maleństwa. Blat musi być na tyle szeroki i długi, aby pomieścił cały przewijak, czyli musi mieć przynajmniej ok. 70 cm długości i szerokości. Jeśli wybierzesz komodę z przewijakiem, upewnij się, że jest on stabilnie przymocowany. Niektóre komody mają przewijak odczepiany, inne zaś mocowany na trwałe. Wysokość komody powinna wynosić ok. 80 cm. Pozwoli to na wygodną pozycję podczas wykonywania zabiegów pielęgnacyjnych maluszka. Ze względu na to, że komoda to nie tylko przewijak, ale przede wszystkim miejsce na ubranka i akcesoria, ważna jest jej pojemność i układ komór. Najbardziej uniwersalne są komody z szufladami, np. trzema lub czterema. Schowasz w nich ubranka i pieluszki. Dobrym pomysłem jest także komoda, która ma nieco szerszy blat, abyś mogła postawić na nim – obok przewijaka – koszyki z kosmetykami. Jeśli wolisz węższy model, wybierz komodę z odkrytą półką lub zainwestuj w organizer, który możesz zawiesić na meblu, np. łóżeczku. Komody z przewijakami dostaniemy już od 200 zł. Komoda dla malucha Również w przypadku nieco starszych dzieci komody są bardzo praktyczne. Można w nich trzymać ubranka, a na blacie postawić lampkę, która oświetli wieczorne czytanie książeczek. Pamiętaj jednak, że jeśli twój maluch dopiero uczy się chodzić, komoda z szufladami może być dla niego niebezpieczna. Gałki i uchwyty aż proszą się o to, aby otworzyć szuflady, a dzieci z tego zaproszenia chętnie korzystają. W efekcie często kończy się to przyciętymi, a nawet złamanymi palcami. Dlatego dla bezpieczeństwa wybierz komodę, która nie posiada uchwytów. Dziecku trudniej będzie otworzyć szufladę, jeśli nie ma za co złapać, a ty poradzisz sobie dzięki wgłębieniu na dole frontu. Jeśli zdecydujesz się na klasyczne uchwyty, zabezpiecz je tak, aby maluch nie mógł ich wykorzystać. Dodatkowym plusem są prowadnice zamykające szuflady bardzo powoli. Komody z szufladami, bez uchwytów, to wydatek ok. 300 zł. Komoda dla przedszkolaka i starszaka Starsze dzieci mogą wykorzystywać komody jako miejsce na ubrania albo zabawki – wszystko zależy od tego, jaki rodzaj komody wybierzecie. Na ubrania warto wybrać tę z szufladami lub zamykanymi szafkami. Jeśli jednak komoda ma posłużyć jako regalik na ulubione zabawki i książeczki, dobrym wyborem będzie zakup komody, która ma kilka otwartych półek. Bardzo modne i praktyczne są komody z koszykami lub pojemnikami na zabawki. Komody z pojemnikami dostaniemy już od 200 zł. Większe regały z koszykami – za ok. 600 zł. Decydując się na klasyczną komodę, wybierz modne kolory. Obecnie na topie są meble jasne, zwłaszcza białe. Na czasie są także meble dwukolorowe, np. naturalne drewno z bielą lub drewno z zielenią czy pomarańczą. Ładnie prezentują się zestawy: łóżeczko, szafa i komoda. Oprócz utrzymania ich w tej samej kolorystyce, wyróżnia je pojedynczy motyw, np. miś z balonikiem. Cena takiego zestawu waha się od 800 do 1500 zł.
Funkcjonalne komody do pokoju dziecięcego
Wideorejestartory na stałe zagościły na szybach naszych samochodów. Nagrywają sytuacje niebezpieczne, kolizje, wypadki a także agresywne zachowania innych kierowców. Wielu użytkowników dróg miało już okazję się przekonać, jak bardzo przydatne jest to urządzenie. Producenci prześcigają się w ulepszaniu jakości obrazu, powiększaniu kątów widzenia czy dodatkowych funkcjach, takich jak asystent pasa ruchu, ostrzeganie o kolizji czy ostrzeganie o przekroczeniu dozwolonej prędkości. Jedną z najbardziej przydatnych funkcji, zwłaszcza w samochodach flotowych, jest GPS. Obecność modułu nawigacji satelitarnej umożliwia naniesienie na nagraniu współrzędnych, a wiec położenia pojazdu w chwili nagrywania oraz aktualnej prędkości. Te funkcje pozwalają na większą kontrolę nad pracownikiem użytkującym auto, oraz – w przypadku zdarzenia drogowego – na posiadanie niezbitego dowodu na to, że poruszaliśmy się zgodnie z przepisami. Jedną z kamer z modułem GPS jest właśnie najnowszy produkt znanej i cenionej za jakość firmy Ferguson – modelEye Drive FHG200. Podstawowe dane techniczne kamery Ferguson Eye Drive FHG200 Rozdzielczość nagrywania wideo: Full HD (1920×1080, 30fps) Rozdzielczość zdjęć: maksymalnie 14 MPx (4352×3264 pikseli) Wielkość wyświetlacza: 2.7 cala Kąt widzenia obiektywu kamery: 155° Czujnik GPS: w zestawie czujnik GPS wraz z anteną jako osobny moduł podłączany przewodem Komunikacja z urządzeniami mobilnymi umożliwiająca połączenie z urządzeniami opartymi na systemie Android OS (poprzez moduł WiFi) Wbudowany czujnik położenia Wbudowany czujnik ruchu Matryca z funkcją WDR Image-Intensification Klawisz szybkiego zabezpieczenia nagrania Polskie menu Producent w fabrycznym pudełku dodaje do kompletu z kamerą uchwyt montażowy do szyby samochodowej, moduł GPS mocowany do uchwytu montażowego, zasilacz samochodowy do gniazda zapalniczki, przewód USB do podłączenia kamery do komputera oraz instrukcję obsługi i kartę gwarancyjną. Kamera wykonana jest z bardzo dobrej jakości tworzywa sztucznego, każdy element spasowany jest odpowiednio. Nie słychać trzeszczenia czy skrzypienia obudowy, jak to ma czasem miejsce u konkurencyjnych producentów. Wszystkie przyciski działają pewnie, z wyczuwalnym oporem i kliknięciem. Przód kamery to centralnie umieszczony spory obiektyw o kącie widzenia aż 155 stopni. Obok niego, po prawej stronie schowany jest za dyskretną kratką głośniczek. Dwa złącza, USB i HDMI, umieszczono na dwóch krawędziach – górnej i dolnej. Obok złącza USB znajdującego się na górze jest także gniazdo do podłączenia modułu GPS (wtyk typu miniJack). Po lewej stronie rejestratora jest gniazdo wyjścia sygnału wideo AV – podobnie jak gniazdo GPS-a pasuje do niego wtyczka typu miniJack. Poniżej znajduje się gniazdo kart pamięci oraz mikrofon. Rejestrator obsługuje karty typu microSD o pojemności do 32 GB. Od spodu kamery umieszczono przyciski obsługi kamery i poruszania się po menu. Znajdziemy tam wybierak trybu pracy kamery, włącznik i przycisk resetowania. Warto zauważyć, że przycisk resetowania jest to fizyczny guziczek możliwy do wciśnięcia bez użycia dodatkowych narzędzi. Wielu konkurentów nadal stosuje trudny w obsłudze przycisk schowany w malutkim otworze, wymagający do uruchomienia ostrego cienkiego narzędzia, którego nigdy nie ma pod ręką, gdy jest potrzebne. Tylna część kamery to gównie wyświetlacz LCD, zajmujący niemal całą powierzchnię obudowy oraz wielofunkcyjne przyciski nawigacyjne służące jednocześnie do poruszania się po menu kamery i włączania dodatkowych funkcji. Przyciski te odpowiadają także za wyciszania mikrofonu, awaryjne zabezpieczanie aktualnego nagrania oraz włączanie modułu WiFi Wyświetlacz ma aż 2,7 cala Wyświetlacz kameryFerguson Eye Drive FHG200 ma przekątną aż 2,7 cala. To dużo jak na tak niewielkie urządzenie. Ekran jest bardzo wyraźny, a informacje wyświetlane na nim są naprawdę czytelne. Zarówno odwzorowanie kolorów, płynność wyświetlania jak i jasność ekranu nie budzą zastrzeżeń. Montaż na szybie samochodowej Kamera Eye Drive FHD200 montowana jest do szyby samochodowej za pomocą tradycyjnej przyssawki. Kamera wpinana jest w uchwyt za pomocą szyny montażowej. Montaż i demontaż jest bardzo łatwy, umieszczanie w szynie montażowej nie wymaga użycia siły, a sam uchwyt trzyma się szyby mocno i pewnie. Do uchwytu mocowany jest moduł GPS z wbudowaną anteną. Rozwiązanie to daje możliwość umieszczenia anteny GPS w optymalny sposób za szybą tak, aby nic nie zakłócało odbioru sygnału z satelitów systemu pozycjonującego. Przewód zasilający długości ok. 4 metrów pozwala na montaż kamery np. za lusterkiem samochodu i poprowadzenie go podsufitką i bocznym słupkiem do gniazda zasilania. Obsługa wideorejestratora jest banalnie prosta Menu kamery, podobnie jak w przypadku poprzedniego modelu kamery Fergusona -Eye Drive SHD100, jest bardzo proste i logiczne. Podzielone zostało na sekcje odpowiadające za poszczególne tryby pracy kamery. Obsługa Fergusona jest bardzo łatwa, ponadto fabryczna konfiguracja pozwala w zasadzie na podłączenie kamery i używanie jej bez zaglądania i zagłębiania się w menu. Kamera zaczyna nagrywać bezpośrednio po podłączeniu zasilania. Jakość nagrań to mocna strona Fergusona Rejestrowane przez kamerę nagrania są bardzo czytelne, ostre i wyraźne. Kolory oddane są naturalnie, kamera bardzo dobrze radzi sobie z ustawianiem balansu bieli, a szum cyfrowy przy ciemniejszych scenach nie razi. Niezależnie od warunków pogodowych czy pory dnia kamera pozwala na swobodny odczyt tablic rejestracyjnych mijanych pojazdów, znaków drogowych i sygnalizatorów. Szeroki kąt widzenia powoduje, że urządzenie zarejestruje każde zdarzenie drogowe dziejące się przed i z boku samochodu. GPS oraz WiFi, czyli dodatkowe funkcje ułatwiające życie Moduł GPS nie jest wbudowany bezpośrednio w kamerę, tylko dołącza się go za pomocą przewodu. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy go w dowolnej chwili odłączyć i nie nanosić na nagranie bieżącej prędkości czy położenia pojazdu (choć warto to robić). GPS odpowiada za pomiar aktualnej prędkości pojazdu oraz położenia geograficznego. Dołączone do kamery oprogramowanie umożliwia dzięki temu śledzenie przejechanej trasy oraz prędkości z jaką poruszał się samochód. Funkcjonalność tę docenią zwłaszcza pracownicy działów logistycznych w dużych firmach, ze sporą flotą samochodową. Pozwala to na bieżącą kontrolę wykorzystania pojazdu, ocenę ekonomiki spalania czy trzymanie się wyznaczonej trasy przez handlowców. Także użytkownicy prywatni powinni znaleźć zastosowanie dla tej funkcjonalności – w razie zdarzenia drogowego mamy niezbity dowód dla organów ścigania czy firmy ubezpieczeniowej na to, kto był winny kolizji i na to, że nasz pojazd poruszał się zgodnie z przepisami. Moduł WiFi uzupełnia GPS. Dostępna w sklepie Google Play aplikacja pozwala na połączenie się z kamerą za pomocą smartfona wyposażonego w system Android i przeglądanie, zgrywanie i kontrolę kamery bez użycia komputera. Dodatkowo za pomocą aplikacji można na żywo oglądać materiał rejestrowany przez kamerę. Podsumowanie Kamera Ferguson Eye Drive FHG200 to dopracowany, dobrze wykonany produkt. Wysoka jakość nagrywanego obrazu, moduły GPS i WiFi oraz atrakcyjna cena (około 330 zł na Allegro) to atuty tej kamery.
Kamera samochodowa Ferguson FHG200 – test
Proza Harlana Cobena ma bardzo licznych zwolenników na całym świecie, dla wielu autor ten jest współczesnym mistrzem amerykańskiego kryminału i sensacji – stawiany bywa w jednym rzędzie z takimi tuzami tego gatunku, jak Agatha Christie czy Robert Ludlum. Dzięki ogromnej popularności swoich powieści w pewnych kręgach zyskał status pisarza wręcz kultowego, jego książki sprzedają się w okamgnieniu. Sam zaliczam się do zagorzałych fanów Cobena. Ostatnio w ręce wpadła mi jego powieść pt. „Sześć lat później”. Tajemnica sprzed lat Jake Fisher, wykładowca na Uniwersytecie Lanforda w Massachusetts, jest typowym bohaterem Cobenowskiej prozy. To lubiany przez swoje otoczenie, zarówno studentów, jak i współpracowników, młody, inteligentny człowiek, o wyglądzie koszykarza NBA; ponadprzeciętnie wysoki, wysportowany, przystojny, a do tego posiadający poczucie humoru, które potrafi rozbawić nawet największego smutasa. Poza tym to niepoprawny marzyciel, wierzący w prawdziwą miłość i mający czarno-biały obraz rzeczywistości – facet wie, co jest dobre, a co złe, przynajmniej tak mu się wydaje. Ma jednak duży sercowy problem, miłość jego życia, Natalie Avery, przed sześcioma laty porzuciła go nagle, ni stąd, ni zowąd oznajmiając, że wychodzi za mąż za innego mężczyznę. Decyzja była tak niespodziewana, że Jake nie mógł w nią uwierzyć. Przyszedłszy na jej ślub, niczym prawdziwy masochista, patrzył, jak Natalie przysięga miłość Toddowi Sandersonowi. Jakby tego było mało, świeżo upieczona żona wymusiła na nim obietnicę, że nie będzie nigdy próbował nękać jej swoją osobą; zakazuje mu dzwonić, pisać, kontaktować się itd. I tak się właśnie dzieje, przez sześć lat Fisher dotrzymuje danego słowa. Dokładnie po tym czasie bohater znajduje w Internecie nekrolog Sandersona, wiedziony impulsem i przypływem emocji postanawia odnaleźć Natalie, licząc, że w jej sercu zostało coś z dawnego uczucia. I tutaj sytuacja zaczyna się mocno komplikować. Jake przychodzi na pogrzeb Todda i z przerażeniem stwierdza, że wdowa po zmarłym nie jest jego dawną ukochaną. Nikt tu nie słyszał o żadnej Natalie. Bohater zaczyna drążyć temat, ale dziewczyny nie pamiętają ani pastor, który przed sześciu laty udzielał ślubu, ani dawni znajomi. Nawet FBI ma problem z ustaleniem, czy taka osoba kiedykolwiek istniała – jeśli nawet, to wydaje się, że rozpłynęła się w powietrzu. Próbując odnaleźć Natalie bohater, chcąc nie chcąc, wplątuje się w niebezpieczną intrygę, okazuje się, że pewne pytania nigdy nie powinny zostać zadane. Śledztwo Jake’a poruszyło lawinę, poluje na niego zarówno mafia, jak i policja, a ci, którzy mogą cokolwiek wiedzieć, nabierają wody w usta. Autor zdążył przyzwyczaić swoich czytelników, że bardzo często wykorzystuje motyw powracania do tajemniczych wydarzeń z przeszłości. W przypadku „Sześć lat później” jest podobnie – z Natalie Avery na pewno wiąże się jakaś tajemnica. Jazda bez trzymanki „Sześć lat później” posiada wszystkie cechy dobrej powieści sensacyjnej. Nie brakuje w niej niespodziewanych zwrotów akcji, wyrazistych postaci czy charakterystycznego dla autora poczucia humoru. Coben swoim zwyczajem nie przestaje wodzić za nos czytelnika i trzeba otwarcie przyznać, że jest w tym mistrzem – niczego i nikogo nie można być pewnym, nie bez powodu jego proza nazywana bywa „wysokooktanową”. Dużym plusem jest także prosta, lecz nie banalna kreacja głównego bohatera – Jake’a łatwo polubić, może nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale od początku powieści czytelnik mu kibicuje. Samą książkę czyta się błyskawicznie, akcja trzyma w napięciu i wciąga od początku, a ze strony na stronę jest tylko lepiej, wydarzenia nabierają naprawdę zawrotnego tempa. Zaskakiwać może bardzo wiele elementów i motywów rodem z klasycznych romansów, jednak wiadomo nie od dziś, że w literaturze sensacyjnej wątek miłosny ubarwia akcję i dodaje jej dramaturgii, i tak też jest tym razem. Fabuła momentami trąci ckliwością, ale ta, na szczęście, złamana została solidną dawką czarnego humoru, więc nie trzeba się obawiać zbyt egzaltowanych opisów i dialogów. Znany schemat Malkontenci mogą narzekać, że to wszystko już u Cobena było, że fabuła wydaje się bardzo podobna do tej obecnej w jego poprzednich książkach („Nie mów nikomu”), że bohater do złudzenia przypomina Myrona Bolitara (najbardziej popularną postać stworzoną przez autora) i że ogólnie przydałoby się nieco więcej świeżości i oryginalności. Po części będą mieć rację, lecz z drugiej strony: po co zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje i wciąż wzbudza niesłabnące zainteresowanie? Proza Cobena jest jak słodkie ciastko, trzeba ją „spożywać” pojedynczo, wtedy smakuje wybornie, w zbyt dużej ilości może się przejeść. Krąży opinia, jakoby „Sześć lat później” należało do najsłabszych powieści autora. Moim zdaniem to nieprawda, książkę dosłownie wchłonąłem w jeden dłuższy wieczór, gdyż fabuła nie pozwoliła mi się od niej oderwać nawet na chwilę. Nie jest to może literackie arcydzieło, lecz na pewno dobry i wciągający kryminał, fani pisarza zdecydowanie powinni sięgnąć po tę pozycję. Zobacz również inne książki tego autora. źródło okładki: www.wydawnictwoalbatros.com
„Sześć lat później” Harlan Coben – recenzja
Już wkrótce rozpocznie się kalendarzowa zima. W tym czasie charakterystyczne jest gwałtowne obniżenie temperatury powietrza panującej na dworze. To z kolei może mieć niekorzystny wpływ na skórę. W szczególności jeśli jesteś osobą, która lubi spędzać wiele godzin na mrozie. Wówczas powinnaś chronić cerę przy pomocy odpowiednich kosmetyków. Które z nich będą idealne na zimę? Uniwersalne kremy ochronne na zimę W tym czasie powinnaś stosować kosmetyki, które zabezpieczą skórę przed działaniem niskiej temperatury oraz silnego wiatru. W ich składzie zawarte są substancje tłuszczowe, które pozostawiają na powierzchni cery niewidoczną warstwę ochronną. Dzięki temu skóra jest chroniona przed nadmiernym wysuszeniem oraz podrażnieniem. Emolium krem barierowy – kosmetyk ten możesz stosować zarówno ty, jak i twoje dziecko. Nie tylko doskonale chroni skórę, ale również łagodzi jej podrażnienia. W sezonie jest odpowiedni jako ochrona przed mrozem, natomiast na co dzień może być stosowany w przypadku skóry wrażliwej i bardzo suchej. Cena tego kremu wynosi ok. 20 zł za tubę o pojemności 40 ml. Neutrogena krem do twarzy na zimę – producenci tej marki specjalizują się w produkcji kosmetyków ochronnych na zimę. Krem silnie nawilża i natłuszcza skórę, dzięki czemu staje się ona odporniejsza na działanie niekorzystnych czynników atmosferycznych. Pomimo dużej zawartości składników tłuszczowych krem nie wykazuje działania komedogennego, czyli nie zatyka porów. Można go kupić w cenie 23–25 zł za opakowanie o pojemności 50 ml. Iwostin Sensitia krem ochronny – kosmetyk ten jest przeznaczony dla cery wrażliwej i alergicznej. Zawiera ceramidy, które regenerują skórę i wzmacniają jej naturalną barierę ochronną. Poza tym obecna w jego składzie woda termalna łagodzi podrażnienia. Za 50 ml tego kremu zapłacisz ok. 20 zł. Kremy ochronne dla narciarzy Wyjeżdżając w góry, powinnaś pomyśleć nie tylko o odpowiedniej ochronie skóry przed mrozem, ale również przed słońcem. W tej okolicy twoja cera jest bowiem narażona nie tylko na działanie niskiej temperatury i wiatru, ale również intensywnego promieniowania słonecznego. Jakie kosmetyki łączą w sobie cechy kremu ochronnego na zimę oraz kremu zabezpieczającego skórę przed promieniowaniem UV? Lirene krem na zimę – kosmetyk ten jest przeznaczony do każdego typu skóry. Zawiera alantoinę, która łagodzi podrażnienie i zaczerwienienie skóry powstające na skutek działania silnego mrozu. Poza tym obecne w jego składzie filtry słoneczne o współczynniku ochrony SPF 20 zabezpieczają skórę przed promieniowaniem UV. Cena tego produktu wynosi ok. 18 zł za tubę o pojemności 50 ml. Dax Cosmetics krem na zimę – kosmetyk ten polecany jest w szczególności narciarzom. Dzięki zawartości filtrów o faktorze SPF 14 zapewnia skórze średnią ochronę przed słońcem. Poza tym chroni ją przed mrozem, a także procesami starzenia (dzięki obecności witamin E oraz C). Zapłacisz za niego jedyne 13 zł (tuba o pojemności 50 ml). Floslek Winter Care – jeżeli jesteś osobą, która lubi aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu, to ten krem będzie odpowiedni dla ciebie. Nada się również na wyjazd na narty w góry, gdzie panuje stosunkowo niska temperatura. Zapewnia skórze ochronę przed mrozem oraz promieniowaniem UV. Szybko się wchłania i nie pozostawia na jej powierzchni tłustej warstwy. Charakteryzuje się stosunkowo niską ceną, bo za tubę o pojemności 50 ml zapłacisz jedyne 10–15 zł. Kosmetyki ochronne wymienione w tym poradniku nadają się do stosowania w chłodne, zimowe dni. Odpowiednio pielęgnując skórę w tym czasie, zapewnisz jej dobre nawilżenie, co zwiększy jej odporność na działanie czynników zewnętrznych.
6 najlepszych kosmetyków ochronnych do twarzy na zimę
Kuchenka mikrofalowa to bardzo popularne urządzenie, znajdujące się w wielu kuchniach. Najnowsze modele mikrofalówek służą już nie tylko do odgrzewania posiłków lub rozmrażania produktów. Teraz wybierając nową kuchenkę, patrzymy m.in. na takie funkcje, jak grill czy gotowanie na parze. Wybór odpowiedniej kuchenki często uzależniamy też od wzornictwa urządzenia – możemy kupić model z nowoczesnym designem lub klasycznym w stylu retro. Ponadto kuchenka mikrofalowa wcale nie musi być droga. Dziś zobaczymy kilka interesujących modeli w budżecie do 400 złotych. Kuchenka mikrofalowa to świetne uzupełnienie niemal każdej kuchni. Są momenty, kiedy nie mamy dużo czasu, aby podgrzać posiłek lub przygotować danie. Za pomocą mikrofalówki cały proces przyrządzania jedzenia zajmie nam maksymalnie kilka minut. Również przydatne jest wykorzystywanie mikrofalówki do rozmrażania produktów. Zamrożone wcześniej pieczywo, mięso czy warzywa będą gotowe do użycia w ciągu kilku minut. Kuchenka mikrofalowa do 400 złotych – co powinna mieć? Na Allegro znajdziemy kuchenki mikrofalowe z różnych segmentów cenowych. Od budżetowych modeli za niecałe 200 złotych, do tych, za które będziemy musieli zapłacić ponad 1000. Nasze poszukiwania funkcjonalnych mikrofalówek zawęzimy do kwoty 400 złotych. Co powinny zatem mieć kuchenki z tej półki cenowej, na co powinnyśmy zwracać uwagę podczas zakupu? Główną funkcjonalnością kuchenek mikrofalowych są podgrzewanie i rozmrażanie produktów. Patrzmy zatem na to, ile i jakie programy do gotowania i rozmrażania mamy dostępne. Ważna jest również moc urządzenia – zarówno podawana dla mikrofal, jak i grilla (jeśli kuchenka jest wyposażona w tę funkcję). To właśnie grill jest kolejną funkcją, w którą powinna być wyposażona mikrofalówka w założonym budżecie 400 złotych. W takim przypadku kuchenka mikrofalowa służy również do przyrządzania dań, grillowania warzyw i mięs bez dodatku tłuszczu. Ponadto ciekawym rozwiązaniem jest funkcja kombi – jest to połączenie pracy mikrofal z grillem. Oznacza to, że w tym samym czasie posiłek może być podgrzewany za pomocą mikrofal, przy równoczesnym opiekaniu przez wbudowany grill. Ponadto kuchenki mikrofalowe mogą być wyposażone w termoobieg, czyli wentylator wspomagający cyrkulację powietrza – wpływa to na równomierne podgrzewanie całego dania. Kuchenki mikrofalowe do 400 złotych – polecane modele Na początek naszego zestawienia przyjrzymy się kuchenkom mikrofalowym od firmy Samsung. Nie możemy tutaj pominąć jednego z popularniejszych modeli kuchenek mikrofalowych w budżecie do 400 złotych. Samsung GE83X wyróżnia nowoczesne wzornictwo – srebrna obudowa, czarny panel dotykowy i zegar, który sprawia wrażenie wtopionego w obudowę. Kuchenka Samsunga została wyposażona w grill, a jego moc wynosi 1200 W. Z kolei moc mikrofal to 800 W. Pojemność kuchenki zaś to 23 litry. Mikrofalówka umożliwia nam podgrzewanie, rozmrażanie i grillowanie, jest też wyposażona funkcję kombi. Obsługa urządzenia jest niezwykle intuicyjna. Wszystkie przyciski na panelu mają ikony i podpisy. Plusem jest również ceramiczne wnętrzne. Obecnie ten model kupimy za około 375 złotych. Na uwagę zasługuje też Samsung MG23K3515AS. Ten model możemy znaleźć na Allegro w różnych cenach, jednak na wielu aukcjach kupimy tę kuchenkę za 400 złotych. Moc mikrofal wynosi 800 W, a pojemność kuchenki to 23 litry. Urządzenie jest również wyposażone w grill, ale sterowanie odbywa się w sposób mechaniczny – za pośrednictwem przycisków i pokrętła. Zaletami na pewno są też ceramiczne wnętrze i funkcja Browning Plus – wydłuża czas pracy mikrofali o 30 sekund, aby dodatkowo opiekać jedzenie za pomocą grilla. Ponadto mamy dostępną funkcję podtrzymywania ciepła potraw. Z kolei funkcja szybkiego rozmrażania z pewnością okaże się przydatna. box:imageShowcase box:imageShowcase Na Allegro w budżecie do 400 złotych znajdziemy również wiele modeli kuchenek mikrofalowych takich firm, jak: Amica, Sharp, Beko czy Severin. W przypadku Amiki znajdziemy m.in. model AMGF23E1GB, czyli 23-litrową kuchenkę o mocy mikrofal 900 W i mocy grilla 1000 W. Kosztuje obecnie około 350 złotych i jest wyposażona aż w dziewięć gotowych programów. Wybieramy wagę i rodzaj jedzenia, a urządzenie samodzielnie dostosowuje program przyrządzania posiłku. W przypadku kuchenek mikrofalowych od firmy Amica na Allegro znajdziemy też wiele podstawowych modeli, których koszt nie przekracza 300 złotych. Sharp z kolei ma nam do zaoferowania m.in. model mikrofali R760S. Parametry mocy (mikrofale 900 W, grill 1000 W) i pojemności (23 litry) są podobne, jak w przypadku wielu kuchenek mikrofalowych w tym pułapie cenowym. Na uwagę zasługuje obecność 13 automatycznych programów, z czego jeden jest dedykowany do przyrządzania pizzy. Sterowanie odbywa się poprzez wykorzystanie jedynie dotykowego panelu. Z kolei Beko ma w swojej ofercie chociażby model MGF23210X o mocy 800 W i pojemności również 23 litrów. Oczywiście nie zabrakło też grilla o mocy 1000 W. Kuchenka jest sterowana mechanicznie – przyciskami i pokrętłem. box:imageShowcase box:imageShowcase Opisywane dotychczas modele prezentują wzornictwo pasujące głównie do nowoczesnych wystrojów kuchni. Z kolei jeśli szukamy kuchenki mikrofalowej w stylu retro, to w budżecie do 400 złotych takie modele oferuje firma Severin. Chociażby model 7892 – jest to mikrofalówka o pojemności 20 litrów. Moc mikrofal wynosi 700 W, a wbudowanego grilla 1000. Sterowanie urządzeniem jest mechaniczne, jak na sprzęt w stylu retro przystało. Jednak osiem automatycznych programów i cyfrowy wyświetlacz świadczą już o użyciu technologii panującej w tym przedziale cenowym kuchenek mikrofalowych.
Kupujemy kuchenkę mikrofalową do 400 złotych
Szukasz słodkiego i orzeźwiającego koktajlu na ciepłe dni? Wypróbuj bezalkoholową pinacoladę z miętą i wiórkami kokosowymi. Ananas zmiksowany z mlekiem oraz sokiem z limonki będzie pieścił podniebienie i szybko zaspokoi pragnienie. Przepis poniżej. Składniki: 1 ananas 500 ml mleka kokosowego sok z limonki wiórki kokosowe mięta Krok po kroku: Ananasa i mleko dokładnie miksujemy. Następnie dodajemy sok z limonki. Koktajl chłodzimy. Podajemy go z wiórkami kokosowymi i miętą. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Pinacolada bezalkoholowa z miętą i wiórkami
Jedzenie i picie są potrzebne do życia tak samo jak powietrze. Coraz większą uwagę przykłada się do tego, co się spożywa. Zdrowe i niskokaloryczne posiłki popijane są zwykle wodą lub sokami 100%. Pamiętać jednak należy, że naturalny, zdrowy i w pełni ekologiczny sok można także zrobić samemu. Wszystko dzięki sokowirówkom. Sokowirówka to sprzęt, który już jakiś czas temu szturmem wdarł się na rynek sprawiając, że każdy miłośnik nowinek technologicznych oraz zdrowego stylu życia chciał wypróbować możliwości tego urządzenia. Obecnie dostępne na rynku sokowirówki różnią się od swoich pierwowzorów. Są nowoczesne, a soki powstające przy ich pomocy są o niebo lepsze niż te na sklepowych półkach. Same urządzenia wyglądają często bardzo atrakcyjnie. Poniżej znajdują się podpowiedzi, jak wybrać dobrą sokowirówkę, aby nie wydać na nią więcej niż 300 złotych. Na jakie parametry zwrócić uwagę by mieć pewność, że owoce i warzywa włożone do urządzenia zamienią się w sok? Sokowirówka – jak działa Aby poznać parametry sokowirówki oraz dowiedzieć się, na co zwrócić szczególną uwagę, należy zapoznać się z zasadą jej działania. Znajomość budowy sokowirówki pozwoli na wybranie sprzętu dobrego i niezawodnego. Wyciskanie soku przez sokowirówkę umożliwia wirujące sito z ostrzami. Ono oddziela sok od miąższu. Klarowny sok spływa wprost do pojemnika. Tak przygotowany napój uznaje się za pełnowartościowy. Jego cechą charakterystyczną jest klarowność. Sokowirówka jest w stanie wycisnąć duże ilości esencji z warzyw i owoców. Wydajność to spory atut tego sprzętu. Niestety sokowirówki uznawane są za urządzenia dość głośne oraz kłopotliwe w utrzymaniu czystości. Czy zatem można wybrać sprzęt, który będzie stosunkowo cichy, a jego czyszczenie nie będzie trudne? Parametry sokowirówki Sokowirówka, jak każdy inny sprzęt gospodarstwa domowego, posiada pewne cechy, na które należy zwrócić uwagę, wybierając urządzenie do swojej kuchni. Oto one: – wielkość pojemnika na miąższ – oczywiście w pojemniku poza miąższem znajdą się także inne odpadki: skórki oraz pestki. Parametr ten jest niezwykle ważny. Wraz z wielkością pojemnika maleje częstotliwość jego opróżniania. Optymalna jego wielkość wynosi od 1 do 3,5 litrów. Warto wybrać model sokowirówki z przezroczystym pojemnikiem. Będzie to ułatwienie w kontrolowaniu jego zawartości. Ponadto pojemnik z możliwością mycia w zmywarce usprawni czyszczenie poszczególnych elementów sokowirówki; – moc sokowirówki – moc w przypadku większości sprzętów gospodarstwa domowego to jeden z najistotniejszych parametrów. Dostępne na rynku sokowirówki to urządzenia o mocy od 150 do 750 W. Pamiętać jednak należy, że im mniejsza moc, tym bardziej ograniczona funkcjonalność sokowirówki. W urządzeniach o mocy do 200 W można wyciskać jedynie miękkie owoce i warzywa. Im moc jest wyższa, tym więcej możliwości da nam oferowany model urządzenia. Warto wziąć tę kwestię pod uwagę i tym samym mieć nieograniczone opcje doboru składników do soku; – regulacja prędkości – to funkcja, która umożliwia zmianę wykonywanych przez sprzęt obrotów. Im prędkość jest wyższa, tym szybciej wyciśnięty zostanie nektar. Regulacja jest także ważna w przypadku przetwarzania składników o różnej twardości. Te miękkie z powodzeniem można wyciskać na mniejszych prędkościach, twarde – wprost przeciwnie; – regulacja gęstości soku – to opcja, która pomoże otrzymać sok o pożądanej gęstości. Wiadomo, że każdy lubi inny rodzaj napoju. Jedni wolą soki klarowne, inni bardziej mętne, gęste. Regulacja gęstości to możliwość, która zadowoli wszystkich; – automatyczne odprowadzanie miąższu – to funkcja, która usprawnia czyszczenie urządzenia. Dzięki niej cały miąższ ląduje w specjalnym pojemniku. Niepotrzebne jest wówczas rozkręcanie sokowirówki w celu jej wyczyszczenia. Właśnie czyszczenie uznaje się w przypadku tych sprzętów za najbardziej kłopotliwe; – blokada kapania – przydatna w sokowirówkach, posiadających lejek. Jego specjalna konstrukcja gwarantuje, że napój nie znajdzie się nigdzie indziej, jak w szklance czy pojemniku; – samoczyszczenie – to funkcja, która, podobnie jak opcja automatycznego odprowadzania miąższu, usprawnia utrzymanie sprzętu w czystości. Dzięki niej sito nie wymaga demontażu w celu czyszczenia; – gumowe nóżki – niewielki i często pomijany element budowy sokowirówki. Dzięki nim sokowirówka nie będzie się przesuwać – nawet, gdy stoi na marmurowym, śliskim blacie. Sokowirówka za 300 złotych Wspomniane 300 złotych, przeznaczone na zakup sokowirówki to kwota rozsądna i wystarczająca, aby wejść w posiadanie dobrego jakościowo sprzętu. Za tę cenę możesz kupić modele o mocy 700 W, posiadające regulację obrotów, z blokadą kapania, opcją samoczyszczenia oraz możliwością mycia poszczególnych elementów w zmywarce. Wśród producentów, takich jak Bosch, Philips, Kenwood oraz Zelmer na pewno znajdziesz coś dla siebie - sokowirówkę nie tylko funkcjonalną, ale i doskonale się prezentującą. Dzień bez soku będzie dniem straconym.
Sokowirówka do 300 zł. Na jakie parametry zwrócić uwagę?
Latem, zmieniamy nie tylko garderobę maluszka, ale także jego obuwie. Wiele mam ma dylemat, jakie buty kupić, by były nie tylko lekkie i przewiewne, ale także zdrowe dla stóp dziecka. Świetną opcją będą popularne crocsy. Czego potrzebują stopy malucha? Wiadomo, że wybór obuwia dla dzieci jest bardzo ważny. To od niego zależy ułożenie stóp, a zatem i postawa dziecka. Odpowiednio dobrane zapobiega skrzywieniom kręgosłupa, płaskostopiu czy chorobom skóry. Dlatego właśnie warto wybierać buty dobrze wyprofilowane oraz wykonane z materiałów dobrej jakości. Kształt dopasowany do stóp dziecka oraz wygodę noszenia zapewnią buty typu crocs. Co oprócz wygody? Buty typu crocs są lekkie, przewiewne, luźne i dopasowują się do kształtu stopy dzięki zastosowaniu innowacyjnego materiału, który ma też zapobiegać poceniu stóp i likwidować brzydki zapach. Między innymi właśnie dlatego warto je wybrać na lato. Dziecięca stopa nie będzie się w crocsach ślizgać ze względu na strukturę podeszwy. Crocsy są też bardzo trwałe i maluchy ich nie zniszczą, nawet bawiąc się w piasku czy spacerując po nierównym terenie. Buty te bardzo łatwo się czyści – wystarczy woda z mydłem. Crocs – pionierzy w lekkich butach Marka Crocs zrewolucjonizowała rynek ,wprowadzając swoje kultowe obuwie. Oryginalne crocsy chwalą wszyscy, którzy je mają. Dzieciaki mogą liczyć na niezwykłą lekkość i wygodę, a w lecie będą cenić to, że stopa się nie poci. Crocsy mają także podeszwę, która zapewnia dobrą przyczepność – maluch nie poślizgnie się nawet na mokrej nawierzchni. Jakie modele oprócz tradycyjnych chodaków oferuje producent? Sandały – wykonane z tego samego materiału co klasyczne crocsy, ale mające kształt sandałków z odkrytymi palcami. Gumowy pasek zabezpiecza stopy przed przemieszczaniem i zapewnia wygodę. Ten model pasuje nawet do dziewczęcych sukienek. Baleriny – w trochę mniej oficjalnej wersji niż skórzane, jednak nadal pasujący do wielu stylizacji. Rodzaj sportowej elegancji. Małe strojnisie z pewnością docenią ten kształt obuwia, a równocześnie mogą liczyć na dużo większą wygodę niż w tradycyjnych balerinkach. Wygoda w niższej cenie Obecnie wielu producentów oferuje także buty typu crocs. Są dostępne w zdecydowanie niższych cenach, w bardzo wielu kolorach i wzorach. Najmłodszym na pewno spodobają się crocsy z podobiznami ich ulubionych bohaterów filmowych, np. z Elzą, bohaterką filmu „Kraina lodu” czy z postaciami z bajek Disneya. Wybierając crocsy produkowane przez inne firmy, warto zwrócić uwagę czy materiał, z jakiego są wykonane, jest odpowiedni dla dziecka. Niektóre są zbyt twarde lub sprawiają, że stopy się pocą. Należy stawiać na sprawdzone marki, takie jak np. Befado. Wybierając obuwie na lato dla dziecka, należy zwrócić uwagę na komfort użytkowania. Pamiętajmy, że maluchy bardzo dużo się ruszają i buciki nie mogą ich obcierać. Dlatego trzeba dobrze dobrać rozmiar. Crocsy pozwolą im poruszać się po niemal każdym terenie i zapewniają wygodę.
Crocsy dla dziecka – dlaczego to idealne buty na lato?
Trudności z wykonaniem prostego skłonu, sztywnienie karku po kilku godzinach pracy przy komputerze, bezskuteczne próby uzyskania smukłej sylwetki, mimo regularnych ćwiczeń na siłowni… Brzmi znajomo? Jeśli tak, z pomocą przyjdzie ci stretching. Rozciąganie mięśni to ćwiczenie absolutnie niezbędne dla każdego, kto chce pracować nad wzmocnieniem i wyszczupleniem ciała. To właśnie stretching pozwala na dłużej zachować jego młodość i elastyczność, a ponadto pomaga znacznie poprawić kondycję całego układu ruchu i podnieść ogólną sprawność fizyczną. Warto zatem poświęcić przynajmniej kilka minut na codzienne rozciąganie, niezależnie od tego, czy jest się amatorem, czy profesjonalnym sportowcem. Jak prawidłowo wykonać stretching, aby przyniósł on jak najlepsze efekty? Dlaczego warto się rozciągać? Stretching to zestaw ćwiczeń polegających na rozciąganiu poszczególnych partii ciała. Służy on przede wszystkim wzmocnieniu ścięgien i mięśni, uelastycznieniu ich oraz zwiększeniu ruchomości stawów. Wykorzystuje się w nim elementy pochodzące z różnych dyscyplin sportu, między innymi gimnastyki, jogi oraz pilates. Stretching jest idealnym wsparciem dla wielu innych ćwiczeń mających na celu rozwijanie mięśni – ożywia je, przygotowuje do dalszego wysiłku, zmniejsza ryzyko wystąpienia kontuzji. Stosowany regularnie, pomaga w zachowywaniu prawidłowej postawy ciała, znacząco poprawia jego kondycję, chroni przed bolesnymi zesztywnieniami i zdrętwieniami. Jest on więc polecany nie tylko sportowcom, ale również osobom, które spędzają dużo czasu przy komputerze lub obsłudze innego urządzenia wymagającego pracy w jednej, niezmiennej pozycji. Siedzący tryb życia, jaki obecnie prowadzi większość z nas, zdecydowanie nie sprzyja rozwijaniu mięśni i dbaniu o ich dobrą kondycję, dlatego też warto stale je wspomagać, aby poprawić ogólną sprawność ruchową. Kolejną korzyścią płynącą ze stretchingu jest to, że poprawia on krążenie krwi, dotlenia mózg i pobudza cały organizm. To właśnie dlatego rano często rozpoczynamy dzień od choćby lekkiego i bezwiednego przeciągnięcia – próbujemy się w ten sposób rozbudzić. Ponadto rozciąganie zmniejsza napięcie mięśni, działa relaksująco i odprężająco. Co więcej, potrafi ono także znacznie wysmuklić sylwetkę i uzyskać ładną rzeźbę bez konieczności znacznej redukcji wagi. Kiedy wykonywać stretching? Rozciąganie to obowiązkowy element przygotowania do właściwego treningu – służy ono rozgrzaniu mięśni, a tym samym zminimalizowaniu ryzyka kontuzji. Powinno pojawić się w końcowej fazie rozgrzewki, po podjęciu pierwszego wysiłku – podczas ćwiczeń należy skoncentrować się głównie na tych partiach ciała, które będą najbardziej zaangażowane w późniejszy trening. Stretching można wykonać także po zakończeniu sesji w celu uspokojenia i zrelaksowania mięśni, a także wydłużenia ich włókien i przyspieszenia regeneracji. Ćwiczenia rozciągające dobrze jest też stosować zaraz po obudzeniu, aby już z samego rana zyskać większą swobodę ruchów oraz dodać sobie energii. Są też dobrą opcją na wieczór, gdyż pozwolą odprężyć się i wyciszyć przed snem. Jak prawidłowo ćwiczyć? Przede wszystkim należy zachować dużą ostrożność, aby nie nadwyrężyć mięśni – podczas nieprawidłowo wykonywanego stretchingu również może dojść do kontuzji! Aby ich uniknąć, warto poprzedzić ćwiczenia delikatną rozgrzewką w postaci kilku skłonów, przysiadów lub krótkiego biegu truchtem. Rozciąganie powinno być spokojne, bez gwałtownych ruchów, przy zachowaniu równomiernego oddechu i odpowiedniego napięcia mięśni. Nie należy jednak nigdy przekraczać granicy bólu – zbyt intensywne ćwiczenia przyniosą więcej szkody, niż pożytku. Warto więc na przemian rozciągać się do momentu, w którym poczuje się opór, a następnie rozluźniać po wytrwaniu chwili w danej pozycji. Najlepiej jest stosować metodę małych kroczków, polegającą na stopniowym wydłużaniu mięśni i zwiększaniu intensywności ćwiczeń. Pamiętaj, że porządny stretching często ma niewiele wspólnego z relaksem i czasem bywa naprawdę męczący! Co będzie ci potrzebne? Jeśli jesteś osobą początkującą, wystarczy ci zwykła mata gimnastyczna – bardziej zaawansowani mogą sięgnąć po specjalne klocki, gumy lub inne akcesoria przeznaczone do profesjonalnego stretchingu. Dobrze jest ćwiczyć w ciepłym dresie i skarpetkach, ponieważ rozgrzane mięśnie będą bardziej podatne na rozciąganie. Możesz również wykorzystać muzykę relaksacyjną, która dodatkowo pomoże ci się odprężyć i rozluźnić.
Stretching. Jak wykonać go prawidłowo?
Jeżeli szukasz nowych bodźców lub po prostu potrzebujesz urozmaicenia w ćwiczeniach, możesz skorzystać z platformy BOSU. Jak ćwiczyć z takim przyrządem? Kto może odnieść najwięcej korzyści? Dokładniej o BOSU BOSU to dwustronna platforma o średnicy około 63 centymetrów, która sama w sobie stanowi hybrydę piłki fitnessowej i stepu. Z jednej strony mamy więc pneumatyczną kopułę – z powietrzem w środku, a z drugiej znajduje się sztywna i płaska powierzchnia, na którą można np. wchodzić lub się o nią opierać. Przyrząd można odwracać na obie strony i wykorzystywać podczas treningu. Nazwa jest skrótem angielskiego wyrażenia Both Sides Up. Nawiązuje ono do możliwości wykorzystania sprzętu. Twórcą tej fitnessowej idei jest David Weck (2000 rok). BOSU rzeczywiście jest wszechstronne. Możemy wykorzystać go do treningu nastawionego na poprawę balansu i równowagi, wzmocnienie mięśni oraz ich wytrzymałości, a także do ćwiczeń gibkościowych. Odnosimy również korzyści na polu propriorecepcji, czyli czucia głębokiego. To pozwala nam rozumieć nasze ciało w przestrzeni. Choreografia i dynamika Ta dwustronna platforma może służyć do układania choreografii przy muzyce. Ułożona jest ona wówczas gumową kopułą do góry. Takie treningi przypominają – raczej wszystkim znane – lekcje stepu. Poziom jest nieco trudniejszy, bo oprócz pamiętania właściwej kolejności kroków, zachowania właściwego rytmu i panowania nad swoim ciałem w przestrzeni, należy jeszcze utrzymywać równowagę w kontakcie z BOSU. Pierwsze zajęcia tego typu powinny skupiać się na wprowadzeniu i przygotowaniu ciała do odnajdowania się we właściwym kontekście sytuacyjnym. Po zrozumieniu podstaw można wprowadzać do nich coraz więcej dynamizmu. Wówczas zachowane są zasady bezpieczeństwa. Trening wzmacniający BOSU to również dobry przyrząd podczas typowego treningu wzmacniającego. Jeżeli tradycyjne ćwiczenia z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała i wolnymi ciężarami są już dla ciebie proste, spróbuj wykonać je na niestabilnym podłożu. Oczywiście zaczynaj od najprostszej wersji i stopniowo utrudniaj sobie zadanie (np. gdy są to przysiady, stań na platformie i wykonaj je poprawnie technicznie, stojąc obunóż na BOSU; dopiero później sięgaj po hantle, wypróbuj wersje na jednej nodze, itp.), dzięki temu unikniesz niepotrzebnych kontuzji. Podczas pompek możesz odwrócić BOSU tak, by kopuła znalazła się pod spodem, a w desce opierać przedramiona właśnie na miękkiej części – ustawionej tym razem na odwrót. Wachlarz wariantów jest tu dość duży. Wytrącenie z równowagi podczas już znanych ćwiczeń sprawia, że angażują one kolejne grupy mięśniowe bądź zmuszają je do bardziej intensywnej pracy. O to właśnie chodzi. Ponadto na BOSU możesz wykonywać ćwiczenia z wyskokiem (np. jump squat – przysiad z wyskokiem). Lądowanie staje się oczywiście odpowiednio trudniejsze. Działaj powoli i z korzyścią Sam przyrząd powinien być indywidualnie dostosowany do danej osoby. Poziom napompowania – taki, by ustawione równolegle na kopule stopy nie zapadały się do środka. Dzięki temu możliwe jest efektywne i bezpieczne wykonywanie ćwiczeń. Wówczas trening jest owocny dla osób, które myślą zarówno o względach estetycznych, poprawie kondycji i wydolności organizmu, jak i lepszych wynikach w innych dyscyplinach sportowych. Początkowo samo utrzymanie równowagi podczas prostych ćwiczeń może być subiektywnie trudne. Jednak systematyka i wytrwałość czynią mistrza. Jeżeli myślisz o tym, by dopiero zacząć się ruszać, bo zbyt dużo czasu spędzasz przy biurku, to rozwiązanie jest jednym ze słusznych. Powodzenia!
Ćwiczenia z BOSU
Sukienka i dodatki już czekają gotowe na studniówkowy bal? Pora zastanowić się nad fryzurą! Tego wieczoru powinnaś wyglądać elegancko, z dozą skromności. Stawiaj na uczesania, które podkreślą niecodzienny charakter stylizacji oraz uwydatnią zalety twojej urody! Wśród wieczorowych fryzur królują wysokie upięcia, koki i plecionki tworzone z warkoczy. Warto też zastanowić się nad klasycznym końskim ogonem, który jest łatwy do wykonania, a poprawki po godzinach spędzonych w tańcu nie sprawią kłopotu. Jak się uczesać, aby wyglądać modnie i stylowo? Zapoznaj się z zestawieniem i wybierz coś dla siebie! Warkocze – fryzury na bal studniówkowy Plecionki i warkocze należą do najbardziej kobiecych fryzur. Sprawiają, że włosy wydają się gęstsze, a całość nabiera pożądanej objętości. W trendach obecnego sezonu można zauważyć, że są też teraz bardzo modne! Na bal studniówkowy uczesz warkocz dobierany, ułóż koronę lub wianek z kłosa albo zainspiruj się splotami francuskimi i duńskimi. Możliwości jest mnóstwo! Do wykonania ich będziesz potrzebowała pomocy mamy lub koleżanki. W sprzedaży znajdziesz też specjalnie zaprojektowane spinki do zaplatania warkoczy, które pomogą ci wykonać fryzurę samodzielnie! Koki – klasyczne upięcia na studniówkę Klasyką wieczorowych fryzur są koki. Zarówno te wysokie, na czubku głowy, jak i niskie, w stylu hiszpańskim. Mogą być gładko ściśnięte, wtedy blasku kosmykom dodadzą spraye nabłyszczające, lub nieco potargane, złożone z loków. Jeśli pragniesz objętości, pomoże ci wypełniacz, który sprawi, że włosy będą wyglądać na gęstsze. Do wyboru masz kilka modeli: pączki z dziurką w środku, twistery i metalowe paski, na których rozkłada się pojedyncze pasma. Przydadzą się również wsuwki i spinki „kokówki”. Niezastąpione przy burzy włosów są specjalne wkrętki, obmyślone po to, by utrzymać całość na miejscu aż do rana. Koński ogon w wersji wieczorowej na studniówkę Kucyk to najprostsza fryzura, która ujarzmi długie włosy. Choć wydaje się banalna, to również w wydaniu wieczorowym może wyglądać świetnie. Starannie wygładź boki, tak, aby pukle nie odstawały od głowy. Gumkę ukryj pod pasmem włosów lub postaw na ozdobną wersję. Na topie są teraz tzw. Hair Cuff, które posiadają metaliczną lub plastikową obręcz. Taki dodatek świetnie urozmaica fryzurę, nadając jej niecodzienny charakter. Przy związanych włosach możesz zaszaleć z biżuterią. Przy odkrytej szyi świetnie zaprezentują się długie, bogate w kryształki i cyrkonie kolczyki. Fale i loki na studniówkę Fale i loki na włosach świetnie podkreślają kobiecość. Warto przy okazji studniówki postawić właśnie na takie uczesanie. Zaletą jest fakt, że można je zakręcić nawet w domowym zaciszu, bez konieczności wizyty u fryzjera. Do tego celu użyj lokówki, termoloków, wałków lub papilotów. Każde to narzędzie daje inny efekt. Jaki będzie pasował do twojej stylizacji? Koniecznie przetestuj wszystkie! Przygotowania warto rozpocząć już miesiąc przed balem, aby nie popełnić błędu tuż przed wyjściem! Fryzury z przepaskami – pomysły na studniówkę Prócz klasycznych fryzur, które wiodą prym w trendach studniówkowych, możesz też zainteresować się nowoczesnym spojrzeniem na balowe stylizacje. Przepaski to akcesoria, które łatwo jest ułożyć na głowie, a brak opadających na twarz kosmyków zapewnia komfort jak nic innego! Przejrzyj ofertę sprzedawców i przeanalizuj swoją kreację. Do bogato zdobionej sukienki dobierz prostą, czarną lub złotą opaskę bez ozdób. Do balowej sukni w minimalistycznym stylu dołącz dodatek urozmaicony piórami, cyrkoniami lub kokardą. Możesz je nosić z rozpuszczonymi włosami, jak i upięciami. W każdym przypadku prezentują się po prostu świetnie! Planowanie studniówkowej stylizacji to ważny aspekt przygotowań! Chcesz przecież wyglądać i czuć się bajecznie. Podczas wybierania sukienki, dodatków i butów, nie zapomnij o włosach! Najmodniejsze w tym sezonie są plecionki i warkocze oraz koki i upięcia z akcesoriami!
Najmodniejsze fryzury na bal studniówkowy
G Pro to klawiatura mechaniczna typu tenkeyless, czyli pozbawiona bloku numerycznego. Urządzenie wyposażone jest w szybkie przełączniki Romer-G z podświetleniem RGB, ma być wytrzymałe i łatwe w transporcie. Czy warto wydać na nie około 540 zł? Nareszcie producent wprowadził do oferty nową klawiaturę mechaniczną TKL. Ostatnim tego typu urządzeniem Logitecha był model G410 Atlas Spectrum, efektowny i futurystyczny. G Pro cechuje się już minimalistycznym designem, na pierwszy rzut oka wygląda jak mniejsza wersja G810 Orion Spectrum. W sprzedaży pod tą samą nazwą – G Pro – jest także myszka, producent stworzył więc gotowy zestaw dla graczy e-sportowych i wymagających użytkowników. Myszkę już przetestowałem (Test myszki Logitech G Pro – najlepsza do e-sportu?), okazała się świetna. Sprawdźcie, jak spisała się klawiatura. Specyfikacja Logitech G Pro przełączniki: Logitech Romer-G skok 3 mm, punkt aktywacji 1,5 mm, siła nacisku 45 g wytrzymałość przełączników: 70 mln wciśnięć podświetlenie RGB: 16,8 mln kolorów wypinany kabel USB o długości 1,8 m wymiary: 360 x 153 x 35 mm waga: 980 g (bez kabla) Wyposażenie i konstrukcja Zestaw jest skromny, a kartonowe opakowanie prezentuje się oszczędnie. Z klawiaturą jest tylko wypinany kabel USB w materiałowym oplocie – mierzy 180 cm, ma filtr ferrytowy oraz opaskę z rzepu. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Producent inspirował się klasycznymi klawiaturami typu TKL, ale G Pro nie jest bezpośrednią kopią kanciastych urządzeń Cooler Mastera, WASD Keyboards lub Ducky. Obudowa jest szersza, klawisze zostały przysunięte do przedniej krawędzi, a kształt rogów zaokrąglono. Inne są także materiały – na zewnątrz dominują matowe tworzywa sztuczne, ale boki zostały wykonane z połyskującego tworzywa. Układ klawiszy to mieszanka QWERTY UK z wersją US. Lewy Shift jest długi i nie ma obok niego dodatkowego ukośnika, zaś Enter jest duży. Odstępy pomiędzy blokami zostały zachowane, obyło się bez większych modyfikacji układu. Jedynie prawy klawisz Windows został zastąpiony przez przycisk funkcyjny, który wyzwala skróty multimedialne znajdujące się w rzędzie F9–F12 oraz przyciskach Print Screen, Scroll Lock oraz Pause Break – dodatkowe oznaczenia funkcji znajdują się na krawędziach nasadek. Dwie diody statusowe (Caps Locka oraz Scroll Locka) zostały przesunięte nad rząd klawiszy funkcyjnych, gdyż nad blokiem sterowania kursorem znalazły się dwa dodatkowe przyciski, czyli włącznik podświetlenia oraz trybu gier. Nasadki klawiszy są wysokoprofilowe, matowe i wyraźnie wklęsłe, bardziej niż w klawiaturach opartych o niemieckie przełączniki Cherry MX. Kapturki zostały wykonane z tworzyw ABS, a srebrne czcionki są zespolone z nasadkami (double-incjetion). Tło klawiszy jest czarne, diody rozświetlają tylko oznaczenia główne i dodatkowe. Podświetlenie jest mocne, nasycone i równe, gdyż diody schowane są bezpośrednio w przełącznikach. Szkoda, że biel nadal nie wygląda naturalnie, wyraźnie wpada w błękit. Romer-G to mechanizmy stworzone z myślą o graczach, mają wyeliminować wady już nieco wiekowych Cherry MX. Skok przełącznika jest spłycony – ma 3 mm zamiast 4 mm, a punkt aktywacji z zapadką następuje już po 1,5 mm. Wymagany nacisk odpowiada przełącznikom Cherry MX Brown, wynosi 45 g. Prawy bok zdobi duży napis PRO w kolorze szarym, a gniazdo microUSB trafiło na środek tylnej krawędzi. Wtyk kabla microUSB wygląda jak ten z myszki G403 Prodigy Wireless (test) – ma dodatkowe prowadnice zabezpieczające, ale gniazdo jest także kompatybilne ze zwykłymi przewodami microUSB. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Spód obudowy jest gęsto żłobiony i połyskuje. W rogach oraz przy przedniej krawędzi wyklejono duże podkładki silikonowe, a uwagę zwracają również podwójne i ogumowane nóżki. Mniejsze oferują odchylenie o kącie 4º, a większe regulację o kącie 8º. Obudowa G Pro jest płaska, więc odchylenie 4º odpowiada konkurencyjnym klawiaturom ze złożonymi nóżkami, np. schodkowej Cooler Master Masterkeys Pro S. Wykonanie Logitech G Pro jest bardzo dobre. Tworzywa są wysokiej jakości, całość sztywna i zwarta – konstrukcja nie trzeszczy i nie ugina się pod naciskiem. Strona wizualna prezentuje się ciekawie – poszerzenie obudowy początkowo wygląda dziwnie, szczególnie w porównaniu do węższych klawiatur TKL, ale dobrze, że producent postanowił dodać coś od siebie. W efekcie klawiatura G Pro wygląda minimalistycznie, ale nie jest staromodna. Oprogramowanie Konfiguracja klawiatury odbywa się za pomocą oprogramowania Logitech Gaming Software. Interfejs jest estetyczny, program działa stabilnie i oferuje duże możliwości. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Ekran główny wita użytkownika grafiką klawiatury oraz paskiem zakładek. Na klawiaturze podświetlone są klawisze funkcyjne oraz dodatkowe – to również skróty do kolejnych kart. Kliknięcie rzędu funkcyjnego przenosi do drugiej zakładki, czyli konfiguracji profilów i programowania klawiszy. Rzędowi F1–F12 można nadać różne funkcje: nagrać makra (także z kliknięciami myszki), skorzystać z funkcji multimedialnych, a nawet opcji wprowadzania bloku tekstu. Zmian dokonuje się w profilach, które przełączają się automatycznie dla wybranych gier i aplikacji. Zakładka z żarówką zawiera regulację podświetlenia RGB. Do wyboru jest konfiguracja swobodna, strefowa oraz zaprogramowane efekty (typowe fale, pulsowanie i reakcja na wciśnięcia). Można tworzyć także własne kompozycje (chociaż jest to trudne) lub skorzystać z dzieł użytkowników – tych jest dużo i robią wrażenie. Zakładka z joystickiem zawiera ustawienia trybu gier, aktywować go można dodatkowym przyciskiem na klawiaturze. Możemy wybrać, które przyciski mają być nieaktywne, program daje pełną swobodę. Kolejna karta to statystyki, czyli mapy termiczne ilości wciśnięć klawiszy lub czasu ich wciskania. Prezentowane są po rozgrywce w formie grafiki, a także na żywo, za pomocą podświetlenia klawiatury. W praktyce Podwójne nóżki to świetny pomysł, a zarazem rzadko stosowane rozwiązanie. Klawiatura leżąca płasko w mocnym stopniu ogranicza niezdrowe zadzieranie nadgarstków, które często ma miejsce podczas rozgrywki. Najchętniej korzystałem jednak z mniejszych nóżek, które poprawiały komfort pisania. Nadal jednak trzeba trochę zadzierać nadgarstki lub unosić dłonie. W zestawie powinna znaleźć się podpórka, choćby w formie zwykłej, piankowej podkładki, niekoniecznie wpinanej jak w klawiaturach Corsair (np. K65 Gaming). Docenić należy wypinany przewód, który sprawdza się nie tylko w transporcie, ale także podczas czyszczenia urządzenia. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Przełączniki Romer-G nie spotkały się niegdyś z ciepłym przyjęciem, ja również na nie narzekałem, ale niedawno zmieniłem zdanie. Trzeba przyznać, że sprężystość odbicia i odskok klawiszy jest lepszy w klawiaturach z Cherry MX. Jednak po czasie zaczął mi przeszkadzać ich głęboki, czteromilimetrowy skok – pisanie i granie stawało się męczące. Skrócony zakres ruchu Romer-G jest według mnie dużo lepszy, punkt aktywacji następuje wcześniej, a wymagana siła nacisku jest taka sama, jak w Cherry MX Brown. W efekcie klawisze, mimo wysokiego profilu nakładek, pracują lżej, a na klawiaturze pisze się szybciej. Romer-G są cichsze od Cherry MX – nadal słychać stukot przy silnym wciskaniu klawiszy, ale jest on wyraźnie stłumiony. Japońskie przełączniki są także trwalsze – wytrzymują 70 mln wciśnięć w porównaniu do 50 mln konkurencji. Wymagają jednak precyzji, dosyć łatwo je wcisnąć przypadkowo, nawet lekko opierając się o klawisz. Mimo wszystko w ogólnym rozrachunku nie ma z tym większego problemu. Szybko przyzwyczaiłem się do grania i pisania, po kilku chwilach korzystałem z klawiatury z czystą satysfakcją. Ghosting nie dawał się we znaki. Logitech G Pro nie zablokuje się podczas wciskania do 26 klawiszy jednocześnie. To niby gorszy wynik od Cherry MX, ale w praktyce różnica nie ma znaczenia. Podsumowanie Logitech G Pro to bardzo dobra klawiatura TKL. Zastąpiła u mnie Cooler Mastera Masterkeys Pro S z Cherry MX Brown, używam jej intensywnie już od dwóch miesięcy i nie żałuję zakupu. Konstrukcja jest trwała, moim zdaniem wygląda bardzo dobrze i tak samo sprawuje się w praktyce. Przełączniki Romer-G mają swoje ograniczenia – nasadki przeznaczone do Cherry MX nie będą do nich pasować, zastosowano również tworzywa ABS podatne na polerowanie. Skrócony skok klawiszy uważam za zdecydowaną zaletę. Przyda się nie tylko do gier, ale również do pisania. Klawiatura jest droga, kosztuje około 540 zł. W tej cenie powinna mieć podkładkę pod nadgarstki. Urządzenie będzie jednak kompatybilne z podkładkami typu TKL, czyli np. akcesoriami od Razera lub Cooler Mastera. Jeśli jednak wpinana podkładka to priorytet, pozostaje wybrać klawiaturę Corsair K65 Gaming – to główny konkurent G Pro. K65 jest metalowa, nie ma wypinanego kabla, podwójnych nóżek, a jej podpórka jest niestety mocno kątowa i może okazać się za krótka. Jeśli nie wyobrażamy sobie życia bez bloku numerycznego, lepiej sięgnąć po Logitech G810 – to bardzo podobna konstrukcja do G Pro, wyposażana w dodatkowe przyciski multimedialne i rolkę głośności, ale z kablem zamocowanym na stałe. Zalety: bardzo dobre wykonanie; mocny i wypinany kabel; dobra ergonomia i kompaktowe wymiary; efektowne podświetlenie i ładny design; szybkie i płytkie przełączniki Romer-G. Wady: brak podpórki; odskok klawiszy gorszy niż w Cherry MX.
Test klawiatury Logitech G Pro – kompaktowa i profesjonalna
Niedrogi to oczywiście pojęcie względne, ale patrząc na ogólne ceny urządzeń audio – taki właśnie jest wzmacniacz Denona. To urządzenie, które powinno sprawdzić się na początku naszej audiofilskiej drogi. A my sprawdzamy, czy rzeczywiście tak jest. Budowa i funkcje Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu srebrnej wersji PMA-720AE było krótkie: wow. Denon wcale nie wygląda na urządzenie z półki budżetowej – szczotkowany albuminowy front świetnie się prezentuje i każe nam przypomnieć, że dekadę temu urządzenia w tej cenie wykonane były zazwyczaj z topornego plastiku. A tutaj – sprzęt, który świetnie zaprezentuje się w naszym wnętrzu. Do wyboru jest również wersja czarna, pewnie nieco mniej efektowna. Klasyczny design frontowych pokręteł i przełączników również budzi uznanie. W centrum duże pokrętło regulacji głośności. Po lewej pokrętła balansu i tonów wysokich oraz niskich. Te ostatnie możemy odciąć od sygnału audio, wciskając umieszczony wyżej przycisk source direct. Tak też zrobiliśmy w naszym teście. box:imageShowcase box:imageShowcase Dla fanów podbicia dźwięku jest też przycisk Loudness. Po prawej selektor źródła. Denon obsłuży dźwięk z pięciu źródeł, nie zabrakło też pętli magnetofonowej. To dobrze, że PMA-720AE wyposażony został w przedwzmacniacz gramofonowy (MM) – coraz popularniejsze dziś płyty gramofonowe posłuchamy więc bez zakupu dodatkowego urządzenia, poza gramofonem oczywiście. Z kolei wyjście pre out umożliwia podłączenie do Denona aktywnego subwoofera – jeśli macie ochotę podenerwować trochę sąsiadów. Japoński wzmacniacz waży nieco ponad 7 kilogramów – to już przyzwoita masa jak na ten rodzaj urządzenia. Nauki starej audiofilskiej szkoły nie pozostają nam obojętne – im cięższe urządzenie, tym zazwyczaj lepiej dla dźwięku. Denon ma też gniazdo słuchawkowe na froncie – rzecz, która może się przydać. Kabel sieciowy jest przymocowany na stałe do wzmacniacza, więc odpadają eksperymenty z jego podmianą na bardziej audiofilski egzemplarz. W zestawie znajdziemy pilot zdalnego sterowania, który obsłuży również inne urządzenia Denona, w tym odtwarzacz sieciowy. Według producenta Denon doprowadza 50 watów mocy do każdego kanału, przy obciążeniu ośmiu ohmów. Przy czterech ohmach moc rośnie do 85 W. W trybie standby PMA-720AE pobiera zaledwie 0,3 W energii, za co trudno go nie pochwalić. Nie byliśmy specjalnie litościwi dla wzmacniacza i podłączyliśmy go do lubiących dużo prądu czteroohmowych głośników Dynaudio Audience 52. To kolumny preferujące wzmacniacze z wyższej niż Denon półki, więc japońskie urządzenie nie miało łatwego zadania. Brzmienie PMA-720AE to wzmacniacz, który gra dźwiękiem potężnym, zwolnionym nieco ciemnym i z lekko wycofaną górą. Jest raczej łagodnie i ciepło, na czym nieco traci bezpośredniość przekazu. Taki rodzaj brzmienia jest jednak przyjemny szczególnie, gdy słuchamy przez długi czas. Brzmienie Denona dobrze wtapia się w tło przez swój brak nachalności. Spodobała nam się scena stereofoniczna – całkiem szeroka i dająca poczucie trójwymiarowości, choć bez precyzyjnej lokalizacji instrumentów. Przez ogólną potężność i lekkie zaokrąglenie, brzmienie Denona nieco cierpi na dynamice i szybkości. Jednak mimo to, album „Random Access Memory” Daft Punkt zabrzmiał przyjemnie i zachęcał do tańca – do czego został zresztą stworzony. Z kolei relaksująca muzyka Jorge Ben Jora została odtworzona tak jak powinna – nieco ospale, powoli, ale rytmicznie. Trochę brakowało nam najniższego basu i dynamiki. Podsumowanie Denon PMA-720AE to udana konstrukcja, oferująca nie tylko dobrą jakość wykonania i ciekawy wygląd, ale też – co chyba ważniejsze – dobre brzmienie. Muzykalny, lekko spowolniony sound Denona świetnie sprawdzi się przy długich odsłuchach czy graniu w tle. A jeśli już zasiądziemy na fotelu przed głośnikami, to docenimy także dobrze przedstawioną przestrzeń nagrań i całkiem dokładne barwy instrumentów.
Denon PMA-720AE – sprawdzamy, co potrafi niedrogi japoński wzmacniacz
Urządzanie pokoju dla chłopca to wyzwanie. Mały mężczyzna często ma swoje zdanie i kwestionuje wiele rozwiązań, które mu proponujemy. A może warto pójść tym tropem i urządzić pokój marzeń, uwzględniając oczekiwania syna, ale dostosowując je do jego wieku? Co lubią chłopcy? Samochody i motocykle – rzecz oczywista. Wszystko, co ma dwa lub cztery koła i jeździ, jest mile widziane. Druga sprawa – sport. I nie są to rolki czy fitness. Chłopcy wybierają najczęściej piłkę nożną, siatkową lub koszykową, dlatego przy urządzaniu kącika małego mężczyzny warto to wszystko wziąć pod uwagę. Są też tacy chłopcy, którzy – mimo zainteresowań motoryzacją – lubią np. rysować, malować, lepić z plasteliny. Są też wrażliwi muzycy. Generalną zasadą przy dekoracji pokoju chłopca jest branie pod uwagę jego oczekiwań i marzeń, a także potrzeb związanych z wiekiem. Młodszy chłopiec nie będzie potrzebował tyle przestrzeni do nauki, co starszy. Pokój małego piłkarza Mali chłopcy to zwykle fani piłki nożnej. Miłośników tego sportu można zaskoczyć, kupując dywan przypominający murawę boiska. Taki gadżet doskonale będzie nadawał się do gry w kapsle lub odtwarzania rozgrywek za pomocą ludzików z LEGO i piłeczki do ping-ponga. Dywan-boisko możesz kupić w kilku rozmiarach: 60x100, 80x150, 120x170, 140x190, 180x260, 200x290, 240x330, 280x370. Najlepsze pewnie będą te uniwersalne. Jaka jest cena? To zależy od wielkości. Za dywan w rozmiarze 140x190 cm zapłacimy 199 zł. Pokój rycerza Który chłopiec nie marzy o wyjątkowym łóżku? Najlepiej, żeby było oryginalne, piętrowe i przypominało zamek. Jeśli pokój twojego małego mężczyzny jest sporych rozmiarów, a ty dysponujesz odpowiednią gotówką, dlaczego nie kupić łóżka przypominającego zamek. Masz do wyboru tapczany lub łóżka na piętrze, zbudowane z drewna. Kupno tapczanu-zamku to dobra okazja do przejścia z etapu spania w łóżku niemowlęcym. Zachęci ono dziecko do samodzielności. Będzie też atrakcją dla przedszkolaka. Łóżko wykonane jest z płyt MDF i drewna. Jego wymiary to 155x80x80 cm. Po bokach zamontowano barierki, które mają zapobiec spadnięciu dziecka podczas snu. Cena takiego łóżka to 819 zł. Do tego należy dokupić materac. To nie jedyna wersja łóżka przypominającego zamek. Na Allegro kupimy także takie, w którym materac jest usytuowany na piętrze, wchodzi się na niego po specjalnych schodach, a obok dostawiona jest rycerska wieża. Cena takiego łóżka bez materaca to nawet 2000 zł. Pokój sportowca Jeśli twój syn to urodzony sportowiec, gadżetem, który przyda mu się w pokoju, może być tarcza do gry w darta lub worek treningowy. Takie akcesoria nie tylko trenują kondycję fizyczną, ale też rozwijają koordynację ręka-oko i kształtują szybkość reakcji na różne bodźce. Powieszone w domu, mogą być formą wyżycia się, upustu negatywnych emocji. Worek treningowy w komplecie z rękawicami kupisz na Allegro już za ok. 39 zł, a tarczę do gry w darta – za 14,20 zł.
Gadżety, które sprawią, że pokój chłopca będzie niebanalny
To niezwykła przygoda na lata, pełna pasjonujących badań, historii, a może nawet sposób na inwestycję. Oto przewodnik, jak zostać filatelistą, i co jest pasjonującego w znaczkach. Początki zazwyczaj są skromne. Wielu zbieraczy zaczynało podobnie: od abonamentu na znaczki wykupione przez dziadka na poczcie albo odklejania nad parą egzotycznego znaczka z koperty z życzeniami od rodziny z zagranicy. W PRL-u filatelistyka cieszyła się dużą popularnością. Nie brakowało sklepów ze znaczkami, w dniu emisji wyjątkowych okazów na pocztach ustawiały się kolejki. Trener Wacław Jarząbek z kultowego filmu „Miś” Stanisława Barei, którego brawurowo zagrał Jerzy Turek, też był zapalonym zbieraczem znaczków. Choć listy i kartki pocztowe niemal zupełnie odeszły do lamusa, wciąż nie brakuje dziś pasjonatów filatelistyki. Trzeba przyznać, że to niezwykle kształcące i poszerzające horyzonty hobby. A może przy okazji uda się na nim coś zarobić? Jak zacząć, na co zwracać uwagę i co daje zbieranie znaczków? Oto krótki przewodnik nie tylko dla początkujących. Od czarnej jednopensówki Choć pierwsze udokumentowane użycie czegoś, co dziś nazwalibyśmy przesyłką kurierską, sięga starożytnego Egiptu, to historia znaczków pocztowych zaczyna się właściwie dopiero niecałe 180 lat temu. Pierwszym znaczkiem był tak zwany Penny black. Wydała go poczta brytyjska, widniał na nim wizerunek młodej królowej Wiktorii. Miał czarne wypełnienie i wartość 1 pensa, stąd ta potoczna nazwa. I już tu zaczyna się ciekawa historia, która pokazuje, jak interesująca może być filatelistyka. Mimo że to najstarszy znaczek świata, nie jest dziś okazem niedostępnym i nie osiąga niebotycznych kwot, zapewne dlatego że w wielu egzemplarzach przetrwał do dziś. Wyprodukowano ich aż niemal 70 milionów. Dwadzieścia lat później do obiegu trafił pierwszy polski znaczek. Pojawił się w Królestwie Polskim w 1860 r. W tym czasie pierwsze znaczki były również na innych kontynentach. Dziś niektóre okazy z USA czy Europy z dekady 1860 można znaleźć na Allegro w cenie od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych. Z dekady wcześniej są nieco droższe. Wraz z wprowadzeniem pierwszych znaczków pocztowych pojawili się również pierwsi kolekcjonerzy. Wtedy korzystali oni z wielu przedmiotów, które pomagały w przechowywaniu i gromadzeniu kolekcji. Dziś jest podobnie. Warto się w nie zaopatrzyć, myśląc poważnie o znaczkach. Podobnie jest z literaturą. Pomocne będą wszelkie katalogi (najpopularniejsze są Fischera) oraz czasopisma dla pasjonatów, np. "Filatelista” lub „Przegląd filatelistyczny". . Niezbędnik kolekcjonera Podstawowym narzędziem filatelisty jest klaser. Wybór w tym względzie jest ogromny, a ceny wahają się od kilkunastu do kilkuset złotych. Warto jednak zaopatrzyć się w trwały egzemplarz, który pozwoli na bezpieczny transport skarbów. Można również kupić pojedyncze karty albumowe na znaczki, a do tego folie lub karty ochronne oraz kasety na pocztówki ze znaczkami. Stosunkowo niedrogim, ale niezbędnym przedmiotem jest lupa. Dostępnych jest wiele różnych modeli: poręczne, stojące, przyczepiane do okularów, ze światłem. Pozwalają one dostrzec wiele szczegółów, które czynią znaczek wyjątkowym, takie jak usterki czy elementy rysunków bądź zdjęć. Niezbędna będzie również pęseta – tutaj wydatek wynosi zaledwie kilkadziesiąt złotych. Poza wygodą chroni ona przed zabrudzeniem i uszkodzeniem znaczka podczas umieszczania w klaserze. Dostępne są również zestawy do rozpoznawania znaków wodnych, suszenia znaczków czy gilotyny do hawidów (koszulek ochronnych). Najważniejszy zestaw dla początkującego zbieracza to klaser, lupa i pęseta. Całość kosztuje ok. 100 zł. Nisza i inwestycja Akcesoria niezbędne do rozpoczęcia przygody z filatelistyką nie są drogie. Podobnie może być ze znaczkami pocztowymi. Warto zdecydować się na pewne ograniczenia. Filatelistyka to hobby tak rozbudowane, że lepiej wybrać niszę. Można ograniczyć się do pewnego okresu, rodzaju, tematyki. Podział na regiony świata może nie wystarczyć, nawet jeżeli wybierzemy tylko Polskę. Na Allegro nasz kraj został podzielony na kilkanaście kategorii. Osobną mają np. Wolne Miasto Gdańsk albo lata 80-te. Popularne są podziały tematyczne. Na przykład znaczki sportowe, z których można wyodrębnić olimpijskie. Są też osobne kategorie dla znaczków z fauną i florą, marynistycznych, motoryzacyjnych czy związanych z Solidarnością. Nie ma chyba dziedziny życia, która nie znalazłaby się na znaczkach. Jest jeszcze jedna kategoria niezwykle pożądana przez filatelistów: znaczki z błędami lub podrabiane, fałszywe. Zazwyczaj są to małe serie i osiągają one wysokie ceny. Felery mogą być różne: błędy w druku, braki ząbkowania czy koloru. Bywają znaczki z grafiką wydrukowaną do góry nogami. Jednym z najsłynniejszych i najbardziej poszukiwanych polskich znaczków jest właśnie okaz z takim błędem. To bokserzy wydrukowani odwrotnie na znaczku z olimpijskiej serii z okazji igrzysk w Melbourne w 1956 r. Jego cena katalogowa wynosi kilkadziesiąt tysięcy złotych. Inwestując w znaczki, trzeba się jednak liczyć z dużą loterią tego hobby. Trzeba być cierpliwym (często inwestowanie w znaczki to zamrożenie kapitału na wiele lat), mieć dużą wiedzę, no i szczęście. Ceny zależą nie tylko od unikatowości samego egzemplarza czy serii, ale też relacji popytu i podaży. Czy potraktujemy filatelistykę inwestycyjnie, czy też nie, warto uczestniczyć w wystawach, śledzić fora internetowe, poznawać historię znaczków, przeglądać aukcje. Bo filatelistyka to nie tylko zbieranie wyjątkowych okazów, ale także sposób na życie.
Znaczki pocztowe dla każdego
Wydaje się, że wybór nawilżacza powietrza to czynność banalna, która nie wymaga żadnego zastanowienia – po prostu bierzesz pierwszy lepszy, byle nie był za drogi i już. Jest to jednak błąd – źle wybrany może nie przynieść oczekiwanego efektu, a nawet wręcz zaszkodzić. Do czego służą nawilżacze powietrza? Należy zacząć od ustalenia, jakie powietrze jest w domu. Nawilżacze powietrzamają za zadanie dodać wilgoci do zbyt suchego. Jest to ważne dla zdrowia przebywających wewnątrz osób, ponieważ nawilżone błony śluzowe to mniejsza szansa ich infekcji. Idealna wilgotność powietrza to 40-60%. Jak sprawdzić, jaka panuje w domu? Do tego posłuży wilgotnościomierz. Właściwą wilgotność można osiągnąć za pomocą nawilżaczy ceramicznych, parowych, mechanicznych lub ultradźwiękowych. Czym się różnią? Rodzaje nawilżaczy i ich funkcje Nawilżacze ceramiczne to pojemniki, które napełnia się wodą i wiesza na grzejniku. Gdy nagrzewają się od niego, woda zaczyna parować, nawilżając w ten sposób powietrze w pomieszczeniu. Modele parowe działają podobnie. Znajduje się w nich woda, a podłączane są do gniazdka elektrycznego, dzięki czemu następuje gotowanie, a co za tym idzie – parowanie cieczy. Poleca się je do pokojów dziecięcych. Natomiast nawilżacze ultradźwiękowe – zgodnie z nazwą – rozbijają cząsteczki wody za pomocą ultradźwięków, co pozwala wytworzyć wilgotną mgiełkę. Para może być podgrzewana lub pozostać chłodna. Ostatni rodzaj, czyli nawilżacze mechaniczne, nawilżają znajdujący się w obudowie wkład, a następnie wydmuchują wilgoć na zewnątrz za pomocą wentylatora pary wodnej. Proces nawilżania w ten sposób jest dość powolny i najbardziej hałaśliwy – podczas pracy słychać szum powietrza przepływającego przez urządzenie. Co jest ważne przy wyborze? Można nabyć zwykły nawilżacz powietrza, czyli prosty, ceramiczny model. Dobrze jednak skorzystać z bardziej zaawansowanych rozwiązań, np. nawilżaczy wyposażonych w filtry. Dla osób cierpiących na alergię polecany jest filtr HEPA – zmniejsza on ilość alergenów w powietrzu oraz redukuje unoszące się w nim drobiny kurzu. Można zastosować też filtr węglowy, który ma za zadanie zredukować nieprzyjemne zapachy. Jak dobrać odpowiedni nawilżacz do pomieszczenia? Nie ma nawilżaczy uniwersalnych, pasujących do każdego miejsca, w jakim zostaną powieszone. Przy każdym podana jest przez producenta informacja o tym, do jakiego rozmiaru pomieszczenia będzie się nadawać. Kubaturę taką mierzy się poprzez pomnożenie jego wysokości oraz szerokości. Jeśli natomiast chodzi o rodzaj, tu musimy wziąć pod uwagę hałas wytwarzany przez nawilżacz, ilość pobieranej energii (jeśli jej potrzebuje) oraz podobne czynniki. Funkcje dodatkowe Nawilżacz może mieć dodatkowe funkcje, które dają rozmaite efekty. Często spotyka się nawilżacze mechaniczne, do których można wlać olejki aromatyczne – pozwala to nie tylko na nawilżenie powietrza w mieszkaniu, ale również wprowadzenie do niego przyjemnego zapachu. Są także specjalne wkłady inhalacyjne, które przydadzą się osobom, mającym problemy z zatokami lub chorującym na astmę. Wiele modeli każdego rodzaju posiada funkcję jonizacji. Wytwarzają one jony ujemne, które oczyszczają powietrze, redukując unoszące się w nich drobnoustroje i pasożyty. Ile kosztują nawilżacze? Koszt nawilżacza uzależniony jest przede wszystkim od jego rodzaju. Nawilżacz ceramiczny to nieduży wydatek – od kilku do kilkudziesięciu złotych. Na przykład ozdobny nawilżacz powietrza kosztuje zaledwie 7 złotych. Droższe są nawilżacze ultradźwiękowe – elektryczny nawilżacz powietrza świnka to koszt co najmniej 50 złotych. Jeżeli posiada się duży budżet, można zainwestować w rozbudowane modele, jak na przykład nawilżacz ultradźwiękowy RAVANSON UH-2010. Jego cena to 97 złotych, a w zamian za to otrzymuje się estetyczne, niewielkich rozmiarów urządzenie o pojemności 3,2 l z płynną regulacją mocy nawilżania. Wyposażone jest we wskaźnik poziomu wody i kontrolkę pracy. Podsumowując Nawilżacz należy dobierać pod kątem wielkości pomieszczenia oraz zdrowia osób, które będą w nim przebywać. Trzeba zwrócić szczególną uwagę na potencjalne problemy z alergiami oraz drogami oddechowymi mieszkańców i dobrać nawilżacz, który nie tylko zwiększy wilgotność powietrza, ale również pomoże w tych przypadłościach. Ponieważ koszt takich urządzeń nie jest duży, nie będzie to problem dla domowego budżetu.
Jak wybrać nawilżacz powietrza?
Co założyć na wesele wiosną? Jakie kreacje będą najmodniejsze na wiosnę 2016? Podpowiadamy zestawy, które się sprawdzą. Sukienka w kwiaty na wesele Wiosną 2016 nie przejdziemy obojętnie obok kreacji w kwiaty. Najmodniejsze będą jasne odcienie: błękity, brzoskwinie, pistacje, róże. Podpowiadamy, że w tym sezonie modne florystyczne motywy pojawią się na różnych krojach sukienek: od rozkloszowanych po ołówkowe. Każdy znajdzie fason romantycznej sukienki podkreślający sylwetkę. Pudrowa sukienka w stylu lat 50. będzie idealną bazą weselnej stylizacji. Zdecydujmy się na model z rękawem do łokcia. Dobry wybór to również ołówkowa sukienka z kwiecistymi zdobieniami. Przy tym modelu wybierzmy szeroki rękaw lub górę odsłaniającą ramiona, np. z dekoltem w łódkę. W sentymentalnym zestawie dodatki dopasowujemy do koloru kwiatów. Amarantowe czółenka zapinane na kostkę, z odkrytą piętą, szmaragdowe kolczyki i pąsowa kopertówka dopełnią całość. Najmodniejsze sukienki – jaki wybrać dekolt? W modnych stylizacjach na wesele nie zabraknie również sukienek z dekoltem w serek. Przy chłodniejszej pogodzie niezastąpione okażą się kopertowe sukienki z długim rękawem. W tym sezonie szukajmy ich w odcieniach kamieni: szafirowym, rubinowym, cytrynowym czy topazowym. Na wierzch warto włożyć trencz w tropikalne wzory. Akcesoria powinny być bardzo subtelne. Możemy skusić się np. na delikatne kolczyki wkręty i pierścionek z dużym oczkiem z różowego złota. Na nogi zakładamy modne buty na szerokim obcasie w metalicznym odcieniu. Do ręki zabieramy różową kopertówkę z motywem lakierowanej, krokodylej skóry. Damski garnitur – czy wypada założyć go na wesele? Ten sezon należy także do damskich garniturów. Możemy na ich bazie stworzyć weselną kompozycję. Stawiajmy na połączenie żakietu ze spodniami, np. w odcieniu truskawkowym czy łososiowym. Zrezygnujmy z koszuli z kołnierzykiem, która może nadać zbyt biznesowego charakteru. Wybierajmy zestawy na bazie sztywnych, szykownych tkanin. Pokuśmy się o jedwab czy satynę. Szyku dodadzą damskie smokingi w zdecydowanych tonacjach. Modnym wyborem będą również jasne garnitury w egzotyczne wzory. Męski krój smokingu równoważmy kobiecymi dodatkami. Postawmy na widoczną biżuterię, np. duże bransolety z plastiku lub stali nierdzewnej i widoczne kolczyki. Nie zapominamy o zmysłowych szpilkach na wysokim obcasie i pudełkowej torebce na łańcuszku. Kolorowa sukienka – co do niej dobrać? Wiosenne wesela obfitować będą również w energetyczne kolory. Jeżeli kierujemy się trendami, sięgnijmy po kreacje w nasyconych odcieniach. Zgrabne sylwetki powinny skusić się na trapezowe minisukienki z długim rękawem, np. w kolorze żółtym czy pomarańczowym. Na gruszki czekają rozkloszowane sukienki, np. w zielonym odcieniu. Klepsydry będą olśniewały ołówkowymi kreacjami w tonacjach maliny czy jagody. Tak intensywne propozycje uzupełniamy czarnymi dodatkami. Załóżmy zamszowe szpilki z okrągłym noskiem i małą torebkę z frędzlami na pasku. Całości koktajlowego charakteru nadadzą duże, mocno zdobione kolczyki z kamieniami w odcieniu kreacji. Koronkowa sukienka – jaką wybrać na wesele wiosną? Weselne kompozycje nie obejdą się bez koronki. W tym roku najmodniejsze są beżowe koronkowe sukienki. Warto dobrać je do swojej karnacji, np. z lekkim dodatkiem różu, kawy czy oliwki. Czekają na nas dwa fasony – dopasowany ze zwężaną spódnicą albo rozkloszowany. Koktajlowe sukienki z koronki podkreślamy szpilkami nude, np. z zamszu. Złota biżuteria świetnie wpisze się w całość, podobnie jak klasyczna kopertówka do ręki.
Jak modnie ubrać się na wesele wiosną?
Kosmos – ostateczna granica. Oto przed czytelnikiem książka o podróży statku gwiezdnego… zupełnie innego statku gwiezdnego – prawdopodobnie również w zupełnie innej galaktyce. Ale nie o okręcie „Enterprise” będzie tu mowa. Mam nadzieję, że wielbiciele Gwiezdnych Wojen wybaczą mi to wprowadzenie, które przecież można potraktować jako pewnego rodzaju test, sprawdzający, czy to jest książka dla nas, czy też niekoniecznie. Dlaczego? Bo „Dług Życia” to opowieść mocno osadzona w konkretnym świecie – w tym wypadku jest to uniwersum stworzone przez George’a Lucasa. Kosmos dla każdego Wbrew temu, jak można odebrać pierwszy akapit, chciałbym uniknąć kierowania tej książki do jednej tylko grupy odbiorców – tej wtajemniczonej. Jest bardzo prawdopodobne, że całkiem spora część czytelników traktuje Gwiezdne Wojny, jako serię filmów o przygodach rycerzy z zakonu Jedi. Mamy w nich również bardziej, lub mniej, fantastyczne postaci zamieszkujące najodleglejsze zakątki wszechświata oraz kilku awanturników, którzy szybko stają się głównymi bohaterami. Książka Chucka Wendiga przedstawia świat i wydarzenia, których nie zobaczyliśmy na kinowych ekranach, a umieszczony na okładce Sokół Millennium, pozwala mieć nadzieję na obecność Hana Solo i Chewbacki. Czy słuszną – najlepiej sprawdzić samemu. „Dług życia” – to dopracowana, nieco kontrowersyjna i zdecydowanie wciągająca historia. Oczywiście można mieć zastrzeżenia, że postaci nie są wystarczająco wprowadzone, albo że pozostają jakieś niedomówienia, ale jeśli takie rozwiązania nie przeszkadzały nikomu w filmie, to i w książce powinny się sprawdzić. box:offerCarousel Część druga poprawiona Inna grupa czytelników – nazwana wcześniej wtajemniczoną – będzie prawdopodobnie oczekiwać nieco więcej. Po pierwsze ich wiedza na temat świata Gwiezdnych Wojen jest prawdopodobnie oparta o niezliczone książki, komiksy i seriale – licencjonowane i fanowskie. Po drugie – autor sam sobie na to zasłużył. „Dług życia’ jest bowiem kontynuacją historii rozpoczętej w tomie „Koniec i początek”. Jej odbiór nie do końca był taki, o jakim twórca mógł marzyć. Być może umieścił tam o jedną kontrowersję za dużo. O ile jednak pierwsza część mogła budzić zastrzeżenia u wielbicieli tego uniwersum, o tyle tym razem Chuck Wendig zdecydowanie odzyskuje uznanie czytelników. Postaci – nawet jeśli pozostają tajemnicze, to są spójne i bardziej wiarygodne, a intryga doskonale wpisuje się w kanon. Mamy tu walki wyzwoleńcze na planecie Wookich, a także historię admirał Sloane. Autor nie tyle zamyka, co rozwija rozpoczęte wątki lawirując między jasną a ciemną stroną Mocy. Robi to na tyle zwinnie, że zwolennicy obu powinni być zadowoleni. „Dług życia” będzie miał swój ciąg dalszy. Autor jest to winien swoim czytelnikom – zwłaszcza po tym, jak wpędził Chewbackę w tarapaty, którym być może nawet sam Solo nie będzie w stanie sprostać. Bez zdradzania fabuły można jeszcze tylko dodać, że dla niewtajemniczonych książka może stanowić ciekawy dodatek do filmu, a dla fanów – odrobinę świeżości i nowych pomysłów. Książkę znajdziecie na Allegro również w wersji elektronicznej. Źródło okładki: gwfoksal.pl
„Star Wars. Koniec i początek. Tom 2. Dług życia” Chuck Wendig – recenzja
Spakować się tak, aby żadna pogoda nie przekreśliła naszych planów – ta myśl powinna przyświecać nam podczas przygotowań do rodzinnej majówki. Podpowiadamy, jakie zestawy ubrań powinny się znaleźć w bagażu każdej dziewczynki. Wyprawienie domowników na rodzinną majówkę to dla wielu z nas logistyczne wyzwanie. Jeśli ilość bagażu musimy mocno ograniczyć, ponieważ wybieramy się w podróż np. pociągiem, sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Zwłaszcza gdy mamy w domu małą modnisię, która najchętniej zabrałaby ze sobą pół szafy. Planowanie wyjazdu zaczynamy oczywiście od sprawdzenie prognozy pogody, jednak niestety nie możemy do końca jej ufać. Wyjeżdżając z dziećmi, musimy być przygotowani na wszelkie pogodowe niespodzianki. Dlatego warto zabrać ze sobą kilka zestawów ubrań z myślą o konkretnych warunkach atmosferycznych. Dzięki temu nawet jeśli pogoda się popsuje, będziemy mogli realizować zaplanowane aktywności. Gdy zaskoczy nas deszcz To niestety jeden z bardzo prawdopodobnych scenariuszy. Nawet między kilkoma słonecznymi i ciepłymi dniami może się zdarzyć jeden z zachmurzonym niebem i opadami od rana do wieczora. Wtedy niezbędny będzie pakiet przeciwdeszczowy. Jego najważniejszym elementem jest kurtka przeciwdeszczowa. Ważne, aby była naprawdę nieprzemakalna i pozwalała swobodnie bawić się i spacerować bez obawy przed przemoczeniem. Warto wybierać oddychające tkaniny wyposażone w membranę (np. goreteks). Taki materiał zapewni właściwą cyrkulację powietrza, więc nawet podczas aktywności fizycznej dziecko się nie przegrzeje. Do tego niezbędne są lekkie kalosze. W chłodniejsze dni dziewczynkom najwygodniej będzie założyć do nich wygodne legginsy, w cieplejsze mogą to być krótkie spodenki czy sukienka. Jednak warto połączyć je wtedy z cienkimi podkolanówkami (np. supermodnymi liskami), które ochronią stopę przed kontaktem ze sztywną gumą i ewentualnymi otarciami cholewką buta. Ciekawym uzupełnieniem deszczowej stylizacji będzie kolorowy dziecięcy parasol, np. z wizerunkami bohaterów bajek Disneya (w tym z uwielbianej przez dziewczynki serii „Księżniczki”). Kup stylizację: box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Gdy z nieba poleje się żar Czyli pogoda jak marzenie, zwłaszcza dla tych, którzy planują relaks nad morzem lub jeziorem. W tym optymistycznym wariancie wkładamy minimum ubrań i stosujemy maksimum ochrony przeciwsłonecznej. Podczas spacerów i zwiedzania idealnie sprawdzi się lekka sukienka. Na placu zabaw czy w czasie jazdy rowerem lepiej zastąpić ją krótkimi spodenkami i lekką koszulką. Wybierajmy przede wszystkim jasne, naturalne i oddychające tkaniny. Świetnym pomysłem są bardzo modne koszulki z przewiewnymi haftami i rozcięciami na plecach, które zapewniają skórze dodatkową dawkę świeżego powietrza. Na głowie koniecznie powinna się znaleźć chustka (w wersji plażowo-sportowej) lub letni kapelusz. Nie zapominajmy również o właściwej ochronie oczu za pomocą okularów przeciwsłonecznych z filtrem UV. Najwygodniejszymi butami, które pozwolą na wygodne uprawianie wszelkiej aktywności, a jednocześnie zapewnią stopom komfort i dostęp powietrza, są najmodniejsze również w tym sezonie tenisówki slip-on i ich wakacyjna wersja, czyli espadryle. Kup stylizację: box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Gdy zawieje silny wiatr Zimny wiatr i nagłe ochłodzenie pogody nie muszą oznaczać zamknięcia się w czterech ścianach. Trzeba jednak zabrać ze sobą zestaw ciepłych i funkcjonalnych ubrań. Pierwszym z nich jest kurtka wiosenna, najlepiej tzw. wiatrówka. Świetnie, jeśli będzie również przeciwdeszczowa, dzięki czemu wykorzystamy ją w dwóch zestawach. Pod nią, jeśli nie ma grubszej podpinki, najlepsza będzie polarowa bluza. Jest znacznie bardziej funkcjonalna od bawełnianej – lżejsza, lepiej wchłania i odprowadza nadmiar wilgoci, szybko schnie i zazwyczaj ma praktyczną stójkę, która osłania szyję. Do zestawu możemy dopasować ulubione dżinsy naszej pociechy, jednak w tym wypadku lepiej wybrać model bez dziur na kieszeniach i z nieco dłuższymi, zasłaniającymi kostki nogawkami. Na głowę koniecznie modna bawełniana czapka i dopasowany do niej komin pod szyję. Kup stylizację: box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Podsumowanie Dobrze spakowany bagaż i zestaw praktycznych, funkcjonalnych ubrań zapewni nam poczucie komfortu i właściwego przygotowania. Dzięki temu będziemy mogli cieszyć się wspólnie spędzonym czasem, nie zamartwiając się niesprzyjającą pogodą.
Trzy komplety dziewczęcych ubrań – na upał, wiatr i deszcz – które zabierzemy na majówkę
Awaria bezpiecznika w samochodzie może spowodować, że nagle przestaną działać światła, ogrzewanie albo oświetlenie kabiny. Zapasowy komplet bezpieczników pozwoli na szybkie usunięcie problemu i bezpieczne dojechanie do domu. Przykra niespodzianka, spowodowana przez przepalony bezpiecznik, może przydarzyć się każdemu kierowcy. Czasami przepalenie żarówki może spowodować także przepalenie bezpiecznika. Wówczas nie wystarczy wymiana źródła światła na nowe – trzeba będzie wymienić także bezpiecznik. I dlatego warto wozić ze sobą cały zestaw bezpieczników samochodowych. Tym bardziej, że kosztuje on niewiele, a w jego skład wchodzą wszystkie rodzaje tych przydatnych podzespołów elektrycznych. Przepalony bezpiecznik może doprowadzić do bardzo niebezpiecznych sytuacji – braku świateł w nocy, niedziałającego ogrzewania zimą albo niedziałającego wentylatora chłodnicy w czasie lata. W wielu przypadkach przepalanie bezpiecznika powodowane jest przez zwarcie. Przykładem może być awaria klaksonu. Wówczas przed założeniem nowego bezpiecznika, warto dokładnie obejrzeć kable i miejsca ich podłączenia przy samym klaksonie. Najczęściej powodem jest uszkodzona izolacja przewodów. Często źle podłączone radio albo inne urządzenie, włączone do gniazdka zapalniczki samochodowej, mogą także powodować problemy w instalacji i przepalanie się bezpieczników. Wystarczy, że urządzenie jest uszkodzone. Przepalony bezpiecznik może być oznaką poważniejszej awarii Wymiana bezpiecznika na nowy powinna całkowicie zakończyć problem. Jeśli jednak także nowy bezpiecznik ulega szybko przepaleniu, właściciel auta powinien udać się do samochodowego elektryka. Wszystko bowiem wskazuje na to, że w układzie elektrycznym jest poważny problem, który trzeba jak najszybciej usunąć. Najczęściej psują się bezpieczniki, zapewniające ochronę mniej ważnych układów elektrycznych, odpowiedzialnych za działanie świateł, ogrzewania, klaksonu, audio czy innych elementów wyposażenia kabiny. Sporadycznie dochodzi do uszkodzenia bezpieczników głównych, które odpowiadają za ochronę ważniejszych podzespołów, takich jak alternator, cewki zapłonowe, komputer pokładowy czy pompa hamulcowa. Ponadto w układzie elektrycznym samochodu znajduje się bezpiecznik główny, który odpowiada za całkowite odcięcie zasilania w samochodzie. W przypadku niektórych marek samochodów taki bezpiecznik będzie można kupić tylko w autoryzowanym serwisie samochodowym. W większości jednak można je bez problemu nabyć w typowych sklepach motoryzacyjnych, także tych działających online. Gdzie umieszczone są bezpieczniki w samochodzie i jaką pełnią rolę? Zadaniem bezpieczników jest ochrona urządzeń elektrycznych oraz instalacji przez nagłym wzrostem natężenia prądu, który mógłby je bezpowrotnie uszkodzić. W skrajnych przypadkach takie uszkodzenie mogłoby doprowadzić nawet do powstania pożaru. Kiedy w instalacji popłynie prąd o zbyt wysokim natężeniu, bezpiecznik przepala się, dokonując rozłączenia obwodu. Bezpieczniki w samochodzie umieszczone są w dwóch skrzynkach. Pierwsza z nich znajduje się w komorze silnika, najczęściej nad prawym lub lewym nadkolem albo w okolicach podszybia. W przypadku niektórych modeli samochodów trzeba będzie zdemontować akumulator, aby się do niej dostać. Na szczęście większość producentów aut aż tak bardzo nie utrudnia życia kierowcom. Druga skrzynka zamontowana jest w kabinie, zazwyczaj pod deską rozdzielczą. W niektórych modelach aut skrzynka z bezpiecznikami może się znajdować po stronie pasażera. Gdzie znajduje się bezpiecznik odpowiedzialny za działanie określonego układu? Na pokrywie skrzynki znajduje się spis, który dokładnie określa, w którym gnieździe w jej wnętrzu znajduje się bezpiecznik odpowiedzialny za działanie określonego układu, oznaczonego symbolem graficznym. Jest tam również informacja o tym, jaką wartość natężenia prądu mają poszczególne bezpieczniki. Jeśli spisu nie ma lub jest nieczytelny (co najczęściej dotyczy skrzynki bezpieczników, znajdującej się w komorze silnika), niezbędna będzie instrukcja samochodu, w której znajdować się będzie schemat. Aby otworzyć skrzynkę bezpieczników, wystarczy delikatnie unieść krawędź jej pokrywy niewielkim śrubokrętem z płaską końcówką. Jak sprawdzić, czy bezpiecznik jest przepalony? Obecnie stosowane są bezpieczniki, które mają przezroczyste obudowy z tworzywa sztucznego. Dzięki temu widać, czy drut we wnętrzu obudowy jest cały, czy też jest przepalony, pęknięty albo osmalony, co jest oznaką uszkodzenia. Jak wymienić przepalony bezpiecznik w samochodzie? Kiedy już wiadomo, który bezpiecznik wymaga wymiany, należy go wyciągnąć z gniazda i na jego miejscu umieścić nowy, koniecznie o tym samym natężeniu. Nie wolno umieszczać bezpieczników słabszych lub mocniejszych, choć niektórzy mechanicy dopuszczają możliwość zamontowania innego bezpiecznika w sytuacji, gdy awaria danego układu uniemożliwia dalszą jazdę. Jeśli jednak kierowca będzie posiadać zestaw bezpieczników w samochodzie, takie doraźne działania w ogóle nie będą potrzebne. Podczas wymiany bezpiecznika w nocy przydatna będzie niewielka latarka. Przydać może się także plastikowa „żabka”, rodzaj chwytaka, za pomocą którego można wygodnie złapać obudowę bezpiecznika. Bezpieczniki posiadają na obudowach oznaczenia liczbowe, które określają, jakie natężenie prądu może przez nie przepływać. Dodatkowym ułatwieniem jest stosowanie ustalonych kolorów przy produkcji obudowy bezpiecznika. Zgodnie z tym systemem, przez pomarańczowe może płynąć prąd o natężeniu 5A, przez brązowe – 7,5 A, czerwone – 10 A, niebieskie – 15 A, żółte – 20 A, białe – 25 A i zielone – 30 A. Wymiana bezpiecznika samochodowego to prosta czynność, która pomoże szybko wybrnąć z awaryjnej sytuacji. Dlatego też warto zawsze wozić w samochodzie komplet zapasowych bezpieczników samochodowych
Dlaczego warto mieć ze sobą komplet bezpieczników?
Sypialnia to pomieszczenie, które powinno sprzyjać odpoczynkowi. To właśnie tam relaksujemy się po całym dniu i "ładujemy baterie" przed dniem kolejnym. Tylko co zrobić w sytuacji, gdy na świat przyszło dziecko? Aranżując wnętrze swojej sypialni i jednocześnie uwzględniając w nim łóżko dla pociechy, warto pamiętać o kilku kwestiach. Poniżej więcej cennych informacji na ten temat. Zazwyczaj na ustawienie łóżka dziecka w pokoju rodziców decydujemy się wtedy, gdy nie mamy zbyt dużo wolnej przestrzeni lub też pragniemy mieć naszego malucha cały czas na oku. Zanim jednak tak się stanie, warto wziąć pod uwagę poniższe wskazówki. Dzięki nim umiejętnie zaplanujemy to rozwiązanie bez konieczności wprowadzania większych zmian. Łóżko dziecka – w jakich pomieszczeniach? Niewątpliwie najważniejszą kwestią jest wielkość pomieszczenia. Łóżeczko dla dziecka, mimo że nie zabiera zbyt dużej przestrzeni, to jednak potrzebuje konkretnego metrażu na jego umieszczenie. Ponadto niezależnie od ustawienia pomiędzy łóżeczkiem a łóżkiem rodziców należy zachować odpowiedni odstęp, tak aby mogli oni bez problemu przemieszczać się po pokoju. Oświetlenie pokoju Kolejny aspekt to właściwe oświetlenie wnętrza. Jeśli w sypialni znajduje się dziecko, pomieszczenie musi zostać odpowiednio doświetlone. Chodzi tutaj nie tylko o kwestię sztucznego oświetlenia, które uzyskamy dzięki żyrandolowi czy kinkietom, ale także światła dziennego. Najlepiej jeśli łóżeczko będzie usytuowane przy oknie, a w pobliżu umieścimy lampę podłogową. Gdzie ustawić łóżko? Jak już wspomniano wyżej, idealnym rozwiązaniem będzie umieszczenie łóżeczka w pobliżu okna. Jest to jedna z ważniejszych kwestii z uwagi na pozytywny wpływ takiego umiejscowienia na ogólne samopoczucie każdego dziecka, bez względu na wiek. Ponadto łóżeczko powinno znajdować się obok łóżka rodziców. Nie jest to konieczne, jednak wielu z nich chętnie decyduje się na to rozwiązanie, ponieważ znacznie ułatwia im to funkcjonowanie w nocy. Nie muszą przechodzić na drugą stronę pokoju, gdy dziecko się często budzi lub wymaga karmienia. Co z aranżacją wnętrza? Jeśli już wiemy, jak powinniśmy planować układ sypialnianego wnętrza, warto teraz zająć się jego właściwą aranżacją. Kiedy nasze dziecko będzie dzielić z nami pomieszczenie do spania, musi ono być w pełni dostosowane do jego potrzeb. Oznacza to, że niezależnie od wystroju musimy pamiętać o niezbędnych akcesoriach, które pomogą maluchowi kreatywnie spędzać czas. Możemy zamocować nad łóżeczkiem wiszące pozytywki lub wyposażyć je w różnego rodzaju zabawki. Planujesz przeprowadzenie zmian w sypialni ze względu na umieszczenie w niej łóżeczka dla dziecka? Jeśli tak, to powyższe wskazówki okażą się niezbędne. Dzięki nim nie tylko dowiemy się, gdzie najlepiej jest ulokować łóżeczko, ale także jak prawidłowo zaplanować aranżację, aby dziecko również czuło się tam wyjątkowo dobrze. Przed Tobą coś nowego? Bez obaw, łóżeczko dziecka w sypialni wcale nie oznacza dużych zmian, oczywiście poza cudowną obecnością naszej pociechy.
Łóżeczko dla dziecka w pokoju rodziców – jak zaplanować wnętrze?
Wybieramy idealny krawat na wesele. Na co zwrócić uwagę przed kupnem? Oto kilka informacji, które warto wiedzieć o tym dodatku. Jeden z podstawowych elementów męskiego garnituru. Dodatek, który od wieków upiększa męski elegancki strój. Jaki krawat wybrać na wesele? Na co zwrócić uwagę przed wyborem? Jaki kolor będzie najbardziej pasować do barwy naszego garnituru? Jakie materiały możemy wziąć pod uwagę? W końcu, jak powinien być wiązany męski śledź? Oto krótki przewodnik po męskich krawatach, czyli wszystkie podstawowe informacje, które musimy znać na ten temat. Krawat – skąd się wziął ten dodatek i dlaczego jest tak ważny? Wydawać by się mogło, że krawat jest dodatkiem, który z łatwością możemy pominąć. Przecież istnieje mucha, a nowe fasony garniturów wyglądają dobrze bez męskiego śledzia. Otóż nie. Mimo że moda zmienia się niezwykle szybko, niektóre kanony przeszły do klasyki i nie ulegają przelotnym modowym tendencjom. Do takich klasyków należy właśnie krawat. Prawidłowo dobrany do całości może podkreślić osobowość czy też rangę sytuacji, z okazji której zakładamy odświętny strój. Co ciekawe, akcesoria na szyję znane są modzie męskiej od dawna. W przeszłości służyły do podkreślenia statusu i wyższości dżentelmena. Obecnie jest to niezastąpiony element biznesowego dress code’u. W ostatnich czasach powoli wypiera też muchy. W modzie ślubnej możemy zobaczyć coraz więcej projektów męskich garniturów w połączeniu z pięknym krawatem. Wybieramy krawat na uroczystą okazję – na co zwrócić uwagę? Postanowiliśmy założyć krawat do garnituru na ślub? Świetnie. Teraz pojawiają się schody, ponieważ wybór nawet tak małego dodatku nie jest prosty, jak to mogło się wydawać. Ale spokojnie, damy radę. Po pierwsze, warto zwrócić uwagę na kolorystykę. Źle dobrana barwa to wielka modowa wpadka. Dla bezpieczeństwa warto kierować się zasadą 2+1, czyli dwa elementy garnituru wybrać w tym samym kolorze (np. marynarka i koszula), a jedną część pozostawić jako kolorystyczny akcent. I tutaj właśnie świetnie sprawdzi się śledź. Do ciemnego garnituru i koszuli zakładamy jasny krawat, by rozświetlić całość. I na odwrót. Wszystko zależy od naszej pomysłowości. Po drugie, nie zapominajmy o wzorkach. Ich nie powinno być za dużo. Jeśli mamy garnitur w groszki czy romby, krawat powinien być jednolity. Po trzecie, zwróćmy uwagę na materiał. Najczęściej znajdziemy modele z bawełny lub materiałów mieszanych. Najbardziej ekskluzywny jest tzw. seven-fold w całości wykonany z jedwabiu. Na uroczyste okazje radzilibyśmy zrezygnować z krawatów tweedowych, które są zarezerwowane na luźniejsze okazje. Sposoby wiązania krawatów Wbrew powszechnym przekonaniom istnieje ponad 10 sposobów na zawiązanie krawata. Niektóre są proste, inne wymagają praktyki i wprawy. Są wiązania uroczyste lub bardziej casualowe. Wszystko zależy od okazji. Najprostszy sposób to four in hand. Wymaga od nas tylko czterech ruchów i pod względem wykorzystania pasuje niemalże do każdego typu kołnierzyka. Nieco bardziej zaawansowana technika wiązania to tzw. węzeł windsor. Jest szeroki, trójkątny i dobrze komponuje się z otwartymi koszulami. Ten typ najlepiej sprawdza się w przypadku wielkich uroczystości. Co jeszcze warto wiedzieć przed kupnem? Krawat jest kultowym męskim dodatkiem. Za każdym razem musi być wiązany od nowa. W podróży powinien zawsze być przechowywany w specjalnym etui, które znajdziemy w specjalistycznych sklepach z garniturami. Jeśli mamy krawat z jedwabiu, nie możemy go prasować, ponieważ może zatracić obłość brzegów. Tego dodatku nie możemy prać w domowych warunkach. Dla bezpieczeństwa krawat warto wyczyścić w zaufanej pralni. Krawat jest podstawowym dodatkiem podkreślającym uroczystą stylizację mężczyzny. Coraz częściej jest używany w modzie ślubnej. Przed wyborem odpowiedniego modelu warto zwrócić szczególną uwagę na kolor (dopasowany do całości), materiał (najlepiej jedwab) oraz wzory.
Krawat na wesele – jak wybrać?
Z automatycznego uzupełniania parametrów skorzystasz przy wystawianiu ofert w następujących kategoriach: Z automatycznego uzupełniania parametrów skorzystasz przy wystawianiu ofert w poniższych kategoriach: Telefony komórkowe Telewizory Oleje silnikowe Lego Opony w ramach podkategorii: Do samochodów osobowych Do samochodów 4x4/SUV Do samochodów dostawczych AGD do zabudowy w ramach podkategorii: Ekspresy do kawy Lodówki Okapy Piekarniki Szuflady do podgrzewania Płyty grzewcze Płyty elektryczne Płyty indukcyjne Płyty gazowe AGD wolnostojące w ramach podkategorii: Zamrażarki Pralki Pralko-suszarki Zmywarki Kuchnie wolnostojące Kuchenki przenośne Suszarki do ubrań AGD drobne w ramach podkategorii: Do domu Odkurzacz Odkurzacze tradycyjne Roboty sprzątające Odkurzacze pionowe Odkurzacze wodne i piorące Odkurzacze ręczne Pozostałe Żelazka Stacje parowe Higiena i pielęgnacja Wagi łazienkowe Depilatory Golarki Trymery Szczoteczki elektryczne Prostownice i karbownice Lokówki Suszarki do włosów Do kuchni Czajniki elektryczne Ekspresy do kawy Ekspresy ciśnieniowe Ekspresy przelewowe Ekspresy kapsułkowe Ekspresy ciśnieniowo-przelewowe Jajowary Krajalnice Mini piekarniki Maszynki do mielenia mięsa Opiekacze Grille elektryczne Sokowirówki Miksery ręczne Roboty kuchenne Blendery kielichowe Blendery ręczne Szatkownice i rozdrabniacze Tostery Wagi kuchenne Wyciskarki Zgrzewarki Moda i uroda w ramach podkategorii: Termoloki Książki i Komiksy w ramach podkategorii: Literatura piękna, popularna i faktu Książki naukowe i popularnonaukowe Książki dla dzieci i młodzieży Książki do nauki języka obcego Książki obcojęzyczne Mapy, przewodniki, książki podróżnicze Poradniki i albumy Czasopisma Komiksy Podręczniki do szkół podst. i średnich Audiobooki - CD Kalendarze, gadżety i akcesoria Elektronika w ramach podkategorii: Monitory Tablety Pamięć RAM Myszki Bezprzewodowe Przewodowe Trackball Fotografia Karty pamięci RTV i AGD Sprzęt audio przenośny Głośniki przenośne Komputery Laptopy Motoryzacja w ramach podkategorii: Akcesoria samochodowe Bagażniki Boxy dachowe Uchwyty rowerowe Alkomaty i ustniki Alkomaty Części samochodowe Układ elektryczny, zapłon Akumulatory Dziecko w ramach podkategorii: Zabawki Lalki i akcesoria Figurki Militarne Edukacyjne Samochody i pojazdy Zdalnie sterowane Dla niemowląt Maskotki
Lista kategorii z automatycznym uzupełnianiem parametrów
Czy warto kupować używane części blacharskie, czy lepiej postawić na nowe? Jakie jest ryzyko związane z kupnem używanych części blacharskich z demontażu? Części blacharskie są potrzebne kierowcom w dwóch sytuacjach. Pierwsza to uszkodzenie samochodu w kolizji albo wypadku. Uszkodzenie musi być na tyle poważne, że nie opłaca się naprawiać danego elementu, na przykład prostować go, szpachlować i lakierować, bez demontażu. Druga sytuacja ma miejsce wtedy, gdy samochód został zaatakowany przez korozję i ta poczyniła bardzo duże szkody na jego nadwoziu. Bardzo mocno zniszczone, przeżarte na wylot progi, maski, nadkola, drzwi czy klapy bagażnika nie nadają się do dalszego użytkowania. Trzeba je wymienić na inne. Koszt nowych części w ASO jest bardzo wysoki. Dlatego też kierowcy szukają albo zamienników, albo części pochodzących z demontażu. Ich głównym źródłem są stacje demontażu pojazdów albo domorosłe warsztaty, działające nielegalnie. Istnieje też zagrożenie, że części z demontażu pochodzą z kradzieży. Na terenie kraju samochody kradnie się głównie po to, aby je rozebrać, a uzyskane w ten sposób podzespoły sprzedać albo dostarczyć do wybranych warsztatów. Nie bez powodu na szczytach list kradzieży znajdują się modele, do których części zamienne są drogie. Nie tylko części metalowe Nadwozia współczesnych samochodów wykonywane są z różnych materiałów. Jest to metal, głównie stal (z powłokami cynkowymi lub organicznymi), stopy aluminium i magnezu w autach luksusowych oraz coraz częściej wykorzystywane tworzywa sztuczne. Przestały być one materiałem do produkcji listew ozdobnych i innych tego typu elementów. Jakich części blacharskich najczęściej poszukują klienci? W niewielkich kolizjach uszkodzeniom ulegają przede wszystkim zderzaki i ich elementy towarzyszące (mocujące itd.), atrapy chłodnicy i lusterka zewnętrzne, czasami też elementy tylnego i przedniego pasa. W poważnych wypadkach, związanych z silnym uderzeniem albo dachowaniem, trzeba liczyć się z wymianą drzwi, elementów dachu, klap bagażnika, przednich masek itd. Po poważnych atakach korozji klienci najczęściej kupują progi, nadkola, maski, klapy bagażnika i błotniki. Do wymiany nadają się te części, które posiadają pęknięcia i rozdarcia, których naprawa byłaby bardzo pracochłonna i droga. Nie naprawia się też części blacharskich, które mają ostre załamania na znacznej powierzchni (prostowanie może spowodować pęknięcia) i takich, w których proces naprawy nie przywróci pełni walorów użytkowych. W przypadku ataków korozji za części niezdolne do naprawy uważa się takie, na których naloty rdzy znajdują się na bardzo dużej powierzchni, albo takie, w których rdza spowodowała dziury na wylot części. Zagrożenia związane z zakupem części z demontażu Podzespoły z demontażu mogą być pokrzywione, zdeformowane, mogą mieć uszkodzone miejsca montażowe. Wszystko przez to, że demontaż części w wielu przypadkach nie jest łatwy. Co gorsza, często robi się go jak najszybciej i jak najniższym kosztem. Montaż takich części będzie bardzo trudny i pracochłonny (a zatem drogi), do tego blacharz będzie miał problemy z zachowaniem odpowiednich odstępów pomiędzy poszczególnymi elementami. Na pierwszy rzut oka będzie widać, że auto było naprawiane. Przykładem mogą być najprostsze części blacharskie, niezwykle popularne atrapy chłodnicy – element, który bardzo często ulega uszkodzeniu w wypadkach i kolizjach. Teoretycznie ich demontaż nie powinien nastręczyć trudności – są one mocowane do nadwozia przy pomocy zwykłych śrub albo specjalnych spinek. Niestety, na wielu aukcjach widoczne gołym okiem jest to, że atrapy są wycinane – nikt nie bawi się w ich odkręcenie. Przy pomocy szlifierki kątowej odcina się elementy z tworzywa, prowadzące do śrub mocujących. Kupno takiej atrapy i jej montaż będzie niezwykle trudny, do tego nie zapewni jej właściwej wytrzymałości. Jak trudny będzie montaż źle zdemontowanych błotników, drzwi albo pokrzywionej maski? Nietrudno sobie wyobrazić. Kolejna sprawa – zakupione używane podzespoły mogły być już wcześniej naprawiane, stanowiąc jeszcze element składowy innego auta. Zatem można na nich znaleźć ślady szpachlowania i lakierowania. Wiele elementów pochodzi z samochodów użytkowanych w Wielkiej Brytanii, tak zwanych anglików. Warto pamiętać, że do aut europejskich nie pasują montowane w nich lusterka. Części z demontażu mogą czekać na klienta miesiącami albo latami. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że nie są one zaatakowane przez korozję albo że jej wykwity nie pojawią się parę miesięcy po ich montażu. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na to, z jakiego roku pochodzi dana część. Podzespół może być zdemontowany z takiego samego modelu, z tego samego roku, ale już po przeprowadzonym przez producenta „liftingu” (odświeżeniu wyglądu przeprowadzanym co 2 albo 3 lata). Może to oznaczać, że miejsca montażu gwintów uległy przesunięciu o kilka lub kilkanaście milimetrów. Kolejną niewiadomą jest kolor lakieru. Na nic zdadzą się jego określenia w treści ogłoszenia czy zdjęcia. Lakiery blakną i ulegają degradacji, zwłaszcza nowoczesne lakiery ekologiczne. Zatem kupno „czerwonych” drzwi do „czerwonego” samochodu nie wystarczy. Element z tego samego modelu auta i z tego samego rocznika może się wyraźnie odróżniać od reszty nadwozia (będzie ciemniejszy albo jaśniejszy), co spowoduje, że samochód będzie wyglądał fatalnie. Rozwiązaniem pozostanie drogie lakierowanie. Nowe zamienniki, ale ze średniej półki cenowej Kupno nowych części jest zawsze bardziej opłacalne i obarczone mniejszym ryzykiem. Do tego wiele nowych zamienników jest tańszych od części pochodzących z demontażu. Wiele elementów sprzedawanych jest w kolorze białym, a na życzenie klienta są one dowolnie malowane, zazwyczaj po kodzie koloru. Z takiego rozwiązania warto skorzystać, jeśli naprawiane auto nie zmieniło koloru oryginalnego lakieru na przestrzeni lat (kolor nie wyblakł). Jeśli lakier się zmienił, trzeba zamówić część w kolorze białym i dostarczyć ją do lakiernika, który dobierze odpowiedni odcień lakieru, dostosowany idealnie do obecnej barwy nadwozia. Oczywiście trzeba wówczas liczyć się wydatkiem rzędu kilkuset złotych, ale efekt naprawy będzie idealny. Warto jeszcze pamiętać o tym, że najtańsze zamienniki mogą być fatalnie wykonane. Dlatego optymalnym rozwiązaniem jest wybór części ze średniej półki cenowej. Naprawa samochodu po wypadku albo po poważnym ataku korozji jest droga. Nic zatem dziwnego, że kierowcy szukają najtańszych rozwiązań.
Czy opłaca się kupować używane części blacharskie?
Zanim zgodzisz się na zakup zwierzątka, o którym marzy twoje dziecko, zastanów się, czy wszyscy domownicy są na niego gotowi. Króliki to niezwykle delikatne zwierzątka, wymagające sporo uwagi i czynności pielęgnacyjnych, będących głównie twoim obowiązkiem. Nie podejmuj więc pochopnej decyzji, ale poznaj najważniejsze informacje, które każdy właściciel królika powinien wiedzieć. Królik a alergia Króliki, tak jak inne zwierzątka futerkowe, mogą powodować alergie. Zanim więc kupisz królika, upewnij się, że żaden domownik nie ma przeciwwskazań do jego posiadania. Najpewniejsze będą testy alergiczne, które zlecić może twój lekarz rodzinny. Innym sposobem są odwiedziny u znajomych mających króliki. Są one zwierzętami niezwykle towarzyskimi, dlatego decyzja o ich zakupie powinna być przemyślana, aby nie trzeba było narażać ich na stres związany z oddaniem. Zdrowie królika Króliki są bardzo delikatne, a więc należy na nie szczególnie uważać, jeśli w domu są małe dzieci. Maluchy nie mają wyczucia, przez co mogą zbyt mocno złapać zwierzątko lub podczas zabawy po prostu je zgnieść. Z tego też powodu należy zachować wyjątkową ostrożność i pozwalać dziecku na głaskanie królika tylko w obecności osoby dorosłej. Króliki wymagają także odpowiedniej diety oraz kontroli u weterynarza. Powinny być szczepione na choroby zakaźne, zwłaszcza myksomatozę i pomór, które dotykają także zwierzęta trzymane w domach. Optymalna dieta oparta na sianku i ziołach chroni królika przed nadwagą. Zbyt duża waga u pupila może powodować problemy ze stawami, a nawet cukrzycę. Ważna jest także kontrola zębów. W naturalnym środowisku króliki ścierają sobie zęby, domowe mogą mieć z tym problem. Może to powodować przerost zębów, a w konsekwencji nawet przebicie policzków, problemy z dziąsłami czy ropnie. Życie królika Króliki żyją od 6 do nawet 10 lat. Oznacza to, że stają się członkami rodziny przez prawie dekadę, którą niekoniecznie chcą spędzić wyłącznie w klatce. Króliki uwielbiają zabawy na trawie, jak również hasanie po domu. Aby jednak zabawa była bezpieczna, musisz pamiętać o następujących kwestiach: Zabieraj królika na dwór tylko w miejsca, w których nie ma bezpańskich lub dziko żyjących zwierząt, które mogą go zaatakować. Uważaj także na zbyt dużą przestrzeń – królik może szybko uciec. Najbezpieczniejsze będzie wyniesienie go do przydomowego ogródka i założenie mu smyczy z szelkami. Sprawdzone są także duże klatki, które stawiamy na trawie i pod którymi królik beztrosko może biegać. W domu króliki uwielbiają biegać po podłodze, wskakiwać na łóżko czy fotele. Uwielbiają także gryźć kable, co może skończyć się dla nich tragicznie. Zanim więc wypuścisz królika na zwiedzanie domu, zabezpiecz go. Pozatykaj wszystkie szczeliny, przez które może się przecisnąć lub się w nich zaklinować. Pochowaj kable, zwłaszcza ładowarki, słuchawki oraz listwy i przedłużacze. Najlepiej wsunąć je za meble, albo umieścić w specjalnych, grubych osłonkach, których królik nie zdoła przegryźć. box:offerCarousel Klatka i akcesoria dla królika Klatka zapewnia lepszą wentylację niż akwarium, które zabudowane jest z każdej strony z wyjątkiem sufitu. Jeśli więc zastanawiasz się, w czym twój pupil ma mieszkać podczas twojej nieobecności, zdecydowanie postaw na klatkę. Im większy królik, tym większa klatka. Aby upewnić się, że jest ona odpowiednich rozmiarów, oszacuj, czy twój ulubieniec swobodnie się w niej położy wzdłuż lub w poprzek. Króliki uwielbiają leżenie na boku z wyciągniętymi nogami. Muszą mieć także miejsce na pojemnik z karmą i kącik do załatwiania swoich potrzeb. box:offerCarousel Mitem jest, że króliki potrzebują trocin. Są one bardzo czystymi zwierzątkami, których można nauczyć załatwiania się w określonym miejscu. Nawet podczas zabaw na podłodze króliki potrafią wrócić do swojej klatki, aby skorzystać z toalety. Dlatego zamiast trocin wybierz miękki ręcznik, na którym królik będzie spał, a w miejsce toalety wstaw niewielką kuwetę. Wśród miseczek sprawdzają się zwłaszcza porcelanowe. Są cięższe, dlatego trudniej o ich przewrócenie, a zarazem łatwe w utrzymaniu czystości. Pamiętaj także o podajniku na wodę. Zmieniaj ją regularnie, aby królik zawsze miał dostęp do świeżego picia. Podobnie z siankiem i ziołami. To właśnie one są podstawowym pożywieniem królików, karma zaś i inne smakołyki czy warzywa są uzupełnieniem diety. box:offerCarousel Króliki uwielbiają także zabawy, które korzystnie wpływają na ich zdrowie. Przykładem jest piłka na smakołyki, które wysypują się z niej podczas turlania. Króliki lubią też wszelkiego rodzaju tunele, domki i mostki. Na wizytę u weterynarza zabieraj królika w wygodnym i bezpiecznym dla niego transporterze. Pamiętaj, że króliki są bardzo płochliwe, a ich serduszka bardzo delikatne. Transporter nie tylko ułatwia przenoszenie zwierzęcia, ale zapewnia mu także poczucie bezpieczeństwa i osłonę przed innymi zwierzętami czekającymi w kolejce na badania.
Co należy wiedzieć przed zakupem królika?
Urodziny dziecka to już nie tylko świeczka i tort. Powoli maleje też moda na organizowanie urodzin w lokalach. Rozkwita za to zachodni zwyczaj przygotowywania domowych przyjęć ze specjalną oprawą. Ważne, aby przy ich organizacji zadbać o każdy szczegół, bo wszystkie mają znaczenie. Sylwestrowe domówki znane są od lat. Polacy chętnie zostają w domu i bawią się w gronie znajomych. Podobnie przemija moda na przyjęcia dla dzieci z animatorami, organizowane poza domem, na przykład w restauracjach albo salach zabaw. I nie chodzi tu o oszczędności. Wręcz przeciwnie – trend "homemade" motywuje nas do samodzielnych domowych inicjatyw. W dobrym tonie jest dziś gotować, robić przetwory i dziergać na drutach. Zatem młode mamy samodzielnie organizują przyjęcia, a rynek pęcznieje od ofert, które mogą im w tym pomóc. Wybierz temat przyjęcia urodzinowego Temat przyjęcia to dobry punkt wyjścia do organizacji całości. Dzięki niemu łatwiej będzie nam dobierać poszczególne elementy. Ustalmy zatem motyw przewodni, najlepiej związany z zainteresowaniami dziecka i jego gości. Sprawdzone i uniwersalne pomysły to: przyjęcie księżniczek, zoo, wyspa piratów, bal przebierańców albo straszny dom. Przy wyborze tematu ważne jest przebranie naszego malucha. Pamiętajmy, że bohater przyjęcia może być tylko jeden i najlepiej, aby reszta dzieci nie przyćmiła blasku naszej małej gwiazdy. Dlatego bezpiecznie jest ustalić szczegóły z rodzicami pozostałych dzieci – to pomoże nam uniknąć ewentualnej wpadki. Dekoracja stołu i menu Kiedy już zdecydujemy się na temat, ustalamy menu. Dobrze, aby przygotowywane przekąski i słodycze swoim kształtem, kolorem lub rodzajem nawiązywały do idei przyjęcia. W sieci znajdziemy mnóstwo przepisów na kreatywne potrawy dla dzieci do samodzielnego wykonania w domu. Część z nich można też zamówić, na przykład dekoracyjny tortalbo tematyczne łakocie. Propozycje cukierników potrafią wywołać zachwyt nawet największych sceptyków w tym temacie. Liczy się też sposób podania potraw i oprawa stołu. Warto zatem zainwestować wjednorazowe naczyniaoraz papierowe obrusy i serwetki. Jeśli nie znajdziemy takich z nadrukowanym konkretnym motywem, dobierzmy je kolorystycznie do tematu imprezy. Ważne, aby wszystko tworzyło spójną całość. Obowiązkowa lista gadżetów jednorazowych Istnieje lista stałych, sprawdzonych elementów każdego przyjęcia urodzinowego. Zaczynamy od balonów. Ich fenomen polega na tym, że już kilkanaście sztuk potrafi wypełnić przestrzeń. Obecnie na rynku dostaniemy nawet balony w kształcie cyferek, co dodatkowo uatrakcyjni wystrój. Dzieci w każdym wieku uwielbiają czapeczki – możemy je wykonać samodzielnie albo kupić gotowe. Coraz popularniejsza w Polsce staje się piniata, dekoracja, a zarazem zabawa, która polega na rozbiciu tekturowej, kolorowej formy (np. w kształcie konia) wypełnionej słodyczami. W zależności od domowego budżetu, możemy zamówić jednakowe koszulki dla wszystkich uczestników imprezy, imienne emblematy lub na przykład maski związane z motywem przyjecia. Uniwersalne ozdoby Istnieje także grupa uniwersalnych ozdób, które potem mogą samodzielnie funkcjonować w pokoju dziecka. Hitem wnętrz dziecięcych są pompony wykonane z tiulu. Zdobią kąciki dla dziewczynek, ale równie chętnie kupowane są dla chłopców. Innym rozwiązaniem jest girlanda z tkaniny zamawiana w dowolnych konfiguracjach kolorystycznych. Te dekoracje mogą zdobić wnętrze przez dłuższy czas. Podobnie rzecz ma się z imiennymi girlandami. Szyte literki doskonale zaprezentują się na zdjęciach z przyjęcia, a potem gustownie ozdobią pokój dziecka, nawet przez wiele lat. Dodatki Jeśli mamy więcej czasu, możemy też sprzygotować zaproszenia. Oczywiście najlepiej, jeśli dziecko wykona je samodzielnie, ale można też kupić gotowe wydruki zaproszeń i po prostu je uzupełnić. Zwyczajem jeszcze mało popularnym w Polsce, a oczywistym na Zachodzie jest wręczanie drobnych prezentów gościom. Taki upominek – podziękowanie przyniesiony z przyjęcia ma przypominać jego uczestnikowi o dobrej zabawie. W dobrym tonie jest dokumentacja fotograficzna, w końcu nasz trud powinien zostać uwieczniony. Warto zorganizować spacjalne tło, dekoracje do fotografii oraz zamówić profesjonalistę. Organizacja przyjęcia to spore wyzwanie, ale warto się go podjąć – nic nie zastąpi uczucia wdzięczności i radości jubilata oraz frajdy ze wspólnych, rodzinnych przygotowań.
Urodziny dziecka – dekoracje przyjecia
Wielbiciele kawy wiedzą, że najlepiej smakuje ta, której ziarna zostały dopiero zmielone. Dla koneserów czarnego napoju zakup ziaren w zmielonej formie, nie mówiąc już o kawie rozpuszczalnej, to zbrodnia przeciwko temu wykwintnemu naparowi. Sposobem na świeżo mieloną kawę są młynki. Rodzaje młynków do kawy W pierwszym momencie, kiedy przychodzi myśl o młynku do kawy, pojawia się obraz starego sprzętu, który w obecnych czasach stanowi antyczny element wystroju wnętrz. Takie ręczne młynki w bardziej nowoczesnej postaci nadal są dostępne na rynku. Wśród koneserów kawy gro jest takich, którzy mielenie ręczne uważają za prawdziwy kunszt procesu przygotowywania napoju. Kawa mielona ręcznie jest uznawana za bardziej aromatyczną. Wszystko to za sprawą nagrzewania jej za pomocą długotrwałego mielenia, które to wydobywa z ziaren wyjątkowy aromat. Młynki ręczne to urządzenie wolnoobrotowe, w których żarna mielące wprawia się w ruch za pomocą korbki. Wyliczono, że przygotowanie jednej porcji kawy wymaga od 60 do 70 obrotów korbką. Dostępne na rynku modele takich urządzeń to także przedmioty o wyjątkowym wyglądzie, dlatego często stanowią element dekoracyjny kuchennego wnętrza. Łatwiejsze w użyciu są na pewno modele elektryczne. Takie młynki nie wymagają przy mieleniu żadnego kręcenia. Dzięki nim można także ustawić grubość, na jaką mają zostać zmielone ziarna kawy, które z kolei (już zmielone) trafiają do pojemnika. Dostępne rodzaje młynków elektrycznych to: – młynki udarowe – są to modele tańsze, przez koneserów kawowego naparu uznawane są za gorsze, ponieważ kawowy pył powstający podczas mielenia wpływa na kwasowość kawy. – młynki żarnowe – zasada ich działania jest podobna do tej zastosowanej w przypadku młynków ręcznych (tyle, że te są elektryczne) oraz umożliwiają ustawienie grubości zmielenia, a także sprawiają, że kawa zachowuje wszelkie walory smakowe. – młynki z wyświetlaczem LCD – to nowoczesna grupa młynków sterowanych komputerowo, które pozwalają nie tylko na ustawienie grubości, ale także czasu mielenia Budowa młynków do kawy Każdy młynek składa się z obudowy, w której znajduje się mechanizm, z pojemnika, w którym ląduje zmielona kawa oraz z przycisku bądź korbki. W modelach ręcznych znajduje się także pokrętło umożliwiające ustawienie grubości mielenia. Najważniejszy jest jednak mechanizm mielący. Składa się on z żarna. Na rynku dostępne są modele o żarnach stożkowych i płaskich. Producenci zapewniają, że ich typ nie ma większego znaczenia. Można jedynie zaobserwować, że młynki z żarnami płaskimi są większe od tych ze stożkowymi. W przypadku młynków udarowych, które żaren nie posiadają, mechanizm składa się z noży. Ich wadą jest to, że w procesie mielenia wytwarzają pył, który wpływa na smak i jakość kawy. Jeżeli już na taki zdecydujemy się, to zaleca się zakup modeli dwuskrzydłowych. Ważnym elementem każdego młynka jest również pojemnik na zmieloną kawę. Szczególnie istotna jest jego wielkość. Jego odpowiednia pojemność sprawi, że nie będzie trzeba go ciągle opróżniać w momencie, gdy mielimy ziarna. Najczęściej spotykane na rynku modele posiadają pojemniki o pojemnościach od 50 do 250 gramów. Pojemnik powinien być też szczelny. Oczywiście, zanim kawa trafi do pojemnika, musi zostać wsypana do podajnika. Podajnik na ziarna powinien posiadać przykrywkę lub osłonę. Pojemniki „decydują” o tym, ile kawy można w nich jednorazowo umieścić. Znajdziemy takie modele, które pomieszczą nawet 1,5 kilograma niezmielonej kawy. Warto także zwrócić uwagę na to, czy młynek posiada dodatkowe funkcjonalności. Prozaiczne antypoślizgowe nóżki to konieczność. Przydadzą się też pokrętła, które gwarantują, że wybrany model posiada możliwość regulacji grubości mielenia. Producenci proponują urządzenia, które umożliwiają umocowanie w nich kolby, którą potem umieszcza się w ekspresie ciśnieniowym. To znaczne ułatwienie, na które powinni zwrócić uwagę właściciele ekspresów kolbowych. Moc, obroty i wydajność To najważniejsze parametry młynków elektrycznych. Moc waha się na poziomie 200–900W. W przypadku obrotów należy być ostrożnym. Zbyt wiele na minutę sprawi, że kawa będzie się nagrzewać i tracić cenny aromat. Natomiast wydajność to parametr, który informuje o tym, ile kawy jest w stanie zmielić młynek w ciągu minuty. Za wynik dobry uznaje się wartość w granicach 130g/min. Szukając młynka dla siebie, najpierw zastanów się, czy chcesz wejść w posiadanie ręcznego czy wolisz elektryczny. Dobre młynki znajdziesz w ofertach firm takich jak Bosch, Severin, Eldom, DeLonghi oraz Krups. Tańsze urządzenia to wydatek rzędu 100–150 zł. Droższe mogą kosztować dwukrotnie więcej, a najdroższe nawet kilka tysięcy złotych. Pewne jest jedno – świeżo zmielona kawa nie ma sobie równych i jest warta niemal każdych pieniędzy.
Młynek do kawy – przyjaciel każdego miłośnika kawy
Torebka to dla kobiet chyba najważniejszy element garderoby. Jest stylowym dodatkiem, dzięki niej wszystko mamy pod ręką i nic nie jest nas w stanie zaskoczyć. Jednak dlaczego wśród mężczyzn krążą żarty lub wręcz legendy o tym, co można znaleźć w kobiecej torebce? Być może dlatego, że bardzo często nasza torebka jest niezbadaną krainą nawet dla nas samych. Chyba każdej z nas zdarzyło się kiedyś założyć torebkę na ramię i poczuć zaskoczenie: „Dlaczego tak dużo waży? Przecież nie mam tam nic oprócz portfela, kluczy, telefonu, kosmetyków, notesu…”. No właśnie. Notorycznie wkładamy do niej mnóstwo rzeczy, o których potem nie pamiętamy. A nawet jeśli pamiętamy, to znalezienie ich zajmuje zdecydowanie za dużo czasu. Nadszedł czas, by wreszcie uporządkować torebki! Trzy kroki do organizacji! Pierwszym krokiem będzie kupno odpowiedniej torby. Odpowiedniej, czyli jakiej? Przede wszystkim z przegródkami i kieszeniami. Jeśli torebka w środku nie ma żadnej przegródki, zawsze będzie w niej bałagan. Kolejny krok to wyrzucenie wszystkich niepotrzebnych rzeczy oraz zalegających paragonów, rachunków, ulotek itp. papierków. Gdy wykonasz te dwa pierwsze kroki, przejdź do fazy trzeciej: organizacji dodatków. Podziel rzeczy na dwie kategorie: niezbędne oraz te, bez których możesz się obejść. Gdy to zrobisz, sama zobaczysz, że tak naprawdę jest ich niedużo. Zadbaj o rzeczy z kategorii niezbędne, zorganizuj je. Dzięki temu posłużą ci o wiele dłużej, a tobie będzie wygodniej. Kosmetyczka O tym, jak ważne są dla kobiet kosmetyki, nikogo nie trzeba przekonywać. Ich wadą jest niestety to, że lubią brudzić resztę rzeczy, zazwyczaj w najmniej oczekiwanym momencie. Niejedna z nas wyjmowała z torebki np. notes cały w błyszczyku. Rozwiązanie jest niezwykle proste: kosmetyczka. Nie za duża, nie za mała, taka, by znalazły się w niej najbardziej podstawowe kosmetyki: puder, szminka, tusz, perfumy, chusteczki. Etui na okulary Nawet zimą warto mieć przy sobie okulary przeciwsłoneczne. Po pierwsze, chronią oczy, a po drugie, są bardzo stylowym dodatkiem. Noszone luzem w torebce w najlepszym wypadku się porysują, a w najgorszym połamią. Zainwestuj w twardy futerał.Etui na okulary nie musi być nudne! Obecnie jest wiele ładnych i oryginalnych wzorów, które cieszą oko. Wizytownik Pozycja obowiązkowa dla bizneswoman. Nic nie wygląda tak mało profesjonalnie, jak podanie pobrudzonego i wygniecionego kartonika podczas wymiany wizytówek. Budowany wcześniej wizerunek od razu pryska. Jeśli chcesz być w pracy traktowana poważnie, dbaj o swoje wizytówki. Zakup wizytownika będzie dobrą inwestycją w swój image. Etui na klucze Zastanawiałaś się kiedyś, ile czasu tracisz codziennie na szukanie kluczy? Jak często stoisz pod domem w deszczu, objuczona zakupami i próbujesz się do nich dokopać, a one uwielbiają się przed tobą chować? Istnieje nieskomplikowany sposób rozwiązania tego problemu: kup im etui, a nigdy więcej się przed tobą nie ukryją. Organizer do torebki Jeśli naprawdę chcesz mieć porządek w torebce, najlepszym rozwiązaniem będzie organizer. To praktyczna saszetka z kilkoma przegródkami, zaprojektowana w taki sposób, że wszystko ma swoje miejsce. Możesz do niego włożyć klucze, kosmetyki, długopisy, notesy. Co tylko potrzebujesz. Największa zaletą jest to, że przy zmianie torebki nic się nie zawieruszy – po prostu przełożysz organizer z całą jego zawartością.
Niezbadany ląd, czyli damska torebka
To bardzo dziwne uczucie, kiedy zaczyna się lekturę po tym, jak autor już was zaprogramował. Bo dokładnie tak się stało ze mną. Po książkę z opowiadaniami o Duncanie Wysokim sięgnąłem z czystej ciekawości podsycanej całą „Grą o tron”. Zdaję sobie sprawę, że w ten sposób sam ustawiłem autorowi poprzeczkę na pewnym konkretnym poziomie. I kiedy otworzyłem pierwszą stronę... Trzy opowiadania „Rycerz Siedmiu Królestw” to tak naprawdę trzy historie powiązanie ze sobą wędrówką głównego bohatera. Wierny Martinowi czytelnik bez trudu rozpozna tu rodowe nazwiska i historyczne wydarzenia. Być może nawet będzie w stanie prześledzić dokładną wędrówkę Ser Duncana i jego giermka. Jeśli jednak ktoś chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o wojnach i politycznych rozgrywkach znanych z serialu, to niestety będzie rozczarowany, bo autor tym razem przeniósł nas w zupełnie inne okoliczności. Opowiadania są w zasadzie konsekwentne i przedstawiają wydarzenia chronologicznie. Jednak określenie jednoznacznie, ile czasu minęło między poszczególnymi historiami wymaga już dłuższej chwili zastanowienia. W kategoriach przyjemności z lektury muszę stwierdzić, że to pierwsze opowiadanie najbardziej przypadło mi do gustu. Dwa pozostałe wydawały się być co nieco rozmyte, tak jakby to wątek prowadził autora, a nie na odwrót. Mimo to całość jest całkiem przyjemna w odbiorze i jeśli ktoś lubi używać swojej wyobraźni, to powinien przejść nad tym mankamentem do porządku dziennego. Przygłup rycerzem Nie zepsuję wam zabawy, gdy powiem, że główny bohater nie wydaje się zbyt bystry. Nie jest też szlachetnie urodzony. Dość szybko się o tym dowiecie sami już na początku lektury. Ser Duncan ma jednak inny argument po swojej stronie – niemal siedem stóp umięśnionych argumentów. Ma również żelazne zasady i dobre serce – w sam raz, by zostać bohaterem z bajki, ale „Rycerz Siedmiu Królestw” bajką nie jest i Ser Duncan nie raz będzie musiał przekonać innych, że naiwność nie idzie w parze z brakiem stanu. Bohater ma również dużo szczęścia – może z wyłączeniem tłumacza. Sir Ser To jedyna rzecz, która tak naprawdę przeszkadzała mi w lekturze najbardziej. Niby zapis fonetyczny jest właśnie taki i wszystko powinno się zgadzać, a jednak nie byłem w stanie sobie przypomnieć, kiedy ostatnio widziałem w książce ten tytuł zapisany właśnie w taki sposób. Zdarzało się „Sire”, najczęściej – „Sir”, ale Ser? To mi po prostu zaburzało rytm lektury, szczególnie gdy odzywał się Jajo (giermek). Jednak to tylko usterka i po tę książkę naprawdę warto sięgnąć. Choćby po to, by odpocząć od telewizora i od serialu i, w oczekiwaniu na kolejne tomy sagi, powędrować sobie spokojnie po świecie „Gry o tron” – w towarzystwie rycerza bardzo prawego, choć wędrownego. Książka jest niewielka objętościowo, ale jeśli preferujecie lekturę na czytniku, to możecie ją nabyć już od 26,40 zł. Dostępna jest w formatach EPUB i MOBI. Źródło okładki: www.zysk.com.pl
„Rycerz Siedmiu Królestw” George R. R. Martin – recenzja
Życie prawdziwej fashionistki toczy się wokół mody i jej barwnego świata. Prawdziwa fashionistka nie tylko skrupulatnie planuje swoje kreacje na każdy dzień tygodnia. Ona żyje wszystkim, co związane jest z modą. Śledzi trendy, zaczytuje się w biografiach wielkich projektantów, swoje pary szpilek liczy w setkach i jest gwiazdą Instagrama, na którym jej stylizacje śledzą tysiące fanów. No i mieszka we wnętrzu, które idealnie odzwierciedla jej kolorową i kreatywną osobowość. Kreatywny duch fashionistki potrzebuje wysmakowanej przestrzeni, w której będzie rozkwitał. Wnętrza, które będzie uosabiało kolorowego ducha właścicielki, inspirowało do kolejnych modowych poszukiwań i pozytywnie nastrajało do twórczych przedsięwzięć. Mieszkanie fashionistki to nie miejsce na nudne meble i dodatki! Tutaj moda idzie w parze z gustownym wystrojem. Tutaj jest miejsce na odważne wzory, kolory i szykowne akcesoria, a ubrania i buty są tak samo dobrym elementem wystroju, jak dywany czy obrazy. Jeśli moda odgrywa w twoim życiu ważną rolę, chętnie podpowiemy, jak stworzyć wnętrze prawdziwej fashionistki. Czego nie może w nim zabraknąć i jak uzyskać oszałamiający efekt? Jest na to kilka sprawdzonych pomysłów! Modna paleta kolorów O gustach się nie dyskutuje i ile fashionistek, tyle indywidualnych stylów i upodobań, również tych dotyczących wnętrza. Trendy w projektowaniu wnętrz i inspirujące zdjęcia ewidentnie pokazują jednak, że ulubionym kolorem wnętrz fashionistek jest biel. I nic dziwnego! Białe ściany są jak malarskie płótno. To doskonałe tło dla kolorowych akcesoriów, sofy z odważnym wzorem i imponującego dywanu, który może stać się jednym z głównych bohaterów mieszkania prawdziwej fashionistki. Urządzając wnętrze, postaw właśnie na niego! Świetnie wygląda w połączeniu z drewnem podłóg, ceglanymi wstawkami na ścianach, grafitem i nasyconymi kolorami – fuksją, turkusem, limonkową żółcią, złotem. Meble z charakterem W mieszkaniu prawdziwej fashionistki na pewno nie może zabraknąć kilku mebli, które będą grać główne role. Jednym z nich może być imponująca sofa w salonie. Masz do wyboru dwie ciekawe opcje. Jedna z nich to sofa w odważnym kolorze lub z ciekawym wzorem. Jeśli masz odwagę, zdecyduj się na żywe barwy i motywy, które przyciągają uwagę – zwierzęce cętki, duże kraty lub kropki. Druga opcja to sofa o nienarzucającym się obiciu, którą „dopieścisz” wieloma poduszkami. Kolejny mebel, nad którym warto się pochylić, to ciekawa komoda. I tutaj znów będziemy namawiać cię do odważnych decyzji. Taki mebel przyda się nie tylko na liczne akcesoria, które znajdą swoje miejsce w przepastnych szufladach. Będzie także mocnym akcentem we wnętrzu, który nada mu charakteru i niepowtarzalnego stylu. Inspirują cię barokowe detale? Świetnie! Taka komoda będzie idealnym kontrastem dla reszty pomieszczenia, które dobrze by było wtedy utrzymać w dość prostym stylu. A może zagrasz kolorem? Ten pomysł też jest dobry. Zrób to wtedy z rozmachem i nie zapomnij o fantazyjnych gałkach lub uchwytach do szuflad. Detale są ważne! Na ścianie nad komodą zaaranżuj galerię zdjęć i modowych ilustracji. Mieszaj wielkość ramek i ich styl. Miksuj zdjęcia kolorowe i czarno-białe, dopraw całość ciekawymi okładkami paryskiego Vogue’a i rysunkiem Garance Dore. No i nie zapomnij ustawić na komodzie kliku modowych książek i magazynów! Następny mebel, w który warto zainwestować, jeśli jesteś podążającą za trendami fashionistką, to ghost chair, czyli przezroczyste krzesło w nowoczesnej formie. Będzie świetnie wyglądać zarówno przy stole, jak i biurku. No i wreszcie przeszklona witryna. Prawdziwa fashionistka znajdzie w niej miejsce na wyeksponowanie swoich szpilek od Louboutina i kolekcji stylowych kopertówek. O czym warto pamiętać, urządzając mieszkanie fashionistki? ="12px"Na sam koniec kilka uwag i podpowiedzi, które pomogą wyczarować wnętrze, które bez wątpliwości kojarzyć się będzie z modą: Nie bój się mieszania wzorów w akcesoriach. Stawiaj na odważne i duże nadruki. Łącz to, co proste, z tym, co dekoracyjne. Unikaj nadmiaru i przesady. Postaw na kilka mocnych mebli i dodatków. Pamiętaj, że mieszkanie fashionistki nie może się obejść bez imponującego lustra. Najlepiej w ciekawej ramie. Na ścianach wieszaj zdjęcia i modowe ilustracje. W dużej ilości i nieszablonowych układach będą wyglądać naprawdę stylowo. Wykorzystuj ciekawe tkaniny, by dodać wnętrzu charakteru. Cięte kwiaty, fikuśne butelki perfum czy wyeksponowana biżuteria lub interesujące bibeloty dodadzą koloru i niebanalnych wrażeń wizualnych.
Mieszkanie prawdziwej fashionistki – co musi się w nim znaleźć?
Dżersej to spolszczona nazwa bardzo popularnej dzaininy. Jej skład to najczęściej bawełna lub wiskoza z domieszką elastanu. Zapewne każda z nas posiada w swojej szafie wiele ubrań uszytych z tego materiału. Ma on bowiem bardzo wiele zalet – przede wszystkim jest to dzianina miękka i bardzo komfortowa. Jest to materiał bielastyczny, co oznacza, że rozciąga się we wszystkich kierunkach, nie powodując odkształcenia materiału. Miękko dopasowuje się do sylwetki i, co bardzo istotne, nie gniecie się! Zatem ubrania z dżerseju wyglądają dobrze nawet po całym dniu noszenia. To wszystko dzięki domieszce elastanu. Nazwa tkaniny pochodzi od nazwy wyspy na Kanale La Manche – Jersey. Z tej dzianiny produkuje się nie tylko odzież, ale także bieliznę i pościel. Na szczególne okazje można wybrać efektowne gatunki z domieszką metalizowanych nici lub ozdobnych włókien sztucznych. Dżersej idealny na sukienki Ze względu na swoje właściwości jest to idealny materiał na sukienki, zwłaszcza na dni, gdy nie mamy okazji się przebrać, a zależy nam na nienagannym wyglądzie. To także najlepszy wybór dla kobiet spędzających długie godziny w pracy, gdzie dress code obliguje do częstego zakładania sukienek. Poza tym dżersej idealnie nadaje się na podróż, daje bowiem pewność, że nawet po kilku godzinach siedzenia w samochodzie sukienka nie będzie pomięta. Na specjalne okazje Choć tkanina ta zachwalana jest jako materiał na casualowe stroje, to sprawdza się ona także w stylizacjach eleganckich. Zarówno klasyczną małą czarną, jak i koktajlową sukienkę w ulubionym kolorze znajdziemy wykonaną z dżerseju. Idealnie nadaje się na spotkanie biznesowe czy prezentację w biurze. Tkanina ta rewelacyjnie układa się i dopasowuje do sylwetki, dlatego tworzy dobraną parę z przeróżnymi paskami. Sukienki dżersejowe przełamane paskiem to świetne rozwiązanie dla kobiet pragnących podkreślić talię i uwydatnić kobiece kształty. Bardzo eleganckie są dżersejowe sukienki maksi. Prezentują się bardzo wytwornie i pięknie układają się w tańcu. Na co dzień Dżersej to najlepszy przyjaciel kobiet stawiających wygodę na pierwszym miejscu priorytetów modowych. Materiał ten doskonale nadaje się nie tylko na obcisłe suknie, ale też na rozkloszowane sukienki, wygodne i efektowne, a także na letnie kreacje odsłaniające ramiona. Na zimniejsze dni wspaniałym rozwiązaniem będą dżersejowe sukienki z długim rękawem, do których można założyć rajstopy, kozaki, a także ramoneskę czy sweterek. Tkanina jest miękka i nie stanowi przeszkody w nakładaniu na nią wierzchnich warstw. Gładkie sukienki z tego wygodnego materiału mogą stanowić bazę do wyszukanych i oryginalnych stylizacji. Na podróż Ponieważ dżersej się nie gniecie, jest to dobry wybór na czas podróży, gdy musimy długo pozostać w pozycji siedzącej. Proste sukienki wykonane z tego praktycznego materiału bardzo dobrze prezentują się w towarzystwie sportowego obuwia, a także butów bardziej eleganckich. Odcięte pod biustem lub nieco mniej dopasowane fasony sprawdzą się w podróży. Na wakacje i nie tylko Niezwykle popularne są dżersejowe sukienki maksi. Przede wszystkim nie ma problemu z ich transportem. Możemy je śmiało schować do walizki – bez obaw, że po wyjęciu będą wyglądały nieestetycznie. Mimo że materiał nie jest uważany za najlżejszy, prezentują się bardzo zwiewnie i kobieco. Dla każdego typu sylwetki W szafie każdej kobiety powinno się znaleźć kilka dżersejowych sukienek. Tkanina ma wiele zalet. Jest bardzo praktyczna i efektowna. Pięknie dopasowuje się do kształtu ciała, ale nie oznacza to, że jest dedykowana tylko kobietom szczupłym i smukłym. To także materiał, który pomoże ukryć niektóre mankamenty sylwetki. Sukienki maksi mogą zamaskować potężne biodra czy uda, a sukienki z rozkloszowanym dołem mogą zatuszować płaskie lub zbyt wydatne pośladki. Suknie odcięte pod biustem ukryją odstający brzuszek. Jeżeli jakimś cudem nie macie jeszcze w swojej szafie dżersejowej sukienki, to bez wahania powinnyście taką zakupić. Jest to absolutny must have każdej kobiecej garderoby.
Dżersejowe sukienki – przegląd
Kobiety owładnęła moda na zdrowy styl życia. Dbają jak nigdy wcześniej o urodę, dobrze się odżywiają i są aktywne fizycznie. Uprawiają sporty ekstremalne, potrafią spędzać na siłowni kilkanaście godzin tygodniowo. Swoje osiągnięcia z dumą prezentują na portalach społecznościowych. Wspierają inne kobiety w zdobywaniu szczytów, medali, w osiągnięciu upragnionej sylwetki. Motywują. I chociaż trendy równie szybko odchodzą, co przychodzą, miejmy nadzieję, że ten pozostanie z nami na dłużej. Jakie są kobiety aktywne fizycznie? Piękne – zarówno z zewnątrz, jak i od wewnątrz. Wysportowane, uśmiechnięte, cenią sobie wygodę i komfort. Lubią nowe wyzwania i przygody. Dbają o siebie – o swoje ciało, włosy, twarz. Wybierają kosmetyki, które są funkcjonalne, ale również estetyczne wizualnie. Nie stronią od nowości. W makijażu stawiają na minimalizm. W ich kosmetyczkach znajdziemy przede wszystkim produkty pielęgnacyjne. Co powinny mieć zawsze przy sobie? Woda termalna Vichy Woda termalna to nie tylko kosmetyk do skóry wrażliwej. To skuteczne ukojenie dla każdego rodzaju cery – zmęczonej, podrażnionej, napiętej, tłustej i suchej. Działa łagodząco i regenerująco na naskórek. Wzmacnia naturalną barierę ochronną. Woda termalna Vichy składa się z ponad 15 minerałów, których skóra potrzebuje. Znajdziesz tu m.in. żelazo, potas, wapń, mangan i krzem. To one zapewnią ci młodą i promienną cerę. To jednak nie wszystko. Kosmetyk odświeża jak żaden inny. Zmniejsza zaczerwienienia, szorstkość i zapewnia optymalne nawilżenie. Wodę warto stosować przed, w trakcie i po wysiłku fizycznym. Szampon suchy Batiste Wystarczy 30 sekund, aby twoje włosy znów były świeże i pachnące. Szampon suchy Batiste uratuje cię, jeśli zapomniałaś lub nie miałaś czasu umyć włosów, a przecież każdej z nas się to zdarza. Kosmetyk przywraca włosom blask i objętość, ale powinien być używany sporadycznie. W ofercie firmy znajdziesz mnóstwo rodzajów, a więc bez problemu wybierzesz szampon odpowiedni dla siebie. Batiste wyprodukował już szampony przeznaczone dla blondynek, brunetek, zwiększające objętość oraz o pięknym zapachu owoców tropikalnych. Balsam pod prysznic Nivea Nie masz czasu na wcieranie balsamów w całe ciało? A może po prostu tego nie lubisz? Jeśli cenisz sobie czas i wygodę, wypróbuj balsam pod prysznic Nivea, którego możesz użyć już podczas kąpieli. To kosmetyk, dzięki któremu twoja skóra będzie nawilżona, gładka i pachnąca. Można go stosować również bezpośrednio po depilacji czy goleniu. Wystarczy nałożyć balsam na mokrą skórę podczas kąpieli i spłukać jego nadmiar. Olejek do ciała i włosów Nuxe Prodigieuse Powinny go mieć w kosmetyczce wszystkie kobiety, ale przede wszystkim te aktywne, które nie zawsze lubią spędzać wiele godzin na pielęgnowaniu swojego ciała. Olejek do ciała i włosów Nuxe Prodigieuse to kosmetyk wielofunkcyjny. Odżywia i regeneruje skórę, czyniąc ją gładką. Nawilża włosy i sprawia, że stają się błyszczące, a do tego szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej powłoki. Nie zawiera konserwantów czy silikonu, a 98,8% jego składników jest pochodzenia naturalnego. Krem do opalania Clinique Sun SPF 30 Kobiety aktywne fizycznie dużo czasu spędzają na świeżym powietrzu, zwłaszcza latem. Jeśli nie stronisz od słońca, lubisz kąpiele w morzu lub jesteś fanką siatkówki plażowej, powinnaś zadbać o ochronę skóry przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. To one odpowiadają za przebarwienia i zmarszczki. Aby zapewnić skórze optymalny komfort i wzmocnić jej naturalną barierę ochronną, nie zapominaj o stosowaniu kosmetyków z filtrem przeciwsłonecznym. Krem do opalania Clinique Sun SPF 30 wykazuje działanie nawilżające i łagodzące, dlatego warto używać go jak najczęściej.
Co powinno znaleźć się w kosmetyczce aktywnych fizycznie kobiet?
Świat konsoli rządzi się swoimi prawami. Zapewne zmiany na rynku nie są tak częste, jak w przypadku podzespołów i akcesoriów komputerowych, ale ostatnio i tutaj możemy zaobserwować pewne poruszenie. Osoby, które nie są zaznajomione z tym tematem i nie śledzą rynku, mogą mieć drobny problem podczas zakupu nowej konsoli. Jak to wygląda w przypadku PlayStation 4? Jaki model lepiej kupić – Slim czy Pro? Wydaje się, że wybór między dwoma modelami jest prosty i oczywisty – wystarczy postawić na mocniejszą konsolę, dopłacając kilkaset złotych, bo to inwestycja na przyszłość itp. Niestety, nie jest to tak oczywiste, zaś zakup mocniejszej konsoli nie zawsze będzie opłacalny i sensowny, choć perspektywa posiadania mocniejszego i nowszego sprzętu bardzo kusi. Skończmy jednak z domysłami i poznajmy bliżej obie wersje. PlayStation 4 Slim Model PlayStation 4 Slim miał premierę we wrześniu 2016 roku, a technicznie i wydajnościowo nie różni się od swojego „grubszego” i większego poprzednika. Pod względem wizualnym obudowa uległa znacznemu zmniejszeniu, co jednym się podoba, a innym niekoniecznie. Warto zauważyć, że w zestawie pojawił się odświeżony kontroler DualShock 4 z dodatkowym świecącym paskiem przy panelu dotykowym. Co ciekawe, te świecące paski bardzo przeszkadzały graczom już w poprzednich wersjach kontrolera, zaś Sony ich nie posłuchało i dodało kolejny świecący element. Jeśli chodzi o gry, wszystkie tytuły z poprzedniej wersji będą działały na nowej odmianie, większość z nich w rozdzielczości 1080p (Full HD – 1920 x 1080 pikseli) i z prędkością 30 klatek na sekundę. Niektóre tytuły oferują niższą rozdzielczość 720p, ale lepszą płynność – 60 klatek na sekundę. Jeśli posiadamy duży telewizor Full HD, niższa rozdzielczość może nieść ze sobą zauważalnie gorszą jakość obrazu, ale dla początkujących graczy nie będzie to miało większego znaczenia. Pamiętajmy, że mocny komputer zaoferuje o wiele lepszą jakość grafiki, ale dla większości graczy możliwość grania na kanapie i dużym telewizorze, bez zmartwień dotyczących wydajności karty graficznej bądź procesora, będzie największą zaletą. PlayStation 4 Pro Pod względem wizualnym obie konsole są do siebie dość podobne – jedna jest nieco większa, ma więcej „warstw” i ostrzejsze rogi, ale ogólny zamysł stylistyczny jest bardzo podobny. Najważniejsze jest to, co skrywa się wewnątrz, a tam są naprawdę spore różnice w porównaniu do poprzedniego modelu. Zacznijmy od procesora X86-64 AMD Jaguar o taktowaniu 2,1 GHz. Według testów jest on około 30% mocniejszy od poprzedniego 8 Core AMD Jaguar 1,6 GHz. To nie jest jednak największa zmiana, gdyż wisienką na torcie jest układ graficzny. W nowej odmianie jest to 36 ulepszonych jednostek GCN 911 MHz, co daje 4,2 TFLOPS. Dla porównania w poprzedniej wersji oraz opisywanej wyżej odmianie Slim jest to 18 jednostek Radeon o taktowaniu 800 MHz. Testy wykazały, że nowy układ jest o ponad 130% mocniejszy od poprzednika. To nie wszystko, bowiem w nowej wersji co prawda również wykorzystano 8 GB pamięci DDR5, ale jest ona o wiele szybsza – 218 GB/s w porównaniu do 176 GB/s. Pokłosiem tych zmian jest znacznie wyższa ogólna wydajność, obsługa rozdzielczości 4K i trybu HDR. Ale co to daje w praktyce? Którą wersję konsoli wybrać? Czy droższa i mocniejsza zawsze oznacza lepsza? W większości przypadków tak, ale wszystko zależy od tego, czego szukamy, jakie mamy plany na przyszłość, jeśli chodzi o granie oraz jak często i na jakim poziomie będziemy grać. PlayStation 4 Slim jest zauważalnie tańsza od mocniejszej odmiany Pro – podstawowy zestaw bez gry możemy kupić już za około 1000 zł. Takie rozwiązanie będzie idealne dla tych, którzy nie mieli do czynienia z konsolą PS4, posiadają telewizor w rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli), w najbliższych latach nie planują wymiany telewizora na model z rozdzielczością 4K i technologią HDR (koszt takiego modelu to co najmniej 4000–5000 zł). Dla takich graczy „gorszy” model konsoli będzie w zupełności wystarczający i zapewni długie godziny wspaniałej zabawy. Odmiana Pro skierowana jest do bardziej wymagających graczy, którzy wiedzą, czego chcą, posiadają lub planują kupno telewizora 4K z funkcją HDR i są bardzo wymagający, jeśli chodzi o jakość grafiki. Pamiętajmy, że mimo dużo większej mocy nowa konsola nie jest w stanie generować grafiki w takiej rozdzielczości. Nawet potężne PC mają z tym problem. Nowa PS4 Pro podbija jednak generowany obraz do takiej rozdzielczości i wygładza krawędzie. Na telewizorze 4K z funkcją HDR różnica w jakości grafiki między odmianą Slim i Pro będzie zauważalna, ale na telewizorze Full HD bez trybu HDR różnica odrobinę maleje. Mimo to zaletą może być możliwość osiągnięcia pełnej rozdzielczości 1080p i płynności 60 kl/s. Wydajność i rozdzielczość swoją drogą, ale najważniejszą różnicą jest obsługa technologii HDR. To dzięki niej odmiana PlayStation 4 Pro jest kuszącą propozycją. HDR to technologia, dzięki której obraz, gama kolorów i jasność są porównywalne z tym, co widzi ludzkie oko. W praktyce taki obraz na telewizorze sprawia wrażenie dużo bardziej realistycznego. Jest on jaśniejszy i bardziej szczegółowy. Pamiętajmy jednak, że tryb HDR jest dostępny tylko na zaawansowanych i zazwyczaj bardzo drogich telewizorach – na starszych modelach LCD i LED tego nie doświadczymy. Reasumując, jeśli ktoś poszukuje sprzętu nowoczesnego, planuje w przyszłości zmienić telewizor na zaawansowany model lub po prostu chce „wyciągnąć” z nowych gier wszystko, co tylko się da, inwestycja około 1800 zł w model PlayStation 4 Pro będzie uzasadniona. Jeśli natomiast konsola ma być tylko okazjonalną rozrywką, nie interesuje nas tryb HDR, zaś różnicy w płynności bądź rozdzielczości nie widzimy, lepiej kupić tańszy model, a różnicę przeznaczyć na kilka ciekawych gier. Przeczytaj również: Pokój gracza – jak urządzić dla nastolatka?
PlayStation 4 Pro czy PlayStation 4 Slim, którą konsolę wybrać
Pierwsze urodziny, pierwsze święta, pierwszy Dzień Dziecka – te okazje wzbudzają mnóstwo emocji. Z jednej strony stanowią doskonały pretekst do zorganizowania przyjęcia dla całej rodziny, z drugiej przypominają o upływającym nieuchronnie czasie. Jak świętować ten wyjątkowy, pierwszy Dzień Dziecka? Wybieramy zestawy, w których twój maluch będzie wyglądał cudownie nie tylko na zdjęciach. Bez względu na to, czy organizujemy rodzinne przyjęcie w ogrodzie, czy wybieramy się na piknik do znajomych lub spotykamy się z paczką przyjaciół w sali zabaw – warto postawić nie tylko na styl, ale i na wygodę. Dobrze, by maluch ubrany był w odzież oddychającą, przyjazną dla delikatnej skóry i niekrępującą ruchów – ubranka z miękkiej bawełny będą, jak znalazł. W przypadku butów, zwróćmy uwagę na tworzywo z jakich zostały wykonane oraz na ich konstrukcję. Skórzane sandałki i trzewiki powinny koniecznie stabilizować kostkę i mieć na tyle miękką podeszwę, by umożliwiać zginanie się buta w palcach. Dobrze sprawdzą się też modele z szerokim i zaokrąglonym czubkiem – dzieci podczas nauki chodzenia szeroko rozstawiają stopy, a w takich bucikach na pewno będzie im wygodnie. Eleganckie chinosy, czy bawełniane szorty? Stylowy rampers w marynarskie paski, czy urocza tiulowa sukienka – podpowiadamy, jak skompletować elegancki i wygodny zestaw na przyjęcie z okazji Dnia Dziecka. Wygodne propozycje dla chłopców Wiele kobiet spodziewających się narodzin pierwszego dziecka skrycie marzy o dziewczynce. Słodkie sukienki, śliczne buciki i urocze akcesoria – cudownie byłoby móc w nich przebierać! Mały chłopiec jednak również może wyglądać wspaniale. Na Dzień Dziecka warto wybrać ubranka w radosnych, letnich barwach. Wygodny, bawełniany t-shirt w paski to absolutny must have! Taka koszulka z łatwością dopasuje się do innych zestawów. W chłodniejszy dzień dobrą opcją będą długie chinosy z szelkami. Te w piaskowym kolorze, to hit bieżącego sezonu. Na wieczór warto zaopatrzyć się w dodatkowe okrycie. Chcąc podkreślić rangę wydarzenia, zamiast dresowej bluzy z kapturem, zdecydujmy się raczej na elegancki, granatowy kardigan z łatami. Charakteru stylizacji doda słomkowy kapelusz – twój maluch z pewnością będzie wyglądał w nim uroczo. Ważnym elementem garderoby maluszka są oczywiście buciki. Jeśli chłopczyk jeszcze nie chodzi, możemy zdecydować się na miękkie, skórzane niechodki. Dla dziecka właśnie stawiającego swoje pierwsze kroki lepszym wyborem będą usztywniające kostkę trzewiki – te w uroczy wzór w gwiazdki dodadzą szyku stylizacji i sprawią, że twój synek będzie wyglądał jak królewicz. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Stylowe zestawy dla dziewczynek Jak skompletować stylowy zestaw dla małej księżniczki? Możemy zdecydować się na elegancką sukienkę albo niewychodzącą z mody tiulową spódniczkę – różowe tutu z kolorowymi pomponami wydaje się rewelacyjnym wyborem na taką okazję. Do kompletu wybierzmy wygodną bawełnianą bluzkę z modną aplikacją z cekinów. Na przyjęcie w ogrodzie mama może włożyć podobny t-shirt i stworzyć córką stylowy duet, który skradnie uwagę wszystkich gości. Nawet jeśli początek czerwca zapowiada się upalnie, warto mieć na podorędziu dodatkowe okrycie na ramiona. Wykonany z bawełny miękki, szary kardigan idealnie dopasuje się nie tylko do tiulowej spódniczki – z powodzeniem będzie można go zestawiać zarówno z casualowymi dżinsami, jak i eleganckimi, wizytowymi sukienkami. Chodząca dziewczynka może z powodzeniem włożyć tego dnia urocze sandałki wykonane z naturalnej skóry. Te z ażurowymi wstawkami i stylową klamrą to klasyka gatunku – twoja córka z pewnością będzie czuła się w komfortowo. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Gotowe komplety dla spóźnialskich Pierwszy Dzień Dziecka organizujesz w swoim ogrodzie? Zamawiasz lub pieczesz tort, dbasz o katering i dekoracje – sporo tego, prawda? Jeśli w ferworze przygotowań twojej uwadze umknęły odzieżowe zakupy dla dziecka, to jeszcze nic straconego. Warto w takiej sytuacji postawić na gotowe komplety wizytowe. Stylowe, doskonale dopasowane, tworzące zgraną całość – twój maluszek będzie wyglądał w nich naprawdę uroczo. Dla aktywnej dziewczynki doskonałym wyborem będzie sukienka z getrami – wygodny zestaw pozwoli na nieograniczoną zabawę w ogrodzie i sali zabaw. Dla małej księżniczki idealną opcją będzie zaś tiulowa spódniczka w szarym kolorze z uroczą bluzeczką z bajkowym printem. Szare, skórzane sandałki w złote cętki to kropka nad „i” w tej dziewczęcej stylizacji. Mały elegant skradnie serca babć i cioć odziany w wizytowy komplet z brązowymi chinosami, eleganckim koszulo-body z muchą i stylową kamizelką. W ciepły dzień, zamiast pełnego obuwia, możemy zdecydować się na zabudowane sandałki, a w chłodniejszy dobrą opcją będą beżowe trzewiki wykonane z miękkiej skóry naturalnej. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Dzień Dziecka to wyjątkowe święto. Stwarza okazję do rodzinnych spotkań i celebrowania radości. Możemy z tej okazji wyprawić huczne przyjęcie dla znajomych i ich dzieci, spotkać się przy ogrodowym grillu, albo po prostu wybrać się na wspólną, rowerową wycieczkę za miasto. Bez względu na to, jak postanowimy uczcić to pierwsze, niezwykłe święto w życiu naszego malucha, nie zapomnijmy o wygodnych, oddychających ubrankach, które, poza nienagannym wyglądem (procentującym uroczymi zdjęciami), zapewnią dziecku swobodę i komfort podczas spontanicznej zabawy.
Pierwszy Dzień Dziecka. Jak wystroić malucha?
Niemal 80–90% ludzi skarży się na bóle pleców. Tymczasem jest to dolegliwość, której w większości przypadków można zapobiec. Dbanie o zdrowy kręgosłup (a raczej o mięśnie, które go podtrzymują) to coś, co powinien robić każdy. Jeśli uprawiasz sport, mocne plecy to podstawa twojego bezpieczeństwa. Powodem wielu urazów w sportach siłowych, gimnastycznych, a nawet wydolnościowych są słabe plecy (np. garbienie się w czasie biegu może przyczyniać się do urazów… kończyn). Jeżeli w ogóle nie ćwiczysz, twoje plecy jeszcze bardziej potrzebują aktywnego wsparcia. Bo siedząc przy biurku lub leżąc na kanapie, osłabiasz mięśnie i sprawiasz, że z czasem prawdopodobieństwo zwyrodnień czy uszkodzeń będzie większe niż u osoby pamiętającej o gimnastyce. Dlatego tak ważne jest, żeby dwa – trzy razy w tygodniu (a najlepiej codziennie) poświęcać swoim plecom odrobinę czasu. Na pewno się odwdzięczą. Które mięśnie są ważne? Niektórzy trenerzy sugerują, że aby mieć zdrowe plecy, wystarczy robić brzuszki, deski i wznosy. To nieprawda. Stabilne plecy oznaczają mocne dziesiątki mięśni korpusu, brzucha, pleców, obręczy barkowej, ale także pośladków czy ud. Na szczęście jest wiele prostych ćwiczeń możliwych do wykonania w domu, klubie, ze sprzętem i bez. Jest więc w czym wybierać. Z ciężarkami Ćwiczenia z obciążeniami, takim jak sztanga, hantle lub kettlebell, bardzo pomagają wzmocnić kręgosłup. Jest jednak warunek konieczny: musisz mieć nienaganną technikę. „Koci grzbiet” w czasie martwego ciągu, rozjeżdżające się kolana w trakcie przysiadów mogą tylko zaszkodzić i zwykle w dłuższej perspektywie powodują kontuzję. Ale jeśli ruch robisz prawidłowo, zapobiegasz urazom w przyszłości. Dodatkowo ćwiczenia z obciążeniami są zwykle wielostawowe, dlatego bardzo dobrze rozwijają całe ciało. Przykładowe ćwiczenia to: martwy ciąg zesztangą, wiosłowanieciężarkami w opadzie tułowia, podciąganie ciężaru do góry wzdłuż klatki piersiowej, brzuszki z ciężarkiem (proste i skrętne), przysiad ze sztangą na plecach, „pokłony”. W siłowni Plecy możesz wzmocnić, korzystając z maszyn i ławeczek kulturystycznych w klubie. Pamiętaj jednak, że niektóre ćwiczenia na maszynach izolują pojedyncze mięśnie, nie wzmacniając ich okolic. Dlatego zawsze warto traktować je jako jeden z wielu elementów wzmacniania pleców. Przykładowe ćwiczenia: ściąganie wyciągu górnego za głowę, wznosy na ławeczce do wzmacniania pleców z uchwytami na nogi, podciąganie na maszynie z różnym ustawieniem rąk, wiosłowanie na wyciągu dolnym lub na maszynie, ćwiczenie mięśni brzucha na maszynie (proste i skośne), wypychanie nóg na suwnicy,¶ maszyna „butterfly”. Jeśli w twoim klubie wisi taśma TRX, wykorzystaj ją koniecznie do wykonywania desek, brzuchów pompek lub podciągania. W domu lub na dworze Nie potrzebujesz dobrze wyposażonej siłowni, żeby trenować mięśnie pleców. Wystarczy ci kawałek pustej podłogi lub trawnika i mata. Przykładowe ćwiczenia: plank (przodem, bokiem); pompka – jeśli za trudna, nie rób jej na kolanach, ale oprzyj dłonie na stole, kanapie lub o ścianę, a zachowasz prawidłowe ułożenie ciała; scyzoryki; „supermeny” – leżąc na brzuchu, podnosisz razem ręce i nogi, prostując ciało, i wytrzymujesz 30 s; podnoszenie bioder – leżąc na plecach, z nogami zgiętymi w kolanach i stopami przysuniętymi do pośladków, podnieś biodra do góry, mocno napinając korpus i pośladki. W klubie Jeśli lubisz zajęcia grupowe, postaw na tai-chi, pilates, jogę lub zajęcia poświęcone kręgosłupowi. Uczestnicząc w nich, nie musisz myśleć, co robić, ani znać techniki. Opieka trenera sprawia, że nie będziesz popełniać rażących błędów. Warunkiem jest bardzo dobry instruktor. Kiepsko poprowadzone zajęcia, np. pilates, mogą być wręcz szkodliwe. Ale jeśli są prowadzone prawidłowo, efekty bywają spektakularne. Warunek: robisz dokładnie to, co mówi instruktor. Dbanie o zdrowy kręgosłup nie wymaga dużej ilości czasu ani wielkich nakładów. Po kliku tygodniach ćwiczenia wejdą ci w nawyk i przestaną być uciążliwym obowiązkiem.
Zdrowy kręgosłup. Jak o niego zadbać
Są takie elementy garderoby i fasony, które stają się klasyką i niezależnie od zmieniających się trendów, utrzymują się na topie. Są i takie, które zapomniane zalegają głęboko w szafie, by po latach wrócić w wielkim stylu. Do tych ostatnich niewątpliwie należą ubrania z zamszu, takie jak np. szorty retro, które w tym sezonie są obowiązkowym elementem garderoby modnej kobiety. Szorty, modne w latach 70., wracają w tym sezonie. Projektanci pokochali zamsz we wszystkich kolorach i postaciach, a jasny brąz i rudości stały się wręcz ich ulubieńcami. Więc rude zamszowe spodenki z stały sięalternatywą dla wszechobecnie panujących szortów dżinsowych. Krótkie spodenki z delikatnego zamszusą hitem letnich dni (i wieczorów). Na pewno przyciągną wzrok niejednego mężczyzny. Wyglądamy w nich bowiem niezwykle kobieco oraz wyrafinowanie i nonszalancko. Ten zamszowy element garderoby – z nutką retro – pokochały wszystkie fashionistki i światowe blogerki. Dzięki ich wyobraźni możemy się inspirować bez końca i stworzyć niezliczone kompozycje do noszenia na co dzień i nie tylko... Boho i hippie Zamsz to tworzywo naturalne – nie dziwi więc fakt, że nosi się go w stylizacjach boho i hippie. Jest idealnym materiałem na kultowe modele kamizelek lubkimon z frędzlami. Pod to wystarczy prosty T-shirt, by stworzyć harmonijny, nieprzeciążony niczym look. By nadać mu odpowiedni status, zamsz łączymy z akcesoriami z tego samego materiału. Idealnym dopełnieniem będą botki lub torebka. Lekkości i nieco zadziorności dodadzą aranżacji np. indiańskiekolczyki z piórkami. Zgodnie z „casualowymi” trendami doskonały efekt da zestawienie naturalnych zamszowych szortów z białą bluzką ozdobioną falbanami lub fantazyjnie zawiązaną kokardą, zwaną fontaziem. To jednak nie wystarczy, by oddać hołd latom 70. Trzeba jeszcze dopasować makijaż i fryzurę. Postaw na prostotę – make-up no make-up – i rozpuszczone włosy lub luźny (pozornie niedbały) kok. Ozdób włosy kwiatami – pojedynczym lub całym wiankiem. Będą się uroczo komponowały się z całością i stworzą dziewczęcy i romantyczny look. Wedle nastroju czy sytuacji załóż baleriny lub sandały na obcasie, ale obowiązkowo wiązane w kostce. Na wieczór Latem sprawdzi się lekki dzianinowy sweter, najlepiej w kolorach ziemi – ecru, khaki, piaskowym. Zaakcentuj go okazałym naszyjnikiem w stylu orientalnym. Do tego dobierz espadryle na koturniei ruszaj w miasto. Będziesz się czuła komfortowo, a zarazem stylowo. Pewność siebie gwarantowana! Podobnie gdy pod oversizową marynarkę w jasnym odcieniu beżu włożysz seksowną koszulkę przypominającą halkę, a na stopy – klapki kojarzące się z Marrakeszem, czyli arabskiebabusze. Taki look zrobi furorę wśród miłośniczek odważnych trendów i… miłośników tychże miłośniczek. Zwłaszcza gdy na palcach pań zabłysną delikatne obrączki noszone poniżej kostek, a na szyi subtelne naszyjniki typu „celebrytka”, które w promieniach słońca przepięknie i zalotnie połyskują na dekolcie. Zwolenniczkom etnicznych i drapieżnych printów proponujemy komponować szorty z szalenie modnymibodyw egzotyczne wzory – swoim deseniem ożywią stonowaną barwę dołu, nadadzą stylizacji posmaku przygody, safari. Zwłaszcza jeśli – co sugerują wszystkie modowe blogerki i celebrytki – włożymy do tego długie, sięgające daleko za kolanozamszowe kozaki. Oczywiście na gołą nogę. Mogą być płaskie lub na niewielkim kwadratowym obcasie. Będzie wyrafinowanie i szykownie, wręcz powalająco, a o to przecież nam chodzi. O to, by czuć się atrakcyjnie i by nie przejść przez lato niezauważoną… Mniej drapieżnie Jeśli jednak któraś z pań chce trochę wyciszyć „zamszową” stylizację, niech założy prostą bluzę w dowolnym stonowanym kolorze, np. w pastelach. Polubi taką odsłonę, tak jak pokochały ją zwolenniczki street style’u. Aby nadać dynamiki aranżacji, wystarczy dodatek w formie torby z frędzlami. Cóż jednak mają zrobić kobiety niemal uzależnione od dżinsu? Mamy dla nich miłą niespodziankę! W parze z zamszem tworzy duet doskonały. Wiedział już o tym Indiana Jones. Denimowa koszula zestawiona z szortami to modowy pewniak. Dopełnieniem tej propozycji jest kapelusz fedoralub inspirowany kowbojskim. Jeśli to za dużo, wystarczy zapleść warkocze. Nie od rzeczy będą jednak skórzane, plecione sandały. Rozsmakuj się i ty w wizerunku niezależnych, odważnych buntowniczek!
Z czym nosić zamszowe szorty
Życie globtrotera jest fascynujące, ale żeby podróż była udana, trzeba się do niej dobrze przygotować. Pomocne mogą być w tym książki doświadczonych włóczykijów. Inspiracje oraz porady – to cechuje najlepsze książki, które pomogą wyruszyć w pierwszą samodzielną podróż. Porady znanego podróżnika Jacek Pałkiewicz to jeden z najbardziej doświadczonych polskich podróżników, człowiek, który był wszędzie i przemieszczał się na tysiąc sposobów i w różnych warunkach. Ma mnóstwo patentów na podróże i opisuje je w książce Sztuka podróżowania – kompendium wiedzy o wyprawach. Każdy, kto chce samodzielnie zwiedzać świat, znajdzie tutaj coś dla siebie, gdyż trudno wyobrazić sobie sytuacje i miejsca, w których nie był jeszcze autor. Lektura sprawia, że nabieramy apetytu na realizację wędrownych marzeń i możemy się do tego znakomicie przygotować. Kobiety podróżują Marzena Filipczak prowadziła uporządkowane życie w Warszawie, aż któregoś dnia wyruszyła na pół roku do Azji. Swoimi doświadczeniami dzieli się w książce Jadę sobie. Przewodnik dla podróżujących kobiet, która składa się z dwóch części. Pierwsza to pamiętnik z podróży, pokazujący, że samotna wyprawa nie jest taka straszna, jak pozornie się wydaje. Druga część to typowy poradnik, w którym autorka odpowiada na pytania, które sama sobie zadawała przed wyjazdem: o bezpieczeństwo, ceny, zdrowie czy dbanie o urodę na końcu świata. Monika Witkowska jest wyjątkowo wszechstronną podróżniczką. Objechała prawie cały świat i przemieszczała się na różne sposoby. Do tego wspina się i żegluje. W poradniku Z plecakiem przez świat. Vademecum podróżnika udziela początkującym globtroterom szeregu wskazówek. Z książki dowiemy się, m.in. jak szukać tanich biletów, jak biwakować na dziko, co zrobić, kiedy stracimy paszport i jak postępować w razie trzęsienia ziemi. Oprócz porad znajdziemy barwne anegdoty, które uświadamiają, jakie niespodzianki mogą spotkać nas w podróży. Podróże z dziećmi Na własną rękę można jeździć samotnie, z partnerem czy przyjaciółmi, ale można też z dziećmi. I taka podróż również może być bezpieczna i fascynująca dla wszystkich uczestników. Doświadczeni podróżnicy i rodzice dwóch synów, Anna i Krzysztof Kobusowie, napisali Podróżuj z dzieckiem. Poradnik praktyczny i pokazują, jak najlepiej przygotować się do samodzielnej wyprawy z małymi dziećmi. Sami objechali z synami kawał świata, wypuszczając się w miejsca, które z Polski wydają się egzotyczne. Teraz radzą, jak skompletować apteczkę, jakie zabawki zabrać, co spakować na wyjazd i co robić, żeby dzieci się nie nudziły. Do tego dochodzą historie z życia wzięte i opisy zwyczajów związanych z najmłodszymi w innych kulturach. To lektura obowiązkowa dla rodziców, którzy chcą niebanalnie pokazywać pociechom świat. Rowerem przez świat Podróże na dwóch kółkach mają coraz więcej zwolenników, ale przygotowanie do takiego wyjazdu nie jest proste, bo trzeba ogarnąć sprzęt, mieć dobrą kondycję i ograniczyć ilość bagażu. Kompendium wiedzy o wyprawach rowerowych znajdziemy w książce autorstwa Anny i Roberta „Robba” Maciąga oraz przyjaciół – Podręcznik przygody rowerowej. Przyjaciele to znani podróżnicy rowerowi, dzięki czemu poradnik zawiera doświadczenia wielu osób. Nie znajdziemy tu zbędnego teoretyzowania, ale mnóstwo praktycznych informacji, poczynając od wyboru sprzętu, a na bezpieczeństwie kończąc. Jeśli chcemy samodzielnie podróżować, a nie wiemy, jak się za to zabrać, możemy skorzystać z licznych poradników.
Chcesz samodzielnie podróżować? 5 książek, które pomogą uczynić pierwszy krok
Niewiele jest roślin cebulowych, które mogą pochwalić się tak reprezentacyjnym wyglądem jak mieczyki ogrodowe. Są one bardzo popularne i często sadzone ze względu na dekoracyjne, wysokie kwiatostany, które urzekają mnogością barw. Na rabatach kwiaty gladioli rzucają się w oczy od razu, a najpiękniej wyglądają sadzone w grupach składających się z kilku czy kilkunastu roślin. I mimo że musimy je wykopywać jesienią, co jest jedynym minusem, to i tak mieczyki należą do najchętniej wybieranych roślin rabatowych. Mieczyk – jak sadzimy? Mieczyki sadzimy od połowy kwietnia do końca maja na stanowisku słonecznym, w miarę osłoniętym, z dobrą glebą wcześniej zaprawioną nawozami. Gleba powinna być przepuszczalna, próchniczna i żyzna. Ziemia pod uprawę mieczyków powinna charakteryzować się odczynem obojętnym lub lekko kwaśnym. Cebule sadzimy na głębokość 10–15 cm oraz około 15–20 cm jedna od drugiej. Przed posadzeniem warto ściągnąć z cebul łuski okrywowe, a następnie same cebule zaprawić środkiem grzybobójczym – najwygodniejsza jest specjalna zaprawa nasienna. Gdy mieczykom wyrosną już cztery liście, spulchniamy glebę i zasilamy ją saletrą wapniową i amonową. Wskazane jest również kilkukrotne zasilanie dolistne nawozami zrównoważonymi. Właściwe nawożenie jest bardzo ważne, dzięki niemu rośliny zachowają odpowiednią kondycję oraz będą obficie kwitły. Istotną rzeczą w uprawie mieczyków jest podlewanie. W czasie suszy musimy podlewać rośliny bardzo obficie, szczególnie przed kwitnieniem, a także w jego trakcie. box:offerCarousel Mieczyk – wykopywanie cebul Z końcem lata – najlepiej po 6 tygodniach od przekwitnięcia – należy wykopać cebule, pomimo że mieczyk ma jeszcze zielone liście. Najczęściej termin ten przypada w połowie września. Pęd mieczyka obcinamy na wysokości 10 cm powyżej cebulki i pozostawiamy do podsuszenia, najlepiej w miejscu przewiewnym i słonecznym. Następnie cebulki wynosimy do chłodnego miejsca, gdzie mróz zimą nie ma dostępu. Co kilka tygodni należałoby sprawdzić stan cebul. Wszystkie z objawami chorobowymi lub suche wyrzucamy, aby tylko najsilniejsze i najbardziej dorodne mogły w roku następnym znowu zdobić nasze rabaty. Mieczyk – najpiękniejsze odmiany Gdy nadejdzie pora kwitnienia mieczyków, możemy pozostawić je w ogrodzie, aby zdobiły rabaty, lub ściąć do wazonu. Jako kwiat cięty należy ściąć mieczyka, gdy tylko zacznie się rozwijać pierwszy pąk kwiatowy, który znajduje się na dole kwiatostanu. Dzięki temu będziemy mogli cieszyć się kwiatami nawet do trzech tygodni! To, że kwiaty mieczyka są piekne – wiemy wszyscy. Występują jednak odmiany w naprawdę niesamowitych barwach, jak np.: mieczyk Shooter – piękna odmiana o kwiatach w barwie żółto-różowej; mieczyk Bambino Vesuvio – odmiana o cudownej fioletowo-różowej barwie; mieczyk Las Vegas– odmiana o żółtych płatkach z czerwonym marginesem; mieczyk Frizzled Coral Lace – odmiana o koralowej barwie kwiatów, dodatkowo jej płatki kwiatów są „frędzelkowate”; mieczyk Glamour Flevo Cosmic – kwiaty tej odmiany urzekają swą zielono-różową barwą; mieczyk Blue Tropic – wspaniała odmiana o kwiatach w soczystej lazurowej barwie; mieczyk Chocolate – odmiana charakteryzująca się czekoladowym zabarwieniem kwiatów; mieczyk Dynamite – odmiana, która zwraca uwagę ze względu na fioletowo-żółte kwiaty; mieczyk Black Surprise – odmiana o bardzo intensywnej, bordowej barwie kwiatów, która wygląda, jakby była czarna; mieczyk Green Star – świetna odmiana o zielonych kwiatach; mieczyk Sunshine – odmiana dla sympatyków koloru pomarańczy, cechuje się soczystą barwą. Podsumowując Mieczyki są wspaniałymi roślinami rabatowymi, które cieszą oczy swoimi soczystymi i unikatowymi barwami kwiatów. Do tego są mało wymagające, a przy minimum uwagi – będą fantastycznym dodatkiem do naszych ogrodów i balkonów!
Mieczyk – jak uprawiamy w ogrodzie?
Niewiele osób wie, ile wysiłku trzeba włożyć w efektowne formowanie drzew i krzewów kwitnących. Uzyskanie pożądanego kształtu umożliwia regularne przycinanie, naginanie gałązek i układanie świeżych pędów. Aby jednak zabrać się za te czynności, potrzebne będą konkretne narzędzia ogrodnicze. Podpowiadamy, w które z nich warto się zaopatrzyć. Zanim kupimy narzędzia Miłośnicy prac ogrodowych z przyjemnością samodzielnie przycinają i formują drzewa oraz krzewy. Warto jednak pamiętać, że nie wszystkie gatunki dobrze znoszą zabiegi upiększające. Należy wybierać takie rośliny, które wytwarzają dużo nowych pędów, ponieważ dzięki nim łatwo jest skorygować ich kształt w razie uszkodzenia (np. przemarznięcia). Drzewa oraz krzewy liściaste rosną szybciej, niż iglaki, więc wymagają częstszego przycinania. Do dobrze znoszących formowanie zaliczają się m.in.: grab pospolity, bukszpan wiecznie zielony, klon polny oraz głóg jednoszyjkowy. Co może się przydać? Do formowania pojedynczych drzew i krzewów o cienkich gałązkach wystarczy klasyczny sekator. Jeżeli zamierzamy przycinać gałęzie o grubości powyżej 3 cm, będzie nam potrzebny model o przedłużonych rączkach (gwarantują większą siłę cięcia). Niektóre sekatory wyposażone są w teleskopowy trzonek o zasięgu nawet do 6 metrów, pozwalający na formowanie wysokich roślin bez użycia drabiny. W sklepach znajdziemy sekatory przeznaczone zarówno do młodych, jak i zdrewniałych pędów. Te przeznaczone do przycinania miękkich części drzew i krzewów nie miażdżą delikatnych listków, a te do cięższych zadań radzą sobie nawet z twardymi gałęziami. Wybierając sekator, należy zwrócić uwagę na kilka cech. Najważniejsze jest to, z czego zrobione zostało ostrze. Najlepsze są ze stali nierdzewnej z powłoką antykorozyjną, zapewniające precyzyjne oraz gładkie cięcie (bez poszarpanych brzegów). Rączki powinny być wykonane z wytrzymałego tworzywa lub z metalu wykończonego miękkim uchwytem. Warto sprawdzić, czy wybrany przez nas model dobrze leży w dłoni, lekko pracuje i gwarantuje wystarczający nacisk (im większy, tym łatwiejsza będzie praca z grubszymi elementami drzew i krzewów). Do formowania żywopłotu niezbędne będą nożyce ręczne, które najlepiej sprawdzają się w przypadku niewielkich krzewów. Pozwalają na kształtowanie skomplikowanych form, przycinanie iglaków oraz korygowanie pędów roślin już uformowanych. Przydać się mogą również nożyce elektryczne lub akumulatorowe (najlepiej dwustronne), umożliwiające pracę bez dostępu do źródła zasilania (np. kontaktu) i nawet w najdalszych zakątkach ogrodu. Warto rozważyć zakup modelu z teleskopową rączką i ruchomą głowicą tnącą z opcją ustawienia pod różnymi kątami. Bez względu na to, które nożyce wybierzemy, powinny one być lekkie (często trzeba pracować z uniesionymi rękoma) oraz wygodne. Na co zwrócić uwagę? Wybierając narzędzia do formowania roślin kwitnących, warto pamiętać, że powinny być one dopasowane nie tylko do ich wielkości czy gatunku. Pod uwagę trzeba wziąć również umiejętności osoby, która będzie z nich korzystać. Sekatory i nożyce ręczne polecane są początkującym miłośnikom ogrodnictwa, natomiast modele spalinowe i elektryczne – doświadczonym. Praca z nimi jest dużo wygodniejsza i szybsza, ale łatwo się nimi skaleczyć lub uszkodzić formowane drzewo czy krzew. Aby uformowane przez nas rośliny prezentowały się okazale, należy pamiętać o ich regularnym nawożeniu, podlewaniu oraz pielęgnacji.
Narzędzia do formowania drzew i krzewów kwitnących
Szukasz pomysłu na ciekawe stylizacje, ale nie przepadasz za spodniami w odcieniach błękitu i bieli? Jesteś znudzony czernią, która latem niekoniecznie bywa praktyczna? A co powiesz na denim balansujący na granicy dwóch podstawowych barw? Czarny uważany był za jeden z najbardziej uniwersalnych kolorów do czasu, gdy w trendach nie zagościły rozmaite odcienie szarości. Jeansy w modnej tonacji pojawiają się na renomowanych wybiegach oraz w kolekcjach niemal wszystkich projektantów – od Armaniego po Tod's. Prezentujemy stalowe hity sezonu oraz pomysły na efektowne stylizacje. Uniwersalny i praktyczny antracyt Jeans to najczęściej wybierany rodzaj spodni. Z fasonami i kolorami bywa różnie. Jedni mężczyźni przez lata pozostają wierni jego flagowym barwom, inni cenią różnorodność i chętnie eksperymentują z trendami. Bez jeansu szybko nastałby zmierzch mody casualowej, dlatego pojawia się on w każdym sezonie, ale zawsze w nieco innej odsłonie. Antracyt jest świetną propozycją dla fanów jasnych jeansów. Szarość doskonale komponuje się z marynarkami, swetrami oraz sportowymi bluzami. Najpopularniejszym fasonem jest regular straight – z prostymi nogawkami. Charakteru dodają lekkie przetarcia. Ten uniwersalny wzór sprawdza się przy każdym typie sylwetki. Wzrost i waga nie mają znaczenia. Trzeba pamiętać, że najczęstszym grzechem popełnianym przez dobrze zbudowanych mężczyzn jest wybór zbyt obszernych spodni, które wyglądają workowato i raczej nie wpływają na poprawę atrakcyjności. Jeśli trudno wam się rozstać z fasonem slim fit, ten rodzaj spodni bez trudu znajdziecie w popularnych sieciówkach m.in. w sklepach Zary oraz H&M. Aby grzeczny antracyt został wyostrzony, szarości zestawiaj z zadrukowanymi T-shirtami i skórzaną kurtką. Czarna ramoneska z zamkami oraz ciężkie buty typu glany stanowią mocne akcenty stylizacji. Nonszalancji dodadzą do połowy rozwiązane sznurowadła, a także nogawki niedbale wpuszczone za cholewkę buta. Będzie to stylowe nawiązanie do punkowej subkultury. Wystarczy zmienić jeden z dodatków, a zmieni się także twój image. Poprzez odpowiednio zestawione elementy nieco przełamiesz elegancję i dodasz jeansom odwagi. Lubisz street style w barwach antracytu? Do szarych spodni dobierz białe buty sportowe i bluzkę ze zwierzęcym printem. Całość dopełnią modnie ścięte włosy, a także okulary przeciwsłoneczne z kolorową oprawką. Grafitowy zawrót głowy – szare jeansy z przetarciami i zgnieceniami Grafit to odcień między szarym a czarnym. Kolor idealny dla mężczyzn, którzy stawiają na zdecydowane tonacje. Szarość pojawia się w wielu fasonach. Począwszy od jednolitych tonacji, poprzez delikatne przetarcia na wyraźnych zgnieceniach, na dziurach kończąc. Mężczyźni nie powinni narzekać na brak wyboru. Grzeczne wzory dostępne są najczęściej w wersji regular straight, natomiast pozostałe w slim i tappered. Ponieważ obcisłe rurki mogą podkreślić niedoskonałości figury, nie wolno zapomnieć o odpowiednim doborze dodatków. T-shirt w pastelowej tonacji, trampki na grubej podeszwie, a dla tych, którzy nie stronią od zabawy modą, warto zdecydować się na najmodniejszy trend sezonu – espadryle. Hitem pozostają żywicowane jeansy w odcieniu zdecydowanego grafitu. Dzięki specjalnej technice spodnie zyskują efekt 3D, chociaż w rzeczywistości wgniecenia w pachwinach lub na kolanach pozostają płaskie. Nowe wyglądają jak stare i znoszone, a to jest niezwykle pożądane w sezonie wiosna/lato. Woskowany model jeansów doskonale sprawdza się jako kompozycja weekendowa. Wystarczy założyć czarny T-shirt w stylu rockowym oraz skórzaną bransoletkę, aby osiągnąć drapieżny look. Modne przetarcia, przeszycia oraz fabryczne zgniecenia mogą być elementem sportowego wizerunku. Taki fason doda chłopięcego uroku dojrzałym mężczyznom, a młodym – wakacyjnej beztroski. Do pracy lepiej jednak wybrać grafitowe spodnie w stonowanym wydaniu smart casual. Ale same jeansy nie uczynią cię dobrze ubranym. Szykowną asystę zapewni im marynarka oraz elegancka koszula. Jeśli możesz pozwolić sobie na kolory, zdecyduj się na modną kratkę, która tego lata wraca w wielkim stylu. Buty dobieraj w zależności od efektu, jaki pragniesz osiągnąć. Wskazane będą zarówno sportowe , jak i mokasyny oraz półbuty. Jak wynika z trendów, szarość nie jest ani nudna ani banalna. Stanowi doskonałą bazę do tworzenia stylizacji sportowych, eleganckich i codziennych. Takie jeansy powinny więc znaleźć się w szafie każdego mężczyzny. Czarny bywa zbyt oficjalny, a niebieski z kolei zbyt swobodny. Kompromisem pozostają odcienie szarości – od bladego świtu po grafitowy zmierzch. O sukcesie stylizacji decyduje nie tylko wybór spodni, ale także dodatki – jeden mocny element gwarantuje sukces całości. Pamiętaj o tym, zestawiając różnorodne tkaniny, wzory i kolory.
Hit sezonu – szare jeansy! Przegląd najmodniejszych wzorów i odcieni
Nazwa „parasol” wywodzi się od łacińskiego słowa „para sole” i oznacza ochronę przed słońcem. Takie też było na początku główne jego przeznaczenie. Teraz jednak chroni on nas zwykle przed deszczem i wiatrem. Na rynku są parasole wszelkich możliwych kształtów i rozmiarów, dla pań, panów i dzieci, przeciwsłoneczne, ślubne, stylizowane, sportowe… Większy wybór mają panie – jak to w świecie mody. Jednak i dla panów można znaleźć ciekawe oferty. Propozycje różnią się ceną i stylistyką. Zobaczmy, jakie męskie parasole są u nas dostępne. Automat górą? Sądząc po liczbie produktów, tradycyjne parasole ręczne, czyli otwierane za pomocą suwaka, są pomału wypierane przez parasole automatyczne lub półautomatyczne. Parasol automatyczny możemy otworzyć w każdej chwili, jedną ręką, nawet trzymając w drugiej torby z zakupami lub podczas wysiadania z samochodu, co jest bardzo praktycznym rozwiązaniem. Minusem mechanizmów do automatycznego otwierania jest to, że się psują, co rzadziej dotyczy suwaków w parasolach ręcznych. Znani producenci parasoli to: Tiross, Doppler, Ziller, Wittchen, Erdol, Margoni, Impliwa, Pierre Cardin. Ten sam producent proponuje zazwyczaj modele tańsze i droższe, ale z reguły mniej zapłacimy za parasol Tirossa czy Dopplera niż Pierre’a Cardina. Od 20 do… 150 tysięcy zł Najdroższy parasol świata podobno został wyprodukowany ze skóry krokodyla i kosztuje… 150 tysięcy złotych. My możemy się zaopatrzyć w tani parasol– za ok. 30 zł, ale pamiętajmy, że takie modele mają zazwyczaj krótki żywot. Wystarczy większy podmuch wiatru, a druty się łamią lub wyginają. Stelaże najtańszych parasoli są wykonane z aluminium lub metalu, a droższe mają pręty z włókna szklanego lub węglowego. Jeśli chodzi o materiał pokrywający czaszę, to w najtańszych parasolach stosowany jest poliester (choć są różne gatunki tego tworzywa, lepsze i gorsze), w droższych – teflon lub nylon, w najbardziej eleganckich zaś – tkanina z dodatkiem jedwabiu. O cenie decyduje też tworzywo, z którego wykonano rączkę: w eleganckich parasolach to skóra lub drewno. Niektórzy producenci potrafią nawet zatapiać w rączce drogie kamienie, ale to już raczej fanaberia dla najbogatszych. Czarny albo w kratkę Wśród parasoli męskich zdecydowanie dominuje kolor czarny, ewentualnie przełamany jakimś deseniem, ale utrzymanym również w ciemnych barwach: szarościach lub brązach. Trafiają się też męskie parasole granatowe lub szare. Specjalna oferta dla starszych panów to parasol w drobną kratkę z wytrzymałą rączką, który może służyć również jako laska. W razie potrzeby można go rozłożyć na dwie części: laskę i parasol. Dodatkowym atutem jest jego czasza, wykonana z trwałego włókna szklanego, pokryta powłoką chroniącą przed promieniami UV. Solidny czy delikatny? Standardowy parasol męski to zazwyczaj składany automat, oczywiście w kolorze czarnym, o prostym, dość grubym uchwycie, jak np. model marki Ziller. Dla miłośników bardziej wyszukanego designu producenci mają wersje na cieńszych stelażach, takie jak elegancki parasol znanego holenderskiego producenta Impliwa, lekki, a zarazem wytrzymały, zdolny się przeciwstawić nawet dużemu wiatrowi. Dzięki subtelnej linii może być z powodzeniem noszony zarówno przez panów, jak i panie. O wyglądzie parasola z reguły decyduje kształt czaszy, grubość stelaża i jakość materiałów, z jakich został wykonany. Niewątpliwie bardziej elegancko wyglądają modele ręczne, takie jak parasol marki Wittchen o oryginalnym wzornictwie, z wygodnym, dobrze dopasowującym się do dłoni uchwytem. Z kolei marka Pierre Cardinjest gwarancją dobrej jakości i eleganckiego wyglądu tego automatycznego męskiego parasola, wartego z pewnością nieco wyższej ceny. Można odnieść wrażenie, że mężczyźni skazani są na dość ograniczony wybór parasoli. Oferta jest skromna i dość jednolita stylistycznie. Najwyraźniej producenci uważają, że panowie raczej nie przywiązują do wyglądu swoich parasoli zbyt wielkiej wagi. I może mają rację? Prawdziwy macho przecież deszczu się nie boi…
Męski parasol - ręczny czy automatyczny?
Smoky eye to jeden z najbardziej popularnych sposobów podkreślenia oka. Nic dziwnego – to klasyka, która sprawdza się w wielu sytuacjach. Przydymione, mocniej podkreślone spojrzenie będzie również idealnym sposobem na walentynkowy makijaż. Będzie on doskonale pasował do różnych stylizacji, bez względu na to, czy w ten wieczór wybieramy się na uroczystą kolację, czy spędzamy go w domowym zaciszu. Idealne smoky eye Smoky eye to makijaż bazujący na mocnym podkreśleniu oka, zwłaszcza zewnętrznego kącika. Zaczynamy od nałożenia ciemnego cienia na powiece ruchomej. Następnie nieco jaśniejszym odcieniem i miękkim pędzelkiem rozcieramy go niemal do linii rzęs. Im ciemniejszego cienia użyjemy i mniej go rozetrzemy, tym mocniejszy uzyskamy efekt. Wewnętrzny kącik i powierzchnię pod rzęsami warto rozświetlić jasnym, połyskującym cieniem. Całość uzupełni kreska wykonana czarną kredką lub eyelinerem w żelu oraz mocne wytuszowanie rzęs. Pamiętajmy, że smoky eye nie musi koniecznie bazować na czarnym cieniu. Spokojnie możemy stworzyć taki makijaż, bazując na graficie, szarościach lub brązach. Odważniejsze kobiety mogą też pomyśleć o nałożeniu fioletowego lub bordowego cienia – efekt z pewnością będzie ciekawy. Ważnym elementem jest również odpowiednie wyrównanie kolorytu cery i jej zmatowienie. Dopełnieniem mocnego makijażu oka będzie delikatne podkreślenie kości policzkowych i neutralna pomadka lub błyszczyk na ustach. Polecane produkty 1.Maybelline, Color Tattoo (ok. 12 zł) – cienie mają kremową formułę, która doskonale sprawdza się przy smoky eye. Łatwo się nakładają i rozcierają, dzięki czemu makijaż wygląda perfekcyjnie i jest bardzo trwały. Cienie dostępne są w wielu odcieniach, od białego (doskonałego do rozświetlenia) po czarny (dla mocniejszego zaakcentowania zewnętrznego kącika oka). Możemy nakładać je zarówno pędzelkiem, jak i palcami, dla bardziej naturalnego, subtelniejszego efektu. box:offerCarousel 2.Bourjois, Intense smoky (ok. 20 zł) – idealny zestaw cieni do wykonania makijażu smoky eye. Składa się z trzech odcieni – najciemniejszego do zewnętrznego kącika, nieco jaśniejszego do roztarcia koloru oraz jasnego do rozświetlenia powieki. Całość dostępna jest w kilku wersjach kolorystycznych, które sprawdzą się podczas przygotowywania walentynkowego makijażu. box:offerCarousel 3.MakeUp Revolition, Romantic Smoked (ok. 20) – paleta cieni, która sprawdzi się przy nieco delikatniejszej wersji smoky eye. Znajdziemy w niej 12 odcieni od bardzo jasnych, przez fiolety i złamane brązy, po czerń. Dzięki temu daje możliwość wykonania kilku różnych wersji makijażu na walentynkową kolację. box:offerCarousel 4.Maybelline, Lasting Drama Gel Eyeliner (ok. 20 zł) – eyeliner w żelu to idealne dopełnienie klasycznego smoky eye. Dzięki swojej konsystencji łatwo można precyzyjnie nałożyć go na linię rzęs i bez trudu utrzyma się w miejscu nawet przez całą noc. Dwustronny aplikator pozwala nie tylko na narysowanie kreski, ale i na jej roztarcie, aby podkreślić efekt przydymionego oka. box:offerCarousel 5.Bourjois, Volume Reveal (ok. 30 zł) – precyzyjna maskara wyposażona w dobrze wyprofilowaną szczoteczkę i przydatne powiększające lusterko. Z łatwością pokrywa wszystkie rzęsy od nasady aż po końce. Pozwala na uzyskanie spektakularnego efektu wydłużonych, pogrubionych i zagęszczonych rzęs, które będą idealnym dopełnieniem walentynkowego smoky eye. box:offerCarousel Smoky eye to jeden z najbardziej uniwersalnych makijaży, jaki możemy wybrać na walentynki. Uzyskamy dzięki niemu elegancki, choć nieco zadziorny efekt. Będzie doskonały zarówno na większe wyjście, jak i spotkanie we dwoje. Jedyne, o czym musimy pamiętać, to zestawienie go z neutralnym, jasnym makijażem, dzięki czemu efekt podkreślonego, przydymionego spojrzenia będzie jeszcze lepiej widoczny.
Makijaż na walentynki – fokus na smoky eye
Parmigiana to klasyczna włoska zapiekanka z bakłażana w sosie pomidorowym. Jest niezwykle prosta w przygotowaniu, więc rozsmakuj się w pysznym smaku pieczonych bakłażanów, mozzarelli i parmezanu. Składniki: 2 bakłażany 2 kulki mozzarelli 400 g pomidorów z puszki 2 łyżki startego parmezanu oliwa z oliwek Krok po kroku: Bakłażana kroimy w cienkie plasterki i solimy. Odstawiamy na godzinę, żeby wyciągnąć z niego wodę. Następnie odsączamy go na papierowym ręczniku i smażymy na rumiany kolor. Na oliwie podsmażamy pomidory, po 15 min. dokładnie je miksujemy i dodajemy parmezan. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Bakłażany przekładamy mozzarellą, polewamy sosem i zapiekamy w naczyniu żaroodpornym ok. 15 min. w 200 stopniach. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube
Parmigiana z bakłażana, parmezanu, pomidorów i mozzarelli
„Harry Potter” to niezwykle popularne dzieło J.K. Rowling. Nic więc dziwnego, że do świata powieści, który tak mocno wciąga nie tylko dzieci, ale również dorosłych, zawitali twórcy gier. Historia chłopca, którego rodzice zostali zabici przez tajemniczego maga, do głębi poruszyła serca czytelników. W grze „Lego Harry Potter” fikcja literacka została przeniesiona na ekrany komputerów – w dodatku w scenerii zbudowanej z klocków Lego. I wyszło to doskonale! Dla kogo? „Harry Potter” doczekał się wielu produkcji osadzonych w uniwersum czarodziejów, do tej pory jednak ich poziom można ocenić na przeciętny. „Lego Harry Potter” jest pozycją, która szczególnie spodoba się młodszym graczom oraz ich rodzicom. Krótko mówiąc, mnóstwo zagadek i spora dawka nieprzeciętnego humoru. Gra utrzymuje schemat, który sprawdził się w poprzednich produkcjach „Lego”, w tym przypadku jednak zrobiono wszystko znacznie lepiej. Poza wiernym odwzorowaniem wydarzeń z filmowej sagi twórcy pokusili się o dodatkowe elementy, które mają rozbawić wszystkich do łez i przedstawić historię Harry’ego Pottera w krzywym zwierciadle. Mechanika gry Gra „Lego Harry Potter” składa się z 24 poziomów, które trzeba przejść w pierwszej części. Druga obejmie lata 5–7. Podobnie jak w przypadku innych gier z serii, tak i tutaj w większości przypadków gracz będzie zarządzał grupą bohaterów, których poprowadzi do nieuchronnej konfrontacji z Voldemortem. A tych w całej grze jest do wyboru ponad 150. Kolejne poziomy umożliwią zdobycie potrzebnych umiejętności magicznych, a mnogość poziomów i wstawki z lekcjami czarów pozwolą poczuć się jak w prawdziwej szkole dla magów. Tak jak w pozostałych produkcjach „Lego”, tak i w tym przypadku można zdobyć monety (od srebrnych po złote, niebieskie i fioletowe), które posłużą do odblokowywania kolejnych postaci bądź kupowania klocków brakujących do ukończenia określonego zadania. Szczególnie ciekawa jest druga pozycja, ponieważ po zakończeniu danego poziomu z konkretną liczbą złotych klocków są przyznawane niemałe bonusy. Żetony są do zdobycia praktycznie w każdym miejscu. Wystarczy niszczyć wszystko, co staje na drodze: drzewa, krzewy, wrogie robaki. Liczba żetonów zależy od miejsca. Ponadto żetony będą wypadały z pokonanych przeciwników oraz mechanizmów, które będziemy uruchamiać w celu wypełnienia zadań. Grafika Kolejna odsłona spełnia swoją konwencję graficzną, oddając w możliwie jak najbardziej wierny sposób lokalizacje i bohaterów, które znamy z książek i filmu. Pomysł na klocki Lego w świecie Harry’ego Pottera jest świetny. Przyjemnie ogląda się plastikowe postaci na ekranie komputera. Na pochwałę zasługują wstawki filmowe, w których poznajemy kolejnych nauczycieli szkoły magicznej czy antagonistów, z którymi graczom przyjdzie się zmierzyć. Warto obejrzeć je do końca, ponieważ poza scenami znanymi z produkcji kinowej czeka na nas kilka smaczków. Z pewnością spodobają się tym, którzy nie mają aż tak wymagającego poczucia humoru. Trzeba przyznać, że oprawa filmowa jest na wysokim poziomie. Podsumowanie „Lego Harry Potter” być może nie prezentuje się nad wyraz innowacyjne, ale schematy są znacznie lepsze niż w poprzednich seriach „Lego”. Twórcom udało się naprawić wcześniej popełniane błędy. Gagi wydają się ciekawe i zabawne, o ile oczywiście widzieliście kinową wersję „Harry’ego Pottera”. Na pochwałę zasługuje również grafika, która jest plastikowa, ale przy tym piękna i magiczna. Gra warta polecenia osobom lubiącym rozwiązywać zadania. Pewnie niejednokrotnie będziecie potrzebować pomocy w rozwikłaniu niektórych zagadek! Gra dostępna na platformach: PC, PS3, PS4, Xbox 360, PSP, NDS, Wii Minimalne wymagania sprzętowe: * system operacyjny: Windows XP/Vista * procesor: Intel Pentium 4 1,8 GHz/AMD Athlon XP 2200+ * RAM: 512MB * karta Graficzna: ATI X1300/NVIDIA GeForce FX 5800 (256 MB RAM) Zalecane wymagania sprzętowe: * system operacyjny: Windows XP/Vista * procesor: Intel Core 2 Duo/AMD Athlon 64, 2,8 GHz * RAM: 2GB * karta graficzna: ATI HD 2900/NVIDIA GeForce 8800 Źródło okładki: steampowered.com
„Lego Harry Potter” – recenzja gry
Lubicie, gdy lektura dostarcza mocnych wrażeń? Gdy całość trzyma w napięciu, a finał oferuje nie lada zaskoczenie? Jeśli tak, to „Czwarta małpa” autorstwa J. D. Barkera jest tym tytułem, na który powinniście zwrócić uwagę. Będzie dynamicznie, makabrycznie, niekiedy nad wyraz wyczerpująco emocjonalnie. Takiej fabuły nie powstydziłby się ani Chris Carter, ani Jack Ketchum, którego rekomendację znajdziecie na okładce. Motto mordercy Znacie trzy mądre małpy? Jestem pewna, że tak, bo ich wizerunki znalazły się nawet wśród emotek dostępnych w social mediach. Mizaru zasłaniająca łapką oczy, Kikaru zakrywająca uszy i Iwazaru przykrywająca pyszczek obrazują japońską zasadę „nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego”. W cieniu tych trzech jest jeszcze czwarta małpka, Shizaru. Symbolizuje zasadę „nie czynię nic złego”. Takie motto przyświeca mordercy z mrocznej fabuły J. D. Bakera. Trudno się jednak z tym zgodzić, widząc cierpienie jego ofiar i ich bliskich. Makabryczne przesyłki Zabójca Czwartej Małpy pozostaje nieuchwytny od pięciu lat. Ma na swoim koncie już siedem ofiar. Porywa je, a następnie przesyła ich rodzinom trzy makabryczne przesyłki. Pierwsza z nich zawiera ucho ofiary, kolejne są nie mniej paskudne. Gdy któregoś dnia przy mężczyźnie, który zginął w wypadku, śledczy znajdują paczkę z taką właśnie zawartością i pamiętnikiem zawierającym przerażające zapiski mordercy, mają w końcu nadzieję na zamknięcie sprawy. Problem jednak w tym, że odcięte ucho oznacza, iż gdzieś w zamknięciu przebywa ostatnia ofiara zabójcy. Czy uda się ją odnaleźć na czas? Dla czytelników o mocnych nerwach Śledztwo prowadzone przez detektywa Sama Portera przeplata się zapiskami z pamiętnika. Razem tworzą dość dynamiczną, a przede wszystkim wciągającą i trzymającą w napięciu fabułę, której finał wprawia w osłupienie. J. D. Barker stworzył świetne postaci (zwłaszcza czarne charaktery) i opowiedział historię mocno wbijającą się w pamięć. Mimo sporej dawki mroku nie brak tu humoru z rodzaju tego zaprawionego uszczypliwościami. „Czwarta małpa” to opowieść o potwornościach, jakie człowiek potrafi wyrządzić drugiej osobie, o bólu straty, winie i karze nie zawsze spadającej na winowajców, o okrucieństwie i wyrachowaniu. Mocna lektura tylko dla czytelników o silnych nerwach. Źródło okładki: www.czarnaowca.pl
„Czwarta małpa” J. D. Barker – recenzja
Bezrękawnik to świetny sposób na przetrwanie sezonu przejściowego. Zapewnia swobodę poruszania się, wygodę i, co najważniejsze w tym niepewnym pogodowo okresie, komfort cieplny. Zobacz, jak włączyć bezrękawnik do wiosennych stylizacji zgodnie z obowiązującymi trendami. Wielu mężczyzn pomija kamizelkę w swoich stylizacjach. Część uważa, że nie jest jej po drodze z modnym wyglądem, a część po prostu nie wie, w jaki sposób wprowadzić ją do swoich stylizacji. Kamizelka jest jednak bardzo prostym elementem męskiej garderoby, a bogactwo kolorów i fasonów sprawia, że niemal każdy amator czy to mody sportowej, workwearu, czy też czegoś bardziej eleganckiego, znajdzie coś dla siebie. Kamizelka w casualu Puchowe kamizelki często pojawiają się w modzie casualowej w różnych ciekawych fasonach i kolorach. Moda casualowa jest znana z rozwiązań ceniących sobie wygodę i taki właśnie jest bezrękawnik – dobrze wygląda i nie krępuje ruchów. Postaw na mocny kolor kamizelki, na przykład czerwony. Dobierz do niej jasne dżinsy i szarą, zakładaną przez głowę bluzę z printem na przodzie. Załóż też białe sneakersy oraz pasek, pleciony lub parciany, a całość dopraw wyrazistym sportowym zegarkiem. W słoneczny dzień nie zapomnij o okularach – nie tylko ochronią wzrok przed nabierającym mocy wiosennym słońcem, ale przede wszystkim dopełnią twój look. Jeśli zapragniesz, by zestaw nabrał więcej neutralnego codziennego stylu, zamień bluzę na longsleeve. Pamiętaj jedynie, by kolorem odcinał się od kamizelki. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Smart casual z bezrękawnikiem Może się wydawać, że kamizelka to typowo casualowy element garderoby, jednak nic bardziej mylnego! Wszystko zależy od fasonu. Modele o matowym wykończeniu są bardziej eleganckie i bez problemu stworzysz z nimi stylowe, miejskie zestawy. Wypróbuj na przykład granatowy bezrękawnik z zamszowym wykończeniem. Dołącz do tego kremowy sweter oraz rude lub czerwone spodnie typu chinos. Do takiej stylizacji będą też pasować zamszowe sztyblety oraz brązowe dodatki – u nas są to charakterne okulary przeciwsłoneczne i efektowny zegarek na parcianym pasku. Eksperymentuj z kolorami i wykończeniami kamizelki, by znaleźć swój styl, a szybko zobaczysz, że nie będziesz mógł się bez niej obejść. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Bezrękawnik jest również niezbędnym elementem tak zwanego stylu „na drwala”. Czasami za zimno w samej flanelowej koszuli albo po prostu trzeba wprowadzić coś nowego do swojej garderoby – wtedy właśnie kamizelka jest w sam raz! Styl drwala czerpie garściami z workwearu, czyli odzieży roboczej, a więc powinien mieć nieco szorstki, ale solidny charakter. Idealną propozycją do takiej stylizacji będzie kamizelka inspirowana koszulą flanelową – trochę szorstka na zewnątrz, w charakterystyczną dla flaneli roboczych czerwono-czarną kratę. Pod kamizelkę włóż koszulę dżinsową, a na dół chinosy. Porządne, lekko znoszone brązowe trzewiki oraz gruby, skórzany pasek idealnie uzupełnią twoją stylizację. Nosisz biżuterię? Skórzana bransoletka będzie idealnie tutaj pasować. Wygoda i niezobowiązujący wygląd – oto, co kamizelka może wprowadzić do twoich stylizacji. Doceń jej uniwersalność – chroni przed zimnem, gdy pogoda płata figle, jest lekka i komfortowa w noszeniu. Warto mieć ją w szafie jako alternatywę dla kurtki i marynarki.
Wiosna w kamizelce – stylizacje dla mężczyzny kochającego wygodę
Kiedy miałem 10 lat, mama chowała w moim plecaku jabłko zawinięte w papier śniadaniowy i pudełeczko po margarynie. Żółty, plastikowy pojemnik otwierałem jak skrzynię pełną skarbów, bo nigdy nie wiedziałem, jaki przysmak będę spożywał na długiej przerwie. Najczęściej były to „wiosenne kanapki” albo popularna bułka z serem. Czasem mama dorzuciła czekoladowego cukierka, który i tak wędrował do ulubionej koleżanki z ławki. W buteleczkę po wodzie mineralnej wlewała herbatę. Jednak to nie wszystko. W wolnych chwilach siadaliśmy przy kuchennym stole i dekorowaliśmy nasze śniadaniówki wszystkim tym, co mama podstawiła pod nos. W ten sposób powstawały unikatowe dzieła sztuki, oklejone bibułą, koralikami i wycinkami z gazet. Tak w latach 90-tych wyglądała kreatywna wyprawka dla dziecka. Po 17 latach papier śniadaniowy i pudełeczka po margarynie odeszły do lamusa. Z jednej strony wspominam moje drugie śniadania z nostalgią, jednak z drugiej… cieszę się, że w przyszłości moje dziecko nie będzie skazane na obiad jedynie w formie kanapki i częściej będzie mogło raczyć się różnymi przysmakami – takimi, na jakie pozwoli mi moja kreatywność! Zatem jak namówić małego niejadka na pyszny posiłek? Jak zadbać o to, aby nasza pociecha zjadła ciepło, smacznie i zdrowo? Odpowiedź znajdziecie poniżej. Dzieci też kochają gadżety Młodzi weterani piaskownicy, placów zabaw czy rowerowych przygód zasługują na sprzęt najwyższej klasy. Ma być nie tylko stylowy, ale i przystosowany do szalonego trybu życia. W tym przypadku najlepiej sprawdzi się termos do zadań specjalnych. Powinien on posiadać korek automatycznie zabezpieczający, co uchroni dziecko przed ewentualnym oparzeniem gorącym napojem. Dodatkowym atutem będzie osłona z praktycznym karabińczykiem, który umożliwi zaczepienie termosu do plecaka, paska od spodni czy innego dogodnego miejsca. Dzięki temu ciepły napój zawsze będzie w zasięgu ręki dziecka. Odkręcana nakładka na korek powinna mieć kształt kubka. Ułatwi ona picie i stanowi dodatkowe zabezpieczenie przed rozlewaniem się napoju. Termos na zupę i nie tylko Kto powiedział, że pyszna, zdrowa zupa na długiej przerwie to zły pomysł? Różnorodność w diecie dziecka jest istotna nie tylko ze względu na zdrowie – chcemy też, aby młody człowiek czerpał radość z przyjmowanego posiłku. Dlatego dla amatorów zup, zupek i kremów świetnie nada się termos utrzymujący temperaturę jedzenia nawet przez kilka godzin. Pojemnik stworzony z myślą o najmłodszych powinien być wykonany z nieszkodliwych materiałów. Wystrzegajmy się bisfenolu A, ftalanu i PCV. Ponadto powinien on posiadać ucho ułatwiające trzymanie, co uchroni zawartość przed rozlaniem, a także uniwersalny uchwyt na praktyczny sztuciec 2 w 1 – łyżkowidelec. Dużym udogodnieniem dla rodzica przygotowującego posiłek będzie szeroki wlew, za sprawą którego z łatwością można napełnić pojemnik, a potem bez trudu go umyć. Lunch box nie tylko dla zapracowanych rodziców Nasze pociechy spędzają poza domem coraz więcej czasu. Pobyt w szkole i poza nią na niezliczonej ilości warsztatów czy lekcji dodatkowych powinien być przeplatany pełnowartościowymi posiłkami. W tym przypadku lunch box sprawdzi się wyśmienicie. W jednym kompaktowym pojemniku jesteśmy w stanie zmieścić posiłki na cały dzień. Co więcej, nie musimy się obawiać, że wszystko zmiesza się w jedną, nieapetyczną całość. Zestaw lunchowy powinien składać się z lekkiego pojemnika z co najmniej dwoma przegródkami oraz miejsca na produkty płynne, łyżkowidelca i termosu. Lunch box powinien być przystosowany do pracy w temperaturze co najmniej 220 stopni Celsjusza i wykonany z materiału bezpiecznego dla zdrowia o lekkiej, trwałej konstrukcji. Zwracajmy również uwagę na typ zamknięcia. Powinno ono posiadać silikonową uszczelkę oraz mocne, lecz łatwe w obsłudze zatrzaski. Pozwoli to na dłużej utrzymać temperaturę pożywienia. Coś dla fanów kreskówkowych bohaterów Podobno nie wygląd jest najważniejszy, ale skoro idzie w parze z funkcjonalnością, to dlaczego mielibyśmy rezygnować z wizualnej atrakcyjności? Każdy młody człowiek ma kreskówkowego bohatera. Producenci termosów wyszli naprzeciw potrzebom milusińskich, tworząc pojemniki z ich ulubionymi postaciami. Dużą popularnością cieszą się termosy z wizerunkami Minionków, Monster High, Myszki Minnie i bohaterów Star Wars. Pojemnik z ulubioną postacią jest w stanie przekonać nawet największego niejadka do przygotowanego przez rodzica posiłku. Dlaczego warto zainwestować w jakość? Na rynku mamy szeroką ofertę termosów. Jednak aby dany egzemplarz nadawał się dla naszego malucha, musi mieć odpowiedni atest i konstrukcję pozwalającą na bezpieczne użytkowanie. Sprzedawcy oferują produkty w najróżniejszych cenach, które mogą wynieść nawet 150 zł. W większości przypadków ma to swoje uzasadnienie, gdyż ostateczny koszt jest zależny od materiału użytego do produkcji termosu. Termos dobrej jakości powinien być wykonany ze stali nierdzewnej, a elementy mające styczność z ciepłym posiłkiem nie powinny być złożone z plastikowych elementów odkształcających się przy wysokich temperaturach. Wystrzegajmy się PCV i niebezpiecznych dla zdrowia ftalanów. Pamiętajmy o tym, aby termos był odporny na wstrząsy. Dzięki temu płynne posiłki nie wyleją się w plecaku. Podsumowanie Wybierając idealny termos dla naszego dziecka, powinniśmy zwrócić uwagę na wiele czynników. Jakie produkt ma mieć przeznaczenie? Czy ma być pojemnikiem na jeden posiłek? Czy może powinien być na tyle funkcjonalny, aby mógł zaspokoić potrzeby żywieniowe dziecka na cały dzień? Zwracajmy też uwagę na etykiety, na których mamy podane informacje o pochodzeniu produktu, utrzymywaniu ciepła oraz materiale, z którego termos został wykonany. Najważniejsze jest bowiem nie piękne i kolorowe opakowanie, ale szczęście i bezpieczeństwo naszych pociech.
Termosy na posiłki dla dzieci
Wraz z upływem czasu twoje dziecko rośnie, rozwija się fizycznie, psychicznie i emocjonalnie, zmienia zainteresowania, a w konsekwencji także zabawki – niektóre z nich należą jednak do specjalnej kategorii tych, którymi dziecko chętnie bawi się dłużej. Najbardziej znanym przykładem tego typu zabawek są drewniane klocki, które cieszą w każdym wieku! Klocki a rozwój dziecka Nie jestem zwolenniczką kupowania dużej ilości przypadkowych zabawek. Tego typu zakupy należy dogłębnie przemyśleć, przedmioty dla dzieci kupować mądrze, kierując się troską o ich rozwój. Drewniane klocki świetnie wpisują się w obraną przeze mnie zabawkową taktykę! Dzieci mogą bawić się klockami już od 1. roku życia – górnej granicy nie ma. Ewolucji podlega wyłącznie charakter zabaw. Z wiekiem zmienia się rodzaj podejmowanych wyzwań oraz podejście dziecka do klocków. Drewniane zabawki mimo swej prostoty niesamowicie wpływają na rozwój dziecka. Młodsze dzieci przy pomocy drewnianych klocków odkrywają świat kształtów, kolorów, uczą się konstruowania różnego typu budowli. Starszym dzieciom drewniane klocki, puzzle i układanki służą do celów edukacyjnych – przyswajania, utrwalania i szybkiego kojarzenia literek, cyferek, nazw przedmiotów. Dzięki nim dzieci opanowują sztukę czytania, pisania oraz liczenia. Mały budowniczy Najwięcej zabawy dostarcza dzieciom konstruowanie i budowanie wszelkiego typu piramid, domów, wieżowców i mostów. Dziecko poznaje różne formy, bada kształty, wypracowuje umiejętność łączenia elementów w spójną i logiczną całość. Przygodę z klockami można rozpocząć od pokazywania podstawowych konstrukcji, budowy domku czy samochodu – z trzech, czterech klocków. Ponadto dzieci uwielbiają testować granice, spodoba im się zatem pomysł ustawiania klocków jeden na drugim, do momentu przewrócenia się konstrukcji. Dla zaawansowanych polecam klocki typu JENGA – zabawa polega na powolnym usuwaniu z budowli klocków tak, aby wieża nie upadła. Przegrywa osoba, która podczas wyciągania klocka przewróci konstrukcję. Zabawa uczy cierpliwości i skupienia oraz wpływa na rozwój sprawności motorycznej. Przyjemna matematyka Zachęcenie dziecka do nauki matematyki nie jest łatwe, zwłaszcza że często sami rodzice zaszczepiają w dziecku niechęć do przedmiotów ścisłych. Drewniane klocki z cyframi rozbudzają w dziecku chęć do nauki liczenia oraz wykonywania pierwszych działań matematycznych. Szczególnie polecam klocki edukacyjne firmy BRIK. Produkowane w Polsce zabawki wykonane są z wysokiej jakości, niekonserwowanego, bukowego drewna. Dzięki zastosowaniu farb ekologicznych są zupełnie bezpieczne dla zdrowia dziecka, ponadto mają wyróżniające się stylem opakowanie. Puzzle drewniane Odmiana klocków drewnianych – niezmiernie rozwijająca i wyjątkowa zabawka. Wybór puzzli jest tak wielki, że z pewnością każdy znajdzie w tej kategorii odpowiedni produkt dla swojej pociechy. Puzzle obrazkowe Klasyczne, płaskie puzzle, które po połączeniu wszystkich elementów tworzą obrazek. Stopień trudności zabawy zależy od liczby elementów. Puzzle drewniane – w związku z tym, że przeznaczone są głównie dla najmłodszych – składają się zazwyczaj z niewielkiej liczby elementów. Nadrukowane na puzzlach obrazki występują w przeróżnych wzorach. Z drewnianych puzzli można układać m.in. kształty zwierząt, postaci z bajek i kreskówek. Puzzle sześcienne Puzzle sześcienne to drewniane klocki oklejone z każdej strony fragmentem obrazka. Dopasowując odpowiednie części układanki, można ułożyć aż 6 różnych wzorów obrazków. W ofercie sklepowej dostępne są nawet sześcienne puzzle dźwiękowe z nagranymi odgłosami zwierząt. Puzzle 3D Dla starszych miłośników zabaw puzzlami, polecam drewniane puzzle 3D, których układanie może okazać się wyzwaniem nawet dla 14-latka. Z drewnianych elementów można ułożyć szkielety zwierząt, dinozaurów, domki, roboty oraz statki. Złożone modele będą pięknie prezentować się na półce, zwłaszcza jeżeli dziecko własnoręcznie je pomaluje! Ekologia jest ważna Chociaż nie należę do grupy ekologicznych ekstremistów, uważam, że surowiec, z którego wykonane są zabawki, jest istotnym czynnikiem wpływającym na wybór produktu. Drewniane zabawki nie zawierają żadnych niebezpiecznych dla zdrowia dziecka substancji, ulegają biodegradacji, można wykorzystać je do recyklingu oraz są bardziej trwałe niż te wykonane z plastiku. Ponadto – rozważając problem w szerszej perspektywie – chroniąc środowisko, chronimy także przyszłość naszych dzieci. Wady zabawek z drewna Trudno mówić o wadach zabawek wykonanych z drewna. W przypadku klocków i puzzli, wszystko zależy od dokonanego przez nas wyboru – kupując komplet składający się z zaledwie kilku elementów, należy liczyć się z tym, że układanka szybko okaże się zbyt prosta i nieatrakcyjna dla dziecka. Minusem jest również waga zabawek. Plastikowe klocki są zdecydowanie lżejsze. W przypadku drewnianych puzzli czasami trudno je do siebie dopasować, tekturowe elementy są z pewnością bardziej plastyczne i łatwiejsze do układania trwałych kompozycji.
Drewniane klocki dla dzieci – wady i zalety
Coraz większym zainteresowaniem cieszą się modyfikacje w samochodzie, które można wykonać samodzielnie. Od niedawna bardzo popularnym tematem jest wygłuszenie pojazdu Po co wygłuszać? Podstawową kwestią, dla której wiele osób decyduje się na wygłuszenie samochodu, jest zbyt duży hałas w kabinie podczas poruszania się autem, szczególnie w przypadku starszych pojazdów bądź tych o nadwoziu kombi. Drugą przyczyną zainteresowania się tematyką wygłuszania drzwi jest polepszenie dźwięku z głośników. Wiele osób wybiera nie tylko wygłuszenie drzwi bądź bagażnika pojazdu, ale i podsufitki. Nie należy to do najłatwiejszych zadań, zwłaszcza gdy po procesie wygłuszenia przyjdzie czas na zamontowanie fabrycznej podsufitki. Jakich materiałów potrzebujemy? Zanim przejdziemy do materiałów potrzebnych do przeprowadzenia prac, należy zdać sobie sprawę z tego, że wygłuszenie „sufitu” nie należy do zadań łatwych. Podczas montażu będziemy musieli wykazać się bardzo dużym spokojem i zdolnościami manualnymi. Niestety, podsufitka każdego auta jest inna i wymaga odmiennego podejścia. Podstawowym materiałem służącym do wygłuszenia podsufitki jest taśma dekarska. Największą zaletą produktu jest cena. Składnikiem taśmy dekarskiej jest warstwa bitumiczna, która znajduje się na aluminium. Jeżeli chcemy użyć lepszych materiałów, możemy zdecydować się na zakup mat bitumicznych. Dużym zainteresowaniem cieszy się mata bitumiczna BOLL w cenie około 6 zł za arkusz o wymiarach 25 x 50 cm. Według zapewnień producenta maty nie chłoną wody i wilgoci oraz mają bardzo mocny klej umożliwiający łatwy i sprawny montaż. Dodatkowo mata jest bardzo elastyczna, dzięki czemu wymaga tylko lekkiego podgrzania. Najlepszym rozwiązaniem jest zakup mat wykonanych z gumy butylowej . Ich największą zaletą jest to, że nie tracą swoich właściwości. Niestety, nie należą do najtańszych. Uśredniona cena za metr kwadratowy wynosi około 140 zł. Polecane są maty firmy GMS. Kolejnym plusem stosowania mat butylowych jest to, że podczas montażu nie muszą być podgrzewane. Od czego zacząć? Wygłuszenie dachu pojazdu od wewnątrz kabiny należy rozpocząć od demontażu podsufitki. To bardzo trudny i wymagający wielkiej ostrożności etap. Pamiętajmy, aby nie robić nic na siłę i starać się w możliwie jak najdelikatniejszy sposób zdemontować podsufitkę. Powierzchnię, na którą zamontujemy maty wygłuszające , należy odpowiednio przygotować. Powinniśmy rozpocząć od dokładnego jej odtłuszczenia, dzięki czemu maty po zamontowaniu nie będą odpadać, więc zaoszczędzimy w ten sposób sporo czasu i nerwów. Do poprawnego odtłuszczenia powierzchni najlepiej użyć benzyny ekstrakcyjnej. Przed przystąpieniem do montażu upewnijmy się, że powierzchnia jest w miarę gładka. W przypadku napotkania drobnych nierówności można je usunąć, wykorzystując do tego papier ścierny. Następnie przystępujemy do montażu mat. W zależności od wybranego materiału można od razu naklejać maty na dach pojazdu bądź nagrzać maty w celu ich montażu. Po dokładnym umieszczeniu mat pozostaje montaż podsufitki. Niestety, w wielu przypadkach zmuszeni będziemy mocno „ponaciągać” podsufitkę, czego efektem w niektórych przypadkach może być jej uszkodzenie. Wygłuszenie dachu od kabiny pojazdu jest bardzo trudnym tematem, głównie przez konieczność demontażu podsufitki. Dlatego jeżeli nie czujemy się na siłach, zlećmy usługę profesjonaliście.
Podsufitka nie wystarczy – samochodowe maty wygłuszające
Zabrudzenia, których nie widać na pierwszy rzut oka, z reguły usuwa się najtrudniej. Tak jest właśnie ze smołą i klejem, które osadzają się w dolnej części karoserii. Czasem wystarczy jednym kołem zahaczyć o świeżo wyasfaltowaną nawierzchnię i problem gotowy. Na szczęście z odsieczą przychodzą preparaty wyspecjalizowane w usuwaniu trudnych zabrudzeń. Tylko bez szorowania O tym, jak delikatną powierzchnią jest lakier samochodowy, przekonał się już niejeden kierowca. Przed zarysowaniami czy odpryskami powstałymi od uderzeń kamieni trudno się uchronić. Czasem uszkodzenia powłoki lakierniczej powstają podczas nieumiejętnej pielęgnacji. Chęć doczyszczenia lakieru za wszelką cenę najczęściej właśnie tak się kończy. W najlepszym przypadku będą to zarysowania możliwe do usunięcia przez polerowanie, ale może się zdarzyć, że powłoka zostanie jeszcze bardziej uszkodzona. Chcąc skutecznie radzić sobie z trudnymi zabrudzeniami, należy wyposażyć garaż w środki specjalnie do tego przeznaczone. Jednymi z najpopularniejszych są tar removery, które pozwolą na skuteczne usunięcie smoły, asfaltu, żywicy i kleju z powierzchni lakieru. Najtańsze produkty warte uwagi Do kupienia podstawowego preparatu do usuwania smoły i kleju wystarczy niewielki budżet rzędu 10 zł. Kupując taki produkt, należy zwrócić szczególną uwagę na jego przeznaczenie. Zdarzają się bowiem środki przeznaczone jedynie do usuwania żywicy, które mają gorszy skład składników aktywnych, są mniej skuteczne i uniwersalne. Za ok. 10 zł kupimy preparat K2 TAR REMOVER zawierający 300 ml cieczy w sprayu. Ma on szerokie zastosowanie – od usuwania asfaltu i kleju, po żywicę iglaków. Za podobną cenę nabędziemy środek Moje Auto Smoła i Żywica, który reprezentuje podobną klasę skuteczności. Za kwotę kilkunastu złotych można kupić preparat AUTOLAND ANTY-SMOŁA o nieco większej pojemności (400 ml), zawierający dodatkowe składniki chroniące lakier, oparte o formułę NANO+. Wyższa półka to lepsza skuteczność Detailerzy i inne osoby dbające o lakier samochodowy wybierają produkty z wyższej półki, których kompozycja składników aktywnych okazuje się bardziej skuteczna niż w przypadku budżetowych produktów. Jednym z najskuteczniejszych środków jest GYEON Q2M TAR. Dzięki naturalnemu pH produkt ten jest całkowicie bezpieczny dla lakieru i innych powierzchni. Wchodząc w reakcję z klejem czy smołą, zmienia kolor na czerwony, co jest określane mianem „krwawienia”. Za opakowanie 500 ml przyjdzie nam zapłacić sporo, bo ok. 60 zł. W niższej kwocie, tj. ok. 40 zł, też można znaleźć produkty o szczególnie wysokiej skuteczności. Przykładami są środki Meguiar’s Bug and Tar Remover oraz ValetPRO Tar and Glue Remover. Biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości, można wyróżnić Shiny Garage Tar&Glue, gdzie za opakowanie o pojemności 1 l wysokiej jakości preparatu zapłacimy ok. 35 zł. Co jeśli nie tar remover? Tar removery to nie jedyne środki do usuwania trudnych zabrudzeń. Bardzo popularne są także tzw. deironizery, które najlepiej spisują się w przypadku usuwania metalicznych zanieczyszczeń z powierzchni lakieru. Na potrzeby najbardziej detalicznego doczyszczenia lakieru wykorzystuje się natomiast glinki, które wykazują świetne właściwości do zbierania brudu różnego rodzaju. Przed zakupem preparatu warto przyjrzeć się, od czego pochodzi trudno usuwalny brud na naszej karoserii. Jeśli jest to smoła lub asfalt, należy zwrócić się ku zakupowi tar removera. Jeśli jednak są to np. opiłki metalu, to niezastąpiony okaże się deironizer.
Polecane preparaty do usuwania kleju i smoły z lakieru
BX200 to najnowszy SSD od Cruciala, który kontynuuje serię przystępnych cenowo dysków półprzewodnikowych. W modelu zastosowano pamięć typu TLC, więc jego cena jest wyjątkowo atrakcyjna. Czego można się spodziewać po BX200? BX200 to nietypowy następca BX100. Poprzednik był tanim, ale szybkim SSD opartym o pamięć typu MLC. Wydajność BX100, biorąc pod uwagę jego cenę, była dobra, a dysk szybko zyskał popularność jako świetna, budżetowa opcja. Crucial w BX200 stawia jeszcze większy nacisk na niższą cenę, niestety odbywa się to kosztem uzyskania wyższej wydajności. Chęć obniżenia ceny modelu może tłumaczyć zastosowanie pamięci typu TLC, która jest tańsza w produkcji. Specyfikacja Crucial BX200 240 i 480 GB kontroler Silicon Motion 2256 interfejs SATA III (6 GB/s) pamięć NAND 16 nm TLC pamięć cache 256 MB (dla 240 GB) i 512 MB (dla 480 GB) odczyt 540 MB/s, zapis 490 MB/s, losowy odczyt IOPS 66k, zapis IOPS 78k średni czas bezawaryjnej pracy 1500000 h, maksymalny łączny zapis 72 TB (40 GB dziennie przez 5 lat) wsparcie TRIM, NCQ, S.M.A.R.T, ECC temperatura pracy 0~70°C wymiary 100 x 70 x 7 mm firmware MU 1.04 gwarancja 3 lata Wyposażenie i konstrukcja Dyski zapakowane są w takie same, estetyczne i solidne opakowania. Mają także identyczne wyposażenie. W zestawie znajdziemy naklejany adapter, ramkę pogrubiającą urządzenie z 7 mm do 9,5 mm – dysk będzie więc w pełni kompatybilny z ultrabookiem oraz laptopem – oraz ulotkę z adresem do pobrania programu Acronis True Image HD wraz z kluczem do jego aktywacji. Dołączony klucz do programu to bardzo przydatny dodatek, pozwoli sklonować dysk twardy komputera z systemem operacyjnym, nie będzie więc konieczności reinstalacji. Dysk jest dobrze wykonany. To solidna, aluminiowa, srebrna obudowa, która wygląda na anodowaną, ma także zaokrąglone krawędzie. Praktycznie nie ugina się pod naciskiem. Front zdobi duża naklejka z logo producenta i efektowną grafiką. Złącze jest sztywne i mocne, gwinty zostały nawiercone precyzyjnie. Jakość wykonania nie odstaje od droższych dysków Cruciala, a jest lepsza niż w wielu modelach od droższej konkurencji (SanDiskisą w połowie plastikowe). Wykonanie ma mniejsze znaczenie, ale z drugiej strony poprawia chłodzenie dysku, jego ekranowanie, a także trwałość. Stosowny wraz z adapterem BX200 może śmiało służyć jako pamięć przenośna pod USB. To zdecydowana zaleta dysku. Cieszy, że producent nie ciął kosztów, oszczędzając na obudowie. Oprogramowanie Do obsługi dysku dedykowane jest oprogramowanie Crucial Executive Tool. To niewielki program, który działa w tle, ale niestety uruchamia się w przeglądarce internetowej. Oferuje jednak sensowną funkcjonalność. Pozwala na zaktualizowanie firmware’u dysku, sprawdzenie jego statusu i monitorowanie zajętego miejsca i temperatury. Executive Tool daje dość przyzwoite możliwości oraz charakteryzuje się prostym, szybkim i stabilnym interfejsem. Nowością jest tryb Momentum Cache, który pozwoli wykorzystać pamięć RAM komputera w celu przyspieszenia operacji. To rzadko spotykana opcja w tanich dyskach, podobna do funkcji RAPID Samsunga lub PlexTurbo Plextora. Jej obecność poprawi zdecydowanie osiągi, ale w praktyce jest mniej odczuwalna. Przedłuży jednak żywotność dysku, gdyż część operacji zostanie przerzucona na pamięć operacyjną. Producent zaleca jednak korzystanie z tego trybu na urządzeniu z dodatkowym zasilaniem bateryjnym (laptopach), wszystko po to, żeby nie stracić danych, które byłyby częściowo przechowywane w tymczasowej pamięci RAM. W przypadku komputerów stacjonarnych lepiej jest mieć zasilacz UPS. Crucial BX200 na pomiarach Platforma testowa: procesor Intel i5-4690k 4,6 GHz płyta główna MSI Z97 Gaming 5 RAM HyperX Savage 2400 MHz CL11 16 GB dyski HDD WD Green 1 TB, Seagate Barracuda 1 TB dyski SSD Samsung 840 EVO 120 GB, Silicon Power V70 240 GB, ADATA SP920 240 GB karta graficzna MSI GeForce GTX 970 Gaming 4 GB system operacyjny Windows 10 Professional 64 bit Wydajność dysków sprawdziłem za pomocą: AS SSD, Crystal Disk Mark, ATTO Disk Benchmark oraz HD Tune. Większość wyników prezentuje się bardzo dobrze. Trzeba jednak mieć na uwadze, że w przypadku komórek TLC pomiary są często dalekie od rzeczywistych osiągów. Nie ma dużej różnicy pomiędzy wydajnością wersji 240 GB i 480 GB, co cieszy, ale na korzyść większej wersji przemawiają transfery próbek 4K. BX200 w wersji 240 GB osiągnął 514 MB/s odczytu i 459 MB/s zapisu w AS SSD. Wynik był imponujący, charakterystyczny dla lepszych dysków SSD. Gorzej było w przypadku próbek 4K – 30 MB/s odczytu i 90 MB/s zapisu. Crystal Disk Mark w transferze sekwencyjnym uzyskał 519 MB/s odczytu i 460 MB/s zapisu. W przypadku próbek 4K dużo lepszy był odczyt (125 MB/s), a trochę słabszy zapis (25 MB/s). W ATTO Crucial wyszedł wyraźnie ponad pułap 500 MB/s, uzyskując 555 MB/s odczytu i 508 MB/s zapisu dla większych plików (32–64 MB). HD Tune wskazał średni transfer na poziomie 393 MB/s. BX200 w wersji 480 GB uzyskał w AS SSD 511 MB/s odczytu i 446 MB/s zapisu, a dla próbek 4K odpowiednio 27 MB/s i 100 MB/s. Crystal Disk Mark wskazał kolejno 516 MB/s i 457 MB/s oraz 29 MB/s i 129 MB/s dla 4K. W ATTO wyniki były bardzo podobne do wersji 240 GB, a HD Tune wskazał średni transfer na 400 MB/s, czyli niewiele lepiej od 240 GB. box:imageShowcase box:imageShowcase Pomiary są więc wysoce optymistyczne, ale łatwo zweryfikować je w podstawowych testach transferów plików. Crucial BX200 w praktyce W realnych zastosowaniach wydajność dysków Cruciala jest dosyć niska, szczególnie gdy w grę wchodzą transfery dużych plików. W przypadku prostych zadań, kopii mniejszych folderów lub wczytywania gier czy programów wyniki są dobre. BX200 w wersji 240 GB kopiuje folder 2 GB z małymi plikami w obrębie dysku w 9 sekund. To nadal dobry wynik, droższe dyski są tylko o 2–3 sekundy szybsze. W przypadku kopii folderu 38 GB z dużymi i małymi plikami w wielu formatach operacja trwa aż 13 minut i 45 sekund. Pojedynczy plik wideo w formacie mkv o rozmiarze 20 GB został przekopiowany w 6 minut i 18 sekund. Dysk najlepiej radzi sobie więc z plikami do kilku gigabajtów, gdyż podczas operacji może wykorzystać swoją pamięć podręczną. Transfer utrzymuje się wtedy na poziomie 200–400 MB/s, niestety po czasie spada do około 45 MB/s. BX200 w wersji 240 GB za to szybko wczytuje gry komputerowe – GTA V uruchamia się w minutę, a ostatni zapis ładowany jest w 30 sekund. To dużo lepsze wyniki niż w przypadku dysków HDD. Wiedźmin 3 uruchamia się w 10 sekund i w takim samym czasie ładuje ostatni zapis gry. Szybka podróż po mapie jest również płynna, ekran wczytywania uruchamia się tylko na kilka sekund, tak jak ma to miejsce w droższych SSD. Wersja 480 GB jest wyraźnie szybsza, ale dalej nie można powiedzieć, że osiąga wysoką wydajność. Kopiowanie 2 GB plików trwa 7 sekund, kopia dużego folderu 38 GB zajmuje 9 minut i 22 sekundy. Film mkv o rozmiarze 20 GB potrzebował 4 minut i 6 sekund. Ponownie kilku gigabajtowe pliki są kopiowane szybko, widać wpływ pamięci podręcznej (300-400 MB/s). W przypadku trudniejszych operacji transfer spada do około 70 MB/s. Czasy wczytywania gier były takie same jak w wersji 240 GB. Wersja 240 GB daje 223 GB do wykorzystania dla użytkownika, a z 480 GB jest 447 GB miejsca na dane. Podsumowanie Crucial BX200to nie następca BX100, a raczej tańsza alternatywa dla osób szukających budżetowego dysku. Urządzenie jest solidnie wykonane, stabilne i ma niezłe oprogramowanie, ale wydajnościowo nie sprosta oczekiwaniom wymagających użytkowników. Pozwoli zastąpić hałaśliwy dysk twardy laptopa (szczególnie starszego), przyspieszy pracę systemu i wczytywanie programów, ale praca na dużych plikach multimedialnych może być uciążliwa. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, ponieważ dyski mają niską prędkość zapisu. Cena BX200 jest kusząca, a z czasem będzie jeszcze spadać. Wersja 240 GB to 309 zł (1,29 zł za gigabajt), a 480 GB to 629 zł (1,31 zł). W sprzedaży jest także wersja 960 GB o podobnej opłacalności do 480 GB. Środkowa pojemność to najlepsza oferta. Mimo nieznacznie wyższej ceny za gigabajt, oferuje lepsze osiągi od modelu 240 GB. Gdy cena BX200 480 GB spadnie poniżej 600 zł, może to być SSD do laptopa lub PC-ta, który w pełni zastąpi dysk twardy. Zalety: niska cena, solidne wykonanie, adapter do 9,5 mm w zestawie, stabilna praca, przyzwoite oprogramowanie, dobra wydajność w podstawowym zastosowaniu. Wady: niska prędkość zapisu (wyraźny spadek transferu), długi czas kopiowania plików.
Test dysku SSD Crucial BX200 240 GB i 480 GB – ekonomiczne SSD
Wyjazd na urlop własnym samochodem to duże udogodnienie. Nie musimy się martwić o przypadkowy dobór towarzyszy podróży w pociągu czy też autokarze. Możemy zatrzymać się w dowolnym momencie oraz całkowicie zmienić plan, kiedy tylko przyjdzie nam taka ochota. Gorzej, jeśli w trakcie wyjazdu zdarzy się awaria. Niestety podczas wycieczek auto jest zwykle bardziej obciążone, pracuje dłużej i prawdopodobieństwo usterki jest większe. Odpowiednio przeprowadzony przegląd może oszczędzić nam stresu na wakacjach. Podstawowe i bardzo istotnie parametry możemy sprawdzić samodzielnie. Płyny i olej – kontrola przed wyjazdem Tak naprawdę, auto powinno być w pełni sprawne i bacznie doglądane na co dzień, a nie tylko przed odbyciem dłuższej trasy. Niezależnie od stylu naszego życia, zawsze może się zdarzyć nagła sytuacja, która poskutkuje natychmiastową wycieczką. Warto mieć na uwadze stan techniczny auta, aby zminimalizować ryzyko awarii. Większość podstawowych pomiarów można dokonać samemu, nie wymagają one specjalistycznej wiedzy, za którą mechanicy każą sobie słono zapłacić. Zwróćmy uwagę na poziom płynów: chłodniczego, hamulcowego i wspomagania kierownicy. Ich kontrola jest bardzo prosta, ponieważ na pojemnikach znajdują się miarki z oznaczeniami minimalnej i maksymalnej ilości. Jeżeli poziom znajduje się pomiędzy nimi – wszystko jest w porządku. Ważną cieczą jest równieżpłyn do spryskiwaczy. Przyda się zawsze. Dolewamy go aż pod korek. Warto także znaleźć w bagażniku miejsce na zapasową bańkę. Poziom oleju to parametr, który powinniśmy sprawdzać regularnie za pomocą bagnetu. Robimy to, podczas gdy silnik jest zimny, a auto stoi na płaskiej powierzchni. Jeżeli zauważyliśmy brak lub bliskość minimalnej granicy – musimy go uzupełnić. Należy wybierać taki rodzaj oleju silnikowego, jaki zalecany jest w książce serwisowej. Czasem mechanicy zapisują informacje na kartce widocznej w pobliżu wlewu. Ważna jest specyfikacja, norma i klasa lepkości – znajdziemy te oznaczenia w opisie produktu. Warto zaopatrzyć się w dodatkową butelkę w razie konieczności dolewki. Opony przed wyjazdem Opony to element budowy, który w długiej trasie najbardziej dostanie w kość. Należy sprawdzić wszelkie oznaki zużycia, bąble, przetarcia i inne uszkodzenia. Stan i poziom zużycia bieżnika – nie ma nic bardziej niebezpiecznego niż wybranie się w daleką podróż na łysych oponach! Sprawdźmy zalecane ciśnienie – informację znajdziemy w instrukcji obsługi auta, na wlepce na szybie albo przy klapce wlewu paliwa. Na taki wyjazd możemy zdecydować się na nieco wyższe ciśnienie ze względu na większe obciążenie auta bagażami. Wielu kierowców zapomina, że należy również w przeglądzie zawrzeć koło zapasowe. Jego zaniedbany stan może nieprzyjemnie zaskoczyć w chwili, gdy najbardziej będziemy go potrzebować. Żarówki, wycieraczki i dodatkowe akcesoria Bezpieczeństwo w dużej mierze zależy od widoczności. Zarówno od tego, czy my jesteśmy widoczni, jak i czy widzimy drogę i inne pojazdy. Sprawdźmy więc stan piór wycieraczek. Powinny przylegać do szyby na całej długości, skutecznie zbierać wodę oraz nie tworzyć smug. Zaopatrzmy się również w komplet żarówek odpowiednich do naszych reflektorów. Wymiana przepalonej żarówki jest zwykle bardzo łatwa i można ją wykonać na poczekaniu. Przepisy ruchu drogowego nakładają na nas obowiązek posiadania w pojeździe gaśnicy (sprawdźmy jej datę ważności) oraz trójkąta ostrzegawczego, przydadzą się jednak również: apteczkaz pełnym wyposażeniem oraz kamizelka odblaskowa, zapewniająca bezpieczeństwo w nocy przy ewentualnych naprawach auta na drodze. Przed wyjazdem jesteśmy zaaferowani tyloma sprawami, że czasem zdarza się zapomnieć o istotnych rzeczach. Kontrolujmy stan auta na co dzień, ale przed wyjazdem zwróćmy na to szczególną uwagę. Zaopatrzmy się w parę niezbędnych elementów zapasowych, które mogą nas uratować w awaryjnej sytuacji. Pozostało jeszcze sprawdzenie dat ważności dokumentów pojazdu i możemy ruszać w drogę!
Przegląd auta przed wyjazdem – na co zwrócić uwagę?
Drukarki posiadające łączność Wi-Fi to bardzo wygodne rozwiązanie, dzięki któremu taki sprzęt możemy bez problemu podłączyć np. do naszej domowej sieci LAN. Jaki jest z tego pożytek? Komputer (lub smartfon czy tablet), z którego drukujemy, wcale nie musi być podłączony kablami do drukarki. Przekonajmy się więc, jakie warte uwagi drukarki z Wi-Fi znajdziemy w ofertach Allegro. Samsung SL-M2022 Pierwszą drukarką z Wi-Fi, jaką chciałbym wam polecić, jest Samsung model SL-M2022. Jest to urządzenie laserowe, drukujące jedynie w skali szarości. Mimo wszystko SL-M2022 to drukarka, która sprawdzi się wszędzie tam, gdzie trzeba drukować głównie tekst i ewentualnie monochromatyczne ilustracje. Jak zapewnia producent, model SL-M2022 ma wydajność aż 20 stron na minutę (format A4) i rozdzielczość wynoszącą 1200 x 1200 dpi. Ciekawą technologią zastosowaną w tej drukarce jest sterownik Easy Eco. Dzięki niemu możemy np. usunąć z wydruku wszystkie zdjęcia, linie, konwertować mapy bitowe do szkicu, a nawet usuwać sam tekst. Po co nam taka funkcja? Przede wszystkim po to, aby oszczędzać toner. Samsung zapewnia, że stosując Easy Eco, możemy zaoszczędzić nawet do 20% tonera. Rzecz jasna, SL-M2022 posiada też zaawansowane funkcje bezprzewodowego wydruku, m.in. Google Cloud Print, co pozwala na bezproblemowe drukowanie ze smartfona, tabletu, komputera i innych urządzeń podłączonych do „chmury”. Co z ceną? Samsung SL-M2022 nie kosztuje wiele. Drukarkę można kupić za ok. 300 zł. HP OfficeJet Pro 8100 A może zamiast drukarki laserowej wolelibyście klasyczną, atramentową? Proszę bardzo – oto HP OfficeJet Pro 8100, czyli drukarka na tusz, która posiada Wi-Fi. Jeśli się zdecydujecie na takie rozwiązanie, z pewnością ucieszy was fakt, że jak większość atramentówek, także i ta drukuje w kolorze. Firma HP naprawdę się postarała, aby maksymalnie ułatwić nam drukowanie, więc druku możemy dokonywać zarówno poprzez USB, Ethernet, jak i Wi-Fi. Podobnie jak we wcześniej wspominanym produkcie Samsunga, także i tutaj można drukować bezpośrednio ze smartfona lub tabletu. Co ważne, pomimo że HP OfficeJet Pro 8100 jest sprzętem atramentowym, to jego czasy wydruku wcale nie odstają od rozwiązań laserowych. Producent chwali się, że ten model potrafi drukować z prędkością 20 stron na minutę w czerni, natomiast w kolorze – 16 stron na minutę. Jeśli jednak bardzo nam się śpieszy, możemy skorzystać z trybu roboczego, a wtedy szybkość wydruku (zarówno kolorowego, jak i czarnego) wzrasta do 35 stron na minutę. Ważne jest również to, że producent umożliwia wymianę pojedynczych kolorów tuszu. Jeśli więc wyczerpie się nam np. kolor żółty, bez problemu wymienimy go na nowy. Ogromną zaletą OfficeJet Pro 8100 jest też duplex, czyli możliwość drukowania na dwóch stronach kartki jednocześnie. W drukarce zastosowano rozdzielczość 1200 x 600 dpi. Co z ceną? Produkt HP można kupić za ok. 340 zł. EPSON WorkForce M105 Jeśli już jesteśmy przy sprzęcie atramentowym, warto wspomnieć o drukarce firmy EPSON, a konkretnie modelu WorkForce M105. Tak jak w przypadku pozostałych omawianych tu drukarek, także i ta posiada Wi-Fi. Co jednak może niektórych z was zaskoczyć, M105 to urządzenie monochromatyczne, więc możemy zapomnieć o drukowaniu kolorowych zdjęć. Mimo wszystko M105 to prawdziwy kombajn roboczy, którego prędkość druku osiąga aż 34 strony na minutę. Według producenta jeden zasobnik tuszu starcza na wydruk aż ok. 6000 stron. Zresztą napełnianie tuszu zostało tu dość ciekawie rozwiązane, gdyż z boku urządzenia mamy specjalny wpust, do którego nalewamy atrament. Jeśli chodzi o rozdzielczość, sprzęt potrafi wydrukować w 1440 x 720 dpi. Niestety, za wydajność i przystępną cenę wydruku jednej strony trzeba na początku trochę zapłacić. EPSON WorkForce M105 kosztuje ok. 500 zł. Brother HL 3170CDW Na koniec najdroższa z przedstawianych tutaj drukarek (kosztuje ok. 1000 zł), ale za to opierająca się o laserowy, kolorowy wydruk. Produkt oferuje szybkość wydruku na poziomie 22 stron na minutę (zarówno mono, jak i kolor) oraz rozdzielczość aż 2400 x 600 dpi. Jak przystało na tak zaawansowany model, produkt Brothera potrafi drukować w trybie duplex. Niewątpliwym atutem tego urządzenia jest fakt, że jeśli po zakupie zarejestrujemy swój sprzęt na stronie internetowej firmy Brother, to gwarancja zostanie nam przedłużona aż do 3 lat.
Polecane drukarki z Wi-Fi
Skóra okolic oczu jest wyjątkowo cienka oraz delikatna – to właśnie z tego względu w jej obrębie najwcześniej uwidaczniają się pierwsze objawy starzenia. Szybko pokrywa się linijnymi zmarszczkami i traci elastyczność. Można znacząco opóźnić ten proces poprzez odpowiednią pielęgnację. Jak zapobiec starzeniu się skóry pod oczami? Mniej więcej od około 25. roku życia naturalne mechanizmy odnowy komórkowej skóry zaczynają stopniowo spowalniać. W tym czasie wskazane jest stosowanie kosmetyków silnie nawilżających, które zawierają w składzie przeciwutleniacze. Związki te chronią skórę przed działalnością wolnych rodników, które przyczyniają się do przyśpieszenia starzenia. Bioliq krem nawilżający – kosmetyk ten polecany jest kobietom ok. 25. roku życia. W jego składzie obecny jest ekstrakt ze storczyka, który wykazuje silne działanie nawilżające. Krem ten można kupić w cenie 9–16 zł za tubę o pojemności 15 ml. Oeparol Hydrosense krem – w szczególności przeznaczony jest dla osób o wyjątkowo suchej skórze, bez względu na wiek. Zawiera w składzie olej z nasion wiesiołka, który działa natłuszczająco. Poza tym w jego recepturze obecny jest kwas hialuronowy o silnym działaniu nawilżającym. Cena tego kosmetyku wynosi ok. 15 zł za opakowanie o pojemności 15 ml. Jak zwalczyć cienie pod oczami? W przypadku niektórych osób w okolicy oczu obserwuje się ciemne pręgi, tzw. cienie pod oczami. Mogą być one spowodowane wyjątkowo cienką skórą, przez którą prześwitują drobne naczynia krwionośne. Niekiedy jednak cienie pod oczami są wynikiem nierównomiernego rozłożenia barwnika w naskórku. Wówczas w tej okolicy powstają ciemne plamy barwnikowe. Jaki kosmetyk może przyczynić się do redukcji cieni pod oczami? Avon Anew Genics – wykazuje działanie rozjaśniające skórę. Zawiera ekstrakt z zielonej herbaty, która uszczelnia naczynia krwionośne, a tym samym zmniejsza ich widoczność na powierzchni skóry. Polecany jest kobietom o wyjątkowo wrażliwej skórze z widocznymi cieniami pod oczami. Jego cena waha się w zakresie 15–20 zł za opakowanie o pojemności 15 ml. L’Oréal White Perfect krem – jest przeznaczony dla osób z widocznymi cieniami pod oczami, będącymi następstwem nierównomiernego rozłożenia barwnika w skórze. W składzie ma substancje silnie rozjaśniające przebarwienia. Opakowanie o pojemności 15 ml kosztuje ok. 20 zł. Jak ujędrnić skórę pod oczami? Mniej więcej około 40. roku życia skóra pod oczami traci jędrność i elastyczność. W tym czasie wskazane jest stosowanie kosmetyków silnie ją napinających i stymulujących do odnowy. Dzięki temu możliwe jest subtelne wygładzenie zmarszczek oraz spowolnienie dalszych procesów starzenia. Tołpa ujędrniający krem pod oczy – kosmetyk ten poleca się kobietom po 40. roku życia, które dostrzegają na powierzchni skóry postępujące procesy starzenia w postaci zmarszczek oraz utraty jędrności. Opakowanie o pojemności 10 ml kosztuje ok. 40 zł. Dermika Renea krem ujędrniający pod oczy – przeznaczony jest do stosowania w przypadku skóry dojrzałej kobiet po 50. roku życia. Zawiera składniki ujędrniające skórę oraz wypełniające istniejące zmarszczki. Regularne stosowanie kremu pod oczy może w znaczącym stopniu opóźnić procesy starzenia skóry. Co więcej, za ich pomocą można zredukować nieestetyczne cienie pod oczami oraz poprawić napięcie skóry.
Pielęgnacja skóry okolic oczu – przegląd kosmetyków pod oczy
Brama kuta to nie tylko element strzegący wejścia na nasz teren, ale także efektowne rozwiązanie architektoniczne. Jest bardzo wytrzymała, zapewnia większe bezpieczeństwo, a przede wszystkim – dzięki dekoracyjnym ornamentom – doskonale się prezentuje. Podpowiadamy, jak wybrać idealną kutą bramę. Wady i zalety bram kutych Najważniejszą zaletą bram kutych jest duża odporność na uszkodzenia, która znacznie przekracza wytrzymałość modeli drewnianych czy winylowych. Ponieważ trudno je uszkodzić, zapewniają większe bezpieczeństwo i znacznie zmniejszają ryzyko włamania. Jeżeli odpowiednio zabezpieczymy kutą bramę przed działaniem czynników zewnętrznych, nie będzie podatna na korozję, a tym samym dbanie o nią stanie się dużo łatwiejsze. Trzeba jedynie pamiętać o malowaniu jej specjalną farbą co kilka lat oraz oliwieniu zawiasów. Co ważne, materiał na bramę kutą łatwo formować, nadając mu fantazyjne kształty, np. kwiatów,liści, a nawet ptaków oraz innych zwierząt. Pozwala to tworzyć niepowtarzalne projekty, które będą zachwycały zarówno domowników, jak i gości. Wadą bram kutych jest dość wysoka cena, zarówno ich wykonania, jak i montażu, szczególnie w przypadku modeli produkowanych na indywidualne zamówienie. Wiąże się to ze skomplikowanym procesem pozyskania materiału, z którego wykonuje się ten rodzaj bram oraz ilością czasu, który należy poświęcić na ukształtowanie dekoracyjnych ornamentów. Trzeba również pamiętać, że bramy kute nie zapewniają takiej prywatności, jak kamienne mury czy płoty o gęsto ustawionych sztachetach. Można temu jednak zaradzić, zamawiając bramę wykonaną z połączenia kilku materiałów, np. z drewnianym tłem skrzydeł. Rodzaje bram kutych Bramy wykonane z prawdziwego kutego żelaza spotyka się raczej rzadko i są one zazwyczaj bardzo drogie. Chociaż wiele modeli oznacza się jako wykonane ze stopów żelaza, w rzeczywistości produkuje się je ze stali niestopowej. Jest to materiał droższy, ale praktycznie niczym się nie różni od żelaza, dlatego warto zwrócić uwagę na to, czy wysoka cena wybranej przez nas bramy nie jest wynikiem wykorzystania droższego materiału. Bramy z kutego żelaza są podatne na korozję, jeśli nie zostaną odpowiednio zabezpieczone, ale cechuje je wysoka wytrzymałość. Co ciekawe, materiał na większość bram tego typu pozyskiwany jest ze starych mostów oraz torów kolejowych, chociaż zdarzają się oczywiście modele z surowego żelaza. box:offerCarousel Bramy odróżnia od siebie również sposób wykonania. Większość modeli produkowanych masowo powstaje z formy. Materiał zostaje przetopiony, wlany do sztancy, a następnie pozostawiony do zastygnięcia. Przyśpiesza to produkcję i znacząco obniża cenę gotowego produktu, ale nie pozostawia wielu możliwości wyboru. Alternatywą są bramy kute ręcznie, wytwarzane od podstaw przez osoby zajmujące się kowalstwem artystycznym i wykorzystujące technikę metaloplastyki. Wykonana w ten sposób brama, dzięki wydłużonemu procesowi obróbki żelaza, będzie znacznie wytrzymalsza. I co najważniejsze, jej projekt będzie niepowtarzalny i dokładnie dopasowany do naszych preferencji. Do jakiego stylu pasują bramy kute? Wiele osób uważa bramy kute za symbol „dawnej elegancji”. Ponieważ żelazo to „stary” materiał, najlepiej komponuje się ze szlachetnym drewnem oraz kamieniem. Nie oznacza to jednak, że kuta brama nie sprawdzi się w zestawieniu z nowoczesnymi surowcami, np. betonem. Wszystko zależy od tego, czy chcemy stworzyć oryginalną aranżację eklektyczną, czy zależy nam raczej na uroku stylu wiktoriańskiego lub innego, o ile będzie miał nieco wyniosłą „nutę pałacową”. O czym pamiętać przed zakupem? Warto się zastanowić nad funkcją, jaką ma spełniać wybrana przez nas brama. Czy jest to element o charakterze wyłącznie dekoracyjnym, zapewniającym prywatność, a może służący wyłącznie zwiększeniu bezpieczeństwa? Bramy kute skutecznie powstrzymują niechcianych gości i doskonale się prezentują, ale nie zapewniają prywatności. Istotną kwestią jest także ich stylistyka, która powinna współgrać nie tylko z ogrodzeniem, ale także z aranżacją podwórka oraz charakterem domu. Czy ma to być model przesuwny, pojedynczy, a może dwuskrzydłowy? Ważne, choć często pomijane przy wyborze bramy są kwestie prawne, czyli to, czy lokalne prawo pozwala na postawienie takiego modelu, o jakim marzymy. W niektórych miejscach wymagane jest zachowanie spójności aranżacyjnej, co oznacza tyle, że jeżeli w okolicy dominują bramy drewniane, nie będziemy mieli możliwości wybrania modelu kutego.
Dom jak z bajki. Wybieramy kutą bramę
Dla wielu osób już samo posiadanie motocykla i jazda na nim jest demonstracją indywidualności. Niektórym jednak to nie wystarcza i chcą się wyróżnić jeszcze bardziej. Jeden ze sposobów to zamontowanie na motocyklu oryginalnych kierunkowskazów. Motocykle dla większości ich posiadaczy nie są jedynie środkami transportu, ale czymś więcej – sposobem na przyjemne spędzanie czasu, symbolem wolności i odzwierciedleniem charakteru właściciela. Dlatego motocykliści chętnie modyfikują wygląd swoich maszyn, by bardziej trafiał w ich gust i by ich jednoślady odróżniały się od innych maszyn. Kierunkowskazy Często właściciele pojazdów modyfikują ich oświetlenie. Popularne dokładanie niestandardowego oświetlenia, np. dodatkowych diod LED pod osłonami, jest niezgodne z przepisami i może być podstawą odebrania dowodu rejestracyjnego, ale wolno np. montować niefabryczne, uniwersalne kierunkowskazy. Muszą tylko mieć wymaganą homologację. Taka modyfikacja bywa sensowna także w przypadku starszych motocykli. Co prawda, jednoślady zarejestrowane przed 1 stycznia 1986 roku nie muszą być wyposażone w kierunkowskazy – ale sygnalizowanie ręką zamiaru skrętu jest uciążliwe i (pomijając indywidualne kwestie estetyczne czy zgodności „klasyka” z oryginałem) dokładanie kierunkowskazów bywa dobrym pomysłem. Nie jesteśmy skazani na typowe, proste kierunkowskazy, bo rynek obfituje w pomysłowe i oryginalne produkty. Ciekawe oferty box:offerCarousel Kierunkowskazy „strzałki”. Te urocze kierunkowskazy są dostępne w wielu różnych wielkościach i wariantach, z kloszami w różnych kolorach (szkło białe, pomarańczowe, przyciemniane). Zdarzają się warianty jednolite oraz z wycięciem wewnątrz „strzałki”. Wewnątrz może się znajdować tradycyjna żarówka lub dioda LED. Nieco mniejszy wybór mamy, decydując się na wzór pioruna. Ten nieco bardziej wymyślny i oryginalny kształt będzie doskonale pasował zarówno do motocykla, jak i quada czy skutera lub motoroweru. W tym przypadku wszystkie oferty dotyczą modeli zasilanych diodami LED. box:offerCarousel box:offerCarousel * Kierunkowskazy typu Spear firmy Highsider. Można wybrać wersję z chromowanym lub czarnym wykończeniem. Odmiana chromowana będzie lepiej pasować do bardziej tradycyjnie stylizowanych jednośladów, ta z czarnymi akcentami zaś nada się jako ozdoba również bardziej nowoczesnych motocykli. Cena: od 135,99 zł za parę. Dla wielbicieli geometrycznych kształtów stworzono kierunkowskazy Cube firmy Shin Yo. * Shin Yo Cube są dostępne w wersji do zabudowy zarówno pionowej, jak i poziomej. Obudowa została wykonana z tworzywa ABS, soczewka zaś jest transparentna, czyli przezroczysta lub lekko przydymiona. Producent podaje, że model nadaje się do motocykli marek: Harley Davidson, Suzuki, Honda, Yamaha, Ducati, Kawasaki, KTM, Aprilia, BMW, Cagiva Husqvarna, Triumph, Polaris, Piaggio i in. Cena od 72,99 zł za parę. Jeśli ktoś preferuje mniej kanciastą stylizację, może wybrać model Lizzard tej samej firmy. Shin Yo Lizzard. W tym przypadku możemy wybierać kolor klosza (przezroczysty lub pomarańczowy), wykończenie obudowy (klasyczna lub imitująca włókno węglowe) oraz technologię (LED lub halogen). Cena: od 58 zł za parę. Skoro mowa o produktach firmy Shin Yo, należy wspomnieć o bardzo ciekawym designie modelu Strada. * Shin Yo Strada. Obudowa ma kolor czarny, soczewka zaś jest nieco przydymiona. Kierunkowskazy Strada wykonane są w technologii LED. Cena od 148,99 zł. Na pomarańczowo Wybór konkretnego typu czy modelu to kwestia gustu. Oprócz walorów estetycznych zwróćmy jednak uwagę też na to, czy dany kierunkowskaz będzie pasował wymiarami. Po pierwsze, nie może być zbyt duży ani zbyt wystający. Po drugie, sprawdźmy też np. średnicę gwintu danego modelu. Jeżeli kierunkowskaz jest bardziej odstający, lepiej będzie wybrać model z elastycznym, gumowym ramieniem. Ramię przy kierunkowskazach tylnych musi być dłuższe, niż przy przednich. No i najważniejsze: kierunkowskaz musi, wedle polskich przepisów, świecić pomarańczowo. Modeli emitujących czerwone światło nie wolno u nas używać.
Strzałki, pioruny… Oryginalne kierunkowskazy motocyklowe
Kiedy maluszek przychodzi na świat, najbliżsi chcą jak najszybciej poznać kolejną pociechę w rodzinie. Śliczny szkrab nie umyka też uwadze przyjaciół. Do nowonarodzonego maleństwa nie wypada jednak przychodzić z pustymi rękami. Czym się kierować, szukając prezentu dla niemowlaka? Szukając idealnego upominku dla małej siostrzenicy, kilkutygodniowego wnuka czy nowonarodzonej córeczki przyjaciółki pomyśl, co na pewno znalazło się w wyprawce, którą rodzice maluszka kompletowali przez całą ciążę. Nie warto dublować smoczków, termoopakowań na butelki czy torby do wózka, chyba że wybierzesz akcesoria, które rodzice i tak musieliby dokupić. Pomyśl o uzupełnieniu zapasu najmniejszych pieluszek jednorazowych, a jeśli dziecko karmione jest sztucznym mlekiem, zaproponuj mamie, że w prezencie wręczysz kolejne opakowanie. Maleńkie dziecko to wielkie wydatki, możesz być więc pewna, że taki upominek bardzo ją ucieszy. Trafionym pomysłem na podarunek dla niemowlaka są też akcesoria, które ułatwią codzienne czynności pielęgnacyjne albo sprawdzą się, kiedy maluch będzie uczył się raczkować czy chodzić. Prezent na pierwsze spotkanie z niemowlakiem – pomysły do 30 zł Maksymalny budżet 30 zł to suma, która wystarczy na zakup praktycznego upominku dla niemowlaka. Przyjrzyj się naszym propozycjom. Zabawki do wózka sprawdzą się zawsze, tym bardziej, że co jakiś czas warto maluszkowi je zmieniać, zapewniając tym samym jeszcze lepszą stymulację zmysłów. Grzechotki i gryzaki, czyli podstawowe zabawki dla rozwijającego się szkraba. Gryzaki przydadzą się dłużej – będą nieocenione w trakcie ząbkowania. Karuzela – urocza zabawka już dla noworodków. Stymuluje wzrok i słuch, zapewniając malcowi silne bodźce. Poza tym cudnie zdobi niemowlęce łóżeczko i utula brzdąca do snu, odgrywając prześliczną melodię. Ubranka dla kilkumiesięcznego dziecka w rozmiarze 62 albo 68, które są odpowiednie dla trzy- i sześciomiesięcznych niemowląt. Pamiętaj, że taki przedział wiekowy wynika z tabeli rozmiarów większości producentów. Miej jednak na uwadze, że dziecko może być większe lub mniejsze niż jego rówieśnicy, a rzeczywista wielkość ubranka nie zawsze zgodna jest z powszechną rozmiarówką. Kocyk z mikrofibry, czyli leciutkie, a jednocześnie ciepłe okrycie, w sam raz na popołudniową drzemkę albo jesienny spacer. Szał wzorów i szeroka paleta barw pochłoną twoją uwagę bez reszty. W takim bogactwie na pewno znajdziesz kocyk wprost stworzony dla zaprzyjaźnionego malca. Książeczka, dzięki której niemowlę poznawać będzie nowe słowa. Nie miej jednak złudzeń, co stanie się z nią w okresie ząbkowania – prawie na pewno odegra rolę gryzaka. Doidy Cup, czyli charakterystyczny przekrzywiony kubeczek, który ułatwia naukę picia i sprawia, że dziecko szybciej pije samodzielnie. Mogą z niego korzystać już czteromiesięczne smyki. Miska niewysypka, której nietypowa konstrukcja w wielu domach uratowała podłogę i dywan przed zabrudzeniem. Spisuje się doskonale w trakcie nauki samodzielnego jedzenia, kiedy brzdąc łatwo wysypuje swój posiłek poza miseczkę. Śliniak ratujący ubranka przed zabrudzeniem – jednym słowem ulubieniec mam. Im więcej śliniaków w domu, tym lepiej. Sztućce dla najmłodszych, z zaokrąglonymi ząbkami, krótszymi rączkami i najczęściej plastikowe, czyli idealne do nauki samodzielnego jedzenia z miseczki. Zabawki do raczkowania zachęcające szkraba do opanowania kolejnej umiejętności z zakresu motoryki dużej. Szelki do chodzenia, które chronią dziecko przed upadkiem. Niektóre modele sprawdzą się też jako zabezpieczenie w spacerówce, foteliku do karmienia czy na sankach. Nocnik–ten najprostszy będzie idealny do pierwszych prób. Rondo kąpielowe do mycia włosków, czyli jeden z najnowszych sposobów na zachęcenie dziecka do polubienia mycia głowy. Fotelik kąpielowy niezastąpiony podczas kąpieli najmniejszych dzieci. Zapewnia smykowi należyte bezpieczeństwo, a mama czy tata może wygodnie umyć swoją pociechę. Każdy rodzic niemowlaka wie, jak szybko płynie czas przy takim szkrabie. Ani się obejrzysz, a zamiast prezentu dla noworodka będziesz szukać podarunku dla roczniaka. W wyborze upominku dla maluszka, który niedawno pojawił się na świecie, warto zatem wybiegać nieco w przyszłość, sięgając po akcesoria, z których smyk skorzysta za kilka miesięcy.
Prezent na pierwsze spotkanie z niemowlakiem do 30 zł
Co to znaczy być arabską księżniczką? Co kryje się na światem pełnym luksusu i przepychu? Prawdziwe życie kobiet żyjących w Arabii Saudyjskiej jest dalekie od cukierkowego wizerunku księżniczki, jaki znamy z baśni. Jak wygląda naprawę? Co oznacza bycie kobietą we współczesnej Arabii Saudyjskiej? Prawdziwe życie muzułmańskich kobiet owiane jest pilnie strzeżoną tajemnicą – jednak nie wszystkie mroczne sekrety mogą być skrywane wiecznie. Milczenie przerywa księżniczka Sułtana z królewskiego roku Saudów. We wstrząsającej rozmowie z przyjaciółką, amerykańską dziennikarką Jean Sasson, odkrywa świat pełen pogardy, przemocy i niemej walki o przetrwanie. Co kryje się za drzwiami Arabii Saudyjskiej? Jean Sasson wyjechała do Arabii Saudyjskiej, gdy miała dwadzieścia dziewięć lat. Rozpoczęła pracę jako koordynator administracyjny w szpitalu, dzięki czemu poznała członkinię rodziny królewskiej, księżniczkę Sułtanę. Kobiety szybko się zaprzyjaźniły, a Amerykanka postanowiła spisać wszystko, czego dowiedziała się od arabki – a jest to opowieść wstrząsająca. Prawa kobiet? A co to takiego? Możemy podejrzewać, że kobiety w arabskim świecie nie mają zbyt wielu praw. Szczątkowe informacje wyciągamy z Internetu, telewizji, czasem filmów. Jednak prawda jest o wiele bardziej wstrząsająca, niż może się nam wydawać. Zwłaszcza gdy opowiedziana jest przez kogoś, kto żyje w tym świecie, kto w jakiś sposób styka się z prześladowaniem na co dzień. Ofiarami przemocy stają się kobiety z wszelkich warstw społecznych – biedne i zamożne, piękne i wykształcone, a także te, których głosu nikt nie słyszy. Właśnie w ich imieniu krzyczą kobiety odnajdujące w sobie odwagę i pokazujące światu, że życie w Arabii Saudyjskiej dla wielu kobiet oznacza codzienną walkę o przetrwanie, upokorzenia, poniżenia, a także zagrożenie życia. A to wszystko zamiecione pod luksusowy arabski dywan. Szokujący obraz społeczeństwa „Sekrety księżniczki”to książka, która potrafi zwalić z nóg. Czytelnikowi ciężko wyobrazić sobie sytuację, kiedy kobieta musi walczyć o edukację, w której może w każdej chwili zostać fizycznie ukarana lub oblana kwasem przez członka swojej rodziny. W końcu jak to możliwe, aby w XXI wieku istniało społeczeństwo, w którym nie tylko nie szanuje się praw kobiet, ale wręcz traktuje je jak ludzi gorszej kategorii? Książka Jean Sasson odkrywa przed czytelnikiem wstrząsające sekrety, opowiada o skrajnościach widocznych w arabskich społeczeństwie, ale przede wszystkim opowiada o okrucieństwie wobec kobiet. To mocna powieść, która uświadamia, że nie wszędzie ludzie mają prawo do normalnego życia – wciąż są miejsca na świecie, gdzie muszą je wyszarpywać, a nierzadko i tak ponoszą w swoich staraniach klęskę. Źródło okładki: www.znak.com.pl
„Sekrety księżniczki” Jean Sasson – recenzja
Dlaczego dwie norweskie nastolatki wyjechały do Syrii i przyłączyły się do ISIS? Wstrząsająca książka znakomitej reporterki jest próbą znalezienia odpowiedzi na to pytanie. Mówiąc o imigrantach krajów muzułmańskich, zazwyczaj myślimy o uchodźcach szukających dla siebie miejsca w Europie. Tymczasem imigracja odbywa się także w przeciwnym kierunku. Wychowane w Europie dzieciaki nie znajdują tu miejsca dla siebie. Dla ich rodziców Norwegia czy inne kraje mogły być obiektem marzeń. One jednak wolą wrócić do ogarniętych wojną krajów arabskich. Jak to możliwe? Rodzina, która się rozpadła Osiemnastoletnia Ayan i szesnastoletnia Leila były kiedyś zwykłymi nastolatkami. Chodziły na imprezy ze skąpo ubranymi koleżankami, próbowały używek. Któregoś dnia bez wiedzy rodziców kupiły sobie nikaby. W piątkowy wieczór poszły nie do baru, a do meczetu. Aż wreszcie wyszły rano do szkoły, a wieczorem powiadomiły rodziców, że są w drodze do Syrii. W ciągu kilku godzin rodzina przestała istnieć. Bez dwóch córek i sióstr nic nie było już takie samo. Rodzice i starszy brat zostali z mętlikiem w głowie, niedowierzający, zdradzeni i opuszczeni. Muzułmańskie rodziny są ze sobą bardzo związane, jak to możliwe, że rodzice i rodzeństwo nie zauważyli zmiany, która zaszła w dziewczynkach? Bohaterki, których nie ma Obszerna książka Åsne Seierstad tak naprawdę niewiele wyjaśnia. Autorka stawia pytania, ale nie udziela zbyt wielu odpowiedzi. Rekonstruuje ostatni rok przed zniknięciem nastolatek, skrupulatnie odtwarzając ich życie, a jednocześnie przygląda się temu, co stało się po ich wyjeździe. Jej opowieść o porzuconej rodzinie porusza i rzuca całkiem nowe światło na temat radykalizujących się młodych ludzi. Co zostawiają za sobą? Jak bardzo krzywdzą swoich bliskich? Co zrobią ich rodziny w przyszłości? Jednocześnie Ayan i Leila, główne bohaterki całej historii, są nieobecne. Autorka z nimi nie rozmawia, odtwarza ich losy bez ich udziału. Ta nieobecność jest chyba bardziej wymowna niż cokolwiek innego. Znienacka zniknęły z Norwegii, z rodzinnego domu, nie ma ich również dla nas. Kto zawinił? Trudno nie zastanawiać się podczas lektury, czy my wszyscy, jako obywatele krajów europejskich, zrobiliśmy to, co trzeba, żeby pomóc imigrantom, którzy dostali zgodę na osiedlenie się tutaj. Somalijczycy stanowią sporą grupę wśród Norwegów, a jednak czują się obco. Koleżanki matki Ayan i Leili krytykują ją za to, że po zaginięciu córek zawiadomiła policję. Są przekonane, że nikt im nie pomoże, nie czują wsparcia ze strony państwa. Opowieść o reakcji społeczeństwa na zniknięcie dziewczynek rodzi wiele pytań i wątpliwości. „Dwie siostry” to reportaż napisany w formie fabularyzowanego dokumentu. Autorka pieczołowicie wyjaśnia swoje podejście i źródła zebranych informacji we wstępie i posłowiu, można więc pozbyć się obaw o naginanie faktów. Taka forma sprawia, że książkę czyta się z wypiekami na twarzy, cały czas jednak pamiętając, że niestety nie jest to fikcyjna opowieść. Źródło okładki: www.gwfoksal.pl
„Dwie siostry” Åsne Seierstad – recenzja
Chcesz kupić prezent zagorzałej motocyklistce lub motocykliście i nie wiesz jaki? A może szukasz pomysłu na coś oryginalnego, co sprawi, że obdarowana osoba wyróżni się spośród innych motocyklistów? Po przeczytaniu tego artykułu będzie ci łatwiej podjąć decyzję. Poniżej propozycje praktycznych prezentów, z których każdy motocyklista będzie zadowolony. Co wybrać? Zakup prezentów może nieraz przyprawić o ból głowy. Niby wiadomo, co wybrać, ale gdy przychodzi do podjęcia ostatecznej decyzji, pojawia się myśl, że może jednak warto kupić coś innego. Na rynku jest wiele gadżetów z których większość motocyklistów się ucieszy, gdy otworzy paczkę z prezentem. Pewnym ograniczeniem oczywiście jest suma, jaką przeznaczyliśmy na prezent. Poniżej znajdziecie listę pięciu popularnych przedmiotów, z których ucieszy się każdy motocyklista. Breloki, kubki, magnesy z motywami motocyklowymi, np. z logo ulubionej marki czy zdjęciem modelu wymarzonego motocykla, mogą stanowić bardzo dobry dodatek do prezentu lub być prezentem same w sobie. Przykładowo breloki z marką Ducati, breloki z marką Harley Davidson czy kubki Kawasaki sprawią wiele radości. Ceny tego typu gadżetów zazwyczaj nie przekraczają 50 zł, choć np. niektóre modele breloków mogą kosztować nawet powyżej 100 zł. box:offerCarousel Uchwyt do telefonu – to bardzo praktyczny prezent, który w czasach, gdy telefon komórkowy jest urządzeniem mobilnym posiadającym wiele aplikacji, np. mapy nawigacji, może się bardzo przydać nie tylko kierowcy samochodu, ale także motocykliście. Niektóre modele mają przydatne dodatkowe funkcje, jak choćby wbudowaną ładowarkę telefonu. box:offerCarousel Kamera motocyklowa – to urządzenie montowane np. na kasku motocyklisty, które dzięki rejestracji pokonywanych kilometrów umożliwia ponowne oglądanie najciekawszych momentów przebytej drogi. Ogromną zaletą stosowania kamer motocyklowych jest to, że w razie niebezpiecznych zdarzeń nagrany materiał może stanowić bardzo ważny dowód podczas wyjaśniania okoliczności. Ceny kamer motocyklowych są mocno zróżnicowane i zależą od marki oraz parametrów. Najtańsze urządzenia można kupić za ok. 200 zł. Na sprzęt dobrej jakości trzeba przeznaczyć minimum 400 zł. box:offerCarousel Kosmetyki motocyklowe to także mile widziany prezent, bo każdy lubi dbać o wygląd swojego pojazdu. Dobrym pomysłem może się okazać samodzielnie skompletowany zestaw, np. szampon do mycia i wosk czy preparat do konserwacji łańcucha. Alternatywa to gotowy zestaw, np. Motul MC Care, składający się z czterech preparatów: środka do czyszczenia wnętrza kasku, spreju konserwującego łańcuch, środka do czyszczenia motocykla oraz środka do usuwania rys. Kosztuje ok. 100 zł. box:offerCarousel) Pas asekuracyjny to idealny prezent dla osób często podróżujących z pasażerami. Po przypięciu go przez kierowcę pasażer ma do dyspozycji bardzo wygodne uchwyty, których może się trzymać podczas jazdy. Zwiększają one bezpieczeństwo podczas przyśpieszania czy szybkiej jazdy. Jeżeli jesteś pasażerem obdarowywanego motocyklisty, to poniekąd będzie to prezent także dla ciebie. Pasy tego typu kosztują ok. 100 zł. Jak widać, wybór prezentów dla motocyklisty jest szeroki, od sprzętu zwiększającego bezpieczeństwo, jak kamera czy pas asekuracyjny, przez bardzo praktyczne kosmetyki czy uchwyty do telefonu, po „umilacze”, np. breloki, kubki, magnesy. )
Ściągawka. Prezenty, z których ucieszy się motocyklista
Drewniane zabawki są uwielbiane nie tylko przez dzieci, ale i przez dorosłych. A wszystko dzięki temu, że uważane są za solidne, wytrzymałe, a zarazem rozwijające dziecięce zdolności. Oto 5 propozycji zabawek wykonanych z drewna dla małej miłośniczki kreatywnych zabaw. 1. Drewniana kuchnia Coraz modniejszym trendem wśród dziecięcych zabaw staje się gotowanie. Mała gospodyni domowa ucieszy się z zestawu kuchennego składającego się z drewnianych mebelków oraz różnego rodzaju akcesoriów kuchennych umożliwiających wspaniałą zabawę. Zupa pomidorowa, sernik czy schabowy z ziemniakami i mizerią to tylko niektóre specjały, które w wyobraźni małej kucharki mogą powstać przy wykorzystaniu kuchni drewnianej. Zabawa w dom z lalkami czy rodzeństwem zajmie trochę czasu, a jednocześnie przyczyni się do rozwoju kreatywności i wyobraźni. Która z dziewczynek nie chciałaby takiego zestawu? box:offerCarousel 2. Toaletka dla małej księżniczki Każdą pięknisię zachwyci drewniana toaletka. Stoliczek z lusterkiem, taboretem oraz półeczki i szufladki na drobiazgi mogą okazać się doskonałym pomysłem na prezent dla małej księżniczki. Własne miejsce do strojenia się, przygotowywania pierwszych makijaży czy czesania włosów doceni każda dziewczynka. W takiej toaletce można również przechowywać biżuterię, co bez wątpienia da dziecku mnóstwo frajdy. box:offerCarousel 3. Pani ekspedientka Inną ciekawą propozycją może okazać się drewniany sklep. W ofercie Allegro można znaleźć przeróżne oferty takich sklepów dla dzieci – począwszy od straganów z warzywami i owocami, po drewniane nowoczesne półki, takie jak w supermarkecie. Wybierając zestaw sklepu dla małej pani ekspedientki, warto zorientować się, czy posiada już swój asortyment czy też należy go dokupić. Zabawa w sklep to doskonała okazja do tego, aby nauczyć dziecko liczyć oraz rozpoznawać różne produkty. Dobrze jest zatem wykorzystać tę okazję, by połączyć przyjemne z pożytecznym. box:offerCarousel 4. Stylowa mama Przyglądając się dziewczęcym zabawkom wykonanym z drewna, nie sposób nie wymienić tej jednej, która najczęściej kojarzy się z dziewczęcymi zabawami i z niemal stuprocentową pewnością przypadnie dziewczynce do gustu. O czym mowa? Oczywiście chodzi o drewniany wózek dla lalek. To nie tylko praktyczne i chętnie wykorzystywane akcesorium, ale także piękny i niezwykle stylowy element, który może być m.in. ozdobą dziewczęcego pokoiku. Drewniane wózki to często niskie pojazdy na małych kółkach, ozdobione serduszkami lub innymi wzorami, które stanowią uroczy element dekoracyjny. box:offerCarousel 5. Drewniany domek dla lalek Miłośniczki zabawek lalkami również mogą liczyć na drewniane gadżety i akcesoria dla swoich ulubienic. Nic prawdopodobnie bardziej nie ucieszy małej właścicielki lalek niż drewniany domek dla lalek. W takich pomieszczeniach, jak salon, sypialnia, kuchnia czy łazienka, można przyjemnie spędzić mnóstwo czasu na doskonałej zabawie, a estetyczne wyposażenie i akcesoria uprzyjemnią małej księżniczce czas. box:offerCarousel Drewniane zabawki dla dziewczynek nigdy nie wyjdą z mody. Stylowe, solidnie wykonane, a zarazem rozbudzające kreatywność i wyobraźnię, na długo pozostaną w pamięci, wyróżniając się spośród posiadanych przez dziewczynki plastikowych różności. Decydując się na drewnianą zabawkę dla dziecka, dobrze jest pamiętać nie tylko o walorach rozrywkowych przedmiotu, ale i o kwestiach estetycznych.
5 drewnianych zabawek dla dziewczynek
Powoli żegnamy się z zimą, ale nie oznacza to jednak, że w całym kraju świeci słońce i panuje przyjemne ciepło. Przed nami jeszcze wiele chłodnych dni, podczas których we znaki może się dać zimny wiatr. Jeśli masz tendencję do chorowania na zapalenie ucha lub zatok, czapka jest nieodzowna. Dodatki z futra robią w tym roku prawdziwą furorę. Szaliki, kurtki, torebki, breloki – wszystkie te elementy garderoby i akcesoria znajdziesz w wersji futrzanej. Dlaczego więc nie postawić na czapkę z futrzanym pomponem? Czapka z futrzanym pomponem – jaką wybrać? Na Allegro znajdziesz ogromny wybór czapek z futrzanym pomponem. Jaką jednak wybrać? Jeśli preferujesz ubrania w stylu klasycznej elegancji i zawsze nosisz dobrze skrojony płaszcz idealna będzie gładka czapka w neutralnym kolorze. Możesz wybierać spośród czerni, bieli, odcieni szarości oraz brązu i beżu. Taka cienka czapka z pomponem świetnie sprawdzi się jako dodatek do stylizacji w okresie przejściowym. Nie będzie ci w niej za gorąco, a jednocześnie ochroni cię przed podmuchami mroźnego wiatru. Miłośniczce mniej zobowiązującego stylu casual spodoba się czapka krasnala tzw. smerfetka. Taka czapka ma nieco wydłużony krój, dzięki czemu futrzany pompon opada na potylicę, a nie sterczy na czubku głowy. Ten model znajdziesz w różnych wariantach kolorystycznych i wzorach. Zestaw ją z krótką kurtką lub dłuższą parką, żeby podkreślić jej młodzieżowy styl. Jeśli uwielbiasz tkaniny o wyrazistej teksturze, postaw na czapkę z cienkiej wełny. Wełniane sploty występują w wielu wariantach i świetnie wyglądają z futrzanym pomponem. Na Allegro znajdziesz czapki w plecione pasy, warkocze i bardziej skomplikowane ażurowe wzory. Jeżeli wyjazd na narty lub po prostu w góry jest jeszcze przed tobą, taka czapka koniecznie musi znaleźć się w twojej walizce. A może komplet? W naprawdę chłodne i wietrzne dni oprócz czapki potrzebujesz przecież także szalika. Postaw na model również z futrzanym pomponem. Taki komplet będzie prezentować się modnie i świetnie uzupełni codzienny strój. Jeśli jesteś minimalistką, wybierz zestaw w kolorze czarnym. Natomiast jeśli już nie możesz doczekać się wiosny i chętnie wprowadzasz jej kolory do swojej garderoby, postaw na komplet z pomponami w pastelowym odcieniu niebieskiego lub różu. Czapka z daszkiem i… z pomponem? Prawdziwa fashionistka lubi wyróżniać się na ulicy swoim strojem i przyciągać uwagę przechodniów. Jeśli ty również lubisz nietuzinkowe ubrania i akcesoria, wybierz czapkę z daszkiem zakończoną futrzanym pomponem. Ten trend występuje w wielu odsłonach, ponieważ sam materiał, z którego wykonano czapkę może być zaskakujący. Na Allegro znajdziesz klasyczne bejsbolówki, ale też czapki z daszkiem plecione, dziergane, ze skóry i z zamszu. Każdą z nich wieńczy fikuśny pompon z futra. Takie czapki z daszkiem występują prawie we wszystkich kolorach, więc wybór naprawdę może być trudny. Sądzisz, że nie jest to trend, który przyjmie się na polskich ulicach? Możesz się jeszcze zdziwić. W takiej czapce, choć o wiele droższej, chodzi m.in. Rihanna (model od Fendi), Gigi Hadid (projekt Charlotte Simone) czy Chiara Ferragni (czapka Piersa Atkinsona). Za chwilę ten trend podłapią polskie blogerki, więc można spodziewać się, że bejsbolówka z futrzanym pomponem wejdzie do streetwearu. Wybierz idealną czapkę z futrzanym pomponem dla siebie na okres przejściowy i nie martw się pogodowymi figlami jakie płata kapryśne przedwiośnie!
Czapki z futrzanym pomponem – najmodniejszy dodatek 2017
Szelki do garnituru czy do zwykłej koszulki? Jak sprawdza się ten dodatek w praktyce? Oto kilka wskazówek. Szelki to klasyczny męski dodatek popularny m.in. w Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Kojarzy się ze stylem maklerów i bankierów rezydujących w budynkach przy Wall Street. Ponadto jest świetnym akcesorium dla panów z lekką nadwagą – pomoże ukryć nieco zaokrąglony brzuch. W Europie szelki są mniej popularne, co nie oznacza, że powinniśmy o nich zapomnieć. Świetnie się sprawdzą zarówno w stylizacji biznesowej, jak i smart casual. Mogą być także ciekawym dodatkiem do zestawów z koszulą. Dziś sprawdzamy, jak wybrać odpowiedni model szelek. Jak i do czego je zakładać? Oto kilka praktycznych wskazówek dla elegantów. Szelki – skąd się wzięły? Szelki są świetną alternatywą dla paska. Obecnie są dość rzadko spotykanym elementem męskiej garderoby, jednak – jak przyznają styliści – wciąż są na topie. Największą popularnością cieszyły się w XIX wieku w Wielkiej Brytanii. Bardzo szybko stały się klasycznym atrybutem ubioru arystokratów. Mogą być zapinane na guziki (elegancka wersja) lub specjalne metalowe żabki (luźniejszy model). Paski szelek najczęściej krzyżują się na plecach, tworząc literę X lub Y. Jak wybrać szelki? Wybór nie jest trudny. Wystarczy sprawdzić materiał, z którego wykonane są paski, a także zwrócić uwagę na mechanizm dopasowania długości szelek (muszą być regulowane). Jeśli wybieramy szelki do garnituru, należy wybrać jednolite kolorystycznie skórzane lub gumowe modele zapinane na guziki. Do stylizacji w stylu smart casual można wybrać dowolne materiały i kolory. Na szelkach mogą także pojawić się geometryczne wzorki (np. paski czy kropki). Najlepiej, gdy szelki wprowadzają kolorystyczny kontrast do stylizacji i nie zlewają się całkowicie z koszulą. Do jasnej góry najlepiej wybrać ciemne szelki. Szelki w wersji eleganckiej – jak nosić? Szelki świetnie nadają się do eleganckiej stylizacji z garniturem. Najlepiej będzie pasować model brytyjski, czyli zapinany na guziki. Wówczas trzeba się pozbyć szlufek ze spodni. To najlepiej zrobić u krawca, który dokładnie je obetnie, nie pozostawiając widocznych śladów na spodniach. Materiał pasków? Zamiast gumy radzimy postawić na wełnę, bawełnę, żakard lub skórę. Szelki są nieodłącznym elementem fraków i smokingów na specjalną okazję. Szelki w luźnej wersji – jak nosić? Casualowa stylizacja z wykorzystaniem szelek? Nie ma problemu. Ten element idealnie sprawdzi się również przy luźnych ulicznych lookach. W tym przypadku reguły są o wiele mniej rygorystyczne niż przy eleganckich strojach. Możemy postawić na gumowe szelki zamykane na stalowe żabki. Można je założyć zarówno na koszulę, jak i na T-shirt. Mogą być szerokie lub cienkie. Wszystko zależy od naszej pomysłowości i zestawu, który zakładamy. Idealnie sprawdzą się w połączeniu z kaszkietem lub kapeluszem. Szelki wciąż są na topie. Idealnie sprawdzą się zarówno do ulicznych, jak i eleganckich zestawów. W szafie najlepiej mieć kilka modeli do garnituru i do casualowych stylizacji. Należy także pamiętać, że szelki są alternatywą dla paska i nigdy nie zakładamy tych dwóch dodatków razem. Warto dodać, że szelki są często sprzedawane w zestawie ze spodniami.
Męskie szelki – jak i do czego je nosić?
Piękna Elsa, urocza Anna i zabawny Olaf to od kilku lat ulubione postacie małych dziewczynek, które pokochały magiczny film Disneya Kraina Lodu. Jeżeli twoja córka także jest miłośniczką tej wyjątkowej bajki, to wspaniałym pomysłem będzie wyprawienie przyjęcia dla niej i dla jej koleżanek, podczas którego będą mogły poczuć się jak w zimowej krainie. Jak zorganizować taką imprezę i co może się przydać? Dekorujemy pokój na przyjęcie w stylu Frozen Jeżeli chcesz stworzyć prawdziwie baśniową atmosferę w swoim domu, to musisz zatroszczyć się o odpowiednie dekoracje. Dzięki nim dziewczynki będą mogły przenieść się w magiczny świat śniegu i lodu oraz poczuć się jak bohaterki słynnego filmu. Do ozdobienia pokoju, w którym odbędzie się przyjęcie, przydadzą się gadżety inspirowane bajką Disneya oraz odrobina inwencji twórczej rodziców. Do pomagania w dekorowaniu zachęć swoje dziecko! To może być świetny przedsmak zabawy z koleżankami. Na żadnej imprezie dla dzieci nie może zabraknąć oczywiście kolorowych balonów. Możesz wybrać klasyczne z motywem z bajki lub duże, przypominające kształtem jednego z bohaterów. Ściany pokoju warto ozdobić za pomocą uroczych girland, z których do dziewczynek uśmiechną się Elsa, Anna i Olaf. Fantastycznym pomysłem będzie także zamienienie pokoju w prawdziwą krainę lodu. Do jej stworzenia możesz wykorzystać np. dostępny w sklepach sztuczny śnieg. Świetną zabawą jest także wspólne wycinanie śnieżynek, następnie oprósz je błyszczącym brokatem, który będzie skrzył się w świetle niczym prawdziwe płatki. Po całym pomieszczeniu możesz także rozsypać drobne konfetti z podobizną postaci z filmu. Nakrycie stołu niczym z Krainy Lodu Jak przyjęcie, to i pyszności na przekąskę pomiędzy szalonymi zabawami. Jeżeli chcesz poczęstować dzieciaki czymś dobrym, to zadbaj także o tematyczne nakrycie. Dziewczynki z pewnością będą zachwycone, siadając do stołu nakrytego obrusem z Frozen. Dla wzmocnienia efektu dołóż także kolorowe serwetki Jeżeli masz trochę czasu i lubisz piec, możesz wraz z córką przygotować babeczki, a nawet tort, który wspólnie ozdobicie akcentami z Krainy Lodu. Takie pyszności będą pięknie prezentować się na uroczo nakrytym stole. Akcesoria do zabaw na przyjęciu małych fanek Frozen Aby przyjęcie było udane, a dzieci zadowolone warto zorganizować dla nich kilka ciekawych rozrywek, które umilą im wspólnie spędzony czas. Świetnym pomysłem może być wykorzystanie do tego celu dużej piniaty. Zabawa polega na tym, że jedna z dziewczynek z zawiązaną na oczach opaską próbuje rozbić dołączonym do zestawu kijem piniatę w kształcie Elsy lub Olafa. W niektórych wersjach dzieci po kolei ciągną za dołączone do przedmiotu wstążeczki. Za każdym razem nagrodą dla maluchów są wypadające z wnętrza słodycze lub małe zabawki. Mnóstwo śmiechu i frajdy gwarantowane! Inną propozycją jest zachęcenie dziewczynek do zagrania w grę planszową zainspirowaną Krainą Lodu. Taka rozrywka z pewnością spodoba się kilkulatkom i zajmie ich czas na dłużej. Możesz dodać element zdrowej rywalizacji, obiecując zwyciężczyni drobną nagrodę. Oczywiście warto przygotować także mini nagrody pocieszenia dla pozostałych graczek. Jeżeli chcesz wprowadzić do zabawy trochę ruchu, wybierz gry zręcznościowe. Mogą to być na przykład kręgle. Dzięki temu dziewczyny stracą odrobinę energii i z chęcią przekąszą przygotowane przez ciebie smakołyki. Pamiętaj, że najważniejsze jest, aby dopasować rodzaj atrakcji do wieku dzieci, tak, żeby szanse na wygraną dla każdej z dziewczynek były równe. Zorganizowanie w domu przyjęcia dla dziewczynek w stylu Krainy Lodu to wspaniały pomysł, który z pewnością zachwyci małe miłośniczki bohaterów filmu Disneya. Przy odrobinie kreatywności możesz zapewnić maluchom świetne miejsce do zabawy, a wykorzystując ciekawe gadżety i gry, zagwarantujesz kilkulatkom dużo frajdy. Warto zaangażować w przygotowania także swoją córkę, dla której będzie to nie tylko świetna rozrywka, ale także powód do dumy.
Przyjęcie dla dziewczynek w stylu Krainy Lodu – co może się przydać?
Zarządzanie finansami spędza nam sen z powiek niejednej nocy. Pieniądze przychodzą i odchodzą, a fortuna kołem się toczy. Oczywiście podstawą działania jest planowanie i dobra strategia. Ponadto trzeba znać się na matematyce, przewidywać przyszłość i niespodziewane działania losu. Jak jeszcze do tego dojdzie gospodarka, skoki na giełdzie i rosnące ceny towarów, to już wchodzimy w ciągły stan skołowania. A może by tak trochę wyluzować? Co ma być, to będzie, więc pora na chwilę rozrywki. A do tego możemy poćwiczyć zarządzanie zasobami i stać się miliarderami… Trochę klasycznego bogactwa Jak zostać milionerem i zdobyć pół kontynentu? W tym pomoże stary poczciwy „Eurobusiness” i gry z serii „Monopoly”. Jedna z tych planszówek jest tytułem, który po prostu trzeba mieć. Kupowanie działek, licytacja i zbieranie opłat od graczy. Jednym słowem – w tym przypadku wystarczy mieć głowę na karku i iść do przodu niczym taran, a że po drodze zaliczymy pobyt w więzieniu to, kto by się tym przejmował. Budowanie wielkiego imperium spodoba się młodszym i starszym graczom, więc może nieźle zintegrować rodzinę przy stole. Jak zostać burmistrzem? W grze „Metropolia” każdy może zostać włodarzem własnego miasta. Oczywiście celem graczy jest rozbudowa infrastruktury, tak, aby przynosiła jak najwięcej zysków. Gra toczy się dynamicznie i nie przeciąża szarych komórek, a do tego może nauczyć dzieci podstaw ekonomii. Inwestowanie w różnego rodzaju nieruchomości przynosi pieniądze, które można przeznaczać na coraz to większe inwestycje. I tym sposobem, po nitce do kłębka, nasze miasto będzie stawało się wielką metropolią. Jednak sama strategia nie wystarczy. Przyda się też mały uśmiech od losu, bo kto pierwszy, ten lepszy. Ekonomia z dawnych lat Wiadomo, że w dziedzinie pieniądza wiele się zmienia na przestrzeni czasu. Obecnie mamy masę towaru dostępnego na półkach, więc w sklepach otwieramy portfel, wyciągamy kartę lub trochę gotówki i nabywamy, co chcemy. Jednak w czasach PRL nie było tak kolorowo. Towar na półkach był ograniczony i pojawiał się raz na jakiś czas. Waluta rządziła się własnymi prawami, a zarządzanie pieniędzmi było niczym droga przez mękę. W ostatnim czasie nakładem wydawnictwa Egmont pojawiła się seria gier „Pan tu nie stał”, które mogą pozwolić nam trochę poczuć, jak to było w dawnych latach. Do wyboru mamy wersję podstawową, „Demoludy” i „Cinkciarz”. Pełna recenzja gry "Pan tu nie stał" dostępna jesttutaj. Jak się wzbogacić na budowie? Ludzie zajmowali się budową już dawno, dawno temu. Jednak w pewnym momencie wpadli na to, że może to przynieść nawet spore zyski. Zatrudnianie ludzi, wysyłanie ich do pracy i wznoszenie budowli jest nie lada wyzwaniem, które możemy urzeczywistnić w grze „Budowniczowie: Antyk”. Jak widać, nawet w starożytności strategia i smykałka do interesów to podstawa. Gra jest lekka, a zarazem wymaga rozruszania szarych komórek, więc świetnie sprawdzi się na chwile w rodzinnym gronie lub spotkanie ze znajomymi. Zarządzanie w kolejowym biznesie „Twoja kolej” jest znakomitym przykładem gry licytacyjnej utrzymanej w ciekawym klimacie. Najwięksi przedsiębiorcy w świecie kolejowym zebrali się do rozgrywki. Przyszedł czas, aby popracować nad strategią rozwoju przedsiębiorstwa. Trzeba zadecydować, czy będziemy inwestować w lokomotywy parowe, spalinowe, a może elektryczne. Które przynoszą większy dochód? To będzie zależało od przewożonych towarów. Lepiej od razu licytować bardziej wartościowe lokomotywy czy się jeszcze wstrzymać? Gra dostarcza wiele emocji i pozwala zawzięcie walczyć o zwycięstwo nie tylko dzieciom.
Top 5 gier ekonomicznych
Moda na DIY przez kilka ostatnich lat opanowała cały świat, więc nikogo już nie dziwi, że spora część osób woli aktywnie uczestniczyć przy tworzeniu dekoracji, tematycznych przekąsek oraz zaproszeń na urodziny, wesela, chrzciny i inne okazje. O ile ozdoby mogą się nieco od siebie różnić, wręcz nadaje im to uroku, to przy tworzeniu zaproszeń bardzo ważna jest systematyczność. Poniżej pokażę, jak krok po kroku przygotować proste i minimalistyczne zaproszenie na chrzciny. Moja wersja będzie uniwersalna, może służyć i dla chłopca, i dla dziewczynki, jednak wystarczy zmienić kolory, aby dostosować całość do płci dziecka. Zaproszenie w stylu skandynawskim świetnie pasuje również na urodziny, wesela czy nawet jako substytut kartki świątecznej lub urodzinowej! Co będzie potrzebne do wykonania zaproszenia? Przydadzą się takie przedmioty, jak: * tektura lub karton ozdobny; * papier kolorowy (najlepiej we wzorki); * sznurek jutowy lub bawełniany; * nożyczki; * pistolet z klejem na gorąco/klej do papieru; * czarny mazak (może być w dowolnym kolorze); * opcjonalnie stemple. Krok 1: z tektury nożyczkami wytnij interesujący Cię kształt. Będzie to podstawa Twojego zaproszenia. Może to być serce, wózek, prostokąt, kwadrat, koło… wszystko zależy od Ciebie! Kolejne zaproszenia możesz najpierw odrysować od pierwszego i dopiero wyciąć. W ten sposób będą do siebie bardzo podobne - a jeśli się bardzo postarasz, może nawet identyczne? Krok 2: z kolorowych kartek wytnij kilka kształtów, które będą ozdobną girlandą na Twoim zaproszeniu. W tym przypadku są to po 3 trójkąty na zaproszenie. Jednak na taki projekt pasują także misie, chmurki, serduszka czy gwiazdki. Jeśli chrzciny odbędą się w okolicach Bożego Narodzenia, możesz pomyśleć o choinkach, reniferach czy aniołkach kojarzących się ze wspaniałym okresem Świąt. Na zaproszenie możesz wykorzystać również drewniane elementy ozdobne do scrapbooking’u czy decoupage’u. Papierową girlandę przyczep na sznurek (możesz przykleić bądź wykonać dziurki za pomocą dziurkacza i nawlec kolejno elementy ozdobne), a sznurek do zaproszenia! Najlepiej sprawdzi się pistolet z klejem na gorąco – to gwarancja, że elementy nie oderwą się ani nie zaczną się luzować, a następnie „fruwać” po zaproszeniu, jednak możesz wykorzystać klej do papieru. Krok 3: z przodu zaproszenia napisz (opcjonalnie) od kogo ono jest, dla kogo jest przeznaczone oraz z jakiej okazji. Jeśli boisz się, że nie wyjdzie Ci za każdym razem podobnie – skorzystaj ze stempelków. To świetna opcja dla osób, które nie posiadają ładnego i równego charakteru pisma. Z taką „pomocą” pójdzie także sprawniej, ponieważ stemplowanie zajmuje o wiele mniej czasu od kaligrafii. Krok 4: z drugiej strony zaproszenia napisz najważniejsze informacje. Co powinno się tam znaleźć? Konkretna data oraz godzina, a także miejsce wydarzenia. Jeśli nie jest ono znane wszystkim gościom – pomyśl o załączeniu mapki. Możesz ją wydrukować lub samodzielnie narysować. Jeśli po Kościele będziecie świętować w domu czy restauracji – również warto napisać to na zaproszeniu. Jeśli masz starsze dzieci – warto zaangażować je w projekt! Nie ma co się spodziewać, że zaproszenia będą do siebie podobne, ale z pewnością staną się unikatowe i będą cenną pamiątką chociażby dla dziadków. To może być świetna zabawa dla całej rodziny!
DIY – zaproszenia na chrzciny w stylu skandynawskim
W okresie zimowym musimy pamiętać o uzupełnieniu garderoby o ciepłe ubrania. Warto zaopatrzyć się nie tylko okrycia wierzchnie, swetry czy szaliki, ale również odpowiednią bieliznę na chłodne dni oraz coś ciepłego i wygodnego do spania. Piżamy cieszą się dość sporym powodzeniem, a niektóre osoby wybierają na noc dłuższe podkoszulki czy inne elementy garderoby, pierwotnie nie mające nic wspólnego z nocną bielizną. Co warto zauważyć, w powszechnej opinii koszule nocne nie cieszą się zbyt dobrą opinią, postrzegane są jako przestarzałe i mało eleganckie. Nic bardziej mylnego, ponieważ również i one mogą być praktyczne, wygodne i zarazem ładne. Materiały i kolorystyka Wybierając koszulę na chłodny okres jesienno – zimowy, musimy mieć na względzie rodzaj materiału. Musi być ciepły, ale zarazem naturalny, niepowodujący nadmiernego pocenia się. Należy stawiać na rzeczy uszyte z materiałów bez domieszki dzianin sztucznch. Koszula nocna na zimę powinna mieć rękaw co najmniej ¾ i nieduży dekolt. Ponieważ masz się w niej czuć wygodnie, nie może być ani zbyt opięta, ani za szeroka. Jeśli więc nie lubisz marznąć, wybierz koszule flanelowe i polarowe. Równie dobrym wyborem będzie również koszula wykonane ze 100% bawełny. Kolorystyka wybieranych przez nas koszul nocnych zwykle jest raczej stonowana: beże, szarości, błękit, delikatna zieleń, łagodny róż czy biel w różnych odcieniach. Takie barwy, w przeciwieństwie do bardziej jaskrawych, pobudzających i energetycznych, pozwalają wyciszyć się przed snem. Jeśli jednak komuś podoba się czerwona koszula nocna, to czemu nie? Przecież kupowanie ubrań czy bielizny (nawet nocnej) powinno być dla nas przyjemnością! Dla tych z nas, które nie lubią marznąć W naszym klimacie przeważają chłodne noce, a przecież mało kto lubi marznąć, dlatego nie warto męczyć się w cieniutkich koszulkach na ramiączkach. Oczywiście, są one śliczne, ale niezbyt praktyczne, jeśli w naszym domu czy mieszkaniu temperatura nie rozpieszcza. Nie każdy lubi też piżamy. Jest za to bardzo duży wybór ciekawych koszul. Koszula nocna z polaru rozgrzeje największego zmarzlucha, a przy tym jest bardzo miła w dotyku. Flanelowa koszula to także dobry wybór, zaś materiału tego nie trzeba nikomu przedstawiać, ponieważ od wielu lat szyje się z niego bieliznę nocną. Natomiast dla tych z nas, które nie lubią zbyt grubych koszul, a jednocześnie zdają sobie sprawę, że w nocy także warto dbać o zdrowie, są ładne, modne i praktyczne koszule bawełniane. Taka bawełniana koszulka to doskonałe rozwiązanie dla pań w każdym wieku. Nie tylko są niezwykle praktyczne, ale również dostepne w wielu ciekawych kolorach i wzorach - każda z nas powinna mieć ich kilka w swojej garderobie. Koszule nocne dla młodych mam W okresie ciąży i karmienia też warto pomyśleć o czymś praktycznym i ładnym zarazem. Jest duży wybór ładnych i funkcjonalnych koszul nocnych, odpowiednich dla zimowych i jesiennych, młodych mam. W tym czasie szczególną uwagę przywiązujemy do dbania o zdrowie własne, a potem także dziecka. Nie warto męczyć się zatem w niewygodnych piżamach, skoro dostępne są koszule nocne ułatwiające karmienie. Kolory i wzory też są bardzo różne, więc na pewno znajdziemy coś dla siebie. Warto wybrać koszulki nocne zapinane na napy, ponieważ w tym przypadku specjalnie skonstruowany dekolt umożliwia komfortowe karmienie dziecka. Jeśli decydujemy się na koszulki tego typu ozdobione wzorami lub sitodrukiem, warto zwrócić uwagę, aby te ozdoby były wykonane z farb nietoksycznych. Koszule nocne to praktyczne i wygodne rozwiązanie na długie jesienne i zimowe noce. Nowoczesne fasony i wzornictwo sprawiają, że decydując się na nie, każda kobieta może poczuć się komfortowo i atrakcyjnie. Jednak przy wyborze koszul do spania należy przede wszystkim kierować się wygodą i dbałością o własne zdrowie.
Ciepłe i ładne koszule nocne na zimę
Zamiłowanie do klasycznej motoryzacji i stylu retro możemy podkreślić licznymi akcesoriami. Oto najciekawsze z nich. Coś dla samochodu Opony z białym paskiem, charakterystycznym dla starych samochodów, już z daleka będą się rzucać w oczy. Mają to coś, czego współczesnym modelom samochodów czy motocykli brak. Idąc tym tropem, naszemu autu możemy zafundować nie tylko nowe gumy, ale również felgi w stylu retro. Jakie zabytkowe akcesoria możemy zamontować w samochodzie? Chromowane lusterka to coś, co może wyróżnić auto na tle nowych, plastikowych pojazdów. Do klasyki motoryzacji może też nawiązywać inny mały i tani, ale widoczny z daleka gadżet – żółte żarówki do świateł samochodowych. box:offerCarousel W cenie kilku złotych możemy kupić również wiele różnych naklejek. Wydatek nie będzie wielki, a napis „CPN” czy „76”, nawiązujący do naklejki kultowej kompanii naftowej 76 Union, zasygnalizują innym kierowcom, co jest naszą pasją. box:offerCarousel Coś dla kierowcy Samochód i kierowca to często zgrany duet, szczególnie w przypadku, gdy mówimy o zabytkowym aucie. Dlatego styl retro możemy podkreślić za pomocą akcesoriów nie tylko do pojazdu, ale także dla siebie. Znakomitym gadżetem dla posiadaczy klasycznych samochodów i kierowców, którzy cenią styl vintage, są skórzane rękawiczki samochodowe. Sprzedawcy oferują modele w kolorach czarnym i brązowym, z długimi palcami lub bez palców, które sprawdzają się w upalne lato. Nie ma wątpliwości, że dobrze wykonane i dopasowane rękawiczki samochodowe „podkręcą” klasyczną stylizację. Idealnym uzupełnieniem rękawiczek, a także gadżetem znakomicie sprawdzającym się na co dzień jest zegarek nawiązujący do klasyków motoryzacji. Znakomitym tego przykładem są zegarki polskiej marki Xicorr, inspirowane kultową Syreną Sport czy Warszawą 200, a także zegarki sygnowane przez takie firmy jak BMW, Ferrari czy Audi. box:offerCarousel) Skompletowanie ubioru obowiązującego w okresie, kiedy auto przeżywało złote lata, może okazać się dosyć drogie (najczęściej trzeba zlecić ich uszycie). Dlatego jeśli szukamy czegoś w bardziej przystępnej cenie, możemy postawić na koszulkę z nadrukowanymi motywami retro. Jednym z najtańszych akcesoriów mogących podkreślić klimat retro jest breloczek do kluczy. Wybór jest ogromny, więc bez problemu znajdziemy pasujący do naszego zabytkowego auta – czy jest nim Trabant, Polonez czy Polski Fiat. box:offerCarousel Diabeł tkwi w szczegółach Części samochodowe oraz elementy ubioru kierowcy to zaledwie ułamek tego, co znajdziemy na Allegro. Jeździsz swoim autem na zloty i spotkania lub chcesz, aby ciekawiej wyglądało podczas sesji zdjęciowej? Zamontuj więc specjalne tablice rejestracyjne w stylu retro. Jeśli dbasz o najmniejsze szczegóły, możesz wyposażyć swój samochód w klasyczny kanister na benzynę. Nawet jeśli nie będziesz go wykorzystywać do tankowania, stanie się ciekawym i stylowym dodatkiem do klasycznego auta. box:offerCarousel Ozdoby kabiny Wnętrze samochodu również możemy ozdobić małymi przedmiotami, które będą nawiązywać do stylu retro. Mogą nimi być np. ciekawie wyglądające pudełeczka na miętówki z nadrukiem mówiącym o tym, jakiej marki samochodów jesteś prawdziwym fanem. Świetnie będą też wyglądały pluszowe kostki zawieszone na lusterku wstecznym czy ustawiona przy tylnej szybie maskotka pieska kiwającego głową. Wiele zależy tu od inwencji posiadacza auta!
Zabytkowe akcesoria, czyli auta w stylu retro
Jeśli lubicie powieści, w których akcja dzieje się błyskawicznie, a postaci są tak charakterystyczne, że aż niewiarygodne, to od tej książki trzymajcie się z daleka. „Poza krawędź świata” to książka, którą z przyjemnością stawia się na półce i od czasu do czasu „podczytuje”. Akcja rozwija się dość wolno – zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę ogólną wiedzę na temat wyprawy Magellana. „Poza krawędź świata” to fascynująca historia – dosłownie. Autor w niezwykle wciągający sposób mustruje nas w podróż dookoła świata, która oczywiście nie będzie pozbawiona przygód – i to jeszcze zanim na dobre wyjdziemy z portu. Napotkamy tu wszelkiego rodzaju intrygi, podstępy, a nawet zdrady i kilka niewybrednych i odrażających metod zemsty. Całość jest o tyle ciekawsza, że opisuje historię prawdziwą – zupełnie jakbyśmy czytali zbeletryzowany podręcznik. Postaci są jak najbardziej autentyczne – możecie o nich poczytać również w innych źródłach historycznych. Diabeł (nawet morski) tkwi w szczegółach Ale szczególna atrakcyjność tej książki wynika także z czegoś innego – a mianowicie z nagromadzenia szczegółów, których do tej pory mogliście nie znać, dotyczących zarówno samej wyprawy, jak i zarysu realiów epoki. I jestem pewien, że czeka was tu niejedna niespodzianka. Na przykład królowie Hollywood przyzwyczaiło nas już do tego, że władcy wszelkich maści mają swoje humorki i dziwadła. Ale chyba jeszcze w żadnym filmie nie pokazano tego, co król Manuel zrobił z posiadłością Magellana, gdy dowiedział się, że ten zdecydował się służyć innemu krajowi. A sam podróżnik też nie był taki grzeczny i święty. Chwilami w ogóle nie różnił się od inkwizycji, której metody są nam dość dobrze znane. Czy usprawiedliwiał go fakt, że życie na statku w XVI wieku to nie suchar z masłem? Nie wiem, ale faktem jest, że pierwszy bunt podczas swojej wyprawy musiał zdławić jeszcze zanim statki pokonały Atlantyk. Oczywiście musicie sobie zdawać sprawę, że jako kapitan (a właściwie admirał) nie mógł pozwolić sobie na pobłażliwość. Na lądzie z pomocą w wymierzaniu kary przyszłyby cztery konie. Magellan musiał zaadaptować do tego celu kabestany... a to był dopiero początek wyprawy. Takich smaczków znajdziecie wiele w każdym rozdziale i żeby nie psuć wam niespodzianki, na tym skończę wszelkie spoilery. „Poza krawędź świata” – czytał Tomasz K. Pozostaje jeszcze powiedzieć kilka słów o samym języku, w jakim napisana jest książka. Gdyby wszystkie podręczniki do historii były pisane w taki sposób... ech, gdyby były. Nie jest to może rasowy kryminał, ale wciąga jak najlepsza opowieść fantasy. Książka zawiera wszystkie elementy z przepisu na sukces: świetnie zbudowane postaci, niepowtarzalną przygodę, egzotyczne lokacje i narratora, który zna się na swoim fachu. Jeśli wydaje wam się, że wiecie już wszystko o pierwszej wyprawie wokół kuli ziemskiej – sprawdźcie się. Jeśli nie wiecie, a chcielibyście – życzę przyjemnej lektury. Źródło okładki: www.rebis.com.pl
„Poza krawędź świata” Laurence Bergreen – recenzja
17 września: zmiana w programie Super Sprzedawca 17 września w kwalifikacjach do programu wprowadzimy nowy warunek: ”zrealizowane zamówienia”. Zastąpimy nim aktualny warunek "liczba ocen" (z ostatnich 30 dni). Do udziału w programie nadal potrzebne będzie co najmniej 100 ocen z ostatnich 12 miesięcy i co najmniej jedna ocena z ostatnich 30 dni - dzięki temu możemy wyliczyć warunek “zadowolenie kupujących”. Zamówienie uznajemy za zrealizowane, jeśli status przesyłki, którą dodałeś do zamówienia, zmieni się w systemie przewoźnika na "wysłane" lub Kupujący wystawi do zamówienia ocenę Polecam. Nowy warunek wpiszemy do Regulaminu Super Sprzedawcy. Zmienioną treść tego dokumentu znajdziecie w pliku PDF. Dodany fragment zaznaczyliśmy na zielono, a usunięty - na czerwono. Dowiedz się więcej - jak liczymy zrealizowane zamówienia?
17 września: zmiana zasad programu Super Sprzedawca
Każda z nas ma gdzieś w szafie stare buty, których wygląd już nas nie powala lub po prostu nam się znudziły. Więc jeśli nie masz już nic do stracenia, to łap różnego rodzaju ozdoby i do dzieła! Co będzie potrzebne? Stare buty, Nożyczki, Igły, Naparstek (uwierzcie mi, może się przydać), Ozdoby (np. tasiemka), Nici w kolorze ozdób. Moje (prawie) mokasyny ozdobione po bokach frędzelkami w stylu indiańskim leżały głęboko w szafie od dobrych kilku miesięcy – straciłam do nich wszelkie uczucia. Dlatego postanowiłam ze starych, niechcianych butów zrobić zupełnie nowe – według mojego gustu. Postawiłam na ozdobną tasiemkę, ale to nie jedyna ozdoba, jakiej możesz użyć. Do wyboru masz guziki, naszywki, koronki i różnego rodzaju dekoracyjne aplikacje i dodatki – wszystko zależy od twojej fantazji! Wykonanie krok po kroku Przygotuj wszystkie niezbędne rzeczy, a przede wszystkim – buty. Zacznij od miejsca, które jest niewidoczne z zewnątrz. Wbij igłę od wewnętrznej strony, przeciągając nitkę również przez tasiemkę. Przytrzymując tasiemkę wzdłuż wybranej linii, wbijaj igłę od spodu, uważając, aby nitka nie była widoczna, ale chowała się pod tasiemką. Następnie wbij igłę bardzo blisko od góry, tak aby nitka przytrzymała tasiemkę. Ważne, by nie zachwiać wzoru tasiemki przeszyciami nitki. Kontynuuj wzdłuż wybranej linii, na której chcesz przyszyć tasiemkę. Zakończ, przyszywając tasiemkę od wewnętrznej strony buta. Uwaga! Nie ucinaj tasiemki, zanim jej nie przyszyjesz i nie zabezpieczysz przed ewentualnym pruciem. box:imageShowcase box:imageShowcase Tak prezentuje się efekt na dwóch butach. Dodatkowo tuż przy krawędzi obcięłam imitację indiańskich frędzelków. Na zdjęciach również przykłady ze sznurówką i bez. Muszę przyznać, że równie ciekawie wygląda wersja bez sznurówki. box:imageShowcase box:imageShowcase Dzięki tak prostym przeróbkom możemy ze starych butów zrobić zupełnie nowe, a w dodatku – niepowtarzalne! Przy ozdabianiu obuwia można wykorzystać przeróżne dekoracje i dodatki. Możesz je przyszyć lub przykleić – w zależności od wybranych akcesoriów. Uwaga, podczas przyklejania czy przyszywania ozdób warto wziąć pod uwagę linię załamania, by uniknąć zniszczenia dodatków i ochronić stopę. Jeśli nie masz cierpliwości ani czasu na takie modyfikacje obuwia, na Allegro znajdziesz wiele ciekawych i nietuzinkowych modeli butów, które z pewnością szybko ci się nie znudzą. A jeśli nie masz w domu butów, które mogłabyś ozdobić i odmienić, wystarczy, że kupisz najzwyklejsze materiałowe balerinki czy tenisówki. Mogą być świetną bazą do modowych eksperymentów!
Jak odmienić wygląd starych butów? DIY
Wybierając się na rejs po jeziorach, zwłaszcza będąc początkującym żeglarzem, pamiętajmy, że nie będziemy przez cały czas płynąć z wiatrem. Na ogół jest tak, że większą część rejsu płyniemy pod wiatr, oczywiście halsem. Dlatego nawet w słoneczną pogodę potrzebny jest odpowiedni strój. Mimo to nie warto przesadzać i rozpoczynać planowania rejsu od jednolitego kompletu. Uzależnijmy dobranie konkretnych części ubioru od naszych predyspozycji i spróbujmy dobrać coś, co lubią nasze nogi lub głowa. Pamiętajmy też, że żeglowanie wymaga szybkich działań i refleksu. Żadnego z członków załogi nie ominie wybieranie lin lub zmiana żagla, dlatego strój powinien być wygodny, niekrępujący, zabezpieczający przed urazami. Zacznijmy od obuwia Żeglowanie bez przechyłów łódki jest jak jazda jeepem na trybie awaryjnym. Jednak lepiej te emocje przeżywać na pokładzie, gdy mamy dobre obuwie z antypoślizgową podeszwą, nierzadko wykonaną z mielonego kauczuku. Takie buty powinny być nieprzemakalne i odporne na działanie wody. Przy dużym deszczu i cumowaniu w bindudze przydają się żeglarskie kalosze z podeszwą antypoślizgową. Bez względu na pogodę nie zaszkodzi mieć je pod ręką. Wybór obuwia żeglarskiego jest duży. Część ma wygląd typowych adidasów i tu o zakupie powinna decydować przede wszystkim podeszwa. Mimo to bardzo popularne wśród żeglarzy są mokasyny – wygodne, łatwe do zdejmowania i zakładania. Ciekawostką są lekkie botki żeglarskie wykonane z pianki neoprenowej, zapinane na zamek i zakrywające kostkę. Duży wybór obuwia żeglarskiego można znaleźć na Allegro. Niby drobiazgi, ale mogą uratować życie Przy dużym wietrze i częstej zmianie foka, czyli mniejszego przedniego żagla jachtowego, trudno jest obejść się bez rękawic żeglarskich, by nie nabawić się odcisków. Tak zwane szotówki, niezakrywające czubków palców, można kupić już za niespełna 100 zł. Część spodnia takich rękawic jest na ogół z matowej skóry welurowej, natomiast wierzchy są oddychające, siatkowe. Na żeglowanie w chłodnych miesiącach polecane są rękawice zakrywające całe dłonie. Wielu żeglarzy uratowało swoją głowę dzięki czapce, nie tylko dlatego, że byli zabezpieczeni w ten sposób przed słońcem i wiatrem, ale też z tego powodu, że skutecznie złagodziła ona uderzenie bomu, czyli dolnego poziomego elementu dużego żagla, przy zwrocie jachtu. Wybór czapek na żagle jest niemal nieograniczony: od bejsbolówek, przez kominiarki, po bawełniane kapelusze. Jeśli już kupujemy czapkę i kapelusz niezakrywające uszu, warto, by miały odpinane tasiemki sztormowe z klamerkami zapobiegającymi przed zgubieniem czapki w wodzie. Nie tylko sztormówki Jeśli idzie o wierzchnie okrycie, to całkiem niedawno z żeglarstwem kojarzyły się przede wszystkim sztormówki, czyli luźne kurtki z dużym kapturem, odporne na wiatr. Obecnie mamy szeroki wybór. Możemy kupić samą kurtkę lub komplet, a nawet jednoczęściowy żeglarski kombinezon. Warto wybrać kurtkę lub komplet z klejonymi szwami, wysokim kołnierzem i podwójnym zamkiem z listwą bryzgoszczelną. Na intensywny i chłodny wiatr dobrze jest nabyć odzienie żeglarskie trzywarstwowe. Jeśli natomiast mamy do czynienia ze zmienną pogodą, to w przypadku nagłego wiatru na żaglówce sprawdzi się choćby przeciwwiatrowa kurtka typu softshell z regulowanym kapturem i długim zapięciem pod szyją. Wybór kolorystyczny (niemal nieograniczony) również znajdziesz na Allegro. Wybierając kurtkę na żagle, należy brać pod uwagę jej szczelność i stopień zabezpieczenia przed wiatrem. Ceny są różne, ale na ogół nie tracą ci, którzy w strój żeglarski zainwestują więcej, pamiętając o niezbędnych detalach.
Jak skompletować ubiór na żagle?
Gdy kupujemy pierwszy samochód, emocje najlepiej odłożyć na bok. Trzeba postawić na ekonomię, zakup auta nie jest bowiem jednorazowym wydatkiem. Dochodzą jeszcze koszty przerejestrowania, ubezpieczenia czy nieuniknionych napraw. Kupno pierwszego samochodu zazwyczaj odbywa się przy dość ograniczonych środkach. Niewielu młodych kierowców może sobie pozwolić na nowiutki model z salonu lub bogato wyposażony egzemplarz za kilkadziesiąt tysięcy. Nie oznacza to jednak, że za kwotę do 10 tys. zł nie można kupić całkiem niezłego pojazdu. Od czego zacząć? Zanim wybierzemy konkretny model, warto zastanowić się, w jakie trasy będziemy nim wyjeżdżać. Inny model sprawdzi się na zakorkowanych ulicach, gdzie silnik jest co chwilę włączany i wyłączony, jeszcze inny na dłuższe trasy. Nie mając dużego doświadczenia za kółkiem, odradzam porywanie się na duże pojemności, szczególnie z tylnym napędem, które rzadziej „wybaczają błędy”. Duża moc pod maską najczęściej przekłada się na większe spalanie, droższe ubezpieczenie i serwis. Warto więc celować w pojemności od 1.0 do 1.8, które pozwolą nabrać doświadczenia, a przy tym ich utrzymanie nie będzie znacznie obciążało portfela. Na co zwracać uwagę Mając do dyspozycji 10 tys. zł, można kupić udany egzemplarz. Trzeba jednak uważać na „wyjątkowe oferty” handlarzy, którzy przedstawiając historię pojazdu, często mijają się z prawdą. Na szukanie samochodu warto więc poświęcić nieco czasu i nie decydować się na pierwszą lepszą okazję. Trzeba sprawdzić, jak długo sprzedający jest właścicielem pojazdu. Jeśli jest to miesiąc czy dwa, może coś tu nie grać. Prawdopodobnie trafiliśmy na handlarza, który „odpicował” samochód i wystawił do ponownej sprzedaży. Dobrze, jeśli możemy zobaczyć historię serwisu – faktury, które potwierdzają zakup czy wymianę części i płynów eksploatacyjnych. Warto miernikiem sprawdzić lakier. Nie oczekujmy jednak cudów od kilkunastoletnich pojazdów (bo o takich samochodach tutaj mowa). Jeśli na karoserii nie ma tony szpachli, a jedynie była ona ponownie lakierowana, nie ma w tym nic groźnego. box:offerCarousel Przy zakupie sprawdźmy również stan opon. Ich wymiana na nowe wiąże się z dodatkowymi, niemałymi kosztami. Jeśli dany egzemplarz ma szyby elektryczne i centralny zamek, warto sprawdzić, czy działają, jak należy. Nie zapomnijmy o klimatyzacji. Jeśli sprzedawca twierdzi, że działa, a jedynie nie jest nabita czynnikiem, prawdopodobnie nie jest to prawda. Jeśli awarii uległ kompresor, za naprawę będziemy musieli sporo zapłacić. Dobrym pomysłem może okazać się wycieczka do stacji diagnostycznej, gdzie za ok. 50 zł specjalista sprawdzi stan techniczny wybranego przez nas egzemplarza. Polecane modele Nissan Micra K12 box:offerCarousel Idealnie sprawdzi się na zatłoczonych ulicach. Dzięki niewielkim wymiarom zmieści się praktycznie wszędzie. To duży plus dla niedoświadczonego kierowcy, który będzie pewniej czuł się podczas parkowania czy zawracania. Pierwsze modele Micry K12 zjechały z taśm produkcyjnych w 2002 r. jako 3- i 5-drzwiowe hatchbacki oraz 2-drzwiowe kabriolety z rozkładanym sztywnym dachem. Pod maską można znaleźć jednostki benzynowe o pojemności 1.0, 1.2, 1.4 i 1.6, a także popularnego diesla 1.5 dCi. Do jazdy po mieście lepiej wybrać auto zasilane benzyną. Najlepszą opcją moim zdaniem jest 1.4 16V o mocy 88 KM. Całkiem dobrze radzi sobie z rozpędzeniem małego auta, przy czym spala ok. 6 litrów paliwa. Jeśli wjazd na parking podziemny nie jest dla nas priorytetem, warto poszukać modelu z instalacją LPG, co pozwoli jeszcze bardziej obniżyć koszty jazdy. Ford Focus Mk2 box:offerCarousel To propozycja dla nieco bardziej wymagających kierowców. Focus Mk2 to jeden z modeli Forda produkowany w latach 2004-2011. Najwyższa wersja wyposażenia GHIA jest mocno doposażona. Można znaleźć egzemplarz z automatyczną klimatyzacją, czujnikami parkowania czy podgrzewanymi fotelami. Nie można też narzekać na brak miejsca dla kierowcy czy pasażerów. Do wyboru mamy 3- i 5-drzwiowego hatchbacka lub kombi. Można spotkać również sedany, ale nie są one zbyt popularne. Dużą zaletą Focusa jest układ jezdny. Auto dobrze się prowadzi w zakrętach, przy czym może pochwalić się również bardzo wytrzymałym zawieszeniem. Producenci Forda postarali się o szeroki wybór silników, zaczynając od najsłabszego 80-konnego „benzyniaka” o pojemności 1.4, kończąc na generującej 305 KM wersji RS. Najlepszym wyborem wydaje się silnik 1.6, który spala 7-8 litrów benzyny. Jeśli szukamy samochodu na dłuższe trasy, ciekawą propozycją będzie 1.8 TDCi. 116-konny diesel spala 6-7 litrów oleju napędowego. Dostępna jest również nieco oszczędniejsza wersja 1.6 TDCi, przy czym jest ona bardziej awaryjna. Fiat Barchetta box:offerCarousel To odpowiedni model, gdy szukamy efektownego samochodu. To dwuosobowy kabriolet z miękkim rozkładanym dachem. Ten model Fiata powstał na tej samej płycie podłogowej co Punto I, a to sprawia, że jest on dość tani w eksploatacji. Pod maską jest jedynie 131-konny, benzynowy silnik 1.8, którego osiągi potrafią pozytywnie zaskoczyć. Barchetta w podstawowej wersji wyposażenia posiada m.in. poduszkę powietrzną kierowcy, elektryczne szyby oraz dobrze grający zestaw audio. Spalanie w cyklu mieszanym mieści się w od 8 do 10 litrów. Silnik 1.8 dobrze współpracuje z instalacją gazową, dzięki czemu można znacznie obniżyć koszty paliwa. Citroen C4 I box:offerCarousel C4był produkowany w latach 2004-2010 jako kompaktowy model niższej klasy średniej. Samochód ten wyróżnia się wnętrzem, a dokładniej zegarami. Licznik w tym modelu został umieszony na środku deski rozdzielczej. Nietypowa jest też kierownica, w której obraca się jedynie wieniec – jej środek podczas skręcania pozostaje w miejscu. Będąca ciągle w tej samej pozycji poduszka powietrzna zapewnia lepszą ochronę w razie wypadku. Citroen był produkowany w dwóch wersjach nadwozia – jako 3- i 5-drzwiowy hatchback. C4 był oferowany z silnikami benzynowymi (1.4-2.0) oraz jednostkami wysokoprężnymi (1.6-2.0). Jeśli szukamy miejskiego samochodu, najciekawszą opcją wydaje się 110-konny 1.6 16V. Jego spalanie w cyklu mieszanym wynosi ok. 8 litrów. Słabsza jednostka 1.4 spali nieco mniej, ale nie pozwala na dynamiczną jazdę. Szukającym swojego pierwszego diesla polecam silnik 1.6 HDi o mocy 92 KM. Wersja ta jest pozbawiona koła dwumasowego i filtra DPF. Jest też dosyć oszczędna – spala ok. 5 litrów oleju napędowego. Jeśli nie czujemy się na siłach, by dokonać samodzielnych oględzin wybranego auta, zabierzmy ze sobą osobę znającą się na rzeczy. Lepiej zapłacić mechanikowi za pomoc, niż kupić w ciemno egzemplarz, do którego trzeba będzie stale dokładać.
Pierwszy samochód – polecane modele do 10 tysięcy
Zima puszysta, biała i błyszcząca – marzenie każdego dziecka, ale i osoby dorosłej. Z doświadczenia wiadomo, że taka piękna zima jest tylko kilka dni w roku. Przez resztę czasu to mróz, szarość, a często też brak śniegu. Dzieci nie patrzą na pogodę, chcą ciekawie i aktywnie spędzić czas. Oto kilka propozycji zabaw kreatywnych, które bez wątpienia można wykorzystać podczas zimowych dni i wieczorów. Na podwórku fajnie jest Gdy za oknem śnieg pokrył każdy kawałek ziemi, pomysłów na aktywne spędzanie czasu jest wiele. Dobre sanki lub ślizgi o różnym kształcie i choćby niewielka górka – to wystarczy, by z pełną radością mile spędzić czas na zimowych szaleństwach. Inną ciekawą formą spędzania czasu na podwórku jest lepienie bałwana. Trzeba tylko przygotować ziemniaki, kamyki lub kawałki węgla i oczywiście marchewkę. Reszta dodatków zależy od wyobraźni i inwencji twórczej dzieci. A kiedy śniegu jest dużo, nie można zapomnieć o bitwie na śnieżki. To wręcz obowiązkowa zabawa w gronie rodzinnym czy wśród przyjaciół. Jednak kiedy pogoda za oknem nie służy zbyt długiemu spacerowaniu, warto wraz z dzieckiem pobawić się w domu. Zabawy plastyczne w domu Przerwę w aktywności ruchowej dziecka można wykorzystać na wykonanie prac plastycznych. Oto kilka sprawdzonych propozycji kreatywnych zabaw: Papieroplastyka – jak sama nazwa mówi, niezbędny będzie papier. Przydadzą się także klej, nożyczki, kredki, mazaki. To wszystko po to, by np. stworzyć książkę albo komiks na wybrany wcześniej temat. Istnieje wiele innych metod wykorzystania papieru. Zaliczyć do nich można np. origiami, quilling, wydrapywankę. Wystarczy puścić wodze fantazji i tworzyć. Farby – dzieci lubią bawić się farbami, dlatego też nie należy im żałować wykorzystania ich na różne sposoby. Dobrym pomysłem może być robienie pieczątek z wyciętych wzorów na ziemniakach, stempelkowych wzorów przy użyciu patyczków do uszu czy chociażby malowanie obrazu rękami, nie pędzelkiem. Plastelina, modelina, masa plastyczna – można z nich stworzyć postaci z bajek, zwierzątka, domki i wiele innych rzeczy, które po wyschnięciu mogą być wykorzystane do innych zabaw. Kuchnia małego artysty Artystyczne tworzenie to również przygotowywanie różnorodnych potraw. Rodzice niejadków często wykorzystują tę metodę do zachęcenia dziecka, by jadło z większym apetytem. Praca w kuchni z dzieckiem to połączenie edukacji z zabawą. Można ja rozpocząć od wspólnego przygotowywania ciasta czy ciasteczek. Dziecko może wsypywać produkty i je mieszać, a potem z przygotowanego ciasta wycinać ciasteczka. Innym pomysłem może okazać się wspólne robienie sałatki i pozwolenie dziecku na krojenie bezpiecznym nożem. Wspólne tworzenie fantazyjnych kanapek, które wyglądem przypominają ludki, zwierzątka czy stworki, na pewno zachęcą niejedną osobę do ich skosztowania. Czas z dzieckiem w kuchni to łączenie przyjemnego z pożytecznym. Planszówki zawsze w modzie Dzieci od najmłodszych lat mogą bawić się w gry planszowe. Oczywiście, im starsze dziecko, tym świadomość gry, wygrywania i przegrywania jest większa. Maluszki mogą pomagać w rzucaniu kostką do gry. Dla dzieci w wieku 2 lat pierwsza planszówka może być z ulubioną postacią z bajek, jednak gra odbywa się bez przestrzegania głównych zasad, a jedynie po to, by dziecko nauczyło się poruszania pionkami. W wieku 3 lat dziecko nabiera większej świadomości zasad panujących w grach. Warto wtedy poszukać ciekawych planszówek w ofercie wiodących firm, takich jak Granna czy Trefl. Czas wspólnie spędzony na graniu umacnia wieź między członkami rodziny, uczy dziecka ciekawych form spędzania czasu wolnego nie tylko przy komputerze czy telewizji. Jednak wszystkie metody kreatywnych zabaw z dzieckiem wymagają obecności i współpracy z osobą dorosłą. Zaprocentuje to w przyszłości. Wraz z wiekiem dziecko będzie potrafiło samodzielnie organizować czas sobie i swoim kolegom w sposób ciekawy, kreatywny i artystyczny, bez względu na pogodę za oknem.
Co robić zimą? Propozycje zabaw kreatywnych
Dobry sprzęt do kręcenia filmów to nie wszystko. Magii dodaje również dynamika w ujęciach przy zachowaniu płynności ruchu i stabilizacji obrazu. Dobrze o tym wiedzą videoblogerzy. Zwracają uwagę także na wygodę podczas tworzenia. Dlatego oprócz dobrej kamery, smartfona czy aparatu tak ważny jest stabilizator. Rynek oferuje spory wybór. Różnią się między sobą ceną, kształtem, możliwościami oraz przeznaczeniem. Gimbale i statywy stają się coraz popularniejszym sprzętem wśród videoblogerów. Kto próbował, wie, że stabilne filmowanie z ręki jest właściwie niemożliwe. Jeśli planujemy używać swojego aparatu czy telefonu również do kręcenia filmów, warto przyjrzeć się oferowanym w sklepach modelom oraz wybrać coś dla siebie. Z odpowiednim stabilizatorem możliwe jest filmowanie w wysokiej jakości nawet w biegu. Zhiyun Crane 2 Zhiyun Crane 2 to profesjonalny i bardzo nowoczesny gimbal. Jest w stanie dobrze współpracować z lustrzankami o wadze nawet do 3,2 kg. W rączce stabilizatora zamontowane jest pokrętło do regulacji ostrości z dokładnością do +/- 0.02 stopnia. Crane 2 dzięki wyświetlaczowi OLCD łatwo pozwala kontrolować parametry takie jak poziom naładowania baterii czy tryb pracy. Współpracuje bez problemu ze wszystkimi lustrzankami i bezlusterkowcami popularnych producentów, np. Canon, Nikon, Sony. To, co jest niezwykle istotne, jego złożenie wraz zainstalowaniem aparatu zajmuje tylko krótką chwilę. Feiyu Tech a2000 To drugi z bardzo popularnych aktualnie modeli. Firma Feiyu Tech zaprojektowała gimbala współpracującego z wieloma bezlusterkowcami i lustrzankami cyfrowymi, jednak ich waga nie może przekraczać 2 kg. Jest on następcą stabilizatora FeiyuTech MG V2. W a2000 zastosowano technologię stabilizacji w oparciu o trójosiowe silniki. Nieograniczony zakres obrotu wszystkich osi zapewnia dużą swobodę działania. Bardzo ciekawą opcją jest modułowa budowa. Dzięki niej możliwe jest rozbudowanie urządzenia o dodatkowe akcesoria i uchwyty. Osobiście bardzo lubię takie rozwiązania, ponieważ zapewniają użytkownikowi znacznie większą elastyczność. Klasyczny statyw, może być z przejściówką To rozwiązanie z innej kategorii. Daje stabilizację, ale raczej podczas mniej dynamicznych ujęć. Jest za to bardziej elastyczne. Osoby fotografujące często mają już w domu taki tradycyjny statyw lub jeśli nie, decydując się na zakup, powinny pamiętać o możliwości wykorzystania go zarówno do stabilizacji aparatu, jak i telefonu. Wystarczy specjalna przejściówka, która umożliwi instalację różnych urządzeń. Klasyczny statyw ma trzy nogi i możliwość regulacji wysokości oraz kierunku dzięki regulacji głowicy. Rozwiązaniem pośrednim może być mały statyw stołowy, także ma trzy nogi, ale o wiele krótsze. Dzięki temu jest lżejszy i zajmuje mniej miejsca. Idealny do wykorzystania w warunkach domowych. FlyCam To niezbyt skomplikowane technicznie urządzenie służy do stabilizacji nagrywania. Wyobraźmy sobie nagrywanie materiałów podczas relacji z wydarzeń sportowych, na ślubie najlepszych przyjaciół czy zatłoczonej ulicy Bangkoku. Takich przykładów może być wiele. Wynik użycia flycama jest bardzo efektowny. Obsługa jest banalnie prosta. Używamy go, po prostu trzymając go cały czas przed sobą i przesuwając go w osi poziomej. Obraz jest dynamiczny, a widoczny ruch bardzo płynny. Dodatkowo polecam używać szerokokątnych obiektywów, ustawiając ostrość na stałą odległość. Ceny urządzenia są bardzo zróżnicowane – od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Wszystko zależy od wagi jego samego, ale także ciężaru sprzętu, jaki będziemy montować, oraz jakości wykonania. Opcji jak zwykle jest wiele. Różnorodność jest spora, dlatego warto dowiedzieć się więcej o sprzęcie przed zakupem. Im lepiej dobierzemy i skompletujemy sprzęt, tym lepszy i bardziej profesjonalny efekt otrzymamy na końcu. Stabilizacja to prawdopodobnie najważniejsza zasada podczas filmowania. To ta kwestia, która odróżnia dobre filmy od złych. Oprócz lepszej jakości, jaką otrzymamy w samym obrazie, dbajmy także o nasze kręgosłupy. Ciężkie i niepraktyczne rozwiązania zamieńmy na lekkie i wygodne w użyciu.
Polecane stabilizatory dla vlogera