source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Rachunki za prąd to jedna z najważniejszych pozycji w domowym budżecie. Choć na co dzień wydaje nam się, że robimy wiele, by oszczędzać energię, to okazuje się, że często postępujemy wręcz odwrotnie. Oto proste sposoby na to, by obniżyć rachunki za zużywany w domu prąd! Comiesięczne opłaty to jedno z największych obciążeń naszego domowego budżetu. O ile na wiele z nich, jak czynsz czy raty kredytu, nie mamy wpływu, to na rachunki za zużycie energii elektrycznej – już tak. Dostawcy prądu wymagają jednak od nas nie lada kreatywności, bo choć sprzęty AGD i RTV są coraz nowocześniejsze i bardziej ekologiczne, to rachunki wciąż rosną. Okazuje się jednak, że istnieje wiele prostych sposobów na to, żeby choć trochę je obniżyć. Te triki to coś, co możemy robić codziennie i przekazywać tę wiedzę innym domownikom i znajomym. Nie tylko dla dobra naszych portfeli, ale i środowiska.
Wyłączaj z kontaktu sprzęty, z których nie korzystasz
To jeden z najprostszych, a przy tym najczęściej ignorowanych, sposobów na oszczędności. O ile pewnych sprzętów nie opłaca się wyłączać z kontaktu (pralka czy telewizor nie zużywają prądu, gdy są wyłączone), to inne urządzenia, nawet pozostawione w tzw. trybie oczekiwania, nadal pobierają energię. Włączone radio czy wieża zużywają ok. 27 W, a podczas oczekiwania – aż 19 W! Warto też wypinać z kontaktu nieużywane ładowarki. Sprytnym rozwiązaniem jest korzystanie z listwy antyprzepięciowej, którą można odłączyć od prądu jednym pstryknięciem przełącznika.
Zrezygnuj z czajnika elektrycznego
Choć producenci nowoczesnych sprzętów zapewniają, że produkty o klasie energetycznej A++ i wyższej oszczędzają prąd, to i tak wciąż sporo go zużywają. Dla wielu zaskoczeniem może być fakt, że czajnik elektryczny to jeden z największych „pożeraczy” energii elektrycznej w domu. Najprościej zamienić go więc na tradycyjny czajnik ogrzewany palnikiem kuchenki. Jeśli nie chcesz pozbywać się sprzętu elektrycznego, zawsze gotuj w nim tylko tyle wody, ile naprawdę potrzebujesz w danym momencie.
Rozmrażaj lodówkę i dbaj o nią
Działające całą dobę lodówka i zamrażarka stanowią nawet do 30% całego kosztu wykorzystanej przez nas energii elektrycznej. Dobrze więc zadbać o to, aby nasz sprzęt miał wysoką klasę energetyczną (A+++ lub A++). Warto też zwyczajnie prawidłowo go używać. Zalegający na ściankach lodówki szron sprawia, że pobiera ona więcej energii niż to potrzebne – pamiętaj więc o regularnym rozmrażaniu. Należy też kontrolować stan uszczelek na drzwiczkach, żeby chłód nie przedostawał się do pomieszczenia. Do lodówki wkładaj tylko produkty i potrawy o temperaturze pokojowej. Możesz też rozmrażać w niej jedzenie – trwa to trochę dłużej, ale oddawany przez rozmrażający się produkt chłód przy okazji obniża temperaturę innych trzymanych w środku rzeczy.
Oszczędzaj światło i wymień żarówki na energooszczędne
To kolejne proste rozwiązanie na oszczędności, o którym często zapominamy. Warto przede wszystkim wymienić wszystkie żarówki w domu na te energooszczędne. Są droższe, jednak nie tylko pobierają mniej energii, ale w dodatku korzystamy z nich zdecydowanie dłużej. Jeżeli nie przebywasz długo w jakimś pomieszczeniu, wyłączaj w nim światło. Rozświetlanie całego mieszkania, gdy siedzisz tylko w jednym pokoju, naprawdę nie ma sensu. Dobrze zaplanuj oświetlenie w mieszkaniu. Czytając czy leżąc na kanapie, nie potrzebujesz górnego światła, które pobiera więcej prądu. Dobrze rozlokowane źródła punktowego światła to nie tylko oszczędność, ale i prosty sposób na dekorację wnętrza.
box:offerCarousel
Korzystaj z naturalnego światła – nie zastawiaj okien dużymi roślinami, a w ciągu dnia odsłaniaj rolety lub zasłony, tak żeby jak najwięcej promieni słonecznych dostało się do środka. Na zewnątrz zainstaluj lampy z czujnikiem ruchu włączające się tylko wtedy, gdy ktoś znajdzie się w ich zasięgu.
Gotuj z głową
Płyta kuchenna powinna być utrzymana w czystości, bo resztki jedzenia przeszkadzają w przewodzeniu ciepła między nią a garnkiem. Gotując warzywa, ryż czy makarony, korzystaj z możliwie najmniejszej ilości wody.
Garnki o płaskim dnie lepiej przewodzą ciepło, dzięki czemu nie potrzebują tak dużo energii, aby osiągnąć wymaganą temperaturę.
Oszczędzanie prądu nie musi być pracochłonne, a efekty wprowadzenia tych prostych zmian będą miłą niespodzianką, gdy zobaczysz kwotę na rachunku. Warto spróbować wdrożyć je w życie. | Sposoby na oszczędzanie energii elektrycznej w domu |
Fotografia cyfrowa to doskonała metoda na utrwalenie praktycznie każdej chwili naszego życia. Zdjęcia z wakacji zapisane w postaci cyfrowej są bardzo łatwe do przeglądania. Nie ma przecież nic prostszego, niż np. odczytać płytę DVD z plikami zdjęć. Jednak jaką płytę DVD wybrać, aby mieć pewność, że nasze fotografie po kilku latach nie znikną? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w niniejszym poradniku. Dlaczego wybieramy płyty DVD?
Pomimo pojawienia się nośników typu pendrive oraz dysków SSD, optyczne nośniki danych nadal są jednymi z najczęściej używanych, jeśli chodzi o archiwizację danych. Nie da się ukryć, że dyski Blu-Ray nie należą do najtańszych, a z kolei płyty CD mają zbyt małą – jak na dzisiejsze standardy –pojemność. Dlatego klienci nadal bardzo chętnie korzystają z płyt DVD, które łączą w sobie niską cenę oraz stosunkowo dużą powierzchnię zapisu danych.
Jakie płyty DVD do archiwizacji zdjęć?
Takie pytanie stawiają sobie chyba wszystkie osoby, chcące zgrać swoje fotografie z dysku twardego komputera w celu ich archiwizacji. Do tego celu można użyć praktycznie dowolnej płyty DVD, musimy jednak pamiętać, że standardowe DVD nie jest nośnikiem, który raz nagrany – wytrzyma wieczność. Przeciętna żywotność tego typu dysku optycznego wynosi około 10 lat. Oznacza to, że po upływie tego okresu nasze drogocenne i niepowtarzalne zdjęcia, uwieczniające najważniejsze chwile z naszego życia – mogą po prostu przestać istnieć.
Rzecz jasna, owe 10 lat nie jest sztywną granicą. Wiele zależy od tego, w jakich warunkach przechowujemy dyski oraz jaka jest ich jakość. Jeśli chodzi o ten pierwszy aspekt, warto zadbać, aby nośniki optyczne miały jak najmniej styczności ze światłem słonecznym i były przechowywane w suchym miejscu. Co do jakości nośników, do archiwizacji zdjęć powinniśmy używać wyłącznie dysków o najwyższej jakości i renomowanych firm (Verbatim, TDK, Sony, itp.). Doskonałym wyjściem jest zakup specjalnych dysków DVD o przedłużonej żywotności, przeznaczonych do archiwizacji danych. Dzięki nim uzyskamy o wiele dłuższą trwałość zapisywanych na nich informacji, nawet do 1000 lat.
DVD Gold
Jeśli przewertujecie oferty sprzedawców na Allegro, to zobaczycie, że sporą część płyt DVD stanowią takie, które w swojej nazwie mają słowo gold (ang. złoto). Do produkcji tego typu nośników – oprócz standardowych materiałów – wykorzystano właśnie złoto. Jedna z powłok DVD Gold posiada drobinki 24-karatowego złota, które mają zapewnić o wiele dłuższą trwałość nośnika (według producentów ok. 40–100 lat).
Niestety, jak się możecie domyślać, tego typu nośniki są zazwyczaj nieco droższe niż standardowe. Ich koszt – w zależności od producenta – waha się w granicach od 3 do nawet 12 zł za sztukę.
M-DISC DVD
Jeśli szukacie dysku o jeszcze większej żywotności niż DVD Gold, powinniście zastanowić się nad nośnikami M-DISC DVD. Według ich producentów są one w stanie przechowywać nagrane na nich informacje nawet przez 1000 lat! Jest to czas tak długi, że nie powinniśmy nigdy mieć problemów z odczytem zdjęć nagranych na taki nośnik.
Niestety, dokładna budowa dysków M-DISC jest chroniona tajemnicą firmy. Wiadomo jednak, że dane są na nich nagrywane nie w barwniku płyty, ale w warstwie nieorganicznej, składającej się m.in. z węgla, metali oraz dwutlenku krzemu. Podczas nagrywania takiej płyty przez laser, krawędzie „wypalonych danych” przybierają formę polikrystaliczną, podobną do struktury skał. To właśnie dzięki temu mówi się, że dane zapisane na M-DISC są niczym wyryte w skale. Co z ceną takiego nośnika? Jest on stosunkowo wysoki, ponieważ za jeden dysk M-DISC DVD zapłacimy od 13 do nawet 20 zł. | Jak najlepiej zarchiwizować zdjęcia? Przegląd płyt DVD o bardzo długiej żywotności |
Od 16 października zmiany w cenniku kategorii Komputery Od 16 października kategoria Komputery stanie się kolejną, w której bezpłatnie wystawicie oferty, a także dodacie zdjęcia dodatkowe. Zmianie ulegnie również prowizja od sprzedaży (szczegóły w tabeli). Nowy cennik dotyczy ofert zwykłych oraz sklepowych.
W związku z tą zmianą zaktualizujemy Załącznik nr 4 do Regulaminu Allegro i Regulamin Sklepów Allegro.
Nowe brzmienie tych dokumentów przedstawiamy w osobnym dokumencie. Fragmenty, które dodamy zaznaczyliśmy na zielono, a te które usuniemy - na czerwono. | 16 października: Zmiany w regulaminie Allegro i Regulaminie Sklepów Allegro |
Nowa gra z gatunku survival horror od studia Creative Assembly osadzona jest w uniwersum stworzonym przez Ridleya Scotta. W „Alien Isolation” gracz wciela się w córkę bohaterki serii filmów „Obcy”, Amandę Ripley. Jej zadaniem jest odkrycie tajemnicy statku Nostromo. Podobnie jak jej matka, młoda bohaterka będzie musiała zmierzyć się z przerażającym i żądnym krwi kosmitą. W „Alien: Isolation” akcja przedstawiona jest z perspektywy pierwszoosobowej, ale gra nie jest w żadnej mierze strzelanką. To typowy klimatyczny survival horror, w którym zadaniem gracza jest unikanie za wszelką cenę czyhających na każdym kroku niebezpieczeństw i odkrycie tajemnicy opuszczonej stacji kosmicznej.
Co naprawdę wydarzyło się na Nostromo?
Twórcy gry, projektując kolejne poziomy i przygotowując mechanikę rozgrywki, mieli za wzór pierwszą część filmowej serii o tytułowym Obcym. Gracz trzymany jest stale w poczuciu zagrożenia przed atakami ikonicznego ksenomorfa, a kierowanej przez niego postaci nie jest dane nawet na chwilę odetchnąć z ulgą.
Bohaterką „Alien: Isolation” jest Amanda Ripley, czyli córka filmowej bohaterki Ellen Ripley. Stara się ona rozwikłać zagadkę statku Nostromo, gdzie miały miejsce przedstawione w pierwszej części filmowej serii makabryczne wydarzenia, po których zniknęła matka dziewczyny. Akcja gry rozgrywa się 15 lat po tej niewyjaśnionej tragedii.
„Alien: Isolation” nie przypomina poprzednich gier w uniwersum Obcego
Kilka poprzednich gier, opowiadających historie związane z ksenomorfami, nastawionych było na wartką akcję, której gracze nie uświadczą w „Alien: Isolation”. Tym razem twórcy gry postawili na klimat i powolne odkrywanie kolejnych lokacji. Gracz nie jest w stanie wygrać z ksenomorfem w bezpośrednim starciu, a bohaterka musi przede wszystkim się ukrywać i uciekać.
W grze ważną rolę odgrywa czytanie pozostawionych przez załogę stacji notatek, włamywanie się do systemów komputerowych statku oraz wytwarzanie niezbędnych do przetrwania przedmiotów. Do dyspozycji gracza oddany jest też detektor ruchu, bardzo dobrze znany fanom ksenomorfa.
Survival horror wiecznie żywy
W „Alien: Isolation” zastosowano też bardzo często spotykany w survival horrorach mechanizm zapisu stanu gry tylko w określonych lokalizacjach na mapie. Rozgrywka nie jest dynamiczna i w grze nie ma miejsca na strzelaniny, ale kolejne etapy poszukiwania przez Amandę Ripley prawdy o Obcym nie pozwalają oderwać się od ekranu.
„Alien: Isolation” jest świetnym przedstawicielem gier z gatunku survival horror, przy którym świetnie bawić się będą nie tylko fani filmowej serii. Fabuła nawiązuje do kinowego pierwowzoru, ale historię można traktować jako zamkniętą całość.
Wymagania systemowe „Alien: Isolation”
Minimalne:
* System operacyjny: 32-bit Windows 7
* Procesor: Intel Core 2 Duo E8500 3.16 GHz
* Pamięć: 4 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GT 430/Radeon HD 5550
* DirectX: wersja 11
* Miejsce na dysku: 35 GB dostępnej przestrzeni
Zalecane:
* System operacyjny: 64-bit Windows 7
* Procesor: Intel: Core 2 Quad Q9650 - 4 Core 3.0 Ghz/AMD: Phenom II X4 955 - 4 Core 3.2 GHz
* Pamięć: 8 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GTX660/Radeon R9 200
* DirectX: wersja 11
* Miejsce na dysku: 35 GB dostępnej przestrzeni
Dostępność
Gra „Alien: Isolation” dostępna jest na: PC, PS3, PS4, Xbox360, XboxOne.
Źródło okładki: www.creative-assembly.com | „Alien: Isolation” – recenzja |
Opanowanie techniki jazdy na rowerze ma ogromne znaczenie w trakcie wyścigów. Jednak nie chodzi jedynie o to, by wygrywać i stawać na podium. Ważne jest też nasze bezpieczeństwo. Upadki podczas zawodów mogą być nie tylko bolesne, ale także spowodować dolegliwości, urazy, a nawet doprowadzić do kontuzji. Nikt nie lubi długotrwałej rehabilitacji i przerw w treningach. Dlatego ważne jest poznanie rowerowego abecadła, aby nie trzeba było rezygnować ze startów w zawodach. Dbanie o bezpieczeństwo
Jednym z ważnych elementów techniki jazdy na jednośladzie jest nauka pokonywania zakrętów. Na leśnych, crossowych ścieżkach jest ich wiele. Czasami są łagodne, ale bywają też ostre i mało widoczne. Do tego dochodzi często potrzeba wyminięcia rywali, którzy pierwsi chcą wejść w zakręt. **Trzeba więc być maksymalnie skoncentrowanym, gdyż nawet niewielki błąd może przyczynić się do kraksy, upadku i – w konsekwencji – do wywrotki na nierównym terenie.
Dbając o bezpieczeństwo, powinniśmy chronić nasze ciało. Na treningu i podczas zawodów musimy mieć na głowie kask.** Niezbędne są również rękawiczki, które uchronią nas przed otarciami w razie kraksy lub upadku.
Pokonując zakręty, chcielibyśmy stracić na to jak najmniej czasu. Wbrew pozorom nie należy przed wejściem w nie mocno hamować. Jeśli stracimy właściwą szybkość, to istnieje ryzyko, że nie utrzymamy odpowiedniej równowagi. Rower wraz z nami może się zachwiać i wtedy trudno nam będzie kontrolować tor jazdy. Najlepszym wyjściem jest nie zmniejszać znacznie prędkości, tylko pozwolić naszemu pojazdowi swobodnie wejść w zakręt.
Koncentracja i skupienie na szczegółach
Do zakrętu należy dojechać tak, aby już wcześniej delikatnie przyhamować. Następnie staramy się go nie ścinać. W przeciwnym razie możemy mieć problemy z utrzymaniem roweru i jeśli nie wykażemy się odpowiednim refleksem i opanowaniem jednośladu, może się to dla nas skończyć wylądowaniem poza trasą, np. w rowie. Zakręt najlepiej jest pokonywać po jego zewnętrznej stronie.
Do tego manewru trzeba się przygotować i być skoncentrowanym. Pokonując zakręt, raczej nie powinno się pedałować. Skupmy się na właściwym utrzymaniu roweru w równowadze. Zwróćmy też uwagę na podłoże, po którym jedziemy. Każde załamanie czy wystający korzeń może spowodować, że się zachwiejemy i o wywrotkę nie będzie trudno. Ułożenie wewnętrznego pedału powinno być takie, aby nie zahaczyć nim o ziemię.
Warto wspomnieć o odpowiednim ułożeniu stóp. Ma to znaczenie, jeśli chcemy płynnie przyspieszyć po wyjściu z zakrętu. Stopy należy ustawić tak, by korby były poziomo. W takim wypadku można będzie od razu zacząć pedałować bez zbędnej korekty.
Nie usztywniać ciała
Ważne jest też odpowiednie ustawienie środka ciężkości. Przy wchodzeniu w zakręt trzeba delikatnie przechylać się w kierunku skrętu, ale tak, by nie stracić równowagi. Staramy się unikać zbędnych ruchów, które mogą spowodować przechyły. Tor naszej jazdy powinien być obszerny i zapewniający bezpieczny przejazd. Jeśli się rozluźnimy, zapewnimy jednośladowi odpowiednią amortyzację. Zbyt napięte ramiona, barki i nogi spowodują jej brak, przez co rower będzie skakał na nierównościach.
Ważne jest, abyśmy cały czas utrzymywali przyczepność kół do podłoża. Ma to duże znaczenie zwłaszcza na śliskiej i mokrej nawierzchni. Jeśli stracimy koncentrację, każde wgłębienie, załamanie terenu, kamień, leżąca na drodze gałąź czy inna przeszkoda może spowodować wytrącenie z rytmu jazdy i utratę kontroli nad rowerem. Dlatego warto wcześniej trenować na nawierzchni ubitej, ale także piaszczystej, pokrytej żwirem, pełnej kamieni i wystających korzeni drzew.
Wchodzenie w zakręt to manewr, który należy specjalnie przećwiczyć. Musimy ten element jazdy na rowerze opanować do perfekcji, żeby w trakcie wyścigu nie sprawiał żadnych trudności. Kiedy jesteśmy zmęczeni, koncentracja jest mniejsza i o wypadek nie trudno. Jeśli dobrze opanujemy wejścia w zakręty, łatwiej będzie nam osiągnąć sukces podczas zawodów crossowych. | Wchodzenie w zakręty na rowerze podczas zawodów crossowych – bardzo ważna nauka |
Marzysz o oryginalnych meblach, a budżet nie pozwala na szaleństwa? Wykorzystaj to, co masz pod ręką i samodzielnie obij krzesła, dając im nowe życie. Wystarczy kilka podstawowych sprzętów i odpowiednie materiały. Przede wszystkim wybierz tkaninę tapicerską – wybieraj spośród materiałów odpornych na ścieranie, grubszych i wytrzymalszych niż „standardowe” tkaniny. Do tego gąbka tapicerska, najlepiej o gęstości T25 – jest to najbardziej uniwersalna pianka tapicerska. Drugim parametrem jest jej grubość, na siedzisko wybieramy gąbkę o grubości 3-5 cm, natomiast na oparcie 2-3 cm. Uzbrojeni w zszywacz tapicerski (wystarczy podstawowy model) możemy zabierać się do pracy.
Co będzie nam potrzebne?
Do tapicerowania krzesła potrzebujemy kilku rzeczy:
tkaniny tapicerskiej, kawałka o wymiarach siedziska naszego krzesła + 10 cm zapasu,
gąbki tapicerskiej T25 o grubości 3 cm, kawałka o wymiarach siedziska krzesła,
kleju tapicerskiego,
zszywacza tapicerskiego.
Krok 1. Odkręcamy siedzisko od reszty krzesła, jeśli jest taka możliwość. W moim egzemplarzu siedzisko było klejone z resztą stelaża, dlatego zdjęcie go mogło zaszkodzić konstrukcji – w takim wypadku postępujemy tak samo, tylko czeka nas trochę więcej gimnastyki. Zdejmujemy starą tapicerkę oraz gąbkę (jeśli gąbka jest w dobrym stanie i nie kruszy się, możesz ją zostawić). Wyjmujemy wszystkie zszywki z drewnianego stelaża.
Krok 2. Odrysowujemy kształt siedziska na gąbce oraz tkaninie. Gąbkę wycinamy nożem z dwucentymetrowym zapasem, a tkaninę z pięciocentymetrowym zapasem.
Krok 3. Z pomocą kleju tapicerskiego przyklejamy gąbkę do siedziska (pryskamy siedzisko i przykładamy gąbkę). Dajemy chwilę, by klej związał.
Krok 4. Układamy tkaninę na siedzisku i odwracamy drugą stroną. Zaczynamy tapicerowanie: mocno naciągając tkaninę, przypinamy ją w czterech, mniej więcej równo oddalonych od siebie, punktach. Brzeg tkaniny zakładamy do wewnątrz, pilnując, by całość wyglądała estetycznie. Dodajemy kolejne punkty, cały czas mocno naprężając materiał przed zszyciem.
Krok 5. Jeśli zdejmowaliśmy siedzisko, mocujemy je z powrotem do krzesła.
Nasze krzesło jest gotowe! Od ciebie zależy, jak będzie wyglądać efekt, przy dostępnym wyborze tkanin, kolorów i wzorów, możliwości są nieograniczone.
Jeśli szukasz więcej inspiracji, sprawdź, jakie propozycje możesz znaleźć na Allegro. | Tapicerowanie krzesła – DIY |
Moto G5S to odświeżona Moto G piątej generacji. Konstrukcja jest metalowa oraz odporna na zachlapania. Ekran oraz akumulator urosły, ulepszono też aparaty, za to procesor pozostał ten sam. Czy warto dopłacić i zakupić model G5S? Specyfikacja Motoroli Moto G5S
wyświetlacz: 5,2 cala, 1080 x 1920 pikseli, IPS, szkło 2.5D Gorilla Glass 3
chipset: Qualcomm Snapdragon 430 (8x 1,4 GHz, rdzenie Cortex-A53)
grafika: Adreno 505
RAM: 3 GB
pamięć: 32 GB + obsługa kart microSD do 256 GB
format karty SIM: nano (hybrydowy Dual SIM)
łączność: LTE, Wi-Fi 802.11n (2,4/5 GHz), Wi-Fi Direct, Bluetooth 4.2 z NFC i aptX, GPS z A-GPS i GLONASS
system operacyjny: Android 7.1 Nougat
aparat główny: 16 Mpix, f/2.0, dioda LED, autofocus z detekcją fazy, nagrywanie wideo w rozdzielczości 1080p/30 fps
aparat przedni: 5 Mpix, f/2.0, dioda LED, nagrywanie wideo w rozdzielczości 1080p
funkcje: czytnik linii papilarnych, odporność na zachlapania
czujniki: akcelerometr, żyroskop, zbliżeniowy, kompas
bateria: 3000 mAh
wymiary: 150 x 73,5 x 8,2 mm
masa: 157 g
Konstrukcja
Obudowa Moto G5 była częściowo metalowa, w G5S jest już w całości aluminiowa. Wzornictwo zostało uproszczone, urządzenie wygląda podobnie do wielu smartfonów, ale po obiektywie nadal widać, że to produkt Motoroli. Według mnie wersja specjalna wygląda zdecydowanie lepiej, a i w dłoni czuć, że smartfon należy do urządzeń z półki premium. G5S jest masywna, wzorowo spasowana, a jakość zastosowanych materiałów nie daje powodów do narzekania.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
5-calowy ekran z G5 zastąpił wyświetlacz o przekątnej 5,2 cala, więc proporcje są trochę korzystniejsze. Ramki pozostają jednak szerokie, w oczy rzuca się zwłaszcza pusta przestrzeń pod czytnikiem palca. Nad wyświetlaczem dostrzec można przedni obiektyw aparatu, czujniki, głośnik rozmów, logo Moto oraz diodę lampy błyskowej.
Boki są wypukłe i mają efektownie połyskujące krawędzie. Przyciski trafiły na prawą stronę – włącznik jest wyżłobiony, a regulacja głośności gładka. Lewa ścianka zawiera tackę czytników kart, która mieści dwie karty SIM w formacie nano lub jedną nanoSIM oraz nośnik microSD. Wyjście słuchawkowe trafiło na górę, a spód zajmują: głośnik monofoniczny, złącze microUSB oraz szczelina głównego mikrofonu.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Plecy smartfona są wypukłe i zdobi je logo producenta, jest ono wklęsłe, tak jak niegdyś. Aluminium przecinają paski antenowe, ulokowane w dolnej i górnej części. Obiektyw aparatu i pojedyncza dioda LED mocno odstają, zabezpiecza je szkło i metalowy pierścień. Przy górnej krawędzi znajduje się jeszcze szczelina z dodatkowym mikrofonem.
Ergonomia i użytkowanie
Moto G5S jest nieznacznie dłuższa od G5, ale też węższa i cieńsza – to smukłe 8,2 mm zamiast wcześniejszych 9,5 mm. Urządzenie jest natomiast trochę cięższe – jego masa wynosi 157 g zamiast 145 g. Smartfon bardzo dobrze leży w dłoni i nie ślizga się. Świetnie, że przyciski boczne ulokowano niżej, bowiem wygodnie sięga się do nich kciukiem. Lokalizacja czytnika palca jest bardzo dobra – jest on dostępny bez względu na to, czy smartfona trzymamy w dłoni, czy korzystamy z niego, gdy leży na biurku. Pochwalić należy obecność czujnika NFC, jak również odpowiednią temperaturę obudowy. Docenić trzeba także odporność na zachlapania.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Moto G5S można obsługiwać na dwa sposoby. Pierwszy zakłada korzystanie ze standardowych przycisków ekranowych oraz wydzielonego czytnika palca. W drugim trybie można wyłączyć klawisze ekranowe i obsługiwać smartfona jedynie za pomocą gestów wykonywanych na skanerze linii papilarnych: krótkie dotknięcie to powrót do pulpitu, gest w lewo oznacza cofanie, a w prawo otwiera listę aktywnych aplikacji. Możliwe jest także wyłączanie ekranu przez przytrzymanie palca na czytniku. Brzmi to skomplikowanie, ale w praktyce sprawdza się świetnie i szybko staje się wygodniejsze od korzystania z przycisków ekranowych.
Pora ponarzekać – G5S trudno obsłużyć jedną dłonią. Jest to możliwe, ale do górnej belki trzeba mocno wyciągać kciuk. Przyciski fizyczne na boku mają przeciętny klik – w modelu G5S Plus są bardziej precyzyjne. Głośnik jest nadal monofoniczny i łatwo go zasłonić, szkoda, że nie wspomaga go głośnik rozmów. Dźwięk jest donośny, brzmienie wypada nieźle, ale wydaje się trochę zabrudzone. Producent nie zdecydował się wyposażyć smartfona w złącze USB typu C. Czytnik palca działa tylko dobrze – zdarzają się mu pomyłki, a odblokowanie nie przebiega tak szybko, jak np. w smartfonach Huawei. Zabrakło też diody powiadomień, którą zastąpił aktywny ekran reagujący na ruch i powiadomienia. To jednak panel typu IPS, więc funkcja ta nie jest tak energooszczędna, jak w urządzeniach z ekranami AMOLED.
Wyświetlacz
Ekran jest bardzo dobry i – o dziwo – trochę lepszy niż w droższym modelu G5S Plus. Rozdzielczość Full HD przekłada się na zagęszczenie pikseli wynoszące 424 ppi, zatem ostrość jest wzorowa. Kontrast jest wysoki, czerń głęboka, a biel naturalna, tylko lekko ocieplona. Ekran jest trochę ciemniejszy od G5S Plus, chociaż podświetlenie nadal wystarcza w pełnym słońcu. Obraz jest za to bardziej kontrastowy i cechuje się lepszym odwzorowaniem barw, które robią wrażenie nasyceniem. Pochwalić należy także odpowiednio czuły interfejs dotykowy, obsługujący 10 punktów dotyku.
System operacyjny i wydajność
Moto G5S działa pod kontrolą praktycznie czystego Androida 7.1 Nougat, a obiecano już aktualizację do wersji 8.0 Oreo. W pamięci nie ma dodatkowych aplikacji, nie licząc oprogramowania Moto do obsługi gestów oraz aktywnego ekranu. Co ciekawe, w modelu G5S Plus znaleźć można było także LinkedIn oraz Outlooka, których w pamięci G5S domyślnie brak. Interfejs jest standardowy – szufladę można wysunąć gestem, a górna belka zawiera typowe skróty. Lewy ekran zajmuje asystent Google Now, a opcje w ustawieniach są odpowiednio posegregowane. Szkoda, że inni producenci nie wzorują się na Motoroli przy kompozycji systemu.
Układ to ponownie Snapdragon 430 z ośmiordzeniowym procesorem, jednostka należy do niskiej półki. Dobrze jednak, że obecnie standardem jest już wersja z 3 GB RAM-u i 32 GB pamięci wbudowanej, gdyż w przypadku poprzednika opisywanego urządzenia podstawowy wariant miał 2 GB RAM-u i 16 GB pamięci. Producent słynie ze świetnej optymalizacji i nie inaczej jest tym razem. Aplikacje startują dosyć szybko, praktycznie nie zdarzają się przycięcia i można sprawnie przełączać się pomiędzy wieloma aplikacjami trzymanymi w pamięci. Trochę dłużej trwa pobieranie i instalacja oprogramowania oraz uruchamianie wymagających gier. Pod względem płynności Moto G5S odstaje od G5S Plus ze Snapdragonem 625, ale rezultaty są i tak satysfakcjonujące. Smartfon zdobył 46044 punkty w AnTuTu 6.2.7, a w Geekbenchu 630 punktów w teście single-core oraz 2259 punktów w multi-core. Wydajność graficzna według 3D Mark SlingShot Extreme to 295 punktów.
Bateria
Akumulator 3000 mAh przekłada się na około 6 godzin pracy na włączonym ekranie, z aktywnymi Wi-Fi i LTE, bez oszczędzania. To wyniki trochę gorsze od tych, jakie zapewnia wersja G5S Plus. Można więc liczyć na 1,5 dnia normalnej pracy lub przy rzadszym sięganiu po smartfona – 2 dni. Do uzupełnienia akumulatora potrzeba około 2 godzin.
Multimedia – gry, aparat, audio
Wydajność graficzna jest wystarczająca do komfortowego grania, o ile nie ma się wyjątkowych wymagań. Małe gry nie będą stanowić wyzwania, a większe tytuły również powinny działać wystarczająco płynnie. Real Racing 3 lub Asphalt 8 działały nieźle, były w pełni grywalne, chociaż nieco brakowało do idealnej płynności.
Aplikacja aparatu ma prosty i czytelny interfejs. Na wierzchu dostępne są standardowe skróty – gest w prawo otwiera ekran ustawień, a w lewo daje dostęp do galerii. Tryby schowano w hamburgerowym menu: można nagrywać w zwolnionym tempie, rejestrować panoramę lub włączyć tryb ręczny. Ten ostatni pozwala na regulację ostrości, balansu bieli, migawki (1/6000–1/2), ISO (100–3200) oraz ekspozycji. Jakość zdjęć jest słabsza od tej z Moto G5S Plus z podwójnym aparatem. To jednak nadal dobry poziom, chociaż aparat Moto G5S gorzej spisuje się pod względem odwzorowania barw. Do tego kontury są wyraźnie zmiękczone i brakuje szczegółów – z bliska fotografie przypominają obraz olejny. Dobrze radzi sobie ekspozycja, a HDR zapobiega prześwietleniom i pozwala zachować więcej informacji, np. w zdjęciach chmur na niebie lub zacienionych obszarach. Czasami gubi się balans bieli – warto wykonać więcej zdjęć, gdyż niektóre są wyraźnie chłodne, a inne ocieplone. Jakość selfie jest przeciętna – twarze są matowe i mdłe. Wideo w Full HD i 30 klatkach to też nic specjalnego – kolory są dobre, ale ostrość jest często korygowana (widoczne pulsowanie), a kontury są poszarpane. Przykładowe zdjęcia poniżej:
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Brzmienie na słuchawkach jest całkiem niezłe. Dźwięk wydaje się zrównoważony, bardzo klarowny i bezpośredni, o sensownej przestrzeni. Fani urządzeń Bluetooth docenią obsługę kodeka aptX.
Łączność i jakość rozmów
LTE spisywało się poprawnie, a dwuzakresowe i Wi-Fi w standardzie „n” działało stabilnie i pozwalało na maksymalny transfer w okolicach 120 Mb/s. GPS obsługuje satelity GLONASS, więc Moto G5S może służyć do podstawowej nawigacji. Szkoda jedynie, że smartfon ponownie nie został wyposażony w kompas.
Jakość rozmów była bardzo dobra. Głos rozmówcy pozostawał czysty i klarowny, a mikrofon przekazywał naturalny tembr głosu.
Podsumowanie
Nie ma rewolucji, ale Moto G5S względem G5 to krok naprzód. Układ pozostał ten sam, ale nadal przekłada się na płynne i stabilne działanie. Ekran jest nieznacznie większy i cieszy oczy podczas konsumpcji multimediów czy przeglądania fotografii. Wykonanie smartfona jest dużo lepsze, jest on teraz w pełni metalowy i wzorowo spasowany. Można też liczyć na czysty system z dodatkowymi opcjami – obsługa za pomocą czytnika palca sprawdza się świetnie. Akumulator pozwala na swobodne korzystanie z urządzenia przez cały dzień.
Szkoda, że wersja specjalna nie posiada USB typu C. Przydałaby się też dioda powiadomień, która jest nadal bardziej praktyczna od aktywnego ekranu. Jakość aparatów mogłaby być wyższa.
Moto G5S za 999 zł to i tak smartfon godny rozważenia. Może okazać się bardziej przystępną alternatywą niż wariant G5S Plus – oba urządzenia są podobne, większy model ma lepszy układ, ale wydajność Moto G5S także satysfakcjonuje. Względem starej G5 do wersji z literką S trzeba dopłacić około 200 zł, więc jeśli nie przerażają nas tworzywa sztuczne, to warto oszczędzić. Mocnym konkurentem G5S jest też nowy Samsung J5 (2017), także metalowy i oferujący podobny poziom. | Test smartfona Motorola Moto G5S – średniak w wersji specjalnej |
Styl skandynawski, rustykalny, a może paryski? Nie, poznaj styl japoński! Kuchnia inspirowana Krajem Kwitnącej Wiśni jest niezwykle elegancka i minimalistyczna. Pokochasz ją od pierwszego wejrzenia. Kultura japońska opiera się na innych zasadach niż zachodnioeuropejska. We wnętrzach królują skromność i minimalizm, dlatego designem z Dalekiego Wschodu inspirują się najlepsi współcześni dekoratorzy. Umiar w wydaniu prosto z Kraju Kwitnącej Wiśni jest głęboko zakorzeniony w naturze. Taka też powinna być kuchnia w stylu japońskim. Obok bieli, szarości i czerni pojawiają się w niej ciepłe barwy ziemi: beże, brązy, kremy oraz zgaszona zieleń. Aranżacje wnętrz opierają się na liniach prostych: prostokątach i kwadratach. W kuchni inspirowanej stylem japońskim kluczowy jest dobór zastawy i akcesoriów kuchennych, by pomieszczenie było pełne harmonii. Akcesoria należy wprowadzać w niewielkich grupach, by nie zaburzały minimalistycznego układu. W zastawie i akcesoriach kuchennych powinny pojawić się drewno, kamień i laka. Godne polecenia są dodatki bambusowe: misy, pałeczki i tace. W typowych dekoracjach można się inspirować takimi japońskimi motywami, jak Kokeshi, czyli laleczki o różnych imionach i znaczeniach. Formę figurek mogą przyjąć na przykład solniczki i pieprzniczki. Z nimi kuchnia w stylu japońskim zyska typowo dalekowschodni charakter. Kwiat wiśni to symbol Japonii i może się pojawiać w formie grafiki lub subtelnej dekoracji na naczyniach czy tekstyliach. Kultura japońska ma źródło w duchowości, sztuce i naturze. Taka też powinna być kuchnia w stylu japońskim.
Tradycyjne wzory
box:imagePins
box:pin
box:pin)
Fot. TK Maxx, Oliver Bonas, TK Maxx, Amara, Oliver Bonas
Kuchenne dodatki w stylu japońskim mogą być jak tradycyjne kimono: z jednej strony niezwykle prosta forma, z drugiej – bogate kwiatowe wzory. Na minimalistycznych miskach, obrusach, filiżankach czy talerzach znajdziemy realistyczne kwiaty wiśni lub geometryczne rośliny. Tak charakterystyczne akcesoria potrzebują neutralnego tła. Meble powinny być proste i utrzymane w odcieniach szarości lub drewna. Pamiętajmy, że nie wszystkie dodatki muszą być praktyczne. Aby nadać kuchni orientalny charakter, postawmy w widocznym miejscu tradycyjną laleczkę Kokeshi.
Prosto i z klasą
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Nest, TK Maxx, Amara, Amara, Nest, Primark
Jeśli nie lubimy kolorowych kwiatowych wzorów, ale chcemy mieć kuchnię inspirowaną stylem japońskim, wybierzmy proste, jednokolorowe dodatki. Geometryczne kształty i surowe materiały charakteryzują się niezwykłą szlachetnością. Kilka współgrających ze sobą akcesoriów wystarczy, aby oddać ducha japońskiego designu. Pamiętajmy, aby meble także były proste i monochromatyczne – szare, beżowe, białe lub czarne będą najlepsze. Jeśli wprowadzimy duże kolorowe płaszczyzny, nie uzyskamy zamierzonego efektu.
) | Dodatki do kuchni w stylu japońskim – pokochaj prostotę i minimalizm |
Dla tych, którzy mają małą łazienkę, a mimo to marzą o własnej wannie, a nie kabinie prysznicowej, mamy dobrą wiadomość. Są modele, które mogą przypaść wam do gustu. Takie wanny nie są duże, ale wciąż można korzystać z nich komfortowo. Producenci, zdając sobie sprawę z możliwości metrażowych polskich mieszkań, przygotowali specjalne linie produktów dedykowanych małym łazienkom. Jeśli nie dacie się przekonać do zamontowania kabiny prysznicowej w małej łazience, bo to w takiej sytuacji najlepsze rozwiązanie, przejrzyjcie oferty małych wanien, także tych narożnych, do których dodatkowo można nadbudować parawany. Wtedy będziecie mieli do dyspozycji opcję 2 w 1, czyli wannę z możliwością korzystania z niej jak z prysznica.
Wybierając wannę do małej łazienki, warto pamiętać, aby nie przytłaczać optycznie tego już i tak małego pomieszczenia. Dlatego najlepiej zdecydować się na wannę w jasnym kolorze. Także brak obudowy po jej bokach daje poczucie większej przestrzeni. Jeśli zdecydujecie się na parawan do prysznica, powinien być on wykonany z przezroczystego szkła, które także daje wrażenie większej przestrzeni i nie zamyka tak powierzchni jak białe szkło czy matowy plastik parawanu. Pamiętajcie jednak, że każdy parawan pomniejszy optycznie łazienkę, dlatego do małej przestrzeni warto wybrać ten zbudowany z kilku składanych części, który można złożyć, gdy z niego nie korzystacie.
Kupując wannę, warto zwrócić uwagę na kilka elementów. Sprawdźcie, co jest w zestawie. Czy posiada automatyczny syfon, stelaż, nóżki, elementy montażowe i instrukcję?. Przed zakupem dowiedźcie się także, czy produkt posiada atesty i certyfikaty zgodne z normą europejską oraz zapytajcie o okres, na jaki jest gwarancja.
Aby wanna służyła jak najdłużej, warto wybrać model wykonany z białego akrylu sanitarnego, dodatkowo pokrytego powłoką antybakteryjną. Akryl sprawia, że wanna dłużej utrzymuje ciepło, a jej powierzchnia nie żółknie i jest odporna na zarysowania. Wannę wykonaną z takiego materiału łatwiej też utrzymać w czystości.
Wanna narożna
Mniejsza wanna wciąż może być wygodna i spełniać swoje funkcje. Jednym z możliwych rozwiązań produktów dedykowanych małym łazienkom jest wanna narożna. Może ona mieć boki takiej samej długości lub być asymetryczna, gdzie długości boków są różne. Możemy wybierać spośród wielu rozmiarów – w zależności od przestrzeni, którą dysponujemy. Przykładowo w ofercie można znaleźć modele narożnych wanien asymetrycznych o wymiarach np. 140 x 80 cm, 150 x 100 cm czy 130 x 85 cm, a także wanien narożnych o wymiarach np. 150 x 150 cm.
Popularniejsze są jednak wersje asymetryczne. Kupując taką wannę, musimy określić, czy chcemy wersję lewostronną, czy prawostronną. Modele narożne często można spotkać także z siedziskiem. Gwarancja na taką wannę może wynosić nawet 10 lat. Ceny wanien narożnych zaczynają się od ok. 370 zł.
Możecie do niej dokupić również szklany parawan, dzięki czemu stanie się ona jednocześnie prysznicem. Parawany takie mogą składać się z kilku części i być wykonane z przejrzystego szkła hartowanego o grubości 5 mm. Warto także zastanowić się, jak ma być otwierany taki parawan. W ofercie można znaleźć modele tzw. odwracalne, czyli dające możliwość odchylania zarówno w prawo, jak i w lewo.
Wanna narożna z hydromasażem
Decydując się na wannę narożną, możemy też wybraćmodel z hydromasażem. Wtedy w zależności od produktu i ceny możemy mieć do dyspozycji kilka dużych dyszy powietrznych, z możliwością ręcznego ustawienia natężenia i kierunku, pneumatyczne uruchamianie hydromasażu, małe dysze masujące, słuchawkę prysznicową z możliwością regulowania strumienia wody oraz siedzisko. Wszystkie te elementy umilą nam korzystanie z wanny, mimo jej niewielkich rozmiarów.
W komplecie są zazwyczaj słuchawka, wąż prysznicowy oraz korek przelewowy wraz z odpływem, a także stelaż, nóżki i elementy montażowe. Konstrukcja takich wanien wykonana jest z cynku o grubości 1 mm, a sama wanna jest pokryta wysokiej jakości akrylem. Często posiada także trzy warstwy powłoki z włókna szklanego. Waży ok. 50 kg. Nowe wanny narożne z hydromasażem to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych, choć można znaleźć okazje za ok. 1800 zł.
Mała wanna prostokątna
Jeśli cenicie klasykę, możecie zdecydować się na małą wannę prostokątną, również narożną o wymiarach np. 100 x 65 cm lub 100 x 70 cm (a także inne wymiary zbliżone do tych wskazanych). Mają one pojemność odpowiednio 58 i 80 litrów. Wykonane są z akrylu o grubości 5 mm. W skład zestawu mogą wchodzić również akrylowa obudowa (nie zawsze jest dostępna), syfon, stelaż oraz nogi. Przed zakupem warto sprawdzić, czy w zestawie jest obudowa wanny, czy też będziemy musieli np. zrobić ją sami z płytek. Ceny zaczynają się od ok. 260 zł. Do takiej wanny możemy dodatkowo dokupić zagłówek w kolorze białym (jego cena wynosi ok. 200 zł) oraz komplet chromowanych uchwytów (cena zaczynają się od kilkudziesięciu zł).
Posiadając małą łazienkę, nie musimy rezygnować z komfortu brania kąpieli. Nawet jeśli nie możemy sobie pozwolić na wstawienie dużej wanny, możemy wybrać mniejszą, ale z ciekawymi opcjami hydromasażu, który wynagrodzi nam jej niewielkie rozmiary. Jeśli jednak zakup wanny z hydromasażem to dla nas za duży wydatek, warto przejrzeć oferty słuchawek do wanien z opcjami hydromasażu. W doborze odpowiedniej wanny do małej łazienki pomogą nam także dekoratorzy wnętrz, którzy znają sposoby na optyczne powiększanie małych pomieszczeń. | Mała łazienka z wanną. To możliwe! |
Podarunek od serca, który przyda się w trakcie gotowania, to świetny pomysł. Wiele pań woli go od tradycyjnego goździka, bo wzbogaca ich kuchenne królestwo o przydatne akcesoria. Rozpocznijmy od przestrogi. Prezent na Dzień Kobiet, który jest przydatnym kuchennym sprzętem, należy do kategorii ryzykownych. Trzeba dobrze znać kochaną osobę i mieć pewność, że tego typu upominek nie zostanie przez nią zinterpretowany jako odesłanie jej do "garów". Jeśli nie ma takiego zagrożenia, to możemy przebierać w ofercie kuchennych akcesoriów. Najlepiej podkreślić wyjątkowy charakter podarunku i wybrać taki z motywem serca. A po zakupie razem wspaniale się bawić, przygotowując smaczne potrawy.
Blachy i formy do pieczenia
Ciasto lub zapiekanka w kształcie serca konsumowana przy blasku świec będzie wspaniałym ukoronowaniem wspólnego, świątecznego pichcenia. Taki kształt potrawy uzyskamy, stosując blachy i formy do pieczenia w kształcie serca. Ceny rozpoczynają się od kilkunastu złotych. Niekoniecznie musimy kupować całą formę. Możemy za ponad 11 zł nabyć regulowaną opaskę w kształcie serca. Jest o tyle praktyczna, że pozwala uzyskiwać pożądany kształt o różnej wielkości, czyli i małe i większe serduszka. Takiej opaski w wersji mini możemy użyć do jajek sadzonych i innych potraw smażonych na patelni.
Gofrownica
To coś dla amatorów bomb kalorycznych, bitej śmietany i konfitur. I dobrze, bo przecież miłość jest bardzo kaloriochłonna. Miłym akcentem w święto kobiet będą smaczne gofry w kształcie serduszek. By je uzyskać, możemy kupić gofrownicę z wkładem pozwalającym na uzyskiwanie kształtu serca.
* Gofrownica Graef. Wykonana z najwyższej jakości polerowanej stali nierdzewnej. Piecze 20-centymetrowe gofry w kształcie serc. Wyposażona w powłokę non-stick, dzięki której możemy przyrządzić gofry o obniżonej zawartości tłuszczu. Sterowanie odbywa się za pomocą dotykowego panelu z 6-stopniową skalą regulacji. Cena: 426,20 zł.
Zaparzacz
Słodkie gofry lepiej smakują z kawą lub herbatą. Oczywiście dla kochanej osoby napar trzeba przygotować w stosownym naczyniu. Na przykład kawę przygotujemy w gustownym zaparzaczu tłokowym ozdobionym dużym sercem.
* Zaparzacz Serce.Z filtrem tłokowym. Wykonany jest ze szkła borosilikonowego, bardziej wytrzymałego niż tradycyjne. Plastikowa obudowa. Pojemność 350 ml. Żaroodporny. Cena 23,90 zł.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Jeśli wolimy herbatę, możemy ją zaparzyć, używając pięknego zaparzacza w kształcie serca. Na rynku znajdziemy wersje wykonane ze stali lub specjalnego tworzywa, kosztujące parę złotych. Możemy wybierać pomiędzy klasycznymi modelami z łańcuszkiem a zaparzaczami w kształcie serca przebitego strzałą, wyprodukowanymi z kolorowego silikonu.
* Zaparzacz serce. Wykonany z tworzywa sztucznego. Herbatę wkłada się do serduszka. Zaparzacz wkładamy i wyjmujemy z kubka, trzymając za plastikową strzałę Amora. Cena: 5,99 zł.
Oczywiście napój podajemy w kubkach w czerwone serduszka.
Wałek do ciasta
Prezent wyjątkowy, można by rzec – z przesłaniem. Mimo że to wałek do ciasta, to okraszony jest pięknymi serduszkami lub kwiatkami. Do wyboru są wałki z wygrawerowanymi kształtami wklęsłymi, pozwalającymi uzyskać na cieście piękny wypukły wzór, i z serduszkami wypukłymi – po rozwałkowaniu ciasta na jego powierzchni pozostają ładne wklęsłe kształty.
Chlebak
Też śmiało możemy powiedzieć, że to prezent symboliczny, bo miłość wtedy naprawdę smakuje, kiedy się nią dzielimy. Do wyboru mamy wiele modeli chlebaków ozdobionych motywem serca. Bardzo praktyczne są metalowe z przykrywką z bambusowej deski – za 56 zł otrzymujemy więc dwa akcesoria w jednym. Bardzo ładnie prezentuje się również pojemnik na chleb z przykrywką zaopatrzoną w silikonowy uchwyt – ten model nieco przypomina walizeczkę.
W sklepach znajdziemy jeszcze wiele elementów wyposażenia kuchni, które spełnią oczekiwania praktycznej pani domu i będą pięknym prezentem od serca z okazji Dnia Kobiet. Pamiętajmy jednak o najważniejszym: żaden, nawet najdroższy prezent nie zastąpi czasu i uwagi poświęcanych ukochanej osobie. | Prezent na Dzień Kobiet dla praktycznej pani domu |
Według statystyk prawie 30% dzieci w wieku szkolnym nie uczęszcza na zajęcia wychowania fizycznego. Sporą część z nich stanowią uczniowie noszący okulary. Aktywność fizyczna za zajęciach sportowych to dla dziecka noszącego okulary spore wyzwanie. Okulary utrudniają uprawianie sportu, zsuwają się z nosa, niemal niemożliwe jest w nich wykonywanie przewrotów czy podskoków. Tradycyjne okulary mogą być szczególnie niebezpieczne w trakcie uprawiania sportów drużynowych, takich jak siatkówka, koszykówka czy piłka nożna. Oprawka uderzona piłką może przeciąć skórę twarzy i poważnie zranić, a odłamek plastikowej soczewki – wpaść do oka. Okulary mogą stanowić również niebezpieczeństwo dla innych uczniów. Oprawka może zahaczyć o koszulkę czy włosy kolegi lub koleżanki. Co zatem zrobić w takiej sytuacji?
„Okularnik” na gimnastyce
Dziecko potrzebuje ruchu i aktywności fizycznej, dlatego zwolnienie pociechy z lekcji wf powinno być ostatecznością. Jedynie okulista może zadecydować, czy schorzenie oczu uniemożliwia uczestnictwo w zajęciach sportowych w szkole. Bardzo często określa on jedynie grupę ćwiczeń, których w trakcie gimnastyki należy się wystrzegać i zastąpić inną formą aktywności ruchowej. Tak naprawdę jedynie garstka zwolnień z lekcji wf jest zasadna, a schorzenie oka rzadko bywa na tyle poważne, by definitywnie wyłączać z uprawiania sportu.
Ćwiczenie bez okularów korekcyjnych to dość ryzykowne rozwiązanie. Trudności z dostrzeżeniem przedmiotu i zawężone pole widzenia mogą doprowadzić do poważnych urazów. Taka opcja wchodzi jedynie w grę w przypadku niewielkiej wady wzroku.
Soczewki kontaktowe sprawdzą się w przypadku nieco starszych dzieci, które będą potrafiły je założyć i ściągnąć bez problemu. Specjaliści nie zalecają jednak ich stosowania w sportach kontaktowych, takich jak karate czy boks.
Rozwiązaniem w tej sytuacji mogą się okazać specjalne okulary sportowe dla dzieci, przeznaczone do uprawiania różnego rodzaju sportów. Specjalnie zaprojektowana oprawka ochroni twarz przed urazami, umożliwiając komfortowy i bezpieczny udział w zajęciach. Jeśli wada wzroku u dziecka się pogłębi lub zmniejszy, wystarczy wymienić soczewki korekcyjne na nowe.
Producenci przygotowali także sprzęt dla noszących okulary osób uprawiających sporty wodne. Mogą oni cieszyć się z pływania, stosując okulary pływackie wyposażone w szkła korekcyjne. To świetne rozwiązanie szczególnie dla dzieci, które z różnych względów nie mogą nosić soczewek kontaktowych.
Polecane modele okularów sportowych
Indoor Kids– opracowane z myślą o maluchach spędzających czas aktywnie oraz o małych sportowcach. Zapewniają komfort i swobodę w trakcie wykonywania ćwiczeń. Mają boczne kanały wentylacyjne umożliwiające swobodny przepływ powietrza i zapewniają ochronę przed zaparowaniem. Szkła okularów zostały wykonane z poliwęglanu, bardzo odpornego na pęknięcia i inne uszkodzenia mechaniczne. Idealne dopasowanie do głowy zapewnia regulowana, elastyczna opaska. Indoor Kids charakteryzuje nowoczesny design i szeroki wybór kolorów. Produkt spełnia najwyższe normy bezpieczeństwa. Za komplet szkieł z oprawkami zapłacimy 240 zł.
Olimpo– okulary przeznaczone dla dzieci w wieku od 8 do 15 lat, spełniające wszelkie normy bezpieczeństwa. Do stosowania zarówno w pomieszczeniach zamkniętych, jak i na zewnątrz. Miękka wewnętrzna ochrona oprawy sprawia, że Olimpo są bardzo odporne na uderzenia. Soczewki zamontowano wyjątkowo stabilnie dzięki podwójnym zamkom oprawy okularowej. Mały sportowiec nie musi się również obawiać przesunięcia się czy zsunięcia okularów, ponieważ zastosowano elastyczną opaskę z możliwością regulacji. Technologia zaawansowanych polimerów zapewnia bezpieczeństwo, elastyczność, maksymalną odporność na warunki atmosferyczne oraz komfort użytkowania. Cena okularów – 230 zł.
Zanim poprosimy lekarza o wypisanie zwolnienia z lekcji wf na kolejny rok, zastanówmy się, czy sportowe okulary do ćwiczeń nie byłyby lepszym rozwiązaniem dla naszej pociechy. | Okulary dziecięce na wf |
Interaktywne zwierzątko to doskonały pomysł na prezent zarówno dla malucha, jak i starszaka. Nie tylko pozwoli dziecku na wspaniałą zabawę, ale również wspomoże naukę alfabetu, cyferek czy oswoi dziecko z pierwszymi angielskimi wyrazami. Wszystko za sprawą funkcji śpiewających misiów czy piesków. To jednak nie wszystko. Interaktywne zabawki to świetny sprawdzian dla dziecka, które marzy o własnym psie czy innym zwierzaku. Warto więc pozwolić maluchowi na zaadoptowanie interaktywnego przyjaciela, który podbije jego serce i będzie towarzyszył mu w codziennych przygodach. Interaktywne zabawki, czyli z czym mamy do czynienia?
W dużym skrócie – interaktywna zabawka to taka, która reaguje na bodźce zewnętrzne, np. dotyk dziecka. Oznacza to, że dzięki funkcjom wchodzi z nim w interakcje przy pomocy przycisków lub reaguje na dźwięk. Interaktywna zabawka może być zarówno pluszowa, jak i plastikowa. Ważne, aby jej interaktywność była owocna dla rozwoju maluszka i gwarantowała dobrą, mądrą zabawę dla najmłodszych.
Zwierzaki-uczniaki
Jednymi z najbardziej popularnych zwierzaków interaktywnych są tzw. uczniaki. Na ich czele stoi znany wszystkim dzieciom Szczeniaczek Uczniaczek od Fisher Price (cena ok. 109 zł) – zabawny piesek, który wraz z Siostrzyczką wprowadzi maluchy w świat kolorów, cyferek czy alfabetu. Oba pieski śpiewają przyjemne dla ucha piosenki w języku polskim i angielskim, przez co pozwalają dziecku na osłuchanie się z językiem obcym. Wśród zwierzaków-uczniaków popularny jest także edukacyjny miś od Chicco (cena ok. 120 zł), w którego łapkach kryją się guziki do odśpiewania przez misia piosenek, rymowanek i zabawnych zwrotów w języku polskim i angielskim.
Pluszowe zwierzaki
Nie tylko uczniaki są zwierzątkami, które przykuwają uwagę dzieci, pełniąc funkcje interaktywne i edukacyjne. Zwierzątka, które spełniają rolę domowych pupili, ównież cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Przykładem mogą być m.in. interaktywne kotki, a nawet świnki morskie, które bardzo przypominają prawdziwe zwierzątka (cena od 149 zł). Niektóre kotki śpią w swoich legowiskach, cicho mrucząc. Po usłyszeniu dźwięku lub po dotknięciu ich, ruszają oczkami, uszkami, a nawet miauczą. Dostępne są także zwierzątka, które poruszają się i wydają dźwięki po usłyszeniu gwizdka dołączonego do zestawu, np. Piesek Gwizduś (cena ok. 59 zł).
Zwierzątka wielofunkcyjne
Wśród interaktywnych zwierzaków nie sposób pominąć interaktywnych papug, zwłaszcza z serii Little Live Pets (cena ok. 60 zł za zwierzątko, natomiast w zestawie z klatką i akcesoriami – ok. 129 zł). Te urocze ptaszki nie tylko wyśpiewują wspaniałe melodie, ale też bawią się ze swoimi opiekunami i nawiązują z nimi kontakt. Co więcej, papużki uwielbiają głaskanie, a wszystkie słowa, które usłyszą, szybko powtarzają. Wśród zwierzątek od Little Live Pets znajdziemy poza tym pływające żółwiki, biegające myszki, a nawet pieski w koszyku.
Warte uwagi są interaktywne zwierzaki przypominające małe roboty, np. robopiesek czy robokotek (cena ok. 75 zł). Zwierzaki te chodzą, szczekają (miauczą), a nawet reagują na dotyk czy głos. Wystarczy pogłaskać zwierzaka, aby usłyszeć, jak bardzo jest zadowolony. Robozwierzaki wymagają uwagi i zajmowania się nimi, dlatego polecane są dzieciom powyżej 4. roku życia. Dla młodszych dzieci, które marzą o swoim pupilu, proponowane są np. interaktywne kotki, które potrafią chodzić na smyczy (np. Fifi za ok. 92 zł), skaczące świnki morskie czy gadające chomiczki (ok. 69 zł). | Interaktywne zwierzaki do 200 zł – przegląd |
Trwa czas przyjęć i karnawałowych zabaw. Wiele z nich odbywa się w naszych domach, zapraszamy gości, serwujemy potrawy i napoje. Warto przełamać rutynę i spróbować zaskoczyć czymś swoich znajomych lub choćby drugą połówkę podczas romantycznej kolacji we dwoje. Kolorowe drinki to coś, co lubi niemal każdy, dlatego dobrze nauczyć się je przygotowywać, a wtedy przyjęcia – te skromne i te całkiem duże – nigdy nie będą nudne. Aby przygotować dobrego drinka, warto zaopatrzyć się nie tylko w interesujące przepisy, ale także akcesoria, dzięki którym wykonanie takiego napoju stanie się łatwiejsze. A mówiąc o akcesoriach, warto pamiętać o shakerach, foremkach, szczypcach i pojemnikach do lodu, korkociągach, słomkach, szklankach i innych gadżetach, bez których nie sposób się obejść.
Zestawy barmańskie
Warto nabyć shaker z dodatkowymi elementami, jak: szczypce do lodu, pojemnik na lód, sitko, miarka do odlewania alkoholu, łyżeczka barmańska, nóż oraz otwieracz do butelek. Cały ten zestaw barmański to koszt zaledwie 64,90 zł. Przyda się w domu, będzie także idealnym pomysłem na prezent dla kogoś, kto lubi eksperymentować w kuchni. Można zainteresować się również shakerem Luminarc. Jest on wyposażony w podziałkę, a jego pojemność wynosi 580 ml. Służy do mieszania drinków i koktajli. Cena za niego to 29,90. Dobrym rozwiązaniem będzie także zestaw barmański Metlex, który składa się z pięciu części: wiaderka do lodu, wiaderka do wina, kieliszka, shakera i szczypiec do lodu.
Dodatki do drinków
Podczas robienia drinków nie należy zapominać o drobnych, ale efektownych dodatkach, które uatrakcyjnią przygotowane przez nas napoje. Wszelkie kolorowe słomki, parasolki i kostki lodu w oryginalnych lub zabawnych kształtach są jak najbardziej pożądane. Ciekawe są na przykład foremki do lodu Fackelmann, dzięki którym powstaną kostki w kształcie jabłek. Koszt takich foremek to tylko 5,99 zł. Znajdziemy także foremki w kształcie gitar, kaczek lub posągów z Wyspy Wielkanocnej, więc każdy wybierze coś interesującego dla siebie.
Kolorowe drinki często kojarzą się z malutkimi, barwnymi parasolkami w różne wzorki. A skoro parasolki, to także słomki, bez których trudno wyobrazić sobie picie drinka z wysokiej szklanki. Oprócz jednokolorowych, zwykłych, pojawiają się na przykład słomki z wąsami. Świetne na imprezy karnawałowe, ale i nie tylko, są słomki Halloween z ciekawymi motywami czarnych kotów, duchów itd.
W czym podawać drinki?
Powinniśmy mieć także odpowiednie szklanki do drinków. Niezawodny w tym względzie okazuje się Luminarc, proponując klasyczne i bardzo funkcjonalne komplety szklanek, które możemy używać do drinków, ale także do podawania innych zimnych napojów . Dostępne są w zestawach po trzy sztuki np. Luminarc Ascotlub Sterling. Ciekawe prezentują się też szklanki Long Drink, całkiem niezłą propozycję stanowią bardzo ładne holenderskie szklanki Royal Leerdam – estetyczne i efektowne, w kształcie dużych kieliszków.
Dodatkowe akcesoria do drinków
Potrzebny i praktyczny okazuje się korkociąg. Funkcjonalny będzie korkociąg sommelierski z otwieraczem do piwa i nożykiem lub elegancki i funkcjonalny Internova za 94 zł. Elegancko zapakowany korkociąg z akcesoriami, jak termometr do wina, nalewak ze stoperem itd., nadaje się świetnie na prezent dla kogoś, kto sam lubi eksperymenty w kuchni. A do odcedzania składników drinków i dekorowania niezbędne będzie sitko barowe półokrągłe – w cenę często wliczony jest zestaw nalewaków do alkoholu i syropów.
Podsumowanie
Wszystkie te akcesoria przydadzą się nam do tworzenia niepowtarzalnych, idealnych drinków na różne okazje. W związku z trwającymi karnawałowymi szaleństwami warto zapoznać się z ofertą barmańskich akcesoriów do napojów alkoholowych. Wszystko to przyda się bez względu na fakt, czy jesteśmy doświadczeni w przygotowaniu drinków, czy dopiero zaczynamy opanowywać tę – nie tak znowu bardzo trudną – sztukę. | Najlepsze akcesoria do przygotowywania drinków – jak wybrać? |
Wojciech Chmielarz to pewniak. Jeśli szukasz dobrego kryminału, po ten sygnowany jego nazwiskiem możesz sięgać śmiało. Nie zawiedziesz się. Po rozpoczynającym nowy cykl „Wampirze” autor powraca z czwartym tomem serii o Mortce. Osiedle marzeń jest kolejnym dowodem na to, że Wojciech Chmielarz jest świetnym pisarzem i uważnym obserwatorem rzeczywistości.
Kto zamordował studentkę?
Na jednym z warszawskich eleganckich osiedli znaleziono zwłoki młodej kobiety, mieszkanki osiedla. Chwilę wcześniej czytelnik był świadkiem sceny, w której to nad ciałem z zakrwawionym nożem stała ukraińska sprzątaczka. Wydawałoby się więc, że sprawa jest prosta. Kłótnia między kobietami kończy się tragicznie, a zatrzymanie morderczyni pozostaje kwestią czasu.
Niestety zeznania Ukrainki się nie kleją, a obserwacja jej zachowania nasuwa podejrzenie, że kobieta zeznaje ze strachu. Czego lub kogo się boi? Kto tak naprawdę stoi nie tylko za morderstwem, ale i gwałtem studentki?
Pozory
Na scenę wkracza komisarz Jakub Mortka. Nie jest jednak sam, partneruje mu aspirantka „Sucha” Suchocka, której rola w tej historii jest niebagatelna. Sama postać także jest bardzo ciekawa i może się okazać, że zepchnie Mortkę w cień. Nie uprzedzajmy jednak faktów i wróćmy na warszawskie osiedle. Tu nic nie jest pewne. Za fasadą elegancji i luksusu dzieją się różne rzeczy, nie zawsze chwalebne i zgodne z prawem. Mieszkańcy kłamią, mataczą, udają niewiedzę. Wstydliwe i paskudne sekrety stopniowo wychodzą jednak na jaw.
Wojciech Chmielarz wdziera się za tę ładną fasadę i pokazuje, co tak naprawdę się za nią kryje. Naszym oczom ukazuje się zepsucie świata polityki, mafii, prostytucji, narkotykowego światka, ale i zwykłych ludzi. Takich jak nasi sąsiedzi. Takich ja my. Przy okazji naświetla problem polsko-ukraińskich animozji, które nie zawsze mają formę wielkich, politycznych przepychanek.
Świetny kryminał i interesujące obserwacje
Tytułowe osiedle marzeń można interpretować jako miejsce, w którym chce się mieszkać – dyskretne, luksusowe, chronione przed obcymi i bezpieczne (choć to ostatnie zdaje się już dyskusyjne), ale także jako miejsce zamieszkiwane przez ludzi z głowami pełnymi marzeń. Tylko czy uda im się je spełnić, czy twarda rzeczywistość je zweryfikuje, pozostawiając z nich niewiele?
Świetna historia, interesujący bohaterowie, wnikliwe obserwacje, niekiedy opatrzone nieco ironicznym komentarzem. Realistyczna opowieść obnażająca ludzkie słabości. Tak można w kilku słowach opisać Osiedle marzeń.
Przeczytajcie koniecznie!
Kryminał dostępny jest w wersji elektronicznej (EPUB i MOBI) od ok. 24 złotych.
Źródło okładki: www.czarne.com.pl | „Osiedle marzeń” Wojciech Chmielarz - recenzja |
Nie chcę zabrzmieć przesadnie cynicznie, ale to, że biografia Pratchetta się ukaże, było bardziej niż pewne. Tak się zawsze dzieje, gdy umiera ważny autor lub artysta. Oczywiście nie uda się uniknąć podejrzeń o chęć zarobku albo wprost o czysty „hienizm” wydawnictwa. Ale prawda jest taka, że w takiej sytuacji zainteresowanie życiem pisarza wzrasta. Ta konkretna biografia ma jednak dla czytelników małą niespodziankę. Pratchett żyje
Oczywiście w sercach wielbicieli Terry Pratchett będzie żył zawsze, ale w tym konkretnym przypadku chodzi o to, że Craig Cabell swoją książkę napisał w roku 2012. Oznacza to, że jeszcze nie wszystko mógł opisać. Jednak w tej książce nie chodzi o to, by opisać wszystkie wydane tytuły powieści i opowiadań. I Cabell dokładnie to robi. Może to zabrzmi dziwnie, ale osobiście poczułem się bardzo przyjemnie zaskoczony, gdy zrozumiałem, w którym kierunku dąży narracja w tej biografii. Cabell przyłożył się do swojej pracy. W „Życiu i pracy z magią w tle” doskonale zakreślił przeszłość zawodową (i edukacyjną) Terry’ego Pratchetta. To – między innymi – podczas pracy w czasopiśmie czy jako rzecznik prasowy elektrowni atomowych zaczął wyrabiać sobie styl i poczucie humoru, które potem rozwinęły się w serii „Świat Dysku” i zmieniły w znak rozpoznawczy pisarza. Biograf wspomina również wczesne (i długotrwałe) inspiracje, które pozwoliły Pratchettowi na stworzenie zupełnie innej jakości w nurcie fantasy.
Nie tylko Świat Dysku
Ale o tym wiedzą wszyscy – Terry Pratchett pisał książki również poza swoim najbardziej znanym cyklem. Ale też nie o to chodzi. Autor bardzo często występował jako publicysta – jako pisarz i jako ambasador prawa do godnej śmierci. Tym drugim stał się po tym, gdy dowiedział się o własnej chorobie i o tym, czym ona mu grozi. Nie chodziło tu tylko o samą śmierć, ale o to, co dzieje się z organizmem wcześniej. Cabell obszernie relacjonuje poczynania Pratchetta w zakresie poszerzania świadomości o chorobie Alzheimera, o stanie badań nad jej wyleczeniem i – mocno kontrowersyjnym – prawie do godnego odejścia z tego świata. Sir Terry wspominał o tym, jak swoją wiedzę rozszerzał, również korzystając z uprzejmości swoich fanów. A są wśród nich specjaliści z wielu różnych dziedzin – znaleźli się również i wykwalifikowani lekarze, którzy wytłumaczyli pewne niejasności, które Pratchett znalazł innymi drogami.
Kropka nostalgii...
Kropka (bo do biografii pasuje lepiej niż kropla) nostalgii i zastanowienia pojawia się w momencie, gdy czytelnik zda sobie sprawę, że całkiem spora część opisanych działań pozostaje również w sferze dalszych planów. A w pewnym akapicie pojawiły się również odniesienia do tego, czy Pratchettowi uda się umrzeć tak, jakby sobie tego życzył. I ta część potrafi dać do myślenia – podobnie jak książki pisane przez Sir Terry’ego. Ta książka jest wciągającą okazją do zerknięcia „za kulisy” warsztatu twórcy Świata Dysku. Daje także możliwość poznania wielu interesujących i często zaskakujących szczegółów z jego życia. Książka „Terry Pratchett. Życie i praca z magią w tle” dostępna jest także w wersji elektronicznej za ok. 25 zł (formaty EPUB i MOBI).
Źródło okładki:www.proszynski.pl | „Terry Pratchett. Życie i praca z magią w tle” Craig Cabell – recenzja |
Trendy karnawałowe zmieniają się co rok. Różnią się wzorami, kolorami czy też materiałami, ale fasony pozostają te same. Mowa tutaj o muchach, krawatach czy chociażby spinkach do mankietów. To właśnie one pozostają bez zmian. Poniżej podpowiadamy, jakie akcesoria królują w tym sezonie i na co warto zwrócić naszą uwagę podczas zakupu. Jakie dodatki na karnawał?
Wśród męskich dodatków pojawiły się takie, które już dawno zostały zapomniane, a w chwili obecnej przeżywają swój renesans. Oczywiście uległy one wielu modyfikacjom, począwszy od różnorodnej gamy barw, materiałów, a zakończywszy na wzorach, za którymi ciężko nadążyć. To, co kiedyś charakteryzowało eleganckich mężczyzn, w dzisiejszych czasach może się okazać ciekawym, oryginalnym dodatkiem lubiących i ceniących zabawę z modą.
Mucha
Jeśli młodemu mężczyźnie zależy na przyciągnięciu uwagi i wzbudzeniu kontrowersji, nie ma lepszego sposobu, jak tylko zrezygnować z krawata na rzecz muchy. Muchaw okresie karnawałowym to absolutny must have. Przez lata zarezerwowana była tylko i wyłącznie na wielkie przyjęcia, a obecnie jest coraz częściej wybierana przez mężczyzn także jako uzupełnienie stroju codziennego. Zwłaszcza młodzi panowie chętniej sięgają po ten trend, a to dlatego, że moda łamie niektóre konwencje i pozwala na znacznie więcej niż dawniej. Rynek oferuje wiele tego typu akcesoriów, które odbiegają od klasycznych modeli. Mucha łączy tradycyjną elegancję z odrobiną fantazji, która ukazana jest w różnorodnych panujących wzorach. Jest to niepowtarzalny dodatek, czyniący z mężczyzny osobę z poczuciem humoru i dystansem do samego siebie.
Krawat
Choć w jego przypadku trendy również się zmieniają, pozostaje nadal ponadczasowym i nieprzemijającym dodatkiem. Krawatjest niezbędnym elementem stroju zarówno eleganckiego, jak i mniej formalnego. Bez względu na zmieniające się trendy, które głównie dotyczą wzorów, krojów i barw, on pozostaje cały czas na topie. To właśnie krawat, podobnie jak mucha, wyraża osobowość i charakter noszącego go mężczyzny. Biorąc pod uwagę czas karnawału, warto zainwestować w kilka dobrych jakościowo krawatów, ponieważ będzie to inwestycja na długie lata. Szczególnie modne są teraz modele charakteryzujące się dużą ilością zdobień. Mogą być to kolorowe motywy albo nawet metaliczne detale. Projektanci oferują wstawki z dodatkiem połyskujących odcieni srebra i starego złota. Na ten czas mogą się okazać trafione i rzucające się w oczy – a przecież o to właśnie w karnawale chodzi, aby nie stać w cieniu.
Spinki
Karnawał to czas, kiedy możemy zaszaleć z dodatkami. Jeśli jednak nie do końca jesteśmy przekonani, czy błyszcząca mucha lub krawat są właśnie dla nas, warto postawić na nieco delikatniejszą formę, a mianowicie spinki. Rynek oferuje wiele ciekawych fasonów, które będą odpowiednie na każdą okazję. Do eleganckiego stroju warto wybrać klasyczny model, w całości wykonany ze srebra, złota lub wysadzany kamieniami szlachetnymi. Z kolei na mniej oficjalnych okazjach możemy pojawić się w spinkach kolorowych, błyszczących, a nawet o fantazyjnych kształtach, na przykład samochodu, pionków, instrumentu czy nawet piłki do gry. Zapewne każdy przedstawiciel własnego zawodu jest w stanie znaleźć model zgodny z własną profesją albo hobby.
Projektanci stawiają na różnorodność i przede wszystkim oryginalność, która ma na celu wyróżnienie się z tłumu i zaakcentowanie własnego stylu. Dlatego też nie bójmy się dowolnie zestawiać różnych wzorów, nawet jeśli niekiedy wydają nam się absurdalnym pomysłem. Karnawał to czas kiedy możemy szaleć do woli, więc korzystajmy z tego. | Najmodniejsze akcesoria na karnawał dla niego |
Pierwsze modele kuchenek mikrofalowych pojawiły się już pod koniec lat czterdziestych dwudziestego wieku. W gospodarstwach domowych swoją popularność zdobyły w latach siedemdziesiątych, jako urządzenia podwyższające komfort życia domowników. Kuchenki mikrofalowe do dziś są bardzo praktycznymi urządzeniami w kuchni. Sprzęty te mają jedną wadę – zajmują dużo miejsca w małych kuchniach i nie dodają im estetyki. Dlatego wybierając kuchenkę mikrofalową, warto pomyśleć o wersji do zabudowy.
Wygląd kuchenek do zabudowy
Zaletą kuchenek mikrofalowych do zabudowy jest ich elegancja i estetyka. Wielu producentów AGD oferuje tę samą linię stylistyczną dla wszystkich urządzeń kuchennych do zabudowy. Można więc skompletować całe wyposażenie AGD w jednej stylizacji, nadając kuchni odpowiedni styl i szyk. Kuchenki mikrofalowe do zabudowy produkowane są w różnych kolorach. Najpopularniejsze są srebrne, białe oraz ze stali nierdzewnej. Na rynku można też spotkać modele czarne. Kuchenka z obudową ze stali nierdzewnej (inox), pomimo wyższej ceny, jest godna polecenia. Cechuje ją odporność na zarysowania, działanie środków chemicznych, a przede wszystkim trwałość. Ponadto elementy z nierdzewnego materiału doskonale wpisują się w aranżacje nowoczesnych wnętrz kuchni, dodając im elegancji.
Wykończenie wnętrza urządzenia
Wykończenie wnętrza kuchenki mikrofalowej do zabudowy może być ceramiczne, emaliowane lub stalowe. Emalia przyśpiesza przygotowanie potraw, ponieważ biały kolor odbija światło, a wnętrze komory jest lepiej widoczne podczas pracy mikrofali. Takie urządzenia są wygodne w czyszczeniu, ale nieodporne na zarysowania i rdzewienie. Alternatywą jest wnętrze ceramiczne kuchenki. Te modele okazują się odporne na zarysowania. Są także łatwe w czyszczeniu. Najtrwalszym materiałem jest stal nierdzewna, która jest odporna na zarysowania. Nie zmienia swoich właściwości w przypadku uszkodzeń. Kuchenki do zabudowy mogą być otwierane na bok lub do dołu. Wybierając wersję drugą, należy wziąć pod uwagę wysokość, na jakiej ma zostać zamontowana kuchenka.
Pojemność kuchenki mikrofalowej do zabudowy
Pojemność oznacza wielkość komory mikrofali i wyrażona jest w litrach. Modele kuchenek mikrofalowych mają pojemność od 15 litrów do 45 litrów. Ten parametr decyduje o rozmiarze kuchenki, dlatego przy wyborze jej wielkości należy brać pod uwagę liczbę domowników oraz dostępną przestrzeń montażową w kuchni.
Moc kuchenki mikrofalowej do zabudowy
Moc kuchenki mikrofalowej wyrażona jest w watach (W). Oznacza ona jej wydolność energetyczną i maksymalną moc mikrofali oraz grzałek, osiąganą w trakcie pracy. Na rynku dostępne są urządzenia o mocy mikrofal od 700 W do 1000 W oraz o mocy grilla od 700 W do ponad 1800 W. Podczas użytkowania kuchenki należy dostosować moc do rodzaju przygotowywanej potrawy. Zbyt duża może spalić danie.Przy analizie tego parametru warto też zwrócić uwagę na klasę energetyczności kuchenki. Efektywność energetyczna obejmuje 7 klas, od A do G. Urządzenie, które pobierze najmniej prądu, oznaczone jest literą A (Klasa G- to najbardziej energochłonne urządzenia). Im klasa energetyczności wyższa, tym oczywiście lepiej.
Sterowanie kuchenki mikrofalowej do zabudowy
Kuchenki mikrofalowe mogą być sterowane na trzy sposoby:
– mechanicznie – w tych modelach należy samemu ustawiać moc i czas działania kuchenki. Są to urządzenia najtańsze na rynku;
– elektronicznie – modele z wersją elektroniczną posiadają wyświetlacz LCD i panel sterowania z przyciskami dla poszczególnych funkcji. Obsługa jest bardzo prosta. Wystarczy wybrać rodzaj potrawy, wprowadzić jej orientacyjną wagę i wcisnąć właściwą funkcję;
– z automatyką wagową – urządzenie samo ustala wagę potrawy i odpowiednio dobiera program.
Dodatkowe funkcje
Każda kuchenka mikrofalowa może być wyposażona w dodatkowe funkcje, takie jak: rozmrażanie, grill, gotowanie na parze, opiekanie czy termoobieg. W bardziej zaawansowanych modelach spotyka się specjalne programy, jak np.: pizza, kombi czy crisp.
Montaż mikrofalówki do zabudowy
Wybierając kuchenkę mikrofalową do zabudowy pamiętaj, że meble kuchenne, w których ma być zamontowane urządzenie, muszą spełniać normę, zapewniającą odporność okleiny i klejów na działanie temperaturę do 1000 C. Kolejną ważna kwestią jest przepływ powietrza wokół mikrofalówki. Otwory montażowe należy wykonać zgodnie z szablonem, dostarczonym przez producenta. Zaleca się też wypoziomowanie urządzenia.
Kuchenki mikrofalowe zabudowane w linii szafek kuchennych wyglądają estetycznie, a kuchnia nabiera nowoczesnego stylu. Modele te posiadają więcej funkcji niż ich wolnostojące odpowiedniki. Dodatkową ich zaleta jest również większa pojemność przy stosunkowo małej powierzchni, jaką zajmują. Pamiętaj jednak, że minusem tych urządzeń jest wyższa cena oraz to, że wkomponowane na stałe, nie mogą być później przenoszone w inne miejsce. | Jak wybrać kuchenkę mikrofalową do zabudowy? |
Wielkimi krokami zbliża się sezon wyjazdowy. Każdy z nas już myśli o wakacyjnych wojażach i jak zwykle pojawia się dylemat, co zabrać ze sobą? Zadowolenie z wyprawy wakacyjnej zależy od naszego ekwipunku. Często się zdarza zabrać niepotrzebne graty, które krzyżują realizację planów wycieczki. Zaczynamy narzekać, przeklinać, że nasz plecak jest za ciężki. W tym poradniku postaram się nakreślić, co warto spakować i zabrać ze sobą, żeby nasza wyprawa okazała się sukcesem. Co mam zabrać?!
Rzeczy, które zapakujemy do plecaka lub walizki zależą od tego, gdzie się udajemy. W jaki sposób będziemy pokonywali zaplanowaną trasę – autem, autobusem czy pociągiem. A może zamierzamy przejść ją pieszo lub jadąc rowerem – takie wypady cieszą się coraz większą popularnością. W tym przypadku nasz ekwipunek nie powinien być zbyt przesadnie ciężki. Nadmierny nadbagaż spowoduje szybsze zmęczenie oraz utrudni całą wyprawę.Bez względu na to, czy wybieramy się w góry, czy w nadmorskie okolice, warto spakować do plecaka niezbędne rzeczy:
Dokumenty – na terenie UE wystarczy dowód osobisty, jednak jeżeli wybieramy się do innych krajów, powinniśmy mieć ważny paszport. Warto wykupić też dodatkową polisę ubezpieczeniową, żeby uniknąć przykrych zdarzeń losowych.
Telefon, kamera, aparat fotograficzny – najważniejszy jest telefon, najlepiej z dostępem do internetu i nawigacji. Posłuży nam również do wezwania pomocy GOPR-u lub TOPR-u. Może również służyć, jako centrum rozrywki podczas krótkiego odpoczynku i wyruszeniem w dalszą trasę. Zapewnia nam on – rzecz jasna – kontakt ze światem. Aparat fotograficzny lub kamera – bez tego nie ma wyjazdu! To prawa ręka każdego podróżnika. Nigdy nie wiadomo, co nas spotka i co ciekawego zobaczymy. Są to chwile, które warto uwieńczyć jednym pstryknięciem, żeby później mieć co wspominać.
Środki medyczne – dobrze wyposażona apteczka jest ważnym elementem, który musi się bezwzględnie znaleźć w ekwipunku. To nasze centrum medyczne. W jej wyposażeniu nie powinno zabraknąć środków przeciwbólowych, przeciwgorączkowych, środków na dolegliwości brzucha, wody utlenionej, plastrów, gazików, bandaży. Nie zapominajmy o kremach z filtrem UV. Latem słońce jest bardziej ostre i łatwiej o poparzenia. Jeżeli ktoś z nas przyjmuje stałe leki, powinny się one znaleźć w apteczce w pierwszej kolejności. Wręcz niezbędnym wyposażeniem jest tzw. folia NCR, czyli koc termiczny. Czekając na pomoc, koc może uratować życie, chroniąc organizm przed wyziębieniem.
Mapa-przewodnik – wybierając się w miejsca nieznane, warto przygotować się wcześniej i zabrać ze sobą przewodnik turystyczny wraz z mapą. Przed podróżą zaplanujmy miejsca i okolice, które chcemy zwiedzać. Przewodniki ułatwiają znalezienie bankomatu, hotelu, sklepu lub restauracji. W dobie smarfonów i mobilnego internetu wszystkie informacje możemy odszukać na urządzeniach mobilnych, które zastępują papierowe mapy.
Ubrania – wszystko zależy, gdzie i dokąd się wybieramy oraz na jak długo. Oprócz letnich rzeczy typu koszulki, podkoszulki, szorty, warto spakować coś cieplejszego (sweter, bluza, polar, kurtka przeciwdeszczowa). Podstawą każdego turysty są wygodne buty. W miejskim rozgardiaszu i upale podczas zwiedzania załóżmy sandały lub lekkie obuwie sportowe. W ekstremalnych warunkach łazikowania, po stromych zboczach i urwiskach nieodzowne będą wysokie buty trekkingowe. Pamiętajmy, aura bywa zmienna! Dlatego w ekwipunku warto spakować odzież szybkoschnącą. Nie zapominajmy o nakryciu głowy. Czapeczka z daszkiem lub kapelusik chronią nas przed słońcem.
Akcesoria-niezbędniki – latarka, nóż, termos wraz z termicznym kubkiem i wiele innych drobiazgów, które mogą się przydać. Nie sposób wymienić wszystkich. Zależy od rodzaju naszej wyprawy i planów podróży.
Wakacyjna eskapada to przede wszystkim pozytywne nastawienie! Mając za sobą trudy planowania i pakowania, zabierzmy jeszcze jedną rzecz, najważniejszą – dobry nastrój i optymizm! Organizując wakacyjną podróż, często zapominamy, że wyjeżdżamy dla siebie, dla odpoczynku, żeby się odstresować. Zróbmy wszystko, żeby wyjazd upłynął we wspaniałej atmosferze. | Niezbędnik każdego turysty – lato 2016 |
Zakup spawarki do firmy lub do przydomowego warsztatu to proces wymagający odpowiedniego podejścia. Kupno pierwszej lepszej spawarki wiązać się będzie z dużym ryzykiem, że parametry półautomatu spawalniczego okażą się niewystarczające. Determinować będzie to niski komfort pracy, małą funkcjonalność, a nawet niemożność wykonania bardziej skomplikowanych prac spawalniczych. Spawarki transformatorowe a inwertorowe
Na rynku spotkać można tańsze i powoli odchodzące do lamusa spawarki transformatorowe, a także nowsze i droższe spawarki inwertorowe. Czym różnią się między sobą?
Spawarki transformatorowe wykorzystywane są do wytwarzania łuku elektrycznego, który umożliwia stapianie metali żelaznych o zbliżonych właściwościach i wykonywanie połączeń spawalniczych między nimi. Sercem takiej spawarki jest transformator zasilany napięciem sieciowym (230 V) lub trójfazowym (400 V). Transformator dostarcza spawarce prąd o bardzo dużym natężeniu i o małym napięciu. Spawarki transformatorowe umożliwiają spawanie metodami Mig-Mag – czyli w osłonie gazu, a także MMA – elektrodą otuloną.
box:offerCarousel
Spawarki inwertorowe również zasilane są napięciem 230 V lub 400 V, jednak podstawą ich działania jest inwertor, który konwertuje prąd pobierany z sieci na prąd o wiele wyższej częstotliwości. Zwiększenie ilości herców umożliwia uzyskanie sporego natężenia prądu transformowanego przez o wiele mniejsze transformatory. Spawarki inwertorowe umożliwiają spawanie metodami MMA, Mig-Mag i TIG (elektrodą nietopliwą).
box:offerCarousel
Zalety i wady obydwu technologii
Do trzech podstawowych zalet spawarek transformatorowych zaliczyć należy: mniejszą podatność na uszkodzenia mechaniczne, bardzo prostą budowę i niewielki koszt zakupu. Niestety, tutaj zalety się kończą, bowiem spawarki transformatorowe odznaczają się o wiele niższą sprawnością, znacznymi gabarytami i masą, wysokim poborem prądu i jakością spawania zależną od jakości elektrod.
Spawarki inwertorowe są mniej wrażliwe na wszelkie uszkodzenia mechaniczne, a ich konstrukcja jest bardziej skomplikowana, przez co urządzenia są droższe w zakupie. Do zalet spawarek inwertorowych zaliczyć należy większą mobilność, o wiele lepszą sprawność i stabilność pracy, możliwość płynnego regulowania prądu spawania, mniejszy wpływ jakości elektrod na jakość pracy, większą energooszczędność oraz większą tolerancję na spadki napięcia zasilania.
Przed zakupem spawarki koniecznie zwróć uwagę na parametry
Istnieje wiele parametrów i cech urządzeń spawalniczych, na które należy zwrócić uwagę podczas podejmowania zakupowej decyzji. Najważniejszymi z nich są: prąd spawania, metoda spawania, pobierana moc, średnica drutu, na którym może pracować spawarka, waga urządzenia, dodatkowe wyposażenie czy czas cyklu pracy.
O ile dobór urządzenia pod kątem natężenia prądu spawania, metody spawania czy pozostałych podstawowych parametrów urządzenia jest jasny i zrozumiały, o tyle wiele osób miewa problemy z określeniem procentowego cyklu pracy spawarki.
Czas cyklu pracy spawarki – przed zakupem porównaj procenty
Dla wielu przedsiębiorców i osób wykorzystujących spawarkę w codziennych obowiązkach, procentowy cykl pracy spawarki jest najważniejszym parametrem urządzenia. Określa on sprawność, wydajność i możliwe tempo pracy urządzeniem, a jak wiadomo – czas to pieniądz. Zakłady i warsztaty nie mogą pozwalać sobie na długie i regularne przestoje w pracy, przez co zwykle poszukują spawarek umożliwiających wykonywanie możliwie jak najrzadszych przerw.
Cykl pracy spawarki to procentowy udział pracy urządzenia pod zadanym obciążeniem do czasu koniecznej do wykonania przerwy, sam cykl określany jest w czasie 10 minut. Przerwa służy ochłodzeniu urządzenia, które nagrzewa się podczas spawania. Spawanie bez przerw przewidzianych przez producenta może powodować załączenie zabezpieczenia termicznego, a chroniczne przegrzewanie sprzętu może doprowadzić do jego trwałego uszkodzenia.
Przykładowo 35% cykl pracy spawarki inwertorowej Kemppi Minarc 150 określa, że w 10-minutowym cyklu może ona pracować przez 3,5 minuty, a następnie musi być chłodzona przez 6,5 minuty. Wraz ze zwiększaniem prądu spawania czas cyklu pracy maleje – tj. w cyklu 10 minut czas pracy maleje kosztem wydłużenia czasu chłodzenia spawarki.
Zależność prądu spawania do cyklu pracy urządzenia doskonale widać m.in. na przykładzie spawarek ESAB Caddy Tig TA34. Przykładowy model Caddy Tig 2200iw TA34 oferuje następujące cykle pracy zależne od prądów spawania:
25% przy 220 A,
60% przy 150 A,
100% przy 110A.
W przypadku 100% cyklu pracy możliwe jest spawanie bez wykonywania przerw na ochłodzenie urządzenia. Nie należy kupować spawarek, w których niepodawany jest cykl pracy urządzenia. Może okazać się bowiem, że najtańsze urządzenia spawalnicze dysponują cyklem pracy oscylującym na poziomie 7%, co oznacza, że spawarka w 10-minutowym cyklu pozwala na spawanie wyłącznie przez 0,7 minuty!
Na faktyczny cykl pracy urządzenia spawalniczego wpływa również temperatura otoczenia. W im wyższej temperaturze spawarka pracuje, tym czas konieczny do wykonywania przerw wydłuża się.
Jakim cyklem pracy powinna odznaczać się profesjonalna spawarka?
W przypadku prac amatorskich i półamatorskich w zupełności wystarczą spawarki inwertorowe, a nawet transformatorowe o sprawności oscylującej w granicach 25 – 30%. Do użytku profesjonalnego w zakładach, warsztatach i w innych miejscach, w których spawarka będzie użytkowana w sposób intensywny, warto wybrać urządzenie dysponujące możliwe jak największym procentowym cyklem pracy.
Potrzeby większości warsztatów i zakładów spełni automat spawalniczy o sprawności rzędu 60% przy prądzie znamionowym – np. model Sherman 182P, który przy znamionowym prądzie spawania 180 A pozwala na 6 minut pracy przy 4 minutach przerwy. W przypadku w pełni profesjonalnego użytku warto pomyśleć o zakupie spawarki, która umożliwia pracę ciągłą przy niższym natężeniu prądu spawania (odznacza się 100% cyklem pracy).
Podsumowanie
Procentowy cykl pracy spawarki to jeden z ważniejszych parametrów determinujących funkcjonalność urządzenia, a także jego przydatność podczas codziennej eksploatacji. Zbyt niski cykl pracy – nawet jeśli pozostałe parametry spawarki są zadowalające – uniemożliwi wydajne korzystanie z urządzenia spawalniczego. Stąd też fachowcy powinni zwracać szczególną uwagę na cykl pracy spawarki przy różnych natężeniach prądu spawania. Absolutnym minimum dla spawarek użytkowanych półprofesjonalnie jest 35% cykl pracy. | Procenty spawarki – przed zakupem porównaj parametry |
Ogród otaczający dom niezależnie od pory roku wymaga nieustannych zabiegów pielęgnacyjnych. Latem, a szczególnie w okresach suszy, istotne jest odpowiednie nawadnianie roślin – tak aby zapewnić im optymalne warunki wzrostu. Jeśli ktoś ma bardzo duży ogród, a w dodatku zasobny portfel, może wynająć specjalną firmę zajmującą się profesjonalnym projektowaniem i wykonywaniem podziemnych systemów nawadniających. Zlecamy sprawę, czekamy na efekty, a później tylko odkręcamy kurek z wodą i nawadniamy rośliny wedle ich potrzeb.
Jeśli jednak wynajmowanie specjalistów to dla nas zbyt duży wydatek, możemy zaopatrzyć się w przydatne narzędzia i samodzielnie zadbać o ładny wygląd ogrodu. Z porządnym sprzętem nie jest to takie trudne.
Jak wybrać idealny wąż ogrodowy?
Podstawowym narzędziem do podlewania ogrodu jestwąż ogrodowy. Zazwyczaj węże ogrodowe są wykonane z jednej lub dwóch warstw tworzywa sztucznego PCV. Są one również stosunkowo tanie. Droższe modele składają się z trzech lub czterech warstw materiału, dodatkowo wzmocnionych włóknami poliestrowymi. Dzięki temu są bardziej wytrzymałe i odporne na uszkodzenia, a także nie załamują się i nie plączą.
Lżejsze oraz bardziej elastyczne od tradycyjnych węży wykonanych z PCV są te ze sztucznego kauczuku, ale w tym przypadku nieco wyższa jest także cena. Nowością na rynku są węże nieprzepuszczające światła, co daje gwarancję, że nawet z upływem lat w środku nie zaczną się rozwijać szkodliwe dla wielu roślin glony.
Rozmiar ma znaczenie
Równie ważną kwestią jak materiał, z którego jest wykonany wąż, są jego rozmiary – długość i średnica. Długości węży ogrodowych zaczynają się już od 10 metrów, ale sporą popularnością cieszą się zwłaszcza te 20- i 30-metrowe. Świetnym rozwiązaniem dla osób, które nie mają gdzie przechowywać swoich ogrodowych narzędzi, jest natomiast wąż rozciągliwy. Wykonany z elastycznej taśmy poliestrowej i lateksu, pod wpływem ciśnienia wody samoczynnie rozciąga się, nawet trzykrotnie powiększając swoją długość (np. z 7 do 21 metrów).
Wybierając wąż ogrodowy, należy tak wybrać jego długość, aby bez problemu sięgał nawet do najdalszych zakamarków ogrodu. Zawsze należy dodać 2-3 metry zapasu – podczas podlewania ogrodu niejednokrotnie trzeba bowiem wyminąć nieruchome przeszkody, takie jak ozdobne kamienie, rozłożyste rośliny czy duże meble ogrodowe.
Natomiast jeśli chodzi o średnicę, to do wyboru mamy węże o średnicy od 0,5 do 1,25 cala. Im większa średnica, tym większe będzie ciśnienie wypływającej z węża wody, a co za tym idzie – podlewanie zajmie mniej czasu. Do niewielkich ogrodów z powodzeniem wystarczą węże o średnicy 0,5 cala.
Przed zakupem węża ogrodowego warto zapytać o odporność danego modelu na ciśnienie rozrywające, którego przekroczenie może skończyć się rozerwaniem węża. Większość modeli wykazuje odporność na ciśnienie od 8 do 48 barów.
Przydatne gadżety
Wąż ogrodowy jest podstawowym narzędziem do nawadniania ogrodu, ale aby jak najefektywniej spełniał swoją funkcję, warto zaopatrzyć się w kilka gadżetów, które ułatwią nam pracę. Przede wszystkim warto zainwestować w wózek na wąż ogrodowy. Zazwyczaj wózki takie są wykonane z aluminium, plastiku lub tworzywa sztucznego. Ich konstrukcja składa się z korby, na którą nawija się węża, uchwytu oraz dużych, stabilnych kół, które ułatwiają przesuwanie wózka po nierównym terenie. Wózek taki będzie niewątpliwym ułatwieniem dla osób starszych oraz właścicieli ogrodów o sporej powierzchni.
Kolejnym ważnym elementem uzupełniającym funkcje węża ogrodowego jest zraszacz, czyli niewielkie urządzenie pozwalające uzyskać strumień wody rozproszonej. To ważne przy podlewaniu ogrodu, bo bez zraszacza woda wylatuje z węża strumieniem podobnym do tego z kranu, co sprawia, że nie jest łatwo odpowiednio nawodnić całą powierzchnię ogrodu.
Wyróżnia się dwa zasadnicze rodzaje zraszaczy ogrodowych: ręczne, przyczepiane bezpośrednio do węża, oraz wbijane w ziemię. Zraszacze ręczne mają postać specjalnej końcówki lub pistoletu z dyszą albo dźwignią do regulowania strumienia wody. Wykonane są przeważnie z tworzywa sztucznego, plastiku lub metalu (te są najbardziej wytrzymałe, ale też najdroższe), a do węża przykręca się je za pomocą szybkozłączek, dostępnych w zestawie razem ze zraszaczem.
Ciekawym rozwiązaniem są również zraszacze stacjonarne, zazwyczaj w kształcie bolca wbijanego w ziemię. Do takiego zraszacza podłącza się wąż (również za pomocą szybkozłączek), wbija w wybrane miejsce w ogrodzie, odkręca wodę, a praca wykonuje się w zasadzie sama. Od tego, jak mocno odkręcimy wodę, zależy wielkość strumienia, który wypłynie ze zraszacza, ponadto w większości przypadków posiadają one również funkcję pulsacyjną lub obrotową (zraszacz wypuszcza strumienie wody w określonych odstępach czasu lub obraca się).
Nowością na rynku są tzw. mikrozraszacze – jak sama nazwa wskazuje, o niewielkim zasięgu (do 4 metrów). Można z powodzeniem umieścić je na rabacie warzywnej lub kwiatowej i używać wedle potrzeby. Mikrozraszacze są łatwe w montażu, lecz właśnie z powodu ograniczonego zasięgu nie nadają się do nawadniania większych powierzchni, np. trawników.
Systematyczne i prawidłowe podlewanie ogrodu to obowiązek każdego miłośnika roślin. Nieco specjalistycznej wiedzy oraz dobór właściwych narzędzi uczyni to zadanie przyjemnością i pozwoli cieszyć się pięknym, zadbanym kawałkiem prywatnej zieleni. | Nawadnianie ogrodu – przydatne narzędzia |
Jeżeli wydaje ci się, że facet w kuchni potrafi zrobić wyłącznie bałagan, to z pewnością się mylisz. Te książki kulinarne udowadniają, że mężczyzna w kuchni potrafi pozytywnie zaskoczyć! Choć dla wielu osób gotowanie i przygotowywanie posiłków wciąż stanowi domenę kobiet, okazuje się, że prawda jest dużo bardziej złożona. Nie od dzisiaj bowiem to mężczyźni uchodzą za najlepszych szefów kuchni i prowadzą najbardziej uznane restauracje na świecie. Nic więc dziwnego, że również kulinarna literatura pełna jest interesujących książek o kuchni, których autorami są właśnie mężczyźni. Specjalnie dla was wybraliśmy te najciekawsze.
1. „Wzór na smak” Grzegorz Łapanowski
To książka tak piękna, że nawet jeśli niekoniecznie chcecie wcielić w życie porady Łapanowskiego (choć te są naprawdę fascynujące!), samo jej przeglądanie sprawi wam przyjemność. „Wzór na smak” to nie tyle książka kucharska (jak na ponad 250-stronicowy album przepisów jest tu zaskakująco mało), co swoisty manifest uznanego szefa kuchni, który apeluje, byśmy bardziej doceniali to, co jemy i cieszyli się z małych, ale zwyczajnie smacznych rzeczy. Pięknie wydana książka to zbiór felietonów na temat różnych składników i tego, jak najlepiej je ze sobą zestawiać. Nowe kulinarne odkrycia gwarantowane.
2. „Gotuj sprytnie jak Jamie” Jamie Oliver
Słynny brytyjski kucharz po raz kolejny udowadnia, że sława i zdobyta na gotowaniu fortuna nie oderwały go od rzeczywistości. „Gotuj sprytnie jak Jamie” to zbiór prostych, szybkich, ale przy tym pomysłowych przepisów na posiłki dla całej rodziny. Połowę z nich można wykonać, wykorzystując przygotowane wcześniej „dania bazowe”, co pozwala zaoszczędzić czas i pieniądze.
Przeczytaj pełną recenzję książki Jamiego Olivera „Gotuj sprytnie jak Jamie”.
box:offerCarousel
3. „Kuchnia chińska według Goka” Gok Wan
Gok, charyzmatyczny prezenter telewizyjny, kojarzący się głównie z programami o modzie i samoakceptacji, okazuje się też wielkim znawcą kuchni chińskiej. Nic dziwnego – ojciec Wana był uznanym kucharzem, który prowadził własną restaurację. To on zaszczepił w synu nie tylko wiedzę na temat specjałów kulinarnych z różnych regionów Państwa Środka, ale przekazał mu także – a Gok dalej swoim czytelnikom w „Kuchni chińskiej według Goka” – że w kuchni najważniejsza jest dusza.
box:offerCarousel
4. „Moja kuchnia w Paryżu” David Lebovitz
Słynny szef kuchni, który pewnego dnia porzucił intratną posadę w Kalifornii i przeprowadził się do stolicy Francji. I całe szczęście! Lebovitz dzieli się teraz ze swoimi czytelnikami tajnikami kuchni francuskiej w wydaniu paryskim, czyli najbardziej nowoczesnym i nietuzinkowym. W pięknie wydanej, zachwycającej zdjęciami książce „Moja kuchnia w Paryżu” przedstawia ponad 100 przepisów na dania wytrwane i desery – klasyki z francuskich stołów, jednak podane w nieoczywisty, ciekawy sposób.
box:offerCarousel
5. „Chleb. Domowa piekarnia” Piotr Kucharski
Moda na samodzielne wypiekanie chleba w domu nie przemija. Nic więc dziwnego, że fascynująca książka Kucharskiego poświęcona właśnie tej tematyce jest takim hitem. Poza 70 przepisami na chleby z całego świata w książce „Chleb. Domowa piekarnia” znajdziemy też niezwykle ciepłe historie o rodzinnej tradycji i terapeutycznej mocy pieczenia.
Przeczytaj pełną recenzję książki Piotra Kucharskiego „Chleb. Domowa piekarnia”.
box:offerCarousel
6. „Kiszonki i fermentacje” Aleksander Baron
Kiszenie, podobnie jak wypiekanie chleba, również stało się modnym kulinarnym trendem, w dodatku obecnym w kuchni niemal każdego narodu. W Polsce największym specem od „Kiszonek i fermentacji” jest Aleksander Baron, szef kuchni fantastycznej restauracji Solec 44. W zachwycającej wizualnie książce znajdziemy przepisy na oryginalne i zaskakujące potrawy z wykorzystaniem kiszonych dań – i to nie tylko ogórków czy kapusty.
Przeczytaj pełną recenzję książki Aleksandra Barona „Kiszonki i fermentacje”.
Mężczyzna w kuchni to nie mit, lecz coraz częstszy widok. Gotujący facet wprowadza nieco inną dynamikę i różniące się od kobiecego spojrzenie na jedzenie. Nie oznacza to oczywiście, że któreś jest lepsze. Ale różnorodność, szczególnie ta kulinarna, to zawsze coś dobrego. | Facet gotuje! 6 najciekawszych książek kucharskich, których autorami są mężczyźni |
Styl schabby chic to połączenie tego, co stare z wykończeniem kreatywnym, wręcz romantycznym. Pełno jest w nim drewnianych, naturalnych elementów. W jaki sposób zadbać o aranżację salonu z aneksem kuchennym, aby nawiązywała do stylu shabby chic? Schabby chic to nic innego, jak wyposażenie pomieszczenia w elementy, które wyglądem przypominają starocie. Istotne jest jednak to, że nie są to te zaniedbane, nikomu niepotrzebne przedmioty, lecz takie, które są urokliwe i stylowe. W poszczególnych elementach wyposażenia dostrzec można postarzenia, dominują odcienie bieli i pudrowego różu, wyblakłej żółci czy brązów oraz pojawia się babcina ceramika. Aranżacje w stylu shabby chic pełne są również różnego rodzaju gadżetów i bibelotów. Na co szczególnie warto zwrócić uwagę?
Odpowiednie oświetlenie
Koncentrując się na niezbędnych elementach wyposażenia wnętrza, rzadko docenianym, ale niezwykle ważnym przedmiotem, który musi znaleźć się w każdym pomieszczeniu, jest żyrandol lub lampa. Dekorując wnętrze, zadbajmy przede wszystkim o oświetlenie, które jednoznacznie podkreśli jego charakter. Lampiony shabby chic całkiem niedawno podbiły serca dekoratorów wnętrz, dlatego coraz częściej spotkać je można zarówno na podłogach w salonach, jak i na stolikach kawowych, a nawet na balkonach czy werandach. Subtelne światło doda wnętrzu ciepła i podkreśli charakterystyczny klimat.
Przytulne akcesoria
Skoro shabby chic jest stylem, który powinien kojarzyć się z wiekowymi bibelotami i romantycznymi akcesoriami, dekorując salon nie można zapomnieć o poduszkach. To właśnie one sprawią, że wnętrze wyda się przytulne, a kanapa od razu zaprosi domowników i gości do odpoczynku. Poszewki w kwiaty pozwolą oddać babciny nastrój, a te z elementami koronki nadadzą wnętrzu wyjątkowego charakteru.
Postarzany zegar
Ciekawym gadżetem, który dodatkowo podkreśli styl salonu i aneksu kuchennego, jest zegar. Z pewnością będzie stanowił funkcjonalny i stylowy element wyposażenia. Zegary w stylu shabby chic zwykle posiadają pożółknięte tarcze lub cyfry rzymskie, które nadają im starodawnego charakteru.
box:offerCarousel
Stylowe akcesoria
Dekorując salon z aneksem kuchennym, warto wybrać akcesoria, które nadadzą wnętrzu szczególnego wyrazu. Zdecydujmy się na te, które stanowią uzupełnienie wnętrza kuchni, a jednocześnie swoją formą podkreślają preferowany przez nas styl. Przykładem niech będzie słoik w stylu shabby chic, który z pewnością przyda się na cukier, kaszę czy makaron. Dzięki przepięknej formie oraz stylowej pokrywce stanowi nie tylko praktyczny, ale również modny element wyposażenia. Przyda się też chlebak. Choć pojemnik na chleb wydaje się niepozornym akcesorium, to jednak zarówno swoją formą, jak i kolorystyką będzie stanowił dekorację i podkreślał styl.
box:offerCarousel
Aranżacja w stylu shabby chic to ciekawy pomysł na wyposażenie i dekorację salonu czy kuchni. Wiele elementów można zrobić samodzielnie. Dobrze jest się także rozejrzeć po domu rodziców lub dziadków – być może znajdziemy ciekawe gadżety, które nie dość, że są stylowe, to jeszcze będą stanowić pamiątkę, na którą spojrzymy nieraz z sentymentem. Poza tym w ofercie produktów na Allegro znajdziemy szereg różnych elementów wyposażenia w stylu shabby chic, które pozwolą stylowo wyposażyć nasze mieszkanie. | Aranżacja salonu z aneksem kuchennym w stylu shabby chic |
Każda z nas ma w szafie przynajmniej jedną koszulę, a jeśli nie, po przeczytaniu tego tekstu z pewnością sobie kupi. Jeśli kojarzy ci się ona tylko z pracą i oficjalnymi wizytami u babci, najwyższa pora to zmienić! Zdziwisz się, jak bardzo koszula może być uniwersalna i w jak wielu sytuacjach może cię uratować. Wszystko siedzi w głowie
Większości z nas koszula kojarzy się z formalnymi spotkaniami i pracą w biurze. Jeśli musisz nosić ją na co dzień, pewnie marzysz, by po przyjściu do domu wreszcie się jej pozbyć i przebrać w wygodniejszy T-shirt. Jest to zrozumiałe, jednak pora odczarować jej grzeczny i dość nudny wizerunek. Ma wiele twarzy i od dziesięcioleci jest obowiązkowym elementem damskiej i męskiej garderoby. Nie bez przyczyny. Pasuje zarówno do pracy, jak na imprezę czy rower z przyjaciółką. Tylko od ciebie i twojej pomysłowości zależy, jak jedną koszulę wykorzystasz w wielu stylizacjach.
1. Na spotkanie biznesowe
Najbardziej oczywiste skojarzenie, jeśli chcesz zrobić dobre wrażenie na współpracownikach. Co ciekawe, koszula na biznesowe spotkanie wcale nie musi być klasyczna. Jest wiele koszul z ciekawymi aplikacjami na kołnierzyku, np. z perełek czy dżetów. Może być pastelowa lub ecru. Możesz również wybrać koszulę w delikatny wzorek. Zbyt krzykliwy i wyrazisty wzór zostanie odebrany jako mało profesjonalny. Ważne, by koszula pasowała do reszty stylizacji i była jej idealnym uzupełnieniem.
2. Na randkę
Jesteś w pracy, a później masz randkę, a oczywiście nie masz kiedy się przebrać. Nie panikuj! Ta sama koszula, którą nosisz w pracy, nada się na romantyczne spotkanie we dwoje. Mężczyźni uwielbiają, gdy kobieta nie pokazuje wszystkich swoich atutów od razu, a koszulą możesz odpowiednio „zagrać”. W pracy pewnie nosisz ją zapiętą, ale przed spotkaniem rozepnij kilka guzików i załóż stanik typu push-up. Uwierz, twój wybranek będzie zachwycony. Jeśli swoje kształty podkreślisz ołówkową obcisłą spódnicą, założysz szpilki, a usta pomalujesz czerwoną szminką - jest twój!
3. Impreza ze znajomymi
Znajomi chcą się spotkać w piątek, a ty znowu nie masz ani pomysłu, w co się ubrać, ani czasu na zakupy? Koszula po raz kolejny okaże się idealna. Zwłaszcza jeśli idziesz do klubu, w którym bramkarze zwracają uwagę na wygląd. Do koszuli załóż obcisłe rurki i szpilki. Do tego dużo biżuterii, mocniejszy makijaż oczu i na przygotowanie przed imprezą poświęcisz 15 minut, a nie godzinę. Przydatny trick: do pracy zwiąż włosy w koczek, a przed imprezą je rozpuść. Uzyskasz efekt delikatnych fal bez najmniejszego wysiłku.
4. Weekendowa kawa z przyjaciółką
Skorzystaj z ostatnich ciepłych dni i noś koszulę w stylu gwiazd. Na casualowe okazje celebrytki uwielbiają zakładać koszule, a one świetnie pasują do szortów i balerinek. Zainspiruj się i koszulę noś do krótkich spodenek lub spódniczek. Dodaj espadryle lub sandałki, delikatną biżuterię, okulary przeciwsłoneczne, a zyskasz wygląd hollywoodzkiej gwiazdy. Tego typu stylizacja jest elegancka i seksowna zarazem.
Przyjaciółka twojego portfela
Pozbądź się przekonania, że koszulę wypada wkładać tylko do pracy lub na rodzinny obiad. Koszula jest sprzymierzeńcem kobiety w każdym wieku, ponieważ dobrze skrojona podkreśla biust i eksponuje talię. Nie może być jednak przymała, gdyż zapięcie rozejdzie się na brzuchu. Nie potrzebujesz miliona rzeczy w swojej szafie, jeśli będziesz miała jedną ładną koszulę, którą wykorzystasz w wielu stylizacjach. | Jedna koszula, kilka okazji |
Od 7 września nie zapłacicie za wystawienie i zdjęcia dodatkowe w wybranych kategoriach Zdrowia i Urody Od 7 września nie zapłacicie za wystawienie i zdjęcia dodatkowe w wybranych kategoriach Zdrowia i Urody. Wprowadzimy również nowe stawki prowizji od sprzedaży w tych kategoriach (szczegóły w tabeli). Nowy cennik dotyczy ofert zwykłych oraz sklepowych.
W związku z tą zmianą zaktualizujemy Załącznik nr 4 do Regulaminu Allegro i Regulamin Sklepów Allegro. Nowe brzmienie tych dokumentów przedstawiamy w osobnym dokumencie. Dodane fragmenty zaznaczyliśmy na zielono, a usunięte - na czerwono. | 7 września: zmiana Regulaminu Allegro i Regulaminu Sklepów Allegro |
Nieważne, jak zaawansowane technologicznie i kosztowne jest auto – przepalony bezpiecznik zawsze może być źródłem poważnych problemów z samochodem. Na szczęście problem ten łatwo usunąć, wymieniając feralny bezpiecznik. Ponadto czynność tę najczęściej możemy wykonać samodzielnie. Współczesne samochody w coraz większym stopniu korzystają z licznych elektronicznych systemów i instalacji, których najbardziej istotnym, centralnym elementem jest niepozorny bezpiecznik. Jego przepalenie się może być źródłem poważnej awarii i skutecznie unieruchomić samochód.
Na czym polega rola bezpiecznika samochodowego?
Podobnie jak w przypadku urządzeń domowych, bezpiecznik samochodowy chroni wrażliwe elementy układu elektrycznego i urządzenia samochodu przed nagłymi skokami natężenia prądu, w wyniku których mogłyby zostać uszkodzone. Kiedy w trakcie zwarcia zwiększony ładunek elektryczny przepływa przez bezpiecznik, ten przepala się i rozłącza obwód elektryczny. Urządzenie, za ochronę którego bezpiecznik był odpowiedzialny, przestaje wówczas działać, ale nie ulega zniszczeniu. Wystarczy jedynie wymienić bezpiecznik i wszystko wróci do normy.
Gdzie szukać bezpieczników w samochodzie?
Producenci samochodów zdają sobie sprawę z tego, że wymiana bezpieczników to czynność, którą kierowca najczęściej przeprowadza samodzielnie, dlatego dostęp do skrzynki z bezpiecznikami w większości modeli aut jest prosty i nie wymaga dodatkowych narzędzi czy wymontowywania innych części.
Musimy pamiętać, że w samochodzie mogą znajdować się dwie skrzynki z bezpiecznikami. Jedna jest położona w komorze silnika, a druga – w okolicy deski rozdzielczej, po lewej stronie od pedału sprzęgła lub przy schowku po stronie pasażera. Skrzynka zawsze jest zabezpieczona pokrywką, na której najczęściej znajduje się schemat opisujący, który bezpiecznik jest odpowiedzialny za konkretne urządzenie. W razie wątpliwości zawsze warto odwołać się do instrukcji obsługi.
Szukamy przepalonego bezpiecznika
Już od wielu lat w samochodach stosuje się plastikowe bezpieczniki w przezroczystej lub kolorowej obudowie. Dzięki temu łatwo możemy dostrzec, który z nich uległ przepaleniu. Zwróćmy baczną uwagę na cienki drucik biegnący w plastikowej obudowie – jeżeli jest przerwany lub widać na nim ślady sadzy, to znaczy, że uległ przepaleniu. Czasami może się zdarzyć, że śladów przepalenia nie będziemy w stanie rozpoznać na oko.
Wówczas do zagadnienia musimy podejść od drugiej strony. Sprawdźmy w instrukcji, który bezpiecznik odpowiada za urządzenie, które odmówiło posłuszeństwa, wyciągnijmy go i dokładnie zbadajmy jego stan.
Wymieniamy przepalony bezpiecznik
Wymiana przepalonego bezpiecznika w samochodzie nie jest skomplikowana i sprowadza się do zastąpienia uszkodzonego elementu nowym. Dlatego w samochodzie zawsze powinniśmy wozić komplet dodatkowych bezpieczników. Pozwoli to na uniknięcie problemów, kiedy przepali się bezpiecznik odpowiedzialny za urządzenie, którego awaria uniemożliwi dalszą jazdę, np. pompę paliwa.
Przed wymianą musimy zwrócić baczną uwagę na kolor bezpieczników. Kolorem oznaczony jest tzw. amperaż bezpiecznika, czyli maksymalne natężenie prądu, jaki może przez niego płynąć. Z tego względu przepalony bezpiecznik możemy zastąpić jedynie nowym w takim samym kolorze. Jeżeli po wymianie nowy bezpiecznik w krótkim czasie ulegnie ponownemu przepaleniu, świadczy to o poważniejszym problemie z instalacją elektryczną i wymaga zgłoszenia się do serwisu. | Przepalony bezpiecznik w samochodzie – jak sobie z nim poradzić |
Wakacje to czas zabawy i eksperymentów. Od lat w popularnych kurortach można natrafić na stoiska oferujące wykonywanie tatuaży henną. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę z tego, że takie ozdoby można wykonać również samodzielnie, w dodatku stosunkowo niewielkim kosztem. Tatuaż z henny ma nad trwałym wzorem wykonywanym w specjalistycznym salonie tę oczywistą przewagę, że jest zmywalny. Na skórze pozostanie około 1,5–3 tygodni. Wzorki wykonywane henną są oferowane dzieciom jako modna (choć chwilowa) pamiątka. Domowe studio tatuażu może być świetnym pomysłem na imprezę dla starszych pociech (oczywiście przed wykonywaniem wzorów u gości pamiętajmy o uzyskaniu zgody ich rodziców).
Ozdoba na skórze zrobiona henną jest również idealną propozycją dla osób, które zastanawiają się nad wykonaniem tatuażu na stałe. W takiej sytuacji henna umożliwi wykonanie „symulacji” wzoru, co pozwoli z perspektywy czasu ocenić, czy na pewno chcemy wykonać jego trwałą wersję. Takie rozwiązanie polecane jest przede wszystkim osobom, które rozważają zrobienie pierwszego w swym życiu tatuażu.
Akcesoria do tatuażu z henny
Co będzie nam potrzebne do wykonania malunku z henny? Przede wszystkim odpowiedni barwnik. Najlepiej wybierać hennę naturalną – otrzymane dzięki niej wzory są co prawda nieco jaśniejsze niż w przypadku „klasycznej” czarnej odmiany, ale substancja ta uważana jest na ogół za zdrowszą dla skóry. Na rynku można kupić hennę w tubce (w postaci gotowej pasty) lub też w formie proszku. Jeśli zdecydujemy się na tę drugą wersję, pastę trzeba będzie przygotować samodzielnie – najlepiej ucierając proszek w ceramicznym naczyniu z sokiem z cytryny z niewielkim dodatkiem miodu (uwaga: preparatu nie wolno mieszać za pomocą metalowych przyborów!). Tak wykonaną miksturę należy przykryć folią i odczekać, aż nabierze odpowiedniego koloru.
W celu nałożenia henny na skórę warto zaopatrzyć się w specjalny aplikator (choć można zastąpić go dokładnie umytą buteleczką po kroplach do oczu). Będą nam również potrzebne gumowe rękawiczki i ręczniki papierowe. Na aukcjach internetowych można zakupić specjalne zestawy do tatuażu, zawierające wszystkie akcesoria niezbędne do wykonania wzoru.
box:offerCarousel
Jak zrobić tatuaż z henny?
Choć rysunek stworzony henną nie zostanie na naszej skórze na długo, należy przemyśleć jego wzór. Tu z pomocą przyjdą nam gotowe szablony (które również mogą być bezcennym ułatwieniem, jeśli nie mamy wprawy w precyzyjnym nakładaniu barwnika). U kobiet niesłabnącą popularnością cieszą się motyle, motywy kwiatowe i tak zwane łapacze snów. Mężczyźni raczej stawiają na wzory geometryczne. Mali chłopcy najchętniej widzieliby na swojej skórze smoki czy postacie z bajek, dziewczynki – zwierzątka i serduszka. Jeśli mamy talent plastyczny i chcemy poeksperymentować samodzielnie, warto w poszukiwaniu natchnienia przejrzeć strony profesjonalnych salonów. Hitem ostatnich lat są skomplikowane, geometryczne układy, często inspirowane sztuką Orientu. Popularne bywają również napisy – cytaty bądź imiona ukochanych osób.
box:offerCarousel
Jeśli mamy wybrany wzór i przygotowaną pastę z henny, możemy przystąpić do dzieła. Substancję aplikujemy zawsze na czystą i osuszoną skórę. Barwnik należy nakładać równomiernie, długimi pociągnięciami. Ukończony wzór powinien nieco przyschnąć. Kiedy henna przemieni się w twardawą skorupkę, zawińmy tatuaż papierowym ręcznikiem i pozostawmy na kilka godzin (w przypadku henny naturalnej może być to nawet cała noc). Następnie pozostałą część barwnika zetrzyjmy wacikiem kosmetycznym (na tym etapie tatuażu nie wolno moczyć). Nie zdziwmy się, jeśli w pierwszej chwili wzór wyda nam się rudawy – właściwego koloru nabierze on po około 48 godzinach.
Tatuaże z henny dla wielu stały się prawdziwym symbolem wakacyjnego luzu. Nie trzeba jednak wychodzić z domu, by móc pochwalić się taką ozdobą. Dla jednych stworzenie malunku będzie formą rozrywki, umożliwiającą cofnięcie się do czasu dzieciństwa, bądź urozmaiceniem codziennego wyglądu; dla innych „próbą generalną” przed wykonaniem prawdziwego tatuażu. Ważne, by przy jego tworzeniu dobrze się bawić. | Tatuaże z henny – jak wykonać je samodzielnie? |
Sackboya kojarzą nawet osoby, które z grami komputerowymi nie mają nic wspólnego (i nie wiedzą, jak sympatycznego potworka nazwać). Szmaciany ludek to jedna z najważniejszych postaci w historii PlayStation. Już po raz trzeci rusza z nowymi przygodami, które ucieszą nie tylko najmłodszych! Tym razem fabuła zabierze nas na nieznaną do tej pory w tym uniwersum planetę Bunkum. Newton – stworek z żarówką zamiast głowy – opowie nam o trzech Tytanach, którzy swego czasu wyssali z tego świata wszelką kreatywność. Teraz mogą powrócić i zagrożenie znów jest aktualne. Oczywiście tylko my możemy je powstrzymać.
Choć fabuła jest tu głównie pretekstem do zabawy, to ma kilka interesujących zwrotów akcji, nie poczujemy się więc obrażeni jej poziomem. Wprowadzenie nowych postaci – o czym za chwilę – daje pretekst do rozwijania związanych z nimi węzłów fabularnych, które, choć nie są nie wiadomo jak wyraźnie zarysowane, pozwalają wgłębić się nieco w kolorowy świat.
Więcej tego samego
Rozgrywka w „Little Big Planet 3” zawiera w sobie wszystko to, za co fani na całym świecie pokochali serię. Szkoda tylko, że pozwoli bawić się tak krótko. Przejście całej kampanii zajmie jedynie kilka godzin. Martwi mnie ten trend skracania długości elektronicznej rozrywki – za pieniądze tego rzędu oczekuję czegoś więcej niż jednego popołudnia spędzonego przed konsolą.
Na szczęście krótki czas wypełniony będzie wyśmienitą zabawą. Poziomy i krainy są zróżnicowane, pojawiają się w nich coraz to nowsze wyzwania, dzięki czemu nie grozi nam tak typowa dla platformówek nuda spowodowana powtarzalnością. Możliwość grania kilkoma postaciami, pozwala także samodzielnie wydłużyć sobie czas trwania rozrywki. Dzięki ich unikalnym umiejętnościom możemy podchodzić do poszczególnych zadań na kilka sposobów. Możemy więc przejść grę jeszcze raz w zupełnie inny sposób.
Nowi bohaterowie, nowe gadżety
Sackboy w trakcie swoich przygód zaopatruje się w przeróżne gadżety, dzięki którym dociera do wcześniej niedostępnych miejsc. Ciekawą nowością są bohaterowie: Oddsock, Toggle i Swoop. To ich umiejętności pozwolą pokonać Tytanów.
Wykorzystywanie ich unikalnych zdolności to jeden z najciekawszych elementów całej rozgrywki. Szkoda tym bardziej, że ich obecność w kampanii dla pojedynczego gracza ogranicza się tylko do kilku obszarów. Na szczęście można to sobie odbić w rozgrywce wieloosobowej.
Żaden z bohaterów – choć wszyscy są oczywiście bardzo sympatyczni – nie ma w sobie jednak takiego potencjału jak główny bohater, ikoniczny Sackboy. Z drugiej strony nie można wymagać od drugoplanowych herosów, by nagle przewyższali charyzmą frontmana.
Krótka, lecz wyśmienita zabawa
Choć gra teoretycznie skierowana jest do najmłodszych, również dorośli mogą się przy niej wyśmienicie bawić, jeżeli swego czasu zagrywali się w pozycje takie jak „Rayman” czy „Jazz Jackrabbit”. Najlepszym wyjściem będzie wspólna rozgrywka ze swoimi pociechami!
Źródło okładki: www.sumo-digital.com | „Little Big Planet 3” – recenzja |
Rośliny szczepione na pniu, czy też na nóżce (jak bywają nazywane), to świetna alternatywa dla posiadaczy małych ogrodów lub balkonów. Teraz każdy może mieć wymarzone, miniaturowe drzewko, które przeważnie nie charakteryzuje się zbyt dużymi wymaganiami. Co więcej, potrafi współpracować z małą powierzchnią. O co chodzi ze szczepieniem?
Rośliny szczepione na pniu, inaczej pienne, powstają poprzez zaszczepienie drzewa lub krzewu, o atrakcyjnych walorach zdobniczych, na roślinie stanowiącej podkładkę. W przeciwieństwie np. do drzewek owocowych czy roślin kolumnowych, miejsce szczepienia nie przebiega tuż nad ziemią. Znajduje się ono na górnej części pnia wytworzonego przez podkładkę. Dzięki temu zabiegowi uzyskiwana jest forma, która nie dorasta do dużych rozmiarów - przypomina ona miniaturowe drzewko.
Formy te naprawdę mogą przeróżne: o koronie kulistej lub parasolowatej – np. surmia katalpa, o płaczących pędach – np. brzoza Youngii, o bardzo obfitym kwitnieniu – lilak Meyera Palibin, a nawet z wartościowymi owocami – np. aronia czarnoowocowa.
Prócz wspaniałych efektów wizualnych, rośliny szczepione na pniu, cechuje dużo niższy wzrost. Rozmiar ten w dużej mierze zależy od wysokości miejsca szczepienia – swoją drogą wygląda ono jak specyficzne zgrubienie zaraz pod koroną. Dzięki temu jeden krzew może być różnej wysokości, w zależności od zapotrzebowania. Co więcej, rośliny ozdobne, zaszczepione, są niekiedy bardziej odporne i wytrzymałe, a patrząc na ich rozmiar – łatwiejsze w pielęgnacji.
Najczęściej goszczącymi roślinami piennymi w ogrodach i na balkonach są:
- wierzby – najpopularniejszą odmianą jest japońska Hakuro-nishiki. Jako roślina pienna ma formę małego drzewka, z kulistą koroną i fantastyczną barwę liści: wiosną, aż do późnego lata mają kolor biało-różowo-zielony. Potem praktycznie do końca sezonu liście są biało—zielone. Uprawa tej odmiany nie jest trudna - systematycznie nawozimy, podlewamy i przycinamy, aby korona pięknie się zagęściła i zachowała swój pokrój. Hakuro-nishiki wyżej zaszczepioną np. na 150 cm, możemy posadzić na miejscu wyeksponowanym jako pojedynczy soliter, natomiast niższe miejsce szczepienia, np. 50 cm, to rewelacyjne rozwiązanie do uprawy roślin w donicach. Prócz wierzby Hakuro-nishiki warto wspomnieć o innych przedstawicielkach tego gatunku jak „płacząca” wierzba „Iwa”, czy też „Integra”.
box:offerCarousel
róże szczepione na pniu – inaczej nazywane są różami piennymi lub różanymi drzewkami. Tworzone poprzez okulizację róży szlachetnej na dzikiej róży. Podobnie jak w przypadku innych roślin piennych – niższe szczepienie przypada uprawie balkonowej i w donicach, natomiast to wyższe, możemy potraktować jako roślinę na stanowisko wyeksponowane, albo stworzyć z nich szpaler – aleję wzdłuż widocznego miejsca. Róże szczepione na pniu mogą mieć kaskadowy pokrój lub parasolowaty – i jeden i drugi pięknie wygląda podczas kwitnienia. Zresztą nie od parady jest powiedzenie, iż róża to „królowa roślin”. Uprawa drzewek różanych wcale nie jest trudna – nawożenie, podlewanie i cięcie, aby zachowała swój cudowny pokrój. Warto pamiętać również o zamocowaniu róż do palika.
box:offerCarousel
klony szczepione na pniu – któż nie zna tych wspaniałych roślin! Dostępne są w gamie różnobarwnych liści: od złotożółtych po ciemne purpury, a nawet, jak w przypadku Hakuro-nishiki, o różnobarwnych liściach. Dla przykładu warto wspomnieć o klonie „Globosum”, którego to korona może osiągnąć nawet 6 metrów średnicy przy wysokości szczepienia 180 cm! Klon „Drumondii” i „Leopoldii” np. urzekają biało-zieloną barwą liści. Większość z nich ma koronę regularną i szeroką, lecz także trzeba ją przycinać, aby się zagęszczała i zachwycała swymi liśćmi, jak i pokrojem.
box:offerCarousel
rośliny szczepione o jadalnych owocach – w dzisiejszych czasach możemy uprawiać rośliny, które prócz swojego wspaniałego pokroju miniaturowego drzewka, kwitnienia – dadzą nam także owoce. Dla przykładu możemy tu wspomnieć o leczniczej aronii czarnoowocowej, morwach w wersji płaczącej, jadalnej jarzębinie czy cennej pigwie.
box:offerCarousel
brzozy – nie istnieje osoba, która nie miałaby słabości do tych drzew – ja w każdym razie takich nie znam. Specyficzne, cieniutkie i przewieszające się gałązki z drobnymi, szumiącymi listkami i białą korą znają wszyscy. Dzięki szczepieniu tych drzew - każdy może mieć małe miniaturowe drzewko brzozy z parasolowatą koronką. Wspaniałą odmianą jest brzoza brodawkowata „Purpurea” o białej korze pnia i dekoracyjnych, purpurowych listeczkach. Brzoza brodawkowata „Youngii” – to z kolei miniaturowe drzewko, która bardzo przypomina „zwykłe” brzozy, lecz na szczęście dorasta do 2 m, a nie do 20 m!
Jak pielęgnujemy rośliny szczepione na pniu?
Zasadniczo pielęgnacja tej gamy roślin nie różni się bardzo od zwykłych krzewów. Musimy zapewnić odpowiednie stanowisko uprawy – oczywiście w zależności od odmiany i gatunku. Nawożenie i podlewanie naturalnie zapewniamy każdym roślinom. Trochę inaczej natomiast wygląda sprawa z przycinaniem korony – musimy ją troszkę samodzielnie korygować, aby pięknie się zagęszczała i rozgałęziała. Zachowa również swój pokrój. W uprawie roślin piennych musimy pamiętać również o obrywaniu odrostów, które mogą wyrastać na całym pniu (część macierzysta próbuje dojść do głosu), gdyż może to zaburzyć pędy partii szlachetnej.
Podsumowując
Niezależnie od tego, czy posiadasz balkon, czy metrowy ogród, Ty także możesz być szczęśliwym posiadaczem wspaniałych drzew i krzewów! Kolorowe liście, obfite kwitnienie, czy owoce na nalewkę – każdy wśród roślin szczepionych znajdzie coś dla siebie. Rośliny pienne to hit dla każdego! | Rośliny szczepione na pniu – hit małych ogrodów |
Chłopcy mają mnóstwo energii i trzeba nie lada umiejętności, by zachęcić ich do statycznej zabawy. Bieganie i ruch to ich żywioł, jednak jest sposób, by usiedli i zajęli się ćwiczeniem motoryki dłoni oraz rozwijaniem wyobraźni przestrzennej – zabawki kreatywne. Ich wybór powinien zależeć od indywidualnych zainteresowań, ale należy pamiętać, że aby dziecko mogło czymś się zainteresować, najpierw musi to poznać. Nie polubi budowania aut z klocków, jeśli nie spróbuje tego zrobić. Warto więc zaopatrzyć je w zabawki, które pobudzą wyobraźnię i pomogą w odkryciu pasji. Klocki to nie banał
Każde dziecko musi mieć klocki. Tylko jak wybrać takie, które będą naszego syna zajmowały przez długi czas? Większość chłopców uwielbia klocki Lego. Mnogość zestawów sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Można kupić klocki z bohaterami Gwiezdnych wojen lub takie dla małych inżynierów, z których można zbudować bardzo zaawansowane technicznie pojazdy. Dla architektów-amatorów jest przeznaczona seria pozwalająca stworzyć miasto, a dla wielbicieli wschodnich sztuk walki – klocki z Ninja.
W pokoju chłopca nie może zabraknąć tradycyjnych klocków drewnianych, które uczą podstawowych zasad konstrukcji i dzięki użyciu wyobraźni mogą stać się fortecą, torem wyścigowym, czy zamkiem obronnym. W budowaniu wyobraźni przestrzennej doskonale mogą pomóc klocki magnetyczne, które pozwalają na konstruowanie skomplikowanych struktur – od mostu do modelu cząsteczki. Ciekawe są także klocki-listki, które pozwalają zbudować wielowymiarowe figury i budowle.
Modele do sklejania
Statki, samochody, samoloty – cieszą każdego chłopca. Radość jest tym większa, jeśli może sam stworzyć model słynnego parowca czy najnowocześniejszego Airbusa. Taka pasja uczy cierpliwości i daje zajęcie na długi czas. Liczba modeli jest tak duża, że z pewnością zadowoli najbardziej wymagającego modelarza.
Tory i warsztaty
Tory samochodowe są marzeniem niemal każdego chłopca. Zamiast kupować gotowe zabawki, lepiej nabyć takie, które można samodzielnie złożyć na różne sposoby. Wielu chłopców zainteresuje warsztat do majsterkowania. Można znaleźć proste zestawy, ale także bardziej rozbudowane – z plastiku i drewna. Zawierają one śrubki, wiertarki, klucze, młotki, śrubokręty i inne narzędzia niezbędne w warsztacie. Każdy chłopiec będzie zachwycony, gdy za ich pomocą będzie mógł stworzyć coś ciekawego.
Ciastolina
Ciastolina jest zabawką zarówno dla chłopców, jak i dla dziewczynek. Jednak producent przygotował zestawy specjalnie z myślą o chłopcach. I tak mamy do wyboru śmieciarki, koparki czy Hulka – bohatera kreskówki – z którego pomocą można wycisnąć ciekawe wzory z masy będącej świetnym materiałem do ćwiczenia mięśni dłoni.
Zabawki naukowe
Zabawki naukowe poszerzają wiedzę dziecka o otaczającym go świecie. Uczą zagadnień z zakresu chemii, fizyki i astronomii. Dzięki nim można stworzyć domowe planetarium, przeprowadzać eksperymenty naukowe, odkopywać szkielet dinozaura, przeprowadzać proste reakcje chemiczne, zbudować własny kalejdoskop czy filtr wodny, poznać zjawisko magnetyzmu czy stworzyć kryształy. Tak podana nauka rozbudzi ciekawość dziecka i sprawi, że będzie chciało nadal poszukiwać odpowiedzi na nurtujące je pytania. Kto wie, może kiedyś sam zostanie naukowcem? | Kreatywne zabawki manualne dla chłopców |
Kolorowa seria klasyki reportażu publikowana przez wydawnictwo Dowody na Istnienie to klasa sama w sobie. Od wielkich nazwisk, jak Krall, aż po te troszkę bardziej zapomniane, jak Morawska, Ambroziewicz – jest to zawsze okazja do kontaktu z literaturą na najwyższym poziomie. Jak zauważają twórcy serii: zmieniają się sposoby opisywania świata, ale emocje pozostają te same. Tym razem sięgnięto aż do lat 20. XX wieku, jest to więc jak dotąd w ramach cyklu reportaż sięgający chyba najdalej w przeszłość. Przygoda życia
„Moienzi Nzadi. U wrót Konga”to relacja młodziutkiego Polaka z rejsu do Konga. Tadeusz Dębicki szukając zajęcia w Belgii, jak sam przyznaje, pragnął przygód i egzotyki, dlatego więc praca na statku handlowym płynącym do Afryki była jakby spełnieniem jego marzeń. Przedstawia rejs po oceanie, codzienność na statku, swoje obserwacje z czarnego lądu, który tak bardzo go zachwycił, oraz podróż w górę rzeki Moienzi Nzadi, czyli Kongo, gdy płynął od jednego do drugiego miejsca, to rozładowując towary dla kolonistów, to znów ładując dobra, które mieli przywieźć z powrotem. Opisy przyrody, klimatu i egzotycznych dla niego miejsc, przeplata Dębicki z refleksjami na temat sytuacji w Afryce. To właśnie dość mocne i gorzkie słowa na temat kolonializmu i polityki Europejczyków, są tu dla nas najciekawsze.
Niesiemy postęp i cywilizację
Wbrew różnym głosom, że niewolnictwo zostało wytępione, a teraz biały człowiek niesie jedynie zdobycze nauki i postępu, Dębicki w mocnych słowach to, co zobaczył, nazywa po imieniu: wyzyskiem, okrucieństwem i pogardą. Dzięki jego relacji możemy przyjrzeć się temu, jak wyglądało postępowanie Europejczyków względem rdzennych mieszkańców Konga, jak zmuszani byli do ciężkiej pracy za marne grosze lub łyżkę jedzenia, jak ich bito, wyzywano i poniżano. A wszystko to robili ci, którzy mieli czelność nazywać się rasą wyższą, ludźmi kulturalnymi i chrześcijanami. Tym jego surowym słowom o kolonializmie, towarzyszy zachwyt nad prostym życiem i naturalnością Afrykanów. Poglądy autora, że nie dajemy nic dobrego, a wręcz niszczymy to, co piękne i szczere, na pewno nie były zbyt powszechne w jego czasach. Dlatego właśnie te wspomnienia budzą naszą ciekawość. Nawet jeśli na pewne sprawy patrzy zbyt idealizując rodzimą ludność terenów, na jakie dociera, to jego empatii wobec nich trudno zaprzeczyć.
Pieniądz rządzi światem
Kongo każdego dnia na jego oczach było okradane ze swoich bogactw, a tak zwany postęp często miał służyć tylko i wyłącznie białym – ich wygodzie, bezpieczeństwu i jeszcze większym zyskom. Dla Belgów nawet Portugalczycy, którzy prowadzili knajpy i hotele, byli ludźmi drugiej kategorii. Pokazuje to dobrze sposób myślenia, który nawet po upływie blisko stu lat, wciąż można spotkać w różnych środowiskach: skoro nie jest „nasz” – jest inny – znaczy, że jest gorszy. Ręce do pracy są tanie, więc nie trzeba przejmować się prawami człowieka. Nawet jeżeli coś się wydarzy, pieniądze załatwią wszystko.
Takie dość wstrząsające obrazy przeplatane są z pięknymi, poetyckimi opisami świata. Dębicki częściej szuka samotności i kontemplacji, niż rozrywek, w których lubują się jego koledzy ze statku. Tekst tej niewielkiej książeczki został poprzedzony ciekawym wstępem autorstwa reportażystki Olgi Stanisławskiej, która również podróżuje po Afryce, co pozwala mniej zorientowanym czytelnikom łatwiej zrozumieć miejsce i czas przedstawianych wydarzeń. Ten kontynent wciąż jest dla nas egzotyczny, tajemniczy i mimo tego, że biali tyle lat odgrywali tam ogromną rolę, w żaden sposób nie wpłynęło to na lepsze zrozumienie jego inności. Gdyby o losie kolonii mogli decydować ludzie o takiej wrażliwości jak Tadeusz Dębicki, pewnie mogłoby być inaczej.
Źródło okładki: http://www.dowody.com | „Moienzi Nzadi. U wrót Konga” Tadeusz Dębicki – recenzja |
Przez długi czas były niezauważane i pomijane przy planowaniu ogrodu. Dzisiaj coraz częściej zdobią rabaty. Trawy ozdobne, bo o nich mowa, stanowią obecnie główny element ogrodu. Podpowiadamy, jakie trawy wybierać i jak o nie dbać. Główną zaletą traw ozdobnych jest ich odporność na warunki atmosferyczne. Niektóre gatunki pięknie prezentują się zarówno latem, jak i zimą. Dzięki temu twój ogród będzie wyglądał świeżo i oryginalnie nawet podczas największych mrozów.
Zróżnicowanie tych roślin jest bardzo duże. Daje to wiele możliwości aranżacji przestrzeni. Trawy mogą być centralnym elementem ogrodu, ale równie dobrze będą wyglądały w otoczeniu innych roślin.
Rodzaje traw ozdobnych
Wybór tych roślin uzależniony jest w dużej mierze od potrzeb. Zastanów się, jak ma wyglądać twój ogród. Trawy mogą być wysokie, średnie lub niskie. Niektóre z gatunków osiągają wysokość nawet do 3 metrów i najlepiej prezentują się w samotności. Inne zaś rosną w grupach zaraz przy ziemi. Istnieją odmiany gęste i rozłożyste oraz takie, które opadają w dół, tworząc swego rodzaju fontannę.
Najwyższe trawy ozdobne (wysokość ponad 1,5 metra)
Trawa pampasowa – średnia wysokość, którą osiąga to 1-2 metry. Ma duże, dekoracyjne kwiaty. Niestety, trudną ją utrzymać. Podczas zimy wymaga szczególnej opieki.
Miskant olbrzymi– rośnie bardzo szybko, a jego wysokość jest imponująca. Może mieć nawet 3 metry. Gleba, w której jest sadzony, nie powinna być zbyt wilgotna. Gatunek ten potrzebuje dużo miejsca.
Spartyna – osiąga wysokość 1,5 metra. Z łatwością wytrzyma zimę. Liście tej trawy są ciemnozielone, otoczone żółtą obwódką.
Średniej wysokości trawy ozdobne (do 1 metra)
Trzęślica modra – dzięki swoim barwnym liściom (zazwyczaj połączenie zielonego, niebieskiego i białego) doda koloru w ogrodzie. Rośnie na wysokość ok. 1 metra, w gęstych kępach. Dobrze czuje się w bardzo wilgotnej glebie.
Rozplenica japońska – ma wąskie, szare liście. To bardzo dekoracyjna odmiana, która po rozrośnięciu wygląda jak fontanna.
Mozga trzcinowata – odporna na warunki atmosferyczne. Rośnie w miejscach częściowo zacienionych. Jej biało-żółto-zielone liście tworzą zwarte kępy.
Najniższe trawy ozdobne (zazwyczaj niższe niż 0,5 metra)
Owies wiecznie zielony– wymaga okrycia na zimę i słonecznego stanowiska. Liście są sztywne i niebieskawe. Tworzy kępy o średnicy 30-40 cm.
Kostrzewa sina – trawa, która jest coraz chętniej wybierana. Wymaga podłoża piaszczysto-glinianego. Łatwo się rozsiewa. Rośnie w niewielkich kępkach.
Imperata cylindryczna – jest efektowna dzięki swoim czerwonym źdźbłom. Ładniej wygląda w większych kępach. Wymaga gleby umiarkowanie nawilżonej.
Wymienione wyżej rodzaje to najpopularniejsze odmiany traw ozdobnych. Na rynku istnieje ich dużo więcej, a zaliczane są do trzech rodzin: turzycowatych, wiechlinowatych i sitowatych. Wysokie i średnie odmiany będą dobrze prezentować się np. przy oczkach wodnych, niskie zaś w ogródku skalnym.
Stanowisko
box:offerCarousel
Zanim zabierzesz się do sadzenia traw, musisz przygotować pod nie stanowisko. Choć większość tych roślin preferuje miejsca w pełni nasłonecznione, to istnieją odmiany, które lepiej będą rosnąć w zacienionej przestrzeni (np. turzyca japońska, kosmatka olbrzymia czy perłówka japońska). Gleba powinna być próchnicza, lekka i umiarkowanie wilgotna. Dobrze jest oczyścić podłoże z wszelkich chwastów, korzeni i liści.
Pielęgnacja
Kolejną zaletą traw ozdobnych jest to, że nie wymagają specjalnej pielęgnacji i ciągłego podlewania (wystarczy kilka razy w sezonie). Są również odporne na szkodniki i choroby. Niektóre gatunki gorzej znoszą niskie temperatury, więc podczas zimy należy bardziej o nie zadbać i zabezpieczyć przed mrozami. Okrycia wymaga np. trawa pompasowa, która przy nadmiernej wilgotności może nie przetrwać tej pory roku.
Te łatwe w utrzymaniu rośliny z pewnością ozdobią ogród i stworzą niebanalną, kolorową przestrzeń. Dzięki nim możesz wypełnić szczeliny w rabatach lub zrobić tło dla innych kwiatów. Przed zasadzeniem trawy ozdobnej sprawdź dokładnie, jakie ma wymagania względem stanowiska. To ułatwi jej utrzymanie.
Zobacz więcej: Zielony ogród – sprzęt nawadniający | Trawy ozdobne w ogrodzie |
To obecnie jeden z najgorętszych tematów w publicznej dyskusji. Dlaczego imigracja wciąż budzi takie emocje? Te książki pomogą ci to zrozumieć. Kryzys imigracyjny, z jakim zmaga się obecnie świat, to jeden z najpoważniejszych problemów, jakiemu musimy stawić czoła. Imigracja to również zjawisko, budzące ogromne emocje, takie jak niechęć, a nawet nienawiść. Te książki pomogą ci spojrzeć na imigrantów w inny sposób.
1. „Dziesiąta Aleja” Mario Puzo
Autor wybitnego „Ojca chrzestnego” w swojej drugiej powieści zdradził wielki talent, który potem zachwycił nas w historii o rodzinie Corleone. Zanim jednak Puzo zajął się mafijną familią, opisał losy innej rodziny, wcale nie łatwiejsze od tych rozsławionych później przez film Coppoli. „Dziesiąta Aleja” to napisana z rozmachem opowieść o rodzinie włoskich imigrantów, próbujących odnaleźć swoje miejsce i tożsamość w Ameryce. Główny ciężar tego zadania spada na strudzoną życiem Lucię, matkę szóstki dzieci, stawiającą czoła wyzwaniom „nowego świata”. To historia pełna wzlotów i upadków, momentami bardzo smutna, ale w gruncie rzeczy pozytywna i dająca nadzieję.
box:offerCarousel
2. „Na wschód od Edenu” John Steinbeck
Uznawane za najlepsze dzieło w bogatym dorobku Steinbecka, to epicka opowieść o losach rodziny Trasków, osiedlających się na przełomie wieków w dolinie Salinas. Dwóch różniących się od siebie braci i ich surowy ojciec uosabiają etos pracy, na którym wyrósł american dream. Powieść posiada jednak drugie dno – pod płaszczykiem epickiej, imigranckiej sagi rodzinnej „Na wschód od Edenu” ukrywa się walka dobra ze złem, zainspirowana biblijną przypowieścią o Kainie i Ablu.
box:offerCarousel
3. „Na południe od Lampedusy. Podróże rozpaczy” Stefano Liberti
Tytułowa Lampedusa, włoska wysepka na Morzu Śródziemnym, stała się w Europie symbolem kryzysu imigracyjnego. To właśnie do jej wybrzeży dopływają wycieńczeni, ledwo żywi Afrykańczycy, chcący za wszelką cenę przedostać się do raju – bogatej i bezpiecznej Europy. Jednak Lampedusa to tylko szczyt góry lodowej, a dróg na Stary Kontynent jest zdecydowanie więcej. Łączy je jedno – wielkie niebezpieczeństwo i niepewność. „Na południe od Lampedusy” to wstrząsający, brutalnie szczery reportaż, opisujący losy wielu imigrantów. Liberti drąży jednak głębiej, odkrywając nie tylko unijne systemy walki z nielegalną emigracją, ale rozmawia również z „biznesmenami”, którzy z dramatu uchodźców uczynili intratny biznes.
box:offerCarousel
4. „Przez morze. Z Syryjczykami do Europy” Wolfgang Bauer
Bauer, niemiecki reporter i dziennikarz, podjął się czegoś, na co dobrowolnie nie zdobyłby się chyba żaden Europejczyk. Pod zmienioną tożsamością, wraz z fotografem Stanislavem Kruparem, przebył szlak z Syrii do Europy, którym próbują przedostać się każdego dnia setki uchodźców. „Przez morze” to nie tylko zapis niebezpiecznej wędrówki, w której szybko wyszło na jaw, że wielka woda to tylko jedno z wielu niebezpieczeństw. To również historie kilkudziesięciu napotkanych po drodze uchodźców i ludzi, którzy często wykorzystują dramat do własnych celów. Mistrzostwo reporterskiego rzemiosła.
box:offerCarousel
5. „Kasieńka” Sarah Crossan
Fascynująca nietypową formą i powalająca w warstwie tekstowej: taka jest „Kasieńka”. Powieść złożona ze 127 wierszy, opowiadających historię 12-latki z Gdańska, której ojciec wyjeżdża za chlebem do Wielkiej Brytanii i nieoczekiwanie znika . Matka Kasi decyduje się na przeprowadzkę, by odnaleźć męża. Nie zdaje sobie jednak sprawy, jak decyzje dorosłych wpływają na jej córkę, która szybko przekona się, że co znaczy być „obcą”. Poruszająca literatura w doskonałym tłumaczeniu Katarzyny Domańskiej.
box:offerCarousel
10. „Zapiski z Homms” Jonathan Littell
Zbiór chaotycznych, luźnych notatek i zapisków, spisanych naprędce podczas dwutygodniowego pobytu autora wstrząsających „Łaskawych” w syryjskim Homs. To oryginalna i wciągająca lektura, choć z pewnością nie można uznać jej za typowy reportaż. Littell, ryzykując życiem, w ostatniej chwili uciekł z miasta przed krwawą „pacyfikacją”. „Zapiski z Homs” celowo są utrzymane w tonie relacji „na gorąco”.
Imigracja towarzyszy człowiekowi od początku jego dziejów. Nic więc dziwnego, że problem napływu ludności i jego powszechne niezrozumienie fascynuje pisarzy i reporterów. W odwiecznej „tułaczce ludów” odnajdują nie tylko inspiracje, ale i bolesną prawdę o współczesnym człowieku. | 6 książek o imigrantach, które musisz przeczytać |
Komunikacja jest nieodzownym elementem rozgrywki ASG (ang. air soft guns). Bo właśnie szybkie i sprawne komunikowanie się było kluczowym elementem sztuki wojennej, od kiedy ludzie wymyślili armie. Dobra komunikacja jest nieodzownym elementem każdego zwycięstwa. Na polskim rynku można kupić wiele urządzeń bliskiego i dalekiego zasięgu, ale urządzenia radiokomunikacyjne są objęte restrykcyjnymi przepisami. Przede wszystkim bez pozwolenia radiowego można korzystać jedynie z częstotliwości PMR (Private Mobile Radio). Częstotliwość ta znajduje się w zasięgu fal UHF 446 MHz. Urządzenia pracujące w tym paśmie mogą mieć maksymalną moc nadawania 5W, co pozwala komunikować się na otwartym terenie na odległość ok. 6 km. Urządzenia do komunikacji radiowej możemy zasadniczo podzielić na przenośne (ręczne) oraz do przewozu (o większych gabarytach).
Sprzęt
A oto kilka ciekawych modeli, które warto przetestować w czasie rozgrywek ASG.
Krótkofalówka ręczna Baofeng UV-5R. Radio chińskiego producenta znalazło uznanie wielu entuzjastów ASG. Pracuje w zakresie fal UHF oraz VHF (dla fal VHF wymagane jest pozwolenie radiowe). Atutami tego urządzenia są nie tylko spora trwałość, ale i dodatkowe funkcje, m.in. możliwość pracy w dwóch różnych częstotliwościach, tzw. dual-band. Dodatkową zaletą jest odbiornik fal radiowych FM. Z urządzeniem otrzymujemy także: zestaw słuchawkowy, ładowarkę, klips do paska oraz krótką smycz. Cena: od 129 zł.
box:offerCarousel
Radio Motorola TLKR T80. Kolejną ciekawą ofertą jest zestaw przygotowany przez dobrze znanego wszystkim krótkofalowcom producenta – Motorolę. Jak gwarantuje firma, w idealnych warunkach zasięg radia wynosi do 10 km. Radiotelefony pracują tylko w częstotliwości niewymagającej odpowiedniego zezwolenia PMR, więc nie musimy się obawiać przypadkowego użycia zabronionej. Krótkofalówki Motoroli mają klasę odporności na wodę IPx7, co dodatkowo chroni je przed uszkodzeniami. W zestawie otrzymamy: dwa radiotelefony, ładowarkę oraz zestaw słuchawkowy. Cena: ok. 300 zł za 2 szt.
box:offerCarousel
Krótkofalówka Intek T30. Sprzęt o nieco mniejszej mocy, bardzo prostej konstrukcji, ale i mniejszych możliwościach, niż mają wyżej wymienione modele. Jedną z jego zalet jest wbudowana latarka oraz funkcja monitorowania częstotliwości. Sprzęt polecany szczególnie osobom nieprzekonanym do inwestowania w środki łączności. Cena: od 125 zł/2 szt.
box:offerCarousel
Akcesoria
Miarą odpowiednio przeprowadzonej akcji jest nie tylko sprawna komunikacja, ale przede wszystkim szybka i cicha walka. Nie ma możliwości o cichym przejściu na tyły rywala bez odpowiednich akcesoriów. Czasem też zostającym na posterunku przyda się mały mikrofonogłośnik do szybkiego wywołania kolegów z drużyny.
Dlatego jednym z akcesoriów, które powinny znaleźć się w naszym ekwipunku, jest mikrofonogłośnik PTT. Nazwa PTT (ang. push to talk, czyli naciśnij i mów). Przed zakupem musimy sprawdzić, jaki rodzaj wejścia ma nasz radiotelefon.
Inną propozycją, która świetnie sprawdzi się w trakcie przeprowadzania cichego ataku, jest Z-Tactical Bowman. Zestaw ten, zakładany na jedno ucho, pozwala na rozmowę z kolegami z drużyny dzięki specjalnemu mikrofonowi przymocowanemu właśnie do słuchawki. Słuchawka do właściwej pracy wymaga zakupu przycisku, który możemy zamontować na kamizelce taktycznej lub bezpośrednio w okolicy chwytu na broni. Możemy się również wyposażyć w słuchawkę z laryngofonem, który przekazuje drgania strun głosowych w formie dźwięku. W takim przypadku mamy zamontowaną specjalną opaskę na szyi. Te rozwiązania pozwolą nam na szybką i sprawną komunikację, a odgłosy z naszego radia nie wzbudzą czujności „wroga".
Zakup odpowiedniej krótkofalówki wiąże się z dokładnym przestudiowaniem jej parametrów. Warto zaznajomić się z aktualnymi przepisami prawa, aby uniknąć konsekwencji. Pamiętajmy, że po ustawieniu odpowiedniej częstotliwości należy zablokować ustawienie, tak aby w trakcie działań przez przypadek go nie przełączyć. | Terenówka ASG – sprzęt do komunikacji |
Kompresja to temat modny wśród sportowców i osób aktywnych, szczególnie ważny dla biegaczy i triatlonistów. To jeden z najświeższych trendów, jaki pojawił się w branży odzieży sportowej. Wcześniej kompresja była stosowana w medycynie oraz fizjoterapii. Dlaczego kompresja?
Kompresja podnosi sprawność i warto z niej korzystać. Dzięki niej mięśnie są lepiej odżywione i dotlenione. Zwiększa się wydajność wysiłku. Dzięki odzieży uciskowej przyspiesza się odprowadzanie kwasu mlekowego oraz usuwanie toksyn z organizmu. Organizm jest w stanie dłużej pracować, nie męcząc się zbyt szybko. Ucisk działa na wiele struktur – mięśnie, więzadła, ścięgna. Dzięki niemu mniejsze jest ryzyko uszkodzenia, głównie kontuzji przeciążeniowych, a co najważniejsze – skraca się czas regeneracji.
Spodnie kompresyjne
Spodnie to istotna część stroju biegacza. Spodnie kompresyjne są wykonane z dobrej jakości materiałów odprowadzających pot. Są bardzo miękkie i przyjemne w dotyku, dobrze stabilizują mięśnie kończyn dolnych. Mogą być długie lub krótkie, należy dobrać je w zależności od upodobań. Istotnym elementem jest też odpowiednia termoregulacja mięśni oraz dobra wentylacja. Wybierając spodnie, warto zwrócić uwagę na jakość. Dobre spodnie mogą posłużyć nawet kilka lat. Kompresja powinna być zastosowana na całych nogawkach.
Koszulka kompresyjna
Ma za zadanie skutecznie odprowadzać pot, zazwyczaj ma bardzo dobrą wentylację. W okolicy klatki piersiowej znajduje się wzmocnienie kompresją, które ułatwia stabilizację prawidłowej postawy w trakcie długotrwałego wysiłku.
Skarpety kompresyjne
Bardzo popularne wśród biegaczy. Nogi w czasie dłuższych biegów są mniej zmęczone. Skarpety stanowią pomoc w procesie regeneracji. Są dobrym wspomaganiem dla długodystansowych biegaczy.
Odzież kompresyjna idealnie dopasowuje się do ciała i jest bardzo wygodna, nie powoduje dyskomfortu i uczucia skrępowania. Warto sięgać po nią w czasie zawodów, a także na kilka dni przed startem. Jest to dobra forma wspomagania – mięśnie dzięki kompresji mogą być mniej zakwaszone po ciężkim treningu. W przypadku spodni czy skarpet nie będziemy tak mocno odczuwali ciężkości w nogach. Nie jest to jednak cudowne rozwiązanie i całkowicie nie unikniemy dolegliwości. Ale gdy ktoś trenuje regularnie, warto spróbować i wspomóc organizm.
Odzieży kompresyjnej nie powinno używać się na co dzień i w czasie każdego treningu. Stosowana przy dłuższych treningach i na zawodach, kiedy organizm potrzebuje wsparcia, sprawdza się najlepiej. W przypadku krótszych dystansów organizm potrafi szybciej się zregenerować bez dodatkowego wspomagania.
Zakup odzieży trzeba dobrze przemyśleć i wybrać najlepszy dla siebie model. Nie jest to mały wydatek, ale na pewno warto zainwestować w coś, co sprawi, że treningi i zawody będą przyjemniejsze. Na początek większość biegaczy decyduje się na koszulka kompresyjna czas regeneracji. | Odzież kompresyjna – kiedy jest niezbędna? |
Często można usłyszeć, że kuchnia angielska jest do bani, że to, co serwują wyspiarze, jest mdłe, niesmaczne i bez polotu. Zaskakuje jednak to, że to spośród nich wywodzą się chyba najbardziej znani aktualnie kucharze świata. A nawet jeśli nie mówimy tu o kucharzach, to z całą pewnością możemy zaryzykować określenie gotujące osobowości. Jamie Oliver, Gordon Ramsay, zaskakująco mało znany u nas, a świetny, Ainsley Harriott czy Nigella Lawson to tylko kilka przykładów tego fenomenu. Chyba nikt tak jak oni nie potrafi przyciągnąć przed telewizory miłośników pysznego jedzenia.
Nigella
Każde z tej czwórki jest nieco inne, każde ma swój styl, ale chyba najbardziej autorską można nazwać kuchnię Nigelli Lawson – kobiety, która bywa określana mianem kuchennej bogini. Choć dość często zdarza mi się oglądać programy kulinarne, to chyba u nikogo innego nie widziałem tak wielkiej frajdy z jedzenia, nawet nie tyle z gotowania, co właśnie z jedzenia. Kiedy Pani Lawson próbuje tego, co ugotowała, to człowiekowi aż ślinka cieknie.
Pora samemu coś upichcić
Bardzo często się zdarza, że ekranowi gotujący chcą rozszerzyć swoją działalność poza szklany ekran, nie inaczej jest z Nigellą. Na półkach znaleźć można już kilka jej książek z przepisami, ja sięgnąłem po ostatnią z wydanych w Polsce, czyli „Po prostu Nigella”, której podtytuł to „Smacznie, łatwo, przyjemnie”. Przyznać szczerze trzeba, że już przy oglądaniu publikacji zaczyna cieknąć ślinka, feeria kolorów, którą znajdziemy na prezentowanych zdjęciach, zmusza nasze ślinianki do natychmiastowej pracy, a im dalej, tym chęć, aby samemu coś ugotować, jest większa. I mnie się coś udało przygotować, nie żałowałem ani odrobinę poświęconego na to czasu, było pysznie.
Co w książce
Autorka podzieliła swoje najnowsze dzieło na części, każda z nich zaczyna się krótkim wstępem, w którym Nigella dzieli się z czytelnikami swoją filozofią związaną z rodzajem potraw prezentowanych w danym dziale. Zaczynamy od „Szybko i przyjemnie”, potem przechodzimy do „W misce” i kolejnych propozycji. Jedną rzeczą, która z pewnością łączy wszystkie przepisy Nigelli, jest pewna nieoczywistość. W pewnym momencie pisze ona o tym wprost, że nawet najbardziej klasyczne dania można spróbować zrobić po swojemu, że właśnie dlatego są one klasykami, bo inspirują możliwościami interpretacji. Autorka nie boi się pójść swoją drogą w kuchni, a wszystkie jej propozycje, których mogłem spróbować, okazały się jeśli nie wyśmienite, to przynajmniej interesujące.
Miłe zaskoczenie
Przywykliśmy do tego, że często tego typu propozycje kulinarnych celebrytów są mocno oderwane od rzeczywistości. Że proponują oni dania zupełnie nierealne do wykonania w zwykłej kuchni. U Nigelli nie dość, że sporo rzeczy nie sprawi problemów z ugotowaniem, to jeszcze prawie każdy przepis kończy się praktyczną informacją, co zrobić z niezjedzoną częścią, czy można ją zamrozić, przechować w lodówce, a także jakie elementy dania można zrobić wcześniej, tak aby potrawa mogła wylądować na stole możliwie szybko. Dla mnie to ogromny i sensowny bonus. Może tylko niektóre składniki będą trudno dostępne w Polsce, ale zawsze można spróbować je czymś zastąpić. Kiedy zaczniecie gotować z Nigellą, będzie z pewnością ciekawie, a różowa wstążeczka do zakładania, która znajdziemy w książce, jest doprawdy urocza. Gotuj z Nigellą!
Źródło okładki: www.filo.com.pl | „Po prostu Nigella. Smacznie, łatwo, przyjemnie” Nigella Lawson – recenzja |
Choć od premiery „Krainy lodu” minęły już 3 lata, to jej popularność nie słabnie! Film okazał się hitem kasowym, a fenomenalne piosenki, jak „Mam tę moc” i „Ulepimy dziś bałwana?”, potrafi zanucić prawie każdy! Jeśli twoje dziecko również dało się ponieść mroźnemu szałowi, kolejny raz z uwielbieniem ogląda lodowy zamek, a historia rozdzielonych sióstr porusza je do łez, koniecznie pokaż mu wymienione niżej książki! To niezawodny sposób na miłe chwile podczas poznawania dalszych losów i nowych przygód ulubionych bohaterów. W niektórych przypadkach to również kreatywna zabawa z zawartymi w wydawnictwach zestawami akcesoriów!
„Anna i Elsa. Gorące powitanie” David Erica
„Anna i Elsa” to seria opowieści inspirowanych światem znanym z „Krainy lodu”. W książkach znaleźć można nowe historie i przygody filmowych sióstr. W „Gorącym powitaniu” Olaf zaskakuje wszystkich nowiną o istnieniu zamorskiej krainy, w której rządy sprawuje Królowa Lata. Jej dar panowania nad ogniem i żarem jest jednak poza kontrolą. Siostry ruszają więc na pomoc. Czeka na nie wiele przygód i niespodzianek!
„Anna i Elsa. Niech żyje królowa” David Erica
Bramy zamku w końcu pozostały otwarte, a siostry mogą swobodnie poruszać się po Arendelle. Królowai księżniczka postanawiają poznać poddanych i wykorzystać magiczną moc dla ich dobra. Czy sprawowanie rządów to taka prosta sprawa, jak mogłoby się wydawać? Więcej przygód warto poznać również z tomów: „Niezwykły wynalazek” oraz „Magia i wspomnienia” z tej samej serii wydawniczej co ta i poprzednia pozycja.
„Siostra taka jak ja” Barbara Jean Hicks
Siostrzana miłość to uczucie wyjątkowe, które nie ma sobie równych! Wierszowana opowieść „Siostra taka jak ja” pokazuje zarówno cudowne, jak i trudne chwile w relacji na przykładzie Anny i Elsy z „Krainy lodu”. Dziewczynki różnią się od siebie, ale zawsze starannie pielęgnują uczucie, które je łączy. Piękny język sprawia, że całość przyjemnie się czyta.
„Mroźna maskarada” opracowanie zbiorowe
Pełna przygód podróż Anny na pomoc Elsie, w której można osobiście brać udział! Stanie się tak za sprawą wcielenia się w jednego z bohaterów. Na końcu książki „Mroźna maskarada” znajdują się maski sióstr oraz Kristoffa i Olafa. Kim staniesz się ty, a kim twoje dziecko? W trakcie czytania możecie się dowolnie zamieniać!
„Mroźne szablony” opracowanie zbiorowe
Książeczka „Mroźne szablony”to jeszcze więcej sposobów na upust osobistej kreatywności i rozwijanie talentów plastycznych. W środku znajdują się ciekawostki ze świata filmowej krainy, a także szablony do wykonania rysunków, malowideł i innych dzieł, których głównymi bohaterami będą ulubione postacie.
„Teczka stylistki” opracowanie zbiorowe
„Teczka stylistki” to prawdziwa gratka dla wszystkich dzieci, które mają smykałkę do mody i projektowania ubiorów. W zestawie znajduje się aż 600 naklejek, dzięki którym można tworzyć stroje dla Anny, Elsy i ich bajkowych przyjaciół. To kreatywna i zajmująca zabawa na wiele godzin!
„Sekretnik Elsy”, „Sekretnik Anny” opracowanie zbiorowe
Wzorowane na konwencji „Krainy lodu” sekretnikito swego rodzaju pamiętniki, które inspirują i motywują twoje dziecko każdego dnia. W środku znaleźć można kalendarz, scenariusze zabaw, naklejki, bileciki do prezentów, pocztówki, kolorowanki i miejsca na osobiste zapiski. To dzienniczek, z którym ciężko jest się rozstać!
Filmowa „Kraina lodu” to prawdziwa kopalnia inspiracji i podstawa do tworzenia nowych, bajkowych historii. Jeśli twoje dziecko wyjątkowo polubiło Elsę i Annę oraz ich przygody, warto pokazać mu nowe tytuły, które mogą je zainteresować! | Twoje dziecko uwielbia „Krainę lodu”? 7 tytułów, w których się zakocha |
Samochodowe żarówki to temat często lekceważony do momentu, w którym przestają działać. Wtedy zaczyna się gorączkowe poszukiwanie odpowiednich do naszego auta i rodzą się dylematy, co wybrać i dlaczego. Zacznijmy od tego, że zapasowe żarówki zawsze warto wozić w samochodzie, łącznie z całym sprzętem niezbędnym do ich wymiany. A paradoksalnie bywa to trudna sprawa. W niektórych autach wystarczy wykręcić klosz, w niektórych trzeba zdjąć zderzak, atrapę chłodnicy lub wyjąć akumulator. Również systemy mocowań są bardzo zróżnicowane, wymagają różnych kluczy, śrubokrętów, kombinerek czy szczypiec. Naprawdę warto poświęcić pół godziny i sprawdzić, jak to działa w naszym aucie. To inwestycja, która się zwróci, gdy późną nocą w strugach deszczu będziemy wymieniać żarówkę na autostradowym parkingu. Cały sprzęt warto zgromadzić w jednym miejscu w samochodzie, by go gorączkowo nie szukać w potrzebie.
Przyjrzyjmy się teraz samym żarówkom. Nie mają niestety wskaźnika zużycia, również realny czas ich pracy jest bardzo zróżnicowany i zależy od wielu czynników, w tym sprawności układu elektrycznego w samochodzie i oczywiście przebiegu. Jedne działają parę miesięcy, inne wytrzymają rok.
Jakie żarówki kupić?
Oczywiście pasujące. A może to nie być oczywiste, bo modeli jest sporo. W reflektorach głównych stosowane są typy: H1, H2, H4, H7, H9, H11, H15, HB3 i HB4, w halogenach – H3, H4, H11, H15. W pozostałych światłach (boczne, kierunkowskazy, stop) montuje się najczęściej P21W, PY21W, W5W i R5W. Kompletnie nie warto tego zapamiętywać, lepiej zapisać sobie w telefonie albo zrobić krótką notatkę i trzymać ją w samochodzie. Łatwiej tak, niż biec do sklepu z wymontowaną żarówką.
Najlepiej oczywiście mieć ze sobą odpowiedni zapas. Żarówki zajmują niedużo miejsca. Muszą mieć minimalne napięcie 12 V i spełniać normy ECE (Europejskiej Komisji Gospodarczej). Zdecydowanie warto kupować światła renomowanych producentów, niekoniecznie najtańsze. Unikajmy wszelkich wynalazków udających ksenony – to nie działa. W tzw. ksenonach świeci lampa wyładowcza, a więc łuk elektryczny między elektrodami, wymagają one reflektorów soczewkowych, odpowiedniego układu poziomowania i spryskiwaczy reflektorów. Żarówki udające ksenony często nie mają filtra UV, niszczą więc reflektor, de facto świecą gorzej, a ich żywotność pozostawia wiele do życzenia.
Nieco inaczej ma się sprawa z żarówkami o niebieskiej poświacie renomowanych producentów. PhilipsX-treme Vision czy Bosch Xenon Silver mają delikatne niebieskie zabarwienie, jednak emitują również więcej światła, co kompensuje to zabarwienie. Podobne rozwiązania oferują też inni producenci – Osram wypuścił na rynek modele Night Breaker i Cool Blue, Tungsram produkuje Megalight, a Hella Blue Light.
Jasne światło na ogół nie idzie w parze z trwałością, ci sami producenci przygotowali więc linie produktów o dłuższej żywotności. Reasumując: jeśli zależy nam na jasnym świetle i zwiększonej widoczności, możemy sięgnąć po „niebieskie” żarówki, ważne, by pochodziły od sprawdzonych producentów. To gwarantuje jakość. Jeśli zaś jeździmy dużo i często, warto chyba wybrać dłuższą żywotność.
Wielu specjalistów radzi jednak pozostać przy najbardziej standardowych żarówkach. To sprawdzone konstrukcje, łączące trwałość z dobrą jasnością, a przede wszystkim z niską ceną. Są też łatwo dostępne.
Jakiekolwiek kupimy, warto to zrobić, zanim obecne się przepalą. Świetnym rozwiązaniem jest zakup całego zestawu żarówek. Oczywiście w takiej konfiguracji, jaka jest w naszym aucie. Zyskujemy pewność, że mamy pod ręką to, co potrzebne w sytuacji awaryjnej, ponadto żarówki są solidnie opakowane.
Powinniśmy pamiętać jeszcze o jednej kwestii: podczas wymiany żarówki nie należy dotykać jej gołą ręką. Pozostałe na szkle tłuszcz i pot mogą powodować jej szybsze zużycie. Używajmy do tego rękawiczek albo choćby szmatki – byle czystej. | Zanim wyruszysz na wakacje, sprawdź żarówki |
Od 7 sierpnia nie będziemy pobierać opłat za wystawienie i zdjęcia dodatkowe w kategorii Sport i Turystyka. Od 7 sierpnia nie będziemy pobierać opłat za wystawienie i zdjęcia dodatkowe w kategorii Sport i Turystyka. Wprowadzimy również nowe stawki prowizji od sprzedaży w tej kategorii (szczegóły w tabeli). Nowy cennik dotyczy ofert wystawionych na kontach firmowych i zwykłych.
Powyższe zmiany wprowadzimy w Załączniku nr 4 do Regulaminu Allegro i Regulaminu Sklepów Allegro. Nowe brzmienie tych dokumentów przedstawiamy w osobnym dokumencie. Dodane fragmenty zaznaczyliśmy na zielono, a usunięte - na czerwono. | 7 sierpnia: zmiana Regulaminu Allegro i Regulaminu Sklepów Allegro |
Ciepła, stylowa i praktyczna – puchowa kamizelka to element garderoby, który przyda się szczególnie jesienią. Bez trudu zastąpi lekką kurtkę i doda codziennym stylizacjom klimatu. Jesień bywa zdradliwa – z jednej strony kusi ciepłe, jesienne słońce, z drugiej w przygnębienie wprowadza deszcz i ciągnąca się kilometrami mgła. Wahania temperatur są duże – dni potrafią być naprawdę ciepłe, podczas gdy poranki i wieczory zniechęcają do wychodzenia z domu. Jak ubrać dziecko jesienią? Koniecznie na cebulkę! Nie musisz jeszcze chować letnich T-shirtów, bo w ciepłe popołudnia będą, jak znalazł. Pora już jednak zaopatrzyć się w cieplejsze bluzy i swetry oraz pomyśleć o praktycznym odzieniu wierzchnim.
Wybór kurtki nie będzie prosty – stylowa przedłużana parka, lekka wiatrówka, a może techniczny softshell? W cieplejsze dni dobrą opcją będzie po prostu polar lub kardigan z prawdziwej wełny. Puchowa kamizelka to gadżet, który w przypadku maluchów sprawdzi się doskonale – można, w zależności od pogody, nosić ją w komplecie z T-shirtem, bluzą z długim rękawem, swetrem lub nawet polarem. Jej niezobowiązujący ton pasuje do wielu stylizacji.
Kamizelka na co dzień
Do czego nosić kamizelkę puchową? Do wszystkiego, co jest w szafie! Na pierwszy rzut weźmy codzienne stylizacje do szkoły czy przedszkola. Materiałowe spodnie chinosy w ciekawym kolorze? Proszę bardzo! Ten krój jest bardzo popularny – granatowe, bordowe, brązowe sprawdzą się zarówno w casualowych stylizacjach, jak i w zestawieniu z elegancką koszulą i krawatem.
W ciepłe, wrześniowe dni warto jeszcze sięgnąć po koszulkę z krótkim rękawem – na przykład elegancką koszulkę polo albo po prostu luźny T-shirt z napisami. Gdy aura za oknem nie sprzyja – lepszym rozwiązaniem będzie bawełniany T-shirt z długim rękawem.
Na podorędziu warto mimo wszystko mieć coś ciepłego – szary kardigan o grubym splocie to absolutny must have tej jesieni! Pasuje niemal do wszystkiego: dżinsów, bojówek, ogrodniczek, chinosów. Przed zakupem koniecznie zwróć uwagę na metkę – jeśli zależy ci na wysokiej jakości i komforcie cieplnym – lepiej zainwestować w sweterek z bawełny lub wełny, ten z dużą domieszką poliestru czy akrylu będzie wzmagał pocenie.
Ocieplany bezrękawnik to świetna opcja dla ruchliwych maluchów – pozbawiony rękawów nie krępuje ruchów w trakcie aktywnej zabawy, a wypełniony odpowiednim wsadem skutecznie izoluje od chłodu.
Jakie buty wybrać na jesień dla dziecka? W waszej szafie koniecznie powinna znaleźć się para ocieplanych kaloszy – doskonale sprawdzą się w czasie szkolnych wycieczek i podczas zabawy w deszczu. Oprócz tego skórzane półbuty – sznurowane lub na rzepy – praktyczne, wygodne i eleganckie, będą pasowały do każdej stylizacji.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Kamizelka w stylu country
Twój syn interesuje się modą? Koniecznie zaopatrz go w hit tego sezonu – elegancką koszulę w kratę! W tym roku zarówno w modzie, jak i w trendach wnętrzarskich widać gorący powrót do wyjątkowego stylu country. Wiejska krata, sprane dżinsy, wysokie trapery – to zestaw, obok którego nie można przejść obojętnie.
Do kraciastej koszuli dobierz parę wygodnych dżinsów, ale uważaj – klasyczne, sztywne dżinsy o grubym splocie są naprawdę trwałe i świetnie się prezentują, jednak dla aktywnego chłopaka nie będą najwygodniejszą opcją. Na co dzień lepiej wybieraj dżinsowe joggery z miękkiego dżinsu, które nie krępują ruchów i dobrze się układają w trakcie chodzenia.
Na chłodniejsze dni możesz dołożyć do tego zestawu gruby sweter ze splotem w warkocze lub po prostu puchowy bezrękawnik. Model ze stójką to opcja idealna – ciepły kołnierz z powodzeniem zastąpi komin czy szalik i ochroni gardło malucha przed wychłodzeniem.
Na wycieczki terenowe doskonałym wyborem będą wysokie trapery – gruba podeszwa świetnie poradzi sobie z nierównościami terenu. Las, polna ścieżka, kałuże, wertepy – te buty sprawdzą się w każdych warunkach.
Wodoodporny zegarek? Każdy chłopak powinien go mieć. Stylowa tarcza z elektronicznym wyświetlaczem, nowoczesny design i gumowa bransoletka to sposób na dodanie outfitowi szyku.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Kamizelka na sportowo
Pikowana kamizelka to obowiązkowy element garderoby każdego sportowca. Ta z dresowym kapturem idealnie sprawdzi się w chłodne i wietrzne dni – kaptur to przecież nie tylko designerski element ubioru, ale praktyczny sposób na to, by osłonić głowę i szyję od wiatru.
W chłodne dni warto mieć oczywiście przy sobie lekki komin i czapkę – te wykonane z miękkiej dresówki nie zabiorą wiele miejsca i z powodzeniem zmieszczą się do kieszeni plecaka. A jeśli o plecaku mowa – jaki warto wybrać? Najlepiej celować w uniwersalne, miejskie modele – ważne, by główna komora była dość duża, by pomieścić podręczniki i zeszyty. Dodatkowe kieszonki przydadzą się do przechowywania akcesoriów – butów na przebranie, szalika, rękawiczek, portfela.
Wygodne spodnie dresowe to obowiązkowy element każdego treningu – nie krępują ruchów, są ciepłe i trwałe. Do tego koniecznie T-shirt z grubej bawełny lub koszulka techniczna. Na wierzch rozpinana bluza, a w chłodniejsze dni dodatkowo bezrękawnik – cienki, ale ciepły sprawdzi się w trakcie i po treningu.
Sportowe buty? Tu nie warto iść na żadne ustępstwa. Zwykłe tenisówki może i są wygodne w trakcie codziennego użytkowania, ale gdy w grę wchodzi gimnastyka i bieganie, lepiej zaufać profesjonalistom i zainwestować w parę odpowiednio wyprofilowanych butów sportowych.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Puchowa kamizelka to opcja idealna na jesień. Lekka, wygodna i stylowa – nie dość, że z łatwością dopasuje się do każdej stylizacji, to jeszcze zapewni najwyższy komfort termiczny w chłodne dni. Jeśli szukasz alternatywy dla jesiennej kurtki, chcesz, by twoje dziecko nawet podczas aktywnej zabawy było odpowiednio zabezpieczone przed wpływem niskich temperatur, to pikowany bezrękawnik wydaje się opcją szytą na miarę. Postaw na model ze stójką lub kapturem. Zwróć uwagę na wykończenie kamizelki – ta z przedłużanym tyłem dodatkowo ochroni plecy malucha przed chłodem. | Puchowa kamizelka – nie tylko na sportowo! Sprawdzone stylizacje dla chłopca |
Dzieci w różnym wieku uwielbiają klocki. Dotyczy to także Lego, które od lat są jednymi z najchętniej wybieranych zestawów. Wśród świątecznych pomysłów na prezent nie może ich zabraknąć, zwłaszcza że nowości dla dziewczynek są absolutnie fantastyczne. 1. Lego Duplo – Moja pierwsza karuzela – cena katalogowa: 99,99 zł
box:offerCarousel
Ten niewielkich rozmiarów zestaw ucieszy najmłodsze maluchy. Znajdziemy w nim trzy figurki dzieci, które po umieszczeniu w krzesełkach na karuzeli będą obracały się dzięki kołom zębatym. Dziecko samodzielnie kręci karuzelą przez obracanie jej słupka. Zestaw liczy 24 duże elementy. Jest bezpieczny dla dzieci już od 18. miesiąca życia.
2. Lego Duplo – Pizzeria – cena katalogowa: 129,99 zł
box:offerCarousel
Maluchy uwielbiają naśladować dorosłych i odgrywać różne role. Dziewczynki interesuje głównie zabawa w dom lub sklep. Tym razem mogą wymyślać zabawne scenki w pizzerii. Z klocków zbudujemy małą restaurację z piecem i umieszczoną w nim pizzą. Przed budynkiem stoi stół z krzesełkami, przy którym goście jedzą posiłek. Sprzedawca ma także skuter, którym dowozi pizzę mieszkańcom miasteczka. Zestaw daje dużo radości podczas zamawiania pizzy przez telefon i jej dostarczania oraz uczy, jak kupować lub zamawiać wybrane produkty.
3. Lego Duplo – Duże wesołe miasteczko – cena katalogowa: 329,99 zł
box:offerCarousel
Jest hitem ostatniego półrocza wśród Lego Duplo. Uwielbiają go dziewczynki za wspaniałe kucykowe karuzele, budkę z lodami i diabelski młyn. W komplecie znajdziemy m.in. sklepik, pociąg oraz minifigurki dzieci i rodziców. Zestaw posiada dodatkowe klocki, które oznaczają np. toaletę czy umywalkę.
4. Lego Duplo – Lecznica dla zwierząt doktor Dosi – cena katalogowa: 119,99 zł
box:offerCarousel
Dosia podbiła serca dzieci swoim zaangażowaniem w pomoc zabawkom. Tym razem jej pacjentami są zwierzątka: pieski i kotki. Znajdziemy je wśród klocków, z których zbudujemy mini klinikę. Znajdować się w niej będzie stół do badań, budka dla zwierzątek oraz komoda z akcesoriami dla małej pani weterynarz.
5. Lego Duplo – Jej Wysokość Zosia – magiczna kareta – cena katalogowa: 139,99 zł
box:offerCarousel
Każda wielbicielka Zosi spędzi z tym zestawem długie chwile fantastycznej zabawy. Zosia podróżuje karetą, którą ciągnie biały skrzydlaty koń. Mogą wznosić się pod samo niebo w poszukiwaniu tajemniczej księgi. Oprócz karety klocki pozwalają na zbudowanie magicznego drzewa ze skrytką, w której schowana będzie książka.
6. Lego I Disney – Czarodziejski wieczór Kopciuszka – cena katalogowa: 179,99 zł
box:offerCarousel
Dla starszych dziewczynek (powyżej 6. roku życia) polecane są zestawy z seri I Disney, z ulubionymi księżniczkami znanych z filmów animowanych Disneya. Znajdziemy wśród nich Bellę, Roszpunkę oraz Kopciuszka. Zestaw Czarodziejski wieczór przedstawia magiczne chwile Kopciuszka w trakcie balu. Nie brakuje oczywiście ważnego elementu – pantofelka. Dziewczynki mogą odgrywać wspaniałe scenki z Księciem oraz Kopciuszkiem i wymyślać kontynuację ich wspaniałej miłości.
7. Lego I Disney – Magiczny lodowy pałac Elsy – cena katalogowa: 319,99 zł
box:offerCarousel
Moda na bajkę Kraina lodu wciąż trwa i trudno znaleźć dziewczynkę, która jeszcze jej nie widziała. Dla tych, dla których sam film to za mało, powstał wyjątkowy zestaw Lego, który nawiązuje do przygód Elsy i jej towarzyszy. Wielki lodowy pałac prezentuje się wspaniale, posiada mnóstwo ruchomych elementów oraz takich akcesoriów, jak imbryk, ciasto, stoliki, a nawet plac zabaw z huśtawką i saniami. Klocki są przeznaczone dla dzieci powyżej 6. roku życia.
8. Lego Friends – Lodowisko w zimowym kurorcie – cena katalogowa: 129,99 zł
box:offerCarousel
Wśród świątecznych hitów Lego nie może zabraknąć typowo zimowego zestawu z lodowiskiem. Stephanie i Nate spędzają czas, jeżdżąc na łyżwach. Towarzyszy im uroczy króliczek Moka. W komplecie znajdziemy łyżwy, kijki i krążek do hokeja oraz kubki z napojami, precelki i rogaliki. Lodowisko posiada ruchome elementy, np. otwierane drzwiczki i obrotową scenę do występów.
9. Lego Friends – Wyciąg narciarski w zimowym kurorcie – cena katalogowa: 249,99 zł
box:offerCarousel
Zimowa aura sprzyja pomysłom na spędzenie ferii zimowych. Jednym z nich jest wyjazd w góry. Dzięki zestawowi od Lego Friends już dziś dzieci mogą przeżyć zimową przygodę w zimowym kurorcie. Wyciąg narciarski, wypożyczalnia nart oraz górka do zjazdu na desce to tylko niektóre atrakcje, jakie zbudujemy. W pudełku są też dwie laleczki: Mia i Olivia, które zachęcają do wspólnej zabawy.
10. Lego DC Super Hero Girls – Szkoła Superbohaterek – cena katalogowa: 359,99 zł
box:offerCarousel
Dla dziewczynek, które uwielbiają emocjonujące przygody, Szkoła Superbohaterek będzie dobrym wyborem na świąteczny prezent. W zestawie znajdziemy trzy minilaleczki oraz dwóch Kryptomitów. Szkoła posiada klasy, kafejkę i pełne wyposażenie. Potrafi poza tym przeobrazić się w tryb bojowy, m.in. z miotaczem dysków na dachu. Dzięki wielu ruchomym funkcjom fascynuje dzieci przez długi czas. Klocki są polecane dla dzieci powyżej 8 lat. | 10 świątecznych hitów od Lego dla dziewczynek |
Uszczelniacze i kleje silikonowe sprzedaje się głównie w postaci wygodnych tub, nazywanych również kartuszami. Aby z nich korzystać, niezbędne są jednak odpowiednie narzędzia – wyciskacz mechaniczny, akumulatorowy lub pistolet pneumatyczny. Podpowiadamy, czym się od siebie różnią i na co zwrócić uwagę przed zakupem. Wyciskacze ręczne
Ręczne wyciskacze do silikonu (m.in. ramowe i rynienkowe) są najpopularniejsze, głównie ze względu na niską cenę i prosty mechanizm. Tubę z masą uszczelniającą wkłada się w wyznaczone miejsce, a następnie ściska rączkę, która uruchamia tłok wypychający silikon przez plastikowy czubek. Wyciskaczeprodukuje się z metalu malowanego na różne kolory, rzadziej z tworzywa sztucznego. Niestety tego typu modele są stosunkowo niskiej jakości i mają tendencję do rdzewienia – zwłaszcza w przypadku pracy w zimnych czy wilgotnych pomieszczeniach, dlatego są bardzo zawodne. Co więcej, korzystanie z nich wymaga dużej siły, co przekłada się na małą dokładność aplikacji masy. Jest to jednak idealne narzędzie dla amatorów i doskonale nadaje się do okazjonalnych prac domowych.
Wyciskacz Convoy Just Tajima. Model rynienkowy o mocnej, ale lekkiej konstrukcji metalowej z elementami ze wzmacnianego tworzywa sztucznego. Przeznaczony do kartuszy różnego typu o pojemności 310 lub 400 mililitrów. Podwójny mechanizm zapadkowy ułatwia pracę, a system kontroli nacisku tłoka zapobiega wyciekom. Istnieje możliwość obrotu ramy wraz z zawartością o 360°. Cena: 59 zł.
Wyciskacze akumulatorowe
Ciekawym rozwiązaniem sąwyciskacze akumulatorowe, których największą zaletą jest to, że do ich obsługi potrzeba znacznie mniej siły, niż do ich ręcznych odpowiedników. Wyposażone są w specjalną blokadę, która zapobiega wyciekom z kartusza po odłożeniu wyciskacza oraz elektroniczną regulację prędkości posuwu, co umożliwia uzyskanie wąskiej lub szerokiej smugi masy. Dodatkowo często mają także diodę LED oświetlająca miejsce pracy, wskaźnik poziomu naładowania akumulatora oraz podstawę umożliwiającą przechowywanie narzędzia w pionie. Jedynym minusem wyciskaczy akumulatorowych jest konieczność ich doładowywania oraz odczuwalny ciężar.
Wyciskacz Wolcraft EG 300. Kompaktowy model akumulatorowy obsługujący kartusze o pojemności 310 mililitrów. Pozwala zaoszczędzić ok. 20% masy w porównaniu z wyciskaczami ręcznymi. Bezstopniowa regulacja prędkości posuwu gwarantuje równomierne i estetyczne podawanie masy. Ma automatyczną blokadę zapobiegającą wyciekom, podświetlenie LED i innowacyjny mechanizm wymiany kartuszy. Konstrukcja z tworzywa sztucznego wzmocnionego włóknem szklanym. Cena: od 269 zł.
Pistolety pneumatyczne
Pneumatyczne wyciskaczeprzeznaczone są przede wszystkim do aplikowania mas o dużej gęstości. Do działania potrzebują sprężonego powietrza, które przesuwa tłok, a tym samym wyciska masę z kartusza, tuby lub saszetki. Profesjonalny mechanizm gwarantuje maksymalne wykorzystanie materiału uszczelniającego. Pistolety pneumatyczne są idealnie wyważone, dzięki czemu można je bez problemu obsługiwać jedną ręką. Mają również mnóstwo udogodnień, w tym system bezpieczeństwa blokujący tłok, reduktor ciśnienia oraz płynną regulację ilości wytłaczanej masy. Praca z tym modelem urządzenia jest znacznie wygodniejsza, szybsza i czystsza.
Pistolet pneumatyczny PJQ3. Równomierne wytłacza silikon, gwarantując dokładność i czystą pracę. Jest wyposażony w zawór blokujący, który zapobiega przypadkowym wyciekom. Kompatybilny z większością kartuszy dostępnych na rynku. Jest niezwykle lekki, waży tylko 400 g. Cena: 78 zł.
Wyciskacze i pistolety do silikonu, a także innych uszczelniaczy oraz kleju to funkcjonalne narzędzia, które prędzej czy później przydadzą się w każdym domu. Korzystają z nich zarówno amatorzy weekendowego majsterkowania, jak i profesjonaliści prowadzący własne warsztaty. Warto rozważyć ten zakup, chociażby po to, by zaoszczędzić podczas remontu. | Silikon dla mężczyzn. Pistolety i wyciskacze do silikonu |
Jeżeli Twoje konto na Allegro zostało zawieszone, aby założyć nowe – musisz dostać zgodę serwisu. Jeżeli Twoje konto na Allegro zostało zawieszone, aby założyć nowe – musisz otrzymać naszą zgodę.
W tym celu napisz do nas i wyjaśnij blokadę poprzedniego konta.
Jeśli nie wyjaśnisz blokady poprzedniego konta, a mimo to uda Ci się zarejestrować i aktywować nowe konto, nie oznacza to, że wyraziliśmy zgodę na jego rejestrację. Będzie ono założone niezgodnie z Regulaminem, przez co w każdej chwili możemy je zawiesić bez możliwości przywrócenia mu aktywności.
W przypadku blokady jednego z kont z powodu rażących naruszeń zasad, sankcje mogą dotyczyć także pozostałych Twoich kont, nawet jeśli konta te zostały zarejestrowane jeszcze przed blokadą.
Po zawieszeniu konta niedozwolone jest również korzystanie z konta innej osoby oraz rejestrowanie kont na dane innych osób. Konsekwencją naruszenia tej zasady może być zawieszenie wszystkich kont używanych przez osobę, której konto jest zawieszone.
Jeśli z naszych danych systemowych wynika, że kilka osób regularnie i niezależnie od siebie korzystających z Allegro jest ze sobą powiązanych (poprzez nazwisko, adres domowy bądź adres IP komputera), a zdarzy się, że jedna z nich złamie nasze zasady i jej konto zostanie zawieszone, nie blokujemy automatycznie kont pozostałych osób.
Jeśli jednak istnieją przesłanki, że właściciel zawieszonego konta korzysta z innych kont, są one blokowane. Ryzyko blokady dotyczy w szczególności takich powiązanych kont, które pojawiły się lub wznowiły działalność dopiero po blokadzie jednego z nich.
Jeśli masz wątpliwości, czy możesz użyć dodatkowego konta, napisz do nas. | Mam zablokowane konto. Czy mogę założyć nowe bez zgody serwisu? |
Dom z ogrodem w ładnej okolicy to jedno z częstszych marzeń Polaków. Wspólne posiłki na tarasie, śmiech dzieci bawiących się w ogrodzie, pielęgnowanie roślin czy odpoczynek w ulubionym leżaku z książką — nasza wyobraźnia i katalogi deweloperów pełne są takich pięknych obrazków. Jednak rzeczywistość właściciela domu to nie tylko skąpana w słońcu idylla. W pakiecie z przyjemnościami nabywa on bowiem cały zestaw nowych obowiązków. Jednym z nich jest utrzymanie w czystości podjazdu, tarasu i ogrodu. Sprzątanie posesji — plan działania
Aby cieszyć się zadbanym obejściem i ogrodem, wystarczy przyjąć plan prac porządkowych i wyposażyć się w odpowiedni sprzęt. Oprócz kosiarki do trawy, dmuchawy do liści i myjki ciśnieniowej, warto mieć na stanie zamiatarkę. Gotowe do działania maszyny czekające na swoich miejscach w garażu pomogą zmienić przykry obowiązek w zabawę. Zaplanowanie koniecznych prac na cały rok i wpisanie ich do kalendarza włączy prace porządkowe w nasz rytm życia i zrobi z nich nawyk, a może nawet oczekiwany rytuał.
Zamiatarka ręczna — czym jest i kiedy warto ją kupić?
Zamiatarka to urządzenie do utrzymywania w czystości płaskich, utwardzonych powierzchni, takich jak drogi, podjazdy, tarasy i podłogi. Można ją stosować do nawierzchni z bruku, ceramiki, cegieł, cementu, kostki czy asfaltu. Na większych terenach, na przykład na ulicach miast, służby porządkowe korzystają z zamiatarek z napędem. Do użytku przydomowego wystarczy zamiatarka ręczna. Dzięki niej oczyścisz z brudu i śmieci alejki wokół domu, podjazd, taras, a nawet podłogę w garażu czy pomieszczeniu gospodarczym.
Z czego składa się zamiatarka ręczna?
Zamiatarka skutecznie zbierze liście, papierki, żwir, piasek itp., nie wzniecając przy tym kurzu. Składa się ona z regulowanego uchwytu prowadzącego, zbiornika na śmieci, szczotek czyszczących i uchwytu do przenoszenia. W zależności od modelu i producenta, waży od 6 do 25 kg. Te cięższe, z wbudowanym akumulatorem do napędu szczotek, należą do droższych modeli.
Jak zamiatarka sprząta powierzchnię?
To bardzo proste — szczotki obracając się, podnoszą śmieci i przesuwają je w kierunku zbiornika. Trochę bardziej zaawansowane modele wyposażone są w system Turbo, który ułatwia precyzyjne zamiatanie. Zamiatarki z systemem Turbo dają lepszy efekt zamiatania dzięki zastosowaniu obok dwóch szczotek przednich dodatkowego walca szczotkującego. W pierwszym etapie szczotki przednie wymiatają śmieci z przodu maszyny i przenoszą je do wałka szczotkującego. Wałek przesuwa je do zbiornika, a jednocześnie czyści powierzchnię pod zamiatarką. Rezultat to lepsza wydajność i jakość sprzątania.
Przechowywanie zamiatarki
Zamiatarka nie zajmuje wiele miejsca, a przechowywanie jej jest wygodne. Można ją oprzeć o ścianę w garażu. Zbiornik na śmieci można przy opróżnianiu odstawiać pionowo – wtedy jego zawartość się nie rozsypie. Regulowany uchwyt w razie potrzeby można całkowicie złożyć.
Jaką zamiatarkę wybrać?
Zamiatarki ręczne dostępne na rynku można podzielić na dwa typy. Te z systemem Turbo są większe, cięższe i droższe, ale sprzątają szybciej i dokładniej. Ich waga to ok. 25 kg, a cena waha się między 1700 a 3700 zł. Zamiatarki prostsze, bez wspomnianego systemu, kosztują od 300 do 700 zł. Są też lżejsze, bo ważą maksymalnie 15 kg. Wybór zależy więc głównie od sumy, jaką jesteśmy gotowi zapłacić za pomoc w sprzątaniu.
Podsumowanie
Za zamianę miotły i zmiotki na zamiatarkę podziękują nam przede wszystkim nasze plecy. Wysiłek zamiatania szczotką czy miotłą większych powierzchni może bowiem doprowadzić do urazów i bólu kręgosłupa oraz mięśni. Cierpi na tym nie tylko nasze zdrowie, ale również czystość, ponieważ prace porządkowe wykonujemy niechętnie, a przez to rzadziej i niedokładnie. Zamiatarka ręczna jest więc idealną propozycją dla właścicieli domów, którzy dbają o swoje zdrowie oraz pragną żyć w czystym i uporządkowanym otoczeniu. | Ułatw sobie sprzątanie – zamiatarki ręczne |
Z nostalgią wspominacie lata 90.? Chcielibyście choć na chwilę przenieść się w tamten czas? W fikcyjnym świecie książek wszystko jest możliwe! Prezentujemy książkowe bestsellery lat 90., które każdy z nas powinien przeczytać. Powieści fantastyczne, kryminalne, literatura dziecięca, romanse – w naszym zestawieniu każdy znajdzie pozycję dla siebie! Literatura dziecięca i młodzieżowa
Harry’ego Pottera, bohatera serii powieści autorstwa J.K. Rowling, nikomu nie trzeba przedstawiać. Opublikowane między 1997 a 1999 rokiem trzy pierwsze części sagi („Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, „Harry Potter i więzień Azkabanu”) znajdują się na szczycie list najlepiej sprzedających się książek lat 90. Przygody małego czarodzieja podbiły serca dzieci i dorosłych, czego rezultatem są ekranizacje filmowe. Prawdziwych fanów cyklu na pewno zainteresuje spektakl „Harry Potter and the Cursed Child”, którego premiera odbędzie się 30 czerwca w Londynie.
Zobacz także inne książki J.K. Rowling.
Kolejną powieścią dziecięcą lat 90., która zdobyła uznanie krytyków, był „Dawca” autorstwa Lois Lowry. Książka (pierwsza z czterech w serii) była jedną z pierwszych antyutopii dla młodzieży, które obecnie święcą triumfy na rynku wydawniczym. Przedstawione w niej społeczeństwo przyszłości nie odczuwa bólu i zmęczenia, nie dostrzega kolorów, nie doświadcza miłości i przyjaźni. Powieściowy świat widzimy oczyma Jonasza – 12-latka, który zaczyna kwestionować istniejący porządek. „Dawca” to książka, która z pewnością pobudza krytyczne myślenie.
Fantasy i science fiction
Oglądacie serial „Gra o tron”? A może znajomi nieustannie dyskutują o nim w towarzystwie? Amerykański hit telewizyjny powstał na podstawie bestselleru lat 90. Pierwszy tom sagi „Pieśń lodu i ognia”, „Gra o tron”, zadebiutował w 1996 roku. Książka Martina została określona mianem „skomplikowanej i fascynującej”. Krytycy przyznali, że chociaż powieść wykorzystuje wiele tropów charakterystycznych dla literatury fantasy, to jest także ciekawą kombinacją mitów i historii.
Również druga najsłynniejsza powieść fantasy lat 90. doczekała się swojej ekranizacji. Mowa oczywiście o „Parku Jurajskim” Michaela Crichtona. Porównywana do klasyka, „Frankensteina” autorstwa Mary Shelley, książka wyjaśnia przyczyny upadku parku rozrywki, którego atrakcją były genetycznie odtworzone dinozaury. Crichton sięga po matematyczną teorię chaosu i jej filozoficzne implikacje, aby wykazać, że natura nie może być kontrolowana przez człowieka.
Romans
Pamiętacie Bridget Jones, bohaterkę powieści brytyjskiej pisarki Helen Fielding? „Dziennik Bridget Jones” to komiczne zapiski sfrustrowanej 30-letniej singielki. Bridget dzieli się z czytelnikami uwagami na temat jej rodziny, przyjaciół i kariery. Nieustannie próbuje także schudnąć, rzucić palenie i znaleźć tego jedynego. Klimat Londynu lat 90. i perypetie głównej bohaterki pokochały kobiety na całym świecie – do 2006 roku książka sprzedała się w ilości 2 milionów egzemplarzy.
Inspiracją do napisania „Pamiętnika”, popularnego romansu z 1996 roku, było dla Nicholasa Sparksa małżeństwo dziadków jego żony. Bohater książki, Noah, stara się przywrócić swojej chorej na Alzheimera żonie (Allie) wspomnienia ich miłości. Aby to zrobić, opowiada jej historię wspólnego życia. Prawdziwy wyciskacz łez doczekał się kinowej ekranizacji z Ryanem Goslingiem i Rachel McAdams.
Zobacz także inne książki Nicholasa Sparksa.
Kryminał
Kryminalna scena książkowa lat 90. zdecydowanie należała do Johna Grishama. Amerykański pisarz i prawnik podbił rynek wydawniczy takimi pozycjami jak: „Firma”, „Raport Pelikana”, „Zaklinacz deszczu” czy „Ława przysięgłych”. Prawnicze thrillery Grishama sprzedały się w ponad 275 milionach egzemplarzy na świecie. Pisarz tworzy mistrzowskie intrygi, które od lat przyciągają czytelników. „Firma”, druga powieść Grishama (pierwsza, która osiągnęła wielki sukces), opowiada historię młodego prawnika. Mitchell Y. „Mitch” McDeere odkrywa, że kancelaria, w której go zatrudniono, pracuje na usługach mafii. Jeśli zrezygnuje z pracy, czeka go więzienie lub śmierć. Książki Grishama to propozycje dla amatorów wyrazistych bohaterów i umiejętnie poprowadzonej akcji.
Zobacz także inne książki Johna Grishama.
Lata 90. wyłoniły wielu świetnych pisarzy. Potraktuj naszą retrospekcję jako wstęp do najlepszych pozycji lat 90. – wybierz swój ulubiony gatunek i zacznij lekturę! | Retrospekcja – książkowe bestsellery lat 90. |
Wiele jest zalet biegania. Dobra kondycja, utrzymanie niezłej sprawności fizycznej, mniejsza waga i lepsze samopoczucie. Walorów można wymieniać całe mnóstwo. Jednak czasami zdarza się, że osoby, które zaczęły swoją przygodę z joggingiem, po pewnym czasie zaczynają uskarżać się na wiele dolegliwości. Pojawiają się bóle i urazy, a czasami nawet kontuzje, które wpływają na dyskomfort podczas biegu. Odpowiedni komfort dla stopy
Obserwując biegaczy, można zauważyć, że niektórzy biegną bardzo lekko, prawie fruną w powietrzu, natomiast inni ciężko człapią, ledwo odrywając nogi od podłoża. Prawidłowa technika biegowa to podstawa. Jeśli nie stosujemy odpowiedniej, odbija się to później na obciążaniu mięśni, które następnie zaczynają słabnąć, przez co zmienia się ekonomika ruchu. W konsekwencji bieg staje się uciążliwy, tempo spada i zawodnik coraz bardziej się męczy.
Przy rozpoczęciu przygody biegowej warto sprawdzić, jak stawia się stopę i dobrać odpowiednie obuwie. To podstawowa sprawa, jeśli chce się uniknąć kontuzji i bolesnych urazów. Niektórym bardziej pasują buty z większą amortyzacją, lepiej się w nich czują i komfortowo im się biegnie. Inni wolą takie o twardszej podeszwie. Ma to oczywiście związek z ukształtowaniem stopy.
Ci, którzy cierpią na płaskostopie, powinni pomyśleć o zaopatrzeniu się w odpowiednie wkładki, które mogą poprawić ich technikę biegu. Na początku przez kilka dni będą odczuwać dyskomfort w postaci delikatnego bólu, jednak stopa przyzwyczai się po tygodniu ich używania. Należy w nich trenować tak, by później móc je zabrać na zawody.
Korygowanie błędów
Przy poprawianiu techniki biegu należy unikać stawiania stopy na pięcie, a pracować nad tym, by robić to na śródstopiu. W pierwszym przypadku dzieje się tak dlatego, że krok jest zbyt długi. Kiedy drobimy, też jest to niedobre, gdyż obciążamy mięśnie, które szybciej się męczą. Należy wypracować sobie taki krok biegowy, aby stawiać stopę na śródstopiu. Służą do tego treningi interwałowe na dystansie np. 100–200 metrów.
Podczas biegu ważny jest układ całej sylwetki. Należy delikatnie pochylić się do przodu. Trzeba pracować nad tym, by się nie garbić. Ważne jest, aby plecy mieć wyprostowane. Jeśli jesteś prawie zgięty w pół, wtedy twoje płuca nie pracują najbardziej wydajnie, co ma wpływ na trudniejsze oddychanie. Nad wyprostowaną postawą należy pracować na treningach, zwłaszcza na stromych podbiegach. Biodra powinny być delikatnie wysunięte do przodu.
Dobrze jest nie pochylać głowy za bardzo do przodu. Należy ją trzymać nieruchomo, a wzrok powinien być skierowany przed siebie, nie bezpośrednio pod nogi. Wiadomo, że przy dużym zmęczeniu, np. na ostatnich kilometrach maratonu, jest to trudne, ale wykształcić i nauczyć się prawidłowej postawy trzeba podczas długich, ponad dwudziestokilometrowych wybiegań. Głowa też nie powinna kiwać się na boki.
Przykre konsekwencje nieodpowiedniej techniki
Należy pracować nad ekonomią biegu. Bujanie się na boki i kiwanie barkami wpływa na to, że organizm traci zbyt dużo energii. Warto też poćwiczyć pracę rąk, które w trakcie pokonywania wielokilometrowych dystansów powinny nam pomagać. Mają one współgrać z nogami i wymuszać ich szybsze poruszanie się. Jednak należy pamiętać, żeby w trakcie biegu nie znajdowały się zbyt daleko od ciała.
Jeśli biegamy asymetrycznie, to znaczy, że możemy przeciążać jedną z nóg, czyli narazić ją na urazy. Błędem jest też kierowanie kolan do środka. Powinny one być na linii bioder. Można to poprawić, stosując szereg ćwiczeń, w tym te na wzmocnienie mięśni pośladków.
Zła technika biegu przekłada się na jego jakość, tempo i samopoczucie biegacza. Błędy prowadzą do utrwalania złych nawyków i nadwyrężania mięśni i stawów. Powoduje to urazy i kontuzje, które czasami mogą spowodować wielotygodniową przerwę w treningach. Czasami może nastąpić zniechęcenie do dalszego biegania, dlatego warto pracować nad odpowiednią techniką, by bieg sprawiał radość, a nie wiązał się z cierpieniem. | Prawidłowa technika biegu |
Powłoki ochronne, dzięki wysokiej trwałości, zyskują wśród kierowców coraz większe uznanie. jednak spora część produktów skutecznie odstrasza swoją ceną. Czy istnieją modele, które łączą w sobie znaczną wytrzymałość z niskimi kosztami zakupu? Okazuje się, że tak. Powłoki ochronne kontra twarde woski
Jedyną rozsądną alternatywę dla zaawansowanych powłok ochronnych stanowią twarde woski oparte o składniki syntetyczne lub naturalną Carnaubę. Są to produkty dość łatwe w aplikacji i przyjmujące najczęściej konsystencję gęstej pasty. W przypadku właściwego przygotowania lakieru będą utrzymywać się na jego powierzchni najczęściej do ok. 6 miesięcy.
Jednym z wyjątków od reguły jest japoński wosk SOFT99 Fusso Coat 12 Months, który według deklaracji producenta charakteryzuje się trwałością nawet do roku. Twarde woski są wydajne i stosunkowo niedrogie w zakupie. Za opakowanie markowego środka, jak np. Collinite 476s, trzeba zapłacić ok. 80 zł.
Jak wypadają na tle wosków powłoki ochronne? Przede wszystkim tworzą grubszą warstwę, która jest w stanie ochronić lakier nawet przed drobnymi zarysowaniami. Trwałość powłok jest również dłuższa i zabezpiecza lakier przez co najmniej jeden rok, choć spotkać można produkty deklarujące jeszcze lepsze parametry w tym zakresie. Kosmetyki tego typu wykazują się ponadto najwyższymi zdolnościami odpychania wody i podbijania blasku lakieru. W kluczowych aspektach są więc skuteczniejsze od wosków, choć zostało to okupione wyższą ceną i bardziej uciążliwą aplikacją.
Tenzi Q7
box:offerCarousel
Jedną z najtańszych pełnowartościowych powłok kwarcowych na rynku jest Tenzi Q7. Przy właściwej aplikacji i konserwacji oferuje zabezpieczenie lakieru nawet do 3 lat, a także zapewnia, jak wszystkie kosmetyki kwarcowe, silny połysk i znakomite właściwości hydrofobowe. Za buteleczkę środka o pojemności 30 ml należy zapłacić ok. 140 zł. Jego wydajność wystarcza na 1–1,5 samochodu średniej wielkości. Dla osiągnięcia pełnej ochrony producent zaleca jednak nałożenie trzech warstw, do czego niezbędny będzie zakup dwóch opakowań produktu.
K2 Gravon Lite
box:offerCarousel
K2 to polska firma znana ze sprzedaży niedrogiej chemii samochodowej o dobrej jakości. W ofercie producenta dostępne są dwie powłoki ochronne. Pierwszą z nich jest K2 Gravon Lite, której skład został oparty o cząsteczki ceramiczne. Producent deklaruje ochronę lakieru do 12 miesięcy. Co ważne, produkt można aplikować nie tylko na metal, ale także powierzchnie plastikowe, a nawet szyby. K2 Gravon Lite ma charakter powłoki wykończeniowej, dlatego cechuje się silnym nabłyszczeniem lakieru i nasyceniem koloru. Koszt zakupu buteleczki o pojemności 50 ml wyniesie ok. 150 zł.
K2 Gravon Refill
box:offerCarousel
Chcąc zapewnić karoserii jak najdłuższą ochronę, można zdecydować się na zakup powłoki K2 Gravon Refill, której trwałość sięga nawet pięciu lat. Podobnie jak Gravon Lite, Refill stanowi przykład powłoki ceramicznej. Po nałożeniu i utwardzeniu tworzy warstwę o grubości 2–3 mikronów, co sprawia, że jest w stanie zabezpieczyć lakier także przed drobnymi uszkodzeniami mechanicznymi. Koszt zakupu opakowania o pojemności 50 ml to ok. 200 zł. Tego typu powłoka wymagać będzie jednak dodatkowej konserwacji, co 3–6 miesięcy, przy użyciu środka K2 Gravon Reload kosztującego ok. 40 zł.
Trwałość teoretyczna a praktyczna
Powłoki ochronne zachęcają do zakupu wieloletnią trwałością. Trzeba jednak pamiętać, że do uzyskania najlepszych parametrów wymagana jest odpowiednia aplikacja. Przed nałożeniem powłok lakier powinien zostać idealnie wyczyszczony, a następnie odtłuszczony. Konieczne będzie zatem wykorzystanie nie tylko szamponu, ale także glinki czy alkoholu IPA. W przypadku mocno zniszczonego lakieru wskazane jest także przeprowadzenie jego korekty przy użyciu środków polerskich. | Niedrogie, ale trwałe powłoki ochronne do lakieru |
Licznik rowerowy to niezbędny gadżet cyklisty. Czy postawić na klasyczny, na kablu, czy może zaopatrzyć się w urządzenie bezprzewodowe? Poznaj słabe i mocne strony każdego rozwiązania. Decydując się na zamontowanie licznika w jednośladzie, stajemy przed koniecznością wyboru odpowiedniego urządzenia. W sprzedaży jest wiele modeli, których ceny zaczynają się już od kilkunastu złotych. Są to oczywiście wersje najprostsze – im więcej parametrów mają monitorować, tym więcej trzeba za nie zapłacić. Podstawowy jest dylemat: klasyczny z kablem czy licznik bezprzewodowy. Tańsze są urządzenia przewodowe, jednak coraz więcej osób decyduje się na drugą opcję. Liczniki z kablem nieco trudniej zamontować i są brzydsze od konkurentów.
Zalety licznika z kablem
Wiele osób decyduje się właśnie na liczniki przewodowe, bo nie występują w nich żadne zakłócenia. Niejednokrotnie rowerzyści skarżą się, że ich licznik bezprzewodowy zaczyna wariować np. podczas przejazdu pod liniami wysokiego napięcia. Zakłócenia mogą także występować podczas grupowych wycieczek – gdy kilka rowerów jedzie w bliskiej odległości od siebie, liczniki przestają poprawnie pracować. Kolejnym argumentem przemawiającym za licznikiem przewodowym jest to, że nie trzeba kupować dodatkowych baterii i dbać o ich wymianę na czas.
Liczniki z kablem są tańsze, nie musimy się też martwić dokładnością pomiaru wszystkich parametrów podczas jazdy w deszczu (na forach internetowych jest wiele negatywnych opinii na temat funkcjonowania liczników bezprzewodowych w trudnych warunkach atmosferycznych).
A może jednak bezprzewodowy?
Dużym plusem licznika bezprzewodowego będzie to, że jego do montażu nie trzeba używać… kabla. Wiele osób nie chce ciągnąć przewodu przez elementy roweru, ponieważ nie dodaje mu to w żaden sposób uroku, a w modelach z amortyzatorami dodatkowy przewód często powoduje problemy. Wspomniane wyżej zakłócenia na szczęście w nieco droższych modelach zostały wyeliminowane. Należy jednak zwracać uwagę, czy dany licznik ma funkcję kodowania sygnału, bo właśnie ona gwarantuje jego bezproblemową pracę. Wybierając miernik bezprzewodowy, nie musimy się również obawiać, że przewód urwie się podczas jazdy w terenie i kabel będzie wymagał zlutowania lub wymiany na nowy.
Zakup licznika rowerowego to dobra decyzja – dzięki niemu nie tylko poznamy naszą prędkość, ale możemy także kontrolować, jaki dystans pokonaliśmy, w jakim czasie, ile spaliliśmy kalorii, jaka jest temperatura powietrza, a także wiele, wiele innych informacji. Trzeba oczywiście zdawać sobie sprawę, że nie wszystkie funkcje są równie potrzebne, nie zawsze też licznik z wszystkimi bajerami będzie najlepszy. Stosunkowo niewielkim kosztem możemy badać parametry podróży, co w znacznym stopniu ułatwi zbudowanie jeszcze lepszej formy.
Ostateczny wybór między licznikiem przewodowym i bezprzewodowym musi wynikać z naszych preferencji. Jeśli zdecydujemy się na opcję bezprzewodową, pamiętajmy o wymianie baterii na czas oraz odpowiednim sposobie montażu, który znajdziemy w instrukcji obsługi. Pozwoli nam to uniknąć problemów z niepoprawnym działaniem urządzenia. Tradycjonaliści z kolei na pewno nie pożałują zakupu poczciwego licznika z kablem – on rzadko zawodzi. | Licznik rowerowy przewodowy czy bezprzewodowy? |
Opony są jedynym elementem pojazdu, który trzyma go przy ziemi i zapewnia możliwość przyśpieszania, hamowania i skręcania. Powierzchnia styku samochodu z podłożem jest porównywalna z kartką formatu A4. W przypadku motocykla jest to... pocztówka. Warto więc wiedzieć co nieco o oponach. Dla bezpieczeństwa własnego i innych. Charakterystykę opon do jednośladów przedstawiliśmy już we wcześniejszych publikacjach. Mówiliśmy wtedy o funkcjach opon, o ich parametrach i wymiarach. Teraz skupimy uwagę na zagadnieniach, z jakimi najczęściej spotykamy się w trakcie codziennego użytkowaniu motocykla.
Właściwy rozmiar jest najistotniejszy
O ile w samochodach można trochę pożonglować rozmiarem opony, o tyle w motocyklu nie powinno się tego robić. Każdy motocykl ma własną charakterystykę poruszania się, opony pracują także bokami. Część motocyklistów zakłada do swoich maszyn za duże gumy, myśląc, że w ten sposób polepszą trakcję. Cóż, na ogół ją pogarszają.
box:offerCarousel
Indeks prędkości – im wyższy, tym lepszy
To fakt. W wielu sportowych maszynach da się zauważyć opony o stosunkowo niskim – jak na motocykl – indeksie prędkości. To oznaczenie maksymalnej prędkości, z jaką na danej gumie można się poruszać. Otóż opony o niskich indeksach (na przykład S – 180 km/godz. lub H – 210 km/godz.) spisują się gorzej w każdym zakresie prędkości. Po prostu są przeznaczone do słabszych i wolniejszych motocykli. Warto też na obu kołach mieć opony o takim samym indeksie. Zdarzają się osoby, których motocykle z tyłu mają oponę lepszą, ale żałujące paru złotych na taką samą z przodu i zakładające gorszą.
Łatana opona jest super
box:offerCarousel)
Nie, nie jest super. Opona motocyklowa, która uległa przebiciu, jest do wyrzucenia. Lepiej kupmy nową. Jej struktura prawdopodobnie uległa uszkodzeniu i jest niepewna. Różnego rodzaju łatki i kołki służą jedynie temu, by móc gumę zalepić, wrócić do domu, usiąść przed komputerem i zamówić nową. Łatanie powoduje również nieprawidłowe wyważenie. O ile przy niskiej prędkości nie da nam się to we znaki, o tyle przy wyższej może się zrobić niebezpiecznie.
Ale żebyśmy się dobrze zrozumieli – kołki i pianki do łatania opon (tzw. koło zapasowe w spreju) są cudownym wynalazkiem. W końcu nikt nie wozi w motocyklu zapasowego koła (chyba że w maszynie z dołączonym koszem). Taki sprzęt pozwoli nam szybko naprawić uszkodzenie i bezpiecznie wrócić do domu. Na ogół pozwala na pokonanie kilkudziesięciu kilometrów z turystyczną prędkością. Ale kołek zaburza wyważenie opony, a pianka niszczy wewnętrzną warstwę butylową, więc opona musi zostać wymieniona na nową.
Stara opona jest zła
Uściślijmy – mowa o oponach nowych fabrycznie, ale wyprodukowanych dwa czy trzy lata temu. Takie opony są na ogół sporo tańsze od „nowych nowych”. Biorąc pod uwagę, że komplet nowych gum spokojnie może kosztować tysiąc złotych, to możliwość oszczędzenia kusi. Opony ze starym DOT-em (czyli datą produkcji) nie są wcale gorsze od nowszych i spokojnie można je kupować. Jest jedno „ale”. Musimy mieć pewność, że były odpowiednio przechowywane. W dobrych warunkach mogą spokojnie przeleżeć nawet 4–5 lat, nie tracąc jakości. Ale muszą być w odpowiedniej temperaturze, bez dostępu światła słonecznego i czynników chemicznych (oleju, benzyny).
Z wulkanizatorem najlepiej się zaprzyjaźnić
To prawda. Ten facet powinien się znać na swojej robocie, być precyzyjny i dokładny. Musimy mu zaufać, bo w końcu w pewien sposób powierzamy mu życie. On po prostu musi dokładnie wiedzieć, co i dlaczego robi. A kolejnym faktem jest to, że...
Stan opon warto sprawdzać jak najczęściej
Szczególnie ciśnienie. Bardzo mocno wpływa ono na trakcję, więc kontrolujmy je raz na 2–3 tygodnie. Warto wydać parę złotych, by napełnić opony azotem, który prawie nie reaguje na zmiany temperatury – więc niezależnie od tego, czy jest zimno, czy gorąco, barów w gumie jest tyle samo.
) | Opony motocyklowe – fakty i mity |
Plecaki patrolowe to praktyczny bagaż, który nie krępuje ruchów i „przeżyje” bez uszczerbku w niemal każdych warunkach. Przyda się nie tylko na zaawansowanych obozach przetrwania, ale również na „spokojniejszych” wypadach na biwak czy w góry, zwłaszcza jesienią i zimą. To znakomity pomysł na prezent pod choinkę – ucieszy niejednego, wybrednego nastolatka, który designerskim gadżetem zaimponuje rówieśnikom. Pod namiot i do szkoły
Plecak firmy Janysport wiele osób zabiera pod namiot, choć można zauważyć niejednego nastolatka, który taki „worek” nosi do szkoły. Wyróżnia go staranne wykonanie i wytrzymałość. Uwagę zwraca model PP25 serii Grot, stosunkowo pakowny – o pojemności 25 litrów. Opatrzono go charakterystycznymi, długimi trokami i klamrami UTX Flex. Dzięki nietuzinkowym akcesoriom łatwo do niego przytroczyć dodatkowy bagaż. Zarówno miłośnikom gór, jak i młodym amatorom marki do gustu przypadnie nadzwyczaj trwały zamek YKK, który nigdy nie ulega awariom. Usztywnienie pleców wykonano z gąbki, którą w nieskomplikowany sposób wymienia się na twardszy materiał. Plecak wyposażono w trzy kieszenie i otwór na wkład hydracyjny.
Dla wielbicieli militariów
Wzrok amatorów wojskowych doświadczeń i militarnego „sznytu” przyciągnąplecaki Assault Pack. Na trasie przydadzą się torby 20-litrowe, praktycznie niezniszczalne. Niektórzy fani przygód w terenie chlubią się gadżetami marki, które liczą sobie już kilkanaście lat, mimo to zachowały się w znakomitej formie. Klasyczne modele zbudowano z dwóch sporych, naszytych na siebie komór i dwóch mniejszych. Umiejscowiono je na wierzchu plecaka, jedna z nich, tuż przy plecach, może służyć do przenoszenia profesjonalnego camelbaka. Biwakowe lub szkolne drobiazgi bez trudu ukryje się w małych przegródkach, które doszyto wewnątrz worka.
Zasobnik wykonano z poliestru i podgumowano, dlatego sprawdza się na podmokłych obszarach i w czasie opadów. Zamki opatrzono specjalnymi, szerokimi suwakami, dzięki którym łatwo otworzyć bagaż w niesprzyjających warunkach – nie trzeba zdejmować rękawiczek taktycznych. Dodano też regulowane szelki, pas biodrowy, taśmy ściągające i siatkę na plecach, która pomaga przetrwać w wyższych temperaturach. Przegródki, ulokowane między usztywnieniem pleców a dużą komorą, używa się w charakterze transportera wkładów nawadniających.
Mały Texar – dla każdego podróżnika
35-litrowy Texar Cadet to szczególnie solidny plecak – praktyczny i niezbędny gadżet podczas każdej wyprawy. Profesjonalne taśmy PALS umożliwiają montaż dodatkowych oporządzeń. Zasobnik zaopatrzono w zamki wysokiej jakości i – co równie istotne – właściwe je wszyto. Dlatego wypchany po brzegi worek nie uszkadza ich ani nie nadwyręża. Nie przeszkadzają im też solidne opady deszczu – dodatkowe zabezpieczenie stanowi specjalna pokrywa wodoszczelna. Wyposażono go w cztery komory, cztery nieduże przegródki, które pełnią funkcję kieszonek i specjalną kieszeń na Camelbak. Do troków można przytroczyć kurtkę. Uwagę zwraca starannie wykonany system nośny, który łatwo wyregulować i idealnie dopasować do sylwetki.
Duży Texar – na wyprawy w nieznane
Wszystkich, którzy nie wyobrażają sobie wypraw w dzikie ostępy bez bagażu naprawdę sporych rozmiarów, zainteresują patrolowe plecaki TexarBravo. Ich pojemność sięga 50 litrów. Koneserzy zaliczają je do kolekcjonerskich „cacek”, którymi warto popisać się na treningach w terenie. Modele uszyto z poliestru, podszewkę wykonano z tego samego materiału, ale w cieńszej wersji. Wyposażono je w wiele regulowanych elementów, które gwarantują komfort podczas przenoszenia dużych ciężarów. Szelki i pas biodrowy potrafią, co ważne, dostosować się także do drobniejszej figury. Większość plecaków wojskowych zaprojektowano z myślą o pokaźnych, „żołnierskich” posturach – TexarBravo to chlubny wyjątek. Zasobnik zaopatrzono w specjalne taśmy w dwóch standardach montażowych: PALS i ALICE. Dzięki temu transport mniejszych zasobników, apteczek czy ładownic nie przysparza kłopotu na trasie.
W plecaku znajdują się cztery komory, a w największej mieszczą się trzy kieszenie i pasy. Przy bokach doszyto dwie mniejsze komory, w które pakuje się drobniejszy sprzęt. Do plecaka można bez trudu przytroczyć kijki albo czekany – niezbędne w pewnych okolicznościach. Do troków doczepia się karimatę. Nieprzemakalność stanowi jedną z najistotniejszych zalet zasobnika, który stanie na wysokości zadania w najtrudniejszych warunkach. Miłośników militariów ucieszy nadprogramowy „śliniak” – miejsce na hełm lub saperkę.
Świetny prezent
Niektóre plecaki patrolowe, zwłaszcza o sporej objętości, stworzono z myślą o dalekich wyprawach w nieznane, którym towarzyszą adrenalina, rywalizacja i ów niezastąpiony, sportowy dreszczyk emocji. Jednak mniejsze modele zdadzą egzamin na biwakach, koloniach, wycieczkach czy w charakterze „szkolnego zasobnika”, którym nastoletnia pociecha wzbudzi podziw starszych kolegów. Plecak patrolowy to mile widziana, gwiazdkowa niespodzianka – wybierz idealny podarunek pod choinkę. | Plecaki patrolowe – który wybrać? |
Gdy na świat ma przyjść dziecko, cieszą się nie tylko jego rodzice, ale również ich rodzina, przyjaciele i znajomi. Każdy gratuluje i doradza, jak przygotować się na tę wielką chwilę – na przykład jaką wyprawkę przyszykować. Przyszli rodzice kupują ubranka i akcesoria dla dziecka. Elementy wyprawki dostają również od najbliższych. Zdarza się, że ktoś z rodziny lub znajomych odstępuje coś, z czego wyrosło już jego dziecko. Zanim maluch przyjdzie na świat ma już często wszystko, czego może potrzebować w pierwszych tygodniach czy miesiącach życia. Gdzie te wszystkie rzeczy przechowywać, aby były zawsze dostępne, łatwe do znalezienia, a przy tym nie pokrywały się kurzem? Na przykład w specjalnej komodzie. A ponieważ czynnością, którą początkowo rodzice najczęściej wykonują przy dziecku, jest jego przewijanie, najlepiej aby była to komoda z przewijakiem. Trwały i estetyczny mebel do pokoju dziecięcego można kupić już w cenie do 500 zł.
Razem czy osobno?
W sprzedaży są dwa rodzaje produktów. Pierwszy ma wbudowany na stałe przewijak, który można łatwo zdemontować, gdy dziecko podrośnie, a komoda będzie pełnić wówczas funkcję szafki. Tego typu meble mają w swojej ofercie m.in. firmy: mamaipapa, Jardrew, Vanmar. Druga opcja to zakup nakładki na przewijak do kupionej wcześniej komody. Ich ceny zaczynają się od ok. 60 zł. Nakładka jest mocowana lub kładziona w razie potrzeby na szafkę. Komody z przewijakiem i pasujące do nich nakładki na przewijaki w cenie do 500 zł za komplet proponują np. firmy Klupś i Drewex. Nakładki mocuje się na zatrzaski lub przykręca. Czasami można przymocować blat w różnych pozycjach – wysunięty do przodu lub cofnięty. Trzeba jednak zwrócić uwagę, aby przewijak nie utrudniał dostępu do półek i szuflad. Komody z przewijakiem nie mają zazwyczaj w komplecie materacyka z gąbki do przewijania, trzeba go więc dokupić.
Komoda idealnie dobrana
Gdy wybieramy komodę z przewijakiem bardzo istotna jest jej wysokość. Jaka będzie optymalna? Przede wszystkim umożliwiająca swobodne i wygodne przewinięcie dziecka – czyli taka, przy której rodzice nie muszą zbytnio się pochylać. Mebel nie może być zbyt wąski, bo przewijanie szybko rosnącego malucha okaże się już po kilku miesiącach bardzo trudne, tymczasem przewijak może służyć niektórym dzieciom nawet do 18. miesiąca życia. Komody dostępne na naszym rynku mają wysokość 80–90 cm, szerokość 70–85 cm i głębokość 50–75 cm. Każdy może więc dobrać model odpowiedni nie tylko do swojego wzrostu, ale również do pomieszczenia, w którym ma stanąć. Przy zakupie trzeba zwrócić uwagę, czy producent lub sprzedawca podał wymiary z zamontowanym przewijakiem czy bez. Niektóre modele, na przykład Asia firmy CAM, są dodatkowo wyposażone w kółka. Komodę na kółkach możemy łatwo przetransportować z jednego pomieszczenia do drugiego – np. z pokoju do łazienki, gdzie kąpiemy dziecko. Ceny takich komód zaczynają się już od 140 zł. Jeśli mamy w pokoju odpowiednio dużo miejsca, możemy zdecydować się na komodę kąpielową – z wysuwanym stelażem na wanienkę. Takie meble ma w swojej ofercie firma ATB.
Komoda na lata
W cenie do 500 zł (od ok. 350 zł) możemy kupić komodę z przewijakiem wykonaną z drewna. Drewniana komoda będzie solidniejsza i posłuży dłużej niż meble z płyty pilśniowej czy wiórowej. Można będzie w niej przechowywać również ciężkie przedmioty. To ważne, bo kilka warstw ubrań może ważyć sporo i komoda gorszej jakości nie będzie w stanie utrzymać takiego ciężaru – dno szuflady czy półka zacznie się wypaczać i zapadać. W tańszych modelach szybko psują się również prowadnice lub system mocowania drzwiczek, nieprzystosowane do radzenia sobie z dużym obciążeniem. Komoda powinna wystarczyć na wiele lat, zarówno jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, jak i części będące w środku mebla. Ważna jest również jej funkcjonalność. Na rynku dostępne są modele z szufladami lub półkami. Przy małym dziecku wygodniejszym rozwiązaniem będzie komoda z szufladami – po wysunięciu szuflady mamy dostęp do całej zawartości bez konieczności schylania się. A dodatkowo możemy to zrobić jedną ręką, podczas gdy drugą przytrzymujemy leżącego na przewijaku malucha.
Komoda z przewijakiem to zakup na lata, dlatego warto dobrze go przemyśleć. Nie tylko pod kątem przydatności, gdy dziecko jest małe, ale również gdy już podrośnie. | Komoda z przewijakiem – jak kupić dobrą do 500 zł? |
Wybór sukni ślubnej to jedno z najtrudniejszych zadań przyszłej panny młodej. Ilość możliwości i oferta sprzedawców jest tak szeroka, że można się w tym wszystkim pogubić. Jeżeli już planujesz ceremonię oraz wesele, na pewno zastanawialiście się z narzeczonym nad budżetem. 2000 złotych na zakup sukni ślubnej to kwota poniżej średniej wydawanej przez panny młode w naszym kraju. Jest to jednak wystarczający fundusz, aby znaleźć wymarzoną i idealnie dopasowaną kreację na ten ważny dzień.
Planowanie gwarancją sukcesu
Dobrze zaplanowane i wcześnie rozpoczęte poszukiwania pozwolą zoptymalizować koszt sukni ślubnej. Być może uda ci się zaoszczędzić kwotę, którą będziesz mogła przeznaczyć na dodatki. Poszukiwania idealnego modelu zacznij minimum trzy miesiące przed ślubem, ale również nie zbyt wcześnie, aby uniknąć zmian sylwetki. Wiele kobiet chudnie przed ślubem, zmotywowane ważnym wydarzeniem albo po prostu ze stresu. Często zdarza się, że czas oczekiwania na gotową suknię jest dość długi. Dobrze jeśli będziesz miała sukienkę odpowiednio wcześniej, aby ją jeszcze kilka razy przymierzyć, sprawdzić i ewentualnie oddać do poprawek krawieckich.
Wczesne rozpoczęcie poszukiwań daje też szansę na obniżenie kosztów wymarzonej kreacji. Moda ślubna tak jak inne jej działy dzieli się na sezony, w których każdy się czymś charakteryzuje. Jeśli nie podążasz ścisło za trendami, możesz poszukać swojej sukni wśród propozycji z poprzednich lat, których ceny zostały już obniżone. Być może uda ci się trafić na wyprzedaż u konkretnego sprzedawcy lub skorzystać z promocji.
Suknia skrojona na miarę
Idealna suknia powinna podkreślać walory i skrywać niedoskonałości. Uroda panny młodej powinna rozkwitnąć pod wpływem kreacji. Warto zastanowić się nad typem sylwetki i pod tym względem wybrać odpowiedni fason. Kobiety o kształtach gruszki będą pięknie wyglądać w sukniach podkreślających szczupłą talię, nieco poszerzających wąskie ramiona, z dołem rozszerzającym się od wysokości bioder do ziemi – ukrywającym szerokie biodra. Panna o typie budowy jabłka powinna unikać marszczeń i falbanek dodających objętości. Pionowe cięcia i luźne lekko opadające materiały są dla nich. Szerokie ramiona sylwetki w typie kielicha nie powinny być podkreślane bufkami i ozdobnymi ramiączkami, zaś zrównoważone szeroką i urozmaiconą spódnicą. Kobiece kształty klepsydry świetnie podkreśli suknia o kroju syreny, zaś osoby o chłopięcej budowie powinny postawić na kreacje odcinane pod biustem, dodające centymetrów w biodrach i uwydatniających biust. Jeżeli nie do końca wiesz, jaki fason do ciebie pasuje, wybierz się na przymiarkę do salonu, aby określić, czego powinnaś szukać. Suknię zaś możesz znaleźć na własną rękę, oszczędzając co nie co.
Stawiaj na prostsze, mniej strojne i skomplikowane kroje. Dodać im wytworności możesz perfekcyjnie dobranymi dodatkami i biżuterią, która na pewno okaże się lepszą inwestycją niż suknia, którą założysz tylko raz. Pamiętaj, że ozdoby wpływają również na np. wybór kwiatów oraz akcesoria pana młodego. | Suknie ślubne do 2000 zł |
„Wyspa smoków” wydawnictwa Granna to pozycja wyróżniająca się wśród gier planszowych dla dzieci. W odróżnieniu od większości z nich jest kooperacyjna, przypadnie więc do gustu graczom, którzy lubią działać zespołowo. Nie od dziś wiadomo, że większość dzieci lubi smoki, a niektóre je wręcz uwielbiają. Jest coś magicznego i pociągającego w tych fantastycznych stworzeniach. Dlatego już samo opakowanie gry „Wyspa smoków” i jej tytuł sprawiają, że małe rączki od razu za nie chwytają. Kolejnym równie dużym atutem jest wkomponowanie w rozgrywkę układanki. Kreatywna, estetyczna i rozwijająca – taka jest „Wyspa smoków”. Przyjrzyjcie się jej dokładnie i poznajcie przebieg rozgrywki.
Zawartość pudełka
Gra „Wyspa smoków” mieści się w solidnie zrobionym opakowaniu. Jest ono co prawda trochę „napompowane” niezagospodarowanym miejscem w środku, ale to zabieg niezbędny do bezpiecznego umieszczenia grubej kartonowej planszy. Grafika planszy i elementów gry jest bardzo miła dla oka i dopracowana. W pudełku znajdują się:
* plansza do gry,
* 4 drewniane pionki graczy,
* 9 żetonów zamku,
* 5 żetonów smoków,
* drewniana kostka,
* 4 znaczniki postaci
* instrukcja.
Istota gry
„Wyspa smoków” to gra kooperacyjna, w której mali zawodnicy muszą ze sobą współpracować, aby wygrać. Głównym celem działań zespołu jest zebranie wszystkich części zamku i jego odbudowanie. W grę są wkomponowane puzzle, które dzieci tak uwielbiają. Mali gracze muszą zdążyć, zanim smoki zablokują im drogę na Smoczym Urwisku (pomarańczowe pola). Jeśli smokom uda się zagrodzić drogę, dzieci poniosą porażkę.
Przygotowanie do gry
Planszę do gry kładziemy na środku stołu, podłogi, w miejscu, gdzie lubimy grać i jest nam wygodnie. Ważne, aby każdy miał wygodny dostęp do planszy i mógł się po niej swobodnie poruszać pionkiem.
Na planszy na polu Smoczej Jaskini (lewy górny róg) rozkładamy żetony smoków, żetony zamku kładziemy na polach żółtych, a pionki do gry ustawiamy na polu startowym. Okrągłe znaczniki postaci nie biorą udziału w grze. Mają one jedynie przypominać o tym, kto jakim gra kolorem.
Przebieg rozgrywki
Autor gry sugeruje, aby rozgrywkę zawsze rozpoczynał najmłodszy gracz. Uczestnicy kolejno rzucają kostką i przesuwają pionki po planszy o liczbę pól zgodną z liczbą oczek na kostce. Jeśli gracz zatrzyma się na polu z częścią zamku, to zabiera go z planszy i kładzie przed sobą. Jeśli ma już fragment zamku, to nie może dobrać drugiego. Fragment zamku można umieścić na odpowiednim polu na obrysie zamku dopiero po pełnym okrążeniu planszy.
Jeśli podczas rzutu kostką wypadnie wizerunek smoka, to gracz musi przesunąć pierwszego w kolejce smoka o jedno pole. Kiedy gracz wejdzie na pole ze smokiem, musi uciec i schować się w Zaczarowanym Lesie, czyli w samym środku planszy. A gdy się tam znajdzie, rzuca kostką w swojej kolejce.
Gdy podczas rzutu kostką wypadnie słoneczko, gracz może przesunąć swój pionek o dowolną liczbę pól od 1 do 5 lub przenieść swój pionek lub pionek innego gracza z Zaczarowanego Lasu i tym samym wrócić do gry.
Gra kończy się zespołowym zwycięstwem wszystkich graczy, jeśli uda im się odbudować zamek w całości, zanim ostatni smok dotrze na ostatnie wolne pomarańczowe pole, w przeciwnym razie wszyscy przegrywają.
Wrażenia
„Wyspa smoków” to jedna z gier gwarantująca niepowtarzalność kolejnych rozgrywek. Przyczynia się do tego głównie duża losowość przebiegu rozgrywki. Wszystko tak naprawdę nie zależy od naszej taktyki i planowania kolejnych ruchów, a od tego co wypadnie na kostce. „Wyspa smoków” to gra pozbawiona negatywnej interakcji, dzięki czemu jest wręcz idealna dla najmłodszych. Jest przeznaczona dla dzieci od 5 lat, choć mój 4-latek radzi sobie z nią naprawdę dobrze.
Rozgrywka jest dość dynamiczna, trzyma w napięciu do samego końca. Warto po nią sięgnąć, bo wyróżnia się wśród gier planszowych dla dzieci. Rozwija i utrwala umiejętności matematyczne oraz ćwiczy koordynację oko – ręka. Poza tym to okazja do spędzenia wspólnie czasu i naprawdę świetna rozrywka zarówno dla dzieci, jak i rodziców. | „Wyspa smoków” – recenzja gry |
Podstawą aromatycznej kuchni są zioła. Zazwyczaj korzystamy z suszonych przypraw, lecz ich aromat nie jest porównywalny do zapachu świeżej bazylii, mięty czy kolendry. Aby na co dzień cieszyć się smakiem ziół, warto uprawiać je samodzielnie. W tym celu nie trzeba dysponować szklarnią czy ogrodem, wystarczy balkon. Kiedy, jak i gdzie uprawiać zioła?
Rozsadę ziół możemy przygotować samodzielnie. Wystarczy w marcu wysiać nasiona ziół do skrzynek z ziemią i ustawić w ciepłym, jasnym miejscu w mieszkaniu. Gdy zaobserwujemy, że siewki wypuściły pierwsze listki, możemy je przepikować do niewielkich doniczek, a gdy wiosenne przymrozki miną (po 15 maja), wysadzamy je do pojemników na balkonie.
Rośliny przyprawowe sadzimy niezbyt gęsto – najlepiej pozostawić 30 centymetrów odstępu. Aby nie rozrosły się zbyt mocno i dobrze się krzewiły, należy je regularnie podcinać (przed południem w słoneczny dzień). Zioła powinniśmy uprawiać w pojemnikach z podłożem do roślin doniczkowych, uniwersalną ziemią ogrodową lub podłożem ogrodniczym do uprawy warzyw. Ziemia powinna być przepuszczalna i żyzna. Na dnie doniczki należy umieścić drenaż, aby woda nie zalegała w okolicy korzeni ziół.
Dla prawidłowego rozwoju roślin przyprawowych niezbędne jest ciepło i słońce. Najlepiej na ich uprawę przeznaczyć część południową, południowo-wschodnią i południowo-zachodnią balkonu. Większość ziół pochodzi z krajów, gdzie panuje łagodny klimat, dlatego ulokowanie ich w zacienionym miejscu sprawi, że będą blednąć, wyciągać się w kierunku słońca i staną się mniej aromatyczne. Rośliny należy regularnie podlewać, w zależności od wymogów konkretnego gatunku, pamiętając o tym, że są one bardziej tolerancyjne wobec niedoboru niż nadmiaru wody.
Najlepsze zioła do uprawy na balkonie
To, jakie zioła będziemy uprawiać na balkonie, zależy od naszych kulinarnych preferencji. Najlepiej wybrać te gatunki roślin przyprawowych, które lubimy, ponieważ dysponujemy ograniczoną przestrzenią. Nie warto sadzić ziół nieznanych, ponieważ może okazać się, że nie trafią w nasze kubki smakowe. Większość gatunków popularnych ziół można bez problemu uprawiać na balkonie. Najczęściej sadzimy rośliny jednoroczne, takie jak bazylia, koper, kolendra, pietruszka i majeranek, oraz zioła wieloletnie, takie jak mięta, rozmaryn, szałwia, tymianek i lubczyk.
Doniczki i skrzynki do uprawy ziół na balkonie
Do uprawy ziół na balkonie możemy wykorzystać doniczki wykonane z różnych materiałów. Przed wyborem i zakupem warto poznać ich zalety i wady. Doniczki drewniane (od 20 do 700 złotych) nie nagrzewają się w upalne dni, a powietrze i woda mają swobodny przepływ przez ich ściany.
Z kolei donice z tworzyw sztucznych są trwałe, ale blokują dopływ powietrza i szybko się nagrzewają. Doniczki plastikowe (od 2 do 130 złotych) i ze stali nierdzewnej uniemożliwiają odpływ nadmiaru wody. Natomiast ceramiczne doniczki (od 24 do 2000 złotych) są ciężkie, ale pozwalają korzeniom roślin oddychać i ułatwiają odparowywanie nadmiaru wody dzięki porowatym ścianom. W każdej z zakupionych doniczek możemy posadzić inny gatunek ziół.
Jeżeli decydujemy się posadzić kilka ziół w różnych kolorach (na przykład żółte oregano, zielony tymianek i czerwoną bazylię) w jednym pojemniku, wybierzmy drewnianą skrzynkę (od 6 złotych) albo ocynkowane wiadro (od 13 złotych), które posłużą jako osłonka na doniczki. Interesujący efekt uzyskamy, sadząc rośliny w bielonych skrzynkach, które swoim designem nawiązują do stylu prowansalskiego. Jeśli dobrze skomponujemy rośliny, będą pełniły funkcję użytkową i dekoracyjną.
box:offerCarousel
Zioła możemy sadzić również w skrzynkach balkonowych, w których w poprzednim sezonie uprawialiśmy kwiaty (surfinie czy pelargonie). Typowe skrzynki w kształcie prostopadłościanu (od 6 do około 140 złotych) mocuje się za pomocą uchwytów po zewnętrznej stronie balustrady balkonowej. Należy pamiętać, że powinny mieć co najmniej 15 centymetrów szerokości i otwory odpływowe w dnie w odstępach co 10 centymetrów.
box:offerCarousel
Brak ogrodu nie jest przeszkodą w uprawie roślin przyprawowych na potrzeby własnych eksperymentów kulinarnych. Jeżeli w marcu wysiejemy nasiona, wraz z nadejściem ciepłych dni będziemy cieszyć się smakiem, zapachem i wyglądem ziół.
box:video
Do uprawy ziół na balkonie możemy wykorzystać doniczki wykonane z różnych materiałów. Przed wyborem i zakupem warto poznać ich zalety i wady. Doniczki drewniane (od 20 do 700 złotych) nie nagrzewają się w upalne dni, a powietrze i woda mają swobodny przepływ przez ich ściany.
Z kolei donice z tworzyw sztucznych są trwałe, ale blokują dopływ powietrza i szybko się nagrzewają. Doniczki plastikowe (od 2 do 130 złotych) i ze stali nierdzewnej uniemożliwiają odpływ nadmiaru wody. Natomiast ceramiczne doniczki (od 24 do 2000 złotych) są ciężkie, ale pozwalają korzeniom roślin oddychać i ułatwiają odparowywanie nadmiaru wody dzięki porowatym ścianom. W każdej z zakupionych doniczek możemy posadzić inny gatunek ziół.
Jeżeli decydujemy się posadzić kilka ziół w różnych kolorach (na przykład żółte oregano, zielony tymianek i czerwoną bazylię) w jednym pojemniku, wybierzmy drewnianą skrzynkę (od 6 złotych) albo ocynkowane wiadro (od 13 złotych), które posłużą jako osłonka na doniczki. Interesujący efekt uzyskamy, sadząc rośliny w bielonych skrzynkach, które swoim designem nawiązują do stylu prowansalskiego. Jeśli dobrze skomponujemy rośliny, będą pełniły funkcję użytkową i dekoracyjną.
Zioła możemy sadzić również w skrzynkach balkonowych, w których w poprzednim sezonie uprawialiśmy kwiaty (surfinie czy pelargonie). Typowe skrzynki w kształcie prostopadłościanu (od 6 do około 140 złotych) mocuje się za pomocą uchwytów po zewnętrznej stronie balustrady balkonowej. Należy pamiętać, że powinny mieć co najmniej 15 centymetrów szerokości i otwory odpływowe w dnie w odstępach co 10 centymetrów.
Brak ogrodu nie jest przeszkodą w uprawie roślin przyprawowych na potrzeby własnych eksperymentów kulinarnych. Jeżeli w marcu wysiejemy nasiona, wraz z nadejściem ciepłych dni będziemy cieszyć się smakiem, zapachem i wyglądem ziół.
Zobacz także naszą Strefę Ogrodową - Zioła do ogrodu, na balkon i taras. | Uprawa ziół na balkonie |
Kontuzje nóg mogą wyeliminować naszego konia nie tylko na czas koniecznej rekonwalescencji. Niektóre urazy uniemożliwiają powrót zwierzęcia do sportu. Proces leczenia jest kosztowny, etap rehabilitacji długi, a powrót do pełnej sprawności niepewny. Dlatego w tej kwestii nie należy oszczędzać. Końskie nogi są narażone na wiele kontuzji, zwłaszcza w sporcie. Przyczyniają się do tego rozmaite przeciążenia, uderzenia, urazy zewnętrzne, wady aparatu ruchu, a czasem po prostu pech. Jest to niewątpliwie kwestia, której należy poświęcić znacznie więcej uwagi - zarówno jeśli chodzi o profilaktykę jak i odpowiednią pielęgnację.
Kiedy zakładać ochraniacze?
Nie ulega wątpliwości, że zarówno ochraniacze, jak i owijki zabezpieczają nogi. Utarło się jednak, że ochraniacze stosują jeźdźcy skaczący przez przeszkody (stąd też często używa się zwyczajowej nazwy ochraniacze skokowe), a owijki (najczęściej bandaże polarowe zakończone rzepem) są domeną dyscypliny ujeżdżenia. Taki podział może jednak wprowadzić początkujących adeptów jeździectwa w błąd.
box:offerCarousel
Faktycznie ochraniacz, na który składa się twarda skorupa (wykonana z plastiku, skóry czy innego odpornego materiału) z mocowaniami ma przede wszystkim chronić ścięgna i stawy przed uderzeniami, np. podczas skoków przez przeszkody, wyjazdów w teren czy w sytuacji kiedy koń jest podkuty i może jedną nogą uszkodzić sobie drugą. Często wybierane są, jeśli koń regularnie wychodzi na pastwisko. Sprawdzają się świetnie, zwłaszcza jeśli nogi zwierzęcia są zdrowe i nie ma w nich żadnych zwyrodnień, które mogą negatywnie wpływać na aparat ruchu.
Zalety zawijania końskich nóg
Ochraniacze zakłada się szybko, a owijki znacznie dłużej i dodatkowo trzeba nabrać trochę wprawy, aby zrobić to właściwie. Cała sztuka polega na tym, aby założyć bandaże w sposób, który zabezpieczy końskie nogi, a jednocześnie nie spowoduje niechcianego ucisku. Znacznie trudniej jest też utrzymać ich czystość - wymagają regularnego prania.
Z drugiej strony zapewniają ochronę całego ścięgna i dodatkowo stawu pęcinowego, więc wszystkie wrażliwe punkty są zabezpieczone nie tylko przed uderzeniem, ale też skręceniem. Owijki powinni stosować właściciele koni, które są po kontuzjach, mają zdiagnozowane zwyrodnienia lub źle reagują na przeciążenia związane z treningiem, np. nogi widocznie puchną (dodatkowo można wcześniej stosować wcierkę w płynie lub żelu, która powoduje lepsze ukrwienie, a po ściągnięciu owijki będzie dodatkowo chłodzić). Dobra rada dla początkujących - najlepiej zawijać owijki na specjalne podkładki, które zmniejszają ryzyko zbyt mocnego zaciśnięcia bandaża, a jednocześnie stanowią dodatkową warstwę ochronną.
Jak dbać o końskie nogi w stajni?
Jeśli chodzi o tzw. ochraniacze stajenne, można wybierać z naprawdę szerokiej gamy produktów, dopasowując je do potrzeb danego zwierzęcia. W przypadku świeżych kontuzji należy oczywiście chłodzić nogi - polewać bieżącą wodą (najlepiej pod większym ciśnieniem) lub zakładać ochraniacze z dodatkowym wkładem chłodzącym. W przypadku zwyrodnień, sztywności różnego pochodzenia czy tendencji do tzw. “nabierania” nóg znacznie lepiej sprawdza się terapia ciepłem - oczywiście jeśli nie ma świeżego stanu zapalnego.
Profilaktycznie, kiedy koń dużo stoi w boksie lub po bardziej wytężonych treningach, dobrze wybrać owijki – nakładamy w tym przypadku na bardzo grube podkładki. W ten sposób końskie nogi lepiej się regenerują, gdyż odpowiedni ucisk poprawia ukrwienie tkanek i zapobiega opuchliznom. | Jak zabezpieczyć końskie nogi w trakcie treningu i zadbać o nie w stajni? |
Bycie nastolatkiem jest pełne wyzwań i stresów. Jednym z nich jest egzamin gimnazjalny, który decyduje o całej późniejszej edukacji. Jeśli przeraża cię myśl o nim, mamy dla ciebie kilka propozycji podręczników i repetytoriów, które dodadzą ci odwagi. 1. „Repetytorium gimnazjalne” Pearson Longman
Repetytoria to doskonały sposób na powtórzenie wiedzy przed egzaminem. Wydawnictwo Longman istnieje od prawie 300 lat i specjalizuje się w nauce języka angielskiego. Jeżeli zależy ci na profesjonalnie przygotowanych materiałach, najlepiej sięgnąć po uznaną markę. „Repetytorium” jest podzielone na lekcje, a każda z nich rozwija konkretną umiejętność poprzez sekwencję ćwiczeń. Jeśli chcesz wiedzieć, czy dane zadanie lub słowo należy do zakresu podstawowego lub rozszerzonego, wystarczy, że zwrócisz uwagę na kolor, którym zostało ono oznaczone. „Repetytorium” zawiera trzy części: referencyjną, tematyczną oraz gramatyczną.
box:offerCarousel
2. „New Exam Challenges” Pearson Longman
Jeśli bardziej niż pomocy naukowej poszukujesz dobrego materiału, który pozwoli ci dobrze przygotować się do egzaminu gimnazjalnego, zwróć uwagę na „New Exam Challenges”. Podręcznik ten jest dostosowany do formuły testu gimnazjalnego obowiązującej od 2012 roku. Wyróżniają go teksty, które świetnie się czyta, co pozwala łatwiej przyswajać informacje. Bohaterami dialogów są nastolatkowie, a ich rozmowy są pozbawione typowej dla podręczników sztuczności. Dzięki temu tytuł ten oprócz właściwego przygotowywania do testu kompetencji daje praktyczną wiedzę, która pozwala swobodnie komunikować się w języku angielskim.
box:offerCarousel
3. „Live Beat” Pearson Longman
Nauka angielskiego to nie tylko praca z tekstem. Często porozumiewanie się w obcym języku wymaga od nas właściwego wsłuchiwania się w rozmówcę. Natomiast egzaminy mają zazwyczaj część ustną, która jest dla wielu uczniów szczególnie stresująca. Jeśli chcesz kupić kompletny zestaw edukacyjny, polecam „Live Beat”, który oprócz wspierającego szybką naukę podręcznika zawiera zestaw czterech rodzajów filmów. Nudzi cię powtarzalność zadań? „Live Beat” oprócz tradycyjnych zadań egzaminacyjnych zawiera na przykład zagadki, które będą stanowić dla ciebie urozmaicenie. Na podręcznik ten składa się także sekcja WordBank, w której znalazły się najważniejsze słówka podzielone tematycznie.
Dzięki naszym wskazówkom w kolejnym roku szkolnym nie będziesz miał się czego bać. Wystarczy tylko, że wybierzesz podręcznik, który jest zgodny z twoimi potrzebami. Nauka angielskiego potrafi być bardzo przyjemna, a twórcy materiałów naukowych do tego języka bardzo dbają o to, by przekazać uczniom umiejętności, dzięki którym poradzą sobie nie tylko z egzaminem, lecz także w rozmowie z rodowitym Brytyjczykiem. | Back to school 2017: 3 książki, które pomogą uczniowi gimnazjum w nauce języka angielskiego |
Buty poustawiane pod ścianą przedpokoju? To niezbyt estetyczny widok. Lepszym rozwiązaniem jest szafka na obuwie, będąca praktycznym schowkiem, a jednocześnie gustownym elementem wyposażenia. Jeśli masz niezbyt duży, wąski przedpokój, idealnym rozwiązaniem będzie funkcjonalna obrotowa szafka na obuwie. Przechowywanie butów nie jest wcale prostą sprawą. Zakurzone czy ubłocone trzeba gdzieś postawić, a nie zawsze mamy czas na ich czyszczenie i wkładanie do szafy. Idealnym rozwiązaniem jest wygodnie otwierana i łatwo dostępna szafka na buty, mieszcząca co najmniej kilkanaście par. Charakterystyczną cechą większości szafek na buty są uchylne drzwiczki, do których przytwierdzone są specjalne, zazwyczaj plastikowe półki. Otwierając drzwi od szafki, jednocześnie wysuwamy buty. Dzięki takiej konstrukcji szafki są stosunkowo wąskie i zajmują niezbyt wiele miejsca w przedpokoju. Obuwie można też przechowywać w komodach z szufladami albo w zwykłych szafkach z półkami, ale na takie meble potrzeba więcej przestrzeni.
Kręci się
Doskonałym rozwiązaniem do nowoczesnych wnętrz jestszafka obrotowa na obuwie. Na czym polega ten wynalazek? Szafka składa się z jednej ścianki, zamocowanej na nodze, a buty umieszczane są na specjalnych półeczkach na tej stronie ścianki, która jest zazwyczaj niewidoczna. Ścianką z butami możemy swobodnie manewrować, obracając ją na nodze. Szafki produkowane są z metalu, płyty laminowanej lub płyty MDF. Ich zewnętrzna, widoczna strona zwykle jest pokryta laminatem, który wygląda jak fototapeta, a że mamy niezliczone wzory do wyboru, możemy naszej szafce nadać taki charakter, jaki nam odpowiada. Portret Marilyn Monroe czy widok na Nowy York – to kwestia naszego wyboru. Możemy wybrać np. szafkę pokrytą laminatem o wyglądzie drewnianej okleiny, na której zamontowane są wieszaki na ubrania. Z jednej strony wieszak, z drugiej buty – to bardzo praktyczne i funkcjonalne rozwiązanie.
W obrotowej szafce może się mieścić, w zależności od jej wielkości i sposobu rozmieszczenia, od 12 do 24 par obuwia. Takie szafki – ze względu na swój nowoczesny charakter – cieszą się ostatnio wielkim powodzeniem zwłaszcza u młodych osób, które wolą współczesny, minimalistyczny design. Ale warto wiedzieć, że nie są tanie, kosztują około tysiąca złotych.
Stojak na obuwie
Tańszym rozwiązaniem jest drewniany lub metalowy stojak na obuwie. Otwarty, bez ścianek i drzwiczek, możemy kupić już za ok. 50 zł. Wykonany z surowej sosny będzie się ładnie komponował w rustykalnym lub skandynawskim wnętrzu. Natomiast kute w metalu stojakiw zależności od modelu będą pasowały zarówno do wnętrza w stylu prowansalskim czy romantycznym (np. ozdobione secesyjnymi, kwiatowymi wzorami), jak i nowoczesnego (wersje o surowym, oszczędnym designie). Możemy wybierać też odcień patyny: złoto, miedź, srebro, antracyt. Górę metalowego stojaka często wieńczy tapicerowane siedzisko, na którym możemy usiąść, zakładając bądź zdejmując obuwie.
Stojak, siedzisko, szafka obrotowa czy komoda – wszystko jedno, bez szafki na buty w przedpokoju się nie obejdziemy. To, na jakie rozwiązanie się zdecydujemy, zależeć będzie od charakteru naszego wnętrza, a także rozmiarów holu. Pamiętajmy, że szafka powinna stanowić integralną część wystroju mieszkania. Wkomponowana w otoczenie będzie nie tylko praktycznym meblem, ale również ozdobą naszego przedpokoju. | Praktyczne szafki obrotowe na buty do przedpokoju |
Mastektomia jest trudnym przeżyciem dla każdej kobiety. Ładny biust uchodzi za kwintesencję kobiecości. Co zrobić, aby nadal w pełni czuć się kobietą? Jak dobrać protezę? O czym należy pamiętać przy zakupie biustonosza? Operacja i co dalej?
Bezpośrednio po operacji kobieta potrzebuje specjalnej protezy oraz miękkiej i delikatnej bielizny, która będzie chroniła wrażliwą skórę. Świetnie sprawdzi się wtedy tzw. tymczasowa proteza wykonana z lekkiego, oddychającego materiału i biustonosz pooperacyjny wspierający gojenie się rany. Ważnym atutem takiego biustonosza jest zapięcie z przodu, ponieważ na tym etapie zapinanie go z tyłu może sprawiać trudność. Na rynku pojawiły się również koszulki odpowiednio dostosowane np. do drenażu.
Obecnie wiele kobiet – szczególnie młodych – decyduje się na rekonstrukcję piersi. Warto wtedy do biustonosza pooperacyjnego dokupić pas kompresyjny, zapewniający optymalny rezultat. Utrzymuje on zoperowaną pierś na odpowiednim miejscu, zapobiegając przesuwaniu implantu w trakcie leczenia. Taki pas może być stosowany z każdym biustonoszem lub bandażami. Można też zainwestować w lekko kompresującą kamizelkę wykonaną ze specjalnej tkaniny, która odprowadza wilgoć na zewnątrz. Po rekonstrukcji i rekonwalescencji kobieta może swobodnie wrócić do swojej dawnej bielizny.
Jeżeli nie rekonstrukcja, to co?
Po zagojeniu się blizny nadchodzi czas wyboru stałej protezy. Jest ona wykonana z silikonu i w dotyku przypomina prawdziwe ciało. Ważne, aby była dobrze dopasowana i rozmiarem i kształtem nie różniła się od zdrowej piersi.
Możliwości jest wiele. Począwszy od zwykłej, składającej się z jednej warstwy silikonu i delikatnej folii, która dostępna jest w wielu rozmiarach i kształtach, poprzez bardziej zaawansowane technologicznie – wykonane z materiału regulującego temperaturę, absorbującego, przechowującego i uwalniającego ciepło, utrzymującego równowagę termiczną pomiędzy protezą a ciałem, ze specjalnym wykończeniem po stronie przylegającej do ciała. Skóra może swobodnie oddychać dzięki miękkiej powierzchni trójwymiarowych perełek, które, w połączeniu z kanalikami powietrznymi znacznie zwiększają wentylację.
Najnowsza generacja to protezy samoprzylepne. Przylegają one bezpośrednio do skóry, nie przemieszczają się i nie odstają, nawet przy pochylaniu się czy podnoszeniu rąk.
Zmniejszają w ten sposób obciążenie ramion – to idealne rozwiązanie dla kobiet cierpiących na obrzęki limfatyczne lub z większym biustem. Pozwalają też na znaczną swobodę doboru ubrań, np. głębiej wycięte bluzeczki. Nie ma również problemu z doborem biustonosza – można zostać przy swojej ulubionej bieliźnie sprzed operacji. Niestety nie nadają się dla kobiet, które mają problem z nadmierną potliwością, np. w okresie menopauzy.
Dobieramy biustonosz
Bardzo ważnym aspektem jest dobór odpowiedniej bielizny, a przede wszystkim biustonosza. Musi on spełniać pewne podstawowe warunki.
Pierwszym i najważniejszym jest specjalna kieszonka na protezę umiejscowiona z odpowiedniej strony. Niektóre staniki mają kieszonki w obu miseczkach, ale są też takie, które nadają się tylko dla kobiet po mastektomii lewostronnej lub tylko prawostronnej i jest to pierwsze kryterium wyboru, na które trzeba zwrócić uwagę przy zakupie.
Drugim warunkiem są odpowiednie ramiączka. Muszą być przede wszystkim szerokie, aby ciężar protezy, który – inaczej niż prawdziwa pierś – obciąża tylko ramię, nie powodował wżynania się ramiączka w ciało. Dotyczy to nie tylko pań z dużym biustem i nie chodzi tu jedynie o zwykłą wygodę, ale jest to również ważne ze względów zdrowotnych – stały ucisk po operowanej stronie może być przyczyną obrzęku limfatycznego.
Trzeci warunek to szerokie – przynajmniej na trzy haftki – zapięcie, a co za tym idzie szerokie boki i guma pod biustem. Po prostu ważne jest, żeby jak najbardziej rozłożyć ucisk, a przy okazji szeroki bok zasłoni ewentualną, dodatkową bliznę po wycięciu węzłów chłonnych. Czwarty warunek to zabudowane wycięcie, co nie tylko zabezpieczy dodatkowo protezę, ale również zasłoni ją przed ciekawskimi spojrzeniami w momencie odchylenia się dekoltu sukienki.
Rehabilitacja
Po mastektomii i usunięciu węzłów chłonnych ręka od strony amputowanej piersi wymaga stałej i systematycznej rehabilitacji, która pomoże przywrócić jej sprawność i zmniejszy zagrożenie obrzękiem limfatycznym. Lekarz na pewno skieruje kobietę do odpowiedniej placówki, gdzie rehabilitant poinstruuje jakie ćwiczenia wykonywać i jak właściwie wykonać masaż limfatyczny.
Na tę okazję też warto zaopatrzyć się w odpowiednie ubranie. Można zakupić dres sportowy, którego bluza ma wszyty stanik z kieszonką na protezę. Dostępne są też specjalnie biustonosze sportowe. Bardzo dobrym ćwiczeniem rehabilitacyjnym jest pływanie, dlatego dobrze również zaopatrzyć się w strój kąpielowy jedno- lub dwuczęściowy, pamiętając o warunkach, jakie powinien spełniać biustonosz.
Do masażu limfatycznego niezbędny będzie odpowiedni krem ze składnikami poślizgowymi, co zapobiegnie podrażnieniu skóry. | Bielizna dla amazonek |
Rano wędrujemy do biura uzbrojone w delikatny makijaż, który ma podkreślać naturalną urodę i ukryć niedoskonałości skóry i kształtów twarzy. Podstawą dobrze wykonanego makijażu jest zadbana, odpowiednio rozświetlona cera, zwłaszcza przy delikatnym makijażu, jaki stosujemy przed południem i do pracy. Jeżeli nasza cera nie jest zupełnie idealna, pod podkład powinnyśmy użyć specjalnej bazy korygującej. Preparat w kolorze niebieskim neutralizuje zaczerwienienia, pomarańczowy maskuje zabarwienia pigmentacyjne, różowy ożywia koloryt cery. Jest też wiele kosmetyków rozświetlających cerę oraz ogromny wybór podkładów, które idealnie pokryją wszelkie niedoskonałości, nawilżą odpowiednio skórę i ją rozświetlą. Są i takie, które mają właściwości liftingujące.
O czym pamiętać, robiąc makijaż?
Najważniejsze jest dobranie podkładu odpowiedniego do naszej cery. Nigdy nie należy wybierać zbyt ciemnego – postarza i wygląda mało naturalnie. Podkład rozprowadzamy bardzo starannie niewielką gąbeczką, a najlepiej palcami. Makijaż na dzień powinien być bardzo naturalny, raczej niewidoczny.
Wykonując makijaż, należy pamiętać przede wszystkim o proporcjach twarzy – ciemniejszym pudrem czy różem możemy ją odpowiednio wymodelować, wyeksponować atuty i ukryć mankamenty cery. Róż dobrze jest nałożyć na podkład, zanim jeszcze omieciemy twarz pudrem sypkim. Delikatny róż jest jednym z najważniejszych elementów wizerunku. Odmładza, odświeża i sprawia, że twarz wygląda na wypoczętą. Należy jednak nakładać go z umiarem, by nie powstały kolorowe placki upodabniające nas do clowna.
Usta powinny delikatnie lśnić i błyszczeć. Jeżeli w sztuce malowania twarzy nie czujemy się zbyt pewnie, to zdecydowanie lepiej, by makijaż był bardzo delikatny i subtelny.
Oczy i usta
Pamiętajmy, że w makijażu powinien dominować jeden element twarzy: oczy lub usta. Kilka minut poświęcamy oczom. Zaczynamy od brwi, które są ramą dla oka i mają wpływ na postrzeganie całej twarzy. Od jakiegoś czasu modne są brwi mocne i wyraziste. Kształt i kolor dobieramy do karnacji i kształtu twarzy. Używamy odcieni brązu lub szarości – czarny kolor może być za mocny na dzień. Kolor fioletowy czy granatowy rezerwujemy do fantazyjnego makijażu wieczorowego.
Aby twój makijaż był odpowiedni do pracy, używaj raczej jasnych kolorów cieni do powiek i pomadek do ust. Warto zainteresować się takimi barwami, jak różne odcienie szarości lub delikatne brązy czy różowy połączony z fiołkowym. Wybieramy kolor, który najlepiej pasuje do koloru tęczówki oka, ewentualnie dobieramy makijaż oczu do ubrania, które mamy na sobie.
Co zrobić, by makijaż oczu wyglądał perfekcyjnie? Jako bazę na całą powiekę nakładamy jaśniejszy cień, ciemniejszy ma stanowić akcent przy zewnętrznym kąciku oka. Aby uzyskać bardziej wyrazisty makijaż, ciemniejszy odcień nakładamy na środku powieki. Zawsze dążymy do tego, aby oku nadać idealny kształt migdała. Możemy również obwieść oczy dymnym makijażem i obramować kreską. Raczej używamy matowych cieni w delikatnych kolorach. Rzęsy nie powinny ociekać tuszem, ale mogą być podkręcone i delikatnie pociągnięte tuszem brązowym lub czarnym. Na co dzień używamy naturalnego błyszczyka lub naturalnego odcienia pomadki.
Nowe kolekcje makijaży proponowane przez stylistów znanych firm kosmetycznych są bardzo zróżnicowane, ale główną zasadą jest, by makijaż sprawiał wrażenie eleganckiego i luksusowego. Naszą indywidualność podkreślać mogą zarówno delikatne pastele, romantyczne róże i wrzosy, jak i barwy głębokie, zdecydowane. Jedne z nas bardziej eksponują w twarzy oczy, inne usta, jeszcze inne starają się nadać całości efekt wyrazisty, ale perfekcyjny i rozświetlony.
Po południu mamy mniej oficjalne wyjście lub towarzyszymy szefowi w służbowym spotkaniu. Na późne popołudnie – kolory mogą być bardziej intensywne i możemy zastosować w makijażu akcenty mocniejsze i bardziej oryginalne. Wystarczy, że uzupełnimy dzienny makijaż: mocniej podkreślimy policzki różem, nałożymy na rzęsy drugą warstwę tuszu, a usta pomalujemy błyszczkiem lub pomadką w zdecydowanym kolorze. | Makijaż do biura |
Jeszcze kilkanaście lat temu, w naszym kraju CB Radio dedykowane było wyłącznie kierowcom samochodów ciężarowych. Od jakiegoś czasu ten sprzęt radiowy stał się popularny także wśród właścicieli mniejszych aut. Nie oznacza to jednak, że powszechnie znane modele, dostępne w hipermarketach, nadają się do zastosowania w samochodach ciężarowych. Zawodowcy potrzebują mocnego sprzętu, który nie zawiedzie ich w trudnych sytuacjach. W tym zestawieniu przyjrzymy się takim modelom. President Jimmy II
CB Radio Jimmy II, od firmy President, to niemal sztandarowy model powszechnie stosowany w pojazdach użytkowych. Według producenta charakteryzuje się on najwyższej jakości odsłuchem wśród sprzętu tego typu, który jest dostępny na rynku. W połączeniu z dobrą anteną montowaną na stałe,również nadawanie sygnału odbywa się na wysokim poziomie. Wbudowana automatyczna blokada szumów ASC z możliwością ręcznej regulacji oraz przeciwzakłóceniowy filtr ANL sprawiają, że intuicyjna obsługa staje się jeszcze przyjemniejsza. Co ważne, kierowcom na trasach międzynarodowych radio to umożliwia ustawienie zakresu częstotliwości dostępnych w danym kraju. Cena urządzenia wynosi 300 złotych.
Merx Mini MK3
Kolejnym urządzeniem jest Merx Mini MK3. Sprzęt ten charakteryzują niewielkie rozmiary oraz wyświetlacz z podświetleniem w siedmiu kolorach. Radio posiada dziewięciostopniową redukcję szumów SQ/ASQ, mikrofon z przyciskami umożliwiającymi zmianę kanałów oraz filtr PCZ. Cena to około 250 złotych.
President Teddy
Fakt, że firma President produkuje jedne z lepszych urządzeń na rynku do nadawania i odbierania sprawia, że w zestawieniu trzeba wspomnieć o kolejnym ich modelu. Radio Teddy charakteryzuje się bardzo niewielkimi rozmiarami połączonymi z systemem redukcji zakłóceń ANL, które tworzone są przez inne urządzenia zamontowane w aucie. Ponadto znajdziemy tutaj system ASC, impedancję anteny rzędu 50 Ohm oraz czułość mikrofonu 7 mV. Cena modelu Teddy to około 300 złotych.
Midland Alan 199
Niewątpliwą zaletą modelu Alan 199 od Midland jest jego łatwa obsługa połączona z niezawodnością. Posiada ono redukcję szumów, manipulator siły głosu, przełącznik 9/19 oraz wskaźnik RX oraz TK informujący o odbieranym i nadawanym sygnale. Producent zastosował tutaj filtry ceramiczne zapewniające wysoką jakość komunikatów. Jego cena wynosi 250 złotych.
Antytone Apollo
Za około 400 złotych kupimy radio Apollo. Charakteryzuje się ono zaawansowanym mikrofonem, na którym znajdziemy wyświetlacz, przyciski funkcyjne oraz sterowanie. Na panelu urządzenia nie znajdziemy żadnych klawiszy sterujących, więc możemy je zamontować w niewidocznym miejscu w samochodzie. Niezwykle wygodne rozwiązanie. Radio posiada automatyczną redukcję szumów, 6-stopniowy RF Gain, filtr przeciwzakłóceniowy, wskaźnik mocy sygnału oraz funkcję automatycznego przeszukiwania kanałów. Automatyczne włączenie radia po zapłonie samochodu sprawia, że kierowca po ruszeniu w trasę nie musi pamiętać o ustawieniu odpowiedniego kanału.
CB Radio jako niezbędne wyposażenie każdego kierowcy przyda się w najtrudniejszych sytuacjach. Na rynku dostępne są różne modele, które doskonale nadają się do zamontowania w kabinie ciężarówki. Niewątpliwym „królem” urządzeń tego typu jest model Teddy charakteryzujący się systemem redukcji zakłóceń ANL oraz ceną rzędu 300 złotych. Ciekawą propozycją wydaje się być Anytone Apollo. Radio to posiada wszystkie przyciski funkcyjne umieszczone na mikrofonie. | Wybieramy CB Radio do samochodu ciężarowego |
Sennheiser CX 6.00BT są podstawowymi słuchawkami dokanałowymi z interfejsem Bluetooth w ofercie niemieckiej marki. Mają zapewnić basowe brzmienie wysokiej jakości, być wygodne i działać nawet 6 godzin na akumulatorze. Testowałem już model Sennheiser CX 7.00BT (test), czyli podobne słuchawki wyposażone w pałąk okalający szyję, który mieścił większy akumulator i moduł NFC. Widać, że CX 6.00BT bazują na wyższym modelu, ale zostały pozbawione pałąka. Co ciekawe, w przeciwieństwie do CX 7.00BT, model 6.00BT posiada także wsparcie dla kodeka aptX Low Latency, który eliminuje opóźnienia w synchronizacji obrazu i dźwięku, funkcję tę z pewnością docenią kinomani. Sprawdźcie, czy warto wybrać testowane słuchawki.
Specyfikacja Sennheiser CX 6.00BT
konstrukcja: dokanałowa, bezprzewodowa
interfejs: Bluetooth 4.2, aptX, aptX LL, A2DP, AVRCP, HSP, HFP
zasięg: do 10 m
przetworniki: dynamiczne
pasmo przenoszenia: 17 Hz–21 kHz
skuteczność: 112 dB
THD: < 0,5%
czas pracy: około 6 godzin
masa: 14 g
Wyposażenie
Sennheiser CX 6.00BT są zapakowane w plastikowe pudełko z przezroczystą pokrywą. Słuchawki zabezpiecza plastikowa foremka, a pod nią umieszczono dodatkowe wyposażenie, czyli cztery pary tipsów silikonowych (rozmiary XS, S, M, L) oraz kabel microUSB do ładowania. Nakładki są wykonane z grubego silikonu i wyposażone w dodatkowe przegrody przy wylotach. Kabel został zakończony wtykiem microUSB, posiada gumową izolację oraz mocne wtyczki.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wygląd
Sennheiser CX 6.00BT wyglądają niczym Momentum Free (test) z elementami konstrukcji CX 7.00BT. Z pierwszymi słuchawkami pod względem wykonania łączy je bardzo podobny kabel, a z drugimi wzornictwo i kształt obudów. Testowany model to zatem proste wizualnie dokanałówki, wykonane zarówno z matowych, jak i połyskujących tworzyw sztucznych oraz metalu. Słuchawki prezentują się nowocześnie, ale powinny pasować praktycznie każdemu użytkownikowi.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Kopułki CX 6.00BT mają pękaty kształt, ale zwężają się ku tyłowi, gdzie zostały ozdobione aluminiowymi i szczotkowanymi wstawkami z logo marki. Korpusy otoczone są przez granatowe pierścienie, a metalowe tulejki z filtrami wychodzą pod kątem. Znajdują się na nich (tulejkach) wyraźne ranty, o które zaczepiają się silikonowe nakładki.
Kabel, który mierzy około 60 cm, został wpięty w dolnej części słuchawek. Przewód ma płaską, ale wąską izolację w kolorze matowej czerni. Kilka centymetrów od prawej słuchawki znajduje się trójprzyciskowy pilot z diodą. Pokrywki przycisków odpowiadają kolorystycznie ozdobom na słuchawkach, na boku pilota jest złącze microUSB, schowane za zaślepką. Na drugim odcinku kabla widać drugi element, czyli moduł zasilania – jest on większy od pilota, ale również bardzo lekki. Na kablu znajduje się także zamocowany na stałe suwak z logo marki Sennheiser.
Nie mam zastrzeżeń odnośnie do wykonania. Może słuchawki nie wyglądają tak zjawiskowo, jak Momentum Free, ale zastosowane tworzywa są mocne, bardzo ładnie obrobione i odpowiednio spasowane. Bardzo dobrze prezentuje się też solidny przewód.
Komfort i obsługa
Mimo że pałąk w modelu CX 7.00BT był wygodny, to osobiście w codziennym użytku preferuję zwykły kabel łączący obie słuchawki, dlatego CX 6.00BT od razu przypadły mi do gustu. To słuchawki, które w praktyce sprawdzają się podobnie do droższych Momentum Free – są lekkie, wygodne, dobrze wypełniają kanały słuchowe i prawie nie czuć ich w uszach. Jednak, w przeciwieństwie do Momentum Free, słuchawki CX 6.00BT praktycznie nie odstają z małżowin, więc nie będą przeszkadzały pod czapką, dają także możliwość leżenia na boku w trakcie słuchania muzyki.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
W zestawie są cztery rozmiary nakładek, więc każdy powinien znaleźć tipsy dla siebie. W moim przypadku najlepiej sprawdziły się nakładki w rozmiarze średnim, które odpowiednio wypełniły kanały słuchowe, zapewniając niezłą izolację od otoczenia. Miejski hałas dobiegał czasami do uszu, ale nie przeszkadzał w trakcie słuchania muzyki. CX 6.00BT sprawdzą się w komunikacji miejskiej i na spacerach, ale nie będą idealne dla sportowca. Słuchawki dobrze trzymają się w uszach, ale w trakcie dynamicznych aktywności mogą z nich wypaść. Osoby uprawiające sport powinny zainteresować się podobnym modelem CX Sport, wyposażonym w ergonomiczne haczyki.
Dla uzyskania najlepszej ergonomii kabel należy przełożyć przez szyję. Dzięki płaskiemu przekrojowi przewód nie irytuje skóry i dobrze układa się na szyi. Wątpliwości może budzić dodatkowy moduł z elektroniką na kablu, który jednak, o dziwo, w ogóle nie przeszkadza, gdyż jest zaskakująco lekki, jakby był pusty w środku. Nadmiar kabla da się wygodnie skrócić za pomocą suwaka, który przesuwa się z dużym oporem i wzorowo trzyma wskazaną pozycję.
Pilot łatwo wyczuć pod palcami, a przyciski wyraźnie odstają i precyzyjnie klikają. Obsługa jest banalna – środkowy przycisk odpowiada za włączanie i wyłączanie słuchawek, parowanie, pauzowanie oraz wznawianie muzyki, a także kontrolę rozmów (rozmowy mają dobrą jakość). Pozostałe przyciski służą do regulacji głośności (krótkie wciśnięcia) oraz zmiany utworów (przytrzymanie). Słuchawki generują także komunikaty głosowe w języku angielskim, które łatwo zrozumieć – informują one o poszczególnych procesach oraz stanie baterii. W trakcie testów nie natrafiłem na problemy z zasięgiem.
Sennheiser CX 6.00BT działają do 6 godzin i jest to wynik osiągalny, jeśli nie przesadzamy z poziomem głośności. Na co dzień bez problemu wystarcza średnia głośność, ponieważ słuchawkom nie brakuje mocy, powinny one wystarczyć na kilka dni słuchania od czasu do czasu. Ładowanie trwa 1,5 godziny, ale już 10 minut zasilania pozwoli na 2 godziny odsłuchów.
Oprogramowanie
Do konfiguracji słuchawek przeznaczona jest aplikacja Sennheiser CapTune, czyli odtwarzacz muzyki z inteligentnym korektorem. Aplikacja nie jest zbytnio intuicyjna, ale nadal stosunkowo łatwa do opanowania.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
CapTune pozwala na ustawienie ręcznego korektora, efektów dźwiękowych lub osobistego profilu dźwięku. Wystarczy wskazać preferowaną sygnaturę z kilku proponowanych przez aplikację, by stworzyć własny spersonalizowany korektor. Warunek jest jeden – by korektor działał, muzyka musi być odtwarzana przez aplikację. Ogranicza to wybór utworów do muzyki z pamięci smartfona, ze zdalnego serwera multimediów lub z serwisu strumieniującego Tidal. Szkoda, że zabrakło Spotify.
Brzmienie
Sennheiser CX 6.00BT brzmią tak, jak przystało na słuchawki z serii CX – przystępnie, rozrywkowo i z dobrym basem. Słuchawki oferują muzykalną sygnaturę dźwiękową, która jest nadal dosyć uniwersalna – sprawdzi się do rapu, elektroniki lub nawet metalu, ale nadal można posłuchać muzyki jazzowej, poważnej lub klasycznego rocka. Ogólna rozdzielczość dźwięku jest dosyć wysoka, jak na sprzęt w tej cenie – CX 6.00BT nie odstają mocno od wyższych modeli, jak również serii Momentum. Wprawione ucho wychwyci pewne braki jakościowe, ale nie powinny one popsuć przyjemności z odsłuchów.
Basu nie brakuje, ale nie ma go jeszcze ekstremalnie dużo. Brzmienie CX 6.00BT jest głębokie i dosyć masywne – słuchawki generują niski subbas, przez co potrafią zabrzmieć „tłusto” i zawibrować niczym subwoofer. Niskie tony nadal poradzą sobie z gitarą basową lub kontrabasem, więc pula gatunków nie będzie ograniczona jedynie do muzyki rozrywkowej. Szczegółowość jest niezła, chociaż słychać, że CX 6.00BT miały być przeznaczone przede wszystkim do relaksu.
Pasmo średnie nie jest idealnie bezpośrednie, ale też nie zostało zupełnie wycięte przez producenta. Dźwięk jest bardziej efektowny i nowoczesny, ale średnica nadal dobrze przekazuje głosy wokalistów i nieźle radzi sobie z żywymi instrumentami. Z powodzeniem można posłuchać dubstepu lub gatunków w stylu drum and bass, po czym włączyć muzykę akustyczną lub jazzowe trio. Dźwięk żywych instrumentów nie brzmi wyjątkowo naturalnie, jest miękki i wygładzony, ale nadal zadowala.
Wysokie tony są na swoim miejscu, więc dźwięk nie sprawia wrażenia ciemnego, zamulonego lub zgaszonego. Jednocześnie góra pasma nie jest ostra, słuchawki nie syczą i nie kłują w uszy. Brzmienie pozostaje bezpośrednie, nie słychać dystansu do muzyki. Świetnie, że słuchawki są odpowiednio jasne, dzięki temu talerze perkusyjne nadają muzyce rytm oraz kontrują masywny bas. W efekcie utwory brzmią czysto, angażująco i energicznie. Dają się wychwycić pewne problemy z kontrolą pasma, tzn. niektóre dźwięki są trochę szeleszczące, co jednak jest nadal akceptowalne w słuchawkach Bluetooth.
Sennheiser CX 6.00BT nie należą do wyjątkowo przestrzennie brzmiących słuchawek. Słychać stereofonię (wyraźnie dzielą one muzykę na kanały), a daje się wychwycić także niezła głębia (instrumenty pojawiają się z tyłu i z przodu głowy). Gorzej wypada wysokość sceny, ponieważ dźwięki trzymają się głównie linii uszu. Separacja jest przyzwoita, instrumenty nie zlewają się ze sobą, ale nie ma pomiędzy nimi dużych dystansów.
Podsumowanie
Sennheiser CX 6.00BT to świetne słuchawki. Właściwie brzmią równie dobrze, co wyższy model CX 7.00BT. Słuchawki są też wygodne, nie wypadają z uszu i nieźle tłumią odgłosy otoczenia. Można liczyć na łatwą obsługę oraz niezły czas pracy. Dźwięk raczej nie zawiedzie – jest nowoczesny, ale nadal nieprzesadzony w niskich tonach, więc słuchawki powinny pasować osobom o zróżnicowanych gustach.
CX 6.00BT kosztują około 360 zł – relacja jakości do ceny jest bardzo korzystna. To moim zdaniem lepszy wybór niż JBL Everest 100 i wyraźnie lepszy niż JBL Everest 110. Modelowi CX 6.00BT wcale nie daleko do Sennheiser Momentum Free. Brzmienie modelu Free wypada lepiej, gdyż jest bardziej przestrzenne, czystsze i klarowniejsze, ale wyższy model serii Momentum kosztuje jednak 300 zł więcej. Warto zapoznać się także z słuchawkami CX Sport, bardzo podobnymi do CX 6.00BT, ale z dodatkowymi nakładkami ergonomicznymi.
Zalety: dobre wykonanie; ładne wzornictwo; niska masa i świetna ergonomia; wsparcie dla aptX i aptX Low Latency; dobre tłumienie; wygodne sterowanie; niezły czas pracy; bardzo dobre brzmienie o rozrywkowym charakterze.
Wady: brak etui lub futerału; pewne wady brzmieniowe. | Test słuchawek Sennheiser CX 6.00BT – najlepsze w tej cenie? |
Zmienna jesienna aura zmusza nas do cieplejszego ubioru. W ochronie szyi przed chłodem i wiatrem wspomogą nas chustki, kominy i szaliki. W tym poradniku prezentujemy kilka modeli i wzorów tej części jesienno-zimowej garderoby dla dzieci. Sprawdź, co możesz wybrać dla swojego podopiecznego. Szaliki dla małych i dużych
Tradycyjne szaliki wciąż nie wychodzą z mody. Ich niewątpliwą zaletą jest możliwość szczelnego owinięcia szyi, aby ochronić ją przed zimnem. Na Allegro mamy szaliki wykonane z polaru, włóczki lub bawełny. Różnią się nie tylko kolorem, ale także kształtem i różnymi dodatkami – frędzlami na końcach, pomponami lub aplikacjami. Najmłodszym dzieciom z pewnością przypadną do gustu mięciutkie szaliki z polaru, a w wieku wczesnoszkolnym szaliki z aplikacjami z bajek – Minionkami, Myszką Miki, Krainą Lodu i innymi. Jednokolorowe lub w eleganckie pasy sprawdzą się dla starszych pociech. Szaliki możemy kupić już od około 5 zł.
Bandamy z polaru lub minky
Bandama to trójkątna chusta dostępna w różnych kolorach. Kiedy temperatura jest bardziej wiosenna, można włożyć bandamę z bawełny. Jeśli dni są znacznie chłodniejsze, sprawdzają się chusty z polaru. Dla młodszych dzieci możemy znaleźć bandamki z jednej strony obszyte wzorzystą bawełną, a z drugiej – minky. Dodatkowo zastosowano w nich zapięcie na rzepy, aby ułatwić zakładanie i zdejmowanie. Jest to jednocześnie pierwszy krok ku samodzielności. Ceny chust pod szyję rozpoczynają się od około 5 zł.
Kominy dla dzieci
Kominy dla dzieci są prawdziwym hitem. Wyróżniają się miękkością, łatwością w użytkowaniu – niczego nie trzeba wiązać, wystarczy przełożyć je przez głowę. Dostępne są w różnych wzorach i kolorach, znajdziemy także kominy dwustronne. Mogą być wykonane z polaru, bawełny, włóczki, a także minky. Niektóre są na tyle długie, że można nimi owinąć szyję dwa razy, przez co sprawdzają się w zimne dni.
Szeroki wybór kominów możemy znaleźć dla najmłodszych dzieci. Nie brakuje tu wzorów w Minionki, Auta, bohaterów z Krainy Lodu, Myszkę Minnie, samoloty, a także dwustronnych kominów z minky, gdzie charakterystycznym dodatkiem są małe uszka lub kokarda. Oprócz tego, że są miękkie i wygodne, to bardzo atrakcyjnie się prezentują. Kominy dla starszych dzieci mogą być w panterkę, czaszki, kwiaty, etniczne wzory, litery itp. Dostępne są również kominy jednokolorowe, które będą pasować do większości strojów. Koszt kominów to około 10 zł.
Golfy dla dzieci
Na koniec propozycja ubioru chroniącego przed chłodem, która niekoniecznie może spodobać się każdemu – golfy. Nie chodzi tu o bluzkę lub sweter z golfem, ale o oddzielną formę ochrony szyi. Sam golf może być wykonany z różnorodnych materiałów – polaru, akrylu lub bawełny.
Jego niewątpliwą zaletą jest fakt, że dobrze osłania szyję przed zimnem, gdyż ściśle do niej przylega. Część materiału nachodzi także na ramiona, co jest dodatkową ochroną. Nie trzeba go zawijać wiele razy, aby zapewnił ciepło. Jedynym minusem może być fakt, że nie wszystkie dzieci lubią, gdy jakikolwiek materiał tak blisko okrywa ich szyję. Nie da się jednak ukryć, że podczas mroźnej zimy golf sprawdza się bardzo dobrze. Golfy możemy kupić już za około 8 zł.
Podsumowanie
Zakup odpowiedniej części garderoby, która osłoni szyję przed chłodem i wiatrem warto dopasować do panującej temperatury, ale także wziąć pod uwagę indywidualne upodobania dziecka. Nie sztuką jest kupić szalik, komin, golf lub bandamę. Sztuką jest wybrać coś, co spodoba się najmłodszym i będą chciały to nosić. | Ochrona szyi przed chłodem i wiatrem – przegląd szalików, chustek i kominów dla dzieci |
Jakie kolory sukienek będą hitem jesieni? W jakie kreacje warto zainwestować w tym sezonie? Czym zaskoczyli nas projektanci? Modowy przewrót – delikatne sukienki na jesień?
Tej jesieni nadal pozostajemy w inspiracjach stylem lat 70. Hitem sezonu będą szyfonowe sukienki w kwiaty i drobne wzory. Możemy postawić również na ich jerseyową lub bawełnianą wersję. Modne kreacje powinny mieć bufiaste, długie rękawy. Zwracamy uwagę także na takie detale, jak zapięcie na guziczki, falbanki i stójki. Połączenie stylu romantycznego z printami hippie będzie bardzo na czasie.
W chłodne dni – wbrew dotychczasowym zasadom – wybieramy delikatne kreacje, typowe dla wiosny czy jesieni. Takie tendencje można było obserwować na pokazach kolekcji jesień – zima 2015/2016 u Valentino czy Roberto Cavalliego. Inspirując się światowymi trendami, modne rozkloszowane sukienki z delikatnych materiałów łączymy ze skórą czy jeansem. Do całości obowiązkowo zakładamy wyraziste kozaki lub botki na kwadratowym obcasie.
Jesienna geometria – najmodniejsze sukienki sezonu
Najmodniejsze jesienne sukienki to te z geometrycznymi wzorami. Wystarczy wspomnieć aktualną kolekcję Chanel, w której dominowały kwadraty, kraty, romby w wersji biało-czarnej. Motyw kurzej stopki królował także na pokazie Miu Miu. Sukienka w pepitkę to hit sezonu. Sukienki z motywem prostokątów w wersji kolorowej zachwycały także u Balmain.
Proste sukienki – jaką wybrać?
Zwolenniczki klasycznego stylu także znajdą w tym roku coś dla siebie. Prosta sukienka musi być tylko w modnych barwach. Jesień zdominują odcienie szmaragdu, bordo i ciemnego fioletu. Na czasie pozostaną kreacje w kolorach: morskiego, czerni, granatu i militarnej zieleni. Trapezowe sukienki bez zaznaczonej talii wpiszą się w aktualne trendy. Przy sukience typu nietoperz stawiamy na minimalizm kolorystyczny naszej stylizacji. Płaszcz i akcesoria (takie jak buty, biżuteria, torebka) najlepiej dobrać w podobnym kolorze. Warto zagrać różnymi odcieniami dodatków, aby nadać całości modnego charakteru.
Eleganckie sukienki na chłodne dni
Projektanci zachęcają również do podkreślania sylwetki. Versace kusi dopasowanymi kreacjami w odważnych odcieniach żółci czy czerwieni. Duet Dolce & Gabbana wabi czernią i motywami róż na klasycznych fasonach. Decydując się na ołówkową sukienkę, szukajmy kroju o długości za kolano. Nie pomijamy takich detali, jak wzór w paski czy melanżowe tkaniny. Na wielbicielki trendów czekają sukienki z golfem. Do mody wkraczają sukienki mini w linii A w stylu lat 60. Pojawiły się one np. u Prady. Louis Vuitton postawił natomiast na rozkloszowane kreacje w geometryczne wzory.
Stawiamy na wygodę – modne sportowe sukienki
Nadal będą modne jeansowe sukienki. Warto pokusić się o szmizjerkę lub dziewczęcy krój na ramiączkach. W trendy wpiszą się rozkloszowane sukienki z dużymi kieszeniami. Na uwagę zasługują sportowe sukienki z zabawnymi elementami jak u Moschino. Bawełniane sukienki oversize łączymy z ciepłą górą, np. puchówkami. Lacoste również zachęca do sportowych stylizacji na bazie bawełnianych kreacji z długim rękawem.
Z czego powinna być uszyta modna sukienka?
Jesienna pora roku zachęca do grubszych tkanin, takich jak: aksamit, welur, zamsz i skóra. Mięsista bawełna na naszych sukienkach powinna wystąpić w surowej postaci. Materiały o nieregularnym zabarwieniu, nawiązujące do nurtu eko, to trend sezonu. Przeciwwagą będą sukienki uszyte z transparentnych materiałów. Ażurowe kreacje to propozycja dla odważnych, podobnie jak fasony ze wstawkami z futra. | Trendy sukienki na chłodniejsze dni |
Samsung Galaxy S4 to wciąż jeden z najpopularniejszych i najbardziej zaawansowanych smartfonów na rynku. Mimo tego, wciąż można rozszerzyć jego funkcjonalność. Oto nasza lista polecanych akcesoriów. Na początek warto zacząć od ochrony sprzętu. Z pomocą przychodzą różnego rodzaju etui, wśród których znajdziemy m.in. Flip Cover oraz S View Cover. Ten pierwszy i tańszy typ to tak naprawdę alternatywna tylna pokrywa baterii z ruchomą „okładką”, pozwalającą zabezpieczyć ekran. S View Cover jest zaś znacznie bardziej zaawansowany, bowiem element chroniący wyświetlacz posiada wycięty niewielki otwór, dzięki któremu możliwe jest bezproblemowe sprawdzenie godziny, odbieranie połączeń czy sterowanie muzyką bez konieczności otwierania klapki. Gdy już jednak zajdzie taka potrzeba, odblokowywanie smartfona nie będzie konieczne – specjalny czujnik wykryje ruch i automatycznie aktywuje ekran.
Gdy bateria „wyzionie ducha”
Samsung S Charger Kit to zestaw składający się z innej niż standardowa tylnej klapki do Galaxy S4 oraz poduszki umożliwiającej bezprzewodowe ładowanie indukcyjne. Nie trzeba zatem podpinać żadnych kabli czy szukać ładowarek – wystarczy jedynie położyć telefon na wspomnianej poduszce.
Samsung Multimedia Dock jest natomiast stacją dokującą, która może pełnić kilka funkcji: ładowarki, ale przede wszystkim centrum łączności. Wbudowane porty USB (3x), HDMI oraz mini-jack pozwalają podłączyć do smartfona: klawiaturę, myszkę, pendrive’a czy wyprowadzić obraz i dźwięk na telewizor lub zestaw audio.
Muzyka bez kabli
Smartfon często jest urządzeniem, w jakim przechowujemy ulubioną muzykę, ale jeśli chcemy się nią podzielić ze znajomymi, jakość wbudowanego głośnika często pozostawia wiele do życzenia. Z pomocą przychodzą głośniki takie jak JBL Charge, które bezprzewodowo (za pomocą Bluetooth), zapewniają znacznie lepszą jakość oraz natężenie dźwięku. Zestaw głośników nisko- i wysokotonowych gwarantuje pełny dźwięk, w tym głębokie basy, a wbudowana bateria pozwala na 12 godzin pracy bez ładowania. Co ciekawe, Charge posiada też wejście USB, dzięki któremu w każdej chwili można doładować baterię w smartfonie.
Zwolennicy słuchawek powinni się natomiast zainteresować zestawem Nokia BH-940. Oprócz technologii Bluetooth zintegrowano w nich też moduł łączności NFC, co sprawia, że sparowanie ze smartfonem jest prostsze niż kiedykolwiek – wystarczy przyłożyć oba urządzenia do siebie i gotowe! Nie trzeba obawiać się też o czas pracy słuchawek bezprzewodowych – wbudowane ogniwo zapewnia aż 24 godziny odtwarzania muzyki. Aby zmienić utwór, głośność czy odebrać połączenie nie trzeba też wcale sięgać do kieszeni, ponieważ o wygodę zadbają zintegrowane przyciski sterowania oraz mikrofon.
Kierowcy powinni natomiast zainteresować się zestawem głośnomówiącym Jabra Drive, który, mimo niewielkich wymiarów, oferuje nawet do 20 godzin rozmów czy 30 dni w trybie czuwania. Co więcej, urządzenie można sparować z dwoma telefonami jednocześnie, co docenią choćby osoby korzystające z numeru prywatnego i służbowego.
Nietuzinkowe akcesoria
Smartfony od początku były projektowane jako sprzęty, pozwalające na znacznie więcej, aniżeli tylko prowadzenie rozmów telefonicznych czy SMS-owanie. Zupełnie nowe możliwości można zyskać, korzystając z zewnętrznych akcesoriów, wyposażonych w bezprzewodową komunikacją Bluetooth. Dla przykładu iHealth Activity Meter Watch to zegarek, który dzięki wbudowanym modułom potrafi kontrolować aktywność fizyczną użytkownika oraz… jakość snu. Informacje, takie jak: pokonany dystans, ilość kroków czy liczba spalonych kalorii pokazywane są na wyświetlaczu zegarka, a także, w formie raportów, prezentowane w aplikacji na smartfonie. Przy tym, wodoodporne urządzenie jest na tyle energooszczędne, że wystarczy je ładować raz w tygodniu.
Sprzęt iHealth Wireless Blood Pressure Monitor – bezprzewodowe gadżety związane ze zdrowiem to jedne z najbardziej popularnych akcesoriów, niemniej ciśnieniomierz na Bluetooth to dość nietypowy pomysł. Nie ma jednak powodów, aby obawiać się takiego rozwiązania – certyfikaty CE oraz FDA zapewniają rzetelność pomiaru, a i naramienna (a nie nadgarstkowa) konstrukcja jest przez wiele osób uważana za bardziej wiarygodną. Aplikacja na smartfona pozwoli z kolei w łatwy sposób sprawdzić archiwalne wyniki czy udostępnić dane lekarzowi – w końcu łatwiej zostawić w domu książeczkę z wynikami pomiarów niż smartfona.
Belkin WeMo – a gdyby tak sterować urządzeniami elektrycznymi, nie ruszając się z fotela, a nawet… z drugiego końca globu? WeMo to pojedyncze gniazdko elektryczne (choć można łączyć kilka sprzętów w większą całość) z modułem umożliwiającym sterowanie z poziomu komputera czy smartfona. Co więcej, dzięki wbudowanemu czujnikowi ruchu możliwe jest np. automatyczne zapalenie światła, zaś timer wyłączy dane urządzenie o określonej porze.
Aparaty fotograficzne wbudowane w telefon już dawno przestały pełnić funkcję wyłącznie zabawek i coraz częściej oferują zdjęcia na poziomie przeciętnych aparatów kompaktowych. W smartfonie, z uwagi na smukłą obudowę, trudno jednak zmieścić obiektyw o zmiennej ogniskowej, dlatego bardzo rzadko spotyka się modele oferujące zoom optyczny. Jednak i na to jest rada w formie zewnętrznego obiektywu dla Samsunga Galaxy S4, który umożliwia nawet ośmiokrotne powiększenie.
Podsumowanie
Na przykładzie Samsunga Galaxy S4 widać, że smartfony, choć coraz bardziej doskonałe (a oprogramowanie Samsunga z serii Galaxy S należy do najbardziej rozbudowanych na rynku), wciąż są podatne na dalsze modyfikacje. Trudno zresztą żeby było inaczej, gdyż raczej nieprędko (o ile kiedykolwiek) akcesoria w stylu ciśnieniomierza na Bluetooth będzie można znaleźć jako standardowy dodatek w pudełku z telefonem. Zdecydowanie szybciej należy spodziewać się, że domyślnie dołączane będą: poduszka do ładowania bezprzewodowego, bezkablowe słuchawki z mikrofonem czy tylna klapka z okładką chroniącą wyświetlacz. | Jeszcze bardziej idealny Samsung Galaxy S4? |
Chaos, pomieszanie, brak zdecydowania, a może kompletny miszmasz? Zupełnie nie – to eklektyzm, czyli stylowe łączenie elementów na pozór do siebie niepasujących, które tworzy niesamowicie wysmakowany efekt końcowy. Styl eklektyczny to sposób na mieszanie różnorodnych konwencji ponad schematami. Idealny dla osób, które nie znoszą banału, buntowników i indywidualistów, którzy nie godzą się na ściśle określone ramy w dziedzinie wystroju wnętrz. W tym szaleństwie jest metoda!
Co wyróżnia styl eklektyczny?
Eklektyzm to przede wszystkim łączenie i mieszanie ze sobą mebli oraz dodatków dekoracyjnych pochodzących z różnych stylów. Uznanie i popularność zawdzięcza opieraniu się wyłącznie na guście i wyczuciu projektanta, które ma duże pole do popisu. Dzięki niemu każde wnętrze wyróżnia się i jest niepowtarzalne. To również bardzo modny współczesny trend. Jest tak wiele ciekawych mebli, sprzętów i przedmiotów, które nam się podobają, że ciężko jest zdecydować się na jedną estetykę. Dzięki konsekwencji i pomysłowości możemy mieć wszystkiego po trochu, a jednocześnie nie otrzeć się o kicz i wrażenie bałaganu.
Styl eklektyczny – w jakich wnętrzach?
Decydując się na działanie w duchu eklektyzmu przy urządzaniu wnętrz, najłatwiejszym sposobem jest łączenie nowoczesności z tradycyjnymi, klasycznymi elementami. To sposób na gustowną, ale i zróżnicowaną aranżację, która nieprędko wyjdzie z mody. Dzięki temu trudna w adaptacji elektronika o mocnych, wyrazistych kształtach może być bez zgrzytu zestawiona ze stylowymi meblami, jak ludwiki czy skórzane, miękkie kanapy. Futurystyczne akcesoria, jak nietypowe wazony czy dzieła sztuki malarskiej, mogą z powodzeniem tworzyć tło dla etnicznych lub kolonialnych mebli. Taki styl możemy zastosować całościowo – równomiernie rozmieszczając elementy z kontrastujących konwencji, dwukolorowe połączenia barw lub zdecydować się na jeden wyrazisty detal, który stanie się mocnym akcentem całości.
Eklektyzm może być stosowany w każdym z pomieszczeń mieszkania lub domu. W salonie przykładem może być antyczne krzesło o rzeźbionej ramie albo gotycki żyrandol na tle minimalistycznych mebli i sprzętów elektronicznych. W kuchniciekawe łączenie przejawi się poprzez dobranie do drewnianych, tradycyjnych szafek urządzeń kuchennych ze stali nierdzewnej lub dużych, chromowanych płaszczyzn. W łazience z powodzeniem możemy przełamać biel i surowość armatury, ocieplając ją egzotycznym drewnem na podłodze i ścianach. Możliwości są wręcz nieograniczone. Nie musimy bać się eksperymentów. Efekt końcowy będzie zachwycający.
Już w starożytności popularne było w filozofii łączenie i mieszanie, a także inspiracje różnymi nurtami. W architekturze ta tendencja rozkwitła w połowie XIX wieku i w świetnej formie przetrwała do dziś, ewoluując poprzez stosowanie nowatorskich rozwiązań. Styl eklektyczny może być zarówno sposobem na urządzenie nowego mieszkania, kiedy to nie do końca chcemy mieścić się w jednej konwencji, jak i idealną metodą na odświeżenie zaaranżowanego już pomieszczenia. Dodając nietypowy mebel lub zmieniając dodatki na bardziej wyraziste, odświeżymy i ożywimy znane nam dobrze wnętrze. | Styl eklektyczny w aranżacji wnętrz – czym się charakteryzuje? |
Zapotrzebowanie na smartfony o podwyższonej odporności na czynniki zewnętrzne jest spore. Flagowe telefony firmy Sony mogą pochwalić się wodoodpornością i pyłoszczelnością. Także inni producenci mają w swoim portfolio wytrzymałe smartfony. Nie wszystkie jednak spełniają standard MIL-STD-810G, czyli militarnej normy sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. CAT S50 spełnia. To telefon, który zniesie naprawdę wiele. Specyfikacja i architektura obudowy
W zdecydowanej większości przypadków smartfonów o zwiększonej odporności na czynniki zewnętrzne jest tak, że są wyposażone w mniej wydajne podzespoły. Z CAT S50 sprawa wygląda inaczej. Nie znajdziemy w nim najnowszych zdobyczy techniki, jednak możemy liczyć na całkiem dobrą specyfikację i szybkość działania. Sercem „twardziela” został czterordzeniowy układ Qualcomm MSM8926 Snapdragon 400, który jest wspomagany przez 2 GB RAM. W porównaniu do CAT B15 (dwurdzeniowy układ MediaTek, 512 MB RAM) oraz CAT B15Q (czterordzeniowy układ MediaTek, 1 GB RAM) jest to spore zwiększenie mocy obliczeniowej. W popularnym benchmarku badającym wydajność urządzenia – AnTuTu, CAT S50 osiągnął wynik 17463 punktów. W smartfonie możemy także liczyć na łączność LTE oraz NFC. Ilość wbudowanej pamięci dostępnej dla użytkownika to około 6 GB. Tą skromną pojemność można rozbudować o karty microSD (max 64 GB).
Rozważając zakup CAT S50 wiemy, czego możemy się po nim spodziewać, jeżeli chodzi o obudowę. Będzie ona większa niż w tradycyjnych smartfonach. Ramki wokół 4,7-calowego wyświetlacza są znacznie szersze niż we flagowych produktach. Urządzenie jest także dość grube, jego wymiary to 114,5 x 77 x 12,6 mm.
Choć wszystkie krawędzie zostały wykonane z poliwęglanu, to są na tyle obszerne, że powinny skutecznie uchronić telefon w razie upadku. CAT S50 ma certyfikat MIL-STD-810G, żeby go zdobyć musiał wyjść bez szwanku z 26 upadków z wysokości 122 cm na sklejkę o grubości 5,08 cm. Przeze mnie był kilkukrotnie upuszczany z wysokości około metra na drewniane biurko, podłogę oraz ziemie na placu budowy. Po tych „wyczynach” smartfon funkcjonował poprawnie. Nie zaszkodziło mu także użytkowanie go w czasie deszczu oraz wodna kąpiel w wannie.
Po zdjęciach CAT S50 można odnieść wrażenie, że podobnie jak Sony Xperia Z3 oraz HTC One M8 posiada stereofoniczne głośniki na froncie. Niestety, tak nie jest. Z przodu umieszczono mikrofon oraz głośnik do rozmów telefonicznych. Ten odpowiedzialny za dźwięki z filmów czy gier umieszczono z tyłu. Jego głośność oraz jakość brzmienia nie wyróżnia się na tle innych urządzeń mobilnych.
Architektura obudowy prezentuje się solidnie i taka jest. Jedyną uwagę miałbym do przycisków umieszczonych na obu krawędziach. Były dla mnie zbyt małe.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Ekran
CAT S50 ma wyświetlacz IPS o przekątnej 4,7 cala i rozdzielczość 720 x 1280 pikseli. Sprawia to, że obraz jest szczegółowy, a kolory są dobrze odwzorowane. Niezbyt wiele jest „pancernych” smartfonów, które mogą pochwalić się tak dobrym ekranem. Wyświetlacz chroniony jest przez powłokę Corning Gorilla Glass 3. Choć to jedna z najlepszych powłok ochronnych na urządzenia mobilne na rynku, to właśnie ona jest moim zdaniem piętą Achillesową telefonu. Istnieje prawdopodobieństwo, że smartfon nie upadnie na wytrzymałą obudowę, a ekranem, i to w dodatku na nierówną płaszczyznę. Z drugiej strony każda dodatkowa osłona na wyświetlacz pogorszy jego responsywność.
Bateria
W urządzeniach mobilnych, które przeznaczone są do pracy w cięższych warunkach, bateria odgrywa istotną rolę. Nie zawsze w terenie jest przecież możliwość podładowania telefonu. Wewnątrz CAT S50 kryje całkiem sporej pojemności akumulator - 2630 mAh. Takie ogniwo spokojnie zapewni cały dzień pracy smartfona. Półgodzinna rozgrywka w Asphalt 8, przy 50% podświetlania ekranu, pochłonęła 10% naładowania baterii. To przyzwoite rezultaty. Niemniej w przypadku tego typu urządzenia chciałoby się więcej… Jeżeli planujemy dłuższy wypad, to warto rozważyć zakup zewnętrznej baterii.
Kamera
Aparat fotograficzny w „pancernym” smartfonie jest moim zdaniem kwestią drugorzędną. Nie planujemy przecież kupna takiego telefon z myślą o fotografowaniu. CAT S50 dysponuje kamerą o rozdzielczości 8 Mpix. „Oczko” obiektywu zostało gustownie umieszczone w sześciokącie imitującym metalową nakrętkę. Aparat miał czasami problem, aby złapać ostrość. Wykonane nim zdjęcia są co najwyżej poprawne. Jeżeli zależy nam na nierozmazanych fotografiach, to urządzenie należy trzymać całkiem nieruchomo.
Interfejs i oprogramowanie
Smartfon pracuje w oparciu o system operacyjny Android 4.4 (KitKat). W czasie korzystania z CAT S50 nie napotkałem żadnych problemów z jego funkcjonalnością. W pamięci telefonu znajdziemy sporo aplikacji kierujących do oferty sprzedażowej producenta np. Cat.com, Używane Cat, Telefony Cat, Wypożyczalnie Cat, PartStore. W swoich rękach miałem wiele smartfonów, jednak chyba żadna zainstalowana na nim fabrycznie aplikacja nie zaskoczyła mnie tak bardzo, jak w tym modelu. Nie wiem, jak często przyjdzie nam korzystać z… funkcji śledzenia rekinów.
Podsumowanie
Co mogę powiedzieć po tygodniu użytkowania CAT S50? Przede wszystkim, że jest to solidny smartfon, potrafiący znieść upadki z około metra na różne płaskie podłoża. Choć mam obawy związane z wyświetlaczem i powłoką Gorilla Glass 3. Jeżeli telefon spadnie ekranem w dół na nierówne podłoże, to istnieje prawdopodobieństwo, że nie obędzie się bez serwisu. Jak na urządzenie mobilne ze zwiększoną odpornością na czynniki zewnętrzne oraz militarnym certyfikatem MIL-STD-810G, ma dość wydajne podzespoły – czterordzeniowy układ Snapdragon 400 oraz 2 GB RAM. Przekłada się to oczywiście na płynne działanie systemu i aplikacji. Na pochwałę zasługuje także jakość wyświetlanego obrazu oraz moduły łączności – LTE i NFC. Długość pracy jest dobra. Telefon na pojedynczym cyklu ładowania wytrzyma dzień. Przy rzadszym korzystaniu nawet dwa. Choć od takiego sprzętu wymagałbym mocniejsze baterii. Do słabszych stron tego smartfona zaliczyłbym aparat, rozmiar fizycznych przycisków oraz cenę. CAT S50 kosztuje około 1900 złotych. Telefony o podobnych parametrach technicznych, ale pozbawione zwiększonej odporności na czynniki zewnętrzne, kosztują około 900 złotych. Decyzję o tym, czy warto dołożyć 1000 złotych, aby zyskać wodoodporność, pyłoszczelność oraz militarny standard MIL-STD-810G pozostawiam wam. Alternatywą dla S50 może być CAT B15Q, Evolveo Strongphone Q4, Samsung Galaxy S4 Active czy Sony Xperia Z1 Compact. | Test CAT S50 – wytrzymały smartfon spełniający militarne normy sił zbronych USA |
Czytniki e-booków powoli przekonują do siebie nawet najbardziej tradycjonalnych czytelników. Nic w tym dziwnego, gdyż te urządzenia mają wiele zalet. Jedną z nich jest możliwość czytania w nocy, bez wykorzystywania dodatkowego źródła światła. Modeli z podświetlanym ekranem jest na rynku coraz więcej. Poniżej propozycja kilku z nich, wartych polecenia. Kindle Paperwhite oraz Paperwhite 2
E-czytniki Kindle są najchętniej kupowane na Allegro. Modele te są solidnie wykonane, posiadają sprawdzone rozwiązania i mają rozsądną cenę. Paperwhite to pierwszy wariant z podświetlanym ekranem od tego producenta. Światło pada tylko na tekst, przez co nie męczy oczu tak, jak podświetlenie w tabletach. Niestety w Paperwhite nie można całkowicie z niego zrezygnować, przez co urządzenie ma gorsze osiągi, jeżeli chodzi o baterię (w porównaniu do jego następcy i PocketBooka Touch Lux 2). Niemniej czas pracy, przy minimalnym podświetleniu i wyłączonym Wi-Fi, wynosi około 50 godzin. Do zalet Paperwhite należy zaliczyć ekran E Ink Pearl o rozdzielczości 1024 x 768 pikseli. To właśnie on sprawia, że tekst jest wyraźny, nawet przy ustawieniu najmniejszego rozmiaru czcionki.
Druga generacja Paperwhite przynosi kilka istotnych zmian. Przede wszystkim użytkownik dostaje wyświetlacz o jeszcze lepszej jakości. Zamiast E Ink Pearl, mamy E Ink Carta. Co to oznacza? Kontrast zwiększono o 50%, pojawiła się technologia Regal, która ogranicza potrzebę częstego, całkowitego odświeżania stron (w Paperwhite wystarczy to robić co 13–14 „kartek”, w poprzednich modelach średnio co 5–6 stron) oraz w znacznym stopniu uporano się z tak zwanym ghostingiem, czyli, pozostającymi z poprzednich stron, resztkami „atramentu” tekstu. W Kindle Paperwhite 2 podświetlenie jest bardziej naturalne i równomierne w stosunku do pierwszej wersji. E-czytnik można już zakupić za około 500 złotych. Więcej o Kindle Paperwhite 2 możecie dowiedzieć się z testu.
PocketBook Touch Lux 2
PocketBook Touch Lux 2 został wyposażony w ekran E Ink Pearl o rozdzielczości 1024 x 758 pikseli. Jakość podświetlenia jest zbliżona do tej w Kindle Paperwhite. Wieczorem, bez dodatkowego oświetlenia, już przy 30% podświetleniu ekranu czyta się komfortowo. W pełni naładowany akumulator, nawet przy maksymalnym podświetleniu, wystarczy na 25 godzin lektury. W przeciwieństwie do e-czytników Kindla, ten nie został pozbawiony fizycznych przycisków. „Kartkować” e-booka można zatem na dwa sposoby: z wykorzystaniem dotykowego ekranu lub za pomocą przycisków. Produkty firmy PocketBook cechują się sporą funkcjonalnością i intuicyjnością obsługi. Pozwalają także na dużą swobodę w personalizacji. Touch Lux 2 kosztuje około 550 złotych. Test PocketBooka Touch Lux 2 zdradza więcej jego mocnych stron.
Kobo Glo, Aura, Aura HD
Kobo Glo to tańsza alternatywa dla wyżej wymienionych modeli. Podobnie, jak PocketBook Touch Lux 2, został wyposażony w wyświetlacz E Ink Pearl o rozdzielczości 1024 x 758. Zastosowana technologa podświetlenia ekranu – ComfortLight – dobrze wywiązuje się ze swojej roli. Przestrzeń na e-booki wynosi 2 GB. Dwa razy pamięci więcej znajduje się w Kobo Aura. Oba e-czytniki, oprócz designu, nie różnią się prawie wcale. Inaczej jest z Kobo Aura HD, w którym to ulokowano ekran o przekątnej 6,8 cala, czyli o 0,8 cala większy niż te w tradycyjnych czytnikach e-booków. Zastosowano również nietypową dla tych urządzeń rozdzielczość: 1440 × 1080 pikseli. Ceny e-czytników kanadyjskiego producenta prezentują się następująco: Glo – 440 złotych; Aura – 550 złotych; Aura HD – 750 złotych.
Alternatywa
Co w przypadku, jeśli już posiadamy e-czytnik, ale bez podświetlenia? Możemy kupić jeden z zaproponowanych wyżej modeli lub pomyśleć o przeznaczonej dla czytników e-booków lampce. Drugie rozwiązanie jest dużo tańsze. Efekt może nie do końca będzie ten sam, jeżeli jednak sporadycznie oddajemy się lekturze w nocy, będzie to lepsze rozwiązanie. Ceny takich lampek zaczynają się już od niecałych 7 złotych. | Czytniki e-booków z podświetlanym ekranem – wybór ciekawych modeli |
Motyw moro cieszy się coraz większą popularnością. Podbija serca, zarówno chłopców, jak i dziewczynek. Co więcej, w sezonie wiosna-lato powróci w zupełnie nowej odsłonie. Jeszcze do niedawna wykorzystywany był jedynie w sportowych stylizacjach. Obecnie zestawiany jest z wieloma elementami odzieży. Poniżej kilka sprawdzonych propozycji na zestawy dla chłopca. Za oknem coraz cieplej, dlatego najwyższa pora na przemyślenie odpowiednich stylizacji dla swojego dziecka. Zwłaszcza zestawy dla chłopców potrafią sprawić wiele trudności. Podpowiadamy, jakie wzory i modele będą teraz na topie i jak należy je ze sobą zestawiać, aby uzyskać modny efekt.
Spodnie moro
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Jedną ze sprawdzonych stylizacji będzie połączenie spodni moro i białej koszuli. Casualowy zestaw, który spodoba się każdemu chłopcu. Spodnie dresowe wyjątkowo dobrze komponują się z kurtką jeansową i to najlepiej w niebieskim kolorze. Nie sposób nie wspomnieć również o obuwiu. Ten zestaw wyjątkowo dobrze będzie prezentował się w towarzystwie sportowego obuwia. Trampki okażą się strzałem w dziesiątkę. Warto jednak mieć na uwadze stonowaną kolorystykę – biel, granat czy czerń to najlepszy wybór.
Bluza moro
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Szukasz sprawdzonych stylizacji dla chłopca, w których główną rolę odegra motyw moro? Powyższe propozycje będą rozwiązaniem twoich rozterek. W zależności od stylu, jaki preferuje nasze dziecko, można stworzyć zestaw, zarówno z bluzą z kapturem, jak i elegancką koszulą z kołnierzykiem. Sprawdź i przekonaj się, jak łatwo uzyskać zamierzony efekt. | Motyw moro nadal na topie – sprawdzone stylizacje dla chłopca |
Proste rozwiązania są zazwyczaj najlepsze! Łatwo i przyjemnie możemy samodzielnie zrobić domową piaskownicę dla naszego dziecka – wystarczy kilka podstawowych rzeczy. Możesz używać jej w domu, na balkonie lub w ogrodzie. Jeśli nie chcesz inwestować w drogie rozwiązania, sprawdź jak samodzielnie zrobić domową piaskownicę oraz piasek DIY. Co będzie nam potrzebne?
Do zrobienia domowej piaskownicy będziemy potrzebować tych rzeczy:
- drewniana skrzynia (ważne, by nie była zbyt głęboka),
- kawałek materiału wodoodpornego o wymiarach dopasowanych do wymiarów skrzynki,
- maszyna do szycia,
- podstawowe akcesoria krawieckie.
Do zrobienia piasku będziemy potrzebować:
- kilograma mąki,
- szklanki oleju.
Krok 1. Mierzymy dokładnie skrzynkę. Mój egzemplarz celowo jest dość niewielki – piaskownica będzie używana przez roczne dziecko. Dla starszych dzieci większą skrzynię bez problemu znajdziesz na Allegro.
Wymiary zapisujemy na kartce, na ich podstawie planujemy rozmiar wkładu z materiału.
Krok 2. Wycinamy z materiału potrzebne elementy: dno oraz cztery ścianki. Z każdej strony dodajemy centymetr zapasu na szwy, natomiast do górnych brzegów dodajemy aż 10 centymetrów zapasu.
Krok 3. Łączymy ze sobą sąsiadujące brzegi ścianek.
Krok 4. Górny brzeg podkładamy dwa razy i stębnujemy. Wszystkie szwy rozprasowujemy żelazkiem.
Wkład umieszczamy wewnątrz skrzynki.
Krok 5. Przygotowujemy piasek. Do miski wsypujemy kilogram mąki. Dodajemy olej, aż uzyskamy odpowiednią konsystencję piasku. Wsypujemy piasek do piaskownicy.
Domowa piaskownica jest już gotowa! Wystarczą już tylko odpowiednie zabawki i możemy zaczynać zabawę. Jeśli piasek wysypie się, bez problemu sprzątniesz go zwykłym odkurzaczem. Piaskownicę możesz wykorzystać również poza sezonem letnim, gdy deszczowa pogoda uniemożliwi zabawę na zewnątrz. Sprawdzi się również do zabawy z piaskiem kinetycznym. Same plusy!
Jeśli potrzebujesz więcej inspiracji lub szukasz innych rozwiązań, sprawdź gotowe propozycje na Allegro. | Domowa piaskownica – DIY |
Letnie upały wielu z nas dają się we znaki. Temperatura powyżej 30 stopni Celsjusza, ekspozycja okien na południe i brak klimatyzacji sprawiają, że w pomieszczeniach mieszkalnych i biurowych robi się naprawdę gorąco. Jak uchronić wnętrze mieszkania przed prażącym słońcem? Po pierwsze: zwróć uwagę na okna
Pamiętaj, że nagrzane okna i gorące promienie słońca, które wpadają do wnętrza mieszkania, zapraszają do twojego domu iście afrykański skwar. W najcieplejszej porze dnia zamykaj okna! Nawet przez uchylone okno wpada rozgrzane powietrze, szybko ogrzewając całe mieszkanie. Nie zapomnij o funkcjonalnych markizach, które dodatkowo osłaniają okna, i o obowiązkowych roletach zewnętrznych lub wewnętrznych.
Po drugie: zadbaj o wieczorne wietrzenie i wentylowanie mieszkania
Skoro w ciągu dnia lepiej nie otwierać okien, możesz przewietrzyć mieszkanie wieczorem i w nocy. Chłodne powietrze na zewnątrz, kiedy dostanie się do mieszkania, schłodzi jego wnętrze. Pomyśl też o wentylatorze(wysokim stawianym na podłodze albo niższym przeznaczonym na biurko), który stworzy sztuczny przeciąg w mieszkaniu. Nawet ciepłe powietrze wprawione w ruch wydaje się znacznie chłodniejsze, pamiętaj jednak, żeby nie przesadzać z intensywnością wentylowania. Takie przewianie może skutkować choćby sztywnością karku, zapaleniem ucha czy zapaleniem gardła.
Po trzecie: wyłącz nieużywany sprzęt elektryczny
Każde urządzenie elektryczne podłączone do prądu wytwarza ciepło – temperatura jest tym wyższa, im większa jest moc danego urządzenia. Z myślą o przyjemnym chłodzie w mieszkaniu wyłącz mikrofalówkę, ładowarkę do telefonu, czajnik elektryczny czy nocną lampkę, jeśli akurat ich nie potrzebujesz. Zwróć także uwagę na to, jakie żarówki oświetlają twoje mieszkanie. Od tradycyjnych żarówek znacznie lepsze są świetlówki energooszczędnealbo oświetlenie LED, które w zasadzie w ogóle nie wytwarza ciepła.
Po czwarte: ratuj się wodą
Mowa nie tylko o wodzie do picia, ale przede wszystkim o dużej ilości jak najchłodniejszej wody w wannie. Napełnij wannę albo głęboki brodzik zimną wodą, a drzwi do łazienki zostaw otwarte. Po chwili poczujesz, że powietrze w pomieszczeniach niezbyt odległych od łazienki staje się wyraźnie chłodniejsze i jest w nich bardziej rześko.
Zasłaniamy okna – jaką ochronę wybrać?
Wybierając ochronę okna, powinnaś zastanowić się, czy wybrać rolety zewnętrzne, czy wewnętrzne. Te pierwsze nie tylko chronią mieszkanie przed dostępem światła, są też skuteczną ochroną przed kradzieżami. Miłośnicy dekoracji okiennych orzekają jednak zgodnie, że tylko rolety wewnętrznemogą być prawdziwą ozdobą wnętrza. Ile pytanych osób, tyle opinii – warto zatem samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie są zalety każdego z tych rozwiązań.
Rolety zewnętrzne najskuteczniej chronią przed upałem, jednak ich instalacja wiąże się też ze sporymi kosztami. Swoją funkcję najlepiej spełniają aluminiowe rolety wypełnione pianką poliuretanową, choć przed słońcem dobrze chronią także rolety z profilami wykonanymi z PVC. Takie rolety skutecznie zabezpieczają przed ciepłem i ograniczają dostęp światła do mieszkania, dzięki czemu w jego wnętrzach czuć przyjemny chłód. Jeśli jednak zdecydujesz się na wewnętrzne zabezpieczenie okna, masz znacznie większy wybór. Okna ochronić możesz, wybierając folię okienną, roletę materiałową lub żaluzje. Folię dostosowaną do wymiarów szyby wystarczy po prostu przykleić na jej czystą powierzchnię. Produkt pochłania nawet 80% ciepła z promieni słonecznych padających na okno.
Gdy zdecydujesz się na roletę materiałową, koniecznie wybierz tę z jasnych tkanin, najlepiej grubo tkanych. Zwróć uwagę, czy roleta ma specjalną srebrną powłokę, która odbija światło. Bogaty wybór wzorów i kolorów sprawi, że bez trudu znajdziesz roletę idealną do każdego wnętrza w swoim mieszkaniu. Weź jeszcze pod uwagęzakup aluminiowych lub drewnianych żaluzji. Listewki (nazywane też lamelkami) możesz ustawić pod wybranym przez siebie kątem, dostosowując poziom zaciemnienia wnętrza do własnych potrzeb. Szerokość takich listewek waha się najczęściej od 1,5 do 7 cm. Żaluzje montuje się bezpośrednio na oknie albo na ścianie nad oknem, co sprawia jednak, że okno niewygodnie się otwiera.
Kiedy nadchodzi zima, narzekamy na siarczyste mrozy, gdy panująca aura jest typowo letnia – nie w smak nam upały. Każda pora roku ma swoje plusy i minusy, z którymi łatwo sobie poradzić. Z myślą o przyjemnie chłodnym i rześkim mieszkaniu, warto w najgorętsze dni w roku korzystać z wentylatorów, zasłaniać okna i wyłączyć nieużywane urządzenia elektryczne. | Gdy z nieba leje się żar… Jak ochronić wnętrze mieszkania przez prażącym słońcem? |
Kiedy po zakończonym treningu zasiądziemy wygodnie w fotelu, często zapominamy, że to nie koniec pracy mięśni, które właśnie rozpoczynają proces regeneracji. Pierwszym objawem tego etapu są np. zakwasy, czyli zespół opóźnionego bólu mięśniowego (DOMS - ang. Delayed Onset Muscle Soreness). Każdy cykl treningowy, nawet początkującego sportowca - amatora, powinien składać się z fazy treningu i fazy odpoczynku. Podczas, gdy w trakcie pierwszej organizm poddawany jest dużym obciążeniom, w trakcie drugiej trzeba większą uwagę poświęcić zmęczonym mięśniom, ścięgnom czy stawom.
Zakwasy - jak się ich skutecznie pozbyć?
Wbrew powszechnie panującej teorii, zakwasy wcale nie są spowodowane tylko przez wydzielający się kwas mlekowy. Owszem, może on powodować nieprzyjemne dolegliwości, ale jest wypłukiwany z tkanki w ciągu maksymalnie 2. godzin po treningu. Odczuwana sztywność mięśni jest znacznie częściej wynikiem mikrouszkodzeń włókien, do których może dojść w trakcie wysiłku fizycznego. Najważniejsze, aby pamiętać, że nie należy wówczas “rozbijać” zakwasów przez stretching czy intensywne masaże! Rozciąganie może pogłębić mikrourazy. Znacznie lepiej udać się na lekki rozruch, np. przejażdżkę na rowerze. Dolegliwości ustąpią też po wizycie w saunie lub gorącej kąpieli, najlepiej z dodatkiem preparatów o działaniu rozluźniającym, np. popularnych wśród biegaczy soli regeneracyjnych.
box:offerCarousel
Jeśli ból jest duży, pomocne są preparaty w formie maści lub wcierki w płynie do miejscowego stosowania. Większość dostępnych na rynku produktów ma działanie uśmierzające ból. Ważne aby przed użyciem zapoznać się z dołączoną do nich ulotką.
Mięśnie lubią ciepło - bezpieczne rozgrzewanie
Już sama kąpiel po treningu może przynieść znaczną ulgę. Spięte mięśnie (pod warunkiem, że nie jest to duży ból spowodowany zakwasami lub nagłym urazem) dobrze rozluźnić, stosując ciepłe okłady np. z kompresów żelowych nazywanych popularnie coldpackami - to specjalne woreczki, które wedle potrzeby można schładzać lub rozgrzewać. W takich sytuacjach sprawdza się też tradycyjny termofor czy koc elektryczny. Na spięte mięśnie i lekkie zakwasy można stosować również maści o działaniu delikatnie rozgrzewającym.
Jeśli jednak ból wystąpił podczas treningu nagle, bardzo prawdopodobne, że doszło do urazu - wówczas rozgrzewanie nie jest wskazane, gdyż może spotęgować miejscowy stan zapalny i pogorszyć sytuację. Przy podejrzeniu kontuzji przez pierwsze 48 godzin nie należy w miejsce urazu stosować terapii ciepłem.
Kiedy chłodzić zmęczone mięśnie?
Zimno zmniejsza stan zapalny więc chłodzenie wskazane jest przy podejrzeniach urazu lub faktycznej kontuzji. Pamiętaj - bezpośrednio po urazie niezbędne jest chłodzenie mięśni! Niska temperatura ograniczy powstający lub zmniejszy widoczny już obrzęk, a ponadto spowoduje, że stan zapalny nie obejmie tkanek otaczających uszkodzone miejsce. Ten rodzaj termoterapii można stosować, używając wspomnianych już coldpaków, które wcześniej trzeba schłodzić w lodówce, bądź zwykłych woreczków z lodem. Należy pamiętać, aby nie przykładać lodu bezpośrednio do skóry, gdyż może spowodować jej podrażnienie. Dobrze wcześniej zawinąć go w bawełniany ręcznik i dopiero taki kompres położyć na miejsce urazu. | Jakie preparaty stosować na mięśnie po treningu? |
Jeszcze 20 lat temu nikt nie przypuszczał, że w samochodach znajdziemy coś takiego jak komputer sterujący. Dziś sami możemy zajrzeć w głąb wirtualnej rzeczywistości naszego samochodu, aby sprawdzić, co mu dolega – właśnie dzięki interfejsowi OBD. Komputer sterujący samochodu jest swego rodzaju „mózgiem” auta, odpowiadającym za prawidłowe funkcjonowanie wielu elektronicznych podzespołów, to dzięki rozwojowi techniki daje się również kontrolować. Ma to na celu właściwe dbanie o pojazd oraz uzyskiwanie coraz lepszych parametrów jednostki napędowej. Diagnostyka z poziomu gniazda OBD, znajdującego się w większości współcześnie produkowanych aut, do niedawna była możliwa jedynie w warsztatach dysponujących specjalistycznym sprzętem.
Obecnie na światowym rynku interfejsów OBD (z ang. On-Board Diagnostics), prym wiedzie firma LAUNCH TECH Co Ltd., specjalizująca się w projektowaniu, wytwarzaniu i sprzedaży urządzeń do diagnozowania pojazdów samochodowych. Choć jeszcze 10 lat temu taki rozwój technologii wydawał się wręcz nieosiągalny, dziś nawet za pomocą coraz popularniejszych smartfonów i tabletów możemy stale monitorować wszystkie najważniejsze systemy elektroniczne naszego samochodu lub całej floty pojazdów. System GOLO, wraz z współpracującymi z nim urządzeniami, jest pierwszym aż tak zaawansowanym układem, dającym niewyobrażalne dotąd możliwości – zarówno z punktu widzenia prywatnego użytkownika auta, jak i managerów flotowych.
Warto na wstępie powiedzieć parę słów o tym, czym system GOLO jest sam w sobie. To zaawansowane narzędzie współpracujące z interfejsem OBD, umożliwiające nawiązanie komunikacji ze sterownikiem centralnym pojazdu przez zewnętrzny przyrząd diagnostyczny. Mówiąc prostszym językiem – GOLO umożliwia nam stałą łączność z „mózgiem” samochodu, który na bieżąco informuje nas o potencjalnych usterkach oraz wskazuje wybrane parametry eksploatacyjne.
Fizycznie do obsługi systemów OBD potrzebujemy bezprzewodowej wtyczki, którą umieszczamy w gnieździe diagnostycznym pojazdu, oraz smartfona, tabletu bądź innego urządzenia multimedialnego (z systemem Android bądź Apple), na którym możemy zainstalować aplikację konieczną do pobierania odczytów z interfejsu wtyczki. Przekazywanie danych realizowane jest z wykorzystaniem transmisji radiowej. Najnowsze dzieło firmy LAUNCH wprowadza nas w zupełnie dotąd nieosiągalny świat diagnostyki elektronicznej. Wykorzystuje on możliwości smartfona do zaawansowanego diagnozowania systemów w pojeździe oraz przesyła dane za pomocą sieci telekomunikacyjnej (3G i 4G). Innowacyjność tego systemu i jego przewaga nad tradycyjnymi interfejsami OBD polega na możliwości monitorowania pojazdu na niemal nieograniczoną odległość oraz pełnego diagnozowania systemów elektronicznych w dowolnej chwili. Do tej pory urządzenia oprogramowania diagnostycznego współpracujące z pojazdem jedynie zapisywały pobrane dane do późniejszego wglądu. GOLO natomiast umożliwia stałą kontrolę nad pojazdem w czasie rzeczywistym.
Prywatny użytkownik
System GOLO z pewnością znajdzie wielu zwolenników zarówno jeśli chodzi o użytkowników prywatnych, jak i prężnie działające firmy dysponujące parkami samochodowymi. Posiada on dodatkowe możliwości, które docenimy w codziennym życiu. Są nimi tzw. funkcje alarmowe, sygnalizowane przez smartfona w przypadku, gdy użytkownik na przykład nie zamknął drzwi lub okna w aucie albo gdy pozostawił samochód z włączonymi światłami. Dodatkowo możemy mieć wgląd w to, czy nie została przekroczona ustalona wcześniej prędkość lub czas dopuszczalnej jazdy. Możemy ten system również potraktować jako swego rodzaju zabezpieczenie antykradzieżowe. Poinformuje nas bowiem o uruchomieniu bądź zmianie pozycji pojazdu bez zgody użytkownika. Może to pomóc w późniejszym zlokalizowaniu samochodu. Funkcję tę możemy również wykorzystać, by odnaleźć nasze auto na dużym parkingu lub w nieznanej okolicy. Dzięki możliwości lokalizacji GPS możliwe jest też stałe śledzenie trasy, jaką porusza się analizowany pojazd.
Choć te wszystkie cechy brzmią obiecująco, nie są to główne założenia systemu GOLO. Znacznie istotniejszy jest jego wpływ na bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów oraz monitorowanie ewentualnych usterek pojazdu. System ten umożliwia ich zdalną diagnostykę, odczyt i ewentualne kasowanie kodów błędów. W przypadku wystąpienia jakichkolwiek elektronicznych uszkodzeń podczas podróży użytkownik ma możliwość telefonicznego skontaktowania się z jednym ze zrzeszonych w sieci GOLO okolicznych warsztatów, by wykonać zdalną diagnostykę auta. Profesjonaliści będą w stanie doradzić kierowcy, czy konieczne jest holowanie pojazdu, czy też może kontynuować podróż do serwisu. Daje to też punktom serwisowym cenny czas na zgromadzenie koniecznych do naprawy części zamiennych, by zdążyć przed przyjazdem uszkodzonego pojazdu.
Floty pojazdów
Poza powyższymi korzyściami managerowie firm znajdą jeszcze szereg innych zalet zdalnych interfejsów OBD, umożliwiających sprawne zarządzanie flotami pojazdów. Przede wszystkim, dzięki zastosowaniu lokalizacji położenia, możliwe jest kontrolowanie czasu i etapów jazdy poszczególnych aut. Może to pomóc w późniejszym wyznaczaniu najszybszych i najbardziej ekonomicznych tras przejazdowych. Równie przydatną funkcją jest możliwość określenia rzeczywistego zużycia paliwa oraz rejestracja przebiegu pojazdu, co ma szczególne znaczenie w firmach dysponujących dużą liczbą samochodów firmowych. Niełatwo jest pamiętać o przeglądach serwisowych lub okresowych wymianach części eksploatacyjnych, gdy sprawujemy pieczę nad kilkudziesięcioma lub kilkuset pojazdami. Dzięki zdalnej kontroli systemów OBD „mózg” samochodu sam przypomni o koniecznych naprawach bądź okresowych przeglądach rocznych i technicznych.
Czarna skrzynka
Zaawansowane systemy OBD (np. Crash Cube oraz Vin Cube firmy LAUNCH) mogą pełnić rolę swego rodzaju czarnej skrzynki, znanej z pokładów samolotów. Interfejs komputera centralnego samochodu zapisuje wszelkie parametry pojazdu przed i podczas wystąpienia kolizji lub wypadku drogowego. Umożliwia to późniejszą analizę zdarzenia, co pomaga wykluczyć sporne sytuacje, powstałe w wyniku ewentualnego fałszowania szkód lub prób wymuszenia odszkodowania. Dane te umożliwiają późniejsze śledztwa z udziałem policji lub InterPolu.
Druga strona medalu
Niestety nie ma chyba świecie urządzenia ani technologii, które zadowoliłyby wszystkich. Opisywany system GOLO wiąże się na przykład z dodatkowymi opłatami w postaci abonamentu za korzystanie z firmowych serwerów oraz za transfer danych pomiędzy smartfonem a urządzeniem. Dodatkowo nie każdy kierowca dużej firmy musi zgodzić się na taki permanentny monitoring, co może powodować spory między pracownikami a pracodawcami. Kolejną kwestią jest orzekanie o winie w razie ewentualnego wypadku. Takie urządzenie może bowiem w niektórych sytuacjach świadczyć na niekorzyść właściciela. Przykładem jest choćby sytuacja, w której inny pojazd wymusiłby na nas pierwszeństwo, gdy my jechalibyśmy o kilka kilometrów za szybko. Ostatnią wadą urządzeń OBD jest niezbyt duża skuteczność jako narzędzia do lokalizowania skradzionego pojazdu. Nie tylko my mamy świadomość nowinek technologicznych, złodzieje często wyprzedzają nas o krok. Złącze OBD jest stosunkowo łatwe do odnalezienia, zatem już kilka minut po kradzieży urządzenie może zostać w prosty sposób odłączone i zniszczone, co uniemożliwi jego lokalizację.
Podstawowe urządzenie diagnostyczne z interfejsem GOLO możemy zakupić na stronie producenta za 690 złotych. Na rynku jest jednak wiele podobnie działających systemów, produkcji mniej znanych firm, a co za tym idzie – znacznie tańszych. Nie każdy potrzebuje bowiem aż tak szczegółowego monitorowania pojazdu, jakie oferuje GOLO. W mniej zaawansowanych modelach innych producentów możemy znaleźć prostsze rozwiązania, oferujące np. podstawowe odczyty z pracy silnika. Jest to jednak system znacznie mniej zaawansowany technologicznie, najczęściej wykorzystujący łączność Bluetooth do czasowej diagnostyki pojazdu (w konkretnym momencie). Umożliwia na przykład sprawdzenie przyczyn zapalenia się kontrolki „check engine” i ewentualne kasowanie błędów. Takie podstawowe urządzenie do analizy komputera sterującego samochodu kupimy już za niecałe 50 złotych. Na rynku motoryzacyjnym znajdziemy wiele tego typu urządzeń (np. Izzy Drive, Conrad, Diamex) w dość sporym zakresie cenowym i o różnych parametrach. Jeżeli więc zdecydujemy się na zakup takiego urządzenia, z pewnością uda nam się dobrać model spełniający nasze potrzeby w satysfakcjonującej cenie. | Interfejs OBD – niesamowite możliwości nowego systemu |
Odpowiednio urządzony pokój, dla młodego człowieka będzie źródłem zadowolenia, dobrego samopoczucia i dumy przed rówieśnikami. Meble powinny być tak dobrane, aby nadawać pomieszczeniu świeżości i młodzieżowego charakteru – można to osiągnąć dzięki nowoczesnym wzorom, barwnym elementom i innym oryginalnym rozwiązaniom. Każde dziecko prędzej czy później wyrasta z Kubusia Puchatka i innych bajkowych bohaterów. Fototapeta z księżniczkami Disneya przestaje cieszyć, łóżko w kształcie Zygzaka z bajki Auta powoli staje się powodem do wstydu przed rówieśnikami, a różowe barwy często zaczynają jawić się jako zbyt słodkie. Urządzenie pokoju dla nastolatka jest znacznie trudniejsze niż dla małego dziecka – liczy się nie tylko wygląd pokoju, ale przede wszystkim gust potomka, najnowsze trendy i dostosowanie wystroju do zróżnicowanych potrzeb młodego człowieka. W końcu pokój musi być miejscem, które zapewni warunki do nauki, przyjmowania znajomych, rozwijania hobby oraz przechowywania różnych skarbów – a te, w zależności od upodobań nastolatka, mogą być bardzo różne.
A wybór zaczniemy od…
…rozmowy z dzieckiem i wspólnego określenia jego potrzeb. Aby młody człowiek naprawdę dobrze czuł się w swoim nowym pokoju, powinien czuć, że ma wpływ na jego wygląd, a jego upodobania naprawdę się liczą. Warto wiedzieć, jaki jest ulubiony kolor dziecka, bądź jaka kolorystyka pokoju marzy mu się i razem przemyśleć, jakich mebli będzie potrzebować. Czy ma dużo książek? Wtedy najlepszym pomysłem będzie zabudowanie części ściany półkami, bądź umieszczenie ich nad biurkiem. Może potrzebuje więcej miejsca na ubrania i trzeba dokupić dodatkowy regał? Czy chce mieć dywan? Kupujemy nowe łóżko czy pozostajemy przy starym? Na ile elementów wystarczy miejsca w pokoju? Wstępne określenia z pewnością ułatwią dalsze poszukiwania.
box:offerCarousel
Żywa kolorystyka, ciekawe wzorce
Ciemne meble z dużą ilością powierzchni przeszklonych, ciężkie szafy i stoły, to zwykle zły wybór w przypadku pokoju dla młodej osoby. Mogą wydawać się uniwersalne, ale takie wnętrze rzadko będzie odzwierciedlać charakter nastoletniego właściciela. Warto zastanowić się nad wyborem mebli nowocześniejszych, w rzucających się w oczy kolorach – z elementami fioletowymi, zielonymi czy niebieskimi. Producenci oferują oryginalne, nowoczesne i młodzieżowe wzory: regały z asymetrycznie rozmieszczonymi półkami; biurka, w których jedna szuflada ma inny kolor. Nadają one pokojowi ciekawszego, unikalnego wyglądu. Zamiast kupować pojedyncze sztuki, można przejrzeć ofertę kompletów mebli młodzieżowych, która w Internecie jest szczególnie bogata, a umożliwia wybranie od razu pasujących do siebie elementów.
box:offerCarousel
Przykłady zestawów
Bregi 8 to zestaw mebli, w skład którego wchodzi szafa, dwa regały, biurko i szafka wisząca. Korpus wykonany jest z jesionowego drewna. Fronty mebli występują w kilku wariantach kolorystycznych: wybrać można niebieski, fioletowy i grafitowy. Półki bez drzwiczek i te z drzwiczkami rozmieszczone są niesymetrycznie, nadając regałom ciekawszy wygląd. Meble zaprojektowano tak, aby mogły zostać rozstawione w dowolny sposób. Cena zestawu to około 1600 złotych, łóżko jednak trzeba dokupić osobno.
Dla osób preferujących jasne kolory stworzono zestaw mebli młodzieżowych od Apetito. W skład kompletu, za który zapłacimy około dwa tysiące złotych, wchodzą łóżko z materacem, biurko, półka, regał i komoda. Kolorystyka (antracyt, dąb jasny, biel) umożliwia łatwe wkomponowanie mebli w różne aranżacje i połączenie ich z dowolnym kolorem ścian, dywanu i zasłon.
Nowoczesny, bardzo ciekawy zestaw oferuje także Mobi. Tutaj do wyboru jest kilka kompletów. System B dostępny jest w kolorystyce białej i turkusowej, bądź białej i żółtej. Meble wykonane są z płyty laminowanej, dzięki czemu pozostają odporne na zarysowania i promienie słoneczne. Nowoczesny design, oryginalne rozmieszczenie kolorowych elementów i funkcjonalność mogą dodać każdemu wnętrzu wyjątkowości. W skład Systemu B wchodzi pełne wyposażenie pokoju: łóżko (uzupełnione w małe półeczki), szafka nocna, półka wisząca, biurko, komoda, dwa regały oraz szafa narożna. Cena kompletu wynosi 3235 złotych, przy zakupie od razu otrzymujemy darmową dostawę na terenie całego kraju.
Szeroka oferta umożliwia dopasowanie mebli do wnętrza, potrzeb i gustu nastolatka. Przy urządzaniu pokoju dla młodego człowieka warto się postarać – będzie on w końcu służył mu przynajmniej przez parę lat.
Przeczytaj także: Meble młodzieżowe do małego pokoju | Komplety mebli młodzieżowych |
Kolana siatkarzy są narażone na wiele urazów, dlatego muszą być odpowiednio chronione. Odpowiednie nakolanniki zamortyzują ewentualne wstrząsy podczas padów do piłki i zapewnią odpowiednią stabilizację. Dlatego wybór dobrego nakolannika jest tak ważny dla sportowców. Nakolanniki Select
Nakolanniki Select są wykonane z poliestru i spandeksu. Poduszeczka zrobiona jest z amortyzującej pianki EVA HYPER, która chroni staw kolanowy przed uderzeniami. Zewnętrzna część została wyprodukowana z wytrzymałego materiału. Bardzo praktycznym rozwiązaniem jest otwarta tylna część nakolannika, która zapobiega zarówno nadmiernemu poceniu się, jak i tworzeniu się fałd za kolanem. Zdecydowanie podnosi to komfort użytkowania.
box:offerCarousel
Nakolanniki siatkarskie Adidas
Marki Adidas nie trzeba nikomu przedstawiać. Wyprodukowane przez nią ochraniacze na kolana, przeznaczone do gry w siatkówkę, nadają się dla amatorów i graczy bardziej zaawansowanych. Ich specjalna budowa bardzo dobrze chroni oraz podtrzymuje rzepkę i staw kolanowy. Wkład został wykonany z pianki EVA, która dobrze amortyzuje wstrząsy i chroni delikatne kolano przed kontuzjami. Nakolanniki mają oddychające panele, które zapobiegają nadmiernemu poceniu się skóry i umożliwiają jej wentylację. Same ochraniacze są bardzo lekkie, więc nie obciążają dodatkowo kolana i nie krępują ruchów podczas gry.
box:offerCarousel
Nakolanniki siatkarskie Mizuno
Do produkcji tych ochraniaczy została użyta technologia Mizuno Intecooler. Dzięki jej zastosowaniu nakolanniki doskonale odprowadzają wilgoć i ciepło. Zmniejsza to ryzyko zapocenia oraz otarć i odparzeń. Za amortyzację, tak jak w poprzednich produktach, jest odpowiedzialna pianka EVA. Zewnętrzna część ochraniaczy Mizuno wykonana jest w 67% z bawełny, dzięki czemu jest miła w dotyku i nie powoduje podrażnień skóry. Dodatkową zaletą jest to, że można je kupić w kolorze różowym, a nie tylko białym i czarnym.
box:offerCarousel
Nakolanniki siatkarskie Errea Tokio
Nakolanniki Errea Tokio wypełnione są poliuretanową pianką zapewniającą ochronę stawu kolanowego. Całe ochraniacze zrobione są z wytrzymałego i elastycznego materiału, który dobrze trzyma się nogi. Dużą zaletą tego produktu jest anatomiczna budowa i bogata kolorystyka, co docenią zwłaszcza panie. Aby wybrać odpowiedni rozmiar, należy zmierzyć nogę 15 cm od rzepki.
Nakolanniki siatkarskie Asics
Nakolanniki Asics przeznaczone są zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn, dla profesjonalistów i tych, którzy z siatkówką mają do czynienia tylko od czasu do czasu. Dobrze odprowadzają wilgoć i pozwalają skórze oddychać. Niwelują również zapach potu i zapewniają odpowiednią temperaturę, nie doprowadzając do przegrzania. Bardzo łatwo się je nakłada i zdejmuje. Są wykonane z wytrzymałego materiału. Powłoka żelowa zastosowana w tych ochraniaczach zapewnia ochronę kolana na bardzo dobrym poziomie.
box:offerCarousel
Nakolanniki Spokey Secure
Nakolanniki Spokey Secure przeznaczone są do rekreacyjnej gry w siatkówkę na hali. Dobrze dopasowują się i nie zsuwają się z nogi. Wykonane są z poliestru, bawełny i akrylu. Zastosowana pianka chroni kolano przed otarciami i lekkimi urazami.
Siatkówka to sport, w którym bardzo łatwo nabawić się bolesnej kontuzji. Staw kolanowy jest wbrew pozorom bardzo delikatny i łatwo go uszkodzić. Kupno nakolanników powinno być pierwszą decyzją, z jaką musi się zmierzyć młody siatkarz. | Przegląd nakolanników siatkarskich |
Wybór akcesoriów do tablic jest rzeczywiście ogromny. Jak się w tym nie pogubić i nie kupić przyborów ponad miarę? Co będzie niezbędne, co tylko przydatne, a co jest zbytecznym – choć czasem bardzo ciekawym – gadżetem? Sprawdźmy! Markery suchościeralne – akcesoria niezbędne do tablic
Tablica suchościeralna-magnetyczna wymaga użycia specjalnych markerów. Świetnie sprawdzą się markery Gignat Kamet – dostępne są w 4 kolorach (zielony, niebieski, czerwony i czarny). Cena jednego markera to ok. 2 zł. Dostępne są także w kompletach (koszt ok. 9 zł). Równie dobrze posłużą markery White Board Marker Pentel (dostępne w przedziale cenowym od ok. 3 do 9 zł) lub Toma. Warto zwrócić uwagę na komplety z gąbką – markery chowa się po drugiej, nieścieralnej stronie gąbki. Jest to bardzo wygodne i praktyczne rozwiązanie – koniec z zagubionymi pisakami. Koszt kompletu ok. 35 zł. Ważne, aby nie używać tradycyjnych markerów – to może skutkować zniszczeniem tablicy. Markery suchościeralne dobrze widać na tablicach, wygodnie się nimi pisze i maluje, a także łatwo ściera. To akcesoria niezbędne do użytkowania tablicy suchościeralnej.
Magnes neodymowy do zadań specjalnych
Suchościeralne tablice do prezentacji mają zwykle także właściwości magnetyczne. Oznacza to, że za pomocą magnesu można do nich przyczepić kartki, notatki, obrazki, plakaty. Magnesy neodymowe mają to do siebie, że odznaczają się wyjątkową przyczepnością. Ich moc jest szczególnie odpowiednia do tablic szklanych, na których nie utrzymają się tradycyjne magnesy. Jednak należy tu zwrócić uwagę, aby magnes neodymowy nie był zbyt mocny – może uszkodzić szklaną powierzchnię tablicy. Dlatego szukając magnesów do tego rodzaju tablic, zawsze należy się upewnić, jakie jest ich przeznaczenie i moc. Koszt jednego magnesu to ok. 5 zł.
Magnesy dla gadżeciarzy
Są ludzie, którzy uwielbiają pracować w kreatywnych, niebanalnych przestrzeniach i używać designerskich akcesoriów. Dla nich właśnie dostępny jest szeroki wybór oryginalnych magnesów do tablic. Jest praktycznie i ciekawie, czyli tak, jak gadżeciarze lubią najbardziej. Kolorowe magnesy dodadzą trochę życia biurowej przestrzeni. Kupując magnesy do pracy z dziećmi, np. szkoły językowej, można wybrać takie w kształcie sówek, biedronek i innych zwierzątek. Dostępne są także magnesy imitujące korek, kapsel czy kostkę do gry. Koszt kompletu zaczyna się już od 3-5 zł.
box:offerCarousel
Czyściki i gąbki, czyli porządek musi być
Tablice suchościeralne wymagają użycia specjalnej, dedykowanej gąbki. Większość z nich to płaskie gąbki. Inne – jak ścierak magnetyczny SLIM AS122 2x3 – mają uchwyt pozwalający wygodniej trzymać gąbkę. Większość dostępnych gąbek dedykowanych tablicom magnetyczno-suchościeralnym ma właściwości magnetyczne, czyli przylegają do tablicy i utrzymują się na niej pozostawione w dowolnym miejscu. Takie gąbki mają ergonomiczny kształt, który ułatwi utrzymanie gąbki i ścieranie tablicy. Warstwa filcowa gąbki pozwala na sprawne ścieranie i nie pozostawia zarysowań, co jest szczególnie istotne przy tablicach szklanych. Ceny gąbek do tablic suchościeralnych zaczynają się od 3 złotych, ścieraki dochodzą do 20-25 zł.
Płyny do czyszczenia tablic
box:offerCarousel
Tablice suchościeralne co do zasady odznaczają się długim czasem użytkowania. Pisanie po jednej powierzchni jest wygodne, ekonomiczne i tanie w perspektywie dłuższego czasu, ale tylko pod warunkiem odpowiedniej konserwacji tablicy. Nie wystarczy przetrzeć jej gąbką. Konieczne jest także użycie płynów dedykowanych tablicom suchościeralnym. Większość płynów ma wygodny dozownik. Dzięki płynom tablica dłużej pozostanie w świetnym stanie, smugi nie będą widoczne i przez długi czas utrzyma się komfort użytkowania. Na rynku dostępne są płyny dedykowane tablicom szklanym jak np. Naga (koszt ok. 20-30 zł), płyny do każdego typu tablicy (suchościeralnych, emaliowanych, porcelanowych, malaminowych) np. płyn Expo za ok. 16 zł.
Do tablic magnetyczno-suchościeralnych nie potrzebujemy dużej liczby akcesoriów. Dobrze jednak wiedzieć, że ten typ tablic wymaga specjalnej gąbki czy mazaków, więc uniwersalne akcesoria nie zdadzą tu egzaminu, a nawet – jak w przypadku zwykłych markerów – mogą wyrządzić dużą szkodę. | Magnesy neodymowe, czyścik magnetyczny, czyli jakie akcesoria do tablic wybrać? |
Espadryle powstały prawie 300 lat temu i wciąż są nieodłącznym elementem letniego outfitu. Nazwa pochodzi od „esparto” – trawy, która pleciono podeszwę. Tradycyjnie alpargata, czyli materiał okalający, występował w kolorach naturalnym i czarnym. Jaśniejsze espadryle były noszone w niedzielę, a ciemniejsze w pozostałe dni tygodnia. Każdy region Hiszpanii może się pochwalić własnym, charakterystycznym kolorem espadryli. To idealne buty na lato. Naturalny materiał, z którego są wykonane, zapewnia wysoki komfort noszenia. Niestety ten rodzaj butów nadaje się tylko na pogodne dni, bo espadryle szybko przemakają. Są absolutnie uniwersalne i kultowe jak trampki. Każdy przed sezonem powinien się zaopatrzyć w kilka par. Najczęściej występują w wersji klasycznej, czyli płaskiej, ale coraz częściej na ulicach pojawiają się espadryle na koturnie.
Dla niej i dla niego
Espadryle świetnie się prezentują zarówno na damskich, jak i męskich stopach. Wiadomo, że mężczyzna nie będzie dobrze wyglądał w butach w kwiatki, ale z pewnością przychylnie spojrzy na model w wersji jednobarwnej lub w stonowanych połączeniach kolorystycznych.
Buty na lato
Letnie tkaniny, takie jak len, szyfon czy siateczka, wymagają lekkiego, dopasowanego uzupełnienia w postaci butów. Pierwsza myśl to wzbogacenie letniej stylizacji lekkimi sandałkami lub japonkami, jednak nie wszędzie wypada prezentować gołe nogi. W tym wypadku espadryle są idealnym rozwiązaniem i nie odbiorą stylizacji wakacyjnego luzu.
Uniwersalność
Atutem espadryli jest to, że świetnie wyglądają w każdym kolorze i z dowolnym nadrukiem. Mogą ożywić stonowaną stylizację ciekawym printem lub być interesującym uzupełnieniem stylizacji jednobarwnej.
Espadryle na koturnie
Latem czasem nogi się pocą, co powoduje otarcia, zwłaszcza jeśli chodzisz w obuwiu na wysokim obcasie. Dla wielbicieli „kilku dodatkowych centymetrów” najlepiej nadają się espadryle na koturnie. Podkreślą wszystkie atuty kobiecej sylwetki. Noszone z szortami lub mini stworzą ciekawą stylizację na piknik, imprezę plenerową lub spacer.
Styl marynarski
Sezon letni właściwie nie istnieje bez modnych pasków, które co roku powracają na wybiegi, ulice i najnowszych kolekcjach popularnych sieciówek. Na pewno masz sporo biało-granatowych rzeczy w swojej garderobie. Pomyśl więc o butach, które również są biało-granatowe (najlepiej w cienkie paseczki). Marynarskie espadryle będą wisienką na torcie twojej marynarskiej stylizacji.
Moda festiwalowa
Dzięki temu, że od paru lat są ciepła lata, na festiwale nie trzeba zabierać kaloszy i przeciwdeszczowej peleryny. Tylko szorty, biały top, koszula w kartę i trampki, które spokojnie można nosić na zmianę espadrylami, co wprowadzi odrobinę świeżości do festiwalowej mody tego lata.
Nie lubisz nudy? Postaw na hand made
Boisz się, że espadryle nie są dla ciebie, bo „prawie wszyscy” je mają? Nic prostszego, bardzo łatwo możesz doszyć różne elementy do swoich butów: broszki, koraliki, guziki, co tylko chcesz. Nawet w domowym zaciszu przerobisz swoje „zwykłe” buty na prawdziwe dzieło sztuki.
Jak nosić espadryle?
Zawsze na bosą stopę. Założenie do nich skarpetek (nawet pozornie niewidocznych stópek) jest tak samo niedopuszczalne jak do sandałów. To buty na lato! Zapomnij o skarpetkach.
Kiepskim pomysłem jest także zestawienie z garniturem, garsonką czy płaszczem. Choć espadryle doskonale komponują się z różnymi stylizacjami, to jeśli pracujesz w dużej korporacji, zostaw je sobie na weekend. W pewnych sytuacjach luz i swoboda są niewskazane.
Jeśli obawiasz się, że kolorowe espadryle źle zestawisz z pozostałymi częściami garderoby, kup model jednokolorowy. Wybierając białe, czarne lub beżowe, na pewno nie popełnisz modowej gafy. Jeśli jednak lubisz wyzwania i printy, zwróć uwagę, żeby nagromadzenie wzorów i kolorów nie powodowało oczopląsu. | Idzie lato! Cała prawda o espadrylach |
Rękawiczki to zdecydowanie niezbędny element zimowego stroju. Nie tylko chronią wrażliwą skórę dłoni przed mrozem, ale również dopełniają całą stylizację. Jakie wybrać, aby w 2016 roku prezentować się świetnie? Choć rękawiczki to detal, na który nie zawsze zwracasz uwagę, warto zmienić sposób myślenia. Zestaw dopracowany w każdym szczególe jest spójny i zachwyca w całości. W sprzedaży znajdziesz mnóstwo różnorodnych propozycji rękawiczek, dopasowanych do wiodących trendów, jak i ponadczasowej klasyki.
Eleganckie rękawiczki na zimę
Jeśli jesteś fanką klasyki i kobiecości nawet w trudnych, zimowych warunkach, postaw na eleganckie, skórzane rękawiczki. Doskonale dopasują się do długich płaszczy w stonowanych kolorach. Do czerni dobieraj bordo, granat lub zieleń, gdy zachcesz przełamać monotonię stylizacji. Wśród dostępnych modeli znajdziesz zupełnie proste kroje, jak i te ozdobione guziczkami czy efektownymi przeszyciami. Na szczególną uwagę zasługują długie rękawiczki, które świetnie chronią przed chłodem, a pasują również do noszonych zamiast okrycia wierzchniego kamizelek lub rozkloszowanych pelerynek.
Stylowe rękawiczki z futerkiem
Kolejnym modelem, który pasuje zwłaszcza do eleganckich stylizacji, są rękawiczki z futerkiem. Delikatne w dotyku włosie lub kożuch znajdują się tu na mankietach. W tym wypadku warto działać w sposób minimalistyczny i nie powtarzać już motywu na obszyciu kaptura czy butach. To szczegół, który zwraca uwagę, ale nie lubi przesady.
Wesołe rękawiczki na zimę
Prócz ponadczasowych, eleganckich opcji, do wyboru są też rękawiczki dla fanek zabawy modą i luźnego stylu. Idealne, zarówno do miasta, jak i na stok narciarski. Wykonane są z wełny we wszystkich kolorach tęczy. Do tego śmiałe ozdoby: frędzle, pompony, wyszywane buźki, a nawet doszyte maskotki. Najlepiej jednopalczaste! Takie rękawiczki poprawiają nastrój nawet w najbardziej ponury dzień! Noś do wszystkiego. Dobrze skomponują się z prostym płaszczem – jako jedyny szalony element zestawu, jak i z kolorową kurtką, w której od razu rzucisz się w oczy. Nawet zimą można popuścić wodze fantazji!
Mitenki w hipsterskim stylu
Jeśli chcesz się wyróżnić, koniecznie zainteresuj się mitenkami, czyli rękawiczkami bez palców. Choć ten fason znany jest w modzie już od lat 50. XX wieku, to teraz przeżywa powtórne zainteresowanie, szczególnie w świecie hipsterskim. Są niesamowicie praktyczne, a przy tym zapewniają komfort termiczny. Warto stawiać na długie, które sięgają dalej za nadgarstek. Możesz je wsuwać w rękaw kurtki, unikając przewiania. Do wyboru jest wiele materiałów, jednak największym uznaniem cieszą się wełniane, z grubym ściegiem oraz w żywych kolorach.
Rockowe rękawiczki
Styl rockowy wraca do łask stylistów co kilka sezonów. W obecnym bardzo ceniona jest jego mieszanka z militarnymi inspiracjami. Kurtka khaki lub moro, skórzane spodnie i ciężkie buty potrzebują odpowiedniego wykończenia, którym są dobrze dobrane dodatki. Do odważnych stylizacji z pazurem dobierz rękawiczki ze srebrnymi lub złotymi suwakami, ćwiekami, dżetami, nabijane metalowymi kółkami lub z zapinką na wierzchu dłoni.
Świąteczne rękawiczki
Jeśli jesteś prawdziwą entuzjastką magii świąt Bożego Narodzenia, na pewno nie odmówisz sobie zaakcentowania tego strojem. Prócz świątecznego swetra warto pokusić się o parę okazjonalnych rękawiczek. W sprzedaży znajdziesz mnóstwo modeli utrzymanych w czerwono-biało-zielonej kolorystyce. Norweskie wzory, renifery, mikołaje, śnieżynki, choinki – przyznasz, że jest, w czym wybierać!
Rękawiczki to typowo praktyczny element garderoby. Chronią dłonie przed przemarznięciem, a skórę przed przesuszeniem. Czy muszą być jednak tylko nudnym dodatkiem? Oczywiście, że nie! Postaw na dobrze dopasowaną klasykę, zaskakuj znajomością wiodących trendów lub rozśmieszaj szalonymi wzorami. Na który wariant ty się zdecydujesz? | Jakie rękawiczki na zimę 2016? |
Starasz się unikać sklepowych i aptecznych leków i kosmetyków ze względu na ich szkodliwe dodatki? Z powodzeniem korzystasz z dobrodziejstw natury, by wyleczyć się z przeziębienia lub pozbyć się trądziku? Spróbuj również spirytusu mirrowego, który bez problemu zrobisz w domu. Mirra to gumożywica, która przyjmuje postać proszku lub grudek. W sprzedaży znajdziesz też naturalny olejek (Oleum Myrrha) z żywicy mirrowej. Dzięki temu, że olejek ten rozpuszcza się w spirytusie, możesz wykorzystać wspaniałe właściwości mirry za sprawą domowej nalewki! Z naszego poradnika dowiesz się, jak ją wykonać oraz do czego i w jaki sposób stosować.
Do czego ci się przyda nalewka z mirry?
Spirytus mirrowy, czyli nalewka (Tinctura Myrrhae), jest jednym z najstarszych leków wytwarzanych z mirry. W medycynie starożytnej, np. w Chinach, stosowano ją do leczenia nadciśnienia, artretyzmu i do higieny jamy ustnej. Ze względu na jej silny zapach w Egipcie używano mirry przy balsamowaniu ciał.
Brunatną lub brunatno-czerwoną nalewką od dawna płukano jamę ustną i gardło, by wyleczyć stany zapalne i ropne, pleśniawki, bóle zębów i pozbyć się nieprzyjemnego zapachu z ust. Ale można też stosować ją wewnętrznie jako remedium na przeziębienia, grypę, a nawet zapalenie oskrzeli ze względu na jej działanie zbliżone do antybiotyku. Pomoże w odkrztuszaniu przy uporczywym kaszlu, osuszy oskrzela, zmniejszy wysięk i obrzęk, odkazi, złagodzi stany zapalne. Obniża również gorączkę. Wpłynie kojąco przy wyczerpaniu psychicznym, uspokajając nerwy, a jednocześnie wzmacniając koncentrację i pobudzając. Spirytus mirrowy możesz też aplikować na skórę. Pomoże nałożony punktowo na wypryski, niszcząc bakterie ropne i przyspieszając gojenie.
Pamiętaj jednak, że jeżeli masz problemy układu trawiennego, czyli ostre biegunki albo stany zapalne jelit, nie powinieneś stosować mirry. Należy jej również unikać przy zapaleniach nerek, wątroby oraz krwawieniach z macicy. Ważne, by kobiety w ciąży i karmiące piersią nie stosowały mirry wewnętrznie.
Przeczytaj również: Dobroczynne właściwości olejku mirrowego
Spirytus mirrowy – przepis
Do produkcji spirytusu mirrowego potrzebujesz mirry w postaci grudek. Bursztynowe drobiny dokładnie rozkrusz za pomocą młynka do kawy albo moździerza. Mirra całkowicie nie rozpuści się w spirytusie, ale to nic, ponieważ kawałki, które zostaną, z powodzeniem zalejesz ponownie i wytworzysz przy kolejnej nalewce. Żywicę zalej spirytusem 90% w proporcji 1:5. Butelkę z nalewką odstaw na 10 dni. Po upływie tego czasu nie musisz jej odcedzać.
Podczas przeziębienia, uporczywego kaszlu lub zapalenia oskrzeli zażywaj łyżeczkę nalewki 4 razy dziennie. Na skórę z trądzikiem możesz używać punktowo, aby odkazić i przyspieszyć gojenie oraz zregenerować naskórek, ale również rozcieńczyć z wodą w proporcji 1:1 i przemywać twarz. Równie efektywnie zadziała zmieszanie jej z kremem – wygładzi i napnie skórę, a także zadziała odmładzająco.
Długa historia stosowania mirry w kosmetyce i medycynie świadczy o tym, że nie warto o niej zapominać. Wykorzystaj jej zbawienne właściwości. Na Allegro znajdziesz wszystkie potrzebne składniki do produkcji nalewki mirrowej w swoim domu, zatem bierz się do dzieła! | Spirytus mirrowy – przepis i zastosowanie |
Wirtualna rzeczywistość jest wciąż tematem, który chętnie podejmują ludzie zajmujący się branżą IT, dzielący się na zwolenników tej technologii i jej przeciwników. VR to nie tylko gry czy oglądanie specjalnych treści, ale również testowanie nowych rozwiązań. Chociaż niektórzy zapowiadali spadek zainteresowania VR i wyrzucenie tej technologii na śmietnik zapomnienia, to ma się ona dobrze i wciąż pojawiają się nowe produkcje oraz urządzenia dedykowane wirtualnej rzeczywistości. Początkowo sprzęt do VR był dostępny jedynie dla użytkowników, którzy finansowo mogli sobie na niego pozwolić, dziś na rynku pojawia się wiele gogli za niewielkie pieniądze. Trzeba jednak pamiętać, że cena gogli VR wiąże się często z ich konstrukcją i zastosowaniem. W poniższym zestawieniu znalazły się zarówno gogle VR z niższej półki cenowej, jak i te bardziej zaawansowane technologicznie, przez co często droższe.
Everest VR (od ok. 29 zł)
Goglami VR z niższej półki cenowej są urządzenia firmy Everest. Za ok. 29 zł można kupić gogle Everest VR-0022 dostępne w kolorze białym lub srebrnym. Gogle dedykowane są smartfonom z rozdzielczością ekranu od 3,5 do 6 cali. Charakteryzują się solidną konstrukcją i są bardzo precyzyjnie wykonane. Producent umieścił w nich regulowane 8-warstwowe soczewki asferyczne, co powoduje lepsze ogniskowanie światła. Dodatkowo soczewki takie wywołują mniej zniekształceń obrazu. Gogle są kompatybilne z urządzeniami z systemami operacyjnymi Android lub iOS. Urządzenie jest wygodne – wyposażono je w piankę ochronną oraz otwory wentylacyjne zapewniające użytkownikowi komfort.
Droższym rozwiązaniem, kosztującym ok. 40 zł, są gogle Everest VR-0023. Dedykowane są smartfonom z rozdzielczością ekranu od 4 do 5,5 cali, z systemem Android lub iOS. Gogle mają regulowany rozstaw soczewek oraz regulację ich odległości. Dodatkowo urządzenie ma zdejmowany panel przedni, dzięki czemu gogle mogą posłużyć również do rzeczywistości rozszerzonej, czyli augmented reality. Miłośnicy łączenia świata rzeczywistego z wirtualnym powinni być zadowoleni. Podobnie jak poprzedni model, urządzenie ma piankę ochronną oraz otwory wentylacyjne dla lepszego komfortu użytkowania. Oba modele gogli wykonano z tworzywa sztucznego, dzięki czemu są lekkie.
FIIT VR, Krüger&Matz (od ok. 128 zł)
Nieco droższymi goglami, bo przekraczającymi cenę 100 zł, są gogle Fiit VR. Ich konstrukcja przypomina tę, która znana jest z urządzenia Samsung Gear VR. Wykonano je z wytrzymałego tworzywa sztucznego, zaś dla lepszego komfortu twarz użytkownika chroniona jest miękką wyściółką. Na uwagę zasługuje mocowanie smartfona w goglach, bowiem mają one otwieraną na zawiasach klapkę, na której w wewnętrznej części znajduje się miękką i gruba gąbka, za pomocą której smartfon dociskany jest do ścianek. Takie rozwiązanie jest wygodne dla użytkownika. Fiit VR ma duże, 38-milimetrowe soczewki asferyczne, które są regulowane. Jeśli chodzi o smartfon, jego rozdzielczość musi mieć od 4 do 6,5 cali. Horyzont widzianego w goglach obrazu wynosi 85 stopni. Dzięki umieszczonym blisko ekranu soczewkom można głębiej zanurzyć się w świat wirtualnej rzeczywistości. Gogle są kompatybilne z większością smartfonów z systemem Android, iOS lub Windows.
Kolejnymi goglami z tej grupy cenowej są urządzenia firmy Krüger&Matz. Gogle VR Krüger&Matz Immerse kosztują 159 zł i są dedykowane smartfonom z rozdzielczością ekranu 4,7 do 6,2 cali. Charakteryzują się szerokim horyzontem widzianego w goglach obrazu, który wynosi 120 stopni. Umieszczone w urządzeniu asferyczne soczewki o średnicy 42 mm są regulowane. Dzięki kompatybilności z Google CardBoard, użytkownik ma dostęp do wielu gier i aplikacji stworzonych specjalnie na potrzeby VR. Gogle wyposażono dodatkowo w głośnik, który zapewni pełne zanurzenie się w wirtualnym świecie. Urządzenie jest nieco cięższe od wcześniej wymienionych modeli i waży 415 gramów.
Samsung, Oculus Rift (od ok. 399 zł)
Po tańszych goglach VR przyszła kolei na urządzenia z górnej półki cenowej. Zestawienie otwierają gogle Samsung Gear VR2, za które przyjdzie zapłacić ok. 399 zł. Urządzenie dedykowane jest smartfonom Samsung Galaxy S6 Edge+, Samsung Galaxy Note 5, Samsung Galaxy S7, Samsung Galaxy S7 Edge, Samsung Galaxy S8, Samsung Galaxy S8+, Samsung Galaxy S6 i Samsung Galaxy S6 Edge. Samsung Gear VR2 jest lekki – waży 345 gramów. Komfort użytkowania zapewniają miękka pianka oraz panel dotykowy umieszczony z boku gogli. Jeśli chodzi o horyzont widzianego obrazu, wynosi on 101 stopni. Urządzenie jest kompatybilne z Oculus Home, dzięki czemu użytkownik ma dostęp do gier i aplikacji stworzonych specjalnie pod technologię wirtualnej rzeczywistości. Samsung Gear VR2 ma jeszcze jedną zaletę – zapewnia doskonały obraz, do którego nie przenika światło i odbicia. Ma on również jako sensor żyroskop, którego brakuje w tańszych modelach (wtedy dobrze, by miał go smartfon).
Kolejnymi goglami są Oculus Rift, czyli urządzenie będące dzisiaj jednym z najpopularniejszych gogli VR w ogóle. Dla wielu użytkowników to właśnie Oculus Rift jest wyznacznikiem prawdziwej wirtualnej rzeczywistości – pozwala na pełną immersję, czyli wtopienie się w wirtualny świat. Technologia zastosowana w urządzeniu, constellation tracking, pozwala śledzić ruchy użytkownika. W przeciwieństwie do wymienionych wcześniej gogli Oculus Rift współpracuje z systemem operacyjnym Windows 7 lub nowszym, dlatego nie jest to sprzęt do użytkowania razem ze smartfonem. Horyzont widzianego obrazu wynosi 110 stopni. Urządzenie waży 470 gramów i dedykowane jest użytkownikom, którzy lubią zagłębić się w świecie wirtualnym w pozycji siedzącej. Oculus Rift kosztuje ok. 3699 zł, co czyni go jednym z najdroższych urządzeń tego typu na rynku.
Jak prognozują specjaliści z IDTechEx, do 2020 r. wartość sprzedaży gogli do VR i AR zwiększy się ponad 10-krotnie. Powstaje tyle urządzeń, że każdy wybierze takie, które najlepiej mu odpowiada. | Gogle VR – jakie wybrać? |
Tatry i Podhale to miejsca magiczne. Nie tylko przyciągają turystów, ale także trafiają na karty książek. Osoby zainteresowane tym regionem mogą wybierać wśród lektur poważnych i lekkich, napisanych 100 lat temu i obecnie.
Tatry sprzed lat
Ferdynand Goetel był popularnym autorem w dwudziestoleciu międzywojennym, później przez lata z przyczyn politycznych było o nim cicho. „Tatry” jego autorstwa to barwna opowieść o Tatrach i o Zakopanem. To kopalnia informacji i ciekawostek o ludziach związanych z tym regionem, o sztuce Podhala, tożsamości górali i legendach. Książka napisana jest dowcipnie i z polotem, dzięki czemu doskonale ukazuje fascynujący świat Podtatrza. Dodatkowym atutem jest aneks, w którym znajdziemy informacje o pochodzeniu nazw gór i dolin.Książka „Tatry i Podhale” Rafała Malczewskiego przenosi czytelników 80 lat wstecz. Tom ten, stanowiący malowniczą opowieść o regionie, jest reprintem wydania z 1935 r., z zachowanym układem graficznym i ilustracjami. „Jak dawniej po Tatrach chadzano” Krzysztofa Pisery to wybór wspomnień tatrzańskich sprzed wielu lat zgrabnie połączonych komentarzami autora i wzbogacony o fotografie oraz ryciny. Tatr ukazanych w tej książce już nie ma, ale tamta epoka na trwałe wpisała się w dzieje kultury polskiej. Czytając te wspomnienia, przenosimy się do początków turystyki tatrzańskiej, gdy Zakopane było jeszcze wsią, a panie wychodziły w góry w długich sukniach. Dla miłośników Tatr jest to pozycja obowiązkowa.
Z dziejów zdobywania Tatr
Wawrzyniec Żuławski był pisarzem, kompozytorem, taternikiem i ratownikiem tatrzańskim. Jego „Trylogia tatrzańska” to zbiór opowiadań z początków taternictwa, wspomnienia akcji ratunkowych, w których brał udział, i sugestywny opis górskich wypraw. Żuławski miał świetne pióro, książka wciąga i jest odporna na upływ czasu, czyta się ją niczym dobry kryminał.
Dowcipnie o Podhalu
Antoni Kroh pochodzi z Warszawy, ale część dzieciństwa spędził na Podhalu i temu właśnie poświęcony jest „Sklep potrzeb kulturalnych po remoncie” – ciepła, wesoła i ironiczna książka, pełna anegdot o Podhalu prawdziwym i mitycznym. Autor ma dystans do opisywanych miejsc, ludzi i rzeczywistości, ale też do siebie, dzięki czemu ta książka z silnym rysem autobiograficznym nabiera wyrazistego charakteru.
Z serca Tatr
Tatry to nie tylko uroda gór i fascynujące wędrówki, ale też tragedie. Historię wypadków tatrzańskich sugestywnie przedstawił wieloletni naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Michał Jagiełło w wielokrotnie wznawianej i uaktualnianej książce „Wołanie w górach”. Powinien ją przeczytać każdy, kto wybiera się w najwyższe polskie góry.
O Zakopanem na luzie
„Zakopane odkopane. Lekko gorsząca opowieść góralsko-ceperska” Pauliny Młynarskiej-Moritz i Beaty Sabały-Zielińskiej to dowcipna książka o stolicy gór Polski. Autorki przypominają o kultowych miejscach Zakopanego oraz o ludziach, którzy odcisnęli piętno na tym mieście. Książka napisana jest lekkim i przyjemnym językiem, a przy tym zawiera sporo ciekawych informacji o miejscowości pod Giewontem.Na Allegro znajdziemy nie tylko opisane powyżej książki, ale też wiele innych pozycji o fascynującym regionie Polski, jakim są Tatry i Podhale. | Tatry i Podhale w literaturze |
Wesołe miasteczko to atrakcja, na którą dzieci czekają cały rok. Wakacje i przemieszczające się od miasta do miasta kolorowe karawany mają swój urok. Ten zestaw Lego Duplo pozwoli zachować namiastkę tej zabawy przez cały rok. Klocki Lego Duplo zna większość dzieci. Duże, o grubych ściankach, niezniszczalne. W naszym domu goszczą od 4 lat. Teraz przeżywają renesans za sprawą niespełna 2-letniego młodszego synka. „Wesołe miasteczko” skusiło nas obrotową karuzelą i zjeżdżalniami. Oto one!
Specyfikacja:
Klocki: Lego
Linia: Duplo
Model: Wesołe miasteczko
Numer katalogowy: 10841
Liczba elementów: 61
Wiek: 2–5 lat
„Wesołe miasteczko” Lego Duplo
Zestaw Lego Duplo „Wesołe miasteczko” umożliwia dziecku zbudowanie własnego lunaparku. Do dyspozycji ma ono bardzo dużo klocków w różnych kształtach i rozmiarach. Takich elementów nie znajdziemy w innych zestawach Lego Duplo, nie licząc „Dużego wesołego miasteczka”.
Dołączona do zestawu instrukcja zawiera aż 5 różnych możliwości układania atrakcji w wesołym miasteczku:
* Podstawową, jednopoziomową, obrotową karuzelę, kasę biletową, miejsce do wypoczynku ze stołem i krzesłami i słodki stragan,
* rozbudowaną dwupiętrową obrotową karuzelę,
* obrotową minikaruzelę dla najmłodszych wraz z rozbudowaną kasą biletową,
* wielką scenę, na której mogą występować dzieci i dorośli.
Podstawową konstrukcję można zbudować krok po kroku zgodnie z instrukcją. Pozostałe warianty są przedstawione na ilustracjach, a ich złożenie wymaga pomocy rodziców. Możliwość budowania aż 5 różnych konstrukcji jest rewelacyjna! Takie rozwiązanie zachęca dziecko do podejmowania prób tworzenia własnych nieszablonowych konstrukcji i tym samym rozwija jego wyobraźnię.
Dane techniczne:
W skład zestawu „Wesołe miasteczko” Lego Duplo 10841 wchodzą:
* obracająca się karuzela z 4 figurkami koników i funkcją koła zębatego,
* 4 figurki: mama, tata, chłopiec i dziewczynka,
* stragan z dwiema falistymi zjeżdżalniami,
* kasa biletowa z otwieranym oknem,
* automat z napojami,
* stół i krzesła
* dodatkowo: klocek z miarką wzrostu, automat z gumą do żucia, lody oraz szyld wejściowy do wesołego miasteczka,
* akcesoria: aparat fotograficzny i kubek.
Wymiary karuzeli: ok. 23 x 21 x 19 cm
Wymiary zjeżdżalni: ok. 14 x 9 x 19 cm
Wymiary kasy biletowej: ok. 13 x 6 x 3 cm
Wrażenia z zabawy
„Wesołe miasteczko” zachwyca dużą liczbą nietypowych klocków. Szkoda, że w zestawie nie znalazło się trochę więcej klocków podstawowych, które pozwoliłyby na budowanie większych elementów lunaparku.
Karuzela z funkcją obracania się dzięki połączonym dwóm kołom zębatym sprawia wiele radości podczas zabawy zarówno dzieciom, jak i dorosłym. W tym zestawie po raz pierwszy spotkałam się z takim rozwiązaniem i przyznam, że fajnie byłoby, gdyby pojawiało się częściej. Prosty zabieg konstrukcyjny tak wiele wnosi do zabawy. W każdym z 5 wariantów elementów wesołego miasteczka można skorzystać z możliwości obracania się elementów.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Dziecko bawiąc się zestawem „Wesołe miasteczko” Lego Duplo rozwija umiejętności związane zarówno z małą, jak i dużą motoryką. Różne możliwości konstruowania elementów zwiększają możliwości zabawy w odgrywanie różnego rodzaju scenek i wcielanie się w role rodziców i dzieci w różnych sytuacjach, np. podczas występu scenicznego, na karuzeli czy też podczas wspólnego posiłku.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Wszelkie zestawy Lego Duplo lubię za ich wytrzymałość i rewelacyjne wykonanie. Cieszy mnie, gdy niosą jakąś historię i wspierają edukację dziecka. Ten zestaw zdecydowanie rozwija wyobraźnię dziecka i uczy go samodzielnej zabawy. Bez dodatkowych podstawowych klocków może się dość szybko nudzić. Jeśli jednak macie w domu choć jeden zestaw konstrukcyjny z prostymi klockami, zabawie nie ma końca.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Świetna propozycja na prezent z okazji 2. urodzin zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Moim zdaniem zdecydowana większość klocków z serii Lego Duplo jest uniwersalna, jeżeli chodzi o płeć dziecka. Ten zestaw jest świetnym tego przykładem. Zabawa dla całej rodziny murowana! | „Wesołe miasteczko” od Lego Duplo - czy warto kupić? |
Baśń braci Grimm o ślicznej dziewczynie, z warkoczem tak długim, że książę mógł wspinać się po nim do wieży, od wielu lat poruszała wyobraźnię tysięcy dzieci. W 2010 roku Roszpunka dzięki filmowi animowanemu Zaplątani zyskała nową twarz. Dla jej wielbicielek firmy przygotowały szeroką ofertę lalek, maskotek, puzzli, artykułów szkolnych, dekoracji do dziecięcego pokoju, a nawet sukienek na przyjęcia. Zaplątanych w ciągu ostatnich lat pokochali widzowie na całym świecie. Ta pełna uroku opowieść o przyjaźni, odwadze, miłości i pokonywaniu przeciwności losu, zdobyła fanów w każdym wieku. Nie jest tak prosta, jak klasyczna baśń Grimmów – tu uczucia dojrzewają powoli, bohaterowie spotykają na swojej drodze wiele ciekawych postaci, muszą też stoczyć walkę o spełnienie marzeń i zdecydować, co jest dla nich naprawdę ważne. Ładna animacja, mnóstwo humoru, magia, doskonała muzyka i sympatyczni bohaterowie sprawili, że najnowsza adaptacja bajki o Roszpunce bez trudu trafiła do serc odbiorców.
Lalki Roszpunki i jej przyjaciół
Roszpunkę z Zaplątanych szczególnie kochają dziewczynki – jest w końcu śliczna, wesoła, dzielna, pięknie śpiewa i rysuje, ma dobre serce, przesympatycznego kameleona i te wspaniałe, złote włosy. Posiada więc właściwie wszystko, czego potrzeba, aby zdobyć sobie sympatię młodych dam i stać się dla nich idolką. Małą wielbicielkę pięknej księżniczki na pewno szczególnie ucieszy lalka Roszpunka. Pod postaciami lalek zostali też uwiecznieni jej towarzysze: spryciarz Flyn (zwany także Julkiem), jej przybrana matka Gertruda oraz zawzięty koń Maximus. Dzięki nim dziecko może odgrywać całe scenki z ukochanego filmu bądź bawić się wspólnie z koleżankami, a zabawką przedstawiającą Flyna nie pogardzi nie tylko żadna mała księżniczka, ale pewnie też niejeden chłopiec. Oprócz lalek dostępne są także maskotki z bohaterami Zaplątanych (tak jak Roszpunka można mieć własnego, zielonego kameleona!). Znaleźć można figurki, które przedstawiają postacie z bajki, klocki lego (zawierające wieżę Roszpunki, minilaleczki Roszpunki, Flyna i kameleona Paskala oraz akcesoria), zabawki do kąpieli i puzzle ze scenami z bajki (o różnej liczbie elementów, dzięki czemu można dostosować wybór do wieku dziecka).
Ubrania godne księżniczki dla twojej córki
Na rynku dostępna jest także szeroka oferta ubrań związanych z Zaplątanymi. Koszulki i bluzy z wizerunkiem Roszpunki, czy to samej, czy w towarzystwie Flyna bądź konia Maximusa, śliczne czapki z daszkiem i zimowe, kostiumy kąpielowe, skarpetki. Wizerunku małych dam wybierających się do przedszkola albo podstawówki mogą dopełnić plecaki szkolne i torebki ozdobione sylwetką długowłosej panny. Do samego plecaka można włożyć inne artykuły szkolne
z tej samej serii: piórniki, zeszyty, pudełka na drugie śniadanie, bidony i bloki rysunkowe. Jeśli dziewczynka wybiera się na przyjęcie urodzinowe, szkolny bal przebierańców albo ma występować w przedstawieniu i chce poczuć się naprawdę wyjątkowo, doskonale sprawdzi się strój Roszpunki. Ubrana w sukienkę swojej ulubionej bohaterki będzie wyglądać jak najprawdziwsza mała księżniczka. Kostium można wzbogacić specjalnymi dodatkami: tiarą, biżuterią albo nawet peruką z długim, jasnym warkoczem.
Ozdobi każdy pokój
Roszpunka może też pomóc urządzić dziecięcy pokój. Fototapeta z bohaterami Zaplątanych będzie z pewnością doskonale prezentować się na ścianie. Jeśli wystrój pokoju jest już gotowy i nie chcemy wprowadzać aż tak dużych zmian, ozdobić go można naklejkami (na ściany i meble), plakatami albo ściennymi ozdobami z pianki. Koc Roszpunki doskonale nada się jako narzuta na łóżko bądź do owinięcia się w chłodne, zimowe wieczory, firanki ładnie zaprezentują się w oknach, a lampka Zaplątanych może być ozdobą każdego dziecięcego pokoju. Dostępne są też pościele ze scenkami z Zaplątanych. Dekoracje do pokoi związane tematycznie z historią Roszpunki możesz znaleźć tutaj. | Być jak Roszpunka – magiczny świat Zaplątanych |
Czy to karnawał, czy przedstawienie w szkole lub zabawa na podwórku – mały rycerz może odnaleźć się w każdej sytuacji: ratując królewnę z domku na drzewie lub walcząc ze smokiem w jaskini z poduszek. Jakie akcesoria i stroje zamienią małego chłopca w dzielnego rycerza? Strój dla małego rycerza
Pierwsze, o co warto się postarać, to odpowiedni strój dla małego rycerza. Nie musi to być od razu prawdziwa kolczuga i zbroja płytowa. Te raczej odradzamy ze względu na zbyt dużą wagę. Młody rycerz potrzebuje czegoś wygodnego, w czym będzie czuł się swobodnie, przemierzy wysokie trawy, wejdzie na drzewo, tzn. na najwyższą zamkową wieżę, i minie budę psa sąsiadów – jaskinię smoka.
Na Allegro możemy znaleźć ciekawe bluzki z długim rękawem, które są imitacją zbroi. Zdobione są w aplikacje z tarczą, pasem i mieczem. Jednocześnie są wygodne i łatwe do zakładania. Jeżeli jednak za oknem żar leje się z nieba, a młody rycerz musi pokonać smoka i zdobyć względy księżniczki – proponujemy koszulki z krótkim rękawem, na przykład z aplikacją z bajki Rycerz Mike. Koszt koszulek to około 20 zł. Osoby szukające typowego przebrania dla rycerza również znajdą coś odpowiedniego. Tuniki z godłem lub herbem danego zakonu rycerskiego, peleryny i nakrycia głowy to wydatek około 140 zł.
Zbroja jak się patrzy
Jeżeli młody rycerz jest gościem na balu karnawałowym lub innym przyjęciu, gdzie jego wizerunek zależy od profesjonalnego wyglądu, możemy zatroszczyć się o zakup dziecięcej zbroi. Tradycyjne zbroje płytowe zostały zastąpione napierśnikami z tworzywa sztucznego. Ich kolorystyka może być różna – ciemnobrązowa, srebrna, miedziana, złota. Zbroja taka jest lekka, można ją regulować za pomocą specjalnych pasków i tym samym dopasować do wymiarów młodego rycerza. Koszt zbroi w zestawie z mieczem i hełmem to wydatek około 50 zł. W niektórych kompletach znajdziemy również ochraniacze na nadgarstki – wykonane z tego samego materiału.
Tarcze i miecze
Każdy szanowany rycerz nie rusza na smoka z pustymi rękami. Warto zaopatrzyć się w miecz i tarczę, która ochroni śmiałka przed ogniem zionącym z gadziego pyska. Miecze i tarcze znajdziemy na Allegro w zabawkach militarnych. Mogą być wykonane z tworzywa sztucznego lub z drewna. Niektóre modele są zdobione w lwy, godła, smoki, itp. Znajdziemy też miecze i tarcze o prostej konstrukcji, bez żadnych ulepszeń – jedynie drewniane lub plastikowe ostrze, jelec i rękojeść.
Dla najmłodszych rycerzy przygotowano miecze z bezpiecznej pianki. Są lekkie i nie wyrządzą nikomu żadnej krzywdy. Koszt mieczy na Allegro waha się od około 6 zł do 40 zł. Tarcze możemy kupić za około 12 zł w zestawie z mieczem.
Hełm
Na Allegro możemy wybierać spośród hełmów rycerskich typu łebka – mają owalny kształt i nie posiadają przyłbicy, typu garnczkowego – osłaniają całą głowę, wraz z twarzą, mają tylko niewielkie otwory na oczy. Niektóre modele hełmów mogą mieć też otwieraną przyłbicę. Zakup hełmu to wydatek od 15 zł do 40 zł.
Podsumowanie
Wybierając strój dla rycerza – na bal karnawałowy, przyjęcie urodzinowe lub inną okazję – warto zatroszczyć się, aby był on wygodny. Ciężkie przebrania lub takie, które nie przepuszczają powietrza, sprawiają, że dziecko może się szybko zniechęcić. W głównej mierze chodzi jednak o to, aby mały rycerz po prostu dobrze się bawił.
Miecze powinny być przede wszystkim bezpieczne. Dobrze, jeżeli mają zaokrąglone ostrza i dzieci wiedzą, jak ich używać. Wymachując na oślep, można zrobić komuś krzywdę. Tarcza nie może mieć ostrych krawędzi. Dla wygodniejszego noszenia powinna mieć uchwyt do trzymania. | Akcesoria dla małego rycerza – przegląd |
Odśnieżarka to urządzenie, dzięki któremu sprawnie i bez większego wysiłku pozbędziemy się zalegającego śniegu nawet z bardzo dużych powierzchni. Na polskim rynku dostępnych jest wiele odśnieżarek, które można dopasować do swoich potrzeb. Jak tego dokonać? Dzięki odśnieżarce oszczędzimy sobie żmudnego odśnieżania łopatą lub zgarniaczem. Na rynku dostępne są odśnieżarki elektryczne i spalinowe. Te drugie mogą mieć układ wirników jednostopniowy lub dwustopniowy. Warto wiedzieć, że każde urządzenie tego typu ma nieco inne przeznaczenie, dzięki temu bez problemu znajdziemy rozwiązanie dopasowane do nas.
Odśnieżarka elektryczna
To propozycja dla osób, które do odśnieżenia mają naprawdę niewielkie powierzchnie. Odśnieżarka elektryczna jest tańsza od spalinowych, lżejsza i przez to wygodna w obsłudze. Niestety sprawdza się jedynie wówczas, gdy pokrywa śnieżna nie przekroczy 30 cm. Jeśli spadnie więcej śniegu, tego typu urządzenie może sobie nie poradzić. Wadą tego rodzaju odśnieżarek jest również przewód, który ogranicza zasięg ich pracy. Dlatego też warto przyjrzeć się ofercie odśnieżarek spalinowych.
Odśnieżarka jednostopniowa – na mniejsze potrzeby
Odśnieżarki jednostopniowe sprawdzają się na wszelkich powierzchniach utwardzonych (chodnik, asfalt). To doskonały wybór dla tych, którzy do odśnieżenia mają stosunkowo niewielki obszar, a pokrywa śnieżna nie przekracza 30 cm. Jak działa takie urządzenie? Odśnieżarka zbiera śnieg i wyrzuca go na boki dzięki specjalnej rurze. Tego typu odśnieżarki mogą mieć szerokość roboczą nawet do ok. 50 centymetrów. Warto jednak wiedzieć, że najczęściej nie posiadają kół z napędem, dlatego powinny mieć jak najlżejszą konstrukcję – by nie utrudniać pracy.
Odśnieżarka spalinowa dwustopniowa – nawet na duży śnieg
Dzięki specjalnemu dwustopniowemu układowi wirników urządzenie tego typu poradzi sobie z pokrywą śnieżną, która przekracza 50 cm. Odśnieżarka dwustopniowa rozbija śnieg i lód, a następnie wyrzuca go przez specjalną rynnę (nawet na odległość 15 metrów). Warto wiedzieć, że jest to urządzenie cięższe niż jednostopniowe, zatem powinno mieć własny napęd. Na rynku dostępne są już kilkubiegowe odśnieżarki, które poradzą sobie w każdych warunkach – nawet tych ekstremalnych.
Warto przemyśleć przed zakupem
Przed zakupem powinniśmy zastanowić się w jaki celu i na jakich powierzchniach będziemy używać naszej odśnieżarki. Jeśli odpowiemy sobie na te pytanie, będziemy mogli dopasować urządzenie do naszych potrzeb i możliwości. Na samym początku warto wziąć pod uwagę rodzaj nawierzchni, jaką mamy zamiar odśnieżać. Jeśli nasz podjazd lub posesja wysypane są żwirem, wówczas odśnieżarka jednostopniowa byłaby nie najlepszym wyborem. Takie urządzenie będzie rozsypywać jedynie żwir i zbierze niewiele śniegu.
Jeśli chcemy używać odśnieżarki poza naszym miejscem zamieszkania – czyli np. na działce lub przy naszym domku na wsi – powinniśmy zwrócić uwagę na jej wagę. Odśnieżarka może ważyć nawet 100 kilogramów, co znacznie utrudnia jej transport i użytkowanie (dlatego tak ważny jest własny napęd). Istotny jest również poziom hałasu, jaki emituje maszyna. Warto także sprawdzić, czy urządzenie, które planujemy kupić, ma wygodny uchwyt, funkcjonalnie rozmieszczone przyciski i czy łatwo się prowadzi.
Odśnieżarka to inwestycja, która bardzo szybko się zwróci. Zapewnia przecież ogromną oszczędność czasu. Musi jednak być dobrze dobrana do naszych potrzeb i rodzaju powierzchni, jakie będziemy odśnieżać. Jeśli weźmiemy pod uwagę nasze potrzeby i możliwości, bez problemu wybierzemy odśnieżarkę, która dobrze spełni swoje zadanie. | Jak wybrać dobrą odśnieżarkę |
Planujesz letnią wyprawkę dla dziecka? Nie może zabraknąć w niej lekkiej kołderki, którą wykorzystasz podczas gorących nocy. Wystarczy trochę wolnego czasu i materiały – wybór jest ogromny! Bez trudu znajdziesz idealnie pasujący wzór. Do dzieła! Co będzie potrzebne?
Do uszycia letniej kołderki dla niemowlaka będziemy potrzebować kilku rzeczy:
- bawełna w wybranym kolorze i wzorze, cztery kawałki o wymiarach 75 x 50 cm,
- owata o gramaturze 80-100 g/m2, kawałek o wymiarach 75 x 100 cm,
- maszyna do szycia,
- podstawowe akcesoria krawieckie.
Krok 1. Wycinamy kawałki materiału o podanych wymiarach – dodajemy centymetrowy zapas na szwy. Planujemy ich ułożenie. Łączymy po dwa, zszywając dłuższy bok. W ten sposób powstały dwa panele o wymiarach 75 x 100 cm.
Krok 2. Rozprasowujemy panele. Staramy się zrobić to dokładnie – czasem takie szczegóły decydują o efekcie końcowym.
Krok 3. Układamy panele prawymi stronami do siebie. Układamy na owacie i zszywamy, zostawiamy kilkucentymetrowy otwór na wywinięcie.
Krok 4. Obcinamy zapas materiału na rogach i odwracamy na prawą stronę. Otwór zszywamy ręcznie, uważamy, by ścieg był niewidoczny.
Kołderka jest już gotowa. Jeśli chcesz, oprócz bawełny możesz wykorzystać też inne materiały. Dobrze sprawdzi się dresówka (nie musisz dodawać wypełnienia z owaty) lub tkanina bambusowa. Ważne, by materiał był zrobiony z naturalnych włókien, dzięki temu będzie przepuszczał powietrze i zapewni maluszkowi komfort podczas snu.
Jeśli szukasz więcej inspiracji, sprawdź gotowe produkty na Allegro. | Letnia kołderka dla niemowlaka – DIY |
Szary święci w aranżacji wnętrz prawdziwe triumfy! Cała gama odcieni, od mysiej szarości po prawie czarny grafit, podkreśla minimalizm wnętrza i jest nieodłącznym elementem nowoczesnych aranżacji. Jak przełamać chłodny wyraz szarych ścian? Stonowany szary? Nadaj mu charakter!
Szary to, podobnie jak biel, jeden z popularniejszych kolorów wykorzystywanych w trakcie projektowania wystroju mieszkania. Farbami w kolorze delikatnego popielu, chłodnej szarości albo wyrazistego grafitu można wyczarować eleganckie, a zarazem minimalistyczne wnętrze podążające za najnowszymi trendami aranżacyjnymi. Dodatek barwnych akcentów, meble kontrastujące z szarością czy wysmakowane wyposażenie domu dopełnią efektu, niezależnie od tego, jaką przestrzeń wypełnia szarość. Taka stonowana barwa urozmaicona właściwymi dodatkami dekoracyjnymi i meblami będzie pasować do pokoju dziennego, łazienki, przedpokoju, kuchni, sypialni, a nawet pokoju dziecięcego.
Chłodną kolorystykę wystarczy zestawić z pasującymi, ale ożywiającymi kontrastami barwnymi. Idealny mariaż z szarością tworzą: malinowy róż, turkus, niebieski i fiolet. Aby otrzymać eleganckie, minimalistyczne wnętrze, szary warto połączyć również z bielą. Można także pokusić się o modne neonowe akcenty – barwy „fluo”, takie jak kanarkowa żółć czy limonkowa zieleń, wpadną w oko każdemu nastolatkowi, ale też tym nieco starszym miłośnikom odważnych rozwiązań wnętrzarskich. Kolorem wprost stworzonym dla szarości jest czerwień – obie barwy w połączeniu z bielą i czernią stanowią ponadczasowy zestaw, który nigdy nie wychodzi z mody. Strzałem w dziesiątkę mogą okazać się również geometryczne wzory, połyskujący dodatek albo ciekawa faktura. Wybierz kryształowy żyrandol, połóż na podłodze dywan o ciekawym splocie albo zdecyduj się na ceglaną ścianę.
Meble jak ze snów – idealne rozwiązania dla szarości
Szary to kolor niezwykle uniwersalny, który pasuje do każdego stylu aranżacyjnego. Na tak stonowanym tle pięknie prezentują się zarówno minimalistyczne aranżacje, jak i nietuzinkowe projekty. Sypialnia urządzona w wyszukanym stylu glamour, skąpana w ciemnej szarości ożywionej fioletem i różem okaże się prawdziwą oazą spokoju w mieszkaniu młodej kobiety.
Popielaty kolor przepięknie podkreśli styl angielski, a przede wszystkim ukwiecone detale oraz rozłożyste kanapy i fotele charakterystyczne dla takiego pomysłu na wystrój wnętrz. Szarość sprawdzi się nawet w łazience, a ciemnoszary gres skontrastowany ze lśniącym dużym lustrem, przeszkloną kabiną prysznicową, śnieżnobiałą ceramiką i nietypową dla tego wnętrza leżanką, regałem czy komodą pozwoli na stworzenie prawdziwego luksusowego pokoju kąpielowego.
Kuchnia albo pokój dzienny z aneksem kuchennym również skorzystają na zastosowaniu szarości. Stonowana ściana w innym kolorze w zestawieniu z ciągiem szarych szafek kuchennych albo grafitowymi meblami wypoczynkowymi i szarym kominkiem to efektowne, ale wciąż mało popularne połączenie kolorystyczne, które wprowadzi powiew świeżości zarówno do przestronnego salonu, jak i niewielkiego mieszkania typu studio.
Moc dodatków – ozdoby i szary to dobrana para!
Masywne meble, wzorzysta fototapeta, połyskujące lustro czy limonkowy akcent barwny to nie jedyne dodatki, które ożywiają szare wnętrze. Stonowana i jednolita barwa ścian zachęca do szaleństwa z dodatkami, deseniami i fakturami. W kompozycji z szarymi ścianami niemalże wszystko jest dozwolone! Wzorzyste meble, fluorescencyjne dodatki tekstylne, a może puszysty dywan w malinowym różu? Proszę bardzo! Pamiętaj jednak, żeby nie przesadzić z różnorodnością dodatków i barw. Nie bez powodu wybrałaś przecież szare ściany jako podstawę minimalistycznego, stonowanego wystroju. Zdecyduj się na jeden, co najwyżej dwa kolory ożywiające szarość. Efekt będzie zniewalający i nowoczesny, a zarazem subtelny.
Komponując idealny zestaw kolorystyczny dla swojego domu czy mieszkania, miej na uwadze powierzchnię poszczególnych pomieszczeń. Jaśniejsze odcienie szarego i dodatkowe tonacje warto wybrać do małych wnętrz, a ciemniejsze doskonale sprawdzą się w pokojach o większym metrażu. Akcentami kolorystycznymi, które ożywią szarość i uczynią z popielatego czy grafitowego pokoju fascynujące wnętrze, mogą być np. wazony, poduszki, narzuty na łóżko, kwiaty w doniczkach, zasłony, serwetki na stole w jadalni czy abażur lampy.
Szary nie musi być nudny! Wnętrze przepełnione popielem albo grafitem łatwo ożywić umiejętną grą barw, wyborem faktur i kolorów. Baw się aranżacją wnętrz, aby wyczarować ponadczasowy wystrój swojego mieszkania, który przez lata będzie cieszył oczy domowników i gości. | Królestwo szarości, czyli jak ożywić eleganckie wnętrze skąpane w popielach i grafitach |
Codzienne oczyszczanie twarzy jest bardzo ważne. To sposób na pozbycie się pozostałości po kolorowych kosmetykach, usunięcie zanieczyszczeń (takich jak pot czy kurz), a także odświeżenie i nawilżenie. Oczyszczona skóra oddycha i jest gotowa na działanie kosmetyków pielęgnacyjnych. Istotnym elementem oczyszczania jest demakijaż, który powinny wykonywać wszystkie kobiety podkreślające urodę, nawet te, które robią to w sposób delikatny i subtelny. W podróży zadanie to może być nieco utrudnione. Ograniczenia bagażowe i brak dostępu do bieżącej wody nie sprzyjają, dlatego warto zaopatrzyć się w co najmniej jeden z poniższych produktów.
Chusteczki nawilżające
Jednym ze sposobów na szybkie oczyszczenie skóry i usunięcie makijażu w podróży jest skorzystanie z chusteczek nawilżających. To dobra opcja dla zabieganych kobiet, ponieważ ich użycie nie wymaga zmywania twarzy wodą. Chusteczki do demakijażu są nasączone specjalną formułą, która usuwa nawet wodoodporny makijaż i sprawia, że w mgnieniu oka skóra jest oczyszczona i odświeżona. Dobra wiadomość dla mam – w sytuacjach awaryjnych zamiast chusteczek do demakijażu można wykorzystać nawilżające chusteczki swojego malucha.
Najlepiej wybrać chusteczki, które dają możliwość szczelnego zamknięcia. W przeciwnym razie mogą zbyt szybko wyschnąć i nie będą nadawały się do użycia. Decydując się na zmycie make-upu przy pomocy chusteczek, dobrze jest przyłożyć jedną z nich do twarzy i delikatnie docisnąć do skóry całymi dłońmi – pozwoli to rozpuścić makijaż. Jeśli chusteczka jest praktycznie czysta, to znak, że demakijaż został wykonany poprawnie.
Chusteczki nawilżające są bardzo wydajne. Na Allegro można kupić jedną chusteczkę (idealnie sprawdzi się na jednodniowym wyjeździe) lub chusteczki pakowane po kilkadziesiąt sztuk. Cena jednej chusteczki wynosi 1 zł, a za ok. 20 sztuk zapłacimy niewiele więcej, bo ok. 2–3 zł.
Nawilżone płatki do demakijażu
Większość z nas ma w domu zwykłe bawełniane waciki. Bardzo często są one wykorzystywane do codziennego demakijażu, ale wymagają nasączenia kosmetykiem. O ile w domu ten sposób się sprawdza, o tyle w podróży nie jest zbyt wygodny. Alternatywą jest zakup płatków do demakijażu, które są już nawilżone. Płatki są zapakowane w niewielkie pudełeczko, dlatego bez problemu można je włożyć nawet do torebki. Można kupić je już za niewiele ponad 5 zł (za 70 sztuk).
Na Allegro są też płatki, które mogą być stosowane przez kobiety posiadające przedłużone rzęsy, ponieważ nie mają one wpływu na wiązania kleju. W gratisie można otrzymać pęsetkę, która ułatwia chwytanie płatków. Cena za 75 sztuk to ok. 30 zł.
Rękawica do demakijażu
Prawdziwą rewolucją w demakijażu jest rękawica GLOV, która pozwala na zmycie makijażu wyłącznie przy użyciu wody. Produkt ten nie jest nasączony żadnym środkiem chemicznym, dlatego może być stosowany przez kobiety o każdym typie skóry (także przez osoby będące alergikami). W podróży idealnie sprawdzi się rękawica GLOV on-the-go. Jest niewielkich rozmiarów i można ją zabrać nawet w podróż samolotem. W czym tkwi jej sekret? Rękawica jest wykonana z mikrowłókien, które są cieńsze nie tylko od ludzkiego włosa (100 razy), ale i od włókien bawełny (30 razy). Ich działanie można porównać do działania magnesu, który przyciąga cząsteczki kosmetyków, pozostawiając skórę gładką i oczyszczoną. Rękawica GLOV on-the-go to wydatek ok. 35–40 zł.
Produkty w wersji mini
W podróży doceniamy minimalizm kosmetyczny. O wiele wygodniej jest zabrać ze sobą kosmetyki o niewielkiej pojemności, niż dźwigać pełne wersje ulubionych produktów. Z myślą o osobach podróżujących powstają więc miniprodukty, które wystarczają na jedno lub maksymalnie kilka zastosowań. Dotyczy to zarówno szamponów, odżywek, płynów do higieny intymnej, jak i produktów do demakijażu. Są nimi najczęściej płyny lub żele o pojemności 50 ml. Bez problemu zmieszczą się w torebce lub niewielkim bagażu. Można je dostać już od ok. 3 zł. Wybierając tę opcję, należy pamiętać, żeby zabrać ze sobą zwykłe płatki kosmetyczne. | Demakijaż w podróży – co warto ze sobą zabrać? |
Każde dziecko, nawet to już całkiem dorosłe, 26 maja chce podziękować swojej rodzicielce za trudy macierzyństwa. Mama może ucieszyć z drobiazgów do pielęgnacji ogrodu, zachwycić się książką ulubionej autorki albo z uśmiechem na twarzy rozwiązać wstążkę i wyciągnąć z pudełka modowy prezent na Dzień Matki. Co ucieszy modną kobietę najbardziej? W Dniu Matki najbardziej liczy się pamięć. Niezależnie więc od tego jak dużym budżetem prezentowym dysponujesz, najważniejsze tego dnia jest spędzenie czasu razem i poświęcenie mamie uwagi.
Jeśli chcesz podarować mamie drobiazg, ale nie wiesz co wybrać - podpowiadamy!
Najmodniejsze dodatki dla mamy
W tym sezonie wśród najważniejszych trendów nadal pozostaje hippie i moda lat 70. Szukając najpiękniejszych dodatków dla mamy, które nawiązywałyby do tych trendów, zwróć uwagę na torebki z frędzlami. Na Allegro znajdziesz mnóstwo kopertówek, listonoszek i pojemnych toreb nawiązujących do mody hippisów. Możesz wybrać klasyczny dla tego trendu dodatek wykonany z karmelowego zamszu albo – dla mamy, która lubi bawić się modą – wybrać torebkę np. w odcieniu kobaltowym. Folk ma się w świecie dodatków równie dobrze co hippie – warto poszukać nie tylko chust, portfeli czy torebek z przepięknymi wzorami ludowymi, ale zdecydować się też na folkową biżuterię. Mama uwielbiająca takie trendy w mgnieniu oka zakocha się w typowych dla stroju łowickiego czerwonych koralach albo koralach z góralskimi deseniami.
box:offerCarousel
Nietypowa biżuteria, bo w kształcie kołnierzyka, to także wymarzony pomysł na upominek z okazji Dnia Matki. Kołnierzyk z materiału przyszyty nawet do zwykłego T-shirtu dodaje mu szyku, a biżuteryjny kołnierzyk podkreśla piękno sukienek zakładanych do biura i kreacji na wielkie wyjścia. Zanim wybierzesz kołnierzyk, który stanie się przyjacielem wielu strojów twojej rodzicielki, koniecznie przypatrz się, jakie ubrania i biżuterię wybiera ona najczęściej. Na Allegro znajdziesz bowiem bardzo szeroki wybór kołnierzyków – od klipsów nakładanych na typowy kołnierzyk koszulowy, przez subtelne kołnierzyki z perełek, po efektowne i ciężkie kołnierzyki z kolorowych kamieni – z których trzeba wybrać ten idealnie trafiający w gust mamy. Podobne obserwacje ułatwią ci też zakup drobiazgów z motywem kwiatów, idealnych na wiosenne, słoneczne dni. Poszukaj apaszki w kwiaty, którą mama będzie mogła owinąć szyję, wychodząc do pracy o poranku. Ukwiecona apaszka pięknie skomponuje się z zegarkiem, którego tarczę również zdobią kwiaty. Taki wiosenny duet upominkowy to znakomity pomysł na prezent wręczony w dniu 26 maja.
box:offerCarousel
A może piękny zapach?
Która z nas nie lubi perfum! Z pewnością każda z mam ucieszy się na widok flakonika swoich ulubionych. Jeśli jednak chcesz podarować jej zapach, którego do tej pory nie miała okazji powąchać sprawdź nasze markowe propozycje do 100 zł, wśród których na pewno znajdziesz ten idealny.
W założonej kwocie kupisz zarówno popularne zapachy marek Avon lub Oriflame, ale też np. Calvin Klein, Elizabeth Arden czy DKNY stworzonego przez Donnę Karan.
box:offerCarousel)
Mówi się, że wybór perfum na prezent jest ryzykowny, z czym częściowo można się zgodzić. Jeśli jednak znasz gust Twojej mamy, z pewnością poradzisz sobie z wyborem najlepszego aromatu.
Mama w podróży
Pomysłów na upominek z okazji Dnia Matki jest bez liku – możesz np. spędzić z mamą cały ten dzień, proponując jej mnóstwo atrakcji. Takie świętowanie na pewno bardzo się jej spodoba. A gdyby tak zafundować mamie wspólny city break? Rodzicielka będzie zachwycona wylotem do jednej z europejskich stolic albo weekendem nad polskim morzem. Razem z biletem i potwierdzeniem rezerwacji pokoju hotelowego możesz sprezentować jej akcesoria, które przydadzą się w podróży. Na dobry początek przyjrzyj się torbom i walizkom podróżnym na kółkach. Podróżowanie ze średniej wielkości bagażem ułatwią niewielkie kółka i wygodna rączka do ciągnięcia walizki czy torby. Wybierając konkretny model, przeczytaj w opisie produktu, czy łatwo się go prowadzi. Zwróć także uwagę na praktyczne kieszonki zewnętrzne, w których można schować bilety lotnicze czy kolejowe, paszport albo dowód osobisty. Jeżeli zdecydujesz się na zakup walizki, poszukaj takiej z zamykanymi przegrodami.
box:offerCarousel
Pomyśl również o przechowywaniu drobiazgów – podczas pieszych wycieczek świetnie sprawdza się saszetka typu nerka zapinana w pasie. Będąc w górach, można schować do niej tabliczkę gorzkiej czekolady, a wybierając się na nordic walking w pasie nadmorskim przy plaży, warto zapakować do niej klucze do pokoju, butelkę wody i kilka innych drobiazgów. Nawet poza domem elegancka pani nie obejdzie się bez ulubionych kosmetyków i niezbędnych artykułów higienicznych, dlatego z myślą o wycieczkach możesz sprezentować mamie także nową kosmetyczkę. Taki komplet podróżny będzie służył rodzicielce całe lata.
Dzień Matki to prawdziwie rodzinne święto. Dorosłe dzieci i mamy wspólnie świętują bliskie relacje, warto więc na tę okazję wybrać coś specjalnego. Zaproszenie na wspólny wyjazd i akcesoria niezbędne w podróży albo modne dodatki to prezent idealny dla przebojowej, aktywnej mamy. | Prezent na Dzień Matki do 100 zł |
Uniwersalna i zawsze modna kolorystyka, charakterystyczne dekoracje i odprężające wnętrze – to wszystko będziesz mieć w jednym pomieszczeniu, urządzając łazienkę w stylu marynistycznym. Przeczytaj, jak to zrobić. Styl marynistyczny z racji oczywistych skojarzeń z wodą wydaje się stworzony do łazienki. Nadanie jej sielankowego klimatu dzięki motywom zaczerpniętym z małej rybackiej wioski pozwoli na przywołanie słonecznego lata nawet w największy deszcz i najmroźniejszą zimę. Taka łazienka z pewnością będzie miejscem, w którym każdy domownik odnajdzie spokój i chwilę relaksu po wyczerpującym dniu, a widok morskich dekoracji podczas porannej toalety wprawi w pozytywny nastrój, przypominając, że już niedługo znów będą wakacje.
Głębia granatu i świeżość bieli
Klasyczne żeglarskie kolory – biel i granat – powinny zdecydowanie dominować w marynistycznym wnętrzu. Ściany i sufit łazienki najlepiej pomalować na jasne, ciepłe odcienie beżu lub chłodny błękit. Chcąc osiągnąć prawdziwie morski efekt, na podłodze połóż deski z jasnego drewna, np. jesionu. Będą idealnie współgrały ze ścianami. W dostatecznie dużym pomieszczeniu można się pokusić o graficzną dekorację jednej z nich. Ciekawy efekt uzyskasz, malując ją w biało-granatowe żeglarskie pasy, przy czym pionowe optycznie podwyższą, a poziome poszerzą pomieszczenie. Zamiast nich można umieścić na ścianie ciekawy motyw marynistyczny: różę wiatrów, żaglówkę lub morską latarnię. Jeśli nie lubisz ściennych malunków, wybierz tapetę z żeglarskim wzorem, np. w granatowe kotwice lub gwiazdy. Jeśli w łazience jest okno, udekoruj je jasnymi lnianymi lub płóciennymi zasłonami, które pomysłowo spięte lub zawinięte będą przywodziły na myśl zwinięte żagle.
Naturalne materiały
Kompletując wyposażenie łazienki, wybieraj tworzywa organiczne, takie jak drewno, wiklina czy len. To z nich powinny być wykonane zarówno meble, jak i elementy dekoracyjne. Do prostych szafek drewnianych dobrze dopasuje się niezbyt ozdobna, biała ceramika łazienkowa i prosta armatura. Jeśli chcesz osiągnąć bardziej wysmakowany efekt kapitańskiej kajuty, możesz wybrać bardziej zdobione meble w odcieniach mahoniu, a do nich złotą armaturę i dodatki. Doskonałym uzupełnieniem drewnianych mebli będzie wiklinowy fotel z dekoracyjną poduszką z żeglarskim motywem oraz duże lustro w drewnianej ramie. Z pewnością przyda się kilka półek, które posłużą zarówno do przechowywania akcesoriów, jak i umieszczenia na nich elementów dekoracyjnych.
Morskie dekoracje
Najistotniejszym elementem aranżacji łazienki jest dobranie odpowiednich dekoracji, które nadadzą pomieszczeniu prawdziwie morski charakter. Do wyboru masz bardzo wiele możliwości, wszystko zależy od efektu, jaki chcesz osiągnąć. Jeśli wnętrze ma być eleganckie i stylowe, na jednej z szafek ustaw okręt w butelce, ozdobną busolę albo lunetę. Sielankowy klimat nadmorskiego kurortu przypomni natomiast piasek umieszczony w szklanym naczyniu, interesującyobraz z widokiem portu i zawieszona pod sufitem sieć rybacka. Chcąc się poczuć jak na dalekomorskim okręcie, zawieś na ścianie ster, latarenki stylizowane na stare i zniszczone od słonej wody i fototapetę z latarnią morską. Dobrze będą się prezentować wszelkiego rodzaju wiklinowe koszyki na kosmetyki i akcesoria, drewniane skrzynki i pojemniki. Uniwersalną i praktyczną dekoracją są także świece w drewnianych lub szklanych świecznikach, które stworzą wyjątkowy klimat, zachęcający do relaksu podczas długiej, odprężającej kąpieli.
Mając do dyspozycji tak bogaty zestaw dodatków i dekoracji, bardzo łatwo przeładować nimi pomieszczenie. Podczas aranżacji zachowaj umiar, bo łazienka z nadmiarem ozdobnych akcesoriów stanie się mało funkcjonalna. Trzymając się jednego, nadrzędnego motywu kolorystycznego i stylistycznego, zachowasz spójność koncepcji. | Łazienka w stylu marynistycznym |
Kiedyś mogliśmy zazdrościć Skandynawom kryminalnych bestsellerów. Dziś na polskim rynku wydawniczym każdy fan tego gatunku znajdzie coś dla siebie. Jeśli zastanawiacie się, po jakie tytuły na pewno warto sięgnąć, zerknijcie na listę najciekawszych nagradzanych polskich kryminałów. Znajdziecie tu zarówno kryminały osadzone w czasach współczesnych, jak i przenoszące czytelników do czasów historycznych. Jest tu coś dla miłośników historii opartych na faktach, dla tych, którzy lubią mroczne klimaty, oraz czytelników ceniących humorystyczne sceny, dialogi czy postaci.
Nagroda Wielkiego Kalibru
Wielki Kaliber to najważniejsza nagroda przyznawana w Polsce twórcom literatury kryminalnej i sensacyjnej. Sama co roku niecierpliwie czekam na listę nominacji i dopisuję nowe tytuły do listy mojego prywatnego zestawienia must read.
O tym, że jury docenia naprawdę świetne książki, przekonałam się niejednokrotnie. Na liście laureatów znajdziecie ważne nazwiska polskiej literatury kryminalnej. Wśród nich jest Wojciech Chmielarz, nagrodzony za „Przejęcie”, trzeci tom bardzo dobrego cyklu z komisarzem Jakubem Mortką. Autor z Kolumbii prowadzi czytelników do Polski, a tam... oj, będzie się działo. Złożona zagadka, celne obserwacje, silne emocje i… trup z rozprutym brzuchem ściskający w dłoni orzeszek ziemny – to tylko część tego, co znajdziecie w tej powieści.
Nagroda Wielkiego Kalibru trafiła w ręce Marty Guzowskiej za kryminał z archeologią w tle, czyli suto zaprawioną sarkazmem „Ofiarę Polikseny”. W spalonej słońcem Turcji, w okolicach starożytnej Troi, archeolodzy znaleźli nie tylko szkielet z czasów starożytnych, ale i całkiem współczesne zwłoki.
Jury doceniło także Marcina Wrońskiego za „Pogrom w przyszły wtorek” i Jakuba Szamałka za „Czytanie z kości”. Obydwie książki przenoszą czytelników w przeszłość (pierwsza do powojennego Lublina, druga pozwala spotkać starożytnych Greków i Etrusków). Obydwie łączy też to, że trudno się od nich oderwać.
Kryminalna Piła
Na stosunkowo młodym festiwalu Kryminalna Piła co roku wręczane są nagrody dla najlepszej powieści miejskiej.
Wśród laureatów znalazł się Ryszard Ćwirlej ze swoją powieścią neomilicyjną „Błyskawiczna wypłata”, w której to nie tylko opisuje zajmujące śledztwo związane z napadem na przewożącą pieniądze furgonetkę, ale także wspaniale portretuje peerelowską rzeczywistość. Ma oko do szczegółów, a obserwowanie perypetii jego bohaterów dostarcza sporą dawkę rozrywki. Nie sposób się nie zaśmiać, gdy na scenie pojawia się Teoś Olkiewicz, nietuzinkowy policjant, który ma więcej szczęścia niż rozumu, a przy tym sympatię wzbudza ogromną.
Dużo poważniej jest u innej z laureatek. Anna Kańtoch w kryminale „Łaska” tworzy bardzo duszną, ciężką atmosferę. 1985 rok, niewielka miejscowość otoczona lasem. To tu w dziwnych okolicznościach giną dzieci. To tu drzewa stają się niemymi świadkami dramatycznych wydarzeń, a atmosfera podszytej tajemnicami grozy jest stale obecna.
Paszporty Polityki
Twórcy literatury kryminalnej znaleźli się także wśród laureatów Paszportów Polityki.
Zygmunt Miłoszewski, autor bestsellerowej trylogii z prokuratorem Szackim („Uwikłanie”, „Ziarno prawdy”, „Gniew”) został nagrodzony za stworzenie wspomnianego cyklu powieści kryminalnych. Wybór ten uzasadniono stworzeniem przez niego przenikliwego portretu współczesnej Polski oraz zdiagnozowaniem ważnych problemów stających się udziałem naszego społeczeństwa. Nie sposób się z tą opinią nie zgodzić.
Łukasz Orbitowski, pisząc książkę „Inna dusza”, sięgnął po prawdziwą historię. Morderstwo bydgoskiego nastolatka, do którego doszło w 1996, stało się fundamentem dokumentalizowanej powieści, która jest intrygująca fabularnie, ciekawa psychologicznie i interesująco portretuje życie w latach 90..
Wymienione książki nie zostały nagrodzone przypadkowo. To kawał dobrej literatury, która ma do zaoferowania coś więcej niż kryminalną zagadkę. | 10 nagradzanych polskich kryminałów, na które warto zwrócić uwagę |
Dla kogoś, kto kocha ogród, każdy prezent z nim związany jest dobrym pomysłem – czy będzie to romantyczny fartuszek, czy zestaw praktycznych narzędzi. Kalosze ogrodowe, lampion, karmnik dla ptaków, a może grabki? Co najbardziej przyda się ogrodniczce, której chcesz dać prezent? Na pewno odpowiednie będą przedmioty osobistego użytku: kapelusz, fartuszek, kalosze czy portfel na nasiona. Dzięki eleganckiemu kapeluszowi czy stylowym rękawiczkom nawet podczas ciężkiej pracy w ogrodzie można wyglądać ładnie i kobieco.
Zestaw ogrodniczy Fiskars
Bez narzędzi w ogrodzie ani rusz. Grabki, motyka, sekator, łopatka… Narzędzia zawsze się przydadzą. Z myślą o paniach pracujących w ogrodzie firma Fiskars zaprojektowała zestaw narzędzi w oryginalnych kolorach. Elegancki i pięknie opakowanyn zestaw ogrodniczy Fiskars Inspiration to linia narzędzi do pielęgnacji małych roślin, zarówno doniczkowych, rabatowych, jak i balkonowych. Jest oferowany w dwóch oryginalnych kolorach, błękitnym i malinowym, a kosztuje niecałe 70 zł. Te ergonomiczne, lekkie i wytrzymałe narzędzia są idealne do pracy w ogrodzie i na balkonie.
Kalosze ogrodowe
Kalosze każdy ogrodnik musi mieć. A czy koniecznie szarobure i nudne? Mogą być śliczne i kolorowe. Na przykład kalosze ogrodowe firmy Kolmax, wykonane z tworzywa piankowego, są lekkie i wodoszczelne, można w nich wygodnie pracować podczas deszczu i nadają się też na jesienne spacery do lasu. Atrakcyjny design (wyglądają jak botki) w połączeniu z niebanalną kolorystyką zadowolą najbardziej wymagające ogrodniczki.
Niebieskie kalosze do kostek są wykonane z gumy, mają szeroką cholewkę i antypoślizgową podeszwę. Idealne do ogrodu i na spacery. Cena: 30–50 zł.
box:offerCarousel
Kapelusz ogrodowy
W ogrodzie często musimy pracować w palącym słońcu, dlatego tam kapelusz okazuje się nie mniej przydatny niż na plaży. Przepiękny kapelusz marki Garden Girl, choć kosztuje niemało, bo 120 zł, to idealny prezent dla każdej ogrodniczki. Szerokie rondo chroni przed promieniami słonecznymi, jednocześnie dodając szyku ogrodowej stylizacji. Wykonany z kolorowej bawełny ma rondo o szerokości 10 cm, które można zapiąć na zatrzask. Rozmiar uniwersalny.
Fartuch ogrodowy Garden Girl
Ogrodniczka w uroczym fartuszku, pochylona nad grządką… Co za uroczy widok! Piękny fartuch szwedzkiej marki można nosić i jako spódniczkę, i jako fartuszek. Ma ładny krój, wiele kieszeni na narzędzia ogrodowe oraz kieszeń na telefon komórkowy. Dzięki długiemu paskowi do wiązania w talii dopasowuje się do każdej figury. Z kolei fartuch w stylu angielskim jest komfortowy, praktyczny i wykonany z dobrego materiału. Ma wyjątkowo mocne i pojemne kieszenie, w których można trzymać narzędzia ogrodowe potrzebne podczas pracy w ogrodzie. Ceny fartuchów oscylują wokół 140 zł.
Portfel na nasiona
Jak się okazuje, w portfelu możemy nosić nie tylko pieniądza, ale także… nasiona. Specjalny portfel na nasiona to najlepszy sposób eleganckiej ogrodniczki na ich przechowywanie. Sześć wygodnych przegródek pozwala wygodnie posortować torebki z nasionami. Tył portfela ma szlufki, więc można przyczepić go do paska.
Rękawice ogrodniczki
Rękawiczki ochronne to must have każdej ogrodniczki. Ładne i estetyczne czy nawet ozdobne rękawice zawsze będą pożądanym upominkiem dla osób pracujących w ogrodzie. Damskie rękawiczki ogrodnicze mają przeważnie ładne, kwiatowe desenie. Ceny są bardzo różne, bo kilka par można mieć już nawet za parę złotych. Ale jeśli chcemy kupić rękawiczki na prezent, to warto pokusić się o coś wyjątkowego, np. model renomowanej marki Free Hand.
box:offerCarousel
Drewniany karmnik dla ptaków
Nie tylko zimą możemy dokarmiać ptaki. To taki wdzięczny widok: ptaszki dziobiące ziarenka w domku zawieszonym na drzewie lub za oknem! Drewniany karmnik dla ptaków, na przykład z zielonym daszkiem, to miły, choć drobny upominek. Mniejsze budki kosztują niewiele, bo zaledwie kilkanaście złotych, za większe i bardziej „skomplikowane” trzeba zapłacić kilkadziesiąt złotych.
Lampion ogrodowy
Wieczory spędzane w ogrodzie to bardzo miły czas. Do rozjaśniania mroku przyda się nam lampion ogrodowy. Zestaw metalowych srebrnych, białych czy brązowych lampionów możemy kupić za 200–300 zł, ale pojedyncze latarenki – już za ok. 20 zł.
box:offerCarousel
Nóż ogrodniczy
Nie jest to może prezent romantyczny, ale za to bardzo praktyczny. Nóż do karczowania chwastów, wycinania gałęzi czy cięcia roślin przyda się każdej ogrodniczce. Eleganckie i stylowe są noże marki Fiskars, których komplet kosztuje ok. 40 zł.
Odkurzacz do liści
Innym prezentem niezbyt romantycznym, ale bardzo ułatwiającym życie jest odkurzacz do liści. Za takie urządzenie trzeba zapłacić od 150 zł wzwyż, ale jest ono bardzo praktyczne. Zamiast godzinami grabić i zbierać liście do worków, zasysamy je odkurzaczem, który od razu je rozdrabnia, ułatwiając później ich kompostowanie.
Każda z wymienionych rzeczy na pewno przyda się w ogrodzie. Za niewielkie pieniądze możemy sprawić ładny i praktyczny prezent, który długo posłuży naszej ogrodniczce. | 10 pomysłów na prezent dla ogrodniczki |
Jakie sukienki będą modne wiosną 2016? Jakie kroje wpiszą się w gorące trendy? Podpowiadamy najmodniejsze fasony sukienek na ciepłe dni. Krótkie sukienki – jakie wybrać?
Z nadejściem wiosny coraz chętniej będziemy wybierały sukienki jako podstawę naszych stylizacji. W tym roku trendy dyktuje długość przed kolano. Modne fasony sukienek odsłaniają nogi. Sukienki mini to świetna propozycja dla dziewczyn o figurze np. jabłka. W pierwszej kolejności zwracamy uwagę na sukienki w stylu lat 60. Takie wzory królowały na pokazie Chanel i marki Carolina Herrera.
Trapezowe mini to nadchodzący hit. Możemy skusić się na pastelowe modele z okrągłym kołnierzykiem. Przebojem sezonu będą także proste sukienki z dwurzędowymi guzikami. Na naszych wzorzystych, krótkich sukienkach powinny pojawić się motywy florystyczne, owoce i geometria. Chętnie włożymy również rozkloszowane sukienki z długim rękawem. Czekają na nas wersje gładkie lub w delikatne kwiatuszki i modne, symetryczne wzory. Mocno w trendy wpiszą się sukienki z rozłożystą spódnicą i małym rękawkiem. Nadal modne będą krótkie sukienki ze stójkami. Wybierajmy je w wersji z koronki lub z kwiatowym wzorem.
Maksi i midi – na jakie fasony się skusić?
Zwiewne sukienki do kostek są nadal na topie, takie kroje można było obserwować np. u Gucci. Tej wiosny przyglądamy się bliżej kreacjom z dekoltem w serek. Szukajmy modeli w stylu boho, np. wzorzystej sukienki z falbankami, która nie wyjdzie z mody. Na popularności zyskają wielobarwne sukienki ze zwiewnych materiałów. Szyku dodadzą nam dwurzędowe sukienki na guziczki lub kreacje z zabudowanym dekoltem.
Z nadejściem ciepłych dni chętnie sięgniemy po sukienki z miękkich tkanin. Czekają na nas gładkie, ołówkowe, jerseyowe sukienki, np. w odcieniach szarości, kremu. Sprawdzą się też sukienki-nietoperze z bawełny w jasnych odcieniach: różowym, bananowym, białym. Geometryczne sukienki z szerokimi rękawkami i kieszonkami to modna propozycja na dzień. Sukienki-tuby z bawełny to również świetna opcja na wiosnę. Do niezobowiązujących stylizacji wybieramy dresowe sukienki. Trend na sukienki z numerami podtrzymuje wiosenna linia np. Moschino.
Wiosną nosimy mocno zdobione kreacje. Na modnych sukienkach powinny pojawić się wzory, np. geometryczne, abstrakcyjne, paski, liście. Stawiamy na proste, pudełkowe kroje, bez zaznaczonej talii lub lekko rozkloszowane dziewczęce spódnice. Mocno w trendach utrzymują się fasony sukienek z odkrytymi ramionami. Dość modne będą także modele z bufiastymi, motylkowymi i szerokimi rękawkami.
Jeansowe sukienki – czy warto jeszcze je nosić?
Do swojej szafy dobieramy także jeansowe sukienki. Bardzo modne okażą się rozpinane, denimowe szmizjerki. Takie sukienki to klasyka, która nie zawiedzie nas przez wiele sezonów. Rozkloszowane jeasowe sukienki powinny znaleźć się w garderobie gruszki czy klepsydry. Z kolei trapezowe, w jasnym odcieniu, czekają na fanki gorących trendów. Na co dzień sprawdzą się też jeansowe princeski.
Czas na sukienki z kołnierzykiem
Popularne na wiosnę będą sukienki z kołnierzykiem. Takie kreacje królowały na wiosenny pokazach marek: Stella McCartney czy Red Valentino. Kołnierzyki dodają naszym kreacjom elegancji. Warto skusić się na mocne kontrasty, np. małą czarną z białym kołnierzykiem bebe. Klasyczny fason sukienki założymy do pracy, na uczelnię czy elegancką kolację. W trendy wkroczą także koszulowe sukienki, które staną się genialną podstawą stylizacji na weekend. Szukajmy sukienek z kołnierzykiem w odcieniach błękitu, bieli, czerni. | Trendy sukienki na ciepłe dni |
Wiele kobiet zatrzymało się na etapie obuwia sportowego przeznaczonego jedynie do chodzenia na siłownię, spacery, czy innego rodzaju aktywności. Nic bardziej mylnego! Obecnie sportowe buty podbijają świat mody. Królują na pokazach, a co najważniejsze – w niecodziennych zestawieniach. Podpowiadamy, jak je łączyć z outfitem do pracy. Buty sportowe już dawno przestały pełnić funkcję tylko i wyłącznie praktyczną. Obecnie uznawane są za gorący trend, który wykorzystuje się niemal na każdym kroku. Tylko co w przypadku stylizacji do pracy? Jak połączyć sukienkę ze sneakersami, a trampki z garniturem? Poniżej ciekawe stylizacje.
Buty sportowe do pracy – z czym je łączyć?
Wbrew pozorom obuwie sportowe możemy łączyć z każdą częścią garderoby. Nie inaczej jest w przypadku stylizacji do pracy. Jeśli nie obowiązuje nas sztywny dress code, możemy zamienić niewygodne szpilki lub klasyczne półbuty na najmodniejsze w tym sezonie obuwie sportowe. Zestawiając je ze spódnicą, sukienką, a nawet garniturem otrzymamy niesamowity duet.
Spódnica midi i kolorowe sneakersy
Midi – wyjątkowo klasyczny model spódnicy, który w połączeniu ze sweterkiem da nam idealną bazę pod wykorzystanie sneakersów. Pamiętajmy jednak, że jeśli mamy w planie szaleństwo kolorów lub wzorów, to pozostałe elementy powinny zostać gładkie i w stonowanych odcieniach. Dodając do tego zestawu płaszcz przewiązany paskiem będziemy się prezentować wprost obłędnie i niepowtarzalnie!
Garnitur + trampki
Jeśli myślisz, że jest to kiepskie połączenie, to zapewne jeszcze nigdy nie widziałaś go na żywo. Co prawda to mężczyźni zaczęli zacierać granicę pomiędzy elegancją, a obuwiem sportowym, ale kobiety nie zatrzymały się w miejscu i nadal podążają w ślad za nimi. Coraz częściej można spotkać połączenie klasycznego garnituru z trampkami. Najlepiej, jeśli mają w sobie coś charakterystycznego. Może być to motyw, materiał lub kolor – wybór należy do nas.
Sukienka, warto z nią kombinować?
Jak najbardziej! W końcu, ile razy można zakładać buty na obcasie i męczyć się przez kilka godzin w pracy? Jeśli nadejdzie dzień, że nasze stopy odmówią posłuszeństwa i klasyczne czółenka zostaną rzucone w kąt, warto zastąpić je sportowym obuwiem. Wiązany trencz lub skórzana ramoneska wspaniale dopełnią stylizację. Nie zapominajmy także o dodatkach. Idealne w tym przypadku okażą się ozdobne wiszące kolczyki lub migocząca bransoletka.
Jeansy na formalnie
Klasyczne rurki, boyfriendy, a może z rozszerzanymi nogawkami? Krój jeansów jest nieistotny. Oczywiście, jeśli w naszej pracy obowiązuje strój bardziej zbliżony do formalnego, wtedy lepiej postawić na klasykę. Dodatkowo biała koszula, dobrze skrojony żakiet i klasyczne dodatki, a nasza stylizacja nabierze odpowiedniego uroku.
Zapewne każda kobieta chciałaby codziennie prezentować się nienagannie. Najlepiej w dopasowanej sukience, na niebotycznie wysokich szpilkach. Dzieje się tak dlatego, że każda marzy o tym, aby zachować jak najwięcej klasy i stylu. Niestety nie zawsze jest to możliwe. Co więcej, może się to odbić niekorzystnie na kondycji naszych stóp. Całe szczęście rynek modowy wyszedł naprzeciw i oferuje ciekawe rozwiązania z wykorzystaniem obuwia sportowego. Te z pozoru niepasujące do siebie elementy garderoby zachwycą niejedną kobietę. Jeszcze nie posiadasz sportowego modelu w swojej szafie? Nie zwlekaj! | Jak nosić buty sportowe do pracy - modne i wygodne stylizacje |
Zimowe wędrówki po górach to nie jest spacerek po parku. Tego typu wyprawy wymagają odpowiedniego przygotowania, umiejętności, specjalnej odzieży oraz niezbędnych akcesoriów. Zima w górach może być zdradliwa, dlatego trekkingowiec powinien być przygotowany na każdą ewentualność. Odzież trekkingowa oraz sprzęt nie należą do najtańszych. Jednak nie musimy od razu zaopatrywać się w najlepszą odzież, GPS, raki czy inne akcesoria. Pewne minimum jest jednak konieczne. Co musimy obowiązkowo zabrać ze sobą w góry? Aby wyłącznie mile wspominać podróżowanie po górach, należy być przygotowanym na każdą sytuację. Czy wiąże się to ze spakowaniem dziesiątków kilogramów odzieży oraz zbędnych gadżetów, pod których ciężarem będą nam się uginać nogi? Nie, wręcz przeciwnie. W góry powinniśmy zabrać ze sobą przede wszystkim to, co zapewni nam przynajmniej podstawy bezpieczeństwa oraz pozwoli podróżować w komfortowych warunkach i przetrwać trudne sytuacje. Co zaliczamy do zimowego niezbędnika?
Plecak
Przenoszenie ekwipunku po górskich szlakach może stanowić nie lada wyzwanie. Dlatego wybór porządnego plecaka to jeden z najważniejszych zakupów. Plecaki turystyczne możemy podzielić ze względu na długość wyprawy. Na jednodniowe wycieczki w zupełności wystarczy plecak o pojemności 20–40 litrów. Dłuższe wyprawy będą wymagały użycia plecaka o pojemności 60–80 litrów. Jednak w obu wypadkach powinniśmy zwrócić uwagę na kilka aspektów. Materiał zewnętrzy koniecznie musi być odporny na przemakanie oraz uszkodzenia mechaniczne. Bardzo istotny, szczególnie w dużych plecakach, jest rodzaj stelaża. Sztywne stelaże zewnętrzne to przeszłość i należy ich unikać. Plecak powinien mieć wewnętrzy system zapewniający maksymalną stabilność oraz system nośny, który dostosowuje się do sylwetki użytkownika i zapewnia odpowiednią wentylację.
Buty
Obuwie do chodzenia po górach narażone jest na działanie wielu czynników zewnętrznych. W związku z tym powinno być solidne, wykonane z mocnych materiałów, które zapewnią ochronę przed wodą oraz zimnem. Wybierając buty, zwróćmy uwagę na to, czy sięgają za kostkę. Buty trekkingowe niskieprzeznaczone są do wędrówek po niewielkich wzniesieniach. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będą buty trekkingowe wysokie, bo uchronią staw skokowy przed skręceniem. Bardzo istotnym elementem jest podeszwa. Ważne, aby była sztywna, gruba i nie ślizgała się na nierównościach. Dba o to technologia Vibram, której niestraszne są górskie strumienie, śnieg, błoto ani skały. Obuwie trekkingowe powinno mieć również wysoki poziom sznurowania. Im wyższe wiązanie, tym lepsze dopasowanie do stopy i większa stabilizacja. Producenci sprzętu turystycznego co chwilę zaskakują nas nowymi rozwiązaniami. Najpopularniejszymi systemami, które podnoszą jakość podróżowania, są wodoodporne mebrany, np. Gore-Tex. Buty są jednym z najważniejszych elementów ubioru, dlatego nie powinniśmy na nich oszczędzać. Solidna para posłuży nam przez wiele sezonów.
Kije trekkingowe
Kijki trekkingowe służą do pokonywania ośnieżonych szlaków. Dodatkowo odciążają kolana, dzięki czemu możemy pokonywać dłuższe i bardziej wymagające trasy. Modele trekkingowe mają okrągłe talerzyki, przypominające nieco kijki narciarskie. Dzięki nim wbity kijek nie zapada się w śniegu. Istotną częścią tego gadżetu jest uchwyt. Jego kształt powinien być dostosowany do kształtu dłoni. Dzięki temu ręce mniej się męczą. Uchwyty mogą być wykonane z tworzyw sztucznych lub korka. Dobrze, jeśli pochłaniają powstałą wilgoć oraz tłumią drgania pochodzące od podłoża. Zakup kijków nie wiąże się z ogromnym wydatkiem – solidny komplet kosztuje średnio 100–120 zł.
Uzupełnieniem podstawowego ekwipunku podróżnika powinny być dobrej jakości kurtka trekkingowa oraz spodnie, a konkretny model zależy od rodzaju wyprawy. Typowo turystyczne pokonywanie wzniesień nie wymaga używania profesjonalnej odzieży wysokogórskiej. Bardzo przydatne są natomiast okulary przeciwsłoneczne z dobrym filtrem UV. Połączenie śniegu z promieniami słonecznymi to niebezpieczny duet, który może poważnie zagrozić naszym oczom. Każdy z wymienionych elementów powinien stanowić dla nas niezbędne minimum. | Górskie wędrówki zimą – niezbędne minimum |
"Turkusowe szale" to jedna z pierwszych powieści Remigiusza Mroza. Łączy ze sobą dobrze wszystkim znaną historię polskich pilotów z Bitwy o Anglię oraz elementy szpiegowskiej fabuły. Przygody czyta się z zapartym tchem, zaś czyny bohaterów to przykład znanej polskiej ułańskiej fantazji. Nie ukrywam, że po tę książkę sięgałem z niepewnością. Tematyka drugiej wojny leży na pograniczu moich zainteresowań i bałem się, że Remigiuszowi Mrozowi ciężko będzie dorównać do poziomu książek, które pamiętałem jeszcze z czasów dzieciństwa. Myślę tu głównie o MacLeanie („Tylko dla orłów” i obie „Navarony”), ale przez głowę przemknął – o ile nie przeleciał – mi również Arkady Fiedler. To właśnie porównania z nim w szczególności powinien się obawiać Mróz. Tylko czy naprawdę powinien? Przewaga Fiedlera polegała na tym, że miał on do dyspozycji informacje praktycznie z pierwszej ręki. Książka była zdecydowanie bardziej aktualna i nie będzie przesadą, gdy powiem, że miała ona również bardzo konkretną misję do spełnienia. Musiała przekazać wszystkim, że Polacy jeszcze walczą i – co ważniejsze – że potrafią zwyciężać.
Ale w czasach pokoju...
„Turkusowe szale” nie muszą się borykać z tym ciężarem. Ale mają za to przewagę w innej sferze. Na jej korzyść przemawia zdecydowanie łagodniejsza konwencja, która pozwala na wplecenie prawie dowolnej fikcji w wydarzenia historyczne i uprawdopodobnienie jej. Remigiusz Mróz skorzystał z tej przewagi niemal w mistrzowski sposób. Kilkukrotnie podczas lektury miałem bardzo silne wrażenie czytelniczego déjà vu. Zdaję sobie sprawę, że porównanie jednej książki do drugiej niekoniecznie musi być najlepszym sposobem na jej zareklamowanie, ale...
Nie wszyscy mogli być jak 303
Jeśli weźmiemy pod uwagę klimat, który udało się zbudować autorowi „Turkusowych szali”, to pierwsze skojarzenie kieruje myśli właśnie w stronę Fiedlera. Mimo romansów i kilku niewiarygodnych splotów wydarzeń wrażenie udziału w bitwie o Anglię pozostało bardzo silne. Od czasu do czasu odczuwałem nawet delikatne zniecierpliwienie wynikające z faktu, że Dywizjon 303 walczy regularnie, a „my” jesteśmy jeszcze uziemieni. Cały czas zastanawiałem się, dlaczego Anglicy nie mogą dać nam kredytu zaufania, skoro sprawdziliśmy się w walce i to wielokrotnie. Utożsamiłem się z bohaterami, a przecież ja się boję latać...
Ale jest i romans – i to taki z raczej zaskakującym rozwiązaniem. A do tego afera szpiegowska, choć tak naprawdę to ta pojawia się całkiem szybko. Ale jej rozwiązanie to już bardziej złożona i wielopoziomowa sprawa. Nie brakuje tu podejrzanych, a od wyjaśnienia zagadki zależy, czy samoloty będą mogły latać – z braku lepszego słowa – bezpiecznie albo przynajmniej stabilnie.
Remigiusz Mróz bezpardonowo wciągnął mnie w swoją intrygę – szybko i niemal bezboleśnie. Na koniec pozostawił mnie z pytaniami: co dalej, dlaczego, kto z kim. Książka się skończyła, ale wyobraźnia jeszcze długo nie mogła dojść do siebie.
Zobacz również inne książki Remigiusza Mroza.
Źródło okładki: www.ksiegarnia.bellona.pl | „Turkusowe szale” Remigiusz Mróz – recenzja |
Zimą w szafie naszego dziecka powinny zagościć ciepłe ubrania. Wełna w tym przypadku sprawdzi się idealnie. Często rezygnujemy z niej, ponieważ daje dziecku uczucie dyskomfortu. Zanim tym razem odpuścimy zakup ubrań z wełny, warto dowiedzieć się nieco więcej na jej temat, ponieważ zalet jest zdecydowanie więcej niż wad. Poniżej kilka propozycji wełnianych stylizacji. Ciepłe ubrania na zimę? Tylko z wełną w roli głównej. Lista jej zalet ciągnie się długo, natomiast wiele osób rezygnuje z zakupu wełnianych ubrań ze względu na konkretną wadę. Jeśli ty również masz co do tego obiekcje, musisz poznać więcej wełnianych tkanin, które gwarantują komfort i wygodę podczas noszenia. Sprawdź i przekonaj się, że warto wprowadzić ten materiał do codziennych stylizacji.
Wełniany płaszcz
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Wełniane ubrania w okresie zimowym powinien mieć każdy w swojej szafie – bez względu, czy to dziecko, czy osoba dorosłą. Jeśli zastanawiasz się, dlaczego, odpowiedź jest prosta. Przede wszystkim ubrania wykonane z naturalnej wełny wyjątkowo dobrze sprawdzają się podczas niskich temperatur – chronią przed zimnem, jednocześnie zapewniają maksimum ciepła i utrzymują odpowiednią temperaturę ciała. Prawdą jest, że mogą powodować dyskomfort przez delikatne uwieranie, dlatego w przypadku płaszcza warto decydować się na model z podszewką.
Wełniany płaszcz, zwłaszcza w szarym kolorze, wyjątkowo dobrze wpisuje się w zimowy klimat. Jego idealnym dopełnieniem będą ocieplane śniegowce i koniecznie biała czapka z pomponem. Nie sposób nie wspomnieć również o ciepłych rękawiczkach i mięsistym, otulającym szaliku. Pudrowy róż idealnie wkomponuje się w pozostałe dodatki.
Wełniany sweter
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Oprócz płaszcza, każda dziewczynka w swojej szafie powinna mieć wełniany sweter. W chłodniejsze dni ciepły, gruby model okaże się wprost niezastąpiony. W tym sezonie szczególnie modne są fasony oversize – długie i obszerne, z kołnierzem typu golf lub klasycznym.
Możliwości na zestawianie wełnianego swetra jest naprawdę wiele. Świetnie sprawdzi się na co dzień, w połączeniu z poprzecieranymi jeansami, ale także jako dopełnienie zimowych stylizacji na stoku. Taki zestaw bez wątpienia zagwarantuje ciepło nawet w najchłodniejsze dni, a co więcej – bogata oferta kolorystyczna pozwoli na dopasowanie go do swoich ulubionych ubrań.
Jak widać, ze względu na właściwości materiału i skuteczną ochronę zimą, warto wyposażyć szafę dziecka w wełniane ubrania. Kiedy jednak mocno obawiasz się, że pociecha nie przywyknie do delikatnego „gryzienia”, spróbuj z wełną z merynosów. Jest zdecydowanie bardziej miękka i przyjemniejsza w dotyku niż wełna owcza. | Wełniane ubrania dla dziewczynek |
Nietolerancja laktozy spowodowana jest niedoborem enzymu odpowiadającego za rozkładanie cukru mlecznego. Może mieć charakter wrodzony, jak też stanowić następstwo różnych chorób, np. celiakii czy stanów zapalnych jelita cienkiego. Nietolerancja laktozy objawia się biegunkami, bólami brzucha i wymiotami. Nietolerancja laktozy, czyli cukru mlecznego, objawia się głównie dolegliwościami ze strony przewodu pokarmowego. Może wystąpić zarówno u dzieci, jak i osób dorosłych. Leczenie nietolerancji laktozy polega głównie na stosowaniu diety bezlaktozowej, z której eliminuje się m.in. produkty mleczne.
Nietolerancja laktozy – pierwotna i wtórna. Przyczyny
Nietolerancja laktozy jest jedną z częściej występujących nietolerancji pokarmowych. Jej istotą jest niedobór lub całkowity brak enzymu – laktazy, który odpowiada za rozkładanie cukru mlecznego na cukry proste: glukozę i galaktozę. Odpowiednia ilość tego enzymu warunkuje m.in. prawidłowy proces trawienia produktów mlecznych, które są bogate w laktozę.
Nietolerancja laktozy może mieć charakter pierwotny, czyli wrodzony i dziedziczny. Wyróżnia się także wtórną nietolerancję laktozy, będącą następstwem: stanów zapalnych jelita cienkiego, choroby Leśniowskiego-Crohna, infekcji bakteryjnych i wirusowych (np. spowodowanych przez bakterie Salmonella, Escherichia coli), celiakii, a niekiedy również nadmiernego stosowania niektórych leków, np. antybiotyków wyjaławiających naturalną mikroflorę jelit.
Nietolerancja laktozy – jak się objawia
box:imagePins
Nietolerancja laktozy może dotyczyć zarówno dzieci, jak i osób dorosłych. Objawy dotyczą głównie przewodu pokarmowego i ujawniają się po spożyciu produktu zawierającego cukier mleczny.
Typowe symptomy nietolerancji laktozy to:
* wzdęcia,
* bóle brzucha,
* biegunka,
* nudności,
* wymioty,
* uczucie przelewania w żołądku i jelitach,
* oddawanie dużej ilości gazów,
* odbijanie.
U niemowląt z nietolerancją laktozy pojawiają się luźne, kwaśne i pieniste stolce, nazywane stolcami fermentacyjnymi, które nierzadko powodują podrażnienia skóry w okolicy odbytu i bolesne odparzenia. Powtarzające się biegunki mogą powodować odwodnienie i spadek masy ciała. Nieleczona nietolerancja laktozy prowadzi do zaburzeń snu i rozwoju zespołu jelita nadwrażliwego. Może skutkować również zaburzeniami w przyswajaniu wapnia, co sprzyja bólom kostno-stawowym, osłabieniu struktury kości i predysponuje do wystąpienia osteoporozy.
Nietolerancja laktozy – jaką dietę stosować
Nietolerancja laktozy rozpoznawana jest na podstawie wodorowego testu oddechowego i badania stolca. Zastosowanie ma również badanie wycinka jelita cienkiego, co stanowi najskuteczniejszą, ale również najbardziej inwazyjną metodę diagnostyczną.
Podstawowym sposobem leczenia nietolerancji laktozy jest dieta eliminacyjna, polegająca na wykluczeniu z jadłospisu produktów zawierających cukier mleczny. U niemowląt stosuje się mleko modyfikowane bezlaktozowe lub sojowe, natomiast u starszych dzieci i osób dorosłych konieczne jest zrezygnowanie z nabiału.
Eliminacja produktów mlecznych z codziennego jadłospisu wymaga stosowania zamienników, które stanowią źródło wapnia i pełnowartościowego białka. Dieta przy nietolerancji laktozy powinna zawierać:
* dużą ilość zielonych warzyw liściastych (np. szpinak, jarmuż, kapusta, sałata, brukselka),
* warzywa strączkowe (fasola, soja, soczewica, groch),
* ryby,
* migdały,
* orzechy.
Lekarze i dietetycy przy nietolerancji laktozy rekomendują spożywanie fermentowanych napojów mlecznych, takich jak:
* maślanka,
* kefir,
* jogurt naturalny.
Produkty te są źródłem bakterii probiotycznych o dobroczynnym wpływie na przewód pokarmowy. Regulują procesy trawienne, usprawniają pracę jelit, wykazują właściwości ochronne, wspomagają zwalczanie biegunek oraz wzmacniają naturalną odporność organizmu. Przy nietolerancji laktozy zastosowanie mają także preparaty zawierające enzym laktazę. | Nietolerancja laktozy – przyczyny, objawy, dieta |
Gładkie ściany są i zawsze będą wnętrzarskim evergreenem, jednak zastanów się, czy nie odbierają twojemu pomieszczeniu charakteru? Czy w pełni korespondują z twoimi pasjami, twoją emocjonalnością i tym, jaki jesteś? Ostatnim krzykiem mody w dziedzinie aranżacji wnętrz są duże, trójwymiarowe cytaty z piosenek bądź wierszy, motta lub hasła motywujące, które przypiąć można do ściany. Sprawdźmy je. Jeśli kręcą cię zmiany
Dekoracyjne napisy 3D na ścianę są doskonałym pomysłem przede wszystkim dla tych osób, które nie lubią urządzać swojego mieszkania raz, a dobrze. Oczywiście, możesz zdecydować się na litery mocowane trwale, jeżeli jednak uważasz, że tym, co wprawia twój prywatny świat w ruch są częste zmiany, powinieneś pomyśleć nad rozejrzeniem się za firmą posiadającą w swojej ofercie również konstrukcje 3D. To ostatnie rozwiązanie umożliwia oparcie napisu o ścianę, a później dowolne przenoszenie go wszędzie tam, gdzie nam się w danej chwili spodoba (przy czym "chwila" ta może trwać tydzień, a nawet miesiąc).
Aranżując pokój z wykorzystaniem napisów 3D – nieważne, czy zamontowanych na stałe, czy postawionych chwilowo przy jednej ze ścian – powinieneś wziąć pod uwagę, czy korespondują one swoim stylem z meblami, a ich kolorystyka ze ścianą. Uważaj również na przesyt. Zastanów się, czy nie lepiej wybrać między plakatem i napisami, niż mieć na ścianie prawdziwe Las Vegas. Jeżeli postawisz na pomysł z literami 3D, miej świadomość, że zdominują one wizualnie przestrzeń, w której je umieścisz. Dlatego stare plakaty, a zwłaszcza ich nadmiar (dobrze, zostaw sobie jeden), absolutnie nie mają szans.
Podwójna funkcja napisów 3D
Rola napisów 3D na twojej ścianie nie będzie sprowadzać się wyłącznie do dekoracji lokalu, ale może również skutecznie odgrywać rolę wprowadzającą pewien określony nastrój. Dlatego warto zastanowić się, czym w życiu się kierujesz, co kochasz, jakie hasła motywują cię do działania, jakie dodają otuchy, jaki cytat rozbrzmiewa w twojej głowie najczęściej. Efekt napisów 3D powinien być podwójny – sprawiać, że po jednym spojrzeniu na swoją ścianę poczujesz się lepiej, a zarazem jak najlepiej oddawać twój charakter. Oczywiście, nie muszą to koniecznie być całe cytaty czy też motta – świetnym pomysłem mogą się okazać również pojedyncze wyrazy o odpowiedniej mocy. Napis miłość, love bądź dobranoc w sypialni, smacznego czy bon appetit w kuchni lub witamy w przedpokoju, to tylko niektóre z przykładów.
Bądź zainspirowany!
Firmy oferującedekoracyjne napisy 3D mają w swojej ofercie różne czcionki, kolory, grubości liter, a także materiały, z jakich są one wykonane (plastik, drewno, plexi, a nawet lustro). Wymyśl coś oryginalnego, poszukaj w internecie (choć lepiej w książkach!) inspirujących cytatów, pomyśl nad słowami, które będą wprowadzać dobry nastrój w twoich czterech ścianach. Przypomnij sobie, jakie piosenki prowadziły cię przez życie i wprowadzały w dojrzałość – jakie towarzyszyły twoim pierwszym miłosnym uniesieniom i największym przełomom. Zastanów się nad swoimi marzeniami. A może słyszałeś kiedyś od kogoś znajomego słowa, które zmieniły twoje postrzeganie świata na lepsze?
Dekoracyjne napisy 3D na ściany biją obecnie wszelkie rekordy popularności i nic nie wskazuje na to, by szybko spadły z wnętrzarskich list przebojów. To najlepszy czas, by wprowadzić jeszcze więcej życia, ruchu i inspiracji do twojego domu. Budź się z najlepszym nastawieniem, wracaj do domu i łap nowe inspiracje. Napisy 3D idealnie cię w tym wesprą. | Dekoracyjne napisy 3D na ścianę |
Gdy nadchodzi jesień i zima, większość ludzi zaprzestaje uprawiania sportów na dworze, chowa się w domach lub na salach klubów sportowych. Trudno im się dziwić: minusowe temperatury, deszcz i śnieg nie nastrajają pozytywnie do treningu. O ile biegaczom, którzy kontynuują treningi zimą, nikt specjalnie się nie dziwi, to już pomysł, aby żeglować zimą, może zostać odebrany przez innych z dużym zdziwieniem. Tymczasem coraz więcej osób decyduje się na taki ekstremalny sposób spędzania zimowego okresu. Jak się przygotować do żeglowania zimą?
Oczywiście, najważniejszą kwestią jest posiadanie wymaganych patentów żeglarskich lub podróżowanie z osobą mającą takie uprawnienia. Kolejnym warunkiem, który musi być spełniony, jest przystosowanie jachtu do trudnych warunków zimowych, którym będzie musiał sprostać. Pamiętajmy o wyposażeniu jachtu w odpowiednią liczbę lin, ponieważ w przypadku mrozu może się zdarzyć, że lina pęknie.
Odpowiedni ubiór
Wypływając na jezioro, powinniśmy być wyposażeni w sztormiak, czyli dwuczęściowe, nieprzemakalne ubranie składające się z kurtki z kapturem i spodni na szelkach. Kurtka, którą zamierzamy zabrać na zimowy rejs, powinna sięgać za pas, nie może też być zbyt dopasowana. Musimy zmieścić pod nią bluzę, polar, a także bieliznę termiczną. Warto zwrócić uwagę również na to, aby posiadała wodoszczelny zamek, ściągany lub zapinany mankiet chroniący przed dostaniem się wody do rękawów, a także kaptur z daszkiem i regulacją pozwalającą na szczelne dopasowanie go do twarzy. Powinna również mieć dodatkowe zabezpieczenie szyi, najczęściej zapinane na rzep pod brodą, które także pozwoli uniknąć przedostaniu się wody pod sztormiak. Ponadto, kupując sztormiak, należy zwrócić uwagę na kieszenie. Powinny być duże i zapinane na rzep lub wodoszczelny zamek. Ważne jest również, aby zwrócić uwagę, czy na kurtce i spodniach naszyto odblaskowe taśmy, dzięki którym będziemy widoczni w ciemności.
Spodnie powinny mieć regulowane szelki, dzięki którym będziemy mogli je odpowiednio dopasować, a także szerokie nogawki z rzepem, które można połączyć z kaloszami. Warto zwrócić też uwagę, aby materiał na kolanach był dodatkowo wzmocniony. Dzięki temu sztormiak będzie bardziej wytrzymały i nie zniszczy się tak szybko. Oprócz sztormiaka obowiązkowe będą ciepła czapka i rękawiczki. Warto wziąć ze sobą dwie czapki oraz dwie pary rękawiczek – jeśli jedne zamokną, będziemy mogli się przebrać.
Zapas jedzenia i picia
Kluczową kwestią jest również zadbanie o zapas jedzenia i picia. Przy brzegach woda może zamarznąć szybciej niż na większych głębokościach, mogą więc pojawić się problemy z zacumowaniem jachtu i dotarciem do sklepu. Żeglując zimą, należy być przygotowanym na takie sytuacje, dlatego warto zapewnić sobie dostęp do żywności i picia.
Ciepły śpiwór
Jeśli przyjdzie nam spędzić noc na wodzie, dobrym pomysłem będzie ciepły i wodoszczelny śpiwór. Aby mieć pewność, że będzie on odpowiedni, należy przyjrzeć się oznaczeniom i zakresom temperatur dla danego śpiwora, zamieszczonym przez producenta na opakowaniu lub metce. Śpiwory powinny spełniać europejską normę EN 13537.
Odpowiedni bagaż
Żeglując, należy unikać walizek i plecaków ze stelażem, ponieważ zajmują zbyt dużo miejsca. Warto wybrać miękki plecak lub torbę, które możemy rozpakować i zwinąć w rulon. Jeśli zamierzamy trzymać ubrania w plecaku, warto zapakować je również w foliowe worki – unikniemy wówczas przykrych niespodzianek w razie dostania się wody do środka jachtu i w razie przemoknięcia będziemy mogli przebrać się w suche ubrania.
Wodoszczelne akcesoria
Pakując się na wyprawę, nie zapomnijmy o wodoszczelnym etui na telefon i ważne dokumenty. W razie ewentualnych problemów musimy mieć pewność, że uda nam się wezwać pomoc lub okazać wymagane dokumenty w przypadku kontroli.
Żeglowanie zimą to z pewnością ogromne wyzwanie. Na śmiałków, którzy decydują się na taką wyprawę, czyha wiele niebezpieczeństw. Jeśli jednak mamy odpowiednie kwalifikacje oraz sprzęt, może to być niezapomniana przygoda. | Zimowe żeglowanie – jak się przygotować? |
Kask rowerowy to z pewnością najważniejszy element wyposażenia rowerzysty. Chroniąc głowę przed urazami, ma największy wpływ na bezpieczeństwo podczas jazdy. Jego brak może mieć więc fatalne skutki dla zdrowia, a nawet życia. Jak więc odpowiednio dobrać kask, aby w pełni spełniał swoje zadania, nie obniżając przy tym komfortu jazdy rowerem? Mandat za brak kasku?
Obowiązek jazdy w kasku rowerowym jest przedmiotem sporu już od wielu lat. Obecny stan prawny nie wymaga jednak od rowerzysty zakładania kasku za każdym razem, gdy wsiada na rower. Przepisy te mogą przez długi okres czasu pozostać w niezmienionej formie, gdyż istnieje obawa, że ich modyfikacja mogłaby zniechęcić wiele osób do podróżowania jednośladami. Mimo wszystko, chcąc czuć się bezpiecznie podczas jazdy rowerem, czy też biorąc udział w wyścigach, należy się w kask bezsprzecznie zaopatrzyć.
Dobór odpowiedniego rozmiaru
Źle dobrany rozmiar kasku wpłynie negatywnie nie tylko na bezpieczeństwo jazdy, ale przede wszystkim na jej komfort. Trudno sobie wyobrazić jazdę na dłuższą metę w za małym kasku, który uciska głowę, lub dla odmiany w za dużym, który spada na czoło, ograniczając widoczność. Warto zatem przed zakupem zmierzyć obwód głowy w miejscu powyżej brwi i porównać go z obwodem kupowanego kasku. Można także wyposażyć się w model z regulacją rozmiaru, co szczególnie przyda się w przypadku dziecka.
Cechy dobrego kasku
Wykonany jest z wytrzymałych materiałów. Własności amortyzacyjne kasku oparte są głównie o zastosowanie wysoko spienionego polistyrenu, zwanego popularnie styropianem. Ważna jest również powłoka, która najczęściej wykonana jest z poliwęglanu. Lepszym materiałem jest skorupa ceramiczna, cechująca się wyższą wytrzymałością i ochroną przed promieniowaniem UV. Kupując tani kask, nieznanego producenta, warto samemu sprawdzić jego trwałość. Jeżeli kask ugina się pod siłą nacisku rąk, to należy tego typu modele omijać szerokim łukiem. Ich przydatność jest po prostu niewielka. Porządny kask zadba również o naszą wygodę. Ważny jest materiał, który wyściela część wewnętrzną kasku, bezpośrednio przylegającą do głowy. Jeśli tworzywo jest niedostatecznie miękkie to nietrudno będzie o obtarcia skóry. Warto więc zwrócić uwagę na tę pozornie błahą cechę. Kask służący jeździe rekreacyjnej powinien być wyposażony również w otwory wentylacyjne. Poprawiają one przepływ powietrza w obrębie głowy i kasku, dzięki czemu jazda w nim staje się mniej uciążliwa. Oczywiście im większą powierzchnię kasku pokrywają otwory wentylacyjne, tym mniejsza staje się jego wytrzymałość. Producenci tanich kasków wykorzystują to udogodnienie, celowo montując duże elementy wentylacyjne, tak aby oszczędzić na powierzchni amortyzującej uderzenia. Warto także sprawdzić, czy wspomniane otwory zasłonięte są siatką, która zapobiega dostawaniu się do wnętrza kasku wszelkiego rodzaju insektów. Popularne modele posiadają także wbudowany daszek z przodu kasku. Przy słonecznej pogodzie chroni on nasze oczy przed szkodliwym promieniowaniem UV. Jego obecność jest przydatna także w czasie deszczu, gdy chroni twarz przed spadającymi kroplami. Wszystkie cechy kasku wpływają na jego wagę. Porządny kask musi być więc nie tylko wygodny, wytrzymały, ale także lekki, tak aby nasza głowa miała jak najmniejszy ciężar do noszenia.
Typy kasków
Najpopularniejsze z nich to kaski typu MTB, których ekonomiczne wersje często określane są mianem miejskich. Posiadają liczne otwory wentylacyjne, wygodne zapięcia pod brodą, a także praktyczny daszek. Ich jakość wykonania najczęściej uzależniona jest od ceny. Wysokiej jakości kaski uznanych producentów takich, jak np. Giro, Bell, czy Uvex można kupić już za ok. 150 zł. Bardzo podobne do kasków MTB są kaski szosowe. Najczęściej odróżniają je od siebie lepsze własności aerodynamiczne tych drugich oraz brak daszka. Odmienną budową wyróżniają się kaski wyczynowe, a więc fullface oraz „orzeszki”. Pierwszy z nich bardziej przypomina kask motocyklowy, gdyż ma za zadanie chronić nie tylko głowę, ale także żuchwę. Cechą drugiego jest połączenie wysokiego stopnia ochrony z dobrą widocznością. Pomimo tego, że kask nie należy do obowiązkowego wyposażenia rowerzysty, to warto zdecydować się na jego zakup. Co prawda zmniejsza on komfort podróżowania, ale z drugiej strony pozwala wierzyć, że w przypadku kolizji zminimalizuje obrażenia głowy.
Zobacz również: Gadżety na rower | Dobór kasku na rower |
Są kierowcy, którzy jeżdżą pół życia i jeszcze ani razu nie musieli tego robić. Jednak jest też o wiele większa grupa, która przeżyła już ten swoisty „test szofera”. Ci, którzy uważają, że wymiana opony przerasta ich zdolności manualne są w błędzie, bo wymienić koło powinien umieć każdy z nas, bez względu na płeć czy zdolności. Sam robiłem to już kilkakrotnie i ze spokojnym sumieniem mogę zapewnić – nie ma w tym nic trudnego. Dojazdówka, pełnoprawny „zapas” czy zestaw naprawczy?
Zanim zdarzy nam się ten wyjątkowo paskudny przypadek, zacznijmy od spraw podstawowych. Czy jesteśmy przygotowani technicznie do wymiany koła? To znaczy, czy mamy wszystko to, co powinniśmy mieć w aucie. Oczywiście najważniejszą kwestią jest samo koło.
Większość nowych aut ma w zestawie koło tzw. dojazdowe. Jest to zwykle nieduże koło na żółtej, stalowej feldze, którego zadaniem jest przejechać kilkanaście kilometrów do najbliższego warsztatu wulkanizacyjnego. Opona taka oszczędza miejsce w bagażniku oraz paliwo w baku, ponieważ jest stosunkowo lekka i nie obciąża auta. Niestety, jest tylko środkiem doraźnym, ponieważ nie jest zbyt trwała i przeważnie nie pozwala na jazdę szybszą niż 60–70 km/h.
Jeżeli nasze auto ma dobre kilka lat, możemy znaleźć w nim pełnowymiarowe koło zapasowe, które jest wyposażone w normalną oponę o wielkości i szerokości takiej, jak standardowe koła w naszym aucie. Niewątpliwie ułatwia to życie, ponieważ możemy kontynuować naszą podróż, nie martwiąc się zniszczoną oponą i jej szybką wymianą. Koło pełnowymiarowe możemy dokupić sami, jego rozmiar będzie identyczny z rozmiarem używanych przez nas opon. Aby obniżyć koszt, możemy mieć zapas na feldze stalowej.
Najtańszym i najoszczędniejszym (dla producenta samochodów) rozwiązaniem jest zaopatrzenie auta w podstawowy zestaw naprawczy. Niestety, zestaw nic nam nie da, gdy uszkodzenie opony będzie znacznie większe niż najechanie na śrubę bądź gwóźdź. Zestaw pozwala bowiem tylko na prowizoryczne zalepienie nieszczelnej opony. Jeżeli więc jeździmy często z pustym bagażnikiem, a na pokładzie mamy tylko zestaw naprawczy, warto pomyśleć o dokupieniu dojazdówki.
Co jest potrzebne do wymiany koła?
Poza samym kołem do wymiany niezbędne jest kilka elementów. Bez wątpienia nie zrobimy niczego bez sprawnego podnośnika. Możemy znaleźć kilka wariantów, każdy z nich ma swoje plusy i minusy oraz fanów. Najpopularniejsze są chyba lewarki trapezowe i niewielkie lewarki słupkowe. Jednak trapezowy jest bardziej uniwersalny, ponieważ można go użyć także w przypadku bardzo nisko zawieszonego auta. Słupkowy potrzebuje zazwyczaj w tym celu kilkunastu centymetrów.
Następny w kolejności jest odpowiedniklucz do śrub. Najbardziej polecam wzmacniane klucze teleskopowe, ponieważ wiele warsztatów używa przy okresowych wymianach opon kluczy pneumatycznych i elektrycznych, przez co potrzeba dużej siły i wytrzymałości narzędzia, by ruszyć niektóre śruby. Klucz teleskopowy pozwala odkręcić śruby z użyciem mniejszej siły. Warto też wiedzieć, czy śruby w kołach nie są zabezpieczone – czy na przykład do jednej z nich nie potrzeba specjalnego klucza.
Dobrze jest mieć kamizelkę odblaskową, latarkę, trójkąt ostrzegawczy, kawałek nieprzemakalnej, grubej folii (by móc na czymś uklęknąć w razie potrzeby) oraz parę rękawiczek roboczych, ponieważ praca przy kołach jest bardzo brudna. Tak wyposażeni możemy brać się za wymianę.
Jak wymienić koło? Instrukcja krok po kroku
Najważniejsze to zatrzymać się w – o ile to możliwe – bezpiecznym miejscu. Po zatrzymaniu należy zaciągnąć hamulec ręczny i zostawić auto „na biegu” oraz – jeżeli sytuacja tego wymaga – zostawić włączone światła awaryjne. Zaczynamy od wyjęcia z bagażnika wszystkich potrzebnych rzeczy.
Zanim podniesiemy auto, spróbujmy poluzować śruby kluczem na tyle, by dało się je swobodnie odkręcić, gdy koło znajdzie się już w powietrzu. Jest to moment, w którym warto wiedzieć, czy posiadamy śrubę zabezpieczającą. Jeżeli tak, musimy odkręcić ją specjalnym kluczem lub nasadką na klucz.
Kolejny etap to podniesienie auta lewarkiem. Niestety, nie ma jednolitej informacji dla wszystkich aut, co do miejsca ustawienia lewarka. Trzeba posiłkować się wiedzą z instrukcji auta lub z Internetu. Przeważnie jest to wgłębienie w dolnej części progu, kilkanaście centymetrów od nadkola.
Wystarczy podnieść auto na tyle, by uszkodzona opona znajdowała się centymetr lub dwa nad powierzchnią. Jeżeli wcześniej poluzowaliśmy śruby, powinno dać się je odkręcić dalej samymi palcami (przydatne będą rękawiczki).
Po zdjęciu koła kładziemy je na płasko na poboczu i zakładamy zapas lub dojazdówkę. Zadanie to wymaga odrobinę cierpliwości i staranności, ponieważ felgę trzeba dobrze dopasować. Śruby należy wkręcać metodą „na krzyż”, czyli na przykład lewa – prawa, góra – dół. Gdy auto jest jeszcze podniesione, lepiej nie męczyć się, dokręcając do całkowitego oporu. O wiele łatwiej będzie zrobić to, gdy opona obciąży się, stojąc na ziemi.
Teraz wystarczy tylko spakować zniszczone koło oraz narzędzia i kontynuować podróż. Jeżeli zbliżacie się do stacji benzynowej, skontrolujcie ciśnienie w kole zapasowym. Na pierwszy rzut oka wydaje się dobre, ale może to być tylko złudzenie. Dobrym nawykiem powinno być też sprawdzenie śrub po kilku kilometrach jazdy. Nigdy nie wiadomo, czy nie przykręciliśmy ich zbyt lekko. | Każdy powinien to umieć – wymiana koła |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.