source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Moda na diety owocowo-warzywne nie przemija i wszystko wskazuje na to, że ten trend jeszcze długo utrzyma się również w Polsce. Nic więc dziwnego, że na rynku nie brakuje ciekawych poradników na ten temat. A książka Crocker jest szczególnie interesująca. Dieta wegetariańska i wegańska to od dawna sposoby odżywiania się tysięcy Polaków. Od pewnego czasu po piętach depczą im jednak kolejne odmiany tych zdrowych, oczyszczających diet – przede wszystkim diety sokowe. Zawarte w sokach z owoców i warzyw składniki odżywcze, witaminy i minerały mają bowiem zbawienny wpływ na nasz organizm i samopoczucie, a w dodatku potrafią łagodzić objawy powszechnych problemów zdrowotnych, a nawet leczyć niektóre schorzenia. Wśród wielu dostępnych na naszym rynku książek i poradników poświęconych tej tematyce wyróżnia się przede wszystkim „Wielka księga soków” autorstwa Pat Crocker. Co sprawia, że ta pozycja jest tak wyjątkowa? Ekspercka wiedza W przeciwieństwie do wielu innych tego typu poradników książka Crocker nie ogranicza się jedynie do przepisów na smoothies i koktajle. „Wielka księga soków” to przede wszystkim kompendium wiedzy na temat warzyw i owoców, a także naszego organizmu. Autorka poświęca dużo miejsca opisowi siedmiu najważniejszych układów naszego organizmu i tego, z jakimi schorzeniami najczęściej muszą się one zmagać. Jak się okazuje, każdemu z nich może zaradzić odpowiednio dobrana dieta warzywno-owocowa. Nie brakuje tu również porad, jakie zmiany należy wprowadzić w diecie i stylu życia, aby utrzymać optymalny poziom funkcjonowania naszego organizmu. Najważniejsze pozostają jednak oczywiście same przepisy, których autorce udało się zebrać aż 350! Crocker podzieliła je na pięć kategorii, co ułatwia poruszanie się po książce i odnalezienie tego, czego akurat szukamy. Oto one: * soki owocowe i warzywne; * soki dla zdrowia ciała (aperitify i digestify, gorzkie napoje, hormonalne eliksiry, wspomagacze odporności, siła mięśni, odżywki dla nerwów, soki na dobry oddech, pogromcy stresu, toniki, napoje oczyszczające, herbatki regenerujące); * koktajle gęste i tradycyjne; * drinki na specjalne okazje; * mrożone przysmaki. Każdy z przepisów charakteryzuje się innymi właściwościami dietetyczno-leczniczymi, dzięki czemu z łatwością dopasujesz go do swoich potrzeb. Poradnik starej daty „Wielka księga soków” nie zachwyca efekciarskimi detalami graficznymi. To prosty, przejrzysty poradnik oparty nie na zdjęciach, a na merytorycznej wiedzy autorki podanej w przystępny sposób. Nie ma tu wielu fotografii, co niektórych może rozczarować. Czy umniejsza to jednak wartości tej pozycji? Absolutnie nie, choć z pewnością osoby, które „jedzą oczami”, mogą mieć problem ze zwizualizowaniem sobie niektórych propozycji Pat Crocker. Nie od dziś wiadomo, że picie soków ze świeżych owoców i warzyw to najzdrowszy sposób na dostarczenie organizmowi odpowiedniej dawki witamin. Soki mogą stanowić samodzielny posiłek. Oczyszczają organizm z toksycznych substancji, a także ułatwiają proces odchudzania. To tylko nieliczne korzyści płynące z picia tych bomb witaminowych. Choć to wiosną i latem najwięcej myślimy o naszej sylwetce, warto o swoje ciało dbać przez cały rok. A w tym z pewnością pomoże zdrowa, zbilansowana dieta, bogata w warzywa i owoce. Także w postaci pysznych soków i koktajli. Źródło okładki: www.laurum.pl
„Wielka księga soków” Pat Crocker – recenzja
Często od wielu osób można usłyszeć, że czekają z rozpoczęciem aktywności fizycznej do wiosny. Kiedy jest zimno na dworze, nie chce im się nigdzie wychodzić i nawet droga na siłownię czy basen wydaje się nie do pokonania. O formę jednak trzeba dbać, bo potem ciężko będzie zbudować ją szybko i bez trudności. Jeśli nie ćwiczymy, to również zaczynamy przybierać na wadze i niestety nie zawsze wraz z ociepleniem uda nam się zbudować formę i mieć atrakcyjny wygląd na miesiące letnie. Nie pozwól zwyciężyć lenistwu Jednak wcale nie należy rezygnować z treningu, gdy na dworze pada śnieg i jest bardzo mroźno. Do zbudowania kondycji lub jej podtrzymania doskonałym sposobem jest jazda na rowerze, oczywiście stacjonarnym. Taki sprzęt można zakupić, ustawić go w dowolnym miejscu w mieszkaniu, gdzie nie będzie nikomu przeszkadzał, i używać go w każdej wolnej chwili. Dobry czas na to jest np. wtedy, gdy w telewizji jest nadawany ulubiony film, serial lub program publicystyczny. Przyjemne z pożytecznym. Nie rzucajmy się od razu na największą intensywność treningową. Nastawmy taką prędkość, aby wszystkie mięśnie dobrze pracowały, a jednocześnie, żebyśmy nie zrazili się do takiej formy ćwiczeń. Pamiętaj, aby wcześniej przygotować sobie wodę lub napój izotoniczny, który będziesz miał cały czas po ręką. Lepiej na bieżąco uzupełniać płyny. W kolejnych tygodniach zwiększaj prędkość i czas, jaki spędzisz na rowerze treningowym, a sam poczujesz, że twoja wydolność wzrasta. Urozmaicaj swój trening Ćwicząc, nie tylko poprawisz kondycję, ale także będziesz mógł zrzucić zbędne kilogramy, aby na wiosnę imponować swoją smukłą sylwetką. Jeśli chcesz to osiągnąć, musisz pamiętać, żeby do treningu wplatać przyspieszenia, zmianę tempa i dbać o odpowiednią intensywność ćwiczeń. Będą to tzw. interwały, co oznacza, że pomiędzy szybką jazdą na rowerze musi być zrobiona przerwa lub wprowadzone wolniejsze tempo. Ważne jest, żeby wykonywać kilka takich powtórzeń. W przypadku treningu na rowerze stacjonarnym również istnieje możliwość ustawienia, ile przejechaliśmy kilometrów. Można te intensywne odcinki wyznaczać w sekundach lub minutach, w zależności od naszego zaawansowania. Przy zmianie tempa dość głośno zachowuje się rower mechaniczny, natomiast bardzo cicho pracuje sprzęt typu magnetycznego. Można na nim ćwiczyć nawet nocą. Dbaj o formę Interwały pozwalają na bardzo dobre wypocenie się i zrzucenie zbędnej tkanki tłuszczowej. Należy jednak pamiętać o tym, żeby nie wykonywać ich codziennie, gdyż – po pierwsze – możemy się znudzić takim treningiem, a po drugie – trzeba dać odpocząć organizmowi. Odpowiednia regeneracja również wpływa na naszą formę i jakość treningu. Nie może dojść do przesilenia, które nie jest dobre pod względem fizycznym, a poza tym może wpływać destrukcyjnie i zniechęcająco na naszą psychikę. Trenując na rowerze stacjonarnym, możemy ćwiczyć sekwencjami, co oznacza, że podczas np. pięciominutowej jazdy kilkakrotnie trzeba zmieniać tempo w regularnych odstępach. Od 40% intensywności, przyspieszając do 90%. Należy pamiętać, że tak samo jak podczas biegania, ostatnie 10–15 minut trzeba poświęcić na tzw. schłodzenie organizmu. Oznacza to, że pedałowanie w tym czasie powinno być bardzo wolne na uspokojenie i wyciszenie. Ćwicz regularnie W wielu rowerach znajduje się pulsometr, dzięki któremu możesz monitorować pracę swojego serca. Będziesz miał wtedy pełny obraz, jak zachowuje się twój najważniejszy mięsień. Godnym polecenia pod tym względem jest sprzęt marki Kettler. Można na nim ustawić liczbę spalonych kalorii, dystans do przebycia, ogólny czas treningu oraz żądaną wartość pulsu. Rower posiada możliwość zmiany obciążenia samoczynnego w zależności od zaprogramowanej trasy. Nie zapominajmy po zejściu z roweru o rozciąganiu. To bardzo ważny aspekt, gdyż ma wpływ na regenerację mięśni. Pozwala również uniknąć kontuzji, naderwania mięśni i wszelkiego rodzaju przeciążeń. Należy o tym pamiętać, bo przecież nasze zdrowie jest bardzo ważne. Trening na rowerze stacjonarnym wpłynie na naszą ogólną kondycję. Wzmocni też mięśnie brzucha, barków i oczywiście nóg. Pomoże w zrzuceniu zbędnych kilogramów lub w utrzymaniu odpowiedniej wagi. Po sezonie zimowym nie będziemy z obawą patrzeć w lustro, ale w pełni formy z ochotą wyjdziemy na trening w terenie, a latem na plażę.
Rower stacjonarny – dobre przygotowanie zimą do sezonu letniego
Galaxy J5 to najnowszy smartfon Samsunga ze średniej półki. Jest przyzwoicie wyposażony, posiada 5-calowy ekran AMOLED, czterordzeniowy procesor oraz 1,5 GB RAM-u. Specyfikacja Wyświetlacz: 5 cali, 720 x 1280 pikseli, Super AMOLED Chipset: Qualcomm Snapdragon 410 (4x 1,2 GHz), grafika Adreno 306 RAM: 1,5 GB Pamięć: 8/16 GB + slot microSD (do 128 GB) karta microSIM Łączność: LTE, Wi-Fi b/g/n, Bluetooth 4.1, GPS + GLONASS, radio FM System operacyjny: Android 5.1.1 Lollipop Aparat: 13 Mpix z autofokusem i diodą LED (nagrywanie 1080p 30 kl/s), 5 Mpix z przodu akcelerometr, czujnik zbliżeniowy Bateria: 2600 mAh Wymiary: 142,1 x 71,8 x 7,9 mm Waga: 146 g Specyfikacja to typowa, smartfonowa średnia półka. Snapdragona 410 można znaleźć w wielu telefonach, między innymi w trzeciej generacji Motoroli Moto G (test), chociaż w J5 jest on jednak taktowany o 200 MHz niżej. Opisywany Samsung został za to wyposażony w 1,5 GB RAM-u, a chwilowo w Polsce wspomniana wcześniej Motorola dostępna jest tylko w wersji z 1 GB takiej pamięci. Konstrukcja Wystarczy jedno spojrzenie i nie ma wątpliwości, że J5 to urządzenie Samsunga. Posiada dobrze znany design, mocno eksploatowany przez Samsunga. Na pierwszy rzut oka trudno odróżnić J5 od J1 lub innych urządzeń z serii Galaxy, choć koreański producent zadbał o kilka nowości, ale ograniczają się one raczej do detali. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Front to tafla z hartowanego szkła. W wersji białej wyświetlacz otoczony jest minimalnymi czarnymi ramkami, pozostała część frontu jest perłowo biała. Paski po bokach ekranu mają około 2 mm, a od góry i dołu wyświetlacz obudowują 1,5 cm ramki. Pod spodem znalazł się klasyczny przycisk fizyczny, ale tym razem przypomina on ten z Galaxy S6. Obok niego widać przyciski dotykowe (niepodświetlane) w kolorze srebrnym. Nad wyświetlaczem umieszczono podłużny głośnik oraz srebrne logo producenta, a także przedni aparat wraz z czujnikami. Co ciekawe, z lewej strony znajduje się dioda doświetlająca, która nie błyska, lecz świeci światłem ciągłym. Krawędzie są srebrne, zaokrąglone po bokach i spłaszczone w centralnej części. Podłużny włącznik ulokowano z prawej strony, tak jak regulację głośności. Górna ścianka pozostała pusta, zatem gniazdo microUSB i wyjście słuchawkowe, a także szczelina mikrofonu znalazły się na dolnej krawędzi. Pokrywa baterii jest perłowa, matowa i lekko szorstka. Ma ona profilowane, delikatnie zaokrąglone, łukowate krawędzie. Obiektyw głównego aparatu lekko odstaje od obudowy i jest otoczony przez głośnik z lewej oraz diodę z prawej strony. Łatwo zdejmowalna klapka skrywa wymienialną baterię, która blokuje dostęp do podwójnego czytnika kart. Na spodzie jest miejsce na microSIM, a nad nią wcięcie na kartę microSD. Wykonanie urządzenia jest bardzo dobre. Elementy przylegają wzorowo, nic nie trzeszczy i się nie ugina. Nie zachwycają jednak dominujące tworzywa sztuczne, zwłaszcza te na bocznych ściankach. Farba wygląda na taką, która się szybko wytrze lub nawet pokruszy, ale może to tylko złudzenie. Dobre wrażenie robi za to klapka baterii, jest matowa i przyjemna w dotyku. Telefon ładnie się prezentuje, wygląda estetycznie, ale równie dobrze można projektantom zarzucić nudę, J5 to typowy model Samsunga. Opisywany smartfon dostępny jest w bieli, czarni oraz szampańskim odcieniu złota. Ergonomia i użytkowanie Szkoda, że krawędzie są połyskujące i gładkie, przez co urządzenie staje się śliskie. Podnoszenie z blatu jest jednak ułatwione, gdyż obiektyw odrobinę odstaje, a „plecy” są lekko łukowate przy krawędziach. J5 dobrze leży w dłoni, jego krawędzie nie podrażniają placów, także podczas długich rozmów. Przyciski mają wyraźny, wyczuwalny i słyszalny skok. Włącznik bardzo łatwo zlokalizować, podobnie jak przyciski regulacji głośności. To samo tyczy się przycisku Home – ten ma duży, ale precyzyjny skok, jest jednak dosyć twardy. Bryła jest chuda, i dzięki zaokrąglonym krawędziom, poręczna. W użytkowaniu nie czuć, że to 5-calowy sprzęt. Moto G jest sporo grubsza i bardziej toporna, ale za to ma ogumowaną obudowę ze żłobieniami i pewniej leży w dłoni. Na pochwałę zasługuje funkcjonalność J5. Doszło do dziwnej sytuacji, gdy średnia półka Samsunga wyposażona jest w wymienną baterię i czytnik kart microSD, a flagowce za kilka tysięcy złotych nie mają takich opcji. To duży plus, szczególnie w kontekście konkurencji np. wspominanej Moto G 2015. Głośnik niestety znalazł się z tyłu, tuż przy obiektywie, przez co nie jest tłumiony, gdy urządzenie leży na pokrywie. Lokalizacja obiektywu nie sprawia problemu, trudno go przez przypadek zasłonić podczas wykonywania zdjęcia. Obudowa smartfona nie nagrzewa się, a ekran nie brudzi nadmiernie, sprzęt wygląda estetycznie i łatwo o niego zadbać. Niestety z 8 GB pamięci wewnętrznej do dyspozycji użytkownika zostaje około 3 GB, warto więc od razu zamontować kartę pamięci. Wyświetlacz Ekran to ważny atrybut J5 – w końcu mamy tu Super AMOLED. Rozdzielczość HD to standard przy tej przekątnej, daje ona wystarczające zagęszczenie pikseli na poziomie 294 ppi. Czcionki są precyzyjne, czyste i odpowiednio gładkie. Barwy, jak przystało na wyświetlacze Samsunga, są mocne, nasycone, lekko jaskrawe, więc ekran wygląda efektownie. Kąty widzenia są wzorowe, a wyświetlacz jasny. Niestety brakuje czujnika światła, pozostał jedynie tryb zewnętrzny, ustawiający największą luminację. Ekran robi i tak większe wrażenie, niż w przywoływanej często Moto G, która ma bardziej wypłowiałe kolory i nie tak jasny wyświetlacz. Interfejs dotykowy sprawdza się bardzo dobrze, a w połączeniu z gładką taflą szkła jego obsługa jest bardzo wygodna. Niestety, ekran wykrywa tylko 2 punkty dotyku, co w kilku przypadkach może okazać się niewystarczające. System operacyjny i wydajność Producent zadbał o nowy system w wersji 5.1.1 Lollipop z nakładką systemową TouchWiz. Ta ostatnia zwiększa funkcjonalność, ale została odchudzona w porównaniu do flagowych konstrukcji Samsunga. Nie można np. dostosować barwy kolorów, zniknęła opcja gestów i możliwość robienia zrzutów ekranu. Zostały za to podstawowe funkcje, w tym dostosowanie ikon w belce górnej, suwak jasności, segregowanie szuflady aplikacji, a także motywy systemu. W pamięci nie ma natrętnych aplikacji, a jedynie dodatkowe narzędzia Samsunga, między innymi Smart Menadżer z opcją czyszczenia pamięci telefonu. Urządzenie działa szybko i stabilnie. Animacje nie przycinają się, telefon nie zawiesza się podczas pobierania aplikacji w tle – nie ma na co narzekać. 1,5 GB RAM-u sprawdza się w codziennym użytkowaniu, dzięki niemu sporo aplikacji trzymane jest w pamięci, przez co nie przeładowują się one przy przełączaniu. Benchmark AnTuTu 5.7.1 ocenia J5 na 21519 punktów. To poziom lekko poniżej Moto G 3rd, ale wydajność obu urządzeń jest zbliżona. To żaden wybitny wynik, ale jak na funkcjonalnego średniaka jest dobrze. Potwierdzają to także wyniki testów GeekBencha 3 – 471 punktów dla testu single-core i 1425 dla multi-core, czyli poziom np. Sony Xperia Z czy Galaxy S3. Bateria Układ nie jest „prądożerny”, a rozdzielczość ekranu także nadmiernie nie zużywa ogniwa. Pojemność akumulatora jest spora, więc w efekcie można liczyć na solidny czas pracy na baterii. Przy typowym użytkowaniu, bez specjalnego oszczędzania energii, 2 dni to normalny czas pracy. Przy mniej intensywnym korzystaniu z J5 można nawet osiągnąć 3 dni, zaś w przypadku ciągłego, intensywnego użytkowania telefon wytrzyma do 8 godzin. Multimedia – gry, aparat, audio Amatorzy podstawowych gier mogą być zadowoleni. Skomplikowane tytuły 3D nie będą płynne i nie dadzą wyjątkowej przyjemności z rozgrywki, ale cała masa prostszych tytułów 3D lub gier zręcznościowych 2D będzie działać bardzo dobrze. Aplikacja aparatu jest dosyć łatwa w obsłudze, ma także tryb profesjonalny. Ten nie pozwoli, co prawda, na w pełni manualną obsługę, ale można dostosować ISO, balans bieli oraz ekspozycję. Same zdjęcia są dobre, porównywalne z Moto G 3rd: jasne, z ładnymi kolorami i sporą liczbą detali. To samo tyczy się nagrań wideo, które są ostre i płynne. Fani selfie docenią diodę doświetlającą z przodu. Przykładowe zdjęcia w linkach poniżej: zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3. Głośnik sprawuje się bardzo dobrze, zapewnia donośny, czysty i przyjemny dźwięk. Nie kłuje w uszy, nie syczy i nie przesterowuje się. Dobrze sprawdza się z w przypadku korzystania z YouTube’a, jak i rozmów w trybie głośnomówiącym. Dźwięk na słuchawkach jest również dobry i zadowoli wielu melomanów. Łączność i jakość rozmów GPS łączy się szybko i pozwala na podstawową nawigację. Nie było przykrych niespodzianek z Wi-Fi ani zasięgiem LTE, Bluetooth także pracował poprawnie. Jakość rozmów jest przyzwoita. Podsumowanie Samsung Galaxy J5to udany smartfon. Nie zachwyca, nie jest rewolucyjny, ale to solidny średniak, który kusi jasnym ekranem i przyzwoitą wydajnością. Jest wygodny i nieźle wykonany. Ma też wymienną baterię i czytnik kart microSD. Argumentem „za” jest także 1,5 GB RAM-u. Brakuje za to czujnika światła, a tworzywa sztuczne w obudowie nie zachwycają. Motorola Moto G 3rd jest wygodniejsza w obsłudze, matowa i nie ślizga w dłoni, a do tego jest pyło- i wodoodporna. Ma jednak 1 GB RAM-u, słabszy wyświetlacz i zamontowany na stałe akumulator. Jeśli czysty Android nie jest potrzebny, to Samsung Galaxy J5 stanowi ciekawą alternatywę.
Galaxy J5, czyli zadziwiająco korzystny Samsung ze średniej półki
Święta tuż, tuż, więc to najwyższa pora na zastanowienie się nad świątecznymi stylizacjami dla naszych dzieci. Zwłaszcza dziewczynki z upragnieniem czekają na ten magiczny czas, ponieważ to właśnie wtedy możemy pozwolić na odrobinę szaleństwa. Błyszczące dodatki, ubrania ze świątecznymi motywami: renifery, choinki, gwiazdki, to tylko kilka możliwości! Zima to czas, który kojarzy się nie tylko ze śnieżną aurą, ale przede wszystkim ze świętami Bożego Narodzenia. Ten magiczny czas, spędzany wspólnie z najbliższą rodziną, wzmaga naszą kreatywność w tworzeniu zestawów stylizacyjnych. Pamiętajmy, że każdy z nas w tych dniach powinien czuć się wyjątkowo – niezależnie od wieku. A zatem najwyższa pora na dobór stylizacji dla naszych małych księżniczek. Poniżej kilka z nich. Czerwona sukienka box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Świąteczne stylizacje nie obejdą się bez czerwonej sukienki. Koronkowej, welurowej, a może wykonanej z aksamitu – możliwości jest wiele. Projektanci oferują coraz to więcej modeli, które przypadną do gustu nawet najbardziej wymagającym młodym damom. W święta szczególnie warto zwrócić uwagę na sukienki z ozdobnymi detalami. Mogą być to złote guziki, kokardy czy też eleganckie kołnierzyki. Efektownym dopełnieniem tego zestawu będą błyszczące balerinki w złotym kolorze i opaska do włosów z dodatkiem cekinów. Dzięki nim ta stylizacja nabierze niepowtarzalnego uroku. Sweter w świąteczne motywy box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Kolejna propozycja na świąteczną stylizację to ta, z udziałem odpowiednich motywów. Święty Mikołaj, choinki, renifery czy kolorowe bombki – ich wybór jest bardzo duży, zwłaszcza, jeśli chodzi o swetry. Wełniane czy kaszmirowe, w tym przypadku nie liczy się materiał, a kolorystyka i detale. Stawiajmy na soczystą czerwień, butelkową zieleń lub głęboki granat. W święta możemy pokusić się o szaleństwo, dlatego jeśli zdecydujemy się na stworzenie zestawu dla swojej pociechy z oryginalnym swetrem, warto dobrać do niego dziewczęcy dół. Spódnica tiulowa lub z falbankami okaże się tutaj strzałem w dziesiątkę! Pamiętajmy, że do spódniczki koniecznie przydadzą się ozdobne rajstopy i lakierowane balerinki. Z koszulą w roli głównej box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Nie każdy zestaw musi by bogaty w błyskotki. Podczas świątecznego spotkania dobrze sprawdzi się również stylizacja, której podstawą jest biała koszula. Może być gładka, bez żadnych dodatków lub też model z falbankami i haftami. Idealnym dopełnieniem tego zestawu będą czarne spodnie, najlepiej wykonane z gładkiego materiału. Jeśli jednak uważamy, że ten duet jest zbyt monotonny, to możemy dodać ciekawy akcent kolorystyczny. Dobrym rozwiązaniem będą czerwone skarpetki, złoty pasek do spodni oraz minimalistyczna biżuteria. Dzięki nim przełamiemy klasyczną elegancję, a jednocześnie podkreślimy świąteczny klimat.
Świąteczne stylizacje dla dziewczynki
Bez wątpienia ciąża to jeden z piękniejszych okresów w życiu kobiety. Wiąże się jednak z wieloma zmianami w organizmie, w tym z tymi niekoniecznie przez nas pożądanymi – wahaniami nastroju, osłabieniem włosów i paznokci, przybieraniem na wadze, a w konsekwencji rozstępami. Na szczęście możemy im przeciwdziałać. Najlepiej zadbać o zmieniające się ciało już od początku ciąży. Co to są rozstępy? Najpierw są różowe lub czerwone, z czasem zmieniają się w białe lub wręcz perłowe pręgi. Pojawiają się tam, gdzie skóra najbardziej się rozciąga. Zwykle lokalizują się na piersiach, brzuchu, pośladkach lub udach. Rozstępy to zmora nie tylko kobiet w ciąży, ale także nastolatków w okresie dojrzewania, osób, które nagle przytyły oraz tych intensywnie trenujących. Krótko mówiąc, każda zmiana w wyglądzie ciała związana z wahaniem wagi może skutkować rozstępami. Jak uniknąć rozstępów? Nie jest to prosta sprawa, ale nie ma co biernie patrzeć, jak nasze ciało się zmienia, tylko trzeba zadbać o odpowiednie nawilżenie i uelastycznienie skóry. Nawodnienie organizmu – jest niezwykle ważne, nie tylko podczas ciąży. Woda wypłukuje z organizmu toksyny, pomaga tym samym uniknąć procesu starzenia się komórek. Powinniśmy wypijać przynajmniej 1,5 litra wody dziennie. Ważne jest też, aby nasza dieta była bogata w produkty zawierające dużo wody, dlatego należy pamiętać o warzywach i owocach, które zawierają naturalne elektrolity. Są to np. truskawki, arbuzy, melony, szpinak, marchew i ogórki. Codzienna porcja zieleniny jest ważna także z innego powodu – to doskonałe źródło witamin, w tym przede wszystkim witaminy A, która sprzyja regeneracji uszkodzonej tkanki, witaminy C, wspomagającej produkcję kolagenu, oraz witaminy E, która hamuje proces starzenia się komórek w organizmie. Dieta, która pomoże walczyć z rozstępami, powinna być bogata w jaja, bataty, orzechy i nasiona. Oprócz nawadniania organizmu i odpowiedniej diety, ważnym krokiem w przeciwdziałaniu rozstępom w ciąży jest działanie zewnętrzne. Przynajmniej 2–3 razy w tygodniu warto zrobić peeling całego ciała. Dzięki temu usuniemy martwy naskórek i sprawimy, że krem, który później nałożymy, szybciej będzie się wchłaniał. Najlepsze dla kobiet w ciąży są peelingi enzymatyczne. Lepiej zrezygnować w tym czasie ze zwykłych peelingów solnych lub cukrowych (i innych, które zawierają ścierające cząsteczki), ponieważ wrażliwa skóra przyszłej mamy może zostać podrażniona. Zainwestuj w akcesoria do kąpieli, które pobudzają krążenie krwi. Przydadzą się nie tylko na czas ciąży, ale również pomogą zachować jędrność skóry po niej. Za pomocą specjalnej gąbki lub szczotki warto wykonywać regularnie masaż ciała. Wybieraj sizalowe myjki lub szczotki z naturalnego włosia. Można nałożyć na nie żel pod prysznic i masować nimi ciało pod prysznicem przez ok. 5 minut. Pamiętaj, aby brzuch i piersi masować delikatniej, a uda, pośladki i biodra – mocniej. Codziennie w skórę należy wcierać krem przeciwdziałający rozstępom. Przed zakupem przeczytaj dokładnie skład kosmetyku, którego użyjesz. Krem powinien zawierać substancje, które uelastyczniają, ujędrniają i nawilżają skórę oraz stymulują produkcję kolagenu. Ważne, aby miał neutralny zapach, ponieważ węch przyszłej mamy jest bardzo wrażliwy i różne zapachy mogą go podrażniać. Taki krem należy stosować także wtedy, gdy maluszek pojawi się na świecie – co najmniej do 3 miesiąca po porodzie, bo tyle mniej więcej trwa czas regeneracji ciała.
Jak przeciwdziałać rozstępom podczas ciąży?
Chyba każdy kierowca choć raz w swoim życiu doświadczył piszczących klocków hamulcowych. Dźwięk ten bardzo irytuje, a co gorsza wywołuje dziwne spojrzenia przechodniów. Układ hamulcowy w aucie Układ hamulcowy jest jednym z najważniejszych w pojeździe, ponieważ bezpośrednio od niego zależy bezpieczeństwo podróżowania. Niedopuszczalne jest ignorowanie dźwięków dochodzących z niego, a tym bardziej wycieków płynu hamulcowego. Zanim opiszę ewentualne przyczyny wystąpienia piszczenia w pojeździe, wskażę, w jaki sposób pracuje układ hamulcowy. Proces hamowania to skutek tarcia klocka o tarczę hamulcową. Z punktu widzenia fizyki hamowanie jest zamianą energii kinetycznej na cieplną, a następnie oddaniem jej do powietrza. W pojazdach wyposażonych w układ hamulcowy z tarczami proces hamowania wygląda następująco: w momencie naduszenia pedału hamulca uruchamiany jest tłok pompy hamulcowej, który odpowiedzialny jest za ciśnienie w układzie hamulcowym. Wytworzone ciśnienie przesuwa zacisk, w którym znajduje się tłoczek dociskający klocki hamulcowe do tarczy i następuje proces hamowania. To właśnie w tym momencie pojawia się pisk układu hamulcowego. Piszczenie podczas hamowania spowodowane jest wibracjami elementów układu hamulcowego, a dokładniej klocków. W wielu przypadkach założenie nowych klocków hamulcowych nie rozwiązuje problemu. Od czego zacząć diagnozowanie problemu? Proces diagnozowania problemu z piszczącymi klockami hamulcowymi zacznijmy od dokładnego sprawdzenia ich stanu technicznego. Sprawdźmy, czy klocki mają odpowiednią grubość oraz czy są ścierane w miarę równomiernie. W wielu przypadkach zdarza się, że któraś część klocka hamulcowego jest znacząco grubsza od pozostałej. Taki przypadek świadczy o złym docisku klocka hamulcowego do tarczy bądź jej uszkodzeniu. W następnym kroku sprawdźmy dokładnie stan techniczny tarczy hamulcowej. Szczególnie przyjrzyjmy się, czy powierzchnia, na której pracuje klocek hamulcowy, jest gładka. Pamiętajmy, aby sprawdzenia dokonywać dopiero po jakimś czasie od zgaszenia pojazdu, ponieważ tarcze hamulcowe i klocki zdążą się przez ten czas ostudzić, w przeciwnym razie możemy się oparzyć. Ważna jest również grubość tarczy hamulcowej – sprawdźmy, czy mieści się w normie. Podróż na zbyt cienkiej tarczy hamulcowej może być opłakana w skutkach, ponieważ podczas gwałtownego hamowania tarcza może pęknąć. Jeżeli nie znaleźliśmy przyczyny piszczenia, pora zaczerpnąć fachowej wiedzy. W wielu przypadkach piszczenie klocków hamulcowych jest czymś naturalnym i wynika z budowy układu hamulcowego. Przykładem pojazdu, który boryka się z „seryjnym” piszczeniem układu hamulcowego, jest Volkswagen UP. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel W przypadku, gdy piszczenie układu hamulcowego nie jest czymś normalnym, zmuszeni jesteśmy do wymiany klocków hamulcowych. Zanim jednak wybierzemy odpowiednią firmę i model, zaczerpnijmy wiedzy u sprzedawcy. Unikajmy zakupu produktów chińskich oraz o niskiej jakości. Pamiętajmy, że za piszczenie klocków hamulcowych może być odpowiedzialna źle dobrana mieszanka, z której wykonany jest klocek. Wybierajmy produkty znanych firm, takich jak ATE, Bosch, TRW. Co ciekawe, wybór nawet najwyższej jakości produktu nie zagwarantuje niepiszczenia układu hamulcowego, dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie zapoznanie się z opiniami innych użytkowników identycznego auta, jak nasze i wybranie odpowiedniego produktu.
Piszczące klocki hamulcowe. Jak poradzić sobie z problemem?
Tradycja śpiewania kolęd i pastorałek, choć w obecnych czasach nie jest tak powszechna, jak kiedyś, zaczyna cieszyć się coraz większym zainteresowaniem wśród dzieci. Jak przygotować małego kolędnika do kolędowania? Oto kilka pomysłów na akcesoria, które warto uwzględnić. Każdy maluch, który choć raz w swoim życiu kolędował, zachowa wspomnienia zebrane z tego wydarzenia na długi czas. Z czasem wspomina się je z sentymentem. Dlatego jeśli dziecko wykazuje chęć udziału w kolędowaniu, dobrze jest wspomóc je i zaopatrzyć w odpowiednie akcesoria i stroje, które podkreślą przydzieloną mu rolę. Aniołek box:offerCarousel Jedną z najczęściej wybieranych przez dziewczynki jest rola aniołka. W takim przypadku do przebrania można wykorzystać białą sukienkę lub albę, jednak najistotniejsze atrybuty to skrzydła i aureola. Zestaw skaładający się z tych elementów to absolutne minimum, które sprawi, że dziecko poczuje się pewniej podczas kolędowych występów. Wśród ofert na Allegro można także znaleźć komplety wyżej wspomnianych akcesoriów wraz z przebraniem – sukienką lub spódniczką. W takim stroju mała miłośniczka świątecznych przyśpiewek na pewno zaprezentuje się dumnie. Diabeł box:offerCarousel Kolejną często wybieraną przez małych kolędników postacią jest diabeł. Najczęściej decydują się na odegranie tej roli chłopcy. Kostium diabła składa się z czarnej peleryny (często z ogonem), trójzębu i rogów. W takim wydaniu mały diabeł z pewnością doskonale zaprezentuje się wśród kolędników. Oczywiście tego rodzaju przebrania dostępne są również dla płci przeciwnej – strój dla diablicy okaże się doskonałym rozwiązaniem dla tych dziewczynek, które są charyzmatyczne i odważne. Król box:offerCarousel Choć tradycja mówi, że było ich trzech, to w świątecznym kolędowaniu i jeden może wspaniale reprezentować swoich współtowarzyszy. O kim mowa? Oczywiście o królu! Kostium króla stanowi ciekawą propozycję, na jaką podczas kolędowania zdecydować się mogą chłopcy. Przepiękna barwna szata, dostojna korona oraz berło to oczywiste atrybuty mędrca. Dlatego jeśli mały kolędnik chce wystąpić w poważnej roli, najlepiej zaproponować mu taką opcję przebrania. Pastuszek box:offerCarousel Jeśli wszystkie role zostały już obsadzone lub dziecko nie chce objąć żadnej z wyżej wspomnianych, można rozważyć zakup stroju pastuszka. Dzięki prostej kamizelce i pasterskiej czapce dziecko może w łatwy i szybki sposób przebrać się i razem ze swoimi kolegami i koleżankami oddać się wspaniałemu śpiewowi kolęd i pastorałek. Gwiazda Betlejemska box:offerCarousel Niewątpliwie istotnym elementem wyposażenia kolędników jest Gwiazda Betlejemska, która zapowiadała to najważniejsze wydarzenie, czyli narodziny Jezusa. Niekiedy wykorzystuje się gwiazdy umieszczone na kiju, które sygnalizują nadejście kolędników. Alternatywą do tego rozwiązania jest kostium Gwiazdy Betlejemskiej, który z pewnością pozwoli dziecku błyszczeć wśród kolegów i koleżanek. Kombinezon w kształcie Gwiazdy gwarantuje oryginalny i przykuwający uwagę wygląd, co jednocześnie dowodzi zaangażowania w kolędowanie. Wybierając akcesoria i przebrania, które można wykorzystać podczas kolędowania, warto przybliżyć dziecku historię narodzin Chrystusa. To doskonała okazja do poznawania kultury i tradycji bożonarodzeniowej, a zarazem możliwość celebrowania tego wyjątkowego święta.
Akcesoria do kolędowania dla dzieci
Eleganckie i klasyczne, potrafią ożywić każde wnętrze i dodać mu charakteru. Geometryczne wzory i formy znowu stały się modne! Podpowiadamy, jak je wykorzystać w pomieszczeniu. Uwielbiane przez projektantów w latach 50. i 60. geometryczne formy, po latach znowu wracają do łask. To nie powinno dziwić, bo kształty te zwykle kojarzą się nam z prostotą i dobrym stylem. Dzięki temu możemy sobie pozwolić na wykorzystywanie przy nich bardziej wyrazistych kolorów i nietuzinkowych materiałów. Odpowiednio dopasowana geometria sprawdzi się jednak nie tylko w przypadku wnętrz urządzonych w stylu vintage. Jeśli lubisz oszczędny, stonowany i ponadczasowy wystrój, to z pewnością możesz wykorzystać kształty przy planowaniu wnętrza swojego domu. To prosta recepta na dodanie każdej aranżacji charakteru i stylu. Geometria w meblach Wiele klasycznych form, jak kwadraty, trapezy, koła czy trójkąty, znajduje swoje odzwierciedlenie we współczesnym designie użytkowym. Projektanci mebli często szukają w figurach geometrycznych i organicznych kształtach źródeł inspiracji. To dlatego obecnie nowoczesne meble od razu przywodzą nam na myśl geometryczne formy: trójkąty wykorzystuje się do projektowania krzeseł i foteli, kształt kwadratu przybierają proste stoliki kawowe i nowoczesne wariacje na temat meblościanki, a koło idealnie sprawdza się przy projektowaniu stołów czy puf. Choć geometryczne formy w przypadku mebli wypoczynkowych mogą wydawać się chłodne i mało przytulne, to dzięki zastosowaniu miękkich tkanin zachęcają do odpoczynku i błogiego lenistwa. Geometryczna stylistyka nowoczesnych mebli wprowadzi świeżość do wnętrza i go nie przytłoczy. W szafach, regałach i komodach najważniejsze są gładkie powierzchnie (zarówno matowe, jak i z połyskiem). Królują linie proste, a geometria jest zaznaczona także na frontach szafek lub szuflad, których szczeliny tworzą widoczne zarysy kwadratów i prostokątów. Nawet uchwyty są minimalistyczne, często ukryte albo przypominające jakąś figurę geometryczną. Równie istotne są też obicia mebli w geometryczne wzory, np. w paski. Taka kanapa albo fotel będą idealnymi ozdobami wnętrza i nie potrzebują już żadnych innych dodatków. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Dodatki w geometryczne wzory Jeszcze prostszym sposobem na wprowadzenie do wnętrza geometrycznych form są dodatki. Kształty szczególnie często pojawiają się na domowych tekstyliach, bo wyjątkowo dobrze się na nich prezentują. Poduszki, zasłony, pościel, a nawet dywan w takie motywy będą świetnym sposobem na ożywienie wnętrza i wprowadzenie do niego fantazji i charakteru. Możesz swobodnie wybierać między samymi printami, choć oczywiście tu też są pewne wiodące trendy. Poza niezwykle modną „marokańską koniczyną”, coraz popularniejszy staje się też chevron, czyli po prostu zygzak. Dla wielbicieli „klasycznych” kształtów też coś się znajdzie: koła, kwadraty, prostokąty czy romby prezentują się równie wyjątkowo. Nie można zapominać też o drobnych kropkach, paskach czy kracie, które świetnie sprawdzą się we wnętrzach rustykalnych lub urządzonych w stylu skandynawskim. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Geometryczne formy i desenie zachęcają do tego, by się nimi bawić. Są żywe i pełne energii, a przy tym klasyczne i eleganckie. Z łatwością więc dopasujesz je do każdego wnętrzarskiego stylu.
Meble i dodatki w geometryczny deseń
Usta w intensywnym kolorze fuksji to dość odważne posunięcie. Choć odmłodzą twarz i ożywią nawet najbardziej klasyczną stylizację, łatwo przekroczyć granicę między nieco ekstrawagancką klasą a tandetą. Co zrobić, by makijaż z fuksją w roli głównej nie okazał się niewypałem? Jak przygotować usta? Podstawą jest zdrowy wygląd ust. Każda szminka nałożona na suchy, spękany naskórek prezentuje się fatalnie, jednak fuksja, która znacznie bardziej przykuwa uwagę, robi w takim przypadku szczególnie złe wrażenie. Aby wygładzić usta, możemy wykonać delikatny masaż nawilżoną szczoteczką do zębów bądź zwilżonym ręcznikiem. Możemy też zastosować domowej roboty peeling przygotowany z miodu i cukru. Po takim zabiegu sięgnijmy po bazę pod szminkę lub balsam. Odrobina korektora i podkładu zaaplikowana na tak przygotowane usta sprawi, że makijaż będzie bardziej trwały, a kolor nabierze intensywnego odcienia. Następnym krokiem jest nałożenie konturówki, dzięki której nadamy ustom pożądany kształt. Po obrysowaniu należy rozetrzeć kredkę ku środkowi ust. Ważne jest, by konturówka była o ton ciemniejsza niż szminka, najlepiej w kolorze intensywnego różu. Żelazne zasady W przeciwieństwie do klasycznej czerwieni, która nałożona na usta o linii cienkiej optycznie je zmniejsza i wymaga użycia błyszczyka, fuksja pasuje do ust o każdym kształcie. Pamiętajmy, że taki kolor sam w sobie jest bardzo ozdobny, dlatego makijaż twarzy i oczu powinien zostać zrobiony z rozwagą. Fuksja nie współgra z ciemnymi kolorami podkładów oraz mocno podkreślonymi oczami. Zrezygnujmy z grubych kresek zrobionych eyelinerem i z kolorowego cienia do powiek – wystarczy taki o odcieniu naturalnym, najlepiej beżowym, oraz maskara. Nie przesadzajmy ze zbyt intensywnym podkreślaniem kości policzkowych, niezależnie od tego, czy preferujemy bronzer, czy róż. Zaleca się ponadto, by szminka pozostała matowa. Pomadkę nakładamy od środka w kierunku zewnętrznych kącików ust. Najlepszy efekt uzyskamy wówczas, gdy wykorzystamy profesjonalny pędzelek. Po nałożeniu kosmetyku odciśnijmy usta na chusteczce, a następnie nałóżmy szminkę raz jeszcze. Dzięki temu zyskamy pewność, że makijaż utrzyma się dłużej. Im delikatniej pomalujemy wargi, tym kolor będzie mniej intensywny. Warto zachować umiar. Rezultat będzie najbardziej zadowalający, gdy nieco grubszą warstwę nałożymy jedynie pośrodku warg. Ombre w kolorze fuksji Jeżeli zależy nam na tym, aby optycznie powiększyć usta, warto postawić na ombre. Jego wykonanie wymaga odrobiny cierpliwości, jednak efekt wart jest każdej minuty starań. Zaczynamy standardowo – od nawilżenia ust. W tym celu możemy wykorzystać zwykłą, bezbarwną pomadkę. Gąbką nakładamy odrobinę podkładu, a następnie, przy pomocy pędzla, starannie pudrujemy usta sypkim pudrem transparentnym. Kontur obrysowujemy kredką w kolorze malinowej czerwieni, a zagłębienie w górnej wardze pokrywamy niewielką ilością rozświetlacza. Dzięki temu nasze usta będą sprawiały wrażenie bardziej wydatnych. Odrobinę konturówki niezbyt dokładnie nakładamy także na niepomalowany obszar warg, a następnie pociągamy je półmatową różową szminką. Malujemy jedynie zewnętrzną część w taki sposób, by środek pozostał blady. Ten pokrywamy szminką w kolorze soczystej fuksji. Jej odcień musi być jaśniejszy niż wykorzystanej wcześniej pomadki. Kontrast barw będzie jeszcze większy, kiedy w tym samym miejscu zaaplikujemy pędzelkiem biały barwnik do ust. Gra tonów stanie się wyraźniejsza, jeśli na końcu raz jeszcze zaznaczymy kontur ust – tym razem kredką wpadającą w ciemną śliwkę.
Jak nosić szminkę w kolorze fuksji, by uniknąć wpadki?
Jedni uwielbiają zanurzyć się w muzyce i korzystają ze słuchawek, inni zaś wolą dzielić się swoimi piosenkami z innymi bez zbędnych przewodów – zawsze i wszędzie. Właśnie dla tej grupy melomanów stworzono głośniki przenośne z technologią aptX, która zapewnia rewelacyjny dźwięk, komfort i wygodę. Poznajmy kilka ciekawych modeli. Creative Airwave HD Zaczynamy od dość niedrogiej propozycji dla mniej wymagających użytkowników, którzy mimo wszystko chcą mieć swoją ulubioną muzykę zawsze ze sobą, np. na pikniku, rowerze lub działce. Model Creative Airwave HD kosztuje około 150 zł i oferuje bardzo kompaktową konstrukcję. Wbudowane akumulatory zapewniają zasilanie na około 7 godzin bezprzewodowej pracy, natomiast zastosowana technologia Creative Multipoint pozwala podłączyć je do dwóch urządzeń jednocześnie. Producent zastosował łączność NFC, która pomaga szybko i sprawnie parować smartfony, tablety itp. Cambridge Audio Minx Go v2 Tym razem coś dla bardziej wymagających użytkowników. Model Cambridge Audio Minx Go v2 można połączyć z dowolnym urządzeniem będącym źródłem dźwięku wyposażonym w łączność Bluetooth. Co ciekawe, głośnik jest w stanie zapamiętać aż osiem urządzeń, dzięki czemu nie musimy za każdym razem od nowa podłączać domowych sprzętów, takich jak smartfony, komputery itp. Kolejną zaletą jest wydajność akumulatorów, które są w stanie napędzać głośnik nawet przez 18 godzin. Nie zabrakło modułu NFC, a wszystko to zamknięto w kompaktowej obudowie w kolorze białym lub czarnym. Cena na Allegro w dniu publikacji to około 600 zł. Denon ENVAYA mini Kolejny model to Denon ENVAYA mini wyposażony w dwa głośniki o średnicy 40 mm oraz pasywny głośnik basowy o wymiarach 40 x 83 mm. Takie połączenie zapewnia dobrą jakość dźwięku w każdych warunkach oraz dobre nagłośnienie podczas rozmów – urządzenie może pełnić rolę zestawu głośnomówiącego. Wbudowane akumulatory zapewnią do 10 godzin odtwarzania muzyki, zaś łączność Bluetooth z NFC – stabilne i proste połączenie (pamięć do 3 urządzeń). Do wyboru mamy kolor czarny lub niebieski, zaś cena w dniu publikacji wynosiła około 400 zł. Razer Leviathan Mini Głośnik znanej na świecie firmy produkującej akcesoria dla graczy – Razer Leviathan Mini – to coś dla miłośników elektronicznej rozrywki i wysokiej jakości zamkniętej w kompaktowej obudowie. Ciekawą funkcją jest możliwość jednoczesnego sparowania dwóch głośników, tworząc w ten sposób dość mocny, jak na możliwości głośników przenośnych, zestaw stereo. Energii wystarczy na około 10 godzin ciągłego odtwarzania, zastosowano zestaw głośnomówiący, a dodatkowy pokrowiec w zestawie przyda się podczas podróży. Cena? W dniu publikacji była to kwota około 700 zł. Monster BackFloat Na koniec propozycja dla osób aktywnych. Monster BackFloat to wodoodporny głośnik, który można zabrać ze sobą niemal wszędzie. Co ciekawe, urządzenie jest w stanie unosić się na wodzie, dzięki czemu możemy go zabrać na basen lub nad wodę i słuchać muzyki, wypoczywając na materacu. Jest także funkcja zestawu głośnomówiącego. Całość zamknięto w wytrzymałej obudowie z dodatkowym etui ochronnym w zestawie. Na Allegro w dniu publikacji urządzenie to kosztowało około 500 zł.
Przenośne głośniki wspierające technologię aptX
Ostatnie badania odnośnie budowania nowych nawyków są bezlitosne. Średni okres budowania nowego nawyku trwa około 66 dni. Co podkreśla ważną, choć w dzisiejszych czasach trudną do zaakceptowania zasadę, że wszystko wymaga czasu. Jeżeli zaś zmiana ma być prawdziwa, objąć pewne istotne obszary, może wymagać większej ilości dni czy tygodni. Na przykład gdy mowa o trudnościach z samym sobą, o pewnych brakach związanych z odczuwaniem własnej wartości czy kontroli nad swoim życiem, można mówić nawet o latach. W skrócie o tym właśnie opowiada Irvin D. Yalom w książce „Z każdym dniem coraz bliżej. Jedna terapia – dwie opowieści”: o tym, że nad zmianą trzeba czasami popracować znacznie dłużej. I że choć wymaga to wysiłku, daje efekty owocujące na resztę życia. Zapis jednej terapii Irvin D. Yalom jest synem rosyjskich emigrantów, urodzonym już po emigracji w Waszyngtonie. Od dzieciństwa uwielbiał czytać, było to jego ogromną pasją, co może przybliżyć jego sylwetkę innym wielbicielom literatury. Medycynę ukończył ze specjalizacją psychiatryczną, a ścieżkę zawodową związał z psychoterapią. Aktualnie jest emerytowanym psychiatrą, ale nadal aktywnym na gruncie pisarskim. W swoim dorobku ma kilka podręczników, parę zbiorów opowiadań terapeutycznych i cztery powieści. W tym wszystkim ten szczególny zapis terapii Ginny Elkin (pseudonim stworzony na potrzeby książki) ma szczególnie miejsce, będąc na pograniczu powieści i zapisu terapii. Jest to zresztą pierwsza taka próba, z wczesnego okresu doświadczenia profesora, późniejsze jego książki będą czerpały z tej kopalni wiedzy i będą dla samego Yaloma dużą inspiracją. Z każdym dniem coraz bliżej Pod enigmatycznym tytułem „Z każdym dniem coraz bliżej” kryją się zapiski z terapii prowadzone przez obydwoje jej uczestników: terapeutę i pacjenta. Ginny ma jeden ważny dla niej problem: jest pisarką, a przeżywa ogromną twórczą blokadę. Drugim jest to, że nie jest w stanie opłacić swojej terapii, co powoduje niecodzienną propozycję ze strony terapeuty: Ginny ma odtąd płacić tekstami, zapisami sesji terapeutycznych i swoich odczuć. Z drugiej strony dokładnie to samo czyni psychoterapeuta, a notatkami wymieniają się co kilka miesięcy. Są w nich szczerzy i ujawniają wszystko to, co na sesji wydaje się albo zbyt trudne do powiedzenia (Ginny), albo staje się późniejszą refleksją po przemyśleniu tego, co na niej zaszło (Yalom). Wkrótce zapiski są coraz bardziej osobiste i dopuszczają do głosu wiele ważniejszych problemów, których Ginny się na początku mocno wypierała i nie dawała dojść im do głosu. Walczyć o siebie To, czego uczy podczas procesu terapeutycznego profesor Yalom, to przede wszystkim uważne spojrzenie na siebie i zapytanie samej siebie o własne potrzeby oraz konieczność cierpliwości do długofalowego etapu zmian. To jest o tyle istotne, że nawet gdy sam się niecierpliwi podczas nudniejszych, nic nowego nie wnoszących sesji, upomina się, tak samo jak swoich studentów, że psychoterapia wymaga czasu. Wraz z kolejnymi sesjami Ginny zmienia się i stwarza nową jakość relacji ze swoim partnerem Karlem, który w trakcie tych zmian decyduje się na dołączenie do terapii. Co z tego wynikło? A to warto sprawdzić samodzielnie dzięki lekturze tej ciekawej pozycji. Uczenie się siebie Psychoterapia przypomina trochę uważne przyglądanie się sobie w lustrze i dostrzeganie swoich problemów pod zupełnie nowym kątem patrzenia. Samodzielnie jest bardzo trudno dojść do pewnych spostrzeżeń, jakie może wyzwolić terapia, jednakże nawet wówczas można wiele zmienić. Ważne, żeby rozumieć, że na zmianę potrzeba nam czasu. Że wszystko nowe, czego się uczymy, wymaga czasu, by się przyswoiło i stało niemalże zautomatyzowane. Że nawet nauczenie się nowego nawyku to średnio 66 dni. Dlatego warto uzbroić się w cierpliwość do samego siebie i zrozumieć, że pewne zmiany zachodzą wolniej, niż byśmy tego chcieli, ale dzięki temu również są one trwalsze. Źródło okładki: www.paradygmat.pl
„Z każdym dniem trochę bliżej. Jedna terapia – dwie opowieści” Irvin David Yalom, Ginny Elkin – recenzja
Na Wigilię w swetrze? Czemu nie?! Nikt przecież nie powiedział, że z tej okazji musisz wbić się w elegancką sukienkę czy odświętną bluzkę. W końcu święta to czas rodzinnych spotkań, na których większość z nas chce się czuć przyjemnie i niezobowiązująco. Sweter sprawdzi się w takiej wygodnej stylizacji idealnie. A jak się postarasz, to będzie wyglądał naprawdę interesująco. Sweter może stanowić element bardzo gustownych i wygodnych stylizacji na świąteczny sezon. Być może nie jest najlepszą opcją, jeśli zaproszono cię na eleganckie spotkanie czy też spędzasz Wigilię w wytwornej restauracji, ale na pewno sprawdzi się w okolicznościach rodzinnych i przyjacielskich. To przecież właśnie wtedy, przy wigilijnym stole i w otoczeniu osób, które kochamy i lubimy, chcemy czuć się swobodnie, jednocześnie zachowując wyjątkowy charakter chwili. Nic w tym trudnego i naprawdę nie musisz rezygnować z ubrań, które dadzą ci komfort i ciepło. Pomyśl o tych wszystkich swetrach, które wpiszą się w takie świąteczne okoliczności – od zabawnych modeli w iście bożonarodzeniowym charakterze ze wzorami w bombki i renifery przez propozycje w kolorach kojarzących się ze świętami, jak zieleń czy czerwień, po eleganckie modele w czerni lub granacie. Wybierać jest w czym, potrzeba ci tylko podpowiedzi w kwestii stylizacji. Zobacz nasze pomysły poniżej i daj się zainspirować. box:imagePins box:pin box:pin box:pin Czerwień, falbanki i kobiece linie Jednym ze swetrów, który proponujemy ci do wigilijnych stylizacji, jest model w czerwonym kolorze. Ta barwa kojarzy się z ciepłem, miłością i… świętami! Do tego często rozświetla urodę, dodaje energii i, jak twierdzi psychologia koloru, wzmaga apetyt. Ten ostatni na pewno ci się przyda przy suto zastawionym polskim stole wigilijnym. Nasz wybór padł na sweter o luźnej formie, wykończony falbaną przy rękawach. Ten kobiecy fason doskonale można łączyć z wąskimi spódnicami – luźna góra i wąski dół (lub na odwrót) sprzyjają sylwetkom i dobrze wyglądają, więc wypróbuj takie kombinacje na sobie. Ołówkowa spódnica w eleganckiej czerni, zarówno z tkaniny, jak i zadziornej czarnej skóry wpisze się w taki zestaw bardzo dobrze. Jeśli nie jesteś amatorką spódnic, wypróbuj zestaw z cygaretkami lub kulotami w kolorach czarnym lub granatowym – będą wyglądać równie dobrze. Czas na buty i dodatki. My wybraliśmy czółenka z paskiem na kostce oraz wysokim obcasem typu słupek. Są niezwykle kobiece i ładnie wydłużają nogę. A twój wybór na co padnie? Mamy nadzieję, że nie domowe kapcie. Wygoda wygodą, rodzina rodziną, ale bez przesady! Nie zapomnij o błyskotkach. Biżuteria w złotym kolorze doda odrobiny luksusu i pięknie zalśni w świetle świec. Postaw na kolczyki lub długi i wyrazisty w formie naszyjnik. No i jak, co powiesz na pierwszą stylizację ze swetrem w głównej roli? Daje radę? box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Elegancko, romantycznie i z nutą luksusu Kolejna propozycja wykorzystuje kolory powszechnie uznane za eleganckie, bez obaw więc, że twój strój nie wpisze się w wigilijne okoliczności. Jego podstawą są czarne cygaretki, czyli klasyk, który trzeba mieć w swojej szafie, bo często ratują życie. W parze z odpowiednimi ubraniami sprawdzą się i w klubie, i w pracy, i na weselu. Do pary dostały szykowną białą bluzkę z wiązaniem pod szyją (którą ewentualnie możesz zamienić na kontrastujący z czarnym swetrem top (biały, czerwony, złoty) oraz efektowne zamszowe czółenka na złotym obcasie. Od razu zrobiło się od nich jakoś bardziej uroczyście i wyjątkowo, prawda? No i ten błysk! Dodaj trochę biżuterii, na przykład efektowny złoty pierścionek ze szmaragdem, oraz złotą kopertówkę i jesteś gotowa, by zasiąść przy wigilijnym stole wraz z rodziną. Czarny sweter doskonale odgrywa tutaj rolę szykownego ubrania. Model, który wybraliśmy ma ozdobne falbanki wzdłuż zapięcia, ale jeśli wolisz popularny teraz styl minimalistyczny, wybierz prosty fason, dopasowany lub oversize’owy. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Sweter da ci ciepło, jeśli jesteś zmarzluchem i zawsze przydaje ci się dodatkowa warstwa, ale również komfort i przytulność. Czy to właśnie nie ich potrzebujesz, by w pełni cieszyć się rodzinną Wigilią? Sprawdź, co kryje się w kolekcjach na Allegro i skompletuj świąteczny look ze swetrem. Mamy nadzieję, że przekonaliśmy cię o tym, że wcale nie brakuje mu elegancji i uroku. A jeśli wolisz podejść do tematu z przymrużeniem oka, to koniecznie rzuć okiem na swetry ze świątecznymi motywami. Na pewno nie brakuje im charakteru!
Elegancki sweter – czy to dobra stylizacja na Wigilię?
Maj i czerwiec to idealne miesiące na wybranie się pod namiot – noce są ciepłe, a dni słoneczne. Pogoda i budząca się do życia przyroda zachęcają do spędzenia choć kilku dni urlopu na łonie natury, bez zgiełku miasta i widoku swojego biura. Aby podczas takiego wyjazdu odpowiednio wypocząć, trzeba dokładnie przemyśleć, co ze sobą zabrać, by niczego nam nie zabrakło. Drobny szczegół może zepsuć całą zabawę. Oto kilka gadżetów, które pomogą nam podczas biwakowania. Jak wziąć prysznic na odludziu? Mycie się jest jedną z bardziej problematycznych czynności na biwaku w głuszy. Trudno wziąć ze sobą wannę lub kabinę prysznicową, a woda w górskich potokach jest zazwyczaj lodowata i mało zachęcająca do kąpieli. Jak zatem rozwiązać ten problem? Przed wyjazdem należy zaopatrzyć się w prysznic turystyczny. To rodzaj specjalnego worka, do którego mieści się (w zależności od modelu) od 20 do 40 litrów wody. Z worka poprowadzony jest wężyk zakończony „słuchawką prysznicową”. Jeśli chcemy się wykąpać, należy rano wlać wodę i worek wystawić na słońce, by wieczorem cieszyć się przyjemnym ciepłym prysznicem. Jednak samą wodą człowiek nie umyje się zbyt dokładnie, dlatego koniecznie trzeba wziąć mydło. Żele pod prysznic są dostępne w butelkach lub woreczkach, które łatwo mogą się wylać i zabrudzić ubrania czy plecak. Lepszym rozwiązaniem jest zaopatrzenie się w specjalne biwakowe mydło w listkach. Wystarczy zmoczyć listek, by zamienił się on w pieniące się mydło. Produkt jest biodegradowalny, więc nie musimy się martwić o to, czy nie zaszkodzi naturze. Gotowanie na łonie natury Pieczone kiełbaski znad ogniska to jedno z pierwszych skojarzeń, jakie przychodzi do głowy, kiedy słyszy się hasło „gotowanie na biwaku”. Ale ile można żyć, jedząc tylko kiełbaski? Wszystko kiedyś się w końcu znudzi. Poza tym nie wszędzie można rozpalić ogień. Dlatego warto wziąć ze sobą kuchenkę turystyczną BioLite CampStove. Czym różni się od innych? Tym, że nie wymaga dźwigania butli z gazem czy baniaka z paliwem. Można do niej wrzucić korę, trawę, suche patyczki, liście i co tylko znajdziemy na ziemi. Zagotowanie litra wody na takiej kuchence zajmuje około 4,5 minuty. Cała kuchenka waży niecały kilogram, co docenią zwłaszcza ci, którzy lubią się przemieszczać pieszo. Dodatkową jej zaletą jest to, że podczas gotowania można ładować przez kabel USB np. telefon komórkowy. Nawet tak zmyślną kuchenkę trzeba czymś odpalić. Przy bezwietrznej pogodzie poradzi sobie z tym zwykła zapalniczka, ale co zrobić, kiedy wieje halny? Rozwiązaniem są zapałki sztormowe. Oczywiście można ich używać wszędzie, nie tylko na jachcie podczas sztormu. Są odporne na wilgoć i wiatr, nie zgasną nawet w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Pranie w strumieniu to już przeszłość Kto choć raz pojechał pod namiot na kilka dni, ten wie, co znaczy ręczne pranie w strumieniu czy miednicy. Nie jest to nic przyjemnego, szczególnie kiedy zedrze się skórę z palców, co zdarza się często przy praniu skarpetek. Jest problem i jest rozwiązanie – Scrubba . Kształtem przypomina worek i na pierwszy rzut oka nie ma nic wspólnego z pralką, a jest to pralka turystyczna. Wystarczy, że wlejemy do niej ciepłą wodę, dodamy odrobinę proszku lub mydła, włożymy pranie i zamkniemy szczelnie worek. Następnie należy go trochę pougniatać. Jeśli będziemy to robić przez 30 sekund, to tak jakbyśmy klasyczną pralkę nastawili na krótki program. 3 minuty ugniatania daje efekt dokładnego prania. Z takimi gadżetami każdy biwak będzie wspaniałym wypoczynkiem, podczas którego zregenerujemy siły i nabierzemy motywacji do pracy, a jeśli nie, to będziemy mogli rzucić wszystko i żyć spokojnie w Bieszczadach.
Jedziemy na biwak (o gadżetach pod namiot)
Wiosna to świetny czas na rozpoczęcie lub wznowienie regularnych treningów rowerowych. Podstawą jest nie tylko dobry rower, ale także wygodny strój sportowy. Warto zadbać o komfort i bezpieczeństwo jazdy, żeby w pełni cieszyć się sezonem rowerowym. Przemyśl zakup, a następnie zdecyduj się na brakujące elementy. Podstawą są koszulka, spodenki, kask, rękawiczki i okulary z filtrem UV. Jeśli kupisz dobrej jakości sprzęt, możesz być pewien, że posłuży na dłużej niż jeden sezon. Warto dobrze się zastanowić i wybrać to, co jest ładne i funkcjonalne. Strój, który nam się podoba, może zachęcić do częstszych treningów. Wygodny strój Spodnie albo getry do jazdy na rowerze powinny przylegać do ciała, aby nie krępowały ruchów, ale też nie mogą być za bardzo opięte. Najlepiej kupić strój wykonany z oddychających materiałów, które ochronią przed otarciami skóry i podrażnieniem nawet w wysokich temperaturach. Dobrze jest mieć krótkie i długie spodnie, które można dopasować do warunków atmosferycznych. Spodnie rowerowe mają poduszki wszyte w miejscu siodełka, aby długa jazda była wygodniejsza. Koszulka także powinna być wykonana z oddychającego materiału, co znacznie zwiększy komfort jazdy. Koszulki mają zwykle przedłużony tył, aby plecy były chronione przed wiatrem. Zazwyczaj są na nich kieszonki na klucz czy inne drobne przedmioty. Warto postawić na kolorowy strój, który zapewni większą widoczność na drodze i zwiększy bezpieczeństwo. Kask rowerowy To najważniejszy element stroju rowerowego, który w razie upadku chroni głowę przed rozbiciem. Nie należy go ignorować. Kask musi być indywidualnie dopasowany do głowy, aby się nie przesuwał. Kaski są wykonane z wytrzymałego, ale lekkiego tworzywa, dlatego nie obciążają mięśni nawet przy długiej przejażdżce. Wszystkie kaski dopuszczone do sprzedaży muszą spełniać określone wymogi i posiadać atesty. Rękawiczki rowerowe Dzięki nim ręce przez cały czas trzymają się na kierownicy, zapobiegają ześlizgnięciu, ale też chronią dłonie. W czasie długiej jazdy bez rękawiczek na dłoniach mogą pojawić się bolesne pęcherze, ponadto jest to dodatkowa osłona dla dłoni w razie upadku. Dobre rękawiczki mają poduszeczki żelowe, które amortyzują drgania. Pozwala to na ochronę stawów przed przeciążeniami. Nie jest to duży wydatek, a zdecydowanie poprawia komfort jazdy. Okulary z filtrem UV Dobry filtr 400 UV zapewnia optymalną ochronę dla oczu w czasie jazdy. Nawet w dni, kiedy słońce nie świeci zbyt mocno, promieniowanie dociera do Ziemi i warto o tym pamiętać. Wzrok należy chronić w czasie długiego przebywania na zewnątrz. Okulary chronią też oczy przed różnymi obiektami, takimi jak kamyczki, pyłki, owady czy piasek. Okulary są dobrze wyprofilowane i trzymają się na twarzy nawet w ciężkich warunkach. Do wyboru są różne szkła, niektóre z możliwością wymiany. Pulsometr Nie jest to konieczne, ale dobry zegarek z GPS pomoże śledzić trasę, a w domu przeanalizować swoje tempo i wiele innych parametrów. To nie tylko gadżet, ale i przydatne urządzenie dla osób, które chcą mieć lepszą formę. Przyda się, jeśli planujesz start w zawodach kolarskich. Dzięki dużemu wyświetlaczowi łatwo sprawdzisz parametry w czasie jazdy. W zależności od potrzeb możesz ustawić, co chcesz kontrolować. Strój na rower nie składa się z wielu elementów, ale kiedy jest zimno, może przydać się bluza lub kurtka. Wygodne buty także są bardzo ważne. Dobrze skompletowany ubiór pozwoli cieszyć się treningiem i sprawi, że jazda będzie o wiele przyjemniejsza.
Najlepsza odzież na trening kolarski
Oglądając filmy i seriale, często chcemy przenieść się do mieszkania rodem z USA. Nic dziwnego – nowojorskie mieszkania są niezwykle stylowe, a przy tym jest odczuwalna w nich domowa atmosfera, dlatego większość osób doskonale czuje się w takim wystroju wnętrz. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby własną sypialnię zamienić na taką, której nie powstydziłaby się nasza ulubiona bohaterka. Łóżko w stylu nowojorskim Podstawowym meblem w sypialni w stylu nowojorskim jest łóżko. Powinno być jak największe i bardzo wygodne – to w końcu w nim śpimy i spędzamy leniwe poranki. Dobrze sprawdzą się szczególnie dwuosobowe, tapicerowane łóżka. Są wygodne i eleganckie, a przy tym ponadczasowe. Ciekawym rozwiązaniem są też łóżka kontynentalne – równie wygodne i estetyczne, będą dobrze komponowały się z resztą wyposażenia sypialni. Pamiętajmy jednak, aby samo łóżko nie miało zbyt krzykliwego koloru, który wprowadzi niepotrzebny chaos we wnętrzu. Nie mniej istotne jest odpowiednie dobranie dodatkowych elementów do naszego łóżka. Jeżeli nie posiada zagłówka, warto go dodać. Bez trudu znajdziemy wezgłowie, które można zamontować na ścianie, a w efekcie będzie wyglądać jak jego integralna część. Nieodzownym elementem wyposażenia będzie też elegancka, delikatnie pikowana narzuta. Powinna być na tyle duża, aby delikatnie zwisać z brzegów łóżka. Możemy na nim ułożyć również kompozycję z poduszek w ozdobnych, pasujących do siebie poszewkach. Nie powinny być identyczne, ale ich kolorystyka powinna ze sobą korespondować. Szafki i siedziska Równie ważne co łóżko są elementy, które ustawimy obok niego. Dobrym rozwiązaniem będą minimalistyczne, drewniane szafki nocne. Powinny być nie tylko ładne, ale i funkcjonalne (np. posiadające dodatkowe półki lub szufladki). Ciekawą opcją są również meble z elementami wykonanymi ze stali, niklu lub mosiądzu. Takie akcenty są eleganckie, a przy tym ciekawe i przykuwające wzrok. Pamiętajmy, że w nowojorskiej sypialni niezwykle istotna jest symetria. Powinny to być zatem dwa identyczne meble, ustawione po obu stronach łóżka. Nie możemy też obejść się bez dodatkowych mebli, na których będziemy mogli usiąść. Najbardziej charakterystyczne dla stylu nowojorskiego są tapicerowane ławki, które są umieszczone przed łóżkiem. Wybierajmy te obite elegancką tkaniną, na prostych lub dekoracyjnie wygiętych nóżkach. Oprócz tego warto zaopatrzyć się w niskie, pikowane pufy i siedziska. Szczególnie stylowo wyglądają te okrągłe, pokryte tapicerką w graficzny deseń. Nóżki i okucia wszystkich siedzisk powinny być dopasowane, ale ich kolor nie musi być identyczny. Pufa to też ciekawy sposób na lekkie przełamanie stonowanej kolorystyki sypialni. Ściany i podłogi Na ścianach nowojorskich sypialni królują stonowane, ale dosyć odważne kolory – szarość, przybrudzony fiolet lub odcienie kawy. Nie wszystkie ściany muszą być pokryte identycznym kolorem. Możemy pokusić się o pokrycie kontrastowa farbą tylko jednej z nich, pozostałe pozostawiając w nieco spokojniejszym odcieniu. Alternatywą są tapety w dekoracyjne wzory i ornamenty. Mogą pokrywać jedną ścianę lub jedynie przestrzeń za łóżkiem. W każdym przypadku musimy pamiętać, aby elementy w kontrastowych kolorach nie były zbyt agresywne i ekstrawaganckie. Kluczem jest zachowanie ponadczasowej elegancji. Podłogi nowojorskich sypialni pokryte są zazwyczaj dywanami – miękkimi, wzorzystymi lub gładkimi, w jasnych odcieniach. Ich kolor powinien pasować do ścian i reszty wyposażenia, ale nie musi być z nimi identyczny. Doskonale sprawdzi się szarość, beż lub biel. Jeżeli we wnętrzu dominują jednolite tkaniny, dywan może posiadać delikatne, geometryczne wzory, np. niezwykle popularny chevron. W przeciwnym razie lepszym rozwiązaniem będą gładkie modele, które nieco uspokoją wnętrze. Elementy dekoracyjne W tej kwestii prym wiodą lampy stojące, które oświetlają sypialnię, jednocześnie ją zdobiąc. Idealnym dopełnieniem pomieszczenia będą zwłaszcza te stalowe, eleganckie, a przy tym ciekawe. Dobrze sprawdzą się też ramki na zdjęcia, szczególnie te duże, które możemy powiesić na ścianie. Ciekawie wyglądają kompozycje złożone z kilku pasujących do siebie białych ramek, jednak w różnych rozmiarach. Taka domowa galeria to nie tylko świetna ozdoba sypialni, ale i sposób na upamiętnienie najważniejszych chwil z naszego życia. Niewątpliwą dekoracją sypialni są również zasłony. W nowojorskich wnętrzach są one raczej ciemne, wykonane z ciężkiego materiału. Może to być na przykład aksamit lub tafta. Ważny jest także sposób ich zawieszenia. Powinny sięgać do samej podłogi i zakrywać jedynie fragment okna. W tym celu stalowy karnisz powinien zostać zamontowany blisko sufitu i być szerszy niż okno. Będzie się ono wydawało większe, a zasłony można wówczas elegancko ułożyć bez odcinania dostępu do światła. Sypialnia w stylu nowojorskim to idealne rozwiązanie dla osób ceniących sobie ponadczasową elegancję. Wnętrza są stonowane, ale nie brak w nich nieco ekstrawaganckich dodatków. Musimy pamiętać, aby kolorystyka wnętrza pasowała do siebie, ale jednocześnie została przełamana małymi elementami (poduszkami, pufami lub dywanem). Decydując się na takie wnętrze, będziemy mogli z łatwością poczuć się jak prawdziwi mieszkańcy stylowego apartamentu w sercu Nowego Jorku.
Sypialnia w stylu nowojorskim – zobacz, jak ją urządzić!
Wiosna tuż tuż. Powoli przygotowujemy się do odświeżenia balkonu i sadzenia kwiatów. Z niecierpliwością czekamy na ciepłe dni, aby móc odpocząć na tarasie. Ciepłego klimatu dodadzą gadżety. Sprawdź jakie. Wiosna – właśnie wtedy topi się marzannę i żegna okres zimowy. Zwierzęta budzą się do życia, rośliny rozkwitają i oczarowują nas swoimi kolorami. Tak samo zachwycać może twój balkon, jeśli wprowadzisz gadżeciarskie, kolorowe elementy. Oto kilka propozycji. Lampki wiszące Girlandy to oświetlenie, które idealnie sprawdzi się wewnątrz, jak i na zewnątrz budynku. Te małe żaróweczki klimatycznie rozświetlą twój balkon, dzięki czemu ciepłe wieczory staną się romantyczne. Na balkonie najlepiej sprawdzą się lampki ledowe, które mogą być zasilane solarnie, bateriami lub prądem. Wybieraj lampki, które emitują ciepłą barwę. Pamiętaj, aby na balkonie używać oświetlenia, które będzie miało wodoodporną obudowę, dzięki czemu twoje lampki przetrwają największą ulewę. Lampiony Lampiony i latarenki z pewnością idealnie sprawdzą się na balkonie. Charakteryzują się niebanalnym wyglądem oraz estetycznym wykończeniem. Najczęściej wykonane są z drewna lub metalu, mają zawieszkę, dzięki czemu możesz zawiesić je na balkonie, a także posiadają szklane drzwiczki, które – odbijając światło świec – wprowadzą niezapomniany nastrój. Białe, drewniane lampiony świetnie pasują do wystroju w stylu skandynawskim. Fotel wiszący Wiszący fotel to prawdziwy hit sezonu. To fotel i huśtawka w jednym. W zestawie znajdują się poduszki, stelaż, hak oraz kosz. Najczęściej stelaż wykonany jest ze stali, a fotel z wikliny lub rattanu. Fotel wiszący jest łatwy w montażu, dzięki czemu po kilku minutach możesz cieszyć się małym miejscem odpoczynku. Huśtawki utrzymują nawet do 150 kg obciążenia. To świetny dodatek, który ma praktyczne zastosowanie w aranżacji balkonu. Hamak Hamaki na balkon najczęściej wykonane są z bawełny. Mają drewniany stelaż, przepiękne wzornictwo i ciekawą kolorystykę. Wytrzymują do 120 kg, a ich rozmiar to najczęściej 100 x 80 cm lub 120 x 150 cm. box:offerCarousel Doniczki Na balkonie sprawdzą się różnego rodzaju doniczki. To właśnie dzięki roślinom balkon można ożywić i udekorować. Wybieraj doniczki z wbudowanym systemem nawadniającym, w ten sposób nie będziesz się martwić, gdy zapomnisz podlać kwiaty. Na rynku dostępne są donice z kratką, dzięki której rośliny mogą piąć się w górę po drewnianym stelażu. Na balkonie idealnie sprawdzą się donice z technorattanu, który jest odporny na zmienne warunki atmosferyczne (deszcz, promienie UV). Poduszki dekoracyjne Kolory poduszek i ich wzory upiększą twój balkon. Wybieraj modne pasy, grochy i inne geometryczne wzory. Na balkonie sprawdzą się poduszki ze sznurkami, które można przywiązać do krzesła. Poduszki te najczęściej mają piankowe wypełnienie i są wykonane z bawełny, która jest przyjazna dla skóry. Parasol Na balkon wybierz parasol, który ochroni cię przed promieniami UV. Hitem tego sezonu są prostokątne parasole. Stelaż wykonany jest najczęściej z aluminium, a parasol z poliestru. Wybieraj parasole ze wskaźnikiem UPF (Ultraviolet Protection Factor) 25+, który blokuje aż 96 proc. promieniowania ultrafioletowego. box:offerCarousel Składany stolik Jest praktyczny i nie zajmuje dużo miejsca. Można go zamontować na poręczy balkonu lub balustradzie. Rama najczęściej wykonana jest ze stali, a stolik z drzewa akacjowego z płyty wiórowej lub rattanu. Instalacja jest szybka i łatwa. Na rynku dostępne są różne kolory i kształty. Balkon może służyć nam jako dodatkowa przestrzeń do przechowywania rzeczy, a także jako miejsce do wypoczynku. Dzięki zastosowaniu tych 8 niebanalnych gadżetów twój balkon będzie zachwycał wszystkich znajomych.
8 niebanalnych gadżetów na balkon, które musisz mieć tej wiosny!
Co zrobisz, gdy osoba, którą przez całe swoje życie stawiałeś na piedestale, nagle okaże się kimś zupełnie innym? Brutalne morderstwo przyniosło za sobą coś więcej niż ból – na jaw wyszły tajemnice, które wywróciły życie policjantki ze Scotland Yardu do góry nogami. Kate Linville jest policjantką pracującą w Scotland Yardzie. Ucieka w pracę, by ukryć swój prawdziwy charakter – kobieta jest do bólu nieśmiała i bardzo samotna. Jedyną bliską osobą w jej życiu jest ojciec. Niestety, pewnego dnia Kate dostaje złą wiadomość – jej ojciec został brutalnie zamordowany we własnym domu. Choć tragedia wstrząsa kobietą, nikt nie zdaje sobie sprawy, co ta nagła śmierć spowoduje i jakie sekrety wyjdą na światło dzienne. Rysa na wizerunku Po śmierci ojca Kate czuje, że straciła ostatnią bezpieczną przystań. Jest zagubiona i miota się między obowiązkami zawodowymi a potrzebą wyjaśnienia, dlaczego właśnie ją spotkała ta straszna tragedia. Sytuacji nie poprawia miejscowy śledczy – ewidentnie uzależniony od alkoholu. Kobieta postanawia więc rozpocząć własne śledztwo. Wkrótce dowiaduje się, że całe życie była oszukiwana przez osobę, której ufała najbardziej. Okazuje się, że jej ojciec wcale nie był człowiekiem, za którego się podawał, a jego przeszłość była zwykłym kłamstwem. Drugim bohaterem historii jest Jonas Crane, scenarzysta, który zmaga się z wypaleniem zawodowym. Wyjeżdża wraz z rodziną na wieś, aby oderwać się od codziennej pracy i znaleźć inspirację. Wkrótce drogi dwójki bohaterów zaczynają się przeplatać, a akcja powoli zmierza ku rozwiązaniu – co nie oznacza, że jest ono oczywiste. Kto odkryje tajemnicę? W „Oszukanej” nic nie jest takie, na jakie wygląda. Od samego początku, gdy główna bohaterka dowiaduje się prawdy o swoim ojcu, w fabule zaczynają pojawiać się nowe wątki, napięcie narasta, a czytelnik z niecierpliwością pokonuje kolejne strony, pragnąc jak najszybciej rozwiązać zagadkę. A nie będzie to takie proste, zwłaszcza że przez znaczną część książki mamy wrażenie, że wręcz oddalamy się od zakończenia. Jednak Charlotte Link nie pozostawia czytelnika w stanie zagubienia zbyt długo – gdy bohaterka wpada na właściwy trop, wszystko zaczyna się wyjaśniać. Dużym plusem powieści jest to, że mimo wielu zawiłości i detali każdy szczegół jest istotny i sensownie wyjaśniony. Wszystko układa się w logiczną całość, dzięki czemu czytelnik nie ma poczucia, że został oszukany, mimo że początkowo można mieć takie wrażenie. „Oszukana” to ciekawy thriller psychologiczny, który wciąga i, jak to u Charlotte Link bywa, porusza kwestie dotyczące samotności i problemów społecznych. Źródło okładki: www.soniadraga.pl
„Oszukana” Charlotte Link – recenzja
Chciałabyś sprawić sobie nowy szalik? Zastanawiasz się, jakie wzory są trendy w tym sezonie? Pełna lista najmodniejszych szalików poniżej! Kraciasty Szalik w kratkę to ponadczasowy klasyk, który sprawdzi się jako dodatek do eleganckiego płaszcza. Prostokątny fason zawiązany wokół szyi lub tylko nonszalancko zarzucony będzie idealny, jeśli celujesz w londyński szyk. Szczególnie modele z charakterystyczną kratką angielskiego domu mody Burberry pomogą ci wykreować ten look. Alternatywą są duże, kraciaste szaliki przypominające koce. Masywny szal tego typu z pewnością ochroni cię przed chłodem, szczelnie okrywając szyję. Szale-koce występują w wielu wariantach kolorystycznych i będą świetnym dodatkiem do kolorowego płaszcza lub zwykłej puchowej kurtki. Z frędzlami Szaliki z frędzlami może nie królują w tym roku na wybiegach, ale przecież nigdy nie zniknęły z mody ulicznej. Prostokątne modele kojarzą się przede wszystkim ze świętami Bożego Narodzenia, wyprawami w góry i zabawami na śniegu. Poza tym chyba każdy jako dziecko nosił taki szalik, więc sprawdzi się on jako element oldschoolowej stylizacji. Z kolei wersja o kroju kwadratowej lub trójkątnej chusty z frędzlami w stylu boho nada ci nonszalancji. Ze splotem Tradycyjny szalik ze splotem to chyba najpopularniejsze modowe akcesorium w ciągu zimowych miesięcy. Model, który wygląda jakby został wykonany własnoręcznie przez twoją babcię, sprawdzi się we wszystkich stylizacjach. Będzie pasował do eleganckiego płaszcza, ciepłej parki i krótkiej puchówki. Ten miękki dodatek doda ci kobiecości i delikatności w stylu retro. Minimalistyczną wersję plecionego szalika pokazały na wybiegach modelki włoskiego domu mody Bottega Veneta. Oprócz klasycznego, podłużnego wariantu, którą lansują Włosi, możesz wybrać pleciony komin, który jest wyjątkowo modny tej zimy. Bardzo masywne kominy będące niemal kołnierzami promuje w tym sezonie Altuzarra. Futrzaki i puchówki Futrzane szaliki i etole to prawdziwy hit tej zimy! Takie dodatki są elementem większego trendu 2017 roku, jakim jest stylizacja na arystokratkę. Kto lansuje takie luksusowe akcesoria? Fendi, Michael Kors, Lanvin, Alberta Ferretti, Vetements i wielu, wielu innych… Futrzane szaliki w tym sezonie występują w kilku postaciach: etoli, którą zarzucisz na szyję i ramiona, komina, który otuli twoją szyję, i gigantycznych szalików, które sięgają stóp. Również kolory futerek mogą zaskakiwać: oprócz modeli w naturalnej kolorystyce możesz kupić takie w neonowych barwach, a nawet zaskakujących wzorach. Pamiętaj jednak, że najmodniejsze jest bycie eko – kupuj szaliki jedynie ze sztucznego futra. Nowością w tym sezonie są pikowane puchowe szaliki wykonane z połyskliwych materiałów. Ten trend zawdzięczamy takim projektantom, jak: Chanel, Balenciaga czy Iceberg. Wydaje się, że ta modowa nowinka będzie miała większe trudności z wejściem do polskiej mody ulicznej niż szaliki futrzane, ale jeśli chcesz wypróbować opisywany trend, to na Allegro znajdziesz szaliki tego typu.Kratka, frędzle czy sploty? A może futrzak lub puchówka? Wybierz swój ulubiony trend i zainspiruj się szalikami, które wybraliśmy dla ciebie poniżej!
Kratka, frędzle, czy sploty – przegląd najmodniejszych szalików
Zima to czas, kiedy mimo mrozu i zalegającego wszędzie śniegu chętnie wychodzimy na dwór. Każda pora roku ma swój urok, a ta jest szczególna. Widok ośnieżonych pól, łąk i dróg dorosłym przypomina o latach dzieciństwa, kiedy lepili z rówieśnikami bałwana, budowali igloo lub urządzali bitwę na śnieżki. Dla dzieci to po prostu czas zabawy i radości. Na zimowe wycieczki warto wybierać się także dla zdrowia, żeby hartować organizm. Śnieżne wędrówki Czasami jednak trudno jest nam cieszyć się wspaniałymi, wręcz baśniowymi widokami, kiedy musimy przedzierać się przez gęsty śnieg lub iść po oblodzonych nawierzchniach. Trzeba wtedy być bardzo skoncentrowanym i uważać, bo o wywrotkę w takich warunkach nietrudno. Nie lubimy tracić równowagi albo zapadać się po kostki w białym puchu. Nie musimy jednak przejmować się takimi sytuacjami, jeśli posiadamy rakiety śnieżne. Potocznie są one nazywane karplami. To po prostu obuwie do chodzenia w warunkach zimowych po śniegu. Dzięki temu, że ich powierzchnia jest większa niż zwykłych butów, ciężar ciała jest bardziej rozłożony. Pozwala to na poruszanie się bez ryzyka zapadania się w białym puchu. Były bardzo rozpowszechnione w regionach, gdzie przez większość lub nawet cały rok panuje zimowa aura. Bardzo cenili je sobie myśliwi, którzy musieli szybko poruszać się za zwierzyną podczas polowań. Nie warto zimą rezygnować z różnego rodzaju wypraw w niedostępne tereny. Czeka nas przygoda. Wiedzą o tym najmłodsi, których nic nie powstrzyma przed zdobywaniem zasypanych śniegiem różnych ciekawych miejsc. Dzieciom można kupić specjalnie dla nich przystosowane rakiety śnieżne. Dostępne są w kilku kolorach, a dzięki regulacji będą służyć przez długi czas, podczas gdy nasza pociecha będzie rosła. Ceny takich modeli kształtują się od 318,99 do 329,99 złotych. Komfortowy sprzęt na wędrówki po zaspach Jeśli będziemy musieli najpierw przejść po terenie odśnieżonym, np. chodnikach, to warto spakować rakiety do odpowiedniej torby. Będą w ten sposób właściwie zabezpieczone. Jest to duże ułatwienie w przechowywaniu i przenoszeniu sprzętu. Torby są zaopatrzone w uchwyty do transportu, a także w szelki, dzięki którym możemy zarzucić je sobie na plecy. Jest to wygodne i bardzo komfortowe rozwiązanie. Klasyczne rakiety śnieżne marki Inook mają szeroką płozę, co zapewnia doskonałą stabilność i utrzymanie równowagi. Ponadto w wielu modelach występują stalowe kolce. Przy podchodzeniu na oblodzone szczyty zapobiega to ześlizgiwaniu się. Koszt takiego sprzętu kształtuje się od 329 do 549 złotych. Warto zwrócić uwagę na jakość zapięcia rakiety. Niektóre mają możliwość zapamiętania ostatniej regulacji, dzięki czemu nie trzeba za każdym razem dopasowywać wiązania do buta. Takie właśnie są modele Grip, które kosztują od 638,99 do 721,99 złotych. Jeśli wędrujemy po płaskiej powierzchni, to taka wycieczka nie sprawia nam problemów. Kiedy znajdujemy się w górach lub w lesie, musimy liczyć się z różnym ukształtowaniem terenu. Często trzeba zdobywać mniejsze lub większe szczyty, a potem z nich schodzić. Dlatego, żeby ułatwić podchodzenie pod górę,model Excursionzostał wyposażony w system umożliwiający natychmiastowe przełączenie na podejście. Koszt takich rakiet kształtuje się od 649,99 do 721,99 złotych. Pokonywanie zaśnieżonych i trudnych do przebycia terenów to nie tylko domena miłośników wędrówek i poszukiwaczy przygód. Niektóre osoby mieszkają w miejscowościach górskich lub oddalonych od głównych dróg i szlaków, więc muszą sobie jakoś radzić z przemieszczaniem. Powinni zatem zaopatrzyć się w rakiety, które mają elastyczną ramę umożliwiającą marsz w każdych warunkach. Taki właśnie jest model Symbioz marki TSL, dostępny w cenach od 912,99 do 1268,99 złotych. Rakiety śnieżne pomagają w pokonywaniu terenu oblodzonego i zasypanego śniegiem. Kiedyś służyły myśliwym i traperom, a obecnie używa się ich dla celów rekreacyjnych. Warto je mieć na wypadek, gdybyśmy musieli przedzierać się przez zaspy białego puchu.
Rakiety śnieżne – sprzęt na zimową wyprawę
Słuchanie każdego gatunku muzyki warto zacząć od klasyków. Albumy legendarne to zawsze trafny wybór – a jeśli uda się wam zdobyć winylową płytę i dźwięki jazzu popłyną z sentymentalnego gramofonu – od pierwszej chwili zakochacie się w łkającym saksofonie i chrapliwych głosach czarnoskórych wykonawców. Jazz narodził się Nowym Orleanie, na początku dwudziestego wieku, w samym sercu dzielnicy prostytutek. I choć utwory opierają się na rytmie synkopowanym, cechuje je przede wszystkim dowolność interpretacyjna i aranżacyjna. To właśnie w skłonności do improwizacji kryje się prawdziwy czar jazzu. Początkowo muzyczna swoboda była niezamierzona – pierwsze kompozycje, które dziś można zaliczyć do klasyki gatunku, tworzyli potomkowie niewolników, którzy nie znali zasad zapisu nutowego. Dzięki nim jednak jazz wzbogacił się o charakterystyczne formy melodii ludowych i specyficzne, rzewne tony, które uwodzą od pierwszego usłyszenia. Lady, która śpiewała jazz Billie Holidayjest absolutnym fenomenem muzyki jazzowej. Pamiętacie, że w tym roku, wiosną, obchodziliśmy stulecie urodzin artystki? W sklepach muzycznych półki uginają się pod ciężarem okazjonalnych albumów – poszukajmy więc propozycji, które zmienią długie, jesienne wieczory w instrumentalną ucztę. Billie nie dysponowała szczególnie zachwycającą rozpiętością głosu, mimo to potrafiła zjednać sobie rzesze fanów i koneserów gatunku. Czarowała przede wszystkim naturalnością śpiewu oraz melancholijną, oszczędną i subtelną interpretacją standardów. Szlachetność jazzowych impresji Holiday podkreślały mistrzowskie frazowanie i oryginalne traktowanie tekstu utworów. W historii gatunku zapisała się jako „dama śpiewająca jazz” – nazywano ją Lady Day. Z niezwykłą, właściwą sobie lekkością wykonywała ulubione szlagiery – jej kunszt ceniły gwiazdy jazzu największego formatu. Niejednokrotnie na scenie lub w studiach nagrań towarzyszyli jej Benny Goodman, Fletcher Henderson, Johnny Kirby, Teddy Wilson, Duke Ellington i wiele innych znakomitości. Początkujący amatorzy jazzu powinni sięgnąć po standardy, które dziś stanowią kanon gatunku – choćby All of You, Lady Sings the Blues, Good Morning Heartache czy God Bless the Child. Warto zapoznać się z najsłynniejszym albumem jazzowej wokalistki – Strange Fruit. Tytułowy utwór należy do pierwszych kompozycji, które bezpośrednio i zdecydowanie przeciwstawiały się dyskryminacji rasowej. Liryczny trębacz dla wrażliwców Przygodę z jazzem miło rozpocząć przy lirycznych dźwiękach utworów wykonywanych przez Cheta Bakera. Muzyk zauroczył miliony słuchaczy nietuzinkową, poetycką grą na trąbce i charakterystycznym wokalem. Niektórzy historycy gatunku uważają intrygującego trębacza za protoplastę nowoczesnego jazzu, a nawet muzyki rozrywkowej. W pamięci fanów zapisał się zwłaszcza jeden wielki przebój – My Funny Valentine. Wirtuozerskie brzmienia, jakie wydobywał ze swego ulubionego instrumentu, w połączeniu z ekspresyjnym śpiewem, odzwierciedlają w pełni ideę tzw. cool jazzu Zachodniego Wybrzeża. Gatunek niepodzielnie królował na muzycznych scenach Ameryki w latach 50. ubiegłego wieku. Największą popularnością Baker cieszył się w czasie artystycznej współpracy z Gerrym Mulliganem (w kwartecie), sławę przyniosła mu również zapierająca dech gra w zespołach Charliego Parkera i Jima Halla. Warto poszukać muzycznego zapisu jego najsłynniejszego koncertu z 1974 roku, kiedy – z Mulliganem – wystąpił w Carnegie Hall. W latach 80. muzyk eksperymentował z muzyką pop – zrealizował np. album Shipbuilding Elvisa Costello – pozycja szczególnie polecana fanom popularnych brzmień. Polscy miłośnicy talentu Bakera oczekiwali go w maju 1988 roku – artysta obiecał zagrać na wrocławskim festiwalu Jazz nad Odrą, ale kilka dni wcześniej zginął – wypadł z okna hotelu w Amsterdamie. Srebrzyste brzmienia legendy Kogo jeszcze można polecić początkującym miłośnikom jazzu? Bez wątpienia kolejną legendę – Milesa Davisa. Podczas pierwszych spotkań z nietuzinkowym gatunkiem muzycznym nie może zabraknąć płyty Kind of Blue z 1959 roku, którą okrzyknięto jednym z najważniejszych albumów wszech czasów. Krok milowy w karierze artysty stanowił pamiętny występ na festiwalu jazzowym w Paryżu i jego pierwsza płyta z 1957 roku – Birth of the Cool – intrygujący przedsmak wielkiego, jazzowego talentu. Wrażliwość debiutujących „jazzmanów” ukształtują uczuciowe, emocjonalne utwory: Jeru, Moon Dreams czy Rouge. Kontrakt z Columbia Records zaowocował kolejnymi perełkami: Sketches of Spain oraz Quiet Nights. Wydano także serię koncertów live – prawdziwe białe kruki na współczesnym rynku muzycznym. Davis koncertował z największymi, partnerowali mu m.in.: John Coltrane, Red Garland, Paul Chambers i Philly Joe Jones. Wielbiciele elektronicznych i rockowych brzmień powinni zwrócić uwagę na albumy: Bitches Brew, Miles in the Sky i In a Silent Way. Te nietypowe dla Milesa klimaty urzekły muzyka w latach 70. Jeśli pierwsze kroki w świecie jazzu zawiodą was do najznakomitszych utworów gatunku – z pewnością srebrzyste brzmienia delikatnych fraz oczarują was i uwiodą. Niezapomniane wrażenia mogą zmienić się w fascynującą przygodę na całe życie.
Od czego zacząć słuchanie jazzu?
Kupno pralki dla jednej osoby wbrew pozorom nie jest zadaniem łatwym. Musimy zwrócić uwagę na takie parametry, jak pojemność bębna, zużycie wody czy klasa energetyczna. Niebagatelne znaczenie mają także wymiary urządzenia – im mniejsze, tym lepiej. Jaki model wybrać? Prezentujemy pięć propozycji, które idealnie sprawdzą się w mieszkaniu singla. Single mieszkają najczęściej w niewielkich mieszkaniach i kawalerkach, w których notorycznie brakuje miejsca. Właśnie dlatego nie możemy decydować się na dużą pralkę. Będzie ona zajmować zbyt wiele przestrzeni. Naszą uwagę powinny zwrócić minimalistyczne modele charakteryzujące się niewielką pojemnością bębna, nieznacznym poborem wody i wysoką energooszczędnością. Bosch WLG24261 Pierwszym polecanym przez nas modelem jest propozycja od Boscha. WLG24261 idealnie wpisuje się w filozofię singla. Pralka jest niewielka, dzięki czemu zmieści się w każdym zakątku łazienki. Jej głębokość mierzy zaledwie 40 centymetrów, a pojemność bębna wynosi 5 kilogramów. Możliwe będzie zatem zrobienie większego prania, gdy nazbiera się ubrań z całego tygodnia. WLG24261 charakteryzuje się klasą energetyczną A+++, czyli najlepszą z możliwych. Maszyna została wyposażona w szereg nowoczesnych rozwiązań, które ułatwiają pranie. Pralka ma między innymi funkcję kontrolującą ilość piany. To ratunek dla osób, które nie wiedzą, ile środków do prania dodać. Przydatna będzie także funkcja wykrywania objętości wsadu, dzięki czemu dobierana jest do niej odpowiednia ilość wody. Indesit IWUD 41252 C ECO EU Pralki dla singla znajdziemy również w portfolio firmy Indesit. IWUD 41252 C ECO EU charakteryzuje się jeszcze mniejszą głębokością – zaledwie 32 centymetry. Przycięcie wymiarów poskutkowało jednak mniejszą pojemnością. Do pralki wrzucimy maksymalnie 4 kilogramy prania, co jednak w przypadku singla powinno w zupełności wystarczyć. Pralka Indesit nieźle wypada w kwestii oszczędności energetycznej – to klasa A++. Niewielkie jest również zużycie wody – około 5720 litrów rocznie przy 220 standardowych cyklach prania. Beko WKB 51022 PLPTY Nieco tańszą propozycją, kosztującą około 800 złotych, jest pralka od Beko. Model WKB 51022 PLPTY charakteryzuje się głębokością 41 centymetrów, dzięki czemu nie będzie problemu z ulokowaniem go w niewielkiej łazience. W bęben zmieści się nawet 5 kilogramów prania. W tym przedziale cenowym nie możemy oczekiwać najwyższej klasy energetycznej, ale A++ powinno w zupełności wystarczyć. Pralka ta może być interesująca ze względu na swoje funkcje. Oferuje możliwość dostosowywania ilości wody do prania. Dostępne są także szybkie tryby prania, dzięki którym odzież odświeżymy nawet w 14 minut. To również propozycja dla osób lubujących się w czarnych ubraniach. Pralka Beko jest wyposażona w specjalny tryb, który zapobiega blaknięciu tkanin w ciemnych kolorach. Candy Aqua 1142D1 Candy Aqua 1142D1 to pralka, która zmieści się praktycznie w każdej łazience. Jej głębokość wynosi zaledwie 46 centymetrów. Świetnie prezentuje się też wysokość nieprzekraczająca 70 centymetrów. Model ten oferuje pojemność na 4 kilogramy prania. Interesującą z punktu widzenia singla funkcją jest Fuzzy Logic, czyli tryb, który automatycznie dobiera parametry prania w zależności od wsadu. To coś dla osób, które nie chcą sobie zaprzątać głowy niepotrzebnymi informacjami. Candy Aqua 1142D1 umożliwia uruchomienie szybkiego prania, które trwa zaledwie 14 minut. HYUNDAI WM250 Najbardziej minimalistyczną propozycją dla osób, które chcą zaoszczędzić jak najwięcej miejsca, jest HYUNDAI WM250. Pralka ta ma wymiary 46 x 36 x 35 centymetrów, dzięki czemu zmieści się dosłownie w każdym pomieszczeniu. Urządzenie charakteryzuje się niskim zużyciem wody – zaledwie 19 litrów. Wsad prania wynosi natomiast 2,5 kilograma. Minipralka idealnie nadaje się do lekkiego prania i jest łatwa w montażu. Z powodzeniem można ją wykorzystać jako przenośną maszynę piorącą. Jej waga wynosi zaledwie 5 kilogramów. Argumentem przemawiającym za kupnem może być także cena – około 200 złotych.
Pralka dla singla – propozycja 5 modeli
Zapewne nie ma osoby, która nie marzyłaby o tym, aby najważniejsze pomieszczenie w domu, jakim jest kuchnia, było otwarte dla wszystkich, nie tylko tych, którzy przygotowują posiłek, ale także innych osób, które chcą cieszyć się rozmową i jedzeniem jednocześnie. Tylko czy jest możliwe? Jak najbardziej! Podpowiadamy, jak umiejętnie zaplanować ustawienie mebli i sprzętów AGD, chcąc połączyć salon lub jadalnię z kuchnią. Aranżując własne mieszkanie, coraz częściej rezygnujemy z kuchni jako osobnego, w pełni zamkniętego i odosobnionego pomieszczenia. Jeszcze nie tak dawno temu popularne było łączenie kuchni z jadalnią, zaś obecnie wszystkie chwyty są dozwolone, w tym łączenie również z pokojem dziennym. Sprawdźmy, jak to zrobić. Poniżej wskazówki, które okażą się niezwykle pomocne. Kuchnia połączona z jadalnią Kuchnia połączona z jadalnią to praktyczne rozwiązanie, które bardzo często stosuje się w domach jednorodzinnych. Stwarza nie tylko doskonałe warunki do przyjemnego spędzania czasu z rodziną, ale także stanowi wygodne miejsce do jedzenia, zarówno w trakcie codziennego użytku, jak i celebrowania odświętnych spotkań. Pamiętajmy jednak, że aby tak się stało, musimy umiejętnie rozplanować połączenie tych dwóch pomieszczeń. Co ciekawe, większą przestrzeń możemy elastycznie wykorzystywać. Oznacza to, że wiele prac kuchennych jesteśmy w stanie wykonywać na stole, a szafki kuchenne w jego pobliżu z powodzeniem sprawdzą się w roli bufetu. Jeśli dysponujemy dużą przestrzenią, wtedy warto pokusić się o pokaźny stół o dowolnym kształcie i w pełni wyposażoną kuchnię. Jeśli zaś posiadamy małe mieszkanie, wtedy musimy wykazać się znacznie większą dozą kreatywności, by w tak niewielkim wnętrzu pomieścić wszystkie niezbędne przedmioty i meble. Kuchnia połączona z salonem Kolejnym, równie często stosowanym rozwiązaniem jest łączenie salonu z kuchnią. Dzięki takiemu zabiegowi oba pomieszczenia będą wyglądały na większe. My zaś zyskamy kontakt z gościem zasiadającym na kanapie w salonie – jednocześnie będziemy mogli przygotowywać napoje i posiłki na blatach kuchennych. Rozwiązanie to sprawdzi się szczególnie w niewielkich mieszkaniach, gdzie liczne ściany dają wrażenie ciasności. Dodatkowo jedna wspólna przestrzeń okaże się wyjątkowo komfortowa przy posiadaniu małych dzieci. Bliskość kuchni sprawia, że przygotowując posiłek, nie tracimy kontaktu z tym, co dzieje się w pokoju dziennym. Ponadto dzięki temu zestawieniu jesteśmy w stanie bez problemu zaaranżować dwa pomieszczenia. Aranżacja kuchni Meble – styl mebli kuchennych nie powinien podkreślać ich przeznaczenia, bowiem możemy sobie przez to utrudnić aranżację kuchni otwartej na salon. Warto więc zainwestować w urządzenia ukryte w zabudowie, począwszy od zmywarki, a zakończywszy na okapie osłoniętym fornirem. Jak wiadomo, najważniejszy w przestrzeni kuchennej jest stół, dlatego warto ustawić go pomiędzy jednym a drugim pomieszczeniem. Wyspa kuchenna – równie efektownym i niezwykle praktycznym rozwiązaniem będzie wyspa kuchenna. To właśnie tam zmieści się wszystko to, co jest nam niezbędne w trakcie przygotowywania posiłków. Co najważniejsze, wyspa z blatem pośrodku umożliwia zgromadzenie wokół niej sporej grupy osób. Jak widać, łączenie kuchni z innymi pomieszczeniami pozwala nie tylko wspólnie przygotowywać posiłki, ale także spędzać ze sobą czas. Pamiętajmy jednak, że aby wnętrze było wielofunkcyjne, musi być tam zachowana odpowiednia atmosfera, która spotęguje chęć przebywania w tym pomieszczeniu wraz z rodziną i przyjaciółmi.
Mieszkaj i łącz – kuchnia w stylu łączonym
Powieść Rachel Abbott to wstrząsający, trzymający w napięciu thriller, opowieść o Maggie, której mąż pewnego dnia znika bez śladu. Kobieta rozpoczyna poszukiwania, lecz wkrótce okazuje się, że nic nie jest takie, na jakie wygląda. Życie Maggie rozpada się na kawałki Wydanie „Zabij mnie znów”, które czytałam, miało okładkę przekazującą naprawdę wiele – widać na niej lustrzane odbicie twarzy kobiety, ale lustro jest zbite. Jestem przekonana, że to idealna ilustracja dla tej powieści, ponieważ doskonale pokazuje, co czeka na nas za okładką. Historia Maggie przypomina właśnie to zbite lustro – w jednej chwili jej życie zupełnie się załamuje, pęka na małe kawałki. Nie da się go złożyć z powrotem, bo nawet jeśli się próbuje, to skrawki nie pasują już do siebie. A w kawałeczkach lustra odbija się kobieta, której twarz wygląda znajomo, ale w rzeczywistości to ktoś zupełnie inny. Komu już (nie) można ufać? Prawniczka Maggie pewnego dnia wraca do domu, zupełnie nie spodziewając się, że to właśnie ten dzień odmieni jej życie. Okazuje się, że mąż Maggie, Duncan, zniknął – tak po prostu, bez żadnego śladu. Nikt nie ma pojęcia, co mogło się stać z kochającym ojcem dwójki dzieci i przykładnym mężem. Prawniczka zaczyna go szukać, jednak w trakcie prywatnego śledztwa odkrywa, że w rzeczywistości nic nie wiedziała o mężczyźnie, z którym postanowiła spędzić resztę życia. Wkrótce okazuje się, że kobieta, która była niemal lustrzanym odbiciem Maggie, została brutalnie zamordowana. W dodatku nie jest jedyna i ostatnia – dwanaście lat wcześniej zostały popełnione identyczne zbrodnie. Pojawiają się podejrzenia, że brutalne zabójstwa nie są przypadkowe – może to być zaplanowany atak, którego celem jest przekazanie czegoś Maggie. Ale czego? I jaka w tym wszystkim rola jej męża? Thriller i kryminał w jednym Rachel Abbott jest bardzo zręczną pisarką, co z pewnością udowodniła już swoimi poprzednimi powieściami. Jednak „Zabij mnie znów” to pozycja, której warto poświęcić większą uwagę. To precyzyjnie skonstruowany, wciągający i trzymający w napięciu thriller psychologiczny połączony z kryminałem i dramatem. To opowieść, która jest tak misternie spleciona, że niemal na każdej kolejnej stronie czytelnik dowiaduje się czegoś nowego, co pokazuje inne spojrzenie na historię i w perfekcyjny sposób uwiarygadnia fabułę. Końcówka książki jest porywająca – chce się jak najszybciej dotrzeć do mety, aby poznać zwieńczenie tej historii. A jest ono tego warte. Źródło okładki: www.wydawnictwofilia.pl
„Zabij mnie znów” Rachel Abbott – recenzja
Olej inca inchi jest bardzo ceniony w kosmetyce. Ma działanie uelastyczniające oraz głęboko regenerujące. Uwielbiają go osoby, które pragną zachować na dłużej młody i jędrny wygląd skóry twarzy, ale to nie wszystkie właściwości tego peruwiańskiego oleju. Podpowiadamy, jak stosować „złoto Inków” i odkrywamy jego sekret działania. Olej inca inchi, nazywany przez niektórych peruwiańskim złotem, powstaje w wyniku sprasowania na zimno orzechów rośliny sacha inchi, która rośnie na terenach peruwiańskiej dżungli i charakteryzuje się dwumetrowymi kłączami oraz drobnymi, białymi kwiatami. Orzechy wydobywa się z owoców, które mają charakterystyczny kształt gwiazdy. Kiedy dojrzeją, zmieniają kolor na brązowy, a w ich wnętrzu powstają małe nasiona. Olej ma bardzo delikatny zapach. Właściwości oleju inca inchi znane są od wieków. Inkowie wykorzystywali go do leczenia podrażnień skóry i poparzeń ciała. Jakie ma zastosowanie we współczesnej kosmetyce? Olej inca inchi – co zawiera w swoim składzie? Właściwości peruwiańskiego oleju inca inchi po raz pierwszy odkryto w latach 80. XX wieku. Badacze udowodnili, że olej zawiera mnóstwo nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), których organizm ludzki nie jest w stanie sam wytworzyć. Kolejne badania potwierdziły te tezy i sprawiły, że olej inca inchi zaczęto wykorzystywać w przemyśle medycznym oraz spożywczym. Tym sposobem amazoński cud trafił na półki drogeryjne z kosmetykami oraz do kosmetyczek kobiet na całym świecie. Właściwości oleju inca inchi Olej inca inchi zawiera mnóstwo cennych składników, które regenerują i koją skórę, a dodatkowo potrafią wypielęgnować także wytwory naskórka, czyli włosy i paznokcie. Przede wszystkim w składzie oleju można znaleźć wspomniane już wcześniej nienasycone kwasy tłuszczowe, proteiny oraz antyoksydanty. Kwasy omega 3, 6 i 9 stanowią aż 98% masy całego oleju. To właśnie im inca inchi zawdzięcza większość swoich właściwości – np. działanie przeciwzapalne, regenerujące, kojące i zatrzymujące wodę w naskórku. Witamina E jest naturalnym źródłem tokoferoli, które chronią skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników, a witamina A poprawia kondycję skóry, jej koloryt, delikatnie wygładza, niweluje przebarwienia i dodatkowo przyspiesza produkcję kolagenu. Warto pamiętać, że inca inchi chroni też cerę przed promieniowaniem UVA i UVB. box:offerCarousel Sekret młodego i zdrowego wyglądu skóry Jak działa peruwiańskie złoto? Olej inca inchi sprawia, że tkanka skórna przestaje się rozwarstwiać, a mikrokrążenie krwi w skórze wzrasta. Składniki oleju wnikają we wszystkie warstwy skórne, dostarczając im cennych składników. Dzięki temu olej inca inchi stosuje się na pęknięcia skórne, rogowacenia czy zadrapania. Olej świetnie regeneruje także atopową skórę, skłonną do egzemy, alergii i podrażnień. Jest również remedium na blizny i ma działanie przeciwstarzeniowe, dzięki czemu skutecznie walczy ze zmarszczkami i pielęgnuje dojrzałą skórę. Dzięki niemu cera staje się jędrniejsza i odzyskuje swój blask. Kobiety ciężarne mogą stosować olej na rozstępy, a panie z cellulitem powinny go nakładać tam, gdzie pojawia się pomarańczowa skórka, czyli na brzuchu, udach, piersiach czy pupie. Jak stosować olej inca inchi? Inca inchi występuje jako składnik balsamów, kremów czy odżywek. Olejek można też bez problemu bezpośrednio aplikować na skórę, paznokcie i włosy. Produkt szybko się wchłania i nie pozostawia tłustych plam, dlatego wiele kobiet wybiera go jako alternatywę dla kremu na noc, serum pod oczy lub bazy pod makijaż. Wystarczy delikatnie wmasować olejek inca inchi w wilgotną skórę, płytkę paznokcia czy końcówki włosów i poczekać, aż się wchłonie. Dzięki niemu włosy nabiorą blasku, płytka paznokci znacznie się wzmocni i będzie ładnie błyszczała, a skórki zostaną odżywione i zmiękczone. Nie ma przeciwwskazań, aby kilka kropel dodać również do codziennie stosowanych produktów pielęgnacyjnych lub do relaksującej kąpieli. Na rynku można znaleźć olej inca inchi tłoczony na zimno i nierafinowany. Buteleczki zazwyczaj mają pojemność 15 ml, 30 ml lub 50 ml i wystarczają na długą kurację. Produkty tego typu nie zawierają konserwantów, barwników i parabenów. Są dodatkowo przetestowane dermatologicznie, dlatego można je stosować bez większych obaw. Wystarczy wybrać odpowiedni produkt, aby cieszyć się zdrową, jędrną i młodą skórą, a dodatkowo mocnymi paznokciami oraz pięknymi, zadbanymi włosami.
Olej inca inchi w kosmetykach – właściwości i działanie
Spędzasz w pracy większą część dnia, a jednocześnie chcesz pozostać w formie i dbać o zdrowie? Wydaje się to niemożliwe, jednak wcale nie jest takie trudne do osiągnięcia. Dobra organizacja i planowanie są kluczem do sukcesu. Zainspiruj się pomysłami na lunchbox w wersji fit! Samodzielnie przygotowywane posiłki do pracy mają mnóstwo zalet. Dzięki nim dokładnie wiesz, co znajduje się w potrawie, i masz nad tym całkowitą kontrolę. Nie jesteś zdana na ofertę zakładowego bufetu lub kiosku po drodze do biura. Jeśli dbasz o figurę, bez trudu policzysz kalorie, a jeżeli cierpisz na nietolerancję pewnych produktów – wykluczysz z diety te niepożądane. To też podświadomy stan, dzięki któremu uspokoisz swoje sumienie, wiedząc, że dbasz o siebie najlepiej, jak się da. Co zrobić, jeśli kończą Ci się pomysły na menu? Zainspiruj się poniższymi! Co powinien zawierać lunchbox idealny? Zdrowy posiłek jest przede wszystkim odpowiednio zbilansowany. Połowę jego objętości powinny stanowić warzywa, następnie produkty białkowe i węglowodanowe, mniej więcej po równo. Dzięki takiej równowadze lunchbox dostarczy energii na wiele godzin spędzonych w pracy, zagwarantuje poczucie sytości, ale nie ciężkości, zapewni prawidłowe funkcjonowanie organów, układu nerwowego i odpornościowego. Jednym słowem: będziesz w świetnej formie i zadbasz o zdrowie. Dobrze zaplanowany lunchbox powinien być też łatwy i szybki w przygotowaniu. Z pewnością rano i tak brakuje Ci czasu, a nie zawsze możesz sobie pozwolić na takie zajęcia dzień wcześniej. Ponadto produkty, które wybierzesz, nie powinny nasiąkać i dobrze znosić transport, nie wymagać chłodzenia. Zaopatrz się w pudełka, które pozwolą segregować pokarmy zawierające oddzielne pojemniczki na sos czy wbudowane sztućce – to wiele ułatwia. Makaronowy lunchbox do pracy Makaron to świetny pomysł na węglowodanową „podstawę” Twojego lunchboxu. Takie dania są pyszne nawet na zimno. Wybieraj opcje pełnoziarniste, które nie różnią się smakiem od pszennych, a dostarczają mnóstwo błonnika i sycą na długi czas. Do tego główka brokułu, który zawiera mnóstwo cennych witamin i minerałów, a gotuje się go dosłownie chwilę, trochę suszonych pomidorów, bazylii do smaku i pokruszony ser feta. Brzmi pysznie! Ryż z kurczakiem i ananasem Ryż z kurczakiem brzmi jak posiłek atlety, jednak możesz przygotować go w nieco urozmaiconej formie. Ugotuj brązowy ryż zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Na patelni podsmaż pierś z kurczaka przyprawioną ulubionymi ziołami, solą i pieprzem. Po chwili dodaj pokrojonego w kostkę ananasa i paprykę. Wystarczy chwila, aby całość utworzyła pyszny, nieco egzotyczny posiłek, bogaty we wszystkie podstawowe składniki odżywcze. Lunchbox na słodko Mając na uwadze jak najlepsze samopoczucie, powinnaś zadbać o urozmaicone smaki. Raz w tygodniu pozwól sobie na sycący posiłek w wersji słodkiej. Mogą to być na przykład naleśniki (warto wykorzystać tu mąkę pełnoziarnistą) z nadzieniem z twarogu, odrobiny masła orzechowego i banana pokrojonego w plasterki. Owoce możesz dowolnie podmieniać na gruszki, jabłka i inne, podsypać rodzynkami albo cynamonem. Całość poskładaj w trójkąty i spakuj do pudełka. Takie danie można jeść nawet rękami. Lunchbox w stylu arabskim Popularność diet bezmięsnych sprawiła, że teraz wszyscy chętnie zajadają się specjałami kuchni wegańskiej, jakimi są falafele. Jeśli masz czas, możesz pokusić się o wykonanie tych pysznych i sycących kotlecików samemu. Przygotowuje się je z ciecierzycy, cebuli, czosnku i pietruszki z dodatkiem przypraw. Warto zrobić ich od razu więcej, bowiem świetnie się je przechowuje. Możesz też kupić falafele w sklepie. Gotowe kuleczki zawiń wtortillę z dodatkiem ulubionych warzyw, mieszanki sałat i z solidną łyżką hummusu. To wyjątkowe danie z pewnością przypadnie Ci do gustu. Pomysły na jedzenie do pracy to bolączka wielu osób. Trzeba jeść zdrowo i jednocześnie nie tracić czasu na przygotowanie posiłku. Jeśli jednak wszystko dobrze zaplanujesz, to każdego dnia będziesz mogła cieszyć się pysznym i pełnowartościowym posiłkiem.
Pomysły na zdrowy lunchbox do pracy
Już dziś rusza Kiermasz gier na Allegro. Akcję wspieramy promocją monetową. Ruszył Kiermasz gier na Allegro, który wspieramy promocją monetową. Jak zdobyć dodatkowe monety Wystarczy, że zrobisz zakupy w kategoriach: * Gry na konsole * Komputerowe PC a otrzymasz od nas dodatkowe Monety. Ich ilość zależy od kwoty, jaką przeznaczysz na gry: * 5 Monet - za zakup od 49,99 zł do 99,97 zł * 10 Monet - za zakup od 99,98 zł do 149,96 zł * 15 Monet - za zakup od 149,97 zł do 199,95 zł * 20 Monet - za zakup od 199,96 zł do 249,94 zł * 25 Monet - za zakup od 249,95 zł od 299,93 zł * 30 Monet - za zakup powyżej 299,94 zł Podczas promocji możesz ich zdobyć maksymalnie 30. Sprawdź Regulamin promocji
Dodatkowe Monety za zakupy na Kiermaszu gier
Już niebawem wakacje i otwarcie sezonu bikini. Dni robią się coraz cieplejsze, a ubrania bardziej zwiewne i skąpe. Na ulicach pojawią się stylizacje z krótkimi spodenkami, lekkimi spódniczkami i sukienkami mini. Niestety dla wielu kobiet ten okres kojarzy się z przykrymi próbami ukrywania mankamentów swojej urody. Niezależnie od tego, czy jesteśmy bardzo szczupłe, czy mamy kobiece krągłości, problem cellulitu dotyczy niemal każdej z nas. Jednak nie musimy się już martwić, ponieważ są skuteczne sposoby oraz zabiegi, które pomogą zniwelować zmiany na skórze lub skutecznie je ukryć. Cellulit to zmiany na skórze spowodowane nieprawidłowym rozmieszczeniem tkanki tłuszczowej. Jest bolączką wielu kobiet, za to bardzo rzadko występuje u mężczyzn. Za główną przyczynę cellulitu uważa się większą ilość estrogenu, który pojawiają się w ciele kobiety po okresie dojrzewania. Wtedy również na udach, brzuchu czy pośladkach tworzy się niezbyt ładna pomarańczowa skórka. Mimo że nadmiar odkładanego tłuszczu w formie cellulitu nie jest w żaden sposób niebezpieczny dla zdrowia, to jednak stanowi on spory problem natury estetycznej. By skutecznie walczyć z cellulitem, musimy pamiętać o kilku aspektach, które warto wprowadzić do swoich codziennych rytuałów. Oczywiście, że najprostszym sposobem, by ujędrnić skórę i zmniejszyć widoczność zmian, jest aktywność fizyczna. Nie ma niestety jednej uniwersalnej metody, która zadziała na wszystkie osoby. Bardzo dobre będzie bieganie, zarówno na świeżym powietrzu, jak i podczas treningów na siłowni. W podobny sposób zadziałają inne ćwiczenia i korzystanie z takich sprzętów, jak: orbitrek, steper czy bieżnia. Wzmacnianie napięcia skóry poprzez regularne wizyty w fitness clubach i uczęszczanie na zajęcia ruchowe (zumba, aerobik) są dobrym pomysłem na kurację antycellulitową; pomaga także pływanie. Jeśli decydujemy się na godzinny wysiłek fizyczny w wodzie, to możemy być pewne, że nie tylko zmniejszymy widoczność cellulitu, ale również poprawimy napięcie skóry, zredukujemy swoją wagę i zmniejszymy obwód. Jeśli nie możemy pozwolić sobie na kupno karnetu na basen czy siłownię, to spróbujmy wygospodarować codziennie dwadzieścia pięć minut na aktywne ćwiczenia w domu. Inspiracje do codziennych treningów bez trudu znajdziemy w Internecie. Już po niedługim czasie nasze ciało zaskoczy nas jędrnością i sprężystością. W podobny sposób działa zbilansowana dieta, która również pomaga w walce z pomarańczową skórką. Jeśli jeszcze dzisiaj zrezygnujemy ze słodyczy, chipsów oraz tłustego i tzw. śmieciowego jedzenia, już po kilku tygodniach zauważymy pozytywne zmiany. Bardzo ważne podczas zbalansowanej diety jest optymalne nawadnianie organizmu. Dorosły człowiek, który nie pracuje fizycznie lub nie ćwiczy bardzo intensywnie, powinien pić co najmniej półtora litra wody dziennie. To dość trudne, ale wodę możemy zamienić na ulubione herbatki ziołowe, zieloną herbatę czy po prostu dodać do niej cytrynę, limonkę lub miętę. Zdecydowanie nie powinniśmy wybierać kolorowych napojów gazowanych, mocnej herbaty czy kawy. Niestety trzeba również uważać na soki owocowe – zawierają zazwyczaj bardzo dużą ilość substancji słodzących i samego białego cukru. Dobra dieta, która pozwoli pokonać nam cellulit, oparta jest na zbalansowanym programie żywieniowym. Najważniejsze jej reguły to pięć niewielkich posiłków zjadanych o stałych porach, duża ilość wody, a także unikanie niezdrowych, wysokokalorycznych produktów oraz alkoholu. Każdy z nas powinien indywidualnie wypracować własne zasady zdrowego i dobrego jedzenia. Dla niektórych bazą diety staną się warzywa, inni zrezygnują z posiłków mlecznych, a znajdą się i tacy, którzy za podstawę zdrowej diety uznają nietłuste białko zwierzęce. Wybór optymalnej, długotrwałej diety powinien być konsultowany z dietetykiem, ale dobre rady żywieniowe możemy wypróbować już dzisiaj. Producenci oferują również dodatkowe gadżety, które pozwalają nam szybciej pozbyć się niechcianej skórki pomarańczowej. Nowością na rynku są legginsy, które stymulują walkę z cellulitem podczas codziennej aktywności. Ujędrniająco-modelujące getry zawierają w materiale koenzym Q10, który odpowiedzialny jest za ujędrnianie i modelowanie sylwetki. Podczas chodzenia, biegania czy nawet sprzątania w domu koenzym pod wpływem nacisku i wytwarzanego ciepła uwalnia się z materiału i dociera do najbardziej newralgicznych miejsc na naszym ciele. Dodatkowo legginsy modelują sylwetkę – są mocno dopasowane, ale wyprofilowano je w taki sposób, aby od razu podnieść pośladki, wyszczuplić uda i brzuch. Oczywiście, że same spodenki nie wystarczą, by wyrzeźbić sobie ciało i poprawić jego jędrność. Jednak poprzez dietę, ruch oraz dobrze dobrane kosmetyki jesteśmy w stanie w widoczny sposób zredukować nieprzyjemne zmiany na skórze. Dodatkowym stymulatorem powinny być jeszcze rozsądnie dobrane suplementy diety. Najlepiej, aby zawierały w sobie: kofeinę, winogrona, zioła, pieprz, cykorię i aloes. Suplementy zazwyczaj przyjmujemy w postaci tabletek, ale czasem zdarzają się produkty, które rozpuszczamy w wodzie. Suplementacja na pewno nie zaszkodzi organizmowi, ale nie możemy oczekiwać od niej natychmiastowego efektu. Zazwyczaj tabletki mające poprawić stan naszej skóry, włosów czy paznokci powinnyśmy przyjmować przez okres około dwóch miesięcy, wtedy możemy zauważyć widoczne zmiany. Oczywiście na rynku nie brak również produktów kosmetycznych, których zadaniem jest ujędrnianie, wyszczuplanie, wygładzanie i stymulowanie ciała. Większość z kosmetyków zamknięta jest w tubkach i zawiera w sobie składniki pomagające skutecznie walczyć z cellulitem. Duża ilość kremów modelujących i ujędrniających sylwetkę ma w swoim składzie koenzym Q10, podobnie jak opisywane powyżej legginsy wyszczuplające. Jego zadanie to pobudzanie kolagenu i ujędrnianie skóry. Jednak, co bardzo ważne, kosmetyki te stanowią profilaktykę w walce z pomarańczową skórką. Trudno oczekiwać, że samo wklepywanie kremu czy żelu będzie skuteczną metodą w walce z cellulitem. Preparaty kosmetyczne mają nam pomagać, ale zadziałają dopiero wtedy, gdy wsparte zostaną odpowiednią dietą, ruchem i suplementacją. Składniki zawarte w kremach to bardzo często: kofeina, witamina C, mocno skoncentrowane olejki z pomarańczy, algi morskie, masło shea, olejek jojoba, olej kokosowy czy olejek z winogron. Najważniejsze ich zadanie to pobudzanie produkcji kolagenu oraz elastyny, które odpowiedzialne są za jędrność i elastyczność skóry, a także jej lifting. Produkty nanosimy na brzuch, pośladki, biodra, uda, ale także kolana czy tzw. boczki. Preparaty nie tylko napinają skórę, ale też usuwają z niej szkodliwe toksyny i wspomagają wydalanie nadmiaru wody z organizmu. Dzięki temu zmniejszają niechcianą opuchliznę i obrzęki, zwiększają metaboliczne spalanie tłuszczu oraz chronią naczynia komórkowe przed pęknięciami i zasinieniami. Wybierając kosmetyk na cellulit, warto zerknąć na dodatkowe działanie, bo może okazać się, że produkt pomoże na wiele innych zmian skórnych. Wśród kosmetyków dostępnych na rynku bardzo popularne jest serum Avon Cellu Break, którego zadanie polega na niwelowaniu widocznego cellulitu, walce z brakiem jędrności skóry, wygładzaniu i nawilżaniu naszego ciała, a także działaniu profilaktycznym. Serum wyszczuplające już w dwa tygodnie znacząco poprawia wygląd skóry – przede wszystkim mocno ją nawilża i napina. Istnieje też serum antycellulitowe z L-karnityną, to nowość wprowadzona przez Avon w tym roku. Produkt ma również wyszczuplać, redukować cellulit i skuteczne ujędrniać ciało, a dodatkowo stymulować mikrokrążenie, które przyspiesza spalanie tłuszczu. Moc serum tkwi w rozgrzewającej formule żelu idealnie nadającej się na brzuch, uda czy biodra. Efekt gorąca przychodzi kilka minut po aplikacji i jest naprawdę intensywny, choć w miarę systematycznego stosowania wrażenie ciepła mija, a skóra przyzwyczaja się do rozgrzania. Sam zabieg trwa około czterdziestu minut; pierwszy raz może być nieprzyjemny. Niezwykle skutecznym produktem jest również krem Vichy Cellu Destock o bardzo przyjemnej, zielonej barwie. Jego zadanie to niwelowanie i zmniejszanie widoczności pomarańczowej skórki w ciągu jednego tygodnia. W składzie ma m.in. kofeinę, która jest rewelacyjnym stymulatorem procesów spalania tkanki tłuszczowej. Warunkiem, by efekty były szybko widoczne, jest regularność stosowania produktu; producenci zalecają używanie kosmetyku rano i wieczorem, a także sugerują, by wzmacniać jego działanie mocnym, kolistym masażem ciała w kierunku od kolan ku sercu. Efekt napięcia i głębokiego nawilżenia jest zauważalny już po pierwszym użyciu. Całą serię produktów do walki z cellulitem ma również polska marka Tołpa, która słynie z kosmetyków tworzonych na bazie naturalnych składników. Najlepiej sprzedaje się drenujący koncentrat antycellulitowy na noc. Jego zadanie to eliminacja nadmiernych centymetrów, wygładzanie skóry i nadanie jej plastyczności. Stosujemy go na noc, co jest niezwykle praktyczne, gdyż to właśnie podczas snu skóra jest najbardziej chłonna, więc najlepiej przyswaja zaaplikowany produkt. Wśród składników kosmetyku znajduje się borowina tołpa (to unikalny składnik zawarty w każdym produkcie marki), a także kompleks z guarany, alg, cytryny, ruszczyku czy olejku miętowego. Koncentrat najlepiej stosować przez osiem tygodni, wówczas efekty są najbardziej miarodajne i widoczne gołym okiem. Produktem z nieco wyższej półki jest balsam ujędrniająco-wygładzający Body Lift Cellulite Control marki Clarins. Działanie balsamu oparte jest na czynnych, precyzyjnie dobranych składnikach, przede wszystkim pochodzenia roślinnego. Wśród nich znajdują się wyciąg z celozji i mięty wodnej, które odpowiedzialne są za blokowanie nowych ognisk cellulitu. Jest tam także kofeina, wyciąg z geranium Cang zhu czy escyna z kasztanowca, które zwalczają widoczny cellulit, a także optymalnie drenują skórę. Ciało w okolicy brzucha, bioder, ud jest wyraźnie wygładzone i bardzo mocno nawilżone. Produkt aplikujemy na oczyszczoną skórę, bardzo staranie ją masując. Bardzo popularnym produktem jest również błoto drenujące marki Guam, które mocno napina skórę i daje efekt natychmiastowego schłodzenia, wygładzenia i relaksu. Jego podstawowe działanie to odprowadzanie nadmiernie odkładającej się wody w organizmie, czyli walka z obrzękami, opuchlizną i cellulitem wodnym. Stworzony został na bazie alg Guam, które w naturalny sposób stymulują organizm do walki z niechcianą pomarańczową skórką. Wśród składników znajdziemy również: glinkę kaolin, zieloną herbatę, chińską herbatę czy fenkuł włoski. Ten ostatni doskonale wpływa na elastyczność skóry i zmniejsza widoczność rozstępów. W swoim domowym SPA możemy również korzystać z urządzeń, które w prosty sposób pomogą wygładzić ciało. Najprostszym i zarazem najtańszym sposobem jest używanie szczotek do ciała. Produkty wyglądają jak tradycyjne szczotki do włosów, ale zazwyczaj zawierają nieco twardsze włosie. Szczotki służą przede wszystkim do poprawy krążenia w naczyniach krwionośnych i limfatycznych; bardzo skutecznie przeprowadzają peeling, usuwają zrogowaciały naskórek oraz przygotowują ciało pod aplikację kosmetyków. Szczotkowanie początkowo jest odrobinę bolesne, ale przy codziennym powtarzaniu zabiegu przyzwyczajmy się do lekkiego kłucia. Efekty są widoczne bardzo szybko – skóra staje się gładsza, bardziej delikatna, gęsta i dużo jaśniejsza. Szczotkowanie to bardzo stara metoda pielęgnacji ciała, która ma również działanie antydepresyjne. Bardzo podobnie działają masażery do ciała. Przypominają one szczotki, ale zakończone są plastikowymi wypustkami. To one przez nacisk stymulują układ krwionośny. Drewnianych masażerów możemy używać pod prysznicem lub na wysuszone ciało. Im mocniej naciskamy i masujemy, tym szybciej zobaczymy efekty. box:imageShowcase box:imageShowcase Absolutnym hitem ostatnich miesięcy są również niedrogie bańki chińskie, które prócz walki z cellulitem mają ogromną ilość innych zastosowań. Masaż bańką chińską to oczywiście metoda radzenia sobie z pomarańczową skórą pochodząca z Dalekiego Wschodu. To sposób na napięcie skóry i zwiększenie jej elastyczność. Zabieg jest prosty: na oczyszczone i nasmarowane oliwką ciało nakładamy wcześniej rozgrzaną w wodzie bańkę. Ta „zasysa” skórę, czasem nawet powodując przekrwienie – początkowo możemy odczuwać dyskomfort – po kilku minutach delikatnie usuwamy bańkę, wkładając palec pod krawędź. Całość masażu powinna trwać około kwadransa. Po całym zabiegu powinnyśmy również mocno wymasować ciało dłońmi. Nieco droższym narzędziem, pochodzącym wprost z gabinetu medycyny estetycznej, będą masażery elektroniczne. Mają one wbudowane głowice z wypustkami, które pozwalają na mocne masowanie ud, pośladków czy brzucha. Masażery elektroniczne mają znacznie większą moc niż ich ręczne odpowiedniki, przez co pobudzają krążenie we wszystkich warstwach skóry, co przekłada się na szybsze znikanie cellulitu. Wielu producentów dodaje do swoich urządzeń wymienne nakładki z różnymi końcówkami, dzięki którym możemy bezboleśnie wykonać masaże bardziej wrażliwych partii ciała. Dodatkowo produkty mają za zadanie likwidować napięcie i zmęczenie. Wśród bardzo popularnych urządzeń znajduje się również Derma Roller, czyli niepozorna szczoteczka zakończona mikroigiełkami. Zadaniem rollera jest nakłuwanie naskórka, co powoduje namnażanie i pobudzanie komórek. Wszystko to prowadzi do pozbycia się dolegliwości na ciele. Może być on używany przy cellulicie, ale również rozstępach i bliznach, a także jako domowa mikrodermabrazja do twarzy.
Piękna sylwetka dzięki kosmetykom i gadżetom – poznaj kremy, żele i gadżety, które pozwolą pozbyć się cellulitu i rozstępów jeszcze przed urlopem
Jedną z najpopularniejszych form spędzania czasu na świeżym powietrzu jest jazda na rowerze. Ma ona ogromnie duże grono swoich zwolenników, jednak nie należy zapominać także o pozostałym sprzęcie sportowym, dzięki któremu można spędzać czas aktywnie, tracąc przy tym zbędne kilogramy. Należą do niego między innymi rolki. Duże, małe, kolorowe, czarne, na kółkach szerokich lub węższych. Które z nich nadają się dla ciebie? Jazda na rolkach wymaga znacznie większej ilości energii niż jazda na rowerze. Angażując wiele kluczowych mięśni, może śmiało konkurować z ćwiczeniami na siłowni czy innymi tego typu aktywnościami fizycznymi. Nie jest sztuką wyłożyć setki, a nawet tysiące złotych na parę rolek, która na końcu okaże się nie spełniać oczekiwań swojego właściciela. Ważne, by wybrać je rozsądnie i świadomie, mając na uwadze między innymi swoją wagę, częstotliwość jazdy oraz podłoże, na jakim przyjdzie nam jeździć najczęściej. Dziecięce W całym tym szale wybierania najlepszego sprzętu sportowego warto pomyśleć także o dzieciach, które już od najmłodszych lat powinny ruszać się jak najwięcej. Z myślą o nich powstały rolki dziecięce, które nie różnią się między sobą w jakiś szczególny sposób, głównie designem oraz wymiarami. W przypadku dzieci warto zainwestować w rolki z regulacjąrozmiaru oraz takie, które nie są wykonane z lekkiego i cienkiego plastiku, a twardego tworzywa. Zaliczając na początku swoje pierwsze upadki, dziecko nie będzie w stanie kontrolować układu swojej stopy i może okazać się, że już po kilku jazdach rolki będą wyglądały bardzo brzydko ze względu na powstałe na bucie obdarcia i nie będzie chciało więcej w nich jeździć. Damskie Rolki damskie to temat rzeka. Spośród dostępnych na rynku tysięcy różnych modeli wybierz ten, który najlepiej odpowiada twoim wymaganiom pod kątem technicznym. Czasami lepiej kupić rolki odrobinę „brzydsze” i mniej designerskie, ale lepiej skonstruowane, ponieważ posłużą dłużej i lepiej. Wiele kobiet ma problem z dobraniem właściwego rozmiaru, zwłaszcza przy zakupach internetowych. Odpowiednie dopasowanie rolek jest tak ważne podczas jazdy, że najlepiej w takim wypadku sprawdzą się (tak samo jak w przypadku dzieci) rolki regulowane. Pozwolą one na dopasowanie buta do nogi nawet w przypadku posiadania rozmiaru tzw. „połówki”. Męskie Rolki męskieod damskich różnią się przede wszystkim wytrzymałością i dopuszczalnym obciążeniem. Wiele z nich wytrzymuje obciążenie nawet do 200 kg, czego nie mogą zaproponować rolki damskie. Mężczyźni podczas uprawiania jakichkolwiek sportów zwykle pocą się nieco bardziej niż kobiety. Zwróć uwagę, czy rolki, jakie masz zamiar zakupić, są chociaż w części wykonane z lekkiej, przepuszczającej powietrze siateczki. Dzięki nim będziesz mógł cieszyć się swobodną jazdą bez potu i uczucia gorąca. Podobieństwa Bez względu na to, czy rolki są męskie, damskie, czy dziecięce, istnieje kilka wspólnych punktów, których istotność jest równie wysoka dla wszystkich modeli. Kółka są absolutną podstawą udanej jazdy, dlatego zwróć uwagę, aby te, które wybierasz były przede wszystkim wykonane z kauczuku lub innego miękkiego tworzywa. Kółka z domieszką plastiku będą obracały się gorzej i sprawią, że jazda stanie się nieprzyjemna. Grubsze kółka przeznaczone są do bardziej profesjonalnej jazdy, a te klasyczne do jazdy codziennej, nawet najczęstszej. Część firm produkuje kółka w różnych kolorach nie ze względu na estetykę, a ich widoczny podział na twardsze lub bardziej miękkie. Nie kupuj zatem rolek z różowymi czy pomarańczowymi kółkami, jeśli nie przeczytałeś, czy przypadkiem nie oznaczają one największego lub najmniejszego stopnia twardości. Łożyska rolek to stelaż, który podtrzymuje całą ich konstrukcję, ale przede wszystkim ciało i ciężar ich użytkownika. Aby posłużyły długo, muszą być wykonane z metalu. W przypadku mniejszych dzieci można zdecydować się na trochę lżejsze, aluminiowe łożyska. Zapięcia sprawiają, że stopa nie przesuwa się podczas jazdy, dzięki czemu czujemy się w rolkach jak w zwyczajnych butach, nie odczuwamy żadnego dyskomfortu i nie musimy martwić się luźną wewnątrz rolek stopą. Najbardziej przylegać do nogi będą zwyczajne wiązania na sznurówkę, jednak dobrze by było, aby rolki posiadały na samej górze również zapięcie plastikowe, na tzw. zatrzask. To takie upewnienie się, że w przypadku poluzowania sznurówek nie zdarzy ci się wypadek.
Rolki w mieście – wybierz swój model
Zamierzasz wybrać się ze znajomymi na rejs jachtem? Życzymy dobrych wiatrów i podpowiadamy, co zabrać ze sobą! Elegancko Jeśli wybierasz się w rejs nie po raz pierwszy, zapewne wiesz, że ulubionymi markami żeglarzy są Helly Hansen i Henri Lloyd. Oczywiście epatowanie logotypami tych kultowych firm nie jest w najlepszym guście, ale na pewno lepiej się poczujesz podczas żeglugi, mając ze sobą kilka rzeczy tych marek. Polo od Helly Hansen możesz zamówić w wielu kolorach i wielu deseniach, np. w pasy, kotwiczki albo w rybki. Ten ostatni model w wersji w kolorze pomarańczowym szczególnie urzeka. Doskonale wypadnie z granatowymi bermudami. Do takich spodenek będzie pasował praktycznie każdy model koszulki polo, ale żeby bardziej się wyróżnić, polecamy w ten biało-czerwone pasy. W końcu pasy to nieodłączny element wizerunku żeglarza. Uzupełnieniem stroju eleganta powinny być boat shoes, czyli buty idealne na łódkę. Bogaty wybór modeli oferuje znana marka Timberland. Polecamy zwłaszcza w kolorze musztardowym. Musisz też chronić głowę przed słońcem, weź więc ze sobą czapkę, np. szybkoschnącą od Henriego Lloyda. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Z Wall Street… Chyba nikt tak stylowo jak Leonardo DiCaprio nie wygląda w klasycznych stylizacjach i mundurach. Leo spędzał czas na jachcie w jasnobeżowych spodniach i białym polo od Ralpha Laurena. Do zestawu dobierał jasne mokasyny i czarne Wayfarery Ray Bana. Do białych spodni wkładał też niebieską koszulę, którą ty możesz stosować zamiennie z koszulką polo. Doskonała inspiracja! box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel …albo jak Jack Kennedy Prezydent USA uwielbiał żeglarstwo i często spędzał czas z rodziną na jachtach. Jego stylizacje mogły być zresztą inspiracją dla twórców „Wilka z Wall Street” i kostiumów DiCaprio. Kennedy, będąc na żaglach, wkładał sweterek z podwiniętymi rękawami, który świetnie prezentował się zarzucony na koszulę w zestawie z białymi bermudami. W takiej stylizacji mógłbyś również wybrać się do restauracji w letnim kurorcie na kolację z ukochaną. Wiatr we włosach Mocne podmuchy wiatru nie muszą spowodować, że zrezygnujesz z zachowania wysokiej klasy. Chinosy i sztormiak lub kurtka, np. z logo Tommy'ego Hilfigera będą doskonałą propozycją. Nie zapomnij też o kaloszach, bo przy dużych przechyłach do łodzi może przecież wlać się woda. box:offerCarousel Na sportowo Podczas rejsu można też oddać się kąpielom słonecznym czy popływać w wodzie, a do tego niezbędne są kąpielówki. Polecamy w formie spodenek, które są bardziej eleganckie. Zadbaj o ich estetykę i jakość, wybierz markę o ugruntowanej pozycji na rynku, np. firmy Hugo Boss. Takie detale jak bielizna czy kąpielówki najlepiej świadczą o guście noszącego je. Ubrania dobrej jakości, zwłaszcza używane raz lub kilka razy do roku, nie niszczą się i zostanę na długie lata, a klasyka nie wychodzi z mody. Po kąpieli w wodzie może być ci chłodno, dlatego koniecznie zabierz ze sobą bluzę. Najlepiej jednobarwną – świetna będzie szara, ale możesz też pomyśleć o bardziej intensywnym kolorze, jak czerwony czy pomarańczowy. Idealne po kąpieli będą też japonki, dlatego nie zapomnij zaopatrzyć się w nie przed wyjazdem!
5 stylizacji na rejs dla niego
Laptopy 2 w 1, łączące w sobie funkcjonalność tradycyjnych komputerów przenośnych oraz tabletu, stają się coraz bardziej popularne. To już nie tylko niedrogie urządzenia dla mniej wymagających, ale i wydajne maszyny dla graczy lub osób poszukujących sprzętu biznesowego. Sprawdźmy, które modele w cenie do 5000 zł warto wziąć pod uwagę. Lenovo X1 Carbon Zaczynamy od modelu Lenovo X1 Carbon przeznaczonego do zadań biznesowych, głównie ze względu na solidną i elegancką obudowę oraz kilka ciekawych zabezpieczeń, z czytnikiem linii papilarnych włącznie. Urządzenie wyposażono w dotykową matrycę IPS o przekątnej 14 cali i rozdzielczości WQHD+ (2560 x 1440 pikseli), dwurdzeniowy procesor Intel Core i5-5300U o taktowaniu 2,3 GHz oraz 8 GB pamięci operacyjnej RAM. Za grafikę odpowiada układ Intel HD 5500, zaś cechą szczególną jest bardzo szybki i wydajny dysk SSD o pojemności 256 GB. Całości dopełnia podświetlana klawiatura i system operacyjny Windows 10 Professional. Cena na Allegro to około 5000 zł. Lenovo Yoga 900 Kolejna propozycja firmy Lenovo jest skierowana do zgoła odmiennej grupy odbiorców. Model Yoga 900 spodoba się tym, którzy cenią przede wszystkim nowoczesny wygląd, styl i ciekawe rozwiązania. Urządzenie wyposażono w procesor Intel Core i7-6500U o taktowaniu od 2,5 GHz do 3,1 GHz w trybie Turbo oraz zintegrowaną kartę graficzną Intel HD 5300. Oprócz tego producent zastosował 8 GB pamięci RAM i szybki dysk SSD o pojemności 256 GB. Na uwagę zasługuje dotykowa matryca IPS o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości QHD+ (3200 x 1800 pikseli). Całość zamknięto w bardzo cienkiej obudowie, zaś pięknym dodatkiem jest zawias przypominający bransoletę zegarka. Takie rozwiązanie pozwala przekształcić urządzenie w pełnoprawny tablet. Cena? W dniu publikacji była to kwota około 5000 zł. Dell Precision M3800 To kolejna propozycja dla wymagających, którzy szukają solidności, a nie pięknej obudowy. Dell Precision M3800 kryje w sobie szybki procesor Intel Core i7-4712HQ o taktowaniu od 2,30 GHz do aż 3,30 GHz, 16 GB pamięci RAM oraz kartę graficzną Nvidia Quadro K1100M z 2 GB pamięci GDDR5. Zastosowano również bardzo szybki dysk SSD o pojemności 256 GB. Matryca dotykowa o przekątnej 15,6 cala legitymuje się rozdzielczością Full HD (1920 x 1080 pikseli). Całość zamknięto w eleganckiej, stonowanej obudowie o zaokrąglonych kształtach. Cena tego modelu na Allegro w dniu publikacji to około 4900 zł. Dell XPS 13 Jedna firma, a dwa zupełnie różne podejścia do urządzeń 2 w 1. Model Dell XPS 13 to idealne rozwiązanie dla estetów, którzy szukają mocnego, ale lekkiego i poręcznego sprzętu. Sercem urządzenia jest procesor Intel Core i7-5500U o taktowaniu 2,4 GHz, wspomagany przez 8 GB pamięci operacyjnej RAM. Na uwagę zasługuje bardzo szybki dysk SSD o pojemności aż 512 GB. Za grafikę odpowiada układ Intel HD 5500, zaś zwieńczeniem całości jest ekran o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości QHD+ (3200 x 1800 pikseli). Urządzenie pracuje pod kontrolą systemu operacyjnego Windows 10 Professional. Cena? W dniu publikacji to około 4900 zł. Sony Vaio Multi Flip Jeśli ktoś wymaga ponadprzeciętnej elastyczności i możliwości ustawienia urządzenia według potrzeb, model Sony Vaio Multi Flip powinien spełnić wszystkie wymagania. Dotykowy ekran IPS urządzenia możemy przekręcać według potrzeb – ma on przekątną 15,5 cala i rozdzielczość Full HD (1920 x 1080 pikseli). We wnętrzu pracuje procesor Intel Core i5-4200U o taktowaniu bazowym 1,60 GHz z technologią Turbo Boost, podkręcającą układ do 2,60 GHz. Oprócz tego zastosowano 8 GB pamięci operacyjnej RAM i dysk twardy o pojemności 1 TB. Za grafikę odpowiada nVidia GeForce GT 735 z 2 GB pamięci. Cena na Allegro to około 5000 zł.
Laptopy 2 w 1 do 5000 zł – III kwartał 2016
Jesteś osobą, która spędza wiele godzin, pracując przed komputerem? W takim przypadku należy szczególnie zadbać o narząd wzroku. Na szczęście istnieją sprawdzone i skuteczne sposoby, które pomogą nam chronić oczy przed niekorzystnym odziaływaniem monitora. Podpowiadamy, jak dbać o oczy, aby uniknąć powstania problemów ze wzrokiem. Praca przy komputerze, w pozycji siedzącej uchodzi za lekką i przyjemną, jednak długie godziny spędzane przed monitorem mają niezmiernie duży wpływ na nasze samopoczucie i wzrok, który jest w znacznym stopniu obciążony. Zdarzają się często bóle głowy, suchość oczu, a z czasem nawet obniżenie ostrości widzenia. Poniżej wskazówki, które pomogą nam ustrzec się przed tymi objawami. Dlaczego praca przed monitorem wpływa negatywnie na nasze oczy? Głównym czynnikiem jest promieniowanie emitowane przez ekran komputera. Ponadto pracując bądź spędzając czas w ten sposób, rzadziej mrugamy, co z kolei przyczynia się do nadmiernego wysychania gałki ocznej. Powstaje również skurcz akomodacyjny. Jest to zjawisko, w którym mięśnie gałki ocznej przyzwyczajają się do patrzenia na przedmioty znajdujące się blisko nas. W tej sytuacji bardzo ważne jest zapewnienie sobie chwili wytchnienia, przerwy, poprzez którą będziemy w stanie rozluźnić akomodację. Dobrym sposobem jest patrzenie w odległy punkt (np. na ścianie, za oknem) przez około 30 sekund raz na godzinę. Zadbaj o właściwie oświetlenie Pod żadnym pozorem monitor nie może być jedynym źródłem światła w pomieszczeniu, w którym spędzamy czas. Problemem jest jednak różnica w świetle naturalnym i sztucznym, a także w jasności naszego otoczenia i monitora. Pamiętajmy, że nie należy łączyć tych dwóch rodzajów, ale jeśli nie jest to możliwe, wtedy starajmy się zlikwidować te różnice w oświetleniu. Unikajmy obecności odblasków, bowiem rozpraszają nasz wzrok, tym samym przemęczając oczy. Patrząc na ekran, powinniśmy mieć wrażenie, że światło od niego uzyskane jest emitowane w taki sam sposób jak to, które nas otacza. Rób przerwy W trakcie korzystania z komputera niewątpliwie ważnym elementem jest robienie przerw. Mogą być to nawet krótkie, kilkuminutowe chwile wytchnienia od miejsca pracy, ponieważ dzięki nim nie tylko odpoczną nasze oczy, ale i umysł. Nie zapominajmy, że nasz organizm tworzy całość, a więc jeden układ wpływa na drugi. Zbyt długa koncentracja oddziałuje na pracę mięśni twarzy i oczu, tym samym zaburzając akomodację. Dlatego też robienie przerw jest konieczne. Co kilka godzin warto poświęcić czas na zapewnienie sobie małej dawki gimnastyki, poprzez wykonanie ćwiczeń rozciągających i rozluźniających, pobudzając w tej sposób krążenie krwi i pozbywając się napięcia. Przystosuj komputer Wydawać by się mogło, że na nasz wzrok nie ma wpływu wielkość monitora, a jednak nic bardziej mylnego. Najlepsze są wyświetlacze o wielkości od 15 cali do 19. Większe modele męczą nasz wzrok, co wpływa na zmniejszenie efektywności wykonywanej przez nas pracy. Bardzo ważna jest także odległość od ekranu. Powinna wynosić minimum 50 cm, a rozdzielczość być ustawiona w ten sposób, aby widziany obraz był w ten sposób wyraźny. Ustawiając monitor, górną krawędź należy ustawić na poziomie oczu lub kilka cm poniżej. Dzięki temu nasze spojrzenie będzie skierowane do dołu, przez co szyja nie odczuje dyskomfortu. Dobierz okulary Właściwe okulary do komputera to podstawa. Najlepsze okażą się modele z tak zwanym antyrefleksem. Nie tylko likwidują fałszywe obrazy, ale także poprawiają kontrast i ostrość widzenia. Dodatkowo chronią nasze oczy przed promieniowaniem UV i falami, jakie są emitowane przez ekran monitora. Pamiętajmy jednak, że okularymuszą być dopasowane do konkretnej osoby, jej wieku, refrakcji oczu czy warunków pracy. Jeśli zależy nam na odpowiednich warunkach do pracy, warto dostosować się do tych kilku powyższych zaleceń, które nam to umożliwią. Pamiętajmy, że praca przy komputerze i problemy ze wzrokiem nie muszą iść ze sobą w parze.
Jak dbać o wzrok podczas korzystania z komputera?
Twoje ciało zmieni się w ciąży – to pewne. Ale pomarańczowej skórki możesz uniknąć, odpowiednio dbając o skórę. Poznaj najlepsze kosmetyki dla ciężarnych, które opracowano specjalnie do walki z cellulitem. Prawdziwa skórka pomarańczowa ładnie pachnie i przypomina soczyste owoce z ciepłego kraju lub obfitość świątecznego stołu. Jednak gdy mamy z nią do czynienia na udach, pośladkach czy brzuchu, nie budzi już tak pozytywnych skojarzeń. Cellulit – zwany właśnie pomarańczową skórką – to przypadłość dużej części kobiet w ciąży. Winę ponoszą wówczas zmiany hormonalne, a dokładniej estrogeny, za których sprawą krew dostarcza do komórek tłuszczowych za mało tlenu, odprowadza też za mało produktów przemiany materii. Komórki tłuszczowe gromadzą więc coraz więcej tłuszczu, a efekt widać w postaci nieestetycznych grudek na skórze. Aby usprawnić krążenie, konieczny jest przede wszystkim ruch, ale muszą to być odpowiednie ćwiczenia – należy unikać wszystkich zadań siłowych, ponieważ powiększające się mięśnie mogą uciskać inne tkanki i dodatkowo utrudniać krążenie. Na cellulit poleca się basen, a zwłaszcza aerobik wodny. Prócz hormonalnych znamy jeszcze inne przyczyny powstawania cellulitu. Są to: brak ruchu i nadwaga, stres, gorące kąpiele, nadmierna ilość węglowodanów i soli w diecie oraz żywność wysoko przetworzona z konserwantami i syntetycznymi barwnikami, a także predyspozycje wrodzone. Wcieramy: dwa razy dziennie Aby walczyć z pomarańczową skórką lub jej przeciwdziałać, można wspomóc się odpowiednimi kosmetykami antycellulitowymi przeznaczonymi dla kobiet w ciąży. Głównym zadaniem tych preparatów jest poprawa przemiany materii w komórkach skóry. Aby zadziałały, należy je wklepywać w skórę okrężnymi ruchami dwa razy dziennie. Przed aplikacją specyfiku dobrze jest pobudzić skórę masażem antycellulitowym, żeby krem lepiej się wchłaniał. Jaki powinien być balsam antycellulitowy dla kobiet w ciąży? Zanim przyjrzymy się poszczególnym preparatom, wyjaśnijmy, czego powinnaś unikać, jeśli spodziewasz się dziecka. Antycellulitowy specyfik dla ciężarnej powinien być: Bezzapachowy – mocne zapachy działają drażniąco na powonienie kobiet w ciąży. Bezpieczny – bez szkodliwych składników: parabenów, olejów parafinowych, sztucznych barwników. Absolutnie nie może zawierać: hormonów, alg, alkoholu, konserwantów, tetracyklin, kwasu salicylowego, kwasu azelainowego, estradiolu, hexachlorofenu, nadtlenku benzoilu, kwasu kojowego, kwasu glikolowego, triclosanu, olejku bergamotkowego. Wolny od kofeiny, słynącej z działania ujędrniającego. Pamiętaj też, by unikać preparatów wyszczuplających, ponieważ organizm w ciąży specjalnie wytwarza zapas tłuszczu, którego będzie potrzebował podczas karmienia piersią. Lirene, linia Będę mamą Z myślą o kobietach w ciąży firma Lirene przygotowała specjalną linię kosmetyków antycellulitowych. Preparaty zawierają masło kakaowe, które wygładza i zmiękcza skórę, oraz witaminy B3 i PP, przywracające jej prawidłowe funkcjonowanie, a także bardzo cenną witaminę E, słynącą przede wszystkim z właściwości ujędrniających. Aktywnym składnikiem jest tu również olej canola z nasion kanadyjskiej rośliny Brassica napus, znany z silnych właściwości łagodzących i przeciwzapalnych. Balsamy Lirene można stosować od 4. miesiąca ciąży. Tołpa, linia Tołpa Mum Kosmetyki słynnej polskiej marki Tołpa to dzieło profesora Stanisława Tołpy, który spełnił swoje marzenie: wydobył z torfu cenny ekstrakt. Substancja ta wpływa m.in. na poprawę kondycji skóry. Główne składniki balsamu antycellulitowego Tołpa Mum to: torf tołpa.®, witamina E, nawilżająco-regenerujący olej z owoców avocado oraz łagodząca alantoina i gliceryna. Jest to preparat całkowicie bezpieczny dla kobiet w ciąży – nie zawiera: alergenów, sztucznych barwników, ani oleju parafinowego i parabenów. Balsam widocznie wygładza i nawilża skórę, a także ją ujędrnia. Ziaja, linia Mamma Mia Kosmetyki skutecznie zapobiegające powstawaniu cellulitu oferuje także inna polska firma – Ziaja. W linii Mamma Mia znajdziemy m.in. balsamy i masła ujędrniające, a także kremy przeciw rozstępom. Preparaty tej marki polecane są jednak do stosowania kobietom już po urodzeniu dziecka. Dax Cosmetics, linia DAX Mama Kobiety ceniące polskie produkty mają też do dyspozycji linię kosmetyków DAX Mama. Są to preparaty ujędrniające i antycellulitowe, zmniejszające tendencję skóry do odkładania tkanki tłuszczowej. Zawierają witaminę E, która nawilża oraz zwiększa elastyczność skóry i jej odporność na rozciąganie. W ich skład wchodzi też wyciąg z nagietka lekarskiego, który łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia skóry. Preparaty zostały przebadane dermatologicznie, mają też pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka. Oleje zamiast kosmetyków: makadamia, arganowy, z kiełków pszenicy Jeśli uważasz, że w ciąży twojej skórze należy się tylko naturalna, ekologiczna pielęgnacja, możesz zamiast preparatów antycellulitowych wykorzystać moc olejów naturalnych. Jednym z polecanych do walki z cellulitem jest olej tłoczony z orzechów makadamia, bogaty w kwasy tłuszczowe i witaminy A i E. Olejek ten stymuluje mikrokrążenie, ujędrnia i łagodzi podrażnienia. Unikać go powinny jednak osoby uczulone na orzechy. Na cellulit ciężarnych pomoże też olej arganowy, określany jako „płynne złoto Maroka” (drzewa arganowe rosną jedynie w tym kraju). Nawilża skórę i nadaje jej miękkość. Wyjątkowo bogatym źródłem witaminy E, zwanej witaminą młodości, jest olej z kiełków pszenicy, bogaty w witaminy A, B, D, E. Wyjątkowo dobrze nawilża, zmiękcza i odżywia skórę, uelastyczniając ją. Wybieraj oleje tłoczone na zimno (nierafinowane) – mają więcej cennych składników, niż rafinowane. Do masażu używaj olejów, nie olejków!
Kosmetyki antycellulitowe w ciąży
Od dawna sejf przestał być postrzegany jako rzecz zarezerwowana dla bogatych ludzi, którzy trzymają w nim klejnoty i duże sumy pieniędzy. Mamy coraz większą świadomość, że cenne przedmioty (również ze względu na wartość sentymentalną) i dokumenty, które trzymamy w domu, należy chronić przed włamywaczami lub zniszczeniem. Dlatego idealnym rozwiązaniem jest sejf, który możemy wybrać spośród wielu dostępnych na rynku – w zależności od naszych potrzeb i środków finansowych, które chcemy przeznaczyć na jego zakup. Przeczytaj: Dlaczego warto mieć w domu sejf? Rodzaje sejfów ze względu na miejsce montażu Sejf pod konkretne zastosowanie Gdzie zamontować sejf w domu? Na początku warto zastanowić się, po co jest nam potrzebny sejf i co zamierzamy w nim przechowywać. To pomoże nam określić, jaka wielkość oraz jaki rodzaj zabezpieczenia będą dla nas wystarczające. W drugiej kolejności powinniśmy znaleźć miejsce na postawienie lub zamontowanie sejfu w naszym domu. Nie musimy chować go za obrazem (jak w filmach). Jest to jedno z rozwiązań, ale tak oczywistych, że włamywacz w pierwszej kolejności zajrzy właśnie w to miejsce. Dlaczego warto mieć w domu sejf? Przechowując rzeczy w sejfie, chronimy je przed złodziejami w razie włamania do domu – ale to tylko jedna z potencjalnie niebezpiecznych sytuacji. Na rynku dostępne są ognioodporne i wodoodporne sejfy, które ochronią cenne przedmioty w razie wybuchu pożaru lub zalania mieszkania. Sejf przyda się do przechowywania cennych rzeczy, takich jak: biżuteria, monety kolekcjonerskie, pieniądze, antyki, broń czy pamiątki rodzinne. Często trzymamy przedmioty, które nie mają już dużej wartości finansowej, ale za to nieocenioną wartość sentymentalną. Sejf jest też bardzo dobrym miejscem do ukrycia dokumentów w wersji papierowej i na nośnikach danych oraz sprzętu elektronicznego, którego używamy od czasu do czasu, np. dron lub aparat fotograficzny. Do przechowywania dokumentów możemy kupić sejf, który mieści segregator w formacie A4. Za bezklasowy, z zamkiem elektronicznym zapłacimy ok. 235 zł. Można go zamontować w ścianie lub przymocować do podłogi. box:offerCarousel Rodzaje sejfów ze względu na miejsce montażu Mamy do wyboru sejfy ścienne, meblowe lub wolnostojące. Na który z nich się zdecydować? To już zależy od miejsca, jakim dysponujemy. Dostępne są różne wielkości i pojemności. Sejf wolnostojący możemy umieścić w dowolnym pomieszczeniu. Należy przymocować go np. do podłoża, żeby – w razie włamania – uniemożliwić jego wyniesienie. Sejf meblowy przeznaczony jest do montażu we wnękach lub w meblach. Możemy umieścić go np. w szafie, ale także przymocować do ściany. Sejf ścienny instalujemy w ścianie nośnej. Dodatkowo można obudować go lub zasłonić np. lustrem lub meblem. Jeżeli rozważamy wybór tego modelu, to powinniśmy taką decyzję podjąć już na etapie budowy lub remontu domu, żeby przygotować odpowiednie miejsce w ścianie. box:offerCarousel Sejf pod konkretne zastosowanie Jeżeli chcemy schować do sejfu dokumenty typu: polisy, paszport, akty notarialne czy świadectwa, to warto zainwestować w sejf ognioodporny, który zabezpieczy dokumenty w razie pożaru. Dostępne są modele, które chronią przed ogniem przez 30, 60, a nawet 120 min – to oczywiście definiuje cenę. Sejf w formie kasetki o pojemności 5,2 l, który chroni przed ogniem przez 30 min, możemy kupić już za 199 zł. W przypadku, gdy chcemy trzymać w sejfie broń, musimy zwrócić uwagę na klasę bezpieczeństwa. Broń powinna być przechowywana w sejfach antywłamaniowych, które mają co najmniej klasę S1 według normy PN-EN 1445. Model, który spełnia takie warunki, możemy kupić już za 319 zł. Sejf antywłamaniowy sprawdzi się także jako miejsce na biżuterię, monety kolekcjonerskie i inne cenne przedmioty. W zależności od wartości przechowywanych rzeczy powinniśmy zwrócić uwagę na odpowiednią klasę bezpieczeństwa. box:offerCarousel Gdzie zamontować sejf w domu? Najlepiej ukryć go w miejscu, które nie rzuca się w oczy i nie jest oczywiste (jak np. ściana za obrazem czy biurko). Wszystko jednak zależy od możliwości naszego domu czy mieszkania. Możemy ukryć sejf w podłodze (np. pod panelami), pod łóżkiem, wmontować w meble lub zainstalować w ścianie. Jeżeli zdecydujemy się na sejf ścienny, to warto dodatkowo obudować go lub zasłonić, żeby nie przyciągał uwagi. Wybór sejfu do domu musi być przemyślaną i dobrze zaplanowaną inwestycją. Model, który wybierzemy, będzie nam służył przez długie lata, a zamontowany w odpowiednim miejscu, będzie spełniał swoją funkcję, czyli chronił nasze najcenniejsze przedmioty.
Sejf w domu – dlaczego warto go mieć i na jaki się zdecydować?
Może się wydawać, że wraz z ociepleniem klimatu lato pozostanie u nas co najmniej do końca roku, w związku z czym rewolucja w szafie nie będzie konieczna. Cóż, nie dajmy się zwieść pozorom. Nie odlatujmy w słoneczne marzenia. Od wspomnień o plażowych leżakach przejdźmy do chłodnej rzeczywistości i sprawdźmy, co słychać w najnowszych trendach! Jakie kurtki podbiły modowe podium? Czego nie może zabraknąć w naszych szafach? Oto pięć gorących fasonów tej jesieni! 1. Peleryna na jesienne kaprysy Chociaż jesienna aura jest nie do poskromienia, projektanci wymyślili wygodne okrycie, które uchroni nas przed chłodem, nie psując przy tym stylizacji. Niemożliwe nie istnieje. Potwierdzenie stanowi nasz numer jeden, czyli peleryna. To prawdziwa gratka dla miłośniczek dobrego wyglądu. Modna peleryna nie tylko chroni przed chłodem, ale nadaje kompozycji szykownego pazura. Z tego i wielu innych powodów gości w trendach od kilku sezonów. Inspiracji na jesienne otulenie szukamy u najlepszych projektantów. Dzianinowe, maksi, mini i puchowe można było podziwiać na pokazach m.in. u Prady, Salvatore Ferragamo oraz Missoni. 2. Cały ten puch Sporą niespodziankę stanowią puchówki, które, podobnie jak peleryny, na dobre zadomowiły się na wybiegach. A ponieważ w tym sezonie pobiły rekord popularności i pojawiły się niemal u wszystkich modowych guru, przynajmniej jeden egzemplarz powinien znaleźć się w naszych szafach. Tak twierdzą znawcy trendów. Fasony nie muszą być tak ekstrawaganckie, jak u Balenciagi ani tak klasyczne, jak u Carven. Wybieramy puchówki rezonujące z naszym typem urody oraz charakterem. Tworzenie codziennych stylizacji to nie tylko dobra zabawa, ale jeden z prostszych sposobów wyrażenia swojej osobowości. Oczywiście szaleństwo także ma swoje granice. Zanim zdecydujemy się na stworzenie super ekstrawaganckiego zestawu z puchówką w roli głównej, zróbmy kilka fotek, oceńmy strój i wprowadźmy ewentualne poprawki. Jesienne okrycie i pozostałe elementy ubioru powinny być ze sobą spójne. Kurtka puchowa jest bezkonkurencyjna w tworzeniu zestawów sportowych i casualowych. 3. Co ma jesień do kożucha? Całkiem sporo. Przede wszystkim w wersji nieco lżejszej od swej zimowej kuzynki świetnie sprawdza się w szykownych stylizacjach. Pamiętajmy, że złota polska jesień ma swój kres, a wraz z nadejściem chłodów przydatne będzie cieplejsze okrycie. Zatem kożuszek to obowiązkowy element garderoby w szafie zmarzlucha. Otulone mięciutkim futerkiem, dzielnie stawimy czoła jesiennym kaprysom, wyglądając przy tym, jakbyśmy właśnie wróciły z pokazu mody w Paryżu. W zależności od upodobań i okazji możemy zaszaleć z fasonem mini bądź maksi. W wersji eleganckiej, sportowej i ulicznej. Słowem, tej jesieni każda z nas znajdzie kożuch idealny dla siebie. Ale uwaga: bez kwiatków! 4. Jeśli nie ramoneska, to co? Z myślą o modnych buntowniczkach, ramoneski goszczą na podium kolejny sezon. Zaskoczone? Oczywiście, że nie! Kurtki motocyklowe stały się kultowym symbolem jesieni. I chociaż kreatorzy tworzą nowe oryginalne projekty, ten fason cieszy się największą popularnością. Powodów jest wiele. Po pierwsze ramoneska świetnie koresponduje ze stylem eleganckim, ulicznym i sportowym. Jest odpowiednia dla kobiet w każdym wieku. Ba! Ma tajemniczą moc ujmowania lat. Wystarczy zmiksować kurtkę motocyklową z przetartymi jeansami, T-shirtem i sportowym obuwiem, aby wyglądać dziesięć lat młodziej bez wizyty w klinice chirurgii plastycznej. Podsumowując: ramoneska to kurtka, która wygląda rewelacyjnie w połączeniu z eleganckimi szpilkami i ciężkimi workerami. Niezastąpiona jako element codziennych stylizacji oraz zestawów na specjalne okazje. I co najważniejsze — ramoneska to hit jesieni 2016! 5. Jutro będzie futro Deja vu? Nic z tych rzeczy. Futro ponownie wkracza na salony, a właściwie do naszych jesiennych szaf. To kolejny mocny trend sezonu dedykowany radykalnym i umiarkowanym elegantkom. Na topie pozostają sztuczne fasony imitujące naturalne futra oraz szalone, kolorowe modele. Aby się wyróżnić, nie potrzeba wiele – wystarczy wskoczyć w czerwone albo różowe okrycie wierzchnie, włożyć filcowy kapelusz z dużym rondem i zabawne okulary przeciwsłoneczne. Odważny flirt z designem jest tej jesieni wysoko punktowany. Inspiracji do komponowania niezapomnianych stylizacji szukamy na pokazach Michaela Korsa, Fendi, Marca Jacobsa i Anny Sui, a potem ruszamy na zakupy. Kto wie, czy jutro będzie futro w wymarzonym przez nas fasonie. Polecam także rozejrzeć się za puszystymi dodatkami. Futrzaste akcenty nadal pozostają na topie.
Najmodniejsze kurtki jesieni 2016 – 5 propozycji dla niej
W dzisiejszych czasach coraz więcej mężczyzn stara się w bardziej świadomy sposób podchodzić do rodzicielstwa. Rola ojca nie sprowadza się już tylko do zapewnienia domownikom odpowiedniego bytu, ale też do wspierania swoich bliskich w ich codziennych problemach i wyzwaniach. Jest to szczególnie istotne w przypadku maluchów, dla których odpowiedni wzorzec taty pomaga w budowaniu wysokiej samooceny i kształtowaniu relacji z rówieśnikami. Oferta poradników wychowawczych dla panów nie jest co prawda tak rozbudowana, jak ta skierowana do mam, ale możemy znaleźć wartościowe pozycje, które pomogą młodemu tacie w odnalezieniu się w nowej roli. Tomasz Bułhak, Tata w budowie. Felietony o tym, jak być ojcem i zwariować (ze szczęścia) Książka pisana jest z pozycji mężczyzny, który niedawno został ojcem i stara się odnaleźć własne podejście do rodzicielstwa. To idealna propozycja zarówno dla tych, którzy już tatą zostali, jak i tych, którzy dopiero oczekują maluszka. Tata w budowie nie narzuca jednego słusznego podejścia – luźna forma książki raczej pobudza do refleksji na temat wizji ojcostwa. Rozwiewa też najczęstsze lęki, które pojawiają się, kiedy na świat przychodzi dziecko i uświadamia, że dotyczą one każdego. Tomasz Bułhak podchodzi do tematu bardzo rozsądnie, ale i z humorem, dlatego lektura tej pozycji to czysta przyjemność. Michał Będzimirowski, Jak być fajnym tatą i nie zwariować Autor bloga Modny Tata postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami z bycia ojcem oraz rozterkami, które są z tym nierozerwalnie związane. Autor co prawda uważa, że bycie tatą to jedna z najważniejszych ról w życiu każdego mężczyzny, ale do samego tematu ojcostwa podchodzi ze sporym luzem i humorem. Udowadnia też, że nie musi się to wiązać z rezygnacją z realizacji swoich planów i celów. Dzięki temu Jak być fajnym tatą nie jest ciężką poradnikową pozycją, przez którą ciężko przebrnąć. Czyta się ją bardzo dobrze, ale jednocześnie znajdziemy w niej mnóstwo cennych porad opartych na doświadczeniach autora. Leszek K. Talko, Pomocy, jestem tatą! Autor pokazuje życie ojca z punktu widzenia przeciętnego mężczyzny, który czasami jest zmęczony, niewyspany lub brakuje mu sił. Nie ucieka przed trudnymi tematami i problemami związanymi z wychowywaniem dziecka. Opisuje je w bardzo humorystyczny sposób, przywołując sytuacje, które miały miejsce w jego rodzinie. Pomocy, jestem tatą! z jednej strony porusza ważne kwestie związane z wychowaniem dzieci, ale jednocześnie stara się je oswoić i przedstawić jako sytuacje, z których mamy wyjście. To godna polecenia lektura nie tylko dla obecnych ojców, ale też dla panów oczekujących swojego pierwszego dziecka. Ian Bruce, Jak być wspaniałym tatą Do bycia tatą nie da się w pełni przygotować, można jednak zdobyć jak najwięcej cennych informacji, by je następnie wykorzystać, zajmując się potomstwem. Na takie podejście stawia autor Jak być wspaniałym tatą, starający się przygotować mężczyzn do tej trudnej i wymagającej roli. Porady zawarte w książce są bardzo praktyczne i przydatne, więc z łatwością znajdziemy w niej odpowiedzi na najbardziej martwiące nas zagadnienia. Prosty język będzie zrozumiały nawet dla tych panów, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z podejściem psychologicznym i niezbyt lubią styl poradników. Jesper Juul, Być mężem i ojcem To kompleksowy poradnik dla mężczyzn, którym zależy na byciu prawdziwym oparciem dla swojej rodziny. Podpowiada nie tylko, jak podchodzić do wychowywania dziecka, ale też jak ułożyć prawidłowe relacje ze swoją partnerką i wspólnie stawiać czoła codziennym wyzwaniom i problemom. Być mężem i ojcem to też rozważania na temat dylematów współczesnych mężczyzn, którym brakuje odpowiednich wzorców i często nie potrafią odnaleźć się wśród nowych wyzwań. Dzięki temu poradnikowi sprostanie im będzie dużo łatwiejsze i da jeszcze więcej satysfakcji. Poradniki nie zastąpią bliskich kontaktów z dziećmi, ale z pewnością ułatwią odnalezienie się w nowej sytuacji. Rola taty, co podkreśla większość autorów, jest jedną z najważniejszych w życiu mężczyzny i warto podejść do niej w świadomy sposób. Pozwoli to na uniknięcie najczęstszych błędów wychowawczych i ich konsekwencji. Przytaczane pozycje nie dadzą gotowych rozwiązań, jednak skłaniają do refleksji i wybrania swojej własnej drogi do bycia dobrym ojcem.
Najlepsze poradniki wychowawcze dla ojców
Większość substancji, które zasilają układ hamulcowy, po jakimś czasie traci swoje właściwości. Regularne wymienianie płynu hamulcowego w całym układzie co określony czas jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania hamulców. Paliwo nie jest jedyną cieczą, której potrzebuje samochód. Jest to oczywiste dla wszystkich kierowców. Jednak o ile większość z nas przywiązuje wagę do jakości tankowanej benzyny czy wymienianego oleju, o sprawdzaniu pozostałych płynów zdarza nam się zapominać. Nie zawsze też poszczególne substancje wymieniane są podczas corocznych przeglądów. Dotyczy to niestety także płynu hamulcowego. Serwisanci skupiają się na sprawdzeniu działania hamulców, a sam płyn wymieniają przeważnie dopiero na specjalne życzenie klienta. Niestety to nienajlepsze podejście. O czym zatem musimy wiedzieć? Temperatura wrzenia Nowy płyn hamulcowy jest odporny na działanie wysokiej temperatury. Temperatura wrzenia najlepszych substancji zasilających hamulce przekracza 250 stopni Celsjusza. Jednak płyny hamulcowe, które są powszechnie wykorzystywane w samochodach, mają temperaturę wrzenia zazwyczaj na poziomie 180 stopni. Jest to parametr wystarczający na warunki drogowe. Bardziej odporne na wysoką temperaturę substancje wykorzystywane są w samochodach rajdowych. Nowy płyn hamulcowy gwarantuje bezproblemowe działanie hamulców, ponieważ nawet bardzo rozgrzane tarcze i szczęki hamulcowe nie doprowadzą do zagotowania się substancji w układzie. Wszystkie płyny hamulcowe to jednak substancje silnie higroskopijne. Chłoną one wodę z zewnątrz, a ponieważ żaden układ nie jest szczelny w stu procentach – z upływem czasu płyn hamulcowy traci pierwotne stężenie i właściwości. Jeżeli rozwodniony płyn pod wpływem wysokiej temperatury hamulców zagotuje się, w układzie powstaną pęcherzyki pary, które skutecznie zredukują siłę hamowania. Taka sytuacja może skończyć się tragedią! Szczególnie, że nie da się jej przewidzieć. Już trzyprocentowa zawartość wody w substancji wypełniającej układ hamulcowy może zredukować siłę hamowania oraz doprowadzić do korozji poszczególnych elementów układu. Zagotowanie się płynu hamulcowego w bezpośredniej bliskości rozgrzanych tarcz i klocków najpewniej skończy się nagłą awarią hamulców. Dlatego tak ważne jest regularne wymienianie płynu hamulcowego. W prawdzie istnieje możliwość sprawdzania stężenia wody w płynie hamulcowym, jednak w praktyce rzadko się z niej korzysta. Najlepiej jest pamiętać po prostu o konieczności jego wymiany co 20-40 tysięcy kilometrów lub co dwa lata. Lepkość substancji Drugim istotnym parametrem płynu hamulcowego jest jego lepkość. Niski współczynnik lepkości ma istotne znaczenie dla poprawnego działania układów ABS, ASR czy ESP. Nowy płyn hamulcowy dobrej jakości charakteryzuje się niskim współczynnikiem lepkości w szerokim zakresie temperatur. Zapewnia to bezawaryjne działanie hamulców oraz wszystkich urządzeń wykonawczych ABS-u i ESP. Pamiętajmy, że wraz ze zmianą temperatury substancji zmienia się jej gęstość. Zatem im niższym współczynnikiem lepkości będzie charakteryzował się wybrany przez nas płyn, tym skuteczniejsze działanie hamulców oraz układów wspomagających nam zapewni. Temperatura płynu hamulcowego nieznacznie wzrasta po każdym hamowaniu, a więc podczas jazdy samochodem płyn hamulcowy wielokrotnie zmienia temperaturę i gęstość. Nowy płyn hamulcowy zachowuje się w miarę stabilnie w szerokim zakresie temperatur. Gwarantuje to skuteczność działania hamulców oraz wszystkich systemów związanych z hamowaniem i kontrolą trakcji. Europejskie normy Informacje dotyczące rodzaju płynu, który powinniśmy stosować w swoim samochodzie, znajdują się w instrukcji użytkowania auta. Tak, jak w przypadku innych płynów eksploatacyjnych, instrukcja jest podstawowym źródłem wiedzy o rodzaju substancji, jaka powinna być stosowana w danym modelu. Ponadto istnieje europejski standard określający rodzaj płynu. Substancje stosowane w układach hamulcowych oznaczone są symbolami DOT-3, DOT-4, DOT-5 lub DOT-5.1. W praktyce najczęściej stosowany jest płyn o oznaczeniu DOT-4 lub DOT-5.1. Wyższa cyfra oznacza wyższą temperaturę wrzenia, jednak płyny z oznaczeniem DOT-3, DOT-4 i DOT-5.1 można mieszać ze sobą, ponieważ oparte są na tej samej substancji. Wyjątkiem jest płyn zgodny z normą DOT-5, który w swoim składzie posiada mieszaninę innych związków i nie może być mieszany z pozostałymi płynami. N7ależy podkreślić, że podstawową czynnością eksploatacyjną związaną z płynem hamulcowym jest regularna jego wymiana. Stosując się do zaleceń producenta samochodu i pilnując dat wymiany substancji w układzie, zapewnimy sobie bezpieczeństwo i poprawne działanie hamulców.
Sprawdzamy jakość płynów hamulcowych
Jarmuż jest warzywem o zielonych i karbowanych liściach wykorzystywanych jako składnik wielu potraw. Jest cennym źródłem substancji o działaniu antyoksydacyjnym, które chronią przed nowotworami, miażdżycą i chorobami układu nerwowego. Jarmuż jest warzywem odznaczającym się wysoką wartością odżywczą i wieloma właściwościami prozdrowotnymi. W swoim składzie zawiera związki o działaniu przeciwnowotworowym oraz zapewniających właściwą kondycję skóry i włosów. Jarmuż znajduje szerokie zastosowanie kulinarne - jest składnikiem zielonych koktajli oraz dań na ciepło. Jarmuż - skarbnica witamin, minerałów i antyoksydantów Jarmuż jest odmianą kapusty posiadającą zielone, sztywne i karbowane liście. Warzywo to jest cenione przede wszystkim za swoje wysokie wartości odżywcze oraz właściwości zdrowotne, które były wykorzystywane już w czasach starożytnych. Jarmuż jest źródłem wielu witamin i minerałów. W jego składzie znajdują się witaminy z grupy B (B1, B2, B3, B6), kwas foliowy, witamina C, K oraz beta-karoten. Dostarcza również żelaza, wapnia, magnezu, potasu, fosforu, cynku. W jarmużu występuje także błonnik pokarmowy o bardzo korzystnym wpływie na organizm. Związek ten reguluje pracę jelit i przyspiesza metabolizm. Cennym składnikiem jarmużu jest sulforafan - naturalna substancja o właściwościach antyoksydacyjnych (przeciwutleniających), która działa przeciwnowotworowo i przeciwzapalnie. Jarmuż jest warzywem niskokalorycznym. W 100 gramach znajduje się jedynie około 30 kcal. Innymi przeciwutleniaczami obecnymi w jarmużu są również: luteina i zeaksantyna o dobroczynnym wpływie na narząd wzroku, beta-karoten i witamina C. Właściwości antyoksydacyjne wykazuje również chlorofil - zielony barwnik. Właściwości zdrowotne jarmużu Jarmuż w Polsce długo traktowany był jako roślina typowo ozdobna. Obecnie znajduje coraz szersze zastosowanie w świecie kulinarnym. W diecie jest zalecany ze względu na liczne właściwości prozdrowotne, którymi się odznacza. Jarmuż doceniany jest głównie za swoje działanie przeciwutleniające. W swoim składzie zawiera związki należące do tzw. “zamiataczy wolnych rodników tlenowych”, które wykazują szkodliwe działanie na organizm - przyspieszają proces starzenia się oraz odpowiadają za rozwój wielu chorób, np. nowotworów, miażdżycy, stanów zapalnych skóry oraz problemów ze wzrokiem. Substancje dostarczane przez jarmuż wzmacniają odporność, poprawiają wygląd i kondycję włosów, skóry i paznokci oraz mają korzystny wpływ na funkcjonowanie narządu wzroku, zapobiegając m.in. zwyrodnieniu plamki żółtej. Jarmuż jest źródłem minerałów, które wzmacniają kości (wapń), chronią przed niedokrwistością (żelazo) oraz pozytywnie wpływają na pracę układu nerwowego, serca i mięśni (magnez, potas). To cenne, zielone warzywo wykazuje właściwości przeciwmiażdżycowe, przeciwzakrzepowe i przeciwzapalne. Związki w nim zawarte pobudzają produkcję krwinek czerwonych, uszczelniają naczynia krwionośne oraz zapobiegają chorobom serca. Sulforafan występujący w jarmużu chroni przed nowotworami płuc, piersi, jajników i jelita grubego, a dodatkowo przeciwdziała rozwojowi choroby wrzodowej wywoływanej przez bakterię Helicobacter pylori. Jarmuż - warzywo o szerokim zastosowaniu kulinarnym Jarmuż zyskuje coraz większą popularność w Polsce. Na jego bazie przygotowuje się zielone koktajle o działaniu odchudzającym, oczyszczającym i wzmacniającym odporność. Przyrządzając smaczne i pożywne soki, jarmuż łączy się z innymi warzywami lub owocami, np. zielonym ogórkiem, awokado, jabłkiem, bananem, pomarańczą, kiwi czy szpinakiem. Do zrobienia zdrowego, zielonego koktajlu potrzebny jest jedynie blender lub sokowirówka. Jarmuż doskonale sprawdza się jako składnik zup, gulaszów, omletów i kotletów. Jarmuż jest wykorzystywany do przygotowywania smacznych sałatek, jajecznicy, mięsnych rolad oraz zapiekanek. Popularnym przysmakiem są chipsy z jarmużu, czyli pokrojone liście, lekko skropione oliwą, przyprawione i podpieczone w piekarniku. Jarmuż może być zestawiany z kaszami (gryczaną, jaglaną) z rybą lub mięsem (łososiem, indykiem) oraz innymi warzywami (dynią, zielonym groszkiem, pomidorami, cukinią). Na bazie jarmużu przygotuje się również smaczne pesto, które można serwować z makaronami. Różnorodne przepisy na rozmaite dania z jarmużem można znaleźć w książkach kucharskich oraz w poradnikach kulinarnych. Przepis na roladę z indyka z jarmużem, suszonymi pomidorami i selerem Potrzebujesz: deski do krojenia, tłuczka, wykałaczki, naczynia żarooodpornego. Składniki: 1 duży filet z indyka, garść świeżego jarmużu, 1 słoiczek suszonych pomidorów w oleju, 100 g sera mozzarella, 80 g szynki parmeńskiej. Sposób przygotowania: Opłucz mięso. Odetnij polędwiczkę. Połóż filet na desce, przykryj go papierem do pieczenia i roztłucz przy pomocy tłuczka na filet o grubości około 1,5 cm. Filet dopraw solą i pieprzem. Natrzyj go 3 łyżkami oleju (ze słoiczka z suszonymi pomidorami). Wzdłuż dłuższego boku i po środku fileta połóż kawałki suszonych pomidorów. Liście jarmużu umieść na 15 sekund we wrzątku (zblanszuj) i przykryj nimi indyka. Następnie na jarmuż zetrzyj ser mozzarella. Indyka zwiń w roladę i zepnij wykałaczkami. Na wierzchu rolady ułóż plasterki szynki tak, by nachodziły na siebie. Roladę włóż do naczynia żaroodpornego. Posmaruj ją 3 łyżkami oleju ze słoiczka z suszonymi pomidorami. Danie odstaw i pozostaw na 2-3 godziny w temperaturze pokojowej. Piekarnik nagrzej do temperatury 200 stopni Celsjusza. Do nagrzanego piekarnika wstaw roladę z indyka. Na dno naczynia wlej ¼ szklanki wody. Potrawę piecz przez 40 minut. Roladę można podawać z ugotowaną kaszą jaglaną lub ziemniakami oraz sałatką. Przepis na pożywną zupę krem z jarmużu i zielonego groszku Potrzebujesz: garnka, blendera. Składniki: 250 g jarmużu, 450 g zielonego groszku - świeżego lub mrożonego, 1 ząbek czosnku, 1 cebula, ok. 1,3 litra bulionu jarzynowego, 400 ml mleka kokosowego w puszce, przyprawy: 1 łyżeczka curry w proszku, ½ łyżeczki kminu rzymskiego, ⅓ łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu, sól morska. Sposób przygotowania: W garnku na oliwie zeszklij posiekaną cebulę. Dodaj posiekany czosnek i wszystko smaż przez kilkanaście sekund. Do garnka wlej bulion jarzynowy i zagotuj. Dodaj zielony groszek. Całość gotuj przez około 5 minut, aż groszek stanie się miękki. Do wywaru dodaj curry, kmin rzymski i pieprz. Opłucz jarmuż. Oderwij zielone liście od twardszej części warzywa (tej pośrodku). Liście jarmużu wrzuć do wywaru. Całość wymieszaj i gotuj na małym ogniu przez około pół minuty. Zupę zmiksuj w blenderze, stopniowo dodając mleko kokosowe. Zupę ponownie przelej do garnka i zagotuj. Całość gotuj przez dwie minuty. Danie dopraw solą morską.
Jarmuż – właściwości i zastosowanie. Przepisy na dania z jarmużem
Olympus XZ-2 to jeden z najbardziej zaawansowanych aparatów kompaktowych japońskiego producenta. Skoro jednak kosztuje 1200 zł, to czym różni się od tańszych propozycji? XZ-2 jest modelem przeznaczonym dla doświadczonych miłośników fotografii. Próżno tu szukać potężnego zooma (oferowane jest czterokrotne powiększenie) czy designerskiego wyglądu –skupiono się na uzyskaniu jak najlepszego obrazka z niewymiennej matrycy zamontowanej w niewielkim korpusie.Testowany Olympus dostarczono w standardowym jak na kompakt pudełku. W zestawie znajdują się także akcesoria, takie jak: pasek na rękę czy dekielek do obiektywu. Szkoda jednak, że producent nie zdecydował się na dołączenie ładowarki dla samego akumulatora – w opakowaniu umieszczono jedynie kabelek, który podłącza się bezpośrednio do aparatu. Ergonomia pierwszej klasy Trzymany w dłoniach XZ-2 sprawia pozytywne wrażenie – elementy są porządnie spasowane, komponenty dobrej jakości, a konstrukcja przemyślana. Głównym elementem na przedniej ściance jest obiektyw z obrotowym pierścieniem, ale warto docenić też obecność tzw. gripa (zgrubienia, które ułatwia chwyt), przełącznika funkcji wspomnianego wcześniej pokrętła, a także lampki doświetlającej autofocus. Większą część tylnego panelu zajmuje odchylany wyświetlacz, obok którego zlokalizowano szereg standardowych przycisków, w tym jeden (Fn) z możliwością zmiany przypisanej funkcji.Górna krawędź to miejsce na: spust migawki połączony z dźwignią zooma, pokrętło wyboru trybu pracy, przycisk nagrywania filmów, włącznik, wysuwaną lampę błyskową, gorącą stopkę (np. do podłączenia zewnętrznej lampy błyskowej czy wizjera). Na prawej ściance ulokowano gniazdo microHDMI, zaś na dole znalazło się miejsce na akumulator, kartę pamięci oraz gwint statywu.Ekran (3-calowy) o rozdzielczości 920 tys. pix spisuje się świetnie. Wyświetlany na nim obraz cechuje się bardzo dobrą jakością i nawet w trudnych warunkach (ostre słońce) pozwala poprawnie ocenić jakość wykonywanych zdjęć. To w dużej mierze zasługa tego, iż ekran jest obrotowy, co umożliwia ustawienie go pod odpowiednim kątem.Wizualnie nie zachwyca za to menu, które najprawdopodobniej było projektowane jeszcze w czasach, gdy Olympus stosował wyświetlacze o niższej rozdzielczości. Najważniejsze jednak, że ilość dostępnych opcji jest naprawdę spora – nawet zaawansowani użytkownicy nie powinni narzekać. Zdjęcia większe niż sugerowałby rozmiar (aparatu) Jakość zdjęć, jak na kompakt prezentuje wysoki poziom, na co wpływ ma ponadto większa niż zazwyczaj matryca (1/1,7 cala, w przeciwieństwie do najczęściej spotykanych w tym segmencie 1/2,3 cala), XZ-2 potrafi też zapisywać zdjęcia w formacie RAW, co pozwala na korektę zdjęć w postprodukcji (mechanizmy automatyczne w każdym aparacie nie zawsze działają w 100% poprawnie).Obiektyw jest użyteczny w pełnym zakresie ogniskowych (a przy tym jasny: f/1.8-2,5) i pomimo pojawiających się na najszerszym i najwęższym kącie wad obrazu, takich jak: lekka dystorsja beczkowa czy aberracja chromatyczna, z jakości obrazka można być zadowolonym. Autofocus pracuje w oparciu o pomiar kontrastu, więc ustawianie ostrości działa ze standardową jak na kompakty szybkością, ale mankament ten zauważą jedynie osoby korzystające na co dzień z zaawansowanych lustrzanek.W zakresie ISO 100–400 obraz praktycznie nie różni się od siebie, szum pojawia się dopiero przy wartości ISO 800, ale i wtedy jest jak najbardziej akceptowalny. Utrata detali jest widoczna przy ISO 1600 oraz 3200, zaś czułości 6400 oraz 12800 najlepiej w ogóle nie aktywować. box:imageShowcase box:imageShowcase XZ-2 zdolny jest wykonywać zdjęcia seryjne z szybkością 5 klatek na sekundę, posiada też dedykowany tryb wspomagający tworzenie zdjęć panoramicznych. Opisywany Olympus nie potrafi za to robić zdjęć 3D. Na pocieszenie pozostaje kręcenie filmów w rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pix) z prędkością 30 klatek na sekundę. Podsumowanie Czy zatem warto wydać 1200 zł na XZ-2? Jeśli potrzebujemy naprawdę dobrego aparatu, który mieści się w kieszeni, a nie możemy sobie pozwolić na zakup około dwa razy droższego Sony RX100 lub RX100-II, to opisywany Olympus będzie dobry wyborem. Następca XZ-1 to przemyślana konstrukcja i doceni ją każdy, kto nie ocenia aparatów poprzez porównywanie liczby posiadanych przez nie Mpix oraz zoomu optycznego.
Olympus XZ-2, czyli kompakt dla świadomego fotoamatora
Oczyszczacze powietrza to jeden z coraz popularniejszych sprzętów wśród Polaków. Chociaż z ich możliwości skorzystają przede wszystkim alergicy, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby także w pełni zdrowi kupili tego typu urządzenie. Tym bardziej z lampą UV. Oczyszczacz powietrza to, jak sama nazwa wskazuje, urządzenie, którego zadaniem jest oczyszczanie powietrza. Każdego dnia wdychamy wszelkiej maści zanieczyszczenia, czy to w domu, w pracy, czy też na ulicy. Jednak w swoich czterech kątach możemy ten szkodliwy proceder zminimalizować właśnie dzięki oczyszczaczom. Szczególnie ciekawie prezentują się modele z lampą UV, które mają bardzo szczególne właściwości. Oczyszczacz powietrza – po co? Niestety, nawet w domu narażeni jesteśmy na zanieczyszczone powietrze. I nie chodzi tutaj o smog lub spaliny z aut, ale tak prozaiczne rzeczy jak sierść zwierząt, pyłki roślinne, unoszące się substancje chemiczne ze środków czystości, różnego rodzaju mikroorganizmy, ale także i przede wszystkim kurz i pył. Dla alergików wiele tych rzeczy może być prawdziwym utrapieniem. Wcale nie trzeba być jednak uczulonym np. na pyłki, aby skorzystać z możliwości oczyszczacza. Oczyszczacz powietrza działa w sposób bardzo prosty. Zasysa powietrze z otoczenia, filtruje je, a następnie wypuszcza już oczyszczone. To, co dzieje się w środku, zależy od liczby i rodzajów zastosowanych filtrów oraz dodatków. Wśród tych ostatnich można znaleźć także lampy UV. Po co lampa UV w oczyszczaczu? Światło UV ma bardzo ciekawe działanie. Nie tylko opalamy się dzięki niemu w letnie, słoneczne dni, ale posiada również funkcję bakteriobójczą. Zmusza bakterie do produkcji toksycznych substancji, czym same doprowadzają do własnej śmierci. Poza tym uszkadza jądra komórkowe mikroorganizmów. Dzięki temu stają się neutralne dla człowieka i nie wpływają negatywnie na nasze zdrowie. Co prawda światło UV jest szkodliwe dla człowieka, ale tylko wtedy, gdy działa bezpośrednio na nasz organizm. W oczyszczaczach powietrza cały proces zachodzi wewnątrz urządzenia, a więc z dala od naszej skóry lub oczu. W ten sposóblampy UV w oczyszczaczach nie tylko wpływają pozytywnie na powietrze w domu, ale są również całkowicie bezpieczne. Oczyszczacz z lampą UV – dla kogo? Z lampy UV skorzystają przede wszystkim alergicy, dla których szczególnie szkodliwe są mikroorganizmy. Urządzenie oczyści powietrze ze szkodliwych elementów, dzięki czemu stanie się ono neutralne dla zdrowia. Lampa UV świetnie sprawdzi się także w przypadku osób, które mają problemy z chorobami dróg oddechowych. Wszelkiego rodzaju kaszle, katary, bóle gardła lub zapchane zatoki mogą być powodowane właśnie przez mikroorganizmy, które eliminuje się przy pomocy światła ultrafioletowego. Oczyszczacz powietrza z lampą UV na pewno docenią także rodzice małych dzieci. Nie tylko zmniejszą one ryzyko zachorowania, ale też przyspieszą ewentualne leczenie. Nic tak nie wpływa na zdrowie jak właśnie czyste powietrze. O ile nie umkniemy przed zanieczyszczeniami w pracy, szkole lub na dworze, o tyle w domu możemy zadbać o odpowiednią jakość wdychanych przez nas gazów. Oczyszczacz powietrza to koszt rzędu od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Warto zadbać o to, aby miał jak najwięcej filtrów oraz dodatek w postaci lampy UV, która dodatkowo zadba o nasze zdrowie.
Lampa UV do oczyszczacza – co to takiego?
Zimowe wieczory to idealna pora, by przeczytać kryminał. Siedząc w wygodnym fotelu i zajadając się świątecznymi ciastami, możemy przeżyć mrożące krew w żyłach przygody – oto lista książek, które ucieszą miłośników kryminałów. 1. „Galveston” Nic Pizzolatto box:offerCarousel Twórca znakomitego serialu „Detektyw” wykorzystał ciężki, kryminalny klimat również w swojej powieści. „Galveston” to na pierwszy rzut oka surowa opowieść o twardzielu do wynajęcia wplątanym w mafijne porachunki. Okazuje się jednak, że nie jest to postać jednowymiarowa – Pizzolatto wydobywa z jego brudnej rzeczywistości wątek starań o pozostanie przyzwoitym człowiekiem. Brutalne momenty bijatyk i strzelanin przeplatają się więc płynnie z melancholijnymi chwilami odpoczynku. Świetna opowieść o godzeniu się z przeszłością, do tego z nastrojowym krajobrazem nadmorskiego amerykańskiego miasteczka w tle. 2. „Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze” Edgar Allan Poe box:offerCarousel Nie mogłem nie wspomnieć o tym zbiorze opowiadań ojca kryminału. Zawiera on trzy historie opisujące śledztwa pierwszego detektywa w historii literatury – Auguste’a Dupina. Tłumaczenie niezastąpionego Macieja Płazy świetnie oddaje bogaty styl Poego, a czarno-białe ilustracje przypominające stare ryciny wprowadzają nas w dziewiętnastowieczny klimat pełen mgieł i mroku. Oprócz trzech opowiadań kryminalnych w „Opowieściach miłosnych, śmiertelnych i tajemniczych” znaleźć możemy także upiorne, gotyckie historie pełne nadprzyrodzonych zjawisk. 3. „Morderstwo w Orient Expressie” Agata Christie box:offerCarousel Kto z nas nie kojarzy postaci ekscentrycznego Belga Herkulesa Poirota? Wracając tytułowym pociągiem do Europy, natrafia on na kolejną zagadkę do rozwikłania. Podczas wymuszonego postoju ktoś zamordował jednego z pasażerów – wszystko wskazuje na to, że zabójca wciąż przebywa w pojeździe. „Morderstwo w Orient Expressie”jest sztandarową powieścią Christie, przybliżającą analityczne działanie umysłu wybitnego detektywa i do ostatniego rozdziału trzymającą w niepewności – kto zabił? Polecam czytać podczas śnieżycy, kiedy pogoda będzie współgrała z bielą za oknami Orient Expressu. 4. „Pierwszy śnieg” Jo Nesbø box:offerCarousel Wraz z nadejściem pierwszego śniegu rozpoczynają się okrutne morderstwa… Po obejrzeniu tegorocznej ekranizacji warto sięgnąć po jej pierwowzór – „Pierwszy śnieg” jest bowiem jedną z najlepszych książek norweskiego mistrza kryminału. Rozwiązywanie zagadki razem z twardym śledczym, Harrym Hole’em, jest bardzo satysfakcjonujące – Nesbø potrafi wciągnąć czytelnika w coraz bardziej zaplątaną akcję, jednocześnie go nie nudząc. Wątki przybliżające norweską kulturę w połączeniu z sugestywnymi opisami skandynawskich krajobrazów tworzą wyjątkowy klimat zimowego śledztwa. 5. „Katar” Stanisław Lem box:offerCarousel Obecność Lema na tej liście może dziwić – i słusznie, przecież jest on pisarzem fantastyki naukowej, co jednak nie przeszkodziło mu w stworzeniu swoistej parodii science fiction w formie udanej powieści detektywistycznej. Głównym bohaterem rozwiązującym zagadkę kilku morderstw jest przedwcześnie zwolniony ze służby astronauta, miejscem akcji – zwykłe miasto, które posiada jednak pewne cechy stacji kosmicznej... Elementów nawiązujących do fantastyki jest w „Katarze” więcej, jednak to przede wszystkim ciekawe, momentami humorystyczne zmierzenie się polskiego klasyka fantastyki naukowej z kryminałem – w sam raz na spokojny wieczór po świątecznym obiedzie. 6. „Chemia śmierci” Simon Beckett box:offerCarousel Wydawać by się mogło, że małe miasteczko na odludziu to oklepany motyw kryminalny – Beckett potrafił jednak odkryć je na nowo. Pierwsza część serii o doktorze Davidzie Hunterze to klaustrofobiczna opowieść o niepokojących zbiegach okoliczności i morderstwach w otoczonym wrzosowiskami Manham. Przybliżenie pracy Huntera, antropologa sądowego, sprawia, że zbrodnie w „Chemii śmierci” stają się nie tylko budzącymi grozę wydarzeniami, ale też fascynującymi, unikatowymi zagadkami.
Zbrodnia pod choinką? – najlepsze kryminały na świąteczny prezent
Zastosowanie skrzyń w gospodarstwach domowych ma długą historię. W dawnych czasach bogato dekorowaną skrzynię otrzymywała, wraz z wianem, panna młoda. Ten prosty, ale jakże pojemny i funkcjonalny mebel również w dzisiejszych czasach cieszy się zasłużoną popularnością. Skrzynie i kufry są obecnie bardzo modne, gdyż mogą nie tylko stanowić stylistyczne urozmaicenie sypialni, ale także posłuży jako niezwykle przydatne pojemniki na pościel. Skrzynia lub kufer do sypialni może być także pomysłem na gustowny i niebanalny prezent. Nic dziwnego! Skrzynia to po prostu wielofunkcyjny pojemnik oraz wygodny mebel. Możemy wybierać spośród skrzyń tapicerowanych, drewnianych i wiklinowych – w różnych kształtach i utrzymanych w różnych stylach. Zaczynając od tzw. piratek, czyli skrzyń w stylu pirackim, poprzez tradycyjne, pięknie dekorowane formy pasujące do stylu klasycznego w sypialni, po proste, nowoczesne kufry. Skrzynia ustawiona w sypialni pełni funkcję dodatkowego pojemnika na bieliznę lub pościel. To bardzo funkcjonalny mebel, który może także wzbogacić wnętrze o niebanalny element dekoracyjny. Bogata oferta kusi różnorodnością stylów, kolorów i rozmiarów – przyjrzyjmy im się bliżej! Klasyczne skrzynie drewniane Skrzynie wykonane z naturalnego litego drewna będą cieszyć nasze oko przez długi czas, gdyż ten wysokiej jakości materiał sprzyja ich trwałości oraz wspaniałej prezencji. Drewniane skrzynie to także nawiązanie do długiej tradycji tego mebla. Dopasujemy je do sypialni praktycznie w każdym stylu. Proste, o płaskim wieku, wykonane z drewna o wyraźnym usłojeniu, doskonale wpiszą się w klimat wnętrza w stylu rustykalnym. Najczęściej skrzynie stawiane są w nogach łóżka, ale jeśli nasza sypialnia jest np. na planie kwadratu – równie dobrze możemy postawić skrzynię pod ścianą, obok łóżka. Ręcznie zdobione skrzynie i kufry wspaniale sprawdzą się we wnętrzach utrzymanych w stylu romantycznym. Miłośnikom mocnych akcentów kolorystycznych polecamy skrzynie zabejcowane, wybarwione intensywnie. Jeden mocny akcent może doskonale ożywić wnętrze – np. wiśniowa skrzynia w stylowej sypialni, utrzymywanej w popielach i beżach. Drewniana skrzynia ze względu na swoją wytrzymałość świetnie sprawdzi się także w sypialni dziecięcej (skrzynie na zabawki). Jest bezpieczna dla malutkich rączek, gdyż wieko jest zabezpieczone przed opadaniem. Ten prosty mebel pomieści naprawdę dużo zabawek i pozwoli utrzymać porządek w pokoiku. A zamknięta skrzynia może posłużyć za stolik lub siedzisko. Kufry wiklinowe Wyplatane z wikliny lub rattanu skrzynie również mają długą historię. W zamierzchłych czasach nie wyobrażano sobie podróży bez skrzyń transportowych. Dziś nie podróżujemy już ze skrzyniami, natomiast duże wiklinowe kufry i skrzynie wspaniale nadają się do przechowywania rzeczy: pomimo swoich gabarytów, są one przewiewne i lekkie, co jest ich niepodważalnym atutem. Gustowne kufry i skrzynie wiklinowe są równie pojemne jak te drewniane: pomieszczą wszystko, co trzeba. W sypialni idealnie sprawdzą się jako pojemniki na pościel, koce lub bieliznę nocną. Skrzynie wykonane z grubej wikliny dobrej jakości są bardzo wytrzymałe, więc solidna skrzynia to zakup na lata! Nie warto zbytnio oszczędzać na skrzyni do sypialni, gdyż niższa cena może oznaczać niższą jakość. Wyroby plecionkarskie (z wikliny naturalnej lub barwionej) będą oryginalnie wyglądały w jasnych wnętrzach: sypialnie utrzymane w zimnych barwach pastelowych lub bieli z dodatkami brązu będą doskonałym tłem dla tego typu mebla. Piękne, a co najważniejsze – pojemne kufry wiklinowe docenimy każdego dnia, gdyż dzięki nim łatwiej o porządek. Kufry wiklinowe mogą posłużyć także do przechowywania zabawek czy pościeli, dlatego często stanowią wyposażenie pokoi dziecięcych i młodzieżowych (do kufra zmieścimy naprawdę dużo zabawek). Otwierane podłużne pufy i skrzynie tapicerowane Dekoracyjna skrzynia tapicerowana posłuży nam zarówno jako pojemny schowek, jak i jako wygodne siedzisko w nogach łóżka. Taka skrzynia to nie tylko praktyczny mebel, ale także uzupełnienie aranżacji sypialni. Tradycyjną formę prostopadłościanu można ożywić nowoczesną tkaniną – do wyboru atrakcyjny zestaw mieniący się różnymi odcieniami barw i pięknymi wzorami. Do alkowy utrzymanej w stylu prowansalskim możemy dobrać piękną skrzynię, obitą tkaniną w delikatne kwiaty. Nowoczesna sypialnia „nie powstydzi się” skrzyni w geometryczne wzory lub jednolitej. A do modnego ostatnio stylu skandynawskiego idealnie wpisze się skrzynia obita prostymi materiałami naturalnymi z ascetycznym wzornictwem. Tapicerowana skrzynia lub otwierana pufa o podłużnym kształcie doskonale sprawdzi się także w pokoiku dziecięcym, gdzie będzie stanowić pojemny schowek na zabawki i skarby malucha oraz wygodne siedzisko, np. do czytania książek. Miłośnicy wygody docenią przytulność tego mebla: skrzynie zwykle obite są puszystą włókniną, a ich wieko – dla wygody siedzenia – grubą gąbką. Nie musimy się obawiać o rączki dzieci – otwieranie skrzyni ułatwiają wygodne, samoblokujące się zawiasy, służące także zapewnieniu bezpieczeństwa poprzez zapobieganie nagłemu opadnięciu wieka. Skrzynia pomysłem na prezent Stylowa skrzynia to oryginalne urozmaicenie wnętrza sypialni, ale również świetny pomysł na niebanalny prezent. Skrzynie ręcznie wykonane lub zdobione znajdą uznanie w oczach osób kochających rękodzieło. Te drewniane, z widocznymi słojami lub bielone, udekorują wnętrza rustykalne i urządzone w modnym stylu retro. Natomiast nowoczesne, zwykłe skrzynie będą doskonałym prezentem dla miłośników ponadczasowych form oraz minimalistycznej prostoty. A tapicerowane i bogato zdobione na pewno spodobają się osobom, które dbają o indywidualny styl swojego mieszkania. Skrzynie towarzyszą człowiekowi od dekad. Zmieniało się ich wzornictwo i materiały, z których są wykonywane, jednak funkcjonalność pozostała ta sama. Nic dziwnego, że tak lubimy skrzynie: ten wyjątkowy mebel spełnia, w cieszący oko sposób, funkcje zarówno pakownego pojemnika na pościel, piżamy, zabawki i inne domowe skarby, jak i siedziska lub stolika. Dodatkowo skrzynia wspaniale dekoruje wnętrze i uzupełnia aranżację sypialni. Warto poszukać skrzyni solidnej, pojemnej, ustawnej oraz ciekawej wizualnie. A jest w czym wybierać, gdyż w szerokiej ofercie producentów można znaleźć skrzynie różnych rozmiarów: od małych, barwnych skrzyneczek na drobiazgi po wygodne, obszerne skrzynie pełniące funkcję puf i stolików. Ile gustów i potrzeb, tyle skrzyń!
Stylowe skrzynie w sypialni – jak wkomponować je w wystrój pomieszczenia?
Komiksowy rynek wydawniczy kojarzy się szczególnie z publikacjami z USA, wśród których prym wiedzie MARVEL. Warto jednak poszukiwać tego rodzaju literatury w mniej oczywistych lokalizacjach. Rodzimy rynek jest bogaty w kultowe już postaci, które na stałe zagościły w kanonie bohaterów znanych i lubianych. Poniżej znalazły się propozycje belgijskie, polskie i angielskie. Lucky Luke, Kapitan Żbik i Largo Winch to postaci, które powinien znać każdy fan komiksów. Kajko i Kokosz Kajko i Kokosz to jeden z kultowych polskich komiksów autorstwa Janusza Christy. Jego premiera odbyła się w 1972 roku. Tytułowi bohaterowie to słowiańscy woje kasztelana Mirmiła. Ich przygody polegają głównie na walkach ze Zbójcerzami Hegemona, którym pomagają czarownica Jaga i opryszek łamignat. Kajko i Kokosz byli regularnie wydawani w latach 1972-1990. Planowano nawet ekranizację, która, niestety, się nie powiodła. Ze względu na fabułę komiks porównywano z Asterixem i Obeliksem. Najbardziej znane części serii o Kajku i Kokoszu to: „Cudowny lek”, „Skarby Mirmiła” i „Festiwal Czarownic”. box:offerCarousel Lucky Luke Lucky Luke to komiks z belgijskim rodowodem, stworzony przez Morrisa, scenarzystę i rysownika. Przez długi czas scenarzystą był również René Goscinny. Tytułowy bohater popularnej na całym świecie serii to najszybciej strzelający kowboj, któremu towarzyszy wierny koń Jolly Jumper. Lucky Luke toczy walki ze swoimi odwiecznymi wrogami – rodziną Daltonów. Lucky Luke miał premierę w druku w 1946 roku w belgijskiej gazecie „Spirou”. Był publikowany w różnych czasopismach i jako samodzielne wydawnictwo. Od tej pory ukazało się ponad 70 zeszytów z przygodami odważnego strzelca. box:offerCarousel Kapitan Żbik Jan Żbik to kolejny komiksowy bohater o polskich korzeniach. Tytułowy bohater jest oficerem Milicji Obywatelskiej. Seria 53 zeszytów z kryminalnymi przygodami Żbika ukazała się w latach 1968-1982. Kapitana Żbika stworzył Władysław Krupka, spod jego pióra wyszła ponad połowa ze wszystkich części komiksu. Rysowników było wielu, najczęściej ilustracje tworzyli Grzegorz Rosiński i Jerzy Wróblewski. Kapitan Żbik rozwiązywał tajemnicze zagadki, w czym pomagał mu zespół złożony z poruczników Oli i Michała. Zajmowali się rozmaitymi sprawami, od morderstw, przez kradzieże, porwania, aż po tropienie szpiegów z innych państw. W 2017 roku ukazała się książka "Kapitan Żbik. Portret pamięciowy", autorstwa Mateusza Szlachtycza, który stara się w niej odpowiedzieć na pytanie: jak Żbik trafił do panteonu popkultury peerelu. Largo Winch Largo Winch to kolejny komiks stworzony w Belgii. Jego autorami są: scenarzysta Jean Van Hamme i rysownik Philippe Francqa. Od wydania numeru 21. scenariusz do Largo pisze Éric Giacometti. Seria wydawana jest od 1990 roku. Largo Winch to adaptacja zatytułowanych w ten sam sposób powieści Van Hamme’a. Tytułowy bohater komiksu jest przybranym synem miliardera Nerio Wincha, który został zamordowany przez swojego współpracownika. Largo w wieku zaledwie 25 lat zostaje spadkobiercą fortuny, co oczywiście spotyka się ze sprzeciwem ze strony innych osób uzurpujących sobie prawo do majątku. Wśród nich znajduje się również zabójca Nerio. Largo musi pokonać wiele przeciwności, zanim stanie na czele odziedziczonego imperium. Sláine Sláine pochodzi z Wielkiej Brytanii. To komiks fantasy autorstwa Pata Millsa. Za stronę graficzną odpowiadają: Glenn Fabry, Angela Kincaid, Simon Bisley oraz Mike McMahon. Seria ukazuje się od 1983 roku. Tytułowy Sláine jest irlandzkim wojownikiem, który walczy z bogami, monstrami i wrogimi plemionami, w rezultacie czego staje się pierwszym irlandzkim królem.
Najlepsze komiksy rodem z Europy, które warto przeczytać
Na rynku procesorów komputerowych nieustannie od kilkunastu lat królują dwie firmy – AMD oraz Intel. Szukając podzespołów do dosyć mocnego komputera klient musi zastanowić się, którego producenta układ zainstalować na płycie głównej. W tym zestawieniu przyjrzymy się modelom do 1000 złotych. INTEL Intel Core i5-6600 Pierwszym układem jest Intel Core i5-6600. Oferuje on częstotliwością bazową wynoszącą 3,5 GHz przy czterech rdzeniach, 6 MB pamięci podręcznej oraz technologię Boost pozwalająca na zwiększenie mody do 3,9 GHz. Został wyprodukowany w 14-nanometrowym procesie produkcji, a współpracująca podstawka to LGA 1151. Co ważne, maksymalny pobór mocy tego procesora to jedynie 65 W, a układ graficzny HD Graphics 530 o taktowaniu 350 MHz w zupełności sprawdzi się dla mniej wymagających klientów, którzy mają zamiar dokupić kartę graficzną po kilku miesiącach po złożeniu komputera. W zestawie kosztującym równy 1000 złotych dostaniemy również radiator. Intel Core i3 6098P 3600MHz 1151 Za około 700 złotych wybrać możemy procesorIntel Core i3 6098P 3600MHz 1151. Jego dwa czterowątkowe rdzenie w zupełności wystarczą do typowego, mocniejszego komputera. Za tę cenę dostaniemy 3 MB pamięci podręcznej, funkcję oszczędzania energii Enhanced SpeedStep oraz grafikę HD Graphic 510 z częstotliwością taktowania 350 MHz. Układ Core i3 6098P to podstawka LGA 1151 oraz 3,6 GHz. W zestawie znajdziemy radiator. Intel Pentium G4520 Intel Pentium G4520 to układ z niższej półki cenowej, który w pełni zadowoli mniej wymagającego użytkownika. Za około 500 złotych dostaniemy procesor charakteryzujący się dwoma rdzeniami z dwoma wątkami, podstawką LGA 1151 oraz taktowaniem rzędu 3,6 GHz. Jego pamięć podręczna to 3 MB, a wykonanie w 14-milimetrowej technologii zapewni, że układ jest wysokiej jakości. W wersji BOX prócz procesora dostaniemy również radiator z wiatrakiem. AMD AMD X8 FX-8370E W zestawieniu układów Intel oraz AMD nie sposób nie wspomnieć o procesorze FX 8370E. Charakteryzuje się on 8-rdzeniową konstrukcją z maksymalnym poborem mocy rzędu 95 W, posiada 16 MB, częstotliwością taktowania 3,3 GHz z możliwością podkręcenia do 4,3 GHz dzięki funkcji Turbo, a obsługiwany socket to AM3+. Cena procesora FX 8370E to około 800 złotych. AMD APU X2 A6-7400K Liderem tego zestawienia pod względem stosunku ceny do oferowanych możliwości jest AMD APU X2 A6-7400K. Układ ten za 250 złotych oferuje dwa rdzenie działające w częstotliwości 3,5 GHz (w trybie turbo do 3,9 GHz), pobór mocy rzędu 65 W oraz 1 MB pamięci podręcznej. Obsługiwana podstawka to FM2+, a zintegrowana karta graficzna Radeon R5 1866 MHz zadowoli mniej wymagających użytkowników. Co ważne, w zestawie znajdziemy radiator z wentylatorem. AMD APU A10-7870K Za około 700 złotych kupimy układ AMD APU A10 7870K. Oferuje on cztery rdzenie pracujące z częstotliwością 4,1 GHz, 4 MB pamięci podręcznej oraz pobór mocy wynoszący 95 W. Producent postanowił zastosować tutaj funkcję oszczędzania energii PowerNow!, która znacząco obniża pobór mocy podczas mniej wymagających dla układu procesów. Typ obsługiwanego gniazda to FM2+. Niewątpliwie ważnym elementem tego procesora jest układ graficzny Radeon R7 pracujący w częstotliwości 866 MHz. W wersji BOX standardowo dostaniemy radiator + wentylator. PODSUMOWANIE Dostępne obecnie na rynku układy od Intela oraz AMD do 1000 złotych w zupełności zadowolą nawet bardziej wymagających użytkowników. Do średniaka polecić można procesor Intel Core i3 6098P 3600MHz lub AMD APU X2 A6-7400K. Modele te dzięki wystarczającej ilości rdzeni oraz układom graficznym sprawdzą się idealnie do jednostki, która ma służyć do prac biurowych i ogrywania mniej wymagających, kilkuletnich gier. Do komputera, który służyć będzie jako baza dla mocnych podzespołów warto wybrać Intel Core i5-6600, który oferuje maksymalną częstotliwość bazową wynoszącą 3,9 GHz oraz układ graficzny HD Graphics 530 o taktowaniu 350 MHz lub procesor AMD FX 8370E z mnożnikiem 4,3 GHz oraz z 8-rdzeniową konstrukcją.
AMD czy Intel? Przegląd procesorów do 1000 złotych
Kto powiedział, że tylko chłopcy mogą bawić się zabawkami przedstawiającymi ich ulubionych superbohaterów? Również dziewczynki mogą sięgnąć po swoje ulubione superbohaterki. Wonder Women, Kobieta nietoperz, SuperGirl i Starfire to propozycje dla dziewczynek, które uwielbiają bohaterki znanych komiksów. Nie tylko chłopcy mogą wcielać się w superbohaterów, takich jak Superman czy Batman. Wśród ciekawych bohaterek o nadzwyczajnych zdolnościach znajdziemy Batgirl, Wonder Women, Starfire, Supergirl, a także Bumble Bee. Czym się charakteryzują lalki superbohaterki? Wonder Women Wonder Women to jedna z bohaterek komiksów. Teraz dostępna jest również jako lalka dla dziewczynek, które uwielbiają postacie z nadludzkimi mocami. Ma strój wzorowany na kultowej postaci. W zestawie znajdziemy specjalne akcesoria, którymi posługiwała się Wonder Women. Lalka ma wiele punktów zgięcia, np. na łokciach i kolanach, co ułatwia ustawienie jej w wybranej pozycji. Koszt zakupu to około 80 zł. Batgirl Batgirl to kolejna propozycja. Lalka ma strój z charakterystycznymi elementami. Symbol nietoperza znajduje się na koszulce, a maska i opaska zdobią głowę. Dodatkowo w zestawie znajdziemy plecak i wielofunkcyjny pas Batgirl. Całość jest starannie wykonana, z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Lalka ma wiele punktów zgięcia, długie rude włosy oraz strój w kolorze czarnym i fioletowym z żółtymi elementami. Cena – około 70 zł. Supergirl Wśród lalek superbohaterek znajdziemy również Supergirl . Strój lalki ma charakterystyczne „S” na bluzce i butach. Ubranie utrzymane jest w odcieniach popularnej superbohaterki – czerwonym oraz niebieskim z białymi i żółtymi elementami. Nie mogło zabraknąć czerwonej peleryny, która tworzy całość z bluzką. Supergirl ma długie jasne włosy i duże niebieskie oczy. Kosztuje około 70 zł. Starfire Lalka Starfire to jedna z superbohaterek, które znane są z grupy Teen Titans. Bohaterka ma złotawą karnację skóry, bujne i długie złoto-rude włosy oraz zielone oczy. Starfire jest ubrana w fioletową sukienkę i długie fioletowe buty. Supermoce tej postaci to nadludzka siła, latanie, rzucanie pociskami energii i emitowanie energii z oczu. Elementem, który symbolizuje energię, jest zielona kula na dłoni. Teraz wszystko w rękach dziewczęcej wyobraźni. Koszt zakupu to około 100 zł. Bumble Bee Bumble Bee może się kojarzyć z jednym z Transformersów – żółto-czarnym robotem, który zmienia się w szybki samochód. Tymczasem Bumble Bee to również jedna z lalek superbohaterek z serii Super Hero. Lalka ma czarno-złoty strój z seledynowymi elementami. Boki bluzki mają wzór w plastry miodu. Dodatkowo lalka ma złote skrzydła, tak jak pszczoła. Superbohaterka Bumble Bee to lalka o ciemnej karnacji, brązowych włosach i brązowych oczach. Kosztuje około 80 zł.
Lalki superbohaterki – przegląd
Tradycja wysyłania świątecznych kartek do rodziny i znajomych niestety coraz rzadziej jest kultywowana. Często zastępujemy je życzeniami wysłanymi pocztą elektroniczną lub SMS-em. Mając dziecko, warto jednak powrócić do tej tradycji i pokazać maluchom, jaką radość może sprawdzić samodzielne przygotowywanie kartek i obdarowywanie nimi najbliższych. Dziadkowie, ciocie czy wujkowie z pewnością będą zachwyceni, kiedy dostaną taką własnoręcznie stworzoną pocztówkę i docenią zaangażowanie pociechy, co będzie również dla niej ogromną przyjemnością. W sezonie przedświątecznym rynek dekoracji i akcesoriów do tworzenia rękodzieła obfituje w fantastyczne ozdoby i gadżety, które pozwolą na produkcję pięknych i profesjonalnych dzieł. W zależności od wieku dziecka możemy tworzyć kartki rysowane lub malowane farbami, dekorowane naklejkami i kolorowymi brokatami w żelu. Starszym pociechom spodobają się zestawy kreatywne, papiery o rozmaitych fakturach i profesjonalne markery. Poniżej prezentujemy akcesoria, dzięki którym tworzenie świątecznych kartek będzie prawdziwą przyjemnością. Dekoracyjny papier Podstawą każdej kartki jest oczywiście odpowiednio dobrany papier. Nadaje się zwłaszcza sztywny, techniczny papier kolorowy, brokatowy lub czerpany. Decyzja o jego kolorze i fakturze decyduje o wyglądzie całej kartki. Wybierając ciemne kolory – czernie, szarości i granaty – można stworzyć tajemniczą widokówkę przedstawiającą nocny, śnieżny krajobraz. Jasne i wyraziste barwy będą świetnym tłem dla choinek i światełkowych girland, a błękity dla bożonarodzeniowych szopek. W precyzyjnym wycięciu kartki o odpowiednim rozmiarze i ozdobieniu jej brzegów pomogą nam nożyczki z dekoracyjnymi ostrzami w kształcie ząbków lub fal. Możemy również użyć dziurkacza ozdobnego, którym szybko wytniemy ozdobne, świąteczne i zimowe wzory np. gwiazdki, śnieżynki czy listki ostrokrzewu. Wykrojone z papieru kształty wpadają do wbudowanego w urządzenie pojemniczka i możemy je wykorzystać, naklejając np. na inną kartkę. Fantazyjne ozdoby Wykonując kartkę z młodszymi dziećmi, najlepiej zaopatrzyć się wcześniej w gotowe kolorowe ozdoby, które maluch przyklei do papieru. Sprawdzą się wycięte z pianki kształty i literki, ozdobne metaliczne płatki śniegu oraz ruchome oczka, dzięki którym stworzymy realistycznego bałwanka lub aniołka. Najmłodsze pociechy mogą przykleić kolorowe naklejki świąteczne, a następnie dorysować do nich wymyślone przez siebie obrazki. Starszaki natomiast niech spróbują wyciąć proste kształty, np. gwiazdki lub śnieżne kule z tektury falistej, które pozwolą na stworzenie trójwymiarowego dzieła. Za pomocą kolorowych dżetów można w prosty sposób wykonać obrazek przedstawiający ozdobioną bombkami choinkę lub girlandę ze światełek. Wypukłe, świecące elementy uzyskamy, używając również pisaków z brokatem w tubce. Efektowne, magicznie mieniące się tło stworzymy, pokrywając posmarowany klejem fragment kartki sypkim brokatem. Wbudowane w pojemniczek sitko umożliwi precyzyjne wysypanie odpowiedniej ilości świetlistego pyłu. Życzenia Najmłodsi, którzy nie znają jeszcze literek, życzenia świąteczne mogą po prostu narysować, a nieco starsi wykleić je za pomocą kolorowych, samoprzylepnych liter. Zamiast podpisu dziecko może odcisnąć na kartce swój palec lub jeśli jest wystarczająco duże, całą rączkę. Starszakom spodoba się pisanie życzeń kolorowymi i brokatowymi długopisami żelowymi. Jasnymi, np. srebrnym lub białymi odcieniami można pisać na bardzo ciemnym, a nawet czarnym papierze. Podobną funkcję spełni również biały marker olejowy, którym można nie tylko napisać życzenia, ale także namalować idealnie białe bałwanki, płatki i cały śnieżny krajobraz. Jeśli kartkę będziemy wręczać osobiście, zamiast umieszczać ją w kopercie, wystarczy przewiązać ją dopasowaną kolorystycznie wstążeczką lub sznureczkiem, co nada jej ciekawą formę świątecznego prezentu. Wspólne przygotowywanie kartek może i powinno być dla całej rodziny wspaniałą rozrywką, która wprowadzi do domu sielankowy, świąteczny klimat. Nie należy się również zrażać początkowymi wpadkami czy dziełami, które nie wyglądają tak, jak sobie to zamierzyliśmy. Z roku na rok, im dzieci starsze, a my bardziej wprawieni w plastycznych technikach, kartki będą się stawały coraz piękniejsze i coraz bardziej profesjonalne.
Stwórz własną kartę świąteczną
Dzieciństwo nieodłącznie jest związane z zabawkami. Maluchy rozrzucają je dosłownie wszędzie. Warto jak najwcześniej uczyć utrzymywania porządku. Bardzo pomocne będą wszelkiego rodzaju pojemniki. Wśród wielu rodzajów pudełek na uwagę zasługuje drewniana skrzynka. Do czego służy drewniana skrzynka? Najprostsza i najbardziej oczywista odpowiedź brzmi: do przechowywania. Cel jest jednak zdecydowanie szerszy. Dzieci uwielbiają skrzynie, ponieważ sprzątanie i utrzymywanie porządku staje się dzięki nim przyjemniejsze. Bałagan w pokoju wynika najczęściej z tego, że przedmioty nie mają swojego stałego, przypisanego im miejsca. Dzieci niechętnie odkładają rzeczy tam, gdzie powinny się znaleźć, gdyż zwyczajnie nie wiedzą, gdzie to jest. Tym samym okazuje się, że do zaprowadzenia porządku niewiele potrzeba. Jeśli jeden karton będzie przeznaczony do lalek, a inny do klocków, układ w pokoju stanie się przejrzysty. Szkraby w ten sposób doskonale zorientują się, w którym miejscu znajdują się poszczególne przedmioty. Drewniana skrzynka wydaje się być świetnym rozwiązaniem. Zalety drewnianej skrzynki na zabawki Z pewnością warto zastanowić się nad przewagą, jaką ma skrzynka drewniana nad swoją odpowiedniczką np. z plastiku. Do głównych zalet można zaliczyć: Trwałość – użyty materiał (najczęściej drewno świerkowe) daje gwarancję, że pojemnik wystarczy na lata. Często skrzynie, zwłaszcza te pięknie zdobione, stają się pamiątkami przekazywanymi z pokolenia na pokolenie. Pojemność – zadziwia ilość zabawek, jaka może zmieścić się w skrzyni. Łatwość użytkowania – dziecko podnosi wieko, wrzuca zabawki i gotowe, nawet bez konieczności ich układania i tracenia na to czasu. Łatwość użytkowania i dostępność będą prawdopodobnie przekładały się na zapał do sprzątania. Szybki efekt przy małym nakładzie pracy. Ozdoba dziecięcego pokoju – z pewnością nie jest to kolejny plastikowy bubel. Drewno w połączeniu z wyjątkowym zdobnictwem nada uroku i charakteru każdemu pokojowi. Dodatkowe funkcje – zastosowanie drewnianej skrzynki wcale nie musi ograniczać się do funkcji przechowywania. Na takim stabilnym pojemniku można nawet usiąść lub ułożyć na nim podczas zabawy pluszaki. Ochrona zabawek przed kurzem – większość skrzyń ma wieko. Aby skrzynia spełniała swoje funkcje i jednocześnie była dla dziecka bezpieczna, musi być dobrze wykonana i wyrzeźbiona. Nie może mieć żadnych odstających elementów czy fragmentów drewna. Ważne są wszelkiego rodzaju rozwiązania, które zapobiegną przycinaniu dziecięcych paluszków (np. wzmocnione zwalniające zawiasy czy wcięcia w profilu skrzyni). Ponadto użyte do malowania farby powinny być ekologiczne. Kupujemy skrzynkę na zabawki Planując zakup drewnianej skrzynki na zabawki, dobrze jest określić ogólne potrzeby. Skrzynie zasadniczo dzielimy na otwarte (bez wieka) i zamykane. Z tych pierwszych skorzystają nawet maluszki, drugie na pewno stworzą większe wrażenie ładu, gdyż zabawki niej będą z nich wystawać. Jednak kupując drewnianą skrzynkę na zabawki, możemy wziąć pod uwagę znacznie większą ilość elementów, m.in.: Cenę – dostępne są skrzynie do 50 zł, z przedziału 50–100 zł, ale największy wybór będziemy mieli, dysponując kwotą co najmniej 100 zł. Kółka – dodatek kółek pozwala na swobodne przestawianie skrzyni i wysuwanie jej na czas zabawy. Malowanie – zdobienia są zwykle ręcznie malowane, z największą starannością. Bardzo często skrzynie takie są wielokrotnie lakierowane, dzięki czemu można czyścić je nawet na mokro. Zdobnictwo nadaje skrzyni, a zarazem całemu pokojowi dziecka, niepowtarzalnego charakteru. Imię dziecka – właściciel takiej spersonalizowanej skrzyni na pewno poczuje się wyjątkowo. Świetny pomysł na prezent! Ławka – niestandardowe połączenie pojemnika z siedziskiem. Niesamowite, a jakże użyteczne rozwiązanie. Świetnie się prezentuje, a przy tym pasuje do niemal każdego wnętrza. Minusem skrzynek drewnianych na zabawki jest ich cena. Czasami trzeba na nie przeznaczyć nawet kilkaset złotych. Jednak jest to cena jakości, z jaką skrzynie są wykonane. Poza tym jest to pojemnik, który wystarczy na lata i posłuży nawet nastolatkowi do przechowywania gier czy książek.
Kupujemy drewnianą skrzynkę na zabawki
Chwile spędzone razem z bliskimi w obecnych czasach są jeszcze bardziej cenne. Pęd za karierą, codzienne obowiązki i konieczność bycia ciągle aktywnym powodują, że mamy mało czasu na odpoczynek w gronie najbliższych. Nierzadko okazuje się również, że nawet wtedy, gdy uda nam się wygospodarować wolne popołudnie, nie mamy pomysłu na to, jak je spędzić. Dlatego dobrą propozycją są różnego rodzaju gry towarzyskie, które zaangażują nie tylko partnera czy przyjaciół, ale także będą stanowić ciekawą rozrywkę dla dzieci. Ćwicz spostrzeganie Dobble to pierwsza propozycja prostej gry, w którą mogą grać zarówno dzieci, jak i dorośli. Gra składa się z kilku kart, na których przedstawiono różne symbole. Zadaniem każdego gracza jest odnalezienie takich samych na dwóch kartach. Dobblejest prostą, ale jednocześnie bardzo atrakcyjną grą, gdyż daje możliwość zmiany zasad – istnieje aż pięć różnych sposobów na przeprowadzenie rozgrywki. Recenzję gry "Dobble Kids" znajdziesz tutaj. Trenuj szybkość z Jungle Speed Będąc w temacie gier na spostrzegawczość, nie można zapomnieć o Jungle Speed lub jej polskim odpowiedniku – Prawo dżungli. To fantastyczna gra ćwicząca refleks i spostrzegawczość. Jest ciekawą propozycją zarówno na niedzielne popołudnie z rodziną, jak i na imprezę ze znajomymi – wystarczy znaleźć dwie takie same karty, ale wbrew pozorom nie jest to wcale proste zadanie! Dzieci z radością wezmą udział w grze, aby rywalizować z rodzicami, natomiast wśród starszych może okazać się dobrym sposobem na rozkręcenie imprezy. Pełną recenzję gry znajdziesz tutaj. Bądź gotowy do odpowiedzi, masz tylko 5 sekund! Kolejną grą wartą uwagi jest 5 sekund lub wersja dla najmłodszych – 5 sekund Junior. W tej grze liczy się umiejętność szybkiego odpowiadania na pytania, gdy gracz zajmuje Gorące Krzesło. Każdy z uczestników ma tylko 5 sekund, aby udzielić 3 poprawnych odpowiedzi na zadane pytanie. To świetny sposób na zaangażowanie całej rodziny w ciekawą rozrywkę, lepsze poznanie się nawzajem oraz integrację w wolnym czasie. Pełną recenzję gry znajdziesz tutaj. Alternatywa dla klasycznych kalamburów Jeżeli nie masz przekonania do gier na czas, dobrą alternatywą, która zapewni tobie i twoim bliskim dużo śmiechu, będzie gra Jaki jest? Zadaniem każdego uczestnika jest odgadnięcie, o czym mówią pozostali gracze, którzy opowiadają na pytanie: „Jaki jest?”. Może to być wszystko – parasol, ulubione ciasto lub piwnica. Odpowiadając na pytanie: „Jaki jest mój?”, dajemy wskazówkę wytypowanemu graczowi, którego zadaniem jest odgadnąć, o czym mowa. Taka zaawansowana wersja kalamburów pozwala na lepsze poznanie siebie nawzajem, dając jednocześnie możliwość rozwijania wyobraźni i budowania radosnej atmosfery wspólnej zabawy. Graj słowem! Ostatnią wartą polecenia grą jest klasyk – Scrabble. To doskonała gra na spokojne spędzenie czasu z bliskimi. Jeżeli nie przepadasz za żywiołowymi grami, wymagającymi od ciebie szybkości reakcji, Scrabble z pewnością okaże się dobrym rozwiązaniem. Prosta gra literowa, polegająca na układaniu słów, może być dobrą alternatywą na spokojne popołudnie lub wieczór. Podsumowanie Nasze dzieci w dobie komputerów coraz rzadziej wybierają gry planszowe i towarzyskie. Warto więc zaszczepić w nich zainteresowanie tego rodzaju rozrywką. Przedstawione wyżej gry są uniwersalne, gdyż sprawdzą się zarówno podczas niedzielnego popołudnia z rodziną, jak i w trakcie imprezy ze znajomymi. To świetny sposób na spędzenie czasu z bliskimi i dobrą zabawę.
5 gier towarzyskich, w które warto grać z dziećmi
Jeszcze do końca tygodnia macie czas na edycję tytułów ofert ze sprzedażą Otrzymaliśmy od Was wiele sygnałów, że potrzebujecie więcej czasu na dostosowanie tytułów ofert do nowych zasad. W związku z tym jeszcze do końca tego tygodnia możliwość ta pozostaje do Waszej dyspozycji. Dowiedz się jak tworzyć skuteczne tytuły ofert.
Do końca tygodnia możecie zmieniać tytuły ofert ze sprzedażą
Urodziny, imieniny, rocznice – wtedy najczęściej dajemy prezenty bliskim. Ale tak naprawdę bardzo dużo osób wręcza je bez żadnej okazji. Kiedy osoba, którą chcemy obdarować jest motocyklistą, warto pomyśleć o prezencie związanym z jego pasją. Oto kilka praktycznych inspiracji, które sprawdzą się jako upominek, bez względu na sytuację. Butelka wina, kolejna para skarpet do kolekcji, koszula czy zestaw kosmetyków – tego z pewnością nie warto kupować motocykliście, jeżeli nie chcemy spotkać się ze zniesmaczeniem. Najbardziej „skuteczne” upominki to takie, które będą przydatne w realizowaniu zainteresowań. Książka, a nie album Jednym z najbardziej uniwersalnych pomysłów jest zakup książki. Nawet osoba, która nie poświęca zbyt wiele czasu lekturze, książkę na temat swoich zainteresowań może przyjąć z entuzjazmem i spędzić z nią kilka deszczowych wieczorów. Na rynku można znaleźć wiele pozycji dotyczących techniki jazdy. Wśród nich należy wyróżnić takie tytuły, jak m.in. Motocyklista doskonały, Pełna kontrola czy Strategie uliczne. Bardzo dobrze sprawdzają się też tytuły podróżnicze, jak na przykład: 126 dni na kanapie, Dzienniki motocyklowe, Dosięgnąć horyzontu. Księgarnie oraz sklepy internetowe przepełnione są albumami ze zdjęciami motocykli różnych producentów, z różnych epok. Decyzja o zakupie takiego prezentu może być błędna, ponieważ otrzymany album motocyklista przekartkuje, a następnie odłoży na półkę, bo nie będzie miał z niego żadnego pożytku. Odzież codzienna i akcesoria Nic nie sprawia takiej radości motocykliście, jak możliwość noszenia odzieży codziennej, wyprodukowanej przez jego ulubioną markę motocyklową. Kupujący ma do dyspozycji naprawdę nieograniczone pole do popisu i może wybierać spośród breloków (praktycznie każdej firmy motocykli), T-shirtów (np. firmy Alpinestars), butów (np. Dainese) czy bluz (np. KTM). Na tym się jednak nie kończy, bo w sklepach znajdują się także takie akcesoria, jak portfele, czapki, skarpety czy bielizna. Jedynym, co może ograniczać w wyborze upominku, jest wyobraźnia. Oczywiście, przed zakupem należy ustalić, jakim motocyklem jeździ osoba, dla której przygotowujemy prezent. Nikt nie chciałby przecież dostać gadżetu firmy, z którą nie ma żadnego związku. Złym pomysłem jest kupowanie odzieży motocyklowej (kurtki, kombinezony, rękawice) oraz kasków, kiedy nie wiemy, czy produkt będzie pasował i czy spełnia określone wymogi bezpieczeństwa. Takie zakupy należy pozostawić motocykliście, który sam podejmie decyzję o tym, czy warto decydować się na daną rzecz. Praktycznie O ile przy wyborze odzieży nie powinniśmy decydować za motocyklistę, to w kwestii akcesoriów do motocykla możemy podjąć odważniejsze kroki. Każdy pasjonat jednośladów na pewno będzie zadowolony z nowego tankbaga (torby na drobiazgi do mocowania na baku motocykla, zazwyczaj za pomocą magnesów), plecaka lub sakwy. Aprobatę uzyskamy także, podarowując rzeczy, które będą przydatne w garażu, na przykład zestaw narzędzi, podnośnik motocyklowy czy zestaw do automatycznego ładowania akumulatora zimą. Przed zakupem warto jednak sprawdzić, czy obdarowywana osoba nie posiada już rzeczy, którą planujemy kupić. Oszczędzi to zbędnych emocji związanych z wymianą upominku na inny.
Prezent dla motocyklisty na każdą okazję
Wiosna nieśmiało wdziera się do naszego życia. Widzimy to nie tylko po coraz bardziej słonecznych popołudniach, ale także naszych szafach. Również paznokcie powinny być dopasowane do obowiązującej pory roku! Jak wykonać wiosenne kwiaty? Odpowiedź znajdziesz w poniższym poradniku! Od czego zacząć? Aby wykonać hybrydową stylizację paznokci, potrzebny nam jest zestaw startowy do manicure hybrydowego. Składa się on z lampy (ja wybieram taką o mocy 24/48w), kilku lakierów hybrydowych, bazy, topu, wacików bezpyłowych, odtłuszczacza oraz acetonu, który służy do zdejmowania manicure. Szczególnie polecam zestawy startowe takich marek jak Semilac, NeoNail lub Indigo. Oprócz podstawowego zestawy, do wykonania zdobień będziesz potrzebować również innych akcesoriów, m.in. pędzelka do zdobień (z cieniutkim włosiem) oraz sondy. Ja wykonam zdobienia na tipsie - jeśli jednak chcesz zrobić je na swoich własnych paznokciach, pamiętaj o odpowiednim przygotowaniu płytki paznokcia. Musisz zmatowić ją bloczkiem polerskim, a następnie przemyć wacikiem bezpyłowym, nasączonym odtłuszczaczem. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Wiosenny tulipan Chyba nie ma kwiatów, które bardziej kojarzą się z wiosną niż tulipany. Właśnie dlatego muszą one pojawić się na naszych paznokciach! Do wykonania tulipana potrzebujesz: bazy i topu hybrydowego, np. marki Indigo, lakiery hybrydowe Semilac: Pink Peach Milk 047, Neon Pink 517 oraz Mint 265, a także lakiery NeoNail: Lush Green i White Collar. Przyda się również pędzelek i sonda do zdobień. Krok 1: Na paznokieć pokryty utwardzoną bazą, np. Indigo Protein Base, nałóż dwie warstwy białego lakieru hybrydowego White Collar od NeoNail i każdą z nich utwardź w lampie. Krok 2: Za pomocą pędzelka i lakieru Pink Peach Milk (047), narysuj małe koło, które będzie podstawą kwiatka. Nie utwardzaj go w lampie! Krok 3: Pędzelkiem narysuj jeden duży płatek, i dwa mniejsze, cieńsze po bokach, jak na zdjęciu powyżej. Krok 4: Wytrzyj pędzelek wacikiem bezpyłowym. Użyj koloru Neon Pink (517) oraz pędzelka, aby zaznaczyć kontury płatków. Nie utwardzaj jeszcze zdobienia w lampie – kwiat malujemy „na mokro”, aby przejście między kolorami było naturalne. Krok 5: Kolorem Neon Pink namaluj widoczne obramowanie płatków. Wykonaj także cieniutkie kreski na środku dużego płatka. Utwardź go w lampie. Za pomocą sondy do zdobień i koloru Mint (265), wykonaj zieloną kropkę na środku kwiatka. Krok 6: Tym samym kolorem oraz cienkim pędzelkiem narysuj łodygę oraz liście od niej odchodzące. Jeszcze nie utwardzaj. Krok 7: Wytrzyj pędzelek wacikiem bezpyłowym. Użyj koloru Lush Green od NeoNail i pędzelkiem zaznacz kontury łodygi i liści, ale tylko z jednej strony (patrz zdjęcie wyżej)! Utwardź zdobienie w lampie. Krok 8: Zdobienie pokryj Dry Topem od Indigo i utwardź go w lampie. Ten top nie posiada warstwy dyspersyjnej, dlatego nie musisz przemywać paznokcia odtłuszczaczem po skończonej stylizacji. Nie zapominaj o niezapominajkach Oprócz tulipanów, do wiosennych kwiatów należą także niezapominajki. To właśnie one będą pięknie komponować się w paznokciowej stylizacji. Jak je wykonać? Wbrew pozorom to nic trudnego! Przygotuj: bazę i top hybrydowy Indigo, biały lakier hybrydowy White Collar oraz Mystic Bluebell od NeoNail, a także kolor Warm Blue 270 oraz 031 Black Diamond marki Semilac. Przyda ci się także cienki pędzelek oraz sonda do zdobień. Krok 1: Na paznokieć pokryty utwardzoną bazą, nałóż dwie warstwy lakieru hybrydowego White Collar od NeoNail i każdą z nich utwardź w lampie. Cieniutkim pędzelkiem oraz kolorem Warm Blue (270), narysuj prostokąt z zaokrąglonymi kątami po lewej stronie płytki. Będzie to pierwszy płatek. Nie utwardzaj go w lampie. Krok 2: Przy pomocy pędzelka i tego samego koloru, narysuj kolejne płatki w taki sposób, jak na zdjęciu powyżej. Zostaw biały środek. Nie utwardzaj w lampie. Krok 3: Kolorem Mystic Bluebell i cienkim pędzelkiem, obrysuj każdy z płatków. Tę czynność również wykonujemy „na mokro”. Krok 4: Kontynuuj obramowania i delikatnie zacieniuj środek płatków pionowymi ruchami pędzelka. Nie utwardzaj. Krok 5: Do płatków dodaj nieco białego koloru, aby całość wyglądała ciekawiej. Wszystko na mokro. Krok 6: Popraw obramowanie płatków granatowym kolorem, aby jeszcze bardziej wzmocnić efekt cieniowania. Nie utwardzaj. Krok 7: Biały środek kwiatka wypełnij czarnym kolorem. Zostaw minimalny odstęp między środkiem a płatkami. Krok 8: Pędzelkiem powyciągaj czarny kolor na płatki. Pamiętaj, aby po każdej kresce przetrzeć pędzelek wacikiem. Kreski wykonuj od czarnego środka w stronę płatków – nie odwrotnie! Dzięki temu unikniesz nieodpowiedniego zmieszania się kolorów. Krok 9: Kolorem Warm Blue, narysuj trzy płatki w prawym, górnym rogu paznokcia. Nie utwardzaj. Krok 10: Podobnie jak poprzednio – granatowym kolorem obrysuj płatki i dodaj nieco białego odcienia. Krok 11: Wypełnij pusty środek czarnym kolorem i poprzeciągaj go na płatki – zupełnie jak w przypadku poprzedniej niezapominajki. Utwardź w lampie. Krok 12: Zdobienie pokryj Dry Topem od Indigo i utwardź je w lampie. Geometria jest trendy Co powiesz na połączenie świeżych, wiosennych kwiatów z odrobiną geometrii? Ta mieszanka z pewnością okaże się hitem! Potrzebne będą: baza i top hybrydowy, lakier hybrydowy Semilac 270 Warm Blue, 031 Black Diamond, 047 Pink Peach Milk, 517 Neon Pink oraz White Collar i Lush Green marki NeoNail. Przygotuj także pędzelek i sondę do zdobień. Krok 1: Na paznokieć pokryty utwardzoną bazą, nałóż dwie warstwy białego lakieru hybrydowego White Collar i każdą z nich utwardź w lampie. Krok 2: Kolorem Warm Blue 270 namaluj pionowe pasy. W tym celu świetnie sprawdzi się cienki pędzelek z długim włosiem. Utwardź zdobienie w lampie. Krok 3: Czas na kwiaty! Sondą do zdobień wykonaj czarną kropkę (kolor 031), w lewym, dolnym rogu paznokcia. Utwardź w lampie. Krok 4: Za pomocą pędzelka i lakieru Neon Pink 517, namaluj płatki kwiatka. Nie przejmuj się, jeśli paski będą przebijać przez płatki – nałóż wtedy drugą warstwę różowego koloru. Krok 5,6: Lakierem o kolorze Lush Green oraz pędzelkiem, namaluj liście wychodzące spomiędzy różowych płatków. Daj się ponieść wyobraźni! Krok 7: Teraz rysujemy róże. Kolorem Pink Peach Milk 047, namaluj koło na górze płytki paznokcia. Będzie to podstawa do namalowania korony kwiatu. Nie utwardzaj w lampie. Krok 8: Za pomocą pędzelka i koloru Neon Pink 517, namaluj obramowanie kwiatka, jak na zdjęciu powyżej. Krok 9: Analogicznie do poprzedniego kwiatka, namaluj kolejny pęk po lewej stronie. Utwardź w lampie. Krok 10,11: Pędzelkiem i kolorem Lush Green, namaluj zielone liście, które są nieodłącznym elementem róż. Utwardź w lampie. Krok 12: Zdobienie pokryj Dry Topem od Indigo i utwardź je w lampie. Wiosenne zdobienia gotowe!
Jak zrobić wiosenne kwiaty na paznokciach?
Drzewka owocowe mini, często nazywane również drzewkami karłowymi czy też miniaturami, to kolejny hit obok drzewek kolumnowych. Mały rozmiar, bo do 2,5 metra wysokości – a plon mają spory. Dla osób nieposiadających ogrodu, za to mających balkon, to rewelacyjna sposobność do uprawy własnych, świeżych owoców. Drzewka te świetnie zresztą nadają się też do każdego ogrodu. Plusy drzewek owocowych mini: bardzo wcześnie wchodzą w okres owocowania, bo przypada to na drugi rok od wsadzenia, po 5-6 latach rozmiar korony to około 150 cm, co oznacza lepszą możliwość pielęgnacji i łatwiejszą ochronę przed szkodnikami, plon z jednego drzewka to od 4 do 8 kg owoców, dzięki ich rozmiarowi możemy sadzić je bardzo blisko siebie – dla małych ogrodów w sam raz, wrażliwe na wiosenne przymrozki kwiaty nektarynek, brzoskwiń czy moreli możemy teraz zabezpieczyć – wystarczy przed przewidywanymi ujemnymi temperaturami osłonić rośliny bądź schować je do pomieszczenia, dzięki małym gabarytom uprawa w donicach to przysłowiowa bułka z masłem. Obserwując trendy na przestrzeni lat, mogę śmiało stwierdzić, że najpopularniejszymi odmianami drzewek mini są: pyszne odmiany minigruszy „Garden Pearl” i „Garden Red”. Pierwsza z nich ma rumiane, zielone owoce, które dojrzewają w połowie października, natomiast druga jest „wrześniowa” z czerwonymi owocami; wyśmienite i słodkie owoce zapewni nam odmiana minimoreli „Aprigold” oraz mininektaryna w odmianie „Rubis”. Cudownie wyglądają również podczas kwitnienia; twarde i pyszne owoce zbierzemy z minijabłoni „Croquella”, a odmiany jabłoni mini „Delegrina” i „Delbarestive” dadzą nam słodkie owoce w kolorze czerwono-żółtym; box:offerCarousel atrakcyjności naszemu otoczeniu dodadzą minibrzoskwinie. Mają duże lancetowate liście – w stosunku do całej rośliny bardzo się wyróżniają. I tu polecam minidrzewka owocowe minibrzoskwiń w odmianie „Honey Gold” z pełnymi i różowymi kwiatami oraz soczystymi zielono-żółtymi owocami. Drugą, piękną odmianą jest „Honey Red”. Ta minibrzoskwinia ma bordowo-czerwone liście, półpełne, różowe kwiaty i słodkie, różowawe owoce; lubisz śliwki? Nie ma problemu – tu czołowe miejsce zajmują miniśliwa z ciemnoczerwonymi owocami „Robusto”, żółtoowocowa „Gold Dust” i „Buhler” o owocach w kolorze fioletowym. Zobacz również strefę Relaks na tarasie A może wolisz coś bardziej niezwykłego? W dzisiejszych czasach modne jest szczepienie np. dwóch różnych odmian na jednym drzewku: jedno po prawej stronie, natomiast druga odmiana po lewej. Nie są one absolutnie w żaden sposób modyfikowane genetycznie. I tak możemy cieszyć się np. dwiema odmianami jabłoni z jednego drzewka. Mało tego, mogą być one różne kolorystycznie, chociażby oliwka żółta papierówka oraz także papierówka, lecz czerwona – ‘Geneva Early’. Podobnie jest z gruszami: popularne i stare odmiany jak np. klapsa i faworytka na jednym drzewku, dorastającym do 2,5 metra wysokości. Po prostu marzenie. box:offerCarousel Minidrzewka owocowe – jak je uprawiamy? Drzewka owocowe mini możemy uprawiać zarówno w gruncie, jak i na balkonach w donicach. Jak to z roślinami, które dają owoce – stanowisko koniecznie słoneczne i ciepłe. Jakkolwiek byśmy je uprawiali, ziemię musimy przygotować żyzną i próchniczną. Sadząc je w donicy, możemy użyć gotowego podłoża nabytego w sklepie, natomiast w gruncie przy słabszej ziemi możemy ją wzbogacić mieszanką ziemi ogrodniczej wraz z kompostem. Nawozimy najlepiej zrównoważonym nawozem do drzewek owocowych, lecz musimy pamiętać, aby częściej dokarmiać rośliny hodowane w pojemniku. Przy częstszym podlewaniu gleba w pojemniku ulega wyjałowieniu i musimy dokarmiać nasze minidrzewko, maksymalnie od wczesnej wiosny do lipca. Przycinać nie ma potrzeby – rośliny te rosną bardzo wolno. box:shoppingList box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem Zimowanie minidrzewek owocowych Jeżeli nie mamy gdzie schować naszych minidrzewek w doniczkach na okres zimowy, najlepiej jest okręcić je jutą i odpowiednio zabezpieczyć doniczkę, tak aby korzenie nie przemarzły. Możemy to zrobić poprzez wstawienie rośliny w większy od pojemnika karton, a wolną przestrzeń uzupełnić np. gazetami lub liśćmi. Oczywiście roślinę stawiamy na zakorku bądź desce. Młode rośliny uprawiane w ogrodzie owijamy na zimę jutą, agrowłókniną bądź słomą. Jeśli mamy gdzie je schować – rewelacja. Rośliny po zakończeniu wegetacji wstawiamy do chłodnych i ciemniejszych pomieszczeń, przydaje się to w przypadku wiosennych przymrozków. Podsumowując Minidrzewka owocowe wcale nie wymagają wielu zabiegów. Wystarczy standardowa procedura jak w przypadku innych roślin uprawianych w doniczkach, a mamy szansę na aromatyczne i smaczne, a nade wszystko swoje owoce, a także atrakcyjnie wyglądające rośliny o pięknym ulistnieniu i bujnym kwitnieniu. Czego chcieć więcej?
Drzewka owocowe mini – hit na balkony i tarasy
Co sprawia, że książka przykuwa uwagę? Chwytny tytuł? Znane nazwisko? A może jest to zasługa okładki? Być może chodzi o kombinację wszystkich trzech elementów. Jednak kiedy już sięgnie się po daną pozycję, musi się ona obronić sama. W przypadku „2084. Koniec świata” mamy do czynienia przynajmniej z dwoma takimi zabiegami. Okładka tłumaczy się sama już po kilkunastu, no może po kilkudziesięciu stronach. Za to tytuł... to już zupełnie inny smaczek. Mamy tu do czynienia z książką, która zdecydowanie potrafi się obronić. Dobre wzorce Zacznijmy od marketingu. Informacje reklamujące książkę mogłyby sugerować, że autor nawiązuje do „Człowieka z wysokiego zamku” Philipa K. Dicka. W przyszłości, która wydaje się nie być już taka odległa, znajdujemy się w świecie opanowanym przez jedną, nie znoszącą sprzeciwu, doktrynę. Zaś świat, powszechnie uznawany za wolny, demokratyczny i... ten „lepszy”, przegrał walkę o swoje prawa i popadł w niewolę. W tym wypadku doktryna przyjmuje formę mocno zbliżonej do radykalnego nurtu, opartego na religii i bezwarunkowym poddaniu się decyzjom jednego boga. W dzisiejszych czasach analogia wydaje się aż nadto czytelna, choć nigdzie nie jest to wprost powiedziane. 2084 Liczba 2084pojawiająca się w tytule ma – w zamyśle autorskim – ogromne, choć nie do końca wyjaśnione, znaczenie. Rzesze wiernych i poddanych zastanawiały się, skąd się wzięła i jak ją rozumieć. Czy są to święte cyfry, czy może data związana z ich władcą. Ciężko powiedzieć, gdyż władza sama nie ułatwia rozwiązania tej zagadki. Czytelnik dość szybko powinien się zorientować, przez proste działanie matematyczne, że wiek wcześniej, inny autor również opisywał „uroki” systemu totalitarnego. O ile jednak u Orwella mieliśmy od początku do czynienia z zastanym już reżimem, który dopiero miał spotkać swój koniec, u Boualema możemy zapoznać się z kroniką wydarzeń i decyzji poprzedzającej zwycięstwo tyrana. Pod tym kątem – jako nawiązanie – bardziej przypomina się „Folwark zwierzęcy” niż „Rok 1984”. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas lektury pojawiają się zauważalne dreszcze – nie zawsze przyjemne. Fakt czy fikcja „2084. Koniec Świata” to jedna z tych książek, które bardzo trudno dają się zaszufladkować do zdecydowanej fikcji. Ludzie mają skłonność do wierzenia w teorie spiskowe – zwłaszcza takie prowadzące do apokalipsy – więc nie da się uniknąć pytań co by było, gdyby jednak była to prawda. Te zaś pozostają z czytelnikiem na długo. Nie wiem, czy książka osiągnie taki sukces jak Orwell czy Dick, ale trzeba przyznać, że jest napisana bardzo sprawnie i otrząśnięcie się z niej zajmuje kilka chwil. Jeśli chcielibyście się przekonać, czy ta wizja przyszłości wam odpowiada, to allegro ma w sprzedaży bilety do 2084 roku – już od ok. 24 PLN. Przyjemnej podróży. Książka dostępna jest również w formie elektronicznejza ok. 30zł. Źródło okładki: www.soniadraga.pl
„2084. Koniec Świata” Sansal Boualem – recenzja
Jesień to pora roku, w której możemy odczuwać pierwsze przymrozki, obserwować niekończący się deszcz za oknem lub podziwiać przepiękną grę świateł na wielokolorowych liściach. Zmienna i chłodniejsza temperatura sprawia, że dzieci zaczynają chorować. Pojawia się katar, kaszel, ból gardła i inne przypadłości. Na wzmocnienie odporności przyda się duża dawka ruchu. Nie rezygnujmy z niej również jesienią. Jazda na rowerze Wyposażeni w odpowiedni strój – termiczną bieliznę, rękawiczki, czapkę i cieplejszą kurtkę – możemy przemierzać drogę do szkoły lub przedszkola również na rowerze. Niższa temperatura to nie pretekst, aby zrezygnować z dwóch kółek. Na Allegro możemy znaleźć rowerki biegowe, ale też tradycyjne, dla młodszych i starszych dzieci. Ceny rowerków biegowych dla najmłodszych zaczynają się od około 100 zł. Rowery tradycyjne możemy kupić od około 150 zł. Hulajnoga – mniejsza i poręczna Innym środkiem lokomocji do szkoły, przedszkola lub po prostu na spacer może być hulajnoga. Zajmuje mniej miejsca, jest lżejsza i bardziej poręczna, gdyż po skończonej jeździe łatwo można ją przenieść. Hulajnogi są dostępne w różnych kolorach i wielkościach. Większe modele dla starszych dzieci, a nawet dorosłych, są wykonane z mocniejszego tworzywa lub metalu. Cena hulajnogi zaczyna się od około 30 zł. Wyjścia na basen Jesienią i w okresie zimowym możemy wzmocnić odporność dziecka przez zabieranie go na basen. Pływanie sprzyja rozluźnieniu mięśni, gdy podopieczny uczęszcza na zajęcia dodatkowe typu piłka nożna, karate, lekkoatletyka, ale również dobrze wpływa na postawę i zdrowy kręgosłup. Wyposażeniem małego pływaka są kąpielówki lub strój kąpielowy i czepek. Najmłodsi mogą rozpocząć naukę pływania z rękawkami. Gry, które zmuszą nas do ruchu Twister to gra, w której trzeba się wykazać nie lada równowagą, koncentracją i szybkością. Lewa noga na niebieski, prawa ręka na czerwony… Popularna gra wciąż nie wychodzi z mody i może wciągnąć całą rodzinę. Koszt gry Twister to około 30 zł. Inną grą, która utrzyma dzieci w ruchu są różnego rodzaju maty taneczne. Dzięki nim dziecko nie tylko nauczy się utworów, ale też pozna kroki, rozwinie refleks i koncentrację. Koszt mat tanecznych to około 30 zł. Squap to dwie rękawice, którymi trzeba złapać małą piłeczkę. Każdy zawodnik otrzymuje jedną rękawicę i rzuca do drugiego małą pomarańczową piłeczkę. Liczy się tu nie tylko refleks i dokładność, ale także moc wyrzucenia piłki. Gra odbywa się na świeżym powietrzu.Koszt to około 50 zł. W okresie jesiennym i zimowym lepiej nie zrezygnować z codziennej dawki świeżego powietrza i ruchu, ponieważ zwiększają one odporność i dotleniają organizm.
Ruch to zdrowie – wzmocnij malucha przed zimą
Niewiele elementów wyposażenia łazienkowego budzi tyle emocji, co zwykła waga. Nic dziwnego! Większość z nas jest bardzo wrażliwa na punkcie swoich kilogramów i rytuał ważenia wywołuje mocne bicie serca. Co ciekawe, wiele osób nie umie się ważyć poprawnie. Podpowiadamy więc, jaką wagę kupić i jak się ważyć prawidłowo. Jeśli będziesz się ważyć prawidłowo, zmniejszysz ryzyko pomyłki i otrzymasz wyniki, które będzie można porównać i wyciągnąć konkretne wnioski. Jak się ważyć? Bez ubrania Rano Zawsze o tej samej porze Przed śniadaniem, za to po wizycie w toalecie i najlepiej kilka godzin po ostatnim posiłku Nie za często. Nie ma najmniejszego sensu ważyć się częściej niż raz dziennie, bo masa ciała waha się w ciągu doby. Co więcej, twoja waga może się zmieniać także z dnia na dzień: nawet różnica 2–3 kilo nie powinna dziwić. Dlatego warto notować wskazania i obserwować ogólny trend, nie skupiając się zanadto na pojedynczych wynikach. Uwaga: nagły spadek masy może świadczyć o odwodnieniu, a przyrost o zaburzeniach hormonalnych. Dlatego jeśli wahania masy zdarzają ci się często, poszukaj przyczyny. Nie tylko masa Pamiętaj jednak, że same wskazania masy ciała nie są dobrym wyznacznikiem zmian w twoim organizmie. Odchudzając się lub tylko kontrolując wagę na co dzień, opieraj się więc nie tylko na nich. Ważniejszy jest skład twojego ciała: to, ile masz tkanki tłuszczowej, niesie za sobą więcej informacji, niż wskazanie w kilogramach. Odchudzanie powinno polegać na zmniejszeniu ilości tłuszczu, a nie ogólnym spadku masy (to np. łatwo osiągnąć odwodnieniem). Dobrym wskaźnikiem zmian w organizmie są także obwody talii, bioder, bicepsów oraz ud. To dzięki zmianie obwodów najszybciej zobaczysz, że trening siłowy przynosi efekty i że dieta odchudzająca działa (lub nie). Jakie urządzenie kupić? Dobra waga nie musi być bardzo droga. Na początek zastanów się, do czego będzie ci potrzebna: czy potrzebujesz analizatora składu ciała czy tylko wagi? Do wyboru jest wiele różnych modeli z dziesiątkami opcji. Na co warto zwrócić uwagę? Wyświetlacz: cyfry powinny być odpowiednio duże, by były widoczne z daleka. Dla wygody możesz też kupić wagę z ruchomym wyświetlaczem i ustawić go np. na szafce, na wysokości oczu. Analizator składu ciała: funkcja przydatna zwłaszcza osobom odchudzającym się i aktywnym fizycznie. Precyzja pomiaru: wagi łazienkowe mogą mieć dokładność w zakresie od 1 kg do kilku gramów. A kilogram różnicy to bardzo dużo, jeżeli monitorujesz swoje parametry. Platforma: musi być wygodna. Sprawdź, czy możesz twoje stopy mieszczą się na niej w całości. Powierzchnia powinna być antypoślizgowa. Urządzenie powinno być wykonane z materiału odpornego na wilgoć. Oprogramowanie. Warto zwrócić uwagę na dodatkowe opcje, takie jak zapamiętywanie użytkownika (jeżeli z urządzenia korzysta więcej niż jedna osoba), możliwość eksportowania danych do komputera (jeżeli monitorowanie masy jest dla ciebie istotne). Estetyka. Popularne są wagi szklane, ale także z mniej „oczywistych” materiałów, np. z drewna. Jak używać wagi? Korzystaj zawsze z tego samego urządzenia: różne wagi mogą być różnie skalibrowane i wyników nie da się porównywać. Waga powinna stać zawsze w tym samym miejscu, na płaskim fragmencie podłogi: jeśli ma regulowane nóżki, precyzyjnie ustaw pion, jeżeli nie – wybierz takie miejsce, w którym nie ma spadku. Upewnij się, że urządzenie przed ważeniem wskazuje zero. Raz na jakiś czas ją skalibruj: sprawdź, czy faktycznie kilogram oznacza na niej kilogram: możesz zważyć np. kilogramową hantlę lub opakowanie cukru. Kontrolowanie swojej masy to nie tylko ważny element odchudzania, ale i dobry sposób na bieżące monitorowanie, czy twoja dieta jest prawidłowa czy też wymaga modyfikacji. Dlatego warto mieć ma podorędziu dobrą wagę łazienkową.
Waga łazienkowa – jaką wybrać
Nadmierna potliwość stóp to dolegliwość, która nie tylko utrudnia codzienne funkcjonowanie, ale jednocześnie może obniżyć poczucie własnej wartości. Jeżeli na co dzień tego doświadczasz, na pewno znasz dyskomfort związany z przepoceniem stóp i nieprzyjemnym zapachem obuwia. Na szczęście możesz rozwiązać ten problem dzięki kosmetykom! Antyperspiranty do stóp przeciwdziałające nadmiernemu poceniu Antyperspirant to środek kosmetyczny posiadający dwie ważne funkcje. Jedną z nich jest blokowanie kanalików gruczołów potowych dzięki zawartym w jego składzie związkach glinu. Działanie tych substancji jest tymczasowe i trwa zazwyczaj kilka godzin. Istotne jest to, aby antyperspirant aplikować bezpośrednio na czystą skórę. W przeciwnym razie nie uzyskamy zadowalających efektów. Drugą ważną funkcją antyperspirantu jest ograniczenie powstawania przykrego zapachu potu poprzez zmniejszenie jego wydzielania. Za nieprzyjemną woń potu odpowiadają żywiące się nim bakterie, za pośrednictwem których powstają metabolity o silnym zapachu. Ograniczając wydzielanie potu, zmniejszamy ryzyko powstawania przykrego zapachu. Jaki antyperspirant wybrać do stóp? Jeżeli zależy ci na tym, aby kosmetyk regulujący pocenie stóp posiadał również właściwości przeciwgrzybicze, wybierz antyperspirant Adidas. Od dawna wiadomo, że rozwojowi chorób grzybiczych w obrębie stóp sprzyja wilgotne środowisko. Taki kosmetyk zmniejszy ryzyko ich wystąpienia. Jeżeli masz wrażliwą skórę, możesz rozważyć stosowanie antyperspirantu Medispirant. Zawiera on w składzie allantoinę o silnych właściwościach łagodzących. Poza tym kosmetyk ten ma postać żelu i możesz go równomiernie rozprowadzić na całej powierzchni stóp. Środki wspomagające leczenie nadmiernej potliwości stóp Niekiedy stosowanie antyperspirantu jest niewystarczające i nie przynosi zadowalających efektów w przypadku skłonności do nadmiernej potliwości stóp. Wówczas może być konieczne stosowanie silnych środków antyperspiracyjnych na noc, np. Etiaxilu lub Dricloru. Ze względu na to, że kosmetyki te mogą podrażniać skórę, zaleca się ich stosowanie co drugi dzień. Rano należy je dokładnie zmyć i zastosować tradycyjny antyperspirant na dzień. Tego rodzaju terapia zdecydowanie bardziej ogranicza wydzielanie potu niż samodzielne stosowanie antyperspirantu. W przypadku nadmiernej potliwości stóp pomocne są również zasypki. Obecny w nich talk wchłania nadmiar wilgoci, dzięki czemu stopy są suche przez wiele godzin. Poza tym takie zasypki często zawierają substancje antybakteryjne, które zapobiegają powstawaniu przykrego zapachu potu. Tego rodzaju właściwości posiadają zasypki z serii Antypot oraz Proftin M. Jeżeli zależy ci na tym, aby zabezpieczyć obuwie przed nieprzyjemnym zapachem, możesz dodatkowo rozważyć zakup dezodorantu do butów, np. marki Scholl lub Gehwol. Produkty te nie tylko zabezpieczają nowe obuwie przed powstawaniem nieprzyjemnego zapachu potu, ale jednocześnie neutralizują nieprzyjemną woń w przypadku starych butów. Znając te skuteczne sposoby przeciwdziałania nadmiernej potliwości stóp, na pewno odczujesz teraz komfort i spokój, gdyż będziesz wiedzieć, jak przeciwdziałać przykrym objawom towarzyszącym tej dolegliwości. Od tej pory twoje stopy będą suche przez cały dzień, a przykry zapach pozostanie jedynie złym wspomnieniem.
8 kosmetyków na nadpotliwość stóp
W każdym ogrodzie przyda się bujane siedzisko, które umożliwi nam wygodne wylegiwanie się w promieniach słońca lub cieniu drzew. Aby wypoczynek przebiegał bez zakłóceń, powinno być ono zabezpieczone przed owadami, które są szczególnie aktywne w sezonie letnim. Podpowiadamy, jak wybrać idealną huśtawkę lub hamak z moskitierą i na co zwrócić uwagę podczas zakupów. Hamak dla każdego Hamak łatwo zmieścić na niewielkiej przestrzeni, dlatego nadaje się zarówno do ogrodu, jak i na balkon. Można go rozpiąć między drzewami, barierkami tarasu lub dokupić specjalny stelaż, który umożliwia wybranie dowolnego miejsca. W sklepach znajdziemy modele jedno- i dwuosobowe, a także fotele hamakowe o miękkim lub twardym siedzisku (z poduszkami), umożliwiające wypoczynek w pozycji siedzącej. Bardzo wygodne są hamaki z poprzeczkami, które zapobiegają głębokiemu „zapadaniu się” środka materiału. Najpraktyczniejsze są natomiast modele wyposażone w moskitierę, które wyglądają jak wiszący śpiwór lub namiot z hamakiem na stelażu ukrytym w środku. Doskonale chronią przed owadami, drobnym deszczem i wiatrem, więc sprawdzają się na świeżym powietrzu, a także jako mobilne łóżko podczas wycieczek. Hamaki produkuje się z siatki, która jest łatwa w montażu, ale dość niewygodna, oraz z różnego rodzaju materiałów. Na upalne dni polecane są modele z bawełny, ponieważ pozwala ona skórze oddychać, a ponadto jest miękka, elastyczna i bardzo wygodna. Niezwykle cenione, głównie ze względu na wytrzymałość i bardzo mały ciężar, są hamaki nylonowe. Ważą zaledwie 500 g i bez problemu zmieszczą się w plecaku. Z syntetycznego polipropylenu produkuje się szybkoschnące hamaki odporne na działanie warunków atmosferycznych (w tym wersje z moskitierą), a z chłodnego w kontakcie ze skórą jedwabiu spadochronowego – idealne modele na lato. Czasami natknąć się można także na hamaki wykonane z wełny lamy, która jest bardzo ciepła, więc najlepiej nadaje się na chłodniejsze wieczory. Huśtawka doskonała Huśtawki wymagają sporo miejsca nie tylko ze względu na masywny stelaż, ale także możliwość bujania się, dlatego najlepiej będą się prezentowały w dużym ogrodzie. Klasyczna huśtawka wyglądem przypomina ławeczkę i bez problemu pomieści 2–3 osoby, ale producenci oferują także fotelowe modele 1-osobowe. Niektóre huśtawki można rozłożyć, zamieniając siedzisko w praktyczną leżankę, inne przypominają miękki kokon, który umożliwia relaks z książką. Sklepy oferują także huśtawki z moskitierą, która uniemożliwia owadom zakłócanie nam wypoczynku. Na rynku znajdziemy dwa wzory tego rodzaju huśtawek: tańsze modele z daszkiem, do którego przymocowane są miękkie zasłonki z siateczki, oraz droższe pawilony ogrodowe, z umieszczonym w centralnym punkcie bujanym siedziskiem. box:offerCarousel Stelaże huśtawek wykonuje się z materiałów różniących się stylem oraz wytrzymałością. Bardzo naturalne i eleganckie są modele z drewna (krajowego bądź egzotycznego), ale znacznie wytrzymalsze (jeśli zostaną odpowiednio zabezpieczone przed rdzą) są metalowe. Dość tanie, ale niezbyt ładne i podatne na uszkodzenia są huśtawki plastikowe. Droższą i elegantszą wersją tego tworzywa jest technorattan, charakteryzujący się dużą odpornością na promieniowanie UV oraz działanie czynników zewnętrznych, takich jak deszcz czy wiatr. Ponieważ huśtawki ogrodowe mają twarde siedziska, często dołączane są do nich miękkie poduchy, które zdecydowanie podnoszą komfort wypoczynku. Mogą być wykonane z bawełny lub materiałów wodoodpornych, a ich wypełnienie to najczęściej elastyczna pianka bądź kuleczki styropianowe. Na co zwrócić uwagę przed zakupem? Wybierając huśtawkę lub hamak z moskitierą, powinniśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na to, czy wybrany model jest stabilny, a tym samym bezpieczny. Warto również sprawdzić, czy moskitiera wykonana jest z wytrzymałego materiału o gęstym splocie, który nie porwie się przy silniejszym wietrze. Powinna być odporna także na promieniowanie UV, zęby i pazury czworonogów oraz łatwa w czyszczeniu. Istotny jest sposób jej rozkładania – szczelne zapięcie na suwak sprawdzi się znacznie lepiej niż opuszczane i zachodzące na siebie zasłonki. Pod uwagę powinniśmy wziąć maksymalne obciążenie huśtawki bądź hamaka (może ono wynosić nawet 300 kg!), jakość wykonania poszczególnych elementów oraz cenę.
Huśtawki i hamaki z moskitierą. Który model wybrać?
Wygoda przede wszystkim! Planując wypoczynek na balkonie lub w ogrodzie, warto pomyśleć o wiszącym krześle. Hamak brazylijski to idealne rozwiązanie dla wszystkich ceniących komfort i oryginalne rozwiązania. Tym bardziej, że możemy zrobić go samodzielnie – wystarczy trochę chęci i czasu. Do dzieła! Co będzie nam potrzebne? To będzie potrzebne do wykonania hamaka brazylijskiego: kawałek materiału (np. bawełny) wielkości 150 x 140 cm, lina bawełniana o średnicy 8 mm, długość 4 m, maszyna do szycia, kantówka 3 cm, długość 90 cm. Krok 1. Z kawałka materiału wycinamy trapez o wysokości 140 cm i podstawach równych 150 cm i 90 cm. Brzegi materiału obrębiamy zygzakiem lub owerlokiem. Krok 2. Górny i dolny brzeg zakładamy dwa razy na szerokość centymetra i stębnujemy. Krok 3. Brzegi boczne zakładamy raz na centymetr i zaprasowujemy – tak, by schować brzeg materiału. Później zakładamy boki jeszcze raz, tym razem na szerokość 4 cm. Stębnujemy i mamy gotowy tunel na linę. Krok 4. Przygotowujemy drewniany stelaż do powieszenia. Kawałek kantówki przewiercamy w czterech miejscach, po dwa otwory na każdym końcu. Krawędzie wygładzamy papierem ściernym. Krok 5. Linę składamy na pół i wyznaczamy środek. Końce przekładamy przez wewnętrzne otwory, później przez tunele boczne, a na koniec przez zewnętrzne dziurki. Położenie liny możemy ustabilizować węzłami. Mocno zawiązujemy końce liny. Hamak możemy powiesić na drzewie lub na haku. Aby było jeszcze wygodniej, dodaj poduszkę do siedzenia, weź kocyk i ciekawą książkę i zatop się w wieczornym relaksie. Jeśli szukasz więcej inspiracji, sprawdź jakie hamaki możesz znaleźć wśród produktów dostępnych na Allegro.
Hamak brazylijski – DIY
Nowy Rok za pasem, a jednym z twoich postanowień jest lepsza organizacja czasu i planowanie? Z pomocą tych kalendarzy będzie to dużo łatwiejsze! Dzisiaj kalendarz zawsze mamy pod ręką – w telefonie, tablecie albo komputerze. Okazuje się jednak, że popularność tych nowoczesnych sposobów na planowanie i organizację czasu wcale nie zagroziła rynkowi tradycyjnych kalendarzy. Specjalnie dla was sprawdziliśmy, jakie są najpiękniejsze. Dobra wiadomość: wszystkie znajdziecie na Allegro! Kalendarz ścienny na 2017 rok – prosty sposób na organizację Kalendarze ścienne, kiedyś kojarzone głównie z materiałami reklamowymi, dzisiaj potrafią zachwycić. Można znaleźć: kalendarze z pięknymi zdjęciami przyrody lub zwierząt, kalendarze sygnowane nazwiskami znanych osobistości show-biznesu, a nawet takie, które ozdobimy… własnymi zdjęciami! Fotokalendarze pozwalają nam przez cały rok cieszyć się pięknym widokiem naszych bliskich. To dobry sposób na prezentację zdjęć z wakacji czy ważnych rodzinnych spotkań. Innym rodzajem kalendarzy ściennych są te trójdzielne, prezentujące za jednym razem aż trzy miesiące: poprzedni, aktualny i kolejny. Taki rodzaj kalendarza szczególnie ułatwia planowanie dłuższych projektów i trzymanie kontroli nad ich realizacją. Kalendarze książkowe na nowy rok – klasyczne terminarze na co dzień Kalendarze książkowe też nie wychodzą z mody. Najpopularniejsze są oczywiście te słynnej marki Moleskine. Na Allegro znajdziemy całą gamę produktów sygnowanych logo włoskiej firmy. Są kultowe plannery dzienne i tygodniowe, do wyboru w jednokolorowych, skórzanych okładkach lub takich nawiązujących do najbardziej znanych dzieł popkultury. Miłośnicy artykułów piśmienniczych z pewnością znają też markę Leutchtturm1917. Kalendarze tej niemieckiej firmy praktycznie do złudzenia przypominają ofertę Moleskine’a, ale różnią się kilkoma istotnymi detalami. Najpopularniejszym modelem kalendarza książkowego Leutchtturm jest „Agenda Format Medium” w rozmiarze A5, bardzo podobny do dużego notatnika-kalendarza konkurencji. Projekt Niemców jest jednak zdecydowanie szerszy, co dla jednych może być zdecydowanym atutem, a dla innych – niewygodnym rozwiązaniem. Kalendarze Leutchtturm nie są jednak dostępne w tak szerokiej gamie kolorowych okładek jak te z oferty Włochów. Produkty obu marek dostępne są w Polsce w podobnej, dość wysokiej cenie, jednak w zamian otrzymujemy produkty najwyższej jakości. Niesłabnącą popularnością cieszą się też kalendarze dla młodzieży. Szczególnie interesujący wydaje się być ten autorstwa Beaty Andrzejczuk, przeznaczony dla młodych dziewcząt. Poza tygodniowym plannerem i miejscem na notatki znajdziemy tu sporo przydatnych porad i złotych myśli, które z pewnością przypadną do gustu każdej dorastającej pannie. Kalendarze biurkowe 2017 – wygodny i łatwo dostępny organizer Jeśli spędzasz dużo czasu w biurze, powinieneś zaopatrzyć się w kalendarz na biurko. Ten rodzaj plannerów występuje zwykle w wersji dziennej lub tygodniowej. Najpopularniejsze to organizery stojące, choć te zwykle są dość proste i nie wyróżniają się designem. Dostępne są kalendarze biurkowe ze zdjęciami zwierząt lub fotografiami o tematyce przyrodniczej. Jeśli zależy ci nie tylko na wygodzie, ale również na stylu, zdecyduj się na leżący kalendarz biurkowy w przypominającej skórę obwolucie. Takie kalendarze dostępne są w kilku kolorach i będą doskonale prezentować się na twoim biurku. Kalendarze często kupujemy po to, by lepiej organizować swój czas w nowym roku. Zwykle okazuje się jednak, że nasz zapał jest dość krótkotrwały, a kupiony kalendarz, czasem całkiem nieużywany, ląduje gdzieś na dnie szafy. Jeśli zdecydujesz się na zakup kalendarza, który będzie nie tylko wygodny, ale również estetyczny, istnieje dużo większa szansa na to, że będzie ci też służył zdecydowanie dłużej.
Najpiękniejsze kalendarze do planowania 2017 roku
Kuchnia chińska jest jedną z najpopularniejszych na świecie! Zapewne znasz wiele przekąsek i dań obiadowych z Państwa Środka, jednak czy próbowałaś już tamtejszych deserów? W Chinach tradycja jedzenia słodkości różni się znacząco od europejskiej. Nasze zwieńczenie obiadu ciastem lub lodami prawie tam nie występuje. Po posiłku zjada się raczej owoc, a wypieki, bułeczki i ciasteczka traktuje raczej jako przekąskę w ciągu dnia lub przygotowuje na specjalne okazje i święta. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie do przygotowania chińskich rarytasów i delektowania się nimi na co dzień. Dou Sha Bao – przepis na chińskie bułeczki z pastą z fasoli Jednym z najlepiej znanych chińskich deserów jest Dou Sha Bao. To drożdżowa bułeczka z nadzieniem z czerwonej fasoli adzuki. Przypomina nieco kluski na parze, ale jej wyjątkowy farsz wyróżnia ją ponad wszystko. W krajach azjatyckich jada się ją często na śniadanie. Pamiętaj, aby wstawić fasolę do namoczenia dzień wcześniej! Składniki na ciasto: 300 g mąki 2 łyżki drożdży instant 160 g wody 2 łyżki cukru Składniki na pastę z fasoli 250 g suszonej fasoli adzuki 700 g wody do gotowania 1 szklanka cukru 2 łyżki masła 1 szczypta soli Podgrzej wodę do około 35 stopni, dodaj drożdże i dokładnie wymieszaj. Odstaw na 5 minut. W dużej misce wymieszaj mąkę i cukier. Następnie stopniowo wlewaj roztwór drożdżowy. Mieszaj za pomocą drewnianej łyżki, aż do połączenia składników. Ciasto może być nieco klejące. Przykryj ściereczką i odstaw na około godzinę, do wyrośnięcia. Całość powinna podwoić swoją objętość. Po upływie tego czasu wyjmij masę z miski i ugniataj rękami przez kilka minut, aby pozbyć się nadmiaru powietrza. Uformuj wałek i krój na kawałki o 5 cm szerokości. Przygotuj nadzienie. Fasolę umyj i namocz przez minimum 8 godzin. Dzięki temu skrócisz czas gotowania. Namoczone ziarno umieść w garnku i zalej wodą. Gotuj na niewielkim ogniu przez około godzinę, aż zmięknie. Jeśli chcesz, aby pasta miała delikatną konsystencję przeciśnij fasolę przez sitko, za pomocą łyżki. Zbleduj całość, dodając cukier, masło i sól. Podgrzewaj jeszcze przez około 15 minut, aż pozostała woda odparuje, a masa będzie gęsta. Każdy z kawałków ciasta rozgnieć w palcach na płasko. Nałóż łyżkę pasty z fasoli i zaklej nadzienie w środku. Odłóż na 15-20 minut, aby odpoczęły. Ułóż w naczyniu do gotowania na parze i gotuj przez 20-25 minut. Podawaj na ciepło. box:offerCarousel Pudding z mango – przepis na chiński deser box:imagePins box:pin Również wielbiciele owocowych puddingów znajdą coś dla siebie w chińskim repertuarze deserowym! W restauracjach tę żółtą galaretkę podaje się w kształcie złotej ryby Koi, która uznawana jest za symbol powodzenia i szczęścia. Składniki: 450 g mango (świeżego lub z puszki) 120 ml jogurtu 130 g cukru 2 łyżki brązowego cukru 2 łyżki soku z limonki 300 ml ciepłej wody 2 łyżki agaru do podania: śmietanka, mleczko kokosowe, świeże owoce, liście mięty Zblenduj mango z jogurtem na gładką masę. Następnie dodawaj cukier i cukier brązowy, stopniowo, próbując, aby dopasować poziom słodyczy. W rondlu podgrzej wodę i dodaj agar. Mieszaj, aż proszek się rozpuści. Wyłącz grzanie, dodaj owocowy krem i dokładnie wymieszaj. Przygotuj miseczki lub foremki i napełnij je puddingiem. Odstaw na 2 godziny, do stężenia. Podawaj polany śmietanką, mleczkiem kokosowym, z krojonymi, świeżymi owocami i listkiem mięty na wierzchu. box:offerCarousel Czarna zupa sezamowa – przepis na chiński deser Słodka, czarna zupa sezamowa budzi zaciekawienie już od pierwszego wejrzenia. Choć kolor może zatrważać, to smak szybko łagodzi odczucia. Wykonuje się ją z ryżu i czarnego sezamu, który w tradycyjnej medycynie ceniony jest za swoje zdrowotne i upiększające właściwości. Składniki: 250 g białego ryżu 250 g nasion czarnego sezamu 1 i 1/2 l wody 200 g cukru Ryż i sezam namocz w wodzie przez noc. Zblenduj ryż z 3 szklankami wody oraz sezam z 1 szklanką wody. Wlej oba płyny do garnka, dodaj pozostałą część wody i cukier. Gotuj przez 5-10 minut na średnim ogniu, aż nieco zgęstnieje. Mieszaj od czasu do czasu, nie dopuszczając do przypalenia. Gotowe! Kuchnia chińska pełna jest różnorodności. Ogrom wykorzystywanych składników, przypraw i dodatków sprawia, że każdego dnia można odkrywać ją na nowo! Odważ się na wykonanie deserów Państwa Środka i sprawdź, jak smakują!
Chińskie desery: Dou Sha Bao, Pudding z mango, Czarna zupa sezamowa
HTC One A9 to enigmatyczny smartfon. Nie jest to sprzęt o specyfikacji charakterystycznej dla flagowców, mimo że na to właśnie wskazywałaby cena telefonu, wynosząca około 2200 zł. W konstrukcji urządzenia widać też sporą inspirację iPhone’ami. Specyfikacja HTC One A9 Wyświetlacz: 5 cali, 1080 x 1920 pikseli, AMOLED, Gorilla Glass 4; Chipset: Qualcomm Snapdragon 617 (4x 1,2 GHz + 4x 1,5 GHz); Grafika: Adreno 405; RAM: 3 GB (wersja 32 GB), 2 GB (wersja 16 GB); Pamięć: 16/32 GB + slot microSD do 200 GB; Obsługa kart nanoSIM; Łączność: LTE, Wi-Fi a/b/g/n/ac, Bluetooth 4.1, aptX, NFC, GPS + GLONASS, radio FM; System operacyjny: Android 6.0 Marshmallow; Aparat: 13 Mpix z autofokusem, optyczną stabilizacją obrazu i diodą dual LED z tyłu + 5 Mpix z przodu, nagrywanie wideo w 1080 pikseli przy 30 fps; Ładowanie Quick Charge 2.0/3.0, czytnik linii papilarnych; Bateria: 2150 mAh; Wymiary: 145,8 x 70,8 x 7,3 mm; Waga: 143 g. Dane techniczne prezentują się bardzo zachęcająco. Zastosowano rzadki układ Snapdragon 617, czyli odświeżoną wersję 615 z szybszym LTE oraz obsługą szybkiego ładowania w wersji 3.0. Wyżej taktowana jest pamięć operacyjna, niżej zaś procesor, który w założeniu ma być bardziej energooszczędny. Jako że bateria nie jest zbyt pojemna (postawiono na chudą obudowę), taka oszczędność może się przydać. Warte odnotowania są także wyświetlacz AMOLED, czytnik linii popularnych i najnowszy Android w wersji 6.0. Konstrukcja A9 od początku robi bardzo dobre wrażenie pod względem wykonania. Konstrukcja jest na poziomie flagowców – metale o wysokiej jakości obróbki oraz najnowsza Gorilla Glass 4. Design to kwestia kłopotliwa. One A9 wygląda bardzo podobnie do iPhone’a 6. Nie ma co rozpatrywać, kto od kogo zapożyczał wzornictwo – HTC i Apple podpisali umowę licencyjną na współdzielenie pewnych patentów. Tak czy inaczej, urządzenie wygląda świetnie. box:imageShowcase box:imageShowcase Front to tafla szkła najnowszej generacji: jednolita, gruba, sztywna i bardzo gładka w dotyku. Ma delikatnie zaokrąglone krawędzie, podobnie jak w modelach Apple’a czy w Motoroli Moto X Style. Kształt jest nadal charakterystyczny dla HTC, a sama konstrukcja została wydłużona. Boczne ramki zminimalizowano do około 2 mm, ale górna i dolna są dużo szersze. Dolna ma 2 cm, a górna 1,5 cm. Pod ekranem widać logo producenta, a jeszcze niżej czytnik linii papilarnych i przycisk Home w jednym. Obok niego nie ma dotykowych klawiszy nawigacyjnych, te znajdują się na ekranie. Nad wyświetlaczem ulokowano podłużny głośnik rozmów, zabrakło więc wariantu stereo. Umieszczono tam również obiektyw przedniej kamery oraz diodę powiadomień. Boki zostały zintegrowane z pokrywą, są zaokrąglone, gładkie i matowe. Wszystkie gniazda trafiły na spód: microUSB, gniazdo 3,5 mm, są tam także szczelina mikrofonu i głośnik multimedialny. Przyciski powędrowały na prawą stronę, włącznik ma ząbki i wyraźną fakturę, zaś regulacja głośności jest gładka. Czytniki kart w postaci wysuwanych foremek zajmują lewą stronę, jedna na nanoSIM, a druga na microSD. box:imageShowcase box:imageShowcase Pokrywy baterii nie można zdjąć. Środek tylnej ścianki zdobi matowe logo producenta. Na samym szczycie, blisko krawędzi ulokowano obiektyw aparatu z dwutonową diodą doświetlającą. Wyraźnie odstaje on od obudowy, ale został zabezpieczony szkłem szafirowym. Wykonanie jest świetne, pod tym względem A9 nie ustępuje flagowym androidom, a także smartfonom Apple’a. Trzymając go w dłoni, czuć, że to prestiżowe urządzenie, chociaż konstrukcja mocno różni się od urządzeń z serii One M. Tajwański producent dosyć odważnie zmienił kilka elementów. Modyfikacje mają zastosowanie w praktyce. Niektóre zmiany są pozytywne, inne mniej, ale plusów jest więcej. Ergonomia i użytkowanie One A9 świetnie leży w dłoni. Zastosowane materiały są wyjątkowo przyjemne w dotyku, a zaokrąglone boki matowe. Telefon nie ślizga się, nie podrażnia palców. Podczas użytkowania czuć chłód metalu, o dziwo całkiem przyjemny. Pokrywa jest już bardziej śliska, ale wciąż nie przeszkadza to tak bardzo (co innego, gdy telefon leży na blacie mebla, skąd potrafi się łatwo ześlizgnąć). Świetnie sprawdza się obła tafla szkła. Konstrukcja jest wąska, więc wszelkie gesty przewijania na boki są wykonywane sprawnie, gdyż palec nie trafia na szorstką krawędź. W efekcie z ekranu korzysta się wyjątkowo przyjemnie, także dzięki efektowi zminimalizowania smug. Włącznik nareszcie trafił na prawy bok, dokładnie pod palec, podobnie jak w One M9. W poprzednich modelach HTC ulokowany był na szczycie, co stanowiło problematyczne i niezbyt wygodne rozwiązanie. Tym razem wyraźnie odstaje oraz ma ząbkowaty, ponacinany kształt, przez co wyjątkowo łatwo go wyczuć. Posiada też bardzo przyjemny i precyzyjny skok. To samo tyczy się regulacji głośności, ta jest jednak gładka. Ekran można wybudzić podwójnym stuknięciem albo czytnikiem linii papilarnych. Czytnik linii papilarnych sprawdza się idealnie. Jest szybki i aby go użyć nie trzeba najpierw włączać ekranu, jak ma to miejsce w najnowszych topowych Xperiach Z5. Reaguje on praktycznie bezbłędnie i jest prosty w konfiguracji. Komunikaty są czytelne, producent zaleca też przemieszczanie palca w celu lepszej responsywności. Czytnik linii papilarnych może także działać jako klawisz główny. Szkoda jednak, że nie zastosowano dotykowych przycisków pod ekranem, jest tam dużo miejsca, zdecydowanie za dużo. Do obsługi smartfona trzeba się przyzwyczaić, po skorzystaniu ze skanera palca ciągle szukałem przycisków obok niego, wzorem z OnePlus Two lub Samsunga Galaxy S6. Niestety A9 nie ma frontowych głośników stereo, co było atutem HTC. Głośnik umieszczono więc na dolnej krawędzi, jest nadal głośny i dobrze słyszalny, ale można go łatwo zasłonić, co się często zdarza. Narzekać można także na tylny obiektyw aparatu, który został umiejscowiony bardzo blisko krawędzi, przez co łatwo zasłonić go podczas wykonywania zdjęć. Urządzenie nie przegrzewa się, ale może być lekko ciepłe. Na pochwałę zasługuje także wyjście słuchawkowe na dole. Podczas słuchania muzyki kabel nie przeszkadza, wygodnie też wkłada się smartfona do kieszeni. One A9 to „tylko” 5 cali, a dzięki swojej cienkiej bryle zmieści się nawet w kieszeni ciaśniejszych dżinsów. Wyświetlacz W One A9 zastosowano ekran typu AMOLED. Rozdzielczość Full HD daje wysokie zagęszczenie pikseli na poziomie 441 ppi. Czcionki są bardzo ostre, a krawędzie gładkie. Można także liczyć na mocne, nasycone, ale nieprzesycone barwy, wzorowe kąty widzenia i bardzo dobre podświetlenie, zarówno minimalne, jak i maksymalne. Można włączyć także drugi tryb barw, standard sRGB, który nie ma wiele wspólnego z tym, znanym na przykład z monitorów. Biel jest wtedy jeszcze cieplejsza, podchodzi właściwie pod żółcień. Interfejs dotykowy sprawuje się wzorowo. Jest odpowiednio czuły i szybki. Obsługuje, niestety, tylko dwa punkty dotyku. Brak możliwości wykonywania zaawansowanych gestów sprawia, że smartfon nie będzie tak dogodny do niektórych gier. System operacyjny i wydajność Cieszy, że HTC One A9 to jeden z pierwszych, „niegoogle’owskich” smartfonów, który wykorzystuje najnowszego Androida. Wersja 6.0 Marshmallow ma zapewnić lepsze oszczędzanie energii i współpracę z czytnikami palców. Nie jest to czysty system, HTC nie zrezygnowało z nakładki Sense, tym razem w wersji 7.0. To ponownie ładny interfejs graficzny, stabilna i szybka praca, a także kilka nowości. Na ekranie głównym jest nowy widżet grupujący aplikacje wedle zastosowania. Można dostosować go do trybu pracy, domu itp. Lewy ekran to BlinkFeed będący agregatem newsów i informacji z portali społecznościowych. Górna belka pod względem wizualnym jest typowa dla Androida, ale zawiera rozbudowane skróty, w tym tryby oszczędzania baterii od HTC. Zmieniono ekran aplikacji tła, nie są to już kafelki, lecz przewijana lista, wykonana w stylu Lollipopa lub Marshmallowa, z dodatkowym przyciskiem zamykania wszystkich aplikacji. Menu ustawień czytelnie grupuje opcje oraz daje dostęp do konfiguracji gestów. Dobre wrażenie robi także galeria zdjęć od HTC i dodatkowe narzędzia. Sense to więc praktyczna, „sens(e)owna” nakładka. Telefon spisuje się świetnie. Działa błyskawicznie, pracuje płynnie bez żadnych przycięć, żadna operacja nie spowalnia pracy urządzenia, nie ma problemów z przełączaniem się pomiędzy aplikacjami. Smartfon został więc wzorowo zoptymalizowany, nie odstaje od flagowej konkurencji. Wyniki benchmarków są bardzo dobre, ale to nie najwyższa półka. AnTuTu 6.0 ocenia A9 na 62959 punktów, GeekBench 3 to 742 punkty dla pojedynczego rdzenia i 3122 w teście wielordzeniowym. Pierwszy wynik to wydajność na poziomie Samsunga Galaxy S4, drugi jest lepszy od Huawei Honor 6 (3030), Galaxy S5 (2974) lub Nexusa 6 (2951). A9 nie jest zatem wyzwaniem dla aktualnych flagowców, w tym One M9 (odpowiednio 1092 i 3953 punkty). Test 3DMark SlingShot ES3.1 także nie zachwyca wynikiem – 387 punktów. Test w wersji ES3.0 dał wynik 671 punktów, to także nie najwyższa wydajność graficzna. Bateria Czas pracy na baterii to cena, jaką przyjdzie zapłacić za smukły design. Ogniowo 2150 mAh zapewnia dzień pracy przy bardziej intensywnym korzystaniu, ale i z tym nie można przesadzać. Normalny, spokojniejszy użytek da około 1,5 dnia pracy, a dwa dni możliwe są przy oszczędzaniu i bardzo rzadkim korzystaniu z urządzenia. Nie za bardzo pomógł więc Android Marshmallow ze swoją funkcją doze. Urządzenie wspiera jednak Quick Charge 2.0, więc nawet kilkanaście minut ładowania przedłuża czas pracy o kilka godzin. A9 jest też kompatybilny z nadchodzącym Quick Charge 3.0, przy użyciu którego cały proces ładowania ma potrwać kilkanaście minut. Multimedia – gry, aparat, audio Mimo że układ graficzny nie jest z najwyższej półki, to wydajność w grach pozostaje wysoka. A9 poradzi sobie ze wszystkimi, nawet wymagającymi grami. Zaawansowane tytuły 3D, takie jak Real Racing 3 czy Asphalt 8 są odpowiednio płynne, w pełni grywalne i wyglądają świetnie. Prostsze gry 3D w stylu Subway Surfers to już idealna płynność i świetna grafika. HTC mocno promuje jakość aparatu i rzeczywiście ma do tego powody. Sama aplikacja jest bardzo dobra, zawiera potrzebne skróty (intuicyjnie rozmieszczone), w tym włącznik świetnego trybu HDR. Ekran trybów otwiera koliste skróty, w których znaleźć można także tryb PRO. Ten ostatni pozwala na manualne skonfigurowanie aparatu i zapis zdjęcia w formacie RAW. Zdjęcia wychodzą bardzo dobre. W ciemniejszych warunkach sprawdza się HDR, który pięknie doświetla zacienione obszary. Warto też skorzystać z ręcznego ustawienia ekspozycji, bowiem aparat ma tendencję do przyciemniania zdjęć. Fotografie są ostre, czyste, mają bardzo dużo detali i poprawnie odwzorowane kolory. A9 może śmiało zastąpić podstawowy aparat, a nawet kamerę, ponieważ jakość wideo także jest dobra, nawet mimo braku obsługi 4K. Przykładowe zdjęcia w linkach poniżej: zdjęcie 1, zdjęcie 2. Audio to również mocna strona A9. Brzmienie na słuchawkach jest ciepłe, z lekko podkreślonym basem oraz obecnym pasmem środkowym. Całość brzmi naturalnie, nie jest efekciarska. A9 wspiera kodek aptX, który pozwoli wykorzystać potencjał droższych głośników czy słuchawek Bluetooth. Wbudowany głośnik multimedialny, mimo lokalizacji, także oferuje niezły poziom. Ma czysty, klarowny dźwięk, to samo można powiedzieć o jakości rozmów. Podsumowanie Trudno jednoznacznie ocenić HTC One A9. Ma bardzo dużo silnych stron, takich jak: rewelacyjne wykonanie, świetny system czy sporą wydajność. To też bardzo dobry aparat, jakość dźwięku i ekranu oraz wygodne urządzenie z wzorowo działającym czytnikiem linii papilarnych. Cieszy także czytnik kart microSD, Bluetooth z obsługą aptX i wiele innych funkcji premium. Szkoda jednak, że design był ważniejszy od baterii, w praktyce wystarczającej na jeden dzień użytkowania. Do tego urządzenie jest drogie, a układ graficzny to jedynie średnia półka wydajnościowa. Bardziej opłaca się zakup HTC One M9, który aktualnie kosztuje około 1800 zł. Kuszącą propozycją jest też OnePlus Two lub LG G4, o ile ktoś akceptuje ekran 5,5 cala. Nie tylko pod względem wzornictwa, ale i cenowo A9 bardzo blisko też do iPhone’a 6. Jeżeli budżet jest elastyczny, warto rozważyć zakup iPhone’a.
One A9 – test iPhone’a w wykonaniu HTC
Czujesz, że twojemu życiu brakuje harmonii? Chcesz szybciej i lepiej realizować zamierzone cele i mieć większą odporność na stres? Te książki pomogą ci odzyskać wewnętrzną równowagę! Popularność coachingu i rozwoju osobistego sprawiła, że na polskim rynku znajdziemy dziesiątki, jeśli nie setki pozycji książkowych poświęconych tej tematyce. Praca nad sobą nie jest prosta, ale z pomocą tych poradników sukces stanie się dużo łatwiejszy do osiągnięcia. „Gniew. Jak nad nim zapanować?” dr Les Carter, dr Frank Minirth Żyjemy w pośpiechu, stresie, źle się odżywiamy i mało sypiamy. Książka „Gniew. Jak nad nim zapanować” to praktyczne wskazówki pozwalające zapanować nad nerwami. Autorzy wypracowali 13-stopniową metodę walki z gniewem, która w prosty sposób ma pomóc nam go opanować. Program obejmuje nie tylko rozpoznanie samego źródła nerwów, irytacji czy frustracji, ale również pomaga zmienić swoje podejście do siebie i życia czy wzmocnienie naszego poczucia własnej wartości. W książce dużą wagę przykłada się też do prostej, ale często zapominanej prawdy: jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie swoje czyny i musimy być tego świadomi w każdej sytuacji. „Pokochaj siebie” Wayne W. Dyer Wayne W. Dyer, który dzisiaj jest jednym z najbardziej znanych amerykańskich trenerów rozwoju osobistego i psychologów, w podzielonej na kilkanaście rozdziałów książce kolejno rozprawia się z „fałszywymi strefami” naszego charakteru. To nabyte albo wyimaginowane przez nas samych ograniczenia czy negatywne kierunki myślenia, którymi sami siebie sabotujemy. O sile książki Amerykanina niech świadczy fakt, że choć po raz pierwszy ukazała się ona przeszło 40 lat temu, a od tego czasu w psychologii pojawiło się wiele nowych nurtów, to „Pokochaj siebie” nie straciło na swojej aktualności. „Mindfulness. Trening uważności” Mark Williams, Danny Penman To książka łącząca teorię z praktyką. „Mindfulness”, czyli po polsku „uważność”, to obecnie jeden z najpopularniejszych trendów w rozwoju osobistym. Jego główna teza głosi, że na każde nasze działanie ma wpływ to, jak się czujemy – w stosunku do samych siebie i otaczającego nas świata. Brzmi mało odkrywczo? To tylko pozory. Osiągnięcie stanu wewnętrznej harmonii nie jest bowiem tak proste, jak mogłoby się wydawać. Do książki dołączona jest płyta CD z ćwiczeniami, które mamy wykonywać w ciągu 8 tygodni. Tyle bowiem czasu wymaga, zdaniem autorów, wytrenowanie naszej uważności. To pomoże w radzeniu sobie z sytuacjami stresowymi i w większym wykorzystaniu drzemiącego w nas potencjału. „Potęga podświadomości” Joseph Murphy Joseph Murphy w „Potędze podświadomości” wyłożył podstawy nurtu myślenia pozytywnego, którego był prekursorem. W uproszczeniu oznacza to, że klucz do osiągnięcia szczęścia tkwi w nas samych, musimy sobie tylko… zwizualizować nasze cele w głowie i przekonać nas umysł, że jesteśmy w stanie je osiągnąć. O ile część porad autora można traktować z przymrużeniem oka, to jednego nie sposób mu odmówić: pozytywne myślenie rzeczywiście ma wielką moc, a bez niego nie zdobędziemy poczucia harmonii i wewnętrznej zgody. „W pułapce myśli. Jak skutecznie poradzić sobie z depresją, stresem i lękiem” Steven C. Hayes, Spencer Smith Książka, która w odświeżający sposób łączy garść przydatnych i prostych do wdrożenia w życie rad z wynikami najnowszych badań naukowych. Autorzy używają prostego, pełnego humoru języka i nie owijają w bawełnę. „W pułapce myśli” nie osładza rzeczywistości – w książce jasno napisano bowiem, że cierpienie psychiczne to nieodłączny element życia każdego z nas. Hayes i Smith proponują nowatorską terapię akceptacji i zaangażowania, która ma nam pomóc w mocniejszym skupieniu się na danej chwili i tym, co naprawdę ważne, a nie na bolesnych wydarzeniach z przeszłości. W ten sposób łatwiej pokonamy lęki, stresy, a nawet stany depresyjne, odzyskując wewnętrzny spokój i równowagę. Przed tymi, którzy chcą odzyskać wewnętrzną równowagę i spokój jest długa droga. Warto ją jednak rozpocząć lekturą jednego z powyższych poradników, wdrażając zdrowe nawyki i pozytywne myślenie.
Jak odnaleźć wewnętrzną równowagę? – najciekawsze poradniki
Wymarzonym przebraniem karnawałowym dla wielu dziewczynek jest kostium księżniczki. Niektóre małe strojnisie marzą o tym, żeby wyglądać jak królewna z ulubionej bajki, inne chcą po prostu olśniewać swoim blaskiem wszystkich gości karnawałowej zabawy. Jeżeli twoja córka jest fanką zwiewnych sukienek i dziewczęcego uroku to kostium księżniczki podczas balu może okazać się spełnieniem jej najskrytszych pragnień. Jak skomponować idealny strój księżniczki na karnawałowy bal? Strój księżniczki – zrób to sam! Odrobina kreatywności i dobrych chęci może wystarczyć do wykonania cudownego stroju księżniczki samodzielnie w domu. W szafie dziewczynki z pewnością znajdziecie sukieneczkę, która nada się do roli królewny. Możecie też spróbować poszperać w garderobie mamy – być może któraś z kreacji nada się do przeróbki. Wspólne wykonanie korony może być doskonałą okazją do kreatywnej zabawy z dzieckiem. Wytnij szablon z tektury, a twoja córeczka niech ozdobi go kolorowym papierem i błyszczącymi naklejkami. Możecie też pokusić się o wykonanie modnej wśród dziewczynek biżuterii z koralików. Błyszczące bransoletki lub finezyjne naszyjniki mogą nadać kostiumowi indywidualności. Księżniczka potrzebuje też odpowiedniego obuwia. Wykorzystaj stera baletki twojej córki! Aby nabrały blasku ozdób je połyskującym brokatem - będą wyglądać niezwykle królewsko. W samodzielnie wykonanym stroju mała księżniczka będzie nie czuć się piękna, ale także będzie mogła być dumna z włożonego w przygotowania nakładu pracy. Do tego strój z pewnością będzie niepowtarzalny! Strój księżniczki – propozycje ze sklepowych półek Kostium księżniczki z łatwością znajdziesz w ofercie sklepów. Jest to przebranie cieszące się od zawsze ogromną popularnością wśród dziewczynek, dlatego wybór jest bardzo duży. Styl królewskiego stroju uwarunkowany jest najczęściej od aktualnych trendów pochodzących z bajek. W ostatnim czasie wiele dziewczynek stało się fankami filmu Kraina lodu. Nie bez powodu przyszłe księżniczki marzą więc o kostiumie Elsy. Za wymarzoną niebieską sukienkę trzeba zapłacić minimum 35 złotych. Poczuć się przez chwilę jak Kopciuszek, Merida, Śnieżka – to marzenie wielu małych dziewczynek. Kostiumy księżniczek Disney'a mogą okazać się hitem! Takie przebranie z radością założy każda fanka przygód bajkowych piękności.Hitem może okazać się też kostium księżniczki Barbie. Jeżeli twoja pociecha jest miłośniczką różu to z pewnością propozycja takiego stroju może okazać się strzałem w dziesiątkę! Jeżeli twoja mała chce być jednak nieco bardziej oryginalna to do wyboru pozostają stroje księżniczki nieinspirowane bajkami. Ogromny wybór modeli kostiumu królewny zapewnia, że twoja córka znajdzie wśród propozycji tą jedną wyjątkową sukienkę.Pamiętaj, aby dokładnie sprawdzić rozmiar kostiumu. Najlepiej przed dokonaniem zakupu zmierz dokładnie swoją pociechę, aby uniknąć ewentualnego rozczarowania. Strój księżniczki – akcesoria Prawdziwa księżniczka nie może obyć się bez prawdziwie królewskich gadżetów. Jednym z najważniejszych będzie z pewnością ozdobna korona lub połyskujący diadem. Prawdziwe królewny noszą też często aksamitne rękawiczki, które kolorem koniecznie muszą pasować do sukni. Pięknym uzupełnieniem karnawałowego stroju księżniczki może być finezyjna peruka. Taki gadżet może sprawić mnóstwo radości dziewczynce o krótkich włosach – bujne, długie loki z pewnością będą podziwiane przez wszystkie koleżanki. Jeżeli kandydatka na królewnę jest szczęśliwą posiadaczką długich włosów to do ich ułożenia użyjcie koniecznie błyszczących spinek lub mieniącego się brokatu do włosów. Kolejnym sposobem na dodanie dodatkowego blasku małej księżniczce może być użycie farbek do twarzy. Za ich pomocą mama może wykonać córeczce delikatny makijaż lub namalować na twarzy motywy nawiązujące do stroju. Bal karnawałowy to dla dzieci okazja do poczucia się jak ulubiony bohater bajek. Dziewczynki bardzo często marzą o wyjątkowym kostiumie księżniczki. Małe strojnisie lubią wyglądać jak prawdziwe królewny. Kostium dla swojej córki możesz wyczarować samodzielnie ze znalezionych w domu materiałów. Możesz też zdecydować się na zakup gotowego stroju – z pewnością sprawisz tym wiele radości swojemu dziecku! W stroju uroczej księżniczki twoja córeczka z pewnością zachwyci na karnawałowym balu wszystkich gości!
Strój księżniczki na bal karnawałowy – propozycje
Aloes to roślina, która ze względu na swoje działanie ma duży wpływ na nasze zdrowie. Wykazuje nie tylko właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne, ale między innymi pomaga także w przypadku wielu schorzeń skórnych. Podpowiadamy, co jeszcze należy wiedzieć na temat leczniczych właściwości aloesu. Aloes znany jest od dawien dawna. Zawiera w sobie niezliczoną ilość aktywnych składników, w tym minerałów, witamin, aminokwasów i kwasów tłuszczowych. Dlatego nie należy się dziwić, że jest traktowany jako złoty lek na wiele dolegliwości. Poniżej więcej informacji na jego temat. Co zawiera aloes? Aloes to roślina, której miąższ składa się aż w 96% z wody oraz witamin, w tym B-karotenu, witamin A, C, B1, B2, B3 i kwasu foliowego. Ponadto występuje w nim między innymi wapń, potas i chrom, żelazo, mangan. Warto wiedzieć, że cennym składnikiem aloesu są także znajdujące się w jego miąższu enzymy. Nic więc dziwnego, że wiele osób sięga po zawierające go kosmetyki. Mogą być w formie kremów do twarzy, balsamów, mydeł, żelulub olejków. Aloes – jakie właściwości wykazuje? Należy do adaptogenów – innymi słowy, aloes pomaga wzmocnić naturalną odporność naszego organizmu na wszelkiego rodzaju przeżycia traumatyczne oraz stres, niezależnie od sytuacji, w jakiej ten się pojawia. Dzięki temu jesteśmy w stanie lepiej sobie radzić ze samym sobą i swoimi stanami emocjonalnymi. Trawienie pokarmu – aloes wykazuje właściwości lecznicze w kategorii niestrawności. Wpływa na prawidłowe funkcjonowanie naszego przewodu pokarmowego. Nie tylko jest w stanie przywrócić dawny cykl trawienny, ale także zmniejsza ilość występujących bakterii w jelicie grubym. Dzięki temu nasza jelitowa flora bakteryjna szybko wraca do normy. Oczyszczanie organizmu – kolejne właściwości, jakie wykazuje aloes, to prawidłowe oczyszczanie organizmu, zwłaszcza jeśli chodzi o jelita. Ponadto aloes wspomaga utrzymanie naturalnych funkcji oczyszczania zarówno wątroby, nerek, jak również skóry. Układ krążenia – nie bez podstawy mówi się, że aloes wpływa na układ krążenia. Zgodnie z przeprowadzonymi badaniami pomaga on obniżyć poziom złego cholesterolu w krwi, a co więcej – poprawia krążenie i obniża ryzyko wystąpienia chorób serca. Regeneruje i odżywia skórę – nie sposób nie wspomnieć o zastosowaniu aloesu w kosmetykach. Działa on miejscowo na oparzenia, łuszczycę, a nawet ukąszenia owadów. Dodatkową jego zaletą są właściwości odmładzające. Dlatego nic dziwnego, że tak wiele kobiet poszukuje kremów do twarzy właśnie z nim w składzie. Poprzez dużą zawartość elastyny i kolagenu aloes wpływa na poprawę kondycji skóry. Co jeszcze należy wiedzieć? Pamiętajmy, że aloes jest dobry na wiele schorzeń. Oprócz wyżej wymienionych właściwości świetnie radzi sobie też z grzybami i wirusami, a także wykazuje duże właściwości antybakteryjne i antyseptyczne. Warto pamiętać, że jako jedyny ma tak szerokie spektrum działania. Zawarte w nim składniki aktywne zapobiegają występowaniu chorobotwórczych mikroorganizmów i pomagają w walce z wieloma zakażeniami wewnętrznymi, jak również zewnętrznymi. Szukasz złotego środa na wiele dolegliwości? Aloes jest w stanie spełnić te wymagania. Na rynku dostępnych jest wiele produktów mających go w swoim składzie. Dlatego bez problemu dopasujemy odpowiedni rodzaj kosmetyków do swoich potrzeb.
Lecznicze właściwości aloesu – co warto wiedzieć?
Piła ręczna to jedno z tych narzędzi, bez których trudno sobie wyobrazić prace ogrodowe. Wykorzystujemy ją m.in. do prześwietlania drzew owocowych, cięcia drewna na opał oraz majsterkowania. Jaki model piły warto mieć w swoim warsztacie? Piła kabłąkowa Nowoczesna piła kabłąkowa jest narzędziem wykorzystywanym w każdym ogrodzie. Przydaje się m.in. do przycinania grubszych gałęzi oraz konarów, a także do cięcia elementów drewnianych oraz materiałów drewnopochodnych. Możemy ją wykorzystać do pracy zarówno z suchym, jak i mokrym czy świeżym drewnem, a także do cięcia włókien wzdłuż oraz w poprzek. Jest lekka, wytrzymała, odporna na rdzewienie i wygodna w użyciu również jedną ręką. Co więcej, można ją zamocować na teleskopowym trzonku, co znacznie ułatwia wykonywanie niektórych prac pielęgnacyjnych. W pile kabłąkowej – dzięki charakterystycznej konstrukcji – można również wymieniać brzeszczoty, a także regulować ich napięcie oraz stosować ostrza obrotowe. box:offerCarousel Piła Yato. Piła kabłąkowa wykonana ze stalowego profilu z hartowanym brzeszczotem z ząbkami o specjalnym kształcie przeznaczona do cięcia mokrego drewna. Ma profilowany uchwyt z osłoną dłoni i mechanizm pozwalający na szybką wymianę brzeszczota. Modele do wyboru: od 30 cm do 91 cm. Cena: od 23 zł (w zależności od długości). Piła do gałęzi Ta niewielka piła ogrodnicza, nazywana również lisim ogonem, przypomina duży nóż z ząbkowanym ostrzem. Wykorzystywana jest przede wszystkim do przycinania niewielkich gałęzi oraz konarów – prześwietlania drzew, usuwania uszkodzonych konarów, przygotowywania krzewów do rozsadzania. Sprawdzi się również podczas cięcia małych desek czy listewek. Charakterystycznie wygięte ostrze gwarantuje efektywną pracę, a specjalnie zaprojektowane ząbki umożliwiają szybkie cięcie świeżego drzewa. Piła ogrodnicza jest narzędziem składanym – zajmuje niewiele miejsca, można ją wygodnie przypiąć do paska albo wrzucić do plecaka. box:offerCarousel Piła Gardena. Piła ogrodowa do precyzyjnego przycinania trudno dostępnych gałęzi krzewów oraz drzew. Ergonomiczny uchwyt z elementami antypoślizgowymi ułatwia trzymanie piły, powłoka na ostrzu chroni je przed korozją, a impulsowo hartowane uzębienie z podwójnym szlifem gwarantuje bezpieczne cięcie. Piłę można zamontować na teleskopowym trzonku, co zwiększa zasięg pracy do 5 m. Długość elementu tnącego: 32,5 cm. Cena: od 69,99 zł. box:offerCarousel Piła Fiskars. Piła z hakiem z serii narzędzi QuikFit Click & Grow. Zaprojektowana z myślą o pracy na teleskopowym trzonku. Ostrze z obydwu stron posiada haczykowate zakończenia, co zapobiega zsuwaniu się brzeszczotu z gałęzi. Ząbki znajdujące się u nasady piły umożliwiają szybkie, czyste i przede wszystkim precyzyjne cięcie od dołu. Ostrze wykonane zostało z hartowanej stali, natomiast uchwyt z wytrzymałego tworzywa FiberComp. Cena: 116,95 zł. Tasak do karczowania To specyficzne narzędzie do karczowania gałęzi, podcinania większych drzew i okrzesywania konarów, a także korowania ściętych pni. Większość modeli przypomina duży nóż kuchenny lub maczetę. Mają one długi trzonek zakończony lekko zagiętym ostrzem wyposażonym w zęby, które ułatwiają usuwanie szczególnie uporczywych gałęzi. Nowoczesne tasaki do karczowania wykonane są z kompozytu włókna szklanego, dzięki czemu są lekkie, ale jednocześnie bardzo twarde i odporne na uszkodzenia. Inne piły ogrodowe Do szybkiego cięcia drewna na opał, kiedy nie liczą się walory estetyczne, na pewno przyda się płatnica, prosta piła ze sztywnym brzeszczotem wyposażonym w drobne ząbki. Im więcej ząbków, tym gładsza będzie linia cięcia, ale do podstawowych prac w ogrodzie wystarczy piła, która ma ich maksymalnie 20. Do cięcia dużych pni drzew wykorzystuje się natomiast piłę poprzeczną o bardzo długim brzeszczocie z masywnymi zębami, ale do jej obsługi potrzeba aż dwóch osób. box:offerCarousel Piła Stanley. Płatnica z serii Heavy Duty przeznaczony do cięcia drewna wzdłuż i w poprzek włókien. Na brzeszczot z hartowanymi zębami typu JetCut poddany złożonej obróbce cieplnej oraz uchwyt SoftGrip wykonany z mieszanki materiałów. W rękojeść wbudowany został kątownik (45° i 90°). Dostępne modele z ostrzem o długości od 38 cm do 55 cm. Cena: od 30,40 zł. box:offerCarousel Piła Neo. Płatnica przeznaczona do szybkiego i precyzyjnego cięcia drewna. Ostrze pokryte zostało teflonem PTFE, co znacznie obniża opory występujące podczas cięcia, zapobiega osadzaniu się pyłów i ułatwia pracę z mokrym drzewem. Potrójnie ostrzone oraz hartowane zęby są niezwykle wydajne, a ponadto umożliwiają cięcie wzdłuż słojów. Ergonomiczny uchwyt ułatwia prowadzenie narzędzia. Dostępne modele z ostrzem o długości 40 cm, 45 cm oraz 50 cm. Cena: od 47,80 zł. Na co zwracać uwagę? Wybór piły do ogrodu zależy przede wszystkim od tego, jakie prace zamierzamy wykonać z jej pomocą. W większości przypadków w przydomowym warsztacie powinna się znaleźć piła do gałęzi, piła kabłąkowa i płatnica. Pozostałe narzędzia możemy dokupować z czasem, o ile oczywiście znajdziemy dla nich zastosowanie lub pozwoli nam na to domowy budżet. Podczas zakupu piły warto zwrócić uwagę na: * materiały, z których wykonano uchwyt i ostrze, * dopasowanie elementów piły, * rodzaj i cykl roboczy brzeszczotu (tnie ona podczas pchania czy ciągnięcia?). Ogromne znaczenie ma sposób wykonania narzędzia, ponieważ przekłada się na jego żywotność – z tego powodu warto wybierać produkty sprawdzonych marek (np. Fiskars, Bosch, Yato). Przekonaj się, która piła będzie najlepsza do twojego ogrodu!
Piły ręczne do ogrodu i sadu – co wybrać?
Wiele osób korzystających w domu lub w biurze z sieci bezprzewodowych narzeka na jakość połączenia. Korzystanie z zasobów sieci lokalnej lub internetu może sprawiać problemy, jeśli połączenie jest niskiej jakości lub co jakiś czas zostaje zerwane. Rozwiązaniem takich problemów może być dokupienie urządzenia nazywanego wzmacniaczem sygnału Wi-Fi. Wi-Fi zapewnia użytkownikom możliwość połączenia urządzeń elektronicznych z siecią lokalną oraz dostęp do internetu. Dzięki routerom, punktom dostępu i modułom łączności bezprzewodowej nie trzeba do smartfonów, tabletów, laptopów, komputerów stacjonarnych i do całej gamy innych sprzętów podłączać kabla sieciowego. Ograniczenia połączenia Wi-Fi Korzystanie z sieci bezprzewodowej wiąże się niestety z różnymi ograniczeniami. Sprzęt próbujący podłączyć się do punktu dostępu lub routera musi znajdować się w odpowiedniej odległości od niego. Im większa odległość między dwoma urządzeniami łączącymi się bezprzewodowo, tym jakość połączenia jest gorsza.Zwykle po odejściu na kilkanaście do kilkudziesięciu metrów od urządzenia emitującego sygnał, w zależności od jakości sprzętu i mocy anten, połączenie jest zrywane. Zanim to nastąpi, pogarsza się jego jakość – spada szybkość transferu danych, rosną opóźnienia, gubione są też pakiety.Na jakość połączenia Wi-Fi mogą mieć wpływ też inne czynniki niż odległość między dwoma urządzeniami. Przeszkody architektoniczne i grube mury mogą znacząco zmniejszyć zasięg, a nagromadzenie się w jednej lokalizacji wielu sieci radiowych może powodować zakłócenia. Sieć Wi-Fi może sprawiać problemy Najprostszym sposobem poprawienia jakości połączenia bezprzewodowego w domu lub w firmie jest zmiana rozmieszczenia sprzętu sieciowego. Czasem nie jest to jednak możliwe. Pomóc może też wymiana routera lub punktu dostępowego na lepszy model.Niestety nie zawsze inwestycja w router lub punkt dostępowy lepszej klasy będzie opłacalna lub konieczna. W niektórych przypadkach nawet sprzęt sieciowy wysokiej klasy nie zapewni odpowiedniej jakości połączenia. Jakość sieci Wi-Fi można poprawić Wzmacniacz Wi-Fi (repeater) to urządzenie wykorzystywane w celu zwiększenia zasięgu sieci Wi-Fi lub poszerzenia przepustowości łącza na danym obszarze. Dzięki niemu można doprowadzić połączenie bezprzewodowe do pomieszczeń, w których wcześniej nie było zasięgu lub parametry połączenia nie były satysfakcjonujące.Wzmacniacze Wi-Fi wyposażone są w anteny, które przechwytują istniejące połączenie, odnawiają sygnał i podają go dalej, nie należy ich jednak umieszczać na granicy zasięgu. Wybierając urządzenie tego typu, warto przyjrzeć się kilku parametrom i dobrać sprzęt odpowiedni do potrzeb. Szybkość wzmacniacza Wi-Fi Podstawowym parametrem wzmacniacza Wi-Fi jest jego szybkość, która wynosi zazwyczaj od 150 do 600 Mbps. Konkretne modele różnią się też zasięgiem oraz liczbą urządzeń, które można do nich jednocześnie podłączyć. Jeśli potrzebujemy dostarczyć internet do pokoju, gdzie pracuje tylko jeden komputer biurowy, to można wybrać urządzenie niższej klasy.Jeśli wzmacniacz Wi-Fi kupuje się z myślą o polepszeniu parametrów sieci w pomieszczeniu, gdzie znajduje się wiele urządzeń potrzebujących sporej przepustowości – do pobierania dużych plików, korzystania z serwisów VOD i transferowania danych w sieci lokalnej – należy wyposażyć się w model lepszej jakości. Na co jeszcze warto zwrócić uwagę? Jeśli sieć Wi-Fi źle działa ze względu na zakłócenia na paśmie radiowym, to warto wykorzystać połączenie o częstotliwości 5 GHz zamiast standardowego 2,4 GHz. Trzeba tylko pamiętać, by wzmacniacz Wi-Fi korzystał z tego samego pasma.Przed zakupem wzmacniacza Wi-Fi warto zwrócić też uwagę na liczbę anten w urządzeniu. Jeśli znajdzie się ich w środku cztery lub więcej, to mamy do czynienia z urządzeniem dobrej klasy – ale też nie zawsze tak zaawansowany, a tym samym drogi sprzęt będzie potrzebny.W sprzedaży dostępne są też wzmacniacze z portem Ethernet, które przydadzą się, jeśli jest potrzeba skorzystania z sieci kablowej. Dobrym pomysłem mogą być repeatery podłączane bezpośrednio do gniazdka.
Wzmacniacz sygnału Wi-Fi – jaki kupić?
Trudno wyobrazić sobie nakryty stół bez sztućców. Widelce, noże, łyżki, widelczyki do ciasta i owoców zna każdy. Zaskoczenie pojawia się wtedy, gdy obok tradycyjnych sztućców na stole znajdują się szczypce do skorupiaków, noże bez ostrza albo pałeczki, które trzeba będzie wykorzystać podczas posiłku… Sztućców specjalnych używa się do dań, z którymi trudno poradzić sobie za pomocą zwykłego noża i widelca. Mogą też pojawić się na stole w sytuacji, gdy serwuje się potrawy egzotyczne, a ich tradycyjny sposób spożycia nakazuje wykorzystanie sztućców do nich przeznaczonych. Sztućce do ryb Do ryb używa się kompletu sztućców składającego się z widelca o nieco krótszych zębach niż zwykły i noża bez ostrza, bardziej przypominającego łopatkę. Za pomocą noża można delikatnie oddzielić mięso od ości, nie przekrawając ich. Zestaw taki podaje się obowiązkowo do dań głównych, w których ryba zazwyczaj serwowana jest w dzwonkach lub w całości. Wyjątek mogą stanowić ryby podawane w mniejszych kawałkach – rolmopsy, kawałki węgorza czy łosoś pokrojony w cienkie plastry. Do ryb w takiej postaci można użyć mniejszych sztućców deserowych. Sztućce do owoców morza By zjeść smakowite frutti di mare, nierzadko trzeba się najpierw trochę wysilić. Owoce morza często serwowane są w oryginalnej postaci – w skorupkach i pancerzach. Wprawiony smakosz bez trudu poradzi sobie z dostaniem się do smakowitego wnętrza za pomocą specjalnych sztućców, skompletowanych w zestawach. Do soczystego homara z pewnością przydadzą się szczypce, które pomogą rozłupać pancerz, a do ostryg widelce kształtem przypominające łyżkę z ząbkami. Sałata i stek Bez względu na to, czy na stole pojawi się stek krwisty, czy średnio wysmażony, do jego spożycia przydadzą się specjalne sztućce – widelec i nóż z ostrymi ząbkami. Wykonane ze szlachetnej stali bez problemu poradzą sobie z pokrojeniem każdego serwowanego mięsa. Sztućce te często wykończone są trwałym drewnem, które nadaje im surowego, ale i eleganckiego wyglądu, i często są podawane w specjalnych drewnianych skrzyneczkach. Serwowane do steków sałaty nakłada się na talerz za pomocą zestawu – widelca i łyżki, dwóch widelców czy też dwóch łyżek przeznaczonych do tego celu. Pałeczki i szczypce do sushi Moda na dania orientalne nie przemija. Wręcz przeciwnie – z dnia na dzień przybywa miłośników sushi i innych podobnych specjałów. Dania inspirowane tradycyjną chińską i japońską kuchnią wymagają nie tylko specjalnej oprawy, ale również odpowiedniego spożycia – zazwyczaj przy pomocy bambusowych pałeczek. Sztuka posługiwania się pałeczkami do sushi nie jest trudna i szybko można przyzwyczaić się do spożywania posiłków bez pomocy noża i widelca. Tym bardziej, gdy na talerzu lub specjalnej tacce znajdują się małe, poporcjowane kawałki, które wystarczy chwycić, zanurzyć w sosie i zjeść. Sushi na talerz nakłada się za pomocą specjalnych szczypców zazwyczaj znajdujących się na stole. Sztućce do spaghetti i pizzy Specjalne zestawy przydadzą się także do dań kuchni włoskiej. Komplet sztućców do spaghetti składa się z łyżki i widelca. Dzięki dużej, wyprofilowanej łyżce na widelec zawsze nawinie się odpowiednią porcję makaronu. Sztućce do pizzy przypominają nieco te do steków. Składają się z widelca o długich zębach i noża zakończonego ostrymi, małymi ząbkami. Dzięki nim spód pizzy, nawet najbardziej wypieczony, nie sprawi już problemu i da się łatwo i bez wysiłku pokroić. Rodzajów sztućców specjalnych jest wiele. Choć ich przeznaczenie to pomoc w spożywaniu posiłku, nierzadko stają się udręką, szczególnie dla osób, które wcześniej nie miały z nimi do czynienia. Żelazna zasada to nie panikować przy stole. Spokojnie obserwując, jak robią to inni, metodą prób i błędów, da się w końcu dojść do wprawy. Zawsze należy próbować – to tylko kolejna rzecz, której można się przecież nauczyć.
Sztućce specjalne – jak ich używać?
Chłodne, industrialne wzornictwo komputerów Apple przy wykorzystaniu wysokiej jakości materiałów może się podobać. Niestety, bardzo zunifikowany wygląd Macbooków sprawia, że komputery nie mają duszy, a poza tapetą na pulpicie, same nie potrafią nic powiedzieć o swoich właścicielach. Czas to zmienić! Okleiny, naklejki, obudowy, pokrowce, folie ochronne i szkła – możliwości personalizacji wyglądu komputerów jest więcej niż komukolwiek może się wydawać. Kiedy z nich skorzystacie, wasze Macbooki nie tylko już na pierwszy rzut oka pokażą, jacy jesteście, ale przede wszystkim pozwolą w mniejszym lub większym stopniu zabezpieczyć drogie urządzenia przed trudem pracy każdego dnia. JCPAL MacGuard Marka JCPAL znana jest z produkcji wysokiej jakości akcesoriów do popularnych urządzeń marki Apple. W jej ofercie możemy znaleźć kable do synchronizacji danych, ładowarki, wysokiej jakości protektory na ekran zegarków Apple Watch, iPhone’ów oraz iPadów, jak również produkt o nazwie MacGuard przeznaczony dla właścicieli różnych generacji komputerów Apple Macbook. MacGuard to trzyczęściowy zestaw protektorów ochronnych dla laptopów z logo nadgryzionego jabłka. Dostępne są w kolorach ich obudowy (także Space Gray oraz Gold dla 12-calowego Macbooka). Po naklejeniu MacGuard na komputer ochraniamy jego obudowę przed uszkodzeniami mechanicznymi – zarysowaniami, zabrudzeniami. MacGuard chroni klapkę ekranu komputera oraz spodnią część obudowy. Dodatkowo w zestawie znajdziemy protektor ochronny na ekran monitora. Produkt nie zmienia wyglądu urządzenia. Jest natomiast doskonałą bazą dla osób, które mają trochę fantazji i chcą same przyozdobić urządzenie bez jego niszczenia – ponaklejać vlepki, narysować coś markerami, zdobyć autograf złożony właśnie na obudowie laptopa. Producent zapewnia 7 lat perfekcyjnej ochrony. Zestaw JCPAL MacGuard dostępny jest za 149 złotych. Skórki na klapę ekranu Najlepszą formą zmiany wyglądu komputera są skórki naklejane wprost na obudowę lub na wcześniej wspomnianego MacGuarda. Na Allegro znajdziemy mnóstwo różnych skórek wykonanych z wysokiej jakości materiału, który wytrzyma codzienne użytkowanie komputera, noszenie go w torbie oraz zmianę temperatury (nagrzany komputer podczas pracy, zimny – gdy jest wyłączony). W ofercie są skórki kolorowe oraz monochromatyczne. Pomysłowi projektanci skórek bardzo często w swoich projektach wykorzystują świecące z tyłu komputera logo nadgryzionego jabłka. Można znaleźć skórkę przedstawiającą postacie z animowanych bajek gryzące świecące jabłko lub bohaterów kultowych filmów. Tak przyozdobiony komputer na pewno zwróci uwagę niejednej osoby, która zauważy pracujący na biurku sprzęt. Skórki są tanie. W zależności od tego, czy są w kolorze, czy monochromatyczne oraz od tego, jak dużą powierzchnię zajmują, ich ceny wahają się od 20 do 60 złotych. Komputer niczym zabytkowa księga Macbook dziełem sztuki? W etui Twelve South BookBook na pewno! Etui ochronne stylizowane jest na starą, zabytkową księgę znalezioną gdzieś w piwnicy wiekowej biblioteki. Obie okładki wykonane zostały z wysokiej jakości naturalnej skóry. Grzbiet, jak w przypadku prawdziwej książki, jest wzmocniony, ma tytuł i zdobienia, realistycznie oddając wygląd księgi. Etui zapinane jest na solidny suwak błyskawiczny. Uchwyty wewnątrz umożliwiają zaczepienie okładki na klapie obudowy. Jest to jedyne etui, którego używanie i naturalne niszczenie dodaje mu klasy i charakteru. W zależności od modelu posiadanego komputera, cena etui Twelve South BookBook kosztuje od 250 do 450 złotych. Zmień kolor komputera Jeżeli znudził wam się srebrny kolor aluminium, z którego wykonany jest Macbook, to dzięki etui 5 w 1 możecie zmienić jego kolor niemal na dowolny. Zestaw 5 w 1 składa się z obudowy ochronnej HardCase na pokrywę ekranu oraz spód obudowy, ultracienkiej nakładki na klawiaturę, poliwęglanowej folii na ekran oraz silikonowych zatyczek do portów. Poza srebrną obudową, możemy wybrać jedną w 10 dostępnych kolorach, w tym różową, czerwoną, zieloną, czarną czy niebieską. Dodatkowo dostępna jest nakładka chroniąca klawiaturę komputera, która ma klawisze w kilku kolorach – można je dopasować do koloru wybranego Hard Case’u. Dopełnieniem są zatyczki, dzięki którym komputer nie tylko będzie lepiej wyglądał, ale także sprawią, że rzadko używane porty Thunderbolt czy słuchawkowy nie będą wypełnione kurzem i innymi nieczystościami. W przypadku tego zestawu bardzo ważna jest cena. Jest ona niezwykle atrakcyjna, biorąc pod uwagę jakość elementów – około 40 złotych za całość. Praktyczne i do tego wygląda Supercienki, wykończony mikrofibrą stojak/podstawka – taki jest BaseLift marki Twelve South. Kiedy potrzebujemy podstawki, która sprawi, że praca na komputerze stanie się bardziej komfortowa, wystarczy zgiąć przyklejony do spodu obudowy gadżet i postawić na stole. Dzięki temu ekran komputera będzie uniesiony, a klawiatura ułożona pod kątem dla wygodniejszego pisania. Złożony BaseLift chroni przed gorącem lub chłodem aluminiowej obudowy, podczas gdy trzymamy go na kolanach. Podkładka z łatwością mieści się do większości toreb i etui. Jest kompatybilna ze wszystkimi Macbookami Pro i Air. Można ją kupić za 219 złotych.
Pimp my Macbook – możliwości personalizacji komputerów Apple
Powieść dla młodzieży, która wychowuje? Która nie poprzestaje na romantycznym banale jako wątku głównym, ale mierzy się z szerszą problematyką? We współczesnych wydawnictwach to rzadkość. Po pierwsze, jeśli nie ma motywu miłosnego lub fantastycznego, to książka się kiepsko sprzedaje, bo nuda. Po drugie, mało autorów bierze na warsztat takie powieści. A jednak pojawiają się takie perełki, które warto polecić. Nawet jeśli z drobnymi wadami, to nadal przedstawiają zdecydowanie mądrzejsze tematy i podejmują się opisywania naprawdę życiowych sytuacji. Takimi powieściami są właśnie te, która napisała Małgorzata Karolina Piekarska. Klasa pani Czajki „Klasa pani Czajki”, o której wypada wspomnieć przy okazji omawiania jej kontynuacji, miała niebanalny początek jako seria odcinkowa publikowana w kolejnych numerach dwutygodnika dla gimnazjalistów „Victor Gimnazjalista”. Opowieści okazały się tak popularne i doceniane, nie tylko przez młodych czytelników, że zostały zebrane w całość i wydane w formie książkowej, z bonusem dla fanów w postaci kilku niepublikowanych dotąd opowiadań. Dzięki tej popularności powstała kontynuacja losów bohaterów z klasy pani Czajki, których czytelnik może obserwować podczas pierwszych licealnych wzlotów i upadków. „LO-teria” ma więc bardzo podobną strukturę ciągu mini historii, dając tym samym możliwość przyjrzenia się kolejnym bohaterom pod kątem ich osobistych perypetii oraz szkolnych sytuacji. Wszystko to zaś jest wydane w bardzo fajnej, nowej edycji Naszej Księgarni. Polonistka zołza i inne zakręty losu Uczniowie pani Czajki już nie są w komplecie w jednej klasie, jednakże nadal utrzymują ze sobą kontakt i ich przyjaźń wygrywa tę próbę przestrzeni i czasu. Zaczyna się właściwie niewinnie od problemów z nową polonistką, która szybko pokazuje, że ma uczniów w pogardzie i każdy pretekst, by im dopiec, jest doskonały. Dość szybko za ofiary obiera Małgosię i Maćka, którzy według niej obnoszą się ze swoim uczuciem, choć tylko doszło do pocałunku w policzek, i prędko ujawnia całej klasie, że może w niej zostać wielu „spadochroniarzy”. Jednakże ta komplikacja szybko stanie się mniej istotna, gdy przed byłą klasą pani Czajki pojawią się naprawdę poważne problemy. I nie będzie to złamane serce, ale sytuacje podbramkowe – samobójstwo kolegi, zniknięcie koleżanki, niechciana ciąża czy coś tak dramatycznego w życiu młodego człowieka jak śmierć w wypadku drogowym. Autorka nie oszczędza swoich bohaterów, wprowadzając ich w dorosłość w jej kolejnych, naprawdę czasami brutalnych etapach. Aczkolwiek w tym wszystkim jest także miłość i nadzieja na przyszłość, jest czas na wspólne wygłupy i zabawę, jest więc wszystko, co w życiu zarówno ważne, jak i konieczne do przetrwania w trudnych momentach. I dlatego właśnie „LO-teria” to taka wyjątkowa pozycja, do której warto zachęcać. Miłość i życie Z byłej klasy pani Czajki nadal mamy pary, które już wtedy się zawiązały lub zaczynało między nimi iskrzyć. Małgosia z Maćkiem będą przeżywać kolejne wtajemniczenia w swoim związku, ale i ich nie ominą problemy. Czarny Michał z Kingą muszą zmierzyć się z problemem zdrady, zaś Kamila zostanie po raz kolejny postawiona przed trudnym wyborem między Olkiem a Wojtkiem, choć tym razem nie z powodu mętliku we własnych uczuciach. Młodzi ludzie w książce Piekarskiej popełniają zarówno głupstwa, jak i wykazują się mądrością, której niejeden dorosły mógłby pozazdrościć. Przed nimi trudne samodzielne decyzje oraz niełatwe wybory związane z tym, co przynosi im los. Bo przecież życie nie kończy się na szkole, a w domu nie zawsze wszystko się dobrze układa. Otwarte zakończenie całości pozwala czytelnikom oczekiwać kontynuacji i poznania losów bohaterów w kolejnych latach. Osobiście mam szczerą nadzieję, że autorka nie poprzestanie na dwóch książkach o klasie pani Czajki i stworzy z tej historii przynajmniej trylogię. Tymczasem z całego serca polecam lekturę zarówno pierwszej, jak i drugiej części cyklu. Do tego zapewniam, że przeczytanie tylko drugiego tomu również będzie zasadne, a wszystko dzięki sprawnie poprowadzonej fabule wyjaśniającej poprzednie perypetie młodzieży. Szczerze zachęcam do sięgnięcia po książki Małgorzaty Piekarskiej. Źródło okładki: www.nk.com.pl
„LO-teria” Małgorzata Karolina Piekarska – recenzja
Ciekawi, charakterystyczni bohaterowie, błyskotliwe, zapadające w pamięć rymy, a przede wszystkim trafne i mądre spostrzeżenia o otaczającym nas świecie – wszystko to znajdziemy w twórczości wybitnych polskich poetów, Juliana Tuwima, Jana Brzechwy i Marii Konopnickiej. Na szczęście nie musimy przetrząsać gorączkowo zawartości biblioteczek i strychów. Jeśli nasze książeczki z dzieciństwa nie przetrwały do obecnych czasów, na ratunek pospieszą nam wydawnictwa ceniące klasykę i wznawiające te najpiękniejsze polskie utwory. Stoi na stacji lokomotywa... Nawierszach Juliana Tuwimawychowywały się całe pokolenia. Zapewne niejeden z nas, obudzony w środku nocy, po usłyszeniu samego tytułu wierszyka byłby w stanie wyrecytować automatycznie chociaż jeden jego wers. „Abecadło”? Z pieca spadło, o ziemię się hukło. „Idzie Grześ”? Przez wieś, Worek piasku niesie, A przez dziurkę piasek ciurkiem sypie się za Grzesiem. Jedną z ulubionych inscenizacji szkolnych jest interpretacja wiersza „Rzepka”, którą zasadził dziadek w ogrodzie, chodził tę rzepkę oglądać co dzień, aż wyrosła tak okazała, że do jej wyciągnięcia konieczna była pomoc całego domostwa, nie wyłączając zwierząt podwórkowych i hodowlanych. Rynek wydawniczy pełen jest opracowań zbiorowych z wierszami Tuwima. Warto zwrócić uwagę na „Wiersze dla dzieci”, zbiór wznowiony po 18 latach przez wydawnictwo Prószyński i S-ka, z pięknymi ilustracjami Olgi Siemaszko. Jak informuje wydawca, wiersze opracowano zgodnie z kanonem Fundacji im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, pozbywając się dzięki temu błędów, które zawierały wydania wcześniejsze. Polecić też można wybór wierszy „Lokomotywa i inne wesołe wierszyki dla dzieci”, zilustrowane przez Jana Marcina Szancera, wybitnego twórcę, a prywatnie przyjaciela Jana Brzechwy. Na straganie w dzień targowy Prawdopodobnie wielu osobom trudno byłoby wyobrazić sobie dzieciństwo bez takich postaci jak Kaczka Dziwaczka, Pchła Szachrajka, lis Witalis i wszyscy doskonale wiemy, że Na wyspach Bergamutach podobno jest kot w butach. Z lektury wierszyków Jana Brzechwy mogliśmy dowiedzieć się, Jak rozmawiać trzeba z psem, dokąd zaprowadzą nas Siedmiomilowe buty, a także, jak to Tańcowała igła z nitką i jaki był tego efekt. Te i inne historie odnajdziemy w tomiku „Brzechwa dzieciom”. Cały czas popularne jest klasyczne wydanie z ilustracjami wspomnianego już wcześniej Jana Marcina Szancera, opracowane przez Oficynę Wydawniczą G&P. Godne uwagi są też takie tytuły, jak „Na straganie i inne wiersze”, „Wiersze dla dzieci” czy „Wiersze i wierszyki dla najmłodszych”. Co słonko widziało W swojej poezji Maria Konopnicka opisuje świat przyrody, jego piękno i różnorodność. To szczególnie cenne dla dzieci mieszkających w zatłoczonych metropoliach, które bociana, żabę czy kukułkę mogą na co dzień zobaczyć tylko na ekranie telewizora. A przecież mamy cudny kraj: tam gdzie Wisła modra płynie, Szumią zboża na równinie. Oprócz tego, Konopnicka zwraca uwagę na pożądane przymioty charakteru i piętnuje zarazem takie cechy, jak lenistwo czy pycha, posługując się przykładem Stefka Burczymuchy. Niestraszne były mu wilki, lamparty, hieny i tygrysy, poległ jednak na spotkaniu oko w oko z… polną myszką. Jedną z lektur szkolnych była z kolei wierszowana opowieść „Na jagody”. Obecnie może sprawiać małemu czytelnikowi pewną trudność, ze względu na nagromadzenie archaizmów. Jest to jednak doskonała okazja do tego, aby wspólnie z dzieckiem zabawić się w zgadywankę, co może kryć się pod takimi słowami, jak krobka, wideta czy bisior. Wspólna lektura może również stać się pretekstem do zastanowienia się, jak przez lata zmieniał się i rozwijał nasz język ojczysty. Najpiękniejsze wiersze autorki zebrano w opracowaniu „Konopnicka dzieciom”, „Ulubione wierszyki” czy „Co słonko widziało”. Ostatnią książeczkę możemy też nabyć wraz z płytą CD. Jeżeli trudno nam podjąć decyzję, którego z pisarzy wybrać, możemy zdecydować się na opracowania zbiorowe, łączące twórczość kilku autorów: „Wiersze naszego dzieciństwa”, „Poeci polscy. Wiersze i wierszyki dla najmłodszych” albo „Klasycy dzieciom”. Mawia się, że klasyka powinna mieć odpowiednią oprawę. Wydawnictwa prześcigają się więc w staranności wykonania. Warto zainwestować w książkę w twardej, sztywnej okładce, dzięki czemu przetrwa niejedną lekturę i posłuży nam przez lata. Jedną z takich publikacji są wymienieni wcześniej „Klasycy dzieciom” Wydawnictwa Nasza Księgarnia. Niewątpliwym atutem tej antologii są kolorowe, nowoczesne ilustracje Emilii Dziubak, zachęcające do lektury najmłodszych czytelników. Wybór jest ogromny, wszystko zależy więc tylko od naszych upodobań.
Tuwim, Brzechwa, Konopnicka – najpopularniejsze książki z wierszykami dla dzieci
W trendach na każdy sezon znajdujemy nawiązania do stylu retro. Tego lata z szaf mam i babć wyciągamy rozkloszowane spódnice, sukienki w groszki, a także kwieciste bluzki i spódnice. To jednak nie wszystko. Na topie są również geometryczne, czarno-białe wzory, kobiece kombinezony, bluzki z kołnierzykami oraz spodnie z szerokimi nogawkami i podwyższonym stanem. Zobaczcie, jak je nosić, by uniknąć „przerysowanego” efektu. Jak nosić ubrania vintage? Nadrzędna zasada brzmi: nie nosimy ubrań vintage „od stóp do głów” (o ile nie jesteśmy Tavi Gevinson, ale nawet ona wyrosła ze swojego ekscentrycznego stylu). Elementy z poprzednich dekad łączymy ze współczesnymi. „Znaleziska” vintage dają nam jednak wiele innych możliwości. Stanowią one na przykład świetną bazę dla krawieckich przeróbek. Dzięki niciom i nożyczkom możemy zyskać niebanalny ciuch, który na wieszaku wyglądał dość niepozornie. Kupując w second handach, wybierajmy ubrania o modnych kolorach i deseniach, takie bowiem łatwiej przystosować do aktualnych trendów. Swoją przygodę ze stylem retro, warto zacząć dość ostrożnie. To, co dobrze wygląda na kimś, niekoniecznie sprawdzi się na nas. Oprócz biżuterii i dodatków, takich jak: nakrycia głowy, szale, buty czy torebki, postawmy na basic. Odpowiednie będą białe i jeansowe koszule, czarne i kwieciste sukienki oraz skórzane kurtki. Pamiętajmy też, by elementy vintage dopasować do naszego stylu. Jeśli nie będziemy się w nich dobrze czuły, uzyskany efekt stanie się nienaturalny. Jak kupować odzież vintage? Najważniejsze to znaleźć odpowiednie miejsca. Oprócz sklepów vintage, w których ceny często są zaporowe, niepowtarzalne egzemplarze „upolować” można w second handach i na aukcjach internetowych. Zamiast oryginalnych elementów kreacji z lat 60. czy 70., warto sięgnąć także po ubrania inspirowane minionymi dekadami, znajdujące się w ofercie popularnych sklepów. Kupując odzież vintage, powinnyśmy pamiętać, że nie musi ona być idealnie dopasowana do naszej sylwetki. Czasami skrócenie sukienkiu krawcowej bądź spięcie jej w talii paskiem wystarczy, by dobrze się na nas prezentowała. Zrezygnujmy natomiast z zakupu, jeśli na dany ciuch nie mamy żadnego pomysłu. I najważniejsze, decydując się na odzież z innej dekady, postarajmy się, by ta na taką nie wyglądała. Wysłużone ubrania z pewnością nie dodadzą nam szyku.
Lato w stylu retro
Wiosna wymusza na nas przegląd garderoby, dlatego chowamy na dno szafy grube swetry, a w ich miejsce układamy zwiewne, dzianinowe sukienki. Już na samą myśl pożegnania zimowych ubrań przepełnia nas radość, ale zaraz po niej panika, bowiem nie wiemy, gdzie i w jaki sposób je schować, aby bez szwanku przetrwały do kolejnej zimy. Podpowiadamy, jak przechować nasze ubrania, by przez te kilka miesięcy zachowały się w jak najlepszym stanie. Okrycia wierzchnie Wszelkie okrycia wierzchnie, jakie towarzyszyły nam w okresie jesienno-zimowym, chroniąc przed ciężkimi warunkami atmosferycznymi, należą już do przeszłości. Dlatego też musimy je umiejętnie spakować i wygospodarować odpowiednie miejsce, aby wyjmując je za kilka miesięcy, nadal cieszyły nasze oko. Futra i kożuchy – w tym przypadku pierwszą i zasadniczą kwestią jest ich dokładne wytrzepanie, a następnie oddanie do czyszczenia. Jeśli jednak planujemy zrobić to samodzielnie, wtedy pamiętajmy, aby je dokładnie osuszyć. Po wypraniu i porządnym wysuszeniu ciężkich rzeczy należy schować je w pokrowcelub worki z gęstego lnianego płótna. Dodatkowo do każdego pokrowca czy worka możemy włożyć pachnące saszetki z ziołami lub owocową herbatą. Płaszcze i puchowe kurtki – tak jak w przypadku kożuchów i futer, tak i wspomniane okrycia również powinny znajdować się w pokrowcach. To właśnie dzięki nim jesteśmy w stanie zaoszczędzić dodatkowego miejsca, a także ochronić przed zagnieceniami czy zniszczeniem. Poza tym warto zaopatrzyć się w drewniane wieszaki. Dzięki temu zyskamy pewność, że nic się z nimi nie stanie pod wpływem ciężaru. Obuwie Podobnie jak w przypadku odzieży wierzchniej, tak i tutaj musimy obuwie dokładnie wyczyścić, a następnie wysuszyć. Kolejnym krokiem jest wykonanie impregnacji. Po oczyszczeniu, a przed schowaniem, konieczne jest pozostawienie obuwia w suchym i ciepłym pomieszczeniu na całą noc, aż do całkowitego wyschnięcia. Niewielkie zabrudzenia wystarczy przetrzeć gumową szczoteczką, gumką do mazania albo tradycyjnym sposobem, m.in. skórką czerstwego chleba. Do krótszych botków możemy włożyć prawidła lub kulki z papieru, a wysokie kozaki wypchać długim kartonem i powiesić na wieszaku. Co do przechowywania, idealne będą zwykłe kartonowe pudełka. Pamiętajmy jednak o ich opisaniu lub przyczepieniu zdjęcia butów, które są w środku, tak aby później nie otwierać każdego opakowania. Dodatkowo, jeśli w naszych garderobach zabraknie miejsca na kolejne pudełka, możemy zainwestować w drewniany kufer lub znacznie większe plastikowe pudło. Ubrania Grube swetry i spodnie – oprócz standardowych czynności związanych z ich pielęgnacją musimy zadbać o to, aby zostały wyprane w płynie zmiękczającym, a następnie przełożone stronnicami gazet. Pod żadnym pozorem nie wieszajmy swetrów na wieszakach, bowiem poprzez rozciągnięcie stracą swój kształt. Najlepiej przechowujmy je w plastikowych pudłach lub specjalnych, zamykanych pojemnikach na ubrania. Dzięki temu zapobiegniemy gnieceniu. Dzianina – grube spódnice, zwłaszcza te z tzw. plisami lub fałdami, potrzebują szczególnej dbałości. Najlepszym rozwiązaniem okażą się tutaj wieszaki z klipsami. Z kolei dzianinowe sukienki, podobnie jak ubrania wierzchnie, należy uprać, wysuszyć i po wyprasowaniu przechowywać w pokrowcach, wśród pachnących saszetek. Wiosenne przearanżowanie naszej garderoby to idealny czas na to, aby przyjrzeć się raz jeszcze swoim ubraniom i zastanowić, czy aby na pewno będziemy w nich chodzić w kolejnym sezonie. Nie warto bowiem trzymać ubrań, których z różnych powodów nie zakładamy, a jeśli nam się to zdarzy, to raz na długi czas.
Czas schować zimowe ubrania – jak je przechowywać?
Świat widziany oczami dziecka różni się od tego, jak postrzegają go dorośli. Dobrze więc czasem spojrzeć na życie z innej perspektywy. Te książki ci to ułatwią. Literatura dziecięca od dawna nie jest już traktowana jako gorsza i mniej wartościowa. W nowych powieściach przeznaczonych dla dzieci i młodzieży coraz częściej poruszane są tematy tabu, a w klasycznych książkach odnajdujemy po latach nowe, niezauważane wcześniej spostrzeżenia i refleksje. Świat, jaki widzą swoimi ufnymi oczami dzieci, nie zawsze bywa dobry, ale z pewnością niesie w sobie nadzieję na zmianę na lepsze. Czytając wybrane przez nas książki, też możesz przypomnieć sobie, że czasem dzieci… są po prostu mądrzejsze. „Mały książę” Antoine de Saint-Exupery Klasyczna książka jest arcydziełem literatury, po które zwykle sięgamy… za wcześnie. Aby bowiem w pełni zrozumieć i docenić subtelne przesłania i morały (bo jest ich w tej niewielkiej książeczce więcej niż jeden!) „Małego księcia”, trzeba zwyczajnie mieć trochę więcej doświadczeń i życiowej mądrości. Historia o miłości, przyjaźni, samotności i wartościach, jakimi należy się kierować w życiu, nigdy nie ulegnie przedawnieniu. Dlatego do tej pięknej i wzruszającej lektury warto wracać co jakiś czas, również po to, by odkrywać jej kolejne płaszczyzny. Zobacz także inne książki Antoine de Saint-Exupéry'ego. „Chłopiec w pasiastej piżamie” John Boyne Poruszająca historia o przyjaźni, która narodziła się w najmroczniejszym okresie współczesnej historii. Boyne w „Chłopcu w pasiastej piżamie” udowadnia, że wszyscy rodzimy się równi, ufni i sprawiedliwi, choć niesprawiedliwe bywają okoliczności, w jakich przyjdzie nam żyć. Zakończenie tej książki za każdym razem wprost wbija mnie w fotel i wyciska łzy. Przygotujcie więc chusteczki! box:offerCarousel „Koralina” Neil Gaiman Pobudzająca wyobraźnię i wywołująca gęsią skórkę historia, która pod płaszczykiem opowiastki fantasy skrywa dużo bardziej złożone i poważne przesłanie. W „Koralinie” Gaiman uczy nas konfrontowania się ze swoimi lękami i walki z nimi. Brzmi kiczowato, ale w wydaniu autora „Sandmana” naprawdę daje do myślenia i skłania do refleksji. A przy tym to wciągająca, momentami przerażająca, ale również bardzo zabawna książeczka, którą łatwo pochłonąć w całości w jeden wieczór. „Opowiadania z Doliny Muminków” Tove Jansson Choć Muminki, kultowe stworki z rysunków i opowiadań Tove Jansson, nie są dziećmi, to śmiało można uznać, że „Opowiadania z Doliny…” pokazują świat z perspektywy młodej, nieco naiwnej istoty wciąż pełnej wiary w świat i ludzi (a w tym przypadku – w mieszkańców Doliny). Książki z serii o Muminkach są jednak jednocześnie bardzo dojrzałe, w wielu miejscach melancholijne i nostalgiczne. Jansson pisze wszak nie tylko o przygodach ufnych trolli, ale również o ich problemach, wątpliwościach, samotności i tęsknotach. Całość ma niepowtarzalny klimat różniący się dość mocno od Muminków znanych nam z telewizyjnych bajek. „Siedem minut po północy” Patrick Ness Światowy bestseller, którym zaraz po premierze zainteresowało się Hollywood. I nic dziwnego, bo „Siedem minut po północy”, choć skierowane do młodego czytelnika, poruszy także tych starszych. Książka Nessa dotyka bowiem problemu – z którym nie radzi sobie dobrze nikt z nas niezależnie od wieku – śmierci i pogodzenia się ze stratą. Mimo tej ciężkiej, mrocznej tematyki „Siedem minut…” pełna jest też czarnego humoru i ironii. To książka, którą – jak reklamuje wydawca – może czytać każdy, i 10-latek, i… 110-latek. „Za niebieskimi drzwiami” Marcin Szczygielski To książka, która też wykorzystuje schemat opowieści fantasy, by poruszyć tematy dużo bardziej ludzkie i namacalne. „Za niebieskimi drzwiami” to historia 12-letniego Łukasza, którego matka w wyniku wypadku samochodowego zapada w śpiączkę, a on sam trafia do tajemniczego nadmorskiego pensjonatu swojej dalekiej ciotki, gdzie dzieją się osobliwe rzeczy. Świat fantasy jest tu jednak tylko pretekstem do opowiedzenia o tym, jaki wpływ na psychikę dzieci może mieć rozstanie rodziców. Łukasz nie rozumie swojej zapracowanej matki, oskarżając ją o brak czasu i zainteresowania. Jednocześnie tłumaczy przed sobą samym nieobecnego w swoim życiu ojca. Poruszająca lektura. Zobacz także inne książki Marcina Szczygielskiego. Książki dla dzieci często okazują się wartościową i odświeżającą lekturą również dla dorosłych. Zawarte w nich uniwersalne prawdy i przesłania możemy (a nawet powinniśmy!) wykorzystywać nie tylko w dzieciństwie. Warto czasem spojrzeć na świat oczami dziecka.
Dziecięce mądrości, czyli książki dla dorosłych z dziecięcego punktu widzenia
Aby żywopłot spełniał swoje zadania i służył nam latami, bardzo ważna jest jego odpowiednia pielęgnacja. Wszystko tak naprawdę zależy od decyzji, które podejmiemy przed założeniem zielonego płotu. Pomysł na odgrodzenie jednej posiadłości od drugiej albo przedzielenie terenu zieloną ścianą to od wieków podstawowy element większych lub mniejszych założeń ogrodowych. Z jakich roślin stworzyć żywopłot? Kiedy go posadzić? To pytania, na które należy poznać odpowiedzi, zanim przystąpi się do prac w ogrodzie. Najlepiej jesienią Gdy efekt zielonej ściany ma zostać osiągnięty szybko, żywopłot najlepiej założyć jesienią. To odpowiedni moment na sadzenie drzew i krzewów z gruntu lub z tzw. „gołym korzeniem”. Z reguły rośliny te różnią się od roślin kupowanych w donicach wielkością. Szkółkarze, produkujący materiał kopany, mogą pozwolić sobie na dłuższą uprawę roślin w szkółce, a co za tym idzie, zaoferować rośliny większe, które staną się idealnym materiałem do założenia żywopłotu, gdyż efekt będzie można uzyskać praktycznie od razu. Kupując rośliny z „gołym korzeniem”, rośliny z gruntu, należy zwrócić uwagę na jakość części nadziemnej oraz zweryfikować wielkość i stan systemu korzeniowego. W przypadku roślin liściastych nie będzie to skomplikowane, gdyż najprawdopodobniej będą miały całkowicie odkryty system korzeniowy i w prosty sposób da się go ocenić. W przypadku roślin iglastych dokonanie oceny stanu korzeni może być nieco bardziej skomplikowane, gdyż bardzo często po wykopaniu z ziemi sadzone są do donic. Rośliny z proporcjonalnie małą bryłą korzeniową w stosunku do części nadziemnej, z kilkoma dużymi korzeniami, bez licznych drobnych korzeni to sygnał niewłaściwego wykopania przed sprzedażą a nawet błędów w uprawie. Materiał kopany powinien charakteryzować się silnym, rozbudowanym i odpowiednio długim systemem korzeniowym. Dlatego niezwykle ważne jest, aby rośliny kupować w profesjonalnych szkółkach oraz od zaufanych sprzedawców. Warto dowiedzieć się, jak przygotować miejsce pod rośliny z „gołym korzeniem” i jak je sadzić. W zależności od tego czy na żywopłot przeznaczone są rośliny iglaste czy liściaste, należy podjąć kilka podstawowych kroków. Z roślin liściastych Pas ziemi, który chcemy przekształcić w żywopłot, należy wcześniej odpowiednio przygotować. Konieczne jest odchwaszczenie terenu, przekopanie oraz wyrównanie ziemi. Rośliny liściaste wybierane są z reguły do zakładania szczelnych i gęstych żywopłotów. Sadzi się je w jednym rzędzie lub w dwóch rzędach, co w oczywisty sposób zwiększa gęstość zielonej ściany. Odległość, w jakiej należy umieszczać sadzonki, jest różna i wynika z wybranego gatunku a nawet odmiany rośliny. Przyjmuje się, że nie powinna być mniejsza niż 20 cm i większa niż 50 cm. W przypadku sadzenia roślin w dwóch rzędach powinno się to odbywać naprzemiennie, a odległość pomiędzy rzędami powinna wynosić od 20–40 cm. Ponieważ w tym przypadku mowa o sadzeniu roślin liściastych z „gołym korzeniem”, należy pamiętać, aby korzenie roślin zanurzyć na kilka godzin (2–4) w wodzie. Zabieg ten ma na celu zwilżenie przesuszonych korzeni. Należy pamiętać, żeby nie pozostawiać roślin w takim stanie zbyt długo. Liściaste rośliny z „gołym korzeniem” przeznaczone na żywopłot można sadzić w miejsca docelowe na różne sposoby. Dwa najbardziej popularne to sadzenie w szczelinę lub tradycyjne sadzenie w wykopany niewielki dół czy rów. Posadzone rośliny należy często podlewać i absolutnie nie nawozić. Zasilanie można rozpocząć dopiero wiosną następnego roku. Na żywopłot liściasty najlepiej będą nadawały się następujące gatunki: * grab pospolity * buk pospolity * ligustr pospolity, * klon polny. box:offerCarousel Z iglaków Należy przygotować pas ziemi o szerokości ok. 50–80 cm. Jak to zrobić? Ważne jest jego odchwaszczenie, przekopanie i wyrównanie. Rośliny należy sadzić we wcześniej wykopane dołki znajdujące się w odległościach ok. 60–80 cm. Odległość pomiędzy roślinami dobiera się indywidualnie do sadzonej odmiany oraz wymagań co do efektu końcowego. Roślin iglastych nie sadzi się w dwóch rzędach, a przed posadzeniem nie ma konieczności zanurzania w wodzie ich korzeni. Tak jak w przypadku roślin liściastych, konieczne jest intensywne podlewanie jesienią, ale z nawożeniem czekamy do wiosny. Na żywopłot iglasty najlepiej będą nadawały się następujące rośliny: * żywotnik zachodni Brabant, * żywotnik zachodni Columnaris, * żywotnik olbrzymi Kórnik III, * żywotnik zachodni Smaragd, * Cyprysik Lawsona Columnaris. box:offerCarousel Z roślin w pojemnikach Jesienią, tak jak i o każdej innej porze roku, można posadzić żywopłot, który utworzą rośliny z uprawy kontenerowej (w doniczkach). W większości przypadków będą to rośliny mniejsze od tych kupowanych jako materiał kopany. Jeżeli sadzonki nabyliśmy u sprawdzonego sprzedawcy i pochodzą z profesjonalnej szkółki, mamy praktycznie stuprocentową pewność, że się przyjmą. Sposób przygotowania miejsca pod żywopłot jest taki sam, jak w przypadku roślin kopanych z gruntu lub z gołym korzeniem. Rośliny należy sadzić w otwory o średnicy nieco większej od średnicy donicy. Spód dołka należy wzruszyć i zmieszać z niewielką ilością torfu z piaskiem. Jeżeli do założenia żywopłotu wykorzystywane są rośliny mniejsze (ok. 50–80 cm), można je posadzić nieco gęściej, aby szybciej uzyskać pożądany efekt. Po posadzeniu żywopłot należy regularnie podlewać i nie nawozić aż do wiosny. W tym przypadku najczęściej żywopłoty zakłada się z następujących roślin ozdobnych: * bukszpan wieczniezielony, * pęcherznica kalinolistna, * cis pośredni, * żywotnik zachodni Smaragd, * żywotnik zachodni Brabant.
Najpiękniejsze żywopłoty sadzi się jesienią
Każdy amator ruchu na świeżym powietrzu wie, że po zmroku należy szczególnie dbać o swoje bezpieczeństwo. Zarówno rowerzyści, jak i rolkarze, biegacze czy zwykli spacerowicze powinni być z daleka widoczni i dobrze oświetleni, aby nie stwarzać zagrożenia zarówno dla siebie, jak i dla innych. Kwestia odpowiedniego oświetlenia wydaje się szczególnie istotna obecnie, gdy dni stają się zauważalnie krótsze, a zmrok zapada szybciej. Nieprzyzwyczajeni do aktualnej pory roku łatwo możemy zostać zaskoczeni brakiem światła gdzieś pośrodku treningu lub spaceru. Rozwiązaniem tego problemu może być przesunięcie naszych wypadów na godziny wcześniejsze, ale rzadko kto może sobie na to pozwolić. Szybkie tempo życia, harmonogram dnia wypełniony sprawami zawodowymi i rodzinnymi sprawia, że często wieczór lub wczesny poranek to jedyne wolne chwile. Co więcej, pamiętajmy że zimowe dni trwają niewiele ponad siedem godzin, zatem trudno uniknąć biegania lub spacerowania w ciemnościach. Ważne zatem, by zadbać o swoje bezpieczeństwo, inwestując niewielkie pieniądze w elementy odblaskowe, lampki i inne sportowe gadżety. Powiecie, że biegacie np. tylko po dobrze oświetlonych chodnikach lub parkach. Jednak jestem przekonana, że aby tam dotrzeć, musicie pokonać kilka przejść dla pieszych, na których kierowca rozpędzonego samochodu może was po prostu nie zauważyć. I tu dochodzimy do sedna sprawy: oświetlenie i elementy odblaskowe powinny działać w dwie strony – pozwalać użytkownikowi widzieć to, co ma przed sobą, ale także sprawiać, że będzie on dostrzegalny z dużej odległości. Warto o tym pamiętać, aby nie narażać siebie i jednocześnie nie stanowić zagrożenia dla innych. Okazuje się, że niewielka inwestycja sprawi, iż będziemy czuć się bezpieczniejsi po zmroku. Poniżej przedstawiam krótki przegląd produktów, które na to pozwolą. Czołówka do biegania Czołówka to niewielka lampka z opaską, którą zakłada się na głowę, a dokładnie, jak sama nazwa wskazuje, na czoło. Stanowi ona niezbędny element wyposażenia każdego trapera, amatora górskich wypraw i coraz częściej również biegaczy. W przeciwieństwie do zwykłej latarki, nie utrudnia ona ruchów i pozostawia wolne ręce. Czołówka daje dużo swobody, dlatego szturmem zdobywa serca wszystkich amatorów sportów na powietrzu ceniących sobie praktyczność i wygodę. Kupują je zarówno rowerzyści, jak i spacerowicze. Stała się tak popularna, że już rzadko u kogo budzi zdziwienie lub kpiący uśmieszek. Szczególnie ciekawym rodzajem takiej lampki jest czołówka przeznaczona do biegania. Posiada ona dodatkowy pasek przebiegający pośrodku opaski, dzięki któremu nałożona na głowę nie ma prawa się zsuwać lub przekręcać. Jest to idealne udogodnienie dla wszystkich fanów joggingu, którzy od teraz spokojnie będą mogli pokonywać wszelkie wertepy bez ciągłego poprawiania lampki. Koszt czołówki do biegania to od ok. 40 do 140 zł. Dodać należy jednak, że nie jest to sprzęt zarezerwowany tylko dla biegaczy, przyda się bowiem także rowerzystom, rolkarzom, czy też zwykłym spacerowiczom. Propozycja dla rowerzystów – świecące wentyle Ciekawym gadżetem dla rowerzystów są świecące wentyle. Można je kupić już za kilka złotych (3-4 zł). Są to malutkie diody LED, które mocuje się na wentylu koła rowerowego, motocyklowego lub samochodowego. Produkt działa dzięki wbudowanemu czujnikowi ruchu i małej, guzikowej baterii. Do wyboru mamy kilka kolorów: różowy, żółty, niebieski i seledynowy. Świecące wentyle działają tylko w ruchu, tworząc widowiskową iluzję oświetlonego całego koła od wewnątrz. Dodatkowo dostarczane są w komplecie z uniwersalną przejściówką na wentyle, dzięki czemu możemy być pewni, że będą pasować do naszego sprzętu. Warto kupić dwie sztuki, aby oświetlić oba koła. Dzięki nim z pewnością zostaniemy zauważeni na drodze, sami też będziemy cieszyć się z posiadania oryginalnego gadżetu. Na podobnej zasadzie działają świecące nakładki na szprychy, które przyczepia się w prosty sposób nie do wentyla, a do metalowego drutu łączącego piastę z obręczą. Opaski odblaskowe Czasami najprostsze rozwiązania są najlepsze. Pamiętacie samozaciskowe opaski odblaskowe rozdawane w szkole przez pana policjanta? Jeśli nie macie takich, to na pewno są to przedmioty warte kupienia. Zrobione z elastycznego tworzywa sztucznego, można je szybkim ruchem umieścić na ręce, spiąć nogawkę spodni lub przyczepić pod siodełkiem roweru. Do wyboru mamy kilka kolorów: żółty, pomarańczowy, zielony, różowy, srebrny – każdy znajdzie odpowiedni dla siebie. Koszt takiej opaski wynosi ok. 2 zł, zatem jest to cena osiągalna praktycznie dla każdego. Wśród produktów z tej samej półki możemy znaleźć także breloki odblaskowe i zawieszki odblaskowe, które występują w różnych zabawnych kształtach (misie, kotki, koniczynki, gwiazdki i wiele innych). Podsumowując, wystarczy nawet kilka złotych, żeby zwiększyć swoje bezpieczeństwo na drodze, a także stać się bardziej widocznym dla innych. Rynek oferuje również wiele produktów, które sprawią, że będziemy widzieć lepiej po zmroku. Nawet zwykła latarka, lampka rowerowa czy też czołówka mogą nam ułatwić poruszanie się w ciemnościach, a w ekstremalnych sytuacjach nawet uratować życie.
Akcesoria i sprzęt, które pozwolą na aktywność o zmroku
Piękny ślub bez druhny? Raczej niemożliwe! Ktoś musi przecież nieść długi welon. Choć druhnami są często przyjaciółki panny młodej, nierzadko ich miejsce zajmują małe dziewczynki, które także muszą się prezentować wytwornie. W końcu to na nich w drugiej kolejności skupia się uwaga. Mała druhna powinna zachwycać wyglądem i pięknym strojem, jakby to ona sama miała stanąć na ślubnym kobiercu. Dlatego musi mieć piękną sukienkę na wesele niczym mała arystokratka. Oferta kreacji odpowiednich na tę okazję jest bardzo szeroka. Mamy do wyboru bogactwo wzorów, fasonów i kolorów. Praktycznie już w cenie do 150 zł można znaleźć taki model, który wzbudzi powszechny zachwyt. Jest z czego wybierać! Suknie rozszerzane Najczęściej wybierane dla małych dziewczynek są sukienki tutu, wzorowane na noszonych przez baletnice. Rozszerzane ku dołowi przypominają suknie balowe jakby przeniesione wprost z bajki o Kopciuszku. Mogą być uszyte z kilku warstw tiulu, które będą się układać w bardzo wyszukane falbany. Zwykle nie mają rękawków lub są one dość krótkie – proste albo bufiaste. Niektóre są asymetryczne, nierównej długości, a ich karczki uszyte są z ozdobnego atlasu bądź koronki i dla większego efektu obszyte cekinami lub imitacjami kamieni szlachetnych. Można je kupić już za ok. 40 zł. Klasyczna elegancja Modele tutu nie są jedynym obowiązującym fasonem dla małej druhny. Bardzo pięknie i zarazem elegancko prezentują się sukienki proste, w linii A lub delikatnie rozszerzane w dół od wysokości nieco powyżej pasa. Ich wytworny i skromny charakter podkreśla starannie dobrany materiał, także w delikatną krateczkę lub groszki, oraz delikatne wykończenia w postaci kolorowych wstążeczek, drobnych koralików albo przyszytych tu i ówdzie kwiatów. W zależności od rozmiaru dostępne są w cenie od ok. 30 zł. Ulubione kolory Sukienki dla małej druhny dostępne są w wielu kolorach, choć najbardziej preferowane to pastelowe odcienie różu, biel, ecru i błękit. Niektóre druhny pojawiają się też w sukienkach odważniejszych, o intensywnym kolorze: ognistej czerwieni, kobaltu czy amarantu. Wszystko zależy od kreacji panny młodej i od ogólnej koncepcji uroczystości. Niektóre sukienki pięknie łączą wiele barw, zwykle w odmiennym odcieniu lub z innego materiału jest góra sukienki oraz dodatki. Dodatkowe ozdoby Dodatkową ozdobą sukienek są przewiązane wokół pasa satynowe kokardy, szarfy o różnej grubości i długości wiązane z przodu, boku lub z tyłu. Nierzadko zamiast nich pojawia się elegancki pasek. Oprócz tego w różnych miejscach mogą być doszyte kwiaty, które sprawią, że druhna poczuje się niczym mała księżniczka. Całości dopełniają koraliki, perełki, cekiny czy połyskujące złote lub srebrne nici. Niezbędne dodatki Oczywiście sama sukienka to nie wszystko. Aby prezentowała się świetnie, należy zadbać o skompletowanie jej z odpowiednimi dodatkami. Przede wszystkim trzeba wybrać odpowiednie buty na wesele – balerinki lub atłasowe bądź lakierowane czółenka, w cenie od ok. 30 zł. W chłodniejsze dni przyda się też cienkie, delikatne, najlepiej dziergane bolerko (koszt od ok. 40 zł). Nie można zapomnieć o rajstopkach, koniecznie dobranych kolorystycznie do kreacji. Ładny strój to nie wszystko. W przypadku małych dzieci bardzo istotne jest zwrócenie uwagi na wygodę. Nic nie powinno dziecka drapać, uwierać czy kłuć. Sukienka musi też być na tyle komfortowa, aby bez problemu można było w niej usiąść lub tańczyć. Starajmy się wybrać strój z materiału przepuszczającego powietrze. W końcu także małą druhnę czeka zabawa i długa noc pełna wrażeń.
Efektowne sukienki dla małej druhny do 150 zł
„Pan Twardowski” to jedna z polskich legend, którą Wydawnictwo Granna postanowiło przenieść na planszę gry. Ciekawa, zaskakująca i kolorowa historia będzie świetnym towarzyszem rodzinnych rozgrywek. Legendy polskie są barwne, ciekawe, czasami straszne. „Pan Twardowski” należy do tych gier, które wyróżniają się na tle innych. Ciekawość zawodników jest rozbudzona od samego początku: najpierw historią, potem odkrywaniem kolejnych wskazówek i poszukiwaniem właściwej postaci. Moja rodzina była zachwycona i z wypiekami na twarzy toczyła kolejne rozgrywki. Zawartość pudełka W dużym kartonowym pudełku są wszystkie elementy potrzebne do gry: * 16 dwustronnych kafelków karczmy, * 6 kart portretów, * 6 kart wskazówek, * 4 piekielne maski, * Klepsydra, * Instrukcja. Istota gry Celem gry jest poszukiwanie pana Twardowskiego, który ukrył się wśród biesiadujących szlachciców. Gracze muszą uważnie obserwować karczmę, by podczas rozgrywki rozpoznać Twardowskiego. Przygotowanie rozgrywki Sześć kart z portretami szlachciców należy ułożyć obok siebie na stole ilustracją do góry. Gracze powinni przeczytać wskazówki na odpowiednich kartach, a następnie przetasować je i odłożyć jedną losowo wybraną. Pozostałe pięć kart układamy pod portretami szlachciców, 16 kafelków rozkładamy według numeracji rosnąco w kształcie kwadratu 4 x 4. Gracze zakładają maski i mogą rozpoczynać grę. Przebieg rozgrywki Przebieg rozgrywki należy dostosować do liczby uczestników: * 2 graczy – przygotujcie karty jak do rozgrywki dla 3–4 osób, wyjmijcie również klepsydrę. Gracz, który miał zasłonięte oczy maską, ma 15 sekund na znalezienie zmienionego kafelka, a do odliczenia tego czasu służy właśnie klepsydra. Gra toczy się do momentu, w którym któryś z graczy zdecyduje się rozpoznać pana Twardowskiego; 3–4 graczy – grę rozpoczyna osoba, która widziała ostatnio pełnię księżyca. Wszyscy przyglądają się obrazkowi karczmy, a następnie nakładają maski na twarz. Gracz rozpoczynający rozgrywkę wybiera jeden kafelek i odwraca go na drugą stronę, następnie prosi wszystkich, by zdjęli maski. Gracze starają się jak najszybciej wskazać obrócony kafelek – ta osoba, która znajdzie go jako pierwsza, ma prawo podejrzeć kartę ze wskazówką. Każdy gracz może wskazać tylko jeden kafelek. Gra toczy się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, kolejna osoba odwraca kafelek i rozgrywka toczy się jak wcześniej. Gra trwa do momentu, gdy któryś z zawodników rozpozna pana Twardowskiego. Gracz ten zabiera portret ze stołu, reszta graczy zabiera pozostałe portrety, a następnie odkrywa karty ze wskazówkami i sprawdza, który szlachcic jest tym właściwym. Wygrywa ta osoba, która trzyma w dłoni właściwy portret; 5–6 graczy – gra toczy się dokładnie tak, jak dla składu 3–4 osób. Różnica polega na tym, że nie ma wystarczającej liczby masek i zasłaniamy oczy, np. książką. Wrażenia Gra rewelacyjnie rozwija spostrzegawczość dziecka. Jest wyjątkowa pod kilkoma względami. Na początku instrukcji zamieszczono historię do przeczytania, niebanalna oprawa graficzna zaś zachęca do rozgrywki, a rozgrywka zmusza do myślenia. Zarówno chłopców, jak i dziewczynki wciągnie możliwość wcielenia się w rolę detektywa. Trzeba będzie wytężyć wzrok, poruszyć szare komórki i wykazać się refleksem. Odkrywanie i poszukiwanie wskazówek, przeszukiwanie karczmy budują napięcie – a to dzieciom bardzo się podoba. Gra jest świetną propozycją zarówno dla duetu, jak i większej liczby uczestników i dzieci, i dorosłych.
„Pan Twardowski” – recenzja gry
Niezależnie od przeznaczenia projektora – korzystanie w firmie lub wyświetlanie w domu – podczas jego kupowania dobrze jest zainwestować w dodatkowe akcesoria, które umożliwią komfortową obsługę urządzenia i zapewnią wysokiej jakości obraz. Projektor w biurze i salce konferencyjnej Właściwe wyposażenie pomieszczenia z projektorem jest istotne w każdej firmie. Pozwala pracować szybciej i wydajniej, oszczędzając czas pracowników. W biurach i salkach niezwykle przydatnym dodatkiem do projektora jest uchwyt sufitowy, który pozwala zamontować urządzenie na stałe na wysokości nieprzeszkadzającej w poruszaniu się nawet wysokich osób. Projektor zamieszczony przy suficie wytwarza lepszej jakości obraz, ponieważ stoi na stabilnej podstawie i jest na stałe dobrze wyważony. Taki sposób mocowania pozwala także uniknąć mechanicznych uszkodzeń przy montowaniu sprzętu na kolejne spotkania. Nie sprawdzi się tylko w przypadku dzielenia go między kilka pomieszczeń – jego zdejmowanie jest problemowe. Wówczas sprawdzą się statywy przenośne, wyposażone w kółka. Warto zwrócić uwagę na modele o dobrej stabilności, które zagwarantują, że urządzenie nie spadnie przy przemieszczaniu. Gdy nie mamy do dyspozycji gładkiej, jasnej ściany, wyposażmy biuro w ekran do projekcji obrazu. Projektor w domu Domowe kino w salonie – dzięki projektorowi wszyscy domownicy odkryją na nowo magię oglądania filmów w domowym zaciszu. Możemy go zainstalować na kilka sposobów – pod sufitem, na ramieniu z wysięgnikiem lub na przenośnym stojaku. Sposób montażu zależny jest od miejsca, którym dysponujemy w domu, oraz od naszych indywidualnych upodobań. Jeżeli planujemy zakup rzutnika do domu, warto rozważyć opcję ruchomego statywu, który można przestawiać zależnie od pomieszczenia wyświetlania filmów. W przypadku braku miejsca urządzenie można wtedy łatwo i szybko schować do szafy, aby nie zagracało pokoju. Przenośny projektor pozwoli włączyć bajkę w pokoju dziecięcym, komedię w salonie lub film romantyczny w sypialni – zależnie od naszej potrzeby w danym momencie. Niezbędnym akcesorium jest składany ekran, dzięki któremu nie będziemy musieli wygospodarować białego prostokąta na ścianie, który nie zawsze dobrze wygląda przy spójnej aranżacji całego domu. Akcesoria do projektora, przydatne w biurze i w domu: Wieszak sufitowy do projektora - uchwyt przykręcany na stałe do sufitu na wysokości umożliwiającej swobodne wyświetlanie obrazu bez obaw o zakłócenia spowodowane meblami czy przemieszczaniem się osób. Może opcjonalnie posiadać regulowaną wysokość zawieszenia lub obrotową głowicę, umożliwiającą skierowanie wyświetlanych treści w różne miejsce. Bezpieczeństwo montażu gwarantuje przykręcenie górnej obudowy projektora do ramion uchwytu. Utrzymuje obciążenia 10 lub 20 kg. Uchwyt ścienny do projektora - pozwala zamontować urządzenie na ścianie. Najlepiej sprawdza się w niedużych pomieszczeniach oraz w miejscach, w których ekran możemy dosunąć do ściany. Wysokość montażu ustawiana jest na stałe, podczas wkręcania uchwytu. Opcjonalnie regulowana może być odległość urządzenia od ściany. Ze względu na uwarunkowania konstrukcyjne tego typu uchwytów projektor odsuwa się od ściany maksymalnie na kilkadziesiąt centymetrów. Kolor uchwytu można dopasować do wystroju wnętrza lub obudowy projektora. Podobnie jak w przypadku uchwytów sufitowych, uchwyty ścienne przykręca się do górnej obudowy projektora. Ekran projekcyjny do projektora - ekrany do projektora dostępne są w dwóch wersjach – montowanej na stałe lub stojącej na statywie. Pozwalają wyświetlać obrazy w najlepszej jakości, jaką oferuje zakupione przez nas urządzenie. Ich powierzchnia jest gładka i jednorodna, co pozwala uniknąć zakłóceń w projekcji oraz ma pozytywny wpływ na kontrast prezentowanych kolorów. Rozmiary ekranów są bardzo zróżnicowane, dzięki czemu łatwo dopasować je do przestrzeni, którą dysponujemy. Oba typy ekranów mogą posiadać ręczne, półautomatyczne lub w pełni zautomatyzowane rozwijanie. Statyw do projektora - zaletą statywów do projektora jest możliwość przenoszenia urządzenia między pomieszczeniami oraz wyświetlania obrazów w różnych kierunkach, zależnych od miejsca padania światła naturalnego. Statywy mogą być wyposażone w kółka, dzięki czemu bez wysiłku przemieścimy urządzenie nawet na większe odległości. Trzonek statywów może posiadać regulację wysokości, a podstawa pod projektor regulację kąta nachylenia. Dostępne są także statywy ułatwiające projekcję obrazów z laptopa – posiadają one specjalną półkę, na której możemy postawić komputer. Statywy posiadają opcję złożenia do niedużych rozmiarów, co znacznie usprawnia ich transport.
W co należy się wyposażyć przy zakupie projektora?
Startowanie w zawodach na długich dystansach wymaga specyficznego treningu. Podstawową kwestią jest osiągnięcie odpowiedniej wytrzymałości. Nie chodzi o to, aby w bardzo szybkim tempie pokonać krótki odcinek, a potem nie mieć siły na dalszy bieg. Sztuką jest wytrzymać cały dystans w zakładanym, dobrym czasie. Dlatego należy przyzwyczajać organizm, by mógł pracować na wysokich obrotach przez wiele kilometrów. Cierpliwość i wytrwałość Podczas treningów biegowych należy zwiększać intensywność wysiłkową, aby przyzwyczaić organizm do sprostania różnym sytuacjom, które mogą nas spotkać podczas zawodów. Będą to podbiegi, zbiegi oraz konieczność przyspieszenia, żeby wyminąć maruderów lub bezpośrednich rywali. Musimy uczyć się cierpliwego pokonywania wielu kilometrów, a czasami zduszenia w sobie chęci, aby biec szybciej, gdyż może nam zabraknąć sił tuż przed metą. Aby organizm uzyskał odpowiednią wytrzymałość do pokonywania długich dystansów, stosuje się metody biegu ciągłego (BC). Staramy się biec w jednostajnym, stałym tempie. Nasze ciało musi oswoić się z monotonnym pokonywaniem wielu kilometrów. To również nauka cierpliwości i wytrwałości. Im dłużej i więcej wybiegamy kilometrów, tym łatwiej będzie nam podczas startu w zawodach. Rodzaje biegów ciągłych Podstawową formą treningową dla biegaczy długodystansowych jest wolny i spokojny bieg określany jako BC1. Ten rodzaj biegu jest szybszy od truchtu. Jednak podczas jego wykonywania możemy swobodnie oddychać i prowadzić rozmowę z osobą towarzyszącą. Jeśli biegamy sami, możemy słuchać muzyki, która wprowadzi nas w jednostajny, odpowiedni dla nas rytm. To będzie nie tylko dobry trening, ale i relaks. Do wykonania biegu w pierwszym zakresie intensywności doskonale nadają się tereny crossowe o miękkim podłożu. Nasze stawy nie będą zbytnio obciążane i narażone na dolegliwości. Na taki długi bieg warto wziąć ze sobą napój i przekąskę energetyczną. Wykonuje się go na 65–75% swoich możliwości. BC2 to bieg w drugim zakresie intensywności. Tempo możemy określić jako średnie, a tętno kształtuje się na poziomie 75–85% w stosunku do maksymalnego. Już nie oddycha się nam tak łatwo jak podczas wybiegania. Odczuwamy zmęczenie, jednak nie jest ono bardzo uciążliwe. Ten trening wpływa na poprawę kondycji. Najczęstszy dystans, jaki się wykonuje przy stosowaniu BC2, to od 5 do 20 kilometrów. Oczywiście, wszystko zależy od wytrenowania zawodnika. Ostatnim typem biegu ciągłego jest BC3. Tempo jest bardzo mocne, w zakresie od 85 do 95% wytrzymałości. To wyczerpujący trening, w którym uruchamiają się w większości procesy beztlenowe. Organizm musi przyzwyczaić się do prędkości, jakie trzeba będzie rozwijać podczas startów w zawodach. Przekraczamy komfort dobrego samopoczucia. Gdy dostatecznie często stosujemy taki bieg, łatwiej jest przyzwyczaić organizm do takiego wysiłku. BC3 najczęściej trenuje się na dystansie od 3 do 8 kilometrów. Warto stosować przerwy i wykonać jedno lub kilka powtórzeń takiego biegu. Ważną kwestią, dotyczącą również drugiego zakresu biegu ciągłego, jest przeprowadzenie solidnej rozgrzewki przed przystąpieniem do treningu właściwego. Nie jest to konieczne jedynie w przypadku BC1. Jeśli myślimy o systematycznej poprawie rekordów życiowych, należy stale podnosić pułap intensywności treningu. Tylko w ten sposób możemy skutecznie osiągnąć zamierzony cel. Trud i wysiłek zostaną nagrodzone poprawą jakości naszego biegu i brawami publiczności podczas zawodów.
Co to jest BC1, BC2, BC3 w treningu biegacza?
Zastanawiasz się nad prezentem pod choinkę dla mamy, siostry czy przyjaciółki? Postaw na gustowne łańcuszki. Choć w biżuteryjnych trendach królują rozmiary XXL, na wzór domów mody Dior, Louis Vuitton i Missoni w tym sezonie znalazło się miejsce także dla delikatnych ozdób na szyję. Duża i ozdobna biżuteria zdecydowanie jest w tym sezonie hitem. Jednak nie wszystkim paniom trend ten przypadł do gustu. Zakładanie wielkich kolczyków, bransolet czy naszyjników wymaga odwagi i nie wszędzie jest mile widziane. Raczej nie w pracy, na oficjalnych spotkaniach, gdzie stawia się na ponadczasową elegancję i minimalizm. Jeśli planujesz zakup prezentu dla osoby skromnej i powściągliwej, pomyśl raczej o cienkim oraz subtelnym łańcuszku. Na szczęście i dla niego znalazło się miejsce wśród modowych trendów. Celebrytki box:offerCarousel Delikatne łańcuszki zwane celebrytkami od kilku sezonów cieszą się sporą popularnością. Zwłaszcza, że pasują każdemu i do wszystkiego, a dzięki swojej finezyjności zawsze wyglądają elegancko. Mogą je zdobić płaskie wisiorki w postaci blaszek lub kolorowych kamieni. W zależności od preferencji najczęściej są to serduszka, kółka, krzyżyki, znaki zodiaku, liście koniczynki albo wykresy pracy serca. Oprócz krótkich, oplatających szyję naszyjników ciekawie prezentują łańcuszki o regulowanej długości i luźno wiszących końcówkach zakończonych koralikami, kryształkami lub metalowymi rurkami. Niektóre z nich można nosić w nietypowy sposób, by zalotnie ozdobić nimi odkryte plecy. Łańcuszki z wisiorkami box:offerCarousel Dla kobiety, która woli bardziej wyrazistą biżuterię, możesz wybrać nieco dłuższy łańcuszek, który optycznie wydłuży i wysmukli szyję. Zwykle takie łańcuszki są grubsze od supercienkich celebrytek, co pozwala umocować na nich masywniejsze zawieszki z kamieni, kryształków Swarovskiego, perełek lub złota i srebra. Najczęściej zawieszki mają formę liści, serduszek, krzyżyków, agrafek, aniołków, jaskółek czy monet i można je dopasować do charakteru lub zainteresowań ich przyszłej właścicielki. W najmodniejszym wydaniu nosi się nie jeden, ale kilka łańcuszków z wisiorkami naraz. Możesz o tym pomyśleć i podarować jako prezent więcej biżuteryjnych ozdób, które powinny być różnej długości. box:imagePins Zawieszki spersonalizowane box:offerCarousel box:offerCarousel Ukochanej osobie możesz również kupić zawieszki spersonalizowane – z wykonaną na życzenie grawerowaną dedykacją albo z imieniem. Hitem są zwłaszcza zawieszki z literą, które inspirują się kolekcją Alphabet, zaprojektowaną przez luksusową markę Céline. Modnymi zawieszkami są także chętnie eksponowane przez celebrytkę Kim Kardashian medaliki przedstawiające wizerunki ulubionych świętych, roślin czy znaków zodiaku. Będą miłą deklaracją naszej przyjaźni, uczucia lub oddania. Body chain box:offerCarousel Od kilku sezonów furorę robią łańcuszki zwane jako body chain, które zakłada się bezpośrednio na obnażone ciało lub też ubranie. Mogą mieć one różne fasony i być ozdobione kryształkami, ale także w droższej wersji cyrkoniami, onyksami i innymi kamieniami. Skromny i ozdobiony jedynie koralikiem łańcuszek na ciało pojawił się w kolekcji jesień/zima u Jacquemusa. Bardziej wyszukany – pełen mieniących się kryształków układających się w ozdobne kwiaty zaprezentował Gucci. Niektóre body chain owijają talię niczym zbroja i zdobią nie tylko dekolt, ale także plecy, biodra i uda. Pomysłów na ich zakładanie może być wiele. Wśród nich znajdzie się propozycja na plażę do kostiumu kąpielowego, do wieczorowej sukienki, bluzki z dekoltem lub na co dzień – do dżinsów, szortów i miniówek. Łańcuszki czy to delikatne celebrytki, body chain czy nieco masywniejsze i dłuższe z wisiorkami, mogą być ciekawą propozycją na bożonarodzeniowy prezent. Warto kupić je z rozwagą, zwłaszcza jeśli zdecydujemy się na droższe modele ze złota, srebra albo od znanych projektantów. W końcu mają się podobać i być miłą pamiątką, która nie pozwoli ich przyszłej właścicielce szybko o tobie zapomnieć.
Łańcuszek – pomysł na prezent dla niej
Oczywiście, że nie! Ale pod kilkoma warunkami, z których najważniejszy to... mróz. Jeśli jest naprawdę siarczysty, może unieruchomić wiele aut. Większości problemów można jednak uniknąć, stosując się do kilku prostych zasad. Od kilku lat w Polsce nie ma bardzo ostrych zim, króluje plucha. Zmiany klimatyczne powodują jednak więcej ekstremów pogodowych. Stąd mordercze upały, silne wiatry, mogą się też zdarzyć bardzo ostre zimy. I tradycyjnie wielu właścicieli aut z silnikami wysokoprężnymi będzie miało problem z odpaleniem swoich maszyn, a nawet z jazdą. Co jest tego przyczyną i jak uniknąć kłopotów? Musimy zwrócić uwagę na kilka elementów. Dobre paliwo To niewłaściwy olej napędowy jest przyczyną największej liczby kłopotów. Obecnie na większości stacji benzynowych można dostać paliwo zimowe. Olej napędowy po prostu gęstnieje w niskich temperaturach. Już kilkanaście stopni poniżej zera poważnie utrudnia rozruch samochodu. Paliwo zaczyna przypominać najpierw olej, stopniowo zyskując konsystencję miodu. Wytrącają się z niego parafiny, uwielbiające zatykać różne kluczowe elementy auta. Pamiętajmy więc, żeby zimą lać zimowy olej napędowy, najlepiej od dobrego producenta i dystrybutora. Ułatwi rozruch i eksploatację. Czasem bywa droższy, ale parę groszy na litrze oznacza dodatkowe 2–3 złote na rachunku za bak do pełna. Nie warto ryzykować dla takich pieniędzy. A propos tankowania – wielu kierowców tankuje tzw. metodą studencką. Za stówę, za pięć dych albo i za dwie. Tymczasem zimą zdecydowanie lepiej lać paliwo do pełna. Im więcej ropy w baku, tym mniejsza szansa, że coś się z niej wytrąci i przytka układ paliwowy. W ten sposób zmniejszymy też ilość pary wodnej w baku. W sytuacjach awaryjnych, kiedy ewidentnie paliwo zrobiło się zbyt gęste, możemy zrobić dwie rzeczy, obie raczej mało przyjemne dla silnika: dolać trochę benzyny albo użyć depresatora. To środek, który w pewien sposób rozrzedzi olej napędowy, uczyni go bardziej lekkostrawnym dla silnika i układu paliwowego. Filtr paliwa Przed zimą warto go wymienić. Zadaniem filtru paliwa jest – jak wiadomo – wychwytywanie i zatrzymywanie nieczystości. Kiedy dodatkowo będzie przez niego przepływać zagęszczone paliwo, może się kompletnie zatkać. Wymiana filtru to na ogół czynność dość prosta i tania. Jest szeroki rynek zarówno części oryginalnych, jak i markowych zamienników. W większości przypadków filtr kosztuje kilkadziesiąt złotych. Akumulator Bez mocnego wgryzania się w teorię: diesel potrzebuje do rozruchu dużo prądu. Kiedy temperatura spada, równocześnie spada sprawność akumulatora, a rośnie ilość prądu potrzebnego do startu. Jest to więc najsłabszy element całej układanki. Jeśli parkujemy pod chmurką, warto zrobić kilka rzeczy. Po pierwsze, można kupićprostownik. Jeżeli jeździmy rzadko, na krótkich trasach, akumulator straci i nie odzyska odpowiedniej ilości energii. Podłączenie go do prostownika polepszy jego bilans i brak elektronów nas nie zaskoczy. Po drugie, czasem warto zainwestować w nowy akumulator, zwłaszcza jeśli nasz ma już parę lat. Od jakiegoś czasu montuje się w nich „zielone oczko”, czyli prosty wskaźnik sprawności. Kiedy akumulator jest sprawny, wskaźnik ma jasny kolor, z czasem ciemnieje. Więc gdy dodatkowo górale zapowiadają dobre warunki narciarskie, to spokojnie możemy kupić nowy, o parametrach zalecanych przez producenta samochodu. Grzałki i świece żarowe Olej napędowy potrzebuje wyższej temperatury, niż benzyna, by doszło do eksplozji. Musi więc zostać podgrzany. Tym zajmują się świece żarowe – w starszych modelach. Latem nie mają za dużo pracy, ale zimą ich stan może mocno wpłynąć na sprawność rozruchu. W nowszych dieslach, z wtryskiem, podgrzewane jest powietrze, a nie ropa. Zajmują się tym grzałki montowane w układzie dolotowym. Wymiana tych elementów to już zadanie dla mechanika, choć w starszych autach wystarczy ponoć para sprawnych rąk.
Diesel i mróz – czy to nadal problem?
Długie, opadające uszka, roześmiany pyszczek i futerko, do którego tak przyjemnie jest się przytulić... Pluszowe króliczki i zajączki zawsze cieszyły się miłością dzieci. A szczególnie te, które były co najmniej tak duże, jak kochający je maluch. Króliczki z pluszu To tradycyjnie najpopularniejsze zabawki oferowane przez producentów. Pluszowe króliczki mają przeróżne kolory – od przypominających prawdziwe umaszczenie zwierzątka po bajkowe róże, fiolety, żółcie, zielenie itp. Kupując zabawkę, musimy zwrócić szczególną uwagę na materiały, z których została wykonana, gdyż dziecko przytula się do pluszaka, zasypia przytulone do niego, czasami całuje go albo wkłada do ust ręce, którymi przed chwilą się nim bawiło. Dlatego nie ma żartów. Kupując zabawkę, powinniśmy sprawdzić, czy ma wszystkie stosowne certyfikaty bezpieczeństwa, a następnie bacznie obserwować, jak na kontakt z nią reaguje organizm malucha. Alergia może się pojawić mimo starań producentów i sprzedawców, by oferowany produkt był absolutnie bezpieczny. Dobre marki oferują zabawki wykonane z nowoczesnych, testowanych materiałów, które nie powinny wywoływać alergii. Ale w końcu nigdy nie mamy stuprocentowej wiedzy na temat tego, na co nasze dziecko może być uczulone. Króliczki i zajączki oferowane są w bardzo różnych cenach i rozmiarach. Bogata jest też oferta przytulanek interaktywnych. * Różowy króliczek. Wykonany jest z pluszowej, miękkiej tkaniny nowej generacji, jak zapewnia producent, niealergicznej i nietoksycznej. Ma plastikowe oczy i nosek, dodatkowo pokryty zamszowym materiałem, buzia jest wyszywana. Maskotka ma przyczepiony sznureczek oraz romantyczną kokardkę. Cena 9,90 zł. * Wściekły królik. Feisty Pets to pluszowe zwierzątka z zadziornym charakterem! Wystarczy ścisnąć główkę, a zwierzę zmienia nastrój. Każdy zwierzak ma ukryte przyciski z tyłu głowy. Królik delikatnie ściśnięty za uszami bardzo się denerwuje. Jego brwi zmieniają kształt, a pyszczek się otwiera, aby odsłonić groźne zęby. Zwolnienie przycisku przywraca zwierzątku słodkie oblicze. Cena: 89,90 zł. Zabawki z wełnianej włóczki Stuprocentowa wełna to gwarancja, że zabawka będzie bezpieczna. Jest naturalna, odprowadza pot i przeciwdziała rozwijaniu się bakterii i roztoczy, które chętnie bytują na dziecięcych akcesoriach. Wyprodukowane z niej zabawki można co jakiś czas wyprać. * Zajączek z włóczki. Ma gustowne ubranko, które można zdjąć, i buciki. Wykonany ręcznie na szydełku z włóczki antyalergicznej. Wypełniony antyalergicznymi kulkami silikonowymi. Można go prać w temperaturze 30 stopni. Wysokość zabawki (wraz z uszami) 52 cm. Cena: 99 zł. Postacie z bajek Dość duża jest oferta zajączków i króliczków znanych z filmów i bajek. Oczywiście wśród grona gwiazd ekranu nie może zabraknąć disnejowskiego szalonego królika Bugsa! Królik Bugs. Jednocześnie przytulanka i poduszka wykonana z materiału bardzo przyjemnego w dotyku. Maskotka ma wyszywane oczka oraz materiałowe ząbki. Uszy królika są przyszyte do jego grzbietu. Pluszak po rozpięciu rzepa i rozłożeniu tworzy wygodną poduszkę o długości 47 cm (od czubka nosa do końca ogonka) i szerokości 43 cm. Produkt licencjonowany. Cena: 69,98 zł. Królik Bing. Maskotka wyprodukowana przez firmę Fisher-Price. Nawiązuje do edukacyjnego serialu animowanego „Bing”, skierowanego do najmłodszych dzieci, opowiadającego o losach tytułowego królika, jego opiekuna Flopa i ich przyjaciół. Królik ma kolor czarny i ubrany jest w charakterystyczne dla niego czerwone ogrodniczki z guziczkiem i zieloną koszulkę. Wysokość zabawki: 18 cm. Cena 59,99 zł. Kocyk Ghmili. To oferta dla maluszków – łączy cechy małego kocyka i przytulanki. Został wykonany z materiału bardzo wysokiej jakości, dzięki czemu dziecko z chęcią będzie się do niego tuliło. Króliczek jest postacią z animowanego serialu wyświetlanego w naszej TV pt. „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham”. Cena 49,90 zł. Zajączki i króliczki nieodmiennie kojarzą się z poczuciem ciepła, przyjaźni i spokoju. Ich widok koi nerwy i przywołuje pozytywne emocje, np. wspomnienie Świąt Wielkanocnych, i wzmacnia poczucie bezpieczeństwa. Dlatego dzieci tak chętnie otaczają się pluszowymi zajączkami i pozwalają się ubierać w sweterki, bluzki lub koszulki z motywem tego przemiłego zwierzątka – bohatera wielu baśni i filmów. Ponadto taki prezent oferowany dziecku w okresie wielkanocnym jest zawsze mile widziany.
Pluszowe przytulanki – zajączki i króliczki – do 100 zł
Rozpinana lub wkładana przez głowę bluza już dawno przestała być elementem garderoby używanym tylko podczas zajęć sportowych. Obecnie są na rynku wzory modne, designerskie i trafiające w gust nawet najbardziej wybrednych dziewczynek. Sprawdźmy, jakie modele są najpopularniejsze w tym sezonie. Rozpinana lub wkładana przez głowę bluza już dawno przestała być elementem garderoby używanym tylko podczas zajęć sportowych. Obecnie są na rynku wzory modne, designerskie i trafiające w gust nawet najbardziej wybrednych dziewczynek. Sprawdźmy, jakie modele są najpopularniejsze w tym sezonie. Co najmniej kilka ładnych i wygodnych bluz powinno się znajdować w szafie każdej dziewczynki. Ten wyjątkowo uniwersalny element garderoby świetnie się sprawdzi przy wielu okazjach i z powodzeniem może być używany przez cały rok. Do wyboru mamy tradycyjne bawełniane, ale także sportowe, wykonane z materiałów syntetycznych, grube i puchate bluzy-misie oraz ciepłe, welurowe i polarowe okrycia. W zależności od gustu naszej pociechy, możemy wybrać gładkie lub wzorzyste materiały, ozdoby w postaci naszywek, dżetów i haftów, a także bluzy z tematycznymi nadrukami. W tak szerokiej ofercie każda dziewczynka znajdzie coś dla siebie, jednak warto zwrócić uwagę na hity tego sezonu. Urocze puchate stworki Od dłuższego czasu faworytem większości dziewczynek są fantazyjne bluzy z naszytym dodatkowym elementem dekoracyjnym, które upodabniają właścicielkę do bajkowej postaci lub zwierzątka. Najpopularniejsze są puchate okrycia z wszytymi na kapturze uszami misia lub królika. W ofercie znajdziemy również modele z pszczelimi czułkami lub różkami. Wielbicielkom bajek Disneya z pewnością spodobają się czerwono-czarne bluzy z uszami Myszki Miki lub różowe z uszami i kokardą Minnie. Z ulubionymi bajkowymi bohaterami Miłośniczkom filmów, seriali i bajek z pewnością przypadną do gustu bluzy z kolorowymi nadrukami przedstawiającymi ich ulubionych bohaterów. Oferta obejmuje przede wszystkim duży wybór odzieży nawiązującej do kinowego przeboju Kraina lodu. Równie pokaźną kolekcję tworzą bluzy z wizerunkami pięknych księżniczek Disneya. Natomiast dla fanek serialu Monster High, opowiadającego o szkolnych przygodach młodych potomków najsłynniejszych na świecie potworów, została stworzona seria bluz inspirowanych bohaterami serii. Sportowy szyk Świetną propozycją na chłodniejsze jesienne dni są długie bluzy-tuniki, które znakomicie prezentują się z rurkami lub legginsami. Są nieco bardziej dziewczęcym odpowiednikiem klasycznych bawełnianych bluz z kapturem, które oczywiście są również oferowane, i to we wszystkich możliwych kolorach. Młodym sportsmenkom i fankom szkolnych drużyn z pewnością spodobają się kolorowe bejsbolówki. Fasonem przypominają kurtki noszone przez zawodników i fanów amerykańskich zespołów sportowych, znane z popularnych filmów i seriali dla młodzieży. Na trening, wycieczkę rowerową lub lekcje wychowania fizycznego przydadzą się natomiast sportowe bluzy ze stójką, wykonane z jaskrawych, połyskliwych materiałów. Ciepło i wygoda Miłośniczkom miękkich, miłych tkanin z pewnością spodobają się okrycia uszyte z przyjemnego i ciepłego weluru. Wykonana z niego bluza bez kaptura może z powodzeniem posłużyć do nieco elegantszej stylizacji i zastąpić np. sweter lub marynarkę. Jeśli nasza córka jest zmarzluchem, koniecznie powinniśmy jej kupić bluzę z polaru. W tym sezonie najmodniejsze są modele w żywych, mocnych kolorach – błękitach, fioletach i pomarańczach. Do niewątpliwych zalet polaru należy jego wytrzymałość, utrzymywanie ciepła, wysoka przepuszczalność powietrza, szybkie schnięcie i niewielka waga. Dlatego przynajmniej jedna wykonana z niego bluza powinna się znaleźć w szafie każdej dziewczynki. Wybierając bluzę dla dziewczynki, kierujmy się jej gustem i preferencjami, bo to, co podoba się rodzicom, nie zawsze spodoba się również dziecku, a ważne jest, by w chłodniejsze dni chętnie ją nosiło. Kupujmy też ubranie w odpowiednim rozmiarze – większe może pasować jeszcze w następnym sezonie, jednak będzie wyglądało niezbyt schludnie i z pewnością niemodnie. Szeroka oferta i umiarkowane ceny bluz pozwolą nam ubrać dziewczynkę modnie i jednocześnie za niewielkie pieniądze.
Modne bluzy dla dziewczynek w wieku szkolnym
Czujesz, że brakuje ci pewności siebie? Marzysz o tym, żeby bez zażenowania prezentować swoje pomysły w pracy, bez stresu nawiązywać nowe znajomości oraz mieć więcej odwagi i wytrwałości w realizacji swoich celów? Sięgnij po jeden z poniższych poradników i uwierz w siebie! Oto 5 poradników, dzięki którym nabierzesz większej pewności siebie. Każdy z autorów proponuje inne metody działania, dlatego zapoznaj się z naszym przeglądem i wybierz pozycję, która najbardziej do ciebie przemawia. 1. „Wstań! Skuteczny sposób, by zyskać pewność siebie i stawić czoło wyzwaniom” Amy Cuddy „Wstań!” to książka Amy Cuddy, psycholog i profesor Harvardu, której występ na konferencji TED obejrzało aż 33 miliony internautów. W bestsellerowym poradniku autorka pisze o tym, jak zyskać większą pewność siebie dzięki prostym trikom mowy ciała. Przekonasz się, że rewolucyjna teoria Amerykanki ma swoje oparcie w nauce, a konkretnie biologii. „Wstań!” Amy Cuddy nauczy cię, jak zbudować za pomocą konkretnych zachowań poczucie pewności siebie, a także zainspiruje cię do większej odwagi na co dzień. 2. „Naturalna pewność siebie. Siła, która zmieni twoje życie” Tomasz Marzec Tomasz Marzec w swojej książce stara się udowodnić, że pewność siebie to coś, co możesz wyćwiczyć, jeśli nie jesteś naturalnie przebojową osobą. Dzięki wskazówkom zawartym w poradniku pozbędziesz się paraliżującego lęku i nieśmiałości, odrzucisz niewłaściwe założenia, nauczysz się słuchać siebie i radzić sobie w sytuacjach stresujących i konfliktowych. Autor jest trenerem i psychologiem biznesu, który na własnej skórze przetestował polecane w książce metody. 3. „Pewność siebie. Kompletna strategia wykorzystania własnego potencjału” Artur Król Kolejny poradnik z serii „Samo sedno”, który pomoże ci wyćwiczyć pewność siebie, tym razem za pomocą trzyetapowego treningu. Autor podpowiada, jak pokonać stres i przełamać lęk, które blokują drzemiące w tobie możliwości. „Pewność siebie” nauczy cię, jak radzić sobie w sytuacjach prywatnych i biznesowych bez uciążliwego onieśmielenia. Dowiesz się także, jak dopasować zaprezentowane w książce metody do konkretnych sytuacji z życia codziennego. 4. „Potęga pewności siebie. Doskonałe wyniki w każdej dziedzinie życia!” Brian Tracy Brian Tracy jest chyba najsłynniejszym autorem książek z zakresu rozwoju osobistego i psychologii sukcesu. Wiele z jego poradników stało się międzynarodowymi bestsellerami, a na spotkaniach z nim każdego roku pojawia się ponad 250 tysięcy słuchaczy. W „Potędze pewności siebie” Tracy wyjaśnia, że twoja pewność siebie wpływa na to, jak wielkie są twoje marzenia i jak bardzo dążysz do tego, by je spełnić. Książka podpowie ci, jak zbudować fundamenty wiary w siebie, która będzie towarzyszyć ci przez całe życie. 5. „Współczesna bogini. Jak wiara w siebie może zmienić wszystko” Roxana Bowgen Poradnik Roxany Bowgen to książka dla kobiet, które chcą stać się paniami własnego losu i poczuć, że mają realny wpływ na to, jak wygląda ich życie. Autorka opowiada o własnych doświadczeniach jako handlowca, agentki nieruchomości i organizatorki programów pomocy dla krajów Trzeciego Świata. Bowgen udowadnia, że możesz w swoim życiu zmienić wszystko, jeśli tylko uwierzysz w siebie. Jak to zrobić? Zastosuj się do wskazówek autorki i obudź drzemiący w sobie potencjał. Żaden poradnik nie zastąpi ci pracy nad sobą i zmiany niekorzystnych dla twojej pewności siebie nawyków, ale lektura takiej książki z pewnością będzie dobrym pierwszym krokiem w kierunku większej wiary w siebie.
Uwierz w siebie – najlepsze poradniki ćwiczące pewność siebie
Dzieci uwielbiają naśladować dorosłych. Gdy rodzice wraz ze znajomymi odpoczywają na ogrodowych ławkach, fotelach czy leżankach, maluchy również chcą mieć swoją miniaturową wersję takich mebli ogrodowych. Przyjrzyjmy się bliżej dziecięcym ławeczkom ogrodowym dostępnym na Allegro. Latem przydomowe ogródki, działki i inne otwarte przestrzenie umożliwiają rodzicom relaks w kontakcie z naturą, a dzieciom beztroską zabawę. Kompletując akcesoria, z których będziemy korzystać w czasie wakacji, warto pamiętać o najmłodszych. Oni podobnie jak dorośli mogą wykorzystać ten czas na kontakty z rówieśnikami na świeżym powietrzu. W trakcie wspólnych spotkań z pewnością przyda im się miejsce, w którym będą mogli odpocząć, napić się i posilić czy zagrać w grę planszową. Wyposażeniem, na które powinniśmy zwrócić uwagę, są ogrodowe ławeczki dziecięce. Dlaczego warto kupić dziecku ławeczkę Niektórym zakup ogrodowej ławki dla dziecka wyda się zbędny, ponieważ dziecko może korzystać z mebli dla dorosłych. Jednak mebel przeznaczony specjalnie dla dzieci ma mnóstwo zalet, których brak uniwersalnym siedziskom. Przede wszystkim wielkość: ławeczki dziecięce są niskie i stabilne, dzięki czemu nie musimy się obawiać ewentualnego upadku malucha i możemy pozostawić go samego podczas zabawy. Odpowiednia wysokość pozwala również na samodzielne siadanie i wstawanie z ławki, bez wspinania się czy korzystania z pomocy dorosłych. Mebelki dopuszczone do użytku przez dzieci są również zdecydowanie bardziej bezpieczne, o czym poniżej. Na co zwrócić uwagę W ofercie mebli ogrodowych znajdziemy dwa rodzaje ławeczek – drewniane i plastikowe. Każda z nich ma swoje wady i zalety. Mebelki wykonane z impregnowanego drewna są mocne i wytrzymałe. Nie grożą im pęknięcia czy połamanie podczas szalonej zabawy. Przed zakupem powinniśmy sprawdzić, czy ławeczka posiada niezbędne atesty, jest pomalowana bezpiecznymi dla dziecka farbami i nie ma żadnych ostrych krawędzi. Ławeczki plastikowe są lekkie, łatwe do przenoszenia i transportu, a po wakacjach możemy wykorzystać je w dziecięcym pokoju. Oferta rynkowa obejmuje ogromną liczbę wzorów i kolorów, również inspirowanych popularnymi bajkami, dzięki czemu idealnie dobierzemy model do zainteresowań i sympatii naszej pociechy. Wybierając ławeczkę, koniecznie zwróćmy uwagę na materiał, z którego jest wykonana. Często tańsze produkty to cienki i niezbyt wytrzymały plastik, który szybko może się połamać. Oferta Ze względu na stabilność, ławeczki dziecięce są przeważnie montowane razem ze stolikiem. Takie drewniane zestawy (w cenie od 100 zł do 150 zł) składają się zwykle z dwóch ławeczek i umocowanej między nimi ławy. Dzięki temu posadzimy na nich kilkoro dzieci, które swobodnie mogą zjeść posiłek, bawić się czy rysować. Możemy wybrać drewno naturalne lub pomalowane na rozmaite kolory. Analogiczne, tyle że wykonane z plastiku zestawy oferuje firma Little Tikes. Różnią się kolorami i ceną – od 200 zł do 300 zł. Nieco mniejsze stoliki, odpowiednie dla maluchów, proponuje firma Smoby (od 180 zł do 270 zł). Ciekawym pomysłem są również pojedyncze stoliki z siedziskiem, przypominające starą szkolną ławkę (około 200 zł). Ogrodowa ławeczka dla dzieci może się okazać znakomitą inwestycją dla osób preferujących spędzanie wolnego czasu na świeżym powietrzu. „Dorosłe” ławki często okazują się za duże dla malucha, siedzenie na kocyku zaś, zwłaszcza gdy dziecko chce coś zjeść, nie zawsze jest praktyczne i wygodne. Niewielki ogrodowy stolik wraz z ławką będzie idealnym połączeniem pozwalającym malcowi cieszyć się możliwością przebywania na dworze bez konieczności wracania do domu na posiłki. Takie rozwiązanie idealnie sprawdzi się w ciepłe dni, a po sezonie ławeczka może być używana na balkonie lub w pokoju dziecięcym.
Ogrodowe ławeczki dziecięce
Skóra atopowa jest niezwykle wrażliwa. Na jej stan mają wpływ różne czynniki, również pora roku. Wielu atopików skarży się na zaostrzenie objawów choroby wiosną i zimą. Skóra staje się wówczas przesuszona i niezwykle wrażliwa, na jej powierzchni mogą powstać swędzące krostki, zlewające się w plamy. Pielęgnacja ciała jest zatem w tym okresie bardzo ważna. Atopowe zapalenie skóry Z roku na rok dermatolodzy częściej stawiają tę diagnozę. Wiąże się to z coraz powszechniejszą zapadalnością na różnego rodzaje alergie, które wpływają na stan skóry. Podstawą jest zatem wyeliminowanie z diety pokarmów, które przyczyniają się do jej złej kondycji. Nie jest to zadanie łatwe. W przypadku małych dzieci (do 3. roku życia) testy na alergie nie zawsze dają wiarygodny wynik. Konieczne jest więc samodzielne eksperymentowanie i sprawdzanie, co może nasilać objawy choroby, a co zupełnie nie ma wpływu na AZS. Najczęstsze alergeny, które wiążą się z pogorszeniem stanu skóry, to m.in. mleko krowie, orzeszki ziemne, cytrusy, owoce drobnopestkowe. Pielęgnacja skóry atopowej Skóra łuszcząca się i swędząca wpływa na samopoczucie dziecka. Może być niespokojne, drażliwe i mieć problemy ze snem. By temu zaradzić, konieczna jest codzienna pielęgnacja wrażliwej skóry. Do kąpieli warto jest stosować delikatne emolienty, które mogą być używane już od pierwszego dnia życia. Ich zadaniem jest odbudowanie płaszcza hydrolipidowego oraz odpowiednie nawilżenie. Preparaty eliminują również świąd i łagodzą podrażnienia. Są hipoalergiczne, pozbawione substancji drażniących, tj. mydła, parabenów, substancji zapachowych, SLS (Sodium Lauryl Sulfate). Zawierają za to wiele bezpiecznych dla skóry składników (tj. glicerynę, mocznik, kwas hialuronowy, olej lniany). Po krótkiej kąpieli w niezbyt ciepłej wodzie konieczne jest dodatkowe nawilżenie skóry odpowiednim balsamem. W przypadku skóry atopowej należy też sięgnąć po dermokosmetyki. Ich receptura opracowana jest w taki sposób, by balsam wygładzał i zmiękczał skórę, przyspieszał regenerację uszkodzonej tkanki i eliminował uczucie dyskomfortu (swędzenie, napięcie). Do skóry atopowej przeznaczone są również inne specyfiki, niezbędne w codziennej pielęgnacji dziecka. Przy zmianie pieluszki przyda się krem przeciwko odparzeniom, a w walce z ciemieniuchą – żel ją zmiękczający. Wychodząc z dzieckiem na spacer zimową porą, koniecznie trzeba zabezpieczyć jego delikatną skórę przed zimnem. Do tego celu należy użyć odpowiedni krem, najlepiej z linii dermokosmetyków. Otoczenie przyjazne atopikowi Osoby zmagające się z atopowym zapaleniem skóry muszą pamiętać nie tylko o odpowiedniej pielęgnacji ciała, ale także o kilku zasadach, które pomogą zredukować podrażnienia. Konieczne jest utrzymanie w mieszkaniu odpowiedniej temperatury, oscylującej wokół 20–21°C. Ciepło z kaloryferów źle wpływa na kondycję skóry, ponieważ sprawia, że staje się jeszcze bardziej sucha i napięta. Warto zatem w tym okresie korzystać z nawilżacza powietrza i kilka razy dziennie intensywnie wietrzyć pomieszczenia (zwłaszcza przed snem). Nocą dziecko nie powinno być zbyć ciepło ubrane. Wystarczy piżamka lub pajacyk. W ciągu dnia bezwzględnie należy unikać odzieży wełnianej, „gryzącej”. Najlepiej wybierać dla maluszka bawełnianą odzież, a jeśli będzie mu chłodno – włożyć polarową bluzę lub kamizelkę. Pamiętajmy, że przy atopowym zapaleniu skóry zimą zaostrzają się objawy, które zwłaszcza w przypadku małych dzieci mogą być bardzo uciążliwe. Można jednak im zaradzić, np. stosując odpowiednie kosmetyki.
AZS – pielęgnacja skóry atopowej zimą
Zastanawiasz się, co zrobić z brwiami: czy zostawić je w takim kształcie, jakim obdarowała cię natura, czy modnie je wystylizować? Twarz – to na nią zwracamy uwagę podczas kontaktu z nowo poznaną osobą. Podstawą jest zadbana cera i stosowny makijaż. Na co dzień i do pracy nie powinien być zbyt mocny. Niedopuszczalny jest nieodpowiednio dobrany podkład – najczęściej popełnianym błędem jest zbyt ciemny odcień, który postarza (!). Jeśli zadbasz o odpowiedni kolor podkładu i użyjesz cielistych, delikatnych cieni, np. z palety nude, wargi muśniesz błyszczykiem lub szminką w odcieniu zbliżonym do naturalnego koloru ust, makijaż dzienny będzie wykonany na ocenę celującą. Pozostaje jeszcze jeden element, którym powinnaś zająć się w szczególny sposób, czyli brwi, które wymagają regulacji. Nierówne, krzywo wrastające włoski zrujnują efekt nawet najbardziej starannego makijażu. Jeśli w pracy masz kontakt z ludźmi, chcesz czuć się i być postrzegana profesjonalnie, nie możesz zaniedbywać brwi. Odpowiedni makijaż, ładnie wyregulowane brwi i oczywiście stosowny manicure pomogą zbudować wizerunek. Elementem, na który również powinnaś zwrócić uwagę, są podcięte końcówki włosów – świadczą o tym, że dbasz o siebie. Zwróć uwagę na Maję Sablewską, która w programie „Sablewskiej sposób na modę” często wkłada postrzępione dżinsy, kabaretki, oversize’owe kurtki,a mimo to zawsze wygląda na zadbaną i świeżą. Pęseta, nici czy wosk? Powinnaś regularnie wyrywać włoski przy użyciu pęsety lub plastrów i wosku. Możesz też udać się do salonu kosmetycznego – tam za wszelkie zabiegi związane z brwiami nie powinnaś zapłacić więcej niż 20 zł. U kosmetyczki możesz również wykonać hennę, jeśli zależy ci na ciemnym kolorze brwi. Dzięki hennie nie będziesz musiała codziennie podkreślać brwi kredką, a dodatkowo kosmetyczka może nadać im kształt, np. przedłużając ich naturalną linię. Z tego zabiegu korzysta m.in. uznawana przez wielu za ikonę stylu Joanna Horodyńska, której ciemne brwi fantastycznie kontrastują z blond włosami. Ostatnio modna stała się także depilacja brwi nićmi, z tej korzystają na przykład prezenterki 4 Fun TV i blogerki, Siostry ADiHD. Dzięki tej nowatorskiej metodzie można nadać brwiom równy, naturalny kształt. Spokojnie, to tylko moda Wystarczy przejrzeć magazyny mody, żeby zorientować się, że trendy obejmują także stylizację brwi. W świecie dalekim od wybiegów i sesji fotograficznych należy uwzględnić kanony dress code’u i klasycznej elegancji – tam nie ma miejsca na ekstrawagancję. Na brwi typu „boy brows”, bardzo modne od kilku miesięcy, mogą pozwolić sobie nastolatki, studentki, artyści i przedstawicielki wolnych zawodów. Ta „fryzura” inspirowana jest męskimi brwiami, które z reguły pozostają w nieładzie. „Boy brows” charakteryzują się brakiem typowego łuku, są proste, grube, szerokie i wyraziste. Do fanek trendu, którego prekursorkami są Azjatki, należą m.in. blogerka Chiara Ferragni i aktorka Emma Roberts. Ten typ stylizacji brwi koreluje z modą na naturalność. Pokrewnym trendu „boy brows” jest „feathered brows”, czyli „pierzaste brwi”, a jego fanką jest stawiająca na perfekcyjny make up, prekursorka konturowania twarzy, Kim Kardashian. Technika ta opiera się na dorysowywaniu kredką pojedynczych włosków, wcześniej zaznaczając delikatnie kontur brwi i wypełniając go jasnym cieniem do powiek. Na koniec włoski zaczesuje się do góry za pomocą żelu do stylizacji. box:offerCarousel Aby wzmocnić efekt, najlepiej dodatkowo nałożyć pod łuki brwiowe rozświetlacz. Wielu projektantów korzysta z mody na „pierzaste brwi” i lansuje je w swoich pokazach. Wydaje się jednak, że najlepiej zachować ekstrawagancje na tak wyjątkowe okazje jak pokaz, na co dzień starając się utrzymywać brwi mniej więcej w ich naturalnej linii, usuwając jedynie nieregularne włoski.
Brwi – jaki kształt jest modny?
Laptop z ekranem o przekątnej 17 cali w cenie do 2500 złotych – wydawałoby się, że to najczęstszy wybór osób, które w rozsądnym budżecie chcą zmieścić wydajne i funkcjonalne urządzenie. Owszem, ale pamiętajmy, że praktycznie z miesiąca na miesiąc proponowane modele będą inne. Po prostu trudno nadążyć za trendami. Sprawdźmy więc, co w tej chwili oferują producenci. Czy cena jest najważniejsza? Zazwyczaj kupując laptopa w rozsądnej cenie, chcemy za stosunkowo niewielką kwotę otrzymać jak najlepsze urządzenie. To jasne. Przy kwocie 2500 złotych możemy już wybierać w kilku modelach różnych firm, choć na atrakcje i bardzo wysoką wydajność nie liczmy. Na szczęście w tej cenie otrzymamy warianty z procesorem i5, czasem trafimy na perełkę z i7, choć uważajmy, aby pozostałe podzespoły nie były z niższej półki. W dzisiejszym zestawieniu sprawdzimy kilka propozycji z procesorami i5, będzie też jedna, nieco tańsza alternatywa, zaś podstawowymi kryteriami są: cena do 2500 złotych oraz ekran o przekątnej 17 cali. Lenovo G70-80 i5 Zaczynamy od modelu z ceną najbliższą naszego limitu. Firma Lenovo, projektując model G70-80, miała spore pole do popisu, dzięki czemu w jednej obudowie udało się zamknąć wiele różnych konfiguracji. My jednak, ograniczeni kwotą 2500 złotych, dostaniemy… zaskakująco dużo! Sercem urządzenia jest procesor Intel Core i5-5200U, taktowany zegarem 2,2 GHz z funkcją Turbo, która podkręca go do 2,7 GHz. Wspiera go aż 8 GB pamięci RAM DDR3, zaś na dane (zdjęcia, muzykę, programy, itp.) przeznaczono dysk o pojemności 1 TB. Za wyświetlanie obrazu odpowiada wbudowana karta graficzna Intel HD Graphics 5500 oraz ekran o przekątnej 17,3 cala i rozdzielczości 1600 x 900 pikseli. Ze względu na spore gabaryty udało się zmieścić pełną klawiaturę z panelem numerycznym. Jeśli chodzi o stylistykę, producent postawił na klasyczne linie i ciemne kolory z dużą ilością ostrych kątów oraz powierzchni przypominającej szczotkowane aluminium. Cena na Allegro oscyluje w granicach 2500 złotych. HP ProBook 470 i5 Propozycja marki HP, a konkretnie model ProBook 470, wyposażony w procesor i5-4200M, to ciekawa alternatywa dla tych, którzy oprócz pracy chcą od czasu do czasu zagrać w mało wymagające gry. Co prawda mamy zaledwie 4 GB pamięci RAM DDR3, co na dzisiejsze standardy jest absolutnym minimum, ale zamiast tego procesor dysponuje zegarem taktowanym na poziomie 2,5 GHz (3,1 GHz z Turbo Boost), zaś za obraz odpowiada karta graficzna ATI Radeon HD8750 z pamięcią 2GB. Na dane również przeznaczono dysk o pojemności 1 TB, zaś ekran o przekątnej 17,3 cala legitymuje się rozdzielczością 1600 x 900 pikseli. Na pochwałę zasługuje także stylistyka. Eleganckie kształty z zaokrąglonymi rogami, do tego czarna pokrywa oraz czarna klawiatura otoczona srebrną obudową. Cena opisywanego modelu na Allegro wynosi około 2500 złotych. Dell 17R i5 Model Dell 17R to propozycja dla estetów, którzy oprócz parametrów doceniają również nietuzinkowy wygląd. Podobnie jak w pierwszym przypadku, sercem urządzenia jest procesor Intel Core i5-4200U, wspomagany przez 8 GB pamięci RAM DDR3. Na dane przeznaczono 1 TB dysk twardy, zaś za obraz odpowiada wbudowana karta graficzna Intel HD Graphics 4400. Ekran o przekątnej 17,3 cala dysponuje rozdzielczością 1600 x 900 pikseli i jest podświetlany diodami LED. Ciekawostką są z pewnością różne warianty kolorystyczne obudowy. Oprócz tradycyjnej srebrnej możemy wybrać brązową, fioletową, czerwoną lub niebieską. Cena – podobnie jak w przypadku poprzedników – oscyluje w granicach 2500 złotych. Acer E5-771G i5 Kolejna propozycja dla tych, którzy poszukują wydajności w grach i multimediach. Firma Acer zastosowała tylko 4 GB pamięci RAM DDR3, ale w zamian postawiła na procesor Intel Core i5-5200U, taktowany zegarem 2,2-2,7 GHz, pojemny dysk 1 TB oraz dedykowaną kartę graficzną Nvidia GeForce 840M z pamięcią 2 GB. Na uwagę zasługuje również matowa matryca 17,3 cala o rozdzielczości 1600 x 900 pikseli, która z pewnością pozwoli oglądać filmy nawet w słońcu. Jeśli chodzi o stylistykę, mamy tu łagodne, eleganckie linie i połączenie czarnego oraz srebrnego koloru. Cena? Model ten kosztuje około 2500 złotych. Toshiba C75 Ostatnia propozycja marki Toshiba skierowana jest do osób oszczędnych, które są w stanie poświęcić wydajność na rzecz kilkudziesięciu lub nawet kilkuset złotych zachowanych w portfelu. W zależności od wersji dostaniemy procesor Intel Core i3 lub AMD A8. Ponadto producent stawia na 4 lub 6 GB pamięci RAM DDR3, dysk twardy o pojemności 750 GB oraz dedykowaną kartę graficzną Nvidia GeForce 710M. Tutaj również zastosowano matrycę o przekątnej 17,3 cala i rozdzielczości 1600 x 900 pikseli. Zaletą jest z pewnością cena, która na Allegro nie przekracza 2150 złotych. Wydajność czy rozsądek? Odpowiedź może być tylko jedna – jedno i drugie! Kupując laptopa, powinniśmy pamiętać, że wymiana podzespołów jest dużo trudniejsza, a w niektórych przypadkach wręcz niemożliwa. Dlatego szukajmy urządzenia z wydajnym procesorem oraz dedykowaną (a nie wbudowaną) kartą graficzną, nawet kosztem pamięci RAM lub pojemności dysku twardego. Pamięć możemy zmienić lub dokupić dodatkową kość, podobnie dysk twardy – istnieje możliwość wymiany lub dokupienia zewnętrznego na złącze USB. Zwracajmy uwagę na te parametry i podzespoły, których późniejsza zmiana jest niemożliwa.
Laptop z ekranem 17 cali do 2500 zł – co wybrać?
Świat mody nieustannie budzi zainteresowanie i kusi. Kirstie Clements, była redaktor naczelna australijskiego wydania „Vogue”, zaprasza czytelników za kulisy, obiecując odkrycie pikantnych szczegółów ze świata wielkiej mody i zdradzenie sekretów największych twórców tej luksusowej branży. „Vogue. Za kulisami świata mody” na pierwszy rzut oka zachwyca okładką utrzymaną w czarno-białej kolorystyce z różowymi elementami – piękne zdjęcie modelki w długiej sukni nawiązuje do prestiżu luksusowego magazynu o modzie, w którym autorka książki pełniła funkcję redaktor naczelnej. Okładka obiecuje odkryć „brzydką prawdę o modzie”, a nawet sugeruje, że książka Kirstie Clements jest swoistą zemstą za niespodziewane zwolnienie ze stanowiska naczelnej, które zajmowała przez 13 lat. Na ile jednak jej książka rozprawia się ze światem mody? Od marzeń do redaktor naczelnej Autorka opowiada swoją historię, która jest kwintesencją amerykańskiego snu o sukcesie. Pracę w „Vogue” zaczęła jako recepcjonistka, aby przez kolejne lata awansować na posady asystentek, pomocy przy sesjach zdjęciowych, była także dziennikarką. Ostatecznie dotarła na sam szczyt i objęła posadę redaktor naczelnej, którą była przez kolejnych 13 lat. W międzyczasie sprawiła, że australijskie wydanie magazynu zwiększyło swoją popularność i prestiż, a sama Kirstie trafiła do czołówki świata mody i obracała się wśród najważniejszych osobistości tej branży. Jednak jeśli liczy się na szokujące plotki dotyczące środowiska modowego, to można się rozczarować. Clements przeprowadza raczej analizę własnej pracy i satysfakcji, jaką przynosiło jej sprawowanie tak prestiżowego stanowiska. Jest to także ciekawa opowieść o początkach jej pracy, opowiadana z perspektywy młodej dziewczyny, która musi ciężko pracować, aby ostatecznie osiągnąć swój cel. Brzydka prawda czy nic nowego? O kulisach świata mody mówi się dużo, ale większość tajemnic została już dawno odkryta. Na takiej zasadzie funkcjonuje też „Vogue. Za kulisami świata mody”. Nie jest to książka odkrywcza, nie zdradza takich szczegółów branży modowej, o których osoby interesujące się tą dziedziną nie słyszałyby już wcześniej. Interesujące jest porównanie rynku modowego z czasów, gdy Clements zaczynała pracę i tendencji panujących obecnie. Autorka wspomina także o roli Internetu i nowoczesnych sposobach funkcjonowania luksusowego magazynu o modzie. Przy lekturze tej pozycji nie należy nastawiać się na skandale i afery, ponieważ Clements nie odkrywa niczego nowego. Mimo to książka jest ciekawa i napisana w lekki sposób, który sprawia, że lektura jest przyjemnością. Dodatkowym atutem są także piękne fotografie. Z pewnością jest to książka, która spodoba się pasjonatom mody, którzy chcieliby poznać kolejną z barwnych osobowości tego fascynującego świata i przyjrzeć się bliżej pracy redakcji. Książka dostępna jest też w formie elektronicznej w formatach EPUB i MOBI za ok. 26 zł. Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl
„Vogue. Za kulisami świata mody” Kirstie Clements – recenzja
Wytwórcy oferują niezwykle szeroki wybór śpiworów. Jak nie zgubić się w tak bogatej gamie produktów i wybrać ten o najlepszym dla użytkownika kształcie? Bez śpiwora ani rusz! Na niemal każdy biwak, pieszą wędrówkę czy wypad na łono natury należy zabrać ze sobą kilka artykułów niezbędnych do wypoczynku i poczucia komfortu. Namiot turystyczny, materac lub karimata i oczywiście śpiwór. Produkt powinien być dopasowany pod wieloma względami do warunków, w jakich zamierzasz spędzać noc. Najważniejsze jest osiągnięcie podczas snu komfortu termicznego, który zapewni nam odpowiednie warunki do odpoczynku i relaksu. W dużej mierze uzależnione jest to nie tylko od materiału i jego budowy, lecz także od kształtu. W zależności od potrzeby indywidualnego użytkownika i preferencji, możliwy jest wybór jednego spośród kilku typów. Koperta To najbardziej tradycyjny i klasyczny kształt, który przypomina zwykłą kołdrę złożoną w połowie, a następnie zszytą (na stałe lub za pomocą zamka błyskawicznego) w okolicach stóp oraz części bocznej. To najprostszy rodzaj budowy, wykorzystywany dawniej, gdy technika w tej dziedzinie nie była jeszcze tak rozwinięta. Obecnie spotyka się go coraz rzadziej, gdyż symetryczny kształt powoduje powstawanie dużych wolnych przestrzeni we wnętrzu, wypełnionych powietrzem. To natomiast utrudnia utrzymanie odpowiedniej i przyjemnej dla organizmu temperatury podczas snu. Atutem takiej budowy jest jednak możliwość całkowitego rozłożenia śpiwora, co zwiększa jego powierzchnię. W takim przypadku pełni on identyczną funkcję, jak standardowy koc lub kołdra. Nadaje się jednak do spania przede wszystkim w ciepłych pomieszczeniach lub – jeśli chcemy wykorzystać go w namiocie – podczas ciepłych nocy. Mumia Kształt śpiwora zbliżony jest do ludzkiej sylwetki. Zwężenie zlokalizowane jest w okolicy stóp oraz głowy, najszersza część znajduje się natomiast na wysokości barków. Często górną część można zacisnąć specjalnym sznureczkiem, który zamyka do minimum dopływ zimnego powietrza do wnętrza konstrukcji. Budowa tego typu charakteryzuje się znacznie większą ergonomicznością niż standardowa koperta. Mówiąc wprost: jest w nim zwyczajnie cieplej. Tajemnica działania kryje się w niewielkiej przestrzeni w środku, zatem osoby lubujące się w sennych wędrówkach na łóżku mogą pozostać nie w pełni usatysfakcjonowane. Obecnie jest to najpopularniejszy model, który bywa wykorzystywany w różnych warunkach. Z oczywistych walorów „mumii” doskonale zdają sobie sprawę producenci, którzy oferują najwięcej śpiworów właśnie tego rodzaju. W celu zmniejszenia wagi, w sprzedaży znajdują się także modele pozbawione suwaka. Nieco lepiej utrzymują one również ciepło. Myśliwski Ten model jest zdecydowanie najrzadziej spotykany. Ma to związek z jego ścisłą dedykacją dla wąskiej grupy użytkowników. Choć nie jest używany wyłącznie przez myśliwych, to właśnie oni najczęściej potrzebują wyrobów tego typu. Śpiwory myśliwskie nie mają ściśle określonego kształtu, ich budowę w większym stopniu determinuje przeznaczenie. Wykorzystywane są przez osoby wyczekujące na coś lub na kogoś (jak np. myśliwi na zwierzynę), zdarza się, że przypominają worek lub kombinezon. Są wyjątkowo ciepłe i wodoodporne, czasem posiadają także osobne miejsce na nogi lub ręce. Cechują się dużą wytrzymałością, także na niekorzystne warunki atmosferyczne. Let's move To także rzadko występujący model, choć nieco bardziej dostępny niż śpiwór myśliwski. Swoją budową znacząco przypomina mumię, jest jednak odrobinę szerszy części środkowej. Daje to większy komfort podczas snu, a także możliwość ruchomości – włącznie z obraniem pozycji embrionalnej. Mimo to, mumia wypiera raczej ten typ, w związku z czym produkcją modelu let's move zajmują się raczej mniejsze firmy. Czasami można znaleźć również wariant śpiworów tego rodzaju, który nazywany jest mumią elastyczną lub rozciągliwą. Taki produkt odznacza się dużą możliwością mobilności we wnętrzu. Kluczowe są indywidualne preferencje, ale... Najbardziej uniwersalnym i mimo wszystko użytecznym rodzajem śpiwora jest mumia. Jeśli nie posiadasz ściśle sprecyzowanych preferencji lub nie poszukujesz produktu o zadziwiająco ekstremalnych właściwościach, z pewnością śpiwór o dopasowanym do ciała kształcie będzie najodpowiedniejszy. W sporadycznych przypadkach warto skorzystać z innych modeli, jak np. koperty, które zwykle cechują się także najniższą ceną. Pamiętaj również, by zwrócić uwagę na jego wypełnienie, które może być puchowe lub syntetyczne.
Jaki kształt śpiwora jest najlepszy?
Kontynuacja kultowej gry „Metro 2033” jest lepsza i ciekawsza niemal pod każdym względem. Przekonajcie się! Ludzie zostali zmuszeni do życia w podziemiach i walki ze zmutowanymi bestiami. Muszą przetrwać. Narracja w pierwszej osobie, akcja rozgrywająca się w postapokaliptycznym świecie… Brzmi znajomo? „Metro Last Light” jest wyjątkowe i niemal pod każdym względem ciekawsze od wydanej wcześniej gry „Metro 2033”. Na stare śmieci Akcja gry „Metro Last Light” rozgrywa się rok po wydarzeniach znanych z poprzedniej odsłony serii. Ponownie wcielamy się w postać Artema, któremu udało się ocalić ludzkość, a przynajmniej tę część ludzi, która zdołała przetrwać wojnę nuklearną sprzed 20 lat, i od tamtej pory mieszka w tunelach moskiewskiego metra. Tym razem walka toczy się o nadzieję i gigantyczny bunkier, w którym mogą znajdować się zapasy niezbędne do przeżycia wszystkich ocalonych. To opowieść o zmierzchu ludzkości i zbliżającym się końcu. Ponownie zagłębimy się w noc, która tym razem będzie trwać wiecznie. Czy zdołamy zapobiec zbliżającej się katastrofie? Czy znajdziemy odwagę, by ocalić ludzkość przed nią samą? Czy w ogóle uda się nam przeżyć? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w grze „Metro Last Light”, stworzonej na podstawie bestsellerowych powieści rosyjskiego pisarza Dmitrija Glukhovsky’ego. Dalsza część podróży W „Metro Last Light” panuje klimat znany z poprzedniej edycji. To jedna z największych zalet gry. Jest mroczny, ponury, postapokaliptyczny. Gra jest zrobiona w taki sposób, że – mimo wszechobecnego przygnębienia – aż chce się wracać do życia toczącego się w zatęchłych tunelach moskiewskiego metra. „Przeżycie” to słowo, które będzie się przewijać przez całą rozgrywkę. Porównując „Metro Last Light” do wydanej kilka lat wcześniej gry „Metro 2033”, można zauważyć, że twórcy zafundowali graczom bardziej zróżnicowane otoczenie. Jest tutaj mnóstwo ciekawych lokacji, większy wybór broni, pojazdów i nowe typy przeciwników. Niepowtarzalna atmosfera życia w podziemiach pozostała jednak niezmieniona. I dobrze, bo dzięki niej historia jest wciągająca. Dwa tryby rozgrywki „Metro Last Light” to gra z gatunku First Person Shooter (FPS), czyli pierwszoosobowa strzelanka, w której akcja została ukazana oczami bohatera. Duży nacisk położono na odwzorowanie klimatu horroru i wywoływanie u graczy strachu, co trzeba przyznać, udaje się dosyć skutecznie. Gra pracuje na ulepszonym i widocznie usprawnionym w porównaniu do „Metro 2033” silniku graficznym 4A-Engine. Poprawiono animacje, fizykę i ogólny widok otaczającego uniwersum. W „Metro Last Light” można wybrać jeden z dwóch typów rozgrywki: „survival” lub „spartan”. Pierwszy znacząco ogranicza zasoby w postaci broni i amunicji, gracz otrzymuje mniej informacji oraz podpowiedzi – wszystko jest ukierunkowane na wywołanie jak najmocniejszych wrażeń. Tryb „spartan” z kolei to propozycja dla tych graczy, którzy cenią wartką akcję i nieustającą walkę. To ciekawa propozycja twórców gry, którzy przygotowali ją dla szerokiego grona odbiorców. Gra warta świeczki Twórcy z ukraińskiego studia 4A Games odrobili pracę domową i dodali do rozgrywki elementy, które skutecznie podniosły walory zabawy. A że „Metro Last Light” to kontynuacja, w pierwszą część tej strzelanki nadal warto grać, tym bardziej że obie można kupić po atrakcyjnej cenie w pakiecie nazwanym „Metro Redux” z odświeżoną oprawą graficzną i mocniej rozbudowanymi poziomami. Gra dostępna na platformach: PC, PlayStation 3, Xbox 360 Minimalne wymagania sprzętowe (PC): * procesor: Dual Core (dowolny Core 2 Duo lub lepszy) * karta grafiki: zgodna z DirectX 9.0 i Shader Model 3 (GeForce 8800, GeForce GT220 lub lepsza) * pamięć RAM: minimum 1 GB * system operacyjny: Windows Vista, 7 lub 8 Zalecane wymagania sprzętowe: * procesor Quad Core i5 3.0 GHz * karta grafiki: 1 GB GeForce GTX 480 lub lepsza * pamięć RAM: 2 GB RAM * system operacyjny: Windows XP/Vista/7/8
„Metro Last Light” – recenzja gry
W przypadku rodziców niemowląt, podsłuchiwanie nie jest zachowaniem niegrzecznym, lecz wskazanym. W usłyszeniu płaczu maleństwa doskonale pomoże elektroniczna niania. Na co warto zwracać uwagę przy jej zakupie? Elektroniczna niania to dwa elementy – nadajnik, czyli tzw. stacja dziecka, oraz odbiornik, czyli tzw. stacja rodzica. Jej działanie opiera się na przekazywaniu dźwięków za pomocą mikrofonu z nadajnika do odbiornika. Jednym słowem – rodzic słyszy, czy dziecko zanosi się płaczem, gaworzy czy śpi. Cena elektronicznej niani zależy przede wszystkim od jakości i czystości dźwięku oraz wbudowanych dodatkowych czujników ruchu i obrazu. Elektroniczne nianie można kupić w przedziale cenowym od kilkudziesięciu do kilkuset złotych. Jednak już w cenie poniżej 100zł można nabyć sprzęt bardzo dobrej jakości, który dobrze sprawdzi się w domowych warunkach. Grundig Jedną z popularnych elektronicznych niań w bardzo korzystnej cenie oferuje firma Grundig. Jej zasięg wynosi 200m, a to optymalna odległość – kiedy rodzic usłyszy, że jego dziecko płacze, zdąży odpowiednio szybko zareagować. Elektroniczna niania marki Grundig posiada możliwość regulowania częstotliwości na dwóch kanałach, dzięki czemu sygnał jest wciąż aktywny. Bezprzewodową elektroniczną nianię aktywuje czujnik dźwięku. Mikrofon o wysokiej czułości pozwala usłyszeć wszystko, co dzieje się w pokoju malucha. Dodatkowo istnieje możliwość regulacji głośności dźwięku. Niania zasilana jest na baterie (6 x AAA LR3), a jej łączny czas pracy to 8 godzin, przy czym w trybie czuwania urządzenie może działać przez około 30 godzin. Z dodatkowych zalet elektronicznej niani firmy Grundig warto wymienić dołączony zaczep na pasek, dzięki któremu nianię można mieć zawsze przy sobie. Zaczep pozwala także uniknąć zniszczeń urządzenia. Elektroniczna niania posiada 12 miesięcy gwarancji. Tomy Cyfrowa niania elektroniczna firmy Tomy z serii the first years, dzięki bardzo aktywnym czujnikom dźwięku, wychwyci każdy szmer i zakomunikuje go rodzicom, którzy mogą być oddaleni nawet o 300m od dziecka. Wyszukuje aż 16 kanałów częstotliwości. Ma wbudowaną funkcję walkie talkie, dzięki której rodzic przebywający z dala do dziecka, może mówić do nadajnika i uspokajać niemowlę głosem. Dzięki funkcji clear voice dźwięki bez zakłóceń docierają do dziecka. Dla łatwego użytkowania urządzenia przy odbiorniku rodzica wbudowany jest klips, umożliwiający przypięcie do ubrania. Oba moduły wyposażone są w podstawkę, na której można położyć urządzenie. Jeśli jednak koło łóżeczka nie ma stolika nocnego, moduły można przymocować także do ściany. Wskazane jest, aby nadajnik znajdował się nie dalej niż 3m od dziecka. Elektroniczna niania firmy Tomy emituje delikatne światło, dlatego z powodzeniem może zastępować lampkę nocną w pokoju maleństwa. Blow Nianią elektroniczną, której cena nie przekracza 100zł, jest też elektroniczna niania Blow. Podobnie jak pozostałe urządzenia, składa się z modułu nadawczego oraz modułu odbiorczego. Moduły te mogą być oddalone od siebie maksymalnie o 200m. W tym modelu moduł nadający musi być podłączony do standardowego gniazdka o mocy 230V. Odbiornik działa na 4 baterie AAA, może być także zasilany poprzez zasilacz DC 9V/200 mA. Nawet jeśli baterie znajdują się w środku, można w ten sposób dodatkowo podładować odbiornik. Urządzenie odbiera dźwięki na dwóch kanałach – CH1 i CH2. Ważne jest, aby oba moduły były ustawione na tym samym kanale częstotliwości. Elektroniczna niania Blow wyposażona została w kontrolne diody. Zielona zapala się, kiedy urządzenie jest włączone, a czerwona, kiedy nadawany jest dźwięk. Produkt jest objęty gwarancją przez 24 miesiące. Babyline 2.1 Niania elektroniczna od Babyline 2.1 wyróżnia się możliwością regulacji odsłuchu, co pozwala na czuwanie nad snem dziecka nawet w głośnych pomieszczeniach. Emitowany dźwięk jest czysty i wyraźny. Wśród jej zalet należy wymienić podświetlaną lampkę, która sygnalizuje niski poziom baterii lub możliwość utraty połączenia, np. z powodu przekroczenia odległości 300m od modułu nadawczego. Sprzęt ma zainstalowany system oszczędzania energii. Każde urządzenie wyposażone jest w zasilacz, jednak może pracować także na trzech tradycyjnych bateriach AAA. Podobnie jak poprzednie modele, tak i ten posiada dwa kanały częstotliwości, celem uzyskiwania jak najlepszego dźwięku. Babyline 2.1 jest oficjalnym partnerem firmy Overmax, dzięki czemu produkt spełnia 2 funkcje w 1 - działa również jako lampka nocna. Jest objęta gwarancją przez 24 miesiące. BabyOno Kolejną wartą polecenia jest niania elektroniczna firmy BabyOno. Ze wszystkich wspominanych modeli, ta ma największy zasięg - 450m w otwartej przestrzeni. Podobnie jak większość niań elektronicznych, posiada dwa kanały częstotliwości. Urządzenie pozwala regulować głośność dźwięku. Może być zasilane bezprzewodowo, poprzez baterie 9 Volt DC, poprzez baterie akumulatorowe lub zasilaczem podłączonym do prądu. Niania posiada także diody sygnalizujące niski stan baterii. Odbiornik dodatkowo zawiera klips umożliwiający zawieszenie urządzenia np. przy pasku od spodni. Należy pamiętać, że elektroniczne nianie to sprzęt delikatny - nie można go stawiać ani montować blisko grzejników ani w wilgotnych miejscach. Z pewnością przyda się jednak wszystkim rodzicom, a zwłaszcza tym, którzy pracują w domu i spędzają czas w innym pomieszczeniu niż pokoik dziecka. Daje swobodę i pewność, że maluch nie zostanie niesłyszany.
Elektroniczna niania do 100 zł
Baterie w elektronicznych urządzeniach mobilnych, takich jak telefony komórkowe czy tablety, są zmorą każdego użytkownika. Podstawowym problemem w tym wypadku jest tzw. czas trzymania zasilania, czyli funkcjonowania telefonu oraz żywotność baterii. Każdemu posiadaczowi mobilnego urządzenia zależy na tym, aby akumulator był praktycznie wieczny. Jak zatem wydłużyć jego żywotność? Bateria jest nadal jednym z najważniejszych czynników branych pod uwagę przy wyborze telefonu komórkowego. Długość jej życia zależy od przyzwyczajeń i sposobu korzystania z funkcji urządzenia przez użytkownika. Przy rozsądnym i świadomym użytkowaniu można osiągnąć zdumiewające wyniki. Zasady ładowania baterii Współczesne telefony komórkowe wyposażone są w baterie litowo-jonowe (li-ion). Ten typ akumulatora nie wymaga tzw. formatowania baterii po zakupie telefonu, jak to miało miejsce w modelach przed kilku lat. Aby wydłużyć jego żywotność, należy zastosować się do pewnych zasad: Bateria w nowym telefonie jest naładowana w trzydziestu procentach. Wynika to z faktu, że akumulator pozbawiony zapasów energii nie może być w takim stanie przechowywany. Gdy telefon ma być odłożony na dłuższy czas, należy go na chwilę podłączyć do ładowania. Należy unikać rozładowania telefonu do zera w trakcie jego użytkowania. Wysokie temperatury szkodzą baterii litowo-jonowej. Telefonu nie należy zostawiać w mocno nagrzanym samochodzie lub wystawiać na działanie promieni słonecznych. Baterie litowo-jonowe „lubią” być często podłączane do ładowania. Warto zainwestować w biurkową lub samochodową stację dokującą. Takie urządzenia mają wiele pożytecznych funkcji, a przede wszystkim gwarantują stałe źródło zasilania. Dobrym nawykiem jest podładowywanie baterii np. przed wyjściem z domu. Większość akumulatorów ładuje się dość szybko, więc taki sposób jest jak najbardziej wskazany. Jak ustawić wyświetlacz w telefonie? Obecnie popularne smartfony ze względu na wiele przydatnych aplikacji i funkcji zużywają energię dość szybko. Jednak posiadają one wiele inteligentnych systemów, które pozwalają na zmniejszenie i kontrolę zużycia akumulatora. Ustawienie parametrów wyświetlacza - najwięcej energii zużywa ekran telefonu. Można to ograniczyć na kilka sposobów. W tym celu warto wyregulować ustawienia wyświetlacza, a szczególnie opcję jasności panelu. Im ekran jest jaśniejszy, tym więcej pobiera prądu. Wiele telefonów wyposażonych jest w opcję automatycznej regulacji światła. W tym trybie (wbudowany czujnik światła) urządzenie samo dostosowuje jasność ekranu do warunków oświetlenia. Można też wybrać stałą jasność wyświetlacza. Blokada ekranu - najlepiej ustawić na 15-30 sekund. Krótki czas bezczynności telefonu i szybkie przejście w stan czuwania zaoszczędzi dodatkową energię w komórce. Jak optymalnie korzystać z funkcji telefonu Funkcje telefonu, takie jak 3G, bluetooth, WiFi, GPS i wiele innych, w które wyposażone są smartfony, to dodatkowe niemałe zapasy zużywanej energii baterii. Wyłączanie tych modułów łączności kiedy akurat się z nich nie korzysta, to przedłużenie żywotności i czasu pracy baterii o wiele godzin, a nawet kilka dni. Oprogramowanie, czyli cichy zabójca baterii Oprogramowanie oraz aplikacje w smartfonie mają ogromny wpływ na żywotność baterii w telefonie. Źle zoptymalizowany system, niepotrzebnie działające aplikacje w tle mogą wykorzystać energię komórki nie w 48, a w 12 godzin. Sytuację może uratować aktualizacja oprogramowania wydana przez producenta urządzenia. Natomiast potencjalny użytkownik ma pełną kontrolę nad aplikacjami zainstalowanymi w telefonie. Można je wyłączyć lub odinstalować w każdym momencie. W tym wypadku na żywotność baterii mają wpływ następujące czynniki: Po pierwsze… Synchronizacja - aplikacje zbierające informacje z portali społecznościowych, aktualizujące pogody, widżety, poczta oraz wiele innych działa bez naszej wiedzy. Łączą się z siecią i pobierają dane. Ma to wpływ zarówno na żywotność baterii, jak i na pakiet danych internetowych, oferowanych przez operatora sieci. Ze względu na te dwa czynniki warto zająć się tematem ustawień telefonu. Każdy smartfon posiada opcję wyłączania automatycznej synchronizacji. Innym sposobem na synchronizację jest ustawienie harmonogramu aktualizacji dla każdej aplikacji z osobna, np. raz na 2 godziny. Po drugie… Aplikacje działające w tle - wielozadaniowość to bardzo ważna cecha smartfonów. Pozwala na korzystanie z wielu aplikacji naraz. Ponadto cały czas działają w tzw. tle, co ma duży wpływ na wykorzystanie energii zgromadzonej w baterii, a także często powoduje spadki wydajności urządzenia. Aplikacje można zamknąć z poziomu ustawień telefonu lub konkretnych aplikacji. Dla popularnego systemu Android jest to np. Task Killer. Jeżeli masz problem z optymalizacją pracy swojego urządzenia tak, aby bateria twojego telefonu działała jak najdłużej, zawsze masz do dyspozycji oprogramowanie, który wyręczy cię z opisanych powyżej czynności. Nie zapominaj o tym, że każdy nowoczesny telefon posiada przeróżne systemy oszczędności energii. Po ich włączeniu urządzenie odbiera tylko połączenia i SMSy. Wszystkie pozostałe aplikacje i aktualizacje działają tylko wtedy, gdy zostaną uruchomione przez użytkownika.
Jak wydłużyć życie baterii w komórce?
Skuter na pierwszą komunię to całkiem dobry pomysł. Przecież wielu dziewięcio- i dziesięciolatków marzy o własnym pojeździe napędzanym silnikiem. Zanim jednak kupimy odpowiedni sprzęt, powinniśmy wiedzieć o kilku rzeczach. Rozpocznijmy od uświadomienia sobie, że drastycznie zmieniły się przepisy dotyczące poruszania się jednośladem. Wielu rodziców chrzestnych, którzy dzisiaj zastanawiają się nad prezentem, zdawało egzamin na kartę motorowerową w szkole. Odpowiedni blankiet podpisywał dyrektor lub przedstawiciel gminnego wydziału komunikacji. Niespecjalnie przejmowano się też wiekiem małego kierowcy. Stąd widok dziesięciolatka mknącego na „Komarze” nikogo nie dziwił. Nawet policjanci (milicjanci) nie reagowali. Szczególnie na wsi i w małych miastach. W końcu dzieciak musiał jakoś dojeżdżać do szkoły… To już prehistoria. Aktualna ustawa „o kierujących pojazdami” mówi wyraźnie, że na drogach pojazdami wyposażonymi w silnik spalinowy o pojemności nie większej niż 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy do 4 kW może kierować tylko osoba mająca prawo jazdy kategorii AM (kiedyś nazywane „kartą motorowerową”). Co więcej, pojazd nie może rozwijać prędkości większej niż 45 km/godz. Aby uzyskać prawo jazdy kategorii AM, trzeba mieć ukończone 14 lat. Czy to znaczy, że dziecko przystępujące w maju do pierwszej komunii musi się pożegnać z marzeniami? Niekoniecznie. Po pierwsze, możemy mu kupić sprzęt rekreacyjny, napędzany silnikiem małej mocy i osiągający niewielką prędkość, nienadający się do samodzielnej jazdy na drodze. Po drugie, możemy kupić prawdziwy skuter, ale gdy mamy pewność, że dziecko będzie z niego korzystało tylko pod okiem dorosłego na prywatnym, najlepiej zamkniętym terenie. I do czasu wyrobienia prawa jazdy AM nie ma mowy o poruszaniu się po drogach publicznych nawet pod okiem taty czy mamy. Hulajnogi elektryczne Dobrej jakości produkty to wydatek od 300 zł wzwyż. Na przykład hulajnoga One Direction za 329 zł jest wyposażona w akumulator 24 V, 4 Ah, hamulec ręczny i manetkę gazu w kierownicy. Jej maksymalne obciążenie to 70 kg. Słabą stroną jest długi czas ładowania – do 6 godz. Wyższa półka to m.in. skutery elektryczne Viron czy eFlux. Ich cena oscyluje wokół 1600 zł. Wyposażone są w dobrej jakości akumulatory żelowe 48 V, 12 Ah. O poziomie naładowania akumulatora informuje umieszczony na kierownicy wskaźnik. Są bardzo szybkie, bo „wyciągają” prawie 30 km/godz. To może być jednak ich mankamentem… Dlatego malec może zdobywać szlify motocyklisty tylko „na podwórku” i pod okiem opiekuna. Są więc ciekawym pomysłem na wspólny prezent pierwszokomunijny np. dla dziecka i jego rodzeństwa lub rodzica, bo ich zasięg na jednym ładowaniu to prawie 30 km, a maksymalny udźwig to 120 kg. Mają regulowane siodełka, będą więc wygodne i dla dziecka, i dla osoby dorosłej. Producenci przewidzieli, że dzieci będą poruszały się na nich na podwórkach i polnych ścieżkach, dlatego zaopatrzyli je w terenowe opony. Trójkołowce Pod względem parametrów i cen trójkołowce są porównywalne do skuterów elektrycznych. Jednym z nich jest trójbiegowy E-roller, napędzany silnikiem szczotkowym o mocy 350 W, który z kolei jest zasilany akumulatorem kwasowo-ołowiowym. Prędkość reguluje się manetką umieszczoną w kierownicy. Tuż obok zainstalowany jest wskaźnik poziomu energii. E-roller kosztuje 2999 zł, jest bardzo stabilny, ale nie nadaje się do jazdy po wybojach. Monocykle Monocykle kosztują od tysiąc złotych wzwyż. Choć nazywane są również hulajnogami elektrycznymi, należy pamiętać, że mają tylko jedno koło! Jeździ się na nich na stojąco, opierając stopy na dwóch platformach położonych po obydwu stronach koła, poniżej jego środka ciężkości. Równowagę utrzymuje się na zasadzie balansu ciałem. Poruszanie się do przodu oraz do tyłu możliwe jest dzięki zastosowaniu wmontowanych żyroskopów. Użytkownik tego urządzenia może się nim poruszać w przód, tył, przyśpieszać, zwalniać, hamować, balansując ciałem (pochylając się do przodu lub do tyłu). Monocykl Speed A9 za 1889 zł wyposażony jest w akumulator, który można szybko naładować – wystarczą dwie godziny. Osiąga prędkość ok. 15 km/godz. Może z niego korzystać również osoba dorosła, bo jego obciążenie maksymalne wynosi 120 kg. Monocykle to nowość, więc ich ceny mogą sięgać nawet dziewięciu tysięcy złotych. Jeśli decydujemy się na zakup skuterka dla dziecka, zadajmy sobie podstawowe pytanie – czy jest ono już na tyle dojrzałe (niektórzy mówią „przewidywalne”), by samodzielnie poruszać się pojazdem rozwijającym dość dużą prędkość? Jeśli odpowiadamy twierdząco, to pamiętajmy o zakupie kasku i ochraniaczy do kompletu.
Elektryczny skuter – superprezent na pierwszą komunię
Masz własny, ciekawy pomysł na poduszkę? Z pomocą mazaków do tkanin możesz w prosty sposób zrealizować swoje projekty. Nie jest to trudne ani czasochłonne. Do tego świetnie relaksuje i daje dużo satysfakcji. Taka poduszka może potem ozdobić pokój dziecka lub być świetnym prezentem, np. dla przyszłych rodziców. Co będzie potrzebne? Do uszycia poduszki-misia będziemy potrzebować kilku rzeczy: * kawałek jasnej, jednolitej bawełny, * kawałek wzorzystej bawełny, * kulka silikonowa, * mazaki do tkanin, * maszyna do szycia * owata. 1.Na kawałku jasnej bawełny rysujemy kształt pyszczka misia. 2.Z materiałów wycinamy dwa duże koła oraz nieduże uszy, które możemy usztywnić dodatkowo warstwą owaty. 3.Wycięte uszy składamy prawymi stronami do siebie, układamy na warstwie z owaty i zszywamy centymetr od brzegu. Nacinamy zapasy szwów. 4.Uszy odwracamy na prawą stronę i przypinamy do części głównej. 5.Wycięte części główne składamy prawymi stronami do siebie i zszywamy centymetr od brzegu. Zostawiamy otwór na wywinięcie. 6.Odwracamy na prawą stronę, wypełniamy kulką silikonową, ręcznie zszywamy otwór. Twoja poduszka jest już gotowa! Widzisz, jakie to proste? Teraz nie pozostaje ci nic innego, jak rzucić się w wir zakupów i zacząć tworzyć. Ulubionym zwierzęciem twojego dziecka jest kot? Świetnie! Narysuj jego pyszczek, dorób kocie uszka i zupełnie nowa poduszka ozdobi wnętrze dziecięcego pokoju. Wszystko zależy od twoich pomysłów i inwencji twórczej. To co, zabieramy się do pracy? Jeśli chcesz zobaczyć więcej inspiracji lub szukasz gotowych rozwiązań, sprawdź bogatą ofertę poduszek do pokojów dziecięcych na Allegro.
Poduszka miś – DIY
Wazon to niedoceniany, lecz bardzo ważny element wystroju wnętrza. Odpowiednio dobrany będzie stanowił przyjemną dla oka dekorację nawet bez kwiatów. Z pachnącym bukietem w środku zamieni się w elegancką ozdobę salonu, kuchni lub sypialni. Jak wybrać wazon, aby pasował do naszego wnętrza i był funkcjonalny? Wybieramy wazon Nawet jeśli na co dzień nie dekorujemy mieszkania kwiatami ciętymi, są okazje, z których pojawiają się one w naszym domu. Do ich wyeksponowania niezbędny będzie designerski wazon, sam w sobie prezentujący się elegancko. Zakup odpowiedniego wazonu może się okazać nie lada wyzwaniem, zwłaszcza jeśli nie mamy doświadczenia w wyborze tego rodzaju dodatków. Na rynku są wazony z różnych materiałów – porcelanowe, drewniane, szklane, z tworzywa sztucznego, z piaskowca – oraz w przeróżnych kształtach i kolorach. Trudno wybrać wazon, który ma być nie tylko praktyczny, ale też przyjemny dla oka. Wszystko zależy od stylu dominującego w naszym domu lub mieszkaniu. Aranżacje skandynawskie kochają minimalizm i prostotę, dlatego w nich najlepiej sprawdzą się wazony w stonowanych kolorach (białe, beżowe, w pastelowych odcieniach błękitu i zieleni). Styl orientalny to z kolei mocne akcenty, wyraziste kolory i skomplikowane wzory – wazon sam w sobie jest tu ozdobą. Wybierając wazon do wnętrz np. marokańskich, nie musimy się ograniczać. Prowansja to oczywiście ręcznie malowana porcelana i ceramika, o klasycznym kształcie i najczęściej z kwiatowym wzorem. Wystrój glamour prosi się o wazony szykowne, koniecznie błyszczące, w kolorze złota i srebra. Ich największym atutem będzie nietypowy kształt. Do nowoczesnych wnętrz pasują dodatki ze szkła i tworzyw sztucznych, wyróżniające się wyrazistą kolorystyką. Ich geometryczne formy to dzieło sztuki użytkowej. Do wyboru, do koloru Szukając właściwego wazonu, musimy wziąć pod uwagę rodzaj kwiatów, jakie będziemy w nim przechowywać, oraz aranżację pomieszczenia, w którym zamierzamy go postawić. Od tego zależy, czy będzie to porcelanowy wazon w stylu orientalnym, czy minimalistyczny z piaskowca. Wazony szklane. Te przezroczyste wpiszą się w niemal każdą aranżację, od wnętrz klasycznych zaczynając, a na tych o charakterze industrialnym kończąc. W ich wypadku to na zawartość należy zwrócić szczególną uwagę – tam, gdzie polne kwiatki będą wyglądały uroczo, ciężkie lilie mogą być zupełnie nietrafione. Do łask wracają także wazony z kryształu (ciężkie, lecz trwałe) oraz szkła barwionego. Wazony ceramiczne są obecnie najpopularniejsze na rynku. Ceramika jest trwała, dostępna w wielu kolorach, pozwala na tworzenie fantazyjnych kształtów. Co więcej, nigdy nie wychodzi z mody i pasuje do niemal każdego wnętrza. Najcenniejszą odmianą ceramiki jest oczywiścieporcelana – wykonane z niej wazony to symbol klasy i elegancji. Wazony z tworzywa sztucznego dość niedawno pojawiły się w naszych domach, jednak szybko zyskały zwolenników. Przemawia za nimi ciekawa kolorystyka, odporność na uszkodzenia oraz konkurencyjna w porównaniu do innych materiałów cena. Wazony drewniane. Propozycja dla fanów nietuzinkowych rozwiązań Wykonuje się je z egzotycznego, oleistego i cienkiego drewna, które jest odporne na wodę. Są bardzo lekkie i nadają wnętrzu ciekawy charakter. Wazony kamienne (marmurowe, z piaskowca). Dość ciężkie i masywne, dlatego najczęściej widuje się je wokół domu, a nie w jego wnętrzu. Ze względu na swoje gabaryty znacznie lepiej prezentują się na podłodze.
Designerskie wazony
Czasy, kiedy cena drona nie pozwalała nawet marzyć o kupnie tego typu sprzętu minęły. Aktualnie maszynę latającą o przystępnych parametrach można dostać już za kwotę w okolicach dwóch tysięcy złotych. Jest to niewielki wydatek w porównaniu z całym sprzętem zawodowego fotografa. Ponadto potencjalni klienci bardzo interesują się możliwościami, jakie daje fotografowanie z drona. Tego typu zdjęcia mają coraz większy popyt - dlatego warto mieć taki sprzęt w posiadaniu, aby włączyć go do listy swoich usług. Przy wyborze odpowiedniego drona do fotografii musimy zwrócić uwagę na parametry dołączonej kamery. Jeśli zaś chcemy korzystać z własnego aparatu należy sprawdzić udźwig drona. Ważny jest również czas lotu na jednym ładowaniu akumulatora. Do czego fotografowi potrzebny dron? Kupując drona, zyskujemy możliwość wykonywania ujęć lotniczych – zarówno zdjęć, jak i filmów. Nie należy jednak myśleć o nich tylko w kategoriach ujęć robionych z wysokości. Możliwości jest dużo więcej – począwszy od ujęć 360 stopni dookoła obiektu. Kończąc na wielu pomysłowych kadrach z trudno dostępnych miejsc. To właśnie dzięki dronowi dotrzemy bez problemu w lokacje, które inaczej wymagałyby sporej gimnastyki przy szukaniu ujęcia. Maszyna latająca może znacząco ułatwić także codzienną pracę - przyda się przy wielu i nie tylko niestandardowych zleceniach. Kupujemy drona – na co zwrócić uwagę? Jest kilka istotnych rzeczy, o których musimy pamiętać podczas wyboru odpowiedniego drona. Przede wszystkim będą to możliwości i parametry dołączonej kamery. Jakie powinny one być? Na pewno kamera w dronie powinna umożliwiać nagrywać filmów w rozdzielczości 4K (3840 x 2160 pikseli). Ponadto trzeba też zwrócić uwagę na: rozdzielczość matrycy, możliwość zmiany czasu otwarcia migawki, czy obecność trybu seryjnego robienia zdjęć. Nasz dron powinien być również wyposażony w gimbal, aby ujęcia były płynny bez niepożądanych poruszeń i drgań. Jeśli zdecydujemy się na używanie posiadanego już aparatu, to wtedy niezwykle istotna będzie waga i udźwig drona. Poza samą możliwością przypięcia dodatkowego wyposażenia musimy mieć jeszcze pewność, że nasz dron udźwignie taki ciężar. Lot z dużym obciążeniem zwiększa cenę potencjalnej maszyny - model DJI Matrice 600 wzniesienie się ze sprzętem o wadze do 5,5 kg, ale koszt drona to około 20 tysięcy złotych. Niezwykle ważny dla nas będzie też czas pracy drona na jednym ładowaniu akumulatora. Tego kryterium nie możemy bagatelizować, tym bardziej gdy planujemy długie nagrania z dalszego dystansu. Tańsze modele polatają niespełna kwadrans i będą wymagały ładowania (co potrafi trwać dobrych kilka godzin) lub po prostu wymiany baterii. Możemy oczywiście zaopatrzyć się w zapasowe akumulatory i teoretycznie jest po problemie, prawda? O ile nie potrzebujemy dłuższych ujęć. Wówczas warto zdecydować się na droższy sprzęt, jak chociażby - wart około 4 tysięcy złotych - DJI Mavic Pro. Tym modelem polatamy nieco dłużej, około 25 minut. Dron, zwłaszcza na początku, najpewniej zaliczy kilka bezpośrednich starć z otoczeniem czy mało precyzyjnych lądowań. Dobrze więc, by był wykonany z wytrzymałych materiałów – i to kolejne ważne kryterium decyzyjne. Inaczej nasza kariera fotografa powietrznego skończy się szybciej, niż zdąży się na dobre rozpocząć. Polecane modele dronów dla fotografów Gotowi na spory wydatek mogą od razu wyrzucić na stół kilkanaście tysięcy złotych i sięgnąć po sprzęt dla profesjonalistów – jak wspomniany DJI Matrice 600. We wspomnianym przedziale cenowym godne zainteresowania są również: DJI Inspire 2, którego możemy dostać wraz z voucher na kurs latania oraz model Yuneec Tornado H920. Każdy z tych modeli zapewni nam możliwość wykonania profesjonalnych ujęć wysokiej jakości. Jeśli nasz budżet jest o wiele mniejszy, to warto rozejrzeć się za modelami DJI Phantom 3 lub Phantom 4. Zapłacimy za nie odpowiednio około 2500 złotych i 4000 złotych. Oba drony umożliwiają nagrywanie filmów w rozdzielczości 4K a zdjęcia zrobimy aparatem o 12-megapikselowej matrycy. Maksymalny czas lotu w pierwszy przypadku sięga do 25 minut, a w drugim do 28 minut. Jeśli jednak szukamy naprawdę budżetowej opcji, to jednym z najtańszych rozwiązań będzie Parrot AR.Drone 2.0. Jego koszt to około 700-800 złotych. Taki budżet sprawi, że odczujemy ogromną różnicę w porównaniu z wcześniej wymienionymi dronami. O ile jego wytrzymałość i łatwość w obsłudze możemy ocenić dobrze. O tyle jakość obrazu z kamery o rozdzielczości HD pozostawia wiele do życzenia. Mankamentem będzie też czas pracy – około 12 minut. Ten model można bardziej traktować w celach nauki latania i robienia zdjęć na własny użytek, a nie wykonywania profesjonalnych zleceń fotograficznych. Dronów dostępnych na rynku jest z miesiąca na miesiąc coraz więcej, a ich cena waha się między tysiącem a kilkunastoma tysiącami złotych. Warto dobrze przeanalizować swoje potrzeby przed zakupem, szczególnie jeśli chcemy zaoszczędzić. Nie ma nic gorszego niż zakup, który nie sprawdzi się w przypadku naszych zleceń – nie wytrzyma starcia z jakimś obiektem lub będzie trzymał za krótko na baterii albo trząsł obrazem. Lektura parametrów i świadomość potrzeb to podstawa!
Dron dla fotografa – jaki kupić?
Sucha skóra twarzy wymaga delikatnego złuszczania, do którego najlepiej sprawdza się peeling enzymatyczny, np. typu gommage, drobnoziarnisty oraz kwas laktobionowy. Kosmetyki mają delikatne działanie i nie podrażniają wrażliwej cery. Do oczyszczania skóry suchej zaleca się również mikrodermabrazję twarzy. Cera sucha wymaga specjalnej pielęgnacji kosmetykami, które oprócz jej oczyszczania, nie spowodują dodatkowych podrażnień, uczuleń czy zaczerwienień. Przesuszona skóra twarzy łatwo się łuszczy, bywa wrażliwa oraz napięta, zwłaszcza po myciu żelem, mydłem czy pianką. Jednym z podstawowych elementów pielęgnacji każdego rodzaju cery jest regularne złuszczanie martwego naskórka. Do cery suchej najlepiej sprawdza się peeling mechaniczny, np. enzymatyczny lub drobnoziarnisty. Peeling enzymatyczny z wyciągiem z alg morskich Peeling do twarzy zawierający roślinne enzymy to jeden z najdelikatniejszych kosmetyków przeznaczonych do złuszczania martwego naskórka. Preparat zalecany jest do pielęgnacji cery suchej, ale również wrażliwej i podatnej na podrażnienia. Peeling enzymatyczny nie zawiera grubych drobinek ścierających, przez co jego stosowanie nie wywołuje mechanicznych podrażnień na skórze. W składzie kosmetyku znajduje się papaina, która bardzo delikatnie, ale i skutecznie usuwa martwy naskórek, bez konieczności silnego tarcia skóry. Peeling do twarzy z enzymami może zawierać w swoim składzie takie substancje, jak: wyciągi ze złotej lub błękitnej algi, witaminy z grupy B oraz higroskopijne cząsteczki odpowiedzialne za regenerację cery, jej elastyczność i wygładzenie. Peeling enzymatyczny z rumiankiem Częstym składnikiem delikatnych peelingów enzymatycznych do cery suchej i wrażliwej jest ekstrakt z rumianku i lilii wodnej. Rumianek to hipoalergiczna roślina, która działa kojąco na skórę i łagodzi zmiany skórne, takie jak przebarwienia czy trądzik. Lilia wodna zawarta w kosmetyku powoduje, że skóra staje się gładka, elastyczna i odpowiednio nawilżona. Rodzajem peelingu enzymatycznego jest peeling gommage, który łączy w sobie podwójne działanie. Naturalne enzymy delikatnie rozpuszczają martwe komórki naskórka, a mikroperełki ścierające usuwają zanieczyszczenia oraz lekko wygładzają skórę. Peeling drobnoziarnisty Peeling drobnoziarnisty sprawdza się do pielęgnacji każdego rodzaju skóry, jednak dzięki temu, że zawarte w nim drobinki ścierające są niewielkie, to mogą go używać osoby z wrażliwą i suchą cerą. Kosmetyk zawiera w sobie polerujące mikrokryształki, np. z bambusa, które skutecznie oczyszczają skórę a także wygładzają. Kwas laktobionowy na twarz Peeling twarzy kwasem laktobionowym polecany jest do cery suchej, wrażliwej, a także z podrażnieniami, zapaleniem skóry czy trądzikiem. Kwas powstaje w wyniku utleniania laktozy i ma wszystkie właściwości kwasów AHA, jednak jest od nich znacznie delikatniejszy i nie daje efektów ubocznych jak zaczerwienienie cery czy pieczenie. Mikrodermabrazja twarzy Mikrodermabrazja to zabieg złuszczania naskórka za pomocą specjalnego urządzenia, które do ścierania martwych komórek wykorzystuje mikrokryształki diamentu oraz glinu. Kuracja oczyszczająca jest bardzo delikatna i nie podrażnia skóry, dlatego mogą ją stosować osoby z wrażliwą oraz suchą cerą. Mikrodermabrazja twarzy pozwala pozbyć się zaskórników, drobnych zmarszczek oraz poprawia funkcjonowanie skóry. Cera sucha, podobnie jak każdy inny rodzaj, wymaga regularnego złuszczania martwych komórek naskórka. Dzięki temu skóra lepiej oddycha i przyjmuje odżywcze substancje, dostarczane w kremach, serach i balsamach. Delikatne peelingi drobnoziarniste i enzymatyczne, np. peeling gommage, sprawdzają się w pielęgnacji nie tylko cery suchej, ale także wrażliwej i skłonnej do podrażnień. Na przesuszoną skórę poleca się również stosowanie mikrodermabrazji lub kwasu laktobionowego na twarz. Zobacz równiż Strefę Urodową: Mikrodermabrazja diamentowa Mikrodermabrazja korundowa Oksybrazja Peeling kawitacyjny.
5 peelingów do cery suchej
Oskoła, czyli inaczej sok z brzozy lub bzowina, to naturalna metoda, dzięki której nie tylko poprawisz swoją odporność, ale także zadbasz o urodę. Oskoła wykorzystywana jest od lat. Jak można ją pozyskać? Jakie są jej właściwości? Koniecznie poznaj kilka sposobów na ten naturalny złoty płyn. Oskoła to inna nazwa soku z brzozy, który jest dobrze znany naszym dziadkom i rodzicom. Wraz z pierwszymi oznakami wiosny korzystali oni z brzozowych walorów i upuszczali sok z drzewa budzącego się do życia po zimie. Brzoza od lat uznawana jest za symbol zdrowia i siły. Medycyna chińska do dzisiaj wierzy, że to sposób na witalność organizmu i wsparcie zdrowia. Jak zatem można wykorzystać jej właściwości? Oskoła – właściwości soku z brzozy Sok z brzozy jest źródłem cennych witamin i minerałów. W składzie oskoły znajduje się duża ilość witaminy C oraz witamin z grupy B, których zazwyczaj przyjmujemy z pokarmami zbyt mało. Oprócz tego nie brakuje w oskole potasu, fosforu, wapnia, żelaza czy miedzi. Okazuje się, że bogactwo mikroelementów w soku z brzozy doskonale wpływa na działanie filtracyjne nerek. Oskoła wspomaga ich funkcje, a co za tym idzie, nerki dokładniej oczyszczają, usuwając szkodliwe toksyny i substancje przemiany materii z organizmu. box:offerCarousel Sok z brzozy na wrzody, cholesterol i lepszą odporność organizmu Sok z brzozy polecany jest w szczególności osobom, które są w trakcie rekonwalescencji lub choroby. Sok można także pić prewencyjnie, aby wzmocnić odporność organizmu. To idealne rozwiązanie dla osób, które borykają się z anemią i małą ilością żelaza we krwi. Oskoła polecana jest także tym, którzy chcą w naturalny sposób walczyć z chorobami skóry czy wrzodami. Bzowina w swoim składzie zawiera betulinę, czyli małe cząsteczki, które zwiększają wrażliwość organizmu na insulinę. Niektórzy twierdzą, że picie oskoły korzystnie działa na serce i cały układ krwionośny. W szczególności osoby starsze powinny pić sok brzozowy codziennie, aby dodatkowo zadbać o optymalny poziom cholesterolu we krwi. Sok pomoże przyspieszyć trawienie i polepszy metabolizm organizmu. Bzowina złagodzi dolegliwości żołądkowe i będzie naturalnym wsparciem dla układu moczowego – np. przy nawracających zapaleniach cewki moczowej czy dolegliwościach związanych z kamicą nerkową. Bzowina zamiast kosmetyków z drogerii? Oskołę można wykorzystać także w nieco inny sposób. Kobiety mogą stosować sok z brzozy jako naturalny tonik do twarzy o właściwościach ściągających i odżywiających. Regularne używanie takiego naturalnego kosmetyku sprawi, że cera będzie pełna blasku, a dodatkowo zostanie odpowiednio nawilżona. Duża ilość garbników, flawonoidów i przeciwutleniaczy świetnie poradzi sobie z wolnymi rodnikami i spowolni proces starzenia się skóry. box:imagePins box:pin Brzoza na trądzik, przebarwienia i dla wzmocnienia włosów box:offerCarousel Przecieranie skóry wacikiem nasączonym bzowiną może pomóc w walce z trądzikiem. Dzięki właściwościom przeciwzapalnym potrafi zahamować rozwój bakterii. Dodatkowo oskoła zawiera niskie stężenie kwasu octowego, jabłkowego, askorbinowego i salicylowego. Dzięki nim można delikatnie rozjaśnić np. przebarwienia lub inne plamy na skórze twarzy. Sok z brzozy można wykorzystać także jako płukankę do włosów, która w połączeniu z niewielką ilością wody doda pasmom blasku, przyspieszy wzrost, zwiększy objętość i odżywi kosmyki cennymi składnikami. Dla osób, które wolą gotowe kosmetyki, producenci przygotowali szampony z sokiem z brzozy, balsamy do ciała, kremy lub wcierki z wodą brzozową. box:offerCarousel box:offerCarousel Sok z brzozy dla każdego Kiedyś wiosną upuszczano sok z pnia co najmniej 10-letniej brzozy, dzisiaj bzowinę można kupić bez problemu przez cały rok w butelkach o pojemności od 300 ml do nawet 1 litra. Dodatkowo do soku dodawana jest żurawina, dzika róża, mięta, cytryna, a nawet sok z granatu. Takie naturalne mieszanki nie zawierają konserwantów, sztucznych barwników i są bez GMO. Sok z brzozy, który jest eko i bio, można dostać w wersji z cukrem lub bez cukru. Producenci oskoły zapewniają, że rozlewanie i pozyskiwanie soku z brzozy jest ściśle nadzorowane w zaawansowanych procesach technologicznych, co gwarantuje zachowanie wszystkich walorów smakowych i właściwości. Dzięki temu sok brzozowy mogą pić zarówno dzieci, jak i dorośli. Sok z brzozy można wykorzystać na wiele sposób. Bzowina może być wsparciem odporności, może usuwać złogi z nerek, przyspieszać metabolizm lub pielęgnować skórę i włosy. Wystarczy pić regularnie sok z brzozy, by po kilku tygodniach naturalnej kuracji zauważyć pozytywne efekty.
Oskoła – naturalny sok z brzozy dla zdrowia i urody
Czasy, w których posiadanie kuchenki mikrofalowej było swego rodzaju luksusem, już dawno minęły. Obecnie w większości kuchni znajdziemy tego typu urządzenie, zaś najprostsze modele kosztują nieco ponad 100 złotych. Dziś jednak zajmiemy się propozycjami dla wymagających użytkowników, którzy cenią nie tylko szybkość działania, ale również niebanalny wygląd i wiele ciekawych funkcji. Wprawdzie przyzwoite urządzenie możemy kupić już za około 200 złotych, ale jeśli potrzebujemy więcej funkcji, np. grill, trzeba zainwestować większą kwotę w urządzenie renomowanej firmy. Za mało? Jeśli od kuchenki mikrofalowej oprócz niezliczonej ilości funkcji, dodatków, programów i gadżetów oczekujemy również ciekawego wyglądu, ceny zaczynają przekraczać 500 złotych. Dziś zajmiemy się modelami w cenie do 700 złotych, które oprócz funkcjonalności legitymują się również niebanalną stylistyką. Whirlpool JC213SL Zaczynamy od modelu Whirlpool JC213SL, który nie wyróżnia się na pierwszy rzut oka, ale zwróci uwagę miłośników elegancji i minimalizmu z dozą nowoczesności. Front urządzenia jest czarny z niewielką srebrną ramką, boki zaś w szaro-srebrnym odcieniu. Producent postanowił zminimalizować liczbę przycisków, zastosował poręczne pokrętło i prosty uchwyt. Całość mierzy 333 x 548 x 461 mm i ma pojemność aż 30 litrów, co powinno sprostać wyzwaniu przygotowania posiłku nawet dla dużej rodziny. Pomoże w tym system przestrzennej emisji mikrofal 3D o mocy 1000 W oraz grill kwarcowy legitymujący się taką samą mocą. To oczywiście nie wszystko, gdyż firma Whirlpool wyposażyła swój produkt w funkcję obiegu powietrza, możliwość gotowania na parze oraz przygotowywania posiłków „na chrupko”. Cena oscyluje w granicach 630 złotych. Electrolux EMS30400OX Model EMS30400OX marki Electrolux jest skierowany do tej samej grupy klientów, co poprzednie urządzenie – lubiących elegancję, prostotę i ogrom zaawansowanych funkcji. W tym przypadku producent również postawił na połączenie koloru czarnego i srebrnego, ograniczył liczbę fizycznych przycisków, zastosował niewielkie pokrętło, wyświetlacz LCD i minimalistyczną rączkę. W porównaniu do poprzednika mamy do czynienia z nieco mniejszą pojemnością – 24,5 litra, dzięki czemu udało się zachować bardziej kompaktowe wymiary. Oprócz systemu mikrofali do naszej dyspozycji oddano kwarcowy grill, termoobieg, automatyczne programy rozmrażania, gotowania według wagi oraz możliwość manualnego doboru mocy i czasu pracy. Cena? Około 640 złotych. Gorenje MO 4250 Jeśli ktoś szuka nowoczesnego i wielofunkcyjnego urządzenia zamkniętego w klasycznej, nieco staromodnej formie, powinien zwrócić uwagę na model MO 4250 marki Gorenje. W tym przypadku mamy do czynienia z bardzo nietypowo wyglądającą kuchenką mikrofalową, która trafi w gusta miłośników rustykalnych wnętrz. W zależności od wybranej opcji, obudowa urządzenia może być utrzymana w białych lub czarnych barwach z miedzianymi wstawkami. Zamiast przycisków i nowoczesnych ekranów do dyspozycji użytkowników oddano dwa ciekawie zaprojektowane pokrętła, natomiast w miejscu prostej i minimalistycznej rączki znajdziemy lakierowany uchwyt. Jeśli chodzi o aspekty techniczne, firma Gorenje zastosowała system mikrofali o mocy 700 W i grill dysponujący mocą 800 W – obie funkcje są sterowane w 5-stopniowej skali. Pojemność kuchenki to 20 litrów, zaś jej wymiary to 470 × 280 × 367 mm. Na ten produkt trzeba wydać około 600 złotych. Gorenje MO6240SY2B Jedna firma – dwa zupełnie różne światy stylistyczne. Model Gorenje MO6240SY2B to zupełne przeciwieństwo poprzednika. W tym przypadku mamy do czynienia z czarną, minimalistyczną i nowoczesną obudową, pozbawioną fizycznych przycisków, a nawet tradycyjnego uchwytu do otwierania drzwiczek. Zamiast tego jest płaska, połyskująca tafla, którą zdominowało dość duże pokrętło wyboru trybu pracy. Za resztę funkcji odpowiadają przyciski dotykowe, co może nieco drażnić estetów, którzy chcą zachować swoje sprzęty w idealnej czystości, bez odcisków palców. Maksymalna moc mikrofali to 900 W, grill natomiast dysponuje mocą 1000 W – wszystko sterowane w 4-stopniowej skali. Pojemność tego modelu to 23 litry, zaś jego wymiary to 480 x 280 x 390 mm. Urządzenie można kupić za kwotę około 500 złotych. Candy EGO-G25 Nasze zestawienie zamyka najtańsze, ale z pewnością nie najnudniejsze urządzenie, które łączy w sobie cechy niemal wszystkich pozostałych modeli. EGO-G25 marki Candy jest dostępny w kilku kolorach do wyboru, dzięki czemu może wpisać się w stylistykę każdej kuchni i jednocześnie wyróżnić się jako ciekawy dodatek. Zamiast ostrych kątów mamy tu obłe kształty, które podkreśla spore pokrętło i kilka fizycznych przycisków. Projektując wygląd, nie zapomniano o funkcjonalności. Otrzymujemy system mikrofali o mocy 900 W oraz grill o mocy 1000 W, pojemność kuchenki to 25 litrów, zaś jej wymiary to 498 x 291 x 410 mm. Cena – około 450 złotych. Podsumowanie Jak widać, pogoń za stylistyką i ciekawym wyglądem nie musi wiązać się z kompromisami na tle funkcjonalności. Kuchenka mikrofalowa może być zarówno atrakcyjna wizualnie, jak i pomocna w codziennych kuchennych wyzwaniach. Wprawdzie cena tego typu urządzeń może być nieco wyższa, ale jeśli komuś zależy na tym, aby kolejny element wyposażenia kuchennego nie był tylko szarym przedmiotem, powinien rozważyć zakup stylowej i funkcjonalnej kuchenki mikrofalowej.
Zaawansowana kuchenka mikrofalowa – przegląd modeli do 700 zł
Układ kierowniczy odpowiada za precyzyjne przełożenie ruchów kierownicy na zachowanie samochodu. Z uwagi na jego istotną rolę względem bezpieczeństwa, wymieniając podzespoły, warto skłonić się ku zakupowi zamienników najwyższej jakości. Prezentujemy najlepszych producentów. TRW – amerykański gigant box:offerCarousel Spółka TRW powstała w 1958 roku w Stanach Zjednoczonych i aktualnie zatrudnia ok. 70 000 osób, w tym w fabrykach na terenie Polski, gdzie produkowane są m.in. podzespoły do układów kierowniczych. TRW wyspecjalizowało się w produkcji komponentów podwozia samochodowego, a więc części układów: napędowego, hamulcowego, kierowniczego, zawieszenia. Podzespoły tego producenta trafiają na potrzeby tzw. pierwszego montażu do fabryk większości koncernów motoryzacyjnych, co świadczy o wysokiej jakości i trwałości oferowanych produktów. Zamienniki TRW wykazują się również solidnością na poziomie części OEM. Końcówki drążków kierowniczych kupimy za ok. 60–90 zł za sztukę. Za sam drążek produkcji TRW przyjdzie zapłacić natomiast ok. 100–120 zł. Lemforder – niemiecka jakość premium box:offerCarousel Lemforder to kolejny powszechnie polecany producent podzespołów, który wyspecjalizował się w produkcji elementów układu kierowniczego i zawieszenia. Tego niemieckiego producenta łączy z TRW nie tylko jakość, ale także przynależność kapitałowa, gdyż wspólnie należą do niemieckiej grupy ZF, podobnie jak Sachs, czyli inna znana na polskim rynku marka. Z produktów marki Lemforder korzystają producenci aut klasy premium, jak chociażby Mercedes. Choć ceny zamienników są dość wysokie, a oferta często nie pokrywa zapotrzebowania rynkowego, to jeśli istnieje możliwość zakupu części Lemforder, warto wziąć tę opcję poważnie pod uwagę. Podzespoły układu kierowniczego i zawieszenia są bowiem powszechnie polecane przez mechaników i entuzjastów motoryzacji. Za końcówkę drążka kierowniczego tej marki będziemy musieli zapłacić ok. 100 zł. Febi Bilstein = cena/jakość box:offerCarousel Produkty Febi Bilstein to idealne rozwiązanie dla kierowców oczekujących dobrego współczynnika ceny do jakości. Ten niemiecki producent ma prawie 200-letnie doświadczenie w branży motoryzacyjnej i zasłynął zaprojektowaniem pierwszego na świecie sworznia zawieszenia. Wśród części zamiennych do układu kierowniczego Febi Bilstein dostarcza przede wszystkim drążki i ich końcówki oraz osłony przekładni. Pojedynczą końcówkę można kupić już za ok. 40 zł, co stanowi atrakcyjną ofertę, biorąc pod uwagę powszechnie docenianą jakość niemieckiego wytwórcy. Delphi – marka General Motors box:offerCarousel Delphi to amerykański producent części zamiennych powołany do życia w 1991 roku przez koncern General Motors. W Polsce marka Delphi jest dobrze znana, gdyż w swoich zakładach produkcyjnych zatrudnia kilka tysięcy osób. Oferta firmy jest szeroka. Obok części układu kierowniczego obejmuje również podzespoły na potrzeby m.in. elektroniki, zawieszenia, układu hamulcowego. Końcówki drążka Delphi można kupić za kwotę ok. 50 zł, natomiast sam drążek będzie średnio o ok. 30 zł droższy. Marka ta, podobnie jak Febi Bilstein, stawia więc na dobry stosunek ceny do jakości oferowanych produktów. Potwierdzeniem jakości podzespołów produkowanych przez każdego z opisanych producentów jest fakt, że dostarczają części na potrzeby fabryk wielu koncernów motoryzacyjnych na świecie. W praktyce zatem zamienniki nie odstają trwałością od części oryginalnych, a ich cena jest zdecydowanie niższa.
Czołowi producenci podzespołów układu kierowniczego