source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Gibkość dla jednych nie jest niczym szczególnym, mają naturalnie prawidłowy zakres ruchu. Niestety, zdecydowana większość ludzi ma problem z gibkością, a jest to ważny element sprawności fizycznej, o który trzeba zadbać. Czym jest gibkość? To prawidłowy zakres ruchu zachowany w każdym stawie, który jest osiągalny przy prawidłowym stanie napięcia mięśni. Wyróżnia się gibkość wszechstronną, wykorzystywaną w życiu codziennym, a także gibkość specjalną, która jest kształtowana przy regularnym trenowaniu konkretnej dyscypliny sportowej. Zadbanie o prawidłowy zakres ruchomości jest bardzo ważne. Często trening siłowy i kardio bez odpowiednio długiego rozciągania po dłuższym czasie prowadzi do przykurczów mięśniowych. Mimo że wiele razy nie chce się nam rozciągać po męczącym treningu, warto poświęcić na to 15–20 minut. Po biegu czy innym wysiłku zdejmij buty, rozwiń matę i zatroszcz się o swój zakres ruchomości. To konieczne do zachowania sprawności ruchowej – nie będziemy mogli w pełni skorzystać z wydolności, jeśli zaniedbamy gibkość i nie będziemy mogli unieść nogi zbyt wysoko. Jak dbać o gibkość? Zawsze przed ćwiczeniami poprawiającymi gibkość należy rozgrzać mięśnie. Przez około 10 minut wykonuj ćwiczenia, które pobudzą mięśnie do pracy. Pomaga to zwiększyć elastyczność włókien kolagenowych, wchodzących w skład ścięgien i więzadeł. Najlepiej przeprowadzić dłuższe rozciąganie po skończonym treningu, kiedy wszystkie mięśnie są dobrze rozgrzane. Ćwiczenie statyczne Działają powoli i pozwalają stopniowo poprawiać zakres ruchu. Polegają na nieruchomym trwaniu w pozycji przez dłuższy czas. Przygotuj wygodny strój – koszulkę i legginsy – i wejdź na matę. Takie ćwiczenia najlepiej wykonywać bez butów. Możesz założyć skarpetki antypoślizgowe, jeśli masz taką potrzebę. Zacznij od górnych partii ciała, rozciągnij mięśnie szyi, karku, barków i rąk. Następnie przejdź do tułowia, obręczy biodrowej i kończyn dolnych. Przy pracy nad poprawą gibkości ważny jest czas. Poświęć dłuższą chwilę na pozostanie w pozycji, zwłaszcza przy mięśniach, które szczególnie wymagają rozciągnięcia. Staraj się wytrwać w pozycji około 30–40 sekund i powtórz sekwencję trzy razy. Dzięki temu mięśnie o wiele szybciej wrócą do prawidłowej długości. Ćwiczenia dynamiczne Taka forma treningu polega na szybkim i dynamicznym wykonywaniu ruchów w pełnym zakresie. Konieczne jest zachowanie prawidłowej techniki wykonywania ćwiczeń, szczególnie przy dołożeniu dodatkowego obciążenia. To bardzo dobry sposób na poprawę gibkości, warto spróbować. Przy zwiększaniu gibkości można wspomagać się przyborami, zwłaszcza jeśli chodzi o ćwiczenia dynamiczne. Co wykorzystać? Spróbuj ćwiczyć z hantlami, sztangą i piłką lekarską. Dobrym sposobem jest też wykorzystanie trenażera siłowego. Można również wykonywać ćwiczenia w parach, jeśli jest taka możliwość. Towarzysz do ćwiczeń może być też dodatkową motywacją do regularnego treningu. Kiedy zobaczysz efekty? Ćwiczenia muszą być wykonywane regularnie, tylko wtedy zauważysz efekty. Pamiętaj o ćwiczeniach rozciągających po każdym treningu kardio. Poza tym poświęć minimum dwa dni w tygodniu na dłuższe rozciągnięcie mięśni. Pozwoli to na trwałe wydłużyć i utrzymać prawidłowy zakres ruchu. Nawet kiedy osiągniesz swój cel, nie rezygnuj z ćwiczeń. Siedzący tryb życia sprawia, że mięśnie każdego dnia ulegają osłabieniu i się skracają. Trzeba dbać o siebie, żeby przez całe życie zachować sprawność i dobrą formę.
Noworoczne zmiany – poprawiamy gibkość ciała
Szczeniaczek Uczniaczek marki Fisher-Price to zabawka, o której słyszeli chyba wszyscy rodzice. Dwujęzyczny piesek interaktywny oraz mówiące po polsku dwie zabawki – Szczeniaczek Uczniaczek i Siostra Szczeniaczka od wielu lat podbijają serca najmłodszych. Co jest w nich wyjątkowego? Fisher-Price – amerykańska firma, która produkuje zabawki od lat 30. minionego stulecia – w serii "Baw się i śmiej" ma swój flagowy produkt, czyli interaktywnego pieska Szczeniaczka Uczniaczka. W 2015 roku na polskim rynku pojawiły się dwie odświeżone zabawki z tej serii – Szczeniaczek Uczniaczek i Siostrzyczka Szczeniaczka. Niezmieniony pozostał trzeci produkt – rozwijający zdolności językowe Dwujęzyczny Szczeniaczek Uczniaczek. Wszystkie trzy produkty przeznaczone są do zabawy dla dzieci pomiędzy 6. a 36. miesiącem życia. Dwujęzyczny Szczeniaczek Uczniaczek – dla małych poliglotów Zabawka mówi i śpiewa w dwóch językach: polskim i angielskim, ucząc smyka liczenia, nazywania poszczególnych części ciała, mówienia alfabetu i rozróżniania kolorów. Dzięki piosenkom w języku angielskim Dwujęzycznym Szczeniaczkiem Uczniaczkiem pociecha będzie z pewnością bawić się dłużej niż pozostałymi polskojęzycznymi modelami – zabawka może okazać się doskonałą pomocą dydaktyczną, kiedy maluch będzie np. uczyć się języka angielskiego w przedszkolu. Zabawka po wyłączeniu funkcji interaktywnych staje się mięciutkim pluszakiem, z którym smyk może zasypiać. W zapięciu na rzep z tyłu koszulki Szczeniaczka jest specjalny włącznik/wyłącznik z dwustopniową regulacją głośności – zabawkę włącza się, wybierając jeden z poziomów głośności. Korzystając z przycisku na lewej nóżce, smyk może też wybrać jedną z trzech możliwości: zabawa, nauka albo uśpienie zabawki (ostatnia opcja działa, jeśli korzystając z włącznika/wyłącznika pod koszulką Szczeniaczka, pozostawiłaś zabawkę włączoną). W trybie zabawy maluch może wsłuchać się w jedną z 10 wesołych piosenek, wierszyków i wyliczanek, również w języku angielskim. Dziecko uczy się w ten sposób nie tylko słówek z rodzimej mowy, ale także z języka, z którym bez wątpienia będzie miało styczność na kolejnych etapach edukacji. Drugi tryb, w którym dziecko może nauczyć się alfabetu oraz nazywać części ciała i kolory, uruchamia się po naciśnięciu jednego z sześciu opisanych jako części ciała miejsc na zabawce. Serduszko aktywnej zabawki intensywnie świeci się na czerwono, a po jego naciśnięciu malec usłyszy m.in. piosenkę Kocham cię. Szczeniaczek Uczniaczek 2015 – dla chłopców i dziewczynek, z trzema poziomami nauki Nowinką, którą producent odświeżył jeden ze swoich najpopularniejszych produktów, są trzy poziomy nauki. Szczeniaczek Uczniaczekw wersji, która miała premierę w tym roku, jest dostosowany do wieku dziecka. Pierwszy poziom odpowiedni dla niemowląt, które skończyły sześć miesięcy, rozwija w nich ciekawość i potrzebę odkrywania świata. Drugi, dostosowany do rocznych pociech, zachęca do pełnego zaangażowania się w zabawę. Trzeci, przygotowany z myślą o dzieciach, które skończyły półtora roku, zaprasza do naśladowania i pobudza wyobraźnię smyka. W każdym z trybów maluch odnajdzie piosenki, melodie, dźwięki, wyrażenia i zwroty w języku polskim (jest ich łącznie 50!), które pobudzą go do działania właściwego dla jego wieku. Tryby wybiera się, naciskając odpowiednią cyfrę na lewej nóżce interaktywnego pieska. Zabawka wyposażona została w siedem punktów aktywujących piosenki, zwroty czy dźwięki. Szczeniaczka Uczniaczka uruchamia się tak, jak model dwujęzyczny – suwak z możliwością dwustopniowej regulacji dźwięku znajduje się pod rzepą na plecach zabawki. Podobnie jak dwujęzyczna zabawka, także i ten model może po wyłączeniu stać się po prostu mięciutkim pluszowym misiem, nie zmienia się też serduszko świecące w rytm muzyki, które przyciąga uwagę dziecka. Siostrzyczka Szczeniaczka 2015 – dla dziewczynek, z trzema poziomami nauki Siostrzyczka Szczeniaczka różni się od innych modeli właściwie tylko typowo dziewczęcą kolorystyką i uroczymi kokardkami, którymi przewiązano jej uszy. Podobnie jak polskojęzyczny Szczeniaczek Uczniaczek, Siostrzyczka Szczeniaczka zgodnie z wybranym poziomem nauki uczy dziecko liczyć oraz nazywać kolory i części ciała, zapoznaje malca także z alfabetem i ważnymi słowami. Seria interaktywnych piesków uczniaczków od wielu lat podbija serca maluchów i ich opiekunów. Możesz wybrać model dla dziewczynki, zabawkę dwujęzyczną albo Szczeniaczka Uczniaczka, który dzięki trzem poziomom nauki będzie rósł razem ze smykiem, sprawiając mu wiele radości.
Szczeniaczek Uczniaczek – idealny prezent dla niemowlaka
Jeśli dysponujemy sporą ilością gotówki, nietrudno jest kupić dobrego smartfona – wystarczy przecież, że wybierzemy jeden z najdroższych sprzętów. A jakie urządzenie kupić, gdy chcemy na nie przeznaczyć nie więcej niż 600 zł? Xiaomi Redmi Note 4X Pierwszym sprzętem, który chcę polecić, jest Xiaomi Redmi 4X. Smartfon ten jest dość nową propozycją, ponieważ zadebiutował na początku 2017 roku. Jedną z podstawowych zalet Note 4X jest to, że mamy tu do czynienia ze smartfonem obsługującym standard dual SIM. Co to oznacza? Za jego pomocą można korzystać z dwóch kart SIM – jedna może być np. przeznaczona do przeprowadzania rozmów i wysyłania wiadomości SMS, a druga – do transmisji danych. Dual SIM to oczywiście nie jedyna zaleta Note 4X. Producent zamontował w tym sprzęcie duży, bo aż 5,5-calowy, ekran o rozdzielczości 1080 x 1920 pikseli, 8-rdzeniowy procesor z zegarem taktowanym częstotliwością 2 GHz, 3 GB RAM i 16 GB przestrzeni na dane. W sprzedaży dostępne są też inne warianty Note 4X, jednak ich ceny są odpowiednio wyższe. Co z kamerami? W tej roli mamy naprawdę porządną 13 Mpix kamerę główną oraz 5 Mpix kamerę przednią. System to oczywiście Android w wersji 6.0 Marshmallow (można go zaktualizować do wersji 7.0 Nougat). Co z ceną? Xiaomi Redmi Note 4X kupimy już za ok. 590 zł. box:offerCarousel Samsung Galaxy J3 (2016) Kolejnym smartfonem, który mieści się w naszym budżecie, a o którym koniecznie trzeba wspomnieć, jest Samsung Galaxy J3 (2016). Firmy Samsung nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Ten koreański gigant ma w swoim repertuarze całą plejadę urządzeń mobilnych. Smartfon Galaxy J3 (2016) w kompaktowej obudowie oferuje 5-calowy ekran o rozdzielczości 720 x 1280 pikseli. Matryca została wykonana w technologii Super Amoled, co gwarantuje doskonały kontrast i świetną widoczność nawet w jasnym świetle otoczenia. Pozostałe parametry to 8 GB przestrzeni na dane, 1,5 GB pamięci operacyjnej RAM oraz 4-rdzeniowy procesor z zegarem o taktowaniu 1,2 GHz. Dla amatorów fotografii zamontowano 5 Mpix oraz 2 Mpix kamery. Ten kosztujący ok. 500 zł smartfon w jednym z wariantów posiada obsługę dual SIM. Na koniec wspomnę jeszcze o systemie operacyjnym. Samsung Galaxy J3 (2016) działa pod dyktando systemu Android w wersji 5.1.1 Lollipop lub Android 6.0 Marshmallow, który może zostać zaktualizowany do 7.1.1 Nougat. box:offerCarousel Huawei Y6 (2017) Podczas wyboru smartfona do 600 zł warto rozważyć „kandydaturę” modelu Huawei Y6 (2017). Jest to naprawdę „świeży” sprzęt, bo debiut miał w połowie 2017 roku. Urządzenie kosztuje ok. 500 zł, a co oferuje w zamian? Mocnym punktem jest dual SIM, którego zalety omówiłem wyżej. Ponadto mamy tu 4-rdzeniowy 1,4 GHz procesor wspierany przez 2 GB RAM oraz 16 GB pamięci wewnętrznej. W kwestii aparatów Huawei Y6 (2017) również nie ma się czego wstydzić. Producent zastosował tu 13 Mpix kamerę główną oraz 5 Mpix kamerę przednią, która powinna sprawdzić się idealnie np. do selfie. Ekran ma z kolei 5 cali przekątnej przy rozdzielczości 720 x 1280 pikseli. System operacyjny to Android w wersji 6.0 Marshmallow. box:offerCarousel LG K10 (2017) A może jesteście wielbicielami urządzeń ze stajni LG? W takim razie zainteresujcie się modelem LG K10 (2017). Jest tu w zasadzie wszystko, co powinno być w sprzęcie z tej półki cenowej, czyli 5,3-calowy ekran o rozdzielczości wynoszącej 720 x 1280 pikseli, 8-rdzeniowy 1,5 GHz procesor, 16 GB pamięci wewnętrznej i 2 GB RAM. Kamery to przetworniki 13 Mpix oraz 5 Mpix. System operacyjny to Android w wersji 7.0 Nougat. Co istotne, LG K10 (2017) jest sprzedawany głównie w wersji z dual SIM. Cena to ok. 580 zł. )
Smartfony do 600 zł – IV kwartał 2017
Nie da się ukryć, że już teraz tradycyjne książki są sukcesywnie wypierane przez e-booki, czyli elektroniczne wydania książek. Standardowe książki mają w sobie nieporównywalnie większy czar, jednak postęp technologiczny jest nieubłagany. Czytniki e-booków można kupić w wielu różnych wariantach i cenach. Jaki model wybrać, jeśli do wydania mamy maksymalnie 300 zł? W tym poradniku postaram się polecić wam kilka modeli czytników e-booków, których cena nie przekracza tej kwoty. InkBOOK Classic Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie czytania książek na zwykłym tablecie lub ekranie laptopa. Takie rozwiązanie, chociaż na krótką metę może się wydawać dobre, to w dłuższej perspektywie po prostu męczy oczy. Dlatego tak ważne jest, aby czytnik miał ekran zbudowany w oparciu o tzw. elektroniczny papier. Właśnie taki 6-calowy ekran (E Ink Carta) ma czytnik InkBOOK Classic. Nie myślcie, że urządzenie ma ekran dotykowy. Do obsługi menu oraz przewracania kolejnych stron służą przyciski umieszczone na dole oraz po bokach wyświetlacza. Istotną kwestią są też obsługiwane formaty i ilość pamięci. Jeśli chodzi o to drugie, zastosowano tu 4 GB wbudowanej pamięci. Mamy możliwość odczytu m.in. PDF, EPUB i MOBI (format Kindle). Istotny jest również czas działania na jednym ładowaniu, który według producenta wynosi nawet do 8 tygodni. Co z ceną? InkBOOK Classic można kupić już za niecałe 300 zł. TrekStor eBook-Reader 4 Ink oraz Icarus Omnia G2 Tym razem pragnę wam zaprezentować dwa kompletnie odmienne czytniki – jeden firmy TrekStor, a drugi Icarus. TrekStor to w zasadzie klasyczny czytnik wyposażony w 6-calowy ekran, oparty o technologię elektronicznego papieru. Sprzęt obsługuje dość szeroką gamę formatów plików: PDF, TXT, FB2, DOC, ePUB, Adobe DRM, a także MOBI. Sporą zaletą czytnika TrekStor jest jego grubość, która wynosi zaledwie 9 mm. Co z pamięcią? Udostępniono jej tu 2 GB, jednak można ją rozszerzyć, wkładając do czytnika kartę microSD (pojemność do 32 GB). Jeśli chodzi o drugi czytnik, czyli Icarus, będzie on świetną alternatywą dla osób, które chcą mieć czytnik z kolorowym ekranem. W Omnia G2 producent zamontował matrycę LCD, której przekątna wynosi aż 7 cali. Sprzęt obsługuje większość formatów plików książek, a dodatkowo jego ekran dostosowuje swoje parametry do tego, co jest na nim wyświetlane. Jest tu 4 GB pamięci. Nie łudźcie się jednak, że czytnik z ekranem LCD wytrzyma na jednym ładowaniu tyle, co czytnik zaopatrzony w elektroniczny papier. Co z ceną? Obydwa modele kosztują ok. 280 zł. Inne modele W cenie do 300 zł niestety nie mamy zbyt wielkiego wyboru czytników e-booków. Warto wspomnieć jeszcze o modelu TrekStor Kolor, który zamiast elektronicznego papieru ma 7-calową matrycę LCD. Takie rozwiązanie sprawdzi się równie dobrze w przypadku krótkich lektur. Jest tu również bogata obsługa plików elektronicznych książek oraz 2 GB pamięci wewnętrznej, z możliwością jej rozszerzenia kartą microSD. Ciekawe czytniki posiada w swojej ofercie również firma Kiano, np. model Booky Light. Ma on podświetlaną matrycę E-Ink, 4 GB pamięci, bogatą obsługę formatów plików, a także czytnik kart pamięci. Na Allegro można też znaleźć model Lark Freebook 4.3, który (jak nazwa wskazuje) jest wyposażony w 4,3-calowy ekran. Mamy w tym przypadku do czynienia z elektronicznym papierem. Lark zastosował tu 2 GB pamięci na książki, którą można rozszerzyć kartą microSD. Nie zabrakło również obsługi wielu formatów plików, m.in. DRM (e-pub, PDF), FB2, TXT, MOBI, HTML, PDB, RTF. Co z cenami? Wymienione tu urządzenia można kupić w cenie od 129 do 300 zł.
Czytnik e-booków do 300 zł - luty 2016
Mleczko, wosk czy lakier? Jak odpowiednio dbać o drewniane meble? Na co zwrócić szczególną uwagę? Jak pielęgnować drewniane meble w ogrodzie? Drewniane elementy wyposażenia to ponadczasowa ozdoba domu. Są klasyczne, eleganckie i bardzo trwałe. Przy właściwej pielęgnacji mogą posłużyć nam dziesiątki lat. Niestety, nie każdy posiadacz drewnianych mebli wie, jak właściwie o nie dbać. Plamy użytkowe, przebarwienia czy nieprawidłowy dobór środków czyszczących to tylko kilka najpowszechniejszych problemów, z którymi spotykają się właściciele drewnianego wyposażenia. Dziś postaramy się temu zaradzić. W naszym poradniku publikujemy podstawowe informacje na temat pielęgnacji drewnianych mebli. Jak poprawnie je czyścić? Jakie są sprawdzone sposoby na pozbycie się plam z drewnianego umeblowania? Meble drewniane – na co zwrócić uwagę przy pielęgnacji? Każdy posiadacz drewnianego umeblowania powinien posiadać przynajmniej podstawową wiedzę na temat jego pielęgnacji. Drewno jest dość specyficznym i względnie trudnym materiałem do czyszczenia. Mokre i szorstkie ścierki mogą uszkodzić strukturę naszego wyposażenia, zostawić ślady na powierzchni, a nawet je porysować. Drewniane meble nie lubią zmian temperatur. Te elementy wyposażenia najlepiej umiejscowić jak najdalej od pieca czy kaloryfera. Rodzaje drewnianych mebli – jak je czyścić? Na rynku znajdziemy wiele rodzajów drewnianych mebli. W zależności od materiału oraz techniki obróbki, sposoby czyszczenia drewnianych elementów wyposażenia będą się nieco się różnić. Meble olejowane na przykład czyścimy za pomocą zwykłej szmatki nasączonej specjalnym olejem polerującym. Zabieg ten należy powtarzać co dwa miesiące. Ułatwi to nie tylko usuwanie zanieczyszczeń, ale także doda meblom charakterystycznego połysku. Tymczasem do mebli woskowanych najlepiej użyć specjalnego mleczka. Produkt czyszczący należy dostosować do odcienia drewna (np. jasny, ciemny lub owocowy). Ściereczka czyszcząca powinna być miękka. Najlepiej sprawdzi się bawełniana szmatka. Najłatwiejsze w pielęgnacji jest drewno lakierowane. Dzięki grubej warstwie ochronnej możemy śmiało używać np. ścierki nasączonej roztworem z wody i środków czyszczących. Drewniane meble w ogrodzie Jeśli mamy do czynienia z drewnianymi meblami w ogrodzie, warto je odpowiednio zabezpieczyć, by były wystarczająco odporne na wilgoć oraz działania atmosferyczne. W tym przypadku idealnie sprawdzi się na przykład pokost rozcieńczony na pół z benzyną ekstrakcyjną. Taką mieszankę nakładamy na meble ogrodowe kilkakrotnie. Zabieg ten możemy powtórzyć dwa razy w roku. Pielęgnacja drewnianych mebli nie jest trudna. Wystarczy posiadać podstawowe informacje na temat materiału, z którego nasze wyposażenie jest wytworzone, oraz dopasować środek czyszczący do odpowiedniego typu drewna. Popularne na rynku opcje to m.in. olejki, lakiery i mleczka do drewna. Te produkty nie tylko dogłębnie oczyszczają powierzchnię mebli, ale również dodają im charakterystycznego połysku.
Jak dbać o drewniane meble?
Przemoc w szkole. Temat poruszany wcale nie tak rzadko. Ani w literaturze, ani, niestety, w życiu. Sięgnął po niego także Stefan Ahnhem, szwedzki scenarzysta znany m.in. ze scenariuszy do serii o Kurcie Wallanderze. Tym razem próbuje swoich sił jako pisarz. Nie byłam pewna, czy autor będzie potrafił dobrze wykorzystać ponad pięćset stron, bo tyle liczy jego „Ofiara bez twarzy”. Okazało się, że nie miałam się czego obawiać. Książka Szweda okazała się świetnie skonstruowanym, trzymającym w napięciu kryminałem z intrygującą fabułą i mocnym zakończeniem. Kto zamordował nauczyciela? W jednej ze szkół w niewielkim miasteczku Helsingborg znaleziono zwłoki nauczyciela stolarstwa. Obok ciała z odciętymi dłońmi leżało klasowe zdjęcie z młodzieńczych, szkolnych lat mężczyzny. Morderca wykreślił twarz swojej ofiary z fotografii. Jakiś czas później w równie dramatycznych okolicznościach ginie kolejny uczeń z tamtej klasy. Czyżby miał to być początek makabrycznej serii morderstw? Kto miałby powód, żeby mordować tych, którzy choć należeli do jednej klasy, już dawno temu opuścili szkolne ławki? Powrót Tymczasem ze Sztokholmu do Helsinborga powraca dawny jego mieszkaniec. Fabian Risk przez wiele lat pracował w sztokholmskiej policji. W stolicy wydarzyło się jednak coś, co spowodowało decyzję o przeprowadzce. Policjant ma też nadzieję, że zmiana miejsca zamieszkania i związany z tym tymczasowy urlop pomogą w poprawieniu relacji z żoną i dziećmi. Małżeństwo Fabiana nie ma się najlepiej, a kontakt z nastoletnim synem jest fatalny. Niestety, Risk to rasowy policjant. Kiedy dostaje telefon od swojej przyszłej szefowej, nie waha się ani chwili. Tym bardziej że on sam chodził do tej samej klasy co ofiary. Być może ma więc dodatkowy powód, żeby pomóc w prowadzeniu śledztwa. Obawę o własne życie. Kryminał z górnej półki „Ofiara bez twarzy” to misternie uknuta intryga, która zaskakuje pomysłowością i dopracowaniem. Morderca prowadzi chorą grę i choć zdawałoby się, że jego motywacja jest jasna, można tu liczyć na spore zaskoczenie. Autor wykorzystuje temat przemocy w szkole, pokazuje katów i ofiary, uczestników i obserwatorów, ale udowadnia też, że nie zawsze granica między jednymi a drugimi jest wyraźna. Ponadto pokazuje, że może być coś gorszego niż status szkolnego popychadła. Przyglądając się poszczególnym bohaterom, Stefan Ahnhem pozwala poznać tę historię z różnych stron. Tworząc dopracowane i wiarygodne portrety psychologiczne, sprawia, że ta opowieść jeszcze mocniej zapada w pamięć. Łatwo się z bohaterami utożsamić, łatwo związać. W końcu każdy z nas kiedyś był uczniem i zaryzykuję stwierdzenie, że widział i słyszał niejedno. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że kryminał Stefana Ahnhema zasługuje na to, by stanąć obok twórczości Mankella, Larssona czy Nesbø. A jeśli nie macie miejsca na półkach, „Ofiarę bez twarzy” możecie kupić w wersji elektronicznej (formaty EPUB i MOBI) za ok. 20 złotych. Źródło okładki: www.marginesy.com.pl
„Ofiara bez twarzy” Stefan Ahnhem – recenzja
Alternator to urządzenie odpowiedzialne za wytwarzanie prądu i doładowywanie akumulatora. Jego awaria jest w stanie przysporzyć wielu problemów. Powodem usterek czasami jest błąd w produkcji, ale zwykle to po prostu zużycie i starzenie się tego urządzenia. A jak sprawdzić stan alternatora zawczasu? Jakich narzędzi do tego użyć? Pierwszym, łatwym do zauważenia objawem psucia się alternatora bywa to, że rano nie daje się uruchomić auta. Większość kierowców zwykle winą obciąża akumulator. I faktycznie, po podładowaniu go lub wymianie na nowy problem znika. Ale spokój trwa zwykle tylko kilka dni, bo potem problem wraca. Poniżej podpowiadamy, jak samodzielnie sprawdzić kondycję alternatora w samochodzie i jakie narzędzia są do tego najlepsze. Alternatorw samochodzie wytwarza prąd i ładuje akumulator. Bez sprawnego alternatora nie odpalimy auta, a usterki mogą być różne – mechaniczne i elektryczne. Jak ocenić, czy alternator działa prawidłowo Aby ustalić, czy alternator działa poprawnie, wystarczy użyć specjalnegoprzyrządu mierzącego stałe napięcie. Pierwszy krok to podłączenie miernika do akumulatora – bez uruchamiania silnika – i odczytanie pomiarów. Następnie należy uruchomić silnik i obserwować, czy kontrolka ładowania akumulatora zgasła. Po dwóch–trzech minutach pracy silnika trzeba ponownie zmierzyć napięcie na zacisku akumulatora. Powinno przekraczać 13 V na „wolnych obrotach”, a pierwszy pomiar powinien być niższy od drugiego, co świadczy o tym, że akumulator jest doładowywany. Kolejny krok to włączenie dmuchawy na maksymalne obroty i ogrzewanie tylnej szyby, a następnie trzeci pomiar napięcia akumulatora. Jeżeli alternator pracuje poprawnie, powinno ono wynosić co najmniej 13,5 V. W razie zgaśnięcia kontrolki oraz spełnienia powyższych warunków podczas pomiarów można stwierdzić, że alternator działa właściwie. Jeśli tak nie jest, może to świadczyć o jego usterce i warto wykonać dodatkowe czynności i pomiary. Przede wszystkim należy sprawdzić, czy alternator pracuje cicho i czy pasek napędowy jest wystarczająco napięty, a następnie czy wirnik alternatora obraca się odpowiednio do obrotów koła pasowego alternatora. I w końcu należy dokonać dodatkowego pomiaru bezpośrednio na zaciskach alternatora, a wynik porównać z napięciem na akumulatorze. Przy poprawnej pracy instalacji elektrycznej samochodu różnica wskazań woltomierza nie powinna być większa niż 0,1 V. Obserwując kontrolkę z symbolem akumulatora oraz dokonując powyższych pomiarów, możemy wstępnie sami ocenić pracę alternatora i podjąć odpowiednie decyzje w celu usunięcia usterek. Jaki miernik pomiaru napięcia alternatora wybrać? Polecanym urządzeniem jest elektroniczny testerdo mierzenia naładowania akumulatora i alternatora na napięcie 12 V, podłączany na zaciski. Służy on do kontroli działania alternatora, stanu naładowania akumulatora, a także zdolności akumulatora do uruchomienia silnika. Przyrząd tego rodzaju ma zastosowanie w pojazdach z instalacją elektryczną o napięciu 12 V, a kosztuje około 25 zł. Inną ciekawą propozycją jest tester napięcia akumulatora/alternatora, uniwersalne urządzenie do pomiaru stopnia naładowania akumulatora oraz ładowania alternatora umieszczane w gnieździe zapalniczki samochodowej. Wynik sygnalizuje zapalenie się diody w odpowiednim kolorze. Taki miernik kosztuje 20–30 złotych. Pamiętaj, że jazda z niesprawnym, słabo ładującym alternatorem grozi usterką akumulatora na skutek głębokiego rozładowania lub ciągłego niedoładowania. Jeżeli praca alternatora w twoim samochodzie budzi zastrzeżenia, kup tester i sprawdź poprawność jego działania.
Jak sprawdzić stan alternatora
Smartfon LG G5 to nietuzinkowy telefon. Mocne podzespoły i świetny, podwójny aparat fotograficzny to nie jedyne jego zalety. Zapraszamy do obejrzenia video: box:video
LG G5 - videotest
Dziesiąty tom o komisarz Malin Fors był niewątpliwie najbardziej oczekiwanym kryminałem tej jesieni. Szczególnie, że autor wchodzi z tym tytułem w nowy cykl swoich powieści, tym razem opartych na zmysłach. Po wykorzystaniu pór roku i żywiołów przyszła kolej na czucie. „Zapach diabła” zatem nie bez powodu rozgrywa się w zupełnie innej scenerii niż dotychczas. Uciekając przed demonami Malin Fors przeszła swoje własne, prywatne piekło. W szponach nałogu, zniechęcona do dalszych starań o samą siebie, powoli acz konsekwentnie poddaje się alkoholizmowi i ucieczce – głównie przed własną pamięcią. Pamięcią o wszystkim, co widziała, o zbrodniach, które odcisnęły na niej swoje piętno, o życiu pełnym niepowodzeń, o zdradzie Daniela, a wreszcie o tym, jak zawiodła swoją córkę, Tove. Jej przełożeni w zasadzie nie mają wyboru. Mimo całej sympatii i prób wsparcia w odwyku Malin Fors okazuje się dla nich nie lada kłopotem. Gdy już wszystkie pomysły się wyczerpują, a doraźne środki pomocy przestają działać, zostaje ostatni plan awaryjny – w zasadzie pojawia się on przypadkiem, ze względu na chorobę osoby dotychczas pełniącej to stanowisko – oficer łącznikowy w ambasadzie szwedzkiej w Tajlandii. Malin musi wyjechać do Bangkoku. Świat spoza turystycznych folderów Trudna codzienność z samą sobą, ścigające demony, gorące tajskie powietrze i ostre przyprawy. Życie Malin w Bangkoku dalekie jest od wyobrażeń przeciętnego turysty. Ma ona okazję poznać prawdziwe oblicze Tajlandii, z czego korzysta, choć nie do końca w sposób kulturoznawczy. Możliwie cały wolny czas spędza z Aroonem, kupując jego usługi seksualne. Pije. Nudzi się. Jej praca nie jest ani kreatywna, ani przesadnie absorbująca. I właśnie wtedy zostają odkryte zwłoki niezidentyfikowanej Szwedki. Tajska policja prosi Malin o wsparcie ze względu na pochodzenie ofiary i tatuaże na jej ciele wypisane w języku szwedzkim. Wydaje się, że działania operacyjne mają szansę przywrócić wykolejoną Fors na prawidłowe tory zachowania. Jednakże Bangkok jest idealnym miejscem na to, by wpaść w szpony nałogu na całego, nie zważając tak naprawdę na wszystko inne. Nawet na cierpienie córki. Trudne dochodzenie Dla Malin Fors nowe śledztwo jest okazją do tego, by zająć się czymś, w czym dotąd była niezwykle wydajna, jednakże kobietę za bardzo absorbują własne myśli, a poza tym nie może się ona wyzwolić od myśli o ostatnim, nieudanym śledztwie i braku jakichkolwiek tropów w sprawie zamordowanego dziecka. Kolejne odkrycia dotyczące zwłok kobiety tak naprawdę prowokują tylko kolejne pytania na temat samej siebie. Odmienność kulturowa i nietypowy sposób prowadzenia przesłuchań już nawet nie dziwią Fors. Czy jednak doprowadzą do ujęcia sprawcy? Czy samo śledztwo rzeczywiście ma szansę na wyprostowanie innych spraw w życiu funkcjonariuszki? Zmiana miejsca pobytu, inna kultura, nowe śledztwo, nowe znajomości… Nie, nic nie chroni człowieka przed nim samym. Kolejny strzał w dziesiątkę Czytelnikom Monsa Kallentofta nie trzeba zachwalać autora, bo doskonale już wiedzą, czego powinni się spodziewać. Można ewentualnie zapewnić: tak, to jest tak samo mocne i dobre jak wszystkie pozostałe powieści z cyklu. Czytelnikom, którzy jeszcze nie znają jego twórczości, mogę zaś pozazdrościć, że cała przygoda jest jeszcze przed nimi. „Zapach diabła” nie tylko nie zawodzi, ale wręcz pobudza czytelniczy apetyt na więcej. Szczegóły związane z odmiennością tajskiej kultury czy prowadzenia śledztwa, z nocnym życiem i przemysłem filantropijnym, oszustwami i zarabianiem na wszystkim są w całej historii tylko dodatkowymi smaczkami, wzbogacającymi tło i kontekst opowieści. Dajcie się ponieść tej powieści i trzymajcie mocno kciuki za Malin! Źródło okładki: www.rebis.com.pl
„Zapach diabła” Mons Kallentoft – recenzja
Niektórzy uprawiają biegi przez cały rok, jednak większość z nas wybiera ten rodzaj aktywności w cieplejszej porze roku. Przed rozpoczęciem wiosennego joggingu trzeba odpowiednio dobrać garderobę. Równie ważne jak buty czy lekka przewiewna kurta są spodnie. Wygoda przede wszystkim W lecie panie biegają najczęściej w spodenkach, jednak kiedy na zewnątrz nie jest jeszcze ciepło, najwygodniej będzie w spodniach dresowych lub legginsach. Dresy pasują kobiecie w każdym wieku, są ciepłe i wygodne, a jeśli wybierzemy ciekawy fason – również modne. Spodnie do biegania są wyprodukowane z odpowiednich, oddychających materiałów, odprowadzających pot na zewnątrz. Wiosną warto wybrać lekki materiał, który dobrze układa się na nogach. Spodnie powinny chronić przed wiatrem i wodą. Cienkie dresy z bawełny będą odpowiednie dla początkujących biegaczy, jednak na dłuższą metę, w przypadku osób zaawansowanych, mogą się okazać niewystarczające. Pamiętajmy, że spodnie powinny być przede wszystkim wygodne, nie krępować ruchów. Za luźna odzież i kiepski materiał mogą nam również popsuć radość z biegania. Na co jeszcze zwrócić uwagę? W odróżnieniu od legginsów, w spodniach dresowych nie musimy się martwić wyglądem naszych nóg. Zastanówmy się zatem, jaka długość będzie nam odpowiadać. Możemy wybrać model długi, za kolano, a także krótki – wszystko zależy od naszych upodobań oraz pogody. Wiosną warto postawić na kolory! Nawet jeśli na co dzień preferujemy stonowane, ciemne ubrania, warto do biegania kupić kolorowe. Czarne spodnie będą „przyciągać” ciepło, dlatego wybór modelu o jaśniejszych barwach to zdecydowanie lepsze rozwiązanie. Dodatkowo kolorowa odzież jest po prostu idealna na wiosnę, co więcej, możemy za jej pomocą wyrazić swój styl. Świetne kolorowe i wzorzyste spodnie to np. Asics fuzeX 7/8 Tight. Są dość obcisłe, jednak nie wyglądają jak typowe getry, a dodatkowo mają z tyłu kieszonkę, której brakuje wielu modelom. Spodnie warte uwagi New Balance WFP4174– wykonane z wysokiej jakości materiałów, uniwersalny kolor. Nogawki nie są za szerokie – idealne do biegania. Obcisłe spodnie firmy Puma o długości ¾– przydatne właśnie na wiosnę, kiedy robi się cieplej i możemy sobie pozwolić na odsłonięcie łydek, dostępne w ciekawych wariantach kolorystycznych (niektóre mają też kieszonkę na telefon czy klucze). Nike Advantage – wykonane z materiału dobrze odprowadzającego wilgoć, tradycyjne długie nogawki albo trzy czwarte, elastyczne, dobrze dopasowują się do ciała, zapewniając komfort noszenia. Dresy z 4F– cienkie, bawełniane, ze ściągaczami na dole nogawek. Dla początkujących będą idealne – dzięki ściągaczom dobrze układają się na nodze, mają ładne kolory, nie są za ciepłe. Dodatkowo posłużą nie tylko do biegania, ale też na siłownię, rower, spacer czy nawet do chodzenia po domu. Asics Essentials– dość obcisłe, jednak to nie typowe getry, są wygodne i klasyczne. Dobrze dopasują się do ciała i nie będą przeszkadzać nawet podczas szybszego biegu. Na jogging w gorszą pogodę warto się zaopatrzyć w spodnie termoaktywne. Dobrej jakości i z odpowiednich materiałów oferuje np. Brubeck. Wybór spodni do biegania zależy przede wszystkim od naszych upodobań. Trzeba dobierać je odpowiednio do pogody, ale także dbać o wygodę i komfort. Oferta jest naprawdę spora, dlatego możemy przebierać w długościach, kolorach, krojach, materiałach i modelach.
Damskie spodnie dresowe do biegania na wiosnę
W ostatnim czasie w ogrodnictwie można zauważyć wzmożone zainteresowanie materiałami syntetycznymi, takimi jak agrowłóknina. Jeszcze do niedawna stosowana była głównie przez profesjonalistów, natomiast dziś jest dostępna dla wszystkich, również dla amatorów ogródnictwa. Czym się charakteryzuje agrowłóknina i w jakim celu najczęściej jest używana? Czym jest agrowłóknina? Agrowłóknina to materiał wykorzystywany w sadownictwie, warzywnictwie, kwiaciarstwie, szkółkach leśnych i ogrodniczych oraz podczas zakładania ogrodu. Przydatny jest zarówno w małych ogródkach znajdujących się przy domu, jak i na dużych plantacjach, w tunelach foliowych czy szklarniach. Jest lekki i przyjazny środowisku. Agrowłóknina najczęściej używana jest w dwóch celach: do osłaniania roślin uprawnych (agrowłóknina okryciowa) oraz ściółkowania gruntu znajdującego się wokół nich (agrowłóknina antychwastowa). Pierwszy typ agrowłókniny chroni przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi – przymrozkami, wiatrem lub gradem oraz przyspiesza wzrost plonów. Drugi typ zapobiega rośnięciu chwastów, dzięki czemu ogrodnik nie musi stosować środków chemicznych. Jak je rozpoznać? Agrowłókniny różnią się kolorem i gramaturą. Te służące do ściółkowania najczęściej występują w kolorze czarnym i brązowym, a agrowłókniny okryciowe mają kolor biały. box:offerCarousel Jak rozłożyć agrowłókninę? Mimo że rozłożenie materiału ściółkującego, jakim jest agrowłóknina, może wymagać trochę czasu, trudy te zostaną wynagrodzone. Proces ten nie jest zbyt trudny i skomplikowany, ale wymaga przestrzegania kilku zasad. Warto pamiętać, że materiał nie musi być rozłożony przed sadzeniem. Można go zastosować także wtedy, kiedy sadzonki znajdują się w ziemi. W takim przypadku należy go porozcinać i dopasować do kształtu grządki. Należy przy tym uważać, żeby materiał nie został pocięty na zbyt małe fragmenty, gdyż wtedy nie spełni swojej funkcji. Najlepiej wydzielić możliwie największe kawałki, aby utrudnić chwastom wybicie się na powierzchnię. Rozkładanie agrowłókniny po zasadzeniu rośliny najlepiej sprawdzi się w przypadku roślin iglastych. Druga metoda sadzenia to rozłożenie agrowłókniny przed umieszczeniem rośliny w ziemi. Będzie ona skuteczna zwłaszcza w przypadku małych roślin. Po rozłożeniu i umocowaniu w podłożu, trzeba wyciąć otwory. Należy pamiętać, że agrowłóknina powinna być mocno przytwierdzona do podłoża. W przeciwnym wypadku może się zruszyć lub zerwać np. pod wpływem silnego wiatru. Aby do tego nie dopuścić, warto przysypać jej krawędzie piaskiem lub położyć na nich kamienie. box:offerCarousel Sadzenie truskawek na agrowłókninie W ostatnich latach bardzo popularne stało się sadzenie na agrowłókninie. Materiał ten pełni bowiem rolę ściółki i skutecznie powstrzymuje rośnięcie chwastów. Nic dziwnego, że jest stosowany m.in. podczas sadzenia truskawek. W ich przypadku niemal całkowicie minimalizuje ryzyko zachwaszczenia, a jednocześnie zapewnia stałą wilgotność gleby. Ze względu na swoją strukturę materiał ten jest w stanie przepuszczać wodę oraz oddychać, mimo że gleba jest przykryta. W związku z tym sadzenie na agrowłókninie sprawia, że rośliny dojrzewają szybciej, a ich pielęgnacja i zbiory są o wiele łatwiejsze. Podczas sadzenia truskawek bardzo dobrze sprawdza się czarna agrowłóknina, która przyciąga światło i tym samym stymuluje korzenie do tego, aby pobierały większą ilość składników odżywczych. Jej gramatura powinna wynosić ok. 50 g/m2.
Sadzenie z agrowłókniną
To powrót do lat 70. i szalonej ery disco. Na wybiegach w tym sezonie mamy do czynienia z prawdziwą gorączką złota. Ilość błyszczących i mieniących się materiałów jest imponująca i przyprawia o niemały zawrót głowy, a wszystko to za sprawą barw: srebra, złota, miedzi, chłodnych odcieni bieli i błękitu czy rdzawej czerwieni, a także metalicznych, lśniących dodatków. Spośród materiałów wyróżnimy: mieniące satyny, żorżety, cekiny, brokat, i inne faktury, choćby te przypominające folię aluminiową. Metaliczny total look Lśni niemal wszystko, ale my skupmy swoją uwagę na sukienkach, spodniach oraz damskich garniturach. Jeśli lubicie wyróżniać się z tłumu – zapewne postawicie na metaliczny błysk w 100% wydaniu. Możecie wybierać pomiędzy prostymi fasonami, stylizowanymi na kolor starego złota czy niezwykle nowoczesne i futurystyczne formy w mlecznym kolorze. Połyskliwy akcent Jeżeli jednak nie zdecydujecie się na błyszczący total look od stóp do głów, postawcie na drobny akcent lub dodatek w tym stylu. Śmiało połączmy klasyczną czerń z odrobiną srebra albo złota w postaci niebanalnych butów, plecaka bądź biżuterii. Dobrym wyborem będzie zarówno połyskliwy zegarek, jak i kopertówka do ręki w ultrafiolecie. Decydując się na buty, starajcie się znaleźć te na obcasie lub słupku, dzięki czemu wasza sylwetka zyska kilka centymetrów gratis. Warto zwrócić uwagę na delikatne sandałki z odsłoniętymi palcami czy też klasyczne szpilki.
Metaliczny błysk
Poszukiwanie mebli do wyposażenia mieszkania może okazać się nie lada wyzwaniem. Czasem mamy pustkę w głowie, a czasem wprost za dużo pomysłów gotowych do zrealizowania. Konsole należą do mebli, które przeżywają teraz swoją drugą młodość. W jakich wnętrzach warto znaleźć dla nich miejsce? Choć konsole znane są w meblarstwie od lat, to ich szklane wersje zachwycają świeżością i nowoczesnością dizajnu. Wykonane są ze specjalnie do tego celu przygotowanego rodzaju grubego, ale i lekkiego szkła żaroodpornego. W procesie produkcji tafle poddawane są obróbce termicznej, która sprawia, że niegroźne są im zarysowania albo stłuczenia. Do jakich pomieszczeń będą najlepiej pasowały? Szklana konsola w salonie Pierwszym skojarzeniem, jeśli rozważamy temat konsol, jest salon. To tutaj świetnie wpisze się w rozmaite style aranżacji oraz wzbogaci je swoją dekoracyjną, niebanalną formą. To doskonały pomysł we wnętrzach klasycznych, nowoczesnych oraz aranżacjach glamour. Na szczególną uwagę zasługują modele, które łączą w sobie konstrukcję metalową, urozmaiconą przezroczystym lub szlifowanym blatem. To bardzo modny trend we wnętrzarstwie, który niewątpliwie pozostanie wiodący na dłużej. Na konsoli dobrze jest stawiać szklane wazony, szkatułki. Dzięki takim połączeniom efekt rozproszenia światła zostanie spotęgowany. Szklana konsola w przedpokoju Szklanakonsola ze względu na swoją lekką formę i niewielkie rozmiary jest idealnym pomysłem na mebel do przedpokoju. To tutaj zwykle brakuje miejsca na rozbudowane dekoracje, ale również praktyczne stoliki. Na blacie można więc ustawić misę z kluczami, a jeśli w wyposażeniu znajdzie się szufladka: umieścić w niej niewielkie drobiazgi. Na takie rzeczy zawsze brak przestrzeni, a rozłożone na wierzchu psują efekt wizualny. Swoje miejsce znaleźć tu mogą kompozycje z żywych kwiatów, które od pierwszego kroku za próg witają domowników i gości. Takie dobrze skomponowane akcenty składają się na dopracowaną i pomysłowo zaaranżowaną całość. Szklana konsola jako toaletka Czy szklane konsole pasują do sypialni? Oczywiście, że tak! To bardzo praktyczny i funkcjonalny mebel do wielu typów pomieszczeń. W tym wypadku w połączeniu z dużym zwierciadłem może odgrywać rolę wygodnej toaletki. Niesamowicie efektowne będą modele wykonane w całości z lustrzanej tafli. Są modne i od razu przyciągają wzrok. Niektóre wyposażone są także w szuflady i schowki, które pomogą utrzymać całość w ładzie. Warto jednak pamiętać, że częste przecieranie szmatką będzie nieuniknione. Do tego wszystkiego wygodne krzesło albo stołek oraz ustawienie w miejscu, gdzie najefektywniej wykorzystamy naturalne światło. Taki kącik makijażowy przypadnie do gustu każdej kobiecie! Szklana konsola w roli biurka Oszczędność miejsca to coraz bardziej pożądana powszechnie cecha. Czasy, kiedy komputery zajmowały mnóstwo miejsca, już dawno minęły, dlatego również biurka nie muszą być potężne. Wielu osobom ten mebel świetnie zastąpi szklana konsola, która nie tylko ma wystarczający rozmiar, ale też dobrze wygląda w ogólnym wystroju. Ciekawym modelem jest ten wykonany z jednej tafli giętego szkła. Jest uniwersalny i bardzo neutralny, dlatego w niemal każdym wypadku okaże się strzałem w dziesiątkę. Jeśli chcemy uzyskać efekt minimalizmu, do którego tu bardzo blisko, warto całkowicie wyeliminować kable lub bardzo starannie je pochować. Brak „rozpraszaczy” na pewno będzie sprzyjał pracy. Delikatność i lekkość szkła oraz oryginalna forma konsoli to połączenie doskonałe do dobrze przemyślanego i urządzonego ze smakiem wnętrza. Warto zastanowić się nad takim elementem, który nie pozostanie niezauważony, a jednocześnie harmonijnie wtopi się w całość.
Szklane konsole – w jakich wnętrzach się sprawdzą?
Emma Stein cudem przeżyła spotkanie z „Fryzjerem” – gwałcicielem i mordercą. Kobieta wciąż czuje, że zagrożenie nie minęło, stale ogląda się za ramię i w każdym mężczyźnie widzi niebezpieczeństwo. Pewnego dnia dostaje przesyłkę zaadresowaną do tajemniczego sąsiada. Życie doktor Emmy Stein było normalne i poukładane. Odniosła sukces zawodowy, była uznaną psychiatrą, jej małżeństwo było szczęśliwe i wzorcowe. Do czasu… Emma została napadnięta i zgwałcona przez wyjątkowo brutalnego napastnika. Mężczyzna o pseudonimie „Fryzjer”, choć popełnił wiele zbrodni, wciąż pozostaje dla policji nieuchwytny. Jego przydomek wziął się od tego, że goli kobietom głowy, zanim je brutalnie zamorduje. Emma przeżyła – jako jedyna z jego ofiar. Po powrocie do rzeczywistości ma jednak wrażenie, że jej życie skończyło się w momencie napadu. Zbrodnia to dopiero początek Emma bowiem w każdym mężczyźnie widzi twarz swojego napastnika – choć jej nie pamięta. Strach sprawia, że nie jest w stanie normalnie funkcjonować i odizolowuje się od ludzi. Jej dom staje się jedynym miejscem, w którym może czuć się bezpiecznie. Do czasu, gdy otrzymuje przesyłkę, która nie jest zaadresowana do niej – nazwisko należy do sąsiada, którego nigdy nie spotkała. Paczka tylko pogłębia psychozę głównej bohaterki, która oprócz depresji cierpi na zaburzenia lękowe i paranoję. Emma powoli zaczyna zatracać się w swojej chorobie. Książka dobra, ale czy świetna? „Przesyłka” chcąc nie chcąc, musiała spełnić wiele oczekiwań wiernych fanów przyzwyczajonych do dorobku literackiego wychodzącego spod pióra Sebastiana Fitzka. Czy je spełniła? Trudno stwierdzić. „Przesyłka” bez wątpienia jest dobrą książką – to mroczny, wciągający thriller, momentami makabryczny i surrealistyczny. Pętla strachu narasta i zacieśnia się, a czytelnik, razem z bohaterami, ma wrażenie, że za chwilę zabraknie mu tchu, by czytać dalej. Zwłaszcza że główna bohaterka cały czas sprawia wrażenie, jakby nie mogła oddychać – brakuje jej czegoś, co sprawiłoby, że postać będzie bardziej charakterna. Sebastian Fitzek przyzwyczaił czytelników do ciemnej strony swojego talentu – jego thrillery są mroczniejsze niż większość i trudniej po nich zasnąć. Jednak „Przesyłka”, choć jest dobrym thrillerem, nie jest wybitna. Schematy, których używa autor, poniekąd wydają się być znajome, brakuje miejscami innowacyjności i przekraczania granic. Nie zmienia to faktu, że książka jest napisana fantastycznie, historia wciąga i powoduje dreszcze. Po tak znakomitym autorze można by się jednak spodziewać nieco więcej. Fani pisarza mogą czuć niedosyt, ale jeśli ktoś wcześniej nie miał styczności z twórczością Sebastiana Fitzka, a lubi porządne thrillery, to „Przesyłka” powinna mu się spodobać. Książka dostępna jest również w wersji elektronicznej za około 35 złotych. Źródło okładki: www.wydawnictwoamber.pl
„Przesyłka” Sebastian Fitzek – recenzja
Sylwester to idealny czas, aby udekorować własne cztery kąty. Podpowiemy, jak zrobić oznaczenia na kieliszki oraz jak przygotować cyfry oznaczające witany przez nas rok. Oprócz tego pokażemy wiele innych pomysłów na ozdoby, dzięki którym powitanie nowego roku będzie udane. Jak wykonać sylwestrowe ozdoby? Elementy potrzebne do wykonania ozdób: kieliszki papier kolorowy flamastry ołówek nożyczki papierowe talerze długie wykałaczki pianka z brokatem farby w sprayu keramzyt wiertarka wyrzynarka sklejka drewniana lakier ze złotym pyłem pędzel box:video Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza.
Jak wykonać sylwestrowe ozdoby?
Otwieranie drzwi samochodu pilotem to widok codzienny na ulicach – sterownik zamka centralnego jest dużym udogodnieniem dla kierowcy. Decyzja o wyborze konkretnego sprzętu czasem jednak bywa bardzo trudna. Zamek centralny to ogromne ułatwienie dla kierowcy. Jednym przekręceniem kluczyka jesteśmy w stanie otworzyć wszystkie drzwi. Wciąż jeszcze wiele samochodów wymaga ręcznego otwierania osobno poszczególnych drzwi, jest to jednak bardzo uciążliwe, szczególnie gdy autem podróżuje kilka osób i każda musi czekać na zwolnienie blokady zamka. Ułatwieniem dla posiadaczy takich aut jest sterownik zamka centralnego. Ta skrzyneczka umieszczona w kabinie samochodu pozwala na sterowanie wszystkimi zamkami w pojeździe za pomocą pilota. Co ważne, bez problemu można się w taki sterownik zaopatrzyć. Montaż od podstaw Jeśli samochód nie został fabrycznie wyposażony w zamek centralny umożliwiający otwieranie wszystkich drzwi jednocześnie, nie stanowi to problemu. Zamontowanie zamka centralnego samo w sobie nie jest czynnością wymagającą szczególnych umiejętności. Instrukcje obsługi są zredagowane tak, aby każdy amator mógł sobie poradzić z ich rozpracowaniem. Jeśli jednak nie czujemy się na siłach, lepszym rozwiązaniem będzie zlecenie tego zadania osobie znającej się na rzeczy. Pozwoli to uniknąć niechcianych problemów, np. ze zwarciem, o które nietrudno. Podstawowy zestaw zamka centralnego składa się z siłowników, dzięki którym zamki automatycznie są otwierane. Trzeba jednak pamiętać, aby wszystkie czynności związane z montażem wykonywać po kolei, zgodnie z zaleceniami zawartymi w instrukcji obsługi. Nie warto ryzykować podłączania metodą prób i błędów, mamy do czynienia z elektryką, która niejednej osobie przysporzyła już kłopotów. Sterownik uniwersalny czy przeznaczony do konkretnego modelu Tutaj zaczyna się dylemat kierowców. Sterownik zamka centralnego to przecież zakup na lata, a nie część wymieniana co roku. Na rynku są dostępne uniwersalne sterowniki opisywane przez producentów jako… pasujące do każdego samochodu. Wśród nich są tzw. no name, oczywiście najtańsze, a także produkty znanych i cenionych producentów jak Allmax, AMT, Bowi, Stig, RTX czy Proxima. W ASO z pewnością kupimy centralkę fabryczną, ale tu musimy się liczyć z większymi kosztami. Zaoszczędzimy czas przeznaczony na wykonanie montażu (fabryczny zakłada się zwykle w kilka lub kilkanaście minut, natomiast montaż uniwersalnego trwa czasem nawet kilka godzin!), jednak skoro można kupić dobry zamiennik, to z tej opcji można zrezygnować. Najczęściej kierowcy myślą podobnie i decydują się na zakup sterownika uniwersalnego, choć czasami nie jest tak kolorowo jak zapewnia producent. W niektórych przypadkach instalacje są zbyt krótkie, a po podłączeniu sterownika według instrukcji nadal pozostaje jedynie otwieranie drzwi kluczykiem. Lepszym rozwiązaniem, szczególnie jeśli posiadamy kluczyk typu „scyzoryk”, jest wybór wysokiej klasy zamiennika przeznaczonego do konkretnego pojazdu. Możemy wtedy najczęściej przełożyć bez problemu grot oraz immobiliser i cieszyć się oryginalnym wyglądem kluczyka, w innych przypadkach potrzebny będzie dodatkowy pilot, ale ułatwienie w postaci otwierania wszystkich drzwi jednym kliknięciem jest tego warte. Warto pamiętać Przy wyborze sterownika odpowiedzialnego za otwieranie drzwi za pomocą pilota zwróćmy uwagę na wersję. Na rynku są dostępne opcje 2-, 3-, 4- lub 5-drzwiowe. Piąte drzwi to oczywiście bagażnik, o którym często się zapomina, a przy podłączaniu okazuje się, że czegoś brakuje. Warto też pamiętać o możliwości połączenia alarmu samochodowego z centralką. Rozwiązanie to pozwoli zapewnić jeszcze większe bezpieczeństwo pojazdowi. Uniwersalne sterowniki trzeba przystosować do auta, odcinając niepotrzebne przewody i izolując ich końcówki. Przemyślmy także miejsce, w którym umieścimy sterownik – najczęściej montuje się go pod deską rozdzielczą lub obok fabrycznego centralnego. Trzeba go dobrze przymocować, zabezpieczyć przewody izolacją. Jeśli pojazd został wyposażony w immobiliser, do nowego kluczyka trzeba przełożyć transponder. Oczywiście jest to opcja tylko dla tych, którzy wybierają sterownik z wbudowanym w kluczyk pilotem. Jeśli zastanawiasz się nad montażem sterownika zamka centralnego, nie zwlekaj z jego zakupem. Nie musisz jednak biec do najbliższego ASO po oryginał. Z powodzeniem możesz postawić na uniwersalny sterownik, jednak w tym przypadku najlepszy będzie uznanych firm, tym bardziej że w ich ofercie są także wysokiej jakości zamienniki przeznaczone do konkretnych marek pojazdu. Najprostsze sterowniki nieznanych producentów też mogą posłużyć długie lata, ale często ich montaż wiąże się z pokonaniem wielu problemów.
Markowy czy uniwersalny sterownik zamka centralnego
Kupno telewizora dla seniora jest dużo trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Z jednej strony starsza osoba nie ma wielkich wymagań co do urządzeń elektronicznych. Z drugiej strony warto zadbać o dobrej jakości obraz, donośny dźwięk i możliwie łatwą obsługę bez niepotrzebnego Smart TV. Znalezienie takiego modelu jest dzisiaj dość trudne. Telewizor dla seniora powinien spełnić kilka warunków. Przede wszystkim musi mieć dobrej jakości obraz i dźwięk. Bardzo ważna jest też prosta obsługa i wygodny pilot, więc w większości przypadków odpadają modele ze Smart TV. Jeśli chodzi o rozmiar, to ten jest w dużej mierze uzależniony od pomieszczenia, w którym będzie stać telewizor. Jednak najsensowniejszym wyborem wydają się modele o przekątnej 40-42 cali. Co zatem wybrać? Philips 40PFH4100 Philips 40PFH4100 ma ekran o przekątnej 40 cali i rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli. Cechuje się niskim zużyciem energii, co ma odzwierciedlenie w klasie energetycznej A+. Telewizor nie ma ani technologii 3D, ani funkcji Smart TV, dzięki czemu będzie bardzo łatwy w obsłudze. Wyposażony jest w głośniki stereo o mocy 8 W każdy. Taka wartość powinna być w pełni wystarczająca nawet dla osób, które mają problemy ze słuchem. Model ten można postawić na dołączonej stopce lub powiesić na ścianie. Jego cena to około 1150-1300 zł. Samsung UE40J5000 Samsung UE40J5000 to kolejny bardzo ciekawy telewizor, który powinien doskonale sprawdzić się w pokoju każdego seniora. On także ma przekątną 40 cali i rozdzielczość Full HD. Dzięki temu cechuje się dobrym i szczegółowym obrazem. Każdy z dwóch głośników stereo charakteryzuje się mocą wyjściową na poziomie 10 W, co daje w sumie 20 W mocy. Telewizor nie ma platformy Smart TV, co powinno być sporym ułatwieniem dla starszych osób. Za model Samsung EU40J5000 trzeba zapłacić około 1200 zł. LG 43LF510V LG 43LF510V to model nieco większy, ponieważ ma ekran o przekątnej 43 cali. Jednocześnie to jeden z najciekawszych telewizorów w takich gabarytach. Doskonale sprawdzi się zarówno w przypadku seniorów, jak i młodszych użytkowników. Przede wszystkim dlatego, że charakteryzuje się bardzo dobrej jakości obrazem i dźwiękiem. Dla wielu wadą może być brak Smart TV, ale dla starszych powinno to być zaletą. Model ten ma klasę energetyczną A++, co oznacza, że zużywa bardzo mało energii. Kosztuje około 1400 zł. TCL F40B3803 TCL to wciąż mało znany producent w naszym kraju. Jednak produkty chińskiej firmy znajdują coraz większe grono odbiorców i miłośników. Przede wszystkim dlatego, że TCL mocno poprawiło jakość produktów. Nie inaczej jest w przypadku modelu F40B3803, który ma 40-calowy ekran Full HD. Tak samo jak w pozostałych modelach nie uświadczymy tutaj ani Smart TV, ani 3D. Są za to głośniki stereo o mocy 8 W każdy (w sumie 16 W). Cena oscyluje w granicach 1000-1200 zł. Sharp Aquos LC-40CFE4042E Kolejnym ciekawym telewizorem jest Sharp Aquos LC-40CFE4042E. Tak samo jak Philips, Samsung i TCL ma ekran o przekątnej 40 cali i rozdzielczości Full HD. Wyświetlacz jest dojść jasny, bowiem osiąga 280 cd/m2. Wyposażony jest w głośniki 2 x 8 W z regulacją tonów niskich i wysokich oraz korektorem dźwięku. Maksymalny pobór mocy to 80 W, co przekłada się na klasę energetyczną A+. Sharp jest bardzo prosty w obsłudze. Cena za ten model to mniej więcej 1100-1200 zł. To tylko kilka modeli, które powinny przypaść do gustu seniorom. Wszystkie mają w gruncie rzeczy podobne parametry i możliwości. Tak naprawdę różnią się detalami.
Niewielki telewizor dla seniora – polecane modele
Wybór materaca dla dziecka to nie lada wyzwanie. Musimy znaleźć odpowiedni i w pełni bezpieczny produkt, który zadba o to, aby nasze maleństwo od samego początku miało zapewniony dobry sen. Podpowiadamy, jaki materac okaże się w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem. Dziecko w początkowej fazie swojego życia większość czasu spędza w łóżku, dlatego też każdy rodzic powinien zdawać sobie sprawę z tego, jak istotną kwestią jest dobór odpowiedniego materaca. Wybierając produkt dla dziecka, należy uwzględnić nie tylko jego wiek oraz wzrost, ale także elastyczność materaca, twardość i przede wszystkim aspekty zdrowotne. Jaki rodzaj? Materac z pianki poliuretanowej – często wybierany ze względu na niską cenę. Materac ten jednak jest najpodatniejszy na odkształcenia. Warto pamiętać, że pod wpływem ciężaru dziecka w piance często robią się dołki i wybrzuszenia. Materac sprężynowy– tego rodzaju materac, w przeciwieństwie do wyżej wymienionego modelu, jest wytrzymały i odporny na odkształcenia. Jednak nie posiada jedynie samych zalet. Jego mankamentem bowiem jest to, że dziecko zazwyczaj jest zbyt lekkie, żeby materac odpowiednio się do niego dopasował. Materac lateksowy – świetną alternatywą jest z kolei model wykonany z lateksu, czyli mleczka kauczukowego. Niezwykle trwały, elastyczny i dopasowujący się do ciała dziecka, podpierając jego kręgosłup. Dodatkowo posiada właściwości antygrzybiczne, antybakteryjne, a także dzięki pionowo rozmieszczonym kanalikom przepuszcza powietrze, co zdecydowanie podwyższa komfort i jakość snu. Materac kokosowy – bardzo lekki i w pełni naturalny, ponieważ wypełniony jest matą z naturalnego włókna kokosowego, najczęściej obszytego bawełną. Posiada właściwości antybakteryjne i antyalergiczne. Kolejną zaletą jest dopasowanie do kształtu ciała, nieodkształcanie się oraz niezwykle ważne – przepuszczanie powietrza. Poza tym pochłania wilgoć i pot. Materac termoelastyczny – najwyższa klasa materacy. Najdroższy, ale najlepszy wariant to właśnie materac, który reaguje na zmiany temperatury ciała dziecka i dopasowuje się do jego sylwetki. Jego dodatkową zaletą jest fakt, że w nocy mięśnie się relaksują i odprężają, dzięki czemu ryzyko napięć ciała lub nacisków zostaje zminimalizowane praktycznie do zera. Twardość i elastyczność Wybierając materac dla dziecka, powinniśmy zwrócić uwagę nie tylko na wszelkie atesty jakości czy surowce, z jakich został wykonany, ale także na odpowiednią twardość. Najlepszym rozwiązaniem będzie materac średnio twardy, choć równie dobrym wyjściem są także materace dwustronne. Jedna strona, ta bardziej miękka, przeznaczona jest dla niemowląt, zaś twardsza dla starszych dzieci. Elastyczność materaca również jest bardzo ważna. Materac odpowiednio dobrany pod względem elastyczności idealnie dopasowuje się do kształtu ciała dziecka i nie ulega odkształceniu. Pamiętajmy o tym, dokonując wyboru, ponieważ wysoka elastyczność w połączeniu z odpowiednią twardością materaca stwarza doskonałe warunki dla prawidłowego rozwoju kręgosłupa dziecka i zapewnia mu maksymalny komfort. Jaki pokrowiec? Wybierając pokrowiec, w którym ma być umieszczony materac dla dziecka, powinniśmy kierować się przede wszystkimi aspektami zdrowotnymi. Postawmy na taki produkt, który jest wykonany z tkaniny posiadającej właściwości antygrzybiczne i antybakteryjne. Ponadto ważne jest, aby pokrowiec szybko wysychał i miał możliwość wyprania w pralce. Pamiętajmy, że choć materac okaże się sporym wydatkiem, to nie powinniśmy na nim oszczędzać. To od niego w dużej mierze zależy, czy kręgosłup naszego dziecka rozwija się prawidłowo. Dlatego też pod żadnym pozorem nie wolno nam zrezygnować z zakupu nowego materaca na rzecz używanego.
Materac do sypialni dziecka – jak wybrać?
Ajwar to pikantna potrawa warzywna wywodząca się z kuchni serbskiej. Przyrządzana jest z grillowanej papryki, bakłażanów, czosnku oraz octu i przypraw. Idealnie nadaje się jako pasta do kanapek, można też podawać do różnych rodzajów sera. Składniki: 2 kg upieczonych papryk 1 bakłażan 5 ząbków czosnku 400 g pomidorów z puszki 2 posiekane cebule 300 ml oliwy sól pieprz ocet winny biały cukier Krok po kroku: Papryki obieramy ze skóry i drobno siekamy, z bakłażanem postępujemy tak samo. Na 4 łyżkach oliwy podsmażamy cebulę i czosnek. Następnie dodajemy paprykę i bakłażana. Dusimy parę minut, po czym dolewamy pomidory. Wszystko miksujemy. Dolewamy oliwę i dusimy 2 godziny pod przykryciem. Pod koniec doprawiamy do smaku solą, pieprzem, octem i odrobiną cukru. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Ajwar domowy
Szerokokątny obiektyw bez wątpienia sprawdzi się w fotografii krajobrazu czy architektury. Szeroki kadr może rzucić nowe spojrzenie w każdej dziedzinie fotografii. Kąt widzenia takiego obiektywu wynosi powyżej 60 stopni. Szerokiego kąta używa się coraz częściej w fotografii reportażu czy sportu, aby ukazać ogrom sportowych aren. Szeroki kąt, szeroka perspektywa Obiektywy szerokokątne to stały element wyposażenia każdego fotografa, zarówno profesjonalisty, jak i laika. Kupując aparat z tzw. kitem, najczęściej do dyspozycji mamy zoom 18-55 mm. Oznacza to, że możemy nim robić szerokokątne zdjęcia. Tego typu obiektywy możemy podzielić na dwie grupy: * fisheye, czyli tzw. rybie oko (duże zniekształcenie obrazu), * obiektywy rektilinearne (linie równoległe na zdjęciu są odwzorowane, jako linie proste). W obu grupach możemy kupić obiektywy: stałoogniskowe, szerokokątny zoom lub zakres ogniskowych wykorzystujący zarówno szeroki kąt, jak i funkcję teleobiektywu np. 24-85 mm. Fisheye, czyli rybie oko Rybie oko (z ang. fisheye) to rodzaj obiektywu szerokokątnego, który charakteryzuje się nieskorygowaną dystorsją objawiającą się zniekształceniami obrazu. W przypadku tego typu obiektywów również możemy wyróżnić dwie grupy: * kołowe (obraz stanowi koło w kadrze), * pełnoklatkowe (obraz o charakterystycznych zniekształceniach zajmuje całą powierzchnię kadru). Idealnym przykładem dla pierwszego przypadku jest obiektyw Sigma 4.5 mm f/2.8 EX DC Circular Fisheye HSM. Z kolei wśród drugiej, bardzo popularne są fisheye od Samyanga - np. 8 mm f/3.5 z mocowaniem lustrzanek zarówno Canona, jak i Nikona. Rybie oko możemy zamocować również do bezlusterkowców - wartym uwagi obiektywem jest Meike 6,5 mm o jasnej przysłonie f/2.0. Występuje w wersji z popularnym mocowaniem micro 4/3. Warto jeszcze wspomnieć o kątach widzenia takich obiektywów - dla ogniskowej 6 mm kąt widzenia wynosi 220 stopni, zaś dla 8 mm 180 stopni. # Popularne i stałoogniskowe Szeroki kąt często jest wykorzystywany w fotografii krajobrazu i architektury. Dzięki ogniskowej 24 mm lub 28 mm możemy uchwycić wiele przestrzeni w kadrze. Ponadto, zjawisko dystorsji jest o wiele mniej widoczne niż w przypadku rybiego oka. Lepsza jest również jakość obrazu na brzegach kadru. Przy pracy ze stałoogniskowymi obiektywami (24 mm i 28 mm) łatwo jest też zapanować nad kompozycją zdjęcia. Wśród stałek o ogniskowych 24 mm wyróżnimy kilka ciekawych pozycji. Zarówno droższych, ale niezwykle jasnych obiektywów, jak np. Sigma ART 24 mm f/1.4 (występuje w wersji z mocowaniem do Nikona, jak i Canona). Koszt takiego obiektywu to około 3000 złotych. Tańsze propozycje będą albo - z manualnym ustawianiem ostrości i bez stabilizacji obrazu (Samyang 24mm f/1.4 - koszt około 1900 złotych) albo będą to ciemniejsze obiektywy do niepełnoklatkowych lustrzanek, jak np. Canon EF-S 24 mm f/2.8 STM. Ten ostatni mogę polecić dla osób z niewielkim budżetem i lustrzanką Canona o matrycy APS-C. Ze stałoogniskowych i szerokokątnych obiektywów najbardziej pożądanym jest ten o ogniskowej 35 mm. Kąt widzenia wynosi wtedy 63 stopnie. Ponadto dystorsja jest wtedy minimalna, a obraz jest najmniej zniekształcony. Ten rodzaj szerokiego kąta świetnie sprawdzi się również w fotografii reportażowej, podczas robienia fotorelacji na eventach, ale też np. na ślubach. Tzw. trzydziestkę piątkę dostaniemy również w wielu konfiguracjach przysłony, autofokusa czy stabilizacji obrazu. Będą to obiektywy systemowe, jak np. Canon EF 35mm f/2 IS USM lub Nikkor AF-S DX 35 mm f/1.8G (obiektyw dla lustrzanek o matrycach APS-C). Jedną z ciekawych alternatyw będzie jasna Sigma ART 35 mm f/1.4 DG HSM. Możemy ją kupić już za około 3100 złotych, a efekty na pewno będą zadowalające. Szerokokątny zoom i jego możliwości Szerokokątne obiektywy to oczywiście nie tylko o stałej wartości ogniskowej. Duże wzięcie na rynku fotograficznym mają te o zmiennym zakresie - zoom często może okazać się nieoceniony. Dla lustrzanek niepełnoklatkowych świetną opcją będzie Sigma 18-35 f/1.8 DC HSM Art. To jasny obiektyw z szybkim i precyzyjnym autofokusem. Z kolei posiadacze pełnoklatkowych aparatów mogą skusić się na większy zoom, tj. 24-70 mm. Posiadacze Canona mogą wybrać opcję systemową, czyli EF 24-70mm f/4 L USM za około 3000 złotych lub nowszą wersję - EF 24-70mm f/2.8 L II USM - tutaj koszt obiektywu wzrasta do 8000 złotych. Oczywiście z pomocą przychodzą również nieco tańsze alternatywy od Tamrona (z mocowaniem zarówno do Nikona, jak i Canona). Interesujące zoomy są również poniżej ogniskowej o wartości 24 mm. Przykładem będzie Sigma 12-24 mm f/4 do matryc pełnoklatkowych, zaś dla matryc APS-C dobrym rozwiązaniem w tym zakresie ogniskowych będzie Tokina 12-24 mm f/4. Bez względu na to, czy skusimy się na stałoogniskowy obiektyw, czy na ten z zoomem warto jest mieć w swoim portfolio szerokokątne ujęcia. Takie kadry uczą nas innego spojrzenia na otaczający nas świat. Z kolei obiektywy typu fisheye pozwalają na kreatywne i twórcze przedstawienie wielu miejsc, obiektów, a nawet ludzi.
Zalety szerokokątnych obiektywów
Jesień wcale nie musi być ponura. Zadbane i modne paznokcie ożywią każdą stylizację. Zobacz, jakie kolory i wzory pojawiają się na pokazach mody. Niektóre to nowości, a inne – odświeżona wersja klasyki. Przycięte i wypolerowane paznokcie to obowiązkowy punkt, jeśli chcesz dobrze wyglądać. A co dalej? Co wybrać, jeśli kompletnie nie masz pomysłuna manicure? Na jakie kolory i wzory postawić, aby modnie się prezentować? Oto odpowiedź na twoje potrzeby. Zabłyśnij – złoto, srebro, perły Paznokcie na jesień 2017 czerpią inspirację z połysku szlachetnych kruszców. Metaliczny połysk w kolorze złota lub srebra z daleka przyciąga uwagę. Czegóż chcieć więcej? Może pragniesz trójwymiarowości – w takim razie sięgnij po różnorodne naklejki. Szkiełka, kamyczki i paciorki stworzą niepowtarzalny wzór. Także perły to ponadczasowa elegancja, więc nic dziwnego, że w tym sezonie są szczególnie wyeksponowane. Perłowy połysk czy naklejone perełki – wybór należy do ciebie. Czerń i ombre W zeszłej jesieni czerń miała być matowa, obecnie ma lśnić. Nie chodzi tylko o połyskliwą czerń bez żadnych dodatków. Ciekawym połączeniem, łączącym ze sobą dwa trendy, jest czerń ze wspominanymi wcześniej naklejanymi cyrkoniami. To jeszcze nie wszystkie możliwości wykorzystania czerni. Od dłuższego czasu nie traci popularności ombre, ale zmienia się gama kolorystyczna. Co to za zmiany? Odstaw letnie ombre pastelowe, a postaw na jesienne ombre z czernią. To nietuzinkowe połączenie zyskuje coraz większą popularność. Kolory jesieni Jesień zaczyna się od września, a nazwa miesiąca pochodzi od wrzosów. Zgodnie z nią, w tym sezonie na paznokciach królują odcienie różu i fioletu. Krótkie paznokcie w tych kolorach będą idealnie pasować do stylu romantycznego. Jeśli czujesz, że to nie do końca twoje klimaty, pamiętaj, że czarne lub szare akcenty dodadzą różowym „pazurkom” pazura. Do tej palety będą świetnie pasować dodatki w kolorach jesieni, np. khaki. Jeśli lubisz french, w tym sezonie zestaw ze sobą inne kolory niż klasyczne. Co sądzisz o połączeniu różu i khaki? box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Nowoczesne wzornictwo Sztuka nowoczesna znajduje się wszędzie i wychodzi z galerii na ulice, a nawet wkracza do świata mody. Geometryczne regularności lub swobodna abstrakcja na paznokciach? Czemu nie. Wybierz subtelne bądź wyraziste wzory, w zależności od gustu i okazji. Po raz kolejny możesz łączyć ze sobą popularne trendy, np. układać w geometryczne wzorki kryształki, kamyczki i paciorki. Wolisz paznokcie bez żadnych, nawet zamierzonych nierówności? Do stworzenia intrygującego wzoru wystarczą 2 kolory lakierów (jaśniejszy jako baza i ciemniejszy na wierzch) i wykałaczka, którą nakreślisz fantazyjne kształty. W tym przypadku ewentualne niedoskonałości, powstałe podczas malowania, oznaczają doskonały manicure. Klasyka Nie zawsze można sobie pozwolić na paznokciowe szaleństwo, ale klasyka nigdy nie wychodzi z mody. Jeśli cenisz klasyczną elegancję i delikatny wdzięk, postaw na paznokcie w odcieniach nude. Ciekawym akcentem będzie kolor szary. Połysk to hit tego sezonu, ale nadal święci triumfy także szlachetny mat. Matujący top znajdziesz tutaj. Ta jesień niesie za sobą zmiany. Metaliczny blask, wypukłe kamyczki, czarne ombre, fiolety, geometryczne wzory i klasyczne nude to tylko niektóre z modnych propozycji. Która stylizacja tobie przypadła do gustu?
Jakie paznokcie będą modne tej jesieni?
W ostatnim czasie olej arganowy święci prawdziwe tryumfy. Jest obecny w przemyśle spożywczym, medycznym, ale przede wszystkim w kosmetyce. Dzięki unikalnym właściwościom polecany jest do pielęgnacji cery, ciała i włosów. Zaradzi wszelkim problemom skórnym, zadba o włosy i ciało. O jego cudownych właściwościach wiadomo wiele, my napiszemy jedynie o jego zastosowaniu we współczesnej kosmetyce. W Maroku, skąd pochodzi, zwany jest „płynnym złotem” i znany jest od tysięcy lat, a Marokańczycy używają go do celów kosmetycznych, medycznych i kulinarnych. Przez resztę świata właściwości oleju arganowego docenione zostały dopiero niedawno. Olej tłoczony jest z orzechów o bardzo twardej skorupie. Przy jego zbiorach pomagają… kozy, które objadają gałęzie z liści i orzechów, ewentualnie strącają je na ziemię. Ponieważ orzech trudno jest otworzyć z powodu bardzo twardej skorupy, tubylcy zbierają go w kozich odchodach, przetrawiona skorupka jest łatwiejsza do rozłupania. Ale ten tradycyjny sposób rzadko jest już stosowany. Z owoców jednego drzewa arganowego produkuje się około litr oleju. Właściwości oleju arganowego Olej arganowy używany do celów spożywczych ma lekko czerwone zabarwienie, natomiast olej kosmetyczny dzięki dodatkowej obróbce jest złocisty. Olej tłoczony jest na zimno, aby zachować wszystkie zawarte w nim aktywne substancje. Olej arganowy zawiera duże ilości witaminy E, zwanej witaminą młodości, która często stosowana jest w kremach i kuracjach przeciwstarzeniowych. Jest również niezwykle bogaty w niezbędne kwasy tłuszczowe (linolowy, oleinowy, stearynowy, palmitynowy). Obecne w oleju stygmasterol, tirukallol, a także kwasy tłuszczowe omega zaradzą wielu skórnym problemom. Argan i jego pochodne – o czym niewiele osób wie – bogaty jest w karoten i pozwala doskonale przygotować skórę na działanie promieni słonecznych, np. przed urlopem. Warto również stosować go po opalaniu, bo łagodzi podrażnienia i oparzenia. Olej posiada również w swoim składzie skwalen, który chroni skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i przed nowotworami. Olej z Maroka znajduje zastosowanie w kremach pielęgnacyjnych, w produktach przeznaczonych do pielęgnacji okolic oczu i ust, mydłach, olejkach przeciwsłonecznych, maseczkach, preparatach do włosów i paznokci. Używany jest również w kosmetykach pielęgnacyjnych dla niemowląt. Na rynku jest wiele różnego rodzaju olejków arganowych w czystej, nieprzetworzonej postaci oraz szereg kosmetyków opartych na tym specyfiku. Przy kupowaniu należy zwrócić uwagę na skład kupowanego produktu – olej arganowy powinien być wymieniony na jednym z pierwszych miejsc, wtedy wiadomo, że będzie go odpowiednio dużo i będzie skutecznie działał. W wielu ośrodkach SPA jest już stosowany na szeroką skalę, głównie do masaży. Potrafi przynieść ulgę napiętym i bolącym mięśniom. Doskonale działa jako dodatek do kąpieli. Odmłodzi, nawilży, odżywi Masz suchą, szorstką skórę? Najlepiej użyj olejku arganowego lub kosmetyków, które go zawierają. Ma on cudowną właściwość nawilżania i uelastyczniania skóry, doskonale się wchłania i szybko poradzi sobie z suchym i szorstkim naskórkiem. Polecany jest również przy różnego rodzaju schorzeniach skóry, takich jak łuszczyca czy egzema. Systematyczne stosowanie olejku, kremu, balsamu na bazie arganu na kolana czy łokcie sprawi, że skóra w tych miejscach będzie gładka i miękka. Olej arganowy jest doskonały na dojrzałą i starzejącą się skórę, chroni przed przedwczesnym pojawieniem się zmarszczek. Dzięki wysokiej zawartości witaminy E pomaga redukować zmarszczki poprzez odbudowywanie warstwy hydrolipidowej skóry. Dzięki właściwościom antyoksydacyjnym neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników. Nic dziwnego, że nazywany jest eliksirem młodości. Olejek z orzechów arganowych zawiera m.in. stygmasterol, regenerujący naskórek i zapobiegający tworzeniu się bruzd, oraz tirukallol, łagodzący objawy alergii. Olej arganowy jest niezastąpiony w walce z cellulitem, a także pomaga zadbać o paznokcie – wzmocnić je i poprawić stan wysuszonych skórek. Robi również furorę w dziedzinie pielęgnacji włosów. Można go wcierać w pasma, używać do układania, nakładać na rozdwojone i zniszczone końcówki, stosować maski na przesuszoną skórę głowy. Efekt wypielęgnowanych, zadbanych włosów murowany. Włosy są błyszczące, zdrowe, doskonale się układają. Nie należy zapominać o właściwościach zdrowotnych oleju arganowego – łyżka na czczo ma zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka piersi, skóry, prostaty. Obniża poziom szkodliwego cholesterolu, poprawia krążenie i wzmacnia system odpornościowy. Pomaga przy chorobach układu krążeniowego. Olej arganowy cieszy się popularnością jako składnik wielu kosmetyków, a szczególnie drogich kremów o silnym działaniu regenerującym, wzmacnia włosy oraz paznokcie. Chroni skórę przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych, takich jak słońce, wiatr, zła pogoda, mróz. Idealny jest zwłaszcza do pielęgnacji zimą.
Olej arganowy – dla zdrowia i urody
Ćwiczenia z obciążeniem często wzbudzają obawy kobiet. Szczególnie martwią się o zbyt rozbudowane mięśnie i szerokie ramiona. Nie ma się jednak czym przejmować, na tak rozbudowaną muskulaturę trzeba długo pracować i przerzucić kilka, a nawet kilkadziesiąt ton na siłowni. Kobietom zdecydowanie poleca się ćwiczenia z mniejszym ciężarem, zwłaszcza jeśli stawiają na trening w domu. Hantle dla kobiet są z reguły inne niż te dla mężczyzn. Różnią się wyglądem, kolorem i mają różne kształty, a przede wszystkim są o wiele lżejsze. Mimo niewielkiej wagi pozwalają skutecznie trenować mięśnie, by zachować ich elastyczność. Bardzo często kobiety narzekają na słabe ramiona, to właśnie brak wyćwiczonych mięśni odpowiada za wiotczenie skóry w tych okolicach. Z wiekiem kobiety wolą zakrywać ramiona, ale można tego uniknąć. Ćwiczenia z obciążeniem są również ważną profilaktyką przeciw zmniejszaniu gęstości kości, czyli osteoporozie. To zdecydowanie najlepsza ochrona przed tą chorobą, jaką możemy sobie zapewnić. Ćwiczenia z hantlami mogą być oddzielnym treningiem lub częścią stałego planu treningowego. Jak w przypadku innych ćwiczeń, konieczne są odpowiednie buty z amortyzacją, a także wygodny strój – legginsy i koszulka techniczna. Dodatkowe obciążenie to skuteczny sposób na spalenie nadmiaru tkanki tłuszczowej. Taki trening zmusza do większego wysiłku. Tylko z dodatkowym, zewnętrznym obciążeniem uzyskamy ładnie zarysowane mięśnie i smukłe ciało. Wybór sprzętu jest ogromny. Hantle wykonane są z różnych tworzyw, różnią się kształtem i kolorem. Przy wyborze najważniejsze jest dostosowanie ich do rodzaju treningu. Jakie hantle wybrać? Hantle miękkie – zazwyczaj są pokryte miłym w dotyku materiałem PCV, ich waga wynosi około 2 kg. Są niewielkie, idealne na początek oraz dla osób z małymi dłońmi. Hantle winylowe – są pokryte warstwą winylu, najczęściej wewnątrz mają betonowy ciężar. Ważą 1–5 kg. Są większe od miękkich hantli i bardzo popularne. Można dostać je w wielu wersjach kolorystycznych, w przystępnych cenach. Hantle neoprenowe – to żeliwne ciężarki z powłoką z neoprenu, która sprawia, że są miłe w dotyku. Powłoka nie chłonie potu, dlatego nie ma obaw, że hantle wyślizgną się z dłoni. Tworzywo amortyzuje też ewentualny upadek i nie dopuszcza do wielkiego huku. Takie hantle są dostępne w wielu rozmiarach, od 0,5 do 5 kg. Hantle z uchwytem – mogą być pokryte warstwą miękkiej gąbki lub neoprenu, mają rzep, którym można lepiej przymocować je do dłoni. To wygodne rozwiązanie, dzięki temu na pewno nie wyślizgną się z rąk. Ważą od 0,5 do 5 kg. Te wykonane z gąbki mogą jednak po dłuższym czasie nieprzyjemnie pachnieć, dlatego lepiej wybrać modele z neoprenem. Hantle gumowe – są antypoślizgowe, mogą być całe pokryte gumą lub mieć ją jedynie na zakończeniach ciężarka. Występują w przedziale wagowym 1–5 kg. Hantle żeliwne – mogą mieć postać małych hantli lub składać się z gryfu, talerzy i zacisków. Te drugie są dostępne nawet w bardzo dużej wadze, rzadko są stosowane w domu. Jak rozpocząć treningi? Wybór jest ogromny. Na początek są polecane hantle gumowe, neoprenowe lub winylowe. Są bardzo poręczne i wygodne. Łatwo przy ich użyciu wykonać trening. Osoby początkujące powinny sięgnąć po ciężar około 0,5–1 kg. Z czasem będzie można zwiększyć obciążenie do 2, a nawet 5 kg. Trening zaplanuj naprzemiennie z ćwiczeniami na inne parte ciała. Początkowo ciężko jest wykonać kilka serii samych ćwiczeń na mięśnie ramion i obręczy barkowej. Wykonuj po około 10–12 powtórzeń ruchów wyciskania ku górze, prostowania i zginania ramion. Przeplataj je z innymi ćwiczeniami angażującymi mięśnie nóg, pleców, brzucha. Możliwości jest wiele. Po kilku tygodniach regularnych treningów mięśnie będą o wiele silniejsze i gotowe podnieść większy ciężar. Zauważysz ujędrnienie ciała, a nawet lekko zarysowane mięśnie.
Hantle dla kobiet – jak dobrać ciężar?
Po długiej dominacji jasnych, neutralnych barw we wnętrzach nadchodzi era ciemniejszych i bardziej wyszukanych odcieni. Głębię i wyrazistość mieszkań wydobędą takie kolory, jak granat, bordo i butelkowa zieleń. W ostatnich latach w naszych mieszkaniach królowały niepodzielnie jasne kolory: beże, biel i szarości. Nic dziwnego, mają one bowiem wiele zalet. Są neutralne, łatwo je zestawić z innymi barwami i sprawiają, że pomieszczenia wydają się bardziej przestronne. Nie są jednak wolne od wad – bywają mdłe, pozbawione życia i indywidualizmu. To spowodowało, że zaczynamy wracać do ciemniejszych barw, głębokich i wyrazistych. Na pierwszy plan wysuwają się bordo, granat i butelkowa zieleń. Kolory te przez długi czas były postrzegane jako ponure. W nadmiarze rzeczywiście mogą sprawiać takie wrażenie, ale jedna ściana w tym kolorze może diametralnie zmienić wnętrze. Podobnie jak sofa, dywan czy fotel w wyszukanym odcieniu. Ciemniejsze barwy najlepiej wypadają na lekko połyskujących powierzchniach – nabierają wówczas wyrazistości i ostrości. Stąd najczęściej pojawiają się na meblach obitych aksamitem i welurem, lubią je też producenci szkła i wyrobów ceramicznych. Jeśli natomiast wybieramy matowe powierzchnie, to trzeba je dobrze oświetlić, gdyż mają tendencję do pochłaniania światła. Szkolny granat box:imagePins box:pin box:pin) Kolor granatowy jest chłodny i elegancki. Wydaje się szlachetny, a także kojarzy się z mądrością i powściągliwością. Najlepiej wypada w towarzystwie czystej bieli, która podkreśla jego głębię. Zestawiony z naturalnym drewnem cechuje się wyrafinowaniem. Granat jest najbardziej popularny we wnętrzach w stylu marynistycznym. Często można go spotkać również w aranżacjach skandynawskich i klasycznych. Kolor ten wydaje się uniwersalny, dlatego z powodzeniem można go wprowadzić na dużych powierzchniach. W salonie doskonale sprawdzi się granatowa sofa. Mieniąca się tkanina sprawia, że kanapa wygląda szykownie. Granat wypada równie dobrze na matowych powierzchniach, (np. komody Minko). Jeśli obawiamy się nadmiaru granatu, można poprzestać na mniejszych formach, np. wiszących półkach. Warto też sięgnąć po granatowe dodatki, np. talerze. Winny kolor box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Kolor bordowy powstaje poprzez połączenie czerwieni z niewielką ilością brązu. Jest to barwa królewska i symbol władzy. Tak jak czerwień, z którą jest blisko spokrewniony, jest kolorem pełnym namiętności i ciepła. Bordo przywodzi na myśl także klasyczne wnętrza z XIX wieku. W nich zazwyczaj kolor bordowy był łączony z beżem, żółtym i brązem. We współczesnych aranżacjach bordo świetnie prezentuje się w towarzystwie bieli i szarości, awangardowo zaś w połączeniu z różem. Kolor ten przyciąga uwagę bardziej niż granat i zieleń. Wystarczy jeden bordowy przedmiot we wnętrzu. W pomieszczeniach urządzonych w stylu glamour doskonale sprawdzi się aksamitna sofa w odcieniu bordo. Kanapę może zastąpić fotel. Bordowy bardzo efektownie prezentuje się na szklanych elementach, np. świecznikach typu tealight. Warto też wybrać kieliszki w kolorze wina, które wyglądają niezwykle szykownie. Jeśli szukamy bordowych rzeczy do sypialni, warto zdecydować się na zasłony, które nadadzą wnętrzu buduarowy charakter. Butelkowa zieleń box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Zieleń jest kolorem powszechnie występującym we wnętrzach, ale po tę w głębokim butelkowym odcieniu sięgamy stosunkowo rzadko, a szkoda. Barwa ta ma w sobie szyk, elegancję i klasę. Przywodzi na myśl kluby dla dżentelmenów, w których grano w pokera i palono cygara. Jest to jednocześnie kolor najbliższy naturze, a co za tym idzie – uniwersalny i idealnie komponujący się z drewnem i barwami ziemi. Sofa w odcieniu butelkowej zieleni sprawdzi się w niemal każdym salonie. Można do niej dobrać koc w zbliżonym odcieniu czy modną poduszkę-węzeł. Skoro odcień ten nazwa się butelkowym, warto wprowadzić do mieszkania także szklane przedmioty w tym kolorze, np. piękny wazon, który wpisuje się w skandynawskie wzornictwo.
Ciemne kolory znów modne – bordo, granat i zieleń we wnętrzach
Szukasz modnej spódniczki dla dziewczynki? Nie chcesz na nią wydać więcej niż 40 zł? Prezentujemy przegląd modnych spódniczek dla dziewczynek. Sprawdź, co ostatnio jest popularne, a co zawsze jest na czasie. Popularne spódniczki wcale nie muszą kosztować kilkaset złotych. Za niecałe 40 zł możemy kupić modny, wygodny i ładny strój dla małej księżniczki. Sprawdź, które modele są ostatnio modne i popularne na Allegro, a jednocześnie nie zrujnują domowego budżetu. Tiulowe spódniczki Różnorodność tiulowych spódniczek może zaskoczyć niejedną mamę. Ich popularność bije ostatnio rekordy. Sprawdzają się na co dzień, gdy mała dziewczynka chce wyglądać jak księżniczka, są ciekawym dodatkiem do legginsów lub grubszych rajstop. Bardzo dobrze wyglądają także na zajęciach z baletu, na przedstawieniach przedszkolnych i wczesnoszkolnych, podczas balów. Spódniczka z tiulu jest bardzo lekka i nie wymaga prasowania. Może być wykonana ze sztywnego tiulu – wówczas nie traci fasonu podczas prania, ale też z tiulowych falbanek, jak w przypadku modeli od Breeze Girls, które od spodu są podszyte gładką dzianiną. Tiulowe spódniczki mają w pasie elastyczną gumę – węższą lub szerszą – dzięki której spódnica nie spada z bioder. Tiulowe spódniczki dostępne są w szerokiej gamie kolorystycznej, również z mieniącymi się elementami. Dzięki temu każda dziewczynka znajdzie dla siebie ulubiony odcień. Ceny zaczynają się od około 15 zł. Rozkloszowane spódniczki Rozkloszowane spódnice z gładkiego materiału dobrze układają się na sylwetce, a dodatkowo są bardzo eleganckie. Najczęściej sięgają do lub trochę za kolana. Dzięki temu sprawdzają się na uroczystościach takich, jak rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego lub innych, gdzie liczy się forma wizytowa. Rozkloszowany krój spódnicy sprawia, że podczas kręcenia się strój ładnie się prezentuje. Może zatem się sprawdzić na zajęciach tanecznych i występach. Na Allegro znajdziemy szeroki wybór rozkloszowanych spódnic w różnych kolorach – zarówno bardziej stonowanych, jak i jaskrawych. Ceny zaczynają się od około 10 zł. Wciąż modny dżins Dżinsowe spódniczki, modne w ubiegłym stuleciu, teraz również cieszą się dużym zainteresowaniem. Obecnie możemy znaleźć spódniczki dżinsowe o prostym kroju oraz z różnego rodzajami naszywkami i elementami dekoracyjnymi, takimi jak aplikacje bohaterów z bajek, kokardki przy kieszeniach czy kontrastowy pas. Takie spódniczki sprawdzają się zarówno na co dzień, jak i na szczególne okazje – urodziny, imieniny, przyjęcia i inne. Na Allegro można też znaleźć modele, które łączą ze sobą dżins i inny materiał. Dół spódnicy może być wykończony białą falbanką lub falbankami w różnym kolorze. Niekiedy może to być ciekawe i bardzo oryginalne połączenie. Spódniczkę dżinsową kupimy już za około 10 zł. Podsumowanie Podążając za modą, postawmy również na wygodę. Decydując się na tiulową spódniczkę, dopasujmy ją do wzrostu dziecka. Spódnice tego typu mogą być bardzo rozłożyste, posiadać wiele falban, które mogą przeszkadzać podczas chodzenia i codziennej zabawy. Zwróćmy uwagę na rodzaj materiału i krój. Spódnica każdego typu powinna dobrze się układać.
Modne spódniczki do 40 zł
Choć z pozoru fabuła tej książki brzmi jak kolejne tanie romansidło, to Moyes udało się wybrnąć z tego potrzasku w piękny i wzruszający sposób. Ta książka na długo pozostaje w pamięci! „Zanim się pojawiłeś” to jedna z tych historii, które z pozoru wydają się wymęczone przez setki autorów z mniejszym lub większym sukcesem. Choć wydawca przedstawia tę powieść jako typowe romansidło i wyciskacz łez, to tak naprawdę nie mogłoby być inaczej. Klasyczne love story? Książka Jojo Moyes, która w Polsce wydana została po raz pierwszy w 2013 roku, przeżywa ostatnio renesans popularności. A wszystko za sprawą filmowej ekranizacji, która gości od niedawna w kinach. Nie ma co się dziwić, że opisana przez Brytyjkę historia zwróciła uwagę producentów filmowych, bo to niemalże gotowy scenariusz na kasowy przebój.Lou Clark to młoda, dwudziestokilkuletnia dziewczyna, która pracuje jako kelnerka w kawiarni „Bułka z masłem” w małym miasteczku gdzieś w Anglii. Niestety, prawa rynku są nieubłagane, a biznes musi przynosić zyski. Kawiarnia zamyka swoje podwoje, a Lou, która swoimi skromnymi zarobkami bardzo pomagała w domknięciu domowego budżetu, musi szybko znaleźć sobie nowe zajęcie. Przypadek sprawia, że pewnego dnia dziewczynie wpada w ręce ogłoszenie o pracy dla opiekunki sparaliżowanego mężczyzny. Lou zatrudnia się w bogatym domu państwa Traynorów i zostaje osobistą opiekunką ich syna, Willa.35-latek kiedyś miał świat u swoich stóp, a z życia czerpał pełnymi garściami. Pracował w Londynie, gdzie odnosił wielkie sukcesy, dziewczyny zmieniał jak rękawiczki, a w poszukiwaniu adrenaliny jeździł na superszybkich motocyklach. Pewnego dnia Will uległ jednak tragicznemu wypadkowi, który obrócił jego życie w koszmar. Sparaliżowany od szyi w dół mężczyzna jest całkowicie zależny od innych. Stracił radość życia, jest gburowaty i nieprzyjemny i nie ukrywa, że jedyne, o czym teraz marzy, to tylko śmierć. Pomiędzy Lou a Willem powoli zaczyna nawiązywać się nić porozumienia, a rodzące się uczucie jest zaskoczeniem dla nich samych. Czy miłość wystarczy, by w Willu znów zatliła się chęć do życia? Nie ma nudy Brzmi znajomo, prawda? Jojo Moyes udało się jednak uniknąć zaszufladkowania nie tylko z powodu zaskakującego i wstrząsającego zakończenia, które wyciśnie łzy nawet z największego twardziela. Największą siłą „Zanim się pojawiłeś” jest ciepły, zabawny i wzruszający język, jakim operuje autorka. Choć poruszana przez nią tematyka z łatwością mogłaby otrzeć się o patos, a nawet kicz, to Moyes z powodzeniem unika takich wpadek. Nie znajdziemy tu też ckliwych dłużyzn, a akcja wciąga już d pierwszych stron.Ciekawym zabiegiem, który odkrywa swoją siłę zwłaszcza pod koniec książki, jest powierzenie narracji Lou. Dzięki temu mamy wrażenie, że wraz z bohaterką przeżywamy każde kolejne spotkanie z Willem i podejmowane wspólnie przez parę decyzje. Pisarka dużo miejsca poświęca też rozterkom sparaliżowanego mężczyzny, opisuje w bardzo realistyczny sposób sytuację, w jakiej znalazł się po wypadku. Czy wiedzieliście chociażby, że nawet jeśli nasza kończyna jest sparaliżowana, to nadal możemy odczuwać w niej koszmarny ból? To tylko jeden z wielu problemów Willa, dla którego największym cierpieniem jest utrata kontroli nad własnym życiem i zależność od innych. I właśnie to powoduje, że rodzą się w nim myśli o zakończeniu tej przepełnionej bólem i upokorzeniami egzystencji. Jednocześnie jednak Will staje się duchowym przewodnikiem Lou, niemal od razu dostrzegając drzemiący w niej potencjał. Nie ma w nim zgody na to, by dziewczyna poświęciła dla niego swoje całe życie. Jojo Moyes z przerobionego na tysiące sposobów tematu uczyniła motor napędowy dla książki, która pozostawia w czytelniku głęboki ślad. Tu wcale nie najważniejsza jest ta fundująca prawdziwy roller coaster emocji historia, lecz to, z jakimi przemyśleniami pozostajemy po dotarciu do jej kresu. Aż trudno uwierzyć, że taki „wyciskacz łez” może mieć aż taką moc. Ot, literatura po raz kolejny udowadnia, że nie warto osądzać książki po okładce. Zobacz także inne książki Jojo Moyes. Źródło okładki:www.wydawnictwoswiatksiazki.pl
„Zanim się pojawiłeś” Jojo Moyes – recenzja
Azja to jeden z najbardziej fascynujących kontynentów. Wielość kultur i religii tworzy niezwykłą, bardzo egzotyczną mieszankę, która od wieków interesuje Europejczyków. Rejon ten jest jednak na tyle odległy, a często też nieprzyjazny, że rzadko udaje nam się go naprawdę poznać. Czasami, aby zrozumieć specyfikę poszczególnych części Azji, nie wystarczy tylko ich odwiedzić. Turystyczne destynacje mają bowiem niewiele wspólnego z prawdziwą rzeczywistością. Idealnym rozwiązaniem dla tych, którzy chcieliby poznać wszystkie oblicza tego kontynentu, są opowieści podróżników, którzy dotarli do jego istoty i postanowili podzielić się informacjami z czytelnikami. To fascynujący świat, w który warto wejść razem z nimi. Między światami – Marzena Filipczak Podróż rozpoczynamy od Azji Środkowej i Mniejszej, po której oprowadza nas Marzena Filipczak. Książka jest zapisem jej podróży po takich państwach, jak Turkmenistan, Uzbekistan, Iran czy Irak, ale też po krainach, do których niewiele osób udaje się w celach turystycznych – Osetii czy Górskiego Karabachu. Poznajemy je oczami kobiety, która wkracza w świat rządzony przez mężczyzn. Między światami nie jest przewodnikiem, jednak dużo lepiej niż tradycyjne poradniki przybliża specyfikę tego rejonu Azji. To też świetna lektura dla kobiet, które boją się samotnych podróży – autorka udowadnia, że nie ma w tym nic trudnego. Blondynka nad Gangesem – Beata Pawlikowska Kolejna podróżniczka zaprasza nas nieco dalej – do Indii. Beaty Pawlikowskiej nie trzeba nikomu przedstawiać. Jej książki podróżnicze to gwarancja niemal dosłownego przeniesienia się w odwiedzane przez nią miejsca. Nie inaczej wygląda lektura Blondynki nad Gangesem, którą czyta się z prawdziwą przyjemnością. Nie znajdziemy w niej, co prawda, dokładnych opisów historii czy krajobrazu Indii, ale w zamian dostajemy coś innego – opowieść o tym, jak wygląda ten kraj oczami Polki. Dodatkowym atutem książki są przepiękne zdjęcia i specjalna aplikacja, w której znajdziemy bardziej rozbudowany materiał z tej podróży. Bezsenność w Tokio – Marcin Bruczkowski Opowieść Polaka, który podróż do Tokio zamienił w kilkuletnią przygodę, pokazuje nowe oblicze tego miasta, którego nie znajdziemy w tradycyjnych przewodnikach. Bezsenność w Tokio to obiektywna opowieść o tym, jak naprawdę wygląda życie w mieście, które nigdy nie śpi. Pokazuje też, jak bardzo różna jest mentalność Japończyków i jak wygląda ich podejście do życia, pracy, zabawy i turystów. Książkę czyta się jednym tchem i naprawdę ciężko jest oderwać się od niej choć na chwilę. W atmosferę Tokio wprowadzają dodatkowo zdjęcia Marcina Bruczkowskiego, które są mocnym atutem książki. To obowiązkowa pozycja dla każdego, kto interesuje się Japonią. Za murem. Podróż po Chinach – Colin Thubron Chiny to jedno z najbardziej interesujących państw azjatyckich. Ze względu na swoją kulturę i politykę wydaje się być zamknięte na obcokrajowców i ukrywać swoje największe skarby. Okazuje się jednak, że przy odrobinie samozaparcia udaje się poznać je od środka. Za murem. Podróż po Chinach Colina Thubrona to fascynująca opowieść o tym, jak wygląda codzienność w Państwie Środka, jak zmienia się rzeczywistość w tym kraju i co koniecznie trzeba w nim zobaczyć. Okazuje się, że tak naprawdę znamy jedynie powierzchowny obraz, podczas gdy gdzieś w głębi zamknięta jest cała prawda o różnorodności i pięknie. Banany i cytrusy, czyli jedź do Azji – Artur Malek Na koniec prawdziwe vademecum najważniejszych, ale też najciekawszych informacji o Azji. Banany i cytrusy to przekrój wiedzy o takich państwach, jak Tajlandia, Malezja, Laos, Chiny, ale i Rosja. Poznajemy je oczami zwykłego człowieka, który – nie będąc podróżnikiem – bez większego przygotowania wyjeżdża zwiedzać ten niezwykły kontynent. Opowieść pełna jest ciekawostek i anegdot, które idealnie oddają specyfikę Azji. Świat widziany oczami autora jest kolorowy, egzotyczny, a czasami nawet niebezpieczny. Jest w tym jednak tak bardzo różnorodny, że po skończeniu lektury sami zapragniemy zobaczyć chociażby jego fragment. Lektura książek nie zapewni emocji i doznań porównywalnych z prawdziwą podróżą do Azji, jednak pozwoli poznać specyfikę tego kontynentu i jego różnorodność. Dzięki opowieściom ludzi, którzy na własną rękę odwiedzili poszczególne regiony, możemy dowiedzieć się o nich więcej. Nierzadko pozwala to również na poznanie miejsc, do których samodzielnie ciężko byłoby dotrzeć. Taka lektura to świetny pomysł dla każdego, kto w tym roku planuje spędzić swój urlop w Azji.
Książki, dzięki którym poznasz Azję, nie wychodząc z domu
Pomadka to dla każdej kobiety doskonały upominek, zwłaszcza pomadka dobrej jakości i ze znakiem firmowym. Ważne, by wiedzieć, jaki jej odcień i gatunek będzie najbardziej odpowiedni dla pani, której chcemy sprawić elegancki prezent mikołajkowy. W wypadku pomadki sprawą kluczową jest kolor. Inne kolory szminek stosują blondynki o jasnej cerze, inne pasują brunetkom o ciemnej karnacji. Poza tym innej pomadki używamy zimą, innej latem do opalonej skóry. Ważne jest też, czy szminka ma być używana na co dzień, czy na „wielkie wyjście”, do wieczorowej kreacji. Jedno jest pewne: luksusowa pomadka do ust powinna być dobrej jakości, nie zmazywać się zbyt szybko, pielęgnować usta oraz doskonale podkreślać ich kształt. Guerlain: pomadka pięknie opakowana Pomadki Guerlain to dobra jakość i w miarę przystępna cena. A także piękne, eleganckie etui. Guerlain Kiss Kiss jest jednocześnie balsamem nawilżającym: wygładza usta, nadaje im połysk i sprawia, że wydają się pełniejsze. Jest dostępna w sześciu odcieniach, a kosztuje 139 zł. Szminka Róż G Guerlain za ok. 180 zł ma dołączone lusterko, które ułatwi wykonanie makijażu nawet podczas podróży, a eleganckie etui zachwyci każdą panią. Nawilża i wygładza usta, nie rozmazuje się, równomierni się rozprowadza i optycznie powiększa usta. Lancome: czerwień absolutna Pomadka La Rouge Absolu firmy Lancome z charakterystyczną różą na opakowaniu (oraz na pomadce) to symbol prawdziwego luksusu. Nawilżająca pomadka stworzona została w oparciu o receptury kremów pielęgnacyjnych Lancome. Zawiera witaminy A i E oraz olejki z winogron, a oprócz tego substancję przeciwstarzeniową Pro-Xylane. Ma czysty, promienny kolor z satynowym wykończeniem. Dostępna jest w kilkunastu odcieniach. Nawilżająca szminka Insta Rose firmy Lancome za 101 zł ma w minimalistycznym, srebrno-satynowym opakowaniu rozświetla usta, regeneruje i odżywia. Utrzymuje się na nich nawet do ośmiu godzin. Z kolei pomadka Rouge in Love daje uczucie w pełni naturalnych ust bez makijażu i perfekcyjny, świetlisty kolor. Zawiera mikroskopijne substancje perłowe i łączy właściwości pielęgnacyjne z uczuciem lekkości. Dior: różne oblicza luksusu Niektóre panie chwalą sobie pomadki w płynie, które nakładamy specjalną gąbką lub pędzelkiem. Pomadka w płynie Kiss Me Diora w cenie 139 zł, o lekkiej, odświeżającej formule, zawierającej wodę zamiast wosku, zapewnia nasycony, trwały kolor oraz wykończenie z połyskiem. Matowa pomadka Diorific za 135 zł nawilża i odżywia, a przy tym bardzo długo utrzymuje się na ustach. Szminki z serii Rouge Dior to gwarancja 16-godzinnej trwałości bez wysuszania warg. Formuła Rouge Dior zawiera naturalny wyciąg z mango, który ma działanie nawilżające, oraz kwas hialuronowy, dający efekt pełniejszych ust. Pomadki wyprodukowane na bazie tej formuły kosztują w zależności od rodzaju od 115 do 145 zł. Estee Lauder: dbaj o swoje usta! Szminki tej marki zawierają zawsze składniki pielęgnujące delikatną skórę ust oraz wielowymiarowe pigmenty, dzięki którym usta stają się pełniejsze. Insatiable Ivory to szminka modelująca, która zapewnia długotrwały i wyrazisty kolor. Zawiera kwas hialuronowy chroniący przed wysuszeniem. Kosztuje niewiele ponad 100 zł. Pomadki z serii Pure Color Envy Shine za ok. 110 zł dają intensywny, nasycony kolor z unikatowym połyskiem. Mają właściwości nawilżające i zawierają wielowymiarowy pigment. Luksusowa pomadka do ust to godny polecenia pomysł na prezent. Warto dobrać taką szminkę, która nie utworzy na ustach grubej, ciężkiej warstwy, a jednocześnie będzie nawilżała, pielęgnowała i odmładzała wrażliwą skórę warg. Pomadka powinna też pięknie podkreślać kształt naszych ust, czyniąc je zmysłowymi i ponętnymi.
Mikołajkowy prezent – pomadka do ust z wyższej półki
Wiosna to czas, kiedy pogoda jest bardzo zróżnicowana. Nie da się jednak ukryć, że robi się coraz cieplej i można zrzucić z siebie puchowe nakrycia. Jaką kurtkę na wiosnę możemy kupić dla dziewczynki? Na co zwrócić uwagę przy jej wyborze? Wiosenna kurtka powinna być zarazem lekka, ciepła, ale także wodoodporna i chroniąca przed wiatrem. Pogoda w tym okresie jest bardzo zmienna. W jednej chwili świeci słońce, a w drugiej wieje silny, zimny wiatr i pada deszcz. Warto wziąć to pod uwagę i wybrać kurtkę, która sprawdzi się na pogodę i niepogodę. Kurtka na polarze Lekka kurtka wiosenna z polarową podszewką to ciekawa propozycja na chłodniejsze dni. Dobrze spełni swoją rolę jako kurtka przejściowa między kończącą się zimą i początkiem wiosny. Powinna mieć kaptur, wyższy kołnierz i ściągacze, które będą chroniły przed mocniejszymi podmuchami wiatru. Dla dziewczynek będzie liczył się również kolor. Lepiej jednak zrezygnować z jasnych odcieni. W wiosenną pluchę szybko się brudzą. Kurtka powinna być wykonana z materiału, który łatwo utrzymać w czystości. Koszt kurtek z polarową podszewką dla dziewczynek to od 20 do 180 zł. Kurtka przeciwdeszczowa Kurtka przeciwdeszczowa sprawdza się bardziej w cieplejsze dni. Jej głównym zadaniem jest ochrona przed deszczem. Sprawdźmy zatem, czy materiał, z którego została wykonana, jest całkowicie wodoodporny i czy dobrze chroni przed wiatrem. Kurtki takie są zazwyczaj bardzo lekkie i po złożeniu (zwinięciu) nie zajmują wiele miejsca. Sprawdzają się na wycieczkach lub na spacerach, gdy deszcz pojawia się niespodziewanie. Ceny kurtek przeciwdeszczowych wahają się od około 20 do 170 zł. Kurtki pikowane Każda dziewczynka, poza ochroną przed chłodem i deszczem, wybiera modną kurtkę o ciekawym wzornictwie i ozdobach. Interesującą propozycją może być kurtka pikowana, dopasowana w talii i rozszerzana u dołu. Spełnia swoje zadanie, chroniąc przed chłodem, ma kaptur i jest lekka. Modele obszyte elegancką lamówką wyróżniają się na tle innych i są bardzo młodzieżowe. Dla młodszych dzieci możemy wybrać szerszą kurtkę pikowaną w jasnych i żywych kolorach. Kurtka pikowana to wydatek od około 60 do 80 zł. Płaszczyk Na wiosenne dni dziewczynki mogą wybrać płaszczyk. Niektóre modele posiadają polarową podszewkę również w rękawach, co sprawia, że odzież lepiej chroni przed chłodem. Płaszczyk może mieć także kaptur, który w niektórych modelach można odpiąć. Zazwyczaj materiał, z którego jest wykonany, nie jest całkowicie wodoodporny. Płaszczyk ma tę zaletę, że dobrze sprawdza się na co dzień, ale także na specjalne okazje. Wygląda się w nim bardzo elegancko i pasuje do każdego stroju. Płaszczyki dla dziewczynek kosztują od 30 do 170 zł. Podsumowanie Wybierając kurtkę wiosenną dla dziewczynki, zdecydujmy się na taką, która będzie wygodna, ochroni przed wiatrem, chłodem i deszczem. W cieplejsze dni sprawdzi się lekka kurtka przeciwdeszczowa, którą można bez problemu spakować do plecaka lub torby. Zwróćmy również uwagę na jakość materiału, jego wytrzymałość i odporność na zabrudzenia. Pamiętajmy także, że wraz z nadejściem wiosny dzieci więcej się ruszają – zaczynają jeździć na rowerze, biegać, korzystać z placów zabaw, ścigać się, itp. Kurtka musi być na tyle wszechstronna, aby zapewnić ciepło, a jednocześnie pozwolić na większą ilość ruchu. Nie może zatem krępować ruchów i powinna być łatwa do zakładania.
Wiosenne kurtki dla dziewczynek
Z czym kojarzy się słowo „walentynki” ? Na pewno z serduszkami. Różami, czerwienią, słodyczami, brokatem, maskotkami... kiczem. Ale czy to nie o to w tym wszystkim chodzi? Święto zakochanych wielu omija szerokim łukiem, nazywając je komercyjnym i niepotrzebnym. Fakt, miłość drugiej osobie powinno okazywać się cały rok, nie tylko w dni, które są nazwane „walentynkami”, „Dniem Kobiet” czy „Dniem Chłopaka”. Jednak w biegu codziennych spraw wielu z nas potrzebuje czasem przypomnienia, że warto pielęgnować ważne relacje. Możliwość zaskoczenia drugiej połówki chociażby symbolicznym udekorowaniem mieszkania oraz pyszną kolacją po ciężkim dniu zdecydowanie wystarczy, aby spędzić niezapomniany wieczór w ten, jak i każdy inny dzień roku. Lecz jest też druga grupa ludzi, którzy uwielbiają obchodzić to święto z hukiem i kupna lizaka z napisem „Bądź moją Walentynką” nie odpuszczą za żadne skarby świata. Poniższe propozycje są idealne dla każdego, niezależnie czy kocha kicz i mnóstwo serduszek, czy woli kameralne oglądanie filmu z drugą połówką w zaciszu domowym. Tabliczka kredowa Farba kredowa jest hitem wnętrzarskim już od dłuższego czasu. Wykorzystuje się ją do malowania ścian, postarzania mebli oraz dodatków domowych takich, jak: kubki, tablice, słoiki czy etykiety do ziół doniczkowych. Motyw tablicy jest nie tylko świetną dekoracją walentynkową, ale także opcją na pielęgnowanie rytuału liścików miłosnych, a na tradycyjne, papierowe, nie każdy ma codziennie czas. Nie tylko od święta należy pisać na nich coś miłego. Czasami wystarczy krótki cytat, motto lub na pozór zwykłe „Kocham Cię”, aby zapewnić drugiej połówce wspaniały humor na cały dzień spędzany poza domem. Drewniane tablice gotowe do pomalowania są dostępne w różnych kształtach. Można również wyciąć dowolny motyw samemu za pomocą wyrzynarki przeznaczonej do drewna. Tablice przydatne są w pokoju biurowym, aby zapisywać myśli czy również w kuchni do tworzenia na bieżąco listy zakupów. Girlanda okienna z bibuły/włóczki Taka girlanda z bibuły i kolorowego papieru to nie tylko świetna dekoracja walentynkowa, ale także opcja na pomysłowe zdjęcie z drugą połówką lub znajomymi. Coraz częściej odchodzi się od spędzania tego wyjątkowego dnia tylko we dwoje w romantycznym blasku świec. Organizuje się za to imprezy z motywem, na którym dekoracji oraz zdjęć pamiątkowych nie może oczywiście zabraknąć! Dekoracja w połączeniu z innymi akcesoriami typu kapelusze, wąsy, kolorowe sztuczne włosy, w które możecie się przebrać, stworzy niesamowite tło do niezapomnianej sesji, która wywoła jeszcze niejeden uśmiech i miłe wspomnienie. Girlanda prezentuje się świetnie na ścianie, a także w drzwiach, tworząc kurtynę lub w oknie imitując zasłonę. Bibuła sprawdza się doskonale przy tworzeniu wielu dekoracji a także przy pakowaniu prezentów – nie tylko tych walentynkowych. Poduszka Poduszki są dekoracją do wnętrz, która sprawdzi się nie tylko w Dzień Zakochanych, ale przez cały rok. Odpowiednio spersonalizowana będzie unikatowa i oryginalna, a malowanie po tekstyliach jest o wiele prostsze niż się wydaje! Markery i farby do tkanin są dostępne w wielu wariantach kolorystycznych, tak samo jak i poszewki lub same poduszki. Dzięki temu dobranie i wykonanie dekoracji, aby pasowała do całego pomieszczenia jest jeszcze łatwiejsze. Na poduszce można umieścić cytat z piosenki, wyznanie miłosne, śmieszny napis lub wzór, który będzie pasował do klimatu Walentynek. Szablony można kupić, stworzyć samemu lub znaleźć inspirację online i wydrukować bądź przerysować. Nie jest to konieczne do wykonania takiej poduszki, lecz jeśli nie masz jeszcze wprawy w malowaniu po tkaninach – warto skorzystać z tej opcji i mieć pewność, że wszystko wyjdzie zgodnie z planem. Utrwalenie farby lub markera, aby efekt był niespieralny jest uzależnione od producenta. Najczęściej jednak zaleca się po wyschnięciu zaprasować przez inny materiał lub na lewej stronie przez kilka minut. Wszelkie informacje dotyczące prania również będą dostępne na etykiecie zakupionego produktu. box:offerCarousel Serce z wikliny Dekoracje z motywem kwiatowym prezentują się zawsze efektownie i wyjątkowo. Wiklina przeżywa teraz renesans jeśli chodzi o wykorzystanie jej do aranżacji wnętrz. Już nie tylko mamy na myśli kosze, skrzynie oraz donice, ale także delikatne, często drobne akcenty. Oplecenie serca wiklinowego ulubionymi kwiatami drugiej połówki (drogie panie, nie tylko kobiety lubią bukiety!) to kolejny sposób, aby rozgrzać jej/jego serce. Sztuczne mogą pozostać w pomieszczeniu cały rok, lecz żywe dodadzą niezastąpionego zapachu. Ta dekoracja prezentuje się pięknie zarówno wisząca w oknie, na ścianie lub na drzwiach, jak i stojąca na biurku czy półce. Balony + zdjęcia Balony to proste i raczej oczywiste rozwiązanie w dekorowaniu wnętrz na specjalne okazje. Jednak warto wspomnieć, ile jest opcji, aby całość prezentowała się oryginalnie. Jeśli są tylko dodatkiem – wystarczy ich kilka, jeśli mają być główną atrakcją wieczoru – należy postawić na ilość, niekoniecznie na ich ozdabianie. Balony + brokat – przy pastelowych odcieniach brokat można wsypać do środka, dzięki czemu w świetle będzie się pięknie mienił. Brokatem można też okleić balon z wierzchu – całość, kawałek, tylko dolną część - wystarczy odrobina kreatywności, kilka prób i błędów, aby znaleźć dekorację idealną. Marker – dla wielu oczywistość, dla innych całkiem nowy pomysł. Wyznania, rysunki, pojedyncze literki na każdym z balonów składające się w jedno słowo. Markery i pisaki potrafią zdziałać cuda, jeśli w grę wchodzi personalizacja ozdób walentynkowych. Karteczki – balony mogą być również miłym upominkiem lub spełniać kluczową rolę w gry w podchody. Schowany prezent i umieszczone następnie w balonach wskazówki będą świetną zabawą i wyjątkowym upominkiem. Zdjęcia – najlepiej prezentują się balony z helem z przywiązanymi do nich tasiemkami/sznurkami zdjęciami. Same w sobie są bardzo efektowne, jednak w tym przypadku będą pełnić również funkcję niezapomnianego upominku. Oczywiście balony bez helu, przywiązane do żyrandola lub karnisza również będą wyglądały świetnie. To również kolejny sposób na wykonanie wyjątkowego walentynkowego zdjęcia. box:offerCarousel Brokatowy wazon Brokatowe dodatki są teraz hitem wnętrzarskim, a zwłaszcza jeśli chodzi o dekoracje na imprezy. Wazon jest pojedynczą dekoracją, dlatego nie musi być koniecznie delikatny i kolorystycznie spójny z resztą aranżacji. Krzykliwy i błyszczący będzie się świetnie prezentował. Takie miniwazoniki będą przyciągać wzrok i odbijać światło, tworząc niepowtarzalny klimat w pomieszczeniu. Można postawić je na stole, półce, nad kominkiem czy na parapecie – pojedynczo bądź razem. Bukiet kwiatów będzie równie pięknie wyglądał w kilku wazonikach zamiast w jednym. Taka dekoracja może pełnić nie tylko funkcję wazonu, ale także lampionu, do którego można włożyć lampki LED lub tealighty (wtedy będzie potrzebnych kilka).
DIY: Walentynkowe dekoracje
Aby znaleźć przedmiot, użyj wyszukiwarki, którą znajdziesz na górze każdej strony Allegro. Wpisz to, czego szukasz w oknie wyszukiwarki. Znajdziesz ją zawsze na górze strony. Wyszukiwarka bierze pod uwagę różne odmiany szukanego wyrazu a także parametry opisujące ofertę oraz kategorie, do których jest przypisana oferta. W wyszukiwarce możesz wybrać, czy chcesz szukać wśród: trwających ofert we wszystkich działach, trwających ofert w tylko jednym dziale, zakończonych ofert, użytkowników. Po wpisaniu szukanego wyrażenia lub słowa możesz zaznaczyć opcję [Szukaj też w opisach]. Nie musisz wybierać interesujących Cię parametrów, wystarczy wpisać je w wyszukiwarce (na przykład Nokia Lumia nowy brak blokady). Wyszukiwarka pomija słowa, na początku lub na końcu których znajdują się znaki: ; , . & ' ) (. Jest również "niewrażliwa" na polskie znaki (jeśli wpiszesz "Poznan", wyświetlą się transakcje ze słowem "Poznań", "Poznania" itd.). Znaki specjalne Przy wyszukiwaniu możesz stosować następujące znaki specjalne, które wpływają na wyniki wyszukiwania: | Wyrażenie | Działanie | | :-------: | :-------: | |gwiazdka [ * ] | Zastępuje dowolny fragment wyrazu. Wpisanie np. "warszaw*" spowoduje wyświetlenie listy ofert zawierających słowa "warszawa", "warszawy", "warszawski" itp.). Gwiazdka działa na końcu co najmniej 3-literowych wyrażeń (np. "por", ale nie "po"). | |minus [ - ] | wyraz, przed którym użyto znaku -, nie znajdzie się w wynikach wyszukiwania (np. "kubek -termiczny" pokaże przedmioty bez słowa "termiczny" w nazwie). | |nawias [ ( ) ] | wyszukiwarka weźmie pod uwagę którekolwiek z wpisanych słów. | |cudzysłów [ " " ] | Wyszukanie dokładnie takiej frazy, z uwzględnieniem kolejności i polskich znaków, jaką wpisano w cudzysłów. | Powyższe znaki specjalne możesz stosować jednocześnie. Sortowanie Opcję sortowania znajdziesz na stronie z wynikami wyszukiwania - nad ich listą. Dzięki sortowaniu określisz dodatkowe kryteria wyszukiwania. | Parametr | Opis | | :--------: | :--------: | | Cena | Sortowanie po cenie przedmiotu. Możesz ustalić kolejność od kwoty najniższej do najwyższej lub odwrotnie. | | Cena z dostawą | Sortowanie po cenie przedmiotu wraz z wysyłką. Możesz ustalić kolejność od kwoty najniższej do najwyższej lub odwrotnie. | | Popularność | O kolejności wyników wyszukiwania decyduje liczba złożonych ofert kup teraz i liczba licytujących w ostatnich 30 dniach. Jeżeli kilka przedmiotów ma ich tyle samo, wtedy sortowanie odbywa się po czasie, jaki pozostał do zakończenia oferty. | | Czas do końca | Oferty wyświetlamy w porządku chronologicznym. Możesz wybrać jeden z 2 wariantów: najmniej lub najwięcej czasu do końca oferty. | | Czas dodania | Oferty wyświetlane w porządku chronologicznym, od najnowszych. | | Trafność | Sprawdź, czym jest trafność| bbox:accordion W wynikach wyszukiwania nie widać mojego przedmiotu Został wpisany tytuł, który ma niepoprawny lub nieobsługiwany format - słowa w tytule nie są oddzielone od siebie spacją (np. "Pentium4-2.8_512MB_DVD"); w tytule przedmiotu jest błąd ("literówka"); litery w słowie oddzielono spacją (np. "Gitara E P I P H O N E"); wyszukiwane wyrażenie zawiera „minus” w tytule np. „gitara -elektryczna promocja” (wówczas wyszukiwarka odszuka przedmioty z frazą "gitara" oraz "promocja", ale bez słowa "elektryczna"). Używaj w tytule spacji oddzielających wyrazy. Podczas wystawiania przedmiotu zwróć uwagę na poprawność używanych nazw - zwłaszcza na tzw. literówki (omyłkowe przestawienie, pominięcie liter w słowie).Zaznaczyłeś parametry wyszukiwania, których nie spełnia wystawiony przedmiot (inna kategoria, inna lokalizacja etc.). W wynikach wyszukiwania nie widzę wszystkich wystawionych przedmiotów Prawdopodobnie wyniki wyszukiwania ograniczyłeś do parametrów, takich jak określona lokalizacja przedmiotu, przedział cenowy. Odznacz parametry na stronie wyszukiwarki lub stronie z listą przedmiotów (w panelu Parametry przedmiotów (obok, po lewej stronie). Lista z wynikami zawiera bardzo dużo przedmiotów Spróbuj ograniczyć wyniki wyszukiwania, wybierając odpowiednie parametry (np. przedmioty z określonego województwa, w określonym przedziale cenowym. W tym celu możesz wpisać do wyszukiwarki interesujące Cię parametry i zaznaczyć opcję Szukaj też w opisach i parametrach lub zaznaczyć je w panelu Parametry przedmiotów nad listą przedmiotów. [/bbox]
Jak korzystać z wyszukiwarki i znaleźć przedmiot?
Zimą lubimy otulać się miękkimi i ciepłymi tkaninami. O tej porze roku szczególnie dbamy o komfort cieplny najmłodszych. Każdy maluch po wieczornej kąpieli chętnie wskoczy do przyjemnej w dotyku, flanelowej pościeli w kolorowe wzory. Flanela to tkanina, która ma niezwykłe właściwości. Jest cieplejsza od tradycyjnej bawełny, a zarazem lekka i bardziej miękka. Dodatkowo charakteryzuje się dobrą termoizolacją, czyli lepiej ogrzeje maluszka w nocy. Zawdzięcza to swojej strukturze – należy do grupy tkanin z delikatną okrywą runową, którą uzyskuje się przez drapanie, a następnie strzyżenie jej powierzchni. Tak właśnie powstaje miła w dotyku warstwa „meszku” na flaneli. Ten rodzaj materiału często wykorzystuje się do wyrobu piżam i pościeli. Dla dziewczynek W większości pokojów dziewczęcych dominuje róż. To ulubiony kolor małych księżniczek. Pościel to jeden z elementów, który możemy dostosować do indywidualnych upodobań naszego dziecka. Ulubieni bohaterowie z bajek stanowią podstawę wielu aranżacji wnętrz dla najmłodszych. box:offerCarousel Kraina lodu. Od lat na popularności wśród dziewczynek nie traci Disneyowski hit „Kraina lodu”. Księżniczka Elsa i jej nieodłączni towarzysze – bałwanek Olaf i renifer Sven zawładnęli wyobraźnią najmłodszych. Flanelowa pościel z motywami z „Krainy lodu” wzbudzi zachwyt każdej małej fanki niezwykłych przygód z zimowej baśni. Tym razem róż został zastąpiony odcieniami niebieskiego, który dodatkowo ma działanie uspokajające i doskonale nadaje się do każdej sypialni. box:offerCarousel Hello Kitty. Różu natomiast na pewno nie zabraknie w przypadku pościeli nawiązującej do innej znanej i lubianej bohaterki. Mała, słodka Hello Kitty to postać z japońskiej bajki znanej na całym świecie. Kotka o wielkich oczach zdobi wiele artykułów i gadżetów dla małych dziewczynek. Pościel z flaneli z Hello Kitty dostępna jest w różnych rozmiarach – pasuje do małych i większych łóżeczek. Wśród oferty pościeli flanelowych dla dzieci na Allegro.pl znajdziemy również komplety w barwne wzory uniwersalne. Serduszka, gwiazdki, kropki, sowy, kotki lub pieski pasują do każdego dziewczęcego pokoju i na pewno spodobają się każdej małej damie. Dla chłopców Mali chłopcy również lubią się otaczać ulubieńcami z bajek i komiksów. box:offerCarousel Auta. Zygzak McQueen to jedna z najbardziej znanych i podziwianych postaci. Mowa oczywiście o czerwonej wyścigówce z filmu „Auta”, której przygody z wypiekami na twarzy śledzą mali miłośnicy samochodów. Flanelowa pościel z Zygzakiem i jego przyjaciółmi przypomni każdego wieczoru o ulubieńcach z Chłodnicy Górskiej i pomoże zasnąć w miłym towarzystwie. Samoloty. Z kolei wielbiciele pojazdów latających z chęcią otulą się pościelą z motywami z innego kinowego przeboju Disneya. Pościel z bohaterami bajki „Samoloty” przeniesie maluchy w podniebną krainę karkołomnych ewolucji powietrznych Dusty’ego – małego samolotu wielkiego duchem. box:offerCarousel Strażak Sam. Kim chce zostać każdy mały chłopiec? Oczywiście strażakiem. Strażak Sam to bohater angielskiego serialu animowanego dla dzieci. Wielbicieli wozów strażackich i gaszenia pożarów są zapatrzeni w dzielnego młodzieńca. Zasypiając w miękkiej, flanelowej pościeli z wizerunkiem strażaka Sama, wyobrażają sobie, że gnają na ratunek wielkim, czerwonym wozem. Starsi chłopcy, pasjonaci piłki nożnej, na pewno docenią komplety pościeli firmowane przez ulubione drużyny. Oczywiście króluje Real Madryt i FC Barcelona, ale w sypialni małego kibica nie może zabraknąć pościeli z najlepszym polskim zawodnikiem i gwiazdą światowego sportu – Robertem Lewandowskim. Jak dbać o pościel z flaneli? Jak w przypadku wszystkich tkanin bawełnianych, zaleca się pranie flaneli według instrukcji podanych na metce, bo w przeciwnym razie może się ona skurczyć. Do prania flaneli kolorowej lub drukowanej należy użyć środka do tkanin delikatnych oraz wybrać program do prania tkanin delikatnych i niskie obroty bębna podczas wirowania. Pościel z flaneli można przed praniem przewrócić na lewą stronę, aby uniknąć powstawania nieestetycznych supełków na wierzchniej stronie. Pościel dla dzieci musi być odpowiednio delikatna i ciepła. Maluch lubi się do niej przytulić, szczelnie okryć i spać do rana, śniąc swoje słodkie sny. W rytuałach wieczornego zasypiania pomogą również atrakcyjne wzory na pościeli. Nie wszystkie dzieci mają łatwość zasypiania, wiele z nich trudno przekonać do pójścia spać o ustalonej porze. Przytulne łóżeczko z wesołą, kolorową pościelą zachęci malca do udania się na nocny spoczynek.
Ciepłe sny – przegląd dziecięcych pościeli flanelowych idealnych na zimę
Kiermasz gier - zdobądź dodatkowe Monety Do 8 kwietnia możesz zdobyć dodatkowe Monety za zakup w kategoriach: * Gry na konsole * Komputerowe PC * Towarzyskie Za każde wydane 49,99 zł (bez kosztów przesyłki) na gry możesz zgarnąć 5 Monet. Poznaj zasady promocji
Kiermasz gier - zdobądź dodatkowe Monety
Wiek poniemowlęcy jest okresem, w którym dziecko coraz bardziej się uniezależnia. Samodzielne poruszanie się, nauka spożywania posiłków i trening czystości czynią z maluszka coraz bardziej odrębną istotę. Jest to też wciąż czas, w którym rodzice trenują z maluchem nowe umiejętności. W jaki sposób pomoc dziecku? Dostępne na Allegro edukacyjne zabawki interaktywne stanowią atrakcyjną i ciekawą propozycję zarówno dla dzieci, jak i ich rodziców. Dlaczego? Otóż rodzicom mogą służyć jako wsparcie, pomoc w treningu chociażby zdolności mówienia. Dla dzieci natomiast interaktywne zabawki są fantastyczną propozycją na angażującą i wspaniałą zabawę. 1. Książeczki interaktywne – rozwój wyobraźni i języka Wśród zabawek interaktywnych dla dwulatków szczególną uwagę należy zwrócić na książeczki sensoryczne. Te wykonane z miękkich, zróżnicowanych tkanin i materiałów zabawki stanowią bezpieczną, a zarazem ciekawą formę zabawy dla malucha. Dzięki temu, że poszczególne elementy książeczki można odczepiać, chwytać, dotykać i pociągać, każdy maluch z pewnością będzie miał mnóstwo uciechy przy tego rodzaju zabawie. Książeczki sensoryczne, oprócz nauki chwytania i manipulowania przez zabawę różnymi cząstkami zabawki, pomagają rozwijać również inne umiejętności dziecka. Wielobarwne obrazki pozwalają na tworzenie różnorodnych historyjek, dzięki którym rodzic rozwija wyobraźnię maluszka, trenuje umiejętności werbalne przez powtarzanie słówek, a także uczy dziecko rozpoznawania przedmiotów przedstawionych na poszczególnych stronach. Książeczki sensoryczne stanowią atrakcyjną formę rozrywki dla dziecka, dostarczając mu mnóstwo frajdy. 2. Pluszowy przyjaciel Zabawkami, które pozwolą maluchowi rozwinąć jego płynność językową, są różnego rodzaju maskotki interaktywne. Przykładem takiego pluszaka jest interaktywne zwierzątko. Po naciśnięciu różnych części ciała maskotki dziecko usłyszy wyrazy je określające. Taki trening językowy pozwoli maluchowi rozróżniać poszczególne części ciała, będzie też wspomagał trening wymowy. Na Allegro dostępne są różne maskotki edukacyjne, zatem można dobrać odpowiednią zarówno dla chłopca, jak i dziewczynki. 3. Eksperymenty z kostką Dwuletni maluch z pewnością będzie miał uciechę z zabawy kostką interaktywną – to podobna do książki sensorycznej zabawka, która pozwala na swobodną zabawę i trening motoryki małej. Ćwiczenie chwytania, pociągania i łapania za kolorowe sznurki czy tasiemki da każdemu dwulatkowi niejeden powód do uśmiechu. Kostka jest uszyta z miękkich tkanin, więc zabawa nią jest komfortowa i bezpieczna. 4. Baczna obserwacja piłek tylko z Happy Ball Zabawką, która z pewnością wciągnie na dłuższy czas niejednego dwulatka, jest interaktywna fontanna „Happy Ball”. Sprawia ona, że radość u dziecka nie ma końca, a zabawa fontanną długo się nie nudzi. Fontanny Happy Ball to zabawki, które pozwalają dzieciom na angażującą, atrakcyjną zabawę. Naciśnięcie jednego przycisku uruchamia całą frajdę – kolorowe piłeczki zaczynają wyskakiwać, a w tle słychać wesołą muzykę. Dzięki odpowiedniej budowie zabawki piłki wracają do pojemnika, by za chwilę znów móc cieszyć oczy dziecka. Zabawa z fontanną stanowi doskonałe źródło obserwacji dla malucha. Dziecko interesuje się, skąd piłki wylatują i w jaki sposób się poruszają, dzięki czemu fontanna Happy Ball gwarantuje ciekawą i angażującą zabawę. 5. Mam Talent Junior Aby zainteresować malucha muzyką, warto dać mu szansę samodzielnie spróbować się nią bawić. W jaki sposób? Jest to możliwe dzięki interaktywnym instrumentom muzycznym. Saksofon, gitara czy interaktywne pianinko to tylko niektóre propozycje, które mogą stanowić pierwszy instrument dla dziecka. Taka forma zabawy rozwija słuch i wrażliwość muzyczną malucha, pozwala mu na swobodne testowanie i zabawę muzyką, a także może inspirować do śpiewu lub tańca. Zabawa przez naśladownictwo gwiazd ekranu z pewnością sprawi dziecku mnóstwo radości. Podsumowanie Interaktywne zabawki edukacyjne dla dwulatków otwierają przed maluchami kolejny etap rozwoju – opanowanie podstawowych umiejętności, takich jak samodzielne poruszanie się. Ten czas jest też okresem rozwoju zdolności językowych oraz treningu spostrzegawczości i jeszcze baczniejszej obserwacji otaczającego dziecko środowiska. Stymulowanie dziecka, a więc stwarzanie maluchowi okazji do tego, aby mógł ćwiczyć i rozwijać nowe umiejętności, jest zadaniem rodziców. Dlatego warto zapoznać się z ofertą edukacyjnych zabawek, które ułatwiają wzmacnianie potencjału dziecka.
5 interaktywnych zabawek edukacyjnych dla dzieci w wieku 2+
7 marca zaktualizujemy Załącznik nr 2 do Regulaminu Allegro. 7 marca zaktualizujemy Załącznik nr 2 do Regulaminu Allegro. Jego nowe brzmienie prezentujemy w pliku PDF. Dodane fragmenty są w nim zaznaczone na zielono, a usunięte - na czerwono. Pozostałe artykuły Regulaminu pozostaną bez zmian.
7 marca: aktualizacja Regulaminu Allegro
Marzenia o międzyplanetarnych podróżach, odkrywaniu nieznanych zakamarków galaktyki i siedzeniu za sterami prawdziwej rakiety kosmicznej kłębią się w głowie niejednego malca. Jednym ze sposobów rozwijania dziecięcej pasji może być tworzenie kolekcji figurek i pojazdów kosmicznych. Początki kosmicznej kolekcji Pierwszą figurką astronauty, w jaką możemy wyposażyć naszą pociechę, jest postać z kolekcji Little People firmy Fisher Price. Zabawka dostosowana jest do użytku już przez maluchy w wieku powyżej 12 miesięcy. Jest całkowicie bezpieczna, pozbawiona jakichkolwiek małych, wystających czy ostrych elementów, które mogłyby stanowić zagrożenie dla małego dziecka. Łatwo mieści się w niewielkiej rączce, co sprzyja kreatywności, wymyślaniu i odgrywaniu ról. Niestety, brak dodatkowych kosmicznych elementów, które mogłyby wzbogacić zabawę. Jednak wymiary figurki są na tyle uniwersalne, że bez problemu dziecko będzie mogło wykorzystać ją w połączeniu z innymi zestawami. Najmłodszym miłośnikom kosmosu z pewnością przypadnie do gustu również figurka głównego bohatera serialu rysunkowego Miles z przyszłości, którą znajdziemy w zestawach Lego Duplo. Możemy również kupić ją osobno, jednak zestawy umożliwiają zbudowanie np. statku kosmicznego lub kosmicznego placu zabaw. Dla starszaków Oferta kosmonautów dla starszych dzieci jest znacznie bardziej rozbudowana. Jednym z ciekawszych na rynku jest zabawka z serii Imaginext, przedstawiająca kosmicznego podróżnika oraz jego ekwipunek z kompletem niezbędnych akcesoriów. Figurka to jednak dopiero początek zabawy. Możemy dokupić do niej powiązane tematycznie zestawy, które pozwolą na rozbudowanie kolekcji. Jednym z nich jest prom kosmiczny wraz z niezbędną do jego obsługi infrastrukturą naziemną, dzięki czemu dziecko może przeprowadzić symulację startu statku. Po udanym lądowaniu na podróżników może czekać również stacja kosmiczna wraz z niezwykłymi robotami i łazikami. Każdy zestaw znajduje się w bardzo ładnym opakowaniu kartonowym i będzie wyśmienitym prezentem dla małego odkrywcy kosmosu. Zestawy z figurkami Jeśli nasz maluch uwielbia się bawić figurkami z kolekcji i ustawiać je w kosmicznych pojazdach, warto zdecydować się na zestaw, w którego skład wchodzi rakieta wraz z figurkami. Bardzo interesującym pomysłem, szczególnie dla dziewczynek, jest rakieta z bohaterami bajki Świnka Peppa. W komplecie znajdziemy duży statek kosmiczny z otwieranymi drzwiami na trzech poziomach, na których możemy ustawiać dołączone figurki. To świetny początek kolekcji promów kosmicznych. Jednym z najbardziej rozbudowanych zestawów jest rakieta firmy KidKraft. W pudełku znajdziemy pokaźnych rozmiarów rakietę (61 x 35 cm) wykonaną w głównie z drewna, płyty MDF i elementów plastikowych, dzięki czemu jest bardzo wytrzymała i bez uszczerbku przetrwa długie godziny intensywnej zabawy. Duże wymiary pozwalają również na jednoczesną zabawę kilkorga dzieci. W statku znajdziemy ruchome elementy, np. dźwig do załadunku przedmiotów na poszczególne piętra konstrukcji. Odłączana górna część rakiety umożliwia przeprowadzenie startu i kosmicznego lotu. Do zestawu dołączono figurki astronautów i robotów, znaki informacyjne, komputery i elementy wyposażenia stacji kosmicznej. Rakieta jest wspaniałą i inspirującą zabawką, które będzie jednocześnie piękną ozdobą pokoju miłośnika kosmosu. Eksplorując rynek kosmicznych zabawek, możemy napotkać wiele ciekawych produktów, które będą bawić i rozwijać międzygwiezdne zainteresowania naszego dziecka. Może kiedyś właśnie ono odkryje nieznaną dotąd galaktykę.
Figurki do kolekcji przyszłego kosmonauty
Mate 20 Lite to nowy średniak Huaweia, będący następcą modelu Mate 10 Lite, czyli jednego z najlepiej sprzedających się smartfonów. Nowość ma ekran 6,3 cala z wcięciem, procesor Kirin 710, 4 GB RAM-u, 64 GB pamięci i szklano-metalową obudowę. Czy to murowany hit? Specyfikacja Huawei Mate 20 Lite wyświetlacz: 6,3 cala, IPS, 19,5:9, Full HD+ (2340 x 1080 pikseli), szkło 2.5D chipset: HiSilicon Kirin 710 (4x 2,2 GHz Cortex-A73 + 4x 1,7 GHz Cortex-A53) grafika: Mali-G51 MP4 RAM: 4 GB pamięć: 64 GB + obsługa kart microSD do 256 GB format karty SIM: nano (hybrydowy dual SIM) łączność: LTE, Wi-Fi 802.11ac (dwuzakresowe), Wi-Fi Direct, Bluetooth 4.2 LE z NFC, aptX HD, GPS z A-GPS, GLONASS i Beidou system operacyjny: Android 8.1 Oreo (nakładka EMUI 8.2) aparat główny: 20 Mpix (f/1.8, 27 mm, autofocus z detekcją fazy) + 2 Mpix (czujnik głębi), dioda LED, nagrywanie wideo w rozdzielczości 1080p/30 fps aparat przedni: 24 Mpix, (f/2.0, 26 mm, nagrywanie wideo w rozdzielczości 1080p/30 fps) + 2 Mpix (czujnik głębi) funkcje: czytnik linii papilarnych, skaner twarzy, szybkie ładowanie czujniki: akcelerometr, żyroskop, światła, zbliżeniowy, kompas bateria: 3750 mAh wymiary: 158,3 x 75,3 x 7,6 mm masa: 172 g Konstrukcja Aluminium z poprzedniego modelu ustąpiło miejsca szkłu. Ramka jest nadal aluminiowa, ale front oraz tył smartfona przykrywają tafle zaoblonego szkła. Producent nie podaje, kto jest jego producentem, a w zestawie znajduje się folia zabezpieczająca ekran, więc prawdopodobnie nie jest to jednak Gorilla Glass. Wykonanie prezentuje się i tak świetne – smartfon wygląda tak, jak na urządzenie z półki premium przystało. Mate 20 Lite ma minimalistyczny design – jedyną ozdobą jest wstawka z podłużnymi liniami, będąca tłem dla czytnika linii papilarnych i optyki aparatów głównych. Na froncie znajduje się 6,3-calowy ekran z zaokrąglonymi rogami i wcięciem, na którym zmieszczono: dwa aparaty, głośnik rozmów, diodę powiadomień oraz czujniki. Pod ekranem nie ma logo, a przyciski są ekranowe, więc „podbródek” smartfona jest dosyć wąski. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Wypukłe boki mieszczą standardowy interfejs. Na prawej stronie są przyciski fizyczne, a na lewej hybrydowa tacka czytników kart. Dolną krawędź wypełniają: gniazdo USB typu C, głośnik multimedialny, wyjście słuchawkowe oraz główny mikrofon. Na górnej ściance ulokowano tylko dodatkowy mikrofon. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Plecy smartfona są tylko delikatnie zaoblone. W wersjach niebieskiej i złotej efektownie połyskują przy krawędziach, zaś wariant czarny jest jednolity. Na górze znajduje się szary panel z dwoma odstającymi aparatami oraz wklęsłym czujnikiem, a obok nich jest jeszcze pojedyncza dioda doświetlająca. Ergonomia i użytkowanie Mimo że Mate 20 Lite jest wykonany głównie ze szkła, to nie jest śliski. Palce dosyć pewnie opierają się na obudowie, a także nie ślizgają się na bokach. Konstrukcja szybko pokrywa się warstwą smug, ale minimalizuje je warstwa oleofobowa. Dzięki proporcjom 19,5:9 zmieszczono ekran 6,3 cala w obudowie o rozmiarach typowych dla smartfonów z wyświetlaczem o przekątnej 5,5 cala w proporcjach 16:9. Smartfon jest zaskakująco poręczny, ale tym samym nieco wydłużony – obsługa jednorącz może być niemożliwa. Trzeba jednak wspomnieć, że zaimplementowano pewne ułatwienia, jak możliwość rozwijania górnej belki na czytniku linii papilarnych lub pomniejszania ekranu gestem na przyciskach nawigacyjnych. box:imageShowcase box:imageShowcase Przyciski boczne działają wzorowo. Są sprężyste, twarde oraz precyzyjnie klikają. Łatwo do nich sięgnąć, ponieważ znajdują się trochę niżej niż zazwyczaj. Czytnik palca również punktuje – łatwo go wyczuć i skanuje szybko, chociaż jeszcze nie błyskawicznie. Do dyspozycji jest także skaner twarzy, który działa równie sprawnie i dosyć pewnie, chociaż nie zawsze. Nie zabrakło wyjścia słuchawkowego, portu USB typu C (w standardzie 2.0), a także NFC. Tacka przyjmie dwie karty SIM w formacie nano lub jedną z dodatkową kartą microSD. Względem urządzeń z najwyższej półki zabrakło ładowania bezprzewodowego oraz wodo- oraz pyłoszczelności. Głośniki nie są stereofoniczne – ten dolny brzmi głośno, ale dźwięk jest chudy i zniekształcony, a bywa też sykliwy. Wspiera go mocna, chociaż bardziej głośna niż zwarta wibracja, o jakości niższej niż ta z flagowców. Liczyłem też na lepszą diodę powiadomień – znajduje się ona w maskownicy głośnika rozmów, ale jest mała i ciemna. Samo wcięcie rozwiązano jednak dobrze, jest ono szerokie, ponieważ mieści dwa aparaty oraz sporo ikonek. W trakcie obsługi smartfon potrafi się nagrzać – robi się wyraźnie ciepły podczas oglądania filmów z YouTube’a lub w grach. Temperatury nadal pozostają jednak w normie. Wyświetlacz box:imageShowcase box:imageShowcase Ekran trochę mnie zawiódł. To panel typu IPS w rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli (Full HD+), która przekłada się na zagęszczenie wynoszące 409 ppi – ostrość jest więc wzorowa. Kąty widzenia są dobre, a nie ma też problemów z jasnością, zarówno tą minimalną, jak i maksymalną. Wyświetlacz nie oślepia po zmroku i pozostaje czytelny w słońcu. Niestety biel jest mocno ochłodzona. Można ją, co prawda, ocieplić w ustawieniach, ale nawet wtedy nie jest idealnie naturalna. Czerń jest za to wyraźnie spłycona – to nie poziom droższych IPS-ów Huaweia. Pozostałe barwy są nasycone i naturalne oraz bardzo przyjemne dla oka. Całościowo to nadal niezły ekran, ale liczyłem na więcej. System operacyjny i wydajność Smartfon posiada Androida 8.1 Oreo z nakładką EMUI 8.2. Szkoda, że Mate 20 Lite nie otrzymał od razu Androida 9.0 Pie, ale wkrótce ma się to zmienić. Aktualnie system jest już dobrze znany i, jak zwykle, punktuje możliwościami. Pulpit może działać w dwóch trybach, z szufladą aplikacji lub bez niej. Górna belka zawiera neonowe skróty, a w menu ustawień łatwo się odnaleźć. Można spędzić tam sporo czasu, konfigurując gesty ekranowe i te na czytniku palca, barwy ekranu oraz tryb ochrony oczu, który ociepla barwy po zmroku. Warto poeksperymentować z nawigacją ekranową, skonfigurować kolejność przycisków, przełączyć je na przycisk pojedynczy lub wiszący. Szkoda, że do dyspozycji nie ma sterowania gestami – na tę funkcję trzeba jeszcze poczekać. Huawei Mate 20 Lite działa pod kontrolą nowego układu, czyli HiSilicon Kirin 710, który niedługo zawojuje średnią półkę. Konfiguracja rdzeni jest podobna do topowego Kirina 970, ale są one niżej taktowane, a układ graficzny oferuje niższą wydajność. Rezultaty są i tak bardzo satysfakcjonujące – smartfon działa szybko i sprawnie. Aplikacje startują bez specjalnych opóźnień, a dzięki 4 GB RAM-u można trzymać ich dużo w pamięci i płynnie się pomiędzy nimi przełączać. Wydajność ze średniej półki zdradza pobieranie i instalowanie dużych aplikacji, a także ich uruchamianie, co przebiega wolniej niż we flagowcach. Ogólny poziom jest i tak znakomity – AnTuTu 7.1.0 ocenił wydajność na 137710 punktów, a Geekbench 4 na 1588 punktów w single-core oraz 5605 punktów w multi-core. Wydajność graficzna według 3DMark Sling Shot Extreme to 953 punkty w Open GL ES 3.1 oraz 1124 punkty w Vulkan. Bateria Akumulator o pojemności 3750 mAh zapewnia bardzo dobry czas pracy. Można liczyć na 7–8 godzin działania na włączonym ekranie, używając głównie Wi-Fi oraz 5–6 godzin, posiłkując się LTE. W praktyce smartfon bez problemu wytrzyma dzień intensywnej pracy czy, przy rzadszym korzystaniu z ekranu, nawet 2 dni. Mate 20 Lite obsługuje też szybkie ładowanie, ale nie najwyższej klasy – do uzupełnienia akumulatora potrzeba 2 godzin, zaś w pół godziny można uzupełnić około 30% ogniwa. Multimedia – gry, aparat, audio Wydajność graficzna jest dużo niższa niż w Kirinie 970, ale niewymagający gracz i tak powinien być zadowolony. PUBG Mobile działał płynnie na średnich ustawieniach graficznych. Zdarzały się chwilowe przycięcia, ale ogólna grywalność była dobra. Mniej wymagające gry nie będą dla Mate’a 20 Lite wyzwaniem. Huawei Mate 20 Lite jest reklamowany jako smartfon fotograficzny z czterema aparatami, czyli dwoma standardowymi wspieranymi przez aparaty do trybów portretowych, ale chyba coś poszło nie tak. Sama aplikacja robi wrażenie możliwościami – dostępnych jest wiele trybów, w tym sztuczna inteligencja, efekty z rzeczywistością rozszerzoną rozpoznawające twarz, a także tryb ręczny z możliwością dostosowania: punktu pomiaru, ISO (w zakresie 50–3200), migawki (1/4000-30 s), ekspozycji, ostrości i balansu bieli. Niestety, by zrobić dobre zdjęcie, potrzeba idealnych warunków i włączonego trybu AI. Zazwyczaj psuje on jakość zdjęć, ale tutaj ją ratuje, dodając barwom nasycenia. Sztuczna inteligencja i tak nie poprawi jednak kontrastu – ujęcia są wypłowiałe, a wiele obiektów zlewa się z tłem. W trybie normalnym ujęcia są już wyjątkowo matowe, wręcz szare; szczegółowość jest niska, a kontury mdłe i rozmyte. Nie ma też co liczyć na zoom. W gorszych warunkach pogodowych lub świetlnych zdjęcia wychodzą fatalnie, nieproporcjonalnie do ceny urządzenia. Wideo również zawodzi na całej linii – nie można nagrywać w 4K, a Full HD wypada kiepsko. Brakuje stabilizacji, w trybie 30 klatek szczegółowość jest niska, a barwy słabe, natomiast w 60 klatkach ujęcia są nieostre i mdłe. Selfie wychodzą również słabo – są nieostre i ziarniste, a zdjęcia portretowe nie zachwycają rozmyciem tła i rozpoznawaniem konturów. Przykładowe zdjęcia dostępne poniżej. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Jakość dźwięku na słuchawkach wypada dobrze. Brzmienie jest rozrywkowe, przestrzenne i podkreślone w niskich tonach. Smartfon brzmi muzykalnie i może zadowolić, ale do czołówki sporo brakuje. Warto sięgnąć po słuchawki Bluetooth z obsługą kodeków aptX lub aptX HD, bowiem Mate 20 Lite wspiera oba te standardy. Łączność i jakość rozmów LTE miało dobry zasięg, a dwuzakresowe Wi-Fi pozwalało wykorzystać możliwości łącza 250 Mbit. Zgodnie ze specyfikacją GPS obsługuje satelity GLONASS oraz Beidou, ale nie wspiera systemu Galileo. Jakość rozmów była dobra w obu kierunkach. Podsumowanie Huawei Mate 20 Lite to dobry smartfon, który jednak powoduje... niedosyt. Urządzenie jest świetnie wykonane, wygląda prosto, ale nowocześnie. Ekran jest jasny, ostry i robi wrażenie nasyceniem barw. Czas działania nie zawodzi, ogólna wydajność jest wysoka – system działa szybko i jest funkcjonalny. Wydajność graficzna w wielu grach również powinna zadowolić. Nieźle wypada ogólna łączność, możliwości Bluetootha z NFC, praktyczny czytnik linii papilarnych oraz dobry skaner twarzy. Świetnie, że nie zabrakło wyjścia słuchawkowego. Niestety zawodzą aparaty – jakość zdjęć jest co najwyżej dobra, a zazwyczaj przeciętna. Lepiej ratować się trybem AI. To samo tyczy się wideo i selfie. Ekran jest standardowo zaniebieszczony, a czerń mocno spłycona. Głośniki brzmią sykliwie, a wibracja prezentuje się przeciętnie. Mimo że Kirinowi 710 teoretycznie jest blisko układu Kirin 970, to w praktyce czuć braki. Nie jest to jeszcze flagowa wydajność, a brakuje np. możliwości nagrywania wideo w rozdzielczości 4K. Smartfon byłby godny polecenia, gdyby kosztował 1000–1100 zł. Niestety oficjalnie kosztuje 1500-1600 zł. Relacja jakości do ceny jest zatem słaba – smartfon przegrywa z modelem Honor Play, który nie dość, że posiada topowego Kirina 970, to ma lepszy ekran, najnowszego Androida 9, wykonuje dużo lepsze zdjęcia i nieźle nagrywa filmy w 4K, a do tego kosztuje 1400 zł. Według mnie Honor Play to dużo korzystniejsza opcja od Mate’a 20 Lite, pod każdym względem.
Test smartfona Huawei Mate 20 Lite – następca hitowego średniaka
Border collie to rasa psów zaganiających, zaklasyfikowana do sekcji pasterskich (owczarskich). Jej przedstawiciele wykazują olbrzymią potrzebę ciągłego ruchu i chęć do pracy. Historia Przodkowie border collie pochodzą prawdopodobnie z Półwyspu Iberyjskiego i na Wyspy Brytyjskie dotarli wraz z Rzymianami. Psy owczarskie zostały wyhodowane przez pasterzy z Border Country – terenów leżących na pograniczu Szkocji i Anglii. Szybkie, wytrzymałe i nad wyraz inteligentne czworonogi były bardzo cenione, gdyż nie raniły owiec, pomagały przy ich wypasie, a także pilnowały stada, a gdy zaszła taka potrzeba – zaganiały je. Począwszy od XV wieku liczba zwierząt w gospodarstwach rosła, a wraz z nią rosło zapotrzebowanie na owczarki. Na przestrzeni lat powstało wiele lokalnych odmian psów, wyspecjalizowanych do różnych rodzajów pracy w określonych warunkach. Pod koniec XIX wieku pasterze zaczęli organizować amatorskie zawody, które z czasem przekształciły się w ogromne imprezy, połączone z aukcjami owiec i psów. Owczarki zostały po raz pierwszy zaprezentowane w 1873 roku na Sheepdog Trials, gdzie miały za zadanie przepędzić stado owiec przez wyznaczoną trasę z przeszkodami i wprowadzić je do zagrody. Zgodnie z regulaminem przewodnicy mogli kierować swoimi psami wyłącznie za pomocą gwizdów i komend słownych. Pierwszym zwycięzcą zawodów został Old Hemp, uznawany obecnie za założyciela linii hohowlanej prowadzącej do współczesnych border collie. Zdobywca tytułu Supreme Champion został uznany za wzór psa pasterskiego, a jego wygląd i charakter stały się podstawą do opracowania wzorca rasy. Dopiero w roku 1980 stowarzyszenie ISDS, stojące na straży walorów użytkowych, wydało zgodę na publikację wzorca brytyjskiego. Nazwa border collie została nadana przez wieloletniego sekretarza ISDS – Jamesa Reida. Jej pierwszy człon nawiązuje do regionu, z którego psy się wywodzą, a „collie” oznacza w celtyckim dialekcie „coś użytecznego”. Mimo niezaprzeczalnej urody, do dziś w wielu krajach psy tej rasy są postrzegane przede wszystkim jako zaganiacze owiec. Chociaż w Polsce mają niewielkie możliwości prezentowania swoich umiejętności pasterskich, z roku na rok stają się coraz bardziej popularne, doceniane za inteligencję i predyspozycje do psich sportów. Charakter Border collie to pełen temperamentu, bardzo inteligentny pies, który szybko się uczy i doskonale sprawdza we wszystkich sportach (między innymi agility, flyball, frisbee, obedience). Ze względu na dużą potrzebę ruchu czworonóg będzie wymarzonym towarzyszem osób, które są aktywne. Border collie ma wesołe usposobienie i przez całe życie zachowuje się jak duży szczeniak. Łagodny i przyjacielski, nie nadaje się na stróża. Stanowczy w pracy ze stadem, w kontaktach z właścicielem pozostaje bardzo oddany. Nie ma skłonności do przejawiania zachowań agresywnych i sprawdza się doskonale jako towarzysz dziecięcych zabaw. Owczarek potrzebuje bliskiego kontaktu z właścicielem i źle znosi samotność. Chętnie bawi się z psami, które dorównują mu kondycją. Najistotniejszym wymaganiem, jakie stawia przed opiekunem border collie, jest konieczność zapewnienia mu ciągłego wysiłku fizycznego i umysłowego. Przedstawiciela tej rasy nie zmęczy najdłuższy spacer, a potrzeba ruchu połączona jest z równie silną potrzebą wykonywania określonych zadań. Szczęście owczarka to suma dobrego przywództwa, codziennych ćwiczeń i odpowiedniego prowadzenia – pozostawiony sam sobie szybko zaczyna się nudzić, a to z kolei skutkuje nieposłuszeństwem, skłonnością do ucieczek i niszczeniem przedmiotów. Silny instynkt pasterski sprawia, że border collie usiłuje zaganiać wszystko, co widzi – z tego powodu nie powinien być spuszczany ze smyczy w pobliżu ruchliwych ulic. Pielęgnacja Psa wyczesujemy przy pomocy grzebienia z obrotowymi zębami, gęstej metalowej szczotki oraz tak zwanego filcaka do rozdzielania kołtunów. W okresie intensywnego linienia czynności pielęgnacyjne trzeba wykonywać częściej – nawet codziennie. box:offerCarousel Pielęgnacja border collie nie jest skomplikowana ani uciążliwa. Wymaga jednak systematyczności, gdyż jego sierść ma tendencję do plątania się i filcowania. Szczególną uwagę warto zwrócić na miejsca, gdzie najczęściej pojawiają się kołtuny – okolice uszu i ogona, pachwiny oraz siedzenie. Owczarki kąpiemy w miarę potrzeb, używając specjalnego szamponu. Jak przystało na psy pasterskie, border collie są wyjątkowo odporne na niesprzyjające warunki atmosferyczne. Mimo że nie należą do ciężkich ras, stosunkowo często występuje u nich dysplazja stawów biodrowych – z tego powodu w okresie wzrostu nie powinny być nadmiernie obciążane ćwiczeniami fizycznymi. Dużym problemem owczarków są także choroby oczu. box:offerCarousel Dodatkową rozrywkę zapewnią temu czworonogowi wszelkiego rodzaju piłki, wytrzymałe gryzaki, frisbee i zabawki, z których pies musi samodzielnie wydobyć smakołyk. box:offerCarousel Żywienie Żywiołowy border collie powinien otrzymywać od właściciela dobrej jakości karmę dla psów aktywnych. Jeżeli decydujemy się na samodzielne przygotowywanie posiłków, menu należy uzupełniać odpowiednimi preparatami wapniowo-witaminowymi oraz składnikami chroniącymi stawy. W okresie bardzo intensywnych treningów i wzmożonego wysiłku należy oczywiście zwiększyć ilość podawanego pożywienia. Dla kogo? Podsumowując, border collie będzie wspaniałym towarzyszem dla osoby, która: Jest aktywna. Owczarek wymaga ciągłego wysiłku fizycznego oraz wyznaczanych przez właściciela zadań, które będą stymulować go umysłowo. Ogromna potrzeba aktywności czyni z niego idealnego kompana sportowych zapaleńców, osób ćwiczących regularnie jogging lub zainteresowanych dyscyplinami kynologicznymi. Udział w nich sprawia border collie prawdziwą radość. Może poświęcić mu dużo czasu. Border collie silnie przywiązuje się do opiekuna i najchętniej uczestniczyłby we wszystkim, co robi. Źle znosi samotność i brak zajęcia – znudzony lub pozbawiony kontaktu z człowiekiem staje się nieszczęśliwy i sfrustrowany, a to z kolei prowadzi do nerwicy i wzrostu skłonności niszczycielskich. Zaakceptuje jego niespożytą energię. Energię, która przejawia się szczenięcym zachowaniem, pełnymi entuzjazmu, nadpobudliwymi reakcjami i wylewnym okazywaniem uczuć. Border to wyrośnięte psie dziecko – radosne i wiecznie podekscytowane. Border collie nie będzie czuł się dobrze u leniwych domatorów i pracoholików. Nie sprawdzi się także jako towarzysz osoby, która poszukuje cichego, spokojnego, zdystansowanego kompana. Odpowiednia opieka i duża dawka zainteresowania wystarczą, by zyskać w owczarku wiernego przyjaciela, który wniesie w życie całej rodziny wiele radości.
Border collie – doskonały towarzysz każdego sportowca
Święta to czas radosnego oczekiwania, ale także intensywnych przygotowań. Coraz częściej w tym okresie przystrajamy nie tylko choinki, ale również całe domy. Sprawdź, jak ozdobić poszczególne pomieszczenia, by zagościła w nich magiczna atmosfera. Producenci prześcigają się w pomysłach na świąteczne ozdoby, dzięki czemu mamy z czego wybierać. Podpowiadamy, jak udekorować dom, by wyglądał wyjątkowo w Boże Narodzenie. Przedpokój Pierwszym miejscem, które widzimy po wejściu do domu, jest przedpokój. Tam też witamy gości. Zadbaj więc o to, by pomieszczenie prezentowało się wyjątkowo. Nad drzwiami wejściowymi możesz powiesić kolorowe lampki, a sam pokój udekoruj stroikami. Dobrze prezentować się będzie tzw. „drzewko szczęścia”, czyli ozdoba w kształcie niewielkiego drzewa ze światełkami zamiast liści. Sam wystrój to jednak nie wszystko, postaraj się, by każdy, kto wchodzi do domu, mógł poczuć świąteczną atmosferę. Rozłóż lub powtykaj w stroiki np. laski cynamonu, suszone owoce czy gwiazdki anyżu – to sprawi, że w mieszkaniu będzie unosił się magiczny aromat. Jadalnia To jedno z ważniejszych pomieszczeń w całym domu. Tam jemy świąteczne posiłki i spędzamy najwięcej czasu. Ozdabianie jadalni najłatwiej zacząć od stołu. Tutaj wybór jest naprawdę imponujący. Możesz na nim położyć świąteczny obrus lub bieżnik, a jeśli nie lubisz, zastąp go podkładkami z bożonarodzeniowym motywem. Na środku postaw lampion lub świecznik, a potem możesz już rozkładać zastawę, która idealnie wkomponuje się w kolorystykę stołu. Jednak to jeszcze nie koniec! Na rynku znajdziesz również pokrowce na sztućce w różnych kształtach i kolorach – dostępne są między innymi świąteczne skarpety, czapki czy spodnie mikołaja. Oprócz tego zainwestuj w pokrowce na krzesła z podobnymi motywami, które uprzyjemnią bożonarodzeniowe posiłki. Łazienka Wśród ofert wielu producentów nie brakuje również świątecznych dodatków do łazienki. Nie chodzi tu o tradycyjne stroiki czy lampki, w tym roku możesz ozdobić... toaletę – i to nie byle jak! Na Allegro znajdziesz całe zestawy, które zazwyczaj składają się z trzech elementów: nakładki na klapę od sedesu, nakładki na spłuczkę oraz dywanika. To oczywiście zabawne gadżety, ale dzięki nim wprowadzisz do łazienki świąteczną atmosferę. Jeśli jednak wolisz coś delikatniejszego, postaw na ręczniki z bożonarodzeniowym motywem lub przybory łazienkowe, takie jak mydelniczka czy stojak na szczoteczki do zębów. Salon W salonie powinna znaleźć się choinka, którą możesz przystroić, jak tylko chcesz. Oprócz niej gdzieniegdzie ustaw klimatyczne lampiony, dekoracyjne bombki lub powieś wprowadzające magiczną atmosferę girlandy. Możesz również użyć zapachowych świec, by bożonarodzeniowy aromat unosił się i delikatnie łaskotał nozdrza domowników. Jeśli masz kominek, zawieś na nim świąteczne skarpety. Oryginalne i ręcznie robione stroiki z pewnością będą cieszyć oko, a śnieżne kule ze świątecznym motywem ocieplą wnętrze i dodadzą mu charakteru. Na kanapie połóż dekoracyjne poduszki oraz ozdobną narzutę. Niezależnie od tego, jakie wybierzesz ozdoby, zadbaj o to, by atmosfera świąt zagościła w każdym pomieszczeniu. Wystarczą niewielkie akcenty, by stworzyć wyjątkowy klimat. Pamiętaj jednak, że wszystkie dekoracje powinny być dobrane tak, by do siebie pasowały i tworzyły razem przemyślaną kompozycję.
Dodatki, które sprawią, że w twoim domu zagości magiczna, świąteczna atmosfera – święta 2016
Szukając roweru do wykonywania ewolucji i jazdy wyczynowej, wybór paść może tylko jeden – BMX. Czy warto zacząć przygodę z BMX od najtańszych modeli? Do jakich elementów wyposażenia przyłożyć największą uwagę przy zakupie? Nowy, wyczynowy BMX za 500 zł? Najtańsze, nowe BMX-y kupić można już za ok. 500 zł. Ich wyposażenie na pierwszy rzut oka może wydawać się zachęcające do zakupu, nawet w celach jazdy wyczynowej. Wzmacniana konstrukcja, funkcja rotor 360 stopni, dwie pary pegi czy atrakcyjny wygląd. Każda cena niesie za sobą jednak pewne ograniczenia, o których należy pamiętać. Profesjonalny BMX musi być lekki i wytrzymały. Stal Hi-Ten wykorzystywana do budowy ekonomicznych modeli BMX-ów, to tak naprawdę zwykła stal konstrukcyjna poddana obróbce termicznej w celu zwiększenia jej wytrzymałości. Jest to materiał stosunkowo ciężki, dlatego trudno sobie wyobrazić, aby rowery z niej wykonane wyróżniały się ponadprzeciętną lekkością, która jest niezbędna do sprawnego wykonywania ewolucji w powietrzu. Nie oznacza to jednak, że najtańsze BMX-y nie nadają się do niczego. Najlepiej sprawdzą się w warunkach spokojnej jazdy i wykonywania mało zaawansowanych trików niewymagających specjalistycznego sprzętu. Mylnym jest jednak tworzenie otoczki stawiającej najtańsze rowery na równi z potentatami świata BMX. Wyczynowy BMX – najważniejsze cechy WagaIm niższa, tym łatwiej o podnoszenie swoich ewolucyjnych umiejętności. Największy wpływ na ten element ma konstrukcja ramy. Porządny rower BMX powinien być wykonany z bardzo wytrzymałej stali Cr-Mo. Jak sama nazwa wskazuje, jest to specjalna stal z dodatkiem chromu i molibdenu, które znacząco zwiększają jej trwałość. Choć wcale stal typu Cr-Mo nie jest lżejsza od budżetowej Hi-Ten, to jest mocniejsza, dzięki czemu możliwe jest zastosowanie cieńszych, lżejszych ram. Warto więc zwrócić uwagę na to, aby jak największa ilość elementów była zbudowana ze stali Cr-Mo, gdyż zapewni to zminimalizowanie wagi jednośladu. Wagę BMX-a można zmniejszyć także samemu, chociażby poprzez zdemontowanie elementów niepotrzebnych do wykonywania zakładanych ewolucji, np. pegów, siodełka, a nawet hamulców. Łożyska Kolejnym, niezwykle istotnym elementem budowy BMX-a są łożyska. Oczywistym jest, że konstrukcja roweru do jazdy wyczynowej narażona jest na zwiększone przeciążenia, co przyspiesza zużycie wielu istotnych elementów. Najtańsze BMX-y wyposażone są w łożyska kulkowe. Ich trwałość jest niska, ale z drugiej strony w łatwy sposób można usunąć pojawiające się w nich luzy. Największą zaletą tego typu łożysk jest bez wątpienia niska cena. Chcąc wykorzystywać BMX-a do zadań specjalnych, należy skupić się na rozwiązaniach bezkompromisowych, a do takich należy zastosowanie łożysk maszynowych. Charakteryzują się one dużo niższymi oporami toczenia przy zwiększonej wytrzymałości. Oczywiście, wszystko ma swoje blaski i cienie, dlatego łożyska maszynowe nie dość, że są droższe, to ich naprawa bywa często niemożliwa. Inne elementy Właściwe łożyska i materiał, z którego wykonane są elementy konstrukcyjne, to nie wszystko. Wyczynowy BMX charakteryzuje się także trzyczęściowym mechanizmem korbowym (3pc), lekkim suportem i wytrzymałymi, metalowymi pedałami. W przypadku hamulców, polecanym rozwiązaniem jest zastosowanie zacisków typu U-Brake. Wyczynowy BMX – za markę trzeba zapłacić Najtańsze rowery typu BMX uznanych marek można kupić już za ok. 1000 zł. Choć nie są one super lekkie, to stanowią dobrą podstawę dla osób zaczynających przygodę z rowerowymi ewolucjami. Droższe modele, wykonane w pełni ze stali Cr-Mo, to wydatek rzędu 1800 zł. Wśród powszechnie szanowanych marek wymienić można m.in. We The People, Haro czy Premium. Zakup nowego roweru nie stanowi jednak przymusu. Nie mając odpowiednich środków, można pokusić się o rower markowy, choć używany, którego ceny będą znacznie atrakcyjniejsze w porównaniu do sklepowych konkurentów. Jazdy wyczynowej z pewnością nie można zaliczyć do grupy tanich sportów. Wybór solidnego roweru będzie rozsądnym posunięciem z co najmniej dwóch względów. Porządnie wykonane i wyposażone BMX-y wyróżniają się niską wagą, dzięki czemu łatwiej nauczyć się wykonywania skomplikowanych ewolucji. Z drugiej strony – ważne są kwestie bezpieczeństwa, gdyż wykorzystując tanie BMX-y do sportów wyczynowych, można niepotrzebnie narazić swoje zdrowie. Zobacz również: Jak dobrać bmx do wzrostu
Twój pierwszy BMX – na co zwrócić uwagę przy zakupie?
Zimą nasze paznokcie szczególnie narażone są na szwank. Niedobór substancji odżywczych w postaci witamin i minerałów oraz nieodpowiednia pielęgnacja sprawiają, że stają się kruche i szybko się łamią. Zobacz, jak niewielkim kosztem sprawić, by były zdrowe i piękne. Sięgnij po suplementy Pielęgnację paznokci należy zacząć od środka – ich słaba kondycja świadczy o tym, że naszemu organizmowi brakuje potrzebnych witamin. Na ich stan najlepszy wpływ mają witaminy z grupy B, dlatego warto zaopatrzyć się w odpowiednie suplementy. Cenne są zwłaszcza witaminy B6, B1 oraz B2. Znajdziemy je w bananach, wątrobie czy ciemnozielonych warzywach. Chociaż rezultaty nie będą widoczne od razu – zaobserwujemy je dopiero po upływie ok. trzech miesięcy – warto zaczekać, gdyż utrzymają się przez długi czas. Ważne jest także przyjmowanie odpowiednich minerałów. Rozwarstwianie, łamliwość i zadzieranie się paznokci pomoże nam zażegnać dostarczenie organizmowi wapnia, który odnajdziemy m.in. w produktach mlecznych. Strukturę paznokcia utwardzi żelazo, którego naturalnym źródłem jest czerwone mięso, a także szpinak, brokuły czy zielony groszek. Pobudzająco i odżywczo podziała na nie cynk, krzem i magnez, które znaleźć możemy w kuracjach witaminowych. Odżywią one paznokcie, a także wpłyną na szybszy wzrost płytki. Akcesoria do pielęgnacji paznokci Narzędziem podstawowym jest oczywiście pilniczek, którego zadaniem jest nadanie paznokciom odpowiedniego kształtu. Chociaż dostępne są różne rodzaje, najlepiej sięgnąć po papierowy lub szklany. Są one o wiele mniej inwazyjne niż ich metalowe odpowiedniki, dzięki czemu nie uszkadzają płytki paznokcia. Do wyboru mamy akcesoria o różnym stopniu „ziarnistości”, na co należy zwrócić uwagę przy wyborze właściwego pilnika dla siebie. Ważne jest, aby piłować zawsze w jednym kierunku. Nie zaleca się natomiast korzystania z obcinaczy i nożyczek, które sprzyjają rozwarstwianiu się płytki. Pamiętajmy także, że nie należy wycinać skórek, gdyż może doprowadzić to do uszkodzenia miejsca, z którego wyrasta paznokieć. Aby się z nimi uporać, warto sięgnąć po specjalne preparaty – nawilżone i natłuszczone skórki będą mogły być bez trudu usunięte. W tym celu warto nabyć odpowiednie dłutko bądź drewniane patyczki. Te drugie są bezpieczniejsze, gdyż minimalizują ryzyko skaleczenia i infekcji. Kolejnym krokiem ku pięknym paznokciom jest wykorzystanie polerki, która wygładzi powierzchnię płytki, przygotowując ją w ten sposób do nałożenia odżywki. Dzięki temu manicure stanie się trwalszy, a lakier nie będzie odpryskiwał. Pamiętajmy jednak, by nie używać jej zbyt często, gdyż może to skutkować starciem i osłabieniem powierzchni paznokcia. Zwróćmy uwagę na umieszczone na nich oznaczenia, dzięki którym polerowanie może odbyć się we właściwy sposób. O czym warto pamiętać? Aby cieszyć się pięknymi paznokciami, warto przestrzegać kilku drobnych reguł. Pamiętajmy, by podczas prac domowych czy ogrodowych zakładać rękawiczki. Ważne jest również regularne czyszczenie akcesoriów służących do pielęgnacji, by usunąć gromadzące się na nich bakterie. Także w czasie wykonywania manicure w salonie zwróćmy uwagę na to, czy narzędzia są dezynfekowane przed użyciem. Minimalizuje to ryzyko zarażenia się grzybicą. Należy też odkażać nawet najmniejszą rankę, która pojawi się w okolicach paznokcia. Infekcja może wiązać się z długotrwałym leczeniem. Zdrowe i piękne paznokcie nie wymagają kosztownej wizyty u manikiurzystki. Wystarczy zadbać o odpowiednią dietę wspartą w razie potrzeby suplementami, które je wzmocnią, zapobiegając ich łamaniu i rozdwajaniu. Właściwa pielęgnacja za pomocą umiejętnie wykorzystanych przyrządów dopełni efekt, sprawiając, że nasze dłonie będą prezentować się nienagannie.
Piękne i zdrowe paznokcie zimą
Najwybitniejszy współczesny pisarz amerykański nie zawodzi swoich czytelników w kolejnych powieściach. Gdy mowa o „Spisku przeciwko Ameryce”, można odnotować już zawczasu, że pomysł rzeczywistości alternatywnej nie jest wprawdzie niczym nowym w literaturze, ale takie przedstawienie narracji, gdzie alternatywna rzeczywistość idzie w parze z hipotetyczną alterbiografią, jest już zdecydowanie czymś oryginalnym. Wystarczy do tego dodać założenie „co by było, gdyby Ameryka stała się państwem totalitarnym?”, by mieć już pewność, że trzymacie w dłoniach bardzo interesującą powieść. Zmieniając przeszłość Często poddaję swoją wyobraźnię takim zabawom, zastanawiając się, jak wyglądałoby czy to moje życie, czy życie innych ludzi, gdyby historia potoczyłaby się inaczej. Czy gdybym nie poszła do pracy zaraz po studiach, moja kariera potoczyłaby się inaczej? Czy gdyby Hitler się nie urodził, okropieństwa II wojny światowej nie miałyby miejsca? Philip Roth również nie wzbraniał się przed takimi przemyśleniami i w powieści „Spisek przeciwko Ameryce” przedstawił swoją alternatywną wersję historii, w której to w Ameryce pojawia się odpowiednik Hitlera. Początkowo przedstawioną sielankę szczęśliwej amerykańskiej rodziny przerywa nowa prezydentura i konsekwencje z niej płynące. Oto w wyborach w 1940 roku prezydentem Stanów Zjednoczonych zostaje antysemita Charles Lindbergh, który szybko zaprzyjaźnia się z Hitlerem i inspiruje się jego stylem rządów. Już wkrótce każda amerykańska rodzina żydowskiego pochodzenia zaczyna odczuwać skutki panowania nowego prezydenta. Lęk zakrada się do wielu domów, a szczęście staje się stanem zapomnianym. Dotychczasowy dom staje się miejscem, do którego człowiek lęka się wracać, a państwo miejscem, w którym jego mieszkańcy czują się obco. Łagodniejsza wersja faszyzmu Roth nie pokusił się o odtworzenie jeden do jednego realiów Europy podczas rządów Hitlera, pozwolił sobie na swoją interpretację i przełożenie tej sytuacji na grunt amerykański, bazując zresztą na prawdziwej postaci Charlesa Lindbergha. Nie przedstawił w swojej powieści amerykańskiej wersji obozów koncentracyjnych, nie prześladował Amerykanów funkcjonariuszami Gestapo. Niemniej jego wizja mimo tego złagodzenia pozostaje nadal wizją państwa, w którym dominującym uczuciem jest strach o następny dzień, poczucie zagrożenia wynikające z przynależności do odrębnej kultury i religii, pomimo że Ameryka już od kilku pokoleń dawała schronienie żydowskim uchodźcom z Europy. Budując nową wersję historii, autor nie uciekał również od tej prawdziwej. Pewne wydarzenia, jak można by się sugerować wizją Rotha, i tak by się rozegrały, niezależnie od nowej areny politycznej w Stanach Zjednoczonych, a II wojna światowa miałaby podobne następstwa. Piękne tło obyczajowe Dużym atutem powieści jest nie tylko alternatywna historia, ale także przedstawiona w niej rodzina, poddana wpływowi wydarzeń. Philip Roth jest doskonałym obserwatorem społeczeństwa, kreując swoich bohaterów, świetnie oddał ich odczucia, przerażenie i zagubienie w tyglu historii. To jest jedna z tych powieści, dla których warto przemęczyć się przez nieco Faulknerowski język autora. Jakkolwiek może ona wywołać trochę poruszenia i dyskusji, nie da się ukryć, że to książka bardzo wartościowa i intrygująca, a dyskusje, jakie może sprowokować, mogą służyć większemu zrozumieniu, jakim złem jest nietolerancja jednego człowieka wobec drugiego, oparta jedynie na odmienności kultur, pochodzeniu, kolorze skóry czy wyznaniu religijnym. Powieść jest dostępna w wersji elektronicznej w formatach EPUB i MOBI za niecałe 34 zł. Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl
„Spisek przeciwko Ameryce” Philip Roth – recenzja
Magia dużego ekranu przyciąga wielu z nas. Prawdziwi entuzjaści kina o swoim zamiłowaniu nie zapominają nawet wtedy, gdy po seansie filmowym wracają do domu. Jak może wyglądać pokój prawdziwego miłośnika kina? Kocham kino… czyli diabeł tkwi w szczegółach Jesteś miłośniczką stylu skandynawskiego, uwielbiasz klimat loftów, a może kochasz połączenie bieli i czerni z czerwonymi akcentami? W każdym z tych stylów doskonale odnajdą się kinowe dodatki. Pamiętaj tylko, aby ich charakter rzeczywiście odpowiadał aranżacji, która zagościła w twoim mieszkaniu. We wspomnianych wcześniej typach wystroju znakomicie zaprezentują się czarno-białe dodatki dla prawdziwego kinomana. Urządzania wnętrza nie musisz jednak wcale zaczynać od wyboru dekoracyjnych drobiazgów, ale na przykład od mebli czy domowego kina. Nawet jeśli nie mieszkasz w dużym domu, możesz bez problemu wygospodarować choćby niewielki kącik, w którym będziesz rozkoszowała się najlepszymi filmami. Jakie meble są absolutną podstawą aranżacji dla miłośnika kina? Najważniejsze jest wygodne miejsce do siedzenia, zestaw domowego kina i regały, nie tylko na płyty DVD i Blu-ray, lecz także na książki i albumy o filmie. Na regale możesz wyeksponować białe kruki – książki, które posłużyły jako scenariusz do twoich ulubionych filmów i takie powieści, które są zbeletryzowanym scenariuszem. Co powiesz na umieszczenie obok siebie Stowarzyszenia umarłych poetów, Ojca chrzestnego i Forresta Gumpa, które czytałaś już chyba tysiąc razy? Na pewno, tak jak każdy miłośnik srebrnego ekranu, poza czytaniem, ogromnie cenisz sobie oglądanie filmowych klasyków. Genialne role Robina Williamsa, Marlona Brando czy Toma Hanksa warto śledzić ponownie, rozsiadając się w fotelu kinowym. Na Allegro możesz wybrać kanapę stylizowaną na kinowe fotele, choć równie dobrym pomysłem jest wykupienie ich w twoim ulubionym kinie studyjnym, które akurat szykuje się do remontu i wyprzedaje niepotrzebne wyposażenie. Przygotuj jeszcze tylko domowy popcorn, usiądź wygodnie w fotelu i zacznij seans. Dekoracje z filmowym motywem Wystrój mieszkania prawdziwego fana kina stworzą dodatki. Poszukaj fototapety z napisem Hollywood albo sama namaluj go na ścianie – taka ozdoba nie pozostawi cienia wątpliwości, co uwielbiasz robić w wolnym czasie. Swoje cztery kąty warto ożywić, wieszając na ścianach pamiątki. Fajnym pomysłem jest oprawienie plakatów kilku ulubionych filmów (np. z Ojca chrzestnego, Przeminęło z wiatrem i Deszczowej piosenki) w antyramy. W ramce na zdjęcia możesz za to umieścić bilety z seansów, które wywarły na tobie szczególnie duże wrażenie. Ramka to też dobre miejsce na wyeksponowanie autografów ulubionych twórców filmowych. Rozejrzyj się poza tym za detalami z wizerunkiem niezapomnianych gwiazd filmu. Plakat z Marylin Monroe, obraz z Audrey Hepburn czy naklejka ścienna przedstawiająca Charlesa Chaplina to strzał w dziesiątkę, jeśli marzysz o wnętrzu z filmową nutą. Spójrz na ozdoby z Marilyn Monroe. Najbardziej znana filmowa blondynka stała się legendą kina, dlatego warto, abyś – jako prawdziwa entuzjastka jej talentu – ozdobiła swoje mieszkanie obrazem, plakatem albo naklejką ścienną z podobizną gwiazdy Słomianego wdowca. Jeżeli jesteś jednak wierną fanką Śniadania u Tiffany’ego, możesz zdecydować się na plakat albo obraz przedstawiający aktorkę, odgrywającą w tym głośnym filmie główną postać. Podobiznę Audrey Hepburn znajdziesz także na naklejkach ściennych. Poszukaj również godnego miejsca nie tyle dla gwiazdy kina, co przede wszystkim ikony kultury – nie bez powodu Charles Chaplin odebrał kilkunastominutowe owacje, kiedy w 1972 roku odbierał Honorowego Oscara za całokształt twórczości. Aktor, reżyser, scenarzysta, producent i twórca muzyki filmowej był przecież uosobieniem amerykańskiego snu. Wizerunek Chaplina znajdziesz na obrazach, plakatach i naklejkach ściennych. Podobizny Marlona Brando, odtwórcy roli Vito Corleone w „Ojcu Chrzestnym”, a także Jamesa Deana – podobnie jak wizerunków innych gwiazd – poszukaj wśród plakatów i obrazów. Wielu z nas uwielbia kino, ale wystrój mieszkania z filmami w roli głównej to gratka dla prawdziwych entuzjastów srebrnego ekranu. Szukając dekoracji z ulubionymi twórcami i plakatów filmowych, nie zapominaj o wybraniu wygodnych mebli i niezawodnego zestawu kina domowego. Przyda się też regał na książki, jeśli poza kolekcją filmów na DVD masz też imponujący zbiór książek o dziesiątej muzie.
Aranżacja wnętrz dla miłośnika kina
Kupno prezentu dla dziecka w dzisiejszych czasach jest sporym wyzwaniem. Pluszaki są dobre dla małych dzieci, nieco starsze szkraby są już bardziej wymagające. W pewnym wieku trafnym prezentem może być smartfon, który dostarczy nie tylko rozrywki, ale też zapewni bezpieczeństwo w postaci błyskawicznego kontaktu z rodzicami. Poznajmy kilka ciekawych propozycji dla najmłodszych. NavRoad NEXO smarty Decydującym kryterium przy wyborze smartfonu powinien być wiek i charakter dziecka. Młodsze pociechy zazwyczaj dość „intensywnie” korzystają z urządzeń elektronicznych, dlatego warto zwrócić uwagę na niedrogie rozwiązanie z solidną obudową. Przykładem może być model NavRoad NEXO smarty wyposażony w niebieską lub pomarańczową obudowę oraz wiele ciekawych funkcji przydatnych zarówno dla dzieci, jak i rodziców. Smartfon jest poręczny, wyposażony w 4,5-calowy wyświetlacz oraz opływową obudowę, dzięki czemu idealnie pasuje do małych dłoni. Na uwagę zasługuje geolokalizator, który na bazie informacji z odbiornika GPS informuje rodzica, gdzie w danej chwili znajduje się jego dziecko. Nie zabrakło również wielu zabezpieczeń, np. przed nieodpowiednimi dla dzieci stronami, raz zainstalowanych aplikacji opracowanych specjalnie dla dzieci. Cena tego modelu na Allegro w dniu publikacji poradnika to około 250 zł. myPhone Compact Kolejny model skierowany jest do dzieci, które nie potrzebują specjalnego nadzoru i pakietu aplikacji. Model myPhone Compact jest niewielki, wyposażony w 4-calowy wyświetlacz i dostępny w dwóch kolorach – czarnym lub białym. Stylistyka jest dość elegancka i przypadnie do gustu dorastającym dzieciom, które chcą mieć smartfon jak dla dorosłych. Parametry urządzenia są na tyle dobre, że nawet nowe gry będą działały bez zarzutu. Nie zabrakło prostego aparatu oraz funkcji Dual SIM. Urządzenie z powodzeniem może służyć jako odtwarzacz multimedialny. Cena na Allegro w dniu publikacji – około 180 zł. Wiko Rainbow Kolejna propozycja to połączenie niezłych parametrów i możliwości multimedialnych z ciekawą stylistyką. Model Wiko Rainbow jest dostępny w kilku kolorach, wyposażony w niezły aparat o matrycy 8 Mpix oraz duży wyświetlacz o przekątnej 5 cali i rozdzielczości 1280 x 720 pikseli. Jest również czterordzeniowy procesor wspierany przez 1 GB pamięci RAM oraz 8 GB pamięci na dane użytkownika, takie jak gry, filmy, muzyka czy zdjęcia. Całość prezentuje się bardzo ciekawie i z pewnością przypadnie do gustu zarówno dziewczynkom, jak i chłopcom. Cena tego modelu na Allegro to około 400 zł. Xiaomi Redmi 3S Kolejne dwa urządzenia nie są produkowane z myślą o najmłodszych użytkownikach, ale ich parametry oraz dodatki sprawiają, że są to smartfony „przyszłościowe”, które nawet za 2–3 lata będą wystarczająco wydajne, aby obsługiwać najnowsze aplikacje i gry. Na uwagę zasługuje między innymi model Xiaomi Redmi 3S dostępny w kilku wariantach. Nawet ten podstawowy, kosztujący około 700 zł, jest wyposażony w mocny procesor ośmiordzeniowy, 2 GB pamięci operacyjnej RAM oraz 16 GB pamięci na dane i multimedia. Z tyłu zastosowano aparat 13 Mpix, z przodu zaś 5 Mpix. Zwieńczeniem całości jest wyświetlacz o przekątnej 5 cali i rozdzielczości 1280 x 720 pikseli oraz wytrzymała metalowa obudowa. Stylistyka sprawia bardzo pozytywne wrażenie i z pewnością przypadnie do gustu zarówno młodszym, jak i starszym odbiorcom. Samsung Galaxy J3 Zestawienie zamykamy modelem Samsung Galaxy J3. To 5-calowy smartfon z czterordzeniowym procesorem oraz pamięcią RAM o pojemności 1,5 GB. Na dane użytkownika i multimedia przeznaczono 8 GB pamięci rozszerzalnej za pomocą kart microSD. Aparat tylny legitymuje się matrycą 8 Mpix, przedni zaś 5 Mpix. Całość prezentuje się elegancko i stylowo, do wyboru są trzy kolory obudowy – czarny, biały oraz złoty. Cena w dniu publikacji poradnika na Allegro opiewała na kwotę około 580 zł.
Smartfon dla dziecka na prezent – święta 2016
Kontrolery do gier kojarzą się przede wszystkim z konsolami, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by takie akcesorium podłączyć do peceta. Pady w dodatku nie muszą być drogie. Przedstawiamy listę 10 modeli gamepadów kosztujących mniej niż 50 zł, których zakup warto rozważyć. Komputery obsługuje się zazwyczaj za pomocą klawiatury i myszy. Te akcesoria są też często wykorzystywane w grach wideo do sterowania awatarem i obsługiwania interfejsu. W przypadku strategii i strzelanin precyzja, jaką dają, jest nieoceniona, ale nie wszystkie tytuły są pod ich kątem dobrze zoptymalizowane. Dlaczego warto kupić pada do peceta? Deweloperzy wiele gier, zwłaszcza tych multiplatformowych, piszą przede wszystkim z myślą o obsłudze za pomocą kontrolera znanego z konsol. Są to głównie bijatyki, wyścigi i platformówki. Kontroler pozwala w łatwy sposób wykonać w takich tytułach manewry, które na klawiaturze i myszy są bardzo trudne. Pad, zwłaszcza bezprzewodowy, daje też graczom wiele swobody i sprawdzi się po podłączeniu komputera do telewizora. To, że warto dokupić gamepad do komputera, nie pozostawia wątpliwości. Pozostaje pytanie: który wybrać? Podpowiadamy 10 modeli, które kosztują mniej niż 50 zł. Esperanza Fighter box:offerCarousel Esperanza Fighter to pad do PC, który łączy się z komputerem przewodowo poprzez interfejs USB 2.0. W obudowie znalazły się dwie gałki analogowe rozmieszczone symetrycznie oraz 12 przycisków akcji. D-pad jest 8-kierunkowy. Nie zabrakło też silniczka wibracyjnego. Urządzenie, które można nabyć w kilku wersjach kolorystycznych, kosztuje około 20 zł. Natec Gamepad Fury Patriot box:offerCarousel Kolejnym kosztującym niecałe 20 zł gamepadem do komputera jest Natec Gamepad Fury Patriot. Podłącza się go do PC za pomocą kabla USB, który ma 1,8 metra długości. W obudowie znalazło się 13 przycisków, w tym 8-kierunkowy D-pad, ale niestety zabrakło silniczka wibracyjnego. A4Tech X7-T4 Snow box:offerCarousel A4Tech ma w swojej ofercie tani gamepad o nietuzinkowym wyglądzie. W biało-czarnej obudowie A4Tech X7-T4 Snow znalazło się 12 przycisków funkcyjnych. Dwie gałki analogowe umieszczono symetrycznie, a d-pad porusza się w 8 kierunkach. Akcesorium, które można kupić za niecałe 40 zł, łączy się z komputerem za pomocą 1,8-metrowego kabla USB. Esperanza Gladiator box:offerCarousel W ofercie marki Esperanza można znaleźć też inne pady. Jednym z nich jest Esperanza Gladiator. Urządzenie ma kilka atrakcyjnych wersji kolorystycznych i w tym przedziale cenowym wyróżnia go to, że potrafi działać bezprzewodowo. Wystarczy, że w porcie USB w komputerze umieścimy odbiornik. W padzie Esperanza Gladiator dwa analogi umieszczone są symetrycznie, krzyżak jest 8-kierunkowy, a w obudowie znalazło się miejsce na 12 przycisków funkcyjnych i silniczek wibracyjny. iBox GP3 box:offerCarousel To urządzenie jeszcze niedawno nie mieściło się w tym przedziale cenowym, ale dziś iBox GP3 da się kupić za nieco mniej niż 50 zł. W urządzeniu znalazło się aż 17 przycisków. Analogi ma rozmieszczone symetrycznie jak w kontrolerze do konsoli PlayStation, ale przyciski ma podpisane jak w padzie od Xboksa. Kontroler z komputerem łączy się za pośrednictwem kabla USB. Natec Genesis P33 box:offerCarousel Warty uwagi pad do komputera osobistego można znaleźć w ofercie firmy Natec. To model przewodowy z czarną obudową i czerwonym 4-kierunkowym krzyżakiem. Natec Genesis P33 ma 13 przycisków i łączy się z komputerem za pośrednictwem 1,8-metrowego kabla USB. Analogi są umieszczone w obudowie symetrycznie, a urządzenie można kupić za mniej niż 40 zł. Titanum TG105 Samurai box:offerCarousel Osoby poszukujące naprawdę taniego pada do peceta powinny przyjrzeć się modelowi Titanum TG105 Samurai. Akcesorium można kupić za około 11-12 zł. W obudowie znalazły się dwie symetrycznie ułożone gałki analogowe oraz 12 klawiszy. Do komputera podpina się go za pośrednictwem złącza USB. Tracer Shogun box:offerCarousel W podobnej cenie, czyli za nieco ponad 10 zł, można nabyć gamepad Tracer Shogun. Przypomina wyglądem i układem przycisków kontroler od konsoli PlayStation 3, ale można korzystać z niego po podłączeniu do komputera 1,5-metrowym kablem USB. W obudowie znalazło się 12 przycisków oraz dwie symetrycznie ułożone gałki analogowe. Urządzenie ma silniczek wibracyjny. Media-Tech MT1507 box:offerCarousel Osoby poszukujące pada o mniej klasycznej konstrukcji powinny przyjrzeć się propozycji firmy Media-Tech. Wyprodukowany przez nią gamepad kosztuje około 25 zł, a wyróżnia się niecodziennym kształtem obudowy. Media-Tech MT1507 Corsair II ma silniczek wibracyjny, a z komputerem łączy się przez port USB. Oprócz dwóch gałek analogowych ma 12 przycisków, w tym 8-kierunkowy d-pad. Esperanza Corsair box:offerCarousel W ofercie marki Esperanza można znaleźć jeszcze jednego pada, który współpracuje z komputerem. Esperanza Corsair kosztuje nieco ponad 20 zł i ma kształt zbliżony do kontrolera od PlayStation 3. Podobnie jak inne modele z tej półki cenowej ma 12 przycisków i dwie symetrycznie rozmieszczone gałki analogowe.
Pad do komputera w cenie 50 zł
Na reboot serii z kultowym złodziejem Garretem w roli głównej i powrót do Miasta czekało wielu graczy. Sympatyczny antybohater musi rozwikłać zagadkę zniknięcia swojej podopiecznej. W tym celu bohater gry „Thief” musi się skradać, kraść bliźnim dobytek i walczyć ze strażnikami kolejnych budynków, do których rzuca go wir historii opowiadanej przez Eidos Montreal. „Thief” z 2014 roku to kolejna część serii ciepło przyjętej przez graczy skradankowych gier utrzymanych w pierwszoosobowej perspektywie. Areną zmagań protagonisty jest mroczne Miasto trawione przez tajemniczą zarazę, która zbiera ponure żniwo wśród okolicznej ludności. Nowy rozdział w historii złodzieja Garreta bazuje na poprzednich odsłonach cyklu, ale dobrze przy nim będą się bawić również gracze, którzy nie mieli jeszcze styczności z serią. Nowoczesny „Thief” Nowy „Thief” zaczyna się od wprowadzenia, w trakcie którego Garret spotyka nieposłuszną Erin, a graczowi prezentowana jest mechanika rozgrywki. Po tym krótkim wstępie antybohater zapada na rok w śpiączkę. Po przebudzeniu się z niej stara się wyjaśnić, co stało się z jego uczennicą. W tym momencie gracz może rozpocząć zwiedzanie Miasta i wykonywanie kolejnych zadań posuwających do przodu fabułę. Misje składające się na główny wątek otwierają drogę do kolejnych dzielnic. W każdej z dzielnic na Garreta czekają dodatkowe zadania do wykonania, które cechują się zadowalającą różnorodnością. Po całej mapie rozsiane są kosztowności do zdobycia, które można wykradać z licznych domów i posiadłości. W trakcie eksploracji kolejnej lokacji można znaleźć informacje o ukrytych skarbach. W tym celu trzeba dokładnie przeszukiwać pomieszczenia, by odkryć wskazówki, podsłuchiwać rozmowy bohaterów niezależnych itp. box:imageShowcase box:imageShowcase Miasto pełne tajemnic Miasto skrywa wiele ciekawych historii, które można poznać, tylko trafiając w odpowiednie miejsce i wykonując przewidziane przez twórców akcje. Nieco brakuje znanego z innych sandboxowych gier systemu szybkiej podróży, ale dzięki temu za każdym razem gracz ma okazję, podróżując do kolejnej lokalizacji, podziwiać mroczne Miasto pełne sekretów. Głównym zadaniem gracza jest eksploracja kolejnych lokacji, pozostając w cieniu, niewykrytym przez strażników. Do dyspozycji Garreta oddany został znany z poprzednich odsłon serii „Thief” łuk oraz różnorodne strzały, z których każda ma własną funkcję. Jednym z przykładów są strzały wodne, które pozwalają gasić okoliczne świece i zwiększać szansę na pozostanie w ukryciu. Trzeba jednak uważać na elementy otoczenia, a także dbać o to, by skradający się złodziej nie narobił hałasu i nie zaalarmował strażników. box:imageShowcase box:imageShowcase Symulator bycia złodziejem może być wymagający W razie wykrycia Garreta dochodzi do konfrontacji, a złodziej może skorzystać wyłącznie z pałki ogłuszającej. W takiej sytuacji może pomóc zdolność Koncentracji, ale gracz odgrywający rolę złodzieja powinien jednak tak długo, jak się da, pozostawać poza zasięgiem wzroku przeciwników i eliminować ich z ukrycia. Wraz z wykonywaniem zadań Garret może rozwijać swoje umiejętności i zdobywa lepsze wyposażenie, dzięki czemu infiltracja kolejnych budynków jest nieco łatwiejsza. „Thief” został wydany na konsole obecnej i poprzedniej generacji oraz komputery osobiste. Na uwagę zasługuje wykorzystanie dodatkowych możliwości kontrolera od PlayStation 4. Panel dotykowy może służyć do zarządzania ekwipunkiem, lampka w kontrolerze świeci się, gdy Garret wyjdzie z ukrycia, a po podłączeniu zestawu słuchawkowego można własnym głosem zainteresować sobą wirtualnych przeciwników. Nowy „Thief” przypadnie do gustu raczej młodszym stażem graczom niż osobom, które wychowały się na oryginalnej trylogii opowiadającej o przygodach Garreta. Dla osób spragnionych większych wyzwań przygotowano jednak możliwość utrudnienia rozgrywki poprzez np. wyłączenie minimapy, podpowiedzi przy rozbrajaniu zamków lub ułatwiającego walkę i odnajdywanie przedmiotów trybu Skupienia. Wymagania systemowe „Thief” Minimalne * System operacyjny: Windows Vista * Procesor: wydajny dwurdzeniowy lub czterordzeniowy * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GTS 250/Radeon serii 4800 * DirectX: wersja 10 * Miejsce na dysku: 20 GB dostępnej przestrzeni Zalecane: * System operacyjny: Windows 7/Windows 8 * Procesor: serii FX 8000/Intel Quad i7 Core CPU lub lepszy * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce serii GTX 660/Radeon serii HD R9 lub lepsza * DirectX: wersja 11 * Miejsce na dysku: 20 GB dostępnej przestrzeni Dostępność Gra „Thief” dostępna jest na: PC, PS3, PS4, Xbox360, XboxOne. Źródło okładki: www.eidosmontreal.com
„Thief” – recenzja
Ubytki płynu w układzie chłodniczym często wprawiają kierowców w zakłopotanie. Nie zawsze bowiem pod ręką znajduje się płyn do chłodnicy, a dolanie wody wydaje się na pierwszy rzut oka dobrym posunięciem. Czy słusznie? Temperatura wrzenia Podstawową różnicą między wodą a płynem chłodniczymjest niższa temperatura wrzenia. W przypadku wody wynosi ona 100 stopni Celsjusza, co jest wartością o ok. 30 stopni niższą w porównaniu do płynu opartego o glikol. W praktyce oznacza to większe prawdopodobieństwo przegrzania silnika, gdyż po przekroczeniu temperatury wrzenia ciecz zaczyna parować, co powoduje utrudnienie odprowadzania ciepła i przyspieszony wzrost temperatury, przy której pracuje jednostka napędowa. Efekty mogą być tragiczne i przede wszystkim kosztowne w skutkach, gdyż może dojść chociażby do deformacji głowicy silnika. Korozja silnika Szczególnie niekorzystne dla układu chłodzenia może okazać się dolanie wody z kranu, gdyż powoduje ona wytrącanie się tzw. kamienia kotłowego, a więc osadów, które zaczną zalegać w układzie chłodzenia. Skutkiem tego będzie przyspieszenie procesu rdzewienia elementów metalowych układu, a w skrajnym wypadku doprowadzi to do zatarcia pompy wody. Jeśli więc jesteśmy zmuszeni do uzupełnienia układu wodą, należy zastosować odmianę destylowaną, której problem osadzania się kamienia nie dotyczy. W odróżnieniu od wody, płyn chłodniczy zawiera specjalne przeciwutleniacze, dzięki którym jest on całkowicie bezpieczny dla metalowych elementów układu. Erozja kawitacyjna Układ chłodniczy pracuje pod ciśnieniem, co sprawia, że zagraża mu także zjawisko erozji kawitacyjnej. Jest to proces niszczenia materiału poprzez zmiany ciśnienia, które następują w cieczy na skutek powstania pęcherzyków powietrza. Płyny chłodnicze, w przeciwieństwie do wody, posiadają specjalne środki antypienne, które zabezpieczają elementy układu chłodniczego przed tym zjawiskiem. Lato a zima Stosowanie wody jako zamiennika płynu chłodniczego nie znajduje również uzasadnienia zimą. Panujące w okresie zimowym niskie temperatury z dużym prawdopodobieństwem doprowadzą do zamarznięcia wody. Lód zalegający w układzie zmniejszy jego przepustowość i przewrotnie poskutkować może to przegrzaniem silnika. Kiedy stosować wodę? Wodę zamiast płynu chłodniczego należy stosować tylko w skrajnych przypadkach, gdy nie mamy pod ręką właściwej cieczy chłodzącej. Jest to doraźny sposób na zapewnienie silnikowi chłodzenia i nie może być stosowany długotrwale, gdyż skutkiem tego – prędzej czy później – będzie uszkodzenie jednostki napędowej. Pamiętać należy także o zdiagnozowaniu przyczyn ubytków w płynie chłodniczym, gdyż nieszczelności układu mogą prowadzić do dalszych wycieków chłodziwa. Jeśli przyjdzie nam dolać wody do układu, stosować należy jedynie wodę destylowaną, która nie będzie prowadzić do osadzania się kamienia.
Czy latem można użyć wody zamiast płynu do chłodnicy?
Zapewne każdy z nas doskonale zna ten dźwięk – charakterystyczny pisk podczas hamowania. To częsty problem nie tylko w starszych, ale i w nowszych samochodach. Skąd się bierze i jak sobie z nim poradzić? Układ hamulcowy jest jednym z najważniejszych elementów pojazdu wpływających na bezpieczeństwo jazdy. Ma do wykonania ciężką pracę przy zamianie energii kinetycznej poruszającego się samochodu w energię cieplną. Jednym z częstych problemów związanych z eksploatacją układu hamulcowego jest charakterystyczny pisk, który pojawia się zazwyczaj przy delikatnym hamowaniu – w jego początkowej fazie. Skąd się bierze? Dlaczego hamulce piszczą? W skrócie można powiedzieć, że hamulce piszczą, ponieważ drgają klocki hamulcowe. Tak, pisk, który słyszymy to nic innego, jak drgania klocków hamulcowych, które przy określonej częstotliwości stają się słyszalne dla ludzkiego ucha. Pisk to po prostu wibracje klocka, który w początkowej fazie kontaktu z tarczą hamulcową (lub w całym zakresie pracy) nie jest do niej należycie dociskany lub jego praca na powierzchni tarczy jest zakłócana. Co powoduje drgania klocków hamulcowych? Należy zaznaczyć, że drganie (piszczenie) hamulców nie zawsze musi oznaczać, że dzieje się z nimi coś złego. Często taki pisk to cecha fabryczna danego modelu lub efekt niefortunnego doboru klocków hamulcowych do tarcz. Ponadto niektóre modele klocków, najczęściej te „wyczynowe”, przystosowane do sportu samochodowego, dopóki nie zostaną należycie rozgrzane, zawsze przy hamowaniu będą piszczeć. Ratunkiem mogą być w tym przypadku specjalne pasty, którymi powleka się płytkę klocka, by zapobiegać piszczeniu. W większości przypadków jednak, jeżeli pisk pojawił się nagle i nie ustępuje przez dłuższy czas, może oznaczać to jakiś problem z elementami układu hamulcowego. Przyczyny piszczących hamulców Najczęstszym winowajcą pisku pojawiającego się przy hamowaniu, a więc drgań klocków, jest zacisk hamulca. Jego nieodpowiednia praca może skutkować nieprawidłowym dociskaniem klocków do tarcz i wystąpieniem pisków. Czasami może chodzić jedynie o zabrudzenia (opiłki klocków, błoto), które gromadzą się w zacisku i utrudniają pracę tłoczkom. Zdjęcie koła i porządne opłukanie może wówczas rozwiązać problem. Musimy pamiętać, że zacisk hamulca również wymaga okresowych kontroli. Najlepiej, aby był im poddawany przy każdej wymianie klocków. Zaniedbania mogą prowadzić do przekrzywienia zacisku, braku smarowania prowadnic albo nawet – w skrajnych przypadkach – do zaklinowania zacisku, a to przełoży się nie tylko na gorszą pracę hamulców, ale i powstanie pisku przy hamowaniu. Tarcze hamulcowe Za niepożądane odgłosy pojawiające się przy hamowaniu często mogą być odpowiedzialne również tarcze hamulcowe. Wymieniane są one rzadziej niż klocki i często zdarza się, że na częściowo zużytej tarczy pracują nowe klocki hamulcowe. Zużyta tarcza charakteryzuje się rantem na obwodzie, o który klocek zawadza w początkowej fazie pracy i wpada w wibracje. Rozwiązaniem problemu może być „podpiłowanie” krawędzi klocka, aby lepiej dotykał tarczy, lub wyrównanie samej tarczy. Zużyte klocki Przyczyna nietypowych odgłosów dobiegających z okolicy zacisków hamulców może być tak prozaiczna, jak zużyte klocki. Coraz więcej samochodów ma obecnie kontrolki informujące o tym, że okładzina klocka jest już zużyta, jednak w starszych modelach takim ostrzeżeniem będzie pisk przy hamowaniu. Niezależnie od przyczyny najpewniejszym sposobem na zapobieganie piszczącym hamulcom jest regularna kontrola stanu zacisków oraz ich konserwacja. Pamiętajmy, że jeśli pisk pojawił się samoistnie, nie oznacza to, że tak samo zniknie.
Dlaczego hamulce piszczą?
Czy może być coś bardziej fascynującego, niż poznać bliżej jakiegoś geniusza? Dowiedzieć się o nim jak najwięcej i zrozumieć fenomen jego sukcesów, jego talentu. Wśród różnych biografii, których w księgarniach mamy bardzo wiele, najciekawsze okazują się właśnie te dotyczące ludzi niebanalnych, nie tylko sławnych, ale po prostu o całe lata wyprzedzających innych w swojej dziedzinie. Oto kilka propozycji, które mogą was zainteresować. Geniusze wielkiego formatu, choć przecież tak różnymi dziedzinami sztuki czy nauki się zajmowali. „Genialni. Lwowska szkoła matematyczna” Mariusz Urbanek box:offerCarousel Zacznijmy od książki, która słowo „geniusz” ma nawet w tytule. Mariusz Urbanek, który niejednokrotnie zachwycał nas pięknie napisanymi i arcyciekawymi biografiami sławnych pisarzy, tym razem zaprasza nas do świata matematyki. „Genialni. Lwowska szkoła matematyczna” to książka nie tylko barwna, ale przede wszystkim pasjonująca. W jej bohaterach nie ma nic z naszych wyobrażeń o nudnych profesorach ślęczących samotnie całe życie nad skomplikowanymi wzorami. Banach, Steinhaus, Ulam, Mazur – te nazwiska, dziś może trochę w Polsce zapomniane, zasługują na ponowne odkrycie. Wielkie umysły dokonujące nie tylko fascynujących odkryć, ale i przełamujące wielokrotnie bariery społeczno-obyczajowe stawiane przez ciasne umysły dwudziestolecia międzywojennego. Przeczytaj pełną recenzję książki Mariusza Urbanka „Genialni. Lwowska szkoła matematyczna”. „Moja krótka historia” Stephen Hawking box:offerCarousel Jedną z największych sław współczesnego świata naukowego, znaną nie tylko ze swoich publikacji, ale przede wszystkim niewiarygodnej historii zmagania się z chorobą, jest Stephen Hawking. Niezależnie, czy widzieliście już „Teorię wszystkiego”, czyli jego sfilmowaną biografię, czy też nie, namawiam was do sięgnięcia do niewielkiej książki, w której autor sam opowiada o swoim życiu. „Moja krótka historia” to rzecz napisana ciekawie, z humorem, ale i bardzo motywująca. W końcu jeżeli ktoś, komu wróżono wegetację lub śmierć, osiąga tak wiele, to jest najlepszym przykładem, że umysł może pokonać słabość ciała i przeciwności. „Maria Curie” Ewa Curie box:offerCarousel Czy biografia napisana przez kogoś z osób bardzo bliskich może być superobiektywna? Nie zawsze się to udaje, bo zawsze istnieje pokusa, by pewne rzeczy wybielić. Jednak mimo pewnych słabości biografia „Maria Curie” napisana przez córkę Ewę jest i tak chyba jak dotąd najciekawszą pozycją wydaną na temat naszej wspaniałej noblistki. Książka, która pokazuje ją bardziej od strony prywatnej, uczuciowej, dopełnia obraz uczonej, kobiety w świecie zdominowanym przez mężczyzn, skromnej, a zarazem niezłomnej. „Pasja życia” Irving Stone box:offerCarousel Wśród tych propozycji literackich nie mogło zabraknąć autora, który jak nikt potrafi zafascynować nas fabularyzowanymi biografiami wielkich i genialnych ludzi. Chodzi o Irvinga Stone’a i książki, w których ożywił m.in. Jacka Londona, Michała Anioła, Zygmunta Freuda. Ciężko nawet wskazać jedną z jego książek jako najlepszą, ale ze swej strony zachęcam was do sięgnięcia po „Pasję życia”, czyli biografię Vincenta van Gogha. Dzięki niej nie tylko dowiecie się więcej o tym artyście, ale po prostu zakochacie się w jego twórczości. „Życie” Keith Richards box:offerCarousel Co leży u podstaw sukcesu artysty? Czy każdy osiąga sukces? Czy łatwo skomponować jest dobry kawałek i z góry być pewnym, że uda się z niego zrobić ponadczasowy przebój? Nawet jeżeli nie zawsze zgodzilibyśmy się na nazywanie muzyków geniuszami, to mimo wszystko ciekawi nas ich życie i chętnie byśmy zajrzeli za kulisy ich sławy. Czy jest większa legenda muzyki popularnej, wciąż nagrywająca i koncertująca, niż The Rolling Stones? „Życie” Keitha Richardsa, ich charyzmatycznego gitarzysty, to opowieść o drodze z ubogiego podlondyńskiego Dratford na sam szczyt. Książka dość „niegrzeczna”, bo też rockmani nie są raczej aniołami. Przeczytaj pełną recenzję książki Keitha Richardsa „Życie”. „Beksińscy. Portret podwójny” Magdalena Grzebałkowska box:offerCarousel „Beksińscy. Portret podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej nie jest opowieścią o znanym i cenionym malarzu, a przynajmniej nie tylko tym jest. To niesamowicie intymny, wnikliwy obraz tego, jak wewnętrzne demony, fascynacje sprawiają, że człowiek zamyka się na innych. To książka o poszukiwaniu akceptacji, miłości, o przyciąganiu się i odpychaniu dwóch ludzi, którzy swoimi wizjami zauroczyli dziesiątki tysięcy ludzi. Ojciec i syn. Ich światy. Ich szaleństwa. I kobieta, która z nimi żyła. Autorka zbiera mnóstwo porozrzucanych informacji, listów, wspomnień, byśmy mogli lepiej zrozumieć Zdzisława i Tomasza Beksińskich, ich relacje i ich światy. Przeczytaj pełną recenzję książki Magdaleny Grzebałkowskiej „Beksińscy. Portret podwójny”. „Słuch absolutny” Andrzej Szczeklik, Jerzy Illg box:offerCarousel Na koniec tytuł i postać może trochę mniej znana, ale w tym zestawieniu może się okazać wcale nie mniej interesująca. „Słuch absolutny”, czyli wywiad rzeka z profesorem Andrzejem Szczeklikiem, lekarzem, erudytą, człowiekiem ciepłym, skromnym i mądrym, a zarazem książka o wielu talentach, która pozwala nam lepiej zrozumieć, skąd się biorą ludzie wyjątkowi, na jakich wartościach zbudowany jest ich światopogląd i ile pracy trzeba włożyć w to, by stać się autorytetem.Te tytuły są zaproszeniem do spotkania z ludźmi i umysłami nietuzinkowymi, których umiejętności, talent, wysiłek wyniosły ich na szczyt. Nie są gwiazdami jednego miesiąca, sezonu, roku, ale ich życiorysy będą inspirować być może jeszcze niejedno pokolenie.
Wielkie umysły z bliska – najciekawsze książki o geniuszach tego świata
Stylizacja paznokci nieodłącznie wiąże się z użyciem zmywaczy. Pozwalają one rozpuścić starą warstwę lakieru bądź skorygować nieudany efekt. Mając na względzie estetykę, należy również zadbać o zdrowie i kondycję płytki. Takie kompleksowe działanie pozwoli nam się cieszyć pięknymi i idealnymi paznokciami. Dłonie to wizytówka każdej kobiety, dlatego tak ważne jest, aby zwracać uwagę na produkty, których używamy. Zakup zmywacza do paznokci jest zwykle decyzją nieprzemyślaną, podejmowaną na szybko albo w potrzebie chwili. Warto zapoznać się z oferta rynkową, aby dobrać produkt idealnie dostosowany do naszych potrzeb i celów. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że zmywacz może również pielęgnować płytkę, a ryzyko złego wpływu można zminimalizować. Aceton jako ostateczność w zmywaczu do paznokci Popularne obecnie i cienione za swoją trwałość i wysoki połysk lakiery hybrydowe zmywa się zwykle za pomocą płynów na bazie acetonu. Jeśli nie chcemy ścierać warstw pilnikiem, jest to niestety konieczność, która pozwoli nam wykonać nową stylizację. W codziennych zmywaczach jest on zupełnie zbędny, ponadto powinnyśmy go wręcz unikać. Składnik ten działa odwadniająco na płytkę paznokci, co w dalszej perspektywie skutkuje ich rozdwajaniem, przesuszeniem, łamliwością i nieestetycznym wyglądem. Warto wczytywać się w składy i zadbać, aby wybrany przez nas preparat nie zawierał acetonu. Składniki zmywaczy mogą nie tylko działać destrukcyjnie na nasze paznokcie. Niektóre produkty są specjalnie wzbogacane różnymi substancjami pomocniczymi, dzięki którym równocześnie możemy dbać o płytkę i ją odżywiać. Zawartość ekstraktu z moreli pozwoli nam poprawić kondycję naturalnych paznokci, kreatyna i rumianek zalecane są do tipsów i innych sztucznych rozwiązań, słabe i cienkie płytki wzmocnimy witaminą E, B5 oraz wapniem i wyciągami z pszenicy, nawilżenie zaś zapewni dodatek aloesu. Jak widać, wpływ na nasz wybór powinna mieć również ogólna kondycja paznokcia oraz jego typ. Dzięki takiemu kompleksowemu rozeznaniu dopasujemy produkt idealny, pozwalający nam nie tylko skutecznie zmyć emalię, bez wysuszania paznokci, ale również poprawić stan naszych płytek. Jaką formę zmywacza wybrać? Nie każdy zdaje sobie sprawę, że zmywacze do paznokci występują w równych formach opracowanych specjalnie po to, aby użycie ich było łatwe i wygodne. Wybór odpowiedniego dla naszych potrzeb rodzaju powinien opierać się wyłącznie na naszych indywidualnych preferencjach. Najpopularniejszym typem jest po prostu płynna forma, którą nasączamy wacik. Ułatwienie usuwania lakieru zapewni pozostawienie preparatu na chwilę na płytce. Możemy więc pozostawić mokry kawałek waty na minutę, po czym delikatnie zdjąć pozostałości emalii. Niektórym osobom może przypasować forma żelowa lub kremowa, która nie grozi rozlaniem, jak również nadaje się do bezpośredniej aplikacji na płytkę. Resztę po prostu usuwamy chusteczką albo wacikiem. W podróży lub poza domem świetnie sprawdzą się zmywacze w formie gotowych nasączonych gąbeczek lub płatków. Są pakowane oddzielnie – na raz albo w pudełeczku. To idealny wybór dla zabieganych kobiet. Osobom, które jeszcze nie nabyły wystarczającej wprawy w zdobieniach, przyda się flamaster korygujący. Pozwoli on pozbyć się lakieru ze skórek albo wprowadzić drobne, precyzyjne poprawki. Jest zawsze gotowy do użycia, a forma pisaka jest bardzo wygodna. Po zużyciu rysika wymienia się go po prostu na nowy. Dzięki przemyślanemu i rozważnemu wyborowi zmywacza do paznokci pozbycie się resztek zdobień z naturalnych i sztucznych płytek będzie szybkie i łatwe. Nic tak nie zniechęca do manicure’u jak walka z rozmazaną na opuszkach i skórkach emalią. Warto ułatwiać sobie czynności, wybierając sprawdzone produkty, które nie tylko są praktyczne, ale i pomagają nam w pielęgnacji paznokci.
Zmywacz do paznokci – jaki wybrać?
Jeśli zmagamy się z nadprogramowymi kilogramami, ociężałością oraz ospałością i brakiem energii, to poranne ćwiczenia są idealnym rozwiązaniem na wszystkie te problemy! Wystarczy poświęcić parę chwil na początku dnia, żeby zaktywizować nasz metabolizm, spalać mnóstwo kalorii oraz czuć się znakomicie. Poranne ćwiczenia mają wiele zalet. Warto poświęcić na nie trochę czasu między śniadaniem a prysznicem, a osiągnięte efekty mile nas zaskoczą i to w bardzo krótkim czasie. Zdrowie, piękna sylwetka i doskonałe samopoczucie – to wszystko osiągniemy dzięki rozbudzającej aktywności. Korzyści, jakie płyną z porannych ćwiczeń Poranna gimnastyka to świetny sposób na pobudzenie ciała do działania. Jeśli mamy problem z wczesnym wstawaniem, zmotywowanie się do aktywności fizycznej świetnie wpłynie na nasze samopoczucie i zdrowie oraz poprawi kształty sylwetki. Wystarczy kilkanaście minut dziennie, aby zauważyć efekty. Ćwiczenia fizyczne wykonywane rano to świetny sposób na uporanie się ze zbędnym tłuszczem. Organizm z obniżonym poziomem glikogenu, zużytego na nocny odpoczynek, chętniej sięga po zapasy tkanki tłuszczowej. Dodatkowo aktywność pozwoli przyspieszyć metabolizm na cały dzień. Może się okazać, że endorfiny wydzielone w wyniku ruchu zastąpią poranną kawę. Dzień zaczęty w dobrym nastroju daje nam większe szanse na powodzenie w różnych aspektach życia. Ćwiczenia, które możemy wykonać, nie wstając z łóżka To możliwe! Niektóre ćwiczenia możemy wykonać, zanim jeszcze zdążymy otworzyć powieki. Poprzeciągajmy się w każdą stronę, pobudzając wszystkie odcinki ciała. Oddychajmy głęboko i spróbujmy skupić się na oddechu. Taka forma medytacji dobrze przygotuje umysł na trudy nadchodzącego dnia. Leżąc na plecach, przedłużmy obie ręce z prawej strony ciała. Unieśmy zgięte kolana i połóżmy je po przeciwnej stronie. Następnie na odwrót. Leżąc na wznak, unośmy na przemian wyprostowane nogi, aż poczujemy pracujące mięśnie brzucha. Połóżmy się na boku i również unośmy nogę ku górze. To ćwiczenie świetnie wysmukli uda. Przejdźmy do pozycji siedzącej i wykonajmy kilka krążeń ramionami. Każde ćwiczenie powtórzmy kilka razy, aż do całkowitego wybudzenia. Przypływ hormonu szczęścia pozwoli nam z uśmiechem opuścić wygodne łózko. Jaka aktywność fizyczna jest wskazana rano? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta – każda forma ruchu jest świetnym pomysłem! Być może polubimy poranny jogging, może oddamy się szalonym tańcom przy ulubionej muzyce, a może w drogę do pracy wyruszymy na rowerze? Jeśli preferujemy ćwiczenia na macie, to też świetnie się sprawdzą. Podwyższenie tętna wspomoże odżywienie i dotlenienie organów oraz mięśni. Będą gotowe na zbliżający się dzień. Zacznijmy od kilkuminutowej rozgrzewki: szybki marsz w miejscu, podskoki na skakance albo pajace świetnie cię pobudzą. Następnie wykonajmy po 10-15 powtórzeń ćwiczeń na wszystkie partie ciała. Jeśli chcesz więcej, powtórz serie kilkukrotnie. Przysiady – wzmocnią i wyrzeźbią mięśnie łydek, ud i pięknie podkreślą pośladki. Wykroki – również zadziałają na dolne partie ciała, dodatkowo trenując równowagę. Brzuszki – zróbmy zarówno wersję klasyczną, jak i skośną – mięśnie brzucha poczują, że już koniec odpoczywania. Pompki – klasyczne ćwiczenie kształtujące obręcz barkową. Jeśli na początku czujemy trudności, zacznijmy od podparcia na kolanach. Unoszenie ciężarków– znane wszystkim ćwiczenie na biceps. Jak widać, poranna gimnastyka wcale nie wymaga specjalistycznych, rozbudowanych maszyn jak w profesjonalnej siłowni. Taki trening możemy wykonać w domu i już od rana zacząć aktywny dzień. Świetne samopoczucie i energia zostaną z nami do samego wieczora. Warto poświęcić na to kilka chwil, bo efekty, jakie odczujesz na swoim zdrowiu, sylwetce i nastroju, są bezcenne.
Ćwiczenie na rozbudzenie – spalaj kalorie od rana!
Basen jest jednym z najlepszych miejsc, do których rodzic może zabrać swoje dziecko. Już od pierwszych miesięcy życia środowisko wodne jest dla niego naturalne. Potrafi się w nim poruszać i sprawnie przemieszcza się w wodzie z niewielką pomocą. Warto podtrzymywać tę umiejętność. Nauka pływania konkretnymi stylami będzie szła o wiele łatwiej i dziecko nie będzie miało obaw przed wodą. Wyjście na basen może być rodzinnym zwyczajem, np. raz w tygodniu. Pływanie nie wymaga dużej ilości sprzętu, a raz kupiony, wystarcza nawet na kilka lat. Niezbędne są kąpielówki lub kostium, klapki, okulary pływackie i ręcznik. Poza tym nie potrzeba nic więcej. Spakowana torba może zachęcić do wybrania się na basen w wolnym czasie. Namawianie dzieci do podejmowania aktywności fizycznej jest bardzo ważne i niesie sporo korzyści. Pływanie a motoryczność dziecka Woda jest bardzo korzystnym środowiskiem do aktywności fizycznej w każdym wieku. Działanie termiczne wody, zwłaszcza chłodnej, korzystnie wpływa także na hartowanie i zwiększa odporność dziecka. W czasie pływania aktywowanych jest wiele ośrodków nerwowych, które kontrolują ułożenie ciała, oddech, odciążenie mięśni. Woda działa kojąco i delikatnie masuje powierzchnię skóry. Często trening w wodzie działa rozluźniająco i wyciszająco. Pływanie w basenie dostarcza nowych bodźców i stymuluje ciało do rozwoju. Dziecko poznaje nowe ruchy oraz inne ułożenie ciała, które często nie jest możliwe do wykonania na lądzie. Mimo że pływanie wydaje się lekkie i przyjemne, skutecznie wzmacnia mięśnie. Usprawnia też aparat ruchu, rozwija zakres ruchomości i – co ważne u dzieci – pomaga wypracować koordynację ruchową. Pomocne w tym mogą być dodatkowe ćwiczenia z piankami i deską do pływania. Aparat ruchu dziecka potrzebuje aktywności do prawidłowego rozwoju. Dzieci mają ogromną potrzebę przemieszczania się, dlatego warto stwarzać im ku temu okazję. Radość i przyjemność z aktywności często sprawia, że dzieci zostają aktywne przez całe dorosłe życie. Sprzyja to nie tylko rozwojowi fizycznemu, ale też lepszemu samopoczuciu i pozytywnemu nastawieniu. Aktywność pomaga budować pewność siebie i zwiększa świadomość ciała, co może zapobiegać zaburzeniom odżywiania, które są ogromnym problemem w naszych czasach. Dziecko na basenie Dopiero po 4. roku życia dziecko jest w stanie dobrze opanować style pływackie. Nauka wymaga takich pomocy, jak np. płetwy, ale pod opieką instruktora czy rodzica dziecko może coraz pewniej przemieszczać się w wodzie na brzuchu i plecach. Podstawowe umiejętności pływania są łatwe do opanowania, nie należy naciskać. Dziecko powinno czerpać radość z aktywności i chcieć się rozwijać. Pływanie a postawa Pływanie ma wiele korzyści zdrowotnych, m.in. pomaga przywrócić prawidłową postawę. Wyrównuje także napięcia mięśniowe i wspomaga działanie kompensacyjno-korekcyjne. Regularne pływanie jest w stanie skompensować niewielką skoliozę i inne wady postawy. Korzystnie wpływa na rozwój układu oddechowego, wzmacnia płuca i przeponę oraz zwiększa pojemność płuc. Dzieci w wieku szkolnym powinny obowiązkowo mieć zajęcia na basenie. Szczególnie ważne jest to dla dzieci otyłych, które często mają problemy z uprawianiem innych sportów. Pływanie pozwala spalić tkankę tłuszczową i znacznie usprawnić mięśnie. Przyda się również dzieciom bardzo szczupłym, którym sport pomoże zbudować umięśnioną i zdrowo wyglądającą sylwetkę.
Trening dla dzieci w wodzie, jakie są jego zalety?
Smartwatch w cenie do 1500 zł? Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że w takiej kwocie możemy kupić naprawdę solidne urządzenie, które zaspokoi praktycznie większość naszych technologicznych potrzeb. W tym budżecie znajduje się szeroka gama inteligentnych zegarków. Który wybrać? W poradniku postaram się zaprezentować kilka wskazówek. Apple Watch Sport 38 mm Produkty firmy Apple są cenione przez rzeszę wiernych konsumentów, i to nie bez powodu. Smartfony i tablety tego giganta zyskują przede wszystkim ze względu na ogromną funkcjonalność, a to głównie dzięki unikalnemu systemowi operacyjnemu iOS, instalowanemu wyłącznie w sprzętach Apple. Jak to wygląda w przypadku zegarka Apple Watch Sport 38 mm? Zastosowano tutaj specjalny system nazwany watchOS. Nie macie się jednak czym przejmować, bo inteligentny zegarek Apple jest kompatybilny z każdym sprzętem działającym w oparciu o iOS 7 lub jego wyższą wersję. Smartwatch, jak praktycznie każde tego typu urządzenie, potrafi m.in. zaprezentować powiadomienia o połączeniach, wiadomościach SMS, a także poczcie e-mail. Informacje są pokazywane na 1,5-calowym ekranie AMOLED o rozdzielczości 340 x 272 pikseli, a dane możemy gromadzić w 8 GB pamięci wewnętrznej. Jak przystało na zegarek sportowy, jest tutaj akcelerometr, żyroskop i pulsometr, dzięki którym możemy monitorować nasz wysiłek fizyczny. Cena Apple Watch Sport 38 mm wynosi ok. 1400 zł. Zegarek posiada też certyfikat IP6x, który świadczy o jego wodoszczelności. Lenovo/Motorola Moto 360 2nd. gen Pragnąc kupić zegarek, w cenie nieprzekraczającej 1500 zł, na pewno warto zwrócić uwagę na model Moto 360 2nd. gen. Jest to nowy smartwatch, który swój debiut miał we wrześniu zeszłego roku. Urządzenie może pochwalić się niezłymi parametrami, m.in. ekranem IPS o przekątnej 1,56 cala (rozdzielczość 360 x 330 pikseli) oraz 4 GB pamięci na dane. W odróżnieniu od smartwatcha Apple zainstalowano tutaj system operacyjny Android Wear, który współpracuje nie tylko ze smartfonami opartymi o Android, ale także tymi bazującymi na Apple iOS. System Google gwarantuje całkiem pokaźną liczbę aplikacji dostępnych na Android Wear, co zdecydowanie zwiększa funkcjonalność tego zegarka. Warto też wspomnieć o pulsometrze, który z pewnością przypadnie do gustu każdemu sportsmenowi, i wodoszczelności (certyfikat IP67). Co z ceną? Ta wynosi ok. 1150–1500 zł. Samsung Gear S2 Classic Samsung Gear S2 Classic to tak naprawdę klasyczna odmiana Gear S2, która poza designem niczym się od niego nie różni. Rzecz jasna, model Classic wygląda nieco bardziej stylowo, poważnie i można go pomylić z klasycznym zegarkiem, co jest jego wielką zaletą. W kwestii technicznej mamy tu 1,2-calowy ekran Super AMOLED o rozdzielczości 360 x 360 pikseli, 4 GB pamięci na dane, a całość działa pod kontrolą współtworzonego przez Samsunga systemu operacyjnego Tizen. Urządzenie jest kompatybilne z urządzeniami opartymi o Android. Bardzo cieszy bogactwo sensorów, a w szczególności pulsometru, który pomoże w monitorowaniu wysiłku fizycznego. Jeśli szukacie klasycznego zegarka, który w dodatku będzie inteligentny, powinniście pomyśleć nad Gear S2 w wersji Classic. Dodam jeszcze, że sprzęt posiada certyfikat IP68, więc woda nie jest mu straszna. Cena urządzenia to ok. 1300 zł. Huawei Watch Także chiński producent, firma Huawei, ma w zanadrzu swój inteligentny zegarek. Sprzęt, po prostu nazwany Watch, ma spory 1,4-calowy ekran AMOLED o rozdzielczości aż 400 x 400 pikseli, 4 GB pamięci na dane, a całość działa pod kontrolą googlowskiego systemu operacyjnego Android Wear. Smartwatch został opatrzony certyfikatem IP67 świadczącym o jego odporności na wodę. Huawei nie zapomniał o pulsometrze, dzięki któremu będziemy mogli bez problemu monitorować nasz organizm, np. podczas biegania. A teraz najważniejsze, czyli cena. Huawei Watch możecie nabyć na Allegro w cenie ok. 1300–1500 zł. Pebble Time Zegarek firmy Pebble to nietuzinkowe urządzenie, które producent zaopatrzył w 1,25-calowy ekran oparty o technologię kolorowego, elektronicznego papieru. Wprost przekłada się to na czas działania tego zegarka, który na jednym ładowaniu uciągnie ok. 7 dni użytkowania. Poza tym smartwach oferuje wszystkie te funkcje, które każdy standardowy smartwatch powinien oferować, a ponadto dostępna jest cała gama różnorodnych aplikacji. Jako wadę można uznać fakt, że Pebble Time nie posiada wbudowanego pulsometru. Sprzęt kosztuje ok. 1000–1300 zł.
Smartwatch do 1500 zł – maj 2016
Choć wielu mężczyzn nadal dość nieufnie spogląda na spodnie typu chino, ich popularność stopniowo wzrasta. Lekki i wygodny fason staje się coraz większą konkurencją dla uwierających ciało i dość masywnych jeansów. Wykorzystując je jako podstawę stylizacji, możemy świetnie wpasować się w towarzystwo elegantów, a także cieszyć się swobodą na mniej oficjalnym spotkaniu. Pomiędzy luzem a elegancją Tradycja noszenia chinosów sięga początków XX wieku, kiedy to służyły amerykańskim żołnierzom stacjonującym na Filipinach. Wysoka temperatura i deficyt materiałów skłoniły mężczyzn do noszenia spodni tanich w produkcji, a jedocześnie odpornych na zniszczenia i umożliwiających zniesienie upału. Chinosy okazały się strzałem w dziesiątkę. Z czasem świetnie zaadoptowały się w całych Stanach Zjednoczonych – stały się niezbędnym elementem garderoby każdego studenta. Fason zyskał rzesze zwolenników i do dziś stanowi niejako ikonę dobrego, amerykańskiego stylu. Wyjątkową przewiewność chinosy zawdzięczają bawełnie, z której najczęściej są wykonane, a uniwersalność – prostej nogawce i minimalistycznemu zdobnictwu, na które składają się jedynie skośnie uszyte kieszenie przednie i niemal niewidoczne kieszenie tylne. Wszystko to sprawia, że chinosy stały się brakującym ogniwem pomiędzy eleganckimi spodniami garniturowymi a typowo casualowymi jeansami noszonymi w nieśmiertelnym połączeniu z bluzą. To idealna propozycja dla osób, które na co dzień lubią wyglądać gustownie, jednak nie chcą popadać w sztywną przesadę. Do wyboru mamy krój regular i slim. Swobodnie, ale z klasą Chinosy można nosić na kilka sposobów. Modele w kant idealnie spiszą się w sytuacji nieco bardziej oficjalnej. Pod warunkiem oczywiście, że zostanie on zaprasowany starannie – w przeciwnym razie bliżej nam będzie do niechlujstwa niż szyku. Spodnie nie ułożą się dobrze i będą sprawiać wrażenie zdeformowanych. Jeśli zależy nam na uzyskaniu bardziej sportowego efektu, pozostawmy nogawki bez załamań. Panowie, którym niestraszne są nowe rozwiązania, mogą – śladem kobiet – delikatnie je wywinąć, odsłaniając kostki. W takim przypadku pamiętajmy o doborze dyskretnych skarpetek, chyba że lubimy łamać schematy. Do wyboru mamy właściwie wszystkie opcje kolorystyczne, łącznie z jaskrawą zielenią czy czerwienią, choć najchętniej wybierane są czernie, grafity, beże, a nawet biel. Odcień nadaje mniej lub bardziej poważnego sznytu całej stylizacji, więc warto dobrze go rozważyć zanim zdecydujemy się na założenie określonej pary. Połączenia idealne Z czym komponują się najlepiej? Możliwość wariacji jest niemal nieograniczona, dlatego w tym przypadku naprawdę trudno o modową gafę. Tradycjonaliści docenią połączenie z elegancką koszulą, swetrem czy marynarką. W wersji sportowej chinosy dobrze wyglądają ze zwykłym T-shirtem lub bluzą. Rozwiązaniem pośrednim jest koszulka polo lub wygodna, casualowa koszula. Warto także starannie dobrać obuwie. Z chinosami najlepiej współgrają mokasyny lub sandały, choć sprawdzą się też półbuty z połyskującej skóry. Bez obaw możemy założyć obuwie o charakterze typowo sportowym, które obecnie odkrywane jest na nowo, coraz częściej bawiąc „na salonach”. Dobrze, by buty zachowały kolorystykę neutralną, choć nie jest to, rzecz jasna, sztywna zasada, zwłaszcza wiosną i latem. Dzięki spodniom typu chino będziecie dobrze prezentować się w każdej sytuacji – na rozmowie o pracę, wyjściu ze znajomymi i randce. To wygodne i modne rozwiązanie, którego z pewnością nie pożałują nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy nowych rozwiązań modowych.
Na każdą okazję. Jak nosić chinosy?
Szalona powtórka z rozrywki! Lata 70. wracają w najnowszych trendach, więc wiosną w szafach nie może zabraknąć sukienek w stylu boho, dzwonów i dużej ilości biżuterii! Moda zawsze zatacza koło. Nic więc dziwnego, że w nowych sezonach coraz częściej znajdujemy odniesienia do tego, co już kiedyś królowało na wybiegach. Tym razem świat mody oszalał na punkcie lat 70.! Pięć dekad temu i dziś Trendy rodem z lat 70. przewijają się przez kolekcje najpopularniejszych projektantów już od kilku sezonów. Dopiero jednak teraz hipisowska stylistyka całkowicie zdominowała propozycje na nowy sezon. Co ciekawe, to, co znajdziemy na wybiegach na sezon wiosna/lato 2015, właściwie nie różni się od tego, co serwowali nam designerzy przed 5 dekadami! Must-have sezonu Czego nie może zabraknąć w szafie modnej kobiety wiosną 2015 roku? Przede wszystkim… dzwonów! Im szersze na dole, tym lepiej. Ten trend, wyparty przed dekadą przez wielki powrót rurek, dzisiaj święci triumfy. Dzwony mogą być obcisłe na górze, rozszerzając się przy nogawkach, a mogą też być całkiem szerokie, jak tuby. Kolejnym nieodłącznym elementem stylizacji à la lata 70. jest sukienka w stylu boho. Długa, zwiewna suknia w kwiatowy lub roślinny motyw idealnie sprawdzi się w gorące letnie dni. Zestawić można ją z dżinsową lub zamszową kurtką. Te dwa materiały to kolejne nieodzowne elementy stylu vintage. Kolory i materiały bliskie naturze Styl lat 70., nieodłącznie związany z wizerunkiem pacyfistów i hipisów, był przeciwieństwem mody z poprzedniej dekady. Nie znajdziemy tu więc geometrycznych krojów, graficznych motywów czy syntetycznych materiałów. Człowiek jest bliżej natury, ubiera się więc w bawełnę, len i wełnę, nosi też skórę (przede wszystkim zamsz). Wszystko to utrzymane w ciepłych, delikatnych kolorach – królują beże, brązy i pastele. Styl do noszenia Stylizacje na lata 70. wyróżniają się na tle innych trendów nie tylko zamiłowaniem do natury, ale także… wygodą! W składnikach tego stylu każdy znajdzie coś dla siebie: może być to styl hipisowski, klimaty boho czy festiwalowe. Najważniejsza jest zabawa modą, wygoda i komfort. Tekstury i wzory Sekretem udanej stylizacji w klimacie lat siedemdziesiątych jest udane łączenie wzorów, kolorów i faktur. Zamsze, len czy bawełna nigdy nie wyglądały razem tak dobrze jak teraz! Dodatkowym atutem tego stylu są też wszechobecne frędzle, które nie pojawiają się już tylko na torebkach czy butach, ale również na spódnicachi bluzkach. Grube i długie frędzle szczególnie pięknie prezentują się w ruchu! Moc dodatków Stylizacja à la lata 70. nie może obyć się bez dodatków. Od skórzanych torebek i plecaków, przez sandały-gladiatorki czy inspirowane kowbojskim stylem botki. Do tego mnóstwo naszyjników, korali i bransoletek, a w słoneczne dni – duże okulary przeciwsłoneczne z kolorowymi szkłami. W takiej stylizacji nie może zabraknąć oczywiście kapelusza! Zamszowe z szerokim rondem będą hitem tego sezonu! Styl lat 70. to idealny trend na wiosenne i letnie dni. Bliskość natury, dziewczęce i luźne kroje i wszechobecne kwiatowe motywy sprawią, że każda z was znajdzie w nim coś dla siebie!
Lata 70. – najmodniejszy trend sezonu wiosna/lato 2015
Grzejnik do sypialni – na co zwrócić szczególną uwagę przed wyborem? Jakie modele są polecane do tego pomieszczenia? Sprawdźmy! Grzejnik jest niezastąpionym elementem wyposażenia każdego mieszkania. Nie jest tu wyjątkiem również sypialnia, w której relaksujemy się i nabieramy sił nocą. Od temperatury oraz wilgoci powietrza zależy jakość naszego snu, a także całościowa kondycja zdrowotna. Odpowiednio dobrany grzejnik nie tylko reguluje temperaturę w pomieszczeniu, ale także prawidłowo rozprowadza powietrze w pokoju, skutecznie eliminując chłodne zakątki. Na co warto zwrócić uwagę przed kupnem grzejnika do sypialni? Jakie modele są polecane do sypialni? Które parametry należy sprawdzić przed wyborem? Oto kilka podstawowych rad, które warto wziąć pod uwagę. Grzejnik a nasze samopoczucie Wydawać by się mogło, że grzejnikjest prostym urządzeniem, na wybór którego nie należy poświęcać dużo czasu. Zasady są proste. Wybrany model musi ogrzewać pomieszczenie. Na tym jednak nie kończy się funkcjonalność urządzenia. Grzejniki starej generacji zazwyczaj nie mają zaawansowanych opcji ani możliwości regulacji temperatury. Ponadto dość intensywnie wysuszają powietrze. To właśnie dlatego zimą nasze włosy i skóra są tak przesuszone. Przy wyborze urządzenia warto zastanowić się nad modelami nowej generacji, które mają opcję regulowania nagrzewania powietrza. Dzięki temu możemy sami wybrać, jaką temperaturę chcemy mieć w pokoju. Świetną nowinką technologiczną wśród grzejników jest także program eliminujący cyrkulację kurzu roztaczającego się w ogrzewanym powietrzu. Te opcje bezpośrednio wpływają na nasze samopoczucie, a także mogą zapobiec dusznościom czy problemom z płucami. Rodzaje grzejników Na rynku możemy znaleźć grzejniki trzech typów. Wodnesą zazwyczaj uzależnione od centralnego systemu ogrzewania. Siłą rzeczy nie będziemy mogli korzystać z takiego urządzenia w ciepłych miesiącach. Z kolei elektrycznegrzejniki są napędzane prądem. Starsze modele mogą być bardzo kosztowne pod względem zużycia energii elektrycznej. Optymalnym rozwiązaniem jest wybór grzejnika hybrydowego, który łączy system wodny z elektrycznym. Moc urządzenia Urządzenia napędzane prądem mają szeroki diapazon mocy. Od tego parametru tak naprawdę zależy energooszczędność wybranego modelu oraz jego moc grzewcza. Moc grzejników podawana jest w watach (W). Przyjętą regułą jest wykorzystanie 100 W na 1 metr kwadratowy pomieszczenia. Jeśli mamy dużą sypialnię, moc grzewcza powinna wynosić co najmniej 1000 Watów. Funkcjonalność a estetyka urządzenia Z pewnością grzejnik nie jest wyłącznie elementem funkcjonalnym, ale także estetycznym. Brzydkie grzejniki żeberkowe powoli odchodzą w niepamięć na rzecz panelowych modeli, które świetnie komponują się z estetyką pokoju, a także zbytnio nie zagracają przestrzeni. Na rynku możemy znaleźć designerskie urządzenia w różnych kolorach. Rozmiary również odgrywają niezwykle ważną rolę. Coraz powszechniejsze są urządzenia płaskie i gładkie, które można montować nie tylko pod oknem, ale również na bocznych ścianach pokoju. Przed wyborem grzejnika warto zastanowić się, czy wybrane urządzenie będzie podstawowym źródłem ocieplania pomieszczenia, czy tylko dodatkowym elementem grzewczym. Od tego zależy poziom mocy grzejnika. W sklepach możemy znaleźć atrakcyjne designerskie modele w różnych kolorach, które będą dobrze komponować się z estetyką pokoju.
Grzejnik do sypialni – jak wybrać?
Rodzina to wdzięczny temat dla powieściopisarzy. W „Rodzinnych więzach” Julie Lawson Timmer skupiła się na wątku rodzin patchworkowych i na dramacie dzieci, które pewnego dnia straciły poczucie bezpieczeństwa. Autorka dotyka trudnej kwestii relacji pomiędzy dorosłymi i dziećmi, postrzeganymi jako problematyczne. Następnie stopniowo przygląda się funkcjonowaniu rodzin zastępczych, więzom scalającym rodzinę i pęknięciom, które ją niszczą. Matka i macocha Bradley ginie w wypadku. Jest to oczywiście cios dla jego bliskich, ale to nagłe odejście boli nie tylko jego żonę i córkę. Char była jego drugą żoną. Wspólnie z Bradleyem przez kilka lat wychowywała nastoletnią Allie. Nie jest jednak biologiczną matką dziewczynki i dopiero wraz ze śmiercią męża zdaje sobie sprawę, że to nie do niej należy decydowanie o życiu pasierbicy. Obydwie mieszkają w niewielkim miasteczku w Michigan, dogadują się dobrze i są dla siebie wsparciem. Z Kalifornii przylatuje jednak Lindy, matka Allie, i z miejsca informuje o tym, że po zakończeniu roku szkolnego dziewczynka będzie musiała się do niej przeprowadzić. Problem w tym, że skupiona na pracy i życiu towarzyskim Lindy, nie ma tak naprawdę czasu dla córki, której obecność traktuje raczej jako ciężar i przykry obowiązek. Do tej pory nie bardzo interesowała się swoim dzieckiem, a kolejne dni udowadniają, że nic się w tej kwestii nie zmieni. Nie chce jednak słyszeć o zostawieniu córki u kochającej macochy. Dziecięce dramaty Z Allie zaczyna dziać się źle. Kłóci się ze wszystkimi (zwłaszcza z macochą), opuszcza w nauce, wpada w podejrzane towarzystwo. Na szczęście nie rezygnuje ze spotkań z dziesięcioletnią Morgan, której udziela korepetycji. Dla dziewczynek ta przyjaźń jest niezwykle ważna. Zwłaszcza dla młodszej z nich, adoptowanego dziecka z długą listą domów zastępczych, po których tułała się w przeszłości. Morgan rozpaczliwie potrzebuje ciepła, miłości i poczucie bezpieczeństwa. Podobnie jak Allie, całkowicie zależna od dorosłych, nie może sama o sobie decydować. Pewnego dnia zdesperowane dziewczynki decydują się na radykalny krok. Biorą los w swoje ręce, a to może zakończyć się tragedią. Niedoskonałe relacje „Rodzinne więzy” Julie Lawson Timmer to opowieść o niedoskonałych relacjach rodzinnych. Autorka pokazuje, że bycie rodzicem nie ogranicza się do przekazania materiału genetycznego. Niekiedy ludzie niespokrewnieni ze sobą są sobie bliżsi niż ci połączeni więzami krwi. Timmer przygląda się funkcjonowaniu rodzin zastępczych, procesowi adopcji czy procederowi przekazywania opieki nad adoptowanym dzieckiem osobom trzecim. Pisze o traumach dzieci niechcianych, porzuconych, pozbawionych poczucia bezpieczeństwa. O strachu, niepewności, samookaleczeniach. Pisze też o bezradnych, stojących w obliczu trudnych decyzji lub pozbawionych możliwości ich podjęcia. Lektura, po którą warto sięgnąć. Źródło okładki: www.proszynski.pl
„Rodzinne więzy” Julie Lawson Timmer — recenzja
Na hasło „klucze dynamometryczne” wielu kierowców reaguje, jedynie wzruszając ramionami na znak niewiedzy. Stanowią one jednak nieodzowny element wyposażenia majsterkowicza, który samodzielnie radzi sobie z usterkami auta. W jaki sposób korzystać więc z tego typu kluczy oraz gdzie znajdują swoje zastosowanie? Zasada działania Klucz dynamometryczny pozwala na dokręcenie śruby bądź nakrętki z określoną siłą, zwaną momentem. Jego działanie wykorzystuje prawa fizyki związane z własnością ciał sprężystych, które pod wpływem siły odkształcają się w przewidywalny, wprost proporcjonalny sposób. Ustawienie określonego momentu klucza powoduje odpowiednie naciągnięcie sprężyny, dzięki której możliwe jest dokręcenie połączenia z zamierzoną siłą. Sytuacja jest więc analogiczna jak w przypadku działania klasycznego siłomierza. Klucze dynamometryczne wyposażone są w specjalną zapadkę, która przeskakuje w chwili, gdy udało się osiągnąć zakładaną siłę dokręcenia nakrętki bądź śruby. Zastosowanie w motoryzacji W samochodzie znajduje się wiele delikatnych połączeń, przy których należy stosować konkretną siłę podczas dokręcania. Dzięki temu można mieć pewność, że nie dojdzie do przekroczenia granicy wytrzymałości śruby, a elementy będą odpowiednio ze sobą połączone. Niebezpieczna jest nie tylko zbyt duża siła dokręcania, ale także zbyt mała. Może ona spowodować powstanie luzów w połączeniach, co z dużą dozą prawdopodobieństwa doprowadzi do drgań i pogłębienia się procesu zużycia materiału. Przykładem takiego elementu jest głowica silnika, która powinna być dokręcana przy pomocy klucza dynamometrycznego w celu uzyskania równomiernego docisku uszczelki pod nią się znajdującej. Użycie nieodpowiedniej siły może spowodować utratę szczelności między głowicą a blokiem cylindrów, co w wielu wypadkach przyczynia się do poważnej awarii silnika. Najpopularniejsze zastosowanie kluczy dynamometrycznych odnosi się jednak do nakrętek kół, które wymagają wielokrotnego odkręcania w trakcie eksploatacji auta. W tym przypadku użycie odpowiedniej siły będzie miało wymiar praktyczny, a co za tym idzie, ułatwi odkręcenie połączenia podczas kolejnej wymiany opon lub awarii na drodze, gdzie do dyspozycji pozostaje z reguły zwykły klucz z krótkim uchwytem. Klucz dynamometryczny znajdzie także swoje zastosowanie w montażu wielu samochodowych akcesoriów narażonych na działanie dużych sił podczas jazdy, jak np. boksy dachowe czy bagażniki rowerowe. Tak naprawdę jednak wszędzie tam, gdzie odpowiedni moment przykręcenia śruby bądź nakrętki będzie miał kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa użytkowania, zalecane jest użycie kluczy dynamometrycznych. Natrafiając więc na określenie „Nm” w odniesieniu do jakiegokolwiek typu połączeń w aucie, należy wziąć je pod szczególną uwagę, gdyż określa w niutonometrach siłę, z jaką należy dokręcić śrubę czy nakrętkę. Zasady korzystania Pierwszym krokiem jest zidentyfikowanie zalecanego momentu do danego połączenia. Tego typu informacje powinniśmy znaleźć w książce obsługi pojazdu lub instrukcji montażu urządzenia. Ustawienie klucza jest intuicyjne i najczęściej ogranicza się do przekręcenia rękojeści w położenie wskazujące na uzyskanie oczekiwanej siły, a następnie zablokowanie uchwytu, aby moment nie uległ zmianie w trakcie dokręcania. W przypadku, gdy siła zostanie osiągnięta, słyszalne będzie charakterystyczne „kliknięcie”, po którym należy zaprzestać przekręcania, gdyż może spowodować to uszkodzenie klucza. Po skończeniu prac należy przestawić moment na najniższą wartość, co przedłuży jego żywotność. Ceny najtańszych kluczy dynamometrycznych zaczynają się od kilkudziesięciu złotych. Mając jednak w zamiarze intensywne prace z ich wykorzystaniem, warto zdecydować się na zakup droższych i wytrzymalszych modeli. Poszczególne typy kluczy różnią się między sobą zakresem regulacji siły. Z myślą o pracach przy zdejmowaniu kół należy zaopatrzyć się w model obejmujący przedział 50–200 Nm.
Klucze dynamometryczne – po co i jak z nich korzystać?
Komponując idealną stylizację na wielkie wyjście, panie zwracają baczną uwagę niemal na każdy drobiazg. Wykonują perfekcyjny makijaż, skrupulatnie dobierają elementy garderoby i dodatki. Często zapominają jednak o tym, jak ważne są akcesoria do włosów, dzięki którym nasz image może nabrać nadzwyczajnej wyrazistości. Elegancko i kunsztownie Okazuje się, że odpowiednio dobrane ozdoby do włosów mogą nawet zastąpić tradycyjną biżuterię. Błyskotki wykonane z materiałów szlachetnych to idealna propozycja dla pań ceniących sobie elegancję i oryginalność. Na co dzień naszą fryzurę uatrakcyjnią srebrne spinki, wsuwki lub klamry, które skutecznie okiełznają niesforne kosmyki. Równie dobrze sprawdzi się zdobiona różnego typu kamieniami opaska. Podczas eleganckiego przyjęcia czy ceremonii ślubnej sprawdzą się natomiast szykowne tiary lub diademy wykonane ze srebra lub złota. Takie ozdoby sprawią, że nawet skromna stylizacja nabierze niezapomnianego charakteru. Najlepiej zakładać je do włosów upiętych w kok, jeżeli jednak wolimy pozostawić je rozpuszczone, wybierzmy model nieco cieńszy. Załóżmy go na środku głowy, niezbyt blisko czoła. Romantycznie Paniom, które cenią sobie ozdoby delikatne, mniej rzucające się w oczy, z pewnością spodoba się wykorzystanie modnych motywów kwiatowych. Najbardziej zadowalający efekt przyniosą wówczas, gdy opatrzymy nimi proste, klasyczne fryzury. Za prawdziwy hit uznać można zdobione kwiatami opaski, świetnie prezentujące się zwłaszcza na krótkich włosach. Dziewczęcego wdzięku i uroku dodadzą nam także wszelkiego typu koronki, pióra czy delikatne gipiury. Akcesoria tego typu nie są zarezerwowane jedynie dla pań, którym bliski jest styl retro. Z powodzeniem sprawdzą się także jako dopełnienie stylizacji bardziej nowoczesnych, zwłaszcza jeżeli lubimy mieszać style. Harmonizują zarówno ze zwiewnymi sukienkami, jak i z nieco bardziej imprezowym, odważnym outfitem. Pomysłowym i odrobinę awangardowym rozwiązaniem są różnego typu stroiki. W zależności od okazji, do dyspozycji mamy klasyczne, delikatne modele wykonane z lekkiego tiulu lub jedwabiu, ozdobione często niewielkimi kryształkami bądź nieco bardziej finezyjne i barwne stroiki, popularne zwłaszcza w okresie karnawału. Wybierać możemy spośród modeli mocowanych na opasce lub specjalnym ozdobnym grzebyku. Na co dzień Ciekawe propozycje znajdziemy nie tylko pośród ozdób przeznaczonych na wyjątkowe okazje. Także na co dzień możemy zadbać o to, aby nasza fryzura prezentowała się nietuzinkowo. Od pewnego czasu popularnością cieszą się gumki marki Invisibobble, które zostały zaprojektowane w taki sposób, by nie ciągnąć włosów i nie powodować tym samym bólu skóry głowy. Mają one postać kolorowych sprężynek, które solidnie, a jednocześnie delikatnie podtrzymują fryzurę. Interesującym pomysłem jest też wykorzystanie opaski w formie delikatnego, zakładanego na czoło, łańcuszka. Rozwiązanie to stanowi uwspółcześnienie popularnego w hippisowskich kręgach trendu, gdzie gadżety tego typu wykonane były najczęściej z rzemyka lub materiału. W wersji zmodyfikowanej tworzone są z elementów metalowych, zdobionych często cyrkoniami. Idealnie pasują do rozpuszczonych włosów, przydając nieco buntowniczego wyglądu. Modne akcesoria do włosów przeznaczone są dla każdej kobiety, niezależnie od wieku. Jeżeli brakuje nam pomysłu, inspiracji szukajmy na wybiegach – w tym przypadku nie możemy powiedzieć, że akcesoria dobrze prezentują się jedynie na modelce, co często ma miejsce w przypadku ubrań. Pamiętajmy, że ciekawa, finezyjnie ozdobiona fryzura może całkowicie zrewolucjonizować nasz image.
Modne ozdoby do włosów
Nissan Micra jeździ po drogach już od 1982 r., jednak dopiero obecna, piąta generacja tego samochodu sprawiła, że można mówić o wprowadzeniu w nim wyjątkowych zmian. Nissan Micra – małe auto miejskie pochodzące z Japonii – stał się dojrzałym, dopracowanym i atrakcyjnym samochodem, którym z przyjemnością może jeździć każdy kierowca. Sylwetka auta nabrała nowoczesnego kształtu. Podczas konfiguracji nadal można wybrać kolor nadwozia. Sporo zmieniło się także pod karoserią, Nissan Micra bowiem to teraz zaawansowane technologicznie auto. Po raz pierwszy nowa Micra została zaprojektowana z myślą o sprzedaży na rynku europejskim. Wnętrze Trzeba przyznać, że zachwyca innowacyjnością. Zostało przemyślane i dopracowane. Nowoczesny design i całkiem spora przestrzeń to pierwsze spostrzeżenia po zajęciu fotela kierowcy nowej Micry. Środek rozświetlają kolorowe wstawki na desce rozdzielczej oraz kontrastowe panele na siedzeniach. Przyjemne wrażenie robi także sportowa kierownica, a swego rodzaju ciekawostkę stanowią głośniki Ultra Nearfield, wbudowane w zagłówki foteli i sygnowane przez uznaną markę audio – Bose. System Bose Personal pozwala na uzyskanie dźwięku przestrzennego, który daje wrażenie wypełnienia muzyką całego wnętrza samochodu. W praktyce nie robi to tak spektakularnego wrażenia, jak zapowiada producent, co jednak nie zmienia faktu, że jest to ciekawe rozwiązanie, które dodatkowo podkreśla wprowadzenie zaawansowanej technologii w Micrze. Kierowca ma do dyspozycji 7-calowy ekran dotykowy pozwalający na uruchomienie nawigacji, multimediów czy mediów społecznościowych. Pomiędzy tradycyjnymi, analogowymi zegarami znajduje się kolejny, 5-calowy ekran TFT, który podczas jazdy pokazuje najważniejsze dane na temat nawigacji, spalania, systemów bezpieczeństwa czy podłączonych urządzeń Bluetooth (np. smartfonu). Technologie Oprócz wymaganych przepisami systemów, takich jak kontrola ciśnienia w oponach czy Isofix służący do zapinania fotelika dziecięcego, w samochodzie zamontowano również adaptacyjne światła drogowe, system automatycznego hamulca awaryjnego oraz sygnalizację ostrzeżenia o niezamierzonej zmianie pasa ruchu. To jednak nie wszystko. Micra ma na pokładzie system kamer 360 stopni ułatwiający parkowanie, system rozpoznawania znaków drogowych, system ostrzegania o innym pojeździe znajdującym się w martwym polu auta oraz system kontroli toru jazdy, ruchu nadwozia i ruszania na wzniesieniu. Lista gadżetów zamontowanych na pokładzie samochodu zależy od wybranej wersji wyposażenia, ale i tak jest tu sporo elektroniki jak na tak niewielkie, typowo miejskie auto. Nissan Micra jest dostępny z trzema opcjami silnika – dwiema jednostkami benzynowymi oraz silnikiem wysokoprężnym. Do wyboru są: * wolnossący silnik benzynowy 1.0 o mocy 71 KM, * turbodoładowany silnik benzynowy IG-T o mocy 90 KM, * silnik Diesla DCI o mocy 90 KM. Żaden z nich nie zapewni sportowych osiągów, ale każdy jest oszczędny. Są one montowane np. w Renault Clio czwartej generacji. Wrażenia z jazdy Jazdę Micrą uważam za udaną – skrzynia biegów pracuje precyzyjnie, zawieszenie sprawdza się na nierównościach, a fotele są ergonomiczne i wygodne. Jeśli ktoś potrzebuje małego auta, które w środku oferuje całkiem sporo przestrzeni, również bagażowej, Micra piątej generacji to ciekawa propozycja do rozważenia, tym bardziej że model ten przeszedł gruntowne zmiany i nie należy oceniać go na podstawie poprzednich edycji. To nowy samochód w ofercie Nissana.
Nissan Micra – test
Hipsterzy kojarzeni są przede wszystkim z niechęcią do mainstreamu. Jednak bez solidnych podstaw, niemożliwe w odbiorze są rzeczy nowe, wymykające się klasyfikacjom. Istnieje kilka książek, które według mojej oceny, dają podwaliny do tego, by przygotować umysł na nietuzinkowe doznania. Poniżej zebrałam 5 tytułów – niektóre z nich są znane, inne zaś zupełnie niszowe. Ich kolejność nie jest przypadkowa. Zostały ułożone tak, by dozować stopień trudności, a w pewien sposób również otwierać kolejne poziomy wrażliwości uważnego czytelnika. 1. „Buszujący w zbożu” – Jerome D. Salinger „Buszujący w zbożu” to klasyk i lektura szkolna, dlatego większość osób powinna go znać. Autor w sposób dowcipny i ironiczny opowiada o losach zbuntowanego nastolatka Holdena Caulfielda. Porusza wątki związane z seksualnością, nieprzystosowaniem i uczuciami, jakie targają młodym umysłem. Główny bohater błąka się przez kilka dni po ulicach Nowego Jorku po tym jak uciekł z prywatnej szkoły. Holden szybko stał się postacią kultową, ikoną aspołecznych jednostek i niespokojnych duchów. „Buszujący w zbożu” to książka nie tylko dla nastolatków. Co ciekawe J. D. Salinger nie wyraził zgody na ekranizację swojego najgłośniejszego dzieła, ponieważ nie otrzymał nigdy wystarczająco dobrego w swojej ocenie scenariusza. Mimo że w testamencie prawo do tej decyzji przekazał swoim krewnym, oni również wytrwale opierają się sfilmowaniu książki. box:offerCarousel 2. „Listy z Ziemi” – Mark Twain Jest to niewielka książeczka, w której autor rysuje portret człowieka widzianego oczami Szatana. Strącony na ziemię za skrytykowanie stworzenia świata Archanioł pisze listy, które wysyła do przebywających w niebie kolegów: Michała i Gabriela. Listów jest łącznie 11, są one przepełnione dowcipem, ironią i sarkazmem. Za pomocą szatańskiego pióra Twain przygląda się wierze chrześcijańskiej i w brutalny sposób obnaża jej niedoskonałości. Ze względu na obrazoburczy wydźwięk, „Listy...” zostały wydane dopiero ponad pół wieku po śmierci pisarza. Jego córka obawiała się, że mogą wzbudzić kontrowersje i przyćmić pozostały dorobek Twaina. Szczególnie ciekawym sposobem na poznanie „Listów z Ziemi” może być wysłuchanie audiobooka, nagranego przez Romana Kostrzewskiego – lidera heavymetalowego zespołu KAT. 3. „Mały Książę” – Antoine de Saint-Exupéry „Mały Książę” to kolejna lektura szkolna na liście, przez co może się wydawać tytułem skierowanym wyłącznie do dzieci. Nic bardziej mylnego. „Mały Książę” jest dziełem, do którego można i należy zaglądać w różnych momentach życia. Jest to jedna z tych książek, których percepcja zmienia się bardzo radykalnie w zależności od nastroju i aktualnej sytuacji życiowej czytelnika. Historia chłopca z planety B-612, który zajmował się wyrywaniem baobabów i czyszczeniem wulkanów, oswoił lisa, pokochał różę i wyruszył w kosmiczną podróż nigdy się nie nudzi i za każdym razem nabiera innego znaczenia. „Mały Książę” znalazł się w tym zestawieniu nie dlatego, że należy go przeczytać (choć ci, którzy go nie znają, powinni jak najszybciej to nadrobić), lecz z tego względu, że jest to książka, do której warto wielokrotnie wracać. Nie pozwala zapomnieć, że kiedyś było się dzieckiem. box:offerCarousel 4. „Nogi jak patyki” – Tom Robbins Powieść Robbinsa to brawurowo poprowadzona fabuła, nad którą nierzadko wybucha się gromkim śmiechem. Są również chwile, w których za gardło łapie trafność spostrzeżeń autora i zręczność z jaką potrafi zadawać najważniejsze pytania. Postaci w „Nogach jak patyki” są bardzo wyraziste. To bohaterowie z krwi i kości, mimo że nie wszyscy są ludźmi. Para nowożeńców podróżująca przez Stany w aucie, które ma kształt pieczonego indyka, zmierza ku nowemu, lepszemu życiu. Czy się takim okaże? Czy racjonalna Muszla Rozkolca Grubościeńca, skłonna do filozoficznych rozterek Puszka Fasoli, prostolinijny pan Brudna Skarpeta i lekkomyślny Malowany Patyk dotrą bezpiecznie do celu? W tle głównych historii Robbins porusza wiele innych wątków, m. in. konfliktu na Bliskim Wschodzie, kontrowersji wokół Starego Testamentu, końca świata, religii i jej braku oraz wszelkiego rodzaju odchyleń od powszechnie przyjętych norm. „Nogi jak patyki” są skarbnicą perełek, trafiających w punkt przemyśleń, a wszystko okraszone jest lekko Prachettowskim humorem i błyskotliwością. 5. „Czekając na Godota” – Samuel Beckett „Czekając na Godota” to przedstawienie sceniczne opowiadające o człowieku niecierpliwie oczekującym spełnienia głęboko skrywanych marzeń. Jest to utwór, w którym dochodzi się do konfrontacji z pojawiającymi się na drodze do spełnienia przeszkodami. Beckett usiłuje w ten sposób obedrzeć z wszelkich złudzeń wiarę w to, że wszystkie pragnienia można zrealizować. Autor ukazuje dwóch bohaterów: Vladimira i Estragona, którzy wyczekują nadejścia tajemniczego Godota. Mimo że dramat opisuje tylko dwa dni z ich życia, wiadomo, że sytuacja, w której się znaleźli jest beznadziejna i skazana na porażkę. Sztukę Becketta można interpretować na mnóstwo sposobów, ponieważ dla każdego Godot uosabia coś innego. Inne książki, które gorąco polecam, hipsterom i nie tylko, to m. in.: „Cząstki elementarne” – Michel Houellebecq, „1984”, „Folwark zwierzęcy” – George Orwell, „Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią” – Kurt Vonnegut, „Gotfryd, fruwająca świnia” – Waldrun Behncke, „Opowiadania” – Sławomir Mrożek, „Opowieści niesamowite” – Edgar Allan Poe, „Traktat o łuskaniu fasoli” – Wiesław Myśliwski, „Nowy, wspaniały świat” – Aldous Huxley' „Szaman” – Egon Bondy.
Lista hipsterskich książek, które warto przeczytać
Wiecie, że kulinariami, podobnie jak modą, też rządzą trendy? Sprawdziliśmy, które z nich robią w tym roku furorę. Jeśli jeszcze nie zmieniliście swojego menu, na szczęście do końca roku zostało sporo czasu. Do dzieła! Kiedyś jedzenie rozpatrywano wyłącznie w kategorii zaspokajania jednej z najważniejszych życiowych potrzeb człowieka. Obecnie jest to coś więcej – prawdziwy styl życia. Nie martw się, jeśli jesteś dopiero początkującym foodie. W jednym miejscu zebraliśmy dla ciebie 6 najciekawszych i najważniejszych trendów kulinarnych, które rządzą w 2017 roku. Czy wiedziałeś o nich wszystkich? Wake&cake, czyli śniadanie na słodko Po szaleństwie na zdrowe owsianki, smoothies i lekkie śniadania z dużą ilością zieleniny nadszedł czas na zmiany. Nie oznacza to jednak, że w 2017 roku mamy przestać odżywiać się zdrowo – wręcz przeciwnie. Tegoroczne trendy są być może po prostu trochę bardziej… ludzkie? No bo jak inaczej wytłumaczyć niezwykłą popularność śniadań typu „wake&cake”, czyli słodkich bułek, ciastek i rogalików, które zastępują typowe pozycje w śniadaniowym menu? Słodkości od lat jada się rano we Francji, Hiszpanii czy Włoszech, a mieszkańcy tych krajów zaliczają się do grona najbardziej żywotnych na kontynencie. Gorzka czekolada dodaje energii, poprawia nastrój i ma pozytywny wpływ na działanie naszego serca. Owsiane i zbożowe ciasteczka z powodzeniem zastąpią zaś owsianki i jaglanki. W rozsądnych ilościach takie słodkości mogą pojawić się w menu każdego z nas. Makaron w wersji 2.0. Straszenie „złowrogim” glutenem sprawiło, że teraz niechętnie sięgamy po zawierające go produkty, nawet jeśli tylko niewielki procent ludzi rzeczywiście nie powinien go jeść. Konsekwencją takiego podejścia okazała się konieczność znalezienia alternatywy dla najpopularniejszych produktów mącznych, jak choćby makaronów. Obok podobnych makaronów z mąki ryżowej czy kukurydzianej w sklepach coraz częściej znaleźć można również nieco bardziej ekstrawaganckie propozycje. Makarony z marchewki czy cukinii nie brzmią szczególnie „dziwnie”, ale już te wykonane z glonów kelp czy korzenia chińskiej rośliny konjac zdecydowanie przypadną do gustu fanom nietuzinkowych rozwiązań kulinarnych. Możesz kupić gotowe, a w samodzielnym przygotowaniu warzywnego spaghetti pomoże ci temperówka julienne. box:offerCarousel Kiszonki i słoiki Ten trend popularność zaczął zdobywać już w zeszłym roku, kiedy to na rynku ukazało się sporo książek poświęconych tej tematyce. Jednak dopiero w 2017 roku kiszonki i fermentowane dania ostatecznie podbiły podniebienia Polaków. W słoikach i wekach kisimy już nie tylko ogórki czy kapustę, ale także wiele warzyw i owoców, które podane w takiej formie odkrywają przed nami zupełnie nowe wrażenia smakowe. Nie mówiąc już o tym, że są szalenie zdrowe. Ekologicznie i odpowiedzialnie W tym roku jednym z najważniejszych trendów jest rozsądne gospodarowanie pożywieniem. W samej tylko Polsce rocznie marnuje się ok. 9 mln ton jedzenia, którego zdecydowaną większość można było wykorzystać ponownie. Modni i odpowiedzialni foodies za cel biorą więc sobie nie tylko przygotowywanie pysznych i zdrowych potraw, ale i minimalizowanie niewykorzystanych resztek. Furorę robią więc przepisy na dania z… innych dań, które pozwalają na oszczędność i sprawiają, że bardziej dbamy o środowisko, a jednocześnie rozwijają nasze kulinarne horyzonty. Kolorowe miski Zdrowe, kolorowe smoothies już od pewnego czasu zamiast do szklanki chętniej przelewamy do miski, dekorując je orzechami, płatkami kokosowymi i suszonymi owocami. Teraz takie miski (z angielskiego bowls) jemy już jednak nie tylko na śniadanie. Hitem są hawajskie poke bowls, przypominające nieco rozłożone na pojednycze składniki sushi, jednak miski mogą składać się ze wszystkiego, co tylko przyjdzie nam do głowy. Nie tylko pięknie wyglądają, ale i wybornie smakują. box:offerCarousel Kuchnia vintage W kulinarnych trendach, podobnie jak w modzie, stare nieustannie łączy się z nowym. W tym roku każdy szanujący się foodie będzie więc inspirował się w kuchni tradycyjnymi przepisami, jednak podanymi w nowy, odświeżony sposób, z wykorzystaniem nieoczywistych składników. Foodies, czyli osoby, dla których odkrywanie nowych smaków, restauracji i kulinarnych trendów to prawdziwa pasja, dzięki mediom społecznościowym mogą łatwo dzielić się swoimi odkryciami z innymi i sprawdzać, co króluje na talerzach po drugiej stronie globu. Nic więc dziwnego, że kulinarne trendy przenikają się, tworząc zupełnie nową jakość. Na który z tych rządzących w 2017 roku skusisz się najpierw?
6 najważniejszych trendów 2017 dla foodies
Nadchodzi jesień, dni robią się coraz krótsze i każdego wieczoru coraz wcześniej zapalamy w domach lampy. O co powinniśmy zadbać, aby jak najbardziej efektywnie, a zarazem oszczędnie oświetlić mieszkanie? Rachunki za prąd dość mocno obciążają nasz budżet, zwłaszcza gdy energią elektryczną ogrzewamy również wodę czy całe mieszkanie. Jesienią i zimą, kiedy przez wiele godzin świecą się w naszych domach żarówki, te rachunki są o wiele wyższe. Co zrobić, aby zoptymalizować wydatki na oświetlenie domu, a przy tym nie męczyć się w za ciemnym świetle? Sprawdźmy, czym i jak oświetlać dom, aby – nie marnując prądu ani pieniędzy – zapewnić względny komfort jego mieszkańcom. Halogeny czy diody? Od dłuższego już czasu wycofujemy się z używania tradycyjnych żarówek, między innymi z powodu zbyt dużego zużycia energii. Łatwo jednak zauważyć, że tak przyjemne, jasne światło, jakie daje zwykła żarówka o mocy 100 W, bardzo trudno uzyskać za pomocą lamp halogenowych czy diod LED. Producenci nowoczesnych źródeł światła zachwalają swoje produkty, wskazując przede wszystkim na ich energooszczędność i trwałość, choć nie wspominają też o minusach, takich jak wysoka cena. Jednak na pewno warto sięgać po alternatywne rozwiązania, bo zawsze możemy mieć z tego jakąś korzyść. Na przykładżarówki halogenowe najlepiej się sprawdzają w postaci punktów świetlnych, choć ich wadą jest to, że mocno się nagrzewają i szybko przepalają, więc często trzeba je wymieniać na nowe. Ale za to ich światło jest przyjazne i miłe dla oka. LED: wady i zalety Produkty oparte na technologii LED (Light Emmiting Diode) źródło światła czerpią z diod elektroluminescencyjnych. Nie zawierają metali ciężkich, są ekologiczne i nie wymagają utylizacji. „Żarówki” LEDnie nagrzewają się tak jak tradycyjne (w zwykłej żarówce większość wytwarzanej energii jest przetwarzana na ciepło). Najważniejszą jednak cechą diod LED z punktu widzenia użytkownika jest ich energooszczędność i trwałość. Faktycznie, zużywają o wiele mniej prądu, warto jednak pamiętać, że są też drogie w porównaniu z tradycyjnym oświetleniem. Trzeba miesięcy, aby zwróciła się inwestycja w diody LED. Zwłaszcza, że aby uzyskać naprawdę jasne światło, porównywalne ze światłem zwykłej żarówki o mocy 100 W, trzeba kupić LED emitujący ok. 1500 lumenów. Poza tym zamontowane w tradycyjnych obudowach też potrafią się przepalić (mają gwarancję na kilkanaście miesięcy). Oświetlamy mieszkanie Na koszty oświetlenia mieszkania ma wpływ nie tylko rodzaj żarówki, ale nawet… kolor abażuru. Bardzo ważne jest też, jakie lampy i gdzie zamontowano w pomieszczeniach. Powinno być regułą, że w każdym mamy więcej niż jedno źródło światła. Oprócz głównejlampy sufitowej w salonie warto mieć dodatkowo lampy stojące, kinkiety i mniejsze lampki nocne lub zamontowane w ściankach czy przy schodach punkty świetlne. Do oświetlania ciągów komunikacyjnych i schodów używajmy diod LED, zwłaszcza że nawet po wyłączeniu mogą nadal lekko świecić, co sprawia, że w takich miejscach nigdy nie jest całkiem ciemno. Ostatnio w modzie są tzw. taśmy LED, wprawdzie najbardziej popularne w dyskotekach albo w biurach, jednak nadające się do montowania także w meblach czy przy ścianach w mieszkaniu. W pomieszczeniach, gdzie przebywamy krótko, sprawdzają się halogeny, bo nie są tak wrażliwe na częste włączanie i wyłączanie. Do łazienki odpowiednie będą dwie mocne lampki po obu stronach lustra plus lampa sufitowa, na przykład w formie plafonu. W kuchni, gdzie często przebywamy, powinniśmy mieć jasne, białe światło, o mocy 60–100 W najlepiej z lampy sufitowej i dodatkowych halogenowych lub ledowych punktów świetlnych np. pod szafkami. Pamiętajmy, że na efektywność urządzeń zawsze ma wpływ sposób ich użytkowania. Zakurzone żarówki czy nieczyszczone długo lampy pochłaniają nawet połowę wydzielanego światła. Kradną je również ciemne abażury.
Oświetlamy dom – najbardziej ekonomiczne rozwiązania
Cykl książek wydawanych w ramach Uniwersum „Metro 2033”, czyli w oparciu o pierwotny pomysł i powieść Dymitra Głuchowskiego, w Rosji przekroczył już chyba ilość 40 tytułów, u nas wydano ich dopiero kilka, ale jak widać popularność już dawno przekroczyła granice naszego wielkiego sąsiada ze wschodu. I to nie tylko popularność wśród czytelników, bo i pisarze zza granicy próbują swoich sił, by zaproponować od siebie coś oryginalnego. W książce Tullio Avoledo zmienia się wiele – nie ma już metra, akcja nie dzieje się na terenie Rosji i choć wszystko zaczyna się pod ziemią, w rzymskich katakumbach, potem całość wydarzeń dzieje się na powierzchni ziemi. Co więc pozostaje wspólnego z innym tytułami wydawanymi w tym cyklu? Na pewno obraz świata po katastrofie nuklearnej, ale również fakt, iż niedobitki ludzkości, które się uratowały z katastrofy, walczą o przetrwanie nie tylko z naturą, ale również niestety między sobą. Apokalipsa niczego ludzi nie nauczyła. Człowiek na podobieństwo Boga? Razem z Johnem Danielsem, jednym z nielicznych księży katolickich, którzy przeżyli sądny dzień, wyruszamy na wyprawę do Wenecji prawie przez całą Italię w poszukiwaniu członka kolegium kardynalskiego. Nawet w tym dziwnym świecie, gdzie upadły wszystkie instytucje i wartości, władza papieska i jej prestiż na tyle kusi, że różnym osobom chodzi po głowie zorganizowanie głosowania w tej sprawie. Misję trzeba zrealizować, choć każdy dzień jej trwania jest okupiony kolejnymi ofiarami ekipy ją wykonującej i choć każda jej godzina pokazuje, że to wszystko nie ma sensu. To chyba najbardziej charakterystyczna cecha „Korzeni niebios”: oprócz wizji postapokaliptycznych kraju skutego lodem, bez słońca, zieleni i śladu życia, oprócz różnych przygód i walki o życie ze zmutowanymi potworami lub ludźmi, którzy wcale od nich nie są lepsi, autor stara się nam przekazać filozoficzno-religijne rozważania na temat sensu życia po takiej katastrofie. Pytania o to, jak odczytywać znaczenie Dnia Zagłady, cierpienie, jakie przyniósł, śmierć tak wielu ludzi, zniszczenie całej cywilizacji i jej osiągnięć, upadek wszelkich wartości, stworzenie warunków, w których słabsi giną, a przeżyć mogą jedynie ludzie bez zasad, zabijający bez skrupułów – to wszystko kotłuje się w głowie księdza, który nie dość, że nie potrafi nieść nadziei i wiary, to sam je traci. Nie stracił jeszcze jedynie resztek człowieczeństwa. Wizje jak z „Drogi” McCarthy’ego Można chwilami odnieść wrażenie, że książka trochę na siłę została dopisana do świata z wizji „Metro 2033”, ale to nie znaczy, że nie jest ciekawa. Przemieszanie akcji, tak charakterystycznej dla innych części cyklu, z metafizyką, elementami paranormalnymi, symboliką i dziwnymi wizjami z pogranicza snu, spora brutalność opisywanych scen sprawiają, że książka Tullio Avoledo wyróżnia się mocno na tle innych. W dodatku język, jakim to jest napisane, jest dużo bogatszy, bardziej poetycki. Ponure i mroczne opisy, cała fabuła, która wcale nie zmierza w stronę, jakiej byśmy oczekiwali, mogą naprawdę wciągnąć. W dodatku jest to chyba jedyny tom wydany w Polsce, który wzbogacono o klimatyczne ilustracje. Gdybyście chcieli przeczytać książkę w wersji elektronicznej, „Korzenie niebios” dostępne są na Allegro w cenie ok. 27 złotych. Źródło okładki: www.insignis.pl
„Korzenie niebios” Avoledo Tullio – recenzja
Zakup grzejnika elektrycznego, który dogrzeje nawet duży pokój, nie jest problemem. Ofert piecyków, których cena nie przekracza 150 zł, jest mnóstwo. Który wybrać? Oferta grzejników elektrycznych do 150 zł jest bardzo szeroka. Na Allegro są oferowane ciekawe modele pracujące z wykorzystaniem różnych technologii, np. miniaturowe grzejniki wkładane wprost do gniazdka elektrycznego (jak zasilacz), przenośne farelki, chętnie używane w willach grzejniki konwektorowe lub olejowe oraz coraz popularniejsze w prywatnych domach kurtyny powietrzne i promienniki. Oto siedem praktycznych grzejników, które świetnie spełniają swoje zadania. 1. Handy Heater Miniogrzewacz, który podłącza się bezpośrednio do gniazdka. Wystarczy wcisnąć przycisk, a natychmiast rozpoczyna pracę. Jest bezpieczny – ceramiczny element grzewczy wyłącza się automatycznie po 12 godz. pracy. Dzięki programatorowi możesz ręcznie ustawić czas grzania. Obudowa urządzenia została wykonana z tworzywa nienagrzewającego się. Termostat zapewnia możliwość ustawienia temperatury od 15 do 32°C. Dwa poziomy prędkości wiatraczka pozwalają na ustawienie prędkości rozprowadzania ciepłego powietrza. Handy Heater dogrzeje duży, 20-metrowy pokój. Cena: od 59 zł. box:offerCarousel 2. Farelka Ravanson Bardzo praktyczne, wydajne, proste, niewielkie urządzenie, które zmieści się w szufladzie, gdy nie ma potrzeby korzystania z niego. Posiada 2-stopniową regulację mocy: 1000 i 2000 W. Do wyboru są trzy funkcje: wentylowanie chłodnym powietrzem, ciepłym i gorącym. Ma automatyczną kontrolę temperatury i zabezpieczenie przed przegrzaniem. Wymiary: 14 x 22,5 x 26,5 cm. Waga: 1,1 kg. Cena: od 36,90 zł. box:offerCarousel 3. Grzejnik konwektorowy CH2500DW Działa na zasadzie podgrzewania przepływającego przez niego powietrza. Grzejnik działa już po 2 minutach od włączenia. Nagrzane powietrze wydostaje się poprzez górną kratkę konwektora. Za pomocą zamontowanego termostatu można ustawić żądaną temperaturę, a grzejnik zadba, aby utrzymała się na tym poziomie. Regulowana moc na trzech poziomach: 750 , 1250, 2000 W. Wbudowany system zabezpieczający chroni przed przekroczeniem dopuszczalnej temperatury. Grzejnik posiada funkcję chłodnego nawiewu. Można przymocować go do ściany lub doczepić nóżki i używać jako wolno stojący. Cena: od 70 zł. box:offerCarousel 4. Kurtyna powietrzna Adler Kurtyna powietrzna doskonale tworzy barierę pomiędzy miejscami o różnych temperaturach. Zimą zapobiega przedostawaniu się do pomieszczenia powietrza chłodnego, ograniczając straty ciepła i energii. Latem stanowi barierę przed gorącym powietrzem, jednocześnie chroniąc przed przedostawaniem się do pomieszczenia owadów, pyłów i innych zanieczyszczeń. W prywatnych domach jest zazwyczaj instalowana nad dużymi drzwiami balkonowymi. Posiada dwa poziomy grzania, timer i pilot zdalnego sterowania. Model Adler ma dużą moc: 2000 W i zabezpieczenie przed przegrzaniem. Waga: 2,2 kg. Wymiary: 52 x 22 x 11 cm. Cena: od 145 zł. box:offerCarousel 5. Grzejnik olejowy Są to tak zwane „olejaki” oferowane przez różne firmy. Różnią się liczbą żeberek i mocą, ale zasada ich działania jest jedna. Podgrzewany w nich specjalny olej krąży w znajdujących się wewnątrz kanałach olejowych. Właściwości oleju sprawiają, że grzejniki wolno stygną. Są ciche i zapewniają stabilną temperaturę w ogrzewanym pomieszczeniu. Najczęściej są wyposażone w praktyczne uchwyty i kółka. Część modeli można zamocować na ścianie. W Polsce cieszą się dużą popularnością. Jednym z modeli, którego cena nie przekracza 150 zł, jest 7-żebrowy grzejnik olejowy Kaminer. Ma on trzy kanały olejowe i trzy poziomy grzania: 600, 900, 1500 W. Wymiary: 15 x 33 x 61,5 cm. Waga: ok. 6,5 kg. Cena za 7-żebrowy Kaminer: ok. 110 zł. box:offerCarousel 6. Promiennik Eurom Promiennik wykorzystuje technologię, której ogromną zaletą jest to, że to nie powietrze zostaje ogrzane, jak w przypadku tradycyjnych grzejników konwekcyjnych, ale emitowana przez lampy energia przechodzi przez powietrze, ogrzewając wszystko, co znajduje się w jej zasięgu. Wystarczy podłączyć go do gniazdka. Emituje ciepło po włączeniu. Cena kwarcowego modelu QH1203 o mocy grzewczej do 1200 W z regulacją mocy w granicach: 600–1200 W, bez termostatu, o wymiarach 10 x 56 x 16 cm i wadze 1,65 kg: ok. 100 zł. box:offerCarousel 7. Nagrzewnica elektryczna Raczej do użytku w pomieszczeniach gospodarczych. W ofercie jest wiele modeli, np. łatwe w obsłudze, lekkie i w pełni przenośne urządzenie TSE-20A o mocy 2000 W. Po włączeniu nagrzewnicy i ustawieniu temperatury na 0oC może służyć jako wentylator. Cena: od 105 zł. box:offerCarousel Nowoczesne grzejniki elektryczne są bardzo efektywne, bezpieczne, relatywnie tanie i czyste w eksploatacji. Na pewno warto mieć taki grzejnik, chociażby jako pomoc w sytuacjach awaryjnych.
7 praktycznych grzejników elektrycznych do 150 zł
Dźwięki i zapachy, a nade wszystko kolory mają ogromny wpływ na twoje samopoczucie. Doskonale wiedzą o tym i specjaliści od sprzedaży, i architekci wnętrz, zajmujący się projektowaniem przestrzeni użytkowych. Psychologię barw warto stosować też w domowym zaciszu, tak aby w sypialni mieć słodkie sny, a w pokoju dziennym przeistaczać się w pełną energii duszę towarzystwa. ABC psychologii barw Kolor otoczenia, podobnie jak muzyka albo zapach, wprowadza domowników w różne nastroje. Możesz być pewien, że w sypialni pomalowanej na pomarańczowo będzie ci się źle spało, a w niebieskiej jadalni ani domownikom, ani gościom nie będzie dopisywał apetyt. Szukając koloru do nowego mieszkania albo zastanawiając się nad barwą ścian, którą chciałbyś codziennie oglądać po remoncie, na pewno często na myśl nasuwają ci się twoje ukochane odcienie. Wbrew pozorom przywoływanie w myślach swoich preferencji kolorystycznych może być zgubne – miłośniczka czerwieni raczej nie będzie zadowolona z wiśniowej sypialni, tak jak fan gorzkiej czekolady może z czasem czuć się przytłoczony pokojem dziennym skąpanym w kolorze swojego ulubionego łakocia. Najlepszym rozwiązaniem, a zarazem złotym środkiem, w którym połączysz barwę odpowiednią dla poszczególnych pomieszczeń i swoje ulubione odcienie, są akcenty kolorystyczne. Wiśniowe tekstylia, figurki w kolorze czekolady i inne dekoracje dodadzą wnętrzu charakteru, ale jednocześnie go nie zdominują. Co ciekawe, umiejętnie dobrane barwy i ich właściwe wykorzystanie w mieszkaniu pozwala na ukrycie mankamentów pomieszczeń – biel optycznie powiększa przestrzeń, a sufit ciemniejszy od ścian pięknie prezentuje się w wysokich, ale wąskich wnętrzach, nadając im lepsze proporcje. Znaczenie kolorów i ich zastosowanie we wnętrzach Jak poszczególne barwy wpływają na nastrój i w których pomieszczeniach warto je wykorzystać? Biały kojarzy się z łagodnością i naturalnością. Nie dość, że optycznie powiększa przestrzeń i uspokaja mieszkańców, to jeszcze stanowi najlepsze tło dla innych barw, uwydatniając ich głębię i piękno. Warto pomalować nią pokoje, w których domownicy przebywają najczęściej. Żółty to barwa wymarzona dla osób twórczych, żywiołowych i pełnych pomysłów. Możesz ozdobić nią jedną ze ścian albo wybrać ją jako motyw przewodni dodatków. O ile żółć świetnie sprawdza się w roli dodatkowego elementu wystroju jadalni i pokoju dziennego, o tyle jako podstawowa barwa aranżacji okaże się przytłaczająca, a z czasem zacznie nawet drażnić twoich najbliższych. Pomarańczowy kojarzy się z radością i ciepłem, warto wybierać zatem pomarańczowe dodatki, chcąc ożywić wystrój albo optycznie rozświetlić pomieszczenie z niewielkim dostępem do naturalnego światła. Kolor ma podobne właściwości jak żółty, dlatego lepiej zdecydować się na pomarańczowe detale niż wnętrzarski total look. Czerwony, wiąże się z namiętnością i energią, w niewielkich ilościach pobudza. Czerwień pięknie współgra z wieloma innymi kolorami, warunek udanej aranżacji z barwą miłości jest jednak jeden – postaw wyłącznie na czerwone akcenty złagodzone bardziej stonowaną barwą, np. bielą czy beżem. Najlepiej sprawdzi się w przedpokoju, nie jest natomiast wskazana w miejscach pracy i nauki, np. w pokoju nastolatka czy domowym gabinecie. Róż, który przywodzi na myśl dziewczęcość, niewinność i beztroskę, to jeden z najważniejszych kolorów w delikatnych i przepełnionych kobiecością stylach urządzania wnętrz. Trudno wyobrazić sobie shabby chic czy styl angielski bez różowych detali, które pięknie komponują się z jasnym drewnem, białymi meblami i florystycznym deseniem. Róż jest idealny nie tylko do pokoju dziewczynki, ale też do kobiecej sypialni, w której pani domu szuka wyciszenia. Niebieskiłagodzi stres i uspokaja, dlatego jest świetnym kolorem do sypialni. Możesz wykorzystać go w małym mieszkaniu, bo optycznie powiększa przestrzeń. Pozytywnie wpływa także na zdolność do koncentrowania uwagi, dlatego warto wykorzystać go w domowym biurze. Barwa hamuje łaknienie, więc nie należy malować nią ścian salonu ani jadalni. Zielony przede wszystkim relaksuje, kojarzy się z naturą i chęcią wyciszenia, dlatego warto spać w zielonej sypialni. Kolor poprawia pamięć i koncentrację, możesz zatem zdecydować się nawet na zielony pokój do pracy. Beżowy to najbardziej uniwersalny kolor, który można ożywić i rozświetlić dodatkami. Beż doskonale odnajduje się w każdym wnętrzu, czyniąc je jasnym, przytulnym i pełnym ciepła. Szary wybrany w odpowiednim odcieniu to doskonałe tło albo partner dla innych barw, które ostatecznie nadają charakter i wyraz wybranej szarości. Podobnie jak beż, szarość sprawdza się w wystroju wszystkich wnętrz. Jeżeli chcesz, aby zabawa kolorami dała zachwycające rezultaty, pomyśl, jak wybrana barwa będzie działać na domowników. Pamiętaj, że niektóre kolory pobudzają, a inne wyciszają i z rozwagą wybieraj odcienie pasujące do charakteru i wystroju wnętrza. Udanego remontu.
Wybierz kolor farby zgodnie z psychologią barw
Święta zbliżają się wielkimi krokami, a wraz z nimi odwieczne pytanie – jaki prezent sprawić mu w tym roku? Spośród prawdziwie ogromnej ilości potencjalnych upominków dostępnych w sklepach trzeba wybrać ten jeden jedyny, który uszczęśliwi obdarowaną osobę. Zadanie nie jest takie łatwe! Sprawdź inspiracje i ruszaj na zakupy. Któż nie kocha świąt? Tych kilka dni odpoczynku wśród najbliższych i magiczne chwile przy choince cieszą większość z nas. Podobnie prezenty – otrzymywanie i obdarowywanie należy przecież do przyjemności. Jeśli jednak nie wiesz, co kupić swojemu ukochanemu, okres przedświątecznych poszukiwań i zakupów może okazać się naprawdę stresujący. Nie zawsze jesteśmy pewni, jaki upominek przypadnie do gustu obdarowywanemu i jakie są jego potrzeby. Zanim zatem ruszysz w wir zakupów, poszukaj podpowiedzi w naszych propozycjach. Od zegarków i stylowych dodatków, przez elektroniczne gadżety, po kosmetyki czy części garderoby. Pomysłów jest wiele, więc na pewno coś znajdziesz! Zegarki i gustowne dodatki Z chwilą nastania telefonów komórkowych zegarki poszły w odstawkę. Na szczęście nie wszyscy mężczyźni z nich zrezygnowali. Może w tej grupie jest twój partner? A może na nowo odkrył potencjał zegarka jako stylowego akcesorium, które dopełnia stylizację i jest przysłowiową „kropką nad i”? Jeśli tak, wykorzystaj ten pomysł i na Gwiazdkę podaruj mu gustowny zegarek. To doskonały pomysł na prezent, zwłaszcza jeśli wybierzesz klasyczny, analogowy model na eleganckim skórzanym pasku – to uniwersalny klasyk, który opiera się trendom i zawsze dobrze wygląda. A jeśli nie zegarek, to co? Obierz kierunek „Akcesoria”. Niby niepozorne części garderoby, a jak cieszą! No i jaką mają moc zmienienia nawet najprostszej stylizacji w stylowy zestaw. Jeśli twój mężczyzna często zakłada garnitur, dobrym pomysłem będzie krawat lub poszetka. Pozwalają wprowadzić kolor i wzór do biznesowych stylizacji i niejednokrotnie odzwierciedlają styl mężczyzny. Gustowne odcienie czerwieni, bordo, szarości, a nawet różu doskonale „doprawią” granatowy lub grafitowy garnitur. Weź je pod uwagę. Podobnie jak spinki do mankietów o fantazyjnej formie. To taka mikro manifestacja własnego stylu! box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Swetry, szale i rękawiczki Kolejną propozycją na prezent, tym razem nie tylko modną, ale i praktyczną, jest ciepły sweter. Każdy mężczyzna doceni taki prezent. Dlaczego? Z prostego powodu – nasz klimat nie rozpieszcza, a chłodnych dni jest aż za dużo. Przy wybieraniu odpowiedniego fasonu i koloru postaw na stonowaną klasykę. Granatowy, grubo pleciony kardigan będzie wyglądał świetnie nie tylko w zimowych stylizacjach, ale przyda się również w chłodne wiosenne czy jesienne dni. Sprawdzonym pomysłem jest również golf. Ten typ swetra to ostatnio szalenie modny element garderoby, i to nie bez powodu – wysoki kołnierz doskonale chroni szyję i jest bardzo stylowy. Celuj w uniwersalny czarny lub grafitowy kolor. Zimowe wyprzedaże, na których nie brakuje ciepłych ubrań i akcesoriów sprzyjają świątecznym zakupom. Wykorzystaj ten moment, by „upolować” prezent, który będzie nie tylko modny, ale przede wszystkim wykonany z dobrych gatunkowo materiałów i posłuży długie lata. Eleganckie skórzane rękawiczki, prosty pasek do spodni z minimalistyczną klamrą, gustowny portfel czy kaszmirowy szal to inwestycje na lata, a nie sezonowy trend. Przydadzą się każdemu. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Zabawne gadżety, elektronika i kosmetyki Kupowanie świątecznych prezentów powinno sprawiać przyjemność, a nie być przykrym obowiązkiem wykonywanym z pośpiechem tuż przed samymi świętami. Zaplanuj, co kupić, by na spokojnie i bez kolejek kupić wszystko online. Prezent nie musi być duży i kosztowny – w końcu liczy się serce, pamięć i chęć. Czasem para kolorowych wzorzystych skarpetek czy zabawny breloczek do kluczy potrafi zrobić większe wrażenie na obdarowywanym niż drogi prezent. Jeśli nie lubisz kupować ubrań i dodatków, bo obawiasz się, że nie trafisz w gust, zdecyduj się na elektroniczny gadżet lub akcesoria związane z hobby twojego partnera. Pulsometr przyda się zapalonemu biegaczowi, zestaw do wina na pewno nie będzie stał bezczynnie u amatora Cabernet Sauvignon, a olejek i balsam do brody ucieszą twojego osobistego drwala.
Stylowe prezenty pod choinkę dla Niego
W małych mieszkaniach każdy centymetr trzeba dobrze wykorzystać. Tam, gdzie nie zmieści się kolejny mebel, świetnie sprawdzi się kosz lub pudełko, które w dodatku mogą być ozdobą wnętrza. Sprawdź, jak w prosty sposób zaoszczędzić przestrzeń i dodać pomieszczeniu nieco charakteru. Wiele osób, co roku, obiecuje sobie wywrócenie szaf „do góry nogami” i pozbycie się wszystkiego, co nie jest potrzebne. Ma to nie tylko opróżnić mieszkanie z nieużywanych rzeczy, ale także ułatwić sprzątanie i sprawić, że będziemy lepiej zorganizowani. Jeśli jednak, póki co, nie udało ci się tych planów wprowadzić w życie, to może się okazać, że w twoim domu zaczyna brakować miejsca. Dobrze wtedy skorzystać z pudeł, kufrów i koszyków, które pozwolą wykorzystać każdy zakamarek, nawet tam, gdzie nie zmieści się już większy mebel. Stosowane są od lat, jednak od niedawna nie tylko zyskały rangę pomocnego i funkcjonalnego rozwiązania w walce z bałaganem, ale w dodatku stały się estetyczną i stylową ozdobą wnętrza. Zobacz, jak możesz wykorzystać je w swoim domu! Estetyczne przechowywanie w dobrym stylu Na Allegro znajdziesz całe mnóstwo koszy i pudełek, więc wybór konkretnych modeli może okazać się trudny. Dostępne są pojemniki wykonane z różnych naturalnych materiałów, jak wikliny, rafii, włókna kokosowego czy trawy morskiej, ale znaleźć można też produkty z drewna, drutu czy papieru i plastiku. Równie szeroki jest wybór rozmiarów, pojemności, kolorów i wzorów, co sprawia, że z pewnością znajdziesz coś, co dopasujesz do swojego gustu i stylu, w jakim urządzone jest wnętrze. Zwłaszcza, że ten element wyposażenia jest niezwykle uniwersalny i – odpowiednio dobrany – będzie pasował do każdego rodzaju wnętrzarskiego stylu, od rustykalnego i klasycznego, przez modny skandynawski aż po nowoczesny minimalizm. Wiklina i trawa Wiklina, do niedawna traktowana przez projektantów i dekoratorów wnętrz nieco po macoszemu, teraz powraca w wielkim stylu, nie tylko jako materiał, z którego wykonuje się wygodne meble. Wiklinowe kosze są teraz jednym z wnętrzarskich hitów i świetnie pasują do wnętrz urządzonych w różnych stylach. Niezależnie od rozmiaru i koloru, takie pojemniki stanowią ciekawą ozdobę wnętrza. Równie modne, zgodnie z trendem na naturalne materiały, są pojemniki, kosze i worki wykonane z trawy morskiej, juty, rafii czy włókna kokosowego. Akcesoria te są nie tylko poręczne i zwyczajnie estetyczne, ale zachęcają też do wykorzystywania nowych tkanin we wnętrzu. Kosze i worki z materiału Te cieszą się szczególnie dużą popularnością wśród mam. Nic dziwnego, bo przecież materiałowe worki z łatwością można uprać, a dzięki miękkiej tkaninie nie zagrożą w żaden sposób maluchowi. Worki i kosze z materiału świetnie sprawdzą się jednak nie tylko w pokoju dziecięcym i łazience, gdzie często wykorzystywane są jako pojemniki na brudną bieliznę. Ciekawie będą też wyglądały choćby w salonie, a nawet w kuchni. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Drewniane skrzynki i pudełka Drewniane skrzynie to klasyka do przechowywania, którą z polskich domów wyparły przed laty dużo mniej estetyczne pojemniki z plastiku i innych tworzyw sztucznych. I choć rzeczywiście drewno jest cięższe, trudniejsze w czyszczeniu i mniej poręczne, to jednak żaden plastik nie będzie tak świetnie wyglądał, szczególnie, jeżeli chcesz eksponować skrzynkę lub pudełko, a nie ukrywać ich w szafach lub szufladach. Drewniane skrzynki i pudełka przydadzą się do przechowywania zabawek, gazet czy kosmetyków, a duże skrzynie i kufry z powodzeniem ukryją chociażby rzadziej wykorzystywane ubrania, buty czy dodatkowy komplet pościeli. box:offerCarousel Z drutu i metalu Coraz częściej spotykane także w polskich wnętrzach są kosze wykonane z plecionego drutu. Świetnie prezentują się nie tylko w industrialnych wnętrzach w stylu loft, ale także w pokoju urządzonym po skandynawsku. Metalowe skrzynki, wiadra i pudełka też świetnie sprawdzają się do przechowywania, ale również jako dodatkowa, ciekawa ozdoba wnętrza. Z papieru i plastiku Najpopularniejsze, najtańsze i najlżejsze pojemniki wykonane są zwykle z papieru, kartonu lub plastiku. Pomocne są nie tylko przy przeprowadzce, ale również na co dzień, bo pomagają w utrzymaniu porządku. Część z nich będzie nie tylko funkcjonalna, ale może mieć też wartość dekoracyjną. Warto więc poszukać kartonów i pudełek w ciekawych kolorach i z wzorami albo zupełnie gładkich – tak, by nie wydawały się we wnętrzu przypadkowe. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Kosze i pojemniki są uniwersalne w swojej funkcji: możesz z powodzeniem przechowywać w nich zarówno produkty spożywcze, jak i kosmetyki, biżuterię, odzież, domowe tekstylia czy detergenty. To prosty sposób na zaprowadzenie w domu porządku i lepszą organizację przestrzeni.
Stylowe pudełka i kosze: prosty sposób na utrzymanie porządku
Zapach pomarańczy kojarzy się zarówno z okresem bożonarodzeniowym, jak i z wakacjami. To jeden z najbardziej pobudzających i orzeźwiających aromatów. Olejek pomarańczowy bardzo często – właśnie ze względu na swój zapach, ale także dobroczynne właściwości – dodawany jest do różnych balsamów, kremów czy olejków do masażu. Jak działa pomarańcza? Rodzina olejków pomarańczowych jest dość liczna. Wykorzystuje się kilka odmian pomarańczy, między innymi: słodką, gorzką czy bergamotę. Olejki pozyskuje się w różny sposób. Najprostszy polega na wytłaczaniu na zimno skórek pomarańczy. Pozyskuje się także olejek z kwiatów pomarańczy – zarówno gorzkiej (neroli), jak i słodkiej odmiany. Co ważne, zwłaszcza zimowo-wiosenną porą, olejek pomarańczowy ma działanie antydepresyjne i relaksujące. Odświeża także skórę i działa antyseptycznie. Właściwości olejku docenią panie, które zmagają się z cellulitem oraz te, które pragną ujędrnić swoją skórę. Nie są to wszystkie zalety tego produktu – to także jeden z afrodyzjaków. Balsamy i masła Seria Ziaja pomarańczowa: ceniona na polskim, jak również zagranicznym rynku kosmetycznym marka Ziaja wypuściła całą serię kosmetyków z dodatkiem olejku pomarańczowego. Produkty te zawierają bioflawonoidy, które spowalniają proces starzenia się skóry. Do wyboru mamy między innymi masło i balsam do ciała czy balsam do ust. Balsam z masłem pomarańczowym (Joanna): to balsam do zadań specjalnych. Przeznaczony jest szczególnie do przesuszonej skóry, na przykład łokci czy kolan. Sprawdzi się także w pielęgnacji paznokci. Opakowanie zawiera 8 gramów produktu. Seria Orange Blossom & Verbena : luksusowa marka Scottish Fine Soaps także wypuściła całą serię pachnącą pomarańczą i werbeną. Werbena jest ceniona w ziołolecznictwie, działa łagodząco na stany zapalne skóry. To w duecie z pomarańczą przynosi wiele korzyści. Seria zawiera między innymi balsamy i kremy do rąk, balsamy do ciała oraz mydła. Masło Pomarańczowe do ciała (Attirance): jest to produkt naturalny, w którego skład wchodzą: masło pomarańczowe, masło kakaowe oraz masło shea. Jest bogate w witaminę C, A i E, a taka właśnie mieszanka działa dobroczynnie na skórę, uelastyczniając ją i wyrównując jej koloryt. Waniliowo-pomarańczowe masło do ciała (Farmona): krakowska firma kosmetyczna także postawiła na dobroczynne właściwości pomarańczy. Waniliowo-pomarańczowe masło może być stosowane zarówno w domowym zaciszu, jak i w profesjonalnym gabinecie kosmetycznym. Firma Farmona oferuje także olejek do masażu o takim samym zapachu. Kremy Zimowy krem do rąk (Ziaja): jednym z wariantów serii zimowej jest wersja kosmetyków o zapachu czekolady i pomarańczy. Krem łagodzi problemy skórne, z którymi wiele z nas zmaga się właśnie zimą, czyli przesuszenie i szorstkość dłoni. Wspaniały zapach jest tylko dodatkowym atutem. Krem do rąk z pomarańczą i rokitnikiem (Lavera): ciekawa propozycja dla osób szukających kosmetyków z naturalnych składników. Wszystkie rośliny wykorzystywane w produkcji pochodzą z ekologicznych upraw. Rozgrzewający krem do stóp (Ava): krem do stóp dla wszystkich zmarzluchów. Dodatek imbiru rozgrzewa i poprawia krążenie, a w połączeniu z pomarańczą pięknie pachnie. Olejki Naturalny olejek pomarańczowy: jest to produkt o wielu zastosowaniach. Może być dodatkiem do olejku do masażu, ale można go też wykorzystać przygotowując kąpiel. Sprawdzi się również w saunie. Ważne: taki olejek trzeba rozcieńczać! Olejek kąpielowy: pomarańcza, limonka, bergamota (Green Pharmacy): olejki można wykorzystywać także w wannie lub pod prysznicem. Połączenie cytrusów działa relaksująco zarówno na skórę, jak i na ducha. Olejek do ciała i masażu pomarańczowy (EcoCERT): zapachu pomarańczy nie mogło zabraknąć w ofercie olejków do masażu. Produkt ten jest mieszanką kilku naturalnych olejków, w tym oliwy z oliwek i olejku z awokado. Pomarańczę warto docenić nie tylko w kuchni. Jest ona cennym składnikiem wielu kosmetyków, które mogą w znaczy sposób poprawić kondycję naszej skóry. Zapach pomarańczy, wykorzystywany w aromaterapii, wpływa na pozytywny nastrój. Z jednej strony działa pobudzająco, ale także odpręża. Warto skusić się na pomarańczę, zwłaszcza wczesną wiosną.
Balsamy, kremy i olejki o zapachu pomarańczy
Każdy uczeń spędza w pozycji siedzącej co najmniej kilka godzin w ciągu dnia. Najpierw na lekcjach w szkole, potem na zajęciach dodatkowych, aż wreszcie w domu, odrabiając lekcje, korzystając z komputera czy wykonując prace plastyczne. Długotrwałe siedzenie jest sporym obciążeniem dla pleców, dlatego zachowanie właściwej pozycji ciała powinno być wspierane przed odpowiednie krzesło. Podpowiadamy, jak je wybrać. Wraz z postępem cywilizacyjnym znacząco zmienił się tryb naszego życia. Już od najmłodszych lat mnóstwo czasu spędzamy w jednej, wymuszonej pozycji – siedzącej. Gdy krzesło jest niewygodne, dziecko automatycznie stara się znaleźć lepszą pozycję, wyginając się, przechylając czy podkurczając nogi. Jednak takie zabiegi pomagają tylko na chwilę, a w dalszej perspektywie mogą stanowić istotną przyczynę wad postawy. Dlatego już dla pierwszoklasisty powinniśmy wybrać wysokiej jakości fotel, który będzie dobrym oparciem dla kręgosłupa i pozostanie wygodny nawet podczas długiego odrabiania lekcji. Ergonomiczne, czyli jakie? Często słyszymy, że krzesło biurowe dla dziecka powinno być przede wszystkim ergonomiczne. Prawie każdy producent określa takim mianem swój produkt, dlatego koniecznie powinniśmy znać zasady pozwalające stwierdzić, czy to prawda. Ergonomia to dziedzina, której zadaniem jest dostosowywanie używanych przez człowieka sprzętów do jego cech fizycznych i psychicznych. W przypadku krzeseł chodzi głównie o wymiary dostosowane do wzrostu i wagi dziecka. Bardzo istotne jest, aby podczas siedzenia na krześle: kręgosłup był podparty od łopatek aż do okolicy lędźwiowej, stopy swobodnie i płasko opierały się o podłogę, krawędź siedziska nie uciskała ud dziecka, między blatem stołu a górną powierzchnią ud dziecka było dość miejsca, by mogło ono swobodnie poruszać nogami. Z powyższych zasad wynika, że najistotniejsza jest jego wysokość krzesła i możliwość jej regulacji oraz wielkość siedziska i oparcia. Dlatego pierwszoklasista nie powinien siedzieć na takim samym krześle, jak nastolatek. Dla najmłodszych uczniów Wybierając krzesło dla ucznia idącego do pierwszej klasy, powinniśmy się skupić na ofercie mebli przeznaczonych dla dzieci. Są one nieco mniejsze, lżejsze i łatwiejsze do wyregulowania niż modele dla nastolatków i dorosłych. Najczęściej maksymalna waga użytkownika może wynosić 45 kg. Wysokość siedziska powinna być regulowana i wynosić od 40 do 55 cm, a oparcie – znajdować się na wysokości od 35 do 40 cm. Idealnie, gdy krzesło jest wyposażone w wygodne podłokietniki, dzięki czemu ręce dziecka nie zwisają, lecz mogą na nim swobodnie spocząć. Interesującą alternatywą dla krzeseł o typowo biurowym charakterze będą modele z dziecięcymi nadrukami na oparciu, np. z wizerunkami bohaterów kreskówek, a także z oparciami przypominającymi kształtem głowy zabawnych zwierzątek. Dla trzynastolatka Moment zmiany krzesła zależy od tempa wzrostu dziecka. Jednak zwykle po ukończeniu 12–13 lat konieczna jest wymiana dotychczasowego siedziska na model dla nastolatka. Od typowych krzeseł dla dorosłych różnią się jedynie znacznie bardziej żywą, neonową kolorystyką, ciekawymi nadrukami, np. w abstrakcyjne lub geometryczne wzory albo sceny z komiksów. Szeroki wybór nie tylko kolorów, ale także kształtów krzeseł (np. przypominających wyglądem fotele w samochodach rajdowych) pozwala dopasować je do stylistyki, w jakiej urządzony jest pokój nastolatka. Jeśli nasza pociecha korzysta z dużego biurka, warto wybrać krzesło na kółkach, które umożliwi przemieszczanie się i sięganie po po potrzebne akcesoria bez wstawania z fotela. Estetyka krzesła dla dziecka jest bardzo ważna, jednak wybrany model powinien przede wszystkim odpowiadać wszelkim zasadom ergonomii. Tylko wtedy w odpowiedni sposób zadbamy o zachowanie prawidłowej postawy przez ucznia przesiadującego godzinami nad lekcjami, a potem przed ekranem komputera.
Ergonomiczne krzesło. Jakie dla pierwszoklasisty, a jakie dla trzynastolatka?
Eco-driving to specjalny sposób prowadzenia samochodu, który ma przyczynić się nie tylko do ograniczenia emisji zanieczyszczeń, ale także do tańszej eksploatacji samochodu i bezpieczeństwa. Czy zakup ekologicznych opon o niższych oporach toczenia ma uzasadnienie praktyczne? Elementy eco–drivingu Na ekologiczny styl jazdy składa się wiele elementów, z których część jest znana od lat i stosowana przez wielu kierowców na co dzień. Jednym z nich jest hamowanie silnikiem czy delikatne przyspieszanie podczas ruszania ze skrzyżowania. Inne – jak choćby konieczność zmiany biegu – w nowoczesnych samochodach sugerowane są przez komputer pokładowy. Innowacyjne rozwiązania, które weszły do motoryzacji, częściowo pomagają ograniczyć spalanie i emisję trujących substancji do atmosfery. Samochody wyposażone są w katalizatory, systemy start-stop czy filtry cząstek stałych (montowane w dieslach). Ekologia bardzo mocno zaznacza się także w przemyśle oponiarskim. Produkcja opon to jedna z bardziej dynamicznie rozwijających się gałęzi motoryzacji. Wciąż opracowywane są nowe modele, które mają charakteryzować się lepszymi własnościami trakcyjnymi i niższymi oporami toczenia. Opory toczenia Opony są jedynym elementem samochodu, który ma styczność z powierzchnią drogi. Od ich właściwości zależy szereg czynników, takich jak: długość drogi hamowania, odprowadzanie wody, przyczepność na śliskiej nawierzchni. Rodzaj zamontowanych w pojeździe opon ma istotne znaczenie dla zużycia paliwa. Wysoki bieżnik opon terenowych na przykład doskonale radzi sobie na bezdrożach, ale na asfalcie stawia duży opór i powoduje większe spalanie. Gładka opona bolidów Formuły I charakteryzuje się niskimi oporami toczenia i świetnie przylega do asfaltu, ale na mokrej nawierzchni staje się bezużyteczna. Samochody osobowe z kolei wymagają stosowania opon uniwersalnych, które spełniają szereg funkcji jednocześnie. Opony muszą zapewniać dobre trzymanie się drogi, dawać komfort i bezpieczeństwo podróżującym, a jednocześnie nie stawiać zbyt dużych oporów na drodze. W rezultacie parametry konkretnego modelu opony samochodowej są wypadkową poszczególnych cech. Przy czym w niektórych produktach szczególny nacisk kładzie się na wybrany parametr. Opony ekologiczne, nazywane także „zielonymi”, charakteryzują się niskimi oporami toczenia i generują mniejszy hałas. Są to zazwyczaj opony wąskie, a ich bieżnik posiada umiarkowaną rzeźbę. Według specjalistów stosowanie takiego ogumienia może przynieść oszczędność w zużyciu paliwa na poziomie nawet 20%. Jednak wraz z niskimi oporami toczenia idzie gorsza przyczepność do asfaltu i słabsze własności trakcyjne. Etykiety na oponach Sprzedawane obecnie opony muszą być wyposażone w specjalne etykiety informacyjne. Naklejka umieszczona na produkcie informuje klienta o trzech wybranych własnościach opony. Pierwszą jest efektywność paliwowa, a więc własność związana bezpośrednio z ekologią. Wyrażona jest za pomocą liter od A do G i oznaczona ikoną dystrybutora paliwowego. Opony oznaczone literą A charakteryzują się najwyższą efektywnością paliwową, a te z literką G najniższą. Oprócz efektywności energetycznej na etykietach umieszczona jest informacja o drodze hamowania na mokrej nawierzchni. Poszczególne klasy opon także oznaczone są literami alfabetu. Własności związane z przyczepnością, bezpośrednio przekładają się na bezpieczeństwo. Informuje o nich ikona przedstawiająca chmurę deszczową. Ostatnim parametrem znajdującym się na etykiecie informacyjnej jest poziom generowanego hałasu. Wartość ta wyrażona jest w decybelach i przedstawiona w charakterystycznej formie graficznej. Konieczność oznaczania opon specjalnymi etykietami jest wyrazem troski Unii Europejskiej o środowisko naturalne. Na etykietach informacyjnych znajdują się trzy parametry, które mają związek z ekologią i bezpieczeństwem. Jednak przy obecnym stanie technologii nie mogą być pogodzone. Im wyższą efektywnością paliwową charakteryzuje się dana opona, tym gorsze posiada własności trakcyjne i dłuższą drogę hamowania. Możliwe, że konieczność stosowania etykiet to próba zmobilizowania przemysłu oponiarskiego do poszukiwania najbardziej uniwersalnej opony, w której wszystkie trzy parametry będą najwyższe. Opony ekologiczne Na efektywność paliwową, oprócz rozmiarów opony i rzeźby bieżnika, wpływają takie cechy, jak: rodzaj użytej gumy, konstrukcja opony, jej masa, wysokość bieżnika, opór aerodynamiczny, a także ciśnienie w oponie. Produkty o najwyższej efektywności paliwowej są zazwyczaj dość wąskie, a ich bieżnik ma umiarkowaną strukturę. Dlatego takie opony najlepiej sprawdzają się w samochodach poruszających się z umiarkowaną prędkością. Typowy samochód rodzinny, który głównie służy do jazdy w mieście i rzadko porusza się z dużą prędkością może spokojnie zostać wyposażony w ekologiczne opony. Zapewniają one wystarczający poziom bezpieczeństwa i właściwości trakcyjne na przyzwoitym poziomie. Jednocześnie stosowanie opon o najwyższej efektywności paliwowej wpływa na oszczędną eksploatację pojazdu. Opony ekologiczne nie są dobrym rozwiązaniem dla samochodów poruszających się z dużą prędkością. Na ich zakup nie powinni także decydować się kierowcy lubiący dynamiczną jazdę. Samochody o dużej mocy, które rozpędzają się w ciągu niecałych 8 sekund, powinny być wyposażone w opony zapewniające lepsze trzymanie się drogi. Stosowanie ekologicznych rozwiązań w motoryzacji owocuje ograniczeniem zanieczyszczenia środowiska naturalnego. Stosowanie techniki eco-drivingu nie tylko pozwala zaoszczędzić paliwo, ale także podwyższa poziom bezpieczeństwa na drodze. Ekologiczne opony przez redukcje oporów toczenia także wpływają na niższe zużycie benzyny czy oleju napędowego. Jednak ich stosowanie uzależnione jest od modelu samochodu, a także stylu jazdy, który preferuje dany kierowca.
Eco-driving. Czy warto stosować ekologiczne opony?
Domowy multiroom to nowa moda w projektowaniu wnętrz. W końcu kto by nie chciał słuchać ulubionej muzyki z jednego urządzenia w dowolnym pomieszczeniu? Przyznaję, że multiroom to dla mnie wciąż bardziej fanaberia ludzi mogących pozwolić sobie na wyposażenie domu w sporą ilość urządzeń audio połączonych ze sobą w sieć. Rozumiem jednak chęć posiadania systemu, który pozwoli słuchać ulubionej muzyki lub audiobooka podczas prac kuchennych, a następnie dokończenie słuchowiska w salonie czy podczas kąpieli w łazience. Oczywiście można kupić sobie jakiś mobilny głośnik i zabierać go wszędzie tam, gdzie chcemy czegoś słuchać, jednak chodzi przede wszystkim o wygodę i modę. Dla osób poszukujących urządzeń audio, które pozwolą im stworzyć domowy multiroom audio w sposób nowoczesny i dźwiękowo doskonały, przeszukałem Allegro w poszukiwaniu najciekawszych propozycji w różnych przedziałach cenowych. Onkyo NCP-302 Najnowszy produkt Onkyo to głośnik stacjonarny NCP-302. Urządzenie zostało wyposażone w łączność Bluetooth i Wi-Fi. Dzięki temu ostatniemu mamy możliwość wykorzystania tego urządzenia w ramach usług sieciowych Google Chromecast, co daje dostęp do niezliczonej ilości serwisów streamingujących muzykę, jak chociażby Spotify, Tidal, Deezer itd. Ponadto urządzenie ma FireConnect oraz DTS Play-Fi, co w praktyce oznacza bezproblemowe łączenie wielu urządzeń pracujących w tych standardach w system multiroom. Głośnik NCP-302 od Onkyo to bardzo klasyczna konstrukcja. Dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych – ciemnej i jasnej. To w połączeniu z ponadczasowym designem tego urządzenia sprawia, że doskonale wpisuje się w dowolnie zaaranżowaną przestrzeń. Głośnikiem możemy sterować z poziomu smartfonu z systemem iOS lub Android. Za doznania dźwiękowe odpowiadają tu dwa przetworniki nisko-średniotonowe z membranami o średnicy 77 mm oraz kopułka wysokotonowa o średnicy 26 mm. Głośnik kosztuje 1300 zł. box:offerCarousel Denon Heos 1 HS2 Duo Marka Denon swoim Heos 1 HS2 Duo proponuje zestaw, który pozwoli stworzyć domowe stereo bez łączenia głośników przewodem. Wszystko odbywa się bezprzewodowo. Doskonała synchronizacja zapewnia, że oba głośniki będą grały równo i nie usłyszymy przy tym żadnych niepożądanych dźwięków. Urządzenie komunikuje się za pomocą Bluetootha i Wi-Fi. Dodatkowo pozwala optymalizować dźwięk za pomocą DSP. Zestawem zarządzamy za pomocą aplikacji z polskojęzycznym menu. W takim urządzeniu nie mogło zabraknąć obsługi serwisów streamingujących muzykę, takich jak Spotify, Tidal, TuneIN, Napster czy soundCloud. Ponadto można podłączyć pamięć USB z ulubionymi utworami lub skorzystać z dysku sieciowego NAS wpiętego do domowej sieci LAN i z niego odtwarzać ulubione kawałki. Urządzenie poza tworzeniem stereo umożliwia także pracę w trybie multiroom. Zestaw dwóch głośników kosztuje 1500 zł. box:offerCarousel LG LAS750M LG stworzyło interesujący zestaw, który powinien przyciągnąć uwagę nie tylko poszukiwaczy systemów typu multiroom, ale również fanów kina domowego, którzy z różnych względów nie mogą sobie pozwolić na typową instalację nagłośnienia AV. LAS750M to soundbar z autonomicznym subwooferem. Pozwala on uzyskać efekt przestrzennego dźwięku dzięki wbudowaniu w listwę aż 6 głośników w systemie 4.1, dodatkowo wspartym solidnym subwooferem zapewniającym potężne zejścia w kierunku uzyskania dynamicznego basu. Łączna moc zestawu to aż 360 W w RMS. Dodatkowo urządzenie oferuje bezprzerwową łączność Wi-Fi (zapewniając połączenie bezprzewodowe z telewizorem) i łączność Bluetooth. Zestawem można zarządzać z poziomu aplikacji mobilnej dla popularnych systemów mobilnych iOS oraz Android. Wspiera on obsługę platform streamingujących muzykę, takich jak Spotify, Tidal, Deezer i wiele, wiele innych. Oferuje możliwość utworzenia własnego bezprzewodowego systemu nagłośnienia i łączenia ze sobą wielu głośników. Zestaw soundbar + subwoofer kosztuje 1350 zł. Harman/Kardon Omni 10 Harman/Kardon to marka znana z doskonałych urządzeń. Jedno z nich jest nawet dostępne jako dzieło sztuki w nowojorskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Omni 10 to propozycja dla osób, które poszukują głośnika do odtwarzania muzyki za pomocą Bluetootha i Wi-Fi. W tym urządzeniu znajdziemy woofer 90 mm oraz tweeter 35 mm. Jest to urządzenie monofoniczne, a to dlatego, że zostało przygotowane pod kątem tworzenia bezprzewodowego systemu nagłośnieniowego oraz multiroom. Do zarządzania głośnikiem używamy aplikacji na smartfon lub tablet. Co ważne, oferuje możliwość stworzenia bezprzewodowego systemu audio HD, pozwalającego na reprodukowanie dźwięku w studyjnej jakości 24 bitów 96 khz. Dzięki temu za pomocą Omni 10 można odtwarzać dźwięk w doskonałej jakości i rozdzielczości znacznie przekraczającej to, co oferuje dźwięk z płyty CD. Jeden głośnik Harman/Kardon Omni 10 kosztuje około 650 zł. box:offerCarousel Samsung WAM350 Samsung stworzył interesującą konstrukcję głośnika typu all-in-one, który pozwala na pracę w trybie multiroom z innymi urządzeniami oraz jako kompletne urządzenie audio. Wbudowany czujnik położenia wykrywa, czy kolumna stoi pionowo czy poziomo. W pierwszym przypadku przełącza się w tryb monofoniczny, uruchamiając głośnik w trybie kolumny. Natomiast głośnik położony poziomo pracuje w trybie stereo. Za pracę w trybie multiroom odpowiada technologia Multiroom Link. Dzięki niej można stworzyć za pomocą kompatybilnych głośników kompletne nagłośnienie kina domowego komunikującego się między elementami bezprzewodowo lub jako multiroom oferujący ścieżkę dźwiękową dla dowolnego pomieszczenia. Urządzeniem sterujemy za pomocą aplikacji na platformy Android oraz iOS. Do komunikacji można użyć domowej sieci Wi-Fi lub Bluetooth. Głośnik ten jest dostępny za 550 zł.
Głośniki, które pozwalają stworzyć domowy, bezprzewodowy multiroom audio
Deska rozdzielcza jest wizytówką wnętrza naszego pojazdu. Niestety jest ona narażona na działanie wielu czynników takich jak chociażby słońce bądź uszkodzenia mechaniczne. Co zrobić, gdy deska rozdzielcza uległa pęknięciu? Czy naprawie sam pęknięcie? Odpowiedź brzmi i tak i nie. Wszystko zależy od tego jak bardzo obszerne jest pęknięcie i z czego wykonana jest deska rozdzielcza. Jeżeli obszyta jest skóra nie pozostaje Nam nic innego jak udanie się do profesjonalnego zakładu zajmującego się naprawami desek rozdzielczych. Dlaczego? Ponieważ nie jesteśmy wstanie samodzielnie odpowiednio naciągnąć skóry na desce, a próby samodzielnego łatania zwyczajnie jeszcze bardziej popsują efekt wizualny. box:offerCarousel Jeżeli deska rozdzielcza naszego pojazdu wykonana jest z plastiku bądź innego miękkiego materiału możemy spróbować usunąć pęknięcia jednak potrzebujemy do tego odpowiednich narzędzi. Zestaw naprawczy pękniętej deski rozdzielczej to: papier ścierny, masa akrylowa (bądź inny materiał, który wypełni szczelinę, a następnie da się pomalować), benzyna ekstrakcyjna (inny odtłuszczacz) oraz farba w spray w kolorze deski rozdzielczej przeznaczona do malowania na powierzchniach plastikowych. W przypadku wyboru uszczelniacza zwróćmy uwagę czy może być stosowany w elementach plastikowych oraz na jego długość schnięcia. box:offerCarousel Jeżeli zdecydujemy się na masę akrylową podczas jej wyboru zwróćmy uwagę na jej kolor – dobierajmy taki, aby był jak najbardziej zbliżony do koloru naszej deski rozdzielczej. Masa akrylowa znajduje wiele rozwiązań- chociażby w budownictwie i właśnie w tym dziale powinniśmy jej szukać. Na początek zacznijmy od wygładzenie powierzchni na której nastąpiło pęknięcie. Stosujemy do tego papier ścierny o wysokiej gradacji- powyżej 1000. W wielu przypadkach materiał z którego wykonana jest deska unosi się delikatnie do góry. Gdy powierzchnia została wygładzona szczelinę należy wypełnić chociażby akrylem. Po jego nałożeniu i wyschnięciu ponownie należy wygładzić powierzchnie przy użyciu papieru ściernego. Następnie odtłuśćmy powierzchnie, która będziemy malować. Nie zapominajmy o zabezpieczeniu pozostałych powierzchni, które nie będą malowane. Jeżeli powierzchnia deski rozdzielczej ma strukturę „skórki cytryny”, farbę powinniśmy nanosić z bardzo bliskiej odległości punktowo. Alternatywa jest zastosowanie zestawu do naprawy tworzyw w aucie. Niestety zestawy te nie należą do najtańszych. Jeżeli nie naprawa to? Jeżeli nie czujemy się na siłach, aby samodzielnie naprawić deskę rozdzielczą dobrym rozwiązaniem jest jej flokowanie. Flokowanie jest zabiegiem technologicznym polegającym na nałożeniu na deskę rozdzielczą ozdobnej warstwy wykonanej ze strzyży tekstylnej. Efekt jest niesamowity i staje się coraz bardziej popularny. Dlaczego? Ponieważ niskim kosztem można dodać elegancji wnętrzu pojazdu. Uśredniony koszt flokowania deski rozdzielczej wynosi około 200 złotych, jednak uzależniony jest on przede wszystkim od wielkości pojazdu, a co za tym idzie od rozmiarów deski rozdzielczej i ilości zużytych materiałów na jej obszycie. Wymień deskę rozdzielczą! box:offerCarousel Ostatniom metodą usunięcia pęknięć na naszej desce rozdzielczej jest jej wymiana na inną. Niestety proces wymiany nie należy do najłatwiejszych, co gorsza, wymaga sporej wiedzy ponieważ pod deską rozdzielcza znajduje się spora ilość elektroniki pojazdu. Jeżeli nie mamy wiedzy, nasze prace mogą ograniczyć się do poszukania używanej deski rozdzielczej. Pamiętajmy, aby przed zakupem dokładnie upewnić się jaki jest stan techniczny deski rozdzielczej, którą chcemy kupić. Dodatkowo sprawdźmy czy produkt wcześniej znajdował się w takim samym pojeździe jak nasz - ważny jest rocznik (w wielu przypadkach wersje po faceliftingu miały zmodyfikowane deski rozdzielcze), model, markę oraz typ nadwozia. Naprawa pęknięcia deski rozdzielczej nie jest łatwa, co więcej, nieumiejętnie zrobiona - może znacząco pogorszyć stan elementu, dlatego przed przystąpieniem do prac dokładnie przeanalizujmy krok po kroku, czy jesteśmy wstanie samodzielnie wykonać reperację.
Pęknięcie deski rozdzielczej. Co zrobić?
Wrzesień to czas, kiedy należy pomyśleć o zmianach w garderobie pod kątem chłodniejszych pór roku – jesieni i zimy. Mowa nie tylko o zmianie krótkich spodenek na spodnie i zastąpieniu koszulek swetrami. Jesienią nosimy ubrania wykonane z innych tkanin niż w okresie letnim, ponieważ muszą zapewniać komfort termiczny. Materiały na najbliższe tygodnie powinny być miękkie, ciepłe i wygodne. Ubrania na jesień Jesienią, zwłaszcza w pierwszych jej tygodniach, warto ubierać się na cebulkę. Dlaczego? Poranki są już chłodne, ale w ciągu dnia temperatury bywają wysokie, a promienie słońca przeplatają się z opadami deszczu i podmuchami wiatru. Kapryśna aura w okresie przejściowym pomiędzy latem a zimą zmusza nas do bycia przygotowanym na każdą okoliczność – należy nabyć ubrania, które zapewnią komfort i ciepło, a jednocześnie będą przewiewne. Decyduje o tym materiał, z którego jest wyprodukowana dana część garderoby. Materiały na jesień Z jakich tkanin powinniśmy nosić ubrania w porze jesiennej? Najlepsze będą te naturalne, które z jednej strony dobrze izolują ciepło, a z drugiej – pozwalają skórze swobodnie oddychać. Są to: wełna, tweed, kaszmir, bawełna. Wełna. To materiał produkowany z naturalnego włókna pozyskiwanego z sierści takich zwierząt, jak owce czy kozy. W przemyśle odzieżowym i procesie produkcji innych wyrobów włókienniczych znana jest od wieków. Ta tkanina wyróżnia się spośród pozostałych materiałów miękkością, przewiewnością i tym, że dobrze pochłania wilgoć. Dodatkowo, co ważne w okresie niskich temperatur, ma właściwości termoizolacyjne. Wełna w trakcie prania nie powoduje, że ubrania zmieniają rozmiar, a w czasie noszenia się nie gniecie. Jaki element garderoby wykonany z tej tkaniny warto mieć w swojej szafie? Z pewnością sprawdzi się wełniany sweter (dostępny na Allegro od 60 zł – cena aktualna w dniu publikacji tekstu), np. model oversize. Tweed. Tweed to odmiana wełny, bardzo popularna w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza w Szkocji. Czym charakteryzuje się ta tkanina? Tweed jest materiałem o grubym splocie i wzorach, które przypominają jodełkę. Jakie ubrania wyprodukowane z tego materiału warto kupić na jesień? Najpopularniejsze są męskie marynarki i damskie żakiety (do nabycia od 20 zł), które sprawdzą się jako element stylizacji do pracy. Kaszmir. Jest on produkowany z wełny kóz kaszmirskich (powstaje z bardzo cienkich włókien, co zapewnia puszystość). Uzna za materiał luksusowy, dość kosztowny, który wyróżnia się wyjątkową miękkością. Na jesień warto zaopatrzyć garderobę w sweterek kaszmirowy (w cenie od 17 zł) w jednym z kolorów: szarym, białym lub brązowym. Można wykorzystać go do stworzenia stylizacji casualowej (w połączeniu z jeansami) i do pracy (po zestawieniu go z białą koszulą z kołnierzykiem i spodniami w kant). Bawełna. To kolejne włókno należące do grona naturalnych. Wyróżnia się, podobnie jak wełna, właściwościami termoizolacyjnymi. Bawełna jest wytrzymała, przewiewna i chłonna. Z tego miękkiego materiału często produkuje się odzież sportową przeznaczoną do uprawiania aktywności fizycznej w okresie niższych temperatur powietrza. Osoby, które nie trenują jesienią, ale cenią sobie komfort termiczny, powinny zaopatrzyć swoje garderoby w bawełniane T-shirty (do nabycia na Allegro od 11 zł) i bluzki z długim rękawem. Jesienią powinniśmy wybierać ubrania wykonane z takich materiałów, jak: wełna, bawełna, tweed i kaszmir. Tkaniny te zapewnią nam komfort cieplny, a ponadto są przyjemne w noszeniu.
Najlepsze tkaniny na jesień
Wołowina to jedno z najbardziej wymagających, a zarazem najlepszych pod względem odżywczym mięs. Jest zdecydowanie bardziej kaloryczna niż drób, ale równie wartościowa. Znajdziesz w niej takie składniki mineralne, jak fosfor, żelazo, cynk i selen, a także witaminę B12, która nie występuje w produktach roślinnych. Dlaczego to ważne? Niedobór tej cennej witaminy może spowodować niedokrwistość. Mięso wołowe ma swój wyraźny smak i aromat. Przed zakupem należy powąchać wybraną przez nas część. Jeśli aromat nie jest wyraźnie mięsny, wołowina będzie niesmaczna po obróbce termicznej. Warto jednak pamiętać, że dietetycy na całym świecie zalecają ograniczenie spożywania czerwonego mięsa do porcji tygodniowo. Dlatego następnym razem, kiedy będziesz przygotowywać ulubione steki, nie zapomnij dodać do nich zdrowych dodatków, które podkreślą smak. Kolendra Ma bardzo silny smak i aromat. Aby mięso również go zyskało, wystarczy utrzeć kolendrę z czosnkiem oraz oliwą z oliwek i zamarynować wołowinę. Najlepiej, żeby poleżała w tak przygotowanej marynacie przynajmniej 30 minut. Kolendra jest bogata w antyoksydanty chroniące przed rozwojem chorób nowotworowych. Zawiera również witaminy C, B1, B2 i PP oraz składniki mineralne – potas i wapń. Zioło wykazuje właściwości przeciwbólowe i przeciwzapalne. Wzmacnia organizm i poprawia wygląd skóry, a wiadomo, że o cerę najlepiej jest zadbać od wewnątrz. To roślina wskazana dla alergików. Estragon Estragon to zioło wykorzystywane przede wszystkim do sosów i zup we Francji. Wszystko ze względu na jego łagodny smak, który łagodzi ostrość wielu potraw. Sosy przygotowane na jego bazie smakują znakomicie właśnie w połączeniu z wołowiną. Pamiętaj jednak, że gotowany zbyt długo może zdominować danie nieprzyjemnym gorzkim smakiem. Estragon jest ceniony również ze względu na właściwości prozdrowotne. Pomaga oczyścić organizm z pasożytów, przyspiesza trawienie, zapobiega zaparciom i wzdęciom. Dzięki przyprawie odzyskasz mocne i lśniące włosy. Znajdziesz w nim spore ilości witaminy C. Suszone pomidory Wołowina w połączeniu z suszonymi pomidorami smakuje obłędnie. Możesz z nich przygotować gęsty sos na bazie śmietanki lub po prostu podać ze stekiem jako dodatek do dania głównego. Najlepiej kupić pomidory i przygotować je samodzielnie w domu. Wtedy będziesz mógł kontrolować ilość i jakość dodawanych składników. Suszenie nie zmniejsza ich właściwości zdrowotnych. Znajdziesz w nich mnóstwo przeciwutleniaczy opóźniających proces starzenia się skóry, witaminę C, która wzmacnia organizm i poprawia wygląd skóry, a także likopen neutralizujący wolne rodniki. box:video Pieprz czerwony Chociaż ojczyzną pieprzu jest południowa Azja, to wcale nie znaczy, że nadaje się wyłącznie do potraw kuchni azjatyckiej. Wręcz przeciwnie – pieprz czerwony to przyprawa uniwersalna, nadająca daniom ostry smak. Jest doskonałą alternatywą dla osób, które nie tolerują mocnego smaku papryczek chili. Pieprz czerwony nada wołowinie korzenny smak i aromat. To przyprawa, która pobudza wydzielanie soków żołądkowych, poprawia apetyt i obniża ciśnienie tętnicze. Oregano Smak zioła kojarzy się przede wszystkim z kuchnią włoską. Oregano, czyli dziki majeranek, będzie idealnie komponował się z odrobiną czosnku, oliwy z oliwek oraz suszonymi pomidorami. Zioło pomaga na dolegliwości ze strony układu oddechowego. Włosi wierzą w jego odmładzającą moc i zapewne się nie mylą, bo znajdziemy w nim mnóstwo silnych przeciwutleniaczy. Ponadto oregano pomaga na problemy trawienne.
5 zdrowych sposobów na wołowinę
Jak nauczyć czystości kociaka? Jaka kuweta dla malucha, a jaka dla dorosłego kota? Jaki żwirek? Odpowiedzi w poradniku poniżej. Koty to bardzo inteligentne i czyste zwierzęta, dlatego nauka korzystania z kuwety nie powinna nastręczać większych trudności. Naukę zaczynamy od samego początku pobytu kota w naszym domu. Jeżeli kotek nie miał wcześniej doświadczeń przekazanych mu przez matkę, może trochę potrwać, zanim zrozumie, do czego służy kuweta. Na początku trzeba się przygotować na kilka wpadek. Ale nawet to może zostać wykorzystane do nauki czystości. Pierwsza kuweta Kiedy kotek jest jeszcze mały, musimy zadbać o odpowiedni rozmiar kuwety, zdając sobie sprawę, że wysokość przeznaczonej dla dorosłego kota może być trudna do pokonania dla malucha i już na wstępie zniechęcić go do korzystania z niej. Dobrze w takiej sytuacji sprawdza się jakaś niewielka, ale stabilna miseczka wypełniona żwirkiem. Jeżeli jednak chcemy coś bardziej odpowiedniego, możemy zainwestować w małą kuwetę dla królika lub specjalną kuwetę dla małych zwierząt. Ważne, żeby była niska i stabilna. Brak stabilności może przestraszyć i zniechęcić małego kociaka. Nauka czystości Kuwetę w mieszkaniu stawiamy w miejscu dogodnym dla nas, pamiętając jednakże o tym, żeby było to miejsce wygodne również dla zwierzęcia. Kuweta musi znajdować się daleko od kocich miseczek z wodą i karmą, ponieważ koty nie załatwiają się w miejscu, gdzie jedzą, musi też zapewnić choć minimum odosobnienia i prywatności. Do tego celu świetnie nadaje się łazienka. Ważne jednak, żeby kuweta nie stała w pobliżu źródeł hałasu, na przykład przy pralce. Zwracamy uwagę na zachowanie naszego malucha i kiedy widzimy, szczególnie po posiłku, że kręci się niespokojnie i próbuje przysiadać, łapiemy go i zanosimy do kuwety. Po kilku takich incydentach kotek powinien szybko zrozumieć do czego służy kuweta. Bywa jednak, że nasz nowy domownik upodoba sobie jakieś miejsce i z uporem tam załatwia swoje potrzeby fizjologiczne, wtedy po posprzątaniu i dokładnym umyciu takiego miejsca stawiamy tam kuwetę. Jeżeli nie jest to miejsce, w którym mogłaby zostać na stałe, pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość. Kiedy już maluch załatwi się do kuwety, przesuwamy ją o parę centymetrów dalej, po następnym załatwieniu się powtarzamy czynność, aż w końcu doprowadzimy kuwetę na miejsce, które dla niej przeznaczyliśmy. Kuweta dla dorosłego kota Koty szybko rosną i przychodzi czas na zakup kuwety odpowiedniej do rozmiarów naszego mruczka. Musi być na tyle duża, żeby kot mógł wygodnie w niej przykucnąć. Jeżeli mamy więcej kotów, kuwet też musi być więcej, żeby nie dochodziło do konfliktów, które będą nie tylko psuć stosunki w stadzie, ale mogą też skutkować przykrymi niespodziankami poza kuwetą. Na rynku jest duży wybór kuwet i przeznaczonych do nich żwirków. Musimy być jednak przygotowani na to, że nie zawsze nasz wybór będzie się zgadzał z gustem naszego kota. Dużym powodzeniem wśród opiekunów kotów cieszą się kuwety kryte i żwirki zapachowe. Z krytej kuwety nie roznosi się zapach kocich odchodów. To samo ma za zadanie ukryć zapachowy żwirek. Niestety, zarówno jedno, jak i drugie udogodnienie rzadko cieszy się akceptacją kotów. Kuwety kryte mogą okazać się dla kota stresogenne, przeciwne naturalnym kocim instynktom, które mówią, że należy unikać wchodzenia do małych pomieszczeń z tylko jedną drogą ucieczki. Poza tym, zapach utrzymujący się we wnętrzu nie zachęca kota do wejścia i nie załatwi tego problemu nawet żwirek zapachowy, gdyż to, co miłe dla nosów domowników, niekoniecznie jest przyjemnie dla kociego. Bezpieczniejszy będzie zakup odkrytej kuwety. A żwirek najlepiej się sprawdza bezzapachowy i zbrylający się. Dobrze jest zabezpieczyć podłogę dodatkowym dywanikiem, który zatrzyma część żwirku wynoszonego na kocich łapach. Zanieczyszczenia z kociej kuwety należy usuwać przynajmniej raz dziennie za pomocą specjalnej łopatki, a raz na tydzień wymieniać żwirek i wyszorować dokładnie jej wnętrze. Koty są bardzo czyste i nie lubią brudnych kuwet.
Jak wybrać kuwetę dla kota?
Starsze dzieci, tak jak i przedszkolaki, mogą uczestniczyć w balach karnawałowych organizowanych przez szkołę. Pojawia się wówczas pytanie, w co się przebrać. Stroje z dzieciństwa z reguły są już za małe. Jakie są najpopularniejsze stroje karnawałowe dla dzieci w wieku szkolnym? Stroje karnawałowe dla dziewczynek w wieku szkolnym wyrażają wciąż chęć przemiany w księżniczkę lub wróżkę. Nie brakuje również czarodziejek, ale także znanych postaci z bajek, jak Czerwony Kapturek lub Kopciuszek. Jakie stroje są obecnie najpopularniejsze na bal karnawałowy i czym się wyróżniają? Najpopularniejsze stroje dla dziewczynek Strój księżniczki to dzisiaj fantazyjne sukienki z przeróżnymi dodatkami – diademami, opaskami, różdżkami i innymi, które odmieniają wygląd sukienek. Przebranie wróżki to zazwyczaj krótka sukienka z asymetrycznym dołem, skrzydełka i różdżka. Wśród starszych dziewczyn dużą popularnością cieszą się stroje arabskich tancerek. Zestaw składa się z bluzeczki wiązanej na plecach oraz szyi i spódnico-spodni. Materiał jest w tym przypadku połączony z monetami i koralikami, które przy każdym ruchu wydają specyficzny dźwięk. Nie każda dziewczynka chce być księżniczką Jeżeli nasza córka źle czuje się w bajecznych sukienkach z kokardkami, koralikami i tiulem, możemy wybrać dla niej coś zupełnie innego. Ciekawą propozycją może okazać się strój pirata, ale także kowboja, policjanta, a także strażaka. Jeżeli dziewczynka chce zrezygnować z sukienki, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby sięgnąć po bardziej chłopięce przebranie. Popularne stroje dla chłopców Ciekawą propozycją dla chłopców, którzy nie mogą zdecydować się na jedno przebranie, może okazać się strój 3 w 1 – wojownicy nocy. Jest to zestaw składający się ze stroju podstawowego – spodni oraz bluzy, a także dodatków, które umożliwiają przemianę w Zorro, Batmana lub wojownika ninja. Zestaw nie zawiera kapelusza ani szpady. Kupując nieco większy strój, możemy mieć trzy przebrania na trzy różne bale lub imprezy w gronie przyjaciół lub rodziny. Stroje karnawałowe, które są obecnie dostępne na rynku, dają bardzo dużo możliwości. Kolejną propozycją dla starszych chłopców, która bije rekordy popularności, jest strój ninja. Dostępny w kilku kolorach i wielu rozmiarach – także dla dorosłych. Większość zestawów zawiera specjalny kombinezon, pancerz oraz pasek. Dokupić możemy japoński miecz lub inną broń, która zwiększy atrakcyjność przebrania. Komplety dla dzieci w wieku 11–13 lat zawierają spodnie, bluzę z kapturem, maskę na gumce, pasek i opaskę na ręce oraz nogi. Możemy również wybrać stój policjanta, pirata, strażaka, które od lat nie z schodzą z czołówki przebrań dla chłopców. Dla chcących się wyróżnić, przygotowano natomiast strój: Baza Astrala – Toy Story, kościotrupa, ratownika medycznego lub sułtana. Strój karnawałowy na raz? Wiele osób może się zastanawiać, czy opłaca się w ogóle kupować strój karnawałowy dla dziecka. W końcu podopieczni tak szybko rosną, a za rok mogą im się zmienić preferencje. Zakup nowego stroju dla dziecka w wieku szkolnym to od około 30 do 80–100 zł. Wybierając przebranie dobrej jakości i nieco większe, możemy mieć dobrą bazę do przerobienia stroju w kolejnym sezonie. Co więcej, taki strój może sprawdzić się na różnego rodzaju przedstawieniach szkolnych, zabawach sylwestrowych, urodzinach lub innych imprezach. Jest wiele możliwości i okazji, aby się przebrać. Dajmy tylko dziecku taką szansę, a zaraz zamieni się w ulubionego bohatera, aby zmierzyć się ze złem. Stroje karnawałowe możemy również wykorzystać do odgrywania ról i teatrzyków w domu. Jest to ciekawy element zabawy z dzieckiem i przełamywanie tremy przed wystąpieniami publicznymi.
Bal karnawałowy – stroje dla starszych dzieci
Każdy z nas chciałby się pochwalić idealnym, płaskim brzuchem. Aby jednak pozbyć się nieestetycznych oponek, obwisłej skóry i „wałeczków”, musimy wdrożyć swego rodzaju plan treningowy i zacząć wykonywać najskuteczniejsze ćwiczenia na płaski brzuch. Pozostaje jednak pytanie: które z proponowanych przez trenerów ćwiczeń dają realne efekty? Zobaczmy. Na efekt płaskiego brzucha składa się wiele czynników. Obok odpowiedniej diety, kluczowe również są ćwiczenia. Należy wiedzieć, że odpowiednie ćwiczenia pomogą nam pozbyć się tkanki tłuszczowej zgromadzonej w okolicach brzucha, wymodelują tę część ciała i wzmocnią mięśnie. Po pierwsze: zasady ćwiczenia W przypadku każdej aktywności fizycznej konieczne jest przestrzeganie kilku zasad. Tak samo jest również z ćwiczeniami na płaski brzuch. By przyniosły jak najlepszy efekt, trzeba je wykonywać umiejętnie, a zatem: Prawidłowo oddychać: podczas wykonywania ćwiczeń na tę partię ciała trzeba zwracać szczególną uwagę na oddychanie. Prawidłowo wykonane ćwiczenie to wydech podczas skurczu mięśni brzucha i wdech w czasie rozluźnienia. Zrezygnować z blokowania nóg: często powtarzanym błędem podczas takich ćwiczeń jest blokowanie nóg np. o drabinkę, meble lub też przez drugą osobę. Zablokowanie nóg prowadzi do tego, że w ćwiczenia zaangażowane zostaną mięśnie biodrowo-lędźwiowe, nie zaś kluczowe dla nas mięśnie brzucha. Kontrolować swoją postawę: dbać o prawidłowe ułożenie kręgosłupa, ze szczególnym naciskiem na jego część szyjną (szyja i głowa podczas wykonywania ćwiczeń muszą być traktowane jako przedłużenie tułowia, nie powinny zatem być unoszone w innej płaszczyźnie niż on). Ćwiczenia na płaski brzuch wymagają również charakterystycznego wygięcia kręgosłupa, szczególnie w odcinku lędźwiowym. Po drugie: przygotowanie Jeśli myślimy na poważnie o wymodelowaniu płaskiego brzucha ćwiczeniami, powinniśmy się należycie do nich przygotować. Na początku warto zaopatrzyć się w matę do ćwiczeń lub karimatę, dzięki którym wykonywanie ćwiczeń będzie łatwiejsze, oraz wygodny ubiór sportowy i obuwie. Ponadto w zakresie przygotowań musimy zawsze pamiętać o rozgrzewce, która w pewien sposób przygotuje układ krwionośny i oddechowy do wysiłku. Powinniśmy się najpierw porozciągać, wykonać kilka skłonów czy przysiadów. Takie postępowanie niezależnie od rodzaju ćwiczeń chroni przed kontuzjami i pomaga rozruszać stawy. Po trzecie: ćwiczymy – 3 najskuteczniejsze ćwiczenia na płaski brzuch Spinanie mięśni brzucha: kładziemy się na plecach (najlepiej na macie), krzyżujemy dłonie na karku tak, by łokcie dotykały podłoża. Następnie unosimy nogi zgięte w kolanach tak, by łydki z podudziami tworzyły kąt 90 stopni. Napinamy mięśnie brzucha, delikatnie unosimy tułów i wracamy do pozycji wyjściowej. Cały czas pamiętamy o zasadach ćwiczeń. Unoszenie nóg zgiętych w kolanach w pozycji leżącej: kładziemy się na plecach, splatamy dłonie na karku i zginamy nogi w kolanach tak, by tworzyły kąt 90 stopni, a stopy były oparte o podłogę. Napinamy mięśnie brzucha i unosimy nogi do pionu (pamiętając o tym, by kolana były ugięte pod kątem 90 stopni) i wracamy do pozycji wyjściowej. Ćwiczenie z nogami odwiedzionymi na boki: kładziemy się na plecach, dłonie splatamy na karku, ściągamy łopatki i dbamy o to, by łokcie dotykały podłoża. Uginamy nogi w kolanach, unosimy je odwiedzione na boki (uda muszą tworzyć literę V). Napinamy mięśnie brzucha i unosimy nieznacznie tułów, jednocześnie kierując prawy łokieć do lewego kolana. Wracamy do pozycji wyjściowej i wykonujemy to ćwiczenie w przeciwną stronę. Po czwarte: Wzmacniamy efekt! Nagrodą za nasze trudy i regularne ćwiczenie będzie płaski i doskonale wymodelowany brzuch. By jednak cieszyć się tym efektem przez długi czas, należy go odpowiednio wzmacniać. Pomocne tutaj będą wszelkie taśmy do ćwiczeń, ćwiczenia ze stepem czy zainwestowanie w piłkę fitness. Szczególnie ta ostatnia może okazać się przydatna – przecież można jej używać zamiast krzesła nawet w pracy. Doskonale stabilizuje mięśnie brzucha i pomaga naszemu ciału łapać balans - ćwiczymy nawet o tym nie wiedząc. Popularnym rozwiązaniem jest również stosowanie pasów wyszczuplających, które wspomagają prawidłową postawę i napięcie mięśni brzucha. Płaski brzuch to marzenie wielu osób. Na szczęście jest to jedno z marzeń do spełnienia. By osiągnąć sukces, wystarczą tylko dobre chęci, systematyczność i dopasowanie do swoich potrzeb jednego z dostępnych na rynku rozwiązań wspomagających.
Najskuteczniejsze ćwiczenia na płaski brzuch
Nęcenie ryb to bardzo ważna sprawa w wędkarstwie. Ma istotny wpływ, czy z łowiska wrócimy z pustą siatką, czy złowimy wspaniałe okazy. Głównym celem nęcenia jest zwabienie ryby w miejsce łowiska. Nęcenie powinno nie tylko zwabić rybę, ale przede wszystkim utrzymać ją w miejscu, gdzie łowimy. Jak przygotować zanętę Wybór zanęt na naszym rynku jest przeogromny. Powinna ona być dostosowana nie tylko do określonych warunków wodnych, ale przede wszystkim do gatunku ryby. Zanęty są naturalnym wabikiem dla ryb i zostały tak skomponowane, żeby trafić w gust danego gatunku. Nie wystarczy kupić gotową zanętę w sklepie. Należy ją odpowiednio przygotować tak, żeby zwabić ryby na nasze łowisko. Wszystkie składniki powinniśmy wymieszać bardzo dokładnie z odpowiednią ilością wody, wzbogacając całość różnymi dodatkami. Istotne jest dobranie proporcji zanęty i dodatków. Decyduje to o skuteczności łowienia. Bardzo ważną rzeczą, jaką musimy wziąć pod uwagę jest rodzaj łowiska. Łowiąc na rzece, powinniśmy do zanęty dodać glinę lub żwir. Laikowi może to wydawać się dziwne. Glinę i żwir dodajemy jednak po to, żeby dociążyć naszą zanętę. Po wymieszaniu kleimy kule, które po wrzuceniu do rzeki będą nęcić ryby. Zanęta będzie się powoli uwalniała, a my w tym czasie możemy zająć się poławianiem ryb. Komponujemy skład zanęty Pamiętajmy o bardzo ważnej rzeczy. Komponując nasze mieszanki zanętowe, musimy zachować proporcje odpowiednie do łowiska, gdzie będziemy łowić ryby. Łowiąc leszcze nad rzeką, stosujemy mieszankę zanęty rzecznej i leszczowej. Podobnie jest z innymi rybami, np. płotką – stosujemy mieszankę rzeczną i płociową. Troszeczkę inaczej jest w przypadku wód stojących. Łowiąc płotkę w jeziorze, nasza mieszanka powinna się składać z dwóch zanęt jeziorowych i jednej płociowej. Możemy również dodać gliny rozpraszającej. Przygotowujemy kule, którymi obrzucamy łowisko. Do tak przygotowanych mieszanek warto dodać pinkę lub białe robaki, zwane madami. Możemy również wrzucić małe czerwone robaki, zwane gnojownikami. Rozpełzną się one po dnie, przywabiając ryby. Na haczyk zakładamy grubą przynętę i zarzucamy wędkę na łowisko. Jeżeli łowimy na ochotkę, wówczas do zanęty powinniśmy dodać larwy ochotki. Ważny kolor zanęty Kolor odgrywa bardzo ważną rolę. Powinniśmy dostosować go do koloru dna. Jasnych zanęt powinniśmy używać, gdzie dno jest piaszczyste. Jeżeli jest ono ciemne i muliste, warto zastosować barwnik o kolorze czarnym lub brązowym. Bardzo łatwo możemy popsuć łowisko, jeżeli nie zastosujemy odpowiedniej barwy zanęty. Dając jasną zanętę do ciemnego dna, odstraszymy rybę zamiast ją przywabić. Dodatki zanętowe W sprzedaży możemy spotkać całą gamę różnych dodatków smakowo-zapachowych, które są doskonałym wabikiem ryb. Występują w płynie lub w proszku. Zwane są atraktorami i każdy wędkarz chętnie po nie sięga, zwłaszcza na zawodach. Płynne atraktory stosujemy wczesną wiosną lub późną jesienią. Woda jest wtedy zimna. W zimnej wodzie rozpuszczają się szybciej, uwalniając odpowiedni zapach. Będąc nad wodą, warto mieć przy sobie atraktor. Używamy go wtedy, kiedy brania słabną. Dodajemy go wówczas do naszej mieszanki, żeby zmienić lub wzmocnić zapach. Łowiąc na jeziorze, nie powinniśmy przesadzać z dodatkami sztucznymi, ponieważ możemy zepsuć łowisko. Jeżeli już chcemy go użyć, to tylko w małych ilościach. Innym dodatkami do naszych zanęt są: karmel, brasem czy wanilia. Często stosujemy je latem. Wczesną wiosną, kiedy ryba jest ospała, najlepszym dodatkiem do naszych mieszanin zanętowych będzie dodatek naturalny, np. pinka. Jakie kule Wielkość kul zależy od łowiska na którym łowimy. Duże kule kleimy, gdy łowimy na rzece. Powinny być wielkości pomarańczy. Łowiąc na jeziorze, lepimy mniejsze, mniej więcej wielkości mandarynki. Co jakiś czas dokarmiamy małymi kulkami tak, aby nie spłoszyć ryb. Czemu służy nęcenie? Głównym celem jest przywabienie ryby. Jest takie powiedzonko: jak zanęcisz, takie będziesz miał wyniki. W zanętach ukryte są potężne możliwości. Nie tylko wabią, ale przede wszystkim zmuszają rybę do żerowania. Życzę udanych połowów.
Wybieramy zanęty wędkarskie
Każda kolejna powieść dowodzi, że Małgorzata Warda fenomenalnie rozwija się pisarsko. Coraz śmielszy warsztat, coraz lepsze kreacje charakterologiczne bohaterów i wreszcie fabuła, która przykuwa uwagę od pierwszych akapitów. „Ta, którą znam” jest mocną i świetnie skrojoną powieścią, która potwierdza, że autorka wie, jak trafić do głębokich emocji swoich czytelniczek. Chichot losu Ada jest piękną kobietą, której kariera modelki rozwija się w zadowalającym ją tempie. Właśnie przebywa w Dubrowniku na kolejnej sesji zdjęciowej, na dodatek zapowiada się intensywny, choć na pewno krótki romans z fotografem. Jednakże w to piękno klimatycznej scenerii wkrada się niepokój wraz z rozpaczliwym telefonem od siostrzenicy Ady. Szybki powrót do kraju, historia wypadku samochodowego, któremu uległa Agnieszka, siostra Ady, wraz ze swoją młodszą córką Emilką, oraz brutalna prawda o stanie Agnieszki ściągają Adę na ziemię. Wówczas otwierają się w niej dawno pozatrzaskiwane furtki pamięci do najtrudniejszych wspomnień. I to one wraz z teraźniejszością będą osią całej fabuły. Wtedy i teraz Życie nie zawsze przynosi szczęśliwe dzieciństwo, wspaniałą rodzinę i świetny start w przyszłość. Czasami wydarzy się coś takiego, co przekreśla plany, pozostawiając człowieka z rozpaczą i pustką w głowie na temat tego, co dalej. Czasami to powoduje rozległe rany, które później trudno zagoić, nawet gdy już dawno powinny się wyleczyć. W życiu Ady takim wydarzeniem była przedwczesna śmierć mamy, która zmieniła wszystko. Zarówno plany na przyszłość, marzenia, by zostać pisarką, czy zwykła chęć studiowania musiały odejść na dalszy plan. Śmierć mamy przyniosła ze sobą nowe życiowe trudności, a wraz z nimi odmienione relacje z ojcem i nowy podział ról w rodzinie. A potem przypadek sprawił, że Ada skręciła w niewłaściwą ścieżkę. Ciernie i uśmiech Czy można odzyskać poczucie własnej wartości, siłę, radość życia, gdy nagle wszystko traci sens? Gdy lęk jest silniejszy od wszystkich emocji, a zastraszenie odbiera wszelkie dotychczasowe wartości? Na pewno trzeba odnaleźć w sobie dużo siły, by przejść taką próbę i nauczyć się mimo to nadal żyć. Trudno jest mieć tę siłę, gdy jest się na świecie samemu ze swoim mrokiem. A przecież to jest zaledwie początek tej historii. Bo całą fabułę każdy powinien poznać jak najszybciej! Małgorzata Warda ponownie zabrała swoje czytelniczki w intensywną podróż po najgłębiej skrywanych emocjach, trudnych przeżyciach i rodzinnych tajemnicach. Przeżywając historię Ady, trudno oprzeć się wrażeniu, że autorka doskonale wie, jakie mroki skrywa skrzywdzona istota i jak bardzo może to wpłynąć na jej ocenę sytuacji, a jednocześnie jak wykreować niezwykłą i nieprzewidywalną fabułę. Gorąco polecam tę wspaniałą książkę! Źródło okładki: www.proszynski.pl
„Ta, którą znam” Małgorzata Warda – recenzja
Choć nie wiem, jak bardzo staralibyśmy się przed tym bronić, zło nas fascynuje. Dlatego też nieustającą popularnością cieszą się wciąż nowe publikacje o dyktatorach XX i XXI wieku. „Ostatnie dni dyktatorów” to kolejne już dzieło Diane Ducret nawiązujące do ich sylwetek. Wcześniej, również w Wydawnictwie Znak, pojawiły się takie książki autorki jak „Kobiety dyktatorów” i „Kobiety dyktatorów 2”. Autorka opisywała w nich największych zbrodniarzy ostatnich stuleci z perspektywy ich relacji z kobietami. Tym razem wspólnie z Emmanuelem Hechtem, który jest współautorem, ujawnia czytelnikowi okoliczności ich śmierci. Pod lupę bierze 23 postacie. Wśród nich znajdziemy Benito Mussoliniego, Hitlera, Józefa Stalina, Generała Franco, Pol Pota, Saddama Husajna, Kim Dzong Ila oraz wielu innych pomniejszych. Autorzy uwzględnili nawet władców tak małych państw jak Panama, Dominikana, Rumunia czy Paragwaj. Obfite fakty historyczne Ducret i Hecht z dużą dokładnością przytaczają okoliczności, konteksty historyczne, cytaty osób uczestniczących w wydarzeniach. Dzięki temu dostajemy ich bardzo wierny i sugestywny obraz. Książka zawiera ponadto liczne, rzadko wspominane w innych opracowaniach ciekawostki historyczne. Wiele ujętych w tomie historii jest niezwykle drastycznych. Książka obfituje w samobójstwa, morderstwa, nieraz ze szczególnym okrucieństwem, oraz egzekucje. Okazuje się jednak, że nie wszystkich zbrodniarzy dotknęła ręka sprawiedliwości. Przykładowo Stalin zmarł we własnym łóżku w gronie rodziny. Prosta, przyjemna narracja Za każdym razem są to jednak historie fascynujące. „Ostatnie dni dyktatorów” czyta się jak powieść. Książka jest napisana prostym, zrozumiałym językiem. Nie rości sobie pretensji do ambitnej lektury historycznej. Zawiera w sobie nawet pewne plotkarskie wątki. Dzięki temu jednak bardzo przyjemnie się ją czyta. Jest to historia opowiedziana w sposób, który może zainteresować bardzo szerokie grono odbiorców, zarówno starszych, jak i tych młodszych. Dzięki takim pozycjom mogą oni zobaczyć, że historia jest naprawdę ciekawa i nie składa się z samych nudnych dat, które trzeba zapamiętać, ale prawdziwych ludzkich przeżyć. Dla miłośników prozy Sławomira Kopra Książkę można porównać do prac Sławomira Kopra. Jeżeli komuś podoba się taki sposób przekazywania wiedzy – z pewnością powinien przeczytać „Ostatnie dni…”. Tak samo, jeżeli jest amatorem innych prac Ducret albo wydań Znaku, w którym ostatnio pojawia się bardzo dużo prac poświęconych zbrodniarzom XX i XXI wieku. Warto w tym miejscu przytoczyć choćby bardzo ciekawą biografię cieszącego się złą sławą Feliksa Dzierżyńskiego – „Dzierżyński. Miłość i rewolucja” autorstwa Sylwii Frołow. „Ostatnie dni dyktatorów” pokazują swoich bohaterów jako zwykłych, przestraszonych w obliczu śmierci ludzi. Nieraz te portrety budzą wręcz współczucie. Jest to chyba największa wartość tej książki. Źródło okładki: www.znak.com.pl
„Ostatnie dni dyktatorów” Diane Ducret, Emmanuel Hecht – recenzja
Gatunek zwany dystopią wywołuje liczne dyskusje w samym rozróżnieniu w nazwie. Dla wielu czytelników to synonim antyutopii, a jednak rozgraniczenie tych dwóch nazw wiąże się również z tym, że są to dwa odrębne gatunki, choć posiadające ze sobą wiele wspólnego. W obydwu wszak mowa jest o wizji świata przyszłości, w którym jednostka pozostaje w zniewoleniu przez propagandę rządową. Jednakże w dystopii autor swoją wizję świata nakłada na to, co sugeruje mu rozwój jego współczesności, zaś antyutopia polemizuje z utopijnym wyobrażeniem o świecie doskonałym. Dlatego, jak się okazuje, to rozróżnienie jest uzasadnione.Aktualnie gatunek triumfuje na listach sprzedaży, w związku z czym każdy, kto chciałby poznać bliżej dystopie, może poczuć się zagubiony w lawinie tytułów. Co wybrać na początek? W świecie bez przyszłości… Chciałabym zacząć od mojego ulubionego tytułu, ale muszę się wstrzymać. Początki są ważne, jeśli zatem od razu sięgnięcie po naprawdę najlepszą pozycję z gatunku, każda inna może już nie być tak wyśmienita. Dlatego na początek coś nieco skromniejszego, choć potwierdzam, również dobrego i interesującego w fabule.Świat dystopijny to świat o odgórnie ustalonym porządku, gdzie ludzi podzielono według ustalonego schematu, co ma zapewnić jako taki ład i porządek. Jak w przypadku każdej takiej idei, zawsze jest ktoś, komu dzieje się krzywda. Nie jest inaczej w serii „Selekcja”, gdzie ludzie podzieleni są na klasy, w których najniższa jest najbiedniejsza i ma najmniej możliwości na zmianę swojej egzystencji. Jakkolwiek autorka zbudowała w serii całkiem ciekawy przykład dystopijnej rzeczywistości, tak jednak odnajdą się w niej głównie wielbicielki opowieści o miłości. America, główna bohaterka cyklu, pragnie odmienić swój świat, jednakże jej najważniejszą rolą w powieści jest tak naprawdę odnalezienie prawdziwej miłości, choć ta, jak się okazuje, ma wszelakie szanse, by pomóc jej w zmienianiu rzeczywistości i obalaniu klas. Trzy tomy serii – „Rywalki”, „Elita”, „Jedyna” – pokazują, że wybór takiej drogi nie jest łatwy, gdy ma się zaledwie naście lat i pragnie, jak każda młoda dziewczyna, spokojnego i zwykłego życia u boku ukochanego. Zobacz także inne książki autorki serii „Selekcja”. Innym przykładem świata pełnego podziałów jest cykl „Niezgodna” Veronici Roth, którego nie trzeba reklamować. Autorka wykreowała świat, w którym podział ma związek z umiejętnościami każdego człowieka. W odpowiednim momencie dojrzewania każdy przechodzi test, by zostać zakwalifikowanym do właściwej dla siebie frakcji: Altruizmu (bezinteresowności), Nieustraszoności (odwagi), Erudycji (inteligencji), Prawości (uczciwości) lub Serdeczności (życzliwości). W tym podziale najtrudniejsze jest to, że wszelkie odstępstwa są traktowane podejrzliwie. Gdy zatem wynik testu Tris jest niejednoznaczny, może wskazywać, że dziewczyna jest Niezgodna. A więc może zagrażać społeczeństwu. Tris będzie musiała zawalczyć o swoje prawo do życia bez konieczności poddawania się swojej frakcji, a także o coś więcej. Warto poznać wszystkie tomy cyklu: „Niezgodna”, „Zbuntowana”, „Wierna”, by dowiedzieć się, jak sobie poradziła nasza bohaterka. Zobacz także inne książki Veronici Roth. …gdy bieg życia zostaje zaburzony… Bez przyszłości i nadziei na przyszłość są bohaterowie cyklu „Chemiczne światy”. Wizja przyszłości, jaką opisuje Lauren DeStefano, jest o tyle niepokojąca, że dość realna. Otóż w tym świecie nie można się zestarzeć i umiera się bardzo młodo. Ludzkość za bardzo próbowała ingerować w świat przyrody, eksperymenty, wybuchy, lata badań spowodowały, że w pewnym momencie kolejne pokolenie zostało obarczone trudną do zidentyfikowania i wyleczenia chorobą skracającą życie do zaledwie dwudziestu kilku lat. To jednak nie jedyny problem bohaterów „Atrofii”, bowiem tu świat również jest podzielony na klasy, bogatsze starają się znaleźć jakieś przeciwdziałanie chorobie, a niektórzy eksperymentują w domach, porywając młode dziewczęta w nadziei, że one będą mogły dać życie, które przetrwa dłużej. Niestety na tłumaczenia kolejnych części cyklu musimy jeszcze poczekać, niecierpliwym zaś polecam lekturę w oryginale. Odwrotnie rzeczywistość opisuje autorka cyklu „Deklaracja”, Gemma Malley. W jej wizji przyszłości człowiek odkrył lek na długowieczność. Jest to ogromne szczęście, nareszcie można pokonać wszystkie choroby, przechytrzyć starość i żyć w wiecznej szczęśliwości. Pozostaje jednak trudny problem przyrostu naturalnego. Rozwiązaniem jest deklaracja, w której każdy godzi się na to, że nie będzie mieć dzieci. Jednakże pojawiają się buntownicy, dla których posiadanie dziecka jest ważniejsze niż własne zdrowie i życie. Ich dzieci nazywa się nadmiarami, odbiera rodzicom i oddaje do środków wychowawczych. Właśnie w ten sposób pojawia się na świecie Anna, choć odebrana rodzicom jako dziecko, daje sobie wmówić rządową propagandę, zaszczepić nienawiść do rodziców i wiarę we własną niską wartość społeczną. O tym, czy Annie uda się wygrać z niesprawiedliwością jej świata, można się przekonać w trzech tomach serii: „Deklaracja”, „W sieci” i „Jutro”. …i gdzie nie można być sobą Świat, w którym miłość jest traktowana jak choroba, wydaje się czymś potwornym. Autorką właśnie takiej wizji jest Lauren Oliver. Seria „Delirium”, na którą składają trzy tomy opowieści zasadniczej oraz jeden tom opowiadań, pokazuje świat mocno zbliżony do innych, choć o tyle trudniejszy, że dużo bardziej wpływający na te mocno osobiste, intymne wybory. Nie inaczej jest z Leną, która oczekując na zabieg, dzięki któremu nie będzie już nigdy kochać, rozważa tę kwestię z najlepszą przyjaciółką. Wydaje się, tak zupełnie zdroworozsądkowo, że taki sposób radzenia sobie z czymś, przez co ludzie często zabijali czy wywoływali wojny, jest najlepszym rozwiązaniem. Niestety, życie weryfikuje takie przekonania i zanim Lena zostanie okaleczona, zaznaje smaku miłości. I jak łatwo się domyślić, już nie będzie chciała poddać się dobrowolnie zabiegowi. I tak walka o prywatną sprawę stanie się walką o cały świat. „Delirium”, „Pandemonium” i „Requiem” są świetnym triem na kilka letnich popołudni lub jesiennych wieczorów. Zobacz także inne książki Lauren Oliver. Nie będę ukrywać, że moim faworytem jest seria stworzona przez Suzanne Collins. „Igrzyska śmierci”, bo o nich mowa, w kontekście wszystkich wymienionych nie wyróżniają się specjalnie. Tutaj również świat jest podzielony, tym razem na dystrykty, również cierpią najbiedniejsi i najgorzej sytuowani, a co więcej, główny wątek samych igrzysk autorka mogła podpatrzeć w „Battle Royale”, powieści japońskiego pisarza powstałej na kilka lat przed hitem Suzanne Collins. Nie ma to jednak znaczenia, ponieważ pod każdym innym względem „Igrzyska śmierci” są najlepszą trylogią dystopijną, jaką było mi dane przeczytać. Historia Katniss Everdeen i jej walki z systemem panującym w Panem zawiera w sobie wszystkie elementy świetnie skonstruowanej powieści. Jest dramat osobisty dziewczyny, jest jej wola przetrwania, jest wątek miłosny, ale nieprzesłaniający całego obrazu, jest wreszcie czysto ludzkie załamanie psychiczne i trudna droga do odbudowania nie tylko świata rzeczywistego, ale i tego wewnątrz własnej jaźni. Jeśli nie przekonują was dotychczasowe pozycje, seria, w skład której wchodzą tytuły: „Igrzyska śmierci”, „W pierścieniu ognia” i „Kosogłos”, spełni wszystkie oczekiwania z nawiązką. Gwarantuję! Zobacz także inne książki Suzanne Collins. Na rynku pojawia się coraz więcej cykli dystopijnych – jedne są nieco gorsze, inne zaskoczą nawet osoby mniej entuzjastycznie nastawione do tego gatunku. Jednak pozycje przeze mnie wymienione moim zdaniem zdecydowanie zasługują na uwagę! Polecam!
Najlepsze cykle dystopijne
iPhone XS trafił już do sprzedaży i zastąpił w portfolio produktów Apple’a zeszłorocznego iPhone’a X. Sprawdzamy, czy wymiana wycofanego z oferty telefonu na nowszy model jest dobrym pomysłem. Apple co roku pokazuje swoje nowe telefony z linii iPhone, zwykle w rytmie tik-tok. Zazwyczaj telefon z nowym numerem wprowadza nowy design, a urządzenia z „S” w nazwie – nowe podzespoły. Po zeszłorocznej rewolucji, czyli nowej bryle z OLED-owym, niemal bezramowym ekranem z notchem, i po skanerze twarzy Face ID przyszła na nowego iPhone’a XS i te mniej widoczne usprawnienia. iPhone XS – co nowego? W tym roku topowy telefon Apple’a sprzedawany jest w dwóch odmianach. Oprócz modelu iPhone XS, który ma te same gabaryty i parametry wyświetlacza co iPhone X, dostępny jest teraz też nieco droższy i znacznie większy wariant o nazwie iPhone XS Max z aż 6,5-calowym wyświetlaczem o rozdzielczości 2668 na 1242 pikseli. Podstawowy model iPhone’a XS ma nieco lepszy wyświetlacz niż iPhone X, który lepiej radzi sobie z wyświetlaniem kolorów, ale to nadal 5,8-calowy panel OLED ze wsparciem HDR o rozdzielczości 2436 na 1125 pikseli, zagęszczeniu pikseli na poziomie 458 ppi i proporcjach 19,5:9. Nie zabrakło również notcha, czyli wycięcia na przednią kamerę True Depth, głośnik i czujniki. Nowa generacja Face ID Jedną z największych nowości w iPhonie X było zabezpieczenie biometryczne o nazwie Face ID, które zastąpiło czytnik linii papilarnych Touch ID. Urządzenie wykorzystuje projektor rzucający na twarz posiadacza 30 tys. kropek w podczerwieni i kamerę True Depth do analizowania rysów twarzy. Na podstawie tego skanu system podejmuje decyzję o autoryzacji użytkownika. Face ID pojawił się również w iPhonie XS, ale w nieco usprawnionej wersji. Skany wykonywane są zauważalnie szybciej, a nowy telefon w ofercie Apple’a znacznie rzadziej niż iPhone X informuje o konieczności ponownego zeskanowania twarzy lub wpisania kodu. To miła, choć nie rewolucyjna zmiana. Na tym zmiany w nowym telefonie Apple’a się nie kończą. Nowy iPhone, nowy procesor W tym roku Apple zdecydował się na tę samą bryłę urządzenia, ale usprawnione zostały jego najważniejsze podzespoły. Telefon napędza procesor Apple A12 Bionic. Składa się na niego 6 rdzeni (2 x Vortex, 4 x Tempest) wspierane przez 4 GB RAM. Wykonano go w 7-nm procesie technologicznym. iPhone X wyposażony był w 6-rdzeniowy procesor Apple A11 Bionic (2 x Monsoon, 4 x Mistral) wykonany w 10-nm procesie technologiczny oraz 3 GB pamięci operacyjnej. Oba telefony występują w wersjach z 64 GB i 256 GB przestrzeni na dane, a iPhone XS dostępny jest w dodatkowym wariancie 512 GB. Nowy układ Apple A12 Bionic w codziennych zastosowaniach jest nieco szybszy od poprzednika, ale to nie jest najważniejsze. Największym usprawnieniem jest specjalny chip będący sercem sztucznej inteligencji, który wykorzystywany jest do tzw. uczenia maszynowego. iPhone XS ma nowy aparat fotograficzny To, w jaki sposób Apple A12 sprawdza się w praktyce, widać na przykładzie zdjęć. iPhone XS wykonuje fotografie o wielkości 12 Mpix, ale producent w tym roku całkowicie przebudował główny aparat fotograficzny. Większa matryca jest głębiej osadzona, a kadry są nieco szersze. Dzięki sztucznej inteligencji wprowadzony został tryb Smart HDR. Jest on domyślnie włączony. Już wcześniej po każdorazowym wciśnięciu spustu migawki w iPhonie telefon wykonywał kilka zdjęć i programowo łączył je w jeden obrazek. W tym roku wykonywanych jest jeszcze więcej fotografii. iPhone XS w locie przetwarza ogromne ilości informacji na temat kadru widzianego w obiektywie. W rezultacie jest w stanie robić zdjęcia o znacznie lepszej jakości. Jasne obszary są mniej przepalone, a na ciemnych fragmentach fotografii widać znacznie więcej detali. Inne nowości w smartfonie iPhone XS Nowy procesor i aparat fotograficzny to najważniejsze nowości w tegorocznym iPhonie, ale na tym lista zmian się nie kończy. W tym roku producent zdecydował się w inny sposób uszczelnić obudowę. Telefon można dzięki temu zanurzyć w wodzie o głębokości do 2 metrów przez 30 minut. iPhone XS jest w dodatku odporny na działanie innych cieczy, takich jak soki czy piwo. iPhone XS ma też głośnik o większej mocy oraz nowy moduł LTE, który pozwala osiągnąć w sprzyjających warunkach szybszy transfer danych. Rozczarowaniem może być natomiast akumulator o pojemności 2658 mAh. iPhone X miał ogniwo o pojemności 2716 mAh, aczkolwiek ze względu na optymalizację i nowy, 7-nm układ oba telefony pracują na jednym ładowaniu tyle samo. Podsumowanie Wiele osób będzie rozważało przesiadkę na nowy model. Chociaż nic się nie zmieniło diametralnie na plus, to iPhone XS oferuje wydajniejszy procesor, robi zauważalnie lepsze zdjęcia, ma nieco lepszy ekran, szybszy modem i mocniejszy głośnik. Pytanie tylko, czy to wystarczy, by uzasadnić przed samym sobą tak duży wydatek. Wszystkim producentom zależy na tym, by ich klienci nabywali kolejne generacje sprzętów zaraz po premierze. Apple jednak dba jednocześnie o to, by starsze urządzenia były wspierane przez wiele lat od debiutu. iPhone X nie zdążył się jeszcze zestarzeć i tak naprawdę nie ma racjonalnego powodu, by wymieniać go na iPhone’a XS. Osoby, które mogą sobie pozwolić na zakup nowego telefonu Apple’a co roku, będą oczywiście z przesiadki bardzo zadowolone – nowe urządzenie nie ma żadnych słabych stron. Dużo więcej sensu będzie miała jednak przesiadka na iPhone’a XS nie z iPhone’a X, a z jednego ze starszych modeli.
iPhone X kontra iPhone XS – czy warto wymienić na nowszy model?
Najefektywniejszym sposobem poprawy wyglądu sylwetki jest stosowanie wielostawowych ćwiczeń. Jednym z nich jest podciąganie na drążku. Efektywne wykonywanie tego ćwiczenia pozwoli zbudować bardzo dobrze wyglądające i zdrowe ciało. Podstawowe informacje o ćwiczeniu Podciąganie na drążku jest jednym z podstawowych ćwiczeń dla rozwoju siły i masy mięśniowej górnej części ciała. Angażuje przede wszystkim mięśnie najszersze grzbietu, obłe, bicepsy, a także mięśnie brzucha. Wybór sposobu chwytu drążka spośród podchwytu, nachwytu i chwytu neutralnego pozwoli w różnym stopniu zaangażować poszczególne grupy. Początek ruchu stanowi pełny zwis, koniec pozycja, gdzie broda znajduje się nad drążkiem. Ruch należy wykonywać tak, aby w trakcie trwania całego ćwiczenia ustawienie kręgosłupa nie uległo zmianie. box:offerCarousel Mobilność obręczy barkowej W celu zminimalizowania ryzyka kontuzji przed rozpoczęciem nauki podciągania należy sprawdzić mobilność obręczy barkowej. Występowanie problemu przy ruchu uniesienia wyprostowanych w stawie łokciowym rąk nad głowę lub kompensacja tego ruchu poprzez wygięcie lędźwi lub uniesienie dolnych żeber jest przeciwwskazaniem do wykonywania podciągania. W pierwszej kolejności należy rozluźnić nadmiernie napięte mięśnie klatki piersiowej i najszersze grzbietu poprzez automasaż i rozciąganie. Należy także zwrócić uwagę i w razie potrzeby popracować nad nadmierną kifozą piersiową i wypuszczaniem barków w przód. Aby dobrze wykonywać ćwiczenie, należy także nauczyć się poprawnie ustawiać łopatkę i aktywować dolną część mięśnia czworobocznego. Stabilizacja centralna Przed rozpoczęciem nauki podciągania należy wzmocnić mięśnie core, odpowiedzialne za stabilizację centralną. Dobrym pomysłem będą wszelkiego rodzaju ćwiczenia w podporze przodem. Planki pozwolą pobudzić do pracy mięśnie poprzeczne brzucha, a także pośladki, które wspólnie ustawiają miednicę w bezpiecznej pozycji. Silne mięśnie usytuowane z przodu ciała będą stanowiły znakomitą przeciwwagę dla mocno angażowanych podczas podciągania mięśni tyłu ciała. Przełoży się to na stabilny i kontrolowany ruch oraz zabezpieczy odcinek lędźwiowy kręgosłupa przed kontuzjami. Ściąganie drążka wyciągu górnego i maszyny do podciągania Popularna na siłowniach maszyna, w której przepracowany zostaje ruch ściągania drążka do klatki piersiowej, będzie dobrym początkiem do nauki podciągania. Niegdyś maszyna popularnie zwana „atlasem” jest powszechnie dostępna i z łatwością można nabyć ją do domu oraz śmiało wdrożyć do treningu. W pozycji siedzącej przy zablokowanych nogach można efektywnie skupić się nad prawidłowym ustawieniem łopatki w jej cofnięciu i obniżeniu (retrakcja i depresja). Będzie to również dobry sposób do zastymulowania mięśni najszerszych grzbietu do pracy, które są podstawą do ruchu podciągania. W trakcie ruchu przyciągania drążka do klatki piersiowej należy skupić się prowadzeniu łokci blisko ciała oraz ich ustawieniu tuż pod drążkiem. Podobny stopień trudności będą reprezentowały popularne w klubach fitness maszyny do podciągania w pozycji klęczącej lub stojącej. Wykorzystanie gum power band Po uprzednim poprawieniu mobilności obręczy barkowej, wzmocnieniu stabilizacji centralnej i nauki pracy odpowiednich mięśni można wykorzystać gumy oporowe typu power band. Pozwalają na wykonywanie podciągnięć na drążku dzięki odciążeniu masy ciała. Zróżnicowany opór taśm pozwala odciążyć od kilku do ponad 50 kilogramów. Takie ułatwienie pozwoli niemal każdemu wykonać pełne i dobre techniczne podciągnięcia. Zaletą gum power band jest konieczność włączenia do pracy mięśni brzucha i pośladków. Kolejnym plusem jest możliwość skalowania obciążenia i w miarę wzrostu siły używania mniejszego oporu gumy. Najgrubsze gumy to zazwyczaj te, które będą w największym stopniu pomagać nam się podciągnąć, im cieńsza, tym większy wysiłek będziemy musieli wykonać sami. W celu dobrania odpowiedniego poziomu trudności na cele domowej siłowni najlepiej zaopatrzyć się w pełen komplet gum power band, w razie konieczności można używać dwóch gum naraz, aby odpowiednio dopasować poziom trudności do możliwości siłowych danej osoby. box:offerCarousel Wykorzystanie spowolnionej fazy ekscentrycznej Najefektywniejszym i jednocześnie najbardziej wymagającym sposobem do nauki podciągania na drążku jest stosowanie spowolnionej fazy ekscentrycznej. To ćwiczenie skupia się na ruchu możliwie najwolniejszego opuszczenia swojego ciała do dołu. Pozycję początkową można uzyskać poprzez wysoki podskok do drążka lub przez wejście z ustawionego obok podestu. Należy pamiętać o właściwym ustawieniu i kontroli całego ciała. Wykorzystanie przedłużonego ruchu opuszczania ciała będzie efektywnie budować siłę i w niedługim czasie pozwoli na wykonanie pierwszego podciągnięcia z pełnego zwisu. Najczęstsze błędy Do podstawowych błędów popełnianych przy nauce podciągania na drążku należy brak kontroli centrum ciała. Objawia się to wygięciem kręgosłupa lędźwiowego w łuk i ugięciem podudzi, a grozi nawet przepukliną kręgosłupa. Kolejnym błędem jest zbyt szeroki chwyt, który uniemożliwia efektywną pracę mięśnia najszerszego grzbietu. Należy wystrzegać się wykonywania niepełnych powtórzeń, które nieefektywnie budują siłę i masę mięśniową. Mogą one narazić na kontuzje i ograniczać mobilność obręczy barkowej. Ponadto często popełnianym błędem jest brak odpowiedniego ustawienia łopatki na początku ruchu i nadmierne wysuwanie brody nad drążek w górnej fazie. Podciąganie na drążku należy do jednych z najbardziej efektywnych ćwiczeń. Aby czerpać z niego możliwie najwięcej korzyści, należy przed rozpoczęciem nauki wykonywania samego ruchu podciągania poprawić mobilność obręczy barkowej, nauczyć się wykorzystywać mięśnie core i prawidłowo ustawiać łopatkę. Odpowiednie podstawy pozwolą sprawnie poprawiać siłę mięśni górnej części ciała i budować atletyczną sylwetkę. Naukę ruchu podciągania należy wykonywać możliwie często, pamiętając jednak o odpowiedniej regeneracji. W większości przypadków sprawdzi się trenowanie tego ruchu trzy razy w tygodniu, w trzech do pięciu serii. Stosowanie gum power band lub spowolnionej fazy ekscentrycznej można wykorzystywać naprzemiennie na kolejnych jednostkach treningowych. Należy pamiętać o tym, aby wykonywane powtórzenia były poprawne technicznie, ponieważ stosowanie wymuszonych powtórzeń będzie zwiększało ryzyko kontuzji.
Jak nauczyć się podciągać na drążku?
Wybierając telewizor do gier wideo, trzeba zwracać uwagę na inne parametry, niż szukając telewizora do oglądania filmów lub transmisji sportowych. Jakość obrazu oczywiście jest szalenie istotna, ale nie powinna być jedynym kryterium wyboru odbiornika do konsol z rodzin PlayStation 4 i Xbox One. W sklepach nie znajdziemy telewizorów przeznaczonych typowo do grania. Modele dostępne w sprzedaży nie są oznaczone jako idealne do współpracy z konsolami takimi jak PlayStation 4 i Xbox One. Osoby szukające ekranu do konsoli powinny przed zakupem przyjrzeć się parametrom telewizora, by wybrać taki, który sprawdzi się najlepiej. Telewizor do gier na konsole – co trzeba wiedzieć? Kupując telewizor do gier wideo, warto zwrócić uwagę na dwa parametry: czas reakcji i input lag. W obu przypadkach im jest mniejszy, tym lepiej. Podczas rozgrywki obraz dynamicznie się zmienia i jeśli czas reakcji telewizora będzie zbyt długi, to może pojawić się efekt smużenia psujący wrażenia z rozgrywki. Warto też zadbać o to, by input lag był jak najmniejszy. Tym mianem określa się opóźnienie wyświetlania obrazu w stosunku do czasu wysłania sygnału. Im ten parametr jest wyższy, tym wolniej gracz będzie mógł reagować na to, co dzieje się na ekranie. Im wyższy input lag, tym później gracz zobaczy efekty wciśnięcia przycisków na padzie oraz reakcję przeciwników. Ma to ogromne znaczenie w grach multiplayer, kiedy często o zwycięstwie lub porażce decydują milisekundy. Niekiedy input lag można zmniejszyć, wyłączając efekty poprawiania obrazu. Telewizory 4K HDR do konsoli – czy warto? Konsole do gier obecnej generacji w podstawowej wersji nie obsługują rozdzielczości 4K. PlayStation 4 (Slim) i Xbox One (S) nie wykorzystają w pełni matrycy, która jest montowana w takich telewizorach. Obraz w telewizorze 4K może być nieznacznie lepszy ze względu na algorytmy poprawiające jakość, ale różnica nie będzie kolosalna w porównaniu do odbiorników full HD. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku konsol PlayStation 4 Pro i Xbox One X. Oba sprzęty w wybranych tytułach potrafią generować obraz w natywnej rozdzielczości 4K. Wyższa rozdzielczość telewizora to zresztą nie jedyny sposób, by poprawić jakość obrazu. Bardzo dużo daje funkcja HDR, którą oferują wybrane modele odbiorników 4K HDR. Monitor zamiast telewizora? W przeciwieństwie do telewizorów, wybierając monitor, można znaleźć modele zarezerwowane do grania. Nic nie stoi na przeszkodzie, by do konsoli podłączyć ekran produkowany przede wszystkim z myślą o komputerach. Należy tylko pamiętać, że ekrany monitorów są zwykle znacznie mniejsze niż w przypadku telewizorów. Obraz będzie niewielki i trzeba będzie usiąść bliżej wyświetlacza. W przypadku dużego telewizora można usiąść wygodnie na kanapie. Monitory będą zwykle wymagały tego, by gracz usiadł przy biurku na fotelu lub krześle. Podsumowanie Kupując telewizor do gier wideo na konsole PlayStation 4 i Xbox One, warto zwrócić uwagę na kilka parametrów, które nie są zbyt istotne w przypadku odbiornika do oglądania filmów. Kluczowym parametrem jest input lag, który powinien być jak najmniejszy, ale jakość obrazu nie powinna oczywiście schodzić na drugi plan.
Telewizor do gier na konsole. Czym musi się charakteryzować?
Testowane słuchawki to następca wyjątkowo popularnych Aurvana Live!. Wersja z dwójką w nazwie ma nową konstrukcję oraz ergonomiczne i funkcjonalne udogodnienia. Sprawdźcie, czy warto wydać na nią około 400 zł. Tytułowanie modelu Aurvana Live! mianem kultowego to nie przesada. Słuchawki to istny fenomen, zostały docenione przez melomanów i audiofilów, oferowały także świetną relację jakości do ceny. Na kontynuację serii trzeba było długo czekać, a producent miał trudny orzech do zgryzienia, gdyż pierwsza wersja była naprawdę udana. Jednak Aurvana Live! nie były idealne, zatem niektóre elementy dało się poprawić. Wyposażenie Słuchawki pakowane są w niewielkie pudełko z dodatkową nakładką. Stabilizuje je solidna foremka, pod którą umieszczono akcesoria: kabel słuchawkowy, pokrowiec oraz instrukcję obsługi. Wypinany kabel ma 120 cm, jest matowy i płaski. Z jednej strony ma prostą wtyczkę 2,5 mm, a z drugiej 3,5 mm o kątowej obudowie. Wyposażono go w pilota oraz mikrofon. Pokrowiec to cienki, materiałowy woreczek z mikrofibry o krótkim włosiu, zaciskany jest na sznurek. Instrukcja obsługi dotyczy tylko pilota, ma krótkie opisy, które są dostępne także w języku polskim. Wygląd Mimo że widać wspólne elementy z poprzednim modelem, to jednak Aurvana Live!2 ma bardziej futurystyczny design. Eliptyczne kopułki zastąpiono trójkątnymi, urządzenie ma też pierścieniowe mocowanie pałąka. Jest nowocześnie, ale również estetycznie. Dominują tworzywa sztuczne o wielu rodzajach wykończenia: metalicznym, matowym i połyskującym. Słuchawki to wokółuszna, zamknięta konstrukcja. Na trójkątnych kopułkach widać wyraźnie odstające komory przetworników ze ściętymi krawędziami. Otaczają je metaliczne pierścienie mocujące pałąk, trzymające słuchawki w dwóch punktach. Ranty słuchawek, na które naciągnięto nauszniki, są wręcz lustrzane. Na lewej słuchawce jest gniazdo 2,5 mm na przewód z zestawu. Same nauszniki są bardzo sprężyste, miękkie, wykonane z grubej sztucznej skóry. Są również okrągłe, symetryczne i zostały wypełnione pianką. Przetworniki przykrywają mocne siateczki. Pałąk pozwala na lekki ruch kopułek w pionie i swobodny w poziome, w tym złożenie słuchawek na płasko. Oprócz mocowania to bardzo podobna konstrukcja do tej, którą zastosowano w poprzednim modelu. Mechanizm regulacji jest rozsuwany, ma metalowy rdzeń ze stopniowymi, wyraźnie klikającymi skokami. Opaskę pałąka wykonano ze sztucznej skóry wysokiej jakości, dodatkowo wypełniona została cienką warstwą pianki. Kabel słuchawkowy jest solidny, szeroki i elastyczny. Ma oddzielnie zainstalowany mikrofon (14 cm od wtyku) i pilot (35 cm od wtyku). Posiada przycisk wielofunkcyjny i suwak głośności. Zarówno pilota, jak i mikrofon wykonano z bardzo lekkich i połyskujących tworzyw sztucznych. Wykonanie słuchawek jest bardzo dobre. Obróbka robi wrażenie, nie ma problemów ze spasowaniem elementów. Rdzeń pałąka jest metalowy i sprężysty. Newralgiczne, ruchome elementy zostały wzmocnione i skręcone na śruby. Ocena estetyczna to kwestia gustu – osobiście wolę okrągłą, eliptyczną pierwszą wersję. Aurvana 2 są dla mnie trochę za bardzo futurystyczne, ale z pewnością innym użytkownikom mogą się spodobać. Do wyboru są dwie wersje kolorystyczne: czarno-stalowa oraz czarno-czerwona, w obu przypadkach barwy zostały przełamane srebrnym kolorem pałąka. Komfort i obsługa Aurvana 2 nie są ciężkie, ale to raczej duże, stacjonarne słuchawki wokółuszne. Mimo to zastosowano przewód charakterystyczny dla urządzeń mobilnych. Konstrukcja nie jest też w pełni składana, kopułki można jedynie złożyć na płasko. Stanowi to duże ułatwienie podczas transportu i ułatwia przechowywanie, jednak wciąż nie są to zgrabne, w pełni mobilne słuchawki na miasto. Tym razem nauszniki są okrągłe i symetryczne. W pierwszej wersji można było narzekać na zbyt wąskie pady, niestety także i tym razem nie są one wyjątkowo pojemne, na ucho znowu nie ma dużo miejsca. Osoby o mniejszych i średnich małżowinach nie powinny narzekać, ale większe małżowiny mogą opierać się o nauszniki. Nie powinno to być specjalnym problemem ze względu na miękki, osiadający na głowie materiał i optymalny nacisk pałąka. Sam materiał jest świetny: gruby, gładki i niezwykle przyjemny w dotyku. box:imageShowcase box:imageShowcase Regulacja wystarczy dla użytkowników o mniejszych i średnich głowach, ale skali może zabraknąć osobom o wyjątkowo dużej głowie. Niestety nie poprawiono opaski pałąka – dwa szwy od spodu wyraźnie odstają, pałąk jest też dosyć wąski. Użytkowanie wymaga więc przyzwyczajenia, ale nawet po dłuższym czasie będziemy odczuwać lekkie ugniatanie czubka głowy przez pałąk. Wypinany, jednostronny kabel jest zdecydowanie lepszy niż ten symetryczny w pierwszych słuchawkach od Aurvany. Wtyk nie ma systemu blokady, ale trzyma się pewnie. Przewód jest elastyczny, nie przeszkadza podczas odsłuchów, a umieszczona na nim regulacja głośności jest przydatna. Nie da się jednak w pełni wyciszyć dźwięku. Regulacja głośności w formie suwaka nie daje pełnych możliwości sterowania muzyką – przycisk wielofunkcyjny służy do odbierania rozmów i zatrzymywania odtwarzania, ale utwory należy zmieniać z poziomu smartfona lub odtwarzacza. Tłumienie dźwięków otoczenia jest typowe. Słuchawki nie odetną w pełni od świata, lecz hałas nie powinien przeszkadzać. W bardzo głośnych warunkach wyciszenia może jednak brakować. Słuchawki nie przeciekają mocno, to znaczy, że muzyka prawie nie wydobywa się na zewnątrz, nie będzie więc przeszkadzać osobom w naszym otoczeniu. Aurvana Live!2 to wygodne słuchawki, które dobrze trzymają się głowy. Nie przesadzono z naciskiem pałąka i zastosowano świetne nauszniki. Szkoda jednak, że nie poprawiono wszystkich wad poprzedniego modelu. Specyfikacja Aurvana Live!2 słuchawki wokółuszne, zamknięte przetworniki 40 mm z biocelulozy, z magnesami neodymowymi pasmo przenoszenia 10 Hz–30 kHz impedancja 32 Ω skuteczność 105 dB/mW przewód 120 cm z pilotem (regulacja głośności, obsługa rozmów) waga 255 g Dane techniczne prezentują się dobrze. Słuchawki mają typową impedancję dla stacjonarnych konstrukcji, będą współpracowały ze wzmacniaczami, ale są na tyle skuteczne, że da się je podłączyć do smartfona. Brzmienie Słuchawki brzmią świetnie, lepiej niż pierwszy model z tej serii. Mamy efektowny dźwięk wysokiej jakości, lekko sztuczny, ale bardzo przyjemny w odbiorze. Bas jest wyraźnie zaznaczony, sopran i średnica klarowne oraz gładkie – to dzięki membranom z biocelulozy. Brzmienie jest lekko ciepłe, nie męczy ani rozdmuchanym basem, ani ostrym sopranem. Przestrzeń także robi wrażenie. Bas ma idealne proporcje – nie brakuje niskich tonów, ale dźwięk nie jest też przez nie przytłoczony. Muzyka jest wyraźnie dociążona, bas może przyjemnie zawibrować oraz szybko pulsować. Dźwięk oscyluje przede wszystkim na przełomie subbasu i średniego basu. W efekcie czego mamy soczyste brzmienie, kształtny dźwięk i angażującą sygnaturę. Bas nie dudni, nie buczy i nie „muli” – spisuje się świetnie w muzyce elektronicznej, popularnej i rockowej. Ma w sobie pewien cyfrowy nalot, więc jazz, klasyka lub muzyka akustyczna nie brzmią wyjątkowo naturalnie. To nie sygnatura dla osób szukających samego basu, lecz raczej użytkowników preferujących odpowiednie proporcje. Średnica znowu nie gra pierwszoplanowej roli. Jest na tyle blisko, że słychać zarówno wokale, żywe instrumenty, jak i detale. W efekcie jest lekko sztucznie, czysto i krystalicznie. To nie do końca audiofilskie brzmienie, gdzie średnica często bywa najważniejsza. Postawiono na bardziej efektowny dźwięk, który nada się do filmów, gier lub muzyki rozrywkowej. Charakterystyka brzmieniowa słuchawek powinna spodobać się melomanom. Sam preferuję mocniejsze pasmo średnie, ale muzyki przez Aurvana Live!2 słuchało mi się przyjemnie. Taka prezentacja średnicy potęguje też efekty przestrzenne – daje więcej swobody oraz wzmacnia separację instrumentów. Sopran jest czysty, klarowny i obecny. Nie syczy, nie kłuje i nie szeleści. Dobrze zbalansowano jego ilość – nie ma efektu przyciemnienia, muzyka jest bezpośrednia i wyraźnie słyszalna. Sopran nie powinien męczyć. Wyraźnie słychać cyfrowe sample i talerze perkusyjne, także wokale są odpowiednio klarowne i czytelne. To krystaliczne, ale również lekko sterylne brzmienie. Przestrzeń jest efektowna, robi wrażenie. Dźwięk wydaje się być lekko oddalony od słuchacza, mocno słychać stereofonię – kanały się wyraźnie wymieniają i przenikają. Nie zabrakło też głębi – dźwięk pojawia się za głową oraz nad ramionami. Słuchacz ma wrażenie, jakby siedział w pierwszym rzędzie, nie ma efektu dystansu, jesteśmy bezpośrednio zanurzeni w muzyce. Instrumenty są wyraźnie odseparowane, pojawiają się dosyć blisko, ale dźwięk nie jest natarczywy. Mimo że to zamknięta konstrukcja, słychać efekt otwarcia muzyki, czyli napowietrzenie sceny dźwiękowej – instrumenty mają do siebie wyraźny dystans, nic się nie zlewa. Do ideału trochę zabrakło – rozdzielczość dźwięku nie jest najwyższa. To raczej rozrywkowe słuchawki, nie nadają się do śledzenia detali. Audiofil szukający analitycznego dźwięku może nie być zadowolony. To też niezbyt dobra propozycja dla osób lubiących wierne, płaskie i naturalne brzmienie – Aurvana Live!2 koloryzują przekaz, ale efekt nadal pozostaje dobry. Słuchawki brzmią bardzo dobrze z drogich, audiofilskich urządzeń, mocniejszych i słabszych wzmacniaczy oraz droższych i tańszych odtwarzaczy. Lepszy sprzęt zaoferuje większą przestrzeń i wyższą jakość sygnału, ale posiadacze smartfona czy karty dźwiękowej ze średniej półki również docenią dźwięk Live!2 – nie są to słuchawki zbyt wymagające. Podsumowanie Kontynuacja serii Aurvana Live! jest udana. Słuchawki mają nową konstrukcję, która eliminuje cześć problemów pierwszego modelu. Ergonomia jest na dobrym poziomie, design również wpada w oko. Cieszy wypinany przewód i współpraca z urządzeniami mobilnymi. Brzmienie to rozwinięcie sygnatury poprzednika, jest w miarę uniwersalnie i efektownie. Pałąk może lekko ugniatać czubek głowy, nauszniki nie są wyjątkowo pojemne, a konstrukcja nie jest w pełni składana i dominują w niej tworzywa sztuczne. Dźwięk wydaje się trochę sztuczny, miękki i wygładzony. Szkoda, że nie ma bogatszego wyposażenia. Przydałby się futerał zamiast etui oraz adapter na dużego jacka (6,3 mm). Całościowo to jednak dobra oferta, słuchawki są warte zakupu. Jeśli potrzebne jest cieplejsze, bardziej basowe brzmienie z bliższą średnicą, to HyperX Cloud II również mogą się spodobać – to nie tylko słuchawki gamingowe, w muzyce radzą sobie bardzo dobrze. Gdy potrzeba studyjnego dźwięku i zamkniętej konstrukcji, Brainwavz HM5 powinny się sprawdzić. Jeśli budżet jest mniejszy, a potrzeba alternatywy dla Aurvana Live!2, to warto wybrać Encore Rockmaster OE lub pierwsze Aurvana Live – oba modele kosztują poniżej 200 zł. Zalety: estetyczny design; solidne wykonanie; wypinany przewód z pilotem i mikrofonem; dobra ergonomia; bardzo dobry dźwięk – muzykalny, efektowny, lecz nadal dosyć uniwersalny. Wady: słabe wyposażenie; nieuniwersalny design; pewne wady ergonomiczne; dźwięk można odebrać jako sztuczny, nie dla fanów wierności i naturalności.
Test Creative Aurvana Live!2 – kontynuacja kultowych słuchawek
We Francji jest wiele ciekawych, atrakcyjnych turystycznie miejsc. Paryż, miasto zakochanych, szczyci się wieżą Eiffla i majestatycznym Luwrem. Na słynnych Polach Elizejskich można spróbować pysznych, świeżych bagietek i wyśmienitego wina. Urokliwa Francja co roku gości tysiące turystów. Jednak zanim ruszymy w drogę na podbój Lazurowego Wybrzeża, warto dobrze przygotować się do podróży. Poniżej kilka rzeczy, które warto wiedzieć. Opłaty drogowe Jak w większości krajów europejskich przejazdy autostradami są płatne. Kwota, jaką musimy zapłacić, jest zależna od regionu i długości pokonanego odcinka, ale wynosi około 9 euro za każde pokonane 100 kilometrów. Opłatę możemy uiścić tradycyjnie na bramkach, za pomocą gotówki lub karty płatniczej. Niestety Francja nie posiada systemu winiet dla aut osobowych, dlatego konieczne jest cierpliwe oczekiwanie w kolejce do bramki. Dodatkowo będziemy musieli zapłacić za przejazdy niektórymi tunelami, mostami lub wiaduktami. Chcąc przemieścić się z Francji do Wielkiej Brytanii, możemy skorzystać z długiego na ponad 50 kilometrów Eurotunelu, biegnącego pod kanałem La Manche, który łączy francuskie Calais z brytyjskim Folkestone. Wbrew nazwie nie jest to jeden tunel, a trzy – po jednym w każdym kierunku oraz dodatkowy, pełniący funkcje serwisowe, dostępny dla służb ratowniczych. Przejazd tunelem trwa około 35 minut, a pociągi Eurostar i Channel Tunnel Rail Link kursują co kwadrans, przewożąc z prędkością 160 kilometrów na godzinę nie tylko pasażerów, ale także ich samochody. Cena za przejazd rozpoczyna się od 23 funtów (przy obecnym kursie 1 funt to 4,77 złotych, trzeba liczyć się z wydatkiem co najmniej 109 złotych) i obejmuje przejazd jednego auta oraz do 9 pasażerów. Cena biletu jest jednak zależna od pory dnia, w której chcemy podróżować, a także od gabarytów naszego auta. Bilety możemy kupić jeszcze będąc w Polsce, na oficjalnej stronie tunelu www.eurotunnel.com. Warto jednak mieć na uwadze, że nie będziemy mogli skorzystać z Eurotunelu, jeśli nasze auto jest wyposażone w instalację gazową LPG. Winieta ekologiczna Inną ważną rzeczą jest konieczność posiadania tzw. winiet ekologicznych, które zostały wprowadzone w Paryżu, Grenoble i Lyonie. Od 1 kwietnia 2017 roku, chcąc wjechać autem do centrum jednego z tych miast, musimy posiadać specjalną winietę, wydawaną na podstawie danych z dowodu rejestracyjnego. Niestety nie możemy jej zdobyć w Polsce, ale na szczęście jest możliwość zamówienia jej online na francuskiej stronie internetowej. Jeśli planujemy zwiedzać te miasta samochodem, trzeba taką winietę nabyć. Za wjazd do strefy ekologicznej bez ważnego dokumentu grozi nam mandat od 68 do 375 euro. Tankowanie Nabijając na licznik kolejne kilometry, musimy liczyć się, że w końcu przyjdzie pora na zatankowanie auta. Uśredniona kwota, jaką musimy zapłacić za litr benzyny Pb95, to 1,36 euro (około 5,70 złotych), a za Pb98 – 1,45 euro (około 6,07 złotych). Podróżując dieslem, zapłacimy 1,22 euro (około 5,10 złotych) za litr oleju napędowego. Na niektórych stacjach może się okazać, że zanim przystąpimy do tankowania, konieczne będzie umieszczenie karty płatniczej w czytniku, a dopiero później zatankowanie paliwa i udanie się do kasy. Innymi słowy – bez ważnej karty płatniczej możemy mieć problem z zatankowaniem auta. Jeśli posiadamy w aucie instalację gazową LPG, w samej Francji nie powinniśmy napotkać problemów z tankowaniem (nieco gorzej może być podczas jazdy przez Niemcy). We Francji znajdziemy włoskie złącza instalacyjne, czyli dokładnie takie, jakie stosowane są w Polsce. Nie ma zatem konieczności zabierania ze sobą adapterów, jeśli tylko nie planujemy tankowania w Niemczech. Tam jednak możemy trafić na złącza włoskie, holenderskie lub belgijskie, więc mimo wszystko warto zabrać ze sobą odpowiednie adaptery. Cena gazu LPG wynosi średnio 0,76 euro (około 3,18 złotych) za litr. Wyposażenie auta Abstrahując od sprzętu, który po prostu warto mieć na pokładzie samochodu podczas dalszej podróży, zanim wybierzemy się za granicę, dobrze wiedzieć, jakie obowiązują tam przepisy. We Francji obowiązkowo musimy posiadać co najmniej jedną kamizelkę ratunkową, ale najlepiej wozić jednej sztuce dla każdego pasażera podróżującego autem. Konieczne jest jej założenie za każdym razem, gdy opuszczamy pojazd poza terenem zabudowanym lub na drogach szybkiego ruchu i autostradach. Dodatkowo policja będzie wymagała od nas posiadania trójkąta ostrzegawczego i kompletu zapasowych żarówek. O dziwo obecność apteczki czy gaśnicy jest zalecana, ale nie bezwzględnie wymagana. 1 lipca 2012 roku Francuzi wprowadzili dość nietuzinkowy przepis obligujący kierowców do posiadania w autach… alkomatów. Przepis wytrwał jednak tylko dwa tygodnie, choć nadal zaleca się wożenie ze sobą takiego urządzenia (we Francji dopuszczalny limit alkoholu we krwi to 0,5 promila). Wybierając się do Francji z przyczepą, obowiązkowo musimy posiadać w aucie dodatkowe lusterka boczne oraz drugi trójkąt ostrzegawczy. Przepisy drogowe Podobnie jak w Polce ograniczenie prędkości w terenie zabudowanym wynosi 50 kilometrów na godzinę dla wszystkich pojazdów. Poza terenem zabudowanym możemy rozpędzić się do 90 kilometrów na godzinę, na drogach ekspresowych do 110, a na autostradach do 130 kilometrów. Co ciekawe, takie same limity dotyczą aut o masie do 3,5 tony oraz aut osobowych ciągnących przyczepę. We Francji używanie świateł mijania obowiązuje tylko w nocy i podczas złych warunków pogodowych. Za dnia, przy dobrej widoczności, możemy podróżować bez włączonych świateł. Dokumenty Aby bez problemu poruszać się po Francji, musimy posiadać jedynie dowód osobisty (ważny jeszcze przez minimum 6 miesięcy) lub paszport (ważny co najmniej 2 miesiące). Nasz pojazd musi posiadać ważne ubezpieczenie OC. Zaleca się jednak wykupić przed wyjazdem ubezpieczenie NNW, które w razie nieszczęśliwego wypadku zaoszczędzi nam trochę nerwów. Warto również rozejrzeć się za dodatkowym ubezpieczeniem Assistance (jeśli nie posiadamy AC, w którego skład często wchodzi także Assistance), ponieważ wszelkie naprawy we Francji są bardzo drogie. Poza tym możemy napotkać problemy komunikacyjne (chyba, że ktoś biegle włada technicznym francuskim), a dodatkowo Francuzi nie zawsze są solidni i terminowi. Jak widać Francuzi bywają dziwni – bezwzględnie wymagają posiadania zapasowych żarówek (mimo że przez większość czasu możemy jeździć bez świateł), ale nie obligują nas do posiadania gaśnicy czy apteczki. Inną kwestią jest bariera językowa. Niestety w wielu miejscach, szczególnie w mniejszych miejscowościach lub małych sklepikach, możemy mieć problem z porozumieniem się z tubylcami w języku angielskim. Duża część Francuzów mówi jedynie w ich ojczystym języku i bywa tak, że nie są zbyt skłonni do dogadywania się na migi. Z tego względu warto uzbroić się w cierpliwość i przed wyjazdem przyswoić sobie choć kilka słówek po francusku.
Samochodem do Francji
Fidget spinner to niewielka zabawka zręcznościowa. Mieści się w dłoni i podbija świat. Z założenia miała odstresować, ułatwiać koncentrację i pomóc się skupić dzieciom z ADHD i autyzmem. Terapeutycznych właściwości fidget spinnera nie udowodniono. Mimo to staje się on przebojem roku 2017. Połączone łożyska Fidget spinner to właściwie łożyska połączone ze sobą plastikiem lub metalem w jednej płaszczyźnie. Są wśród nich modele dwu-, trzy- lub wieloramienne. Wprawione w ruch kręcą się długo wokół własnej osi, a rzucone w powietrze powoli opadają. Dzieje się tak ze względu na wywołany przez wirujące łożyska efekt żyroskopowy. Można je przekładać z ręki do ręki, kręcić nim na różnych poziomach i w pionie, podrzucać lub bawić się kilkoma spinnerami naraz. Niby nic szczególnego, a jednak wystarczająco dużo, by gadżet podbił świat. Stąd pojawiają się jego przeróżne wersje utrzymane w różnych kolorach, w tym modele tęczowe, metaliczne, we wzory moro i bezbarwne. Najtańsze plastikowe lub rzadziej spotykane drewniane można kupić już za kilka złotych. Najdroższe metalowe kosztują nawet powyżej tysiąca złotych. Spinnery metalowe Zdecydowanie najlepszej jakości są spinnery metalowe. Można je kupić już za kilka złotych. Jednak amatorzy prawdziwej zabawy i posiadacze grubszego portfela docenią zwłaszcza modele droższe, oryginalne, marki Fidget Ninja lub Eeieer. Są to produkty z najwyższej półki, wykonane ze stali nierdzewnej lub wysokiej jakości aluminium. Stylistyką nawiązują do broni (shuriken) miotanej przez legendarnych ninja. Są starannie wykończone i wyważone, dzięki odpowiedniemu ciężarowi wprawione palcami w ruch potrafią się kręcić nieprzerwanie nawet do 7 minut. Cały ich sekret tkwi w cichym łożysku, wydającym jedynie delikatny świst. Można je kupić w eleganckim pudełku lub zamówić z wytłoczonym dowolnym monogramem lub logo, więc mogą być ciekawym firmowym gadżetem oferowanym klientom i współpracownikom. Różne kształty Producenci spinnerów stale wymyślają nowe kształty, więc można sobie wybrać odpowiedni do płci i wieku. Najefektowniejsze modele metalowe mogą być dwu- lub wieloramienne, o wyszukanym i nierzadko fantazyjnym kształcie. Przybierają postać groźnie wyglądających ostrzy, haków i pająków. Są modele ozdobione czaszkami, ale o sympatycznych i wesołych kształtach – chętnie wybieranych przez dziewczęta serduszek, kwiatków, gwiazdek, koniczynek czy ozdobnych, finezyjnych broszek. Są nawet: intrygujące oko smoka, kotwica albo dwuramienny spinner w kształcie dolara – gadżet dla biznesmena. Do tego wszystko utrzymane jest w kolorystyce złotej, srebrnej, niebieskiej czy metalicznego różu czy. Interesująco prezentują się też spinnery tęczowe, mieniące się różnymi barwami. Bogactwo wzorów pozwala na wybranie najbardziej odpowiedniego dla siebie i niepowtarzalnego modelu. Najmłodszym mogą się spodobać spinnery z bajkowymi elementami, jak choćby tarcza z charakterystyczną gwiazdą, nawiązująca do kultowego filmu Kapitan Ameryka, czy też motywy z Avengers. Fidget spinner to zabawka dla dzieci powyżej trzeciego roku życia. Poprawia ich koncentrację i ćwiczy sprawność manualną. Osobom dorosłym pomaga z kolei zająć ręce podczas nerwowego okresu rzucania palenia. Wprawiona w ruch wygląda niezwykle efektownie. Prócz tego pozwala się zrelaksować, dlatego cieszy się tak wielką popularnością. Największą zaletą jest jednak niewielki rozmiar, nieprzekraczający 6,5–9 cm. Fidget spinner bez problemu zmieści się w każdej kieszeni, więc można go zawsze mieć przy sobie i kręcić nim w nerwowych sytuacjach.
Fidget spinner – metalowe modele z górnej półki
Gdy na zewnątrz temperatura spada, musimy pomyśleć o ciepłym ubranku dla maluszka. Przedstawiamy najmodniejsze modele kombinezonów na pierwszą zimę dla dziewczynek. Pierwsza zima maluszka to nie lada wyzwanie. Chcemy zapewnić dziecku codzienną porcję świeżego powietrza, a jednocześnie martwimy się, że będzie narażone na wychłodzenie. Najmłodsze dzieci zazwyczaj leżą lub siedzą w wózku, szybciej marzną, więc na zimowy spacer trzeba je ubrać ciepło i wygodnie. Najlepszym rozwiązaniem jest kombinezon. Względy praktyczne są równie ważne jak estetyczne. Mamy lubią kupować swoim pociechom modne ubranka. Co roku pojawiają się nowe kolekcje odzieży dla najmłodszych, a projektanci zaskakują ciekawymi rozwiązaniami. Modele na topie Dla małej damy odpowiednie będą kolorowe, wzorzyste wersje kombinezonów. Wybraliśmy najmodniejsze modele w tym sezonie. box:offerCarousel Kombinezon Next Pink zachwyca miękkim, różowym futerkiem. Ma kształt słodkiego króliczka z białym brzuszkiem, ogonkiem i uszkami przy kapturze. Mała dama będzie wyglądała bardzo słodko w tym uroczym ubranku na bawełnianej podszewce. Marka Next słynie z oryginalnego i modnego wzornictwa. Wśród kombinezonów tego brytyjskiego producenta znajdziemy również inne ciekawe modele, np. ortalionowy w jednorożce lub z futrzanym kapturem i nadrukiem przedstawiającym tęczową krainę. box:offerCarousel Czerwony kombinezon marki F&F na licencji Disneya z Myszką Minnie zachwyci każdego malucha. Pikowane ubranko ma przyjemną w dotyku, bawełnianą podszewkę w białe groszki i poliestrowe wypełnienie. Kaptur jest obszyty białym futerkiem i ozdobiony uszkami oraz kokardką. Kombinezon jest zapinany na suwak, a w komplecie znajdują się odczepiane rękawiczki. Nie mogło oczywiście zabraknąć naszywki z wizerunkiem Myszki Minnie. box:offerCarousel Kombinezon w modną kratę marki Kanz wyróżnia się dbałością o detale. Przepiękna kratka w odcieniach różu i granatu kontrastuje z jasną, pluszową podszewką. Kaptur wykończono gęstym futerkiem. Dwa suwaki gwarantują komfort ubierania dziecka w każdych warunkach. Dodatkowo suwaki zostały obszyte dekoracyjnymi falbankami. Do ubranka dołączono również ocieplane buciki. box:offerCarousel Kombinezony polskiej marki Robik przeznaczone są dla najmłodszych. Futrzane pajacyki wykonano z miękkiego materiału, który nawet po wielu praniach pozostaje puszysty. Kombinezon Myszka zapinany jest na bezniklowe napy. Ma kapturek z uszkami, ogonek i aplikację z tym słodkim zwierzątkiem. W tej serii znajdują się też kombinezony Króliczek i Miś. box:offerCarousel Szarość i róż idą w parze. Ocieplany kombinezon marki Jessica Simpson wykonano z szarej, melanżowej bawełny przeszywanej pastelowym, różowym haftem. W tym samym odcieniu różu jest mięciutka, futerkowa podszewka w paski. Kaptur został wykończony futrem, a przy praktycznym suwaku znajduje się zawieszka przedstawiająca małego zwierzaczka. box:offerCarousel Panterka to najmodniejszy deseń tego sezonu. Różowy kombinezon Chloe Lousie jest cały w cętki i ma na piersi serduszko wyhaftowane złotą nitką. Ocieplane ubranko na bawełnianej podszewce pokryto ortalionem. Kaptur został obszyty sztucznym futerkiem. W komplecie znajdują się także rękawiczki z ozdobną kokardką. Na co zwrócić uwagę Jakie cechy powinien mieć kombinezon dla najmłodszych? Najlepiej wybrać model o rozmiar większy. Po pierwsze, małe dzieci szybko rosną, a po drugie, maluch musi mieć swobodę ruchów, a my możliwość włożenia pod spód dodatkowych warstw ubranek. Dobrze, jeśli kombinezon jest rozpinany na całej długości. Ułatwi to znacznie ubieranie i rozbieranie, a także pomoże w razie konieczności przewinięcia dziecka. Kolejna sprawa to materiał, z którego wykonane jest ubranko. Warstwa wierzchnia powinna być nieprzemakalna i nie przepuszczać wiatru. Miękka podszewka z polaru lub pluszu zapewni dziecku komfort i ciepło. Warto wybrać kombinezon z kapturem, który dodatkowo ochroni maluszka przed wiatrem i zimnem. Oprócz wszystkich względów praktycznych musimy również wziąć pod uwagę, że kombinezon dla małej księżniczki musi się prezentować atrakcyjnie. W tym sezonie najmodniejsze są: krata, dziewczęcy róż, cętki i futerko.
Pierwsza zima – przegląd modnych kombinezonów dla dziewczynki
Osoby o cerze naczynkowej w większości przypadków rezygnują z używania różu do policzków, obawiając się pogłębienia uciążliwego efektu zaczerwienienia, jaki u nich występuje. Wcale nie musi tak być! Nawet kobiety, które często się rumienią, mogą cieszyć się dopracowanym, pięknym i modnym makijażem. Zdrowe, dziewczęce rumieńce na policzkach dają naprawdę atrakcyjny efekt. Poprawiają wygląd, sprawiają, że twarz prezentuje się młodo i rześko. Niestety cera naczynkowa ma to do siebie, że zaczerwienienie nie występuje zwykle tam, gdzie byłoby pożądane. Pielęgnacja cery naczynkowej Cera naczynkowa jest bardzo wymagająca. Jest cienka i wrażliwa, a każda zmiana temperatury, gorące potrawy czy też nagły przypływ uczuć mogą sprawiać, że jej wygląd pogarsza się. Aby makijaż wyglądał na niej świetnie, warto zacząć od zwrócenia uwagi na jej pielęgnację. Prócz zabiegów oferowanych przez profesjonalne gabinety, należy również w domu stosować kremy, które uszczelniają naczynia krwionośne i zmniejszają rumień. W składach kosmetyków pielęgnacyjnych należy więc szukać takich substancji, jak: witaminy C, K i PP, rutyna, ginkgo biloba oraz wyciągi z arniki, kasztanowca i kwiatów dzikiego mirtu. Składniki te działają wieloaspektowo i wnikają głęboko, dzięki czemu znacząco poprawiają stan i wygląd skóry. W efekcie makijaż nie będzie już tak wielkim wyzwaniem. Określenie typu cery kluczem do sukcesu Powszechnie znany jest podział cer pod względem kolorystycznym na typy ciepłe i zimne. Wiele osób o cerze naczynkowej z marszu określa się jako typ ciepły, tylko dlatego że co jakiś czas występuje u nich charakterystyczny rumień. Jest to błędne przekonanie, a sam typ może być zupełnie inny, jedynie maskowany przez uciążliwe zjawiska. Dokładna obserwacja również szyi, dekoltu oraz ogólnego tonu skóry na ciele sprawi, że bardziej celnie będzie można dobrać kosmetyki. Podkład, czyli podstawa udanego makijażu cery naczynkowej Warto zauważyć, że różu nie aplikuje się bezpośrednio na twarz, szczególnie w przypadku cery naczynkowej. Tutaj wielkie znaczenie mają kosmetyki maskujące: podkład, korektor lub, w skrajnych przypadkach, kamuflaż. Taka baza sprawi, że róż nie podkreśli i nie wydobędzie naczynek i ich niezdrowej barwy. Swoje poszukiwania warto więc zacząć od działu z preparatami podstawowymi, aby zaraz potem namalować na nich atrakcyjny rumieniec. Jak wybrać róż do cery naczynkowej? Jeśli określono już typ karnacji, warto trzymać się ogólnej zasady, że chłodne typy cery ożywia się ciepłymi tonami i na odwrót, ciepła twarz stonowana zostanie zgaszonym odcieniem różu. Prócz „wyjątków potwierdzających regułę” można się jej trzymać z zaufaniem! Przechodząc do wyboru konkretnego koloru, również warto postępować ostrożnie i raczej wystrzegać się szaleństw. Zupełnie nie sprawdzą się tu mocne, nasycone czerwienie, płynne ceglane i karminowe barwniki do policzków, jak też mieniące się miedzią metaliczne kolory. Bezpieczne są wszelkie pastele, jasne, zgaszone róże, ciepłe brzoskwinie, landrynki. To wszystko, choć przy pierwszym spotkaniu może wydawać się bardzo lekkie i mało zdecydowane, okazuje się właśnie tym, czego cera naczynkowa potrzebuje, aby zachować naturalnie piękny wygląd. Cera naczynkowa jest trudna w pielęgnacji, jak i makijażu. Jest niestety również bardzo często pomijana w różnorakich przewodnikach urodowych. Jeżeli jednak nauczymy się z nią postępować, neutralizować ją i wydobywać jej zalety, może prezentować się naprawdę świetnie, a nikt nawet nie zauważy problemu z rozszerzonymi żyłkami czy pajączkami!
Róż do cery naczynkowej – jak wybrać?
Zakłady pracy, magazyny i obiekty przemysłowe – zgodnie z obowiązującym prawem – muszą być wyposażone w oświetlenie awaryjne wchodzące w skład systemu urządzeń przeciwpożarowych. Prawidłowo dopasowane i zamontowane oświetlenie awaryjne znacząco zredukuje ryzyko zagrożenia zdrowia i życia pracowników i wskaże optymalną drogę ewakuacyjną podczas zaniku zasilania, awarii, pożarów lub innych niespodziewanych wypadków. Podstawa prawna Zgodnie z art.1 Ustawy z dnia 6 maja 2005 r. o zmianie ustawy o ochronie przeciwpożarowej – Dz.U. nr 100, poz. 835 z dnia 8 czerwca 2005 r. to właściciel zakładu pracy zobligowany jest do zamontowania, konserwacji i napraw urządzeń przeciwpożarowych. Wedle Rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 21 kwietnia 2006 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów (Dz.U. nr 80 z dnia 21 kwietnia 2006 r., poz. 563) instalacja oświetlenia awaryjnego musi być poddawana regularnym przeglądom i czynnościom konserwacyjnym, co więcej, przeglądy nie powinny odbywać się rzadziej niż raz do roku. Zgodnie z normami PN-EN 1838 i PN-EN 50 172 oświetlenie awaryjne dzieli się na: oświetlenie zapasowe i oświetlenie ewakuacyjne. Oświetlenie ewakuacyjne kategoryzujemy na: oświetlenie drogi ewakuacyjnej, oświetlenie strefy ogniowej oraz oświetlenie stref wysokiego ryzyka. Każda ze stref wymaga zastosowania odpowiednich opraw oświetleniowych. box:offerCarousel Systemy oświetlenia awaryjnego pełnią zróżnicowane funkcje Zasilanie awaryjne musi być dostarczane natychmiastowo, automatycznie i na odpowiednio długi okres, by zapewnić prawidłowe warunki oświetleniowe w określonych strefach w sytuacji zaniku oświetlenia podstawowego. Wśród funkcji systemów oświetlenia awaryjnego wymienia się: umożliwianie realizowania scenariuszy pożarowych, ułatwianie lokalizowania oraz użycia podręcznego sprzętu przeciwpożarowego i przycisków alarmowych, ułatwianie nawigowania po obiekcie oraz ewakuowanie się z niego, oświetlanie znaków znajdujących się na drodze ewakuacyjnej. Rozmieszczenie opraw ewakuacyjnych Aby ewakuacja była sprawna i bezpieczna, konieczne jest prawidłowe usytuowanie opraw ewakuacyjnych. Powinny być one umieszczone w pobliżu drzwi wyjściowych, schodów, każdego urządzenia przeciwpożarowego, na każdym skrzyżowaniu i przy każdej zmianie kierunku lub poziomu podczas ucieczki. Poza tym konieczne jest ich umieszczenie w strefach niebezpiecznych i strefach, które muszą być dostępne w razie zaniku oświetlenia podstawowego. Oprawy ewakuacyjne muszą spełniać normy PN oraz być odpowiednio widoczne. Przykładem odpowiednio zaprojektowanych opraw ewakuacyjnych naściennych są np. plafony LED-owe firmy Cosmic lub sufitowe LED-owe oprawy oświetleniowe. Wybierając oprawy, należy zwrócić uwagę na to, czy spełniają one normy PN-EN 60598-2-22:2004/AC. Dodatkowo oprawy oświetlenia ewakuacyjnego stosowane w strefach zagrożonych wybuchem muszą być zgodne z dyrektywą 94/9/WE. Znaki bezpieczeństwa Znaki bezpieczeństwa w zakładzie powinny być usytuowane przy wszystkich wejściach awaryjnych wzdłuż dróg ewakuacyjnych i – zgodnie z PN EN 1838:2005 – muszą jednoznacznie wskazywać drogę do miejsca ewakuacji. W obiekcie należy stosować znaki o równomiernym formacie i barwie, a ich luminacja nie może być mniejsza niż 2 cd/m2. Co więcej, kierunkowy lub wyjściowy znak bezpieczeństwa musi być widoczny ze wszystkich punktów na drodze ewakuacyjnej. Warto postawić na znaki oświetlane wewnętrznie lub zewnętrznie światłem ciągłym, co poprawi ich widoczność – np. na znaki ewakuacyjne Beltrona. Podsumowanie Wyłącznie zgodna ze wszelkimi normami, dyrektywami i przepisami instalacja systemów oświetlenia awaryjnego w zakładzie pracy zapewni odpowiednie bezpieczeństwo pracowników. Projektując oraz wdrażając instalacje oświetlenia awaryjnego, należy zwrócić uwagę nie tylko na spełniane przez nie normy, ale również na ich funkcjonalność, trwałość oraz jakość wykonania.
Oświetlenie awaryjne w zakładzie pracy – z czego się składa i czy spełnia normy?
Choć zima się skończyła, to w biegowym szaleństwie nie możemy pozwolić sobie na nonszalanckie odsłonięcie głowy, szyi, o plecach nie wspominając. Poniższy poradnik posłuży zarówno niemogącym doczekać się wiosny amatorom szybkiego zrzucania ubrań, jak i zapominającym o otuleniu ciała czapką i rękawiczkami w czasie jesieni. Dlaczego warto wydać 20–30 zł na nakrycie głowy i rąk? Nie będę pisał o roli termoaktywnej bielizny i osłony koszulkowo-getrowej. To niepodważalne priorytety każdego pasjonata uwalniania endorfin na świeżym powietrzu. Do pełni szczęścia, czyli kontynuacji reżimu treningowego i utrzymania formy, potrzeba ubrań, które zatrzymają chłodne powiewy z zewnątrz i emitowane przez nas od wewnątrz ciepło, a ponadto odprowadzą gromadzący się pot. Zacznijmy od meritum. Czapka biegowa Jeszcze przed boomem na bieganie spotkanie człowieka truchtającego w bawełnianym, a nawet wełnianym nakryciu głowy nikogo nie dziwiło. Dziś jest zgoła inaczej. Na rynku jest dużo czapekz materiałów oddychających i zarazem nieprzepuszczających powietrza. Są one lżejsze, wykonane z tej samej przędzy co koszulki i spodnie – głównie poliestru, ale też rozciągliwego i miękkiego elastanu, poliamidu czy nylonu. Ciepło zagwarantuje nam pierwszy z materiałów, w kontekście dobrego ułożenia na głowie zalecałbym zwrócenie uwagi na składniki inne niż poliester. Tańsze zamienniki dostaniemy na Allegro już do 20 zł, a za markowe czapki Adidasa czy 4F trzeba będzie dopłacić od 10 do 20–30 zł. Uniwersalność, czyli… Kombinacje 3 w 1, 5 w 1, a nawet jeszcze więcej. Chodzi o uniwersalne chusty, które po odpowiednim złożeniu przyjmują kształt opaski, komina, tuby, czapki-piratki i kilku innych nakryć głowy. Rozrzut cenowy jest podobny jak w czapkach – firmówki Buffa i Nessi kupimy w przedziale 60–80 zł, tańsze egzemplarze – dwa, a nawet trzy razy taniej. Na pierwszy rzut oka różnica widoczna jest w kolorystycznej ekstrawagancji, którą proponują obie marki. Struktura kraty, odporność na promieniowanie UV, równowaga między wiatroszczelnością (windstopper) a oddychalnością – to kolejne warte ceny udogodnienia, zachowane w odpowiednich proporcjach. Rękawiczki Przejdźmy do ochrony skóry dłoni i paliczków. Świadomość ich zakrywania adekwatnymi do warunków i sportu rękawiczkamito obowiązek biegających przy temperaturze oscylującej koło zera stopni, jak również gdy na minusie jest 25 kresek. W pierwszym, wczesnowiosennym przypadku brak rękawiczek często skutkuje ściąganiem rękawów koszul i kurtek oraz zaciskaniem palców. Skrępowany organizm, niepełne ruchy rąk – nie wygląda to dobrze… Jeśli mroźną zimę zdecydujemy się spędzać aktywnie w trasie, a nie w pomieszczeniu siłowni, dobrze byłoby zabezpieczyć ręce cieplejszymi rękawicami, głównie z poliestru. Znajdziemy takie u wszystkich znanych producentów: 4F, Kalenji, Karrimora. Na cieńszej tkaninie kupimy rękawiczki w przedziale 20–30 zł, za te ze wstawkami polarowymi, systemem termicznym lub lepszym klejeniem dopłacimy co najmniej drugie tyle. Maski/półkominiarki Na wyjątkowe chłody i porywy wiatru zaleca się entuzjastom biegów ochronę nosa i części policzków. Efekt ten można uzyskać, decydując się na zakup maskiotulającej dodatkowo część szyi. Jeszcze inną opcją jest pełna kominiarka, wtedy problem nakrycia górnej części głowy zostaje rozwiązany. Neoprenowe akcesoria nie przepuszczą ani jednego powiewu, mają jednak podstawową wadę – w okolicach nozdrzy i ust momentalnie robi się klimat „sauny”.
Akcesoria chroniące głowę i palce biegacza – dopełnienie stroju, które czyni różnicę
Styczeń i luty to najzimniejsze miesiące roku. Powinniśmy więc zapewnić sobie komfort i ciepło w najchłodniejsze dni. Możemy wybrać okrycia wierzchnie, które nie tylko okażą się wyjątkowo praktyczne w tym okresie, ale również sprawią, że będziemy wyglądać elegancko i stylowo. Szczególną uwagę zwróćmy w tym sezonie na kurtki i płaszcze ozdobione futrzanym kołnierzem. Zimowa moda nie należy do najłatwiejszych. Jak bowiem sprawić, by mimo wielu warstw i grubych materiałów wyglądać dobrze i zachwycać elegancją? Największe domy mody i marki oferujące kolekcje kobiece prześcigają się w pomysłach, jak połączyć funkcjonalność okryć wierzchnich z designem. Efekty niektórych rozwiązań bywają zaskakujące. Niezależnie od tego, jaki styl preferujemy na co dzień, z pewnością znajdziemy coś dla siebie. Skupmy się jednak na najmodniejszym elemencie garderoby – płaszczach, kurtkach i kamizelkach z przyjemnym w dotyku, imponującym kołnierzem. Modne płaszcze Płaszcz to najczęściej wybierany zimowy element garderoby. Mamy do wyboru szereg możliwości, jeśli chodzi o krój, materiał i kolor. Na czasie są zarówno dopasowane, które podkreślają atuty naszej sylwetki, jak i obszerne, nazywane popularnie oversize, które pomagają ukryć niedoskonałości. Futrzany kołnierz funkcjonuje przeważnie w zestawieniu z pierwszym wspomnianym typem okryć wierzchnich. Projektanci w tym sezonie inspirują się latami 70., a najbardziej pożądana jest długość do połowy łydki. Jeśli chodzi o materiały, dominuje wełna wysokiej jakości, zapewniająca ochronę przed zimnem. Tańszą opcją, niezwykle popularną na polskich ulicach, są puchowe pikowane płaszcze ozdobione futrzanym kołnierzem. Jeśli chodzi o kolorystykę – wybór jest ogromny. Najczęściej wybierane mają stonowane barwy: czerń, szara „jodełka”, zgniła zieleń czy beże i brązy. Jeśli nie boimy się modowych eksperymentów, warto postawić na kolory. Na czasie są: intensywny oranż, pastelowe odcienie niebieskiego lub różowego (ogłoszone przez Pantone kolorami roku 2016) noszone jak na wybiegach Miu Miu lub Prady. Jeśli wybieramy barwny płaszcz bez futrzanej etoli, poszukajmy kołnierza w stonowanej, naturalnej kolorystyce. Kurtki z futerkiem Wybór kurtek z futrzanym kołnierzem jest równie duży. Takie krótkie puchowe kurtki idealnie sprawdzą się w stylizacjach miejskich w zestawieniu z wygodnymi spodniami i sportowym obuwiem. Model z tego materiału jest jednym z najpopularniejszych i najczęściej wybieranych przez kobiety w sezonie zimowym. Zwolenniczki rockowych stylizacji mogą wybrać np. kurtkę o kroju ramoneski, uszytą z ekologicznej skóry i z futrzanym kołnierzem. Wystarczy zestawić ją z długim kardiganem dzianinowym, wełnianym golfem i skórzanymi rurkami. Grunge'owy look gotowy. Innym bardzo popularnym typem kurtki z kołnierzem są tzw. budrysówki. Dłuższe kurteczki z charakterystycznymi guzikami w kształcie kołków pasować będą zarówno do stylizacji casualowych, jak i bardziej eleganckich, utrzymanych np. w stylu marynarskim. Kurtki z futrzanym kołnierzem występują w bardzo zróżnicowanej kolorystyce! Te z futerkiem wbrew pozorom idealnie będą się komponowały z eleganckimi stylizacjami. Niezależnie od tego, czy wybieramy małą czarną, czy garniturowe spodnie – taka kurtka uzupełni nasz stylowy look. Praktyczne kamizelki Futrzany kołnierz nie musi się pojawiać tylko na okryciach wierzchnich. Zimowe wielowarstwowe stylizacje mogą być uzupełnione ciepłą kamizelką z puszystą wstawką. Takie rozwiązanie sprawi, że stylowo będziemy wyglądać nie tylko na zewnątrz. Kamizelki możemy nosić w wielu odsłonach – najbardziej popularny jest styl boho. Długie spódnice, sukienki maxi, luźne bluzki zestawione z taką kamizelką to strzał w dziesiątkę. Równie dobrze kamizelka będzie wyglądała w stylizacjach eleganckich – wystarczy zestawić ją z klasyczną koszulą i materiałowymi luźnymi spodniami z wysokim stanem. Stylizację należy dopełnić płaszczem o prostym, minimalistycznym kroju. Tej zimy na czasie są nie tylko płaszcze i kurtki z futrzanym kołnierzem, ale także kamizelki. Możemy komponować je ze stylowymi ubraniami w najbardziej aktualnych trendach. Dużym atutem tego typu ubrań jest nie tylko funkcjonalność, zapewniająca ciepło w chłodne dni, ale także wysokiej klasy wzornictwo.
Elegancka zima – kurtki i płaszcze z futrzanym kołnierzem
Każda mama wie, jak ważne w rozwoju dziecka jest karmienie. To właśnie wtedy nawiązuje się między mamą a dzieckiem intymna nić porozumienia. Przez karmienie wyrażamy swoją miłość, przywiązanie i szacunek oraz uczymy malucha nowych rzeczy. Jest to proces, dzięki któremu możemy dać naszemu dziecku wszystko to, co najlepsze. Podobne uczucia towarzyszą dziewczynkom, które opiekują się swymi lalkami, czerpiąc dobre wzorce od swoich mam. Przez naśladowanie, opiekę nad lalą, karmienie i zabiegi pielęgnacyjne bawią się, ale również wyrażają swoje uczucia i rozwijają instynkt opiekuńczy. Fantastycznymi akcesoriami, które rozwiną dziecko emocjonalnie i pomogą w przyswojeniu wielu praktycznych umiejętności, są zestawy do karmienia dla lalek. Prezentujemy najciekawsze z nich. Bajecznie kolorowe zestawy do karmienia są marzeniem niejednej małej opiekunki. Różnorodna zawartość kompletów, kilka wielkości i rozmaite opakowania pozwolą dopasować wyposażenie do potrzeb i przede wszystkim gabarytów wybranej lali. Pamiętajmy również, by jedzenie odpowiadało przybliżonemu wiekowi dzidziusia. Jeśli jest bobasem, odpowiednie będzie mleko, natomiast „starszym” lalom mała mama może zaserwować owoce, warzywa i inne dania. Dzięki takiemu rozróżnieniu opieka nad lalką pozwoli również na zdobycie podstawowej wiedzy na temat żywienia. Magiczne butelki Zestaw do karmienia przeznaczony dla lalek-niemowlaków powinien zawierać przede wszystkim butelki z mlekiem. Podstawowe komplety składają się z jednego lub dwóch takich opakowań. Najpopularniejsze są te, z których po przechyleniu i przystawieniu do buzi dzidziusia mleko powoli znika, co stwarza wrażenie, że lalka je wypija. Po postawieniu butelki płyn wraca do wewnątrz. Do małych zestawów często dołączone są dodatkowe, niewielkie akcesoria, takie jak śliniaczek lub łyżeczka, które uatrakcyjniają karmienie malucha. Takie butelki są często podstawowym wyposażeniem dużych, nawet kilkunastoelementowych kompletów. Rozbudowany posiłek Zapewnienie lali smacznych, zróżnicowanych i wielodaniowych posiłków umożliwią rozszerzone zestawy do karmienia. Większość z nich liczy około 10 elementów – zarówno naczyń, jak i popularnych w żywieniu maluchów produktów spożywcze. Do podstawowego wyposażenia należą wspomniane wcześniej magiczne butelki ze znikającym mlekiem lub sokiem, a także działające na tej samej zasadzie kubki niekapki. To idealny zestaw śniadaniowy dla lali. Do obiadu niezbędny będzie jeszcze podzielony na przegródki talerz, łyżeczka i widelec. Mała opiekunka może zaserwować swojej podopiecznej pokrojoną w plasterki marchewkę, ziarenka zielonego groszku albo wybrać gotowy obiadek ze słoiczka. W podróży i na spacerze Zabierając dzidzię na weekendową wycieczkę, trzeba będzie także spakować podręczny zestaw do jej nakarmienia. W takiej sytuacji świetnie sprawdzi się komplet umieszczony w lekkiej i praktycznej walizce. Składają się na niego pastelowe naczynia, słoiczek z obiadkiem oraz butelka na mleko. Umożliwi nakarmienie lali na spacerze i w podróży, a mała mamusia będzie spokojna, wiedząc, że wszystko, co najpotrzebniejsze jej dzidziusiowi, może mieć zawsze ze sobą. Taka walizeczka będzie się pięknie prezentować w rączce swojej właścicielki lub zaczepiona o wózek dla lalki. Praktyczne i uniwersalne Wyjątkowo funkcjonalnymi zabawkami są kompaktowe zestawy zawierające akcesoria zarównodo karmienia, jak i do pielęgnacji maluszka. Do jednych z najciekawszych należy komplet z wanienką, w której mała opiekunka może wygodnie kąpać swoją lalę. Poza tym zestaw zawiera: butelkę, kubek niekapek, sztućce, talerzyki i ciasteczka. To świetny prezent, który zainspiruje dziewczynkę do nowych form zabawy. Kupując zestaw do karmienia lalek, wybierzmy nie tylko ładny, ale również wykonany z trwałych i bezpiecznych materiałów, odpornych na codzienne użytkowanie i wielorazowe upadki. Dzięki temu posłuży on naszemu dziecku dłużej, zapewniając możliwość wspaniałej, nieograniczonej i bezpiecznej zabawy.
Akcesoria dla lalek - zestawy do karmienia
Kosmetyki termoochronne zyskują coraz większą popularność, a to wszystko za sprawą skuteczności ich działania. Stosując je w trakcie wykonywania zabiegów stylizacyjnych, osiągniemy idealny efekt i jednocześnie zabezpieczymy włosy przed szkodliwym działaniem wysokiej temperatury. Podpowiadamy, które kosmetyki warto wybrać, by cieszyć się perfekcyjną fryzurą i zdrowymi kosmykami. Każda kobieta pragnie mieć wspaniałą fryzurę, niezależnie od konsekwencji, jakie mogą się pojawić w trakcie jej tworzenia. Korzystając z prostownic, suszarek i innych urządzeń elektrycznych, niszczymy strukturę naszych włosów, co z kolei powoduje ryzyko występowania rozdwajających się końcówek. Na szczęście rynek oferuje nam wiele kosmetyków termoaktywnych, które pomogą zachować piękny wygląd włosów. Kosmetyki termoochronne – w jaki sposób chronią włosy? Korzystanie z kosmetyków termoochronnych jest niezwykle ważne. Dzięki nim jesteśmy w stanie chronić nasze włosy przed szkodliwym działaniem wysokich temperatur. Odpowiedzialne za to są przede wszystkim silikony, a także ksyloza – rodzaj cukru, który tworzy warstwę ochronną. W dobrych kosmetykach pojawiają się również różnego rodzaju tłuszcze, ale niestety produkty te są zdecydowanie droższe i rzadziej spotykane. W trakcie wyboru odpowiedniego kosmetyku sprawdzajmy składy produktów. Unikajmy tych, które zawierają: Alcohol, Ethyl i Isopropyl Alcohol. Te składniki mocno wysuszają włosy i zamiast pomóc – mogą zaszkodzić. Polecane kosmetyki termoochronne CHI44 Iron Guard Farouk – pierwsza propozycja to spray zwiększający objętość włosów, który ułatwia stylizację. Co najważniejsze, zabezpiecza strukturę włosa przed działaniem wysokich temperatur. Jeśli zależy nam na dobrej ochronie, a jednocześnie połyskujących włosach, produkt marki Farouk okaże się idealnym rozwiązaniem. Ice Cream Thermal Protector Inebrya – kolejna propozycja to odżywka, która wytwarza na włosach specjalną powłokę, zapewniającą wyjątkową ochronę przed wysuszeniem oraz szkodliwym działaniem wysokiej temperatury. Odżywka ta nie obciąża włosów, a dodatkowo sprawia, że włosy prezentują się nienagannie przez cały dzień. Osis+ Flatliner Foam Schwarzkopf Professional – jeśli zależy nam na wygładzeniu i redukcji powstającego efektu puszenia, to produkt właśnie dla nas. Największą jego zaletą jest odporność na działanie temperatur nawet do 200 stopni Celsjusza. Ponadto kosmetyk łatwo się aplikuje – wystarczy rozpylić mgiełkę na włosach. Lekka konsystencja sprawia, że produkt nie skleja naszych kosmyków. Cement termiczny Kérastase – produkty tej marki są wyjątkowo dobre, choć ich ceny są dość wysokie. Jeśli jednak szukamy sprawdzonego kosmetyku, który będzie chronił nasze włosy i odbudowywał uszkodzone wcześniej pasma, nie należy zwlekać z zakupem. Cement ceramiczny należy do jednych z lepszych produktów chroniących włosy przed wysoką temperaturą. Po jego aplikacji włosy prezentują się jak po wyjściu z salonu fryzjerskiego. Shockwaves Wella – jeśli prostownica jest naszym przyjacielem i bez niej ciężko nam poradzić sobie z włosami, po zakupie tego kosmetyku będziemy mogły się z nią pożegnać na stałe. Produkt Wella sprawia, że po wysuszeniu włosy stają się tak samo gładkie jak po prostowaniu. Serum chroniące włosy przed działaniem wysokiej temperatury Marion – serum, które wygładza zniszczone wszelkimi zabiegami włosy. Kosmetyk należy nakładać jak odżywkę, od razu po umyciu włosów. Dzięki niemu modelowanie okaże się wyjątkowo przyjemną czynnością. Włosy staną się gładkie i lśniące, a my zapomnimy o problemie z rozczesywaniem. Heat Defence TREsemme – ten kosmetyk gwarantuje przede wszystkim wspaniałe nabłyszczenie, choć nie tylko. Z jego pomocą jesteśmy w stanie uzyskać efekt, o jakim marzy każda kobieta. Produkt nie obciąża włosów, a po jego użyciu kosmyki są lekkie i wygładzone. Hot Form Thermo Spray Goldwell – ostatnia propozycja to lotion, który zapewni utrwalenie fryzury, zwłaszcza w przypadku, gdy nasze włosy są nieposłuszne. Produkt marki Goldwell zapewni długotrwały efekt wygładzenia oraz ochronę koloru. Na rynku dostępnych jest wiele produktów, które ochronią nasze włosy przed szkodliwym działaniem wysokiej temperatury. Dzięki nim włosy będą miękkie, pełne blasku, a przede wszystkim zdrowe. Dlatego też nie zwlekajmy z zakupem i stosujmy kosmetyki termoaktywne w codziennej pielęgnacji, by przekonać się o ich spektakularnym działaniu.
Kosmetyki termoochronne do włosów – przegląd
Przysięga małżeńska to taka romantyczna wizja tego, jak ma wyglądać późniejsza codzienność młodej pary. Zaklinanie rzeczywistości, że na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie. Chcemy wierzyć, że zawsze znajdziemy dla siebie czas, troskę i miłość. Zawsze? Wszystko, co mam Katie Marsh to historia pewnego małżeństwa, ale także opowieść o podwójnej próbie, cóż, przede wszystkim człowieczeństwa. Tak, miłość to naprawdę nie wszystko. Nawet ta związana przysięgą małżeńską. Gdy decyduje przypadek Ludzkie życie to taka składowa naszych decyzji, wyborów, ale także przypadków. Czasami, cóż, również spraw losowych, jak niespodziewana choroba. Decyzją Hanny było odejście od męża. Niełatwy, pełen sprzecznych emocji, ale nadal był to świadomy wybór. Konieczność wręcz, bo Hanna była bardzo nieszczęśliwa z Tomem. Zanim jednak zdążyła mu zakomunikować, co zamierza, los postanowił inaczej. Tej samej nocy, gdy Hanna chciała porozmawiać z Tomem o rozwodzie, ten niespodziewanie dostał udaru. Przerażające znalezisko po drugiej stronie łóżka wywróciło nie tylko jej postanowienia, ale i całe życie do góry nogami. Jak teraz odejść od na wpół sparaliżowanego męża? Odłożyłam na chwilę powieść na bok i pozwoliłam sobie na refleksje oboczne. Jak oceniłabym Hannę, gdyby jednak odeszła? Jak oceniłoby ją społeczeństwo? Jak by się czuła, zostając z Tomem tylko z obawy przed społeczną presją? Przeraziły mnie pojawiające się w mojej głowie wizje nieszczęśliwej młodej kobiety spędzającej resztę życia na pielęgnacji niekochanego męża. Losy pewnej znajomości Gdy młody chłopak poznaje dziewczynę, zakochuje się, próbuje znaleźć jakiś sposób, by ją poznać, zaprosić na randkę i w nagrodę za wszystkie trudy zdobyć jej serce. Tak właśnie Tom wypatrzył Hannę, gdy ta pracowała w barze. Tak zaczęła się ich znajomość i rodząca się między nimi miłość, czułość i namiętność. Wszystko zapowiadało piękną bajkę o miłości. Taką z koniecznie szczęśliwym zakończeniem, bo przecież żyli długo i szczęśliwie. W kilka lat po ślubie związek Toma i Hanny jest bliżej tego nieszczęśliwego zakończenia. W ich wspólnej małżeńskiej drodze coś ewidentnie nie zagrało, coś się zepsuło, a finałem zdaje się być raczej sala sądowa, gdzie ktoś za nich zamknie całą historię rozwodem i każde pójdzie w swoją stronę. Udar Toma zmienił zupełnie bieg wydarzeń. Długo pozostawało pod znakiem zapytania – czy to cokolwiek przeobrazi? Rezygnując z siebie Historia każdego małżeństwa jest inna, ale we wszystkich pojawia się podobny problem. Konieczność pójścia na kompromis, podejmowania innych wyborów, niż przed ślubem, czasami rezygnowania z czegoś na rzecz wspólnego dobra. O ile takie decyzje idą w zgodzie z własnym, wewnętrznym „ja”, o ile nie powodują rozbieżności we własnych życiowych celach, a wręcz pomagają w ich realizacji i są motywacją, wszystko układa się jak należy. Gdy jednak małżeństwo wymusza szeroko idące ustępstwa? Gdy jedno z dwójki rezygnuje ze swoich marzeń i aspiracji na rzecz realizowania się drugiego? Wówczas pojawiają się problemy. Pęknięcia w tafli małżeńskiego szczęścia. O ile partnerzy nie porozmawiają ze sobą szczerze o tym, co się dzieje, owe pęknięcia rozejdą się w coraz większy rozdźwięk między małżonkami, coraz większą przepaść, w której wreszcie pojawiają się negatywne emocje. Właśnie w ten sposób Hanna dojrzała do decyzji o rozwodzie. Rezygnując z samej siebie dotarła do ściany, w której ona już się nie liczyła. Gdy choroba zmienia wszystko Powieść Katie Marsh to ciekawa próba przybliżenia zarówno problematyki powikłań po udarze, jak i małżeńskich niedomówień i grzechu zaniechania. Przeplatana wydarzeniami aktualnymi i tymi przed udarem, z początków znajomości Hanny i Toma, wyzwala mnóstwo niesamowitych emocji. Najpierw pewność, że ich małżeństwo to jedna wielka pomyłka. Potem niedowierzanie wywołane początkami ich związku, która przecież nie mogła podążyć w tak katastrofalnym kierunku. Wreszcie zrozumienie, że czasami musi wydarzyć się coś strasznego, by człowiek lepiej zrozumiał, czego tak naprawdę pragnie. Dopiero po udarze Tom zrozumiał, jak bardzo kocha Hannę i jak bardzo nie chce pozwolić jej odejść. W trakcie choroby męża Hanna czuje, że znalazła się w pułapce. Jak zakończy się ta historia? Szczerze zachęcam do lektury! Książka dostępna jest na Allegro również w wersji elektronicznej. Źródło okładki: proszynski.pl
„Wszystko, co mam” Katie Marsh – recenzja
To miały być zwyczajne urodziny spokojnej szesnastolatki, na dodatek spędzone w kameralnym gronie, w domu, w którym przebywali także rodzice solenizantki. Dla bohaterów powieści „Złe towarzystwo” Robyn Harding miały jednak dramatyczne konsekwencje. Jedna chwila zaważyła o losie trzech rodzin. Jeden moment okazał się mieć przerażające konsekwencje. Impreza z tragicznym finałem Hannah wychowuje się w domu pełnym rygorystycznych zasad narzucanych przez matkę. Do tej pory ich przestrzeganie jakoś jej wychodziło, ale wszystko zmienia się, gdy na dziewczynę zwraca uwagę szkolny przystojniak, a w ślad za nim najpopularniejsze w szkole dziewczyny. Na swoje szesnaste urodziny nastolatka zaprasza dwie dawne przyjaciółki oraz tworzące elitarny duet Lauren i Ronni. Kim, matka Hannah, stawia jasne warunki. Nie ma mowy o alkoholu, narkotykach, chłopakach czy… pornografii. Ma być grzeczny wieczór filmowy przy pizzy. Problem w tym, że nowe koleżanki mają konkretne wymagania, które sprowadzają się do tego, że jest im obojętne, czym ugości ich solenizantka, „byle sponiewierało”. Na imprezie pojawiają się też koledzy ze szkoły. Finał zabawy jest tragiczny. Jego konsekwencje także. Nastolatki i ich rodziny Pod lupę Robyn Harding trafiają relacje bliskich sobie osób, które muszą odnaleźć się w bardzo trudnej sytuacji. Autorka w swojej powieści pokazuje, jak zmieniają się stosunki między ludźmi dotkniętymi tragedią, jak negatywne emocje biorą górę, wyłączając rozsądek, empatię, chęć porozumienia. Trafimy na szkolne korytarze, by przyjrzeć się bezlitosnemu światu młodzieży, hierarchii, przemocy psychicznej i fizycznej, okrucieństwu wyrządzanemu także za pomocą social mediów. Trafimy i poza szkołę, by przyjrzeć się rodzinom głównych bohaterek. Autorka skupia się na trzech modelach, podkreślając wpływ każdego z nich na dzieci. Mamy tu rodziców po rozwodzie, skupionych na swych nowych życiach, zupełnie nie zainteresowanych wymykającą się spod kontroli agresywną nastolatką. Mamy samotną matkę zafascynowaną filozofią New Age, facetów zmieniającą dość często, w stosunku do córki dość pobłażliwą. Mamy wreszcie rodzinę jak z obrazka, choć jeśli przyjrzeć się jej bliżej, widać, jak luzują się więzy, a narzucany dzieciom rygor (w trosce o ich dobro, rzecz jasna) zaczyna obracać się przeciwko nim. Trudne, codzienne emocje „Złe towarzystwo” to opowieść o chwili, która potrafi zniszczyć tak wiele, o pękających relacjach, spirali nienawiści, braku zrozumienia, chęci dialogu. To pełen rys portret matek i córek. To rzecz o braku bliskości, znużeniu codzienną rutyną, tęsknocie za szaleństwami młodości. To opowieść o międzypokoleniowych różnicach i o tym, jak dorośli, matki i ojcowie, sami mając w pamięci swoje młodzieńcze wybryki (często wspominane z sentymentem), odmawiają swym dzieciom przywileju równie burzliwego wkraczania w dorosłość. Pisarka zagląda za zamknięte drzwi domów. Tam mieszkają ludzie, którzy nie są wolni od błędów, brudów, wstydliwych sekretów. Robyn Harding oddaje do rąk czytelników życiową historię, której nie sposób czytać bez emocji. Źródło okładki: proszynski.pl
„Złe towarzystwo” Robyn Harding – recenzja
Są w historii sztuki użytkowej geniusze, którzy rzeczy banalne, codzienne, potrafili potraktować jak inspirację i w umiejętny sposób przekształcić je w dzieło. W tym wypadku jest to wybitny Arne Jacobsen i jego kultowy fotel w kształcie jajka. Jeżeli szukasz niebanalnego elementu wyposażenia salonu, sypialni czy gabinetu, pomyśl o fotelu z duszą, o absolutnej klasyce w tej dziedzinie. To świetny sposób na wykorzystanie jego funkcji praktycznych oraz zaznaczenie swojego gustu i smaku w zakresie urządzania wnętrz. Arne Jacobsen – geniusz światowego dizajnu Arne Jacobsen to niekwestionowana ikona światowego meblarstwa. Jego projekty nie tracą na świetności mimo upływu czasu, cieszą się niesłabnącym powodzeniem wśród kupujących. Warto wspomnieć, że spod jego kreski wyszły chociażby krzesło mrówka i fotel łabędź, które kojarzy każdy. Ten duński projektant i architekt, aż trudno uwierzyć, zaczynał od nauki fachu kamieniarza! Na szczęście w porę rozpoczął studia na Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk Pięknych i od razu zaczął osiągać sukcesy w międzynarodowych konkursach. Swoich największych osiągnięć dokonał w latach pięćdziesiątych. Z tego czasu pochodzi też słynny fotel jajo. Fotel jajo – czym się charakteryzuje? Fotel o wdzięcznej nazwie Egg, czyli jajo, został zaprojektowany w roku 1958 na potrzeby kopenhaskiego hotelu. Podobno miał zapewniać siedzącej w nim osobie maksimum prywatności, anonimowości i komfortu jednocześnie. W istocie tak też się stało. Falisty obrys fotela dyskretnie zasłania twarz z obu stron oraz wygina się w wygodne podłokietniki. W środku znajduje się miękkie siedzisko z poduszką. Zewnętrzne linie mebla śmiało zaokrąglają się w kształt skorupki jajka. To w jej wnętrzu zasiada się do wypoczynku. Cała bryła oparta jest na jednej, centralnie umieszczonej nodze, umożliwiającej kręcenie się całości wokół własnej osi. Fotel jajo – do jakich wnętrz pasuje? Fotelowi spod ręki Jacobsena nie można odmówić wyrazistości. Jest meblem, który świetnie sprawdzi się jako akcent, element przełamujący konwencje w stylu eklektycznym lub podkreślający stylistykę retro. Warto zauważyć, że ten klasyk produkowany jest obecnie w wielu wersjach, a mnóstwo firm meblarskich inspiruje się nim w swoich projektach. Podobne siedziska dostępne są więc w nieco różniących się kształtach, rozmiarach, a także szerokiej gamie kolorystycznej obić. Od kolorowych tkanin, poprzez patchworkowe wyszywanki, aż po eleganckie skórzane egzemplarze. Kompletną wariacją na temat jajka jest oczywiście Ovalia, która wprost wykorzystuje ten niebanalny kształt. Można po prostu schować się w środku, nawet siedząc bokiem, z podwiniętymi nogami. Wnętrze jest zwykle wyścielone materiałem w zdecydowanym kolorze, a wierzch jest biały. Ten model pasuje do minimalistycznych i bardzo nowoczesnych mieszkań, ponadto potrzebuje trochę przestrzeni wokół, aby wykazać swój potencjał. Sztuka meblarska to nie tylko temat kręcący się wokół wygody i funkcjonalności. Choć bierze się je tu za cechy nadrzędne. Sam wygląd i niebanalne pomysły są również na wagę złota. Przykładem geniusza w tym temacie jest z pewnością Arne Jacobsen, którego krzesło mrówkę, Series 7, Oxford, Grand Prix, taboret kropkę czy wreszcie niesamowite jajo widział każdy, choć nie zawsze łączył je z tym wybitnym nazwiskiem. Może i ty znajdziesz w swoich czterech kątach miejsce na nutę klasyki?
Fotel jajo – klasyk meblarskiego dizajnu!
Na zapleczu sklepu mięsnego znaleziono zwłoki. Nie wiadomo, jak zginęła młoda kobieta. Jej ciało nie nosi śladów tortur ani krwi. Próżno na nim szukać dziur po kulach czy ran zadanych nożem. Nie zmarła jednak z przyczyn naturalnych. Chris Carter powraca z trzecim tomem kryminalnego cyklu z detektywem Robertem Hunterem w roli głównej. W „Nocnym prześladowcy” autor po raz kolejny udowadnia, że wie, jak przykuć uwagę czytelnika, zszokować go i zachwiać poczucie bezpieczeństwa. Makabryczna niespodzianka Zwłoki znalezione w sklepie kryją w sobie jeszcze jedną niespodziankę. Psychopata zaszył ją w kroczu kobiety. Jej odkrycie pociągnie za sobą poważne konsekwencje i z całą mocą potwierdzi fakt, że człowiek, którego ściga policja, jest nieobliczalny i trudno będzie odkryć zarówno jego motywację, jak i tożsamość. Początek serii Podczas gdy Robert Hunter prowadzi swoje śledztwo, prywatna detektyw Whitney Meyers bada sprawę zaginięcia innej kobiety. Jak nietrudno zgadnąć, dochodzenia mają ze sobą niepokojąco wiele wspólnego. Dlaczego psychopata porywa i morduje atrakcyjne brunetki o artystycznych zainteresowaniach? Skąd taki pomysł, by w ich jeszcze żywych ciałach ukrywać makabryczne niespodzianki, po czym zaszywać im krocza i usta? Czas leci, odpowiedzi brak, a kolejne kobiety trafiają na celownik mordercy, o którym wiadomo tylko tyle, że jest piekielnie niebezpieczny. Jazda bez trzymanki Christ Carter mistrzowsko tworzy niepokojącą atmosferę, manipuluje emocjami czytelnika i sprawia, że od „Nocnego prześladowcy” trudno się oderwać. Niemal każdy rozdział kończy się zawieszeniem akcji w sytuacjach podwyższonego napięcia tzw. cliffhangerem. Akcja jest dynamiczna, stale coś się dzieje, pogoń za mordercą pełna jest wrażeń, a sam negatywny bohater okazał się świetnie skonstruowaną postacią, niepokojąco wiarygodną pod względem psychologicznym. Chris Carter ma spore doświadczenie w dziedzinie psychologii kryminalnej. Wielokrotnie był obecny przy przesłuchaniach, także i seryjnych morderców. Tym bardziej niepokojąca jest historia, którą napisał, niby zamknięta na kartach powieści, a jednak przerażająco prawdziwa. „Nocny prześladowca” spełni oczekiwania czytelników spragnionych mocnych wrażeń. Książka dostępna jest w wersji elektronicznej (EPUB i MOBI) w cenie ok. 29 złotych. Zobacz również inne książki Chrisa Cartera. Źródło okładki: www.soniadraga.pl
„Nocny prześladowca” Chris Carter – recenzja
Nic bardziej nie buduje napięcia w trakcie świąt jak pięknie ozdobione prezenty. Zdarza się nawet, że opakowanie prezentu liczy się bardziej niż jego zawartość. To dzięki niemu nawet skromny upominek staje się czymś wyjątkowym, robiącym ogromne wrażenie. Podpowiadamy, jaki sposób wybrać, aby uzyskać zamierzony efekt. Zwyczaj pakowania prezentów jest rozpowszechniony i praktykuje się go niemal w każdym domu. Jest to wielka sztuka, która wymaga nie tylko staranności, precyzji, wyobraźni, ale i planowania przestrzennego. Warto ją jednak opanować, chociażby po to, aby zobaczyć radość i uśmiech na twarzy obdarowanej przez nas osoby. Poniżej kilka propozycji, które ułatwią nam efektowne zapakowanie świątecznego prezentu. Jak zapakować prezent? Klasycznie – najprostsza metoda, która nie wymaga od nas dużego wysiłku i nakładu pracy. Sprawdza się idealnie w przypadku prezentów o symetrycznym kształcie. Tak naprawdę wystarczy nam tylko ozdobny papier i atłasowe wstążki do przewiązania. Ciekawym pomysłem może się okazać również szary papier. W połączeniu z kolorowymi dodatkami stworzy doskonały duet. Chcąc dodać nieco więcej uroku, warto pomyśleć o własnoręcznie wykonanym bileciku. Jeśli jednak prezent, który kupiliśmy ma nieregularną formę, wtedy możemy wykorzystać kartonowe pudełko, zawijając je w ładny papier. Ozdobnie – w tym przypadku mamy duże pole do popisu. Na papierowy podkład możemy nakleić nie tylko zwykłe kokardy, ale i sztuczne piórka, koraliki czy nawet plasterki ususzonych pomarańczy. Wszystko zależy od nas samych i naszej kreatywności. Na cebulkę – polega to na wielokrotnym wkładaniu pudełka w pudełko. Dzięki takiej technice otrzymujemy duży prezent, w którego wnętrzu może się mieścić mały podarunek lub nawet kilka prezentów. Np. bilet na koncert, voucher na zakupy albo biżuteria. Z pewnością samo rozpakowywanie ucieszy obdarowanego. Na ostatnią chwilę – kiedy nadchodzi odpowiedni moment, aby zająć się pakowaniem prezentów, a okazuje się, że nie mamy w domu żadnych przyborów, które będą przydatne, nie panikujmy. Dobrym pomysłem może się okazać zwykła czarno-biała gazeta. Prezent owiniemy klasycznie, podobnie jak papierem kolorowym, a na wierzch możemy nakleić chociażby kokardę wyciętą z bloku technicznego. W kształcie cukierka – często dajemy w prezencie maskotki, figurki, wazoniki. Wtedy zawsze zastanawiamy się, jak taki prezent zapakować, by całość ładnie wyglądała. Odpowiednim rozwiązaniem będzie owinięcie dużym kawałkiem papieru, następnie przewiązanie tasiemką lub sznurkiem. Dopełniając całość, warto na wierzch nakleić świąteczne ozdoby, np. wykonane z gipsu. Praktycznie – jeśli chcemy, aby nasze opakowanie mogło być wykorzystane w późniejszym czasie, warto pomyśleć nad szklanym słojem albo wiklinowym koszem. Pierwszy wariant idealnie sprawdzi się w przypadku, gdy komuś podarujemy herbatę, własnoręcznie robione słodkości, np. pierniczki, albo nawet pachnące mydełka. Do wiklinowego kosza natomiast możemy włożyć tak naprawdę wszystko, co tylko chcemy, od różnego rodzaju kosmetyków po słodycze, alkohol, a nawet rzeczy kuchenne, talerze czy szklanki. Wystarczy tylko wyłożyć dno naszego kosza ozdobnym materiałem, filcem lub kolorową bibułą, owinąć go przezroczystą folią i przewiązać dużą kokardą. Większość sklepów, szczególnie w okresie przedświątecznym, oferuje usługę pakowania prezentów. Jest to dobry pomysł, gdyż pozwala nam zaoszczędzić dużo czasu. Pamiętajmy jednak, że największą radością dla naszych bliskich będzie wykonanie własnoręcznego opakowania, bez względu na jego wartość. Sprawdź pudełka do pakowania prezentów w Strefie Prezentowej!
Sprytne opakowania prezentów