source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Bez względu na to, czy jest lato, czy zima, twoje ciało wydziela nadmierną ilość potu? Sytuacje, kiedy masz mokre dłonie, stopy, czoło i przepocone ubranie, są dla ciebie krępujące i chcesz zniwelować nadmierne pocenie? Sprawdź, co może ci pomóc. Podpowiadamy, jak walczyć z potem! Pot jest naturalną reakcją organizmu. Dzięki niemu ciało chłodzi się i wydala szkodliwe toksyny. Pocenie może wynikać nie tylko z wysokiej temperatury otoczenia czy nadmiernego wysiłku na treningu. Bardzo często przyczyną nadmiernej potliwości jest stres, a nawet choroby związane z pracą hormonów. Problem pojawia się wtedy, gdy pocenie staje się niezaprzeczalnie nadmierne. To przede wszystkim ogromny dyskomfort oraz duże utrudnienie w codziennym funkcjonowaniu, dlatego przedstawiamy sposoby, jak poradzić sobie z potem. Antyperspiranty na mniejsze pocenie i przykry zapach box:imagePins box:pin Pot wytwarzają gruczoły potowe, które znajdują się w skórze właściwej, a ten na powierzchnię ciała dociera poprzez kanaliki potne. Kiedy pot zaczyna parować, ciało chłodzi się, ale na skórze po kontakcie z bakteriami i powietrzem wytwarza się nieprzyjemny zapach. Aby sobie poradzić zarówno z nadmierną ilością potu, jak i nieprzyjemnym zapachem, można zastosować antyperspiranty. Kosmetyki tego typu, w odróżnieniu od dezodorantów, nie tylko niwelują ostry zapach, ale przede wszystkim zmniejszają ilość potu. W składzie antyperspirantów znajdują się specjalne środki chemiczne, które reagują z potem i zatykają ujście gruczołów potowych. Przy wyborze najlepszego antyperspirantu w sprayu, sztyfcie, kremie albo kulce należy szukać produktów, które nie zawierają drażniącego skórę alkoholu. Można również zastosować kryształ ałunu, bez konserwantów, aluminium, silikonu, SLS czy SLES, będący naturalną alternatywą dla tradycyjnych antyperspirantów. box:offerCarousel Blokery potu Osobom, u których antyperspiranty nie spisują się wystarczająco dobrze, polecane są blokery potu, które działają do kilku dni. W ich składzie znajduje się o wiele wyższe stężenie chlorku glinu, który po zmieszaniu z potem blokuje kanaliki potne, tworząc amorficzny żel na warstwie naskórka. Nie można ich jednak używać nadmiernie (wystarczą 2 aplikacje na tydzień), aby nie doprowadzić do całkowitego zapchania ujść potu i powstania stanów zapalnych. Blokery najlepiej stosować na noc, rozsmarowując je na oczyszczonej skórze. W zależności od przeznaczenia stosuje się je pod pachami, na stopy lub dłonie. Tak samo jak antyperspiranty występują w sprayu, sztyfcie, kremie albo w kulce. Przykładowe blokery dostępne na rynku to Perspiblock Deo, Etiaxil, Ziaja Bloker czy Iwostin Aspiria. box:offerCarousel) Suplementy diety na nadmierną potliwość Jeżeli doraźne środki, które stosuje się na skórę, nie pomagają, a problem z nadmierną potliwością powraca, warto spróbować suplementów diety, które od wewnątrz zniwelują problem zbyt dużej ilości wydzielanego potu. Jedynym efektem ubocznym stosowania suplementów diety na potliwość mogą być częste wizyty w toalecie, ponieważ wiele ziół działa moczopędnie. Produkty tego typu mają w swoich recepturach naturalne składniki i zioła, które minimalizują potliwość. Są to przede wszystkim kapsułki lub tabletki z ekstraktem z szałwii, która ma w sobie mnóstwo garbników o działaniu przeciwpotnym. Oprócz szałwii w składzie można znaleźć również skrzyp polny, pokrzywę, korę dębu, wyciąg z pachnotki czy melisę, która dodatkowo wycisza i redukuje stres, podczas którego organizm wydziela większą ilość potu. box:offerCarousel Ziołowe napary do picia i płukanki Dobrodziejstwo ziół w walce z potem można wykorzystać również w postaci domowych naparów i płukanek. Wystarczy odpowiednie zioła zalać gorącą wodą. Można do tego wykorzystać liście szałwii lub korę dębu, kocankę, dziurawiec, rumianek czy miętę pieprzową. To specjaliści od niwelowania nadmiernej potliwości. Regularne picie 2 szklanek naparu dziennie z 2-3 łyżeczek ziół z pewnością pomoże w pozbyciu się nieprzyjemnej dolegliwości, jaką jest nadmierne pocenie. Alternatywą może być zastosowanie zewnętrzne w postaci ziołowych płukanek, w których można moczyć stopy oraz dłonie lub przemywać miejsca, na których występuje wzmożone pocenie – np. pachy. Sposobów na walkę z potem jest naprawdę wiele. Bez względu na to, czy są to antyperspiranty, blokery, zioła czy suplementy diety, ich działanie jest jedno i polega na zahamowaniu nadmiernej potliwości. Wystarczy wybrać odpowiedni sposób dla siebie, aby zawsze czuć się świeżo oraz pewnie – nawet w stresującej sytuacji.
Nadmierne pocenie – co może pomóc?
Przychodzi taki moment, że felgi na samochodzie nam się nudzą i myślimy o tym, żeby je zmienić. Czasem zdarza się, że kupujemy używane auto, ale jest ono wyposażone tylko w felgi stalowe. Aluminiowe bardzo poprawiają wygląd samochodu, więc użytkownicy poszukują właśnie takiego rodzaju felg. Na rynku dostępnych jest wiele produktów, rzecz w tym, żeby dobrać je właściwe do naszego konkretnego samochodu, a wbrew pozorom nie jest to takie proste. Kupując obręcze, musimy zwracać uwagę na rozmaite parametry. Wielkość ma znaczenie Pierwszy z nich to oczywiście średnica. Duże grono kierowców ma chęć wymienić felgi na większe niż dotychczasowe. W tej sytuacji rzeczą wartą zapamiętania jest zachowanie tej samej zewnętrznej średnicy koła. Oznacza to, że jeżeli jeździliśmy na 15-calowych obręczach, to zapewne bez problemu znajdziemy 17-calowe do naszego auta tyle tylko, że będziemy też zmuszeni do zakupu opon o niższym profilu, które po pierwsze są droższe, po drugie mniej komfortowe, a po trzecie łatwiej je uszkodzić – choćby podjeżdżając po krawężnik. Pamiętaj o rozstawie Drugim parametrem jest rozstaw śrub. Jeśli nie wiemy, jaki mamy rozstaw w naszym samochodzie, sięgnijmy do instrukcji, ostatecznie możemy podjechać do dobrego zakładu oponiarskiego, gdzie pracownik zmierzy nam rozstaw śrub specjalną suwmiarką. Zdarzają się felgi używane, które mają nawiercone nowe otwory, obok oryginalnych. Tych unikajmy jak ognia. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak i kiedy sprawią nam niemiłą niespodziankę, która skończyć się może tragedią. Szerzej nie znaczy lepiej Bardzo ważnym parametrem jest ET, inaczej mówiąc odsadzenie. Przy mniejszym ET samochód wygląda teoretycznie lepiej, bo felgi są wysunięte bardziej na zewnątrz, przy mniejszym koła chowają się wewnątrz nadkola. I jedno i drugie rozwiązanie nie jest dobre. Felgi za bardzo wysunięte na zewnątrz mogą wprawiać kierownicę w drgania i powodować szybsze zużywanie się zawieszenia. Natomiast przy feldze mocniej wsuniętej w nadkole nasz samochód będzie się zauważalnie gorzej prowadził. Najlepiej jest zachować takie ET, jakie przewidziała w aucie fabryka. Jeśli już zmieniamy, to dobrze jest zachować odchylenie od normy producenta maksymalnie do kilku procent. Otwór centrujący Nie zapominajmy o otworze centrującym. Zdarza się, że felgi różnią się tylko tym parametrem, reszta zgadza się z naszymi poszukiwaniami. Jeśli otwór jest za duży do naszego samochodu, to możemy zastosować pierścienie centrujące, które sprawią, że otwór w obręczy dopasuje się do piasty naszego samochodu. Jeśli otwór jest za mały pozostaje nam roztaczanie go. Raczej nie polecam takiej operacji. Dobierz właściwe śruby Nasze stare felgi i wymarzone nowe mogą mieć też inne śruby mocujące. Sprawdźmy to przed pojechaniem na montaż, bo wulkanizator raczej nie będzie dysponował kompletem akurat pasującym do naszych felg. Zazwyczaj stosuje się śruby z podsadzeniem w kształcie kuli lub stożka. Nie są one zamienne i dobrze jest o tym pamiętać. Przy nowych felgach różnić może się też długość śrub. Jeżeli nasz samochód wyposażony jest w drogie felgi i opony, mądrze jest rozważyć zakup śrub zabezpieczających. Oczywiście nie wyeliminują one w 100 procentach ryzyka kradzieży, ale jeśli będą markowe i skuteczne, to mocno ją utrudnią. Pewność zakupu Ostatnim czynnikiem, na który musimy zwrócić uwagę, jest jakość. W tym momencie na rynku znajdziemy bardzo dużo felg podrobionych i niskiej jakości. Podrobione felgi stalowe i aluminiowe są zazwyczaj cięższe, co nie wpływa dobrze na zawieszenie naszego auta. Nie mają certyfikatów TUV i są zrobione z gorszych materiałów. Taka felga pognie nam się przy pierwszym mocniejszym najechaniu na krawężnik. Najlepszym sposobem na zakup dobrych, markowych i bezpiecznych felg jest korzystanie z oferty pewnych, renomowanych sprzedawców, którzy nie mogą sobie pozwolić na sprzedaż niebezpiecznego dla użytkownika produktu. A potem pozostaje nam tylko radość z nowego wyglądu naszego samochodu.
Kupujemy felgi do naszego auta
RED to elitarny oddział nowojorskiej policji, którego celem jest ochrona ludzi znanych z pierwszych stron gazet. Skuteczność detektywów zostaje wystawiona na próbę, gdy pojawia się morderca, który zaczyna zabijać sławnych bogaczy. Czy uda im się uchronić kolejną ofiarę przed maniakalnym „sędzią”? Bogatym i sławnym wolno więcej. Jednak nie wszyscy są w stanie się z tym pogodzić. Ktoś nie mógł patrzeć, jak łamanie prawa uchodzi elitom na sucho, i postanowił wziąć sprawiedliwość we własne ręce. Tajemniczy morderca atakuje tylko tych, którzy mają coś na sumieniu, i decyduje, że należy wymierzyć im najwyższą możliwą karę. Jedynym sposobem, aby go powstrzymać, jest odnalezienie jego następnej potencjalnej ofiary i przygotowanie zasadzki. Duet detektywów zaczyna zatem niebezpieczną grę, w której stawką jest ludzkie życie. Samozwańczy sędzia i kat w jednym Ciało Evelyn Parker-Steele zostaje odnalezione w Central Parku. Okazuje się, że kobieta jest czwartą ofiarą tego samego mordercy. Kimkolwiek tajemniczy i nieuchwytny zabójca jest, kieruje się wyraźną metodą działania – za cel obrał sobie ludzi z pierwszych stron gazet, którzy mają na sumieniu więcej niż nieprzyzwoicie wypchane portfele. Morderca przybrał rolę nie tylko samozwańczego sędziego, ale także kata – i ruszył tropem tych przedstawicieli elit, którzy zdołali się wymknąć systemowi sprawiedliwości. Czy detektyw Zach Jordan i Kylie MacDonald powstrzymają mordercę, zanim dopadnie on kolejną osobę? Wydaje się, że jedynym sposobem na jego złapanie jest wydedukowanie, kto może być jego następną ofiarą. W tym celu niezbędne będzie dokładne przyjrzenie się grzechom sławnych i bogatych. Akcja jak kolejka górska „Zdążę cię zabić” to druga już książka amerykańskiego duetu Jamesa Pattersona i Marshalla Karpa. Jednak można ją czytać jako indywidualną pozycję, bez konieczności zaznajomienia się z poprzednim tomem cyklu „NYPD Red”. Nowa książka autorów to wciągająca powieść kryminalna, która przykuwa uwagę czytelnika intrygującą fabułą, ale także pędzącą akcją. James Patterson słynie z krótkich rozdziałów i nie inaczej jest w tym wypadku – kolejne zdarzenia pojawiają się na niemalże każdej kolejnej kartce, a powieść podzielona jest na wiele krótkich rozdziałów, dzięki czemu czyta się ją niezwykle szybko. Język, jakim jest napisana, także ułatwia jej odbiór – zdania są krótkie i dynamiczne, napięcie dozowane jest stopniowo, a słownictwo jest nieskomplikowane i łatwo wprowadza czytelnika w fabułę. Historia jest naładowana wydarzeniami, wątkami sensacyjnymi, ale nie brakuje też humoru, co sprawia, że jest to idealna książka na jeden wieczór. „Zdążę cię zabić” dostępne jest również w wersji elektronicznej za ok. 21 zł. Zobacz także inne książki Jamesa Pattersona. Źródło okładki: www.harpercollins.pl
„Zdążę cię zabić” James Patterson, Marshall Karp – recenzja
Po zimie wielu kierowców zastanawia się, czy nie warto wymienić dywaników w ich samochodzie na inne. Wśród sprzedawców jest jednak całą masa ofert. Główny nurt stanowią tu jednak dywany wykonane z gumy, weluru oraz aluminium. Które okażą się jednak najlepsze? Dywaniki gumowe Ten rodzaj dywaników jest chyba najczęściej spotykany w samochodach. Rozwiązanie to sprawdza się doskonale szczególnie w okresie jesienno-zimowym, kiedy to w naszym kraju pojawiają się dość intensywne opady deszczu i śniegu. Guma nie wchłania wilgoci, więc jeśli do auta wejdziemy z ubłoconymi lub oblepionymi śniegiem butami, to możemy być pewni, że wilgoć i błoto nie przejdą przez dywanik i nie zabrudzą nam podłogi. Szczególnie przydatne w tym przypadku są dywaniki korytkowe, czyli takie, które dysponują nieco podniesionymi krawędziami, zapobiegającymi wylewaniu się wody i wysypywaniu zanieczyszczeń na zewnątrz. Ogromną zaletą dywaników gumowych jest fakt, że można je w bardzo prosty sposób wyczyścić – wystarczy wyciągnąć je z samochodu i wytrzepać lub / oraz spłukać je np. wężem ogrodowym. Niestety, dywany gumowe nie są pozbawione wad. Szczególnie uporczywym problemem może być ich zapach. Pojawia się on szczególnie wtedy, gdy dywaniki są nowe a w kabinie panuje wysoka temperatura. Niektóre gumowe dywany potrafią śmierdzieć tak mocno, że jest to nie do zniesienia. Dywaniki welurowe Welur w przeciwieństwie do gumy mocno chłonie wilgoć, jest więc przez kierowców polecany głównie na okres wiosenno-letni. Ten rodzaj dywanów na pewno wygląda dużo estetyczniej, a dodatkowo wprowadza do samochodu nieco przytulniejszą atmosferę. Podczas zakupu welurowych dywaników warto jednak sprawdzić, jak bardzo zagęszczone są na nim włókna. Tanie produkty mają zazwyczaj dużo mniejszą gęstość włókien, przez co są bardziej delikatne i szybciej się wycierają. Droższe dywany mają bardziej zbitą konstrukcję, a więc możemy także przypuszczać, że nieco dłużej wytrzymają. Niestety pamiętajmy, że welur jest raczej bardziej podatny na zniszczenie, niż guma. Stąd też nie spodziewajmy się, że nasze welurowe dywany wytrzymają w samochodzie tyle samo, co ich gumowe odpowiedniki. Szkoda tylko, że weluru nie warto kupować na czas jesienno-zimowy, podczas którego opady deszczu i śniegu są całkiem spore. Dywaniki welurowe dość mocno chłoną wilgoć, więc jeśli np. zimą zostawilibyśmy je zawilgocone w samochodzie, to podczas mrozu po prostu by zamarzły. Wilgoć nagromadzona w dywanach może także sprawić, że będą nam bardziej parowały szyby, co dla kierowców jest bardzo uciążliwe. Dywaniki aluminiowe Aluminiowe dywaniki mają chyba tyle samo zwolenników, co przeciwników. Według jednych wyglądają w samochodzie po prostu tandetnie, jednak według drugich są naprawdę stylowe. Według mnie prawda leży jednak pośrodku, ponieważ aluminiowe dywaniki faktycznie nie pasują do niektórych samochodowych wnętrz, jednak w innych, nowocześniejszych – będą wyglądać idealnie. Rzecz jasna owe aluminiowe dywaniki nie są w większości przypadków zbudowane z prawdziwej blachy, tylko stylizowane na nią. Pod spodem znajduje się guma, a na wierzchu jest ona powleczona specjalnym, odpornym na czynniki zewnętrze tworzywem, stylizowanym na ryflowane aluminium. Pod względem walorów użytkowych, dywaniki aluminiowe spisują się podobnie do gumowych z tą różnicą, że ich powierzchnia jest zazwyczaj nieco bardziej śliska. Tym, co je odróżnia są w największej mierze względy estetyczne. Rzecz jasna podczas zakupu jakichkolwiek dywaników pamiętajmy, aby dobrać je odpowiednio do modelu naszego auta. Źle wybrane dywany po prostu nie będą pasować.
Dywanik do samochodu - aluminiowy, welurowy czy gumowy?
Każda nowa powieść Joanny Marat to kolejna szansa wkroczenia w świat wartościowej literatury. Książką „Jedenaście tysięcy dziewic” autorka udowodniła, że doskonale się czuje w dobrej powieści kobiecej, zaś kontynuacją najważniejszego wątku z tej pozycji, czyli losów głównej bohaterki, Anki, potwierdza tę tezę stuprocentowo. Tutaj jeden wątek, zazębiając się z drugim, pokazuje misterną, ciekawą tkaninę fabularną. Jest ona intrygująca, wciągająca, a jednocześnie irytująca. Zapytacie, dlaczego zatem polecam? Już wyjaśniam. Wśród kobiet Wstępem do powieści jest podrzucona na początku historia, pozornie bez związku z fabułą. Ot, coś wtargnęło do książki na chwilę, zostawiło po sobie przerażające obrazy i zniknęło po przerzuceniu kartki na kolejną stronę. Wówczas wracamy do życia Anki, której szczegóły smutnego i trudnego życia można było poznać w Jedenastu tysiącach dziewic. Po jej zakończeniu czytelnik został pozostawiony w błogim przeświadczeniu, że teraz już na pewno wszystko w życiu bohaterki ułoży się jak należy, a ona sama pokieruje swoim losem prawidłowo. Jednak oprócz remisji jej choroby nic takiego się nie dzieje. Anka nie doprowadziła do rozwodu, nadal nie potrafi mówić o swoich potrzebach aktualnemu partnerowi, na dodatek, wbrew lekarskim zaleceniom i rokowaniom w jej stanie, zachodzi w ciążę. Generalnie kobieta zachowuje się co najmniej lekkomyślnie i, gdy w Jedenastu tysiącach dziewic mocno jej kibicowałam, w Madonnach z ulicy Polanki zupełnie nie potrafię zrozumieć kolejnych aktów autoagresji. Jednakże nie tylko Anka jest bohaterką tej powieści. Ponownie zostajemy wrzuceni w świat pełen kobiet, mniej lub bardziej samotnych, próbujących złapać w życiu ostatni okruch szczęścia w postaci przypadkowego kochanka, zbłąkanego kota, zarzuconej plotki o innej kobiecie, czy namolnego domagania się historii cudzego nieszczęścia, żeby móc się zdystansować do własnego. Znowu wydaje się, że to przypadkowe postacie, a jednak każdą coś łączy z drugą, ponownie nić powiązania będzie wyłaniała się wraz z rozwojem fabuły. Człowiek i jego powikłane losy Podrzucone na początku słowa, które wydają się jedynie wyrwanym fragmentem z jakiegoś koszmarnego snu, gdzie ludzie są porywani z ulicy, a następnie skatowani na śmierć, powracają wreszcie, by powoli zebrać elementy układanki w całość. Opisywany urywek oczywiście nie jest żadnym snem, a przywołaniem makabrycznych wydarzeń z grudnia 1970 roku. To właśnie one będą zapalnikiem akcji w powieści, nie tyle o charakterze społecznym czy politycznym, co przede wszystkim w wymiarze zupełnie osobistym. To próba pokazania tego, co mogło się dziać w rodzinie jednej z osób, które zaginęły podczas zamieszek. Zaginęły, a może zginęły – trudno powiedzieć, gdy ciała nie odnaleziono nigdy. A to zawsze pozostawia nadzieję w sercach najbliższych. Ten wątek, tak silnie wpływający na życie kilku postaci, łączący je z następnymi, które pojawiają się na ich drodze, stając się mniej lub bardziej bliskimi osobami, scala powieść w pewną całość. Przedstawia uniwersalną prawdę o życiu człowieka: wszyscy jesteśmy kawałkami jednego wielkiego patchworkowego tworu, do którego dołączają kolejni ludzie, kolejne opowieści, kolejne wydarzenia. Samotność i brak zrozumienia Gdy Anka wróci do Gdyni, uciekając przed otwartą rozmową, swoim życiem i jakąkolwiek decyzyjnością, trafi do mieszkania swojego lekarza, który podnajmuje je głównie znajomym i rodzinie. I tak po wyprowadzce jego kuzynki, Elżbiety, to Anka na chwilę stanie się mieszkanką osiedla przy ulicy Polanki. Ta ulica przyciąga ją jak magnes, choć nie powinna. To przy ulicy Polanki stoi jej dawny dom, w którym jej mąż tworzy nowe dziwne związki z kolejnymi kobietami. To w tym domu przeżyła w samotności najtrudniejsze momenty swojej choroby. Dziwne, że ponownie wraca w te okolice. Nie ona jedna jest samotna. Jej sąsiadka na przykład, spragniona uwagi mężczyzny, decyduje się na relację z kimś kompletnie jej obcym, kto ją przeraża i jednocześnie fascynuje. Dagmara, obecna kochanka jej męża, próbuje za wszelką cenę stać się kimś dla niego ważnym i właściwie wbrew jego woli, zachodzi z nim w ciążę. Tej samotności i braku poczucia przynależności jest w Madonnach z ulicy Polanki bardzo dużo. Wyłania się również wyraźne przesłanie, że o tym, co najważniejsze, trzeba nauczyć się mówić. Słuchać i mówić. Może nawet czasami głupio, tak do siebie, ale nauczyć się wreszcie mówić o swoich potrzebach. Dwoistość natury Człowiek to taka nietypowa istota. Z jednej strony ma aspiracje do wielkości, z drugiej jest przerażająco zwyczajny. Podobnie jest z najnowszą powieścią Joanny Marat. Z jednej strony czuję, że ma w sobie ogromny potencjał i pretenduje do czegoś większego niż literatura środka. Jednocześnie jest to zwyczajna książka „wielu ciąż”, z nutką nostalgii za brutalnością patriarchatu. Trudno inaczej interpretować tutaj wątek najmniej zrozumiały: nawroty do tego, co było kiedyś i co jest teraz, deprecjonujące kobiece zdobycze XX wieku. Bo nie widzę nic dobrego w porównywaniu adoracji do molestowania. Ani nic dobrego, w takiej liczbie ciąż w jednej powieści, ciąż, z których nie wynika wielkie szczęście, a raczej smutek i niepokój. Niestety nie należę do kobiet, które uważają, że samo przyjście na świat dziecka, dziecka niechcianego, najpewniej niekochanego, dziecka, które na pierwszy rzut oka wywołuje nawrót choroby albo wpędza w depresję, otóż nie widzę w tym nic dobrego ani dla matki, ani dla malucha. Co nie zmienia faktu, że trudno oderwać się od lektury Madonn z ulicy Polanki, która jednocześnie intryguje, wciąga i irytuje czytelnika. I właśnie dlatego: polecam! Źródło okładki: www.proszynski.pl
„Madonny z ulicy Polanki” Joanna Marat – recenzja
Smartfony w większości przypadków mają plastikowe lub metalowe obudowy. Dedykowane urządzeniom case'y też zwykle wykonane są z tych samych materiałów. Niektórzy producenci decydują się jednak na inne tworzywo, czyli szkło. Czy w tym szaleństwie jest metoda? Telefony komórkowe to urządzenia codziennego użytku, które są często narażone na upadek. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, gdy wyślizgują się z dłoni na chodnik podczas spaceru lub spadają z szafki prosto na podłogę. Może to prowadzić do mechanicznego uszkodzenia sprzętu. Szkło na pleckach telefonu Upadek telefonu na twardą powierzchnię może skończyć się zadrapaniem metalowej lub plastikowej obudowy. Zwykle ma to wpływ wyłącznie na estetykę, a nie funkcjonalność sprzętu. W przypadku ekranu taki upadek często oznacza pęknięcie szkła chroniącego ekran i efektem jest tzw. pajączek na szybce. Mimo tego niektórzy producenci decydują się na wykorzystanie szkła jako materiału chroniącego nie tylko ekran, ale też plecki smartfona. Swego czasu z tego tworzywa korzystał Apple w iPhonie 4 i iPhonie 4s, a później szkło trafiło do np. telefonów marki Samsung z rodziny Galaxy: Galaxy S6 i Galaxy S7. To nie zwykłe szkło, to Gorilla Glass Na szczęście szkło wykorzystywane współcześnie w smartfonach nie jest tak podatne na uszkodzenia jak np. szyba w oknie. Producenci używają materiału wzmocnionego i zaprojektowanego z myślą właśnie o telefonach. Przykładem takiej szybki, z której korzysta wielu producentów, jest Gorilla Glass firmy Corning. Powstało już kilka generacji wspomnianego szkła, które może służyć jako materiał kryjący nie tylko ekran, ale również plecki telefonu. Gorilla Glass to również materiał, który wykorzystywany jest przez producentów etui do smartfonów. W sprzedaży można znaleźć wiele tego typu akcesoriów. Etui to i tak przydatny dodatek Chociaż stosowane dziś szkło w telefonach (zarówno to kryjące ekrany, jak i to wykorzystywane w obudowach) jest wytrzymałe na uszkodzenia mechaniczne, to mimo wszystko warto wyposażyć się w dodatkową warstwę ochronną. Przydatne to może być zwłaszcza zimą, gdy ze względu na niskie temperatury i korzystanie z rękawiczek łatwiej upuścić telefon. Dodatkowy case zakładany na telefon nie tylko nadaje mu charakteru i pozwala w łatwy sposób oraz niewielkim kosztem zmienić wygląd urządzenia. To również ochrona przed uszkodzeniem i zarysowaniem po upadku. Sprawdzi się w przypadku telefonów nie tylko ze szklanymi pleckami, ale też będzie idealny dla modeli, w których wykorzystano metal lub plastik w obudowie. Szklane etui Szkło wykorzystywane jest też niekiedy jako element ochronny w obudowach do telefonów. Przykładem takiego akcesorium jest np. etui Luphie do smartfona Samsung Galaxy S7. Plecki telefonu chroni w nim właśnie warstwa szkła. W sprzedaży można znaleźć też wiele przezroczystych case'ów do smartfonów, które zapewniają dodatkową ochronę, nie kryjąc tego, jaką obudowę ma telefon. Wiele z takich case'ów nie jest wykonanych jednak ze szkła, a z tworzywa sztucznego imitującego szkło. Hartowane szkło do smartfona Do ochrony frontu urządzenia można wykorzystać dodatkowe akcesorium w postaci hartowanego szkła. Ta nadprogramowa warstwa ochronna nie tylko zabezpiecza szkło w smartfonie przed zarysowaniem, ale też pęknie jako pierwsza przy upadku. Nie daje to nigdy stuprocentowej pewności, że główny panel się nie uszkodzi, ale zmniejsza ryzyko jego rozbicia. Wymiana takiego dodatkowego hartowanego szkła jest znacznie tańsza, niż wymiana szkła bezpośrednio w urządzeniu. Często hartowane szkło do smartfona dodawane jest w zestawie z etui dostosowanym do konkretnego modelu telefonu. Podsumowanie Szkło stosowane w smartfonach i obudowach do nich nie jest tak kruche i podatne na pęknięcia, jak mogłoby się wydawać. Telefon ze szklanym panelem na pleckach wcale nie jest złym wyborem. Sprzęty takie nie muszą być znacznie bardziej podatne na uszkodzenia, niż modele z plastikową lub metalową obudową, a wyglądają przy tym zdecydowanie bardziej zjawiskowo.
Szklana obudowa na telefon - czy jest praktyczna?
Jak zachować letnie słońce w domu? Z pomocą przychodzą żółte dodatki. Najlepiej prezentują się w kuchni. Przygotowaliśmy propozycje słonecznych naczyń i akcesoriów codziennego użytku, które rozświetlą twoje wnętrza. Jeśli nie masz w domu ani jednego drobiazgu w kolorze żółtym, kuchnia jest idealnym miejscem do przetestowania tego koloru. Kilka dodatków i w łatwy sposób można odmienić kuchnię! Nie trzeba od razu rzucać się na głęboką wodę i kupować żółtą lodówkę czy robot kuchenny. Można zacząć od zwykłego kubka, doniczki czy kilku talerzyków deserowych. Żółty kolor jak żaden inny rozświetla i ożywia wnętrze. To najlepszy sposób na odrobinę słońca każdego dnia. Jeśli słoneczny żółty jest dla ciebie za mocny, możesz pomieszać go z innym kolorem, np. szarym lub czarnym. Neutralne odcienie ostudzą żółć i sprawią, że nie będzie tak bardzo rzucała się w oczy. Czasami wystarczy naprawdę niewiele, aby nadać kuchni zupełnie nowy charakter – jeden żółty garnek lub obrazek w zupełności wystarczą. Żółty kolor doskonale współgra z minimalistycznym stylem skandynawskim – dodaje mu nowoczesności i ciepła jednocześnie. Jeśli nasza kuchnia jest np. rustykalna, uważajmy z mocnymi akcentami - bogate w zdobienia style potrzebują uspokojenia, a nie ożywienia. Naczynia pełne słońca box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. TK Maxx, George Home, HomeSense, TK Maxx, HomeSense Poranna kawa w żółtym słonecznym kubku? To najlepszy sposób na rozpoczęcie dnia. Jeśli chcemy ożywić naszą kuchnię, zacznijmy od drobnych akcentów – kubki, miseczki, wazoniki. Dopiero gdy przekonamy się, że żółty kolor to jest właśnie to, o co nam chodzi, możemy sięgnąć po większe akcesoria. Żółć jest mocnym i dominującym kolorem, więc może nam się szybko znudzić. Ale i na to jest sposób. Naczyń możemy używać wymiennie. Kupmy dwa zestawy talerzy czy kubków – jeden żółty, jeden w neutralnym odcieniu – i korzystajmy z nich po kilka miesięcy. Wybierajmy także rzeczy z fakturą, tłoczeniem lub transparentne. Takie urozmaicenia zawsze dobrze się sprawdzają. Słoneczne ozdoby box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. TK Maxx, TK Maxx, Amara, Nest, Daisy Park Żółty dywan, zegar czy tablica to akcesoria dla prawdziwych miłośników mocnych akcentów. Słoneczne, duże dodatki zdominują całą przestrzeń, dlatego resztę rzeczy będziemy dobierać właśnie do nich. Możemy postawić na kilka żółtych akcesoriów: poduszka, dywan i zegar znakomicie do siebie pasują. Zwróćmy uwagę także na wzory - sprawiają, że rzeczy w jednym intensywnym kolorze nie są nudne. Do mocnego cytrynowego koloru pasują geometryczne, nowoczesne printy, np. trójkąty, kwadraty, koła. Zrezygnujmy z kwiatowych wzorów – one bardziej pasują do klasycznych, szlachetnych kolorów niż energetycznej nowoczesnej żółci.
Kuchnia pełna słońca – postaw na żółte dodatki
Regina Brett ma w swoich rękach kolejny bestseller. Fani pisarki mogą być zaskoczeni formą tej książki, ale z pewnością się nie zawiodą. Książki o tematyce związanej z motywacją i coachingiem od lat cieszą się w Polsce niezwykłą popularnością. Sprzedają się w ilościach, których mogą pozazdrościć autorzy nawet najbardziej poczytnych powieści. Jednak nawet w tak rozwiniętym segmencie rynku są tacy twórcy, których sława przebija innych, a ich dzieła to prawdziwe fenomeny. Taką pisarką jest z pewnością Amerykanka Regina Brett, znana z serii takich bestsellerów jak „Bóg nigdy nie mruga” (recenzja), „Jesteś cudem”, „Bóg zawsze znajdzie Ci pracę”. Jej najnowsze dzieło, „Twój dziennik. 12 nowych lekcji i myśli na każdy dzień”, choć graficznie utrzymane jest w takiej samej, minimalistycznej oprawie, bardzo różni się od pozostałych książek Brett. To przede wszystkim nie jest bowiem poradnik, albo – jak mawia sama aktorka – zbiór lekcji, lecz… bardzo oryginalny kalendarz. Niecodzienny dziennik „Z ogromną radością przedstawiamy Ci »Twój dziennik« – wyjątkowy kalendarz, notatnik i terminarz w jednym. Tworzyliśmy go z myślą, by nie tylko stał się dla Ciebie użytecznym towarzyszem w codziennych sprawach, ale stanowił przy tym źródło kreatywności i inspiracji. Możesz go wykorzystać do zwykłych zapisków, notatek i przypomnień, ale możesz też sprawić, by był czymś więcej – wraz z Reginą Brett stań się jego autorem i nadaj mu osobisty charakter” – czytamy w przedmowie. I rzeczywiście, fanów Amerykanki mogę uspokoić, bo Brett nie firmuje jedynie tego wydania swoim nazwiskiem, lecz zapełniła je znanymi ze swoich poprzednich książek przemyśleniami, cytatami czy wskazówkami. Bardzo miłym akcentem jest fakt, że pisarka bardzo często wspomina w swoich tekstach o Polsce, przywołując swoje liczne wizyty w naszym kraju. Przed każdym z dwunastu miesięcy znajduje się krótki, liczący około trzy strony felieton autorki, który zawiera nową i ciekawą lekcję. Dodatkowo na każdej stronie znajdziemy mały rysunek, pole do wypełnienia czy chmurkę na nasz własny cytat. W tej pozycji jest też mnóstwo miejsca na nasze własne zapiski i przemyślenia, co czyni z „12 nowych lekcji” doskonałą przestrzeń na pisanie pamiętnika. Kalendarz na lata Nowa pozycja Reginy Brett jest także bardzo oryginalnym kalendarzem, z którego można korzystać przez kilka kolejnych lat! Jak to działa? Na kolejnych stronach zawsze widnieje wprawdzie dzień i miesiąc, ale nie ma przy nich ani rocznika, ani konkretnego dnia tygodnia! Przy każdym takim polu znajdziemy za to skrótowe nazwy poszczególnych dni tygodnia, dzięki czemu sami możemy zaznaczyć, do którego przypisaliśmy konkretny wpis. Nie martwcie się jednak, bo na samym początku znajdują się „normalne”, skrócone kalendarze aż do 2020 roku! „Twój dziennik” jest pięknie wydany i, jak już wspominałem, graficznie nawiązuje do wcześniejszego, minimalistycznego konceptu graficznego poprzednich dzieł Reginy Brett. Każdy z miesięcy został wyraźnie oznaczony i różni się oprawą graficzną, dzięki czemu łatwo odnajdziemy się w naszych notatkach. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to wyjątkowo intensywny różowy kolor okładki. To określa właściwie odbiorcę tej pozycji jako kobietę, i to raczej młodą. Zawsze jednak możemy spróbować przełamać kolejne bariery i nie przejmować się taką drobnostką – wszak tego właśnie uczy nas Regina Brett! Źródło okładki: www.insignis.pl
„Twój dziennik. 12 nowych lekcji i myśli na każdy dzień” Regina Brett – recenzja
Niejeden autor uciekł przed osobistymi problemami w podróż. Robert Rient wykorzystuje ten zgrany schemat i próbuje opisać wyprawę, która miała mu pomóc poradzić sobie z samym sobą. Rient dał się już poznać jako niezły, oryginalny pisarz. Za powieść „Duchy Jeremiego” był nominowany do Nagrody Literackiej Nike, a za reportaż o Świadkach Jehowy do MediaTorów. „Przebłysk” różni się od poprzednich jego książek. To bardzo osobista, może nie do końca udana relacja z podróży i szukania samego siebie. W pociągu Już na pierwszych stronach autor przyznaje, że walczy z depresją, a podróż miała być dla niego rodzajem terapii. Wydaje się bardzo szczery, a czytelnik szybko zaczyna odnosić wrażenie, że słucha zwierzeń znajomego, a nie czyta książkę napisaną przez obcą osobę. Podróż zaczyna się w pociągu na Syberię, wymarzonym środku transportu dla osób szukających nowych znajomości i pragnących wtopić się w obcy świat. Rient jednak najbardziej chce być sam, nie dąży do kontaktu, a nawet boi się obcych. Jowialność towarzyszy podróży wywołuje w nim lęk i odrazę. Podróż przez Syberię zdaje się być prawdziwą katorgą, a czytelnik z jednej strony współczuje mu, z drugiej jednak zastanawia się, po co wybrał taki właśnie środek transportu. Na plaży Autor chyba również dochodzi do wniosku, że klimat Syberii nie jest tym, czego szuka, przemieszcza się więc samolotem do Tajlandii. Ciepło, słońce i samotność odpowiadają mu dużo bardziej. Rezygnuje ze zwiedzania na rzecz odpoczynku na dzikiej plaży, na której spędza całe dnie. Wsłuchuje się w siebie i w otoczenie, uspokaja i wycisza. Czytelnik może poczuć się nieco sfrustrowany, jako że relacja okazuje się dość nudna. Na szczęście autor okrasza ją dobrze dobranymi, inspirującymi cytatami z literatury. Zwiedzanie Potem zaś będzie już tylko lepiej. Długie godziny na plaży pomogły. Autor „Przebłysku” zaczyna coraz aktywniej otwierać się na otaczający go świat. Przemieszcza się do kolejnych krajów i na kolejne kontynenty, zwiedza, cieszy się tym, co widzi. Opisuje odwiedzane miejsca coraz bardziej sumiennie, choć nie zawsze z polotem. Relacje te są jednak dość krótkie, kolejne atrakcje przesuwają się jak w kalejdoskopie, czytelnik nie ma więc dużo czasu, żeby poczuć znużenie. „Przebłysk” nie jest najbardziej udaną książką Rienta i może rozczarować niektórych czytelników. Jednak osoby, które lubią śledzić relacje z podróży, powinny odnaleźć przyjemność z tej lektury. Rient bywa autoironiczny i dowcipny, jego malkontenctwo może bawić, a powracające dobre samopoczucie sprawia, że i czytelnik czuje się coraz lepiej i raźniej. Trochę szkoda, że książka jest tak krótka. Relacje z kolejnych krajów zostawiają pewien niedosyt, trochę tylko przytłumiony przez niezłe zdjęcia. Wartość książki może leżeć w jej odmienności. To faktycznie raczej podróż w głąb siebie, świat jest w niej tylko interesującym, ale też ulotnym tłem. Źródło okładki: www.wielkalitera.pl
„Przebłysk” Robert Rient – recenzja
Wiele osób ma dylemat, jaką kamerę kupić do samochodu. Wideorejestratory nieraz udowodniły swoją przydatność i skuteczność, ale co wybrać, by nie wydać walizki pieniędzy, a jednocześnie nie kupić sprzętu, który w 2018 r. będzie już przestarzały? Poniższe zestawienie jest subiektywne – rynkowa oferta na początek 2018 r. obejmuje wiele modeli o tak zróżnicowanych parametrach, że nie da się ich w pełni skategoryzować ani przetestować. Za to przedstawiamy kilka naszym zdaniem najciekawszych modeli. 1. Navitel R1000 – ok. 400 zł box:offerCarousel Navitel R1000 na rynku jest od niedawna. Największe zaciekawienie budzi wygląd tego wideorejstratora – to niewielka kulka z malutkim ekranikiem. Inżynierowie wyszli z bardzo słusznego założenia, że wkładanie coraz większych i lepszych ekranów do kamer nie ma większego sensu. Zaoszczędzone pieniądze można wydać na inne funkcje. Użytkownicy z pewnością docenią malutki rozmiar kamery. Tę kulkę można zamknąć w dłoni, przyczepiona do szyby nie zasłania widoku. Malutki wyświetlacz wystarczy do ustawienia najważniejszych funkcji. A jeśli chcemy obejrzeć film ze zdarzenia, możemy wykorzystać inny, dużo większy ekran, który praktycznie cały czas nosimy przy sobie – telefon. Kamera łączy się ze smartfonami za pomocą Wi-Fi. Dzięki aplikacji możemy łatwo podejrzeć to, co kamera widzi na bieżąco, ściągnąć filmy czy robić zdjęcia. Ma niezły obiektyw o kącie widzenia 165°, co jest możliwe m.in. dzięki nietypowemu kształtowi całej konstrukcji. Obsługuje karty pamięci o pojemności do 64 GB i ma wbudowany GPS, dzięki czemu na nagraniu może automatycznie dodać aktualną prędkość i pozycję pojazdu. Oczywiście dla sądu czy policji nie jest to stuprocentowy dowód, ale w wielu sytuacjach bardzo pomoże. Jakość nagrań to Full HD, czyli 1920 x 1080 pikseli. Kamera nagrywa w tej rozdzielczości 30 klatek na sekundę. Jeśli chcemy kupić kamerę samochodową, to taka jakość nagrywanego obrazu powinna być standardem. Obiektyw powinien móc obserwować otoczenie w zakresie przynajmniej 120–140° (pod tym względem R1000 prezentuje się wyśmienicie). Bardzo przydatny jest GPS oraz czujnik przeciążeń, który automatycznie zapisuje i zabezpiecza plik wideo z wydarzenia, podczas którego zarejestrował wstrząs. Chodzi o to, by nie nadpisać pliku, na którym widać, jak coś mogło się zdarzyć. Czujnik przeciążeń służy jednocześnie do startu nagrywania, gdy auto się poruszy – na przykład gdy ktoś stuknie nas na parkingu. Na rejestratory oferujące gorsze parametry nie warto zwracać uwagi. 2. Blaupunkt BP 3.0 – ok. 400 zł box:offerCarousel Na model Blaupunkt BP 3.0 zdecydowanie warto zwrócić uwagę. To bardzo fajny, klasyczny wideorejestrator bez udziwnień i bajerów – po prostu solidna kamera w standardzie Full HD z GPS-em i czujnikiem przeciążeń. Ma proste i intuicyjne menu, wygodny wyświetlacz o 2,7-calowej przekątnej, więc funkcja łączenia z telefonem przez Wi-Fi nie jest jej potrzebna. Nadaje się też na strażnika – ma wbudowany czujnik, który rozpocznie nagrywanie, gdy coś pojawi się w polu jej widzenia. To funkcja przydatna zarówno nam, jak i sąsiadom, swego rodzaju parkingowy monitoring. Kamera Blaupunkta to świetny wybór za bardzo przyzwoitą cenę. 3. MIO MiVue 698 Dual – 1000–1200 zł box:offerCarousel MIO MiVue 698 Dual. Pewnie niektórzy się zastanawiają, co ma ta kamera, skoro kosztuje tyle, ile dwa wideorejestratory niezłej klasy. Otóż MiVue 698 Dual to rzeczywiście jest zestaw dwóch kamer. Tylna rejestruje obraz Full HD z prędkością 30 klatek na sekundę, przednia dysponuje rozdzielczością 2304 x 1296 pikseli. Poza tym jest wszystko, co lubimy: GPS, pełny zestaw czujników, a na deser – wbudowana baza fotoradarów. Mio to sprzęt wysokiej jakości i – biorąc pod uwagę jego zalety – cena wydaje się zupełnie zrozumiała. 4. Xblitz Park View – 350–400 zł box:offerCarousel Podobne patenty oferuje kilku producentów, choćby Navitel, ale kamery lusterkowe Xblitza cieszą się zasłużoną estymą. Trzeba też zauważyć, że ta marka w ogóle jest silna w kategorii wideorejestratorów. Xblitz Park View to nakładka na lusterko. Pełni kilka funkcji – jest przede wszystkim wysokiej klasy wideorejestratorem ze wszystkimi funkcjami, które nam się przydadzą – GPS-em, czujnikami, trybem parkingowym. A bardzo miły dodatek stanowi kamera cofania, którą montujemy na rufie auta. Jej monitorem jest lusterko – a więc coś, w co i tak patrzymy podczas cofania. Proste, niebywale przydatne i bardzo udane.
Subiektywny ranking kamer samochodowych - styczeń 2018
Wieczór to moment na wyciszenie się i uporządkowanie zdobytych doświadczeń. Z tego powodu tak ważne jest stworzenie przyjaznej atmosfery ułatwiającej zasypianie oraz zapewnienie warunków do spokojnego, niczym niezmąconego snu. Pomocna będzie lampka nocna. Projektory Jeżeli zależy nam na rozbudzeniu dziecięcej wyobraźni, warto rozważyć zakup tego typu lampki. Światło projektorów (przedstawiających gwiazdy, układ planetarny, tęczę lub lagunę) wycisza i uspokaja, stanowi także ciekawą dekorację pokoju. Urządzenia mogą pracować w kilku trybach, dając zmienne efekty świetlne. W przypadku projektora imitującego fale istnieje dodatkowo możliwość podłączenia odtwarzacza mp3 z delikatną muzyką lub odgłosem szumiącego morza. Na rynku dostępne są również rzutniki dające statyczne światło. Przykładowo kulisty projektor w brzuszku maskotki – misia rzuca światło, które na ścianie przyjmuje formę delikatnych kolorowych kryształków. Lampka nocna Cloud B wyświetla konstelacje gwiazd oraz małe rybki w dwóch kolorach: czerwonym i niebieskim, natomiast projektor firmy Dumel Discovery – motyle i kwiaty (w tym wypadku dostępnych jest osiem różnych wizualizacji). Ciekawą propozycję stanowi również rzutnik Księżyc, który dodatkowo pełni funkcję edukacyjną - poszerza wiedzę o fazach księżyca. W przypadku niemowląt i małych dzieci najczęściej znajdują zastosowanie lampki nocne „3 w 1”, które pełnią również funkcję projektora oraz pozytywki. W większości dostępnych urządzeń istnieje możliwość regulacji typu, długości i głośności melodii bądź też całkowitej rezygnacji z jej odtwarzania. Niektóre z rzutników pełnią w dzień funkcję zabawek – są wyposażone w dodatkowe przyciski do uruchamiania dźwięków (na przykład imitujących odgłosy zwierząt). Wśród lampek tego typu można wymienić zabawki w kształcie konika morskiego, zajączka na księżycu, Kubusia Puchatka i gwiazdy (Tomy), misia, żaby, a także kolorowego oceanarium. Firma Philips oferuje natomiast lampki LivingColors, dające rozproszone światło z gamy 64 kolorów, które naturalnie dopasowuje się do wnętrza, tworząc tym samym odprężającą atmosferę. Dziecko przy użyciu prostego przełącznika na pasku może wybrać swój ulubiony odcień światła i dzięki temu spokojnie zasnąć. Przytrzymując wyłącznik przez 5 sekund, uruchamia się tryb wyświetlania wszystkich dostępnych kolorów. Lampka dostępna jest w czterech wzorach – Syrenki Arielki, Księżniczek, Aut i Samolotów. Klasyczne lampki nocne Technologia LED jest często wykorzystywana w przypadku oświetlenia nocnego ze względu na niskie zużycie prądu oraz z uwagi na fakt, że lampki tego typu nie nagrzewają się – minimalizuje się tym samym ryzyko poparzenia dziecka. Decydując się na zakup tego rodzaju oświetlenia, możemy wybierać spośród wielu różnorakich wzorów. Ciekawą opcję stanowią niemalże kultowe: lampka z poruszającymi się rybkami, UFO oraz lawa. Częstym rozwiązaniem wykorzystywanym przy oświetlaniu dziecięcego pokoju są także lampki wykonane z akrylu grawerowanego laserowo, podświetlanego LED-ami w różnych kolorach – w kształcie zwierząt z minizoo (żyrafy, zebry, słonia), księżyca, dinozaura, traktora, konia czy baletnicy. Niektóre lampki LED podłącza się bezpośrednio do kontaktu, inne zasilane są bateriami. Dostępne są klasyczne wzory z abażurami ozdobionymi bajkowymi motywami lub takie podświetlane w całości, w kształcie ulubionych postaci z bajek, zwierząt, owadów, księżyca bądź rakiety czy, przeznaczone dla najmłodszych dzieci, lampki w formie łezki marki Cotoons. Jeżeli zależy nam na osiągnięciu korzyści o charakterze podobnym do LED-ów, można zdecydować się na używanie świetlówek energooszczędnych, które również dają mało ciepła. W tym wypadku nasz wybór może paść na standardową lampkę z abażurem ozdobionym dziecięcym motywem, na przykład uniwersalną sówką. Zaletą takiego rozwiązania jest możliwość jego wymiany, gdy dziecko podrośnie. W przypadku nieco starszego dziecka, pasjonującego się informatyką, z pewnością z zainteresowaniem spotka się świetlisty klawisz od klawiatury (dostępne wzory to Ctrl, Shift, Del i Esc). Czym należy się kierować przy zakupie lampki nocnej? Lampka może stanowić praktyczną ozdobę pokoju dziecięcego. Musi być bezpieczna dla jej małego użytkownika, nie może się nagrzewać, na jej korzyść powinno także przemawiać małe zużycie prądu. Powinna dawać ciepłe, rozproszone światło, aby koić zmysły dziecka i ułatwiać zasypianie, także wtedy, gdy mieni się kolorami lub odtwarza muzykę. Dobrze dobrana lampka pomaga w zwalczeniu strachu przed ciemnością, wycisza, nie dostarcza zbędnych bodźców. Warto również zwrócić uwagę na to, czy lampka ma właściwość automatycznego wyłączania się po określonym czasie.
Lampki nocne do 100 zł. Przegląd
Przed wyjazdem w góry wielu narciarzy zastanawia się, jaka kurtka zapewni im maksimum wygody. Aby szaleństwo na stoku było komfortowe, przyjemne i bezpieczne, jej zakup warto dokładnie przemyśleć. Przedstawiamy pięć najlepszych kurtek narciarskich. Odpowiednie parametry Kurtka narciarska powinna być wiatro- i wodoodporna, a dodatkowo gwarantować optymalny przepływ powietrza. Jeśli materiał nie będzie z gatunku oddychających, narciarz błyskawicznie się spoci, a przemoczone ubranie zacznie go wychładzać. Na rynku nie brakuje kurtek z dobrej jakości membranami, z materiałów gwarantujących odpowiednią izolację cieplną nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach. Warto jednak pamiętać, że mają one swoją cenę. Przed zakupem musimy wziąć pod uwagę dwie rzeczy: kiedy i w jakich warunkach zamierzamy jeździć. Większość narciarzy nie wychodzi na stok, jeśli temperatura jest bardzo niska, występują duże opady śniegu czy silny wiatr – nie jest im zatem potrzebna ekstremalna ochrona. Membrana z wodoodpornością na poziomie 5000 mm i oddychalnością 5000 g będzie idealna dla jeżdżących rekreacyjnie. Profesjonaliści będą potrzebowali lepszych rozwiązań, np. 10 000 mm/g (im większa wartość, tym lepiej). Tradycyjne kurtki narciarskie z zewnątrz mają ochronną membranę, a od wewnątrz warstwę, która, magazynuje ciepło. Modele dwuwarstwowe są wygodne, jednak zdecydowanie lepiej jest postawić na kurtkę nieocieplaną. Po pierwsze, łatwiej ją wysuszyć, po drugie, sprawdza się nie tylko w górach, a po trzecie, można do niej dobrać dodatkowe warstwy o dowolnej grubości w zależności od warunków pogodowych. Kurtki narciarskie niewiele różnią się od modeli trekkingowych, powinny być jednak dłuższe z tyłu (ze względu na pozycję przyjmowaną podczas jazdy). Ile kosztuje kurtka narciarska? Najprostsza kurtka narciarska to koszt ok. 300 zł, jednak należy pamiętać, że nie sprawdzi się w ekstremalnych warunkach. Przy dużych opadach śniegu zapewne przemoknie, jednak z pewnością nadaje się na krótkie wypady w góry. Najlepsi producenci, np. Rossignol, North Face, Mammut, liczą sobie ok. 2000 zł za kurtkę wykonaną z materiałów najwyższej jakości i perfekcyjnie wykończoną. Cena zależy przede wszystkim od rodzaju materiału, zastosowanych rozwiązań funkcyjnych oraz oczywiście producenta. Helly Hansen Odin Shelter. Kurtka narciarska o parametrach 5000 / 5000 (mm/g), wykonana z wysokiej jakości poliestru i poliamidu. Wyposażona w membranę Helly Tech Protection, zapewniającą doskonałą ochronę. Wysoki kołnierz, pas przeciwśniegowy, zapinane kieszenie, regulowane mankiety na rzep, otwory wentylacyjne. The North Face Decagon. Model kurtki narciarskiej zaawansowanej technologicznie o parametrach 10 000 / 20 000 (mm/g). Membrana HyVent 2L doskonale chroni przed wiatrem, śniegiem i wilgocią, gwarantując optymalny przepływ powietrza. Profilowany kaptur z daszkiem, wysoki kołnierz, wywietrzniki zapinane na suwak. Killtec Solomon. Kurtka narciarska o parametrach 8000 / 3000 (mm/g) z klejonymi szwami. Wewnętrzne kieszenie funkcyjne na gogle, telefon, dokumenty. Pas przeciwśnieżny z gumą chroni przed śniegiem i wiatrem. Odpinany kaptur, elastyczne mankiety z otworem na kciuk, kieszenie wewnętrzne. Burton Encore Colorblock. Kurtka narciarska o parametrach 10 000 / 10 000 (mm/g). Dwuwarstwowy materiał zewnętrzny Dryride Durashell, podszewka z tafty, izolacja termiczna 3M Thinsulate™, oparta na ultracienkich włóknach. Wodoodporne szwy klejone, kaptur z daszkiem, pas śnieżny, regulowane mankiety. Kjus Formula. Kurtka narciarska z materiału rozciągającego się w czterech kierunkach. Membrana Dermizax® EV o parametrach 20 000 / 23 300 (mm/g) z ociepliną gwarantująca komfort w każdych warunkach. Wywietrzniki pod pachami, elastyczna wyściółka, wysoki kołnierz, kieszenie zapinane na suwak. Dodatkowe udogodnienia Kurtka narciarska może być wyposażona w elementy, które dodatkowo zwiększają komfort jazdy. Fartuch przeciwśniegowy chroni przed przemoczeniem w razie upadku w głęboki śnieg, wywietrzniki sprawdzają się podczas cieplejszych dni, a chowany kaptur chroni przed śniegiem, deszczem i silnym wiatrem. Równie istotne są kieszenie, oczywiście zasuwane, w których schować możemy: gogle i ściereczkę do ich czyszczenia, skipass, telefon komórkowy czy dokumenty.
Pięć najlepszych kurtek narciarskich
Jednym kojarzą się z niesamowitą wygodą, innym z kawałkiem materiału absolutnie pozbawionym seksapilu. Miękkie biustonosze stały się modne już jakiś czas temu, jednak boom na nie absolutnie nie zmierza ku końcowi. Projektanci ciągle prześcigają się w tworzeniu coraz bardziej wymyślnych i oryginalnych wzorów, projektując z koronki prawdziwe bieliźniane dzieła sztuki. Miękkie biustonosze koronkowe stały się tak popularnym produktem, że w wielu kręgach istnieje nawet przyzwolenie na noszenie odpowiednio wyciętych lub prześwitujących bluzek czy T-shirtów, odsłaniających i eksponujących właśnie biustonosze. Stały się one pewnego rodzaju dopełnieniem wielu mniej lub bardziej odważnych looków, o których nie można powiedzieć, że są pozbawione jakiegokolwiek seksapilu. Budowa Projektanci tych biustonoszy wyszli z założenia, że piękno tkwi w prostocie. Patrząc na efekty ich pracy nie można się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Miękki biustonosz to zwykle dwa trójkąty z koronki, bawełny lub połączenia tych dwóch materiałów, posiadające na dole delikatny pasek z zapięciem oraz ramiączka. Ich piękno to przede wszystkim sposób wykonania oraz piękne detale. Ramiączka takich biustonoszy są zwykle bardzo ozdobne, koronka niejednokrotnie rozkłada się na bardzo dużej powierzchni ramion oraz obojczyków, tworząc prawdziwe dzieło sztuki. Podobnie jest z miseczkami, które mogą być prześwitujące, zabudowane lub bardzo odkryte. Dodatkowym detalem, na który warto zwrócić uwagę podczas kupowania biustonosza są paski, łączące obie miseczki, kołnierze lub ozdobne elementy na plecach. Odpowiednio wyeksponowane paseczki miseczek to piękna ozdoba każdego kobiecego dekoltu nawet wtedy, gdy rozmiar biustu jest bardzo mały. Wyjątkowo ekstrawaganckim detalem jest koronkowy kołnierz, wyglądający jak mała stójka, połączony bezpośrednio z miseczkami. Ten wyjątkowy dodatek nadaje się raczej tylko do sypialni, ale jeśli jesteś odważna, możesz zestawić go z białą lub czarną bluzką. Najłatwiejszym do wyeksponowania w takich biustonoszach jest ozdobny, koronkowy tył, często przypominający element gorsetu. Będzie wyglądał oszałamiająco w połączeniu z równie wyciętym swetrem, kurtką lub prześwitującym T-shirtem. Małe jest piękne Większość tego typu biustonoszy występuje raczej w mniejszych niż większych rozmiarach. Ich ideą jest jak najprostsze zszycie ze sobą właśnie dwóch trójkątów materiału, które w przypadku bardzo dużego biustu może się po prostu nie sprawdzić. Miseczki takich biustonoszy raczej nie utrzymują biustu, a jedynie zakrywają go i są bardziej elementem ozdobnym. Nie oznacza to jednak, że nie dostaniesz nigdzie takiego biustonosza w większym rozmiarze, ale zastanów się, czy sprawdzi się on w codziennym użytkowaniu i czy podkreśli twój biust w sposób, w jaki oczekujesz. Z czym zestawiać? Zdecydowanie odradza się zakładanie takich koronkowych biustonoszy pod cienkie koszule biurowe. Praca to zdecydowanie nie jest miejsce, w którym można chwalić się bielizną, chociażby była najpiękniejsza na świecie. Wychodząc gdzieś ze znajomymi, czy na randkę, możesz wyeksponować taki biustonosz poprzez wybór cienkiej, prześwitującej bluzki w stonowanym, delikatnym kolorze. Jesienią i zimą nieco lepiej sprawdzi się sweter z większym dekoltem lub po prostu bardziej niż zwykle rozpięta koszulka z casualową marynarką. Unikaj połączenia czerni i czerwieni, aby strój nie wyglądał zbyt dwuznacznie. Takie biustonosze najlepiej prezentują się w bieli, beżach, kremach oraz czerni lub pastelowych odcieniach. Zbyt krzykliwy kolor może zepsuć jego delikatność i romantyczny sznyt. Pranie i przechowywanie Koronka oraz wykorzystywana do produkcji biustonoszy bawełna to dwa bardzo delikatne materiały, z którymi podczas prania należy obchodzić się bardzo delikatnie. Kupując tego typu bieliznę, kup od razu woreczek do prania delikatnych ubrań i pierz ją wyłącznie w nim. Brak takiego woreczka może sprawić, że już po kilku praniach koronka będzie wyglądała bardzo niekorzystnie, a cały biustonosz będzie sprawiał wrażenie kilkuletniego. Używaj także delikatnego płynu do płukania, najlepiej dedykowanego koronkowym elementom. Nie susz ich w suszarkach i przechowuj w małych pudełkach na bieliznę lub także woreczkach, służących do przechowywania bielizny. Tak zapakowane biustonosze będą pięknie prezentowały się w szufladzie, czy na półce, a ty będziesz wiedziała, w którym woreczku znajduje się model, który danego dnia chcesz założyć.
Miękkie biustonosze koronkowe
Patrząc na jesienną pelerynę, nie sposób uciec od skojarzeń z klasyczną elegancją i modą spod znaku retro. Kojarzona z brytyjskim stylem, a nawet Harrym Potterem, superbohaterami i magią, w jesiennych garderobach wielu Polek nadal ustępuje miejsca trenczom i płaszczom… i to zupełnie niesłusznie! Dlaczego klasyczna peleryna to must have na złotą polską jesień? Poznaj fascynującą historię peleryny Choć może ci być trudno w to uwierzyć, dzieje peleryny sięgają czasów starożytnych. Okrycia noszone w antyku – zarówno w wersji dla pań, jak i dla panów – podobnie jak dzisiaj były wiązane na klatce piersiowej albo przy szyi i miękko opadały, zarzucone na ramiona. Peleryny były też nieodłącznym elementem garderoby średniowiecznych pielgrzymów. Szczyt swojej popularności peleryna przeżywała na przełomie XIX i XX stulecia, kiedy stała się nieodłącznym atrybutem artystów. Współcześnie jest szczególnie lubiana przez panie, bo nadaje ich stylizacjom niebywałej elegancji. Od wielu dekad króluje na wybiegach, za ciekawymi modelami możesz też rozglądać się w ofertach popularnych marek określanych po prostu jako sieciówki. Jak nosić klasyczną pelerynę? Klasyczna peleryna to tyle efektowany, co trudny do noszenia fason okrycia na jesień. Jest luźna i dość obszerna, dlatego podstawą udanej stylizacji jest umiejętna gra proporcjami. Skoro peleryna swobodnie opływa sylwetkę, to dół, który do niej założysz, musi być dopasowany. Idealny mariaż stworzy ona zatem albo z legginsami czy dopasowanymi spodniami, albo z ołówkową spódnicą lub sukienką. Warto pamiętać też o dobraniu modelu do własnej sylwetki – niższe panie powinny sięgać po krótsze peleryny, a wyższe – po dłuższe modele. Kobiety, które cieszą się szczupłą figurą, najlepiej wyglądają w nieco obszerniejszych okryciach, a panie o bardziej zaokrąglonych kształtach świetnie prezentują się raczej w przylegających modelach. Jak wiele ubrań także peleryna wydaje się stworzona wyłącznie dla szczupłych i wysokich, ale dzięki sprytnym zabiegom nawet panie o sylwetce odbiegającej od tego ideału mogą wyglądać w pelerynie zjawiskowo. Niższe kobiety muszą po prostu założyć buty na szpilce, dzięki czemu dodadzą sobie centymetrów do wzrostu. Poza tym obszerna peleryna może przytłoczyć małe kobietki, dlatego powinny one sięgać po krótsze i nierozkloszowane modele. Pamiętaj, że w zależności od tego, jaki model i kolor peleryny wybierzesz, taki nadasz charakter całej stylizacji. Bez wątpienia peleryna jest bardzo ozdobnym elementem całego stroju, nic zatem dziwnego, że tworzy jego ostateczny wyraz. Możesz wybrać prostą pelerynę albo ze wstawkami w postaci ciekawych zapięć, wymyślnych wiązań, wyróżniających się guzików czy pięknie kontrastujących lamówek. Najpopularniejsze są peleryny w ciemniejszych tonacjach beżu, a niepodważalnie królującym wzorem okazuje się krata kojarzona z Wyspami Brytyjskimi. Spotyka się je też w innych kolorach – od czarnych i granatowych, przez khaki i czerwone, po żółte i białe. Peleryna nadaje się na wielkie wyjścia i do biura, oczywiście pod warunkiem, że wybierzesz okrycie z odpowiedniej tkaniny. Jedwabne pelerynki albo te uszyte z delikatnej tkaniny możesz założyć do sukienki, kiedy wybierasz się do teatru czy filharmonii, za to wełniane albo tweedowe okrycia z powodzeniem zastąpią jesienną kurtkę lub płaszcz. Pod peleryną zmieści się nawet żakiet albo sweter typu oversize. Ze względu na ozdobność samej peleryny zrezygnuj z biżuterii lub ogranicz ją do minimum. Klasyczna peleryna – 3 przykładowe stylizacje na jesień Na uczelnię – koszula w kratę, beżowe legginsy, czarna peleryna, ciemnobrązowa torba typu shopper bag, kozaki. Do biura – biała bluzka w groszki, białe spodnie cygaretki, czarna marynarka, beżowa peleryna, cieliste szpilki, wiśniowa torba w formie kuferka. Na spacer po lesie albo wycieczkę za miasto – bluzka w kwiaty, ciepły sweter, czarne jeansy z prostymi nogawkami, granatowa peleryna, plecaczek w stylu vintage, botki, cienkie rękawiczki i jesienna czapka. Peleryna, choć dzisiaj nieco zapomniana, wciąż inspiruje kreatorów mody i projektantów, których dzieła sprzedawane są przez popularne marki sieciowe. Nic dziwnego, że okrycia te wciąż uważane są za synonim elegancji, bo ich oryginalna forma określa charakter całej stylizacji i jest jej najważniejszą ozdobą.
Klasyczna peleryna – nie mniej elegancka alternatywa jesiennego płaszcza
Wymiana opon na letnie, a raczej moment, w którym należy jej dokonać, budzi wiele wątpliwości. Zarówno zbyt długa jazda na zimówkach, jak i zbyt szybkie założenie opon letnich nie będzie dobrym rozwiązaniem. Kiedy powinniśmy zdecydować się na wymianę? Istnieje spora grupa kierowców, którzy cały rok mogą przejeździć na jednym komplecie ogumienia i nie widzą w tym nic niewłaściwego. Nieważne, czy są to opony zimowe, letnie, całoroczne. Mają ku temu swoje powody. Śnieg w mieście nie daje się aż tak bardzo we znaki, a drogi są zazwyczaj dobrze utrzymane. Ponadto sposób, w jaki jeżdżą, raczej nie stawia oponom większych wymagań. W ramach oszczędności mogą więc zaryzykować poruszanie się na jednych oponach, niezależnie od warunków atmosferycznych. Na szczęście znacząca większość kierowców pogodziła się z koniecznością sezonowej wymiany ogumienia i docenia zalety tego rozwiązania. Z drugiej strony nadal pokutuje mylne przekonanie, że opony zimowe służą do jazdy po śniegu, a jeżeli ulice są czarne, to można śmiało jeździć na letnich. Nic bardziej mylnego. Dlaczego należy wymieniać opony? Aby opony letnie lub zimowe spełniały pokładane w nich oczekiwania i optymalnie wywiązywały się ze swoich zadań, muszą być eksploatowane w odpowiednich warunkach. Opona letnia przy niższych, zimowych temperaturach szybko traci elastyczność, a tym samym wpływa na pogorszenie właściwości jezdnych auta. Podobnie mieszanka gumowa opony zimowej – przy wyższych temperaturach staje się zbyt miękka i nie zapewnia odpowiedniej trakcji. Nieistotne, czy leży śnieg. Dlatego niezwykle ważne, nie tylko dla bezpieczeństwa, ale również kosztów eksploatacji jest odpowiednie wybranie momentu, w którym zdecydujemy się na wymianę ogumienia. W przypadku przejścia z opon letnich na zimowe jest to w miarę oczywiste. Przyroda daje nam łatwe do zinterpretowania sygnały, że pora na bardziej elastyczną mieszankę gumy. Pierwsze przymrozki i opady śniegu sprawiają, że kierowcy udają się do serwisu wulkanizacyjnego. Kiedy wymienić opony na letnie? Nieco inaczej jest z przesiadką z opon zimowych na letnie. Trudno tutaj o jednoznaczny sygnał. Sam brak śniegu na ulicach lub pierwsze promienie słoneczne wcale nie oznaczają, że można bezpiecznie założyć letni komplet opon. Najbardziej istotnym czynnikiem jest temperatura otoczenia. Przyjęło się, że opony letnie możemy założyć, jeżeli średnia dobowa temperatura przez kilka dni utrzymuje się powyżej siedmiu stopni Celsjusza. To stanowisko i wytyczne producentów ogumienia oraz ekspertów. Trudno jednak wymagać od kierowców, aby szczegółowo analizowali prognozę pogody i dokonywali skrupulatnych obliczeń. Ponadto pogoda w naszej części kontynentu potrafi płatać figle. Śnieg w kwietniu czy przymrozki na początku maja nie są wcale niczym niezwykłym. Z tego powodu ci sami eksperci i producenci podkreślają, że ze względów bezpieczeństwa lepiej nieco dłużej pojeździć na oponach zimowych, niż pochopnie zakładać letnie. Oczywiście, na ciepłym asfalcie miękka mieszanka gumowa opon zimowych będzie zużywać się szybciej i generować większe opory toczenia, jednak w okresie 1–2 tygodni opony z pewnością na tym nie ucierpią, a my będziemy mieli większą pewność, że nie zaskoczą nas nagłe zmiany pogody. Z wymianą opon na letnie warto więc poczekać aż zimowo-wiosenna aura się ustabilizuje, a temperatury w nocy przestaną spadać w okolice zera stopni.
Kiedy wymienić opony na letnie i dlaczego to jest takie ważne?
Choć mogłoby się wydawać, że wybór prezentu dla osoby ceniącej sobie aktywność fizyczną będzie prosty, to wcale nie takie oczywiste. Podpowiadamy, co możesz podarować fanowi zdrowego stylu życia pod choinkę! Zbilansowana dieta, systematyczne treningi, odpoczynek dla ciała i ducha. Tym między innymi charakteryzuje się zdrowy tryb życia. Często to ludzie aktywni fizycznie sami najlepiej wiedzą, co najbardziej im się przyda, więc poszukiwania świątecznego prezentu mogą przysporzyć wiele problemów. Niech wybór takiego podarunku nie spędza ci jednak snu z powiek – zebraliśmy w jednym miejscu kilka ciekawych i praktycznych gadżetów, które zadowolą każdego fana zdrowego stylu życia. Dozownik do oleju i oliwy Każdy, kto na co dzień liczy kalorie, wie, jak łatwo o te niepożądane. Dla fana fitnessu i zdrowej diety ten kuchenny gadżet będzie więc wybawieniem. Zamiast polewać sałatkę, mięso czy warzywa olejem, nad którym trudno zapanować, to za pomocą specjalnego dozownika rozpyli cienką i równomierną warstwę produktu. Ten niewielkich rozmiarów gadżet jest doskonały do gotowania, grillowania i pieczenia. Szybko okaże się, że trudno będzie wyobrazić sobie kuchenną krzątaninę bez jego pomocy. Pojemniki na żywność Choć trudno wyobrazić sobie, że taki prezent może wydawać się dla kogokolwiek atrakcyjny, to uwierzcie – osoby zafascynowane zdrowym stylem życia będą nim zachwycone. Pojemniki na żywność to przecież jeden z podstawowych elementów wyposażenia ich kuchni, a przechowywane w nich jedzenie, zwykle przygotowywane z góry na cały dzień, musi zachować świeżość i nie wydostać się na zewnątrz (noszone na przykład w torbie). Zestaw szczelnych, łatwych do mycia pojemników na żywność będzie więc idealnym prezentem dla fitnessowego freaka lub osoby, która chce lepiej kontrolować swoja dietę i gotować sobie posiłki do szkoły lub pracy. Możesz wybrać pojemniki z plastiku, szkła albo metalu. Ciekawą alternatywą są też pojemniki próżniowe, które pozwalają na bezpieczne przechowywanie sypkich produktów przez dłuższy czas – będą więc idealne dla zdrowych zapasów do kuchennej spiżarki. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Zaparzacz do herbaty Herbata i ziołowe napary to jeden ze stałych elementów menu osób ceniących sobie zdrowy lifestyle. Warto więc sprawić komuś takiemu kubek lub dzbanuszek, który ułatwi przygotowywanie tego napoju, a przy okazji będzie ładną ozdobą kuchni. Na Allegro znajdziesz zarówno porcelanowe lub szklane kubki ze specjalnymi wkładami na liście lub torebki, jak i większe zaparzacze do herbaty. Coraz popularniejsze są też plastikowe lub silikonowe zaparzacze, które wkłada się do kubka. Te gadżety o niewielkich rozmiarach formowane są w najróżniejsze, często bardzo zabawne kształty, które dodatkową umilą picie rozgrzewających naparów. Blender do smoothies i koktajli Popularność zdrowych, owocowo-warzywnych koktajli i smoothies sprawiła, że na rynku pojawiły się urządzenia, które przeznaczone są szczególnie dla osób ceniących sobie aktywny tryb życia. Takie blendery umożliwiają przyrządzenie koktajlu w kielichu, który jest jednocześnie szczelną butelką – to sprawia, że cały proces jest jeszcze szybszy i czystszy. Urządzenia tego typu mają niewielkie rozmiary, dzięki czemu zmieszczą nawet w najmniejszej kuchni. Bidon na wodę Wszyscy wiemy, jak ważne jest picie odpowiedniej ilości wody każdego dnia. Szczególnie pamiętać o tym powinny osoby, które uprawiają sport lub trenują. Pomocą w dostarczaniu organizmowi wody może być dobrej jakości butelka lub bidon, które zawsze powinniśmy mieć przy sobie. To niezbędny gadżet dla każdego fanatyka sportu! box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Pozornie więc wybór świątecznego podarku dla fitnessowego freaka nie powinien sprawiać problemu, bo jego zainteresowania są jasno określone. Dzięki modzie na taki styl życia nawet niećwiczący zdają się być na bieżąco z prozdrowotnymi nowinkami.
Prezent dla miłośnika zdrowego stylu życia
Seria A to nowa, ekskluzywna linia Samsunga nawiązująca do modelu Alpha. A3 to jej najtańszy przedstawiciel, wyceniany na 1200 zł. Czy metalowa obudowa aż tak się ceni? Specyfikacja Android 4.4.4 KitKat chipset Qualcomm MSM8916 Snapdragon 410 procesor Cortex-A53 (cztery rdzenie 1,2 GHz) grafika Adreno 306 wyświetlacz Super AMOLED 4,5” 540 x 960 pikseli, Gorilla Glass 4 RAM 1,5 GB pamięć 16 GB czytnik kart microSD do 64 GB aparat główny 8 MP, przedni 5 MP Bluetooth 4.0 z NFC, A2DP, EDR, LE LTE, Wi-Fi 802.11 b/g/n GPS z GLONASS, Beidou akcelerometr, czujnik zbliżeniowy, kompas bateria 1900 mAh Specyfikacja robi dobre wrażenie. A3 nie ma „ścigać” się z topowymi modelami - to średnia półka z dobrą wydajnością i wieloma funkcjami. Uwagę zwracają: wyświetlacz pokryty najnowszą wersją Gorilla Glass (mimo że jego rozdzielczość nie zachwyca), dobry układ procesora i grafiki, sporo RAM-u, ale także GPS z dostępem do rosyjskiej i chińskiej sieci satelitarnej. Konstrukcja A3 jest świetnie wykonany i wygląda rewelacyjnie, do czego Samsung nie przyzwyczaił. Opisywany smartfon to bardzo cienka bryła (6,9 mm) o długości 13 cm i szerokości 6,5 cm oraz wadze 110 gramów. Wizualnie jest świetnie. Front to gładka szklana tafla. Na spodzie, typowo dla koreańskiego producenta, znajduje się jeden przycisk fizyczny oraz dwa dotykowe, niewidoczne, podświetlane. Nad ekranem umieszczono niewielką maskownicę głośnika rozmów, czujniki oświetlenia oraz główny aparat. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Szkielet urządzenia jest metalowy. Obudowa została zaokrąglona w rogach, a jej krawędzie ścięte pobłyskują metalicznie. Tak samo obrobione są przyciski: regulacja głośności z lewej strony oraz włącznik z prawej również mają charakterystyczny szlif. Na spodzie znalazły się: gniazdo micro USB, wyjście słuchawkowe oraz szczelina mikrofonu. Na szczycie jest tylko dodatkowy mikrofon, z kolei czytniki nanoSIM oraz microSD umiejscowiono na ściance pod włącznikiem. Pokrywę wykonano z tworzywa sztucznego, ale trudno odróżnić ją od metalowych boków. W górnej części obok siebie ulokowano diodę, główny aparat i kwadratową maskownicę głośnika. Obiektyw aparatu wyraźnie odstaje, a obrobiony został tak samo jak metalowe krawędzie. Pokrywa jest lekko zaokrąglona oraz delikatnie wygięta przy krawędziach, ale bez wybrzuszenia w centralnej części. Nie jest zdejmowalna - nie można dostać się do baterii. Wykonanie Galaxy A3 jest wzorowe. Smartfon jest sztywny, masywny, nic nie trzeszczy, a elementy są dopasowane idealnie. Jest co podziwiać, to bardzo ładny design, świetne rozwinięcie standardowego wyglądu Samsunga, choć można doszukać się też podobieństw z… iPhone’em, co tylko potęguje wykorzystany standard karty SIM oraz nierozbieralna obudowa. A3 dostępny jest w wariantach białym, czarnym, srebrnym oraz złotym. Ergonomia i użytkowanie Samsung A3 to wygodny w obsłudze telefon, co jest zasługą zastosowania stosunkowo niewielkiego jak na obecne czasy wyświetlacza 4,5”, zamkniętego w zgrabnej obudowie. Nie obyło się bez kilku małych problemów, ale ogólnie to udana konstrukcja - można swobodnie obsługiwać smartfon jednorącz. Przyciski fizyczne cechuje sprężysty i wyraźny skok. Łatwo je wyczuć pod palcem, tak samo jak przycisk home poniżej ekranu. Dwa przyciski dotykowe są podświetlane i widoczne tylko wtedy, gdy się ich dotknie. Można też włączyć stałe podświetlenie, choć wtedy bateria “wyzionie ducha” nieco szybciej. Samsung przyzwyczaił do wymienialnej baterii, ale jednak zmienił zdanie w serii A. Niestety telefon nie jest rozbieralny, a montaż kart odbywa się za pomocą wysuwanych czytników – w zestawie znajduje się metalowe narzędzie w formie kluczyka. Telefon wygląda przyjemnie, sporo w nim szkła i metalu, więc pozostaje chłodny w dotyku. Galaxy A3 dobrze leży w dłoni dzięki zaokrąglonej pokrywie. Boczne krawędzie są ścięte na płasko, ale zwężają się w stronę „pleców” obudowy, dzięki czemu wygodniej trzyma się telefon za krawędzie i łatwo podnosi z blatu mebla. Dla odmiany obiektyw aparatu wyraźnie odstaje, więc telefon leży bezpośrednio na nim – trzeba uważać, by go nie porysować. Z drugiej strony, dzięki temu lepiej słyszalny jest dźwięk z głośnika. Głośnik znajduje się blisko obiektywu, więc nie jest tłumiony, gdy telefon leży na biurku. Szkoda, że zabrakło diody powiadomień, ale dla rekompensaty na pochwałę zasługuje system wibracji – można dostosować jego intensywność, a poszczególne sygnały są bardzo szybkie oraz wyraźnie wyczuwalne. Bardzo dobra pozostaje też jakość dźwięku z głośnika, a i tryb głośnomówiący sprawdza się poprawnie. Wyświetlacz Super AMOLED zapewnia wzorowe kąty widzenia, mocne i nasycone barwy, wysoki kontrast, dobrą jasność i czytelność ekranu, nawet w mocnym słońcu. Rozdzielczość qHD nie robi dzisiaj specjalnego wrażenia - szkoda że A3 nie załapał się na 720p. To nadal dobry poziom, trzeba się bowiem przyjrzeć, żeby zobaczyć piksele, w końcu “gęstość” ekranu to 240 pikseli na cal. Nie ma też problemów z interfejsem dotykowym - jest czuły i precyzyjny oraz dobrze interpretuje gesty. System operacyjny, wydajność Galaxy A3 działa pod kontrolą Androida 4.4.4 KitKat (wkrótce ma być dostępna aktualizacja do wersji 5.0 Lollipop) z nakładką TouchWiz, która mocno modyfikuje system. Wizualnie jest dosyć cukierkowa - postawiono na mocne kolory, co w połączeniu z nasyceniem barw wyświetlacza wygląda efektownie (pozostawiono jednak możliwość ustawienia trybu kolorów, można więc je złagodzić). W pamięci smartfona znajduje się pakiet aplikacji Google’a oraz Samsunga, czyli Galaxy Apps i sterowanie głosem S Voice. TouchWiz zawiera rozbudowaną belkę powiadomień, która jest konfigurowalna i pozwala na wybranie podstawowych skrótów oraz wyświetlanie całej listy oddzielnym przyciskiem. Ma także suwak podświetlenia z trybem automatycznym, który można rozjaśnić wedle preferencji, co jest świetnym rozwiązaniem, gdyż często automat jest zbyt ciemny. Do wyboru są także ekrany ustawień, motywy ikon i tapet. Szuflada mieści w rzędzie cztery ikony, a jest przesuwana horyzontalnie. Menu ustawień zostało rozbudowane oraz pogrupowane w poszczególne sekcje i umożliwia drobiazgową konfigurację wielu elementów. Warto wspomnieć o przycisku aplikacji, menedżer pozwala bowiem na wyłączenie wszystkich uruchomionych jednym przyciskiem. Wydajność urządzenia jest typowa dla średniej półki - w AnTuTu v5.6.1 A3 osiąga 21500 punktów, co jest przyzwoitym wynikiem. Sama obsługa systemu nie budzi żadnych wątpliwości: telefon jest szybki, nie przycina i nie zwalania podczas używania wielu aplikacji jednocześnie. Bateria Dla wielu mniej wydajny układ i niższa rozdzielczość będą zaletą, gdyż pozytywnie przekłada się to na czas pracy urządzenia. Intensywnie korzystając z telefonu można akumulator opróżnić w jeden dzień, ale przy normalnej obsłudze potrafi wytrzymać 2, a nawet 3 dni (u oszczędnych). A3 ma wytrzymać 20 godzin rozmów, około 8 godzin surfowania w sieci lub 8,5 godziny odtwarzania wideo. Multimedia Główny aparat radzi sobie całkiem nieźle - zdjęcia są lekko rozmyte i zabrudzone, ale pozostają jasne, dosyć szczegółowe, a kolory odpowiednio nasycone. Dioda flash pomaga doświetlić zdjęcia w ciemniejszych pomieszczeniach i sprawdza się w tej kwestii. Przedni obiektyw oferuje gorszą jakość, ale do autoportretów wystarczy. Kamera w opisywanym Samsungu kręci filmy w rozdzielczości FullHD - te są płynne i dobrej jakości. Sama aplikacja aparatu została przemyślana: jest prosta, nie ogranicza pola widzenia i pozwala na szybki dostęp do ważnych funkcji, które można samemu wybrać. Wbudowany głośnik sprawdza się dobrze w zastosowaniach multimedialnych jako nagłośnienie filmów lub YouTube’a. Brzmienie na słuchawkach jest również dobre - można śmiało inwestować w lepsze słuchawki dokanałowe. A3 nie oferuje wyjątkowo wysokiej wydajności, ale radzi sobie bardzo dobrze z większością gier 3D, jedynie wyjątkowo wymagające tytuły zmuszają do zmniejszenia poziomu detali i jakości grafiki. Trzeba jednak pamiętać o stosunkowo niskiej jak na tę półkę rozdzielczości ekranu, co pozytywnie przekłada się na wydajność. Łączność i jakość rozmów Podczas testów nie miałem żadnych problemów z zasięgiem 3G, LTE lub Wi-Fi. Dobrze sprawdzał się Bluetooth, ale szkoda, że nie obsługuje on kodeka apt-X. GPS również nie dał powodu do narzekań. Jakość dźwięku podczas rozmów jest wysoka, głos rozmówców czysty i wyraźny. Podsumowanie Galaxy A3 to bardzo udana konstrukcja Samsunga. Smartfon jest cienki i lekki oraz świetnie wykonany – wygląda rewelacyjnie. Jest też wygodny w obsłudze, wyposażono go w bardzo dobry wyświetlacz, choć nie najwyższej rozdzielczości. Korzysta się z niego bardzo przyjemnie, ale wydajność to poziom znany z telefonów z niższej półki, a A3 kosztuje 1200 zł. Jakość materiałów i ergonomia mogą jednak okazać się warte tej ceny, choć szkoda, że bateria nie jest wymienialna.
Galaxy A3 – najtańszy metalowy Samsung
Wybieramy dziesięć najlepszych gier na Androida, które w czerwcu zrobiły na nas największe wrażenie. Brickies Brickies w pierwsze dwa tygodnie po premierze na iOS zostało pobrane niemal półtora miliona razy. Nie bez powodu, bo ten "block-breaker" z minimalistyczną oprawą wciąga. Od czerwca 2015 także na Androidzie. Twórcy do ogranego gatunku rozbijania rzędów klocków dodali szereg ciekawych mechanik. Nie ma tu na przykład żyć, ale uciekający czas. Jest też wiele zróżnicowanych Power-upów (lasery? czemu nie!). Ciekawa rzecz za darmo. Lifeline Nowoczesny ukłon w stronę tekstowych przygodówek. Wśród masy linii dialogowych mamy jednak wybór kierunku, w którym ma iść akcja. Często spotykamy się więc z konsekwencjami wcześniejszych decyzji, nie spotykamy się za to z grafiką. Jeżeli ktoś spodziewał się więc mobilnej "Grawitacji", to będzie rozczarowany. Tu liczy się narracja i wyobraźnia. Trochę jak w książce, ale nie tak bardzo liniowo. Ciekawe, ale też wymagające, nie tylko cierpliwości, ale i znajomości języków obcych. Down the Mountain Crossy Road oferuje niespodziewanie wciągającą rozgrywkę i grafikę inspirowaną Minecraftem. Down the Mountain to natomiast kolejne twórcze połączenie tych dwóch gier. Zasady są do bólu proste, trzeba schodzić zwierzątkami w dół kwadratowej łąki, omijając po drodze wszystkie przeszkody. Szybkie partie nie zostawiają czasu na nudę, a częste niepowodzenia w połączeniu z brakiem loadingów zachęcają do "jeszcze tylko jednej próby". I tak przez 20 minut. Tales from the Borderlands Było kilka typowych mobilnych gierek, czas na coś poważnego. Na przykład spin-off znanej z PC i konsol serii Borderlands, który – w przeciwieństwie do pierwowzoru – nie jest strzelaniną, a przygodówką. I to nie byle jaką, bo dokładnie ta sama gra dostępna jest na dużych platformach. Rozgrywka w większej mierze opiera się na dialogach niż eksploracji poziomów, dotykowe sterowanie spisuje się więc tu całkiem nieźle. Więcej niż niezłe są natomiast żarty i dialogi, esencja gry. Hitman Sniper Polski Sniper: Ghost Warrior miał kiedyś dostać mobilnego spin-offa, ale koniec końców nic z tego nie wyszło. A szkoda, bo Hitman Sniper pokazuje, że w temacie jest potencjał. Jasne, nie można swobodnie biegać po poziomach, trzeba leżeć w określonych punktach snajperskich. Brak tu też charakterystycznej dla Hitmana walki z bliskiej odległości i duszenia garrotą. Mimo wszystko gra oferuje całkiem wiele i co ważne, doskonale wpisuje się w klimat pierwowzoru z PC i konsol. Miłe urozmaicenie od Hitmana Go, poprzedniej mobilnej gry z Agentem 47 w roli głównej. Kung Fury: Street Rage Ufundowany przez fanów kiczowaty film doczekał się równie kiczowatej gry, ale w pozytywnym sensie tego słowa. Parodia kina akcji lat 80. wypadła bowiem wyśmienicie, przenosząc nas o trzy dekady wstecz. Do ulicznych bijatyk rozpikselowanych bohaterów, których animacja składa się ledwie z paru klatek na sekundę. Nie da się w to grać "na poważnie". Nie da się też "na świeżo" bez znajomości gier, które kiedyś naprawdę tak wyglądały. Jako interaktywny żart jest jednak świetne. Desktop Dungeons Komputerowo generowane, a co za tym idzie – nieskończone w swojej liczbie poziomy, 20 klas postaci, staroszkolna rozgrywka i grafika 2D, a do tego muzyka twórców audio do Super Meat Boy, Binding of Isaac, Banjo Kazooie i Goldeneye 64. Desktop Dungeons to połączenie strategii sprzed lat z dotykowym sterowaniem, ale bez kompromisów znajdujących się w wielu dotykowych grach. Jak sugeruje tytuł gry, dostępna ona jest też na komputery osobiste, na Steamie i gog.com. Final Fantasy Tactics: The War of the Lions Jedna z lepszych strategii turowych z konsoli PlaStation z 1997 roku pojawiła się właśnie na Androidzie. Nie jest to 1:1 ta wersja, a dodatkowo usprawniona reedycja z PSP z 2007 roku. Klasyk jakich mało, ale wciąż grywalny, z zasadami, które obowiązują w gatunku do dziś, na przykład w The Banner Saga. Zabawa dzieli się na dwa tryby – fabularny, gdzie śledzimy losy Ramza Beoulve'a i waleczny. Tu w rzucie izometrycznym ruszamy po kolei każda postacią o określoną liczbę pól i atakujemy wrogów, będących w naszym zasięgu. Racing Rivals Wyścigi samochodowe to zawsze aktualny temat. Racing Rivals doskonale się w niego wpisuje, oferując nam licencjonowane wirtualne wozy takich firm jak McLaren, Subaru, Dodge, Mitsubishi, Ford czy BMW. Samochody można też oczywiście ulepszać, z obowiązkowym NOS-em włącznie. Wrażenie jak na tabletowe standardy robi też grafika, ale wiąże się to ze stosunkowo wysokimi wymaganiami, a także, o dziwo, stałego połączenia z Internetem. Jak już grać, to najlepiej więc w zasięgu jakiegoś Wi-Fi. Bird Climb W Bird Climb latamy ptakiem, który latać w sumie nie umie i co chwilkę musi odbijać się od ścian. A jako że ściany te są najeżone kolcami, to już lecąc w ich kierunku trzeba odpowiednio celować miejsce lądowania. A właściwie to odbicia, bo lądowanie = Game Over. Sterowanie ogranicza się do pukania w ekran smartfona lub tableta, ale już kultowy Flappy Bird czy Timberman polskiej produkcji pokazały, że ta prosta mechanika potrafi wciągnąć. Mobilizują nas punkty, a w Bird Climb także drugi gracz na naszym ekranie.
TOP 10 najciekawszych gier czerwca na Androida
W Programie Ochrony Kupujących (POK) możesz otrzymać do 10 000 zł zwrotu za nieudane zakupy w Allegro. W Programie Ochrony Kupujących (POK) możesz otrzymać do 10 000 zł zwrotu za nieudane zakupy w Allegro. W tym celu wypełnij wniosek on-line. Możesz otrzymać zwrot do 100% ceny przedmiotu jeśli: * nie otrzymasz opłaconego przedmiotu, * otrzymany przedmiot będzie niezgodny z opisem oferty. W przypadku zapłaty za pomocą Allegro Finanse, otrzymasz dodatkowo zwrot kosztu wysyłki - nawet do 100 zł. Nie skorzystasz z POK, jeśli sprzedaż odbyła poza Allegro (na przykład, jeśli kupisz przedmiot pomimo przegranej licytacji), nie przestrzegasz zasad Allegro i / lub masz nieopłacone należności wobec serwisu, otrzymasz inne środki, które rekompensują stratę związaną z przedmiotem objętym POK (na przykład zwrot pieniędzy od Sprzedającego lub rekompensatę z ubezpieczenia karty kredytowej), Sprzedający otrzymał od Ciebie zapłatę gotówką przy odbiorze osobistym przedmiotu, przedmiot uległ zniszczeniu lub został zagubiony podczas transportu z winy przewoźnika. Poniżej znajdziesz informacje o tym, co traktujemy jako przedmiot niezgodny z opisem. Tabela ma charakter przykładowy i opisuje jedynie najczęstsze przypadki ubiegania się o rekompensatę z POK. Staramy się, aby nasze decyzje były sprawiedliwe i zapadały dopiero po szczegółowym zbadaniu sprawy. | Przykład | Czy mogę starać się o rekompensatę z POK?| | -------- | -------- | | Przedmiot jest inny od tego, który był opisany w ofercie (na przykład puste opakowanie lub inny, niż zamówiony model telefonu) | tak | | Opis umieszczony przez Sprzedającego nie odpowiada otrzymanemu przedmiotowi (na przykład towar okazał się używany mimo, że Sprzedający określił go jako nowy) | tak | | Przedmiot jest nieoryginalny | tak | | Przedmiot nie posiada istotnych części lub funkcji mimo, że Sprzedający umieścił o nich informacje w opisie oferty | tak | | Mimo zakupu 3 przedmiotów, sprzedawca wysłał 2 | tak - za brakującą sztukę | | Sprzedający nie dołączył do przedmiotu faktury, gwarancji lub paragonu | nie | | Przedmiot ma niewielkie ślady użytkowania, był opisany jako używany | nie | Szczegółowe informacje o warunkach skorzystania z Programu Ochrony Kupujących znajdziesz w jego regulaminie.
Warunki skorzystania z Programu Ochrony Kupujących
Udając się z dzieckiem na plażę, koniecznie należy pomyśleć o jego komforcie. Aby nie czuło się skrępowane i swobodnie mogło się bawić, pluskać w wodzie i myśleć wyłącznie o beztroskim wypoczynku, musimy je zaopatrzyć w specjalne pieluszki do kąpieli. Jeśli dziecko jest jeszcze za małe na tradycyjny kostium kąpielowy lub kąpielówki, trzeba poszukać innego rozwiązania. Niezawodna może być tylkopieluszka. Zwykła nie spełni jednak na plaży swojej funkcji. Może oczywiście założyć ją dziecku, ale nie będzie w niej wyglądało estetycznie, a nieco starsze może się nawet czuć niezręcznie. Dlatego warto kupić pieluchomajtki do kąpieli, czyli ładne majteczki przeznaczone na plażę lub basen, które pełnią dodatkowo funkcję ochronną. W zależności od tego, czy wybieramy się na krótkie, czy też na długie wakacje, powinniśmy wybrać je w wersji jednorazowej lub takiej, która będzie się nadawała do wielokrotnego użytku. Zalety pieluchomajtek Pieluchomajtki pozwolą dziecku na swobodną kąpiel w morzu. Ich zaletą jest dobre dopasowanie do ciała, dzięki czemu się nie zsuwają i zapewniają doskonałą ochronę. Specjalne pieluszki do pływania mają wzorki i fasony niczym najmodniejsze kostiumy kąpielowe. Zadziwiają ciekawymi kolorami, które z pewnością wzbudzą u dzieci zachwyt. Zapewniają im bezpieczeństwo, chroniąc wrażliwe części ciała przed bakteriami znajdującymi się w piasku, mogącymi powodować zakażenie dróg moczowych. Maluszek nie będzie w nich zawstydzony niekontrolowanym oddaniem moczu albo inną wpadką, dzięki czemu w pełni skorzysta z uroków pluskania się w wodzie. Takie pieluszki przydadzą się też po wakacjach, podczas pływania w basenie. Cena to ok. 25 zł za opakowanie. Pieluchomajtki jednorazowe Wyglądają jak tradycyjne pieluchy. Są wygodne w użyciu, ponieważ po każdym ich wypełnieniu można je wyrzucić. Ich zaletą są boczne taśmy, które można łatwo rozerwać, aby majtki zdjąć. Dzięki elastycznemu wykończeniu ściśle przylegają do ciała, a specjalnie wyprofilowane falbanki utrzymują ich zawartość na miejscu. Jeśli zależy nam na maksymalnej ochronie, powinniśmy wybierać sprawdzone marki, takie jak Huggies lub Pampers. Chronią przed podrażnieniami, a ich anatomiczne kształty gwarantują idealne przyleganie oraz swobodę ruchów. Dodatkowo do ich produkcji użyto materiałów przyjaznych dla skóry. Kosztują ok. 25 zł za opakowanie (12 sztuk). Pieluchomajtki wielorazowego użytku Pieluchomajtki wielorazowe to znacznie ciekawsze rozwiązanie. Są też wykonane ze zdecydowanie bardziej miękkiego materiału niż jednorazowe – nylonu lub poliestru – przypominają tradycyjne kąpielówki, więc dziecku jest w nich wygodniej. Jeśli maluch ma wrażliwą skórę, lepiej wybrać poliester niż tańszy nylon. Mimo że pieluchomajtki wielorazowe są znacznie droższe niż jedorazówki (1 sztuka kosztuje ok. 50 zł), to w czasie dłuższego pobytu nad wodą okażą się znacznie ekonomiczniejsze. Wystarczy kupić 2–3 sztuki na zmianę i starczą na cały pobyt. Mogą być wykonane ze specjalnego laminatu, który jest lżejszy i bardziej elastyczny niż tradycyjny neopren, są też wersje z bawełny łączonej z poliestrem. Często można kupić je z wymiennymi wkładkami, które po użyciu się wyrzuca. Pieluszki wielokrotnego użytku – w zależności od rozmiaru – zakłada się nawet dzieciom, które mają ponad dwa lata. Jeśli dziecko nosi rozmiar na granicy, zawsze wybieramy ten większy. Dodatkową zaletą pieluszek wielorazowych jest ochrona środowiska, dlatego spodobają się miłośnikom ekologii. Po użyciu myje się je ręcznie lub w pralce i nie zapełnia nimi śmietników. Pieluchomajtki kąpielowe są przeznaczone specjalnie dla aktywnych maluchów do codziennego używania na plaży czy w basenie i tak wygodne, że dziecko nawet nie zauważy, że ma coś na sobie. Właściwie dobrane rozmiarem zapewnią mu swobodę ruchów i jednocześnie optymalną ochronę.
Majtkopieluszki na plażę – jakie wybrać?
Zamierzasz rozpocząć budowę domu, ale ciągle zastanawiasz się, którą technologię wybrać – drewnianą czy murowaną? Oba rozwiązania mają swoje wady i zalety. W tym tekście przyjrzymy się im i sprawdzimy, które będzie dla ciebie lepsze. Każdy, kto podejmuje decyzję budowy własnego domu, prędzej czy później staje przed wyborem technologii, w której powstanie. W Polsce nadal najpopularniejsze są domy murowane, choć coraz więcej inwestorów decyduje się na postawienie drewnianej budowli. Zanim jednak podejmiesz decyzję, weź pod uwagę kilka czynników, które mogą ci w tym pomóc. Projekt domu i wykonawca Projekt domu i wykonawca są pierwszymi, a zarazem najważniejszymi czynnikami, które musisz wziąć pod uwagę. Ze względu na to, że w Polsce najczęściej wybiera się domy murowane, to w katalogach z gotowymi projektami domów jest ich zdecydowanie więcej. Projekty są różnorodne, nie tylko pod względem architektonicznym, ale również funkcjonalnym. Zazwyczaj są też tańsze, co niewątpliwie przemawia na korzyść technologii murowanej. Nie oznacza to, że w katalogach nie ma projektów domów drewnianych. Występują jednak zdecydowanie rzadziej i zazwyczaj są droższe. Podobnie wygląda wybór wykonawcy. Dzięki rozwiniętej w naszym kraju technologii murowanej, bez problemu znajdziesz podwykonawców do poszczególnych etapów budowy, ale także do całości prac. Trudniej znaleźć fachowców, którzy specjalizują się w stawianiu domów drewnianych, co sprawia, że na wykwalifikowaną i doświadczoną ekipę zazwyczaj trzeba poczekać. Prawdą jest, że stawka takich specjalistów jest wyższa, ale warto zainwestować pieniądze, by prawidłowo i zgodnie ze wszelkimi normami oraz standardami postawili dom. To wpłynie również na jego żywotność. Dostępność materiałów Na tym polu również przewagę zyskują domy murowane. Hurtownie i składy budowlane oferują szeroki asortyment materiałów izolacyjnych, konstrukcyjnych czy wykończeniowych. Oprócz tego mają konkurencyjne ceny, a często także atrakcyjne rabaty. Kompletowanie materiałów pod dom drewniany jest zdecydowanie bardziej praco- i czasochłonne. Zajmują się tym nieliczne tartaki lub wyspecjalizowane firmy, które odpowiednio obrabiają drewno, by stało się właściwym budulcem trwałego domu. box:offerCarousel Czas budowy Choć powiedzieliśmy już, że sama organizacja budowy domu drewnianego jest trudniejsza, niż w przypadku domu murowanego, to paradoksalnie czas budowy jest znacznie krótszy. Tradycyjnie dom w technologii murowanej stawia się dwa sezony – pierwszy to ukończenie budowli do stanu surowego zamkniętego, drugi zaś to prace wykończeniowe. Takie budynki powstają „na mokro”, co oznacza, że zaprawy i inne spoiwa wymagają czasu na wyschnięcie. Z tego powodu również nie można wykonywać prac przy ujemnych temperaturach, a więc zawężają się możliwości rozpoczęcia budowy. Czas postawienia domu przemawia na korzyść technologii drewnianej. W związku z tym, że wszystkie prace wykonuje się „na sucho” (oprócz położenia fundamentów), to stawianie budynku można rozpocząć o każdej porze roku. Tańsze są koszty transportu i składowania materiałów, gdyż jest ich mniej i są lżejsze, a więc łatwo je przemieszczać podczas prac. Budowla drewniana może powstać nawet w dwa do czterech miesięcy. Izolacja ciepła Domy wykonane w technologii drewnianej powinny być wyposażone w system automatycznego ogrzewania. Drewno charakteryzuje się niską akumulacyjnością ciepła. W praktyce oznacza to, że odczuwalne są zmiany temperatury na zewnątrz. Dom szybko się nagrzewa, ale równie szybko traci ciepło. Kilka godzin potrzeba, by podnieść temperaturę pomieszczeń z 10oC do 25oC. Dla porównania taka różnica w domach murowanych osiągalna jest po ok. 48 godzinach. Dlatego, by zachować odpowiedni poziom ciepła, warto zainwestować w rozwiązanie, które automatycznie będzie regulować temperaturę pomieszczeń. W opozycji stoją domy murowane, które cechują się wysoką akumulacyjnością ciepła, a więc wolno się nagrzewają, ale równie wolno tracą ciepło. To jednak nie musi oznaczać, że będą tańsze w eksploatacji. Na rynku pojawia się coraz więcej projektów energooszczędnych domów drewnianych, które dorównują standardom domom murowanym. box:offerCarousel Akustyka Ściany zewnętrzne, w przypadku obu rozwiązań, mogą izolować dźwięki bardzo dobrze. Większe różnice dostrzegalne są w środku, na poziomach pięter. W przypadku technologii drewnianej kłopotliwe może być wyciszenie stropu – jest lekki, dlatego słabo tłumi odgłosy kroków czy inne dźwięki. Dyskomfort może sprawiać także skrzypienie stropu, co jednak, przy dobrym zabezpieczeniu, można wyeliminować. W domach murowanych do budowy stropów najczęściej używa się żelbetonu, który dobrze izoluje akustycznie oraz absorbuje drgania. Wybór technologii, w której ma powstać twój dom uzależnij przede wszystkim od swoich oczekiwań. Jeśli chcesz sprawnie przeprowadzić inwestycję i szybko się wprowadzić, dom drewniany będzie dobrym wyborem. Jeśli zaś nie zależy ci na czasie, a wolisz korzystniejsze rozwiązanie pod względem akustyki, zdecyduj się na dom murowany. Każda technologia ma swoje wady i zalety, dlatego przeanalizuj swoje potrzeby, by podjąć właściwą decyzję.
Dom drewniany czy murowany? Zalety i wady obu rozwiązań
Polska szkoła reportażu żyje i ma się całkiem dobrze. A nasz pełen kontrastów kraj to skarbnica niezwykłych historii, które trzeba opowiadać i o których warto czytać. Nasi najsłynniejsi reportażyści, jak Hanna Krall czy Ryszard Kapuściński, postawili wysoką poprzeczkę wszystkim swoim następcom. Nie oznacza to jednak, że polski reportaż zatrzymał się w czasie lub tkwi w przeszłości. Wręcz przeciwnie, każdego roku pojawiają się nowe, poruszające, a często również szokujące, historie o Polsce i Polakach. Zebraliśmy dla was 6 najciekawszych zbiorów reportaży o naszym kraju, które warto przeczytać. Od czego zaczniecie? „Polska odwraca oczy”, Justyna Kopińska Szesnaście wstrząsających historii w większości znanych z pierwszych stron gazet. Kopińska, wielokrotnie nagradzana reporterka „Dużego Formatu”, przygląda się im w czasie, gdy nagłówki informują już o kolejnej szokującej zbrodni czy tragicznej historii. Autorka sięga dalej, bada sprawę głębiej, poszukuje nowych informacji i świadków. Jej reportaże są pisane w ostrym, bezpośrednim tonie, bez zbędnego owijania w bawełnę, co dodatkowo wzmacnia ich odbiór. Historie siostry Bernadetty, jedyny wywiad z żoną Mariusza Trynkiewicza czy opowieści o dręczonych młodocianych pacjentach szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim uderzają nas jak obuch w głowę, a po lekturze na długo zostawiają z pytaniem –dlaczego? „Koronkowa robota. Sprawa Gorgonowej”, Cezary Łazarewicz Autor przejmującego „Żeby nie było śladów” tym razem sięga po sprawę, która przed niemal 90 laty wstrząsnęła całą Polską. Oskarżoną o morderstwo Lusi Zaremby, Ritę Gorgonową, pamięta się do dzisiaj jako najsłynniejszą polską morderczynię, choć w sprawie wciąż więcej jest niejasności, niż faktycznych dowodów jej winy. „Koronkowa robota” to trzymający w napięciu reportaż, w którym autor nie tylko opisuje samą zbrodnię i przebieg procesu, ale – co zdecydowanie ciekawsze – rozmawia też z córkami Gorgonowej i stawia hipotezy na temat tego, co mogło wydarzyć się z bohaterami tej sprawy po wojnie. „Zbrodnie prawie doskonałe. Policyjne Archiwum X”, Iza Michalewicz Autorka przygląda się pracy policjantów z Archiwum X, tajnego zespołu zajmującego się badaniem niewyjaśnionych zbrodni i przestępstw. Funkcjonariusze wykorzystują najnowszą technologię, by raz jeszcze spróbować znaleźć ich rozwiązanie. „Zbrodnie prawie doskonałe” czyta się jak najlepszy kryminał, trzymający w napięciu od pierwszych stron. „Cudowna”, Piotr Nesterowicz Bohaterką reportażu jest Jadwiga, która w 1965 na łące w małej wsi Zabłudowo doznała objawienia. Wieści o cudzie szybko się rozeszły, a na łąkę zaczęły nadciągać tłumy wiernych, oczekujących kolejnych objawień. Szybko okazało się jednak, że słowa Jadwigi przestają wystarczać, a jej spotkanie z Matką Boską – nie spełnia oczekiwań. „Cudowna” to opowieść o religijnej zabobonności, a także mentalności polskiej prowincji, którą targa zawiść i zazdrość. „Najlepsze buty na świecie”, Michał Olszewski Zbiór reportaży Olszewskiego o prowincjonalnej Polsce nie rysuje zbyt optymistycznej wizji naszego kraju. Pod płaszczykiem względnej stabilizacji i spokoju kryją się bowiem historie wstrząsające, wstydliwe, a czasem po prostu smutne. Autor skupia się na „Polsce niewarszawskiej” i ludziach zepchniętych na margines, którzy zostali pozbawieni głosu. „Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast”, Filip Springer Jeden z najsłynniejszych zbiorów reportaży, jakie ukazały się u nas w ostatnich latach, wciąż zachwyca, skłania do refleksji i zachęca do odkrywania „zapomnianych” polskich miast. „Miasto Archipelag” to zbiór opowieści o naszych miastach, które z dnia na dzień w wyniku reformy administracyjnej przestały być stolicami województw, stając się poniekąd reliktem dawnej epoki. Reportaże o Polsce rzadko są optymistyczne. To często historie trudne, czasem wstydliwe – zawsze niezwykle poruszające. Pokazują, że nasz kraj wciąż jest pełen kontrastów, ludzi, których opowieści powinny być nagłaśnianie. Przecież nie od dzisiaj wiadomo, że najlepsze scenariusze pisze samo życie.
6 zbiorów reportaży o Polsce
Zima to ciężki czas dla każdego samochodu. Cierpią wówczas nie tylko rozładowane akumulatory, silniki, mające problemy z rozruchem i układy ogrzewania, chcące przezwyciężyć panujące w kabinie auta zimno. Zima to także najgorszy czas dla samochodowego lakieru. Lakier w dolnej części auta cierpi na skutek uderzania w niego maleńkimi kamieniami, które pojawiają się na drogach głównie za sprawą jeżdżących piaskarek. Kamyczki są wzbijane w górę przez koła samochodów i pomimo niewielkich rozmiarów, potrafią wyrządzić wiele szkód. W górnej części nadwozia uszkodzenia powodowane są przez opady atmosferyczne, a także przez samych kierowców, którzy przy pomocy skrobaczek usuwają zamarznięty lód z lakieru. Potem na lakierze pozostają tylko szpecące rysy. Szkodliwa dla lakieru jest także sól drogowa, która zabezpiecza drogi przed zamarzaniem. Lakier pełni nie tylko rolę ozdobną, ale także ochronną. Kiedy ulegnie uszkodzeniu, warstwa blachy, z której zbudowana jest konstrukcja nadwozia, jest narażona na atak korozji, największego wroga każdego auta. Do tego należy wspomnieć, że we współczesnych autach producenci stosują coraz cieńsze warstwy lakieru. A nowoczesne, ekologiczne lakiery są bardzo delikatnie i nie trzeba wiele, aby je zarysować. Tymczasem większości uszkodzeń lakieru można uniknąć. Całe auto przed rozpoczęciem sezonu zimowego warto dobrze nawoskować. Obecne zimy są coraz bardziej łagodne, a to sprzyja myciu auta i oczyszczaniu go z zimowych zanieczyszczeń, które powodują powstawanie korozji. Można myć samodzielnie, korzystając z mięciutkich gąbek(nigdy szczotek, bo rysują lakier) albo można skorzystać z myjni bezdotykowej. Do tego samochód, który nie jest garażowany, warto chronić. Idealnym rozwiązaniem jest tania plandeka samochodowa (pokrowiec), chroniąca całe nadwozie, nie tylko zimą, ale też latem. Warto stosować także bezbarwne folie ochronne, którymi można na przykład okleić progi samochodu i dolną część drzwi. Jak odświeżyć lakier po zimie, jeśli nie ma na nim uszkodzeń? Jeśli auto nie jest zbyt stare, a jego lakier ma nadal intensywny kolor, to wystarczy zastosować dobry wosk. Nakłada się go po dokładnym umyciu i wysuszeniu karoserii auta. Nie można nakładać go w słońcu, nie może też być zbyt chłodno. Najlepszy efekt daje wosk naturalny, jednak trzeba się sporo przy nim napracować. O wiele mniej pracochłonne jest z kolei nałożenie wosku syntetycznego, który jest zazwyczaj oferowany do sprzedaży w płynie. Lakier można także odświeżyć za pomocą polerowania. Potrzebna jest do tego polerka samochodowa, odpowiednie tarcze oraz pasta polerska. Trzeba pamiętać o tym, aby osoby niedoświadczone nie stosowały polerek o dużej mocy, generujących dużą liczbę obrotów. Amator może bowiem narobić więcej szkód niż pożytku i zamiast odświeżyć lakier, może go całkowicie usunąć do białego podkładu. To samo dotyczy past polerskich – lepiej stosować środki amatorskie, aby nie uszkodzić lakieru. Zobacz też: Polerka samochodowa z wyższej półki Jak samodzielnie usunąć drobne rysy na lakierze? Po zimie na lakierze może znajdować się wiele mniejszych i większych rysek. Jak je usunąć? Można zastosować dwa rodzaje środków, które raczej skutecznie zamaskują ryski, niż je usuną. Pierwszy to kolorowy wosk, dopasowany kolorem do lakieru. Wosk bardzo dobrze maskuje drobne rysy na karoserii i na zderzakach. Drugi sposób to zastosowanie specjalnej pasty do usuwania zarysowań lakieru. Praca jest prosta – pastę nakłada się na umytą karoserię i poleruje. W przypadku małych rysek można liczyć na wysoką skuteczność. Jak samodzielnie usunąć duże uszkodzenia lakieru? Niestety, ale na karoserii mogą znaleźć się także duże uszkodzenia warstwy lakieru. Wyglądają nieestetycznie i są do tego bardzo groźne, gdyż szybko może w tym miejscu pojawić się korozja. W jaki sposób usunąć je samodzielnie? W przypadku uszkodzeń samego lakieru (pod nim widoczna jest warstwa podkładu) potrzebna będzie taśma maskująca, lakiernicza, samoprzylepna, preparat do odtłuszczania, lakier w kolorze samochodu i lakier akrylowy. Istnieje wiele firm, które dobierają idealny kolor lakieru – robi się to za pomocą kodu koloru, który znajduje się na tabliczce znamionowej samochodu. Lakier taki będzie miał taką barwę jak lakier nowy, zatem może nie pasować już do pojazdów, których lakier mocno wyblakł. Lakier jest sprzedawany w formie miniaturowych opakowań z mini pędzelkiem, przeznaczonych do usuwania maleńkich uszkodzeń albo w formie sprayów (300-400 ml), które nadają się do pokrywania większych powierzchni. W takich samych opakowaniach oferowany jest bezbarwny lakier akrylowy. Jak przeprowadzić naprawę? Uszkodzone miejsce należy odizolować za pomocą taśmy maskującej, lakierniczej od reszty karoserii. Następnie miejsce uszkodzenia trzeba odtłuścić, wysuszyć i nałożyć na nie kolorowy lakier. Po jego wyschnięciu, co trwa około pół godziny, nakłada się dla zabezpieczenia warstwę bezbarwnego lakieru akrylowego. W jaki sposób usunąć poważniejsze uszkodzenia, takie w których widać gołą blachę? W tym przypadku dodatkowo potrzebny będzie jeszcze lakier podkładowy oraz bardzo delikatny papier ściernynp. 1200. Miejsce uszkodzenia trzeba oczyścić papierem ściernym, odtłuścić, pokryć lakierem podkładowym i dopiero po jego wyschnięciu nałożyć lakier. W przypadku poważnych uszkodzeń i korozji sprawa jest jeszcze bardziej pracochłonna. Trzeba najpierw usunąć rdzę za pomocą zmywacza (odrdzewiacza), następnie wypełnić wgłębienie szpachlówką samochodową i poczekać do jej wyschnięcia. Następnie trzeba zeszlifować ją do odpowiedniego poziomu i po uzyskaniu idealnie gładkiej powierzchni nałożyć lakier. Lakier samochodowy w sprayu nakłada się cienkimi warstwami. Tak samo naprawianą powierzchnię pokrywa się lakierem akrylowym w sprayu. Pomieszczenie, w którym dokonuje się naprawy, musi być czyste i zabezpieczone przed wszelakim kurzem i pyłem, który może osiąść na malowanym miejscu i zepsuć cały efekt. Samodzielnie przeprowadzana naprawa pozwoli na spore oszczędności. Osiągnięty efekt może być niemal tak samo idealny, jak po wizycie u lakiernika. Do tego samochód będzie zabezpieczony przed korozją.
Zimowe uszkodzenia lakieru. Jak rozwiązać ten problem?
Camel to tej jesieni alternatywa dla czerni i brązu. Jest delikatny, kobiecy, a do tego bardzo elegancki, dzięki czemu szybko zyskał miliony zwolenniczek wśród gwiazd, celebrytek i blogerek na całym świecie. Następnie trafił na ulice wielkich stolic mody, takich jak Paryż, Mediolan czy Nowy Jork. Dziś prawie każda z nas ma w swojej szafie coś w tym kolorze. Camel to nazwa określająca odcień bardzo ciepłego i delikatnego beżu z domieszką złota, zbliżonego do koloru sierści wielbłąda. Jest ponadczasowy i ostatnio znowu wyjątkowo modny. Teraz jest najlepsza pora, aby wypróbować go w swoich stylizacjach. Absolutny must have – płaszcz To obecnie najmodniejszy element garderoby w kolorze camel. Zakup, z którego będziesz zadowolona przez wiele lat, nawet jeśli wydasz na niego połowę swojej pensji. Płaszcz w kolorze camel to jeden z tych klasyków, które każda z nas powinna mieć w swojej szafie. Idealnie pasuje do wielu stylizacji, nie tylko tych eleganckich, na oficjalne spotkania czy wyjścia do teatru. Dziś płaszcz w tym kolorze zestawiamy ze sportowymi butami (np. New Balance lub Nike Air Max) i jeansowymi spodniami odsłaniającymi kostki. To najmodniejsze połączenie. Ten elegancki płaszcz w bardzo świadomy sposób jest łączony z casualowymi elementami ubioru, takimi jak jeansy boyfriend, biały T-shirt i tenisówki. To właśnie dzięki nim zyskuje bardzo nowoczesny charakter. Panie, które wolą mniej ekstrawaganckie stylizacje, powinny spróbować połączyć płaszcz z ubraniami i dodatkami w najmodniejszych, ale zarazem spokojnych kolorach tego sezonu, takich jak np. khaki czy pudrowy róż. Skórzana kurtka Skórzana kurtka w kolorze camel to doskonała alternatywa dla czarnej ramoneski. Zwłaszcza jeśli ostatnio znudziła ci się wysłużona kurtka. Camel to kolor wyjątkowy, w którym korzystnie wyglądają zarówno delikatne blondynki, jak i brunetki o oliwkowej cerze. Kurtkę skórzaną warto łączyć z klasycznymi elementami garderoby, takimi jak biała koszula i granatowe cygaretki. Jeśli zależy ci na eleganckiej stylizacji, łącz kurtkę z dodatkami i akcesoriami w tym samym kolorze. Buty w kolorze camel Najbardziej rozpoznawalnymi i najmodniejszymi od wielu lat butami w kolorze camel są oczywiście klasyczne Timberlandy. To kultowe już obuwie noszone zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. Są nie tylko wyjątkowo ładne, ale i praktyczne, bo to bardzo ciepłe, wygodne i nieprzemakalne buty. Najwięksi fani marki noszą je przez cały rok. Buty pasują do casualowych stylizacji. Najlepiej prezentują się w towarzystwie luźnych jeansów typu boyfriend. Pamiętaj jednak, że buty mają męski charakter i warto w stylizacjach z nimi w niewymuszony sposób podkreślić swoją kobiecość np. obcisłym T-shirtem, ustami pomalowanymi czerwoną pomadką i rozpuszczonymi włosami. Dodatki w kolorze camel Dodatki w kolorze camel powinny być wykonane z materiałów najwyższej jakości. Zamsz lub skóra będą w tym przypadku najlepsze. Duża torba pomieści wszystkie niezbędne kobiece akcesoria i sprawdzi się w codziennych stylizacjach – zarówno tych sportowych, jak i eleganckich, klasycznych. Torba zamszowa (najlepiej z modnymi frędzlami) będzie z kolei doskonałym uzupełnieniem stylizacji w stylu boho. Swoje jesienne stylizacje możesz również ozdobić piękną satynową lub jedwabną apaszką w kolorze camel, np. ekskluzywnej marki Tous. Dodatki w tym pięknym odcieniu beżu znajdziesz również w kolekcjach Burberry czy Michaela Korsa. Z kolei na chłodne jesienne wieczory doskonale sprawdzą się skórzane rękawiczki i duży ciepły szal.
Jesień w kolorze camel
Kwiecień był chłodny, więc początek maja to chyba odpowiedni moment na sadzenie pelargonii, oleandrów i fuksji oraz przesadzanie bylin i roślin cebulowych. Warto już teraz je kupić, aby latem cieszyć się wspaniałym ogrodem lub balkonem. Pelargonie – kwitnąca ozdoba doniczek i balkonów Od lat niesłabnącą popularnością cieszą się pelargonie, które pięknie się rozrastają, tworząc wspaniałe dekoracje ogrodów. Kwitną od chwili posadzenia aż do pierwszych mrozów. Są niewybredne. Doskonale czują się i w miejscach nasłonecznionych, i zacienionych. Zachwycają różnymi odmianami i szeroką paletą barw. Idealnie nadają się do sadzenia w doniczkach, na rabatach lub też na balkonach (tu najlepiej sprawdzają się odmiany zwisające). Podczas sadzenia roślin należy zachować między nimi odpowiednią odległość, nie mniejszą niż 25 cm. Rośliny dobrze rosną praktycznie w każdej glebie o pH 6,2–7,2. Najlepiej kupić gotowe podłoże do roślin balkonowych, które zapewni im szybki rozrost. Pelargonie wymagają jednak obfitego podlewania, w okresie letnim nawet dwa razy dziennie. Najbardziej odporne na przesuszenie są pelargonie bluszczolistne. Ponieważ rośliny te kwitną niemal nieprzerwanie, należy je obficie nawozić. W tym celu warto się zaopatrzyć w odpowiedni nawóz. Wiecznie zielony oleander Oleanderpochodzi z obszarów śródziemnomorskich i obficie kwitnie. Ma formę krzewu lub drzewka o wysokości do 2 m i skórzaste liście. Kwiaty oleandra należą do bardzo ozdobnych i są dość duże. Odmiany dzikie kwitną na różowo i biało, hodowlane natomiast mogą być żółte, beżowe oraz czerwone. Oleander w naszych warunkach klimatycznych jest uprawiany jako roślina doniczkowa, którą od połowy kwietnia do października wystawiamy do ogrodu w nasłonecznione miejsce. Wymaga obfitego podlewania (najlepiej jest doniczkę wstawić do niskiego naczynia z wodą). Bujne kwitnienie sprawia, że jego zapotrzebowanie na składniki pokarmowe jest bardzo wysokie, dlatego trzeba go raz w tygodniu nawozić. Fuksja niczym baletnica Kolejną popularną w naszych ogrodach roślina jest fuksja. Roślina ta nadaje się zarówno na zewnątrz, jak i na parapet w domu. Jej dzwoneczki są ozdobą każdej donicy. Kwiaty fuksji mogą być białe, kremowe, różowe, pomarańczowe, łososiowe, czerwone i fioletowe w różnych odcieniach. Nie wymaga obfitego podlewania, natomiast potrzebuje stanowiska słonecznego lub półcienistego. Uprawa fuksji możliwa jest prawie na każdej glebie wzbogaconej nieco torfem. Odpowiednie pH gleby dla tej rośliny to 6,0–6,5. Cena ok. 6 zł. Czas na sadzenie cebulek Inne kwiaty cebulowe, bulwiaste i kłączoweniezimujące możemy sadzić zarówno w ogrodzie, jak i w donicach. Na rabaty w ogrodzie wybieramy miejsce ciepłe i słoneczne, o lekko wilgotnym podłożu. Przed sadzeniem cebulek należy usunąć chwasty i spulchnić ziemię. Zalecane jest też zastosowanie dużej dawki kompostu. Cebulki sadzimy w zależności od gatunku – zazwyczaj pod koniec kwietnia i w maju. Do roślin cebulowych sadzonych wiosną: należą agapant, begonia bulwiasta, dalia, eukomis, frezja, galtonia, iksa, inkarwilla, ismena, krokosmia, paciorecznik, miecznik, sparaksis, tygrysówka czy zefirant. Aby dobrze rosły, należy kupić nawóz i regularnie go stosować. Przed wiosennymi pracami ogrodowymi należy sprawdzić stan niezbędnych narzędzi – łopaty, grabi, motyczki, pazurków ogrodniczych i odchwaszczaczy. Należy się także zaopatrzyć w mocne, ogrodowe rękawice.
Prace w ogrodzie w środku wiosny
Jeszcze do niedawna panował pogląd, że niemowlęta nie powinny otrzymywać pokarmów potencjalnie alergizujących, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia alergii. Obecnie zalecenia są całkowicie przeciwne i nawet najsilniejsze alergeny pojawiają się w diecie maluszka. Objawy alergii – na co zwrócić uwagę? Nie oznacza to oczywiście, aby bagatelizować niepożądane odczyny i objawy alergii lub nietolerancji. Powinna cię zaniepokoić biegunka, wymioty, ból brzucha, obrzęk warg, języka, gardła, krew w kupce, pokrzywka, wysypka, kaszel, wodnisty katar, astma, spadek wagi, zaburzenia wzrostu, niedokrwistość. Pokarmy najczęściej wywołujące reakcje alergiczne wśród niemowląt i dzieci to mleko krowie i produkty mleczne, soja, jajo kurze, gluten, sama pszenica, orzeszki ziemne, laskowe, włoskie i inne, ryby, owoce morza, niektóre owoce i warzywa, kakao. Gotowanie i pieczenie owoców i warzyw zmienia strukturę ich białek, przez co mogą nie wywoływać alergii. Najprostszy przykład? Pomidor na kanapce kontra zupa pomidorowa. Musisz wiedzieć, że alergia na dany produkt może być dziedziczna. Warto podpytać swoją mamę oraz teściową czy ty i tata dziecka w dzieciństwie mieliście alergię. Jak wprowadzać nowości do diety dziecka? Jeszcze parę lat temu zalecano podawanie nowego pokarmu przez 5 dni w małych ilościach, aby stwierdzić czy dziecko dobrze go toleruje. W związku z tym, że pierwsze objawy alergii lub nietolerancji pojawiają się najczęściej w ciągu maksymalnie 48-72 godzin, to polecam wprowadzanie nowości przez 3 dni. Najlepiej z rana, aby mieć czas na obserwację dziecka. Jeżeli już pierwszego lub drugiego dnia dziecko ma wysypkę albo wymiotuje, albo ma biegunkę, to zdecydowanie należy przerwać dalsze podawanie nowego produktu. Oczywiście nie rezygnujemy z niego całkowicie, tylko robimy przerwę minimum 1 tygodniową (max. 6-tygodniową) i ponownie podajemy małą ilość tego produktu. Czasami po kolejnej próbie prowokacyjnej znowu pojawiają się odczyny i wtedy warto skonsultować to z alergologiem. Możliwe, że skieruje dziecko na testy lub zaleci eliminację podejrzanego produktu do 12 miesiąca życia dziecka lub dłużej. Wszyscy specjaliści potwierdzają, że niemowlęta i małe dzieci zagrożone alergią lub te, u których już ją stwierdzono powinny być karmione mlekiem mamy, aby nabywać tolerancji i minimalizować niepożądane objawy. Jeżeli twoje dziecko ma alergię albo nietolerancję na jeden lub kilka produktów to jest to pewne utrudnienie w przygotowywaniu posiłków. Niestety może też przyczynić się do wystąpienia niedoborów. Alergia a zdrowa dieta – jak to połączyć? Jeżeli twoje dziecko ma alergię na jaja kurze, które są świetnym źródłem pełnowartościowego białka i żelaza, to warto spróbować podać dziecku jaja np. przepiórcze oraz zwiększyć ilość dobrego mięsa i nasion roślin strączkowych w diecie. Jeżeli twoje dziecko ma alergię na ryby, które są źródłem kwasów omega, to wystarczy, abyś dodawała do posiłków niemowlaczka nierafinowany olej rzepakowy i lniany, a po 1 roku życia także orzechy (jeżeli nie powodują alergii). Jeżeli karmisz piersią, a twoje dziecko ma alergię na białka mleka krowiego, ty także musisz przestrzegać takiej diety. A jeżeli zamierzasz wprowadzić mleko modyfikowane, to skonsultuj się z lekarzem celem doboru odpowiedniej mieszanki, w której białka mleka zostały rozłożone. Wypróbuj także nabiał kozi np. jogurty kozie i serki. Oczywiście istnieje ryzyko alergii krzyżowej, ale nie ma sensu odrzucać produktów kozich przed sprawdzeniem. Niestety, w przypadku diety bez białek mleka i bez laktozy (cukru znajdującego się w mleku ssaków) oprócz tradycyjnego nabiału należy wyeliminować szereg produktów, które są także wzbogacane w mleko, np. kaszki mleczne, wędliny, desery, czekolady, ciasta drożdżowe. Dieta twojego dziecka powinna się opierać wówczas o warzywa, owoce, jaja, strączki (najlepiej oprócz soi), produkty zbożowe, orzechy, pestki i mięso. Jeżeli dziecko ma alergię na białka mleko krowiego oraz cielęcinę i wołowinę, to podawaj białe mięso uważane za hipoalergiczne, czyli indyka, kurczaka (z dobrej hodowli), królika, ewentualnie wieprzowinę. Alergia na gluten – jak dopasować dietę maluszka? Coraz więcej dzieci nie toleruje dobrze pszenicy lub ogólnie glutenu. Gluten to białka roślinne zawarte w niektórych ziarnach zbóż np. pszenicy, życie, jęczmieniu, orkiszu. Jest kilka chorób związanych z glutenem, w tym najpopularniejsze to celiakia (obecnie nie ma lekarstwa) oraz alergia (gdzie z czasem dziecko może się uodpornić). W diecie bezglutenowej nie ma miejsca na powyżej wymienione zboża (i produkty z nich np. pieczywo, makarony, ciasta, kasza manna, bulgur, kuskus, pęczak), a także owies, który jest najczęściej zanieczyszczony glutenem. Niestety te zboża są też używane przy produkcji wędlin, przetworów, słodyczy, a nawet produktów mlecznych. Bez obaw możesz podawać wtedy wszystkie owoce i warzywa oraz nasiona roślin strączkowych (soczewica, ciecierzyca, fasola, groch, soja), mleko i większość naturalnych produktów mlecznych, mięso, jaja, ryby, zioła, zboża bezglutenowe (kasza jaglana, amarantus, kasza gryczana, komosa ryżowa, ryż), nasiona i pestki (słonecznika, dyni, siemię lniane, sezam), orzechy, teff. Na pocieszenie dodam, że alergia na pokarm dotyczy około 5-8% dzieci i tylko 2-3% dorosłych, co oznacza, że większość dzieci wyrasta z alergii. Mimo że białka mleka krowiego są najsilniejszym alergenem dla dzieci to aż u 80% dzieci objawy ustępują przed 5 rokiem życia. Testy alergiczne do około 2-3 roku życia nie są miarodajne, choć czasami mogą wskazać produkt o którym nawet nie pomyśleliśmy. Twoje dziecko może mieć alergię lub nietolerancję nawet na jabłka, które przecież podaje się już na samym początku rozszerzania diety niemowlaka. Dlatego najrozsądniej jest zwyczajnie obserwować dziecko po wprowadzeniu czegoś nowego do jadłospisu.
Żywienie małego alergika
Na dworze zimno, siarczysty mróz. W domu jednak przyjemne ciepło płynące z kaloryfera sprawia, że niemal się nim delektujemy. Wiele osób lubi naprawdę dobrze ogrzane wnętrze. Czy to jest dla nas zdrowe? Ciepło i sucho Ogrzewanie mieszkania zimą niesie ze sobą konsekwencje w postaci suchego powietrza. Najlepszym sposobem na utrzymanie właściwej równowagi pomiędzy utrzymaniem w mieszkaniu odpowiedniej temperatury i wilgotności jest wietrzenie. Zimą jednak nie jesteśmy skłonni do otwierania okien więcej niż raz czy dwa razy dziennie. Wymiana powietrza powoduje oczywiście utratę ciepła i konieczność ponownego nagrzania pomieszczenia, które za kilka godzin ponownie będzie wymagało przewietrzenia. Suche powietrze powstałe w wyniku oddziaływania kaloryferów nie jest korzystne dla zdrowia. Chrypka, kaszel, ból głowy i zatok, wysuszenie skóry i ust, pieczenie oczu – to wszystko może być skutkiem przebywania w pomieszczeniu o zbyt niskiej wilgotności powietrza. Szczególnie uciążliwe jest to dla alergików, u których wysuszona śluzówka wzmaga objawy alergii. Niska wilgotność sprawia, że drobinki kurzu unoszą się w powietrzu, podrażniając górne drogi oddechowe. Suche powietrze wpływa także na elementy wyposażenia mieszkania, szczególnie te wykonane z naturalnego drewna – szafki, podłogi, a nawet instrumenty. Najprostszym rozwiązaniem tego problemu są nawilżacze powietrza, które powodują, że wilgotność zwiększa się pomimo ciągłego działania kaloryferów. Nawilżacze do 100 zł Odpowiednie nawilżenie powietrza nie musi wiązać się z wysokimi kosztami. Najprostsze i najtańsze nawilżacze kosztują około 5 zł. Są to ceramiczne pojemniki na wodę, które na haczyku wiesza się na kaloryferach. Występują w wielu wzorach, dzięki czemu swoją obecnością dodają uroku pomieszczeniu. Takie nawilżacze działają na zasadzie naturalnego parowania wody zawartej w zbiorniku. Inaczej działają nawilżacze elektryczne, które wytwarzają mgiełkę wyrzucaną z urządzenia za pomocą wentylatora. Przykładem takiego nawilżacza jest Hyundai HUM 282, który dzięki bardzo dobrej wydajności może po jednorazowym uzupełnieniu pojemnika z wodą działać nawet do 22 godzin. Cena takiego nawilżacza to około 84 zł. W tej kategorii cenowej możemy znaleźć także coś do pokoju dziecka, gdzie nawilżacz bywa szczególnie potrzebny. Urządzenie w kształcie żabki czy świnki możemy kupić już za 38 zł. Model w kształcie świnki jest wyposażony w lampkę LED, która wielu dzieciom ułatwi zasypianie. Nawilżacze powyżej 100 zł Droższe nawilżacze mają dodatkowe funkcje i atrakcyjny wygląd, stanowią dyskretną dekorację nawilżanego pomieszczenia. **Niektóre z nich dzięki pojemniczkowi na olejki eteryczne mogą służyć do aromaterapii. Ich cena zaczyna się od 119 zł. Najbardziej zaawansowane urządzenia działają za pomocą ultradźwięków, dzięki czemu charakteryzują się cichą pracą. Zawierają specjalny dodatek, który ma chronić je przed bakteriami i pleśnią.** Mogą także, jak Rivere, mieć automatyczny wyłącznik działający po opróżnieniu zbiornika z wodą. Nawilżacz ten ma bardzo subtelny wygląd i zajmuje niewiele miejsca. Jego cena to około 199 zł. Decydując się na zakup nawilżacza, warto zwrócić uwagę na wydajność urządzenia w stosunku do wielkości wnętrza, w jakim ma działać. Najlepsze nawilżacze dadzą sobie radę nawet z 300 m2 powierzchni, podczas gdy nawilżacze ceramiczne trzeba zawiesić na każdym kaloryferze w domu.
Jak nawilżyć powietrze w mieszkaniu zimą?
Tak. Ale tylko w przypadku, gdy mamy olbrzymie szczęście. W brutalnej rzeczywistości pęknięcie paska oznacza duże wydatki na remont, a czasami konieczność wymiany silnika. Kluczową sprawą w przypadku paska rozrządu jest niedopuszczenie do jego awarii. Skąd wziął się pasek rozrządu? Układ rozrządu to – w dużym uproszczeniu – system, który synchronizuje pracę silnika. Jeśli coś w nim zawiedzie, to katastrofa jest tylko kwestią czasu. Weźmy pod uwagę, że zestrojenie prawidłowej pracy motoru wymaga niebagatelnej precyzji. Jak to działa? Podstawowym elementem układu jest wałek rozrządu, czyli tzw. wałek krzywkowy. Krzywkowy, bo na nim osadzone są krzywki. Dzięki nim obracający się wałek otwiera i zamyka zawory. Ich praca musi być dokładnie zsynchronizowana z obrotami wału korbowego. Dwa obroty wału muszą odpowiadać jednemu obrotowi wałka rozrządu. Zębatki i łańcuch W pierwszych samochodach praca rozrządu opierała się na zębatkach. Było to rozwiązanie proste i bajecznie bezawaryjne, ale obciążone jedną wadą – zębatki miały dużą masę, a więc i bezwładność, więc pracowały dość głośno. Zastąpiono je łańcuchami, dużo lżejszymi, a równie wytrzymałymi. Łańcuch rozrządu z wyglądu przypomina rowerowy, jest jednak dużo potężniejszy. Wytrzymałość łańcuchów rozrządu jest bardzo duża – potrafią przetrwać nawet 250 tys.–300 tys. km, czyli więcej niż niejeden samochód. Mają jeszcze jedną, bardzo ważną zaletę. Na ogół psujący się łańcuch czy jego napinacz hałasują, informując o potrzebie wymiany. Dość łatwo też zauważyć opiłki metalu na układzie rozrządu czy zmierzyć stan napięcia paska. Lżejszy znaczy szybszy Dla wielu producentów samochodów były to wciąż zbyt ciężkie elementy. Zaczęto je więc zastępować paskami. Paski są lekkie, ciche i nie stawiają oporu swoją bezwładnością. Ale też nie dają żadnych wyraźnych sygnałów zużycia, które odczytałby przeciętny kierowca. Ba, nawet wielu mechaników nie umie ich prawidłowo zdiagnozować. Z reguły każdy producent samochodu określa, po jakim przebiegu pasek rozrządu ulegnie zużyciu i trzeba go będzie wymienić. Te wartości mogą być bardzo zróżnicowane – w jednych autach będzie to 50 tys., w innych 70 tys. a w jeszcze innych – 100 tys. czy 120 tys. km. W polskich warunkach, czyli przy stosunkowo krótkich przejazdach z dużą liczbą zatrzymań i startów obciążających pasek, może on ulec szybszemu zużyciu. Dlatego ważne jest, by okresowo prosić mechanika o sprawdzenie jego stanu. Prawidłowa diagnoza w dużej mierze zależy od jego doświadczenia i wyczucia. Z wymianą paska lepiej nie czekać do końca określonego przebiegu, a ponadto lepiej zdać się w tej kwestii na porządny serwis. Jest to czynność wymagająca sprawności i precyzji. Na ogół należy również zablokować silnik, by założyć pasek w odpowiedniej pozycji zaworów względem wału korbowego. Te części nie powinny mieć możliwości przemieszczenia się podczas montażu. Wymienia się cały układ Kolejną sprawą powodującą szczękościsk u wielu kierowców są koszty wymiany paska. Trzeba pamiętać, że nie ograniczają się do tego jednego elementu, ponieważ standardem jest wymiana kilku części naraz. Razem z paskiem wymienia się więc napinacze i rolki oraz na ogół pompę wody. Koszt pojedynczych części nie jest przesadnie wysoki, jednak suma robi wrażenie. Do tego dochodzi robocizna. Kosztuje dość sporo, ponieważ w wielu autach dostęp do paska, napinaczy i pompy jest utrudniony. W przypadku starszych aut – kilku- lub kilkunastoletnich popularnych modeli – na wymianę wydamy od 500 do 1000 zł. Im nowsze auto, tym ta suma będzie wyższa, sięgając nawet kilku tysięcy złotych. Ale lepiej wydać te pieniądze, bo jazda z rozrządem na granicy zużycia jest jak zabawa odbezpieczonym pistoletem box:offerCarousel A jeśli pęknie? Niestety, pęknięcie paska rozrządu jest bardzo poważną awarią. Silnik pozbawiony synchronizacji potrafi się kompletnie zniszczyć. Najmniejszy wymiar kary to pęknięte zawory. Większy – podziurawione tłoki, skrzywiony wałek, a nawet pęknięty blok. W wielu przypadkach naprawa nie jest opłacalna i lepiej wymienić cały silnik. Z tego powodu rozrząd warto wymienić w świeżo kupionym samochodzie używanym, chyba że mamy absolutną pewność, że czynność ta została przeprowadzona niedawno. Pęknięcia paska nie muszą się obawiać jedynie właściciele aut z tzw. systemem bezkolizyjnym, w którym nie ma fizycznej możliwości zetknięcia się tłoka z zaworem. Jest ich jednak stosunkowo niewiele.
Zerwany pasek rozrządu – czy wystarczy założyć nowy?
Wychodzisz za mąż, ale nie myślisz w welonie? Chciałabyś znaleźć oryginalną alternatywę? Masz możliwość dobrania ozdoby głowy tak, by była dopasowana do twojego stylu i potrzeb! Tradycja w dzisiejszych czasach schodzi coraz częściej na dalszy plan. Obecnie liczą się indywidualizm i oryginalność, dlatego chętnie poszukujemy nietypowych rozwiązań. Prawie każda z nas od dzieciństwa planuje, jak będzie wyglądać tego najważniejszego dnia – podczas swojego ślubu. Suknię możemy uszyć na zamówienie, według własnego pomysłu, ale dodatków musimy poszukać same. Chcesz zrezygnować z welonu i w inny sposób ozdobić głowę i włosy? Podpowiemy, jak to zrobić! Toczek To bardzo eleganckie nakrycie głowy, które jest nieco sentymentalne i czerpie z mody vintage. Jeśli lubisz ten klimat, zapewne będziesz chciała go stworzyć również na swoim ślubie. Nie dość, że efektowny – jest też bardzo wygodny. Większość modeli występuje z woalką, która sprawi, że wypadniesz tajemniczo i niedostępnie. Moda retro jest niezwykle inspirująca – któż nie zachwyca się kreacjami wielkich aktorek z filmów z dawnych lat? Pamiętaj, że toczek najlepiej wygląda z nisko upiętym kokiem, gorzej przy rozpuszczonych włosach. Toczek to zdecydowanie najbardziej wysublimowany i elegancki dodatek ślubny – koniecznie zastanów się, czy nie będzie dla ciebie idealną ozdobą! Wianek Nie ma nic bardziej uroczego i dziewczęcego niż wianek. Jeśli masz naturę delikatnej nimfy, żadna inna ozdoba nie będzie dla ciebie bardziej odpowiednia. Do wianka pasuje długa, niekrępująca ruchów, romantyczna sukienka, niekoniecznie śnieżnobiała, ale np. w odcieniu ecru z długimi, koronkowymi rękawami. Na aukcjach Allegro znajdziesz nie tylko wianki z białych i różnokolorowych kwiatów, ale także stroiki do oplecenia wysoko upiętego koka lub kwiaty w połączeniu z efektownymi perłami umieszczonymi na żyłce. Możesz też zdecydować się na pojedynczy kwiat do doczepienia z boku głowy. Biżuteria do włosów Jeżeli od dzieciństwa marzyłaś o tym, żeby na swoim ślubie wyglądać jak księżniczka, możesz zrealizować upragnioną wizję i zamiast welonu wybrać na tę okoliczność diadem! Jeśli właśnie w tej ozdobie chcesz się zaprezentować w dniu ślubu, zapewne marzy ci się również tradycyjna, rozkloszowana suknia bez rękawów, kończąca się na biuście – z tą pięknie będzie wyglądać zarówno diadem, jak i welon. Możesz połączyć obie opcje i wyglądać jak panna młoda z bajki! Takie rozwiązanie jest przeznaczone dla pań o dziewczęcym typie urody, wychodzących za mąż przed trzydziestym rokiem życia. Jeżeli chodzi o inne rodzaje biżuterii do włosów, oprócz diademu dużą popularnością cieszą się biżuteryjne spinki i wsuwki w kolorze srebra, np. z cyrkoniami, którymi możesz upiąć kok. Do takich ozdób odpowiednie będą zarówno bardziej klasyczne modele sukienek, jak i w stylu retro, np. o ołówkowym kroju, z baskinką, z koronkowymi rękawami i dekoltem. Ten look świetnie wypadnie wystylizowany na sposób retro – buty z odkrytymi palcami i wyszukana kopertówka w zestawie. Całość wspaniale podkreśli bordowy manicure i usta pomalowane tym samym kolorem szminki. Na Allegro znajdziesz duży wybór ślubnej biżuterii do włosów. Nas chyba najbardziej urzekają delikatne opaski, które świetnie wyglądają z sukienkami w stylu boho. Żeby twoja stylizacja wyglądała jeszcze bardziej oryginalnie, opaskę możesz przysłonić chustką z przezroczystego materiału, który doskonale będzie korespondował z tradycyjnym welonem. Dzięki temu całość wypadnie niezwykle dziewczęco.
Alternatywa dla ślubnego welonu
Dzisiejsze nowoczesne leżaki są lubiane przez wielu, jednak nienachalne piękno i urok tradycyjnych leżaków jest zgodny z gustem coraz większej liczby osób, które cenią sobie prostotę i urodę przedmiotów stylizowanych na swoich protoplastów. Zgodnie z upodobaniem odbiorców producenci poszerzają ofertę, proponując leżaki ogrodowe w dawnym stylu. W prostocie urok Najbardziej klasyczne leżaki to oczywiście te drewniane.Podstawowe modele zbudowane są z prostego drewnianego stelaża, na którym znajduje się tkanina. Po złożeniu leżak można łatwo przenieść, choć trzeba przyznać, że nie jest on szczególnie lekki. Klasyczny leżak to nie tylko rama, ale też odpowiedni kolor i wzór materiału. Najbardziej tradycyjne są pasy – błękitne, czerwone lub granatowe. Można wybrać także gładki materiał w kolorze różowym, białym, szarym lub niebieskim. Podstawowe modele nie mają podłokietników, gdyż ich rama jest bardzo prosta w budowie, dzięki czemu leżaki charakteryzują się niewymuszoną elegancją. Ich wadą jest to, że montowane są w jednej pozycji, bez możliwości regulacji kąta nachylenia oparcia. Kosztują około 60 zł. Jeśli chcemy mieć nieco wygodniejszy leżak, możemy zdecydować się na model z podłokietnikami, co jest przydatne, gdy planujemy na nim czytać książki. Tego typu leżaki zwykle umożliwiają kontrolowanie stopnia nachylenia oparcia, pozwalając przyjąć także pozycję półsiedzącą, która przydatna jest przy rozwiązywaniu krzyżówek. Można też położyć się na nich niemal płasko, co przydaje się podczas opalania czy ucinania sobie drzemki na świeżym powietrzu. Tego typu leżaki kosztują około 90–250 zł, w zależności od modelu. Jeśli chcemy, by nasz leżak wyglądał wyjątkowo, możemy pokusić się o pomalowanie jego drewnianej ramy na biało lub jeden z pastelowych kolorów, np. miętowy. Taki leżak docenią miłośnicy wnętrz w stylu prowansalskim. Wygoda przede wszystkim Dla tych, którzy nie planują leżaka często przenosić, a nad jego mobilność przedkładają wygodę, przeznaczone są modele wykonane z drewna, nawiązujące do stylu retro, których rama jest cięższa i bardziej skomplikowana, co daje więcej możliwości. Do tego typu leżaków należą te, które oprócz regulowanego poziomu oparcia i podłokietników mają zamiast samej tkaniny specjalną poduszkę z wypełnieniem (zwykle z pianki), dzięki czemu są bardziej miękkie i komfortowe. Taki leżak to koszt około 169 zł. Dla najbardziej wymagających miłośników leżaków w stylu retro przeznaczone są leżanki, które mają wielostopniową regulację oparcia i regulowany podnóżek. Na takim leżaku można położyć się całkiem płasko, usiąść lub lekko podeprzeć sobie tylko nogi. Dodatkową zaletą tego rozwiązania są zamontowane do leżaka koła, dzięki którym przesuwanie go jest ułatwione i nie wymaga dużej siły. Na tego typu leżak można dokupić specjalny materac, dzięki czemu wypoczynek będzie jeszcze bardziej komfortowy. Większość takich leżaków ma dodatkową półkę, która może służyć jako podstawa pod napoje, miejsce na książkę czy inne drobiazgi, jakie potrzebujemy mieć pod ręką. Koszt to około 399–599 zł. Leżak to nie tylko przedmiot, który służy do wypoczynku, lecz i element stanowiący dekorację tarasu czy ogrodu. Musi być nie tylko wygodny, ale i cieszyć oko. Jeśli lubimy przedmioty w stylu retro, warto rozważyć zakup takiego leżaka. Będzie on idealnie łączył obie funkcje – komfortu i dekoracji.
Ogrodowe leżaki w stylu retro
Chwila nieuwagi, zgrzyt i błotnik lub zderzak wzbogaca się o piękną rysę lub wgniecenie. Pół biedy, jeśli tylko nasz – gorzej, jeśli porysujemy auto sąsiada. Za stosunkowo niewielkie pieniądze możemy zmniejszyć zagrożenie, które niosą nieprecyzyjne wykonane manewry podczas parkowania, a w szczególności – cofania. Nie sposób nie zauważyć, że samochody są dziś coraz bardziej „zabudowane” – mało szyb, dużo blach, wysokie drzwi. Taka jest m.in. cena naszego bezpieczeństwa. Jeszcze niedawno auta były zdecydowanie bardziej przeszklone, ale i mniej bezpieczne. Nic więc dziwnego, że spora grupa kierowców ma problemy z prawidłowym parkowaniem. O ile widoczność do przodu jest jakoś zapewniona, o tyle do tyłu – nie bardzo. Widok kierowcy wysiadającego z auta, żeby sprawdzić, ile może się jeszcze cofnąć, nie jest niezwykły, podobnie jak liczba rys i wgnieceń na rufach naszych automobili. W droższych samochodach standardem stają się czujniki cofania i kamery pomagające przy manewrach. W wielu mniejszych modelach i większości aut używanych pozostaje to jedynie w sferze marzeń… lub „pozostawało”, bo oferta czujek cofania i kamer jest dziś na tyle bogata, że w zasadzie każdego na to rozwiązanie stać. Coraz popularniejsze stają się kamery cofania. Wypierają one z rynku czujniki– są bowiem od nich niewiele droższe, za to dużo prostsze w montażu i chyba mniej kłopotliwe. Najłatwiej kupić cały zestaw, czyli kamerę i monitor. Jaki wybrać? Przewodowe czy bezprzewodowe? To dwa podstawowe rodzaje zestawów z kamerami cofania. Systemy bezprzewodowe są fajne, bo wystarczy przyczepić kamerę, znaleźć w środku miejsce na monitorek i problem rozwiązany. Minusem takiego rozwiązania jest jakość obrazu. Kamera wysyła obraz do monitora drogą radiową, w aucie zaś jest mnóstwo urządzeń, które go mogą zakłócić. I często zakłócają. Czasami więc na monitorze widzimy wojnę czarnych i białych mrówek, a nie to, w co zaraz możemy uderzyć. Kamery przewodowe są pod tym względem dużo bardziej precyzyjne. Niestety wymagają pociągnięcia kabli przez cały samochód. A to jest często trudne w autach o dużych gabarytach, dlatego np. właściciele kamperów dużo chętniej sięgają po rozwiązania bezprzewodowe. Gdzie jest kamera? Kamera cofania najczęściej umieszczana jest w ramce tablicy rejestracyjnej. To praktyczne rozwiązanie, bo nie trzeba wiercić dużego otworu w karoserii. Ale wiercić trzeba – dziurka będzie miała średnicę 1–1,5 cm. Przewody od kamery w ramce trzeba jakoś przeciągnąć do środka. Co z zasilaniem? Wykorzystuje się do tego sprytny patent. Kamera najczęściej zasilana jest dzięki światłu cofania. Wrzucamy wsteczny bieg, zapala się lampka, włącza się kamera. A co z monitorem? Są możliwe trzy rozwiązania. Można gdzieś w kabinie przyczepić wyświetlacz sprzężony z kamerą. Można też kupić lusterko z wyświetlaczem. W normalnych warunkach jest on niewidoczny, włącza się po wrzuceniu wstecznego – w sumie i tak, cofając, najczęściej patrzymy właśnie w lusterko. Trzecią opcją jest podłączenie kamery do pokładowego systemu audiowizualnego – czyli centralnego monitora, oczywiście jeśli go mamy. Montaż Dla osób zaznajomionych z elektroniką i niebojących się wywiercić dziury w klapie bagażnika nie będzie to zadanie trudne. Jednak innym zdecydowanie polecam wizytę u elektromechanika, który zażyczy sobie, co prawda, 100–200 zł za montaż, ale zrobi to dobrze. Zakup Powróćmy do najważniejszej kwestii – co kupić? To trudne pytanie, wybór jest bowiem bardzo szeroki. Zakładając, że nasz budżet to 500 zł, a 100–200 musimy przeznaczyć na montaż, zostaje nam 300–400 złotych. I za tę cenę kupimy całkiem porządny sprzęt. Raczej nie sięgajmy po najtańsze zestawy, weźmy coś z wyższej półki. Pamiętajmy, że lakierowanie bagażnika czy prostowanie błotnika będzie i tak droższe od tej kamery.
Kamery cofania z monitorem do 500 zł
Niemal w każdym domu znajduje się kilka urządzeń, które wymagają regularnego ładowania. Wystarczy wymienić chociażby smartfony, tablety, smartwatche, laptopy lub nawet kontrolery do gier. Do każdego z nich dostajemy osobną ładowarkę, przez co liczba kabli zalegających w szufladach może przysporzyć bólu głowy. A gdyby tak kupić jedną ładowarkę wielofunkcyjną, która pozwoli na ładowanie kilku sprzętów jednocześnie? Z roku na rok rośnie liczba urządzeń elektronicznych, które mamy w swoich domach. Wiele z nich wyposażono we wbudowane akumulatory, przez co wymagają ładowania. Jak uzupełniać energię w nich wszystkich jednocześnie, nie zajmując większości gniazdek elektrycznych w domu? Ładowarki wielofunkcyjne – czy warto? Odpowiedź na to pytanie zależy przede wszystkim od tego, ile urządzeń musimy regularnie ładować. Posiadacze jednego smartfona i tabletu raczej nie mają powodów do narzekania. Ładowanie obu sprzętów zajmuje raptem dwa gniazdka elektryczne, więc nie powinno być specjalnie uciążliwe. Ale co w sytuacji, gdy mamy np. smartfona, smartwatcha i tablet, a na dodatek nie jesteśmy jedyną osobą w gospodarstwie domowym? Wówczas w domu może brakować gniazdek do podłączenia tylu ładowarek, gdy wszystkie urządzenia rozładują się w tym samym czasie, co najczęściej zdarza się wieczorami, po całym dniu działania. Właśnie wtedy niezwykle przydatna może okazać się ładowarka wielofunkcyjna, która zajmuje tylko jedno gniazdko elektryczne, a pozwala na ładowanie kilku sprzętów jednocześnie. To bardzo wygodne, a do tego proste i niezbyt kosztowne rozwiązanie. Ale to nie jedyna sytuacja, w której docenimy możliwości multiładowarek. Te przydadzą się również w trakcie częstych wyjazdów, ponieważ trudno nam sobie wyobrazić wakacje bez naszych ulubionych urządzeń. Niezwykle przydatne okażą się także podczas podróży służbowych, kiedy czeka nas sporo pracy. Zamiast brać zestaw kilku ładowarek do wszystkich sprzętów, możemy spakować jedną ładowarkę wielofunkcyjną. Nie tylko zaoszczędzimy sobie miejsca w bagażu, ale też będzie to dużo praktyczniejsze rozwiązanie. No i wreszcie trzeba pamiętać, że przy pomocy ładowarek wielofunkcyjnych nie tylko naładujemy parę urządzeń jednocześnie, ale też różne rodzaje sprzętów. Większość modeli wyposażona jest po prostu w kilka złączy USB, do których możemy podłączyć własne przewody, dołączone w zestawie z danym gadżetem. Jednak w sprzedaży są też multiładowarki, które od razu mają wbudowane kilka rodzajów wtyczek. Dzięki temu zaoszczędzimy nie tylko na ładowarce, ale również kablach. Ładowarki wielofunkcyjne – polecane modele W sprzedaży można znaleźć wiele ciekawych modeli ładowarek wielofunkcyjnych. Najważniejsze jest to, aby urządzenie spełniało nasze wymagania, dlatego warto sprawdzić, czy dany model obsługuje technologię szybkiego ładowania, jeśli taką mamy w swoim telefonie. To pozwoli zaoszczędzić sporo czasu lub szybko doładować smartfona do wystarczającego poziomu. Ciekawie prezentuje się np. model Forever Multi Charger, który można kupić w kilku wersjach. Najprostszy wariant ma cztery złącza USB, a bardziej zaawansowane nawet po sześć portów. Należy również zwrócić uwagę na ładowarkę firmy Samsung – Kabel Multi Charging – dzięki której możliwe jest ładowanie trzech urządzeń jednocześnie. W obu przypadkach ceny nie przekraczają 100 zł, więc nie jest to duży wydatek.
Ładowarki wielofunkcyjne
Lubimy wiedzieć, jakie są możliwości wytrzymałościowe naszego organizmu. Często go testujemy, chcąc utwierdzić się w przekonaniu, że jesteśmy w dobrej formie. Przydaje się ona na wielu płaszczyznach życia. Wiadomo przecież, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Sportowcy zawodowi i amatorzy poddają się sprawdzianom po to, by określić swoją sprawność i możliwości fizyczno-ruchowe. Określenie poziomu własnej formy W 1968 roku amerykański lekarz Kenneth H. Cooper opracował testy wytrzymałościowe, które miały być wykorzystywane na potrzeby armii Stanów Zjednoczonych. Próby polegały na nieprzerwanym biegu lub pływaniu przez 12 minut. Zdobyły wielką popularność i obecnie są stosowane do określenia wytrzymałości sportowców zarówno profesjonalnych, jak i amatorów. Sprawdzian został nazwany od nazwiska twórcy „Testem Coopera” i pozwala określić poziom formy danego zawodnika. Próba wytrzymałościowa najczęściej odbywa się na stadionie lekkoatletycznym lub terenie o płaskiej nawierzchni. Co sto metrów znajdują się oznaczenia pokazujące aktualny dystans. W tym biegu nie rywalizujemy z innymi. Zawodnik sam ustala tempo. Po upływie 12 minut następuje koniec próby i każdy uczestnik po zatrzymaniu się sprawdza, jaką odległość pokonał. Bieg na ocenę Cooper opracował specjalną tabelę z podziałem na wiek i płeć. Podana w niej ocena jest przyznawana na podstawie pokonanego dystansu. Oczywiście, kryteria dla sportowców profesjonalnych są inne niż dla amatorów. Czasami stosuje się testy w innym wymiarze czasowym. Wtedy taka próba polega na biegu przez 6, 8 lub 10 minut. W tym przypadku tabele uwzględniają wyniki w oparciu o wyżej wymienione jednostki czasowe. Dla każdej płci i przedziałów wiekowych są opracowane oceny za przebiegnięcie danego dystansu. Stosuje się takie określenia, jak: „bardzo dobrze”, „dobrze”, „średnio”, „źle” oraz „bardzo źle”. Na tej podstawie można określić, jaką formę mamy w stosunku do wieku. Być może trzeba nad nią popracować, by była lepsza lub wszystko jest jak najbardziej w porządku. W Teście Coopera bardzo ważną rolę odgrywa tzw. pułap tlenowy, czyli VO2max. Jest to maksymalna wydolność tlenowa, którą możemy określić przez wzięcie udziału w próbie. Sprawdzian dla każdego Co roku w Polsce w wielu miejscowościach odbywają się ogólnodostępne Testy Coopera. Są one bezpłatne. Najczęściej są organizowane wiosną. Każdy może wziąć w nich udział bez względu na zaawansowanie biegowe. Są doskonałą metodą, aby zdobyć wiedzę na temat własnej wytrzymałości. Dzięki temu sprawdzianowi dowiemy się, czy musimy popracować nad formą i jak wypadamy na tle rówieśników. Test może być dobrą motywacją do podjęcia regularnej aktywności ruchowej. Ze względu na nawierzchnię, na jakiej odbywa się test, najlepiej biec w butach o płaskiej podeszwie. Mogą to być typowe startówki, ale też buty treningowe lub przystosowane do joggingu. Przede wszystkim chodzi o to, by biegło się w nich lekko i komfortowo, gdyż ideą jest sprawdzenie własnej wytrzymałości w dobrych warunkach. Test należy potraktować tak samo, jak zawody lub sprawdzian na treningu. Przed przystąpieniem do niego trzeba się solidnie rozgrzać. Najpierw zaczynamy od truchtu, który pobudzi nasze mięśnie. Następnie robimy stretching statyczny, podczas którego stosujemy skrętoskłony, skłony, rozciąganie, wymachy rąk i nóg. Później przechodzimy do bardziej dynamicznej rozgrzewki, wykonując wieloskoki, skipy, podskoki, a także trzy dosyć szybkie przebieżki. Test Coopera jest sprawdzianem, który powinien przejść każdy – niezależnie od tego, czy uprawia sport regularnie, czy do aktywności fizycznej podchodzi rekreacyjnie. Dzięki niemu zdobędziemy informację na temat własnej wydolności tlenowej. Pozwoli to nam określić, czy potrzebujemy więcej ruchu i w jakiej formie jesteśmy.
Test Coopera – ważny sprawdzian nie tylko dla biegaczy
Są uniwersalne, kolorowe, stylowe i przede wszystkim niezwykle praktyczne, a ich wybór jest ogromny – mowa o kubkach termicznych, które skutecznie utrzymują wysoką lub niską temperaturę różnych napojów. Jak odnaleźć się w gąszczu ofert, na które z nich zwrócić uwagę? Podpowiadamy! Decydując się na zakup kubka termicznego, uwzględnijmy przede wszystkim najważniejsze parametry tego gadżetu, takie jak kształt, pojemność oraz materiał wykorzystany do produkcji. Ze względu na to, że jednym z najlepszych do tego celu materiałów jest stal nierdzewna, to właśnie na takich produktach się skupimy. Oto 5 najczęściej wybieranych kubków, które spokojnie zmieścimy w uchwycie samochodowym, sprawdzą się na różnego rodzaju wyprawach (do lasu, w góry itp.), a poza tym można je myć w zmywarce. 1. Contigo West Loop 2.0 box:offerCarousel Nasze top 5 otwiera kubek marki Contigo – model West Loop 2.0, dostępny w cenie od 119 zł. Co go wyróżnia? Ergonomiczny kształt, pojemność 470 ml, utrzymywanie ciepła napoju do 5 godzin, zaś zimna – do 12 godzin. O szczelność dba tutaj system Autoseal z przyciskiem blokującym pokrywkę, nie trzeba się więc obawiać o przypadkowe otwarcie. 2. Emsa Travel box:offerCarousel Na pyszną i mocną kawę bez wątpienia przyda się kubek o pojemności 360 ml Emsa Travel (cena od 49 zł). Z zewnątrz jest on pokryty antypoślizgową powłoką silikonową. Ciepłym napojem możemy się cieszyć do 4 godzin, a zimnym – do 8. Zastosowano tutaj zamknięcie Power Loc Quick Press, co oznacza, że otwierać i zamykać pokrywkę można przez wciśnięcie jej palcem. 3. Contigo Byron box:offerCarousel Wraz z kolejną propozycją powracamy do marki Contigo – tym razem model Byron (cena – od 80 zł). Do wyboru mamy aż trzy pojemności – 470, 590 i 720 ml. W tym przypadku gwarantem szczelności jest technologia Snapseal. Z pewnością sprawdzi się on na różnego rodzaju wycieczkach, ale też w drodze do pracy. Wystarczy nacisnąć jeden przycisk, by dostać się do napoju. Ciepłej herbaty napijemy się z niego nawet po 8 godzinach, a zimno będzie zachowane przez co najmniej 19 godzin. 4. Stanley Classic box:offerCarousel Kolejne miejsce zajmuje produkt amerykańskiej marki Stanley – model Classic (cena – od 128 zł). Uwagę zwraca głównie kształt tych kubków. Otóż wariant o pojemności 350 ml to właściwie mały termos, ale niezwykle poręczny i wygodny. Z kolei opcja 470 ml to kubek kempingowy z uchwytem bądź wariant o wyglądzie klasycznym. Do ich wyprodukowania wykorzystano nierdzewną stal młotkowaną oraz tworzywo, które stanowi część zewnętrzną. Czas utrzymywania temperatury zależy od modelu kubka. Co ciekawe, dostaniemy na nie aż 25 lat gwarancji. 5. Esbit Majoris box:offerCarousel Zestawienie zamyka kubek Esbit Majoris (cena – od 65 zł) o pojemności 450 ml, który z wyglądu przypomina termos, ale producent zapewnia, że jest bardzo praktyczny, a przede wszystkim długo zachowuje temperaturę napojów. Z pewnością szeroki otwór znacznie ułatwia wlewanie płynów i mycie tego gadżetu. Szczelna pokrywka chroni przed przeciekaniem, a gumowa podstawka – przed przewracaniem się kubka. Poza tym przy zakrętce znajduje się specjalny uchwyt, dzięki któremu to akcesorium można przypiąć np. do plecaka.
Kubki termiczne z górnej półki
Wyposażenie jadalni to zadanie, które może rodzić mnóstwo wątpliwości. Jedną z nich jest kwestia zastawy stołowej. Lepiej postawić na gotowy, dobrze skomponowany przez producenta komplet czy może pokusić się o miszmasz, w którym ważniejsza od spójności jest historia kolekcji? Tak naprawdę można przyznać, że każda opcja jest dobra. Musisz sobie tylko odpowiedzieć na kilka pytań. Dzięki spojrzeniu na problem z różnych perspektyw podejmiesz dobrą decyzję. Od czego zacząć wybór zastawy stołowej do domu? Zastawa stołowa – jak będziesz jej używać? Pierwszą kwestią, którą warto rozważyć przed zakupem zastawy stołowej, jest cel, jaki ma ona spełniać. Jeśli szukasz talerzy i misek do codziennego użytku, postaw na trwałość i niezawodność. Dobrze sprawdzi się kamionka, fajans lub ceramika. Powinny być łatwe do utrzymaniu w czystości oraz przystosowane do mycia w zmywarce. Nie przepłacaj, jeśli w domu są dzieci. Tutaj łatwo o straty w egzemplarzach. Przy śniadaniu w gronie najbliższych raczej nikt nie będzie przyglądał się, czy całość łączy się w zestaw. Zgoła innym przypadkiem są uroczystości. Jeśli jesteś panią domu, która lubi wydawać przyjęcia, a prestiż i klasa to to, na co chcesz zwrócić uwagę przybyłych, zadanie ułatwi ci wysoka jakość zastawy stołowej. Nie od dziś wiadomo, że najodpowiedniejsza będzie porcelana. Taki serwis to duma i inwestycja na lata, którą pielęgnuje się i używa jedynie od święta. Jeśli możesz sobie na to pozwolić, nie czekaj ani chwili! Zastawa stołowa – liczba i różnorodność elementów Ile elementów powinna mieć zastawa stołowa? Wszystko zależy od przyzwyczajeń i preferencji kulinarnych twoich i domowników. Podstawy, takie jak talerze płaskie i głębokie, deserowe, miski czy półmiski do serwowania, są oczywiste. Jeśli jednak twoja rodzina przepada za rybami, pamiętaj o dodaniu do całości również podłużnych sztuk, a gdy rozsmakowuje się w drobnych przekąskach, zaopatrz jadalnie w małe miseczki. Tak samo wygląda odwrotna sytuacja: jeśli nie spotykasz się z koleżankami na kawę w domu, nie będzie ci potrzebny komplet filiżanek, choćby były najpiękniejsze. W tych wszystkich przypadkach albo znajdziesz zestaw, który uzupełnisz o potrzebne drobiazgi, albo zbudujesz całość od podstaw. Zastawa stołowa w komplecie – urok klasyki W wielu domach utarło się przekonanie, że komplet talerzy pasujących do siebie projektem i zamysłem kreatora jest najlepszym rozwiązaniem. Taki wybór gwarantuje harmonię i elegancję wyrażaną przez przygotowany do posiłku stół. Tu wszystko jest na swoim miejscu. W takich przypadkach warto stawiać na tradycyjne wzory, które w przyszłości będzie można uzupełnić o zniszczone lub zagubione sztuki. Zastawa stołowa – stylowy miszmasz Są przypadki, kiedy stylowy miszmasz pasuje o wiele bardziej niż gotowy komplet. Pamiętaj, że chaos kontrolowany czujnym okiem pani domu może wywołać najlepsze wrażenie. Takim przykładem są aranżacje w stylu vintage. Tutaj z reguły przedmioty, meble czy dekoracje kolekcjonuje się przez lata, a dyskretny czar i historia zawarta w każdym z osobna tworzą dobrze skomponowaną całość. Zastawa stołowa w takich jadalniach nie musi pochodzić z jednej linii produkcyjnej. Śmiało łącz i zestawiaj elementy według własnego uznania. Efekt końcowy może cię miło zaskoczyć. Do czego powinna pasować zastawa stołowa? Przede wszystkim do twojego gustu i upodobań! Rodzaj kuchni, jaką najczęściej jadasz, wystrój twojej jadalni oraz styl, który cenisz na co dzień, to wskazówki do tego, czy lepszym rozwiązaniem będzie komplet czy miszmasz na stole.
Wybieramy zastawę – lepiej postawić na komplet czy miszmasz?
Jednokolorowa walizka to już przeszłość. Modny print na niej będzie nie tylko oryginalnym dodatkiem wyróżniającym nas z tłumu, ale pozwoli szybciej ją odnaleźć na taśmie bagażowej. Większość modeli z printem to walizki twarde, ponieważ łatwiej pokrywa się je wzorami i skomplikowanymi nadrukami. Wykonane są z odpornego na nacisk mechaniczny poliwęglanu, który zapobiega zgnieceniu ścian walizki. Dodatkowo tworzywo sztuczne ABS nadaje walizce odpowiednią twardość i odporność na zarysowania, co pozwala jej zachować dobry wygląd przez długi czas. Dla fanów Walizka z bohaterami naszych ulubionych komiksów czy kultowych filmów? Dlaczego nie? Wśród printowanych walizek znajdziemy wzory z bohaterami komiksów Marvela oraz Star Wars, stylizowane komiksowe obrazki i okładki. Są pełne żywych i intensywnych kolorów. Walizki są oferowane w trzech rozmiarach – małym (32 l), średnim (52 l) i dużym (87 l). Zależnie od rozmiaru walizki zmienia się cena, która waha się od 400 do 700 zł. Walizki mają 4 kółka obracające się o 360 stopni, co pozwala łatwo manewrować nimi w tłumie. Wszystkie modele mają zamek szyfrowy zapobiegający kradzieży zawartości. Warte dodatkowej uwagi są walizki z zamkiem szyfrowym TSA. Jest on szczególnie przydatny podczas kontroli bagażu, który może wówczas być otwierany nawet siłą i zwykłe zamki ulegają zniszczeniu. Wewnątrz walizki znajdują się pasy zapobiegające przesuwaniu się ubrań oraz elegancka podszewka dopasowana do jej designu. Bajkowe Jeśli myśleliście o modelu jak z bajki, to firma Samsonite proponuje urocze walizki z Myszką Miki lub Minnie. Walizka z Minnie jest w czarnym kolorze z białymi groszkami oraz znaną wszystkim śliczną myszką. Natomiast walizka z sympatycznym Mikim jest w barwach wesołej żółci i intensywnego koblatu. Walizki mają różne wspomniane wyżej rozmiary – 87 l, 52 l i kabinowe 32 l. Możliwy jest zakup całego kompletu trzech walizek w cenie ok. 1200 zł. Cały świat oszalał na punkcie ptaków z bijącej rekordy popularności gry Angry Birds. Nic więc dziwnego, że pojawiły się również na walizkach. Walizka z Angry Birds to wydatek od 100 do 200 zł, zależnie od wielkości. Walizki są bardzo lekkie, ponieważ ważą od 1,7 kg do 3,5 kg. Można włożyć jedną w drugą, tak aby przy przechowywaniu zajmowały mniej miejsca. Walizki są bardzo pakowne dzięki wielu kieszonkom, przegrodom i pasom zapinającym ubrania. Są łatwe w czyszczeniu. Niebanalne Jeśli szukamy oryginalnego designu, na pewno zainteresują nas walizki od BG Berlin. Łatwo je rozpoznać po charakterystycznych niebieskich akcentach przy kółkach i teleskopowej rączce. Ich niepowtarzalne wzory są opracowywane przez uznanych projektantów sztuki pop, takich jak Xavier Iturralde, Jorge Gomez czy Susanna Basone. Walizki BG Berlin gwarantują nam unikatowość wzorów i pozwalają podkreślić nasz charakter. Wysokiej jakości kółka są wyprofilowane tak, aby można prowadzić walizkę w dowolnym kierunku. Jest również szyfrowy zamek TSA oraz niezawodny, niezacinający się suwak YKK. Wewnątrz walizki są dwie komory z przegrodą zaopatrzoną w funkcjonalne kieszenie. Utrzymają one wszystkie rzeczy na miejscu podczas podróży. Na podszewce znajdziemy również naszywkę z imieniem i nazwiskiem autora danej walizki. Walizka to nie tylko skrzynka na mnóstwo rzeczy, które zabieramy ze sobą w podróż. Odpowiednio zestawiona z naszym strojem i dobrana do naszego charakteru wiele o nas mówi. Między innymi to, że mamy nietuzinkową osobowość.
Modne walizki z printem – przegląd
Każdy gracz wie, że jednym z ważniejszych elementów rozgrywki jest sterowanie. Przyjęło się uważać, że użytkownicy komputerów używają klawiatury, a ci korzystający z konsol – padów. Podział taki jest krzywdzący dla graczy komputerowych, ponieważ coraz więcej gier posiada skomplikowane sterowanie. Nie wystarczy już używać sławnego skrótu „WSAD”. O ile sterowanie w strategiach nie wymaga użycia pada, o tyle wszelkie gry FPS, bardziej rozwinięte „przygodówki” czy nawet gry sportowe wymagają użycia odpowiedniego kontrolera. A przynajmniej z nim gra się znacznie wygodniej. Najważniejsze pytanie, które samo się nasuwa to, jaki pad można podłączyć do komputera? Odpowiedź jest prosta, w zasadzie każdy będzie odpowiedni. Najbardziej polecane są pady do Xboksa 360 głównie dlatego, że są one kompatybilne z większością gier (wydanych po 2005 roku) i przede wszystkim komputer je bez problemu obsługuje. Z padem do PS3 jest trochę więcej roboty, ale po zainstalowaniu odpowiedniego programu i sterowników również zostanie dostrzeżony przez peceta. Oczywiście można wybrać pad przeznaczony konkretnie do obsługi PC. Wybór jest bardzo duży. Co powinno być więc najważniejszą rzeczą przy zakupie kontrolera do gier? Preferencje gracza i to, jaki rodzaj pada jest dla niego odpowiedni – powinien on sięgnąć po kontroler najbardziej do niego dopasowany, który wygodnie trzyma się w dłoni, posiadający lepszy rozstaw klawiszy i wygodniejsze gałki analogowe. Ponadto należy określić, czy preferuje się pady bezprzewodowe (wówczas trzeba się rozejrzeć za odpowiednim adapterem), czy może wygodniej jest grać na sprzęcie podłączonym za pomocą kabla. Właśnie te cechy powinien wziąć pod uwagę każdy, kto chcę wybrać dla siebie idealny kontroler. Przykładowe pady działające na PC * Gamepad Microsoft Xbox 360 Wireless Controller Pad pod Xboksa to kontroler bezprzewodowy (o zasięgu działania do 9 metrów), jednakże można dokupić do niego odpowiedni kabel (play and charge) i grać na podłączonym urządzeniu, jednocześnie je ładując. Model posiada 10 klawiszy, dwie gałki analogowe i krzyżak. Ponadto na środku urządzenia umieszczono przycisk Xbox Guide, co jest przydatne przy graniu na konsoli, prowadzi on bowiem bezpośrednio do jej menu. Kształt pada jest bardzo ergonomiczny, nawet po dłuższym używaniu nie powoduje bólów dłoni i palców. Posiada funkcję wibracji włączającą się podczas odpowiednich zdarzeń w grze. Koszt urządzenia to ok. 105 zł. Gamepad Sony DUALSHOCK 3 Tym razem pad do PS3. Również bezprzewodowy, można go ładować dzięki dołączonemu kablowi USB. Kształt ma nieco inny niż w przypadku padów do Xboksa, ale również wygodny. Ułożenie jest bardziej symetryczne, gałki analogowe znajdują się na dole pada naprzeciw siebie, krzyżak i przyciski (również 10) znajdują się wyżej. Pad przy odpowiednich sytuacjach w grze wibruje. Cena to ok. 150 zł Logitech Wireless Gamepad F710 Kolejny bezprzewodowy model. Dedykowany jest obsłudze pecetów. Jeżeli chodzi o kształt i ułożenie przycisków bliżej mu do pada znanego z PS3 niż Xboksa. Posiada 12 przycisków, krzyżak i dwie gałki analogowe. Dodatkowo uchwyty pokryte są gumą, co podnosi komfort użytkowania pada. Wyposażony jest w funkcję wibracji w odpowiednich momentach gry. Cena kontrolera to ok. 205 zł. Gamepad SPEEDLINK XEOX PRO ANALOG Następny model, tym razem kształtem przypominający pady używane do gry w Xboksa. Kontroler ten przez producentów dedykowany jest na PC, a także PS3. Posiada 12 klawiszy, krzyżak i dwie gałki analogowe. Pad jest bezprzewodowy, działa nawet do 10 godzin bez ładowania. Można się z nim oddalić na 10 metrów od komputera. Wyposażony jest w funkcję wibracji. Uchwyty są pokryte gumą, dzięki czemu użytkowanie jest znacznie wygodniejsze. Średnia cena urządzenia to ok. 130 zł. Gamepad A4TECH X7-T3 Hyperion Pad o wyjątkowym designie. Do wyboru mamy kilka wariantów kolorystycznych, między innymi niebieski i pomarańczowy. Urządzenie przeznaczone jest do użytku na komputery stacjonarne, ale dzięki specjalnej przejściówce można podłączyć je do PS2. Ułożenie przycisków podobne jest do ułożenia klawiszy w kontrolerach PS3. Sprzęt posiada 12 przycisków, krzyżak i dwie gałki analogowe. Uchwyty prążkowane i pokryte gumą ułatwiają trzymanie kontrolera podczas gry. Wyposażony został funkcję wibracji uruchamiającą się w odpowiednich momentach rozgrywki. Średnia cena to ok. 67 zł. Wybór pada jest kwestią bardzo indywidualną. Za podstawowe kryteria wyboru należy przyjąć wygodę, czyli to jak kontroler leży w ręce i kształt, czyli rozmieszczenie przycisków. Ważne jest, czy chcesz grać „na kablu”, czy w trybie bezprzewodowym. Istotny jest również typ gier, w które lubisz grać. Obecnie większość tytułów tworzona jest pod operowanie odpowiednim kontrolerem. Pad znacznie podnosi komfort gry, dobrze dobrany nie zmęczy twoich dłoni, zapewniając wygodę. Znajdź model stworzony dla siebie i ciesz się wyższą jakością sterowania!
Przegląd popularnych padów do komputera
Ekranizacja bestsellera Andy’ego Weira z Mattem Damonem święci triumfy w kinach i jest jednym z kandydatów w oscarowej rozgrywce. Tymczasem materiał źródłowy w ostatecznym rozrachunku wypada dużo lepiej od adaptacji. Misja na Marsa „Marsjanin” to opowieść o Marku Watneyu. Astronauta ten jest jednym z członków załogi misji marsjańskiej Ares 3. Podczas prowadzenia badań na powierzchni planety zespół zaskakuje burza piaskowa, która zmusza ich do natychmiastowej ewakuacji. Udaje się to wszystkim, poza samym Markiem. Wydaje się, że nie wyjdzie z tego cało, ale cudem przeżywa. Astronauta zostaje sam na planecie, na której przez najbliższych kilkaset dni nikt inny nie pojawi się, by go uratować… i musi jakoś przeżyć. Pomysłowy człowiek w kosmosie Od tego momentu obserwujemy walkę człowieka z nieprzychylnym środowiskiem obcej planety. Walkę kameralną w formie, ale pasjonującą. Proza Weira jest interesująca, choć mocno techniczna. Jeżeli nie macie wykształcenia technicznego lub nie pasjonujecie się astrofizyką, to pewne elementy będą dla was obce, ale cóż – po prostu trzeba uwierzyć, że autor nie plecie bzdur. Biorąc pod uwagę, że konsultował to z szeregiem naukowców, to chyba wszystko jest w porządku. Śmiech w miejsce portretu psychologicznego „Marsjanina” nie czyta się łatwo. Głównie ze względu na techniczny język, ale również dlatego, że wcale tak naprawdę dużo to się w tej powieści nie dzieje. Całość skonstruowana jest na zasadzie „problem-rozwiązanie”. Główny bohater co i rusz musi stawić czoła nowym wyzwaniom i kombinuje, jak rozwiązać nieprzychylne sytuacje. Taki kosmiczny MacGyver, który zrobi coś z niczego.Taka, a nie inna formuła sprawia, że z czasem książka staje się zwyczajnie nużąca. W końcu ile można obserwować zmagania z przeciwnościami losu. Przeciwwagą miał być wątek przygotowań misji ratunkowej dziejącej się na Ziemi, ale przebiega dość standardowo i brakuje mu pazura. Pisarz w mojej opinii zdecydowanie pokpił również sprawę rozwinięcia wątku poczucia samotności Watneya. Dostajemy śmieszka próbującego na wesoło podejść do każdego problemu (co do karykaturalnych rozmiarów rozszerzono już w ekranizacji), a niewiele tu próby pogłębienia portretu psychologicznego kogoś, kto musi sobie radzić z tak trudną sytuacją. Przeczytać? Można „Marsjanin” to zgrabne czytadło – idealne na odstresowanie podczas urlopu czy weekendu. Do arcydzieła mu daleko głównie ze względu na niewykorzystane możliwości w zakresie budowy psychologii postaci oraz przewidywalność. Podziw należy się za to za wiedzę techniczną i sprawną budowę narracji, choć jej powtarzalność w pewnym momencie już zwyczajnie irytuje. Książka dostępna jest także jako e-book (formaty EPUB i MOBI) za oraz audiobook – czytany przez Jacka Rozenka. Źródło okładki: www.muza.com.pl
„Marsjanin” Andy Weir – recenzja
Przeznaczając na zakup telewizora około 4000 zł, możemy mieć pewność, że kupimy sprzęt z najwyższej półki, który niczym nie będzie różnił się od topowych modeli dostępnych na rynku. Standardem w tej cenie jest rozdzielczość 4K i duża przekątna ekranu. Niektórzy producenci oferują ponadto zakrzywiony ekran i szereg inteligentnych funkcji. Poniżej przedstawiamy kilka modeli telewizorów, na które warto zwrócić uwagę. Samsung UE55J6300 Zakrzywiony ekran i przekątna 55 cali to tylko niektóre z cech Samsunga UE55J6300. Telewizor został wyposażony w funkcje Smart TV, dzięki którym bezproblemowo zainstalujemy ulubione aplikacje umożliwiające np. odtwarzanie treści bezpośrednio z internetu. Model ten charakteryzuje się świetnym odświeżaniem 800 Hz i wieloma złączami – 4 x HDMI oraz 3 x USB. Dzięki nim podłączymy zewnętrzne źródła multimediów. Dla niektórych przeszkodą może być jednak rozdzielczość – producent nie zdecydował się w tym modelu na 4K, pozostając przy sprawdzonym Full HD. Za Samsunga UE55J6300 zapłacimy około 3700 zł. Sony KDL-50W809C Sony KDL-50W809C w cenie 3600 zł to propozycja dla osób, które szukają dużego telewizora z funkcjami Smart TV, jednak zależy im również na obsłudze technologii 3D. Taki jest właśnie 50-calowy model japońskiej firmy, oferujący matrycę Full HD. Urządzenie zostało oparte na systemie Android TV. Takie rozwiązanie gwarantuje dostęp do wielu aplikacji. Płynny obraz jest osiągany dzięki odświeżaniu na poziomie 1000 Hz. Technologia Clear Audio+ oferuje znakomitą jakość dźwięku. Nie zabrakło również wsparcia dla NFC i MHL, czyli standardów umożliwiających szybkie połączenie z urządzeniem mobilnym. Philips 49PUS7150/12 Philips 49PUS7150/12 to propozycja do mniejszych salonów, gdzie w zupełności wystarczy przekątna ekranu 49 cali. Telewizor ma rozdzielczość 4K i wsparcie dla technologii 3D, dzięki której wybrane filmy wyświetlimy w trzech wymiarach. Philips zdecydował się na platformę Android, która umożliwia dostęp do wielu programów i aplikacji. Telewizor wspiera technologię DLNA do bezprzewodowego strumieniowania treści. Możliwe jest również odtwarzanie multimediów z dysku USB. Philips 49PUS7150/12 jest wyposażony w zadowalający zestaw złączy, m.in. 4 x HDMI i 3 x USB. Cena urządzenia wynosi około 3700 zł. Panasonic TX-55CX400E Ogromny 55-calowy ekran, rozdzielczość 4K i odświeżanie 400 Hz – oto główne cechy Panasonica TX-55CX400E. Telewizor oferuje dostęp do zestawu aplikacji, które umożliwiają między innymi strumieniowe odtwarzanie treści z internetu. Urządzenie charakteryzuje się wysokim kontrastem i specjalnym trybem niskiego zużycia energii, który pozwala ograniczyć rachunki za prąd. Dużą zaletą są 4 złącza HDMI i 3 USB. Telewizor daje wsparcie dla technologii DLNA i Miracast, dzięki którym użytkownik nie jest ograniczony do podstawowych źródeł multimediów. Treści można przesyłać bezprzewodowo, bezpośrednio z urządzeń mobilnych. Panasonic TX-55CX400E można kupić już za około 3600 zł. LG 55UF695V W podobnej cenie jest dostępny LG 55UF695V. To 55-calowy telewizor oferujący rozdzielczość 4K. Propozycja od LG spodoba się osobom, które przywiązują wagę do wyglądu. Konstrukcja jest niezwykle cienka, dzięki czemu idealnie skomponuje się z wystrojem salonu. LG 55UF695V umożliwia dostęp do szerokiej gamy aplikacji, włączając w to serwisy VOD. Dzięki funkcji Smart Share przesyłanie treści multimedialnych z innych urządzeń jest niezwykle proste i wygodne. Producent zadbał również o wygodną obsługę za pomocą specjalnego pilota – Pilot Remote Magic. Za telewizor trzeba zapłacić około 3600 zł.
Telewizor do 4000 zł – marzec 2016
Przed tobą majowy weekend, wyczekany i zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach. Jeśli wybierasz się w góry na długie, piesze wędrówki, musisz się do nich odpowiednio przygotować. Właściwy trening pozwoli ci uniknąć przykrych kontuzji i przyjemnie odpocząć od zgiełku miasta, codziennych problemów i zawodowych obowiązków. Jeżeli nie wyobrażasz sobie wakacji na nizinach, powinieneś kontynuować zaprawę po powrocie z majówki. Trenuj przed wyjazdem w góry Urlopowicze, którzy dopiero zaczynają przygodę z górami, często wpadają w pułapkę swego niedoświadczenia: wydaje im się, że do spacerów Tatrach czy Beskidach nie trzeba się specjalnie przygotowywać, a to błąd. Zaprawieni górscy włóczykije wiedzą, że kilometr marszu po nizinach nie może równać się z kilometrem górskiej wędrówki, gdzie rządzą zupełnie inne prawa. Przy pokonywaniu wzniesień mięśnie pracują inaczej – intensywniej, aktywizują się partie mięśniowe, które w mieście „leniuchują”. Nie powinieneś zaniedbywać ćwiczeń, które przyzwyczają organizm do tego szczególnego wysiłku. Nawet jeśli uprawiasz systematycznie sport, a planujesz zdobywać szczyty przez kilka dni z rzędu, musisz dodatkowo zadbać o formę. Porządnej zaprawy potrzebują osoby, które zimę spędziły z pilotem na kanapie albo w fotelu przed komputerem. Jeżeli na trening przeznaczysz zaledwie parę dni, wybierz się w łagodne trasy, które nie wyciskają „siódmych potów”. Na zdobywanie szczytów i ambitne szlaki przyjdzie czas w wakacje, po paru tygodniach przygotowań. Na początek poćwicz w osiedlowej siłowni. Jak zadbać o formę? Mocne uda w górach to bezcenny skarb – wytrenujesz je dzięki przysiadom z obciążeniem dostosowanym do twoich aktualnych możliwości (bez odważników poćwicz w domu). Na mięśnie nóg pomoże wyciskanie nogami w pozycji leżącej, wchodzenie na ławkę, warto skorzystać także z bieżni elektrycznej. W ten sposób wzmocnisz stawy i zapobiegniesz nieprzyjemnym urazom. Ciężki, górski plecak wymaga wytrenowanych mięśni karku, grzbietu i brzucha. Warto poćwiczyć pompki klasyczne i na poręczach (z obciążeniem lub bez) oraz podciąganie na drążku, które wzmocni bicepsy. W górach liczy się nie tylko wytrzymałość, ale też wydolność serca i płuc. Zadbasz o nie dzięki umiarkowanemu wysiłkowi na orbitreku, możesz skusić się na wycieczki rowerowe. Zostaw samochód w garażu i zacznij biegać lub szybko, intensywnie maszerować. Zrezygnuj z windy i wspinaj się po schodach na własnych nogach. Przy okazji poprawisz swój metabolizm, który rozleniwił się w chłodne miesiące. Jeśli to możliwe – dojeżdżaj rowerem do pracy, jeżeli nie – wysiadaj kilka przystanków wcześniej i pokonuj je pieszo. Na początek wystarczą półgodzinne trasy o długości ok. 3 kilometrów w tempie, które nieco przyspiesza tętno (przyda się sportowy pulsometr). W weekendy wybieraj się w dalsze wędrówki – najpierw 5-6 kilometrowe, a potem dłuższe. Jeśli zabierzesz ze sobą plecak z obciążeniem, przygotujesz się na podobny wysiłek w trudniejszych warunkach. Bezpieczny spacer w górach Zanim wybierzesz się w góry, nie zapomnij przestudiować zaplanowanej trasy, sprawdź lokalizację schronisk, prognozę pogody i krótszą drogę powrotu (gdyby okazało się, że przeliczyłeś swoje siły). Naładuj komórkę i wpisz w nią numer GOPR. Ubierz się odpowiednio – pamiętaj, że na terenach położonych wysoko aura potrafi zmienić się w mgnieniu oka. Zabierz ciepłą odzież, która zapobiegnie przemarznięciu i ochroni przed wilgocią. Do plecaka wrzuć ciepły sweter, przeciwdeszczową kurtkęi skarpetki na zmianę. Przyda się też czapka i rękawiczki – w wyższych partiach gór wciąż jest bardzo zimno. Pokonywanie nierównych terenów wymaga odpowiedniego obuwia z twardą podeszwą. Nie zakładaj nowych butów – postaw na wypróbowane i porządnie rozchodzone, które są wygodne, idealnie dopasowane i gwarantują doskonałą przyczepność do podłoża. Stopa musi czuć się w nich komfortowo i stabilnie w każdych warunkach. Spakuj kanapki, czekoladę, owoce, ulubione orzechy i zapas wody niegazowanej. Nie zapomnij o mapie, latarce i małej apteczce. Przydadzą się okulary przeciwsłoneczne i krem z filtrem, które zabezpieczą przed majowym, czasem bardzo ostrym słońcem. Dzień wcześniej poinformuj kogoś o swoich planach i trasie, którą chcesz pokonać – zostaw wiadomość w miejscu pobytu, daj znać bliskim, przyjaciołom. Jeśli doskwierają ci dolegliwości ze strony układu krążenia albo stawy pracują nieprawidłowo, wyjazd w góry i treningi powinieneś skonsultować z lekarzem.
Wiosenny trening przed majówką w górach
„Odpływające kawiarenki”, „Wymyśliłam cię” czy „Kocha się raz”. Te utwory nuciła swego czasu cała Polska. I choć od ich powstania minęły niemal cztery dekady, przeboje Ireny Jarockiej wciąż żyją. Mariola Pryzwan przypomina o tej ważnej postaci polskiej sceny muzycznej. Dzięki jej opracowaniu wielbiciele Ireny Jarockiej mogą poznać życie artystki zamknięte w książce „Nie wrócą te lata. Autobiografia i listy do męża”. Notatki, wspomnienia, listy Pod koniec lat dziewięćdziesiątych artystka zaczęła spisywać swoje myśli. W 2007 roku autobiografia była gotowa, ale nie została wydana. Autorka w kolejnych latach to coś do niej dodała, to usunęła. Nie opisała ostatnich lat. Te możemy w pewnym stopniu poznać dzięki wspomnieniom jej drugiego męża, Michała Sobolewskiego. „Nie wrócą te lata” składa się z trzech głównych części. Autobiografii, wspomnień Michała Sobolewskiego „Nie mijaj życie me” oraz listów i pocztówek wysyłanych przez Irenę Jarocką do męża. Całość zamyka kalendarium, pozwalające drobiazgowo prześledzić karierę artystki. Skromna, utalentowana, ciekawa świata Irena Jarocka to postać, o której się nie zapomina, choć znawcy wcale nie uważają jej głosu za wybitny. Przebojami porwała jednak tłumy, a przy okazji dała się poznać jako postać niezwykle wrażliwa, skromna, inteligentna. Piękna, dobrze ubrana kobieta, która uwielbiała podróżować, poznawać nowe miejsca. W czasie tras koncertowych na ile mogła, korzystała z okazji do odkrywania nieznanych zakątków. Czytelnik będzie jej towarzyszył w tych podróżach, podczas dobrych i złych chwil. W trakcie przygody paryskiej i gdy w czasie trasy po Stanach nocowała w… schronisku dla bezdomnych, kiedy na Kubie uparcie poszukiwała owoców cytrusowych, by przywieźć je do Polski (był rok 1983, co tłumaczy ów upór). Pasja, miłość, kariera „Nie wrócą te lata” to przede wszystkim publikacja dla wielbicieli twórczości Ireny Jarockiej i miłośników muzyki z lat 70. i 80. ubiegłego wieku (choć artystka nagrywała także w późniejszych latach, powstał wtedy m.in. singiel we współpracy Michaelem Boltonem). Jest jednak w tej historii pewna uniwersalność. Opowieść o karierze, ale przede wszystkim o pasji i miłości. W tym ostatnim przypadku nie tylko do muzyki. Irena Jarocka opowiada o sobie i o ludziach, którzy szli z nią przez życie. Czasem przez moment, czasem przez lata. Całość jest pięknie wydana i bardzo bogato ilustrowana. Wiele fotografii pokazuje artystkę prywatnie, poza sceną i blaskiem świateł. Bo to opowieść nie tylko o gwieździe estrady, ale i o kobiecie, która poszła za głosem serca. Źródło okładki: www.proszynski.pl
„Nie wrócą te lata” Irena Jarocka – recenzja
Bardziej polska nazwa tych preparatów to odstraszacze. Repelenty to preparaty lub urządzenia wydzielające zapach albo dźwięki, z powodu których leśni krwiopijcy będą trzymać się od nas z daleka. Oferta produktów jest dość szeroka, ale zanim zakupimy któryś z nich, warto znać kilka faktów. Jest tak: dojechaliśmy na wymarzoną polanę w środku przepięknego, bajkowego lasu. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Jazda przebiegała bez problemów, pies spał, dzieci grzecznie się bawiły, małżonek starał się być pomocny, niczego nie zapomnieliśmy. Sprawnie wypakowaliśmy sprzęt – koce, torby biwakowe, kosze z prowiantem. Całą rodziną, zgodnie przygotowaliśmy posiłek, by przy smacznej herbacie z cytryną i kanapkach podziwiać las będący rówieśnikiem państwa Polan i… zaczyna się! Leśne potwory Komary i meszki potrafią uprzykrzyć nawet najpiękniejszy letni dzień spędzony w lesie. Ich ukąszenia powodują powstawanie swędzących opuchlizn. Aby do tego nie dopuścić, powinniśmy się zaopatrzyć w środki odstraszające owady. Mają najczęściej postać aerozoli, rzadziej olejków i kremów. Zawierają związki chemiczne (np. DEET, ikarydynę) naturalne lub syntetyczne olejki eteryczne (np. goździki, mieszanka olejku eukaliptusowego z miętą, lawendy z cytryną), których zapachu owady bądź nie cierpią, bądź odbierają go jako zagrożenie. DEET To szczególnie skuteczny i najbardziej popularny środek. Odstrasza nie tylko komary i meszki, ale również niebezpieczne dla zdrowia naszego i naszych domowych zwierząt kleszcze. Wymyślony został na użytek amerykańskich marines do walk w dżungli. Bez DEET los żołnierzy był podwójnie straszny. Siła działania DEET zależy od jego stężenia. Jednak lekarze medycyny tropikalnej i Światowa Organizacja Zdrowia polecają preparaty zawierające 30–50% DEET z dwóch powodów. Po pierwsze, środki bardziej stężone wcale nie są skuteczniejsze, a po drugie, substancja ta nie jest neutralna dla zdrowia. Może wywoływać alergie. Dlatego nie jest wskazany dla malutkich dzieci i kobiet w ciąży. Nie przesadzajmy więc z dawkowaniem. Ikarydyna Oddziałuje na zmysł węchu owadów. Blokuje ich receptory. Preparaty z ikarydynąsą uważane za środki bezpieczne, które mogą spowodować najwyżej podrażnienie skóry. Inny polecany przez WHO środek to etyl butylacetoaminopropionate – Insekt Repellent 3535. Olejki eteryczne Można wymienić bardzo wiele roślin odstraszających komary, z których produkuje się naturalne preparaty przeciwko nim oraz kleszczom: anyż, cytryna, lawenda, bazylia, aksamitka, bergamotka itp. Uchodzą za bardzo bezpieczne, bo naturalne. Ale lekarze ostrzegają – używane w nadmiarze również mogą zaszkodzić. Dla czworonoga Możemy używać popularnych środków w aerozolu. Na rynku są teżkropleaplikowane co jakiś czas bezpośrednio na skórę czworonoga. Nie zapominamy też o obroży przeciwkleszczowej dla psa. Niezależnie od tego, który preparat wybieramy, pamiętajmy, że wszystkie mają ograniczony czas działania. Dlatego pamiętajmy o regularnym zabezpieczaniu naszego pupila, nie tylko przed wycieczką do lasu. Repelentów należy używać zgodnie ze wskazaniami producenta, by nie przedawkować. Ciała pokrytego repelentem nie należy smarować olejkiem do opalania. Wielu preparatów, również produkowanych ze składników naturalnych, nie można używać, gdy przyjmujemy niektóre rodzaje leków, dlatego dokładnie zapoznawajmy się z ulotkami dołączonymi do produktów. Pamiętajmy, że również preparat wyprodukowany tylko z naturalnych składników nie jest obojętny dla naszego zdrowia i zawsze ma skutki uboczne. Na szczęście w większości tak drobne, że niezauważalne. Zwróćmy też uwagę na długość działania preparatów. Z testów realizowanych przez niezależną niemiecką fundację Warentest wynika, że wiele preparatów na kleszcze i komary działa zdecydowanie krócej, niż reklamują to producenci. Niektóre środki mogą wchodzić w reakcje z materiałami, z których wykonano nasze ubrania lub okulary, dlatego przed użyciem należy sprawdzić, czy rozpylony na nowe ubranie lub okulary repelent nie pozostawi plam. Pamiętajmy, że repelenty to dobry sposób na poradzenie sobie z komarami, ale niewystarczający jeśli chodzi o kleszcze. Dlatego po każdym wypadzie do lasu należy dokładnie sprawdzić powierzchnię całego ciała, bo ugryzienia kleszcza nie poczujemy.
Repelenty niezbędne w czasie wypadu do lasu
Jeśli w tym roku zdajesz egzamin dojrzałości, to znaczy, że przed tobą jeszcze jedno ważne wydarzenie – studniówka! Podpowiadamy, jaką sukienkę wybrać, abyś czuła się podczas tego wyjątkowego wieczoru nadzwyczajnie! To już ostatni dzwonek, aby wybrać sukienkę na studniówkę. Tradycyjnie bale maturalne odbywają się na około sto dni przed egzaminem dojrzałości, co zwykle oznacza, że w większości polskich szkół są urządzane w drugiej połowie stycznia i na początku lutego. Nie ma już więc za dużo czasu, ale z naszym przewodnikiem z pewnością znajdziesz odpowiednią kreację, która sprawi, że twój pierwszy bal będzie jeszcze lepszym wspomnieniem. Sukienka na studniówkę 2017 – jaki krój wybrać? Kiedyś studniówkowa moda była mocno ograniczona – sukienki miały być skromne, zwykle czarne lub granatowe i dość długie. Teraz jednak możecie wybierać spośród wielu krojów i stylów. Nie można też mówić o jednym, obowiązującym w tym sezonie fasonie sukienek na bal maturalny. Panuje za to… pełna dowolność! Nie ma przeszkód, by ubrać tradycyjną sukienkę z rozkloszowaną spódnicą à la księżniczka. Dużą popularnością cieszą się też modele z gorsetową górą i rozszerzanym dołem, szczególnie takim wykonanym z tiulu. Jednocześnie równie modne są długie sukienki albo krótsze, o długości ¾, inspirowane konwencją lat 50. i 60. Hitem sezonu jest aksamit i welur – sukienki z tego materiału (najczęściej proste, na cienkich ramiączkach, ale na Allegro znajdziecie też wiele innych fasonów) są wyjątkowo eleganckie i na topie. Niezmiennie trendy jest też oczywiście klasyczna mała czarna, choć obecnie wcale nie musimy kurczowo trzymać się tego koloru (ale o tym za chwilę). Na wybiegach w tym sezonie dominują raczej proste, minimalistyczne sukienki. Jeżeli jednak zależy ci na czymś bardziej ekstrawaganckim, to pamiętaj o jednej zasadzie – im bardziej sukienka jest bogata, tym jej kolor powinien być bardziej stonowany. Jaki kolor wybrać, szukając sukienki na studniówkę 2017? Choć czerń pozostaje najpopularniejszym kolorem kreacji na bale maturalne, to wcale nie oznacza, że musimy się ograniczać tylko do niej. Wręcz przeciwnie – w tym sezonie najmodniejsze są bowiem suknie w odcieniach niebieskiego. Oba eleganckie i kobiece podkreślą delikatną, dziewczęcą urodę. Wspomniana już wyżej mała czarna też będzie świetnym wyborem. Jeżeli pozostaniecie przy jej sztandarowej wersji kolorystycznej i zdecydujecie się na klasyczny krój, to taka sukienka będzie mogła wam służyć także na inne okazje. Równie modne są jednak jeszcze mniej oczywiste barwy, a spektrum, z którego możemy wybierać, jest naprawdę szerokie. Od złota, winnej czerwieni czy butelkowej zieleni (takie kolory szczególnie dobrze będą prezentowały się na aksamitnych i welurowych kreacjach, choć to nie jest konieczność), aż po odcienie ziemi, khaki i beżu. Na topie są też intensywne czerwienie, łososiowy róż, a nawet fiolety. Przypominamy – jeśli decydujesz się na odważny kolor sukienki, wybierz taką o prostszym kroju. Pamiętajcie, że kolor kreacji powinien podkreślać i komplementować wasze naturalne atuty – dobierzcie więc taki, w którym dobrze i swobodnie będziecie się czuć przez całą noc. O ile w tegorocznych trendach panuje dowolność, zarówno w kwestii kolorów, tkanin, jak i długości studniówkowych kreacji, to pamiętajcie o ewentualnych ograniczeniach narzuconych wam przez szkołę. W niektórych liceach istnieje bowiem dość ścisły dress code, jasno określający obowiązujące w tych kwestiach zasady. Zapoznajcie się z nimi i upewnijcie, że wasza wymarzona stylizacja na bal maturalny się w nie wpisuje! Najważniejsze jednak jest to, aby wybrać sukienkę, w której czujecie się komfortowo, jesteście sobą i wygodnie przetrwacie szaleństwo nawet do rana. Wspaniałej zabawy!
Sukienki na studniówkę 2017 – jaką wybrać?
Leginsy już od dawna nie kojarzą się nam jedynie z fitnessem. To bardzo modny a zarazem wygodny element garderoby. Teraz niezależnie od typu figury, czy wieku możesz je nosić nie tylko na siłownie, ale na co dzień i wyglądać modnie i elegancko. Jak nosić? Wcale nie musisz mieć figury modelki żeby chodzić w leginsach. Kluczem do sukcesu jest odpowiednio dobrany kolor, wzór i fason. Przy masywnej sylwetce unikamy jasnych połyskujących materiałów, niestety bardzo modne w tym sezonie kwieciste desenie również odpadają. Będziesz za to wyglądała świetnie w ciemniejszych tonacjach kolorystycznych. Czarno- białe nadruki znakomicie zamaskują niedoskonałości. Ważne jest również to, z czym zestawiasz leginsy. Do twojej sylwetki najlepiej będą pasowały dłuższe luźne tuniki, koszule oraz t-shirty. Z kolei szczupłe nogi będą się dobrze prezentowały we wzorzystych, jasnych dzianinach. Intensywne kolory od razu przyciągną uwagę. Trafnym wyborem są również leginsy lateksowe, które przy dobrze dobranym obuwiu sprawdzą się także w klasycznym zestawie. Z czym łączyć? Jeśli cenisz sobie wygodę i luz ponad wszystko możesz nosić do leginsów baleriny i lekkie sandały. W takim zestawieniu będziesz wyglądała swobodnie i dziewczęco. Na wieczór natomiast, nie bój się założyć wysokich szpilek, które pięknie wysmuklą łydki i uda, ale także nadadzą całej stylizacji elegancji i kobiecości.
Leginsy - wygoda i elegancja
Motorower to mały i poręczny środek transportu. Zakup takiego sprzętu, jest mimo wszystko poważną decyzją i sporym wydatkiem, dlatego należy się zastanowić i wiedzieć, na co zwracać uwagę. Musimy być świadomi, czego oczekujemy, jaki mamy budżet i co możemy wymagać za takie pieniądze. Gabaryty motoroweru Prowadzenie jednośladu może okazać się trudniejsze, niż się tego spodziewasz. Dlatego bardzo ważne jest dobranie maszyny o odpowiedniej wielkości i ciężarze dla kierowcy. Musi on opanować pojazd, czuć się na nim pewnie i stabilnie. To ważne w momencie przeglądania ofert. Te, które nie spełniają twoich potrzeb, możesz od razu odrzucić. Przebieg – czynnik, który trzeba brać pod uwagę Podstawowym parametrem, jaki bierzemy pod uwagę przy zakupie każdego pojazdu, jest przebieg. Liczba na liczniku, o ile jest zgodna z prawdą, pozwoli nam ocenić poziom zużycia wielu elementów, których praca niezbędna jest, aby maszyna spełniała swoje zadanie. Na tej podstawie możemy stwierdzić, na jakim etapie zużycia jest silnik bądź akumulator. Podpowie nam to również o możliwej konieczności wymiany elementów układu hamulcowego lub rozrządu. Nie kupujmy bardzo starych, „zjeżdżonych” maszyn, bo więcej czasu spędzimy w garażu, grzebiąc przy nich, niż rzeczywiście używając. Bezwypadkowość To wydaje się oczywiste, ale wybierajmy raczej motorowery bezwypadkowe. Te po stłuczkach mogą nam w niedługim czasie przysporzyć wielu problemów. Zacznijmy od blacharskich. Naruszenie blachy bardzo często jest niewłaściwie zabezpieczone, co skutkuje pojawieniem się rdzy. Korozja niestety postępuje dość szybko i przenosi się na kolejne metalowe elementy. Oznaczać to może, że pojazd wkrótce zamieni się w kupkę złomu. To oczywiście najczarniejszy scenariusz, ale po co ryzykować? Poza tym stłuczki mogą zaburzać prawidłowe działanie maszyny. Nawet jeżeli podczas jazdy próbnej nie zauważymy nic niepokojącego, nie oznacza to, że przy dłuższym użytkowaniu sytuacja się nie zmieni. Szczególnie jeżeli zamierzamy intensywnie eksploatować motorower. Jazda próbna Zawsze proś o możliwość jazdy próbnej – masz do tego prawo. Nawet jeżeli obecny właściciel przysięga ci, że pojazd jest w idealnym stanie, nie kupuj go, zanim nie przekonasz się sam. Podczas jazdy próbnej zwracaj uwagę na to, czy wszystkie elementy układu elektrycznego działają prawidłowo. Czasami niewielkie usterki można zauważyć, jeżeli wiemy, na co patrzeć. Sprawdź też, jak pracuje silnik. Czy chodzi równo? Czy odpowiednio wchodzi na obroty? Jeżeli zauważysz coś niepokojącego, nie bagatelizuj tego. Po zakupie będziesz musiał i tak się tym zająć. Jazda próbna to też odpowiedni moment, żeby sprawdzić stan hamulców. Może się okazać, że do ceny motoroweru doliczyć musisz również ich naprawę. Wizyta w stacji kontroli Przed podpisaniem umowy odwiedź stację kontroli pojazdów. Na przegląd wydasz kilkadziesiąt złotych, ale będziesz mieć pewność, że niczego nie przeoczyłeś, a wybrany przez ciebie motorower nie ma ukrytych wad. Na tym etapie sprawdza się również wiarygodność dokumentów, a także fakty, czy pojazd nie był kradziony. Tutaj możesz dowiedzieć się o sprzęcie absolutnie wszystkiego, dlatego nie bój się żądać takiej kontroli przed zakupem. Zadawaj wówczas pytania, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. Zakup motoroweru to decyzja, której skutki odczuwać będziesz co najmniej przez kilka następnych lat. Dlatego zadbaj o to, by decyzja była przemyślana. Upewnij się, że obiecywany przez sprzedawcę stan techniczny jest takim w rzeczywistości. No i najważniejsze, jednoślad musi po prostu przypaść ci do gustu. Inaczej, nawet jeżeli będzie w świetnym stanie, nie będziesz się czuć na nim pewnie. A pewność na takim pojeździe jest konieczna, aby poruszać się nim bezpiecznie i z przyjemnością.
Idealny motorower – 5 wskazówek przy zakupie
Bajkowe gadżety mają wśród dorosłych swoich zwolenników i przeciwników. Dzieci jednogłośnie je uwielbiają. Zatem – kupować czy nie? Myślę, że w tej kwestii najlepiej zachować zdrowy rozsądek. Niechęć dorosłych do bajkowych gadżetów bierze się z obawy przed komercjalizacją dzieciństwa swoich pociech. I jest to zrozumiałe. Jeśli jednak przedmioty z postaciami z bajek pojawiać się będą rzadko w naszym domu, wówczas będą miały status przedmiotu magicznego, a taki potrafi zdziałać cuda i… ułatwić życie rodzicom. Przedmioty codziennego użytku Dzieci w bohaterach z bajek widzą przyjaciół: wesołe postaci, które wprawiają je w dobry nastrój i przy okazji motywują. Dlatego warto wykorzystać to w chwilach, gdy maluchy marudzą lub niechętnie wykonują jakieś zadania. Kubuś Puchatek albo Kopciuszek widniejący na szczoteczce do zębów może się okazać dużo bardziej skuteczny niż mama, która mówi o higienie jamy ustnej. Niejadki łatwiej nam będzie przekonać do jedzenia, jeśli oprawa posiłku będzie atrakcyjna. Spróbujmy zachęcić dziecko do jedzenia mówiąc, że na dnie talerzyka czeka Minnie, a malec zobaczy ją, gdy zje zupę. Z każdą łyżką dziecko zbliża się do upragnionego celu, a my możemy świętować kolejne zjedzone danie. W terenie możemy skorzystać ze śniadaniówek z Minnie, Donaldem albo Lego. Wraz z bohaterami „pożyczamy” także ich cechy: odwagę, piękno, szlachetność. Dlatego dzieciom łatwiej jest nieraz iść do przedszkola z plecakiem lub workiem, na którym jest ulubiona postać z bajki. Strażak Sam, czy urocze psiaki z Psiego Patrolu nie boją się wyzwań i wesprą duchowo naszego malucha w trudniejszych chwilach. Możemy nawet spróbować zainscenizować dialog między taką postacią a dzieckiem. Plakaty lub obrazy z bajkowymi ludzikami przydać się mogą w oswajaniu przestrzeni dziecka, np. po przeprowadzce do nowego domu albo nowego pokoju. Dzieci chętniej też zdecydują się na spanie we własnym łóżku, jeśli pościel budzić będzie miłe skojarzenia. Nieocenione są też barwne plastry na skaleczenia – zarówno w samym procesie uspokajania, jak i opatrywania dziecka. Mogą też służyć maluchowi do zabawy w lekarza. Gadżety do zabawy Dzieci lubią drobne przedmioty, które mieszczą się w dłoni lub kieszeni i którymi można bawić się w czasie jazdy samochodem albo nudnej wizyty z mamą w urzędzie. Małe figurki z bajek nadają się do tej roli idealnie. Co więcej, ich wartość dodana to wszystkie historie, które dziecko zna z książek lub ekranu telewizora i które może sobie odtworzyć w dowolnym momencie. Odgrywanie dialogów i sytuacji ćwiczy wyobraźnię, pamięć i słownictwo. Figurki można też wykorzystać w kontekście nauczania języka obcego. Wystarczy dziecku wyjaśnić, że podarowana mu Minnie lub Peppa pochodzą z obcego kraju i że mówimy do nich tylko po angielsku. To rozwiązanie jest dużo chętniej akceptowane przez dzieci niż sztuczna sytuacja, w której nagle rodzic zaczyna mówić do dziecka w obcym języku. Małe lokomotywy, autka lub gumowe figurki są też odzwierciedleniem zainteresowań dziecka. Pomagają dzieciom nawiązywać znajomości z rówieśnikami, dostarczając tematów do rozmów. Bajkowe gadżety w rozsądnych ilościach zachęcają dzieci do uczestnictwa w kulturze, odwiedzania kina i bibliotek, a przede wszystkim do zgłębiania swoich pasji na poważnie. A to może procentować w przyszłości. Gadżety bywają przydatne i w życiu codziennym, i w ramach wspierania zainteresowań dziecka. Czy kosztują więcej? Wszystko zależy od producenta. Czasami nie ma różnicy między „zwykłym” produktem a tym „bajkowym”. Poza tym dzieci to mistrzowie niuansu. Nie musimy kupować od razu łóżka z motywem z bajki, żeby sprawić maluchowi radość. Czasami na trudny dzień i otarcie łez wystarczy bajkowa chusteczka higieniczna, naklejka albo plasterek na palec. Wszystko zależy od tego, czy to my, jako rodzice, udzielimy baśniowym bohaterom naszego głosu, ciepła i uśmiechu.
Bajkowe gadżety dla przedszkolaka
Smażone śledzie z dymką to prosta w przygotowaniu i smaczna przekąska. Zapoznajcie się z przepisem poniżej i wypróbujcie go we własnej kuchni! Składniki: 8 małych śledzi olej sól pieprz dymka 2 łyżki oliwy Krok po kroku: Śledzie rozpłaszczamy ręką i wyciągamy z nich kręgosłup. Następnie solimy i smażmy na patelni. Śledzie podajemy jako przekąskę, skropione oliwą i posypane dymką. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Smażone śledzie z dymką
Siłownia to nie jedyne miejsce, w którym kompleksowo można zadbać o formę i efektywnie budować mięśnie. Przy odrobinie samozaparcia, motywacji oraz inwencji formę można z powodzeniem szlifować w domowym zaciszu. Czy powinniśmy wybrać się na siłownię? Karnet na siłownię dla wielu osób może być sporym wydatkiem w miesięcznym domowym budżecie. Ponadto większość klubów wymaga dokonywania dodatkowych opłat członkowskich i podpisywania nie zawsze korzystnych umów. Często również brak nam motywacji do ruszenia się z domu i dotarcia na trening, jeżeli siłownia znajduje się w znacznej odległości od naszego miejsca zamieszkania. Warto zastanowić się, czy faktycznie potrzebujemy aż tak profesjonalnego i rozbudowanego zaplecza treningowego, jakim jest klub fitness, czy może wystarczy nam kilka podstawowych przyrządów i trochę miejsca w domu. Najczęściej to drugie rozwiązanie wcale nie okazuje się takim złym pomysłem. Oczywiście, nie dla wszystkich. Osoby bardziej profesjonalnie podchodzące do budowania sylwetki, które potrzebują znaczących obciążeń i specjalistycznych maszyn izolujących konkretne partie mięśniowe, raczej nie będą usatysfakcjonowane domowym treningiem. Jednak większość osób zaczynających swoją przygodę z kulturystyką czy takich, które po prostu pragną budować formę na potrzeby innych dyscyplin sportowych, z powodzeniem może zdecydować się na treningi w domu. Co będzie potrzebne? W doborze ćwiczeń w domu ogranicza nas jedynie wyobraźnia, bo bez problemu możemy wymyślić takie, które zaangażują każdą grupę mięśniową. Z pewnością jednak będziemy potrzebować nieco wolnej przestrzeni. Wskazane będzie również kilka dodatkowych pomocy. Nasze ćwiczenia będą opierać się głównie na tych z ciężarem własnego ciała, dlatego warto zaopatrzyć się w solidny drążek do podciągania. Najlepiej taki, który posiada dodatkowe, prostopadłe uchwyty. Jednym z podstawowych i najbardziej efektywnych ćwiczeń w naszym domowym planie treningowym będą również pompki. Można rozważyć zakup specjalnych uchwytów do pompek, które pozwalają zwiększyć zakres ruchu przy wykonywaniu tego ćwiczenia, urozmaicić je i pełniej rozwijać mięśnie klatki. Jak ćwiczyć? Pamiętajmy, że w treningu domowym obowiązują takie same zasady, jak w tym na siłowni. Ćwiczenia wykonujemy w seriach, a każda z nich powinna składać się z określonej liczby powtórzeń. Przy pompkach, przysiadach czy podciągnięciach na drążku, czyli ćwiczeniach z ciężarem własnego ciała, w jednej serii możemy wykonać maksymalną możliwą liczbę powtórzeń lub o 1–2 mniej. Między treningami warto zrobić dzień przerwy na regenerację. Trzeba zwrócić uwagę, że w domowym treningu nie ma konieczności wykonywania zbyt wielu ćwiczeń. Te podstawowe, jak pompki czy podciąganie na drążku, to ćwiczenia wielostawowe, które jednocześnie angażują kilka grup mięśniowych. Są po prostu bardziej uniwersalne. To tak, jak byśmy ćwiczyli na kilku tradycyjnych maszynach jednocześnie. Nie należy zapominać o rozgrzewce. W treningu domowym jest ona tak samo ważna, jak na siłowni. Skakanka czy kilka serii tzw. tabaty sprawdzą się doskonale. W ułożeniu planu treningowego oraz czerpaniu pomysłów na rozmaite ćwiczenia z pewnością pomoże olbrzymia liczba materiałów dostępnych w sieci, nie tylko w formie tekstowej, ale również wideo. Wystarczy zauważyć, że sam drążek oferuje kilka wariantów podciągania i mnóstwo rozmaitych wariacji na ich temat. Również pompki mają niezwykle rozbudowany wachlarz urozmaiceń, z których każde będzie mocniej angażować inną grupę mięśniową. Wskazane jest eksperymentowanie i częste urozmaicanie ćwiczeń – zmienianie uchwytu w podciąganiu na drążku czy ułożenia dłoni przy pompkach. Pozwoli to na równomierne i harmonijne budowanie sylwetki.
Bądź w formie, nie wychodząc z domu. Jak budować mięśnie?
Wakacje w ciepłym morzu bez snorkelingu? Nie da się! Każdy mały (i większy) poszukiwacz skarbów nie daruje sobie dokładnego obejrzenia przybrzeżnej rafy. Choć nawet nurkowanie w basenie może sprawić dziecku wiele radości. Podpowiadamy, jaki sprzęt dla niego wybrać. Warto zainwestować w przedmioty dobrej jakości, bo zwykle są bezpieczniejsze i wystarczą na dłużej. Nawet jeśli dziecko wyrośnie, ze sprzętu na pewno chętnie skorzysta młodsze rodzeństwo. Maska Powinna idealnie przylegać do twarzy i nie przepuszczać wody. Nie może więc być ani za mała, ani za duża. Po dopasowaniu powinna utrzymywać się na twarzy mocno i stabilnie. Wybierz maskę panoramiczną, o dużej szybce, tak aby nic nie ograniczało widoku. Nie powinna go rozmazywać ani zniekształcać. Pasek powinien być regulowany w wielu zakresach, a po dopasowaniu musi zostać zapas. Jeśli podczas przymiarki guma trzyma się na ostatnim oczku, młody nurek nie będzie mógł używać maski, gdy urośnie albo będzie chciał założyć ją na czepek. Jeżeli dziecko ma kucyk, wybierz maskę z paskiem rozdzielającym się na tyle głowy na dwie części. W środku maski powinno być niezbyt wiele miejsca. Oczywiście nie może się ona przyklejać do twarzy, ale zbyt dużo powietrza to też nie najlepszy pomysł. Pamiętaj, że okularki pływackie nie sprawdzą się podczas eksploracji przybrzeżnych raf, bo nie zabezpieczają nosa, nie trzymają się wystarczająco stabilnie i ograniczają widoczność. Maskę warto kupować w komplecie z fajką: wtedy zwykle w zestawie jest specjalny, dobrze dopasowany zacisk mocujący rurkę do maski. Komplety (często razem z płetwami) są też zwykle zapakowane w etui, w którym można sprzęt wygodnie przenosić i transportować. Fajka Niektóre fajki mają zabezpieczenie przed wlewaniem się wody od góry. Jest ono przydatne, kiedy na wodzie jest duża fala. Ustnik powinien być miękki i wygodny. Dobierz jego rozmiar do buzi dziecka. Zwróć też uwagę na długość rurki: za krótka może być niebezpieczna, a za długa będzie niewygodna. Produkt powinien mieć certyfikaty bezpieczeństwa, a ty się upewnij, że dziecko umie go używać. Płetwy Do wyboru masz wersje z paskiem na pięcie i zakładane jak kalosz. Te drugie dobiera się dokładnie do rozmiaru nogi, więc gdy dziecko podrośnie, przestaną się nadawać do wykorzystania. Są za to wygodniejsze i dobrze się nadają do pływania pod samą powierzchnią. Płetwy z butem są zwykle lepiej przystosowane do snorkowania, więc przed zakupem zastanów się, które rozwiązanie jest dla ciebie bardziej korzystne. Pianka Krótkie dziecięce pianki zapewniają ciepło i dodatkową wyporność. Strój do pływania nie powinien ograniczać ruchów (w czasie przymiarki poproś dziecko, żeby podniosło ręce). Dobrze, żeby piankę łatwo dało się założyć i zdjąć. Pamiętaj, że mokra schodzi ciężko, więc jeśli w czasie przymiarki trudno ją zdjąć, to po zmoczeniu problem będzie jeszcze większy. Pamiętaj Nigdy nie zostawiaj małego nurka bez opieki. Możesz się przyłączyć i pływać razem z dzieckiem. To nie tylko świetny sposób na wspólne spędzenie czasu. Wtedy zobaczysz, jak sobie radzi, jak się zachowuje i będziesz mieć najlepszą kontrolę nad tym, co się dzieje. Dzieci powinny korzystać ze sprzętu przeznaczonego właśnie dla nich. Nawet jeżeli da się dostosować dorosłe płetwy do stóp malucha, lepiej tego nie robić. Produkty przeznaczone dla dzieci są dostosowane do ich anatomii i zapewniają większy komfort. Zawsze sprawdzaj na opakowaniu, dla jakiego wieku przeznaczony jest sprzęt. Zawsze się upewnij, że dziecko potrafi pływać w sprzęcie: oddycha przez rurkę swobodnie, po założeniu pianki nie wpada w panikę, a jego ruchy w wodzie są swobodne. Upewnij się, że płetwy mu nie spadają, a maska nie napełnia się wodą. Naucz dziecko zasad bezpieczeństwa na wodzie. Wspólne odkrywanie tajemnic przybrzeżnej rafy jest wspaniałym sposobem na aktywny wypoczynek z dzieckiem, dlatego zawsze warto zamienić leżenie na piasku na zapoznanie się ze skarbami, jakie można znaleźć na dnie.
Szukamy podwodnych skarbów – zestawy do nurkowania
Aby uruchomić usługę Przelewy24 należy mieć aktywowaną Aby uruchomić usługę Przelewy24, musisz mieć aktywowaną usługę PayU. Następnie: Jeśli Twoja weryfikacja przez PayU jest zakończona lub jeszcze trwa, przejdź do zakładki Saldo i wypłata środków i kliknij przycisk [zrób przelew]: Na stronie z listą banków wybierz swój i zrób przelew weryfikacyjny na kwotę 1,01 zł. Zwrócimy ją na Twój rachunek bankowy po weryfikacji. Jeśli Twojego banku nie ma na liście, wybierz [przekaz tradycyjny], a następnie dowolny numer rachunku z listy i kliknij [drukuj przekaz] - w ten sposób poznasz dane niezbędne do przelewu weryfikacyjnego. Kliknij [uzupełnij dane osobowe] i wypełnij formularz potwierdzający tożsamość lub załącz zdjęcia wymaganych dokumentów. W zalezności od podmiotu, na który zarejestrowane jest Twoje konto Allegro, prosimy o następujące dokumenty: | forma działalności | dokumenty | | -------- | -------- | |konto zwykłe | formularz potwierdzający tożsamość (dostępny po kliknięciu w przycisk [uzupełnij dane osobowe]) lub zdjęcie dowodu osobistego albo paszportu osoby, na którą zarejestrowane jest konto| | jednoosobowa działalność gospodarcza | formularz potwierdzający tożsamość (dostępny po kliknięciu w przycisk [uzupełnij dane osobowe]) lub zdjęcie dowodu osobistego / paszportu osoby prowadzącej działalność | | spółka cywilna | dowody osobiste lub paszporty wszystkich wspólników | | spółka jawna, spółka komandytowa, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, spółka akcyjna | dowód osobisty lub paszport reprezentanta/-ów, dowód osobisty lub paszport beneficjenta/-ów rzeczywistego | | spółka komandytowa, której wspólnikiem jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością lub spółka akcyjna | dowód osobisty lub paszport reprezentanta/-ów osoby prawnej będącej wspólnikiem, dowód osobisty lub paszport beneficjenta/-ów rzeczywistego | | fundacje, stowarzyszenia, inne organizacje lub osoby prawne | dowód osobisty lub paszport reprezentanta/-ów | Jeśli dowód osobisty nie ma adresu, dołącz oświadczenie. Możesz dodać 7 dokumentów w formatach pdf, jpeg, png, bmp i tiff. Ich maksymalna wielkość to 4MB. Weryfikacja potrwa do 5 dni roboczych. W niektórych przypadkach możemy Cię poprosić o dodatkowe dokumenty. O zakończeniu weryfikacji poinformujemy Cię e-mailem. Dlaczego weryfikacja wymaga przesłania dokumentów? Operator płatności zobowiązany jest do stosowania środków bezpieczeństwa finansowego (zgodnie z Ustawą z 1 marca 2018 roku o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu). Podstawowe środki bezpieczeństwa finansowego to między innymi weryfikacja tożsamości klientów oraz ustalenie beneficjenta rzeczywistego. Dokumenty zostaną usunięte po zakończeniu weryfikacji. Masz pytanie? Napisz do nas. Dowiedz się więcej Usługa Przelewy24 w Allegro - najczęściej zadawane pytania
Jak włączyć usługę Przelewy24 w Allegro Finanse?
Gibkie ciało, prosta figura, pełne wdzięku ruchy – to marzenie większości dziewczynek, które decydują się trenować gimnastykę. Nie trzeba być profesjonalną zawodniczką, by nauczyć się wykonywać proste ćwiczenia. Wystarczy odpowiedni sprzęt, by samodzielnie bądź pod okiem instruktora rozpocząć przygodę z gimnastyką. Gimnastyka artystyczna to sport łączący elementy baletu i akrobatyki. Do jej uprawiania potrzebna jest nie tylko mata do ćwiczeń, ale także specjalne przyrządy: piłki, skakanki, wstążki i obręcze. Opanowanie umiejętności posługiwania się każdym z nich wymaga lat pracy, dlatego młode zawodniczki już na początku kariery muszą nauczyć się tworzyć z nimi zgrany duet. Gimnastykę dla własnej przyjemności mogą też trenować młodsze dzieci już w wieku przedszkolnym, aby dobrze się bawić, zdrowo ruszać i wzmocnić ciało. Być może kiedyś wyrosną z nich prawdziwe mistrzynie sportu? Strój gimnastyczki Nawet mała dziewczynka chce wyglądać uroczo i pięknie prezentować się w gimnastycznym stroju. W przeciwieństwie do stroju baletnicy nie składa się on ze spódniczki tutu ani służących do stania na palcach point. Są natomiast jednoczęściowe kostiumy z elastycznego materiału lub bawełny, w postaci body lub z minispodniczką. Nie można ich zastąpić zwykłą koszulką, gdyż mogłaby podczas ćwiczeń utrudniać ruchy. Choć najpiękniej prezentują się stroje z długimi rękawami, podczas treningów zdecydowanie praktyczniejszy będzie kostium z rękawkami krótszymi lub bez nich, w którym nie jest gorąco. Do tego legginsy, które by kontrolować wyprostowanie nóg i naprężenie mięśni, powinny być obcisłe, praktycznie dowolnej długości. Niezbędnym elementem stroju każdej gimnastyczki są również baletki wykonane ze skóry naturalnej, ekologicznej lub z tkaniny. Warto zwrócić uwagę, by dokładnie przylegały do stóp i nie miały zbyt śliskiej lub zbyt tępej podeszwy. Pierwsza grozi upadkiem, druga z kolei utrudnia wykonywanie piruetów. Piłka Piłka jest bardzo wdzięcznym przyborem. Przetaczana po podłodze lub ciele gimnastyczki pozwala osiągnąć najbardziej płynny efekt ćwiczeń. Znakomicie współgra z ciałem zawodniczki i uczy koordynacji. Powinna być twarda, w odpowiednim rozmiarze i pięknym kolorze pasującym do kostiumu małej zawodniczki. Skakanka Najbardziej dynamicznym przyrządem wymagającym dużej skoczności i kondycji jest skakanka. Choć profesjonalna ma miękkie rączki, te dostępne dla młodszych dzieci mają drewniane uchwyty, nierzadko w kształcie zwierzątek. Należy zwrócić uwagę na jej odpowiednią długość. Jeśli dziecko stanie na niej w niewielkim rozkroku i podciągnie jej końce do góry, powinny sięgać pod pachy. Wstążka Ćwiczenia ze wstążką są uważane za najbardziej efektowne. Wstążka jest umocowana na kijku, którym niczym pędzlem maluje się w powietrzu kółka i spirale. Pięknie poruszająca się szarfa wywiera ogromne wrażenie na widzach oglądających pokazy gimnastyczne. Ta dla młodszych dzieci jest zwykle krótsza – ma ok. 2 metrów długości, co znacznie ułatwia ćwiczenia. Wybrana w efektownym kolorze, nierzadko tęczowa, dodatkowo wzmocni efekt. Obręcz Przez osoby niewtajemniczone potocznie nazywana hula hoopem. Profesjonalne obręcze są wykonane ze specjalnego odpornego na upadki tworzywa. Na treningi lub do mniej zaawansowanych ćwiczeń można kupić zwykłą, plastikową, najlepiej sięgającą do biodra. Gimnastyka rozwija pracę mięśni, poprawia koordynację ruchową i kształtuje figurę. Mała gimnastyczka do swoich ćwiczeń w domu czy na podwórku może używać nieprofesjonalnych przyborów. Być może dzięki nim zauroczy się sportem i zapragnie przeżyć długą gimnastyczną przygodę.
Dla małej gimnastyczki
W nasionach roślin znajdziemy prawdziwe bogactwo ważnych dla naszego zdrowia substancji odżywczych. Stanowią one źródło białek, minerałów i witamin, co czyni je niezwykle cennym składnikiem codziennej diety. Najbardziej wartościowe są jedzone na surowo, chociaż często podaje się je w postaci prażonej. Które z nich są dla nas najzdrowsze? Nasiona chia Nasiona szałwii hiszpańskiej, znane także jako nasiona chia, podbijają kubki smakowe coraz większej liczby osób. Trudno się dziwić, ich pozytywny wpływ na zdrowie jest wręcz nieoceniony. W składzie tych drobnych ziaren odnajdziemy spore ilości błonnika, białko i kwasy tłuszczowe omega-3. Ich spożywanie wspomaga proces utraty wagi, uśmierza bóle stawowe, chroni przed chorobami układu krwionośnego i cukrzycą. To także świetne źródło energii. Są one całkowicie bezpieczne dla osób, które nie tolerują glutenu. Udowodniono także ich pozytywny wpływ na funkcjonowanie mózgu – polepszają pamięć, zwiększają zdolność koncentracji i tempo uczenia się. Nie pozostają obojętne wobec układu nerwowego. Badania wykazały, iż działają uspokajająco i zmniejszają ryzyko wystąpienia depresji. Ich spożywanie zaleca się także osobom w podeszłym wieku, gdyż zawarte w nich substancje chronią przed demencją i korzystnie wpływają na wzrok seniorów. Nasiona sezamu Ze względu na swe walory smakowe ziarno sezamu jest wykorzystywane przez człowieka od wieków. Wielką popularnością cieszy się w kuchni Dalekiego Wchodu, gdzie doceniony został jego słodko-orzechowy smak. Znane jest przede wszystkim jako doskonałe źródło miedzi i manganu, jak również żelaza, wapnia, witaminy B1, fosforu, błonnika i cynku. Spośród innych nasion wyróżnia je obecność w składzie substancji o nazwie sesamin oraz sesamolin, które pomagają obniżyć poziom złego cholesterolu, a dodatkowo chronią przed nadmiernym wzrostem ciśnienia krwi. Nasiona słonecznika Na stan naszego zdrowia dobry wpływ mają także ziarna słonecznika. Wraz z nimi dostarczamy organizmowi sporej ilości witaminy E, która zwalcza wolne rodniki, spowalnia procesy starzeniowe oraz przeciwdziała bezpłodności. Zawarte w nich fitosterole wspomagają pracę układu immunologicznego, zwalczają cholesterol i chronią przed niektórymi chorobami nowotworowymi. Znajdziemy w nich: magnez, żelazo, potas, cynk, fosfor, a także foliany, które pozytywnie wpływają na kondycję włosów, skóry i paznokci. Siemię lniane Po siemię lniane bardzo chętnie sięgają osoby pozostające na diecie. A wszystko za sprawą dużych ilości błonnika, który – usprawniając pracę jelit i hamując apetyt – skutecznie przyczynia się do utraty masy ciała. Dla naszego zdrowia cenny jest również kwas alfa-linolenowy (ALA), który wykazuje silne właściwości przeciwzapalne. Badania wykazują, że może on odgrywać także ważną rolę w profilaktyce raka. Spożywanie nasion łagodzi ponadto dolegliwości związane z napięciem przedmiesiączkowym oraz menopauzą. Pestki dyni Wystarczy zjeść 200 gramów nasion dyni, by zaspokoić dzienne zapotrzebowanie organizmu na białko. Warto spożywać je również ze względu na obecność szeregu witamin – A, E, C oraz z grupy B. Za włączeniem ich do codziennej diety przemawia także wysoka zawartość nienasyconych kwasów tłuszczowych oraz aminokwasów, takich jak glicyna i alanina. Zawarte w pestkach składniki odżywcze usprawniają pracę układu krążenia, pobudzają trawienie, dodają energii i wzmacniają odporność organizmu. Pestki granatu Warto je spożywać nie tylko ze względu na orzeźwiający smak. Pestki granatu to cenny oręż w walce ze szkodliwymi wolnymi rodnikami, które przyczyniają się do przedwczesnego starzenia skóry. Skrywają one ponadto niezbyt często występujący w naturze kwas punikowy – zaliczany do kwasów z grupy omega-5, doceniany przede wszystkim jako skuteczny środek złuszczający, przeznaczony do pielęgnacji skóry suchej, wrażliwej i dojrzałej. Znany jest także z właściwości łagodzących skutki poparzeń słonecznych. Nasiona stanowią rewelacyjne uzupełnienie zdrowej, zróżnicowanej diety. Podawane w formie przekąski z powodzeniem mogą zastąpić kaloryczne chipsy czy chrupki, chociaż równie dobrze sprawdzą się jako dodatek do różnego rodzaju potraw. Wystarczy odrobina, by zapewnić organizmowi zastrzyk cennych witamin i mikroelementów.
Najzdrowsze nasiona, które warto wprowadzić do swojej diety
Należność za fakturę wpłać na swoje subkonto, otrzymane w momencie rejestracji w Allegro. Należność za fakturę wpłać na swoje subkonto, utworzone w momencie rejestracji w Allegro. Jeśli posiadasz kilka kont w serwisie, fakturę do każdego z nich opłać osobno, nawet jeżeli są one wystawione na dane jednej firmy. Podstawą do zaksięgowania wpłaty jest wyłącznie unikalny numer subkonta, dlatego każde konto użytkownika rozliczane jest oddzielnie. Fakturę opłać zgodnie z pozycją Razem kwota do zapłaty bbox:hint Dane, które wpiszesz w polu [tytułem] mają charakter jedynie informacyjny i nie wpływają na proces księgowania wpłat. [/bbox]
Jak opłacić fakturę?
Do niedawna wirtualna rzeczywistość kojarzona była głownie z kinem science-fiction i filmami w stylu „Matrix”. Dzisiaj, każdy użytkownik smartfona, za niewielkie pieniądze może stać się częścią tej niezwykłej przestrzeni, dzięki technologii Gogle VR. Poniższe modele to wydatek około 100 zł. Nie trzeba wiele, by zyskać namiastkę niemożliwego. Modecom FreeHANDS MC-G3DP box:offerCarousel Gogle te są tańszym odpowiednikiem googli Volcano Blaze. Mimo swojej niskiej ceny, cechuje je niezwykły komfort użytkowania. Bardzo proste w obsłudze, a sama instalacja smartfona nie powinna stanowić żadnego problemu. Cała konstrukcja jest bardzo solidna, dzięki czemu nie musimy obawiać się uszkodzenia smartfona lub jego niefortunnego upadku w trakcie emocjonującej rozgrywki. Dodatkowy atut stanowi regulacja soczewek. Modecom FreeHands MC-G3DC box:offerCarousel To najtańsza propozycja firmy Modecom. Powinny zdecydować się na nie osoby, które chcą posmakować wirtualnej rzeczywistości, nie wydając kilku tysięcy. Gogle są bardzo funkcjonalne i proste w obsłudze, dzięki czemu każdy może przeżyć ciekawą przygodę. FreeHANDS MC-G3DC cechuje wygoda użytkowania, dlatego nawet wielogodzinne rozgrywki nie będą uciążliwe. Za niewielkie pieniądze otrzymujemy solidny i prosty sprzęt. Idealne rozwiązanie dla początkujących graczy. Weebo3D 2.0 Są produktem polskiej firmy, Stanowią odpowiednik modelu Google Cardboard, jednak do ich wykonania użyto znacznie trwalszych materiałów, dzięki czemu komfort ich użytkowania jest odpowiednio większy. Soczewki o średnicy 37 mm pozwalają cieszyć się szerokim kątem widzenia w trakcie wirtualnych podróży. Są odpowiednie dla smartfonów o przekątnej ekranu 4,3 - 6,5 cala. VR BOX 3D II box:offerCarousel To najlepsze gogle w tym przedziale cenowym. Pokryte skórą miejsca wokół oczu zwiększają komfort zabawy. Regulacja soczewek i wiązań zapewnia odpowiednie dopasowanie gogli do własnych potrzeb. Konstrukcja świetnie utrzymuje smartfona, dzięki czemu VR BOX 3D II przypadną do gustu fanom wielogodzinnych sesji w wirtualnej rzeczywistości. Zestaw został wzbogacony o specjalny pilot, ułatwiający wygodną obsługę gier i aplikacji. Gogle Ravencam VR PRO BOX 4.1 box:offerCarousel Twórcy wirtualnych gogli oferują naprawdę dobrą jakość i wygodę korzystania w bardzo atrakcyjnej cenie. VR 4.0 odmienią każdy smartfon w przenośny, multimedialny i nowoczesny odtwarzacz filmów oraz podręczny zestaw gier, które każdy użytkownik odkryje na nowo. Sprzęt dostosowany został do telefonów o przekątnej ekranu 3,5 - 6 cali. Mogą korzystać z niego nie tylko użytkownicy smartfonów, ale również wielbiciele produktów firmy Apple. Okulary mają pełną regulację soczewek i bocznych pasków tak, by odpowiednio ustawić je według osobistych preferencji. Zawierają także specjalną szufladę na ekran smartfona. Wykonane z miękkiej i przepuszczającej powietrze skóry gogle są praktycznie niewyczuwalne na twarzy, dlatego można cieszyć się z ich użytkowania przez wiele godzin. Wirtualna rzeczywistość daje okazać przeżyć niezwykłą przygodę, jednak nie potrzeba wielu starań ani pieniędzy, by móc w pełni korzystać z uroków tej współczesnej zabawy. Niezależnie od wieku google VR dedykowane są dla każdego. Coraz więcej twórców gier uwzględnia technologię virtual reality. Przedstawione modele są świetnym rozwiązaniem, jeśli rozpoczynamy dopiero te niezwykłą przygodę. Wystarczy odrobina wolnego czasu, by cieszyć się wspaniałą zabawą.
Gogle VR do smartfona (do 100 zł)
Wyjeżdżacie na wakacje lub po prostu zmieniacie miejsce zamieszkania i potrzebujecie zabrać ze sobą wszystkie najważniejsze dla siebie dane, ale niekoniecznie chcecie pakować laptop? W takiej sytuacji idealnym rozwiązaniem jest przenośny dysk, który obecnie wcale nie kosztuje wiele. Toshiba Canvio Basics 1TB Obecnie to jedna z najlepszych propozycji dysków przenośnych na wyjazd. Za nieco ponad 200 zł otrzymacie pojemne urządzenie. 1 TB danych pozwala na zarchiwizowanie niezliczonej ilości materiałów. Jeśli będą to same zdjęcia, zmieści się ich naprawdę bardzo dużo. Toshiba Canvio Basics 1TB wyposażono w port USB 3.0. Jest to dobra informacja, ponieważ USB 3.0 oferuje znacznie szybszy czas kopiowanie danych niż USB 2.0. Warto dopilnować, aby komputer, z którego korzystamy również wspierał USB 3.0. Moment obrotowy wynosi 5400. Niestety obudowa nie spełnia żadnych norm odpornościowych, więc trzeba uważać na działanie czynników zewnętrznych. Seagate Expansion Portable Seagate to uznana marka na rynku przenośnych dysków. I wcale mnie to nie dziwi, bo ich produkty łączy dobry stosunek ceny do funkcjonalności. Urządzenie Seagate Expansion Portable o pojemności 2 TB można kupić za około 350 zł. Format dysku to 2,5”, a na jego wyposażeniu znajdują się porty USB 2.0 oraz USB 3.0. Szczególnie cieszy dostępność tego drugiego. Oczywiście do działania Seagate Expansion Portable nie potrzeba dodatkowego oprogramowania. WD My Passport Dysk przeznaczony dla osób, które chcą przechowywać na nim naprawdę bardzo ważne dane osobiste lub firmowe. Na wyjazdach często jesteśmy narażeni na zgubienie czegoś, zapodzianie ważnych przedmiotów w ferworze pakowania i szybkiego przemieszczania się. Na szczęście nawet w przypadku trafienia dysku w niepowołane ręce zapisane na nim dane są bezpieczne. Aby się do nich dostać należy bowiem znać hasło. WD My Passport oferuje 256-bitowe szyfrowanie sprzętowe AES. Dodatkowo przypadkowy znalazca WD w miejscu wpisania hasła może zobaczyć komunikat: „Zwrócić, jeśli znaleziono”. W obudowie umieszczono także USB 3.0. Producent zapewnia, że dysk WD My Passport jest odporny na wstrząsy, przez co dane mają być całkowicie bezpieczne. WD My Passport 2 TB kosztuje 339 zł. Accura 1TB W ładnej, czerwonej obudowie skrywa się przenośny dysk twardy o pojemności 1 TB. W obudowie umieszczono także port USB 3.0, który umożliwia szybką transmisję danych. W zestawie klient otrzyma także kabel USB oraz etui ochronne. Moment obrotowy urządzenia wynosi 5400 na minutę. Z kolei maksymalna prędkość kopiowania plików to 600 MB/s. Accura 1TB kosztuje zaledwie 180 zł. Maxtor M3 Ten model dysku przenośnego oferowany jest w trzech wersjach pamięci – 500 GB, 1 TB oraz 2 TB. Różnica w cenie pomiędzy urządzeniem o pojemności 500 GB a 2 TB wynosi ponad 100 zł. Zdecydowanie bardziej opłaca się kupić Maxtor M3 1TB (210 zł) lub Maxtor M3 2TB (315 zł). Wszystkie modele Maxtor M3 wyposażone są w port USB 3.0 do szybkiego kopiowania danych. ADATA SE730 Doskonały dysk na wyjazd w każde warunki atmosferyczne, oczywiście w ramach rozsądku. Obudowa spełnia normy odpornościowe IP68 oraz MIL-STD-810G, dzięki czemu dyskowi nie straszne są upadek, kurz czy wstrząsy. Z powodzeniem można go zabrać także nad wodę. ADATA SE730 potrafi wytrzymać zanurzenie w wodzie do 1,5 metra na 60 minut. Cała obudowa wykonana jest z aluminium, a port został schowany za gumową zaślepką. Obudowa jest mała, ponieważ sam dysk jest mniejszy niż wizytówka. Dodatkowo cały sprzęt jest niezwykle lekki, bo waży zaledwie 33 gramy. ADATA SE730 wyposażono w dysk SSD (bardzo szybki) o pojemności 256 GB. Można go śmiało wykorzystać do streamingu filmów, gier, ale także do pracy z programami. Port USB 3.0 umożliwia błyskawiczne kopiowanie plików. 10 GB można przesłać w około 1,5-2 minuty, ale komputer, z którego korzystamy, również musi mieć USB 3.0. Dysk kompatybilny jest także ze smartfonami (iOS oraz Google Android). ADATA SE730 kosztuje około 500 zł. ADATA SD700 Kolejny dysk od firmy ADATA również zasługuje na wyróżnienie. ADATA SD700 to sprzęt, który dostępy jest w kilku wariantach – 256 GB, 512 GB lub 1 TB. Nie to jest jednak jego największą zaletą. Dysk można podłączyć do praktycznie dowolnego urządzenia elektronicznego. Mam tutaj na myśli laptop, komputer, smartfon, ale także konsolę do gier. Obudowa spełnia normy odpornościowe IP68, dzięki czemu nie jest mu straszne zanurzenie we wodzie do godziny na maksymalną głębokość 1,5 metra. Strumień wody z kranu też mu nie zaszkodzi – sprawdziłem to. Z kolei certyfikat MIL-STD-810G 516.6 zapewnia urządzeniu odporność na wytrząsy i upadki. Dyski nieznanych produktów Na sklepowych półkach można znaleźć również tańsze dyski przenośne. Za nieco ponad 100 zł można kupić sprzęt o pojemności 750 GB lub 1 TB. Polecam jednak zdecydowanie kupno urządzeń wyprodukowanych przez znane firmy, ponieważ wyższe jest bezpieczeństwo przechowywanych na nich danych.
Jaki dysk przenośny na wyjazd?
Zima to najtrudniejszy okres dla powłoki lakierniczej auta z uwagi na niekorzystne warunki atmosferyczne i zalegającą na drogach sól. W okresie wiosennym szczególnie istotne jest zatem, aby dobrze wyczyścić karoserię pojazdu. Pomoże nam w tym 5 kosmetyków. Szampon samochodowy Pierwszym krokiem do przywrócenia blasku lakierowi jest mycie szamponem samochodowym. Ich wybór jest bardzo duży, a produkty można podzielić na różne grupy asortymentowe. Pierwszą z nich stanowią szampony o najniższej cenie, a wśród nich K2 Express czy szampon z woskiem Autoland. Oferują niezłe właściwości czyszczące, ale ich główną zaletą jest oczywiście niska cena – ok. 5–7 zł za litr płynu. Fani dbania o wygląd auta coraz częściej sięgają jednak po produkty z wyższej półki. Charakteryzują się one lepszym składem środków myjących, neutralnym pH oraz orzeźwiającym zapachem. Wszystko po to, aby mycie było bardziej efektywne i przyjemne. Kupując takie produkty, jak Meguiars Gold Class (ok. 63 zł za 1,86 l) czy nieco tańszy Shiny Garage Car Shampoo (ok. 60 zł za 5 l), możemy mieć pewność, że nasze auto zostanie dokładnie wymyte. Preparat do usuwanie smoły, żywicy i asfaltu (tzw. tar remover) Mycie szamponem to najprzyjemniejsza część czyszczenia karoserii, jednak usunięte zostają głównie lekkie zabrudzenia. Na powierzchni wciąż mogą zalegać resztki asfaltu, smoły czy kleju. Na szczęście z pomocą przychodzi tzw. tar remover, a więc środek wyspecjalizowany w usuwaniu asfaltu i jego pochodnych. Wystarczy spryskać powierzchnię lakieru, odczekać ok. 2 minuty i zetrzeć (najlepiej ściereczką z mikrofibry). Wśród skutecznych i niedrogich preparatów tego typu wyróżnić można środki takich firm, jak Nielsenczy Sonax. Koszt zakupu to ok. 25 zł za butelkę. Glinka na uciążliwe zabrudzenia Co zrobić w sytuacji, w której ani mycie szamponem, ani użycie tar removera nie doprowadziło lakieru do odpowiedniej czystości? Nic straconego, gdyż wykorzystać można jeszcze glinkę. Ta masa plastyczna ma w swoim składzie czynniki ścierne, dzięki którym dobrze radzi sobie z uporczywymi zabrudzeniami. Trzeba jednak pamiętać, że stosuje się ją w połączeniu z lubrykantem mającym na celu zmniejszenie tarcia między lakierem a glinką. Lubrykantem może być woda w atomizerze rozpylana na powierzchni lakieru przed użyciem glinki. Wśród polecanych marek oferujących glinki wyróżnić można takie firmy, jak ValetPRO czy 3M. Koszt to ok. 30 zł za sztukę. Wosk dla nabłyszczenia i ochrony lakieru Jeśli powierzchnia lakieru jest już idealnie gładka i czysta to znak, że można rozpocząć woskowanie. Proces ten ma za zadanie pokrycie lakieru ochronną warstwą, która zabezpieczy go chociażby przed działaniem warunków atmosferycznych. Dzięki woskowaniu lakier zyskuje blask i atrakcyjny lustrzany wygląd. Późniejsze utrzymanie karoserii w czystości jest również dużo łatwiejsze, gdyż zabrudzenia przylegające do warstwy wosku usuwa się znacznie łatwiej. Poszczególne rodzaje wosków różnią się od siebie m.in. twardością. Takie produkty, jak Collinite 476 czy Finish Kare 1000P mogą utrzymywać się na powierzchni lakieru nawet przez 6 miesięcy. Preparat do czyszczenia felg Czyszcząc auto po okresie zimowym, nie można zapominać o felgach, które są szczególnie narażone na zabrudzenia pochodzące z jezdni i układu hamulcowego. Do ich pielęgnacji służą specjalne preparaty o składzie pozwalającym na skuteczne radzenie sobie z zanieczyszczeniami metalicznymi. Aplikacja tego typu produktów jest łatwa – polega na rozpyleniu płynu na powierzchni felgi. Po odczekaniu ok. 2 minut wystarczy przetrzeć koło ściereczką, aby przywrócić feldze pierwotne walory estetyczne. Wśród polecanych produktów wyróżnić można preparat Shiny Garage Iron Off (40 zł za 500 ml) czy Tenzi Prix (30 zł za 1 l). Dokładne czyszczenie auta po zimie to proces żmudny i czasochłonny, ale przy użyciu dobrych kosmetyków możemy znacząco skrócić jego przebieg. Warto także pamiętać o wykorzystywaniu podczas mycia miękkich ściereczek z mikrofibry, gdyż są one najbezpieczniejsze dla lakieru.
5 kosmetyków, dzięki którym przywrócisz blask lakierowi po zimie
Bezpieczeństwo opon to ich najważniejszy aspekt oceniany podczas testów. Jak pokazują wyniki pomiarów, opony w tym samym rozmiarze potrafią zasadniczo różnić się od siebie pod względem bezpieczeństwa, jakie zapewniają. Sprawdźmy więc, którym oponom letnim można zaufać, analizując wyniki najnowszych testów. Opony powinny przede wszystkim zapewniać nam bezpieczeństwo. Ale co to tak naprawdę oznacza? Co należy rozumieć pod pojęciem „bezpieczna opona”? Z pomocą przychodzą testy ogumienia. Najważniejszym czynnikiem decydującym o końcowej ocenie opony są właśnie kwestie bezpieczeństwa. Składa się na nie kilka czynników. Przede wszystkim długość drogi hamowania, jaką zapewnia opona na suchej i mokrej nawierzchni. Pod uwagę bierze się też odporność opony na aquaplaning oraz przyczepność. Jak ocenia się bezpieczeństwo opon? Jedną z najbardziej uznanych instytucji przeprowadzających testy opon jest niemiecki automobilklub ADAC. Na ocenę końcową ADAC danej opony aż w 60 proc. składają się wyżej wymienione aspekty, a największy nacisk kładzie się na zachowanie opony na mokrej nawierzchni. Na sezon letni 2016 ADAC przetestował ponad 30 modeli opon w rozmiarach 185/65 R15 oraz 225/45 R17. Sprawdźmy, które spośród przetestowanych opon letnich zasłużyły na miano najbezpieczniejszych. Zobacz też: Kontrola opon – sprawdź czy twoje opony letnie nadal nadają się do jazdy Najbezpieczniejsze opony letnie w rozmiarze 185/65 R15 Dla rozmiaru 185/65 R15 szczególną rekomendację ADAC ze względu na wysoki poziom zapewnianego bezpieczeństwa uzyskało 7 modeli opon. Najwyższą lokatę zajął Vredestein Sportrac 5. Opona uzyskała najwyższe oceny za zachowanie na mokrym asfalcie, ale już w przypadku nawierzchni suchej uplasowała się na trzecim miejscu. box:offerCarousel box:offerCarousel W tym aspekcie najlepiej wypadł sklasyfikowany na drugiej pozycji Continental ContiPremiumContact 5, bardzo zbliżony wynik uzyskał Dunlop Sport BlueResponse. Czwarte miejsce przypadło Goodyear EfficientGrip Performance, zaś sklasyfikowany na piątym miejscu Honkook Kinergy Eco K425 wykazał bardzo dobre właściwości na nawierzchni suchej, ale nieco słabiej wypadł na mokrej. Najbezpieczniejsze opony letnie w rozmiarze 225/45 R17 W najnowszym teście opon w rozmiarze 225/45 R17 tytuł szczególnie polecanych przez ADAC opon letnich uzyskały jedynie 3 modele. Najbardziej bezpieczną oponą letnią w tym rozmiarze okazał się Continental ContiSportContact 5, który uzyskał jeden z lepszych wyników w historii testów pod względem zachowania na nawierzchni suchej. Jednocześnie okazał się najlepszy również w próbach na mokrej nawierzchni. Drugie miejsce przypadło mało popularnym w naszym kraju oponom ESA-Tecar Spirit 5 UHP. Trzecie miejsce wśród najbezpieczniejszych opon uzyskał model P Zero od Pirelli. Czwarte miejsce zajęła opona Vredestein Ultrac Vorti – co prawda, model ten uzyskał drugą w kolejności ocenę za zachowanie na suchej nawierzchni, ale został sklasyfikowany niżej przez słabszy wynik na nawierzchni mokrej, który to aspekt jest bardziej newralgiczny z punktu widzenia bezpieczeństwa. Wśród tańszych opon segmentu budżetowego, które zapewnią względnie wysoki poziom bezpieczeństwa w przypadku obu testów ADAC, można wyróżnić oponę Sava Intensa UHP, która dobrze radzi sobie na nawierzchni suchej, Kumho Ecowing ES01 KH27 z dobrym wynikiem na nawierzchni mokrej oraz warunkowo Barum Brillantis 2, która uzyskała dobry wynik na nawierzchni suchej, ale okazała się dużo słabsza na nawierzchni mokrej. Niezależnie od opon, jakie wybierzemy, musimy pamiętać, że aby zapewniały optymalny poziom bezpieczeństwa, muszą być napompowane do odpowiedniego ciśnienia oraz posiadać wystarczającą głębokość bieżnika, czyli przynajmniej 2,5 mm.
Najbezpieczniejsze opony letnie według najnowszych testów
Bardzo często zdarza się, że pojazd, który użytkujemy, przestaje się nam podobać. Jednym z łatwiejszych sposobów na rozwiązanie tego problemu jest… pozbycie się go. Jednak nie ma co iść na łatwiznę. Istnieje wiele różnych ciekawych sposobów, które pozwolą nieco odświeżyć wygląd auta lub motocykla. Nie ma nic przyjemniejszego niż możliwość ciągłego ulepszania swojego pojazdu. Dla wielu gratką jest spędzanie wolnego czasu na dokonywaniu modyfikacji lub zlecanie ich, a następnie podziwianie efektów końcowych. Bez wątpienia jest to również przyjemność dla najbliższego otoczenia. Dla dwóch i czterech kółek Ostatnio budżetową, lecz – przy odpowiednim skomponowaniu wszystkich elementów – również stylową propozycją jest wykorzystanie naklejek stickerbomb. Ich zaletą jest to, że nie uszkadzają lakieru i można je w dowolnej chwili odkleić. Ponadto dostępne są w bardzo rozsądnych cenach, dostępnych praktycznie na każdą kieszeń. Folie stickerbomb charakteryzuje wielość symboli związanych z popkulturą, postaciami z bajek i filmów, logotypów i innych. W przypadku samochodów folie stickerbomb przyklejane są najczęściej na zderzak lub lusterka boczne. Z kolei motocykliścici chętnie eksponują nowe ozdoby np. na błotnikach jednośladów. To prawdopodobnie najbardziej podstawowa forma zmiany w karoserii pojazdu. Można jednak zdecydować się na szereg bardziej zaawansowanych modyfikacji. Jednym z najczęściej wymienianych elementów są zderzaki. Można całkowicie zmienić ich kształt, a także wybierać między wersjami lakierowanymi czy chromowanymi. W przypadku motocykli interesującym i popularnym rozwiązaniem jest pomalowanie baku lub całej powierzchni lakierniczej aerografem. Ta technika pozwala uzyskać bardzo realistyczny efekt, który obserwatorów wprawia w osłupienie. Do tego zadania najlepiej wynająć profesjonalistę, który zadba o to, aby każdy element był bardzo precyzyjnie dopracowany. Jeżeli nie mamy wprawy, samodzielne działania mogą tylko zaszkodzić i spowodować poniesienie dodatkowych kosztów. Chwila uwagi dla samochodu „Zdobienie” nadwozia samochodu nie może się obyć bez wyboru nowych felg. Choć felgi aluminiowe z różnymi wzorami są najdroższe, to efekt, jaki dają goi największe rany na duszy związane z dużymi wydatkami. Do tego warto dobrać niskoprofilowe opony, które spotęgują efekt sportowej modyfikacji. Dobrym zabiegiem na zmianę wyglądu samochodu jest przyciemnienie szyb (np. za pomocą specjalnej folii). Warto pamiętać jednak o przepisach prawnych, które nie pozwalają na dowolność w tej kwestii. Według prawa szyba czołowa powinna mieć minimalną przepuszczalność światła na poziomie 75%, a boczne przednie – 70%. W przypadku pozostałych szyb (tylnej i bocznych tylnych) nie obowiązują żadne obostrzenia, kiedy samochód jest wyposażony w dwa boczne lusterka. Jedną z praktycznych zalet przyciemnienia szyb jest to, że latem auto nie nagrzewa się tak szybko, co z pewnością przyczynia się do komfortu jego użytkowania. Poza tym nie widać przedmiotów pozostawionych w aucie, co ogranicza okazję dla potencjalnego złodzieja. Wreszcie przyciemnione szyby mają wielu zwolenników ze względu na aspekty wizualne. Tak proste zmiany z pewnością odświeżą wygląd pojazdu, co wprawi w zadowolenie właściciela. Nie trzeba wydawać majątku, by znaleźć rozwiązanie, które na pewien czas da efekt świeżości.
Jak ozdobić nadwozie samochodu lub motocykla?
„Dishonored” to bardzo ciepło przyjęta gra wideo, która pozwoliła wcielić się graczom w skrytobójcę dysponującego magicznymi mocami. W „Dishonored 2” mamy taką samą możliwość, ale twórcy dali fanom sposobność otworzenia znacznie większej liczby furtek. „Dishonored 2” to bardzo dobrze wykonany sequel. Twórcy zaczerpnęli to, co najlepsze z mechaniki oryginału i przenieśli to na grunt nowej historii rozgrywanej w zupełnie innym otoczeniu. Jak „Dishonored 2” łączy się z „Dishonored”? Akcja „Dishonored 2” dzieje się kilkanaście lat po zakończeniu poprzedniej odsłony. Emily nie jest już dzieckiem, a dorosłą kobietą – cesarzową Dunwall. Jej ojciec, czyli królewski obrońca Corvo Attano, bohater „Dishonored”, cały czas stoi przy jej boku. Po latach spokoju znikąd pojawia się tajemnicza kobieta – Delilah. Podaje się za siostrę matki Emily, która przyszła odebrać młodej bohaterce tron. Po krótkim wstępie gracz musi dokonać pierwszego poważnego wyboru. Corvo lub Emily Już na początku gry trzeba wybrać, w którą postać wcieli się gracz. Można dążyć do powstrzymania Delilah zwiedzając krainę Karnaka jako Corvo, niczym w pierwszej części, lub wcielić się w Emily – nową protagonistkę. Kampania w obu przypadkach wygląda podobnie i różni się tak naprawdę kilkoma ścieżkami dialogowymi. Wybór bohatera w „Dishonored 2” ma jednak niebagatelny wpływ na to, jak będzie przebiegała gra. Obie postaci mogą otrzymać magiczne moce od tajemniczego Odmieńca, które pomogą im w fachu skrytobójcy. Corvo i Emily dysponują jednak znacznie różniącym się zestawem umiejętności, co diametralnie zmienia sposób rozgrywki. Corvo dysponuje mocą zatrzymania czasu, a Emily może transformować się w demona. Królewski obrońca potrafi opętać przeciwnika, a Cesarzowa szukająca zemsty – wyczarować swoją mroczną bliźniaczkę. Sposobów pokonania kolejnych poziomów nie da się zliczyć, a to jak przebiegać będzie gra zależy od... wyobraźni. „Dishonored 2” daje graczom wiele swobody Gracz wciela się w skrytobójcę, ale wcale nie musi zostawiać za sobą zgliszcz i zmasakrowanych ciał. To od jego decyzji zależy, jak potoczy się akcja. Każdy konflikt można rozwiązać siłowo lub bezkrwawo. Do każdego pomieszczenia można się włamać niczym duch nie alarmując nikogo bądź wręcz przeciwnie – zrobić rzeźnię korzystając z bogatego arsenału dostępnego dla bohatera czy bohaterki. Co więcej, świat gry będzie reagował na postępowania gracza. Im więcej morderstw na koncie Emily lub Corvo w „Dishonored 2”, tym silniej rozwinie się plaga krwiożerczych insektów i tym bardziej negatywnie na protagonistę będą reagować bohaterowie niezależni i jego towarzysze. Poziom chaosu w świecie gry i podjęte decyzje mają kluczowy wpływ na to, jak będzie wyglądało zakończenie historii. Podsumowanie „Dishonored 2” to godny następca poprzednika. Gra daje olbrzymią swobodę w wykonywaniu misji, a każdy gracz może dostosować styl rozgrywki do siebie. Produkcja nie prowadzi jak po sznurku do celu, a czasem by przejść dalej, trzeba trochę pogłówkować. Gra jest niesamowicie satysfakcjonująca, chociaż w pierwszych poziomach potrafi zirytować wyśrubowanym poziomem trudności. Zdobywanie kolejnych run i amuletów, a tym samym nowych mocy, wyrównuje szanse w walce z przeciwnikami. Możliwość wyboru jednego z dwóch bohaterów okazała się świetnym ruchem. „Dishonored 2” nie ma trybu mutlitplayer, ale możliwość rozegrania kampanii ponownie kolejną postacią, która dysponuje innym zestawem mocy, wydłuża czas zabawy o połowę. W „Dishonored 2” można zagrać na platformach PC, Xbox One i PlayStation 4. Sprawdź też recenzję gry"Dishonored: Definitive Edition".
„Dishonored 2” – recenzja gry
Memory board – w dosłownym tłumaczeniu jest to przypominająca tablica. Warto stworzyć taki gadżet, dzięki niemu obdarowana osoba zawsze będzie miała w pamięci spotkania z bliskimi oraz zawiesi zdjęcia, które są dla niej ważne. Sprawdźcie, jak szybko i łatwo wykonać taki prezent! Jak wykonać prezent mikołajkowy dla niej - Memory Board? Elementy potrzebne do wykonania Memory Board: gąbka tapicerska sklejka drewniana klej w sprayu kolorowa tkanina gumka krawiecka taker nożyczki linijka flamastry szpilki metalowe zawieszki box:video Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza.
Jak wykonać prezent mikołajkowy dla niej - Memory Board?
Ubiegłoroczne plaże zostały zdominowane przez różowe dmuchane flamingi. W tym sezonie wyrasta im jednak poważna konkurencja – napełniane powietrzem skrzydła anioła, na których opalające się panie wyglądają wprost… nieziemsko! I być może to właśnie skrzydła w tym sezonie zdobędą serca plażowiczów. Jest pomysł – jest zabawa Tak reklamuje akcesoria turystyczne o nietypowym designie jedna z niemieckich firm. I ma to sens, bo gdy spędzamy czas na plaży, nie tylko o ich funkcjonalność chodzi. Liczą się też dowcip i świetna prezentacja. Dlatego w ubiegłym roku polskie plaże zaróżowiły się od dmuchanych flamingów – bardzo modnego ostatnio motywu. Dzieciaki pływały na malutkich różowych materacykach kosztujących zaledwie kilkanaście złotych, a starsi – szczególnie dbające o swój plażowy image panie – opalali się, pływając na dużych materacach-flamingach za ponad 100 zł. Flaming XXL materac. Długi na 150 cm, a szeroki na 135 cm. Te wymiary pozwalają swobodnie się na nim ułożyć. Ma wygodne oparcie dla głowy (na ogonku). Napompowany materac jest przy tym na tyle gruby, że nie zamoczymy włosów czy kostiumu. Cena modelu XXL: ok. 120 zł. box:offerCarousel Z fantazją Na plażach i kąpieliskach w 2017 roku pojawiło się też sporo osób wyposażonych w dmuchane jednorożce, pawie i królewskie łabędzie (również czarne!). Zrobiło się więc nad wodą nieco baśniowo i możemy się spodziewać, że w tym roku będzie podobnie. Paw. Produkt z ekskluzywnej linii SummerSun, wykonany z PCW wysokiej jakości. Wymiary: 200 cm x 130 cm x 170 cm. Zawór jednokierunkowy ułatwiający dmuchanie. Cena ok. 165 zł. box:offerCarousel Coś na ząb box:imageShowcase) Baśniową atmosferę przełamywała w ubiegłym sezonie plażowa „garmażerka”. I nie mam tu na myśli osób handlujących na plaży gotowaną kukurydzą lub hot dogami, ale fantastyczne, zabawne materace do pływania w kształcie ulubionych potraw. Pojawiły się więc gigantyczne lody na patyku i w kulkach, było pieczywo i ciastka – nawet pączki z dziurką! No i oczywiście pizza. Pizza na każde podniebienie – hawajska, wegetariańska i pepperoni. Sześć połączonych kawałków tworzyło olbrzymią pływającą wyspę. Roiło się też od arbuzów, cytryn, ananasów i innych owoców. Wszystko to było bardzo kolorowe i wyglądało wesoło, więc najprawdopodobniej plażowicze znów chętnie sięgną po tego typu modele. Warto jednak zauważyć, że w tym sezonie producenci jeszcze bardziej się postarali, by dmuchane zabawki prezentowały się realistycznie. Cytryna. Materac typu wyspa. Ma charakterystyczny realistyczny design. Kształt plastra – koła o średnicy 120 cm. Cena: ok. 65 zł. box:offerCarousel Hity 2018 Jakie materace plażowe będą hitem tego sezonu? Oczywiście kanapy lazy bag. Trochę ich pojawiło się w ubiegłym roku, a z powodu prostoty obsługi, wygody i niewysokiej ceny będą jednym z najpopularniejszych akcesoriów plażowych. Lazy Bag. Sofa wypełniona powietrzem, wykonana z grubego i odpornego nylonu ripstop. Dzięki niewielkim rozmiarom i wadze jest bardzo wygodna w transporcie. Lazy Bag ma dwie komory, wewnątrz pokryte grubą, nieprzepuszczalną folią. Aby je napełnić, wystarczy złapać powietrze – ta czynność jest bardzo prosta i szybka do wykonania. Wystarczą trzy kroki pod wiatr, a kanapa zostanie po brzegi napełniona. Cena: ok. 45 zł. box:offerCarousel Jednak wydaje mi się, że najmocniejszym punktem w tegorocznej ofercie materacy plażowych są skrzydła anioła. I to właśnie one będą hitem lata 2018. Mają rewelacyjny kształt. Może są mniej praktyczne niż zwykły dmuchany materac (jeśli nie chcemy zmoczyć włosów, musimy nogi do kolan trzymać w wodzie, bo w całości się nie zmieścimy), ale przyciągną wzrok, a panie, którym wyrosły skrzydła u ramion, będą się prezentowały zjawiskowo. Skrzydła anioła. Mają wyjątkowy design, a przy tym są bardzo duże – 250 cm x 180 cm. Skojarzenia z aniołem budzą wiele pozytywnych emocji i ułatwiają satysfakcjonujący relaks. Produkt jest wykonany z tworzywa o grubości 0,37 mm. Cena: ok. 100 zł. box:offerCarousel Latem tego roku materace muszą być nie tylko szczelne i wygodne, ale też efektowne i zabawne! W końcu plażowanie oznacza relaks i zabawę.
Najefektowniejsze materace do pływania – sezon 2018
Do niedawna kojarzyły się z siłownią, a dziś z wielkim hukiem wkroczyły na salony i znalazły miejsce w szafach światowej sławy trendsetterek. Coraz częściej pojawiają się na ulicach miast i przyznam szczerze, że bez chociaż jednej nie wyobrażam sobie jesieni. Jak nosić bluzy z kapturem? Długość ma znaczenie box:offerCarousel A nawet ogromne znaczenie! I nie ma się co oszukiwać – ta najmodniejsza i najbardziej pożądana to oczywiście bluza sukienka, czyli bluza długa do pół uda. Noszą ją nie tylko światowej sławy blogerki i trendesetterki, ale też gwiazdy i celebrytki, które pokochały tę długość. Taki model bluzy dobieramy obowiązkowo – i tu nie ma najmniejszego wyjątku – do długich kozaków za kolano. Mogą to być kozaki zamszowe lub skórzane, najlepiej jeśli będą na wyższym obcasie, ale te wygodne na płaskiej podeszwie również sprawdzą się znakomicie. box:offerCarousel Inna długością, która będzie królowała podczas nadchodzącej jesieni, są tzw. cropped lubcrop bluzy, czyli bluzy krótkie, sięgające maksymalnie do pasa. Nosimy je albo ze spodniami z podwyższonym stanem, albo z tymi odsłaniającymi płaski jak deska umięśniony brzuch. Warto zwrócić uwagę na jeansy, które znów wróciły do łask – są to mom jeans, które w połączeniu z „obciętą” bluzą tworzą duet idealny. Najmodniejsze tej jesieni będą bluzy w kolorze czerwonego wina, bordowe, czarne oraz oczywiście z kapturem w kolorze khaki i écru – jedną z nich ma już w swojej szafie Anna Lewandowska, która nosi ją w wyjątkowo seksowny sposób. Na jakie bluzy warto zwrócić uwagę tej jesieni? box:offerCarousel Absolutnym hitem stały się bluzy firmy Trasher, do niedawna kojarzonej wyłącznie z fanami deskorolek. Dziś koszulki i bluzy z klasycznym „płonącym” napisem chcą mieć wszyscy. Jedną z największych ich fanek jest Rihanna, która od wielu lat wyznacza trendy dla kobiet na całym świecie. Bluzy Trasher, ze względu na ich streetwearowy charakter, najlepiej łączyć z czarnymi jeansowymi rurkami oraz klasycznymi tenisówkami Vans, które także są absolutnie obowiązkową pozycją w szafie każdej trendsetterki. Równie modne są bluzy z napisami – te zabawne odeszły do lamusa, dziś liczy się przesłanie, bo przecież twój ubiór ma wyrażać ciebie przez napis na bluzie. box:offerCarousel Przychylnym okiem można spojrzeć na bluzy z kapturem marki Mr. Gugu & Miss Go, które na pewno wyróżnią cię z tłumu. To bluzy o typowym kroju i długości, ale o niespotykanym charakterze. Przede wszystkim ze względu na trójwymiarowe printy, obok których nie można przejść obojętnie. Słodkie kotki, lwy, płatki śniadaniowe, muffinki, a nawet cukierki i tabletki – to wszystko znajdziesz w ofercie tej marki. Interesującą opcją są bluzy z napisami oraz nazwą bądź logo twojego ulubionego zespołu. Wśród gwiazd królują takie akcenty muzyczne, jak Metallica, Kiss oraz Bob Marley. W parze ze spódnicą Dziś bluz z kapturem nie nosimy wyłącznie do seksownych jeansów odsłaniających kostkę i sportowych sneakersów czy sportowych butów na koturnie, ale też, a może przede wszystkim, do butów na wysokim obcasie. Tej jesieni poszukaj seksownych welurowych czółenek oraz sznurowanych botków, najlepiej w militarnym stylu. Do czego jeszcze nosić bluzy z kapturem? Jeśli nie zdecydujesz się na bluzę sukienkę, to koniecznie wypróbuj stylizację z bluzą z kapturem i rozkloszowaną spódnicą w roli głównej. Postaw na spódnicę skórzaną lub – eklektycznie – na spódnicę halkę zakończoną koronką.
Bluzy z kapturem. Obiekt pożądania wszystkich trendsetterek
Badania potwierdzają, że osoby z nadwagą czy otyłością żyją zdecydowanie krócej, a jakość ich życia jest mniejsza. Wiele osób entuzjastycznie testuje nowe plany ćwiczeń i diety tylko po to, by porzucić je po dwóch tygodniach czy miesiącu, bo nie widzą efektów. Jaka może być tego przyczyna? Kiedy zauważymy u siebie kilka kilogramów nadwagi, mamy tendencję do wybierania prostych, ale niekoniecznie słusznych rozwiązań: internetowe diety, miesięczne wyzwania na wyselekcjonowane partie ciała, pigułki odchudzające, głodówki. Wszystko to prowadzi do bardzo niekorzystnych zmian w organizmie – rozregulowuje metabolizm, niepotrzebnie obciąża pewne partie ciała, może powodować efekt jojo, a nawet uszkadzać wątrobę i nerki. Jeśli poważnie myślimy o poprawie swojego ciała, lepiej wybrać odpowiedni plan ćwiczeniowy pod okiem wykwalifikowanego trenera. I do tego dobrze dobraną dietę. Pozwoli to na harmonijne rozbudowanie ciała, ale też wzmocni mięśnie, stawy i kości. No dobrze – mamy rozpisany profesjonalny plan, uczęszczamy na siłownię, a wskaźnik wagi stoi w miejscu. Jaki więc jest problem? Jesz za dużo Dieta to co najmniej 70–80% sukcesu w trakcie odchudzania. Badania dowodzą, że większość spalanych przez nas dziennie kalorii organizm zużywa na podtrzymanie funkcji życiowych. Znane jest to pod nazwą podstawowej przemiany materii (PPM) i powinno być podstawą, do której dopasowujemy kaloryczność diety. Wiele osób znacznie przecenia wkład, jaki ćwiczenia kardio, siłowe czy interwałowe mają w PPM i zaraz po treningu zjadają duży kaloryczny posiłek. Owszem, trening wyczerpuje i tuż po nim pojawia się całkowicie naturalne poczucie głodu. Jednak posiłek potreningowy powinien tylko uzupełniać składniki odżywcze, ale nie może uzupełniać kalorii. Co więcej, osoby, które ćwiczą, a nie dbają o właściwą kaloryczność posiłków, często zauważają u siebie wzrost masy ciała – tkanka mięśniowa jest bowiem sporo cięższa od tkanki tłuszczowej. W trakcie ćwiczeń buduje się tkanka mięśniowa, ale z powodu zbyt dużej kaloryczności posiłków nie ma utraty tkanki tłuszczowej, stąd zatrzymanie albo nawet wzrost wagi. Okazuje się, że nawet godzina ćwiczeń kardio na rowerku treningowym czy orbitreku zwiększa masę ciała. Jesz za mało Problemem może być przyjmowanie zbyt małej ilości kalorii dziennie. Organizm wchodzi w tryb oszczędzania kalorii, metabolizm spowalnia, a waga przestaje spadać. Ewolucja naszego gatunku przebiegała w warunkach, gdy jedzenie nie było łatwo dostępne – spowalnianie metabolizmu to naturalny odruch obronny. Głodówki tutaj nie pomogą, a jedynie pogorszą sytuację. Jedzenie zbyt mało to często nie jest kwestia kaloryczności posiłków, lecz ich wartości odżywczych. Każdy, kto sądzi, że czekoladowa babeczka o takiej samej kaloryczności jak pełnowartościowe śniadanie może je zastąpić, myli się. Muffinka, oprócz kalorii, nie ma właściwie żadnych wartości odżywczych. A kalorie, czy właściwie kilokalorie, to tylko umowna jednostka energii. Z kolei energia to nie jedyne, czym nasz organizm się żywi. Przykładem może być doskonale znany przypadek jednej z najgrubszych kobiet świata, która ostatecznie zmarła z… głodu. Jedzenie za mało to także jedzenie zbyt rzadko – jeden duży posiłek nie zastąpi kilku małych. Takie postępowanie prowadzi do spowalniania metabolizmu, organizm gromadzi na zapas. Jeśli zależy nam na redukcji tkanki tłuszczowej, powinniśmy jeść nawet do 7 małych posiłków dziennie (jako standard podawane jest 5). Jedzenie za mało to również pomijanie posiłków potreningowych. Jak wspomniano wyżej, posiłek taki nie może być równowartością kaloryczną 3 innych posiłków, ale w zależności od rodzaju wykonywanych ćwiczeń powinien uzupełniać składniki odżywcze. Ogólna zasada jest taka, że po ćwiczeniach siłowych należy zapobiegać rozpadowi tkanki mięśniowej, zatem warto przyjąć białko, a po treningach kardio można uzupełnić niedobór energetyczny węglowodanami – są one zresztą niezbędne do spalania tkanki tłuszczowej. Jest to jednak ogólne i bardzo uproszczone zalecenie, zaś prawidłowo skomponowaną dietę należy ustalić ze specjalistą. Często dla uzupełnienia zapotrzebowania na mikro- i markoelementy najlepsze będą odżywki i suplementy diety – są one prawidłowo skomponowane na różne potrzeby treningowe. Jedzenie za mało to też spożywanie ostatniego posiłku o godzinie 18. Brzmi dziwnie? Gazetowe i internetowe zalecenia podają ją jako ostatnią godzinę posiłku. Jest to jak najbardziej niesłuszne i nie ma żadnego medycznego poparcia. Jeśli nasz ostatni posiłek przypada na 18, a trening na 21, to organizm zrobi wszystko, by zapobiec wygłodzeniu. A wygłodzeniem dla ciała jest 12-godzinna przerwa między posiłkami, zwłaszcza jeśli w tym czasie odbywa się intensywny trening i sen, w trakcie którego powinna nastąpić regeneracja tkanek. Jeśli nie zjemy odpowiedniego i o odpowiedniej porze ostatniego posiłku, nasz organizm zregeneruje się kosztem – najczęściej – tkanki mięśniowej. Ostatni posiłek powinien być szczególnie dobrze dobrany do aktywności, jaką nasze ciała wykonują w ciągu dnia; najlepiej jeść go do dwóch godzin przed snem. Jedzenie zbyt mało to żywienie monotonne oraz wykluczanie pewnych składników odżywczych z diety. Ostatnio panuje moda na eliminowanie glutenu. Ciało wymaga bardzo różnorodnych składników, by funkcjonować prawidłowo. Jedzenie ciągle kilku ulubionych potraw nie zapewni odpowiedniej różnorodności składników potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania, co prowadzi oczywiście do włączenia trybu oszczędności. Co ciekawe, organizm da nam znać o zaistnieniu tego typu problemu tzw. zachciankami na najdziwniejsze mieszanki smaków i potraw. Często niestety są one ignorowane. Źle ćwiczysz Złe ćwiczenia to nie tylko te niedobrane do zapotrzebowania twojego organizmu. Osoba ze sporą nadwagą będzie wymagała innego planu treningowego niż osoba, która tylko delikatnie chce zarysować mięśnie. Dla osoby z dużą nadwagą wystarczą na początek dobre buty i kije do nordic walking, potem dołączy obciążniki na kostki i dłonie, hantelki, ćwiczenia z taśmą. Jeśli ćwiczy wytrzymałość, najlepsze będą dobre buty do biegania, ubrania sportowe, legginsy, spodenki i pulsometr. Jeżeli natomiast chce rzeźbić ciało, potrzebne będą ciężarki, hantelki, ławka (najlepiej skośna), gryf. Dobranie treningu do zapotrzebowania trzeba zostawić specjalistom, a wzorowanie się na gwiazdach Instagrama może bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Nieefektywny jest także monotonny plan treningowy – ciało nie reaguje dobrze na powtarzalność. Ćwiczenia (zwłaszcza siłowe) powinny być raz na kilka tygodni modyfikowane i zmieniane. Pozwoli to na ćwiczenie coraz to nowych grup mięśni, ale i powstanie – co odkryto niedawno – nowych połączeń neurologicznych w mózgu. Nie można zbyt często wykonywać tych samych ćwiczeń: 7 dni w tygodniu po 3 godziny na siłowni. Wszystko to błyskawicznie spowoduje wycieńczenie organizmu, osłabi kondycję i może uszkodzić serce. Na początku ta myśl wydaje się wręcz abstrakcyjna, ale ciało potrzebuje czasu na regenerację, a przetrenowanie czasami prowadzi do konieczności przerwania jakiegokolwiek treningu nawet na kilka miesięcy. Także trzygodzinne ostre treningi na orbitreku powinny być wykonywane raczej raz w tygodniu, a nie codziennie. Złe ćwiczenia to przede wszystkim te wykonywane nieprawidłowo i niedbale. Nie można zapominać, że technika ma kluczowe znaczenie i pozwoli nie tylko uniknąć kontuzji, ale szczegónie zapewni prawidłowy rozwój ciała. W procesie odchudzania istotne jest skomponowanie odpowiedniego treningu i zróżnicowanej diety. Wszystko to powinno się odbywać pod okiem fachowców. Tymczasem jeśli ćwiczysz i nie tracisz wagi i nie jest to spowodowane zbyt dużą ilością ciężkich treningów w tygodniu, ćwicz dalej, ale poszukaj do tego porady dietetyka i trenera. Im bardziej zróżnicowany trening, tym lepiej.
Ćwiczysz, a nie chudniesz – co możesz robić źle?
Chcąc przewieźć na dachu auta rowery czy narty, konieczne jest posiadanie nie tylko odpowiednich uchwytów, ale także bagażnika bazowego. Sprawdzamy, jakie produkty w różnych przedziałach cenowych nadadzą się do aut z relingami dachowymi. Z relingami czy bez – jaka to różnica? Relingi dachowe można spotkać przede wszystkim w autach o nadwoziu kombi oraz w SUV-ach. Stanowią one swoiste wysięgniki, do których z łatwością przymocujemy bagażniki bazowe różnych producentów. Szerszy wybór, łatwiejszy montaż i niższe ceny to trzy podstawowe przewagi belek poprzecznych zaprojektowanych z myślą o relingach dachowych. Jeśli nasz samochód ich jednak nie posiada, jesteśmy zdani na konstrukcje przeznaczone do konkretnego modelu auta, które wykorzystują fabryczne uchwyty montażowe. Mocowanie tego typu bagażników jest czasochłonne i często łatwo o uszkodzenie powłoki lakierniczej dachu. Tanie bagażniki do relingów standardowych – do 100 zł box:offerCarousel Relingi można podzielić na dwie grupy: standardowe i zintegrowane. Między nimi jest niewielka, ale istotna różnica, biorąc pod uwagę wybór bagażnika dachowego. Reling zintegrowany nie ma bowiem prześwitu między pałąkiem a dachem. Z tego powodu nie można wybrać dla nich najtańszych produktów, które są wyposażone w uchwyty obejmujące reling z każdej strony. Tego typu belki bazowe dla klasycznych pałąków dachowych można kupić poniżej kwoty 100 zł. Są to podstawowe modele niefirmowane nazwą żadnej marki, najczęściej wykonane ze stali i nieposiadające zamków zabezpieczających. Stanowią najbardziej budżetowy wybór dla niewymagających użytkowników. Belki bazowe w budżecie do 200 zł box:offerCarousel Posiadając kwotę 200 zł, można zdecydować się na zakup jednego z podstawowych produktów lidera produkcji budżetowych belek poprzecznych, czyli firmy AMOS. Przykładem interesującego produktu jest kosztujący ok. 150 zł bagażnik AMOS AL, którego profile zostały wykonane z aluminium. Materiał ten w przeciwieństwie do stali jest lżejszy i bardziej elegancki, dlatego pozycjonuje się go wyżej. Belki AMOS mają ładowność 75 kg, a producent daje na nie 2 lata gwarancji. Wadą jest stosunkowo prosty system antykradzieżowy oparty o klucz ampulowy oraz brak kompatybilności z relingami zintegrowanymi. Bagażniki bazowe do 400 zł box:offerCarousel Popularnym modelem bagażnika bazowego do relingów standardowych jest Aguri Prestige Silver kosztujący ok. 340 zł. W odróżnieniu od swoich tańszych konkurentów ma on aerodynamiczny kształt, który gwarantuje niskie opory powietrza, a więc odpowiednio niższy poziom generowanego hałasu. Łatwy jest również montaż belek, gdyż nie wymaga użycia żadnych narzędzi. Ponadto belki mają z dwóch stron zamki antykradzieżowe, a ich obudowa w newralgicznych miejscach została zabezpieczona elastyczną powłoką zapobiegającą powstawaniu zarysowań. Za ok. 350 zł można kupić także bagażnik Aguri Runner przeznaczony do relingów zintegrowanych. Belki te mają podobne cechy, co model Prestige Silver. Nośność wynosi 70 kg, a producent daje na nie aż 3 lata gwarancji. Specjalna konstrukcja uchwytów sprawia, że belki Runner pasują do większości relingów zintegrowanych. Belki bazowe segmentu premium box:offerCarousel Za najlepszego producenta belek montażowych uznaje się firmę Thule. Za wysoką jakością idzie wysoka cena, dlatego za przykładowy model Thule Wingbar 969 z zestawem dopasowującym się do konkretnego modelu auta przyjdzie nam zapłacić nawet 1000 zł. Produkty Thule oferują jednak najlepszy współczynnik oporu powietrza, dzięki czemu są najcichsze z dostępnych modeli. Ponadto Thule ma opatentowany system montażu na zatrzaski, a na belki producent udziela aż 5 lat gwarancji.
Wybieramy bagażnik bazowy do aut z relingami dachowymi
Polecamy przepis na zdrową i pożywną sałatę lolo rosso z boczkiem. Tę pyszną przekąskę warto dodać do kuchennego menu. Składniki: ½ sałaty lolo rosso 1 cykoria 1 łyżka miodu 1 łyżka soku z cytryny sól 100 g wędzonego boczku olej Krok po kroku: Na oleju podsmażamy posiekany boczek, aż się zrumieni i zrobi chrupiący. W miseczce mieszamy miód z sokiem z cytryny i dolewamy olej, aż sos zgęstnieje. Sałatę i cykorię podajemy skropione sosem i posypane chrupiącym boczkiem. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Sałata lolo rosso z boczkiem
Przed narciarskim wypadem w góry zaopatrz się w niezbędne na stoku okulary, zwracając uwagę na ich jakość i modny design. Już w cenie do 100 zł znajdziesz bogatą ofertę, z której wybierzesz odpowiedni model. Pasjonaci jazdy na deskach wiedzą, że aby zapewnić oczom najlepszą ochronę przed słońcem i wiatrem, należy zakładać gogle lub okulary narciarskie. Te ostatnie są niezastąpione także podczas spacerów i zabaw na śniegu. Wielu narciarzy, zwłaszcza podczas lepszej pogody, przedkłada je nad gogle. To dlatego, że są wygodniejsze, zasłaniają mniej twarzy, a przy okazji zapewniają bardziej stylowy wygląd. Wydawać by się mogło, że w sprawie okularów narciarskich wszystko zostało już powiedziane. Jednak każdego roku producenci odzieży i akcesoriów sportowych zaskakują nas coraz bardziej praktycznymi rozwiązaniami i ciekawymi fasonami. Oprócz sprawdzonych klasycznych wzorów, na które zawsze jest pełno amatorów, pojawiają się nowe czasami ekstrawaganckie modele. Wiadomo przecież, że na stoku obowiązuje moda i szyk. Chcesz być trendy? Sprawdź propozycje na aktualny sezon. Jakie powinny być okulary narciarskie Jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z nartami, upewnij się, jakie okulary najlepiej wybrać. Pamiętaj, że najmodniejsze fasony zwykle idą w parze z najnowocześniejszymi rozwiązaniami technologicznymi. Jeśli zaopatrujesz się u sprawdzonych producentów, możesz mieć pewność, że najlepsze okulary oprócz modnego designu, doskonale ochronią oczy. Zwróć uwagę, by były lekkie, cienkie i wykonane z najwyższej jakości materiałów odpornych na zarysowania, pęknięcia i odkształcenia. Aby zapewniły optymalną widoczność, muszą mieć dobrej jakości szkła – nieparujące, z polaryzacją, która blokuje promienie słoneczne odbite od śniegu, i fotochromem umożliwiającym zmianę odcienia szkieł w zależności od intensywności promieniowania świetlnego. Najmodniejsze wzory i kolory Hitem w tym sezonie są okulary przypominające te noszone przez Keanu Reevesa w filmie Matrix i gwiazdy rocka w latach 80. Są wąskie, o futurystycznych kształtach i nierzadko lśniących oprawkach. Ponieważ mało ważą i są wygodne, możesz je zakładać także podczas innych aktywności na powietrzu. A jakie kolory są najbardziej trendy? Zdecydowanie rządzi czerń, ale pojawiają się żywe kolory, również w wersji neonowej oraz nawiązujące do trendów kosmicznych srebro. Oto najciekawsze propozycje, które kupisz za mniej niż 100 złotych. box:offerCarousel * Marka Fischer ma wśród swojej oferty m.in. modele o nowoczesnym designie np. FS-03H z niebieskimi szkłami (odpowiednimi podczas silnego nasłonecznienia) oraz FS-03F z bursztynowymi (idealnymi przy mniej intensywnym świetle). Dodatkowym atutem tych okularów są odpinane zauszniki, które w razie potrzeby można wymienić na elastyczne paski. Cena: od 99 zł. box:offerCarousel * Warto przyjrzeć się okularom Arctica. Modele Arctica S-166 i Arctica S-88B mają nowoczesny, wydłużony kształt i atrakcyjne kolory, które łatwo możesz dopasować do odzieży wierzchniej. Oprawki z poliwęglanu posiadają właściwości antyalergiczne. Cena: od 89 zł. box:offerCarousel * Wśród okularów Uvex koniecznie zwróć uwagę na posiadający atrakcyjny fason model Uvex Pheos. Jego wąskie dwusferyczne szkła i brak oprawek nadają mu supernowoczesny wygląd. Nie tylko zapewniają szerokie pole widzenia, ale są także niezwykle odporne na zadrapania i trwale chronią przed parowaniem od wewnątrz. Cena: od 28 zł. box:offerCarousel * Nie można także pominąć okularów W 1028 marki Woosh wykonanych z bardzo lekkiego grilamidu. Oprócz modnego opływowego kształtu, posiadają praktyczne zauszniki, które można wymienić na paski. Znajdująca się na soczewkach powłoka Anti Fog chroni szkła przed zaparowaniem spowodowanym gwałtownymi zmianami temperatur. Cena: od 99 zł. box:offerCarousel * Okulary o bardzo mocnych, poliwęglanowych, odpornych na uszkodzenia szkłach ma w swojej ofercie marka Global Vision. Zwróć uwagę na futurystyczne modele Ninja lub Triumphant, które dodadza ci wyjątkowego stylu. Ich wysoka ochrona przeciwsłoneczna sprawia, że mogą być śmiało noszone nawet podczas jazdy na dużych wysokościach. Cena: od 81 zł. Nieważne czy w naszych górach, czy na alpejskim stoku, na nartach musisz zawsze pamiętać o modnym wyglądzie. Zadbaj więc o zakup stylowych okularów, idealnie dobranych do reszty sportowej garderoby. Nie tylko ją ciekawie uzupełnią, ale co najważniejsze, ochronią twoje oczy przed słońcem i wiatrem. Jeśli zależy ci na wyjątkowym efekcie, wybierz okulary w najbardziej trendy fasonie i ruszaj w góry! Na pewno zrobisz wrażenie!
Trendy 2018. Okulary narciarskie do 100 zł
Słuchawki do gier za 200–300 zł oferują dużo wyższą jakość dźwięku i lepszą ergonomię niż konstrukcje do 100–150 zł. Często lepiej dołożyć te kilkadziesiąt złotych, ponieważ w zamian otrzymamy bogato wyposażone i trwalsze słuchawki, których brzmienie będzie umilać i uatrakcyjniać rozgrywkę. Wszystko za sprawą lepszego pozycjonowania, wyższej szczegółowości i funkcjonalności. HyperX Cloud Stinger Najnowsze słuchawki od gamingowej marki Kingstona. Tym razem producent postanowił zaoferować słuchawki w trochę niższej cenie. Konstrukcja jest zamknięta i wokółuszna, wykonano ją z solidnych tworzyw sztucznych i wysokiej jakości materiałów skóropodobnych. Mikrofon jest rozkładany i włącza się automatycznie, a regulację głośności umieszczono na słuchawkach. Ergonomia jest bardzo dobra, nauszniki pojemne, mikrofon oferuje niezłą jakość, a słuchawki dobrze tłumią hałas otoczenia. Można liczyć na zrównoważony dźwięk z optymalnym basem (odpowiednio głębokim), dużą przestrzenią i precyzyjnym pozycjonowaniem. Bardzo dobry wybór. Więcej o słuchawkach HyperX Cloud Stinger dowiecie się z naszego testu. box:offerCarousel Roccat Renga Solidne i efektownie wyglądające słuchawki w niewygórowanej cenie. Konstrukcja jest wokółuszna, ale otwarta – słuchawki w ogóle nie tłumią hałasu otoczenia, w kopułkach są otwory. Roccat Renga (test) posiadają szeroką opaskę, samoczynnie dopasowującą rozmiar, zawieszoną na metalowym pałąku. Nauszniki są pojemne, miękkie i przyjemne w dotyku, a mikrofon jest rozkładany i giętki, oferuje przyzwoitą jakość. Nie można liczyć na wyjątkowo mocny bas, ale w zamian otrzymujemy potężną przestrzeń, wysoką szczegółowość i świetne pozycjonowanie. To jasny, bardzo bezpośredni dźwięk, dobry do wielu gier. box:offerCarousel Superlux HMC631 Słuchawki gamingowe od marki, która szturmem podbiła rynek audio – producent zaoferował mnóstwo konstrukcji o wysokiej jakości dźwięku, momentalnie zdobywając serca melomanów. HMC631 to konstrukcja zamknięta i wokółuszna, z mikrofonem zamontowanym na stałe. Słuchawki mogą lekko uciskać głowę, ale da się do nich przyzwyczaić. Trochę słabszą ergonomię rekompensuje dobre tłumienie. Mikrofon wycisza hałas otoczenia, przekazuje czysty i czytelny dźwięk. Brzmienie jest zrównoważone i neutralne, nie ma braków w basie. Scena dźwiękowa jest spora, można liczyć na precyzyjne pozycjonowanie w grach sieciowych. Słuchawki spisują się świetnie także w wielu gatunkach muzycznych. Wystarczy do nich zintegrowana karta dźwiękowa, ale są też czułe na lepsze produkty tego typu. box:offerCarousel Steelseries Siberia V3 Seria słuchawek Siberia jest już rozpoznawalna w środowisku gamingowym – oferowała już mniej lub bardziej udane modele. Następca V2 został jednak doceniony. Konstrukcja V3 wygląda bardzo ciekawie i uniwersalnie. Zapewnia dobrą ergonomię – ma samoregulującą się opaskę na mocnym pałąku, bardzo przyjemne w dotyku, sprężyste nauszniki z pianką oraz kątowe muszle słuchawek. Mikrofon jest wysuwany z wnętrza kopułek i bardzo giętki, oferuje niezłą jakość dźwięku. Słuchawki brzmią przestrzennie i dosyć naturalnie. Oferują optymalny bas, który nie zalewa dźwięku, odpowiednio czytelną średnicę i klarowny sopran. W sprzedaży jest także trochę droższa wersja V3 Prism, która ma kartę USB, podświetlenie i dedykowane oprogramowanie. box:offerCarousel HyperX Cloud I lub Cloud Core HyperX parę lat temu udowodnił, że można stworzyć dobre słuchawki gamingowe. Do sprzedaży wprowadzono zmodyfikowane słuchawki Takstar Pro 80 pod nazwą Cloud, które zostały dobrze wykonane i rozbudowane o mikrofon. Mimo upływu czasu to nadal świetny wybór. Słuchawki mają w zestawie dwie pary nauszników i sporo adapterów, mikrofon jest wypinany i giętki – oferuje niezłą jakość. Brzmienie wypada bardzo dobrze. Bas jest konkretny, ale nie przytłacza szczegółowej średnicy. Nie zabrakło sopranu, który jest wyrazisty i gwarantuje dobrą czytelność dźwięku. Model Cloud Core to słuchawki o tej samej sygnaturze brzmieniowej, ale bez dodatkowego wyposażenia.
Najlepsze słuchawki gamingowe do 300 zł – I kwartał 2017
Lubisz do późna w nocy surfować po Internecie? Pracujesz do późnych godzin nocnych? Może po prostu tylko wieczorem masz czas na to, by w spokoju usiąść i przejrzeć e-maile lub poczytać newsy? Lampka USB może okazać się dla ciebie bardzo pomocnym gadżetem. Jeśli dzielisz swoją przestrzeń z kimś innym – nieważne, czy w pokoju studenckim ze współlokatorem, czy sypialnię z partnerem lub partnerką – zadbaj o to, by nie zakłócać spokoju zbędnym światłem. Z pomocą przyjdzie Ci idealny gadżet dla nocnych marków lubiących spędzać czas przy laptopie lub komputerze stacjonarnym – lampka na USB. Sprawdźmy zatem, jakie modele i w jakie cenie możemy zakupić w sieci. Jak działa lampka na USB? Zasada działania lampki na USB jest niebywale prosta. To po prostu ledowe światło osadzone na kablu (często różnokolorowym) zakończonym wtyczką USB. Lampkę wystarczy podłączyć do dowolnego portu USB, a zacznie ona świecić. Oczywiście gniazdo musi być w danym momencie podłączone do prądu lub mieć akumulator, jak np. powerbanki. Dzięki giętkiemu pałąkowi możemy skierować światło w dowolnym kierunku, w zależności od wygody i potrzeb. Co ważne, można jej używać zarówno do laptopów, jak i do komputerów stacjonarnych. W zależności od modelu lampki mogą nieco różnić się kolorem, mieć różną liczbę diod czy możliwość zmiany koloru światła, a nawet mieć gadżeciarskie kształty. Lampka USB - silikonowa, z klipsem, a może na biurko? Najpopularniejszy, najprostszy, a zarazem najtańszy model lampki na USB to lampka silikonowa. Jej ceny zaczynają się już od około 1,5 złotego. Jest wyposażona w sześć wbudowanych diod LED, co w zupełności wystarczy, by dokładnie oświetlić całą klawiaturę. Taka lampka jest kompatybilna z USB 1.0, 1.1, 2.0 oraz 3.0 i posiada przewód o długości ok. 42 centymetrów. Występuje w wielu wersjach kolorystycznych m.in.: czarnej, różowej, niebieskiej, zielonej i daje zimne, białe światło. Niewiele droższy model (za ok. 7 złotych) ma już wbudowanych aż 13 diod ledowych, a co za tym idzie, ma nieco większą czaszę. Gwarancja pracy jednej diody to 8000 godzin. Świecą one jasnym światłem, nie powodując podrażnień oczu, dzięki czemu unikniemy dyskomfortu. Lampka nie pobiera dużo prądu, a co za tym idzie, jest ekonomiczna. Posiada nieco krótszy przewód, o długości 30 centymetrów, ze względu jednak na większy rozmiar czaszy z ledami całkowita jej długość wynosi ok. 40 centymetrów. Czasza ta osadzona jest na giętkim przewodzie, któremu łatwo nadać kształt. Jest ona kompatybilna z każdym portem USB. Ten model występuje aktualnie w kolorze srebrnym. Można więc potraktować ją jako atrakcyjny dodatek do laptopa. Za lampkę posiadającą aż 28 ledów zapłacimy ok. 10-12 złotych, co również nie jest wygórowaną ceną. Pasuje ona do każdego portu USB i daje bardzo jasne światło, idealne do pracy w nocy lub w ciemnym pomieszczeniu. Zasada jej działania jest identyczna jak wyżej wymienionych modeli, a od swoich uboższych wersji różni się – poza liczbą diod – także tym, że posiada wyłącznik światła, dzięki któremu nie musimy jej usuwać z portu USB, gdy chcemy ją zgasić. Nieco droższe warianty lampek na USB mają kolorowe nakładki, dzięki czemu możemy wybrać natężenie światła stosownie do potrzeby chwili. Jednym z dostępnych wariantów lampek na USB jest lampka z klipsem. Działa ona na tej samej zasadzie jak wcześniej opisane modele, jednak dzięki klipsowi możemy ją przypiąć w dowolnym miejscu. Zamiast długiego pałąka ma ona długi kabel (ponad metrowy), co daje możliwość używania jej jako zamiennika zwykłej lampki do czytania. Jest też nieco większa – mierzy około 6 centymetrów na 4,5 centymetra, natomiast głowica (czasza z ledami) jest ruchoma, co pozwala precyzyjnie wybrać pożądany kierunek światła. Bardzo jasne diody wykonane są w najnowszej technologii, dzięki czemu dają bardzo jasne światło, pobierając przy tym znikome ilości prądu. Ceny lampek na USB z klipsem również nie należą do wygórowanych – zaczynają się już od 4,5 złotych. Coraz popularniejsze stają się również lampki na USB, które zastępują standardowe oświetlenie na biurku. Możemy ją ustawić w dowolnym miejscu, również na szafce nocnej. Ceny tych lampek oscylują w granicach 30-60 złotych. Są wyposażone w podstawkę, wyginany pałąk ok. 1 metra długości i czaszę z diodami LED. Warto dodać, że taką lampkę możemy włączyć lub wyłączyć naciskając na panel dotykowy. Dodatkowo możemy też wybrać 1 z 3 dostępnych poziomów jasności. Lampki USB ozdobią Twoje mieszkanie Osoby lubiące atrakcyjny design przedmiotów, którymi się otaczają, z pewnością docenią lampkę na USB w kształcie astronauty. Przywodzi ona na myśl sceny z filmów science fiction – dzięki figurce białego astronauty, w którym umieszczone są ledy. Świetnie spełnia swoją funkcję - rozświetla klawiaturę komputera, a osadzona jest na sztywnym, ale giętkim pałąku. Przewód ma długość około 30 centymetrów, natomiast sama lampka posiada przycisk włącz-wyłącz. Ponadto zapakowana jest w atrakcyjne pudełko, dzięki czemu będzie idealnym prezentem dla tych, którzy długie godziny spędzają przy komputerze. Jest jednak nieco droższa, bo zapłacimy za nią ok. 30-40 złotych. To tylko jeden z wielu przykładów, gdyż na Allegro dostaniemy też lampkę na USB w kształcie kota, różne wersje w kształcie księżyca (emitujące księżycowe światło). Znajdzie się też coś dla fanów sprzętu z nadgryzionym jabłkiem - lampka USB w kształcie loga Apple. Lampka na USB to praktyczny gadżet, pozwalający na korzystanie z laptopa w nocy, przy słabym oświetleniu czy podczas podróży. Nie wymaga też dużego nakładu finansowego, a korzystanie z niej jest ekonomiczne. Nie zajmuje dużo miejsca i jest lekka, więc spokojnie możemy ją nosić przy sobie na przykład w torbie od laptopa. Jeśli więc lubimy wieczory spędzone przed ekranem komputera lub też dużo czasu spędzamy w pociągach, będzie ona niezastąpionym i ułatwiającym życie gadżetem.
Lampka USB – wymarzony gadżet dla nocnych marków
Samochód może generować różnego rodzaju koszty. Ekonomiczne użytkowanie pojazdu to zarówno ograniczenie spalania, jak i wszelkie działania pomagające wydłużyć żywotność części, które najszybciej ulegają zużyciu. Powinniśmy więc odpowiednio dbać o nasze auto, aby nie stało ono bez przerwy w warsztacie i nie doprowadziło nas do bankructwa. Na szczęście zachowując te trzy proste zasady, możemy tego wszystkiego uniknąć. Dzięki nim zaoszczędzimy pieniądze i będziemy mogli dłużej cieszyć się sprawnym samochodem. Regularne przeglądy Kluczem do posiadania sprawnego auta jest regularne kontrolowanie jego stanu technicznego. Podstawą jest sprawdzanie poziomu płynu chłodniczego, hamulcowego oraz oleju. Wszelkie braki trzeba jak najszybciej uzupełnić, aby nie dopuścić do przegrzania lub zatarcia silnika, albo awarii hamulców. To ważne zarówno ze względów ekonomicznych, jak i z uwagi na bezpieczeństwo jazdy. Auto powinno też regularnie odwiedzać warsztat samochodowy, aby mechanik dokonał przeglądu. Pomoże to odpowiednio wcześnie stwierdzić, które części uległy zużyciu lub uszkodzeniu i wymagają wymiany. Wszelkie usterki, które przez dłuższy czas nie są naprawiane, mogą doprowadzić do poważnych i trwałych uszkodzeń, co oznaczać będzie dodatkowe koszty. Do warsztatu pojedź nie tylko wtedy, gdy przegląd wymagany jest, aby podbić dowód rejestracyjny. Warto sprawdzić stan auta raz na pół roku. Mechanika odwiedź też niezwłocznie, gdy zauważysz niepokojące zmiany w pracy samochodu. Sygnałami może byś dziwny szum, nierówna praca silnika, wydłużenie drogi hamowania, czy zbyt częsta konieczność uzupełniania oleju i innych płynów. Dobre paliwo Do ekonomicznego użytkowania auta należy doliczyć wybór odpowiedniego paliwa. Warto zainwestować w paliwo dobrej marki. Wtedy możemy mieć pewność, że nie „zaśmiecamy” silnika. Paliwa ze stacji bez nazwy mogą być tańsze, ale często mają domieszki innych substancji, które niekorzystnie wpływają na kondycję silnika. Lepsze zawierają mniej szkodliwych substancji, które nie tylko powodują gromadzenie się osadów, a co za tym idzie zanieczyszczenie silnika i szybsze zużycie jego elementów, ale także wpływają negatywnie na środowisko naturalne. Droższe paliwa mają też dodatki substancji uszlachetniających, które pełnią kilka funkcji: działają antykorozyjnie, zapobiegają pienieniu się paliwa, zapewniają lepsze smarowanie. W rezultacie w czasie ich spalania wytrąca się mniej resztek, osadów, są bezpieczniejsze zarówno dla silnika, jak i środowiska, a jednocześnie nie uszkadzają pojazdu i nie przyczyniają się do szybszej eksploatacji jego części. Ekonomiczna jazda Trzecią i ostatnią zasadą jest zachowanie zaleceń dotyczących ekonomicznego stylu jazdy. Podstawą jest używanie opon adekwatnych do pory roku. Opony zimowe w lecie zwiększają tarcie, a co za tym idzie – spalanie. Dodatkowo niszczymy ogumienie i szybciej będziemy musieli zainwestować w nowe. To samo dzieje się, gdy nie pilnujemy, aby w kołach było odpowiednie ciśnienie. W tej sytuacji narażamy się na odkształcenia nie tylko opon, ale też felg. Ważna jest również płynność jazdy. Przewidujmy sytuacje na drodze, nie przyspieszajmy gwałtownie, żeby za chwilę hamować. Takie zachowanie przyczyni się do większego spalania i częstszych wizyt na stacji benzynowej. Starajmy się też, o ile jest to możliwe, utrzymywać stałą prędkość. Nie warto czekać po uruchomieniu auta, aż silnik się rozgrzeje. Nowoczesne samochody od razu gotowe są do jazdy, a my niepotrzebnie wypalamy paliwo. Nie powinno się także jeździć na wysokich obrotach. Przełączając biegi nieco wcześniej, jeszcze zanim usłyszysz niepokojący warkot, pozwoli ci zaoszczędzić trochę pieniędzy. Przy czym należy dostosowywać prędkości do terenu, po jakim podróżujemy. Jeżeli rozpędzimy się przed wzniesieniem, zaoszczędzimy silnikowi dodatkowej pracy. Na większe spalanie mają też wpływ inne czynniki. Przymocowany do dachu bagażnik czy niedomknięty bagażnik, w którym przewozimy zbyt duże przedmioty, stawiają dodatkowy opór. Warto również zrezygnować z przewożenia niepotrzebnych bagaży. Każdy dodatkowy ciężar czy opór powietrza w czasie jazdy zwiększa spalanie. Eksperci zalecają też, żeby wyłączać silnik nawet na krótkim postoju. Aby użytkowanie samochodu było bardziej ekonomiczne, wystarczy przestrzegać trzech prostych zasad. Przede wszystkim dbajmy o stan techniczny i sprawność naszych aut. Co więcej, zainwestujmy w nieco lepszy gatunek paliwa, a zaoszczędzimy dzięki temu na naprawach silnika. Na koniec jeźdźmy mądrze i nie zmuszajmy silnika do nadmiernej, niepotrzebnej pracy. Dzięki temu zaoszczędzimy czas i pieniądze, a samochód dłużej nam posłuży.
3 proste zasady ekonomicznego użytkowania auta
Fotografia tradycyjna mato do siebie, że wciąga każdego, kto się jej podejmie. Pierwsze kroki stawiamy przeważnie w fotografii małoobrazkowej, bo jest tania i nieinwazyjna. Później przychodzi czas na średni format i dochodzi do poszukiwań własnego „ja” w fotografii wielkoformatowej. Dlaczego wielki format? No właśnie? Po co dźwigać wielką archaiczną skrzynkę? Powodów jest wiele. Na pewno należy zwrócić uwagę na jakość obrazka, styl pracy, spokój i piękną plastykę. Patrzenie w matówkę o rozmiarach co najmniej 4 x 5” daje ogromną satysfakcję. Obraz wydaje się bardziej żywy niż w rzeczywistości, a plany pięknie się przenikają. Pierwszy aparat wielkoformatowy, w jaki spojrzałem, był samoróbką mojego kolegi. Do dzisiaj robi na mnie ogromne wrażenie to, jak z pudełka po butach i obiektywu do powiększalnika można zrobić coś, co zarejestruje niesamowity obraz o cudownej jakości. Głębia ostrości i specyficzne cięcie się planów jest charakterystyczne dla fotografii wielkoformatowej. By osiągnąć szerokie pole widzenia, używamy obiektywów o długich ogniskowych. Idzie za tym właśnie głębia, mityczna plastyka obrazu. Wykorzystując obiektyw standardowy (powiedzmy dla formatu 13 x 18 cm), czyli ogniskową ok. 230 mm, nawet przy przysłonie f/4.5 uzyskamy silne rozmycie i bardzo płytką głębię. Jeśli widzieliście kiedyś zdjęcia z początków XX wieku, wiecie, o czym mówię. Aparat i materiały światłoczułe Oczywiście, żeby wykonać zdjęcie, potrzebujemy aparatu, ale to temat na osobny artykuł. Możecie znaleźć wielkie studyjne kompendia na ciężkich statywach, przenośnie „land camery” albo nawet aparaty kompaktowe z wysuwanymi miechami. Praca z każdym typem aparatu znacznie się różni, ale łączy je jedno – każdy z nich pracuje na materiałach o wielkości 4 x 5” (9 x 12 cm) lub większych. Negatyw albo papier mogą standardowo mieć jeszcze rozmiary 5 x 7” (13 x 18 cm) lub 20 x 24 cm. Podobnie jak inne błony światłoczułe, mają one swoją charakterystykę: kolor, czułość i kontrastowość. Na pewno wśród tych materiałów znajdziecie produkty Ilforda oraz Kodaka. Ciekawym i najtańszym obecnie rozwiązaniem jest naświetlanie na błonach rentgenowskich (RTG). Najwyższej jakości materiały produkują Fujifilm (niebieskie i zielone) oraz Kodak (bardzo ostry). Studio Skoro już bawimy się w wielki format, szkoda by było zmarnować jakąkolwiek klatkę przez poruszenie. Przyda się solidny statyw, który utrzyma nasze pudełko. Manfrotto powinno dać radę. Moja uwaga jest taka – uważajcie na to, jakie głowice kupujecie. Absolutnie nie nadadzą się kulowe, bierzcie od razu 3D. Najlepszym rozwiązaniem i tak będzie statyw filmowy z głowicą olejową lub stary statyw do aparatu fotografii wielkoformatowej (zbitek metalu i ciężkiego drewna). Przy niektórych technikach przyda się również trochę światła. Wymaga tego na przykład technika mokrej płyty (kolodion), gdzie materiał światłoczuły ma czułość ASA 5–7. Jeśli chcecie uniknąć długich czasów naświetlania i poruszenia, polecam światło błyskowe o mocy co najmniej 1200 Ws. Dobra, ale co dalej? Ano właśnie, co dalej? Przydałoby się wywołać naszą błonę. Z góry mówię – mało który zakład fotograficzny wywoła wam kolorowe błony w tak dużym formacie, więc jesteście zdani na siebie. Może warto więc sprawdzić zestawy do samodzielnego wywoływania w procesie C41? Jeśli chodzi o materiały czarno-białe, nie ma problemu! Potrzebujecie 4 kuwetek, podobnie jak przy papierach: na wywoływacz, przerywacz, utrwalacz i wodę. Szczypce i lampa ciemniowa (czerwona) też się przydadzą. Jak już wywołacie negatyw, warto go czymś zeskanować. Polecam sprzęt firmy Epson (od modelu V550 wzwyż), który da wysoką jakość skanu i zdecydowanie ułatwi pracę. Podsumowanie Fotografia wielkoformatowa jest czasochłonna, ale efekty są warte każdej poświęconej sekundy. Tak naprawdę dopiero tutaj macie pełne pole do popisu i zabawy z pokłonami, prześwietleniami i wydobywaniem nietuzinkowej charakterystyki naświetlanego materiału.
Czego potrzebuję do fotografowania wielkim formatem?
Chcesz ćwiczyć poprawną wymowę u dziecka, a przy okazji zapewnić i jemu i sobie świetną rozrywkę? „Wierszyki ćwiczące języki” to doskonała książeczka dla każdego ćwiczącego wymowę – zarówno dziecka, jak i rodzica. Marta Galewska-Kustra to doświadczona pedagog, która wykorzystuje swoją wiedzę i doświadczenia, aby przybliżać dzieciom i rodzicom ćwiczenia logopedyczne i podawać je w jak najprostszej i najbardziej zachęcającej dla nich formie. Praca jako logopeda nauczyła autorkę, że musi być kolorowo, zabawnie i przyjemnie – i takie właśnie są „Wierszyki ćwiczące języki”. Książeczka stworzona ze współpracy z Elżbietą Szwajkowską to zbiór świetnych czytanek, które ułatwią dzieciom ćwiczenie poprawnej wymowy, a przy okazji zapewnią doskonałą rozrywkę. Bo ćwiczyć język każdy może, i duży i mały – a dzięki tej książeczce można to robić z przyjemnością! Ćwiczenia językowe przyjemne jak ciasteczka Koniec z ciężkimi, nużącymi ćwiczeniami logopedycznymi. Za pomocą „Wierszyków ćwiczących języki” można skutecznie zachęcić dziecko do wspólnej pracy nad poprawną wymową, ćwiczeń warg, języka, podniebienia miękkiego i żuchwy. Opracowane przez Martę Galewską-Kustrę wierszyki są stosunkowo proste, ale tak skonstruowane, aby dziecko dokładnie ćwiczyło każdą sylabę. Dzięki humorystycznym zdaniom i kolorowym, zabawnych ilustracjom towarzyszącym wierszykom te ćwiczenia to prawdziwa przyjemność. Książeczka przygotowana jest profesjonalnie, ale jednocześnie w niezwykle atrakcyjnej dla dziecka formie. Wierszyki dla wszystkich „Wierszyki ćwiczące języki” to doskonała propozycja również dla dzieci, które nie mają problemów z wymową. Zabawne wierszyki doskonale przygotowują dziecko do nieco trudniejszych słów, ale dzięki dopasowaniu ich do wieku ćwiczących dzieci bez problemu sobie z nimi poradzą. Książka jest nie tylko kolorowa i zabawna, ale też merytoryczna, wzbogacona o liczne porady dla rodziców – dzięki nim mogą mieć pod kontrolą wymowę ich dzieci i regularnie sprawdzać, czy pociecha powinna już wymawiać daną głoskę i co robić, gdy tego nie robi. „Wierszyki ćwiczące języki” zachęcają najmłodszych do pracy nad swoją wymową, która, dzięki humorystycznej i lekkiej formie książeczki jest dla dzieci zabawą. Pozwala także rodzicom na efektywne spędzanie czasu z pociechami i motywowanie ich do dalszych ćwiczeń. To świetna, doskonale przygotowana i podana w atrakcyjnej formie propozycja, która powinna się znaleźć na półce każdego rodzica. Źródło okładki: www.nk.com.pl
„Wierszyki ćwiczące języki, czyli rymowanki logopedyczne dla dzieci” Marta Galewska-Kustra, Elżbieta Szwajkowska – recenzja
Każda z nas chce czuć się i wyglądać dobrze nie tylko od święta. A co jeśli kilka nadprogramowych kilogramów psuje nam humor? Luźne sukienki w prosty sposób podkreślą atuty i zatuszują mankamenty figury! Dodatkowe centymetry w obwodzie bioder potrafią skutecznie zepsuć nam humor. Zrzucanie wagi to żmudny i wymagający poświęceń proces, a przecież na efekty i tak trzeba trochę poczekać. Nie oznacza to jednak, że musimy rezygnować z modnych stylizacji. Warto nauczyć się podkreślać wszystkie zalety swojej sylwetki i ukrywać to, co się nam w niej nie podoba. Z pomocą w tym niełatwym zadaniu przyjdą sukienki o bardzo prostym z pozoru kroju, które potrafią czynić cuda! Więcej luzu! Po kilku sezonach, podczas których w modzie dominowały mocno dopasowane, obcisłe kroje, przyszedł wreszcie czas na powrót do luźnych form. Cieszące się niesłabnącą popularnością sukienki typu maxi nie są więc już jedyną alternatywą dla tych z nas, które nie mogą lub zwyczajnie nie chcą zakładać podkreślających sylwetkę ubrań. Trend na luźniejsze, mniej dopasowane kroje zaowocował renesansem superpopularnych niegdyś sukienek typu *„shift dress” – prostych, klasycznych i – co najważniejsze – pasujących do każdego rodzaju sylwetki*. Na czym polega fenomen takiej luźnej sukienki? Na prostocie. Te krótkie, zwykle sięgające kolan sukienki swobodnie układają się na ciele, pozbawione są drapowań, marszczeń czy podkreślonej talii. Mogą być zabudowane albo wydekoltowane, mieć krótkie lub długie rękawy, być gładkie lub wzorzyste – tu nie ma żadnych ograniczeń, dzięki czemu z łatwością znajdziemy odpowiedni dla nas model. Jeśli więc chcemy zatuszować pełniejszą talię albo tzw. boczki, powinnyśmy sięgnąć po luźną sukienkę, która świetnie zamaskuje wszystkie mankamenty naszej sylwetki. Krótka sukienka, jak choćby któraś z propozycji popularnej polskiej marki Echo, ukryje to, z czego nie jesteśmy zadowolone, jednocześnie odsłaniając na przykład zgrabne nogi albo seksowny dekolt. W ten sposób, maskując te części ciała, które niekoniecznie się nam podobają, podkreślamy atuty swojej figury. Mniej znaczy więcej Prosty, minimalistyczny krój shift dress nie tylko optycznie wysmukla i wyszczupla sylwetkę, ale w dodatku daje nam pole do popisu. Gładkie, jednokolorowe sukienki aż proszą się bowiem o dobranie do nich efektownych dodatków. Warto jednak pamiętać, że czasem lepiej postawić na minimalizm i pozwolić kreacji i swojej wyszczuplonej sylwetce po prostu błyszczeć. Aby dodatkowo wzmocnić wizualnie ten efekt, możemy sięgnąć po odpowiednie obuwie – odkryte botki na wysokiej, cienkiej szpilce podkreślą łydkę i jeszcze bardziej wysmuklą całą sylwetkę. Koniec dominacji dresu Luźne sukienki cieszą się w Polsce od dawna wielką popularnością. Dotychczas jednak na naszych ulicach dominowały bardzo wygodne, choć mało eleganckie sukienki wykonane z miękkich, dresowych dzianin. Takie kreacje są z pewnością niezwykle komfortowe, jednak nie pasują do okazji wymagających od nas większej elegancji. Teraz na szczęście sukienki tego typu bez problemu znajdziemy też w innych wariantach. Dobrze wybrać te wykonane z tkanin najwyższej jakości. Sukienki z wysokogatunkowych mieszanek materiałów nie tylko dobrze układają się na ciele, ale w dodatku będą dłużej nam służyć, nie tracąc koloru. Latem warto wybrać sukienki w jasnych, pastelowych odcieniach, choć równie modne są też klasyczne kolory, jak czerń czy biel. Takie kroje znajdziecie w najpopularniejszych sklepach, a wybór może przyprawić o zawrót głowy. Prosta i luźna sukienka pomoże ukryć nam to, czego nie lubimy w naszej sylwetce. Przy okazji może też doskonale podkreślić jej atuty, a dzięki swojemu uniwersalnemu krojowi pasuje nie tylko do każdego typu figury, ale także okoliczności. Minimalistyczny krój i szeroki wybór wzorów pozwolą nam łatwo znaleźć idealną sukienkę, a z pomocą odpowiednio dobranych dodatków „efekt wow!” będzie jeszcze większy.
Jak zatuszować niezgrabną talię czy boczki?
W niemal każdym polskim domu można znaleźć dywan lub nawet kilka dywanów. Utrzymanie ich w nienagannej czystości to nie lada wyzwanie. Odkurzanie i trzepanie na dłuższą metę to za mało. Od czasu do czasu dobrze jest dywan wyprać. Tylko jakich urządzeń i akcesoriów w tym celu użyć? Dywany mają wiele zastosowań. Chronią powierzchnię podłóg przed uszkodzeniem i sprawiają, że można nocą bez przeszkód wstać z łóżka i postawić na podłodze gołą stopę. Są znacznie przyjemniejsze w dotyku niż gołe kafelki lub panele, a do tego potrafią nadać pomieszczeniom charakteru i ładnie komponować się z meblami. Dywany niestety jednak łatwo się brudzą Doprowadzenie ich do porządku jest też dużo trudniejsze niż sprzątnięcie podłogi. Brud potrafi zmienić kolor dywanu, a częste odkurzanie – a nawet szczotkowanie lub trzepanie – po pewnym czasie nie będzie wystarczające, by usunąć z dywanu wszystkie zabrudzenia. Największym problemem są plamy pozostawione przez np. rozlane napoje. Usunięcie ich punktowo często jest trudne, a nawet jeśli uda się pozbyć zabrudzenia, to może się okazać, że na dywanie jest jasna plama, bo tylko z tego miejsca usunięty został cały brud. Znacznie lepiej jest wyprać cały dywan. Pranie dywanu – jak się do tego zabrać? Ręczne pranie dywanów to zadanie czasochłonne i karkołomne. Nie tylko trzeba byłoby poświęcić na to wiele godzin, ale ryzykuje się też jego uszkodzenie po kontakcie z nadmierną ilością cieczy i detergentów. Znacznie lepszym pomysłem jest skorzystanie z urządzenia do prania dywanów. Odkurzacze piorące to świetne urządzenia typu 2 w 1. Najczęściej w takim sprzęcie można znaleźć nie jeden, a dwa pojemniki. W jednym zbierany jest kurz i brud jak w tradycyjnym odkurzaczu. Do drugiego zaś nalewa się wody z rozpuszczonym w niej detergentem, która jest niezbędna do wyprania dywanu. Odkurzacz piorący – jak to działa? Urządzenie jest tak zaprojektowane, by tworzyć z wlanego do pojemnika roztworu wody z środkiem czyszczącym pianę. Ta nakładana jest na dywan pod ciśnieniem i usuwa cząsteczki brudu, które wniknęły w materiał oraz włosie. Dzięki temu można usunąć nawet najbardziej uporczywe plamy z dywanu. Odkurzacz do prania dywanów nie tylko nakłada pianę na dywan, ale również ją usuwa poprzez odsysanie. Z tego powodu trzeba co jakiś czas odczepić pojemnik na brud i go wyczyścić przed kontynuowaniem prania dywanu. Odkurzacz piorący – zalety i wady Odkurzacz piorący jest sprzętem 2 w 1 i może zastąpić zwykły odkurzacz. Dzięki temu taki sprzęt nie zajmuje dodatkowego miejsca w domu. Przyda się zresztą nie tylko do czyszczenia dywanów. Odkurzacz piorący można wykorzystać do prania nie tylko dywanów, ale również wykładzin oraz tapicerek. Odkurzacz piorący sprawdzi się również podczas czyszczenia obić kanap i foteli pokrytych materiałem. Odkurzacze piorące są też dobrym rozwiązaniem dla alergików. Podczas korzystania z nich nie jest wyrzucany w powietrze zgromadzony w dywanie pył, a wszelkie zanieczyszczenia trafiają do specjalnej komory. Nie oznacza to, że odkurzacze piorące są pozbawione wad. Ponieważ są urządzeniami typu 2 w 1, to są droższe niż klasyczne odkurzacze. Są też od nich znacznie bardziej skomplikowane i mogą łatwiej ulegać awariom. Nie da się również ukryć, że są droższe w eksploatacji i mają naprawdę spore gabaryty. Co znajduje się w zestawie z odkurzaczem piorącym? Dobre odkurzacze piorące mają kilka wymiennych końcówek. Niektóre służą do odkurzania na sucho, a inne do prania. Mają różne wielkości i wymiary. Większe przyspieszą proces prania dywanu, wykładziny lub tapicerki na całej powierzchni, a mniejsze ułatwią czyszczenie w trudno dostępnych miejscach. W zestawie można znaleźć też, w zależności od modelu, ssawkę uniwersalną, ssawkę szczelinową, ssawkę do tapicerki, dodatkowe węże, rury do ekstrakcji, uchwyty i listwy odbijające, a także dysze spryskująco-odsysające z nasadką do podłóg twardych oraz filtry do separowania zanieczyszczeń. Odkurzacz piorący – jaki wybrać? Odkurzacze piorące znajdziemy w ofercie wielu producentów, m.in. Karcher, Zelmer, Thomas czy Numatic. Ceny urządzeń zaczynają się od ok. 500 zł, a kończą na nawet 4 tysiącach za bardzo zaawansowane, przemysłowe modele. Jednym z popularniejszych tańszych urządzeń jest HYUNDAI VC5750, który dostępny jest już za ok. 550 zł. Wyposażony jest w zbiornik na kurz o pojemności 15 l oraz 9-litrowy pojemnik na wodę. Ma 5-metrowy przewód, a moc silnika wynosi 1500 W. Urządzenie umożliwia czyszczenie zarówno na sucho, jak i na mokro. Do zestawu dołączone są akcesoria, które mogą znacznie ułatwić pracę, m.in. głowica dywanowo-podłogowa, dysza do prania, dysza szczelinowa czy szczotka do tapicerki. Nieco droższy jest model Zelmer Aquawelt Pro ZVC764CT (ok. 800 zł). Moc jego silnika wynosi 1900W, a zasięg pracy sięga 10 m. Wyposażony jest w 2,5-litrowy zbiornik, więc sprawdzi się raczej w mniejszych mieszkaniach niż w dużych domach jednorodzinnych. Producent do urządzenia dołącza m.in. małą i dużą ssawkę do prania dywanów i tapicerki, neutralizator piany oraz turboszczotkę, która pomoże usunąć włosy i sierść. Odkurzacze piorące będą świetnym wyborem w domach, w których dywany często ulegają zabrudzeniom. Z takich urządzeń ucieszą się przede wszystkim rodziny z małymi dziećmi oraz posiadacze zwierzaków domowych, które często wychodzą na dwór, a potem zostawiają na dywanach mokre ślady łap.
Czym uprać dywan? – Urządzenia i akcesoria
Gdy tylko zimą jest śnieg, można fajnie spędzać czas z całą rodziną. Dzieci w tym czasie się nie nudzą, a i rodzicom pomysłów w tym czasie nie brakuje. Doskonałą zabawą dla wszystkich jest zawsze zjeżdżanie z górki. Problemem może być kupno sprzętu odpowiedniego do szybkiego zjazdu. Warto zatem wiedzieć, w czym wybierać. Sanki jako standard Nieodłącznym elementem kojarzącym się z górką i śniegiem są sanki. Na rynku jest wiele ich rodzajów i czasami trudno się zdecydować. Do dyspozycji mamy: Sanki drewniane – najbardziej standardowe, które często wybierają rodzice małych dzieci na pierwsze szusowanie po śniegu. Sanki metalowe – można je kupić z oparciem dla najmłodszych lub dwuosobowe. Sanki plastikowe – mają wewnątrz specjalnie profilowane siedzenie i ułożenie nóg i stóp. Sanki Stiga – odpowiednio dopasowane sanki wykonane najczęściej z odpornego na uderzenie plastiku. Posiadają uchwyty po bokach, często są dwuosobowe, także z wyprofilowanym wnętrzami. Wybór sprzętu do zjeżdżania nie musi ograniczać się jedynie do sanek, choć można spokojnie wybrać ciekawy rodzaj do swoich potrzeb. Różna odmiana ślizgaczy Można pokusić się o zakup czegoś innego niż sanki. Warto przemyśleć zakup ślizgaczy, które nie generują dużego wydatku, a znacząco wpływają na uatrakcyjnienie zjeżdżania z górek. Najczęściej kupowanym za kilka złotych jest jabłuszko do zjeżdżania. Zabawka ta, jak sama nazwa mówi, jest w kształcie jabłka, które posiada uchwyt do złapania się podczas zjazdu. Całość podkładki umieszcza się pod pupą, chwyta się za rączkę i zjeżdża. Materiał wykorzystany do wyprodukowania tego rodzaju ślizgacza to tworzywo sztuczne. Innym rodzajem ślizgacza jest nieco rozbudowana wersja jabłuszka. Wykonana również z tworzywa sztucznego, jednak na siedzisku umieszczono dodatkowo warstwę pianki, by nieco zamortyzować twardą powierzchnię. Często wybieranym rodzajem ślizgaczy są elementy bardzo podobne do plastikowych sanek. Różnica polega na tym, że ślizgi posiadają po bokach nie uchwyty, ale hamulce ręczne. Taka forma jazdy zwiększa utrzymanie kontroli podczas ślizgania się po górkach. Materiał wykorzystany w tym rodzaju ślizgaczy to mocny plastik, odporny na uderzenia. A może lepiej wybrać nartosanki? Podczas zjeżdżania największą atrakcją jest prędkość, którą uzyskujemy. Dobrze, gdy możemy wtedy kontrolować pojazd, na którym zjeżdżamy. Dlatego warto pomyśleć o kupnie nartosanek dla dziecka. Często zwane są małym skuterkiem, bo zostały wyposażone w dwie, a nawet trzy płozy, kierownicę, a w wersji metalowej – również stelaż. Koszt dobrego jakościowo sprzętu przekracza 100 zł. Jednak wrażenia ze zjazdu pozostają w pamięci na długo. Dziwne sprzęty Do ciekawych, ale zarazem dziwnych na pierwszy rzut oka sprzętów do zjeżdżania zaliczyć można np. ślizgi w kształcie spodka kosmicznego czy wielkiej miski lub talerza. Znajdziemy również zabawki w postaci napompowanej opony, która w środku często ma wyściełane miejsce do siedzenia. Nowym rozwiązaniem są sanki carvingowe, zwane zipfy. Na rynku można także zakupić hulajnogę do zjeżdżania po śniegu. Posiada ona zamiast kół dwie płozy i rączkę do kierowania podczas zjazdu. Jak widać, rodzajów, kształtów, przeznaczeń jest wiele, trzeba tylko wiedzieć, jak dobrać odpowiedni sprzęt. Dobry sprzęt, czyli jaki? Bez względu na rodzaj wykorzystanego sprzętu do zjeżdżania, konieczne jest zaznajomienie się z materiałem wykorzystanym do jego produkcji. Warto także uwzględnić opinie o wybranym produkcie i dobierać go odpowiednio do częstotliwości i sposobu wykorzystywania. Osoby lubiące szybką jazdę, z wieloma wywrotkami i obijaniami się o inne rzeczy, powinny zdecydować się na sprzęt o metalowej konstrukcji. Jego wytrzymałość jest znacznie większa niż tworzywa sztucznego czy plastiku. Ważne, by jazda nie tylko sprawiała radość, ale przede wszystkim była bezpieczna dla użytkownika.
Sprzęt do zjeżdżania na górkach śniegowych
Mówi się o nim, że jest przemytnikiem tajemnic z przeszłości. Leszek Herman powraca z intrygującą, wielowątkową powieścią „Biblia diabła”. Lekturą, od której niełatwo się oderwać, bo co krok czekają nas kolejne intrygujące sceny. Autor splata przeszłość z teraźniejszością i owija je wokół trzymającej w napięciu intrygi kryminalnej. Wszystko to polał sosem historii, dorzucił nieco ciekawych postaci, a całość podał w opasłym tomisku, które chłonie się z wielkim zainteresowaniem. Rozpaczliwy krzyk kobiety „Biblia diabła” to trzeci , po „Wiadomości z podziemi” oraz „Latarni umarłych”, tom serii „Sedinum”. Historia ta zaczyna się dramatycznie. Jest wiosna 1693 roku, na Wzgórzu Wisielczym płonie stos, a powietrze przecinają krzyki płonącej żywcem kobiety. To Małgorzata, którą oskarżono o czary, choć do niedawna była postacią cenioną w okolicy, chętnie udzielającą pomocy potrzebującym. Jaki związek ma ta scena ze zdarzeniami rozgrywającymi się współcześnie? Na odpowiedź przyjdzie czytelnikom poczekać, a droga do prawdy będzie tak długa, jak i kręta oraz niebezpieczna. Skarb z katedry Scena śmierci Małgorzaty to nie jedyny moment, kiedy przeniesiemy się w przeszłość. Dla fabuły istotne są m.in. wydarzenia z 1945 roku, kiedy to sprzed starego pałacu nieopodal Kamienia Pomorskiego wyrusza kawalkada wozów wypełniona rozmaitościami. Wśród nich miał się znajdować bezcenny skarb z kamieńskiej katedry. Dalsze losy karawany pozwalają przypuszczać, że skrzynia zawierająca precjoza zaginęła gdzieś w okolicy. Niejeden pragnął ją odnaleźć. Bez skutku. Klątwa, skarb i ogrom sekretów Reminiscencje reminiscencjami, a tymczasem fabuła „Biblii diabła” toczy się głównie we współczesności. Igor Fleming, architekt, przyjmuje zlecenie od bogatego przedsiębiorcy ze Szczecina. Zadanie prowadzi go w okolice, w które poszukiwacze pomorskiego skarbu przybywają ochoczo. Trudno w tej sytuacji wierzyć w przypadek. Wraz z trójką przyjaciół (wśród nich znajduje się szczecińska dziennikarka mająca nosa do ciekawych, ale i niełatwych tematów) Igor wplątuje się w wir niebezpiecznych zdarzeń. Przedzierając się przez kłamstwa i tajemnice, dotrą do ludzi, którym lepiej nie wchodzić w paradę. „Biblia diabła” pełna jest sekretów. To powieść klimatyczna, nawiązująca do historii regionu pomorskiego, wielowątkowa. Znajdzie się tu miejsce i na sytuację kobiet (w tym czarne protesty), i na wzięcie pod lupę dziennikarskiego fachu, i na ksenofobię, i wiele innych tematów. Autor wpakował w fabułę ogrom wątków i motywów. Wszystko to zgrabnie spiął w intrygującą, klimatyczną całość, w której przeszłość silnie zazębia się z teraźniejszością, a rzucona przed laty klątwa nie traci na sile. Jeśli lubicie tajemnice ludzi, miejsc, historii, to koniecznie sięgnijcie po „Biblię diabła”. Źródło okładki: www.muza.com.pl
„Biblia diabła” Leszek Herman — recenzja
Z biografiami jest tak, że powinny zaskakiwać. Chwilami szokują swoją formą, niekiedy przytłaczają szczerością lub odpychają mnogością niewiarygodnych szczegółów. Czasem mamy do czynienia z budową pomnika, czasem wręcz przeciwnie. Jedno nie ulega wątpliwości – przyjemnie się czyta o cudzym życiu, nawet jeśli mamy wrażenie, że kogoś podglądamy. Pewien rodzaj ekshibicjonizmu A może właśnie dlatego, że podglądamy? Bo zazwyczaj chcemy się dowiedzieć, skąd pochodzi człowiek, który w perkusję wali tak szybko i mocno, jakby jego życie od tego zależało. Co robił, zanim spotkał kolegów z zespołu. I jakie skandale wiążą się z jego nazwiskiem – w końcu jest muzykiem, a to oznacza, że na pewno były jakieś skandale.Tylko... dlaczego miałbym chcieć podglądać Dave’a Grohla? Choćby dlatego, że jest muzykiem związanym z sukcesem dwóch świetnych kapel, a także z powodu całkowicie błędnej oceny jego talentu przy pierwszym kontakcie. A pierwsza – i długo niezmieniona – myśl na temat Grohla brzmiała: to ten perkusista z Nirvany. Choć trudno w to uwierzyć, to w jego przypadku jest nieco krzywdzącym niedomówieniem. Najlepiej udowadnia to jego drugi zespół – Foo Fighters. Muzyk nagle przesiadł się z perkusji na gitarę i nadal tworzył doskonałą muzykę. Wprawdzie odmienną od tego, do czego przyzwyczaiła Nirvana, ale wciąż porywającą. A tymczasem bez skandali Lektura tej konkretnej biografii zaskakuje jednak pod zupełnie innym kątem. Dave Grohl przedstawiony jest w sposób wyjątkowo spokojny – wręcz sielankowy. Towarzyszymy młodemu i pracowitemu człowiekowi, któremu życie wcale nie ułatwia pogoni za marzeniami i realizacji własnych celów. Mimo to radzi sobie całkiem dobrze i wkrótce również wyrabia sobie łatwo rozpoznawalną markę. Czytelnik może się również poczuć zaskoczony, gdy dowie się, jakie były pierwotne gusta muzyczne Grohla, i prawdopodobnie przyzna rację, że dobrze się stało, że nie wrócił do nich po założeniu Foo Fighters.Skandali nie znajdziemy, ale drobne kontrowersje już jak najbardziej. Część z nich ma związek z wypowiedziami muzyka, a część z jego charakterem. Trudno się jednak dziwić, że jako lider zespołu stara się instruować perkusistę, by grał dokładnie według jego wskazówek, skoro sam Grohl gra na tym instrumencie perfekcyjnie. Braki ilustracyjne Biografie wydane przez Anakondę nigdy nie grzeszyły nadmiarem zdjęć, ale tym razem jest wyjątkowo ubogo. Jest to mój chyba jedyny i najpoważniejszy zarzut pod kątem tej książki. Mamy do dyspozycji jedynie kilka fotografii z bardzo szerokiego zakresu. A przecież to właśnie takie pamiątki są jedną z większych atrakcji wszelkich biografii. Oczywiście może się za tym kryć sprawa z grubszą kasą za prawa autorskie, ale z punktu widzenia czytelnika mamy spory niedosyt. Brakuje nam zdjęcia z młodości, a etap Nirvany ilustrują zaledwie dwa przykłady. Grohl nie uniknął smutnych chwil w swoim artystycznym i prywatnym życiu. Nie da się tego uniknąć i nie zawsze przyjemnie się o tym słucha. Ale muszę przyznać, że spokojny ton narracji w tej biografii przyjemnie potęguje wrażenie czytania o człowieku, któremu nie odbiło pomimo sławy i sukcesów. Jeśli zaliczacie się do wielbicieli Dave’a Grohla, ale jeszcze nie nabyliście książki „Dave Grohl. Nirvana & Foo Fighters”, to na Allegro znajdziecie ją już za 15 zł. Źródło okładki: www.anaconda.com.pl
„Dave Grohl. Nirvana & Foo Fighters” Martin James – recenzja
Puzzle 3D cieszą się od kilku lat rosnącą popularnością, szczególnie wśród młodzieży. Plastikowe elementy układa się jeden na drugim i w ten sposób powstaje obiekt architektoniczny. Do ułożenia są miniaturki realnych budowli, co dodatkowo zwiększa walor puzzli. Jeśli zastanawiasz się nad zakupem takiej układanki, przejrzyj listę najbardziej popularnych zestawów puzzli 3D na Allegro. Ravensburger – Wieża Eiffla w dzień Puzzle 3D inspirują do podróży po całym świecie. Dzięki nim można we własnym domu stworzyć namiastkę Paryża. Pozwól dziecku ułożyć symbol stolicy Francji – Wieżę Eiffla za dnia. W skład zestawu wchodzi 216 elementów, po ułożeniu budowla ma wysokość 44 cm. Cena to ok. 55 zł. Ravensburger – Empire State Building nocą Drugie miejsce w naszym zestawieniu zajmuje Empire State Building nocą. Zestaw 216 idealnie do siebie pasujacych klocków (zakrzywionych, zawiasowych i płaskich) po złożeniu może być oświetlany światełkami LED. Jeśli wyłączymy światło w pomieszczeniu, efekt będzie piorunujący – oświetlony różnymi kolorami światełek Empire State Bulding robi wrażenie. Cena zestawu to ok. 100 zł. Ravensburger – Wieża Eiffla nocą Trzecie miejsce to zestaw puzzli, z których można ułożyć Wieżę Eiffla nocą. Jest to ta sama zasada, co w przypadku Empire State Building. W podstawie budowli można zamontować światełka LED. Dzięki nim budowla mieni się kolorami tęczy. Cena zabawki to ok. 100 zł. Ravensburger – Tower Bridge Prawdopodobnie najpopularniejszy most zwodzony na świecie. Tower Bridge teraz może być w twoim domu. Co więcej, może go złożyć twoje dziecko. Zestaw 216 plastikowych puzzli o pomysłowych złączach składa się bez użycia kropli kleju. Kosztuje ok. 130 zł. Ravensburger – Zamek Neuschwanstein Zamek Ludwiga II, stojący w południowej Bawarii w Niemczech, teraz może stać także u ciebie w domu. Można go samodzielnie złożyć. Wystarczy dopasować do siebie każdy z 216 ponumerowanych elementów. Budowla ma wymiary 39 x 22 x 38 cm. Cena zestawu to ok. 130 zł. Ravensburger – Taj Mahal Szóste miejsce w naszym zestawieniu zajął indyjski Taj Mahal. Obiekt po złożeniu wszystkich 216 plastikowych elementów ma 34 x 34 x 24 cm. W komplecie znajduje się dokładna instrukcja obsługi. Cena zabawki to ok. 140 zł. Ravensburger – Empire State Building za dnia Na pozycji siódmej wśród najpopularniejszych puzzli dla nastolatków zajął Empire State Building. Amerykański wieżowiec w wersji dziennej to 216 elementów do ułożenia. Cena zestawu to ok. 55 zł. Ravensburger – Big Ben nocą Jedna z największych atrakcji Londynu teraz w mniejszej wersji. Wiekowy zegar można własnoręcznie zbudować z 216 plastikowych puzzli, i to bez użycia kleju. Elementy łączą się na tyle dobrze, że nie potrzeba dodatkowego spoiwa. Wysokość zegara to 44 cm. W podstawie zamontowano światełka LED, dzięki którym budynek może świecić w ciemności. Cena zabawki to ok. 100 zł. Ravensburger – Zamek Disneya Bajecznie kolorowe ściany z motywami z bajek i niebieska dachówka. Zamek Disneya zachwyci każego. Do jego wybudowania potrzeba 216 elementów, trochę czasu i chęci. Konstrukcja zamku jest silna i trwała. Zabawka kosztuje ok. 200 zł. Ravensburger – Młyn Ostatnie miejsce w naszym rankingu zajmuje zestaw puzzli Młyn. Komplet zawiera plastikowe elementy: narożne, płaskie i zawiasowe, a także dach, wiatrak i balkon. Całość (216 puzzli) kosztuje ok. 60 zł. Puzzle Ravenberger przeznaczone są dla dzieci powyżej 12. roku życia.
Trójwymiarowe puzzle. Hit pod choinkę dla nastolatka
Jeśli dodasz przynajmniej jedno zdjęcie wystawionego przedmiotu, kupujący zobaczą jego Miniaturkę na liście ofert Jeśli podczas wystawiania oferty dodasz przynajmniej jedno zdjęcie wystawionego przedmiotu, Kupujący zobaczą jego miniaturkę na liście ofert. Miniaturką jest zawsze zdjęcie, które w formularzu wystawiania ustawisz jako pierwsze. Miniaturka jest bezpłatna - niezależnie od kategorii, w której wystawiasz przedmiot. Dowiedz się więcej Zasady dla pierwszego zdjęcia (miniaturki) w ofercie
Co oznacza miniaturka w formularzu wystawiania?
Gdy wybierasz się w podróż quadem, warto zapewnić sobie dodatkowe akcesoria, które nie tylko zagwarantują przyjemniejsze przeżycia, ale również i pomogą uwiecznić wyprawę po bezdrożach. Jest także sporo rzeczy, jakie dobrze mieć pod ręką w sytuacji awaryjnej. Oto kilka propozycji, które z pewnością przydadzą się każdemu miłośnikowi trój- i czterokołowców. Kufer – niezbędny na dłuższą wyprawę box:offerCarousel Jeżeli wybierasz się w dłuższą trasę, warto zaopatrzyć pojazd w kufer (skrzynię). Pozwoli to na zabranie nie tylko przydatnych w przypadku postoju czy awarii akcesoriów, ale również przetransportować bezpiecznie np. prowiant czy ubranie na zmianę. Jednym z ciekawszych modeli jest kosztująca 473 złote skrzynia wyprawowa 5117Q. Ponieważ stworzono ją, aby chroniła przewożone rzeczy w skrajnych warunkach (nawet -30C!), można mieć pewność, że wszystko, co znajduje się w środku, przetrwa podskoki na wybojach, zachlapanie błotem, piasek, pył, a także deszcze i śniegi. Skrzynię mocuje się do quada za pomocą 25mm pasów o długości 1,5m. Miejsca we wnętrzu wystarczy na zabranie kilku dużych przedmiotów lub większej liczby pomniejszych, jak np. apteczka, zestaw narzędzi, itp. Tańsza propozycja to kosztująca niecałe 180 złotych torba na quada INTERTOM. Dostępna jest w kolorze czarnym lub barwach maskujących, a jej wymiary to 92x43x26 cm. Dodatek ten wykonany jest z wodo- i pyłoodpornego materiału o nazwie kodura, a do pewnego montażu na quadzie służy sześć uchwytów samozaciskających. Dodatkowo wewnątrz skrzyni znajdują się dwie klamry do mocowania przewożonych przedmiotów. Uwiecznij swoją wyprawę! Jednym z pożytecznych akcesoriów jest specjalna kamera dla quada. Dzięki niej kierowca nie tylko uwieczni swoją wyprawę, ale ma także twarde dowody z potencjalnych zdarzeń, jak np. zderzenie czy wypadek. Kamera sportowa MIO MIVUE M350 FULL HD 2015 to jedna z takich właśnie kamer, które poleca się do rejestracji wyczynów na bezdrożach. Odporna na warunki atmosferyczne, błoto, pył i zachlapanie, jest w stanie nagrywać nawet do ośmiu godzin materiału wideo – tyle właśnie mieści się na zamontowanej karcie pamięci o pojemności 32 GB. Nie wymaga włączania manualnego – tryb ciągły uruchamia się za pomocą podpięcia kabla do gniazdka. Dzięki dołączonym uchwytom można zamontować ją na kierownicy, lusterku, reflektorze, a nawet kasku kierowcy. Inna propozycja to kamera REDLEAF RD32II. Tu pojemność karty pamięci jest o połowę mniejsza – wynosi 16 GB. Ona również jest odporna na ciecze i pyły, zaś ustawienia pozwalają na zapis w jednym z czterech formatów, w tym HD. Na uwagę zasługuje obiektyw szerokokątny 120°. Zabezpiecz swojego quada box:offerCarousel Każdy kierowca chce, aby jego maszyna była jak najlepiej zabezpieczona podczas postojów. W terenie trudno jednak o garaż, dlatego warto zabrać ze sobą pokrowiec. W tej kategorii warto polecić pokrowiec EKO ATV. Jest on wykonany z włókniny polipropylenowej o wysokiej gramaturze, dzięki czemu materiał oddycha. Podwójny ścieg gwarantuje odporność na rozerwania, a specjalny certyfikat potwierdza jego niepalność. Aby silny wiatr nie zerwał osłony z quada, jest on ściągany gumą. W zależności od rozmiaru pokrowca (L, XL, M) kosztuje on od 49 do 69 złotych. Nieco droższy jest pokrowiec ATV 235x95x90. Plandeka wykonana z polyestru chroni przed pyłem, wodą i innymi niebezpiecznymi dla mechanizmów elementami. Pamiętaj o niezbędniku! Podczas jazdy bezdrożami jest duża szansa na zaistnienie awarii. Jeżeli jest to niewielka usterka, a quad nie wymaga odholowania do mechanika, drobne naprawy da się wykonać na miejscu. Pomoże w tym zestaw narzędzi motocyklowych OXFORD TOOL KIT. Jest to saszetka, w której znajduje się łącznie dwadzieścia osiem elementów, takich jak kombinerki, różnego rozmiaru klucze, śrubokręty, końcówki czy uchwyty. To idealna pomoc przy dokonywaniu drobnych napraw.
Przydatne akcesoria do quadów
W ostatnich latach e-sport dosłownie eksplodował. Niszowe zjawisko w krótkim czasie stało się globalnym fenomenem. Ten trend wciąż trwa i wydaje się, że jeszcze jakiś czas będzie tylko przybierać na sile. E-sport najłatwiej określić jako zmagania między graczami w trybie wieloosobowym jakiejś gry wideo. Zapewne każdy w pewien sposób miał z nim do czynienia – wystarczy, że walczył w „czołgach” na Pegasusie, zarywał z kimś noce w Heroes of Might and Magic albo pokonywał przyjaciół w Quake’u. Przeszliśmy długą drogę Coś, co pod koniec XX wieku sprowadzało się do raczej okazjonalnych amatorskich zawodów i prywatnych pojedynków między znajomymi, w latach dwutysięcznych zaczęło zyskiwać ogólnoświatowy zasięg. Rywalizowanie w grach wideo uległo profesjonalizacji. Współcześnie e-sport to przede wszystkim zawodowcy, którzy poświęcili się intensywnym treningom swoich umiejętności grania w daną produkcję. Poprawiali refleks, reakcje, taktyki i zgłębiali najdrobniejsze szczegóły. Zupełnie jak prawdziwi sportowcy, choć dyskusja na temat tego, czy e-sport należy traktować jak sport, wciąż budzi mnóstwo emocji. Pod tym względem najbardziej postępowa jest Korea Południowa – to tam zimowe igrzyska w Pjongczangu były poprzedzone turniejem e-sportowym. Niezależnie od tego, czy uznamy e-sport za sport, pewne jest jedno – pod względem przeznaczanych nań i zarabianych pieniędzy oraz wywoływanych emocji zjawisko to często przewyższa niejedną pełnoprawną dyscyplinę sportową (w 2016 roku finały League of Legends oglądało więcej widzów niż finały ligi NBA). Prym wiodą takie gatunki jak strategie czasu rzeczywistego (ze StarCraftem na czele), strzelanki w postaci Counter-Strike’a: GO czy Overwatcha oraz tzw. gry MOBA (League of Legends, DOTA 2), w których gracze wcielają się w bohaterów z określonym zestawem umiejętności i drużynowo próbują zniszczyć bazę przeciwników. W przypadku najpopularniejszych gier e-sportowych urządzane są turnieje z milionami dolarów w puli nagród. Rozgrywki te odbywają się na prawdziwych stadionach, mają profesjonalnych komentatorów, analityków, sponsorów i oczywiście oddanych kibiców. To potężna już gałąź rozrywki i biznesowy moloch. Klikanie na wagę złota Osoby, które nie interesują się tematyką gier wideo i e-sportu, często z niedowierzaniem pytają: czy na tym naprawdę da się zarabiać? Odpowiedź brzmi: tak. Po stokroć tak. Sprawa znowu wygląda podobnie jak w klasycznym sporcie. Jeśli ktoś odpowiednio ciężko pracuje i osiąga wyniki podczas zawodów, jako profesjonalny e-sportowiec może zarabiać bardzo dobrze. Oczywiście większości z tych, którzy o tym marzą, raczej się to nie uda, ale to samo można powiedzieć o aspirujących piłkarzach, muzykach czy pisarzach. Przykłady tych, którym się powiodło? Koreańczyk Lee „Faker” Sang Hyeok, uznawany przez wielu za najlepszego gracza w League of Legends na świecie, na samych turniejach zarobił już ponad milion dolarów. Dodajmy, że ma zaledwie dwadzieścia dwa lata. Z kolei dwudziestotrzyletni Andreas „Xyp9x” Højsleth z Danii na 122 zawodach Counter-Strike’a zdobył już łącznie 965 tysięcy dolarów. To bardzo duże kwoty, a jeszcze lepiej wygląda to w przypadku gry DOTA 2. Tam dwudziestosześcioletni Kuro Salehi Takhasomi z Niemiec w trakcie swojej krótkiej kariery zarobił ponad cztery miliony dolarów. A jak rzecz ma się poza ścisłą czołówką? W grze DOTA 2 zawodnicy plasujący się na dwusetnym miejscu w rankingu turniejowych zarobków wciąż mają po osiemdziesiąt parę tysięcy dolarów z wygranych na koncie. W przypadku innych tytułów kwoty są niższe – jeśli chodzi o CS-a, mówimy o około pięćdziesięciu paru tysiącach, a w młodziutkim Overwatchu o parunastu tysiącach. Branża jednak będzie się tylko rozwijać, a e-sport nigdzie się nie wybiera. Jeszcze młodszy Fortnite, święcący triumfy raptem od roku, łącznie we wszystkich swoich turniejach rozdał już ponad dziesięć i pół miliona dolarów nagród. Z tej kwoty jeden gracz, Timothy „Bizzle” Miller, uszczknął aż 322 tysiące. Trzeba też pamiętać o bardzo ważnej kwestii: w każdym z tych przypadków mowa tylko o pieniądzach wygranych w turniejach. Należy mieć na uwadze, że ci sami gracze zarabiają na wiele innych sposobów. Mają stałe gaże w swoich drużynach, regularnie podejmują też współpracę reklamową z dużymi markami lub sprzedają własne gadżety. Niejednokrotnie są również streamerami, a więc transmitują na żywo swoje zmagania w grach, co też może być stałym źródłem dochodu. Potem z kolei ktoś musi trenować nowych graczy, ktoś musi profesjonalnie komentować i analizować wszystkie te turnieje, operować kamerą, montować sceny, instalować oświetlenie, projektować plakaty reklamowe... Potencjalnych ścieżek rozwoju zawodowego jest w e-sporcie coraz więcej. Szóstka z fragowania E-sport staje się też coraz bardziej powszechny w różnych sferach życia. Telewizja już dawno zrozumiała, że nie może ignorować tego zjawiska, i na świecie coraz więcej kanałów poświęca czas antenowy rozgrywkom cyberatletów. Ten trend nie omija też Polski. W lutym tego roku ogłoszono na przykład, że prawa do transmisji rozgrywek IEM i ESL kupiło TVP. W marcu w TVP Sport mogliśmy dzięki temu oglądać toczone w Katowicach mecze Counter-Strike’a: Global Offensive, wieńczące globalną serię turniejów Intel Extreme Masters. Od 15 października z kolei Polsat uruchamia zupełnie nowy kanał, całkowicie poświęcony grom i e-sportowi – Polsat Games. Do nowych realiów dostosowuje się też edukacja. W polskich szkołach pojawia się coraz więcej klas o profilu e-sportowym. Zaczęło się od Kędzierzyna-Koźla w 2015 roku, teraz mamy już podobne profile między innymi w Katowicach, Bytomiu, Ozimku i Jaworznie. Nastolatki poza nauką biologii czy geografii mają szansę stawać się coraz lepszymi graczami. Biorą udział w zawodach, nabierają doświadczenia i otwierają sobie drogę do tego wyjątkowo świeżego zawodu. W tym samym czasie Korea Południowa, która zawsze pod względem e-sportu jest dwa kroki przed resztą świata, buduje specjalne, e-sportowe stadiony i planuje już ośrodki szkoleniowe dla sędziów gier wideo, a kilka amerykańskich uniwersytetów oferuje stypendia dla najlepszych graczy. Jedno wydaje się pewne – e-sport w żadnym razie nie jest chwilową modą. To raczej naturalna ewolucja trendu tak starego jak same gry wideo. W dawnych czasach siedzieliśmy po turecku przy jednej konsoli z językami na wierzchu i próbowaliśmy pokonać naszego rywala albo staliśmy przy automacie na żetony, starając się pobić najlepszy zapisany na maszynie wynik. Później przesiadywaliśmy w kafejkach internetowych i rywalizowaliśmy w sieci. Gry wymagają wielu cech – od refleksu, przez taktyczne myślenie, po umiejętność współpracy. W efekcie mogą być źródłem mnóstwa emocji, gdy wytrenowane osoby próbują pokonać równie dobrze przygotowanych przeciwników, a całe widowisko obserwują ludzie doskonale zorientowani w niuansach rozgrywki. Wraz z rozwojem branży gier wideo i rozpowszechnieniem się internetu e-sport będzie mieć coraz większy zasięg i stawać się coraz bardziej popularny. Dzieciaki na ścianach obok ulubionych piłkarzy będą wieszać podobizny najlepszych zawodników Fortnite’a. Ba, już wieszają.
Czym jest e-sport i czy naprawdę najlepsi gracze zarabiają miliony?
Kuszą atrakcyjnym kolorem, oryginalnym kształtem i smakiem, któremu trudno się oprzeć. Uwielbiają je zarówno dorośli, jak i dzieci. Galaretki – przysmak dzieciństwa – można z powodzeniem przyrządzić samemu w domu. Aby wyglądały jeszcze bardziej apetycznie, należy do ich przygotowania użyć foremek o zabawnych kształtach. Należą do ulubionych deserów. Podaje się je z jogurtem, bitą śmietaną czy owocami. Głównym ich składnikiem są: cukier, woda, barwniki i żelatyna, zastępowana w wersji wegańskiej i wegeteriańskiej agarem lub peptydami. Galaretki ze względu zawartość żelatyny korzystnie wpływają na kondycję stawów, włosów i paznokci. Wprowadzane do codziennej diety skutecznie poprawią stan skóry. Trzeba jednak uważać na zawarty w nich cukier i sztuczne barwniki, dlatego najlepiej kupować galaretki bez cukru, a żeby uniknąć niepotrzebnej chemii, wybierać zawierające wyłącznie naturalne barwniki. Jak podawać? Galaretki najczęściej podaje się w szklanych lub kryształowych salaterkach i pucharkach. Najciekawiej prezentują się przygotowane w specjalnych foremkach do galaretek. Mają różną wielkość, kształt i kolor, więc uzyskamy apetycznie wyglądające słodkości: w kształcie serduszek, babeczek, kwiatków, króliczków, klocków Lego, ludzików, a nawet ulubionych przez najmłodszych misiów. Większość foremek wykonana jest z platynowego silikonu lub tworzywa sztucznego. Najwygodniejsze w użyciu są foremki silikonowe, np. marki Silico, Pavoni, Tescoma, Mastrad, odporne na niskie i wysokie temperatury, a przy tym elastyczne i nieprzywierające, dzięki czemu łatwo wyjąć z nich galaretki. Dodatkową zaletą jest to, że myje się je w zmywarce i równie dobrze nadają się do pieczenia ciasteczek. Są dostępne jako pojedyncze foremki lub w postaci formy do galaretek, pozwalającej na szybkie przygotowanie większej liczby słodkości. Gdy zamierzamy przechowywać galaretki dłużej w lodówce, warto kupić foremki z pokrywkami, które doskonale chronią przed wyschnięciem i można je ustawiać jedną na drugiej, by zyskać więcej miejsca w chłodziarce. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Najzdrowsze domowe galaretki box:offerCarousel Jeśli zależy nam na zdrowej diecie, galaretkę możemy przygotować sami z naturalnych składników. Jej bazą będą owoce, a cukier w razie potrzeby można zastąpić ksylitolem czy stewią. Oto kilka przepisów na pełen witamin smaczny deser: Galaretka agrestowa Aby przyrządzić galaretkę agrestową, należy oczyścić 30 dag owoców, następnie zalać je 2 szklankami wrzącej wody, ugotować i przecedzić. Na koniec wymieszać z 10 dag cukru i namoczoną w zimnej wodzie żelatyną. Ponownie zagotować i odstawić w chłodne miejsce. Galaretka cytrynowa Do przygotowania galaretki cytrynowej potrzeba: 15 dag cytryn, 10 dag cukru, 2 dag żelatyny, 3 dag cukru pudru. Cytryny szoruje się pod bieżącą, letnią wodą i osusza. Potem należy je zetrzeć (ze skórką!) na tarce o drobnych oczkach, zalać wrzącą wodą z cukrem, dodać namoczoną w zimnej wodzie żelatynę i gotować, cały czas mieszając. Galaretka truskawkowa Galaretka truskawkowa to idealna propozycja na wiosnę. Pół kilograma owoców zalewa się 2 szklankami wody, zagotowuje i odstawia na 10 minut. Dosładza się cukrem, ksylitolem lub stewią. Następnie należy dodać 2 łyżki żelatyny, dokładnie wymieszać i wlać galaretkę do foremek. Na koniec do stężenia pozostawić w lodówce. Pięknie podane galaretki o zabawnych kształtach mogą być ozdobą stołu i smacznym deserem podczas każdego przyjęcia czy imprezy. Małe galaretki, o gęstszej konsystencji, przygotowane z mniejszej ilości wody z domowym syropem czy sokiem, z powodzeniem zastąpią popularne żelki i cukierki. Ze względu na właściwości zdrowotne galaretki powinny często gościć na naszym stole. Przygotowuje się je łatwo i szybko, zwłaszcza mając do dyspozycji praktyczne i pomysłowe foremki.
Jak przygotować efektowne galaretki z foremek o zabawnych kształtach?
Organizujesz domowe biuro i szukasz funkcjonalnego, a jednocześnie pięknego mebla dla siebie? Zamiast tradycyjnego biurka pomyśl o zakupie eleganckiego sekretarzyka. Ten zapomniany mebel znowu staje się modny! Sekretarzyk jest odrobinę mniejszy od nowoczesnych biurek komputerowych, więc z łatwością zmieścisz go nawet na niewielkiej przestrzeni. Chowany blat lub opuszczana roleta to udogodnienia, które szybko docenisz – po skończonej pracy wystarczy zamknąć sekretarzyk, by cieszyć się porządkiem wokół. Elegancka forma – gięte nóżki, stylowe gałki, nadstawka ze schowkami i licznymi szufladkami to detale, które trudno dzisiaj spotkać w nowoczesnych i raczej prostych biurkach komputerowych. Jeśli urządzasz więc biuro i szukasz mebla innego, od dostępnych w sieciówkach biurek lub chcesz tylko wydzielić niewielką przestrzeń do pracy w swoim salonie, to ten mebel nadaje się do tego idealnie. Sekretarzyk był bardzo popularny w XVIII wieku we Francji, skąd rozpowszechnił się na całą Europę. Do niedawna wydawał się być niemal całkowicie wyparty przez nowoczesne biurka komputerowe, ale w ostatnich sezonach ponownie pojawia się w ofertach wielu producentów. Dlaczego warto zwrócić na niego uwagę? Od nowoczesnych biurek odróżnia go klasyczny charakter, niezwykła dbałość o detale, bogate zdobnictwo. To niepowtarzalny mebel, który fantastycznie dopasuje się do eklektycznych wnętrz. Bez trudu znajdziesz dla niego towarzystwo wśród skandynawskich mebli czy prowansalskich dodatków. Zobacz, jak można zaaranżować elegancką przestrzeń z wykorzystaniem stylowego sekretarzyka i zainspiruj się naszymi propozycjami. Nowoczesny sekretarzyk Sekretarzyk to mebel o tradycyjnym charakterze, który czerpie z klasycznego wzornictwa. Jego styl docenili jednak producenci nowoczesnych mebli i w odświeżonej formie wprowadzili go do swoich ofert. Jeśli zatem szukasz wygodnego i ciekawego mebla dla siebie, z powodzeniem możesz sięgnąć po nowoczesny sekretarzyk. Ten wykonany z białego drewna to doskonała propozycja do nowoczesnych, jasnych mieszkań. Dolne półki wykorzystaj na przechowywanie drukarki i dokumentów, a w ukrytych w nadstawce schowkach umieść materiały biurowe – zapasowe długopisy, notatniki, zapiski. Chowany blat to sprytny sposób na szybkie uprzątnięcie stanowiska pracy – wieczorem zamknij sekretarzyk na klucz, by rano rozpocząć pracę w miejscu, w którym została przerwana. Obok sekretarzyka ustaw nowoczesny regał imitujący drabinę – to prawdziwy krzyk mody. Smukły i elegancki pomieści wszystkie twoje książki. Na górnych półkach możesz z powodzeniem ustawić także rodzinne fotografie czy pamiątki z podróży – nadadzą wnętrzu domowego klimatu. Jeśli sporo pracujesz przy komputerze, to z pewnością przyda ci się fotel komputerowy z prawdziwego zdarzenia – z regulowanym oparciem i wygodnymi podłokietnikami, zapewni Ci odpowiednią pozycję do pracy. Jeśli jednak biurka używasz sporadycznie, to może lepszą opcją będzie dekoracyjny fotel rattanowy? Ażurowe siedzisko o nowoczesnym kształcie stworzy świetny duet z żakardową poduszką w pastelowych kolorach. Na podłodze koniecznie umieść stylowy dywan – wykonany ze szlachetnej wełny w stonowanych kolorach – szarym i srebrnym doda pomieszczeniu smaku i wyczaruje w nim ciepły, rodzinny klimat. Pamiętaj o odpowiednim oświetleniu. Lampka stołowa z opcją regulacji natężenia światła to obowiązkowy element wyposażenia domowego biura. Oprócz tego pomyśl o zamocowaniu na ścianie eleganckich kinkietów albo lampy podłogowej – lapa sufitowa również nie musi być nudna – biały, papierowy abażur staje się już powoli klasyką gatunku. Tak dobrane elementy pozwolą ci urządzić wygodny i co najważniejsze przytulny kącik, w którym chętnie skończysz po godzinach projekt, a twoje dzieci z przyjemnością odrobią lekcje. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Klasyczny sekretarzyk Sekretarzyk w tradycyjnej formie występował najczęściej z nadstawką, posiadał gięte nóżki i sporą liczbę różnorodnych schowków, które umożliwiały ukrycie prywatnej korespondencji. Ten w kolorze szlachetnego granatu to ciekawe połączenie tradycji z nowoczesnością. Pozbawiony nadstawki, nieco węższy od tradycyjnego biurka komputerowego, nadal wyposażony w dużą liczbę schowków, szafeczek i przegródek, w których wygodnie ukryjesz drukarkę, segregatory z dokumentami czy notatki służbowe. Zestaw go z wygodnym fotelem koktajlowym – ten na smukłych nóżkach z aksamitną tapicerką w błękitnym kolorze to idealny wybór, który sprawdzi się w salonie od czasu do czasu zamieniającym się w domowe biuro. Dekoracyjne poduszki – jedną zarezerwuj na czas pracy i wygodnie podłóż pod plecy – kilka innych na stałe umieść na sofie w rogu pokoju. Poszewki z haftem, roślinnym printem, ręcznie wydziergane z kolorowej włóczki sprawią, że pokój stanie się przytulnym kącikiem do wypoczynku dla całej rodziny. Ścianę nad sekretarzykiem wykorzystaj na wyeksponowanie pamiątek, fotografii lub dekoracyjnych detali, które zdradzą twoje zainteresowania. Zdjęcia z podróży? Plakat z filmu, który cię poruszył, kolekcja biletów z zagranicznych wojaży? A może artystyczna grafika w ciekawej ramie? Nadaj wnętrzu unikatowego klimatu poprzez precyzyjnie wybrane detale. Zdarza ci się pracować wieczorami? Zadbaj o odpowiednie oświetlenie. Stylistyka nowoczesnych lampek biurowych niekoniecznie będzie pasowała do tradycyjnego klimatu sekretarzyka, dlatego postaw raczej na elegancką i szlachetną lampkę z abażurem. Ustawiona na blacie stanie się nie tylko praktycznym gadżetem, ale także dekoracyjnym detalem, który nada wnętrzu wyszukanego smaku. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Szukasz biurka dla siebie? Nowoczesne skandynawskie blaty wydają ci się zbyt proste, a tradycyjne, duże biurka komputerowe przytłaczają swoim rozmiarem? Pomyśl o zgrabnym i funkcjonalnym sekretarzyku. Liczne schowki i zamykane szafeczki to doskonały sposób na organizację domowego biura. Ukryj przed gośćmi drukarkę, notatki, segregatory, komputer i ciesz się idealnym porządkiem na co dzień. Do kompletu wybierz wygodny, choć niepozbawiony uroku fotel z miękkim siedziskiem i przekonaj się, że przestrzeń przeznaczona do pracy też może być pełna wdzięku.
Sekretarzyk – stylowa alternatywa dla tradycyjnego biurka
Wybór odpowiedniego prezentu dla mamy, żony lub przyjaciółki często sprawia wiele trudności. Poszukując odpowiedniego pomysłu, warto przemyśleć galanterię damską, wśród której czeka na nas wiele ciekawych gadżetów, które spodobają się kobiecie w każdym wieku. Skórzany portfel Portfel wykonany ze skóry to doskonały pomysł na prezent gwiazdkowy dla kobiety. Warto zdecydować się na modele klasyczne, które będą pasowały osobom w różnym wieku. Dobry materiał i staranne wykonanie to z kolei gwarancja, że damski skórzany portfel posłuży właścicielce przez długi czas. Elementem, na który należy zwrócić uwagę, jest sam układ portfela. Najbardziej optymalne są modele posiadające odrębne miejsca na monety, banknoty i karty kredytowe. Pozwala on wówczas na zachowanie porządku i umieszczenie w portfelu wszystkich niezbędnych rzeczy. box:offerCarousel Ciepłe rękawiczki Rękawiczki to jeden z najbardziej przydatnych dodatków na zimę. Niestety, najczęściej kupujemy przypadkowe modele, które często nie spełniają swojego zadania lub szybko się niszczą. Rękawiczki wykonane ze skóry są dużo trwalsze i świetnie sprawdzą się w roli prezentu pod choinkę. Najbardziej uniwersalne będą modele w czarnym lub brązowym kolorze, które pasują do większości płaszczy i innych elementów garderoby. Warto zwrócić uwagę na to, aby miały ocieplenie pozwalające na ochronę dłoni przed zimnem. box:offerCarousel Jedwabna apaszka Apaszka wykonana ze szlachetnej tkaniny to doskonały prezent dla kobiet lubiących eleganckie dodatki i stylowe ubrania. Sprawdzi się nie tylko jako uzupełnienie zimowej garderoby, posłuży też wtedy, gdy temperatury będą wyższe. Doskonałym wyborem będzie jedwabna apaszka, która odznacza się dużą trwałością i doskonale się prezentuje. Kobiety, które lubią odważne stylizacje, będą zadowolone z dodatku w intensywnym kolorze lub o ciekawym wzorze. Dla wielbicielek klasyki lepszym wyborem będzie jednolita apaszka, którą dopasują do pozostałych elementów garderoby. box:offerCarousel Aktówka Skórzana aktówka to pomysł na prezent dla kobiet aktywnych zawodowo, które z racji wykonywanej pracy potrzebują odpowiedniej torby do przenoszenia dokumentów lub innych istotnych przedmiotów. Wybierając damską aktówkę, zwróćmy uwagę na jej wykonanie – im bardziej będzie staranne, tym dłużej prezent posłuży obdarowywanej kobiecie. Do wyboru mamy klasyczne czarne modele, które będą najbardziej uniwersalne i wielofunkcyjne. Jeżeli szukamy prezentu dla nieco odważniejszej kobiety, możemy skusić się na zakup aktówki w kolorze czerwonym lub granatowym. box:offerCarousel Eleganckie chusteczki Posiadanie materiałowej, eleganckiej chusteczki staje się coraz mniej popularne. To jednak ciekawy prezent dla kobiet lubiących eleganckie dodatki lub akcesoria w stylu vintage. Zestaw wyszywanych chusteczek będzie doskonałym pomysłem na podarunek pod choinkę. W okresie zimowym świetnie sprawdzają się podczas spotkań towarzyskich lub oficjalnych spotkań, kiedy zwykłe papierowe chusteczki nie wyglądają zbyt elegancko. Do wyboru mamy wiele wersji kolorystycznych i rozmaitych wzorów, które z łatwością dopasujemy do preferencji obdarowywanej kobiety. Galanteria damska daje bogaty wybór akcesoriów, które z powodzeniem sprawdzą się w roli prezentu pod choinkę dla kobiet w różnym wieku. Z łatwością dobierzemy przedmioty, które ucieszą bliską nam osobę oraz wpasują się w jej gust i preferencje.
Galanteria damska – pomysł na prezent pod choinkę
Miejsce pełniące rolę biblioteczki to ważny element aranżacji każdego mieszkania. To właśnie tam możemy umiejscowić nasze książki, które chcielibyśmy mieć zawsze pod ręką. Czy powinniśmy zdecydować się na regał czy może same półki wystarczą? Podpowiadamy, czym kierować się przy wyborze i na co zwrócić szczególną uwagę. Który rodzaj będzie najodpowiedniejszy? Regał to praktyczny i niezwykle estetyczny element aranżacji. Najpopularniejszy to taki, który ma kształt prostokąta, jest jednostronny lub dwustronny. Jednak coraz to większą popularność zyskują formy obrotowe, o walcowatym kształcie bądź regały otwarte. W przypadku, kiedy zdecydujemy się na regał otwarty, warto na nim ustawiać różnego rodzaju dekoracje czy kwiaty. Jeśli chcemy, aby nasz regał na książki służył nie tylko do odkładania na niego literatury, ale również przechowywania dokumentów, musi być wyposażony w półki, w szuflady, szafki, a nawet wysuwane blaty. Gdy zależy nam na jak najlepszym wykorzystaniu wolnej przestrzeni, zastanówmy się nad regałem na całą ścianę, w formie zabudowy meblowej. A z kolei, jeśli chcemy dopasować go do naszych potrzeb i oczekujemy, że sprosta naszym oczekiwaniom – idealnym rozwiązaniem może się okazać regał modułowy. Postaw na oryginalność Kiedy zastanawiamy się nad kupnem regału, często kojarzy nam się on z drewnem. Nic bardziej mylnego. Na rynku istnieje wiele alternatyw, dopasowanych do naszych potrzeb i gustów. Jeśli nasze pomieszczenie urządzone jest w stylu bardziej nowoczesnym, możemy wybierać pomiędzy szkłem, stalą, a także tworzywem sztucznym. Te materiały z całą pewnością ożywią nasze pomieszczenie, tym samym zyskując na oryginalności. Asymetria doskonale pasuje do wystroju nowoczesnych wnętrz, a co za tym idzie na rynku możemy spotkać półki, które składają się z osobnych elementów, stanowiących część naszej własnej układanki. Sami możemy tworzyć ciekawe wzory, układać w dowolnych odstępach od siebie i różnych konfiguracjach. To my decydujemy, gdzie chcemy rozbudować, gdzie poszerzyć, a gdzie zrobić węższe półki. Czy chcemy je ustawić obok siebie, czy może jedna na drugiej. Regał może być innego koloru niż np. szafka postawiona pomiędzy nimi. Pomieszczenie nabierze w ten sposób ciekawego i intrygującego charakteru. Ważne, żeby pasował do wystroju wnętrza, natomiast kolor wszystkich mebli nie musi być zawsze taki sam. Postaw na funkcjonalność Wybór naszego regału powinien również w dużej mierze zależeć od jego funkcjonalności. Mając ograniczoną przestrzeń, musimy znaleźć takie rozwiązanie, które pomoże nam ją dobrze zagospodarować, jednocześnie jej nie pomniejszając. W tym przypadku doskonale sprawdza się ścianka działowa, najczęściej wykonana z płyty gipsowo-kartonowej. Jeśli mamy obawy, co do tego, czy nasz mebel nie będzie wyglądał zbyt masywnie, możemy zaprojektować go w taki sposób, aby nabrał on nieco lekkości. Idealnym sposobem będzie stworzenie wnęki z lustrem albo też zasłonienie jej kontrastującymi, kolorowymi drzwiczkami. Wszystko zależy od nas samych i naszej kreatywności. W przypadku, gdy posiadamy więcej miejsca w mieszkaniu, zakup regału to dobry pomysł na przydatny mebel. W domu miłośnika literatury to pozycja obowiązkowa. Więc jeśli jesteś molem książkowym, koniecznie pomyśl o własnym kąciku do czytania. Domowa biblioteczka gwarantuje wygodę, a regał na książki wydzieli upragnioną przestrzeń. Pamiętajmy jeszcze o oświetleniu. Domowa czytelnia nie obędzie się bez dobrego światła.
Jak wybrać regał i półki na książki?
Zimą o przeziębienie i chorobę nietrudno. Szczególnie należy więc zatroszczyć się o zdrowie najmłodszych i o zapewnienie im ciepła. Nie tylko na spacerze, ale także w samochodzie, gdzie podczas podróży narażone są na wyziębienie. Dzieci kochają spać w samochodzie. Jednak podczas snu ich organizm znacznie się wychładza. Choć wiele osób woli tradycyjne kocyki, nie otulą one dziecka wystarczająco dokładnie. Łatwo się też zsuwają, co może umknąć uwadze rodzica zaabsorbowanego prowadzeniem pojazdu. Aby zapewnić dzieciom ciepły odpoczynek, należy koniecznie przewozić je w specjalnych śpiworach. Miękkie i praktyczne materiały Śpiworek do fotelika samochodowego powinien być przede wszystkim wykonany z miękkich i przyjemnych w dotyku materiałów, w których maluch będzie się czuł komfortowo. Najlepiej, aby był wewnątrz wyściełany popularnym ostatnio polarem minkylub naturalną wełną owczą. Jej zaletą jest to, że nie uczula, nie podrażnia skóry dziecka, a przy tym jest bardzo miękka i ciepła. Doskonale też wchłania pot i chroni przed przegrzaniem. Jeśli zamierzamy używać otulacza także podczas spacerów z wózkiem lub jazdy sankami, wybierzmy model z materiału wodoodpornego – ortalionu lub tkaniny używanej do produkcji wózków. Zwróćmy też uwagę na jego walory estetyczne. Mamy do wyboru zarówno bogatą paletę kolorów, jak i duży wybór deseni: misie, dinozaury, gwiazdki i wiele innych. Bezpieczeństwo przede wszystkim Ponieważ bezpieczeństwo jest najważniejsze, sprawdźmy, czy śpiworek ma otwory na umieszczenie w nich 3- lub 5-punktowych pasów bezpieczeństwa. Tylko one dadzą nam gwarancję, że dziecko nie wyślizgnie się z siedziska podczas gwałtownego hamowania. Jeśli zależy nam na perfekcyjnym dopasowaniu otulacza do fotelika, wybierzmy model przeznaczony konkretnie do niego, np. Maxi Cosi lub Cabrio Fix Orgiami. Jeśli jednak mamy foteliki innych marek, pozostają nam otulacze uniwersalne, które pasują do wszystkich modeli. Klasyczne śpiworki Śpiworki kosztują 40–240 zł, w zależności od rodzaju materiałów użytych do ich produkcji i od marki. Nawet najtańsze spełniają podstawowe funkcje – mają otwory na pasy, są miękkie i uszyte z wodoodpornego materiału. Jeśli chcemy, by śpiwór starczył dziecku na dłużej, wybierzmy model z regulowaną długością. Wtedy w wersji skróconej o ok. 20 cm po odpięciu dolnej części będzie można użyć go w foteliku samochodowym czy w głębokim wózku, a przedłużony przyda się do sanek oraz wózków spacerowych. Śpiworki-kombinezony Śpiworki przypominające kombinezonbędą idealne dla młodszych dzieci. Okażą się niezbędne podczas pierwszej podróży niemowlaka ze szpitala do domu. W przeciwieństwie do tradycyjnych otulaczy te dla najmłodszych bobasów mają rękawki. Dodatkowo, aby wygodnie można było umieszczać w nich dzieci, są zapinane na zamek i obowiązkowo mają wcięcia na pasy bezpieczeństwa. Kupując śpiworek do fotelika samochodowego, najlepiej wybrać taki, który będzie miał wiele dodatkowych zastosowań. Na pewno zaoszczędzi nam wydatków opcja 4 w 1, czyli otulacz pasujący również do wózka spacerowego, głębokiego i do sanek. Zwróćmy uwagę na rozmiar, aby zakup nie był ani za duży, ani za mały i by dziecku było w nim wygodnie. Pamiętamy też o walorach estetycznych i wybierzmy model nie tylko solidnie wykończony, ale i i ładny.
Ciepły śpiworek do fotelika samochodowego
Czyszczenie kasku motocyklowego jest równie ważne, jak konserwacja samego motocykla. Wpływa bowiem nie tylko na komfort jazdy, ale także bezpieczeństwo kierowcy. Podpowiadamy, jak odświeżyć kask przed sezonem i prawidłowo dbać o niego w przyszłości, by służył przez wiele lat. Dlaczego kask należy czyścić? Odświeżanie kasku przed każdym sezonem (a także po jego zakończeniu) to obowiązkowe zajęcie każdego motocyklisty bez względu na to, jak często zabiera jednoślad w trasę. Jest to konieczne nie tylko ze względów estetycznych, ale także dla bezpieczeństwa. Podczas jazdy owady rozbijają się na powierzchni wizjera, co znacznie ogranicza widoczność i w rezultacie może doprowadzić do stłuczki. Drobinki piasku i inne małe zanieczyszczenia zatykają otwory wentylacyjne, utrudniając oddychanie i sprawiając, że wizjer pokrywa się parą, a wyściółka kasku nasiąka potem. To wszystko obniża komfort i pewność jazdy, a tym samym zwiększa ryzyko spowodowania wypadku. Odpowiednio serwisowany oraz regularnie czyszczony kask będzie w 100% skuteczny i posłuży przez wiele lat. O czym trzeba pamiętać? Czyszczenie kasku należy zacząć od demontażu wszystkich ruchomych elementów, w tym wizjera oraz wyściółki, o ile konstrukcja na to pozwala. W razie jakichkolwiek wątpliwości najlepszym rozwiązaniem będzie lektura instrukcji obsługi, w której producent szczegółowo opisuje montowanie oraz demontowanie poszczególnych części kasku. Robienie czegokolwiek na siłę może się skończyć uszkodzeniem sprzętu. Do czyszczenia kasku nie wolno używać silnych detergentów, chemii gospodarczej (zwłaszcza zawierającej amoniak lub alkohol), a także gąbek (zbiera się w nich piasek), szczotek o twardym włosiu i tzw. druciaków. Najrozsądniejszym wyborem są dedykowane środki chemiczne do konserwacji akcesoriów motocyklowych, ściereczki i szmatki z mikrofibry. W drodze można korzystać z jednorazowych chusteczek myjących, pakowanych po 2 sztuki w wygodne i mieszczące się do kieszeni saszetki, a także z zestawów podróżnych (np. Oxford). Odświeżanie krok po kroku Odświeżanie kasku rozpoczynamy od umycia najważniejszego elementu, czyli skorupy. Jeżeli nasz model ma wyjmowaną wyściółkę, znacznie ułatwi to pracę. Skorupę będzie można po prostu zamoczyć w letniej wodzie zmieszanej z odpowiednim preparatem, a następnie wyjąć, opłukać i pozostawić do wyschnięcia. W przypadku wyściółek zamontowanych w kasku na stałe najlepszym rozwiązaniem będzie skorzystanie z dwóch rodzajów preparatów: do wyściółki (w spreju) oraz do skorupy. Wizjer kasku wystarczy umyć wodą z odrobiną środka czyszczącego lub płatków mydlanych, a po wyschnięciu spryskać substancją typu anti-fog, czyli zapobiegającą parowaniu. Trudno dostępne miejsca czyścimy miękką szczoteczką do zębów, a niewielkie rysy maskujemy specjalną kredką do ubytków (dostępną w różnych kolorach). Nie usunie uszkodzeń, ale wyeliminuje ryzyko pojawiania się kolejnych uszczerbków w strukturze kasku. Zabezpieczy go również przed dostawaniem się wody pod zewnętrzną powłokę, co może powodować jej łuszczenie. Kolejnym krokiem jest smarowanie wszystkich ruchomych części kasku, czyli m.in. mechanizmów szczęki oraz wizjera, a także uszczelek silikonowym smarem, który nakładamy małym pędzlem. Nadmiar należy dokładnie wytrzeć. Na koniec kask należy z powrotem złożyć i wypolerować miękką szmatką. Jeżeli wykonamy ten zabieg prawidłowo, woda będzie szybciej spływała po jego powierzchni, a zanieczyszczenia nie będą do niego przywierały. Kompleksowe czyszczenie Regularne odświeżanie, czyszczenie i konserwacja to czynności niezbędne, ale w perspektywie czasu niewystarczające. Co kilka lat kask powinien przejść profesjonalną kontrolę, podczas której wymienione zostaną zużyte elementy, np. zawiasy do opuszczania blendy albo zarysowany wizjer, a skorupa – polakierowana. Warto pamiętać, że jest to koszt rzędu kilkuset złotych i można to zrobić wyłącznie wtedy, kiedy struktura kasku nie jest naruszona. Jeżeli został uszkodzony, konieczna będzie jego wymiana.
Odświeżamy kask motocyklowy. Co się przyda?
Feminizm to w skrócie nurt, który ma na celu pełne równouprawnienie kobiet. Jakkolwiek uważa się, że współcześnie kobiety mają niemalże równe prawa, to jednak nadal jest tak, że w wielu przypadkach o tę równość trzeba walczyć. Dlatego jeśli ktoś sądzi, że żyjemy w świecie pełnym równości, chciałabym zapoznać go z paroma utworami i powieściami, które jasno i obrazowo ukazują, jak bardzo jest to jeszcze temat do wypracowania. Zapraszam na przegląd najważniejszych tekstów znanych feministek. 1. Wołanie o prawa kobiety Wbrew powszechnym opiniom i utartym stereotypom feminizm ani nie jest tworem świeżym, ani nie został powołany przez pierwsze sufrażystki. Głosy kobiet wołających o prawa wszystkich kobiet zaczęły się całe stulecia temu i pierwszy głośny, bo opublikowany, a w momencie publikacji traktowany jako obrazoburczy, to tekst Mary Wollstonecraft pt. „Wołanie o prawa kobiety”. Książka ta pochodzi z roku 1792 i jest pierwszym odważnym głosem kobiety postulującym za poważaniem innych kobiet, za ich prawem do wykształcenia – nie tylko kształcenia domowego – i traktowania kobiet jako partnerki, a nie jedynie żony. Zadziwia przede wszystkim to, że mimo upływu czas „Wołanie o prawa kobiety” wydaje się ciągle aktualne. 2. Druga płeć? Drugim ze starszych tekstów, choć dużo późniejszym od utworu Mary Wollstonecraft, jest „Druga płeć” Simone de Beauvoir z 1949 roku. Dzieło Simone de Beauvoir dziś jest traktowane jako jedno z ważniejszych w nurcie feministycznym. Rozprawianie się z nierównym traktowaniem kobiet autorka wyprowadza od domowych pieleszy, czyli od podrzędnej roli, jaką pełni kobieta w domu. Zajmująca się domem i dziećmi, poświęcająca swoją karierę na rzecz kariery męża, nie ma już sił i motywacji, by walczyć o swoją pozycję. Autorka wyraźnie ukazuje, jak wygląda świat, w którym rządzą głównie mężczyźni, a kobiety stają się jedynie ich uległymi żonami. A to społeczeństwo, religia i ogólne trendy w wychowaniu nauczają kobietę od dziecka, że jest gorsza od mężczyzny i tylko taką rolę może pełnić. I dlatego kobiety powinny się przeciwstawić wtłoczeniu w tę rolę i zawalczyć o swoje prawa. 3. Wartościowa i ponadczasowa Margaret Atwood jest znaną i cenioną pisarką, której powieści są uznawane za najważniejsze w nurcie feministycznym. Nie da się ukryć, że tą, która najbardziej porusza wyobraźnię każdego czytelnika w temacie nierównego traktowania kobiet, jest „Opowieść podręcznej”. Ta niezwykła dystopia jest oczywiście hiperbolą, jednakże ukazuje wprost, jak wygląda rola kobiety w społeczeństwie i że jest to rola istoty podrzędnej. Właśnie w taki sposób są traktowane bohaterki w wykreowanym przez pisarkę świecie, w Republice Gileadzkiej. Na dawnych terenach Stanów Zjednoczonych powstała republika, w której zadaniem kobiet jest zupełna uległość wobec mężczyzn, a także bycie podręczną w przypadku, gdy oficjalna żona nie może dać mężczyźnie potomka. Taką podręczną zostaje rozłączona z mężem i synem Freda. To na przykładzie jej opowieści poznajemy brutalną rzeczywistość, w której kobieta jest jedynie nałożnicą i rodzicielką. Nie ma chyba ważniejszej książki w tematyce feministycznej od powieści Atwood. Jakkolwiek powieść powstała w latach 80. ubiegłego wieku, pozostaje w swojej wymowie ponadczasowa i uniwersalna. box:offerCarousel 4. Między dwiema możliwościami Jeanette Winterson wyróżnia się na tle innych feministycznych pisarek literaturą opartą na swoich osobistych przeżyciach. „Po co ci szczęście, jeśli możesz być normalna?” jest w tym nurcie najistotniejszą, przynosząc autorce i innym kobietom w jej sytuacji swoistą rewolucję. Książka, w której Winterson bezpardonowo opisuje swoje dorastanie przy matce adopcyjnej, odrzucenie tej biologicznej oraz swoją orientację homoseksualną, stanowi nie tylko osobistą opowieść o życiu mocno odbiegającym od ogólnie, społecznie przyjętych norm, ale także pozwala innym kobietom, uwikłanym w życie pełne obowiązków, w które wchodzą niejako z przymusu, że można, a czasami nawet trzeba żyć inaczej i wybrać swoją ścieżkę, nawet gdy jest ona wyboista i pełna cierni. To opowieść o tym, że normalność nie zawsze oznacza konieczność oraz że istnieje tyle norm, ilu ludzi je tworzących, dlatego nie można poddawać się restrykcyjnie każdej z nich. 5. W matni dobrego wyglądu Współczesne kobiety znajdują się w nieco bardziej uprzywilejowanej pozycji niż chociażby 30 lat temu. Jednakże nawet teraz, w sytuacji zwiększonego równouprawnienia, są nadal utrzymywane w niewidzialnych sidłach narzuconego przez społeczeństwo wizerunku. „Mit urody” Naomi Wolf to książka bardzo ważna, bo pokazująca, jak bardzo kobiety zostały wtłoczone w konieczność i obowiązek pięknego wyglądu, świetnej sylwetki i zawsze idealnego makijażu. Niezależnie od liczby obowiązków rodzinnych i zawodowych kobieta musi być piękna, zadbana, zawsze kwitnąca i spełniająca estetyczne wymagania społeczeństwa. Jest to kolejne niepokojące zjawisko dotyczące kobiet i kolejne, któremu powinno się przeciwdziałać, zaczynając właśnie od zmiany sposobu myślenia. To książka obowiązkowa na półce każdej kobiety, szczególnie tych, które uważają, że ciągle muszą coś w sobie poprawiać. Feminizm to nie tylko kwestia równego prawa kobiet, ale w ogóle dbania o równość. Jeśli jakikolwiek człowiek jest traktowany ze względu na płeć, kolor skóry czy wyznanie religijne jako gorszy, to świadczy, że nadal musimy pracować nad tym, jak kształtujemy styl myślenia młodych ludzi. Dlatego czytanie wszelkich tekstów dotyczących równego traktowania, wracanie do tych starych, dbanie, byśmy nie wpadli w błędne koło, jest nadal kwestią najistotniejszą. Czytajmy, poznawajmy, nie pozwólmy, żeby poniosły nas stereotypy.
5 książek znanych feministek
Sprzęt do gier kojarzy się przede wszystkim z konsolami i drogimi komputerami stacjonarnymi. Od jakiegoś czasu do tego grona próbują dołączyć laptopy gamingowe, które łączą mobilność z dobrą wydajnością nie tylko w pracy z programami, ale również w grach. Co prawda, kwota do 3000 zł to dość ograniczony budżet, jeśli chodzi o ten segment urządzeń, ale i tak można znaleźć kilka interesujących propozycji. Lenovo Z51-70 Na początek propozycja marki Lenovo. W cenie około 3000 zł znajdziemy model Z51-70 w całkiem niezłej specyfikacji. Zacznijmy jednak od ekranu o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli) z matową powłoką. Oprócz tego dostaniemy podświetlaną klawiaturę i dobre głośniki marki JBL. Za wydajność z kolei odpowiada procesor Intel Core i5-5200U o taktowaniu 2,2 GHz (2,7 w trybie Turbo) oraz 16 GB pamięci operacyjnej RAM DDR3. Jeśli chodzi o grafikę, mamy tu układ AMD Radeon R9 M375. Być może nie jest to najmocniejsze rozwiązanie, ale w połączeniu z procesorem daje dość wydajny układ do gier. Oprócz tego do dyspozycji użytkownika oddano hybrydowy dysk SSHD o pojemności 1 TB oraz nagrywarkę płyt DVD. Całość zamknięto w bardzo gustownej czarno-srebrnej obudowie. box:offerCarousel Lenovo Y50-70 O ile poprzednia propozycja była raczej mocnym laptopem multimedialnym, o tyle kolejny model jest już przeznaczony głównie dla graczy, o czym świadczy m.in. agresywny wygląd. Lenovo Y50-70 wyposażono w matrycę 15,6 cala o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli), podświetlaną klawiaturę i głośniki JBL. Wprawdzie zastosowano tu nieco starszy procesor Intel Core i5-4200H (taktowanie od 2,8 GHz do 3,8 GHz w trybie Turbo) oraz 8 GB pamięci RAM DDR3, ale w zamian otrzymujemy bardzo wydajny układ graficzny Nvidia GeForce GTX 960M oraz szybki dysk SSD o pojemności 256 GB. Takie połączenie sprawia, że na laptopie będziemy mogli uruchomić nawet najnowsze gry w dość wysokich ustawieniach graficznych. Całość prezentuje się trochę agresywnie, zaś górna część obudowy, wykonana ze szczotkowanego aluminium, dodaje elegancji. Podświetlana na czerwono klawiatura i akcenty w tym kolorze podkreślają gamingowy charakter sprzętu. W nieco tańszych konfiguracjach znajdziemy modele ze starszą kartą grafiki – Nvidia GeForce GTX 860M. box:offerCarousel Asus R558UQ Kolejny model nie będzie najlepszą platformą dla najnowszych gier uruchamianych w maksymalnych ustawieniach graficznych, lecz jeśli ktoś szuka sprzętu do okazjonalnego grania, model Asus R558UQ powinien go zainteresować. Tutaj również zastosowano matrycę 15,6 cala o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli), ale zabrakło podświetlanej klawiatury i innych gamingowych gadżetów. Zamiast tego mamy wydajny procesor najnowszej generacji Intel Core i5-7200U o taktowaniu 2,5 GHz (3,1 GHz w trybie Turbo), wspomagany 8 GB pamięci RAM DDR4. W tym przypadku grafikę generuje układ Nvidia GeForce GT 940MX z 2 GB pamięci, który choć nie jest królem wydajności, to okazjonalnemu graczowi w zupełności wystarczy. Zaletą jest również gustowna obudowa. box:offerCarousel Medion P6661 Na zakończenie nietypowa, ale bardzo ciekawa propozycja. Model Medion P6661 w cenie około 3000 zł może zaoferować bardzo mocny procesor poprzedniej generacji Intel Core i7-6500U o taktowaniu rdzenia na poziomie 3,1 GHz. Wspiera go 12 GB pamięci operacyjnej RAM DDR3. Na uwagę zasługuje też dysk SSD o pojemności 256 GB, który zapewnia bardzo wysoką wydajność systemu. Za grafikę natomiast odpowiada układ Nvidia GeForce GTX 950M z pamięcią 2 GB, który jest swego rodzaju wstępem do świata układów gamingowych. Urządzenie wyposażono w matrycę 15,6 cala o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli), nagrywarkę DVD i bardzo gustowną, elegancką obudowę w czarnym kolorze.
Laptop gamingowy do 3000 zł – III kwartał 2017
Zatwardziała singielka Anna to policjantka, która nie szuka miłości. Jednak nawet najbardziej rygorystyczna w swoich wyborach kobieta może poczuć motyle w brzuchu. Jak skończy się skomplikowana historia miłosna, w którą zaangażowanych jest zdecydowanie za dużo osób? Anna nie szuka miłości. Nie szuka partnera. Nie szuka bezpieczeństwa, wzajemnego wsparcia i dzielenia domowego budżetu. Ma czterdzieści lat, pracuje w policji i wie, czego chce w życiu. Mężczyźni interesują ją tylko w trzech kategoriach – przyjaciele, wrogowie, których należy omijać z daleka albo zakuć w kajdanki, a także jednorazowi partnerzy, którzy przydadzą się na upojną, pozbawioną romantyzmu noc. Jednak nawet Anna nie jest w stanie kontrolować uczuć – zarówno swoich, jak i męskich. Jej życie komplikuje się, gdy nagle okazuje się, że jednorazowy partner wcale nie chce być jednorazowy, a jednocześnie jej przyjaciel przestaje wyglądać jak przyjaciel, a bardziej jak ktoś, kogo do tej pory Anna nie szukała. Co zrobić, gdy ma się motyle w brzuchu? Komedia romantyczna, której brak romantyzmu „Rozum kontra serce” z pozoru jest prostą, zabawną komedią romantyczną. Jednak książka Joanny Kupniewskiej wymyka się prostym schematom. Historia policjantki Anny to bardziej historia pomyłek, wpadek i ogromna dawka śmiechu. Owszem, książka potrafi wywołać łzy – jednak z pewnością nie będą to łzy wzruszenia. Popłakać się można ze śmiechu, i to wielokrotnie. Opowieść o Annie, jej przyjaciółkach i całym szeregu mężczyzn to wyjątkowo śmieszna, życiowa historia, która bawi i skutecznie poprawia humor. Logika czy uczucia – co zwycięży? Rozum i zimna kalkulacja to bardzo potężne narzędzia, które jednak nie mają szans, gdy w grę zaczynają wchodzić emocje. Serce powoli zaczyna kontrolować Annę, a bohaterka musi walczyć ze sobą, aby dalej być nieustępliwą i niewzruszoną. Jednak jak długo można walczyć z uczuciami? I po co? Czy bezpośrednia bohaterka zdecyduje się wyznać swoje uczucia? Doskonały lek na smutki „Rozum kontra serce” to niezwykle zabawna, napisana wyjątkowo prostym i lekkim językiem powieść, którą czyta się szybko. Momentami wręcz za szybko, ponieważ po skończeniu lektury pozostaje wielki niedosyt – spowodowane to jest doskonałym humorem, który książka Kupniewskiej zapewnia. Czytelnik chce więcej i więcej, w końcu rzadko zdarza się, aby tak prosta historia okazywała się tak inteligentnie i przewrotnie napisana. Historia Anny pełna jest zwrotów akcji, wciągającego śledztwa i rozwijających się uczuć, ale także kobiecych relacji i refleksji nad związkami. Z pewnością to doskonała propozycja na poprawienie sobie humoru.Książka „Rozum kontra serce” dostępna jest również w formie elektronicznej w formatach ePUB i MOBI. Źródło okładki: www.novaeres.pl
„Rozum kontra serce” Joanna Kupniewska – recenzja
Panterka kojarzy ci się z kiczem i paniami spędzającymi za dużo czasu w solarium? Pora to zmienić. Światowi projektanci, tacy jak Roberto Cavalli, Saint Laurent, Marc Jacobs czy Burberry, odkryli panterkę na nowo i lansują ją w swoich kolekcjach na sezon jesienno-zimowy 2015/2016. Jest elegancka, nowoczesna i świetnie pasuje do klasycznych ubrań. Dowiedz się, jak nosić panterkę zimą i dodać pazura swoim stylizacjom! Cętki, czyli siła Przez długi czas panterka była synonimem tandety i złego gustu. Czy sama w sobie jest zła? Oczywiście, że nie! To jeden z bardziej klasycznych wzorów, który powraca co jakiś czas. Czy wiesz, że w czasach pierwotnych noszenie futra z lamparta, pantery lub tygrysa było oznaką siły i męstwa? Upolowanie tych dzikich kotów było niezwykle trudne, dlatego mężczyźni chodzili w cętkowanych futrach z dumą. Z czasem ten wzór był zarezerwowany tylko dla królów i członków rodziny królewskiej – nadal był symbolem siły i znaczenia. Na początku XX wieku te futra nosili głównie mężczyźni, jednak wszystko się zmieniło za sprawą filmowej Jane, dziewczyny Tarzana, i jej futrzanego kostiumu w panterkę. Kobiety pokochały koci motyw. w latach 40. i 50. nosiły go wszędzie: na kapeluszach, futrach, butach, płaszczach. Cętki nadal oznaczały siłę, a był to okres emancypacji kobiet. Z każdą kolejną dekadą panterka się demokratyzowała, była dostępna dla większej liczby kobiet, a jej motyw pojawiał się na ubraniach z materiałów elastycznych czy sztucznych futrach. Z czasem był kojarzony z kiczem (za sprawą lat 80. i 90.), jednak w XXI wieku cętkowany wzór powrócił na światowe wybiegi. Jak nosić panterkę? Panterka jest wzorem równie pięknym, jak wymagającym. Nie lubi konkurencji i aby zachwycać, musi się pojawiać na dobrych jakościowo ubraniach lub dodatkach. Najlepiej będzie wyglądać z takimi kolorami jak czerń, beż, brąz, czerwień, biel. Nosząc ją, musisz pamiętać przede wszystkim o umiarze – wybierz tylko jeden element stylizacji w ten koci wzór. Komponuj ją z ubraniami o klasycznym fasonie: trapezowymi płaszczami, ołówkowymi spódnicami, rozszerzanymi spodniami. Panterka doda ci klasy, o ile będzie miała odpowiednio „tło” w postaci dobrych gatunkowo ubrań. Panterka na zimę Dodatki w panterkę będą pięknie się komponować z klasycznymi płaszczami lub puchówką w kolorach beżu, czerwieni lub czerni – płaszcz odmłodzą, a kurtce dodadzą klasy. Jakie dodatki warto kupić na zimę 2015/2016? Torebka Torebka w cętki to świetny sposób, by pokazać, że znasz się na trendach. Będzie pasować zarówno do pracy, jak i na imprezę. Może być tłoczona w panterkowy wzór lub z cętkowanym włosiem. Jeśli zdecydujesz się na torebkę z tym wzorem, pamiętaj, że musi ona być wysokiej jakości. Szal lub szalik Szal to najlepszy pomysł, by oswoić wzór dzikiego kota. Szal w panterkę to klasyk, który każda z nas powinna mieć w szafie. Wspaniale będzie pasować do okryć wierzchnich i przełamie ich spokojny charakter. Warto zainwestować w szal dobry jakościowo – nie wychodzi z mody i pasuje do wielu stylizacji, nie tylko zimowych. Rękawiczki Kolejny dodatek, który jest dobry na początek przygody z panterką. Nie rzuca się od razu w oczy, ale dodaje tego „czegoś” całej stylizacji. Nie ma różnicy, czy wybierzesz rękawiczkijednopalcowe, czy pięciopalcowe. Obie wersje będą się wspaniale komponować ze śniegiem i zimową aurą. Czapka lub nauszniki Szczególnie twarzowo będą w nich wyglądać brunetki i szatynki. Czapka lub nauszniki w taki wzór dodadzą twarzy energii i radości. Nie polecamy kapelusza w panterkę – może postarzać i wygląda zobowiązująco. Czapka i nauszniki mają bardziej sportowy i mniej poważny charakter, dzięki czemu będą pasować do wielu rzeczy i różnych osobowości. Mufka Przez wiele kobiet uważana za staromodną, ale która z nas nie chciałaby się czasem poczuć jak dziewiętnastowieczna księżniczka? Mufka wspaniale ochroni twoje dłonie przed zimnem, a płaszczowi nada wygląd „drogiego”, nawet jeśli kupiłaś go za grosze w sieciówce. Okulary przeciwsłoneczne Okulary przeciwsłoneczne nosimy zwykle latem, jednak często również zimą mocno świeci słońce, a promienie odbite od śniegu mogą zaszkodzić naszym oczom. Zwłaszcza jeśli prowadzisz samochód, powinnaś mieć okulary przeciwsłoneczne zawsze ze sobą. Wzór w panterkę świetnie się na nich sprawdza i nadaje praktycznie dla każdego. Takie okulary wyglądają lżej niż modele w czarnych, wyrazistych oprawkach, dlatego będą w nich dobrze sa odpowiednie zarówno dla jasnej blondynki, jak i brunetki w typie Królewny Śnieżki.
Modne dodatki w panterkę na zimę
Lato to nie tylko czas relaksu w promieniach słońca, ale również prac pielęgnacyjnych w ogrodzie. Które z nich wykonujemy w sierpniu? Jakich narzędzi będziemy potrzebować? Pielęgnujemy i przycinamy W sierpniu najwięcej uwagi poświęcamy roślinom ozdobnym. Do najważniejszych obowiązków w tym miesiącu należy usuwanie przekwitłych kwiatów róż oraz bylin, co pobudza je do dalszego kwitnięcia. Przyda się nam do tego ręczny sekator lub – do większych roślin – nożyce ogrodowe. Usuwamy również zdrewniałe i stare pędy lawendy, jagód, porzeczki, agrestu czy malin, a ponadto przycinamy żywopłoty liściaste oraz iglaste. Nie możemy także zapomnieć o drzewach, które w tym okresie uginają się pod ciężarem owoców. Gałęzie zabezpieczamy przed złamaniem, podpierając je tyczkami lub podwiązując do mocniejszych konarów. W przypadku gatunków rodzących owoce pestkowe wykonujemy standardowe cięcia prześwietlające. Sekator Fiskars. Ręczny sekator kowadełkowy. Obrotowa rączka umożliwia używanie wszystkich palców równocześnie, a innowacyjna przekładnia minimalizuje opór we wszystkich fazach cięcia. Ostrze wykonane zostało z wysokogatunkowej stali szwedzkiej pokrytej powłoką PTFE, która minimalizuje tarcia, pozwalając na cięcie twardych i suchych gałęzi. Ergonomiczna antypoślizgowa rączka gwarantuje komfort pracy. Cena: od 48 zł. Zbieramy i sadzimy box:offerCarousel W sierpniu gotowych do zbioru jest wiele plonów, w tym m.in. ogórki, pomidory, papryka, cukinia, a także porzeczki, brzoskwinie, gruszki oraz śliwki. Mniej więcej w tym czasie przypada koniec zbioru niektórych ziół, na przykład tymianku czy szałwii. Do końca miesiąca wciąż możemy wysiać szpinak, sałatę masłową, rzepę czy koper – będziemy je zbierać jesienią. Wysadzamy także byliny, rośliny dwuletnie (np. bratki, dzwonki ogrodowe, niezapominajki), drzewa i krzewy iglaste. Ponadto przesadzamy drzewa i krzewy liściaste, które do zimy zdążą się zaadaptować w nowym miejscu. Podczas wykonywania tych prac ogrodowych przydatny będzie zestaw drobnych narzędzie, w tym m.in. łopatka i pazurki. Łopatka Yato. Łopatka do sadzenia i przesadzania roślin ogrodowych oraz doniczkowych. Wykonana ze stali węglowej malowanej na czarno bądź chromowanej. Ergonomiczny uchwyt z tworzywa sztucznego gwarantuje pewny chwyt, ułatwiając pracę. Cena: od 7,89 zł. box:offerCarousel Nawozimy i podlewamy W lecie, szczególnie w czasie upałów oraz suszy, intensywnie nawozimy i podlewamy (przynajmniej dwa razy dziennie) wszystkie rośliny ogrodowe. Dotyczy to przede wszystkim trawnika, który dodatkowo nie powinien być nisko koszony, aby zapobiec jego wysuszeniu. Warto zatem zaopatrzyć się w dobrej jakości kosiarkę – elektryczną lub spalinową, ewentualnie podkaszarkę, jeżeli nie dysponujemy odpowiednim budżetem. Jednoroczne kwiaty letnie nawozimy jednokrotnie, natomiast byliny kończymy nawozić pod koniec miesiąca. Pod drzewami i krzewami rozkładamy warstwę kompostu o grubości 1–2 cm. Sierpień to dobry moment na sadzenie nawozów zielonych, takich jak gryka czy rzepak, a także wysiewanie nowego trawnika, którym będziemy się mogli cieszyć w następnym sezonie. Podkaszarka Bosch. Ręczna podkaszarka elektryczna do podcinania trawników i usuwania chwastów. Elastyczna głowica obracana w zakresie 90° umożliwia pracę w narożnikach oraz przy krawędziach. Teleskopowy drążek z regulacją nachylenia umożliwia podkaszanie pod ławkami oraz krzewami. Automatyczny system naciągu zmniejsza zużycie linki. Zmiana trybu pracy oraz wysokości koszenia za pomocą jednego przycisku. Cena: od 300 zł. box:offerCarousel Dbamy o oczko wodne W sierpniu uzupełniamy oraz napowietrzamy wodę w oczku wodnym. W czasie upałów problem z niedoborem tlenu jest dość uporczywy, dlatego warto zastanowić się nad zainstalowaniem kaskady, fontanny bądź specjalnej pompy. Rozwijające się w wodzie glony usuwamy czerpakiem, a żeby zapobiec ich powstawaniu, wpuszczamy do oczka ślimaki błotne oraz kijanki. box:offerCarousel Rozmnażamy i przekopujemy Sierpień to odpowiedni moment na pobieranie i ukorzenianie sadzonek krzewów zimozielonych, np. berberysów, a także zbieranie nasion kwiatów jednorocznych. W tym czasie dzielimy byliny, które już zakończyły kwitnienie – astry alpejskie, macierzanki czy fiołki motylkowate – oraz liliowce, złocienie i piwonie, ale tylko kilkuletnie kępy o dużej liczbie pąków. Przygotowujemy również sadzonki pędowe bluszczu pospolitego oraz barwinka. W sierpniu myślimy z wyprzedzeniem o przyszłorocznej wiośnie, przygotowując grunt pod rośliny cebulowe. Ziemię przekopujemy oraz odchwaszczamy odpowiednimi narzędziami (przyda się m.in. łopata czy motyka), a także wapnujemy i nawozimy. Nawóz Fruktovit Plus. Nawóz przeznaczony do trawników od wczesnej wiosny do jesieni. Zawiera składniki dostosowane do wymagań wszystkich gatunków traw, szczególnie trawników ozdobnych. Minerały stymulują wzrost trawy, poprawiają jej odporność, a ponadto zapewniają intensywny zielony kolor i zwartą darń, co przeciwdziała wzrostowi mchu oraz zachwaszczeniu. Cena: od 6,65 zł. Sierpniowe prace ogrodowe to przede wszystkim zbieranie i wysiewanie ostatnich plonów, a także przygotowanie roślin do nadchodzącej zimy oraz kolejnego sezonu. Sprawdź, które z nich musisz przeprowadzić w swoim ogrodzie.
Sierpień w ogrodzie. Niezbędne prace i potrzebne do nich narzędzia
Coraz więcej aut poruszających się po naszych drogach jest wyposażonych w automatyczną skrzynię biegów. Główną zaletą takiego rozwiązania jest wygoda. Nadal wielu kierowców nie do końca wie, jak prawidłowo obchodzić się z tego typu przekładniami, przez co znacząco skracają ich żywotność. Niestety, automatyczna skrzynia biegów jest skomplikowana w budowie, a jej ewentualna awaria powoduje spore wydatki. Dwie żelazne zasady obsługi automatycznej skrzyni biegów Podstawową zasadą obsługi automatycznej skrzyni biegów, która znacząco przedłuży jej żywotność, jest odpowiednie przełączanie biegów. Jazdę w przód (D) bądź do tyłu (R) włączamy tylko w przypadku, gdy auto stoi nieruchomo. Tymczasem wielu kierowców w momencie, gdy auto jeszcze delikatnie się toczy, przełącza biegi. Zachowanie to bardzo negatywnie wpływa na skrzynię biegów, niezależnie od tego, czy jest to klasyczna automatyczna skrzynia biegów, hydrokinetyczna, bezstopniowa czy zautomatyzowana. Druga zasadą jest przełączanie skrzyni w tryb neutralny (N). Służy on jedynie do przejścia między trybami R i D bądź wjechania autem na lawetę. Wielu kierowców, stojąc w korku, decyduje się na przełączanie trybów między D i N, przez co przyspiesza zużywanie się poszczególnych elementów w skrzyni biegów. Dodatkowo sporo modeli automatycznych skrzyń biegów nie przepada za ciągłym agresywnym stylem jazdy, ponieważ wiąże się to ze stałym przenoszeniem wysokiego momentu obrotowego. Regularny serwis box:offerCarousel Jednym z najważniejszych czynników wpływających bezpośrednio na żywotność automatycznej przekładni biegów jest regularny serwis. Pierwsza wymiana oleju powinna odbywać się po pokonaniu 60 000 kilometrów, natomiast druga nawet po 40 000 kilometrów bądź co 5 lat. W zależności od zastosowanej skrzyni i producenta interwały przeglądów mogą się różnić od siebie, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest ich sprawdzenie w Autoryzowanej Stacji Obsługi. Pamiętajmy, aby olej spełniał wszelkie normy producenta automatycznej skrzyni biegów. Złe dobranie oleju może okazać się opłakane w skutkach. Dodatkowo, wraz z olejem, wymieńmy filtr. box:offerCarousel O czym jeszcze pamiętajmy? Dobrym zwyczajem jest odczekanie kilkunastu sekund po odpaleniu pojazdu przed ruszaniem. Dlaczego? Aby olej rozprowadził się całkowicie po skrzyni i zapewnił jej odpowiednie smarowanie. Zaraz po ruszeniu unikajmy gwałtownych przyspieszeń, w których skrzynia jest zmuszana do natychmiastowej redukcji biegu. Starajmy się również unikać utrzymywania wysokich obrotów. Kluczowym momentem przestrzegania tych zasad jest osiągnięcie temperatury roboczej oleju w skrzyni biegów. Kolejnym ważnym elementem, o którym należy pamiętać, jest negatywny wpływ holowania, szczególnie gdy silnik nie pracuje. W instrukcji pojazdu wyposażonego w automatyczną skrzynię biegów najczęściej można znaleźć informację o możliwości holowania takiego pojazdu tylko na krótkim dystansie. Zdecydowanie odradzam próby holowania pojazdu wyposażanego w automatyczną skrzynię biegów, nawet na bardzo krótkim dystansie. W przypadku awarii najlepiej wezwać lawetę, która w odpowiedni sposób przetransportuje pojazd do warsztatu samochodowego. Dodatkowo pamiętajmy, aby nie przeciążać samochodu, a w szczególności nie zmuszać do holowania zbyt ciężkiej przyczepy. Dlaczego? Ponieważ sytuacje te wpływają na znaczące obciążenie konwertera, którego ewentualna naprawa nie należy do najtańszych. Większość automatycznych skrzyń biegów to dobre konstrukcje, jednak wymagające odpowiedniego traktowania. Jeżeli będziemy się z nimi odpowiednio obchodzić, nie powinny przysporzyć większych problemów.
Czy jestem w stanie przedłużyć żywotność automatycznej skrzyni biegów?
Nabywając akcesoria samochodowe lub elementy mające na celu poprawienie komfortu i bezpieczeństwa, nierzadko kierujemy się impulsem. Tymczasem przed zakupem nawigacji, wideorejestratora czy opon warto przemyśleć, czego oczekujemy od tych produktów. Nie ma bowiem nic gorszego niż brak świadomości własnych potrzeb. Cena a jakość Podstawowe pytanie, odnoszące się praktycznie do wszystkich produktów, dotyczy relacji ich ceny do jakości. Musimy przemyśleć, czy zakup traktujemy jako dodatek do codziennego funkcjonowania i nie zależy nam, by produkt był trwały i działał perfekcyjnie, czy jednak mamy większe oczekiwania. Jakie cele zamierzamy osiągnąć – to kolejny ważny element wymagający przemyślenia. Następna kwestia dotyczy wyboru marki, ponieważ wysoka cena często stanowi efekt znanej nazwy producenta. Wiele akcesoriów i produktów nie zostało sprofilowane pod kątem danej marki samochodowej, aczkolwiek nie wszystkie. Na przykład fotelik samochodowy warto wcześniej przymierzyć do swojego auta, bo czasem kształt fotela czy kanapy nie pozwala na w pełni profesjonalny i bezpieczny montaż. Wybór nawigacji i wideorejestratora W wielu samochodach zamontowana jest przenośna nawigacja samochodowa. Dobrze jest zastanowić się przed zakupem, czy będziemy jej używali tylko w Polsce. Czy zamierzamy podróżować po Europie, a może i po świecie? Ma to związek z tym, że niektóre produkty są oferowane bez map lub przeciwnie – w cenę wliczono plany zagranicznych miast. A po co kupować coś, z czego nie będziemy korzystać? Jeśli jeździmy sporo po odcinkach miejskich, urządzenie powinno być wyposażone w system wykrywania korków. Osobom nieplanującym szybkiego zakupu nowego sprzętu radzimy sprawdzić, czy wszystkie aktualizacje są bezpłatne, w tym te związane z fotoradarami i innymi punktami POI. Wideorejestrator samochodowy to bardzo przydatne urządzenie, ale tutaj również należy zastanowić się nad jego przeznaczeniem. Czy ma tylko za zadanie rejestrować ewentualne wypadki i stanowić dowód dla ubezpieczyciela, czy chcemy nagrywać swoją jazdę, potem ją archiwizować i montować filmiki, czy dużo jeździmy wieczorami itp. Dobór odpowiednich parametrów pozwoli na zakup produktu zgodnie z naszymi potrzebami i nie wydamy pieniędzy na elementy zbyteczne. A może najlepiej nabyć produkt łączący w sobie elementy nawigacji i wideorejestratora? Opony i czujniki Opony zimowe i letnie dzielą się na segmenty. Oczywiście najlepsze jakościowo jest ogumienie premium, lecz warto przemyśleć sens drogiego wydatku, jeśli jeździmy głównie po mieście starym pojazdem lub takim, który zamierzamy wkrótce sprzedać. Na pewno nie doliczymy do ceny środka lokomocji całej kwoty wydanej na opony, dlatego ogumienie średniej klasy dla przeciętnego Kowalskiego zwykle stanowi najrozsądniejsze rozwiązanie. Opony całoroczne to z kolei alternatywa mogąca przypaść do gustu osobom bez zacięcia rajdowego, pokonującym kilometry głównie w miastach, małymi i kompaktowymi pojazdami. Czujniki cofania i kamera cofania to inwestycja minimalizująca ryzyko kolizji. Jednak jeśli samochód jest na gwarancji, trzeba sprawdzić, czy ingerencja w jego budowę nie jest sprzeczna z zapisami poczynionymi przez producenta (to całkiem prawdopodobne). W takim przypadku należy rozważyć skorzystanie z autoryzowanego serwisu obsługi, co kosztuje niemało. Zresztą, jeśli nie jesteśmy wybitnymi znawcami techniki motoryzacji, warto zakup skonsultować z osobą, która będzie instalowała taki układ (np. w specjalistycznym punkcie lub nieautoryzowanych warsztatach), by jak najlepiej zespolić produkt z pojazdem. Rozsądne zakupy Chcąc nabyć zestaw głośnomówiący, najpierw sprawdźmy, czy pojazd nie posiada tego akcesorium wbudowanego fabrycznie lub nie ma go nasza przenośna nawigacja. Rozważmy, czy potrzebujemy sprzętu pozwalającego na sparowanie kilku telefonów, z dźwiękiem o idealnej jakości. Rodzaj słuchawki także odgrywa znaczenie – warto ją wcześniej przymierzyć do ucha. A może lepiej po prostu za każdym razem zjechać na bok i oddzwonić, zamiast powodować rozproszenie podczas jazdy? Ta uwaga dotyczy szczególnie osób nieczujących się pewnie za kierownicą, bo mimo że przepisy pozwalają rozmawiać za pośrednictwem zestawu głośnomówiącego, rozmowa stanowi istotny element odrywający uwagę od prowadzenia pojazdu. Na rynku dostępnych jest również wiele tanich gadżetów, np. choinka zapachowa, małe lusterko, osłona przed słońcem i mrozem. Wiele z nich, jeśli są używane w sposób należyty, przysparza użytkownikowi rozmaitych korzyści. Jednak nierzadko po krótkim zachwycie nowy zakup ląduje w kącie, bo na przykład kierowcy nie chce się przy każdym zatrzymaniu rozkładać wspomnianą osłonę. Zatem kupujmy z rozsądkiem!
Kupowanie z głową, czyli jakie pytania należy sobie zadać przed zakupem akcesoriów samochodowych, by nie być rozczarowanym
Rozpoczęcie nauki to czas, gdy dzieci uczą się szczególnej odpowiedzialności, odznaczają się niebywałą kreatywnością oraz rozwijają swoje zainteresowania, które wkrótce mogą stać się prawdziwą pasją. Dobry i wartościowy prezent dla siedmioletniej dziewczynki powinien zatem łączyć zabawę z funkcję edukacyjną, która pozwoli rozwinąć zdolności małej damy. Warto pamiętać, aby taki podarunek był czymś unikatowym i dającym dziecku do zrozumienia, że należy do niego, że ono samo będzie decydować o jego użytkowaniu. Pozwoli to wykształcić poczucie indywidualności, ale także sprawi, że wasza córeczka z chęcią będzie dbała o nowy upominek. Wbrew pozorom oryginalny i ciekawy podarek nie musi być drogi. Oto kilka interesujących propozycji dla około siedmioletnich dziewczynek. Moje pierwsze… Zegarek– wcale nie musimy celować od razu w złotą czy srebrną biżuterię. Dzieciom zazwyczaj w ogóle nie na tym zależy. Zegarek powinien być za to lekki, kolorowy, na łatwo zapinanym pasku. Najlepiej postawić od razu na taki ze wskazówkami. Dzięki temu – nawet jeśli dziewczynka do tej pory nie umiała odczytywać w ten sposób godziny – dodatkowo wspomożemy niezbędną edukację. Pamiętajmy, pierwszy zegarek nie musi być drogocennym przedmiotem. Dzieci w tym wieku łatwo gubią i niszczą różne rzeczy. Lepiej wybrać coś tańszego, co w razie straty łatwo będzie zastąpić kolejnym drobiazgiem. Parasol – to kolejna propozycja przedmiotu, który będzie należał wyłącznie do małej damy. W tym przypadku możemy postawić zarówno na różnobarwny, wesoły model, na przykład z motywem zwierzęcym czy bajkowym, jak i na coś bardziej eleganckiego, chociażby stylowy, przezroczysty parasol. Wśród nich wszystkich da się jednak zauważyć przewagę tych ze znanymi postaciami z dziecięcej popkultury. Skarbonka – kiedyś niesłychanie popularna, dziś wydaje się odchodzić do lamusa. Tym bardziej, warto wybrać prezent tego rodzaju. Oprócz tradycyjnej świnki możemy zdecydować się na wiele innych kształtów i wzorów. Skarbonka – poza tym, że może stanowić po prostu ładną ozdobę – nauczy wasze pociechy odpowiedzialności za swoje drobne oszczędności, a z pewnością ułatwi także odkładanie funduszy na wymarzony cel. Rozwijamy kreatywność Ciastolina/modelina – rozwijanie umiejętności manualnych jest w tym wieku szczególnie ważne, zwłaszcza że około siedmioletnie dziewczynki nie tylko z ciekawością poznają świat, ale same pragną go budować. Zabawa ciastoliną czy modeliną to nie tylko zabawa połączona z dobrym i pożytecznym ćwiczeniem rozwijającym wyobraźnię. To także okazja do pracy w grupie, podczas której mogą powstać nowe zabawki. Te zaś stanowić mogą świetny prezent od malucha dla dorosłego. Kartonowy domek do malowania – to prawdziwy hit, który przypadnie do gustu niemal każdej młodej damie. To zabawka łącząca wiele przyjemności i czynności edukacyjnych. Papierową konstrukcję, choć mocną i stabilną, najpierw należy złożyć, a tutaj pomocni będą rodzice lub starsze rodzeństwo. Potem zaś wasza pociecha może dać ponieść się własnej wyobraźni i ozdobić domek wedle swojego uznania. Jest to niekończąca się zabawa, gdyż kartonową budowlę da się przemalowywać wielokrotnie oraz dekorować różnorodnymi dodatkami. W końcu gotowe dzieło służy jako jedyny w swoim rodzaju domek dla lalek. Takie konstrukcje dostępne są w wielu rozmiarach, od drobnych, mieszczących się w rękach, do ogromnych, w których mogą schować się wasze córeczki. Popularne motywy, niebanalne upominki Wchodząc do jakiegokolwiek sklepu z dziecięcymi akcesoriami, nie trudno zorientować się co jest teraz w modzie. Nieustającą popularnością cieszą się gadżety z Krainy lodu, My Little Pony oraz z Violettą. Zakup czegoś ozdobionego wizerunkiem postaci z przytoczonych hitów gwarantuje zachwyt siedmiolatki. Jednakże pamiętajmy, aby nie były to oczywiste przedmioty, dostępne na każdym kroku. Ciekawą propozycją mogą być karteczki kolekcjonerskie, a do tego segregator. Każde dziecko lubi zbierać i wymieniać się uroczymi drobiazgami. Takie karteczki to nie tylko okazja do integracji w szkole, ale także lekcja negocjacji i rozsądnego zarządzana swoimi zasobami. Innym oryginalnym prezentem może być kolorowy fartuszek dla małej pomocnicy przy pieczeniu smakołyków. Przy wyborze takich bajkowych akcesoriów, warto postawić przede wszystkim na Krainę lodu. Ta uniwersalna, disneyowska baśń o miłości i poświęceniu idealnie wpisuje się w klimat nadchodzącej zimy.
Pomysłowe prezenty dla siedmiolatki
Gustowne sztućce do deserów powinny być w każdym domu. Eleganckie widelczyki i łyżeczki do kawy i ciasta to świetny pomysł na prezent dla młodej pary czy towarzyskiej gospodyni domu. Jakie sztućce do deserów wybrać? Dlaczego warto mieć widelczyki i łyżeczki do deserów? Widelczyki przeznaczone do jedzenia ciast i tortów, a także łyżeczki, z których chętnie korzystają miłośnicy lodów i fani mrożonej kawy, wyglądają zupełnie inaczej niż typowe sztućce. Zasady savoir vivre, które obowiązują przy stole, powinni respektować i gospodarze, i zaproszeni goście. Rolą pani domu jest właściwe ułożenie odpowiednich sztućców do deseru, z kolei goście muszą wiedzieć, jak się nimi posługiwać. Niuanse etykiety nie są jednak wszystkim dobrze znane, dlatego przed zakupem widelczyków i łyżeczek do deserów warto je poznać. Sztućce do deserów to świetny pomysł na upominek dla młodej pary albo prezent z okazji rocznicy ślubu. Jeżeli zdecydowałaś się na wręczenie takiego podarunku, możesz posłużyć obdarowanym kilkoma radami dotyczącymi nakrywania stołu do deseru. Jak układać sztućce do deserów i jak z nich korzystać? Zanim w domu pojawią się goście zaproszeni na dwudaniowy obiad z deserem, sztućce do kawy i słodkości powinny znaleźć się na stole razem z pozostałymi naczyniami. Idealny zestaw do deserów to dwie łyżeczki (jedna większa, druga z płaskim czerpakiem) i widelczyk z trzema ząbkami. W szafce ze sztućcami warto mieć takżełyżeczki koktajloweo niewielkim czerpaku, ale z długą rączką, które przydają się do napojów w postaci deseru, takich jak smoothie czy mrożona kawa. Łyżeczkami z płaskim, szerokim czerpakiem można jeść podtopione lody i bitą śmietanę albo sosy do lodów czy musy owocowe. Tradycyjnie podczas obiadu podaje się widelczyki łyżeczkę deserową. Należy położyć je nad talerzem, widelczyk kładąc bliżej niego, a łyżeczkę nad widelczykiem. Trzonek łyżeczki powinien być skierowany na lewo, a widelczyka – na prawo, tak aby czerpak łyżeczki znajdował się nad trzonkiem widelczyka, a ząbki widelczyka pod trzonkiem łyżeczki. Ułożenie sztućców może sprawić problem, kiedy do stołu podaje się jedynie deser. Jeżeli skosztowanie słodkości wymaga korzystania tylko z jednego sztućca, to kładzie się go po prawej stronie talerza, gdy jednak potrzebne są oba sztućce (np. do zjedzenia lodów czy sorbetu), po prawej stronie najczęściej kładzie się łyżeczkę, a po lewej – widelczyk. Wybieramy sztućce na prezent Eleganckie sztućce do deserów to świetny pomysł na upominek na parapetówkę, prezent dla młodej pary czy podarunek dla gospodyni, która uwielbia celebrować posiłki. Nic nie pasuje do przepięknej zastawy bardziej, niż eleganckie sztućce i pyszny deser. Dlaczego tak ważne jest, aby zdecydować się na właściwe sztućce do słodkości? Odpowiedni widelczyk umożliwia nie tylko nabieranie kolejnych kawałków smakołyku, ale też krojenie na mniejsze części porcji, którą pani domu podała na talerzyku. Niezwykle istotne jest zatem, aby wybrać klasyczny, niewielki widelczyk z trzema ząbkami, z których jeden skrajny jest wyraźnie szerszy od dwóch pozostałych. Pamiętaj, że widelczyki służą do jedzenia zwartych ciast i tortów, podaje się je także z sałatkami owocowymi.Łyżeczki deserowepodaje się do kawy i lodów, ale też do ciast i innych łakoci o półpłynnej konsystencji. Sztućce do deserów, czyli pomysł na efektowny upominek Na pewno chcesz sprawić przepiękny prezent młodej parze albo siostrze, która właśnie wprowadziła się do wymarzonego mieszkania. Możesz zdecydować się na komplet widelczyków do ciasta, zestaw łyżeczek do kawy lub deseru albo wybrać okazały prezent, w którym obok sztućców deserowych obdarowany znajdzie też łopatkę do ciasta,nóż do tortu czy łyżkę np. do bitej śmietany albo owoców. Pamiętaj, że wybierając eleganckie sztućce, powinnaś skupić się na jakości wykonania, wielkości sztućców i ich wyglądzie. Najlepsze są materiały uznawane za trwałe i gustowne, np. stal nierdzewna. Poszukaj też sztućców takiej wielkości, aby zjadanie z ich pomocą wyśmienitych łakoci było po prostu wygodne. Twój wzrok powinny przykuć też klasyczne kształty i subtelne wzornictwo. Takie cechy sprawią, że sztućce będą służyć długie lata. Na koniec pomyśl o przepięknym opakowaniu prezentu. Wypatrując zestawu najpiękniejszych sztućców, możesz zwrócić uwagę na efektowanie zapakowane komplety.
Eleganckie widelczyki i łyżeczki do kawy i deserów – pomysł na prezent
Zima to najlepszy okres, aby poddać zmysły i ciało regeneracji. Nie musimy wybierać się na drogie zabiegi do salonów piękności, żeby zadbać o naszą skórę i dobre samopoczucie. Wystarczy nam tylko kilka drobiazgów, aby podczas domowych rytuałów przygotować ciało i umysł na nadchodzący rok. Zimowe SPA – dobry początek Zarezerwujmy sobie jeden wieczór w tygodniu tylko dla siebie, dzięki niemu naładujemy energię na kolejny tydzień. Taką chwilę najlepiej zacząć od oczyszczenia. Wykonajmy pobudzający krążenie peeling. Wybierzmy scrub do ciała o owocowych nutach. Będzie on świetnym wstępem do następnych rytuałów. Na początku warto także wykonać peeling twarzy, możemy wybrać tu wersję enzymatyczną. Taki produkt nakładamy na kilka minut na skórę, po czym zmywamy. Po oczyszczeniu przechodzimy do kolejnego kroku. Aromatyczna kąpiel rozładowuje stres Domowe SPA nie może obejść się bez ciepłej kąpieli z pianą. Do wody możemy dodać naturalny olejek, np. lawendowy, który pobudzi nasze zmysły. Genialnie sprawdzą się także kule do kąpieli. Takie produkty mogą być wzbogacone w pachnące olejki eteryczne i substancje nawilżające. Znajdziemy je w rozmaitych zapachach: magnolii, grapefruita, żurawiny, truskawki, pomarańczy. Nie zapominajmy także o solach do kąpieli. Są one bogate w mikroelementy, które nawilżą i oczyszczą skórę. Takie składniki nie tylko pobudzą zmysły, ale i rozluźnią ciało. Nie zapominajmy o dużej porcji piany, którą uzyskamy dzięki płynom do kąpieli, np. z mlekiem i miodem. W okresie zimy możemy sięgnąć po rozgrzewające linie zapachowe na bazie gałki muszkatołowej, cynamonu i czekolady. Pachnące nawilżenie Relaks ciała zapewnimy sobie także rytuałem nawilżenia. Szczególnie zimą jest on potrzebny skórze. Przemrożona i popękana potrzebuje pomocy. Naszą kurację rozpocznijmy od nałożenia na twarz regenerującej maseczki. Wybierzmy ją w postaci kremu lub gotowych nasączonych płatków. Warto także zadbać o okolicę oczu i nałożyć płatki hialuronowe. Teraz możemy zabrać się za ciało. Zarezerwujmy sobie na ten moment aromatyczne balsamy nawilżające z dodatkiem miodu, koziego mleka lub migdałów. Dobrą opcją będą także perfumowane balsamy, które rozpieszczą nasze zmysły. Jako produkt nawilżający i relaksujący sprawdzą się oliwki dla dzieci lub olejki do masażu ciała. Rozluźnimy nimi mięśnie i zmniejszymy napięcie skóry. Relaks dla dłoni i stóp Stopy są najczęściej pomijane w naszej pielęgnacji. Gdy znajdziemy chwilę czasu, warto się o nie zatroszczyć. Do peelingu martwego naskórka przyda się nowość na rynku, czyli skarpetki złuszczające. Następnie aplikujemy krem do stóp lub maskę regenerującą. Zakładamy skarpety i ciepłe kapcie, parzymy sobie zieloną herbatę i zabieramy się za manicure. Delikatnie, za pomocą polerki wygładzamy płytkę, pamiętajmy o odsunięciu lub wycięciu skórek. Nakładamy lakier do paznokci i spokojnie czekamy aż wyschnie. Następnie kładziemy grubą warstwę kremu do rąk i się odprężamy. Zapachowe dodatki Nasze SPA w domowym zaciszu nie obędzie się bez świeczek zapachowych i nastrojowej muzyki. Takie dodatki będą sprzyjały naszemu wyciszeniu. Płomień świecy zadziała relaksująco na oczy, a zapach olejków na węch. Eterycznewoski do palenia w kominku będą świetnym wyborem. Przy ich stosowaniu przyda nam się zapas podgrzewaczy typu tealight. W czasie zimy możemy postawić na cięższe nuty, takie jak drzewo sandałowe, mandarynka, cynamon. Możemy także wybrać pomarańczową czy waniliową świecę zapachową. Miłośniczki ekologii mogą sięgnąć po eteryczne olejki zapachowe.
Zimowe SPA w domowym zaciszu
Zapach unoszący się we wnętrzu pojazdu ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie, komfort podróży, a także bezpieczeństwo. Podpowiadamy, jak łączyć ze sobą różne odświeżacze zapachowe, aby uzyskać oryginalną i przyjemnie aromatyczną kompozycję. Po co nam odświeżacz zapachu? Według specjalistów zajmujących się komponowaniem perfum rozpylenie w samochodzie konkretnego zapachu ma znaczący wpływ zarówno na kierowcę, jak i pasażerów. Niektóre aromaty wpływają na nas kojąco i poprawiają humor, innego mogą powodować rozdrażnienie, a nawet usypiać. Podstawową funkcją aromatów samochodowych jest jednak neutralizowanie brzydkich zapachów oraz odświeżanie powietrza. To szczególnie ważne w przypadku palaczy oraz właścicieli czworonogów, a także podczas długich podróży w dużym gronie, kiedy w środku pojazdu szybko robi się duszno. Warto zwrócić uwagę również na to, że przemieszczanie się ładnie pachnącym autem jest bardzo przyjemne i znacząco poprawia komfort jazdy. Powinni na to zwrócić uwagę zwłaszcza zawodowi kierowcy, spędzający w samochodzie wiele godzin. Jaki zapach wybrać? Wybór konkretnego zapachu to sprawa bardzo indywidualna – zależy przede wszystkim od tego, jakie aromaty uważamy za atrakcyjne. Warto jednak wziąć pod uwagę specyficzne działanie niektórych z nich. Odpowiednio dobrane zapachy – np. wanilia, cytrynaalbo rozmaryn – poprawiają koncentrację, przyśpieszają czas reakcji oraz uspokajają skołatane nerwy. Są jednak takie, które mogą drażnić (np. ciężkie aromaty orientalne), potęgować uczucie głodu (np. słodkie ciasteczka), a nawet usypiać (np. lawenda). Tych woni lepiej unikać nawet wtedy, kiedy bardzo je lubimy. W sklepach znajdziemy wiele intrygujących perfum z atomizerem, dyfuzorów i zawieszek zapachowych, ale zazwyczaj jest to jeden konkretny aromat, który w dodatku szybko się ulatnia. Aby uzyskać ciekawszy efekt, możemy samodzielnie stworzyć wyszukaną kompozycję o wielu subtelnych nutach. Jak łączyć zapachy? Zestawianie zapachów może się wydawać proste, ale wbrew pozorom to dość skomplikowane zajęcie. Aromaty, które są atrakcyjne samodzielnie, po zestawieniu mogą do siebie zupełnie nie pasować, być zbyt ciężkie albo wręcz przeciwnie, ledwie wyczuwalne. Połączenie zbyt wielu zapachów może przyprawiać o ból głowy, a zmieszanie bardzo silnych woni (np. paczuli) z lekkimi (np. róża) kończy się tym, że drugiej nie da się wyczuć. Warto wiedzieć, że aromaty dzielimy na cztery główne grupy: orientalne, kwiatowe, orzeźwiające i drzewne. Dla przykładu zapachy z grupy drzewnej doskonale komponują się z orzeźwiającymi, natomiast kwiatowe zupełnie nie pasują do tych z grupy orientalnej. Poniżej kilka propozycji na oryginalne mieszanki aromatyczne: limonka / cytryna / pomarańcza + kardamon + bazylia + liść laurowy, rumianek + dzika róża + goździk + fiołek, wanilia + paczuli + drzewo sandałowe + drzewo herbaciane, czerwone jabłko + cynamon + wanilia + truskawka. Trzeba pamiętać, że forma zapachu ma znaczący wpływ na jakość oraz intensywność wykonanej przez nas kompozycji. Najpopularniejsze na rynku są zawieszki zapachowe (np. w kształcie choinki, pluszowego misia), które bardzo szybko tracą swoje właściwości, a w większej liczbie wyglądają nieatrakcyjnie, dlatego nie warto z nich korzystać do tworzenia autorskich mieszanek. Wygodnym rozwiązaniem są olejki eteryczne sprzedawane w małych szklanych buteleczkach ze sznurkiem. Możemy wybrać kilka najciekawszych zapachów, a następnie zmieszać je w dowolnych proporcjach, przelać do pustej buteleczki, a pozostałą ilość szczelnie zamknąć i zachować na później. Ciekawym pomysłem jest także skomponowanie własnych perfum (są nawet perfumerie specjalizujące się w tej usłudze) i rozpylenie ich we wnętrzu samochodu. Zapach będzie znacznie trwalszy, ale trzeba się liczyć ze stosunkowo wysoką ceną takiej kompozycji.
Odświeżacze samochodowe. Jak łączyć zapachy?
Pokonywanie kilkuset kilometrów po polskich drogach w wielu przypadkach nie należy do przyjemności. Aby poprawić komfort podróży i ułatwić dotarcie do celu, warto zaopatrzyć się wcześniej w różnego rodzaju gadżety i akcesoria. Jest to ważne tym bardziej, że komfort podróży ma bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo. Podłokietnik Każdy, kto chociaż raz miał okazję podróżowania samochodem wyposażonym w podłokietnik, na pewno docenił jego zalety. Na rynku dostępne są podłokietniki przeznaczone do konkretnych modeli samochodów oraz uniwersalne. Jeśli producent naszego auta przewidział taki element jako wyposażenie dodatkowe, warto zdecydować się na produkt oryginalny. Mamy wtedy pewność, że będzie on idealnie dopasowany do wnętrza pojazdu. W przeciwnym razie pozostają nam podłokietniki uniwersalne, które w wielu przypadkach wyposażone są w adaptery ułatwiające montaż. Ponadto większość podłokietników ma wbudowany schowek, co znacząco podnosi ich funkcjonalność. Dedykowane podłokietniki to zazwyczaj wydatek kilkuset złotych, natomiast modele uniwersalne dostępne są już od kilkudziesięciu złotych. Mata masująca Pozycja siedząca jest dużym obciążeniem dla kręgosłupa, szczególnie podczas dłuższej podróży. Osoby, które dużo czasu spędzają w samochodzie, a tym samym mają ograniczoną możliwość ruchów, powinny rozważyć zakup maty masującej. Do wyboru mamy kilka trybów masażu – zarówno na dolne, jak i górne partie ciała. W komplecie znajdziemy niezbędne okablowanie, które umożliwi podłączenie urządzenia do gniazda zapalniczki, a także do standardowego gniazdka 230 V, dzięki czemu z maty będziemy mogli korzystać również w domu. Ceny urządzeń zaczynają się już od kilkudziesięciu złotych, jednak markowe modele to wydatek co najmniej 200 zł. Odtwarzacz DVD Jeśli wybieramy się w dłuższą podróż z dziećmi, powinniśmy zadbać o to, aby mali podróżnicy mieli zapewnioną rozrywkę. Jest to bardzo istotne, ponieważ znudzone podróżą maluchy często dekoncentrują kierowcę, co może stwarzać stresujące, a tym samym niebezpieczne sytuacje. Idealnym rozwiązaniem są przenośne odtwarzacze DVD, które oferują praktycznie nieograniczone możliwości rozrywki. W szczególności warto zainteresować się modelami wyposażonymi w dwa ekrany, które dzięki specjalnym adapterom umożliwiają zawieszenie na zagłówkach. W komplecie otrzymamy niezbędne okablowanie, które umożliwi podłączenie do gniazda zapalniczki. Modele z wyższej półki wyposażone w dwa ekrany to wydatek co najmniej 200 zł. Zestaw głośnomówiący Praktycznie każdy z nas posiada telefon komórkowy i nawet w czasie podróży samochodem chcielibyśmy pozostać w kontakcie z innymi. Kierowcy powinni bezwzględnie wyposażyć się w zestaw głośnomówiący, który pozwoli w wygodny i bezpieczny sposób korzystać z telefonu. Najwygodniejszym rozwiązaniem są zestawy wbudowane w radio samochodowe, które automatycznie nawiązują połączenie z telefonem i wyciszają muzykę, gdy ktoś do nas dzwoni. Rozmówcę możemy usłyszeć w głośnikach samochodu, co dodatkowo podnosi komfort. W przypadku fabrycznych odbiorników możemy liczyć dodatkowo na sterowanie w kierownicy.Jeśli nie chcemy inwestować w nowe radio, możemy zakupić klasyczne zestawy głośnomówiące. Ich niewątpliwym atutem jest atrakcyjna cena. Markowe urządzenia kupimy już poniżej 100 zł. Minusem jest konieczność okresowego ładowania wbudowanego akumulatora. Urządzenia wspomagające kierowcę Podróż samochodem powinna być jak najmniej stresująca dla kierowcy. Pomocne w tym przypadku mogą się okazać urządzenia wspomagające prowadzenie samochodu. Jednym z takich urządzeń jest CB-Radio, które w ostatnich latach zdobyło w naszym kraju ogromną popularność. Oprócz oczywistej funkcji, jaką jest wzajemne ostrzeganie się przed kontrolami policji, możemy dzięki niemu uzyskać informacje o aktualnej sytuacji na drodze, objazdach, utrudnieniach czy wypadkach. W awaryjnej sytuacji istnieje również możliwość wezwania pomocy na kanale 9, na którym nasłuch prowadzą służby ratunkowe. Innym, równie przydatnym urządzeniem jest nawigacja GPS. Dzięki niej możemy precyzyjnie zaplanować trasę, która będzie dla nas optymalna, a także ominąć zakorkowane odcinki dróg, co znacząco ułatwia dotarcie do celu.Oferta akcesoriów, które podnoszą komfort podróży, jest ogromna. Ważne, aby spośród wszystkich gadżetów wybrać te, które faktycznie okażą się przydatne i spełnią nasze oczekiwania. Rozsądek jest tutaj wskazany, ponieważ zbyt dużo akcesoriów w samochodzie zaburza ergonomię i rozprasza uwagę kierowcy, co podczas długiej podróży może okazać się bardzo męczące.
Akcesoria samochodowe, które poprawią komfort w czasie długiej podróży
Sezon ślubny w pełni! Lato sprzyja romantycznym uniesieniom i pięknym, rodzinnym uroczystościom. Panny młode szykują wymarzone kreacje, planują weselne menu i szukają obowiązkowych błękitnych, starych i pożyczonych elementów stroju ślubnego. Panowie zaś przywdziewają eleganckie muchy i upewniają się, że obrączki są w bezpiecznym miejscu. Jednak nim wybije ta magiczna godzina i młodzi połączą się węzłem małżeńskim, muszą oddać się jeszcze jednej, bardzo popularnej tradycji – urokowi wieczoru panieńskiego i kawalerskiego. Imprezy te, wbrew wszelkim stereotypom, nie pochodzą ze Stanów. Według polskich obyczajów od wieków obchodzi się wieczór kawalerski i panieński. Ten pierwszy nie wyróżniał się niczym szczególnym – było to spotkanie nieżonatych panów w zbliżonym wieku, organizowane na wieczór przed zaślubinami. Pojawiały się mocniejsze trunki, dobre jedzenie. Jednak, w przeciwieństwie do wieczoru panieńskiego, nie związany był z żadnym rytuałem. Panny natomiast żegnały swoją rówieśniczkę i zapraszały do dorosłego, małżeńskiego życia. Wspólnie wiły wianek dla panny młodej, wypełniony po brzegi roślinami o magicznych właściwościach, np. rutą. Symbolem stało się również rozplatanie warkocza panny młodej, oznaczającego czystość. Dzisiaj tradycyjne zabawy znacznie różnią się od tych sprzed wieków. Jednak „pożegnanie wolności” nadal jest niemal obowiązkową ceremonią dla pary młodej. Prezenty dla panny młodej Dobra zabawa nie może obejść się bez prezentów. Najlepsze przyjaciółki i bliskie znajome panny młodej zazwyczaj ofiarowują jej kilka rodzajów upominków. Najbardziej popularnym jest oczywiście seksowna, kusząca bielizna. Koleżanki chcą obdarować kobietę czymś, czym będzie mogła uwieść swego ukochanego podczas nocy poślubnej lub miesiąca miodowego. Sprawdzonym pomysłem jest kobiecy i niezwykle seksowny gorset, który rzadko kiedy kupujemy samodzielnie, bez okazji. Dla romantyczek można wybrać coś delikatnego, np. białą koronkę. A dla dziewczyn o gorącym temperamencie gorset skórzany. Świetnym wyborem będzie również komplet czerwonej, przyciągającej wzrok bielizny. To zawsze trafiony prezent! Trzeba tylko pamiętać, by wcześniej dowiedzieć się, jaki rozmiar biustonosza nosi nasza „solenizantka”. Jeśli chcemy sprawić jej radość i podarować coś, co będzie z nią prawdopodobnie przez długi czas, to warto wybrać klasyczną, piękną biżuterię. Delikatny srebrny naszyjnik w minimalistycznym stylu na pewno ucieszy i pozostanie na długo z naszą panną młodą. Warto też spersonalizować prezent, np. podarowaćbiżuterię z imieniem lub inicjałem. Upominkiem, jaki zawsze ucieszy kobietę są dobre, markowe kosmetyki. Wieczór panieński to świetny moment, by podarować zestaw profesjonalnych pędzli do makijażu czy dużą, wielofunkcyjną paletę z cieniami, błyszczykami, pomadkami. W co się ubrać, by dobrze się bawić? Imprezy dla panny młodej prędzej czy później kończą się w klubie. W ten wyjątkowy wieczór warto zadbać o odpowiedni strój, nie tylko dla naszej świętującej. Tradycyjnie przebierają się wszystkie uczestniczki wieczoru panieńskiego. Pomysłów jest wiele, choć „solenizantka” zazwyczaj wyróżniona jestopaską lub diademem z miniwelonem, tak by każdy w klubie wiedział, kto świętuje swoje zamążpójście. Możemy wybierać z setek kolorów i wzorów. Znakomitym pomysłem jest również zainwestowanie w stroje, np. księżniczek z bajek Disneya. Seksowna Śnieżka lub zalotny Kopciuszek na pewno dodadzą pikanterii imprezie! Jeżeli jednak nie mamy tyle odwagi, to wystarczą plastikowe, kolorowe korony dla całej grupy bawiących się dziewcząt. Wykwintną propozycją są też skrzydełka anioła – niech panna założy te białe, a reszta imprezowiczek wyróżni się czarnymi. Do ulubionych przebrań należą także: królicze uszy, diabelskie rogi i ogonek, albo niezwykle seksowne stroje. Naszą pannę młodą możemy przebrać za niegrzeczną policjantkę, pomocną i kusząca pielęgniarkę czy superbohaterkę. Musimy jednak pamiętać, że nie każda dziewczyna ma tyle odwagi, by pomaszerować do klubu w mocno prowokującym stroju. Jakie gadżety poprawią nastrój pannie młodej? Niezwykle popularne podczas wieczorów panieńskich są gadżety i zabawki intensywnie kojarzące się z erotycznymi doznaniami. Większość z nich ma figlarny charakter i są to pluszowe zabawki, poduszki, a nawet domowe kapcie o nieco nieprzyzwoitym wyglądzie. Tego typu gadżety nie powinny zdominować imprezy, bo nigdy nie wiadomo, czy nie urażą one panny młodej, lub choćby jednej z uczestniczek zabaw. Wystarczy symboliczny gadżet, który będzie śmieszył, na pewno nie wprowadzając w stan zażenowania. Dziewczyny podczas wieczorów panieńskich tradycyjnie zachowują się dość niegrzecznie, po to by panna młoda poczuła ostatni moment wolności. Warto zainwestować w grę z wyzwaniami. Jest to książka ze specjalnymi zadaniami dla panny młodej oraz pozostałych uczestniczek. Polecenia zazwyczaj wykonuje się w klubie. Dziewczyny muszą np. zatańczyć z wybranym przez resztę grupy nieznajomym chłopakiem, bądź zaśpiewać piosenkę. W podobnym kimacie można znaleźć ciekawe gry planszowe, wymagające od wszystkich uczestniczek dość mocnej głowy. Wtenczas zamiast pionków mamy kieliszki – te prawie nigdy nie pozostają puste. Jeżeli zaś zostajemy w domu z naszą panną młodą, możemy pograć w darty czy rzutki, ale zamiast do obręczy rzucamy do… nagiego gumowego mężczyzny. Gadżety, urozmaicające wieczór, to też pluszowe kajdanki, jakie możemy założyć pannie młodej i podarować jej ostatni taniec z najprzystojniejszym tancerzem w klubie. Intrygujące będzie również założenie tajemniczych masek, gdyż dodadzą pannie młodej odwagi podczas zabawy. Prezenty i stroje dla kawalera Męskie upominki zazwyczaj są znacznie mniej finezyjne niż te, darowane dziewczętom, jednak da się ucieszyć najlepszego kumpla świetnym i nietuzinkowym podarunkiem, przypominającym mu o tym szczególnym wieczorze. Za wyjątkiem brania udziału w imprezach zorganizowanych, np. wspólnym paintballu, warto też pamiętać o hobby swojego kumpla. To wymarzony moment, by podarować mu gitarę klasyczną czy grę komputerową, na którą czeka od kilku miesięcy. Gdy chcemy, by nas prezent był wyjątkowy i z odrobiną humoru, wówczas świetnie sprawdzi się przeznaczona dla pana młodego karafka i kieliszki. To ekskluzywny podarunek, jaki zabierze naszego kawalera w świat dojrzałych mężczyzn. Narzeczona kawalera pewnie będzie szczęśliwa, kiedy jej małżonek przywita ją w designerskich slipach, w których chadzają największe gwiazdy Hollywood. A modne, czarne wykończenie slipów niech zalotnie wystaje spod nieco obniżonych spodni. Tradycyjnie już do kawalerskich prezentów należy zaliczyć również te z mocnym podtekstem erotycznym, np. klasyczną gumową lalę. To zabawny upominek, jaki zazwyczaj po długiej, imprezowej nocy trafia do śmietnika, ale niesie ze sobą dużo radości i często jest „znakiem rozpoznawczym” świętujących w klubie panów. Panowie w trakcie wieczoru kawalerskiego z rzadka wybierają fikuśne przebrania, kapelusze czy nawet diabelskie rogi. Natomiast doskonałym pomysłem jest stworzenie dla wszystkich uczestników zabawy identycznych koszulek z zabawnym napisem. Mogą one nawiązywać do słynnego filmu Kac Vegas, czy nieść jakieś szczególne przesłanie (zrozumiałe tylko dla ekipy bawiących się przyjaciół). Dobrze byłoby wyróżnić pana młodego i podarować mu inny kolor T-shirtu. W podobny sposób da się oznaczyć grupę poprzez korowe muchy czy krawaty zrobione na zamówienie. Jeśli mamy wśród ekipy naprawdę odważnych gości i szalonego pana młodego, to można zaproponować mu założenie fantazyjnych masek albo strojów Supermana czy Batmana.Ten typ przebieranek znamy od naszych zachodnich kolegów, np. Brytyjczyków, nierzadko wstępujących w fikuśnych kreacjach. Męskie gadżety Do najbardziej popularnych męskich gadżetów i umilaczy wieczorów kawalerskich należą gry i zabawy. Od klasycznych planszówek z niecodziennymi zadaniami, przez pokera mocno zakrapianego alkoholem, aż po: bingo, koszykówki i ruletki. To świetne rozwiązanie, jeżeli spędzamy ten wieczór w niewielkim gronie, w zaciszu domowym. Jeśli planujemy wyjście do klubu lub baru, lepiej pominąć te kilka kolejek w domu, by na pewno dotrzeć pod wskazany adres. Do ulubionych prezentów należą też pluszowe, erotyczne maskotki, np. kształtem przypominające ciało kobiety. Mogą mieć one formę: poduszki, zagłówka, domowych kapci. Taki prezent spodoba się fanom sprośnych dowcipów. Wśród asortymentu znajdziemy mnóstwo gadżetów, które pozwolą intensywnie spędzić wieczór. Gwizdki o fikuśnych kształtach, pasy cnoty dla panów, kaska na piwo, słodycze w kształcie biustu, to tylko niektóre z propozycji.
Pomysły na wieczór panieński i kawalerski (prezenty, stroje, gadżety)
Kupiłaś kilogramy pomidorów i nie wiesz, co z nimi zrobić? Teraz pomidory są najsmaczniejsze i całkiem tanie. Warto więc kupić ich więcej i przygotować sobie zapasy pyszności na zimę… ale nie tylko! Zobacz, co dobrego możesz przyrządzić z pomidorów. Wrzesień i początek października to najlepszy czas na zajadanie się pomidorami. Jako warzywa ciepłolubne, które nie przetrwałyby pierwszych przymrozków, są wtedy zbierane z krzaków. Smakują doskonale i są soczyste. Warto więc kupić ich więcej i w postaci przetworów zachować na zimę lub od razu przygotować kilka pysznych obiadów czy śniadań. Wytrawny dżem z pomidorów Składniki: 2 szklanki posiekanych i obranych pomidorów 1 łyżka octu jabłkowego 1 łyżeczka rozmarynu ¼ łyżeczki soli Przygotowanie: Do garnka wrzuć wszystkie składniki i zagotuj. Zmniejsz ogień i gotuj przez około 15-20 minut, aż mikstura zgęstnieje. Pamiętaj, by zamieszać co jakiś czas, żeby dżem się nie przypalił. Gotowy dżem możesz przelać do wyparzonych słoiczków. Będzie świetnym zamiennikiem keczupu, dipem, smarowidłem kanapkowym lub bazą sosu do pizzy. box:offerCarousel Nadziewane pomidory sposobem na zdrowy obiad Składniki: duże pomidory (tyle sztuk, ile potrzebujesz – tutaj składniki na 2 sztuki) 60 g mozzarelli w zalewie jajko 20 g szpinaku 20 g kaszy bulgur 1 łyżka oleju Przygotowanie: Odkrój plaster u góry pomidora i wydrąż środek (możesz z tego przygotować sos do spaghetti na drugi dzień!). Kaszę ugotuj według przepisu na opakowaniu, a następnie wymieszaj z pokrojoną na małe kawałeczki mozzarellą, roztrzepanym jajkiem i posiekanym szpinakiem. Wypełnij pomidory farszem i przykryj je odkrojonymi górnymi plastrami. Naczynie żaroodporne wysmaruj przy pomocy silikonowego pędzelka olejem i ułóż w nim pomidory. Piecz w 180 stopniach przez 40 minut. Dwie sztuki nadziewanych pomidorów to pyszna porcja obiadu. box:offerCarousel Shakshuka – wyśmienite śniadanie Składniki: 1 średnia cebula 1 papryka 3 szklanki posiekanych pomidorów bez skórki 4 jajka 1 łyżka oliwy 1 ząbek czosnku przyprawy: sól, pieprz, chilli, słodka papryka posiekany szczypiorek lub pietruszka Przygotowanie: Cebulę, papryką i czosnek pokrój na drobne kawałeczki i wrzuć na patelnię z rozgrzaną oliwą. Podsmażaj około 5 minut do miękkości warzyw. Dodaj przyprawy według uznania i podsmażaj jeszcze chwilkę, po czym dodaj pomidory i gotuj około 15 minut. Gdy sos będzie gęsty, zrób w nim 4 wgłębienia i wbij do nich po jajku. Przykryj pokrywką i gotuj około 5 minut. Shakshukę podawaj posypaną szczypiorkiem lub pietruszką. Można ją wyjadać kromką chleba lub pitą bezpośrednio z patelni. box:offerCarousel Domowe suszone pomidory Składniki: niewielkie pomidory (najlepiej odmiana Lima – podłużne i dość mięsiste) kilka ząbków czosnku olej rzepakowy lub słonecznikowy sól suszona bazylia i oregano ocet winny Przygotowanie: Pomidory przekrój na pół. Nie musisz usuwać gniazd nasiennych, jeśli pomidory są dość małe (szybko się ususzą). Ułóż na blasze i włóż do piekarnika nagrzanego do 100 stopni z termoobiegiem. Pozostaw drzwiczki piekarnika lekko uchylone. Co jakiś czas sprawdzaj i wyciągaj pomidory, które już się ususzyły. Całkowity czas suszenia wynosi około 5 godzin. Przygotuj wyparzone słoiki, w których umieścisz suszone pomidory. Włóż do nich również po jednym ząbku czosnku, dopraw szczyptą bazylii, oregano i solą, wlej odrobinę octu winnego. Zalej wszystko dość dokładnie lekko podgrzanym olejem lub oliwą – pomidory muszą być całkowicie zanurzone, żeby nie spleśniały. Zakręć dobrze słoiki i odstaw na noc do góry dnem. Możesz je przechowywać w szafce przez kilka miesięcy, a po otwarciu w lodówce. Proponowane przepisy na potrawy z pomidorami w roli głównej wydobywają z tych wrześniowych warzyw to, co najlepsze. Rozejrzyj się zatem za pomidorami na targu albo zbierz je ze swojego ogródka. Wykorzystaj, że są obecnie tanie i niewiarygodnie smaczne, i przygotuj to, co najbardziej lubisz.
Najsmaczniejsze wrześniowe pomidory – co ciekawego możesz z nich przygotować?