source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Słońce, lato… Już niedługo rozpoczną się urlopy i wakacyjne wyjazdy – rodzinne, z przyjaciółmi i znajomymi. Aby dotrzeć do celu, trzeba często pokonać wiele kilometrów w samochodzie. Podczas długich podróży wiele osób odczuwa zmęczenie, ból głowy, mięśni karku i szyi. I tutaj z pomocą przychodzą maty masujące. Są to specjalne powłoki nakładane na fotel samochodowy, wyposażone w mechanizm masujący plecy lub szyję. Zasilane są z gniazdka zapalniczki 12 V. Łagodzą bóle kręgosłupa, pozwalają się zrelaksować i zapewniają wysoki komfort jazdy. Przydają się osobom, które jeżdżą w długie trasy, kierowcom zawodowym oraz tym, którzy pokonują długie odcinki drogi. Maty masujące zapewniają prawidłową postawę podczas prowadzenia auta.
Wykonanie
Maty zazwyczaj wykonane są z pianki poliuretanowej pokrytej wysokogatunkowym poliestrem, więc łatwo je utrzymać w czystości – wystarczy umyć wilgotną gąbką. Niektóre są sprzedawane w trwałych opakowaniach, w których można je przechowywać. Wymiary maty to zwykle 48 cm szerokości i 110 cm długości, zatem pasują do wszystkich typów foteli samochodowych. Przeważnie mają kolor czarny. Maty odznaczają się ergonomicznym kształtem, a specjalne wypustki pozwalają im się dostosować do profilu pleców.
Prosty montaż
Wystarczy odpowiednio przypiąć matę do fotela samochodowego dołączonymi do zestawu pasami elastycznymi lub haczykami ze ściągaczami. Dzięki temu mata się nie osuwa i dobrze dopasowuje do fotela. Większość modeli ma przy siedzisku specjalną kieszonkę na pilota.
Różne funkcje
Producenci prześcigają się w ulepszaniu i udoskonalaniu mat. Przede wszystkim można ustawiać tempo wibracji w zależności od potrzeb. Ponadto dostępne są opcje wyboru masowanej części ciała: plecy, barki, szyja, biodra czy też mięśnie nóg – uda, przy czym można wybrać jedno miejsce lub wszystkie naraz. Masaż wibracyjny podzielony jest na różne rodzaje: pulsowanie, ostukiwanie, symulacja masażu wałkującego lub ugniatającego. Niektóre maty umożliwiają ustawienie długości masowania na 15, 30 lub 60 minut.
Zalety
Mięśnie powinny pracować po obu stronach kręgosłupa jednakowo, a jeżeli są osłabione, nadmiernie naciągnięte lub napięte, kręgosłup bardzo cierpi, co skutkuje wieloma schorzeniami. Mata masująca zapewnia relaks i odprężenie, a tym samym dobre samopoczucie podczas jazdy. Dodatkowo zwalcza stres oraz redukuje związane z nim napięcie mięśni. Zaletą mas masujących jest to, że pozytywnie wpływają na system immunologiczny i zwiększają odporność organizmu na różne choroby. Masaż wspomaga też metabolizm, a to sprzyja odchudzaniu, poprawiają krążenie krwi, wspomagając leczenie stanów zwyrodnieniowych kręgosłupa i przyśpieszają odpoczynek mięśni podczas jazdy samochodem.
Zastosowanie
Urządzenie masuje głęboko położone mięśnie, dzięki czemu jest większa szansa, że uda się je rozluźnić. Zabieg ten ułatwia leczenie urazów więzadeł, ścięgien, zwichnięć, skręceń, neuralgii, nerwobóli. Dodatkowo sprawdza się w chorobie zwyrodnieniowej stawów i kręgosłupa, w zaburzeniach krążenia obwodowego, a także w przypadku trudno gojących się ran i rwie kulszowej.
Dodatkowe ulepszenia
Zaletą mat jest możliwość ogrzewania lub chłodzenia poszczególnych części ciała. Ciekawym udogodnieniem są wbudowane poduszki, których funkcją jest wyciszenie pracy mechanizmów wewnątrz maty. Dobrej jakości maty mają dodatkowo wbudowane odtwarzacze muzyki. Niektóre modele można podłączyć do zasilania 230 V i używać ich w domu. | Mata masująca idealna na długie podróże wakacyjne |
Istnieją na rynku oponiarskim produkty, których cechą jest wysoka jakość niezmienna od lat. Zakup jednego z nich to pewność otrzymania opon o wiodących osiągach w danej kategorii cenowej. Jakie modele ogumienia letniego można śmiało wybrać bez zastanowienia?
Continental ContiPremiumContact 5 – zawsze w czołówce
box:offerCarousel
Niemiecki koncern Continental to marka, która jest obecna na rynku od 1871 roku. W ofercie firmy dominują pozycje wręcz kultowe, biorąc pod uwagę popularność, a przede wszystkim jakość. Jedną z najciekawszych z nich jest piąta generacja modelu ContiPremiumContact przeznaczona dla samochodów od klasy średniej wzwyż i oferująca czołowe parametry przyczepności i komfortu jazdy.
O zaawansowaniu technologicznym opony świadczą wyniki testów przeprowadzonych przez niemiecki automobilklub ADAC. W roku 2017 ContiPremiumContact 5 zajął trzecie miejsce (195/65 R15), a rok wcześniej miejsce pierwsze (185/60 R14). Podobne wyniki w czołówce model ten uzyskał w testach Auto Bild czy Auto Motor und Sport.
Flagowa opona Continental praktycznie nie ma słabych stron. Świetnie spisuje się zarówno na nawierzchni suchej, jak i mokrej. Jest także cicha, komfortowa i trwała.
Vredestein Sportrac 5 – z zacięciem sportowym
box:offerCarousel
Wielu kierowców szuka sprawdzonej opony letniej przeznaczonej do dynamicznej jazdy. Takie kryteria spełnia model Sportrac 5 holenderskiego producenta Vredestein. Produkt ten dostępny jest w wysokich indeksach prędkości i charakteryzuje się asymetrycznym bieżnikiem.
Niewątpliwą zaletą opony Vredestein Sportrac 5 jest niewysoka cena. Mimo tego, model ten od lat uzyskuje dobre oceny w testach ADAC. Największą niespodziankę sprawił w zestawieniu ogumienia letniego z 2016 roku o rozmiarze 185/65 R15, gdzie zajął pierwsze miejsce, wyprzedzając flagowe i droższe zarazem produkty takich marek, jak Goodyear, Dunlop czy Bridgestone.
Uniroyal RainExpert 3 – powszechnie doceniania opona deszczowa ze średniej półki
box:offerCarousel
Uniroyal to dość dyskretna marka, która w przeciwieństwie do konkurencji nie stawia na agresywny marketing. Przemawiają za nią jednak nie reklamy, a bardzo dobra jakość oferowanych produktów.
Od lat jednym z najbardziej uznanych z nich jest model RainExpert 3, którego charakterystyka skupia się na osiąganiu jak najlepszych parametrów przyczepności na nawierzchniach mokrych. Taka specjalizacja przysporzyła oponie RainExpert 3 wielu zadowolonych klientów zdających sobie sprawę z niebezpieczeństwa jazdy po śliskiej jezdni.
Uniroyal wyróżnia się agresywnym, asymetrycznym bieżnikiem zaprojektowanym pod kątem jak najszybszego odprowadzania nadmiaru wody. Co ciekawe, powierzchnia głównych kanałów opony jest chropowata, co stanowi nawiązanie do łusek, którymi pokryta jest skóra rekina.
W ogólnym rozrachunku, każda kolejna generacja modelu RainExpert uznawana jest za najlepsze ogumienie deszczowe na rynku. Trzecia odsłona zadebiutowała w 2015 roku, a w teście ADAC z 2017 roku uzyskała czołowe wyniki na nawierzchni mokrej.
Michelin Energy Saver – opona na długie lata
box:offerCarousel
Francuskie przedsiębiorstwo Michelin to jeden z największych koncernów oponiarskich na świecie, a jego najbardziej charakterystyczny produkt to opona Michelin Energy Saver+. Filozofia tworzenia tego modelu jest na swój sposób wyjątkowa i opiera się o maksymalizację żywotności. Jak informuje producent, przebiegi możliwe do osiągnięcia z Michelin Energy Saver na wyposażeniu przewyższają aż o kilkadziesiąt procent propozycje konkurencji.
Ten fakt potwierdzają praktycznie wszystkie testy ADAC, bowiem francuska opona zawsze dominuje nad innymi modelami w kategorii żywotności, uzyskując przy tym wzorowe wyniki. | Modele opon letnich znajdujące uznanie od lat |
Minęło już kilka tygodni od premiery „Destiny 2”. Był czas na ukończenie kampanii fabularnej oraz na wykonanie przynajmniej jednego najazdu. Czy dwójka jest lepsza niż jedynka? Twórcy gry ze studia Bungie nie próbują nikogo oszukiwać – to wciąż bardzo efektowna pierwszoosobowa strzelanka w futurystycznym świecie. I to bardzo dobra wiadomość.
Fabuła
Kampania fabularna startuje z przytupem i jest napędzana salwami z wszelkiej dostępnej na tym etapie broni. Ludzkość poddała się naporowi sił inwazyjnych Lorda Ghaula – budzącego postrach dowódcy brutalnych żołnierzy Czerwonego Legionu. Mają ogromną przewagę! Lord Ghaul pozbawił Strażników mocy, a tych, którzy przetrwali atak, zmusił do ucieczki ze swojego domu. Gracze udają się w podróż po systemie słonecznym, by odkryć arsenał broni i nowych potężnych zdolności bojowych. Aby pokonać Czerwony Legion i stanąć do walki z Ghaulem, muszą zjednoczyć rozproszonych po różnych planetach bohaterów ludzkości i stanąć razem do boju o odzyskanie domu. Jak na „Destiny”, fabuła jest wystarczająco wciągająca.
Co z „Destiny 1”?
„Destiny 2” na samym początku zaserwuje wszystkim mocno brzmiącą nutkę świeżości. Odczują to zarówno nowi, jak i powracający gracze, a także okazjonalni oraz wszyscy lubiący rywalizację z innymi graczami. Jeśli przeszliście przez pierwszą część, to mam dla Was złą wiadomość. Na początku rozgrywki w „Destiny 2” wszyscy Strażnicy tracą zarówno swoje moce, jak i cały dotychczas zebrany sprzęt. Zaczynamy od zera... To jest uczciwym posunięciem wobec nowych graczy i... bardzo sprytnym. Ucina bowiem wszelkie dyskusje o tym co, jak i dlaczego lub nie, można przenosić z jednej części gry do drugiej. Oczywiście wszyscy, którzy przez ostatnie lata angażowali się w zbieranie skrzynek ze sprzętem, nie zostaną zupełnie pominięci – „Destiny 2” starym graczom proponuje przeniesienie wyglądu twarzy, kolekcji emblematów czy emotek. Myślę, że starzy wyjadacze liczyli na więcej...
Teraz również dla PC!
Pierwsze „Destiny” występowało tylko na konsolach. Tym razem jednak obok wersji na Playstation 4 i Xbox One pojawiła się także wersja dla pecetów z systemem Windows. Prócz tego gra została w całości przetłumaczona na język polski, łącznie z dialogami. Brawo, tak powinno być!
Jest co robić!
W świecie pustoszonym przez Czerwony Legion jest sporo do zrobienia. Zaczynamy od ucieczki do EMS – Europejskiej Martwej Strefy, gdzie znajdziecie opuszczone miasto, las, system jaskiń pod powierzchnią oraz wojskową bazę Czerwonego Legionu. Kolejne lokalizacje odblokowywane są wraz ze zdobywaniem doświadczenia: zamiast stałego lądu – Tytan, potem niestabilna planetoida Nessus, gdzie spotkacie słynnego Clayde-6 zajętego załatwianiem własnych spraw. Jeśli śledziliście filmy promujące grę przed jej wydaniem, to na 100 proc. zapamiętaliście go z wielu przemówień motywacyjnych.
Pomocny Nawigator
Przewodnikiem po świecie w „Destiny 2” jest moduł Nawigatora, dzięki któremu można się przemieszczać pomiędzy strefami oraz wybierać misje do wykonania. Główna oś fabuły prowadzi nas gładko z pomocą tzw. kamieni milowych, które wyznaczają właściwą kolejność akcji. Jednak prócz tego mamy do dyspozycji sporo innych robót do wykonania. Na mapie możecie znaleźć:
Przygody, czyli krótsze misje z własnymi zamkniętymi fabułami. Służą temu, by gracze mogli się dowiedzieć więcej o uniwersum „Destiny 2” i postaciach, które je zaludniają.
Zagubione Sektory, czyli labirynty zajmowane przez wrogów. Są rozproszone po świecie, czekają na odkrycie. W każdym natrafisz na unikalnych bossów strzegących wartościowych przedmiotów, które możesz zdobyć.
Wydarzenia Publiczne, czyli opcjonalne pełne dynamiki wyzwania bojowe, do których gracze mogą przystąpić od ręki podczas zwiedzania świata – sami lub w towarzystwie do dziewięciu innych graczy.
A jeśli kampania się skończy?
Przejście kampanii nie trwa długo – można to zrobić w kilkanaście godzin. Sama historia jest ciekawa, jednak nie należy spodziewać się atrakcji na miarę „Wiedźmina 3”. Mimo wszystko, poboczne misje bywają ciekawe i złożone (podzielone na kilka etapów). Tak samo jak i w pierwszej części, w drugiej po zakończeniu fabuły trzeba zająć się tzw. lootingiem (zbieraniem przedmiotów i broni) i ciągłym podbijaniem własnego poziomu – aż do maksimum. Może się to podobać lub nie, ale to jest podstawa, na której osadzone jest „Destiny”.
Współpraca podczas najazdów
Najbardziej wyczekiwaną zawartością na serwerach „Destiny” są zawsze najazdy – grupowe akcje podzielone na kilka etapów. Są piekielnie trudne! Spotkacie w nich nie tylko kilku bossów do pokonania, ale całe watahy zwykłych przeciwników. Przydarzy Wam się wiele sytuacji, w których trzeba się wykazać nie tylko umiejętnościami w otwartej walce, ale także ścisłą współpracą z kolegami z drużyny.
Strzelać, strzelać...
Bungie ma świetny model strzelania – to powtarzają wszyscy, którzy grali w jakąkolwiek grę z tej stajni ze szczególnym uwzględnieniem serii „Halo” i „Destiny”. Trzymając w ręku kontroler, ciężko mówić inaczej – potyczki dają sporo przyjemności pod każdym względem. „Destiny 2” jest również zabójczo piękna, a zwiedzane miejsca wręcz zachęcają do spokojnego spaceru w celach tylko widokowych. To obowiązkowe po ukończonej jatce!
Co dla samotnych graczy?
„Destiny” to gra dla wielu graczy i premiuje grę kooperacyjną ze znajomymi. Jeśli jednak preferujecie grę w samotności, bo nie macie czasu na regularne sesje w grupach, to aby zwiększyć strumień łupów warto zapisać się do jednego z klanów. Mają one własne punkty doświadczenia i nagrody. Aby dać szansę samotnikom, od 26 września w Nawigatorze pojawiła się też opcja gry z przewodnikiem. Gracze, którzy nie mają kompanów do wspólnej zabawy, dołączani są do grupy innych zawodników. Nie jest to system spotykany w grach online dla wielu graczy. Jego celem nie jest losowe połączenie grupy.
Podsumowanie
„Destiny 2” to gra dobra, jeśli nie bardzo dobra. Fani pierwszej części po przełknięciu utraty wszystkiego, czego dorobili się do tej pory, poczują się jak u siebie w domu i potraktują grę jako doskonałą kontynuację jedynki. Nowi gracze znajdą dużo ciekawych misji i spektakularne bitwy w pięknych, świetnie zaprojektowanych lokalizacjach, a niezbyt długa i rozbudowana kampania fabularna wprowadzi ich w świat gry gładko i bezboleśnie. A właściwa gra, jeśli posmakujecie, zacznie się dopiero po jej końcu. Polecam.
Destiny 2 dostępne jest na: Playstation 4, Xbox One oraz Windows.
Minimalne wymagania dla wersji Windows:
* procesor: Intel Core i3-3250 lub AMD FX-4350,
* karta graficzna: Nvidia GeForce GTX 660 2 GB lub AMD Radeon HD 7850 2 GB,
* pamięć RAM: 6 GB.
Zalecane wymagania sprzętowe dla wersji Windows:
* procesor: Core i5-2400 lub Ryzen R5 1600X,
* karta graficzna: GeForce GTX 970 lub Radeon R9 390,
* pamięć RAM: 8 GB. | „Destiny 2” – recenzja gry |
Klasyczną czarną kreskę zna każda kobieta, ale nie o niej teraz mowa. W obecnym sezonie warto stawiać na oryginalne makijaże, w tym między innymi kolorową kreskę na oku. Podpowiadamy, jak wykonać kolorowy makijaż z użyciem kreski. Kolorowa kreska na oku to ostatnimi czasy bardzo modny trend. To właśnie teraz, całkiem przewrotnie, powracamy do neonowych i kontrastujących ze sobą odcieni. Jeśli zatem jesteśmy zwolenniczkami kresek na oku, warto zaszaleć! Kolorowy makijaż to strzał w dziesiątkę. Poniżej kilka ciekawych propozycji.
Cienka kreska na górnej powiece
Jeśli na co dzień malujemy kreskę na górnej powiece, nie musimy mieć dodatkowych umiejętności do wykonania kolorowej na oku. Wystarczy jedynie zmienić odcienie. Zamiast użycia czarnej kredki warto postawić na modny w tym sezonie kobalt i kanarkowy żółty.
Kreska na górnej powiece ma to do siebie, że pasuje praktycznie do wszystkich typów urody. W przeciwieństwie do klasycznej czerni kolorowa kreska w tym przypadku prezentuje się dosyć subtelnie.
Kolorowa gruba linia
Ten rodzaj makijażu sprawdzi się zwłaszcza wtedy, gdy chcemy optycznie podnieść nasze zewnętrzne kąciki oczu. Taką kreskę należy rysować w kierunku skroni, tworząc tak zwaną jaskółkę. Gruba linia ma to do siebie, że wspaniale współgra z mocnymi kolorami. A zatem stawiajmy na soczystą malinę, mocną czerwień i niebieski. Jako dopełnienie tego makijażu warto pokusić się o matowe cienie. Z ich pomocą uzyskamy spójną całość.
Kreska dookoła oka
Była już cienka kreska na górnej powiece i kolorowa gruba linia, ale warto pamiętać także o kresce, którą można malować dookoła oka. Obrysowane w ten sposób oko wygląda nie tylko efektownie, ale przede wszystkim oryginalnie. Aby jednak uzyskać taki efekt, należy pamiętać o jednym warunku, który musi zostać spełniony. Najważniejsze jest to, aby kreska była cienka. Jeśli nie mamy dużych umiejętności w robieniu cienkiej kreski za pomocą kredki, wtedy warto sięgnąć po kolorowy eyeliner.
Co z ustami?
Zanim zdecydujemy się na wykonanie kolorowego makijażu za pomocą kreski na oku, warto pamiętać o jego dopełnieniu. Samo podkreślone oko nie wystarczy, aby uzyskać zamierzony efekt. Usta w każdym makijażu odgrywają zasadniczą rolę. Jeśli stawiamy na podkreślenie oczu za pomocą kolorowych kresek, wtedy usta powinny być pomalowane delikatnym błyszczykiem, najlepiej o neutralnym odcieniu.
Podkreślenie brwi
Mocne i kontrastujące ze sobą barwy na oku wymagają od nas podkreślenia brwi. W przeciwnym razie, jeśli jesteśmy posiadaczkami brwi o jasnym odcieniu, mogą po prostu optycznie zniknąć na tle całego makijażu. Wystarczy przyciemnić je za pomocą kredki do brwi. Na rynku dostępne są specjalne kredki wraz ze szczoteczką, które każda kobieta powinna mieć w swojej kosmetyczce.
Szukasz koncepcji na zmianę makijażu? Powyższe propozycje całkowicie odmienią twój look, a to wszystko za pomocą użycia świeżych i wspaniałych odcieni. Pamiętajmy, że sezon zimowy, mimo że kojarzy się z tonowanymi barwami, jest doskonałą okazją do wprowadzenia słonecznych, energetycznych kolorów, dzięki którym odegnamy szarą i ponurą aurę. Choć kolorowy makijaż wymaga od nas większej wprawy, to mimo tego warto zaryzykować. | Kolorowa kreska na oku – propozycje makijaży |
Każdy, kto choć raz był na siłowni, pewnie widział panów stękających przy podnoszeniu ciężarów. Jest to obrazek, który można spotkać w każdej siłowni, każdego dnia. Nie chodzi tu o kulturystów walczących w martwym ciągu o swój rekord, lecz o ludzi, którzy nie wiedzą, jakie obciążenie jest dla nich odpowiednie. Jak to jest z tym obciążeniem? Błędy popełniane przy wyborze obciążenia
Ludzi na siłowni można podzielić na dwa typy. Pierwszy to ci, którzy wiedzą, co i jak, znają techniki i ćwiczą z odpowiednim ciężarem. Druga grupa to ludzie, którzy nie mają o tym pojęcia. Ci drudzy również dzielą się na dwie grupy. Jedni łapią się za największe obciążenie i bujając się to w jedną, to w drugą stronę, próbują ćwiczyć. Pozostali to osoby, które boją się bólu, więc biorą najlżejsze hantelki i zaciekle nimi machają. Obie podgrupy zazwyczaj za nic mają technikę i stabilną postawę, efektów również nie mają. Początkujący miłośnik siłowni powinien określić, jaki ciężar będzie dla niego najlepszy.
Ciężar maksymalny
Często zdarza się, że ktoś przychodzi z gotowym, skopiowanym planem treningowym, w którym wyraźnie ma zapisane ile serii, z jakim powtórzeniem powinien wykonać. Zazwyczaj w tym miejscu pojawia się problem, gdyż znaczna część takich planów ma wyliczony procent ciężaru maksymalnego przypadającego na daną serię. Jak wyznaczyć ten ciężar?
Najprostszym sposobem jest wykonanie ćwiczenia z dość dużym obciążeniem do momentu tzw. upadku mięśniowego. Jest to stan, w którym nie jest się w stanie wykonać nawet jednego powtórzenia. W ten sposób w przybliżeniu można oszacować ciężar maksymalny. Potem zostaje tylko policzenie procentów i gotowe... Niekoniecznie. Lepiej nie trzymać się ściśle tych wytycznych, ponieważ z czasem siła mięśni wzrośnie i ciężar maksymalny wyliczony na początku może okazać się za mały. Ogólną zasadą jest to, że jeśli dopiero zaczyna się swoją przygodę z treningiem siłowym, lepiej wybrać niskie obciążenia.
Jakie obciążenie do poszczególnych partii mięśni?
Najsilniejszymi mięśniami ciała są mięśnie ud. Pracują one przez cały dzień, dlatego podczas wykonywania na nie ćwiczeń można użyć nieco większego ciężaru. Kolejną dużą partią mięśni są mięśnie grzbietu. Na nie również można zastosować większe ciężary. Jednymi z najchętniej ćwiczonych mięśni są te na klatce piersiowej. Wyciskanie sztangi i ćwiczenia na atlasie lub ławeczce są jednymi z najbardziej popularnych, lecz zastosowane obciążenie powinno być mniejsze niż to użyte przy ćwiczeniach pleców. Nie można zapominać również o mięśniach obręczy barkowej – nie są one tak silne jak te klatki piersiowej, dlatego zastosowane obciążenie powinno być mniejsze.
Ilość powtórzeń a ciężar
Najczęstszy mit, jaki można usłyszeć na siłowni, to ten, że większe obciążenie to więcej mięśni. To nie do końca prawda. Są dwie możliwości – albo wykonuje się mniej powtórzeń z większym obciążeniem, albo więcej z mniejszym. Obie metody mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Obie metody przynoszą oczekiwane efekty. Ważne jest to, jak wykonujesz ćwiczenie i czy przy danej ilości powtórzeń jesteś w stanie zrobić je prawidłowo. Nie sztuką jest wziąć największą hantlę i machać nią bez ładu i składu.
Obciążenie zastosowane podczas treningu jest bardzo ważne. To dzięki niemu mięśnie otrzymują odpowiednio silny bodziec do rozwoju. Stosując zbyt małe lub zbyt duże ciężary, można nabawić się poważnych kontuzji i nie uzyskać oczekiwanego efektu. Jeśli nie ma się wiedzy na ten temat, warto przed treningiem porozmawiać z trenerem lub poczytać fachową literaturę. | Jak dobrać odpowiednie obciążenie podczas treningu? |
Wielkimi krokami zbliża się wiosna, gdy pogoda jest kapryśna i zmienia się bardzo szybko. Już dziś przygotuj dziecko na zmienną aurę pogodową, wybierając mu kurtkę wiosenną. Jaki model sprawdzi się najlepiej w tym sezonie? Wybór kurteczki odpowiedniej dla dziecka nie jest taki trudny. Wystarczy, że zwrócimy uwagę na kilka ważnych aspektów i skonsultujemy z maluchem wybór jej fasonu oraz koloru. Przebierać możemy pomiędzy wieloma modelami cienkimi na deszcz czy wyposażonymi w podpinkę w razie diametralnego ochłodzenia.
Najlepszy model
Elegancki trencz dla małej dziewczynki, sportowa kurtka dla chłopczyka, kombinezon dla bobasa. Sezon wiosenny obfituje w wiele różnorodnych modeli kurteczek dla twojego smyka. Zanim zdecydujesz się na zakup, dokładnie przemyśl, jaki model okaże się tym najlepszym dla twojej pociechy. Najmodniejsze są kurteczki przypominające te dla dorosłych, czyli beżowe płaszcze, parki w kolorze khaki, skórzane ramoneski lub też najwygodniejsze lekkie sportowe kurteczki z podpinką.
W wieku niemowlęcym najlepszym rozwiązaniem jest lekki kombinezon. Nie zawsze jednak takie rozwiązanie jest praktyczne, kiedy chcesz szybko przebrać dziecko, wygodniejsza jest kurtka.
Dla dziewczynki warto wybrać łatwo zapinaną kurtkę lub parkę, w której będzie prezentowała się niczym mała modelka. Dodatkowo możesz zdecydować się na beżowy płaszczyk lub skórzaną ramoneskę, które z pewnością przydadzą się na specjalne okazje.
Dla chłopca sprawdzą się wszelkie modele sportowych, lekko ocieplanych kurtek, w których będzie mógł szaleć na podwórku. Jeśli twój maluch potrzebuje czegoś „od święta”, poszukaj mu granatowej parki w rockowym stylu.
O czym warto pamiętać?
Przede wszystkim musisz wiedzieć, że dziecko, mimo że jest małe, tak jak ty nie lubi się przegrzewać. Kiedy nadchodzą cieplejsze dni, nie nakazuj zakładać maluchowi ciepłych wełnianych rękawiczek czy dodatkowego polaru lub sweterka pod cienką kurtkę. Zamiast tego zadbaj, aby podczas wietrznej pogody smyk miał stylową czapeczkę dopasowaną do wiosennej kurtki.
Wybranie przejściowej kurtki dla dziecka wcale nie jest skomplikowane. Wystarczy zwrócić uwagę na kilka istotnych elementów, dzięki którym zapomnisz o wiosennych przeziębieniach. A twoje dziecko będzie mogło korzystać z uroków tej pięknej i kolorowej pory roku. | Kurtka wiosenna dla dziecka – jak wybrać? |
Dla wielu osób dom z pięknym ogrodem to niespełnione pragnienie. W połączeniu z własnym boiskiem, na którym można dowoli uprawiać sporty, takie jak chociażby koszykówka, to szczyt marzeń. Co najważniejsze – możliwy do realizacji. Do pełni szczęścia wystarczy odpowiednio przygotowana powierzchnia oraz kosz wolnostojący. Możliwość stworzenia własnego boiska sportowego to nie tylko opcja dla osób dysponujących dużym terenem. Jeśli posiadamy ogromny ogród, jedną z jego części możemy zagospodarować w ciekawy sposób. Dla fanów sportów zespołowych, a w tym koszykówki, taką możliwością będzie własne boisko. Takie rozwiązanie cechuje się wieloma zaletami, z których pierwszą i fundamentalną jest okazja do podejmowania gry w dowolnym momencie, także wtedy, gdy mamy tylko chwilę wolnego czasu. Ponadto nie musimy dojeżdżać na trening czy też czekać, aż inni gracze zakończą swoją rozgrywkę i zwolnią powierzchnię, bo możemy ćwiczyć w swoim ogrodzie. W takim wypadku to pole do gry będzie czekało na nas, a nie przeciwnie, jak bywało do tej pory. Istotną kwestią, poza przygotowaniem właściwego podłoża, jest wybór kosza.
Prawidłowy wybór kosza – czyli jaki?
Podobnie jak w przypadku innych przedmiotów, także w segmencie koszy wolnostojących rynek oferuje szereg produktów, które różnią się między sobą wieloma aspektami. Zwłaszcza, jeśli dokonujemy wyboru na początku swojej przygody ze sportem, możemy mieć wrażenie przytłoczenia przez ilość proponowanych artykułów. Aby podjąć właściwą decyzję, warto przed zakupem sprzętu odpowiedzieć sobie na jedno, ale kluczowe pytanie: gdzie mamy zamiar i możliwość zamontować swój kosz?
Miejsce nie gra roli
W kwestii lokalizacji oraz montażu wyróżniamy trzy rodzaje produktów. Jednym z nich jest system przenośny. Najlepszym miejscem na kosz do gry zespołowej jest podjazd przed lub za domem. Z pewnością adekwatny w takiej lokalizacji będzie wspomniany powyżej system przenośny, który posiada stabilną podstawę, wypełnioną piaskiem lub wodą, która zapewnienia bezpieczeństwo i stabilność. Co ciekawe, solidność nie przeszkadza w mobilności systemu, gdyż z uwagi na zamontowane w nim kółka transportowe łatwo można przemieścić kosz w zupełnie inne miejsce. Do tego dochodzi prosty montaż, sprowadzający się do wypełnienia podstawy.
Stabilność ponad wszystko
Jeśli mamy natomiast do dyspozycji większą niż podjazd samochodowy przestrzeń, którą możemy przeznaczyć do gry w koszykówkę, właściwszym rozwiązaniem jest nabycie systemu wbudowanego w ziemię. Największą zaletą tej metody jest możliwość zamontowania głównego słupa w betonie, dzięki czemu zajmuje on mniej miejsca i jest jeszcze bardziej odporny na zachwianie, niż system przenośny. Z kolei utrudnieniem czy też wadą omawianej metody, oprócz już wspomnianej powyżej powierzchni, jest długi czas montażu – potrzeba aż 72 godzin na optymalne obsadzenie słupa w betonie.
box:offerCarousel
Tablica na fali
Ostatnią alternatywą dla koszów wolnostojących jest kosz przeznaczony do umieszczania na ścianie. Taki sprzęt ma bardzo prostą budowę, a ponadto składa się jedynie z tablicy i obręczy. Warto mieć świadomość, że wydajność tablic jest bezpośrednio związana z rodzajem tworzywa, z jakiego jest wykonana, które wpływa także na trwałość jej kolorów. Nieodzownym elementem takiego kosza jest stalowa obręcz, najlepiej wyposażona w spawane i stalowe uchwyty, które mają za zadanie permanentnie trzymać siatkę. Dobrze też od razu pomyśleć o zakupieniu dodatkowego elementu, jakim jest uchwyt, pozwalający na przymocowanie do wybranego podłoża ściennego. Jest to dość często wykorzystywane przy boiskach niewielkich rozmiarów. Wielką zaletą omawianego kosza jest jego niska cena, a w rezultacie również niedroga wymiana starych i już zniszczonych części.
box:offerCarousel
Mechanizm regulacji
Coraz częściej firmy produkują stojaki do gry w koszykówkę, zaopatrzone w mechanizm regulacji wysokości. Jest to niezwykle praktyczne urządzenie, pozwalające na dostosowanie wysokości do naszych potrzeb. Możliwość podniesienia bądź opuszczenia tablicy wynosi średnio od 2,3 m do 3,0 m i w zależności od rodzaju kosza może odbywać się albo bez użycia narzędzi, albo przy lekkim poluzowaniu śruby – czy to z pomocą choćby kija od miotły, czy też dzięki stalowej blokadzie. W konsekwencji możemy się cieszyć komfortowymi rozgrywkami na własnym boisku, które w żaden sposób nie są uzależnione od wzrostu, wieku oraz posiadanych przez zawodników umiejętności. | Basketball w Twoim ogrodzie: przegląd koszy wolnostojących |
Gdy spadnie śnieg, radość dzieci jest ogromna. Szkraby lepią kulki, bałwany i chcą zjeżdżać nawet z małych górek. Sanki i ślizgacze stają się najbardziej pożądanymi sprzętami. Rodzice mają dylemat, który zakup będzie najlepszy. Czym jest ślizgacz?
Jak wyglądają sanki, wie chyba każde dziecko. A ślizgacz? Odpowiedź nie jest już tak jednoznaczna. Ślizg może mieć zróżnicowany kształt i wielkość. Zalet ślizgaczy jest wiele:
Większa poręczność niż w przypadku sanek.
Znaczna prędkość podczas zjazdu.
Mniej zajmowanego miejsca w domu czy samochodzie.
Możliwość zjazdu nawet po niewielkich opadach śniegu.
Lekkość.
Poręczność.
Niska cena.
Ślizgi są niezwykle poręczne i można wziąć je ze sobą na pobliski pagórek lub stok narciarski. Nawet na grubej warstwie puchu nie mają tendencji do zakopywania się w nim. Jest to wyjątkowy gadżet, który sprawi, że wielogodzinna zabawa na śniegu nie będzie ani przez chwilę nudna. Wielość modeli pozwala na dopasowanie sprzętu do indywidualnych potrzeb i preferencji. Ślizgi to nie tylko popularne „jabłuszka”, ale również talerze, opony zjazdowe, a nawet hulajnogi 2 w 1.
Aby ślizgacz spełnił swoje funkcje, musi przede wszystkim odznaczać się dobrą jakością wykonania. Absolutnie niezbędny jest mocny i wytrzymały materiał użyty w produkcji. Tworzywo takie ma za zadanie sprawdzić się w naprawdę trudnych warunkach i podczas intensywnego użytkowania, więc powinno być mrozoodporne, a przy tym elastyczne.
Kiedy lepiej jest kupić sanki?
Ślizgacze wymagają pewnej techniki w posługiwaniu się nimi. Podczas zjazdu należy m.in. trzymać za uchwyt. Nie jest to sprzęt dla małych dzieci, poniżej 3. roku życia. Zjazdy na ślizgaczach są szybkie i dynamiczne, a na stromych górkach również ryzykowne. Absolutną zaletą sanek jest to, że dziecko może na nich usiąść. Sprzęt sprawdzi się więc w przypadku dzieci w każdym wieku (oczywiście, jeśli maluch potrafi siadać). Z sankami można spacerować i na nich zjeżdżać. Ślizgacze ograniczają się tylko do tej drugiej funkcji. W przypadku kilkulatków i dzieci w wieku szkolnym zjazd na ślizgu dostarczy jednak najwięcej emocji. Zakup ślizgacza będzie wtedy jak najbardziej uzasadniony.
Ślizgacz zamiast sanek
Wbrew pozorom wybór ślizgaczy jest bardzo duży. Poszczególne modele różnią się kształtem, wielkością, kolorem i ceną. Najpopularniejszym sprzętem jest ślizgacz typu jabłuszko. Często są dopracowane dodatkową pianką zapewniającą większy komfort użytkowania. Zawsze przy zakupie należy uwzględnić wiek i wagę użytkownika:
Ślizg jabłuszko zjazdowe – dosłownie za kilka złotych. W wielu kolorach. Produkcja polska. Idealny nie tylko dla dzieci, ale i dorosłych. Warto zdecydować się na zakup modelu z dodatkową pianką.
Ślizg miska – okrągły talerz, umożliwi zjazd we wszystkich kierunkach. Uchwyty stwarzające możliwość sprawnego „sterowania” ślizgiem. Najlepszy dla dzieci powyżej 8. roku życia.
Ślizgacz opona – przypomina trochę dmuchane koło lub ponton do pływania na wodzie. W tej wersji też może być używane. W okresie zimowym służy do zjeżdżania na śniegu. Bardzo wygodne uchwyty. Produkt zawiera dodatkowo klej i łatki.
Ślizgacz hulajnoga – sprzęt typu 2 w 1: hulajnoga i ślizgacz.
Wybór między sankami a ślizgaczami jest sprawą bardzo indywidualną. Zakup należy uzależnić przede wszystkim od wieku dziecka, ale też ogólnego przeznaczenia – czy chcemy bardziej chodzić na spacery, czy zjeżdżać z pagórków. Niewielka cena większości ślizgaczy pozwala na zakup zarówno nich, jak i sanek. | Ślizgacz – lepszy od sanek? |
Jaki jest najlepszy orzeźwiający napój latem? Oczywiście… lemoniada! Jednak nie musi być ona wyłącznie cytrynowa – poznaj 3 nietypowe przepisy na ten pyszny napój! Lemoniada to nie tylko wakacje! Ten orzeźwiający napój idealnie sprawdzi się także, gdy wakacje się skończą. Lato wciąż będzie trwać, a pyszna lemoniada idealnie sprawdzi się zawsze, gdy będziemy chcieli orzeźwić się i zrelaksować przy czymś smacznym. Mimo że lemoniada kojarzy się głownie z cytrynami, wcale nie musimy się ograniczać do klasycznej, kwaśnej wersji. Spróbuj czegoś nowego – a może odkryjesz swój nowy, ulubiony smak?
Jeżynowa
Lato to idealny czas na jeżyny! Są one nie tylko pyszne, ale również bardzo zdrowe. Mają działanie antybiotyczne, regulują przemianę materii (więc są przydatne, gdy jesteśmy na diecie) oraz są bogate w witaminy. Jak zrobić jeżynową lemoniadę?
Składniki (na 8 szklanek):
1 i ½ szklanka cukru (może być trzcinowy)
2 szklanki jeżyn
4 cytryny
opcjonalnie: listki świeżej mięty
Sposób przygotowania:
Przede wszystkim – załóż coś ciemnego lub zaopatrz się w fartuszek! Te ciemne owoce mają tendencje do zostawiania ciemnych plam na naszych ubraniach. Gdy już odpowiednio się zabezpieczysz – przyjdzie pora na coś pysznego!
Jeżyny oczyść z szypułek, dokładnie umyj i odstaw do osuszenia. Przygotuj syrop – cukier wsyp do rondelka, wlej 1,5 szklanki wody. Mieszając, doprowadź do wrzenia – ważne jest, aby cukier dobrze się rozpuścił. Gdy syrop będzie gotowy, odstaw go do wystygnięcia.
Do dzbanka wsyp jeżyny i ugnieć je. Gdy syrop będzie już zimny, zalej nim owoce. Wyciśnij sok z trzech dużych cytryn i wlej go do trzech szklanek. Następnie uzupełnij szklanki wodą i taki roztwór wlej do dzbanka. Wymieszaj powstałą lemoniadę. Cytrynę, która została, pokrój w plasterki i włóż je do dzbanka razem z kostkami lodu. Do ich zrobienia możesz użyć foremek w kształcie kul! Opcjonalnie dodaj listki mięty. Pyszny i orzeźwiający napój gotowy!
box:offerCarousel
Dziki bez w roli głównej
Dziki bez posiada wiele właściwości odżywczych, dlatego lemoniada z jego użyciem będzie prawdziwą bombą witaminową! Zdrowa lemoniada z bzu to idealne przygotowanie na nadchodzącą jesień.
Składniki:
2 cytryny
cukier puder
35 ml syropu z kwiatów czarnego bzu
1 garść mrożonych jagód
woda gazowana
Sposób przygotowania:
Wyciśnij sok z jednej cytryny i wlej go do dzbanka. Dodaj odrobinę cukru pudru do smaku, syrop z czarnego bzu i wymieszaj, aż składniki dobrze się połączą, a cukier rozpuści. Do szklanek ze słomką wsyp kostki lodu, włóż po plastrze cytryny i dodaj mrożone jagody. Do każdej szklanki wlej odrobinę syropu i uzupełnij ją wodą gazowaną. Wymieszaj wszystko za pomocą słomki i delektuj się smakiem napoju!
box:offerCarousel
A może imbir?
box:offerCarousel
Imbir sprawdza się nie tylko jako dodatek do zimowych napoi, ale również będzie idealnym dodatkiem do lemoniady!
Składniki (na 4 szklanki):
1/3 szklanki cukru
1 łyżeczka startego imbiru
2 duże plastry skórki z cytryny
sok wyciśnięty z 2 cytryn
kostki lodu
Sposób przygotowania:
W rondlu połącz cukier, skórkę z cytryny i imbir. Składniki zalej 1 szklanką wody. Doprowadź mieszaninę do wrzenia i gotuj na wolnym ogniu ok. 5 minut. Zdejmij rondel z ognia i odstaw do wystygnięcia.
Wyciśnięty z cytryn sok wlej do dzbanka. Dodaj do niego 3 szklanki wody i wlej mieszaninę z rondelka. Powstałą lemoniadę dokładnie wymieszaj i podawaj w szklankach wraz z kostkami lodu!
Lemoniada to napój idealny na lato, ale nie tylko. Pyszne, orzeźwiające napoje z oryginalnych owoców są zdrowe i pasują również do nadchodzącej, jesiennej aury. Dlatego warto przetestować nowe, nietypowe przepisy! | Nietypowa lemoniada - 3 przepisy |
Zarysowanie lakieru samochodu nie musi oznaczać słonego rachunku u lakiernika. Z niektórymi rysami można poradzić sobie na własną rękę – ale przydadzą się do tego specjalne zestawy. Chwila nieuwagi, nieprzyjemny dźwięk… i stało się. Nieważne, czy „winowajcą” był za blisko umieszczony murek, słupek, czy zaparkowany samochód. Efekt jest niestety widoczny od razu – na naszym samochodzie pojawiła się rysa. Oczami wyobraźni widzimy już góry pieniędzy, które trzeba będzie zostawić u lakiernika, ewentualnie wyobrażamy sobie podwyżki opłat u ubezpieczyciela, które na pewno nas dotkną. A gdyby tak spróbować podejść do tematu inaczej?
Wiele sposobów na samodzielne pozbycie się rys
Najpłytsze rysy można spróbować usunąć samą kredką do lakieru.
Kredka Fix It to bardzo popularny produkt. Jak działa? Najpierw należy wstrząsnąć kredkę, a następnie nanieść powłokę aplikatorem. Nadmiar usuwa się suchą szmatką, a całość na końcu lekko poleruje. Kredka Fix It działa na lakier każdego koloru. Zawiera innowacyjną ciekłą substancję z utwardzaczem UV. Nietoksyczną, wodoodporną, bezwonną. Cena: od 2,69 zł.
box:offerCarousel
Kredka firmy CarPlan to konkurencją dla produktów Fix It. Może być stosowana zarówno na rysy, jak i na odpryski. W pierwszym przypadku stosuje się ją pod kątem 90 stopni do rysy,w drugim – nakłada się zawartość ruchem kolistym od wnętrza uszkodzenia na zewnątrz. Cena: od 8,49 zł.
box:offerCarousel
Nieco większe rysy powinny zniknąć po zastosowaniu lakieru zaprawkowego. Dużym producentem tego typu produktów jest firma Motip. Taki lakier należy dobrać do swojego samochodu, uwzględniając odcień i markę. Niektóre zaprawki pasują do kilku odcieni w ramach jednej marki (np. do trzech różnych typów srebrnego Peugeota). W zestawie z takimi lakierami są zazwyczaj specjalne pędzelki ułatwiające aplikację. Najczęściej nie trzeba także nakładać dodatkowo warstwy lakieru bezbarwnego.
box:offerCarousel
Na rynku są również woski koloryzujące, które pomogą w walce z niewielkimi zadrapaniami, na przykład przez gałęzie. Przykładami takich wosków są między innymi: K2 Color czy wosk koloryzujący Sonax.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Zestawy do usuwania rys
Najbardziej kompleksowo z rysami poradzą sobie jednak specjalne zestawy. Zestawy do usuwania rys składają się najczęściej z kilku rodzajów past (wypełniająca i polerska) i dodatkowych akcesoriów do aplikowania.
Zestaw Quixx jest reklamowany jako dwustopniowy system naprawczy do małych, średnich oraz głębokich rys. Ma certyfikat niemieckiego stowarzyszenia TUV, potwierdzający skuteczność, oraz pieczęć innego stowarzyszenia – Dekry. Sposób użycia jest następujący: najpierw należy zwilżyć dołączony do zestawu papier ścierny 3000. Następnie trzeba polerować uszkodzone miejsce, ale najwyżej przez piętnaście sekund. Po usunięciu wody i pozostałości po szlifowaniu należy wypełnić rysę pastą Quixx Repair (również znajdującą się w zestawie). Następnie ponownie polerujemy, tym razem specjalną ściereczką. Po usunięciu pozostałości polerujemy przy użyciu pasty Quixx Finish i drugiej ściereczki. W skład zestawu wchodzą więc dwie pasty, dwie ściereczki i papier ścierny. Cena zestawu: od 27,48 zł.
box:offerCarousel
Zestaw Sonax także składa się z dwóch past – do wypełniania ubytków i do polerowania. Za jego pomocą w dwóch lub trzech prostych etapach można usunąć nawet dość głębokie rysy, o ile nie sięgają aż do lakieru podstawowego lub do powłoki gruntowej. Cena: od 36,70 zł.
box:offerCarousel
Inne popularne zestawy to między innymi K2 Venox, składający się z mleczka do usuwania rys i aplikatora, czy produkt wspomnianej już firmy CarPlan, dostępny w różnych kolorach.
Warto spróbować
Dysponując odrobiną wolnego czasu i kilkoma produktami, można spróbować poradzić sobie z zadrapaniami lakieru. Oczywiście gdy rysa jest głęboka – czyli sięga do podkładu – takie sposoby prawdopodobnie nie zdadzą egzaminu. Wtedy niezbędna będzie interwencja specjalisty, co może się skończyć nawet malowaniem całego elementu. Na duże rysy nie ma innej rady, z małymi zawsze warto próbować. Nie dość, że możemy zaoszczędzić, to jeszcze poczujemy satysfakcję z dobrze wykonanej, samodzielnej pracy przy aucie. To ważne, zwłaszcza gdy sami spowodowaliśmy powstanie tej rysy. | Samodzielna korekta lakieru – zestawy do usuwania rys |
Urządzenia wielofunkcyjne na dobre wpisały się w wyposażenie niemal każdego domu i biura. Ich ceny przestały być przeszkodą, zaś funkcjonalność i komfort użytkowania są na bardzo wysokim poziomie. Przykładowo za około 400 zł można znaleźć urządzenie wielofunkcyjne wyposażone w kolorowy, a nierzadko również dotykowy ekran. HP Photosmart 6510
Rynek drukarek z niższych półek cenowych zdominowała firma HP, dlatego w naszym zestawieniu wylądowały aż 4 propozycje tego producenta. Pierwszą z nich jest model Photosmart 6510, który już na pierwszy rzut oka imponuje nowoczesną stylistyką, dużym ekranem dotykowym i świetnymi parametrami. Producent zastosował tu m.in. łączność bezprzewodową Wi-Fi i funkcję automatycznego duplexu, czyli druku dwustronnego. Maksymalna rozdzielczość druku w kolorze to 4800 x 1200 dpi, w czerni zaś 1200 x 600 dpi, natomiast prędkość – zarówno w kolorze, jak i mono – to imponujące 22 strony na minutę. Cena tego modelu na Allegro w dniu publikacji to około 400 zł.
HP Ink Advantage 5575
Kolejny model w naszym zestawieniu to HP Ink Advantage 5575, który nie imponuje stylistyką tak, jak poprzednik, ale nadrabia braki funkcjonalnością. Urządzenie oferuje możliwość druku bezpośrednio z urządzenia mobilnego z prędkością do 12 stron na minutę w czerni, szybkość druku w kolorze to około 8 stron na minutę. Sprzęt wyposażono w wiele użytecznych funkcji, takich jak druk dwustronny (duplex), szybkie kopiowanie i drukowanie bezpośrednio z pamięci USB, dysku twardego itp. Oczywiście pomaga w tym czytelny wyświetlacz kolorowy. Cena w dniu publikacji to około 400 zł.
HP Officejet 7500
W tym przypadku mamy do czynienia z zaawansowanym urządzeniem, którego gabaryty mocno definiują zakres funkcjonalności tego modelu. HP Officejet 7500 sprawdzi się w zastosowaniach biurowych. Przemawia za tym m.in. czytnik ADF, skaner, xero i łączność bezprzewodowa Wi-Fi. Jest również czytnik kart pamięci i funkcja ePrint. Na uwagę zasługuje obsługiwany format – maksymalnie A3+. Imponuje szybkość druku. W kolorze i czerni są to maksymalnie 32 strony na minutę. Miesięczne dopuszczalne obciążenie jest na poziomie aż 7000 stron. Cena? W dniu publikacji była to kwota około 400 zł.
HP Officejet PRO 8610
Oto kolejny biurowy kombajn – HP Officejet PRO 8610. Potężne gabaryty i wysoka wydajność to cechy charakterystyczne tego modelu. Sprzęt wyposażono w automatyczny podajnik dokumentów, druk dwustronny (duplex), sieć bezprzewodową i miesięczną wydajność na poziomie 1500 stron. Szybkość drukowania w kolorze i czerni to maksymalnie 34 strony na minutę, zaś funkcją, która z pewnością przyda się w firmie, jest faks. Całość zamknięto w czarnej, minimalistycznej i gustownej obudowie.
Canon PiXMA MG5750
Zestawienie zamykamy jedynym przedstawicielem marki Canon. Model PiXMA MG5750 to kompaktowe urządzenie, które sprawdzi się przede wszystkim w domowym zaciszu. Nie zabrakło łączności bezprzewodowej Wi-Fi, automatycznego druku dwustronnego (duplex), możliwości druku bezprzewodowego i z chmury (Google Cloud Print, Apple AirPrint). Maksymalna szybkość druku w czerni to około 12,6 strony na minutę, natomiast podajnik papieru mieści 100 arkuszy. Model ten na Allegro w dniu publikacji kosztował około 320 zł. | Urządzenie wielofunkcyjne z ekranem dotykowym do 400 zł |
W modzie dziecięcej liczy się przede wszystkim komfort, ale nie zaszkodzi, jeśli wygodne i dopasowane ubranko będzie modne i podkreśli urodę maluszka. Body z urokliwymi falbankami to właśnie strój dwa w jednym. Body zdobione falbanką w formie spódniczki może stanowić kompletny strój, do którego wystarczy tylko dobrać dodatki. Dzięki temu świetnemu wynalazkowi dziecko będzie ładnie wyglądać, a jednocześnie się nie przegrzeje. Body świetnie podtrzymuje pieluszkę. Takie ubranko będzie doskonałą propozycją na urlop, kiedy możemy ubierać się mniej formalnie, ale jednocześnie zależy nam na podkreśleniu dziecięcego uroku małej urlopowiczki. W tym sezonie falbanki są mocnym trendem w modzie dziecięcej, warto więc pójść tym tropem i wybrać body z ozdobnymi falbankami na piersiach, na rękawkach czy przy dekolcie. Modne kolory to pastele, zmrożone jak w lodowym sorbecie.
Na plaży fajnie jest
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. American Club, Pinokio, KappAhl, Ziaja, Disney
Niezbędnik małej plażowiczki powinien zawierać krem ochronny przed słońcem. Najlepiej, żeby był sprawdzonej firmy, jak najbardziej naturalny (czyli z krótkim składem) i z filtrem 50+. Krem okryje dziecko płaszczem ochronnym, a dziecku będzie można włożyć atrakcyjne wdzianko odkrywające ciało, np. body na ramiączkach z urokliwą falbanką. Pudrowy kolor pozwala zaszaleć z dodatkami i wybrać różowe crocksy (must have na plażę). Zabawny nadruk – pantera z koroną na głowie – z pewnością spodoba się wczasowiczom. Polecam kapelusik wiązany, z dużym rondem, które ochroni buzię przed zdradliwymi promieniami. Do zabawy – kolorowa piłka z obrazkiem uwielbianej Myszki Micky.
Spacer po kurorcie
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. KappAhl, 5.10.15., Viga, Bartek
Po szalonym dniu na plaży zapewne chętnie wybierzecie się na spacerek, w czym z pewnością pomoże niemowlakowi drewniany chodzik. Wdzięczne body z ażurową falbaną-spódniczką zatrzyma wzrok każdej zakochanej we wnukach babci. Ciepły, mocny róż body sprawia, że najlepiej stosować dodatki w nieco bardziej stonowanych kolorach. Proponujemy bladoróżową opaskę, także z ażurowymi kwiatuszkami i sandałki z naturalnej skóry, koniecznie z solidnymi zapiętkami, żeby nóżka miała oparcie.
Od święta – biel
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. KappAhl, Endo, 5.10.15., Bartek, Yo!
Jeśli podczas urlopu trafi się wam jakaś uroczystość, body będzie doskonałym strojem dla dziecka. Świetnie będą wyglądały szczególnie eleganckie – białe, z amarantową baskinką i zabawnym nadrukiem uśmiechniętego kotka. Dodatki w bieli – białe buciki i czapeczka, biały, ale zdobiony uroczymi misiami kocyk do przewijania. Drugim mocnym akcentem w tej szykownej białej stylizacji są koralowe skarpetki udekorowane przezroczystą falbanką. | Body z falbanką – urocze ubranko dla małej urlopowiczki |
Przez jakiś czas wydawało się, że Marek Krajewski porzucił swojego pierwszego i dla wielu czytelników ulubionego bohatera, czyli komisarza Eberharda Mocka, ale na szczęście, choć cykl wydawał się zakończony, zawsze można dopisać jeszcze coś na jego początku. „Mock” otwiera przygody policjanta z Wrocławia, jest więc dobrą okazją do tego, by odświeżyć sobie całą serię mrocznych kryminałów tego autora. Dzięki niemu miasto Breslau nabrało niepowtarzalnej tajemniczości, mroku, ale również zapachów, smaków i po prostu życia. Dodajmy: życia nie tylko tego dziejącego się w świetle żyrandoli, pełnego blichtru i powabu, ale także rozgrywającego się w ciemnych bramach, obskurnych kamienicach i zakamarkach, do jakich dotąd pisarze rzadko prowadzili.
Pięć trupów w Hali Stulecia
W najnowszej książce o Mocku bohater jest dopiero początkującym gliniarzem z obyczajówki. Sytuacja materialna zmusiła go do porzucenia studiów z filologii klasycznej, a obecna praca jest dla niego jedyną szansą na to, by jakoś urządzić się we Wrocławiu. Tymczasem wszystko jakby sprzysięga się przeciwko niemu: zostaje wyrzucony przez przełożonych i tylko cudem otrzymuje jeszcze jedną szansę. Dlatego postanawia się wykazać i nawet wbrew rozkazom, które skierowały go do podrzędnych zadań, samodzielnie poprowadzić śledztwo w bulwersującej opinię publiczną sprawie. Oto w budynku, który miał być nową chlubą miasta, świeżo wybudowanej Hali Stulecia, na której otwarcie ma przyjechać sam Cesarz Wilhelm II, dokonano potwornej zbrodni. Policja znalazła tam powieszonego mężczyznę oraz cztery zmasakrowane ciała młodziutkich chłopców ułożone w jakiś rytualny wzór.
Mylne tropy, kłamstwa i naciski
Natychmiast uruchamia się w mieście lawina plotek i spekulacji: o dokonanie tego czynu oskarżani są masoni, Żydzi, sataniści, a mieszkańcy Breslau, wściekając się na bezradność policji, wszędzie doszukują się spisków, które mają tuszować wybryki bogatych zboczeńców. Mock musi być bardzo ostrożny, bo nawet to, co wydaje mu się gorącym śladem prowadzącym do sprawcy, może okazać się jedynie manipulacją i mylnym tropem podrzuconym, by rzucić oskarżenie na kogoś innego. Sam też będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ulec pokusie obiecywanego awansu (warunkiem jest pomoc jednej ze stron rozgrywających w mieście swoją własną grę), czy też za wszelką cenę zmierzać do prawdy, bez względu na koszty i własne ryzyko.
Gęsta i mroczna atmosfera
Marek Krajewski przyzwyczaił nas do tego, że w jego mrocznych kryminałach retro, znajdziemy nie tylko szczegółowy portret miasta przed II wojną światową, ale i niejednokrotnie dość brutalne i pełne przemocy opisy tego, do czego zdolny jest człowiek. W „Mocku” mamy i jedno, i drugie. Wrocław (a raczej Breslau), pełen pijaków, rozpustników, ludzi bezwzględnych, tajemniczych sekt, przekupnych i zdemoralizowanych policjantów, prostytutek i gotowych na wszystko bandytów, po raz kolejny otwiera przed nami swoje bramy. Powrót do młodości bohatera, na nowo tchnie w tę serię życie i odrobinę świeżości. Otrzymujemy tom, który klimatem i fabułą bardzo przypomina najlepsze tytuły Krajewskiego i pozwala na powrót do emocji, które przy lekturze tak mocno się przeżywało.
Zobacz również inne książki Marka Krajewskiego.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Mock” Marek Krajewski – recenzja |
Mamy coraz więcej słońca, więc na ścieżkach biegowych robi się tłok. To super. Jednak kobiety, zanim zaczną treningi, czeka bardzo ważny zakup. Bo bez dobrego stanika nie da się biegać. Jednym z wartościowych trendów ostatnich lat jest zwiększający się udział kobiet w amatorskim bieganiu. Biegających pań jest już powyżej 50 procent. Pozytywny skutek uboczny to coraz większa wiedza na temat specyficznych kobiecych potrzeb w czasie uprawiania sportu. No i coraz większy asortyment produktów przeznaczonych dla pań.
Piersi pozbawione wsparcia cierpią
O doborze butów do biegania dużo się mówi od lat, natomiast o biustonoszach mniej. W dalszym ciągu wiele kobiet nie wie, że w trakcie joggingu piersi podlegają większym przeciążeniom niż stopy. A nie są tak skonstruowane, aby znosić to bez problemu. Brak im mocnego rusztowania. Drgania i szarpanie naciągają delikatne tkanki, obciążają skórę. W czasie biegu piersi „pokonują” nawet kilkaset metrów, bo poruszają się nie tylko w górę, w dół czy na boki, ale też w przód i w tył. Dlatego wybór właściwego stanika do biegania jest kwestią bardzo ważną. Przede wszystkim warto sobie zadać pytanie: „Jaki poziom wsparcia jest mi potrzebny?”.
Niski, średni czy wysoki?
Odpowiedź na pytanie, jaki poziom wsparcia w staniku wybrać, brzmi: niezależnie od rozmiaru biustu raczej nie niski, czasem średni, a najczęściej wysoki. Wyjątkiem są takie sytuacje, jak np. zawody triathlonowe, w których kobiety bez względu na rozmiar piersi ze względów praktycznych decydują się na start w samym stroju, bez biustonosza.
Niski poziom wsparcia
Na zwykły top lub prosty biustonosz mogą sobie pozwolić w zasadzie tylko kobiety mające bardzo małe piersi. W przypadku pozostałych pań takie staniki raczej nadają się do tai chi, jogi czy innych ćwiczeń, w czasie których nie ma podskoków ani gwałtownych zmian kierunku.
Jaki musi być stanik?
* Uszyty z oddychającego materiału.
* Zaopatrzony w szeroki pas podtrzymujący – pod nim zmieści się pas pulsometru.
* Niezawierający szwów, które mogą spowodować otarcie brodawek.
Średni poziom wsparcia
Posiadaczkom niewielkiego, choć wyraźnie zarysowanego biustu przydadzą się modele ze wsparciem typu medium. Chodzi o to, aby piersi nie tylko nie podskakiwały, ale i nie ocierały się.
Jaki musi być stanik?
* Mający regulowane ramiączka – brak regulacji oznacza niemożliwość indywidualnego dostosowania, co sprawia, że biustonosz jest bezużyteczny.
* Z miseczkami zawierającymi materiał oddychający także wewnątrz.
* Obejmujący całe piersi i tak dopasowany, że nie „wylewają” się one po bokach.
Wysoki poziom wsparcia
W zasadzie już od rozmiaru B/C piersiom należy się bardzo wysoki poziom amortyzacji. Dlatego takie biustonosze przypominają gorsety.
Jaki musi być stanik?
* Ramiączka z tyłu powinny być zapinane także na krzyż, co zapewni większą stabilizację.
* Ramiączka muszą być bardzo szerokie, aby nie wżynały się w skórę.
* Pod pachą jest dodatkowe zabezpieczenie przed obcieraniem: duży biust często wypycha stanik tak, że pracujące ramię mocno ociera się o paski i krawędzie.
* Wnętrze jest bezszwowe, co zapobiega otarciu delikatnej skóry i sutków.
* Jeśli biegasz z pulsometrem, poszukaj modelu stanika z pasem zintegrowanym z czujnikiem. Dzięki temu nie będziesz musiała zakładać dodatkowo pasa.
* Poszukaj biustonosza z dodatkowym wsparciem wewnątrz miseczek: z wkładkami chłonącymi pot lub dodatkowo usztywniającymi piersi.
* Po włożeniu stanik powinien sprawiać wrażenie ciasnego, a nawet spłaszczającego piersi. Wtedy najlepiej utrzymuje duży biust.
Przy wyborze biustonosza do biegania warto postawić na bardzo wysoką jakość. Oszczędzanie w tej kwestii na pewno się nie opłaci. Wybierz produkt z wysokiej półki, od sprawdzonego producenta. Potraktuj to, jak inwestycję w zdrowie, a nie fanaberie początkującego biegacza. Twoje piersi będą zachwycone.
) | Stanik z niskim, średnim i wysokim wsparciem – jaki wybrać do biegania |
Stepper to jeden z najpopularniejszych przyrządów do ćwiczeń. Jest stosunkowo niedrogi i pozwala trenować w domu, bez konieczności wychodzenia na siłownię. Jest jednym z najmniejszych urządzeń i to jego największa zaleta. Stepper ‒ słyszał o nim chyba każdy i choćby ogólnie wiemy, do czego służy. To urządzenie, które ze względu na swój charakter doskonale sprawdzi się przy modelowaniu, ujędrnianiu lub po prostu odchudzaniu dolnych partii ciała ‒ pośladków, ud oraz łydek. Dodatkowo korzystnie wpłynie na układ krążenia. Ćwiczenia wykonywane nastepperze przypominają ruchy wykonywane podczas wchodzenia i schodzenia po schodach lub marszu z bardzo wysokim unoszeniem kolan.
Dwie kategorie
Kupno steppera, podobnie jak niemal każdego urządzenia przeznaczonego do ćwiczeń, dostarczyć może jednak małych problemów. Na rynku spotkać można dwie podstawowe kategorie stepperów: mini oraz pełnowymiarowe.
Pierwsze składają się w większości tylko z podstawy do ćwiczeń. Ich największą zaletą są niewielkie rozmiary ‒ niemal takie jak pudełka po butach. To daje wiele możliwości niekłopotliwego przechowywania urządzenia w domu (np. pod łóżkiem lub w szafie).Niektóre mini steppery wyposażone są także w linki, dzięki którym istnieje możliwość poruszania podczas treningu także rękoma.
Drugie swoim wyglądem przypominają orbiterki i najczęściej można je spotkać na siłowniach. Oprócz wspomnianej podstawy posiadają drążki, dzięki którym pracują również ręce. Mają także wbudowany korpus, w którym umieszczony jest komputer liczący kroki, spalone kalorie, przebyty dystans oraz, dzięki specjalnym uchwytom, mierzący tętno, i tak naprawdę to jedyna różnica w stosunku do mini steppera (oczywiście gdy nie bierzemy pod uwagę rozmiarów i możliwości przechowywania), gdyż obecnie niemal wszystkie urządzenia w wersji mini także mają wbudowane komputerki, tyle że w tym przypadku znajdują się one w podstawie, a nie na wysokości klatki piersiowej i z oczywistych względów nie mierzą tętna.
Proste, skrętne czy z linkami?
Podział na wspomniane dwie kategorie to jednak nie wszystko. Przed zakupem steppera należy zastanowić się, na czym zależy nam najbardziej. Po odpowiedzi na to pytanie możemy szukać odpowiedniego modelu. Steppery, czy to w wersji mini, czy pełnowymiarowe, podzielić można na następujące rodzaje:
proste,
z linkami,
boczne,
skrętne,
kolumnowe.
Steppery proste, jak sama nazwa wskazuje, nadają się tylko do ćwiczeń wzorowanych na chodzeniu po schodach. Na przemian wchodzimy na stepper i schodzimy z niego.
Steppery z linkami najczęściej występują w wersji mini. Oprócz pracy nóg podczas ćwiczeń wykorzystywane są także ręce, dzięki czemu modelowane są ramiona i plecy.
Steppery boczne wymagają od ćwiczącego zachowania równowagi. Trenując na tym urządzeniu, zmuszamy do pracy niemal wszystkie mięśnie, nie tylko dolnych partii ciała. Dzieje się tak właśnie za sprawą konieczności zachowania równowagi. Ruchy wykonywane na stepperze bocznym przypominają ruchy narciarzy czy łyżwiarzy. Wykonywane są bowiem na przemian.
Steppery skrętne to rozbudowana wersja stepperów bocznych. Podczas treningów wykonywane są standardowe ruchy góra-dół oraz skrętne, podobne do jazdy na łyżwach lub rolkach. Na tym rodzaju stepperów wykonywane są jednocześnie dwa ćwiczenia. Wzmacnianie są dolne partie ciała, a także talia, biodra i brzuch.
Steppery kolumnowe doskonale sprawdzą się podczas ćwiczeń aerobowych. Dzięki kolumnie ciało ćwiczącego może być pochylone do przodu, co obciąża nogi. Właśnie dlatego ten rodzaj stepperów polecany jest dla osób z dużą nadwagą.
Elektryczność czy manualność?
Steppery można również podzielić ze względu na mechanizm działania. I tak wyróżnia się steppery: elektryczne oraz manualne.
Elektryczne wyposażone są w silnik, który reguluje kroki. Dzięki temu nogi ćwiczącego są mniej obciążone. Ich zaletą jest to, że gwarantują najlepszą jakość kroków.
Steppery manualne działają tylko i wyłącznie na podstawie ruchów mięśni wykonywanych przez trenującą osobę. Są jednak dużo tańsze niż ich elektroniczne odpowiedniki. | Rodzaje stepperów – czym kierować się przy zakupie? |
28 marca zaktualizujemy Załącznik nr 2 oraz Załącznik nr 6 do Regulaminu Allegro. 28 marca zaktualizujemy Załącznik nr 2 oraz Załącznik nr 6 do Regulaminu Allegro.
* Z Załącznika nr 2 usuniemy podpunkt b) do punktu 9 w Artykule 1 oraz fragment punktu 1 w Artykule 4: "z wyjątkiem adresów prowadzących do serwisu allegro.de".
* Z Załącznika nr 6 usuniemy podpunkt d) do punktu 5.
Fragmenty, które usuniemy, dotyczą serwisu Allegro.de. Pozostałe fragmenty Regulaminu pozostaną bez zmian. | 28 marca: aktualizacja Regulaminu Allegro |
Każde dziecko uwielbia słodycze. Najlepiej, jeśli są to chrupiące ciasteczka. Mają być słodkie i smaczne, ale też zdrowe. Wybraliśmy 5 takich, które nie zawierają oleju palmowego. To jeden z niezdrowych składników, jaki znajduje się w wielu produktach, na co zwykle nie zwracamy uwagi. Dlaczego olej palmowy nie powinien pojawiać się w naszej diecie? Powodów jest kilka. Oto najważniejsze z nich:
1) Zawiera dużą ilość nasyconych kwasów tłuszczowych, które podnoszą w organizmie poziom cholesterolu LDL. Sprzyja on rozwojowi miażdżycy.
2) Zwiększa ryzyko wystąpienia otyłości oraz chorób serca i całego układu sercowo-naczyniowego.
Produkcja ciasteczek bez oleju palmowego wiąże się ze stosowaniem samych zdrowych składników. Zastępowany jest on najczęściej olejem kokosowym, który ma pozytywny wpływ na organizm. W przypadku rezygnacji z tego składnika możemy więc skorzystać więcej, niż nam się wydaje. Przyjrzyjmy się zatem ciastkom, które nie zawierają oleju palmowego.
1. Amarantuski – Dobra Kaloria
box:offerCarousel
W składzie ciastek o nazwie Amarantuski znajdziemy takie składniki, jak: melasa buraczana, ekspandowane nasiona amarantusa, płatki owsiane, orzeszki ziemne i miazga arachidowa. Nie ma tutaj ani grama białego cukru – zastępuje go melasa. Bazę tych pyszności stanowią ekspandowane nasiona amarantusa. Są one źródłem łatwo przyswajalnego białka, które zawiera komplet aminokwasów egzogennych. Zawierają także jedno- i wielonienasycone kwasy tłuszczowe zmniejszające ryzyko miażdżycy. Warto dodać, że amarantus jest źródłem żelaza, wapnia oraz witamin A i C. Bogate w składniki spożywcze są też oczywiście płatki owsiane i orzeszki ziemne. Ciasteczka kosztują około 7 zł za 100 g.
2. Ciasteczka owsiane z miodem
box:offerCarousel
Bazą tych ciastek jest połączenie mąki pszennej oraz płatków owsianych, które zawierają sporą ilość błonnika pokarmowego. Składnik ten poprawia pracę jelit, reguluje ich funkcje i sprzyja trawieniu. Słodyczy natomiast dodaje miód naturalny. Co istotne, wykorzystano do ich przygotowania olej kokosowy, który ma wiele pozytywnych właściwości. Ciasteczka owsiane z miodem to wydatek rzędu około 5 zł za 150 g.
3. Herbatniki Ania
box:offerCarousel
Jak wiadomo, dzieci uwielbiają herbatniki. Lubią maczać je w ciepłej herbacie i spożywać miękkie. Te okrągłe marki Ania w składzie mają tylko mąkę pszenną, cukier trzcinowy, tłuszcz kokosowy oraz sól. To produkt, który wprawdzie nie ma specjalnej wartości odżywczej, ale docenić trzeba to, że nie zawiera oleju palmowego, a każdy składnik tu zastosowany jest certyfikowany pod względem ekologicznym. Cena? Około 3 zł za 100 g.
4. Ciasteczka z mąką z sorgo
box:offerCarousel
W ich skład wchodzi między innymi: mąka z sorgo oraz z czerwonej soczewicy, tłuszcze roślinne nieutwardzone (takie jak olej słonecznikowy i masło kakaowe), woda, cukier trzcinowy, jaja, czekoladowe krople, orzechy laskowe, kakao, aromat waniliowy. To jeden z bogatszych składów w naszym zestawieniu. Plusem jest to, że te słodycze zawierają nieutwardzone oleje, pełne wartości odżywczych dwa rodzaje mąki oraz kakao i orzechy laskowe. Za ciasteczka z mąką z sorgo zapłacimy około 10 zł za 120 g.
5. Fun Cookies – Różne rodzaje
box:offerCarousel
Te ekologiczne ciasteczka występują w różnych wersjach smakowych, m.in. kakaowej i orkiszowej. W składzie znajdziemy łamy waflowe, syrop ryżowy, płatki pszenne, orkiszowe, owsiane i jęczmienne. To zdrowa przekąska nie tylko dla dziecka. Dobrze jest je wybrać, ponieważ nie zawierają cukru ani żadnych sztucznych słodzików. Dla smaku można je polać miodem lub syropem klonowym.
Ciastka bez oleju palmowego to bez wątpienia zdrowy wybór. Warto ich spróbować. | Ciasteczka dla dzieci – 5 produktów bez oleju palmowego |
Kasza jaglana na dobre zagościła na naszych stołach. Zdrowe odżywianie jest w modzie, ale nie jest traktowane jako fanaberia czy chwilowa zachcianka. Coraz częściej dostrzegamy pozytywny wpływ świadomego odżywiania na nasz organizm, wygląd i samopoczucie. Jednym z podstawowych składników w zdrowej kuchni jest kasza jaglana. Kasza jaglana – nowy bohater w twojej kuchni
Czy kasza może być hitem? Czy jest to produkt, który będzie wystarczająco „sexy”, aby sprzedać książkę? Okazuje się, że tak. Jaglany detoks Marka Zaremby prawie natychmiast po ukazaniu się na rynku został bestsellerem. Teraz autor powraca z nową pozycją, która kontynuuje zapoczątkowany dialog o jedzeniu. I nie tylko o jedzeniu, ale również o świadomym, zdrowym odżywianiu i o wpływie tego, co spożywamy, na to, jak się czujemy.
Kasza jaglana ma bowiem bardzo dużo niezwykle pozytywnych właściwości. Pomaga w procesie odchudzania, dodatnio wpływa na oczyszczanie organizmu, jak również na pozbycie się alergii pokarmowych, zmęczenia i przeróżnych infekcji. Pozwala również na stworzenie różnorodnych, smacznych i zdrowych dań, które urozmaicą naszą dietę.
Zdrowy detoks
Jaglany detoks. Kolejny krok to kontynuacja książki Marka Zaremby o właściwościach kaszy jaglanej i jej pozytywnym wpływie na nasz organizm. Autor ponownie prezentuje, w jaki sposób możemy leczyć się za pomocą jedzenia, i jak ogromnym błędem jest odejście od tej tradycji. Okazuje się bowiem, że to nie to, co łykamy lub pijemy w formie lekarstwa, wpływa na naszą odporność i samopoczucie. To właśnie pokarm gra w tej kwestii główną rolę. Brzmi jak coś oczywistego? Być może dla niektórych, ale ci, którzy nie są zaznajomieni z metodami leczenia się poprzez prawidłowe odżywianie, z pewnością powinni sięgnąć po książkę Marka Zaremby.
Lecz się jedzeniem
Jaglany detoks. Kolejny krok to coś więcej niż książka z przepisami. Owszem, znajdziemy tu ich bardzo dużo i w większości będą ciekawie oraz apetycznie zaprezentowane. Jednak, co najważniejsze, z publikacji dowiemy się, w jaki sposób przejść na detoks, jak go przeprowadzić, a także co jeść, gdy już się skończy. Marek Zaremba pokazuje również, dzięki czemu możemy uporać się z infekcjami. W najnowszej pozycji autor łączy dietę jaglaną z okresem po ciąży, a także z aktywnością fizyczną.
Książka Marka Zaremby to propozycja, która spodoba się każdemu miłośnikowi zdrowego odżywiania i naturalnych metod wzmacniania odporności oraz walki z chorobami. Jaglany detoks to prezentacja ciekawych przepisów i ważnej wiedzy, ubrana w niezwykle atrakcyjną szatę graficzną, która sprawia, że książkę czyta się bardzo przyjemnie. Treści rozłożone są w sposób przejrzysty i czytelny, a ilustracje powodują, że wszystko jest jasne i interesujące dla czytelnika.
Źródło okładki: www.pascal.pl | „Jaglany detoks. Kolejny krok” Marek Zaremba – recenzja |
Jak wybrać odpowiednią posadzkę do salonu? Rodzaje, kolory oraz wszystko, o czym warto pamiętać przed montażem podłogi. Podczas urządzania salonu warto wziąć pod uwagę nie tylko kolor ścian, rodzaj sufitu czy mebli. We wstępnej fazie planowania salonu należy zastanowić się nad podłogą w pokoju. Obecnie na rynku znajdziemy wiele ciekawych i funkcjonalnych opcji.
Jakie materiały mamy do wyboru? Jaki rodzaj podłogi będzie najłatwiejszy w czyszczeniu i najodporniejszy na zarysowania? O czym warto pamiętać przed wyborem posadzki do pokoju? Jak kolorystycznie dopasować podłogę do wnętrza? Oto krótki przewodnik z najbardziej przydatnymi informacjami na temat posadzki w salonie.
Rodzaje posadzki w salonie – jak wybrać odpowiednią?
Podłogę zazwyczaj montujemy podczas generalnego remontu wnętrza. Jest to dość kłopotliwa i czasochłonna sprawa, więc siłą rzeczy najlepiej zlecić to zadanie profesjonalistom. Od nas zależy przede wszystkim wizja całości. Jak posadzka, którą zamierzamy zamontować w salonie, będzie dopasowywać się do estetyki naszych ścian, sufitu i mebli. Nad tym warto zastanowić się na samym początku. Następnie możemy przystąpić do wyboru odpowiedniej posadzki. Drewno, płytki ceramiczne lub kamienne, panele czy deski podłogowe? Wszystko zależy od nas!
Drewniana podłoga
Gatunek drewna, z którego jest wykonana podłoga, jest bardzo istotny i wpływa na jej wytrzymałość. Najdroższe, ale zarazem najlepsze są podłogi wykonane z drzewa egzotycznego (jatoba, merbau czy sucupira). Nieco tańsze, ale wciąż bardzo wytrzymałe są krajowe gatunki np. dąb i jesion. Należy unikać sosny, która jest względnie miękka i nie sprawdzi się dobrze w użytkowaniu. Drewniana posadzka najlepiej pasuje do klasycznych wnętrz. Pod względem koloru podłoga drewniana powinna być dopasowana do drzwi wejściowych do pokoju.
Panele drewniane i laminowane
Jeśli chcemy postawić na drewnianą podłogę, możemy także zastanowić się nad wyborem paneli drewnianych lub laminowanych. Te pierwsze są nieco droższe. Jest to kilkuwarstwowy parkiet składający się z desek. Jego ułożenie jest bardzo szybkie i proste. Na rynku istnieje wiele wzorów kolorystycznych, które z pewnością przypadną nam do gustu. Laminowana podłoga z kolei jest tańszą wersją drewnianych paneli. Musimy zastanowić się tutaj nad klasą ścieralności powierzchni. Niestety taka posadzka posłuży nam maksymalnie 5 lat.
Płytki kamienne lub ceramiczne
Kolejna opcja topłytki ceramiczne lub kamienne. Wiele osób rezygnuje z tego modelu ze względu na zimną powierzchnię materiału. Warto jednak pamiętać, że płytki z łatwością można ocieplić za pomocą ogrzewania podłogowego. Ten typ podłogi jest bardzo łatwy w utrzymaniu. Płytki są niepalne i nie wchłaniają wody. Tutaj warto wziąć jednak pod uwagę skomplikowany proces ułożenia płytek w salonie. Wymaga to czasu oraz dobrego fachowca.
Jak wybrać kolor podłogi?
Jak już wspomnieliśmy powyżej, barwę podłogi należy dopasować do koloru mebli lub drzwi wejściowych. Jasna posadzka świetnie się sprawdzi w połączeniu z ciemnymi ścianami. Doda wnętrzu akcentów kolorystycznych i rozświetli całość. Do białych lub pastelowych ścian z kolei możemy wybrać ciemniejsze kolory posadzki. Idealnie sprawdzi się ciemnobrązowy parkiet lub płytki ceramiczne. Uwaga na te ostatnie. Musimy zwrócić uwagę na wzorki. Czy będą komponować się z całością?
Wybór podłogi do salonu zawsze należy uzależnić od estetyki wnętrza. Z popularnych opcji na rynku do wyboru mamy drewniane posadzki, panele laminowane czy też płytki ceramiczne lub kamienne. Wszystko zależy od naszej pomysłowości. Drewno niestety jest dość drogą opcją. Podłoga laminowana jest najtańsza, jednak nie sprawdzi się w użytku na dłuższą metę. | Podłoga w salonie – płytki, panele czy deski podłogowe? |
W polskich realiach słowo „potop” kojarzy się dość jednoznacznie. W literaturze chodzi oczywiście o niepowtarzalne dzieło Henryka Sienkiewicza. W historii zaś o wiek XVII, kiedy Szwedzi po raz kolejny postanowili wybrać się na nasze ziemie. Sławomir Leśniewski postanowił przyjrzeć się dokładniej temu wydarzeniu. Potop prawdziwy
W XVII wieku Szwedzi pojawiali się w Polsce przy kilku okazjach. I choć wydaje się, że ten temat jest już dość dobrze poznany, to wciąż najpopularniejszą wersją jest ta literacka z całym jej romantyzmem, poświęceniem i nie zawsze łatwymi i słusznymi wyborami. Postać Kmicica – czyli najlepszy przykład rozterek moralnych – doskonale zapoznawała czytelnika z niejasną sytuacją polityczną, ale również odwracała uwagę od osób faktycznie odpowiedzialnych za ówczesny stan rzeczy. „Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660” to próba obiektywnego spojrzenia na konflikt i na obie jego strony. Trzeba dodać, że jest to próba całkiem udana, a przede wszystkim wciągająca. Autor lawiruje między informacjami i źródłami na tyle sprawnie i efektywnie, że jest w stanie opowiedzieć czytelnikowi o racjach i przewinach obu stron.
Współczesne nawiązania
W wielu przypadkach książek wydawanych współcześnie niemal obowiązkowym elementem jest porównanie do któregoś z bardziej znanych i medialnych tytułów. Może to powodować sceptycyzm niektórych czytelników i odczucie, że takie zestawienie jest co nieco przecenione. W przypadku tej publikacji wspomina się o „Grze o tron”. Czy słusznie?
Czy w którymkolwiek momencie swojej historii Polska (oraz Rzeczpospolita) mogła równać się z Siedmioma Królestwami? Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę szeroko zakrojone knowania, rozległe siatki szpiegowskie, zdrady, nieszczerość czy wreszcie walkę dobra z zabobonem… Jeszcze jak! Nie jest tajemnicą, że takie „didaskalia” doskonale pasują do wielu epizodów z dziejów naszego kraju, a XVII wiek nie jest tu wcale wyjątkiem. Trzeba przyznać jednak, że nasi dziejopisarze skupiali się na pisaniu ku pokrzepieniu serc, co wyśmienicie podnosiło morale, ale sprzyjało ukrywaniu niektórych smaczków, które mogłyby zostać uznane za niepatriotyczne. Sławomir Leśniewski zdecydowanie nie ma z tym problemów. Gdy zachodzi potrzeba, to punktuje zarówno oprawców, jak i ofiary. A czasem nawet wskazuje osobę najbardziej odpowiedzialną za dany stan rzeczy.
Drugą płaszczyzną porównania tej książki z cyklem o Westeros jest oczywiście warstwa literacka. Autor wydaje się być bardziej zafascynowany dziełem George’a R.R. Martina niż trylogią Sienkiewicza. Daje temu wyraz dość często w postaci nawiązań, cytatów czy wreszcie swojego stylu, który – co trzeba przyznać – jest barwny i bogaty, ale nie zamazuje wartości poznawczej tej książki.
Tytuł właściwie mówi wszystko – choć nie wprost. Leśniewski nie zrywa całkowicie z Polską bohaterską, ale na pewno uczłowiecza ją i delikatnie odbrązawia. Czytelnicy bardziej zainteresowani historią bez wątpienia odnajdą tu nowe tematy do przemyśleń. Pozostali – mogą być trochę zaskoczeni…
Książkę znajdziecie na Allegro już od około 26 złotych.
Źródło okładki: wydawnictwoliterackie.pl | „Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660” Sławomir Leśniewski – recenzja |
Jeżeli lubisz się bać, to mamy coś specjalnie dla ciebie. Te książki sprawią, że poczujesz dreszczyk emocji! Zjawy, upiory i duchy to stali bohaterowie opowieści i ludowych historii. Nic więc dziwnego, że tak często pojawiają się również na kartach książek. Przecież wszyscy lubimy się czasem bać. Wybraliśmy więc dla was kilka książek – nie tylko powieści – o duchach i zjawach, które napędzą wam niezłego stracha… i nie pozwolą się oderwać od lektury!
1. „Księga Duchów” Allan Kardec
Choć wydana prawie 160 lat temu, „Księga duchów” wciąż pozostaje jednym z najbardziej znanych i aktualnych książkowych opracowań o duchach i zjawiskach nadprzyrodzonych. Allan Kardec zebrał tu ponad 1000 pytań, które od zawsze ciekawiły człowieka, i odpowiedzi, które na nie uzyskał od… duchów. Odpowiedzi te są wyjątkowe nie tylko z powodu źródła, z jakiego pochodzą. Budzą tyle emocji przede wszystkim dlatego, że formują się w logiczną i spójną wizję naszego życia. Te najbardziej podstawowe pytania, jak: kim jesteśmy, skąd przychodzimy czy dokąd zmierzamy, od zarania dziejów fascynują i budzą emocje. Autor do zagadnienia zjawisk paranormalnych podszedł od strony naukowej – wielokrotnie badał manifestacje duchów, brał udział w seansach, po czym krytycznie analizował zdobyte materiały.
box:offerCarousel
2. „Joyland” Stephen King
Król horroru po raz kolejny udowadnia, że w pełni zasługuje na ten tytuł. „Joyland” to pasjonująca opowieść o miłości i stracie, ale również o dorastaniu i starzeniu się – a przede wszystkim o tym, że nie każdemu dane było tego doświadczyć. Historii leczącego złamane serca Devina, który podejmuje wakacyjną pracę w skrywającym wiele mrocznych sekretów lunaparku, bliżej czasem wprawdzie do obyczajowego romansu niż horroru, ale King nawet w tym łagodniejszym wydaniu potrafi mrozić krew w żyłach.
box:offerCarousel
3. „Zaklinacz dusz. Przeprowadzania w Zaświaty” Izabela Janczarska
Izabela Janczarska to prawdziwa kobieta renesansu. Jest absolwentką ekonomii i fizjoterapii, pracowała też jako profesjonalna tancerka, masażystka i radiestetka. Teraz zajmuje się przede wszystkim podróżami. Ma też jednak inny, mniej oczywisty zawód. Jest bowiem… zaklinaczką dusz zajmującą się przeprowadzaniem dusz zmarłych „na drugą stronę”. I o tym właśnie jest książka „Zaklinacz dusz” będąca fascynującym zapisem tej niezwykłej działalności. Poza historiami o przeprowadzaniu dusz (każda z nich jest inna, ale równie wciągająca) w publikacji znajdziemy też interesujące felietony Tomasza Gregorczyka, z którym przez lata współpracowała autorka.
box:offerCarousel
4. „Wyklęty” Graham Masterton
John Trenton prowadzi sklep ze starociami w miasteczku Salem – tym, które zasłynęło z procesów czarownic. Mężczyzna nie potrafi sobie poradzić z bolesną stratą ukochanej żony Jane. Ból po jej śmierci jest niewyobrażalny, a z powodu obrazu, który John przypadkiem kupuje na aukcji, powiększa się jeszcze bardziej. Choć z pozoru wydaje się, że mała akwarela nie reprezentuje sobą niczego szczególnego, to szybko jednak wychodzi na jaw, że jest kluczem do rozwiązania zagadki… azteckiego demona śmierci. A ten, jak się okażę, ma wiele wspólnego z odejściem Jane. „Wyklęty”, uznawany za jedną z najlepszych powieści w bogatym dorobku pisarza, trzyma w napięciu do ostatniej strony.
box:offerCarousel
5. „Przewodnik po zjawiskach paranormalnych” Brian Haughton
Książka Houghtona to ciekawa pozycja dla wszystkich, którzy interesują się duchami, życiem pozagrobowym i zjawiskami paranormalnymi. Autor przedstawia w niej sylwetki i sposoby pracy osób przekonanych o swoich nadprzyrodzonych zdolnościach, a także opisuje najciekawsze przypadki niespotykanych wydarzeń. Chociaż „Przewodnik” wydaje się być niepozorny, głównie ze względu na objętość, to Haughtonowi udało się zmieścić tu naprawdę sporo informacji. Dodatkową gratką jest oryginalna szata graficzna i przygotowane przez autora testy pozwalające sprawdzić naszą wiedzę na temat zjawisk paranormalnych.
box:offerCarousel
6. „Cienie w mroku” Michelle Paver
Pierwszoosobowa narracja w formie dziennika sprawia, że powieść Paver budzi emocje już od pierwszych stron. Historia uczestników ekspedycji naukowej na Spitsbergen, która dla każdego z nich miała stanowić start nowego życia, wciąga i fascynuje. Akcja zawiązuje się jeszcze na morzu, a potem, zgodnie z najlepszą hitchcockowską szkołą, dzieje się tylko więcej. Gdy strudzeni podróżą bohaterowie „Cieni w mroku” w okrojonym składzie dopływają do celu, szybko okazuje się, że wyspa kryje coś złego.
Duchy i zjawiska nadprzyrodzone od dawna fascynują i inspirują. Niezależnie od tego, czy w nie wierzysz, czy nie, to lektura wybranych przez nas książek będzie fantastyczną zabawą. | 6 najciekawszych książek o duchach |
Dbając o buty sportowe, często zapominamy, że odzież sportowa i sprzęt, jakiego używamy do uprawiania ulubionych dyscyplin sportowych, również wymagają odpowiedniej pielęgnacji. Każdy z elementów odzieży oraz sprzęt, w szczególności turystyczny, potrzebuje impregnowania i konserwacji. Jak zatem dbać o nie, by służyły nam jak najdłużej? W zależności od preferowanej dyscypliny potrzebujemy określonego sprzętu i odzieży do jej uprawiania. Wydając niemałe pieniądze na ich zakup, liczymy, że będą nam służyły przez długie lata. Z tym jednak bywa różnie, zwłaszcza gdy użytkownik nie przykłada większej wagi do ochrony i konserwacji. Dzięki właściwej impregnacji żywotność odzieży i sprzętu można zdecydowanie przedłużyć. Przyjrzyjmy się bliżej preparatom do impregnacji dostępnym na rynku.
Rodzaje impregnatów i środków czyszczących
Dostępne w sprzedaży impregnaty do ubrań i sprzętu sportowego mają zazwyczaj formę spreju, proszku, roztworu lub wosku. Każdy z wymienionych rodzajów ma inny sposób działania i przeznaczony jest do zabezpieczania różnych materiałów. Aby wiedzieć, którego z nich użyć, należy przyjrzeć im się nieco bliżej:
Impregnat w spreju – jest najpopularniejszy i najłatwiejszy w użyciu. W zależności od zastosowania, może być używany praktycznie do każdego rodzaju materiału. W ofercie firm produkujących impregnaty w sprayu znajdziemy preparaty do odzieży z tkanin syntetycznych, z membraną, namiotów, śpiworów, ubrań i obuwia, w tym skórzanego. Sposób użycia spreju jest prosty – wystarczy równomiernie nanieść warstwę impregnatu, zachowując odpowiednią odległość od konserwowanego elementu.
Impregnat do prania – wszelkiego rodzaju środki, które możemy dodawać do prania ręcznego czy też automatycznego, stanowią doskonałą ochronę dla każdego rodzaju odzieży. Kąpiel piorąca powoduje, że środek przedostaje się do każdego fragmentu tkaniny, zapewniając pełną ochronę. Wyjątek stanowią ubrania z membraną – nie zaleca się prać ich w pralce, bo mogą utracić swoje właściwości.
Środki czyszczące – jest to cała gama preparatów do czyszczenia i pielęgnacji odzieży technicznej, śpiworów oraz innych materiałów, których właściwości nie pozwalają na użycie standardowych metod czyszczenia lub impregnacji. W odróżnieniu od standardowych impregnatów do prania środki czyszczące można stosować do ubrań wodoodpornych oraz termoaktywnych. Jest to wielkie ułatwienie dla osób mających odzież z membraną, która w zwykłym praniu może ulec zniszczeniu.
Konserwowanie odzieży i sprzętu z membraną
Odzież i sprzęt z membraną ma szerokie zastosowanie. Nadaje się zarówno do wielu odmian turystyki oraz wszelkiego typu sportów outdoorowych. W związku ze specyficzną budową oraz systemami zawartymi w tkaninach, wymagają one zupełnie oddzielnego potraktowania. Najlepszym impregnatem do odzieży membranowej są preparaty w płynie, które stosuje się zarówno w pralkach, jak i do prania ręcznego zamiast proszku. Nie zawierają detergentów i delikatnie usuwają zanieczyszczenia. Mają za zadanie zabezpieczyć materiał przed wilgocią i brudem oraz ochronić przed czynnikami zewnętrznymi i utrwalić powłokę wodoodporną, nie zmniejszając właściwości „oddychających” odzieży termicznej. Można je stosować zarówno do ubrań: kurtek, spodni, odzieży wspinaczkowej, rękawiczek i czapek, jak również do części sprzętu: plecaków, namiotów nylonowych i syntetycznych, plandek czy markiz.
Inwestując w dobrej jakości sprzęt oraz odzież, nie można poprzestać na jednorazowym wydaniu gotówki w sklepie. Jeżeli nie będziemy dbać o ekwipunek, to nawet najlepsze systemy prędzej czy później stracą swoje właściwości. Regularnie wykonywana impregnacja i czyszczenie odzieży oraz sprzętu zdecydowanie wydłuży ich żywotność. | Wybierz impregnat do odzieży i sprzętu |
Symulatory lotu to gatunek nieco zapomniany przez branżę gier wideo i ciężko dokładnie wskazać przyczynę tego stanu rzeczy. Na szczęście kilka firm dalej w tej niszy widzi dla siebie szansę i tworzy znakomite produkcje. Branża gier wideo dzisiejszych czasów stawia na produkcje „dla każdego”. To oznacza, że gry są łatwe do nauczenia się i starają się być atrakcyjnymi dla jak najszerszego grona graczy. Skutkiem ubocznym tego stanu rzeczy jest wykluczenie pewnych bardzo specyficznych gatunków dla entuzjastów i hobbystów. Należą do nich symulatory lotu, które skierowane są przede wszystkim do pasjonatów lotnictwa. W tych grach musimy mieć dobre pojęcie o aerodynamice, fizyce i pilotażu. Symulator, jak sama nazwa wskazuje, stara się wiernie odtworzyć rzeczywistość, a sterowanie samolotem w locie do najłatwiejszych nie należy. A jak jeszcze dorzucimy do tego walkę powietrzną…
To najprawdopodobniej dlatego większość dużych studiów deweloperskich, z uwagi na wysoki „próg wejścia” dla potencjalnych graczy, zrezygnowała ze stworzenia jakichkolwiek symulatorów, w tym lotniczych. Na szczęście kilka mniejszych firm nadal tworzy znakomite produkcje. A oto trzy najlepsze, jakie można kupić.
„IL-2 Sturmovik Birds of Prey”
To jedyna gra z tu prezentowanych, która doczekała się wersji nie tylko na komputery osobiste, ale również i na konsole do gier. Jak sama nazwa sugeruje, przenosi on nas do czasów drugiej wojny światowej, w której nie tylko będziemy musieli za pomocą turbośmigłowych myśliwców i karabinów maszynowych opanować podstawy pilotażu, ale również uczestniczyć w spektakularnych walkach powietrznych z tamtego okresu. Na szczęście gra oferuje wiele opcjonalnych ułatwień, dzięki czemu piloci-żółtodzioby będą również mogli spędzić czas z grą bez poczucia frustracji.
„IL-2 Sturmovik: Birds of Prey” sprawdza się zaskakująco dobrze na konsolach mimo nakładanych przez gamepad ograniczeń. System sterowania został rozwiązany wręcz wzorowo, dając nam pełną kontrolę nad pilotowanym przez nas myśliwcem mimo ograniczonej ilości przycisków na kontrolerze. Gra oferuje też znakomitą oprawę graficzną i bardzo wiele różnorodnych misji, od eskorty bombowców, przez loty patrolowe, a nawet ataki na cele naziemne.
„World of Warplanes”
To z kolei propozycja dla osób, które nie lubią latać samotnie. „World of Warplanes” to gra twórców kultowego „World of Tanks” i podobnie jak poprzednik upraszcza ona nieco warstwę symulacyjną, by zwiększyć atrakcyjność wirtualnych potyczek. W grze bowiem walczymy nie z pilotami sterowanymi przez komputer, a z innymi graczami, z którymi łączymy się za pomocą Internetu.
Sama gra jest darmowa, jednak to nie oznacza, że nie będziemy mieli w co inwestować. Twórcy bowiem, między innymi za pośrednictwem Allegro, pozwalają na przyspieszenie awansowania w grze (a co za tym idzie: uzyskanie dostępu do nowych samolotów) w zamian za realną walutę. Nie jest to jednak konieczne: cierpliwi mogą również awansować, tylko będzie im to szło znacznie wolniej.
Gra będzie działać nawet na starszych komputerach, mimo że ma bardzo przyzwoitą oprawę graficzną. Bez problemu radzi sobie nie tylko z klawiaturą, myszką i gamepadem, ale również potrafi współpracować z tradycyjnym joystickiem. Rodzajów misji jest bardzo wiele, więc trudno tu mówić o nudzie czy znużeniu. Dodatkowo nieprzewidywalność „żywych” przeciwników znacznie wzbogaca atrakcyjność rozrywki.
„Microsoft Flight Simulator X”
Oto propozycja dla prawdziwych „hardkorowców” i entuzjastów, którzy nie życzą sobie żadnych ułatwień i usprawnień oraz oczekują od gry idealnego odwzorowania wrażeń towarzyszących przy pilotażu samolotu. W tej grze nie ma misji polegających na zestrzeleniu wrogiego samolotu czy zbombardowaniu pozycji wroga. Trudno się dziwić: gracz mógłby sobie z tym, bez odpowiedniego przeszkolenia w akademii wojskowej, nie poradzić.
Gra bowiem wymaga od nas dokładnie tego, czego świat rzeczywisty od pilota samolotu. Odpowiedzialni jesteśmy nie tylko za sam pilotaż, ale nawet za wszystkie procedury przedstartowe czy komunikację z systemem kontroli lotów. Wszystkie prawa fizyki związane z lotnictwem są wiernie przeniesione do gry, więc zadanie nie będzie łatwe. Na szczęście możemy skorzystać z bardzo rozbudowanego (i dość długiego) samouczka, który nauczy nas podstaw pilotażu.
Nauka jednak się opłaca, pod warunkiem, że pasjonujesz się awiacją. Lot pasażerskim Boeingiem w stronę zachodzącego słońca, przelot małą Cessną nad wyspami Hawajskimi czy wreszcie próba wylądowania śmigłowcem na dachu wieżowca podczas huraganu mogą się okazać równie ekscytujące, co walki powietrze. Gra udostępnia wiele samolotów do oblatywania, a kursować możemy po... całym świecie, wiernie przeniesionym do wirtualnego świata gry. Oznacza to, że możemy podziwiać z lotu ptaka dowolne miejsce na naszej planecie, a nawet wylądować na warszawskim Okęciu.
„Microsoft Flight Simulator X” to najlepszy symulator lotu na rynku, ale ostrzegamy, że przeznaczony jest wyłącznie dla entuzjastów. Osoby szukające przystępniejszych gier powinny zainteresować się naszymi poprzednimi rekomendacjami.
Przeczytaj również: Poczuj to na swojej skórze – najlepsze symulatory samochodowe | Trzy najlepsze symulatory lotu |
Mariusz Szczygieł jest niepoprawnym czechofilem. A o swojej miłości do naszych południowych sąsiadów potrafi pisać w fantastyczny sposób. Warto! Mariusz Szczygieł to chyba najlepszy ambasador Czech w Polsce. Takiej promocji, jaką uzyskali u nas dzięki niemu nasi południowi sąsiedzi, nie zapewniłaby im najlepsza kampania reklamowa. W czym tkwi sekret Szczygła, który zanim stał się znanym i szanownym – zwłaszcza dzięki swoim „czeskim” reportażom – dziennikarzem, kojarzył nam się przede wszystkim z telewizyjnym koszmarkiem z lat 90., programem „Na każdy temat”? Na jego autentyczności i pasji, jaka bije z każdej strony książki „Zrób sobie raj”.
Czeskie życie bez boga
Bestsellerowy „Gottland”, wydany w 2006 roku zbiór felietonów na temat niezwykłych Czechów, sprawił, że kolejna książka Szczygła poświęcona krajowi nad Wełtawą naprawdę musiała spełnić bardzo wygórowane oczekiwania. I dziennikarz tych oczekiwań nie zawiódł, bo wydane cztery lata później „Zrób sobie raj” jest chyba nawet jeszcze lepsze.
Tym razem Mariusz Szczygieł postanowił przyjrzeć się przede wszystkim tematyce Boga, a raczej jego braku w życiu Czechów. Nasi sąsiedzi z południa z dumą podkreślają bowiem zawsze, że są jednym z najbardziej laickich krajów na świecie, co, zwłaszcza w Polsce, musi robić spore wrażenie. Ba, w 2009 roku nawet pielgrzymka papieża Benedykta XVI na nikim nie zrobiła wrażenia – ulice były puste, telewizja emitowała w tym czasie głupkowate programy rozrywkowe, a głowę Kościoła witała tylko garstka przedstawicieli czeskiego duchowieństwa. Szczygieł z fascynacją godną wpuszczonego do sklepu ze słodyczami dziecka przypatruje się Czechom, stara się rozszyfrować, skąd u nich to zamiłowanie do autonomii i niechęć do patosu. Przytacza przy tym fantastyczne, zabawne i momentami niewiarygodne anegdoty, które opowiedzieli mu jego rozmówcy. Szczególnie fascynuje go „dumny ateizm”, tak chętnie wyrażany przez Czechów. Niemal każdej z opisywanych przez siebie osób Szczygieł zadał pytanie „Jak się państwu żyje bez Boga?” – czasem wprost, a czasem wplatając je w niewinną rozmowę o pogodzie. Co dostaje w odpowiedzi? Niech posłuży za nią ten fragment, który mnie osobiście rozbawił do łez:
„Kiedyś zostałem z Jasonem na tydzień sam, był czerwiec, i musiałem codziennie wyciągać mu kleszcze, które przynosił z ogrodu. Z jednym trudnym kleszczem poszliśmy do weterynarza, dwa domy dalej. Pan Josef Míka, tęgawy i zażywny, dobrze po sześćdziesiątce, kleszcza wyjął jednym ruchem. Dzięki Bogu, powiedziałem, na co pan doktor odparł, że Bóg nie ma z tym nic wspólnego, ważna jest specjalna pęseta. Jak już tak miło nam się rozmawia o religii, dodałem, to może powiedziałby mi pan doktor, co się mówi po czesku, kiedy człowiek robi znak krzyża. Przyjeżdżam tu tyle lat, a jeszcze tego nie ustaliłem. Weterynarz otworzył szeroko usta, jakbym mu wyssał całe powietrze z gabinetu. Nie mam pojęcia, odparł po chwili, nigdy nie wykonywałem takiej czynności. Ale czeka tu jeszcze jedna pani, może ona wie, jak się po czesku przeżegnać. Zapytaliśmy, pani zadzwoniła nawet do koleżanki na Smíchov, niestety – też nie wiedziała. Ja to dla pana ustalę, obiecał doktor, tylko proszę mi dać kilka dni”.
Polaków portret w czeskim zwierciadle
„Zrób sobie raj” to książka przede wszystkim o Czechach, o których Szczygieł potrafi pisać chyba najlepiej na świecie. Pomaga mu w tym z pewnością nie tylko przenikliwość i umiejętność posługiwania się piórem, ale także fantastyczni, nietuzinkowi rozmówcy – od gwiazd i polityków aż po zwykłych mieszkańców Pragi.
Dziennikarz zastosował jednak ciekawy zabieg: pisząc o mieszkańcach Republiki Czeskiej, całkiem niespodziewanie i szalenie sprytnie przemycił przy okazji sporo na temat nas samych – Polaków. Widać to zwłaszcza w rozdziałach poświęconych wierze i obecności Kościoła w codziennym życiu. Z książki o Czechach „Zrób sobie raj” nagle staje się nieco gorzkim, ale bardzo szczerym portretem naszego własnego kraju.
Tę książkę Mariusza Szczygła czyta się inaczej od „Gottlandu”. Choć to zbiór reportaży, wywiadów i felietonów dziennikarza, to momentami łatwo o tym zapomnieć, bo całość wciąga jak najlepsza powieść. Co ciekawe, mimo że to „Gottland” było książką z zamierzenia dużo bardziej „rozrywkową”, to właśnie „Zrób sobie raj” czyta się lżej, a lektura ta wywołuje na ustach uśmiech znacznie częściej. Zupełnie jak czeski film! Książka dostępna jest także w wersji elektronicznej za ok. 36 zł.
Źródło okładki: www.czarne.com.pl | „Zrób sobie raj” Mariusz Szczygieł – recenzja |
Czy skupiasz się na pielęgnacji szyi równie mocno jak na dbaniu o twarz? Często pomijamy szyję w codziennym rytuale pielęgnacyjnym. A to właśnie po niej najszybciej widać upływające lata! Jeśli chcesz uniknąć zwisającej, pomarszczonej skóry szyi i drogich, czasem bolesnych zabiegów medycyny estetycznej, musisz zacząć działać dość szybko! Najlepiej postępować jak przy pielęgnacji twarzy – produkty przeciwzmarszczkowe zacznij aplikować od około 25–30 roku życia. Możesz wybierać spośród kosmetyków, które nakładasz na twarz, ale na rynku znajdziesz też te przeznaczone stricte do pielęgnacji szyi, często też dekoltu.
Na co zwracać uwagę przy wyborze kosmetyków ujędrniających?
Wybierając kremy i inne produkty o działaniu anti-aging, zwracaj uwagę nie na cenę, lecz na skład. To mit, że z wiekiem musimy wybierać coraz droższe kosmetyki, zgodnie z zasadą, że im droższe, tym efektywniejsze. Przede wszystkim powinnyśmy pamiętać, że skóra na szyi jest cienka i delikatna. Nie możemy traktować jej ostrymi peelingami i silnymi kwasami, tak jak twarz. Wymaga ona użycia łagodnych kosmetyków. Warto szukać produktów z zawartością kwasu hialuronowego, witamin i komórek macierzystych. Nie zapominajmy również o ochronie przeciwsłonecznej! Promienie słońca to jedna z głównych przyczyn powstawania zmarszczek poniżej brody, poza tym wpływają też onę na utratę jędrności skóry w tym rejonie.
Pielęgnacja szyi – o czym warto pamiętać?
Pamiętajmy również o niezaciskaniu szczęki i prostej postawie z lekko uniesioną brodą, która wysmukla szyję, przez co zapobiega powstawaniu zmarszczek. Chociaż raz w tygodniu wykonujmy masaż szyi, może być z pomocą olejku, bo to dodatkowo wypielęgnuje skórę – masujmy zawsze od dołu do góry. Kosmetyki również powinnyśmy wklepywać tą samą drogą, robiąc to delikatnie, z wyczuciem, żeby nie rozciągać skóry w tym miejscu.
Polecane kremy
Produkty odmładzające i ujędrniające do szyi zazwyczaj przeznaczone są również do pielęgnacji dekoltu – o niego także warto dbać, bo piękny biust to ozdoba każdej kobiety. Pamiętajmy, że możemy używać kosmetyków przeznaczonych do twarzy, najlepiej z serii przeciwzmarszczkowych. Tanim i skutecznym sposobem na pielęgnację nie tylko szyi, ale całej twarzy jest jaśminowa seria marki Ziaja. Znajdziemy w niej: krem na dzień i na noc, pod oczy, esencję, maseczkę i płyn micelarny. Substancjami aktywnymi odpowiedzialnymi za odmładzanie cery są w produktach Ziai m.in.: kwas hialuronowy, mikrokolagen i proteiny migdałów, które dają efekty liftingujące.
box:offerCarousel
Inną, równie niedrogą opcją będzie linia produktów Neuro Hialuron Bielendy, które reklamowane są jako alternatywa dla zabiegów medycyny estetycznej. Bielenda oferuje kremy na dzień i na noc, serum i koncentrat. Zawartość neuropeptydu w kosmetykach odpowiada za działanie liftingujące, poprawę jędrności i gładkości oraz głębokie nawilżenie skóry.
box:offerCarousel
Jeśli mamy trochę więcej funduszy w portfelu i możemy sobie pozwolić na bardziej ekskluzywne kosmetyki, warto rozważyć zakup żelu-kremu Liftissime Cou Lierac, który przywraca skórze szyi i dekoltu gęstość i gładkość.
box:offerCarousel
Możemy zwrócić również uwagę na Super Restorative Clarins, który intensywnie regeneruje skórę szyi i dekoltu dzięki ekstraktowi z Harongi.
box:offerCarousel
Krem na szyję i dekolt marki Bandi, Gold Philosophy, zawiera doskonale nawilżające i natłuszczające masło shea, odmładzający olej abisyński, wygładzający i ujędrniający skórę olej z ogórecznika.
Skóra szyi najszybciej zdradzi nasz wiek, a chyba żadna z nas by tego nie chciała. Dbajmy zatem o jej zdrową kondycję i piękny wygląd. Właściwa pielęgnacja przy pomocy liftingujących i odmładzających kremów i koncentratów z pewnością nam w tym pomoże. | Kremy ujędrniające – odmładzająca pielęgnacja szyi |
Wegańskie książki kucharskie to zbiór przepisów i wskazówek dla osób, które rozpoczynają swoją przygodę z dietą eliminującą produkty odzwierzęce. Są również ciekawą alternatywą dla wszystkożerców oraz urozmaiceniem dla osób, które poszukują inspiracji. Nieustannie pojawiają się nowe książki, które wprowadzają w tajniki wegańskiego gotowania. Zawierają piękne i apetycznie wyglądające zdjęcia gotowych potraw. Oto kilka z tych, które są napisane w bardzo przystępny sposób i wyposażone w cenne porady.
Jadłonomia – wegańska kulinarna biblia
Marta Dymek to twórczyni Jadłonomii – wegańskiego i kulowego już bloga. Przez wiele osób uważana jest za autorytet z dziedziny kuchni roślinnej. Jadłonomia. Kuchnia roślinna. 100 przepisów nie tylko dla wegan to pierwsza książka kucharska jej autorstwa. Wyróżnia się nietypowym dużym formatem, bogactwem zdjęć i bardzo praktycznych wskazówek. Można dowiedzieć się z niej np. co przyrządzić z łodygi brokuła, jak upiec ciasto z buraka i do czego wykorzystać pozornie niejadalną marchewkową nać. Książka ta jest doskonałym przewodnikiem po wegańskich potrawach, znalazły się w niej przepisy na śniadania, obiady, kolacje oraz desery.
box:offerCarousel
Drugie dzieło Marty Dymek, to Nowa Jadłonomia. Roślinne przepisy z całego świata. Jest wynikiem kolekcjonowania kulinarnych doświadczeń autorki, które zdobywała w czasie podróży do ponad 50 krajów. W książce znalazło się mnóstwo innowacyjnych kulinarnych pomysłów inspirowanych m. in. kuchnią wietnamską, tajską, indyjską, bałkańską, a nawet kalifornijską. Ciekawostką jest to, że każdy przepis zawiera sezonowe warzywa. Dzięki temu można na nowo odkrywać często zapomniane oraz nielubiane jarzyny. Przyrządzenie selera korzeniowego po chińsku czy gulaszu z jarmużu z nutami afrykańskiej egzotyki z pewnością przypadnie do gustu niejednemu entuzjaście roślinnych przysmaków.
Wegan Nerd – wegańskie przepisy na spotkania z przyjaciółmi
Ponad 130 przepisów na 320 stronach zebranych w książce Wegan Nerd. Moja roślinna kuchnia to wynik doświadczenia i wiedzy Ali Rokickiej. Każdy ze znajdujących się w książce 10 rozdziałów dodatkowo podzielony jest na pory dnia oraz okazje skłaniające do ucztowania. Wegan Nerd… to zbiór łatwych w przygotowaniu przepisów, które są fuzją kuchni polskiej, żydowskiej oraz rodzinnych tradycyjnych receptur autorki. Tego rodzaju książka kucharska nie tylko uczy, jak zamieniać mięsne potrawy na wegańskie, ale również podpowiada jak przygotować świąteczne przysmaki bez dodatku produktów pochodzenia zwierzęcego. Pierogi ze skwarkami z selera, steki z kapusty z pomarańczą, serek paprykowy z orzechów nerkowca, sałatka owocowo-chwastowa, burger z czarnej soczewicy z suszoną śliwką czy karaibskie skrzydełka kalafiorowe w kokosie to tylko niektóre z wegańskich propozycji, jakie znalazły się w książce Ali Rokickiej. Dodatkowo można również dowiedzieć się, jak wyglądały jej początki jako weganki oraz znaleźć porady na temat tego, jak bezkolizyjnie przejść na weganizm.
box:offerCarousel
Smaku książce dodaje fakt, że przepisy są ilustrowane apetycznymi zdjęciami, ale również kolorowymi akwarelami autorki i portretami jej ukochanej kotki o imieniu Mafia.
Warzywa górą – wegańskie pomysły z nurtu sezonowej kuchni slow
Katarzyna Gubała to redaktor naczelna magazynu „Slowly Veggie”, culinary content director wydawnictwa Burda, propagatorka kuchni roślinnej i joginka. Książka jej autorstwa pt. Warzywa górą! Od korzeni aż po liście to nie tylko zbiór 127 przepisów na wegańskie dania podzielonych zgodnie z porami roku, ale również źródło wiedzy na temat żywienia, komponowania zbilansowanego jadłospisu oraz inspiracji dotyczących stylu życia zgodnego z naturą. Można się z niej dowiedzieć m. in. jak zrobić naleśniki bez jajek, ziołowy makaron, roślinne mleka oraz upiec pyszny domowy chleb. Wykonane według zawartych w niej przepisów potrawy są pyszne, szybkie i przede wszystkim zdrowe.
box:offerCarousel
Katarzyna Gubała to również propagatorka wykorzystywania w kuchni chwastów oraz warzyw i owoców w całości. Dlatego jej książka jest znakomitą bazą wiedzy dotyczącą oryginalnych sposobów na doprawianie dań czy przyrządzenie nietypowego pesto.
Wegańskie książki kucharskie nie są skierowane jedynie do osób stosujących tego rodzaju dietę. Ich autorzy często podkreślają, że zależy im na tym, by przede wszystkim poszerzać kulinarne horyzonty osób na diecie tradycyjnej. Jednocześnie pragną, by gotowanie bez użycia produktów pochodzenia zwierzęcego nie było postrzegane jako pilnie strzeżona tajemnica. | Tajemnice kuchni wegańskiej – najlepsze wegańskie książki kucharskie |
Zapewne wszyscy ojcowie marzą, by ich synowie byli do nich podobni. I do pewnego momentu mają na to wpływ, np. poprzez dobór ubrań. Malutki mężczyzna i jego tata ubrani tak samo lub podobnie wyglądają uroczo. To podkreśla ich wspólną tożsamość, podobieństwo i więzi, a także świadczy o tym, jak ważna jest moda w codziennym życiu.
Nieważne, czy wybierzecie stylizację na co dzień w wersji sportowej, czy elegancką – na święta i szczególne okazje. Wszystkie elementy stroju mogą być w niej identyczne lub tylko wybrane, np. krawaty albo skarpety. Istotne jest przy tym poczucie humoru i wspólna przygoda.
Na sportowo
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Propagowanie zdrowego stylu życia należy do wyzwań, które powinno stać przed każdym tatą. Na wspólne treningi ze swoim „małym misiem” wybierz tematyczną koszulkę i body. Uroczy komplet proponuje marka Fruit of the Loom (firma oferuje wiele ciekawych propozycji nadruków do stylizacji tata plus syn). Do tego luźne spodnie, tu z obniżonym krokiem, tzw. baggy dres. Dla taty – czarne z czerwonymi wstawkami po bokach (Balmain by H&M), dla synka – czerwone A&P. Do kompletu także czapeczki – błękitna Broel dla synka i niebieska bejsbolówka Viking dla taty. Podstawą udanych ćwiczeń są buty – warto postawić na sprawdzoną firmę, która specjalizuje się w obuwiu sportowym, np. Nike, która ma w ofercie buty dla każdej grupy wiekowej.
Sportowa elegancja
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Na półoficjalne wyjścia, takie jak niedzielny obiad w restauracji, wystarczy włożyć casualowy zestaw – dżinsy, bluza i sportowa marynarka. Motywem głównym mogą być „Gwiezdne wojny” – kochają je i duzi, i mali mężczyźni. Dla taty – dopasowane granatowe dżinsy z podwijanymi nogawkami (Esprit), szara bluza z motywem maski Dartha Vadera (Fruit od the Loom), denimowa marynarka (Lee) i pasujący do nich kapelusz (Tommy Hilfiger). Dla syna – bluza (H&M), marynarka (Top Secret), błękitny kapelusz panama i podobne granatowe dżinsy. Obaj panowie mogą włożyć wygodne trampki w dowolnym kolorze, bo do granatu i szarości będą pasować i czerwień, i żółty, i fiolet.
Na oficjalne okazje
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Jeśli chcecie podkreślić pokrewieństwo ubiorem także podczas ważnych wydarzeń, takich jak chrzest czy jubileusz ślubu dziadków, skopiujcie styl waszych garniturów i dobierzcie podobne dodatki. Bezpiecznym wyborem będzie szarość – marynarka i spodnie w tym tonie są eleganckie, a jeśli dodamy do nich bordową poszetkę (w marynarce dla taty – Selected Homme) i ozdobne granatowe guziki (marynareczka dla synka marki Pinokio), unikniemy nudy. Powinny być wełniane, by zapewnić szyk i wygodę. Na dół także wełniane spodnie dla taty (H&M) i materiałowe dla syna (Cool Club). Dosyć poważny charakter tego zestawienia przełamią czerwono-granatowe muchy (Lorento), takie same dla dużego i małego mężczyzny, różniące się tylko rozmiarem. Kaszkiet to świetny dodatek do eleganckich stylizacji, a na małej główce wygląda on rewelacyjnie. Z szarościami dobrze będzie korespondowała czapeczka w kolorze niebieskim – dla malucha we wzory małe kotwice (H&M), dla taty denimowa (Esprit). Ciekawym pomysłem jest połączenie garnituru z kolorowymi skarpetami (Happy Socks). | Tata i syn – stylizacje dla małego i dużego mężczyzny |
Podpłomyki, czyli proste płaskie placki, rzucano dawniej na piec, by sprawdzić jego temperaturę. Jeśli placek się dopiekł, można było piec właściwy, domowy chleb. Jeśli nie, trzeba było dołożyć do pieca i bardziej go rozgrzać. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu podpłomyki znały chyba wszystkie dzieci. Dziś warto wrócić do tej receptury i raz na jakiś czas, zamiast chleba, podać do potrawy właśnie podpłomyk. Składniki:
400 g mąki pełnoziarnistej
200 g ciepłej wody
50 g rozpuszczonego masła
sól
Krok po kroku:
Mąkę łączymy z wodą, masłem i solą. Zagniatamy ciasto i odstawiamy je na 30 min. Następnie dzielimy na mniejsze porcje, cienko wałkujemy i prażymy na suchej patelni, aż w kilku miejscach powstaną bąble. Przed podaniem możemy posmarować masłem.
** Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia
box:video | Pełnoziarniste podpłomyki |
Jeśli jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami domu z ogrodem, od czasu do czasu musimy przeprowadzić zabiegi pielęgnacyjne, aby otoczenie cieszyło oko. W zestawie narzędzi ogrodnika, który lubi ułatwiać sobie pracę, powinny znaleźć się nożyce akumulatorowe. Na które modele warto zwrócić uwagę? Nożyce akumulatorowe – przeznaczenie i zalety narzędzia ogrodniczego
Nożyce akumulatorowe to część większej rodziny narzędzi ogrodniczych. Oprócz nich możemy wyposażyć garaż w akumulatorową kosiarkę i podkaszarkę do trawy, a także sekator, dmuchawę do liści i piłę. To narzędzie, które ułatwia pielęgnację trawy, krzewów, bylin oraz iglaków uprawianych na działce. Przykład? Dzięki niemu w bardzo prosty i szybki sposób można nadać żywopłotowi dowolny kształt. Ułatwia też usuwanie suchych gałęzi krzewów. Warto to robić systematycznie, ponieważ częste przycinanie roślin sprawia, że stają się bardziej okazałe.
Zaletą tego typu nożyc jest fakt, że są zasilane akumulatorami (jonowo-litowe gwarantują długi czas pracy po jednorazowym naładowaniu). Możemy ich używać w każdym miejscu na działce bez dostępu do źródła energii elektrycznej. Ponadto nie ogranicza nas długość przewodu. Nożyce do żywopłotu mogą mieć dłuższe bądź krótsze ostrza. Te pierwsze sprawdzą się w przypadku przycinania wyższych jego części, drugie natomiast można wykorzystać dodatkowo do skracania źdźbeł trawy. Co więcej, długość listwy tnącej decyduje o jakości cięcia.
Nożyce akumulatorowe do trawy i krzewów
Na Allegro znajdziemy kilkadziesiąt egzemplarzy nożyc akumulatorowych renomowanej czeskiej marki Hecht. Wśród nich uwagę zwraca narzędzie służące do przycinania trawy i krzewów jednocześnie. To wersja z dodatkową regulowaną teleskopową rękojeścią (na której znajdują się elementy do sterowania), obrotową rączką i kółkami podporowymi, co pozwala na pracę w pozycji stojącej. Zastosowano tu podwójny włącznik, który zabezpiecza przed niepożądanym uruchomieniem.
box:offerCarousel
Jak zapewnia producent, urządzenie zostało zaprojektowane we współpracy z profesjonalistami i było testowane w bardzo trudnych warunkach. Jest wyposażone w wydajny i wytrzymały akumulator Lithium-lon firmy Samsung o pojemności 1,3 Ah i napięciu 3,6 V. Posiada też ostrza tnące wykonane z wysokogatunkowej stali o długości 110 mm (w przypadku krzewów) i 80 mm (w przypadku trawy). System ich wymiany nie wymaga użycia narzędzi i trwa zaledwie kilka chwil. Istotną kwestią jest czas ładowania akumulatora – wynosi on 240 minut.
Nożyce akumulatorowe do żywopłotu
box:offerCarousel
W ofercie firmy Gardenline znajdziemy nożyce akumulatorowe do żywopłotu. Ich cena oscyluje wokół 340 zł. Posiadają akumulator Li-Ion 18 V/2,0 Ah. Wyposażono je w długie (mierzące 580 mm) przeciwbieżne ostrza tnące, które poprawiają efektywność i wydajność pracy.Ich geometria zapewnia bowiem szybsze cięcie. Bezpieczeństwo zaś gwarantuje osłona dłoni, która stanowi skuteczną izolację. Nożyce akumulatorowe do żywopłotu marki Gardenline mają także hamulec. Unieruchamia on ostrze tnące w czasie poniżej jednej sekundy. Dzięki ergonomicznemu kształtowi nożyce dobrze leżą w dłoni, co nie jest bez znaczenia dla komfortu pracy (rękojeść obraca się o 90 stopni). | Nożyce akumulatorowe – polecane modele |
Janusz Christa to obok Papcia Chmiela legenda dla pokolenia dzisiejszych 30-, 40- czy 50-latków. Nawet ci, którzy nigdy w życiu potem nie sięgnęli po komiksy, z „Kajkiem i Kokoszem” zetknęli się na pewno. Nasze, swojskie i wcale nie gorsze
Miłość do serii komiksów o dzielnych mieszkańcach Mirmiłowa zmagających się z bandą zbójcerzy nie wynika jedynie z tego, że był to okres, gdy nie mieliśmy dostępu do zeszytów z zagranicy. Nawet jeżeli ktoś dostrzega podobieństwa dwóch dzielnych wojów do przygód Asterixa i Obelixa, nie może odmówić tego, że nie jest to bezmyślna kalka. Twórczość Christy jest przesiąknięta nawiązaniami do naszej historii, współczesności oraz legend i nawet humor jest tu jakiś bardziej swojski, nasz, przaśny. Pierwsza obrazkowa historia z przygodami Kajka i Kokosza to właśnie „Szkoła latania".
Co jest potrzebne do latania?
Historia zaczyna się od fortelu przywódcy zbójcerzy, Hegemona, który nie mogąc podbić grodu Mirmiła w normalny sposób, namawia go do tego, by ten spróbował latania. Jeżeli uda mu się go przekonać do opuszczenia wioski i udania się wraz z przyjaciółmi do słynnej szkoły latania na Łysej Górze, bez trudu pod ich nieobecność przejmie władzę nad grodem. Mimo protestów małżonki i początkowych niepowodzeń Mirmił uprze się przy realizacji swojego marzenia. Ech, kto by nie chciał polatać. No, może nie od razu na szybkiej miotle, bo z tej łatwo zlecieć, ale gdyby tak udało się na czymś wygodniejszym…
Żal nie mieć na półce
Nauka nie jest prosta, ale upór i pomoc przyjaciół pomoże w zdobyciu dyplomu akademii. Ich powrót zbójcerze zapamiętają sobie na bardzo długo. „Szkoła latania" nie jest jednak prostą, jednowątkową historyjką, w której wszystko kręci się wokół kilku postaci. Oprócz dzielnego i rozważnego Kajka oraz żarłocznego Kokosza znajduje się tu cała masa ciekawych bohaterów, a każdego z nich Janusz Christa obdarzył intrygującymi cechami – melodramatyzujący Mirmił, jego apodyktyczna małżonka, Łamignat, który ma pilnować porządku na drogach, a jednocześnie dbać o sprawiedliwszy podział dóbr (odbierając bogatym i rozdając biednym), jego żona Jaga, ziołami i czarami nieraz ratująca im skórę, Hegemon czy jego charyzmatyczny Kapral. Każdy z nich ma tu na kolorowych planszach jakąś rolę, tworzy fragment większej, zabawnej całości.
„Szkoła latania" to absolutna klasyka. Ten komiks bawi kolejne pokolenia od lat 70., gdy ukazywał się w odcinkach w "Świecie Młodych", i dobrze, że wciąż jest wznawiany. Młodsi odkrywają, że w Polsce również powstawały świetne obrazkowe historie, a starsi powracają do tego z wielkim sentymentem. Scenariusz Christy i jego rysunki to świetne połączenie humoru i przygody. Żal nie mieć na półce.
Źródło okładki: www.egmont.pl | „Kajko i Kokosz. Szkoła latania" Janusz Christa – recenzja |
Gdy pogoda sprzyja, nie ma nic lepszego niż zabawa w ogrodzie. Tym bardziej, jeśli znajdują się w nim zabawki. Przedmioty, które polubią dzieci, sprawią, że nie będzie im się nudziło. Zabawki ogrodowe to coś więcej niż huśtawka czy piaskownica. Koniecznie zapoznaj się z naszymi propozycjami. Zabawki ogrodowe dla dzieci
Zabawa na świeżym powietrzu daje dzieciom dużo dobrego: aktywny wypoczynek, ruch i dotlenienie, tak ważne w przypadku każdego, w różnym wieku. Spora część zabawek ogrodowych nie zajmuje dużo miejsca, więc w większości ogrodów da się wygospodarować trochę przestrzeni. Ważne jest, aby sprzęty były wykonane z dobrej jakości materiałów i by nie stanowiły dla dzieci żadnego zagrożenia.
Minionki – zabawki ogrodowe
Minionki stały się tak bardzo popularne, że ich podobizny umieszcza się nawet na zabawkach ogrodowych. Wszystko za sprawą kolejnej bajki kinowej z udziałem tych śmiesznych, żółtych stworków. Zabawek z Minionkami do użytku w ogrodzie jest sporo. Warto wybrać te najfajniejsze:
Namiot samorozkładający się marki Simba. Wystarczą zaledwie 3 sekundy na jego rozłożenie. Lekki, obowiązkowo w żółtym kolorze. Wyposażony w podłogę. Cena – do 60 zł.
Domek namiot igloo – wyjątkowe połączenie domku, namiotu i igloo. Idealny do rozwijania dziecięcej aktywności i pomysłowości. Cena – 49–69 zł.
Namiot z tunelem – składany, do samodzielnego montowania. Łatwy do przechowania. O wadze 1 kg. Gwarancja udanej zabawy. Cena – 69 zł.
Pogo Hopper – skoczek do skakania. Idealny produkt dla aktywnego dziecka. Bezpieczeństwo i wspaniała zabawa. Poręczny uchwyt. Trwała i solidna konstrukcja. Duża staranność wykonania. Ładnie zapakowany. Idealny na prezent. Cena – 76 zł.
Bomby wodne – dla dzieci powyżej 3. roku życia. Bunch o Balloons dostarczą mnóstwo frajdy nie tylko dzieciom, ale i dorosłym. Świetne szczególnie latem i w upalne dni. Na balonie napełnionym wodą gumka automatycznie się zaciska. Jednoczesne napełnianie wiązki balonów, co bardzo zaoszczędza czas. Napełniony wodą balon osiąga wielkość 12–18 cm. Niezapomniane wrażenia i duża uciecha w bitwach na balony. Zestaw zawiera 100 sztuk balonów (3 zestawy). Cena – do 56 zł.
Łódka – sympatyczny pontonik dla dziecka. Co prawda, maluch w ogródku raczej w nim nie popływa, ale może chociaż zamoczyć się w upalny dzień. Wystarczy nalać zimną wodę, a w słońcu sama się nagrzeje. Cena – 34–38 zł.
Dmuchany basen brodzik – basenik do stosowania na zewnątrz domu. Dmuchany, średnica 100 cm. Świetna grafika przedstawiająca kilka wizerunków Minionków. Uniwersalny, dla dziewczynek i chłopców. Precyzyjne wykonanie, z dużą dbałością o szczegóły. Dobra jakość, trwały materiał PVC. Trzy pierścienie. Polecany dla dzieci od 10. miesiąca życia. Cena – ok. 60 zł.
Piłka do skakania – duża, 50 cm, z dobrej jakościowo gumy, w żółtym kolorze. Z uchwytami – rogami, dzięki którym dziecko może się przytrzymywać. Zapewnia świetną gimnastykę dla ciała, m.in. wspomaga rozwój koordynacji ruchowej i równowagi, poprawia kondycję, ćwiczy mięśnie nóg, brzucha i pleców. Produkt stosowany również w rehabilitacji. Piłkę łatwo pompować i czyścić. Cena – ok. 30 zł.
Paletki – plastikowe paletki (oczywiście z podobizną Minionków), do wyboru w 2 kolorach, oraz gumowa piłeczka. Cena – ok. 25 zł.
Świecąca piłka – średnica 10 cm. Świecenie włącza się po uderzeniu. Sprawdzi się szczególnie późnym popołudniem lub pod wieczór, aby uzyskać widoczny efekt świecenia. Cena – do 23 zł.
Powyższe produkty sprawią, że dziecko, przebywając w ogrodzie, nie będzie się nudzić. Zabawki te pobudzają kreatywność, więc mogą posłużyć do różnych zabaw tematycznych. Ważne jest, aby dziecko miało towarzysza do tych aktywności – rodzeństwo, kolegę lub bliską osobę.
Czytaj też o zabawkach ogrodowych z motywem z filmu "Auta 3" | Minionki – 10 najfajniejszych zabawek ogrodowych |
Fiata Bravo – włoskiego auta kompaktowego – nie produkuje się już od ponad roku. Mimo to cieszy się sporym zainteresowaniem klientów, którzy czasem chcieliby dorzucić temu autu „coś od siebie”. Tak się składa, że mają spory wybór akcesoriów. „Bravo” po włosku znaczy „dobry”, „fajny”, „zdolny”. Jego pierwsza generacja schodziła z taśm fabryki w Piedimonte w latach 1995–2001 oraz 2007–2014. Czas pierwszych modeli powoli już mija, ale dwójka jest autem solidnym i fajnym, choć niedocenionym. A to w sumie dobrze dla jego kupujących, bo kosztów nie podbija moda.
Zwróciliście pewnie uwagę na słowo „solidny”, w potocznym przekonaniu nienależące się włoskim markom? Otóż Bravo faktycznie było i jest wolne od większości wad produktów włoskiej motoryzacji. Rzadko się psuje, jest dopracowane i ekonomiczne. Bravo II to następca Fiata Stilo, dziedziczący jego zalety i pozbawiony wad. Przy okazji jego wygląd – jak na Włocha przystało – jest ciekawy. Niby zwykły kompakt, a zgrabny i z eleganckim sportowym zacięciem. Nic dziwnego, że wiele osób korci, by Fiatu Bravo dodać jeszcze więcej charakteru.
Wnętrze
Kokpit Bravo jest poprawny i funkcjonalny, może się podobać. Na ogół dominują w nim jednak szarości, które warto by przełamać. Zwłaszcza że w wielu wersjach mamy całkiem gustowne, delikatne metalowe wykończenia deski rozdzielczej.
Nieźle pasują do nich metalowe nakładki na pedały, choć trzeba przyznać, że ich cena skłania do rozważań czy są rzeczywiście z aluminium, czy też ze stopu platyny, srebra i wanadu.
Fajnie komponują się również nakładki na progi. Można oczywiście wybrać metalizowane, sprawiające solidne wrażenie. Ich montaż jest prosty, koszt to ok. 120–150 zł za komplet. Pamiętajmy też o tym, że mają wymiar nie tylko estetyczny, ale i praktyczny. Chronią progi auta przed porysowaniem, a to ważne zadanie.
O wnętrze auta można zadbać, montując welurowe dywaniki, najlepiej z kolorowym obramowaniem lub wzorem, by rozjaśnić to nieco surowe wnętrze.
Ciemne tarcze zegarów można dość łatwo zamienić na białe lub w innym kolorze. To prosty zabieg, który potrafi jednak dać niezwykły efekt.
Osobiście wymieniłbym też mieszek przy drążku zmiany biegów, bo oryginalny wygląda jakby pochodził z lat 80. ubiegłego wieku. To auto zasługuje na coś lepszego, a poza tym to nieduży wydatek. Na dodatek oryginalny łatwo się brudzi, bo w swoich zakamarkach bardzo chętnie gromadzi kurz i okruszki.
Z zewnątrz
Sylwetka auta jest na tyle ładna, że nie ma co specjalnie szaleć.
* Dość ciekawym zabiegiem może być montaż innych lusterek. Kompletnie zmieniają wygląd auta, ale równocześnie sprawiają, że w dyskretny sposób się wyróżnia.
Do Bravo za nieduże pieniądze można dokupić dyskretny spojler dachowy. W popularnym kompakcie pełni on funkcję czysto estetyczną. Nie zaburza ładnej linii tego auta, za to dodaje mu nieco zadziorności. Jeśli to dla kogoś za mało, może zainwestować również w dokładkę zderzaka – zarówno przedniego, jak i tylnego. Jednak warto zachować umiar, bo przesada w stylizacji tego włoskiego autka nie jest wskazana, choć każdy zrobi tak, jak mu się podoba.
Na sam koniec wspomnijmy o ciekawych nakładkach na klamki, oczywiście również metalizowanych. Bardzo ładnie komponują się z linią tego fiata.
Włoski koncern zawsze słynął z pięknych felg, warto rozważyć kupno takich, które nam się podobają. Wybór jest spory. | Fiat Bravo – akcesoria tuningowe |
Któż z nas, dorosłych, nie pragnie ofiarować dziecku naprawdę wyjątkowego prezentu, nie zważając przy tym zbytnio na cenę? Interaktywne jajko pingwinek należy do takich podarunków. Niewielki, a przy tym jakościowo świetny. Idealny na podarunek. Hatchimals – co to takiego?
Hatchimals są zwierzątkami żyjącymi wewnątrz jajka. Nie należą one jednak do zwykłych zabawek – są wręcz magiczne. Jeśli zdecydujemy się na zakup interaktywnego pingwinka, musimy wiedzieć, że nie wykluje się on sam z jajka. Do wyjścia trzeba go bowiem odpowiednio zachęcić. W jaki sposób?
Przez przytulanie i głaskanie. Stworek wydaje przeuroczo brzmiące dźwięki. Świecące przez skorupkę jajka oczy zwierzątka są natomiast sygnałem zbliżającego się wyklucia, które zajmuje około 15 minut (w tym czasie maluszka trzeba zachęcać do wyjścia, głaskając i tuląc). Gdy popukamy w skorupkę i lekko potrząśniemy jajem, Hatchimal nam odpowie. Możliwe jest również usłyszenie odgłosu bicia jego serca.
Moment, w którym pingwinek wykluje się ze skorupki, nie jest końcem zabawy, lecz tak naprawdę początkiem. Zwierzątko przejdzie jeszcze przez trzy etapy rozwoju, począwszy od niemowlaka, przez małe dziecko, na starszaku kończąc – odpowiednio więc okres noworodkowy, niemowlęcy i dziecięcy. Hitem jest odśpiewywanie przez pingwinka Happy Birthday za każdym razem, gdy wkracza w nowy etap rozwoju.
Jak łatwo się domyśleć, przypomina on trochę małe dziecko, które wszystkiego można nauczyć, m.in. chodzenia, tańczenia, grania w gry, a nawet innych czynności. Zasłyszane słowa Hatchimal powtarza własnym głosem (dzięki opcji rejestrowania, a następnie odtwarzania). To gwarancja wspaniałej, fascynującej zabawy przez wiele godzin.
Wygląd Hatchimals
Jajko, z którego wykluwa się pluszowy Hatchimal, ma wysokość około 15 cm, waży ok. 1 kg i jest białe z uroczymi delikatnie kolorowymi plamkami. Kolor zwierzątka jest zawsze niespodzianką, gdyż jajo zawiera jednego z dwóch stworków i nigdy nie wiadomo na początku, w jakim będzie kolorze. Aby „porozumieć” się z otoczeniem, oczy Hatchimal połyskują różnokolorowymi światłami. W ten sposób zwierzątko informuje, że potrzebuje ogrzania lub pogłaskania. Odcień tęczowy to sygnał o gotowości do wyklucia się.
Kupujemy Hatchimals
Interaktywne jajka pingwinki różnią się między sobą jedynie kolorami. Do wyboru jest Hatchimal różowy, turkusowy i brokatowy. Na Allegro znajdziemy też jajko Smoczydło, m.in. zielone, fioletowe oraz turkusowe, różniące się nieznacznie od pingwinka. Niestety, podczas zakupu nie ma opcji wyboru koloru małego przyjaciela. Zabawki są pakowane losowo i przed wykluciem nie poznamy zabarwienia. Taka niewiadoma staje się elementem zabawy.
Dopiero po wykluciu się zwierzątka dowiadujemy się, jaki jest jego kolor (będzie to jeden z dwóch podanych na opakowaniu, np. różowo-turkusowy lub turkusowo-żółty). Pewną wskazówką jest kolor plamek na skorupce jajka – wskazują one na prawdopodobną barwę.
Bez względu na typ czy kolor Hatchimals dają dziecku możliwość:
1) Odczuwania rodzącej się przyjaźni.
2) Otaczania troską i opieką mniejszego od siebie.
3) Przytulania, dotykania, głaskania.
4) Kształtowania wrażliwości.
5) Rozwoju opiekuńczości.
Do zabawki zawsze jest dołączona instrukcja i poradnik, a także 2 baterie LR06. Produkt jest przeznaczony dla dzieci od 5. roku życia. Producent to Spin Master.
Hatchimals należą do droższych zabawek. Cena jednego pingwinka waha się od ok. 250 do nawet 300 zł. Jednak z pewnością dobrze jest kupić jeden produkt, który jest efektowny i porządnie wykonany. Poza tym może być pewnego rodzaju zastępnikiem prawdziwego zwierzaka. | Hatchimals – zabawka z wyższej półki |
Książki z serii „Star Wars” od premiery pierwszego filmu rozpalają wyobraźnię fanów „Gwiezdnych wojen” i zabierają ich w podróż do Odległej Galaktyki. Jedną z najnowszych powieści z cyklu jest wydane w Polsce przez wydawnictwo Uroboros „Star Wars: Lordowie Sithów”. Książka autorstwa Paula S. Kempa opowiada o relacji Dartha Vadera i Imperatora w czasach pomiędzy obiema trylogiami. Darth Vader to ikoniczny czarny charakter, a jego charakterystyczny strój podtrzymujący funkcje życiowe rozpoznają chyba wszyscy. Razem z władającym Galaktyką przywódcą, nazywającym siebie samego Imperatorem, należą do władającego Ciemną Stroną Mocy pradawnego Zakonu Sithów – odwiecznych przeciwników rycerzy Jedi, którzy byli walecznymi i honorowymi strażnikami pokoju.
Lordowie Sithów po Wojnach klonów
Bezlitosny Darth Vader stał się nowym uczniem Palpatine’a. Kanclerz Republiki został ogłoszony Imperatorem i obaj Lordowie Sithów zaczęli sukcesywnie podporządkowywać Galaktykę swojej woli. Nie każda planeta łatwo się poddaje, a część wymaga zbrojnej pacyfikacji.Jednym z takich światów jest Ryloth, czyli rodzinna planeta rasy Twi’lek. Żelazna pięść Imperium zaciska się w tym miejscu bardzo mocno i pojawia się tutaj ognisko Rebelii. Bojownicy o wolność przechwytują do tego transmisję, która wywraca ich plany do góry nogami.
Rycerzy Jedi już nie ma
W „Zemście Sithów” obserwowaliśmy, jak żołnierze Republiki wykonywali szereg egzekucji na Rycerzach Jedi, którzy dowodzili nimi podczas okrutnej trzyletniej wojny. Po jej zakończeniu Jedi zniknęli z Galaktyki, a mieszkańcy Ryloth są zdani tylko na siebie. Nie oznacza to, że wśród Twi’leków nie ma bohaterów – wręcz przeciwnie.Bojownikom o wolność przewodzi Cham Syndulla z serialu „Wojny klonów”. Jest on jednocześnie ojcem jednej z głównych bohaterek serialu dla dzieci o tytule „Rebelianci”. Przez dużą część książki śledzimy poczynania Chama i jego partnerki Isvali, które mają na celu zabicie Imperatora i jego podopiecznego, Lorda Vadera.
Nie tylko Lordowie Sithów
W powieści Paula S. Kempa stosunkowo mało uwagi poświęcono dwóm okładkowym antybohaterom. Przez wiele stron śledzimy losy innych postaci, ale – jak się okazuje – jest to uzasadnione. Dzięki temu w ramach zbliżania się do konfrontacji buntowników i Mrocznych Lordów można odczuć niepokój ze względu na identyfikowanie się ze stworzonymi przez autora bohaterami. „Star Wars: Lordowie Sithów” to jedna z książek wydanych po przejęciu marki Gwiezdne wojny przez Disneya. O polskie tłumaczenie zadbało wydawnictwo Uroboros. Nie jest to jednak debiut pisarza w tym uniwersum – niestety jego inne powieści z serii „Star Wars” trafiły pod banderę Legends – książek traktowanych jako niekanoniczne.
Podsumowanie
Cham Syndulla przewodzi Frontowi Wyzwolenia Ryloth i liczy na zwycięstwo z Mrocznymi Lordami. Musi jednak zmagać się z innymi problemami, w tym przekupnymi politykami i pojawiającą się w innych książkach z serii panią generał Sloane. Na szczęście nowe postaci są na tyle interesujące, że przyjemnie się czyta ich przygody.Podczas lektury brakuje co prawda większej liczby scen z Mrocznym Duo, ale ze względu na to na każdą z nich czeka się z utęsknieniem. Ciekawie obserwuje się też przepychanki na dworze Imperatora, a momentami możemy zajrzeć w głowę Lorda Vadera i zastanowić się nad tym, co skłoniło Anakina Skywalkera do przybrania alter-ego.Intryga w „Star Wars. Lordowie Sithów” nie jest naiwna i zdecydowanie nie jest to książka młodzieżowa dla fanów seriali „Wojny klonów” i „Rebelianci”. Relacja pomiędzy Darthem Vaderem i jego mistrzem są napięta, a Palpatine przebywający na niegościnnej planecie i walczący o przetrwanie z naturą ukazuje nam się ze strony, od jakiej go wcześniej nie znaliśmy.
Źródło okładki: www.gwfoksal.pl | „Star Wars. Lordowie Sithów” Paul. S. Kemp – recenzja |
Kosmetyki dają kobietom niebywałą możliwość poprawiania swojego wyglądu w dosłownie kilka chwil. Podkreślamy nasze zalety i skrzętnie ukrywamy wady, aby prezentować się świetnie i dodać sobie poczucia pewności. Znajomość trików makijażowych sprawia, że bez trudu kreujemy złudzenia optyczne grające na naszą korzyść. Wiadomo, że każda z nas chciałaby wyglądać świetnie tylko za sprawą błyszczyka i tuszu do rzęs. Idealne, naturalne piękno to niestety domena tylko niewielu z nas. Nie wszystko stracone. Poszerzając swoją kosmetyczkę o kolejne produkty, możemy kreować piękny efekt. Nieco wprawy wystarczy, aby za pomocą rozświetlacza i bronzera skorygować rysy twarzy oraz dodać blasku cerze.
Konturowanie w makijażu
Makijaż to czynność złożona, a według mężczyzn – totalna magia! Dla każdej z nas to szansa, aby poczuć się świetnie i zjawiskowo wyglądać. W obecnym sezonie obserwujemy przykładanie dużej wagi do konturowania twarzy. Być może stało się tak w efekcie zdradzenia swoich sztuczek przez gwiazdy, chociażby takie jak Kim Kardashian. Sam podkład nałożony na twarz wyrównuje koloryt, ale również sprawia, że efekt jest płaski. Za pomocą dodatkowych kosmetyków sprawimy, że całość nabierze głębi i świeżości. W wiosennym słońcu każda z nas chce wyglądać świetnie, warto zaopatrzyć się w makijażowy niezbędnik, aby czerpać z pełni możliwości. Generalną zasadą konturowania jest fakt, że ciemne kolory ukrywają, zaś jasne uwypuklają konkretne obszary twarzy.
Do czego służy bronzer i jak go używać?
Bronzer to rodzaj pudru, który jest ciemniejszy niż odcień naszej cery. Dzięki niemu możemy wyszczuplić wymagające tego partie twarzy lub dodać cerze słonecznego odcienia opalenizny. Dla najlepszych rezultatów decydujmy się raczej na matowe bronzery. Na te z połyskliwymi drobinkami poczekajmy jeszcze trochę do lata. Puder nakładamy pędzlem do konturowania lub jego większym odpowiednikiem. Wszystko zależy od wygody aplikacji, jaką preferujemy. Ten kosmetyk daje nam nieskończone możliwości optycznego zmieniania lub podkreślania kształtów. O ile owalne twarze nie potrzebują większych zmian, jedynie podkreślenia kości policzkowych, to już okrągłe nabierają szczuplejszej formy dzięki nałożeniu go na skroniach, zewnętrznych częściach policzków. Całość wyda się drobniejsza i bardziej wypukła. Puder brązujący pomoże nam również zmienić kształt nosa. Jeżeli jest zbyt szeroki, bronzer nałóżmy po bokach, a jeśli dość długi, przyciemnijmy nieco jego czubek. Czego unikać? Szczególnej uwagi wymagają osoby o cerze z problemami, ponieważ ciepłe, pomarańczowe tony pudru mogą podkreślać niedoskonałości.
Rozświetlacz – jak nakładać?
Rozświetlacz to ten produkt, o którym wiele z nas po prostu zapomina. Wiele nawet nigdy nie zdecydowało się na jego zakup. To błąd, ponieważ dzięki niemu uzyskamy zjawiskowy efekt promiennej, pełnej blasku i świeżej cery. Wystarczy kilka muśnięć i już wyglądamy kompletnie inaczej. Najczęściej rozświetlacz nakładamy na szczycie kości policzkowych, dzięki czemu uwypuklamy je i wyglądamy bardzo naturalnie. Wiosną zupełnie rezygnujemy z całkowitego matu. Skóra pełna blasku wygląda zdrowo i młodo. Muśnijmy połyskiem czoło i brodę, aby dodać twarzy pociągłości. Nałożenie odrobiny tuż pod linią brwi i w wewnętrznych kącikach oczu skutecznie je powiększy.
Idealnie dobrana do naszego typu urody para – bronzer i rozświetlacz – pomoże nam nieco oszukać naturę i poczuć się świetnie we własnym ciele. Makijaż został wynaleziony po to, aby dodawać kobietom pewności siebie. Warto więc z niego korzystać i zachwycać odświeżonym lookiem na wiosnę! | Bronzer i rozświetlacz – niezbędnik na wiosnę |
Mechanizm podnoszenia szyb znajdziemy praktycznie w każdym aucie. Czym różnią się między sobą poszczególne mechanizmy? Mechanizm ręczny
Ręczny mechanizm podnoszenia szyb – jak sama nazwa wskazuje – swoje działanie zawdzięcza pracy siły ludzkiej. Mechanizm ten ma jeden zasadniczy plus: jest mało awaryjny. Jego najczęstszą usterką jest mechaniczne uszkodzenie uchwytu odpowiedzialnego za podnoszenie i opuszczanie szyby. Jego wymiana jest bardzo prosta i nawet największemu laikowi nie powinna sprawić problemu.
Poważniejszą usterką jest awaria mechanizmu podnoszenia, ponieważ diagnoza i wymiana wymagają demontażu boku tapicerki, który w wielu przypadkach nie należy do najłatwiejszych. Proces ten należy rozpocząć od wykręcenia wszystkich śrub odpowiedzialnych za jej przytwierdzenie do drzwi pojazdu. Następnie centymetr po centymetrze odchylamy bok drzwi, trafiając na plastikowy bądź metalowy zaczep.
Po jego demontażu dokładnie sprawdźmy mechanizm opuszczania szyb. W większości przypadków dochodzi do ułamania kółka odpowiedzialnego za trzymanie linki. W takim przypadku możemy pokusić się o wymianę samego kółka. Jeżeli linka nie wzbudza naszego zaufania, najlepszym rozwiązaniem będzie wymiana mechanizmu na nowy.
Mechanizm elektryczny
W przypadku awarii układu elektrycznego diagnoza i naprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Na początku dokładnie sprawdźmy bezpieczniki odpowiedzialne za poprawną pracę układu. Zwykle znajdują się one w okolicach nóg kierowcy. Po wyciągnięciu i odwróceniu zaślepki znajdziemy dokładny opis, który bezpiecznik jest odpowiedzialny za konkretną funkcję. Jeżeli bezpiecznik jest sprawny, musimy przystąpić do diagnozy poprawności działania przycisku opuszczania i podnoszenia szyby.
Jeżeli dochodzi do niego napięcie (możemy to sprawdzić w bardzo łatwy sposób, używając do tego multimetra), najprawdopodobniej uszkodzeniu uległ silnik odpowiedzialny za opuszczanie i podnoszenie szyby.
Identycznie jak w przypadku mechanizmu ręcznego demontażu wymaga bok drzwi. Po jego wyjęciu przystępujemy do dokładnego zdiagnozowania problemu. Na początek sprawdźmy, czy zasilanie dochodzi do silnika – wtedy będziemy mieli pewność, że przycisk opuszczania/podnoszenia szyb działa w sposób prawidłowy. Jeżeli napięcie dochodzi, a silnik nie reaguje, możemy być pewni, że jest on uszkodzony. W takim przypadku najlepszym rozwiązaniem będzie zakup nowego. Niestety, silniki bardzo rzadko są dostępne oddzielnie, najczęściej występują w komplecie z mechanizmem. Wymiana jest średnio skomplikowana i większość osób powinna sobie z nią poradzić bez większego problemu.
W przypadku, gdy napięcie dochodzi do przycisku, a podczas jego wduszenia prąd nie pojawia się na silniku, oznacza to awarię przycisku albo przerwanie kabla. W większości przypadków jest to zerwanie kabla, najczęściej dochodzi do tego w miejscu pomiędzy drzwiami a karoserią pojazdu (tuż nad zawiasami). W większości przypadków usterka kończy się na zlutowaniu i odpowiednim zaizolowaniu kabli.
Pamiętajmy, jeżeli nie czujemy się na siłach w naprawie mechanizmu opuszczania szyb, lepszym rozwiązaniem będzie zlecenie tego mechanikowi, ponieważ nieumiejętne próby mogą wygenerować duże straty. | Awaria mechanizmu podnoszenia szyb. Jak sobie poradzić? |
Lubimy dbać o włosy i przywiązujemy ogromną wagę nie tylko do stylizacji i koloryzacji, ale również do pielęgnacji. Czy warto kupować drogie, luksusowe kosmetyki do włosów? Wzrasta zapotrzebowanie na produkty luksusowe, bo coraz częściej kierujemy się jakością produktu, a nie jego ceną. Nic więc dziwnego, że pojawiły się nowe, drogie marki kosmetyków. Ich producenci udowadniają, że taka inwestycja się jednak opłaci. Cena preparatu do włosów wynika z jego składu – im więcej jest substancji aktywnych i składników odżywczych, tym jest droższy. Poza tym specyfiki z wyższej półki cenowej nie zawierają parabenów, silikonów i siarczanów. Lepiej chronią i odżywiają włosy. Efekty są oczywiste i widoczne, a pożądany efekt jest łatwiejszy do osiągnięcia.
Pielęgnacja szyta na miarę
Wiosną i jesienią powinniśmy szczególnie zadbać o włosy. Po zimie bywają zniszczone, a po lecie przesuszone przez wodę morską i słońce. Warto zafundować im zabieg (lub całą serię) w profesjonalnym salonie fryzjerskim, który używa kosmetyków dobrej jakości, np. Kerastase. Najpierw fryzjerka lub stylistka oceni i postawi diagnozę, co złego dzieje się z naszymi włosami i skórą głowy, następnie dobierze odpowiednie preparaty i zaleci kurację. W wielu salonach robi się to już komputerowo.
Początek zabiegu to masaż skóry głowy oraz jej nawilżenie koktajlem dobranych odżywek. Następnie równomiernie rozprowadza się maseczkę na włosach, w zależności od potrzeb – odżywczą, nawilżającą, odbudowującą, powiększającą objętość włosów, zwiększającą intensywność koloru. Ostatni etap to mycie odpowiednim rodzajem szamponu, który utrwali efekt wcześniejszych zabiegów. Taką kurację warto powtórzyć kilkakrotnie, przynajmniej raz w tygodniu.
Pielęgnacja de luxe
Obecnie w stylizacji włosów obowiązuje styl Lohas, czyli naturalny wygląd, fryzura bez usztywniania włosów, bez sztuczności. Lohas to nurt promujący życie w równowadze i zgodzie z naturą, ekologiczny. Skupia się na zdrowiu i sprawności psychofizycznej, a w tę filozofię wpisuje się naturalny wygląd włosów. To popularny styl wśród celebrytów nie tylko w Polsce.
Aby osiągnąć efekt naturalnej fryzury, polecane są ekskluzywne kosmetyki firmy Essensity. To cała gama ekologicznych produktów stworzonych z naturalnych składników (zamiast syntetycznych) i zawierających esencje organiczne. Seria zawiera preparaty do mycia włosów, do domowej pielęgnacji, a przede wszystkim do stylizacji. To koszt ponad 300 zł na średnich włosach, ale na pewno poczujemy się wyjątkowo.
Niedawno pojawiły się na naszym rynku kosmetyki do włosów Balmain. Do tej pory znaliśmy ubrania z metką tej marki. To konkurencja dla Kerastase, która od wielu lat dominuje na rynku luksusowych preparatów do pielęgnacji włosów. Kosmetyki Balmain zawierają wiele cennych substancji, takich jak: wyciąg z palmy sabałowej, szałwii lekarskiej, olej arganowy, proteiny jedwabiu, aminokwasy, witaminy C, E i B oraz antyoksydanty chroniące kolor. Dbają o równowagę skóry głowy i znacznie poprawiają stan włosów.
Pielęgnacja w domu
Profesjonalna pielęgnacja włosów w domu jest możliwa tylko w sytuacji, gdy posiadamy kompleksowy zestaw produktów renomowanych marek. Odżywka, podobnie jak serum czy maseczka, powinna być dopasowana do struktury i kondycji włosów. Najkorzystniej jest wybrać kosmetyki do włosów należące do tej samej serii, bo stosowane razem przyniosą szybciej oczekiwany efekt. Najlepiej używać tych rekomendowanych przez salony fryzjerskie i renomowanych stylistów. Są co prawda często kilkakrotnie droższe od produktów dostępnych w drogerii, ale warto.
Maska lub kuracja do włosów z salonu to kosmetyki profesjonalne o intensywnym działaniu, a ich regularne stosowanie znacznie poprawi kondycję skóry głowy i włosów. Dzięki właściwie dobranym kosmetykom możemy zadbać o naszą fryzurę jak w renomowanym zakładzie fryzjerskim. Im bardziej regularnie będziemy je stosować, tym lepsze efekty osiągniemy.
W liniach kosmetyków do włosów – tych tańszych i tych luksusowych – znajdują się produkty pielęgnacyjne do stylizacji oraz przeznaczone do farbowania włosów. Każdy z kosmetyków, aby był skuteczny, musi być starannie dobrany do rodzaju włosów i ich kondycji. Aby preparaty spełniały swoją rolę, należy przestrzegać kolejności ich stosowania. Pierwszy etap to zawsze dokładne umycie głowy i włosów właściwie dobranym szamponem. Potem na włosy nakładamy odżywkę, ewentualnie – jeżeli istnieje taka konieczność – maskę. Możemy wybierać wśród takich firm, jak: L’Oréal Professionnel, Matrix, Wella Professionals, Revlon Professional, Farouk Systems, Schwarzkopf.
Piękne, gęste, lśniące włosy to ozdoba każdej z nas. Taki efekt uzyskamy dzięki stosowaniu profesjonalnych, luksusowych kosmetyków do włosów. | Ekskluzywne kosmetyki do włosów. Dlaczego warto ich używać? |
Jakie bluzy będą królowały w tym sezonie? Jakie kroje założymy do biura? Jakie sportowe góry warto zabrać ze sobą na wakacje? Jak nosić bluzy na sportowo?
Damskie bluzy to nieodłączna część sportowych stylizacji. Ten element garderoby jest niezbędny, gdy uprawiamy sporty na dworze wczesnym rankiem, późnym wieczorem lub w chłodniejsze dni. W zestawach do biegania możemy postawić na szorty, krótki sportowy biustonosz i rozpinaną bluzę pod szyję. Wygodną opcją jest dopasowanie topu, sportowych legginsów z termoaktywnej tkaniny i szerszej bluzy z kapturem. Charakteru całości dodadzą wielokolorowe sportowe buty.
Na siłownię zabierzmy ze sobą bluzy z cieńszych materiałów. Krótkie bluzy to idealny dodatek na fitness. Warto zwrócić uwagę także na bluzy na zamek w zwierzęce wzory i neonowe kolory. Dobieramy do nich równie zwariowane doły i dodatki.
Jak stworzyć elegancki zestaw z bluzą?
W tym sezonie sportowe góry nie są jedynie nieodłącznym składnikiem aktywnego stylu. Dzianinowe bluzy będą dobrze wyglądały w połączeniu z eleganckimi spodniami capri, klasycznymi szpilkami i kobiecą biżuterią. Cienkie bluzy możemy zestawiać także ze spodniami w kant. Nie zapominamy o akcesoriach, np. widocznym naszyjniku, komponującym się pasku i modnych butach na słupku.
Na odważne wielbicielki mody czeka zestaw: sportowa bluza i spódnica. Takie kompozycje wyglądają niezwykle oryginalnie. Do gładkiej bluzy z dekoltem w łódkę dopasowujemy ołówkową spódnicę. Bluzy równie dobrze wyglądają z kontrastującymi szyfonowymi lub tiulowymi dołami. Pamiętajmy, aby włożyć sandałki na wysokim obcasie.
Rozpinana bluza z błyszczącego materiału posłuży nam za żakiet. Dobrym dodatkiem na chłodne, letnie dni będzie też bluza-blezer, np. w szarym odcieniu. Do spódnic i zwiewnych spodni z wyższym stanem zakładamy pudełkowe bluzy podkreślające talię. W stroju biurowym sprawdzą się również satynowe bluzy, haremki plus koturny.
Bluza w miejskim stylu
Tego lata szczególną uwagę zwracamy na bluzy w kwiaty. Dobrze jest zestawiać je z modnymi spodniami typu boyfriend i trampkami. Jako dodatki posłużą nam shoppery, liczna biżuteria i kwadratowe okulary. Kolejnym przebojem letniego sezonu są marmurkowe bluzy. Nosimy je w połączeniu z czarnymi legginsami, sportowymi butami i plecakami. Do takich kompozycji będzie pasowała damska bluza oversize. Wybieramy taką z luźnym lub mocno wyciętym dekoltem i zakładamy asymetrycznie na jedno ramię. W trendy wpiszą się także obszerne bluzy z rękawem do łokcia bez ściągaczy i wykończenia dekoltu.
Do rozkloszowanych spódnic dobieramy pikowane bluzy pod szyję. Zgrabne sylwetki powinny skusić się na krótkie bluzy odsłaniające talię i połączyć je np. z ogrodniczkami. Modnym zestawem okażą się kompozycje prostych bluz z napisami i dżinsowych szortów. Wieczorem możemy skusić się na połączenie pastelowych rurek i bluzy w zabawne wzory.
Hitem będą bluzy z nieregularnie barwionych tkanin i łączonych materiałów. W chłodne wieczory przydadzą nam się ciepłe, bawełniane bluzy z kapturem w pastelowych kolorach, do których zakładamy legginsy i jasne tenisówki. Bluza z elementami skóry okaże się mocnym akcentem dziennych stylizacji, przy takiej górze modnie podwijamy rękawy. Poszarpane dekolty to także przebój lata.
Wygodne zestawy z bluzami na biwak
Do biwakowych toreb pakujemy miękkie bluzy. Sprawdzą się one wieczorem przy ognisku czy w deszczowy poranek. Niezastąpiona będzie ponadczasowa bluza-kangurka. Zakładamy do niej dresowe spodnie lub krótkie, materiałowe spodenki. Zamiast kurtki wybierzmy długą asymetryczną bluzę na zatrzask. Nie zapominamy także o tunikach z kapturem, które nosimy zamiast sukienki. | Modne bluzy na lato – z czym je zestawiać? |
Wydana w 2015 roku gra „Wiedźmin 3: Dziki Gon” zdobyła serca graczy na całym świecie. Trzecia część trylogii, za którą odpowiada studio CD Projekt RED, została wydana na konsole do gier i komputery osobiste. Sprawdzamy, czy dwie pierwsze gry z serii, wydane pierwotnie na PC, przetrwały próbę czasu. Tytułowy Wiedźmin imieniem Geralt to postać wykreowana na potrzeby opowiadań i serii książek przez polskiego pisarza, Andrzeja Sapkowskiego. Autor stworzył wspaniały i przesiąknięty słowiańskim klimatem fikcyjny świat, a polskie studio CD Projekt postanowiło przenieść go na grunt gier wideo.
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” to światowy fenomen
Najnowsza gra polskiego studia CD Projekt RED zdobyła uznanie fanów i krytyków na całym świecie. „Wiedźmin 3: Dziki Gon” zebrał wysokie noty i sprzedał się w 12 mln egzemplarzy – czyli lepiej niż dwa poprzednie tytuły z serii razem wzięte.Po wydaniu ostatniego dodatku o tytule „Wiedźmin 3: Krew i wino” można pokusić się o ocenę pierwszych dwóch gier z serii z perspektywy czasu. Czy to nadal warte uwagi produkcje, w które warto zagrać, czy lepiej je sobie odpuścić?
Pierwszy „Wiedźmin” na PC pojawił się w 2007 roku
Kultowy zabójca potworów mógł pojawić się w grze wideo już w 1997 roku, ale studio Metropolis Software zarzuciło prace nad tą produkcją. Prawa do marki nabyło CD Projekt RED, a prace nad pierwszą częścią gry rozpoczęto na początku ubiegłej dekady.„Wiedźmin” zadebiutował w 2007 roku, a wbrew wcześniejszym zapowiedziom sugerującym wybranie na głównego protagonistę bezimiennego zabójcy potworów twórcy pozwolili graczom wcielić się w znanego z powieści Sapkowskiego Geralta z Rivii.
Czy pierwszy „Wiedźmin” nadal jest dobrą grą?
Pierwsza gra z serii polskiego studia spotkała się z dobrym przyjęciem, ale trapiły ją liczne problemy. Po wydaniu wielu łatek, a w końcu Edycji Rozszerzonej, udało się wyeliminować większość błędów. Gra nawet dzisiaj jest grywalna, chociaż niektóre z rozwiązań, w tym kamera ustawiana w trzech różnych trybach, są już nieco archaiczne. Oprawa graficzna w dzisiejszych czasach też nie robi już zbyt dobrego wrażenia.Nie da się natomiast ukryć, że opowiadana przez grę historia nawet dziś jest bardzo wciągająca i zapewni dziesiątki godzin świetnej zabawy. Jej znajomość nie jest wymagana, by dobrze bawić się przy najnowszej grze z serii, ale jest zdecydowanie warta poznania. Fani świata Sapkowskiego, którzy jeszcze nie mieli kontaktu z grą, z pewnością będą się przy niej dobrze bawić. Gra ma też świetnie przygotowaną polską wersję językową.
„Wiedźmin 2: Zabójcy królów” to gra bliższa trzeciej części
Pierwszy komputerowy „Wiedźmin” był grą RPG w starym stylu. Gra skupiała się na historii i tabelkach, pozwalając ustawić kamerę wysoko nad głową postaci. „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” zmienił formułę i bardziej przypomina nowoczesne gry typu Action RPG. „Wiedźmin 2”, tak jak pierwsza część, wydany został na komputery osobiste, ale gra doczekała się konwersji na konsolę Xbox 360.Pod względem fabularnym wydany w 2011 roku „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” broni się jako samodzielna produkcja. Przed rozgrywką warto odświeżyć sobie historię z pierwszej części. Można też zaimportować stan gry i przenieść kluczowe wybory fabularne do kolejnej części. Zdecydowanie warto w ten tytuł zagrać, a oprawa audiowizualna nadal nie odrzuca.
„Wiedźmin” i „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” – czy warto?
Obie gry nie są już pierwszej świeżości, ale zwłaszcza druga część trylogii to bardzo udana produkcja. Osoby, które dopiero przymierzają się do rozgrywki w „Wiedźmin 3: Dziki Gon”, powinny rozważyć, czy nie poświęcić na nią więcej czasu. W wersji na komputery PC jest możliwość zaimportowania stanów rozgrywki z drugiej części.Znajomość pełnej historii Geralta, który po wydarzeniach z sagi Sapkowskiego powrócił do świata żywych, rzuca nieco światła na wydarzenia z trzeciej części. Twórcy wielokrotnie mrugają okiem do fanów, a w grze „Wiedźmin 3: Dziki Gon” (recenzja) pojawiają się bohaterowie z poprzednich części.
Przeczytaj również: Jakiego sprzętu potrzebujesz, by móc zagrać w „Wiedźmina 3”? | Seria gier „Wiedźmin” – czy poprzednie odsłony przetrwały próbę czasu? |
Kolory nieumiejętnie dobrane do typu urody mogą dodawać lat i wydobywać wady, zamiast podkreślać zalety. Kupując ubrania, powinnaś zwracać uwagę nie tylko na krój i rozmiar, ale również prawidłowo wybierać kolory. Przy ich wyborze pod uwagę należy wziąć kolor włosów i cery. Jest tyle odcieni brązowych włosów i karnacji, że pierwszym krokiem, który zawęzi poszukiwania barw idealnych, jest określenie typu: ciepły czy zimny. Ciepła brunetka będzie miała włosy o złotym połysku, piwne lub zielone oczy, cerę jasną lub oliwkową. Królewna śnieżka będzie miała bardzo ciemne, prawie czarne włosy, oczy szare albo zielone, skóra może być alabastrowa, ale zdarzają się również ciemniejsze odcienie.
Kolory dla brunetki
Ciepły typ urody brunetki rozkwitnie w kolorach ziemi: czekoladowych brązach, zieleniach khaki. Świetnie będzie wyglądać w mocnych pomarańczach oraz miedzianych, ceglastych i koralowych barwach. Elegancka czerń i szarości dodają powagi, a czerwień w odcieniu wina podkreśla temperament. Taka pani powinna wybierać delikatnie przytłumione, ciepłe zestawienia kolorystyczne, które będą harmonizowały się ze złocistym połyskiem włosów i cery.
Urodę chłodnej brunetki najlepiej podkreślą kontrasty. Efekt ten można osiągnąć, wybierając czystą biel i czerń. Mocne i zdecydowane kolory to idealny wybór dla takiej osoby. Czerwień, nasycony fiolet i fuksja pięknie rozświetlą twarz. Ponadto granaty i szarości, nie zapominając o wszystkich odcieniach niebieskiego, podkreślających zimny typ urody.
Styliści zgodnie twierdzą, że wyrazista uroda brunetek zupełnie nie współgra z kolorami pastelowymi. Większość ich odcieni postarza i przytłacza, dlatego zdecydowanie się je odradza.
Makijaż dla brunetki
W makijażu oczu brunetki mogą pobawić się kolorami, stopniując ich nasycenie. Na co dzień powinny wybierać stonowane szarości, brudne róże, brązy oraz zgaszone odcienie fioletu. Wieczorowo, prócz klasycznych przydymionych oczu lub podkreślenia mocną kreską, mogą stawiać na zdecydowany kolor: szmaragdową zieleń, turkus, granat czy nasycone fiolety. Na policzkach należy unikać morelowych i brzoskwiniowych odcieni, które postarzają ich cerę. Na ustach zdecydowanie powinny stawiać na czerwienie w różnych odcieniach, ale także róż i śliwkę.
Testowanie kolorów
Analiza kolorystyczna pozwoli określić kolory pasujące do typu urody, karnacji i oczu. Wystarczy zaopatrzyć się w kartki w różnych kolorach, stanąć w przy lustrze, a następnie kolejno przykładać próbniki do twarzy. Samemu można zaobserwować przy jakich barwach cera promienieje, a przy jakich traci blask.
Nieprzemyślane zakupy kończą się szafą pękającą w szwach oraz dylematem z cyklu „co na siebie włożyć”. Jeśli poznasz kolory, które do ciebie pasują, tworzenie zestawów stanie się prostsze. Przy okazji unikniesz modowych wpadek oraz dodawania sobie lat. Brunetki mają raczej szerokie pole do popisu, jeśli chodzi o paletę barw do wyboru w stylizacjach. O odpowiednich odcieniach powinny pamiętać również w makijażu. | Jakie kolory powinna nosić brunetka? |
Wiosną i jesienią pogoda nie jest łatwa do przewidzenia i często zaskakuje swą zmiennością. Wielu rodziców ma wówczas dylemat – jak ubrać dziecko na spacer czy na zabawę w parku lub ogródku? Czym kierować przy ubieraniu córeczki? Uroki jesieni w odpowiednim ubraniu
Nie jest łatwe podjęcie decyzji, w co ubrać dziecko wychodzące na dwór w jesienne dni. Sytuacja się nieco komplikuje, jeśli tym dzieckiem jest dziewczynka. Zazwyczaj wiąże się to z chęcią dopasowania pewnych szczegółów, wzbogaceniem ubioru dziewczęcymi dodatkami. Są jednak podstawowe zasady, którymi powinnaś się kierować, przygotowując dziecko na takie wyjście.
Przede wszystkim warto sobie zadać pytanie, czy lepiej ubrać dziecko nieco cieplej niż samego siebie, czy raczej postawić na lżejsze ubranka. Tutaj decydujące jest to, czy maluch na spacerze będzie więcej siedział w wózku, czy będzie aktywnie spędzał czas. Jeśli zakładasz bierne spędzanie czasu dziecka na spacerze, to warto ubrać je nieco cieplej niż samego siebie. W sytuacji przewidywanego biegania, skakania, pozostawania w ciągłym ruchu – maluch powinien być ubrany nieco lżej niż ty. Warto pamiętać o starej zasadzie ubierania „na cebulkę”. Wówczas można na bieżąco korygować sytuację i jeśli dziecku jest za ciepło – zdjąć mu na przykład sweterek. Aktualną ciepłotę ciała możesz sprawdzić starym, sprawdzonym sposobem, dotykając karku dziecka. Jeśli w tej części pojawił się pot, to najprawdopodobniej ubrałaś swą pociechę zbyt ciepło.
Co założyć dziewczynce na jesienne zabawy na dworze?
Najważniejsze jest zadbanie o utrzymanie właściwej temperatury ciała i zapewnienie komfortowego stroju, który umożliwi swobodne poruszanie się dziecka. Niezbędnym elementem jesiennego stroju wyjściowego każdego malucha powinna być czapka. To przez głowę najbardziej ucieka ciepło, warto zatem zadbać o jej osłonięcie. Dobrym wyborem będzie czapka bawełniana, jednak kiedy zimno staje się bardziej przeszywające, przyda się na pewno czapeczka z polaru. Ważne jest przy tym zakrycie uszu dziecka. Optymalnym rozwiązaniem będzie zakupienie kompletu zawierającego czapkę i komin. Wówczas osłonisz najbardziej newralgiczne części ciała – głowę, uszy, szyję. W przypadku dziewczynki możesz wyszukać komplet w ulubionym przez nią kolorze – często wybór padnie na różowy.
Warto zwrócić uwagę na dodatki do takiego stroju, im więcej ciekawych elementów, tym większa szansa na to, że twoje dziecko nie będzie sprawiało problemów przy ubieraniu. Do najmniej chętnie zakładanych części stroju należą rajstopki. Dlatego warto szukać takich, które mają niedrapiący materiał, a zewnętrznie są atrakcyjne. Dziewczynki chętnie sięgają po ubiory z nadrukami ulubionych bohaterek czy postaci z bajek, choć oczywiście ostatecznie i tak decyduje indywidualny głos każdego dziecka w porozumieniu z twoją oceną.
Pozostaje kwestia butów, kurtki. Jeśli na dworze mimo niskiej temperatury, panuje ładna pogoda, to wystarczą zwykłe ulubione sportowe buciki lub skórzane trzewiki – w zależności od tego, co będziesz robiła ze swoim dzieckiem. Jeśli jednak jest deszczowo, to wówczas konieczne są kalosze. Wprawdzie stopy się w nich pocą i wymagają one dodatkowego ocieplenia poprzez skarpety czy umieszczenie w bucie wkładki, jednak w takiej aurze spełnią swoją funkcję i pozwolą dziecku na swobodne ganianie po kałużach, bez ryzyka przemoczenia stóp.
Na jesienne zabawy na dworze przyda się także kurtka. Możesz wybierać wśród płaszczyków przeciwdeszczowych, puchowych lub polarowych kurtek. I tu także spotkasz się z bogatą ofertą. W dziewczęcej kategorii królują pastelowe kolory i odzież z nadrukiem ulubionych postaci telewizyjnych i bajkowych.
Jesienne spacerowanie czas zacząć
Niezwykle cennym sposobem na spędzanie wolnego czasu z dzieckiem jest wybranie się z nim na spacer i w trakcie takiego spacerowania organizowanie mu różnych zabaw. Kwestia ubioru zawsze pozostanie finalnie wynikiem indywidualnych preferencji dziecka – znajdą się i te ciepłolubne i te, które lepiej się czują w lżejszym odzieniu. Najważniejsze jest zatem uwzględnienie upodobań córeczki i zweryfikowanie ich w oparciu o indywidualne odczuwanie ciepła. Dalej pozostaje już tylko korzystanie z uroków jesieni w towarzystwie malucha. | Jak ubrać dziewczynkę na jesienne zabawy na dworze? |
Okulary przeciwsłoneczne to absolutny must have nie tylko w przypadku okresu letniego, ale także wtedy, kiedy wybieramy się w każde słoneczne miejsce, nawet pięknie ośnieżone Alpy. Oprócz tego, że stanowią dodatek dopełniający nasz strój, to przede wszystkim chronią nasze oczy przed szkodliwym działaniem promieniowania słonecznego, wiatrem czy pyłkami. Podpowiadamy, jakie modele będą modne w tym sezonie. Okulary przeciwsłoneczne są, a przynajmniej powinny być naszym nieodłącznym towarzyszem wiosną i latem. Podstawową ich funkcją jest ochrona oczu przed promieniami UV oraz innymi szkodliwymi wpływami, ale pamiętajmy, że nie kupujemy ich tylko i wyłącznie ze względu na funkcjonalność. Są one również bardzo modnym dodatkiem, który dopełni każdą stylizację oraz nada mu oryginalnego i niepowtarzalnego charakteru. Poniżej kilka modeli, które pozwolą przybliżyć panujące trendy w tej dziedzinie.
Lustrzane odbicie
Królują od kilku sezonów i nic nie wskazuje na to, aby coś się w tej kwestii zmieniło. Noszenie okularów z lustrzanymi szkłami zapoczątkowały gwiazdy, a w chwili obecnej są modne na całym świecie. Dokonując wyboru, nie jest istotny tutaj kształt oprawek, ich wielkość czy kolor, a jedynie lustrzany połysk, który może mienić się wieloma barwami. Na rynku dostępnych jest wiele odcieni, między innymi róż, pomarańcz, turkus, a także błękit. Te ostatnie robią furorę, bowiem pasują praktycznie do każdej stylizacji, a dodatkowo pięknie komponują się z otoczeniem.
Kocie kształty
Trendy zmieniają się co sezon, jednak są kształty, które ulegają tylko małym modyfikacjom. Do nich właśnie możemy zaliczyć okulary przeciwsłoneczne przypominające tak zwane „kocie oko”. Jeśli chcemy wyróżniać się na tle innych i podążać za modą, warto postawić na model lekko wydłużony. Najlepiej jeśli będzie w kolorze czarnym, choć oczywiście wybór należy od nas samych i naszych upodobań. Ciekawym rozwiązaniem jest połączenie dwóch odcieni. Słynni projektanci proponują nam czerń z dodatkiem złota lub srebra.
Lenonki
Okulary z okrągłymi oprawkami, które noszono już ponad sto lat temu, podbijają rynek. Co sezon pojawiają się coraz to ciekawsze i oryginalniejsze warianty lenonek. Różnią się nie tylko szeroką gamą kolorystyczną, ale i kształtem, bowiem w chwili obecnej najpopularniejsze są te znacznie większe od oryginału. Co więcej, w porównaniu z klasycznym modelem zamiast metalowych oprawek posiadają bardzo często plastikowe.
Wieczna klasyka
Jeśli jesteśmy wielbicielkami klasyki, bez obaw. W tym sezonie elegancja nadal będzie na topie, choć w nieco odważniejszej wersji. Zmiany, jakie zachodzą w tradycyjnych oprawkach okularów przeciwsłonecznych, różnią się tutaj motywami. Często spotykane są motywy zwierzęce albo też kwiatowe. Kształt natomiast pozostaje bez zmian, równie atrakcyjne okażą się okulary okrągłe, kwadratowe, jak i zasłaniające prawie całą twarz.
Jak widać, istnieje wiele alternatyw, jeśli chodzi o wybór modnych w tym sezonie okularów przeciwsłonecznych. Nie tylko zaskakują różnorodnością i finezyjnymi kształtami, ale także szeroką gamą kolorów i wzorów. Dlatego też, niezależnie od kształtu naszej twarzy czy stylu, jaki preferujemy, znajdziemy dla siebie coś odpowiedniego. Pamiętajmy także o tym, że to właśnie dzięki dobrze dobranym oprawkom możemy wyeksponować nasze walory, a nawet zatuszować niewielkie niedoskonałości. Korzystając z okularów, jesteśmy również w stanie zmniejszyć prawdopodobieństwo powstawania zmarszczek w kącikach oczu. | Zima w słonecznych Alpach – trendy w okularach przeciwsłonecznych dla niej |
Domowa huśtawka cieszy się dużą popularnością. Nic tak bowiem nie ozdabia wnętrza jak zawieszony pod sufitem interesujący mebel. Tylko czy każdy jego rodzaj sprawdzi się w domowym zaciszu? Podpowiadamy, na jakie huśtawki warto się decydować i jak z ich wykorzystaniem aranżować wnętrze. Huśtawki zawieszone w pomieszczeniach mają to do siebie, że w wyjątkowo interesujący sposób organizują przestrzeń wypoczynkową. Mogą być umieszczone w specjalnie przeznaczonym do tego miejscu lub usytuowane obok sofy czy foteli. Poniżej kilka dodatkowych informacji, które warto wiedzieć przed zakupem.
Huśtawki domowe – jakie rodzaje?
Na rynku dostępnych jest wiele ciekawych modeli huśtawek, które bez problemu dopasujemy do stylu panującego w naszym wnętrzu. Przybierają one różnorakie formy, począwszy od modeli przypominających wersje ogrodowe, po hamakowe, a skończywszy na huśtawkach do złudzenia podobnych do foteli. Te ostatnie coraz częściej i chętniej są wykorzystywane we wnętrzach.
Fotel huśtawka z tworzywa
Jest to jeden z tych modeli, które cieszą się dużą popularnością. Zwłaszcza wielbiciele nowoczesnych i loftowych przestrzeni powinni decydować się na huśtawkę z tworzywa. Na tle betonowych i przeszklonych ścian prezentuje się efektownie i oryginalnie. Najczęściej modele z tworzywa sztucznego mają metalowe dodatki, dzięki czemu dodatkowo wpisują się we wnętrza minimalistyczne.
Pleciony fotel huśtawka
Choć wyglądem bardzo często przypomina wyżej wymieniony model, to jednak zasadniczo się od niego różni. Pleciona huśtawka wykonana jest z rattanu lub innego materiału, który będzie równie giętki. Największą zaletą tego modelu jest uniwersalność, bowiem można go umieścić zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz mieszkania. Rattan ma to do siebie, że dobrze współgra z tekstyliami. Dlatego w okresie jesienno-zimowym warto wyposażyć go w ozdobne poduszki lub miękki koc.
Hamak
Hamak w mieszkaniu? Nic nie stoi na przeszkodzie, aby znalazł się on w przestrzeni mieszkalnej. Na rynku dostępne są hamaki jedno- lub dwuosobowe, dlatego z powodzeniem mogą być wykorzystane w pokoju dziecięcym, salonie lub sypialni. Dużą zaletą jest możliwość wystawiania ich w ciepłe dni na balkon lub do ogrodu.
Gdzie warto umieścić huśtawkę?
Wszystko zależy od tego, na jaki model się zdecydujemy. Mimo to, niezależnie od tego, czy wybierzemy fotel huśtawkę, czy może model drewniany, każdy jeden z powodzeniem sprawdzi się w salonie, jadalni i sypialni. W salonie można umieścić go obok kominka lub kompletu wypoczynkowego, natomiast w sypialni może zostać zawieszony przy oknie. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć, że pokój dziecięcy to istny raj dla tego typu mebli. | Domowa huśtawka – hit w aranżacji wnętrz |
Przesilenie wiosenne często wiąże się z okresowym obniżeniem nastroju. W przezwyciężeniu tego stanu pomagają ćwiczenia oddechowe. Pomiędzy oddechem a psychiką istnieje niezaprzeczalna więź. Nasz rytm oddechowy jest ściśle uzależniony od tego, jakie przeżywamy emocje i co myślimy. W razie napięcia oraz stresu znacznie przyśpiesza, a zwalnia wtedy, gdy odczuwamy spokój i jesteśmy zrelaksowani.
Chandra, czyli obniżony nastrój, to stan, w którym zazwyczaj zamykamy się w sobie. Świadczą o tym nie tylko nasze wypowiedzi, zachowania, ale też postawa ciała. Człowiek smutny jest zazwyczaj przygarbiony i ma zapadniętą klatkę piersiową, więc jego oddech staje się płytki, a do jego płuc dostaje się niewystarczająca ilość tlenu. Życie z takim „deficytem tlenowym” może powodować bóle głowy, problemy z koncentracją i w konsekwencji jeszcze gorsze samopoczucie. By przerwać to błędne koło, trzeba postawić na świadome ćwiczenia oddechowe, które dodadzą energii i siły.
Chcąc rozpocząć ćwiczenia oddechowe, musimy zadbać o dwie rzeczy. Pierwsza z nich to pomieszczenie, w którym będziemy przebywać – musi być wietrzone i zapewniać komfort cieplny. Drugą jest strój. Nie powinien krępować ruchów, szczególnie klatki piersiowej, dlatego warto przebrać się w zapewniający swobodę dres sportowy. Kobiety mogą też włożyć sportowy stanik lub zrezygnować z górnej bielizny, by nie uciskać klatki podczas ćwiczeń.
Oto propozycje ćwiczeń oddechowych, które pomogą nam obudzić w sobie energię, dotlenią nas, a tym samym wpłyną pozytywnie na odżywienie całego organizmu.
Ćwiczenia na leżąco
To najlepsze ćwiczenia na początek. Pozwalają najefektywniej rozluźnić ciało. Przygotujmy sobie grubą matę do ćwiczeń, która będzie dobrze izolować nas od podłogi. Pod głowę podłóżmy małą poduszeczkę. Można też pod kolana podłożyć klin lub wałek do jogi, by dzięki lekkiemu ugięciu nóg kręgosłup lędźwiowy mógł się odprężyć. Niektórym osobom pomaga też opaska na oczy, bo dzięki niej mogą się lepiej skoncentrować na samych ćwiczeniach. Jeżeli jesteśmy naprawdę wrażliwi na chłód, to na macie rozłóżmy dodatkowy koc i przygotujmy sobie jeszcze jeden do przykrycia nóg. Świetne nadają się do tego koce do jogi, wykonane w ok. 30% z wełny. Zaczynamy.
Układamy się na macie na plecach, ramiona luźno po dwóch stronach ciała. Robimy wdech przez nos i kierujemy powietrze aż do brzucha, by podniósł się nieznacznie w górę. Podczas wydechu wypuszczamy powietrze przez nos, a brzuch się zapada. Staramy się wydłużać wdech i wydech, by uruchomić tor brzuszny i pchnąć powietrze aż do dolnych partii płuc.
Wykonujemy to samo ćwiczenie, układając obciążnik na brzuchu pod żebrami. Może to być drewniana kostka do jogi lub gruba książka w twardej oprawie. Z wdechem staramy się unieść nieznacznie kostkę lub książkę. Z wydechem delikatnie pomoc opada. Pamiętajmy, by wdech i wydech trwały tak samo długo.
Ćwiczenia na siedząco
Pozycja siedząca jest trudniejsza, ponieważ górę ciała musimy utrzymać prosto. Dzięki temu będziemy mogli wykorzystać całą objętość płuc. Pomocna może się okazać poduszka do medytacji. Ćwiczenia wykonujemy, siedząc ze skrzyżowanymi nogami (po turecku) – biodra powinny być mniej więcej na tej samej wysokości co kolana lub wyżej. Zaczynamy.
Układamy dłonie na kolanach i z wdechem pchamy w przód mostek, a wycofujemy barki. Z wydechem wycofujemy mostek, barki idą w przód, zaokrąglamy plecy. Nasze ciało wykonuje koci ruch w przód i w tył w rytm oddechu. Oddychamy przez nos.
Kciukiem prawej dłoni zakrywamy prawą dziurkę nosa, palcem wskazującym – lewą. Będziemy oddychać naprzemiennie. Wciągamy powietrze prawą dziurkę, zatykamy ją, wypuszczamy lewą. Wciągamy lewą, zatykamy ją, wypuszczamy prawą.
Ćwiczenia w pozycji stojącej
Warto wykonywać je na świeżym powietrzu i połączyć z ruchem. Pamiętajmy, że przy każdej aktywności – na spacerze, podczas marszu, biegu lub jazdy na rowerze – oddech jest ćwiczony, ponieważ organizm potrzebuje więcej tlenu i po prostu nas do tego zmusza. Podane niżej ćwiczenia można potraktować jako przerywnik podczas aktywności albo sposób na krótki odprężający relaks podczas pracy – wystarczy odejść na chwilę od biurka, kuchni, deski do prasowania lub stanowiska do majsterkowania. Zaczynamy.
Stawiamy stopy na szerokość bioder, z wdechem podnosimy ręce bokiem nad głowę, z wydechem opuszczamy wzdłuż ciała.
Obie dłonie układamy w okolicy mostka i z wdechem „otwieramy” klatkę, przenosząc ramiona mocno w bok. Wydech to powrót dłoni w okolicę mostka.
Ile trwają ćwiczenia?
Trudno od razu narzucić sobie reżim i konkretną liczbę powtórzeń. Do ćwiczeń oddechowych trzeba się przyzwyczaić. Na początku robimy po 3–4 powtórzenia i obserwujemy ciało. Na pewno należy przerwać, jeżeli zaczyna nas boleć głowa, czujemy brak powietrza lub mamy wrażenie, że nie udaje się nam opróżnić do końca płuc. W takich sytuacjach wracamy do swojego rytmu oddechowego i czekamy, aż sytuacja się unormuje. W miarę upływu czasu ćwiczenia będą szły coraz sprawniej, a wdech i wydech będą się wydłużać. | Energetyzujące ćwiczenia oddechowe, które pomogą pokonać chandrę |
To, że zima jest szczególnie uwielbiana przez dzieci, to nic dziwnego. Nie ma bowiem drugiej pory roku, która zapewnia tak wiele ciekawych atrakcji. Jazda na nartach czy snowboardzie to jedno, ale nie zapominajmy również o sankach – są świetną rozrywką, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Jak ubrać dziecko, by mogło bez ograniczeń korzystać z zimowych atrakcji? Poniżej przegląd odzieży dla dziewczynki, która okaże się idealnym rozwiązaniem na zimowy wyjazd, np. na narty. Twoje dziecko z utęsknieniem czeka na wyjazd na narty? Zanim zaczniesz pakować walizki, koniecznie zastanów się nad odpowiednim strojem. Zimowa odzież różni się od tej przeznaczonej do jazdy na nartach lub snowboardzie. Zapewnienie ciepła i komfortu to w tym wypadku konieczność. Sprawdź, jakie ubrania dla dziecka warto ze sobą zabrać.
Kurtka i spodnie narciarskie
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Wyjazd na narty nie może obejść się bez ciepłych, odpowiednio przygotowanych zestawów. Kurtka i spodnie narciarskie to jedne z tych elementów odzieży, które okażą się niezastąpione podczas niskich temperatur, gwałtownych wiatrów czy opadów śniegu.
Jak na strój dla dziewczynki przystało, przed wyborem odpowiedniej kurtki i spodni warto wziąć pod uwagę kilka kwestii. Oprócz samych właściwości odzieży, szczególnie ważne są upodobania naszej pociechy. Pamiętajmy, aby dopasować elementy garderoby pod kątem kolorystyki, ale również wzorów. W końcu dziecko ma się czuć w tym zestawie w pełni komfortowo. Warto skusić się na stonowane odcienie – pudrowy róż, biel i delikatna szarość będą strzałem w dziesiątkę. Do tego koniecznie dobierzmy różowe, ocieplane śniegowce. Taki zestaw przypadnie do gustu małej fashionistce.
Kombinezon
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Zamiast osobnych elementów odzieży, zawsze możemy pomyśleć o zestawie z kombinezonem w roli głównej. Największą zaletą takiego rozwiązania jest ochrona przed niskimi temperaturami, jednak należy pamiętać również o dyskomforcie, przy zdejmowaniu kombinezonu. Dlatego, zanim podejmiemy ostateczną decyzję, nasza pociecha powinna przymierzyć poszczególne modele i sama zdecydować, w którym zestawie czuje się lepiej.
Kombinezonów na rynku jest wiele, a więc nie powinniśmy mieć problemu ze znalezieniem tego jedynego. Dziewczynkom z pewnością spodobają się pastelowe, ciepłe odcienie, ale na stoku sprawdzą się również granat, szarość, mocny róż czy też efektowna czerwień. Niezależnie od wybranej kolorystyki, nie zapominajmy o ciepłym obuwiu. Oprócz śniegowców, możemy zdecydować się także na skórzane trapery. Gruba podeszwa zapewni stabilizację, która przyda się naszemu dziecku podczas przemierzania zasypanych śniegiem tras.
Wybór odpowiedniego stroju na narty to nie lada wyzwanie. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzi stylizacja dla dziewczynki. Musimy pamiętać nie tylko o tym, by odzież spełniała odpowiednie funkcje i zapewniała komfort podczas jazdy, ale również o preferencjach dziecka. Kolorystyka i wzornictwo odgrywają w tym przypadku dużą rolę. | Wyjazd na narty – odpowiedni strój dla dziewczynki |
Wyjazdy rodzinne to najprzyjemniejszy sposób spędzania czasu wolnego w gronie najbliższych. Wymaga to odpowiedniego przygotowania, zwłaszcza jeżeli mamy małe dziecko. Pakowanie rzeczy dla wszystkich, dobór odpowiednich ubrań do miejsca i pory roku, a przede wszystkim wybór atrakcji na wyjeździe – to wszystko jest bardzo istotne. Niestety mało kto pamięta przy tym o bezpieczeństwie swoim i swojego bagażu. Zasady ubezpieczenia bagażu
Wiele firm ubezpieczeniowych posiada w ofercie polisę chroniącą bagaż, która obejmuje zniszczenie, utratę podczas wypadku i zdarzeń losowych oraz uszkodzenie. Ważne jest dokładne zapoznanie się z warunkami proponowanym przez wybrane biuro ubezpieczeń, gdyż nie wszystkie uwzględniają ochronę bagażu przed kradzieżą lub dookreślają specyficzne zasady dotyczące grabieży. Wysokość ubezpieczenia uzależniona jest przede wszystkim od wartości bagażu. Ważne jest, by stosować się do zasad bezpieczeństwa podczas przewożenia plecaka, walizki czy torby podróżnej.
Dbanie o swój bagaż
Wszelką ochronę trzeba zawsze zacząć od siebie i swojego zachowania w czasie wyjazdów. Trzeba pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa:
Należy zawsze pilnować swojego bagażu, nie pozostawiać go pod opieką osób nieznajomych, nie oddalać się od niego.
Cenne rzeczy, dokumenty, telefon i pieniądze zawsze mieć przy sobie.
Zastosować dostępne na rynku zabezpieczenia, takie jak kłódki szyfrowe lub na kluczyk czy bezpieczne saszetki Pacsafe.
Wszelkie torebki, plecaki należy przy wsiadaniu i wysiadaniu mieć w zasięgu wzroku.
Komputery, tablety i inny sprzęt multimedialny wymaga odpowiedniego zabezpieczenia przed uszkodzeniem oraz powinien być traktowany jak bagaż podręczny, czyli zawsze przy boku osoby podróżującej.
W razie podejrzenia kradzieży zawsze trzeba zgłosić to na policji, spisując notatkę z zaistniałego zdarzenia, a następnie zgłosić sprawę do ubezpieczalni. Odpowiednie dopilnowanie wszystkich dokumentów proceduralnych może skutkować szybszą wypłatą odszkodowania. Wszystko jednak uzależnione jest od umowy, jaką podpisano w ramach ubezpieczenia. Ponadto ochrona rzeczy to nie tylko kradzież, ale także uszkodzenia i zniszczenia. Warto wiedzieć, na co zwrócić uwagę przy kupnie odpowiedniego rodzaju bagażu.
Dobry bagaż, czyli jaki?
Na rynku mamy możliwość wybierania i przebierania w rodzajach, wielkościach, pojemnościach, wyglądzie i użytych materiałach bagażu. Trudno jest podjąć odpowiednią decyzję bez wiedzy na ich temat. Do dyspozycji są: Walizki – najkorzystniejsza forma przetransportowywania rzeczy głównie samolotem, ale także innymi środkami lokomocji:
Miękkie – najczęściej wykonane z dwóch rodzajów materiałów: poliestru i nylonu. Ten drugi ma lepszą odporność na przemakanie i zniszczenia oraz jest lżejszy.
Twarde – wykonane najczęściej z ABS, policarbonu lub polipropylenu. Każdy z nich zapewnia ochronę przed zniszczeniami i wgnieceniami. Nie powoduje dużej ciężkości bagażu. Z trzech wymienionych to polipropylen uznawany jest za najtwardszy materiał. Walizka z ABS potrafi mieć różne rozmiary, co znacznie ułatwia podróżowanie.
Specjalistyczne – wykonana z materiałów ABS, policarbonu lub polipropylenu, lecz przeznaczona głównie do przewożenia wartościowych rzeczy.
Plecaki – często wybierany rodzaj bagażu na wyjazdy w góry, wycieczki szkolne czy też obozy:
Turystyczne – lżejsze, o różnej objętości, przeznaczone przede wszystkim na wędrówki po nizinach czy też górach niskich.
Trekkingowe – wykonane najczęściej z materiałów nieprzemakających i odpornych na uszkodzenia. Na ryku dostępne są zarówno mniejsze, jak i o dużej objętości, o dobrze profilowanych szelkach i pasach.
Specjalistyczne – plecaki przeznaczone głównie do wypraw wysokogórskich, wspinaczek czy też ekstremalnych sportów.
Torby podróżne – na ten rodzaj decydują się często sportowcy lub osoby nielubiące nosić plecaków. Uszyte z tekstyliów wodoodpornych, o sporej elastyczności:
Do ręki – o małej objętości, często uznane za torby podręczne, na kilkudniowe wyjazdy.
Na kółkach – dwu- lub czterokołowe, które nie obciążają barków i pleców. Wygodne do przemieszczania z jednego punktu do drugiego.
Torby typowe dla dzieci – coraz więcej toreb ma design typowy dla najmłodszych.
Wybór wymaga przemyślenia i dobrania odpowiedniej torby do warunków podróżowania, ilości rzeczy zabieranych ze sobą, ale także miejsca docelowego wyjazdu. | Chroń swoje rzeczy podczas podróży |
D-CAT to zaawansowana odmiana silników wysokoprężnych D-4D, produkowanych przez koncern Toyota. Czy kupno auta z takim silnikiem wiąże się z dużym ryzykiem? Samochody marki Toyota to jedne z najbardziej niezawodnych aut na świecie. Przez wiele lat wystarczyło stosowanie się do zaleceń serwisowych producenta i eksploatowanie samochodu w odpowiedni sposób (bez sportowej jazdy, przeciążania, chiptuningu) aby móc cieszyć się niezawodnością przez długie lata. I tak jest dalej, w przypadku aut wyposażonych w silniki benzynowe.
Niestety, w przypadku silników wysokoprężnych nie jest już tak różowo. Silniki wysokoprężne przeszły wiele mniejszych i większych rewolucji w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Pozwoliły one jeszcze bardziej zmniejszyć spalanie. Równocześnie silniki wysokoprężne stały się tak samo mocne i dynamiczne, jak ich benzynowe odpowiedniki. W zamian za to zostały wyposażone w drogi osprzęt (wtryskiwacze Common Rail i turbosprężarki), który okazał się awaryjny. Konieczne stało się montowanie dwumasowych kół zamachowych, również drogich i zużywających się, aby chronić skrzynię biegów i elementy układu napędowego (półosie) przed zniszczeniem.
Najwięcej problemów sprawiło jednak wprowadzanie kolejnych, coraz bardziej zaostrzonych norm emisji spalin. Wymusiło to na producentach stosowanie szeregu katalizatorów oraz układów recyrkulacji spalin EGR. Po wprowadzeniu normy Euro 5 konieczne stało się wyposażanie każdego silnika w bardzo kłopotliwy filtr cząstek stałych. Norma Euro 6, zmniejszająca drastycznie emisje tlenków azotu, wymusiła zastosowanie skomplikowanych układów redukcji katalitycznej SCR, które do działania potrzebują płynu AdBlue. Samochody stały się cięższe (każdy układ to dodatkowe kilogramy), bardziej kapryśne i awaryjne. Choć w Dieslach psują się elementy osprzętu, dostarczanego na linie produkcyjne przez producentów zewnętrznych, wielu klientów swoją złość przerzuca na producentów aut.
Jednym z najbardziej kłopotliwych elementów osprzętu, który stosowany jest w nowoczesnych Dieslach, jest filtr cząstek stałych. W czasie częstej jazdy po mieście zapycha się, a jego wymiana jest bardzo droga. Wielkim plusem silników D-CAT jest zastosowanie bardzo skomplikowanego filtra cząstek stałych, który okazał się w stu procentach niezawodny w czasie eksploatacji. Niestety, silniki te mają też kilka poważnych minusów.
D-CAT – od kiedy są produkowane, jaką mają moc i w jakich autach były montowane?
Silniki D-CAT to odmiana wysokoprężnych jednostek napędowych z rodziny D-4D. Produkowane były od 2005 roku. Montowano je pod maskami Toyoty Avensis, Toyoty Auris, Toyoty RAV4 i Lexusa IS220.
Silnik miał cztery cylindry, pojemność 2.2 l i produkowany był w trzech wariantach mocy – 136, 150 i 177 KM.
D-CAT – co to za technologia?
D-CAT to skrót od Diesel Clean Advanced Technology. Toyota zastosowała w silnikach oznaczonych D-CAT nowy, bardzo skomplikowany system, dwukrotnie droższy od standardowego filtra DPF. Łączył on w sobie zadania, pełnione obecnie przez filtry cząstek stałych i układy selektywnej redukcji katalitycznej, czyli redukował ilość cząstek stałych i tlenków azotu. W układzie D-CAT pracuje czterodrożny katalizator DPNR (Diesel Particulates and NOX Reduction). Jest on bardzo skuteczny, dzięki czemu jest w stanie eliminować cząstki sadzy i tlenki azotu. Wszystko odbywa się bez konieczności dodawania jakichkolwiek płynów (np. filtry FAP wymagają stosowania płynu Eolys, a układy SCR – płynu AdBlue). Dzięki katalizatorowi, silniki D-CAT emitują o połowę mniej tlenków azotu i aż o 80 % mniej cząstek stałych.
Niemal każdy filtr cząstek stałych zapycha się w czasie ciągłe jazdy po mieście. Francuzi rozwiązali częściowo ten problem w swoich mokrych filtrach FAP, stosując w nich płyn Eolys, zmniejszający temperaturę samozapłonu sadzy o 100 stopni Celsjusza. Toyota w D-CAT wybrała bardziej skomplikowane rozwiązanie. To piąty wtryskiwacz, którego zadaniem jest dostarczanie paliwa bezpośrednio do katalizatora, co pozwala wypalić zalegającą w nim sadzę. Nie oznacza to, że D-CAT nie zapcha się w czasie ciągłe jazdy miejskiej, przyspieszania z niskich obrotów czy tolerowania uszkodzonych wtryskiwaczy. Tak samo, jak inne auta z DPF i FAP, wymaga on częstej jazdy z dużą prędkością poza miastem. Jest jednak o wiele bardziej trwały. Co oczywiste, z racji bardzo skomplikowanej budowy, wymiana jest bardzo droga. Na szczęście firmy, zajmujące się profesjonalną regeneracją filtrów DPF, podejmują się również czyszczenia DPNR, choć jest to droższe, niż czyszczenie standardowego DPF.
Plusy silników D-CAT
Jednostki Toyoty z rodziny D-4 D-CAT są jednym z ewenementów wśród współczesnych silników wysokoprężnych, albowiem cechują się bardzo wysoką kulturą pracy. Plusem jest też doskonała dynamika i przyspieszenie.
Zastosowanie bezobsługowego łańcucha rozrządu, przeznaczonego na cały okres eksploatacji silnika, zmniejsza koszty serwisowania. Trzeba tylko pamiętać o tym, że trwałość łańcucha zależna jest od jakości oleju silnikowego i od jego poziomu. Producent zaleca wymianę oleju co 30 tys. km, ale warto robić to co roku, maksimum co 15 tysięcy km i wymieniać olej wraz z filtrem, stosując oczywiście olej o parametrach podanych przez producenta. Warto też jak najczęściej wymieniać filtr powietrza i filtr paliwa.
Minusy silników D-CAT
Niestety, silniki D-CAT generują też wiele problemów. Osoby liczące na oszczędności mogą się srogo zawieść – silniki są oszczędne tylko poza miastem, w mieście spalanie niebezpiecznie dochodzi do 10 l/100 km. Poza tym wiele jednostek zużywa większe ilości oleju silnikowego – do 0,5 l /1000 km, co jednak często nie jest kwalifikowane jako wada. Pamiętajmy, że wielu producentów dopuszcza zużycie oleju silnikowego do 1 litra na 1000 km.
W silnikach D-CAT zastosowano wtryskiwacze piezoelektryczne firmy Denso. Nowe wtryskiwacze są drogie. W większości przypadków wtryskiwaczy piezoelektrycznych nie można regenerować ze względu na brak części. Wtryskiwacze są bardzo czułe na jakość tankowanego paliwa, zatem zawsze trzeba tankować je na pewnych stacjach i jak najczęściej wymieniać filtr paliwa. Nic jednak nie jest wieczne i przestrzeganie tych zasad i tak nie uchroni przed wymianą wtryskiwaczy po przekroczeniu 200 tys. km przebiegu. Najtańsza nowa końcówka wtrysku oryginalnego wtryskiwacza Denso kosztuje ponad 2000 zł za sztukę.
Trwałość turbosprężarki ze zmienną geometrią łopatek zależna jest od sposobu eksploatacji i jakości oleju. Część można regenerować. Nowa turbina HOET kosztuje ok. 8000 zł. Markowy, nowy DPNR kosztuje 4300 zł. Oryginalna pompa wtryskowa Denso to wydatek ponad 6000 zł. Dobre świece żarowe kosztują ponad 100 zł za sztukę. Oryginalny przepływomierz powietrza to wydatek rzędu 700 złotych. Dwumasowe koło zamachowe, którego trwałość też jest zależna od sposobu jazdy, kosztuje od 3000 do nawet 8000 tysięcy złotych. Jak widać, ceny nowych części zamiennych są bardzo wysokie.
Silniki D-CAT cierpiały też na poważną wadę – przepalanie się uszczelki pod głowicą. Awaria była widoczna po czarnym nalocie na połączeniu bloku silnika z głowicą. Poza tym występowały standardowe objawy – ucieczka płynu chłodniczego i jego mieszanie się z olejem silnikowym (co prowadzi do zatarcia silnika), a także charakterystyczny, biały dym z rury wydechowej. W niektórych autach producent wymieniał silniki na nowe (samochody nie mogły mieć więcej niż 7 lat i więcej, niż 180 tys. przebiegu). Akcja objęła modele Avensis wyprodukowane pomiędzy kwietniem 2005 a lutym 2009, modele RAV4 wyprodukowane pomiędzy lipcem 2005 a listopadem 2008, modele Auris wyprodukowane pomiędzy wrześniem 2006 a wrześniem 2009 a także modele Verso, wyprodukowane pomiędzy kwietniem 2005 a listopadem 2008.
Mechanicy twierdzą, że powodem uszkodzenia uszczelki pod głowicą w D-CAT jest przeciążanie silnika, na przykład częsta jazda z bardzo dużą prędkością.
Kupno współczesnego auta z silnikiem wysokoprężnym zawsze obarczone jest dużym ryzykiem i trzeba liczyć się z szeregiem dodatkowych wydatków. Niestety, czasami mogą one dorównać albo przekroczyć kwotę zakupu auta. | Czy warto kupić auto z silnikiem D-CAT? |
Szlifierka kątowa, jako jedno z najprostszych i najpopularniejszych elektronarzędzi, doczekała się wielu odmian i szerokiego grona reprezentantów o dużym zakresie mocy. Jedną z najmniejszych szlifierek, którą z czystym sumieniem można zakwalifikować do grona maszyn profesjonalnych marki Metabo, jest szlifierka o symbolu W9-125. To maszyna obsługująca tarcze o średnicy 125mm. Jest zatem zaliczana do małych szlifierek kątowych – tak zwanych szlifierek kompaktowych. Krótka charakterystyka
Metabo W9-125 to szlifierka kątowa średniej mocy. Jest poręcznym i lekkim rozwiązaniem dla osób szukających profesjonalnych narzędzi do niezbyt wytężonych prac związanych z cięciem i szlifowaniem.
Funkcje szlifierki kątowej Metabo W9-125
Ponieważ W9-125 jest szlifierka kątową, jej podstawowymi funkcjami roboczymi są oczywiście operacje cięcia i szlifowania stali i materiałów budowlanych. Szlifierki kątowe słyną ze swojej uniwersalności i są nieodzownym partnerem w wielu mniej i bardziej skomplikowanych zadaniach. Tarcza szlifierska montowana jest na maszynie za pomocą tradycyjnej nakrętki oraz stabilizującej podkładki (tarczy podporowej). Do odkręcenia czy też dokręcenia nakrętki konieczne jest użycie klucza trzpieniowego.
Aby dociągnąć lub popuścić tarczę szlifierską, niezbędne jest chwilowe zblokowanie napędu. Dokonuje się tego za pomocą przycisku blokującego obrót przekładni.
Szlifierkę uruchamia się za pomocą przesuwnego włącznika, który może zostać zablokowany w celu załączenia ciągłej pracy maszyny. Przycisk zasługuje na pochwałę w kwestii sprawności działania i łatwości załączania i wyłączania maszyny. Posiada intuicyjny mechanizm blokady oraz szybkiego czy też awaryjnego wyłączania.
Załączoną do maszyny rękojeść boczną można umieścić w dwóch pozycjach w specjalnie przygotowanych do jej wkręcenia otworach. Maszyna nadaje się zarówno do obsługi przez osoby prawo-, jak i leworęczne.
Metalowa osłona tarczy jest odblokowywana za pomocą specjalnej dźwigni, co eliminuje konieczność użycia dodatkowego śrubokrętu przy chęci zmiany ustawienia osłony.
Połączenie obudowy przekładni z korpusem szlifierki jest wykonane symetrycznie, dzięki czemu można zmontować szlifierkę w czterech różnych pozycjach, wybierając tę, która jest najwygodniejsza dla użytkownika lub adekwatna do specyfiki wykonywanej pracy.
Użyte materiały
Korpus szlifierki W9-125 w znacznej mierze wykonany jest z tworzywa sztucznego. Obudowa składa się z dwóch części: przedniej, w której umieszczony jest silnik oraz tylnej, która jest osłoną dla szczotek. Ta druga charakteryzuje się łatwym demontażem(jedna śruba), w celu prostego i szybkiego serwisowania.
Obudowa przekładni jest oczywiście wykonana ze stopu aluminium. Materiał ten łączy w sobie kilka zalet: jest wytrzymały oraz dobrze odprowadza ciepło, co jest niezwykle istotne przy wytężonej pracy szlifierką kątową. Osłona tarczy jest wykonana z malowanej proszkowo stali. Rękojeść boczna jest jednokomponentowym elementem bez tłumika drgań oraz bez żadnej dodatkowej okładziny antypoślizgowej.
Na uwagę zasługuje przemyślane umieszczenie tabliczki znamionowej maszyny. Jest ona naklejona w takim miejscu, że trudno ją zedrzeć czy też po prostu wytrzeć dłońmi w czasie pracy. Jednocześnie ukryta jest ona w znacznej mierze pod osłoną tarczy, co sprawia, że nie jest narażona na snop iskier, będący efektem ubocznym cięcia i szlifowania stali. Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że jest ona nieodzownym elementem identyfikacji maszyny, który jest szczególnie istotny dla użytkownika w czasie trwania 3-letniej gwarancji i ewentualnych roszczeń wobec gwaranta.
Parametry Metabo W9-125
Metabo W9-125 jest szlifierką przeznaczoną do pracy tarczami o średnicy 125mm. Jest maszyną o mocy znamionowej 900W, co plasuje ją w gronie maszyn o średniej, a nawet niskiej (jak na obecne realia rynkowe) mocy. Pamiętajmy jednak, że producenci często chwalą się wysokimi mocami znamionowymi swoich maszyn. Dla użytkownika istotnym jednak parametrem powinna być moc wyjściowa lub moment obrotowy generowany przez maszynę. Parametry te świadczą o sile, jaka jest potrzebna do zatrzymania urządzenia i każdy chce, aby ta siła była jak największa.
Metabo jest jedną z marek, która jawnie podaje te wielkości, a w przypadku W9-125 moc wyjściowa ma wartość 550W, a moment obrotowy 2,5Nm. Prędkość obrotowa szlifierki to 10500 obrotów/min. Przy małych szlifierkach kątowych dość istotnym parametrem jest ciężar tych maszyn, który znacznie wpływa na komfort pracy. W przypadku W9-125 mamy do czynienia z masą rzędu 2,1 kg (bez kabla – według danych katalogowych). Okazało się, że szlifierka wraz z kablem i całym oprzyrządowaniem wymaganym do pracy na naszej wadze waży prawie 2,3 kg. Nie należy zatem do najlżejszych.
Rozwiązania techniczne
Szlifierka kątowa W9-125 może poszczycić się silnikiem Metabo Marathon. Jest to opatentowana przez Metabo konstrukcja, która zapewnia wyjątkowo wysoki moment obrotowy i jest bardzo odporna na przeciążenia. Dodatkowym atutem tego silnika są wielowarstwowo lakierowane uzwojenia wirnika i stojanu co sprawia, że maszyna jest bardziej odporna na pracę w zapylonym środowisku. Szlifierki Metabo są jedynymi znanymi mi szlifierkami kątowymi, które posiadają mechaniczne sprzęgło przeciążeniowe. Sprzęgło, które przez Metabo nazwane jest S-automatic pełni nie tylko funkcję ochrony maszyny przed nagłym przeciążeniem, ale również funkcję sprzęgła bezpieczeństwa zabezpieczającego użytkownika przed wyrwaniem, szarpnięciem, czy też odbiciem w wyniku zakleszczenia lub zaklinowania tarczy szlifierskiej lub tarczy do cięcia.
Wyposażenie
Szlifierka W9-125, tak jak większość szlifierek kątowych, pakowana jest w karton.
W komplecie, oprócz szlifierki kątowej, powinno znaleźć się następujące wyposażenie: metalowa osłona tarczy szlifierskiej, nakrętka do montażu tarczy szlifierskiej oraz podkładka, zwana bardziej fachowo tarczą podporową. To właśnie pomiędzy tarczą podporową, a nakrętką montuje się tarczę szlifierską. Szlifierka W9-125 wyposażona jest w klucz dwutrzpieniowy przeznaczony do montażu lub demontażu tarczy poprzez luzowanie lub dociąganie nakrętki na wrzecionie. Szlifierką kątową powinno się pracować w uchwycie dwuręcznym. Aby zagwarantować pewne trzymanie maszyny, do kompletu została oczywiście dołączona boczna rękojeść.
Podsumowanie
Metabo W9-125, z powodu obsługiwanej tarczy szlifierskiej o rozmiarze 125mm, jest tak zwaną małą szlifierką kątową. Ze względu na moc, zakwalifikowałbym ją jednak do szlifierek średniej mocy, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że występują w tej rodzinie maszyny o mocy od ok. 540W po 1700W. Widać, że Metabo włożyło dużo wysiłku, aby zaoferować szlifierkę o wyjątkowych własnościach technicznych i technologicznych. Szlifierki kątowe są oczkiem w głowie marki – trudno doszukać się tak technologicznie zaawansowanych maszyn w szeregach konkurencji. | Metabo W9-125 – mała profesjonalna szlifierka |
Roślina wykorzystywana w lecznictwie, kuchni oraz kosmetyce. Zioło o cudownym działaniu zdrowotnym, aromatyczna przyprawa do potraw, którą nie sposób zastąpić, a dodatkowo dba o nasz wygląd – czym jest kozieradka i w jaki sposób korzystać z jej cudownych właściwości? Czym jest kozieradka?
To roślina jednoroczna z rodziny bobowatych. Pochodzi z Azji i Europy Wschodniej, jednak obecnie jest spotykana na całym świecie. Nadal najbardziej popularna jest na subkontynencie indyjskim. Doskonale rośnie w klimacie umiarkowanym, w tym również w Polsce. Osiąga do 60 cm wysokości. Roślina posiada małe, kształtne liście, które z powodzeniem można suszyć i systematycznie stosować tak, jak inne popularne zioła.
Właściwości kozieradki
Kozieradka ma bardzo dużo substancji odżywczych i niezbędnych minerałów, które mają doskonały wpływ na pracę naszego organizmu, wspomagają leczenie wielu chorób oraz pozytywnie oddziałują na włosy, paznokcie i skórę, sprawiając, że wyglądają one dużo ładniej, a przede wszystkim zdrowo. Wśród najważniejszych substancji odżywczych należy wskazać duże ilości: błonnika, białka, sodu, potasu, wapnia, magnezu, żelaza, selenu oraz kwasu skrobiowego. Poza tym zawiera substancje śluzowe, które po połączeniu z wodą uzyskują postać zawiesiny wykazującej dobroczynne działanie przy leczeniu podrażnień skóry.
Kozieradka jest jedną z najczęściej wykorzystywanych roślin w ziołolecznictwie. Zaleca się jej spożywanie osobom, które mają problemy związane z cukrzycą. Przeprowadzone badania naukowe potwierdzają, że łagodzi ona objawy cukrzycy typu II oraz skutecznie pomaga chorym zmagającym się z cukrzycą typu I. Spowalnia ona proces wchłaniania cukru do krwiobiegu, co spowodowane jest dużą zawartością galaktomannanów i błonnika. Co ważne, kozieradka może się poszczycić skutecznym działaniem przeciwbakteryjnym i przeciwgrzybicznym. Skutecznie łagodzi także zaparcia i znacznie wspomaga trawienie.
Korzyści zdrowotne
W dawnych czasach kozieradka była pomocna w leczeniu takich chorób, jak: gruźlica, krzywica, blednica czy niedokrwistość. Chętnie wspomagano się nią również w okresie rekonwalescencji. Obecnie nadal są doceniane jej właściwości w homeopatii, często pełni funkcję naturalnego leku na zapalenie żołądka i jelit. Ponadto doskonale wspomaga pracę śledziony i wielu innych organów oraz podnosi odporność.
Jedną z największych zalet tej rośliny jest to, że pomaga obniżyć poziom złego cholesterolu. Badania naukowe jasno wskazują, że bezpośrednio przyczynia się ona do obniżenia poziomu lipoprotein o niskiej gęstości. Można zatem zminimalizować ryzyko zachorowania na wiele chorób serca i układu krążenia, takich jak np. zawał czy miażdżyca tętnic.
box:offerCarousel
Należy podkreślić, że kozieradka ma zbawienny wpływ na organizm kobiety, ponieważ pomaga łagodzić dolegliwości menstruacyjne i zmniejsza objawy menopauzy. W szczególności kobiety karmiące piersią powinny zastanowić się nad wprowadzeniem tej rośliny do swojej diety, gdyż znacznie ją wzbogaci. Ma także wpływ na zwiększoną produkcję mleka.
Suplementy oparte na kozieradce są dostępne na Allegro w cenie od około 12,70 zł, w zależności od liczby kapsułek w opakowaniu. Do wyboru jest też kozieradka w ziarnach oraz mielona.
Na koniec trzeba dodać, że kozieradka jest polecana osobom, które pragną zadbać o swoją figurę i zrzucić kilka zbędnych kilogramów. W takim celu spożywamy ją codziennie rano i koniecznie na pusty żołądek. Błonnik, który zawiera roślina, przyczynia się do obniżenia apetytu i wypełnia żołądek, dzięki czemu nie odczuwa się głodu. | Kozieradka – zioło na każdą dolegliwość |
Piękny ogród wokół domu jest powodem do dumy jego właścicieli. Poświęcamy mu mnóstwo czasu, pracujemy w nim z wielką przyjemnością. Starannie dobrane kwiaty, krzewy, zadbany trawnik czynią otoczenie urokliwym miejscem wypoczynku i relaksu. Aby już wczesną wiosną cieszyć się cudownymi widokami, jesienią warto pomyśleć o posadzeniu roślin cebulowych, które zakwitną w naszym ogrodzie wraz z pierwszymi, wiosennymi promieniami słońca. Kwiaty z cebulek
Wszyscy zachwycamy się krokusami, które jako pierwsze pojawiają się w naszych ogrodach po zimie. Często tworzą wręcz wielobarwne dywany złożone z kwiatów we wszystkich odcieniach żółtego, fioletowego i białego. Takim widokiem możemy się napawać, jeśli jesienią posadzimy cebulki krokusów. Rośliny cebulowespędzają w ziemi całą zimę. Nie ma potrzeby wykopywać ich cebulek. Dzięki temu wiosną pojawiają się przepiękne szafirki, narcyzy, śnieżyczki, puszkinie i tulipany. Rośliny te w sprzyjającym środowisku łatwo się rozmnażają poprzez powstawanie cebulek przybyszowych lub nasion.
Lista kwiatów cebulowych i bulwiastych jest bardzo długa. Prześliczne begonie, subtelne cebulice, wonne hiacynty, lilie białe, zawilce i zimowity jesienne to tylko te, które są chyba najpopularniejsze. Najbardziej odpowiednimi miesiącami na sadzenie cebulek są wrzesień i październik, więc zdążymy wybrać jeszcze coś dla siebie.
Odpowiednie podłoże i miejsce
Około trzech tygodni przed posadzeniem cebulek lub bulw należy przygotować podłoże. Najpierw miejsce przeznaczone na rośliny musimy dokładnie oczyścić z chwastów. Jeżeli ziemia jest gliniasta, to dodajemy do niej kompost i piasek, a następnie przekopujemy. Gdy mamy do czynienia z ziemią piaszczystą, dodajemy do niej kompost w stosunku 1 do 1. Całość dokładnie trzeba przemieszać. Rośliny cebulowe nie lubią gleby podmokłej ani miejsc, w których zbiera się woda powstająca chociażby z topniejącego śniegu.
Nasłonecznione lub częściowo zacienione stanowiska są najodpowiedniejsze dla roślin cebulowych, które w takich warunkach najlepiej się czują. Tego typu kwiaty rosną bardzo szybko, a następnie przekwitają, dlatego sadzimy je w miejscach, w których nie będzie przeszkadzało niespodziewane „zniknięcie” rośliny. Rośliny cebulowe wspaniale prezentują się na tle krzewów zimozielonych oraz na trawnikach, na których szczególnie wiosennie wyglądają krokusy i zawilce.
Jak kupować cebulki…
Wszystkie cebulki powinniśmy dokładnie obejrzeć. Sprawdzamy, czy są zdrowe i czy nie mają żadnych uszkodzeń mechanicznych. Cebulki muszą być twarde, nie mogą posiadać miejsc miękkich lub wilgotnych. Trzeba też uważnie przyjrzeć się, czy nie ma na nich pleśni. Cebulki nie powinny mieć żadnych łodyg czy liści, co oznaczałoby, że są już w fazie wegetacji. Nie ma jednak problemu, gdy mają już delikatne korzenie. Przed posadzeniem, możemy zastosować środek grzybobójczy, który uchroni je przed chorobami.
…jak je sadzić…
Im większa cebulka, tym głębiej powinniśmy ją posadzić. Przyjmuje się zasadę, że powinna ona znajdować się na głębokości trzykrotnie większej niż jej wysokość. Jej korzenie powinny znajdować się u dołu, a wierzchołek, z którego będzie wyrastała roślina u góry. Cebulki dokładnie przysypujemy ziemią. Miejsce to przykrywamy suchymi liśćmi, ponieważ zimą temperatura z reguły spada poniżej -5 stopni Celsjusza, a warstwa ochronna zabezpieczy je przed wymarzaniem. Gdy pierwsze promienie wiosennego słońca pojawią się, to całą tę warstwę usuwamy. Wtedy też możemy zastosować po raz pierwszy nawóz wieloskładnikowy, na przykład Azofoska lub Fruktus, a następnie powtórzyć czynność bezpośrednio przed kwitnieniem.
…i jak pielęgnować
Bardzo dobry wpływ ma okresowe spulchnianie ziemi wokół posadzonych cebulek. Podlewamy to miejsce delikatnie, aby podłoże było wilgotne. Nigdy nie podlewamy dużą ilością wody, bo to może spowodować proces gnilny. Przesuszenie cebulek nie jest tak szkodliwe, jak ich zalewanie. Po przekwitnięciu kwiatów ścinamy je, pozostawiając liście, a rośliny całą swoją siłę skierują na odżywianie cebulek, które będą rosnąć jeszcze kilka tygodni.
Z posadzonych jesienią cebulek i bulw kwiatów już wczesną wiosną wyrosną przepiękne rośliny, dzięki czemu pierwsze jej oznaki zobaczymy natychmiast w naszym ogrodzie. Krokusy, szafirki czy narcyzy w wiosennym słońcu prezentują się cudownie, sprawiając nam wiele radości, tak potrzebnej po szarej i często długiej zimie. | Cebulki kwiatowe – jakie posadzić jesienią w ogrodzie? |
Do niedawna była to suszarka, a teraz jest również prostownica – to niemal stałe elementy wyposażenia łazienki każdej kobiety. Oferta tego typu urządzeń na rynku jest ogromna, ale niestety nasycona modelami o niskiej jakości, które mogą uszkodzić włosy. Dziś sprawdzimy, jakie modele w cenie do 200 zł są godne uwagi. Remington S7300 – solidna klasyka
Zaczynamy od modelu firmy Remington – S7300. Ta prostownica z pewnością spodoba się paniom, które wszędzie się spieszą, ale chcą zadbać o swoje włosy, eliminując między innymi szkodliwe suszenie za pomocą tradycyjnej suszarki. Cechą charakterystyczną urządzenia jest bowiem możliwość prostowania włosów zarówno na sucho, jak i na mokro, co zdaniem producenta pozytywnie wpływa na połysk. Prostownica jest wyposażona w regulację temperatury (10-stopniową) w zakresie od 140 do 230 stopni Celsjusza, posiada również bezpieczne płytki ceramiczne oraz wygodny, obrotowy przewód zasilający.
Na uwagę zasługuje funkcja błyskawicznego nagrzewania i powiadamiania dźwiękiem o gotowości. Cena tego modelu na Allegro to około 200 zł.
BaByliss ST389 – elegancja i uniwersalność
Kolejna propozycja pochodzi od firmy BaByliss. Model ST389 zwraca na siebie uwagę między innymi bardzo eleganckim wyglądem – płynne linie oraz miłe dla oka wstawki z pewnością przypadną do gustu paniom, które przywiązują uwagę do stylistyki. Zastosowana w tym modelu technologia I-temperature w szybkim czasie nagrzewa i utrzymuje podobną temperaturę na całej powierzchni płytek, które mają wymiary 35 x 120 mm, natomiast sześć ustawień temperatury umożliwia dostosowanie pracy do rodzaju włosów.
Ciekawostką jest grzebień, który ułatwia rozczesywanie oraz prostowanie włosów. Funkcja jonizacji wzmacnia efekt odżywek, powstrzymuje elektryzowanie i puszenie się włosów, a technologia Wet&Dry stylizuje zarówno suche, jak i wilgotne włosy. Cena? Na Allegro jest to około 170 zł.
Valera Volumissima – pomoc dla prostownicy
W naszym zestawieniu nie bez przyczyny pojawiło się urządzenie, które jest… przeciwieństwem prostownicy. Czemu więc o nim wspominamy? Otóż karbownica Valera Volumissima może być idealnym dopełnieniem. Dlaczego? Wiele kobiet narzeka, że po prostowaniu włosy są płaskie i oklapnięte. Za pomocą tego sprzętu możemy rozwiązać ten problem. W jaki sposób? Otóż karbownica zwiększa objętość włosów przez podnoszenie ich tuż u nasady. Obsługę wspomaga nie tylko wąski profil, ale również możliwość regulacji temperatury aż do 230 stopni Celsjusza.
Urządzenie można kupić na Allegro za około 190 zł.
Fox Samba – nowoczesna i wielofunkcyjna
Z modelem o dźwięcznej nazwie Fox Samba wracamy do świata prostownic. Sprzęt wyposażono w kilka ciekawych funkcji, które powinny przypaść do gustu wymagającym użytkowniczkom. Oprócz popularnej już jonizacji zastosowano także działanie promieniowania podczerwonego, które równomiernie rozprowadza ciepło na całej powierzchni włosów i przeciwdziała ich niszczeniu. Promienie pobudzają produkcję kerato-proteiny, która działa korzystnie na strukturę włosa.
Oprócz tego nie zabrakło regulacji temperatury w zakresie od 80 do 220 stopni Celsjusza, wyświetlacza LED oraz trzymetrowego kabla z praktycznym uchwytem do zawieszenia. Cena? Na Allegro ten model prostownicy można kupić za kwotę około 180 zł.
Philips HP8345 – niedrogi klasyk
Zestawienie zamykamy modelem w rozsądnej cenie. Philips HP8345 oferuje wszystko to, co niezbędne, czyli regulację temperatury aż do 230 stopni Celsjusza, gotowość do pracy już po 30 sekundach od włączenia oraz praktyczną blokadę ułatwiającą przechowywanie. Warto wspomnieć o technologii EHD+ firmy Philips. Dzięki niej prostownica rozprowadza ciepło w sposób równomierny – także w przypadku wysokich temperatur, i zapobiega tworzeniu się szkodliwych gorących punktów. Cena tego modelu na Allegro to około 110 zł. | Prostownice do 200 zł |
Nawet niewielki remont mieszkania lub choćby odświeżenie wnętrz może spowodować bardzo dużą różnicę. Nie musimy zatrudniać do tego specjalistycznych ekip lub korzystać z pomocy profesjonalistów. Wystarczy zaopatrzyć się w kilka praktycznych poradników, które pomogą w przeprowadzeniu remontu. Nie tylko uda nam się na nim zaoszczędzić, ale też zyskamy dużą satysfakcję z tego, że zmiana jest wyłącznie naszą zasługą. Mistrzyni majsterkowania. Poradnik nie tylko dla kobiet
Poradnik Anny Mayer to prawdziwy niezbędnik dla każdego, kto chciałby wykonać w swoim mieszkaniu większe lub mniejsze zmiany. Znajdziemy w nim mnóstwo bardzo przydatnych wskazówek, dzięki którym remont będzie szybki i bezproblemowy. Dowiemy się między innymi, w jaki sposób profesjonalnie położyć panele podłogowe czy skutecznie zawiesić obrazy lub lustra. Wszystko jest opisane w przystępny sposób, zrozumiały nawet dla tych osób, które nie miały do czynienia z pracami technicznymi. Mistrzyni majsterkowania to niezbędnik w każdym domu, który przyda się nie tylko paniom.
Urządzamy mieszkanie. Praktyczny poradnik
Kolejny niezbędnik w biblioteczce każdej osoby, która planuje zmiany w swoim mieszkaniu. Poradnik zawiera cenne wskazówki dotyczące planowania przestrzeni w poszczególnych pomieszczeniach i rozwiązywania częstych problemów – zbyt małego pokoju lub ciemnej kuchni. Urządzamy mieszkanie to też bardzo ciekawe informacje dotyczące dekorowania pomieszczeń, pomocne szczególnie wtedy, gdy nie planujemy generalnego remontu. Znajdziemy tu też krótkie wskazówki dotyczące samodzielnej renowacji mebli czy przygotowywania elementów dekoracyjnych.
Kolor i farba. 1001 pomysłów
Samodzielne malowanie ścian nie jest trudne, zwłaszcza gdy zaopatrzymy się w profesjonalne narzędzia. Większym problemem jest odpowiednie dobranie kolorów, które będą pasowały do pomieszczenia, rodzaju oświetlenia, mebli czy dodatków. Kolor i farba to zbiór bardzo ciekawych porad na temat dobierania odpowiednich farb. Znajdziemy w nim też wskazówki dotyczące łączenia kolorów w pomieszczeniu, dzięki czemu unikniemy kosztownych pomyłek. Poradnik zawiera poza tym zestawienie najciekawszych technik, które możemy wykorzystać podczas malowania ścian w domach i mieszkaniach.
Meble z palet
Poradnik dla osób, które potrafią posługiwać się podstawowymi narzędziami, takimi jak młotek czy wiertarka. Palety są idealnym materiałem na meble, które możemy stworzyć samodzielnie. Nie są kosztowne, a wykonane z nich rzeczy potrafią odmienić mieszkanie. Meble z palet to praktyczne wskazówki, dzięki którym będziemy mieli możliwość samodzielnego wykonania ciekawego stolika, półki, kanapy czy nawet łóżka. To idealna książka dla każdego, kto lubi otaczać się wyjątkowymi i niebanalnymi rzeczami. Przygotowanie mebli jest opisane krok po kroku, dzięki czemu ich wykonanie nie jest tak trudne, jak mogłoby się wydawać.
Oświetlenie w twoim domu. Najlepsze projekty i aranżacje
Odpowiedni dobór oświetlenia to klucz do tego, aby wnętrza stały się jasne i przytulne. Często zdarza się jednak, że skupiamy się jedynie na tradycyjnym źródle światła w postaci żyrandola zawieszonego na suficie, który nie jest tak uniwersalny, jak nam się często wydaje. Oświetlenie w twoim domu to świetna inspiracja do tego, by wprowadzić w mieszkaniu zróżnicowane rozwiązania, które sprawdzą się w naszym przypadku. W poradniku znajdziemy też praktyczne porady dotyczące oświetlenia w małych lub problematycznych wnętrzach.
Chcąc odmienić wnętrze, wcale nie musimy decydować się na gruntowny remont wymagający dużych nakładów finansowych i zatrudnienia specjalistycznych ekip. Możemy zrobić to samodzielnie, mając przy tym pewność, że efekt końcowy będzie w pełni zgodny z naszymi oczekiwaniami. Wystarczy odrobina chęci, wolnego czasu i praktycznych porad, dzięki którym własnoręcznie odmienimy swoje mieszkanie. | Poradniki, dzięki którym samodzielnie odmienisz swoje mieszkanie |
850 Pro to dysk SSD z wysokiej półki cenowej, wykonany w technologii 3D V-NAND. Ma być szybszy i trwalszy od konkurencji z 2D NAND. Wersja 256 GB to koszt około 620 zł. Jak wypadła w teście? Specyfikacja
kontroler Samsung MEX
interfejs SATA III (6 GB/s)
pamięć NAND 40 nm MLC V-NAND
cache 512 MB
odczyt 550 MB/s, zapis 520 MB/s, losowy odczyt IOPS 100k, zapis IOPS 90k
średni czas bezawaryjnej pracy 2000000 h, maksymalny zapis 150 TB, 40 GB dziennego obciążenia
wsparcie TRIM, NCQ, S.M.A.R.T, AEES, TCG/Opal v2.0, Encrypted Drive
temperatura pracy 0~70°C
wymiary 100 x 70 x 7 mm, waga 66 g
pobór mocy 3,3 W / 0,4 W spoczynek
gwarancja 10 lat
Deklarowane osiągi robią wrażenie, ale na nie zawsze trzeba patrzeć z pewnym dystansem. Jednak to, co bardziej przyciąga wzrok w przypadku specyfikacji dysku 850 PRO, to aż 10-letnia gwarancja z bardzo wysoko postawionym limitem zapisu danych. Aż 150 TB, czyli 40 GB dziennie! Dla wersji 512 GB i 1 TB limit zapisu wynosi aż 300 TB. Producent jest więc przekonany o trwałości swojego dysku.
Samsung chwali się, że wydajność i trwałość to zasługa nowego typu pamięci NAND, czyli 3D V-NAND. To nowatorskie rozwiązanie – komórki pamięci ustawiane są także pionowo, jedna na drugiej, w 32 warstwach. Pozwala to na uzyskanie większej pojemności (gęstszego upakowania komórek) i lepszej wydajności niż w przypadku dysków, w których komórki upychane są jedynie w jednej płaszczyźnie.
Wyposażenie i konstrukcja
Testowy dysk otrzymałem w opakowaniu zastępczym bez akcesoriów, ale standardowo są tam instrukcje obsługi, dwie naklejki oraz płyta CD z oprogramowaniem Samsung Magician i Data Migration Software. Przydałby się jeszcze adapter 3,5”, ewentualnie kabel SATA.
Producent nie rozpieszcza wyposażeniem, ale za to zadowala wykonaniem obudowy dysku. Ta jest oczywiście aluminiowa, precyzyjnie obrobiona i sztywna. Czerń jest matowa, farba została gładko nałożona. Centrum zdobi logo producenta, a na spodzie jest jeszcze charakterystyczny czerwony kwadrat. Krawędzie obudowy są ścięte, mienią się metalicznie. 850 Pro to także solidne gwinty. Dysk można już z pewnością wyeksponować w obudowie PC – tej z wyższej półki, gdyż jest czym się chwalić.
Oprogramowanie
Dla dysku dedykowane są dwa programy: Samsung Data Migration Software oraz Magician. Ten pierwszy pozwala na sklonowanie zawartości poprzedniego dysku na nowy. Drugi to program do obsługi dysku, monitorujący wydajność.
To chyba najlepsze oprogramowanie wśród dysków SSD. Magician nie tylko świetnie wygląda, jest stabilny i szybki, ale daje też wiele możliwości. Pozwala na dokonanie w kilku krokach optymalizacji systemu, która zapewni pełną wydajność dysku. Po drugie, daje dostęp do bezproblemowych aktualizacji firmware dysku, sprawdzenia jego wydajności. Do tego monitoruje stan dysku, ilość zapisanych danych, a także oferuje jego szyfrowanie. To nie koniec. Z poziomu softu można włączyć funkcję RAPID Mode. Podobnie jak PlexTurbo u Plextora, to system, który wykorzystuje pamięć RAM jako podręczną podczas operacji. Ma to przyspieszyć działanie i przedłużyć żywotność dysku.
Samsung 850 Pro w pomiarach
Do testów użyłem kilku programów, były to: AS SSD, Crystal Disk Mark, ATTO Disk Benchmark, HD Tune. Dysk został przetestowany na wydajnym komputerze PC z procesorem Intel i5-4690k, płytą główną MSI Gaming 5 z SATA III, 8 GB RAMu HyperX DDR3 2400 MHz oraz dyskami HDD Seagate 1 TB, WD Green 1 TB i SSD Samsung 840 EVO 120 GB z zainstalowanym systemem Windows 8.1 Pro w wersji 64 bit.
Rezultaty są świetne. Trochę poniżej deklarowanych przez producenta, ale to i tak praktycznie szczyt możliwości pojedynczych dysków SATA.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
We wszystkich aspektach dysk wypadł wzorowo: zapis, odczyt sekwencyjny oraz transfer małych próbek 4K. Wartości są zbalansowane, zapis jest tylko nieznacznie niższy od odczytu. Szczególną uwagę zwraca wynik testów próbek 4K w programie Crystal Disk Mark – to 35 MB/s odczytu i prawie 123 MB/s zapisu, czyli 850 Pro zajmie szczyty list rankingowych. Najlepsze rezultaty osiągnął w programie Samsung Magician, prawdopodobnie zoptymalizowanym pod ten dysk. Podobne wyniki osiągnął jednak ATTO Disk Benchmark.
Funkcja RAPID to jak zwykle fantastyczne wyniki testów, gdyż w pomiarach bierze udział szybka pamięć RAM. Przekłada się to na praktykę, ale po czasie. Wyniki benchmarków trzeba traktować z pewnym przymrużeniem oka.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Samsung 850 Pro w praktyce
Wydajność dysku z pomiarów przekłada się na praktykę. Dysk jest błyskawiczny, widać to podczas włączania systemu (kilka sekund z trybem szybkiego uruchamiania UEFI), uruchamiania programów i gier. Gry, takie jak Far Cry 4 lub Grand Theft Auto V, ładują się dużo szybciej w porównaniu do dysków HDD, jak i trochę szybciej od tańszych SSD. Zauważyłem różnicę względem Samsunga EVO 840, Cruciala BX100 i innych testowanych dysków. Nie napotkałem żadnych problemów podczas korzystania z dysku, także gdy został on zapełniony danymi.
850 Pro w wersji 256 GB przekopiował paczkę różnych plików o rozmiarze 2 GB w 7 sekund. Dysk bardzo sprawnie wykorzystuje pamięć cache – musiałem zmienić nazwę folderu i chwilę odczekać, ponieważ ponowne kopiowanie tych samych 2 GB w obrębie dysku, świeżo po skopiowaniu na nośnik, zajęło 3 sekundy. Nie zdarzyło się to przy testach transferu innych dysków, które zaczynały pracę od nowa.
Folder zawierający 38 GB danych, rożnych plików w zróżnicowanych rozmiarach 850 Pro przekopiował w 2 minuty i 48 sekund. To rewelacyjny wynik. Dwa dyski SSD Intel 730 240 GB połączone w RAID0 osiągnęły 2 minuty i 29 sekund, pojedynczy Intel 730 potrzebował na to 4 minuty i 30 sekund. M6e od Plextora w wersji na M.2 lub PCI-E wykonał operację w 2 minuty i 29 sekund. 850 Pro był nieznacznie gorszy od dysków PCI-E, a to jednak wolniejszy interfejs SATA III.
Z 256 GB przestrzeni dla użytkownika pozostaje 238 GB na dane.
Podsumowanie
Producent nie bez powodu chwali się nową technologią pamięci – jest czym. Samsung 850 Pro to wyjątkowo szybki dysk. Dyski SSD dają i tak niezwykłe przyspieszenie systemu w porównaniu do HDD, ale Samsung podniósł poprzeczkę jeszcze o poziom wyżej. Co prawda różnica w stosunku do innych demonów prędkości nie jest wyjątkowo wysoka, Plextor M6 Pro przy 850 Pro to dalej świetny dysk, ale Samsung kusi aż 10-letnią gwarancją.
Za jakość trzeba jednak zapłacić. Dysk dostępny jest w pojemnościach: 128 GB, 256 GB, 512 GB i 1 TB. Wersja 256 GB to wydatek rzędu 620–650 zł, czyli około 2,4 zł za 1 GB. 512 GB jest dwukrotnie droższy, to samo dotyczy 1 TB. 850 Pro o pojemności 128 GB można mieć już za 420 zł, czyli 3,2 zł za 1 GB. Uważam, że warto dopłacić do większego – to bardziej opłacalny zakup, a większy dysk będzie także szybszy.
Zalety: niezwykle solidne wykonanie, wygląd idealny do hi-endowych komputerów PC, świetne wyniki pomiarów i szybkość w praktyce, bardzo dobre oprogramowanie.
Wady: przeciętne wyposażenie, dosyć wysoka cena (co jednak zrozumiałe). | Test dysku SSD Samsung 850 Pro 256 GB – ultraszybkie SSD dla wymagających |
„Call of Duty” to gra, która niemal każdego roku rozbudza wyobraźnię graczy na całym świecie. Wielu posiadaczy konsol i komputerów stacjonarnych z niecierpliwością czeka na kolejną odsłonę serii. Tymczasem warto także sięgnąć po poprzednie części. „Call of Duty” to seria strzelanek pierwszoosobowych, która wydawana jest od 2003 roku. Już pierwsza odsłona zdobyła ogromną rzeszę fanów, a każda kolejna część biła rekordy popularności. Chociaż najnowsza wersja pojawiła się na sklepowych półkach pod koniec 2016 roku, wcale nie oznacza to, że jest to najciekawsza odsłona cyklu.
„Call of Duty: Infinite Warfare”
„Call of Duty: Infinite Warfare” to właśnie najnowsza część serii, która została wydana na początku listopada 2016 roku. Już podczas pierwszej prezentacji gra wywołała spore poruszenie wśród fanów. Większości nie spodobało się, że akcja została umieszczona w przyszłości, a walki odbywają się także w kosmosie. Mimo to gra sprzedawała się świetnie i przez wiele tygodni okupowała najwyższe miejsca na listach bestsellerów. Twórcy cały czas planują wydawać kolejne DLC, które będą rozszerzać zawartość produkcji. „Call of Duty: Infinite Warfare” zostało wydane na PC, PS4 oraz XOne.
Przeczytaj pełną recenzję gry „Call of Duty: Infinite Warfare”.
box:offerCarousel
„Call of Duty: Black Ops III”
„Call of Duty: Black Ops III” zostało wydane w listopadzie 2015 roku. Gra kontynuuje wątki z poprzednich odsłon o podtytule „Black Ops”. Akcja rozgrywa się 40 lat po wydarzeniach z drugiej części i zarazem w przyszłości, w której Ziemia musi borykać się z licznymi problemami. Kampanię dla jednego gracza można rozegrać w trybie kooperacji, a w meczach sieciowych wprowadzono aż 9 różnych klas żołnierzy, co znacząco urozmaiciło rozgrywkę. Dzięki temu jest to ciekawa gra, która zapewnia dziesiątki, a nawet setki godzin rozrywki. „Call of Duty: Black Ops III” trafiło na PC, PS4, PS3, XOne oraz X360.
Przeczytaj pełną recenzję gry „Call of Duty: Black Ops III”.
box:offerCarousel
„Call of Duty: Advanced Warfare”
„Call of Duty: Advanced Warfare” to odsłona wydana w listopadzie 2014 roku. Znowu – tak samo, jak w „Infinite Warfare” oraz „Black Ops III” – akcja dzieje się w przyszłości, tym razem dość niedalekiej. To właśnie w tej części twórcy wprowadzili bardziej futurystyczne rodzaje broni i elementy wyposażenia wojskowego, jak chociażby egzoszkielety, drony czy też osłony. Do tej pory gra cieszy się sporą popularnością, a na serwerach można znaleźć mnóstwo graczy rywalizujących na wirtualnych arenach. „Call of Duty: Advanced Warfare” zostało wydane na PC, PS4, PS3, XOne i X360.
Przeczytaj pełną recenzję gry „Call of Duty: Advanced Warfare”.
box:offerCarousel
„Call of Duty: World at War”
„Call of Duty: World at War” to jedna ze starszych odsłon serii. Na sklepowe półki trafiła prawie 9 lat temu, w listopadzie 2008 roku. Nie ma co się oszukiwać – pod względem grafiki czy mechaniki daleko jej do dzisiejszych gier. Jest jednak jeden, ale za to bardzo ważny powód, dla którego warto w nią zagrać. To ostatni „CoD”, który rozgrywał się w realiach II wojny światowej. Dopiero szykowane na 2017 rok „Call of Duty: WWII” powróci do czasów światowego konfliktu między aliantami i agresorami. W „Call of Duty: World at War” można zagrać na PC, PS3, PS2, X360, Nintendo DS oraz Nintendo Wii.
„Call of Duty: Modern Warfare 3”
„Call of Duty: Modern Warfare 3” trafiło na rynek w 2011 roku. Gra kontynuuje historię wcześniejszych odsłon o tym samym podtytule, w których USA walczy z rosyjskimi nacjonalistami. To zarazem ostatnia część, która została wydana pod marką „Modern Warfare”, która cieszyła się wśród graczy sporą popularnością.
Chociażby dlatego warto jeszcze raz w nią zagrać. To jedna z lepszych odsłon serii, charakteryzująca się też ciekawym trybem multiplayer. Wciąż można znaleźć wiele dedykowanych serwerów do gry. „Call of Duty: Modern Warfare 3” trafiło na PC, X360, PS4, Nintendo DS oraz Wii.
„Call of Duty” to jedna z najciekawszych, najpopularniejszych i najbardziej kasowych serii gier na świecie. Każda kolejna odsłona cieszy się ogromną popularnością i z pewnością tak samo będzie w przypadku „WWII”, która zadebiutuje w 2017 roku. | Coroczny pewniak. W które „Call of Duty” warto zagrać? |
Czy za około 2500 zł można kupić laptop, który sprawdzi się we wszystkich zadaniach, z grami włącznie? Owszem, choć musimy być gotowi na pewne kompromisy. Najnowsze i najbardziej wymagające gry potrzebują naprawdę potężnego sprzętu, ale jeśli gramy tylko okazjonalnie, zaś najwyższa rozdzielczość i poziom detali nie są naszym głównym celem, w tej kwocie znajdziemy kilka interesujących modeli. Lenovo Y510P
Pierwsza propozycja to laptop marki Lenovo. Model Y510P skierowany jest do mniej wymagających graczy, którzy od czasu do czasu chcą zatopić się w wirtualnej rzeczywistości. Pomoże w tym procesor Intel Core i5-4200M o taktowaniu zegara 3,1 GHz w trybie Turbo z 8 GB pamięci operacyjnej RAM. Na dane użytkownika, w tym przede wszystkim na gry, przygotowano dysk o pojemność 500 GB. Za grafikę odpowiada układ GT755M z 2 GB pamięci własnej, zaś obraz wyświetlany jest na ekranie o przekątnej 15,6 cala o rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Na uwagę zasługują również bardzo dobre głośniki marki JBL. Cena tej konfiguracji na Allegro w dniu publikacji to około 2500 zł.
Lenovo Z51-70
Kolejna propozycja skierowana jest w głównej mierze do użytkowników, którym zależy przede wszystkim na komforcie pracy, zaś wydajność jest nieco mniej ważna. Sercem Lenovo Z51-70 jest procesor Intel Core i5-5200U o taktowaniu 2,7 GHz w trybie Turbo, wspomagany przez 4 GB pamięci operacyjnej RAM. Na dane użytkownika przygotowano dysk o pojemności 1 TB, zaś za grafikę odpowiada układ AMD Radeon R9 M375. Na uwagę zasługuje matryca o przekątnej 15,6 cala o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli). Cena tego modelu na Allegro w dniu publikacji opiewała na kwotę około 2500 zł.
HP Pavilion 17
Tym razem parametry powinny odpowiadać średnio wybrednym użytkownikom. Model HP Pavilion 17 ma matrycę 17,3 cala z podświetleniem LED o rozdzielczości 1600 x 900 pikseli. W gustownej obudowie zainstalowano procesor Intel Core i5-6200U o taktowaniu 2,8 GHz w trybie Turbo, 8 GB pamięci RAM oraz dysk twardy o pojemności 1 TB. Grafiką zajmuje się układ nVidia GeForce 940M z 2 GB pamięci własnej, natomiast za dźwięk odpowiadają głośniki Bang&Olufsen. Opisywana konfiguracja to koszt około 2500 zł.
Asus R556LB
Jeśli ktoś preferuje nieco mniejsze wymiary i większą mobilność, powinien zwrócić uwagę na model Asus R556LB z matrycą o przekątnej 15,6 cala i rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Za płynność działania odpowiada procesor Intel Core i5-5200U o taktowaniu 2,7 GHz w trybie Turbo, pamięć RAM o pojemności 4 GB oraz układ graficzny nVidia GeForce 940M z 2 GB pamięci własnej. Na dane przygotowano dysk o pojemności 1 TB, a wszystko zamknięto w tradycyjnej obudowie w kolorze srebrnym i czarnym. Cena tej konfiguracji na Allegro to około 2500 zł.
Acer ES1
Ostatnia propozycja – Acer ES1 – być może nie jest demonem graficznej wydajności, ale ma kilka rozwiązań, które są godne uwagi i z pewnością są pożądane w sprzęcie dla graczy. To między innymi bardzo szybki dysk SSD o pojemności aż 480 GB. Oprócz tego zastosowano procesor Intel Pentium N3540 o taktowaniu 2,66 GHz w trybie Turbo z 8 GB pamięci RAM i grafiką nVidia GeForce 820M z 2 GB pamięci własnej. Matryca o przekątnej 17,3 cala legitymuje się rozdzielczością 1600 x 900 pikseli, a wszystko zamknięto w czarnej, minimalistycznej budowie. Cena tej konfiguracji w dniu publikacji na Allegro to około 2500 zł. | Laptop do gier do 2500 zł – III kwartał 2016 |
Mimo starań i dbałości o czystość naszego auta często zdarza się tak, że felgi tracą młodzieńczy blask. Nie pomaga szorowanie, a zużycie eksploatacyjne jest tak duże, że wszystkie próby doprowadzenia felg do stanu idealnego kończą się fiaskiem. Wówczas konieczna jest ich renowacja. Na szczęście sposób na to, aby przywrócić im dawną świetność, nie jest skomplikowany. Wystarczy jedynie wiedzieć, jak się do tego zabrać. Jeżeli podejmujemy decyzję o odnowieniu felg naszego auta, warto najpierw zastanowić się, jak tego dokonać. Są bowiem różne metody ich renowacji, które zależą w głównej mierze od stopnia uszkodzenia oraz naszych oczekiwań. W pierwszej kolejności należy sprawdzić, czy felgi nie są pogięte, na przykład w wyniku zbyt szybkiego wjazdu w dziurę w nawierzchni bądź uderzenia o krawężnik. Jeżeli tak, wówczas konieczne będzie ich prostowanie w specjalistycznym zakładzie, którego koszt zaczyna się od 40–50 zł. W przypadku felg aluminiowych z rantem czasem konieczna jest również dodatkowa naprawa – spawanie i toczenie uszkodzonych fragmentów powierzchni, w celu wygładzenia nierówności. Dopiero tak przygotowane obręcze będziemy mogli poddać procesowi przywracania im dawnego blasku. Nie bez znaczenia jest również przeznaczenie felg, na przykład czy są to warianty letnie czy zimowe. Dobór odpowiedniej metody ich renowacji jest bardzo istotny, ponieważ pozwoli nam na długo cieszyć się ich nienagannym wyglądem.
Krok 1: PIASKOWANIE
Niezależnie od tego, jaką metodę malowania wybierzemy, w pierwszej kolejności konieczne jest dokładne oczyszczenie felg ze starej farby, rdzy, brudu czy pozostałości pyłu hamulcowego. Ma to na celu zapewnienie gładkiej powierzchni, na którą będziemy kłaść nowy lakier. Aby efekt był jak najlepszy, warto znaleźć zakład zajmujący się piaskowaniem. Zabieg ten wykorzystuje wysokie ciśnienie powietrza oraz specjalny, drobno zmielony piasek, do złuszczenia wierzchniej warstwy materiału. Pozwala to doprowadzić detal do niemal idealnego stanu. Taka metoda oczyszczania metalowych elementów jest najbardziej skuteczna i dokładna. Drobinki piasku docierają we wszystkie zakamarki. Oczyszczanie manualne, na przykład za pomocą papieru ściernego lub drucianych szczotek zakładanych na wiertarkę, zajęłoby znacznie więcej czasu i nie przyniosłoby wystarczająco dobrych rezultatów. Innym sposobem jest oczyszczanie chemiczne. Ze względu na stosowanie w tym procesie żrących i niebezpiecznych substancji, wykonanie tej usługi możliwe jest jedynie w wyspecjalizowanych zakładach. Metoda ta jest również znacznie droższa, dlatego prym wiedzie tradycyjne piaskowanie.
Jeżeli planujemy częściej poddawać metalowe elementy renowacji, możemy wyposażyć się we własną piaskarkę. Najkrótsza droga prowadzi do zakupu pistoletu do piaskowania. Wariant podstawowy to wydatek rzędu 30–50 zł, dostępne są jednak modele z funkcją odzysku ścierniwa. Ich cena to około 70 zł. Pistolet ten wyposażony jest w końcówkę, którą podłączamy do kompresora, oraz w zbiornik z dyszą zasysającą, do którego wsypujemy piasek. Oczyszczanie metalowych powierzchni takim urządzeniem może jednak nie przynieść oczekiwanego rezultatu ze względu na zbyt małe ciśnienie wystrzeliwanego ścierniwa. Dodatkowym minusem będzie to, że po takiej czynności całe nasze otoczenie będzie pokryte piaskiem.
Alternatywą dla taniego pistoletu o niezbyt dużej sile działania mogą być piaskarki ciśnieniowe, nazywane również syfonowymi. Są mobilne, przez co znacznie wygodniejsze w użyciu, generując przy tym dużo większą moc, co w znacznym stopniu przekłada się na efekty. Z reguły posiadają funkcję odsysania zużytego ścierniwa, dzięki czemu otoczenie, w którym pracujemy, nie zamieni się w piaszczystą pustynię. Takie urządzenie potrzebuje jednak kompresora o dużej mocy i wydajności, aby zapewnić płynną i długotrwałą pracę. Najtańszy model to wydatek rzędu 300–350 zł. Za wariant o większej efektywności przyjdzie nam zapłacić około 1 000 zł.
Najwygodniejszym, ale również najdroższym wariantem, są piaskarki kabinowe. Rzadko znajdują one zastosowanie w przydomowych warsztatach pasjonatów motoryzacji, ze względu na duże gabaryty oraz cenę. Urządzenie to przypomina zamykaną skrzynię z wizjerem w pokrywie, dzięki czemu piaskowanie odbywa się w szczelnej komorze, zapewniając bezpieczeństwo oraz czystość otoczenia. Pistolet trzymamy wewnątrz oświetlonej kabiny poprzez zintegrowane grube rękawice, a podczas pracy wbudowane filtry zasysają i oczyszczają zużyte ścierniwo. Tego typu urządzenia przeznaczone są do profesjonalnego i długotrwałego użytku w przemyśle, motoryzacji, budowie maszyn czy konstrukcji stalowych. Koszt piaskarki kabinowej to co najmniej 5 000 zł, a największe i najbardziej wydajne z nich to wydatek około 30 000 zł.
Kolejny krok to zaopatrzenie się w odpowiedni piasek. Złym pomysłem byłoby korzystanie z tego, który znajduje się w pobliskiej dziecięcej piaskownicy albo na nadmorskiej plaży. Nie jest to jednak niemożliwe, jeżeli dysponujemy odpowiednio gęstym sitkiem. Podczas piaskowania zużywana jest duża ilość ścierniwa, dlatego aby oszczędzić sobie „zabawy”, warto po prostu udać się do marketu budowlanego. Za 20-kilogramowy worek zapłacimy zaledwie kilka lub kilkanaście złotych.
Niezależnie od tego, na jaką metodę samodzielnego piaskowania się zdecydujemy, należy uwzględnić również zakup kompresora, co wiąże się z kolejnymi kosztami (od 300 do nawet kilkunastu tysięcy złotych). Jeżeli więc renowacja felg jest zabiegiem jednorazowym, zakup całego sprzętu potrzebnego do piaskowania mija się nieco z celem. Wówczas lepiej poszukać zakładu zajmującego się piaskowaniem. Przykładowo oczyszczenie tą metodą stalowej felgi 16-calowej to koszt 35–40 zł. W przypadku obręczy aluminiowych, kwota ta jest wyższa o około 10–15 zł. Cena ta stopniowo rośnie wraz ze średnicą felg.
Krok 2: MALOWANIE
Kiedy nasze felgi zostały już całkowicie pozbawione starego lakieru oraz innych nalotów, które nie powinny się na nich znajdować, nadchodzi czas na malowanie. Mamy do wyboru dwie opcje: z użyciem tradycyjnego lakieru akrylowego (takiego, jakim pokrywane są karoserie samochodów) lub malowanie proszkowe. Pierwsza metoda jest tańsza i jesteśmy w stanie zrobić to sami, jeżeli dysponujemy kompresorem i pistoletem lakierniczym. Ważne i niestety nieco kłopotliwe jest zachowanie właściwej kolejności nakładania poszczególnych warstw, odpowiednie odstępy czasu pomiędzy nimi oraz technika samego malowania. Za wadę można uznać niższą trwałość lakieru akrylowego w stosunku do lakierowania proszkowego.
Druga z metod jest znacznie trwalsza. Niestety pomalowanie proszkowe felg lub jakichkolwiek innych przedmiotów w zaciszu własnego garażu jest niemal niemożliwe. Polega ono bowiem na nałożeniu na daną część cząsteczek farby o przeciwnym ładunku elektrycznym niż malowany element, a następnie wypalanie go w piecu. Tam lakier uzyskuje pożądaną strukturę i właściwości. Obręcze pomalowane w ten sposób będą znacznie odporniejsze na korozję, ścieranie i uszkodzenia mechaniczne. Lakier proszkowy jest dużo trwalszy od tradycyjnego akrylowego, dlatego tak często znajduje zastosowanie właśnie przy odnawianiu felg, zarówno stalowych, jak i aluminiowych. Zakłady oferujące takie usługi dysponują katalogami z paletą barw, dzięki czemu z łatwością dobierzmy satysfakcjonujący nas kolor. Koszt pomalowania jednej felgi to około 40 zł (zależy to od jej rozmiaru i typu). Dodatkowym plusem jest fakt, że bardzo często warsztaty zajmujące się malowaniem proszkowym oferują również swoje usługi w zakresie piaskowania. Dzięki temu całą renowację możemy załatwić w jednym miejscu, co znacznie przyczynia się do oszczędności naszego czasu, a często i pieniędzy. Niejednokrotnie bowiem takie zakłady oferują zniżki, jeżeli obie usługi wykonamy u nich.
Te dwie metody są najbardziej trwałe i powszechne. Felga, którą odnowiliśmy w ten sposób, ma jeszcze przed sobą długie lata, przez które będzie nam służyć. Możemy oczywiście samodzielnie oczyścić obręcze, następnie odtłuścić ich powierzchnię i nadać im kolor za pomocą ogólnie dostępnych sprayów. Jest to sposób najtańszy i najszybszy, ale również najmniej trwały. Takiej farby bowiem nie utwardzimy bezbarwnym lakierem (jak w przypadku tradycyjnego malowania), który jest w głównej mierze odpowiedzialny za twardość powierzchni, jej odporność na korozję i uszkodzenia mechaniczne. Felgi są elementami, które nie mają łatwego życia. Brud, woda, sól drogowa, śnieg czy pył z okładzin hamulcowych sprawiają, że ciężko utrzymać je w nienagannej kondycji. Niestety tak kuszące ceną kilkunastu złotych spraye nie są w stanie podołać trudnościom, w jakich felgom przyjdzie w przyszłości pracować. Lakier szybko zacznie odpryskiwać, co spowoduje powstawanie kolejnych ognisk korozji. W tej sytuacji taka „szybka renowacja” raczej nam tylko zaszkodzi.
Jeżeli myślimy poważnie o odnowieniu swoich felg, warto zabrać się do tego jak należy. Pośpiech jest kiepskim doradcą, wobec czego lepiej zostawić koła w specjalnym zakładzie i poczekać na nie kilka dni, aby na długo cieszyły właściciela swoim nieskazitelnym wyglądem. | Renowacja felg – piaskowanie i malowanie |
Poruszający zbiór opowiadań autorki „Przypadku Alicji” wbije Was w fotel. Niesamowita proza. Mało który debiut literacki wywołał w ostatnich latach w Polsce takie poruszenie jak książka Aleksandry Zielińskiej. „Przypadek Alicji” zachwycił krytyków i czytelników, zapewniając autorce nominację do Nagrody Conrada. Dwa lata później jej druga powieść „Bura i Szał” zdobyła nominację do Nagrody im. Witolda Gombrowicza. Nic więc dziwnego, że każda kolejna książka Zielińskiej będzie literackim wydarzeniem.
Tymczasem pisarka postanowiła zaskoczyć i jej nowym dziełem nie jest kolejna powieść, lecz zbiór opowiadań. Na szczęście „Kijanki i kretowiska” są wciąż tak samo przejmujące i poruszające, co poprzednie dzieła autorki.
Czarno-biały świat
„Kijanki i kretowiska” to zbiór jedenastu opowiadań, które łączy mroczny, przeszywający smutkiem ton. To opowieści o samotności, zdradzie, tragedii, także o śmierci. Próżno szukać tu fantastycznych stworów czy postaci z zaświatów. Wręcz przeciwnie – opowiadane przez Zielińską historie i ich bohaterowie są do bólu normalni, zwyczajni. To czyni zaś te opowieści jeszcze bardziej strasznymi, bo przecież są tak bardzo realistyczne.
Szczególnie druzgocące są historie, których bohaterami są dzieci. Nie, ich też Zielińska nie oszczędza, bo przecież życie nie jest sprawiedliwe, a los nie rozdziela nas na dorosłych i dzieci. Te historie o niewinnych chłopcach i dziewczynkach, których życia – z pozoru sielankowe i pozbawione trosk – w jednej chwili przeradzają się w koszmar, wstrząsają czytelników najbardziej. Mali bohaterowie, postawieni przed okrutnymi wyborami, z miejsca stają się dorośli, bo życie ich do tego zmusza. Dziecięca niewinność w zderzeniu ze światem dorosłych prowadzi do największych tragedii. Opowiadanie „Do zobaczenia, dziewczynki” i kończące zbiór „Wesoło jest w Bullerbyn” zdają się wzbudzać więcej strachu i grozy niż twórczość mistrzów horroru czy thrillerów.
W „Kijankach i kretowiskach” przeczytamy też o kobietach cierpiących, skrzywdzonych głównie przez mężczyzn, a raczej swoje własne wyobrażenie na ich temat. To jednak przede wszystkim zbiór opowiadań poświęcony ludziom, których zwyczajnie przerasta życie.
Mistrzyni słowa
W nowej książce Zielińskiej zachwyca nie tylko sama fabuła, ale również pisarski kunszt autorki. Młoda pisarka (ur. W 1989 roku!) włada polszczyzną w sposób absolutnie mistrzowski i godny największego podziwu. Nic nie jest tu przypadkowe, każde słowo, nawet to najkrótsze, zdaje się być dokładnie przemyślane, a jego miejsce – pieczołowicie dobrane do kontekstu. Każda kropka, przecinek, znak interpunkcyjny są postawione właśnie tam, gdzie chciała tego autorka, posuwając akcję do przodu lub wzmacniając efekt, na jakim zależało Zielińskiej.
„Kijanki i kretowiska” to książka przejmująco smutna, budząca niepokój i potwierdzająca towarzyszące wielu poczucie kruchości i nieprzewidywalności życia. Jest to jednocześnie dzieło wyjątkowo poruszające i zwyczajnie piękne, od którego mimo trudnej tematyki trudno oderwać się choć na chwilę.
Źródło okładki: www.gwfoksal.pl | „Kijanki i kretowiska”, Aleksandra Zielińska – recenzja |
Szczury, karaluchy i nietoperze to mieszkańcy niezwykłej krainy zwanej Podziemiem. Jak sama nazwa wskazuje, ten tajemniczy świat znajduje się tuż pod powierzchnią Ziemi. Pewnego dnia trafia tam nastoletni Gregor, który wydaje się być tajemniczym wybrańcem, którego przybycie zostało zapowiedziane w tytułowej niedokończonej przepowiedni. Gregor to zwyczajny nastolatek, mieszkający z mamą, dwiema siostrami i przygłuchą babcią. Odkąd jego ojciec zaginął w tajemniczych okolicznościach, chłopak musi opiekować się rodziną, pełniąc rolę jedynego mężczyzny w domu. Jego życie nie wyróżnia się niczym szczególnym. Wszystko się zmienia, gdy znika dwuletnia Botka, którą miał się opiekować. Popsuta kratka wentylacyjna w pralni sugeruje, że właśnie tam zniknęła jego siostra. Nie namyślając się długo, chłopak postanawia wskoczyć do ciemnego tunelu. Tak zaczyna się jego przygoda z Podziemiem.
Bestseller „New York Timesa”
Suzanne Collins, autorka bestsellerowych „Igrzysk śmierci”, ma w swoim dorobku interesującą serię pięciu książek opowiadających o przygodach Gregora – z pozoru zwyczajnego nastolatka, który trafia w sam środek bardzo niezwyczajnych zdarzeń. „Gregor i niedokończona przepowiednia” to pierwsza część opowieści o niezwykłym Podziemiu, jego mieszkańcach i tajemniczej niedokończonej przepowiedni opowiadającej o wybrańcu.
Kto jest wybrańcem?
Chociaż nikt tak naprawdę do końca nie rozumie słów przepowiedni, wielu bohaterów twierdzi, że tajemnicze wersy mówią właśnie o Gregorze. On sam ma jednak wątpliwości, a jedynie jego pragnienie to wrócić do domu. Szybko okazuje się, że będzie to trudniejsze, niż początkowo sądził. Gregor nie ma wyjścia, musi stawić czoła mrocznemu Podziemiu i zamieszkującym go stworom. Czy z biegiem wydarzeń okaże się, że to właśnie on jest wybrańcem, czy może tylko zwykłem nastolatkiem, który przypadkiem znalazł się w tajemniczej krainie?
Lekkie pióro i barwne opisy
Suzanne Collins posiada niezwykły talent prowadzenia narracji w taki sposób, aby czytelnik nie mógł tak po prostu oderwać się od jej książek. Kolejne strony coraz bardziej wciągają, a barwne i kolorowe opisy sprawiają, że opowiadana przez autorkę historia jest idealnym pochłaniaczem czasu. „Gregor i niedokończona przepowiednia” to doskonała książka na wolne popołudnie, która zapewnia wciągającą fabułę i realistycznie przedstawionych bohaterów, a akcja okraszona jest zarówno nutką grozy, jak i sporą dawką humoru. Suzanne Collins pisze w sposób ciekawy i wciągający, sprawiając, że przedstawiona przez nią historia jest mimo wszystko oryginalna i nie pozwala na nudę. Idealna przygodowa opowieść dla miłośników tajemniczych krain i niezwykłych przepowiedni.
Zobacz także inne książki Suzanne Collins.
Źródło okładki: www.iuvi.pl | „Gregor i niedokończona przepowiednia” Suzanne Collins – recenzja |
Kochasz desery i słodycze? Trzeba przyznać, że ich zapachy potrafią namieszać w głowie! Rozgrzewająca wanilia, palony cukier, pyszne praliny, gorąca czekolada czy karmel. Okazuje się, że można delektować się ich aromatami bez obaw o sylwetkę! Wszystko za sprawą perfum z rodziny gourmand. Historia perfumiarstwa pełna jest porywających i fascynujących faktów z życia twórców zapachów, poszukiwań nowych nut i esencji, inspiracji otaczającym światem. Kiedy perfumiarze wpadli na pomysł, aby we flakonie pachnidła zawrzeć wspomnienie jarmarków, domowych ciast oraz wypatrywanych w cukierniczych witrynach deserów?
Początki historii perfum z rodziny gourmand
Pierwszym jadalnym składnikiem perfum, który do dziś wzbogaca wiele kompozycji, nadając im jedynej w swoim rodzaju słodyczy, łagodności i gęstości, jest wanilia. Jej debiut w szklanej buteleczce miał miejsce w 1889 roku. Wtedy to za pomocą syntetycznej waniliny wprowadzono na rynek Jicky. W późniejszym czasie ciemniejącą pod wpływem słońca substancję zastąpiono syntetyczną etylowaniliną. Dzięki temu kobiety mogły cieszyć się zmysłowymi Shalimarem, Habanitą czy Opium.
Prawdziwym przełomem dla produkcji perfum gourmand był rok 1992, który do dziś uważany jest za symboliczny początek ich historii. To czas debiutu odważnych i futurystycznych perfum Angel od Thierry'ego Muglera, które przebiły wskaźnikami sprzedaży nawet Chanel No.5! Zawarty w nich aromat waty cukrowej to zupełnie nowe spojrzenie na komponowanie perfum, które od teraz zaczęły zawierać nuty całych deserów, a nie tylko ich pojedynczych składników. Prężny rozwój tej dziedziny perfumiarstwa można obserwować do dziś, podobnie jak podążający za nim stały wzrost popularności.
Przykłady perfum z rodziny gourmand
Prócz prawdziwego mistrza, którym od lat pozostaje Angel, półki perfumeryjne uginają się od przykładów kompozycji należących do rodziny gourmand.
Lancôme La Vie est Belle
– to perfumy, które od swojej premiery w 2012 roku stale goszczą na liście bestsellerów. Choć pierwsze wrażenia zapewniają tu gruszka i czarna porzeczka, a w środkowej nucie wyraźnie czuć irys, jaśmin i kwiat pomarańczy, to bazą pozostaje połączenie wanilii z bardzo realistyczną praliną. Jest słodko i ciężko, a o to właśnie w deserach chodzi!
Tom Ford Black Orchid
– bogata kompozycja wieloskładnikowa, która ponad pozostałe wynosi ciemną czekoladę, która w tym przypadku znalazła się również w bazie. Okraszona jest jaśminem, gardenią, lotosem i orchideą, a wzmocniona cytrusami: mandarynką, cytryną i zmieszanymi nutami owocowymi, dzięki którym nabiera siły i wyrazistości. Paczula, ambra i kadzidło dodają całości mocy i wieczorowego charakteru.
Escada Agua del Sol – to dowód na to, że świat deserów nie jest zarezerwowany jedynie na zimowe, leniwe popołudnia. Agua del Sol jest idealnym zapachem na słoneczne lato, a wakacyjny klimat buduje nuta lodów i sorbetów. Dodatkowo znaleźć tu można mandarynki, maliny, morele, gruszki, różowy pieprz i różę, a podstawę kompozycji stanowią: fasola tonka, drzewo sandałowe oraz białe piżmo.
Dlaczego perfumy gourmand są tak popularne?
Tendencje w świecie perfum jasno pokazują, że pełne słodyczy perfumy cieszą się ogromną i stale rosnącą popularnością. Są chętnie wybierane na wieczór, a ich lżejsze odpowiedniki to strzał w dziesiątkę podczas poszukiwań zapachów na wiosnę i coraz cieplejsze miesiące. Pozycje, które dobrze się sprzedają doczekały się już kilku nowych wersji i licznych wznowień. Jaka jest tego przyczyna? Hipotez jest wiele. Być może dzieje się tak za sprawą wywoływania wspomnień o beztroskim dzieciństwie, w których widzi się rozpływający się po talerzu karmel, otwiera bombonierkę czy kroi sernik? Przyjemne aromaty przenoszą nas w strefę komfortu, a także stymulują wydzielanie endorfin, dlatego sprzyjają dobremu samopoczuciu.
Perfumy gourmand to nie lada gratka dla miłośniczek niebanalnych zapachów. Jeśli lubisz słodkości, a otulające, zmysłowe kompozycje to coś, czego szukasz – postaw właśnie na nie! | Perfumy gourmand – jadalne składniki perfum |
Fryzjerzy zalecają, by farbowanie włosów powtarzać co sześć tygodni. Nie zawsze jednak masz na to czas, a oczekiwanie na wizytę u ulubionego fryzjera trwa... Co robić, jeśli akurat planujesz ważne spotkanie, a twoje włosy nie wyglądają idealnie? Jest kilka sprytnych sposobów. Poznaj je! 1. Nie farbuj, a odżywiaj
Przede wszystkim: aby nie mieć odrostów, nie farbuj włosów. Proste? A jeśli już się na ten zabieg decydujesz, to nie wybieraj kolorów bardzo mocno kontrastujących z naturalną barwą twoich włosów. Zamiast farb możesz też stosować delikatne pianki koloryzujące, które zmywają się równomiernie. Albo postaw na koloryzowanie samych końcówek – bardzo modne ostatnio są róże, fiolety i zielenie. I oczywiście stosuj odżywki odpowiednie do twojego typu włosów i skóry na głowie.
2. Fryzura na ratunek
Aby schować nieestetyczne włosy mocno różniące się kolorem od pozostałych, dłuższych partii, wystarczy odpowiednio się uczesać. Tak, właśnie – to proste, ale nie zawsze precyzyjne rozwiązanie. Najlepsza będzie fryzura „ulizana”. Jak ją zrobić? Włosy bardzo gładko zaczesz do tyłu i posmaruj żelem, aby uzyskać efekt weet look. Możesz je też zebrać ścisło w koński ogon lub koczek. Wtedy odrosty są mniej widoczne, bo po prostu mniej widać twoje włosy. Pamiętaj tylko, że jeśli pozwalasz sobie na hodowanie odrostów, myj włosy codziennie. Odrosty i tłuste włosy to porażka.
3. Dużo loków lub warkocz wokół głowy
Jeśli masz włosy kręcone, spraw, by na twojej głowie było jak najwięcej sprężystych loków, bo odciągają wzrok od odrostów. Piękno loków możesz wydobyć, używając specjalnych szamponów do włosów kręconych. Możesz też pokusić się o ciekawe fryzury, np. warkocz wokół głowy, który również zwróci uwagę, i sprawi, że być może odrosty pozostaną niezauważone.
box:offerCarousel
4. Ozdób głowę kwiatami
Jeśli nie chcesz używać chemii, czyli farby, lub czekasz, aż kolor zejdzie całkiem, możesz odrosty ukryć, wykorzystując ozdoby do włosów. Najlepiej sprawdzą się szerokie opaski, np. elastyczne, lub apaszki wiązane z tyłu albo na czubku głowy. Plastikowe opaski są zazwyczaj wąskie, więc niewiele pod nimi ukryjesz. Za to uwagę od odrostów doskonale odciągną kwieciste wianki w stylu boho, które stały się przebojem ostatniego lata. W chłodne dni możesz po prostu włożyć czapkę.
5. Psiknij odrosty!
Jest też szybki i dość prosty sposób – wykorzystaj nowoczesne spreje na odrosty, które barwią włosy natychmiast. Musisz jednak wiedzieć, że wizyta u fryzjera lub przygoda z własnoręcznym farbowaniem i tak cię nie ominie, bo spreje nie są trwałe i znikają po pierwszym myciu.
box:offerCarousel
6. Szampon na dłużej
Dłużej utrzyma się na włosach szamponetka, czyli szampon koloryzujący, który zapewni ci dobry wygląd przez kilka myć. Tak będzie pod warunkiem, że dobierzesz kolor szamponu do koloru zafarbowanych włosów.
7. Tusz do rzęs?
Tak! Malowanie odrostów tuszem do rzęs to, co prawda, rozwiązanie nieco awaryjne, a także raczej dla właścicielek włosów czarnych lub brązowych. Wystarczy pociągnąć odrosty tuszem, poczekać, aż przeschnie i rozczesać. Mascarę zmywa się zwyczajnym szamponem. Oczywiście o ile nie jest to mascara wodoodporna...
Jak przedłużyć trwałość farby na włosach?
Jest kilka sposobów, dzięki którym kolor utrzyma się dłużej.
* Nie myj włosów w bardzo ciepłej wodzie – szybciej wypłukuje farbę, a także niszczy strukturę włosa.
* Używaj odżywek ziołowych, które przedłużają trwałość farby – blondynki powinny stosować rumiankowe lub lniane, a brunetki szampony z wyciągiem z orzecha włoskiego lub z henną.
* Jeśli używasz szamponu przeciwłupieżowego, nakładaj go tylko na skórę głowy. Szampon tego rodzaju łatwiej wypłukuje farbę, jeśli będziesz nim myła włosy na całej długości. | Jak ukryć odrosty? – siedem sprawdzonych sposobów |
Sporty drużynowe cieszą się niemalejącą popularnością. To dzięki nim sukcesy może osiągać tak naprawdę każdy. Ci, którzy w dyscyplinach indywidualnych nie należą do czołówki, tutaj mogą zaistnieć i na różnego rodzaju zawodach stać się prawdziwymi bohaterami. Poza tym sporty drużynowe wywołują niesamowite emocje wśród kibiców. Scalają i integrują grupę zawodników, gdzie każdy jest odpowiedzialny za końcowy wynik. Wybierz odpowiedni dla siebie kij
W unihokeja można grać w sezonie zimowym. Wystarczy hala sportowa do trenowania i rozgrywania meczów. W drużynie na boisku występuje sześciu zawodników, w tym bramkarz. Gra prowadzona jest za pomocą specjalnych kijów zakończonych blendą. Różnią się one od tych, których używa się w hokeju na lodzie, przede wszystkim wykonaniem. Końcówka kija, zwana łopatką, jest wymienna. Jeśli się zniszczy, można ją bez problemu odkręcić, zastępując nową. Ważne jest, aby dobrać odpowiednią długość trzonka. Kij powinien sięgać do wysokości pępka. Ma to ogromne znaczenie, bo wpływa na jakość podań i precyzję strzału. Zbyt długi kij skutkuje złą techniką operowania piłeczką, która jest zbyt daleko od ciała zawodnika. Ma to również wpływ na niedokładne i za lekkie uderzenia. Natomiast zbyt krótki kij ogranicza nam zasięg kontrolowania gry. Musimy się pochylać, przez co mamy ograniczoną widoczność. Poza tym taka pozycja naraża na różnego rodzaju kontuzje, w tym najbardziej na urazy kręgosłupa. Ważne jest też, aby odpowiednio dopasować łopatkę, w zależności od tego, czy jesteśmy prawo-, czy leworęczni. Liczy się również jakość kija. Dla osób o silnych mięśniach rąk powinien być sztywniejszy, co pozwoli uzyskać większą siłę strzału.
Pozostały sprzęt
Piłeczki do unihokeja produkowane są z tworzyw sztucznych. Są puste w środku i mają wiele otworów. Występują w różnych kolorach. Tymi, które posiadają certyfikat Międzynarodowej Federacji Unihokeja (IFF), można grać w oficjalnych rozgrywkach. Bramka do unihokeja wykonana jest z metalowego stelaża z założoną siatką. Najczęściej jest składana, przez co zajmuje mało miejsca przy przenoszeniu i przewożeniu, np. w bagażniku samochodowym. To bardzo praktyczne i wygodne rozwiązanie. Do treningów lub przeznaczenia rekreacyjnego można używać bramek Spokey Braza. Są bardzo lekkie, małe i służą doskonaleniu techniki w oddawaniu strzałów. Jeśli chodzi o odzież dla zawodników, nie trzeba się ubierać tak jak w hokeju na lodzie. Przede wszystkim nie ma łyżew, a buty powinny mieć podeszwę nadającą się do poruszania się po nawierzchni halowej. Nie ma konieczności posiadania specjalnych ochraniaczy. Bramkarzowi jednak na pewno przyda się kask, żeby chronić twarz i podbródek przed strzałami piłką lub nieumyślnymi uderzeniami kija.
Ćwicz technikę i poprawiaj kondycję
W unihokeja grają dwie drużyny składające się z sześciu zawodników każda. Ich zadaniem jest umieszczenie piłeczki w bramce przeciwnika. Uderzenia i podania odbywają się za pomocą kijów. Nie można zdobyć bramki którąkolwiek częścią ciała, np. nogą. Czas gry podzielony jest na trzy tercje, trwające po 20 minut. Przerwa w meczu wynosi 10 minut. Ważną sprawą w unihokeju jest technika prowadzenia piłeczki. Trzeba to robić z wyczuciem, gdyż uderzona zbyt mocno odskakuje i wtedy gracz traci nad nią kontrolę, co może skutkować przejęciem przez przeciwników. Natomiast przy strzałach na bramkę nie ma już co się zastanawiać. Wtedy należy użyć całej siły. Bramkarz nie może mieć dużo czasu na podjęcie odpowiedniej decyzji, w którą stronę się rzucić, aby uchronić drużynę przed stratą gola. Gra w unihokeja to wspaniała rozrywka, która jednak wymaga niezłej kondycji i wytrzymałości. Należy więc sporo trenować, aby mieć odpowiednią formę. Dużo czasu trzeba poświęcić na naukę techniki strzałów i prowadzenia piłeczki. Później pozostaje już tylko cieszyć się tą coraz bardziej popularną grą drużynową. | Unihokej – gra drużynowa w hali |
Jak się ubrać na spotkanie z przyszłym pracodawcą? O czym należy pamiętać? Oto kilka stylizacyjnych rad dla niej. Elegancko, oficjalnie, schludnie i kreatywnymi akcentami. Ubiór na rozmowę o pracę powinien być przemyślany w każdym szczególe. Przecież nie od dziś wiadomo, że oprócz doświadczenia pracodawca zwróci szczególną uwagę na wasz wizerunek i sposób prezentowania własnej osoby. Co warto wiedzieć przed wybraniem się na rozmowę o pracę? Jaka stylizacja świetnie podkreśli wasz profesjonalizm? Oto kilka sprawdzonych sposobów, jak się ubrać na spotkanie z przyszłym pracodawcą.
Jak się ubrać na spotkanie z przyszłym szefem?
„Jak cię widzą, tak cię piszą” – mówi stare przysłowie. I jest to święta prawda, szczególnie gdy jest mowa o rozmowie kwalifikacyjnej. Każdy element waszego ubioru – od głowy do stóp – będzie poddany ocenie. Aby wypaść dobrze przed przyszłym pracodawcą, warto pamiętać o żelaznych regułach. Oto niektóre z nich.
Ubiór zgodny z zawodem
Na spotkaniu z przyszłym pracodawcą warto przestrzegać etykiety zawodowej charakterystycznej dla waszej branży. Jeśli staracie się o pracę w korporacji czy banku, najlepiej postawić na elegancką stylizację w klasycznym zestawieniu czerni i bieli. Jeśli staracie się o pracę w start-upie lub kreatywnej branży, smart casual jak najbardziej będzie na miejscu. Dziwnie będziecie się czuć w eleganckiej sukience i marynarce, gdy nasz szef powita was w trampkach i jeansach.
Czy w firmie obowiązuje dress code?
Jeśli w firmie, gdzie staracie się o pracę, obowiązuje specjalny dress code, należy dopasować stylizację możliwie jak najbliżej do standardów pracodawcy. Ciekawym chwytem jest też wykorzystanie kolorów firmy w dodatkach (np. elegancka chusteczka, broszka, torebka).
Dekoltom mówimy NIE
Być może urodą nie odbiegacie od Sophii Loren, ale na rozmowie kwalifikacyjnej to właśnie erudycja i doświadczenie są waszą największą bronią. Warto unikać głębokich dekoltów i rozcięć. Nie na miejscu są także przetarte spodnie. Skromność i profesjonalizm są najważniejsze.
Jakie zestawienia wchodzą w grę?
Najbardziej uniwersalne będą tekstylne spodnie oraz marynarka w połączeniu z jasną jedwabną koszulą. Spodnie mogą mieć kanty, ale nie jest to wymóg konieczny. Świetnym pomysłem jest także zestawienie ołówkowej spódnicy za kolano z butami na lekkim obcasie oraz piękną białą koszulą lub prostym tekstylnym żakietem. Najbezpieczniejsze kolorystyczne zestawienia to biel z czernią, ciemnoniebieski, granatowy, szary i pastelowy.
Dodatki czynią cuda
Całość stylizacji możecie uzupełnić dodatkami, które – jak wiadomo – mogą czynić cuda. Radzimy jednak nie przesadzać z akcesoriami. Możecie postawić na bransoletkę, elegancki zegarek, perłowe kolczyki i piękną (w żadnym wypadku nie masywną) zawieszkę na szyję. Najlepiej, gdy wszystkie dodatki są w tej samej barwie. Poza tym musicie zabrać ze sobą torebkę na dokumenty. Najlepiej sprawdzi się elegancka skórzana aktówka lub torebkana ramię.
Na rozmowę kwalifikacyjną należy wybrać strój, który podkreśli wasz profesjonalizm. Jest to najważniejsza zasada. W grę wchodzą eleganckie damskie garnitury, ołówkowe spódnice oraz piękne białe koszule i bluzki. Kolory? Klasyczne zestawienia czerni z bielą, ciemnoniebieski oraz bordowy wiodą prym. | Rozmowa kwalifikacyjna – stylizacyjne chwyty dla niej |
Piękna kuchnia to wizytówka każdego domu, w której poza wyposażeniem liczy się czystość. Sprzątanie kojarzone bywa z przykrym obowiązkiem, często odkładanym w nieskończoność ze względu na ograniczoną ilość czasu, pośpiech czy zmęczenie. Tymczasem sterta brudnych naczyń rośnie w zastraszającym tempie. Oto pięć sprawdzonych sposobów, by naczynia były czyste. 1. Skuteczne odświeżanie
W każdej kuchni znajdują się sztućce, kieliszki oraz porcelana, które czas świetności mają dawno za sobą. Nie musisz pozbywać się rodzinnych pamiątek ani ulubionej zastawy, jest bowiem kilka metod, które szybko i skutecznie pomogą odzyskać blask oraz doskonały wygląd naczyń.
– Jednym ze sprawdzonych sposobów odświeżenia srebrnych sztućców jest zanurzenie ich w popularnym napoju coca-cola. Zawarty w nim kwas ma właściwości czyszczące. Niezastąpiony bywa także wywar z ziemniaków gotowanych w mundurkach, szczawiu, szpinaku czy rabarbaru. Sztućce zanurzamy w roztworze, a następnie polerujemy je miękką ściereczką. Podobny efekt uzyskać można dzięki mące ziemniaczanej i sodzie. Proces wygląda podobnie. Sztućce nacieramy pastą, po czym dokładnie spłukujemy i polerujemy je ściereczką. By poprawić wygląd ulubionych sztućców, należy dno oraz ścianki naczynia wyłożyć folią aluminiową, a następnie zalać roztworem sody oczyszczonej. Sztućce pozostawiamy w naczyniu na kilka godzin.
– Zdarza się, że na sztućcach pojawiają się ciemne naloty lub brzydkie plamy – dzieje się tak, jeśli naczynia zbyt często trzymane są w kwaśnym otoczeniu. Aby temu zaradzić i pozbyć się uciążliwych plam, wystarczy nanieść odrobinę pasty do zębów na miękką ściereczkę, a następnie wypolerować. Metoda nie jest polecana w przypadku srebrnych sztućców. Zardzewiałe łyżki i inne przedmioty odzyskają blask czyszczone przekrojoną cebulą z dodatkiem sporej ilości cukru pudru. Aby cieszyć się lśniącymi sztućcami i nie dopuścić do ich zmatowienia, wystarczy do szuflady, w której są przechowywane, włożyć kawałek kredy owinięty gazą.
– Kryształy, które lśnią i zachwycają blaskiem szlifów na szkle mogą oczarowywać gości i w twoim domu. Zmatowiałe kryształy szybko odzyskają blask, przetarte miękką ściereczką nawilżoną cytryną, spirytusem albo wódką. Zakurzone i niezbyt brudne kieliszki należy myć zimną wodą z dodatkiem octu, ponieważ pod wpływem ciepła kryształ matowieje.
– Serwis z porcelany należy myć ręcznie, w ciepłej wodzie, a po osuszeniu bardzo delikatnie układać. Aby uniknąć zarysowań na talerzach, warto przekładać je papierowymi odpowiednikami lub serwetkami. Osad z herbaty i papierosów doskonale usuwa cytryna oraz soda nałożona na wilgotną ściereczkę, a z żółtym osadem na filiżankach poradzi sobie proszek do pieczenia rozpuszczony w ciepłej wodzie.
2. Detergenty i niezbędne akcesoria
Do ręcznego mycia naczyń niezbędne są rękawice, ponieważ detergenty wysuszają skórę dłoni. Najlepiej sprawdzają się długie z flokowaną wewnętrzną powierzchnią albo nitrylowe. Poza tym pomocne są gąbki, szczotki i ściereczki. Wybór akcesoriów dostępnych na rynku jest spory. Do kieliszków i szklanek należy używać miękkiej myjki, zabrudzenia z garnków usunie szorstka strona zmywaka lub szczotka, a w przypadku trudno dostępnych miejsc sprawdzi się szczoteczka do zębów. Dobry detergent to podstawa, aby dokładnie usunąć tłuszcz. W sprzedaży znajdują się płyny, żele oraz pasty odpowiednie do różnego rodzaju zabrudzeń. Bardzo ważna jest kolejność zmywania. Zaczynamy od szklanek i kieliszków, kończymy na talerzach i sztućcach.
3. Zmywarka do naczyń
Zmywarka to nie tylko oszczędność czasu, ale również sposób na czyste naczynia. Talerze, szklanki i garnki powinny być odpowiednio ułożone, a program dostosowany do zabrudzeń. Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie naczynia można myć w zmywarce. Ważne są również detergenty, wśród których popularny jest Somat, Calgonit czy Fairy. Właściwy wybór urządzenia gwarantuje czystość naczyń.
4. Właściwe użytkowanie
Nie bez znaczenia jest sposób użytkowania naczyń. Stare zabrudzenia bywają trudne do usunięcia, dlatego tak ważna jest systematyczność. Aby naczynia żeliwne utrzymać w dobrym stanie, po każdym użyciu warto wetrzeć w nie olej roślinny, zaś po krojeniu owoców noże należy opłukać, inaczej szybko stępieją. Drewnianym łyżkom czystość przywróci roztwór z wody utlenionej, natomiast jeśli deska do krojenia straci kolor – należy namoczyć ją na noc w wodzie z dodatkiem octu. Naczynia używane okazjonalnie warto co pewien czas umyć w wodzie z detergentem.
5. Przechowywanie naczyń
Aby naczynia zachowały piękny wygląd i pozostawały dłużej czyste, ważne jest miejsce, w którym są przechowywane. Ładnie ułożone w kuchennych szafkach i szufladach czy beztrosko rzucone w kąt spiżarni albo na balkon – wybór należy do ciebie. Zadbane naczynia inspirują do przygotowywania pysznych potraw, warto więc dbać o czystość garnków i talerzy oraz miejsc, w którym są przechowywane. Właściwa organizacja pomaga w utrzymaniu porządku, dlatego w innych szafkach powinny znajdować się naczynia a w innych przyprawy.
Pamiętaj – żeby naczynia w twojej kuchni były czyste, ważny jest wybór środków i systematyczność w utrzymywaniu porządku. | 5 sprawdzonych sposobów, by naczynia zawsze były czyste |
Nauka pisania to trudny proces, dlatego rodzice powinni zrobić wszystko, co w ich mocy, by ułatwić dziecku jego przejście. Potoczne myślenie na temat przygotowania do pisania może skupiać się jedynie na umiejętności trzymania długopisu i posługiwania się nim. Jest to uproszczone spojrzenie, które pomija rzeczy bardzo ważne. Ćwiczenie sprawności, równowagi i koordynacji ruchowej
W nauce pisania pomaga rozwinięta koordynacja ruchowa i sprawność fizyczna. Dlatego zalecane są wszelkie zabawy związane z ruchem. Nie do zastąpienia są ćwiczenia równowagi na rowerku biegowym. Podczas jazdy maluch ćwiczy też ruchy naprzemienne i odkrywa, jak balansowanie całym ciałem i poszczególnymi jego częściami wpływa na równowagę jednośladu.
Rzuty piłeczką czy woreczkiem do celu czy choćby rzucanie do drugiej osoby i łapanie przedmiotu ćwiczą precyzję tak potrzebną w pisaniu. Zabawa w berka i wspinanie się po drabinkach są czasami ograniczane przez obawiających się o swoje pociechy rodziców, a powinno być wręcz odwrotnie. Należy nakłaniać dzieci do tego typu aktywności, bo pomaga im to usprawniać motorykę. Można np. zachęcać do zdrowej rywalizacji na tym polu przez organizowanie zawodów sprawnościowych w formie zabawy.
Postaw na aktywność plastyczną
Nie oznacza to, że nie trzeba rozwijać motoryki małej i sprawności w chwytaniu, posługiwaniu się paluszkami i dłońmi. Należy robić to dużo wcześniej, zanim dziecko będzie w stanie chwycić długopis. Pedagodzy i psycholodzy rozwojowi są zgodni, że wszelka aktywność plastyczna świetnie rozwija te umiejętności. Farbki, blok rysunkowy i kredki to konieczne zakupy dla każdego rodzica, któremu zależy na rozwoju jego pociechy. Dobrym ćwiczeniem jest malowanie palcami, i to niekoniecznie na kartce, ale np. w wannie przed kąpielą. Oczywiście, używamy farbek do tego przeznaczonych.
Wielu przedszkolakom na początku trudność sprawia wycinanie, ale jest świetnym ćwiczeniem paluszków. Dlatego warto uczyć posługiwania się nożyczkami, a później trenować tę umiejętność. Początkowo wystarczy nawet cięcie starych gazet, bez skupiania się na konkretnych kształtach. Wybierając nożyczki dla dziecka, należy pamiętać o jednej rzeczy – ich wygląd jest ważny, bo może zachęcić do wycinania, szczególnie jeśli nawiązuje do ulubionego filmu animowanego, jednak nie jest najważniejszy. Przerostem formy nad treścią jest sytuacja, gdy zdobienia nożyczek sprawiają, że wycinanie jest niewygodne, a paluszki malucha szybko się męczą.
Odtwarzanie kształtów
Pisanie to również odtwarzanie na kartce kształtów liter. Mogą w tym pomóc różne aktywności w formie zabawy. Dobrym przykładem jest gra w kalambury, w której jedna osoba stara się za pomocą np. ruchów rąk coś przedstawić, a druga ma za zadanie zgadnąć hasło. Oczywiście, poziom trudności musi być dostosowany do wieku dziecka. Pomocne są też wszystkie piosenki, które wiążą się z odtwarzaniem określonych ruchów – w trakcie trwania utworu w sposób symboliczny, gestami, przedstawia się treść piosenki. Nie należy zapominać o rysowaniu konkretnych, prostych kształtów złożonych z figur geometrycznych.
Samo ćwiczenie trzymania długopisu i ołówka, mimo że jest ważne, nie jest najważniejsze. Dużo bardziej istotne są aktywności opisane powyżej. Zasada jest prosta – sprawne ruchowo dziecko, ćwiczące podczas zabawy motorykę dużą i małą, zawsze będzie miało łatwiejszy start do nauki pisania. | Jak przygotować rękę dziecka do nauki pisania? |
Wszyscy wiedzą, że regularne ćwiczenia są koniecznością, jeśli chcemy się cieszyć zgrabną sylwetką, siłą, pięknie wyrzeźbionymi mięśniami. Niezaprzeczalny jest też wkład aktywności fizycznej w zapobieganie wielu groźnym chorobom cywilizacyjnym. A czy ruch może ćwiczyć umysł? Pierwszą myślą, jaka przychodzi do głowy, gdy jest mowa o ćwiczeniu pamięci, jest wykonywanie ćwiczeń typowo umysłowych, jak rozwiązywanie skomplikowanych krzyżówek, łamigłówek, gier logicznych, matematycznych zadań, ale i szybkie czytanie, nauka języków obcych czy wreszcie poszerzanie wiedzy przez naukę nowych przedmiotów. Wszystko to jest prawdą, jeśli chodzi o ćwiczenie umysłu i pamięci. Oczywiście konieczne jest ćwiczenie połączeń nerwowych.
Nasz mózg to niesamowity organ. Szacuje się, że nadal wiemy o nim mniej niż o kosmosie, choć pewne zależności są od jakiegoś czasu zbadane. Wiadomo, że świadomie używamy około 10% mózgu. Przede wszystkim odkryto, że ćwiczenie połączeń nerwowych nie sprowadza się tylko do ćwiczenia pamięci i ćwiczeń umysłowych jako takich.
Nauka
Ucząc się nowych rzeczy (ruchów, gestów, działań), ćwiczymy również nasz mózg. Jednym każda aktywność fizyczna przychodzi łatwo, dla innych wymagające jest nawet wchodzenie po schodach i to nie ze względu na słabą kondycję – po prostu mają trudności z utrzymaniem równowagi. Uczenie się tej umiejętności to skomplikowany proces dla mózgu, podobnie jak nauka pływania. Połączenia nerwowe odpowiedzialne za naukę chodzenia, pływania i jazdy na rowerze tworzą się w mózgu na stałe. Czasami mówi się, że za pewne aktywności odpowiada tzw. pamięć mięśniowa.
Jest to częściowo prawda, bowiem za wyuczone zachowania odpowiada mózg i utarte ścieżki neuronów, które są odpowiedzialne za odruchowe działania. Dlatego nawet po długim unieruchomieniu wiemy, jak chodzić, a po wielu latach przerwy nadal potrafimy unosić się na wodzie czy jeździć na rowerze. Nauka zaczyna się, gdy mięśnie albo neurony odpowiedzialne za wykonywanie jakiejś czynności zostaną uszkodzone.
Jeśli chcemy zmusić mózg do nauki, istotne jest tworzenie nowych połączeń neuronów. Ustanawianie ich nie jest równoznaczne z wytyczaniem jednej ustalonej ścieżki. W praktyce oznacza to tworzenie się nieustannie nowych ścieżek, co przekłada się na aktywację kory mózgowej i poprawę pamięci. To tak w maksymalnym skrócie. Rozwój mózgu związany jest z wymuszanymi zmianami aktywności fizycznej: postawą wyprostowaną, opanowaniem drobnych czynności wykonywanych dłońmi, nauką języka, posługiwaniem się narzędziami.
Co ważne, skutecznie możemy wymuszać na sobie naukę nowych czynności. W młodości najłatwiej jest nauczyć się jeździć rowerem lub na rolkach czy łyżwach. Dorosłemu trudniej jest opanować te czynności. Wymagają one zachowania równowagi, zatem wymuszają ćwiczenie mięśni posturalnych i szybkokurczliwych. To z kolei duża aktywność w mózgu. Pływanie jest jeszcze bardziej wymagające.
Wskazane wyżej czynności są bardzo pożyteczne dla ćwiczenia naszej pamięci. Warto zaopatrzyć się np. w strój kąpielowy czy spodenki, czepek, okulary i rozpocząć naukę pływania. Nawet jeśli z początku potrzebna będzie nam deska albo makaron, to trzeba pamiętać, że ten sport wiąże się z opanowaniem wielu nowych czynności.
W praktyce każda nowa aktywność fizyczna będzie korzystna dla naszego mózgu. Niezależnie od tego, czy będzie to aikido, ćwiczenia ze sztangą czy na atlasie, nordic walking, tough mudder, callanetics czy joga. Dobrze jest podejmować nowe aktywności nie tylko dla wzmocnienia ciała i holistycznego podejścia do sportu, ale także dla rozwoju umysłu.
Dotlenienie
Każda aktywność fizyczna jest dobra. W pierwszej kolejności regularny ruch wpływa korzystnie na poziom cukru, ciśnienia i cholesterolu we krwi. Przekłada się to na mniejsze ryzyko udarów czy wylewów, które jak wiadomo mogą powodować bardzo duże deficyty nie tylko pamięciowe. Poza tym samo dotlenienie pozytywnie oddziałuje na proces nauki – potwierdza to każdy, kto po powrocie ze spaceru z łatwością opanował materiał do egzaminu, którego nie mógł przyswoić wcześniej. Dobierzmy zatem aktywność do własnych możliwości. Może to być bieganie, spacery, pływanie, orbitrek.
Nadal nie znamy wszystkich odpowiedzi na pytania dotyczące naszego umysłu. Jednak dane, które odkryto o naszym ciele, powinny przekonać nas, że nie możemy zaniedbywać żadnego aspektu troski o siebie. To zapewni nam długie zdrowie, urodę oraz pełną sprawność fizyczną i umysłową na długie lata. | Ćwiczenia sposobem na pamięć? |
Od dziś skorzystacie z nowej funkcji w Cennikach dostawy dla Waszych ofert. Od dziś skorzystacie z nowej funkcji w Cennikach dostawy. Ustawicie w nich godzinę, do której Kupujący mogą zrobić zakupy, by przesyłka została do nich wysłana jeszce tego samego dnia.
Napis - kup do XX:XX - wyślemy dziś - wyświetlimy na stronach ofert:
* wysyłanych z Polski,
* z czasem wysyłki ustawionym na 24 godziny,
do których przypisaliście cennik ze wspomnianą informacją. | Nowa funkcja w Cennikach dostawy - wysyłka tego samego dnia |
Wakacyjna plaża to raj dla małej modnisi. Kolorowe stroje kąpielowe o rozmaitych krojach, bajeczne dodatki i uzupełniające stylizację buty. Jaki model wybrać, aby były modne, uniwersalne i praktyczne? Kostiumów kąpielowych zwykle dziewczynki mają kilka, ale buty przeważnie w ograniczonej liczbie. Dlatego wybierając model przeznaczony na plażę, powinniśmy zdecydować się na coś, co będzie lekkie i wygodne, łatwe w konserwacji i dodatkowo o uniwersalnej kolorystyce, którą dopasujemy przynajmniej do większości, a najlepiej do wszystkich posiadanych strojów plażowych. Poniżej kilka tegorocznych propozycji, na które warto zwrócić uwagę.
Prosto i klasycznie – klapki
Najprostszym i zdecydowanie najbardziej przystępnym cenowo modelem butów plażowych są klapki. Większość dziewczynek najchętniej nosi japonki, które nigdy nie wychodzą z mody i każdego roku pojawiają się w nowych wersjach, zgodnych z kolorystycznymi czy bajkowymi trendami. Zwykle mają miękką piankową podeszwę, zapewniającą komfort noszenia, oraz zaczepiane o palce silikonowe lub materiałowe paski, utrzymujące klapki na stopach. W tym roku pozycją obowiązkową dla starszych dziewczynek są japonki na koturnie. W zależności od modelu mogą mieć podeszwy o wysokości nawet 5 cm, zwykle jest to jednak 3,5 cm. Takie buty pozwolą dziewczynce poczuć się nieco doroślej, a na pewno również modnie i stylowo. Wyraziste kolory i przyciągające wzrok połączenia wzorów sprawiają, że każda mała modnisia znajdzie klapki, które będą idealnie pasowały do jej garderoby.
Całkowita wygoda – crocsy
Dla tych dziewczynek, które wolałyby nieco wygodniejsze buty, w których bez przeszkód można biegać po piasku, a nawet skakać przez fale, świetnym wyborem będą crocsy. Wszystkie modele wyprodukowane są z materiału croslite, mającego szereg właściwości istotnych latem. Jest antybakteryjny, nie pochłania zapachów, wykonana z niego podeszwa jest antypoślizgowa, a but po założeniu i kontakcie z ciepłą stopą rozgrzewa się i idealnie dopasowuje do jej kształtu. Dzięki temu klapki świetnie trzymają się na nogach. Pomaga w tym jeszcze funkcjonalny pasek, który może być zaczepiony z kostkę, co pozwala np. biegać po piasku, nie gubiąc butów. Umieszczone w cholewce otwory zapewniają bardzo dobrą cyrkulację powietrza, a tym samym zapobiegają przegrzewaniu i poceniu się stóp. Crocsy są również bardzo lekkie, łatwe w konserwacji (wystarczy przetrzeć mokrą szmatką lub umyć wodą z mydłem) i oferowane w całej palecie kolorystycznej. Możemy wybrać ulubione połączenie barw lub model w całości inspirowany jedną z bajek. Dla młodszych może to być np. film „Gdzie jest Dory?” albo rysunkowy serial „Dora poznaje świat”. Starsze dziewczynki będą natomiast zachwycone butami z bohaterami Krainy lodu.
Wielofunkcyjne sandałki
W tym sezonie nie tylko klapki są wykonane z syntetycznych pianek. Coraz częściej produkuje się z niej również leciutkie i wygodne sandałki. Świetnym przykładam są buty ZSandal firmy Adidas o nieco futurystycznej stylistyce. W całości wykonane są z materiałów syntetycznych (w tym pianki EVA), które sprawiają, że buty z powodzeniem przetrzymają całe, nawet najbardziej intensywne wakacje. Zapięcia na praktyczne rzepy pozwalają idealnie dopasować je do stóp, a kilka wersji kolorystycznych (różowe, niebieskie, fioletowe) wybrać ulubione. Drugą wakacyjną propozycją tej marki jest model Alta Swim w formie klasycznych sandałów. W tym wypadku również wykonanych z pianki. Dodatkowo mają antypoślizgową wkładkę, co będzie dużym udogodnieniem dla miłośniczek spacerów brzegiem morza. Równie lekkie i wygodne sandałki oferuje wspomniany już Crocs. Model Crocband Sandal stanowi połączenie tradycyjnego kształtu i nowoczesnego materiału. W tym wydaniu buty są jeszcze bardziej przewiewne, jednak tak samo wygodne i zawsze modne jak klasyczne Crocsy. Jednak prawdziwym hitem nadmorskich deptaków, który sprawdzi się również na plaży, są sandałki ze światełkami LED, których podeszwa przy każdym kroku rozświetla się, co daje niezwykły efekt. Oferuje je m.in. Amercan Club. Propozycją skierowaną szczególnie do dziewczynek jest model w kolorze modnej w tym roku soczystej fuksji.
Wygodne plażowe buty w modnym fasonie i ulubionym kolorze to pozycja obowiązkowa wakacyjnego ekwipunku. Dobrze dobrane sprawdzą się jednak także w ciągu roku jako wygodne domowe kapcie, obuwie na basen lub zajęcia dodatkowe.
Czytaj więcej o klapkach i sandałach dla chłopców modnych w tym sezonie | Sandały i klapki plażowe – propozycje dla dziewczynki na SS17 |
Aby praca przy biurku przebiegała komfortowo, niezbędne jest odpowiednie oświetlenie. Właściwie dobrane źródło światła sprawia, że praca jest efektywniejsza, a aranżacja pokoju bardziej funkcjonalna oraz ciekawsze. Przedstawiamy najciekawsze mobilne lampy na biurko i podpowiadamy, dlaczego warto wybrać jedną z nich. Jak wybrać dobrą lampę
Wybierając lampę na biurko, trzeba zwrócić uwagę na kilka parametrów, które decydują zarówno o jej jakości, jak i wygodzie użytkowania. Najważniejszym z nich jest rodzaj źródła oświetlenia. Może nim być klasyczna żarówka z żarnikiem (optymalnie 40-watowa) lub LED-owa, która ma mniejszą moc, ale pracuje znacznie intensywniej. Możliwość regulacji natężenia światła będzie dodatkowym atutem, dzięki któremu lampa stanie się wielozadaniowym elementem wyposażenia. Ważny jest również klosz, który powinien w całości zakrywać żarówkę, aby światło nie raziło w oczy. Jedną z istotniejszych cechlamp biurkowych jest także ich mobilność, dlatego upatrzony przez nas model powinien być lekki i zajmować niezbyt wiele przestrzeni roboczej. Długi kabel zasilający i regulowane ramię to dodatkowe zalety, które warto wziąć pod uwagę.
Lampy przykręcane i na klips
Projektanci prześcigają się w projektowaniu lamp nie tylko funkcjonalnych, ale również efektownych. Różnorodność kształtów, kolorów, rozmiarów, materiałów i rozwiązań montażowych przyprawia o zawrót głowy. Warto zatem odejść na moment od klasycznych lamp na podstawie i zainteresować się modelami mobilnymi, które przyczepia się do biurka klipsem lub przykręca śrubami dociskowymi (tzw. lampa kreślarska). Jest to rozwiązanie idealne dla zwolenników minimalizmu i pragmatyków, którzy najczęściej wybierają przedmioty wielozadaniowe, sprawdzające się przy różnych okazjach. Wbrew pozorom lampy montowane do blatu nie ustępują stylem czy jakością tradycyjnym. Znajdziemy zatem modele ze stali nierdzewnej, a także tworzyw sztucznych, aluminium oraz szkła. Niektóre z nich utrzymane są w klasycznej kolorystyce, natomiast inne zachwycają awangardowymi wzorami. Różnorodne są również ich klosze – kwadratowe, owalne, płaskie, w stylu retro czy industrialnym – oraz ramiona, wśród których królują przegubowe i elastyczne.
Lampa Snake Markslojd. Lampa stołowa mocowana klipsem. Wyposażona w jedną żarówkę LED o mocy 3,5 W (dołączona do zestawu). Wykonana z tworzywa sztucznego w kolorze czarnym lub białym. Wysokość: 40 cm, szerokość: 8 cm. Cena: od 198 zł.
Lampa Heron Kanlux.Lampa kreślarska na łamanym wysięgniku. Wyposażona w jedną żarówkę energooszczędną o mocy 11 W (gniazdo G23, żarówka T1U) oraz aluminiowy odbłyśnik. Obudowa wykonana z połączenia metalu i tworzywa sztucznego, dostępna w kolorze czarnym lub białym. Długość przewodu: 175 cm. Wysokość lampy: 68 cm, długość klosza: 31 cm. Cena: od 42 zł.
Efektowna, ale praktyczna
Lampy mocowane do blatu klipsem lub śrubami dociskowymimają tę zaletę, że w każdej chwili można je przenieść w dowolne miejsce. Ponieważ nie posiadają podstawy, zmieszczą się praktycznie wszędzie. Zamontować je można na półce nad łóżkiem, na drzwiach od sypialni, na blacie roboczym w kuchni, a także na regale w garażu. Przydadzą się wszędzie tam, gdzie potrzebne jest tymczasowe oświetlenie, ale doskonale sprawdzają się również jako stałe źródło światła. Na biurku – czy to dziecięcym, czy w gabinecie – nie będą zajmowały przestrzeni przeznaczonej do pracy. Ponadto w zależności od wykonywanych czynności będzie je można przytwierdzać w innym miejscu blatu, tak aby światło padało pod optymalnym dla użytkownika kątem.
Mobilna lampa na biurko to rozwiązanie sprytne, funkcjonalne, praktyczne i rozsądne. Przyda się wszędzie: w pokoju dziecięcym, w gabinecie, a także w biurze oraz na wyjeździe. Zdecydowanie warto ją mieć! | Mobilne lampy na biurko. Na klips czy przykręcane do blatu? |
Worki, łańcuchy, sanki… Siłownie pełne są niestandardowego sprzętu, z którego warto korzystać. Przeczytaj, jakie nietypowe obciążenia treningowe masz do wyboru i jak ich używać. Dlaczego warto stosować urozmaicenia?
Po niestandardowe środki treningowe warto sięgać z kilku powodów. Oto one:
* Zmiany są dobre. Większość osób robi w kółko 10 ćwiczeń w tej samej kolejności i z podobnym obciążeniem. Nic dziwnego, że z czasem w treningi wkrada się nuda. Wykorzystanie niestandardowych urządzeń pomaga ją przełamać.
* Organizm lubi zmienne bodźce treningowe. Czasem wystarczy drobiazg, żeby mięśnie „ruszyły” i zaczęły się rozbudowywać.
* Każdy zastój w treningach ma swój powód. U wielu osób po jakimś czasie mięśnie przestają się rozwijać. Często powodem jest brak urozmaicenia. Wykorzystanie worka czy pasa pozwala przerwać stagnację i zacząć dalsze postępy.
* Nietypowe obciążenia umożliwiają bardzo niestandardowe treningi (np. sprinty z sankami), pozwalają dotrzeć do drobnych mięśni, trudno poddających się treningowi itd.
Co masz do wyboru
Pasy. Pasy z obciążeniem pozwalają na poprawę osiągnięć np. w przypadku ćwiczeń, które trudno jest skalować (podciąganie na drążku). Kiedy już zwykłe podciąganie jest za łatwe, możesz się dociążyć właśnie pasem i robić dalsze postępy. Podobnym sposobem jest wykorzystanie skórzanego pasa zabezpieczającego przy podnoszeniu ciężarów. Można przyczepić do niego talerz sztangi i w ten sposób się dociążyć np. w czasie podciągania.
Obciążniki. Pozwalają dociążyć kończyny w czasie wykonywania specyficznych ruchów. Na przykład obciążniki zakładane na nogi pozwalają wzmacniać mięśnie w czasie ruchów charakterystycznych dla danej dyscypliny (np. bieganie czy podskoki), a także wykonywać z obciążeniem ćwiczenia wzmacniając, takie jak nożyce, rowerek albo tzw. wspinaczka na stepie. Ich wadą jest zwykle niewielki ciężar (1–2 kg). Dla osób bardzo silnych mogą się więc okazać niewystarczające.
Worki bułgarskie. Te proste akcesoria, zwane też sandbagami, pozwalają wykonać wiele ćwiczeń ogólnorozwojowych. Worek z powodzeniem może zastąpić większość urządzeń w siłowni. Owalne kształty wypełnione piaskiem pozwalają na wykonywanie ćwiczeń dynamicznych z ciężarem (biegi, podrzuty, przerzuty), klasycznych ćwiczeń siłowych (takich jak przysiad z workiem na karku lub wykroki). Worki bułgarskie mają różną masę i wielkość, więc jeśli decydujesz się na zakup, dobierz rozmiar i kształt do swoich preferencji. Na rynku są modele klasyczne, wykonane ze skóry, oraz wersje wyglądające jak ortalionowe torby treningowe z uchwytami, wypełnione piaskiem.
Łańcuchy. W wielu siłowniach leżą metalowe łańcuchy, a większość bywalców nie ma pojęcia, do czego można ich używać. Łańcuch to bardzo ciekawe narzędzie treningowe. Powieszony na krańcach gryfu pozwala np. zwiększać obciążenie sztangi w trakcie podnoszenia jej do góry.
Sanki. Prosta stalowa konstrukcja sanek pozwala na pchanie ich przed sobą. Dokładając obciążenia, możesz stopniować trudność lub zmieniać rodzaj treningu (z siłowego na wydolnościowy).
Lista niestandardowych obciążeń jest oczywiście obszerniejsza. Nie wspomnieliśmy na przykład o bardzo popularnej… oponie, wykorzystywanej do przetaczania, ciągnięcia itd. Ale już tych kilka podstawowych sprzętów pozwoli ci cieszyć się treningami i rozwijać mięśnie harmonijnie i przyjemnością. Powiedz więc: „Żegnaj, treningowa nudo!”. | Nietypowe obciążenia treningowe – kiedy z nich korzystać? |
Każdy uwielbia sprawiać radość drugiej osobie. Dobrze wybrany prezent przy szczególnej okazji należy do pewniaków w tej kwestii. Zwykle pojawia się jednak problem, co wybrać. W poniższym poradniku znajdziesz 6 pomysłów, które rozwieją twoje wątpliwości urodzinowe w 2016 roku. Idealny prezent powinien pasować do charakteru i gustu osoby obdarowywanej. Choć kobiety bywają wybredne, to wśród przedmiotów, jakie można im podarować, istnieją takie, które cieszą zawsze. Co warto wybrać?
1. Perfumy – prezent dla niej na urodziny w 2016 roku
Perfumy to ponadczasowy pomysł na prezent, który zawsze się sprawdza. Kobiety uwielbiają kolekcjonować zapachy, a niektóre z nich mają nawet kilkanaście flakonów! W 2016 roku na topie są między innymi: Dior Poison Girl, Jimmy Choo Illicit, Roberto Cavalli Essenza. Możesz również postawić na perfumy kultowe, jak: Chanel No. 5, Dior J’adore albo YSL Opium, których każda kobieta powinna wypróbować choć raz w swoim życiu!
2. Biżuteria – prezent dla niej w 2016 roku
Biżuteria również należy do prezentowych strzałów w dziesiątkę! Błyszczące drobiazgi zawsze dobrze wyrażają uczucia i okazują się przydatne w wielu okolicznościach. W 2016 roku kobiety chętnie będą nosić bransoletki segmentowe, których zawieszki można kolekcjonować i dowolnie wymieniać. Wśród złotych i srebrnych naszyjników warto stawiać na minimalizm, drobne zdobienia. Hitem na lato okazały się tzw. body chain, czyli łańcuszki, które okalają całą klatkę piersiową.
3. Zegarek w prezencie dla kobiety
Podobno zegarków nie daje się w prezencie dla ukochanej, jednak kto by przejmował się zabobonami? Najpiękniejsze modele w ostatnim czasie zastępują ozdobne bransolety i nie może ich zabraknąć zarówno w eleganckich, jak i codziennych stylizacjach. Jeśli szukasz podarunku na czasie, postaw na złoty, srebrny, z kolorową tarczą albo na gumowym pasku.
4. Zestaw naturalnych kosmetyków – prezent na 2016 rok
Wraz z rozpowszechnieniem się zdrowego stylu życia kobiety zaczęły przykładać dużą wagę do składu kosmetyków, jakich używają. Teraz liczy się bycie w zgodzie z naturą, ekologiczne rozwiązania, brak chemicznych dodatków, a do tego uprawy, na których szanowane są prawa pracującego tam człowieka. W prezencie podaruj zestaw do pielęgnacji ciała Sylveco, Avebio lub Celestin. Marki te mogą również wyróżnić się polskim rodowodem!
5. Wieczorowa torebka w prezencie dla niej
W damskiej garderobie torebki zajmują honorowe miejsce. Nigdy nie jest ich dość, a każda okazja powinna być uczczona nowym egzemplarzem. Na prezent najlepiej nadają się modele wieczorowe, tzw. kopertówki. Bogato zdobione prezentują się jak szkatułki na biżuterię. Taki podarunek na pewno okaże się przydatny!
6. Bielizna w prezencie dla niej
Bielizna to bardzo intymna i osobista kwestia, jednak każda kobieta lubi mieć kilka oszałamiających pięknem i starannością wykonania kompletów. Jeśli jesteś z obdarowywaną osobą blisko, możesz kupić jej koronkowy seksowny zestaw lub body. Wśród przyjaciół lub rodziny lepiej poszukać jedwabnej piżamy albo koszuli nocnej.
Kupno idealnego prezentu to sprawa, która może spędzać sen z powiek! Są jednak takie pomysły, które sprawdzają się zawsze, są ponadczasowe. Warto w wyborze kierować się też indywidualnym gustem obdarowywanej osoby. | Co kupić kobiecie na urodziny w 2016 roku? 6 pomysłów |
Błyszczący w ciemnościach miecz świetlny to jednej z najbardziej rozpoznawalnych gadżetów z kultowych „Gwiezdnych wojen”. Międzygalaktyczne potyczki nie mogły obejść się bez użycia tej wzbudzającej zachwyt w dużych i małych chłopcach broni. Od czasów pojawienia się w kinach hitowego „Star Wars” dzieci na całym świecie zapragnęły posiadać ten niesamowity miecz, z pomocą którego żaden podbój kosmosu nie będzie straszny. Jeżeli jesteś rodzicem małego miłośnika wojowników Jedi, to wspaniałym pomysłem na prezent dla twojej pociechy będzie magiczny miecz świetlny. Krótka historia miecza świetlnego
Miecz świetlny jest jednym z najważniejszych akcesoriów pojawiających się w „Gwiezdnych wojnach”. Występuje on tam jako tradycyjna broń wojowników Jedi, otoczona niezwykłym kultem i wykonywana według określonych zasad. Skonstruowanie takiego miecza jest ważnym etapem na drodze do stania się prawdziwym rycerzem.
Według tradycji broń składa się z prostej rękojeści, na której znajduje się przycisk aktywujący pojawienie się energetycznego ostrza. Za pomocą wiązki światła wojownik może z łatwością pokonać przeciwnika oraz przeciąć większość znanych w galaktyce materiałów. Cała ideologia zbudowana wokół miecza powoduje, że stał się on niezwykle pożądanym atrybutem także wśród fanów filmu, którzy prześcigają się w tworzeniu jak najbardziej wiernych replik.
Miecz świetlny dla chłopca – jaki wybrać?
Jeżeli twoje dziecko jest wiernym fanem filmu, to najlepszym wyborem będzie miecz świetlny sygnowany logo „Star wars”. Broń najczęściej wykonana jest z plastiku i świeci na różne kolory. W asortymencie znajdziesz zarówno miecze teleskopowe, jak i z oświetleniem LED. Ciekawym wariantem są także dwustronne miecze świecące, dzięki czemu dziecko samo będzie mogło wybrać, po której stronie mocy walczy. Z takim gadżetem maluch będzie mógł z radością odbyć udawaną walkę ze swoimi przyjaciółmi.
Niektóre miecze w zestawie zawierają także maskę jednego z wojowników W sprzedaży dostępne są również miecze świetlne z kreskówki „Gwiezdne wojny: rebelianci”.
Wybierając miecz dla swojego dziecka, pamiętaj, aby zwracać uwagę na jego wykonanie. Podczas zabawy takim gadżetem niezwykle ważny będzie aspekt bezpieczeństwa. Warto więc wcześniej przyjrzeć się dokładnie, czy zabawkowa broń nie będzie stwarzać zagrożenia dla chłopca lub jego kompanów.
Kostium ze „Star wars” – idealny dodatek do miecza świetlnego
Każdy miłośnik walk o odległe galaktyki z pewnością będzie zachwycony możliwością przebrania się za jednego z bohaterów kultowego filmu. Ogromną popularnością cieszą się zwłaszcza kostiumy Lorda Vadera, z charakterystyczną maską w roli głównej. Kilkulatek chętnie przebierze się także w strój Szturmowca. W połączeniu z oryginalnym mieczem świetlnym taki kostium idealnie sprawdzi się nie tylko podczas domowych zabaw z przyjaciółmi, ale także na imprezach karnawałowych czy balach przebierańców. Dzięki temu chłopiec będzie mógł poczuć się jak prawdziwy wojownik, a radosnym zabawom nie będzie końca.
Być może wspaniałym pomysłem, który z pewnością spodoba się twojemu dziecku, będzie urządzenie przyjęcia w stylu „Gwiezdnych wojen” we własnym domu. Jeżeli twój syn posiada sporo gadżetów zainspirowanych filmem, to z łatwością wspólnie możecie wyczarować wystrój, który sprawi, że maluchy poczują się niczym w odległej galaktyce. Podczas takiej imprezy będzie można urządzić konkurs w walce na miecze świetlne, oczywiście pamiętając o zachowaniu odpowiednich środków bezpieczeństwa.
Połyskujący miecz świetlny to marzenie każdego małego fana jednego z najpopularniejszych na świecie filmów. Każdy miłośnik „Gwiezdnych wojen” pragnie posiadać w swojej kolekcji gadżety, których używali na dużym ekranie dzielni wojownicy. Zakup takiej zabawki z pewnością przyniesie twojemu dziecku mnóstwo radości i okazji do fantastycznej zabawy. Na rynku dostępnych jest wiele modeli mieczy świetlnych, które zapewnią maluchowi doskonałą rozrywkę. Pamiętaj jednak, że posługiwanie się nawet zabawkową bronią może być niebezpieczne. Ważne jest więc uświadomienie dziecku, że nie może ono walczyć nią przeciwko swoim kolegom z użyciem dużej siły. | Miecz świetlny – gadżet dla małego fana „Gwiezdnych Wojen” |
Dan Kieran boi się latać. Nie przeszkadza mu to jednak w podróżowaniu – wręcz przeciwnie! Dzięki strachowi przed lataniem odkrył uroki powolnych podróży lądem, a swoimi przemyśleniami dzieli się z czytelnikiem w sposób zgrabny i bezpretensjonalny. Wolne podróżowanie nie oznacza po prostu podróżowania w niespiesznym tempie. Chodzi raczej o ideę – o to, aby podróż nie była tylko środkiem do celu. Jadąc powoli przez świat, można się sporo dowiedzieć o samym sobie. Jest czas na przemyślenia, na nudę, na rozmowy z przypadkowymi towarzyszami. W rezultacie, docierając do celu podróży, jesteśmy kimś innym, niż kiedy wyruszaliśmy.
Podstawowe zasady
Jeśli zachęca was wizja wolnego podróżowania, Dan Kieran daje sporo wskazówek, jak się za to zabrać. Oczywiście najważniejsze to po prostu wyruszyć – powoli, drogą lądową, zbaczając z głównych szlaków. Przyda się prowadzenie dziennika podróży. Zapisując własne wrażenia, nie tylko je utrwalamy – przede wszystkim ubieramy je w słowa, zastanawiamy się nad nimi. Warto czytać książki o miejscach, do których jedziemy (albo przez które jedziemy). Przewodniki są mniej istotne – odwracają uwagę od tego, co ważne, opisują miejsca turystycznie atrakcyjne, ale niewiele mówiące o prawdziwym życiu w danym miejscu.Nie należy się też bać kłopotów. Jest niemalże pewne, że coś pójdzie nie tak. Zamiast się tym denerwować, lepiej po prostu pogodzić się z tą wizją. Cieszmy się podróżą, nie zastanawiając, czy wszystko przebiegnie zgodnie z planem.
Dobrze jest się czasem zgubić
W wolnym podróżowaniu nie zawsze chodzi bowiem o to, by dotrzeć do celu. Czasem warto się zgubić – od tego zresztą zaczęła się przygoda z podróżami Dana Kierana. Gdy jako młody chłopak zgubił się gdzieś w Czechach, poczuł, że dopiero ta przygoda dała mu wolność. Zdał sobie sprawę, że podświadomie tego właśnie pragnął – nie dotarcia w konkretne miejsce, ale zgubienia się gdzieś na pustkowiu.Kieran nie pisze tylko o własnych przeżyciach. Analizuje to, co do powiedzenia mają naukowcy i filozofowie. Opowiada o tym, jak działa mózg, i dlaczego współczesny świat dąży do uporządkowania. Używamy częściej lewej półkuli mózgu – tej, która odpowiada między innymi za racjonalne myślenie i skupienie. Tego wymaga od nas otoczenie. Jednak wolne podróżowanie sprawia, że prawa półkula dochodzi do głosu i pozwalamy sobie na trochę chaosu, a świat od razu wydaje się piękniejszym miejscem.Lektura tej książki jest jak rozmowa z inspirującym przyjacielem. Niby nie ma w niej nic specjalnie odkrywczego – w końcu idee związane z wolnym życiem są już dość dobrze znane. W jakiś tajemniczy sposób jednak Kieran potrafi przyciągnąć uwagę i sprawić, że miałoby się ochotę podążyć w jego ślady. Nie krytykuje tych, którzy podróżują inaczej, ale delikatnie pokazuje minusy zwiedzania świata w sposób zorganizowany. Czasem prowokuje, częściej jednak skłania do spokojnych rozważań. Potrafi ubrać jakąś myśl w słowa tak ładne, że chce się je zanotować. Warto sięgnąć po „O wolnym podróżowaniu” w okresie przedurlopowym, by się zainspirować i być może pójść w ślady autora.Książka „O wolnym podróżowaniu” dostępna jest także w formie e-booka w formatach EPUB i MOBI za ok. 20 zł.
Źródło okładki: www.grupawydawniczafoksal.pl | „O wolnym podróżowaniu” Dan Kieran – recenzja |
Piękne opakowania, skuteczne formuły, estetyczne reklamy, bajeczne zapachy i konsystencje – kosmetyki luksusowe obiecują coś więcej niż tylko nawilżanie skóry czy trwały makijaż. Luksus to symbol statusu i spełnionych marzeń. Wysoka cena jest obietnicą przyjemności stosowania i spektakularnych efektów. Od kilku lat ten segment rynku, dotychczas zaniedbany, prężnie rozwija się nad Wisłą. Czy polskie kosmetyki selektywne różnią się od tych zachodnich? I czy jesteśmy świadome tego, że stosujemy kosmetyki made in Poland? Pionierka luksusu: Dr Irena Eris
Jeszcze kilkanaście lat temu pojęcie luksusowych kosmetyków made in Poland praktycznie nie istniało. Jedynie Dr Irena Eris tworzyła selektywne linie pielęgnacyjne do twarzy i ciała, przeznaczone do pielęgnacji domowej oraz gabinetowej w sieci firmowych SPA. Marka jest zresztą jedyną polską firmą stowarzyszoną w Comite Colbert – klubie najbardziej luksusowych brandów światowych – a także jedyną, która produkuje selektywne kosmetyki do makijażu (linia Provoke). Jednak potencjał rynku marek luksusowych dostrzegli także inni producenci, oferując klientkom kosmetyki o jakości porównywalnej do tej, jaką otrzymamy, wybierając zachodnie koncerny kosmetyczne.
Warszawski La Mer?
Jaki jest synonim luksusu w pielęgnacji i makijażu? Czy to Dior, Guerlain, a może Chanel? Co prawda w Polsce nie są jeszcze tworzone kosmetyki superekskluzywne, pokroju La Praire czy La Mer, mamy jednak grupę kilkunastu marek, które starają się oferować produkty selektywne w cenach dostosowanych do realiów polskiego portfela. Dla nich sukces marki Eris jest dowodem na to, iż funkcjonowanie na rynku dóbr luksusowych z polskim produktem jest możliwe i opłacalne. Dobra reklama i jakość oferowanego produktu sprawia, że klientki przyzwyczajone do kojarzenia luksusu z towarami zagranicznymi, z biegiem lat zmieniają zakupowe przyzwyczajenia. Jak wskazują dane sprzedaży największej sieci perfumeryjnej w Polsce, przez ostatnich kilka miesięcy niezmiennie w czołówce bestsellerów pielęgnacyjnych znajdują się kremy i maski Yonelle.
Nie wszyscy wiedzą, że Yonelle to rodzima firma, mająca swoją siedzibę w Warszawie. Jej założycielką jest Jolanta Zwolińska, twórczyni Sorai i Dermiki, jednych z najpopularniejszych krajowych marek kosmetyków drogeryjnych. Yonelle jest skierowana do kobiet dojrzałych, kosmetyki stworzono przede wszystkim, by przeciwdziałać starzeniu się skóry, nawilżać i wzmacniać ją przed czynnikami zewnętrznymi. W portfolio marki znajduje się już ponad 20 różnych kosmetyków, produkowanych w ramach trzech linii: przeciwzmarszczkowej (różowa), regenerującej (czerwona), wzmacniającej (zielono-niebieska – także dla cery wrażliwej). Kremy kosztują od 129 do 199 zł, podobne ceny osiągają maski do twarzy.
Yonelle to zdecydowanie najpiękniej opakowane polskie kosmetyki. Charakterystyczny słoiczek z motylkową nakrętką pakowany w satynowy woreczek to znak rozpoznawczy marki.
Provoke. Luksusowy makijaż po polsku
Wspomniana już Dr Irena Eris jako pierwsza odważyła się (2 lata temu) zaprezentować klientkom selektywne kosmetyki do makijażu. Provoke to kompletna linia makijażowa – znajdują się w niej podkłady do twarzy, pomadki, cienie do powiek, róże do policzków, linery i tusze. Wzorem zachodnich marek Dr Eris wprowadziła także limitowane edycje kosmetyków rozświetlających i brązujących w formie kolorowych pryzm. Ceny Provoke są nieco niższe niż makijażu selektywnego od francuskich czy amerykańskich marek, jednak wyższe niż produkty drogeryjne. Za podkład trzeba zapłacić ok. 90 zł, podobnie za puder rozświetlający, róże do policzków kosztują ok. 60 zł.
Pat&Rub: ekokosmetyki Kingi Rusin
Dziennikarka i prezenterka od kilku lat z powodzeniem łączy karierę medialną ze współprowadzeniem marki kosmetyków ekologicznych z wyższej półki. Pat&Rub to uznany producent kosmetyków naturalnych wysokiej jakości. Dzięki konsekwentnej strategii marketingowej i idei rozwijania świadomości konsumenckiej Pat&Rub stała się symbolem kosmetyków złożonym z najlepszej jakości naturalnych składników, za które warto zapłacić więcej. I choć ową jakość opakowano w proste, czasem wręcz minimalistyczne tubki i flakony, zyskuje ona duże grono odbiorców.
Kosmetyki Pat&Rub to specyfiki do: pielęgnacji twarzy (kremy i serum przeciwzmarszczkowe, kremy pod oczy – ceny od ok. 100 zł), oczyszczania i demakijażu (mleczka, płyny micelarne, żele do mycia twarzy, destylaty kwiatowe), kąpieli (olejki, sole kąpielowe, żele), włosów (szampony, odżywki, maski), naturalnych peelingów do ciała. Są także kosmetyki dla dzieci i niemowląt, kobiet w ciąży, mężczyzn, a nawet akcesoria zapachowe dla domu.
Yasumi: luksus z gabinetu kosmetycznego
Sieć wyspecjalizowanych gabinetów kosmetycznych, gabinetów do fotodepilacji i wyszczuplania, kilkanaście linii produktowych, w tym wiele produktów, jakich nie ma w portfolio żadna inna polska marka (np. gąbeczki konjac, maski w shakerach, maski na noc, a nawet... pachnące bransoletki). Wybór jest ogromny, a linie kosmetyczne są zaprojektowane tak, aby zaspokoić każdą potrzebę skóry twarzy i ciała. Kosmetyki Yasumi to kremy, serum, maseczki, peelingi, ampułki, kwasy, balsamy, a nawet urządzenia do domowego i profesjonalnego użytku. Ceny produktów z linii profesjonalnych przekraczają 150 zł, natomiast kosmetyki pielęgnacyjne do użytku domowego mają bardzo różne ceny, od 18,50 zł za jednorazową maseczkę, po 179 zł za kremy z drobinkami złota (seria Gold).
Shedor: receptury Heleny Rubinstein
Jedna z najmłodszych polskich (a właściwie polsko-francuskich) marek kosmetycznych nawiązuje do dorobku Heleny Rubinstein i jej uczennicy, wrocławianki, Wandy Zwoździak. Obie panie spotykały się w latach 50. ubiegłego wieku (Rubinstein była przyjaciółką rodziny Zwoździaków), a rezultatem ich wspólnych spotkań była receptura kremu odmładzającego i zmniejszającego przebarwienia, przechowywana przez Zwoździak przez kolejnych 50 lat. Następnie receptura została odnowiona i udoskonalona przez zespół naukowców pracujących dla marki Perfect Pharm. W gamie kosmetyków Shedor znajdują się produkty przeciwzmarszczkowe, nawilżające, poprawiające napięcie skóry i dodające jej blasku. Innowacyjne, bo kremy do twarzy sprzedawane są w kuracji z suplementem diety, który wzmacnia wewnętrzne warstwy skóry.
Ideą Shedor jest nie tylko tworzenie skutecznych receptur pielęgnacyjnych, ale także dbałość o piękno w zgodzie z naturą, stąd w składzie ich produktów znajdziemy wyłącznie naturalne, przebadane składniki. Marka charakteryzuje się również luksusowymi szklanymi opakowaniami oraz zapachem makowych pól, stworzonym na południu Francji. Kosmetyki kosztują w granicach 70 do 170 zł, można je kupić w sieci lub partnerskich salonach kosmetycznych. Ich ambasadorką w Polsce jest aktorka Magda Kumorek.
Clochee – ekologicznie i z rozmachem!
Ekologiczne kosmetyki mogą być piękne i zachwycać designem opakowań! Etykiety nawiązujące do starych, angielskich tubek, granatowe, ręcznie barwione szklane flakony, a przy tym w 100% naturalny skład. Odpowiednie dla wegetarian i wegan, nagradzane przez czytelniczki magazynu Glamour oraz redakcję Elle. Obecne w wielu magazynach modowych i urodowych. Clochee wyznacza nowe standardy na rynku ekokosmetyków i udowodnia, że dbałość o jakość i proekologiczne podejście do pielęgnacji nie wyklucza estetycznych doznań. Misją marki jest też edukacja konsumentek i inspirowanie do bardziej świadomych wyborów zakupowych – w ramach Akademii Clochee analizowane są składy kosmetyków oraz ich ceny. Marka uczy, jak czytać etykiety i ile warto wydać na dany produkt.
Clochee proponuje kosmetyki pielęgnacyjne i oczyszczające do twarzy (serum, kremy, produkty do demakijażu i toniki) oraz kosmetyki do ciała (balsamy i peelingi) w cenach od 55 (tonik) do 125 zł (krem na noc).
Ile kosztuje luksus?
Polskie kosmetyki selektywne są zwykle nieco tańsze od swoich zachodnich odpowiedników. Co ciekawe, mają zwykle bardziej naturalny, często roślinny skład. W Polsce dynamicznie rozwijają się szczególnie te marki, które stawiają na zrównoważone podejście do pielęgnacji i są zgodne z podejściem proekologicznym. Czy Polska wyznaczy nowy standard jakości wśród światowych kosmetyków selektywnych? Luksus zgodny z naturą i rozsądkiem, może stać się ich znakiem rozpoznawczym. | Luksus po polsku: polskie kosmetyki selektywne |
Herbata to jeden z najpopularniejszych napojów na świecie. Napar ten znany jest od tysiącleci i dziś uchodzi za świetną alternatywę dla kawy. Stanowi idealne uzupełnienie posiłków i deserów, towarzyszy nam podczas spotkań ze znajomymi oraz długich, zimowych wieczorów. Znane są najróżniejsze odmiany herbat, a każda kryje niezwykłe właściwości i smaki wydobywane dzięki odpowiedniemu zaparzaniu. Popularne rodzaje herbat
Herbata czarna to najbardziej popularny na Zachodzie napój przygotowywany z liści herbaty chińskiej. Sięga po nią ponad 3/4 Polaków. Mocny aromat i smak uzyskuje dzięki długiemu procesowi utleniania, zwanego także fermentowaniem. Swoją europejską nazwę zawdzięcza kolorowi liści gotowych do zaparzenia, jednak dla Chińczyków pozostaje ona herbatą czerwoną. Dowiedziono, że spożywanie tego napoju zmniejsza ryzyko wystąpienia choroby niedokrwiennej serca, obniża poziom cholesterolu, reguluje ciśnienie i poprawia koncentrację. W 250 ml tego naparu znajdziemy aż 50 mg kofeiny.
Herbatę zieloną przygotowuje się z liści tej samej rośliny, co herbatę czarną, jednak w tym przypadku rezygnuje się z procesu fermentacji, dzięki czemu chemiczne właściwości świeżych liści zostają w większym stopniu zachowane. Zmniejszeniu ulega za to zawartość kofeiny. Zielona herbata wykazuje szerokie działanie prozdrowotne, co potwierdzają przeprowadzone badania naukowe. Pozytywnie wpływa na pracę serca, redukuje ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych, wspomaga spalanie tłuszczu, a to tylko niektóre z jej dobroczynnych właściwości.
Herbata pu-erh, w Polsce nazywana najczęściej czerwoną, ma barwę ciemniejszą niż jej czarny odpowiednik i nieco ziemisty smak, łagodzony zazwyczaj poprzez dodanie cytryny. Można uznać ją za odmianę herbaty zielonej występującej w chińskiej prowincji Yunnan. Dostępna jest w trzech formach: torebkowanej, sypanej oraz kostkowanej. Chociaż często mówi się o niej jako „zabójcy tłuszczu”, jej właściwości odchudzających nie potwierdzają żadne miarodajne badania. Poświadczone jest za to działanie oczyszczające i przeciwnowotworowe.
Herbata biała, w przeciwieństwie do wspomnianych wcześniej naparów, cechuje się o wiele bardziej delikatnym smakiem i subtelnym zapachem. Jeszcze lepiej smakuje wzbogacona nutą owocową: cytryną czy malinami. Dzięki temu, że poddawana jest minimalnej obróbce, zachowuje korzystne dla naszego zdrowia polifenole, dlatego jest dobra dla naszego serca. Wykazuje ponadto właściwości antybakteryjne i przeciwstarzeniowe.
Argentyńczycy, Boliwijczycy czy Paragwajczycy rozsmakowali się w herbacie o nazwie yerba mate, która sporządzana jest z liści i gałązek ostrokrzewu. Charakterystyczny, trawiasty i ziołowy zapach przypomina nieco aromat herbaty zielonej, jednak w smaku jest ona o wiele bardziej intensywna. Jej przyrządzenie wymaga swoistego rytuału, do którego przeprowadzenia potrzebne są odpowiednie akcesoria – bombilla (rurka) oraz calebasse (naczynie). Uważa się, że napój ten poprawia koncentrację i zwiększa metabolizm, jednak ze względu na zawarte w nim duże ilości kofeiny przestrzega się przed ryzykiem uzależnienia.
Rodzaje zaparzaczy
Wykorzystanie zaparzaczy pozwala cieszyć się głębokim i intensywnym smakiem napoju. Jest to wygodne rozwiązanie, kiedy nie lubimy, gdy w filiżance pozostają fusy. Proces zaparzania ułatwiają dzbanki i specjalne akcesoria. Najtańszym, a jednocześnie wygodnym rozwiązaniem jest zaparzacz pomyślany jako kuliste, najczęściej metalowe, sitko w formie szczypiec. Umieszczone w filiżance z gorącą wodą pozwala swobodnie krążyć herbacie, dzięki czemu smak wyzwala się szybciej.
Na rynku dostępne są także specjalne kubki i filiżanki z zaparzaczami, do których dołączona jest pokrywka. Po zalaniu herbaty wodą i odstawieniu na kilka minut pod przykryciem, możemy cieszyć się uwydatnionymi właściwościami napoju. Nieco większą ilość naparu pozwala jednorazowo przygotować zaparzacz w formie dzbanka, który wyposażony jest w specjalny, zrobiony ze stali nierdzewnej filtr lub sitko oddzielające ciesz od fusów. Dzbanek wykonany jest najczęściej z żaroodpornego, termicznego szkła, ale do łask powracają także naczynia emaliowane.
Chociaż niemal każda z opisanych rodzajów herbat dostępna jest w formie torebek ekspresowych, amatorzy tego napoju przyrządzanie i delektowanie się naparem traktują jako swojego rodzaju ceremoniał. Niezależnie od tego, która z form jest nam bliższa, herbata powinna gościć na naszym stole każdego dnia. | Dlaczego warto pić herbatę? |
Kity i silikony to masy uszczelniające o średniej gęstości. Służą do spoinowania szczelin, rys, pęknięć i nacięć dylatacyjnych. Są trwałe, przyczepne i szybko się utwardzają. Większość z nich pakowana jest w wygodne kartusze, co usprawnia proces ich nakładania. Przeczytaj:
Silikon – elastyczny, trwały i uniwersalny preparat do uszczelniania powierzchni
Rodzaj silikonu dostosowany do typu podłoża
Warunki odpowiednie do zastosowania silikonu
Kit – gęste spoiwo do powierzchni nieruchomych
Optymalne warunki pogodowe, które sprzyjają właściwemu wysychaniu kitów i silikonów, to temperatura powietrza utrzymująca się powyżej 5 stopni Celsjusza i wilgotność powietrza nie wyższa niż 20%. W takich warunkach, po upływie około 4 godzin, na powierzchni spoiny utworzy się wodoszczelna powłoka, która będzie pierwszą warstwą ochronną. Powinniśmy unikać aplikacji mas uszczelniających przy silnym wietrze, ponieważ będzie on powodować zbyt szybkie wysychanie i pękanie spoiwa.
Silikon – elastyczny, trwały i uniwersalny preparat do uszczelniania powierzchni
Silikon to preparat uszczelniający, który nadaje się do stosowania zarówno na zewnątrz, jak i w środku budynków. Ma dobrą przyczepność i jest odporny na blaknięcie. Po całkowitym wyschnięciu i utrwaleniu jest odporny na działanie szkodliwych warunków atmosferycznych. Najczęściej posługujemy się nim w przypadku łączenia i uszczelniania elementów szklanych oraz obróbek blacharskich. Elastyczna formuła silikonu sprawia, że sprawdza się on do spoinowania elementów, które mogą się lekko poruszać. Planując zakup preparatu, powinniśmy od razu wziąć pod uwagę jego kolor. Barwa powinna być możliwie jak najbardziej zbliżona do koloru elementów spoinowanych, ponieważ silikon nie nadaje się do malowania.
Rodzaj silikonu dostosowany do typu podłoża
Rodzaj silikonu powinien być dopasowany do typu podłoża, które planujemy uszczelnić. Rozróżnia się kilka typów silikonów:
* ze względu na skład chemiczny możemy wyodrębnić silikon neutralny i kwaśny (octanowy),
* ze względu na typ opakowania – silikony w kartuszach i mocowane do pistoletów do kleju,
* pod względem odporności termicznej wyróżniamy silikony zwykłe, które wykazują trwałość średnio do temperatury 120 stopni Celsjusza, i wysokotemperaturowe (odporne na działanie temperatur wysokich do +380 stopni Celsjusza i niskich -65 stopni Celsjusza),
* w sprzedaży dostępne są także uszczelniacze standardowe i ze specjalnym przeznaczeniem do prac dekarskich.
W przypadku gdy planujemy spoinować elementy blacharskie i metalowe, najlepiej sięgnąć po uniwersalny silikon szklarski octanowy. Silikon szklarski będzie skuteczny także w przypadku spoinowania drewna surowego i malowanego, materiałów wykończeniowych i budowlanych (np. betonu, cegły i powierzchni emaliowanych), fugowaniu płytek ściennych i podłogowych, a także do wykonywania elastycznych spoiw w branży motoryzacyjnej i szkutniczej. Jeżeli powierzchnia do spoinowania jest wilgotna bądź zawiera składniki bitumiczne (np. papa), wówczas najlepiej sprawdzi się silikon dekarski. Szczelnie zwiąże wilgotne podłoża i nie będzie niszczał w kontakcie z bitumami. W sytuacji gdy uszczelnienie ma pojawić się w obrębie kominka, urządzeń grzewczych lub do spoinowania przewodów instalacyjnych, najtrwalszym rozwiązaniem będzie użycie silikonu wysokotemperaturowego, którego 3-milimetrowa warstwa utrwala się przez około 24 godziny.
Warunki odpowiednie do zastosowania silikonu
Czynność nakładania silikonu nie jest skomplikowana i nie wymaga doświadczenia. Preparat wyciskamy równomiernie w spoinowane miejsce i od razu profilujemy, wygładzając opuszkiem palca. Warunkiem jego przyczepności i trwałości jest jednak odpowiednie przygotowanie podłoża, które zamierzamy uszczelnić. Pierwszym krokiem jest dokładne usunięcie wszelkich pozostałości i zaległości z poprzednich mas spoinujących. Następnie przechodzimy do odkurzenia, odtłuszczenia i umycia powierzchni. Podłoże jest gotowe do spoinowania po całkowitym wyschnięciu. Przed nałożeniem silikonu np. na lustro, na brzeg szyby i ramę lustra warto przykleić taśmę malarską, która zabezpieczy przed ich zabrudzeniem. Taśmy maskujące usuwamy tuż po zakończeniu uszczelniania. Pozostawienie ich na dłuższy czas może spowodować zniekształcenie pozostającej pod nimi warstwy na skutek rozpoczęcia procesu wiązania.
box:offerCarousel
Kit – gęste spoiwo do powierzchni nieruchomych
Kity są ogólną nazwą gęstych mas plastycznych. Sprawdzają się wszędzie tam, gdzie niezbędne jest uszczelnienie nieruchomych połączeń lub powierzchni niedokładnie do siebie przylegających. Mają dobre zastosowanie w przypadku, gdy niezbędne jest wypełnienie przestrzeni o dużej szerokości i głębokości. Wykonane ze składników słabej jakości, nie charakteryzują się trwałością, więc są tanie. Najpopularniejszym rodzajem tych wypełnień są kity szklarskie, produkowane na bazie pokostu (mieszaniny oleju lnianego z substancjami przyspieszającymi wysychanie) i kredy. Możemy stosować je jako:
* preparaty spoinujące pęknięcia szyb,
* uzupełniające połączenia szklarskie,
* do szklenia okien w drewnianych ramach,
* budowania szklarni i oranżerii.
W sprzedaży dostępne są kity wzbogacane różnymi dodatkami, np. do kitowania ram metalowych warto sięgać po preparaty wzmocnione minią ołowiową (tlenkiem ołowiu) a do uszczelniania szyb akwariowych te z dodatkiem gliceryny. Znane są także kity bitumiczne, które możemy wykorzystywać do uzupełniania szczelin dylatacyjnych i ubytków w utwardzonych powierzchniach, i kity kauczukowe, dostępne np. w postaci ciągliwej pasty. Zużycie kitu zależy od sposobu szklenia. Na jeden metr kwadratowy ramy okiennej wykorzystuje się średnio od 0,22 do 0,36 kg kitu.
Po wyschnięciu i całkowitym związaniu, kit zmniejszy swoją objętość. Jego przyczepność i trwałość, podobnie jak w przypadku silikonów, zależy od tego, w jaki sposób przygotujemy podłoże. Masy spoinujące nakładamy dopiero po uprzednim usunięciu wszelkich pozostałości i dokładnym wyczyszczeniu powierzchni z zabrudzeń i pyłów. | Kity i silikony szklarskie. Szybki sposób na uszczelnianie szklanych elementów |
„Prostota” to poradnik dla zmęczonych tempem współczesnego świata. Nie znajdziemy tu oświeconych nauk ani napuszonych porad o oświeceniu. Możemy za to poczytać o tym, jak uprzyjemnić sobie życie, zmieniając własne podejście. Jak deklaruje sama autorka, poradnik „Prostota. Siła codziennych rytuałów”powstał z potrzeby podzielenia się sposobem na lepsze życie, który Brooke McAlary odkryła, kiedy przyszło jej zmierzyć się z wyjątkowo stresującym okresem w życiu, w tym m.in. z depresją poporodową. McAlary jest popularną australijską blogerką. Prowadzi również podcast o tym, jak zwolnić obroty w życiu codziennym. W swoich poradach opiera się na własnych doświadczeniach. Mieszka w Górach Błękitnych, niedaleko Sydney, z mężem i dwójką dzieci. W obliczu poważnych problemów ze zdrowiem uświadomiła sobie, że musi pozbyć się z życia zbędnego balastu – od nadmiernych stresów poczynając, na niepotrzebnych przedmiotach kończąc. Jak sama z dumą przyznaje, w ciągu dwóch lat zdołała pozbyć się z domu wręcz tysięcy rzeczy, a także uprościć życie swoje i swojej rodziny tak, aby sprawiało im ono więcej przyjemności.
"Prostota" to niezbyt długa książka, na dodatek napisana nieskomplikowanym, przystępnym językiem. Podzielono ją też na części tak, aby jej struktura była jak najbardziej przejrzysta. Może się wydawać, że forma tego poradnika sama w sobie jest jak gdyby odzwierciedleniem filozofii autorki. Mniej znaczy więcej. Dąż do prostoty. Oczyść umysł. Unikaj rzeczy, które cię rozpraszają. Te proste zasady znajdują swoje odzwierciedlenie w proponowanych w pierwszej części książki narzędziach, które mają pomóc w polepszeniu jakości życia, a które autorka nazywa „rytuałami”. McAlary namawia w nich m.in. do ograniczenia korzystania z Internetu czy dążenia do jednozadaniowości.
Część druga poświęcona jest "rytmom", którym oddajemy się wieczorami i w czasie poranków. Znaleźć tu możemy m.in. proste ćwiczenia dotyczące nawyków, które mają nas dobrze nastroić na resztę dnia oraz pozwolić odpowiednio go zakończyć. Część trzecia opowiada o byciu tu i teraz, zakorzenieniu w naszej własnej rzeczywistości. McAlary kładzie nacisk na to, co przychodzi nam naturalnie. W opozycji do wielu innych tego typu poradników dostępnych na rynku „Prostota” nie wyznacza sztywnych reguł, które mogą onieśmielać i wydawać się trudne, czy wręcz niemożliwe do zastosowania w życiu codziennym. Zamiast tego dostajemy coś, co McAlary nazywa pulsem dnia. Jeśli do czegoś mamy się naginać, to najwyżej do potrzeb naszego własnego organizmu i stanu ducha. Odczuwane na co dzień słabości i pokusy są zdaniem autorki zupełnie naturalne i nie ma powodu, aby zmuszać się do kompletnego ich wytrzebienia – rzecz raczej w tym, żeby umieć im nie ulegać.
„Prostota” to, jak sama nazwa wskazuje, nieskomplikowana książka – może się wręcz wydawać, że zbyt prosta. Niektórych to odrzuci, ale z pewnością znajdą się tacy, którym przypadnie do gustu spokojny, rzeczowy ton McAlary i jej niewymyślne mądrości. To atrakcyjna propozycja wydawnicza szczególnie dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z poradnikami o lepszym samopoczuciu i zmianie trybu życia.
Źródło okładki: wydawnictwoliterackie.pl | „Prostota. Siła codziennych rytuałów” Brooke McAlary – recenzja |
Walentynki zbliżają się wielkimi krokami i wielu mężczyzn stanie przed kupnem idealnego prezentu dla swojej wybranki. Jednym z najczęściej wybieranych upominków jest biżuteria. Nic w tym dziwnego – to znakomity sposób na upamiętnienie tego dnia i sprawienie partnerce dużej przyjemności. Dysponując budżetem do 200 zł, z łatwością znajdziemy biżuterię, która będzie pasowała do charakteru kobiety i na pewno będzie po nią chętnie sięgała. Naszyjnik na walentynki
Jednym z najbardziej klasycznych biżuteryjnych pomysłów na podarunek z okazji walentynek jest naszyjnik. Daje wiele możliwości i z łatwością dopasujemy jego wzór do preferencji partnerki. Najbardziej klasycznym rozwiązaniem są złote naszyjniki z wisiorkiem w kształcie serca. Jest to symbol miłości, więc doskonale sprawdzi się jako upominek z tej okazji i z pewnością sprawi przyjemność wybrance. Jest przy tym na tyle uniwersalny, że będzie mógł być noszony na co dzień, bez względu na stylizację.
Jeżeli serce wydaje nam się zbyt oczywistym wzorem, z łatwością znajdziemy dla niego zamiennik. Panie lubiące klasyczne rozwiązania ucieszą się z perłowego naszyjnika. Do wyboru mamy zarówno modele wykonane w całości z pereł, jak i takie, w których są one jedynie elementem ozdobnym. Młodsze panie, lubiące mniej formalną biżuterię, ucieszą z kolei naszyjniki z nieco luźniejszymi, zabawnymi wzorami. Także tutaj budżet 200 zł daje wiele możliwości, takich jak wisiorki z gwiazdką lub naszyjniki z zawieszką w kształcie kluczyka. Oba rozwiązania idealnie sprawdzą się w roli walentynkowego prezentu.
Bransoletka na walentynki
Innym pomysłem na ciekawy prezent z okazji walentynek jest bransoletka. Taki upominek sprawdzi się na różnych etapach związku i ucieszy kobiety w każdym wieku. To też doskonały sposób, aby podarować kobiecie coś wyjątkowego. Interesującym pomysłem są w szczególności bransoletki z grawerem. Na dołączonych do nich zawieszkach możemy umieścić okazjonalny napis, taki jak inicjały, imię wybranki lub ważna dla nas data. Taki prezent to nie tylko doskonały dodatek do stroju, ale też wyjątkowa pamiątka.
Mając do dyspozycji budżet w wysokości 200 zł, możemy zdecydować się na bransoletkę z bursztynu. Spodoba się zarówno kobietom lubiącym klasyczną biżuterię z kamieniami, jak i miłośniczkom naturalnych materiałów. Bransoletka może mieć jeden większy element ozdobny lub składać się z mniejszych modułów wykonanych z bursztynu. Równie ciekawie prezentują się bransoletki wykonane z innych kamieni szlachetnych, takich jak np. koral. Jego czerwony odcień idealnie koresponduje z walentynkami, a przy tym doskonale ożywi każdą stylizację.
Komplet biżuterii na walentynki
Zamiast skupiać się na jednym elemencie biżuterii, możemy również przemyśleć zakup zestawu. Dysponując budżetem do 200 zł, z łatwością znajdziemy na Allegro interesujący nas komplet, który z pewnością spodoba się partnerce. Może on składać się z kolczyków i wisiorka lub bransoletki. Najbardziej klasycznym wyborem będzie srebrny lub złoty komplet biżuterii z cyrkoniami. To uniwersalny dodatek, który spodoba się większości kobiet. Do wyboru mamy kilka odcieni cyrkonii, które możemy dopasować do stylu obdarowywanej osoby.
Inną popularną możliwością są komplety ozdobione kamieniami szlachetnymi. Doskonale prezentują się w codziennych stylizacjach, ale będą też pasowały do eleganckich sukienek. Wybór kamienia szlachetnego zależy od naszych preferencji. Popularne są komplety ozdobione agatami, które elegancko się prezentują i dyskretnie podkreślają urodę. W roli walentynkowego prezentu sprawdzą się również komplety z rubinami, których kolor idealnie pasuje do tej okazji.
Biżuteria to jeden z najbardziej uniwersalnych pomysłów na walentynkowy prezent dla kobiety. Budżet 200 zł pozwala na szeroki wybór modeli naszyjników, bransoletek i kompletów biżuterii, które z pewnością sprawią dużo radości każdej kobiecie, która otrzyma je w ten magiczny wieczór. | Walentynkowy prezent dla niej – biżuteria do 200 zł |
Psychologiczna lektura, w której ser występuje jako metafora naszych pragnień i marzeń. To książka, która podbiła serca czytelników na całym świecie. Nie tylko miłośników sera. Czy podbije również twoje? Jedni chcieliby mieć nową pracę, drudzy harmonię i spokojne życie. Każdy z nas ma w życiu cele, które chce osiągać, marzenia, które chce realizować, i rzeczy, do których chce dążyć. Spencer postanowił zobrazować je jako kawałek sera.
Kto zabrał mój ser?
Kto zabrał nam nasze pragnienia? Możliwość spełniania się? Nikt. Sami sobie je co najwyżej odbieramy, poprzez brak chęci na zmiany. Alegoria myszy i sera, którą przedstawia autor, ma za zadanie uświadomienie czytelnikowi, że tylko ciężką pracą i otwartością umysłu dopniemy w życiu swego. Jeżeli jest coś, co nie idzie po naszej myśli, a mamy na to wpływ – musimy robić wszystko, aby uległo to pozytywnej przemianie. Zdaniem autora powinniśmy zawsze w życiu szukać sobie nowego sera – nowych wyzwań i celów.
Mądrość w pigułce
Książka jest krótka, ale ma niezwykle bogaty przekaz, który skłania do refleksji. Czy droga, którą podążamy w życiu, jest tą właściwą? Czego tak naprawdę pragniemy? Czy robimy wystarczająco dużo, aby czuć, że spełniamy nasze marzenia? Czy dążymy do wyznaczonych sobie celów z należytą cierpliwością? Czy nie poddajemy się w najtrudniejszych momentach? Wszystkie te pytania krążyły w mojej głowie jak karuzela podczas lektury dzieła Spencera Johnsona. Osobiście odebrałam ją jako kilkudziesięciominutową podróż w głąb siebie i doskonałą szansę na przeanalizowanie swoich życiowych decyzji i postępowań.
Genialna czy banalna?
Książka „Kto zabrał mój ser” zyskała sobie olbrzymi rozgłos w mediach na całym świecie. Trafiła na listy bestsellerów i po opublikowaniu długo nie przestawała być komentowana. Jedni uważają ją za arcydzieło, inni natomiast za stek truizmów i dziwaczne metafory. Spencer Johnson jest Amerykaninem i swoje filozoficzne dywagacje kierował przede wszystkim do swojego narodu, przez co fabuła jest nieco uproszczona i niektóre stwierdzenia mogą wydawać się zbyt banalne przysłowiowemu molowi książkowemu. Ta grupa ludzi natomiast, do której trafia tego typu psychologia, na pewno z niej skorzysta, a być może nawet większa jej część będzie w stanie przeanalizować swoje dotychczasowe życie i wprowadzić pozytywne zmiany. Nie jest bowiem nieprawdą, że mądrości autora nie są prawdziwe. Uważam, że to, co chciał nam przekazać w swojej twórczości, ma duże pokrycie z rzeczywistością. Jest to ciekawa książka, zwłaszcza dla osób potrzebujących zmian w życiu i zaczynających swoją przygodę z psychologią.
Źródło okładki: www.studioemka.com.pl | „Kto zabrał mój ser?” Spencer Johnson – recenzja |
Scrapbooking to sztuka ręcznego dekorowania m.in. albumów, kartek z życzeniami, pocztówek oraz pudełek. Podpowiadamy, jak ją wykorzystać do ozdobienia bożonarodzeniowych prezentów i które z akcesoriów najlepiej odzwierciedlają świąteczną atmosferę. Baza i ozdobne papiery
Przede wszystkim będziemy potrzebowali bazy – tak określa się przedmioty, które zamierzamy udekorować, lub akcesoria wykorzystywane do ich wykonania. Bazą może być np. kartonowe pudełko albo szkatułka z surowego drewna, ale również arkusz kolorowego papieru, z którego wykonamy pocztówki z życzeniami. Do scrapbookingu potrzebujemy zatem: bloków kartonu technicznego, błyszczących papierów samoprzylepnych, arkuszy papieru do pakowania i kawałków półprzezroczystej folii. Przydadzą się także papiery przeznaczone do robienia origami – mają ciekawe kolory i wzory, a ponadto stosunkowo niewiele kosztują. Możemy też zaopatrzyć się w różnego typu tekturowe pudełka, drewniane szkatułki, albumy na zdjęcia, zakładki do książek, czyste koperty lub inne rzeczy, które zamierzamy samodzielnie udekorować.
box:offerCarousel
Pudełko Decoupage. Pudełko z naturalnego surowego drewna sosnowego. Pudełka nie są w żaden sposób pomalowane ani polakierowane. Można je samodzielnie udekorować metodą scrapbookingu lub dekupażu. Dostępne różne rozmiary oraz kształty (m.in. pudełka na wino oraz szkatułki na biżuterię). Cena: od 7,99 zł.
Niezbędne narzędzia
Podczas dekorowania przedmiotów metodą scrapbookingu niezbędne będą podstawowe akcesoria. Należą do nich m.in. nożyczki krawieckie, nożyczki do papieru – szczególnie takie z dekoracyjnym ostrzem (np. ząbkowanym lub falistym) – klej uniwersalny, zestaw ołówków oraz ekierka. Jeżeli dysponujemy nieco większym budżetem, możemy pokusić się o zakup wzorzystych dziurkaczy, gilotyny do przycinania papieru i maszyny do bindowania, z której pomocą samodzielnie wykonamy zeszyty lub albumy.
box:offerCarousel
Nożyczki Fiskars Classic. Nożyczki krawieckie z ostrzami z sześciokrotnie fasetowanej stali nierdzewnej. Wygodne rączki mocowane metodą wtryskową ułatwiają pracę i zapewniają bezpieczeństwo. Dolne ostrze jest dłuższe, co ułatwia przycinanie dużych arkuszy materiału. Twardość: HRC 57. Długość: 21 cm, 25 cm lub 27 cm. Nożyczki są dostępne również w wersji z ząbkowanym ostrzem. Cena: od 47 zł.
Wstążki i tasiemki
Szczególnie pożądane do świątecznego scrapbookingu są wstążki satynowe, tasiemki, koronki, sznureczki woskowane i wzorzyste taśmy samoprzylepne. Możemy je wykorzystać do zamaskowania miejsca łączenia dwóch kawałków papieru bądź materiału, wykonania kokardek albo związania ze sobą kilka elementów (to doskonała alternatywa dla bindowania). W sklepach znajdziemy gotowe srebrne, złote, zielone oraz czerwone kokardy, kotyliony z brokatem, filcowe choineczki i bałwanki, bawełniane gwiazdeczki oraz inne ozdoby, które przydadzą się podczas dekorowania opakowań prezentów albo bilecików. Warto również wykorzystać sianko sizalowe, tiulowe pompony, cieniutką tkaninę woalową, włóczkę (np. bardzo popularne bobbiny) lub materiały obszyte cekinami.
box:offerCarousel
Wstążka brokat. Błyszcząca wstążka do pakowania prezentów. Dostępna w kolorze: złotym, srebrnym, granatowym, czerwonym, zielonym oraz innych odcieniach świątecznych. Do wyboru różna szerokość (od 3 do 50 mm) i długość (od 6 do 32 m). Wstążka sprzedawana jest w rolkach. Cena: od 2,49 zł/6 m.
Guziczki i kamienie
Najpiękniejszym elementem scrapbookingu są dekoracje trójwymiarowe, które tworzą efektowną kompozycję np. na wieczku od pudełka czy okładce albumu. Należą do nich m.in. guziki, cyrkonie samoprzylepne imitujące kamienie szlachetne, drewniane kwiaty, błyszczące perły i emaliowane naklejki, np. w kształcie choinek, gwiazdek czy śnieżynek. Wśród dodatków w bożonarodzeniowym klimacie warto wymienić małe dzwoneczki, złote i srebrne cekiny, dekoracyjne spinacze z biało-czerwonymi kokardkami, zielone i czerwone druciki, ćwieki w kształcie gwiazdek, szpilki z perłową główką oraz metalowe zawieszki nawiązujące do Bożego Narodzenia. Oczywiście na tym możliwości się nie kończą, ponieważ do świątecznego scrapbookingu możemy wykorzystać wszystkie ozdoby, które wpadną nam w oko – zarówno plastyczne, jak i krawieckie.
Scrapbooking to przede wszystkim doskonała zabawa, a ponadto doskonały sposób na wykonanie oryginalnych upominków dla najbliższych. Sprawdź, ile wspaniałych dodatków możesz wykorzystać, aby stworzyć coś niepowtarzalnego! | Świąteczne akcesoria do scrapbookingu. Wstążki, guziki, zawieszki i inne drobiazgi |
Doskonale pamiętam moje początki z wędkarstwem. Niedoświadczony młokos, który chciał pouczać innych. Z biegiem czasu nabrałem doświadczenia, a złowione okonki, płotki, karasie wyzwoliły we mnie niesamowitą pasję. Ta pasja pozostała do dzisiaj – poznawanie wędkarstwa, jego różnych odmian i technik. Dzisiaj zapolujemy na ryby „spokojnego żeru” – liny, karasie, leszcze, karpie, itp. Zapolujemy na nie metodą feeder – znaną też jako metoda gruntowa. Zdominowała ona nasze łowiska, ze względu na prostotę zestawu, jak i sposobu poławiania. Feeder – gruntówka bez tajemnic
Podstawa to nęcenie przed samym łowieniem oraz donęcanie. Ja zawsze używam koszyczka – tak najłatwiej zwrócić uwagę ryb. Nie zrażajmy się niepowodzeniami. Jeżeli jednak trafimy na dobry dzień oraz na sprzyjające łowisko, będziemy zadowoleni z dobrego połowu.
Na rynku znajdziemy szeroki wybór specjalistycznego sprzętu, który oferują producenci. Każdy z miłośników metody feeder znajdzie coś dla siebie. Pamiętać musimy, że głównym kryterium doboru wędziska przy tej metodzie nie jest gatunek ryby, lecz warunki łowiska, a w samym wędzisku najważniejszym elementem są szczytówki o różnej czułości i mocne blanki wędzisk.
Nie tylko tyczka, ale również kołowrotek powinien być dostosowany do tej metody. Każdy wędkarz łowiącymetodą feeder powinien sobie zdawać sprawę, z czym będzie się zmagał. Na wodach stojących stosuję kołowrotek z dolną granicą 4000. Myślę, że masa nie ma większego znaczenia – i tak tyczkę trzymamy na podpórkach. Metodą feeder łowię wyłącznie na żyłkę, ponieważ ona sprawdza się na jeziorze. Jeżeli zapragniemy się zmierzyć z wartkim nurtem rzeki, polecam plecionkę.
Mając skompletowany zestaw do połowu, zaopatrzmy się jeszcze w akcesoria w postaci stoperów, rurek antysplątaninowych, haczyków. Nie zapominajmy również o podkarmiaczach, które zależą od rodzaju łowiska i warunków. Będzie nam też potrzebna podpórka i siedzenie.
Na sam koniec przygotujmy dobrą zanętę. Nie powinno być z tym problemu – na rynku jest dostępna szeroka gama zanęt dostosowanych do określonych gatunków ryb.
Moja przygoda
Kiedy jestem już nad wodą, wędkowanie zaczynam od przygotowania zanęty i obrzucenia punktowo łowiska. Siadam wygodnie w foteliku z kubkiem kawy i czekam na ugięcie delikatnej szczytówki.
Podczas brania małej płotki, krąpia od razu da się zauważyć nerwowe szarpnięcia tych małych rybek. Czasami bywa mocne uderzenie karpia lub leszcza – aż kij wyskoczy z podpórek. W przypadku takich zdecydowanych brań, nasze zacięcie również powinno być zdecydowane, natomiast holowanie spokojne, żeby zmęczyć rybę.
Fedeera używam również do łowienia drapieżników (np. węgorz, szczupak czy królewski sandacz). Zarzucam zestaw na martwą rybkę lub rosówkę. Używam wtedy sygnalizatora, żeby wciąż nie wpatrywać się w szczytówkę.
Metoda feeder jest bardzo uniwersalną metodą. Najlepiej sięgnąć po nią późnym latem, ponieważ możemy łowić wszystko – od płoteczki, przez leszcza i karpia, po silne ryby drapieżne: suma, węgorza, szczupaka, sandacza.
Podsumowanie
W ostatnich latach nastąpił prawdziwy feederowy boom. Producenci prześcigają się w ofertach specjalistycznego sprzętu. Każdemu amatorowi wędkarstwa polecam tę metodę. Przekonajcie się sami, jak przyjemnie jest rozsiąść się nad wodą i oddać się feederowej pasji… | Jak skutecznie łowić metodą gruntową feeder |
Są takie kategorie sprzętów domowych – nie tylko kuchennych – które mogą uchodzić za zbytki, lecz ułatwiają życie. Teoretycznie możemy się bez nich obyć, ale jeśli pozwalają zaoszczędzić czas czy też lepiej wykonywać pewnego rodzaju zadania, to, skoro możemy sobie na nie pozwolić, powinniśmy sobie żałować? Oczywiście, że nie! Wśród gadżetów kuchennych takim czymś jest krajalnica do chleba. Nie oszukujmy się – nawet najlepszy nóż nam nie pomoże w starciu ze świeżym chlebem lub kupionym w markecie miękkim, zapadającym się pod naciskiem dłoni. Jeżeli chcemy mieć równo pokrojone pajdy, a do tego szybko i sprawnie – powinniśmy zainwestować w krajalnicę.
Czym się kierować, kupując krajalnicę?
Umówmy się – krajalnica krajalnicy nierówna. Są dwa podstawowe kryteria, którymi należy sugerować się przy wyborze tego akcesorium. Po pierwsze, zastosowania. Część krajalnic pozwoli nam pokroić coś więcej niż tylko chleb, na przykład mięso, wędliny, jajka… Warto dobrze oszacować swoje potrzeby w tym zakresie.Drugi, prawdopodobnie nawet ważniejszy czynnik to bezpieczeństwo. Krajalnica to jednak ostre narzędzie, należy przy nim uważać! Pewne konstrukcje będę w tym zakresie lepsze od innych i dobrze zawczasu o tym pomyśleć pod tym kątem. Pozostałe kryteria to już tylko i wyłącznie nasza fanaberia i wiąże się z dodatkowymi kosztami: lepsze ostrza, lepsze materiały wykończeniowe, i tak dalej. W przypadku noża powinniśmy celować oczywiście w stal nierdzewną, ewentualnie tytan – przede wszystkim ze względu na ich trwałość. Drugim elementem jest podajnik. Tutaj również z podobnych powodów powinniśmy celować w wykończenie stalowe.
Rodzaje krajalnic
Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, ile jest rodzajów kuchennych sprzętów. Z krajalnicą może być podobnie. Utożsamiamy przeważnie taki sprzęt z wolnostojącymi urządzeniami, jak na przykład Zelmer Doris. Ten konkretny model składa się z korpusu, podajnika i obrotowego noża. Idealnie sprawdzi się do krojenia nie tylko chleba, ale również wędlin, mięsa, sera czy nawet warzyw. Czasami detale wykonania potrafią robić dużą różnicę. Przykładowo, pochylony podajnik i nóż mają wpływ na precyzję cięć. Jeżeli to dla nas kluczowa sprawa, powinniśmy wybrać tego typu model, na przykład Bosch MASS 901N.Zaletą takich krajalnic jest elastyczność – mowa tu nie tylko o produktach, ale możliwości dowolnego przestawiania z miejsca na miejsce, w zależności od upodobania. Nie da się tego powiedzieć o drugim rodzaju krajalnic, montowanych w zabudowach.Co nie zmienia faktu, że takie rozwiązanie pozwala oszczędzić miejsca na samym blacie, jak również będzie idealne dla osób, które są właśnie na etapie projektowania swojej kuchni. Przestajemy się wówczas martwić o dopasowanie mebli kuchennych i akcesoriów do siebie, a to, jak wiemy, może często przysparzać trudności. Jednym z polecanych modeli krajalnic do zabudowy o szerokiej gamie możliwości (większość dostępnych na rynku krajalnic to urządzenia uniwersalne) jest seria Ritter AES.Takie krajalnice, w zależności od upodobań, możemy umieścić w szufladzie lub szafce. Cenowo oczywiście jest to dużo droższa opcja niż urządzenie wolnostojące. To drugie zamyka się w granicach stu, dwustu złotych. Pierwsze – kilkaset złotych drożej.
Wybierz rozwiązanie dla siebie
Krajalnica na pewno przyspieszy sporo drobnych kuchennych zadań, które normalnie wymagają precyzji, ostrożności i czasu. Za jednym zamachem poszatkujemy ziemniaki na frytki, chleb na śniadanie czy warzywa na obiad. Bogata oferta zróżnicowanych modeli pozwala wybierać między ekspozycją na blacie czy schowaniem krajalnicy w zabudowie. Nic tylko korzystać! Smacznego! | Krajalnica – czy warto ją kupić? |
Mężczyzna i kwiaty? Jesteśmy na tak! Szczególnie że kwiaty na męskiej koszuli promują tacy projektanci jak Gucci, Marc Jacobs i Dolce & Gabbana. Koszula w kwiaty przełamie najnudniejszą stylizację i odświeży twoją szafę. Genialnie komponuje się z męskimi klasykami, nadając im nowy charakter, oraz pokaże twoje wyczucie stylu. Spróbujesz? Wszystko zaczęło się na Hawajach
Współczesny floral jest nawiązaniem do hawajskich koszul w kwiaty, popularnych w latach 80. Projektanci odświeżyli wizerunek mężczyzn, nadając nowe znaczenie kwiatom. Kojarzą się nie z tandetą, lecz z wyrafinowanym, ciekawym designem. Na męskich ubraniach pojawiły się w tym sezonie u Gucciego, Marca Jacobsa i Dolce & Gabbany. Nie są słodkie i dziewczęce, tylko orientalne i intrygujące. Idealne dla mężczyzn z klasą, niebojących się nowych trendów. Są doskonałym sposobem na urozmaicenie klasycznej garderoby.
Koszula w kwiatki – z czym ją nosić?
Nie nadają się na co dzień do pracy, ale na casual friday i weekend już tak. Ładnie ożywią twarz i pokażą twój dystans do siebie oraz wyczucie mody. Najlepsze będą bawełniane koszule w drobny print. Unikaj łączenie ich z mało eleganckimi bermudami lub luźnymi jeansami, ponieważ będziesz wyglądać niechlujnie. Jeśli chcesz być elegancki i męski w koszuli w kwiatki, reszta stylizacji musi być odpowiednia. Wybieraj materiały dobre jakościowo oraz ubrania idealnie skrojone. Z kwiecistą koszulą najlepiej będą wyglądać sportowe marynarki, eleganckie kardigany, ramoneska, dopasowane jeansy, chinosy. Dresowe spodnie, bermudy, bojówki i bluzy to ryzykowne połączenie, dlatego je odradzamy. Kolorystyka reszty stroju powinna korespondować z kwiatkami na koszuli, np. do beżowo-niebieskich dobierz granat, biel, bordo czy brąz. Jest wiele możliwości, wszystko zależy od barwy wzoru.
Jak nosić kwieciste koszule? – najważniejsze zasady
Jeden print, jedna stylizacja.
Zawsze decyduj się na jeden mocny akcent. Kwiatki na koszuli i spodnie w np. kratkę to nie jest dobry pomysł. Postaw na jeden wyrazisty w print, w tym wypadku koszulę w kwiaty, a reszta niech będzie stonowana i neutralna.
Nie kopiuj dosłownie looku z wybiegu.
Inspiruj się, ale nie przenoś całej stylizacji z pokazu mody. Projektanci często lubią przesadę, która nie sprawdzi się w każdym miejscu na ziemi. Coś, co jest odpowiednie np. we Włoszech, niekoniecznie będzie dobre w Polsce.
Dopasuj kwiaty do pory roku
Warto pamiętać, że ciemniejszy i drobniejszy print będzie lepszy na jesień i zimę, a hawajskie kwiaty i krzykliwe kolory zostaw na lato.
Dopasuj koszule do okazji
Gdy rano się ubierasz i obmyślasz stylizację, pamiętaj o tym, co będziesz robił danego dnia. Nie każdy zna się na trendach i dla starszych osób przyjście na rodzinną imprezę w kwiecistej koszuli jest nie do pomyślenia. Wyraziste kwiaty zostaw na plażę lub imprezę w gronie przyjaciół.
Baw się modą!
Nie traktuj swojego wizerunku śmiertelnie poważnie. Koszula w kwiatki pokazuje twoją otwartość na trendy oraz dystans do świata, więc nawet jeśli ktoś uzna je za mało męskie, to… jego problem! Po prostu nie zna się na modzie i jest sztywniakiem.
Koszula w kwiaty to propozycja dla świadomych siebie mężczyzn, którzy cenią dobry smak i lubią być na bieżąco z trendami. W okresie wakacyjnym pozwól sobie na więcej luzu i modowe eksperymenty. | Męska koszula w kwiaty? Z czym ją nosić? |
Podrażniona pupa to przypadłość większości niemowlaków. Młodzi rodzice często niesłusznie obwiniają się o niedostateczne przestrzeganie zasad higieny czy brak umiejętności właściwego postępowania. W tym przypadku dużo zależy od skóry malucha, która nawet doskonale zadbana, może być jeszcze nieodporna na drażniące czynniki. Jak prawidłowo dbać o skórę w miejscach intymnych, aby wspierać jej naturalną warstwę ochronną? Jak przeciwdziałać przykrym dolegliwościom i co zrobić, kiedy już się pojawią? Skóra małego dziecka jest niezwykle cienka i delikatna. Tworząca się dopiero bariera ochronna w postaci warstwy lipidowej jest jeszcze niedojrzała, co sprawia, że mało odporny naskórek szybko ulega podrażnieniu. Dotyczy to szczególnie miejsc narażonych na wilgoć i kontakt z bakteriami. Taką newralgiczną częścią ciała malucha jest jego pupa. Dobranie kosmetyków odpowiednich dla skóry malutkiego dziecka, prawidłowe wykonywanie zabiegów pielęgnacyjnych i higienicznych w dużym stopniu ustrzeże je przed podrażnieniem okolic intymnych. Niestety szczególnie podczas ciepłych letnich dni, kiedy skóra pod pieluszką dodatkowo się poci, delikatne miejsca narażone są na zaczerwienienia, odparzenia i problemy skórne. Umiejętne działanie ochroni maluszka przed nieprzyjemnym pieczeniem i swędzeniem oraz pozwoli na możliwie szybkie zwalczenie dolegliwości.
Zapobieganie
Jest kilka przyczyn, które mogą powodować zaczerwienienie, podrażnienie i odparzenie okolic intymnych maluszka. Należą do nich:
długie stykanie się skóry z substancjami drażniącymi – amoniakiem i bakteriami rozkładającymi zawartość pełnej pieluszki;
zmiana PH i składu kupki w związku z rozszerzaniem diety, bolesnym ząbkowaniem, podawanymi lekami lub gorączką;
pocenie się skóry pod pieluszką w wyniku wysokiej temperatury, szczególnie latem;
właściwa higiena delikatnej skóry;
używanie źle wypranych lub nieprawidłowo zdezynfekowanych pieluch tetrowych.
Podstawową metodą zapobiegania podrażnieniom jest zmienianie pieluchy co 2–3 godziny i natychmiast po zrobieniu przez dziecko kupy. Każdorazowo należy oczyścić pupę wacikiem zanurzonym w wodzie lub wilgotnymi chusteczkami. Pamiętajmy, aby dokładnie usuwać wszelkie zanieczyszczenia spomiędzy fałdek, pachwin i zakamarków, które są szczególnie narażone na problemy skórne. Po umyciu należy pupę dziecka delikatnie osuszyć , np. jednorazową chusteczką, która wchłonie wilgoć. Nie zakładajmy pieluszki od razu. Połóżmy dziecko na przewijaku lub nieprzemakalnym prześcieradle i pozwólmy poleżeć chwilę z gołą pupą. Zapewni to odpowiedni dostęp tlenu, co jest niezwykle ważne zarówno w przeciwdziałaniu, jak i zwalczaniu podrażnień. Zakończeniem każdego zabiegu higienicznego powinno być posmarowanie wrażliwych miejsc antyseptycznym kremem przeciwdziałającym odparzeniom. Używajmy kremu antyalergicznego i odpowiedniego dla wieku i skóry dziecka. Należy nakładać cienką warstwę i pozostawić chwilę do wyschnięcia, aby nie wchłonął się w pieluszkę. Specjaliści nie zalecają stosowania popularnych niegdyś zasypek, które pochłaniając wilgoć, tworzą grudki, sprzyjające rozwojowi bakterii.
Zwalczanie odparzeń
Warto dokładnie obserwować skórę malucha i zacząć działać od razu po dostrzeżeniu pierwszych podrażnień. Zwalczenie ich będzie wtedy łatwiejsze i pomoże zapobiec rozwinięciu się poważniejszych zmian. Wciąż najistotniejsza jest systematyczna i dokładna higiena miejsc intymnych. Aby uniknąć zaogniania podrażnień, odstawmy na jakiś czas nawilżane chusteczki na rzecz ciepłej wody zdelikatnym mydłem. Postarajmy się częściej niż zwykle zmieniać pieluszkę, aby maluch miał zawsze czysto i sucho, co zapobiegnie mnożeniu się bakterii. Niezastąpiona pozostaje babcina metoda wykorzystania do zabiegów higienicznych mąki ziemniaczanej. Możemy dodać ją do kąpieli, co złagodzi zaczerwienienia i ukoi świąd. Nasypana na pupę jej cienka warstwa dobrze wchłonie wilgoć i pot. Bardzo istotny w leczeniu jest dostęp świeżego powietrza. Szczególnie w ciepłe dni pozwólmy dziecku pozostać dłuższą chwilę bez pieluszki.
Kiedy do lekarza?
W większości przypadków zastosowanie powyższych metod pozwoli nam wyleczyć skórę dziecka. Jeśli jednak wygląd skóry nie poprawia się – należy zwrócić się o pomoc do pediatry. Objawami sygnalizującymi konieczność porady lekarskiej jest łuszczenie się skóry, pojawienie się na niej pęcherzyków, rozprzestrzenienie zmian poza okolice intymne, płacz, wiercenie się, problemy ze snem i gorączka maluszka. Szybki kontakt ze specjalistą ustrzeże dziecko przed ostrym pieluszkowym zapaleniem skóry i związanym z nim bólem. | Jak walczyć z podrażnieniami pupy malucha |
1 listopada to dzień, kiedy zdecydowana większość z nas odwiedza groby bliskich. Najczęściej jedziemy samochodem, jednak aby bezpiecznie i bezstresowo przetrwać ten dzień, musisz odpowiednio przygotować siebie i samochód. Co roku ruch w czasie Wszystkich Świętych jest wyjątkowo wzmożony. Większość woli niezależność, jaką daje samochód, i ani myśli korzystać z komunikacji miejskiej. A to wszystko, mimo gimnastykowania się policjantów i służb miejskich, skutkuje zakorkowaniem ulic, zapchaniem parkingów i poboczy w rejonach nekropolii. Do tego dochodzi różny poziom doświadczenia kierowców, zmęczenie i podenerwowanie, konieczność przejechania często kilkuset kilometrów. Jak w tym wszystkim zachować się spokojnie i zminimalizować ryzyko?
Oto 10 rad, które pomogą to osiągnąć:
1. Zmień opony
Jeśli należysz do osób, które zakładają zimówki dopiero wtedy, gdy spadnie pierwszy śnieg, koniecznie zmień ten nawyk. Wprawdzie w Polsce nie ma obowiązku wymiany opon letnich na zimowe, ale rozsądny kierowca z pewnością rozumie konieczność takiego działania. Dlaczego zrobić to przed 1 listopada? Przede wszystkim dlatego, że pogoda jest nieprzewidywalna, a w ostatniej chwili może być trudno dostać się do wulkanizatora. Po drugie, ranki i wieczory już w październiku są chłodne – zazwyczaj poniżej 10°C, a w takich warunkach opona letnia ma zdecydowanie gorsze osiągi niż zimówka.
2. Sprawdź stan techniczny samochodu
Okresowy przegląd samochodu na stacji diagnostycznej to nie wszystko, zwłaszcza gdy miał miejsce kilka miesięcy temu. Jeśli ruszasz w dalszą trasę, poświęć chwilę, by sprawdzić stan hamulców, światła, poziom płynów eksploatacyjnych, zastąp letni płyn do spryskiwaczy tym do lekkich warunków zimowych, zadbaj także o wycieraczki. Bezpośrednio przed podróżą umyj samochód, zwracając szczególną uwagę na czystość szyb, lusterek, świateł oraz tablic rejestracyjnych.
3. Sprawdź obowiązkowe wyposażenie
Legalizacja gaśnicy, wyposażenie w trójkąt to elementy, które w natłoku spraw łatwo przeoczyć. Warto również mieć ze sobą apteczkę, latarkę, kamizelkę odblaskową, a także lewarek, klucz i koło zapasowe, a przynajmniej zestaw naprawczy do opon. Przydatne mogą być także dodatkowe bezpieczniki i żarówki. Z pewnością nie pożałujesz, jeśli gdzieś w schowku będzie leżało oświadczenie sprawcy kolizji – w przypadku niewielkiej stłuczki zaoszczędzisz sobie nerwów i czasu, które musiałbyś poświęcić na oczekiwanie na policję.
4. Zadbaj o komfort
Dobry stan techniczny samochodu to jedno, ale ważny jest także komfort podróżowania. Jest to szczególnie ważne podczas dłuższych tras lub podróży z dziećmi. Zadbaj o to, aby wszystkim było wygodnie. Dla siebie pomyśl o uchwycie na nawigację lub telefon, jeśli nie ma go na wyposażeniu, zamontuj także uchwyt na kubek termiczny, przydatny będzie rozdzielacz USB do zapalniczki. Wspólnie wybierzcie muzykę na trasę, możecie także skorzystać z audiobooków. Dla najmłodszych przydadzą się poduszki motylki oraz ulubione zabawki, które umilą podróż.
5. Zabezpiecz bagaż
Ze względu na bezpieczeństwo oraz na komfort dobrze zaplanuj rozmieszczenie bagażu – przede wszystkim kwiatów i zniczy. Niedopuszczalne jest, aby w trakcie podróży się przemieszczały. Dobrym rozwiązaniem są ochronne samochodowe siatki bagażowe oraz organizery, które utrzymują bagaż na swoim miejscu.
6. Zaplanuj trasę
box:offerCarousel
Dzień przed podróżą dokładnie zaplanuj trasę. Sprawdź czy nie ma żadnych remontów, objazdów, poznaj rozmieszczenie przycmentarnych parkingów. Na trasie z pewnością przyda się nawigacja, choć ostatnio na popularności zyskują internetowe Google Maps, które na bieżąco pokazują sytuację drogową. Pamiętaj jednak, że aby być na bieżąco z korkami i innymi ewentualnymi utrudnieniami, trzeba mieć dostęp do Internetu w telefonie.
7. Wypocznij
Popołudnie, a przynajmniej wieczór przed podróżą poświęć na relaks. Obejrzyj ulubiony film, posiedź z bliskimi, weź ciepłą kąpiel i połóż się wcześniej spać, tak aby sen trwał minimum 8 godzin. Również pobudkę zaplanuj tak, aby wszelkie czynności przed podróżą wykonać bez pośpiechu, a więc też bez nerwów.
8. Prowadź z głową
Jeśli z reguły masz ciężką nogę i preferujesz dynamiczną jazdę, w tym dniu poskrom duszę kierowcy rajdowego – prowadź spokojnie i bezpiecznie. Nie tylko dlatego, że na trasie będzie mnóstwo policji, a tym samym łatwiej o mandat, ale przede wszystkim dlatego, że statystyki są nieubłagane – co roku w wypadkach w okresie Wszystkich Świętych ginie kilkadziesiąt osób, a kilkaset zostaje rannych, niestety bardzo często przez brawurę kierowców. Pamiętaj o zachowaniu bezpiecznej odległości, postępuj zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania, ale przy tym wszystkim bądź życzliwy dla innych kierujących.
9. Rób przerwy
Jeśli masz do pokonania większą odległość, nie zapomnij podczas planowania trasy i czasu jej trwania wziąć poprawki na postoje i posiłek. Nie musisz się zatrzymywać co 100 km, ale jeśli zaczynasz czuć zmęczenie, nie testuj swojej wytrzymałości, nawet chwila dekoncentracji może być tragiczna w skutkach!
10. Reaguj!
W Polsce problem jazdy na „podwójnym gazie” jest bardzo duży. W zeszłym roku w czasie akcji „Znicz” zatrzymano ponad 1000 nietrzeźwych kierowców, a ilu nie skontrolowano?! Jeśli widzisz, że inny uczestnik ruchu zachowuje się podejrzanie, nie ignoruj tego. Dzwoń pod 112. Twoje zgłoszenie może uratować komuś życie.
Stosując się do powyższego dekalogu, możesz mieć pewność, że podczas tegorocznego wyjazdu na Wszystkich Świętych nic nie odciągnie twoich myśli od tego, co w tym okresie
najważniejsze.
) | Samochodem na Wszystkich Świętych – 10 rad na temat bezpiecznej i bezstresowej jazdy |
Obecnie mnóstwo sklepów ma w swojej ofercie ubrania one size. Wiele kobiet podchodzi do nich sceptycznie. Czy słusznie? To zależy. Wszystko zależy od rozmiaru, jaki nosimy, oraz kroju ubrań. Zanim zdecydujesz się na ubrania one size, sprawdź, na co zwrócić uwagę przed ich zakupem. Pieniądze rządzą światem
Warto zacząć od tego, dlaczego producenci ubrań decydują się na produkcję ubrań one size. Oczywiście po to, by ciąć koszty. O wiele tańsze jest wyprodukowanie wszystkiego w jednym rozmiarze i na pewno szybsze. Co więcej, pod koniec sezonu nie mają problemu, że np. S danego modelu się sprzedały, a XL już nie. Jednak to, co jest dla bardziej ekonomiczne dla nich, nie musi być lepsze dla kobiet.
Modelką być
Prawda jest taka, że w ubraniach one size zawsze będą wyglądać najlepiej wysokie (co najmniej 1,70 cm), bardzo szczupłe dziewczyny. Wzrost determinuje to, czy dobrze będziemy wyglądać w ubraniach typu one size. Większość niskich i drobnych dziewczyn będzie się w nich „topić”. Talia sukienki znajdzie się za nisko, nogawki legginsów okażą się za długie, tak samo jak rajstopy. Największe szanse na to, by wyglądać dobrze w ubraniach one size, mają szanse dziewczyny o wymiarach modelek.
Bądź ostrożna przy wyborze dołów one size
Wszystkie kobiety mają problem z dolną częścią ciała. A to pupa jest za duża, a to biodra za szerokie, a to uda za grube. Każda z nas chciałaby coś zmienić w dolnych partiach sylwetki. Ubrania one size nie sprawdzą się przy rozmiarach od 38 wzwyż. Tylko chudzinki mają szansę na zmieszczenie się w tego typu dół. Po co się denerwować, że coś jest za małe czy zbyt opięte? Spodnie i spódnice muszą się ładnie układać na naszych biodrach, nieważne, w jakim rozmiarze.
Góra – jesteśmy na tak!
Inaczej jest z górą. One size sprawdza się w ubraniach luźniejszych. Spokojnie możesz kupić taki T-shirt, bluzę, kardigan czy okrycie wierzchnie, o ile są z elastycznego, dopasowującego się do ciała materiału. Materiał musi być dobrej jakości, dzięki czemu będzie lepiej leżał na sylwetce. Na szczupłych dziewczynach ubrania one size będą wyglądać jak oversize, a na większych będą idealnie dopasowane. | Co powinnaś wiedzieć, zanim kupisz ubrania one size |
Martwy ciąg, pomimo niezbyt zachęcającej nazwy, jest jednym z najbardziej efektywnych ćwiczeń. Wśród kulturystów uznawany jest wręcz za króla ćwiczeń. Jak na króla przystało, ma swoje wymagania – technika w tym ćwiczeniu jest najważniejsza. Mięśnie angażowane podczas martwego ciągu
W czasie wykonywania martwego ciągu angażowane jest 70% mięśni szkieletowych. Główną pracę wykonuje prostownik grzbietu. Towarzyszą mu mięśnie poboczne: pozostałe mięśnie pleców, nóg, obręczy barkowej i brzucha. Ich zadaniem jest stabilizacja postawy. Bardzo ważna jest technika wykonania tego jednego z najtrudniejszych ćwiczeń, inaczej łatwo nabawić się kontuzji i problemów z kręgosłupem.
Rodzaje martwego ciągu
Można wyróżnić wiele modyfikacji tego ćwiczenia, uwzględniając chwyt, zakres ruchu sztangi czy pozycję nóg. Dzięki takiej różnorodności można urozmaicić trening na siłowni. Do wykonywania martwego ciągu można użyć: kettlebells, sztangi, hantle i drążek wyciągu dolnego. Ćwiczenie to powinno znaleźć się w planie treningowym każdej osoby, która chce rozbudować mięśnie.
Technika jest najważniejsza
Jeśli spyta się kogokolwiek na siłowni, jak wykonać martwy ciąg, usłyszy się odpowiedź: proste plecy i nisko biodra. Tylko trzeba wziąć pod uwagę to, że każdy jest inny i to, co jest dobre dla jednego, niekoniecznie będzie się sprawdzać u innych. Przy tym ćwiczeniu prawidłowa technika jest bardzo ważna, liczy się każdy detal, więc lepiej zapoznać się z nią bardzo dokładnie.
Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, są stopy. Powinny lekko wystawać pod sztangą. Ćwiczenie jest wykonywane w tak szerokim rozkroku, aby nogi były na szerokości barków. Plecy muszą być proste, dopuszczany jest lekki garb, o ile zachowa się taką samą postawę w czasie trwania całego ćwiczenia. W czasie wykonywania ćwiczenia ramiona powinny być odchylone do tyłu. Dość ważnym zagadnieniem jest odległość sztangi od ciała, powinna ona „płynąć” po nogach. Sztangę należy trzymać pewnie i na szerokości barków.
Jak poprawnie wykonać martwy ciąg?
Należy podejść do gryfu na taką odległość, aby dotykał piszczeli. Następnie trzeba nabrać powietrza i – napinając brzuch – zejść tak nisko, aby móc złapać gryf. Nie oznacza to, że powinno się schodzić prawie do ziemi. Może to doprowadzić do trudności w podniesieniu się z ciężarem lub zbyt wczesnym zaangażowaniem mięśni obręczy barkowej i pleców. W pierwszej fazie ćwiczenia zaangażowane są mięśnie nóg, dopiero gdy sztanga znajdzie się na wysokości kolan, zaczynają pracować plecy.
Zalety i wady martwego ciągu
Niewątpliwą zaletą jest duże zaangażowanie mięśni całego ciała. Martwy ciąg podnosi stężenie testosteronu i somatotropiny. Powoduje to wzrost suchej masy mięśni i ich siły. Niestety, ma on także wady. Nieumiejętnie wykonywany może doprowadzić do poważnych problemów z kręgosłupem i stawami kolanowymi. Dlatego jeśli nie zna się techniki lub nie czuje się pewnie, warto potrenować z trenerem lub przy użyciu samego gryfu.
Martwy ciąg jest idealnym ćwiczeniem dla osób, które poważnie myślą o kulturystyce. Jeśli jest poprawnie wykonywany, daje spektakularne efekty. Rekord w podnoszeniu ciężaru w martwym ciągu wynosi 565 kg i należy do Eddiego Halla. | Martwy ciąg – ćwiczenie mistrzów |
W celu osiągnięcia atletycznej sylwetki i siły nie potrzeba kupować karnetu na pobliską siłownię ani zagracać mieszkania wielkimi sprzętami do ćwiczeń. Wystarczy kilka prostych przedmiotów i dosłownie parę metrów wolnej przestrzeni. Rozgrzewka
W tym artykule nie zdradzę, jak masz sobie ułożyć plan treningowy. Zamiast tego odeślę cię do wartościowej literatury. Autorzy niżej wymienionych książek osiągnęli swoją muskulaturę dzięki prostym ćwiczeniom, które nie wymagały specjalistycznego sprzętu. Wystarczyło im trochę miejsca i proste przedmioty. Każdy z nich do celu podążał inną ścieżką. Ty sam musisz zdecydować, który sposób najbardziej do ciebie przemawia.
Treningi z własną masą ciała:
„Skazany na trening” Paul Wade;
„Trening siłowy bez sprzętu” Olivier Lafay;
„Siła i sprawność. Kalistenika” Ashley Kalym;
„Siła bez siłki. Forma i sprawność w 30-minutowych sesjach bez sprzętu” Mark Lauren, Joshua Clark;
„Przesuwanie granic” Al Kavadlo.
Treningi kettlebell:
„Jak ćwiczyć z odważnikami kulowymi. Czyli kettle w akcji” Pavel Tsatsouline;
„Nagi Wojownik” Pavel Tsatsouline;
„Siła dla ludu! Sekrety rosyjskiego treningu siłowego” Pavel Tsatsouline.
Podstawowy sprzęt
Mata
Na podłodze w mieszkaniu często są panele, wykładzina czy dywan. Każde podłoże ma swoje wady, jeżeli chodzi o wykonywanie ćwiczeń. Najlepszym rozwiązaniem będzie zakup specjalnych puzzli. Na rynku dostępnych jest kilka typów tego rodzaju sprzętu. Najtańsze wykonane są z pianki EVA i mają grubość 10–12 mm. Świetnie nadają się do pompek, brzuszków czy planku. Można na nie również delikatnie odłożyć kettle i nie martwić się o rysy na podłodze. Niestety są czasem są zbyt cienkie, np. w wypadku upuszczenia odważnika. Aby mieć pełny komfort podczas ćwiczeń, należy zakupić bardziej profesjonalne maty, podobne do tych, które znajdziemy w crossfitowych boksach lub siłowniach z wolnymi ciężarami. Są bardzo wytrzymałe, jednak ich cena jest dość wysoka.
Drążek
Drążek jest jednym z najbardziej podstawowych narzędzi do budowania mocnych pleców. Pomaga również w rozbudowie mięśni rąk i brzucha. Mamy do wyboru aż cztery rodzaje drążka.
Najtańszy będzie zakup rozporowego drążka, mocowanego we framudze. Należy jednak pamiętać, aby co pewien czas upewniać się, czy jest on dobrze zamocowany.
Niewiele droższy jest wielofunkcyjny drążek, który montujemy nad drzwiami. Niestety jego maksymalne obciążenie nie jest duże i przy bardziej dynamicznych ćwiczeniach może okazać się niewystarczające.
Kolejnym rozwiązaniem są drążki montowane do ścian lub sufitu. Są bardziej stabilne niż dwa poprzednie rodzaje, ale trzeba się liczyć, że ich montaż wymagać będzie wiercenia. Nie jest to dobry wybór dla osób wynajmujących mieszkanie lub niemających pewności co do solidności domowych murów.
Ostatnim typem drążka, z którego możemy skorzystać w domu, jest drążek stacjonarny. Jego zalety są oczywiste: stabilność, możliwość regulacji, spore maksymalne obciążenie. Ma też swoje wady: zajmuje więcej miejsca i jest droższy od poprzednich typów drążków.
Zobacz również poradnik - Bezpieczne podciąganie na drążku dla początkujących
Kettlebells
Kettlebell (giria) to prosty odważnik kulowy o przesuniętym środku ciężkości. Dzięki treningom z kettlem można rozwinąć i wzmocnić praktycznie każdą partię mięśni ciała. Dla początkujących mężczyzn zaleca się 12 lub 16 kg kettle, dla pań 8 lub 12 kg. W przypadku treningu z girią bardzo ważna jest technika i umiejętne wykonywanie ćwiczeń. Zbyt duży ciężar może powodować kontuzje. Choć konstrukcja kettlebells jest banalna, to na rynku można znaleźć wiele rodzajów odważników tego typu. Najrozsądniej jest zakupić jego najprostszy, żeliwny wariant. W Polsce w produkcji kettlebells cenione są marki LEON, CKB i PROUD.
Gumy, roller i piłeczka
Po intensywnym wysiłku fizycznym nie można zapominać o rozciąganiu. Do tego celu przyda się roller i piłeczka lacrosse. Są to niedrogie i proste narzędzia do masowania mięśni i zwiększania mobilności. Podobne zastosowanie ma guma. Z jej pomocą można szybko nauczyć się wykonywać podciągnięcia na drążku czy pompki na poręczach, gdyż odejmuje (w zależności od wersji) kilkanaście kilogramów.
Podsumowanie
Koszt takiej minimalistycznej siłowni nie powinien przekroczyć 500 zł. Czy zakupując tylko wyżej wymienione przedmioty, będziesz wyglądał jak Arnold Schwarzenegger w latach 70.? Nie. Polecane książki oraz proste przyrządy pomogą ci w osiągnięciu atletycznej budowy ciała, siły i wytrzymałości. Te cechy nie są równoznaczne z wyglądem kulturysty. Przy odpowiednim podejściu do jedzenia, systematycznych treningach i odpowiedniej regeneracji osiągniesz sylwetkę, jaką Grecy uwieczniali w marmurze. Zyskasz pewność siebie i będziesz gotowy stawić czoła fizycznym wyzwaniom, jakie czekają cię w życiu. | Minimalistyczna siłownia w domu |
Dzień Chłopaka to święto wszystkich mężczyzn – nie tylko nastolatków. A skoro tak, to przydałby się jakiś prezent. Jeśli właśnie go szukasz, bo do tej pory nie mogłaś się na nic zdecydować, podpowiadamy, jaką wodę toaletową kupić. Wody toaletowe należą do bezpiecznych podarunków. Młodsi panowie na ogół nie przywiązują zbytniej uwagi do typu zapachu, więc prawdopodobnie będzie im się podobał każdy. Ci starsi jednak mają już wyrobiony gust. Warto go poznać przed dokonaniem zakupu, chyba że nastawiamy się na zrobienie niespodzianki. Masz ograniczony budżet? To nic, dobra woda toaletowa nie musi być droga. Przeglądając oferty producentów, znajdziemy wiele flakoników z pachnącą zawartością w rozsądnej cenie.
Wody toaletowe znanych marek
To jedne z najbardziej popularnych, niedrogich wód toaletowych. Lubią je szczególnie mężczyźni młodzi, choć nie tylko. Zapachy nie są zbyt wyrafinowane i oryginalne, ale właśnie w tym tkwi ich siła. Powód? Mężczyźni, w odróżnieniu od kobiet, nie zawsze lubią się wyróżniać zapachem. Wody toaletowe takich marek, jak Adidas, Nike czy Puma to porządne produkty, a ich zapachy przywodzą na myśl świeżość, młodość, zabawę i energię, a zarazem są klasyczne. Każda z tych marek posiada w swojej ofercie co najmniej kilka różnych męskich zapachów. Nam spodobał się szczególnie Adidas Champions Edition. To zapach nowy, wyraźny, stanowczy. Będzie idealny dla odważnych i pewnych siebie mężczyzn.
box:offerCarousel
Dużo panów chwali sobie wody toaletowe Str8. Zapachy o takich nazwach, jak Live True, Red Code czy Hero spodobają się zarówno młodszym, jak i bardziej dojrzałym panom. Ich charakterystycznym dodatkiem jest stylowe, metalowe pudełko, w którym zamknięta jest butelka z wodą. Natomiast do nastolatków pasować będą przebojowe nuty wód toaletowych Playboy. Warto przyjrzeć się również ofercie Mexx i Bruno Banani. To produkty niedrogie, ale dość znane i popularne.
Ceny wód toaletowych zależą od pojemności flakonika. Te większe są oczywiście droższe. Średnio za wodę wymienionych marek o pojemności 50 ml trzeba zapłacić około 40–70 zł.
Wody od znanych i lubianych
Kiedy zapytamy mężczyzny, kim jest David Beckham, odpowie bez wahania. I nic dziwnego, to przecież prawdopodobnie najbardziej znany brytyjski piłkarz, który na dobre zapisał się na kartach futbolu. Warto dodać, że gdy zakończył karierę, postawił na biznes. Perfumy i wody toaletowe sygnowane jego nazwiskiem sprzedają się, jak świeże bułeczki. Twój mężczyzna lubi piłkę nożną? Może właśnie woda od Davida Beckhama będzie dla niego dobrym prezentem? Możesz wybierać spośród takich zapachów, jak Homme, Made of Instinct czy Intimately Man. Ceny zaczynają się już od 70 zł.
box:offerCarousel
Jeśli natomiast szukasz czegoś bardziej tradycyjnego, ale w nowoczesnym wydaniu, przyjrzyj się wodom toaletowym takich kultowych marek, jak: Davidoff Cool Water, Calvin Klein IN2U lub Eternity oraz Hugo Boss Red lub XY Men. To zapachy raczej dla panów po trzydziestce – są męskie, klasyczne, ale zadziorne. Jeśli na podarunek masz wyliczoną ograniczoną kwotę, ale jednocześnie wolisz podarować wodę toaletową „z górnej półki”, kup mniejszy flakonik. Te o zawartości 30 ml można dostać za około 80 zł, w zależności od marki. | Niedrogie wody toaletowe na Dzień Chłopaka |
Marcin Kącki, dziennikarz i reportażysta, debiutuje powieścią. Choć zaznacza, że postacie i wydarzenia przedstawione w „Fak maj lajf” są fikcyjne, wcale nie tak trudno doszukać się tu podobieństw do różnych sytuacji, z którymi się zetknęliśmy. Autorowi udało się bowiem, może w trochę przerysowany sposób, ale zarazem dość ciekawie, uchwycić obraz zmieniającego się świata, w którym wszyscy żyjemy. Bowiem nawet jeżeli sami nie jesteśmy obiektem zainteresowania mediów to, choćby niechętnie, ale wszyscy się nimi karmimy. Oglądalność przede wszystkim
Władza. Sława. Pieniądze. Trójca, która rządzi ludźmi i niewielu potrafi im się oprzeć. O tym marzymy, tym się ekscytujemy, tego zazdrościmy. I tym żyją też media. Nieistotne są prawda, przekaz, misja: liczy się jedynie oglądalność. Plotka, intryga, manipulacja, sensacyjne zdjęcia, kompromitujące materiały, skandal. Nic lepiej się nie sprzedaje i dlatego dziennikarze (są jeszcze tacy?) muszą zdobyć tego typu materiał za wszelką cenę. Zasady? Bez nich walczyć o swoją pozycję jest dużo łatwiej, a jeżeli masz skrupuły, na twoje miejsce czeka dziesiątka innych.
Lajki, hasztagi, twity
Czy „Fak maj lajf” to karykatura? I tak i nie. Tabloidowy sposób opowiadania o rzeczywistości przecież już dawno przekroczył łamy określonych tytułów, przeniósł się do telewizji, ogarnął internet. Nawet jeżeli ktoś nie chce się tym karmić, jest otoczony ludźmi, którzy czerpią wiedzę o świecie i poglądy właśnie z takich źródeł. Żyje się chwilą. Można szybko dostać się na szczyt i równie szybko z niego spaść. Niby ten światek warszawski, pełen celebrytów, paparazzi, zakłamanych prawników, łatwych dziewczyn marzących o karierze, amoralnych polityków jest gdzieś poza nami, a jednak nim nasiąkamy, choćby komentując pewne zjawiska i sytuacje. Na pewno jest to przerysowane, ale też niestety w dużej mierze odzwierciedla kierunek, w jakim zmierza rzeczywistość. A więc jest to również ostrzeżenie.
Nie dla wszystkich
To proza dość specyficzna, mocna, niepozbawiona wulgarności, uproszczonych motywacji, scen, które mają szokować. Nie każdemu więc będzie to odpowiadać. Literacko nie ma się czym zachwycać. Kącki nie jest też pierwszym, który sięga po przekleństwa i dosadność – na próżno szukać tu subtelności. Wartością może być natomiast refleksja nad wpływem mediów na nas samych – nie tylko ludzi pracujących w tym sektorze, ale wszystkich odbiorców. Jak łatwo wydajemy sądy, wyroki i opinie, jak trudno odwołać raz rzuconą kalumnię, jak łatwo zniszczyć człowieka.
Na próżno tu szukać pozytywnych bohaterów. Wszyscy są nie tylko w jakiś sposób skrzywdzeni przez los, ale i umoczeni poprzez różne zależności, przysługi i interesy w sprawy, z którymi uczciwy człowiek pewnie by nie chciał mieć do czynienia. Skoro wierzymy w to, że ludzi moralnych, z zasadami jest więcej, trudno po przeczytaniu „Fak maj lajf” nie zadać sobie pytania, dlaczego nie protestujemy przeciw takiemu zbydlęceniu świata mediów, dlaczego pozostajemy obojętni. A może nawet sami z wypiekami na twarzy czytamy takie „newsy”, które przygotowują bohaterowie powieści?
Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl | „Fak maj lajf” Marcin Kącki – recenzja |
Większość gier strategicznych kojarzy się ze sporą ilością czasu, jaki należy im poświęcić oraz ze skomplikowanymi regułami. Rozgrywka w 7-miu Cudach Świata zajmuje około 30 minut i ma proste zasady. Do tego ma jeszcze jedną zaletę. Dużo grywalność. Nie od razu Rzym zbudowano
Podczas rozgrywki będziemy wznosić budynki, zdobywać przewagę militarną oraz edukować naszych obywateli. Zacznijmy jednak od zawartości pudełka. Tytuł nie jest tani, na Allegro można go kupić za około 120 złotych. Po drugie, należy do kategorii gier strategicznych, więc wszystko wskazuje na to, że z kartonu wysypiemy masę żetonów, znaczników, kostek itp. Kart jest sporo, żetonów także nie brakuje. Są to jednak małe ilości w stosunku do innych pozycji tego gatunku. Nie wszystkie także biorą udział w rozgrywce. To ile kart pojawi się w grze, zależy od liczby graczy. I w tym miejscu pojawia się pierwszy duży plus 7-miu Cudów Świata: udział w zabawie może wziąć udział od dwóch do siedmiu graczy. Ktoś w tym momencie może powiedzieć: „siedem osób to już tłum i będę musiał czekać nie wiadomo ile na swój ruch.”. Nic bardziej mylnego. Mechanika gry nie przewiduje ani chwili na nudę. Dzięki temu, że każdy rozgrywa turę w tym samym czasie, proces jest bardzo dynamiczny. Co prawda, ktoś może potrzebować więcej czasu na zastanowienie się, ale to i tak nie jest takie irytujące, jak w przypadku innych tytułów.
W pudełku znajdziemy:
7 plansz Cudów Świata,
7 kart Cudów Świata,
49 kart I Ery,
49 kart II Ery,
49 kart III Ery,
46 żetonów Konfliktu,
24 monety o wartości 3 oraz 46 o wartości 1,
notes do punktacji,
instrukcję,
2 karty wariantu dla 2 osób.
Mimo moich początkowych obaw, taki zestaw w zupełności wystarcza do świetnej zabawy, czy to w 3 czy 7 osób. Niestety nie miałem okazji zagrać w trybie dwuosobowym, zawsze znalazł się ktoś chętny do gry. Podejrzewam, że przyjemność z rozgrywki osiąga wówczas taki sam poziom.
Budować jak Imhotep, walczyć jak Spartakus
Cel gry jest prosty: zdobyć więcej punktów niż inni gracze. Nie ma jednak do tego jednej drogi. Wszystko zależy od tego jakim cudem świata przyjdzie nam zarządzać, kogo mamy po swojej prawicy oraz lewicy i oczywiście od kart.
Na początku losujemy, lub za zgodą wszystkich, wybieramy plansze z cudem świata. Następnie, w zależności od tego ile osób uczestniczy w rozgrywce, przygotowujemy odpowiednią ilość kart w każdej talii. Gra składa się z trzech rund, podzielonych na sześć tur. Każdy z grających dostaje po siedem kart. Następnie wybiera jedną z nich i zakrytą kładzie przed sobą. Gdy wszyscy uczynią to samo, następuje odsłonięcie karty i przekazanie reszty osobie po prawej lub lewej (jest to zasygnalizowane za pomocą strzałki na rewersie kart z danej rundy).
Czynność tę wykonujemy tak długo, aż każdy z graczy będzie miał dwie karty, z których jedną wybiera, a drugą odkłada na bok. Tak kończy się era pierwsza, po której następują konflikty zbrojne z sąsiadami i przyznanie pierwszych punktów. Jeżeli masz więcej tarcz niż osoba usadowiona po lewej, to wygrywasz, identycznie dzieje się jeżeli posiadasz ich więcej, niż gracz po Twojej prawej stronie. Proste prawda? Era II oraz III opiera się na tych samych zasadach, z tym że w III możemy wybrać gildie.
Jest siedem (a jakże by inaczej) typów budowli, a tym samym rodzajów kart:
Surowce (brązowe) - to dzięki nim możemy wznosić budynki (glina, ruda, kamień, drewno).
Dobra (szare) – to także surowce, jednak występujące dużo rzadziej (szkło, tkanina, papirus).
Cywilne (niebieskie) – na każdej karcie widnieją punkty zwycięstwa, które są podliczane na koniec gry.
Naukowe (zielone) – dzięki tym kartom można zdobyć naprawdę sporo punktów, trzeba jednak postarać się zebrać ich jak najwięcej, co wcale takie łatwe nie jest.
Handlowe (żółte) – umożliwiają handel po obniżonych cenach.
Wojskowe (czerwone) – w czasie konfliktów zbrojnych, lepiej mieć większą siłę militarną od pobliskich sąsiadów. Tutaj możemy zyskać punkty, jak również je stracić.
Gildie (fioletowe) – w grze istnieje dziesięć różnych gildii. Każda z nich przynosi określone benefity.
Wybór pierwszej karty z siedmiu, jakie dostajemy na początku gry, wydaje się łatwy. Osobiście zawsze starałem się zadbać najpierw o surowce i dobra. Każda kolejna selekcja kart jest coraz trudniejsza. Gdy postaramy się o materiały budowlane, czas przejść do stawiania budynków. Niektóre są tańsze, inne droższe. Każdy przynosi określony zysk, lub jest inwestycją na później. Gdy otrzymujemy od sąsiada talię kart, z których żadna nie wyda nam się pomocna, wówczas możemy przejść do wznoszenia naszego cudu świata, poprzez wybranie obojętnie jakiej i wsunięcie jej rewersem pod planszę cudu.
Nie będę przytaczać wszystkich zasad gry, gdyż znajdziemy je w przejrzystej instrukcji. Na pierwszy rzut oka mogą wydawać się skomplikowane, jednak już po dwóch, trzech rozgrywkach wszystko staje się jasne. Początkujący gracze mogą mniemać, że punkty zdobywamy trochę chaotycznie; iż każda nasza decyzja przyniesie nam korzystny rezultat. Znajomy, który w 7-miu Cudach Świata pogrywa już od jakiegoś czasu, dobitnie uświadomił mi, że muszę jeszcze sporo poćwiczyć i lepiej planować swoje posunięcia.
Podsumowanie
Gra 7 Cudów Świata zaskarbiła sobie moją sympatię. Stanowi jeden z lepszych tytułów, z jakimi miałem styczność. Do superlatywów zaliczyłbym: ilość graczy, jaka może wziąć udział w rozgrywce (od 2 do 7), proste zasady, przemyślaną mechanikę gry oraz dynamiczność. W tym wypadku nie ma mowy o nudzie. Oczywiście nie jest tak żywiołowa, jak niektóre gry rozrywkowe (np. Uga Buga czy Palce w pralce), jednak w kategorii gier strategicznych, pod względem dynamiki, nie ma sobie równych.
Mechanika gry sprawia, że zarówno początkujący, jak i bardziej zaawansowani gracze, będą mieli frajdę z rozgrywki. Jak już wspomniałem, nie ma jednej określonej drogi do zwycięstwa. Ważnym aspektem jest obserwacja sąsiadów i odpowiednia reakcja na ich posunięcia. Jeżeli nie będziemy ostrożni, to może się okazać, że pomagamy rywalowi w wygranej. | 7 Cudów Świata – recenzja szybkiej gry strategicznej |
Dla wielu osób gry planszowe dla dzieci kojarzą się jedynie z „Chińczykiem” czy „Grzybobraniem”. Nie ujmując żadnemu z tych tytułów, obecnie na rynku znajduje się bardzo dużo gier skierowanych do najmłodszych, które mechaniką czy wykonaniem już dawno przegoniły powyższe pozycje. W pierwszej połowie 2016 także pojawiło się wiele gier dla dzieci, dlatego też dzisiaj chcę przedstawić kilka z nich. „Pędzące ślimaki”
Kilka lat temu swoją premierę miały „Pędzące żółwie” (recenzja). Prosta, szybka i nieskomplikowana rozgrywka powodowała, że zarówno młodsi, jak i starsi dobrze się przy tym tytule bawili. Następną z „Pędzącej” serii, która pojawiła się na rynku, była gra z jeżami w tytule (recenzja). Mechanika wyścigu wzbogacona została zmienną punktacją i koniecznością odpowiedniego reagowania – względem posiadanych kart na ręce. W tym roku do rodziny dołączyły „Ślimaki” (recenzja), które w pewien sposób łączą elementy „Żółwi” i „Jeży”. Ponownie mamy do czynienia z wyścigiem, w trakcie którego gracze będą się spychać w celu zdobycia punktów, a na koniec punktować za odpowiednie miejsce swojego ślimaka. Za polskie wydanie odpowiada Egmont. „Pędzące ślimaki” można kupić na Allegro za ok. 50 zł.
„Kiwi: Leć, Nielocie, Leć!”
Jeśli ktoś kiedykolwiek zastanawiał się, jak wygląda połączenie gier o wściekłych ptakach z zabawą w kapsle – ten tytuł od wydawnictwa Egmont może stanowić pewną odpowiedź. Gracze wystrzeliwują żetony z wizerunkami tytułowych Kiwi, próbując w odpowiedni sposób wpakować je do skrzyni (odpowiedniego przygotowanego wcześniej pudełka). Gra jest bardzo prosta, a jednocześnie bardzo wciągająca i porywa zarówno młodszych, jak i trochę starszych. A do tego wspiera rozwój motoryki. „Kiwi: Leć nielocie, leć!” można kupić na Allegro za ok. 60 zł.
„Straszny dwór”
Stosunkowo mało jest na rynku gier kooperacyjnych przeznaczonych dla dzieci. Wydawnictwo Fox Games przygotowało jednak tytuł, który wpisuje się w tę kategorię idealnie. Zadaniem 2-4 graczy jest wypędzenie wszystkich duchów z tytułowego dworu bądź położenie 4 kluczy na posągach aniołów. Gra uczy podejmowania wspólnych decyzji i przeżywania razem zwycięstwa bądź porażki, o którą tak naprawdę nietrudno. „Straszny dwór” można kupić na Allegro za ok. 40 zł.
„Wesoła farma”
Starsi gracze mogą sprawdzić swoje zdolności analitycznego myślenia i podejmowania najlepszych możliwych rozwiązań w grach euro jak np. „Agricola”, „Kawerna” czy „Pola Arle” (wszystkie autorstwa Uwe Rosenberga). Dla młodszych wydawnictwo 2 Pionki (Portal) przygotowało „Wesołą farmę” (recenzja), w której zadaniem graczy jest dbanie o jak najlepsze wyżywienie zwierzątek na farmie, do czego wykorzystują posadzone wcześniej warzywa. Gra uczy przede wszystkim planowania na kilka ruchów do przodu, a dzięki przyjemnej oprawie graficznej i prostym zasadom jest bardzo łatwo przyswajalna. „Wesołą farmę” można kupić na Allegro za ok. 60 zł.
„Leo wybiera się do fryzjera”
Grę w memory zna chyba każdy. Wydawnictwo G3 wydało grę, która podejmuje ten temat w trochę inny sposób. Gracze przesuwają figurkę lwa Leo po zakrytych kafelkach, pod którymi znajdują się drogowskazy bądź wizerunki innych zwierząt, z którymi Leo się zagaduje, co powoduje przesunięcie wskazówek zegara odmierzającego czas do końca dnia. Jeśli wskazówka wykona pełny obrót – dzień się kończy i droga sympatycznego lwa zaczyna się od początku. Gracze muszą zapamiętać, jakie kolory zwierząt znajdowały się pod odkrytymi wcześniej kafelkami, tak aby zagrywane przez nich karty odpowiadały właśnie tym kolorom. Jeśli zapamiętali dobrze – spotkanie z takim zwierzakiem nie powoduje przesunięcia wskazówki zegara. Z każdym dniem grzywa lwa rośnie, co jest symbolizowane przez odpowiednie znaczniki.„Leo wybiera się do fryzjera” można kupić na Allegro za ok. 70 zł.
„Domek”
Kto z nas nie marzył nigdy o stworzeniu domu swoich marzeń? W grze od wydawnictwa Rebel gracze zagrywają karty odpowiednich pomieszczeń na planszy swojego domku. Aby zdobyć jak największą liczbę punktów, muszą zadbać np. o zapewnienie łazienki na każdym z pięter czy stworzeniu dachu w jednolitym kolorze. Dzięki łatwym zasadom i bardzo ładnej oprawie graficznej „Domek” nada się zarówno dla młodszych graczy, jak i podczas spotkań starszych. Jest to bardzo przyjemna w odbiorze gra familijna. „Domek”można kupić na Allegro za ok. 75 zł.
Już od dłuższego czasu widać na polskim rynku zapotrzebowanie na gry planszowe zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. W dobie wszechobecnej technologii i kontaktu ze smartfonami czy tabletami już od najmłodszych lat gry planszowe stanowią bardzo dobrą odskocznię i pozwalają na spędzenie kreatywnego czasu rodziców z dziećmi. A co przyniesie druga połowa roku w tym temacie? Przekonamy się, ale jednego możemy być pewni – na pewno pojawią się kolejne pięknie wydane tytuły, które przyciągać będą wzrok naszych milusińskich i zachęcą ich do spędzenia czasu z dala od ekranu komputera. | Gry planszowe dla dzieci – najciekawsze premiery I połowy 2016 roku |
Już na pierwszym jesiennym spacerze rodzice przekonują się, że małe paluszki wychładzają się wyjątkowo szybko. Odpowiednie dobranie rękawiczek i skarpetek pozwoli na beztroską zabawę bez obawy o rączki i stópki. Maluchy uwielbiają spacery wśród kolorowych liści, fascynujących kałuż i lśniących kasztanów. Dobranie właściwego ubrania to jeden z najważniejszych elementów udanego spaceru. Nieodłącznym elementem stroju na chłodniejsze dni są ciepłe skarpetki i rękawiczki. Te pierwsze ogrzeją stopy podczas skoków przez kałuże, brodzenia w liściach i szaleństw na hulajnodze. Te drugie pozwolą na beztroskie zbieranie jesiennych skarbów i mocny chwyt na huśtawce czy drabinkach. Aby dobrze spełniały swoją funkcję, powinny być wygodne (nie za duże ani nie za małe) i dobrze się trzymać na rączkach lub stopach. Pozostałe właściwości w dużej mierze zależne są od wieku i potrzeb naszej pociechy.
Rękawiczki dla maluchów
Im mniejsze dziecko, tym mniej osobnych palców powinna mieć rękawiczka. Dla niemowlaków, które jeszcze nie chodzą, świetnie nadają się rękawiczki-łapki bez palców. Dzięki całkowitemu okryciu rączki pozwalają na zmaksymalizowanie ciepła i z pewnością zapewnią paluszkom odpowiednią temperaturę. Dla starszych maluchów, przemieszczających się samodzielnie, zdecydowanie lepsze będą rękawiczki jednopalcowe, które zapewniają większą swobodę i możliwość chwytania. Aby zapobiec zgubieniu, warto wybrać rękawiczki ze sznurkiem, który przekładamy przez rękawy kurtki. W zależności od temperatury na dworze możemy się zdecydować na ochronę rączek za pomocą polaru lub wełny. Gdy spadnie pierwszy śnieg, warto zamienić je na materiał mocniejszy, wodoodporny i nieprzepuszczający wiatru.
Ochrona nieco większych łapek
Starsze dzieci z pewnością chętniej wybiorą rękawiczki pięciopalczaste. Zapewniają one zdecydowanie mniej ciepła, jednak są bardziej praktyczne i wygodne. Jeśli chcemy, aby dobrze chroniły przed zimnem, warto wybrać wersję narciarską, uszytą z wytrzymałej i wodoodpornej tkaniny. Bardzo dobrze sprawdzą się podczas zimowych szaleństw na sankach czy stawiania pierwszych kroków na nartach. Ciekawym rozwiązaniem, pozwalającym na stworzenie spójnej stylizacji, są zestawy składające się z rękawiczek, czapki i szalika. Jeśli jednak nawet na spacerze pociecha nie potrafi się rozstać z ulubionymi bajkowymi bohaterami, na pewno zachwyci się rękawiczkami z ich wizerunkami. Największą popularnością wśród maluchów cieszą się wersje z podobiznami uśmiechniętych Minionków, a wśród dziewczynek – nawiązujące do kinowego hitu Kraina Lodu.
Ciepłe stopy
Ubierając malucha na jesienny spacer, nie możemy zapomnieć o ciepłych skarpetkach. Najlepiej wybierać te z naturalnych tkanin – bawełniane lub wełniane, które oddychają, jednocześnie zapewniając ciepło stopom. Ważne jest, aby był dopasowane do stopy dziecka, dobrze się jej trzymały, jednak nie uciskając, bo to może powodować tworzenie się odcisków, otarć i ograniczać dopływ krwi. W chłodniejsze dni świetnym rozwiązaniem zamiast rajstop jest założenie pod spodnie ciepłych podkolanówek lub zakolanówek. Dobrze ogrzewają nogi i są łatwe do zdjęcia po wejściu do ogrzanego pomieszczenia bez konieczności całkowitego przebierania malucha. Jeśli nasza pociecha lubi chodzić w samych skarpetkach po domu lub np. w przedszkolu, wybierzmy dla niej wersję antypoślizgową, z gumowymi elementami przymocowanymi na podeszwie, zapobiegającymi poślizgnięciu się na podłodze. Jeśli zależy nam jednak na dodatkowym ogrzaniu stóp w pomieszczeniu, możemy się zdecydować na skarpetki-kapcie, ze skórzaną lub gumową podeszwą, które skutecznie izolują od podłoża, zapewniając przy tym maksimum wygody i swobody.
Niestety nawet najlepszej jakości rękawiczki i skarpetki nie są wieczne. Powinniśmy często sprawdzać, czy zachowują swoje właściwości i są odpowiednie do używania przez malucha. Niewielkie przetarcia oczywiście można szybko zaszyć, jednak odklejone elementy antypoślizgowe, dziury w wodoodpornym materiale, spore rozdarcia, a przede wszystkim za mały rozmiar sprawiają, że akcesoria należy szybko wymienić na nowe. | Ciepłe paluszki - skarpetki i rękawiczki na chłodniejsze dni |
Jednym z najbardziej popularnych biznesów w ostatnich latach jest własna firma sprzątająca. Wiele młodych osób decyduje się właśnie na taki krok. Warto dobrze przemyśleć taką decyzję oraz plany związane z ich realizacją. Postawa to dobry biznesplan, a co za tym idzie – dobór odpowiedniego sprzętu. Odpowiedni sprzęt to podstawa jakości
Nie wystarczą dobre chęci i staranność, postawa jest odpowiednio dobrany sprzęt – to nasza wizytówka. Nikt nie chce, aby wybrany sprzęt spędzał więcej czasu w serwisie niż w pracy u potencjalnych klientów. Dlatego tak ważny jest wybór niezawodnego urządzenia. Zdecydowana większość zadowolonych klientów zawsze wróci do nas oraz poleci naszą firmę kolejnym osobom.
Firma Karcher posiada w swojej ofercie wiele ciekawych urządzeń, które pozwolą nam na uzyskanie zamierzonego efektu. Każda firma sprzątająca powinna posiadać bardzo dobry odkurzacz. Niemiecki producent oferuje bardzo ciekawą serię urządzeń ekstrakcyjnych, a konkretnie odkurzaczy piorących. Mówimy o serii szarej Professional – stworzonej dla osób zajmujących się sprzątaniem usługowo.
Nie tylko dla profesjonalistów
W ofercie znajdziemy modele Puzzi 8/1, Puzzi 10/1 oraz Puzzi 10/2. Najlepszym modelem dla osób zaczynających swoją przygodę z takimi usługami będzie model Puzzi 10/1. Jest to urządzenie o nie najmniejszej mocy, więc możemy spokojnie spać, kiedy nasza firma zacznie się szybko rozwijać. Nie musimy się przejmować, jaki model kupić, kiedy zamiast dwóch samochodów tygodniowo zaczniemy sprzątać znacznie więcej. Urządzenie jest zaprojektowane z myślą o tym, aby służyło zdecydowanie dłużej niż tylko na początku naszej działalności.
Jakość wykonania jest bardzo wysoka, mocne tworzywo chroni silnik odkurzacza. Idealnie sprawdzi się w myjniach stacjonarnych oraz mobilnych. Nadaje się również do sprzątania biur, firm transportowych, małych kin, przedszkoli, szkół. Jak widać, model ten daje nam wiele możliwości, nie musimy się ograniczać tylko do prania tapicerki w samochodach. Jak podaje Karcher, wydajność teoretyczna tego urządzenia to 20–25 m2/h. Niestety nie da się jej dokładnie określić, ponieważ wszystko zależy od zabrudzeń, jakie są do wyczyszczenia. Bardzo duży wydatek powietrza 54 l/s nie pozostawia pranych materiałów mocno mokrych. Powierzchnie schną znacznie szybciej niż przy tradycyjnym praniu. Moc turbiny 1250 W oraz pompki 40 W pozwalają na szybkie i skuteczne nałożenie detergentu. Odkurzacz jest niewielkich rozmiarów, co pozwala na łatwy transport do klienta. Niewielkie urządzenie skrywa dość duże pojemniki na czystą i brudną wodę (10 i 9 l). Na obudowie znajdziemy uchwyt do przechowywania dyszy ręcznej, ergonomiczną rączkę oraz hak na kabel zasilający. Kółeczka obrotowe są dodatkowym atutem tego niewielkiego urządzenia.
box:offerCarousel
Jedno urządzenie, a tak wiele możliwości
Puzzi 10/1 to jedyne urządzenie z serii szarych odkurzaczy, które posiada w swojej podstawowej wersji dwie dysze. Dyszę do tapicerki oraz dyszę podłogową. Są to dwie ssawki, dzięki którym wykonamy większość zleconych prac. Z łatwością wyczyścimy dywany, wykładziny, chodniczki, meble tapicerowane, tapicerkę samochodową, schody wyłożone wykładziną, materace oraz wiele innych rzeczy. Możliwości jest bardzo dużo. Dysze są bardzo solidnie wykonane. Ssawka podłogowa posiada wygodną, profilowaną rękojeść, dzięki czemu praca jest przyjemna i nie męczy naszego kręgosłupa jak standardowe odkurzacze. Listwy dysz idealnie dopasowują się do powierzchni. Urządzenie spryskująco-odsysające jest zaprojektowane do ciężkiej pracy. Długi, 2,5-metrowy wąż wyposażony został w solidne szybkozłącze, dzięki czemu zmiana dysz odbywa się w bardzo prosty i szybki sposób.
Karcher posiada w swojej ofercie dość duży asortyment chemii do prania powierzchni tekstylnych. Dzięki odpowiedniemu dobraniu detergentów czyszczone powierzchnie będą wyglądały prawie jak nowe. W ofercie znajdziemy proszki do prania, płyny do prania, odplamiacze, płyny do płukania, tabletki piorące. Środki czystości dostępne są w wielu równych pojemnościach 500 ml, 1 kg, 1 l, 10 kg, 10 l itd. Każdy użytkownik znajdzie coś idealnego dla swoich potrzeb.
Dla małych i średnich firm
Model jest idealny dla osób początkujących, zaczynających swoją przygodę ze sprzątaniem, jak również dla osób zaawansowanych – poszerzających swoją działalność o kolejne stanowiska lub chcących wymienić sprzęt na nowszy i lepszy. Możliwości, jakie daje urządzenie, są bardzo duże, Puzzi 10/1 potrafi poradzić sobie z bardzo mocnymi zabrudzeniami i pozwala na długą pracę. Cena nie należy do najniższych, lecz przy tym urządzeniu nie płacimy wyłącznie za produkt, lecz także za specjalistyczne rozwiązania, świetną opiekę konsultantów firmy Karcher oraz 24 miesięczną gwarancję. Jakość wykonania i skuteczność urządzenia jest bardzo wysoka. | Test odkurzacza piorącego Karcher Puzzi 10/1 |
Białe wino to doskonały dodatek do wytrawnych potraw. Najczęściej serwuje się je do ryb, makaronów i białego mięsa. Trunek ten nie tylko podkreśla smak dania, ale też usprawnia procesy trawienne. Myśląc o winie, zazwyczaj mamy przed oczami winogrona, tymczasem można je przygotować również z innych produktów, m.in. z ryżu. Wino ryżowe – charakterystyka
To napój alkoholowy, który – jak nazwa wskazuje – jest produkowany z ryżu. Zawiera od 18 do 25% alkoholu etylowego. Jest więc mocniejszy od wina, do którego wytworzenia wykorzystuje się winogrona. Wino ryżowe pochodzi z krajów Dalekiego Wschodu (tradycyjne miejsca jego produkcji to Chiny, Japonia i Korea). Powstaje w procesie fermentacji skrobi ryżowej, co nieco przypomina wytwarzanie piwa. Można wyróżnić kilka rodzajów wina ryżowego. Wśród nich znajduje się m.in. sake (japońskie wino z ryżu) oraz huangjiu, którego krajem pochodzenia są Chiny. W Korei zaś pije się soju (może być produkowane nie tylko z ryżu, ale i z ziemniaków, pszenicy, jęczmienia), natomiast na indonezyjskiej wyspie Bali – brem.
Jak zrobić wino ryżowe?
Wino z ryżu można przygotować o każdej porze roku, w przeciwieństwie do alkoholu z owoców sezonowych. Nie wiąże się to z dużym nakładem czasu, pracy czy wysokimi kosztami. Z powodzeniem zrobią je osoby, które dopiero zaczynają przygodę z produkcją alkoholu w domowym zaciszu.
W celu przygotowania wina z ryżu będziemy potrzebować następujących akcesoriów:
Balonu do wina – gąsior o pojemności 10 litrów kupimy na Allegro w cenie od 36 zł.
Lejka do balonu – do nabycia już od 2 zł.
Mieszadła.
Przed przystąpieniem do zrobienia wina z ryżu należy pamiętać, aby bardzo dokładnie przepłukać ziarna. Najlepiej zrobić to pod bieżącą wodą, umieszczając je na sitku. Trzeba płukać ryż tak długo, aż początkowo mlecznobiała woda stanie się przezroczysta.
Lista składników niezbędnych do przygotowania 10 litrów domowego wina ryżowego:
8,5 litra wody,
2 kilogramy ryżu,
3 kilogramy cukru,
dobrze umyta cytryna (lub 50 gramów kwasku cytrynowego),
100 gramów rodzynek,
pożywka (dostępna na Allegro już od 1,80 zł za opakowanie zawierające 10 gramów produktu),
drożdże aktywne.
Sposób przygotowania wina z ryżu
box:offerCarousel
Po przepłukaniu ryżu wsypujemy go (najlepiej za pomocą szufelki) do czystego i uprzednio zdezynfekowanego gąsiora. Obieramy cytrynę ze skórki, kroimy ją na mniejsze części i wrzucamy do naczynia. Następnie musimy sparzyć rodzynki (można je też rozdrobnić), po czym dodajemy je do balonu. Gotujemy wodę z dodatkiem cukru i soku z cytryny. Gdy wystygnie, wlewamy ją do balonu.
Następnie dodajemy odpowiednio przygotowane wcześniej drożdże i pożywkę. Mieszamy. Zamykamy szczelnie balon i pozostawiamy wino do fermentacji na miesiąc. Po tym czasie zlewamy płyn do drugiego gąsiora (trzeba odfiltrować rodzynki i ryż). Pozostawiamy płyn jeszcze na kilka kolejnych miesięcy, żeby wino przeszło etap cichej fermentacji. Na koniec można je przelać do butelek.
Smak wina ryżowego przypomina wermut. Można nieco zmienić jego aromat, dodając przyprawy, np. wanilię, cynamon, zioła prowansalskie, kurkumę (nadaje temu napojowi alkoholowemu złocisty kolor) lub goździki.
box:offerCarousel
Przepis na domowe wino ryżowo-ziołowe (15 litrów)
Lista składników:
11 litrów wody,
1,5 kilograma ryżu,
4,5 kilograma cukru,
3 cytryny,
50 gramów rodzynek,
gałka muszkatołowa (40 gramów),
ziele angielskie (12 ziaren),
cynamon,
tymianek (szczypta),
pożywka,
drożdże aktywne.
Proces przygotowania tego wina jest podobny do receptury napoju alkoholowego z ryżu. Różnica polega na tym, że w przypadku trunku ryżowo-ziołowego, pomiędzy wrzuceniem do balonu rodzynek a wlaniem wody z cukrem, wsypujemy wymienione przyprawy. Dalej postępujemy zgodnie z instrukcją zamieszczoną powyżej. | Jak zrobić wino z ryżu? |
Monitor to duże słuchawki stacjonarne o zamkniętej konstrukcji, które mogą służyć do pracy w studiu lub relaksu na kanapie. Mają oferować zrównoważone brzmienie bez utraty niskich rejestrów. Sprawdźcie, czy producent spełnił obietnice. Słuchawki monitorowe to oddzielna kategoria sprzętu audio, ich brzmienie odbiega od popularnych, rozrywkowych standardów. Ogólnie monitory mają oferować możliwie jak najbardziej wierny przekaz muzyki, pozwolić na analizę brzmienia czy pomóc ocenić jakość studyjnego miksu. Często służą do odsłuchu podczas sesji nagraniowych, wykorzystywane są również na scenie czy w radio. Jednakże nie są to słuchawki przeznaczone tylko dla profesjonalistów, od lat brzmienie tego typu cenią sobie wymagający audiofile i melomani. Tylko czy słuchawki tego typu w cenie poniżej 200 zł także będą zachwycały swoją funkcjonalnością?
Wyposażenie
Opakowanie sprzętu robi wrażenie, co staje się już standardem w przypadku Kruger&Matz. Testowany model został zapakowany w estetyczne pudełko w kolorze białym, które dodatkowo ozdobione jest nadrukami i grafikami wysokiej jakości. Oprócz słuchawek w zestawie znajduje się karta gwarancyjna, ulotka, a także adapter 6,3 mm nakręcany na gwintowany wtyk 3,5 mm. W ewentualny pokrowiec należy wyposażyć się samemu, chociaż słuchawki są tak skonstruowane, że nie jest on konieczny ani do transportu, ani do przechowywania.
Wygląd
Dla fanów audio konstrukcja słuchawek będzie wyglądać znajomo. Zastosowany design wykorzystywany jest od lat przez austriackiego, kultowego producenta, markę AKG – podobieństwa możemy dostrzec szczególnie w systemie pałąka, dopasowującego się do rozmiaru głowy. Podobne konstrukcje oferuje też Superlux, znany z produktów naśladujących AKG lub Beyerdynamic. Jest więc w Monitor coś ze stylu retro.
Kruger&Matz Monitorto zamknięte słuchawki wokółuszne. Jest to stacjonarna konstrukcja, raczej większa, choć same słuchawki nie należą do wyjątkowo dużych. Kolorystycznie dominuje matowa czerń, pod względem wykonania w oczy rzucają się lekko chropowate, ale sztywne i lekkie tworzywa sztuczne. Kopułki słuchawek są okrągłe i symetryczne. Ze środka odstaje kulkowe mocowanie pałąka z kapslami ozdobionymi logo producenta. Przewód wchodzi w mocowanie z lewej strony, ma grubą izolację, 3 m długości oraz pozłacany wtyk i adapter.
Na pady nałożone są nauszniki ze sztucznej skóry. Są grube, matowe, lekko sztywne, ale wypełniono je sprężystą gąbką. Same przetworniki przykryto siateczkami.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Pałąk składa się z podwójnych szyn z metalowym rdzeniem – we rdzeniu poprowadzono przewód łączący kopułki. Pod pałąkiem zawieszona jest szeroka, gładka w dotyku opaska z imitacją szwów. Naciągnięto ją na mocnych gumkach w taki sposób, że klipsy suwają się po szynach, pozwala to na swobodne dostosowanie rozmiaru. Oznaczenia kanałów zostały wytłoczone na mocowaniach opaski.
W tego typu słuchawkach wygląd to sprawa drugorzędna. Daleko więc Monitor do nowoczesnego, ulicznego designu produktów marki Beats czy podobnych, efektownych modeli Hi-Fi Sennheisera. Testowane słuchawki wyglądają jednak profesjonalnie, estetycznie i uniwersalnie.
Komfort
Opaska spełnia swoje zadanie wzorowo – łatwo się rozciąga i nie wymaga specjalnego ustawiania na głowie. Jednocześnie słuchawki są bardzo dobrze ustabilizowane, nie cisną szczęki, a opaska przylega do głowy, tak jak powinna. Jest na tyle szeroka, że nie uciska punktowo. Po dłuższym używaniu sprzętu może jednak powodować pocenie się skóry.
To samo tyczy się nauszników, prawie nie stykają się one z uszami, jedynie je otaczając, są odpowiednio głębokie. Mogą jednak pocić skórę, wydają się też dosyć sztywne, nie osiadają na głowie jak poduszki. Po czasie materiał może się zmiękczyć od kontaktu z wilgotną skórą. By uniknąć pękania skóropodobnego materiału, warto wycierać je suchą ściereczką po odsłuchach.
Słuchawki są zamknięte, więc całkiem nieźle izolują. W dużym stopniu odcinają od otoczenia, ale trochę wyciekają, to znaczy że hałasy nie powinny przeszkadzać słuchaczowi, ale muzyka lekko wydostaje się na zewnątrz.
Konstrukcja nie jest ciężka – nie będzie problemów z przenoszeniem i transportem. Waga Kruger&Matz Monitor jest ergonomiczna dla mięśni szyi.
Przewód sprawdza się bardzo dobrze – jest lekki, posiada odpowiednio elastyczną izolację, dobrze się układa i można go wygodnie zwinąć. Ma aż 3 m, więc lepiej sprawdzi się w użytku stacjonarnym.
Ogólnie pod względem ergonomii Monitor wypadają dobrze. Trzeba mieć jednak na uwadze, że jakość użytych materiałów nie jest tak wysoka, jak w modelach AKG lub Sennheisera. Początkowo może również przeszkadzać sztywność nauszników i opaski.
Specyfikacja Kruger&Matz Monitor
słuchawki nagłowne, wokółuszne
przetworniki 50 mm
pasmo przenoszenia 15 Hz–25 kHz
impedancja 32 Ω
skuteczność 94 +/- 3 dB
maksymalna moc wejściowa 1200 mW
przewód 3 m, wtyk 3,5 mm z adapterem 6,3 mm
Specyfikacja wygląda bardzo dobrze. Monitor można będzie śmiało podłączyć do urządzeń studyjnych albo dużych wzmacniaczy audiofilskich. Maksymalna moc wejściowa nie znaczy, że słuchawki wymagają aż 1,2 W – przeciwnie, to granica wytrzymałości przetworników. Dzięki dosyć niskiej impedancji można je łączyć z domowym sprzętem Hi-Fi i kartami dźwiękowymi. Niestety to trochę za niska skuteczność do smartfona – w takim połączeniu słuchawki nie pokażą pełni swoich możliwości.
Brzmienie
Pod względem dźwiękowym słuchawki nie zawodzą. W tej cenie jakość jest bardzo dobra, bliska wielu dużo droższym produktom. Jednocześnie nie jest to brzmienie stricte monitorowe, studyjne. Dźwięk jest dobrze zrównoważony, ale bez większych ubytków w niskich tonach. W efekcie Monitor to sprzęt, który doceni i producent, i DJ, i meloman.
Niskie tony stanowią pewien akcent w średnim basie, co nadaje dźwiękowi kształtu, masywności oraz dociąża go. Nie jest to suche, chude i anemiczne brzmienie – cyfrowe sample są mocne i gęste, gitara basowa zwarta i zadziorna, a kontrabas bliski i głęboki. Bas potrafi szybko „zaatakować”. Niskie rejestry brzmią naturalnie, ciepło i żywo, wyciągają sporo detali. Nie ma mocnego subbasu jak przystało na konstrukcje studyjne. Niskie tony nie brzmią niczym z subwoofera, ale dzięki temu nie przyćmiewają pozostałych pasm.
Średnica to bliskie i bezpośrednie pasmo. Na szczęście jej nie wycięto. Wycięte pasmo środkowe jest niestety wadą wielu słuchawek konsumenckich. Dzięki obecności średnicy wokale są blisko, brzmią bezpośrednio i dosyć naturalnie. Słychać ciepło w muzyce jazzowej lub akustycznej, ale słuchawki potrafią zaprezentować też bardziej sterylne brzmienie nowej elektroniki. Da się wychwycić dużo szczegółów w pracy perkusji, gitar czy instrumentów dętych, ładnie brzmi również fortepian. Dźwięk nie jest szorstki, ostry i nie męczy uszu.
Pasmo wysokie jest wyraźnie obecne, ale nie za ostre. Słuchawki nie syczą, nie kłują. Da się usłyszeć zbyt mocny sopran w nagraniu, ale nie ma efektu „żyletek”, czyli nieprzyjemnego kłującego dźwięku. Sopran nadaje muzyce odpowiedniej czytelności, ale ma jednak w sobie coś sztucznego, zdarza mu się lekko zaszeleścić. Patrząc na cenę, trudno narzekać, jakościowo jest i tak bardzo dobrze.
Scena dźwiękowa jest również „monitorowa” (określenie to może wydać się dość enigmatycznie, ale jest całkiem proste do zrozumienia). Słuchawki nie stawiają na efektowność, sztuczne potęgowanie przestrzeni, oddalanie dźwięku od słuchacza i nie symulują efektu koncertowego. To brzmienie nie do „bajerowania”, lecz do analitycznego śledzenia lub wsłuchiwania się w muzykę. Dlatego dźwięk dochodzi z bliska i jest realnie, trójwymiarowo pozycjonowany – na szerokości (stereofonii), wysokości i w głębi. Słuchawki nie kreują wielkiej przestrzeni, ale w zamian za to instrumenty docierają do słuchacza z wielu punktów, nie zlewając się ze sobą, co pozwala wsłuchać się w muzykę, melodię pierwszego planu czy detale tła. Szczegółowość Monitor jest wysoka.
Słuchawki radzą sobie bardzo dobrze z wieloma gatunkami muzycznymi. Można słuchać na nich starszej i nowszej elektroniki, jazzu, rocka, nie straszne im też żywe instrumenty i bardziej efektowne brzmienia. Trzeba mieć jednak na uwadze, że nie zaserwują ekstremalnych ilości basu, więc jeśli to niskie tony są najważniejsze, to Monitor mogą nie być do końca satysfakcjonujące. To propozycja raczej dla fanów wielu gatunków muzyki i miłośników ambitnych brzmień.
Podsumowanie
Słuchawki dostępne są już od 179 zł. Oferują dobre wykonanie, uniwersalny design i ergonomię na odpowiednim poziomie. Brzmienie również jest satysfakcjonujące. To słuchawki monitorowe nie tylko z nazwy, mogą śmiało posłużyć do produkcji muzyki. Trzeba mieć jednak na uwadze, że sprzęt jest z bardzo niskiej półki cenowej i ma swoje wady. Zarzucić mu można pewną sztuczność sopranu, czasami przesadną obłość basu i niezbyt dużą scenę dźwiękową. Jakość materiałów to również nie słuchawkowy hi-end, ale – zważywszy na cenę – to i tak dobry poziom.
Jeśli jednak potrzeba bardziej rozrywkowej sygnatury do nowoczesnych gatunków muzycznych, to Encore Rockmaster za 199 zł mogą być lepszym wyborem. Jeśli zaś mobilność jest priorytetowa, to warto rozważyć Snab Overtone HS-ANC41M dostępne w tej samej cenie, a posiadające aktywne tłumienie hałasu. Jeszcze mniejsze i bardziej przenośne będą Beyerdynamic DTX 501p. Bezpośrednią konkurencją dla Monitor jest oferta marki Superlux, która ma bardzo dobry stosunek jakości do ceny.
Zalety: dobre wykonanie; prosty i uniwersalny design; dobra ergonomia i tłumienie; wyrównane brzmienie z basem; do wielu gatunków muzycznych, studia i dla melomana.
Wady: lekka sztuczność sopranu; nauszniki oraz opaska mogą powodować pocenie się skóry; sztywność skóropodobnych padów. | Test słuchawek Kruger&Matz Monitor – sprzęt do studia i domu? |
Reportaż i literatura faktu mają się coraz lepiej na naszym rynku wydawniczym. Jak grzyby po deszczu na księgarnianych półkach pojawiają się nowe pozycje, a wachlarz podejmowanych przez nie tematów jest naprawdę szeroki. Sprawdźmy, którym z premier 2017 roku warto poświęcić uwagę. Literatura zaangażowana społecznie, biografie, książki podróżnicze, reportaże, wspomnienia. Lektury polskie, zagraniczne, traktujące o tematach lekkich i mające swój ciężar tematyczny i emocjonalny. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Trudne tematy
Hiszpania okiem Polki. Reportaż „Ludzie z Placu Słońca” Aleksandry Lipczak nie pozostawia złudzeń. Ten kraj to nie tylko modne kurorty, ciekawe zabytki, piękne plaże i urokliwe miasteczka. To także cała gama problemów – bezrobocie, kredyty nie do spłacenia, eksmisje, emigranci, brak perspektyw, nietrafione inwestycje i wiele innych.
Świetny debiut reporterski!
Przeczytaj pełną recenzję książki Aleksandry Lipczak „Ludzie z Placu Słońca”.
box:offerCarousel
Kolejnym reportażem burzącym mit raju na ziemi jest „Człowiek w przystępnej cenie. Reportaże z Tajlandi” Urszuli Jabłońskiej. Tym razem rzecz dotyczy jednego z państwa azjatyckich. Choć to piękny i kuszący kraj, kojarzony jest nie tylko z rajskimi plażami, ale i współczesną odmianą niewolnictwa, nie tylko seksualnego.
Fascynujące biografie
Dużym zainteresowaniem cieszy się ostatnio literatura górska. Wśród pozycji biograficznych i autobiograficznych warto zwrócić uwagę na poniższe tytuły. Adam Bielecki i Dominik Szczepański w pięknie wydanych wspomnieniach „Spod zamarzniętych powiek” snują opowieść o pierwszym z wymienionych, o trudnej drodze zwykłego chłopaka z Tychów na szczyty najwyższych gór. Nie zabrakło w niej nawiązań do tragicznego wejścia na Broad Peak, podczas którego zginęli Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. Inną publikacją wartą uwagi jest „Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz”, czyli najsłynniejszej polskiej himalaistki, która zaginęła w górach w maju 1992 roku. Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Anna Kamińska opowiada o tej niezwykłej kobiecie, o sile, determinacji i pasji, która czasem może zabić.
Miłośników kina z pewnością zainteresuje opowieść o Marilyn Monroe. Elizabeth Winder nie opisuje jednak całego życia aktorki, ale jej pobyt w Nowym Jorku (choć nawiązuje od czasu do czasu także do lat wcześniejszych i późniejszych). „Marilyn na Manhattanie. Najradośniejszy rok życia” pozwala poznać aktorkę nie tylko jako seksbombę borykającą się z rozmaitymi problemami, ale i inteligentną, oczytaną, ciekawą świata kobietę, która próbowała zerwać etykietkę głupiutkiej dziewczyny i całe życie marzyła o roli Gruszeńki z „Braci Karamazow”.
Dla ciekawych świata
To nie była podróż na koniec świata, ale przeprowadzka z Londynu na duńską prowincję. Helen Russell w „Życiu po duńsku” opowiada o swoich zdumieniach, przygodach, zderzeniach z rozmaitymi aspektami codziennego funkcjonowania w Danii. Opowiada niezwykle barwnie, ciekawie, nie szczędzi zabawnych anegdot, ale przy tym nie pomija tego, co w tym kraju nieidealne. Pełno tu ciekawostek z życia Duńczyków oraz emigrantki, na którą czeka sporo niespodzianek. Jeśli jesteście ciekawi, jak żyje jeden z najszczęśliwszych (podobno!) narodów świata i dlaczego długie rodzinne wakacje grożą rozwodem, koniecznie przeczytajcie tę pełną ciepła i uśmiechu książkę.
Tym, którzy szukają relacji z bardziej egzotycznych miejsc, warto podsunąć wspomnienia Weroniki Mliczewskiej „Na początku jest koniec. Na szlakach duchowości Majów”. Odważna, młoda kobieta rusza śladami współczesnych Majów przez Gwatemalę, Honduras, Salwador i Belize. Szczera, pełna ciekawostek, obserwacji i anegdot opowieść jest pasjonującą lekturą. Autorka nie chodzi utartymi szlakami, jest uparta, odważna i otwarta na nowe doświadczenia. Opowiada nie tylko barwnie, ale i mądrze.
Literatura faktu pozwala poznać świat, który nie zawsze znajduje się na wyciągnięcie ręki. Dobrze napisana książka otwiera oczy, poprawia świadomość społeczną, uczy. Każda z wymienionych publikacji jest inna. Łączy je to, że wzbogacają życie czytelników o sporą dawkę wiedzy. | 7 najciekawszych publikacji literatury faktu 2017 roku |
Rok szkolny rozkręca się na dobre, dlatego warto zapoznać się z kilkoma rzeczami, które przydadzą się każdemu uczniowi nie tylko w szkole, ale również poza nią. Dostęp do informacji jest dziś znacznie prostszy niż kiedykolwiek – to zasługa Internetu. Komputer stał się narzędziem tak przydatnym i powszechnym, że nikt nie kwestionuje potrzeby posiadania go przez ucznia. Mimo wszystko chodzenie do szkoły to nie tylko siedzenie z nosem w podręcznikach – czy to drukowanych, czy elektronicznych. Istnieje wiele ciekawych gadżetów zarówno skutecznie wspomagających naukę, jak i ułatwiających „przetrwanie” roku szkolnego. Oto pięć urządzeń, które zmotywują ucznia, ułatwią mu zdobywanie wiedzy i sprawią, że codzienne wyprawy do szkoły przestaną być uciążliwym wyzwaniem.
Smartfon
Smartfon to codzienny gadżet, którego posiadanie jest po prostu czymś oczywistym, tak jak kilkanaście lat temu noszony na nadgarstku zegarek. Warto go kupić także swojemu dziecku, bowiem sprzęt zapewnia uczniowi kontakt z rodzicami i umożliwia sprawdzenie w każdej chwili informacji potrzebnych do nauki. Dzieci zwykle nie obchodzą się z technologią delikatnie, dlatego dobrym wyborem będzie smartfon o dużych możliwościach, ale z niższej półki cenowej, taki jak myPhone S-Line w wersji 16 GB. Telefon jest dostępny już od ok. 370 zł, ma czterordzeniowy procesor 1,3 GHz i 1 GB RAM, a wbudowany system operacyjny to dający duże możliwości Android.
Radiobudzik
Wstawanie każdego ranka to dla niektórych najtrudniejsze z wyzwań, dlatego uczniowi przyda się porządny budzik. Ktoś mógłby powiedzieć, że wystarczy smartfon z ustawionym alarmem, ale to rozwiązanie nie zawsze jest skuteczne. Telefon można przecież zostawić w innym pokoju, bateria może się rozładować, a poza tym możemy być do niego tak przyzwyczajeni, że zignorujemy znany nam sygnał. Budzik zawsze będzie tam, gdzie trzeba i zawsze będzie odpowiednio hałaśliwy.
Wartą uwagi propozycją jest Philips AJ3116, czyli kosztujący od 30 do 70 zł budzik z radiem. Umożliwia zarówno budzenie brzęczykiem, jak i przez włączenie ustawionej stacji radiowej, dzięki czemu dziecko nie musi korzystać każdego dnia z monotonnego sygnału.
Komputer stacjonarny
Zakup komputera dla ucznia jest dziś niemalże obowiązkiem rodziców, ale warto zastanowić się, czy zainwestować w laptopa, czy w komputer stacjonarny. Proponujemy drugie z powyższych rozwiązań. Dlaczego? To proste. PC można modernizować, wymieniając starsze części na nowe. Możliwy do rozbudowania sprzęt przetrwa dłużej, i to niższym kosztem, niż laptop, który po paru latach trzeba będzie wymienić na nowy.
Solidną klasą zestawów PC jest komputer 6 x 4,1 GHz. Sprzęt tego typu jest wprawdzie opisywany jako komputer do gier, ale to oznacza przede wszystkim jego dużą moc, czyli długi „okres przydatności do użycia”. Zainwestowanie w taki typ sprawia, że modernizacja nie będzie konieczna już po roku, natomiast możliwość uruchomienia nowszych gier na pewno sprawi dziecku wiele radości.
Przenośny projektor
Ten ciekawy gadżet jest zwykle wykorzystywany przez biznesmenów lub nauczycieli do prowadzenia prezentacji bez konieczności rezerwowania sali z projektorem. Warto pamiętać, że przenośny projektor jest przydatny także uczniowi. Umożliwia on grupową naukę z wykorzystaniem multimediów oraz prowadzenie efektownych prezentacji szkolnych, których przygotowanie jest ważnym zadaniem na wielu etapach nauki.
W tym przypadku trudno wskazać jeden model wart zakupu, bowiem zakres cen i możliwości jest niezwykle szeroki – od projektorów za 200 zł, generujących mały obraz z niewielkiej odległości, do modeli kosztujących ponad 1000 zł, wyświetlających obraz dużo większych rozmiarów. Miniprojektor jest przydatny, ale nie niezbędny, zatem każdy rodzic powinien dokonać wyboru, kierując się własnymi możliwościami finansowymi.
Czytnik e-booków
Niektórzy politycy chcieliby zapewnić każdemu uczniowi darmowy czytnik e-booków, jednak pomysł ten nadal nie jest niczym pewnym. Tak czy inaczej trudno zaprzeczyć, że czytnik jest przydatnym gadżetem. Nie tylko odciąża plecak, np. przez zabranie elektronicznej wersji podręcznika albo omawianej lektury, ale również wspomaga czytanie kilkoma prostymi trikami. Pokazywanie procentowego postępu w lekturze czy obliczanie tempa czytania motywuje ucznia do sięgania po książki, natomiast możliwość pozyskania wielu tytułów online pozwala uniknąć kolejek w bibliotekach.
Kupując czytnik e-booków z myślą o uczniu, warto brać pod uwagę lepszy model – taki, który wytrzyma intensywne użytkowanie. Kilkugodzinne sesje z podręcznikiem powtarzane kilka razy w tygodniu to norma w starszych klasach, a baterie i ekrany słabszych czytników szybciej się zużywają. Co wybrać? Przykładowo Kindle Paperwhite 3. Model kosztuje ok. 600 zł, ale to jeden z najlepszych sprzętów w swojej klasie, wyposażony w wyraźny, niemęczący oczu ekran i pojemną pamięć. | Witaj, szkoło! Jakie gadżety warto kupić dla ucznia? |
Powoli zbliżają się czasy, w których posiadanie dysku zewnętrznego będzie koniecznością. Tak samo jest w przypadku pendrive’a. Myślę, że każdy posiada choć jedną sztukę, tak zwanej przenośnej pamięci USB, ułatwiającej szybkie kopiowanie danych. Idealnym kandydatem do promowania tego typu sprzętu jest ADATA SD700, czyli dysk wyróżniający się bardzo mocną konstrukcją oraz szybkim czasem pracy. Podstawowe informacje
Dysk zewnętrzny ADATA SD700 jest zapakowany w klasyczne opakowanie. W skład zestawu wchodzi: urządzenie oraz kabel z wejściem USB 3.1. Sprzęt jest tak solidny, że żadne etui ochronne nie jest potrzebne.
Specyfikacja ADATA SD700
* pojemność 256/512 GB, 1 TB,
* wymiary 83.5 x 83.5 x 13.9 mm,
* waga 75 g,
* obudowa IP68, MIL-STD-810G 516.6,
* USB 3.1 Gen 1,
* odczyt/zapis danych do 440 Mb/s,
* kompatybilność z Windows, Android, Mac,
* 3 lata gwarancji.
„Wojskowa” konstrukcja
Każdy kto myśli, że wgrane dane bezpowrotnie znikną po byle upadku, może spać spokojnie. Obudowa dysku ADATA SD700 spełnia normy odpornościowe IP68. Co to oznacza? Urządzenie można zanurzyć na głębokość 1,5 metra na 60 minut. Dodatkowo, konstrukcja całkowicie zabezpiecza przez pyłami, zaś norma wojskowa MIL-STD-810G 516.6 zapewnia odporność na upadki i wstrząsy.
Jestem pewny, że sporo osób, biorąc urządzenie do ręki zwątpi w te wszystkie certyfikaty – myśląc, że to przysłowiowa „lipa”. Powód? Otóż ADATA SD700 waży zaledwie 75 gramów i jest tak poręczny, że zmieści się do kieszeni spodni. Konstrukcja jest tak lekka, że naprawdę wydaje się być plastikową zabawką. Jednak nic bardziej mylnego! ADATA SD700 w praktyce jest wytrzymałym dyskiem zewnętrznym. Parę razy odważyłem się zrzucić dysk z wysokości mojej kieszeni od spodni i nic się nie stało. Nie doszło do żadnych uszkodzeń wizualnych oraz fizycznych. Jestem naprawdę zaskoczony!
W ramach przeprowadzonego testu – urządzenie wylądowało również pod kranem i dysk nie uległ zniszczeniu. By pokusić się o tego typu zabiegi, należy pamiętać, by zaślepka była zamknięta, gdyż chroni port USB 3.1. Zaślepka, jak i cała ramka obudowy, została wykonana z gumy z charakterystycznymi wypustkami (symetrycznie po każdej stronie), co znacznie ułatwia chwyt w dłoni.
Szybka pamięć
Testowany dysk zewnętrzny ADATA SD700 został wyposażony w układy 3D NAND, które cechuje duża wydajność oraz niezawodność. Są zdecydowanie lepszym rozwiązaniem niż tradycyjne „kości” umieszczane w dyskach. Pamięć NAND3 oferuje mniejszy pobór energii oraz ma zwiększoną odporność komórek na cykle zapisu danych. Dzięki temu wydłużono tryb bezawaryjnej pracy do 2 milionów godzin.
Według producenta kopiowanie danych powinno odbywać się z prędkością do 440 Mb/s. W rzeczywistości takich wyników nie osiągnąłem, niemniej były bardzo przyzwoite. Kopiowanie paczki 13 GB zajmowało około 2 minuty (USB 3.0), zaś USB 2.0 – 7 minut.
Laptop, smartfon, konsola? Czemu nie!
Dysk kompatybilny marki ADATA jest jednym z wielu urządzeń, dostępnych na rynku. Nie ma problemu z podłączeniem urządzenia do laptopa – z oprogramowaniem Windows czy też Mac. Z powodzeniem można użyć SD700 do stremowania muzyki lub filmu na konsoli. Współpraca z smartfonami również przebiega pomyślnie – dysk od razu jest wykrywany przez oprogramowanie telefonu. Dodatkowo wspiera funkcję OTG.
ADATA SD700 to świetny dysk
Bez dwóch zdań mogę polecić ten sprzęt każdej osobie, która jest w stanie wydać około 500 zł za wersję z 256 GB pamięci. Nie jest to mała kwota, ale gwarantuję, że każdy będzie zadowolony z zakupu ADATA SD700. Szybkość kopiowania danych, kompatybilność z wieloma sprzętami (również z smartfonami!) oraz odporna konstrukcja to główne zalety. To idealny dysk dla osób, które na co dzień często kopiują dane i pracują z klientami, itp. Po prostu, dobry dysk zewnętrzny to ich narzędzie pracy.
Zalety
* konstrukcja odporna na wiele czynników,
* szybki czas kopiowania danych,
* kompatybilność z Androidem, Windows oraz Mac,
* atrakcyjny design.
Wady
* cena. | ADATA SD700 - wszystkoodporny zewnętrzny dysk SSD |
Osłony silnika i skrzyni biegów pełnią bardzo istotną funkcję ochronną. Warto dbać o ich odpowiednią kondycję – o czym nie każdy pamięta. W typowych samochodach osobowych stosuje się osłony silnika z tworzywa sztucznego. Pojazdy sprzedawane na polskim rynku, mają je montowane seryjnie. Problem pojawia się w przypadku kupna auta sprowadzonego z zagranicy. W modelach przeznaczonych do sprzedaży w cieplejszych rejonach Europy, jak choćby w Hiszpanii, osłony nie zawsze są montowane. Przy kupnie samochodu używanego można trafić również na egzemplarz, w którym osłony zostały urwane, a właściciel nie pokusił się o ich ponowny montaż.
W pickupach i samochodach pseudoterenowych – takich jak SUV i crossovery oraz w modnych ostatnio uterenowionych kombi, stosuje się osłony z aluminium. Są one dużo droższe od tych z tworzywa, ale poza funkcją ochronną, pełnią także dekoracyjną. Doskonale podkreślają urodę samochodu i sprawiają, że nawet mały miejski crossover wygląda naprawdę „bojowo”. Takie auta i ich osłony nie nadają się jednak do prawdziwej jazdy w terenie. Tutaj, w terenówkach z prawdziwego zdarzenia stosuje się osłony z mocnej stali, które chronią nie tylko przedział silnika, ale także reduktor, bak i elementy układu wydechowego.
Standardowe osłony przedziału silnikowego, produkowane z tworzywa, składają się z dwóch albo z większej ilości części. Pierwsza jest zazwyczaj montowana pod zderzakiem. Druga pod samym silnikiem. Czasami może być zamontowana także trzecia, chroniąca dalszą część silnika z kolektorem wydechowym. Osłony mocowane są na spinki zwane także kołkami rozporowymi. Nie są to mocowania uniwersalne – każdy producent samochodu stosuje inny rodzaj spinek. Mają one kształt grzybka z wystającym trzonkiem, po którego wbiciu w otwór montażowy, jego nóżki rozszerzają się i blokują osłonę. Spinki są zazwyczaj jednorazowe. Po ich zerwaniu nadają się do wyrzucenia. Jaką funkcję pełnią osłony przedziału silnikowego?Osłony przedziału silnikowego pełnią bardzo ważną funkcję o każdej porze roku. W czasie zimy chronią silnik, chłodnicę, alternator i paski przed spotkaniem z wodą, solą drogową, kurzem i brudem. Mocno zamarznięta bryła lodu, o jaką nietrudno w czasie zimy, jest w stanie uszkodzić miskę olejową, jeśli ta nie jest chroniona przez osłony. W czasie innych pór roku osłony zabezpieczają przed uderzeniem kamieniami we wrażliwe elementy silnika, a także przed wodą, kurzem i błotem, które stanowią idealne warunki do rozwoju korozji. Kamienie mogą także uszkodzić chłodnicę. W przedziale silnikowym znajduje się również wiele złączy i kostek elektrycznych, które są wrażliwe na działanie wody i środków chemicznych, jakie mogą znaleźć się na drodze. Kiedy dojdzie do zaśniedzenia złączy, układ elektryczny będzie zaskakiwał całym szeregiem problemów. Do karoserii w przedziale silnikowym przymocowane są też oczka przewodów masowych. Zardzewieją one na skutek przedostawania się do komory silnika wody oraz brudu i tu również trzeba liczyć się z szeregiem problemów z pracą układu elektrycznego, na przykład z niebezpiecznymi przebiciami.
Pod maską znajduje się także bardzo wiele części, wykonanych z gumy lub z jej dużą zawartością. To gumowe węże układu chłodzenia, paski wieloklinowe i rozrządu. Podwyższony poziom wilgoci, spowodowany brakiem osłon silnika, powoduje szybkie parcenie gumy.Osłony silnika pełnią jeszcze inną, istotną rolę. Zwiększają aerodynamikę samochodu, zmniejszają hałas podczas jazdy, a także przy dużych prędkościach zwiększają docisk auta do podłoża. Chronią także przed różnymi niemiłymi niespodziankami, jakie można spotkać na terenie miasta, jak chociażby bardzo wysoki krawężnik, do którego trzeba dojechać przodem podczas parkowania.
W samochodach terenowych osłony chronią przed uderzeniem kamieni, a także przed uszkodzeniami powodowanymi przez konary drzew i nierówny grunt. Dlatego też stosuje się tutaj osłony z prawdziwej stali. W pojazdach, które przeznaczone są do brodzenia w wodzie, dodatkowo zabezpiecza się wszelakie złącza elektryczne, alternator i wlot powietrza, stosując snorkel, czyli wlot powietrza, znajdujący się ponad maską pojazdu.
Jak dbać o osłony?
Osłony nie wymagają przesadnej troski. Co pewien czas wystarczy zajrzeć pod samochód i sprawdzić, czy nie doszło do zerwania którejś ze spinek. Wówczas część osłony może się opuścić i zawadzić o trawę lub gałęzie, co spowoduje dalsze uszkodzenia. Po każdym uderzeniu o grunt, na przykład podczas jazdy po leśnej drodze bądź po uderzeniu osłoną o krawężnik, powinno się sprawdzić jej stan. Jeśli doszło do uszkodzenia kilku spinek i osłona lub jej część wisi, niemal dotykając drogi, trzeba ją zerwać do końca, usuwając pozostałe sprawne spinki i schować do bagażnika.
Jak zamontować osłonę z tworzywa?
Osłonę należy umieścić w odpowiednim miejscu, tak, aby otwory w niej pokrywały się z otworami montażowymi. Potrzebne są odpowiednie spinki i gumowy młotek. W wielu autach przód osłony, montowany pod zderzakiem, wymaga jedynie wsunięcia w znajdujące się tam spinki. Widać to po tym, że otwory montażowe w osłonie posiadają fabryczne wycięcia w stronę przodu. Po wsunięciu, jej boki i tył montuje się za pomocą spinek.
Czy auto bez osłon można w nie doposażyć?
Każde auto da się doposażyć w osłony. W przypadku typowych samochodów osobowych można je bez problemu dokupić. Jeśli właściciel pojazdu chce zamontować osłony z aluminium, powinien poszukać egzemplarzy dedykowanych do danego modelu. To pozwoli je łatwo zamontować. Z kolei osłony ze stali, stosowane w terenówkach z prawdziwego zdarzenia, są zazwyczaj montowane w specjalistycznych warsztatach i dopasowywane do konkretnego modelu auta. Osłony silnika to niepozorny element wyposażenia auta, pełniący jednak bardzo ważną funkcję ochronną. Nie warto o nich zapominać. | Jak dbać o osłony przedziału silnikowego i dlaczego jest to takie ważne |
Poszukujesz idealnego okrycia wierzchniego, ale niebanalnego? Postaw na metaliczny trend, który zawładnął modą, i wybierz kurtkę albo płaszcz w kolorze złota lub srebra. Dowiedz się, jaki model będzie lepszy dla ciebie i jak nosić złoto i srebro na co dzień! Metaliczna moda
Metaliczny trend jest spełnieniem marzeń wszystkich fanek srebra i złota. Dzięki niemu większość sklepów odzieżowych wprowadziła do swojej kolekcji okrycia wierzchnie w tych szlachetnych kolorach. Złote lub srebrne kurtki i płaszcze mogą się wydawać bardzo odważne, jednak warto zaryzykować. W końcu kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana! Dowiedz się, jak nosić metaliczne okrycia wierzchnie oraz która wersja i model będą dla ciebie najlepsze.
Złoto czy srebro?
Dla kogo bardziej odpowiednie jest złoto, a dla kogo srebro? Złote kurtki lub płaszcze polecamy przede wszystkim blondynkom z ciepłą karnacją. Pięknie podkreślą kolor włosów i dodadzą świeżości twarzy. Jeśli jesteś „zimną” blondynką, dobrze ci będzie również w srebrze. Brunetki i szatynki o chłodnym odcieniu włosów i cery powinny wybrać srebrne ubrania, które pięknie będą korespondować z włosami i karnacją. Rude panie i szatynki ze złotym połyskiem najładniej będą wyglądać w złocie.
Kurtka czy płaszcz?
Odpowiedź na to pytanie jest naprawdę trudna, bo wszystko zależy od sytuacji oraz okoliczności. Kurtka jest najlepszym rozwiązaniem, gdy ubierasz się w casualowym stylu, głównie w spodnie, lub lubisz, gdy jest ci przede wszystkim wygodnie. W krótkiej kurtce najlepiej wyglądają kobiety o dość chłopięcej sylwetce i długich nogach. Natomiast płaszcz jest odpowiedni zarówno dla szczupłych pań o kobiecych kształtach, jak i troszkę większych. Odpowiednio dobrany wyrówna proporcję sylwetki i sprawi, że będzie bardziej harmonijna. Płaszcz pasuje również do wszystkich eleganckich stylizacji i wygląda bez porównania lepiej ze spódnicą i sukienką, niż kurtka. Chroni przed chłodem i zimnem nerki i pupę, więc jeśli masz słabą odporność, wybierz płaszcz.
Z czym i jak nosić?
Srebro i złoto to piękne kolory, które odpowiednio „ograne” sprawią, że będziesz wyglądać jak milion dolarów. Niestety, działa to również w drugą stronę. Tanie dodatki w połączeniu ze srebrem lub złotem dadzą efekt królowej prowincjonalnej dyskoteki, a raczej nie o to nam chodzi.
Kolory
Złoty najładniej komponuje się z kolorami ciepłymi, takimi jak beż, brąz, czerwień. Srebro przepięknie wygląda z chłodnymi – różem, bielą, szarością, fioletem. Czerń, biel, granat i szary pasują zarówno do srebra, jak i złota. Ważne, by całość była odpowiednio skomponowana pod względem kolorystycznym. Zbyt duża mnogość kolorów przy złocie lub srebrze nie będą wyglądać dobrze.
Materiały
Unikaj materiałów i wykończenia ubrań oraz dodatków, które mogą wyglądać tanio. Cekiny, dżety, brokat, koronka, panterka, zeberka przy akompaniamencie srebra i złota odpadają.
Styl
Nie ma jednego stylu, do którego będzie pasowało metaliczne okrycie wierzchnie. W modzie jednak najciekawsze są połączenia nieoczywiste. Złota kurtka będzie wyglądać interesująco z czymś bardziej rockowym, a np. srebrna z grzecznym wełnianym golfem. Stawiaj na kontrasty i staraj się unikać takich zestawień, jak srebro z supermini, wysokimi obcasami i mocnym makijażem. Złoto i srebrno są na tyle wyraziste, że reszta ubrań powinna być dla nich dość spokojną i stonowaną bazą.
Mamy nadzieję, że po lekturze tego tekstu stwierdzasz, że metaliczny trend nie jest trudny i znalazłaś pomysł na okrycie wierzchnie dla siebie! | Kurtki i płaszcze damskie w kolorze srebra i złota |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.