source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Koszykówka to sport, który nie może się obejść bez piłki. Jej wybór, wbrew pozorom, nie jest łatwym zadaniem. Czym zatem się kierować, dokonując zakupu, aby wybrany model spełnił wszystkie oczekiwania i nie dokonał spustoszeń w portfelu? Od czego zależy wybór?
Przed zakupem piłki do koszykówki należy określić, w jakich warunkach będzie używana, ich producenci bowiem dobierają materiały do nawierzchni, np. boiska. I tak piłki przeznaczone do użytku na zewnątrz są wykonane z innego materiału niż te wykorzystywane w hali. Do gry na zewnątrz służą piłki typu outdoor, w pomieszczeniu – indoor. Na rynku są również dostępne modele uniwersalne do gry na różnych podłożach, a także wersje na beton i tartan. Piłki dzieli się również ze względu na rozmiar: te o średnicy do 71 cm są przeznaczone dla dzieci do 12 lat, o średnicy do 74 cm – dla młodzieży do lat 14, o średnicy do 78 cm – dla kobiet i mężczyzn powyżej 14 lat. Im większy rozmiar piłki, tym większa jej masa własna.
Warto zwrócić uwagę, czy piłka posiada certyfikat FIBA (Międzynarodowej Federacji Koszykówki). Producenci piłek z ww. certyfikatem to m.in. Spalding, Wilson, Adidas, Nike, Molten i SBS. Dodatkowym udogodnieniem w przypadku piłek certyfikowanych są występujące na nich oznaczenia wskazujące na materiał, z którego zostały wykonane.
Piłki typu outdoor
Piłki typu outdoor, czyli stosowane na boiskach zewnętrznych, muszą wytrzymać gorsze warunki niż piłki halowe. Najczęściej wykonuje się je z gumy lub z połączenia tworzyw sztucznych. Warto zwrócić uwagę na grubość gumy, ponieważ to ona odpowiada za wytrzymałość. Krótko mówiąc, im grubsza guma, tym większa trwałość piłki. Są również piłki ze skóry syntetycznej, których powłoka jest dodatkowo wzmocniona, a co za tym idzie mniej podatna na uszkodzenia. Istotna jest także struktura materiału – wyżłobienia i wypukłości na jego powierzchni zapewniają odpowiednią przyczepność nawet na wilgotnej nawierzchni.
Ceny piłek outdoorowych wahają się od kilku do kilkuset złotych – te za 5-30 zł zazwyczaj nie przetrwają jednego meczu. Za dobrą piłkę gumową trzeba zapłacić ok. 120 zł. Najpopularniejsze wśród użytkowników modele to m.in. Spalding Platinum Streetball i Molten G07.
Piłki typu indoor
Piłki do gry w hali, czyli typu indoor, wykonane ze skóry naturalnej (np. oficjalna piłka NBA), kosztują 500-800 zł. Są charakterystyczne w dotyku i wymagają rozegrania kilku meczów, aby osiągnąć optymalne właściwości. Większość graczy korzysta z tańszych piłek ze skóry kompozytowej, która jest bardziej przyjazna dla gracza. Dla kobiet i dzieci są produkowane także piłki gumowe. Modele do gry w hali są miękkie i delikatne, wielowarstwowe i wykonane inną metodą (klejenie i zgrzewanie) niż używane na twardej nawierzchni. Do polecanych piłek indoor należą m.in. Spalding TF-1000 i Spalding ZK Legacy.
Piłki uniwersalne
Piłki uniwersalne służą do gry zarówno na zewnątrz, jak i w hali. Budową przypominają modele halowe, a jedyna różnica tkwi w zastosowanych materiałach. Wykonuje się je ze skóry syntetycznej lub kompozytowej, która ma łączyć wytrzymałość piłek outdoor i miękkość piłek indoor. Ich uniwersalność ma jednak minusy – sprawdzają się na boiskach tartanowych, na których nie ścierają się zbyt szybko, jednak na twardym betonie czy asfalcie nie zdają egzaminu. | Jak wygląda odpowiednia piłka do koszykówki? |
Ta książka stanowi dowód na to, że stara, a przede wszystkim licealna miłość nie rdzewieje, ale szaleńczo trwa niezależnie od dzielącego dystansu i lat. „Dla Ciebie wszystko” to historia miłości dwójki ludzi, którzy dawno już mają za sobą czasy pierwszej młodości, lecz to właśnie ona ponownie łączy ich na nowo. Miłość ponad wszystko
Historia ich miłości rozpoczęła się w liceum. Ona, czyli Amanda Collier, dziewczyna z dobrego domu, piękna i nieosiągalna dla chłopaka takiego jak Dawson Cole. Jego rodzina jest związana z przestępczym półświatkiem. Różnice społeczne dzielące nastolatków, a także zła opinia o rodzinie Cola, która krąży echem po całym Pamlico, nie pozwala związkowi na przetrwanie. Świadomość posiadania rodziny pełnej złodziei, recydywistów i dilerów narkotyków oraz nieszczęsny los, który sprawia, że ukochany Amandy zabija człowieka, rozdziela dwójkę kochanków. Ona zakłada rodzinę z człowiekiem, który nie stroni od alkoholu i ma trójkę dzieci. On, chcąc odpokutować swoje winy, pozostawia Amandę, która według niego zasługuje na coś lepszego. Dawson rozpoczyna życie samotnika, podejmując się niebezpiecznych prac na platformach wiertniczych. Dręczony przez wyrzuty sumienia odbywa długoletnią pokutę, aż do momentu, gdy po 20 latach na pogrzebie wspólnego przyjaciela spotyka doświadczoną przez życie Amandę.
„Dla Ciebie wszystko” to niczym niespełniona opowieść Romea i Julii, która ma swoją kontynuację w przyszłości. Rodzina niewiele ma już do powiedzenia, chociaż matka Amandy dalej nie darzy ukochanego córki ufnością. Na dodatek rodzina Dawsona przypomina sobie o synu marnotrawnym. Od tej pory będzie musiał przygotować się na konsekwencje.
Powrót do XIX wieku
To historia romantycznej miłości, która ściśnie mocno niejedno, w szczególności żeńskie, serce. Opowieść, którą gdzieś się już słyszało, najprawdopodobniej podczas lektury „Romea i Julii”, chociaż także da się wyczuć inne wątki szekspirowskie. Język powieści jest na dobrym poziomie. Zdecydowanie odbiega od typowych romansideł, lecz historia tak naprawdę jest banalna, podobnie jak zakończenie. Książkę można przeczytać jednym tchem. Jedni na pewno się wzruszą, lecz dla mnie w tej opowieści nie było nic odkrywczego. Jeśli ktoś nie lubi historii o hiperbolizowanej miłości, to zdecydowanie nie ma tu czego szukać. Zawierając przesłanie Sparksa w jednym zdaniu, gdzieś na rogu zawsze czeka prawdziwa, wyzbyta z prozy życia, romantyczna miłość. Jest to dość optymistyczne i zarazem infantylne spostrzeżenie cofające nas do czasów rodem z XIX wieku.
Książce można wiele rzeczy zarzucić, lecz jest to na pewno opowieść odpowiednia dla romantyczek, które marzą o wielkiej miłości. Ja po lekturze „Dla Ciebie wszystko” nauczyłam się w szczególności jednego – że prawdziwą miłość bardzo często spotyka się w nieszczęściu.
Zobacz także inne książki Nicholasa Sparksa.
Źródło okładki: www.wydawnictwoalbatros.com | „Dla Ciebie wszystko” Nicholas Sparks – recenzja |
To dzięki nim możemy pokonywać kolejne kilometry każdego dnia, to one dźwigają ciężar naszego ciała. Stopy umożliwiają nam poruszanie się i chociażby z tego powodu należy im się szczególna troska. Latem dumnie prezentujemy w klapkach, sandałach czy japonkach, natomiast jesienią i zimą zdarza nam się niestety zapomnieć o ich pielęgnacji. A zdecydowanie warto zadbać o to, by stopy prezentowały się atrakcyjnie bez względu na porę roku. Dbałość o stopy nie powinna wynikać jedynie ze względów estetycznych. Niezadbane stopy chętniej przyjmują wszelkie infekcje grzybiczne, ponadto są skłonne do otarć, a kłopotliwym i nieprzyjemnym problemem stają się halluksy. Dlatego oprócz stosowania odpowiednich kremów i peelingu, warto zainwestować w zabiegi pedicure. Z pomocą przychodzą elektroniczne systemy do pielęgnacji stóp do użytku domowego, takie jak elektroniczne pilniki czy frezarki. Sprawdźmy produkty, które są dostępne na naszym rynku.
Zestaw do manicure i pedicure Beurer MP41
Ten niemiecki producent drobnego sprzętu gospodarstwa domowego zawsze gwarantuje solidność wykonania. Nie inaczej jest w tym przypadku. Sercem Beurer MP41 jest niewielkie białe urządzenie, które rozwija prędkość nawet do 3800-4600 obrotów na minutę. Istnieje możliwość dwustopniowej regulacji prędkości za pomocą zgrabnego suwaka na obudowie produktu. Doskonałą pielęgnację paznokci zapewni 7 końcówek. Urządzenie zasilane jest z sieci za pomocą zasilacza, który znajduje się w zestawie. Cały komplet zamknięty jest w praktycznym etui.
Elektroniczny pilnik do stóp
Firma Scholl znana jest z wielu rozwiązań w zakresie pielęgnacji stóp, a elektroniczny pilnik Velvet Smooth zrewolucjonizował podejście do pedicure w domowym zaciszu. Za usuwanie stwardniałego naskórka odpowiada obrotowa głowica z kryształkami diamentów. Co istotne, możemy wymieniać głowice i w ten sposób regulować stopień intensywności. Producent dostarcza 3 rodzaje głowic: gruboziarnistą, drobnoziarnistą i delikatnie wygładzającą. Niewątpliwą zaletą urządzenia jest możliwość bezprzewodowej pracy na dwóch bateriach AA. Warto też zwrócić uwagę na inny elektroniczny pilnik tej marki – Scholl Express. Pielęgnacja odbywa się za pomocą ruchomej rolki, której powierzchnia pokryta jest mikroziarnami. Pilnik nie posiada ostrzy, jest wię całkowicie bezpieczny i pozwala na uniknięcie skaleczeń. Ponadto oprócz urządzenia do pedicure, marka Scholl oferuje całą gamę produktów do pielęgnacji stóp z linii Velvet Smooth – krem, maskę do stóp czy intensywne serum.
Zestawy do manicure i pedicure firmy Bausch
Bausch proponuje szereg rozwiązań do pielęgnacji stóp. W zależności od potrzeb, możemy wybierać spośród wielu zestawów – od takich, w których znajduje się jedna frezarka, do takich, w których znajdziemy trzy frezarki z niezliczoną ilością nakładek do pielęgnacji paznokci. Niewątpliwą zaletą frezarek marki Bausch jest prędkość obrotowa – potrafią one osiągać nawet 12 tysięcy obrotów na minutę. Tak imponująca prędkość pozwala na uzyskanie satysfakcjonujących rezultatów w krótkim czasie.
Frezarka z zestawem do pedicure AEG 4920
Znana marka dostarcza rozwiązanie, które powinno zaspokoić potrzeby niewymagających użytkowników. Pracę frezarki AEG możemy regulować czterostopniowo, ponadto istnieje możliwość pracy w lewo bądź w prawo. W urządzeniu znajduje się wbudowany akumulator, ale za sprawą dołączonego zasilacza może pracować również przewodowo. Niewątpliwym atutem tego zestawu jest aż 10 różnych nasadek do pielęgnacji paznokci. Ponadto wszystkie zmieszczą się w zgrabnym pudełku z tworzywa sztucznego, które znajduje się w komplecie.
W ciagu zabieganego, pełnego pracy tygodnia nie zawsze znajdziemy czas na to, by udać się do kosmetyczki. Dlatego warto zastanowić się nad tym, czy nie zainwestować w elektroniczny pilnik lub frezarkę, które umożliwią nam wykonanie prostych, podstawowych zabiegów w domowych zaciszu. Nasze stopy z pewnością nam się za to odwdzięczą - już na najbliższym spacerze! | Elektroniczne systemy do pielęgnacji stóp do domowego użytku |
Infitnity to flagowy model MyPhone’a, najbardziej zaawansowany i najdroższy smartfon w ofercie marki, wyposażony został w ośmiordzeniowy procesor. Czy warto wydawać 850 zł na produkt z mniej znanym logo? Specyfikacja
wyświetlacz 4,7” IPS, 1280 x 720 pikseli, pokryty Gorilla Glass 3
procesor Cortex A7 8 x 1,4 GHz
chipset MediaTek 6592M
grafika Mali-450 MP4 600 MHz
system operacyjny Android 4.4 KitKat
1 GB RAM-u
pamięć wewnętrzna 16 GB + czytnik kart microSD do 32 GB
aparat główny 8 Mpix Sony F 2.4 (nagrywanie Full HD 30 kl/s) + przedni 5 Mpix
akumulator 2000 mAh
Bluetooth 4.0 A2DP
Wi-Fi 802.11 b/g/n, Wi-Fi Direct
GPS, czujnik światła, zbliżeniowy, akcelerometr
wymiary: 137 x 67 x 7,4 mm
waga: 133 g
Specyfikacja prezentuje się obiecująco, a uwagę zwraca zwłaszcza ośmiordzeniowy procesor, rzadko spotykany w tańszych smartfonach. Cieszy także przeszklony wyświetlacz IPS o praktycznym wymiarze. W sprzedaży dostępna jest także droższa o kilkadziesiąt złotych wersja z łącznością LTE, ale ma ona „tylko” czterordzeniowy procesor. Producent oferuje także dedykowane etui SmartCase.
Konstrukcja
Design to silna strona MyPhone Infinity – postawiono na solidne materiały tworzące elegancką, kanciastą bryłę i cieszące oko wykończenie. Dominuje wysoki połysk, a urządzenie dostępne jest w bieli lub w czerni.
Front to przeszklony wyświetlacz z Gorilla Glass trzeciej generacji. Ekran jest gładki, sztywny i przyjemny w dotyku. Boczne ramki zostały wyraźnie zminimalizowane – mają około 2 mm, za to górna i dolna krawędź jest już dużo szersza (po niespełna 2 cm). Poniżej wyświetlacza widać 3 dotykowe, podświetlane przyciski, zaś nad ekranem dostrzec można duży obiektyw aparatu, niewielką maskownicę głośnika rozmów oraz zamaskowane czujniki i diodę powiadomień.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Krawędzie telefonu mają kolor stalowy oraz są efektownie ścięte. Na prawy bok trafiły włącznik i regulacja głośności, na szczycie znajduje się wyjście słuchawkowe. Lewa krawędź to miejsce dla zaślepki czytników microSIM i microSD. Na dolne telefonu widać gniazdo microUSB oraz szczelinę mikrofonu.
Pokrywa w kolorze głębokiej czerni wydaje się być wręcz lustrzana. Jednolita, gładka i przyjemna w dotyku – to również zasługa Gorilla Glass. Przez czerń przebijają się delikatnie szare czcionki logotypów. Głośnik znalazł się w prawym dolnym rogu, przykryty jest niewielką maskownicą z siatki. W lewym górnym rogu widać obiektyw główny, pod którym ulokowano diodę.
Telefon wykonany został świetnie – jest sztywny, masywny i precyzyjnie obrobiony. Nic nie trzeszczy, a użyte materiały robią dobre wrażenie. Design także prezentuje się okazale: bryła jest kanciasta, mocno ścięta, nie ma na niej żadnych łukowatych kształtów. Całość przypomina trochę mieszankę telefonów Sony z HTC oraz Samsungami Galaxy serii A. Infinity wygląda elegancko i atrakcyjnie, co jest pozytywnym zaskoczeniem, gdyż nie spodziewałem się tak dobrego poziomu wykonania.
Ergonomia i użytkowanie
Telefon dobrze leży w dłoni, choć jego „plecy” są płaskie, więc nie wypełniają dłoni tak, jak Motorola Moto G lub LG G3s. Boki urządzenia zostały ścięte, ale krawędzie są gładkie i łagodne, zatem nie podrażniają opuszków palców.
Telefon wygląda na większy niż jest faktycznie, a podczas jego użytkowania możemy odnieść wrażenie, jakbyśmy korzystali z 5-calowca – wszystko przez wydłużoną konstrukcję oraz szerokie ramki w pionie. Infinity waży 133 g, czyli wcale nie aż tak dużo, ale wydaje się cięższy, powodem tego złudzenia jest konstrukcja, która na oko zdaje się być dosyć masywna.
Kształt telefonu wygląda efektownie, ale nie jest tak praktyczny jak w przypadku zaokrąglonych smartfonów. Opisywanego MyPhone’a trudno podnieść z blatu biurka. Wąskie i dosyć gładkie krawędzie nie tak łatwo podważyć, a do tego sprzęt potrafi się ślizgać po płaskich powierzchniach. Co więcej, głośnik jest monofoniczny i mimo że krawędzie lekko unoszą telefon nad blat, to dźwięk jest i tak trochę przytłumiony. Gładka obudowa także bardzo łatwo zbiera odciski palców. Po kilku chwilach korzystania telefon traci swój urok, pokryty grubą warstwą smug.
Przyciski są wąskie, wyraźnie odstają i mają sprężysty, wyczuwalny klik. Zamiana ich kolejności jest dosyć dziwna. Telefon nie jest tak długi jak 6-calowe phablety, przez co dałoby się dosięgnąć do włącznika nad regulacją głośności. Taka modyfikacja wymaga przyzwyczajenia się i niestety zdarza się przypadkowe włączenie wyświetlacza, gdy chwytamy telefon lub chowamy go do kieszeni. Trzeba też nauczyć się kolejności i lokalizacji przycisków dotykowych, bo gdy gasną, to nie da się ich rozróżnić.
Czytniki microSIM oraz microSD zostały połączone – foremkę wysuwa się za pomocą wąskiego przedmiotu, wciskając zapadkę w niewielkim otworze. Nie da się wymienić karty SD bez wyjmowania microSIM, producent nie umożliwia także dostępu do baterii.
Wyświetlacz
Zastosowany wyświetlacz IPS zapewnia dobry poziom – kolory prezentują się nieźle, chociaż biel wpada w błękit. Barwy są jednak nasycone i wyraźne. Ekran posiada rozdzielczość HD, co daje zagęszczenie pikseli na poziomie 320 dpi, obraz jest więc gładki i precyzyjny. Także na kąty widzenia nie można narzekać, a do tego ekran jest bardzo jasny – podświetlenie wystarczy na wyjątkowo słoneczną pogodę, a w domu nawet i minimalna jasność może okazać się zbyt duża.
Nie mam zastrzeżeń do ekranu dotykowego – jest bardzo precyzyjny, sprawnie interpretuje gesty i pozwala na bardzo szybką obsługę. Rozpoznawany jest nawet 5-punktowy wielodotyk.
System operacyjny, wydajność
Infinity działa pod kontrolą Androida w wersji 4.4.2 KitKat, którego nieco zmodyfikowano. Zmieniono ikonki na bardziej „cukierkowe”, zaokrąglone i kolorowe. Do wyboru jest pięć tematów graficznych – każdy z nich ma inne ikonki i stawia na motywy przyrodnicze. Oprócz pakietu Google, w pamięci znajdziemy aplikacje e-learningowe, nawigację, odtwarzacze, różnego rodzaju czytniki i ostrzegacz drogowy.
System to także dodatkowe opcje, zaawansowane gesty oraz współpraca z inteligentnym etui (niestety bez magnetycznego zamykania, dlatego ekran się nie domyka). Zmieniono funkcje przycisków nawigacyjnych – klawisz odpowiedzialny za wielozadaniowość daje dostęp do konfiguracji pulpitu, zmiany tła i widżetów, a listę aplikacji schowano w środkowym przycisku home (trzeba go przytrzymać). Według mnie to niepotrzebna zmiana, w końcu z konfiguracji pulpitu korzysta się rzadko.
Benchmark AnTuTu w wersji 5.6.2 ocenia telefon na 27634 punkty – to dobry wynik, standardowy dla średniego przedziału cenowego, ale także i droższe telefony osiągają często takie rezultaty. Jest on wyższy niż osiągany przez Moto G 2014, Asus Zenfone’a 5 lub LG G3s. Infinity działa sprawnie, szybko i stabilnie, przez okres testów nie sprawił żadnych problemów.
Bateria
Telefon zaskakuje w kwestii czasu pracy, gdyż ogniwo 2000 mAh budziło moje wątpliwości. Producent dobrze zrównoważył poszczególne elementy, więc przy normalnym użytkowaniu bateria pozwoli na pracę do dwóch dni, a przy intensywnym korzystaniu spokojnie wystarczy przez jeden dzień. MyPhone zapewnia, że telefon wytrzyma do 11 dni w trybie czuwania – oszczędni mogą śmiało rozstawać się z ładowarką, bo nieużywany telefon rzeczywiście świetnie radzi sobie z oszczędzaniem energii.
Multimedia
Tym razem przedni aparat nie odstaje mocno od głównego, ale i ten ostatni nie zachwyca. Robi wrażenie nasyconymi kolorami, ale same zdjęcia są rozmyte i zaszumione, brakuje im detali. Do przeglądania zdjęć w telefonie to wystarczy, ale po wrzuceniu ich na monitor jest już gorzej. Specjalna aplikacja pozwala na wybór punktu ostrzenia oraz śledzenie obiektów, z czym aparat ma pewne problemy. Przedni obiektyw dobrze radzi sobie z autoportretami, jest jasny i czytelny. Przykładowe zdjęcia w linkach poniżej:
Zdjęcie 1, zdjęcie 2
Opisywany MyPhone w zadowalającym stopniu poradzi sobie z grami 2D i 3D. To nie topowa półka, ale entuzjaści smartfonowej rozrywki będą zadowoleni. Wymagające tytuły nie pozwalają na płynną rozgrywkę przy wysokich ustawieniach, ale nawet na tych niższych grafika robi dobre wrażenie.
Monofoniczny głośnik z tyłu nie zachwyca podczas oglądania filmów lub grania w gry, jest jednak głośny i czytelny. Niestety nie powala także dźwięk ze słuchawek – audio to niezbyt mocna strona Infinity.
Jakość rozmów i łączność
Jakość rozmów jest przeciętna, typowa. Głos brzmi całkiem naturalnie, ale nie jest wyjątkowo czysty i precyzyjny. To wystarczający poziom do komunikacji, ale nic specjalnego dla wyjątkowo wymagających.
Podsumowanie
Pierwszy krok producenta w stronę wyższej półki cenowej jest udany. Infinity to zaskakująco dobry telefon: ładny, bardzo dobrze wykonany, działa szybko i stabilnie. Ma też niezłe wyposażenie oraz zrobiony jest z dobrych materiałów (Gorilla Glass 3 z obu stron). Jak to zwykle bywa, nie obyło się jednak bez wad. Nie każdemu spodobają się zamienione przyciski nawigacyjne, kolejność włącznika i regulacji głośności. Jednak w ogólnym rozrachunku Infinity wypada dobrze na tle konkurencji – działa dłużej na baterii od Asusa Zenfone 5, LG G3s czy Moto G. | MyPhone Infinity 3G – „krajowy”, flagowy smartfon z Androidem |
Urządzenia elektroniczne już dawno przestały pełnić tylko swoją domyślną funkcję. Na przykład telefony nie służą już tylko do dzwonienia i wysyłania SMS-ów. Nie inaczej jest w przypadku telewizorów. Jeszcze kilka lat temu po prostu wyświetlały obraz z odtwarzaczy lub telewizji. Dzisiaj są pewnego rodzaju komputerami z systemami Smart TV. Dlatego też coraz częściej możemy do nich kupować akcesoria. Akcesoria do telewizorów to cały czas dość nowa sprawa. Niewiele osób wie o tym, że jednym czy dwoma urządzeniami może zwiększyć możliwości swoich telewizorów. Tymczasem na rynku pojawia się coraz więcej gadżetów. Ale które są naprawdę warte uwagi?
Moduły WiFi
Wiele nowoczesnych telewizorów wyposażonych jest we wbudowane moduły WiFi, dzięki którym mogą bezprzewodowo łączyć się z Internetem. Jednak w przypadku starszych modeli, nawet ze Smart TV, połączenie z siecią jest możliwe tylko przez kabel Ethernet. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że można do nich dokupić zewnętrzny moduł WiFi. Takie telewizory najczęściej są opisywane jako WiFi-Ready. W ten sposób możemy uniknąć problematycznego i często kosztowanego przeciągania przewodów z routera do telewizora. Ale zanim kupisz zewnętrzny moduł WiFi, musisz wiedzieć o jednej rzeczy – są one tworzone przez producentów z myślą o konkretnych modelach. Nie każdy adapter będzie działać z każdym telewizorem. Trzeba dokładnie sprawdzić, jakie akcesorium współpracuje z naszym urządzeniem. Ceny są zróżnicowane i zaczynają się od kilkudziesięciu, a kończą nawet na kilkuset złotych.
Kamera
Podobnie ma się sytuacja w przypadku kamery do telewizora. Wiele systemów Smart TV pozwala na zainstalowanie np. aplikacji Skype. Ale jak z niej korzystać bez kamery i mikrofonu? Co prawda nowoczesne telewizory, te z wyższej półki, mają już takie elementy na wyposażeniu, ale wciąż nie jest to standardem. Dlatego też producenci postanowili oferować dodatkowe kamery, które można podłączyć do telewizora i w ten sposób prowadzić wideorozmowy z rodziną i przyjaciółmi na dużym ekranie. W tym przypadku mamy do czynienia z dokładnie taką samą sytuacją jak w przypadku zewnętrznych modułów WiFi. Do konkretnego telewizora musimy dopasować kamerę stworzoną z myślą o danym modelu. Najłatwiej znaleźć kamery do urządzeń marki Samsung lub LG. Ceny zazwyczaj mieszczą się w zakresie od 150 do 500 zł.
Klawiatura Bluetooth
Systemy Smart TV w telewizorach sprawiły, że często musimy wpisywać konkretne zapytania lub nawet całe zdania. Nie jest to zbyt wygodne przy użyciu tradycyjnego pilota. Wybieranie każdej literki trwa zbyt długo i może doprowadzić do frustracji. Dlatego też coraz więcej producentów, szczególnie w droższych urządzeniach, dodaje do zestawów piloty Magic Remote, dzięki którym pisanie jest dużo łatwiejsze. Ale co z osobami, które nie mają takiego akcesorium? Rozwiązanie problemu jest niezwykle proste. Jeśli telewizor ma moduł Bluetooth, to można do niego dokupić bezprzewodową klawiaturę. Warto jednak wcześniej się upewnić, że takie akcesorium na pewno zadziała. Ceny zaczynają się od kilkudziesięciu złotych, co dla zagorzałych użytkowników Smart TV nie powinno być zbyt wygórowaną kwotą.
Okulary 3D
Od kilku lat producenci telewizorów starają się rozpropagować technologię 3D. Chociaż nie odniosła ona spektakularnego sukcesu, to jednak ma spore grono wielbicieli. Niestety, często w zestawie z telewizorami dostajemy tylko kilka par okularów. A co w sytuacji, gdy mamy większą rodzinę lub przychodzą do nas znajomi? Nie dla każdego wystarczy okularów. Na szczęście te można bez problemu dokupić, a ceny z roku na rok są coraz niższe. Tylko znowu – okulary trzeba dobrać do konkretnego modelu telewizora, inaczej nie będą działać. Najdroższe okulary 3D to koszt rzędu 150 zł.To tylko kilka propozycji. W sprzedaży jest jeszcze wiele innych akcesoriów do telewizorów. Najlepiej sprawdzić, na co konkretnie pozwala nasz model telewizora. | Najciekawsze akcesoria do telewizorów – co wybrać? |
Chłodne powietrze i obniżona w czasie zimowej aury odporność przyczyniają się do powstawania infekcji. Jednym z jej najbardziej uciążliwych objawów, obok kaszlu i cieknącego nosa, jest ból gardła, który może sprawić, że problematyczne stanie się dla nas przełykanie posiłków. Nieleczony, niesie ryzyko wystąpienia niebezpiecznych powikłań, dlatego walkę z nim warto podjąć już wtedy, gdy pojawią się pierwsze niepokojące symptomy. Jakie są najlepsze sposoby, by się z nim uporać? Przyczyny bólu gardła
Ta nieprzyjemna dolegliwość najczęściej pojawia się w wyniku ataku wirusów, chociaż może być wywołana także przez bakterie i grzyby. W okresie jesienno-zimowym oraz wczesną wiosną, kiedy większość czasu spędzamy w zamkniętych pomieszczeniach, szczególnie narażeni jesteśmy na wdychanie powietrza, w którym roi się od groźnych dla naszego zdrowia patogenów. Ze względu na swoje położenie i funkcje, jako pierwsze cierpią z tego powodu błony śluzowe górnego układu oddechowego, a panujące tam warunki sprzyjają szybkiemu rozwojowi stanu zapalnego.
Osłabiony w ten sposób organizm staje się wówczas podatny na działanie niebezpiecznych bakterii, takich jak choćby paciorkowce czy – nieco rzadziej – gronkowce. Bólowi gardła często towarzyszy wtedy nalot na migdałkach, powiększenie węzłów chłonnych, a nawet podniesiona temperatura ciała. Objawy te powinny nas zaniepokoić tym bardziej, że często stanowią pierwsze oznaki rozwijającej się anginy. Wskazana jest wówczas wizyta u lekarza, gdyż konieczne może być zastosowanie antybiotykoterapii.
Nadwątlony ich działaniem układ odpornościowy może stać się z kolei podatny na działanie różnego rodzaju grzybów. Antybiotyk sprawia, że śluzówka jamy ustnej staje się na tyle słaba, że grzyby, które występują tam w sposób naturalny, zaczynają zagrażać naszemu zdrowiu. Pojawia się obejmujący całą jamę ustną i gardło stan zapalny, objawiający się m.in. suchością i bólem, ogólnym osłabieniem, suchym kaszlem czy zaburzeniami łaknienia.
Leczenie bólu gardła
Na rynku znaleźć możemy najróżniejsze preparaty, których zadaniem jest zahamowanie rozwijającej się infekcji i łagodzenie jej objawów. Kiedy pojawią się pierwsze niepokojące symptomy, sięgnąć powinniśmy po leki przeciwbólowe i przeciwgrypowe oparte na paracetamolu, ibuprofenie i kwasie acetylosalicylowym. Możemy nabyć je w każdej aptece, a ich atutem jest fakt, że pomagają zwalczyć objawy towarzyszące, takie jak ból mięśni czy gorączka. Występują pod różnymi postaciami – syropów, tabletek czy proszków w saszetkach, służących do przygotowania gorącego napoju.
Jeżeli zależy nam na szybkim uśmierzeniu bólu, warto sięgnąć po działające miejscowo leki w postaci tabletek do ssania, chociaż równie dobrze spisują się spraye, które zakupić można bez recepty. Wykazują nie tylko właściwości znieczulające, ale także odkażające i nawilżające śluzówkę gardła. Cenne są zwłaszcza preparaty, w których składzie znajdziemy takie substancje, jak dichlorowodorek chlorheksydyny, chlorowodorek benzydaminy, salicylan choliny oraz chlorchinaldol, który pomoże zwalczyć infekcję wywołaną przez grzyby.
Ból gardła skutecznie można zażegnać, wykorzystując także domowe sposoby. W czasie infekcji warto sięgnąć m.in. po jeżówkę, która działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Pobudza układ odpornościowy, pozwalając szybciej wrócić do zdrowia. Świetnie sprawdzają się także płukanki z szałwii, która dodatkowo działa ściągająco. A wszystko za sprawą leczniczych substancji znajdujących się w jej liściach – karbazolu, garbników, saponiny, triterpenu i flawonoidów. Wykorzystać można ponadto sok z aloesu, czosnek czy koper włoski.
Pamiętajmy, że o wiele lepiej jest jednak zapobiegać, niż leczyć. Aby nie dopuścić do powstania infekcji, należy zadbać o odpowiednią, bogatą w warzywa i owoce dietę, dostarczyć swojemu organizmowi codzienną dawkę ruchu, zrezygnować z używek, zwłaszcza papierosów. Bardzo ważna jest także odpowiednia higiena – myjmy ręce tak często, jak jest to możliwe. To właśnie na dłoniach gromadzi się najwięcej zarazków. | Sposoby na ból gardła |
Kolarstwo przyjmuje rozmaite odmiany, a jednymi z najbardziej ekstremalnych form są tzw. downhill oraz freeride. To dyscypliny szczególnie wymagające nie tylko dla rowerzysty, ale również dla sprzętu. Jak wybrać rower, który podoła ekstremalnej jeździe i nie zawiedzie na leśnych zjazdach? O ile kolarstwo szosowe na najwyższym poziomie można porównać do Formuły 1, to odpowiednikiem downhillu i freeride’u (DH i FR) w sporcie motorowym będą niewątpliwie rajdy samochodowe. Zarówno „szosa”, jak i downhill, podobnie jak Formuła 1 i rajdy, wymagają diametralnie różnych, ale równie zaawansowanych maszyn. Downhill i freeride to formy tzw. kolarstwa grawitacyjnego, w którym siłą napędową jest w dużej mierze właśnie grawitacja. Ich esencją jest zjazd wąskimi leśnymi duktami – specjalnie wytyczonymi trasami ze skoczniami, bandami i mnóstwem innych, rozmaitych przeszkód. Im szybciej i płynniej zjeżdżasz, tym większa jest zabawa.
Aby w pełni cieszyć się taką ekstremalną jazdą, niezbędny jest odpowiedni rower. Niestety, zwykły „góral” szybko skapituluje w zjeździe i będzie znacząco ograniczał kolarza, a większość podzespołów przystosowanych do jazdy rekreacyjnej – hamulce, koła, amortyzator – okażą się mało efektywne. Zła wiadomość jest taka, że zakup solidnego roweru do jazdy ekstremalnej, podobnie jak w przypadku samochodu rajdowego, wiąże się ze znacznym wydatkiem. Nowy, profesjonalny rower zjazdowy to inwestycja od 10 tys. w górę. Dobra wiadomość jest taka, że zjazdowa maszyna zapewni nam frajdę i przeżycia, jakich nie doświadczymy w żadnej innej odmianie kolarstwa i posłuży przez kilka dobrych lat. Spróbujmy więc przybliżyć problematykę wyboru roweru do jazdy ekstremalnej.
Na części czy w całości?
Najważniejszym dylematem, z jakim powinniśmy się zmierzyć przy wyborze roweru do downhillu i freeride’u, jest to, czy kupić cały (gotowy) rower, czy składać wymarzony sprzęt z elementów kupowanych osobno. Pierwszy wariant z pewnością będzie lepszym rozwiązaniem dla osób, które nie do końca orientują się w budowie roweru i wcześniej nie miały do czynienia z jego serwisowaniem (składaniem). Wiąże się to z dużym, jednorazowym wydatkiem, ale inwestując w markowy, nowy rower, mamy pewność, że jest on optymalnie skonfigurowany do ekstremalnych wyzwań i złożony z wysokiej klasy komponentów. Popularne marki, którym można zaufać, to: Specialized, Mondraker, Kona, Scott, polski NS Bikes czy Santa Cruz.
Warto zaznaczyć, że nie każdy rower górski w cenie powyżej 10 tys. zł będzie rowerem zjazdowym. Dlatego przed zakupem powinniśmy dokładnie zapoznać się ze specyfikacją danego modelu, odwiedzić stronę producenta i sprawdzić, czy sprzęt, który zamierzamy kupić, jest faktycznie przeznaczony do DH i FR. Na co zwrócić uwagę?
Rama to podstawa
Najistotniejszym elementem roweru do DH/FR jest rama. Musi mieć amortyzację, a więc tylny amortyzator. Ramy zjazdowe charakteryzują się kątem (odchylenia) główki, czyli miejsca mocowania przedniego amortyzatora w zakresie 63 (+/-2) stopni. Taka geometria zapewnia większe wychylenie przedniego koła przed rower, a tym samym lepszą stabilność i kontrolę przy zjeździe. Istotny jest również skok tylnego amortyzatora (tzw. dampera). Im większy skok, tym bardziej skutecznie tylne koło będzie tłumić nierówności i tym lepiej rower będzie „przyklejony” do podłoża. W rowerach zjazdowych skok tylnego amortyzatora powinien wynosić między 203 a 205 mm. Ramy DH/FR zazwyczaj posiadają wielkość od S do L i powinny być dobierane odpowiednio do wzrostu kolarza. Rozmiar L zazwyczaj przeznaczony jest dla osób powyżej 190 cm wzrostu.
Amortyzator przedni
Kolejnym niezwykle ważnym elementem w rowerze do jazdy ekstremalnej jest przedni amortyzator. To druga po ramie, najdroższa część. Przedni amortyzator zapewnia optymalny kontakt przedniego koła z podłożem, co z kolei przekłada się na efektywne hamowanie i pozwala na lepszą kontrolę nad rowerem.
Rower zjazdowy powinien posiadać tzw. amortyzator dwupółkowy, a więc taki, w którym główka ramy jest umieszczona między górną a dolną półką amortyzatora. Wysokiej klasy amortyzator do DH/FR powinien mieć około 220 mm skoku. Z powodzeniem możemy zaufać produktom firmy Fox, Marzocchi i Rock Shox. To marki specjalizujące się w produkcji amortyzatorów, które swoje produkty testują w zawodach Pucharu Świata DH.
Osprzęt
Pozostałe komponenty w gotowym do jazdy rowerze DH – koła, korba, hamulce czy przerzutki – z pewnością będą odpowiednio dopasowane do tej dyscypliny kolarstwa, a ich jakość będzie wypadkową ceny roweru. Jeżeli zaczynamy naszą przygodę z kolarstwem ekstremalnym, nie musimy decydować się na najdroższy wariant roweru danej marki. Większość firm oferuje kilka opcji wyposażenia, a cena będzie się przekładać głównie na masę całego roweru. Lżejsze komponenty o wysokiej wytrzymałości są zazwyczaj dużo droższe od swoich cięższych odpowiedników. Póki nie startujemy w zawodach i nie ścigamy się o ułamki sekund, waga roweru nie powinna mieć dla nas większego znaczenia. Rozsądna granica, której nie powinniśmy jednak przekraczać, to 20 kg.
Kupujemy używany rower do jazdy ekstremalnej
Możemy zdecydować się również na używany rower zjazdowy. To tańsze rozwiązanie. Pamiętajmy jednak, że właściciele raczej nie oszczędzają swoich maszyn, a poszczególne elementy roweru zjazdowego narażone są na szczególnie trudne warunki eksploatacji. Dlatego przed zakupem takiego roweru zawsze powinniśmy obejrzeć go osobiście – zwrócić uwagę na pęknięcia ramy i uszkodzenia amortyzatora oraz na pracę całego zawieszenia. Powinna być płynna i praktycznie bezgłośna.
Składamy rower
Jeżeli konstrukcja i mechanika roweru nie mają dla nas tajemnic, możemy z powodzeniem złożyć wymarzony sprzęt do zjazdu z poszczególnych elementów. Staranny dobór części rowerowych i samodzielne składanie roweru daje dużo frajdy i satysfakcji oraz pozwala lepiej dopasować go do naszych preferencji. I tu znów zła wiadomość. Wszelkie próby oszczędności na częściach będą się mścić. Przy downhillu i freeride nie ma miejsca na półśrodki. Nawet pozornie nieistotne elementy, jak siodełko czy pedały, już po kilku zjazdach mogą nadawać się do wyrzucenia, jeżeli nie będą przystosowane do tych wymagających dyscyplin kolarstwa. | Jak wybrać rower do jazdy ekstremalnej? |
Wieczór Halloween wymaga odpowiedniej oprawy. Znalezienie przerażającego kostiumu to nie wszystko. Równie ważny jest mroczny makijaż, dekoracja pomieszczenia i zadbanie o moc atrakcji. Ten wieczór różni się od innych. Na kilkanaście godzin zmieniasz nie tylko swój image, ale bardzo często także dom lub ogród. To wieczór grozy, w którym pożądane jest uczucie strachu, dlatego na halloweenowych gadżetach królują przerażające motywy, takie jak pająki, wampiry, duchy, dynie, upiory i nietoperze. Jak na każdej imprezie, pojawiają się tu też przekąski. Nie mogą być one jednak zwyczajne. Muszą wzbudzać emocje – nawet te negatywne. Jak tego dokonać?
Krem z dyni
Dynia, uznawana za królową Halloween, nie musi pojawić się wyłącznie w formie dekoracji. Jeśli zdecydowałeś się na samodzielne przygotowanie lampionu z dyni, nie wyrzucaj jej miąższu. Przyda ci się do bardzo smacznej i zdrowej potrawy, jaką jest zupa-krem. Zupa ta rozgrzewa największych zmarzluchów, dlatego jest polecana zwłaszcza o tej porze roku. Możesz dodać do niej odrobinę imbiru, curry, marchewki lub pomarańczy, aby dodatkowo urozmaicić jej smak.
Mile będzie widziany dodatek w postaci makaronu lub chleba. W halloweenowy klimat wpisze się makaron lub chleb w strasznym kształcie: czaszki lub nietoperza – możesz wyciąć go ręcznie, ale o wiele łatwiej będzie ci to zrobić przy pomocy odpowiedniej foremki. To bardzo ciekawy i oryginalny sposób podania tej jesiennej zupy, który z pewnością zachwyci gości.
Barmbrack
Barmbrack to tradycyjny irlandzki chleb pieczony właśnie na tę okazję.Ze względu na swoją słodycz (dodaje się do niego rodzynki) często jest traktowany jako ciasto i podawany z herbatą. Przysmak ten różni się jednak od innych ciast i chlebków, ma bowiem znaczenie symboliczne. Oprócz jadalnych dodatków w postaci suszonych owoców można w nim znaleźć obiekty pełniące rolę wróżby. Najczęściej jest to pierścionek sugerujący szybkie zamążpójście lub moneta oznaczająca bogactwo. To ciekawy deser, który można podać tuż po daniu głównym.
Halloweenowe babeczki
box:offerCarousel
Sprawdź również Strefę Halloween!
Babeczki to jeden z najbardziej popularnych przysmaków podczas przyjęcia halloweenowego. Być może dlatego, że ich przygotowanie jest proste, a możliwości dekoracyjne są nieograniczone.Bez większego problemu powinno ci się udać przygotować muffinki krwawe (wystarczy polać je dżemem lub frużeliną wiśniową), obrzydliwe (umieść na nich żelki wyglądające jak glisty) lub babeczki z duchami (przyda ci się biała masa cukrowa). Nieco więcej wysiłku włożysz do ozdobienia babeczki-mózgu (białą masę nakładaj przy pomocy rękawa cukierniczego, a następnie polej muffinkę czerwoną frużeliną) albo babeczki-sowy (do jej przygotowania będziesz potrzebować ciastek-markizów oraz słodkich drażetek).
Muffinki to dobre miejsce dla halloweenowych symboli. Jeśli posypiesz upieczoną muffinkę wiórkami kokosowymi, startą czekoladą lub po prostu rozdrobnioną resztą ciasta i umieścisz na niej wybraną postać (kościotrupa, pająka, nietoperza, oko, a nawet kawałek czekolady z wyrytym napisem RIP), stworzysz małe arcydzieło. Do dekoracji halloweenowych muffinek przydadzą ci się także ozdobne papilotki, flagi i fartuszki, których możesz poszukać na Allegro.
Napoje na Halloween
A co z napojami? Jak sprawić, żeby i one zapadły w pamięci gości? Najprostszym sposobem na zmianę zabarwienia napoju jest użycie wybranego barwnika spożywczego, który w oka mgnieniu zmieni dotychczasowy kolor płynu. Jeśli zależy nam na wystraszeniu gości, do kompotu lub ponczu można wrzucić lód w kształcie mózgu, czaszki, kości lub zębów wampira (takie formy do lodu znajdziesz na Allegro). Jeśli aktualnie nie masz żadnej foremki, wykorzystaj zwykłą lateksową rękawiczkę – pamiętaj tylko, żeby obrócić ją na drugą stronę (w środku może się znajdować talk) i zamrozić lód z jednodniowym wyprzedzeniem.
Do szklanek koniecznie włóż halloweenowe słomki, które występują w czarno-pomarańczowej stylistyce i zawierają papierowe medaliony. Ozdobią one każdy napój i idealnie wpiszą się w tematykę imprezy.
Przeczytaj również: Cukierek albo psikus! Pomysły na zdrowe halloweenowe smakołyki | Dekoracja halloweenowych przysmaków |
Osoby lubujące się w strzelankach muszą odznaczać się znakomitym refleksem. To jednak nie wszystko. Ich czas reakcji nie może być blokowany przez czynniki zewnętrzne. Największy wpływ będzie na to miała myszka. Radzimy, jaką kupić, by odnosić sukcesy w sieciowych strzelankach. Dobry sprzęt nie zastąpi nam wysokich umiejętności, ale pomoże w uzyskaniu jeszcze lepszych wyników. Decydując się na myszkę do strzelanek, należy zwrócić uwagę na jakość sensora. To on jest bowiem odpowiedzialny za przenoszenie naszych ruchów do gry. Im bardziej precyzyjnie się to odbywa, tym lepiej. Myszka do FPS-ów nie może mieć zbyt dużo przycisków, gdyż mogą one przeszkadzać podczas intensywnej rozgrywki. Ważny jest również kształt i ergonomia. Jest to jednak kwestia bardziej subiektywna.
Zowie FK1
Zowie FK1 to mysz doceniana przez profesjonalnych graczy Counter-Strike'a. Charakteryzuje się prostą, nieskomplikowaną konstrukcją i ergonomicznym kształtem, dzięki czemu idealnie leży w dłoni. Ma symetryczną budowę – może być użytkowana zarówno przez osoby prawo-, jak i leworęczne. Nie zawiera zbyt wielu przycisków dodatkowych. Dwa zlokalizowane pod kciukiem w zupełności wystarczą, by szybko zmienić broń. Zastosowany sensor to optyczny Avago 3310 oferujący pracę w rozdzielczości 400/800/1600/3200 DPI. Cena myszki oscyluje w granicach 250 złotych.
SteelSeries Rival
Za około 200 złotych możemy również kupić SteelSeries Rival. Myszka charakteryzuje się znakomitą ergonomią i wysoką jakością wykonania. Kształt jest odpowiednio wyprofilowany, by pasował osobom praworęcznym. Pod kciukiem znajdziemy dwa przyciski. Oprócz tego producent zastosował dodatkowy klawisz nad kółkiem. Optyczny sensor Avago ADNS 3310 umożliwia regulację rozdzielczości w zakresie 50–500 DPI. Myszka odznacza się przyjemnym dla oka podświetleniem, którego kolor możemy dowolnie modyfikować.
SteelSeries Kinzu v3
Nieco tańszą, aczkolwiek równie atrakcyjną propozycją jest SteelSeries Kinzu. Za myszkę zapłacimy około 150 złotych. W cenie tej otrzymamy symetryczny kształt dla osób prawo- i leworęcznych oraz prostą konstrukcję, która ma zaledwie cztery przyciski. To jednak wystarczy, by komfortowo grać w strzelanki i odnosić w nich sukcesy. Producent zastosował tu optyczny sensor Pixart ADNS-3050 oferujący rozdzielczość 2000 DPI. Kinzu v3 charakteryzuje się również wytrzymałymi przełącznikami (do 10 milionów kliknięć).
Zalman ZM-GM4
Bardziej ekstrawagancką myszką jest Zalman ZM-GM4 dostępny w cenie około 250 złotych. Cechą charakterystyczną jest możliwość zmiany kształtu i wagi, dzięki czemu gracz może dostosować urządzenie do własnej dłoni. Producent zastosował tu ceniony sensor laserowy Avago 9800 oferujący rozdzielczość do 8200 DPI. Dostępnych jest osiem przycisków, w tym jeden do szybkiej zmiany DPI podczas rozgrywki. Rozlokowanie klawiszy jest na tyle intuicyjne, że nie przeszkadzają one podczas intensywnych potyczek.
Logitech G402
Ostatnią propozycją za około 250 złotych jest Logitech G402 o nieco futurystycznym wyglądzie. Dość mocne wyprofilowanie wskazuje, że jest to urządzenie dla osób praworęcznych. Mysz ma osiem programowalnych przycisków, z czego większość została zlokalizowana pod kciukiem. Do takiego rozwiązania trzeba się przyzwyczaić. Sensor działa w rozdzielczości od 240 do 4000 DPI, umożliwiając szybką zmianę wartości także podczas rozgrywki. Przyciski charakteryzują się wysoką trwałością – nawet do 20 milionów kliknięć. Jest to zatem urządzenie, które posłuży nam przez długie lata.
Myszka to nie wszystko
Wybór myszki do gier FPS to bardzo ważny aspekt, ale nie możemy zapominać, iż wyniki w grach zależą przede wszystkim od indywidualnych predyspozycji. Właśnie dlatego profesjonaliści często decydują się na proste konstrukcje pozbawione różnorodnych „bajerów”. Dzięki temu nie tracą koncentracji i wykorzystują każdą okazję do ustrzelenia przeciwnika. | Przegląd myszek dla fanów strzelanek |
Zapach jest jednym z czynników, na który zwracamy szczególną uwagę. Bardzo lubimy piękne i intensywne aromaty, które roztaczają się wokół nas. Warto zadbać o to, aby po wejściu do naszego mieszkania goście poczuli coś równie wspaniałego. Piękny zapach w domu jest oznaką porządku i higieny. Jak zadbać o to, aby w naszym mieszkaniu zawsze unosił się przyjemny aromat? 1. Odświeżacze powietrza ze sklepu
Odświeżacze powietrza stanowią bardzo popularny sposób na piękny zapach w mieszkaniu. Decydując się na tego typu rozwiązania, mamy do wyboru odświeżacze tradycyjne lub automatyczne. Do odświeżaczy tradycyjnych zaliczamy przede wszystkim produkty żelowe oraz kosmetyki w sprayu. Ich niewątpliwymi zaletami są łatwa dostępność oraz niska cena. Z kolei cechami charakterystycznymi dla odświeżaczy automatycznych są wbudowane systemy programowania, dzięki którym można ustawić czas rozpoczęcia pracy, a także częstotliwość rozpylania zapachu.
2. Domowe odświeżacze powietrza
Odświeżacze powietrza można bardzo łatwo przygotować w domu. W tym celu trzeba będzie nabyć: ładny, dekoracyjny pojemnik, sodę oczyszczoną oraz kilka kropel olejku zapachowego lub płynu do płukania tkanin. Jak przygotować domowy odświeżacz powietrza? Sodę oczyszczoną należy wsypać do pojemnika i dodać do niej kilka kropel substancji zapachowej. W ten sposób otrzymamy pochłaniacz brzydkich zapachów, a zarazem odświeżacz powietrza.
box:offerCarousel
3. Świeże kwiaty
Wiosną i latem zyskujemy dodatkowe możliwości wprowadzenia do domu pięknych zapachów w postaci świeżych, polnych kwiatów. Nie tylko dostarczą one niepowtarzalnego aromatu, ale także udekorują pomieszczenie.
box:offerCarousel
4. Świeżo wyprane firanki
Z kolei jesienią i zimą – kiedy nie ma możliwości zbierania kwiatów – piękny zapach w mieszkaniu możemy zyskać dzięki świeżo wypranym firankom. To, jaki zapach wybierzemy, zależy już tylko od nas samych i naszych upodobań. Osiągniemy go dzięki zastosowaniu odpowiedniego płynu do płukania tkanin. Aby przedłużyć trwałość zapachu, warto sięgnąć po produkty dobrych marek.
5. Nawilżacze powietrza
Dbanie o odpowiednie nawilżenie powietrza w mieszkaniu można połączyć z wprowadzeniem do niego niepowtarzalnego zapachu. Wystarczy dodać kilka kropel substancji zapachowej do nawilżacza i w ten sposób uzyskamy pożądany efekt.
box:offerCarousel
6. Świece zapachowe
Świece zapachowe tworzą w mieszkaniu przyjemną atmosferę, a dodatkowo urozmaicają zapach. Wybór aromatów jest całkiem spory, więc każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.
box:offerCarousel
7. Zapach do odkurzacza
Piękną woń w mieszkaniu można zyskać na wiele sposobów. Podczas sprzątania wystarczy włożyć do odkurzacza specjalnie do tego przeznaczony odświeżacz i dzięki niemu cieszyć się zapachem kwiatów lub innym cudownym aromatem w całym mieszkaniu.
8. Potpourri
Potpourri, czyli suszone kwiaty i zioła, które nasączone są olejkami zapachowymi, pięknie prezentują się jako dekoracja pomieszczenia, a dodatkowo spełniają rolę odświeżacza powietrza. Potpourri można kupić za niewielką kwotę, a efekt wizualny i zapachowy jest niesamowity.
9. Pęczki ziół
Zapach ziół przypomina lato i dlatego jest tak bardzo lubiany. W łatwy sposób można go przemycić do naszego mieszkania. Jak? Wystarczy wysuszyć zioła i związać je w pęczek. Taką ozdobę zapachową można włożyć do flakonu lub powiesić na ścianie.
10. Pałeczki zapachowe
Kolejnym pomysłem na ładny zapach w mieszkaniu, który zarazem będzie stanowił ciekawą dekorację pomieszczenia, są pałeczki zapachowe. W tym przypadku również można wybierać ze sporej gamy aromatów i kształtów pojemników, co dodatkowo uatrakcyjnia odświeżacz.
Jak widać, istnieje wiele sposobów na wprowadzenie pięknych zapachów do mieszkania. Nasz dom to nasza wizytówka, warto więc zadbać o to, aby goście, wchodząc do niego, zachwycili się cudownym aromatem unoszącym się w powietrzu. | 10 sposobów na piękny zapach w mieszkaniu |
Zmagasz się z suchą skórą przez cały rok? Latem problem tylko się nasila? Nie wiesz, jak sobie z tym poradzić? Podpowiadamy, jak zadbać o bardzo suchą skórę i skutecznie nawilżyć ją latem. Wiele kobiet próbuje walczyć z suchą skórą przez cały rok. W okresie wakacyjnym stan cery często się pogarsza, ponieważ jest narażona na działanie promieni słonecznych. Również kąpiele w basenach, jeziorach i morzu nie poprawiają jej kondycji. Jak temu zaradzić? Oto kilka wskazówek, dzięki którym przyniesiesz ukojenie swojej skórze.
Pij wodę!
Pamiętaj o tym, że swój organizm nawilżasz nie tylko od zewnątrz, ale także od środka. Pij dużo wody, ok. 2 l dziennie. Odżywcza woda potrzebna jest nie tylko twojej skórze, ale i całemu ciału. Odpowiednio nawodniony organizm jest bardziej odporny na przegrzanie i udar cieplny. Jeśli masz tendencję do zapominania o piciu wody, zainstaluj w telefonie aplikację, która ci o tym przypomni. Poza tym wilgotność skóry możesz poprawić, zażywając suplementy doustne.
Odżywiaj
Sięgnij po oleje naturalne, które bardzo dobrze odżywiają cerę. Oleje lniany, z pestek moreli lub z orzecha brazylijskiego możesz stosować na całe ciało. Każdy z nich jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, które wchodzą w skład bariery lipidowej naskórka. Również oleje arganowy i kokosowy mogą okazać się zbawienne. Wybieraj kosmetyki, które mają w swoim składzie wymienione olejki. Pomocne będą także te z ekstraktem z alg, który działa przeciwzmarszczkowo i ujędrnia skórę. Proces odżywiania suchej skóry możesz wesprzeć, zażywając witaminy A i E. Witamina E zwalczy wolne rodniki i uchroni skórę przed procesami zapalnymi. Z kolei witamina A przyspieszy powstawanie kolagenu i wyreguluje proces rogowacenia.
Nawilżaj
Latem powinnaś zaprzyjaźnić się z wodą termalną. Co to takiego? Woda termalna to woda źródlana, która zawiera wiele dobroczynnych składników, np. krzem, magnez, wapń, siarkę itp. Wiele kobiet porównuje działanie wody termalnej do toniku. Należy spryskać nią twarz, odczekać minutę lub dwie, a następnie osuszyć skórę z nadmiaru wody. Jak działa taka woda? Na pewno kojąco i łagodząco. Nawilża skórę i zmniejsza podrażnienia. Zanim zdecydujesz się na zakup konkretnej wody, zapoznaj się dokładnie z jej składem – w zależności od niego każda woda termalna ma nieco inne działanie. Niezbędny będzie także krem do twarzy. Pamiętaj, że ten do suchej skóry powinien mieć nieco cięższą konsystencję niż kosmetyk do skóry normalnej. Postaraj się także wybrać produkt, który oprócz nawilżania będzie też chronił przed promieniami UV. Warto zainwestować w taki krem, bo możesz go używać przez cały rok.
Oszczędnie z makijażem
W okresie wakacyjnym nałożone na twarz podkład i puder mogą okazać się za ciężkie i tworzyć efekt maski. Na bardzo wysuszonej skórze twarzy raczej żaden kosmetyk sypki nie będzie się dobrze prezentować. Zamiast pudru wybierz więc krem tonujący, który łączy właściwości kremu i podkładu. Na rynku możesz także znaleźć koloryzujące kremy ochronne z wysokimi filtrami UV. Jeśli wybierzesz taki kosmetyk, z pewnością zaoszczędzisz czas, który spędzisz rano w łazience. Będziesz mieć także pewność, że prezentujesz się atrakcyjnie, a jednocześnie nie narażasz swojej skóry na szkodliwe działanie słońca.
Wysokie temperatury, ostre słońce i klimatyzacja w zamkniętych pomieszczeniach – to wszystko może negatywnie wpływać na kondycję naszej skóry latem. Warto w tym czasie odpowiednio zatroszczyć się o cerę, aby po wakacyjnych miesiącach była w perfekcyjnym stanie. | Letnia pielęgnacja bardzo suchej skóry |
Coraz trudniej znaleźć wymówkę, by nie ćwiczyć na zewnątrz. A nawet jakby, to siłownie również stoją otworem. Warto jednak pamiętać, że trzeba się odpowiednio nawadniać. Nie tylko wodą – najlepiej przyswajalne są płyny, więc zrobione w domu smoothie również powinno zagościć w naszym menu. Pomidory to źródło witaminy C, niezbędnej wzmacnianiu stawów. Szpinak ma dużo chromu, który ochrania tkankę mięśniową i usprawnia jej regenerację. Banany są pełne potasu i magnezu, a żelazo z czarnych porzeczek wpływa na wytrzymałość naszego organizmu. Dlatego tak ważne jest suplementowanie się tym, co oferuje natura.
Własnoręczne wykonanie takiego płynnego przysmaku wcale nie jest ani czasochłonne, ani szczególnie drogie. Wystarczy zaopatrzyć się w ulubione owoce i warzywa w lokalnym warzywniaku oraz w sportowy blender. Oto przegląd takich urządzeń, za które zapłacimy mniej niż 100 złotych.
N'oveen SB210 SPORT MIX&FIT
Ten blender sportowy posiada wyjątkowo dużą moc w swojej kategorii, bo działa na poziomie aż 300 watów. Został wyposażony w unikatowe ostrza kruszące lód, dzięki czemu nasz napój będzie dłużej chłodny.
Do tego w zestawie otrzymujemy dwie butelki o pojemności 600 ml, które pasują do uchwytów na napoje w samochodzie i rowerze. Umieszczona na butelce skala pozwala na łatwe odmierzenie proporcji dodatków do napoju, a dzióbek "non drip" (tzw. "niekapek") sprawi, że nie uronisz ani jednej kropli swojego smoothie. Antypoślizgowe nóżki zapewniają stabilność i komfort podczas miksowania.
ADLER AD 4075
Blender osobisty ADLER AD 4075 jest łatwy w czyszczeniu, poręczny i wygodny. Do tego dysponuje sporą mocą, bo z normalnych 300 watów możemy przestawić go nawet na 750 watów – tyle, ile ma większość blenderów kielichowych. Jego prędkość obrotowa to aż 22 tysiące obrotów na minutę – wystarczająco, by poradzić sobie z każdym owocem. Nie mówiąc o tym, że po zmiksowaniu nie trzeba nic przelewać – nakładamy pokrywkę na pojemnik i gotowe, możemy się zbierać.
Dzięki zastosowanej technologii blender pozwala na zachowanie w koktajlu jak największej ilości witamin i składników odżywczych. Dzięki temu dbanie o zdrowie i sylwetkę będzie jeszcze łatwiejsze.
Camry CR 4059
Niewielki i bardzo praktyczny. Wyposażony w 2 kubki o pojemności 500 ml i 300 ml, pozwala błyskawicznie przygotować smaczny napój i zabrać go od razu ze sobą. Pomoże w tym zakres mocy na poziomie 250 watów. Zakrętka kubka jest wyposażona w ustnik. Pojemnik można zamocować np. przy rowerze.
RAVEN EBS001
Ten model, o mocy 300 watów, pozwala szybko zmiksować produkty, zamknąć pojemnik za pomocą zatyczki, włożyć do torby i zabrać ulubiony koktajl razem ze sobą. Nad wszystkim czuwa system nierdzewnych ostrzy oraz stała prędkość obrotowa – nie trzeba wybierać poziomu mocy, tylko przytrzymać jeden przycisk. Dodatkowo w zestawie otrzymujemy dwa bidony o pojemności 570 i 400 mililitrów, które mogą nam posłużyć do przygotowania dwóch różnych koktajli bądź szejków.
Home Electric SMTG9002R
W tym dużym zestawie możemy nie tylko znaleźć potencjalny prezent dla najbliższych, ale również możemy się nim obdarować sami. A jest czym – produkt ten to trzy bidony o pojemności 600 ml (każdy z zakrętką), wysokoobrotowy silnik o maksymalnej mocy 250 watów, łatwa obsługa (uruchamianie przez dociśnięcie butelki do podstawy), niskie zużycie energii i możliwość mycia w zmywarce. Czy trzeba czegoś więcej?
Blender Bottle Shaker
Chyba jedno z najciekawszych rozwiązań, jakie można zdobyć w tej kategorii cenowej. Produkt ten nie jest bowiem klasycznym zestawem, czyli bidonem i ostrzami. Zamiast tego otrzymujemy butelkę o pojemności 760 mililitrów ze sprężynową kulką ze stali nierdzewnej w środku. Po dodaniu składników naszego smoothie wystarczy zamieszać, by otrzymać idealny miks. Rozwiązanie dla wielbicieli nietypowych, ale prostych, intuicyjnych i tanich rozwiązań.
N'OVEEN SB550
Ten potężny blender sportowy o dużej mocy 300 W został dodatkowo wyposażony w ostrza, które pozwalają na kruszenie lodu – dzięki temu, jak w przypadku pierwszej pozycji na liście, możemy od razu cieszyć się zimnym napojem w naszym bidonie. W zestawie odnajdziemy również dwie butelki, na których umieszczono specjalną skalę do odmierzania proporcji, a technologia "non drip" w dzióbku pozwoli na picie bez obawy, że się oblejemy. Całość natomiast możemy bez problemu umyć w zmywarce.
Jak widać, nie każdy sportowy blender musi być kosmicznie drogi. Poniżej 100 złotych również znajdziemy interesujące propozycje, które na pewno uprzyjemnią nam dzień w pracy bądź trening. W tej kategorii cenowej kryje się wiele różnorodnych sprzętów. Sami możemy zdecydować, czy potrzebujemy potężnych tnących ostrzy, czy prostego urządzenia, którego konserwacja polega tylko na szybkim umyciu w zlewie. | Sportowe blendery do 100 zł. Przegląd |
Obecnie drukarka to prawdziwy must have nie tylko w biurze, ale także w prawie każdym domu – najlepiej, aby była wielofunkcyjna, szybka i poręczna. W zależności od potrzeb, dobrą drukarkę do domowych zastosowań można kupić już za 300 złotych. Przy zakupie drukarki należy zwrócić uwagę na kilka parametrów, które ułatwią nam wybór. Przede wszystkim trzeba zastanowić się, po co konkretnie nam ten sprzęt i w jaki sposób będziemy z niego korzystać.
Drukarka – na co zwracać uwagę przy wyborze?
W przypadku wyboru drukarki bardzo ważne jest, z jaką częstotliwością będziemy używać naszego sprzętu. Codziennie? Co miesiąc? A może kilka razy do roku?
Kolejną kluczową kwestią dla wyboru typu drukarki jest rodzaj wydruku – czy będziemy drukować materiały czarno-białe, czy kolorowe? Same teksty, artykuły, dokumenty czy zdjęcia, ilustracje, obrazki? Ma to wpływ nie tylko na typ drukarki, ale również na rodzaj papieru, jego gramaturę, połysk.
Ważny jest również czynnik ekonomiczny – na jaką drukarkę nas stać – ponieważ z jej kupnem jest jak z zakupem samochodu – kupić łatwo, ale potem trzeba to jeszcze utrzymać. Kwota 300 złotych to dopiero początek wydatków. Gdy odpowiemy sobie na te pytania, łatwiej będzie nam określić profil naszych potrzeb, co znacznie ułatwi wybór drukarki.
Jaki typ drukarki wybrać?
Po określeniu naszych potrzeb przechodzimy do wyboru typu drukarki. Możliwości mamy dwie – atramentowa lub laserowa.
Drukarki laserowe, uważane za dużo droższe, częściej używane są w biurach, ale mogą sprawdzić się również w domu! Z biegiem czasu ceny drukarek laserowych stały się bardzo atrakcyjne! Za około 300 złotych z powodzeniem znajdziemy model dla siebie, np. marki Samsung lub Ricoh. Laserowa odmiana będzie korzystna dla ludzi, którzy drukują głównie biało-czarne dokumenty, ponieważ laser nie odwzorowuje barw kolorowych tak dobrze jak atrament. Do tego druk laserowy jest bardzo szybki, precyzyjny, co będzie pomocne podczas drukowania większych materiałów, takich jak artykuły lub notatki. Drukarka laserowa lepiej znosi też przerwy w użytkowaniu – nawet po dłuższym czasie, w trakcie którego sprzęt stał nieużywany, po prostu odpalamy go i drukujemy. Wady? Tonery są wciąż droższe od atramentu, mniejsza jest gama zamienników. Większe jest również zużycie prądu.
Drukarki atramentowe to popularny wybór do domu – przyciągają niską ceną sprzętu, niewielkimi kosztami eksploatacji oraz szeroką ofertą zamienników. Popularnym modelem jest np. PIXMA marki Canon. Drukarka atramentowa lepiej posłuży osobom, które poza dokumentami monochromatycznymi drukują również materiały w kolorze – zdjęcia, ilustracje, grafiki. Na takim druku barwy są lepiej odwzorowane. Pomimo zalet i popularności drukarki atramentowe mają również wady – po pierwsze, należy dokładnie sprawdzić ceny tuszu oraz zamienników, gdyż w niektórych przypadkach ceny oryginalnych atramentów potrafią przewyższyć cenę samej drukarki. Główną bolączką drukarek tego typu jest zasychanie atramentu – gdy rzadko używamy sprzętu, tusz zasycha, co uniemożliwia drukowanie. Warto również poszukać drukarki łatwej w obsłudze – w niektórych wymiana atramentu na własną rękę jest dosyć problematyczna.
A może kombajn?
Coraz większą popularność zyskują również urządzenia wielofunkcyjne, łączące w sobie zastosowania drukarki, kserokopiarki oraz skanera – jak model Deskjet firmy HP, który jest urządzeniem typu 3w1, a nawet 4w1. Jest to ciekawa propozycja dla ludzi, którzy cenią sobie korzystanie z jednego sprzętu o wielu zastosowaniach. Jednak warto pamiętać, że dość tanie urządzenie wielofunkcyjne, choć idealne do drukowania małych ilości dokumentów, może nie sprawdzić się, jeśli poszukujemy bardziej profesjonalnego sprzętu. W takiej sytuacji lepiej zastanowić się nad kupnem samej drukarki, doskonale dopasowanej do naszych potrzeb.
Drukarka przyda się zawsze – do wydruku dokumentów, artykułów, przepisów kulinarnych, zdjęć itp. Nawet jeśli poruszamy się głównie po świecie cyfrowym, wciąż warto mieć drukarkę w swoim domu. | Wydajna drukarka za około 300 złotych |
Ultrabook – wydajny, ale jednocześnie cienki i lekki laptop z dotykowym ekranem i procesorem Intela z serii Core. Tak po krótce można opisać te urządzenia. Zostały one wymyślone przez firmę Intel i dlatego też nazywane są tak sprzęty tylko i wyłącznie z układami tej firmy. Mają wiele zalet i coraz częściej są kupowane przez ludzi na całym świecie. Warto wiedzieć, które z nich są najlepsze. Na rynku dostępnych jest kilka Ultrabooków w cenach od nieco poniżej 2000 złotych do kilku tysięcy za absolutnie najlepsze modele, które charakteryzują się bardzo dobrymi parametrami i wykonaniem. Oto kilka z nich.
Lenovo Yoga 2 Pro QHD+
Ten komputer to marzenie wielu fanów nowych technologii. W ulepszonej wersji QHD+ charakteryzuje się lepszym ekranem o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości 3200 x 1800 pikseli. Ogromną zaletą urządzenia jest obracany dotykowy wyświetlacz, dzięki któremu z komputera można stworzyć coś na wzór tabletu. W sprzedaży dostępne są wersje z procesorem Intel Core i5 lub wydajniejszym układem Core i7. Do wyboru mamy także 4 lub 8 GB pamięci RAM oraz 128 lub 256 GB na szybkim dysku SSD. Każda wersja Lenovo Yoga 2 Pro QHD+ działa na systemie operacyjnym Windows 8.1. Komputer jest poza tym wyposażony w kamerę internetową 720p, dwa złącza USB (jedno 2.0 i jedno 3.0) czy też wyjście micro HDMI. Producent deklaruje, że Ultrabook jest w stanie działać do 6 godzin na jednym ładowaniu. Ceny za Lenovo Yoga 2 Pro QHD+ zaczynają się od 3000 zł.
Dell XPS 13
To kolejny Ultrabook z wyższej półki. Świadczy już o tym sama cena, która zaczyna się od 3100 zł, a kończy nawet na 7900 zł. W podstawowej i zarazem najtańszej wersji otrzymujemy komputer z ekranem o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli. O wydajność dbają: procesor z serii Intel Core i5 oraz 8 GB pamięci RAM. Specyfikację uzupełnia dysk SSD o pojemności 128 GB. Dell XPS 13 oferuje dwa złącza USB w standardzie 3.0, jedno mini DisplayPort, a także złącze mini-jack 3,5 mm na słuchawki lub mikrofon. Producent nie zapomniał także o modułach łączności bezprzewodowej Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac oraz Bluetooth 4.0. Najdroższy egzemplarz ma procesor Intel Core i7, 8 GB pamięci RAM, dysk SSD o pojemności 8 GB oraz ekran QHD+ o rozdzielczości 3200 x 1800 pikseli.
Asus TP300
Ultrabook, którego ceny oscylują w granicach 3100-3900 zł. Za taką kwotę możemy kupić lekki, elegancki i cienki komputer przenośny z procesorem Intel Core i5 lub Intel Core i7, 4 lub 8 GB pamięci RAM (można rozbudować do maksymalnie 12 GB) i szybkim dyskiem SSD o pojemności 128 lub 256 GB. Urządzenie ma ponadto ekran o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli. Podobnie jak Lenovo Yoga 2 Pro w Asusie TP300 także można odwrócić wyświetlacz i stworzyć z urządzenia tablet z systemem Windows 8.1. Komputer waży zaledwie 1,75 kg. W jego wnętrzu umieszczono akumulator litowo-polimerowy o pojemności 50 Wh, który ma wystarczyć na maksymalnie 4 godziny ciągłej pracy.
Acer Aspire S7
Acer Aspire S7 to pod wieloma względami komputer bardzo podobny do konkurencyjnych konstrukcji. W sprzedaży dostępne są zarówno wersje z procesorami Intel Core i5, jak i wydajniejszymi układami z serii Intel Core i7. Do wyboru mamy także liczbę gigabajtów pamięci RAM – 4 lub 8, a także pojemność szybkiego dysku SSD – 128 lub 256 GB. Ultrabook ma 13,3-calowy ekran o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli. Został wyposażony w dwa porty USB 3.0, czytnik kart pamięci, moduł Wi-Fi w standardzie 802.11b/g/n, a także Bluetooth 4.0+HS. Wyświetlacz został pokryty powłoką ochroną Corining Gorilla Glass 2, która znana jest przede wszystkim użytkownikom smartfonów. Akumulator litowo-polimerowy charakteryzuje się pojemnością 6280 mAh. Za model Acer Aspire S7 trzeba zapłacić, w zależności od wybranej wersji, od 3700 do 5600 zł.Ultrabooki to przede wszystkim komputery dla osób, które dużo podróżują, więc potrzebują komputera lekkiego i cienkiego, a jednocześnie komfortowego i wydajnego, który pozwoli na spokojną pracę nawet w bardziej wymagających aplikacjach. Najlepsze z tych urządzeń, jeśli będziemy o nie dbać, posłużą nam przez kilka lat. | Najlepsze Ultrabooki z dotykowymi ekranami |
Masaż twarzy to nie tylko sposób na zrelaksowanie się wieczorową porą w domowym zaciszu. Wykonywany regularnie, poprawia kondycję skóry. Jest to metoda na zmniejszenie widoczności oznak starzenia się, takich jak zmarszczki czy kurze łapki wokół oczu. Masaż sprawia, że rysy twarzy ulegają złagodzeniu. Masaż twarzy – zalety
Wśród plusów systematycznego wykonywania masażu twarzy wskazuje się m.in.:
1. Poprawę stanu skóry.
2. Wyraźne odmłodzenie – działa przeciwzmarszczkowo: napina skórę i ujędrnia ją.
3. Ułatwia wnikanie kosmetyków w głąb skóry.
4. Poprawia koloryt cery.
5. Relaksuje mięśnie twarzy.
6. Likwiduje obrzęki.
7. Usprawnia krążenie krwi.
Oprócz tego masaż twarzy wykazuje działanie uspokajające i redukuje poziom stresu. Minimalizuje również problemy ze snem i podnosi jakość wypoczynku w nocy.
Jak wykonać prosty masaż twarzy w domu?
Do wykonania masażu przechodzimy po uprzednim oczyszczeniu skóry z make-upu i zanieczyszczeń, które nagromadziły się na jej powierzchni w ciągu dnia. Po demakijażu i odświeżeniu twarzy płatkiem kosmetycznym nasączonym tonikiem możemy przystąpić do domowego zabiegu. Jedną z najprostszych technik masażu jest wykonywanie kółek o niewielkiej średnicy zgodnie z przebiegiem mięśni. Najlepiej zacząć robić je od środka twarzy, kierując się ku zewnętrznym jej partiom i nieco ku górze (unikamy miejsc, gdzie występują zmiany skórne). Co ważne, masażu nie wykonujemy całymi dłońmi – najlepiej w tym celu użyć palca wskazującego lub środkowego. Najwygodniej jest przeprowadzić taki zabieg w pozycji leżącej, która sprzyja zrelaksowaniu się.
Kosmetyki do masażu twarzy w domu
Peeling. Ten produkt sprawdzi się, gdy celem domowego masażu, oprócz zrelaksowania mięśni twarzy, jest usunięcie martwych komórek skóry. Wówczas najlepiej wybrać produkt delikatny – peeling drobnoziarnisty o niewielkich drobinkach ścierających, np. kosmetyk marki Lirene, który jest dostępny na Allegro w cenie od 16 zł (opakowanie o pojemności 75 ml). Efektem masażu będzie nie tylko złuszczenie naskórka, ale i pobudzenie krążenia krwi w tej partii ciała.
Krem o właściwościach dostosowanych do potrzeb skóry. W trakcie masażu twarzy otwierają się pory, zatem kosmetyki, które na nią aplikujemy, lepiej się wchłaniają (do tkanek dociera większa ilość substancji odżywczych). Można zatem powiedzieć, że zabieg ten wzmacnia działanie kremów. Do jego wykonania warto wykorzystać produkt, którego w danym momencie skóra szczególnie potrzebuje. W przypadku osób o cerze suchej będzie to krem nawilżający (np. marki Vianek, dostępny na Allegro w cenie około 23 zł), dla tych o skórze tłustej i mieszanej – normalizujący bądź matujący (np. krem firmy Ziaja do nabycia od 7 zł). Natomiast osobom, na których twarzach pojawiły się pierwsze zmarszczki, zaleca się krem odżywczy (np. produkt marki Resibo w cenie 79 zł).
Olejek do masażu skóry twarzy. Do przeprowadzenia tego zabiegu w zaciszu własnej łazienki można użyć nawet oliwy z oliwek. Z innych naturalnych produktów, które warto wykorzystać (uprzednio nieco je podgrzewając), należy wymienić m.in. olejek arganowy, który jest bogaty w witaminę E. Niweluje on zmarszczki, regeneruje skórę i odbudowuje jej warstwę lipidową (jest dostępny na Allegro od 4 zł za buteleczkę o pojemności 10 ml). Natomiast olej kokosowy (do nabycia od 5 zł za 100 ml) składa się głównie z nienasyconych kwasów tłuszczowych. Stanowi wsparcie w walce z trądzikiem, redukuje przebarwienia i dobrze nawilża skórę. Jeśli chcemy odżywić cerę suchą, możemy zastosować olejek jojoba (20 ml tego produktu dostępne od 8 zł), który zawiera witaminy A, F i E. Przyspiesza gojenie się oparzeń słonecznych i spowalnia proces starzenia się skóry. To naturalny filtr przeciwsłoneczny. | Domowy masaż twarzy. Jakich kosmetyków użyć? |
Skupienie się tylko na jednej dziedzinie sportu to nie najlepsza droga do osiągnięcia sukcesu. Doskonale wiedzą o tym zawodowi sportowcy, którzy stawiają na wszechstronny trening. Na czym on polega? Na wykorzystaniu wielu możliwości ruchowych w celu uzyskania najlepszej motoryki. Podejście kompleksowe pozwala osiągnąć większe możliwości siłowe, wytrzymałościowe i szybkościowe. Monotonia w treningu może zgubić nawet najlepszych zawodników. Rutyna często jest powodem znużenia, więc niezależnie od tego, jaki sport trenujesz, ciągle próbuj czegoś nowego. Nie muszą to być radykalne zmiany. Czasem wystarczy jeden nowy element w treningu, żeby poczuć przypływ adrenaliny. Najważniejszym elementem stroju sportowego są wygodne buty. Jeśli biegasz, zadbaj o dobrą amortyzację. Na siłownię wybierz wygodne buty dobrze stabilizujące kostkę oraz strój sportowy – spodnie dresowe lub legginsy, koszulkę i bluzę.
Zaplanuj treningi
Biegi, marszobiegi, pokonywanie przeszkód, treningi interwałowe, podbiegi, wyskoki oraz różnego rodzaju ćwiczenia ze sprzętem są świetnym urozmaiceniem treningu. Z takich form ruchu korzystają sportowcy wielu dyscyplin, np. piłkarze, pływacy, siatkarze, tenisiści. Bardzo ważnym elementem treningowym jest bogactwo ruchów, a co za tym idzie – wszechstronność sportowca. Dzięki temu można zyskać lepszą zwinność, szybkość, siłę, elastyczność i sprawność.
Warto korzystać z różnych technik i ciągle się rozwijać. Jeśli biegasz regularnie, spróbuj czegoś nowego. Częściej biegaj interwały, ułatwi to pulsometr. Rób podbiegi i biegi z narastającym tempem. Dynamika treningu pomoże wypracować lepszą formę, a rezultaty pozytywnie cię zaskoczą. Nie potrzebujesz do tego specjalnego sprzętu. Możesz wprowadzić też skuteczny trening na skakance. Nie zapominaj o ćwiczeniach wzmacniających, możesz wykonać je przy użyciu hantli, kettlebells czy sztangi. Podobny trening rób, kiedy trenujesz jazdę na rowerze, pływanie czy inne formy kardio.
Trening rozciągający
Dla poprawy elastyczności i regeneracji mięśni po treningu niezbędne są ćwiczenia rozciągające. Często są one zaniedbywane i odkładane na później. Nawet 10–15 minut wyciszenia i rozciągania sprawi, że poczujesz różnicę. Mięśnie mają możliwość lepszego dotlenienia i rozciągnięcia zmęczonych włókien. Zaniedbanie tej części treningu może skutkować przykurczami, a z czasem nasilającymi się dolegliwościami bólowymi. Zawsze należy o tym pamiętać.
W dni wolne od treningu można poświęcić więcej czasu na stretching, jeśli czujesz, że mięśnie tego potrzebują. Dobrym pomysłem dla osób z ograniczoną ruchomością może być joga. Wystarczy jedynie mata i zestaw ćwiczeń na DVD. Możesz ćwiczyć pojedyncze pozycje, zamiast powtarzać całe sekwencje, na początek to będzie o wiele łatwiejsze.
Dziennik treningowy
Ważną sprawą na każdym etapie treningu wszechstronnego jest monitorowanie postępów. Przyda się dziennik treningowy, w którym warto notować każdy trening i robić notatki. Dzięki temu sprawdzisz, jaki wysiłek pomaga osiągać najlepsze rezultaty. Poza tym łatwiej się ukierunkujesz i wybierzesz najkorzystniejszą formę aktywności.
Plan działania
Rozplanowanie treningu ma kluczowe znaczenie. Jeśli rozpiszesz sobie plan, łatwiej będzie go zrealizować. W dni, kiedy nie masz czasu, nie będziesz mógł nic zaplanować, ale znajdziesz czas na trening, który był w planie już dzień wcześniej. Najlepiej planuj na miesiąc do przodu. Jeśli nie wiesz, jak dokładnie powinien wyglądać plan treningowy, poproś o pomoc specjalistę. | Postaw na wszechstronny trening, a uzyskasz najlepsze efekty |
Zestawy głośnomówiące, chociaż coraz częściej występują jako element podstawowego wyposażenia auta, cieszą się niesłabnącą popularnością. Jakim zestawem warto się zainteresować, dysponując budżetem do 200 zł? Jabra Drive
Największą popularnością cieszy się zestaw Jabra Drive, który dzięki swojej budowie pasuje praktycznie do każdego pojazdu. Po odpięciu można używać go również w biurze czy w domu. Mocny, choć niewielki głośnik i czuły mikrofon zapewniają wysoką jakość dźwięku, dzięki czemu obie strony dobrze się słyszą.
Wykorzystanie technologii DSP sprawia, że dźwięk jest krystalicznie czysty, a brzmienie głosu naturalne. Na plus zasługuje też możliwość jednoczesnego podłączenie dwóch urządzeń. W pełni naładowana bateria pozwala przeprowadzić maksymalnie 20 godzin ciągłej rozmowy. Przybliżony czas ładowania baterii do 100% wynosi 2 godziny 30 minut. Cena urządzenia –około 120 zł.
Bluetooth Solar
Produktem wartym zainteresowanie jest Bluetooth Solar w cenie około 140 zł. Dzięki wbudowanemu panelowi solarnemu doładowuje się podczas przymocowania do szyby. Zamontowany wyświetlacz LCD pozwala na wyświetlanie nazwy osoby dzwoniącej. Urządzenie wyposażone jest w dwa rodzaje mocowań – na osłonie przeciwsłonecznej i do szyby auta, dzięki specjalnym przyssawkom, które znajdziemy w zestawie. Technologia DSP pozwala na prowadzenie rozmów w najlepszej jakości.
Bluetooth LD-168
Kolejnym wartym zainteresowania zestawem głośnomówiącym jest Bluetooth LD-168 w cenie 105 zł. Urządzenie wyposażone jest w Bluetooth w wersji 3.0, który zapewnia bezproblemowe sparowanie z telefonem. Funkcja Multipoint pozwala na jednoczesne połączenie dwóch telefonów.
Systemy DSP oraz HD Voice zapewniają najwyższą jakość rozmów. Produkt wyposażony jest w sterowanie głosem, dzięki czemu odbierzemy lub odrzucimy rozmowę bez odrywania rąk od kierownicy. Według danych producenta okres czuwania na pełnej baterii wynosi 45 dni. Zestaw pasuje do wszystkich samochodów, a dzięki specjalnym klawiszom jego obsługa jest bardzo prosta.
Lepow Modre 3D
Jeżeli lubimy i cenimy designerskie produkty, idealnym zestawem głośnomówiącym będzie Lepow Modre 3D. Urządzenie to tak naprawdę jest bezprzewodowym głośnikiem Bluetooth z wbudowanym mikrofonem i funkcją zestawu głośnomówiącego. Modre 3D wyróżnia się przede wszystkim unikalnym designem.
Na plus zasługuje wbudowany inteligentny chip, który rozpoznaje podłączone urządzenia automatycznie, dostosowując parametry prądu ładowania i zabezpiecza przed przepięciem czy zwarciem. Produkt jest idealnym rozwiązaniem w przypadku braku radia w pojeździe, ponieważ głośnik urządzenia zapewnia dźwięk 3D Surround. Cena Lepow Modre 3D wynosi około 110 zł.
Parrot Minikit Neo
Najbardziej cenionym produktem w tym zakresie cenowym jest Parrot Minikit Neo za około 180 zł. Minikit Neo ma charakterystyczny kształt, który umożliwia wygodny montaż na osłonę przeciwsłoneczną w pojeździe.
Ruchomy zaczep dostosowuje się do grubości osłony, a więc nie powinniśmy mieć problemu z zamontowaniem zestawu we wszystkich modelach aut. Umiejscowiony z boku przełącznik umożliwia uruchomienie i sprawdzenie poziomu naładowania. Dzięki zastosowaniu technologii NFC proces parowania z telefonem można uprościć, przykładając telefon do tylnej stopki. Parrot Minikit Neo to dobrze przemyślany zestaw głośnomówiący. Jego montaż i obsługa należą do bardzo prostych.
Dobre zestawy głośnomówiące nie należą do tanich, jeżeli jednak często podróżujemy samochodem, koszt zakupu urządzenia bardzo szybko się zwróci. | Przegląd zestawów głośnomówiących do 200 zł |
Fingerboard to niedoceniana „zabawka”. Ekscytują się nią dzieci, ale powinni się nim zainteresować także dorośli, bo jak niewiele innych aktywności pozwala zachować sprawność mięśni dłoni. By ćwiczenia z minideską były interesujące, warto zainwestować w miniskatepark. Skateboard, który powstał w latach 50. ubiegłego wieku w Kalifornii, podbił już cały świat. Ewolucje wykonywane przez młodzież w charakterystycznych, naciągniętych na uszy czapeczkach z daszkiem i szerokich spodniach z krokiem przy kolanach zapierają dech w piersiach. Dlatego od Los Angeles po Władywostok budowane są skateparki. Są tory do jazdy na deskorolce urozmaicone przeszkodami, na których wykonuje się najbardziej zwariowane triki. Do najpopularniejszych przeszkód należą: rampy, banki (pochylnie ustawione pod ostrym kątem), schodki, raile (rurki i poręcze).
Mała deska
Fingerboardto miniaturka deskorolki wykonana z niezwykłą troską o detale. Tak jak prawdziwa deska, w miejscu, gdzie stawia się stopy (tzw. blat), jest pokryta chropowatym materiałem, przypominającym bardzo drobny papier ścierny. Ma też, jak oryginał, wymienialne koła i trucki, czyli ośki, na których są one zamocowane. Są podobnie jak w dużych modelach elastyczne i nacisk na nie powoduje skręt deski. Taki miniaturowy skateboard na pierwszy rzut oka wygląda jak breloczek skejtera, od którego ktoś odpiął łańcuszek. To jednak nie jest gadżecik do postawienia na półce, lecz bardzo ciekawy przyrząd do ćwiczeń palców i dłoni.
Na fingerboardzie opieramy nie stopy (bo szerokość blatu to raptem 2,5–3,2 cm), ale dwa palce. Naśladują one ruchy nóg skatera – wprawiają deskę w ruch i naciskają asymetrycznie na blat, by skręciła. Te proste gesty opanowuje się dosyć szybko, ale zabawa zaczyna się na miniaturowych przeszkodach stołowego skateparku.
Skatepark w skali mini
W internecie oferowany jest szeroki wybór przeszkód. Zanim jednak sfinalizujemy zakup, warto się zastanowić, czy zainwestować od razu w komplet składający się zazwyczaj z 4–5 elementów, czy będziemy kupować je pojedynczo, w zależności od własnych wymagań. Miniskateparkiróżnią się materiałem, z którego są wykonane, kolorystyką i jakością wykończenia. Komplet ładnie się prezentuje, ale jeśli później zechcemy go rozbudować, możemy nie znaleźć zachowanych w tej samej stylistyce pojedynczychramp, grindboxów czy piramid. Jednak możemy postawić na patchwork i od razu założyć, że każdy z „hopków” będzie z innej parafii, a rozbudowę uzależnić od upodobań i możliwości finansowych. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie dokupowane elementy muszą być łączone w ciąg w ten sam sposób.
Na co zwrócić uwagę
Materiał. Przeszkody wykonywane są z różnych materiałów, najczęściej z drewna i plastiku. Plastik musi być masywny, a jego kolorowa powierzchnia trwała, w przeciwnym razie powierzchnia przeszkody będzie się uginała, rysowała, a całość okaże się niestabilna. Dlatego warto postawić na markowych producentów, a trzymać się z dala od tanich produktów wykonanych z byle jakiego materiału.
Kolorystyka. W tej sprawie producenci nie zawodzą. Do wyboru jest szeroka paleta barw. Jeżeli kupujemy elementy pokrywane farbą, trzeba sprawdzić, czy ma ona odpowiednie certyfikaty. Powinna być wytrzymała na ścieranie i nie powodować alergii.
Estetyka. Skatepark może być oryginalnym elementem wystroju wnętrza, dlatego jego walory estetyczne mogą być tak samo ważne, jak kolor i jakość mebli pokojowych. Regułą jest, że produkt markowy na pewno będzie estetyczny.
Higiena. Zwróćmy uwagą na wykończenie „hopków” i zastanówmy się, czy łatwo będzie je umyć. Jest to szczególnie ważne w wypadku modeli z tworzywa sztucznego imitującego drewno wraz z jego fakturą – w zagłębieniach może się gromadzić brud.
Ile to kosztuje
Pojedyncze elementy możemy kupić już za kilka złotych, ale lepiej wybrać kosztujące od 20 zł wzwyż.
Najtańsze komplety kosztują niewiele ponad 12 zł i składają się m.in. z deskorolki, ławeczki, słupka, przeszkody z cegieł i poręczy.
Droższe, wyższej jakości, składające się z minideskorolki i czterech masywnych przeszkód, kosztują nawet 150 zł.
Fingerboard to fajna zabawa dla całej rodziny, ale jest też bardzo dobrym przyrządem do ćwiczeń palców, dłoni i przegubów. Pozwala zachować ich pełną sprawność. Dłonie mają dużo stawów. Niestety im jesteśmy starsi, tym bardziej tracą one elastyczność i pogarsza się koordynacja ich ruchów. To naturalne. Do tego dochodzi nienaturalny brak ruchu dłoni i towarzyszące mu napięcie – kiedy np. przez osiem godzin trzymamy w dłoni mysz komputerową. W tej zabawie stawy pracują bez obciążenia, mięśnie się rozluźniają, a dłoń, palce i przegub przyjmują nietypowe ułożenia. Dlatego osobom bawiącym się w fingerboard łatwiej o zachowanie sprawności rąk. | Stwórz skatepark do fingerboardu |
Uzupełniony zbiorniczek płynu do spryskiwaczy to podstawa. Należy jednak stosować dobry płyn, który będzie spełniał swoje zadanie. Jak się okazuje, nie jest to takie proste. Ciężkie warunki panujące na drodze, częste opady, soki z drzew, ptasie odchody i uprzykrzające jazdę owady, które notorycznie przyklejają się do szyby, sprawiają, że widoczność jest ograniczona, a przejrzystość pozostawia wiele do życzenia. Gdy jedziemy pod słońce, brudne szyby właściwie uniemożliwiają kontrolowanie sytuacji na drodze. Wtedy nie obejdzie się bez płynu do spryskiwaczy, którego nigdy nie powinno zabraknąć w aucie. Czysta szyba to zdecydowanie lepsza widoczność i większy komfort jazdy. Czasami, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji, wybieramy najtańsze płyny do spryskiwaczy, które zawierają zdecydowanie mniej substancji powierzchniowo czynnych odpowiadających za skuteczność działania. Najczęściej zawierają również substancje szkodliwe dla zdrowia, a jednocześnie uszkadzają lakier czy wycieraczki. Płyny tanich, nieznanych marek, które z reguły są tylko pachnącą wodą, nie poradzą sobie z przyklejonymi owadami czy ptasimi odchodami, będą natomiast zdecydowanie szybciej zużywać wycieraczki i negatywnie wpływać na lakier.
Czytaj etykiety!
Stajemy się coraz bardziej świadomymi konsumentami. Zanim jakiś produkt spożywczy trafi do koszyka, studiujemy etykiety. Jak często sprawdzamy skład w przypadku płynów eksploatacyjnych, w tym tych do spryskiwaczy? Zdecydowanie rzadko, a warto wiedzieć, że w ich składzie często występują substancje szkodliwe dla zdrowia. W płynach do spryskiwaczy takim preparatem jest metanol. Sprzedaż płynów zawierających ten alkohol jest w Polsce zabroniona. Co prawda bardzo dobrze myją szyby i przede wszystkim nie zamarzają, ale ich dłuższe używanie może prowadzić do poważnych problemów ze zdrowiem. Pamiętajmy więc, aby ich unikać, tym bardziej że niektóre supermarkety jeszcze je sprzedają. Jeżeli auto ma funkcję mycia reflektorów, warto zwrócić uwagę, czy płyn nie będzie ich uszkadzał.
Kupując droższy, oszczędzasz
Kupując droższy płyn do spryskiwaczy znanej marki, wbrew pozorom oszczędzamy. Są one wydajne, a co za tym idzie nie trzeba zatrzymywać się co 100 km, aby uzupełnić zbiorniczek płynu. Ponadto wystarczy delikatnie spryskać szybę i kilkoma ruchami wycieraczek dokładnie ją wyczyścić. Ważną cechą droższych płynów jest to, że poza wodą, alkoholem i detergentami, które zmywają brud z szyb i reflektorów, zawierają domieszki płynów, które zdecydowanie spowalniają odparowywanie alkoholu, blokowanie dysz oraz usuwają problem zamarzania płynu na szybie. Warto wiedzieć, że takie płyny w laboratoriach producenta są testowane również pod kątem współpracy z reflektorami – dzięki czemu nie powodują ich uszkodzeń. Zakup koncentratów, które nadają się do użytku po rozrobieniu z wodą, jest także wskazane ze względów finansowych. Są mocne, a jednocześnie delikatnie działają na powierzchnię lakieru, wycieraczki czy reflektory. Argumentem za ich kupowaniem dla osób nieznoszących zapachu tradycyjnych płynów jest różnorodność substancji zapachowych, np. aromat zielonej herbaty czy owoców.
Jakie marki warto wybrać?
Płyn letni firmy SONAX – płyn znanej globalnej marki. Dokładnie czyści szyby i reflektory. Usuwa sadzę, owady i inne tłuste zabrudzenia, które ograniczają widoczność. Jest bezpieczny dla zdrowia, nie wywołuje uszkodzeń lakieru i wycieraczek. Jest oferowany w wielu wariantach zapachowych. Płyn godny polecenia. Butelka 4-litrowa kosztuje ok. 10 zł. Dobrą decyzją będzie także zakup koncentratu tej firmy – Sonax Extreme, który dość skutecznie radzi sobie z zabrudzeniami, szczególnie miejskimi, a przy tym jest bezpieczny dla lakieru, plastiku i gumy. Za ok. 20 zł otrzymujemy 250 ml koncentratu, po rozcieńczeniu jest to aż 25 l płynu.
Płyn firmy K2 – bardzo wysokiej jakości, perfumowany płyn do spryskiwaczy. Poradzi sobie nawet z najtrudniejszymi zabrudzeniami. Jest bezpieczny dla lakieru, tworzyw sztucznych i gum. Nie wywołuje również uszkodzeń na nowoczesnych reflektorach wykonanych z poliwęglanu. Sprawia, że piórka wycieraczek utrzymują elastyczność. Ceny za 5 l wahają się od 5 do 7 zł.
Koncentrat firmy MOJE AUTO – rozpoznawalna firma w dziadzienie kosmetyków samochodowych. To alternatywa dla tych, którzy nie chcą zajmować dużo miejsca w aucie 5-litrową butlą. Zajmuje mało miejsca i jest podręczny. Po rozcieńczeniu z wodą jest bezwzględny dla wszelkiego brudu, który ogranicza widoczność siedzącym za kółkiem. Nie niszczy lakieru i gumowych uszczelek. Bezpieczny dla ludzi. Bardzo wydajny. Z 250 ml można uzyskać 25 l płynu. Cena za buteleczkę 250 ml wynosi ok. 8 zł. Opłaca się i ma bogatą ofertę zapachową.
Płyn firmy VENOL – solidna niemiecka marka. Zawiera niejonowe środki powierzchniowo czynne. Nie pozostawia smug i zacieków. Dokładnie usuwa owady, brud tłuszcz i wszelkie zanieczyszczenia, które w okresie letnim osadzą się na szybie. Cena za butlę 5-litrową – ok. 6 zł.
Płyn firmy ORLEN – ma właściwości antyrefleksyjne. Bezpieczny dla lakieru i gumowych elementów. Nie pozostawia smug. Cena za 5 l – ok. 10 zł.
Nie warto oszczędzać na płynie do spryskiwaczy. Kupując droższy płyn znanych marek, mamy pewność, że używamy produktu wysokiej jakości. Taki płyn zapewni doskonałą widoczność i nie będzie negatywnie wpływał na poszczególne elementy auta i co ważne są one bezpieczne dla ludzi. | Tani czy drogi letni płyn do spryskiwaczy – który wybrać? |
W życiu człowieka nadchodzi czasem taki moment, gdy na świat przychodzi potomek, któremu należy nadać jakieś imię. A kiedy już decyzja o tym, jakie konkretnie, zapadnie – poparta najróżniejszymi argumentami – prawie na pewno znajdzie się ktoś, kto zapyta, dlaczego właśnie takie, a nie inne imię zostało wybrane, i czy wiemy, co ono tak naprawdę znaczy. Nowa księga imion
Książka nosi właśnie taki podtytuł, ale myliłby się ten, kto spodziewałby się jakiegoś rodzaju leksykonu. Tym razem mamy do czynienia z czymś zupełnie odmiennym. Owszem, znajdziemy tu szeroki wybór, bardziej lub mniej, popularnych imion męskich i żeńskich, a nawet cokolwiek więcej. Jednak zamiast surowych i encyklopedycznych informacji mamy tu zestaw osobistych skojarzeń oraz kulturowych i literackich odniesień. To właśnie one w bardzo mocno definiują całą książkę oraz – w pewien sposób – jej odbiorcę.Autorzy wydają się prowadzić swobodną, aczkolwiek wyraźnie zaplanowaną, dyskusję na temat imion. Dla przejrzystości całość jest podzielona na rozdziały według alfabetu – tzn. każda litera ma swój czas i swoje miejsce. Wielką przegraną w tej dyskusji zdecydowanie jest literka „Ł”, która – jak utrzymują rozmówcy – zaraz za granicą naszego kraju traci swoją kreseczkę i nawet Łukasz Ewangelista zmienia się właściwie w Lukę w literaturze.
Humor, historia i ciekawość
Humoru tu nie brakuje. Obaj panowie są znani z tego, że potrafią trafnie i w zabawny sposób skomentować rzeczywistość. Dowcip ten zyskuje na jakości z każdym kolejnym zdaniem, bo celem żartu najczęściej jest przekazanie jakiejś ciekawostki albo nauki. Te ostatnie zaś odnoszą się w równym stopniu do historycznych postaci i wydarzeń, literackich hitów, jak i do doniesień ze współczesnego podwórka. Taki Antoni na przykład może być Słonimskim albo Macierewiczem, a Gustawów poznajemy cały rząd – od tego z „Dziadów” aż po samego Holoubka. Czasem można odnieść wrażenie, że autorzy wartościują poszczególne imiona, sugerując, że mają one różną ważność. Są to jednak głównie drobne dygresje, których celem jest w miarę płynne przejście od jednego hasła do drugiego. Za każdym razem jednak rozmówcy ujawniają tylko kawałek informacji na temat każdego z poruszanych zagadnień. Jeśli czytelnik chciałby się dowiedzieć czegokolwiek, musi albo odwołać się do własnej wiedzy i doświadczenia, albo głęboko poszukać w innych książkach.
Jednak nie dla wszystkich
Jeśli miałbym określić jednoznacznie, dla kogo przeznaczona jest ta książka, to musiałbym chyba powiedzieć, że dla czytelników ciekawskich i świadomych językowo. Dla niektórych „Na drugie Stanisław” może okazać się po prostu rozmową dwóch znanych nazwisk na dowolne tematy i pod tym kątem książka obnaża pewną swoją słabość. Jeśli jednak lubicie niuanse językowe, to będziecie świadkami pojedynku dwóch mistrzów szermierki słownej. Książkę możecie nabyć już od ok. 34 zł.
Źródło okładki: www.wydawnictwoagora.pl | „Na drugie Stanisław” Jerzy Bralczyk, Michał Ogórek – recenzja |
Podczas jazdy w miejskich korkach bardzo często dochodzi do stłuczek, w czasie których kierowca uszkadza tył jadącego przed nim samochodu. Do niewielkich kolizji dochodzi także na parkingach pod centrami handlowymi albo biurowcami. Wystarczy, że kierowcy braknie odrobiny wyczucia i auto trafia do naprawy. Nawet niewielkie uszkodzenie może pociągnąć za sobą ogromne koszty, sięgające wielu tysięcy złotych. Wszystko zależy od typu samochodu, jego rocznika i wyposażenia.
W jakim przypadku naprawa będzie bardzo droga?
W ciągu ostatnich lat zmienił się sposób konstruowania samochodów. W pojazdach z końca lat dziewięćdziesiątych zderzak był mocno wysunięty do tyłu. Dlatego też, w przypadku lekkiej kolizji, jedynie on ulegał uszkodzeniu. Obecnie samochody są projektowane tak, że zderzak tylko minimalnie wystaje poza obrys nadwozia. To sprawia, że słabiej chroni auto; w razie niewielkiej stłuczki uszkodzeniu ulega także tylna klapa bagażnika, a przy mocniejszym uderzeniu – karoseria. Ponadto, dawniej stosowano bardzo tanie zderzaki ze zwykłej gumy. Dzisiejsi producenci montują bardzo ładne zderzaki w kolorze nadwozia, które są, niestety, droższe.
Nowoczesne samochody mają dodatkowe wyposażenie, które znacznie podwyższa koszty naprawy. Wielu nabywców decyduje się na zakup samochodu z pakietem ułatwiającym parkowanie w mieście. Obejmuje on czujniki cofania i tylną kamerę. Czujniki montuje się w zderzaku – jeśli ulegnie on uszkodzeniu, trzeba liczyć się z ich wymianą.
box:offerCarousel
Firmowe czujniki są bardzo drogie – jeden może kosztować ponad trzysta złotych. Kamerę cofania umieszcza się najczęściej w ramce rejestracji.
Po zniszczeniu zderzaka, wymiana obejmie także nietanią, oryginalną kamerę. Dlatego już w chwili wybierania auta warto zastanowić się nad samodzielnym kupnem i montażem czujników parkowania oraz tylnej kamery cofania. Zestaw combo obejmujący duży wyświetlacz (np. w lusterku, które dodatkowo będzie mieć zamontowany rejestrator jazdy z przodu), czujniki i kamerę to wydatek 200–300 złotych.
box:offerCarousel
W ostatnich latach tylne lampy coraz częściej wykonuje się w technologii LED. Diody wyglądają bardzo ładnie i – przynajmniej teoretycznie – są energooszczędne i trwalsze niż tradycyjne żarówki. Rzeczywistość czasami okazuje się inna, a energooszczędność jest praktycznie niezauważalna. Zauważalne są za to koszty – lampy wykonane w technologii LED będą dużo droższe od standardowych; za komplet oryginalnych lamp trzeba zapłacić min. tysiąc sześćset złotych.
W autach premium ceny będą jeszcze wyższe. W nich stosuje się jeszcze jeden element, który w razie uszkodzenia tyłu samochodu znacznie podwyższa koszty naprawy. To elektryczne siłowniki służące do otwierania tylnej klapy.
Które elementy ulegają uszkodzeniu w czasie kolizji?
Po uszkodzeniu tyłu pojazdu trzeba w pierwszej kolejności liczyć się z koniecznością wymiany zderzaka wraz z elementami mocującymi i wzmacniającymi (belki), kratkami oraz ramką rejestracji i jej podświetleniem.
Poza tym zniszczone mogą zostać tylne lampy i klapa bagażnika oraz jej siłowniki. W samochodach typu kombi i SUV tylna klapa z zamontowaną szybą będzie droższa niż w autach typu sedan. Czasami dochodzi także do zerwania układu wydechowego i zepsucia tłumika. Uszkodzeniu może ulec także jeden z bocznych elementów karoserii.
Wymieniać czy naprawiać?
W niektórych sytuacjach możliwa jest naprawa, choć zależy ona od poziomu uszkodzenia. Każdy poważniejszy uszczerbek wymaga kontroli punktów bazowych (miejsc mocowań podzespołów i otworów technologicznych). To komputerowe badanie, w czasie którego sprawdza się, czy nie doszło do przesunięcia tych punktów, czyli awarii struktury nośnej pojazdu.
Jeżeli stłuczka nie była poważna, można naprawić zderzak, wyprostować go i skleić (dla wzmocnienia konstrukcji wtapiając w pęknięte miejsce rozgrzany drut). To samo dotyczy tylnej klapy, którą czasami da się wyprostować, wyszpachlować i pomalować. W większych uszkodzeniach mechanicy stosują tak zwane wyciąganie na gorąco, czyli rozgrzewanie i prostowanie blachy. Tę metodę stosuje się w przypadku wgniecenia karoserii samochodu, której nie zdołał osłonić zderzak – tu bardzo ważne jest odpowiednie zabezpieczenie blachy przed korozją.
Lampy, standardowe albo diodowe, wykonane w technologii LED, trzeba wymienić na nowe. Niemniej jednak, opłaca się szukać zamienników, zwłaszcza w przypadku lamp LED.
box:offerCarousel
Do uszkodzonych klap aut typu kombi można bez problemu dokupić pojedyncze elementy, takie jak blendy albo szyby. Jeśli resztę da się naprawić (zabezpieczyć przed korozją, wyrównać nierówności szpachlą lub żywicą i polakierować), to nie trzeba inwestować w nową klapę. Dla popularnych aut warto szukać części używanych, z wyjątkiem używanych siłowników (chyba że elektrycznych), gdyż na rynku znaleźć można mnóstwo tanich zamienników, produkowanych nawet w Polsce. Zderzak i jego belkę (wspornik, wzmocnienie) trzeba kupić nową. Tutaj również warto szukać zamienników.
Im nowszy i lepiej wyposażony samochód, tym droższa jego naprawa. Na szczęście, na rynku znaleźć można sporo zamienników, które pozwolą obniżyć jej koszty. | Ile kosztuje naprawa uszkodzonego tyłu pojazdu? |
Wybór odpowiedniej pasty i szczoteczki do zębów ma bardzo duże znaczenie. Liczy się nie tylko sam wygląd i smak, lecz także skład pasty i ilość zawartego w niej fluoru. Do czego może prowadzić zbyt duża ilość fluoru w organizmie dziecka? Na co zwrócić uwagę przed zakupem pasty i szczoteczki do zębów dla dziecka? Pasta do zębów dla dziecka
Kupując pastę do zębów, warto zwrócić uwagę na jej skład. Kolorowe, ładnie pachnące i dobre w smaku pasty, nie zawsze są zdrowe dla samych zębów. Wiele z nich zawiera antyseptyki oraz środki ścierające, które działają bakteriobójczo i zapobiegają próchnicy. Dodatkowo swój ładny zapach, kolor i smak zawdzięczają substancjom smakowym, zapachowym i barwiącym.
Lepiej zrezygnować z past, które posiadają substancje chemiczne, na rzecz tych, które mają składniki naturalne. Roślinna gliceryna, olejek z kopru włoskiego lub związki krzemu równie skutecznie chronią szkliwo i usuwają osad. Oczywiście nie da się ukryć, że dzieci lubią to, co kolorowe, pachnące i smaczne. Zanim jednak sięgniemy po produkt, który ładnie wygląda, zapoznajmy się z jego składem i sprawdźmy, czy ilość fluoru zawarta w danej paście jest odpowiednia dla naszego dziecka.
Ilość fluoru w pastach dla dzieci
Nie bez znaczenia przy wyborze pasty dla dzieci jest ilość fluoru. Jego stężenie powinno być dopasowane do wieku dziecka. Pasty dla niemowląt w ogóle nie powinny posiadać fluoru w składzie. W pastach dla dzieci powyżej 2 roku życia ilość fluoru to 250–500 ppm.
Dlaczego ma to takie duże znaczenie? Małe dzieci najczęściej nie potrafią myć zębów bez połykania pasty. Jeżeli zdarzy się, że do organizmu dziecka przedostanie się zbyt duża ilość fluoru, może to doprowadzić do groźnej choroby, tzw. fluorozy.
Ilość pasty do jednorazowego mycia zębów powinna mieć wielkość ziarna grochu. Małe dzieci powinny myć zęby pod opieką dorosłych.
Wybór szczoteczki do zębów
Nie bez znaczenia jest również wybór odpowiedniej szczoteczki dla dziecka. Przy zakupie warto zwrócić uwagę na budowę szczoteczki, długość głowicy i rodzaj włosia. Warto bowiem pamiętać, że powinna mieć ona zaokrąglone i miękkie włosie, które nie będzie podrażniało dziąseł. Ważne jest również, aby swobodnie mieściła się w buzi i docierała do najbardziej oddalonych zębów. Coraz częściej szczoteczki posiadają specjalne gumki do czyszczenia języka i dziąseł. Pomagają zachować odpowiednią higienę jamy ustnej.
W zachęceniu dziecka do mycia zębów mogą pomóc szczoteczki, które ozdobione są postaciami z bajek. Maluch może wybrać ją samodzielnie.
Zawsze możemy poradzić się dentysty, która szczoteczka dobrze się sprawdzi w przypadku naszego dziecka. Pamiętajmy, że szczoteczka to narzędzie do zachowania zdrowego uśmiechu.
Jak dbać o zęby?
Od najmłodszych lat należy wpajać dzieciom, dlaczego mycie zębów ma tak duże znaczenie. Higiena jamy ustnej to podstawa, aby zachować zdrowe zęby i piękny biały uśmiech. Samo mycie powinno trwać 2 minuty, a każda szczoteczka powinna mieć swoje indywidualne miejsce w łazience i być zmieniana co 2–3 miesiące.
Sama pasta i szczoteczka do zębów to jednak nie wszystko. Ważne są także regularne wizyty u stomatologa – szczególnie w przypadku najmłodszych dzieci, u których próchnica może rozwinąć się bardzo szybko. Dbanie o mleczne zęby ma duże znacznie. Od ich zdrowia i jakości zależy stan stałego uzębienia. | Jaką pastę i szczoteczkę do zębów wybrać dla dziecka? |
Sam Christer doskonale wie, jak wykorzystać kryminalny potencjał dziewiętnastowiecznego Londynu. Mroczne zaułki, ciemne uliczki, budzący dreszcze klimat, czających się w bramach złoczyńców. Jego „Cienie śmierci” są tego dowodem. W czasie tej lektury wyobraźnia pracuje na całego. Czytelnik po prostu przenosi się na karty powieści. A tam czeka go wiele emocji.
Żądza zemsty i odliczanie dni do egzekucji
Tę historię poznajemy okiem Simeona Lyncha. Akcja toczy się dwutorowo. W jednej chwili dzwony wybijają północ i wkraczamy w 1900 rok, jednocześnie poznając naszego bohatera, który znajduje się w mocno nieciekawym położeniu, w drugiej na fali wspomnień wędrujemy do przeszłości. To pozwoli nam dowiedzieć się, jaka droga powiodła Lyncha wprost w ramiona kata. Nasz bohater tkwi bowiem w więzieniu. Ciąży na nim wyrok śmierci, a do egzekucji zostało zaledwie kilkanaście dni.
Simeon Lynch nie zamierza jednak spokojnie czekać, aż jego ciało zawiśnie ku uciesze rozentuzjazmowanego tłumu. Pała żądzą zemsty i szykuje się do ucieczki. Chce odegrać się na tym, kto zniszczył mu życie i skrzywdził jego bliskich.
Morderca na zlecenie
Ze wspomnień Lyncha wyłania się obraz życia poza granicami prawa. Losy bohatera potoczyły się tak, że ze zwykłego, nieszkodliwego łobuza stał się jednym z morderców na zlecenie pracujących dla profesora Moriarty’ego. Jeśli to nazwisko kojarzy się wam z twórczością Conana Doyle’a, to jest to jak najbardziej słuszne skojarzenie. To właśnie największy przeciwnik Holmesa jest pracodawcą Simeona, a i sam Holmes pojawi się w powieści (choć niestety nie na tak długo, jakby się chciało).
Historia Lyncha kryje sporo zagadek, a pewne fakty z jego życiorysu, które wyjdą na jaw w trakcie snucia opowieści, zaskoczą nawet jego. Czasami człowiek sam o sobie nie wie wszystkiego i to jest właśnie ten przypadek.
Świetna rozrywka!
„Cienie śmierci” to solidna dawka rozrywki, udana mieszanka kryminału i powieści łotrzykowskiej, w której znajdzie się miejsce na przyjaźń, miłość, ale i zemstę czy nienawiść. Jest mrocznie, ale pojawiają się także iskierki humoru.
Nie jest to klasyczny kryminał, a tożsamość tego, kto stoi za dramatem głównego bohatera, jest stosunkowo łatwa do odgadnięcia, ale przyjemność czytania zostaje. Historia wciąga, postać głównego bohatera jest interesująca (pozostałe postaci doczekały się mniej dopracowanych portretów), a opisy barwne i nawiązujące do życia w wiktoriańskim Londynie.
Sam Christer wie, jak przykuć uwagę i zadziałać na wyobraźnię. Czytajcie i bawcie się dobrze.
Źródło okładki: www.soniadraga.pl | „Cienie śmierci” Sam Christer – recenzja |
Każda z nas lubi przecież kupować dobre jakościowo kosmetyki w korzystnej cenie. Jeśli chodzi o lakiery i produkty do paznokci, to wszystkie mamy ich w swojej kosmetyczce naprawdę wiele. Dlaczego więc nie zainteresować się tymi z niższej półki cenowej? Bardzo często zdarza się tak, że nawet najdroższe lakiery do parkoci nie sprawdzają się u niektórych osób. Winna temu jest płytka paznokcia – niektóre kobiety mają szczęście i ich paznokcie mocniej i dłużej przyciągają kolorowe emalie. Dlatego warto pamiętać, by przed zakupem naprawdę drogiego lakieru upewnić się, czy jego formuła będzie sprawdzać się na naszych płytkach. Czasem warto zainwestować mniej, zwłaszcza jeśli kupujemy lakier „w ciemno”, wtedy najczęściej możemy znaleźć zaskakująco dobry produkt w bardzo atrakcyjnej cenie.
Do lakierów kolorowych w doskonałych cenach i o wyjątkowej jakości należą produkty marki Golden Rose. Kolorowe emalie zachwycają szeroką barwą kolorystyczną. W asortymencie marki znajdziemy modne odcienie nude, delikatne pastele, ciemne i mocne kolory dla buntowniczek, a także klasyczne barwy czerwieni. Prócz bardzo bogatej gamy barwnej możemy wybierać spośród różnych wariantów wykończeniowych, w tym szalenie popularnych wersji matowych albo mocno błyszczących czy zawierających w sobie składniki odżywcze. Wśród matowych lakierów są prawdziwe perełki – piękne korale, głębokie granty, szarość czy modne barwy fluo. Do fanek lakierów Golden Rose należy m.in. Kasia Tusk, która wspominała o nich na swoim blogu. Cena produktów waha się pomiędzy 4 a 12 zł, w zależności od efektu, jaki nas interesuje. Te droższe to zazwyczaj nowości, np. zawierające w sobie drobinki brokatu, dające wrażenie piasku na paznokciach.
Do popularnych i niedrogich lakierów należą również produkty firmy Wibo, która szczególnie przypadła do gustom fankom kolorów w klimacie mlecznym, nude, bladoróżowym, jak również miłośniczkom produktów o matowym wykończeniu. Seria Chic Matte to subtelne kolory, które niezwykle długo utrzymują się na paznokciach, a kosztują nie więcej niż kilka złotych. Marka wypuściła na rynek również udaną kolekcję Wow Posh Box, czyli serię lakierów, na którą składały się dwie buteleczki. W jednej mogliśmy znaleźć intensywny kolor, a w drugiej zabawne, geometryczne drobinki, które da się nałożyć na wcześniej pomalowaną płytkę paznokcia. Twórcy postarali się, by kolory lakierów oraz kształty ozdobnych drobin świetnie ze sobą współgrały. Bardzo udanym kosmetykiem są również lakiery z serii satynowej – zachwycają intensywnymi, głębokimi kolorami błękitu, zieleni i zgaszonej czerwieni. To niezwykle eleganckie wykończenie.
Kosmetyki uwielbiane przez nastolatki, o bardzo dobrej trwałości i fantastycznych kolorach? Takie właśnie są lakiery do paznokci Miss Sporty. Nie wymagają precyzji podczas aplikacji, mają duży i gruby pędzelek, szybko wysychają i bardzo prosto je zmyć z paznokci nawet za pomocą najtańszego produktu. Dodatkowym plusem jest tempo w jakim zasychają, proces trwa zaledwie chwilę. Zaskakująco długo utrzymują się na paznokciach; nawet do tygodnia. Niestety lakier potrafi dość mocno osiąść na skórze i pozostawić kolorowe ślady. Natomiast biorąc pod uwagę, że to produkty, które można mieć za mniej niż 2 zł, raczej trudno narzekać na taki drobiazg. Zwracając uwagę na wykończenia, jakie maja lakiery, możemy domyślić się, że są skierowane do nastolatek – błyski, satyny, efekt benzyny czy fluo to wśród nich najbardziej charakterystyczne odmiany. Próżno szukać eleganckich, stonowanych produktów, choć na plus wyróżnia się tutaj seria odżywek oraz lakierów w barwach mlecznych.
Odrobinę droższe, choć nadal z niskiej półki cenowej, są klasyczne lakiery Sally Hansen. Ich ogromną zaletą jest duża pojemność, bardzo praktyczny szeroki pędzel oraz wyrafinowana gama kolorystyczna. Możemy wybierać od bardzo słodkich róży, przez piękne śliwki i fiolety aż po czerwienie w przeróżnych odcieniach. Najbardziej klasyczna linia, Complete Salon Manicure, cechuje się naprawdę wysoką trwałością, a wewnątrz buteleczki z produktem znajduje się siedem składników, które dają prawdziwą radość podczas malowania. Wśród nich jest baza, utwardzacz, odżywka, utrwalacz i intensywne wykończenie. Jeśli mamy ochotę zainwestować nieco więcej w manicure od Sally Hansen, wówczas warto wypróbować lakiery z serii Miracle Gel. Mają one przedłużoną trwałość, a dzięki bazie top coat są odporne na zadrapania i rysowanie.
Lakiery o bardzo ładnych barwach i przyjaznej cenie to także produkty marki Revlon. Ich zaletą jest szybkie tempo wysychania, a serię Nail Enamel cechuje naprawdę długa żywotność. Na paznokciach pozostaje ona przez około tydzień, cały czas zachowując bardzo wyrazisty połysk. Już jedna warstwa lakieru tworzy mocną barwę, więc nie potrzebujemy aplikować kolejnej. Oczywiście lakier posiada również płaski i precyzyjny pędzelek, który ułatwia aplikację produktu na płytce paznokcia. Zaletą są też modne i nietuzinkowe kolory, takie jak: barwy pomarańczy, oliwki, srebra, jasnego błękitu czy trawiastej zieleni. Na Nail Enamel warto polować na aukcjach internetowych, gdyż w drogeriach potrafią kosztować nawet o 200% drożej!
Bardzo ciekawym sposobem na urozmaicenie naszego manicure’u jest ozdobienie paznokci specjalną kalkomanią lub kolorowymi naklejkami. Najpopularniejsze w tym sezonie są tzw. naklejki wodne, które mogą przybierać najróżniejsze formy – postaci z bajek, ulubionych zwierzaków, mrocznych symboli, psychodelicznych wzorów czy tatuaży. Ich aplikacja jest banalnie prosta i przypomina nakładanie tatuażu dla dzieci. Najpierw wycinamy kształt paznokcia, zwilżamy tekturę i odklejamy naszą kalkomanię, a następnie dociskamy ją do płytki paznokcia i czekamy kilka chwil. Po wyschnięciu możemy zabezpieczyć naklejkę przy pomocy bezbarwnego lakieru czy top coatu. To bardzo niedrogi sposób na stworzenie nietuzinkowego lub zabawnego manicure’u. Warto jednak pamiętać, że ten typ ozdób nadaje się wyłącznie w sytuacjach nieformalnych, np. podczas imprezy czy weekendu. Nie powinnyśmy nosić mocnych wzorów, brokatu, drobinek czy dżetów w pracy, zwłaszcza jeśli mamy kontakt z klientem. To bardzo nieeleganckie.
Jeśli chcemy, by nasze lakiery nabrały nowego charakteru, wówczas bardzo dobrą inwestycją będą specjalne topy, które zmienią wykończenie kosmetyków. Do najbardziej popularnych należą te matujące tradycyjny lakier. Za kilka, kilkanaście złotych możemy sprawić, że każda buteleczka naszego kosmetyku do paznokci nabierze podwójnej mocy. Pozwoli nam to urozmaicić naszą kolekcję przez nałożenie na lakiery błyszczących kolorowych drobinek, np. w formie brokatowego lakieru o złotej lub srebrnej barwie. Lakier z brokatem to także świetnie rozwiązanie, jeśli zauważyłyśmy, że kolor z jakiegoś paznokcia odprysnął, a my nie mamy czasu, by poprawić manicure. W bardzo szybki sposób zakryjemy niedoskonałość, a nasze paznokcie nadal będą prezentowały się modnie.
Efektowne i bardzo modne są również lakiery i pyłki do ozdabiania z tzw. efektem syrenki lub holograficznym wykończeniem. Kosmetyki nabłyszczają płytkę paznokcia, dzięki temu mieni się ona w przeróżnych kolorach, przypominając odrobinę rybi ogonek pełen różnobarwnych łusek. Niestety najczęściej lakiery lub topy z efektem syrenki, hologramu czy benzyny są dostępne dla lakierów w typie hybrydowym, a ich koszt jest znacznie większy niż cena tradycyjnego kosmetyku do paznokci.
Dodatkowo, aby wykonać w domu hybrydę, potrzebujemy specjalnej lampy do utwardzania powierzchni paznokcia, topu ochronnego oraz produktów do późniejszego usuwania lakieru hybrydowego. Jednak jeśli zdecydujemy się na zakup domowego zestawu do tworzenia hybrydowego manicure’u, to bardzo szybko wydatek się nam zwróci – szczególnie gdy lubimy paznokcie hybrydowe i korzystamy z usług profesjonalistów. To bardzo wygodne rozwiązanie, gdy nasze paznokcie nie utrzymują długo koloru i często musimy poprawiać klasyczny manicure. Hybryda utrzymuje się na płytce co najmniej przez dwa, trzy tygodnie, trzeba ją poprawiać jedynie wtedy, kiedy zauważamy odrosty. Stworzenie efektu hybrydy daje również możliwość przedłużenia własnej płytki paznokcia i uzyskania wymarzonego kształtu, np. modnego migdałka. | Tani manicure – najlepsze kosmetyki do paznokci w przyjaznych cenach |
Czy pluszowy miś wciąż jest najbardziej popularną przytulanką dla najmłodszych? A może zastąpiła go inna maskotka? Prezentujemy 10 najpopularniejszych przytulanek dla dzieci. Sprawdź, czy pluszowe zwierzątka wciąż cieszą się dużym zainteresowaniem. Od lat miś był maskotką, którą pragnęły mieć wszystkie dzieci. Do przytulania, do zasypiania – był zabawką wielopokoleniową. Dziś również cieszy się dużą popularnością. Co takiego jest w maskotkach, że przyciągają do siebie dzieci w różnym wieku i wciąż są modne?
Pluszaki – do zabawy, do przytulania, do zasypiania
Miękkie maskotki – czy to zwierzątka, czy ulubione postaci z bajek – od zawsze stanowiły wystrój dziecięcego pokoju. Są jednak nie tylko elementem dekoracyjnym, ale także pierwszym przyjacielem, który ukoi do snu, pocieszy, którego można przytulić. Niektóre dzieci są tak przyzwyczajone do ulubionej przytulanki, że nie potrafią bez niej zasnąć. Dlatego ważne jest, aby pamiętać o maskotce, którą najbardziej lubi dziecko, podczas wyjazdu na ferie, na wakacje lub wizyty u babci. Maluchowi może się o niej przypomnieć w samochodzie lub podczas kładzenia do łóżka.
Maskotki są również towarzyszami zabaw. Można umieścić je w bazie, gdzie tworzą część załogi, albo posadzić przy stoliku, gdzie są gośćmi. Szykowanie obiadu, deseru lub herbatki w dziecięcej kuchni to wielka gratka dla najmłodszych.
Które maskotki są najbardziej popularne?
Wciąż dużą popularnością cieszą się maskotki zwierzątka. Przedstawiamy najbardziej popularną piątkę:
Miś w koszulce z nadrukiem – to wyjątkowy miś, na wyjątkową okazję, dla wyjątkowej osoby. Nadruk na koszulce może być dowolny.
Duży miś
Sowa pluszowa pacynka IKEA – obok popularnej sowy dużą popularnością cieszą się też inne pluszaki: panda, świnka, mysz, jeleń, lis, jeż.
Pluszowy tygrys
Pluszowy koń
Obok pluszowych zwierzątek hitem są także maskotki z bajek:
Minecraft
Jak wytresować smoka?
Minionki
Olaf z Krainy Lodu
Myszka Miki
Dziecięce przytulanki
Dziecięce przytulanki mogą się zmieniać. Jednak ich rola pozostaje taka sama. Dziecko z ulubionym pluszakiem czuje się bezpieczne. Dzięki niemu spokojnie zaśnie i może pokazać mu świat, gdy razem wyjeżdżają w podróż – dłuższą lub krótszą. Niektóre zabawki przechodzą prawdziwą szkołę przetrwania i choć mogą mieć urwane ucho, dziurę w koszulce lub łapce, to wciąż pozostają tymi ulubionymi.
Jeżeli jednak dziecko zabiera maskotkę niemal wszędzie, a później kładzie się z nią do łóżka, ważne, aby od czasu do czasu ją wyprać. Utrzymanie pluszaka w czystości to zadanie rodziców. Warto prać maskotkę bez wiedzy dziecka – maluch może nie zrozumieć, że ulubionemu misiowi nic się nie dzieje, gdy wiruje w pralce pośród dużej ilości piany. | 10 popularnych przytulanek dla najmłodszych |
Zakup używanych przedmiotów wiąże się z pewnym ryzykiem, które jednak warto podjąć, jeśli jakość oraz cena idą w parze. Coraz więcej osób decyduje się na zakup urządzeń z tak zwanej „drugiej ręki”. Powód jest jeden – oszczędność. Nie każdego stać na nowy model samochodu czy najnowszy sprzęt gospodarstwa domowego, wobec tego pozostaje zakup przedmiotu używanego.
Używany telewizor – jak kupować, aby później nie żałować
Stojąc przed decyzją dotyczącą zakupu telewizora ,warto także zastanowić się, czy nie lepiej zaoszczędzić, kupując go od pierwszego właściciela. Jeśli nie stać kogoś na telewizor z górnej półki, warto wybrać model roczny lub dwuletni, którego ktoś właśnie się pozbywa.
Niewątpliwą zaletą kupowania przedmiotów z drugiej ręki jest ich cena. Koszt telewizora używanego, lecz w dobrym stanie, może być niższy nawet o 50% w stosunku do ceny wyjściowej producenta. Oczywiście zakup używanego odbiornika wiąże się z pewnym ryzykiem, które można skutecznie ominąć, stosując się do poniższych rad.
Kupowanie sprzętu na gwarancji
Są na świecie ludzie, pasjonaci oraz miłośnicy gadżetów, którzy rokrocznie zmieniają zakupiony sprzęt RTV. Nowe modele telewizorów wywołują u nich szybsze bicie serca oraz sprawiają, że chętnie sięgają po portfele i nie żałują gotówki. „Stary”, roczny czy dwuletni, odbiornik przeznaczają na sprzedaż. Taki sprzęt posiada jeszcze gwarancję producenta. Jeśli zatem sprzedawca dołącza do zakupu paragon lub fakturę, oznajmiając, że telewizor został kupiony z dwu, trzy czy nawet pięcioletnią gwarancją, kupujący zyskuje pewność, że w razie awarii może spokojnie oddać sprzęt do naprawy, bez poniesienia dodatkowych kosztów.
Stary, ale nowoczesny
Nabycie używanego telewizora nie jest równoznaczne z zakupem antyku. Wybierając telewizor z oferty sprzętów używanych należy pamiętać, aby model był dość nowy oraz umożliwił podłączenie dekodera odbierającego telewizję naziemną. Odrzucając na starcie stare, kineskopowe telewizory oraz wybierając coś z oferty tzw. „płaskich” urządzeń, unikniemy szybkiej konieczności powtórnego zakupu.
Jakość obrazu oraz dźwięku
W telewizorze kluczową rolę odgrywa obraz i dźwięk. Niewyraźnie kolory i niesłyszalne głosy nie należą do przyjemności. Telewizor to przede wszystkim rozrywka, zatem powinna mieć dobrą jakość. Niestety trudno określić ją już na samym początku. Warto zatem poszukać sprzedawcy, który gwarantuje, że telewizor jest w pełni sprawny, a gdy nie spełni on oczekiwań nowego właściciela, istnieje możliwość jego zwrócenia.
Zasada ograniczonego zaufania
To zasada, która dotyczy każdej sfery życia, więc także kupowania urządzeń od poprzedniego właściciela. Oczywiście podejrzewanie każdego o podstęp nie jest dobre, ale umiarkowanie zaufanie do osoby, której się nie zna to rzecz normalna. W przypadku telewizora nie liczy się jedynie jego wygląd zewnętrzny i zapewniania sprzedawcy, że telewizor jest sprawny oraz działa jak nowy. Należy mieć możliwość wypróbowania sprzętu i obejrzenia go przed podjęciem decyzji o zakupie. Po sprawdzeniu może okazać się, że telewizor nie działa tak, jak należy. Choć restrykcyjne zasady serwisów zakupowych niwelują prawdopodobieństwo trafienia na nieuczciwego sprzedawcę chcącego nabić kogoś w butelkę, ostrożności nigdy za wiele.
Polowanie na superokazje
Błysk w oku, kiedy widzi się znacznie obniżoną cenę, jest czymś naturalnym. Należy jednak ostudzić emocje i zastanowić się, czym dany rabat jest spowodowany. Jeśli koszt używanego, rocznego czy dwuletniego telewizora jest niższy aż o 70% w porównaniu z ceną nowego sprzętu w sklepie, powinna zapalić się czerwona lampka. Lampka, która sygnalizować będzie, że oferta może jednak nie być prawdziwą „okazją”. Może okazać się, że oferowany sprzęt został wycofany ze sprzedaży ze względu na wady producenckie. Wówczas należy jeszcze raz dobrze przemyśleć zakup sprzętu, który nie podlega już gwarancji, a możliwość jakichkolwiek roszczeń w kierunku producenta będzie niemożliwa.
Specjalista prawdę ci powie
Jeśli sprzedawca używanego telewizora daje możliwość zobaczenia oraz wypróbowania go przed zakupem, warto na te „oględziny” zabrać ze sobą specjalistę. Osoba znająca się na sprzęcie RTV spojrzy na sprzęt fachowym okiem i stwierdzi, czy telewizor będący przedmiotem zakupu faktycznie jest okazją, której nie można przepuścić. Jeśli sprzedający będzie pewny tego, że sprzedaje telewizor dobrej jakości, bez najmniejszego problemu powinien udostępnić sprzęt do jego wcześniejszego przetestowania.
Znana marka
Wybierając używany telewizor, warto postawić na znaną oraz cenioną markę. Dzięki temu, nawet jeśli telewizor po jakimś czasie odmówi posłuszeństwa, zajmie się nim każdy sprawdzony serwis RTV.
Stojąc przed wyborem używanego telewizora, pamiętaj o wszystkich powyższych zasadach, a na pewno kupisz sprzęt, który posłuży ci przez lata. Spędź wyjątkowe chwile na oglądaniu ulubionych seriali czy pasjonujących meczów na sprzęcie, który znacząco nie nadszarpnął twojego budżetu. | Na co zwrócić uwagę przy zakupie używanego telewizora |
Nie możesz się doczekać szusowania na nartach lub snowboardzie oraz zabawy do rana w barach apres ski? Nic dziwnego. Śnieg, sport i imprezy to coś, co lubi każdy mężczyzna. Warto już wcześniej przygotować się do szaleństw na śniegu. Doradzamy, jak dobrze wyglądać na stoku i poza nim. Bądź modny
Wybierając się w góry, większość z nas kompletuje ubrania głównie praktyczne – ciepłe polary, przylegające golfy, wygodne spodnie narciarskie lub snowboardowe. Może się wydawać, że moda sportowa ma niewiele wspólnego ze stylem i kreatywnością. To błąd! Obecnie projektanci i najbardziej znane marki prześcigają się w proponowaniu stylowych, ciekawych i kolorowych projektów na narty i snowboard. Warto się rozejrzeć za fajnymi ciuchami na stok, które poprawią ci humor i sprawią, że się wyróżnisz.
Bary apres ski
Pobyt w górach nie kończy się na jeździe na nartach. Jeśli na wypoczynek wybierasz się za granicę, z pewnością znasz bary apres ski. Niewtajemniczonym wyjaśniamy. Apres ski to po francusku „po nartach”. Jest to miejsce, które służy zabawie i relaksowi – jest nieodłącznie związane z zimowymi sportami. To również centrum spotkań towarzyskich oraz imprez do białego rana. Każdy z nas chce dobrze wyglądać w każdej sytuacji – również po uprawianiu sportów, zwłaszcza gdy w perspektywie ma zabawę ze znajomymi. Wbrew pozorom nawet po zimowym szaleństwie możesz być stylowy. Podpowiadamy, jak stworzyć stylizację idealną na stok i do baru apres ski.
Najważniejsza jest góra
To, co masz pod kurtką, będzie odgrywało największą rolę w stylizacji apres ski. Spodni nie zmienisz, jednak odpowiednia góra nada charakter całości. Proponujemy ubierać się na cebulkę – podczas jazdy na nartach lub snowboardzie będzie ci ciepło, a potem w barze możesz szybko zmienić swój ubiór na bardziej imprezowy. Obecnie triumfy w modzie święcą wszelkiego rodzaju swetry – golfy, kardigany, w serek. Wybierając wełniany, oddychający sweter, będziesz mieć dwa w jednym – ciepło i modny wygląd. Dużą zaletą kardiganów jest to, że pod spód możesz założyć T-shirt lub cienki longsleeve. Gdy impreza się rozkręci, po prostu ściągniesz go i będziesz mógł swobodnie tańczyć. Jeśli swetry to nie twoja bajka, poszukaj ładnej i ciekawej bluzy. Również spełni swoją funkcję, ponieważ ochroni przed zimnem, a ponadto będziesz mógł założyć pod nią coś cieńszego.
Pamiętaj, by materiały były oddychające! Jeśli kupisz górę słabą jakościowo, spocisz się, a przebywanie obok ciebie przestanie być przyjemne. Dlatego kompletując swój strój na szaleństwo w górach, zwróć uwagę na to, by twoje ubrania były z oddychających tkanin oraz odprowadzały wilgoć i chroniły przed zimnem.
Dodatki to podstawa
Gdy masz ograniczone możliwości w kwestii ubioru, najważniejsze stają się dodatki. Uwierz, diabeł tkwi w szczegółach! Dzięki fajnej czapce i szalikowi z najnudniejszych ciuchów można wyczarować coś ciekawego. Dlatego poświęć trochę czasu na wybór ładnej i funkcjonalnej czapki oraz szalika. W barze apres ski nie będziesz musiał ich ściągać, tylko nonszalancko owiniesz się szalikiem, a czapkę zostawisz na głowie. Możesz dodać jej oryginalności śmiesznymi przypinkami. Oryginalneokulary przeciwsłoneczne będą idealne, gdy impreza zacznie się trochę wcześniej i przeniesie na zewnątrz lub gdy po prostu będziesz chciał odpocząć na leżaku. | Moda apres ski dla niego |
Kompletowanie szkolnych wyprawek wiąże się z wysokimi kosztami. Dobra organizacja, przemyślane wybory i zakup gotowych zestawów to sposoby, dzięki którym obniżymy koszty związane z gromadzeniem szkolnych przyborów i akcesoriów. Do najchętniej wybieranych kompletów artykułów szkolnych należą: piórniki z wyposażeniem, zestawy z tornistrami oraz wyprawka plastyczna. Przeciętnie koszty związane z zakupem wyprawek szkolnych wynoszą od 300 do 500 zł. Wpływ na wysokość tej kwoty mają np.: czas, w którym dokonujemy zakupu, popularność i dostępność towarów.
Wyprawka do szkoły – najpotrzebniejsze artykuły szkolne
Najważniejszą część szkolnej wyprawki stanowią książki. O ile podręczniki i zestawy ćwiczeń do edukacji w większości są już nieodpłatnie udostępniane dzieciom w szkołach, o tyle cała reszta leży w zakresie dzieci i ich rodziców. Nowy rok szkolny nie obejdzie się bez: zeszytów, piórników i tornistrów lub plecaków.
box:offerCarousel
Ponadto, niezbędne będą także: worek na kapcie, obuwie zmienne, strój na zajęcia sportowe, akcesoria plastyczne (farby, kleje, kredki, plastelina, pędzle) oraz artykuły pisarskie i papiernicze (długopisy, temperówki, gumki, nożyczki, linijki, ołówki, bloki i notesy). W niektórych szkołach uczniowie mają także obowiązek posiadania: czepka na basen, kąpielówek, ręcznika, klapek i okularów do pływania. Lista artykułów jest długa i zwykle zależy od wymagań konkretnej szkoły i wychowawcy. Liczba przyborów szkolnych będzie zmniejszać się wraz z wiekiem dziecka, w klasach 6-8, gdy zajęcia plastyczne i artystyczne zaczną ustępować miejsca przedmiotom ścisłym, humanistycznym i językom obcym. Podczas zakupu poszczególnych elementów wyprawki, powinniśmy przede wszystkim zwracać uwagę na jakość wybieranych akcesoriów. Decydując się na produkty sprawdzone i solidnie wykonane, zmniejszamy ryzyko konieczności kupowania kolejnych egzemplarzy, np. piórnika, jeszcze w tym samym roku szkolnym.
Jak kupować taniej? Porady i wskazówki
Jeżeli zależy nam na okrojeniu kosztów związanych z zakupem wszystkich potrzebnych do szkoły przyborów, warto zająć się ich kompletowaniem wraz z początkiem wakacji. Jest to czas, w którym producenci zwykle oferują konkurencyjne ceny w stosunku do tych pojawiających się z końcem sierpnia i początkiem września. Pora ta jest optymalna także z faktu niewielkiego zainteresowania przyborami szkolnymi, możemy więc liczyć na łatwą dostępność i szeroki wybór towarów z różnych półek cenowych. Kompletując wyprawkę, starajmy się stale monitorować, jakie przedmioty już mamy i czego jeszcze nam brakuje. Rodzicom zdarzają się bowiem sytuacje, gdy w ferworze stopniowego gromadzenia akcesoriów szkolnych, kupują nadmiar farb, klejów lub kredek. Oszczędne zakupy wiążą się także z wyborem sklepów internetowych, zamiast stacjonarnych księgarni, stanowisk w marketach i osiedlowych sklepików oraz z kupowaniem w zestawach. Podczas jednorazowego zakupu kilku produktów, ogólna cena jest finalnie niższa niż ta obowiązująca za produkty kupowane pojedynczo.
Zestawy artykułów szkolnych – przegląd kilku wariantów
Zestawy artykułów szkolnych mogą być dostępne w różnych wariantach. Zależnie od naszych potrzeb, w jego składzie mogą znajdować się np.:
* tornister, piórnik i worek na kapcie,
* śniadaniówka i bidon,
* piórniki z wyposażeniem,
* kredki, flamastry i farby,
* długopisy i ołówki,
* bloki, notesy i zeszyty.
Wśród wielu zestawów dostępnych na Allegro, wybraliśmy kilka przykładowych, które pozwolą rodzicom zaoszczędzić i skrócić czas kompletowania szkolnej wyprawki. Niektóre z tych zestawów zostały wyposażone w tak bogaty sposób, że pozwolą nam wyposażyć więcej niż jedno dziecko.
Zestawy z tornistrem Są wieloelementowe i dostępne w różnych konfiguracjach. Najczęściej składają się z tornistra, worka na kapcie i piórnika (z wyposażeniem lub bez), ale znajdziemy także takie, w których producent dołączył również bidon i śniadaniówkę. Całość wykonana jest w jednakowej stylistyce i kolorystyce. Zależnie od komponentów zestawu i wybranego modelu, ceny wahają się średnio od 70 zł do 200 zł.
box:offerCarousel
Piórniki z wyposażeniem Rozkładane pojedyncze, podwójne lub potrójne piórniki z wyposażeniem zostały wypełnione niezbędnymi w trakcie lekcji podręcznymi akcesoriami. Najczęściej znajdują się w nich: kredki, flamastry, długopisy, ołówki, gumki, linijki, ekierki i temperówki. Zestaw jest spójnie skomponowany pod względem wielkości elementów, wyposażenia i kolorystyki. Zapłacimy za niego średnio od 30 zł do 100 zł.
box:offerCarousel
Zestawy plastyczne W sprzedaży znajdziemy także różnego rodzaju zestawy malarskie, które różnią się pod względem wielkości. Zawierają np. kredki drewniane, farby plakatowe, zestaw pędzelków, ołówek, blok rysunkowy biały i z kolorowymi kartkami, blok techniczny, plastelinę, nożyczki i klej. Niektóre komplety mogą być wyposażone także w kleje, kolorowe gumki do ścierania, temperówki, zestawy geometryczne i teczki na rysunki. Wybór tak bogato złożonego kompletu to dobre rozwiązanie np. w przypadku, gdy gromadzimy wyprawkę dla dwójki dzieci. Koszt związany z zakupem pakietu malarskiego wynosi od 40 zł do 150 zł.
box:offerCarousel
Komplety zeszytów Producenci artykułów papierniczych skompletowali zestawy zeszytów pod względem stylistyki, kolorystyki lub podziału na przedmioty szkolne. Kupując taki pakiet, nie tylko oszczędzamy pieniądze, ale i czas, który poświęcilibyśmy na poszukiwanie pojedynczych egzemplarzy. Warto przeglądać i porównywać oferty, ponieważ niektóre zostały wzbogacone o okładki i naklejki na zeszyty. Cena za zestaw zeszytów waha się w przedziale od 20 zł do 40 zł.
box:offerCarousel
Poza typowo szkolną wyprawką, początek roku szkolnego dla wielu rodziców wiąże się także z obowiązkiem wyposażenia pokoi dziecięcych w biurka, lampki, szafki oraz półki do przechowywania książek. Wszystko to generuje dodatkowe koszty, dlatego warto szukać oszczędności wszędzie tam, gdzie to możliwe. | W zestawie taniej! Przegląd artykułów szkolnych |
Ciężko wyobrazić sobie nowoczesne mieszkanie bez świec i lampionów ustawionych w sypialni lub łazience. Nie tylko dodają one uroku wieczorami, ale także świetnie prezentują się w ciągu dnia. Nie ma jednoznacznej zasady, jak je ustawiać czy w jakiej kolorystyce dobierać. Wszystko zależy od twojego gustu i kreatywności, a wybór jest naprawdę spory. Świece i świeczniki
Świece to absolutny hit ostatnich lat. Spotykamy je w salonach, łazienkach, sypialniach, a nawet w przedpokojach i kuchniach. Świetnie prezentują się na stołach, komodach czy parapetach. Na topie są zwłaszcza grube, jednokolorowe świece typu walec, które możemy ustawić na podstawce do świec. Prezentują się bardzo nowocześnie i pasują do większości wnętrz. Najbardziej popularne kolory to biel, krem, a także fiolet i bordo.
Równie chętnie wybierane są świece ozdobne, np. te umieszczone w szklanych wazonikach. Mogą mieć zatopione w sobie ciekawe ozdoby, np. koraliki, suszone pomarańcze, imbir czy ziarna kawy. Idealnie wkomponują się zwłaszcza we wnętrza w stylu boho. Dobrym wyborem są świece zapachowe. Coraz częściej spotykamy je w szklanych świecznikach przypominających szklankę do whisky.
Także wśród świeczników panuje moda na dowolność. Dla minimalistów polecane są klasyczne szklane świeczniki. Tradycjonalistom przypadną do gustu stojące świeczniki bez obudowy na świecę. Dla osób szukających pomysłowych rozwiązań polecane są np. świeczniki butelki albo świeczniki kieliszki. Pomysłowy świecznik możesz wykonać samodzielnie, np. z osłonki na kwiatek albo ze słoika. Gadżety DIY cieszą się ogromną popularnością i podkreślają osobowość domowników.
box:offerCarousel
Lampiony szklane
Wśród ozdobnych lampionów modne są zwłaszcza te szklane. Mogą mieć metalowe narożniki i sprawdzą się zarówno do wystroju mieszkania, jak i na balkon. W zależności od rozmiaru można dopasować do nich świece różnych kształtów i różnej wielkości. Najchętniej wybierane jest bezbarwne szkło, ale także kolorowe lampiony prezentują się ciekawie, zwłaszcza te w odcieniu brązu i złota. Tłumią one nieco blask świecy, dlatego są idealne do sypialni, aby stworzyć wyjątkowy, romantyczny klimat. Ceny lampionów szklanych wahają się od 19 do 59 zł.
Lampiony metalowe i drewniane
Dobrym wyborem będą także lampiony metalowe i drewniane. Świetnie prezentują się w surowych i minimalistycznych wnętrzach. Ich cena mieści się w przedziale od 89 do 149 zł. Spośród drewnianych lampionów najchętniej kupowane są te w kolorze białym i naturalnym, drewnianym. Modne są zwłaszcza te z widocznymi słojami. Decydując się na klasyczny, drewniany lampion, warto rozejrzeć się za stylem retro, przypominającym zszarzałe, powycierane drewno.
Przeczytaj również: Drewniane lampiony – klimatyczne ozdoby nie tylko do domu
box:offerCarousel
Lampiony wiszące
Bardzo dobrym wyborem są lampiony wiszące. Można przymocować je za pomocą uchwytów do sufitu lub ściany. Świetnie prezentują się na balkonach i werandach. Zwykle są smukłe i wysokie, idealne do długich świec. Ceny wahają się od 29 do 119 zł, w zależności od materiału. Najpopularniejsze to oczywiście metal i drewno ze szklanymi ściankami. Te zaś nie muszą być zwykłą szybką, lecz prawdziwym wzorzystym wirażem, który rzuci niebanalny wzór na pomieszczenie i doda niezwykłego nastroju.
Warte uwagi są również popularne latarnie ozdobne, które przypominają wiszące lampiony. Wyróżniają je ciekawe okienka z różnymi wzorami oraz nietypowy wygląd (np. piętra) czy kształt. Do środka latarni można włożyć ulubione ozdoby, np. muszelki czy kamyczki. Tego rodzaju ozdoby znajdziemy wykonane z porcelany, a z nawet kamienia. Ich zakup to wydatek od 69 zł. | Klimatyczne świece i lampiony do dekoracji mieszkania |
Zima to wyjątkowo okrutna pora roku dla naszych stóp, które są bardzo wrażliwe na niskie temperatury. Siarczysty mróz, śnieg i wiatr sprawiają, że przemarzamy, a na naszych stopach pojawiają się odmrożenia. To bardzo niebezpieczne zjawisko, któremu łatwo zapobiec. Jak? Wystarczy zadbać o odpowiednie obuwie. Skórzane buty ochronią nas przed mrozem i zapewnią stopom odpowiedni komfort, ale tylko jeśli będą właściwie pielęgnowane. Zadbana skóra gładka
Tylko systematyczna pielęgnacja pozwoli ci cieszyć się pięknym skórzanym obuwiem przez długie lata. Na szczęście nie jest to wcale takie trudne, bo na Allegro jest mnóstwo skutecznych preparatów, które zadbają o twoje buty. Co zatem powinieneś mieć w domu?
Renowator do skór – preparat ten, dzięki takim składnikom, jak wosk pszczeli czy olej z norek, doskonale odżywia i odnawia powierzchnię skórzanych butów. Pomoże oczyścić skórę z nałożonych wcześniej szkodliwych preparatów czy środków silikonowych. Renowator do skór powinien mieć konsystencję kremu.
Tłuszcz do skór ochroni twoje buty, zwłaszcza w sezonie zimowym. Nawilży skórę, sprawiając, że będzie miękka i delikatna w dotyku. Dzięki temu buty będą chronione przed wodą, zmniejszy się również ryzyko pęknięć skóry na mrozie. Tłuszcz pokryje drobne rysy na obuwiu i dobrze zaimpregnuje skórę.
Pasta do butów – pamiętaj, że wybierając pastę do butów, musisz dopasować jej kolor do koloru i typu obuwia: czarne botki – czarna pasta, brązowe kozaczki – brązowa pasta. Jeśli nie możesz znaleźć odpowiedniego koloru, wybierz pastę bezbarwną – to uniwersalne wyjście, które sprawdzi się bez względu na kolor obuwia.
Krem do butów – to produkt, który jest dostępny w prawie 100 odcieniach, a więc bez problemu dobierzesz odpowiedni do swojego obuwia. Pozwoli odzyskać butom piękny kolor, zniweluje rysy i przebarwienia oraz sprawi, że skóra nabierze blasku.
Impregnat – polecam przede wszystkim impregnat w sprayu z technologią Nano. To doskonałe rozwiązanie dla każdego rodzaju skór. Produkt po rozpyleniu zapewnia ochronę przed wodą i brudem różnego rodzaju, np. błotem pośniegowym, piachem czy solą, którymi posypywane są zimą ulice i chodniki. Wszelkie zabrudzenia pozostają na powierzchni i bardzo łatwo je usunąć za pomocą wody, która również nie wsiąka w materiał, lecz pozostaje na nim w postaci kropel.
Jak pastować skórzane buty?
Chociaż mogłoby się wydawać, że to czynność niezwykle prosta, niewielu z nas wie, jak wykonywać ją prawidłowo. A to bardzo ważne, jeśli chcemy, by skórzane buty służyły nam przez wiele lat i prezentowały się nienagannie. Przede wszystkim przed rozpoczęciem pastowania butów musisz upewnić się, że są suche. Gdy skóra będzie mokra, pasta ją zniszczy. Buty powinny być również wyczyszczone, np. gąbeczką do czyszczenia. Pastę wcieramy suchą szmatką lub delikatną szczotką. Na Allegro są dostępne wygodne w użyciu pasty do butów z gąbeczką. Gdy pasta wyschnie (zazwyczaj po ok. 10 minutach), wypoleruj buty czystą, suchą chusteczką.
Domowy i skuteczny sposób na zacieki z soli
To dobre rozwiązanie w awaryjnych sytuacjach. Gdy nie pielęgnujesz odpowiednio skórzanych butów, w zimie mogą pojawić się na nich nieestetyczne zacieki z soli, które niszczą delikatny materiał. Co wtedy zrobić? Plamy należy wyczyścić przygotowaną wcześniej miksturą z wody i soku z cytryny w proporcji 1:1. Po wyczyszczeniu zabrudzonego miejsca, buty należy delikatnie przetrzeć chusteczką, a gdy wyschną – zastosować odpowiednie preparaty natłuszczające, o których pisałam wyżej. | Jak prawidłowo dbać o skórzane obuwie w sezonie zimowym? |
Wiosna i lato 2015 to sezon, w którym nie możemy narzekać na deficyt lub monotonię trendów w modzie. Projektanci uraczyli nas odważnymi, kolorowymi i różnorodnymi kolekcjami. Na wybiegach znaleźć można zarówno coś dla miłośników klasyki, jak i dla nowoczesnych osób lubiących eksperymenty. Moda często czerpie inspiracje z poprzednich lat, z otaczających nas ludzi, z natury i ze sztuki. Nie inaczej jest w tym roku. Jednym z najweselszych i najbardziej charakterystycznych trendów na światowych wybiegach jest pop-art oraz motywy komiksowe. Pop-art w modzie
Nurt pop-art w sztuce, z którego czerpie współczesna moda, to kierunek, który wziął swą nazwę od sztuki popularnej. Jak nietrudno się domyślić, pop-art silnie związany był z kulturą masową, sztuką użytkową, reklamą. Pojawił się po II wojnie światowej, sięgał do surrealizmu, komiksów, naturalizmu. Artyści tego nurtu wykorzystywali w swej twórczości przedmioty codziennego użytku, bohaterów komiksowych, mieszali inne gatunki sztuki, wykorzystywali różne środki plastyczne. Nie trzeba reklamować takich nazwisk jak Andy Warhol, Mondrian czy Sonia Delaunay. Pop-art idealnie nadawał się na inspirację dla kreatorów mody. Oryginalność, kolory, kontrasty, wykorzystywanie wizerunków idoli, geometryczne wzory zostały wprost przeniesione do świata mody. Nie pierwszy raz projektanci nawiązują do tego właśnie nurtu.
Komiksy w stylizacjach
W sezonie wiosna/lato 2015 wyraźnie widać wpływy artysty pop-art Roya Lichtensteina, którego komiksy każdy z nas widział, choć możemy nie zdawać sobie sprawy z tego, kto jest ich twórcą. Już nie sławne twarze Marilyn Monroe, które wyczarował Andy Warhol, lecz geometryczne zestawienia kolorów nawiązujące do barw sławnych komiksów i obrazów pop-art są najmodniejsze. Równocześnie jednak projektanci promują dosłowne odwołania do komiksów w swoich wiosenno-letnich kolekcjach. Jeremy Scott nie pierwszy raz sięga do motywów rodem z Flinstone'ów, Versace, JC de Castelbajac, Moschino, Dsquared2, DKNY czy Dries van Noten inspirują się kolorami i geometryczną grą pop-artowskich kompozycji. Nie tylko wielkie domy mody, ale również koncerny sportowe i sklepy sieciowe mają w swojej ofercie ubrania z komiksowymi motywami. Firma Adidas wraz z piosenkarką Ritą Orą promuje swoje legginsy i sportową odzież z nadrukami pop-art.
Kolorowe torebki z motywami wprost z komiksów
Pop-art i komiksy to motyw obecny również na modnych torebkach. Mamy do wyboru wiele fasonów, ale najmodniejsze są te, które przypominają kształtem książki, nosimy je w ręku jak lekturę do szkoły lub na cienkich łańcuszkach. Takie torebki pojawiły się już w sezonie jesienno-zimowym, ale obecnie święcą triumfy popularności. Właściwie każda z nas może wybrać dowolny motyw – bliski jej sercu i zainteresowaniom. Dom mody Chanel na torebkach nadrukował hasła feministyczne, Au Jour le Jour zasypał torebki czerwonymi całusami, Just Cavalli proponuje ogromne czarne usta. Na ulicach możemy zobaczyć komiksowe torebki z motywami oczu, pand i innych zwierząt, uśmiechniętych słoneczek, serc, napisów. Jeśli czujemy się zbyt dojrzałe na tego typu komiksowe szaleństwo, mamy do wyboru torebki w kontrastujących barwach pop-art, w abstrakcyjne wzory, z elementami futerka. Torebka z odniesieniami do bohaterów komiksów, nawiązująca do stylu pop-art, to dodatek, który przełamie każdą nudną stylizację. To element stroju, który nie ma już za zadanie pomieścić wszystkiego, co posiadamy, lecz pokazać naszą osobowość i indywidualizm. Możemy pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa również gdy cała stylizacja jest elegancka i zachowawcza. Nasze zamiłowanie do komiksów w tym sezonie jest w pełni usprawiedliwione.
Pop-art, komiksy, neonowe kolory oraz zaskakujące połączenia fasonów i barw są jednym z najmodniejszych trendów tegorocznej wiosny i lata. Kupując taką torebkę, sukienkę czy spodnie zrobimy furorę i na pewno zostaniemy zauważone w tłumie. Możemy wybrać odważne projekty, np. kolorowy kombinezonlub garnitur, bądź uzupełnić nasz strój wyjściowy o niewielki, acz rzucający się w oczy dodatek, jakim jest torebka z motywem pop-art. Warto również przejrzeć szafy w poszukiwaniu starych T-shirtów z postaciami komiksowymi, które uzupełnią nasz look, jeśli decydujemy się na stylizację sportową lub casualową. | Kochamy komiksy i zabawne wzory – teraz również na torebkach |
Wakacje sprzyjają wypoczynkowi na świeżym powietrzu. Warto wtedy mieć dobrej jakości koc biwakowy, który zapewni nam komfort i ochroni przed wilgocią, chłodem i zabrudzeniami. Czym się kierować, kupując to akcesorium turystyczne? Koc biwakowy, nazywany również piknikowym czy też plażowym, ma wszechstronne zastosowanie. Zwiększy naszą wygodę i sprawdzi się zarówno na biwaku, jak i na tarasie, nad rzeką czy na plaży. Rozłożony koc to idealne miejsce do odpoczynku na rodzinnym pikniku.
Na co zwrócić uwagę?
Zwróćmy uwagę na łatwość składania i rozkładania koca. Złożony najczęściej przypomina torbę z uchem do wygodnego przenoszenia. Wybierzmy model mający specjalną powłokę izotermiczną – to najczęściej pianka PCW lub folia aluminiowa – zabezpieczającą przed chłodem i wilgocią. Niewątpliwym atutem będzie też miękka piankowa wkładka niwelująca nierówności podłoża.
Nie wszystkie koce biwakowe możemy prać, dlatego sprawdźmy, jak można czyścić model, na który się zdecydowaliśmy.
Nie bez znaczenia jest także rodzaj materiału będący warstwą wierzchnią koca. To najczęściej polar lub poliester – zapewniające wygodę i ciepło. Kolorystyka i wzornictwo zależeć będą od naszych indywidualnych upodobań.
Zastanówmy się nad wielkością koca czy maty. Mniejszy model świetnie sprawdzi się w przypadku 1–2 osób. Jeśli jednak planujemy piknik w większym gronie, zainwestujmy w jak największy koc, na którym wszyscy wygodnie usiądą, a dodatkowo zmieszczą się na nim wszystkie smakołyki.
Niektóre koce biwakowe mają również specjalna kieszonkę na drobiazgi, takie jak telefon komórkowy czy pieniądze.
Koce biwakowe od 100 zł
Koc piknikowy Round Picnic Rug Easy Camp – świetnie sprawdzi się na kempingu, pikniku, pod namiotem lub na plaży. Jego wierzchnia warstwa została wykonana z polaru, natomiast spód to PCW/aluminium. Cechą wyróżniającą koca jest unikatowy, okrągły kształt (średnica 200 cm). Ten model kosztuje prawie 150 zł.
Koc Skip Hop– spory kwadratowy koc o wymiarach 150 cm x 150 cm, który może być używany przez cały rok. Idealnie izoluje przed chłodem i wilgocią, a dodatkowo jest bardzo łatwy do utrzymania w czystości (można go prać w pralce). Po złożeniu możemy nosić go na ramieniu jak torbę, w dodatku termoizolacyjną – taką właściwość ma materiał w bocznej kieszonce. Kieszonkę tę po rozłożeniu koca z łatwością odepniemy, zyskując małą i poręczną torebkę. Koc marki Skip Hop kosztuje ponad 170 zł.
Koc La Millou – sporych rozmiarów mata, bardzo przydatna w razie wypadu za miasto, rodzinnego pikniku czy plażowania. Miękkie wypełnienie sprawia, że ten produkt idealnie sprawdzi się także w domu, jako mata do zabawy dla dzieci. Nieprzemakalny materiał warstwy spodniej chroni i izoluje od wilgotnego podłoża. Wstęgi wszyte w jeden z brzegów ułatwiają transport maty. Za produkt marki La Millou zapłacimy około 250 złotych.
Koc Cilio – wygodny i miękki koc piknikowy wykonany z flaneli i nieprzemakalnej, izolującej warstwy spodniej. Świetnie sprawdza się na każdym podłożu. Bardzo szybko i bez najmniejszych problemów złożymy go w kostkę i zapniemy rzepem. Cena koca Cilio to około 105 zł.
Koc Amazonas – miękki, ciepły koc piknikowy, bardzo dobrze zabezpieczający przed wilgocią. Jego wierzchnia warstwa to miła w dotyku flanela bawełniana. Specjalne wypełnienie o gramaturze 200 g/m² sprawia, że jest on niezwykle wygodny. Za produkt marki Amazonas zapłacimy około 170 złotych. | Maty i koce biwakowe od 100 zł |
Kondycja naszych stóp w dużej mierze zależy od tego, czy odpowiednio o nie dbamy, aby nie były opuchnięte i obolałe, a wręcz przeciwnie – wypoczęte i zadbane. Aby tak się stało, warto wykonać prawidłowy masaż, który przyniesie natychmiastowe korzyści dla spiętych mięśni. Podpowiadamy, jak go zrobić i co okaże się w tym przypadku niezbędne. Masaż stóp to jeden z najprzyjemniejszych sposobów nie wymagających dużych nakładów finansowych, a przynoszących korzyści w formie relaksu i odprężenia. Wykonany samodzielnie sprawi, że nasza krew zacznie szybciej krążyć, dzięki czemu poprawi się nasza przemiana materii, a toksyny w znacznie szybszym tempie pozostaną usunięte z organizmu. Poniżej wskazówki, stanowiące podpowiedź, jak wykonać masaż i co warto mieć wtedy przy sobie.
Dlaczego warto masować stopy?
Już od dawien dawna mówiono o tym, jak poprzez odpowiednie uciskanie pewnych części ciała jesteśmy w stanie znacząco wpłynąć na ich działanie. Czy to standardowo na plecy, nogi, ręce, dłonie, czy też stopy. Zwłaszcza kobiety, które często zakładają buty na wysokich obcasach, mogą odczuwać ból, który w późniejszym czasie prowadzi do problemów z kręgosłupem. Jeśli nie chcemy, aby tak się stało, powinniśmy odpowiednio zadbać o swoje stopy, obdarzając je co pewien czas przyjemnym masażem, dzięki któremu wpłyniemy na nasz cały organizm.
Jak wykonać masaż stóp?
Prawidłowo wykonany masaż stóp nie należy do trudnych czynności. Nie wymaga on posiadania specjalnej wiedzy czy umiejętności. Rozpoczynając, warto pamiętać, aby stopa była już rozgrzana, a dopiero po tym możemy zabrać się do masażu. Zacznijmy od głaskania stopy całą powierzchnią dłoni, od palców w dół stopy. Postarajmy się znaleźć wgłębienia między kośćmi oraz ścięgnami i skupmy się na nich podczas wykonywania powyższych czynności. Jeśli zależy nam na zwiększeniu intensywności masażu, wtedy do wykonania zabiegu użyjmy kostek, którymi można ugniatać spód stopy. Dzięki temu zaczniemy pobudzać krążenie. Pamiętajmy, że gdy uciskanie jakiegoś miejsca sprawi nam ból, wtedy warto skupić się właśnie na nim.
Jakie akcesoria?
Rynek oferuje wiele akcesoriów przeznaczonych do masażu stóp. Najczęściej mają one postać rolek, które służą nam do oparcia stopy i wykonywania na nich ruchów przypominających wałkowanie. W dużej mierze wykonane z kombinacji drewna, w połączeniu z gumowymi supełkami stymulującymi konkretne punkty na stopach. Wystarczy jedynie położyć rolkę na podłodze, a następnie turlać stopami po jej powierzchni, do przodu i do tyłu. Taki masaż zapewni naszym stopom przyjemną, odprężającą ulgę, wpływającą doskonale na resztę ciała. Kolejnym produktem, który okaże się niezbędny, zwłaszcza w początkowej fazie masażu, będzie szorstka rękawica do masażu. Działa bardzo korzystnie z tego względu, że usuwa martwe komórki naskórka. Ciekawą alternatywą są także specjalne masażery. Mogą być na podczerwień, podgrzewające czy też wodne. Z uwagi na duży wybór możemy dopasować akcesoria do naszych potrzeb, choć zazwyczaj jedno urządzenie łączy w sobie kilka wymienionych sposobów masujących. Pamiętajmy również o specjalnych kremach oraz olejkach do masażu stóp. Polecane głównie dla tego, że działają kojąco na naszą skórę, przywracając miękkość, gładkość i intensywnie odżywiając naskórek. Regularne ich stosowanie w połączeniu z masażem przyniesie zaskakujące efekty.
Samodzielnie wykonany masaż stóp to łatwy i skuteczny sposób na poprawę samopoczucia i odprężenie. Jest on nie tylko przydatny z uwagi na swoje właściwości rozluźniające, ale także lecznicze, dlatego warto pokusić się o jego częste wykonywanie. Wystarczy zadbać o relaksujące otoczenie i kilka niezbędnych akcesoriów, które korzystnie wpłyną na poprawę ogólnego stanu naszych stóp. | Masaż stóp – idealny sposób na relaks. Czego będziesz potrzebować? |
Tablety z Windowsem od pewnego czasu stają się coraz tańsze, ale czy rzeczywiście urządzenie z pełnoprawnym oprogramowaniem może kosztować około 300 zł? Gdzie tkwi haczyk w Allview WI7? Allview to rumuńska marka, która od kilku miesięcy stara się podbić polski rynek. Na szczęście dla użytkowników nie jest to kolejny tzw. B-Brand, klonujący produkty konkurencji. Urządzenia Allview wyróżniają się na tle innych marek nieco inną specyfikacją, wyglądem czy ceną.
WI7 to najtańszy w ofercie opisywanej marki tablet z Windowsem 8.1, oferujący typowe dla urządzeń 7-calowych parametry:
czterordzeniowy procesor Intel Atom Z3735 1,33 GHz
1 GB RAM-u
7-calowy ekran 1024x600, matryca TN
16 GB wbudowanej pamięci oraz obsługa kart microSD
łączność Wi-Fi, Bluetooth
aparaty 2 i 0,3 Mpix
bateria 2400 mAh
wymiary: 194 x 107 x 9,7 mm
waga: 284 g
Wygląd
WI7 wygląda jak… typowy, niskobudżetowy tablet. Dominuje plastik, choć na szczęście nic nie skrzypi ani nie trzeszczy. Bryła jest czarna, a właściwie ciemnoszara, ma zaokrąglone rogi i nieźle leży w dłoniach, co jest także zasługą niewielkiej wagi (niespełna 300 g).
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Przód tabletu to – jak nietrudno się domyślić – w większości wyświetlacz. Jedynie w dolnym rogu widać niewielkie oko przedniej kamery. Warto odnotować, że Allview WI7 nie posiada dotykowego przycisku Start zlokalizowanego obok ekranu – powędrował on na lewy bok (do czego można przywyknąć), gdzie ulokowano też czytnik kart microSD, port microUSB oraz wyjście słuchawkowe. Prawa i dolna ścianka są puste, za to na górnej umieszczono włącznik oraz przyciski głośności.
Ekran
Najtańsze tablety są wyposażone w 7-calowe wyświetlacze o rozdzielczości 1024x600 i WI7 nie jest tu wyjątkiem. Ekran zapewnia panoramiczne, kinowe proporcje, ale 600 pikseli w pionie to jednak niewiele. Choć można się do tego przyzwyczaić, piksele są widoczne gołym okiem. Gorzej, że zastosowano matrycę TN, która zapewnia realistyczne kolory tylko wtedy, gdy patrzy się na nią na wprost – zmiana położenia czy to w poziomie, czy zwłaszcza w pionie, powoduje znaczną utratę kontrastu. Maksymalna jasność jest jednak wystarczająca do pracy w słonecznych warunkach.
System operacyjny i wydajność
Opisywany tablet Allview to tak naprawdę niewielki pecet. Martwić może zaledwie 1 GB pamięci RAM, ale przy korzystaniu z trybu Modern UI (kafelków) taka ilość pamięci jest wystarczająca. Gorzej, jeśli traktuje się WI7 jako typowego laptopa i pragnie regularnie korzystać z tradycyjnego pulpitu Windowsa oraz „niekafelkowych” aplikacji – wtedy przydałby się drugi gigabajt RAM-u, a także pełnoprawne porty USB do podłączenia klawiatury i myszki (choć pozostaje Bluetooth) i HDMI do podpięcia monitora (pulpit nie jest zbytnio dopasowany do obsługi dotykiem). Cóż, za 300 zł trudno wymagać wszystkiego, a w typowych zastosowaniach czterordzeniowy Atom i tak radzi sobie nieźle. Należy też docenić obecność rocznej licencji na pełny pakiet Office.
Multimedia, aparat
Aparaty są dwa: przedni (0,3 Mpix) i tylny (2 Mpix), ale trudno z nich korzystać. O ile jeszcze do Skype’a w miarę się nadadzą (tj. druga strona będzie cokolwiek widzieć, choć w niskiej jakości), to robić nimi zdjęć – zwyczajnie nie ma sensu.
Głośnik jest przeciętny. Na niskie tony nie ma zbytnio co liczyć, ale na szczęście poziom natężenia dźwięku jest wystarczający.
Bateria
2400 mAh to pojemność stosowana w smartfonach (i to wcale nie tych z najwyższej półki), zatem w tablecie (nawet 7-calowym) można by się spodziewać pojemności około dwukrotnie większej. Wydajność ogniwa nie jest jednak zła – przy typowym korzystaniu od rana do wieczora można obyć się bez ładowarki. W czasie użytkowania zwraca uwagę fakt, że lewa strona grzeje się znacznie bardziej niż przeciwległa flanka.
Podsumowanie
Allview WI7 to najtańszy na rynku tablet z Windowsem, ale to, czy warto go kupić, zależy od jego aktualnej ceny. Przy sugerowanej cenie detalicznej 349 zł lepiej dopłacić do konkurencji (Kiano, Modecom, Colorovo, Lark), ale na szczęście opisywany model często dostępny jest poniżej 300 zł, a wtedy warto się nim zainteresować, mając jednak na uwadze nienajlepszy ekran. | Allview WI7 – najtańszy siedmiocalowiec z Windowsem? |
Bywają urządzenia lub przedmioty, w przypadku których trudno sobie wyobrazić naprawę. Kiedy tego typu rzecz przestaje sprawnie funkcjonować, pierwszą myślą jest jej wymiana lub wyrzucenie. Dotyczy to również smartfonów i telefonów komórkowych. Usterki mogą być jednak większe lub mniejsze. Czasem wystarczy dokręcenie mikroskopijnej śrubki lub dogięcie malutkiej blaszki. Do takich czynności zwykle potrzebne są odpowiednie narzędzia, wszak komputer czy komórkę może poważnie uszkodzić niewielka iskra i elektryczne spięcie. Do obsługi i naprawy aparatów komórkowych GSM i smartfonów wymyślono narzędzia, które pozwalają uniknąć tego rodzaju zagrożeń. Mogą to być np. otwieraki antystatyczne wykonane z twardego plastiku. Oczywiście niezbędne bywają niewielkie metalowe przyrządy do otwierania telefonów, smartfonów i ekranów LCD z odpowiednio sprofilowanymi końcówkami. Przypominają one narzędzia chirurgiczne. Bardzo przydatne mogą okazać się przyssawki, które znajdują się na drugim końcu wkrętaka, a czasem są osobnym elementem zestawu.
Mogą być podświetlane
Na początek można polecić zestaw za 5,49 zł, w którym znajduje się multiśrubokręt z 8 różnymi końcówkami (4 płaskie i 4 krzyżaki) i latarką diodową, opakowany w okrągłe, poręczne pudełko z tworzywa sztucznego o długości 12,5 cm. Końcówki grotów są chromowo-molibdenowe. Jeszcze taniej, bo za 3,99 zł, można kupić BT23 z 16 różnymi końcówkami – krzyżakami, płaskimi i torx (typ nacięcia końcówki w kształcie sześcioramiennej gwiazdy). Pudełko opakowania jest bardzo poręczne, okrągłe z kółeczkiem do zawieszenia. Ten zestaw nie ma diodowego podświetlenia.
Bardziej uniwersalny i profesjonalny jest zestaw znanej firmy ProsKit w cenie 149 zł. Do załączonego śrubokręta o antypoślizgowym uchwycie przeznaczonych jest aż 30 końcówek (m.in. krzyżowe, torx, imbusy). W plastikowej kasetce znajduje się jeszcze 10 dodatkowych narzędzi, w tym: przyssawka, pęseta i narzędzie pomocne przy lutowaniu. Z 9 wymiennych końcówek magnetycznych i rączki śrubokręta składa się bardzo tani zestaw Jackly za jedyne 2,99 zł. Zawartość znajduje się w płaskim, plastikowym pudełeczku z zaczepem umożliwiającym podwieszenie.
Mniej lub bardziej profesjonalne
Respekt wzbudza zestaw do serwisowania smartfonów NEO TOOLS w cenie 55 zł. W skład zestawu, oprócz rączki śrubokręta i 10 końcówek do popularnych modeli smartfonów, wchodzą m.in.: przyssawka do demontażu szybek, podkładki do podważania obudowy. Podobny zestaw z obrotową główką wkrętaka kupimy za 78,80 zł. Nadaje się do serwisowania wszelkich rodzajów smartfonów i telefonów. Zawartość znajduje się w estetycznym, wygodnym etui z przezroczystym wieczkiem. Zarówno zestawy wymienione wcześniej, jak i NEO TOOLS są dostępne na Allegro.
Proponowany NEO TOOLS nadaje się bardziej dla profesjonalistów, natomiast warto mieć w domu coś prostszego, chociaż praktycznego – może to być prosty zestaw wspomnianej firmy ProsKit w cenie 16,50 zł. Zawiera 6 elementów – wkrętak krzyżak, wkrętak pięcioramienny, 2 dźwignie do podważania obudowy telefonu i przyssawkę do zdejmowania panelu telefonu.
Na Allegro jest duży wybór pojedynczych narzędzi pomocnych przy naprawianiu telefonu komórkowego czy smartfona, jednak ceny zestawów serwisowych są tak przystępne, że warto mieć taki w domu lub zawsze przy sobie. | Zestawy narzędzi serwisowych do aparatów komórkowych i smartfonów |
Pierwsze próby samodzielnego jedzenia nie są proste. Łyżka prowadzi jedzenie z talerza na podłogę lub ściany, skutecznie omijając buzię. To może zniechęcać, a wręcz złościć. Jak zachęcić dziecko do samodzielnego jedzenia? Czego nie należy robić, gdy maluch zaczyna sam jeść? Mając dzieci, dopiero dostrzegamy, że i my musieliśmy się wszystkiego nauczyć. Rzeczy z pozoru tak oczywiste i łatwe jak jedzenie, dla malucha są dużym wyzwaniem. Niekiedy możemy się irytować, gdy kolejne ubranie ląduje w pralce lub gdy przecieramy świeżo pomalowaną ścianę z resztek jedzenia. Tylko spokojnie. Maluch się w końcu nauczy.
Powtarzamy to, ale efektów jak nie było, tak nie ma. Dziecko zamiast jeść, bawi się – rozgniata, rzuca, śmieje się nam w twarz ubabrane po pachy. Z początku widok ten może być zabawny, ale nasz dobry humor może się szybko ulotnić. Jak zatem sprawić, aby dziecko jadło samo i się najadło?
Pierwsze naczynia malucha
Talerze i miseczki, które zachęcą dziecko do samodzielnego jedzenia, powinny być kolorowe. Większość naczyń dla dzieci posiada ciekawe wzory. Nie wybierajcie jednak sami. Sprawdźcie, co spodoba się maluchowi i niech ostateczną decyzję podejmie sam. Dzięki temu dziecko poczuje się ważne, bardziej dorosłe i z chęcią zje drugie danie z ulubionego talerzyka lub zupkę z samodzielnie wybranej miseczki.
Pierwsze sztućce
Pierwsze łyżeczki są zazwyczaj giętkie i z miękkimi końcówkami. Dzięki temu dziecko nie zrobi sobie nimi krzywdy. Kolejnym etapem może być wybór sztućców anatomicznych – znacznie łatwiej trafić nimi do buzi. Na rynku pojawiły się również plastyczne łyżeczki, które można samemu odpowiednio wygiąć.
Przykładowe sztućce:
Avent
Canpol Babies
Baby Ono
Tommee Tippee
Na opakowaniu sztućców powinna widnieć informacja, dla dzieci w jakim wieku są przeznaczone.
Czego nie należy robić, gdy maluch zaczyna sam jeść?
Z pewnością niewskazane jest podenerwowanie i ciągłe strofowanie młodego człowieka. Odbieranie mu siłą łyżeczki i karmienie, gdy chce samo spróbować. Pomocne może się okazać karmienie na zmianę – maluch ma swoją łyżeczkę, a ty drugą. Dzięki temu dziecko może samo próbować obsługiwać łyżkę i najeść się, bo będzie karmione przez ciebie.
Zniechęcić dziecko do jedzenia można również poprzez pospieszanie i poniżanie. Tego unikaj. Podczas nauki powinna panować przyjemna i swobodna atmosfera. Jeżeli jest odwrotnie – zniechęcimy zamiast zachęcić.
O czym warto pamiętać, gdy dziecko zaczyna jeść samodzielnie?
Piękna zastawa i sztućce to nie wszystko. Jeżeli irytuje nas bałagan i brudne ubranka, wybierzmy taki strój, którego nie będzie nam szkoda. Poza tym na początku dajmy maluchowi takie jedzenie, z którym na pewno sobie poradzi – kawałek jabłuszka, banana, bułkę.
Kiedy dziecko dostanie do ręki własną łyżeczkę, warto uzbroić się w cierpliwość. Chwalenie za najmniejsze sukcesy jest bardzo wskazane. Dobrym pomysłem jest, aby wspólnie zasiąść do stołu. Niech maluch ma swój talerzyk, a rodzic lub rodzice swoje. Samotne jedzenie obiadu nie jest zbyt przyjemne. A ze wspólnie zjedzonego posiłku dziecko może się dużo nauczyć poprzez obserwację i naśladowanie dorosłych. | Jak zachęcić dziecko do samodzielnego jedzenia? |
Kupując telewizor w cenie około 4000 zł, nadal możemy liczyć na bardzo imponujące parametry, dużą przekątną ekranu, wysoką rozdzielczość, a nawet funkcję HDR. Co prawda, w tym przedziale cenowym pojawiają się już pewne kompromisy i bardzo wymagający użytkownicy będą musieli pogodzić się z niektórymi brakami, mimo to proponowane niżej telewizory warto wziąć pod uwagę podczas zakupu. Sony KD-43XE8005
Na początku model, który początkującym i nieobeznanym z tematem użytkownikom może wydać się za drogi. W końcu to „tylko” 43 cale. Prawda jest taka, że to 43 cale w rozdzielczości 4K Ultra HD (3840 x 2160 px) z technologią 4K X-Reality PRO oraz HDR. Takie połączenie sprawia, że wyświetlany obraz jest perfekcyjny niemal pod każdym względem, zarówno odwzorowania kolorów, głębi czerni, jak i jasności i dynamiki scen.
Oprócz tego producent zastosował system operacyjny Android TV, który otwiera przed użytkownikiem ogromne możliwości konfiguracji i dostosowania telewizora do indywidualnych preferencji – od sprzętu biznesowego, po maszynę do gier i multimediów. Ciekawostką jest sterowanie głosowe, co pozwala szybko i bez użycia pilota wyszukać ulubiony program lub uruchomić konkretną funkcję. Nie bez znaczenia jest stylistyka: minimalistyczna, nowoczesna i bardzo elegancka. Cena tego modelu w dniu publikacji opiewała na kwotę ok. 3900 zł.
box:offerCarousel
Philips 55PUS6561
Kolejna propozycja przypadnie do gustu przede wszystkim zwolennikom dużych ekranów i ciekawych rozwiązań. Model Philips 55PUS6561 dysponuje ekranem o przekątnej 55 cali i rozdzielczości 4K Ultra HD (3840 x 2160 px). Brakuje tu technologii HDR (High Dynamic Range), ale w zamian dostajemy coś bardzo ciekawego, a mianowicie trójstronną technologię Ambilight. Jest to optyczne powiększenie ekranu za pomocą specjalnych diod LED umieszczonych na krawędziach obudowy.
Kolor podświetlenia zmienia się dynamicznie i dostosowuje się do wyświetlanego na ekranie obrazu. Kolejną zaletą jest system operacyjny Google Android 6.0 Marshmallow, niemal żywcem przeniesiony ze smartfonów i tabletów. Takie rozwiązanie pozwala instalować na telewizorze ulubione aplikacje, programy i gry. Całość prezentuje się naprawdę nowocześnie i stylowo. Cena tego modelu w dniu publikacji to ok. 3700 zł.
box:offerCarousel
Samsung UE55MU6272
Następna pozycja w naszym zestawieniu to model Samsung UE55MU6272. Tu również nie otrzymamy technologii HDR i nie ma podświetlenia ściany za ekranem, lecz w zamian producent oferuje zakrzywiony ekran, który spodoba się nie tylko miłośnikom niekonwencjonalnych rozwiązań, ale także osobom, które uwielbiają oglądać filmy.
Zastosowana matryca o przekątnej 55 cali legitymuje się rozdzielczością 4K Ultra HD (3840 x 2160 px), natomiast wydajny czterordzeniowy procesor zapewni płynne i szybkie działanie wszystkich funkcji. Rzecz jasna nie zabrakło modułu Wi-Fi oraz systemu Smart TV, ale w tym przedziale cenowym to absolutny standard. Podobnie jak stylowy i nowoczesny wygląd. Cena tego modelu w dniu publikacji na Allegro – ok. 3600 zł.
Thomson 65UB6406
Na zakończenie model, który przypadnie do gustu przede wszystkim wielbicielom naprawdę dużych telewizorów. Thomson 65UB6406 dysponuje matrycą o przekątnej aż 65 cali i rozdzielczości 4K Ultra HD (3840 x 2160 px). Tak duży ekran o wysokiej rozdzielczości to przede wszystkim uczta dla miłośników kina, ale również posiadacze najnowszych konsol do gier znajdą tutaj coś dla siebie. Dodatkowo liczne systemy poprawiające jakość obrazu spotęgują doznania podczas oglądania dynamicznych filmów akcji. Minimalistyczny design przypadnie do gustu osobom, które lubią elegancję i stonowaną stylistykę. Cena tego modelu – ok. 3600 zł w dniu publikacji. | Telewizor LED do 4000 zł – II kwartał 2017 |
We wszelkich pracach stolarskich czy konstrukcyjnych, które wykonujemy poza własnym warsztatem, jednym z kluczowych wymogów wobec sprzętu jest jego mobilność. Łatwość rozkładania i użytkowania urządzeń w każdych warunkach to bezpieczeństwo i komfort pracy. Aby ułatwić decyzję przy zakupie nowej maszyny, wskazujemy kilka najistotniejszych cech pił tarczowych, które zabieramy ze sobą w teren. Jaki mamy wybór?
Ten artykuł pisany jest z myślą o stolarzach oraz budowlańcach, dlatego jeżeli pracujesz w lesie i szukasz informacji o pilarkach spalinowych, odsyłamy cię tutaj. Rozumiemy też, że w dobie boomu budowlanego brakuje czasu na używanie ręcznej piły. Dlatego w wyborze optymalnej piły do pracy w terenie zawężamy wybór do pił tarczowych. W tym przypadku możemy decydować między pilarkami ręcznymi a piłami stołowymi.
Ręczna pilarka tarczowa
To zarówno najlżejsze, jak i najmniejsze rozwiązanie, jakie jest obecnie dostępne na rynku. Ważą około 5 kg i z łatwością mieszczą się wśród innych sprzętów w samochodowym bagażniku, czego dobrym przykładem są piły Holzmanna. Potrzebna nam moc uzależniona jest od materiału, na jakim będziemy pracować, oraz wydajności, jaką chcemy osiągnąć. Najczęściej dostępne są modele o mocy 1600 W bądź 1800 W. Trzecim parametrem są obroty na minutę. Im piła szybsza, tym mniejsze ryzyko poszarpanych po cięciu krawędzi.
Z pewnością ważna jest możliwość regulacji ustawień piły. Po pierwsze, chodzi o głębokość, która może sięgać 65 mm i znacznie ułatwia pracę zwłaszcza z grubszym drewnem. Druga przydatna funkcja to cięcie pod określonym kątem. Zamiast skrupulatnych wyliczeń przestawiamy kąt na 45 stopni i po chwili mamy idealne spasowane łączenia. Takie rozwiązanie znaleźć można np. w Boschach z serii GKS. Wygodny jest również laser, który pokazuje nam linię prowadzonego cięcia.
box:offerCarousel
Ważny jest także pewny chwyt. Mogłoby się wydawać, że wszystkie modele są skonstruowane z grubsza tak samo. Jednak zupełnie inne odczucia możemy mieć, używając pilarki marki Holzmann niż w przypadku Boscha. Jest to kwestia bardzo indywidualna i nierzadko zależy od naszych dotychczasowych przyzwyczajeń.
Na koniec najważniejsze, czyli bezpieczeństwo. Warto zwrócić uwagę na takie „szczegóły” jak otwór do odsysania pyłu oraz kierunek ich wylotu, który nie będzie utrudniał pracy. Istotne są wygodne i łatwo dostępne hamulce oraz zabezpieczenia chroniące przed przypadkowym uruchomieniem. Na szczęście większość dostępnych na rynku ręcznych pilarek spełnia to kryterium.
Piły stołowe
Czasami ręczna piła tarczowa to za mało. Chodzi tu o sytuacje, kiedy nie mamy gdzie stabilnie ją ustawić bądź konieczne jest naprawdę precyzyjne cięcie. Wtedy optymalnym rozwiązaniem jest piła stołowa, czyli tradycyjna tarczówka, do której na stałe zamontowany jest najczęściej składany stelaż. Dzięki temu minimalizujemy ryzyko niespodziewanej zmiany toru cięcia z powodu niestabilnego podłoża.
Tego typu urządzenia mają podobną moc i funkcje jak w przypadku pilarek ręcznych, dlatego skupmy się na tym, co je wyróżnia. Dołączony do piły stół sprawia, że waga całości waha się przeważnie między 25 a 30 kg. W efekcie dysponujemy wspomnianą wcześniej stabilnością, ale nadal jest to sprzęt przenośny. Wymiary stołu to przeważnie 60 na 50 cm. W przypadku mocniejszych modeli stoły są przymocowane na stałe, jak w przypadku Stilera, jednak w bardziej poręcznych urządzeniach można je składać, dzięki czemu łatwiej je przenieść. Niektóre stoły mają możliwość przedłużenia, co przydaje się przy cięciu dłuższych desek czy bali.
box:offerCarousel
Podobnie jak w przypadku pilarek ręcznych, można swobodnie regulować głębokość oraz kąt cięcia. Rowki i wkręty w stole wpływają na precyzję pracy. Z dodatkowego wyposażenia warto zwrócić uwagę na klin rozdzielający, popychacz czy dodatkowe prowadnice. W przypadku pił stołowych możliwe jest zastosowanie większej liczby ułatwiających pracę funkcji, przez co samo użytkowanie będzie wygodniejsze niż przypadku ich ręcznych odpowiedników.
O czym jeszcze pamiętać?
Zarówno w przypadku pił stołowych, jak i ręcznych, przed zakupem należy sprawdzić dostępność części zamiennych oraz łatwość ich wymiany. W niektórych modelach zamontowanie nowej tarczy wymaga tylko jednego klucza, a ofert tarcz nie brakuje.
Wśród ofert tego typu sprzętu możemy spotkać się z bardzo dużą rozbieżnością cenową. Jeżeli nie mamy upatrzonego konkretnego modelu z odpowiednimi dla naszej pracy funkcjami, warto porównać 2-3 produkty pod kątem jakości wykonania tarcz, użytej stali czy chociażby takich detali jak gumowe koła w nogach stołu ułatwiające przenoszenie piły. Dlatego na koniec pozostaje życzyć przyjemnej pracy. | Przenośna piła tarczowa – na co zwrócić uwagę przy wyborze? |
Domowe zestawy do depilacji woskiem cieszą się dużą popularnością. Jest to metoda łatwa, niestety dosyć bolesna, ale możemy ją wykonać samodzielnie. Zastanawiałaś się kiedykolwiek, czy na pewno wszystko robisz prawidłowo? Efekt końcowy depilacji woskiem zależy od kilku czynników. Wykonując zabieg bezbłędnie, zmniejszysz odczuwalny ból oraz unikniesz nieprzyjemnych efektów, jak wrastanie włosów lub pęknięcia skóry.
Odpowiednie przygotowanie do depilacji woskiem
Częstym błędem popełnianym przy woskowaniu jest nieodpowiednie przygotowanie skóry. Na zabieg powinnaś wygospodarować czas, aby wszystko przebiegło zgodnie z planem. Najważniejszy jest odpowiedni okres pomiędzy depilacjami: 3-4 tygodnie powinny wystarczyć na odrośnięcie włosów na długość około 3 milimetrów. Takie włoski wosk złapie bez trudu i zostaną całkowicie usunięte. To również czas, kiedy skóra w pełni się zregeneruje, dzięki czemu unikniesz podrażnień. Nie wykonuj depilacji woskiem wcześnie rano oraz po długiej, gorącej kąpieli – w obu tych przypadkach twoje ciało jest lekko opuchnięte, co nie sprzyja skuteczności zabiegu. Idealną okolicznością będzie ciepły prysznic z dokładnym peelingiemdepilowanych części ciała. Złuszczenie martwego naskórka i odsłonięcie włosów pozwoli woskowi lepiej je chwycić.
Idealna technika woskowania
Być może przyzwyczaiłaś się do sposobu nakładania wosku, ale doskonalenie tej techniki jest bardzo ważne, aby zminimalizować ból, uczynić zabieg bardziej skutecznym i bezpiecznym. Istotną kwestią jest dostateczne rozgrzanie wosku. Musi być na tyle płynny, aby bez trudu dało się go rozsmarować na skórze. Nakładaj preparat pod włosy, aby unieść je od nasady. Również w tym kierunku zerwij pasekenergicznym ruchem, trzymając rękę cały czas jak najbliżej depilowanej powierzchni. Taki kąt nachylenia da najlepszy rezultat. Delikatne naciągnięcie skóry podczas zdejmowania plastra uchroni przed pojawieniem się ranek i siniaków.
Po zabiegu
Również czynności wykonywane po zabiegu mają wpływ na efekt, jakim cieszyć się będziesz przez kilka tygodni. Po wszystkim warto zrobić powtórny peeling, który zapobiegnie wrastaniu włosków i powstawaniu krostek. Nałóż również na skórę preparat łagodzący podrażnienia, który ukoi nieprzyjemne doznania.
Przeciwwskazania do depilacji woskiem
Jeżeli stosujesz się do wszystkich rad i wskazówek w przeprowadzaniu domowej depilacji woskiem, a nadal borykasz się z efektami ubocznymi, być może warto zastanowić się nad inną metodą? Osoby z bardzo wrażliwą skórą nie powinny decydować się na taki zabieg. Uciążliwe pieczenie i podrażnienia, utrzymujące się nawet kilka dni, to sygnały alarmowe do zaprzestania używania plastrów z woskiem. Osoby z cerą naczynkową również nie powinny z nich korzystać. Może się zdarzyć, że pajączków na jej powierzchni będzie jeszcze więcej.
Depilacja woskiem jest bardzo popularną metodą usuwania zbędnego owłosienia. Zadbaj o prawidłowe przeprowadzenie zabiegu, aby cieszyć się długotrwałym efektem bez bolesnych czy uciążliwych skutków. Pamiętaj również o nawilżaniu. Przesuszona skóra jest mniej skora do współpracy, a usunięcie z niej zaschniętych pozostałości wosku - bardzo nieprzyjemne. | Domowa depilacja woskiem – jakich błędów nie popełniać? |
Topowe modele smartfonów z 2015 roku zdążyły się już zestarzeć, ale konsumenci lada moment będą mogli przebierać spośród szeregu nowych telefonów. Podsumowujemy, jakie urządzenia powinny trafić w tym roku do sprzedaży. Co roku wiodący producenci prezentują przynajmniej po jednym topowym smartfonie, który jest najlepszym modelem w ofercie. W 2016 roku spodziewamy się kolejnych produktów z tej kategorii od takich firm jak Apple, Samsung, LG, Google i Microsoft.
iPhone 5se, iPhone 7 i iPhone 7 Plus
Kolejne modele iPhone’ów debiutują zwykle jesienią. Apple od kilku lat prezentuje kolejne wersje swoich telefonów we wrześniu. Niewykluczone jednak, że w tym roku pojawi się jeszcze jeden iPhone przeznaczony dla osób, które wolą urządzenia o bardziej kompaktowych gabarytach – iPhone 5se z 4-calowym ekranem. Spodziewana premiera tego urządzenia to marzec 2016 roku.Wydane w 2014 i 2015 roku telefony iPhone 6 i iPhone 6s wyposażono w 4,7-calowe wyświetlacze, a iPhone 6 Plus i iPhone 6s Plus mają 5,5-calowe ekrany. Na jesieni 2016 roku zadebiutuje najpewniej kolejna iteracja tych urządzeń, która będzie różnić się od nich wyglądem i parametrami. Możliwe, że iPhone 7 zostanie pozbawiony gniazda mini-jack, a słuchawki podłączane będą do portu Lightning lub bezprzewodowo przez Bluetooth.
Samsung Galaxy S7
Na targach Mobile World Congress 2016 w Barcelonie ma pojawić się nie jeden, a kilka smartfonów z rodziny Galaxy S. Samsung nie zdradził jeszcze, jaka będzie specyfikacja nowego modelu. Można rozsądnie założyć, że Galaxy S7 zostanie wyposażony w procesor produkcji własnej koreańskiej firmy.Razem z Galaxy S7 do oferty producenta ma dołączyć kilka innych urządzeń. Jednym z nich będzie najpewniej Galaxy S7 Edge, czyli nieco droższy od podstawowego modelu smartfon z wyświetlaczem zakrzywionym na krawędziach. Już w zeszłym roku Samsung podążył tą drogą, oferując modele Galaxy S6 i Galaxy S6 Edge.
LG G5
Tegoroczny topowy model telefonu z rodziny LG G pojawi się na wiosnę. LG G5, tak jak dotychczas wydane modele, ma mieć charakterystyczne przyciski z tyłu obudowy. LG zapewne ponownie wyda urządzenie w cenie nieco niższej od topowych telefonów konkurencji. Możemy się również spodziewać, że nowy smartfon będzie robił zdjęcia o ponadprzeciętnej jakości.
HTC One M10
W pierwszej połowie 2016 roku zadebiutuje najpewniej kolejny topowy smartfon tajwańskiej firmy HTC. Po trzech latach oferowania podobnych stylistycznie modeli z rodziny HTC One, czyli HTC One M7, HTC One M8 i HTC One M8, producent zapewne zdecyduje się na odświeżenie designu swoich sztandarowych smartfonów.
Google Nexus
Nie wiadomo jeszcze nic na temat nowego telefonu od Google’a, ale urządzenia z rodziny Nexus mogą zadebiutować jesienią przy premierze kolejnej wersji systemu operacyjnego Android. W przeszłości produkcją Nexusów zajmowali się tacy producenci jak HTC, Samsung, LG, Motorola i Huawei.
Microsoft Surface
Pod koniec 2015 roku pojawiły się sztandarowe smartfony Microsoftu pracujące pod kontrolą Windows 10 Mobile. Możliwe, że Lumia 950 i Lumia 950 XL nie doczekają się bezpośrednich następców. Jeśli wierzyć plotkom, to kolejnym smartfonem firmy z Redmond nie będzie Lumia, a Surface Phone nawiązujący marką do tabletów Surface.
Podsumowanie
Producenci zwykle nie zdradzają żadnych szczegółów na temat swoich topowych telefonów przed premierą, ale do sieci na długie miesiące przed debiutem rynkowym trafiają zdjęcia i informacje o specyfikacji. W wielu przypadkach okazuje się, że przecieki z wiarygodnych źródeł faktycznie znajdują potwierdzenie w rzeczywistości. Pozostaje tylko z niecierpliwością czekać na gorące premiery 2016 roku. | Smartfony – co nas czeka w 2016 roku? |
16-30 kwietnia: kupuj na raty 0% w Domu i Ogrodzie Planujesz remont? Potrzebujesz nowego wyposażenia do domu, ogrodu lub nowych narzędzi? Z myślą o Waszych wiosennych i letnich aktywnościach przygotowaliśmy raty 0% na artykuły z kategorii:
* Dom i ogród
* Zabawki ogrodowe
Od 16 do 30 kwietnia możesz nabyć przedmioty z tych kategorii w najdogodniejszy z możliwych sposobów: rozłóż płatność na raty 0%. Po raz pierwszy na Allegro rat może być aż 30.
Sprzedajesz w kategoriach objętych promocją?
Wykorzystaj szansę i zaktualizuj swoją ofertę. Wystaw nowe przedmioty, aby dobrze przygotować się do wzmożonego zainteresowania kupujących.
Dowiedz się więcej o ratach 0% | 16-30 kwietnia: rozłóż płatność w Domu i Ogrodzie aż na 30 rat 0% |
Pokój dla rodzeństwa nie musi być nudny i zagracony, nawet jeśli nie jest zbyt duży. Dzięki pomysłowym, ale stylowym trikom z łatwością można zamienić go w fantastyczną, przytulną przestrzeń niezależnie od wieku jego mieszkańców. Bezpieczeństwo maluchów
Urządzając pokój dla maluchów, nieważne czy bliźniaków, czy rodzeństwa z niewielką różnicą wieku, warto wziąć pod uwagę nie tylko funkcjonalność, ale i bezpieczeństwo. Dzieci mają przeróżne pomysły, a dwie małe głowy to podwójne ryzyko. Przede wszystkim unikaj mebli, na które dziecko może się wspiąć i z niego spaść. W przypadku małych pociech lepiej zrezygnować z piętrowych łóżek, antresoli lub niskich komód, na które bez problemu mogą wejść. Meble można też przymocować do ściany, aby się nie przewróciły.
Sprawdzą się szczególnie niskie drewniane łóżka lub wysokie materace położone na podłodze. Łóżka ze szczebelkami powinny mieć możliwość wyjęcia ich, aby dzieci mogły swobodnie wchodzić i wychodzić. Przy większych modelach dobrym pomysłem będzie przymocowanie deseczki ochronnej, aby brzdąc nie spadł podczas snu. Na ubrania sprawdzi się duża szafa, która pomieści odzież dla obojga. Przy dwójce maluchów ciężko jest utrzymać porządek. Pomogą w tym pudełka na kółkach, które dzieci łatwo sobie wysuną na środek pokoju i wysypią ich zawartość na czas zabawy. Ich zaletą jest także to, że nie wymagają ustawiania zabawek na półkach. Wystarczy wrzucić je z powrotem do pojemnika i odsunąć na miejsce.
Jeśli pokój jest mały i obawiasz się, że zabraknie w nim miejsca np. na stolik czy większe zabawki, wykorzystaj przestrzeń pod łóżkiem. Można tam schować większe samochody lub koszyk z klockami. Ponieważ maluchy większość rzeczy robią wspólnie, wystarczy im jeden większy stolik ustawiony tak, aby padało na niego dzienne światło. Dobrze jest na nim ustawić pojemniki z kredkami bądź położyć bloki rysunkowe.
box:offerCarousel
Oaza starszaków
W przypadku starszych dzieci, zwłaszcza bliźniaków, łóżka piętrowe sprawdzą się doskonale. Niektóre mają drabinkę do wchodzenia i zjeżdżalnię, dzięki której można dostać się z powrotem na podłogę. To dobre rozwiązanie, jeśli jedno z dzieci woli spać na dole. W przypadku, gdy chcą spać tylko na górze, z pomocą przychodzą antresole, np. łóżka pod sufitem. Dodatkową zaletą jest duża przestrzeń pod nimi, którą da się wykorzystać na szafę lub ustawienie biurek.
box:offerCarousel
Sprawdzonym trikiem na oszczędność miejsca jest tworzenie tematycznych miejsc. Jeśli dzieci potrzebują dwóch biurek, ustawmy je blisko siebie w pobliżu segmentu z książkami. Podobnie z kącikiem do zabawy. Sprawdzą się głównie komody z wysuwanymi koszami lub otwarte regały, na których postawimy większe zabawki. Dzieci samodzielnie mogą zdejmować rzeczy z półek i ponownie je tam odkładać. Bliźniaki zazwyczaj chcą mieć wszystko podobne lub w tym samym stylu – wykorzystaj to. Łatwiej jest wstawić do pokoju dwa takie same łóżka lub dwa podobne krzesełka. Podobnie podczas dekoracji, a szczególnie w przypadku wyboru koloru ścian czy tapet.
Różne wizje pokoju
Może się jednak zdarzyć, że dzieci są zupełnie inne, mają odmienne upodobania i inaczej wyobrażają sobie wystrój pokoju. Takie sytuacje zdarzają się przeważnie, gdy bliźniaki są różnych płci. Nie musisz tu szukać kompromisu i malować pokój na kolor pośredni pomiędzy tymi, które wybrały. W takiej sytuacji najlepiej podzielić nawet najmniejszy pokój na dwa oddzielne kąciki. Jeden z nich będzie dla chłopca, drugi zaś dla dziewczynki.
Jeśli pokój jest bardzo mały, ciemnymi kolorami pomaluj krótsze ściany, a jasnymi – dłuższe. W ten sposób pokój optycznie się wydłuży. Gdy dzieci mają korzystać z jednego biurka, krzesełka wybierz w kolorze pasującym do ich upodobań. Podobnie postępuj z pościelą, a nawet z pojemnikami na zabawki. Aby zaoszczędzić miejsce, warto skorzystać ze stylowych wiszących półeczek. Dziewczynka zagopodaruje je na lalki lub figurki, natomiast chłopczyk – na samochody albo kolekcję samolotów. | Pokój bliźniaków – sprawdzone triki na zaoszczędzenie miejsca |
Chcemy w szybki i wygodny dla nas sposób przygotować kawę? Lubimy jej różne rodzaje i smaki? W tym przypadku dobrym rozwiązaniem będzie ekspres kapsułkowy. Na rynku producenci kawy mają bogatą ofertę kapsułek. Jednocześnie sam ekspres nie będzie dla nas dużym wydatkiem. Przyjrzymy się urządzeniom w przedziale cenowym do 500 złotych. Ekspresy kapsułkowe cieszą się coraz większą popularnością wśród amatorów napojów kawowych. Kusi ich przede wszystkim niska cena urządzeń i bogata oferta kapsułek. Trzeba pamiętać, że każdy ekspres może obsługiwać inne kapsułki – warto wcześniej zapoznać się z ofertą danego producenta, aby mieć pewność, że w naszym ekspresie zaparzymy ulubioną kawę. Ponadto będziemy wiedzieli, ile kosztują kapsułki do danego modelu ekspresu. Teraz spojrzymy na rynek ekspresów kapsułkowych i wybierzemy atrakcyjne urządzenia w budżecie do 500 złotych.
DeLonghi EDG 606.S
box:offerCarousel
Zestawienie zaczynamy od ekspresu potentata na rynku produktów do przyrządzania kawy – firmy DeLonghi. Model EDG 606.S to 15-barowy ekspres na kapsułki Nescafe Dolce Gusto. Oznacza to, że mamy naprawdę szeroki wybór napojów kawowych – około 40 rodzajów i smaków. W ekspresie DeLonghi EDG 606.S możemy przyrządzić zarówno cappuccino, espresso, jak i caffe latte. Obsługa tego modelu jest niezwykle prosta. Wkładamy kapsułkę, wybieramy odpowiednie proporcje (są podane na kapsułce) i rozpoczyna się proces parzenia kawy. Ekspres automatycznie pobiera potrzebną ilość wody, a po zakończeniu przyrządzania kawy wyłącza się. Wbudowany zbiornik na wodę ma pojemność aż 1,3 litra. Warto zwrócić uwagę na wzornictwo tego modelu – wyróżnia je owalny kształt. Obudowa jest srebrnego koloru. Ciekawym dodatkiem jest wbudowana dioda led, która oświetla zarówno wnętrze ekspresu, jak i zawartość naszego kubka/filiżanki z kawą. Obecnie ten ekspres kosztuje około 330 złotych.
Krups KP1108
box:offerCarousel
Teraz kolejny ekspres na kapsułki Nescafe Dolce Gusto. Konkretnie Krups KP1108 o ciśnieniu 15 barów. Jego smukła i kompaktowa obudowa sprawia, że zmieści się w niemal każdej kuchni – występuje w wersji srebrno-czarnej. Przód obudowy jest wykonany z błyszczących elementów. Ekspres jest też wyposażony w zbiornik na wodę o pojemności 0,8 litra. Na uwagę zasługuje fakt, że korzystając z ekspresu Krups KP1108 i dedykowanych kapsułek, możemy zaparzyć ulubione: americano, caffe latte, caffe lungo, cappuccino, espresso, latte crema, ristretto, czekoladę oraz herbatę. Ponadto podstawka ma trzy stopnie regulacji: 80 mm (pod espresso), 125 mm (pod cappuccino) oraz 156 mm (pod latte macchiato). Ekspres obsługuje się niezwykle intuicyjnie, a tryb EKO sprawia, że po pięciu minutach bezczynności urządzenie się wyłącza. Krups KP1108 to wydatek rzędu 360 złotych.
Krups Infinissima KP170531
box:offerCarousel
Teraz przyjrzymy się kolejnemu modelowi od firmy Krups. Jest to 15-barowy ekspres na kapsułki Nescafe Dolce Gusto i zarazem tańsza alternatywa dla poprzednio omawianego modelu. Krups Infinissima KP170531 kosztuje obecnie około 240-250 złotych. Zarówno jego plastikowa konstrukcja, jak i obsługa są niezwykle proste. Warto docenić pojemnik na wodę – pomieści 1,2 litra płynu. Podobnie jak w przypadku poprzedniego modelu, mamy trzystopniową regulowaną podstawkę pod kubek lub filiżankę. Wybór kaw jest naprawdę szeroki – wystarczy przejrzeć ofertę kapsułek Nescafe Dolce Gusto. Ekspres Krups Infinissima występuje w trzech wariantach kolorystycznych: białym, czarnym oraz czerwonym. Warto dodać, że urządzenie pracuje w klasie energetycznej A i po pięciu minutach bezczynności samo się wyłącza.
Bosch Tassimo My Way TAS 6002/6003/6004
box:offerCarousel
Ekspresy kapsułkowe w swojej ofercie ma również firma Bosch. Linia Tassimo My Way wyróżnia trzy modele: TAS 6002 (kolor czarny), TAS 6003 (kolor czerwony), TAS 6004 (kolor biały). Każde oznaczenie przypisane jest do innej wersji kolorystycznej. Ekspresy Boscha korzystają z kapsułek Tassimo (marki Jacobs i Milka) – mamy wybór spośród wielu różnych smaków kaw i napojów (w kapsułkach możemy również kupować herbaty, m.in. typu earl grey). Przyrządzimy też gorącą czekoladę od Milki. Na uwagę zasługuje zastosowana w ekspresie technologia Intellibrew – ekspres skanuje i odczytuje umieszczone na kapsułkach kody kreskowe. Na tej podstawie dobiera takie parametry, jak: ilość wody, temperaturę i czas parzenia potrzebny do parzenia danego rodzaju kawy. Ponadto po zeskanowaniu kodu kreskowego do ekspresu docierają informacje o konieczności odkamieniania. Urządzenie poddaje się procesowi czyszczenia parą po każdym przyrządzeniu napoju. Bosch Tassimo My Way wyposażony jest w zbiornik na wodę o pojemności 1,2 litra. Umożliwia zaprogramowanie czterech ulubionych opcji przygotowania kawy. Obecnie za ten model zapłacimy od około 300 do 400 złotych. Wszystko zależy od wybranej wersji kolorystycznej.
DeLonghi EDG 737.B
box:offerCarousel
Na koniec zestawienia kolejny ekspres kapsułkowy od firmy DeLonghi. Model EDG 737.B obsługuje kapsułki Nescafe Dolce Gusto. Będziemy więc wybierać spośród różnorodnych: cappuccino, cappuccino ice, latte macchiato, espresso barista, espresso, lungo mocca, chococino i wielu innych kawowych napojów. Opisywany model wyróżnia się też bardzo nowoczesnych wzornictwem – kolistą obudową, wykonaną z matowych elementów. Ekspres występuje w kolorze czarnym. Został wyposażony w dotykowy panel sterujący, który zapewnia łatwą obsługę urządzenia. Zbiornik na wodę ma pojemność 1 litra. Ponadto mamy do dyspozycji regulowaną podstawkę pod filiżankę. Jest też tryb ekologiczny – urządzenie wyłączy się po pięciu minutach bezczynności. Obecnie za ekspres DeLonghi EDG 737.B zapłacimy około 430 złotych. | Ekspres kapsułkowy do 500 zł – przegląd |
Poduszka do karmienia pozwala na odpowiednie ułożenie malucha tak, aby było wygodnie zarówno jemu, jak i młodej mamie. Poduszki w kształcie rogala sprawdzają się nie tylko do karmienia niemowląt. Można je wykorzystać jako minikojec, oparcie lub podparcie dla uczącego się raczkować niemowlaka, a w trakcie ciąży – do komfortowego odpoczynku i spania. Jakie poduszki do karmienia z wyższej półki znajdziemy na Allegro? Wygodna i dobrej jakości poduszka do karmienia może okazać się priorytetową częścią wyprawki dla noworodka, a wcześniej dla kobiety ciężarnej. Poduszka w kształcie rogala nie powinna się zapadać pod ciężarem dziecka, ale jednocześnie powinna być wystarczająco miękka i wygodna.
Poduszka do karmienia Chicco Boppy
Poduszka Boppy od Chicco daje stabilne i komfortowe podparcie dla ssącego pierś matki noworodka. Boppy została wyposażona w wypełnienie Miracle Middle Insert, które sprawia, że poduszka dopasowuje się do kształtów mamy i dziecka. Co ważne, nie traci swego pierwotnego kształtu wraz z upływem czasu. Można prać i suszyć mechanicznie zarówno poszewkę, jak i część z wypełnieniem. Koszt zakupu to około 110 zł.
Poduszka do karmienia Womar
Kolejną propozycją jest poduszka do karmienia Womar. Poszewka jest zamykana na zamek błyskawiczny, co ułatwia szybkie i łatwe zdejmowanie. Dostępna jest w różnej kolorystyce. Wypełnienie to łuska orkiszowa, która jest ekologiczna i naturalna, a przez to bezpieczna dla matki i dziecka. Poduszka Womar wydziela przyjemny zapach zboża. Łuska orkiszowa nie wchłania wilgoci ani kurzu, a także nie powoduje alergii. Koszt poduszki Womar wypełnionej łuską orkiszową to około 120 zł.
Poduszka szumiąca jak Szumiś
Jeżeli zastanawiacie się nad zakupem szumiącego misia lub oryginalnej poduszki do karmienia, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać produkt, który łączy obie opcje. Szumiąca poduszka do karmienia pozwala na komfortowe i bezpieczne ułożenie dziecka podczas karmienia, a jednocześnie zapewnia mu wyciszenie i uspakaja.
Szumiąca poduszka ma kształt rogala, ale przypomina również głowę misia. Zamiast pyszczka i noska mamy ergonomiczny kształt, w którym możemy ułożyć dziecko. W poduszce znajduje się kieszonka, w której jest umieszczony mechanizm dźwiękowy. Zapinana jest na zamek błyskawiczny. Urządzenie można włączyć bez potrzeby wyjmowania z poduszki. Cena szumiącej poduszki to około 190 zł.
Poduszka do karmienia Poofi
Poduszka dla kobiet w ciąży z klasy premium Poofi sprawdza się, gdy nie możemy znaleźć sobie wygodnej pozycji pod koniec ciąży. Jest to także dobre rozwiązanie, gdy na świecie pojawi się już noworodek. Poduszka Poofi jest duża i wszechstronna. Można ją wykorzystać do spania, bezpiecznego otoczenia dziecka w kojcu lub do karmienia.
Poduszka Poofi ma dwie oddzielne strefy twardości. Twardsza odciąża nogi i stawy biodrowe. Bardziej miękka sprawdza się do podparcia brzucha, pleców i głowy, co zapewnia spokojny i komfortowy sen. Ponadto poduszka Poofi ma zdejmowany pokrowiec, aby móc utrzymać czystość. Możemy również wyjąć z poduszki część wypełnienia, aby dopasować twardość do własnych potrzeb. Kosztuje około 230 zł. | Poduszka rogal do karmienia – przegląd modeli z wyższej półki od 100 zł |
Wszystkie dzieci kochają słodycze, wszyscy rodzice walczą o to, by pociechy jadły ich jak najmniej. Warto zatem postawić na słodkości przygotowywane w domu. Nie tylko świadomie wybierzesz składniki, ale także możesz sprawić dzieciom frajdę, jaką jest wspólne gotowanie. Kupne vs domowe
Wiadomo nie od dziś, że cukry proste są niezdrowe, sprzyjają nadwadze i otyłości, powstaniu cukrzycy czy próchnicy zębów. Jednak któż z nas potrafi odmówić sobie ciastka do kawy czy słodkich deserów np. podczas weekendowych wycieczek i zwiedzania pięknych zakątków Polski? Dorośli mają z tym nie lada problem, a co dopiero dziwić się dzieciom. Część rodziców podchodzi do tematu słodyczy racjonalnie – i pozwala pociechom na jedzenie słodkości tylko w weekendy.
Niestety, stały dostęp do niezdrowych przekąsek dzieci mają chociażby w szkole, za sprawą szkolnych sklepików. Wtedy nie ma możliwości kontrolowania tego, co malec kupuje. Jeśli będzie miał w kieszeni chociażby 2 złote, nie ma pewności, że zamiast bułki, nie kupi kilku lizaków czy batonika. Warto więc przygotowywać słodkości w domu (wraz z dzieckiem) i uczyć je, że jedzenie szykowane samodzielnie ma o wiele więcej wartości niż kupne słodycze. Co zatem może przydać się podczas wspólnego kucharzenia?
Zabawa formą
By uprzyjemnić przyrządzanie słodkich pyszności, a także wywołać końcowy efekt „wow” – zainwestuj w zabawne foremki do pieczenia. Na Allegro znajdziesz wiele foremek w ciekawych kształtach – ciasta możesz piec w formie w kształcie serca, a ciasteczka w silikonowych formach-literkach, owieczkach, barankach, a nawet w formie przypominającej klocki Lego. Oprócz ciekawych kształtem foremek zaopatrz się w wykrawacze do ciasteczek. Tu znów wybór jest ogromy – od uniwersalnych – kwiatków, serduszek, motylków, misiów czy zwierzątek – po te typowo świąteczne – do wykrawania pierniczków, piernikowych ludzików (zestaw do pierniczków proponuje m.in. marka Lekue – w blaszanym pudełku znajdziesz: foremki ze stali nierdzewnej, cukrową posypkę, ozdobne papierki, naklejki do wpisywania imienia oraz książeczkę z przepisami), bałwanków, śnieżynek i gwiazdek, reniferów czy jajeczek i zajączków.
Do wykonywania okrągłych ciasteczek potrzebna będzie metalowa obręcz (może mieć fakturę falbanki), którą łatwo wykroisz proporcjonalne okręgi. Foremki do kostek lodu – np. te w kształcie zwierzątek – wykorzystaj do przygotowania domowych żelek z domowego soku owocowego. Świetnie nada się do tego przygotowywany latem sok truskawkowy lub malinowy – masz pewność, że takie żelki pozbawione będą konserwantów, sztucznych aromatów czy barwników, a zachwycą niejednego malucha!
Kultowe cake popsy, czyli ciasteczkowe lizaki
Dzieci zachwycają się nie tylko smakiem słodkości. Pierwsze wrażenie robi na nich przede wszystkim wygląd słodyczy. Niestandardowe smakołyki zachwycające wyglądem, to m.in. popularnecake popsy, czyli kawałki ciasta wielkości orzecha włoskiego, osadzone na patyczku i upieczone. Ich zaletą jest nieskończona możliwość dekoracji. Możesz przyozdobić je: kolorowymi posypkami, posiekanymi orzechami, roztopioną czekoladą.
Na blogach kulinarnych znajdziesz mnóstwo propozycji wykonania takich ciasteczkowych lizaków w formie: biedronek, kurczaków, reniferów, Minionków czy pingwinów. Wiele inspiracji znajduje się na stronie Bakarelli – propagatorki tej formy słodkości. Do wykonania lizaków potrzebna będzie ci specjalna forma do cake popsów i patyczki do lizaków. Do stworzenia ciasta na cake popsy, oprócz bazowego składnika, jakim jest pokruszone suche ciasto, np. herbatniki, babka itp., możesz użyć zmielonych migdałów lub orzechów, a do sklejania mieszanki wykorzystać: masło orzechowe, gorzką czekoladę lub jogurt. Dekoracja to już twoja własna inwencja – a jeszcze lepiej, kiedy będzie to pomysłowość twojego dziecka!
Ozdabianie ma znaczenie
Wszelkie domowe wypieki, oprócz kontrolowania jakość wykorzystywanych składników, dają również możliwość samodzielnego przyozdabiania. Z wyjątkiem wspomnianych wcześniej posypek dekoracyjnych, cukrowych kryształków, perełek czy konfetti, przydatny może okazać się np.młynek do kruszenia dodatków. Taki oferuje m.in. marka Prepara. Topper Chopper Prepara pozwala na mielenie: orzechów, cukierków czy popularnych Lentilków. Młynek składa się ze szklanego pojemnika z antypoślizgową podkładką dla komfortowego mielenia. Mielenie odbywa się za pomocą korbki z dźwignią – obsługa młynka jest lekka i poradzi sobie z nią nawet najmłodszy adept cukiernictwa.
Drobne posypki (np.: cukier puder, cynamon, kakao) warto umieścić w specjalnym dozowniku z dziurkami w pokrywce. Taki shaker wykorzystasz nie tylko podczas pieczenia, ale również jako pojemnik na sypkie dodatki do kawy. Ponadto dozownik wykonany ze stali szlachetnej możesz trzymać na widoku – szczególnie ten marki Tala, który swoim wyglądem retro stanowi nie tylko praktyczny gadżet, ale też element dekoracyjny.
Szpryce i dekoratory
Do ozdabiania ciast i ciasteczek przydatny będzie również dekorator. To urządzenie z wymiennymi tylkami, których zakończenia pozwalają na tworzenie różnych kształtów – kwiatów czy pięknych szlaczków. Jeśli jesteś początkującym cukiernikiem, lub chcesz by to dziecko wykonało ozdoby, wybierz szprycę-długopis, do której wkłada się woreczek wypełniony masą do dekorowania. Dekorator-pisak służy zaś do zdobienia powierzchni muffinek delikatnymi wzorami lub napisami. Warto także zainwestować w dobrej jakości sprzęt, który będzie służył przez lata. Metalowe szpryce znajdziesz w ofercie marek m.in.: Tala, Ibili, Wilton czy Lekue. Ich zaletą jest też to, że można do nich pojedynczo dokupować wybrane metalowe tylki.
Jeśli chcesz upiec niezapomniane ciasteczka, do tworzenia ozdobników wykorzystaj dekorator do lukru plastycznego. Dzięki niemu stworzysz m.in.: trawę, włosy, wstążki oraz wiele innych ciekawych kształtów. Ozdabianie takich ciasteczek będzie wspaniałą zabawą dla najmłodszych – rozwinie ich kreatywność i pokaże, że pieczenie domowych słodkości to fajna zabawa!
Bajkowe papilotki
Do pieczenia popularnych muffinek wykorzystaj papilotki z bajkowym motywem. Możesz wybrać ich zdrowszą wersję – np. zastępując mąkę pszenną mielonymi migdałami, bądź umieszczając w foremkach ciasto marchewkowe albo dyniowe. Przygotowaną masę umieść w papierowych papilotkach, a te – w silikonowych. Tak przygotowane babeczki zachwycą każdego malucha, będą też świetnym dodatkiem na urodzinowym przyjęciu.
W książkach kucharskich i na blogach kulinarnych znajdziesz mnóstwo propozycji na domowe słodkości dla najmłodszych. Warto więc pokazywać dzieciom już od najmłodszych lat, że sklepowe batoniki można zastąpić pysznymi batonikami musli lub ciasteczkami owsianymi upieczonymi w domu. Kolorowe dekoracje sprawią, że dzieci chętniej sięgać będą po takie wersję słodyczy, a ty będziesz spokojniejsza, że maluch nie objada się gotowcami, przepełnionymi barwnikami i sztucznymi aromatami. | Domowe słodkości dla dzieci |
Obecnie pamięci zewnętrzne są niezwykle popularne i tanie, dlatego producenci sprzętów car audio musieli wziąć to pod uwagę i zaoferować rozwiązania w rozsądnych cenach. Poznajmy kilka modeli z portem USB w cenie do 200 zł. Vordon 896B
Zaczniemy od modelu firmy Vordon, która powoli zyskuje popularność na naszym rynku elektronicznym. Nie jest to renoma topowych producentów, ale sprzęty tej marki charakteryzują się świetnym stosunkiem jakości do ceny. Model 896B wyposażono we wzmacniacz 4 x 60 W, wyjście słuchawkowe, możliwość odtwarzania muzyki z nośników USB oraz kart pamięci SD, jak również zgodność z najpopularniejszym obecnie formatem MP3. Oczywiście nie zabrakło tradycyjnego radia z pamięcią 18 stacji, możliwości zdjęcia panelu oraz pilota, który przyda się podczas słuchania muzyki w korku, na postoju itp. Ciekawostką jest z pewnością moduł Bluetooth, który znacząco rozszerza funkcjonalność sprzętu między innymi o funkcję połączenia ze smartfonem. Całość prezentuje się nowocześnie i atrakcyjnie. Cena – około 200 zł w dniu publikacji.
Blaupunkt Manchester 110
Firmy Blaupunkt nikomu nie trzeba przedstawiać. To renomowany producent z wieloletnim doświadczeniem w produkcji sprzętu car audio. Model Manchester 110 to jeden z podstawowych, ale i tak w cenie około 180 zł otrzymamy urządzenie wyposażone w wiele ciekawych funkcji. Zacznijmy od wzmacniacza 4 x 50 W, który wystarczy, aby osiągnąć świetnej jakości dźwięk. Poza tym nie zabrakło możliwości odtwarzania plików MP3 zapisanych na nośniku USB lub karcie pamięci SD o pojemności do 16 GB. Odtwarzacz poradzi sobie także z płytami CD-DA, CD-R, CD-RW, co jest ukłonem w stronę tradycjonalistów, którzy nie chcą całkowicie rezygnować ze swojej kolekcji albumów muzycznych. Jest też wejście AUX, zdejmowany panel oraz biało-czerwone podświetlenie. W tym przypadku stylistyka jest stonowana i elegancka.
Pioneer MVH-190
Kolejną propozycją jest Pioneer MVH-190. Urządzenie dostępne jest w kilku wersjach różniących się kolorem podświetlenia, więc każdy dobierze model do wystroju wnętrza lub osobistych preferencji. Wzmacniacz dysponuje mocą 4 x 50 W, co jest standardem w tym przedziale cenowym. Ponadto jest port USB i wejście AUX, a ciekawostką, która zasługuje na wyróżnienie, jest z pewnością obsługa plików w formacie FLAC, które zapewniają najwyższą jakość dźwięku. Stylistyka jest nowoczesna, ale nie kiczowata – subtelne podświetlenie podkreśla linie i czytelność panelu. Cena tego sprzętu w dniu publikacji to około 190 zł.
Kenwood KMM-103
Na zakończenie Kenwood KMM-103, który charakteryzuje się bardzo podobnymi parametrami do konkurencji. Tutaj podobnie zastosowano wzmacniacz 4 x 50 W, zaś w pamięci możemy zapisać do 24 stacji radiowych (w zakresie AM LW, AM MW, FM-UKF), a port USB rozszerza funkcjonalność o odtwarzanie zapisanych w pamięci zewnętrznej utworów. Jeśli chodzi o formaty, mamy do czynienia z możliwością obsługi bezstratnego formatu FLAC. Oprócz tego odtwarzacz obsługuje formaty MP3, WAV czy WMA. Jeśli chodzi o stylistykę, są to dość proste, nowoczesne kształty oraz dyskretne podświetlenie. Cena? Około 200 zł w dniu publikacji na Allegro. | Samochodowe radio na USB do 200 zł |
Kwiaty to motyw, który szczególnie dobrze współgra z wieloma wnętrzarskimi trendami. Czy to na ścianie, meblach, czy też niewielkich dodatkach – w każdym z tych wariantów zasługuje na szczególną uwagę. W tym sezonie triumfy święcą zastawy stołowe. Podpowiadamy, które modele warto mieć w swoim mieszkaniu. Zastawa stołowa to dodatek niezbędny w każdym domu. Nic zatem dziwnego, że jej wybór musi być odpowiednio przemyślany zarówno pod względem rozmiaru, jak i modelu. To jeden z tych elementów, który w dużej mierze wpływa na aranżację stołu. A jak wiadomo, dobrze udekorowany stół odgrywa ważną rolę podczas świątecznych spotkań i wizyt gości.
Kwiatowe zastawy stołowe
Wdzięcznym i efektownym motywem na kuchennych zastawach są kwiaty. Ten wzór, mimo że przez niektórych uznawany za niezwykle kobiecy i romantyczny, wbrew pozorom wspaniale współgra z wieloma stylami. Wpisuje się w niemal każde wnętrze – niezależnie od tego, czy nasza przestrzeń urządzona jest w klimacie loftu, prowansalskim, czy też nowoczesnym.
Jaki motyw do jakiego wnętrza?
Nie każdy motyw i nie każda kolorystyka pasuje do danego wnętrza. O kolorystyce więcej informacji znajdziecie w dalszej części artykułu, natomiast należy pamiętać także o właściwym doborze rodzaju kwiatów.
Styl skandynawski preferuje delikatne i subtelne dodatki, dlatego serwis kawowy z połączeniem fioletowych kwiatów i białej porcelany okaże się strzałem w dziesiątkę. Świetnie sprawdzą się też serwisy w drobny, kwiatowy wzór, jak np. filiżanki Blooming włoskiej firmy Nuova. Wariant biały idealnie będzie współgrał ze stylem skandynawskim, gdy tymczasem czarny może sprawdzić się we wnętrzach z nutą orientu.
box:offerCarousel
Na stole obiadowym w klasycznym salonie lub jadalni pięknie zaprezentują się minimalistyczne białe talerze z dyskretnym kwiatowym wzorem. Bardzo eleganckie są serwisy obiadowe z kwiatami róży lub lawendy i dekoracyjną złotą obwódką, produkowane przez polską fabrykę ceramiki szlachetnej w Mieroszowie. Z kolei do kuchni i jadalni w stylu rustykalnym warto dobrać zastawę w biało-niebieski wzór, np. z serii Indigo marki Katie Alice.
box:offerCarousel
Inaczej wygląda sytuacja w przypadku nowoczesnych i zimnych wnętrz. Mamy tutaj dwa wyjścia – możemy pozostać w konwencji i zdecydować się na zastawę w neutralnych kolorach z subtelnym kwiatowym wzorem (np. seria Dream Flower marki Ambition) albo też dopełnić kolorystykę pomieszczenia ostrymi kolorami, np. zastawą stołową w czerwone, wyraziste róże.
Motyw kwiatów – jaki wybrać?
box:offerCarousel
Motywów kwiatowych na rynku jest niezliczona liczba. Producenci oferują coraz to więcej ciekawych wzorów kuchennych dodatków, a to sprawia, że trudno jest zdecydować się na jeden rodzaj. Jest jednak kilka kwiatowych trendów, które nawet w przypadku zastawy stołowej są absolutnym must have.
Przeczytaj również: Z kredensu babuni - cukiernice, patery, mleczniki
Jaka kolorystyka?
Odcienie pastelowe – obecnie na topie są między innymi zastawy w pastelowych odcieniach. Wybierajmy zatem takie, które bazują na pudrowych kwiatach. Blady róż, błękit, delikatna żółć czy też morela – te odcienie idealnie wpiszą się w obecny klimat. We wnętrzach skandynawskich i prowansalskich okażą się niezbędnym dodatkiem.
Odcienie neonowe – jeśli nie jesteśmy zwolennikami pastelowych kolorów, wówczas możemy pokusić się o ich przeciwieństwo. Dużą popularność zyskują neony. Sprawdzą się zwłaszcza we wnętrzach minimalistycznych, pozbawionych przepychu i dużej liczby dodatków, gdzie dominującymi odcieniami są biel, szarość i czerń. W tym przypadku ciekawą alternatywą będą kwiatowe zastawy w kanarkowej żółci, ostrej czerwieni, głębokiej zieleni oraz mocnej fuksji.
Zastawy kwiatowe podbiją serce każdego domownika. To jeden z tych wzorów, który pasuje do różnych aranżacji stołu – czy to w wydaniu bardziej odświętnym, czy też podczas codziennych posiłków. Kwieciste akcenty znakomicie uzupełnią wystrój wnętrza –nawet tego, które utrzymane jest w wyjątkowo surowym i zimnym klimacie. Róże, fiołki, czy orchidee – kwiatowe detale, zwłaszcza w tym sezonie, są wyjątkowo modne i warto nimi ozdobić nasz stół. | Najpiękniejsze zastawy stołowe w kwiatowy deseń |
Książka jest zawsze świetnym pomysłem na prezent. Nie za każdym razem wiemy jednak, jak wyglądają czy to biblioteczka obdarowywanej osoby, czy jej ostatnie lektury. Najbezpieczniej jest wtedy sięgnąć po nowości wydawnicze. Podarowana lektura z pewnością będzie trafionym prezentem. „Muza” Jessie Burton
Jessie Burton, autorka bestsellerowej powieści „Miniaturzystka”, po raz kolejny zabiera swoich czytelników w świat sztuki i artystów. „Muza” pozwala poczuć atmosferę minionych dekad, pełną wewnętrznych napięć i niepokoju. Książka urzeka czytelników tajemniczą i nastrojową akcją, która toczy się dwutorowo. Fabuła rozgrywa się w latach 60. XX wieku, przedstawione zostają galeria sztuki i intrygujący obraz, na którym z jednej strony widnieje dziewczyna trzymająca odciętą głowę swojej siostry, a z drugiej lew szykujący się do skoku. Jest to być może zaginiony obraz hiszpańskiego artysty. Burton przenosi czytelników w lata 30. XX wieku do malowniczej Andaluzji, gdzie poznajemy życie żydowskiej rodziny, która uciekła z Wiednia.
„Centuria. Sto krótkich powieści rzek” Giorgio Manganelli
„Centuria” (Państwowy Instytut Wydawniczy) to pierwsza książka Manganelliego, która została przetłumaczona na język polski. Z pewnością zadowoli czytelników o wyrafinowanym guście, którzy szukają w literaturze czegoś ciekawego i inspirującego. „Centuria” cechuje się dużą liczbą bohaterów, z których każdy przeżywa coś dziwnego – niektórzy czekają na miłość czy na telefon, którego się boją, inni budują teorie mające nadać sens ich życiu lub kradną ludziom sny. Historie przedstawiane przez włoskiego prozaika są metaforą ludzkiego życia, pełnego niepokoju i wyobcowania. Warto je przeczytać, zwłaszcza że tekst ma zaledwie dwieście stron.
„Mama odeszła” Joyce Carol Oates
W powieści „Mama odeszła” (Dom Wydawniczy Rebis) Oates przedstawia historię Nikki Eaton, która przechodzi olbrzymią przemianę po śmierci swojej matki. To powieść o głębokim żalu, rozpaczy bez dna i oczyszczającym smutku. Książka znalazła się na liście stu najważniejszych powieści roku 2005 według „New York Timesa”. Trzeba zresztą dodać, że dzieła Oates wielokrotnie były nominowane do National Book Award, Nagrody Pulitzera i PEN/Faulkner Award. Autorka zdobyła nagrodę National Book Award i PEN/Malamud Award za wybitne opowiadania.
„Kownacka. Ta od Plastusia” Olga Szmidt
Olga Szmidt napisała biografię Marii Kownackiej, autorki, którą z pewnością wielu pamięta z czasów dzieciństwa. Czy są osoby, które nie czytały „Plastusiowego pamiętnika” czy „Rogasia z Doliny Roztoki”? „Kownacka” (Czarne) przedstawia historię pisarki, jej losy ukazane są na tle historycznych zawirowań XX wieku. Kobieta prowadziła szkółkę dla dzieci z czworaków, pracowała w bibliotece naukowej Ministerstwa Reform Rolnych, należała do zespołu „Promyka” i tworzyła Teatr Baj. Szmidt opisała fascynujące losy Kownackiej, pokazując to, co do tej pory było nieznane.
„Latarnia umarłych” Leszek Herman
Leszek Herman zadebiutował w 2015 roku powieścią „Sedinum – wiadomość z podziemi”. Akcja „Latarni umarłych” (Wydawnictwo Muza) rozgrywa się rok po wydarzeniach opisanych w „Sedinum”. Troje młodych ludzi – Paulina, Igor i Johann – zostaje ponownie wplątanych w sensacyjne śledztwo. Po „Latarnię umarłych” można spokojnie sięgnąć bez znajomości pierwszej powieści. Skandynawskie legendy, mroczne mity Pomorza oraz misternie uknuty spisek składają się na świetnie napisaną powieść sensacyjną. Sześćset stron zapewni rozrywkę na kilka wieczorów. Idealny prezent dla miłośników wartkiej akcji i ciekawej intrygi!
Przeczytaj pełną recenzję książki Leszka Hermana „Latarnia umarłych”.
box:offerCarousel
„Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy” Wisława Szymborska, Kornel Filipowicz
Miłośnikom twórczości epistolarnej z pewnością przypadnie do gustu piękny zestaw listów Szymborskiej i Filipowicza wydany przez Wydawnictwo Znak. Listy – miłosne, liryczne, pełne humoru i ciepła – pokazują w subtelny sposób, między wierszami, uczucie łączące tych dwoje ludzi pióra. Zawierają mnóstwo błahostek z życia codziennego czasów PRL-u, analizę własnej twórczości oraz anegdoty dotyczące przyjaciół i znajomych. Co więcej, napisane są piękną polszczyzną, a ich treść jest pełna ironii, miłości i tęsknoty. Książka jest pięknie wydana, bogato ilustrowana, czytelnicy mogą zobaczyć niektóre kartki i rysunki.
Przeczytaj pełną recenzje książki „Najlepiej w życiu ma Twój kot. Listy”.
box:offerCarousel
„Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla nowicjuszy” Mikal Hem
Książka Mikala Hema, norweskiego dziennikarza i komentatora politycznego, „Jak zostać dyktatorem” (Smak Słowa) to satyra na najniebezpieczniejszych, a także – zdaniem jednego z recenzentów tej książki – najkomiczniejszych ludzi świata. Pokazuje rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Ta książka pełna jest faktów i anegdot z życia przeróżnych dyktatorów – Hem pisze o ich słabostkach, ekscentrycznych zwyczajach czy podbojach miłosnych.
Przeczytaj pełną recenzję książki „Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla nowicjuszy”. | Nowości książkowe – idealny prezent na święta Bożego Narodzenia 2016 |
Czy masz już pomysł, w jakim stylu urządzisz pokój dzienny? Jeżeli nie, to pamiętaj, że jedno jest pewne: w każdym gustownym salonie powinien znaleźć się odpowiednio dopasowany stolik kawowy. A może od razu dwa stoliki? Większość naszych mieszkań nie zachwyca metrażem. Jeżeli twoje cztery kąty również należą do tych raczej niewielkich, to z pewnością dobrze wiesz, że łatwo je zagracić niepotrzebnymi przedmiotami. Jednak pewne rzeczy są niezbędne, zwłaszcza w salonie, gdzie skupia się życie rodzinne i przyjmuje się gości. Tam przede wszystkim powinniśmy znaleźć miejsce na wygodną kanapę i stolik kawowy… albo najlepiej zestaw dwóch stolików! Okazuje się, że dwa takie meble różnej wielkości są obecnie hitem w urządzaniu wnętrz, idealnie wpisując się w warunki niewielkich polskich salonów.
Nie musisz obawiać się, że nie wpasują się do twojego mieszkania. Ze względu na mnogość kształtów i materiałów, z których zostały wykonane, z łatwością wkomponują się we wnętrza urządzone w różnych stylach.
Zestaw stolików do nowoczesnego salonu
We wnętrzu urządzonym w stylu nowoczesnym spotykamy proste meble o geometrycznych kształtach, czasem designerskie, ale przede wszystkim funkcjonalne. Estetyka ta oznacza minimalizm i przestrzeń, więc nasz salon zaaranżowany w takim nurcie nie może być zagracony niepotrzebnymi przedmiotami. Jak osiągnąć wrażenie dużych przestrzeni na niewielkim metrażu? Najlepiej sposobem! Zestaw dwóch białych stolików zadziała tutaj idealnie! Na co dzień możesz używać jednego mebla, pod którym schowasz drugi, mniejszy. Kiedy odwiedzą cię znajomi, bez problemu ugościsz ich kawą i przekąskami rozłożonymi na dwóch stolikach. Wybierz zestaw o prostym kształcie z wykończeniem na wysoki połysk, co podkreśli nowoczesny sznyt salonu i jednocześnie go nie obciąży.
Podwójne stoliki w stylu glamour
Jeżeli nad nowoczesny minimalizm przedkładasz przepych glamouru, do swojego salonu wybierz dwa eleganckie stoliki w stylu art déco ustawione obok siebie. Modele ze szklanym blatem i nóżkami ze stali nierdzewnej będą się prezentować luksusowo przy rozłożystej sofie i puszystym dywanie. Meble nie zdominują pomieszczenia, jeśli dodamy mu blasku za pomocą lekkich, odbijających światło przedmiotów. Takie podwójne stoliki w kolorze złotym lub srebrnym rozjaśnią przestrzeń i sprawią, że salon wyda się bardziej przestronny.
Stoliki kawowe w stylu skandynawskim
Styl skandynawski oznacza prostotę, naturalne materiały i jasność w pomieszczeniu. Nic dziwnego, że cieszy się w Polsce dużą popularnością, ponieważ optycznie powiększa nasze niewielkie mieszkania. W salonie urządzonym w takim klimacie spotykamy często szary narożnik, podłogę z drewnianych desek lub paneli w kolorze naturalnego drewna i ściany pomalowane na biało. Trochę koloru wprowadzają dodatki w postaci poduszek czy ramek na zdjęcia. Jeżeli twój pokój dzienny wpisuje się w tę charakterystykę, wystarczy, że dobierzesz odpowiedni zestaw stolików, który dopełni całości. Wybierz dwie ławy – jedną mniejszą, drugą większą – by można było schować jeden mebel pod drugi i tym samym zaoszczędzić trochę miejsca. Obecnie na topie są stoliki z okrągłym lub owalnym blatem z białego MDF-u i trzema drewnianymi nóżkami, które idealnie wkomponują się w naturalny styl skandynawski.
Podwójne stoliki to świetny pomysł, jeżeli nie masz zbyt dużego pokoju dziennego, a lubisz wypić popołudniową kawę w większym towarzystwie. Goście będą zachwyceni funkcjonalnością twojego niewielkiego salonu. Co więcej, każdym zestawem bez problemu podkreślisz wyjątkowy styl wnętrza. | Podwójne stoliki w salonie |
Po zregenerowaniu skóry i ustąpieniu obrzęku zazwyczaj zapominamy o tym, że o arcydzieło, które wytatuowaliśmy na skórze, trzeba w dalszym ciągu dbać. Jak to robić, by cieszyć się jego pięknem wiele lat? Każda osoba, która ozdobióła swoje ciało tatuażem, doskonale wie, że po jego wykonaniu należy dokładnie dezynfekować podrażniony naskórek, chronić go i wcierać maści przyspieszające gojenie.
Miłośnicy tatuaży nie mogą zapominać o pielęgnacji skóry, na której zrobili sobie tatuaż. Dlaczego? Przede wszystkim barwnik, który tatuator wprowadził pod skórę, z biegiem czasu zaczyna płowieć i zaciera swoje ostre kontury. Jeżeli nie chcemy co kilka lat ponawiać wizyty w salonie tatuażu, musimy trzymać się kilku podstawowych zasad, które powinny być znane wszystkim osobom z rysunkami na ciele.
Ochrona tatuażu przed promieniowaniem słonecznym
Bez względu na to, czy tatuaż jest czarny, kolorowy, mały lub duży, należy ochraniać go przed szkodliwym promieniowaniem UVA i UVB. Ekspozycja tatuażu na bezpośrednie działanie słońca spowoduje nie tylko poparzenie słoneczne, ale przede wszystkim sprawi, że odcień tatuażu znacząco się zmieni. Słońce może przegrzać skórę i doprowadzić do przemieszczenia się cząsteczek tuszu. Dodatkowo promienie potrafią przenikać przez skórę, niszcząc wiązania kolagenowe i uszkadzając komórki skóry. Dla posiadaczy tatuaży obowiązkiem jest stosowanie w trakcie lata dobrego sunblockera z dużym filtrem SPF oraz PA++ ochraniającym przed promieniami ultrafioletowymi. Warto pamiętać, że produkty ochronne należy stosować na skórę 20 minut przed wyjściem na słońce oraz ponawiać ich aplikację po kąpieli w morzu, jeziorze czy basenie.
Codzienna pielęgnacja skóry z tatuażem
box:offerCarousel
Ochrona naturalnej warstwy hydrolipidowej skóry jest bardzo ważna, jeśli mamy tatuaż, dlatego regularne nawilżanie to podstawa. Wraz z procesem starzenia się skóry starzeje się również tatuaż, dlatego warto stosować kosmetyki, które spowalniają działanie wolnych rodników i postępujący ubytek kolagenu oraz elastyny. Do ochrony skóry na co dzień polecane są przede wszystkim kosmetyki nawilżające testowane przez dermatologów, które nie wywołają niepożądanych wysypek czy podrażnień. Najbardziej cenione są lekkie konsystencje kosmetyków, które nie brudzą ubrań i szybko wchłaniają się w skórę nawet w najbardziej nietypowym miejscu. Należy używać ich regularnie, aby tatuaż nie zmieniał swojej barwy, a wzrost i odnowa komórek w skórze była cały czas silnie stymulowana.
Warto zainteresować się dedykowanymi do pielęgnacji tatuażu preparatami, jak Tattoo Cream, Love Ink Tattoo Butter, krem Easy Tattoo, Reprintic czy Love My Ink.
Pielęgnacja tatuażu krok po kroku
box:imagePins
box:pin
box:pin
Pielęgnowanie tatuażu powinno nam wejść w krew. Najlepiej dbać o tatuaż podczas wieczornej toalety. Pierwszym krokiem jest dokładne umycie i oczyszczenie skóry oraz wykonanie delikatnego peelingu, aby pozbyć się martwego naskórka i zanieczyszczeń. Żeby dobrze nawilżyć miejsce, gdzie mamy tatuaż, warto wybrać krem ochronny do jego pielęgnacji z natłuszczającą lanoliną, która doda miękkości i elastyczności skórze oraz zadziała kojąco na zniszczony naskórek. W składzie powinien znaleźć się także łagodzący pantenol czy antyoksydacyjna witamina C i A.
Olejki do pielęgnacji tatuażu
Po aplikacji kremu lub zamiennie z tym produktem można zastosować odżywcze olejki z dodatkiem witaminy E, nazywanej witaminą młodości. Olejek arganowy połączony z olejkiem awokado i ze słodkich migdałów fenomenalnie napnie skórę i zadziała antyoksydacyjnie, odżywczo i nawilżająco, niwelując ryzyko powstania jakiegokolwiek stanu zapalnego na skórze z tatuażem. Olejki są źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-9 i omega-6, które pomagają wzmocnić barierę ochronną skóry i szybko łagodzą wszelkie podrażnienia.
Spray, balsam lub nawilżający wosk
Kolejny kosmetyk świetnie pielęgnujący skórę z tatuażem to ochronny spray będący kompozycją witamin i naturalnych olejków, który jest lekki i szybko się wchłania. Warto poszukać produktu, który w składzie ma olejek lawendowy o działaniu przeciwbakteryjnym, przeciwgrzybiczym i przeciwzapalnym czy olej ze słonecznika pozostawiający naskórek gładki, promienny i dobrze nawilżony. Alternatywą może być balsam lub wosk, który stosuje się na wygojony tatuaż.
Stosując odpowiednie kosmetyki nawilżające skórę i ochraniające tatuaż przed działaniem promieni słonecznych, przedłużamy jego intensywność i sprawiamy, że przez wiele lat będzie wyglądał tak, jakbyśmy niedawno go zrobili. Pamiętajmy, że produkty ochronne możemy zacząć stosować już po około 2 tygodniach od wygojenia rany. Codzienna pielęgnacja jest gwarancją nasyconego koloru tatuażu oraz jego regularnych kształtów, a w przyszłości to zaoszczędzone pieniądze na poprawkach w profesjonalnym salonie. | Masz tatuaż? Podpowiadamy, jak o niego dbać, aby jak najdłużej wyglądał dobrze! |
„Halli Galii” jest typową grą imprezową z bardzo długą historią. Aż trudno uwierzyć, że została stworzona przez izraelskiego projektanta w 1992 roku. Skoro od tylu lat wciąż zapewnia graczom nie lada dawkę śmiechu i emocji, to musi w niej być coś naprawdę ciekawego. Przed graczami wielka sałatka owocowa, w której składniki przybywają w ekspresowym tempie. Banany, truskawki, limonki, śliwki i cała masa innych owoców pojawiają się na stole, a zadaniem graczy jest jak najszybciej ogarnąć ten chaos i pokonać rywali… Wnętrzności i przygotowanie do gry
W środku znajdziemy 56 kart z owocami i jeden dzwonek, który pobudzi do działania niejednego gracza. Pudełko jest niewielkie i wytrzymałe, więc zadbano o ekonomię miejsca. Karty są w miarę grube i przetrwają wiele emocjonujących potyczek. Jeśli chodzi o metalowy dzwonek, to warto umieścić go na jakiejś podkładce (chyba że gramy na obrusie, wtedy nie ma to znaczenia), żeby gracze rzucający się na niego w ferworze akcji nie rysowali stołu.
Gra jest przeznaczona dla 2 do 6 graczy w wieku przynajmniej 6 lat. Młodsze dzieci mogą sobie nie poradzić z dynamiką gry i natłokiem emocji. Na początku trzeba potasować wszystkie karty i rozdać po równo pomiędzy wszystkich graczy. Każdy trzyma przed sobą karty w postaci zakrytego stosu. Na środku umieszczamy dzwonek, tak aby każdy miał do niego taki sam dostęp. Dlatego najlepiej sprawdzają się rozgrywki w kręgu lub kwadracie, wtedy szanse graczy są w miarę wyrównane. Czas przygotować sałatkę…
Przebieg rozgrywki
W trakcie gry wszyscy po kolei będą odkrywać po jednej karcie. Na kartach znajdują się różne owoce w różnej liczbie sztuk. Jeśli w którymś momencie na wyłożonych kartach znajdzie się pięć owoców takiego samego rodzaju, to gracz, który jako pierwszy zadzwoni dzwonkiem, zdobywa wszystkie wyłożone owoce. Przez całą rozgrywkę trzeba mieć się na baczności i nadążać za dynamicznie zmieniającą się sytuacją na kartach.
Jednak zbyt łatwe uleganie emocjom może czasem skutkować pomyłkami. W sytuacji gdy gracz nadusi dzwonek, a owoców wcale nie było pięć, to musi oddać po jednej karcie innym graczom. Natłok emocji przy stole może też spowodować trochę problemów z rękami. Szóstka graczy rzucających się w kierunku jednego dzwonka może grozić katastrofą. Cóż, czasami najgorzej ma najszybszy gracz, bo reszta dłoni ląduje na jego. Koniec końców w ferworze walki wiele może się zdarzyć, ale dynamika gry powoduje, że i tak nikt nie zwraca na to uwagi. Biorąc pod uwagę to, że zadaniem graczy jest zdobycie jak największej liczby kart, to każdy stara się być szybki niczym błyskawica. Gracz z największą liczbą kart na koniec gry zostaje zwycięzcą.
Podsumowanie
„Halli Galli” jest grą, która sprawia wiele radości, nie tylko dzieciom. Zasady są bardzo proste, a rozgrywki krótkie i zacięte. Jest to tytuł bardzo uniwersalny, który sprawdza się właściwie w każdym gronie, niezależnie od wieku uczestników. Gra dostarcza niezłą dawkę emocji i zabawy, a młodszych graczy może nawet podszkolić w dodawaniu. Jeśli ktoś poszukuje dobrej gry imprezowej, w której liczy się refleks i spostrzegawczość, to „Halli Galli” będzie doskonałym wyborem i do tego w bardzo dobrej cenie. | „Halli Galli” – recenzja gry |
Starzenie się lakieru to proces naturalny. Na przeprowadzenie jego korekty w profesjonalnym zakładzie detailingowym trzeba wygospodarować co najmniej kilkaset złotych. Nic dziwnego więc, że coraz więcej kierowców decyduje się na samodzielną polerkę pojazdu. Wraz z upływem czasu lakier traci swój urok. W odzyskaniu dawnego blasku w dużym stopniu pomaga wypolerowanie karoserii. Ceny w profesjonalnych zakładach zajmujących się tego typu zabiegami zaczynają się od ok. 600 zł, a czasami mogą sięgnąć nawet kilku tysięcy. Kwoty te skutecznie zniechęcają niejednego kierowcę. Alternatywą może się okazać samodzielna korekta lakieru. Amatorska polerka, choć może nie będzie idealna, to z pewnością wyraźnie poprawi wygląd samochodu.
Niezbędne narzędzia
Przed rozpoczęciem pracy warto zastanowić się, czym właściwie jest polerka karoserii. Krótko mówiąc, korekta lakieru polega na starciu jego wierzchniej warstwy, co pozwala na pozbycie się z karoserii wszelkich niedoskonałości. Jedynym narzędziem potrzebnym do pracy jest maszyna polerska. Takie urządzenie nie jest drogie, ceny zaczynają się od ok. 150 zł. Amatorom zdecydowanie bardziej polecam użycie polerki oscylacyjnej, która w rękach niedoświadczonej osoby jest bezpieczniejsza.
Przykładowo Vander VPO709 to dobra propozycja polerki oscylacyjnej. W odróżnieniu od polerki obrotowej wytwarza o wiele mniejszą temperaturę, jest więc mniejsze ryzyko przypalenia lakieru. Model o mocy 600 W umożliwia regulację obrotów w zakresie 1500-6800 obr./min, co wystarczy na skuteczne wypolerowanie lakieru. W zestawie poza niezbędnymi do zmiany krążków kluczami można dostać 3 pady i pastę polerską. Cena ok. 300 zł.
box:offerCarousel
Trzeba też przygotować pastę polerską, pojemnik z wodą i odpowiedni pad (tzw. krążek polerski).
Jaki krążek wybrać?
Gąbki polerskie, czyli tzw. pady, różnią się przede wszystkim twardością. To, jaki ich rodzaj wybrać, zależy głównie od tego, jaki defekt chcemy usunąć z lakieru. Jeśli karoseria jest bardzo porysowana, najlepiej poradzi sobie twardy pad. Na zmatowiały lakier, który stracił jedynie połysk, wystarczy gąbka miękka lub średnio twarda, która pozwoli usunąć również drobne zarysowania. Jeśli karoseria jest w złym stanie, ma dużo głębokich rys, przed rozpoczęciem polerowania należy zmatowić lakier wodnym papierem ściernym o gradacji 2000.
Amatorska korekta lakieru
Zanim zaczniemy polerkę, należy dokładnie umyć cały samochód. Zalecam też oklejenie elementów, których nie zamierzamy polerować, dzięki temu później nie trzeba będzie ich czyścić.
Umyta karoseria nadaje się do polerowania. Na maszynę zakładamy krążek polerski, który należy lekko zwilżyć wodą. Następnie nakładamy na niego niewielką ilość pasty.
Wyłączoną maszyną rozprowadzamy pastę na niewielkim obszarze polerowanego elementu.
Włączamy maszynę polerską, przy czym musimy pamiętać o rozpoczęciu pracy na niskich obrotach (ok. 1000 obr./min). Rozpoczynamy polerowanie, równomiernie dociskając maszynę do karoserii. Na początku nie radzę zbyt długo przytrzymywać polerki w jednym miejscu. Lepiej drugi raz poprawić słabo wypolerowany lakier, niż go przegrzać.
Jeśli nałożona pasta jest już nieco przetarta, nieco zwiększamy obroty maszyny, zmniejszając jednocześnie siłę docisku.
Jeśli pasta w całości została wtarta w lakier, kończymy polerowanie lub w razie konieczności dokładamy jej nieco więcej.
Na koniec polerowany element myjemy wodą, zanim pozostałości pasty zdążą zaschnąć. Jeszcze lepszy efekt uzyskamy, nakładając balsam do lakieru, np. Car Balsamem firmy MacBrite’s.
Polerka karoserii to skuteczny zabieg, którego nie sposób nie zauważyć. Korekta lakieru nada mu salonowy blask, a także zwiększy rynkową wartość pojazdu podczas sprzedaży. | Odzyskaj dawny blask – samodzielna polerka karoserii |
Która z nas ich nie lubi? Chusty, szale i apaszki są wspaniałym zwieńczeniem każdego stroju, zwłaszcza wiosną. Nadają się zarówno na wyjazd poza miasto, do pracy, szkoły czy na uczelnię, jak również na formalne spotkania. Nigdy się nie nudzą. Tylko jak je przechowywać, abyśmy nie zagubiły się w ich gąszczu? Metod jest kilka. Oczywiście nie musimy decydować się tylko na jedną z nich, gdyż to, w jaki sposób uporządkujemy naszą garderobę, ma również odzwierciedlać nasz styl życia, podejście do mody i poniekąd światopogląd. Mamy ochotę na nieco artystycznego nieładu? Proszę bardzo, nic trudnego, podpowiemy jak to zrobić. A może bliżej nam do perfekcyjnej pani domu – wszystko musimy mieć idealnie poukładane? Również mamy kilka porad w tym zakresie.
Władczynie pierścieni
Najprostsze, a zarazem najbardziej praktyczne są wieszaki. Nie są one jednak całkiem zwyczajne – wystarczy kupić takie ze specjalnymi pierścieniami, przez które przetykamy nasze chustki, szale lub apaszki, a następnie wieszamy na drążku obok innych ubrań. Dodatkowym plusem takiego rozwiązania jest to, że pierścienie sprawdzą się doskonale również w przypadku krawatów. Możemy zatem podzielić się tymi sprytnymi wieszakami, jak i je… współdzielić z naszym partnerem. Jeśli powiesimy je na drążku w szafie, zagwarantujemy sobie idealny porządek, a jeśli wyeksponujemy je np. na drzwiach albo stworzymy „artystyczną” przestrzeń dla naszej garderoby (np. za pomocą palet czy drabinek), wówczas tchniemy nowe życie w mieszkanie, stworzymy nasze prywatne atelier. Ceny wieszaków z pierścieniami zaczynają się już od 12,99 zł za sztukę (16 pierścieni) lub 15,99 zł (28 pierścieni). Pierścienie takie mogą przybierać także oryginalne kształty, m.in. motyli – wtedy koszt zakupu wynosi 33,90 zł za 2 sztuki (każdy wieszak po 12 pierścieni).
Wieszaki w wielu odsłonach
Inny rodzaj wieszaka to taki, który nie posiada pierścieni, ale sam w sobie jest tak ciekawie wykonany, że warto uczynić z niego dodatkową ekspozycję. Wypełnionego rozmaitymi akcesoriami, zarówno damskimi, jak i męskimi, śmiało możemy powiesić praktycznie w każdym miejscu, ponieważ prezentuje się naprawdę estetycznie, a my dzięki niemu z łatwością odnajdziemy interesującą nas rzecz. Możemy kupić wieszaki m.in. w kształcie kotwicy (ok. 14 zł za sztukę), łabędzia (ok. 13 zł), półokrągłe (ok. 10 zł), 4-ramienne lub 12-ramienne (ok. 16 zł). Plusem zakupu takich wieszaków jest też to, że można je wykorzystać także do powieszenia pasków czy torebek.
Do zawieszenia naszych chust, szalików i apaszek możemy wykorzystać wieszaki z klamerkami lub „spinaczami”, które wiele kobiet stosuje po prostu do wieszania prania. Dlaczego nie zrobić z nich użytku również podczas urządzania naszej garderoby? Wieszaki takie są dostępne w wielu kolorach, czasem mają kilka poziomów. Cena takiego z 5 drążkami (łącznie 10 klipsów do zawieszenia) to ok. 5,50 zł, a zwykłego, np. z 20 spinaczami – 12,79 zł.
Oczywiście można zastosować również najzwyklejsze wieszaki, bez żadnych dodatkowych elementów, które można nabyć w wielu kolorach już od 1 zł za sztukę (drewniany wieszak ze specjalną antypoślizgową poprzeczką to koszt ok. 3,20 zł za sztukę). Oprócz drążka na ubrania, często posiadają one specjalną wypustkę, przez którą można przewiesić nasze ulubione dodatki. Uchwyty tych wieszaków są zazwyczaj obrotowe, więc bez najmniejszego problemu powiesimy je w niemal każdym miejscu. Możemy zakupić także plastikowy panel, na którym jednorazowo zawiesimy do 5 wieszaków – jego cena zaczyna się już od 1 zł.
Organizery – i wszystko na swoim miejscu
Jeśli daleko nam do artystek i po prostu zależy nam na tym, by wszystko leżało uporządkowane, najlepiej schowane, z dala od oczu innych osób, warto postawić na organizery. Mają one po kilka lub kilkanaście przegródek i wykonane są zazwyczaj z miękkiego materiału (dostępnego w różnych kolorach i wzorach). Od spodu są usztywniane, aby wszystko stabilnie się trzymało. Przegródki te są równej wielkości, więc z łatwością umieścimy w nich nasze ulubione chusty, szale i szaliki, ale nie tylko – możemy w takich organizerach śmiało przechowywać także paski, skarpety czy figi. Organizery nie tylko są estetyczne, ale także bardzo łatwo je schować w głębi szafy. Pozwalają łatwo zorientować się w tym, co i gdzie mamy, a następnie szybko to wyjąć. Ceny takich organizerów zaczynają się już od ok. 4,50 zł (8 przegródek) lub 5 zł (12 przegródek). Za bardzo oryginalny organizer w kształcie plastra miodu zapłacimy ok. 14,99 zł. Dzięki nim porządek zrobi się sam! | Chusty, szale i apaszki – jak je przechowywać? |
Pewnie zdziwi cię fakt, że w twoim domu lub mieszkaniu jest więcej mieszkańców, niż myślisz? Niestety, szczególnie w sezonie wiosenno-letnim wystarczy kilka godzin przy otwartym oknie, aby wprowadziła się cała armia nieproszonych gości. Resztki jedzenia, owoce i warzywa, a także niestaranne sprzątanie są zachętą dla muszek owocówek i innych owadów! bbox:experiment
Z tego artykułu dowiesz się:
* Sprzątanie – jak walczyć z muszkami w domu?
* Pułapki na muszki owocówki i inne owady w domu
* Jak odstraszyć muszki owocówki i inne owady
* Jak przechowywać żywność, aby nie wabić muszek?
[/bbox]
Walka z owadami w domu wymaga konsekwencji i nienagannej czystości! Zacznij od generalnych porządków, zastosuj przedmioty, które działają odstraszająco, oraz pułapki i naucz się przydatnych nawyków, a problem zniknie i nie będzie się więcej pojawiać!
Sprzątanie – jak walczyć z muszkami w domu?
Muszki owocówki żywią się mikroorganizmami, które występują w psującej się żywności. Najbardziej przyciągają je nieświeże owoce, nadkrojone warzywa, otwarte soki, a także resztki jedzenia pozostawione na dłuższy czas. Jeśli chcesz zlikwidować siedliska ich występowania, koniecznie weź się za sprzątanie!
Dokładnie wyczyść szafki, blaty i podłogi w kuchni. To właśnie tam najchętniej rozprzestrzeniają się plagi owadów. Używaj silnych środków myjących. Pamiętaj o swoim bezpieczeństwie – rękawice i maska to nie przesada! Dokładnie umyj wszystkie naczynia – być może muszki zwabiła zapomniana szklanka po soku lub kieliszek po winie. Słoiki z przetworami przetrzyj z zewnątrz, usuwając słodkie resztki dżemów i konfitur. Dokładnie umyj szafkę i kosz na śmieci, który w niej stoi. To często miejsce składania jaj, z których wylęgną się kolejne osobniki!
Pułapki na muszki owocówki i inne owady w domu
Skoro miejsca żerowania zostały zlikwidowane, czas się zająć wyłapywaniem owadów, które już zadomowiły się w mieszkaniu. Jeśli występują w dużych ilościach, możesz spróbować wciągnąć je za pomocą odkurzacza, a worek wynieść na zewnątrz.
W sprzedaży znajdziesz wiele rodzajów pułapek na muszki owocówki i inne owady. Kosztują grosze, są bardzo skuteczne, a do tego nie wymagają twojego wysiłku i zaangażowania w „polowanie”. To zwykle niewielkie pojemniczki wypełnione substancją wabiącą. Osobnik, który wejdzie do środka, nie ma drogi ucieczki. Do wyboru są też lepy. Można je postawić w niewidocznym miejscu i co jakiś czas wymieniać na nowe.
box:offerCarousel
Jak odstraszyć muszki owocówki i inne owady
Istnieją metody, które sprawiają, że muszki nie ocenią twojego domu jako przyjaznego miejsca bytowania. Warto wiedzieć, że nie przepadają one za mentolowym zapachem. Możesz to wykorzystać, inwestując w aromatyczne świece i olejki eteryczne do podgrzewania w kominkach. To również sposób na dekorację pomieszczenia. Jeśli w twojej kuchni brakuje roślin i zieleni, postaw na miętę. Jej listki świetnie wyglądają w podwieszanych doniczkach, a muszki jej nie znoszą. Dwie korzyści na raz!
Jak przechowywać żywność, aby nie wabić muszek?
Kluczem do rozwiązania problemu natrętnych owadów w domu jest zapobieganie. Prócz mentolowych świec zapachowych i mięty w doniczkach musisz pamiętać o nawyku niepozostawiania żywności na otwartej przestrzeni. Owoce i warzywa przechowuj tylko przez określony czas, a nieświeże okazy od razu wyrzucaj. Możesz też układać je pod przykryciem, aby muszki nie mogły się żywić. W sprzedaży znajdziesz specjalne moskitiery wykonane z drobnej siateczki. Pamiętaj o regularnym sprzątaniu. Zawsze myj naczynia i nie dopuszczaj do długiego zalegania resztek w zlewie. Raz na kilka dni czyść kosz i codziennie wyrzucaj śmieci.
box:offerCarousel
Muszki owocówki i inne owady w domu to prawdziwe utrapienie! Nie dość, że są natrętne, to jeszcze zniechęcają do jedzenia. Jeśli widzisz je w swojej kuchni, od razu weź się za sprzątanie. Żyją tylko 10 dni, ale w tym czasie zdążą złożyć jaja i powiększyć populację o nowe osobniki! | Muszki owocówki i inne owady – jak się ich pozbyć z kuchni? |
Wiosna to bogactwo warzyw i owoców, jakie daje nam natura. Dlatego też zmęczeni zimą z niecierpliwością ich wyczekujemy, bowiem dostarczają cennych witamin i minerałów, które wzmacniają układ odpornościowy, a także wyjątkowo dodają smaku i aromatu potrawom. Podpowiadamy, które z nich warto posadzić w okresie wiosennym w naszym ogrodzie. Młode warzywa i owoce dostępne na rynku niestety w dużej mierze wzbogacone są nawozami zwiększającymi i przyspieszającymi plony. Jeśli zaś zależy nam na prawdziwej porcji zdrowych i wartościowych witamin, warto zadać sobie odrobinę trudu i wyhodować je samodzielnie we własnym ogródku.
Wiosenne warzywa
Wybierając warzywa, które posłużą nam jako przedplon, warto przede wszystkim zwrócić uwagę na ich tolerancyjność względem niskich temperatur oraz krótki czas pomiędzy siewem nasion a zbiorem plonów. Do takiej grupy możemy zaliczyć kilka rodzajów. W naszych ogródkach nie powinno zabraknąć nowalijek. Są to młode wiosenne warzywa. Do najpopularniejszych należą: rzodkiewka, pomidor, sałata, ogórek, szczypiorek, natka pietruszki czy rzeżucha. Wyżej wymienione nowalijki możemy uprawiać nie tylko w gruncie, ale także w domu i pod tunelem foliowym.
Szparagi – wiosna to również sezon na szparagi, który rozpoczyna się w kwietniu. Rozróżnia się dwa rodzaje szparagów – białe i zielone. Pierwsze stanowią część podziemną, zaś drugie część nadziemną. Powinny być często spożywane, ponieważ zawierają dużo witaminy C i karotenu oraz mają działanie odwadniające.
Rzodkiewki – w tym przypadku pamiętajmy, aby sadzić je wczesną wiosną. Jeśli mają być w gruncie, to wtedy najlepiej od marca, zaś jeśli pod osłonami, wtedy jeszcze wcześniej, od lutego. Powinno się je zbierać wraz z początkiem maja. Ta wczesna odmiana charakteryzuje się większą delikatnością niż ta zbierana jesienią. Atutem tych warzyw jest krótki okres wegetacyjny, a także niewielkie wymagania klimatyczne, gdyż siewki wytrzymują przymrozki nawet do – 4 stopni Celsjusza.
Sałata – uprawiana jako przedplon i poplon. Możemy zacząć siać ją już w lutym, ale wtedy tylko w ogrzewanych pomieszczeniach, ponieważ sałata nie toleruje niskich temperatur. Do gruntu natomiast wysiewamy ją od połowy kwietnia. W tym czasie jest ona wyjątkowo delikatna i dzięki dużej ilości witamin i minerałów wzmacnia nasz układ odpornościowy.
Jakie owoce?
W okresie wiosennym przyroda budzi się do życia, a nasz organizm uzupełnia niedobory witamin i składników mineralnych po zimie. Pamiętajmy, że wiosna to nie tylko warzywa. Słynie ona również z owoców. Wśród nich jako pierwsze sadzi się truskawki. Stanowią one najlepszy z możliwych wiosennych deserów, dodatkowo przydadzą się do wszelkich ciast czy dań przygotowywanych na słodko. Stopniowo, wraz ze zbliżaniem się lata, możemy pomyśleć o kolejnych, bogatych w dużą dawkę witamin owocach, m.in. rabarbarze czy agreście. Warto więc korzystać z produktów, które mają swoje „pięć minut” przez krótki okres.
Sezonowe warzywa i owoce są bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Dodatkowo cechuje je duża wartość odżywcza, wysoka zawartość składników mineralnych oraz błonnika pokarmowego, który m.in. reguluje pracę naszych jelit. Dlatego też bez wątpienia warto, aby nasz warzywniak był skomponowany zgodnie z panującą porą roku.
Zobacz także naszą Strefę Ogrodową - Warzywa, które sadzimy wiosną. | Owoce i warzywa – które warto posadzić w ogrodzie wiosną? |
Po zatankowaniu „lepszego” paliwa auto zmieni się w rajdówkę, zyska dodatkowe sto koni, zacznie palić o połowę mniej, a na dodatek silnik nie będzie się zużywał. Warto w to wierzyć? Na czym polega rzeczywista przewaga paliw typu premium? W zasadzie każda szanująca się sieć stacji paliwowych oferuje paliwo dla wymagających kierowców. W Orlenie zatankujemy Vervę, Ultimate w BP, V-Power w Shellu a Supremę w Statoilu. Czym te paliwa się różnią od „zwykłych” i czy wydanie dodatkowych kilkunastu czy kilkudziesięciu groszy na litr ma sens?
Na to pytanie nie ma prostej odpowiedzi. Paliwa premium są droższe, bo są lepsze i są lepsze, bo są droższe. Niestety tylko tyle możemy wiedzieć dokładnie, bo ich skład pozostaje dość pilnie strzeżoną tajemnicą producentów.
Co wiemy o paliwach premium?
Ich zaletą jest nie tylko wyższa liczba oktanowa, czyli „kaloryczność”. Testy wykonywane przez niezależnych dziennikarzy motoryzacyjnych wykazały, że kiedy zatankujemy paliwo o liczbie oktanowej 98 do auta zwykle napędzanego „dziewięćdziesiątką piątką”, nie zyskamy na mocy! Okazuje się, że silnik pracuje równiej i z większą kulturą, ale na mocy traci. Są to wartości niewielkie, ale zadające kłam teorii o zwiększeniu potencjału motoru.
Jednym z ważniejszych parametrów paliwa jest wartość opałowa, czyli ilość energii, jaką otrzymamy przy jego spaleniu. Drugą – oktanowość. Można by odnieść wrażenie, że im więcej oktanów, tym więcej ognia z czeluści piekielnych dostanie nasz silnik i stanie się nieobliczalny niczym wulkan Eyjafjallajökull. Nic bardziej mylnego. Im więcej oktanów, tym silnik pracuje równiej, a paliwo spala się wolniej i bardziej kulturalnie. W związku z tym moc rozwijana przez silnik jest mniejsza. Moc – a więc zdolność wykonania określonej pracy w określonym czasie.
Hm, po co więc w paliwach premium duża liczba oktanów? Czyż nie powinna wpływać negatywnie na osiągi silnika? Owszem, ale ich tajną bronią są dodatki. Wśród nich są również związki eteryczne, zawierające sporą ilość tlenu. Czyli mogą spalać się szybciej, a więc i uzyskiwać większą moc.
W przypadku aut z silnikiem Diesla nie mówimy o liczbie oktanowej, lecz cetanowej. Odpowiednikiem 98 oktanów (oczywiście kompletnie umownym), jest liczba 55 cetanów.
Co jeszcze zawierają paliwa premium? Dodatki poprawiające „wszystko” – komponenty czyszczące, smarujące i antykorozyjne. Dzięki nim silnik pracuje lżej, ciszej, bardziej wydajnie, zawory lepiej się domykają (więc oszczędzimy np. na uszczelniaczach zaworowych), a spaliny wychodzą czystsze. Można zatem uznać, że paliwa premium są w pewien sposób paliwami przyszłości.
Czym paliwa premium nie są?
Z całą pewnością nie są to paliwa sportowe, rajdowe czy wyścigowe. Profesjonalne paliwa do sportu nie są tak tanie. Koszt jednego litra benzyny przeznaczonej do ścigania to w przybliżeniu 20–30 złotych. Tak – za litr. A rajdówka zużywa ich 100–120 na każde przejechane 100 km.
Czy warto tankować „lepsze” paliwa?
I tu pojawia się sedno problemu. Ujmijmy to w następujący sposób: jeśli właśnie kupiliśmy nowe auto, chcemy o nie dbać od samego początku i stać nas na to – to jasne, że warto. Różnice sięgną może kilkuset złotych rocznie, może sporo więcej. Jednak w przypadku nowych, a więc raczej drogich aut, będzie to również oszczędność – na silniku i jego podzespołach. Po prostu mniej wydamy na naprawy, przeglądy i inne czynności serwisowe. Ewentualne mniejsze zużycie paliwa nie będzie na tyle znaczące, by samo jego tankowanie było uzasadnione ekonomicznie.
Jeśli chcesz ze swojego nastoletniego bolidu zrobić rakietę – nie uzyskasz tego dzięki paliwom.
Jeszcze inaczej sprawa ma się w przypadku diesli. Tu często możemy kupić nie tylko paliwa „premium”, ale i na przykład zimowe. Ich zaletą jest łatwiejszy rozruch silnika na mrozie i bardziej kulturalna praca. Tego typu paliwa nie są jednak tak drogie jak premium – na ogół mają cenę w miarę standardową. | Paliwa premium: fakty i mity |
1500 zł to naprawdę spory budżet, w ramach którego można kupić jedne z najlepszych aparatów cyfrowych dostępnych na rynku elektronicznym. Na które modele dobrze jest zwrócić uwagę? O tym w dalszej części poradnika. Canon PowerShot SX730 HS
box:offerCarousel
W cenie niecałych 1400 zł bez problemu kupimy jeden z lepszych kompaktów firmy Canon, model PowerShot SX730 HS. Bardzo mocnym aspektem tego aparatu jest to, że w niewielkiej obudowie producentowi udało się upchnąć obiektyw, który dysponuje aż 40x zoomem optycznym. Tak ogromny zoom sprawia, że da się robić zbliżenia i fotografować naprawdę bardzo odległe obiekty. Canon przy 40x zoomie zachował jednak szeroki kąt widzenia (24–960 mm) i niezłą jasność obiektywu (3,3–6,9 F). Ponadto mamy tu odchylany 3-calowy ekran, który diametralnie ułatwia robienie selfie.
Za pomocą Canon PowerShot SX730 HS bez problemu nagramy filmy Full HD i to z prędkością aż 60 klatek na sekundę. Sensor, jaki tu zastosowano, ma rozdzielczość 20,3 Mpix i wielkość fizyczną 1/2,3 cala. Mamy tu też oczywiście optyczną stabilizację obrazu, która pomoże w wykonywaniu jeszcze ostrzejszych zdjęć. Koniecznie muszę dodać, że producent wyposażył ten aparat w łączność Wi-Fi, Bluetooth oraz NFC, co pomaga np. w dzieleniu się zdjęciami z innymi.
Sony Cyber-Shot DSC-HX90
box:offerCarousel
Kolejnym kompaktem w cenie do 1500 zł, który warto wziąć pod uwagę podczas robienia zakupów, jest Sony Cyber-Shot DSC-HX90. I w tym przypadku mamy do czynienia z imponującym zoomem optycznym, który jest aż 30-krotny. Co ważne, Sony wyposażyło ten aparat także w wizjer OLED, dzięki któremu możemy na bieżąco podglądać wygląd zdjęcia, które chcemy właśnie zrobić. Gdy nie będziemy chcieli używać wizjera, możemy dla bezpieczeństwa wsunąć go do wnętrza aparatu. Jeśli chodzi o pozostałe parametry obiektywu, może się on pochwalić ogniskową 24–270 mm oraz jasnością na poziomie 3,5–6,4 F.
Sensor, jakim dysponuje ta cyfrówka, ma 18,2 Mpix rozdzielczości przy standardowej wielkości wynoszącej 1/2,3 cala. Nie zabrakło optycznej stabilizacji obrazu, możliwości nagrywania filmów Full HD (z prędkością 60 klatek na sekundę) oraz 3-calowego ekranu, na którym można przeglądać zrobione fotografie. Japoński producent pamiętał o modułach łączności Wi-Fi oraz NFC.
Nikon Coolpix B500
box:offerCarousel
Jeśli od aparatu cyfrowego niekoniecznie wymagacie kompaktowych wymiarów, to być może zainteresuje was Nikon Coolpix B500. Według mnie jednym z najważniejszych atutów tego aparatu jest jego szerokokątny obiektyw, który ma ogniskową w zakresie 22,5–900 mm. Oprócz tego jest tu ogromny 40x zoom optyczny oraz niezła jasność, wynosząca 3,0–6,5 F. Fotografowanie jest rzecz jasna wspomagane przez optyczną stabilizację obrazu.
Sensor, jaki tu zainstalowano, ma standardową wielkość 1/2,3 cala i rozdzielczość 16 Mpix. Producent nie zapomniał o takich modułach łączności, jak Wi-Fi czy Bluetooth. Jest poza tym możliwość nagrywania filmów Full HD, które w połączeniu z ogromnym 40x zoomem dają naprawdę duże pole do popisu. Odchylany 3-calowy ekran pozwala na wykonywanie selfie. Cena? Ta wynosi ok. 1150 zł.
Panasonic Lumix DMC-TZ80
box:offerCarousel
Na zakończenie mam jeszcze jedną propozycję – aparat cyfrowy Panasonic Lumix DMC-TZ80. Sprzęt ten możemy kupić w cenie ok. 1300–1450 zł. Już na pierwszy rzut oka uwagę zwraca fakt, że za pomocą DMC-TZ80 można nagrywać filmy w rozdzielczości aż 4K. Do tego dochodzi 30x zoom optyczny, ogniskowa 24–720 mm i światłosiła o wartości 3,3–6,4 F. Sensor to standardowe 1/2,3 cala o rozdzielczości 18,1 Mpix.
Fotografowanie jest wspomagane przez optyczną stabilizację obrazu, co zapobiega tworzeniu rozmazanych zdjęć. Co ciekawe, Panasonic Lumix DMC-TZ80 potrafi również przechwytywać zdjęcia 3D. Całość dopełnia Wi-Fi oraz 3-calowy ekran, na którym można przeglądać zrobione przez nas fotografie i filmy. Tak wiele możliwości producentowi udało się zamknąć w niewielkiej, kompaktowej obudowie. | Aparat cyfrowy do 1500 zł – przegląd modeli z 2017 roku |
Nauka alfabetu nie musi być ani trudna, ani nudna. Im wcześniej dziecko będzie uczyć się liter, tym szybciej zacznie czytać i pisać. Jak więc zainspirować swoją pociechę i zamienić lekcje w świetną zabawę? Do 2. roku życia dziecko skupione jest na rozwoju zdolności ruchowych. Siada, raczkuje, stawia pierwsze kroki, biega. Interesuje je wszystko, co można dotknąć, poczuć, posmakować. Z czasem jednak przestaje mu to wystarczać.
W 3. roku życia nasza pociecha zaczyna rozwijać zdolności manualne. Z chęcią sięga po kolorowanki, maluje farbami, lepi z plasteliny. Wszystkie te zajęcia są niezwykle cenne i stanowią wstęp do nauki pisania.
Układanki z alfabetem
Dziecko najlepiej uczy się poprzez zabawę. We własnym tempie nabywa nowe umiejętności, w czym mogą mu pomóc gry edukacyjne i układanki.
Dla dwulatka interesująca może okazać się drewniana układanka z literami, np. marki GOKI. Jej koszt to niecałe 30 zł. W przypadku najmłodszych dobrze sprawdza się do ćwiczenia koordynacji ręka-oko oraz spostrzegawczości w rozróżnianiu kształtów, starszym dzieciom zaś pomoże w nauce alfabetu.
Tablica magnetyczna z literami
Przedszkolak z pewnością zainteresuje się tablicą magnetyczną, do której można przyklejać obrazki, literki i cyferki. Na Allegro jest ich bardzo duży wybór, a ceny najczęściej nie przekraczają 100 zł.
Na co zwracać uwagę, decydując się na zakup tablicy edukacyjnej? Warto, by była ona uniwersalna i służyła dziecku przez długi czas. Dobrym pomysłem jest możliwość pisania po jej powierzchni specjalnym flamastrem, który łatwo zmazać. Dla lepszej organizacji przydadzą się również pojemniczki na literki oraz pisaki. Niektóre tablice posiadają specjalne zaczepy do trzymania kartki, co umożliwia malowanie farbami jak na sztaludze.
Tego rodzaju zabawka jest odpowiednia zarówno dla chłopca, jak i dla dziewczynki. Pobudza wyobraźnię, wspomaga koncentrację i poszerza zdolności manualne. Dzięki takiemu wsparciu przedszkolakowi łatwiej będzie wkroczyć do świata liter i cyfr.
Nauka alfabetu z CzuCzu
Innowacyjne wydawnictwo CzuCzu szturmem wkroczyło do dziecięcego świata zabawek. Ich książeczki, karty edukacyjne i zestawy łamigłówek nie tylko pomagają poznawać świat i rozwijać wyobraźnię, ale też dają wiele możliwości zabawy.
Wśród wielu produktów tej marki znaleźć można również te, które wspomagają naukę alfabetu. Najmłodszym dedykowana jest książeczka z naklejkami oraz edukacyjny zestaw puzzli "Mała akademia Literki". Koszt zestawu to ok. 20 zł. Dziecko poprzez zabawę rozwija umiejętność logicznego myślenia, ćwiczy motorykę i precyzję, trenuje prawidłowy chwyt kredki, a przy tym w sposób naturalny poznaje litery.
Pisz i zmazuj!
Po poznaniu liter przychodzi czas na naukę pisania. I tu ponownie pomoże nam wydawnictwo CzuCzu, które w swojej ofercie ma zestaw edukacyjny "Pisz i zmazuj". Do 28 dwustronnych kart dołączony jest flamaster, którym można pisać, a następnie zmazywać go dołączoną gąbeczką. W ten sposób zabawa nigdy się nie kończy.
Zestaw "Pisz i zmazuj" stymuluje koncentrację i pobudza wyobraźnię. Pozwala na naukę pisania w lekkiej formie. Na Allegro kupić go można za niecałe 20 zł.
Pamiętajmy, że nauka alfabetu, a następnie pisania i poznawania zasad ortografii, nie jest dla dziecka łatwa. I dlatego też najlepiej zacząć ją od wczesnego dzieciństwa, przekazując wiedzę w formie zabawy. Warto ją też utrwalać, np. pisząc litery patykiem w czasie spaceru w lesie lub wycinając je z gazet. To dla kilkulatka świetna rozrywka, ale też sposób na wspólne spędzenie czasu z rodzicami. | Jak uczyć dziecko liter? Zabawki wspomagające naukę |
Kultura słonecznej Hiszpanii to nie tylko gorące rytmy, romantyczne ballady, intrygujące kino grozy, dźwięki gitary czy ognisty taniec. To także duża dawka ciekawej literatury. Po czyją twórczość warto sięgnąć w pierwszej kolejności?
Od wojny po miłość
Niezwykle różnorodną tematykę proponuje Arturo Pérez-Reverte. Od literatury przygodowej (seria o kapitanie Alatriste) przez felietony („Życie jak w Madrycie”, „A w Madrycie nadal znakomicie”) i reportaże po wielowątkowe powieści, wśród których króluje zekranizowany „Klub Dumas”. Jako były reporter wojenny, który widział niejedno i niejedno przeżył, w swoich książkach porusza także problematykę bezsensowności wojny. Bez względu na podejmowaną tematykę i wybór formy jego twórczość zawsze stoi na najwyższym poziomie.
box:offerCarousel
Powieści Maríi Dueñas z kolei wypełnione są emocjami – od miłości i namiętności po zdradę i nienawiść. Wartka akcja, wspaniale oddana atmosfera opisywanych miejsc i porywające historie – tego możecie się spodziewać, sięgając po twórczość tej autorki. Jej najpopularniejszą powieścią jest „Krawcowa z Madrytu”, która przenosi czytelników do lat 30. ubiegłego wieku. W tle Hiszpania, Maroko, Portugalia. Na pierwszym planie miłość, spisek i kobieta ze złamanym sercem, która dopiero pokaże, jaka w niej drzemie siła.
Kryminalnie
„Trylogię Baztán” Dolores Redondo czyta się z zapartym tchem. Jeśli więc zasiadacie do lektury „Niewidzialnego strażnika”, koniecznie upewnijcie się, że macie pod ręką dwa pozostałe tomy. Akcja trylogii osadzona jest w Nawarze, regionie na północy Hiszpanii, gdzie wciąż żywe pozostają baskijskie legendy. Opisywane śledztwa nie należą do łatwych, zaskakujące zwroty akcji sprawiają, że nie ma szans na nudę, a niesamowity klimat opisywanych miejsc dopełnia całości. To zdecydowanie jeden z najciekawszych cykli kryminalnych, jakie znam.
Klimatyczne są także historie proponowane przez Mikela Santiago. Autor zabiera czytelników w podróż poza granice Hiszpanii. W „Ostatniej nocy w Tremore Beach” jest to Irlandia, w „Złej drodze” – Prowansja. Odludna sceneria staje się przestrzenią, w której dochodzi do niepokojących zdarzeń, ze strony na stronę napięcie rośnie, a sposób, w jaki autor snuje swą opowieść sprawia, że niełatwo oddzielić przeżycia bohaterów od ich wyobrażeń. To taki rodzaj lektury, który wywołuje gęsią skórkę.
Warto przyjrzeć się także twórczości José Carlosa Somozy, który urodził się na Kubie, ale wychował w Hiszpanii i tam też spędził większość swojego życia. Choć początkowo studiował psychiatrię, porzucił ją dla pisarstwa. Międzynarodowy sukces jego powieści to dowód na to, że było warto. Jego proza pełna jest tajemnic oraz ukrytych znaczeń i z pewnością zaintryguje miłośników niebanalnych historii.
box:offerCarousel
Odrobina klasyki
Trudno o bardziej kojarzącego się z Hiszpanią autora niż Miguel de Cervantes i trudno o bardziej hiszpańską postać literacką niż Don Kichot. W 2014 roku pojawiło się przepiękne, ilustrowanie wydanie powieści „Przemyślny szlachcic don Kichot z Manczy” w przekładzie Wojciecha Charchalisa. Warto mieć je w swojej biblioteczce. A gdy już powrócicie ze szlaku przemierzanego w towarzystwie Rycerza Smętnego Oblicza i jego giermka, może nabierzecie ochoty na poznanie innych pozycji z dorobku hiszpańskiego klasyka?
Sześcioro hiszpańskich autorów i niezwykle różnorodna literatura. A to przecież zaledwie kilka nazwisk z całego grona pisarzy wartych uwagi. Sięgnijcie po ich twórczość, a być może kolejne tytuły zechcecie odkrywać już sami. | 6 hiszpańskich pisarzy, których twórczość warto poznać |
Aby delektować się odpoczynkiem, trzeba zaopatrzyć się nie tylko w wygodne siedzisko, ale też w mebel, na którym można postawić kubek z kawą lub herbatą czy talerzyk z kanapkami i owocami. Przyda się również do położenia na nim książki czy czasopisma, kremu do opalania i wody, jeśli nasz balkon ma słoneczną ekspozycję. Nawet na małym balkonie miło jest zjeść obiad lub kolację z ukochaną osobą – do tego nieodzowny jest stolik. Stoliki wieszane
Właściciele wielkich balkonów i tarasów mogą sobie pozwolić na umieszczenie na nich całych kompletów meblowych, z huśtawką włącznie. Nie muszą się ograniczać przestrzenią, mają zatem pole do popisu i mogą pochwalić się zestawami mebli ogrodowych, pełnowymiarowymi leżakami plażowymi, parasolami i parawanami oraz kompletem iglaków w doniczkach jako naturalnym zacienieniem balkonu. Jednak realia są takie, że wielu z nas może się pochwalić jedynie długim i wąskim albo maleńkim i kwadratowym balkonem w wieżowcu. Balkony w kamienicach także nie rozpieszczają rozmiarem – są dość wysunięte, ale najczęściej niewielkie na szerokość.
Przy odrobinie chęci na mały balkon można znaleźć odpowiedni zestaw mebli albo przynajmniej wygodny stolik. Na bardzo małe balkony najlepszą opcją będą stoliki wieszane – mają dodatkowo tę zaletę, że są składane i nie są na stałe zamocowane na balkonie, a na zimę można je schować chociażby pod łóżkiem. Nie są tym samym narażone na warunki pogodowe. Stoliki zawieszane i wiszące to bardzo wygodna i szybka opcja. Zajmują mało miejsca, a są bardzo praktyczne. W zależności od upodobań możemy kupić stolik metalowy, drewniany lub ultranowoczesny plastikowy, np. stolik balkoncept, które może być jednocześnie doniczką albo dodatkowym miejscem na napoje.
Składane stoliczki balkonowe to jedne z najprostszych do wykonania samodzielnie mebli. Do wykonania stolika przyda się wiertarko-wkrętarka, haki – uchwyty, na jakich wieszamy klasyczne skrzynki kwiatowe, wkręty lub śruby do drewna, płaskie zawiasy oraz kilka desek. Samodzielnie skręcony stolik warto zabezpieczyć przed wodą lakierem do drewna i już można cieszyć się poranną gazetą w świetle słońca.
Stoliki stawiane
box:offerCarousel
Mały balkon nie musi automatycznie oznaczać rezygnacji z marzeń o stylizacji. Producenci zadbali również o właścicieli maleńkich przestrzeni i przygotowali dla nich małe zestawy mebli drewnianych i metalowych, które świetnie mieszczą się na niewielkich balkonach. Gotowe zestawy zawierają najczęściej dwa krzesła i stolik. Bez problemu można dostać komplety metalowe, ażurowe i stylizowane na retro, z mozaikowatymi blatami i siedzeniami oraz meble utrzymane w klimacie kawiarnianych mebli dwudziestolecia międzywojennego. O ile uroda tych zestawów jest niezaprzeczalna, o tyle każdy, kto przez dłuższy czas siedział na maleńkich krzesłach, wie, że nie jest to wymarzony mebel do wypoczynku.
Drewniane zestawy mebli często mają w wyposażeniu składane krzesła, które można łatwo po jedzeniu złożyć i schować do szafy w domu. Jednak stylizowane meble metalowe rzadko mają taką funkcję. Jeśli zatem nasz balkon jest tak mały, że szkoda nam miejsca na zbędne umeblowanie, lepiej zrezygnować z krzesełek i kupić oddzielny stół.
Dla maksymalizacji wolnej przestrzeni na balkonie warto zadbać o to, by stolik był składany. Czy to drewniany, czy metalowy, czy plastikowy – po śniadaniu i obiedzie można go złożyć, by powiększyć powierzchnię wypoczynkową balkonu.
Jeśli marzy nam się stolik bistro albo taki z mozaikowym lub szklanym blatem, to nie rezygnujmy z niego – ostatecznie książkę można czytać w domu, a opalać teraz można się praktycznie na każdym trawniku, a nic nie zastąpi przyjemności, jaką daje wypicie spokojnej, porannej, sobotniej kawy na samodzielnie urządzonym wymarzonymi meblami balkonie. | Stoliki na balkon – stojące i zawieszane |
Trwałość powłoki opartej o wosk zależy od wielu czynników, wśród których jednym z najważniejszych jest odpowiednie przygotowanie lakieru. W jaki sposób doprowadzić karoserię auta do stanu pozwalającego na efektywną aplikację wosku? Trwałość wosku a przygotowanie podłoża
Żywotność wosku jest ściśle powiązana z solidnością przygotowania podłoża przed aplikacją. Obecność wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń czy brudu sprawi, że przyczepność powłoki ochronnej będzie niewystarczająca, a wosk zamiast utrzymać się kilka miesięcy, już po dwóch tygodniach spłynie wraz z pierwszymi obfitymi opadami deszczu.
Czysta karoseria to jedno, a jej stan to druga kwestia wpływająca na długość utrzymania się powłoki woskowej. Zaniedbany lakier z bliska przyjmuje bowiem chropowatą strukturę, która stanowi wynik procesów chemicznych (oksydacji) na jego powierzchni. Do uzyskania jak najlepszych efektów aplikacji wosku konieczne zatem może okazać się polerowanie.
Krok pierwszy: mycie ogólne
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Mycie ogólne auta przy pomocy szamponu to pierwszy krok w celu przygotowania lakieru do dalszej pielęgnacji. Powinno zostać poprzedzone dokładnym spłukaniem karoserii z luźnego brudu, najlepiej przy wykorzystaniu myjki ciśnieniowej. Chcąc bezpiecznie i skutecznie umyć auto, warto skorzystać z rękawicy mikrofibrowej, która lepiej zbiera brud niż zwykła gąbka.
Kupując szampon, dobrym pomysłem będzie wybór produktów wiodących producentów, które cechują się neutralnym pH i obfitym pienieniem zmniejszającym tarcie. Wśród polecanych marek warto wymienić Shiny Garage
– szampon o pojemności 500 ml kosztuje ok. 15 zł. Najbardziej wymagający użytkownicy będą natomiast zadowoleni z kosmetyku Meguiars Gold Class Wash Shampoo. Kosztuje on ok. 35 zł za 473 ml.
Krok drugi: dopieszczanie lakieru
Samo mycie ręczne przy pomocy szamponu nie jest w stanie usunąć najbardziej uporczywego brudu, do którego zaliczyć można chociażby pozostałości żywicy, asfaltu i smoły. Zanieczyszczenia tego typu najczęściej spotkać można w dolnej części nadwozia, przede wszystkim w okolicach progów. Do ich usunięcia dobrze nadadzą się środki zwane tar&glue removerami, potrafiące szybko rozpuścić trudne zabrudzenia różnego pochodzenia. Przykładem skutecznego produktu jest kosmetyk marki ADBL, którego opakowanie o pojemności 500 ml z rozpylaczem kosztuje ok. 30 zł.
Najwyższym poziomem wtajemniczenia jest dopieszczanie lakieru przy pomocy glinki. Ten kosmetyk przyjmuje formę masy plastycznej o właściwościach ściernych. Dzięki niemu można dokładnie usunąć najdrobniejszy brud, w tym ten z kategorii najtrudniejszych, z którymi nie poradził sobie uniwersalny środek do usuwania smoły, kleju czy żywicy. Glinkę należy stosować wraz z lubrykantem, który zmniejsza tarcie i zabezpiecza lakier przed zarysowaniem. Może być nim quick detalier albo woda z detergentem rozpylona na powierzchnię lakieru. Podstawowe modele glinek takich producentów, jak 3M czy ValetPRO, można nabyć już za ok. 25 zł.
Krok trzeci: polerowanie karoserii
box:offerCarousel
Idealnie czyste nadwozie to doskonała okazja do przeprowadzenia korekty lakieru. Najlepiej użyć do tego zadania polerki mechanicznej, która skróci czas prac i zwiększy ich skuteczność, szczególnie jeśli lakier jest zaniedbany i ma liczne zarysowania. Warto przy tym wykorzystać pasty polerskie wysokiej klasy, które zagwarantują bezpieczeństwo dla lakieru i znakomity efekt. Jednym z najczęściej polecanych produktów jest Meguiars Ultimate Compound kosztujący ok. 60 zł za 450 ml.
Wypolerowane nadwozie stanowi najlepszą bazę do aplikacji wosku, gdyż lakier jest idealnie gładki i gwarantuje najlepszą przyczepność dla kosmetyków. Efektem kompleksowych zabiegów pielęgnacyjno-ochronnych będzie nieskazitelnie błyszczący i doskonale zabezpieczony lakier. | Jak przygotować lakier do aplikacji wosku? |
Gwiazdy oszalały na punkcie oleju kokosowego. Używają go w kuchni do przygotowania potraw oraz do pielęgnacji włosów, skóry i paznokci. Sprawdź, dlaczego jest tak popularny, jakie są jego właściwości i do czego go używać. Olej kokosowy ‒ co w nim znajdziemy?
Olej kokosowy to przede wszystkim źródło zdrowych tłuszczy. Jest w nim prawie 90% nasyconych tłuszczy, które w niewielkich ilościach mają świetny wpływ na nasze zdrowie i urodę. Jest bogaty w witaminę E, która nazywana jest „witaminą młodości”, ponieważ zwalcza wolne rodniki i zapobiega starzeniu się oraz degeneracji komórek. Dzięki temu jesteśmy w stanie dłużej zachować młody wygląd.
Znajdziemy w nim również witaminę K, która świetnie wpływa na krew – poprawia krzepliwość i hamuje krwawienie. W oleju kokosowym znajduje się także żelazo, potas, wapń, magnez, sód, cynk, kwas foliowy oraz witaminy z grupy B. Ilość każdego ze składników zależy od jakości oleju i procesu produkcji.
Rafinowany czy nierafinowany?
Na Allegro znajdziemy dwa rodzaje oleju kokosowego ‒ rafinowany i nierafinowany. Różnią się przede wszystkim procesem produkcji. Który wybrać? Wersja rafinowana jest bardziej zmodyfikowana ‒ pozbawiona zapachu, niektórych bakterii i części wartości odżywczych. Nierafinowany olej kokosowy to wersja organiczna ‒ poddana mniejszej temperaturze, charakteryzująca się naturalnym zapachem kokosa. Różnią się również ceną. Organiczny olej z kokosa jest czasem nawet dwa razy droższy. Oczywiste jest, że olej nierafinowany jest odrobinę lepszy od rafinowanego. Oba są jednak uznawane za najzdrowsze oleje na świecie.
Olej kokosowy a odchudzanie
Osobom próbującym zrzucić wagę poleca się olej kokosowy. To dlatego, że zawiera wyjątkową grupę tłuszczów ‒ trójglicerydów śródłańcuchowych. Ich wyjątkowość polega na tym, że są spalane inaczej niż inne. Nie zamieniają się w tkankę tłuszczową, tylko są natychmiast zamieniane w energię. Jedzenie smażone na oleju kokosowym lub takie, do którego dodamy go odrobinę, przyspiesza metabolizm oraz na dłużej syci. To również idealny produkt dla osób intensywnie trenujących. Tłuszcz zamienia się od razu w energię, która jest tak potrzebna podczas ćwiczeń.
Trzeba jednak pamiętać o tym, że olej kokosowy jest bardzo kaloryczny. 100 g produktu zawiera aż 860 kcal. Dlatego ważny jest umiar ‒ lekarze i dietetycy zalecają tylko 30 g (ok. 2 łyżki) oleju dziennie. Taka ilość świetnie wpłynie na nasze zdrowie i sprawi, że nie przybierzemy na wadze.
Olej kokosowy dla zdrowia
Naukowcy potwierdzają cudowny wpływ oleju kokosowego na nasze zdrowie. Jest znacznie lepszy niż inne oleje. Zauważono, że stosowanie oleju kokosowego jest w stanie obniżyć poziom „złego” cholesterolu LDL na korzyć tego „dobrego” ‒ HDL. A co za tym idzie, zmniejsza ryzyko miażdżycy i chorób serca. Jedząc olej kokosowy, chronimy się również przed cukrzycą. Dzieje się tak, ponieważ w naszym organizmie usprawnia się produkcja insuliny, a poziom cukru się stabilizuje.
Badania pokazują, że olej kokosowy świetnie wpływa na mózg – jego praca staje się efektywniejsza. Olej zapobiega chorobie Alzheimera i Parkinsona. Co więcej, jest w stanie polepszyć stan osób już chorujących. To dlatego, że zwiększa się produkcja ciał ketonowych w mózgu. Są one źródłem energii dla mózgu, dzięki nim poprawiają się jego funkcje poznawcze.
Olej kokosowy ‒ sposób na urodę
Współcześnie coraz częściej sięgamy po naturalne kosmetyki, które są pozbawione chemicznych dodatków. Wiele pań zastępuje olejem kokosowym balsamy do ciała, ponieważ świetnie nawilża oraz regeneruje skórę. To świetny produkt dla osób o bardzo wysuszonej i wrażliwej skórze. Warto też wspomnieć, że produkt ma działanie antybakteryjne. Zawarty w nim kwas laurynowy przyspiesza gojenie się ran oraz łagodzi stany zapalne.
Olejem kokosowym można ponadto olejować włosy. To bardzo popularny ostatnio zabieg pielęgnacyjny. Dzięki nałożeniu oleju na włosy regenerujemy je, nawilżamy i sprawiamy, że stają się piękniejsze, bardziej lśniące, po prostu zdrowsze. | Zalety oleju kokosowego. Dlaczego warto go wybrać? |
Praktyczne akcesoria basenowe znacznie poprawią komfort użytkowania domowego akwenu. Maty solarne skutecznie podgrzeją wodę, z kolei prysznic ogrodowy czy oczyszczacz stóp pozwolą obmyć ciało z zanieczyszczeń przed kąpielą. Rodzice mogą wyposażyć basen w specjalną drabinkę bezpieczną dla dzieci, a miłośnicy zimnych napojów – w pływającą lodówkę. Basen ogrodowy to prawdziwe spełnienie marzeń, zwłaszcza latem, gdy temperatura jest wysoka a ciało potrzebuje ochłody. Aby zapewnić sobie przyjemny wypoczynek w domowym akwenie, warto zaopatrzyć się w przydatne akcesoria basenowe, takie jak: grzewcza mata solarna, pływająca lodówka czy stojak na napoje. Na podwórku przyda się również prysznic ogrodowy, oczyszczacz do stóp, a w przypadku posiadania dzieci – bezpieczna drabinka skonstruowana z myślą o najmłodszych.
Mata solarna grzewcza
Mata solarna grzewcza to skuteczny i szybki sposób na podniesienie temperatury wody w basenie o około 3-5 stopni Celsjusza. Produkt, zwykle wykonany z trwałego PCV, jest łatwy w obsłudze i montażu. Matę umieszcza się obok basenu, a jej panel dołączony do zestawu, łączy z pompą basenową. Szybkość nagrzewania akwenu zależy głównie od temperatury wody, jak i otoczenia. Im cieplej na dworze, tym woda w basenie, nagrzeje się szybciej. Producenci basenowych mat solarnych podpowiadają, że przykrycie akwenu na noc, bądź na czas, gdy się z niego nie korzysta, zwiększy efektywność działania podgrzewacza.
Pływająca lodówka basenowa
Pływająca lodówka to oryginalny i praktyczny gadżet do każdego basenu ogrodowego. Urządzenie szczególnie sprawdza się w upalne dni, zapewniając zimne napoje na wyciągnięcie ręki. Lodówki basenowe wykonywane są z trwałego winylu, który swobodnie unosi się na powierzchni wody. Rozmiar pływających gadżetów sięga zwykle od 70 do ok. 90 centymetrów średnicy. Lodówka basenowa posiada specjalny zamykany otwór do chłodzenia napojów oraz wygodne otwory na puszki, szklanki czy plastikowe butelki.
Dmuchany stojak na napoje
Dmuchane podstawki na napoje to praktyczny gadżet do basenu, który pomieści w sobie puszkę o standardowych rozmiarach, mały kufel bądź szklankę. Akcesorium rewelacyjnie sprawdza się na basenowych imprezach, wprawiając gości w wyśmienity nastrój. Pływający stojak można również wykorzystać jako zabawkę dla dzieci podczas kąpieli, gdyż dmuchane akcesoria tworzone są w przeróżnych kształtach, np. wyspy z palmą, kaczki, łabędzia czy różowego flaminga.
Prysznic ogrodowy
Wygodne w montażu prysznice ogrodowe, można umieścić w dowolnym miejscu na podwórku. Akcesoria ogrodowe cieszą się dużą popularnością, zwłaszcza dlatego, że w naturalny sposób wykorzystują słoneczną energię do podgrzewania wody. Prysznic w ogrodzie pozwala na wygodne opłukanie się zarówno przed, jak i po kąpieli w basenie.
box:offerCarousel
Oczyszczacz stóp do basenu
Praktycznym akcesorium do domowego akwenu jest oczyszczacz stóp, który zabezpiecza przed dostawaniem się brudu, trawy czy piasku do wody w basenie. Produkt wykonany jest z plastiku i posiada antypoślizgowe dno, które chroni przed upadkiem. Oczyszczacz do stóp wystarczy umieścić przy drabince basenowej i skorzystać z niego przed kąpielą.
Drabinka basenowa bezpieczna dla dzieci
box:imagePins
box:pin
box:pin
Drabinka basenowa to przydatne akcesorium, w które warto wyposażyć każdy basen ogrodowy. Istnieją również modele drabinek, które zostały skonstruowane specjalnie z myślą o bezpieczeństwie najmłodszych. Produkt zawiera w sobie schody, które można swobodnie podnieść do góry, uniemożliwiając tym samym wejście do basenu maluchowi. Drabinki basenowe bezpieczne dla dzieci pasują zarówno do basenów na metalowym stelażu, jak i rozporowych.
Basen ogrodowy to rewelacyjna rozrywka dla całej rodziny. Przydatne akcesoria, jak maty grzewcze, pływające lodówki czy prysznice ogrodowe, pozwalają cieszyć się komfortowym wypoczynkiem w wodzie w czasie upalnych dni. | Basen w ogrodzie - oryginalne i przydatne akcesoria |
Od dłuższego czasu w sieci przewija się tajemnicza nazwa bullet journal, a obok niej zdjęcia przepięknie zdobionych notesów. To nic innego jak połączenie kalendarza, notatnika, organizera, plannera, pamiętnika, a nawet zbioru rysunków i ilustracji. Twórcą metody takiego planowania jest Ryder Carroll. Opracował on wytyczne dotyczące tego, jak prowadzić dziennik i umieszczać w nim zadania. Wyszedł z założenia, że tradycyjne notatki i karteczki wprowadzają chaos. Poza tym często je gubimy. Dlatego wszystkie informacje istotne dla funkcjonowania domu, budżetu czy biznesu warto umieścić w jednym miejscu, w ustalonym porządku i z jednolitym systemem oznaczania właśnie w bullet journal**, który stał się popularnym sposobem na porządkowanie najważniejszych spraw.
Pierwszy krok: notes
Jeśli nie wiesz, czy sposób notowania i zapisywania najważniejszych kwestii, zaproponowany przez Rydera Carrolla będzie ci odpowiadał, zacznij od zapisków w zwykłym notatniku lub zeszycie. Wkrótce przekonasz się, czy warto kupić specjalny notes w drobne kropki do tworzenia profesjonalnego bullet journalu. Kropki mają ułatwić rozrysowywanie tabelek, diagramów i tworzenie oprawy graficznej wprowadzanych treści. Gotowe karty do bullet journalu możesz także pobrać z sieci, by sprawdzić, jakie rozwiązania proponują osoby, które prowadzą tego typu zapiski. Bujo – w skrócie – to idealny sposób zapisywania zadań, planów, terminów czy nawet list zakupów.
Tradycyjne kalendarze czasami nie do końca są uporządkowane. Gdy chcemy znaleźć konkretną informację, często musimy przeczytać cały blok tekstowy lub nawet kilka stron. W bullet journalu można wprowadzić personalizowanie notatek i ważnych zadań. To pomaga, zwłaszcza gdy każdego miesiąca notatki o zakupach umieszczamy w wyznaczonym miejscu, np. prawym górnym rogu strony. Warto opracować własny system oznaczania. Ważne terminy w danym miesiącu zobrazuj rysunkiem lub naklejką z zegarem, podróże służbowe – rysunkiem samolotu, a listy zakupowe grafikami jedzenia. Każdego miesiąca staraj się stosować te same lub podobne grafiki, a treści umieszczać w identycznym porządku – taki system sprawi, że właściwie nie będzie trzeba niczego szukać. Na początek, oprócz notesu, będziesz potrzebować długopisu lub cienkopisu, linijki, flamastra. Z czasem rozbudujesz zasoby gadżetów do tworzenia pasjonujących stron własnego bujo.
Nietypowy sposób na prowadzenie zapisków
Daty urodzin, zadania, wizyty czy plany możemy umieścić w zwykłym kalendarzu lub na milionie kolorowych karteczek przyklejanych na lodówce, szafkach, monitorze. Bullet journal zapewnia inne możliwości: nietypowe formy zapisywania istotnych dla nas spraw. Diagramy, motywy kwiatowe, farby, flamastry i cienkopisy – notes możemy ozdobić w dowolny sposób. Nie bójmy się braku wystarczających zdolności. Rysunki nie muszą być skomplikowane. Zresztą, na początek wystarczą kolorowe naklejki, samoprzylepne perełki i kryształki. Inne dodatki typu washi tape czy stemple kupisz z czasem, gdy znajdziesz własny sposób. Może nawet pokusisz się o wykonanie kilku rysunków?
box:offerCarousel
Od ogółu do szczegółu
Na początku każdego miesiąca musisz rozrysować kalendarz i zapisać w nim najważniejsze daty, a następnie, na kolejnych stronach przechodzić do szczegółów. Jeśli dużo pracujesz, prowadzisz domowe biuro czy lubisz robić notatki, poświęć kartkę lub pół na zapiski dotyczące danego dnia.
Pamiętaj jednak, że nie masz takiego obowiązku. Bujo daje możliwość kreowania własnego kalendarza dopasowanego do indywidualnych potrzeb. Co z tego wynika? Jednego dnia możesz mieć pełną kartkę zadań, innego rysować lub pisać.
Bez ograniczeń
Nie kupuj na zapas mnóstwa dodatków do tworzenia. Być może wcale nie będą ci potrzebne. Z czasem przekonasz się, czy ozdobniki poszczególnych stron są ci pomocne, czy wręcz przeciwnie – rozpraszają cię. Metodą prób i błędów stwórz własny, niepowtarzalny bullet journal. Stanie się twoim pamiętnikiem i organizerem jednocześnie. To bardzo uniwersalny projekt, który daje ogromne możliwości. Możesz zrobić z niego notes do nauki języka obcego, szkicownik czy zbiór wierszy i cytatów. Wiele osób prowadzi w swoich notatnikach tzw. kolekcje, czyli listy książek do przeczytania, kosmetyków do wypróbowania, filmów do obejrzenia, miejsc do zobaczenia. Polecam zabrać bujo na wakacje i w wolnych chwilach zapisywać, jakie miejsca cię zachwycają, co czujesz, jakie masz plany na przyszłość. Taki notatnik stanie się wówczas wspaniałą pamiątką z podróży! | Jak stworzyć boullet journal |
Chciałeś kiedykolwiek zostać burmistrzem i urbanistą, a twoim marzeniem jest wybudowanie własnego miasta? Od tego są właśnie gry określane mianem city-builderów. Większość graczy jeszcze kilka miesięcy temu stwierdziłoby jednak, że ten gatunek umarł w poprzedniej dekadzie, a chłodno przyjęte „SimCity” z 2013 roku czy niezmienne od lat „Cities XL” to ostatnie podrygi. Wtem na scenie pojawił się bohater poniższego tekstu – „Cities: Skylines”. Założenie twórców tej produkcji, fińskiego studia Colossal Order, było rzeczywiście ambitne. Chcieli oni stworzyć produkcję, która nie tylko dołączy do wątłego panteonu city-builderów, ale podniesie cały gatunek na nogi. Finowie nie mieli co prawda doświadczenia w tej konkretnej działce, ale już wcześniej wydali dwie gry ekonomiczne z serii „Cities in Motion”, gdzie nie budujemy miasta, ale zarządzamy w nim transportem publicznym.
Od zera do… burmistrza
Przygodę z grą rozpoczynamy od wybrania pustego placu pod budowę naszego miasta. Nie ma na nim nic poza drogą krajową, z którą musimy połączyć się w pierwszej kolejności, by nowi mieszkańcy mieli w ogóle możliwość do nas dotrzeć. Już zbudowanie krótkiego odcinka drogi zaczyna dotkliwie obciążać nasz budżet, a pieniędzy nie ma dużo. Musimy więc uważnie wytyczać pierwsze ulice miasta.
W tym aspekcie „Cities: Skylines” oferuje dużo swobody – możemy budować nie tylko standardowe jednopasmowe drogi, ale i szersze arterie czy drogi jednokierunkowe. Te ostatnie warto mieć na oku, bowiem rozmieszczenie ich z głową ma ogromny wpływ na płynność ruchu pojazdów. O ile przybędzie mieszkańców. Trzeba jednak myśleć z wyprzedzeniem – poszerzenie drogi w centrum miasta może okazać się niemożliwe bez wyburzenia połowy dzielnicy.
Przechodząc do dzielnic – to przecież one są głównymi bohaterami tej gry. Podobnie, jak w grach konkurencji, tak i w „Cities: Skylines” możemy wyznaczyć działki pod trzy rodzaje zabudowy – mieszkalną, handlową i przemysłową. Należy jednocześnie pamiętać, że mieszkańcy lubią mieć blisko do sklepów, ale niekoniecznie chcą wdychać spaliny z fabryk.
Po wyznaczeniu stref, od obserwowania, jak rośnie nasze miasto, dzieli nas tylko jedno – media. Do mieszkańców trzeba doprowadzić wodę i prąd. Wodę pompami lub wieżami ciśnień z pomocą wodociągów, zaś prąd – po kablach z elektrowni. Gdy wszystko jest już na swoim miejscu, do naszej mieściny powinni zjeżdżać pierwsi mieszkańcy – zaczynamy właściwą zabawę.
Im dalej w miasto, tym więcej samochodów
Zabawa ta prowadzi nas pomiędzy kamieniami milowymi – ważnymi wydarzeniami w historii naszego miasta, a w praktyce przekraczaniem kolejnych progów populacji. Kolejne kamienie milowe to nie tylko satysfakcja, ale i odblokowywanie nowych możliwości – budowa szpitala czy szkoły wyższej. Jednocześnie musimy pilnować równowagi w rozwoju całego miasta, by znaleźć miejsce w budżecie na kolejne drogi i strefy, gdy tylko pojawi się na nie zapotrzebowanie.
Pozostańmy przy finansach. Nie mogło w takiej grze zabraknąć elementów ekonomicznych, przeplatających się na różnych płaszczyznach. Konieczność znalezienia pieniędzy na nowe drogi i wpływy z podatków to tylko podstawowa warstwa. W „Cities: Skylines” mamy możliwość ustalania budżetów na szkolnictwo czy służbę zdrowia w naszym mieście. Do tego możemy przepchnąć uchwały, jak chociażby zakaz palenia albo nakaz recyclingu, które również mają wpływ na płynność finansową miasta.
Potrzeba matką… działania
Dalszy rozwój miasta w kolejnych miesiącach, a później i latach upływających wewnątrz gry, nie może być do końca wyłącznie naszym kaprysem. Należy pamiętać, że wirtualni mieszkańcy mają swoje potrzeby, które często będą wyrażać.
W „Cities: Skylines” dostępne są dwa kanały przepływu informacji pomiędzy mieszkańcami, a graczem. Pierwszy to widoczny u góry ekranu komunikator, stworzony na podobieństwo Twittera, który wyświetla nam to wszystko, co o mieście i życiu w nim sądzą mieszkańcy. Bardzo ogólnikowo. Drugi kanał to ikonki pojawiające się bezpośrednio nad miejscem, w którym coś się dzieje. Może to być pożar, brak wody, czy brak personelu wykwalifikowanego do danej pracy.
Szkoda tylko, że nijak nie da się w „Cities: Skylines” sprawdzić nastrojów większej grupy mieszkańców i ich zdania na temat edukacji czy poziomu przestępczości. Wielu rzeczy musimy więc domyślać się sami.
Ciężka gra dla strategów
Czytając powyższe akapity, można dojść do wniosku, że „Cities: Skylines” to gra bardzo złożona, a przez to trudna. Otóż… nie. Środowisko gry zostało tak stworzone, że obsługa poszczególnych elementów jest wygodna i intuicyjna. System kamieni milowych sprawia, że od samego początku nie jesteśmy rzuceni na głęboką wodę, a kolejne możliwości gry odblokowywane są stopniowo. Ba, naszemu miastu nie powinno stać się nic, nawet jeżeli zostawimy je samopas na kilka minut. Bardziej wymagający gracze mogą na to kręcić nosem.
Koniec końców – mamy do czynienia z grą bardzo dobrą, a na pewno najlepszą w swoim gatunku. Niewielkie studio pokazało, że mając pomysł i odpowiednie podejście, można stworzyć dzieło, w którym zakocha się cały świat. Warto nadmienić, że gra otwarta jest na moderów i twórców dodatkowych zawartości. Z Internetu pobrać można już kilka tysięcy nowych elementów do gry – od budynków mieszkalnych, przez nowe rodzaje elektrowni, aż po nowe projekty rond i estakad. „Cities: Skylines” długo się nie znudzi.
Wymagania systemowe „Cities: Skylines”
Minimalne
* System operacyjny: 64-bitowy Windows XP/Windows Vista/Windows 7/Windows 8/Windows 8.1
* Procesor: Intel Core 2 Duo 3.0 GHz/AMD Athlon 64 X2 6400 3.2 GHz
* Pamięć: 4 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GTX 260/Radeon HD 5670
* DirectX: wersja: 9.0c
* Miejsce na dysku: 4 GB dostępnej przestrzeni
Zalecane
* System operacyjny: 64-bitowy Windows 7/Windows 8
* Procesor: Intel Core i5-3470 3.20 GHz/AMD FX-6300 3.5 GHz
* Pamięć: 6 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GTX 660 2 GB/Radeon HD 7870 2 GB
* DirectX: wersja 11
* Miejsce na dysku: 4 GB dostępnej przestrzeni
Dostępność
Gra „Cities: Skylines” jest dostępna na PC, PS4, XboxOne. | „Cities: Skylines” – recenzja |
Migomat zna każdy spawacz – i zawodowiec, i miłośnik nieco bardziej skomplikowanych prac przydomowych. Zaawansowana technologia użyta do produkcji nowoczesnych półautomatów spawalniczych sprawia, że łączenie metalowych części jest coraz prostsze i znacznie szybsze. Zobacz nasz subiektywny ranking 5 migomatów do 2 tys. zł. W spawalnictwie do łączenia elementów metodą MIG/MAG używa się półautomatów spawalniczych, nazywanych również migomatami zmiennymi lub spawarkami MIG/MAG. Co możemy łączyć za ich pomocą? Blachy (bez względu na rozmiar), konstrukcje wysokostopowe, niskostopowe lub niestopowe, a stosując metodę MIG, połączymy także aluminium i stopy miedzi. Te urządzenia dzięki swojej wszechstronności są bardzo lubiane przez spawaczy. Jednak aby sprostały wymaganiom i służyły przez wiele lat, powinny być dobrane do potrzeb i umiejętności. Dlatego zanim zdecydujesz się na zakup, zobacz, co oznaczają poszczególne parametry.
Na co zwracać uwagę, kupując migomat
Migomaty, podobnie jak spawarki elektryczne, wykorzystują do łączenia elektrody, tyle że w półautomatach spawanie zachodzi w osłonie gazów obojętnych, takich jak argon, hel, lub gazów aktywnych (tlen, wodór, dwutlenek węgla). Jednak same parametry spawania mogą się różnić w zależności od urządzenia.
* Źródło prądu – w migomatach masz do wyboru: prostowniki diodowe, tyrystorowe oraz inwentorowe. Spawarki MIG/MAG z wyższej półki zasilane są inwentorowo, tzn. umożliwiają również zasilanie prądem pulsacyjnym, w dodatku są lżejsze i kładą wyższej jakości spoiny.
* Maksymalny prąd spawania – aby to ustalić, musisz wiedzieć, jakiej grubości materiał będziesz spawać. Orientacyjnie na 1 mm stali potrzeba 30–40 amperów.
* Cykl pracy – procent czasu (10 min), przez który urządzenie jest w stanie pracować z danym natężeniem prądu oraz czas potrzebny na przerwę, podczas której migomat się schłodzi. Cykl pracy zwiększa się wraz ze spadkiem amperażu – migomat 250 A spawa w cyklu 35%, natomiast 170 A w cyklu 100%. Do użytku półprofesjonalnego wystarczy cykl pracy 25–35%, profesjonalny sprzęt powinien mieć parametry od 60% wzwyż.
* Liczba rolek prowadzących drut – na rynku są modele 2- i 4-rolkowe (oznaczane jako 4x4). Te drugie są trwalsze i podają drut z większą precyzją.
* Uchwyt spawalniczy – 3–5 m.
* Grubość drutu spawalniczego: 0,6 mm, 0,8 mm, 1 mm, 1,2 mm, 1,6 mm.
Poza tym warto sprawdzić, jakie funkcje dodatkowe ma migomat. Mogą to być:
* regulacja napięcia łuku,
* regulacja prędkości podawania drutu,
* regulacja prądu spawania (oczywiście nie ręczna, ale zależna od wartości nastawionego napięcia i od szybkości podawania drutu oraz innych parametrów, m.in. średnicy drutu, rodzaju gazu osłonowego),
* puls (spawanie prądem pulsacyjnym) – w migomatach wyższej klasy nawet prądem o podwójnej pulsacji,
* 2/4 takt (sterowanie cyklem spawania),
* ustawiany czas wypływu gazu, zwiększony prąd startowy, zmniejszony prąd końcowy.
box:offerCarousel
Modele warte uwagi
Spawarka Powermat PM-IMG-220G
Źródło prądu: prostownik inwentorowy
Zakres prądu spawania: 40–220 A
Cykl pracy: 60%/220 A, 100%/170 A
Podajnik drutu: 2-rolkowy
Uchwyt spawalniczy: 3 m z eurozłączem
Grubość drutu: 0,6–1 mm
Funkcje dodatkowe: wyświetlacz LED, płynna regulacja prądu, szybkie wysuwanie drutu
Cena zestawu: 1250–1700 zł
Spawarka WELDER FANTASY GRIN 180
Źródło prądu: prostownik inwentorowy
Zakres prądu spawania: 40–180 A
Cykl pracy: 20%/180 A, 35%/136 A, 60%/104 A, 100%/80 A
Podajnik drutu: 2-rolkowy
Uchwyt spawalniczy: 3 m
Grubość drutu: 0,6–0,8 mm
Funkcje dodatkowe: zmienny prąd spawania, regulowana prędkość podawania drutu, zmiana biegunowości, możliwość spawania FLUX (bez osłony gazu)
Cena zestawu: ok. 1300 zł
Spawarka MAGNUM MIG190 II Digital MMA
Źródło prądu: prostownik inwentorowy
Zakres prądu spawania: 50–200A
Cykl pracy: 60%/200 A
Podajnik drutu: 2-rolkowy
Uchwyt spawalniczy: 3 m
Grubość drutu: 0,6–1 mm
Funkcje dodatkowe: spawanie MIG/MAG/MMA, technologia IGBT, płynna regulacja
Cena zestawu: 1300–1800 zł
Spawarka Weldman MIDI MIG 220
Źródło prądu: prostownik inwentorowy
Zakres prądu spawania: 10–220 A
Cykl pracy: 60%/220 A, 100%/170 A
Uchwyt spawalniczy: 4 m
Grubość drutu: 0,6–1 mm
Funkcje dodatkowe: regulacja prądu, wyświetlacz amperażu, wyświetlacz napięcia, regulacja podawania drutu, regulacja czułości błysku, możliwość spawania MMA
Cena zestawu: 1200–1600 zł
Spawarka Sherman MIG200M
Źródło prądu: prostownik inwentorowy
Zakres prądu spawania: 30–200 A
Cykl pracy: 60%/200 A, 100%/155 A
Podajnik drutu: 2-rolkowy
Uchwyt spawalniczy: 3 m
Grubość drutu: 0,6–1 mm
Funkcje dodatkowe: spawanie MIG/MAG/FLUX/MMA oraz lutospawanie, regulacja prądu, indukcyjności, podawania drutu
Cena bez butli: 1500–1700 zł
Spawarki MIG/MAG to urządzenia idealne przydatne do prac przydomowych oraz w profesjonalnych zakładach. Są proste w użyciu, zapewniają niezłą jakość spoin (jednak zależy ona głównie od umiejętności, a nie typu sprzętu) przy niskim koszcie materiałów spawalniczych oraz wysoką wydajność. Jeśli szukasz narzędzia do własnego użytku lub niewielkich prac zarobkowych, a masz do wydania ok. 2 tysięcy złotych, na pewno znajdziesz coś odpowiedniego. | TOP 5. Spawarki do 2 tys. zł |
Garść porad, które każdą zimową podróż uczynią znośną i bezpieczną. 1. Miej zapas płynu do spryskiwaczy
Zimą, jesienią i wiosną warunki atmosferyczne zmieniają się szybko i niespodziewanie. Wystarczy chwila, by z nieba zaczęło lecieć coś mokrego, lepkiego i szybko zamarzającego. Płyn do spryskiwaczy może się skończyć dość szybko – szczególnie w dłuższej trasie. Warto wygospodarować trochę miejsca w bagażniku i wozić tam choćby 2 litry płynu. Wybierzmy oczywiście zimowy – nawet jeśli temperatura przez dłuższy czas jest na plusie. Nasz klimat charakteryzuje „duża liczba przejść przez zero” – czyli temperatura oscylująca wokół 0 stopni. Coś zamarza, odmarza i tak w kółko. Lepiej być na to przygotowanym. Uwaga – przed zimą warto dobrze wyczyścić szyby samochodu również od wewnątrz. Zbierają się na nich kurz oraz wilgoć, które pogarszają widoczność. Jest to szczególnie uciążliwe podczas pluchy i szybko zapadającego zmroku.
2. Zmień wycieraczki
box:offerCarousel
Jeśli pióra wycieraczek wykazują ślady zużycia – nie zbierają wody, zostawiają smugi, wymień je. Kwestia tego, co widzisz podczas jazdy, jest kluczowa dla bezpieczeństwa. Po drogach poruszają się słabo oświetleni piesi, rowerzyści czy kierowcy skuterów. Czasem to, że słabo ich widać, jest nie do końca ich winą – w ciemności, mgle czy podczas opadów nawet najlepsze odblaski i lampki nie mają szans być widoczne z dużej odległości. Na asfalt wyłażą też różne zwierzaki. Lepiej widzieć to wszystko zawczasu.
3. Na ogół nie musisz jeździć wolniej, ale zachowuj większy odstęp
W Polsce mamy zwyczaj zwalniania podczas gorszych warunków atmosferycznych. Owszem, jest to w wielu wypadkach uzasadnione. Jeśli gorzej widzimy albo nie czujemy się pewnie – zwolnijmy. Jednak kluczowe jest utrzymywanie odpowiedniej, nieco większej niż zwykle odległości od innych pojazdów. Zapewnia to większy margines bezpieczeństwa, oczywiście jeśli poruszamy się z przepisową prędkością.
4. Nie ufaj dobrej pogodzie
To pewien paradoks, ale podczas złych warunków atmosferycznych zdarza się mniej wypadków, niż przy dobrej pogodzie. Wyszło słońce, więc gaz do dechy – zdaje się myśleć zbyt duża grupa kierowców. To tak nie działa. Zimą zawsze trzeba jeździć ostrożnie. Dotyczy to też odpowiedniego stroju. Wiele osób jeździ w zimowych kurtkach, płaszczach, opatulona szalikami, w czapkach i rękawicach. To niezbyt przemyślane – gruba warstwa ubrań krępuje i ogranicza nasze ruchy. Przed wejściem do auta zdejmij okrycie, ono się na nic w środku nie przyda, może tylko zaszkodzić.
5. Umyj auto przed zimą i porządnie je nawoskuj
W ten sposób załatwiasz kilka rzeczy. Do czystego i nawoskowanego lakieru przyczepia się mniej brudu. Wosk zabezpiecza przed mikrouszkodzeniami i solą – oczywiście do pewnego momentu. Generalnie lakier będzie mniej cierpiał. Błędem jest też unikanie mycia auta zimą. Warto jak najczęściej zmywać z niego brud. Wymaga to więcej wysiłku, niż w ciepłych miesiącach, ale po kilku latach otrzymasz nagrodę za swoją pracę. Na przykład podczas sprzedaży auta z lśniącym lakierem, co finansowo doceni nowy właściciel.
6. Opony – zimówki naprawdę różnią się od letnich
I z ich wymianą nie warto czekać do pierwszego śniegu. Warto zrobić to nawet parę dni za wcześnie, niż dzień za późno.
7. Uważaj na czarny lód i liście
Nie dowierzaj nawierzchni. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka jest czarna, to może być pokryta cienką, niewidoczną warstwą zmarzliny. Uważaj też na brudną nawierzchnię. Kupka liści czy błota to miejsce, na którym łatwo zerwać przyczepność.
8. Zadbaj o komplet zapasowych żarówek i czyste światła
Fajnym odruchem jest przetarcie świateł na stacji benzynowej po każdym tankowaniu. W zasadzie w każdym „cepeenie” stoi wiaderko z wodą i szczotką.
9. Nasmaruj uszczelki i zamki
box:offerCarousel
Proste – wydajesz kilka złotych na sprej do uszczelek i przez całą zimę nie masz problemu z tym, że nie otwierają się drzwi lub okna. Za kolejne parę złotych nabywasz smar do zamków i nie musisz martwić się tym, że kluczyk utknie w drzwiach lub bagażniku.
10. Używaj klimy i susz wnętrze
Klimatyzacja powinna być używana również zimą. Umówmy się przynajmniej na pół godziny – godzinę tygodniowo. Dzięki temu jej mechanizmy pozostają w lepszej kondycji. A na dodatek osuszamy wnętrze auta, szczególnie przy ustawieniu obiegu zamkniętego. | Dziesięć przykazań dla kierowcy jeżdżącego zimą |
Użycie słów kluczowych ma miejsce wtedy, gdy sprzedający wykorzystuje nieprawidłowo pewne wyrazy (nazwy marek, nazwiska i inne), aby zwiększyć popularność swojej oferty. Manipulacja słowami kluczowymi ma miejsce wtedy, gdy Sprzedający nieprawidłowo wykorzystuje pewne wyrazy (nazwy marek, nazwiska itp.), aby zwiększyć popularność swojej oferty.
W opisie oraz w nazwie przedmiotu niedozwolone jest umieszczanie słów kluczowych w celu manipulowania wynikami wyszukiwania. Takie działania są nieuczciwe w stosunku do Kupujących, ponieważ mogą im utrudniać dotarcie do interesującego ich przedmiotu.
Za manipulację uznajemy zarówno listę wyrwanych z kontekstu słów kluczowych, jak i inne sposoby wprowadzenia do opisu nazw pokrewnych produktów lub producentów.
Przykłady niedozwolonego użycia słów kluczowych w opisie przedmiotu
Umieszczenie w opisie lub nazwie oferty listy słów niezwiązanych bezpośrednio z przedmiotem sprzedaży (na przykład w tytule telefonu Samsung nazwy typu: iPhone, Xiaomi itp.).
Umieszczenie listy popularnych słów kluczowych, które często są używane w wyszukiwarkach, ale nie są związane z oferowanym przedmiotem.
Umieszczenie wyrażeń: "zapach typu", "odzwierciedlenie", "podobne do", "w stylu", "lepsze niż", "nie jak..." i podobnych, w zestawieniu z nazwami marek. Niektóre przypadki takiego wykorzystania nazw marek mogą stanowić naruszenie praw handlowych producentów (na przykład zapisy typu: "Bluzka w stylu Zara", "Spodnie lepsze niż Wrangler").
Dowiedz się więcej
Jak utworzyć dobry tytuł oferty? | Manipulacja słowami kluczowymi |
Eurogry, mimo dość oczywistej nazwy, wcale nie są grami z Europy lecz… w europejskim stylu. Ich cechy charakterystyczne to przede wszystkim dominacja mechaniki i zasad, jasno określonych i niezbyt skomplikowanych. Dużo mniejsze znaczenie ma w nich tło, klimat czy też fabuła i rozgrywka toczy się na płaszczyźnie abstrakcyjnej strategii. Klasyfikacja gier towarzyskich może przysporzyć wiele trudności, nawet jeśli skupimy się wyłącznie na metodzie rozgrywki i tym, czy gra się na planszy, za pomocą kart, czy też w jakiś inny sposób – jest bowiem mnóstwo gier hybrydowych, które łączą te wszystkie elementy. Dlatego też powstał prosty, ale skuteczny podział na gry w stylu europejskim i amerykańskim, znane bardziej jako eurogry i ameritrash.
W eurograch czynnik losowy ma bardzo małe znaczenie lub też w ogóle nie istnieje, podobnie jak negatywna interakcja pomiędzy graczami, którym zasady najczęściej nie pozwalają na jakąkolwiek interakcję bezpośrednią. Ważnym atrybutem tego typu gier jest również ich uniwersalność i przekraczanie barier językowych – prawie każda z nich wykorzystuje w rozgrywce same symbole graficzne, zrozumiałe dla każdego, i nie operuje tekstem ani słowem pisanym w żadnym miejscu poza samą instrukcją. Gry tego rodzaju stawiają na umiejętności, zdolność planowania i przewidywania oraz realizowana strategii i choć chodzi w nich o rywalizację, to zawsze na stopie pokojowej, bez antagonizmów.
Poniżej prezentujemy listę najbardziej znanych, najbardziej popularnych i najlepszych eurogier dostępnych aktualnie na rynku, zarówno tych klasycznych, jak i najnowszych przebojów.
Agricola
Wielokrotnie nagradzana, w tym również w Polsce, gdzie zdobyła tytuł Gry Roku 2009, „Agricola” to zabawa w XVII-wiecznego zarządcę ziem, korzystającego z gospodarczego odrodzenia kontynentu europejskiego. Gracze zajmują się rolnictwem, hodowlą, rozbudową swoich posiadłości i przede wszystkim, powiększaniem bogactwa. Wygrywa ta osoba, która stworzy najlepiej prosperującą posiadłość.
Carcasonne
Jedna z pierwszych i nadal najlepszych eurogier. „Carcasonne” to prosta, ale pasjonująca zabawa w układanie żetonów, na których są średniowieczne miasta, drogi i ziemie uprawne. Gracze starają się dopasować je po kolei do tych, które już znajdują się na stole, i za pomocą umieszczanych przemyślnie pionków przejmować kontrolę nad punktowanymi polami.
Catan
Jedna z najbardziej znanych i nieustająco popularnych gier na świecie. „Osadnicy z Catanu” to głęboko strategiczna rozgrywka, w której kluczową rolę odgrywa gospodarowanie zasobami i przejmowanie kontroli nad kolejnymi obszarami, zanim zrobią to konkurenci. Mechanika gry jest tak doskonała, że została adoptowana do całej serii gier licencyjnych, które przenoszą je w inne realia, na przykład „Gwiezdnych Wojen” czy „Gry o Tron”.
Epoka Kamienia
„Epoka Kamienia”, jak sama nazwa wskazuje, nawiązuje do początków cywilizacji, rolnictwa i handlu. Gracze wcielają się w pierwszych zarządców i starają się uzyskać przewagę nad pozostałymi poprzez kontrolę nad uprawami, pastwiskami, kamieniołomami oraz wytwórstwem narzędzi i handlem. Jeśli ktoś chciał kiedyś wygrać neolit, to tutaj może.
Ganges
Kolejna gra, w której budujemy, zarządzamy i gromadzimy surowce i bogactwo. Tym razem jako indyjscy radżowie – nazwa „Ganges” bowiem zobowiązuje. W odróżnieniu od innych eurogier, obecny jest tutaj czynnik losowy – rzuca się kośćmi… a dokładniej rzuca nimi bogini Kali, a gracze mogą tymi rzutami manipulować za pomocą punktów Karmy.
Great Western Trail
Jeszcze jedna gra ekonomiczna, tym razem w klimacie Dzikiego Zachodu. „Great Western Trail” pomija jednak rewolwerowców, szeryfów i Indian na rzecz wielkich stad bydła i ranczerów próbujących przeprowadzić je w możliwie nienaruszonym stanie ze swoich pastwisk do Kansas City, gdzie można będzie je sprzedać na wielkim targu rogacizny.
Puerto Rico
„Puerto Rico”, znane dawniej jako „San Juan”, to dobrze znana i często nagradzana gra strategiczno-ekonomiczna, w której gracze wcielają się w wielkich plantatorów na Karaibach. Uprawy, budynki i handel to główne osie rozgrywki, w której gracze przyjmują różne role i starają się zdobyć jak największy szacunek w kolonialnej społeczności.
Terraformacja Marsa
Jedna z najnowszych eurogier przenosi nas tym razem w przyszłość i na całkiem inną planetę. W „Terraformacji Marsa” gracze wcielają się w prezesów wielkich korporacji, dokonujących inwestycji na Czerwonej Planecie na zlecenie międzynarodowego konsorcjum, w celu przystosowania Marsa do osadnictwa na dużą skalę.
Zamki Burgundii
Eurogry upodobały sobie średniowiecze i „Zamki Burgundii”, jeden ze świeżych przebojów, nagrodzony w tym roku tytułem Gry Roku, również przenosi graczy do XV wieku i pozwala im wcielić się w postacie lokalnych możnowładców. Można tu handlować, budować, odkrywać nowe technologie, a także… manipulować rzutami kości.
Lista eurogier jest oczywiście o wiele dłuższa i zawiera setki pozycji. Takie krótkie zestawienie nie wyczerpuje tematu ani nawet nie jest w stanie przedstawić najlepszych i najbardziej wartych uwagi gier tego stylu, jest ich bowiem o wiele więcej niż dziesięć. Z tą listą jednak można zacząć i każdy z tych tytułów jest jak najbardziej wart uwagi i inwestycji, która zwróci się w trakcie wielu, wielu kolejnych partii rozgrywanych z przyjaciółmi. | Czym są planszówkowe eurogry? |
Od premiery pierwszej części kultowej serii Heroes of Might & Magic minęło już 20 lat. Z tej okazji Ubisoft postanowił wydać grę, która w założeniach łączy w sobie najlepsze elementy wszystkich swoich poprzedniczek. Do pracy nad grą zatrudnili zaś mało doświadczone studio Limbic Entertainment, które zdążyło się jednak popisać udanym Might & Magic X: Legacy. W przypadku nowych Heroesów, oczekiwania były znacząco wyższe. Jak im sprostano? Pierwsze, co rzuca się w oczy po włączeniu gry, to brak jakiegokolwiek samouczka czy najprostszego nawet systemu podpowiedzi. Coś, czego osoby zaznajomione z poprzednimi odsłonami nawet nie zauważą, staje się dużym problemem, jeżeli Might & Magic: Heroes VII będzie naszym pierwszym kontaktem z serią. Zasady panujące w grze nie są co prawda bardzo skomplikowane i można je zrozumieć w trakcie zabawy, ale takie niedopatrzenie może zniechęcić. Nie dla każdego jest przecież oczywiste, jak działa ekran zarządzania miastem czy system przyrostu naturalnego, działający w oparciu o siedmioturowe interwały, symulujące kolejne tygodnie.
Nie wszystko jasne
Nie popełniając więc błędu studia Limbic Entertainment, zacznę od odpowiedzi na pytanie, czym w ogóle Might & Magic: Heroes VII jest. Gatunkowo mamy do czynienia ze strategią turową, ale połączoną z silnymi elementami gatunku RPG, jak rozwój bohatera przez zdobywanie kolejnych poziomów czy wyposażanie go w kolejne artefakty, podnoszące jego statystyki. W przeciwieństwie do większości gier RPG, bohater nie bierze jednak pełnego udziału w bitwach. Jego zdolności mają wpływ wyłącznie na podległe mu jednostki. Wyjątkiem są tutaj czary – schowany za swoją armią bohater może raz na turę skorzystać z magii.
Całość rozgrywki podzielona została na dwie fazy. Pierwsza z nich, strategiczna, obejmuje ogólne spojrzenie na mapę świata. W tej fazie zarządzamy miastem, rekrutujemy kolejne jednostki, jak i przemieszczamy nasze armie po świecie, by przejmować kontrolę nad źródłami surowców i zdobywać coraz potężniejsze artefakty. To z kolei pozwoli nam wykonywać zadania w trakcie kampanii czy też pokonać przeciwników w bezpośrednim pojedynku. Wiąże się to jednak z koniecznością częstego prowadzenia bitew. To druga faza, która przenosi nas na znacznie mniejszą mapę taktyczną, podzieloną – niczym szachownica – na kwadraty, po których przemieszczają się podległe nam jednostki. Po skończonej walce otrzymujemy punkty doświadczenia, które umożliwiają nam rozwój bohatera, maksymalnie do 30 poziomu. System umiejętności, nazwany Skillwheel (koło umiejętności), został żywcem przeniesiony z piątej odsłony serii.
Jakkolwiek opis walk brzmi prosto, jest on nieco bardziej skomplikowany niż w poprzednich częściach. Wszystko dzięki systemowi flankowania. Sprawia on, że jednostka zaatakowana z boku, bądź z tyłu otrzyma powiększone obrażenia. Trzeba więc tak planować kolejne ruchy jednostek, by móc dosięgnąć najsłabszy punkt wroga, jednocześnie nie odsłaniając swoich pleców na ataki reszty jednostek przeciwnika. To rozwiązanie sprawdza się naprawdę dobrze i punktuje grę z rozmysłem. Zwłaszcza, że jednostki nie tylko wewnątrz jednej frakcji różnią się między sobą. Każda z ośmiu zaprezentowanych stron konfliktu dysponuje indywidualną paletą rekrutów, z których duża część cechuje się umiejętnościami specjalnymi. Nieumarłego nie uleczymy czarem leczącym, golem będzie odporny na magię, a Minotaur jest na tyle sprawnym wojownikiem, że zawsze będzie atakował pierwszy. Dopiero, gdy zapoznamy się z mocnymi i słabymi stronami wszystkich stron konfliktu, będziemy w stanie osiągnąć w tej grze mistrzostwo.
Czy o coś w tym chodzi?
Prawdą jest, że jakkolwiek bogata fabuła w serii Heroes nie będzie, to tryb kampanii będzie cieszył się mniejszą popularnością niż wojny na pojedynczych mapach z żywymi graczami (możemy grać przez Internet, ale także na zmianę przy jednym komputerze). Niemniej jednak tryb kampanii w grze się znalazł i jest całkiem dobrze skrojony. Od samego początku dostajemy dostęp do sześciu kampanii. Po jednej na każdą z obecnych grze frakcji. Przystań to typowa armia światła, Nekromanci są natomiast ich przeciwieństwem. Akademia opiera się na jednostkach magicznych, podczas, gdy Twierdza typowo na brutalnej sile. Stawkę uzupełniają frakcje Sylvan i Loch, odpowiedniki Leśnych i Mrocznych Elfów.
Poszczególne scenariusze składają się z 3-4 map i możemy pokonywać je w dowolnej kolejności, a nawet przeplatać ze sobą. Jeżeli ukończymy zaś wszystkie, odblokowany zostanie ostatni kawałek kampanii. Całość zajmie nam około 40-50 godzin. Zależy to też od tego, czy wszystkie bitwy rozgrywać będziemy samodzielnie, czy postawimy na automatyczne rozstrzygnięcie. Trzeba jednak zaznaczyć, że wybranie tego drugiego rozwiązania wiąże się zwykle z utratą znacznie większej ilości jednostek, niż gdybyśmy własnoręcznie wydawali rozkazy naszej armii.
Czy sama fabuła jest ciekawa? Nie. Nie wiem, na ile jest to kwestia tłumaczenia, ale większość dialogów i opisów jest zwyczajnie infantylna. Nie wspominając o bardzo nierównym dubbingu. Jeżeli więc liczycie na porywającą i dorosłą historię fantasy oraz zaskakujące zwroty akcji, musicie poszukać innego tytułu. Nie zmienia to jednak faktu, że zadania, jakie stawiają przed nami kolejne scenariusze, są na tyle zróżnicowane, że dla nich samych, pomijając fabułę, warto spróbować swoich sił w trybie kampanii.
Jak to wygląda i działa?
Od strony technicznej Might & Magic: Heroes VII jest tytułem nierównym. Sam wygląd gry, jak i projekty jednostek potrafią cieszyć oko. To zasługa nowego silnika gry, mającego znacznie większe możliwości. Z drugiej strony nie wszystko zostało dopracowane. Wprowadzenie do kampanii wygląda wręcz amatorsko – rozmawiające ze sobą postaci nie są w ogóle animowane. Mamy wrażenie oglądania dyskusji grupy manekinów. Coś takiego nie powinno mieć miejsca.
Irytują również błędy. Pojawiają się co prawda kolejne aktualizacje, ale nie dają one pewności, że gra będzie działać bez żadnych problemów. Jakich na przykład? Znikające jednostki, problemy ze Sztuczną Inteligencją czy skryptami, które potrafią uniemożliwić zaliczenia misji. Zdarzają się również spadki płynności gry, nawet na sprzęcie spełniającym rekomendowane wymagania.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Bez rewolucji
I – szczerze – rewelacji. Dostaliśmy naprawdę solidną grę, która jednak zdaje się nie spełniać pokładanych w niej nadziei, a przede wszystkich chyba ambicji niedoświadczonego studia, które obiecywało naprawdę wiele. Za wiele. Might & Magic: Heroes VII nie odróżnia się od dwóch poprzednich części na tyle, by polecać jej zakup w premierowej cenie.
Wymagania systemowe „Might & Magic: Heroes VII”
Minimalne:
* System operacyjny: Windows 7 SP1/Windows 8/Windows 8.1 (64-bitowy)
* Procesor: Intel Core i5 660 3.3 GHz lub AMD Phenom II X4 955 3.2 GHz
* Pamięć: 4 GB RAM
* Karta garficzna: GeForce GTX460 lub Radeon HD5850
Zalecane:
* System operacyjny: Windows 7 SP1/Windows 8/Windows 8.1 (64-bitowy)
* Procesor: Intel Core i5 2400 3.1 GHz lub AMD FX-6100 3.3 GHz
* Pamięć: 6 GB RAM
* Karta graficzna: GeForce GTX670 lub Radeon HD7870
Dostępność
Gra „Might & Magic: Heroes VII” jest dostępna wyłącznie na PC. | Might & Magic: Heroes VII – recenzja |
Wybór kolorystyki to jedna z kluczowych decyzji, którą podejmujemy podczas urządzania wnętrz. Zanim chwycisz za pędzel, zorientuj się, jakich błędów należy unikać przy wyborze farb. Zaoszczędzi ci to czasu i pieniędzy. Total look
Total look to popularny styl w modzie, który polega na doborze ubrań i dodatków w jednej tonacji kolorystycznej – przy urządzaniu wnętrza ten pomysł jest wyjątkowo złym rozwiązaniem. Zastosowanie jednego koloru w pokoju optycznie zmniejsza i spłaszcza przestrzeń, dlatego nie powinniśmy malować ścian pod kolor zasłon, dywanu czy obicia kanapy. Jeśli już chcesz urządzić pokój, który będzie spójny kolorystycznie, zróżnicuj odcienie farb i dodatków.
Zbyt pstrokato
O ile total look jest zwyczajnie nudny, to równie zły efekt uzyskamy, kiedy przesadzimy z ilością kolorów we wnętrzu. Zamiast radosnego i energetyzującego pokoju, nasze pomieszczenie stanie się po prostu przytłaczające. Zdecydowane kolory powinniśmy zrównoważyć neutralnymi barwami, jak chociażby bielą, beżem lub szarością.
Uleganie modzie
Nie warto malować mieszkania, używając kolorów, które są modne, ale nam się nie podobają. Jeśli mamy się źle czuć i kolejne lata spędzić w nieprzytulnym dla nas wnętrzu, będziemy się po prostu męczyć, a przecież dom ma być oazą spokoju i strefą wypoczynku. Inspirujmy się modą, ale pamiętajmy, by nie ulegać chwilowym trendom. Ściany pomalujmy na kolory, które lubimy, a styl nadajmy, wybierając designerskie dodatki – oryginalne lampy czy nietuzinkowe wazony.
Śnieżnobiały sufit
Ta porada zapewne cię zaskoczy – w końcu białe sufity wpisały się w tradycję malowania wnętrz. To popularne rozwiązanie nie jest tak naprawdę do końca funkcjonalne. Po pierwsze – na białym suficie widać wszelkie zabrudzenia, po drugie – białe farby najczęściej mają odrobinę szary odcień, co sprawia, że pomieszczenie optycznie się obniża. Dlatego wybierzmy lepiej ciepły odcień bieli lub delikatnie słoneczne écru – ten prosty zabieg sprawi, że pokój wyda się wyższy.
Brak spójności kolorystycznej w mieszkaniu
Przedpokój w kolorze zieleni, kuchnia w odcieniach żółci, sypialnia skąpana w różu, a pokój dzienny w łagodnych odcieniach błękitu… Brak ciągłości stylistycznej sprawia, że przechodząc przez takie mieszkanie, dostajemy oczopląsu. Zanim kupimy farby, stwórzmy własną, spójną paletę barw, która będzie miała wspólny mianownik kolorystyczny. Jeśli jednak chcesz zaszaleć i nie boisz się kontrastowych rozwiązań kolorystycznych, postaraj się, aby w całym mieszkaniu panował jeden styl. Osiągniesz to, wybierając jednakowe uchwyty do mebli lub podobne fronty.
Jaskrawa kolorystyka
Coś, co zawsze się sprawdza zarówno w świecie mody, jak i przy dekorowaniu wnętrz to pastele. Nadadzą one szyku każdemu pomieszczeniu. Niestety, czasem chcemy za wszelką cenę ożywić swój dom i rezygnujemy z nich na rzecz jaskrawych czy neonowych kolorów. Ten błąd najczęściej popełniamy w pokoju dziecięcym. Zbyt wiele bodźców wzrokowych sprawia, że w takim wnętrzu czujemy się niezbyt komfortowo i nie możemy się skoncentrować.
Lepiej sprawdzają się stonowane kolory ścian, ale jeżeli naprawdę chcemy zastosować neony, nie malujmy nimi całej ściany, a jedynie ich fragment. Efekt będzie o wiele ciekawszy i dodatkowo nas nie przytłoczy.
Nasłonecznienie, które nie współgra z kolorem
Jeśli mamy mały pokój z niewielkim oknem, nie malujmy go na ciemny kolor – w takim wnętrzu ciężko będzie się nam odnaleźć, ponieważ będzie ponure i przygnębiające. Lepiej sprawdzą się jasne, delikatne kolory, które optycznie powiększą pomieszczenie. Na zdecydowane barwy możemy pozwolić sobie w dużym salonie – taki zabieg doda mu elegancji.
Wszystko z umiarem
Podstawową zasadą przy urządzaniu wnętrz jest umiar. Najpierw zaopatrzmy się we wzorniki, które możemy przyłożyć do ściany i sprawdzić, czy dany kolor będzie pasował do pokoju. Kiedy nie jesteśmy do końca przekonani, kupmy na początek najmniejszą puszkę farby. Eksperymentujmy! Na jednej ścianie zastosujmy np. farbę magnetyczną – dzięki niej pomalowana powierzchnia zamieni się w tablicę, na której można przyczepić na magnes notatki czy zdjęcia. To także miejsce na szaloną twórczość, ponieważ na takiej ścianie można pisać kredą, tak jak na tablicy szkolnej. | Najczęstsze błędy kolorystyczne we wnętrzach |
Od premiery Xbox Kinect, stworzonego przez Microsoft i PS Move – „dziecka” Sony, minęły cztery lata. Dyskusje, towarzyszące rozwojowi technologicznemu nowego sprzętu, były gorące. Teraz, po „medialnym szumie”, możemy dokonać małego przeglądu i tym samym wybrać lepszy sprzęt dla siebie. Powinniśmy się zastanowić, jakie kryteria wziąć pod uwagę przy decydowaniu się na odpowiednie urządzenia. Najważniejsze jest sterowanie
Rozważając kwestie sterowania – tutaj znajduje się zasadnicza różnica między obydwoma kontrolerami. W przypadku Kinecta sterujemy całym sobą. Gracz staje przed padem i za pomocą komend głosowych oraz gestów wpływa na grę. Kinect „dzieli gracza” na 48 części i monitoruje go w czasie rzeczywistym. Czasem w wyniku takich działań pojawiają się lagi, wpływające na jakość gry.
Move jest całkiem inny pod tym względem. Tu nie sterujemy sobą, ale trzymamy w dłoni pad, zwany Motion Controller. W tym przypadku kontroler odwzorowuje wykonane czynności i przenosi je na ekran w trybie HDTV. „Różdżka” – jak zwykło się nazywać pada w Movie, okazuje się niezbędna do rozegrania rozgrywki, gdyż jest ona właściwym kontrolerem. Należy jednak pamiętać o jej ładowaniu – czerwona dioda sygnalizuje zużytą baterię. Czas działania naładowanego przyrządu to ok. 30 godzin.
Warto przyjrzeć się też ofercie gier przeznaczonych na dane urządzenie. Kinect zwycięża w kategorii gier ruchowych, takich jak taniec czy wszelkie „biegi” z przeszkodami. Poza tym Microsoft, „celując” w upodobania młodszych odbiorców, masowo tworzy gry disneyowskie. Move, poprzez sterowanie za pomocą pada, jest o wiele bardziej precyzyjny. Trafia w gusta starszych graczy preferujących „strzelanki”.
Impreza z konsolą
Które z dwóch urządzeń okazuje się bardziej socjalizacyjne? Tu odpowiedź jest prosta – Kinect. Wystarczy ustawić się w odległości od 1,5 do 2 m, by dwóch aktywnych graczy wzięło udział w zabawie. Zresztą, z myślą o grupowych imprezach, zaprojektowano specjalną grę, w której może uczestniczyć do 6 osób na raz, aż w 18 trybach rozgrywki. W przypadku Move również istnieje możliwość równoległego uczestniczenia w grze. Wymaga to jednak dokupienia kolejnego kontrolera. Zasięg jest niemalże taki sam, jak ten Kinecta.
„Oko” urządzenia
Kinect zbudowany jest z trzech, minimalnie oddalonych od siebie kamer, dzięki czemu buduje obraz 3D. Za pomocą czterech mikrofonów kierunkowych mapuje pomieszczenie i umożliwia wydawanie komend głosowych. Move posiada pojedynczą kamerę, czyli PlayStation Eye, która rejestruje sygnały i położenie gracza, wysyłane z Motion Controller. Zarówno kamery Kinecta, jak i „oko” Move’a nie mogą być wystawione na zbyt duże nasłonecznienie, o czym należy pamiętać przy rozstawianiu sprzętu.
Najważniejsze czynniki wpływające na wybór odpowiedniego sprzętu zostały już przedstawione. Do tej pory pominęliśmy jedynie koszty. Ceny urządzenia wypadają korzystniej na rzecz PS Move. Można je kupić już za 130 złotych, oczywiście wraz z kontrolerem w zestawie. Kinect jest niestety droższy, a w asortymencie znajduje się tylko konsola. Ceny pakietu zaczynają się od 900 złotych. Za pośrednictwem Internetu można jednak zamówić sam Kinect w przystępniejszych cenach – już od 350 złotych. Przy wyborze właściwej konsoli równie ważne okazują się ceny gier, które zresztą kształtują się w miarę podobnie. Zasadniczą różnicą w przypadku tytułów na obie konsole może okazać się ich zastosowanie. Kinect jest bardziej nastawiony na gry ruchowe (ma przy tym większe możliwości), dlatego wiele gier dotyczy: tańca, fitnessu i tematów sportowych. Tytuły na Move'a są uzależnione od pada, więc nie znajdziemy w nich takich produktów, jak „Beijing 2008”, w którym odwzorowujemy realne zachowania sportowe na Olimpiadzie.
Podsumowując, gdy chcesz się wyszaleć przed konsolą, bądź poczuć jak bohater z futurystycznego filmu, twój wybór jest prosty – musisz sięgnąć po Kinecta! Jeżeli jednak wolisz trzymać w dłoni pada i zbytnio nie modernizować używanej konsoli, wybierz PS Move. Jedno jest pewne – każde z wybranych urządzeń dostarczy zarówno tobie, jak i twojej rodzinie oraz przyjaciołom niesamowitej dawki wrażeń i zabawy.
"
priceFrom: "50PLN"
standardAllegro: "true"
priceTo: "500PLN"
categoryId: "122233"
limit: 12
) | Xbox Kinect vs. PS Move. Plusy i minusy najpopularniejszych kontrolerów ruchu |
W natłoku codziennych wyzwań trudno znaleźć wolną chwilę. A już na pewno taką, którą przeznaczylibyśmy na sport. Często dopiero wieczorem lub nocą możemy pozwolić sobie na trening. Dla nocnych marków to pora idealna, wtedy uaktywniają swoje pokłady energii. Trenowanie po zmroku rządzi się jednak swoimi prawami. Najważniejszym z nich jest dbanie o widoczność. Sprawa wieczornych treningów dotyczy wszystkich sportowców, niezależnie od pory roku. W odróżnieniu od klubów fitness, siłowni i wynajmowanych hal gimnastycznych, a więc zamkniętych pomieszczeń pełnych sztucznego światła, trening po zmroku na zewnątrz wymaga zaopatrzenia się w gadżety z odblaskami lub latarki czołowe. Jest to związane z troską o własne bezpieczeństwo i życie.
By rzucać się w oczy
Odblaski do biegania wieczorem to niezbędnik, bez którego nie warto planować treningu po zmroku. Może to być fabrycznie wkomponowany w bluzę lub kurtkę biegową komplet odblaskowych pasków. Widoczność najczęściej kojarzymy z popularnymi „świetlikami”, w styczności z ulicznymi lampami i innymi smugami sztucznego światła dobrze spisują się również szare paski. Warto mieć to na uwadze, planując zakup odzieży wierzchniej do joggingu lub kolarstwa.
Z zewnętrznie dołączanych gadżetów najprościej zaopatrzyć się w opaski odblaskowe. Samozaciskowe, o długości 30 centymetrów paski dostaniemy za przysłowiowe grosze. Są one głównie w kolorze żółtym, ale i seledynowym, czerwonym czy szarym. Obwiązanie się dwiema takimi opaskami w trakcie biegu czy jazdy rowerem (np. na prawej ręce i nad prawą kostką) polepszy naszą widoczność o co najmniej kilkadziesiąt metrów. W perspektywie przebiegania przez pasy lub nieruchliwą ulicę może to mieć kolosalne znaczenie… Elementy odblaskowe znajdziemy również na pasach biegowych, getrach i koszulach termoaktywnych oraz na opaskach na głowę.
Jak oświetlić korpus, a więc największą powierzchnię ciała sportowca? Idealnym rozwiązaniem jest kamizelka odblaskowa do biegania, jednak wielu osobom kojarzy się ona z nocną kontrolą ruchu i pracami przy budowie dróg. Pokonując to uprzedzenie, zagwarantujemy sobie kapitalną osłonę, która zajmuje niewiele miejsca po złożeniu, jest lekka, a przy tym gwarantuje znakomitą widoczność po zmroku. Na półkach sklepów ze sportową odzieżą znajdziemy wiele koszulek termoaktywnych wykonanych z myślą o nightrunnerach.
Cyklista w blasku gadżetów
Było o biegaczach, ale interesująca i równie bogata grupa gadżetów odblaskowych jest przeznaczona dla rowerzystów. Ich obowiązkiem jest zadbanie o widoczność nie tylko swoją, ale i roweru. W kwestii ubioru niewiele różnią się od biegaczy czy rolkarzy, warto natomiast zwrócić uwagę na gadżety, które sprawią, że rower będzie odbijał światło.
Poczynając od najważniejszego – wycieczka lub trening szybkościowy na rowerze nie może się odbyć bez lampy przedniej i tylniej. Nie musi to być reflektor LED, lecz przy dłuższych wypadach lepiej dysponować mocniejszym światłem z przodu. Za rozbudowaną lampę przednią typu Mactronic zapłacimy około 150 złotych, za proste lampki silikonowe niecałe 10 złotych.
Do gadżetów w ścisłym tego słowa znaczeniu należy zaliczyć odblaski na szprychy i wkładki na wentyle. W każdych innych warunkach uznane zostałyby za przejaw lansowania się, rowerowe gadżeciarstwo. Jednak po zmroku komplet odblaskowych szprych zapewnia widoczność.
Jeśli mamy gadżety z odblaskami, żaden wysiłek po zmroku nie będzie nam straszny. Widać to choćby po zorganizowanych akcjach – jest coraz więcej biegów masowych, Mas Krytycznych, w stolicy zbierają się nawet rolkarze. Poza pasją łączy ich jedno – troska o bezpieczeństwo po zachodzie słońca. | Gadżety, którymi poprawisz widoczność w nocy |
Wkrętarka to nieodłączne narzędzie każdego domowego majsterkowicza – tu przykręci, tam wywierci i rozkręci. Ostatnio coraz bardziej popularne stają się narzędzia firmy Parkside, w tym małe wkrętaki i większe wiertarkowkrętarki. Sprawdzamy, czym ten sprzęt może zaskoczyć. Jeśli masz duszę majsterkowicza, pewnie niejednokrotnie musiałeś szybko odkręcić mocno zapieczoną śrubę czy wywiercić drobny otwór w ścianie. Śrubokręty często nie radzą sobie z mocno dokręconymi śrubkami, a nieudolne próby mogą się skończyć jej obrobieniem, z kolei wyciąganie dużej wiertaki udarowej do powieszenia małej ramki na zdjęcia jest dość kuriozalnie, o skręcaniu mebli nawet nie wspominam. We wszystkich tych sytuacjach najlepszym rozwiązaniem jest użycie wkrętarki wyposażonej w akumulator. Dzięki takiemu rozwiązaniu bez dostępu do gniazdek czy całego zbioru śrubokrętów szybko i łatwo poradzisz sobie z większością drobnych prac wymagających kręcenia i wiercenia.
Cechy dobrej wkrętarki
Aby odpowiedzieć na pytanie, jaka powinna być dobra wkrętarka, najpierw trzeba określić, do czego będzie używana, ponieważ od tego właśnie w głównej mierze zależy, ile pieniędzy na nią wydasz. A rozpiętość cen jest dość spora: wkrętarki akumulatorowe kosztują od kilkudziesięciu złotych do ponad 3 tys. zł. Do użytku profesjonalnego, czyli do regularnej wielogodzinnej pracy, niezbędny będzie droższy sprzęt sprawdzonych producentów (Bosh, Makita, Protool Festool), natomiast do okazjonalnych zastosowań wystarczą narzędzia mniej znanych marek. Jeśli już wiesz, do czego będziesz używać wkrętarki, sprawdź parametry.
Moc
3,6–4,8 V – skręcanie mebli i przedmiotów z nawierconymi już otworami,
6,5–10 V – okazjonalne drobne prace,
9,6–14 V – częste i intensywne prace wymagające drobnych wierceń (zwykle urządzenie ma już biegi umożliwiające dostosowanie mocy),
18 V i więcej – sprzęt profesjonalny, często oprócz funkcji wiercenia wyposażone w udar.
Pojemność akumulatora
Od niej zależy, jak długo będzie można używać wiertarkowkrętarki, zanim rozładuje się akumulator. Wartość ta podawana jest w amperogodzinach (Ah). Wkrętarki z funkcją wiercenia mają pojemność akumulatorów od 1,3 do 2 Ah. Przy pojemności 1,3 Ah jedno ładowanie akumulatora starcza na wkręcenie około 200 wkrętów.
Moment obrotowy
Moment obrotowy, podawany w Nm, określa, z jaką siłą będą wkręcane śruby, a tym samym jak głęboko mogą zostać osadzone. Im wyższy moment obrotowy, tym większe możliwości wkręcania i wiercenia.
Warto także zwrócić uwagę na czas pracy i pełnego ładowania, wagę narzędzia (bardzo lekkie może być mało solidne, natomiast bardzo ciężkie jest uciążliwe w użyciu) oraz jakość obudowy. Najlepiej skorelować wszystkie wymienione parametry i wtedy podjąć ostateczną decyzję.
Wkrętak Parkside
Niewątpliwą zaletą narzędzi marki Parkside jest niespotykana w przypadku sprzętu tego rodzaju aż 36-miesięczna gwarancja producenta. Na Allegro znajdziemy wkrętak akumulatorowy Rapidfire (który idealnie zastąpi zwykłe śrubokręty) oraz wiertarkowkrętarkę Parkside PABS 12 B2 o następujących parametrach: moc 12 V, bateria litowo-jonowa, szybki czas ładowania (60 min) i czytelny wskaźnik poziomu naładowania; 19-stopniowe sprzęgło, 2 biegi (wkręcanie i wiercenie); moment obrotowy 22 nM (350 obr./min na biegu jałowym, 1300 obr./min przy wierceniu). Urządzenie ma dobry stosunek jakości wykonania do wagi. Bity przymocowano do obudowy magnesami, powierzchnia jest antypoślizgowa. PABS 12 B2 kosztuje 200 zł, można dokupić dodatkowy akumulator.
Kupując wkrętaki, zwróćmy uwagę na izolację kabli przy połączeniu z ładowarką, bo lubią się przerywać. Sprawdźmy, czy działa stacjonarny serwis (internetowe odpowiadają dość sprawnie, jednak ze względów logistycznych trzeba się liczyć nawet z kilkutygodniowym brakiem sprzętu).
Natomiast panie, ponieważ mają drobniejsze ręce, powinny zwrócić uwagę na szerokość rękojeści. | Wkrętarka Parkside – dlaczego warto ją mieć? |
Bajki na dobranoc to nie tylko usypiacze, ale również stymulatory do rozwoju mózgu. Niemowlę, zanim zacznie mówić, wpierw poznaje słowa i ich znaczenie. Im wcześniej zaczniemy do niego mówić i wprowadzać nowe słowa, tym poszczególne ośrodki w mózgu, które odpowiadają za mowę, będą dojrzewały szybciej. Jednak czytanie bajek to o wiele więcej. Co czytać najmłodszym dzieciom? Rozwój poprzez czytanie książek
Czytanie dziecku ma ogromny wpływ na jego wyobraźnię, pamięć i wiedzę o świecie. Maluch musi od początku do końca stworzyć świat przedstawiony w opowieści. Wygląd głównych bohaterów, zadania lub przygody, które zostały przed nimi postawione, ich mimikę twarzy, gdy są szczęśliwi lub smutni. Z książek dziecko dowiaduje się wielu rzeczy. Na początku poznaje różne zwierzątka – jak wyglądają, gdzie mieszkają, co lubią jeść. Dziecko uczy się kolorów i kształtów. Później możemy sięgnąć po książki o budowie maszyn, dinozaurach, kontynentach, obcych krajach i po wiele, wiele innych. W końcu przychodzi czas, gdy dziecko zatapia się w opowiadania, samodzielnie czytając, jednocześnie ucząc się gramatyki i wciąż poznając nowe słowa.
Co daje wspólne czytanie?
Czas, który poświęcamy na czytanie dziecku, moglibyśmy spożytkować na coś innego – sprzątanie, gotowanie, obejrzenie ulubionego serialu w telewizji lub cokolwiek innego. Wszystkie te zajęcia nie dadzą nam jednak tyle, co zatrzymanie się na chwilę przy dziecięcym łóżeczku i otwarcie ulubionej książeczki malucha. Wspólne czytanie zbliża. Wzmacnia się więź rodzica z dzieckiem, bo oto mówimy mu: „Kocham cię, mam dla ciebie czas i z przyjemnością ci poczytam”. Zacieśnienie relacji z dzieckiem zaprocentuje w przyszłości. Jeżeli teraz będziemy mieć czas dla naszego dziecka, później ono znajdzie czas dla nas.
Jakie książki czytać najmłodszym?
Przygodę z książkami maluch może rozpocząć, gdy jest jeszcze niemowlakiem. Tulony w ramionach zaśnie w poczuciu bezpieczeństwa, gdy rodzic będzie mu czytał kołysanki, wierszyki lub krótkie bajki. Pierwsze książeczki powinny mieć tekturowe lub plastikowe kartki. Książeczki dla kilkumiesięcznych dzieci mają najczęściej formę miękkiej poduszeczki i piszczą, gdy się je ściśnie. Pełnią one rolę stymulującą zmysły – liczy się bowiem nie tylko wzrok, ale też słuch i dotyk. Co więcej, książeczki, które mają duże obrazki, są kolorowe i wydają dźwięki – wzbudzają u dziecka większą ciekawość. A to pierwszy krok do ich polubienia.
Na rynku pojawiły się również książki dla najmłodszych w postaci czarno-białych obrazków. Karty Wee Gallery i inne karty kontrastowe zostały stworzone specjalnie dla niemowląt, aby angażować ich zmysły i uczyć otaczającego świata. Karty są bezpieczne, z zaokrąglonymi rogami, można je zawiesić nad łóżeczkiem, dać dziecku do ręki, ułożyć obok niego lub pokazywać i na przykład opowiedzieć ciekawą historię o obrazku, który widzi.
Ulubione bajki i wierszyki
Najmłodsze dzieci, które nie ukończyły jeszcze 3. roku życia, warto wprowadzić w świat ulubionych bajek z własnego dzieciństwa. Najlepsze są wierszyki, na przykład Jana Brzechwy – Na wyspach Bergamutach, Jajko, Leń, Na straganie, Żuraw i czapla i inne.
Możemy również sięgnąć po krótkie opowiadania – Calineczka, Kot w butach, Trzy małe świnki oraz inne klasyczne bajki i wierszyki.
Czytanie – rytuał na dobranoc
Z czytania możemy zrobić rytuał, który będzie towarzyszył dziecku przed zaśnięciem. Może to być wyczekiwany moment każdego dnia, z ulubioną bajką na dobranoc lub wierszykiem. Jeżeli stworzymy odpowiednią atmosferę – przytłumione światło, ton głosu, który zmienia się wraz z postacią – wprowadzimy chwilę pełną tajemniczości i niespodzianek, dzięki czemu dziecko będzie codziennie z niecierpliwością czekało na wieczorne czytanie. | Bajki na dobranoc dla najmłodszych |
Małe zmarszczki zaczynają pojawiać się na naszej twarzy już po 20. roku życia. W utrzymywaniu młodego i zdrowego wyglądu skóry nie pomagają też nasz tryb życia i zanieczyszczenie powietrza. Na szczęście istnieją proste metody, dzięki którym możesz zapanować nad zmianami w swoim wyglądzie. Wszyscy chcemy jak najdłużej wyglądać młodo. Niestety, procesy starzenia zaczynają się w naszym organizmie dużo wcześniej, niż mogłoby się wydawać. Już po 20. roku życia w skórze zmniejsza się poziom kolagenu odpowiedzialnego za jej jędrność. Wpływ na jej formę mają też czynniki cywilizacyjne, jak zanieczyszczenie powietrza, a także nasz styl życia: wysoki poziom stresu, brak snu albo zła dieta.
Choć procesy związane ze starzeniem są nieuniknione, to na szczęście istnieją sposoby, dzięki którym dłużej można cieszyć się gładką i jędrną skórą. Nie trzeba od razu oddawać się w ręce specjalistów, bo wiele odmładzających zabiegów możemy wykonywać samodzielnie w domu!
Zmarszczki mimiczne – co to jest i jak powstają?
Naukowcy wyliczyli, że każdego dnia mięśnie naszej twarzy kurczą się aż 15 000 razy! Ruch gałek ocznych, ust oraz podnoszenie brwi sprawiają, że na skórze powstają drobne zagięcia zwane właśnie zmarszczkami mimicznymi. Pozbycie się tzw. kurzych łapek (zmarszczek powstających po bokach oczu) czy lwiej bruzdy (pionowej linii między brwiami) nie musi być jednak trudne i nie wymaga inwazyjnych zabiegów. Takie zmiany na skórze są bowiem zwykle powierzchowne i – szczególnie jeśli wciąż jesteśmy młodzi – łatwe do usunięcia.
Jak powstają zmarszczki mimiczne? Przez wspomniane powyżej miniskurcze i ruchy naszych mięśni twarzy. O ile nad niektórymi z tych odruchów możemy zapanować, to wiele z nich wykonujemy zupełnie nieświadomie, nie zastanawiając się nad tym. To sprawia, że poziom kolagenu i elastyny w skórze właściwej (jednej z trzech warstw, z których składa się nasza skóra) zmniejsza się, sprawiając, że staje się ona mniej elastyczna i jędrna. Zmarszczki najwcześniej pojawiają się na tych fragmentach ciała, które najczęściej eksponujemy na działanie szkodliwych promieni UV i zanieczyszczeń powietrza. Twarz, szyja, dekolt i dłonie są więc najbardziej narażone na takie zmiany. Powstawanie zmarszczek, szczególnie tych mimicznych, jest też jednak uwarunkowane genetycznie. Jeśli więc odziedziczymy skłonność do ich powstawania po przodkach, powinniśmy szczególnie zadbać o skórę i zminimalizować wpływ złych genów na nasz wygląd.
Pierwsze zmarszczki mimiczne – jak się ich pozbyć?
Zmarszczki to nieuchronny objaw starzenia się. Te mimiczne są na szczęście najprostsze w wygładzeniu, bo są powierzchowne. Warto jednak zadbać o nie jak najwcześniej, by się nie pogłębiały, szczególnie że raczej trudno byłoby zapanować nam nad wszystkimi odruchami, które je powodują.
Najprostszym sposobem na pozbycie się zmarszczek mimicznych jest wprowadzenie zmian w codziennym stylu życia. Nie opalaj się w solarium, a na co dzień (nie tylko latem!) smaruj skórę twarzy, szyi i dekoltu kremem z filtrem. Taki kosmetyk stosuj nie tylko wtedy, gdy planujesz leżenie plackiem na plaży, bo ostre promienie UV docierają do skóry również w mieście. Zadbaj o zdrowy, najlepiej siedmiogodzinny sen każdej nocy i o jego komfort. Okazuje się bowiem, że nawet złe ułożenie ciała podczas snu ma wpływ na powstawanie zmarszczek! Zrezygnuj z palenia papierosów i alkoholu, bo te używki mają szczególnie negatywny wpływ na stan naszej skóry i jej poziom kolagenu.
Nie zapominaj o masażu twarzy. Delikatne, miarowe ruchy dłońmi po czole, wokół oczu i ust podczas codziennego mycia sprawią, że pobudzone zostaną reaktory odpowiedzialne za wytwarzanie elastyny i kolagenu. Możesz też wykorzystać szczoteczkę soniczną
do czyszczenia twarzy, która nie tylko pomoże ci pozbyć się zaskórników, ale w dodatku zapewni skórze odżywczy masaż.
Na zmarszczki wokół oczu i ust nałóż krem z witaminą E
. Jeśli zmiany w tych miejscach są głębsze, wybierz specyfik z dodatkiem kolagenu.
Nie zapominaj o domowych, babcinych sposobach – maseczka z bananów, miodu albo okłady z ogórka też czynią cuda. Inną świetną metodą są okłady na oczy z octu jabłkowego (wymieszaj go z wodą i nasącz tą mieszanką płatek kosmetyczny).
Nie zapominaj o systematycznym nawilżaniu skóry (również od środka, pijąc dużo wody!), szczególnie jeśli dużo czasu spędzasz w klimatyzowanych pomieszczeniach.
Pojawienie się pierwszych zmarszczek mimicznych może być przygnębiające. Na szczęście zdecydowana większość zmian tego rodzaju ma charakter powierzchowny i prosty do usunięcia. Warto skonsultować się z kosmetyczką lub lekarzem medycyny estetycznej, którzy doradzą, jakie metody będą dla ciebie najodpowiedniejsze. | Pierwsze zmarszczki mimiczne – jak sobie z nimi radzić? |
Wino nie jest zwykłym alkoholem, który wystarczy postawić w chłodnym miejscu, aby zachowało swój smak i aromat. Ten alkohol, zwłaszcza starszy, wymaga specjalnego traktowania, które pozwoli nie tylko na utrzymanie jego walorów smakowych, ale również pomoże je zwiększyć. Odpowiednia temperatura i wilgotność to podstawa, a do optymalnego przechowania butelek z trunkiem posłużą winiarki. Jak wybrać odpowiednią? Winiarka – na co zwrócić uwagę podczas wybierania?
Choć do niedawna nabycie winiarki kojarzyło się z wydaniem większej kwoty, to obecnie ceny są dość przystępne dla każdego. Nim jednak wyda się pieniądze, warto wiedzieć, na co zwrócić uwagę przy wyborze. Dobra lodówko-zamrażarka dla win musi mieć koniecznie regulator temperatury w zakresach od 6 do 18˚C. Dobrze, aby znajdowały się w niej strefy temperatur, czyli istniała możliwość ustalenia innej na każdej z półek. Te natomiast muszą być stabilne, amortyzując drgania działającego urządzenia. Jeśli przechowuje się różne gatunki win, dobrze, aby półki były też regulowane, co pozwoli łatwo zmieścić butelki różnych wielkości oraz kształtów. Kolejny ważny element to możliwość regulacji stopnia wilgotności wewnątrz winiarki. Jeśli takiej opcji nie ma, należy kupić taki model, który posiada wilgotność trwałą na poziomie co najmniej 60%, a najlepiej – 70%. Mniejsza wysusza korek, a co za tym idzie – kurczy się on i przepuszcza powietrze do wnętrza butelki. Ostatni istotny element to oświetlenie. Wino nie może być zbytnio naświetlone, ponieważ wpływa to negatywnie na jego walory smakowe. Dlatego dobra winiarka powinna mieć oświetlenie LED, które nie tylko nie zaszkodzi trunkowi, ale również i pozwoli na mniejsze rachunki za oświetlenie. Oczywistym jest też, że urządzenie tego typu musi mieć przyciemniane szyby, a dodatkową zaletą będzie, jeżeli mają one dodatkowo filtr UV.
Winiarka – tańsze, mniejsze modele
Przed zakupem winiarki trzeba pomyśleć, jakiej wielkości będzie potrzebna. Jeżeli chce się przechowywać tylko kilka butelek, wówczas wystarczy mniejsza. Takim modelem jest na przykładCAMRY CR 8068.To chłodziarka o pojemności 33 l, wyposażona w półki profilowane, na których zmieści się dwanaście standardowych butelek wina. Zakres temperatury wynosi 12-18˚C, a dzięki ogniwu termoelektrycznemu winiarka pracuje bardzo cicho. Posiada nadany certyfikat klasy energetycznej A, co gwarantuje niskie zużycie prądu. Wszelkich ustawień dokonuje się za pomocą panelu dotykowego, umieszczonego na przedzie urządzenia. Koszt tego urządzenia to 549 złotych, a polecane jest zarówno do gospodarstw domowych, jak i małej gastronomii. Mniejszy i tańszy model to HYUNDAI VIN6w cenie ok. 440 złotych. Trzy półki pozwalają na przetrzymywanie sześciu butelek wina, a całkowita objętość netto to 16 l. W tym modelu zakres temperatur jest szerszy niż w opisanym uprzednio – wynosi od 8 do 18˚C, lepiej także radzi sobie z oszczędnością energii – posiada certyfikat A+. W środku znajduje się LED-owe oświetlenie, a przed zbytnim naświetleniem wino chroni przyciemniana szyba przednia.
Winiarki – modele większe i droższe
Jeśli zachodzi potrzeba posiadania większej winiarki, wówczas rośnie również i koszt. Duża winiarka Caso Wine Duett 21to wydatek 658 złotych. W zamian za te pieniądze otrzymuje się szafkę o wymiarach 340 x 805 x 510 mm, mogącą pomieścić aż 21 butelek. Winiarka ta posiada dwie strefy temperatur – jedna przeznaczona jest dla wina białego, druga dla czerwonego. Zastosowano tu podświetlanie LED, a co ważne – każda strefa ma swoje własne, dopasowane siłą do gatunku trunku. W pierwszej strefie temperaturę można regulować w zakresie 7-18°C, w drugiej jest to 10-18°C. Droższy model winiarki to SW-12. Jest ona przeznaczona bardziej dla sklepów i punktów gastronomicznych niż dla gospodarstw domowych. W cenie 1390 złotych otrzymuje się winiarkę z trzema półkami na przechowanie 12 butelek wina. To bardzo kompaktowy domek, mający wymiary 39,5 x 45 x 50,5 cm.
Podsumowując
Jeśli jest się smakoszem wina i chce mieć pewność, że butelki z tym alkoholem przechowywane są we właściwy sposób, wówczas na potrzeby domowe wystarczy mniejsza winiarka, której koszt wyniesie poniżej 600 złotych. Nie jest to wydatek, na który nie można by sobie pozwolić, jednak przy wyborze dobrze kierować się zamieszczonymi tu wskazówkami. | Jak wybrać dobrą winiarkę? |
Sport jest w czołówce skutecznych sposobów na rozładowanie stresu i negatywnych emocji. Już godzina intensywnej aktywności fizycznej pozwala na wyładowanie emocji i przywrócenie równowagi psychicznej. Sport jest skuteczną pomocą w walce ze stresem, oczywiście powinien iść w parze z innymi sposobami radzenia sobie z tym problemem. Należy skupić się na eliminacji przyczyny. Nadmierny stres może prowadzić do depresji lub innych zaburzeń emocjonalnych, nie można więc ignorować problemu. Sport kontra stres
Już kilkanaście minut ruchu może przynieść ulgę i znacznie poprawić samopoczucie. Podczas wysiłku wydzielane są endorfiny, najwięcej uwalnia się po 30 minutach. Ich poziom stopniowo spada po 60 minutach od zakończenia ćwiczeń. Endorfiny, zwane potocznie hormonami szczęścia, zapewniają stan głębokiego odprężenia i – co najważniejsze – hamują wydzielanie hormonu stresu. Taki stan może utrzymywać się nawet od 24 do 48 godzin po treningu. Po tym czasie niepokój może powrócić, dlatego warto ćwiczyć regularnie.
Jakie dyscypliny będą najlepsze?
Boks i inne sporty walki. To bardzo intensywna forma aktywności, dzięki której można zapomnieć o problemach. Boks wymaga koncentracji na celu uderzenia. Może nim być worek bokserski lub partner. Przydadzą się rękawice bokserskie i ochraniacze na zęby. Najlepiej ćwiczyć 3–4 razy w tygodniu dla podtrzymania pozytywnego efektu ćwiczeń. Montując worek treningowy w domu, możesz poświęcić codziennie kilkanaście minut na boks.
Bieganie. Pokonywanie kolejnych kilometrów pomaga wzmocnić ciało, ale też przekraczać granice wytyczane przez umysł. Biegacze z czasem skupiają się na tym, żeby biegać jak najbardziej efektywnie, szybko i najdalej. Długodystansowe biegi dają czas na przemyślenie wielu spraw, oswojenie się z problemem. Pokonanie rekordowej dla siebie odległości zwiększa wiarę we własne możliwości, co przekłada się nie tylko na osiągnięcia sportowe, ale i na życie prywatne czy zawodowe. Warto podejmować wyzwania. Do biegania potrzebne są tylko wygodne buty sportowe, legginsy i koszulka. Zimą musimy założyć cieplejszą kurtkę i już jesteśmy gotowi na trening.
Tai Chi. Wykonywanie ćwiczeń zmniejsza napięcie mięśniowe i korzystnie wpływa na krążenie. Najlepsze efekty można osiągnąć, ćwicząc na świeżym powietrzu, kiedy tylko mamy taką możliwość. Do ćwiczeń przyda się mata i chęci. Ruchy w Tai Chi są bardzo wolne i wymagają dużego skupienia. To bardzo precyzyjna sztuka poruszania się, która wzmacnia i rozluźnia mięśnie.
Joga. Jogini potrafią osiągnąć równowagę między ciałem i umysłem, dzięki czemu żyją w harmonii. Joga pomaga się odprężyć i zapomnieć o stresie. Bardzo istotna jest praca z oddechem, dzięki której pogłębia się działanie relaksacyjne, co pomaga na swobodny przepływ myśli. Regularne praktyka jogi w połączeniu z medytacją to jedna z lepszych metod radzenia sobie ze stresem. Poza matą do jogi potrzebujesz wygodnego stroju – spodni i bluzki oraz przestrzeni do ćwiczeń.
Sport to jedna z najtańszych form walki ze stresem. Dodatkowo jest bardzo skuteczna. Najważniejsza jest regularna praktyka, która pozwoli się wyciszyć i zachować równowagę w codziennym życiu. Oczywiście, każdy może wybrać sport, w którym czuje się najlepiej. Inne polecany formy ruchu to pływanie, sporty zespołowe, jazda na rolkach i rowerze, tenis, jazda na łyżwach, narciarstwo biegowe. Wybierz to, co sprawia ci największą przyjemność i trenuj minimum 3 razy w tygodniu przez 60 minut. | Treningi pomagające rozładować stres |
Sałatka to zdrowy i łatwy w przygotowaniu posiłek. Ogromną zaletą jest to, że przygotujesz ją praktycznie ze wszystkiego! Jednak bardzo ważnym dopełnieniem każdej sałatki jest… odpowiedni dressing. Sałatki to idealny posiłek na upalne, letnie dni. Świetnie sprawdzą się jako przystawka na przyjęciu. Jeśli masz dość zwykłych, nudnych sałatek, pomożemy ci urozmaicić je pysznymi dressingami.
Dressing na słodko
Jako pierwszy prezentujemy słodki dressing, który wprowadzi nietypową nutę smakową do twojej sałatki. Jego wykonanie jest banalnie proste.
Składniki:
3/4 łyżeczki drobno posiekanego lub przeciśniętego przez praskę czosnku
1,5 łyżki miodu
1,5 łyżki musztardy (może być francuska)
3 łyżki soku z cytryny
6 łyżek oliwy z oliwek
opcjonalnie szczypta koperku
W małej miseczce umieść wszystkie składniki i dokładnie je ze sobą wymieszaj. Przed dodaniem dressingu do sałatki możesz go spróbować, by dowiedzieć się, czy nie trzeba go dodatkowo doprawić solą lub pieprzem.
Syrop klonowy w roli głównej
Kolejny słodki dressing – tym razem na bazie syropu klonowego, który jest niezbędnikiem wszystkich mieszkańców Kanady. Ponadto posiada wiele składników odżywczych i ma właściwości antynowotworowe. Smak tego dressingu, nieco łagodniejszy od poprzedniego – jest równie pyszny!
Składniki:
4 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki octu balsamicznego
1,5 łyżeczki syropu klonowego
Wszystkie składniki wlej do małej miseczki i dokładnie wymieszaj, np. za pomocą kuchennej trzepaczki. Możesz, ale nie musisz, doprawić dressing solą lub pieprzem. Następnie wystarczy polać nim sałatkę i pyszny posiłek gotowy!
box:offerCarousel
Nowy smak
Ten dressing jest idealny do dań azjatyckich, ale nie tylko! Będzie także świetnym urozmaiceniem twojej sałatki i pomoże otworzyć ci się na nowe doznania smakowe. Czego potrzebujesz do jego zrobienia?
Składniki:
5 łyżek oleju z pestek winogron
3 łyżki sosu sojowego, np. sosu tamari
3 łyżki octu balsamicznego
1,5 łyżki syropu z agawy
Podobnie, jak w przypadku poprzednich dressingów wystarczy składniki umieścić w małej miseczce lub pojemniczku i dokładnie je ze sobą wymieszać. Sos tamari to sos sojowy, który posiada ciemniejszy kolor od zwykłego sosu sojowego oraz bardziej intensywny smak. Powstały z soi sfermentowanej nie zawiera pszenicy. Dlatego też jest nieco droższy od tradycyjnego sosu.
Sezam
W tym dressingu ważne są składniki – powinny być wysokiej jakości. Najważniejszy jest sezam, ponieważ nadaje sałatce niesamowity posmak!
Składniki:
7 łyżek cytrusowego sosu ponzu
3 łyżki oleju sezamowego
3 łyżki nasion sezamu
3 łyżeczki cukru
2 łyżeczki sosu sojowego
Na początek należy rozgnieść nasiona sezamu w moździerzu. Następnie powstały proszek wsypujemy do słoiczka. Dodajemy do niego pozostałe składniki, zakręcamy słoik i porządnie nim wstrząsamy – składniki wymieszają się same, a ty otrzymasz nietypowy dressing do swojej sałatki!
box:offerCarousel
Malinowe szaleństwo
Jeśli lubisz eksperymentować w kuchni, to ten dressing z pewnością przypadnie ci do gustu. Maliny to owoce, które latem możemy jeść garściami! Co powiesz na dodanie ich do sałatki?
Składniki:
1 szklanka świeżych malin
1 łyżeczka octu balsamicznego
5 łyżek octu jabłkowego
szczypta soli
szczypta cukru
szczypta białego mielonego pieprzu
Maliny zmiksuj za pomocą blendera i przelej powstałą masę do miseczki przez sitko, by pozbyć się pestek. Dodaj pozostałe składniki i wymieszaj wszystko za pomocą kuchennej trzepaczki. Doprawiając sałatkę takim dressingiem, otrzymasz pyszną przystawkę na swoje garden party!
Smacznego! | Pyszne dressingi do sałatek |
W trakcie snu nasz organizm się regeneruje – powracają siły psychiczne i fizyczne. Ponadto kręgosłup, mięśnie i stawy się rozluźniają. Warto zadbać o to, aby sen był zdrowy. Ma na to wpływ m.in. materac, na którym śpimy. Jakie są nietypowe objawy świadczące o tym, że wybraliśmy zły model? Dlaczego tak ważne jest, aby materac był dobrze dopasowany do potrzeb organizmu? Otóż większą część dnia spędzamy w pozycji siedzącej albo stojącej. Wówczas z kręgosłupa odpływa płyn rdzeniowy. Dopiero w trakcie nocy jego poziom w przestrzeni międzykręgowej może zostać wyrównany. Żeby tak się stało, niezbędne są odpowiednie warunki do prawidłowego, zdrowego snu. Jeżeli śpimy na niedopasowanym do kręgosłupa materacu, płyn ten nie ma możliwości wypełnić komórek. Efekt? Organizm w trakcie nocnego wypoczynku nie zregeneruje się odpowiednio, a my wstaniemy rano obolali i zmęczeni.
Dziwne symptomy świadczące o tym, że śpimy na złym materacu
1) Jednym z nietypowych objawów, które mogą sygnalizować fakt, że śpimy na nieodpowiednio dobranym materacu, jest katar. Jeżeli budzimy się z tą przypadłością, powinniśmy rozważyć zmianę materaca. Jest to związek udowodniony w badaniach naukowców. Niemieccy specjaliści dowiedli, że osoby, które zaczęły spać na materacach o właściwościach antyalergicznych, niemal zupełnie pozbyły się problemów z zatkanym nosem po przebudzeniu. Ta dolegliwość zmniejszyła się u nich o 43%. Badanie zostało przeprowadzone w 2010 roku.
box:offerCarousel
2) Drugim zaskakującym objawem spania na złym materacu jest osłabienie popędu seksualnego. Okazuje się bowiem, że sen ma duży wpływ na życie seksualne. Spadek libido może być efektem zmęczenia wywołanego przez złą jakość nocnego wypoczynku. W tej sytuacji najlepiej zmienić materac na model piankowy. Drugą przyczyną może być – zdaniem naukowców – zbyt wysoka temperatura powietrza w sypialni. Dobrze jest zatem przewietrzyć to pomieszczenie przed położeniem się do łóżka albo przykręcić kaloryfer w sezonie grzewczym.
box:offerCarousel
3) Trzeci przykład objawu spania na złym materacu to niewysypianie się pomimo tego, że odpoczywamy zalecane 8 godzin, a czasem nawet więcej. Jeśli wstajemy rano przemęczeni, trzeba pomyśleć o zmiane materaca. Może on przyczyniać się do wystąpienia chronicznego zmęczenia, które objawia się m.in. bólem głowy, mięśni i stawów, a także złym samopoczuciem.
4) Czwarty nietypowy objaw sygnalizujący potrzebę zmiany materaca na nowy to problemy z cerą. Niewygodne podłoże przyczynia się do tego, że sen traci na jakości. Konsekwencją jest wzrost poziomu kortyzolu (czyli hormonu stresu) w organizmie. Powoduje on wystąpienie kłopotów skórnych na powierzchni twarzy. Staje się ona mniej elastyczna, mogą też pojawić się na niej zmarszczki. Cera może być pozbawiona blasku i matowa.
Jaki materac wybrać?
Materac nie może być ani zbyt miękki, ani zbyt twardy. W pierwszym przypadku kręgosłup nie zostanie odciążony i będzie wyginać się w pałąk. W efekcie powstanie napięcie w odcinku piersiowym i lędźwiowym. Z kolei w efekcie spania na twardym materacu możemy borykać się z dolegliwościami w górnej i dolnej części pleców. Jeżeli będą się one pojawiać często i przez długi czas, mogą doprowadzić do wad kręgosłupa.
Warto dodatkowo pamiętać o tym, że zbyt duża twardość materaca powoduje nierównomierne podpieranie poszczególnych partii ciała, przez co pojawia się ucisk, który utrudnia swobodny przepływ krwi. To natomiast wiąże się z tym, że borykamy się z bólem i drętwieniem nóg. | Zaskakujące objawy świadczące o tym, że śpisz na złym materacu |
Jak co roku, jesienią wraca moda na dziergane na drutach akcesoria. W chłodny poranek miło jest założyć na siebie coś miękkiego i ciepłego. Czapka, rękawiczki, szalik – to już dobrze znamy. Teraz czas na getry. Sportowe ocieplacze
Popularne ocieplacze kojarzą się z lekcjami baletu lub zajęciami jogi. Naciągnięte na łydki zatrzymują ciepło rozgrzanych mięśni i pomagają zapobiegać kontuzjom. A do tego wyglądają szalenie stylowo. Ten element treningowego ubioru szybko przedostał się do innych dyscyplin sportu i getry spotkać można też na różnych zajęciach fitness: statecznym pilatesie, klasycznym aerobiku, energicznej zumbie. Tego typu getry zrobione są z lekko elastycznych materiałów i znakomicie dopasowują się do nóg.
Moda sportowa rządzi się własnymi prawami – kolorystyka kostiumów do ćwiczeń jest wyrazista, podobnie intensywne barwy mogą mieć ocieplacze. Wzory? Królują getry gładkie; jeśli pojawia się jakiś deseń, to zazwyczaj są to różnej grubości paski. Z mody sportowej getry zapożyczyła moda ulicy. Najpierw trafiły do szaf dzieci, potem ich potencjał dostrzegły kobiety. Nie tylko użytkowy (grzeją!), ale i estetyczny.
Getry z babcinej szafy
Wraz z modą na życie w rytmie slow wraca zainteresowanie ręcznymi robótkami, więc w poszukiwaniu najbardziej klasycznych ocieplaczy warto uśmiechnąć się do mamy lub babci. Nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby samemu podjąć wyzwanie i nauczyć się dziergać na drutach. Zrobione własnoręcznie getry mają tę przewagę, że są jedyne w swoim rodzaju i dokładnie takie, jakich potrzebujemy. Ciepłe, z grubej mięsistej wełny lub cieńsze, włóczkowe. Pasujące kolorystycznie do innych akcesoriów albo w kontrastowych barwach. Dłuższe, umożliwiające efektowne rolowanie albo krótsze, idealnie dopasowane do obwodu łydki.
Dziergane getry mają wiele uroku i doskonale komponują się z obszernymi swetrami oversize. Współgrają również z tuniką, uzupełnią narzucone na ramiona ponczo. Można założyć je na obcisłe jeansowe rurki albo na legginsy.
Jak nosić getry na co dzień?
Postawmy sprawę jasno: getry wpisują się znakomicie w luźny styl domowy, sportowy i w modę ulicy, ale niespecjalnie pasują do eleganckich stylizacji (chyba że ich założenie ma dać starannie przemyślany i zaplanowany efekt zaskoczenia). W domu nosimy ocieplacze do legginsów, tu ma być przede wszystkim wygodnie. Getry zastępują wtedy wysokie skarpetki lub ciepłe podkolanówki.
W zimne poranki i chłodne wieczory zakładamy getry do wąskich spodni. Doskonale sprawdzą się przy krótkich botkach jako ich przedłużenie zamiast wysokiej cholewki. Gdy się ociepli, będzie można pozbyć ich się jednym ruchem ręki.
W deszczowy dzień getry docieplą nieprzyjemne wnętrze kaloszy. Jeśli dodatkowo ich część będzie wystawać kilka centymetrów ponad cholewkę, stworzą ciekawy detal, którego kolor można dopasować do innych elementów ubioru.
Poza getrami o gładkiej fakturze warto wspomnieć o tych zdobionych. Cekiny, aplikacje, pompony – im bardziej wymyślne ozdoby, tym luźniejszą stylizację tworzą. Takie wzory najbardziej pasują do młodych, energicznych kobiet. Dla nich mamy jeszcze jeden patent: getry na opak, noszone na… rękach. Takie zarękawki, połączone z dzianinową kamizelką, to przewrotny sposób na pokazanie odrobiny ciała w chłodniejsze dni.
Getry są niezobowiązujące i bardzo wygodne. Idealnie wpisują się w filozofię ubierania na cebulkę, zawsze tam, gdzie dodajemy lub odejmujemy kolejne warstwy odzieży. Sprawdzają się wtedy, gdy temperatura otoczenia gwałtownie się zmienia – jesień to właśnie ich czas. | Kiedy i do czego nosić getry? |
Zamrażarka pozwala na długoterminowe przechowywanie żywności, która dzięki niskim temperaturom pozostaje świeża, zdrowa i zawsze gotowa do użytku. Jest to świetne rozwiązanie nie tylko dla wrogów zbyt częstych zakupów, ale także dla ludzi, którzy dysponują na przykład własnymi plonami z przydomowego ogródka. Zakup takiego sprzętu przede wszystkim doskonale sprawdza się w wieloosobowych rodzinach. Jaką zamrażarkę wybrać i na co zwrócić uwagę przed kupnem?
Rodzaje zamrażarek
Istotną rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest rodzaj zamrażarki. Warto zastanowić się nad tym, jaki typ będzie dla nas najpraktyczniejszy. Producenci proponują dwa rozwiązania: zamrażarki szufladowe lub skrzyniowe (tzw. lady). Pierwszy model wyglądem przypomina zwykłą lodówkę. Wnętrze takiej zamrażarki podzielone jest na kilka szuflad, co pozwala na poukładanie żywności według indywidualnych potrzeb. Przy takim rozwiązaniu łatwiej jest kontrolować ilość i rodzaj przechowywanego jedzenia. Minusem może być nieco wyższa cena oraz relatywnie mniejsza powierzchnia do zagospodarowania. Więcej przestrzeni teoretycznie oferują modele skrzyniowe. Takie zamrażarki wyposażone są w jedną główną komorę zamrażania i otwierają się od góry. Jest to sprzęt, który oferuje większą pojemność, dlatego przeznaczony jest dla tych, którzy w planie mają przechowywanie dużej ilości produktów. Osobną kategorią zamrażarek są te, które przeznaczone są do wkomponowania w zabudowę kuchni. Przed wyborem konkretnego rodzaju należy wziąć pod uwagę miejsce, w którym urządzenie ma się znajdować. Jest to ważne nie tylko ze względu na wygląd i gabaryty sprzętu, ale także dlatego, że zamrażarki powinny znajdować się raczej w tych miejscach domu, gdzie panuje najniższa temperatura. Ma to istotny wpływ na ilość zużywanej energii.
Pojemność zamrażarki
Ważnym aspektem przy dokonaniu wyboru konkretnego modelu zamrażarki jest oszacowanie, jak dużą pojemność powinna ona posiadać. Należy się więc zastanowić, co będzie rozwiązaniem adekwatnym do naszych potrzeb. Generalnie zakłada się, że na jednego członka rodziny powinno przypadać około 40 litrów przestrzeni mrożącej. Jeżeli zamrażarka będzie zbyt duża, to koszty związane z jej eksploatacją będą również większe, niż mogłyby być.
Klasa energetyczna zamrażarek
Klasa energetyczna wskazuje na to, jak dużo energii pochłania sprzęt podczas swojej pracy. Urządzenie, którego średnie zużycie prądu jest stosunkowo najniższe, oznacza się za pomocą litery A. Dodatkowo czasami przy oznakowaniu pojawia się symbol „+”, który informuje o podwyższeniu standardu wydajności. Dzięki temu wiemy, że kupując zamrażarkę o klasie energetycznej A+++ zaoszczędzimy najwięcej energii w stosunku na przykład do sprzętów z klasy B. Jest to zdecydowanie ważna wiedza, gdyż urządzenia przeznaczone do zamrażania pochłaniają dość sporo prądu.
Temperatura mrożenia i zdolność zamrażania
Są to parametry, które zainteresują każdego, kto szuka efektywnej i oszczędnej zamrażarki. Temperatura mrożenia oznaczana jest przez producentów przy użyciu gwiazdek. Jeżeli sprzęt oznaczony jest za pomocą czterech gwiazdek, to żywność będzie zmrażana do temperatury -24 stopni Celsjusza i będzie można ją przechowywać przez około rok. Dla porównania, jedną gwiazdką oznaczone są te zamrażarki, w których panuje temperatura ponad -6 stopni Celsjusza. Oznaczenie to obrazuje więc, jak długo będzie można bezpiecznie przechowywać produkty w zamrażarce. Zdolność zamrażania natomiast to parametr, który informuje o tym, ile kilogramów świeżej żywności będzie można zamrozić w ciągu 24 godzin.
Dodatkowe funkcje zamrażarek
Przed zakupem warto dowiedzieć się, w jakie dodatkowe funkcje wyposażone są poszczególne modele zamrażarek. Praktycznym dodatkiem jest na przykład system szybkiego zamrażania. Funkcja ta daje możliwość bardzo szybkiego obniżenia temperatury wewnątrz urządzenia. Wiele zamrażarek wyposażonych jest również w regulowany termostat, który pozwala na kontrolowanie temperatury i regulowanie jej ze względu na aktualne potrzeby. Przydatny jest również tryb Eko, pozwalający na zaoszczędzenie zużywanej energii, a co za tym idzie, obcięcie kosztów użytkowania.
Kupno zamrażarki to inwestycja na lata. Zastanów się dokładnie, zanim podejmiesz decyzję. Wybierz sprzęt, który spełnia najlepiej twoje oczekiwania! | 5 rzeczy, o których musisz wiedzieć przed kupnem zamrażarki |
Z nowej wersji Windowsa jeszcze przed premierą korzystało kilka milionów osób na całym świecie w ramach programu Windows Insider. Microsoft wyznaczył datę premiery kolejnej wersji swojego systemu operacyjnego na 29 lipca. Podsumowujemy wszystko, co warto wiedzieć na temat premiery Windows 10 i zasad, na jakich system będzie udostępniany. Windows 10 będzie ostatnim dużym systemem od Microsoftu, który zastąpi Windows 8.1. Od teraz twórcy Windowsa będą stale pracowali nad kolejnymi dodatkami i zestawami funkcji, ale będą one udostępniane sukcesywnie, jak tylko będą gotowe.
Windows 10 za darmo?
Nowy system Microsoftu będzie dystrybuowany płatnie. Osoby składające swój komputer będą musiały zakupić licencję. Microsoft przygotował jednak promocję dla użytkowników posiadających poprzednie wersje systemu Windows. Posiadacze urządzeń z Windows 7 i Windows 8 będą mogli dokonać aktualizacji bez żadnych opłat przez rok od premiery Windows 10.
Różne wersje Windows 10
Nowy system operacyjny Microsoftu zadebiutuje podobnie jak jego poprzednicy w kilku różnych wersjach. Użytkownicy będą mogli wybierać pomiędzy wydaniami Windows 10 Home (dla użytkowników domowych), Windows 10 Pro (dla małych firmy) i Windows 10 Enterprise (dla większych firm). Oprócz tego dostępny będzie Windows 10 Education (jak wskazuje nazwa, przeznaczony na rynek edukacyjny). Windows 10 Home i Windows 10 Pro można zakupić w formie pojedynczej licencji, a Windows 10 Enterprise i Windows 10 Education w ramach licencjonowania grupowego.
Na jakich urządzeniach pojawi się Windows 10?
Nowy system Microsoftu zostanie w pierwszej kolejności udostępniony na komputery osobiste, w tym komputery stacjonarne i laptopy. Z oprogramowania będą mogli skorzystać też posiadacze tabletów. Niedługo po premierze wydania desktopowego ma pojawić się wersja Windows 10 do smartfonów, która zastąpi Windows Phone 8.1. Specjalne wydanie tego systemu trafi na jesieni na konsolę Xbox One, a w przyszłości pojawi się Windows 10 dedykowany urządzeniom z kategorii Internetu Rzeczy.
Rezerwacja Windows 10
Użytkownicy systemów Windows 7 i Windows 8.1 dostali na kilka tygodni przed premierą informację o możliwości zarezerwowania Windows 10. Warto to zrobić, chociaż nie ma co prawda konieczności wykonywania teraz żadnych kroków. Po premierze systemu przez rok będzie można pobrać bezpłatnie nową wersję, ale osoby, które zarezerwowały Windows 10, będą mogły pobrać część danych wcześniej, co przyspieszy instalację w dniu premiery.
Pozbycie się monitu o rezerwacji
Użytkownicy zirytowani pojawieniem się w pasku zadań monitu o możliwości wykonania rezerwacji Windows 10 mogą się go pozbyć. W tym celu należy odszukać na liście zainstalowanych aktualizacji systemu pozycję podpisaną KB3035583.
Czy Windows 10 usunie pliki użytkownika?
W przypadku aktualizacji Windows 7 i Windows 8.1 do Windows 10 firma z Redmond zdecydowała się na wprowadzenie mechanizmu zachowującego dane i ustawienia użytkownika. Nie zaszkodzi jednak wykonać kopii zapasowej danych na wszelki wypadek.
Czy warto kupić Windows 10?
Użytkownicy nieposiadający licencji na system operacyjny Microsoftu będą mogli uzyskać licencję na Windows 10 na dwa sposoby. Pierwszym z nich będzie zakup pudełkowej wersji Windows 10. Lepszym rozwiązaniem może się jednak okazać zakup licencji na Windows 7 lub Windows 8.1.Oba te system przez rok będzie można bezpłatnie zaktualizować do Windows 10, a użytkownik będzie mógł wybrać atrakcyjniejszą cenowo ofertę. Co więcej, jeśli użytkownik kupi licencję na Windows 7 lub Windows 8.1 i będzie niezadowolony z nowego systemu – albo trafi na problemy związane z kompatybilnością oprogramowania – będzie mógł ponownie zainstalować starszą wersję systemu Windows. | Windows 10 – wszystko, co musisz o nim wiedzieć |
Ogród rodem z chwytających za serce romansów jest marzeniem niejednej kobiety. Cichy, urokliwy zakątek w niczym nieprzypominający tych przesadnie wypielęgnowanych i zaaranżowanych pod linijkę, stanie się idealnym miejscem zarówno na randki z drugą połówką, jak i spotkania ze znajomymi. Podpowiadamy, jak go urządzić. Naturalnie i tajemniczo
Określając ogród mianem romantycznego, nie mamy na myśli jedynie nastrojowości kojarzącej się z miłosnym spotkaniem pośród róż. Tak naprawdę chodzi o coś znacznie więcej. Nazwa ta odnosi się do konkretnego okresu historycznego, a mianowicie początków XIX wieku, kiedy zamożni Europejczycy, zwłaszcza ci na Wyspach, dali się uwieść wiejskiej prostocie i naturalności i właśnie te dwie cechy decydowały o tym, czy dana aranżacja przypadała im do gustu. Współczesne ogrody tego typu są nieco bardziej uszlachetnioną wersją swoich poprzedników, jednak nadal mają z nimi wiele wspólnego.
Przede wszystkim jest w nich bujna roślinność. Przeważają rośliny krzewiaste, które rozrastając się, pomagają w naturalny sposób odizolować przestrzeń ogrodu od zgiełku. W naszym klimacie sprawdzą się przede wszystkim iglaste i liściaste gatunki zimozielone. Podobnie jak kwiaty, powinny być sadzone asymetrycznie – mają sprawiać wrażenie rosnących chaotycznie, wręcz dziko. Nie unikamy mieszania rodzajów, których występowania nie normują właściwie żadne reguły. Nuty tajemniczości dodadzą wijące się pnącza, np. bluszczu pospolitego. Bezwarunkowo nie może zabraknąć wspomnianych krzewów róż.
Niepozornie, ale z klasą
Taką właśnie zasadą powinniśmy się kierować, wybierając meble ogrodowe. Choć najbardziej typowe są te kute, zwłaszcza pomalowane na biało, równie dobrze sprawdzi się bliższa naturze wiklina, idealnie komponująca się z soczystą zielenią. Niektórzy decydują się na wystawienie mebli tapicerowanych, jednak jest to problematyczne o tyle, że należy chronić je przed deszczem. W najbardziej oddalonym od domu zakątku postawmy drewnianą altanę, która stanie się miejscem romantycznych spotkań tylko we dwoje. Najlepiej, by drewno sprawiało wrażenie nieco podstarzałego – lśniące nowością nie będzie współgrać z otoczeniem.
Całości dopełni ukryte wśród zieleni oczko wodne z mostkiem, oczywiście porośnięte roślinnością. Pamiętajmy, by nie zakrywała ona więcej niż 2/3 tafli wody – kiedy rośliny nadmiernie się rozmnożą, należy je odławiać. Dodatkowym urozmaiceniem będzie fontanna, najlepiej w formie kamiennej rzeźby. Miarowy szum wody stworzy w naszym ogrodzie niepowtarzalny, sielski klimat. Nie przejmujmy się zbytnio, jeśli porośnie mchem – dopóki nie szkodzi strukturze kamienia, jest on nawet pożądany.
Romantyczne dodatki
Architektura ogrodowa powinna pozostać skromna. Postawmy na niewielkie murki oporowe lub postawione tu i ówdzie schodki tonące w zieleni. Prawdziwą ozdobą będą pergole owinięte pnączami wijących się róż i bluszczu. Pamiętajmy o latarenkach, najlepiej tych nieco staroświeckich, z zapalaną wewnątrz świeczką, dzięki którym atmosfera wieczornych spotkań nabierze jeszcze bardziej intymnego charakteru. Wzdłuż kamienistych alejek możemy ustawić zasilane energią słoneczną lampki solarne, które bez niepotrzebnego okablowania pięknie rozjaśnią wieczorem ścieżkę.
Ogród romantyczny jest idealną propozycją dla marzycieli i artystycznych dusz, które lubią zaszyć się w zieleni z dala od ulicznego hałasu, nawet w środku miejskiego osiedla. To prawdziwa oaza spokoju dająca możliwość znalezienia schronienia przed upałami i… ciekawskim okiem sąsiadów. | Ogród w wersji romantycznej – czego nie może zabraknąć? |
Telefon komórkowy zrewolucjonizował tryb życia na całym świecie. Dzięki niemu w niemal każdym miejscu i o każdym czasie można być w kontakcie z dowolną osobą i korzystać z wielu innych udogodnień, oferowanych przez producentów. Dlatego też komórka towarzyszy człowiekowi podczas obiadu ze znajomymi, spaceru nad rzeką, pikniku w parku czy nawet wizyty w toalecie. Taki mobilny tryb życia grozi częstymi uszkodzeniami telefonu. Jednym z najpowszechniejszych powodów awarii komórek jest ich zawilgocenie. Jak do niego dochodzi? Co należy zrobić, aby przywrócić telefon „do życia” po tak niemiłej przygodzie? Pomoc już nadchodzi.
Pierwsza pomoc dla telefonu
Co należy zrobić zaraz po tym, gdy telefon wpadnie do wody? Oczywiście, jak najszybciej go wyciągnąć. Jest to tym ważniejsze, że jeśli uda się uratować telefon dostatecznie szybko (tak, by nie przebywał pod wodą dłużej niż kilkanaście sekund) jest szansa, że woda nie dostanie się do środka. Obecne obudowy są bardzo szczelne i trwałe, dzięki czemu nie zawsze „krótka kąpiel” okazuje się zabójcza. Zaraz po wyjęciu telefonu z wody, jeśli to możliwe, w pierwszej kolejności należy usunąć baterię. Pozwoli to na odłączenie energii od elektrycznych części aparatu. Następnie trzeba wyjąć kartę SIM, by uniknąć jej ewentualnego uszkodzenia. Kolejnym krokiem powinno być zdjęcie obudowy i rozmontowanie części, naturalnie, w miarę możliwości. Wszystkie elementy należy przetrzeć suchą szmatką, ręcznikiem lub inną tkaniną wchłaniającą wilgoć. Po wykonaniu tych czynności pozostaje już tylko wszystko dokładnie osuszyć.
Operacja na otwartym wnętrzu
Gdy zostały już zastosowane pierwsze środki ostrożności, należy wszystkie elementy przemyć za pomocą wacika i wody destylowanej, aby usunąć wszelkie zanieczyszczenia. Mogły znajdować się one w wodzie, jak i pod obudową, a w skutek utonięcia przemieściły się. Następnie nadchodzi czas na „regenerację” telefonu. Powinien on „leżeć” w temperaturze pokojowej przez 2-3 dni, aby każda część dokładnie wyschła, a wilgoć nie pozostawiła żadnych śladów. Aby nieco skrócić ten proces, komórkę można schować do pudełka z silikażelem - to substancja dostępna w sklepach obuwniczych i odzieżowych, mająca silne właściwości higroskopijne.
Po tym czasie telefon należy złożyć i włączyć. Jeśli wszystko działa, misja została zakończona powodzeniem. W przypadku, gdy telefonu nie da się uruchomić, należy podłączyć go do ładowania. Istnieje możliwość, że jedynie bateria mogła ulec zniszczeniu i wystarczy zakup nowej.
Jak nie „dobić” telefonu?
Jest też kilka zasad, których trzeba przestrzegać, aby znacząco zwiększyć szanse na uratowanie telefonu. W przypadku, gdy komórka ulegnie zalaniu, pod żadnym pozorem nie wolno jej włączać ani podłączać do ładowania. Wyłącza się ona samoistnie, a włączenie zasilania może spowodować zwarcie. Niewskazane jest również suszenie telefonu za pomocą suszarki (silny prąd powietrza może przemieścić wilgoć), a także na słońcu czy kaloryferze. Szczególnie wrażliwa na wysoką temperaturę jest bateria, która może się wylać, a nawet eksplodować.
Warto pamiętać, warto spróbować
Okazuje się, że przypadkowa kąpiel telefonu nie musi być końcem jego żywota. Należy jednak pamiętać, że po takim uszkodzeniu nie obowiązuje żadna gwarancja. Obecnie w niemal każdym telefonie znajdują się wskaźniki zawilgocenia, przez co serwisanci od razu rozpoznają, co spowodowało powstanie awarii.
Warto postarać się, by uratować komórkę. Szczególnie, jeśli jesteś posiadaczem kosztownego modelu. Mimo że nie ma jednego, w pełni skutecznego sposobu na doprowadzenie telefonu do ponownego funkcjonowania po podtopieniu, trzymając się podanych rad, szanse na powodzenie znacząco rosną. Jednocześnie musisz pamiętać, że wiele zależy od producenta - w jakim stopniu przystosował dany model do zdarzeń losowych, jakim z pewnością jest zbytni kontakt z wodą. Im szybciej uratujesz telefon od źródła wilgoci, tym większe są twoje szanse na pomyślną „operację” i dłuższe życie twojego aparatu telefonicznego.
Jeśli wasz smartfon przeżył juz bliski kontakt z wodą i nie wyszedł z niego bez szwanku, z pewnością zainteresują was modele, jakie mogą się pochwalić zwiększoną odpornością na niekorzystne działanie cieczy oraz specjalnymi akcesoriami chroniacymi pozostałe smartfony. Wybrane przez nas propozycje, znajdziecie poniżej. | Co zrobić, gdy nasz telefon spotkał się z wodą? |
Tegoroczna śmierć jednego z najpoczytniejszych szwedzkich autorów kryminałów zaskoczyła i zasmuciła wielu jego fanów. Henning Mankell cierpiał z powodu nowotworu płuc, którego zdiagnozowano u pisarza w 2014 roku. Ten niezwykły człowiek starał się walczyć z chorobą, miał w planach pisać relacje ze zmagań z nią na łamach dziennika Göteborgs-Posten, niestety śmierć przekreśliła te zamierzenia. Dziś chciałabym zachęcić każdego, kto jeszcze nie miał okazji poznać utworów Henninga Mankella, do sięgnięcia po jego książki. Zestawienie pięciu najciekawszych pozycji znajdziecie poniżej.
Cykl o nietuzinkowym śledczym
Nawet gdy znajomość książek autorstwa Mankella jest znikoma, większość osób zapewne miała okazję zetknąć się z nazwiskiem Kurta Wallandera, chociażby za sprawą serialu na podstawie wydarzeń z kilku części z cyklu. „Biała lwica”, od której chciałabym zacząć, to powieść w dwójnasób nietuzinkowa. Przede wszystkim dlatego, że nie jest to klasyczna powieść kryminalna, ale ma całkiem spore pretensje do powieści obyczajowo–historycznej, żeby nie powiedzieć, w pewnym stopniu, politycznej. W tej pozycji autor wziął na barki dość trudny temat apartheidu w RPA. Prowadzi swoją powieść dwutorowo: jeden z wątków rozgrywa się właśnie w Afryce, ukazując całą złożoność jej olbrzymich problemów gospodarczych i politycznych. Ukazuje też całą, niezwykle trudną konstrukcję psychiczną swojego słynnego detektywa, dla którego ta powieść to ciągłe przeżywanie trudności z poprzedniej sprawy, omówionej w tomie „Psy z Rygi”, oraz uporanie się ze zmorami aktualnej sprawy, którą rozpoczyna morderstwo pewnej agentki nieruchomości. Kurt Wallander nie będzie jeszcze rozumiał, że znaleziony w miejscu zbrodni odcięty palec czarnoskórego człowieka doprowadzi go do tematu zamachu na Nelsona Mandelę. Wartka akcja, świetnie ukazane tło społeczno–polityczne i wreszcie trudności Wallandera - to tylko kilka z atutów tej powieści.
Moją faworytką z serii opowieści o Kurcie Wallanderze jest tytuł „O krok”, w którym jest z kolei sporo odniesień do szwedzkiej kultury. Początek powieści to magiczna sceneria rezerwatu i wigilia Nocy Świętojańskiej. Troje ludzi zebrało się, by wspólnie świętować ten moment w nietypowy sposób: są przebrani w stroje z epoki Bellmana, mają na głowach peruki, czytają, dobrze się bawią. Nie są świadomi tego, że ktoś ich obserwuje, a już tym bardziej faktu, że za kilka chwil stracą swoje życie. To właśnie ta sprawa sprowadzi na miejsce zbrodni Kurta Wallandera i jego ekipę. Jednakże nasz bohater przeżywa w tym tomie wyraźny kryzys. Jest przybity, a sprawa wyjątkowo trudna, zabójca sprytny i nieuchwytny, a komisarz, cóż, zaczyna się robić również zapominalski. Jednak jego niezwykłym atutem zawsze była niezłomność w tropieniu przestępcy oraz niezwykła intuicja. Polecam lekturę tej powieści, jako jednej z niewielu, które wyśmienicie wprowadzają w temat zwyczaju świętowania Nocy Świętojańskiej i odtwarzania scenerii sprzed wieków podczas zabawy w jej wigilię. Do tego sprawa kryminalna, w której trudno odkryć, o co tak naprawdę chodzi mordercy i dlaczego wybrał właśnie takie ofiary.
Powieści mniej znane, a godne uwagi
Henning Mankell, choć najbardziej był znany ze względu na liczne kryminały, które wyszły spod jego pióra, nie był pisarzem zamkniętym w jednym gatunku. Pisał także książki dla dzieci i młodzieży, oprócz tego próbował swoich sił w powieściach obyczajowych i historycznych. Jedną z mniej znanych, a naprawdę intrygujących, jest powieść „Włoskie buty”. Ta powieść różni się od wielu dotąd przez niego wykreowanych zarówno stylem narracji, głęboko refleksyjnym, pełnym przemyśleń, jak i fabułą, w której już nie znajdziemy tak trzymającej w napięciu akcji, jaka ma miejsce w kryminałach. Głównym bohaterem jest Frederick Welin, emerytowany lekarz, który wycofał się z życia w społeczeństwie i zamieszkał na małej wyspie. Prowadzi takie samotnicze życie już od dwunastu lat, a towarzyszą mu tylko zwierzęta. Jednakże jak okazuje się pewnego dnia, ta samotność zostaje przerwana, a przeszłość Fredericka upomni się o niego. „Włoskie buty” to historia dość smutna i przepełniona samotnością, jednakże wygrywa prowadzonym stylem, w którym przebrzmiewa niezwykła artystyczna dojrzałość i wnikliwe zrozumienie dla ludzkiej rozpaczy.
Trzeba jednak zauważyć, że pisarz niewątpliwie najbardziej zaskoczył swoich wielbicieli, gdy napisał powieść historyczną. „Wspomnienia brudnego anioła” to powieść, w której akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku. Tytułowym „brudnym aniołem” jest Hanna, teraz właścicielka najsłynniejszego domu schadzek w Mozambiku, którą poznajemy jako jeszcze młodą dziewczynę wychowaną w Szwecji. Musi opuścić swój kraj i wyruszyć w poszukiwaniu lepszego życia. Gdy trafia na afrykańskie ziemie, od razu zauważa ten szczególny pęd za bogactwem charakteryzujący mieszkających tam białych ludzi i potwornie niesprawiedliwe różnice pomiędzy nimi a osobami czarnoskórymi. Jej zapiski mają więc charakter nie tylko osobistych wspomnień, z czasów, gdy borykała się z biedą, ale momentami – kiedy Hanna obserwuje niełatwe życie ludzi czarnoskórych na ich ziemi – notatki przyjmują formę publicystyczną. To powieść autora, po którą warto sięgnąć, by poznać także inną stronę jego twórczości.
Powieść dla młodzieży
Właściwie można powiedzieć, że to cykl powieści, ponieważ rozrósł się aż do czterech tomów. Serię otwiera książka „Pies, który biegł ku gwieździe”. Opowieść o jedenastoletnim chłopcu, któremu jest bardzo ciężko po śmierci mamy, szybko podbiła serca czytelników. Joela wychowuje tata, ale chłopiec czuje się niezwykle samotny odkąd jego mama odeszła, a tata raczej żyje wspomnieniami, zostawiając emocjonalną sferę problemów chłopca samą sobie. Gdy pewnego dnia Joel odkrywa dziwny cień psa pod latarnią, postanawia go odszukać. Ta podróż w poszukiwaniu owego tajemniczego psa będzie dla niego jednocześnie podróżą w zrozumienie wielu spraw, otaczających go ludzi, a nawet własnego smutku. Kontynuację losów Joela można poznać w powieściach „Cienie rosną o zmierzchu”, „Chłopiec, który spał pod pierzyną ze śniegu” oraz „Podróż na koniec świata”.Jak widać Henning Mankell był naprawdę bardzo wszechstronnym twórcą, jak również bardzo płodnym. Miał do zaoferowania sporo gatunków, a więc są duże szanse, że może spodoba się także i tobie, czytelniku.
Zobacz inne książki Henninga Mankella. | 5 powieści Henninga Mankella, po które warto sięgnąć |
Książka Jarosława Iwaszkiewicza to intrygujące kocie opowieści z innej epoki – zapiski wydane po raz pierwszy po 80 latach od napisania to prawdziwa gratka dla dzieci, ale także dla dorosłych. Jarosław Iwaszkiewicz znany jest z doskonałej poezji i prozy, która wyznaczała literackie ścieżki w XX wieku. Jednak mało osób wie, że autor „Panien z Wilka” i „Ikara” ma w swoim dorobku także książkę dla dzieci. „Kocia książka” powstała ponad 80 lat temu, lecz do tej pory nie była znana czytelnikom. Pierwsze wydanie zbioru opowiastek z lat 30. to doskonała propozycja nie tylko dla najmłodszych – pięknie wydana książka to intrygująca ciekawostka dla wszystkich miłośników twórczości Iwaszkiewicza i szansa na poznanie autora z zupełnie nowej, nieznanej strony.
Kocie listy
„Kocia książka” to wyjątkowe zapiski, które zostały znalezione przypadkiem podczas badań nad archiwum pozostawionym przez Iwaszkiewicza. Autor m.in. „Tataraku” stworzył pełną ciepła, wyobraźni i dziecięcej ciekawości opowieść, która nie tylko pokazuje, ale także buduje relacje między rodzicem i dzieckiem. Iwaszkiewicz stworzył niezwykłe historyjki wspólnie z córkami, Marysią i Tereską, podczas ich pobytu w Kopenhadze. Z rodziną mieszkała wtedy kotka o imieniu Bukasia, która stała się inspiracją dla wspólnego projektu pisarza i kilkuletnich dziewczynek. Kotka nie była zwyczajnym zwierzątkiem ani maskotką rodziny. Dziewczynki traktowały ją niemalże niczym siostrę, dlatego zebrane historie o kocich przygodach przepełnione są rodzinnym ciepłem, uczuciami i radością.
Niezwykły charakter kota
„Kocia książka” to z pewnością pozycja, obok której nie można przejść obojętnie. To doskonała okazja do poznania prywatnej, rodzinnej strony jednego z najważniejszych polskich pisarzy XX wieku. Odnaleziony po 80 latach rękopis doskonale sprawdzi się jako uzupełnienie rodzinnej biblioteczki, a także jako element kolekcjonerski – wydanie jest unikatowe, jedyne w swoim rodzaju. Książka jest pięknie wydana – ilość tekstu pomaga dzieciom w samodzielnym czytaniu, a wspaniałe, oryginalne ilustracje sprawiają, że kocie historie niezwykle wciągają. Bukasia, która była inspiracją do stworzenia zapisków, to kot na pozór zwyczajny, lecz mający niezwykły charakter – jest on widoczny w opowiadaniach, które są jednocześnie ciekawe, pokazujące dziecięce spojrzenie na świat, ale także dowcipne i lekko zadziorne. Forma książeczki może być także świetną inspiracją do zacieśniania rodzinnych więzi i stworzenia z dziećmi swojej własnej, rodzinnej książki.
Źródło okładki: www.wilkikrol.pl | „Kocia książka” Jarosław Iwaszkiewicz – recenzja |
Odpowiednio dobrane zasłony i firany nie tylko chronią pomieszczenie przed słońcem oraz ciekawskimi spojrzeniami sąsiadów i przechodniów, ale też podkreślają charakter wnętrza. Czym kierować się zatem przy ich wyborze? Przed kupnem zasłon i firan powinniśmy najpierw przemyśleć aspekty praktyczne, takie jak cena, materiał i wymiar. Zasłony w sklepach najczęściej są dostępne w standardowym wymiarze 130 x 240-260 cm. Zamiast tego możemy zdecydować się na szycie zasłon na wymiar, co ma tę dodatkową zaletę, że materiał i kolor lub wzór zasłon zależą wtedy całkowicie od naszych upodobań. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że jest to rozwiązanie droższe. Całkowity koszt takich zasłon będzie również zależeć od materiału, na który się zdecydujemy. Na ogół w sypialni mogą przydać się zasłony z grubszych, nieprzepuszczających światła tkanin, dzięki czemu pierwsze promienie słońca nie będą nas budzić przed czasem. Nie należy jednak trzymać się tej zasady za wszelką cenę – dobór materiału powinien być dopasowany przede wszystkich do charakteru pomieszczenia oraz naszego własnego stylu życia i poczucia estetyki.
Sypialnia z motywem przewodnim
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Zasłony to jeden z tych elementów pomieszczenia, który jest niezbędny, ale przy tym stosunkowo łatwy i tani do wymiany oraz dostosowania do naszych upodobań. Jednocześnie potrafią one zdeterminować stylistykę pomieszczenia, zwłaszcza jeśli tworzą całość z innymi akcesoriami. Dobrze jest parować ze sobą obecne w pokoju tkaniny, tj. dobrać zasłony i firanki do narzuty na łózko, dywanu czy poduszek. Zwróćmy też uwagę na to, jak kolor zasłon ma się do koloru ścian lub tapety. Podobnie rzecz ma się ze wzorami i fakturami – dobrze, jeśli ze sobą współgrają. Za przykład może tu posłużyć sypialnia utrzymana w modnej ostatnio stylistyce soczyście zielonej dżungli. Ten sam charakterystyczny motyw widoczny na zasłonach może powtarzać się na poduszkach rzuconych na łóżko albo na ścianie, w postaci specjalnych naklejek czy obrazu. Tak wyeksponowany wzór narzuci charakter całemu pomieszczeniu.
Zasłony – neutralny dodatek lub odważny akcent
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
W niektórych wnętrzach bardziej może opłacać się postawić na neutralne zasłony, które będą stanowić jedynie jakby dopełnienie całości, niemal niezauważalną barierę między sypialnią a innymi pomieszczeniami. Tak może być np. we wnętrzach urządzonych w modnym stylu skandynawskim. Tam, wśród stonowanych barw i prostych form, dobrze sprawdzą się zasłony w przygaszonych kolorach, jednolite lub o bardzo delikatnym wzorze. Przy tak oszczędnych wnętrzach możemy poeksperymentować z tkaninami i fakturami. Zamiast klasycznej bawełny dobrym pomysłem w skandynawskiej sypialni mogą być np. zasłony z lnu. Zasłony mogą też jednak wystąpić w charakterze akcentu barwnego, który dodaje pomieszczeniu fantazji. W minimalistycznych sypialniach świetnie sprawdzą się zasłony utrzymane w głębokich, soczystych odcieniach kamieni szlachetnych – purpurowe, granatowe lub ciemnoszmaragdowe. Takie kolory będą wyglądać szczególnie atrakcyjnie na bogatych materiałach, takich jak aksamit.
Zasłony mogą być naturalnym dopełnieniem wnętrza albo też stać się głównym elementem jego aranżacji. Pamiętajmy, że zawsze można zostawić dobór zasłon na sam koniec urządzania sypialni – stosunkowo łatwo będzie nam dobrać je do reszty mebli. | Stylowa sypialnia – pomysły na zasłony i firany |
Jesienna paleta barw daje nam ogromne pole do popisu przy tworzeniu stylizacji. Zapomnij o czerni i szarościach – czas na buty w kolorach jesieni! Przełamanie ponurej jesiennej aury wcale nie jest takie trudne, jakie może się wydawać. Wystarczą odrobina fantazji i kolorowe dodatki. Dziś skupimy się na butach, które są jednym z najważniejszych elementów outfitu. Odpowiednio dobrane mogą całkowicie odmienić charakter naszych jesiennych stylizacji. Jakie buty sprawdzą się najlepiej?
Soczysta pomarańcza
Soczyste pomarańcze kojarzą nam się nie tylko z pięknym, słonecznym latem. Również jesienią kolor pomarańczowy rządzi na drzewach i ulicach, pokrytych kolorowymi liśćmi. Co powiesz na to, aby dodać coś od siebie do jesiennego krajobrazu i postawić na pomarańczowe buty?
To propozycja dla odważnych kobiet, które lubią się wyróżniać. Pomarańcz jest bardzo intensywnym kolorem, dlatego warto połączyć go z klasyczną czernią. Czarne rurki, bluzka na ramiączkach oraz musztardowy sweter będą strzałem w dziesiątkę. Aby dodatkowo podkreślić swoją talię, opleć wokół niej pomarańczowy pasek. Całość wykończ czarnym płaszczem oraz kapeluszem w tym samym kolorze. W takim outficie możesz śmiało ruszać na popołudniowy spacer!
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Gorąca czerwień
Każda kobieta z pewnością już wie, że czerwień to najmodniejszy kolor tej jesieni. Oprócz czerwonych swetrów, płaszczy i torebek hitem są czerwone botki na słupku! Nie tylko optycznie wydłużą one twoje nogi, ale także urozmaicą każdą jesienną stylizację.
Aby to właśnie buty grały pierwsze skrzypce w twoim zestawieniu, koniecznie połącz je z klasykami. Jasne, przetarte jeansy będą tym, czego szukasz. Podwiń nieco ich nogawki i załóż dłuższe, czarne skarpetki – powinny one wystawać nieco ponad linię botków. Do jeansów włóż standardowy, biały T-shirt, a całość udekoruj czarnym, długim płaszczem. Jeśli chcesz nieco bardziej zaakcentować czerwień w swoim ubiorze, koniecznie zawiąż na szyi szalik właśnie w tym kolorze. Nie zapomnij o torebce – czarna listonoszka będzie pasować jak ulał. W tej stylizacji z pewnością wzbudzisz zainteresowanie, przemierzając korytarze galerii handlowej.
Butelkowa zieleń
W zestawieniu butów w jesiennych kolorach nie może zabraknąć także pięknej butelkowej zieleni. Ten kolor niewątpliwie kojarzy nam się z elegancją i właśnie w takim tonie powinna być utrzymana stylizacja z jego wykorzystaniem.
Do zielonych botków na klocku włóż czarną, plisowaną spódnicę o długości mini oraz czarne, grube rajstopy. Wyszczuplą one optycznie twoje nogi – pod warunkiem, że będą matowe. Do spódnicy idealnie sprawdzi się klasyczna, biała koszula. Aby całość nie wyglądała zbyt banalnie, wykończ outfit różowym sztucznym futerkiem. Dzięki niemu stylizacja nabierze bardziej dziewczęcego charakteru. Zadbaj także o dodatki! Różowa, mała torebka oraz złote wiszące kolczyki niewątpliwie spełnią swoją rolę. W takiej stylizacji z pewnością oczarujesz swoją drugą połówkę!
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Bordowy casual
Czas na ostatnią, nieco bardziej casualową propozycję. Bordowe trapery okażą się idealnym dodatkiem do codziennych stylizacji. Są one nie tylko bardzo wygodne i ciepłe, ale także pięknie prezentują się na stopie.
Zestawienie z wykorzystaniem bordowych traperów będzie bardzo proste, jednak efektowne. Włóż do nich czarne legginsy oraz ciemny, bordowy sweter w stylu oversize. Włosy zepnij w kucyk z użyciem ozdobnej gumki. Całość wykończ jeansową, ocieplaną bluzą oraz grubym szalikiem w bordową kratę. W tej stylizacji możesz śmiało udać się na spacer z psem czy też popołudniowe zwiedzanie miasta. | Buty w kolorach jesieni – trendy 2017 |
Dla wielu ludzi główną motywacją do ćwiczeń jest siłownia bogata w sprzęty, na których poprawiamy swoje osiągi i parametry mięśni. Tymczasem nie trzeba wydawać fortuny na karnety, by stworzyć swój własny program treningowy. I to we własnym domu! Zobaczcie, na czym polega kalistenika – trening oparty na ćwiczeniach wykorzystujących ciężar własnego ciała. Wykonywana w formie obwodowej przynosi znakomite efekty. Królowa pompka
W śródtytule nie ma ani krzty przesady. Pompki to najpopularniejsze z ćwiczeń wykorzystujących obciążenie własnego ciała. Nie trzeba do nich specjalistycznych urządzeń, nawet maty do ćwiczeń. Klasyczna, podłogowa wersja, z rozstawieniem rąk w dwóch kombinacjach (wąsko, na wysokości barków i nieco szerzej) to niejedna możliwość tego ćwiczenia.
Raczkujący w tej materii mogą rozpocząć od pompek przy ścianie. Sprawa wygląda prosto – ćwiczący staje około metr od ściany i trzymając nogi w tym samym miejscu, pochyla się ku ścianie. Ugięcia ramion należy wykonywać do maksymalnego zbliżenia głowy do ściany. Dla bardziej zaawansowanych w grę wchodzą urozmaicenia – klaśnięcie ręką po uprzednim wybiciu z rąk, nieregularny rozstaw rąk, czy wykonywanie pompki… przez stanie na rękach.
Dla preferujących ćwiczenie górnych partii ciała istnieje tzw. pompka tricepsowa, doskonały zamiennik do treningów z hantlami i gryfem. Charakteryzuje się tym, że angażuje mocno mięśnie trójgłowe ramion i większość mięśni klatki piersiowej. Do jej wykonania wykorzystuje się wszelkiego rodzaju krzesła, fotele, specjalne poręcze. Podajmy przykład: wąsko rozstawione ręce (wsparte na krawędzi krzesła, kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią) to pierwszy, a pięty stóp to drugi z punktów stycznych. Ćwicząc „w zawieszeniu”, tyłem do krzesła, obniżamy „siedzenie” tuż nad parkiet, po czym następuje podnoszenie własnego ciężaru do pozycji wyjściowej.
Inna z wersji na tricepsy przyjmuje dwie poręcze. Opuszczanie tułowia odbywa się po zgięciach w łokciach. Mięśnie trójgłowe oraz skośne brzucha wyćwiczymy, praktykując pompki skośne. Wykonywane w podobnych odniesieniach, ale z pozycji bocznej, na jednej ręce. Zaleca się, by wsparciem był ciężki mebel, który utrzyma unoszenie i wyprostowywanie tułowia.
Podciągania
Tego rodzaju ćwiczenia wzmacniają szczególnie mięśnie pleców, zwłaszcza grzbietu (przy nachwycie) i bicepsów ramion (podchwyt). Nie czując się na siłach, warto rozpocząć ćwiczenia na drążku od spokojnego, minutowego zwisu, a następnie go wydłużać. Bardziej zaawansowani potrafią zwisać na jednej ręce.
Przy powtórzeniach z podciąganiem znaczenie odgrywa nie tylko rodzaj chwytu, ale i szerokość jego rozstawu. Ćwicząc nachwytem z szerokim rozstawem, angażujemy przede wszystkim mięśnie grzbietu. To znakomita propozycja dla panów, którzy modelują sylwetkę na kształt litery „V”. Z kolei nachwyt z węższym rozstawem, nieprzekraczającym 20 centymetrów, wyrabia przede wszystkim mięśnie ramion.
Inne propozycje
Skrętoskłony z jednoczesnym ugięciem nóg, brzuszki, przysiady czy nożyce poziome to kolejne z prostych, bo niewymagających dodatkowych sprzętów ani akcesoriów ćwiczeń, które warto planować w swoim treningu obwodowym. W połączeniu z pompkami i podciąganiem są znakomitą alternatywą wobec bardziej zaawansowanych sprzętów. Przy własnej determinacji wykonamy je zarówno w zaciszu domu, na sali fitness, jak i w zakątku siłowni. | Jak wykorzystać obciążenie swojego ciała w ćwiczeniach? |
Tęczowych lalek, ślicznych syrenek i bajkowych bohaterek ze świecącymi elementami było całe mnóstwo. Co zatem wyjątkowego jest w nowej Syrence? Co to jest Dreamtopia? Czy lalka jest warta zakupu? Zapraszam do lektury! Dreamtopia
Nowa seria zabawek (nie tylko lalek) firmy Mattel pochodzi właśnie z krainy o tej magicznej nazwie. Dreamtopia to świat ze snów, a śni o nim Chelsea, młodsza siostra Barbie. W Dreamtopii tej są cztery krainy: Długowłosych, Słodkości, Tęczy i Słodyczy. W każdej z tych krain dziewczynki mogą spotkać wspaniałe przygody i niezwykłych bohaterów: wróżki, jednorożce, piękne księżniczki i tęczowe syrenki. Dreamtopia jest niezwykle kolorowa i ciekawa! To świat pochodzący ze snu, więc wszystko w nim jest udane i piękne. Dziewczynki z pewnością będą uwielbiały Dreamtopię, a zabawki z tej serii zagoszczą na niejednej liście prezentowych życzeń.
Śliczna syrenka
W krainie tęczy płyną tęczowe rzeki, w których można spotkać piękne syrenki – tak mówi opowieść o Dreamtopii. I rzeczywiście – nie myli się. Nowa lalka-syrenka od firmy Mattel jest bardzo ładna. Ma śliczne kolory, wyjątkowy ogon i długie blond włosy, ale o tym za chwilę.
Od początku: lalka jest duża. Nawet bez płetwy ogonowej jest nieco większa niż klasyczna Barbie, z ogonem natomiast ma aż 35 cm wysokości. Jak na Barbie przystało – ma długie blond włosy. Sięgają one do pasa i są ozdobione różowymi pasemkami. Z powodzeniem posłużą oczywiście do układania wymyślnych fryzur, a po stylizacji dziewczynki mogą zwieńczyć swoje dzieło, wkładając na głowę lalki diadem. Lalka ma duże, niebieskie oczy i śliczny uśmiech. Jej bluzeczka to krótki top. Jest on malowany na ciele lalki, nie zdejmuje się. Bluzeczka została połączona z naszyjnikiem, który jest funkcyjną ozdobą – służy do aktywowania efektów na ogonie.
Ogon jest najciekawszym i najładniejszym elementem lalki. Z przodu rozpoczyna się niebieskim paskiem z perełek i muszelek. Poniżej zaczyna się przejrzysty ogon. Jego faktura robi wielkie wrażenie – to łuski przypominające dziesiątki koralików ułożonych blisko siebie. Jest naprawdę śliczny i zupełnie nie dziwi mnie, że marzy o nim niejedna dziewczynka. Jak na syreni ogon przystało, jest on zakończony dużą płetwą. Płetwa ta jest niezwykle kolorowa – niebieski, pomarańczowy i różowy to naprawdę piękne barwy. Są jasne, czyste i bardzo radosne. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że jest to najładniej pomalowana lalka od co najmniej kilku sezonów.
Nie obyło się jednak bez wad – ogon tylko z przodu robi tak imponujące wrażenie. Niestety jego tył nie jest pokryty lśniącymi koralikami, a jedynie pomalowany na różowo. To duży minus tej lalki, jednak zapewne to on przekłada się na jej cenę. Jest ona stosunkowo niska, porównując do innych świecących syrenek z poprzednich kolekcji.
Bajeczne efekty
Jak już wspomniałam, sam wygląd i kolory jakimi jest dekorowana lalka są iście bajeczne. Jednak najciekawsze oczywiście zostawiłam na koniec – funkcyjny naszyjnik. Po jego przyciśnięciu, dziewczynki zobaczą, jak na ogonie lalki rozpali się feeria światełek! Czerwone, niebieskie, zielone i pomarańczowe światełka rozpalają się powoli lub szybko migoczą, sprawiając wspaniałe wrażenie. Syrenka nadaje się oczywiście do kąpieli! Dziewczynki mogą więc wskoczyć do wanny ze swoją ulubienicą. Tam odkryją kolejną wspaniałą funkcje lalki – śliczny ogon rozświetla się światełkami, kiedy tylko poczuje wodę! Tego jeszcze nie było i z pewnością funkcja ta rozbudzi marzenia i wyobraźnię dziewczynek.
Spełnienie dziewczęcych marzeń
W pełni rozumiem fascynację krainą ze snów i syrenką zamieszkującą jej tęczowe rzeki. W mojej opinii Tęczowa Syrenka to jedna z ładniejszych lalek, która urzeka kolorystką i pięknym ogonem. Na plus z pewnością jest efekt samoczynnego świecenia w wodzie, długie włosy do czesania i przystępna cena. Minus? Jednostronny ogon i brak możliwości zmiany ubranka, chociażby bluzeczki. Dziewczynki przecież bardzo to lubią! Mimo to, z pewnością w mig wymyślą wiele wspaniałych przygód dla syrenki i spędzą z nią długie godziny w wannie lub ogrodowym basenie. Zdecydowanie polecam tę lakę! | Wyjątkowa lalka – tęczowa Syrenka z efektami świetlnymi |
Wyczekiwałam na tę książkę, jak przysłowiowa kania dżdżu. Oczekiwałam manifestu normalności i zwyczajności, pochwały codzienności i braku perfekcjonizmu w każdej sferze życia, ogółem liczyłam na świetną rozrywkę i potwierdzenie, że to, że stałym wyposażeniem mojego mieszkania jest sierść i piach, nie jest niczym złym. Gdy wreszcie trafiła do moich rąk i rozpoczęłam lekturę, po pierwszych dwóch całkiem przyjemnych i zabawnych tekstach, otrzymałam pochwałę dezorganizacji, cyniczną satyrę obyczajową i narzekanie na polską mentalność.
Dodam od razu, że nigdy wcześniej nie czytałam bloga autorki, a o książce po prostu dowiedziałam się obserwując słynnego już fanpage’a, o tym samym tytule, co książka.
Bądź perfekcyjna!
Niezaprzeczalnie panuje moda na idealność. Dotyka ona szczególnie kobiety, które powinny mieć nienaganną sylwetkę, dbać o strój i elegancję, być fantastycznymi żonami i matkami oraz, rzecz jasna, perfekcyjnymi paniami domu, że już nie wspomnę o obowiązkowym wspinaniu się po szczeblach kariery z imponującą prędkością oraz szybkim awansie najlepiej na dyrektora. Innymi słowy jest to fantastyczne pole do wykwitu horrendalnej ilości kompleksów, rozwoju stanów depresyjnych i niskiego poczucia własnej wartości.
Przeciwwagą do tego będzie włączenie w sobie pewnego rodzaju luzu psychicznego, co wcale nie jest łatwą sztuką. Zrozumienie, że nie zawsze uda się wszystko zrobić idealnie i czasami można wyjść z domu bez makijażu oraz w pogniecionej bluzce, że po ciąży sylwetka ma prawo nieco stracić na swojej wcześniejszej smukłości, a dzieci nie da się wychować zgodnie z jakimiś odgórnie ustalonymi normami. Tak, to bardzo istotna umiejętność w dzisiejszych czasach!
Na dwóch skrajnych końcach jednej osi
Magdalena Kostyszyn uważa jednak trochę inaczej, idąc w zupełną skrajność i ironizowanie. Nie jesteś perfekcyjna? Bądź zatem ch***owa! Nie martw się, że kompletnie nie umiałaś zorganizować sobie poranka, spóźniając się tym samym do przedszkola/pracy/szkoły, że idąc na zakupy bierzesz coś zupełnie innego, że ślub i wesele planują ci teściowie, a z kolei teściowa to istna raszpla, że już nie wspomnę o sąsiadach, którzy okażą się bandą idiotów i plotkarzy.
Ogólnie życie jest do bani, więc ewentualnie idź na randkę ze sobą i napij się Prosecco. Nie pomoże, ale przynajmniej na chwilę odpoczniesz od swojego nędznego żywota. A przecież, tak poza tym, musisz się pogodzić, że zawsze będziesz komuś zawadzała – jak nie sobie samej w swojej życiowej indolencji, to sąsiadom, którzy cię obserwują, matkom, jeśli nie masz dzieci, a jeśli masz to wszystkim, którzy monitorują twoje pedagogiczne potknięcia i ogółowi. Nic tylko się powiesić na tym pasku od szlafroka.
Brak drogi środka
Czas się przyznać: oprócz sierści, produkowanej przez pięcioro moich zwierzaków, oraz piachu, jaki znoszą notorycznie mimo naszych starań, by to ograniczyć, w moim domu często króluje bałagan. Zmywania naczyń na bieżąco nauczyłam się dopiero wtedy, gdy ze zlewu zaczęło coś wyrastać i żyć własnym życiem. Ani nie jestem perfekcyjną, ani nie jestem panią domu. Mam fazy sprzątania mieszkania na błysk, mam fazy, że mniej zwracam uwagę na brud.
Co nie oznacza, że zgadzam się z pochwałą życiowego bałaganiarstwa, dezorganizacji, braku poczucia czasu czy wreszcie jednego wielkiego narzekania na rzeczywistość, tak jakby nie brało się udziału w tworzeniu swojego życia, tylko było ono wypadkową cudzych decyzji. Zdaję sobie sprawę, że sporo z tego, co zawarła w swojej książce Magdalena Kostyszyn, to klasyczny antyporadnik, z naciskiem na anty, ale mam wrażenie, że przydałoby się w tej publikacji odrobinę równowagi. Trochę pochwały tego, że nie musimy być perfekcyjne, nieco satyry obyczajowej i pokazania, że normalność zawiera w sobie także umiejętność uczenia się na swoich błędach, a nie ciągłe ich powielanie. Tak, przyklaskuję pochwale normalności, nie, nie zgadzam się na pochwałę bylejakości i marudzenia.
Tym niemniej – zachęcam do lektury. Podejrzewam, że dla wielu czytelniczek Ch***owa Pani Domu będzie może jakimś objawieniem? Może lepiej odczytają ironię autorki? Może wreszcie znajdą remedium na swoje własne życiowe zagubienie i poczują się dużo lepiej? Tak czy inaczej, warto wyrobić sobie własną opinię.
Źródło okładki: www.znak.com.pl | „Ch***owa Pani Domu” Magdalena Kostyszyn – recenzja |
Do zalet kamiennych dekoracji i przedmiotów codziennego użytku należą wytrzymałość, odporność na upływ czasu i naturalne piękno, które nie poddaje się obowiązującym trendom. Od lat stosowane detale z kamienia zachwycają urokiem, funkcjonalnością i chłodną elegancją pasującą do każdego stylu. Kamień jest od lat stosowany w architekturze i aranżacjach wnętrz, przyciągając użytkowników trwałością i odpornością na upływ czasu. We wnętrzach podkreśla ich elegancki charakter i zdradza upodobanie gospodarzy do rozwiązań naturalnych.
Kamień w skali mikro
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. LUX4home, DUKA, Indu Stone, LUX4home, DUKA, Indu Stone
Designerzy i producenci akcesoriów do domu sięgają po kamień w różnej postaci. W skali mikro z kamienia wytwarza się trwałe dekoracje oraz przedmioty codziennego użytku, będące alternatywą dla plastikowych i szklanych produktów.
Piękno, wytrzymałość na uszkodzenia i wyjątkowa odporność na upływ czasu to niejedyne zalety kamiennych przedmiotów. Są one też odporne na wahania temperatur, nie odkształcają się zatem nawet w kontakcie z wysoką temperaturą. Z tego powodu coraz częściej w domach widuje się kamienne deski do serwowania, podkładki pod kubki oraz kamienie do pizzy, które zdominowały rynek akcesoriów kuchennych.
Z kolei w łazienkach pojawiają się wanny i umywalki precyzyjnie rzeźbione w tym naturalnym materiale. Powstają z otoczaków, granitu i marmuru, wyróżniając się naturalną estetyką i kolorem odpornym na upływ czasu. Wspaniale korespondują z surowym stylem industrialnym czy loftowym, odnajdą się też w bardziej naturalnych przestrzeniach. Nadzwyczaj wytwornie prezentują się w kontakcie z wodą, błyszcząc i ukazując naturalne użylenie. Co ważne, są to produkty unikatowe, kamienie bowiem charakteryzują się niepowtarzalnym rysunkiem lub kształtem, trudno więc o drugi identyczny egzemplarz.
Kamienne okładziny, mozaiki i blaty
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Grupa EGA, Indu Stone, Menu, Grupa EGA, LUX4home, Indu Stone
Kamień to jeden z trwalszych materiałów stosowanych do obudowy kominka, kabiny prysznicowej, jako zwieńczenie wyspy kuchennej czy stoły. Blaty robocze w kuchni, ze względu na odporność mechaniczną i termiczną, doceniane są zwłaszcza przez użytkowników, którzy sporo czasu spędzają w kuchni, gotując. Tu sprawdzają się wszelkie granity, dostępne w dziesiątkach rodzajów, a także marmury, charakteryzujące się ciekawym rysunkiem w różnych kolorach. Te ostatnie, podobnie jak blaty z trawertynu, należy przed pierwszym użytkowaniem zabezpieczyć odpowiednim preparatem, który zapobiegnie odbarwieniom. Popularne w domach są również kamienne podłogi, często układane np. w holach i strefach komunikacyjnych, oraz okładziny ścienne, dopełniające aranżacji salonu czy kuchni. Na ścianie, np. w łazience, ciekawie będą też się prezentować mozaiki kamienne, cięte w kostkę, heksagony lub wykonane z otoczaków. Skomponują się z drewnem, szkłem i pozostałymi kamiennymi dodatkami, zamieniając wnętrze w domową strefę spa. | Kamień w domu – trwałość i piękno natury |
W żadnym domu nie powinno zabraknąć jednolitego zestawu sztućców. Wspólny posiłek z rodziną czy kolacja dla gości będą lepiej smakowały, gdy zostaną odpowiednio podane. Elegancką oprawę takiego spotkania zapewni stosowne nakrycie stołu, a jego nieodłącznym elementem są sztućce. Na rynku znajdziemy najróżniejsze zestawy sztućców. Producenci przygotowują specjalne produkty z myślą o najmłodszych. Jednak żadna szanująca się kuchnia nie obejdzie się bez eleganckiego kompletu sztućców. To dzięki odpowiednim widelcom i nożom zwykły schabowy może smakować, jak danie z najlepszej paryskiej restauracji, a święta w gronie rodzinnym nabiorą naprawdę wyjątkowego charakteru. Popularne zestawy zawierają 48 elementów, czyli 12 kompletów, składających się z: noża, widelca, łyżki i łyżeczki. Część z nich posiada również widelczyki deserowe. Tak liczny zestaw zaspokoi potrzeby największej rodziny. Sprawdźmy popularne produkty dostępne na rodzimym rynku.
Gerlach Pomelo
To prosty zestaw sztućców, który spełni niewygórowane oczekiwania. Przeznaczony jest dla 6 osób, a w jego skład wchodzi: 6 widelców obiadowych, 6 noży obiadowych, 6 łyżek obiadowych, 6 łyżeczek do herbaty. Wszystkie elementy zostały wykonane ze stali nierdzewnej, która jest wykończona na wysoki połysk.
Gerlach Mango
Elegancki zestaw wykonany z dwumilimetrowej stali nierdzewnej, który sprawdzi się zarówno podczas codziennych posiłków, jak i niedzielnych obiadów. W komplecie znajdziemy: 12 widelców obiadowych, 12 noży obiadowych, 12 łyżek obiadowych oraz 12 łyżeczek do herbaty. Subtelna forma elementów doda blasku każdemu posiłkowi.
Gerlach Antica
Sama nazwa tego zestawu zdradza, czego możemy się po nim spodziewać. Komplet elementów jest utrzymany w antycznej stylistyce, przywodzącej na myśl lata minione. Taka forma dodaje szyku i elegancji każdemu z narzędzi, a tych jest naprawdę sporo. W zestawie znajdziemy komplet sztućców dla 12 osób, w sumie 48 elementów: widelec obiadowy, nóż obiadowy, łyżka obiadowa, łyżeczka do herbaty i widelczyk deserowy. Producent wzbogacił go również o 2 łyżki do sałatki, łyżkę do sosu i łyżkę wazową, widelczyk półmiskowy, widelec do sałaty oraz łyżeczkę do cukru i łopatkę do tortu. Posiadając tak bogaty komplet, nie musimy martwić się o dodatkowe elementy, które mogą przydać się podczas przyjęcia. Dzięki jednolitej stylistyce z pewnością zyskamy uznanie w oczach współbiesiadników. Całość została zamknięta w praktycznej walizce.
Amefa Prospero
Holenderski producent oddaje w nasze ręce walizkę, w której znajdziemy 60 elementów, czyli komplet dla 12 osób. Sztućce zostały wykonane z wysokiej jakości stali chirurgicznej, dzięki czemu nigdy nie ulegną korozji. W zestawie znajdziemy nóż obiadowy, widelec obiadowy, łyżkę obiadową oraz mniejszą łyżeczkę do herbaty i widelczyk deserowy. Faktura walizki, w której znajduje się komplet, jest ciekawym i oryginalnym pomysłem, który momentalnie przykuwa uwagę. Zestaw świetnie sprawdzi się jako prezent na wyjątkową okazję.
Gerlach Flames
Ten zestaw przypadnie do gustu osobom ceniącym sobie nowoczesny design. Wszystkie elementy charakteryzują się smukłą linią i swoją budową przypominają płomień. Pomimo tej nieco nowoczesnej stylistyki, sztućce będą dobrze komponować się na każdym stole. Proponujemy zestaw składający się z 36 elementów, a w tym m.in.: nóż obiadowy, łyżkę obiadową, widelec obiadowy, ale także łyżeczkę do herbaty i widelczyk do ciasta. Ponadto producent zadbał o łyżeczkę do cukru, widelczyki półmiskowe, łyżki do ziemniaków czy sałaty oraz łyżkę do sosu i łyżkę wazową. Ten bogaty komplet został opakowany w walizkę o intensywnej, płomiennej barwie.
Amefa Moderno
Nazwa tego modelu może sugerować, że mamy do czynienia z nowoczesnym wzornictwem. Rzeczywistość jest jednak nieco inna. Moderno to sztućce o klasycznej linii, które przypadną do gustu każdej tradycyjnej pani domu. Zestaw może składać się z 24, 48, a nawet 65 elementów. Komplet 48-elementowy zapewnia sztućce dla 12 osób. Natomiast najbogatszy zestaw, oprócz możliwości ugoszczenia 12 osób, oferuje także łyżkę i widelec do sałatek, łyżkę wazową oraz łopatkę do tortu. Elementy są umiejscowione w kasetce, która wchodzi w skład zestawu. | Zestawy sztućców do 60 elementów. Przegląd |
Wprowadzając się do nowego mieszkania, często zastanawiamy się nad zmianą układu ścian, aby dopasować wnętrze do własnych potrzeb. Niektóre z nich możemy przestawić, wyburzyć, a nawet skrócić, ale nie w każdym wypadku będzie to dozwolone. Radzimy, kiedy zasięgnąć porady fachowca, które ściany można dowolnie modyfikować i jakie narzędzia będą do tego potrzebne. Które ściany wolno przestawiać?
Ścianki w mieszkaniu można burzyć, stawiać, przesuwać oraz skracać, aby układ wnętrza jak najlepiej odpowiadał potrzebom całej rodziny. Zmian można jednak dokonywać wyłącznie wtedy, kiedy są to ściany działowe, a nie ściany nośne, stanowiące ważny element konstrukcyjny budynku. Ich usunięcie jest możliwe tylko wtedy, kiedy zostaną zastąpione innym modułem wspierającym. Najlepszym rozwiązaniem będzie skorzystanie z porady fachowca, np. architekta lub konstruktora, który oceni, czy dana modyfikacja jest dozwolona i bezpieczna. Warto wiedzieć, że lekkie ściany działowe z kartonu-gipsu można ustawiać w dowolnym miejscu, jednak murowane wymagają specjalnego zezwolenia.
Z jakiego materiału ścianki wybrać?
Ściany działowe mogą być wymurowane z cegieł (pełnych, dziurawek), płyt gipsowych, betonu komórkowego (lekki, ale niezbyt wytrzymały) lub silikatów (bloczków z masy piaskowo-wapiennej). Często wykorzystuje się także ścianki szkieletowe, składające się z metalowego rusztu wypełnionego wełną mineralną i pokrycia z płyt gipsowo-kartonowych albo gipsowo-włókiennych. Materiał, z którego wykonane są ścianki, ma wpływ m.in. na ich wytrzymałość. Ciężkie ściany murowane mają dużą nośność, dzięki czemu bez problemu powiesimy na nich półkę na książki lub szafkę kuchenną, ale lekkich konstrukcji z płyt nie można nadmiernie obciążać.
Na co uważać podczas pracy?
Wyburzanie, przestawianie i skracanie ścianek działowych może być kłopotliwe ze względu na ukryte w środku instalacje. Przed przeprowadzeniem jakichkolwiek prac należy się upewnić, że pod warstwą tynku nie natrafimy na przewody elektryczne. Można to zrobić na dwa sposoby: korzystając z projektu instalacji lub specjalnego urządzenia, które wykrywa przewody bez kucia tynku. Problem może się pojawić również w budynkach, w których stropy były łączone ze ścianami za pomocą stalowych belek, tworząc integralną całość. W takim wypadku usunięcie ściany może spowodować ugięcie się lub pęknięcie stropu.
Jakie narzędzia będą potrzebne?
Narzędzia niezbędne do pracy przy wyburzaniu oraz stawianiu ścianek działowych to: łom, duży młotek, młot wyburzeniowy, wykrywacz przewodów elektrycznych oraz maseczka zabezpieczająca twarz przed pyłem, grube rękawice robocze i okulary ochronne. Przydać się może również piła do drewna, która doskonale tnie beton komórkowy, wiertarka oraz dłuto (przydatne do usuwania m.in. cegieł). Warto się także zastanowić nad zakupem stempli do podpierania stropu w miejscu, w którym planujemy przeprowadzać jakiekolwiek prace. Niezbędne będą oczywiście materiały, czyli cegły, bloczki lub płyty, a także odpowiednie zaprawy do tynkowania.
Po co wyburzamy ścianki?
Ściany działowe usuwamy najczęściej po to, aby połączyć ze sobą dwa pomieszczenia, np. salon oraz kuchnię. Takie rozwiązanie daje nam większą przestrzeń, lepszy dostęp światła oraz ogromne możliwości aranżacyjne. Podobny efekt może mieć jedynie skrócenie ściany, czyli wykonanie szerokiego prześwitu, który optycznie otworzy ciasne pomieszczenie. Po takim zabiegu będziemy mieli możliwość wykonania niskiego murku lub barku pełniącego funkcję stołu, co pozwoli nam na wspólne spożywanie posiłków nawet wtedy, kiedy nie mamy jadalni. Ściany działowe stawiamy, aby wydzielić w dużym pokoju miejsce do pracy, garderobę lub stworzyć pokój dla dziecka. Często wykorzystujemy je także jako funkcjonalny element aranżacyjny – wąska ściana wyznacza granicę między salonem a przedpokojem. Możemy przy niej postawić regał z książkami, stolik ze sprzętem grającym albo dekoracyjny kwietnik. | Przestawiamy ściany. Które można i jakie narzędzia będą potrzebne? |
Fani gier stołowych z pewnością kojarzą air-hokeja, określanego również (mylnie) cymbergajem. Ta prosta wakacyjno-barowa „gierka” dla wielu osób kończy się entuzjastycznym szaleństwem, opracowywaniem swoistych technik, emocjonującą rywalizacją. Własny stół do cymbergaja? Proszę bardzo – na Allegro znajdziemy zarówno stoły do „wietrznego hokeja”, jak i bardziej uniwersalne, przystosowane również do ping-ponga czy bilarda. O klasyce… sprostowanie
Warto wiedzieć, że klasycznego cymbergaja rozegramy na dowolnym stole. Bez ścianek i z dowolnie zmontowanymi bramkami, piłką i dwoma piłkarzami każdego z rywalizujących (najczęściej jako monety lub kapsle). Uderzanie odbywa się na zasadzie piłkarz-piłka-piłkarz, co wyklucza szybką rozgrywkę do pustej bramki. „Klasyka” również przynosi entuzjastom godziny znakomitej zabawy i rywalizacji.
… i o cymbergaju-hokeju
Cymbergaj równany z air-hokejem to o wiele prostsze zasady, ale też nie mniej atrakcji i rywalizacji. Po przeciwległych stronach stołu stają zawodnicy z „rakietami” w dłoniach. Celowo wziąłem je w cudzysłów, bo kształtem przypominają dużą pieczęć. Potocznie nazywa się je grzybkami. Podobnie jak w tenisie i ping-pongu, cymbergajowa rakieta służy za sprzęt do odbijania. Zamiast piłeczki, przedmiotem kierowanym do bramki przeciwnika jest płaski krążek. Dla celowego zmylenia uderzany jest po ściankach stołu.
Grę wygrywa zawodnik, który pierwszy uzyska określoną liczbę bramek (np. 7 lub 9), ewentualnie gracz, który będzie miał więcej zdobytych bramek. Rywalizując w air-hokeju, ćwiczymy szybkość reakcji i koncentrację.
Elementy stołu
Przy powietrznym hokeju nie obędzie się bez „dmuchawy”. Każdy ze stołów ma wentylator łączący z zasilaniem na moc 230 V. Kolejna sprawa to system perforacji, czyli podziurkowana powierzchnia stołu. To dzięki niemu wygenerowane powietrze niesie krążek, pozwalając mu na tak szybkie przemieszczanie. W tym miejscu nie można zapomnieć o „grzybkach”, czyli rakietkach do gry, oraz o płaskim krążku. I narzędzie, i przedmiot odbijany eksploatują się szybko, ale koszt ich wymiany jest raczej symboliczny. Istotny w grze jest system zliczania punktów. Tańsze wersje stołów mają system „liczydłowy”, droższe wyposaża się w elektroniczne zliczanie.
Propozycje
Zacznijmy od wersji „kompaktowej” – wymiary 150 x 74 cm (długość, wysokość) i 27 kg wagi to przykład tego, że cymbergaja możemy mieć na co dzień w zakątku pokoju. Jest to wydatek rzędu 200 zł. Nieco droższą propozycją, bo w granicach 500 zł, są stoły drewniano-plastikowe Air Hockey 1508. Za stół z tworzywa sztucznego, w wymiarach ok. 180 x 80 cm, zapłacimy już ok. 2000 zł. Rekordziści cenowi sięgają 4000, a nawet 5000 zł. Są to stoły o kompozycji stalowo-sztucznej, z podświetleniami, wzmocnionymi ściankami czy… automatem na monety jedno-, dwu- i pięciozłotowe, czyli idealna propozycja na wakacyjny biznes.
Uniwersalne stoły
Przeszukując oferty stołów do cymbergaja, w wielu przypadkach natkniemy się na propozycje uniwersalne, które pozwalają na rozgrywanie też innych gier. U „rekordzisty” wypatrzyłem 15 rodzajów stołowych rywalizacji, począwszy od gier zręcznościowych (takich jak cymbergaj, ping-pong, bilard), po rozrywki karciane. Co ciekawe, stół, komplet nawierzchni i akcesoriów do kilkunastu rozgrywek kupimy w przyzwoitej cenie, bo ok. 500 zł. | Wybieramy stół do cymbergaja |
„Achromatopsja” to kolejna książka z Uniwersum Metro 2033, której akcja rozgrywa się na terytorium Polski. Artur Chmielewski jako pierwszy opisał życie mieszkańców Warszawy, ocalałych po apokalipsie. „Metro 2033” to seria zapoczątkowana książką Dmitrija Głuchowskiego. Rosyjski pisarz przedstawił wizję świata w niedalekiej przyszłości oraz losy ludzi, którzy ukryli się w tunelach moskiewskiego metra po wybuchu wojny atomowej.
Autor „Metra 2033” zachęcił twórców z całego świata, by opowiadali własne historie osadzone w tym samym uniwersum. Każda z nich tworzy osobną opowieść, gdyż ocalali po zagładzie ludzie ukrywają się w ruinach miast i nie mają kontaktu z innymi społecznościami.
„Achromatopsja” to kolejna powieść z cyklu „Metro 2033” napisana przez Polaka
Pojawiło się już kilka książek z serii „Metro 2033” napisanych przez naszych rodaków, którzy osadzili akcję swoich powieści w Polsce. Apokaliptyczna wizja została umiejscowiona w Krakowie i we Wrocławiu, a autorom nie przeszkadzało, że w tych miastach nie ma nawet tytułowego metra. Na powieść opowiadającą o pokłosiu apokalipsy w stolicy Polski – czyli jedynym mieście w naszym kraju, w którym istnieje prawdziwe metro – musieliśmy nieco poczekać. Na szczęście znalazł się śmiałek, który odważył się zobrazować losy mieszkańców Warszawy.
Ponurą rzeczywistość „Metra 2033” sprowadził do Warszawy Artur Chmielewski
„Achromatopsja” to pierwsza powieść Chmielewskiego z cyklu „Metro 2033”, jednak trzeba przyznać, że autor odrobił pracę domową. Przedstawiona przez niego rzeczywistość jest pod wieloma względami zbliżona do tej z udziałem mieszkańców Krakowa oraz Wrocławia, a także Rosjan i innych opisywanych w ramach cyklu narodowości.
Mieszkańcy Warszawy opisywani w „Achromatopsji” schronili się w tunelach i podobnie, jak ocalali z innych miast, stworzyli mikrospołeczności związane z konkretnymi stacjami. Powieść rozpoczyna się w momencie, w którym przywódcy najróżniejszych frakcji odbierają tajemniczy sygnał.
Głównym bohaterem „Achromatopsji” jest młody mieszkaniec stacji Politechnika
Bohater, podobnie jak Artem wykreowany przez Głuchowskiego, wyrusza w podróż życia, która znacznie poszerzy jego horyzonty. Staje się przypadkiem członkiem ekspedycji, mającej na celu zbadać źródło tajemniczego sygnału dochodzącego spod Warszawy. Protagonista poznaje swoich towarzyszy, których część (jak to często bywa w przypadku „Metra 2033”) można nazwać chodzącymi stereotypami.
Grupa przedostaje się na druga stronę Wisły, a Chmielewski w przekonujący sposób opisuje zniszczoną Warszawę. Miasto padło ofiarą nie tylko bomby atomowej, ale też innych rodzajów broni masowego rażenia, w tym także rozkładającej materię organiczną. Roślinność poddała się chemicznej destrukcji, a zwierzęta w nowej, niegościnnej rzeczywistości przeszły mutację.
Artur Chmielewski umiejętnie buduje konwencję znanej serii, dlatego też nie wzbrania się przed opisywaniem budzących odrazę scen. Świat po nuklearnej zagładzie jest brzydki, zły, przesiąknięty zawiścią i nienawiścią nielicznych ocalałych. W czasie lektury nasuwają się pytania, dotyczące odwiecznych dylematów. Co jest dla ludzkości większym zagrożeniem – zrodzone z atomowego ognia potwory czy też sami ludzie?
Podsumowanie
„Achromatopsja” to książka, która powinna przypaść do gustu wszystkim fanom „Metra 2033”. Chmielewski wykorzystał najpopularniejsze motywy z poprzednio wydanych powieści z cyklu, dodając wiele od siebie. Fabuła jest dość prosta, ale urozmaicają ją niespodziewane zwroty fabularne.
Z lektury „Achromatopsji” ucieszą się przede wszystkim warszawiacy. Sięgając po książkę Artura Chmielewskiego, mieszkańcy stolicy po raz pierwszy, będą mieć okazję do tego, by wyobrazić sobie, a także umiejscowić na mapie opisywane scenerie.
Źródło okładki: www.insignis.pl/ | „Achromatopsja” Artur Chmielewski – recenzja |
Do udanej zabawy na śniegu niezbędne są dwie rzeczy – gruba warstwa białego puchu i odpowiednie ubranie. O ile na to pierwsze nie mamy wpływu, skompletowanie drugiego to zadanie całkowicie wykonalne dla rodzica. Pierwszym warunkiem powodzenia jest kupno ciepłych, wodoodpornych spodni. Zimowe spodnie muszą przetrwać kilkugodzinną jazdę na sankach, bitwy na śnieżki, budowanie fortów tarzanie się w świeżym puchu i przeskakiwanie przez coraz to większe zaspy. Dlatego powinny być niezwykle wygodne, funkcjonalne i odporne na warunki atmosferyczne. Wbrew pozorom taki zakup nie musi rujnować domowego budżetu. Dobrej jakości modele znajdziemy za mniej niż 100 zł.
Jak wybrać spodnie do zimowych zabaw
box:offerCarousel
Wybierając wodoodporne spodnie, powinniśmy zwrócić uwagę na kilka istotnych rzeczy. Przede wszystkim muszą być dopasowane do gabarytów dziecka. Nie mogą być ani za długie, ani za krótkie, aby nie krępowały ruchów i nie przeszkadzały podczas aktywności. Materiał, z którego są uszyte, musi być dobrej jakości i w 100% nieprzemakalny. Ocieplane spodnie powinny mieć otwory wentylacyjne, które zapobiegają nadmiernemu przegrzewaniu się. Dla młodszych dzieci najlepsze będą modele wyposażone w funkcjonalne szelki. Dzięki temu nie opadną ani się nie zsuną podczas zabawy. Szelki z wysokimi plecami zapobiegają również dostawaniu się śniegu pod ubranie. Dobre spodnie mają gumki lub strzemiona, którymi możemy zaczepić je o podeszwę butów, co jeszcze lepiej utrzymuje nogawki na właściwymi miejscu.
Z warstwą ciepłego polaru
box:offerCarousel
Praktyczne spodnie na polarze kupimy już w cenie od 40 zł za model bez szelek i od 55 zł za wersję z szelkami. Dostępne na rynku modele mają klasyczny fason, odpowiedni zarówno dla chłopców, jak i dla dziewczynek. Spodnie wykonane są z grubego, impregnowanego i gumowanego materiału, który jest całkowicie wodoodporny i wiatroszczelny. Następną warstwę tworzy ocieplacz, który utrzymuje komfortową temperaturę. Warstwa wewnętrzna to miękka podszewka, uszyta z tkaniny polarowej. Dzięki temu spodnie nosi się miło i są jednocześnie bardzo ciepłe. Większość modeli ma opcję dostosowania długości nogawek. Dopasowywanie do gabarytów dziecka ułatwiają również regulowane szelki i wszyta z tyłu, na wysokości pasa, gumka. W modelach z wysokim stanem i szelkami w stylu ogrodniczek wszyty z przodu długi suwak ułatwia szybkie zdejmowanie w sytuacjach awaryjnych. Spodnie są oferowane w kilku stonowanych wersjach kolorystycznych – granat, czerń, szary i zgniła zieleń. Zdecydowanie wyróżnia się z tej palety jasny, soczysty róż, który spodoba się wielu dziewczynkom. Nie musimy się obawiać jasnego koloru, bo spodnie są uszyte z niebrudzącego materiału. Wystarczy je wytrzepać lub w razie konieczności przetrzeć wilgotną chusteczką czy ściereczką.
Dla małych narciarzy
box:offerCarousel
Dzieciom, które będą w tym roku stawiać pierwsze kroki na nartach lub doskonalić już nabyte umiejętności, warto kupić spodnie narciarskie. W większości są znacznie lżejsze i bardziej dopasowane od klasycznych, a także zachwycają bogactwem kolorów i wzorów.
Spodnie Just Play możemy kupić już za 65 zł. Ich krój przypomina całkowicie profesjonalne spodnie dla dorosłych. Mają liczne przeszycia i gumki, które idealnie dopasowują je do ciała. Zostały uszyte z tkaniny wodoodpornej i nieprzepuszczającej wiatru. Nogawki mają fartuchy przeciwśniegowe oraz w większości modeli dodatkowe wzmocnienia od wewnątrz, dzięki czemu sprostają nawet najbardziej intensywnym zabawom na śniegu. Do wyboru kilka wersji kolorystycznych – kratki, soczysta zieleń i wpadające w oko barwne wzory.
box:offerCarousel
Wyjątkowo efektownie prezentują się również spodnie Grizzly (w cenie 88 zł), wyposażone w cały szereg udogodnień. Mają oddychającą i wodoodporną membranę g-tex, która odprowadza na zewnątrz nadmiar pary wodnej, a ponadto: dwie kieszenie zapinane na zamek, na dole nogawek suwaki ułatwiające wsunięcie spodni na buty, kołnierz przeciwśnieżny, profilowane kolana zapewniające swobodę ruchów, podwójną regulację w pasie (rzepy i ściągacz) umożliwiającą idealne dopasowanie, a także elastyczne, odpinane szelki.
Wygodne, dobrej jakości i świetnie wyglądające spodnie pozwolą dziecku w pełni cieszyć się z zimowych dni. Ciekawy i profesjonalny krój sprawi, że dziecko będzie chętnie je nosić, a zabawa na śniegu stanie się jedynie przyjemnością niegrożącą przemoczenie. | Spodnie do zabawy na śniegu do 100 zł |
Gatunek gier określany jako roguelike od kilku lat przeżywa renesans. I chociaż wszystko zaczęło się od gry Rogue wydanej w 1980 roku, którą kolejni twórcy starali się naśladować (stąd nazwa całego gatunku), to dopiero relatywnie niedawno powrócił szał na produkcje tworzone w tym stylu. Na szczęście dziś twórcy nie idą najłatwiejszą drogą, rozwijając ten klasyczny pomysł na wiele różnych sposobów i zmieniając niektóre z założeń roguelike. Jedno pozostaje niezmienne – gry mają być trudne, śmierć permanentna, a świat gry za każdym razem inny. Enter the Gungeon idealnie się w to wpisuje, dodając też dużo od siebie.
Przez długi czas, właśnie ze względu na swój wygórowany poziom trudności, gry roguelike były gatunkiem hermetycznym, o bardzo wysokim progu wejścia. Dzięki produkcjom takim jak Enter the Gungeon wejście w ten świat jest nieco prostsze. Tego typu gry określa się mianem rogue-lite, a więc jako „lżejsze” w odbiorze od ortodoksyjnych przedstawicieli spuścizny stareńkiego Rogue. Jeżeli więc macie ochotę na wyzwanie, a niekoniecznie chcecie wyrywać sobie włosy z głowy, to zaczynamy przygodę w Lochu Giwer.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Od pokoju do pokoju
Zasady gry są proste – musisz dojść do końca tytułowych lochów. Trudniejsza część polega na tym, by nie zginąć po drodze. Cały świat gry składa się z kolejnych pięter. Te zaś zbudowane są z pokoi. Od kilku do kilkunastu na każde piętro. Po wejściu do pokoju zamykają się w nim drzwi, a wyjść może tylko ostatni żywy. Po pokonaniu wszystkich wrogów możemy ruszać dalej, do kolejnych pokoi, gdzie sytuacja się powtarza. Na końcu każdego piętra czeka zaś na nas boss, czyli znacznie trudniejszy do pokonania przeciwnik, na którego musimy spożytkować więcej czasu. Okazjonalnie znajdziemy również pokoje specjalne – sale ze skrzyniami bądź szynk, w których wydamy zdobytą w grze walutę na uzupełnienie zdrowia czy dodatkowe wzmocnienia dla naszego bohatera.
Brzmi monotonnie? Ale zupełnie takie nie jest. Wszystko za sprawą zdobywanego w grze wyposażenia. Zaczynamy z prostymi pistoletami i strzelbami, ale w Enter the Gungeon nic długo nie pozostaje proste i zwyczajne. Z czasem znajdziemy najbardziej wymyślne i wykręcone narzędzia zagłady, jakie można sobie wyobrazić. Z najciekawszych trzeba wymienić wyrzutnię kowadeł, broń wypluwającą w przeciwników pszczoły czy też skrzynkę na listy, która z prędkością karabinu maszynowego atakuje wrogów... listami właśnie.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
System walki
Jest prosto i szybko. Dzięki temu nie ma czasu na nudę i chwilę wytchnienia. Całą zabawę w Enter the Gungeon obserwujemy z perspektywy top-down (niemal bezpośrednio z góry), a prócz strzelania musimy jeszcze unikać pocisków przeciwnika. Na szczęście te najczęściej są dosyć powolne, a twórcy zadbali o to, by nasza postać potrafiła robić unik, przeskakując dosłownie nad lecącymi kulami.
W najgorętszych sytuacjach mamy jeszcze kilka asów w rękawie. Pierwszy z nich to możliwość tworzenia osłon poprzez przewrócenie stołu. Taka prowizoryczna barykada nie wytrzyma długo pod naporem kul, ale na kilka chwil da nam wytchnienie. W ostateczności możemy jeszcze skorzystać z tak zwanych ślepaków – pocisków, które w mgnieniu oka „czyszczą ekran”, a więc zabijają wszystkich przeciwników w zasięgu wzroku. Nie licząc oczywiście bossów.
Sterowanie w Enter the Gungeon może odbywać się na dwa sposoby: albo za pomocą duetu mysz i klawiatura – wtedy poruszamy postacią za pomocą klawiszy WASD, albo przy pomocy pada – wtedy lewa gałka odpowiada za ruch postaci, a prawą celujemy. Można też połączyć obie te metody, gdy chcemy zaprosić do gry przyjaciela. Enter the Gungeon oferuje bowiem możliwość kooperacyjnej zabawy dla dwóch osób przy jednym komputerze.
W trybie kooperacji w bardzo ciekawy sposób rozwiązano kwestię śmierci jednego z bohaterów. Gdy zostanie zadany śmiertelny cios, postać nie kończy zabawy, a zmienia się w duszka, który wciąż ma możliwość przeszkadzania przeciwnikom, chociaż tylko na bardzo podstawowym poziomie. Co ważne, nieżywą postać można przywrócić do życia, gdy drugi z graczy pokona w pojedynkę najbliższego bossa.
Martwi jedynie brak opcji gry przez sieć. W produkcji z tak dobrym trybem kooperacji jest to spora wada.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Fabuła? Jest, ale...
Od strony fabuły Enter the Gungeon to produkcja niezwykle wymagająca. Nie jest ona bowiem ani oczywista, ani w oczywisty sposób podana. By zaznajomić się ze światem Enter the Gungeon, trzeba poświęcić mu naprawdę dużo uwagi, czego w produkcjach nastawionych na czystą zabawę często nie robimy.
Technicznie
To, co w Enter the Gungeon może się spodobać, to oprawa graficzna. „Pixelartowość” w tym wypadku sprawdza się naprawdę dobrze i przede wszystkim pasuje do klimatu zabawy.
Prawdziwym majstersztykiem jest jednak design całej gry. Począwszy od szalonych broni, przez wygląd lokacji, a na przeciwnikach skończywszy – wszystko wywołuje uśmiech na twarzy. Nawet podstawowi oponenci, stworzeni na wzór amunicji do strzelb i pistoletów, wzbudzają pewien rodzaj specyficznej sympatii.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Podsumowanie
Enter the Gungeon to niezwykle ciekawy przedstawiciel rogue-lite. Daje dużo frajdy, głównie za sprawą odjechanych projektów broni i świetnego designu całej reszty. Nie znajdziemy w niej nic nowego, ale wszystko, co tu jest, prezentuje naprawdę wysoki poziom. Dla odstresowania się jest to pozycja godna polecenia.
Wymagania sprzętowe Enter the Gungeon
Zalecane:
procesor: Intel Core z serii "i",
RAM: 3 GB,
karta grafiki: z 1 GB pamięci,
pamięć: 2 GB na dysku,
system: Windows 7 lub nowszy,
DirectX: 11.
Minimalne:
procesor: Intel Core 2 Duo E6320,
RAM: 2 GB,
karta grafiki: GeForce 7600 GS (512 MB),
pamięć: 2 GB na dysku,
system: Windows 7 lub nowszy,
DirectX: 9.0c.
Dostępność Enter the Gungeon:
Gra jest dostępna na platformy: PC, PS4, Xbox One. | „Enter the Gungeon” – recenzja |
Kolor żółty oraz jego odcienie to jeden z hitów w tym sezonie: cytrynowy, kanarkowy, piaskowy, musztardowy, złoty, limonkowy, bursztynowy i neonowy są najbardziej pożądanymi barwami tego lata. Prawdopodobnie ten kolor na jakiś czas pozostanie w naszych szafach, więc nie musisz się obawiać, że zakupy będą jednorazowe. To obecnie kluczowy trend, obok hippie z lat 70. i kratki Vichy, więc nie możesz go zignorować. Żółć święciła triumfy na czołowych światowych wybiegach, zainspirowała największe domy mody, takie jak Michael Kors i Balmain. To trudny temat do zestawień, ale dzięki naszemu krótkiemu poradnikowi nie powinnaś mieć większych problemów nawet w stylizacjach casual i smart casual.
Jak łączyć
Najłatwiej z klasyczną czernią i bielą, nawet w stosunku pół na pół, np. mała czarna w stylu retro i żółty żakiet (koniecznie krótki i dopasowany, np. typowa chanelka) lub kanarkowa koszula i białe spodnie (mogą to być chinosy, cygaretki lub rurki). To zestawienia, na które możesz sobie pozwolić w pracy, nawet w dużej korporacji lub urzędzie. Będzie wytwornie i elegancko, a przy okazji letnio.
Bardzo fajnie wygląda też żółty, mocny, kontrastowy dodatek, np. torebka, biżuteria lub kapelusz panama. W tym roku absolutny must have to średniej wielkości torebka kopertówka i bardzo wysokie kanarkowe szpilki. Jeśli w twojej szafie znajdują się stroje w stylu marynarskim, ożyw je słońcem!
Pamiętaj, że w tym sezonie unikamy pasteli, więc zawsze zestawiamy żółty z mocnymi kolorami, np. pomarańczowym. Jeśli nie jesteś przekonana do tego połączenia, zostań przy czarnym i białym. Możesz wtedy odważniej eksperymentować z fakturą i na przykład wykorzystać bardzo modne w tym sezonie koronki. Bezpiecznie również będzie z denimem, zarówno w głębokim granacie, jak i bardzo jasnym baby blue. To połączenia, z którymi nie powinnaś mieć większego problemu.
Żółty pobudza do działania i dodaje energii, więc możesz wypróbować yellow total look. To stylizacja dla osób silnych, zdecydowanych, lubiących władzę i stawiających na kreatywność. Czujesz się taka? Koniecznie spraw sobie żółtąsukienkę, najlepiej maxi ze zwiewnego szyfonu. Lato to również sezon ślubów i w tym wypadku stylizacja z suknią do kostek również świetnie się sprawdzi.
A może spodnie?
Jeśli wolisz spodnie, kup kombinezon w takim kolorze. Reszta zależy od twojej fantazji i gustu. Może marynarka lub kurtka bomber, ukochany fason gwiazd? W cieplejsze dni, zwłaszcza na urlopie, pomyśl, jak pięknie żółć będzie kontrastować z brązową, opaloną skórą. Koniecznie w wydaniu plażowym – może słoneczne bikini lub kostium kąpielowy? Do tego dorzuć pareo, japonki lub sandały.
Nie musisz poprzestawać na ubraniach i dodatkach. Dopieść swoją skórę rozświetlającymi balsamami i sprejami z drobinkami złota – będą pięknym wykończeniem stylizacji. Podobnie z makijażem – złote i żółte cienie oraz bronzer z drobinkami sprawią, że będziesz wyglądała jak gwiazda.
Mam nadzieję, że przekonałaś się do żółtego i zaryzykujesz stylizacje w tym kolorze. Na pewno przyciągniesz uwagę. Wpuść trochę słońca do swojego życia i daj się ponieść energii, która będzie od ciebie biła. Może zainspiruje cię to do wyjazdu gdzieś daleko, w tropiki, lub chociaż zaczniesz eksperymentowanie w modzie. Nie bój się – początki mogą być trudne. Z żółtym trzeba się trochę oswoić, ale jak już się uda, uzależnisz się. | Moda w kolorze słońca |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.