source
stringlengths 4
21.6k
| target
stringlengths 4
757
|
---|---|
Paszteciki z serem mascarpone i malinami mają zniewalająco delikatny smak. Polecamy ten przepis miłośnikom oryginalnych słodkich deserów. Składniki:
ciasto francuskie
200 g sera mascarpone
200 g sosu malinowego
Krok po kroku:
Schłodzone ciasto rozwałkowujemy i wycinamy z niego kwadraty. Na każdy nakładamy łyżkę sera. Po czym przykrywamy go drugim kawałkiem i zaklejamy rogi widelcem. Pieczemy w 180 stopniach przez 15 minut. Podajemy z dżemem malinowym.
Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia. | Paszteciki z serem mascarpone i malinami |
Poprawa sylwetki to główny cel wielu osób przy robieniu postanowień noworocznych. Zadbaj o to, żeby twoje założenia rzeczywiście zostały zrealizowane. Ćwicz systematycznie, a na drodze wyznaczaj sobie małe cele. Dzięki temu o wiele łatwiej będzie wytrwać i nie zniechęcić się. Nie licz od razu na spektakularny przyrost mięśni i sportową sylwetkę. Na takie zmiany potrzeba zdecydowanie więcej czasu. Trening siłowy
Ćwiczenia siłowe wpływają na wydolność układu mięśniowego. Dzięki regularnym treningom rośnie siła i wytrzymałość, co jest ważne także w życiu codziennym. Z czasem mięśnie mogą wykonywać pracę przez dłuższy czas. Są bardziej wydolne i silne. Tolerancja na wysiłek rośnie, podobnie jak chęć podnoszenia sobie poprzeczki coraz wyżej.
Jak ćwiczyć?
Siłowo możesz ćwiczyć, wykorzystując ciężar swojego ciała albo dodatkowe obciążenie. Najlepiej ćwicz ze sztangą, hantlami lub odważnikiem kettelbell. To bardzo prosty i łatwo dostępny sprzęt. Osoby o większej wydolności mięśniowej mogą przez dłuższy czas wykonywać wysiłek z obciążeniem, które nie przekracza 60% maksymalnego.
Osoby o mniejszej wydolności powinny zacząć od ciężaru między 40–50%, a początkujący: 30–40%. Ważne, żeby zacząć ćwiczyć z odpowiednim ciężarem, wtedy mięśnie będą mogły pracować bez ryzyka przeciążenia. To bardzo ważne, żeby nie męczyć mięśni zbyt mocno. To tylko zniechęca do dalszej pracy. Trening w połączeniu z odpowiednią dietą sprawia, że tkanka mięśniowa zwiększa objętość. Zmienia się też skład ciała i wiele innych parametrów.
Wykonując trening w domu, pamiętaj o obuwiu sportowym, które powinno amortyzować ciężar podnoszonego sprzętu. Koniecznie sprawdź prawidłową technikę wykonywania ćwiczeń, żeby nie doprowadzić do kontuzji. Zadbaj o wygodny strój – legginsy, koszulkę, bluzę. Przyda się też mata do ćwiczeń, bo zapobiegnie ślizganiu się po podłodze.
Trening siłowy z przyborami
Taka forma aktywności świetnie wpływa na układ mięśniowy i cały układ ruchu. Zmniejsza się ryzyko wystąpienia osteoporozy, wzmacniają się kości, ścięgna i wiązadła. Mocne mięśnie zwiększają stabilizację stawów, polepszają postawę, wzmacniają kręgosłup. Zmniejsza się ryzyko kontuzji i urazów w życiu codziennym. Osoby z większą siłą mięśniowa mają lepszą koordynację ruchową i przewodnictwo nerwowo-mięśniowe. Pomaga to wykonywać codzienne czynności z mniejszym wysiłkiem i mniejszym obciążeniem dla organizmu.
Jak ćwiczyć?
Najważniejsza jest systematyczność, trening siłowy powinien trwać około 50–60 minut. Najlepiej, jeśli znajdziesz na niego czas trzy razy w tygodniu. Rozłóż go na partie: jednego dnia skup się na górnej części ciała i wzmacniaj ręce, barki oraz plecy. Poza sztangą przyda się do tego drążek i taśmy, które ułatwią podciąganie. Kolejny trening poświęć na dolną partie ciała – pośladki i nogi. Wykonaj kilka serii przysiadów, wypadów, wykroków z obciążnikami i hantlami. Z czasem szukaj innych ćwiczeń i modyfikacji, tak by mięśnie były cały czas zaskakiwane.
Trzeci trening możesz zrobić na partie, które wymagają najwięcej pracy, kilkanaście minut poświęć też na mięśnie brzucha. Dobrze przeprowadzony trening to taki, kiedy ostatnie powtórzenia wymagają wysiłku. Jeśli trening nie sprawia wiele problemu, to znaczy, że trzeba go podkręcić. Zawsze powinieneś czuć ciężar wykonanego treningu. Ćwiczenia siłowe dodatkowo uzupełniaj jednym treningiem kardio w tygodniu. Mogą to być różne aktywności – bieganie, pływanie, szybki spacer albo jazda na rowerze. | Noworoczne zmiany – poprawiamy siłę |
W "Carskiej filiżance" Głowiński nie po raz pierwszy zagłębia się w nurt wspomnień. Tym razem, wraz z bohaterem, żydowskim chłopakiem dotkniętym traumą Holokaustu, przeżywamy kilka historii składających się na wyjątkowy zbiór opowiadań. Trudno powiedzieć, by beletrystyka była tym, z czym Michała Głowińskiego kojarzymy najbardziej. Autor "Carskiej filiżanki" oraz głośnych "Czarnych sezonów" jest przede wszystkim wybitnym teoretykiem i znawcą literatury polskiej, autorem słynnych podręczników dla studentów polonistyki. Niemniej jednak jego proza cieszy się ogromnym uznaniem wśród krytyków oraz czytelników.
Życie jak droga
Porównania tego typu są zawsze niezwykle banalne, jednak w tym wypadku po prostu nie sposób ich uniknąć – "Carska filiżanka" to podróż. Główny bohater zabiera nas w drogę przez swoje życie, a każdy kolejny przystanek, każde miejsce, które razem z nim odwiedzamy, odciska na nas coraz to nowe piętna. Czytamy zatem, jak to było w szpitalu prowadzonym przez zakonnice, jak francuskiego uczyła pani Henrietta, jak to nieszczęsnej Carmen nie udało się odnieść sukcesu w operze i jakim dramatem dla małego chłopca było bezustanne ukrywanie się przed nazistami czy polskimi szmalcownikami. Poznajemy w końcu jego losy powojenne, tuż po nastaniu PRL, kiedy rodziły się pierwsze miłości, przyjaźnie i pasje.
Artefakt
Zawsze podobał mi się pomysł, by jeden przedmiot był punktem wyjścia do snucia dalszych opowieści. Tytułowa filiżanka, znaleziona gdzieś wśród rupieci, jest właśnie takim kluczem, który otwiera kufer pełen wspomnień – najczęściej tych najtrudniejszych. Opowiadania Głowińskiego mogą kojarzyć się właśnie z takimi artefaktami, rozrzuconymi na dywanie i podnoszonymi kolejno przez autora. Wydaje się mówić – Spójrzcie, to jest kolejna chwila mojego życia, którą chciałbym wam pokazać. Głowiński nie skąpi nam wydarzeń tragicznych, anegdot, impresji, ale przede wszystkim przedstawia nam siebie samego. Czuje się obco i jest obcą osobą, gdziekolwiek by się nie pojawił. Najpierw prześladowany Żyd w czasie wojny, później homoseksualista w świecie pozbawionym tolerancji, a w końcu obywatel zamkniętej, pozostającej w konfrontacji z Zachodem, wschodniej Europy. Autor-bohater przeżywa ponownie swoje losy, stając się jednocześnie ich obserwatorem.
Język
Nie jest nowością, że powieść Michała Głowińskiego to prawdziwa uczta dla czytelnika, który na równi z przejmującą opowieścią ceni sobie elegancki język. Nie jest to proza zawiła, autor nie stara się utopić nas w słowotoku i trudnych sformułowaniach – przeciwnie – za sprawą tomu "Carska filiżanka" mamy przyjemność obcować z prawdziwą, wysmakowaną narracją, którą snuje wrażliwy erudyta. Opowiadania zawarte w tym zbiorze są niczym tytułowa filiżanka – drobne i kruche. Tak jak ona przetrwały zawieruchę dziejów, a teraz stoją przed nami, byśmy mogli popatrzeć i podumać. No właśnie, nie jest to literatura wielkich wydarzeń, potężnych dramatów, epokowych batalii. Pomimo ciężkich czasów i poczucia ciągłego wyobcowania, autor tworzy opowieści kameralne, niespieszne, eleganckie. Na próżno oczekiwać tutaj wielkich eksplozji, niezwykłych kulminacji wydarzeń czy też sytuacji, które nie mieszczą się w głowie (o ile sama wojna i czasy powojenne potrafią nam się w głowach zmieścić). Jednak mimo tego, "Carska filiżanka" budzi emocje wrażliwego czytelnika. A co z pozostałymi? Cóż, myślę, że tacy nie wpadną nawet na pomysł, by po prozę Głowińskiego sięgnąć.
Źródło zdjęcia: http://www.wielkalitera.pl/ | „Carska filiżanka” Michał Głowiński – recenzja |
Każdy, kto w swoim przydomowym ogrodzie stworzył własną oazę spokoju i piękna, pragnie dbać o nią i pielęgnować ją każdego dnia. Z pewnością zdaje sobie także sprawę z tego, jak ciężka to praca i ile wymaga wysiłku, dlatego inwestycja w dobry sprzęt, który ułatwi nam pracę, jest w tym przypadku absolutną koniecznością. Do naszego ogrodowego minimum koniecznie należy zaliczyć opryskiwacz, który pomoże nam w utrzymaniu doskonałego stanu naszych roślin, krzewów i drzew ogrodowych. Rozpylacze używane są także podczas walki z mrówkami i innymi ogrodowymi szkodnikami, które często pojawiają się znienacka. Opryskiwacze mogą być także wykorzystywane do usuwania pleśni czy brudu z mebli ogrodowych, tarasu, płytek czy drewna. Warto wybrać taki, który swoim gabarytem będzie odpowiadał rozległości obszaru, jaki chcemy spryskać. To, na co można zwrócić uwagę, to także obecność paska lub szelek umożliwiających noszenie, zwłaszcza dużych, opryskiwaczy na plecach. Zwiększa to komfort pracy, a także poprawia jej wydajność.
Prócz uniwersalnych funkcji z pewnością każdy znajdzie jakąś dodatkową. Małe opryskiwacze mogą służyć np. jako zraszacze kwiatków w doniczkach lub jako spryskiwacze używane podczas prasowania. Duże zaś można wykorzystywać nawet do mycia samochodu czy roweru. Wszystko zależy jedynie od zapotrzebowania oraz umiejętnego wykorzystania zakupionego sprzętu.
1. Ciśnieniowy opryskiwacz ręczny
Wielofunkcyjny opryskiwacz o pojemności 5 litrów pozwoli na zachowanie doskonałego stanu roślin, a także pomoże w usunięciu pleśni z mebli ogrodowych, tarasów czy zewnętrznych paneli. Opryskiwaczem można rozpylać zarówno środki ochronne, zwykłą wodę, jak i środki na owady i szkodniki. Ponadto wyposażony jest on w szeroki lejek oraz mocny i trwały zbiornik na płyn. W trosce o komfort użytkownika pasek do zawieszenia spryskiwacza na ramieniu jest regulowany. To doskonały sprzęt dla początkujących ogrodników, którym zależy na pięknym i zdrowym ogrodzie.
2. Opryskiwacz ciśnieniowy firmy Marolex Master
Dla osób, które z nowoczesnymi technologiami są odrobinę na bakier, przygotowany został ręczny, bardzo wygodny w obsłudze opryskiwaczciśnieniowy o pojemności 3 litrów. Jego zastosowanie to ochrona roślin – przede wszystkim ogrodowych, ale także tych znajdujących się w domu. Idealnie sprawdzi się podczas zraszania kwiatów czy przy walce z uporczywymi mrówkami. Dodatkowym atutem opryskiwacza jest jego uchwyt, tak wyprofilowany, by idealnie pasował do kształtu dłoni. Dzięki temu praca z opryskiwaczem może okazać się naprawdę wygodna i efektowna, a przy tym mało czasochłonna.
3. Opryskiwacz Orion
Oriony to idealne opryskiwacze dla właścicieli sadów i upraw warzywno-owocowych. Doskonale sprawdzą się w pracach zarówno pielęgnacyjnych, jak i ochronnych. Wykonane są z wysokiej jakości materiałów. Ponadto posiadają specjalny zawór bezpieczeństwa, który chroni potencjalnego użytkownika przed niepożądanym wybuchem. W celu zapewnienia wygody użytkowania opryskiwacza wyposażony jest on w specjalny pas, który można zawiesić na ramieniu. Dodatkową zaletą produktu jest duża pojemność – aż 9 litrów, dzięki czemu płyn ze środka może zostać wykorzystany na dużej powierzchni jednorazowo.
4. Opryskiwacz elektryczny firmy Magnum
To doskonała alternatywa dla osób, które nie chcą lub nie lubią korzystać z ręcznej pompy – w tym przypadku została ona zastąpiona urządzeniem elektrycznym. Opryskiwacz wykonany jest z wysokiej jakości materiałów, a jego kształt pozwala na swobodne użytkowanie go na zewnątrz mimo dużej pojemności. Designerski wygląd z pewnością przyciągnie koneserów sprzętu ogrodowego, tym bardziej że cena opryskiwacza przy jego wielu walorach jest bardzo kusząca.
5. Ręczny spryskiwacz
To optymalna wersja wcześniejszych opryskiwaczy, której pojemność wynosi 7 litrów. Jest to sprzęt idealny dla miłośników pięknie wyglądającego ogrodu, zdrowych i zadbanych roślin oraz braku owadów. Posiada pasek umożliwiający noszenie opryskiwacza na ramieniu, a także szeroką szyjkę ułatwiającą napełnianie go odpowiednim środkiem pielęgnacyjnym lub wodą.
6. Opryskiwacz ciśnieniowy firmy Profi C
Ta wersja opryskiwacza o pojemności 12 litrów przygotowana została specjalnie dla właścicieli sadów, ogrodów owocowych, plantacji warzywnych, szkółek letnich i innych miejsc tego typu. Jest on lekki, dzięki czemu jego użytkowanie będzie bardzo wygodne. W zestawie producent zapewnia także trzy dodatkowe końcówki rozpylające. Dodatkowym atutem są szelki, dzięki czemu rozpylacz można nosić na plecach niczym plecak, co znacznie ułatwia pracę, nawet w trudnych warunkach. | Dbamy o przydomowe uprawy – przegląd opryskiwaczy do 300 zł |
Elizabeth Gilbert dzieli się swoimi sekretami – jak zainspirować siebie i innych, a także jak zdobyć się na odwagę i dążyć do realizacji swoich marzeń. „Wielka magia” to poradnik, który uwolni Twoją kreatywną stronę osobowości i pozwoli zacząć myśleć i żyć w nowy sposób. Elizabeth Gilbert, autorka bestsellerowego „Jedz, módl się, kochaj”, powraca z nową powieścią, która po raz kolejny ma potencjał odmienić życie czytelników. Gilbert to pisarka, która chce inspirować, zachęcać ludzi do porzucenia życia, które ich nie cieszy, nie odpowiada im, staje na drodze do spełnienia marzeń. Autorka chce zmieniać życia, zachęcać do podjęcia odważnych decyzji i wykonania tego najważniejszego, pierwszego kroku w celu zmiany swojego stylu bycia. „Wielka magia” to poradnik, który pokazuje, że nie warto się bać własnej kreatywności, ciekawości świata, otwartości na nowe wyzwania. Pisarka podpowiada, co robić, aby w końcu zacząć cieszyć się życiem.
Zainspiruj się i Ty!
„Wielka magia” nie zawiera żadnej tajemnej magii – to prawdziwy, realny poradnik dla każdego, kto czuje się niepewnie, brak mu odwagi, wytrwałości czy może jest zbyt niecierpliwy lub czuje się zbyt wygodnie w życiu, które mimo wszystko jakoś go uwiera. Elizabeth Gilbert pokazuje, że zawsze jest odpowiedni moment na zmiany, czasem wystarczy impuls z zewnątrz, a czasem ta chęć od dawna jest w nas – wystarczy uwierzyć w siebie. Autorka pokazuje, że każdy może napisać książkę, stworzyć coś kreatywnego, stać się inspiracją dla innych albo odnaleźć pasję, która wywróci jego życie do góry nogami, oczywiście w pozytywny sposób. Gdy człowiek odkryje swoją kreatywność, wówczas nic nie stoi mu na przeszkodzie, aby ruszyć śladem swoich marzeń i zacząć być szczęśliwym. I właśnie to przesłanie autorka chce czytelnikom przekazać – można inspirować się, a jednocześnie stać się inspiracją dla innych.
Codzienność – skarbnica natchnienia i pomysłów
Elizabeth Gilbert postanawia uchylić rąbka tajemnicy i pokazać czytelnikom, na czym tak naprawdę polega proces twórczy. Jak to się dzieje, że mimo lęku, niepewności i chwil zwątpienia człowiek jest w stanie stworzyć naprawdę oryginalne, ciekawe rzeczy. Wystarczy, że poczuje odrobinę inspiracji i natchnienia. Autorka pisze w sposób ciekawy, lekki i przyjemny, a także dowcipny. Radzi i tłumaczy, ale czyni to w sposób, który sprawia, że jej książka nie jest zwyczajnym poradnikiem. To coś więcej – to impuls do podjęcia kreatywnych kroków, do podążania własną ścieżką i odnalezienia tego, co sprawia nam w życiu radość. Świat inspiracji czeka tuż za rogiem!
Źródło okładki: www.rebis.com.pl | „Wielka magia” Elizabeth Gilbert – recenzja |
Metabo nigdy nie było specjalistą w produkcji maszyn SDS-Max, czyli dużych młotów kujących, kująco-wiercących czy też wyburzeniowych. Nie dlatego, że ich produkty były nieudane lub złe, ale dlatego, że pojawiające się w ich ofercie tego typu narzędzia zazwyczaj były narzędziami zapożyczonymi od innych producentów i przefarbowanymi na Metabowską zieleń. Czy to źle? Lepsze takie rozwiązanie niż oferowanie klientom rozwiązań niesprawdzonych. Jak jest z lekkim młotem udarowym MHE5? Jest to autorski pomysł Metabo czy mniej lub bardziej udany transfer technologiczny? Funkcje
Podstawowym przeznaczeniem młota udarowego MHE5 są prace związane ze skuwaniem tynków, glazury, wykuwaniem otworów w ścianach, a więc lekkie kucie. I na tym należy poprzestać, bo dobry młot to tylko młot. Wszelkie kombinacje i multifunkcyjność zazwyczaj nie wpływają dobrze na efektywność i trwałość młotów udarowych, których praca przecież jest bardzo wytężona, a mechanizmy bardzo narażone na zużycie oraz uszkodzenia. MHE5 jest reprezentantem Metabo wśród młotków w klasie 5 kg. Jest to najlżejsza klasa młotków z uchwytem SDS-Max.
Metabo MHE5, mimo prostoty konstrukcji, został wyposażony w pokrętło funkcyjne umożliwiające ustawienia dłuta/przecinaka w dogodnej pozycji. Dzięki temu możliwe jest precyzyjne podkuwanie nawet w trudnodostępnych miejscach bez gimnastykowania się w celu odpowiedniego przyłożenia dłuta do materiału.
Urządzenie ma możliwość regulacji prędkości obrotowej silnika. Dokonuje się tego za pomocą pokrętła, a regulacja prędkości obrotowej silnika napędowego tożsama jest z regulacją intensywności kucia. Dzięki tej funkcji użytkownik ma wpływ na precyzję kucia i może decydować, czy chce kuć z dużym natężeniem i rozrzutem, czy delikatniej, ale z większą precyzją.
Klawisz włącznika ma możliwość blokowania w pozycji załączonej do ciągłej pracy bez konieczności nieustannego przytrzymywania klawisza, co w niektórych, ekstremalnych pozycjach może się okazać bardzo pomocne. Ciągłe wciskanie klawisza włącznika przy wielogodzinnej pracy okazuje się kłopotliwe i męczące, szczególnie w przypadkach, gdy ciężkim młotem trzeba pracować na pewnej wysokości i unoszenie urządzenia w niezmiennym uchwycie i pozycji zdeterminowanej umiejscowieniem przełącznika staje się męczące.
Użyte materiały
Metabo w dużej większości urządzeń przyzwyczaiło nas do nieco lepszej jakości materiałów, przynajmniej zewnętrznych. Jakość plastików oraz spasowania poszczególnych elementów urządzenia pozostawia nieco do życzenia. Nie można tego nazwać rażącymi uchybieniami, ale przy niemal doskonałych wyrobach Metabo made in Germany można się domyślać, że to urządzenie, jak większość młotków SDS-Max z tej stajni, jest urządzeniem zapożyczonym. Na elementach rękojeści znaleźć można nieco antypoślizgowej okładziny. Obudowa przekładni wykonana jest ze stopu magnezu, co ma wpłynąć na obniżenie wagi urządzenia, a zarazem polepszenie wymiany ciepła dla lepszego chłodzenia przekładni.
Parametry
Jak na pięciokilogramowy młotek, Metabo MHE5 ma dość przeciętną energię uderzenia, bo 8,6 J. Uderza w materiał z maksymalną częstotliwością 3000 uderzeń/minutę. Jest ponadto dość ciężki, bo waży aż 6,6 kg, co stanowi chyba górną granicę kwalifikacji do grupy narzędzi pięciokilogramowych.
Rozwiązania techniczne
W omawianym młocie udarowym zastosowano system tłumienia drgań MetaboVibraTech. Jest to jednak bierna redukcja drgań przenoszonych na operatora. Amortyzacja rękojeści, jaką zastosowano w MHE5, jest mało skutecznym systemem tłumienia drgań jak dla młotów udarowych SDS-Max.
Pokrętło regulacji obrotów, a zarazem efektywności kucia jest sprzężone z elektroniką typu VTC (Vario-Tacho-Constamatic) utrzymującą stałe parametry pracy niezależnie od obciążenia oraz zapewniającą łagodny rozruch młota, wprowadzając go na zadaną prędkość pracy w sposób płynny.
Przy rękojeści młota widać diody serwisowe informujące użytkownika o konieczności wymiany szczotek węglowych oraz o podłączeniu urządzenia do zasilania elektrycznego. Są one przydatne do szybkiego zdiagnozowania awarii zarówno w serwisie, jak i przez samego użytkownika.
Wyposażenie
Młot MHE5 zapakowany jest w walizkę narzędziową z tworzywa sztucznego z metalowymi klamrami zamykającymi.
Umieszczony jest w specjalnie przygotowanym dla niego wytłoczeniu, dzięki czemu jest pewnie usadowiony i zabezpieczony przed niepożądanym przemieszczaniem w czasie transportu.
W walizce przewidziano sporo miejsca, chociażby na czterometrowy przewód zasilający oraz umieszczenie osprzętu. Nie jest to sprawa oczywista, ponieważ wielu producentów pakuje swoje narzędzia w sposób bardzo utrudniający zamknięcie kufra transportowego, nie przewidując miejsca na często dość długi przewód zasilający.
Podsumowanie
Metabo MHE5 jest stosunkowo tanim młotkiem SDS-Max, który wywodzi się z pewnością z innej fabryki i został tylko zaadoptowany przez markę Metabo. Pochodzenie urządzenia nie skreśla go z grona dobrych narzędzi. Możemy się jednak spodziewać, że ergonomia i jakość wykonania będzie nieco odbiegała od rodowitych maszyn Metabo. Metabo skorzystało zapewne z konstrukcji innego producenta, ale ma też swój wkład w urządzenie. MHE5 posiada 3-letnią gwarancję oraz – jak wszystkie młoty SDS-Max– roczny pakiet serwisowy, w czasie trwania którego szczęśliwy nabywca jest pozbawiony wszelkich kosztów serwisowych, nawet jeśli urządzenie ulegnie awarii na skutek naturalnego zużycia lub choćby przeciążenia z winy operatora. | Młot udarowy MHE5 Metabo |
Każdy chce być zdrowy i czuć się dobrze. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że łykane garściami medykamenty wcale nie muszą oznaczać pożegnania się z problemami. W istocie: to, co jemy, ma największy wpływ na nasze codzienne funkcjonowanie. Trudno oczekiwać dobrego samopoczucia, żywiąc się przetworzonym jedzeniem i prowadząc źle zbilansowaną dietę. Okazuje się, że przemyślane komponowanie posiłków może nawet wyleczyć niektóre dolegliwości! Od czego zacząć? Spróbuj od zapoznania się z fachową literaturą. Poniżej znajdziesz książki, które wdrożą Cię w temat.
„Żywność. Twój cudowny lek”, Jean Carper
Przełomowa książka traktująca o powiązaniach między zdrowiem a dietą. Jean Carper jest publicystką, która od lat zajmuje się popularyzacją badań naukowych w zakresie żywienia. Tworzyła reportaże medyczne dla stacji CNN, a „Żywność. Twój cudowny lek” to prawdziwe kompendium wiedzy, zebrane w trakcie jej kariery, na temat przypadłości i chorób oraz ich związków z jedzeniem. Znajdziesz tu ponad 100 schorzeń, od przeziębienia aż po nowotwory, na które lekiem okazuje się przemyślany wybór posiłków. Może okazać się, że będzie to lektura, po którą sięgniesz, zanim wybierzesz się do apteki.
„Nowoczesne zasady odżywiania”, T. Collin Campbell, Thomas M. Campbell II
Książka „Nowoczesne zasady odżywiania” zyskała w środowiskach osób będących na dietach roślinnych ogromne uznanie. W szczególności dlatego, że w naukowy sposób argumentuje zależności między powszechnym w zachodnim świecie występowaniem chorób cywilizacyjnych w porównaniu do mieszkańców Azji i ich diety. Badanie, które przeprowadził biochemik, dietetyk i mikrobiolog Campbell, jest jednym z największych studiów nad żywieniem w historii. Badacz porusza także kwestię lansowanych przez koncerny spożywcze przekonań, które w wielu przypadkach mają na celu jedynie zwiększenie przychodów ze sprzedaży mięsa i nabiału. Warto zapoznać się z jego wnioskami i wprowadzić je w życie.
„Nie jedz tego! Szkodliwe składniki »zdrowego« jedzenia”, Hans-Urlich Grimm
Szokująca książka „Nie jedz tego!” to prezentacja wnikliwych, wieloletnich dochodzeń autora, który wziął pod lupę działania największych światowych firm spożywczych i ich działań marketingowych. Niemożliwym wydaje się, że jogurt naturalny może powodować bezpłodność, margaryna obniżająca poziom cholesterolu wywoływać schorzenia serca, a dodatkowa dawka witamin przybliżać do śmierci! Zapoznaj się z wiedzą zgromadzoną przez Grimma, pożegnaj kłamstwa, a z pewnością dokładnie przeanalizujesz listę swoich zakupów przed kolejną wizytą w sklepie.
„Zamień chemię na jedzenie”, Julita Bator
Wydawać by się mogło, że chemiczne dodatki i polepszacze to nieodłączna część współczesnego jedzenia. Okazuje się jednak, że wcale nie musi tak być! Autorka w „Zamień chemię na jedzenie” pokazuje, jak w bezbolesny sposób przestawić się na zdrowe i pełnowartościowe pożywienie. Alergie, niestrawności i złe samopoczucie dzięki zmianom i wyeliminowaniu słodzików, wzmacniaczy i aromatów ustępują albo po prostu nie występują. Książkę poszerzono o 81 przepisów na pyszne dania kuchni polskiej, w całkowicie naturalnej wersji.
„Jedz i pracuj nad własnym zdrowiem”, Maciej Szaciłło, Karolina Szaciłło
Jeżeli większą część dnia spędzasz w pracy, doskonale wiesz, jak wysiłek z nią związany wpływa na Twoje zdrowie. Jeśli dodasz do tego także posiłki spożywane w stołówkach lub barach albo przetworzone przekąski, wszystko odbija się na codziennym funkcjonowaniu. Książka „Jedz i pracuj nad własnym zdrowiem” pokazuje gotowy plan działania, gdy na celu masz nienaganną kondycję i prawidłowo zbilansowane żywienie. Znajdziesz tu przepisy na posiłki, które możesz zabrać ze sobą poza dom, a także jadłospisy całodzienne oraz przydatne listy zakupów. Przemyślane działanie nie musi być czasochłonne ani kosztowne. Ponadto dzięki niemu zaoszczędzisz na wizytach u lekarza.
Zależności między dietą a stanem zdrowia są oczywiste. W codziennej gonitwie nie zawsze jednak udaje się dokonywać odpowiednich wyborów. Dzięki praktycznej wiedzy z książek, popartej badaniami naukowymi, decyzje stają się proste, a nawyki utrwalone. Przeczytaj i przekonaj się na własnym przykładzie! | Leczenie poprzez dietę – najciekawsze książki |
Rozwój sprawności manualnej dziecka przebiega równolegle do jego całościowego rozwoju. Jej poziom decyduje o jakości funkcjonowania całego organizmu, z intelektem włącznie, dlatego warto wesprzeć ten rozwój. Pomogą w tym pomysłowe zabawki. Ruchy palców, czyli trudne ruchy
Precyzyjne ruchy dłoni należą do najtrudniejszych, jakie człowiek jest w stanie wykonać. Niewielkie płynne poruszenie palcami i dłonią angażuje obszar kory mózgowej o zdumiewająco dużej powierzchni, jeśli porównamy go z obszarami odpowiedzialnymi za inne ruchy ciała. Jak wysoki jest to poziom skomplikowania, już dawno zauważyli konstruktorzy robotów, którzy do dzisiaj biedzą się nad choćby schematycznym odwzorowaniem ruchów ludzkiej ręki. Tymczasem my, rodzice i opiekunowie, od maluszka wymagamy czynności przekraczających możliwości współczesnych maszyn sterowanych komputerami wykonującymi miliony obliczeń w ciągu sekundy – np. chcemy, by samodzielnie zapiął guzik w kurteczce… I bardzo dobrze! Bo ćwiczenia manualne to podstawowy sposób na zapewnienie dziecku właściwego rozwoju intelektualnego i ruchowego.
W pobudzaniu do rozwoju sprawności dłoni na pewno przydają się zabawki stymulujące rozwój manualny. A jest ich na rynku naprawdę dużo. Są nie tylko funkcjonalne, ale również bajecznie kolorowe i estetycznie wykonane. Oto niektóre z nich.
Gimnastyka dłoni
W tej dziedzinie producenci zaskakują kreatywnością. Jedną z ich ofert jest drewniana tablica umiejętności manualnych, a na niej sympatyczny miś, któremu dziecko pomaga się ubrać. Zapina mu suwak kurteczki, wiąże bucik, zamyka kieszonkę itp., czyli uczy się podstawowych czynności samoobsługowych. Lubianą przez chłopców zabawką są labirynty magnetyczne, zwłaszcza przeznaczone dla dwóch graczy. Zabawa polega na transportowaniu kolorowych metalowych kulek do określonego miejsca. Służą do tego magnetyczne pisaki. Może też polegać na wyścigach, kto pierwszy dotrze na miejsce, albo na układaniu kulek w określonej kolejności. Zabawka, poza koordynacją wzrokowo-ruchową, uczy logicznego myślenia i planowania.
Twórcza fantazja
Ciekawą ofertę stanowią wyszywanki. W skład jednej z nich – „Wyszywanki Rzepy” – wchodzi tablica pokryta rzepem. Dziecko tworzy na niej dowolny wzór z kolorowego sznurka nakładanego piórem koronczarskim. Po zakończeniu pracy sznurek można zdjąć i nawinąć na szpulkę, by użyć go ponownie. Bawiąc się w ten sposób, dziecko rozwija wyobraźnię, umiejętność planowania i koordynację oko–ręka.
Jeszcze inną propozycją są bajecznie kolorowe drewnianekoraliki do nawlekania. Mają przeróżne kształty i maluch może je dowolnie zestawiać, np. koraliki z postaciami zwierząt domowych łączyć z koralikami z obrazkami warzyw, by później dodać te z obrazkami produktów żywnościowych. Może też jednocześnie opowiadać ciekawe historie… A przy tym musi się wykazać precyzją ruchów, dobrą koordynacją wzrokowo-ruchową i cierpliwością.
Interesującą zabawką, a jednocześnie pomocą naukową są geometryczne drewniane mozaiki. W zestawie, poza klockami w formie figur geometrycznych, znajdziemy szablony do układania – kwiaty, samochodziki, postacie ludzi. Dzięki tej zabawce dziecko uczy się kształtów i kolorów, poznaje figury geometryczne oraz rozwija kreatywność. Rozwinięciem tej zabawki są przybijanki– do korkowej tablicy dziecko przybija drewnianym młoteczkiem geometryczne klocki, tworząc z nich barwne obrazy.
Inżynierska dokładność
Rozkręcany dinozaur. W zestawie znajdziemy składanego plastikowego dinozaura (tyranozaura, triceratopsa lub brachiozaura – do wyboru) wraz z wkrętarką, zestawem kluczy do wkręcania lub wykręcania śrub. Dziecko za pomocą narzędzi może to groźne stworzenie rozłożyć na części, a następnie złożyć. Zabawka uczy precyzji działania, logicznego myślenia i pomaga zdobyć wiedzę o życiu prehistorycznych zwierząt. Jednak możliwości zabawy nią są nieco ograniczone. Większe pole do popisu dajądrewniane zestawy konstrukcyjne. Dzięki nim z drewnianych klocków i łączników dziecko może zbudować dom, samochodzik czy wiatrak, ale może też stworzyć zupełnie oryginalne konstrukcje, dając upust twórczej fantazji.
Sprawność ruchową ręki możemy kształtować, nie tylko kupując zabawki, ale również bawiąc się z dzieckiem chociażby w zabawy „paluszkowe” – np. w naśladowanie gry na instrumentach, ilustrowanie ruchem dłoni zjawisk przyrody (spadające kropelki deszczu czy listki z drzewa) albo w zawsze aktualną „Idzie rak nieborak” lub „Idzie kominiarz po drabinie”. Pamiętajmy, że im więcej przy tym śmiechu, tym lepiej. | Zabawki usprawniające dłonie |
Na ile etui wodoodporne na telefon okazuje się niezbędne podczas wakacji przekonał się z pewnością każdy, kto choć raz miał okazję z niego korzystać. W dzisiejszym artykule zapraszam was na przegląd najlepszych modeli tego ciekawego gadżetu. Wakacyjne szaleństwo
Wakacyjny wyjazd bez telefonu komórkowego pod ręką, wydaje się w dzisiejszych czasach szaleństwem i tak też jest w rzeczywistości. O ile ucieczka przed cywilizacją to całkiem zrozumiałe doświadczenie, o tyle telefon komórkowy schowany w kieszeni jest elementem obowiązkowym, każdej wyprawy. W razie problemu możemy z niego zadzwonić po pomoc lub być na bieżąco z otaczającym nas światem.
Większość producentów telefonów komórkowych ma w swojej ofercie co najmniej kilka modeli, odpornych na zachlapanie lub w pełni wodoodpornych na których, kąpiel nawet w słonej wodzie, nie robi najmniejszego wrażenia. Telefony te są jednak zazwyczaj droższe od tradycyjnych smartfonów, stąd też nie są one równocześnie zbyt popularne.
W sytuacji, gdy dysponujecie zwykłym telefonem, na pewno nie raz idąc na plażę bądź szlak, zostawialiście go w pensjonacie czy też w hotelowym pokoju, w obawie przed jego zniszczeniem. Jak sami zapewne wiecie, nie jest to ani wygodne, ani tym bardziej bezpieczne rozwiązanie. Dużo lepszym okazuje się zakup etui wodoodpornego. Jest ono poręczne, łatwe w użyciu i na ogół dość tanie. Pozostaje tylko kwestia wybrania odpowiedniego modelu, spełniającego nasze oczekiwania.
Dwa rodzaje pokrowców wodoodpornych
Wszelkiego rodzaju etui zapewniające ochronę przed wodą, możemy zakupić w dwóch wersjach – uniwersalnej i dedykowanej.
Etui uniwersalnejest bardzo tanie – możemy nabyć je już za kilka złotych. Zazwyczaj ma ono kształt przeźroczystego woreczka, zamykanego na zatrzask, zabezpieczonym dodatkowym rzepem. W przeciwieństwie do etui dedykowanego, tego typu rozwiązanie jest mniej poręczne, ponieważ woreczek ma na ogół wymiary 1,5-2 razy większe od naszego telefonu.
Etui dedykowane to bardzo wygodne rozwiązanie. Jest ono dopasowane do naszego telefonu i w pełni kompatybilne, to znaczy daje szybszy dostęp do większości złączy jak i samego ekranu. Jego sporym minusem jestcena, która w zależności od modelu naszego telefonu, potrafi wahać się nawet do 500 zł za sztukę.
Polecane pokrowce wodoodporne
Obecnie na rynku, mamy ogromny wybór wszelkiego rodzaju pokrowców wodoodpornych. Poniżej znajdziecie kilka wartych uwagi modeli, pośród których każdy z pewnością znajdzie coś na swoją kieszeń, co spełni równocześnie jego potrzeby.
Etui dedykowane Seidio
To jedno z droższych rozwiązań. Obecnie dostępne jest dla kilku modeli telefonów – Apple iPhone 6 i 6 Plus, Samsung Galaxy S4 oraz Note 3.
Pod względem jakości nie ma ono jednak równych sobie. W cenie około 300zł otrzymujemy nie tylko wodoodporne, ale również pyłoodporne etui, dzięki któremu nasze telefon przetrwa upadek nawet z wysokości blisko dwóch metrów. Przy tym wszystkim, możemy cieszyć się funkcjonalnością urządzenia, ponieważ głośnik i mikrofon nadal działają. Możemy też skorzystać z WiFi, Bluetooth czy NFC oraz z dotykowego ekranu naszego smartfona.
Etui dedykowane Catalyst do urządzeń Apple
Kolejne ciekawe rozwiązanie dla posiadaczy telefonów marki Apple IV, V i VI generacji. Jego przewaga nad wspomnianym wyżej konkurentem tkwi przede wszystkim w cenie – zapłacimy za nie prawie 100 zł mniej. Oferuje ono przy tym podobne właściwości – gwarantuje wodoodporność do głębokości 5 metrów, wstrząsoodporność, pyłoodporność oraz dodatkowo najwyższej jakości szkło chroniące ekran i aparat fotograficzny.
Etui wodoodporne Puro – uniwersalne
To jedna z lepszych propozycji dla osób, które szukają niedrogiego, ale oferującego najwyższą jakość rozwiązania. Etui wodoodporne marki Puro zostało zabezpieczone za pomocą uszczelki i specjalnego zamknięcia. Etui chroni telefon nie tylko przed wodą (do 20m głębokości!), ale również przed pyłem, piaskiem czy kurzem. Nie zakłóca żadnych systemów łączności, w tym WiFi czy GPS.
Etui Love Mei Powerful– dedykowane, odporne na zachlapania
Dobra propozycja dla osób, które lubią chodzić po górach. Etui zapewnia odporność na przypadkowe zachlapania, a więc i na deszcz. Dodatkowo, zabezpiecza telefon przed upadkiem czy zabrudzeniem. Jego największą zaletą jest cena – nieco ponad 100 zł. Przy tym, jest to jedno z najładniejszych etui na rynku. Oferta pasujących modeli jest o wiele bogatsza, niż chociażby w przypadku etui firmy Seidio.
Mam nadzieję, że dzięki powyższemu artykułowi przekonacie się, że nie warto zostawiać telefonu w domu, czy to idąc na plażę, spacer czy szlak górski. Już za kilkadziesiąt złotych możecie zakupić dobre, podstawowe i uniwersalne etui, które zapewni waszemu telefonowi bezpieczeństwo i sprawi tym samym, że wy również poczujecie się bezpiecznie. | Wodoodporne futerały do telefonów, które przydadzą Ci się w wakacje |
Przez wielu użytkowników olej w skrzyni biegów uważany jest za długowieczny, a jego wymiana jest niepotrzebna. Nic bardziej mylnego. Olej w skrzyni biegów należy wymieniać, a jego poziom regularnie sprawdzać. W wielu książkach serwisowych znajdziemy informacje, że olej w skrzyni biegów podlega wymianie wyłącznie podczas trudnych warunków eksploatacyjnych. Mimo tych zaleceń, sugerowałbym regularną wymianę oleju, ponieważ zapewnienie odpowiedniego smarowania układu może zagwarantować jego długą bezawaryjną pracę.
Manualna skrzynia biegów
Już na początku należy zdawać sobie sprawę, że manualne skrzynie biegów są o wiele bardziej wytrzymałe na zaniedbania właściciela niż automatyczne. We wnętrzu skrzyni biegów znajdziemy magnesy, które przyciągają opiłki powstałe podczas pracy skrzyni biegów. Magnesy podczas swojej pracy zmieniają stopniowo właściwości oleju. Wymiana oleju w manualnej skrzyni biegów jest czynnością bardzo trudną, ponieważ dostęp jest ograniczony. Do przeprowadzenia prac niezbędny jest podnośnik albo kanał. Interwały wymiany zalecane są nie częściej niż po 100 000 kilometrów lub co 8 lat.
W wielu przypadkach do uszkodzenia skrzyni biegów dochodzi z powodu niskiego poziomu oleju, a nie z jego zużycia, dlatego bardzo ważnym elementem eksploatacji jest regularne sprawdzanie poziomu oleju. Czynność ta jest skomplikowana, ponieważ w większości przypadków nie znajdziemy bagnetu, zmuszeni jesteśmy do skorzystania z korka inspekcyjnego, który umieszczony jest na skrzyni biegów. Proponowałbym zlecić sprawdzanie poziomu oleju mechanikowi dokonującemu corocznego serwisu.
Sami możemy skupić się na wyborze oleju. Musimy zdawać sobie sprawę, że nie ma uniwersalnego, który pasuje do wszystkich aut, dlatego przed ostatecznym zakupem upewnijmy się, że dany olej pasuje do naszego silnika. Pomoże nam w tym katalog producenta. W naszych pojazdach najczęściej stosowane są oleje o oznaczeniu API GL-4 i GL-5. Niektóre skrzynie wymagają oleju silnikowego.
Automatyczna skrzynia biegów
W przypadku automatycznej skrzyni biegów wymiana oleju jest bardzo ważnym elementem eksploatacyjnym auta. Zaniedbanie wymiany oleju może mieć dla nas opłakane skutki, ponieważ może prowadzić do poważnych uszkodzeń skrzyni biegów, która jest bardzo droga w naprawie. Pierwsza wymiana oleju jest zalecana po przejechaniu 60 000 do 100 000 kilometrów, natomiast następne po 40 000 do 60 000 kilometrów.
Podczas wymiany oleju w automatycznej skrzyni biegów nie jesteśmy w stanie spuścić całego oleju znajdującego się w skrzyni. Cześć starego zostaje więc zmieszana z nowym, dlatego po pierwszej wymianie okres kolejnych zostaje znacząco skrócony. Tak jak w przypadku manualnej skrzyni biegów, proces wymiany oleju w automatycznej skrzyni biegów jest skomplikowany, dlatego lepiej powierzyć go specjaliście. Bardzo ważne jest regularne sprawdzanie jego poziomu, ponieważ zbyt niski prowadzi do poważnych uszkodzeń.
Sami możemy skupić się na wyborze odpowiedniego oleju do swojej skrzyni. Olej, który należy użyć do automatycznej przekładni, nazywany jest ATF (ang. Automatic Transmission Fluid). Konieczna jest również wymiana filtru oleju. Przy wyborze zarówno oleju, jak i filtra sprawdźmy, czy dany rodzaj pasuje do naszego auta. Pamiętajmy, że skrzynia biegów to jeden z najważniejszych podzespołów naszego auta. | Wymiana oleju w skrzyni biegów – czy dam radę zrobić to samemu? |
Wiko Bloom to propozycja przyzwoitego smartfona dla przeciętnego użytkownika. Zgrabna obudowa, 4,7-calowy ekran IPS oraz czterordzeniowy układ. Czy telefon francuskiego producenta ma szansę w starciu z urządzeniami z logo polskich firm? Dużo będzie zależeć od ceny. Architektura obudowy
Telefon ma klasyczny, gustowny design. Smartfon dobrze leży w dłoni, ale przy swoich wymiarach powinien mieć większą przekątna ekranu. Rozmiar Wiko Bloom jest porównywalny do LG G2, którego wyświetlacz ma przekątną 5,2 cala, czyli o 0,5 cala większą. Tylna klapka jest matowa i miła w dotyku. W przeciwieństwie do tej w modelu Sunset, nie zbiera tak łatwo odcisków palców. Tym razem producent wykorzystał dobrej jakości materiał. Boczne przyciski są dobrze wyczuwalne. Złącze ładowarki oraz gniazdo słuchawkowe zostały umieszczone na górnej krawędzi. Całość dobrze spasowana. Pierwszy kontakt z Bloomem jest jak najbardziej pozytywny.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Specyfikacja techniczna
Sercem Wiko Bloom jest czterordzeniowy układ MediaTek MT6582 wspomagany przez 1 GB RAM. Za jakość wyświetlanej grafiki odpowiada sprawdzony układ Mali-400 MP. Smartfon uzyskał 19659 punktów w benchmarku AnTuTu – podobnym rezultatem może się pochwalić Sony Xperia E4. W praktyce pod względem płynności pracy trudno cokolwiek zarzucić Wiko Bloom. Przez czas gdy urządzenie było mi udostępnione, nie zauważyłem spowolnienia działania. Jedyne co było irytujące, to parokrotne rozłączanie się sieci Wi-Fi.
Istotnym plusem telefonu jest obsługa dwóch kart SIM jednocześnie. Funkcjonalność ta działała bez problemów. Choć telefon został wyposażony w skromną ilość pamięci wewnętrznej – jedynie 4 GB, to można ją rozbudować o karty microSD.
Ekran
W kwestii wyświetlacza musimy przygotować się na kompromis. 4,7-calowy ekran wykonany w technologii IPS ma poprawne kąty widzenia. Dopiero przy większym odchyleniu telefonu kolory tracą na swojej intensywności. Zadowalająca jest również maksymalna intensywność podświetlenia matrycy. Rozczarowuje trochę rozdzielczość ekranu, która wynosi jedynie 480 x 800 pikseli. Zagęszczenie pikseli na cal wynosi zatem niecałe 200 PPI. Rezultat jak na dzisiejsze czasy dość skromny, jednak szczegółowość obrazu pozwala na dość komfortowe korzystanie z niego.
Niestety nie znalazłem informacji o jakiejś powłoce chroniącej ekran przed zarysowaniami.
Bateria
We wnętrzu Wiko Bloom znajdziemy wymienialną baterię o pojemności 2000 mAh. To dobry parametr. Dla porównania w LG L90 jest to 2540 mAh, w Sony Xperia M2 – 2300 mAh, w Kruger&Matz Drive 2 – 2000 mAh oraz 4000 mAh (w zestawie są dwa ogniwa). W praktyce energii w telefonie wystarczy na prawie cały dzień użytkowania.
Kamera
Jeżeli chodzi o jakość wykonanych zdjęć, to Bloom nie ma się czego wstydzić. Przy dobrych warunkach oświetleniowych fotografie są szczegółowe i mają dobrze oddane kolory. W tym przedziale cenowym 5 Mpix aparat smartfona firmy Wiko nie odbiega od optyki konkurencji. Czasami potrzebuje tylko trochę czasu na złapanie ostrości. Urządzenie radzi sobie również z rejestracją wideo o rozdzielczości Full HD.
Podsumowanie
Na Allegro można znaleźć wiele smartfonów z 4,7-calowym ekranem IPS, czterordzeniowym procesorem i 1 GB RAM. Choć jakość wykonania Wiko Bloom oceniam wysoko, to nie różni się ona znacząco od innych modeli z tego przedziału cenowego. Do plusów należy zaliczyć wspomnianą już jakość wykonania, wyświetlacz, aparat oraz Dual SIM. Trudno mi jednak wskazać choć jeden atrybut, którym ten telefon wyróżniałby się na tle konkurencji. To przyzwoity smartfon, ale bez fajerwerków. | Wiko Bloom – test francuskiego średniaka |
Sprawnie działający system rynnowy zapewnia bezpieczeństwo i wydajne odprowadzenie wody z dachu podczas lekkich i silnych opadów. Przeglądając ofertę producentów, do odwodnienia dachu możemy wybrać system z PCV, blachy stalowej, rynny aluminiowe lub tytanowo-cynkowe. Czym charakteryzują się poszczególne systemy? O tym w poniższym artykule. W skład systemu odprowadzającego wodę opadową z dachu podczas deszczu wchodzą rynny, rury spustowe, sztucery (połączenia rynien i rur spustowych), kolanka, wylewki, narożniki oraz akcesoria montażowe takie, jak: denka, haki złączki i uszczelki. Aby dobrze spełniały swoją funkcję, powinny być szczelne i trwałe – oprócz deszczu są one narażone na zmienne warunki klimatyczne, promieniowanie słoneczne, niskie temperatury czy ciężar zalegającego w nich śniegu. Oprócz właściwości mechanicznych, ważnym kryterium systemu rynnowego są także walory estetyczne.
Rynny z PCV
System orynnowania z PCV jest najtańszy. To materiał trwały i odporny na czynniki atmosferyczne. Nie wymaga on konserwacji ze strony użytkownika, kurz czy ptasie odchody łatwo schodzą z deszczem. Jednak tworzywo, z którego wykonane są rynny, jest bardzo wrażliwe na silne nasłonecznienie, czyli pod wpływem wysokich temperatur rynny ulegają rozszerzeniu. Natomiast podczas mrozu – kurczą się. Problem ten możemy wyeliminować, wykorzystując połączenia i uchwyty zapewniające swobodę ruchu. Gdy zmontujemy zbyt mocno spasowane długie odcinki, latem mogą one popękać. Rynny z PCV łączymy ze sobą złączkami lub kleimy i łączmy na wcisk. Trwałość rynien z PCV producenci określają na 50 lat. Wybierając ten typ rynien, łatwo dopasujemy system do barwy dachu lub całej elewacji.
box:offerCarousel
Rynny ze stali powlekanej
Systemy orynnowania ze stali powlekanej cieszą się dużą popularnością, mają budowę warstwową. Blacha od wewnątrz i zewnątrz zabezpieczona jest warstwą ocynku. Wierzchnią warstwę stanowi powłoka ochronna wykonana np. z poliestru. Za najtrwalsze uważa się powłoki typu Prelaq lub Hard Coat. Zwróćmy uwagę na grubość stali, te mogą osiągać wymiary od 0,5 do 0,7 mm. Im grubsze, tym bardziej są odporne na uszkodzenia mechaniczne. Rynny stalowe, w przeciwieństwie do tych, wykonanych z PCV, dobrze znoszą niskie temperatury i silnie nasłonecznienie. Ich wadą jest wysoki współczynnik chropowatości oraz mała odporność na agresywne środowisko, np. słone mgły. Podobnie jak rynny z PCV, dostępne są w szerokiej palecie najpopularniejszych barw pokryć dachowych.
box:offerCarousel
Rynny aluminiowe
Rynny aluminiowe najczęściej osiągają grubość grubości 1-1,5 mm, materiał dodatkowo zabezpieczany jest powłoką ochronną. Co ważne, rynny z aluminium wykazują bardzo dużą odporność na korozję, w miejscu wystąpienia niewielkiego uszkodzenia materiał ten pokrywa się patyną. Rynny z aluminium doskonale znoszą wahania temperatury, chropowatością przypominają rynny z PCV, zapewniając doskonałe spływanie wody. Żywotność systemów aluminiowych producenci określają na 100 lat. Ich wadą jest wysoki współczynnik rozszerzalności cieplnej oraz pracochłonny montaż.
Rynny z blachy tytanowo-cynkowej
Blacha tytanowo-cynkowa jest równie kosztowym rozwiązaniem jak aluminium, warto ją wybrać, jeśli zależy nam na trwałości oraz szlachetnym wyglądzie orynnowania. Solidna blacha o grubości 0,7-0,8 mm jest wytrzymała mechanicznie. Jej głównym materiałem jest bezpieczny ekologicznie stop cynku z dodatkiem miedzi tytanu. W okresie pierwszego roku użytkowana rynny te pokrywają się warstwą nierozpuszczalnego w wodzie węglanu cynku, czyli patyną, która stanowi warstwę ochroną. Stąd ewentualne rysy po pewnym czasie z powrotem pokryją się patyną, nie dopuszczając do korodowania elementu. Ścianki rur tytanowo-cynkowej mogą być stosunkowo cienkie, przez co nie obciążają nadmiernie konstrukcji dachowej. Systemy z tytanu-cynku dostępne są w kilku naturalnych odcieniach szarości – od jasnego do grafitowego, z czasem ciemnieją (ponieważ pokrywają się patyną).
box:offerCarousel
Podsumowanie
Decydując się na wybór właściwego systemu orynnowania, zwróćmy uwagę na wielkość i stopień skomplikowania dachu. Długość połaci odgrywa istotne znacznie w rozmieszczeniu rur spustowych, wokół dachu musimy rozmieścić wiele różnych kształtek i złączek, im większa powierzchnia dachu – tym większa średnica rynien. Rynny mocujemy wzdłuż linii okapu, zachowując odpowiedni spadek na każde 10 m długości, fachowcy przyjmują spadek 2-3 centymetrowy.
Rynny przeznaczone do łączenia mają długoś 2-3 lub 4 metry, mają one kształt półokrągły lub eliptyczny. Standardowa średnica rynien wynosi 125 cm, ich głębokość to 62 mm. Najgłębsze dostępne na rynku rynny mają głębokość 78 mm. Głębokość rynien wpływa na ich pojemność, co ważne – decyduje ona, czy spływająca nimi woda nie wychlapie się na zewnątrz. Oparciem dla rynien są haki (rynhaki) – w zależność od sposobu mocowania, różnią się budową i materiałem. Zebrana w połaci dachu woda odprowadzania jest z rynien za pomocą pionów, zwanych rurami spustowymi. Są one okrągłe, jednak ich średnice są mniejsze niż rynien i wynoszą od 50 do 120 mm. | Rynny dachowe – jakie wybrać? |
Aby szybko kupić przedmiot, kliknij przycisk [kup teraz] w interesującej Cię ofercie. Aby szybko kupić przedmiot
Kliknij przycisk [kup teraz] w interesującej Cię ofercie. W ofercie wieloprzedmiotowej z opcją kup teraz, przed zakupem wpisz liczbę przedmiotów, jaką chcesz kupić.
Następnie potwierdź zakup. Kliknij [kupuję i płacę].
Wybierz jedną z dostępnych w ofercie metod dostawy.
Podaj dane, na które Sprzedający ma wysłać przedmiot.
Kliknik [kupuję i płacę] i opłać zakup wybraną metodą. Jeśli wybierzesz płatność za pobraniem lub przy odbiorze, ominiesz ten krok.
Kup teraz a licytacja
Kup teraz może być jedyną opcją zakupu, lub występować w jednej ofercie równocześnie z licytacją. Jeśli chcesz kupić przedmiot bez czekania do końca licytacji, skorzystaj z opcji kup teraz. Wybór tej opcji automatycznie zakończy licytację, a Ty zostaniesz jej zwycięzcą. W licytacji z ceną minimalną opcja kup teraz jest aktywna, dopóki cena minimalna nie zostanie osiągnięta. | Kup teraz - jak szybko kupić przedmiot? |
Szpachlówki to jedne z najpopularniejszych produktów chemii samochodowej. Przydają się przede wszystkim podczas napraw blacharsko-lakierniczych, pozwalając na wypełnienie ubytków różnej wielkości. Jakie produkty są szczególnie polecane przez profesjonalistów? Masa szpachlowa jako podstawowe narzędzie lakiernika
Popularną „szpachlę” można kojarzyć zarówno z przemysłem motoryzacyjnym, jak i budowlanym. Pomimo odmiennego składu mają one podobne zastosowanie. Masy szpachlowe pozwalają bowiem na wyrównanie i uzupełnienie uszkodzeń powstałych na różnych podłożach. W samochodach wykorzystuje się je nie tylko w kontekście blachy, ale i materiałów z tworzyw sztucznych, jak chociażby zderzaków.
Uniwersalna szpachlówka to produkt o najszerszym zastosowaniu. Jej elastyczność, wytrzymałość i łatwość obróbki zostały tak skomponowane, aby produkt dobrze sprawdził się podczas aplikacji na małych i dużych powierzchniach. Cechuje się zarazem wysoką przyczepnością do podłoży różnego rodzaju.
APP
box:offerCarousel
Wśród polecanych producentów szpachlówek dominują polskie przedsiębiorstwa, których produkty zdobywają uznanie na całym świecie. W branży chemii blacharsko-lakierniczej nasz kraj może pochwalić się kilkoma uznanymi markami. Do takich z pewnością można zaliczyć APP – wytwórcę z Wrześni, który dystrybuuje swoje produkty do 21 krajów w Europie i Azji.
Szpachla uniwersalna APP Ultra dostępna jest w opakowaniach o różnych gramaturach. Za 200 g z utwardzaczem zapłacimy ok. 9 zł, 600 g kosztować będzie ok. 18 zł, natomiast 1,8 kg to wydatek rzędu 45 zł. W swoim składzie zawiera syntetyczny szklany mikrowypełniacz, który obniża wagę szpachli i ułatwia jej aplikację. W ofercie producenta znajdziemy ponadto podstawowy i jeszcze tańszy model APP Premia kosztujący ok. 38 zł za 1,8 kg.
Boll
box:offerCarousel
Innym znanym polskim producentem chemii blacharsko-lakierniczej jest Boll z Zielonej Góry. W gamie produktowej firmy znajdziemy szpachlówki uniwersalne dostępne w jednej z trzech pojemności. Za 250 g środka z utwardzaczem przyjdzie nam zapłacić tylko ok. 5 zł, co stanowi jedną z najbardziej atrakcyjnych cenowo ofert. Równie korzystny jest zakup większych szpachlówek: 750 g to wydatek rzędu 11 zł, a 1,8 kg kosztuje ok. 27 zł.
Novol
box:offerCarousel
Wymieniając wiodących producentów szpachlówek, nie sposób nie wspomnieć o firmie Novol z podpoznańskich Komornik. To największy producent chemii blacharsko-lakierniczej w Polsce, z prawie 40-letnim doświadczeniem, który oferuje swoje produkty w 50 krajach na całym świecie.
Podstawową szpachlówką producenta jest Novol Uni, sprzedawana z utwardzaczem i w kilku pojemnościach. Opakowanie 250 g może być nasze za ok. 7 zł, 750 g to wydatek 14 zł, natomiast za 2 kg produktu zapłacimy ok. 31 zł.
Nie tylko szpachlówki uniwersalne
Szpachle uniwersalne to rozwiązanie bezpieczne i o szerokim zastosowaniu. Warto jednak bliżej przyjrzeć się swoim potrzebom i zapoznać się z innymi produktami oferowanymi przez polskich producentów z branży chemii motoryzacyjnej.
Szczególnie popularne są szpachlówki do tworzyw sztucznych, które sprawdzą się w wyrównywaniu powierzchni zderzaków. Zamiennie z produktami uniwersalnymi można stosować szpachlę z włóknem szklanym lub pyłem aluminiowym. Pierwsza z nich wykazuje się znakomitą wytrzymałością i jest stosowana na małych powierzchniach, zaś druga dobrze znosi wysokie temperatury. Z tego powodu jest najczęściej wykorzystywana w naprawach masek i przednich błotników. | Najlepsze szpachlówki o zastosowaniu uniwersalnym |
Musi być przytulny, podobać się małemu lokatorowi, a przede wszystkim musi być funkcjonalny – te trzy cechy są nadrzędne, gdy chcesz stworzyć wyjątkowy pokój dla swojej pociechy. Jeśli planujesz urządzić go na poddaszu, może to być jego dodatkowa zaleta, bo te pomieszczenia zwykle dodają wyjątkowego klimatu, chociażby dzięki wyjątkowym oknom czy filarom. Pomysły na ściany i sufit
Pokój na poddaszu daje nieograniczone możliwości na malowanie i ozdabianie ścian oraz sufitu. Wnętrza zwykle są jasne, zwłaszcza jeśli mają kilka dużych okien w dachu. Nie obawiaj się więc zestawiać ze sobą kolory. Dłuższe ściany mogą być jasne lub z tapetą, np. w szerokie, pionowe pasy (dodadzą optycznej wysokości, jeśli pokój jest niski), a na krótszych ścianach postaw na ciemniejsze barwy. Różne kolory ścian to obecnie hit w pokojach dziecięcych i młodzieżowych.
Jeśli sufit jest łamany lub skośny, narysuj na nim dużą strzałę, która zaczyna się np. na lewej ścianie, przechodzi przez sufit i kończy na prawej ścianie, np. nad łóżkiem czy stolikiem. Taka krzywa strzałka doda pokojowi asymetrii, a zarazem nowoczesności.
Na suficie świetnym pomysłem będzie oświetlenie światłowodowe, które da wieczorem efekt gwiaździstego nieba. Idealnie pasuje do pokoju małego podróżnika lub dziecka pasjonującego się kosmosem. Spod sufitu mogą zwisać ręcznie robione modele planet albo gwiazd, przymocowane do sznureczków.
Jeśli jednak ma to być pokój malucha, pomaluj sufit na kolor błękitny i narysuj na nim białe chmury. Stwórzcie papierowe ptaki oraz motylki i przyczepcie je na sznurkach do sufitu tak, aby zwisały. Ściany pomalujcie w odcieniach zieleni. Naklejcie lub namalujcie drzewa, zwierzęta czy ulubione postaci z bajek.
Dekoracje filarów
Jeśli na poddaszu znajdują się filary, wykorzystajcie je. Pomalujcie w innych kolorach niż ściany i sufit, ozdóbcie naklejkami, rysunkami, ramkami ze zdjęciami, naklejcie tapetę pasującą do kolorów ścian lub pomalujcie farbą tablicową. Filary mogą służyć także jako ścianki na półki. Przymocuj na nich wąskie listwy z haczykowatym zakończeniem i ustaw na nich książki okładką do siebie. Dziecko w każdej chwili będzie mogło zdjąć ulubioną książeczkę, a ty zaoszczędzisz miejsce na regale.
Wyjątkowe oświetlenie
Jeśli na poddaszu znajdują się filary, jeden żyrandol na środku pokoju może nie wystarczyć. Dobrym pomysłem są zwisające lampy, np. trzy takie same. Dobrze sprawdzą się także kule świecące nad łóżkiem lub biurkiem. Warto zakupić projektor – da świetny efekt wieczorem i może zastąpić nocną lampkę.
Meble i dodatki
Przy niezbyt wysokim poddaszu lepiej będą wyglądać niższe meble, np. komody i otwarte, niskie regały na zabawki. Ciekawym pomysłem będzie półka-drzewko, na której można umieścić książki lub ramki. W przypadku wysokich pomieszczeń warto zainwestować w meblościankę młodzieżową. Wszystkie jej segmenty nie muszą jednak stać razem. Możesz rozdzielić komplet, stawiając na krótszej ścianie szafę, a na dłuższej komodę i regał z półkami. Ważnym meblem jest łóżko. Dobrym pomysłem będzie postawienie go przy krótszej ścianie lub pod oknem.
Jeśli w pokoju jest okno we wnęce, dobierz do jej długości i głębokości tapczan, najlepiej nieco wyższy. Będzie to przyjemny kącik dla twojego dziecka, zarówno do spania, jak i czytania książek.
Stylowe dodatki
To, na jaki styl pokoju się zdecydujecie, powinno zależeć od upodobań dziecka. Czasem jednak pomieszczenie samo podsuwa pewne pomysły. Jeśli np. znajdują się w nim okrągłe okna, urządźcie pokój w stylu marynarskim. Niech wnętrze zamieni się w kajutę. Wprowadźcie do niego kolory, takie jak biel, granat i czerwień. Ściany udekorujcie kołami marynarskimi z filcu, wybierzcie narzutę w biało-granatowe paski. | Jak urządzić pokój dziecka na poddaszu? |
Zdecydowana większość Polaków pisze prawą ręką. Co zrobić, kiedy zauważysz, że twoje dziecko chętniej trzyma kredki w lewej ręce? Nie panikuj! Dziś bez problemów kupisz przybory przystosowane dla osób piszących lewą ręką. Będą one szczególnie pomocne uczniowi, podczas edukacji szkolnej. Leworęczność nikogo już nie dziwi
Jeszcze kilka lat temu leworęczność była odbierana bardzo negatywnie. Rodzice i dziadkowie, widząc, że maluch preferuje posługiwanie się lewą ręką, dokładali starań, żeby takie „odchylenie” naprawić. Dochodziło do tego, że leworęczność była czymś wstydliwym.
Na szczęście wiele się od tego czasu zmieniło. Duża w tym zasługa specjalistów, którzy nie zalecają przymusowego przestawiania na prawą rękę. Na pewno wzrosła też świadomość ludzi. Zdarza się nawet, że pisanie lewą ręką nie jest odbierane jako dziwactwo, tylko wyjątkowa cecha i szczególna umiejętność.
Niestety, bez względu na stopień akceptacji społecznej, osoby leworęczne napotykają na trudności. Są one odczuwalne przede wszystkim w warunkach szkolnych, w procesie nauki pisania, rysowania czy malowania. Dzieje się tak, ponieważ zapis w języku polskim odbywa się od strony lewej do prawej. Osobę o dominującej lewej ręce również obowiązuje ten kierunek (w efekcie nie dzieje się to w sposób naturalny).
Dzięki popularności tematu powstają specjalne przybory przeznaczone dla osób piszących lewą ręką. Z pewnością warto rozważyć ich zakup, gdyż najlepiej zaspokajają potrzeby osób leworęcznych.
W trosce o dobre warunki pracy i nauki
Jeśli u dziecka dominująca jest lewa ręka, trzeba umożliwić mu jak najlepsze naturalne warunki do nauki. W tym celu wybierzmy następujące podstawowe przybory szkolne:
Specjalne nożyczki, np. 14 cm MILAN. Mają przestawiane ostrze ze stali nierdzewnej, ergonomiczny plastikowy uchwyt i ostrza zaokrąglone na końcach. Cena: 5 zł.
Zeszyty, w których liniatura jest ukośna.
Nakładki korygujące – większością kredek i ołówków mogą posługiwać się zarówno dzieci prawo-, jak i leworęczne, jednak zastosowanie takiej nakładki ćwiczy dodatkowo prawidłowy chwyt, np. nakładka na ołówek/długopis Jumbo (cena: 8,50 zł), nakładka SOLO GRIP (cena: 5,30 zł) lub Crossover (cena: ok. 8 zł). Mogą z nich korzystać osoby prawo- i leworęczne. Nakładki tego typu łączą innowacyjną technologię z naturalną fizjologią człowieka, dzięki czemu pozwalają prawidłowo ułożyć palce. Znajduje się na nich oznaczenie R/L. Osoby leworęczne powinny tak ułożyć nakładkę tak, aby litera „L” znalazła się od strony kciuka.
Ołówki i kredki, np. kredki ołówkowe drewniane Stabilo EASYcolors (cena za 12 kolorów: ok. 65 zł). Mają one gruby trzonek i rowki ułatwiające naukę prawidłowego trzymania.
Szybkoschnący atrament – rozwiązanie bardzo praktyczne, bo podczas pisania lewą ręką litery już napisane ulegają rozmazaniu.
Piórnik leworęcznego ucznia wyposażamy więc w:
Ołówek , np. Stabilo Easy Graph, cena: od 5 zł.
Pióro kulkowe, np. My Pen Style – cena: ok. 23 zł.
Pióro wieczne, np. Herlitz – cena: ok. 27 zł; Faber-Castell Scribolino – cena: ok. 35 zł.
Długopis, np. MAPED – cena: 8,50 zł.
Ponadto prawidłowego ustawienia wymaga lampka na biurku. Zasada jest prosta – światło lampki nakierowujemy tak, aby oświetlić kartkę. Logiczne jest, że jeśli dziecko zapisuje (rysuje, maluje) lewą ręką, lampkę ustawiamy po stronie prawej.
Gdy dziecko odrabia lekcje, należy zwrócić uwagę na właściwy sposób położenia zeszytu. Ustawiamy go pod skosem. Podczas pracy, czyli pisania, malowania i rysowania, całe przedramię dziecka powinno znajdować się na blacie. Pilnowania wymaga także postawa piszącego.
Ważne jest, aby nauczyciele w szkole zapewniali leworęcznym uczniom komfort pracy. Będzie on możliwy, jeśli dwójka dzieci piszących lewą ręką zajmie jedną, wspólną ławkę. W sytuacji, gdy w ławce usiądzie uczeń prawo- i leworęczny, ten drugi powinien usiąść po lewej stronie. Zapobiegnie to przeszkadzaniu sobie nawzajem. | Przybory dla dziecka leworęcznego |
Ile czasu w kuchni poświęcacie na siekanie, tarcie czy krojenie podczas przygotowywania potraw? W moim przypadku każdego dnia zajmowało to kilkanaście, a czasami nawet kilkadziesiąt minut. Do momentu, aż w moje ręce trafił rozdrabniacz firmy Tupperware. Charakterystyka ogólna
Rozdrabniacz Tupperware z zamysłu jest urządzeniem, które ma wyręczyć nas w tradycyjnym siekaniu składników potraw, takich jak: zioła, przyprawy, bakalie, owoce, warzywa… Przy okazji pełni również rolę miksera, ponieważ możemy mieszać w nim składniki bezpośrednio w trakcie ich rozdrabniania. Niezawodną siłą napędową Rozdrabniacza są nasze własne dłonie. Mechanizm jest bardzo prosty i opiera się na ruchu rotacyjnym, zamkniętego wewnątrz pojemnika, potrójnego ostrza.
Chcąc pokazać zalety tego produktu, mógłbym przekonywać, że zastąpi nas on praktycznie we wszystkim. Nie byłoby to jednak prawdą – rozdrabniacz Tupperware sprawdzi się tylko w pewnych, określonych sytuacjach. Ba, w niektórych przypadkach jego użycie może okazać się bardziej uciążliwe i czasochłonne, niż skorzystanie z tradycyjnego noża. Niemniej jednak, nadal jest to przydatne urządzenie, mogące umilić nam czas spędzony w kuchni i zdecydowanie ułatwić przygotowanie wielu potraw.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Budowa i wytrzymałość
Rozdrabniacz Tupperware, jak większość produktów firmy Tupperware, wykonano z grubego plastiku odpornego na urazy mechaniczne. Nie jest to katalogowa regułka, lecz sprawdzona przeze mnie wielokrotnie właściwość użytego w produkcji materiału. Nawet przy upadku z wysokości 1,5 m na twardą posadzkę, rozdrabniacz nie odniósł żadnych obrażeń. Nie jest on oczywiście zupełnie niezniszczalny, ale wyrządzenie mu jakiejkolwiek szkody wymaga dużej motywacji ze strony właściciela.
W urządzeniu możemy wyróżnić trzy główne elementy - miskę o pojemności 300 ml, montowane wewnątrz niej potrójne ostrze oraz dwuczęściową pokrywkę, pomiędzy segmentami której ukryty jest mechanizm napędowy.
Ostrze mocujemy wewnątrz miski, nakładając je na wyprofilowany uchwyt. Pokrywkę na misce montujemy natomiast poprzez lekkie dociśnięcie i przekręcenie jej w prawo, by zatrzaski znajdujące się w pokrywce weszły w niewielkie prowadnice umieszczone na jej krawędziach.
Uchwyt służący do napędzania ostrza znajduje się przy pokrywce. Działa na zasadzie podobnej do poczciwego i znanego praktycznie każdemu z czasów młodości jo-jo. Ze specjalną rolką, zamkniętą wewnątrz pokrywki, łączy go dość gruby, wytrzymały sznurek, który, w razie potrzeby, da się nawet wymienić metodą „chałupniczą”. Prostota tego urządzenia okazuje się być jego największą zaletą.
Pomimo niezwykle kompaktowych rozmiarów (średnica 10,7 cm, wysokość 9,2 cm), rozdrabniacz Tupperware sprawia solidne wrażenie. Poszczególne elementy są świetnie spasowane, a mechanizm napędzający ostrze działa bardzo płynnie.
Rozdrabniacz można rozebrać na części pierwsze, włącznie z rozłożeniem elementów mechanizmu pokrywki, co znacząco ułatwia mycie i zapewnienie naszemu urządzeniu całkowitej czystości. Pod spodem urządzenia umieszczono gumową nakładkę, która sprawia, że nawet na gładkich i mokrych powierzchniach, jak chociażby kuchenny blat, stoi ono pewnie i nie wyślizguje się z naszych rąk. To rozwiązanie przydaje się szczególnie, gdy siekamy rzeczy twardsze, jak chociażby orzechy czy marchew.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Użytkowanie
Rozdrabniacz Tupperware to bardzo wszechstronny gadżet kuchenny. Okazuje się przydatny podczas przyrządzania praktycznie każdej potrawy, przystawki czy deseru. Z naszej strony jedynymi ograniczeniami są wyobraźnia oraz siła, jaką dysponują nasze dłonie. Ze strony urządzenia natomiast ograniczeń praktycznie nie ma, choć oczywiście nie ze wszystkimi produktami sobie ono poradzi – zwłaszcza, jeśli ostrza mają już swoje lata.
Największy problem w przypadku rozdrabniacza Tupperware pojawia się, gdy chcemy posiekać większe i twardsze produkty, jak warzywa czy owoce. Dla przykładu, spójrzmy, jak urządzenie radzi sobie z posiekaniem surowej marchwi. Po pierwsze, ze względu na niewielką średnicę miski, nie zmieścimy jej tam w całości. Konieczne jest więc jej wstępne posiekanie z użyciem zwykłego, kuchennego noża. Po drugie – nawet po posiekaniu marchwi w nieduże talarki, do urządzenia zmieści się ich zaledwie kilka. Musimy bowiem pamiętać, że ostrza powinny mieć trochę luzu, aby pracować prawidłowo. W innym przypadku nie tylko nadwyrężymy sobie nadgarstek, ale też produkt będzie posiekany nierównomiernie. Podobnie sytuacja ma się w przypadku siekania surowego mięsa – jest ono jak najbardziej możliwe, trzeba jednak pamiętać, by robić to stopniowo, wkładając do rozdrabniacza niewielkie porcje.
Z mniejszymi produktami rozdrabniacz Tuppeware radzi sobie natomiast wyśmienicie. Posiekanie wszelkich ziół, roślin czy orzechów nie stanowi dla niego najmniejszego problemu. Świetnie sprawdza się podczas krojenia sałatki warzywnej. Posiekanie w koskę gotowanych jajek lub kiszonych ogórków zajmie nam chwilkę, ograniczając jednocześnie nieład w kuchni do minimum. Wykonując kilka obrotów więcej, uzyskamy pastę jajeczną lub przecier do zupy ogórkowej. Nadal jednak musimy pamiętać, żeby nie przepełnić pojemnika, jeśli chcemy osiągnąć równomierny efekt.
Urządzenie świetnie nadaje się także do przyrządzania pojedynczych posiłków (przetworów, przecierów) dla niemowląt i ludzi w podeszłym wieku, przy użyciu gotowanych warzyw i owoców – kilkoma ruchami dłoni zmiksujemy je na jednolitą masę.
Pomimo bezpiecznego i pewnego systemu blokowania pokrywki, nie powinniśmy miksować produktów gorących. Ciśnienie, jakie wytwarza się w przypadku ich rozdrabniania, może w nielicznych przypadkach doprowadzić do rozszczelnienia pokrywki. Lepiej więc zawsze odczekać chwilę i miksować wszystko, gdy jest już choć na wpół wystygnięte.
Utrzymanie rozdrabniacza Tupperware w czystości jest banalnie proste. W większości przypadków wystarczy, po użyciu opłukać wszystkie elementy pod bieżącą wodą. Jeśli siekamy produkty bardziej „brudzące”, miskę możemy wstawić do zmywarki. Pokrywkę i ostrze musimy jednak myć w sposób tradycyjny.
box:imageShowcase
box:imageShowcase
box:imageShowcase
Moje wrażenia
Rozdrabniacz Tupperware to przydatne i niezawodne narzędzie kuchenne. Jakość wykonania stoi na najwyższym poziomie, a szeroki zakres zastosowań sprawia, że często nie sposób się nim nie wyręczyć. W pewnym zakresie zastępuje on inne urządzenia, w tym również te elektroniczne – roboty kuchenne, blendery, maszynki do mięsa oraz tarki. Niestety, jego niewielka pojemność nie pozwala na przetworzenie dużych ilości produktów. Dla osób gotujących na większą skalę, alternatywą mogą okazać sięRozdrabniacz Multi (miska 700ml), oraz Szef Kuchni Tupperware, który pełni podobną funkcję, a przy tym oferuje aż 1,3 litra pojemności.
Ceny Rozdrabniacza nie należą do najniższych – zaczynają się bowiem od około 100 zł. Trzeba mieć jednak na uwadze fakt, że jest to zakup na naprawdę długie lata. Za niewielką opłatą możemy nabyć również dedykowaną pokrywkę ułatwiającą przechowywanie posiekanych produktów w lodówce oraz praktyczną książeczkę z przepisami, która pomoże w pełni wykorzystać potencjał urządzenia. | Rozdrabniacz Tupperware – minimalizm w każdym calu |
Pierwsze urodziny to wielkie wydarzenie dla maluszka, jego rodziny, znajomych i rodziców chrzestnych. Oto kilka pomysłów na prezent od chrzestnych. Na pewno ucieszą każdego maluszka. Prezent na pamiątkę czy praktyczny? To pierwsze i dość istotne pytanie, jakie należy sobie zadać, wybierając się na zakupy w poszukiwaniu prezentu. Jako chrzestni zastanawiamy się, czy wybierać prezenty pamiątkowe, czy też praktyczne. Jedno i drugie rozwiązanie ma tyle samo zwolenników i przeciwników. Z okazji pierwszych urodzin warto pomyśleć o liście napisanym odręcznie na kolorowej papeterii lub zdjęciach w minialbumie.
Zatrzymać wspomnienia na dłużej
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Lubię wszelkiego rodzaju pamiątki i staram się je dołączyć do każdego prezentu chociażby w symbolicznej formie. Nie zawsze jednak trzeba się ograniczać do małych gestów. Czasem warto puścić wodze fantazji i zdecydować się na wyjątkowy prezent, dzięki któremu wspomnienia zostaną zachowane.
Pudełko wspomnień. Podczas pierwszych lat życia dziecko rozwija się i bardzo szybko zmienia. Warto więc zatrzymać wspomnienia na dłużej. Rodzice zbierają wiele pamiątek związanych z maleństwem – od opasek na rączki ze szpitala, przez pierwsze ubranko, kartki z życzeniami, pierwsze rysunki, po odciski rączek czy nóżek. Kupując pudełko wspomnień z okazji pierwszych urodzin, przyczynimy się jako chrzestni do tego, aby te niepowtarzalne chwile mogły z nami zostać na dłużej. Warto wybierać pudełka dość duże, wykonane i wykończone z materiałów, które łatwo utrzymać w czystości. Neutralne i stonowane kolory to dobry wybór, dzięki temu pudełko może nie tylko stać się miejscem przechowywania pamiątek ukrytym w szafie, ale także być nietypową i efektowną ozdobą dziecięcego pokoju.
Pozytywka. Sztuka wykonywania pięknych i niepowtarzalnych pozytywek powoli zanika, jednak można jeszcze znaleźć modele wykonane z najwyższą dbałością o szczegóły. Taki prezent to nie tylko ozdoba na półce. Muzyka koi, relaksuje i bawi, więc wspomnień z jej udziałem z pewnością nie zabraknie. Jeśli zdecydujecie się na taki prezent, zwróćcie uwagę na sposób zasilania pozytywki. Tradycyjne pozytywki są nakręcane ręcznie za pomocą pokrętła przymocowanego do jej podstawy. Te współczesne posiadają wewnętrzny mechanizm zasilany bateriami alkalicznymi. Malowane pozytywki mogą z czasem stracić kolor. Srebrne są trwalsze, ale i zdecydowanie droższe. Najbardziej popularnymi motywami wśród pozytywek są karuzele i zamykane szkatułki z obracającą się figurką na wieczku.
Album. Zdjęcia to wyjątkowa pamiątka. Obecnie robimy je co chwila w różnych sytuacjach. Ozdobny album na zdjęcia to kolejny ciekawy pomysł na prezent. Wybieramy pomiędzy albumami, w których możemy umieścić tylko zdjęcia, a takimi, w których znajdzie się miejsce na odrobinę tekstu i inne pamiątki. Najprostsze albumy wymagają jedynie włożenia zdjęć do odpowiednich kieszonek. Bardziej złożone pozwalają na umieszczanie zdjęć w naklejanych narożnikach, a ich strony przełożone są pergaminem. Wybierając album, który chcemy podarować dziecku w prezencie, zwróćcie uwagę na bardziej rozbudowane modele, które zdecydowanie wyróżniają się spośród innych.
Księga pamiątkowa. Podczas pierwszego przyjęcia urodzinowego maluszka towarzyszy nam wiele emocji. Obok dziecka są rodzina, znajomi i rodzice chrzestni. Wszyscy składają mu życzenia, tulą je i poświęcają mu całą swoją uwagę. A co, gdyby te pozytywne emocje i myśli udało się zachować? Pomocna może okazać się księga pamiątkowa, w której każdy będzie mógł napisać kilka słów lub narysować coś dla maluszka. Rewelacyjny pomysł na prezent, do którego wiele razy będzie się chętnie zaglądać, nawet za kilka czy kilkanaście lat. Możecie wybrać wzór uniwersalny lub spersonalizować jej okładkę i wnętrze. Grawerowany długopis to ciekawy dodatek do księgi pamiątkowej. Aby każdy miał czas coś w niej napisać, warto o niej wspomnieć na początku przyjęcia urodzinowego.
Odciski. Dzieci tak szybko rosną, tak szybko mijają kolejne dni i lata. Chcąc na dłużej zapamiętać urocze małe stópki i rączki, możemy wykonać maluszkowi pamiątkowy odcisk. Taki prezent od rodziców chrzestnych docenią zarówno rodzice, jak i maluszek, kiedy już podrośnie. Można zdecydować się na odcisk w specjalnej puszce czy pudełku lub wybrać model w ramce, w której znajduje się miejsce zarówno na odciski, jak i na zdjęcia. Wykonanie odcisków jest proste – bez większego problemu można je zrobić nawet podczas przyjęcia.
Prezent na przyszłość
Wybierając prezent na roczek, warto wybiec w przyszłość i pomyśleć nad zabawką lub gadżetem, z którego dziecko skorzysta za jakiś czas. Oto kilka podpowiedzi.
Zabawki edukacyjne
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Dobre jakościowo zabawki edukacyjne to pożądany prezent. Wybierając je, warto zwrócić uwagę na jakość ich wykonania, opinie o producencie oraz posiadane przez nie certyfikaty:
* układanki – szczególnie drewniane w dość szerokimi i długimi uchwytami, warto zastanowić się nad modelami, które mają funkcję dźwięku. Wspierają koordynację oko–ręka,
* puzzle – dwu- lub trzyelementowe, wykonane z jak najgrubszego kartonu lub drewniane o prostych wzorach i kontrastowych kolorach. Ćwiczą małe rączki, doskonalą chwyt pęsetowy i uczą logicznego myślenia,
* piramidy – odradzam drewniane, ponieważ są dość ciężkie i mogą uderzyć dziecko podczas burzenia wieży. Z grubego kartonu są wręcz rewelacyjnym rozwiązaniem. Lekkie, poręczne i w większości modeli z bajecznymi grafikami. Pierwszy krok do zabawy w małego konstruktora. Zabawka kształtuje zmysł przestrzenny, ćwiczy umiejętność chwytania przedmiotów i uczy związków przyczynowo-skutkowych,
* sortery – im prostsze, tym lepsze. Bawiąc się sorterem, dziecko uczy się kolorów, kształtów, a nawet liczby czy liter. Warto jednak wybierać modele w stonowanych kolorach i bez zbędnych ozdób czy efektów dźwiękowych, które rozpraszają uwagę dziecka i mogą być przyczyną przestymulowania,
* klocki (szczególnie klocki magnetyczne i zestawy lego duplo) – są jednym z najchętniej wybieranych prezentów ze względu na ich ponadczasowość. Rewelacyjnie rozwijają wyobraźnię dziecka i są jednymi z pierwszych zabawek, które zachęcają dziecko do tworzenia historii oraz odgrywania ról,
* przeplatanki – wykonane z drewna i metalu z dużymi elementami o rozmaitych kształtach i fakturach. Świetne ćwiczenie dla małych paluszków, rączek, a nawet całego ciała. Kształtują umiejętności manualne. Większe modele angażują podczas zabawy całe ciało, pozytywnie wpływając na rozwój motoryki dużej.
Pojazdy
box:offerCarousel
Bez względu na to, czy jesteśmy rodzicami chrzestnymi dziewczynki, czy chłopca, to takie pojazdy jak jeździki i rowerki biegowe sprawdzą się rewelacyjnie. Dzieci uwielbiają wszelkie aktywności ruchowe. Gdy mają około roku, uczą się samodzielnie chodzić. Jest to więc czas, kiedy wszelkiego rodzaju pojazdy sprawdzą się jako prezent urodzinowy. Wybierając konkretny model, należy zwrócić uwagę, aby był on dostosowany do wzrostu dziecka i jego umiejętności:
* jeździk powinien pozwalać dziecku na swobodne opieranie stopy na podłodze. Jego siedzisko nie powinno być zbyt szerokie – aby dziecko siedziało na nim swobodnie, a nie w nienaturalnej pozycji z mocno rozstawionymi nogami. Ze względu na możliwość uszkodzenia podłóg w domu, mebli i ścian koła pokryte powinny być pokryte gumą, a przód i tył jeździka zabezpieczone miękkim tworzywem.
* rowerek biegowy to ciekawy pomysł dla dzieci, które samodzielnie i w pełni stabilnie się poruszają. Najważniejsze jest bezpieczeństwo dziecka, więc od początku przygody z rowerem należy uczyć je jazdy w kasku na głowie. Wygodne uchwyty kierownicy, szerokie koła i wygodne siodełko to bardzo ważne elementy podczas wybierania konkretnego modelu rowerka.
Wyposażenie pokoju
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Warto rozważyć zakup suchego basenu z piłkami, tipi lub bezpiecznego kojca do zabawy. Aktywizują one dziecko, pozytywnie wpływając na rozwój motoryki dużej i związanych z nią umiejętności. Wybierając taki prezent, trzeba zwrócić uwagę na dokładność jego wykonania i zachowanie maksymalnego bezpieczeństwa. Suchy basen powinien być wykonany z miękkiego materiału.
Bez względu na to, na jaki prezent się zdecydujecie, wasza obecność i uwaga będą dla dziecka najlepszym prezentem. Wykorzystajcie więc ten czas jak najlepiej. | Pomysły na prezenty od chrzestnych na roczek |
Poszukujesz ciekawej alternatywy, która z użyciem systemu centralnego ogrzewania pomoże dobrze ogrzać Twoje mieszkanie? W takim wypadku kominek z płaszczem wodnym okaże się idealnym rozwiązaniem. Podpowiadamy, co należy wiedzieć na jego temat i czy warto w niego inwestować. Połączenie tradycyjnego kominka z wysoką wydajnością i wygodą to nic innego jak kominek z płaszczem wodnym. Na rynku dostępnych jest wiele modeli, dzięki czemu bez problemu wybierzemy najlepsze dla nas rozwiązanie. Poniżej więcej informacji, w tym pozytywne i negatywne strony takiego urządzenia.
Kominek z płaszczem wodnym – czym się charakteryzuje?
Kominek z płaszczem wodnym różni się od tradycyjnego modelu nie tylko wyglądem, ale przede wszystkim specyfiką. Kominki, które najczęściej pojawiają się w mieszkaniach, mimo estetycznych funkcji nie mają zbyt wielu użytkowych zalet. Co więcej, znaczna część wytwarzanego przez nie ciepła jest niewykorzystana i ucieka z pomieszczeń przez komin wraz ze spalinami. W przypadku kominka z płaszczem wodnym sprawa wygląda zupełnie inaczej. Ten rodzaj kominków, jak sama nazwa wskazuje, ma za zadanie podgrzewać wodę zasilającą instalację centralnego ogrzewania.
Czy warto go zamontować?
Kominek z płaszczem wodnym ma tylu samo zwolenników, co przeciwników. Dlatego też ciężko jest podjąć ostateczną decyzję dotyczącą zainwestowania w to konkretne źródło ciepła. Zanim zdecydujemy się na ten wariant, warto wziąć pod uwagę poniższe jego wady i zalety.
Zalety kominka z płaszczem wodnym
Główną zaletą kominka z płaszczem wodnym jest umożliwienie efektywnego spożytkowania ciepła podczas spalania drewna. Ponadto w porównaniu z tradycyjnymi kominkami wypada znacznie lepiej, jeśli chodzi o jego sprawność grzewczą. To wszystko za sprawą płaszcza wodnego, który podczas spalania drewna odbiera ciepło i przekazuje je do instalacji grzewczej. Nie sposób nie wspomnieć również o obniżeniu kosztów ogrzewania. W sezonie grzewczym kominek z płaszczem wodnym jest w stanie je obniżyć nawet do 40%. To duża zaleta, która bardzo często wpływa na podjęcie ostatecznej decyzji o jego zakupie. Dodatkowym atutem jest fakt, że kominek z płaszczem wodnym można łączyć z kolektorami słonecznymi. W sezonie letnim z powodzeniem zastąpi wkład do przygotowania ciepłej wody.
Jakie wady?
Jak każde rozwiązanie, tak również kominek z płaszczem wodnym ma swoje negatywne strony. Jedną z najczęstszych wad, które są brane pod uwagę przy rozważaniu jego zakupu, to wysoka cena. Musimy bowiem pamiętać, że znacznie przewyższa ona ceny tradycyjnych modeli – i to nawet o 50%. Dzieje się tak nie tylko ze względu na konstrukcję urządzenia, ale również dlatego, że ten rodzaj jest znacznie bardziej wyposażony. Kolejna wada to skomplikowany montaż. Zamontowanie kominka wyposażonego w układ ogrzewczy nie jest wcale taką prostą sprawą. Sytuacja komplikuje się w przypadku dwóch obiegów. Oznacza to, że płaszcz wodny działa w zupełnie innym układzie aniżeli instalacja grzewcza z kotłem.
Montaż kominka z płaszczem wodnym w mieszkaniu to nie tylko ciekawe i wysoce estetyczne rozwiązanie, ale przede wszystkim bardzo funkcjonalne. Jeśli jednak masz co do niego obiekcje, warto wziąć pod uwagę powyższe rady. Dzięki nim będziesz w stanie podjąć słuszną decyzję. | Kominek z płaszczem wodnym – czym jest? Wady i zalety |
Maluchy, własnoręcznie lub z pomocą dorosłych, napisały już dawno listy do Mikołaja. Starszaki być może myślą, że z takich zabaw wyrosły, wciąż jednak liczą na prezent pod choinką. Zadowolić starszaka nie jest łatwo. Babciu, dziadku – podpowiadamy. Najmodniejsze prezenty dla dziewczynki
Starszaki czasem chciałyby być już dorosłe, w gruncie rzeczy to jednak ciągle małe dzieci, a dziewczynki kochają lalki. Te przeznaczone dla uczennic różnią się nieco od lalek dla maluchów, zamiast bobasów i wózeczków mamy więc lalki-modelki, lalki-gwiazdy rocka lub lalki-wampiry.
Niezmienną popularnością od lat cieszy się kultowa Barbie, a wybór modeli może przyprawić o zawrót głowy. Zalet ogromnego wyboru jest wiele, wystarczy wymienić dużą rozpiętość cen i fakt, że kolekcję wraz z akcesoriami można rozbudowywać bez końca. Modne wśród dziewczynek są też lalki Monster High i Equestria Girls. Monster High doskonale wpisują się w falę popularności książek i filmów o nastoletnich wampirach. Mroczny klimat spodoba się dziewczynkom, które nie chcą już być traktowane jak maluchy. Lalki Equestria Girls polubią fanki uwielbianych kucyków Pony, bo to takie większe siostry popularnych tęczowych koników.
Na czele listy wymarzonych prezentów dla dziewczynek utrzymują się klocki Lego, zwłaszcza serie powstałe z myślą o przedstawicielkach płci pięknej. W serii Lego Friends znaleźć można zestawy różnej wielkości i w różnej cenie (najprostsze kosztują już około 20 zł, ceny najbardziej rozbudowanych sięgają kilkuset złotych), wszystkie charakteryzuje dziewczęca, pastelowa kolorystyka. Nowością Lego są serie Lego Elves (z elfami, smokami i magicznymi eliksirami) i Lego Disney Princess z postaciami najpopularniejszych księżniczek z rysunkowych filmów Disneya.
Dziewczynki uwielbiają tajemnice, dlatego z pewnością spodoba się im pamiętnik, w którym będą mogły zapisywać swoje sekrety. Wybierając notes na tajne zapiski, sprawcie, żeby był naprawdę wyjątkowy. Zamknięcie na kłódkę z kluczykiem to absolutne minimum, obiektem pożądania wśród dziewczynek są teraz pamiętniki z dostępem na hasło. Motyw na okładce można dostosować do zainteresowań obdarowywanej, wybór bohaterów jest spory. Może będzie to pamiętnik z Violettą, z Hello Kitty, a może ze zwierzątkami Littlest Pet Shop?
Prezenty, o jakich marzą chłopcy
Na liście wymarzonych prezentów niejednego chłopca rok po roku znajdują się popularne klocki Lego. Nic dziwnego, bo jeśli nawet z klocków się wyrasta, Lego tworzy zestawy przeznaczone dla różnych grup wiekowych, więc zabawa nimi nie ma końca. Które klocki wybrać? Na topie utrzymują się serie Star Wars (nawiązująca do filmowej sagi) i Ninjago. Chłopcy z zacięciem konstruktorskim chętnie zmierzą się z zestawami z serii Lego Creator i Lego City, stopień trudności jest bardzo zróżnicowany, znajdą się i klocki dla mniej biegłych w temacie, i dla tych bardzo zaawansowanych.
Wielu chłopców jako swoich idoli wymienia piłkarzy, prezent nawiązujący do futbolu jest więc doskonałym pomysłem. Profesjonalna piłka nożna lub kompletny strój ukochanej drużyny z pewnością spotkają się z entuzjazmem. Koszulka Messiego, Ronaldo lub Lewandowskiego to też nie lada gratka. A przecież piłkarskich akcesoriów jest o wiele więcej. Plecaki, notesy, piórniki, kalendarze, naklejki ścienne, komplety pościeli, ręczniki i całe mnóstwo innych gadżetów, gdy ozdobione są wizerunkiem idola, zyskują na wartości. Mile widziane będą też gry z serii FIFA – zarówno te planszowe, karciane, jak i elektroniczne: na komputer lub konsolę.
Jesteście tradycjonalistami i chcecie podarować wnukom książkę? Warto wybrać którąś z wielotomowych serii – gdy czytelnik złapie bakcyla, na lekturze jednego tomu się nie skończy. Niezmienną popularnością cieszy się seria o Harrym Potterze. Przygody czarodzieja z Hogwartu doczekały się też wersji filmowej – fanów ucieszy więc box na DVD.
Miłośnicy zagadek historycznych i archeologii zaczytują się w Kronikach Archeo, a mali detektywi, zwłaszcza ci, którzy dopiero rozpoczynają samodzielną lekturę, fascynują się przygodami bohaterów Biura detektywistycznego Lassego i Mai. Książka to zawsze dobry prezent, trzeba tylko wybrać właściwy tytuł.
Przyjemność z dawania prezentów jest ogromna, a radość obdarowanych – warta każdej ceny. Dobrze więc zadać sobie trochę trudu i wyszukać podarunek, który naprawdę będzie tym wymarzonym. | Poradnik dla babci i dziadka starszaka (6–10 lat) |
20 kwietnia: Zmiany w Regulaminie Allegro 20 kwietnia zaktualizujemy zapisy w Regulaminie Allegro:
w artykule nr 2 Załącznika nr 1 - wprowadzimy niewielkie zmiany w całym artykule nr 2
w części III Załącznika nr 4 - dodamy informacjwe związane z ograniczeniem maksymalnej kwoty prowizji w kategorii Motoryzacja do 50 zł
Wszystkie planowane zmiany przedstawiamy w jednym pliku PDF. Informacje, które dodamy zaznaczylismy na zielono, a te które usuniemy - na czerwono. | 20 kwietnia: Zmiany w Regulaminie Allegro |
Jeśli mówimy o koloryzacji ust, pora powitać nowy hit 2017. Już nie mat, teraz na Instagramie króluje lip tint! W tym sezonie pomadki w płynie stają się coraz bardziej popularne i coraz częściej wybierane przez youtuberki urodowe. Błysk czy mat?
Rywalizacja między matowymi, a błyszczącymi ustami wciąż trwa, jednak tak naprawdę nie da się jednoznacznie stwierdzić, co jest lepszym wyborem. Wszystko zależy od naszego makijażu oczu i twarzy oraz tego, jaki efekt chcemy osiągnąć. Często wiele kobiet decyduje się na błysk ze względu na to, że matowe pomadki wysuszają ich usta. Jeśli też zmagasz się z tym problemem, połyskujący lip tint będzie idealnym rozwiązaniem dla ciebie! Natomiast jeśli kochasz matowe usta i szukasz pomadki, która sprawi, że nie będą one zbyt suche – koniecznie przeczytaj ten poradnik!
Polecane matowe pomadki w płynie
Wszystkie fanki matowych ust mogą odetchnąć z ulgą – istnieją błyszczyki, które nie tylko nie wysuszają ust, ale także zapewniają idealnie matowy efekt! Co ciekawe, nie zawsze musi się to wiązać z ich wysoką ceną. Które modele polecamy?
box:offerCarousel
Golden Rose Longstay Liquid Matte Lipstick – ta płynna, matowa pomadka to zdecydowany numer jeden! Oprócz tego, że zapewni ci idealne zmatowienie ust, pozostanie na nich przez kilka do kilkunastu godzin! Możesz bez obaw spożywać posiłki czy też dawać buziaki swojej drugiej połówce! Ponadto występuje ona aż w 26 wersjach kolorystycznych, dlatego z pewnością znajdziesz coś dla siebie.
box:offerCarousel
Lovely Extra Lasting – do wyboru tym razem masz nieco mniej, bo 6 odcieni. Piankowa konsystencja sprawia, że twoje usta pozostaną nawilżone nawet po całym dniu jej noszenia. Oprócz trwałości tej pomadki, jej ogromną zaletą jest także cena – na Allegro znajdziesz ją za ok. 8 zł.
box:offerCarousel
NYX Soft Matte Lip Cream – NYX to marka, którą z pewnością zna każda z was. Co prawda pomadka, którą oferuje nie jest tak trwała jak jej poprzedniczki, ale posiada szeroki wybór odcieni. Stworzą one na twoich ustach matowy efekt, którego oczekujesz.
Polecane błyszczyki
Wybór dobrej jakości błyszczyka jest bardzo ważny. Jeśli popełnimy błąd – nasze usta nie będą wyglądały pięknie, a tandetnie. Zatem – jaki błyszczyk wybrać?
box:offerCarousel
Effet 3D Volume & Shine Elixir Gloss– szukasz idealnego blasku na swoich ustach? Mikrocząsteczki wosku w błyszczykach Effet 3D zapewnią ci połysk, który utrzyma się na twoich ustach przez 8 godzin, jak zapewnia producent. Twoje usta będą nie tylko nawilżone, ale także optycznie powiększone.
box:offerCarousel
Astor Perfect Stay 8h – efekt powiększonych, błyszczących ust? Błyszczyk Perfect Stay nawilży twoje usta i rozświetli je, dopełniając tym cały makijaż. Jeśli wybierasz się na wieczorną imprezę, nie zapomnij wrzucić go do swojej torebki!
box:offerCarousel
Rimmel London Apocalips Lip Lacquer – czy kiedykolwiek słyszałaś o lakierze do ust? Jeśli nie, koniecznie wypróbuj ten od Rimmela! Dzięki swojej konsystencji, zastyga na ustach, zapewniając ich trwałą koloryzację. Jego ogromną zaletą jest także 8 nasyconych kolorów do wyboru oraz piękne, nietypowe opakowanie!
box:offerCarousel
Christian Dior, Addict Lip Maximizer- jeśli wolisz kosmetyki z górnej półki, koniecznie zdecyduj się na ten model! Dzięki niemu uzyskasz efekt powiększonych, nawilżonych ust. Ponadto nie spływa z ust, nie klei się i ma piękny zapach! Na Allegro znajdziesz go za ok. 130 zł.
Co jeszcze?
Oprócz wyżej wymienionych lip tintów, polecamy także… brokatowe błyszczyki! Idealnie sprawdzą się podczas wieczornej imprezy – cała uwaga będzie skupiona tylko i wyłącznie na twoich ustach! Nie zapomnij także o lip tintach w tubce! Są one bardzo wygodne w nakładaniu, jednak nieco mniej trwałe od błyszczyków z aplikatorem.
Ponadto na rynku możesz znaleźć także smakowe błyszczyki! Jeśli marzą ci się usta o zapachu i smaku Coca Coli lub świeżych malin –będą one idealne dla ciebie.
Chcesz uzyskać jak najbardziej naturalny efekt błysku? Wystarczy, że podczas nakładania podkładu na twarz, delikatnie wjedziesz nim na usta. Następnie pomaluj je bezbarwnym błyszczykiem i niesamowity efekt gotowy! | Lip tint - hit z Instagrama |
Zaczynając przygodę z bieganiem, większość z nas nie ma określonej metody treningowej. Jeśli komuś zależy na poprawie ogólnej kondycji organizmu albo zrzuceniu wagi, koncentruje się na systematyczności. Zmiana następuje, gdy zaczynamy startować w zawodach biegowych i zależy nam na uzyskiwaniu dobrych wyników czasowych. Wtedy zaczynamy poznawać metody treningowe i wybieramy dla siebie te, które najbardziej nam odpowiadają. Przerwa na marsz
Poznajmy metodę biegania długich dystansów, opracowaną przez Amerykanina Jeffa Gallowaya. To biegacz, trener oraz publicysta publikujący na łamach miesięcznika biegowego. Jest również autorem książki, w której szczegółowo opisał opracowaną przez siebie metodę. Na czym ona polega?
Wiele osób, przygotowując się do maratonu, ma na celu przebiec cały dystans bez zatrzymywania się. Jest to dla nich bardzo ważne. Mogą później pochwalić się tym wyczynem przed rodziną, znajomymi i innymi biegaczami. To prawdziwy powód do dumy. Często taki bieg okupiony jest bólem, bardzo dużym zmęczeniem, a nawet cierpieniem na ostatnich kilometrach. Jeśli chcemy tego uniknąć, Jeff Galloway proponuje, aby co jakiś czas przejść do marszu.
Dzięki temu nasz organizm odpocznie i będzie w stanie się zregenerować. Przede wszystkim uspokoi się oddech i spadnie puls. Odpoczynek robimy wtedy, gdy sami czujemy, że jest nam to potrzebne. Biegniemy na samopoczucie. Nie oznacza to jednak, że będziemy co minutę przystawać i robić długie przerwy. Podczas startu w maratonie należy przechodzić do marszu po przebiegnięciu najwyżej 1,5 kilometra. Ważne jest, by robić to w dość regularnych odstępach.
Systematyczność i konsekwencja
Wiele osób myli metodę Gallowaya z tym, że raz czy dwa podczas zawodów przejdą sobie jakiś odcinek. To nie tak. Należy w regularnych odstępach czasowych przechodzić do marszu, żeby dać odpocząć organizmowi oraz by móc biec w szybkim tempie. Tak samo należy postępować w czasie treningów. Dzięki temu będziemy mogli wytrzymać cały dystans bez ryzyka zbyt dużego osłabnięcia. Po prostu trzeba przyzwyczajać organizm do takiego stylu biegania.
To dobra metoda dla początkujących, bo pozwala na systematyczne zwiększanie długości pokonywanych dystansów. Galloway radzi, by biegać trzy razy w tygodniu. Jeśli zaczniemy codziennie wychodzić na trening, nie pozwolimy organizmowi na odpoczynek i regenerację mięśni.
Ważną sprawą jest zastanowienie się nad tym, ile powinien trwać chód. Otóż na początku możemy iść np. przez minutę. Systematycznie skracamy ten czas, by w trakcie zawodów ograniczyć marsz do kilkunastu sekund. Wszystko zależy od naszego samopoczucia. Wiele osób może błędnie uważać, że stracą podczas zawodów za dużo czasu na chód. Nie biorą pod uwagę tego, że dzięki marszowi będą mieć siłę, aby biec szybciej.
Odpoczynek w marszu pozwala biec szybciej
Gdy cały czas biegniemy, to tempo spada samoistnie, gdyż organizm domaga się odpoczynku. W konsekwencji dane odcinki pokonujemy wolniej. Później trudniej jest nam zwiększyć prędkość, bo jesteśmy już zmęczeni. Galloway proponuje przejść do marszu, gdyż podczas niego używamy innych mięśni niż przy biegu.
Podczas treningów biegajmy w terenie. Obierzmy sobie jakiś punkt i starajmy się do niego dobiec w dużo szybszym tempie. Stosujmy przyspieszenia co jakiś czas, aby przyzwyczaić organizm do takiego biegu podczas zawodów. Na długie wybiegania weźmy napój, aby nie dopuścić do odwodnienia.
Ważne jest, aby podczas treningów stosować tzw. podbiegi, które pozwolą na wzmocnienie mięśni. Na długie wybieganie trzeba poświęcić jeden dzień w tygodniu. Jeśli poprzednio przebiegliśmy wiele kilometrów, to na następnym treningu powinniśmy wyznaczyć sobie mniejszy dystans.
W metodzie Gallowaya ważne jest, żebyśmy słuchali własnego organizmu. Dajmy mu odpocząć, kiedy tego wymaga, a dzięki temu będziemy mogli biec znacznie szybciej i dłużej. Bawmy się bieganiem, co później da nam satysfakcję z osiągniętych przez nas wyników na zawodach biegowych. | Bieganie metodą Gallowaya – o co chodzi? |
Należę do osób, które w książkach szukają przede wszystkim rozrywki. Nie oznacza to, że czytam tylko i wyłącznie komedie, satyry i książki humorystyczne. Jeśli autor sprawnie posługuje się absurdem i ironią, nawet najpoważniejszy temat staje się dużo bardziej przyjazny. I to właśnie po takie książki na mojej półce sięgam najczęściej. Terry Pratchett
Na pierwszym miejscu wśród moich ulubionych autorów zasiada Terry Pratchett. Autor znany jest przede wszystkim z cyklu „Świat Dysku”. Specyfika tej serii może spowodować, że już na samym początku zniechęci do siebie niektórych czytelników. Mamy tu do czynienia ze światem osadzonym w bliżej nieokreślonych czasach średniowiecznych (choć szczerze mówiąc, epoki przemijają tam błyskawicznie). Jeśli jednak uda się wam przebrnąć przez tę otoczkę, to zauważycie zupełnie współczesne problemy i zagadnienia społeczne. Pratchett doskonale przerysowuje i wyolbrzymia te ludzkie cechy, które sprawiają najwięcej nieporozumień i problemów. Może się wydawać, że czytamy zabawną i niezbyt poważną historyjkę, gdy nagle znajdujemy się w samym środku wojny na tle gatunkowym – czyli w przełożeniu na nasz język – rasowym, której początków i przyczyn nikt tak naprawdę nie pamięta.Autor oddaje bezsens pewnych zachowań, a używa przy tym języka, który sprawia, że czytelnik chichocze na głos – nawet podczas lektury w środkach komunikacji miejskiej. O owczym pędzie i szale bojowym możecie poczytać między innymi w „Ruchomych obrazkach”, „Muzyce Duszy” i „Ciekawych czasach”.
Zobacz także inne książki Terry'ego Pratchetta.
Douglas Adams
Douglas Adams podniósł absurd do kosmicznych rozmiarów. A zaczyna się wszystko od złośliwej usterki biurokratycznej. No bo jak inaczej nazwać fakt, że Zarząd Budowy Autostrad nie poinformował nas o tym, że nasz dom musi zostać rozebrany, ponieważ stoi na trasie przyszłej drogi szybkiego ruchu, a czas na złożenie odwołania minął wczoraj. Niedorzeczne, prawda?Więc… Następną wiadomością jest ta, że przez naszą galaktykę przebiegać będzie droga szybkiego ruchu, a Ziemia jest akurat na przeszkodzie... A to dopiero początek całej historii. Również tutaj spotykamy się z najróżniejszymi przywarami ludzkimi – może tym razem bardziej urzędowymi. Arthur Dent – główna postać trylogii (w pięciu tomach) Adamsa – co i rusz napotyka kolejne schody na drodze do wyjaśnienia, dlaczego się znalazł w takiej właśnie sytuacji. Czasem mam wrażenie, że główny żart w tej serii polega na tym, że w pewnym momencie orientujemy się, że wszyscy kiedyś spotkaliśmy się z podobnymi sytuacjami. A ponieważ nic nie pociesza bardziej, niż kiedy bliźniemu dzieje się gorzej, to uśmiech na twarzy czytelnika gości bardzo często. Tarapaty Arthura Denta zaczęły się w „Autostopem przez Galaktykę”, a zakończyły w tomie zatytułowanym „W zasadzie niegroźna”.
Zobacz także inne książki Douglasa Adamsa.
Christopher Moore
Christopher Moore to już zupełnie inny poziom humoru. Mamy tu nieprzyzwoitą czerń i dość mroczny róż, a od czasu do czasu również odrobinę czerwieni (maksymalnie kilka fal na rozdział). I od razu trzeba też zaznaczyć, że jest to humor bardzo... bardzo... – z braku lepszego słowa – specyficzny i trzeba się do niego przez chwilę przyzwyczaić. Autor rozprawia się z elementami naszej kultury. Czasem są to święta („Najgłupszy Anioł”), podczas których nie do końca przemyślane życzenie sprowadza plagę zombie na małe miasteczko w USA. Czasem jest to klasyka literatury. W „Błaźnie” nie można się wręcz opędzić od ducha Szekspira, choć same postaci są – delikatnie mówiąc – odrobinę rubaszne. Wreszcie możemy się szczerze naśmiewać z rosnącej popularności wszelkiego rodzaju strzyg i wampirów. Autor rozprawia się z mitami – zwłaszcza tymi najnowszymi – jakoby bycie krwiopijcą było przyjemne i śmiertelnie zabawne. W przeważającej części przypadków okazuje się, że przeważnie zgadza się tylko ta część związana ze śmiercią – „Gryź, mała, gryź”.Osobiście jednak najbardziej sobie cenię właśnie „Błazna” za zerwanie z idealizowaniem szekspirowskich realiów.
Tom Holt
Wydaje się, że w świecie pisarskim słowo „trylogia” ma szczególne znaczenie. Co więcej, nic a nic nie traci ono na swojej szczególności mimo swojego powszechnego występowania. Tak jest na przykład z cyklem przygód Paula Carpentera, których autorem jest Tom Holt.Pierwsze wrażenie, jakie można odnieść po zerknięciu na okładkę – choćby „Przenośnych drzwi” – bezpardonowo przywołuje na myśl pratchettowski cykl „Świat Dysku”. Jest to jednak bardzo złudne wrażenie. Jednocześnie jest to bardzo szczęśliwy zbieg okoliczności, bo po książkę naprawdę warto sięgnąć, a już po pierwszych kilku stronach to wrażenie zmieni się w podobieństwo do filmów Woody’ego Allena. I zostanie ono na ciut dłużej. Głównym bohaterem jest młody ciałem (niekoniecznie duchem) człowiek, który – po wielu niepowodzeniach – dostaje pracę w dużej firmie. Jeśli kiedykolwiek mieliście okazję wyobrazić sobie okropieństwa i absurdy pracy w korporacji, to tu znajdziecie je doskonale przerysowane. Problem w tym, że u Holta określenie „mój szef jest potworem” niekoniecznie musi być metaforą. Kiedy już się z tym oswoimy, reszta pójdzie gładko i chyba nic nas już nie zaskoczy. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku poprzednich autorów, znajdziemy tu mnóstwo mądrości pomiędzy wierszami. Tym razem będą one dotyczyły – między innymi – bezsensu pośpiechu w naszych codziennych działaniach i nadawania priorytetów rzeczom i działaniom, które nie zawsze na to zasługują. Czy to prawda o korporacjach? Czy może to tylko ci się przyśniło? („Śniło ci się”)
Jim C. Hines
Ostatnia w tym zestawieniu trylogia dotyczy przygód goblina Jiga, który został bohaterem, choć bardzo, ale to bardzo nie chciał nim zostać. I to właściwie mogłoby już podsumować całą opowieść. Ale to nigdy nie jest takie proste, prawda? Bo kiedy otrzymasz bardzo ważne „Zadanie Goblina” i już w pierwszym tomie zostaniesz bohaterem, to w drugim zawsze znajdzie się ktoś, kto spróbuje sprawdzić twoje umiejętności (i szczęście), a w trzecim... W trzecim to już wszyscy będą oczekiwać, że dokonasz bohaterskich czynów, nawet jeśli my będziemy chcieli tylko wrócić do domu i zasnąć na zimę. Zamiast tego czeka cię „Wojna Goblina”. U Hinesa wrażenie podobieństwa do Allena jest jeszcze silniejsze – przede wszystkim za sprawą głównego bohatera, który jest dość neurotyczny i na tyle inteligentny, by nie wierzyć w sens siłowych rozwiązań. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich tych książek będzie umiejętność czytania między wierszami. To, co może się wydawać płytką komedyjką, często jest tylko przykrywką dla znacznie ciekawszych i poważniejszych obserwacji. A że czasem parskniecie śmiechem w komunikacji miejskiej... Cóż. | Powieści o humorystycznym zabarwieniu, które mają drugie dno |
Gry na konsole kosztują krocie. Za nowość często trzeba zapłacić ponad 200 zł. Wystarczy kupić 6–8 gier, aby wydać tyle, ile kosztował zakup samej konsoli. Na szczęście jest wiele tytułów, które w znacznie mniejszym stopniu uszczuplą nasz portfel. Nawet świeże gry na konsole nowej generacji wcale nie muszą być drogie. Oczywiście nie mamy co liczyć na nowości, ale jest wiele tytułów, które zostały wydane całkiem niedawno, a ich cena jest już dość niska.
The Last of Us
„The Last of Us” wydano tylko na konsole PlayStation. Najpierw było to PlayStation 3, a potem – w wersji Remastered – PlayStation 4. W grze wcielamy się w Joela, który nie tylko musi przetrwać w postapokaliptycznym świecie, ale też cały czas dbać o nastoletnią Ellie. Do walki można wykorzystywać zarówno bronie, jak i elementy otoczenia. To świetna gra, która na całym świecie zebrała rewelacyjne oceny. Każdy posiadacz PlayStation powinien w nią zagrać, o ile lubi przygodówki z perspektywy trzeciej osoby.
Przeczytaj pełną recenzję gry.
Grand Theft Auto V
„GTA V” to najnowsza odsłona rewelacyjnej serii Grand Theft Auto. Gra zadebiutowała na konsolach w 2013 roku, ale trudno powiedzieć, żeby się zestarzała. Po raz kolejny wcielamy się w niej w przestępców. W liczbie mnogiej, ponieważ tym razem możemy sterować poczynaniami aż trzech postaci. W grze nie brakuje przemocy, seksu i ostrego języka, dlatego jest to pozycja tylko dla pełnoletnich. Dzieło studia Rockstar zapewnia kilkadziesiąt godzin rozgrywki i świetny tryb dla wielu graczy. Grę można kupić już od około 40 zł.
Recenzja gry do przczytania tutaj.
DriveClub
Każdy od czasu do czasu lubi wyścigi. Ważne, aby robić to na wirtualnym torze lub miejscach do tego przeznaczonych, a nie na ruchliwej ulicy. Pozwala na to między innym „DriveClub” – gra Sony Computer Entertainment, wydana na PlayStation 4. Może nie jest to konkurent dla „Forzy” lub kolejnych odsłon „Gran Turismo”, ale to i tak bardzo dobra produkcja. „DriveClub” stawia przede wszystkim na zabawę sieciową, ale oferuje także tryb dla jednego gracza. Oprawa audiowizualna stoi na bardzo wysokim poziomie. Grę można kupić już od 30 zł.
Assassin’s Creed: Unity
Każdy fan gier powinien znać serię Assassin’s Creed. Można na jej temat napisać wiele. Na pewno nie wszystkie części były udane i zasługują na uznanie. Ubisoft sprawia wrażenie, jakby odrywał kupony od znanej i cenionej marki. Tak samo było z „Assassin’s Creed: Unity”, które początkowo nie spotkało się ze zbyt ciepłym przyjęciem. Gra była pełna błędów i niedoróbek. Dzisiaj to zupełnie inna produkcja. Deweloper wydał łatki, które naprawiły wszystkie błędy, a sam tytuł jest dużo tańszy. Właśnie dlatego jest to jedna z gier, którymi warto się zainteresować. „Unity” można kupić już za kilkanaście złotych.
Pro Evolution Soccer 2016
Piłka nożna to najpopularniejszy sport na świecie. Nie ma czemu się dziwić, że gry piłkarskie również cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Od wielu lat trwa na tym polu walka między Konami i ich serią Pro Evolution Soccer a EA Sports i FIFĄ. Trudno wskazać zwycięzcę. Każdy ma inne preferencje i wymagania. Jedno jest pewne – obie gry dają sporo radości i pozwalają wcielić się w najlepszych graczy na świecie. „Pro Evolution Soccer 2016” można kupić już poniżej 50 zł, co jest bardzo ciekawą ofertą.
W przypadku gier konsolowych warto zainteresować się tytułami, które zostały wydane jakiś czas temu. Należy też pamiętać, że bardzo dobrze ma się też rynek gier używanych. | Gry na konsole za grosze |
Rozwój pisarski Jodi Picoult można zobrazować na przykładzie sinusoidy. Jej powieści są albo poprawne, ale ledwie dobre, albo rewelacyjne. Na tym sinusoidalnym kontinuum doczekałam się kolejnej naprawdę świetnej powieści autorki. Jest nią „Już czas”, którą Picoult potwierdza, że jest mistrzynią zaskoczeń. Najtrudniej jest oddać smaczki tej historii, gdy nie można zdradzić jej zakończenia. Zdradzając, odebrałabym czytelnikowi całą przyjemność, nie zdradzając, skazuję się na trudność w ukazaniu jej niezwykłości. Jednak w końcu do zakończenia najpierw prowadzi nas poprzedzająca ją fabuła, w której Picoult wiele miejsca tym razem poświęca pamięci.
„Pamięć to nie nagranie wideo. Jest subiektywna. To kulturowo uwarunkowany zapis tego, co się stało. Nieważne, czy jest trafny, liczy się, co znaczy dla ciebie. To, jaką wyciągniesz z niego lekcję na przyszłość”.
Czego słonie nie zapominają
O samej pamięci jest zarówno mnóstwo badań, którym z dużym zaangażowaniem poświęca się psychologia poznawcza, jest też sporo powiedzeń dotyczących pamiętania. To o błogosławieństwie pamięci słonia jest powszechnie znane, a także przez wielu upragnione w realizacji.
Badania nad słoniami powieściowej Alice Metcalf doprowadziły ją do wielu ciekawych wniosków zarówno odnośnie życia słoni, jak i ich niebywałej pamięci. Poświęciła na nie mnóstwo czasu i zaangażowania, prowadziła dzienniki, spędziła dużo czasu nad badaniami w Afryce, gdzie obserwowała słonie w ich naturalnym środowisku, wreszcie pewnego dnia zaginęła bez wieści. Dlatego największy problem z pamięcią ma jej córka, Jenny, bowiem nie może o niej zapomnieć. Podobnie jak słonie, które nie tyle, że mają dobrą pamięć, co raczej nie potrafią zapomnieć.
Gdy zawodzi Internet
Jenny, mimo że bardzo kocha wychowującą ją babcię, pragnie znaleźć matkę i zrozumieć, co się dokładnie wydarzyło przed dziesięcioma laty, gdy zaginął o niej wszelki słuch. Przeszukuje strony internetowe, uzupełnia jej dane na rządowej stronie dotyczącej osób zaginionych, szuka jakiegoś punktu zaczepienia. Czyta dokładnie dzienniki, dopowiada sobie brakującą treść, ma również ogromną wiedzę o największej fascynacji zaginionej, czyli o słoniach.
Niestety jej pełne poświęcenia poszukiwania nie przynoszą skutku, toteż Jenny próbuje uzyskać pomoc dwóch innych osób. Policjanta, który prowadził wówczas dochodzenie, oraz podrzędnej wróżki, zajmującej się tanią parapsychologią. Zadziwiające jest, że ta dwójka dorosłych ludzi bez mrugnięcia okiem pomaga trzynastolatce, zadziwiające, jak mało sobie zadają pytań na temat jej pochodzenia, jej miejsca zamieszkania i wreszcie, jak nie przychodzi im w ogóle do głowy, by może odwiedzić babcię dziewczyny i zadać trochę więcej pytań?
O tym, żeby pamiętać
Ludzkość ma swoje rytuały związane ze śmiercią. Część z nich jest podyktowana wymogami kulturowymi danego regionu, jak kolor żałoby czy sposób pochówku, jednakże większość z nich zakłada szacunek dla zmarłych i odpowiednie ich pożegnanie. I co najważniejsze: pamięć o nich, tak żeby nie wszystko wraz z nimi umarło. Ta pamięć to podstawa, ponieważ nagrobki mogą ulec zniszczeniu, tablice zatarciu do nieczytelności liter, jednak pamięć: ta powinna pozostać nienaruszona.
Słonie mają doskonałą pamięć dotyczącą śmierci innego słonia. Miejsce, w którym zmarł jakiś słoń traktują z szacunkiem, pamiętają o nim nawet po wielu latach, a nad zmarłym słoniem czuwają dłużej niż ludzie nad swoimi zmarłymi. Jenna nie może zapomnieć, bo jej pamięć musi być pomnikiem dla zaginionej matki. A może jest zupełnie inaczej?
Sprawdzian z uważności
Jodi Picoult do niemalże ostatnich stron „Już czas” zwodzi swojego czytelnika, podsuwając mu różnorodne podpowiedzi, ale odpowiedź leży u zwieńczenia powieści. Można domyślać się, jak zakończą się te poszukiwania, jednakże droga do odpowiedzi jest najciekawszą z możliwych: lektura powieści. Ona pochłania prawie tak dobrze jak „Bez mojej zgody”, daje dużą dawkę emocji jak „W naszym domu”, a zakończeniem wywołuje łzy jak w „Kruchej jak lód”. Chyba to zbędne, by dodawać, że polecam?
Książka „Już czas” dostępna jest w wersji papierowej i jako e-book w formatach EPUB i MOBI w cenie zbliżonej do tej papierowej, czyli ok. 25-27zł.
Źródło okładki: www.proszynski.pl | „Już czas” Jodi Picoult – recenzja |
Pierwsze ciepłe dni ze słońcem przebijającym się przez chmury to raj dla maluchów. Zmiana pogody oznacza długie zabawy na świeżym powietrzu. Jednak, zanim zdecydujemy się ruszyć ze swoimi pociechami na place zabaw, skwery czy trawniki, powinniśmy pomyśleć o zabezpieczeniu ich delikatnej skóry przed promieniami UV. W tym celu można skorzystać nie tylko z kremów z filtrem UV, ale też ubranek z wszytym filtrem ochronnym czy przenośnych namiotów. Dlaczego ochrona skóry dziecka jest tak ważna?
Skóra dzieci jest bardzo delikatna i wrażliwa. W pierwszych latach życia naskórek jest kilka razy cieńszy niż u dorosłych. Do tego nie wykształcone są w niej wszystkie mechanizmy ochronne. Dlatego skóra maluchów jest o wiele bardziej podatna na wszelkiego typu podrażnienia – szczególnie słoneczne. Brak ochrony przed promieniowaniem UVA i UVB może doprowadzić do poważnych konsekwencji w dorosłym życiu. Rumienie czy poparzenia słoneczne w dziecięcym wieku mogą zamienić się w późniejsze przebarwienia, przyspieszyć starzenie się skóry, a nawet doprowadzić do wystąpienia nowotworów.
Dobry krem z filtrem
Podstawą ochrony przed niebezpiecznymi konsekwencjami zabaw na słońcu jest regularne smarowanie skóry dziecka kremami z filtrem. U dzieci poniżej 3. roku życia powinno stosować się kremy z jednym z najwyższych filtrów ochronnych SPF 50+. Im dziecko jest starsze, tym filtr może być niższy. Jednak kosmetolodzy zaznaczają, iż sensowną ochronę przed promieniowaniem zapewniają filtry od 30+ w górę. Zalecają też całkowite unikanie słońca od godz. 11 do 15, kiedy promieniowanie jest największe. Krem powinniśmy nanieść na skórę około 15-20 minut przed wyjściem. Musimy pamiętać o nakładaniu nowych warstw co 2-3 godziny oraz po każdym wyjściu z wody (nawet w przypadku kremów wodoodpornych). Pamiętajmy, że promienie przechodzą przez ubrania, dlatego powinniśmy smarować skórę również pod nimi.
Ubranka z wszytym filtrem ochronnym
Nakładanie kremu pod podkoszulek czy sukienkę nie będzie potrzebne, jeśli nasze pociechy ubierzemy w ubrania pokryte niespieralnym filtrem ochronnym. Rozwiązanie to stosuje coraz więcej producentów ubrań. Wybór jest więc coraz większy. Zaczynając od czapek, przez podkoszulki, bluzeczki, stroje kąpielowe, a na bluzach z kapturem kończąc. Inwestycja w tego typu ubrania jest doskonałym rozwiązaniem dla maluchów, które spędzają większość czasu na dworze. Ubrania z filtremszczególnie dobrze sprawdzają się na plaży oraz w trakcie kąpieli wodnych. W przeciwieństwie do kremów ochronnych (nawet wodoodpornych), po kontakcie z wodą nie tracą swoich wartości. A pamiętajmy, że woda odbija promienie słoneczne, przez co stają się one intensywniejsze. Ubrania z filtrem, poza spełnianiem funkcji ochronnych, zapobiegają przegrzewaniu oraz mają możliwość większego wchłaniania potu.
Namiot zawsze pod ręką
Każdy rodzic, który wybierając się na plażę z dzieckiem, zabrał ze sobą wyłącznie ręcznik, koc i parawan wie, że to zdecydowanie za mało. Potrzebne jest coś, co zapewni cień nad głową, szczególnie najmłodszych plażowiczów. W tej roli doskonale sprawdzają się samorozkładające namioty. Te lepszej jakości wykonane są z lekkich materiałów odbijających promienie UVA i UVB. Mają wiele udogodnień, które ułatwiają plażowanie czy biwakowanie, np. kieszonki na telefon lub książkę i sznurek na przewieszenie mokrego ręcznika czy ubrań. Rozłożenie ich zajmuje dosłownie kilka minut. Po złożeniu zajmują mało miejsca i mieszczą się do wąskiego pokrowca. Bez problemu włożymy je pod fotel w samochodzie, a nawet na spód wózka dziecięcego. Jest to o tyle wygodne rozwiązanie, że z podobnych namiotów dla dziecimożemy korzystać w każdym miejscu, do którego wybierzemy się z maluchem.
Równie dobrze, co na plaży, namioty dla dzieci zasłonią przed słońcem na łące, w parku czy przydomowym ogródku. W namiotach dobrej jakości podłoga jest dodatkowo zabezpieczona, by była nieprzemakalna. Nie ma problemu z rozłożeniem go na wilgotnej trawie.
Podstawowe zasady bezpiecznego przebywania z dzieckiem na słońcu:
Przed wyjściem na dwór posmaruj skórę dziecka kremem ochronnym z filtrem powyżej 30+. Nakładaj krem co około 2 godziny.
Staraj się nie wychodzić na słońce między godz. 11 a 15. Wtedy promieniowanie słoneczne jest najsilniejsze, tym samym najniebezpieczniejsze dla skóry.
Zanim wyjdziesz na dwór pomyśl, czy będzie gdzie schować się przed słońcem. Może warto zabezpieczyć się i wziąć ze sobą poręczny namiot. | Jak ochronić skórę dziecka przed słońcem |
Yorkshire terier to rasa należąca do sekcji terierów miniaturowych, zgodnie z klasyfikacją amerykańską zaliczana do grupy psów ozdobnych i do towarzystwa. Od lat należy do czołówki najczęściej kupowanych czworonogów i nic nie zapowiada kresu jej popularności. Historia
Niewielkie teriery wyhodowano ponad sto lat temu w hrabstwie Yorkshire, od którego wzięły swą nazwę. Paradoksalnie, na pojawienie się tego pieska do towarzystwa, kojarzonego obecnie z luksusem, największy wpływ miała bieda i kryzys ekonomiczny. W XIX wieku, w okresie rewolucji przemysłowej, do północnej Anglii masowo przybywali ubodzy tkacze i węglarze. Poszukujący pracy robotnicy przywieźli ze sobą małe czworonogi, które wykorzystywali do stróżowania, tępienia gryzoni i polowania. Utrzymanie yorka było bardzo ekonomiczne – niewielkie gabaryty i niespożyta energia tworzyły z niego psa, który mało jadł, a dużo pracował.
Pierwsze yorkshire teriery nie miały imponującej szaty – zyskały ją dopiero w wyniku krzyżówek z maltańczykiem. Wzbudziły wówczas zainteresowanie wyższych sfer i stopniowo zaczęły stawać się ozdobą salonów.
Najważniejszym yorkiem dla współczesnej historii rasy jest urodzony w 1865 r. Huddersfield Ben. Psiak odnosił sukcesy nie tylko na wystawach, ale również w konkursach dławienia szczurów i był pierwszym zarejestrowanym yorkshire terierem. W latach 90. XIX wieku założono w Anglii klub i opracowano wzorzec rasy.
Charakter
Wśród wielu osób panuje błędne przekonanie, że york jest typowym kanapowcem o rozkosznej aparycji puchatej maskotki. W rzeczywistości to żywiołowy pies o dużym temperamencie, wymagający uwagi ze strony właściciela i zróżnicowanej aktywności fizycznej.
York jest przede wszystkim terierem z krwi i kości. Ten bardzo niezależny, obdarzony silnym charakterem pies z łatwością wejdzie właścicielowi na głowę, o ile już we wczesnych miesiącach życia nie zapewni mu się odpowiedniego szkolenia. Typowy przedstawiciel rasy ma skłonność do dominacji, a stereotypowy wizerunek jazgotliwego, nieposłusznego pieska zapewniły mu przede wszystkim podstawowe błędy w wychowaniu. Malutkie teriery bardzo często są rozpieszczane do granic, stąd trudno się dziwić późniejszym problemom związanych z ich zachowaniem.
Oddany i przyjacielski w stosunku do domowników, zazwyczaj bardzo wolno przyzwyczaja się do obcych i dopiero po kilku wizytach jest w stanie zaakceptować ich obecność – ta cecha czyni z yorka doskonałego psa stróżującego.
Pupil mocno przywiązuje się do właściciela i bywa o niego zazdrosny. Dobrze sprawdzi się jako przyjaciel starszych dzieci, natomiast w kontaktach z maluchami należy zachować szczególną ostrożność. Miniaturowemu czworonogowi nietrudno zadać ból, a na przejawy niedelikatnego traktowania może odruchowo zareagować obroną.
Mały terier jest wyjątkowo zadziorny, odważny i pewny siebie. Ze względu na brak respektu wobec większych psów, właściciel musi niekiedy ratować go przed konsekwencjami sprzeczek, które sam sprowokował.
York jest inteligentnym, spostrzegawczym, czujnym obserwatorem, przez co bywa nadmiernie hałaśliwy. Lubi ruch na świeżym powietrzu, a na spacerach nie powinien być spuszczany ze smyczy, gdyż myśliwski instynkt może kazać mu pobiec za gryzoniem, kotem czy ptakiem. Warto wspomnieć, że terier podążający za potencjalną zdobyczą pozostaje głuchy na polecenia właściciela.
Pielęgnacja
Pielęgnacja yorka stanowi pewnego rodzaju wyzwanie, gdyż jego wyjątkowy włos wymaga starannych i systematycznych zabiegów, do których zwierzak powinien być przyzwyczajany od najwcześniejszych miesięcy.
Szata teriera przypomina strukturą ludzkie włosy, rośnie przez całe życie i nie wypada. Pies nie posiada podszerstka i nie linieje.
Wszelkie zabiegi powinny być przeprowadzane bardzo delikatnie, tak by nie sprawiać podopiecznemu bólu – w przeciwnym razie york zacznie kojarzyć je z nieprzyjemnymi wrażeniami i aktywnie przed nimi buntować.
Włosy na tułowiu i głowie należy czesać codziennie metalowym grzebieniem i szczotką z zabezpieczonymi na końcach, metalowymi drucikami. Wcześniej warto spryskać je niewielką ilością odżywki, by ułatwić rozczesywanie i zapobiec łamaniu się sierści.
Nożyczkami skracamy włosy w okolicach intymnych, między opuszkami i na krawędziach uszu. Jeżeli nie planujemy kariery wystawowej, warto rozważyć regularne strzyżenie jako zabieg zdecydowanie ułatwiający utrzymanie psa w czystości.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Yorki kąpiemy stosunkowo często, nawet raz w miesiącu. Do tego celu sprawdzą się szampony dla psów długowłosych z dodatkiem olejku norkowego.
Zachowana zimą sierść ma zabezpieczać czworonoga przed chłodem, jednak w praktyce szata pozbawiona podszerstka jest nikłą ochroną przed spadkiem temperatury. Z tego powodu york pozostaje wrażliwy na wszystkie niekorzystne czynniki pogodowe i w okresie ochłodzenia potrzebuje ciepłych ubranek.
box:offerCarousel
Yorkshire teriery mają skłonność do schorzeń przyzębia. Odkładanie kamienia nazębnego dotyczy już młodych psów, szybko doprowadza do stanów zapalnych dziąseł i chwiania się, a nawet wypadania zębów. Z tego względu właściciel powinien kontrolować stan uzębienia swojego pupila, a także od najwcześniejszego szczenięctwa czyścić jego ząbki za pomocą specjalnej szczoteczki i pasty. Konieczne jest również systematyczne usuwanie kamienia w lecznicy weterynaryjnej.
Yorki chętnie bawią się pluszowymi maskotkami, piłkami i bawełnianymi sznurkami. Jako posłanie do snu doskonale sprawdzi się miękkie legowisko.
Żywienie
Yorkshire teriery mają bardzo wrażliwe żołądki i jelita, w związku z czym są predysponowane do częstych chorób związanych z układem pokarmowym. Aby ich uniknąć, opiekun powinien karmić pupila specjalistyczną karmą wysokiej jakości lub samodzielnie przygotowywać posiłki – najlepiej sprawdza się połączenie tartych warzyw z chudym, gotowanym mięsem. Tak skomponowane pożywienie należy wzbogacić o dodatek odpowiednich preparatów wapniowo-witaminowych i mineralnych.
Dorosłym niejadkom można podawać karmę dla szczeniąt, natomiast psy w starszym wieku i ze skłonnością do nadwagi powinny otrzymywać mniej kaloryczne pożywienie. Dzienną porcję dzielimy na kilka małych posiłków.
Dla kogo?
Podsumowując, yorkshire terrier będzie wspaniałym towarzyszem dla osoby, która:
Potrafi zająć się jego pielęgnacją.
Nie da się ukryć, że prawidłowa pielęgnacja yorka jest pracochłonna i wymaga systematyczności, dlatego odpowiedzialny właściciel musi znaleźć na nią czas w codziennym grafiku.
Jest stanowcza i konsekwentna.
A wszystko po to, by zapewnić zwierzakowi odpowiednie szkolenie i nie pozwolić mu na przejęcie pełnej kontroli nad życiem domowników. York od samego początku musi czuć szacunek wobec właściciela, w przeciwnym razie jako dorosły pies może sprawiać problemy.
Będzie akceptować jego drobne przywary.
Przywary, do których z pewnością można zaliczyć nadmierną szczekliwość, chęć polowania na uciekającą zdobycz i brak respektu wobec większych psów, który może skutkować nieciekawymi konfrontacjami. Taki po prostu jest yorkshire terier – łobuzerski, zaczepny, pełen nieokiełznanej energii. I właśnie takiego trzeba go kochać.
York nie jest odpowiedni dla ludzi, którzy wymagają od psa bezwzględnego posłuszeństwa i uległości. Nie nadaje się również na pupila osoby marzącej o wymuskanym, salonowym piesku, który ma ładnie wyglądać i całe dnie spędzać na kanapie. Przyszły opiekun żywiołowego czworonoga musi poświęcać mu dużo czasu i odpowiednio pielęgnować, a poza tym zapewnić mu możliwość zaspokojenia wszystkich potrzeb typowych dla teriera – przede wszystkim rozładowania nadmiaru energii przez aktywność fizyczną.
Ze względu na swoje niewielkie gabaryty, york nie potrzebuje dużej przestrzeni – może mieszkać nawet w kawalerce. Szybko adaptuje się do nowych warunków, a obdarowany przez właściciela opieką i troską staje się wiernym przyjacielem, rozpromieniającym każdy, choćby najsmutniejszy dzień. | Sekrety Yorkshire teriera – jak prawidłowo dbać o najpopularniejszą psią rasę 2017 roku |
Zakup kurtki dla pięciolatka w sezonie jesiennym jest absolutnie niezbędny. Przedszkolak potrzebuje jakościowo dobrego okrycia, aby nie marznąć i nie przemakać. Świetnie, jeśli dodatkowo wpisuje się w aktualne trendy. Sprawdź, co będzie modne jesienią 2017. Na co zwrócić uwagę przy zakupie jesiennej kurtki dla dziecka?
Bez względu na modę zakup jesiennej kurtki dla przedszkolaka rządzi się swoimi prawami. Oczywiście warto śledzić obowiązujące trendy, tym bardziej że w dziecięcych kolekcjach zawsze znajdują się jakieś „perełki”. W danym sezonie zwykle obowiązuje duży wybór kurtek różniących się materiałem, fasonem i kolorem. Niemniej dobrze jest mieć na uwadze pewne wskazania, które zadbają o komfort noszenia:
1) Długość – kurtka musi być odpowiednio długa, aby skutecznie chroniła plecy dziecka przed chłodem. Absolutnie nie może być za krótka. Raczej niewskazane jest kupowanie odzieży na wyrost, a więc zbyt dużej, ponieważ może to skutecznie zmniejszyć u dziecka komfort noszenia.
2) Jakość materiału – kurtka ma nie tylko ładnie wyglądać, ale też być praktyczna. Stanie się tak, jeśli skutecznie ochroni dziecko przed zimnem, deszczem i wiatrem. Na jakości nie warto oszczędzać.
3) Wyposażenie w kaptur – przede wszystkim z uwagi na zwykle kapryśną jesienną pogodę.
Kurtka dla przedszkolaka powinna też mieć elementy odblaskowe. Natomiast o tym, że musi łatwo się zapinać i odpinać, wie chyba każdy rodzic.
Trendy na jesień 2017
Wiele trendów przechodzi do mody dziecięcej ze świata mody dla dorosłych. Także jesienią 2017 można zauważyć określone elementy bądź promowany rodzaj okrycia:
1) Kożuszek – absolutny hit sezonu jesień/zima 2017/2018. Kożuszek w przeróżnych formach pojawił się niemal we wszystkich kolekcjach. 5-letni chłopiec z pewnością będzie uroczo wyglądał np. w kurtce kożuszku F&F. Kaptur i dłuższy tył okrycia gwarantują odczuwanie ciepła podczas jesiennych chłodów.
2) Kwiaty – florystyczne motywy weszły na dłużej w modowe trendy, w tym na okres jesieni 2017. Kolory mogą być już bardziej przyciemnione, np. kurtka NEXT Multi Floral. Jest to kurtka przeciwdeszczowa o przedłużonym tyle, gdzie kwiaty zostały estetycznie rozłożone na białym tle. Pięknie prezentuje się kurtka Mayoral z kwiatowym nadrukiem. Jest prosta w kroju, jednak zindywidualizowana okrągłym dekoltem. Dół prosty. Wykonana z dzianiny żakardowej.
3) Puchówka – obowiązkowy rodzaj kurtki w sezonie jesiennym. Najważniejszy jest sportowy model, najlepiej w wyrazistym kolorze. Pojawia się ponadto wspomniany wyżej motyw kwiatowy.
4) Granat – niezwykle modny odcień tej jesieni. Uniwersalny, z powodzeniem zastępuje kolor czarny, np. w chłopięcej kurtce NEXT Navy Padded. To przedłużana kurtka z kapturem, miękkim wnętrzem i gustowną lamówką wokół zamka.
5) Hafty i aplikacje, np. w kurtce Mayoral jeans z haftem. W przypadku tej kurtki modnych jest kilka elementów: haft, motyw kwiatowy i nieśmiertelny jeans.
Poza tym w propozycjach jesiennych kurtek dla pięciolatka w kolekcji na jesień 2017 pojawiły się modele:
1) NEXT Red Blue London – chłopięca, ocieplana.
2) Next ocieplana kurta w różnych kolorach.
3) NEXT Monkey – urocza puchówka w sympatyczne małpy.
4) Parka z Zary - konecznie w stylu militarnym!
Kolorami obowiązującymi jesienią 2017 będą w przypadku dziewczynek kredowy róż, ostry musztardowy oraz ceglana jasna barwa. Pojawi się też czerń. W chłopięcych ubraniach będzie dominować oliwkowa zieleń, soczysty niebieski, czerwony i musztardowy.
](
searchPhrase: "NEXT KURTKA ZIMOWA BRIGHT BUNNY"
limit: 1
condition: "new"
sort: "relevance"
buyNow: "true"
categoryAlias: "dziecko"
) | Jesienna kurtka dla pięciolatka – trendy 2017 |
Wspólna książka króla horroru i jego młodszego syna wymyka się jednoznacznym granicom gatunkowym, a jej fabuła – choć nie powala oryginalnością – wciąga i sprawia, że nie można się od niej oderwać. Stephena Kinga chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Ten nazywany królem horroru amerykański pisarz ma na swoim koncie niezliczone ilości wywołujących przyspieszone bicie serca i mrożących krew w żyłach powieści, z których wiele przeniesiono na ekran, tworząc równie kultowe filmowe obrazy.
King to także ojciec dwóch utalentowanych młodych pisarzy. Starszy z jego synów, Joe Hill, znany jest już w Polsce jako autor, a nie „potomek wielkiego Kinga”. Teraz najwyraźniej przyszedł czas na wypromowanie młodszego dziedzica Kingowskiej fortuny, Owena. Jego dorobek jest mniej spektakularny od brata, a w Polsce ukazał się do tej pory tylko jeden zbiór jego opowiadań, w dodatku dość chłodno przyjęty przez krytykę i czytelników. To mogło sprawić, że wspólna powieść ojca i syna wydała się dla wielu gestem solidarności Kinga seniora, chcącego za wszelką cenę pomóc synowi w wypromowaniu jego twórczości. Okazuje się, że wydane u nas właśnie nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka „Śpiące królewny” to kawał porządnej, wymykającej się gatunkowym klasyfikacjom literatury, od której trudno się oderwać. Czy powodzenie tej książki sprawi, że Owen King powtórzy sukcesy ojca i starszego brata?
Królewny w… kokonie
Clint i Lila Norcross mieszkają w spokojnym miasteczku Dooling w Zachodniej Wirginii. On jest psychiatrą w tutejszym zakładzie karnym dla kobiet, a ona pracuje jako lokalny szeryf. Małżonkowie wydają się wieść spokojne życie, aż pewnego dnia nomen omen senną atmosferą miasteczka wstrząsa wybuch tajemniczej epidemii. Dziwna „zaraza” sprawia, że wszystkie mieszkanki Dooling nagle zapadają w głęboki sen. Nie jest to jednak zwyczajna drzemka czy nawet śpiączka. W trakcie jego trwania kobiety zaczyna otaczać dziwna substancja przypominająca coś na kształt kokonu. Żaden z pozostających na jawie mężczyzn nie wie, co jest przyczyną tej epidemii ani jak sprawić, by kobiety odzyskały świadomość. Sytuacja dodatkowo ulega pogorszeniu, kiedy okazuje się, że naruszenie kokonu albo obudzenie znajdującej się w nim kobiety wywołuje u niej morderczy szał. Zostawieni sami sobie mężczyźni stają się coraz bardziej prymitywni i agresywni, także wobec nieświadomych niczego przedstawicielek płci przeciwnej. W tym pozbawionym kobiet świecie dochodzi do podziałów, które każdy wykorzystuje na własny, dobry wyłącznie dla siebie sposób. Jakby tego było jednak mało, jeszcze większe zamieszanie wprowadza pojawienie się w miasteczku tajemniczej Evie Black. Kobieta ta jako jedyna nie zapadła w sen i z dziwnego powodu wydaje się odporna na całą epidemię. Nie będzie jednak mogła liczyć na pomoc każdego z mieszkańców Dooling.
Świat bez kobiet
Kingowie próbują pokazać w „Śpiących królewnach”, jak wielkie znaczenie w naszym życiu mają przedstawicielki płci pięknej i jak przerażająco mógłby wyglądać nasz świat bez nich. Mężczyźni z Dooling, pozbawieni swoich matek, żon i córek, tworzą atmosferę pełną chaosu, zagubienia i niezdrowych podziałów. Zamiast skupić się na walce z epidemią i przywrócić kobietom świadomość, stopniowo zaczynają wpadać w wir wyniszczających psychicznie i fizycznie konfliktów między sobą. To swoista alegoria wojen i konfliktów zbrojnych, a autorzy wysnuwają nawet – całkiem trafną zresztą – tezę, że za nie wszystkie odpowiedzialni są właśnie mężczyźni. W książce ukazany jest też świat „po drugiej stronie”, do którego trafiają same kobiety dotknięte epidemią. Więcej szczegółów mogłoby wam jednak odebrać przyjemność z tej wciągającej lektury. Niemniej należy wspomnieć, że jak to zwykle u Kinga seniora bywa, kobiety – nawet jeśli są pozbawione świadomości – odgrywają tutaj ogromną rolę. Szczególnie istotna jest postać Evie, którą śmiało można uznać za jedną z najciekawiej skonstruowanych bohaterek w dorobku Stephena Kinga.
„Śpiące królewny” nie są z pewnością najbardziej odkrywczą i wstrząsającą książką na bogatej liście dzieł Kinga, ale powinny spodobać się nie tylko najwytrwalszym i najbardziej oddanym fanom jego twórczości.
Źródło okładki: www.proszynski.pl | „Śpiące królewny” Stephen King, Owen King – recenzja |
Od lat jedną z tradycji Świąt Bożego Narodzenia jest szopka. Choinki i szopki pojawiają się na rynkach wielu miast, także dzieci tworzą je na zajęciach plastycznych czy w domu. Szopka to piękna dekoracja, która wprowadza do każdej przestrzeni świąteczny klimat oraz skłania do refleksji. Szopki bożonarodzeniowe
Wybór szopek jest naprawdę duży. Wszystko zależy od wielkości i miejsca, które chcemy na nią przeznaczyć.
1) Szopki drewniane. Ceny szopek drewnianych kształtują się od 40 do 150 zł. Takie modele są trwałe i posłużą przez wiele lat. Wyróżniają je figurki często niezależnie stojące w wybranych przez nas miejscach. Można je wyjmować ustawiać dowolnie oraz opowiadać dzieciom, kim są poszczególne postaci. Drewniane figurki pięknie prezentują się zarówno pod choinką, jak i na stole. Dostępne są drewniane szopki wraz z białymi gipsowymi figurkami do samodzielnego malowania (ceny od kilku złotych). W szopce znajdziemy, oprócz Świętej Rodziny i Trzech Króli, również zwierzęta oraz anioła zwiastującego dobrą nowinę.
box:offerCarousel
2) Szopki z gipsu. Ciekawie się prezentują, lecz są zdecydowanie delikatniejsze niż ich drewniane odpowiedniki. I w tym przypadku można wybrać modele do samodzielnego pomalowania. Szopki gipsowe produkowane są często z myślą o ich zawieszeniu, ponieważ mogą stać niestabilnie. Interesująco prezentują się poza tym małe szopki z możliwością zawieszenia ich na choince. Gipsowe modele są mniejsze od drewnianych, dlatego często wstawiane są w środek wieńców świątecznych oraz innych stołowych dekoracji.
box:offerCarousel
Przegląd żłóbków
Żłóbki bożonarodzeniowe zazwyczaj są wyłożone prawdziwym siankiem, na którym ułożona jest gipsowa figurka Jezusa. Kosztują od kilku do nawet kilkudziesięciu złotych. Cena zależy głównie od jakości i sposobu wykonania. Ręcznie robione i malowane są zwykle droższe, podobnie jak te z podświetlanymi elementami. Żłóbki najczęściej wybierane są jako dodatek do świątecznej dekoracji bądź jako skromna samodzielna ozdoba. Najczęściej żłóbek z Dzieciątkiem znajdziemy otoczony sianem i w towarzystwie pilnującego anioła.
box:offerCarousel
Figurki do stajenek
W szopkach nie może zabraknąć figurek. Jak już wcześniej zostało wspomniane, najczęściej kupowane są te drewniane i gipsowe. Mniej popularne, ale pięknie prezentujące się, są figurki szklane. Wyglądają niezwykle klimatycznie w połączeniu z ledowymi światełkami lub świeczkami. Popularne są też te wykonane z masy solnej. Jeśli uwielbiasz ręczne prace, wspaniałe figurki można stworzyć samodzielnie z gliny.
box:offerCarousel
Szopki DIY
Coraz więcej osób decyduje się na samodzielne tworzenie dekoracji. Nie jest to trudne z uwagi na łatwy dostęp do figurek, mas gipsowych, gałęzi czy innych ozdób. Do wykonania samodzielnej szopki możemy użyć niedużego otwartego kartonu, sianka, materiału, który stworzy daszek, figurek do samodzielnego pomalowania oraz żłóbka. Własnoręczne zrobienie stajenki to przede wszystkim kreatywna zabawa i wspólne chwile dla całej rodziny.
W szybki i przyjemny sposób możemy wykonać szopkę z kawałków drewna oraz rolek po papierze (posłużą za figurki). Jeśli w tworzeniu figurek będą pomagać dzieci, wykorzystajcie do pomocy kolorowy blok, patyczki do lodów oraz masę solną. | Szopki bożonarodzeniowe, stajenki i żłóbki |
Baza w ogrodzie to marzenie większości dzieci. Kiedy rodzice byli w ich wieku, budowali bazę z patyków, skoszonej trawy lub po prostu z krzeseł i koca. Wciąż jest to możliwe do wykonania, ale możemy podarować dziecku również miejsce w ogrodzie i sprzęt, który wytrzyma zmienne warunki atmosferyczne. Z czego można wykonać bazę w ogrodzie? Domki z tworzywa sztucznego
Domek z tworzywa sztucznego to pierwsza propozycja na wielowymiarową bazę w ogrodzie. Jest stabilny, wytrzymały, ma wystarczająco dużo miejsca, aby mały człowiek się wyprostował i spędził w ogrodzie więcej czasu. Co więcej, do takiego domku z tworzywa sztucznego można wstawić dziecięcą kuchnię, dzięki czemu zwolni się nieco miejsca w mieszkaniu, a także małą ławeczkę lub krzesełko i inne akcesoria.
Wybierając domek do ogrodu, dajemy dziecku kawałek własnej przestrzeni, w której może spędzić czas, jak zechce – zachlapać podłogę, wyjrzeć, a niekiedy wyjść przez okno, powiesić na przydomowym płotku kwiatki lub zioła. To ten rodzaj bazy, która nie zniszczy się po pierwszym deszczu, może przetrwać cały wiosenno-letni sezon i daje miejsce na popis dziecięcej wyobraźni. Ceny domków z tworzywa sztucznego dla najmłodszych zaczynają się od około 250 zł.
Domki drewniane
Inną propozycją są domki drewniane, które mogą być bazą w ogrodzie na lata. Co więcej, bardziej wtopią się one w krajobraz i będą ciekawym akcentem architektonicznym w ogrodzie. Wybierając domek drewniany ustawiany na belkach, możemy stworzyć minidomek na drzewie, który może być obserwatorium i miejscem zabaw dzieci. Zazwyczaj domki drewniane są większe niż te z tworzywa sztucznego, więc jeżeli mamy więcej niż jedno dziecko, lepiej zdecydować się na jeden przestronny domek. Ceny domków zaczynają się od około 1000 zł.
Namioty
Szeroki wybór namiotów pod względem kształtów i kolorów daje wiele możliwości na stworzenie ciekawej bazy w ogrodzie. Namioty są łatwe i szybkie do złożenia i rozłożenia. Ich lekkość sprawia, że można je bez problemu przenieść z miejsca na miejsce. Dodatkowo mali strażacy mogą wybrać dla siebie namiot w kształcie wozu strażackiego, a miłośniczki bajki Kraina Lodu – namiot z ulubionymi bohaterami, zaś mała księżniczka lub rycerz – namiot w kształcie zamku. Możliwości jest wiele. Cena namiotu dla dzieci to około 50 zł.
Tipi
Inną propozycją dla dzieci na bazę w ogrodzie może być namiot typu tipi. Ma łatwą konstrukcję, jest zgrabny i może stanowić pomysł na bazę również w mieszkaniu. Namiot tipi jest wykonany z materiału, ma miękką matę w miejscu podłogi, można do niego wrzucić miękkie poduszki lub maskotki. Dzięki temu staje się zacisznym miejscem do zabawy lub czytania przez starsze dzieci. Koszt zakupu namiotu typu tipi to około 200 zł.
Place zabaw
Przydomowy plac zabaw z wieżą strażniczą może być doskonałą bazą w ogrodzie dla starszych dzieci. Dodatkowe elementy, takie jak luneta, lornetka, kierownica, koło sterownicze, dzwonek kapitański i inne akcesoria, tylko rozwijają dziecięcą wyobraźnię i dają wiele możliwości zabawy. Place zabaw kosztują od około 1500 zł. Ceny akcesoriów do placu zabaw zaczynają się od około 30 zł.
Bramka piłkarska
Wbrew pozorom zwyczajna bramka piłkarska również może stać się wymarzoną bazą w ogrodzie. Wystarczy bramka piłkarska i koc, którym ją przykryjemy. Warto jednak zatroszczyć się o stabilność całej konstrukcji. Jako podłogę możemy wykorzystać stary materacyk dziecięcy lub koc piknikowy, który nie przepuszcza wilgoci. Tak przygotowana baza ma wiele zastosowań. Może stać się dziecięcą kryjówką, miejscem do obgadania planów zabaw, miejscem na drobną przekąskę, a kiedy już omówi się wszystkie plany – po zdjęciu koca znów można strzelać do niej gole. Cena – około 100 zł. | Baza w ogrodzie – domki, namioty i inne akcesoria, z których ją zbudujesz |
Panuje opinia, że niskie dziewczyny nie powinny nosić sukienek i spódnic do ziemi, ponieważ je przytłoczą i odejmą centymetrów z i tak niskiego wzrostu. To nieprawda! Filigranowe kobiety mogą się świetnie prezentować w spódnicach maxi, jeśli będą pamiętać o kilku prostych zasadach. Sprawdź o czym należy pamiętać by przy niskim wzroście prezentować się zjawiskowo w spódnicach i sukienkach maxi! Jeśli jesteś niewysoka koniecznie zapoznaj się z naszymi radami:
* Po pierwsze - Najważniejsze jest to, by długa spódnica sięgała ziemi, ale nie ciągnęła się po niej. Możliwe że konieczna będzie wizyta u krawcowej, która skróci spódnicę. Pamiętaj jednak, by nie przesadzić w drugą stronę, ponieważ spódnica maxi sięgająca kostek też dobrze nie wygląda! Powinna kończyć się tuż nad ziemią.
* Po drugie - Odpowiednio dobierz górę stylizacji. Nie powinna być obszerna i zbyt długa, ponieważ przytłoczy i skróci sylwetkę. Najlepiej wybierać dopasowane bluzki i T-shirty, krótkie crop topy lub dłuższą koszulkę włożyć do środka spódnicy. Na wierzch najlepiej łowżyć krótką ramoneską lub kurtkę bomberkę, która będzie się kończyć w talii lub maksymalnie może sięgać bioder.
Czas zatem stworzyć odpowiednią stylizację!
Spódnica maxi w wydaniu boho
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Lejdi, Monnari, Monnari, Benetton, CCC
Stylizacja idealna na wiosnę? Zwiewna spódnica w kwiaty i pastelowa ramoneska! Warto dodać trochę ciepłych kolorów za pomocą brązowej torebki z frędzlami i karmelowych obcasów na słupkach. Ten outfit jest zarezerwowany nie tylko dla boho dziewczyn, ale także dla każdej kobiety, która chce poczuć się lekko i wiosennie!
box:offerCarousel
Kolor power!
box:imagePins
box:pin)
Fot. C&A, Monnari, Orsay, Benetton, CCC
Brakuje ci energii i wciąż jesteś senna? Postaw na tę energetyzującą stylizację, a zapomnisz o ziewaniu! Tak wyraziste kolory dodadzą ci mnóstwa energii, a jednocześnie nikt nie przejdzie obok ciebie obojętnie. Mimo że całość jest kolorowa, to nie pstrokata. Wszystkie kolory idealnie uzupełniają się, dlatego w tej stylizacji możesz pójść nawet do pracy. Dopasowana bluzka subtelnie odkryje i podkreśli ramiona, a długa spódnica sprawi, że całość będzie bardziej „grzeczna”. Efekt zniewalający.
box:offerCarousel)
Minimalizm dla miłośniczek prostoty
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Furla/eobuwie.com.pl, Risk Made in Warsaw, Karl Lagerfeld/eobuwie.com.pl, Femi Stories, Sergio Bardi/eobuwie.com.pl
Jeśli twoje ukochane kolory to szarość i czerń, mamy również propozycję dla ciebie.
Minimalistyczne ubrania są zawsze czasie i nigdy nie wychodzą z mody, tak jak stylizacja powyżej. Szara, dresowa spódnica maxi z kokardą podkreśli talię i wydłuży nogi. Prosty, czarny top odsłoni ramiona i dekolt. By przełamać ciemne kolory outfitu, warto dorzucić dodatki w kolorach takich jak srebro i róż. Prostota i klasa tej stylizacji sprawi, że zawsze będziesz się w niej wyróżniać z tłumu! | Spódnice maxi – propozycje stylizacji dla niewysokich pań |
Podwodne zdjęcia potrafią zachwycić – aby wyglądały naprawdę dobrze, warto kupić przystosowany do tego, porządny sprzęt. Specjalnie dla Was wybraliśmy kilka najciekawszych modeli aparatów wodoodpornych do około 1000 złotych. Nikon Coolpix W100
Tani aparat do zadań specjalnych – nie dość, że wodoodporny do 10 metrów głębokości, to jeszcze pyłoszczelny, wytrzymujący upadki z wysokości do 1,8 metra i odporny na niską temperaturę. Nagrywane nim filmy mają rozdzielczość Full HD i dźwięk stereo, a do dyspozycji przy robieniu zdjęć mamy 13 megapikseli i 3-krotny zoom optyczny, w połączeniu z 6-krotnym cyfrowym. Coolpix W100 korzysta z technologii SnapBridge, która umożliwia natychmiastowe przesyłanie wykonanych zdjęć do maksymalnie pięciu innych urządzeń, wyposażonych w moduł Bluetooth. Co ciekawe, możemy ustawić w nim menu dostosowane specjalnie dla dzieci – z mniejszą liczbą dostępnych opcji i uproszczonym interfejsem, wyświetlającym się na ekranie LCD z przekątną 2,7 cala. Aparat współpracuje z kartami SD, SDHC, SDXC i ma 22 MB awaryjnej pamięci wewnętrznej.
box:offerCarousel
Panasonic LUMIX DMC-FT30
Można go zanurzać do 8 metrów, wytrzyma też upadki z 1,5 metra i niską temperaturę dochodzącą do -10 stopni Celsjusza. Unikatową funkcją tego aparatu jest wyjątkowo silna stabilizacja optyczna obrazu – 4000 razy na sekundę aparat sprawdza, czy nasza ręka nie drży w sposób, który rozmyłby zdjęcie. Filmy, nagrywane modelem LUMIX DMC-FT30, uzyskamy w rozdzielczości HD i przystępnym formacie MP4. Między trybami fotografowania i nagrywania możemy przełączać się w szybki sposób, korzystając ze specjalnego przycisku. Potężna, 16,1-megapikselowa matryca i 4-krotny zoom optyczny pozwalają na uzyskiwanie efektownych zdjęć w specjalnym trybie panoramy.
box:offerCarousel
Fuji FinePix XP120
FinePix XP120 ma najmocniejszą na naszej liście, 16,4-megapikselową matrycę. Razem z 5-krotnym zoomem optycznym pozwala na robienie wspaniałych podwodnych zdjęć, które z przyjemnością możemy oglądać na wyświetlaczu o imponującej, 3-calowej, przekątnej. Tryb filmowy umożliwia tworzenie normalnych zdjęć z pojedynczymi, ruchomymi obiektami. Aparat możemy zanurzać do głębokości 20 metrów, jest on również pyłoszczelny i odporny na mrozy oraz wytrzymuje upadki z wysokości 1,75 metra. Zaawansowane wspomaganie stabilności obrazu ułatwia wykonywanie efektownych, a przy tym ostrych zdjęć.
box:offerCarousel
Ricoh WG-50
Oscylujący wokół 1000 złotych Ricoh WG-50 w swojej niekonwencjonalnej, sportowej obudowie mieści 16-megapikselową matrycę i 5-krotny zoom optyczny. Hardware aparatu umożliwia nagrywanie filmów w rozdzielczości Full HD, a wyświetlacz ma standardową przekątną 2,7 cala. Urządzenie wytrzymuje dwugodzinne zanurzenie do 14 metrów, upadki z wysokości 1,6 metra, nacisk do 100 kg i temperaturę -10 stopni Celsjusza. Dostępny w dwóch stylowych obudowach – całkowicie czarnej i czarnej z pomarańczowymi elementami.
box:offerCarousel
Canon PowerShot D30
Ten kompaktowy aparat wytrzymuje zanurzenie w wodzie do 25 metrów i upadki z maksymalnie 2 metrów oraz świetnie znosi niskie temperatury i obecność pyłu. PowerShot D30 wyposażony jest w matrycę 12,1 megapiksela i wydajny procesor DIGIC 4, pozwalające na wyłuskanie pięknych szczegółów, nawet w słabo oświetlonych morskich toniach. Podczas robienia zdjęć możemy włączyć tryb GPS, zapisujący nasze położenie i wyświetlający je potem na mapie, abyśmy mogli zobaczyć gdzie i kiedy widzieliśmy daną rzecz. Filmy, kręcone PowerShotem, mają rozdzielczość Full HD, a zoom optyczny jest aż 5-krotny. | Aparat wodoodporny do 1000 zł – polecane modele na 2017 |
Kolekcjonowanie monet i banknotów czasem zaczyna się od prezentu, innym razem od znaleziska na strychu. Niektórzy dziedziczą zbiory po rodzicach albo dziadkach. Od czego zacząć przygodę z numizmatyką? Nie można zbierać wszystkiego. To podstawowa zasada, zanim zacznie się kolekcjonowanie. Warto również pamiętać, że między zbieractwem a kolekcjonerstwem jest różnica. Zbieractwo zazwyczaj charakteryzuje przypadkowość i chaos. Kolekcjonerzy natomiast mają większą wiedzę, katalogują swoje zbiory, dogłębnie poznają historię okazów.
Numizmatyka to nauka zajmująca się nie tylko badaniem monet i banknotów, ale też np. historycznych papierów wartościowych. Pozwala poszerzyć wiedzę historyczną, np. historię sztuki, techniki, poszczególne okresy w dziejach świata bądź danego kraju. Każdy, kto zamierza oddać się pasji kolekcjonowania przedmiotów numizmatycznych, powinien wiedzieć, co chce osiągnąć, zbierając monety i banknoty, po co je zbiera, a przede wszystkim, jakie okazy go interesują.
Najważniejsze są początki
Wybór tematu jest bardzo ważny i należy to zrobić w sposób racjonalny. Wybierzmy to, co nas najbardziej interesuje: dany okres historyczny, region, temat. Przyda się też oszacowanie budżetu, który możemy przeznaczać miesięcznie na wzbogacanie kolekcji. Nie każdego stać na kupowanie talarów po kilka tysięcy złotych za sztukę, jednocześnie trzeba pamiętać, że trudno regularnie wydawać na zbiory zaplanowaną kwotę. Czasami warto dołożyć do upragnionego okazu, a czasami trzeba się powstrzymać i poczekać na lepszą okazję. Znajdą się też tacy, którzy zamiast skupić się na jakimś okresie czy mennicy, będą myśleć o tym, jak zarobić na numizmatyce. Muszą oni pamiętać, że to wymaga inwestycji, droga jest długa, nie zawsze pewna, niełatwa i wymagająca wiedzy.
Wybór tematu wiąże się z ograniczeniami. Można wybrać np. tylko obiegowe monety z PRL-u. To oznacza ograniczenie do określonego okresu historycznego. Można też budować kolekcję związaną z jednym miejscem, np. monety z Wolnego Miasta Gdańska albo inną, tematyczną. Tu również jest kilka możliwości, od marynistycznej, przez sportową, po zwierzęcą. Trzeba zdecydować, co nas interesuje i jaki mamy na to budżet.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Wiedza i przydatne informacje
Po wybraniu tematu trzeba pamiętać, że moneta niekoniecznie musi być piękna, liczy się jej historia. Początek kolekcji powinien wiązać się z odpowiednią literaturą, która pomoże w poznaniu kolekcjonerskiej kuchni. Na pewno przydadzą się katalogi. Najbardziej popularne katalogi polskich monet i banknotów opracował Janusz Parchimowicz. Godne polecenia są wydane przez Fischera. Można również znaleźć szczegółowe wydawnictwa dotyczące np. okazów związanych z Janem Pawłem II czy poszczególnych mennic. Niezwykle cenne w poszerzaniu wiedzy, chociażby o wartości kolekcji, są wszelkie katalogi aukcyjne zarówno polskie, jak i zagraniczne. Przydadzą się książki nie tylko o okresie, z którego zbieramy monety, czy o postaci, która jest naszym bohaterem, ale także o tym, jak przechowywać monety i banknoty, jak je czyścić i jak je inwestować. Pomocne są wszelkie foldery z wystaw, czasopisma („Biuletyn numizmatyczny” albo „Przegląd numizmatyczny”), w tym numery archiwalne i pisma zagraniczne. Cenne są również fora internetowe, na których można wymieniać opinie z innymi kolekcjonerami.
Cierpliwość, systematyczność
Kiedy już mamy pierwsze okazy i literaturę, czas pomyśleć o kilku akcesoriach. Najważniejsze są klasery, albumy, holdery, kapsle, kasety do przechowywania okazów, co jest istotne. Warto również zaopatrzyć się w lupę i wagę jubilerską. Do tego różne przedmioty pomocne podczas konserwacji: woski, płyny do czyszczenia, rękawiczki, pinceta. Na tych przedmiotach nie warto oszczędzać, wysokiej jakości posłużą dłużej i nie zniszczą okazów. W celu wyboru najlepszych warto przejrzeć fora internetowe i zapytać fachowców w sklepach numizmatycznych.
Jak zdobyć pierwsze okazy i jak je zbierać?
W zbieraniu ważne są cierpliwość i systematyczność. Warto regularnie przeglądać fora internetowe, aukcje internetowe, bywać na wystawach. Pochopne, nieprzemyślane działania są niewskazane.
Pierwsze okazy często wiążą się z przypadkiem: dostajemy zestaw monet od rodziny, przyjaciół. Można też zacząć bez dopingu ze strony innych osób, i to niekoniecznie od wyjątkowego okazu. Warto rozwijać swoją kolekcję powoli, żeby się nie zrazić. Nie kupować przypadkowych okazów. Starać się zbadać historię kupowanych numizmatów, ich sposób bicia, mennicę, przeznaczenie.
Miejsc, w których można dokonać zakupów rozpoczynających kolekcję, jest sporo. To aukcje internetowe, sklepy, ale też Skarbnica Narodowa. Przy zakupie monet trzeba pamiętać, że występuje siedem stanów opisujących dany okaz. To klasyfikacja międzynarodowa obejmująca monety od stanu menniczego (bez śladów użycia) do złego (bez możliwości określenia monety). Pomyłka w ocenie stanu monety może oznaczać nie tylko ujmę na kolekcjonerskim honorze, ale też stratę finansową.
Przygodę z numizmatyką warto rozpocząć spokojnie. Nie przeinwestować, nie kupować kilkudziesięciu okazów naraz. Posiąść wiedzę, wybrać temat, cierpliwie powiększać kolekcję. Potem podziwiać, przecież to małe dzieła sztuki. | W poszukiwaniu skarbów - przygoda z numizmatyką |
Kojarząca się z kiczem lub burleską siatka wraca do łask. Pojawia się nie tylko w modzie casualowej, ale także w wersji wieczorowej i glamour. Jak ją nosić, by nie narazić się na ośmieszenie, a nawet wulgarność? Przeczytaj mój poradnik, aby dowiedzieć się wszystkiego o najnowszym trendzie. Fenomen siatki
Zastosowana odpowiednio, może uatrakcyjnić twoją stylizację, nadać jej wyrazistego charakteru i oryginalności. Jednak nadmiar lub niewłaściwe połączenia z innymi elementami spowoduje, że zamiast modnie i seksownie będziesz wyglądała wulgarnie.
Dotyczy to przede wszystkim siatki czerwonej, białej lub czarnej. Najlepiej wyglądają w stylu wieczorowym – stroje są wówczas kobiece i eleganckie. Unikaj ubrań w całości wykonanych z siatki w tych kolorach, zwłaszcza z tej o rzadkich oczkach.
Niewątpliwej kiczowatości twojemu wizerunkowi nada total look z siatki. Jeśli chcesz sięgnąć po kilka elementów, które ją wykorzystują, warto wybrać różne jej formy i rodzaje. Wielość elementów siatkowych sprawdza się właściwie jedynie w stylu sportowym.
Popularność siatki jest konsekwencją trendów podkreślających nagość. Modne są wszelkiego rodzaju przezroczystości, półnagość, dlatego nosi się bluzki długości trzy czwarte, przezroczyste materiały, spodnie biodrówki. Siatka jest w zasadzie wariantem przezroczystości.
Siatka w stylu sportowym
Obecna już od kilku sezonów w stylu sportowym lub tzw. smart sport. To przede wszystkim bluzy i spodnie, ale także koszulki czy sukienki sportowe i półsportowe z elementami siatki. Hitem są nadal tuniki z elementami siatki sportowej, nawiązujące do ubrań koszykarskich i siatkarskich.
Różne zastosowania siatki
Siatka pojawia się wszędzie, zarówno jako elementy kontrastowe, na przykład w rękawach, przy dekolcie, jak i poszczególne elementy stylizacji są w całości uszyte z siatki. Ubrania z siatki sprawdzą się wiosną i latem.
To ubrania oddychające, przewiewne, a jednocześnie niezwykle seksowne, dlatego siatka znalazła zastosowanie także w strojach wieczorowych. Seksapil może podkreślić również odzież z siatki w stylu codziennym. Siateczkowe tuniki, bluzki czy kamizelki można zarzucić na inne, bardziej skąpe ubrania.
Siatka może być złożona z bardzo gęsto tkanych oczek lub rzadkich. Pojawiają się też siatki, które raczej wyglądają jak skrzyżowane taśmy. Ich formę osiąga się poprzez splecenie sznurków, chust czy wstążek.
Siatkowe dodatki
Siatka pojawia się także w dodatkach, przede wszystkim w butach. Bardzo modne są botki i sandały w całości wykonane z siatki lub wykorzystujące ją we fragmentach. Siatka obecna jest oczywiście w nakryciach głowy, zarówno tych typowo sportowych, jak w full cap, jak i w innych, choćby w kapeluszach.
Siatka na plaży
Kwintesencję seksapilu osiągniesz, wybierając stroje kąpielowe z elementami siatki. To dla najodważniejszych pań. Te mniej śmiałe zachęcam do wyboru tuniki lub koszuli z siatki, które – nałożone na klasyczny strój kąpielowy – dadzą niezwykle ciekawy efekt.
Wprost idealną stylizacją na plażę będzie połączenie stroju kąpielowego z rzeczami sportowymi. Strój z elementami siatkowymi, szarfowymi lub sznurowanymi, sportowa czapka i wspomniana już siateczkowa tunika dadzą wygląd plażowy, modny i seksowny. | Siatka w roli głównej – jak korzystać z nowego trendu? |
O tym, że do nowego roku szkolnego należy się odpowiednio przygotować, wie każde dziecko, dlatego druga połowa sierpnia zwykle jest przeznaczana na zakupy związane ze szkołą. Książki, zeszyty i akcesoria dla ucznia to niezbędne elementy każdej wyprawki. Czy wiesz, jak ją skompletować, aby nie nadszarpnąć domowego budżetu? Akcesoria dla ucznia
Zanim przystąpisz do zakupów, zrób listę rzeczy, które będą potrzebne dziecku w szkole. Uwzględnij to, że niektóre z ubiegłego roku, jeśli są w dobrym stanie, mogą posłużyć i w tym. Zwróć też uwagę na to, czego dziecko będzie potrzebować w tym roku szkolnym. Najmłodsi uczniowie korzystają więcej z kredek czy farb, starszaki – mniej. Nie kupuj więc na zapas, jeśli nie jesteście pewni, czy w ogóle będą potrzebne. Jeśli jednak do szkoły idziecie po raz pierwszy, musicie przygotować się od podstaw.
Wyprawka dla pierwszoklasisty
Kwota, jaką wydasz na wyprawkę, zależy od produktów, na które się zdecydujesz. Pamiętaj, że w trakcie roku szkolnego cały czas będziesz dokupować rzeczy, które się zużyją lub zniszczą, a niektóre zostaną tylko napoczęte. Kupując akcesoria do szkolnej wyprawki, możesz wybrać wariant ekonomiczny (najniższe ceny w naszym kosztorysie), który wynosi ok. 104 zł (bez piórnika z wyposażeniem, ponieważ akcesoria kupujemy oddzielnie) lub nieco droższy za ok. 200 zł lub więcej.
Plecak – koszt ok. 30–60 zł.
Cena plecaka zależy przede wszystkim od marki i jakości. Modne plecaki dla chłopców i dziewczynek nie muszą kosztować fortuny. Dla najmłodszych dzieci sprawdzą się usztywniane tornistry, np. z nadrukiem zwierzątek. W droższym wariancie znajdziemy plecaki na kółkach oraz plecaki z ulubionymi bajkowymi bohaterami, np. od Disneya.
Ołówek lub pióro – koszt ok. 6 zł.
Gdy dziecko rozpoczyna naukę pisania, najczęściej korzysta z ołówka. Dopiero po wyćwiczeniu literek nadchodzi czas na pióro. Tradycyjne pióro dla dzieci to wydatek ok. 5–6 zł w przypadku piór kulkowych i ok. 20 zł za wieczne pióro. Znacznie droższe będą pióra takich firm, jak Pelikan lub Parker (od 40 zł). Zanim postawisz na markę, upewnij się, że twój smyk opanował pisanie piórem i nie zakończy ono kilkuminutowego żywota ze złamaną stalówką.
Kredki i farby – koszt ok. 8–30 zł.
Ceny kredek rozpoczynają się już od 5 zł, w zależności od rodzaju kredek i wielkości pudełka. Najczęściej potrzebne będą kredki ołówkowe i świecowe. W przypadku farb – akwarelowe.
Nożyczki, gumka, klej i temperówka – koszt ok. 8–15 zł.
Te akcesoria nie muszą być potrzebne codziennie, ale warto, aby dziecko miało je pod ręką. Każdy z tych gadżetów możemy wybrać w wersji tańszej i droższej, w zależności od marki i nadruku.
Flamastry i linijka – koszt ok. 10–20 zł.
Kwota, jaką zapłacimy za flamastry, również zależy od ich ilości i jakości. Flamastry świecące w ciemności będą znacznie droższe od tych tradycyjnych. O wyborze zdecyduj więc wraz z dzieckiem.
Piórnik bez lub z wyposażeniem – koszt ok. 10–40 zł.
Za piórnik-tubę zapłacimy od 8 zł wzwyż. Inaczej kształtują się ceny piórników z gumkami, w które możemy wsunąć kredki i inne akcesoria. Pozwolą na utrzymanie porządku i łatwe odnalezienie potrzebnego przyrządu. Tego rodzaju piórnik kosztuje średnio 25 zł. Piórniki z wyposażeniem zaczynają się od 30 zł.
Plastelina – koszt ok. 6–10 zł.
Kupując plastelinę, upewnij się, że jest bezpieczna dla dziecka, a więc nietoksyczna i niebrudząca. Dodatkowym atutem jest podkładka dołączona do opakowania. Dla pierwszoklasisty sprawdzi się opakowanie zawierające 12 kolorów.
Papier kolorowy i blok rysunkowy – koszt ok. 10 zł.
Zeszyt papierów kolorowych i blok rysunkowy to wydatek kilkuzłotowy. Kupując tego rodzaju akcesoria na zajęcia plastyczne i techniczne, warto także dokupić bibułę i kolorowy papier samoprzylepny.
Pudełko śniadaniowe i bidon – koszt ok. 10–30 zł.
Śniadaniówki cieszą się ogromną popularnością, ponieważ coraz częściej rodzice decydują się na to, aby samemu przygotować dziecku posiłek do szkoły zamiast kupować gotowy produkt w sklepie. Dlatego też śniadaniówki i bidony z Myszką Minnie, Minionkami czy bohaterami filmu Star Trek to absolutny hit w szkolnej wyprawce.
Worek na kapcie – koszt ok. 6–10 zł.
Worek na kapcie nie musi być szary i nudny. Moda dosięgła także jego. Na topie są worki ze ściągaczami i paskiem ułatwiającym noszenie go na ramieniu. Popularne są chociażby te z imieniem dziecka czy nadrukiem bajkowych postaci. | Szkolna wyprawka do 100 zł |
Komputery stacjonarne kojarzą nam się przede wszystkim ze sporych rozmiarów zestawami dla graczy. Jednak dzisiaj bez problemu można złożyć mały zestaw, który doskonale sprawdzi się jako odtwarzacz multimedialny, podłączony np. do telewizora w salonie. Wystarczy tylko wybrać odpowiednie podzespoły. Złożenie komputera do odtwarzania multimediów wcale nie jest tak trudnym zadaniem, jak mogłoby się wydawać. Zestaw nie powinien też być specjalnie kosztowny.
Obudowa – Thermaltake Core V1
Wyjątkowo składanie zestawu najlepiej zacząć od obudowy, ponieważ to ona determinuje w dużej mierze wybór pozostałych podzespołów. Dobrym wyborem będzie Thermaltake Core V1 w rozmiarze 27,6 x 26 x 31,6 cm. Ma ona dwa złącza USB 3.0 i pozwala na zamontowanie płyty głównej w rozmiarze mini ITX. Cena to około 200 zł.
Płyta główna – ASRock H110M-ITX/AC
Jeśli chodzi o płytę główną, to ciekawym modelem jest ASRock H110M-ITX/AC. Ma odpowiedni rozmiar, obsługuje najnowsze procesory Intel Skylake z podstawką LGA1151, a także pamięci RAM DDR4 (do 32 GB). Cena to około 380 zł.
Procesor – Intel Core i5-6400 3,3 GHz
Przy multimediach, szczególnie w wysokich rozdzielczościach, przyda się wydajny procesor. Intel Core i5-6400 świetnie poradzi sobie w tej roli, a przy tym nie jest tak bardzo drogi. Cztery rdzenie o taktowaniu 3,3 GHz poradzą sobie nawet z filmami 4K Ultra HD. Za układ trzeba zapłacić 830-900 zł.
Chłodzenie CPU – SilentiumPC Spartan 3 PRO HE1024
Zastosowanie stokowego, czyli dostarczanego wraz z procesorem, chłodzenia nie jest najlepszym wyborem. Musimy jednak pamiętać o tym, że nasza obudowa jest w stanie pomieści radiator o maksymalnej wysokości 140 mm. Dlatego też wybieramy model SilentiumPC Spartan 3 PRO HE1024 o wysokości 135 mm. Cena to zaledwie 90 zł.
Pasta termoprzewodząca – Arctic Cooling MX-2
Jeśli kupiliśmy już chłodzenie do procesora, to konieczna będzie też pasta termoprzewodząca. Rozsądnym wyborem będzie Arctic Cooling MX-2 w cenie niecałych 20 zł.
Pamięć RAM – 8 GB (2 x 4 GB) DDR4 2133 MHz
Nasza płyta główna obsługuje pamięci DDR4, więc grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Wybór padł na zestaw 2 x 4 GB o taktowaniu 2133 MHz. Nie ograniczamy się do konkretnego producenta. Świetnie sprawdzą się pamięci Crucial, GoodRam i wiele innych.
Dysk SSD – ADATA SP900 128 GB lub Kingston V300 120 GB
Nie jest to element wymagany, ale jeśli już składamy nowy komputer, to warto zainwestować w dysk SSD pod system operacyjny. W zupełności wystarczą modele o pojemności 120-128 GB. Możemy wybrać albo wersję M.2 (nasza płyta obsługuje takie dyski) i wtedy dobrym wyborem będzie ADATA SP900 o prędkości 550 MB/s i cenie około 280 zł. W przypadku zwykłego dysku SSD ciekawy jest model Kingston V300 120 GB. Jest on tańszy, bowiem kosztuje 200 zł, ale zajmuje więcej miejsca i jest nieco wolniejszy (450 MB/s).
Dysk HDD – Seagate 1 TB 3,5” 7200 RPM SATA III
Nie można też zapomnieć o pojemnym dysku twardym, na którym możemy trzymać kopie zapasowe filmów, zdjęcia i muzykę. Warty polecenia jest model Seagate 1 TB 3,5” z dyskami kręcącymi się z prędkością 7200 obrotów na minutę i interfejsem SATA III. Można go kupić już za 220-250 zł.
Zasilacz – Corsair CX450M 450 W
Zasilacz jest bardzo ważnym elementem każdego komputera. Nie można na nim oszczędzać i dlatego wybieramy model renomowanej firmy Corsair. Do naszych potrzeb w zupełności wystarczy moc 450 W. Cena to mniej więcej 250 zł.
Klawiatura i myszka – Logitech MK220
Skoro komputer ma być podłączony do telewizora, to warto też kupić bezprzewodowy zestaw klawiatury i myszki. Już za 90 zł możemy mieć bardzo dobry, a przy tym kompaktowy zestaw Logitech MK220.W naszym zestawie nie ma dedykowanej karty graficznej, ponieważ do oglądania filmów i przeglądania internetu nie jest w ogóle potrzebna. Byłby to niepotrzebny wydatek. Warto z kolei pamiętać o systemie operacyjnym, jeśli jeszcze go nie mamy. Windows 10 będzie dobrym wyborem. Całkowita cena zestawu to mniej więcej 2300 zł bez systemu operacyjnego. | Składamy mini PC, który świetnie sprawdzi się do odtwarzania multimediów |
W ramach powrotu do tradycji i mody na ekologię coraz większym powodzeniem na rynku cieszą się tradycyjne zestawy do golenia. Jakiś czas temu obwieszczono triumfalny powrót pędzla z włosia, którego stosowanie daje lepsze efekty niż opryskiwanie twarzy pianką w aerozolu lub nakładanie kremu do golenia dłonią. Podobnie rzecz ma się z brzytwą. Wielu mężczyzn schowało głęboko do szafek wygodniejsze w użyciu maszynki do golenia i sięgnęło po tradycyjne, znane pokoleniu naszych dziadków brzytwy. Ile to kosztuje?
Określenie „zestaw do golenia” może oznaczać bardzo różne pojęcia, np. pędzel i maszynkę do golenia, pędzel i kosmetyki do golenia (np. zestaw włoskiej firmy Proraso) lub komplet samych kosmetyków. Jednak tradycyjnie rozumiany zestaw do golenia, aby w pełni spełniać swe funcje powinien zawierać: pędzel, maszynkę do golenia lub brzytwę i stojak, a opcjonalnie także kosmetyki pielęgnacyjne: mydło, krem do golenia i balsam po goleniu. Najtańsze komplety można kupić już za 20–30 zł, ale dobry jakościowo zestaw do golenia to wydatek rzędu ponad stu złotych, a są takie, których cena sięga nawet kilkuset złotych!
box:offerCarousel
Jaki pędzel jest najlepszy?
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin)
Zwolennicy tradycyjnych pędzli do golenia podkreślają, że dokładniej zmiękcza on zarost, bo dociera do miejsc, gdzie nie dociera dłoń. Dzięki temu podczas golenia powstaje mniej podrażnień. Pędzle są dziś najczęściej produkowane z borsuczego włosia, ze świńskiej szczeciny lub włosia syntetycznego, a ich uchwyty z rogu, drewna, metalu, żywicy syntetycznej, tworzyw sztucznych lub rozmaitych kombinacji tych materiałów. Od tego, z jakiego tworzywa wykonany jest uchwyt, często zależy cena pędzla, a tym samym – cena zestawu. Za najlepsze uchodzą pędzle z włosa borsuka. Funkcjonalność być może nie będzie znacząco rózna jeśli porównamy pędzle z włosia naturalnego i syntetycznego, ale dobór odpowiedniego pędzla pozostaje w gestii mężczyzny, który ma go używać. Jeśli zależy Ci na jakości wykonania, trwałości i ekologii - wybierz pędzle wykonane z naturalnych materiałów.
box:offerCarousel
Do odważnych świat należy
Dla mężczyzn, którzy lubią poczuć przy goleniu trochę adrenaliny, przeznaczony jest zestaw do klasycznego golenia brzytwą. Składa się z pędzla wykonanego z borsuczego włosia, kremu do golenia i balsamu po goleniu oraz – to najważniejsze – stalowej brzytwy z wymiennym ostrzem. Plastikowe etui umożliwia estetyczne i bezpieczne przechowywanie ostrego narzędzia. Golenie brzytwą na początku nie jest łatwe, wymaga ćwiczeń. Jednak wbrew pozorom ostrożne jej używanie nie jest wcale niebezpieczne. Trzeba najpierw wykazać się odrobiną cierpliwości i nauczyć się nią posługiwać.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Wygoda przede wszystkim
Tym, którzy cenią sobie szybkie, "proste" golenie (na przykład rano nie mają czasu na ryzykowne zabawy brzytwą), polecane są zestawy z maszynkami do golenia oraz kremem lub żelem do golenia w piance, który nakłada się błyskawicznie. Zestaw jest niedrogi, bardzo praktyczny i doskonale sprawdza się na wszelkiego rodzaju wyjazdach, wakacyjnych czy służbowych. Nie wyszły też całkiem z mody tradycyjne żyletki, które za czasów PRL-owskich niedostatków były towarem bardzo poszukiwanym.
box:offerCarousel
Luksus? Jesteś tego wart!
Na rynku mamy ekskluzywne zestawy, nadające się na wyszukany prezent, np. zestaw drzewo oliwne MeninJob. Składa się on z pędzla z borsuczego włosia limitowanej edycji marki Semogue oraz brzytwy Dovo-Solingen – Inex, wykonanych z użyciem tradycyjnego drewna drzewa oliwnego. Ten zestaw włosko-portugalsko-niemieckiej produkcji to wyjątkowo estetyczny, a zarazem praktyczny prezent dla mężczyzny. Zestaw Merkur Solingen to równie elegancki i luksusowy prezent. Warto jednak wiedzieć, że ceny takich wersji z reguły przekraczają 1000 zł.
box:offerCarousel)
Rynkowa oferta męskich zestawów do golenia jest niezwykle bogata i różnorodna, trudno wymienić wszystkie możliwe opcje i kombinacje. Warto pamiętać, że kosmetyki i akcesoria do golenia są zawsze doskonałym podarunkiem dla panów, zarówno praktycznym, jak i estetycznym. Na pewno nie będą stały niepotrzebne w szafce. A dodatkowo, dobierając odpowiedni zestaw, możemy podkreślić charakter i osobowość naszego mężczyzny. | Zestawy do golenia znów na topie |
Zgodnie z naszą tradycją ciasta na wigilijny stół powinny zawierać w sobie duże ilości maku, miodu, sera i bakalii. Z tych oto składników powstają tradycyjne wypieki, takie jak keks, piernik, makowiec czy sernik. Poniżej więcej informacji na temat tych bakalii, które są najczęściej wykorzystywane do przygotowania świątecznych wypieków. Świąteczne wypieki, choć mogą pojawiać się na naszych stołach niemalże codziennie, to jednak najbardziej smakują w ten jeden dzień w roku – Wigilię. Podpowiadamy, które z nich nie obejdą się bez dodatku smakowitych bakalii.
Ciasta wigilijne
Wigilijna tradycja głosi, że na świątecznych stołach powinno królować dwanaście potraw. W wielu domach tak właśnie jest i są to dania, które z roku na rok nie ulegają żadnym modyfikacjom. Tak samo sprawa ma się w przypadku słodkich wypieków. Wśród nich są makowce, strucle makowe, piernik w wielu odsłonach, sernik czy też keks.
Dlaczego bakalie?
W większości świątecznych wypieków pojawiają się bakalie – orzechy włoskie, migdały, suszone owoce czy rodzynki. Odgrywają one istotną rolę i nie dzieje się to bez przyczyny. Według wierzeń, zawarte w bożonarodzeniowych ciastach bakalie zapewniają powodzenie i pomyślność na przyszły rok. Dotyczy to rodziny, domu oraz pracy. Ponadto same w sobie podnoszą walory smakowe przygotowanych z ich dodatkiem wypieków. Jeszcze nie tak dawno temu, chcąc zachować ten wspaniały smak, należało poświęcić swój cenny czas na staranne przygotowanie składników. Oznaczało to obieranie, drobne krojenie, a następnie mielenie bakalii. Całe szczęście na rynku dostępne są gotowe rozwiązania. Do wyboru mamy tarte orzechy, siekane rodzynki czy migdały. Dzięki temu pieczenie ciast nie jest już tak czasochłonnym zajęciem.
Bakalie – jakie są korzyści z ich zastosowania?
Bakalie to nie tylko smaczne, ale przede wszystkim niezwykle wartościowe składniki. Rodzynki, śliwki, orzechy czy morele – dzięki nim każde ciasto nabierze wspaniałych walorów smakowych. Dobrze sprawdzą się jako dodatek do ciast lub innych deserów, ale także jako akcent dekoracyjny. Możemy wspaniale udekorować nimi potrawy, podkreślając jednocześnie ich smak. Również dla osób dbających o linię nie powinny stanowić żadnego problemu. Są źródłem witamin, minerałów oraz cennych wartości odżywczych. Dlatego znacznie lepiej sięgnąć po nie, aniżeli inne słodkie przekąski.
Bakalie – które z nich wykorzystać do świątecznych wypieków?
Bakalie świetnie sprawdzą się nie tylko jako dodatki do ciast. Możemy wykorzystać je także podczas przygotowywania mas, kremów czy dekoracji (np. ryba w galarecie udekorowana rodzynkami). Oczywiście nie wszystkie bakalie pasują do każdego ciasta. Sernik idealnie współgra tylko z rodzynkami, zaś keks wprost przeciwnie – każdy rodzaj bakalii znajdzie tutaj swoje miejsce. Pamiętajmy jednak, że najlepiej przekonać samemu, ponieważ każdy z nas preferuje inne smaki i połączenia składników. Jeśli na Twoim stole nie goszczą wypieki z wykorzystaniem bakalii, warto w tym roku to zmienić i zainwestować w pyszne i wartościowe składniki. | Jakie bakalie wykorzystać do świątecznych ciast? |
Zdrowe odżywianie to taka trochę dziwna instytucja. Co sezon pojawiają się nowe mody, nurty, a wręcz fale przynoszące ze sobą rewelacyjne informacje na temat tego, co jest zdrowe, co jest zdrowsze, a czego w ogóle nie powinno się jeść. Coraz częściej źródłem tej wiedzy są media społecznościowe, dziennikarstwo obywatelskie oraz blogerzy. Jak jeść, Pani Bloger?
No dobrze, przyznaję, że tak spisany wstęp nie stawia autorów w najlepszym świetle. Ale nie dajmy się zwieść pozorom. Książki pisane przez profesjonalistów dają nam najczęściej przepisy wyglądające pysznie, ale jednocześnie znajdujące się na bardzo wysokiej półce, jeśli chodzi o trudność wykonania. Przypomnijcie sobie, ile razy pytaliście ciocię, babcię lub znajomych o to, jak przygotowali przekąskę czy obiad. Ile razy okazywało się, że to całkiem łatwe i przyjemne w wykonaniu danie? W przypadku tej książki pozostanie do wyjaśnienia jeszcze tylko jedna niepewność.
Zielenina na talerzu...
Książki z przepisami wegetariańskimi często są odbierane jako pozycje przeznaczone wyłącznie dla osób, które zrezygnowały z jedzenia mięsa. Ta książka wydaje się zrywać z tym przekonaniem. Znajdziemy tu ponad 100 przepisów, z których każdy z powodzeniem wzbogaci menu niejednego „drapieżnika”. Dla osób nieco mniej zorganizowanych w kuchni autorka przygotowała jasne wskazówki, które potrawy należy podawać w porze śniadania, a które na obiad. Wszystko jest okraszone smakowitymi, lekko stylizowanymi na „retro” zdjęciami. Magdalena Cielenga-Wiaterek – znana także jako Zielenina – zadbała również o to, by czytelnik nie mógł się zasłonić popularną wymówką „gdzie ja o tej porze roku kupię...”. Przepisy w „Zieleninie na talerzu” są bardzo wygodnie pogrupowane na konkretne pory roku. Dzięki temu do każdej potrawy można się z wyprzedzeniem przygotować pod kątem technicznym i merytorycznym.
Zaufaj blogerowi
I to jest część najbardziej dyskusyjna. Wydaje się przecież, że gotować każdy może, choć nie każdy powinien. Wydaje się, że wydanie książki również nie stanowi problemu w dzisiejszych czasach. Dlaczego więc miałbym korzystać z przepisów z tej konkretnej pozycji? Gotowanie nie jest nauką ścisłą i czerpanie frajdy z tego, co się robi w kuchni, znacząco poprawia smak potraw. Dlatego książkę Cielengi-Wiaterek powinniście potraktować jako inspirację i zachętę do zmiany czegoś w swoim codziennym (i odświętnym) menu. „Zielenina na talerzu” to świetny sposób na zerwanie z rutyną poniedziałkowej pomidorówki z niedzielnego rosołu i odczarowanie przymusu w kuchni. Nie musicie wierzyć autorce, że jest kulinarnym autorytetem, ale z pewnością uwierzycie, że to, co gotowała, sprawiało jej przyjemność i całkiem nieźle smakowało. W sumie jedyne, czym ryzykujecie, to że będziecie prosić o dokładkę. Jeśli się więc nie boicie eksperymentów w kuchni, to „Zieleninę na talerzu” możecie mieć już za ok. 50 zł.
Źródło okładki: www.tetraerica.home.pl | „Zielenina na talerzu” Magdalena Cielenga-Wiaterek – recenzja |
Większość z nas ma w swoich mieszkaniach i domach meble w kolorze drewna. Są one ciemniejsze lub jaśniejsze, ale dominuje ciepły kolor natury. Niewielu z nas decyduje się na alternatywne barwy. Czasem, przy odpowiednim wystroju wnętrza, różnobarwne meble są mile widziane. Biały kolor jednak nadal pozostaje pewną ekstrawagancją. Białe meble w salonie
Miłośnicy naturalnych kolorów mebli często nie rozumieją, dlaczego ktoś decyduje się na biel. Wysuwają argumenty o łatwym brudzeniu się, dziwnym wyglądzie, a także skojarzenie ze szpitalem. Tak naprawdę białe meble są bardzo lekkie i stylowe. Ich kolor determinuje styl całego mieszkania.
W salonie obecne są zazwyczaj w postaci szafy, sofy, stołu jadalnego lub stolika kawowego. Białe meble to jednak nie tylko styl nowoczesny, minimalistyczny. Są to – w zależności od formy – także meble nawiązujące luźno do stylu retro lub prowansalskiego. Wyglądają znakomicie w połączeniu z szarością ścian i dodatkami w różu, błękicie, ale także granacie.
Białe sofy, choć niełatwe w pielęgnacji, są idealnym tłem dla jaśków w tych kolorach. Biel jest bowiem kolorem eksponującym. Sama w sobie jest nieprzytłaczająca, choć nie można o niej powiedzieć, by była nijaka.
Biel w kuchni
Moda na białe meble kuchenne pojawia się co jakiś czas. Obecnie styl nowoczesny lansuje biel w połączeniu z czernią. Wszystko oczywiście na wysoki połysk. Minimalizm form jest równoważony przeciwnymi kolorami, dlatego najlepiej, jeśli meble nie mają uchwytów, zbędnych szuflad, które mogą być co najwyżej ukryte.
Czarny lub biały blat jest uzupełnieniem całości, podobnie jak lodówka, która w tym przypadku powinna być jednak czarna, najlepiej również na wysoki połysk. Trzeba przyznać, że taka kuchnia nie jest trudna do utrzymania czystości, gdyż płaskie powierzchnie ułatwiają czyszczenie. Trzeba jednak myć ją codziennie, gdyż na meblach na wysoki połysk widać każdy odcisk palca.
Innym trendem kuchennym związanym z białym kolorem są meble w stylu rustykalnym. Tutaj zupełnie odwrotnie niż w przypadku nowoczesnych kuchni, meble są pomalowane wyłącznie na biało i mają zdobienia.
Pasują do nich piekarniki i płyty kuchenne retro, ale także zlewozmywaki oraz stylizowane baterie kuchenne. Różnorodne mogą być blaty, ale dobrze komponują się takie w kolorze ciepłego drewna. Uchwyty w tego typu meblach są bardzo mile widziane, najczęściej czarne lub porcelanowe z kwiatowym wzorem. Do takiej kuchni można wybrać błękitne, różowe lub lawendowe dodatki, a całości dopełnią haftowane zazdrostki zawieszone w oknie.
Biel w łazience
Kolor biały w łazience, w przeciwieństwie do pozostałych pomieszczeń, wydaje się być naturalnym wyborem. Najczęściej proponują go producenci szafek łazienkowych. Powodem jest zapewne dopasowanie do koloru armatury, która w zdecydowanej większości przypadków jest biała.
Nie oznacza to, że trzeba iść w sztampę. Aranżację swojej łazienki warto przemyśleć. I tu, podobnie jak w przypadku mebli kuchennych, wiodącym trendem jest wysoki połysk. Niestety, utrzymanie go we właściwym stanie jest w łazience dość trudne ze względu na to, że szafki można pochlapać nawet przy myciu rąk.
Jeśli więc chcemy mieć takie meble, musimy brać pod uwagę swoje upodobanie do sprzątania. Oczywiście, producenci wychodzą naprzeciw gustom klientów i miłośnicy retro także znajdą szafki w białym kolorze, stylizowane na stare. Warto w takim przypadku wybrać uważnie pozostałe dekoracje łazienki, by styl współgrał ze sobą.
Biel w sypialni
Białe, kute łóżko, biała szafa oraz stoliki nocne – oto sielska wizja sypialni. Wiele osób swoją przygodę z białymi meblami zaczyna właśnie od tego pomieszczenia, by sprawdzić, jak się będą się czuli w takim otoczeniu.
Często okazuje się to strzałem w dziesiątkę, gdyż biel rozświetla wnętrze, jest optymistyczna, a w połączeniu z jednym czy dwoma kolorami wygląda elegancko i subtelnie. Białe ściany dobrze jest połączyć z wyrazistą tapetą w kwiaty lub inny wzór, który nam się podoba.
Warto właśnie do sypialni kupić swoje pierwsze białe meble i odkryć ich urok zanim wyjdziemy z nimi „na salony” i odkryjemy, że biel to nie nudny kolor PRL-u, ale delikatna i elegancka barwa ciepłego, rodzinnego gniazdka. | Białe meble – hit czy kit? |
Życie i praca Michaliny Wisłockiej to ostatnio (dzięki premierze filmu „Sztuka kochania”) całkiem nośny temat. Kinowy hit z Magdaleną Boczarską stał się okazją do wznowień najsłynniejszego polskiego poradnika seksualnego i licznych publikacji biografii jego autorki. Na ich tle zdecydowanie wyróżnia się książka Konrada Szołajskiego. Dlaczego? Tego dowiecie się z poniższej recenzji! Konrad Szołajski to dokumentalista, który znał Michalinę Wisłocką i jej rodzinę prywatnie. Już w 2001 roku nakręcił film pt. „Sztuka kochania według Wisłockiej”, w którym oprócz słynnej seksuolożki o książce opowiadali: ilustratorka Bożena Bratkowska, redaktorka Teresa Mencina i dyrektor wydawnictwa „Iskry” Łukasz Szymański. Kilka lat po śmierci Michaliny Wisłockiej jej córka przekazała Szołajskiemu pamiętniki matki. A to był dopiero początek historii…
Niezrealizowany scenariusz
Szołajski jako zawodowy filmowiec chciał oczywiście przełożyć pamiętniki Wisłockiej na język filmowy. W tym celu gotową biografię trzeba było nieco zbeletryzować – dodać postaci, wątki i zwroty akcji, które fascynującą historię Wisłockiej uczynią równie atrakcyjną dla widza w kinie. Szołajski postanowił więc skupić się na perypetiach związanych z samym wydaniem „Sztuki kochania” i tym, jaki skandal wywołała jej autorka. Ostatecznie film, który planował dokumentalista, nie powstał, ale okazało się, że Świat Książki z chęcią wyda książkową wersję scenariusza. W efekcie pojawiła się „Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” – intrygująca powieść oparta na notatkach samej Wisłockiej i archiwalnych dokumentach.
Biografia w wersji zbeletryzowanej
Konrad Szołajski umiejętnie wskrzesza ducha i mentalność okresu PRL-u, w którym książkę uznano za lekturę potencjalnie niebezpieczną ideologicznie… W fabularyzowanej biografii Wisłockiej mamy więc wątek sensacyjny: (fikcyjny) funkcjonariusz SB ma za zadanie rozpracować „figurantkę”. Oprócz głównego szwarzcharakteru, czyli Rafała Dominiaka, w powieści licznie pojawiają się także inni esbecy oraz partyjniacy. Charakterystyczna nowomowa, którą posługują się te postaci, może zniechęcić wrażliwych na estetykę języka czytelników. Wierne odtworzenie języka propagandy przez autora to z jednej strony duży atut książki, wprowadzający w klimat komunistycznej Polski, a z drugiej wada, przez którą powieść może nie dotrzeć do części bibliofilów.
Niezaprzeczalną zaletą „Wisłockiej…” są oczywiście fragmenty jej pamiętników, dzięki którym jej postać zyskuje złożoność i autentyczność. Z dzienników dowiadujemy się, dlaczego została ginekolożką, jak poznała swojego przyszłego męża i kiedy zaczęła czerpać prawdziwą przyjemność z seksu. Nie brak tutaj także informacji o słynnym trójkącie, w którym żyła z mężem i przyjaciółką, oraz o jej późniejszych romansach.
W książce Szołajskiego pamiętniki „pani od seksu” (na jej nieszczęście) wpadną w ręce pracownika SB Dominiaka. Czego się z nich dowie? Wszystkich pikantnych szczegółów z życia prywatnego Michaliny i jej przeszłości. Czy to wystarczy, aby jej zaszkodzić? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w książce Szołajskiego.
Źródło okładki: wydawnictwoswiatksiazki.pl | „Wisłocka, czyli jak to ze sztuką kochania było” Konrad Szołajski – recenzja |
Szukasz pomysłu na prezent dla swojego dziecka? Wiemy, o czym marzy twój przedszkolak! Sezon na świąteczne prezenty już się rozpoczął, dlatego sprawdź koniecznie, jaką interaktywną zabawkę wybrać dla dziecka. Wymarzony prezent nie musi kosztować fortuny, aby zadowolić obdarowywanego. Ważne, aby był trafiony w gust i upodobania przedszkolaka. Na topie są obecnie m.in.:
Interaktywna kuchnia dziecięca
Kuchnie dziecięce to trafny wybór na prezent dla przedszkolaka. Dzieci uwielbiają naśladować rodziców, zwłaszcza jeśli chodzi o domowe czynności, dzięki którym mogą czuć się dorosłe. Kuchnia to nie tylko dobry prezent dla dziewczynki, ale także dla chłopca. Świetnie sprawdza się w pokoju rodzeństwa. Atutem jest możliwość kreatywnej zabawy i nauka kuchennych podstaw. Nowoczesne kuchnie interaktywne wydają dźwięki imitujące prawdziwe odgłosy gotowania, a światełka przypominają ogień. Ceny zaczynają się już od 100 zł.
My Little Pony
Małe kucyki podbijają serca dziewczynek. Są niezwykle urocze i bardzo szybko zyskały rzesze wielbicielek. Zestawy My Little Pony królują wśród prezentów dla dziewczynek, a wybór jest naprawdę spory, począwszy od pojedynczych kucyków, przez zestawy koników, a nawet interaktywne zestawy z domkiem czy tęczą. Ceny zaczynają się od kilkunastu do ok. 250 zł za zestawy interaktywne.
Interaktywne smartfony i tablety
Każdy rodzic wie, że pokazanie dziecku telefonu czy tabletu kończy się przechwyceniem go przez małe rączki szkraba. Dlatego też z myślą o najmłodszych powstały interaktywne telefony i tablety, które nie tylko bawią, ale i uczą. Ich ceny nie są wysokie, zaczynają się już od 60 zł. Telefony komórkowe z kolorowym wyświetlaczem nauczą maluchy cyferek, literek oraz piosenek. Można kupić model dwujęzyczny. Tablety i laptopy to także nauka odgłosów zwierząt czy kształtów.
Smily Play Appy Keyboard
Ten gadżet to klawiatura z klawiszami, na których znajdują się ikonki m.in. zwierząt, postaci czy przedmiotów. Dzięki nim dziecko poznaje ich nazwy oraz pisownię. Klawiatura pomaga poznać alfabet i cyferki. Zabawka jest dwujęzyczna, dzięki czemu uczy zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Co więcej, klawiatura Smily Play współpracuje ze smartfonem z systemem Android, który podczas zabawy zamienia się w mały monitor.
Kosz i bramka Clementoni
Jeśli twój przedszkolak uwielbia sport i zabawy ruchowe, wybierz interaktywną koszykówkę lub bramkę do gry w piłkę nożną. Zabawki te nie są dużych rozmiarów, dlatego idealnie pasują dla maluchów. Kosz i bramka, po celnym rzucie, wydają radosne dźwięki i biją brawo. Oprócz tego zabawki uczą cyferek i kolorów, a to wszystko w dwóch językach.
Interaktywna maskotka
Szał interaktywnych maskotek cały czas trwa, ponieważ powstają coraz to inne pluszaki z nowszymi, pomysłowymi funkcjami. Choć Szczeniaczek Uczniaczek wciąż króluje w dziecięcych domach, ma niemałą konkurencję chociażby ze strony pewnego kota. Kot Tom, czyli gadający kociak znany głównie z gier na telefony, jest teraz jak najbardziej realny! Maskotka Tom to świetna zabawka, ponieważ zwierzak reaguje na dotyk, porusza ustami i powtarza to, co zostało do niego powiedziane. | Interaktywne zabawki pod choinkę dla przedszkolaka |
W dzisiejszych czasach listy to relikt przeszłości. Dziś SMS czy e-mail przychodzi do odbiorcy w ciągu kilku sekund, tymczasem na listy czekało się kiedyś dniami, tygodniami lub miesiącami. Listy niezapomniane pokazują cząstkę historii w zupełnie innym wydaniu, bowiem listy znajdujące się w książce są nietypowe, intrygujące i emocjonujące.
Piękno przeszłości
Czy można pozostać obojętnym wobec ostatniego listu młodego żołnierza rozstrzelanego za dezercję? Czy można nie uśmiechnąć się podczas czytania osobiście napisanego i zilustrowanego listu Peta Doctera, reżysera Pixara, wysłanego w odpowiedzi na list fana? Każdy znajdzie coś dla siebie.
Miłośnicy literatury zachwycą się listem Kurta Voneghuta do dyrektora szkoły, w której zniszczono jego powieść. Kinomani będą delektować się wiadomością Jamesa Camerona do prawnika w związku z filmem Obcy. Decydujące starcie. Oprócz wspaniałych korespondencji celebrytów, ludzi znanych i uwielbianych znajdują się tu również listy zwykłych śmiertelników, których historia z różnych względów wymagała uwiecznienia.
Historyczne perełki
Do każdego listu została dołączona notka, w której przedstawiono tło historyczne, okoliczności powstania listu, a czasem nawet zdjęcia autorów. Bez tych informacji listy często nie byłyby w pełni czytelne. Najstarszy z nich pochodzi z XIV w. p.n.e. i został napisany przez wiernego sługę do swojego pana, natomiast najnowszy (z 2011 roku) to notka Wisławy Szymborskiej, napisana na krótko przed jej śmiercią, do sekretarza Michała Rusinka.
Wśród 126 listów zawartych w książce znajdziemy też przepis na babeczki, który królowa Elżbieta II przesłała prezydentowi USA Dwighta D. Eisenhowerowi, oraz notkę Amelii Earhart, słynnej pionierki lotnictwa, która pisała swojemu narzeczonemu o swojej niechęci do małżeństwa. Może nie byłoby w tym nic kuriozalnego, gdyby nie fakt, że napisała to w dniu swojego ślubu.
Z pewnością warto zapoznać się z odpowiedzią prokuratora generalnego Billa Baxleya na pogróżki od przedstawiciela Ku Klux Klanu, a także list bratanka Hitlera – Patricka Hitlera, który w 1942 roku prosił o pomoc w zaciągnięciu się do armii Stanów Zjednoczonych. Ciężko streścić i wynotować wszystkie listy, zapewne każdemu czytelnikowi spodoba się inny. Popularnych nazwisk jest tu mnóstwo. Wśród nadawców można wymienić m.in. Oskara Wilde’a, Elvisa Presleya, Virginię Woolf, Charlesa Bukowskiego czy Alberta Einsteina.
Listy niezapomniane to zachwycająca pozycja, która powinna zająć miejsce w każdej domowej biblioteczce. Poruszy nawet takie osoby, które nie są miłośnikami historii. Czytając tę lekturę, można poznać wiele ważnych osobistości. Najbardziej można polubić w niej to, że nie trzeba czytać jej od początku do końca, by się nie zgubić. W zależności od dnia można otworzyć ją w dowolnym miejscu i zagłębić się w treść. Ponadto może być odskocznią od standardowych lektur szkolnych, ponieważ dzięki niej każdy młody człowiek może poznać historię ludzkości na nowo, z zupełnie innej strony.
Źródło okładki: wsqn.pl | Shaun Usher, Listy niezapomniane – recenzja |
Tradycja – to słowo klucz w okresie świąt Bożego Narodzenia. I choć uwielbiamy ten czas pachnący cynamonem i piernikiem, to chętnie szukamy nowych, ciekawych inspiracji na temat tego, jak udekorować dom na czas świąt. Najważniejszym elementem jest choinka, która – choć ociera się o kicz – udekorowana w oryginalny sposób nada ton wystrojowi całego wnętrza. Bombki
Tradycyjne ozdoby choinkowe – bombki – występują w tak wielu wzorach, że można wśród nich wybrać takie, które będą niezwykle oryginalne. Jak to zrobić? Przede wszystkim zastanówmy się, co nam się podoba. Może wzruszają nas figurki mikołajów i bałwanów, które pamiętamy z dzieciństwa? Udekorujmy zatem choinkę bombkami w ich kształcie, dodając renifery, pajace, domki i laski cukrowe. Takie ozdoby wyglądają pięknie na niewielkich choinkach, gdyż są zazwyczaj dość małe i trzeba mieć ich sporo, by przystroić nawet niewielkie drzewko.
Tegorocznym hitem będą koronkowe bombki i figurki do zawieszenia na choince. Zrobione na szydełku ażurowe, białe ozdoby można użyć do dekoracji całej choinki. Tak przystrojone drzewko pasuje nie tylko do tradycyjnego wnętrza, ale także – w połączeniu z białym światłem lampek LED – może stanowić doskonałą kompozycję w nowoczesnym wnętrzu. Jeśli nie masz ochoty na pstrokaciznę choinki możesz wybrać bombki przeźroczyste i bezbarwne. Można je połączyć z jednokolorowymi lampkami choinkowymi lub z łańcuchem w srebrnym kolorze.
box:offerCarousel
Producenci wpadli na fantastyczny pomysł, szczególnie dla tych, którzy mają dzieci – otwierane przeźroczyste bombki. Można do nich włożyć cukierki, czekoladki, drobne zabawki, czy maskotki. Dorośli mogą puścić wodze fantazji i do środka włożyć piórka, korale czy siano, by uzyskać niezwykle oryginalną ozdobę.
Łańcuchy i ozdoby
box:video
Ciekawym sposobem na ubranie choinki jest przyozdobienie jej darami natury, takimi jak suszone owoce – mandarynki, pomarańcze, jabłka, ale także laski cynamonu, orzechy, pierniki i gwiazdki anyżu. Wieszamy je na nitkach, które przewlekamy igłą przez owoce. Laski cynamonu możemy ułożyć na gałęziach choinki. Pierniki, zanim wstawimy je do piekarnika, musimy przygotować do zawieszenia, robiąc w nich dziurkę słomką. Najlepiej połączyć wszystko z ciepłym, żółtym światłem lampek choinkowych. Tak przystrojona choinka nie tylko będzie piękna i oryginalna, ale także będzie cudownie pachniała.
Filcowe ozdoby również doskonale nadają się do dekoracji choinki. Pięknie wyglądają, nadają drzewku „swojski” charakter, a materiał daje wrażenie przytulności. Można je łączyć z ozdobami drewnianymi, które są bardzo oryginalnym, rzadko spotykanym elementem dekoracji choinkowej. Nie odbijają światła, więc warto użyć większej ilości lampek do oświetlenia choinki.
box:offerCarousel
Dla tych, którzy lubią ekscentryczne połączenia przeznaczone są pióra oraz puch. Białe lub kolorowe piórka sprawią, że choinka będzie wyglądała lekko i zwiewnie. Najlepiej użyć białych lampek LED, ale można też połączyć tę ozdobę z przeźroczystymi bombkami.
Nieodzownym elementem dekoracji choinki są łańcuchy. I choć czasem, nawet w przypadku drzewka bożonarodzeniowego, mniej znaczy więcej, warto rozważyć ich obecność. Tradycyjne girlandy świetnie łączą się z „figurkowymi” bombkami. Do dyspozycji mamy także inne łańcuchy. Niektóre tworzą sznur delikatnych perełek, idealnie komponując się z piórkami czy haftowanymi bombkami. Ponadto możemy wybrać kryształy, dzwoneczki, czy sznur figurek z mikołajami.
Choinka ma być symbolem i być dokładnie taka, jak nam się podoba – nastrojowa, kiczowata, minimalistyczna, kolorowa, swojska lub apetyczna. Wybór należy do nas. | Oryginalne bombki i ozdoby choinkowe |
Autor jest kojarzony przede wszystkim z opowiadaniami i powieściami z zakresu baśniowego i historycznego fantasy, żeby nie powiedzieć wprost – z „Grą o Tron”. Ale Martin równie dobrze radzi sobie w opowiadaniach science-fiction, czego doskonale dowodzi napisany przez niego prawie dwadzieścia lat temu „Tuf Wędrowiec”. Kosmiczna kariera
Tuf jest jedną z bardziej wyjątkowych postaci, jakie udało mi się spotkać w literackim świecie. Jego spokój i filozoficzne podejście do rozwiązywania problemów przysparza mu tyle samo sympatii, co niechęci. Niezależnie od tego, które uczucie zwycięży, czytelnik i tak kibicuje Tufowi w jego przygodach. Haviland (tak brzmi jego imię) podróżuje przez kosmos na olbrzymim statku – archaicznym, ale wciąż sprawnym krążowniku o długości 30 kilometrów. Wędrowiec sam sobie jest kapitanem, załogą i pokładowym inżynierem i szczerze mówiąc, to właśnie to ostatnie zadanie zajmuje mu najwięcej czasu. Statek jest olbrzymi, a historia wejścia w jego posiadanie jest podstawą osobnego opowiadania i daje czytelnikowi dość jasne pojęcie o charakterze Tufa. Niemniej opowieść o tym konkretnym przypadku zepsułaby zbyt dużo zabawy. Wystarczy powiedzieć, że w jej wyniku bohater zmienił branżę – z kupieckiej na inżynieryjną.
Cierpliwość i logika
Te dwie cechy wydają się dominować przez całą książkę. Wybijają się na pierwszy plan za każdym razem, gdy Tuf rozmawia z kimś nowym lub gdy musi rozprawić się z jakimś problemem. Nie raz może wtedy doprowadzić czytelnika do lekkiej zgryzoty, a i tak będziemy mu kibicować. Z drugiej strony trzeba przyznać, że przygotowywane przez niego propozycje stoją na granicy niemal utopijnego świata. Z niesłychaną łatwością przyswaja informacje na temat całych planet. Później wykorzystuje zdobytą wiedzę, by wygenerować gatunki (stare lub zmodyfikowane genetycznie) stanowiące odpowiedź na dręczące ludzi problemy. Czasem będzie chodziło o przeludnienie i brak wyżywienia, czasem o lokalne potwory. Prawie zawsze też w grę wchodzą koty. Jest coś zastanawiającego w tej książce. Z jednej strony „Tuf Wędrowiec” jest książką starą i napisaną w sposób, który daje tę wiekowość bardzo łatwo odczuć. Nie chodzi tu o zaawansowanie techniczne – bo Martin radzi sobie na tyle dobrze, że książka wciąż może uchodzić za nowość – ale raczej o rodzaj przesłania, które ta powieść ze sobą niesie. Podobnie jest z „historią w historii” – czyli ze zjawiskiem, gdy literacka teraźniejszość ma swoją przeszłość w czasie, który dla nas jeszcze nie nadszedł. A z drugiej strony – wciąż zaskakuje rozwiązaniami, o których współcześni twórcy wydają się zupełnie nie myśleć. Całość uzupełniona jest sporą dawką swoistej naiwności, dzięki której „Tufa...” czyta się dużo łatwiej i przyjemniej, bo nie sprawia wrażenia usilnego moralizowania. Jeśli jeszcze dołożymy do tego sprawny warsztat autorski, to przepis na sukces mamy prawie w kieszeni. W podróż z tym kupcem-inżynierem możecie wybrać się już za ok. 28 zł – tyle zapłacicie za „bilet” na Allegro.pl.
Zobacz równiez inne ksiazki tegoautora.
Źródło okładki: www.zysk.com.pl | „Tuf Wędrowiec” George R.R. Martin – recenzja |
„Gears of War 3” to zwieńczenie trylogii trzecioosobowych strzelanin, w których od początku serii duży nacisk położony był na tryb kooperacji. Ostatnia odsłona po raz kolejny rzuca gracza przeciwko tajemniczej rasie Locustów, która zagraża wszystkim mieszkańcom Ziemi. Seria „Gears of War” to typowe strzelaniny, w których gracz kontroluje postać z perspektywy trzeciej osoby. „Gears of War 3” od Epic Games jest bardzo grywalnym tytułem i podobnie jak dwie pierwsze odsłony cyklu zapewnia graczom wiele godzin emocjonującej rozgrywki.
„Gears of War 3” kontynuuje historię z poprzedniej części
Studio Epic Games postanowiło w „Gears of War 3” trzymać się sprawdzonej formuły. Gracz ponownie musi zmierzyć się z przeciwnikami z rasy Locustów, która żyje w wydrążonych pod ziemią tunelach i stanowi zagrożenie dla cywilizacji człowieka.
Ludzka strona konfliktu w postaci koalicji COG nie poddaje się i walczy z Szarańczą, czyli znacznie lepiej przygotowanym do otwartej wojny przeciwnikiem. Po zniszczeniu miasta Jacinto gracz i jego sojusznicy nie składają broni i ruszają po raz kolejny w bój ze śmiercionośnymi istotami.
Starzy znajomi powrócili
W „Gears of War 3” graczom przyjdzie ponownie wcielić się w skórę żołnierza i zabijaki, Marcusa Feniksa. Wraz ze swoim towarzyszem broni i oddanym przyjacielem, Dominiciem Santiago, rusza w kolejną misję, która rzuci przeciw niemu wiele wyzwań i po raz kolejny jego losy skrzyżują się z zagrożeniem w postaci Szarańczy.
Celem pary bohaterów, którym towarzyszą inni żołnierze, jest odnalezienie ojca Marcusa. Bohaterowie są przekonani, że ma on sekretną wiedzę, która pozwoli ludzkości obrócić szalę wyniszczającej wojny. To jednak dopiero początek ich przygód.
„Gears of War 3” pozwoli bawić się z przyjaciółmi
Od samego początku seria „Gears of War” pozwala przeżyć graczom przygodę z przyjaciółmi. Kampanię można przechodzić wspólnie na jednej konsoli z wykorzystaniem trybu split-screen lub poprzez Internet. Pokonanie kolejnych poziomów wymagać będzie ścisłej współpracy między dwoma zawodnikami.
Dobra wiadomość jest taka, że w „Gears of War 3” mogą w trybie kampanii grać jednocześnie nie dwie, a cztery osoby. To bardzo urozmaica rozgrywkę w porównaniu do pierwszych dwóch odsłon cyklu.
Nie tylko kampania
Kampania dla jednego gracza, którą można rozegrać w trybie kooperacji, składa się z 31 różnorodnych misji, w trakcie których graczom przyjdzie się zmierzyć z różnymi przeciwnikami. Armia Locustów doczekała się kilku nowych przedstawicieli nieobecnych w poprzednich częściach gry.
Usprawnienia doczekał się też satysfakcjonujący multiplayer. Wprowadzono zupełnie nowy tryb rozgrywki o nazwie Beast Mode. Jest on podobny do znanej z poprzednich części „Gears of War” trybu Hordy. Tym razem jednak gracze zamiast bronić ludzkości mogą wcielić się w Locustów, a ich zadaniem jest zabicie jak największej liczby żołnierzy COG.
Pod względem oprawy audiowizualnej „Gears of War 3” stoi na wysokim poziomie. Epic Games naprawdę się postarało, a odwzorowanie świata i modele postaci robią bardzo dobre wrażenie. Twórcy nie pozbawili też gracza charakterystycznego uzbrojenia z piłą łańcuchową na czele.
Źródło okładki: http://gearsofwar.xbox.com | „Gears of War 3” – recenzja |
Kiedy w domu pojawia się nowy członek rodziny, potrzebuje, tak jak i Ty, swojego miejsca do spania. Jeśli mieszkasz w małym mieszkaniu, tradycyjne łóżeczko może okazać się za duże, żeby wstawić je do sypialni. Jakie są alternatywy? Co wybrać zamiast klasycznego mebla? Kosz wiklinowy
Rozwiązanie do małego mieszkania lub domu, w którym trudno znaleźć miejsce na tradycyjne łóżeczko. Stelaż z kołkami, na którym umieszczony jest kosz wiklinowy pozwala na przestawianie kosza w dowolne miejsce. W nocy dziecko może spać postawione obok Twojego łóżka, a w ciągu dnia przemieszczać się razem z Tobą do innego pomieszczenia. W koszu maluch ma znacznie więcej miejsca niż w tradycyjnej gondoli wózka, dlatego czuje się w nim komfortowo nawet na późniejszym etapie swojego życia.
Kosz Mojżesza
Podobny do kosza wiklinowego, jednak mniejszy i ustawiony na stelażu bez kółek. Kosz możesz zdejmować ze stelaża i przenosić w nim dziecko. Kosz Mojżesza to rozwiązanie tylko na pierwsze 4 miesiące życia niemowlaka, bo później maluch przestaje się w nim mieścić. W pierwszych miesiącach kosz daje jednak dziecku duże poczucie bezpieczeństwa (jest dość ciasny, a noworodki to uwielbiają), a dla Ciebie jest wygodny, bo możesz zabrać go ze sobą wszędzie.
Kołyska (lub eko-kołyska)
Dzieci od urodzenia uwielbiają się bujać. Dlatego trudno o lepszy mebel dla niemowlaka niż kołyska. Dostępne na rynku kołyskinajczęściej są mniejsze od tradycyjnego łóżeczka (120x60), dlatego doskonale nadają się do małych wnętrz. Rodzice dbający o środowisko mogą zakupić dla swojego malucha również eko-kołyskę wykonaną z trwałego kartonu. Kiedy maluch przestanie z niej korzystać, w przyszłości może używać jej jako domku dla swoich zabawek i pomalować ją farbami w dowolne wzory i kolory.
Kołyska wisząca
Wygodną alternatywą dla stojącej kołyski, może być kołyska wisząca. Przymocowuje się ją na haku umieszczonym w suficie lub futrynie. Kołyska nie zajmuje miejsca na podłodze, a dziecko, delikatnie w niej kołysane, szybko zasypia. Z wiszącej kołyski mogą korzystać niemowlaki do 4-5 miesiąca życia, które w nocy lub podczas dziennych drzemek nie są ruchliwe, tzn. nie zmieniają jeszcze swojej pozycji.
Łóżeczko na kółkach
Jeśli w sypialni brakuje miejsca na stojące łóżeczko, możesz zakupić łóżeczko na kółkach, które podczas dnia przemieścisz w dowolne miejsce. Dziecko jeździ wtedy razem z Tobą i możesz je stale obserwować. W sklepach znajdziesz ciekawe rozwiązania takich łóżeczek, jak np. łóżeczko ze specjalnymi kółkami, które w trakcie wożenia faluje, czyli buja się góra-dół, co bardzo uspokaja każdego malucha.
Dostawka do łóżka
Jeśli zależy Ci na bliskości z dzieckiem i chcesz spać razem z nim, ale Twoje łóżko jest za wąskie dla waszej trójki, zdecyduj się na tzw. dostawkę. To specjalny rodzaj łóżeczka, które zamontujesz bezpośrednio przy łóżku. Niemowlak ma swoje miejsce do spania, a Ty w każdej chwili możesz wziąć go do karmienia bez opuszczania swojego łóżka. Kiedy maluch wyrośnie już z dostawki, możesz wykorzystać ją jako ławeczkę do siedzenia (niektórzy producenci oferują takie rozwiązanie).
Kosliper
Kolejnym rozwiązaniem na spokojny sen rodziców i dziecka jest specjalna wkładka, na której śpi maluch. Kosliper to mini łóżeczko, które umieszczasz na swoim łóżku. Niemowlak śpi razem z Tobą, jednak zabezpieczony jest przed ewentualnym przygnieceniem specjalnymi miękkimi ochraniaczami. Kosliper doskonale nadaje się na wyjazdy (dziecko nie śpi na obcym łóżku, tylko w swoim przenośnym mini łóżeczku). Można go też używać jako wygodny przewijak.
Łóżeczko turystyczne
Łóżeczko turystycznez możliwością regulacji wysokości i kółkami może być kolejnym rozwiązaniem na małą przestrzeń. Do łóżeczka trzeba jednak dokupić dodatkowy, wygodny dla malca materac. W sklepach znajdziesz łóżeczka z dodatkowymi opcjami, np. przewijakiem i specjalnym miejscem na zabawki.
Hamak
Nie od dziś wiadomo, że hamak dopasowuje się do kształtu kręgosłupa i umożliwia najwygodniejszą pozycję do spania. Niemowlak czuje się w nim komfortowo, ponieważ przy każdym poruszeniu, hamak delikatnie się buja. Hamaki dla maluchów mają niewielkie rozmiary i można przestawiać je w dowolne miejsce.
Nawet w najmniejszym mieszkaniu nowy członek rodziny musi mieć swoje miejsce. Dlatego zanim się urodzi, zastanów się, które rozwiązanie do spania będzie najwygodniejsze – i dla ciebie, i dla niego. | Co zamiast tradycyjnego łóżeczka dla dziecka? 9 pomysłów na łóżeczko do małego mieszkania |
Wraz z rozwojem motoryzacji ewoluowały także światła – od modeli ze zwykłą żarówką aż po nowoczesne ksenony. Pierwsze odeszły do lamusa, drugie są nadal dość drogie, alternatywa to reflektory halogenowe. Poznaj ich rodzaje oraz mocne i słabe strony. Światła samochodowe mają być drugimi oczami kierowcy, szczególnie po zmroku. Mają doświetlić drogę i pobocze oraz nadać sylwetce auta odpowiedni charakter. Te dwie role wraz z pojawieniem się coraz to nowych marek i modeli samochodów zaczęły się wyraźnie do siebie zbliżać – designerzy wymyślają coraz to nowe kształty reflektorów, nadając karoserii niepowtarzalną sylwetkę, inżynierowie dostosowują rozwiązania techniczne do wyobraźni projektantów, by spełniały normy bezpieczeństwa. W ten sposób powstały reflektory ksenonowe, które potrafią sprostać zarówno wymaganiom funkcjonalności i bezpieczeństwa, jak i estetycznym. Rozwiązanie to dotyczy raczej nowych samochodów (choć pierwsze ksenony zamontowano w BMW serii 7 z 1991 roku), co nie oznacza, że wszystkie inne reflektory są z góry przegrane. Dobre halogeny z powodzeniem mogą konkurować z reflektorami ksenonowymi.
„Zwykłe” halogeny, tzw. słoiki
Reflektory wyposażone w żarówkę halogenową, ze względu na budowę profesjonalnie nazywane paraboloidalnymi, na szeroką skalę wprowadzono w latach 60. ubiegłego wieku. Ich działanie jest stosunkowo proste – odbłyśnik ma kształt paraboli, więc światło mijania odbija się od górnej części odbłyśnika, a następnie jest rozpraszane przez perforowany klosz i wydostaje się na zewnątrz. Źródłem światła są tu żarówki halogenowe typu H4.
box:offerCarousel
Zaletą tego typu reflektorów jest możliwość skierowania światła tam, gdzie chcemy, i doświetlenia ważnych elementów drogi, nie oślepiając przy tym kierowców nadjeżdżających z naprzeciwka. Wadą jest konieczność stosowania lamp o dużej powierzchni (to charakterystyczne dla aut starszej generacji, w których montowano duże, prostokątne lampy, np. w Mercedesie W124), a także „marnowanie się” dużej ilości rozproszonego światła.
Reflektory typu FF
Znając słabe strony reflektorów paraboloidalnych, podjęto pracę nad ich udoskonaleniem, co doprowadziło do powstania odbłyśnika wieloparaboloidalnego typu FF (free form), zwanego również reflektorem całopowierzchniowym. Wprowadzenie tego rozwiązania zbiegło się z zastosowaniem w produkcji tworzyw sztucznych – duroplastu, termoplastu – odpornych na wysokie temperatury.
Charakterystyczne dla reflektorów FF jest swobodne uformowanie powierzchni odbłyśnika, dzięki czemu niemal cała jest wykorzystywana do tworzenia wiązki świateł. Dodatkowo powierzchnia jest skierowana tak, żeby światło odbijało się w dół, ku drodze. Maksymalne wykorzystanie światła (o 60% wyższe niż w przypadku zwykłych reflektorów) jest możliwe dzięki gładkiemu, przezroczystemu kloszowi, z kolei oświetlanie pobocza zapewniają poziomo rozmieszczone segmenty odbłyśnika. Zastosowanie techniki FF pozwala na skoncentrowanie światła blisko granicy jasność/ciemność, co z kolei zwiększa zasięg oświetlenia i znacząco wpływa na komfort jazdy nocą.
W reflektorach typu FF z powodów konstrukcyjnych stosuje się żarówki jednowłóknowe, dlatego w autach w nie wyposażonych mamy oddzielne światło mijania i drogowe w jednej obudowie. Dużą zaletą reflektorów free form jest oporność na działanie warunków zewnętrznych (zanieczyszczenia, wysoka temperatura), co sprawia, że nawet zabrudzone lampy będą dobrze doświetlać trasę przez długi czas.
Reflektory soczewkowe
Kolejnym etapem udoskonalania reflektorów halogenowych było zastosowanie techniki soczewkowej i stworzenie tzw. reflektorów projektorowych, które w porównaniu z poprzednikami mają odbłyśnik elipsoidalny. To umożliwiło zastosowanie idealnie gładkiej szyby oraz pozwoliło samochodowym designerom projektowanie skomplikowanych form przodu auta bez ryzyka złego doświetlenia.
box:offerCarousel
Reflektory soczewkowe przystosowane są do żarówek halogenowych (najczęściej H7), ale także do palników ksenonowych. W przypadku świateł stricte halogenowych czasami mamy do czynienia z łączeniem soczewek z FF – pierwsze służą jako światła mijania, drugie jako drogowe. Ten rodzaj reflektorów nosi nazwę superDE.
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Ewidentne zalety reflektora soczewkowego to bardzo dobre kształtowanie wiązki światła i kierowanie jej w pożądane strefy, co daje dużą skuteczność świecenia. Zajmuje on także stosunkowo małą powierzchnię, co pozwala na bardziej wymyślny kształt lampy. Minusy to przede wszystkim straty na przesłonie (nawet do 40% w stosunku do rzeczywistych możliwości żarówki) oraz wpływ zabrudzeń na jakość świecenia – nawet niewielkie zanieczyszczenia wyraźnie zmniejszają przepływ światła. Słabą stroną soczewek jest także niewielka trwałość odblasku – relatywnie szybko ulegają wypaleniu.
Należy pamiętać, że rodzaj zastosowanych w samochodzie reflektorów wynika z uwarunkowań technologicznych, dlatego zanim pomyślisz o samodzielnej przeróbce – szczególnie halogenów na ksenony – sprawdź, czy nie uzyskasz efektu odwrotnego do zamierzonego. | Soczewkowy, zwykły czy FF – plusy i minusy reflektorów |
Jeżeli dopiero zaczynasz swoją przygodę ze strzelectwem, z pewnością masz wiele pytań i wątpliwości, jak wybrać odpowiedni sprzęt, na jakie parametry zwracać uwagę. Dlatego podpowiadamy, z czego możemy wybierać i co brać pod uwagę poszukując swojej pierwszej, wymarzonej wiatrówki. Rodzaje wiatrówek
Możemy wyróżnić kilka rodzajów wiatrówek ze względu na zastosowany w nich napęd. Pierwszym rozwiązaniem co wiatrówki sprężynowe. W tym przypadku możemy wybierać pomiędzy wiatrówką klasycznie łamaną. Należy ona wojennych w łatwiejszych w obsłudze i polecana jest początkującym strzelcom. Drugi rodzaj wiatrówka z naciągiem dolnym lub bocznym. W tych wiatrówkachładowanie następuje po odchyleniu specjalnej dźwigni położonych wzdłuż lufy zależności od nazwy. Ten rodzaj broni jest bardziej wytrzymały i osiąga lepsze efekty jeżeli chodzi o celność. Przy naciągu bocznym wygodniejsze jest też przeładowywanie broni. Tak wiatrówki pompki do strzału wykorzystując sprężone powietrze, dzięki temu nie mamy problemu z odrzutem i strzelanie staje się bardziej precyzyjne. Broń taka jesteś wielka i możemy regulować moc oddawanego strzału. Wiatrówki na co2 wykorzystują siła naboju wypełnionego dwutlenkiem węgla. Są bardzo lekkie nie wytrzymałem, ale niestety nie zagwarantują nam dużej mocy. Ostatni gatunek wiatrówki pcp, które wykorzystują pojemniki ze sprężonym powietrzem. Nie wymagają częstego ładowania, są lekkie, wytrzymałe i celne.
Kaliber
Wśród broni dostępnej bez zezwolenia, mamy do wyboru wiatrówki kalibru 4,5 oraz 5,5 mm. Większą popularnością cieszy się pierwsza opcja. Ten model ma większą prędkość początkową, płaski tor lotu, a także pozwala na szeroki wybór, jeżeli chodzi o dostępność różnych rodzajów śrutu w naszym kraju. Kaliber 5,5 mm ma cięższe naboje, przez co jest mniej podatny na podmuchy wiatru. Ma też większą siłę obalającą. Tor lotu śrutu jest w tym przypadku bardziej zakrzywiony, co na długich dystansach oznacza konieczność większego kalkulowania podczas celowania i oddawania strzału.
Rodzaj lufy
Przy wyborze lufy mamy dostępne dwie opcje. Pierwszą z nich jest lufa gładka. Sprawdza się dobrze przy śrucie stalowym okrągłym. Lufy takie są niestety mniej precyzyjne, ale różnice widać dopiero na długich dystansach. Drugim rodzajem jest lufa gwintowana – stosuje się ją przy śrucie grzybkowym. Zastosowanie gwintów powoduje podkręcenie nabojów, dzięki czemu strzały są bardziej precyzyjne. Różnica ta nie jest jednak zauważalna w przypadku wiatrówek o mniejszej mocy.
Magazynek
Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość zastosowania magazynku w wiatrówce. Umożliwia on oddawanie kolejnych, następujących po sobie strzałów, bez konieczności doładowywania ponownie broni. Najlepsze efekty zauważyć można w przypadku wiatrówek korzystających z napędu na dwutlenek węgla.
Celownik optyczny
Jeżeli planujemy oddawać strzały z dużych odległości, warto rozważyć zakup broni z celownikiem optycznym. Umożliwia on widzenie celu podczas przygotowywania się do strzału. Pozwala uwzględnić parametry opadania śrutu. Przy zwykłym celowniku często musimy zasłonić swój cel lufą, przez co strzały są mało precyzyjne. W przypadku celownika optycznego nie mamy takiego problemu. Decydując się na zakup wiatrówki, zawsze zwracaj uwagę na dostosowanie parametrów do twoich potrzeb. Broni używaj tylko w przeznaczonych do tego miejscach i z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa. Pamiętaj również, żeby odpowiednio ją zabezpieczyć podczas przechowywania. Nie trzymaj w miejscach dostępnych dla dzieci, a także osób postronnych. Po użyciu zawsze upewnij się, że w lufie nie pozostał śrut. Nawet bronią, która nie wymaga zezwolenia, można zrobić komuś krzywdę. Zapobiegaj niebezpiecznym sytuacjom jak to tylko możliwe. Rozpoczynając przygodę ze strzelectwem, korzystaj najpierw ze strzelnicy z instruktorem. Osoba taka wytłumaczy ci wszystkie zasady dotyczące użytkowania broni, a także nauczyć się poprawnie technicznie oddawać strzały. | 5 wskazówek jaką kupić wiatrówkę |
Jeśli ktoś do tej pory oglądał filmy tylko w telewizorze, korzystając z wbudowanych głośników, po zmianie na kino domowe nawet ze średniej lub niskiej półki odczuje olbrzymią różnicę. Najlepszym rozwiązaniem jest kupno amplitunera i zestawu głośników. Tym razem zajmujemy się tym drugim aspektem, proponując kilka ciekawych kompletów kolumn do kina domowego. Taga Harmony TAV-606 V3
Zaczniemy od bardzo popularnego w tym przedziale cenowym, chwalonego przez użytkowników modelu Taga Harmony TAV-606 V3. W skład zestawu w konfiguracji 5.0 wchodzą dwie duże kolumny podłogowe, dwie kolumny satelitarne i głośnik centralny. Kolumny podłogowe mają wysokość 98 cm, charakteryzują się konstrukcją trzydrożną z czterema głośnikami o paśmie przenoszenia 36 Hz – 25 kHz. Zalecana moc wzmacniacza to od 20 do 150 W. Głośnik centralny ma konstrukcję dwudrożną z trzema głośnikami z pasmem przenoszenia 52 Hz – 25 kHz, natomiast kolumny efektowe to dwudrożne i dwugłośnikowe rozwiązanie z pasmem przenoszenia 52 Hz – 25 kHz. Całość prezentuje się elegancko i minimalistycznie. Cena tego zestawu to około 1400 zł.
Magnat Supreme
Seria Magnat Supreme jest skierowana do średnio zaawansowanych użytkowników, którzy dopiero zaczynają swoja przygodę z kinem domowym, ale od razu chcą spróbować dużych kolumn podłogowych. Za około 1500 zł otrzymamy zestaw złożony z kolumn Magnat Monitor Supreme 1002 o konstrukcji trzydrożnej i wysokości 95 cm z głośnikami o paśmie przenoszenia 19 Hz – 40 kHz. Zalecana moc wzmacniacza to co najmniej 30 W. Kolumny efektowe mają konstrukcję dwudrożną z pasmem przenoszenia 42 Hz – 36 kHz, głośnik centralny również charakteryzuje się dwudrożną konstrukcją i pasmem przenoszenia 40 Hz – 34 kHz. Na pochwałę zasługuje także wygląd – bardzo klasyczny, nowoczesny i elegancki.
Kruger&Matz Passion 5.0
Kolejna propozycja pochodzi od naszego rodzimego producenta. Zestaw Kruger&Matz Passion 5.0 składa się, podobnie jak powyższe propozycje, z pięciu głośników. Cechą szczególną kolumn podłogowych są głośniki niskotonowe o średnicy 8 cali, umieszczone na bocznych ściankach. Pasmo przenoszenia to 36 Hz – 20 kHz z czułością na poziomie 91 dB. Wysokość to aż 1 m, co warto mieć na uwadze podczas ustawiania całości w salonie. Kolumny efektowe legitymują się pasmem przenoszenia 70 Hz – 20 kHz i mocą maksymalną 45 W. Kolumna centralna ma konstrukcję dwudrożną, moc 60 W i pasmo przenoszenia 70 Hz – 20 kHz. Całość prezentuje się elegancko, zaś drewniana okleina dodaje stylu i naturalnego blasku. Cena tego zestawu to około 1450 zł.
Jamo s526 HCS
Kolejna propozycja jest dostępna w dwóch wersjach kolorystycznych do wyboru – czarnym lub w kolorze drewna. Podobnie jak u poprzedników mamy tu do czynienia z zestawem w konfiguracji 5.0. Wszystkie konstrukcje satelitarne, tj. kolumny podłogowe i efektowe, charakteryzują się wentylowaną obudową bass reflex, dzięki czemu tony niskie zostają wzmocnione i sprawiają wrażenie głębszych, bardziej wyrazistych. Głośnik centralny natomiast ma konstrukcję zamkniętą dwudrożną i moc szczytową aż 140 W. Stylistyka jest prosta i minimalistyczna, a cechą szczególną są srebrne membrany głośników nisko- i średniotonowych. Cena tego zestawu na Allegro to około 1400 zł.
Yamaha NS 50
Na zakończenie zestaw Yamaha NS 50. W tym przypadku mamy do czynienia z najmniejszymi kolumnami podłogowymi – wysokość 88 cm, jednak moc około 80 W wynagradza mniejsze gabaryty. Oprócz tego mamy do czynienia z kolumnami wentylowanymi bass reflex, dzięki czemu tony niskie są głębokie i wyraziste. Pasmo przenoszenia kolumn podłogowych to 35 Hz – 35 kHz, natomiast kolumny efektowe i kolumna centralna legitymują się pasmem przenoszenia 70 Hz – 30 kHz. Stylistyka przypadnie do gustu miłośnikom tradycyjnych rozwiązań – czarna obudowa, czarne membrany głośników z kilkoma połyskującymi wstawkami. Cena na Allegro w dniu publikacji to około 1400 zł. | Zestaw kolumn do kina domowego do 1500 zł |
O Norwegii i Norwegach w różowych okularach. Tak w skrócie można podsumować książkę
„Szczęśliwy jak łosoś” Anny Kurek. Autorka dzieli się w niej ciekawostkami z kraju fiordów i Amundsena, a przy tym przelewa na papier swoją miłość do tamtych rejonów. Jeśli więc jesteście miłośnikami lekkich i sympatycznych opowieści o innych krajach, to zdecydowanie jest to lektura dla was. Przyjemna w czytaniu, portretująca głównie to, co w Norwegii pozytywne.
Norwegolożka w swoim żywiole
Anna Kurek jest norwegolożką z wykształcenia i zamiłowania. Jest także lektorką i tłumaczką z norweskiego. Prowadzi bloga, na którym dzieli się swą miłością do Skandynawii. Z taką samą pasją napisała książkę o Norwegii, a że teksty pasjonatów czytać warto, o tym chyba nie trzeba nikogo przekonywać.
Fakt, można zarzucić autorce to, że „Szczęśliwy jak łosoś” to niepełny, bardzo wyidealizowany obraz Norwegii, bo choć Anna Kurek starała się pokazać nie tylko to, co w tym kraju dobre i pozytywne, ale także to, co stanowi problem, takich rys na wizerunku kraju znajdziemy niewiele. Komu to nie przeszkadza, przyjemnie spędzi przy tej lekturze czas.
Garść ciekawostek
„Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach” to pozycja zawierająca sporo ciekawostek i wiele zaskoczeń. Dla mnie zdumiewająca była m.in. odpowiedź na pytanie, dlaczego nauczyciele przy wystawianiu ocen za prace pisemne nie biorą pod uwagę błędów ortograficznych. Autorka z humorem przeprowadza czytelników przez ciekawostki o życiu w Norwegii. W efekcie dowiemy się, co robią maturzyści przed egzaminem, czym różni się weekendowy Norweg od Norwega z roboczego tygodnia oraz czy państwo może mieć za dużo pieniędzy.
Ciekawostki dotyczą różnych dziedzin, ale mało kiedy dotyczą trudnej tematyki. Będzie więc lekko, będzie przyjemnie, a kolorowe zdjęcia umilą lekturę.
Trolle, Amundsen i inne spotkania
W książce Anny Kurek znajdziemy sporo kontrastów. Wspomniani wcześniej Norweg weekendowy i Norweg pracujący to tylko jeden z przykładów pozornie wykluczających się skrajności. Okazuje się jednak, że jednocześnie można być i serdecznym, i zdystansowanym, świetnym w prowadzeniu pertraktacji pokojowych, a mimo to zasilać budżet kasą pochodzącą z handlu bronią.
Bez wątpienia „Szczęśliwy jak łosoś” to pozycja wywołująca uśmiech. Ciekawa, pełna anegdot i obserwacji. Autorka dzieli się w niej swoimi doświadczeniami i wiedzą, rozprawia z mitami, przytacza interesujące historie.
Całość dobrze się czyta i myślę, że dla osób ciekawych świata będzie to interesująca pozycja. Spotkamy na jej kartach Amundsena i parę królewską, dowiemy się, co Norwegowie lubią jeść i jak to jest z norweskimi trollami. Będzie lekko, będzie przyjemnie. No i z pasją oczywiście.
„Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach” w wersji elektronicznej może być wasz już za ok. 26 złotych.
Źródło okładki: www.wydawnictwopoznanskie.pl | „Szczęśliwy jak łosoś. O Norwegii i Norwegach” Anna Kurek – recenzja |
„Wstrzymaj oddech” to debiutancka powieść Holly Seddon, dlatego tym bardziej autorce należą się brawa. Wciągający thriller psychologiczny to mistrzowska kombinacja kilku narracji i lawirowanie pomiędzy przeszłością a teraźniejszością. Jeśli szukasz emocjonującej lektury, sięgnij po powieść Seddon. Alex
Książka ma w zasadzie dwie główne bohaterki: Alex i Amy. Alex to dziennikarka, która przez alkoholizm straciła męża, dziecko i pracę. 30-latka jest w naprawdę złym stanie i nie potrafi zerwać z uzależnieniem. Udaje jej się jednak zdobyć zlecenie, które choć na chwilę odciąga ją od alkoholu. Chodzi o reportaż, którego bohaterami mają być pacjenci w śpiączce. Podczas wizyty w szpitalu Alex poznaje historię Amy: dziewczyny, która stała się ofiarą napadu w drodze do domu i od 15 lat przebywa w szpitalu, a jej oprawcy nigdy nie ujęto. Tragiczna historia dziewczyny, będącej rówieśnicą Alex i dorastającej w podobnej okolicy, porusza dziennikarkę, która postanawia rozpocząć śledztwo na własną rękę.
Amy
Amy poznajemy już na początku powieści. Nastolatka bardzo kocha swojego chłopaka Jake’a, ale jednocześnie chce przeżyć romans z tajemniczym starszym mężczyzną, który pocałował ją pewnego dnia. Kim jest jej drugi adorator? Najprawdopodobniej tym, który ją skrzywdził, bo to on zaproponował jej przejażdżkę samochodem tuż po szkole tego feralnego dnia, kiedy odnaleziono ją w parku. Ale jego prawdziwą tożsamość zna tylko Amy – wszyscy inni (i czytelnicy) mogą się jedynie domyślać, kto chciał ją zabić.
Podejrzanych nie brakuje – według sąsiadów zbrodni dokonał jej ojczym (lokalna społeczność oskarża go o pedofilię), a regularnie w szpitalu odwiedza ją pewien młody mężczyzna… Kim jest? Czy to ten sam mężczyzna, który był „sekretem” Amy, a może zupełnie ktoś inny? Czy to on jest winien stanu dziewczyny?
Pytania i odpowiedzi
Historię poznajemy z czterech punktów widzenia: Alex, Amy – która przebywa w śpiączce i myśli, że ciągle ma 15 lat – Jacoba, jej chłopaka w momencie wypadku, oraz jego matki Sue. Opisy zdarzeń z różnych perspektyw sprawiają, że czytelnik nieustannie zgaduje, co tak naprawdę przytrafiło się Amy i czy informacje, których udzielają mu narratorzy, są aby na pewno prawdziwe.
Thriller Holly Seddon trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Oprócz głównej zagadki – kto skrzywdził Amy – intrygują również losy Jake’a i Alex, którzy borykają się z własnymi problemami, a mimo to postanawiają połączyć siły w amatorskim śledztwie i sprawić, żeby sprawiedliwości stało się zadość.
Jeśli lubisz książki w klimacie „Zaginionej dziewczyny” czy „Dziewczyny z pociągu”, to „Wstrzymaj oddech” również przypadnie ci do gustu.
Książka dostępna jest na Allegro także w wersji elektronicznej.
Źródło okładki: www.wydawnictwoswiatksiazki.pl | „Wstrzymaj oddech” Holly Seddon – recenzja |
Przedszkolaki są zafascynowane otaczającym je światem, a ich uwagę przykuwa zwłaszcza to co duże i głośne. Nic dziwnego, że kilkulatek z nosem przyklejonym do szyby obserwuje tramwaje, autobusy czy trolejbusy za oknem. Jakie zabawki i akcesoria wybrać dla entuzjasty transportu miejskiego? Autobusy i autobusiki
Autobusy to zdaje się najpopularniejszy środek transportu publicznego występujący w bajkach. Nic więc dziwnego, że wielu kilkuletnich chłopców szaleje na ich punkcie. Jeśli na co dzień korzystacie z samochodu, a nie z komunikacji publicznej, warto zabrać pociechę na przejażdżkę autobusem miejskim lub autokarem turystycznym. Taka wyprawa będzie dla małego chłopca wielką przygodą. Znane zakątki obserwowane z okien autobusu wyglądają zupełnie inaczej.
Skarbnicę zabawek kilkuletniego miłośnika transportu publicznego możesz wzbogacić właśnie o śliczne autobusy. Podstawą są oczywiście zabawkowe pojazdy, autobusy zdalnie sterowane i figurki. Z bogatej oferty na pewno wybierzesz zabawkę, którą twoja pociecha będzie wprost zachwycona. Malec będzie prowadził plastikowy autobusik, wydając z siebie zabawne dźwięki znane z ulicy, a może najbardziej ucieszy go sterowanie autobusem na baterie? Decyzja należy do ciebie.
Możesz też wybrać zabawki z autobusami w roli głównej, które cechują przede wszystkim walory edukacyjne. Taka rozrywka na długo zaabsorbuje uwagę smyka, będzie też pretekstem do rodzinnego wieczoru. Sięgnij po klocki albo inne zabawki edukacyjne. Możesz wybrać spośród ulubionych producentów, takich jak Lego Duplo, Mega Bloks czy Playmobil. Zestawami od Lego i Mega Bloks mogą bawić się nawet maluchy. Dzieci w przedziale wiekowym od 2 do 5 lat z radością bawią się klockami, których wielkość dostosowano do sprawności ich małych rączek. Playmobil oferuje zestawy dla starszych przedszkolaków, gwarantując dzieciom równie pyszną zabawę. W zabawie klockami smykowi może towarzyszyć rodzeństwo albo rodzice. Wszyscy domownicy mogą też pokusić się o edukacyjną rozrywkę – do wspólnej zabawy szykują się już puzzle 3D, pianinko i zabawki solarne. Na najmłodszych domowników czekają z kolei zabawki interaktywne dla niemowląt i jeździk przypominający autobus.
Autobus może być nawet ważnym motywem dziecięcego królestwa. Wymarzony pokój wyczarujesz z pomocą tematycznych ozdób, takich jak skarbonki w kształcie autobusu, naklejki czy plakaty. Ukochane pojazdy mogą towarzyszyć smykowi także w przedszkolu czy podczas spaceru, jeśli wybierzesz dla niego koszulkę z odpowiednim nadrukiem.
Tramwaje małe i duże
Tramwaje czy metro to miejskie środki transportu, które uwielbiają szczególnie mali entuzjaści kolei. W ofercie Allegro znajdziesz piękne zabawki, które w mig wpadną w oko kilkuletniego fana tramwajów. Gdzie powinnaś ich szukać? Zacznij oczywiście od zabawkowych pojazdów. Tramwaj z wolnym biegiem, otwieranymi drzwiami albo świecący pojazd, który na dodatek wydaje dźwięki, podbije serce twojej pociechy. Zabawie w motorniczego nie będzie końca. Skoro w tak wielki zachwyt wprawić może prosty pojazd, wyobraź sobie tylko, jaką radość sprawisz synkowi, wręczając mu tramwaj na torach. Mnóstwo frajdy nie tylko dziecku, ale i wszystkim domownikom, sprawi za to układanie puzzli z wizerunkiem tramwaju. Ułożenie belgijskiego tramwaju z 500 puzzli to nie lada wyzwanie, jednak prawdziwą gratką będzie dopiero złożenie tramwaju 3D w klimacie retro.
Taksówki
Chyba każdemu z nas na myśl o taksówce pojawia się przed oczami nowojorska Yellow Cab. Dziecko prawdopodobnie będzie miało zupełnie inne skojarzenia niż jego mama czy tata, pewnym jest jednak, że taką żółtą taksówkę znajdziesz wśród wielu innych zabawkowych pojazdów. Możesz także wybrać edukacyjną rozrywkę, która rozwija umiejętność logicznego myślenia i spostrzegawczość, taką jak popularne puzzle. Ułożenie widoku Nowego Jorku z charakterystyczną taksówką z 500 puzzli okaże się wspaniałą zabawą dla wszystkich domowników. Pomyśl również o zaaranżowaniu dziecięcego pokoju zgodnie z zamiłowaniami jego małego mieszkańca. Sięgnij po najróżniejsze dekoracje z motywem taksówki, na przykład firankę, pościel czy plakat.
Transport publiczny to nie tylko tramwaje, autobusy i taksówki, ale też metro, trolejbusy i tramwaje wodne. Wszystkie te pojazdy mogą zafascynować kilkulatka. Warto więc wesprzeć jego pasję, wręczając mu ciekawą zabawkę albo gadżet, który zachęci go do kreatywnej zabawy. | Zabawki dla małego fana autobusów i tramwajów |
Śniadanie wielkanocne rozpoczyna okres Wielkiej Nocy. Cała rodzina gromadzi się wówczas przy stole pełnym pyszności, które nierzadko serwowane są tylko raz do roku. Pyszne babki, mazurki i jaja przyrządzone na wiele sposobów pojawiają się niemal w każdym domu. Oprócz tradycyjnych potraw na stole zauważyć można również dekoracje typowe dla tych świąt. Wśród nich prym wiodą ozdoby, na których pojawiają się kolorowe pisanki, kurczaczki i zające. Na świątecznym stole nie może zabraknąć także serwetek. Można je ułożyć pod sztućcami lub włożyć do serwetnika. Sprawdźmy, jakie wielkanocne serwetniki
znajdziemy w serwisie Allegro.
Serwetnik w kształcie kury
Trudno wyobrazić sobie Wielkanoc bez pisanek. Kolorowym jajkom wielkanocnym często towarzyszy motyw związany z kurą lub kogutem. Zauważyć go można między innymi wśród serwetników. Na Allegro znajdziemy serwetnik w kształcie kury, który występuje w klasycznym białym kolorze. Pasują do niego kolorowe serwetki – w jednolitym kolorze lub te, na których są motywy wielkanocne: żółte kurczaczki, barwne pisanki, kolorowe zające lub koszyczek wielkanocny.
Wybierając jednolite serwetki wielkanocne, warto wziąć pod uwagę barwy typowe dla Wielkiej Nocy, a więc żółty, zielony, pomarańczowy, a nawet czerwony. Mile widziane są również pastele i motywy florystyczne.
Ceramiczny serwetnik w kształcie kury jest idealnym dopełnieniem świątecznego stołu. Dopasuje się do każdego wnętrza i może stanowić wielkanocny prezent. Wprowadzi do pomieszczenia świąteczno-wiosenny klimat, który może zachwycać przez lata. Taki serwetnik kupimy za ok. 10–15 zł.
Serwetnik w kształcie zająca
Jednym z najbardziej popularnych symboli Wielkiej Nocy jest zajączek. Pojawia się on na kartkach, serwetkach, czekoladkach oraz sklepowych wystawach. Przynosi prezenty i budzi pozytywne konotacje nie tylko wśród najmłodszych. Nic dziwnego, że wykorzystali go również producenci serwetników. Na Allegro znajdziemy zarówno serwetniki ceramiczne, jak i drewniane. Te drugie dodatkowo można udekorować wedle uznania farbkami, brokatem, lakierem lub kredkami. Tak naprawdę drewno samo w sobie jest ozdobą, dlatego jeśli zależy nam na ekologicznej dekoracji, można zostawić serwetnik w naturalnej formie. Serwetniki w kształcie zająca kupimy już od złotówki.
Inne motywy wielkanocne
Oprócz serwetników w kształcie kury i zająca na Allegro znajdziemy też serwetniki z motywem pisanek, owieczki, baranka, koguta, jajka, a nawet bazi. Najczęściej wykonane są z ceramiki lub drewna. Mogą występować w tradycyjnej wersji lub w formie pierścienia. W wielu przypadkach nadają się do samodzielnego udekorowania techniką decoupage.
Serwetnik kwiat
Wielkanoc związana jest z wiosną, czyli czasem, w którym przyroda budzi się do życia. Alternatywą dla serwetników z motywem typowo wielkanocnym jest więc serwetnik wykorzystujący motyw kwiatu. Może to być serwetnik porcelanowy, metalowy lub… ozdoba pełniąca funkcję serwetnika. Jest nią sztuczny kwiat z wbudowaną żarówką LED. To bardzo oryginalna i efektowna forma dekoracji, która z pewnością zachwyci wszystkich gości. Za 3 sztuki zapłacimy ok. 20 zł.
Serwetnik jest mile widzianym dodatkiem podczas uroczystych spotkań. Jeśli znudziły się nam tradycyjne wersje tego gadżetu, poszukajmy rozwiązań niestandardowych, nawiązujących do okoliczności. | Serwetnik na Wielkanoc – który wybrać? |
Pokój dziecka spełnia szereg różnych funkcji. Jest miejscem snu, nauki oraz zabawy. Urządzając go, zwróćmy szczególną uwagę na rodzaj oświetlenia. Od niego zależy komfort i samopoczucie oraz zdrowy wzrok naszej pociechy. Do oświetlenia pokoju dziecka potrzebne są przynajmniej trzy źródła światła. Dzięki ich różnorodności zapewnimy dziecku dogodne warunki do rozwoju. Jakie parametry sprawdzić, wybierając lampy? Na co zwrócić uwagę przed zakupem?
Oświetlenie górne w dziecięcym pokoju
Głównym źródłem światła w pokoju dziecka jest oczywiścielampa sufitowa lub system reflektorów umieszczony w centralnej części pomieszczenia. Światło musi być wystarczająco jasne, aby dziecko nie musiało mrużyć oczu i szybko znajdowało potrzebne przedmioty. Powinno być też dobrze rozproszone, tak aby oświetlało skutecznie całe pomieszczenie, nie pozostawiając ciemnych kątów. Jeżeli jedna lampa nie wystarcza, można postarać się o umieszczenie na ścianach dodatkowych kinkietów, zwiększających zakres świecenia. Na rynku dostępne są fantazyjne, ozdobne lampy oraz klosze, które można dobrać do każdego wystroju wnętrza. Wybierając jednak konkretny model, pamiętajmy, że najważniejsza jest w tym wypadku funkcjonalność, a nie tylko ładny wygląd. Dobrze, jeśli klosz nie jest za ciemny, łatwo się zdejmuje i czyści z osiadającego kurzu.
Oświetlenie robocze
Niezależnie od wieku dziecko potrzebuje przestrzeni roboczej. Dla przedszkolaków będzie to stolik do rysowania, dla dzieci szkolnych biurko, przy którym odrabiają lekcje bądź się uczą. Wybierając lampkę biurkową, zwróćmy uwagę na intensywność i obszar emitowanego światła. Płaszczyzna pracy musi być wystarczająco oświetlona, a sama żarówka powinna posiadać odpowiednią osłonkę, aby nie razić oczu dziecka. Lampę ustawiamy po lewej stronie dla praworęcznych i odwrotnie dla leworęcznych, dzięki temu przy pisaniu lub rysowaniu nie tworzy się cień. Dobrze, jeśli wybierzemy model, który pozwala nam na regulację oraz różnorodne ustawienie położenia główki lampy przy precyzyjnych zajęciach. Ostatnią sprawą, ale nie bez znaczenia, jest długość kabla. Sprawdźmy ją, aby nie musieć używać dodatkowych przedłużaczy.
Lampka nocna
Małe dzieci często boją się zasypiać w całkowitych ciemnościach. Idealnym rozwiązaniem, aby wprowadzić malucha w nastrój uspokojenia i przygotować do snu, jest zamontowanie delikatnej lampki przy łóżku. Mogą to być modele bezpośrednio wkładane do gniazdka albo mocowanie na poręczy lub zagłówku. Ważne, aby spełniały one wymogi przepisów bezpieczeństwa. Szczególnie przy małych dzieciach: nie nagrzewały się, nie miały drobnych części i ostrych krawędzi. Taka lampka powinna mieć niezbyt ostre światło, niedrażniące podczas snu. Dziecko powinno potrafić taką lampkę włączyć np. w potrzebie skorzystania w nocy z toalety. Gimnazjaliści czy licealiści mogą chcieć przed snem jeszcze coś poczytać, sprawdzi się tu więc mocniejsza lampka z możliwością ukierunkowania strumienia światła na zeszyt lub książkę.
Żarówki i halogeny
Oświetlenie sufitowe nie powinno razić w oczy, równocześnie powinno ocierać do wszystkich zakamarków pomieszczenia. Dobrze sprawdzą się tu żarówki o mlecznej bańce, nie dające zbyt ostrego światła. Ciekawym i bardzo funkcjonalnym rozwiązaniem są szyny z kilkoma halogenami, które można niezależnie skierować na różne części pokoju.
W lampkach biurkowych dobrze spełniają swoją rolę diody led. Nie nagrzewają się, nie tworzą refleksów na ekranie monitora, gdy oświetlają klawiaturę komputera dziecka. Punktowe, wkładane do kontaktu lampki led sprawdzą się też przy łóżku, a ze względu na energooszczędność mogą być włączone przez całą noc.
Planując oświetlenie pokoju dziecka, nie kierujmy się jedynie wyglądem lamp i wystrojem wnętrza. Ważne jest zapewnienie kilku źródeł światła, ich funkcje, moc i zakres świecenia. Odpowiednio dobrane pozwolą wykorzystać wszystkie możliwości pomieszczenia oraz sprawią, że dziecko będzie chętnie w nim przebywać. | Lampa do pokoju dziecka |
Wyjazd na obóz, zwłaszcza pierwszy w życiu, to nie lada wyzwanie – nie tylko dla stremowanego malucha, który czuje przedsmak wielkiej przygody. Również rodzice denerwują się i w popłochu pakują smykom wszystko, co wpadnie im w ręce. Wypraw swoje pociechy „z głową” – do bagażu włóż wyłącznie niezbędne przedmioty i ubrania. Nawet jeśli mali podróżnicy nie muszą samodzielnie dźwigać plecaków, podczas zimowych czy letnich wakacji, pogubią się w nadmiarze spakowanych rzeczy i... troski opiekunów. Zaproś malucha do pakowania
Kiedy twoje dziecko wybiera się na obóz, najlepiej zacznij przygotowania dużo wcześniej. Jeśli jesteś „zorganizowanym” rodzicem – wystarczy tydzień, ale gdy nie masz doświadczenia – przyda się co najmniej kilkanaście dni. Na początku, razem z maluchem, przeglądnij zawartość szafy. Przyjrzyj się ubraniom, zwróć szczególną uwagę na stan plecaka i butów, które pociecha zabierze ze sobą. Jeżeli to konieczne – wybierz się na zakupy i uzupełnij garderobę, ewentualnie oddaj wybrane przedmioty do naprawy. Warto przy okazji zaopatrzyć się w niezbędne kosmetyki i środki pielęgnacyjne ulubione przez dziecko.
Zaproś małego podróżnika do pakowania – nie wykonuj tak ważnej czynności bez jego udziału. Pozwól mu zdecydować, które spodenki lub szalik pragnie mieć przy sobie na obozie. Jednak kątem oka przyglądaj się, co dziecko pakuje. Gdyby wybór był wyjątkowo nietrafny – delikatnie mu go wyperswaduj. Zawsze informuj malucha, gdy wypakowujesz coś z jego bagażu, inaczej poczuje się niemile zaskoczony podczas rozpakowywania swoich „skarbów”.
Niezbędna garderoba i właściwy bagaż
Dziecięcy plecakto bardzo wygodna forma bagażu, która ułatwia maluchowi przemieszczanie się i przenoszenie rzeczy. Jednak warto wziąć pod uwagę miejsce, w które dziecko się wybiera. Jeśli wysyłasz je do kurortu – a do hotelu kolonistów podwiezie autokar – zastanów się nad walizką dla najmłodszych.Dzieci na koloniach uwielbiają trzymać swoje przedmioty pod łóżkiem, a tam płaską walizę łatwiej wsunąć. Plecak bez wątpienia przyda się na wycieczce w góry, zwłaszcza gdy maluch jedzie pociągiem i czeka go dłuższa wędrówka ze stacji. Rozwiązanie sprawdza się też na obozach w środku lasu czy na pieszych wyprawach nad morzem, po piaszczystych terenach. Lepiej wcześniej porozmawiać z organizatorem wyjazdu i poradzić się, z jakim „kufrem” wysłać małego podróżnika. Nieraz praktyczniejsza okazuje się torba na ramię – jako główny lub dodatkowy bagaż.
Zwykle rodzicom najwięcej kłopotu sprawia sporządzenie listy rzeczy, które koniecznie muszą znaleźć się w plecaku malca. Ubrania i właściwie dobrane obuwie należą do najważniejszych pozycji spisu. Nie zapomnij zapakować koszulek z krótkim rękawem, które pociecha powinna codzienne zmieniać na czyste. Dlatego potrzebuje tyle T-shirtów, ile dni trwa obóz. Do bagażu włóż tyle samo sztuk bielizny i par skarpetek. Jeśli twój maluch pierwszy raz wybiera się na kolonię – warto przygotować mu komplety – majtki połączone ze skarpetkami. Takie zestawy ułatwią poranną toaletę i ubieranie się najmłodszym obozowiczom.
Kolejny ważny punkt to spodnie – w bagażu muszą znaleźć się dwie pary krótkich i dwie pary długich – w razie gdyby jedne uległy zabrudzeniu czy zamoczeniu. Nie zapomnij o 2-3 bluzach, ale cieplejszych – zapakuj co najmniej jedną rozpinaną – by malec mógł ją zdjąć podczas marszu. Włóż do plecaka nakrycie głowy stosowne do pory roku, piżamkę, kapcie, minimum 2 pary butów sportowych i klapki pod prysznic. Zwykle na obozach przydaje się też strój kąpielowy.
Kosmetyki, kilka drobiazgów i całus na drogę
Zaopatrz malucha w odpowiedni zestaw kosmetyków i środków higieny – oprócz pasty do zębów dziecko musi mieć ze sobą żel pod prysznic i szampon, szczotkę do włosów i podstawowe kremy: z filtrem UV oraz na komary i kleszcze. Zazwyczaj ręczniki zapewnia ośrodek wczasowy, ale wcześniej sprawdź u organizatora.
Podczas samotnej wyprawy małemu podróżnikowi przyda się długopis, notes, ulubiona maskotka i mniejsza torba na krótkie wycieczki. Nie zapomnij wręczyć mu jakiegokolwiek dokumentu tożsamości, choćby legitymacji szkolnej. Najmłodszych wyposaż w kartkę z danymi osobowymi i telefonami do obozowych opiekunów i do domu. Nie zaleca się pakowania maluchom komórki ani aparatu fotograficznego – kosztownych przedmiotów, które łatwo zgubić. Nie dawaj im również sporych kwot pieniędzy – dziecko na miejscu ma wszystko, co niezbędne. Drobne sumy wystarczą na dodatkowe słodycze czy pamiątki z podróży.
Ukochany maluch z pewnością znakomicie poradzi sobie na obozie – nauczy się samodzielności i odpowiedzialności. Prawdopodobnie wróci odmieniony, ale też bardzo stęskniony i wpadnie prosto w twoje ramiona. | Jak spakować plecak dla maluchów na obóz? |
Polska to nie tylko Warszawa i kilka innych większych miast, chociaż czasem można by tak pomyśleć – twierdzi Filip Springer w „Mieście Archipelagu. Polsce mniejszych miast”. Jego książka to część większego projektu, który ma pokazać, w jakiej kondycji są obecnie miejscowości, które w 1999 roku przestały być stolicami województw, i jak się w nich żyje. Miasto moje, a w nim…
Filip Springer pokazał już, że potrafi ciekawie pisać o błędach w gospodarowaniu przestrzenią publiczną w Polsce (Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni), ale i ją chwalić (Księga zachwytów). Opowiadał też już o tym, jak duży wpływ na nasze życie ma to, gdzie i jak mieszkamy (13 pięter). Tym razem (Miasto archipelag. Polska mniejszych miast) skupia się na konkretnych miejscach – dawnych stolicach województw. Czy żyje się tam w nagrodę, czy może raczej za karę? W jaki sposób zmiany administracyjne wpłynęły na rozwój tych miast? A może właśnie go zahamowały? Podział Polski na 49 województw to inicjatywa dość zaskakująca. W wielu przypadkach stolicami nowych jednostek stały się miasta małe, prowincjonalne. Wzrost ich znaczenia w regionie miał być szansą na rozwój i przyciągnięcie nowych mieszkańców. Ponowna zmiana, która odebrała im status stolic, przyniosła ze sobą poczucie krzywdy i tęsknoty. Filip Springer mierzy się z nimi w książce Miasto archipelag. Polska mniejszych miast.
Dzień poza Warszawą
Czasem są sypialniami większych ośrodków, bo wraca się do nich po całym dniu pracy. Bywają też miastami weekendowymi albo świątecznymi, gdy są za bardzo oddalone od Warszawy, Trójmiasta czy Krakowa. Wyludniają się więc w tygodniu i zapełniają znowu w weekendy. Nie oznacza to jednak, że Biała Podlaska, Bielsko-Biała, Chełm i dwadzieścia osiem innych miast, które na początku roku 1999 utraciły status stolicy województwa, jest tylko poczekalniami. W wielu przypadkach zniknął z nich co prawda przemysł, a ludzie wyjechali w poszukiwaniu pracy, nadal są one jednak ważne ze społeczno-gospodarczego punktu widzenia.
Miasto archipelag. Polska mniejszych miast to nie tyle opowieść o tym, jak radzą sobie dawne stolice województw na tle reszty kraju, co raczej próba zastanowienia się nad tym jak się w nich żyje. Filip Springer pyta o to mieszkańców. Jaki pomysł na siebie można mieć mieszkając w Siedlcach albo w Radomiu? Reportaż jest częścią większego projektu. Jego powstawanie można było śledzić między innymi w mediach społecznościowych, gdzie Filip Springer na bieżąco relacjonował podróż, którą odbywał po stolicach dawnych województw. Sam pomysł na książkę jest dość nietypowy, ale do tego Springer zdążył już czytelników przyzwyczaić. Realizacja też wypada bardzo ciekawie. W Mieście archipelagu. Polsce mniejszych miast interesująca jest treść, ale też – albo raczej przede wszystkim – forma. Dodatkowo poszczególne rozdziały uzupełnione są świetnymi fotografiami. Książkę czyta się szybko i bardzo przyjemnie.
Źródło okładki: www.karakter.pl | „Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast” Filip Springer – recenzja |
Wydawać by się mogło, że o piwie wiemy wszystko lub prawie wszystko. Wszak niejeden kufel piwa został opróżniony. Czy aby na pewno jednak kufel, a nie np. pokal? Jedno z ważniejszych miejsc w kolekcjach birofilistycznych zajmują naczynia przeznaczone do serwowania piwa. Najważniejsze z nich to kufle, szklanki i pokale.
Podstawy
Czym różnią się kufel, pokal i szklanka. Zasady są proste i doskonale znają je wszyscy birofiliści. Pokal ma nóżkę, kufel – ucho do trzymania i najczęściej grubsze ścianki niż szklanka i pokal, szklanka zaś jest zazwyczaj wykonana z cienkiego szkła i często jest wysoka, aby można było podziwiać unoszący się ku górze dwutlenek węgla. Naczynia te mają różne odmiany o charakterystycznej budowie i są dedykowane odpowiedniemu stylowi piwa, np. szklanki do piwa pszenicznego są dość wysokie, mają przewężenie i rozszerzają się ku górze, czy trunkowi z konkretnego browaru.
Ze szklanki i pokala
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Większość sprzedawanych na Allegro szklanek i pokali to reklamówki poszczególnych browarów, najczęściej polskich, rzadziej niemieckich czy czeskich. Ich ścianki są ozdobione znakami towarowymi. Nie są one drogie, ich ceny wahają się od kilku do kilkudziesięciu złotych w zależności od stanu i częstotliwości występowania.
Kufle
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Niegdyś piwo najczęściej piło się z kufli. Naczynia te mogą być ceramiczne (np. kamionkowe), metalowe (np. cynowe), szklane, kryształowe czy wreszcie drewniane. Z czasów nowożytnych zachowało się niemało pięknie zdobionych kufli. Egzemplarze te jednak rzadko pojawiają się na Allegro. W serwisie można natomiast znaleźć wiele kufli pochodzących z XIX wieku, a także z XX i XXI. Do najpopularniejszych należą kufle szklane i ceramiczne. Mają one różny kształt, inną budowę i różną pojemność. Niektóre wyposażono też w mniej lub bardziej ozdobne klapki i pokrywki, które zabezpieczały przed dostaniem się do środka owadów. Początkowo były proste, z czasem jednak zaczęto je zdobić. Powiększano je lub umieszczano wykonany na ceramice rysunek. Klapki te wiele mówią o charakterze i zainteresowaniach pierwszego właściciela i następnych. Kupujący mogą więc zaopatrzyć się w kufle myśliwych, koniarzy, miłośników fauny i flory, żeglarzy, filozofów…
Ceny kufli są bardziej zróżnicowane niż ceny szklanek i pokali. Można kupić zarówno niedrogie kamionkowe lub szklane kufelki za 5 zł, jak i pięknie zdobione, duże, osiemnasto- i dziewiętnastowieczne kufle, których cena przekracza kilka tysięcy złotych. Na Allegro przeważają kufle za kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych i to właśnie wśród takich ofert powinniśmy szukać pierwszych egzemplarzy do nowo powstającej kolekcji.
Zobacz również: Deltiologia - sztuka zbierania pocztówek związanych z piwem
Ciekawostki
W kolekcjach birofilistycznych często można też znaleźć interesujące i rzadko spotykane naczynia. Do najciekawszych i najdroższych należą kufle rezerwistów. Używali ich żołnierze opuszający szeregi pruskiej, a potem cesarskiej armii. Były one przepięknie zdobione głównie scenami z życia wojskowego. Oryginalne tego typu naczynia osiągają zawrotne ceny. Na początek być może warto nabyć do kolekcji współczesną replikę takiego kufla za kilkadziesiąt lub kilkaset złotych.
Inne ciekawe egzemplarze to np. pochodzące z krajów Beneluksu szklanki z wyoblonym denkiem, które muszą być podawane wraz ze specjalnym stojakiem, ponieważ nie można ich postawić. Warto przy okazji dodać, że Polacy również wpadli na taki pomysł. Bardzo popularne w siedemnasto- i osiemnastowiecznej Rzeczypospolitej kieliszki, zwane kulawkami, zmuszały do wypicia podanego alkoholu do dna. Pito jednak z nich najczęściej alkohole wysokoprocentowe.
Z przymrużeniem oka
Dziś piwosze i birofiliści mogą zaopatrzyć się w naczynia także w nieco bardziej nietypowych kształtach. Szklanka, która wygląda, jakby zatopiono w niej butelkę, pokal o stopce ozdobionej wizerunkiem zwierzęcia, kufel (czy szklanka) – but (dość popularny i kilkadziesiąt lat temu), a nawet w kształcie pięści z wzniesionym do góry kciukiem. Naczynia te mogą stać się ozdobą kolekcji lub niebanalnym prezentem dla bliskiej osoby. Ich ceny oscylują zwykle wokół kilkudziesięciu złotych.
Zbiory naczyń na piwo, szczególnie kufli, są bez wątpienia efektowne. Przy odrobinie szczęścia i cierpliwości można stworzyć oryginalne kolekcje. Warto zatem gromadzić je, a niekiedy również… używać. | Naczynia dla birofila: kufle, szklanki i pokale |
Jak szybko rosną włosy? W większości przypadków jest to ok. 1 cm miesięcznie, jednak w zależności od wielu czynników, takich jak zabiegi pielęgnacyjne, stres czy choroba, ich wzrost może być szybszy lub wolniejszy. Nieważne, czy doświadczasz wzmożonego wypadania włosów, czy po prostu marzysz o dłuższej fryzurze, istnieje wiele sprawdzonych sposobów na pobudzenie porostu włosów. Oto kilka z nich. Masowanie skóry głowy
Masaż skalpu to skuteczny i nic niekosztujący sposób na pobudzenie porostu włosów. Można go wykonać samodzielnie – wystarczą czyste dłonie z krótko przyciętymi paznokciami. Najlepsze efekty przynosi codzienne powtarzanie zabiegu. Masaż wykonuje się okrężnymi ruchami od czoła w kierunku karku, delikatnie, opuszkami palców.
Osoby mające włosy szybko przetłuszczające się powinny wykonywać tę procedurę przed ich umyciem lub w trakcie, ponieważ masaż stymuluje produkcję łoju, który za pomocą palców jest rozprowadzany na całych włosach. Oprócz szybszego wzrostu włosów, dzięki tej technice możliwe jest pobudzenie krążenia krwi, dotlenienie cebulek i pozbycie się komórek martwego naskórka z powierzchni skalpu.
Do masażu skóry głowy można wykorzystać naturalne preparaty, które dodatkowo wspomogą porost włosów. Do łyżki stołowej oleju migdałowego dodaj 3–4 krople olejku z mięty pieprzowej oraz olejku rozmarynowego i wcieraj w skalp podczas masażu. Inną skuteczną miksturą może się okazać połączenie pieprzu cayenne i… wódki (w proporcji 2:1). Niewielką ilość preparatu należy wetrzeć rano w skórę głowy celem pobudzenia mieszków włosowych i stymulacji krążenia krwi.
Raz lub dwa razy w tygodniu do masażu skalpu można wykorzystać gorące oleje – wystarczy podgrzać olej kokosowy lub oliwę z oliwek. Temperatura sprawi, że mikstura łatwiej wniknie w strukturę włosa. Aby równomiernie rozprowadzić olej i zmniejszyć łamliwość włosów w czasie mycia, warto użyć grzebienia. Po dokładnym wczesaniu środka, należy założyć czepek lub owinąć głowę ciepłym ręcznikiem i pozostawić na co najmniej pół godziny. Po upływie tego czasu włosy należy dokładnie umyć szamponem.
Kosmetyki na porost włosów
Raz w tygodniu warto umyć włosy szamponem oczyszczającym, np. Pure Resource marki L’Oréal. Jego zadaniem jest usunięcie wszelkich zanieczyszczeń, nadmiaru łoju, a także złuszczającego się naskórka ze skóry głowy i mieszków włosowych. Nie należy zastępować tym kosmetykiem swojego ulubionego szamponu – oczyszczająca formuła jest zwykle zbyt intensywna do codziennego stosowania.
Na rynku można znaleźć mnóstwo kosmetyków przyspieszających porost włosów. Dobrym rozwiązaniem jest stosowanie specjalnego szamponu, np. marki Hairbell, wraz z odżywką i maską, a także ampułek (znajdziesz je tutaj). Dodatkowo można się wyposażyć w jeden z olejów na porost włosów, taki jak ten marki Khadi. Dobrym pomysłem jest także zastosowanie gotowej kuracji na włosy, np. Mil Mil Placenta, zawierającej ekstrakt z łożyska ludzkiego, który skutecznie wpływa na gęstość fryzury i stymuluje cebulki włosa.
Witaminy na porost włosów
Aby skutecznie wspomóc wzrost włosa, warto stosować dietę bogatą w odpowiednie witaminy. Jedną z nich jest witamina B5, obecna m.in. w produktach pochodzenia zwierzęcego, takich jak mięso czy jaja. Jej niedobór może skutkować nadmiernym wypadaniem włosów. Witamina E działa korzystnie na ukrwienie cebulek, a więc także na szybki wzrost włosa i jego odporność na niekorzystne warunki zewnętrzne. Substancję można znaleźć m.in. w zielonych roślinach liściastych i olejach roślinnych.
Kolejną witaminą, która stymuluje krążenie krwi, jest witamina C, w największych ilościach dostarczana wraz z owocami i warzywami (przede wszystkim warzywami kapustnymi i owocami jagodowymi). Natomiast w mięsie, jajach, rybach i nabiale znajduje się witamina B12, która korzystnie wpływa na kondycję włosów i zapobiega ich wypadaniu. Niedobór witaminy A może skutkować przesuszeniem skóry głowy i łamliwością włosów, dlatego warto zadbać o dietę zawierającą warzywa, mięso i jego przetwory, nabiał i tłuszcze.
W celu pobudzenia porostu włosów niezbędna okazuje się biotyna, którą można znaleźć np. w żółtku, orzechach, marchwi czy pomidorach. Wśród korzystnych dla włosów składników należy wymienić także kwas foliowy, obecny w szpinaku, wątróbce, drobiu, nabiale czy bananach.
Codzienne zabiegi kosmetyczne i nieodpowiednia dieta mogą w znaczący sposób osłabić włosy, co często skutkuje nadmiernym ich wypadaniem. Aby pobudzić proces wzrostu włosa, można zastosować różne metody, takie jak zmiana jadłospisu, odpowiednie zabiegi pielęgnacyjne czy zakup specjalnych kosmetyków. Należy jednak pamiętać, że jeśli pomimo wszelkich starań włosy wciąż nie chcą rosnąć, warto udać się do lekarza, który określi przyczynę problemu. | Niezawodne metody na pobudzenie porostu włosów |
Balustrady, poręcze oraz inne metalowe elementy znajdujące się na zewnątrz domu źle znoszą kontakt z wilgocią oraz niskie temperatury. W sezonie jesienno-zimowym są szczególnie narażone na rdzewienie. Jak je odpowiednio zabezpieczyć, aby na wiosnę nie wymagały renowacji? Oczyszczanie
Zabezpieczanie metalowych poręczy oraz balustrady rozpoczynamy od ich dokładnego oczyszczenia, w przeciwnym razie farba będzie się rozwarstwiała, pękała i odpadała. Potrzebujemy do tego stalowej, mosiężnej lub drucianej szczotki, którą usuniemy łuszczącą się farbę, rdzę itp. W trudniejszych przypadkach konieczne może się okazać skorzystanie ze szlifierki kątowej. Kolejnym etapem jest wygładzenie oczyszczonej powierzchni papierem ściernym, ale nie może ona być zbyt gładka, ponieważ wtedy przyczepność farby będzie znacznie mniejsza. Na koniec usuwamy zatłuszczenia szmatką nasączoną rozpuszczalnikiem lub roztworem wody z dowolnym detergentem. Na tak przygotowane elementy metalowe można nakładać farbę.
box:offerCarousel
Szlifierka Einhell TE-AG 230. Szlifierka kątowa o mocy 2350 W. Głowica wykonana z metalu. Dzięki odpowiedniej budowie i wyważeniu urządzenie tłumi wibracje, gwarantując spokojną pracę, która nie męczy dłoni. Regulowany antypoślizgowy uchwyt zwiększa komfort, a regulowana osłona tarczy zapewnia bezpieczeństwo. Średnica tarczy: 230 mm. Długość kabla zasilającego: 3 m. Cena: od 299 zł.
Zabezpieczanie
Elementy metalowe są szczególnie narażone na korozję, dlatego pracę rozpoczynamy od nałożenia na nie farby podkładowej lub lakieru podkładowego. Ich głównym zadaniem jest zabezpieczenie malowanych powierzchni przed działaniem czynników atmosferycznych. Chroni ona balustradę oraz poręcze nie tylko przed opadami deszczu czy śniegu, ale także promieniowaniem UV i uszkodzeniami mechanicznymi, m.in. zarysowaniami. Farbę nakładamy pędzlem owalnym bądź okrągłym w taki sposób, aby na malowanej powierzchni nie powstawały zacieki. Jeżeli balustrada i poręcze mają bardzo nierówną powierzchnię, podkład aplikujemy co najmniej dwukrotnie. Farby podkładowe mogą być bezbarwne lub kolorowe, przy czym te drugie ułatwiają malowanie emalią nawierzchniową i wzmacniają uzyskany kolor.
Farba Hammerite Prosto na Rdzę. Nowoczesna jednoskładnikowa farba do ochronno-dekoracyjnego malowania metalu – zarówno oczyszczonego, jak i z elementami zardzewiałymi. Gęsta konsystencja ułatwia nakładanie grubych warstw, które zabezpieczają malowane powierzchnie przed korozją i czynnikami atmosferycznymi nawet przez 8 lat. Do wyboru kilkanaście kolorów. Cena: od 31,40 zł / 0,7 l lub 104 zł / 2,5 l.
box:offerCarousel
Malowanie
Zabezpieczone elementy wykańczamy farbą nawierzchniową, którą należy nanosić płaskim pędzlem z włosiem o średniej sztywności, wałkiem lub pistoletem natryskowym. Robimy to dopiero wtedy, kiedy warstwa podkładowa jest całkowicie sucha. Wybraną farbę musimy dobrze zamieszać, a w razie potrzeby rozcieńczyć odpowiednim rozpuszczalnikiem. Nie należy malować w czasie upałów, opadów deszczu oraz innych niesprzyjających warunków atmosferycznych. Ważne jest również dokładne malowanie wszystkich krawędzi i łączeń, a także stosowanie się do zaleceń producenta (m.in. w kwestii liczby warstw farby czy stosunku składników podczas rozcieńczania).
box:offerCarousel
Śnieżka Supermal. Farba chlorokauczukowa do ochronno-dekoracyjnego malowania elementów stalowych oraz żeliwnych znajdujących się na zewnątrz – m.in. balustrad, ogrodzeń, urządzeń mechanicznych, poręczy – które są szczególnie narażone na działanie czynników atmosferycznych. Można ją nakładać pędzlem, wałkiem lub natryskiem pneumatycznym. Do wyboru aż 23 kolory. Cena: od 21,90 zł / 0,9 l.
Korzystanie z produktów wysokiej jakości, o odpowiednich parametrach, a także postępowanie zgodnie z zaleceniami producenta pozwoli skutecznie zabezpieczyć przed zimą wszystkie elementy metalowe domu. Przekonaj się, jakie to proste! | Jak zabezpieczyć metalowe poręcze i balustrady przed zimą? |
Zastawa stołowa to niezbędny element wyposażenia każdego gospodarstwa domowego. Powinna być nie tylko praktyczna, ale również wytrzymała i ciesząca oko. W nowoczesnych aranżacjach coraz większym zainteresowaniem cieszą się naczynia z motywami zwierzęcymi. Czy warto rozważyć ich zakup? Motywy zwierzęce
Motywy zwierzęce pojawiły się w aranżacji wnętrz 3–4 lata temu i zaczęły zyskiwać coraz większą popularność. Nie tylko w formie deseni imitujących umaszczenie zebry czy tygrysa, ale również w postaci rzeźb, obrazów i poroży. Ta tendencja nie ominęła również kuchni, w której swoje panowanie rozpoczęły wzorzystetalerze z namalowanymi ręcznie ptakami oraz kubeczki z motywem krowich łatek. I to nie tylko na stole!
Warto pamiętać, że zastawa z motywami zwierzęcymi powinna być jedynym elementem dekoracyjnym na stole. Jeśli wybieramy talerze w tygrysie paski, powinniśmy komponować je z jednobarwnym obrusem i prostymi sztućcami. Dołożenie do nakrycia kolorowych serwetek, obrusa i podkładek sprawi, że całe zestawienie wyda się chaotyczne i kiczowate. Motywy zwierzęce przyciągają wzrok, ale w nadmiarze przytłaczają, dlatego warto trzymać się zasady: jeden motyw naraz.
Eleganckie talerze, okazałe misy, delikatne filiżanki oraz dekoracyjne spodeczki doskonale będą się prezentowały w przeszklonym kredensie lub zawieszone na ścianie w jadalni. Nawet nieużywane będą zachwycać kolorami oraz misternymi detalami. Motywy zwierzęce to bowiem nie tylko powtarzalne wzory, ale także całe kompozycje, w których królują przedstawiciele fauny. Na naczyniach możemy zobaczyć m.in. skaczące w trawie zajączki, przycupnięte na gałęzi ptaki czy wyginające grzbiety koty.
Jak kupować?
Kupując zastawę stołową lub pojedyncze naczynia, należy zwrócić uwagę na dwie rzeczy: materiał, z którego zostały wykonane (to on świadczy o ich jakości), i kwestie praktyczne (np. czy można je myć w zmywarce). Im lepsze naczynia wybierzemy, tym dłużej będziemy się nimi cieszyć.
W przypadku naczyń niezwykle ważny jest surowiec, z którego zostały wykonane. Najszlachetniejsza, ale zarazem najdroższa jest porcelana kostna (Fine Bone China) – lekka, delikatna i niemal przezroczysta. To właśnie na niej najlepiej wyglądają ręcznie malowane ptaszki, małe żabki i wszelkiego rodzaju ornamenty roślinne. Nieco mniej wykwintne, ale równie często spotykane są ceramika oraz szkło. Wykonane z nich naczynia są dość ciężkie, ale za to wytrzymałe – duże desenie imitujące skóry zwierząt prezentują się na nich doskonale.
Czy są odporne?
Drugą ważną kwestią jest odporność naczyń na podgrzewanie ich w mikrofali oraz na niską temperaturę (np. w lodówce) czy mycie w zmywarce. Większość obecnie produkowanych talerzy, misek czy kubeczków można bez problemu poddawać tym zabiegom, ponieważ są odpowiednio zabezpieczane. Dzięki temu nasze ukochane wzory nie zostaną zniszczone przez zmywarkę. Przed umyciem ich w ten sposób trzeba jednak najpierw sprawdzić, czy mają stosowne oznaczenia.
Na koniec warto zaznaczyć, że naczynia o nietypowych wzorach czy kształtach należy dobierać do stylu, w którym urządzona jest cała kuchnia bądź jadalnia. Motywy zwierzęce są dość wszechstronne, ponieważ doskonale sprawdzają się zarówno w aranżacjach etno (czyli inspirowanych dalekimi zakątkami świata), jak i czerpiących ze stylu boho. Jeśli jednak postawiliśmy na drobne romantyczne kwiatki albo industrialne motywy fabryczne, tygrysie pasy ikrowie łaty raczej nie znajdą wśród nich swojego miejsca. | Naczynia z motywami zwierzęcymi. Hit czy kit? |
Magdalena Zarębska ma rękę do pisania książek dla dzieci, a jej utwory cieszą się dużą przychylnością czytelników. „Jak Maciek Szpyrka z dziadkiem po Nikiszowcu wędrowali” zwyciężyła w plebiscycie zorganizowanym przez portal Granice.pl, podobny sukces odniósł „Projekt Breslau”. Dusza miasta
Książka o Maćku i jego dziadku jest wynikiem fascynacji słynną katowicką dzielnicą Nikiszowiec, gdzie mieszkali dziadkowie autorki. „Projekt Breslau” powstał na bazie podobnego pomysłu, narodził się z miłości do Wrocławia, w którym Magdalena Zarębska mieszka. Pisarka jest urzeczona architekturą i klimatem swojego miasta. Ślady po poprzednich mieszkańcach oraz burzliwa przeszłość tego miejsca rozbudziły jej wyobraźnię i stały się kanwą przygodowej opowieści dla nastolatków.
Historia nie jest nudna!
W budynku swojej szkoły grupa przyjaciół znajduje zapomniane pomieszczenie, które wydaje się idealnym miejscem dla ich spotkań. Wystarczy tylko zamieść pajęczyny, dorobić klucze i przynieść kilka drobiazgów z domu, by stworzyć przytulny i zaciszny kącik. Młodzi ludzie poddają się klimatowi tego miejsca. Zwracają uwagę na tajemniczy kufer, stertę przedwojennych niemieckich podręczników i mapę Breslau. Najważniejszym znaleziskiem okazuje się pamiętnik pisany pod koniec wojny przez ich niemieckiego rówieśnika. Żeby poznać jego treść, trzeba jednak trochę się wysilić i przetłumaczyć odręczne zapiski, do czego przydatna okazuje się nauka języka, którego do tej pory nikt jakoś nie doceniał. Kiedy świat opisany w pamiętniku zacznie się przed nimi otwierać – czeka ich ekscytujące odkrycie. Nagle przekonają się, że historia może stać się wciągającą, a nawet niebezpieczną dla życia przygodą…
Edukacja, podróże w czasie i dojrzewanie
Książki przyciągają uwagę młodzieży tylko wówczas, gdy zdołają poruszyć ich problemy. Pisarka zna troski nastolatków, jest matką dorastających córek. Powieść ma charakter przygodowy, w atrakcyjny sposób uczy historii, ale autorka zadbała też o to, by w sposób realistyczny podejść do świata nastolatków i ukazać go z ich perspektywy. Czytelnik obserwuje dylematy i troski dorastającego pokolenia, pierwsze zauroczenia i subtelny proces narodzin uczucia. Książka pokazuje, w jaki sposób młodzi ludzie radzą sobie z zupełnie nowym dla siebie doświadczeniem i jakie reakcje ta sytuacja wzbudza wśród rówieśników.
Magdalena Zarębska znalazła doskonałą metodę, żeby pogodzić ciekawą, dającą do myślenia treść z interesującą formą, a zwycięstwo w rankingu świadczy o tym, że udało się jej trafić do młodzieży, której nie jest wcale łatwo zaimponować. Z pewnością kluczem do sukcesu jest wielowarstwowość książki. Warto jednak także zwrócić uwagę na jej przesłanie, ponieważ pod zewnętrzną, rozrywkowo-przygodową warstwą kryje się przekaz, który wpływa na poszerzenie posiadanej wiedzy i wzbudzenie tolerancji. Książka dostępna jest również w wersji elektronicznej – w formatach EPUB i MOBI.
Źródło okładki: www.wydawnictwobis.com.pl | „Projekt Breslau” Magdalena Zarębska – recenzja |
Niewidzialna wycieraczka – to brzmi tajemniczo! Co kryje się pod tym określeniem, czy warto inwestować w tego typu środek i w jakich sytuacjach się przydaje? Sprawdźmy! Prawdopodobnie każdy kierowca zastanawiał się, prowadząc samochód w czasie deszczu, czy da się wyeliminować wycieraczki. Nikt nie zaprzeczy, że są przydatne, ale czasami potrafią popsuć humor kierowcy. Działają za szybko lub za wolno, skrzypią, piszczą, brudzą szybę… Skoro latamy w kosmos i pracujemy nad autonomicznymi samochodami, dlaczego nikt nie wymyślił technologii, dzięki której podczas niepogody deszcz nie zakłóca widoczności?
Bez ramienia i pióra
Na szczęście taka technologia już istnieje. Nazywa się „niewidzialna wycieraczka”, ale wbrew temu, co można by sobie wyobrażać, nie jest kombinacją dobrze znanego ramienia z piórami. To środek chemiczny, który nanosi się na szybę. Powoduje on, że woda na szybie zachowuje się inaczej. Przy niższych prędkościach efekt nie jest tak widoczny, choć niektórzy przekonują, że woda układa się w sposób, który mniej ogranicza widoczność. Z kolei przy szybszej jeździe pęd powietrza spycha wodę z szyb. Co ważne, „niewidzialną wycieraczkę” można nanosić zarówno na przednią szybę, jak i na boczne, a także lusterka.
Wady i zalety tej technologii
Główną zaletą jest poprawa komfortu jazdy w deszczu, który uzyskujemy po odpowiednim naniesieniu tego typu środka. Efekt jest długotrwały – w przypadku najlepszych preparatów i przedniej szyby sięga nawet 60 tys. km, w przypadku szyb bocznych – nawet 100 tys. km. To bardzo dużo!
Główną wadą natomiast jest konieczność dokładnego przygotowania powierzchni szyby do nałożenia takiego specyfiku. Należy wspomnieć także, że po aplikacji „niewidzialnej wycieraczki” normalne wycieraczki mogą popiskiwać i przeskakiwać, a jednocześnie szybciej się zużywać. Niektórzy narzekają również na pogorszoną widoczność w nocy, spowodowaną innym rozpraszaniem się światła na potraktowanej chemią przedniej szybie.
To sprawia, że część kierowców rekomenduje nakładanie tego typu środków wyłącznie na boczne szyby i lusterka, ewentualnie na fragmenty szyby przedniej, do których nie docierają klasyczne wycieraczki.
Jak przygotować szybę
Niezależnie od tego, czy zdecydowaliśmy się na pokrycie takim preparatem wyłącznie szyb bocznych, czy chcemy nałożyć go także na przednią, musimy przygotować ich powierzchnię. W ten sposób zapewnimy trwałość „niewidzialnej wycieraczce” oraz zapobiegniemy powstaniu trudnego do usunięcia zacieku. W tym celu należy przeprowadzić odpowiednie czynności.
1. Dokładnie umyjmy szybę i odtłuśćmy ją. Przyda się do tego płyn do mycia szyb samochodowych.
2. Gdy szyba jest czysta, podgrzejmy ją, wstawiając auto do ciepłego garażu i ustawiając ciepły nawiew na szyby. Podgrzejmy też butelkę z „niewidzialną wycieraczką”, np. wstawiając ją do ciepłej wody.
3. Spryskajmy preparatem szyby i rozprowadźmy go miękką bawełnianą szmatką.
4. Gdy po kilku minutach całość wyschnie, wypolerujmy szybę inną, suchą i miękką szmatką.
Zdarzają się na rynku również dwu- lub trzyskładnikowe preparaty. Wtedy czynności należy kilkakrotnie powtórzyć. Takie środki są najtrwalsze.
Jaką „niewidzialną wycieraczkę” wybrać?
Przedstawiamy przykłady preparatów tego typu.
K2 Vizio Plus – specjalna nanocząsteczkowo-hydrofobowa warstwa produktu zapewnia bezproblemowe odprowadzanie wody z szyb w trakcie jazdy powyżej prędkości 55 km/h. Zabezpiecza szyby i reflektory przed osadzaniem się kurzu i zanieczyszczeń drogowych. Zimą ułatwia oczyszczanie szyb z lodu. Vizio Plus można także dodać do płynu do spryskiwaczy, co poprawia jego skuteczność. Pojemność: od 200 ml. Cena: od 7,90 zł.
box:offerCarousel
Prekursorem rozwiązań tego typu jest amerykańska firma Rain-X.
Rain-X Rain Repellent – stosowanie tego preparatu poprawia widoczność podczas jazdy w deszczu, dzięki czemu zbliżające się obiekty są widoczne nawet sekundę wcześniej. Testy wykazały, że użycie preparatu poprawia widoczność w trudnych warunkach atmosferycznych, co znacznie skraca czas reakcji kierowcy. Powłoka ułatwia również szybkie usunięcie lodu, soli, błota i pozostałości owadów. Pojemność: od 200 ml. Cena: od 16,99 zł.
box:offerCarousel
Tenzi G2 F43 – dwuskładnikowa niewidzialna powłoka kwarcowa zabezpieczająca powierzchnie szklane i ceramiczne oraz mineralne. Preparat dwufazowy. Po połączeniu i nałożeniu na powierzchnie szklane, ceramiczne oraz mineralne nadaje im właściwości hydrofobowe. Cena: 90 zł/25 ml.
box:offerCarousel
Czy warto?
Środki tego typu są warte uwagi – co do ich skuteczności na bocznych szybach i lusterkach nikt nie ma większych wątpliwości. Pojawiają się dopiero przy kwestii nakładania takiego preparatu na całą przednią szybę. Takie działanie ma tyle samo zwolenników, co przeciwników, więc każdy kierowca musi sam podjąć decyzję. Ostrożni powinni jednak poprzestać na nakładaniu wyłącznie na boczne szyby i lusterka. | Niewidzialna wycieraczka – hit czy kit? |
Moda nie zna granic. Jest eklektyczna, nieprzewidywalna i przede wszystkim stworzona dla każdego – bez względu na wiek czy płeć. Klasyka współgra idealnie z ekstrawagancją, style przenikają się wzajemnie: moda męska zapożycza z damskiej, a damska czerpie z męskiej. Świat mody wydaje się być niczym nieskrępowany i dobrze, bo gdyby nie to, w szafie prawdziwych kobiet zabrakłoby typowo męskich dodatków, które potrafią podkreślić charakter każdej damskiej stylizacji. Skórzany pasek
To podstawa wielu stylizacji. Występuje w różnych kolorach i wzorach, z klamrą i bez. To, jaki dobierzesz do swojego stroju, zależy wyłącznie od ciebie. Do skórzanych spodni najlepiej będzie prezentował się skórzany pasek w kolorze czarnym z modną klamrą w kolorze srebra. Kolor brązowy wygląda świetnie w połączeniu z takimi materiałami, jak jeans i szyfon. Możesz go zakładać zarówno do codziennych stylizacji ze spodniami, jak i sukienkami w stylu hippie.
Skórzany pasek doda również męskiego charakteru wieczornym stylizacjom – jeśli chcesz dodać sobie pewności, wypróbuj białą koszulę w towarzystwie czarnego garnituru w stylu Angeliny Jolie.
Spinki do mankietów
Już dawno przestały być domeną wyłącznie męskich stylizacji. Spinki do mankietów możesz dostać w różnych wzorach, kolorach i kształtach. Są niezbędnym dodatkiem do koszuli, ale przy stylizacjach damskich tylko wtedy, jeśli koszula gra główną rolę. Dobierając efektowne spinki do koszuli, zrezygnuj z ekstrawaganckich dodatków – postaw na prostotę. Wybierz delikatne kolczyki z cyrkoniami, a naszyjnik zostaw w domu lub załóż delikatny złoty łańcuszek. Kupując spinki, zawsze stawiaj na jakość – stal szlachetna i oryginalny wzór sprawdzą się doskonale.
Zegarek na bransolecie
To klasyka, której nie może zabraknąć w twojej garderobie, zwłaszcza jeśli chcesz być na czasie, bo takie zegarki są wyjątkowo modne już od kilku sezonów i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie cokolwiek mogło to zmienić. To dodatek, który nadaje wyjątkowego charakteru każdej stylizacji. Zegarek na bransolecie możesz kupić w różnych kolorach, wzorach i kształtach. Jednak na delikatnych damskich dłoniach najlepiej prezentują się te metalowe w kolorze różowego złota ze średniej wielkości tarczą o owalnym kształcie. Takie zegarki wspaniale wyglądają w połączeniu z plecionymi, kolorowymi bransoletkami w stylu hippie.
Mucha
To jeden z najmodniejszych dodatków zarówno codziennych, jak i wieczorowych dla kobiet, po który sięgają panie mające dość wystawnych kolii czy ekstrawaganckich naszyjników. Mucha w kobiecych stylizacjach nadaje im przekornego, zawadiackiego uroku. To element garderoby, obok którego nie można przejść obojętnie. Coraz większa popularność muszek do koszul (również wśród płci pięknej) sprawiła, że obecnie możesz kupić wersje w: kratę, kwiaty, kropki, moro czy paski, a także jednobarwne we wszystkich kolorach tęczy. Muchy podkreślają indywidualizm i kreatywność oraz odwagę.
Skórzany portfel
Jest solidny i będzie ci służył przez wiele lat. Taki dodatek to inwestycja, na którą warto wydać pieniądze. Portfel wykonany z pięknej skóry to odrobina luksusu, którego nie widać na pierwszy rzut oka, ale jest tylko dla ciebie. To również gadżet, który da ci gwarancję, że ani twoje pieniądze, ani karty kredytowe nie będą porozrzucane na dnie torebki. Liczne przegrody i kieszenie pomieszczą też wizytówki i zdjęcia twoich najbliższych. Postaw na skórzany portfel z materiałów najwyższej jakości, wybierz fakturę i kolor, które najbardziej ci odpowiadają, bo w tej kwestii – tak jak i w życiu – ogranicza cię wyłącznie twoja wyobraźnia. Zaszalej! | Męskie dodatki, które powinna mieć każda prawdziwa kobieta |
Anteny pokojowe do obioru radia i telewizji nie są nowością, ponieważ są stosowane od dziesięcioleci. Starsi pamiętają na pewno długie przewody przypominające sprężyny przeciągnięte wzdłuż ściany pokoju. Część przypomina sobie też popularne telewizory przenośne z wyciąganymi teleskopowymi antenami. Większość z nas wie, że anteny pokojowe, zwłaszcza telewizyjne, na ogół lepiej działają w pobliżu nadajnika. Pracują one na konkretnych pasmach, np. UHF i FHV. Anteny pokojowe nie zawsze należą do sprzętów dekoracyjnych, ale mają swoje dobre strony. Aspekt dekoracyjny to raczej rzecz gustu, bo przecież antena w kształcie siatkowego dysku wygląda kosmicznie, podobnie ta w kształcie kółka. Są na Allegro anteny prostokątne i teleskopowe. Coraz częściej sprzedawane są ze wzmacniaczami. Kupując antenę, należy sprawdzić szerokość pasma, na której pracuje. Warto przy okazji rozwiać pewną wątpliwość związaną z wprowadzeniem telewizji cyfrowej. Jeśli posiadamy antenę do telewizji analogowej, niekoniecznie będzie nam potrzebna inna antena do odbioru telewizji cyfrowej. Bardzo wygodne są anteny kierunkowe, które zapewniają dobry sygnał przy konkretnym ustawieniu.
Zacznijmy od nieco droższych
Zacznijmy od nieco droższej, bo kosztującej 109 zł, wyprodukowanej przez firmę MacLean. Ta antena wyglądem może pozytywnie wzbogacić wystrój pomieszczenia. Trochę przypomina UFO przed startem, ponieważ jest to estetyczny, czarny dysk ustawiony na plastikowej nóżce. W komplecie znajduje się m.in. zasilacz, zestaw mocowań i końcówek antenowych. Dodatkowym walorem tej anteny jest to, że nie musi być ustawiona w konkretnym kierunku. Antena została zaprojektowana do odbioru cyfrowych telewizji naziemnych – multipleksów DVB-T z pasmem UHF oraz programów radiowych FM. Odbiera również sygnał analogowy.
Nie mniej dekoracyjny jest produkt znanej niemieckiej firmy VIVANCO – antena TVA 402, przypominająca zarówno połyskliwy czarny panel, jak i współczesny monitor. Kosztuje na Allegro 125 zł. Przeznaczona jest do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej DVB-T/DVB-T2/Mpeg4/STB. Wyposażona jest w najnowszą technologię wzmocnienia. Współpracuje ze wszystkimi multipleksami w Polsce. Ten sam producent przygotował wąski, podłużny panel antenowy w cenie 99 zł, dostosowany m.in. do odbioru najnowszego MUX 8, czyli do najnowszych nadajników. Do droższych modeli, choć popularnych, można zaliczyć estetyczną antenę Melconi AT 49DB za 129 zł.
Tańsze anteny też się sprawdzają
Najtańsze anteny pokojowe można kupić na Allegro za nieco ponad 20 zł. Przykładem może być antena Miton za 24,99 zł. Urządzenie ma prostą konstrukcję w kształcie owalnej kratownicy. Sprzedawane jest ze wzmacniaczem i całkowicie zmontowane. W zestawie znajduje się przewód koncentryczny o długości 1,8 m. Antena przeznaczona jest do odbioru naziemnej telewizji cyfrowej. Zarówno do odbioru telewizji analogowej (w zakresie VHF i UHF), jak i cyfrowej (DVB-T) nadaje się antena DVB-T HD w cenie 36,90 zł. Ta ma bardziej dekoracyjny wygląd.
Większą mocą charakteryzuje się DVB-T Full HD za 47 zł. Ma estetyczny kształt nieco owalnego prostokąta. Może być zasilana sieciowo i akumulatorowo. Zakres odbioru to VHF i UHF. Polskim produktem jest zgrabny, owalny, poziomy pręt antenowy – Sonus FM Solo za jedyne 24 zł. Jest to antena przeznaczona do obioru sygnału radiowego w zakresie UKF. Przeznaczona do odbioru sygnałów radiowych UKF i FM jest również antena „Aktywna” w cenie 30 zł.
Wybór anten pokojowych telewizyjnych i radiowych jest ogromny. Warto podkreślić, że urządzenia te mają coraz częściej przyjemny dla oka wygląd. | Anteny pokojowe – przegląd |
„Niewidzialna wycieraczka”, zwana popularnie „powłoką hydrofobową”, ma na celu – zdaniem producentów – polepszenie widoczności podczas deszczu dzięki szybciej spływającym po szybie kroplom i skuteczniejszemu usuwaniu brudu. Ponadto powinna poprawiać ostrość widzenia w dzień i w nocy. Czy jednak to rozwiązanie ma szanse zastąpić lub chociaż odciążyć nasze standardowe wycieraczki? Postanowiłem przekonać się o tym w praktyce. Jedna z firm zaprosiła mnie do wypróbowania efektywności działania ich produktu. Na początku miałem okazję przyjrzeć się testowi w „warunkach warsztatowych”, podczas którego połowa przedniej szyby została pokryta powłoką hydrofobową a druga nie. Następnie całą szybę polano wodą. Wynik eksperymentu nie pokazał pozytywnych właściwości produktu, więc postanowiono „niewidzialną wycieraczkę” nałożyć na całą szybę i pozwolić, bym osobiście przekonał się o jej właściwościach podczas jazdy.
Skuteczność przy szybkiej jeździe
„Niewidzialna wycieraczka” miała działać podczas rzęsistych opadów. Jednak jej efekty dobrze widać dopiero, gdy jedziemy 70–90 km/h. Zatem jeśli kierowca większość odcinków pokonuje w ruchu miejskim, a przecież również poza odcinkiem zabudowanym na standardowych trasach możemy jechać maksymalnie 90 km/h, wydatek kilkudziesięciu złotych nie ma praktycznego uzasadnienia. Poza tym widoczność przy mniejszych prędkościach z powłoką hydrofobową była wręcz gorsza niż bez jej zastosowania, nawet podczas korzystania z wycieraczek.
Łatwiej zauważyć efekty działania powłoki hydrofobowej jadąc trasami szybkiego ruchu lub autostradami. Jeśli już wyeliminujemy nawyk szybkiego włączania wycieraczek, który ma właściwie każdy kierowca, widoczność jest całkiem dobra. A osoby nieprzepadające za korzystaniem ze standardowych wycieraczek mogą docenić właściwości produktu. Niestety, zdaniem ekspertów z tygodnika Auto Świat, wycieraczki są przyzwyczajone do mokrej powierzchni i nie działają dobrze mając „konkurencję”, w dodatku szybciej wtedy ulegają zużyciu.
„Niewidzialną wycieraczkę” warto także wypróbować na bocznych szybach samochodu. W takich przypadkach powłoka hydrofobowa sprawdza się całkiem nieźle, gdyż z boku nie posiadamy wycieraczek, zaś auta są tak skonstruowane, że woda tam wolniej osiada. Poza tym jej wytrzymałość na bocznej szybie to według producenta około 60 000 km a na czołowej – 10 000 km. Powłoka zawsze nakładana jest na zewnętrzną warstwę szyby. Można to zrobić samemu lub skorzystać z wyspecjalizowanych punktów. Po jej nałożeniu, korzystając z myjni automatycznej, nie powinniśmy włączać opcji woskowania.
Ryzyko nie zawsze popłaca
Podsumowując efekty testów i opinii ekspertów, z punktu widzenia relacji kosztów eksploatacji (nabycie powłoki hydrofobowej, ewentualna szybsza wymiana piór standardowych wycieraczek) i komfortu warto rozważyć zakup niewidzialnej wycieraczki na boczne szyby, względnie lusterka. Może również przydać się motocyklistom na szybce kasku. W przypadku szyby czołowej samochodu inwestycja nosi za sobą określone ryzyka, które koniecznie należy przeanalizować. | Niewidzialna wycieraczka – w jakich warunkach się sprawdzi? |
Kardigan już od kilku sezonów króluje w stylizacjach zarówno dla kobiet, jak i dla dziewczynek. Dłuższy sweterek doskonale wygląda w różnych połączeniach, a do tego jest wygodnym i praktycznym odzieniem. Świetnie pasuje do spódniczek oraz do legginsów. Modny sweterek to prawdziwy must have w szafie małej strojnisi. Z pewnością znajdzie zastosowanie przy niejednej okazji. Sprawdź, jaki kardigan kupić dziewczynce na wiosnę. Kardigan dla dziewczynki – z czym go nosić?
Kardigan to odzienie bardzo uniwersalne, dlatego doskonale pasuje do wielu stylizacji. Dziewczynka będzie świetnie wyglądać np. w długim swetrze połączonym z wygodnymi legginsami. Do takiego stroju wystarczy dodać tunikę lub prostą koszulkę, a już mała modnisia będzie wyglądać stylowo. Taki ubiór jest też niezwykle komfortowy w noszeniu, dlatego może być dobrym pomysłem na szkolną stylizację. Kardigan pasuje także doskonale do jeansów, najlepiej tych typu rurki. Jeżeli wybierzesz sweter w żywym kolorze lub o ciekawych zdobieniach, to nawet najprostszy strój nabierze oryginalności.Długie odzienie wygląda fajnie także do niektórych fasonów sukienek lub spódnic. Najlepiej będzie prezentować się z kreacjami przylegającymi do ciała, gdyż fason takich sweterków zazwyczaj jest dość szeroki.Do wyboru masz kardigany dłuższe, przylegające do ciała lub te krótkie, z dużą ilością materiału z przodu. Sweter jest zazwyczaj pozbawiony guzików i luźno układa się wokół talii. Dla wzbogacenia efektu możesz zaproponować swojej dziewczynce przewiązanie kardiganu delikatnym paskiem, który może wnieść do stylizacji odrobinę oryginalności.Narzutka przydaje się szczególnie wiosną, kiedy w kąt idą grube swetry oraz kurtki. Może wystarczyć jako wierzchnie okrycie podczas ciepłych dni.Wybierając kardigan na wiosnę, zwróć uwagę na materiał, z którego jest wykonany. O tej porze roku szczególnie dobrze sprawdzi się bawełna, która sprawia, że skóra może swobodnie oddychać, a do tego jest bardzo miła w dotyku.
Kardigan dla dziewczynki – przegląd propozycji popularnych marek
Wiele ciekawych propozycji znajduje się w ofercie marki H&M. Kolekcja składa się z różnych modeli swetrów, wśród których znajdziesz z pewnością taki fason, który przypadnie do gustu twojej córce. Fankom klasyki spodobają się z pewnością kardigany w stonowanej kolorystyce, np. czarne lub w odcieniach szarości. Możecie też zdecydować się na odrobinę kolorowego szaleństwa. Wiosną szczególnie dobrze będą prezentować się ubrania w żywych, wesołych barwach. Bardzo duży wybór oferuje także sklep Next. Znajdziesz tutaj sweterki w różnych fasonach i kolorach. Marka ta posiada w swoim asortymencie także modne kardigany dla najmłodszych dziewczynek. Mała strojnisia w takim sweterku będzie wyglądać z pewnością niezwykle uroczo.Ciekawe narzutki znajdziesz również w popularnej i lubianej sieciówce Zara. Być może twojej córce przypadną do gustu proste fasony o dziewczęcych barwach. Wybór jest duży, dlatego przy odrobinie cierpliwości z pewnością znajdziecie idealny model.
Wiosenny kardigan – przegląd różnych półek cenowych
Wiosenny, stylowy sweterek wcale nie musi być dużym wydatkiem. Najprostsze kardigany dla małej dziewczynki możesz zakupić już za mniej niż 20 złotych. W przedziale cenowym między 20 a 50 złotych, możesz kupić śliczne i oryginalne kardigany znanych i lubianych marek. Znajdziesz tutaj zarówno długie, jak i te krótsze modele. Na wiosnę świetnie sprawdzą się narzutki w pastelowych barwach, które będą pięknie ożywiać każdą stylizację. Wydając ponad 50 złotych możesz upolować piękny sweterek z dobrej jakości materiałów. Płacąc nieco więcej, masz szansę na zakup kardigana z bawełny, co sprawi, że narzutka będzie bardzo komfortowa w noszeniu i przyjemna dla skóry dziewczynki.Kardigan to bardzo uniwersalna narzutka, którą doskonale można zestawiać z wiosennymi ubraniami. Jest świetną alternatywą np. dla marynarki. Wnosi do stylizacji lekkość i zwiewność. Pięknie podkreśla dziewczęcość stroju. Twoja córeczka z powodzeniem będzie mogła zestawiać taki sweter ze spodniami, w sportowym looku, lub z sukienkami i spódniczkami. Mała modnisia z pewnością wiosną chętnie sięgnie po wygodny i modny kardigan. | Wiosenny kardigan dla dziewczynki – przegląd propozycji |
Okres przedświąteczny wypełniony jest poszukiwaniami prezentów. Podarunki powinny być dobierane indywidualnie, zgodnie z charakterem lub zainteresowaniami konkretnej osoby. Jeśli twój mąż, ojciec albo szef gustuje w whisky, w poniższym zestawieniu na pewno znajdziesz coś, co go ucieszy. Złocisty trunek, którego butelka nierzadko kosztuje majątek, wymaga odpowiedniej oprawy. Warto zapoznać się z gamą akcesoriów i gadżetów, które sprawdzą się w domu miłośnika whisky. Karafka, szklanki lub poręczna piersiówka, mogą okazać się pamiątką na lata!
Karafka do whisky na prezent
box:offerCarousel
Przelewanie mocnych alkoholi do karafek to zwyczaj, który, choć coraz mniej popularny, ma swoje uzasadnienie. Pozwala nie tylko wyeksponować trunek w bardzo elegancki sposób na stole lub barku, ale również warunkuje pełne rozwinięcie ich smaku i aromatu podczas nalewania. Ponadto otwarta butelka nie chroni zawartości tak dobrze jak szczelna zatyczka.
Karafki do whisky wytwarzane są ze szkła lub kryształu. W sprzedaży znaleźć można zupełnie proste, zachwycające minimalistycznym designem modele, które przypadną do gustu osobom ceniącym oszczędne dekoracje. Do wyboru są także bogato zdobione, rzeźbione w ornamenty i przypominające dzieła sztuki. Decyzja o zakupie zależy od charakteru i gustu osoby, którą chcesz obdarować.
Szklanki do whisky – pomysły na prezent
box:offerCarousel
W niezbędniku amatora whisky powinny znaleźć się również szklanki. Najlepiej, jeśli zestaw zawiera minimum sześć sztuk, które w większości przypadków wystarczą na kameralne spotkanie w gronie znajomych. Bursztynowemu specjałowi dedykowane są niskie modele z grubym dnem, o okrągłym lub kwadratowym kształcie. Szklanka powinna pewnie leżeć w dłoni, dzięki czemu oblewanie ścianek płynem będzie odbywać się bez ryzyka rozlania.
Modnym gadżetem wśród miłośników mocnych trunków są szklanki, których wewnętrzne ścianki uformowane są w ten sposób, aby płyn nalany do środka tworzył niebanalny kształt. Wielką popularnością cieszą się te o wyglądzie czaszki. Przypadną do gustu szczególnie osobom, które lubią mroczne, rockowe klimaty!
Kieliszek do degustacji whisky
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Bardziej zaawansowani znawcy whisky wiedzą, że do degustacji najwyższej jakości napitków tego typu służą specjalne kieliszki. Pierwowzorem jest Glencairn Glass, czyli klasyk, w którego tworzeniu brali udział wybitni smakosze. Czasza jest zaokrąglona i zwęża się ku górze, jak pąk tulipana. Może być osadzona na niższej lub wyższej nóżce. Wśród ścianek o takim ułożeniu aromat whisky ma największe szanse na ukazanie swoich niuansów, a smak nabiera głębi.
Kostki chłodzące – prezent dla miłośnika whisky
box:offerCarousel
box:offerCarousel
Zdecydowana większość osób pije whisky z kostkami lodu. Legendarne whisky on the rocks musi być jednak pite dość szybko, aby woda wytapiająca się do napoju nie rozcieńczyła go nadmiernie. Rozwiązaniem tego problemu są kostki metalowe, np. stalowe, albo kamienne – granitowe. Po zamrożeniu długo utrzymują temperaturę i oddają ją zdecydowanie delikatniej niż tradycyjne odpowiedniki. Dodatkowo: nie wpływają na smak drinka oraz wyglądają efektownie. To przykład gadżetu, który nie tylko świetnie się prezentuje, ale również jest bardzo praktyczny!
Piersiówka na prezent
box:offerCarousel
Ulubionym trunkiem dobrze jest móc rozkoszować się w każdej sytuacji. Niejeden miłośnik whisky marzy o posiadaniu piersiówki, która mu to umożliwi. Do wyboru jest wiele wzorów i kształtów. Najbardziej klasycznym z nich jest prostokątny, lekko zakrzywiony, aby dopasowywał się do ciała. Na rynku znajdziesz też propozycje ze skrojonym na miarę futerałem lub z zestawem kieliszków. To wszystko sprawia, że prezent staje się jeszcze bardziej atrakcyjny!
Akcesoria przydatne do delektowania się whisky to świetny pomysł na prezent dla jej fana. Sprawiają, że samo picie staje się przyjemnym rytuałem, a wszelkie walory trunku wyeksponowane są w najlepszy możliwy sposób. Jeśli szukasz prezentu dla konesera, koniecznie wybierz coś z powyższego zestawienia. | Prezent dla miłośnika whisky |
Sezon kwiatowy wciąż trwa, a kto z nas nie lubi mieć w domu pięknych, świeżych kwiatów? To element wyposażenia naszych mieszkań, który nigdy się nie znudzi. Bukiet róż, lilii, piwoni, żonkilów, gerberów – każdy ma swoje ulubione. Aby podkreślić ich charakter i wydobyć prawdziwe piękno, potrzebny jest odpowiedni wazon. Najlepiej taki, który będzie komponował się z resztą mebli w mieszkaniu, a zarazem stanowił oryginalny i samodzielny element aranżacji. Te wyjątkowo piękna naczynia na kwiaty można znaleźć w bardzo atrakcyjnej cenie – nawet do 100 zł. Kilka wstępnych porad kwiatowych
Zanim zaczniesz wybierać odpowiedni wazon, powinieneś poznać kilka ważnych zasad. Wielkość kwiatów powinna pasować do naczynia, w którym będziesz je trzymać. Drobne kwiaty lubią małe wazony. Te większe lub w formie bukietów najlepiej będą prezentować się w wysokich lub pękatych. Gdy wybierasz wazon asymetryczny, designerski, o niestandardowych kształtach, to również bukiet powinien składać się z roślin o różnej wielkości lub wysokości. Najbardziej uniwersalne wazony są wykonane z przezroczystego szkła. Pasują do nich wszystkie kompozycje kwiatowe. Ostrożność należy zachować przy wyborze wazonów kolorowych. Barwę warto wybierać na zasadzie kontrastu. Pojedyncze kwiaty najlepiej prezentują się w wąskich wazonach, z kolei okazałe bukiety kwiatowe – w pękatych.
Ceramika czy szkło?
Wazony ceramiczne sprawdzą się w domach osób, które cenią naturalny styl, żyją w zgodzie z przyrodą, a w ich mieszkaniu można znaleźć dużo przedmiotów wykonanych z drewna. Oczywiście wszystko zależy od tego, jaki rodzaj ceramiki wybierzesz, ale te najmodniejsze są w kolorach ziemi, piasku pustyni i jesiennego lasu. Będą pięknie się komponowały zarówno z letnimi bukietami, w których znajdą się kwiaty polne, konwalie, żonkile, tulipany, jak i z bukietami suszonych kwiatów, którymi ozdabiamy nasze mieszkania zimą.
Szklane wazony to wybór uniwersalny, ale to wcale nie oznacza, że najprostszy. Wręcz przeciwnie. Na rynku znajdziesz mnóstwo wazonów, ale zawsze warto postawić na jakość i wieloletnią tradycję. Takie wazony będą wyglądać okazale i służyć ci przez wiele lat. To wszystko zagwarantują ci produkty firmy KROSNO. To legendarny producent szkła, którego wyroby są doceniane na całym świecie. Co czyni wazony KROSNO wyjątkowymi? Doskonała jakość i krystaliczna przejrzystość szkła. W takich wazonach najpiękniej prezentują się okazałe róże, pastelowe piwonie i eleganckie lilie.
Nowoczesność i elegancja
Wystrój wnętrz w minimalistycznym, nowoczesnym stylu również potrzebuje kwiatów, aby nadać aranżacjom świeżość i ożywić klimat. Tu jednak nie sprawdzą się klasyczne szklane wazony i ceramiczne naczynia. W takich pomieszczeniach trzeba postawić na nowoczesny design i oryginalny kolor.
Możesz wybrać wazony w skandynawskim stylu. Czystość formy, stonowane chłodne kolory, takie jak biały, niebieski, szary, pudrowy czy brązowy, a do tego wyjątkowo nowoczesny design inspirowany architekturą sprawiają, że wazony są idealnym elementem aranżacji nowoczesnych loftów, biur czy minimalistycznych mieszkań. Północny styl lubi kwiaty w pastelowych kolorach.
Dla osób ceniących elegancję interesującą propozycją będzie wazon w kolorze czarnym lub białym. Przy tak klasycznych barwach warto postawić na nietypowy kształt, np. asymetrię lub geometryczne rozwiązania. Takie wazony w Danii czy Norwegii to obiekt pożądania właścicieli najdroższych apartamentów, gdyż wiele z nich wykonanych jest wyłącznie ręcznie, na specjalne zamówienie. W tym przypadku kompozycje twórz w oparciu o kontrast. Do ciemnych wazonów wkładaj jasne kwiaty i odwrotnie.
Na koniec propozycja dla osób, które uwielbiają jednokolorowe kompozycje kwiatowe. Aby ożywić bukiet i przyciągnąć do niego wzrok gości, postaw na wazon z oryginalnym wzorem. Mogą to być duże grochy, roślinne ornamenty lub geometryczne zygzaki. Obok takiego gadżetu nikt nie przejdzie obojętnie. | Piękne wazony na świeże kwiaty za mniej niż 100 zł |
Międzynarodowy bestseller. Wydawniczy hit. Powieść, która rozpaliła emocje wielu czytelników i kilkanaście lat od premiery wciąż wzbudza niemałe zainteresowanie. „Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafóna to literacki fenomen. Nie wiem, czy jest ktoś, kto nie słyszał o tej powieści. Tom otwierający cykl „Cmentarz Zapomnianych Książek” doczekał się wielu tłumaczeń, wznowień i trzech kolejnych historii o mrocznym obliczu Barcelony.
Wyjątkowa powieść
Carlos Ruiz Zafón pokazuje Barcelonę z 1945 roku. To tam poznajemy rodzinę Sempere, ojca i syna, którzy mieszkają w niewielkim lokum położonym tuż nad prowadzoną przez nich księgarnią. Powieść pokazuje, jak mocno literatura wpływa na bohaterów, a także przybliża magiczny klimat miasta w północno-wschodniej Hiszpanii.
Wystarczy jedna wizyta na Cmentarzu Zapomnianych Książek, by zakochać się w tym miejscu na zabój. Niezliczone tomy, plątanina korytarzy, spirale tuneli, labirynt przyprawiający o zawrót głowy każdego bibliofila. To tu pewnego dnia Sempere zabiera swojego dziesięcioletniego syna Daniela. Zgodnie z tradycją, osoba która po raz pierwszy gości w tym miejscu, może zabrać ze sobą tylko jedną książkę.
Kto by pomyślał, że jedno błahe wydarzenie wywróci do góry nogami jego życie i stanie się początkiem niezwykłej, ale i niebezpiecznej przygody.
Tropem tajemnic
Daniel staje się właścicielem „Cienia wiatru” autorstwa Juliana Caraxa, powieści, która okaże się dla niego skarbem równie cennym co niebezpiecznym. Ktoś dołoży wszelkich starań, by zniszczyć całą twórczość Caraxa. Daniel wraz ze swym druhem Ferminem (świetnie wykreowaną, przezabawną postacią) kroczy uliczkami Barcelony, by dowiedzieć się jak najwięcej o życiu tajemniczego autora.
Czuje, że ten życiorys jest wart poznania, więc węszy tu i tam, wypytuje ludzi, którzy mogli znać Juliana i... sprowadza na siebie niebezpieczeństwo.
Klimat, mrok, tajemnice
„Cień wiatru” Carlosa Ruiza Zafóna to powieść klimatyczna. Pełna sekretów, tajemniczych zakamarków oraz często niełatwych uczuć i silnych emocji. Mamy tu całą plejadę ciekawych postaci. Ważnym bohaterem jest też samo miasto. Barcelona okazuje się wdzięcznym plenerem mrocznych historii, a autor sugestywnie kreśli portret miasta i zachęca do podróży śladami bohaterów.
To powieść o zabarwieniu kryminalnym, ale i o miłości, wierności czy przyjaźni. Lektura jest pełna mroku, w którym wykluwają się negatywne emocje, tj. zazdrość, żądza zemsty czy nienawiść. Zafón pisze tak, że łatwo zapomnieć o otaczającym nas świecie. Plastyczne opisy pobudzają wyobraźnię czytelnika, a cała lektura posiada w sobie magię, obok której nie można przejść obojętnie.
„Cień wiatru” należy do tych powieści, które wciągają od pierwszych stron i trudno się od nich oderwać.
Źródło okładki: www.muza.com.pl | „Cień wiatru”, Carlos Ruiz Zafón – recenzja |
„Bazar złych snów” to tytuł najnowszego zbioru opowiadań współczesnego mistrza grozy, Stephena Kinga. Amerykański pisarz kolejny raz raczy swoich czytelników krótką formą i przedstawia na kartach nowej książki kilkanaście różnorodnych historii. Część opowiadań czytelnicy mogą już znać, ale niektóre z nich tutaj mają swoją premierę. Niektóre dojrzewały w wyobraźni autora latami. Stephen King to amerykański pisarz, który został okrzyknięty królem literatury grozy i horroru. Autor jak nikt inny potrafi zbudować w swoich powieściach atmosferę suspensu. Opowiadane przez niego od lat historie są bardzo różnorodne i zapadają w pamięć. Bohaterowie są interesujący i wiarygodni. Dotyczy to nie tylko powieści, ale też krótszych form literackich.
Stephen King i opowiadania
Autor „Bazaru złych snów” ma już 68 lat i wydaje zwykle dwie nowe książki rocznie. King rozlubował się w opasłych powieściach opowiadających o przerażających wydarzeniach, gdzie przez dziesiątki stron buduje wyjątkowe kreacje bohaterów – często rozprawiając się z nimi niespodziewanie w makabryczny sposób. W dorobku Stephena Kinga, oprócz licznych powieści, można znaleźć wiele zbiorów opowiadań. Ostatnia pozycja autora wydana w 2015 roku to kolejny tom zbierający w jednym wydaniu wiele różnych, niezwiązanych fabularnie historii. King ponownie pokazuje swój kunszt literacki.
Stare miesza się z nowym
Najnowsza książka Stephena Kinga jest zbiorem opowiadań, które rozdzielają krótkie wtrącenia bezpośrednio od autora. Pisarz zaznacza w nich, czego będzie dotyczyło kolejne opowiadanie. King często zdradza kulisy powstania danej noweli i chce zbudować w czytelniku odpowiedni nastrój przed rozpoczęciem lektury. Na „Bazar złych snów” składają się zarówno opowiadania wydane już wcześniej, jak i zupełnie nowe pozycje.Jedno z nich to z kolei uwspółcześniona wersja historii o (kolejnym już w twórczości Kinga) krwiożerczym samochodzie. King opisał to auto już kilka dekad temu, po czym… zagubił manuskrypt.
Dlaczego „Bazar złych snów”?
Wszystkie opowiadania w nowym zbiorze, niezależnie od ich genezy, łączy wzbudzanie w czytelniku trudnego do opisania i okiełznania uczucia niepokoju. Stephen King wciela się w rolę szemranego straganiarza, który sprzedaje najróżniejsze „strachy” i zaprasza do przejrzenia swojej kolekcji.Opowiadania spaja nie fabuła, a to, jaki nastrój wprowadzają w czytelniku. Na kartach zbioru „Bazar złych snów” znajdziemy między innymi historię współczesnego pisarza nekrologów, który odkrywa sprawczą moc swoich słów, oraz opis perypetii rodziny pijaków, która rywalizuje z mafią, pokazując rok w rok coraz lepsze fajerwerki.
To nie koniec atrakcji
W „Bazarze złych snów” nie zabrakło postapokaliptycznej wizji świata po zagładzie, opisu śmierci w drodze do sklepu, przedruku reklamy czytników e-booków Amazon Kindle, nawiązań do opus magnum Stephana Kinga, czyli serii „Mroczna Wieża”, oraz… wierszy. Różnorodność to ogromna zaleta tej książki i, jak na każdym bazarze z prawdziwego zdarzenia, każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Każde z opowiadań ma coś do zaoferowania i żadne z nich nie znalazło się w „Bazarze złych snów” przypadkiem. Autor sprawnie wyjaśnia, czemu wybrał te, a nie inne pozycje. Książkę czyta się bardzo szybko i w większości przypadków ma się wręcz żal do autora, że postanowił daną historię opowiedzieć w takiej krótkiej formie, a nam nie jest dane poznać dalszego ciągu. Książka dostępna jest także w formie e-booka (formaty EPUB i MOBI) za ok. 26 zł.
Źródło okładki: www.proszynski.pl | „Bazar złych snów” Stephen King – recenzja |
Pierwsza Komunia Święta to uroczystość, która wymaga zakupu nie tylko sukienki czy garnituru, ale też przeróżnych akcesoriów. Przedstawiamy 10 dodatków, które przydadzą się najbardziej. Akcesoria dla dziewczynek
Nawet najpiękniejsza sukienka wymaga odpowiednich dodatków, dzięki którym komunijna stylizacja stanie się niepowtarzalna. Do najważniejszych akcesoriów zaliczamy oczywiście buciki, które muszą być przede wszystkim wygodne, ale również eleganckie. Warto rozważyć zakup prostych balerinek lub pantofelków na niewielkim obcasie. Dużą popularnością cieszą się wianki, a także opaski, gumki oraz spinki do włosów wykonane ze sztucznych kwiatów w kolorze białym i kremowym. Doskonale podkreślają delikatność oraz niewinność dziewczęcej urody. Część dziewczynek decyduje się również na krótkie atłasowe rękawiczki zakrywające całą dłoń lub koronkowe mitenki z odkrytymi palcami. Ciekawym dodatkiem jest niewielka torebeczka, w której zmieszczą się chusteczki, dodatkowe gumki do włosów czy pomadka ochronna. Szczególnie efektownie wyglądają modele w kształcie kwiatu oraz te na łańcuszku z małych perełek. Inne akcesoria, które warto kupić, to m.in. cieniutkie białe rajstopy oraz bolerko, którym pociecha będzie mogła okryć ramiona w kościele.
1. Bolerko Julia
box:offerCarousel
Lekkie bolerko komunijne wykonane z miękkiego dwuwarstwowego polaru bąbelkowego minky w kolorze śnieżnobiałym. Ma przyjemną w dotyku atłasową podszewkę. Do wyboru rozmiary od 110 cm do 158 cm. Cena ok. 80 zł.
2. Wianek Toda Art
box:offerCarousel
Kolekcja subtelnych wianków komunijnych produkowanych ręcznie przez doświadczonych florystów. Kwiaty wykonane są z wytrzymałej pianki, natomiast pozostałe elementy to profesjonalne dodatki florystyczne wysokiej jakości. Obwód wianka wynosi ok. 50 cm i regulowany jest za pomocą satynowej tasiemki. Do wyboru różne zestawienia kolorystyczne. Każdy wianek jest elegancko zapakowany. Cena: od 49,99 zł.
3. Rękawiczki Sile
box:offerCarousel)
Długie rękawiczki komunijne wykonane z lekko połyskującej elastycznej lycry w kolorze śnieżnobiałym. Model z odkrytymi palcami, zaczepiany za pomocą dekoracyjnego łańcuszka za środkowy palec. Od strony łokcia znajduje się eleganckie drapowanie z subtelną ozdobą, w zależności od modelu może to być kokardka, kwiatek z cyrkonią lub koronkowa falbanka. Rękawiczki mają rozmiar uniwersalny. Cena: od 25 zł.
4. Pantofelki Emel
box:offerCarousel
Eleganckie buty z połyskującej skóry ekologicznej w kolorze białym. Wkładki wykonane zostały ze skóry naturalnej. Wygodne zapięcie na pasek z klamerką ułatwia wkładanie butów, a elastyczne podeszwy zapewniają stabilność w trakcie chodzenia i odpowiednie podparcie stóp. Buty mają niskie obcasy i efektowne zdobienia na noskach. Rozmiary do wyboru: od 31 do 36. Cena ok. 30 zł.
5. Rajstopy
box:offerCarousel
Gładkie cieniutkie rajstopy komunijne w kolorze białym. Wykonane z delikatnej mieszanki poliamidu z elastanem. Cena ok. 15 zł.
Akcesoria dla chłopców
Każdy mały dżentelmen poza pierwszym eleganckim garniturem oraz dopasowaną do niego koszulą (w niektórych przypadkach także kamizelką) potrzebuje również odświętnych dodatków. Tak jak w przypadku dziewczynek, najważniejsze są buty, które będą zarówno dobrze dopasowane do stóp, jak i efektowne wizualnie. Popularne są klasyczne buty wizytowe, skórzane mokasyny oraz modele typu smart casual, łączące zalety obuwia wyjściowego oraz sportowego. Na liście zakupów powinien się znaleźć również krawat albo mucha w stonowanym kolorze, ale bez wzorów, a także chusteczka (poszetka) do kieszonki garnituru (brustaszy) lub kwiatek do butonierki. Nie możemy również zapomnieć o prostym pasku do spodni, który będzie prezentował się niezwykle elegancko – nawet jeśli dziecko nie potrzebuje go ze względów praktycznych. W niektórych przypadkach (kiedy słońce szczególnie daje się we znaki) możemy pomyśleć także o eleganckim kapeluszu, jednak w kościele należy go zdjąć. Niezbędna będzie oczywiście świeca komunijna z okapnikiem.
6. Mucha angielska
box:offerCarousel)
Elegancka i bardzo oryginalna mucha w stylu angielskim, idealna dla dzieci od 3. do 10. roku życia. Obwód regulowany w zakresie 28–34 cm dzięki elastycznej gumce. Szerokość muchy to ok. 10 cm. Do wyboru kilkanaście wzorów i kolorów. Cena ok. 15 zł.
7. Buty KMK 99
box:offerCarousel
Wizytowe buty komunijne wykonane ze skóry ekologicznej typu nubuk w kolorze granatowym. Wkładki ze skóry naturalnej zapewniają komfort użytkowania. Do każdej pary dołączone są dwa komplety sznurówek, czerwone i granatowe. Rozmiary do wyboru, od 22 do 40. Buty dostępne są również w kolorze czarnym. Cena od 74,99 zł.
8. Krawat na gumce
box:offerCarousel
Supermodny krawat Estone typu „śledź” wykonany z delikatnie połyskującej satyny. Wygodnie zakładany dzięki elastycznej gumce. Sprawdzi się zarówno podczas oficjalnych okazji, jak i jako część codziennego stroju. Do wyboru kilkanaście kolorów i wzorów. Długość zależna od modelu, ok. 30 cm. Cena: od 7 zł.
9. Pasek skórzany
box:offerCarousel
Pasek chłopięcy wykonany w Polsce ze skóry naturalnej z elegancką metalową klamrą w kolorze srebrnym. Do wyboru różne wzory oraz kolory, w tym m.in. granatowy z czerwonymi szwami oraz czarny z warkoczowym tłoczeniem. Rozmiary do wyboru, od 55 cm do 75 cm. Cena: od 21,90 zł.
10. Świeca komunijna
box:offerCarousel
Piękna świeca komunijna w zestawie z profitką oraz okapnikiem. Świeca w kolorze białym z imieniem dziecka oraz datą pierwszej komunii świętej. Dodatki z haftami w kolorze białym lub złotym. Do wyboru kilka modeli. Cena: 29,90 zł.
Pierwsza Komunia Święta to nie tylko wspaniała uroczystość, ale również ogromne przedsięwzięcie w kontekście organizacyjnym. Sprawdź, czego będzie potrzebować twoja pociecha tego wyjątkowego dnia, i zrób zakupy z wyprzedzeniem!
) | 10 niezbędnych akcesoriów na komunię |
Opaski na koła to popularna alternatywa dla klasycznych metalowych łańcuchów. Kojarzone są przede wszystkim z komfortem użytkowania. Czy to jednak jedyne ich zalety? Czy warto zdecydować się na zakup produktów tego typu? Klasyczne stalowe łańcuchy: niezawodne, ale...
box:offerCarousel
Głównym celem, dla którego wykorzystuje się łańcuchy, jest chęć zwiększenia przyczepności na nawierzchniach pokrytych śniegiem i lodem. Szczególnie często przydają się podczas zimowych wypadów w góry, gdzie duży kąt nachylenia dróg utrudnia ich pokonywanie.
Zakładając klasyczne łańcuchy wykonane z hartowanej stali, uzyskujemy bezkompromisową trakcję i znaczne skrócenie drogi hamowania. Metalowe oczka agresywnie wgryzają się bowiem w nawierzchnię pod naciskiem koła. Z uwagi na niską elastyczność łańcuchów nie powinno się ich wykorzystywać na suchych czy mokrych nawierzchniach. Ich zakładanie może jednak przysporzyć problemów niektórym kierowcom, zwłaszcza jeśli kupimy produkty wymagające ręcznego naciągania po przejechaniu kilku metrów. Łańcuchy są więc skuteczne, ale mało wygodne. Z tego powodu rzadko korzysta się z nich w warunkach miejskich i podmiejskich.
Zobacz też: Łańcuchy śniegowe – kiedy i gdzie warto je mieć?
Opaski na koła: wygodne i kompaktowe
box:offerCarousel
Kierowcy, którzy nie poruszają się w warunkach górskich, zwykle szukją produktów zwiększających przyczepność oraz charakteryzujących się kompaktowością i wysokim komfortem użytkowania. Do takich należą właśnie opaski na koła. Przypominają one nieco popularne „szybkozłączki”, ich sposób zaciskania na kole jest zresztą podobny i bardzo prosty. Sprawia to, że czas potrzebny do montażu na kołach jednej osi napędowej nie powinien przekroczyć 3 minut. Opaski mają zazwyczaj szerokość ok. 2 cm i montuje się je po 5 na 1 koło. Ich powierzchnia pokryta jest specjalnymi wypustkami zwiększającymi przyczepność.
Wśród polecanych produktów można wyróżnić opaski Track Grip kosztujące ok. 60 zł za komplet 10 szt. przeznaczonych do montażu na 2 koła. Produkt ten wyróżnia się na tle konkurencji wzmocnioną konstrukcją, dzięki czemu mogą być stosowane wielokrotnie. Posiadają one specjalnie zaprojektowany ku temu system demontażu. Co ważne, opaski Track Grip są kompatybilne nie tylko z felgami aluminiowymi, ale też ze stalowymi, nawet jeśli założono na nie kołpaki.
Opaski są zatem rozwiązaniem szybkim, wygodnym i niezajmującym miejsca w bagażniku. Kupując takie produkty, jak np. Track Grip, otrzymujemy również wielokrotność użytku, zatem ich zakup staje się jeszcze bardziej atrakcyjny. Główną wadą opasek jest ich mniejsza efektywność i wytrzymałość w porównaniu do stalowych łańcuchów. Nie są poza tym wcale tanie, gdyż 60 zł za 10 plastikowych opasek trudno uznać za atrakcyjną cenę. Dodajmy, że metalowe łańcuchy nie są wiele droższe.
Opaski są więc z pewnością warte uwagi, jeśli mają stanowić rozwiązanie awaryjne na potrzeby poruszania się na płaskim i pagórkowatym terenie. W prawdziwych górach mogą natomiast nie zdać egzaminu, zwłaszcza na nawierzchni pokrytej lodem.
Łańcuchy tekstylne: opaski w innej formie
box:offerCarousel
Kompromisem między stalowymi łańcuchami a plastikowymi opaskami mogą być tekstylne „skarpety” zakładane na koła. Można się nimi poruszać po drogach o różnej nawierzchni, przeważnie z prędkością do 50 km/h, i to w sposób komfortowy, gdyż nie wprawiają nadwozia w wibracje. Ponadto dobrze współpracują z systemami bezpieczeństwa, jak np. ABS i ESP, a fakt posiadania założonych opon letnich nie wpływa na ich skuteczność, gdyż w całości okalają koło.
Łańcuchy tekstylne są lekkie, a ich montaż nie powinien zająć więcej niż 5 minut. Jeśli będziemy traktować je łagodnie na drogach nieośnieżonych, to odwdzięczą się możliwością wielokrotnego użytku. Wśród wad należy z kolei wymienić wysoką cenę zakupu i mimo wszystko niższą trwałość i skuteczność w porównaniu do klasycznych łańcuchów.
Ceny produktów tekstylnych zaczynają się od ok. 200 zł (np. Griptex), ale za modele uznanych producentów, jak Auto Sock, przyjdzie nam zapłacić nawet dwukrotnie więcej. Łańcuchy tego typu sprawdzą się wyjątkowo dobrze w przypadku aut sportowych o niskim prześwicie, gdzie założenie stalowych odpowiedników jest niemożliwe. | Łańcuchy w postaci opasek na koła. Czy warto kupić? |
Tae-bo to ćwiczenia łączące serie uderzeń, kopnięć i innych ruchów wywodzących się z boksu z elementami treningu aerobowego. Jest to bardzo intensywny trening, którego efekty widać już po kilku tygodniach. Dowiedz się więcej o zajęciach rozpowszechnionych przez Billy’ego Blanksa w latach 90. XX wieku. Na rozładowanie energii i poprawę koordynacji
Dynamiczny trening z pewnością spodoba się osobom, które lubią się zmęczyć i dostać przysłowiowy „wycisk”. Jak wyglądają zajęcia tae-bo? Rozpoczynają się dosyć niepozornie, bo od ćwiczeń oddechowych i lekkiego rozciągania, które trwa kilka minut. Potem następuje podstawowa część treningu, która polega na seriach intensywnych wykopów, wymachów i markowaniu ciosów. Zajmuje ona 25–40 minut. Ostatnia część zajęć to stopniowe zmniejszenie tempa ćwiczeń i rozciąganie całego ciała. Ma to zapobiec powstawaniu zakwasów i ewentualnych kontuzji.
Ciągła zmiana pozycji i konieczność utrzymania równowagi w czasie kopnięć i wymachów pomaga wyćwiczyć koordynację i polepsza motorykę. Elementy boksu na zajęciach wzmacniają praktycznie całe ciało. Wymachy rękoma modelują mięśnie brzucha i rzeźbią talię, a kopnięcia wzmacniają mięśnie nóg, pośladków i brzucha. Intensywność treningu pozwala oczyścić umysł. Zapominamy o swoich problemach, rozładowujemy złość i agresję, skupiając się na ciosach. Co istotne, są to ciosy i kopnięcia jedynie markowane, więc nie ma możliwości uszkodzenia twarzy czy innych części ciała.
Ćwiczenia dla zaawansowanych
Zajęcia tae-bo wymagają siły i dosyć dobrej kondycji. Z tego względu polecane są przede wszystkim osobom już ćwiczącym. Tempo treningu jest naprawdę duże, dlatego początkujący mogliby mu nie sprostać i dodatkowo się zniechęcić. Jeśli jesteś wysportowany i nie narzekasz na kondycję, tae-bo to właśnie coś dla ciebie. Ubierz się wygodnie, abyś mógł wykonywać kopnięcia i ciosy w pełnym zakresie. Przydadzą ci się: spodnie dresowe, koszulka (może być termoaktywna) i buty sportowe.
Potrzebujesz pozbyć się negatywnej energii i porządnie zmęczyć? Wybierz tae-bo i wzmacniaj ciało, jednocześnie je ujędrniając i pracując nad jego rozciągnięciem. Godzinne zajęcia mogą na początku wydawać się nieco skomplikowane, szczególnie jeśli nie masz dobrze rozwiniętej koordynacji. Ciało musi się rozluźniać i napinać na przemian, do czego również trzeba się przyzwyczaić. Jednak po kilku zajęciach, kiedy opanujesz technikę, będziesz mógł czerpać w pełni z tego treningu.
Naprawdę warto, ponieważ oprócz poprawy sylwetki i kondycji prawdopodobnie zmieni się również twoje nastawienie. Wzrośnie twoja chęć do życia i poprawi się poczucie własnej wartości. | Dla kogo zajęcia tae-bo? |
Jeśli opaski z kwiatkami kojarzą ci się wyłącznie z małymi dziewczynkami – jesteś w ogromnym błędzie! Taka opaska to absolutny must have tego lata! Jak ją nosić? Z czym zestawiać? Odpowiedź znajdziesz poniżej! Wakacje na łonie natury
Wakacje to nie tylko czas odpoczynku, ale również okres, w którym do naszej szafy zaczynają wkradać się kolorowe, kwieciste ubrania. Idealnym dodatkiem do zwiewnych sukienek jest opaska z kwiatkami! Do codziennych stylizacji wybierz tę na gumce – będzie wygodna i częściowo poskromi twoje włosy przy podmuchach wiatru. Kolor i rodzaj kwiatów możesz wybrać zgodnie ze swoimi preferencjami – na Allegro wybór opasek jest naprawdę ogromny.
Opaska na gumce jest uniwersalna – będzie pasować zarówno do rozpuszczonych włosów, jak i świetnie sprawdzi się z kucykiem czy romantycznym warkoczem. Ponadto możesz także zapleść swoje włosy, okręcając je wokół gumki, w ten sposób powstanie prosta, ale jakże efektowna fryzura!
Niezależnie od tego czy spędzasz urlop nad morzem, czy opalając się na leżaku w ogródku – kwiaty podkreślą twoją urodę i wprowadzą cię w letni, wakacyjny klimat.
box:offerCarousel
Dopełnij festiwalowy look
Lato to czas festiwali, na których niezmiennie króluje styl boho. Frędzle, kimona, kolorowe szorty czy długie sukienki – niezależnie co wybierzesz, opaska z kwiatami na gumce sprawdzi się idealnie.
Jako że moda festiwalowa rządzi się swoimi prawami, w przeciwieństwie do codziennej stylizacji, możesz sobie pozwolić na nieco bardziej pokaźne kwiaty, umieszczone na sztywnej, plastikowej opasce. Równie świetnym, lecz nietypowym pomysłem, będzie opaska z… jednym kwiatem! Stanie się on subtelnym dodatkiem, szczególnie jeśli jesteś kobietą o delikatnej urodzie.
Na ślubnym kobiercu
Jeśli w najbliższym czasie zamierzasz zmienić swój stan cywilny, do ślubnej stylizacji dodaj opaskę z kwiatami! Możesz wybrać delikatne, małe metalowe kwiaty – złote lub srebrne, które będą nie tylko elegancką ozdobą, ale także swego rodzaju biżuterią. Najlepiej wyeksponują ją upięte włosy.
Natomiast jeśli chcesz nadać stylizacji wyjątkowości oraz podkreślić swoją urodę i kobiecość, wybierz opaskę z kwiatami, przypominającą wianek. Jeżeli stawiasz na klasykę możesz wybrać delikatne, pastelowe kolory kwiatów. Natomiast jeśli cechuje cię odwaga i kochasz eksperymenty – wybierz kwiaty w mocnych, intensywnych kolorach, np. czerwień czy fiolet. W połączeniu z białą sukienką uzyskasz naprawdę spektakularny efekt!
Opaskę z kwiatami możesz zrobić również samodzielnie w domu – wystarczy, że kupisz plastikową, zwykłą opaskę lub gumkę oraz wybierzesz swoje ulubione kwiaty. Odrobina kleju, cierpliwości oraz wolnego czasu i piękny dodatek do każdej stylizacji gotowy! | Opaski z kwiatkami – nie tylko dla dziewczynki |
Wygodne, modne i niezwykle funkcjonalne. I nie jest prawdą, że pasują wyłącznie do kreacji w męskim stylu. Oficerki to buty perfekcyjne na jesienne słoty, spacery wśród liści, a także na uczelnię. Są stworzone zarówno dla dziewczyn – uczennic, studentek, jak i pań nieco starszych, ceniących sobie wygodę podczas podejmowania codziennych wyzwań zawodowych Swoje pochodzenie mają jak najbardziej wojskowe, ale… stworzone były przede wszystkim do jazdy konnej. Początkowo o bardzo wysokich cholewkach, wytworzone ze skóry bądź materiałów skóropodobnych, ale z biegiem lat i wejściem ciężkich butów na salony, rozpoczęto wytwarzanie oficerek z gumy, materiałów sztucznych czy nawet PCW! Czy te profesjonalne (do jazdy konnej i mundurów paradnych), czy te noszone przez nas na co dzień – wszystkie cechuje: wygoda, łatwość konserwacji, wielozadaniowość i możliwość założenia niemal na każdą okazję. Dzięki grubej i stabilnej podeszwie możemy przestać martwić się o przeciągi, przemakanie, śliską nawierzchnię. Jak w tym wszystkim znaleźć te idealne, dopasowane do naszej garderoby i stylu? Nic prostszego!
Dla słodkiej romantyczki
Jeśli jesień kojarzy się wam z ciepłymi, grubymi swetrami i bardzo przytulnymi stylizacjami, to oficerki zdecydowanie są ich częścią. Najlepiej wybrać te o brązowym kolorze i wyższej cholewce. Czekoladowe, ciemne barwy nie wychodzą z mody od wielu sezonów. Świetnie prezentują się z lekką, dziewczęcą sukienką w kwiaty. Jeśli mamy swoją ulubioną, np. letnią, możemy dodać do niej gruby kardigan sięgający prawie do kolan, ciemne rajstopy i długi szal oraz ciepłą czapkę. To zestaw dla marzycielki, która jesienią ma ochotę zbierać kasztany, żołędzie i kolorowe liście. A gdyby tak dodać do nich jeszcze grube zakolanówki? Będzie bardziej dziewczęco i delikatnie. Styl zarezerwowany na weekend!
Dla fanek nieco bardziej formalnych, ale jednak dziewczęcych kreacji, świetnym rozwiązaniem będą oficerki z wyższą cholewką. Klasyczne, skórzane i wielosezonowe. Można iść na całość i stworzyć stylizację mocno nawiązującą do uniformu dżokejki i amazonki; obcisłe legginsy lub spodnie bryczesy, do tego żakiet ze zdobionymi guzikami i… koszula przystrojona kołnierzem z falbankami bądź żabotem. By nadać szyku, warto dodać nietuzinkowe dodatki – perłowe koczyki, skórzane rękawiczki, niewielką, ale biżuteryjną torebkę. I mamy zestaw elegancki, a zarazem przywodzący na myśl ubrania brytyjskich wyższych sfer z początku XX wieku, czyli kreacje wkładane podczas konnych wycieczek i wyścigów.
Entuzjastki sportowego stylu będą zachwycone powrotem ciężkich, męskich traperów, jakie oficerki przypominają głównie poprzez dobrze wyprofilowaną podeszwę, wygodne i trwałe materiały. Najmodniejszy kolor? Oczywiście brązowy, z wykończeniami lekko wpadającymi w odcień musztardowy. Nosimy je do spodni typu boyfriend bądź bardzo obcisłych jeansów. Nadają się jako baza dla stylizacji każdej nastolatki. Jeśli spodnie zamienimy na czarne rajstopy, plisowaną spódnicę za kolano i bluzę z ulubionym napisem lub kwiatowym wzorem, wówczas stworzymy odrobinę bardziej dziewczęcy look. I koniecznie pamiętajmy o ciepłej, długiej kurtce. Niech będzie również w nieco męskim stylu. To ciepłe okrycie przyda się dziewczynom w każdym wieku!
Niegrzeczna buntowniczka
Jeśli oficerki pochodzą z armii, to sprawa jest prosta – są uwielbiane przez niepokorne dziewczyny i buntowniczki „wojujące” w świecie mody. Tradycyjne oficerki, przypominające wojskowe buty (w stylu martensów), powinny znaleźć się w szafie dziewczyn lubiących styl neo-grunge, albo tych, które jako nastolatki uwielbiały muzykę z Seattle. Dzisiaj znów jest niebywale modny. Ciężkie oficerki wiązane za kostkę możemy nosić z kurtką parką, najlepiej odrobinę na nas za dużą. Do tego wkładajmy koszulę w kratę – flanelową albo z bardziej eleganckiego, delikatnego materiału – mgiełki. Do tego jeansy z dziurami lub wygodne legginsy w ciemnej barwie. To zestaw dla starszych i młodszych, ale jeśli zakładamy legginsy, wówczas pamiętajmy, by nasza góra sięgała co najmniej do uda.
Koronkowa, biała sukienka, skórzana kurtka i wysokie oficerki wykończone złotymi kuciami – to komplet dla fanki rocka o uwodzicielskim stylu bycia. Jeżeli do tego użyjemy czerwonej szminki i lakieru do paznokci w tej samej barwie, wtedy złamiemy serce niejednego motocyklisty. Jednocześnie to bardzo kobiecy zestaw, w którym niemal każda dziewczyna będzie wyglądać ponętnie, a zarazem kusząco.
Po męsku i z wdziękiem
To obuwie przeznaczone dla mężczyzn, lecz jak wiele elementów z męskiej garderoby, sprawdza się także w kobiecym wydaniu. Stylowe oficerki sięgające do połowy łydki, przypominające nieco motocyklowe buty, zagrają świetnie z dzianinowymi, ciepłymi spodniami i prostą, białą koszulą. Do tego klasyczny trencz, szalik ozdobiony kraciastym deseniem, zegarek na bransolecie i kapelusz o męskim kroju. Czy to nie zestaw idealny? Oczywiście, również dla każdej z nas. Typowo męskie ubrania i akcesoria dodają kobiecie pewności siebie i przede wszystkim uwydatniają jej krągłości.
By stworzyć stylizację w męskim stylu, nie trzeba koniecznie zestawiać samych chłopięcych ubrań. Wystarczy jeden element i oczywiście oficerki, tym razem zakończone obcasem na słupku. Do tego męska marynarka w odcieniu butelkowej zieleni, prosta spódnica ołówkowa i niebywale kobiece dodatki: perłowy naszyjnik, bordowa szminka, torebka shopper. Komplet idealny na co dzień! Pod dużą marynarką możemy schować się, kiedy czujemy się mniej komfortowo, ale, dzięki kobiecym obcasom, nadal będziemy wyglądać ponętnie i profesjonalnie.
Na górskim szlaku
Wiązane oficerki to idealne buty na piesze wędrówki. Jeżeli wybieramy się w góry, a nie posiadamy w swej garderobie typowych butów na szlak, wówczas zdecydowanie powinniśmy zainwestować w wysokie, sięgające niemal kolan oficerki, które będą znacznie bardziej uniwersalne. Oczywiście do nich dobieramy wygodne spodnie (mogą być to ulubione jeansy), ciepłą bluzę i kurtkę przeciwdeszczową. Jeśli nasze oficerki nie mają ocieplenia, musimy pamiętać o grubych skarpetach. Te same buty połączone z marynarką i koszulą posłużą nam jako strój codzienny.
Oficerki sięgające za kostkę, ale również wiązane, ocieplone przytulnym „misiem” to także doskonały wybór na zdobycie górskiego szlaku. Jednak nie tylko – jesienne spacery często zaskakują nieoczekiwanym deszczem i chłodem, więc nawet podczas weekendowych wyjazdów na Mazury czy podczas spacerów po plaży, botki będą nieocenione. Pamiętajmy i wtedy o ciepłych swetrach, kurtkach z kapturem, grubych rękawiczkach czy nausznikach.
Oficerki w biurze
Zestaw dla szefowej: czarne, zdobione buty z wysoką cholewą, dopasowane spodnie, błękitna koszula i dyskretna biżuteria – obuwie wcale nie musi mieć wysokiego obcasa, by dodawać kobiecości. Oficerki, pewnie poprzez swoje wojskowe inklinacje, dodają pewności siebie i dają poczucie wygody, dzięki czemu dzień w pracy może być wypełniony wieloma zadaniami i spotkaniami. Należy jednak pamiętać o tym, by w torebce zawsze nosić ze sobą bawełnianą chusteczkę, która pozwoli nam zachować czystość obuwia.
Brązowe, zamszowe oficerki możemy nosić z klasyczną, ciepłą kratą. Bardzo modne w tym sezonie jest noszenie zestawów – marynarka i spodnie bądź spódnica z tego samego kompletu. I właśnie krata jest trendy, a zestawiona z lżejszymi, bo zamszowymi butami, prezentuje się ciepło, a jednocześnie elegancko. Przy tak intensywnych detalach – kracie, zamszu, czy brązie należy uważać z dodatkami. Unikajmy dużej biżuterii, mocnego makijażu.
I dla tych z pomysłem
Oficerki stały się inspiracją dla wielu projektantów. Każda kobieta znajdzie swój wymarzony model, ponieważ ten typ obuwia posiada wiele wariantów. Dla entuzjastek stylu boho i hippie strzałem w dziesiątkę będą te, wykończone ażurowym wzorem. Noszone do długich spódnic, grubych swetrów, kapeluszy z dużym rondem i kolorowych naszyjników będą wyglądać spektakularnie. Panie ceniące minimalizm zapewne zaopatrzą się w designerskie oficerki na delikatnej słoninie. Proste i bardzo klasyczne – noszone do czarnych spodni i marynarek, prostych sukienek o ciekawej formie, wyeksponują nietuzinkowy charakter właścicielki. Oficerki to także sposób na deszcz! Piękne, matowe, za kostkę i oczywiście stworzone z gumy. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak skórzane, ale tak naprawdę są wymarzone na deszczowe dni. | Oficerki – idealny wybór na jesień |
Idealny szalik powinien być lekki, miękki, miły w dotyku i przede wszystkim ciepły. Jego zadaniem jest ochrona szyi, a tym samym gardła i migdałków przed niekorzystną temperaturą. Dlatego jest niezbędnym zimowym akcesorium każdego chłopca, który nie wyobraża sobie mroźnego dnia bez szalonych zabaw na śniegu. Prezentujemy najcieplejsze i jednocześnie najciekawsze modele. Sto procent natury
Jednym z najlepszych naturalnych izolatorów jest owcza wełna. Wspaniale ogrzewa, chroni przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, nie dopuszcza jednocześnie do przepocenia, ponieważ szybko i skutecznie odprowadza nadmiar pary wodnej. Te zalety czynią wełnę idealnym materiałem na szalik. Dzieciom o wrażliwej skórze może ona nie przypaść do gustu ze względu na swoje gryzące właściwości. Z tego powodu warto wybrać model podszyty polarem, który osłoni dziecięca skórę. Dorym rozwiązaniem jest również wybór wełny merynosów, o wiele delikatniejszej i nawet przy bezpośrednim kontakcie ze skórą nie powodującej podrażnień. Dla małych wulkanów energii, uwielbiających tarzanie się w mokrym śniegu, dużym minusem wełnianego szalika może być znaczne zwiększenie jego wagi po nasiąknięciu wodą, a także długi czas schnięcia. Dlatego jest to dodatek odpowiedni na spokojny zimowy spacer, a nie na długie i mokre zabawy na śniegu.
Lekkość i wygoda
Szalik wykonany z polaru jest trafnym wyborem dla tych, którzy kochają wszelkie zimowe sporty i zabawy. Świetnie ogrzeje szyję podczas jazdy na nartach, łyżwach lub sankach, a jego kompaktowy rozmiar sprawi, że nie będzie krępował ruchów głowy i ramion. Do jego niewątpliwych zalet należą również lekkość, delikatność i uniwersalność. Jest przy tym wyjątkowo wytrzymały i świetnie ogrzewa, a jednocześnie dopuszcza niezbędną ilość powietrza do skóry. To dobry wybór dla tych, którzy wyjątkowo angażują się w zimowe zabawy, ponieważ bardzo szybko schnie, a w razie potrzeby również łatwo go uprać. Idealne dla małych rozrabiaków będą szaliki z wesołymi bohaterami filmu Minionki, wspaniałymi towarzyszami zabawy, których uśmiechnięte, żółte buzie nawet w szary, smutny dzień każdemu poprawią humor.
Hand made
Dla indywidualistów, którzy chcą mieć szalik wyjątkowy, możemy wybrać coś z akcesoriów wykonywanych ręcznie. Najpopularniejsze z nich są wykonane z połączenia miękkiego polaru minky i kolorowej, wzorzystej i delikatnej bawełny. Szeroka oferta takich wyrobów pozwala na dobranie ulubionej kolorystyki i wzorów. W ofercie dla chłopców najpopularniejsze są wyścigówki, motywy pirackie i samoloty. Liczba kolorów i wzorów, a także różnorodność dostępnych tkanin zadowolą nawet najbardziej wybrednych młodzieńców. Pozwala to również na skompletowanie zestawu składającego się z czapki i szalika o tym samym kolorze i nadruku.
Modne komplety
Jeśli chcemy, by nasz mały elegant prezentował się nienagannie, idealnym wyborem będzie komplet składający się z szalika, czapki i rękawiczek. Sprawi on, że zimowa stylizacja nabierze szyku. Do najmodniejszych obecnie wzorów należą paski w odcieniach błękitów i szarości, a także skandynawskie – śnieżynki, renifery i motywy geometryczne. Dodatki w wyrazistych, soczystych barwach świetnie skomponują się ze stonowaną kolorystycznie (granat, ciemna zieleń, brąz) zimową kurtką lub płaszczykiem. Takie połączenie nada stylizacji nieco świeżości i radości.
Pamiętajmy, że kupując szalik dla dziecka, należy wybrać długość odpowiednio dopasowaną do wzrostu malca. Zbyt długi będzie niewygodny, a konieczność wielokrotnego okręcania szyi sprawi, że będzie krępował ruchy podczas zabawy. Z kolei zwisające luźno zbyt długie końcówki mogą wplątywać się podczas zabawy np. w sanki, a także ulegać częstemu zmoczeniu, co nie wpłynie pozytywnie na zdrowie i komfort naszej pociechy. Podczas zakupu najcieplejszych akcesoriów zimowych pozwólmy maluchowi wybrać to, co jest jego zdaniem najładniejsze i najwygodniejsze. Dzięki temu będziemy mieli pewność, że ubranie nie tylko zabezpieczy chłopca przed chłodem, ale będzie też przez niego chętnie używane. | Ciepłe szaliki chłopięce |
Jeden z najwybitniejszych współczesnych prozaików irlandzkich jest w Polsce stosunkowo mało znany. Powieści Colma Toíbína są nagradzane na całym świecie, bywają przenoszone na duży ekran, a czytelnicy w Wielkiej Brytanii i USA bardzo chętnie po nie sięgają. U nas często przechodzą bez echa. Prostota
Czasami nie da się zachęcić do lektury, opowiadając, o czym jest dana książka. Być może to jeden z powodów, dla których o „Norze Webster” nie jest zbyt głośno. Ilu czytelników pobiegnie do księgarni, przeczytawszy w streszczeniu, że to opowieść o kobiecie w żałobie, która musi nauczyć się sama dbać o rodzinę? Brzmi to na tyle enigmatycznie i przygnębiająco, że nie wiedząc nic więcej, możemy się nie skusić. Colm Toíbín lubi takie właśnie proste opowieści. Tworzy portrety ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji i muszą przejść jakąś przemianę. Podobnie jest z Norą. Jednak w prostocie tkwi czasem niezwykła siła.
Piękno zbudowane z detali
Opowieść o Norze to zbudowana z drobiazgów historia niezwykłej kobiety, kobiety nieszczęśliwej, lecz silnej. Są lata sześćdziesiąte XX wieku, jesteśmy w miasteczku Enniscorthy w Irlandii, a mąż Nory Webster niedawno zmarł. Kobietę zaczepia sąsiad, który niby to wyraża ubolewanie z powodu tego, co się stało, i współczuje kobiecie, która musi przyjmować kondolencje od wszystkich znajomych, jednocześnie jednak robi dokładnie to samo. Jest natarczywy, a Nora nie umie się jeszcze bronić przed natarczywością. Będzie musiała nauczyć się żyć bez męża, na razie tylko przygryza mocno wargę, żeby się nie rozpłakać. Jedna scena, a ile informacji ukrytych w szczegółach! Od początku rozumiemy trudną sytuację bohaterki, zdajemy sobie sprawę z tego, jak chroniona była wcześniej. Widzimy, że jest silna i opanowana, nie umie sobie radzić, a jednocześnie doskonale jej to wychodzi. Czujemy jej strach i ból, cała scena jest pełna emocji i cielesności.
Język i atmosfera
Urok twórczości Toíbína leży w tym, jak autor buduje nastrój swoich powieści. Co ciekawe, pisarz nie opisuje swoich postaci – buduje ich obraz w naszych umysłach za pośrednictwem scen i szczegółów. Wyobrażamy sobie to, co każe nam zobaczyć, urzeczeni plastycznością tych wizji. Nie musi nam mówić, że małżeństwo Nory było udane, że jej mąż był niezwykłym człowiekiem. Mamy tego wiadomość, choć nie wiemy skąd.
Opowiadając o Norze, autor snuje uniwersalną historię kobiety, która była wolna i szczęśliwa jako mężatka, ale śmierć męża zakuła ją nieoczekiwanie w swoiste okowy. Odzyska ona wolność, pełniejszą niż wcześniej, lecz stopniowo – podejmując różne decyzje i godząc się ze zmianami. Toíbín pisze delikatnie i sugestywnie, trudno nie ulec urokowi jego niezwykłego stylu.
Czytelnicy, którzy zetknęli się już z twórczością irlandzkiego prozaika, zapewne nie przegapią także „Nory Webster”. Pozostałych zachęcam do zaryzykowania i sięgnięcia po książkę pozornie zwyczajną, która jednak urzeka zaskakującym i nietypowym pięknem.
Źródło okładki: strona www.gwfoksal.pl | „Nora Webster” Colm Toíbín – recenzja |
Czy wiesz, w którym roku Polska odzyskała niepodległość? Odpowiedź na to pytanie zna raczej każdy. W historii Polski miało jednak miejsce dużo więcej ważnych wydarzeń, których dat większość osób nie pamięta, mimo że wszystkie pojawiły się na lekcjach historii w szkole... Może chcesz je sobie przypomnieć w dużo bardziej przystępny sposób? Zawartość pudełka
„Timeline: Polska” zamknięte jest w metalowej puszce, jak wszystkie pozostałe gry z serii Cardline i Timeline. Wewnątrz znajduje się 110 kart, opatrzonych ładnymi, tematycznymi grafikami autorstwa Agnieszki Dąbrowieckiej. Za wydanie tej małej karcianki odpowiada gdański Rebel. Rozgrywka przewidziana jest dla 2–8 osób w wieku od 8 lat i zajmuje ok. 15 minut (w zależności od wiedzy uczestników może trwać dłużej bądź krócej).
Co było pierwsze?
Gry ze wspomnianej wyżej serii opierają się na bardzo prostej mechanice dokładania kart. Na początku na stole pojawia się losowa karta z talii, informująca o tym, w którym roku miało miejsce przedstawione na niej wydarzenie. Gracze otrzymują po 6 kart z talii, jednak nie ujawniają strony z wpisanym rokiem wydarzenia. Ich zadaniem jest dołożenie karty z ręki na stół w taki sposób, aby jej rok zgadzał się z przedziałem czasowym pomiędzy dwoma sąsiadującymi wydarzeniami. Jeśli lokalizacja karty jest celna – pozostaje na wskazanym miejscu. Jeśli jednak gracz się pomylił – odrzuca tę kartę i dobiera nową z talii. Gra kończy się w momencie, kiedy jeden z graczy pozbędzie się wszystkich kart. W naszym towarzystwie bardzo często w takim przypadku bawiliśmy się do momentu, aż każdy z graczy pozostanie bez ani jednej. Wygrany także dobierał sobie w międzyczasie kartę, aby kontynuować zabawę z innymi.
Podsumowanie
Wydawać by się mogło, że niewielka talia kart raczej nie jest w stanie przykuć do gry na dłużej. Rozgrywka w „Timeline” nie trwa długo, bo ok. 15 minut, jednak bardzo dobrze wpisuje się w syndrom "jeszcze jednej partii". Kiedy po pierwszej rozgrywce człowiek uświadamia sobie, jak mało pamięta ze szkoły – chce skorzystać z drugiego podejścia i się jak najszybciej odegrać. Wśród przedstawionych wydarzeń gracze mają okazję znaleźć zarówno te bardziej znane (chrzest Polski, rozbiory czy odzyskanie niepodległości) jak i trochę mniej kojarzone czy popularne w narodowej świadomości. Dzięki temu połączenie nauki z zabawą odnosi w tym przypadku niebywały sukces. „Timeline: Polska” można kupić na Allegro za ok. 45zł. | „Timeline: Polska” – recenzja gry |
Od 15 marca do 31 maja: raty 0% w Rowerach i akcesoriach Nadchodzi wiosna - pomyśl o aktywności na świeżym powietrzu! Skorzystaj z okazji i kup na raty wymarzony rower wraz z akcesoriami. Twoją płatność rozłożymy na 10 nieoprocentowanych rat. Zobacz co możesz kupić w ten korzystny sposób.
Jeśli sprzedajesz rowery i akcesoria
Wykorzystaj szansę na większą sprzedaż i wzbogać swoją ofertę. Wystaw nowe przedmioty, aby dobrze przygotować się do sezonu.
Regulamin promocji raty 0% | 15 marca - 31 maja: raty 0% w Rowerach i akcesoriach |
Kurz zbiera się we wnętrzu obudowy każdego dnia, dlatego wypada przeczyścić komputer choćby raz w miesiącu. Bez tego „koty” z kurzu mogą hamować wiatraczki odpowiedzialne za chłodzenie podzespołów, a co za tym idzie – spowodować ich przegrzewanie i w rezultacie trwałe uszkodzenia. Czyszczenie komputera z kurzu to czynność, która zajmie kwadrans, a poniższy poradnik pokazuje, jak zrobić to krok po kroku za pomocą sprężonego powietrza. Co będzie ci potrzebne?
Sprężone powietrze
Śrubokręt
Przez rozpoczęciem czyszczenia
Na czas czyszczenia komputer musi być wyłączony, a kabel zasilania wyjęty. Należy także odpiąć pozostałe – myszki, klawiatury, monitora, itp. Nie można wykonywać operacji zaraz po wyłączeniu komputera, ponieważ podzespoły są ciepłe – trzeba poczekać, aż całkowicie ostygną.
Czyszczenia należy dokonywać z daleka od źródeł otwartego ognia oraz w pomieszczeniu o dobrej wentylacji. W powietrzu nie może być żadnej wilgoci – mogłaby skroplić się na podzespołach, co poskutkuje spięciem po włączeniu zasilania, a w konsekwencji zniszczeniem podzespołu.
Jeśli pogoda na to pozwala, można dokonywać czyszczenia na otwartej przestrzeni, np. na balkonie.
Czyszczenie
Krok pierwszy to zdjęcie obu bocznych ścianek komputera. W tym celu należy odkręcić śruby, trzymające ścianki. W standardowych obudowach są przeważnie dwie po każdej ze stron. Niektóre modele posiadają śruby wyposażone w łebki, które można kręcić palcami, w innych przypadkach będzie potrzebny śrubokręt.
Kolejny krok to przygotowanie sprężonego powietrza – trzeba założyć rurkę na wylot spryskiwacza.
Czyszczenie najlepiej zacząć od miejsc, gdzie kurzu gromadzi się najwięcej, a więc wiatraczków. Pod wpływem uderzeń powietrza będą się one obracać, blokując kurz – można unieruchomić je za pomocą patyczka, ołówka, itp. UWAGA – powietrze powinno uderzać w ścianki wentylatora, nie bezpośrednio w odsłonięte elementy pod nim.
Wylot rurki sprężonego powietrza powinien znajdować się 4-5 cm od powierzchni podzespołów. Jeśli będzie zbyt blisko, siła uderzenia gazu może uszkodzić podzespół.
Po zakończeniu czyszczenia należy chwilę odczekać i upewnić się, czy nie pozostała wilgoć. Jeżeli do tego doszło, należy delikatnie przeczyścić ją kawałkiem ręcznika papierowego.
Dla pewności należy odczekać około kwadransa (jeśli dokonywało się czyszczenia w zamkniętym pomieszczeniu, dobrze w tym czasie je wywietrzyć), a potem założyć boczne ścianki i powpinać kable.
Więcej przydatnych środków czyszczących do twojego komputera znajdziesz na Allegro. | DIY: jak oczyścić komputer z kurzu? |
Od kilkudziesięciu lat przygody bohaterów z uniwersum Marvela wzbudzają zainteresowanie małych i dużych. Oto najciekawsze propozycje figurek znanych superbohaterów dla najmłodszych. Postaci stworzone przez Stana Lee – legendarnego amerykańskiego rysownika i scenarzystę – poruszają wyobraźnię wszystkich fanów. Nowe przygody postaci Marvela możemy nieustająco śledzić w powstających wciąż komiksach, filmach i serialach. Doskonałym sposobem na stworzenie własnych przygód ulubionych bohaterów jest zabawa figurkami. Mały fan Marvelowskich postaci może odgrywać ulubione sceny i tworzyć nowe, emocjonujące rozgrywki w walce o ocalenie świata. Na chwilę może wcielić się w swojego idola lub po prostu podziwiać swoją kolekcję figurek na półce w pokoju.
Spider-Man
box:offerCarousel
Ukąszony przez zmutowanego pająka nieśmiały Peter Parker przemienia się w Spider-Mana. Jego niezwykłe moce pozwalają mu na walkę ze złoczyńcami, którzy chcą zniszczyć świat. Spider-Man to najpopularniejsza postać z uniwersum Marvela i chyba najczęściej wybierana przez małych chłopców. Na pewno zachwyci ich figurka bohatera strzelającego siecią, w którą może złapać przeciwnika. Wśród dużego wyboru dźwiękowych figurek Spider-Mana znajdziemy taką, która ma ukryty przycisk. Po jego naciśnięciu usłyszymy różne odgłosy, w trakcie których zaświecą się oczy bohatera oraz jego tajna broń. Nawet tak odważny bohater jak Człowiek-Pająk może przeżywać chwile słabości. Figurka Spider-Mana w czarnym kostiumie przypomina o trudnych momentach, gdy jego strój zmienia kolor pod wpływem tajemniczej substancji z kosmosu, a on sam staje się dumny i zbyt pewny siebie.
Iron Man
box:offerCarousel
Tony Stark to filantrop i technologiczny geniusz, który walczy ze złem jako Iron Man za pomocą skonstruowanych przez siebie cybernetycznych zbroi. Wyposażony w nowoczesną broń i pancerz jest również członkiem elitarnej grupy o nazwie Avengers. Jej przygody mogliśmy śledzić w filmie „Czas Ultrona”, z którego pochodzi figurka z serii Titan Hero Series. Jest ruchoma i ma imponująca wielkość – aż 30 cm. Równie okazały jest Iron Man z funkcją dźwiękową. Ma ruchome ręce oraz nogi, a po naciśnięciu przycisku prawa pięść się porusza, zabawka zaś wydaje odgłos. Ciekawą propozycją jest Iron Man z serii Mashers. Figurki Hero Mashers mają ruchome, wymienne części. Z łatwością można je łączyć z elementami innych postaci tej serii i tworzyć zupełnie nowych superbohaterów.
Wolverine
box:offerCarousel
Mroczny samotnik przemieniający się w „żelaznego” wilka, aby walczyć ze złoczyńcami, słynie ze swoich niezwykłych ostrzy, które wystrzeliwują wprost z jego dłoni. W pomysłowej serii Mashers Super Hero są aż dwie postaci Wolverina. Dwa różne kostiumy i zabójczą broń można dowolnie ze łączyć i kreować od nowa ulubioną postać. Wolverine należy do grupy X-Menów– zmutowanych śmiałków o nadprzyrodzonych zdolnościach. 30-centymetrowa figurka z serii Titan Hero Series nawiązuje do przygód tych herosów.
Hulk
box:offerCarousel
Zielony olbrzym o nadludzkiej wytrzymałości, który nie panuje nad swoją ogromną siłą, to tak naprawdę Bruce Banner, naukowiec przypadkowo napromieniowany w trakcie pracy promieniami gamma. Hulk należy do Avengersów, którzy w razie potrzeby przybywają na ratunek światu. Interaktywne figurki Hulka mają elementy ruchome i dźwiękowe. W zabawie można dowolnie manipulować postacią i odgrywać ulubione sceny z filmów i komiksów. Nie wszyscy pamiętają, że skóra Hulka, na skutek różnych zwrotów akcji, przyjmowała również kolor czerwony. Do tych wydarzeń nawiązują unikatowe figurki z serii Gamma Slam. Możemy wybrać czerwonego lub zielonego Hulka, który w walce energicznie wymachuje ramionami.
Kapitan Ameryka
box:offerCarousel
Kapitan Ameryka to superżołnierz, który po podaniu specjalnego serum nabrał potężnej siły, szybkości i inteligencji. Posługuje się niezniszczalną tarczą i unikatową sztuką walki własnego pomysłu. Małym fanom Marvela na pewno spodoba się Kapitan Ameryka na motorze. Należący do drużyny Avengers bohater porusza się na bojowym pojeździe w barwach amerykańskiej flagi. W zestawie nie zabrakło oczywiście tarczy kapitana. Kapitan Ameryka z serii Super Hero Mashers Micro to zminiaturyzowana postać z niezwykłym pojazdem i elementami wymiennymi do transformacji bohatera.
Figurka ulubionej postaci z uniwersum Marvela zapewni moc zabawy, pobudzi wyobraźnię i skłoni małych fanów Spider-Mana lub Hulka do wymyślania własnych historii i przygód superbohaterów.
Czytaj więcej o zabawkach - superbohaterach | Zostań superbohaterem – przegląd figurek z uniwersum Marvela |
Każda pora roku ma swoje uroki, a część wędkarzy kończy sezon wraz z nastaniem późnej jesieni. Ryby wtedy mniej żerują i połowy są dość marne. Jeśli jednak decydujemy się na kontynuowanie naszej pasji i w tym okresie, trzeba się odpowiednio przygotować, zwłaszcza jeżeli chodzi o odzież. Powinniśmy się ubrać nie tylko ciepło, ale również wygodnie. Jesienne połowy mogą negatywnie wpłynąć na zdrowie wędkarza. Dlatego należy dobrać odpowiedni strój, który zapewni komfort termiczny oraz zabezpieczy przed wodą i wiatrem. Jednym z elementów odzieży wędkarskiej jest dobrej jakości kurtka. Jej wybór sprawia dość duży problem początkującym wędkarzom. Zanim podejmiemy decyzję, warto zorientować się w temacie.
Co powinna mieć dobra gatunkowo kurtka wędkarska
Kurtka wędkarska jest podstawowym zestawem ubioru każdego miłośnika połowów. Powinna być wykonana z dobrej jakości materiału, najlepiej dwuwarstwowego. Gwarantuje on wysoką wodoodporność i jednocześnie zapewnia cyrkulację powietrza. Ważnym elementem kurtki wędkarskiej są kieszenie i przegródki. Powinna być ich duża ilość, co pozwoli na schowanie niezbędnych akcesoriów. Wewnętrzne części kieszeni muszą być wodoodporne, żebyśmy mogli w nich schować telefon oraz dokumenty. Dobrej jakości kurtka posiada rękawy zapinane na rzepy, umożliwia to dopasowanie ich do nadgarstka. Ważne, żeby była zapinana i odpinana za pomocą zamka błyskawicznego oraz rzepów. Istotnym elementem jest również kaptur, który zabezpiecza wędkującego przed deszczem i zimnym wiatrem.
Przykładowe kurtki wędkarskie na jesienne połowy
Kurtka Jaxon Alaska. Modele Alaska produkowane są w dwóch wersjach – lżejszej bez podpinki polecane na wiosenne i jesienne wyprawy oraz z grubą polarową podpinką, która zabezpiecza wędkarza przed wiatrem i zimnem. Wykonane są z wodoodpornego materiału, który posiada właściwości oddychające. Górne kieszenie zapinane są na zamki błyskawiczne, natomiast dolne na rzepy. Dodatkowo każda kieszeń posiada kieszeń wewnętrzną zapinaną na zamek. Ochronę głowy przed wiatrem i opadami zapewnia odpinany kaptur. Wszyty w rękawy pas gumowy oraz ściągacz pozwala na dopasowanie kurtki do tułowia, dzięki temu jest ona wygodna w użytkowaniu. Wędkarze cenią sobie ten model za prostotę i wygodę. Możemy je kupić w dość przystępnej cenie od 150 złotych.
Kurtka wędkarska GRAFF WS Climate. Graff to polski producent odzieży przeznaczonej dla wędkarzy i myśliwych. Zaletą jest fajny design, ciekawy materiał oraz przemyślane kieszenie. Uszyta z nowoczesnej trójwarstwowej tkaniny, wykonanej w technologii WATER STOP z paroprzepuszczalną membraną BRATEX, doskonale się sprawdzi jako ochrona przed wiatrem i lekkim deszczem. Posiada dość obszerne kieszenie zapinane na zamki oraz przydatny zaczep na akcesoria. Ułatwia to organizację podczas wyprawy nad wodę. Ciekawostką są elementy odblaskowe, które producent umieścił na rękawach. Podnoszą one poziom bezpieczeństwa podczas drogi do i z łowiska. Walorem kurtki są ściągacze na mankietach i w pasie oraz wysoko postawiony kołnierz. Na szczególną uwagę zasługuje model 605-B-CL, który posiada obszerny kaptur z możliwością regulacji obwodu i głębokości. Możemy je nabyć w cenie od 300 złotych.
Kurtka wędkarska Traper. Szczególnie polecam dwa modele Fishing Expedition oraz Polar Traper Wind Stop 400. Kurtki Expedition wykonane są z wodoodpornej i oddychającej tkaniny 8000 H20. Posiadają podpinkę z siatki cyrkulacyjnej, a pod pachami znajdują się wywietrzniki na zamek. Kaptur jest regulowany i wyposażony w usztywniony daszek. Atutem są szerokie regulowane mankiety z neoprenu. Możemy ją kupić w cenie od 300 złotych. Alternatywnym rozwiązaniem jest kurtka Polar Traper Wind Stop 400 – wykonana z nieprzewiewnej i odpornej na wilgoć tkaniny. Zapewnia ciepło i doskonale chroni przed wiatrem i deszczem. Rękawy oraz części ramion są odporne na przecieranie. Model ten w dolnej części posiada tzw. regulowany „wiatrołap”. Kosztuje około 200 złotych.
Dobrej jakości kurtka wędkarska to prawdziwy skarb. Zapewnia komfort termiczny w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Powinna chronić nie tylko przed deszczem i zimnym wiatrem, ale również podczas przedzierania się przez krzaki i trzcinowiska. | Kurtki w wędkarskim stylu na jesienne połowy |
Każdy weganin na pewno spotkał się co najmniej raz w życiu z pytaniem: „No dobrze, ale co ty właściwie jesz, gdy masz ochotę na słodycze?”. Wiele potraw zawiera w swoim składzie przynajmniej jeden składnik pochodzenia zwierzęcego, który na pierwszy rzut oka wydaje się nie do zastąpienia. Tymczasem pozbawione mleka i jaj ciasta są nie tylko bardzo zdrowe, ale i pyszne. Mleko, masło i… banany
Podstawą wegańskiej kuchni jest zastępowanie składników pochodzenia odzwierzęcego – roślinnymi. Dosyć proste jest znalezienie odpowiednika masła. Margaryny nie zawierają składników zwierzęcych, więc świetnie sprawdzą się w kuchni wegańskiej. Co jednak, jeśli nie chcemy używać wysoko przetworzonych produktów?
Z powodzeniem możemy zastosować naturalne masła roślinne – kokosowe, sezamowe, słonecznikowe czy orzechowe. Na Allegro dostępne są gotowe masła roślinne, ale jeśli mamy odpowiednio mocny mikser i trochę czasu, możemy je zrobić samodzielnie. Wystarczy mielić produkt tak długo, aż wytworzy się jednolita tłusta masa. To zajęcie dosyć czasochłonne i wymaga robienia dość często przerw, by nie przegrzać sprzętu, ale masło uzyskane w ten sposób jest wyborne.
Równie łatwo można zastąpić krowie mleko mleczkami roślinnymi. Warto zwrócić uwagę na skład i wybierać tylko te pochodzące z upraw ekologicznych. Z mleka migdałowego z masłem orzechowym daje się przyrządzić pyszny budyń, który swobodnie może obyć się bez cukru. Trochę trudniejsze wydaje się zastąpienie jajek, ale i tu mamy wielkie pole do popisu – wiążące działanie ma też siemię lniane, zmielone płatki owsiane, mąka ziemniaczana, mus z daktyli czy innych owoców zawierających pektynę, a nawet banan. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że wszystkie te produkty mają swój własny smak, więc ciasto może smakować inaczej niż to klasyczne. Inaczej, ale nie gorzej!
Kasza, czekolada, owoce
box:video
Każdy weganin staje przed wyzwaniem zrobienia sernika wiedeńskiego. Na pierwszy rzut oka zdawać by się mogło, że jest to walka z góry przegrana. Nic bardziej mylnego, ser wspaniale daje się zastąpić kaszą jaglaną, manną, kuskusem lub serem tofu. Przerobiona na papkę ugotowana kasza świetnie łączy się z mąką ziemniaczaną i mleczkiem kokosowym, wymaga krótszego pieczenia i zawiera mnóstwo składników odżywczych niedostępnych w klasycznym serniku. Do ozdobienia takiego przysmaku wybieramy roztopioną gorzką czekoladę – prawdziwa nie zawiera jajek ani mleka. I pyszny deser gotowy.
Jeśli rozochocimy się sukcesami w przygotowywaniu ciast, lodów, budyniów i słodkich naleśników, które nie zawierają składników pochodzenia odzwierzęcego, możemy posunąć się o krok dalej – wyeliminować mąkę i cukier.
Jednym z najprostszych przepisów na spód do tarty bez cukru, tłuszczu i mąki jest zmielenie wiórków kokosowych, orzeszków ziemnych i łuskanego słonecznika i połączenie tego z jednym dużym bananem. Takie ciasto bogate jest w zdrowe tłuszcze, nie zawiera pustych kalorii, nie wymaga pieczenia. Tak przygotowany spód wkładamy na chwilę do lodówki, by zastygł, a następnie wypełniamy wiśniami zagotowanymi w mleku kokosowym z dodatkiem jednej gorzkiej czekolady i posłodzonymi musem daktylowym. Kto choć raz spróbował takiego specjału, już nigdy nie powie, że wegańskie desery są niesmaczne. | Najlepsze wegańskie desery |
Szczupła, kobieca, seksowna? Tak, ale nie znaczy to, że namawiamy cię na rygorystyczną dietę czy wizytę w klinice chirurgii estetycznej. Mamy inne sposoby na osiągnięcie takiego efektu! Podpowiadamy, jakie sukienki nosić, aby optycznie stracić kilka kilogramów. To piękne i niezwykle kobiece modele! „Akcja bikini” trwa od kilku miesięcy. Chcemy być szczupłe, smukłe i seksowne, ale nie zawsze jesteśmy w stanie osiągnąć wymarzony efekt. Wtedy z pomocą przychodzą ubrania. Odpowiedni fason sukienki potrafi optycznie odchudzić nawet o jeden rozmiar. Niemożliwe? A jednak. Przygotowaliśmy trzy modele idealne na lato – zarówno na imprezę, jak i na co dzień.
Zgodnie z ogólnymi zasadami, jeśli chcemy wyglądać szczuplej, należy nosić czerń, pionowe paski, dekolty w kształcie litery V i drobne wzory. Tak szerokie pojęcia często nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Czerń wyszczupla, ale jeśli tkanina będzie błyszcząca, efekt może być odwrotny do zamierzonego – optycznie zyskamy kilka kilogramów. Przedstawiamy rady, jak tego uniknąć i cieszyć się smukłą sylwetką.
Kopertowa z lejącego materiału
box:imagePins
box:pin)
Fot. Molton, Molton, Cluse, Baldowski by Maciej Zień, Molton
Kopertowa sukienka midi uszyta z lejącego materiału pasuje do każdego typu sylwetki. Dekolt w kształcie litery V wydłuża szyję, a pasek w talii nadaje proporcji sylwetce. To doskonałe rozwiązanie dla kobiet, które borykają się z problemem braku wcięcia w pasie. Jeżeli chcemy optycznie wydłużyć sylwetkę i tym samym ją wysmuklić, zaznaczmy paskiem talię nieco wyżej, na wysokości żeber. Lekki, delikatnie oplatający ciało materiał ukryje wszelkie mankamenty figury. Kobiety, które mają kilka nadprogramowych kilogramów, powinny unikać sztywnych, grubych tkanin. Czerwona kopertowa sukienka pasuje zarówno na dzień, jak i na wieczór. Połączona ze srebrnymi butami, czarną kopertówką i delikatną biżuterią zyskuje elegancki charakter. Pamiętajmy, aby czerwień miała dość intensywny, ale ciemny odcień. Monochromatyczne jasne ubrania pogrubiają.
Wyszczuplające paski
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Fot. Molton, Taranko, Orsay, Orsay, Orsay
Ile jest prawdy w tym, że pionowe paski wyszczuplają? Dużo, ale jeszcze bardziej wyszczuplają paski ułożone pod kątem ostrym, tworzące jodełkę. Strzelisty wzór spektakularnie wysmukla całą sylwetkę. Pionowa falbana przy dekolcie w kształcie litery V odciąga natomiast wzrok od mankamentów figury. Aby paski wyszczuplały, nie muszą być ciemne – w tym przypadku możemy pozwolić sobie na jasne, letnie kolory. To przykład sukienki idealnej, która łączy wyszczuplający wzór i fason. Łączmy ją z delikatnymi, kobiecymi dodatkami – pastelową torebką, słomianym kapeluszem i perłowymi kolczykami. Jedynym mocnym akcentem powinny być buty w intensywnym kolorze. Nie możemy zapominać, że jeśli chcemy uzyskać efekt wyszczuplenia, buty muszą mieć wysokie obcasy. Płaskie obuwie nie wchodzi w rachubę.
Wysmuklająca gra kolorów
box:imagePins
box:pin
box:pin)
Fot. Versace, Navona, Boccadamo, Baldowski, Next
Zabawa kolorem i kontrastem to świetny sposób, by optycznie odjąć sobie kilka kilogramów. Kontrastujące wzory na sukience sprawią, że sylwetka będzie wyglądać na smuklejszą. Najpopularniejsze tego typu kreacje mają pionowy czarno-biały wzór, jednak w celu optycznego pozbycia się kilku centymetrów, sprawdzą się wszelkie kontrastujące ze sobą kolory. W tym przypadku najczęściej mamy do wyboru sukienki o kroju etui, które dzięki temu, że opływają ciało, wzmacniają efekt wyszczuplenia. Pamiętajmy tylko, by nie wciskać się w za mały rozmiar, bo zamiast odjąć, dodamy sobie kilogramów. Tego typu sukienki idealnie sprawdzają się na różnego typu przyjęciach. Połączone z klasycznymi szpilkami, złotą biżuteria i skórzaną kopertówką tworzą doskonały zestaw, np. na wesele. | Wyszczuplające sukienki – 3 modele, które potrafią zdziałać cuda |
Aktualizacja Załączników nr 2 (Zasady tworzenia opisu Transakcji) i nr 7A (Regulamin usługi PayU) do Regulaminie Allegro Zgodnie z zapowiedzią zaktualizowaliśmy treść dwóch Załączników do Regulaminu Allegro:
Załącznika nr 2 (Zasady tworzenia opisu Transakcji) - doprecyzowaliśmy zapis o zdjęciu w ofercie
Załącznika nr 7A (Regulamin usługi PayU) - zmieniliśmy treść niemal całego załącznika
Wszystkie wprowadzone zmiany prezentujemy w jednym pliku PDF. Fragmenty oznaczone na zielono - dodaliśmy, a te oznaczone na czerwono - usunęliśmy. | Aktualizacja Załączników do Regulaminu Allegro |
Yamaha MCR-B020 to bardzo przyzwoita miniwieża ze średniej półki. Poza odtwarzaniem płyt CD i wbudowanym radiem, obsługuje również łączność Bluetooth. Zobacz, jak urządzenie wypadło w naszym teście. Specyfikacja techniczna YAMAHA MCR-B020
* Zakresy radiowe: AM, FM
* Odtwarzane płyty: CD
* Wyjścia: Słuchawkowe
* Certyfikat DLNA: Nie
* Radio internetowe: Nie
* Bezprzewodowy streaming: Bluetooth
* Tryb GAPLESS (bez pauz): Nie
* Sterowanie aplikacją: Nie
* WiFi: Nie
* Odtwarzane formaty plików: MP3, WMA
* Bluetooth: Tak
* Wymiary (S x W x G):
elektronika 180 x 143 x 279;
kolumny 120 x 142 x 258
* Waga:
elektronika 1.8;
kolumny 1.3
Zapraszamy do obejrzenia video:
box:video | Yamaha MCR-B020 - videotest |
Wybierając się na basen, należy zabrać ze sobą wygodny, dopasowany strój kąpielowy bądź kąpielówki, klapki i czepek. Przydatne będą także okulary do pływania i płetwy, a dla początkujących – deska Pływanie to sport praktycznie dla każdego. Umożliwia uprawianie sportu osobom mającym problemy ze stawami, które nie mogą w inny sposób wzmocnić mięśni. Przebywanie w wodzie relaksuje i jest wspaniałą aktywnością także dla niemowląt.
Strój na basen: kąpielówki, kostium kąpielowy, czepek i klapki
Na basen koniecznie trzeba wziąć ze sobą strój kąpielowy, który będzie wygodny i odporny na chlor. Powinien przylegać do ciała. W przypadku kobiet najlepiej sprawdzi się jednoczęściowy kostium kąpielowy. Dwuczęściowy strój może zsuwać się, a niezbyt dobrze dopasowany – nawet spaść. Z kolei mężczyźni mogą wybierać spośród kąpielówek o różnych krojach. Najbardziej polecany to klasyczne majtki kąpielowe o lekko wydłużonych nogawkach, przypominające bokserki. Ważne, aby kostium został wykonany z rozciągliwego materiału, odpornego na naciąganie i chlor. Warto wydać kilka złotych więcej i mieć pewność, że strój będzie nadawał się do użytku po kilku wizytach na basenie. Równie ważny jak kostium jest ręcznik plażowy. Dzięki niemu można szybko wysuszyć ciało od razu po wyjściu z wody i ogrzać się. Zwiększy to komfort korzystania z dobrodziejstw pływalni. Najlepiej kupić ręcznik z mikrofibry, który zajmuje bardzo niewiele miejsca i schnie niesamowicie szybko. Kolejną rzeczą, którą należy mieć na większości basenów jest czepek. Przy jego zakupie należy zwrócić uwagę, z jakiego materiału został zrobiony.
Czepki silikonowe bardzo dobrze dopasowują się do głowy i nie przepuszczają wody. Lateks chroni włosy oraz skórę głowy przed chlorem zawartym w wodzie, jest bardzo trwały. Natomiast lycra pozwala na niezwykle łatwe zakładanie i zdejmowanie czepka. Niestety przepuszcza wodę przez czepek. Ważne jest też dopasowanie czepka do ilości włosów i rozmiaru głowy. Dostępne są czepki do gęstych i długich włosów oraz zróżnicowane pod względem wielkości obwodu głowy.
Okulary do pływania to kolejny niezbędny na basenie gadżet. Pozwolą na swobodne nurkowanie i ochronią oczy przed wpływem chloru. Należy je zmierzyć przed zakupem, aby mieć pewność, że są dobrze dopasowane do twarzy. Za małe bądź zbyt duże okularki nie spełnią swojej funkcji. Wybierając się na pływalnię, należy też pamiętać o zabraniu ze sobą klapek. Pozwolą one zapobiec infekcjom grzybiczym, o które nietrudno na basenie. Zapewnią także bezpieczeństwo chodzenia po mokrych i śliskich płytkach, które zwiększają ryzyko upadku.
Co może się przydać na basenie? Płetwy, deska i koło do pływania dla niemowląt
Wizyta na basenie może być jeszcze ciekawsza, kiedy zabierzemy ze sobą płetwy. To akcesorium dla osób, które chcą szybciej pływać i wzmocnić mięśnie jeszcze bardziej niż podczas klasycznego treningu. Natomiast deska do pływania będzie odpowiednia dla tych, którzy dopiero uczą się pływać. Ważne, aby wybrać taką deskę, którą można pewnie i wygodnie chwycić. Jej zadanie to pomoc w utrzymaniu się na powierzchni wody, dlatego niezbędny jest komfort jej użytkowania. Początkujący pływacy powinni sięgnąć po większe deski. Zwiększają one stabilność i wyporność oraz poczucie bezpieczeństwa. Błędy w technice pływania będą korygowane przez ten sprzęt. Osoby, które mają już pewne doświadczenie w pływaniu, ale chcą poprawić technikę z użyciem deski, mogą wybrać mniejszą. Jej zadanie to pomoc w utrzymaniu się na wodzie. Rodzice, którzy wybierają się na basen z niemowlakiem powinni wypróbować koło do pływania.
Jest to gadżet, który pozwala na bezpieczne unoszenie się dziecka na wodzie. Wystarczy włożyć je do koła, aby swobodnie znajdowało się na powierzchni. Ten sprzęt został wyposażony w majteczki, które sprawiają, że nogi malucha są zanurzone pod wodą, a tułów i głowa - ponad nią. Koło do pływania dla niemowląt pozwala na zabawianie pociechy, ponieważ rodzic ma wolne ręce. Większość akcesoriów tego typu ma kilka komór powietrznych, które zwiększają bezpieczeństwo korzystania. W przypadku przedziurawienia się jednej z komór, pozostałe unoszą dziecko na wodzie. Wybierając się z niemowlakiem na pływalnię, należy też pamiętać o takich przedmiotach, jak: pieluszki na basen, ubranie na zmianę, zabawki do kąpieli oraz balsam bądź oliwka do ciała. | Akcesoria do pływania – co warto zabrać na trening na basen? |
Tkwiąca w magnesach tajemnicza moc przyciągania i odpychania bawi, fascynuje i inspiruje do eksperymentowania. Ciekawym świata przedszkolakom warto zaproponować niebanalne magnetyczne zabawki, łączące te szczególne właściwości z ciekawym wzornictwem i bardzo często również cennym aspektem edukacyjnym. Przedstawiamy najciekawsze modele takich zabawek. Liczba ich zalet jest naprawdę imponująca. Po pierwsze, dają nieskończone możliwości zabawy. Cyferki, literki czy układanki mogą być używane zarówno w zwykły sposób, czyli dopasowywane na wolno stojącej tablicy lub podręcznej tabliczce, ale także służyć do wielu innych zabaw, a nawet jako praktyczne magnesy lodówkowe. Zdaniem opiekunów aktywnych i bałaganiących maluchów mają jeszcze jedną zaletę: samoczynnie łączą się ze sobą, więc znacznie trudniej je zgubić. To czyni z nich, a zwłaszcza z układanek, labiryntów i tabliczek idealne zabawki podróżne, które sprawdzą się w samochodzie, w pociągu i podczas długiego oczekiwania w kolejce u lekarza. Znaczna część magnetycznych zabawek wykonana jest z drewna. Dzięki temu są bezpieczne dla dzieci w każdym wieku, a także bardzo wytrzymałe i odporne na wszelkie upadki i intensywne użytkowanie.
Zabawa w szkołę
Przedszkolaki zwykle nie mogą się już doczekać, kiedy staną się uczniami. Z zapałem uczą się literek, które pozwolą im opanować sztukę czytania, liczą i uwielbiają wszelkie zabawy w szkołę. Dlatego na pewno ucieszą się z tablicy magnetycznej. Może być wysoka i wolno stojąca (od 26 zł), dzięki czemu świetnie będzie udawała podczas zabawy tablicę szkolną. Jeśli mamy ograniczoną ilość miejsca, lepszym wyborem będzie mniejsza tablica, np. w formie skrzyneczki (od 23 zł) z obrotową częścią do pisania i miejscem na magnetyczne zabawki i puzzle. Na większości modeli można pisać suchościeralnymi flamastrami lub kredą. Jednak głównym przeznaczeniem takiej tablicy jest przyczepianie na niej magnetycznych literek(od 5 zł) i próby układania całych wyrazów, a także poznawanie podstaw rachunków za pomocą kolorowych cyferek(od 5 zł) i symboli matematycznych.
Puzzle i łamigłówki
Znaczną część zabawek magnetycznych stanowią układanki. Bez trudu znajdziemy taką, która wiąże się z zainteresowaniami naszego dziecka. Na przykład Farmazawiera plansze z charakterystycznymi budynkami oraz magnesy z wizerunkami wszelkich zwierząt i pojazdów, jakie można spotkać na wsi. Małym stylistom spodobają się plansze z postaciami, do których należy dopasować wchodzące w skład zestawu magnetyczne ubranka. Oferta obejmuje jeszcze Samochody, Kosmos czy Las, jednak to dopiero początek. Bardzo ciekawym pomysłem, łączącym właściwości układanki z aspektem praktycznym jest kalendarz magnetyczny (od 32 zł do 93 zł). Jego elementy można przymocować np. na drzwiach lodówki i każdego dnia rano zachęcać dziecko do zaktualizowania dnia tygodnia, daty i pogody. Taka zabawa uczy systematyczności, rozróżniania pór roku i miesięcy, a także uświadamia upływ czasu.
Odnaleźć drogę
Wyjątkowo interesującą formą wyzwań logicznych sąmagnetyczne labirynty, oferowane w cenie 20–150 zł. Większość z nich działa na tej samej zasadzie. Na drewnianą formę labiryntu została nałożona przezroczysta tabliczka z plexi. Wewnątrz zamknięto kilka kolorowych kuleczek. Po przyłożeniu do labiryntu pałeczki z wbudowanym magnesem kulki są do niej przyciągane i dziecko może je przesuwać po korytarzach. Mogą one przybierać rozmaite formy m.in. zwierzątek, pojazdów czy zegarów. Podczas takiej zabaw maluch ćwiczy koncentrację i logiczne myślenie, a także uczy się rozpoznawania i dopasowywania kolorów.
Starszym przedszkolakiem spodobają się bardziej skomplikowane zabawki, np. fascynujący kulodrom magnetyczny oraz rozmaite kolejki magnetyczne (od 15 zł), których wagoniki mogą być łączone w rozmaitych konfiguracjach. Bez względu na to, jaką zabawkę wybierzemy, z pewnością pozytywnie wpłynie ona na rozwój naszej pociechy i umożliwi jej zdobycie nowych umiejętności. | Zabawki magnetyczne dla przedszkolaka |
Mikołajki to kolejna okazja w roku, aby sprawić upominek mężczyźnie bliskiemu naszemu sercu. Nie oznacza to, że w tym celu musimy wydawać duże kwoty. Liczy się bowiem pamięć i gest, a nie wartość podarunku. Co możemy kupić mężczyźnie, mając do dyspozycji 50 zł? Mikołajki – święto nie tylko dla dzieci
Kupowanie prezentów mikołajkowych to zwyczaj praktykowany nie tylko przez rodziców, którzy w imieniu świętego Mikołaja przekazują prezenty swoim pociechom. 6 grudnia obdarowujemy swoich partnerów życiowych, a w placówkach edukacyjnych są organizowane szkolne mikołajki – uczniowie wręczają sobie nawzajem drobne upominki. Co można kupić partnerowi na mikołajki, nie wydając na ten cel więcej niż 50 zł?
Prezent na mikołajki dla mężczyzny – kategoria: moda męska
T-shirtów w garderobie mężczyzny nigdy dość. Sprawdzają się zarówno latem, jak i zimą. W męskiej szafie powinno się znaleźć co najmniej kilka sztuk – w różnych kolorach i fasonach, np. z dekoltem w serek, z kołnierzykiem (tzw. koszulki polo). Mężczyzna powinien mieć do dyspozycji zarówno modele gładkie, jak i wzorzyste, np. w marynarskie poziome paski. Aby uzupełnić kolekcję T-shirtów, warto podarować partnerowi koszulkę wykonaną z bawełny (naturalnej tkaniny, która pozwala skórze oddychać) z nadrukiem lub napisem. Na Allegro u producentów odzieży męskiej można zamówić tę część garderoby z dowolnym tekstem, co pozwoli spersonalizować prezent mikołajkowy. Nie przekraczając granicy 50 zł, nabędziemy T-shirt w dowolnym kolorze i w pożądanym rozmiarze.
Prezent na mikołajki dla mężczyzny – kategoria: pielęgnacja
Mężczyźnie, który nosi brodę i wąsy, warto podarować kosmetyki do pielęgnacji tych atrybutów. Co wybrać? Można zdecydować się na szampon firmy Dear Barber – luksusowej angielskiej marki oferującej profesjonalne kosmetyki do pielęgnacji i stylizacji włosów, brody i wąsów. W procesie powstawania tych kosmetyków brali udział profesjonalni styliści, którzy znają potrzeby mężczyzn. Szampon do pielęgnacji brody i wąsów kosztuje 35 zł (w opakowaniu o pojemności 250 ml).
Produkt wykazuje działanie nawilżające, wzmacniające, a także odżywia, koi i łagodzi podrażnienia skóry. Regularne stosowanie skutkuje poprawą kondycji włosów – zyskują zdrowy wygląd i naturalny połysk. W ofercie tej marki znajdziemy jeszcze m.in. olejek do brody, wosk do wąsów, szczotkę do brody.
Prezent na mikołajki dla mężczyzny – kategoria: perfumy i wody dla mężczyzn
Jeśli mężczyzna nie jest fanem brody i wąsów, systematycznie usuwa owłosienie skóry twarzy, możemy podarować mu wodę po goleniu. Zabieg ten powoduje wysuszenie skóry, a czasem również jej podrażnienie. Wówczas warto zastosować właśnie ten produkt – jeden z najlepszych środków dezynfekujących. Woda po goleniu szybko się wchłania i nie pozostawia uczucia lepkości. Aby nie stanowiła przyczyny podrażnienia, wybierzmy tę z najmniejszym stężeniem alkoholu, zawierającą dodatek oczaru wirginijskiego o działaniu antyseptycznym.
Woda po goleniu to produkt dla mężczyzn o skórze normalnej. Nie tylko wystarczająco ją nawilża, orzeźwia, ale też zapewnia zapach, który powinien utrzymywać się przez kilka godzin. Jeśli mężczyzna ma skórę wrażliwą i podatną na podrażnienia, zamiast wody wybierzmy balsam po goleniu. W przedziale cenowym do 50 zł możemy wybierać spośród wód takich marek, jak: STR8, Puma, Adidas, Axe czy Old Spice.
50 zł to wystarczająca suma, aby kupić praktyczny prezent mikołajkowy dla mężczyzny. W zależności od jego preferencji, można wybrać kosmetyk, perfumy lub odzież. | Mikołajkowy prezent dla niego – propozycje do 50 zł |
Od kilku sezonów znów stała się popularna. Powróciła wraz z modą na grunge z lat 90. i na dobre zagościła w naszej garderobie. Choć koszulę w kratę obecnie kojarzy się głównie z fanami muzyki rockowej, to jej historia jest znacznie bardziej skomplikowana. Taka koszula ma wielką zaletę – uniwersalny krój i wzór pozwalający nosić ją do wielu różnych stylizacji. Strój kowboja
„Przodków” współczesnej koszuli w kratę należy szukać w Ameryce w czasach Dzikiego Zachodu. Kowboje chętnie nosili koszule albo z jeansu, albo z kraciastej bawełny. Jak w przypadku wielu elementów odzieży, także i koszula zawdzięcza swoje „drugie życie” popkulturze. Ogromna popularność westernów oraz aktorów w nich grających przyczyniła się do wzrostu zainteresowania elementami kowbojskiego ubioru, a co za tym idzie, przeniesienia ich na ulice miast i miasteczek Ameryki XX wieku. Dzięki ikonom kina, takim jak Gary Cooper, koszule noszono nie tylko za oceanem, ale także w Europie czy Australii.
Koszule dla kobiet i Dolly Parton
O ile w westernach w kraciastych koszulach pokazywali się głównie mężczyźni, o tyle moda na kowbojski look przeniknęła także do muzyki i w ten sposób stała się popularna również wśród kobiet. W niedługim czasie kraciasta koszula została ważnym elementem damskich stylizacji. Ikoną stylu amerykańskiej dziewczyny kowboja była gwiazda country Dolly Parton, która lubiła nosić kraciaste, zawadiacko związane w talii koszule. Koszula wiązana na supeł, obcisłe szorty, niedbale związane włosy i buty kowbojki – od dziesięcioleci ten zestaw porusza serca wielu mężczyzn. Zawadiacki, seksowny, zabawny. Widać, że z elementów garderoby tradycyjnie postrzeganych jako męskie (oczywiście odpowiednio wystylizowanych) można stworzyć szalenie kobiecy i uwodzicielski wygląd.
Flanela ȃ la Kurt Cobain
Lata 90. ubiegłego stulecia przyniosły to okres mody na grunge. Muzyka z Seattle, której ikonami byli Cobain i Nirvana, odcisnęła mocne piętno na stylu ubierania się ówczesnych nastolatków. Nawet w Polsce w latach 90., mimo słabej jakości i dostępności modnych ubrań, każdy szanujący się nastolatek miał w domu przynajmniej kilka kraciastych koszul. Także dziewczęta chętnie nosiły koszule, zwykle w zestawie z jeansami i ciężkimi butami. Nietaliowane, flanelowe, często robocze koszule ojców i wujków, były najmodniejszym elementem codziennego stroju. Nadawały się zarówno na koncert, randkę, jak i... do szkoły.
Współczesny grunge
Nie jest już tak nastawiony na bunt i kontestację, a koszule w kratę – podobnie jak sposoby ich noszenia – bardzo się zmieniły. Oczywiście nadal w aktualnych kolekcjach można spotkać te grubsze, klasyczne, uszyte z flaneli, jednak współcześnie koszule zyskały wiele niespotykanych wcześniej fasonów i krojów. Są szyte z bawełny (zwykle cieńszej i bardziej przyjemnej w noszeniu niż te z lat 90.), poliestru (cienkie jak mgiełki koszule w kratę, które w istocie są eleganckimi bluzkami) czy wiskozy (lekkie, przyjemne w dotyku włókno). Niektóre mają naszyte kieszenie na piersiach i pagony na ramionach, inne z kolei ozdobione są złotymi guzikami. Te grubsze sprawdzają się nie tylko jako koszule, ale też – wzorem grunge'owych stylizacji koncertowych – jako narzutki noszone na biodrach. Najmodniejszy wygląd zyskamy, gdy lekko wystają nam spod ramoneski.
Jak nosić koszulę w kratę?
Sposobów na modny look jest co najmniej kilka. Można, wzorem Dolly Parton, potraktować ją jak element stroju kowbojskiego/country, można zakładać do rockowych stylizacji albo przełamać za jej pomocą sztywny, biurowy dress code, zestawiając ją z ołówkową spódnicą i marynarką. Koszule w kratę świetnie wyglądają w zestawach casualowych, pasują do jeansowych spodni, szortów czy spódnic. Dzięki nim zyskamy także ciekawy dodatek do stylizacji minimalistycznych, a nawet... spódnic midi w stylu lat 50.
Przykładowe stylizacje:
1. Jeansowy casual. Stylizacja ze zdjęcia bazuje na sprawdzonym połączeniu jeansów, koszuli w kratę i karmelowych botków. Luźny charakter nadaje jej podziurawiona, także jeansowa, kamizelka oraz słomkowy kapelusz. Prostota i naturalność zestawu przejawia się również w dobranej kolorystyce – biel, błękit i karmel świetnie sprawdzają się jako kolory niezobowiązującego stroju. Zestaw idealny na spacer, zakupy czy wycieczkę za miasto.
Składniki stylu: jeansy, koszule w kratę, kurtki lub kamizelki z jeansu, kurtki z zamszu, botki lub sztyblety, plecaki lub torby na pasku, kapelusze, apaszki, ponczo.
2. Biurowa elegancja. Granatowy damski garnitur i koszula z lekkiej tkaniny (jedwab, poliester, wiskoza) z motywem kratki, najlepiej w stonowanych kolorach, np. bordo, granatu lub butelkowej zieleni. Świetny, jesienny zestaw do biura. Profesjonalny, ale i nieszablonowy. Składa się w zasadzie z samych elementów należących do męskiej garderoby, a jednak jest kobiecy i elegancki, szczególnie gdy dobierzemy do niego szpilki lub botki na obcasie.
Składniki stylu: lekka koszula w kratę (najlepiej drobną) z lejącego materiału, damski garnitur lub marynarka i spódnica, klasyczny trencz lub wełniany płaszcz dwurzędowy, eleganckie szpilki, torba do ręki lub aktówka.
3. Dziewczyna rockmana. Krótki obcisły top albo body, do tego potargane jeansy typu boyfriend lub ekstremalnie obcisłe spodnie motocyklowe, masywne botki, skórzana ramoneska i zawadiacko przewiązana w pasie koszula w czerwono-czarną kratę. Tutaj pasować będzie klasyczna, flanelowa koszula, ewentualnie nieco bardziej sztywna, męska, z charakterem, wykonana z mięsistej bawełny.
Składniki stylu: wystrzępione, podziurawione jeansy, skórzana kurtka, krótkie topy, body lub T-shirty, buty kowbojki lub Martensy. Koniecznie sporo biżuterii. Tego typu stylizacja dobrze wygląda z wełnianymi kapeluszami lub przewiązanymi na głowie bandanami. | ABC stylu: koszula w kratę |
Audi A3 od zawsze uchodziło za auto cieszące się duża popularnością. Dlaczego? Marka Audi kojarzona jest z luksusem. Model A3 jest tak naprawdę małym autem z prestiżowym znaczkiem na masce. Jak wygląda awaryjność drugiej generacji modelu Audi A3? Druga generacja modelu Audi A3 o oznaczeniu 8P zadebiutowała na rynku w 2003 roku. Początkowo modelem oferowanym był trzydrzwiowy hatchback, do którego rok po premierze dołączyła odmiana pięciodrzwiowa o nazwie sportback. Jak przystało na koncern Audi, lista jednostek napędowych, z którymi oferowany był model A3, jest długa. Niestety, druga generacja modelu nie jest już tak bezawaryjna jak poprzedni model.
Silniki benzynowe
Jeżeli preferujemy silniki benzynowe, szczególnie unikajmy jednostek wyposażonych w bezpośredni wtrysk paliwa o oznaczeniu FSI i TFSI. Silniki te borykały się ze zbierającym nagarem w komorze spalania, który z biegiem czasu oraz kilometrów przyczyniał się do uszkodzenia głowicy. Co w takim przypadku należy zrobić?
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem byłby zakup nowej głowicy, jednak cena nowego elementu potrafi wywołać niemały ból głowy. Alternatywą jest naprawa uszkodzonej głowicy. W wielu przypadkach uszkodzenie może być na tyle rozległe, że nie będzie klasyfikować się do naprawy. Wtedy należy poszukać używanej głowicy, jednak musimy być świadomi, że, decydując się na zakup używanej części, nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jakim stanie faktycznym znajduje się dana część.
box:offerCarousel
Oprócz problemów ze zbierającym się nagarem powinniśmy liczyć się z dużym prawdopodobieństwem wystąpienia awarii poszczególnych czujników, np. czujnika spalania stukowego.
Zobacz też: Najczęstsze usterki BMW serii 5 E60
Silnik wysokoprężny
W przypadku zdecydowania się na zakup silnika wysokoprężnego uważajmy na jednostkę o oznaczeniu 2.0 TDI, która w początkowej fazie produkcji cierpiała na spore problemy z trwałością. Liczne awarie głowicy oraz problemy z odpowiednim smarowaniem jednostki przyczyniły się do powstania nienajlepszej opinii. Dodatkowo pamiętajmy, że, decydując się na silnik diesla, musimy liczyć się z możliwością wystąpienia awarii turbosprężarki oraz wtryskiwaczy. Obydwa te elementy najlepiej oddać do regeneracji. Wszystkie Audi A3 8P napędzane olejem napędowym wyposażone są w koła dwumasowe, które zapewniają większy komfort podróżowania, jak i większy wydatek podczas konieczności ich wymiany.
Niestety, model Audi A3 8P cierpi na problem z układem klimatyzacji. Często dochodzi do awarii wentylatora chłodnicy oraz sprężarek klimatyzacji. W przypadku wentylatora chłodnicy najlepszym rozwiązaniem będzie zakup nowego wentylatora, natomiast sprężarkę klimatyzacji najlepiej poddać całkowitej regeneracji.
Na pochwałę zasługują nowe liczniki pojazdu, które zostały znacząco poprawione względem swojego poprzednika. Stosunkowo często jednak na ich wyświetlaczu pojawiają się liczne komunikaty dotyczące niesprawności któregoś z elementów pojazdu. Co gorsza - po wyłączeniu i włączenia silnika problem znika. Diagnoza niektórych przypadków związanych z elektroniką pojazdu wymaga sporej ilości czasu, a co za tym idzie - nie należy do najtańszych.
Pomimo że koncern Audi uważany jest za producenta samochodów Premium, jakość wykończenia wnętrza pojazdu pozostawia dużo do życzenia. W wielu przypadkach dochodzi do wycierania się przycisków, a konkretniej - gumy, którą są one pokryte. Audi A3 8P jest stosunkowo dobrym samochodem, jednak, decydując się na jego zakup, unikajmy jednostek wysokiego ryzyka i dokładnie sprawdźmy jego przeszłość. | Najczęstsze usterki Audi A3 8P |
„Szmaragdowa Tablica” jest dopiero drugą powieścią hiszpańskiej pisarki, lecz już została okrzyknięta bestsellerem. Historyczno-sensacyjna opowieść o zagubionym dziele sztuki, tajemnicach nazistów i wątku miłosnym przyciągnęła wielu czytelników oczarowanych poruszającą historią. Akcja w powieści toczy się dwutorowo. Na samym początku poznajemy Anę, pracownicę Muzeum Prado. Jej partner, Konrad, jest niemieckim milionerem kolekcjonującym dzieła sztuki. To właśnie on wręcza jej list z czasów II wojny światowej, dzięki któremu bohaterka wpada na trop tajemniczego obrazu. Ana za namową Konrada wyrusza na poszukiwania malowidła. Współczesna historia przeplata się z wątkiem historycznym. Sarah Bauer to młoda żydówka, mieszkająca w Paryżu podczas niemieckiej okupacji. Jej losy skupiają się wokół obrazu, który od lat chroniony był przez jej rodzinę, a który stał się celem poszukiwań nazistowskiego majora SS, Georga von Bergheima. Wątkiem łączącym obie historie jest tajemniczy obraz Astrolog, którego autorstwo przypisywane jest renesansowemu malarzowi Giorgionowi. Dzieło podobno skrywa wielką tajemnicę.
Miłość, wojna i niezwykły obraz
Historie miłosne rozgrywające się w trakcie wojny wzbogacone o tajemnice, wielkie dzieła sztuki i mroczne sekrety są z reguły skazane na sukces. Tak też stało się w przypadku „Szmaragdowej Tablicy”. Carla Montero umiejętnie wykorzystuje możliwości, jakie daje wielotorowa historia. Niestety wątek współczesny wypada zdecydowanie gorzej od historycznego. Winne mogą być postacie, które są momentami zbyt jednowymiarowe. Na szczęście historia z czasów II wojny światowej zdecydowanie podnosi poziom powieści. Okrucieństwo wojny, zakazana miłość oraz życie w okupowanym Paryżu opisane są wyjątkowo umiejętnie i potrafią wciągnąć po uszy. Powieść czyta się szybko, mimo niekiedy zbyt długich opisów. I chociaż w pewnym momencie bardziej doświadczony czytelnik zaczyna się domyślać zakończenia, to książka z pewnością warta jest przeczytania.
„Szmaragdowa Tablica” jest powieścią napisaną sprawnie, kuszącą niezwykłą historią, zarówno historyczną, jak i sensacyjną. Wątek miłosny z pewnością poruszy wielu czytelników, którzy będą kibicować bohaterom. Jest to książka idealna na jesienne wieczory, z którą można usiąść w fotelu i zanurzyć się we wciągającej historii.
Źródło okładki: www.rebis.com.pl | „Szmaragdowa tablica” Carla Montero – recenzja |
Dzisiejsze modele foteli i krzeseł bujanych niewiele wspólnego mają z tradycyjnymi, rattanowymi bujakami, na których z lubością przesiadywały niegdyś nasze babcie. Zaskakujące kształty, wyjątkowe wzory i stylowe kolory – nowoczesne krzesło na płozach to mebel, który zdecydowanie zasługuje na uwagę. Fotel na biegunach, choć w pierwszej chwili kojarzyć może się z ulubionym siedziskiem babci, to jednak w odświeżonej formie podbija najnowocześniejsze wnętrza. Kochają go mamy niemowlaków, bo pozwala na wygodne karmienie nawet w środku nocy, doceniają go także miłośnicy nowoczesnych form, coraz częściej zapraszając go do swoich salonów. Wykonywany już nie tylko z drewna, wikliny czy rattanu, ale też z kolorowego tworzywa, metalu, a nawet obijany ciekawą tapicerką – tak wygląda dziś ten tradycyjny, dobrze znany nam wszystkim mebel. Z czym go zestawić?
Szare krzesło na płozach o prostej, minimalistycznej formie to mebel idealnie wpisujący się w skandynawskie, jasne wnętrza. Wyrazisty, pleciony fotel z ciemnego rattanu o kształcie muszli rewelacyjnie zgra się z dodatkami w loftowym stylu – czerwoną cegłą, metalowymi kinkietami, czy aksamitną tapicerką sofy. Poszukiwanie idealnego fotela bujanego może być prawdziwą przygodą – warto wyjść poza schematy i dać się porwać nowoczesnym propozycjom, które urozmaicą każde wnętrze i stworzą w nim wyjątkowy klimat.
Fotel bujany w tradycyjnym stylu
Miłośnicy klasycznych form, szukający przede wszystkim wygodnego i miękkiego fotela do wypoczynku zdecydowanie będą zachwyceni bujakiem. Miękkie siedzisko, wysokie oparcie i płozy pozwalające na swobodne bujanie się w rytm ulubionej muzyki – to połączenie po prostu idealne.
Zamiast popularnego fotela uszaka, który, choć niezwykle wygodny, całkowicie zdominował polskie salony, warto zdecydować się na miękki i bardzo komfortowy fotel na płozach – koniecznie obity aksamitną tapicerką. Miękki plusz w szlachetnym kolorze (beżowym, różowym, a może stalowym?) doda mu uroku, a wykonane z błyszczącej stali płozy idealnie dopasują się do modernistycznego wnętrza.
Drewniane krzesła patyczaki znowu pojawiają się w polskich kuchniach, salonach i jadalniach. Przez lata zapomniany model w na nowo odkrytej formie podbija nasze serca. Bujane krzesło ze szczebelkami to doskonały wybór dla ceniących klasykę mieszkańców. Wykonane z naturalnego drewna ociepli wnętrze i pozwoli za jakiś czas wdzięcznie się odnowić – gdy kolor krzesła nam się znudzi albo postanowimy odświeżyć pomieszczenie, wystarczy, że sięgniemy po farbę do drewna i nadamy mu zupełnie nowy, niezwykły charakter.
Drewniane krzesło ogrodowe to idealny mebel na taras czy balkon. Zestawione z miękkim pledem i puszystymi poduszkami zaprosi do odpoczynku po ciężkim dniu w pracy. Bielony stelaż nada mu ponadczasowego charakteru, znakomicie zgra się z prowansalskimi akcesoriami – skrzynką na zioła, kompletem latarenek, czy zwiewnym, tiulowym baldachimem.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
Nowoczesne krzesło bujane
Projektanci mebli chętnie sięgają do tradycyjnych form, starając się nadać im nowoczesny kształt. Idealnym przykładem połączenia klasyki z nowoczesnością jest właśnie krzesło na płozach.
Wykonane z wytrzymałego tworzywa, kubełkowe siedzisko posłuży nam na lata. Minimalistyczna forma zachwyci przede wszystkim miłośników prostych i funkcjonalnych rozwiązań we wnętrzach. Drewniany stelaż w ciepłym, naturalnym kolorze doskonale zgrywa się z butelkową zielenią siedziska, tworzy wysmakowany duet, który z pewnością zwróci uwagę gości.
Kubełkowe krzesła od wielu sezonów goszczą w naszych domach – model na płozach ze wzorzystą tapicerką z pewnością stanie się więc eleganckim wyróżnikiem wnętrza. W tym fotelu każdy element zwraca na siebie uwagę – ciekawy wzór tapicerki, prosta forma siedziska, ażurowe nóżki, drewniane płozy.
Szare bujane krzesło o prostej, niezwykle oszczędnej formie, na metalowych, cienkich płozach świetnie sprawdzi się w niewielkim mieszkaniu w bloku. Lekka konstrukcja nie przytłoczy i tak ciasnego już wnętrza, a wygodne siedzisko zachęci do odpoczynku i relaksu przy filiżance kawy i ulubionym filmie.
Nowoczesne krzesło z okrągłym siedziskiem to propozycja dla odważnych, którzy lubią otaczać się niestandardowymi meblami i wyjątkowymi dekoracjami. Wykonane z naturalnego rattanu, ale opakowane zaskakującą formą i nowoczesną konstrukcją, świetnie zgra się z modernistycznym wnętrzem, doda mu smaku i odrobinę sielskiego klimatu. Taki fotel z powodzeniem znajdzie swoje miejsce zarówno w loftowym salonie, jak i urządzonej w stylu boho sypialni. Zestawione z okrągłym dywanem, haftowanymi poduszkami i wzorzystymi zasłonami stworzy unikatowy klimat w każdym wnętrzu.
box:imagePins
box:pin
box:pin
box:pin
box:pin
Bujane krzesło to mebel doskonale znany i bardzo lubiany. Choć do tej pory kojarzył się ze swojskim i bardzo domowym klimatem, dzisiaj spotkać go możemy w surowych, nowoczesnych wnętrzach, w przestrzeni biurowej i w wyjątkowych salonach urządzonych w stylu loftowym, boho, czy nowojorskim. Wykonane ze współczesnych materiałów, o niestandardowej formie i ciekawym wzornictwie zachęca do wnętrzarskich eksperymentów. Taki fotel może z powodzeniem zastąpić uwielbiany przez nas uszak czy powoli docenianą muszelkę. Wygodny, funkcjonalny i piękny szybko stanie się ulubionym meblem wypoczynkowym zarówno dla dużych, jak i dla małych domowników. | Bujane krzesło – wnętrzarski hit 2018! |
Polskie marki przemysłu oponiarskiego wciąż mają się dobrze, choć głównie za sprawą koncernów zagranicznych, do których kapitałowo przynależą. Którymi modelami polskich opon zimowych warto się zainteresować? Czym wyróżniają się na tle konkurencji? Dębica Frigo 2 – budżetowa, solidna propozycja
box:offerCarousel
Dębica to z pewnością najbardziej rozpoznawalny producent opon w Polsce. Aktualnie zatrudnia prawie 3000 osób, a kapitałowo należy od 1995 roku do amerykańskiego koncernu Goodyear. Na terenie fabryki w Dębicy produkowane są nie tylko modele własne, ale także innych marek, jak np. Sava, Fulda czy Dunlop.
Najpopularniejszym modelem opony zimowej marki Dębica jest Frigo 2, sprzedawana od wielu lat. Ostatnie modyfikacje przeszła w 2015 roku, kiedy zmodyfikowano wzór bieżnika, upodabniając ją do opony Sava Eskimo S3+. Frigo 2 jest dedykowana samochodom małym i średnim, dostępna od szerokości 145 do 205 mm. Opona została zoptymalizowana pod kątem polskich warunków drogowych. Wytrzymuje duże przebiegi i dobrze radzi sobie na ośnieżonej nawierzchni. Ponadto posiada bieżnik kierunkowy, który potrafi szybko usuwać wodę i błoto pośniegowe.
Ten model wyróżnia też niska cena, która przysporzyła oponie wielu zadowolonych klientów. Za komplet 4 sztuk w rozmiarze 205/55 R16 zapłacimy ok. 775 zł. Według informacji z etykiety Frigo 2 uzyskało kategorię C zarówno dla przyczepności na mokrej nawierzchni, jak i w przypadku oszczędności paliwa.
Dębica Frigo HP2 – korzystny wybór dla wymagających
box:offerCarousel
Dębica w swojej ofercie posiada również oponę zimową przeznaczoną do aut o wysokich osiągach. Jest nią model Frigo HP2, dostępny w szerokościach od 195 do 225 mm i indeksach prędkości H lub V. Produkt ten został wyposażony w zaawansowany technicznie bieżnik, wyróżniający się dużą ilością lameli i krawędzi, które skutecznie „wgryzają” się w śnieg, dbając w taki sposób o dobre właściwości jezdne na śliskich nawierzchniach.
Efekty zastosowanych rozwiązań pozytywnie przełożyły się na osiągnięte kategorie parametrów na etykiecie informacyjnej. Dębica Frigo HP2 w rozmiarze 215/65 R16 legitymuje się klasą B zarówno dla przyczepności, jak i oszczędności, co stanowi z pewnością bardzo dobry wynik, szczególnie biorąc pod uwagę atrakcyjną cenę. Komplet we wspomnianym wyżej rozmiarze kosztuje ok. 1070 zł.
Kormoran Snowpro B2 – czy to polska opona?
box:offerCarousel
Marka Kormoran powstała z inicjatywy firmy oponiarskiej Stomil Olsztyn w roku 1994. Rok później polski producent przeszedł w ręce francuskiego koncernu Michelin, a wraz z nim – Kormoran. Aktualnie marka ta koncentruje się na produkcji ogumienia na potrzeby transportu ciężkiego.
Kierowcy samochodów osobowych wciąż mogą kupować produkty im dedykowane, a wśród nich znajduje się bardzo popularna opona zimowa Kormoran Snowpro B2. Problem „polskości” tej opony polega jednak na tym, że choć Kormoran jest marką o polskim rodowodzie, to w praktyce model ten produkowany jest przede wszystkim za granicami kraju, m.in. w Rumunii, gdzie podobnie znajduje wielu nabywców.
Skupiając się na walorach produktu, można stwierdzić, że jego największą zaletą jest bezkonkurencyjna cena. Za komplet opon o rozmiarze 205/55 R16 przyjdzie nam zapłacić ok. 680 zł, przy czym cena ta odnosi się do modelu o podwyższonym indeksie nośności (XL) i prędkości (H – do 210 km/h). Kormoran Snowpro B2 oferuje poza tym rant ochronny i długą, 10-letnią gwarancję.
Wadą są natomiast mało zadowalające parametry. Opona ta uzyskała bowiem klasę E w kontekście przyczepności na mokrej nawierzchni i oszczędności. Snowpro B2 będzie więc stanowić dobry wybór dla kierowców lubiących spokojną jazdę.
) | Polecane zimówki polskich producentów na sezon 2017/18 |
W Polsce znacznie częściej można spotkać się z kettlami niż z giriami. Niemniej to właśnie giria była wzorem dla twórców kettla. Czym różnią się od siebie te dwa typy odważników do ćwiczeń? Kształt, waga, wygląd
Oba odważniki mają bardzo zbliżony kształt. Tym samym można nimi wykonać praktycznie te same ćwiczenia (ale w innym stylu). Giria powstała w Rosji i pojawiła się dużo wcześniej niż kettlebell, który pochodzi z USA i był wzorowany na rosyjskim odważniku.
Kettlebell
Kettlebell (nie licząc „fitnessowych” odmian o często dziwnym wyglądzie i wykonaniu) składa się z kuli i rączki o owalnym, jajowatym uchwycie. Zarówno rączka, jak i kula wykonane są z żeliwa i mają czarny kolor. Czasami, w zależności od producenta, z kolorowymi akcentami, dzięki którym lepiej można odróżnić masę odważników. Warto także odnotować różnicę w grubości rączki pomiędzy modelami (również w zależności od producenta), która choć jest niewielka, to jednak przy setnym snatchu daje się odczuć.
Jeśli chodzi o wagę, najczęściej możemy spotkać odważniki o masie 8, 12, 16, 20, 24, 28 lub 32 kg. Jednakże dostępne są również cięższe warianty, np. o wadze 60 kg. Im cięższy kettlebell, tym jego rozmiar jest większy.
Ponadto w sprzedaży można natrafić na regulowane kettle. Ich budowa znacznie różni się od tradycyjnych odważników tego typu. Składają się z krótkiego gryfu zakończonego rączką i z talerzy, które możemy dokładać bądź zdejmować. Takie rozwiązanie polecam jedynie osobom, które chcą wykorzystywać kettla okazjonalnie. O ile swingi czy zwykłe przysiady można takim regulowanym odważnikiem wykonać, o tyle już rwanie czy podrzuty będą ryzykowne i mało komfortowe.
Giria
Podstawą girii jest również kula, lecz kształt rączki jest bardziej prostokątny niż w kettlebell. Co więcej, wszystkie girie, bez względu na masę, mają ten sam rozmiar. Różnią się natomiast kolorami:
16 kg kolor żółty,
24 kg kolor zielony,
32 kg kolor czerwony.
Wymienione wyżej ciężary i kolory girii to oficjalne oznaczenia, jakie spotkać można na turniejach. W sprzedaży dostaniemy również inne warianty – od 4 kg do 40 kg.
Styl
Najważniejszą rzeczą, którą powinniśmy zrobić przed zakupem kettlebell czy girii, jest wybór stylu. Do stylu bowiem dobieramy odpowiedni odważnik. Style, na jakie możemy się zdecydować, to:
hardstyle – ćwiczenia wykonuje się za pomocą kettlebell. Większy nacisk położony został na wyrobienie siły i dynamiki. Popularyzatorem i twórcą tego stylu jest Pavel Tsatsouline;
girevoy sport – ćwiczenia wykonuje się girią. Propagatorzy tego stylu są zdania, że jest on o wiele „piękniejszy” od hardstyle. Przy ćwiczeniach skupiamy się bardziej na wyrobieniu wytrzymałości, ekonomii pracy i dopracowaniu do perfekcji każdego powtórzenia.
W obu przypadkach najważniejsza jest technika. Bez doskonałego opanowania poszczególnych ćwiczeń narażamy się na poważne kontuzje, dlatego zaleca się, żeby swoją przygodę z treningami zacząć od odważnika o mniejszej wadze.
Trudno mi wskazać styl (a co za tym idzie, odmianę odważnika), który będzie dla ciebie lepszy. Każdy z nich ma swoje zalety. Na początku warto zastanowić się i spróbować obu metod. Osobiście zdecydowałem się trenować według zaleceń szkoły Pavla Tsatsouline i na pozytywne efekty nie musiałem długo czekać. W przyszłości planuję również zacząć przygodę z girevoy sport. | Kettlebell vs giria |
Kultowa seria książek Lemony’ego Snicketa, którą pokochały nie tylko dzieci, znowu nas oczaruje. Zanim jednak zagłębicie się w ten niezwykły, mroczny i fascynujący świat w najdroższej produkcji w historii Netflixa, sięgnijcie po kilka książek, które utrzymane są w podobnym klimacie! Daniel Handler na całym świecie znany jest jako Lemony Snicket, autor kultowej Serii niefortunnych zdarzeń. Twórczość Amerykanina przeżywa teraz renesans popularności, bo w streamingowym serwisie Netflix właśnie zadebiutowała nowa, serialowa ekranizacja jego książek. Zanim oddacie się jednak seansowi, sprawdźcie, jakie inne książki utrzymane są w podobnym stylu, co bestsellery Snicketa.
Harry Potter J.K. Rowling (Tomy 1-7)
Dla wielu z was obecność serii Rowling na tej liście może wydawać się zaskakująca. Bestsellerowa saga o Harrym Potterze ma jednak z Serią… dużo więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. I nie chodzi tu tylko o osieroconego wcześnie głównego bohatera i walkę dobra ze złem. W książkach Brytyjki nie brakuje galerii kolorowych i intrygujących postaci, a stworzony przez nią świat wciąga i oczarowuje. Wraz z postępem serii Harry Potter staje się też jednak dużo mroczniejszy i poważniejszy, co z pewnością spodoba się fanom czarnego humoru Snicketa.
Zobacz także inne książki J.K. Rowling.
Artemis Fowl Eoin Colfer (Tomy 1-8)
Seria o Artemisie Fowlu często uważana jest za jeszcze lepszą i ciekawszą alternatywę dla książek Lemony’ego Snicketa. Coś w tym na pewno jest, bo historia tytułowego dwunastolatka, potomka słynnego przestępczego rodu, który pewnego dnia postanawia przywrócić mu renomę, kradnąc skarb elfom, wciąga, bawi i zaskakuje. Artemis Fowl to przede wszystkim połączenie fantastyki na wysokim, ale przystępnym dla młodego czytelnika poziomie, z inteligentnym i błyskotliwym humorem, który oczaruje również trochę starszych. Książki Colfera przez pewien czas rywalizowały z Harrym Potterem (były wydawane w podobnym czasie) i to wielka szkoda, że nie doczekały się porównywalnej z bestsellerami Rowling popularności.
Zobacz także inne książki Eoin Colfer.
Kroniki Spiderwick Tony DiTerlizzi, Holly Black
Troje rodzeństwa przeprowadza się do tajemniczego, starego domu na odludziu. W jednym z nadgryzionych zębem czasu pokojów natrafiają na dziwną księgę, której autor twierdzi, że fantastyczne stwory rodem z dziecięcej wyobraźni istnieją naprawdę. Czy Simon, Mallory i Jared poradzą sobie ze złośliwymi goblinami i innymi potworami?
Kroniki Spiderwick to wciągająca historia, od której trudno się oderwać. Na uznanie zasługuje nie tylko fantastyczny aspekt tej opowieści, ale też realistycznie oddane relacje między rodzeństwem.
Matylda Roald Dahl
Jedna z najbardziej znanych powieści Roalda Dahla, autora kultowej książki Charlie i Fabryka Czekolady. Matylda to opowieść o niezwykle inteligentnej dziewczynce, której nie podoba się, że dorośli ją ignorują. Aby zwrócić na siebie uwagę i zdobyć uznanie, Matylda ucieka się do zabawnych, złośliwych i wyjątkowo uciążliwych wybryków. Ale nie myślcie sobie, że bohaterka Dahla jest rozpuszczonym łobuziakiem – dorośli, których dosięga jej zemsta, naprawdę sobie na to zasłużyli!
Pisarz w umiejętny i czarujący sposób połączył świetne poczucie humoru z dyskusją na poważniejszy temat, jakim jest odrzucenie i niedocenienie dziecka przez rodziców.
Koszmarny Karolek Francesca Simon (Tomy 1-38)
Światowy bestseller, na punkcie którego oszalały także polskie dzieciaki. Koszmarny Karolek jest naprawdę koszmarny, a jego wybryki wyprowadziłyby z równowagi nawet świętego. Książki Franceski Simon to galeria zabawnych, charakternych postaci i dobrego humoru. O popularności serii niech świadczy fakt, że w Polsce ukazało się już… 38 części.
Zobacz również książki Lemony’ego Snicketa. | „Seria niefortunnych zdarzeń” wraca na ekrany! Te książki są w podobnym stylu |
Tablet stał się synonimem mody i wygody. Ale co, jeżeli nie zależy nam jedynie na konsumpcji treści? Powiedzmy to szczerze, pisanie na tablecie nie należy do najwygodniejszych czynności. W przypadku, gdy klient staje przed jakimś dylematem, to trzeba przedstawić mu kompromisowe rozwiązanie. Tak powstała hybryda, czyli laptop, który możemy zamienić na tablet i odwrotnie. Miłość do tabletów
Tablet szturmem zdobywa serca użytkowników. Jego główne zalety to nieporównywalna z innymi urządzeniami mobilność. Z tego względu idealnie nadaje się do wykorzystywania w trakcie podróży. Dzięki niemu swobodnie można przejrzeć Internet, pocztę elektroniczną lub edytować dokumenty. Posiada funkcję dzwonienia, a więc spokojnie może posłużyć jako telefon. To znakomite rozwiązanie do wszelkich zastosowań biznesowych, zwłaszcza na szczeblu kadry kierowniczej. Szef, przez tablet, może stale pozostawać w łączności i nadzorować pracę nawet spoza biura. Tym bardziej, że większość tabletów jest wyposażona (lub można je zaopatrzyć) w pakiet Office.
Przykładem tego typu sprzętu jest TOSHIBA ENCORE z 8 calowym ekranem i Windowsem 8.1. Znajdziemy tu także 4-rdzeniowy procesor Intel Atom Z3740 4 x 1,33 GHz i 2 GB pamięci RAM. Łączność zapewnią nam Wi-Fi, Bluetooth oraz GPS, a wygodę umożliwi wydajna bateria, która wystarczy na 10 godzin pracy. Tablet daje również możliwość synchronizowania swojej zawartości z innym dowolnym urządzeniem za pomocą Wi-Fi. Propozycja wręcz idealna dla biznesmena wybierającego się w podróż służbową. Tabletem wykraczającym w swych możliwościach przeciętność, jestMicrosoft Surface Pro2 z niezwykle wydajnym procesorem i5 i pamięcią o pojemności 256 GB. Jak przystało na produkt ze „stajni” Microsoftu, został on wyposażony w Office 365. Działają na nim wszystkie programy komputerowe, inaczej mówiąc, jest on w pełni kompatybilny z komputerem stacjonarnym. Wymarzone urządzenie do pracy, ale i do zabawy, tym bardziej, że posiada nie byle jaki wyświetlacz – 10,6 cala o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli.A skoro już mowa o zabawie, tablety to również wyśmienita alternatywa dla niejednej konsoli. Są dobrą propozycją nie tylko dla młodszych użytkowników. Taki jest Kiano Elegance 8 by Zanetti z modemem 3G, telefonem, a przede wszystkim z 4-rdzeniowym procesorem zapewniającym wspomnianą wyżej płynność gier i filmów Full HD.
Hybryda dla zapracowanych
Jednak nie samą rozrywką żyje człowiek. Czasami też musi działać bardziej twórczo. Dla bardziej zapracowanych lepszym rozwiązaniem okaże się hybryda. A to chociażby dlatego, że jest wydajniejsza i może poszczycić się większą ilością portów. Sprawdzi się wśród przedstawicieli wolnych zawodów, którzy więcej piszą oraz tworzą prezentacje, które potem odtwarzają w większej skali.Laptop HP Spectre to urządzenie, które może zadowolić nawet najbardziej wybrednych technomaniaków. Procesor Intel® Core™ i5-4202Y z 4 GB RAM, znajdziemy tam także technologię Beats Audio i wszystko to, co potrzebne do pracy, w tym kamerę internetową z mikrofonem i złącze HDMI. Wydajny laptop, którego można zamienić w tablet, dzięki zawiasowi magnetycznemu i ruszyć w drogę. A jeśli nie HP, to może Dell XPS 12 z nietypową, ale rzetelnie przetestowaną konstrukcją zawiasów. Dotykowy Ekran 12,5 cala przystosowany do technologii Full HD o rozdzielczości 1080 pikseli. Technologia Intel WIDI zapewnia możliwość bezprzewodowego oglądania wszystkich materiałów na ekranie telewizora bądź komputera.
Technologiczna podróż do przyszłości
Pamiętaj, przed podjęciem ostatecznej decyzji o tym, jakie urządzenie mobilne wybierasz, zawsze dobrze zastanów się, do czego i jak często będziesz go używać. Zwróć uwagę, jaka rozdzielczość ekranu będzie odpowiadać twoim codziennym potrzebom, a przede wszystkim określ minimum niezbędnej ci wydajności. Przyjrzyj się bacznie parametrom procesora oraz rozmiarom pamięci (czy posiada możliwość rozbudowy). Zarówno tablet jak i hybryda to urządzenia najbardziej rozwojowe na rynku elektroniki. Współczesny sposób wykonywania pracy i duża potrzeba mobilności to dwa wektory wskazujące drogę rozwoju dla dzisiejszej technologii. Technologii tak wszechstronnej, że jest w stanie zaoferować coś dla każdego bez względu na wiek, płeć czy wykonywany zawód. Różnice w wydajności pomiędzy tabletem a hybrydą, o których teraz mówimy, zapewne w przyszłości zanikną. Weźmy pod uwagę, że już teraz przestają być aż tak znaczące, skoro tablety obdarza się 4-rdzeniowymi procesorami | Tablet czy hybryda? Co dla kogo? |
Subsets and Splits
No saved queries yet
Save your SQL queries to embed, download, and access them later. Queries will appear here once saved.