source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Stara zasada brzmi: „Co nie jest zabronione, jest dozwolone”. Podobnie z tuningiem auta, choć tu musimy pamiętać o jeszcze jednej ważnej kwestii. Przepisy bardzo często określają zakres tego, co jest dozwolone. Przekroczenie cienkiej granicy może być przykre w skutkach. Tuning mechaniczny to – w dużym skrócie – czynienie samochodu silniejszym, bardziej wytrzymałym, szybszym, lepiej trzymającym się drogi i lepiej hamującym. Styling, zwany tuningiem optycznym, powoduje, że auto wygląda lepiej – przynajmniej w teorii. Tuning mechaniczny jest, po pierwsze, o wiele droższy, po drugie, prawie go nie widać. To zabawa dla ludzi, którzy wiedzą, czego chcą, i mają środki na osiągnięcie celu. Moc, moc, więcej mocy! To pierwsza rzecz, którą sprawdza większość kierowców. Nieco mniej zwraca uwagę na ważniejszy dla przyśpieszeń moment obrotowy. W tej kwestii sami nic nie zdziałamy, lepiej udać się do profesjonalnego zakładu, w którym specjaliści zajmą się silnikiem naszej maszyny. A my w tym czasie będziemy mogli zaplanować kolejne ulepszenia. Uwaga na przepisy Podczas tego planowania musimy pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy. Wymogi techniczne, jakie powinien spełniać pojazd uczestniczący w ruchu, określa obowiązująca ustawa Prawo o ruchu drogowym. Dodatkowymi ważnymi przepisami są rozporządzenia ministra infrastruktury dotyczące szczegółowych warunków technicznych dla określonych rodzajów pojazdów oraz zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz wzorów dokumentów stosowanych przy tych badaniach. Opony i felgi box:offerCarousel Jeśli zastanawiamy się nad zmianami w ogumieniu i chcemy założyć pierścienie dystansowe, by polepszyć trakcję samochodu, to musimy pamiętać, że opony nie mogą wystawać poza jego obrys. Wiele osób kupuje nowe felgi aluminiowe. Z jednej strony, jest to zabieg stylistyczny, z drugiej – mechaniczny. Felga z lekkich stopów zmniejsza tzw. masę nieresorowaną i polepsza trakcję. Częstym błędem jest wybieranie felg zbyt szerokich, które razem z oponami wystają poza auto. Jeśli przesadzimy, grozi nam mandat w wysokości do 500 zł oraz utrata dowodu rejestracyjnego. Sprężyny i amortyzatory box:offerCarousel Nikt nie zabroni nam podłubać przy zawieszeniu. Z całą pewnością możemy wymienić sprężyny i amortyzatory. Celem jest na ogół usztywnienie i obniżenie zawieszenia, by zyskało bardziej sportowy charakter. W tym wypadku również należy zachować zdrowy rozsądek i – jak w przypadku wszystkich części używanych do tuningu auta – sięgać tylko po produkty homologowane. A także pamiętać na przykład o tym, że dolna krawędź tablicy rejestracyjnej nie może być niżej niż 30 cm nad ziemią. Hamulce Żaden dobry tuner nie wypuści nas ze swojego garażu, jeśli po zwięszeniu mocy i momentu obrotowego nie poprawimy działania hamulców. Możemy bez problemu założyć lepsze tarcze i klocki hamulcowe, czasem da się też zmienić zaciski na bardziej skuteczne – np. z większą liczbą tłoczków. Jak rozpoznać tuningowe klocki i tarcze? To żaden problem – nie kupujemy tych, które zaleca producent, ale ich odpowiedniki, produkowane przez uznane firmy, jak Ferodo, ATE albo Brembo. Mają wyższą skuteczność, ale na ogół szybciej się zużywają. Tłumik box:offerCarousel Zawsze możemy też nieco podłubać przy układzie wydechowym. Co prawda, nowy tłumik najwyżej minimalnie wpłynie na osiągi samochodu, ale za to auto będzie lepiej brzmiało. Natomiast po podwyższeniu mocy i osiągów auta warto zadbać o prawidłowe dystrybuowanie spalin. A dobry układ wydechowy zdecydowanie może w tym pomóc.
Tuning mechaniczny – co wolno w samochodzie zmienić?
Najbardziej znana i pożądana torebka to oczywiście chanelka. Klasyczny fason i elegancki łańcuszek powodują szybsze bicie serca niejednej fashionistki. Na szczęście istnieje wiele innych pięknych wzorów, których cena jest dosłownie stokrotnie niższa! Zapraszamy na nasz przegląd torebek inspirowanych modelem 2.55. Cena kultu Nie istnieje bardziej kultowa torebka niż chanelka model 2.55. Zaprojektowana przez Coco Chanel jest połączeniem smaku, klasy i jakości. Powstała 60 lat temu, a do dziś stanowi obiekt pożądania wszystkich kobiet na świecie. Nie zestarzała się ani trochę, nie straciła też uniwersalności. Jej wartość nie zmalała, co więcej, modele vintage są czasem droższe niż nowe, których ceny zaczynają się od 15 tysięcy złotych! Jednak mogą być jeszcze wyższe, jeśli egzemplarz pochodzi z limitowanej kolekcji. Niektóre panie decydują się nawet na zaciągnięcie kredytu, byle mieć upragnioną torebkę. Jeśli nie planujesz na razie kupna oryginału, mogą cię zainteresować modele inspirowaną słynną chanelką. Ich cena jest bez porównania niższa, a również będą się prezentować stylowo na twoim ramieniu. Historie i tajemnice Chanel Nazwa modelu 2.55 nawiązuje do daty jego premiery, która odbyła się w lutym 1955, a pikowanie w kształcie rombów – do stroju chłopców stajennych. Coco była znana z zamiłowania do jazdy konnej. Niektórzy twierdzą jednak, że pomysłu na pikowanie dostarczyły… poduszki, na których projektantka lubiła odpoczywać. Wyściółka torebki jest w kolorze głębokiego burgunda, a mundurek o takiej właśnie barwie nosiła Chanel, będąc w przyklasztornym sierocińcu. Podwójnych łańcuch to inspiracja końską uprzężą lub strojem sióstr zakonnych. Coco Chanel lubiła tajemnice i nie zawsze mówiła prawdę, dlatego możemy snuć tylko domysły, czym się naprawdę inspirowała. Inspiruj się, ale nie kopiuj Pikowaną torebkę z łańcuszkiem znajdziesz niemal w każdym sklepie. Doradzamy jednak by wybierać modele inspirowane słynną chanelką, a nie jej niemal identyczne kopie czy podróbki. Kopiowanie i ściąganie cudzych pomysłów jest w złym guście. Najlepszy będzie model ze skóry naturalnej, ponieważ skórzana torebka to gwarancja jakości i porządnego wykonania. Firma Nucelle oferuje ładne, geometryczne modele z łańcuszkiem w kolorze różowym lub fioletowym. Torebki od Vera Pelle mają ciekawe zapięcia w kształcie podkowy lub kółka. W ofercie Faber również jest kilka wersji listonoszki z łańcuszkiem – z frędzlami, z zamszu, z wężowej skóry lub gładkich. Jest z czego wybierać! Jeśli ze względów etycznych lub ekonomicznych wolisz skórę ekologiczną, warto postawić na zaufaną markę. Bardzo ładne torebki z łańcuszkiem produkuje Primamoda. Znajdziesz wśród nich m.in. klasyczną listonoszkę oraz elegancki kuferek. Szaleć czy nie szaleć? Wybór koloru, wzoru i wielkości torebki zależy już tylko od twoich preferencji. Oczywiście model o stonowanej barwie i bez żadnych udziwnień będzie pasował do wielu rzeczy oraz nieprędko się zestarzeje. Jednak w tym sezonie bardzo modne są torebki z różnymi napisami i obrazkami, wyglądające, jakbyś ozdobiła je własnoręcznie. Jeśli lubisz kolorowy i wyrazisty styl, nie bój się sięgnąć po taki wzór! W końcu torebek nigdy za wiele, prawda?
Łańcuszek zamiast paska – torebki w stylu chanelki 2.55
Czteroletni samochód, w którym dopiero co skończyła się gwarancja producenta, wydaje się interesującym przedmiotem zakupu. Z jednej strony auto jest jeszcze bardzo młode i nawet w przypadku intensywnej eksploatacji jego przebieg nie jest duży. Z drugiej strony spadek wartości rezydualnej sprawia, że takie auto można kupić nawet za 50% ceny, jaką trzeba by zapłacić za nie w salonie. Zawsze są jednak pewne zagrożenia. Największe to oczywiście kupno samochodu po wypadku albo po powodzi. W takiej sytuacji młody wiek nie jest atutem, a wręcz przeciwnie – naprawa będzie jeszcze droższa. O ile w ogóle można będzie przywrócić auto do właściwego stanu. W przypadku samochodu powypadkowego sam koszt wymiany poduszek powietrznych na nowe będzie horrendalny, a poważne uszkodzenie karoserii samonośnej może być niemożliwe do naprawienia. Trzeba też pamiętać o ryzyku, że auto zostało zespawane z dwóch albo z trzech. Na takich samochodach po prostu najlepiej się zarabia. Samochód po powodzi może przez pewien czas służyć w miarę dobrze, o ile jego silnik nie zassał wody, co będzie oznaczać jego szybką techniczną śmierć. Jeśli nie zassał, to postępująca korozja w ciągu kilku-kilkunastu miesięcy skutecznie uprzyjemni życie kierowcy. Psuć będą się wszystkie elementy wymagające zasilania elektrycznego – od mniej i bardziej ważnych czujników po wszelakie systemy wyposażenia kabiny. Nie wspominając o niemiłej woni stęchlizny we wnętrzu samochodu, której nie da się w żaden sposób usunąć. Znaczy, da się, jeśli kierowca wymieni na nowe boczki drzwi, wszystkie wykładziny we wnętrzu auta, przednie fotele i tylną kanapę. Niezwykle ważny jest sposób eksploatacji Czteroletni samochód może mieć na liczniku od 60 do nawet 120 tysięcy kilometrów przebiegu. Bez względu na przebieg, może być on w stanie niemalże idealnym albo może być już wyjątkowo mocno zużyty. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób auto było eksploatowane przez poprzedniego właściciela. Nieterminowa wymiana filtrów, oleju i świec zapłonowych (lub żarowych w silniku wysokoprężnym), jazda z minimalnym poziomem oleju silnikowego, stosowanie oleju silnikowego niskiej jakości albo niezgodnego z zaleceniami producenta, ignorowanie wymian płynu chłodniczego i hamulcowego, tankowanie najgorszego paliwa, ciągła jazda po drogach niskiej jakości, a nawet niedbanie o to, aby auto umyć i nawoskować – wszystko to będzie się mścić na następnym właścicielu. Silnik będzie już mocno zużyty, zawieszenie wytłuczone, a na nadwoziu może pojawić się korozja. Załóżmy optymistycznie, że samochód był eksploatowany w normalny sposób. Ciągle w mieście czy więcej na trasie? To bardzo ważne dla przyszłego właściciela samochodu. Auto jeżdżące w trasy będzie w znacznie lepszym stanie technicznym, nawet mając o wiele większy przebieg, niż samochód, który jeździł ciągle w mieście. Zwłaszcza pojazd notorycznie eksploatowany na krótkich trasach będzie miał mocno zużyty silnik, który w większości przypadków nie mógł osiągnąć temperatury roboczej. W aucie, które ciągle jeździło po mieście, nabywca będzie musiał liczyć się z koniecznością wymiany sprzęgła, dwumasowego koła zamachowego, elementów układu hamulcowego, a być może także z remontem manualnej skrzyni biegów. Największym problemem może być filtr cząstek stałych, montowany w samochodach z silnikami wysokoprężnymi. Ciągła jazda po mieście zapycha go. Nowy filtr jest drogi, zatem trzeba się ratować, stosując metody jego regeneracji. Najlepsze i najbardziej skuteczne jest wypalanie w piecu indukcyjnym. Co będzie wymagać natychmiastowej wymiany? Nawet czteroletnie auto będzie wymagać szeregu inwestycji zaraz po zakupie. Trzeba będzie bowiem wymienić olej silnikowy wraz z filtrem oleju, filtr kabinowy, filtr paliwa i filtr powietrza. Jeśli napęd rozrządu jest realizowany przez pasek, konieczna będzie jego wymiana, czasami także z napinaczem. Wymiany może wymagać pasek wielorowkowy, napędzający alternator. Poza tym trzeba zastosować nowy płyn chłodniczy, nowy płyn hamulcowy i prawdopodobnie wymienić elementy robocze układu hamulcowego – tarcze i klocki. W samochodach z hydraulicznym układem wspomagania będzie należało dokonać wymiany płynu wspomagania. Konieczny będzie też serwis klimatyzacji, który wiąże się z odgrzybianiem, uzupełnieniem czynnika (w przypadku nowego R1243y – koszt powyżej 1000 zł) i oleju mineralnego, a także – z wymianą filtra osuszacza klimatyzacji. Cztery lata intensywnej eksploatacji auta oznaczają niemal całkowite zużycie kompletu opon – trzeba będzie zatem zainwestować w nowe ogumienie letnie i zimowe albo wielosezonowe. Po przekroczeniu 100 tysięcy km trzeba będzie wymienić olej w manualnej skrzyni biegów. Wymiany płynu ATF (oleju przekładniowego) może wymagać też automat – tutaj koszt wymiany dynamicznej, płynu ATF i filtra skrzyni biegów z pewnością przekroczy 1000 zł. Czy można obawiać się większych awarii w czterolatku? Czteroletni samochód może też wymagać poważnych inwestycji. Jeśli poprzedni właściciel w nieodpowiedni sposób eksploatował turbinę, nowy będzie musiał inwestować w nową turbosprężarkę. Bez względu na to, czy to silnik wysokoprężny, czy nowoczesny benzynowy. Benzyniaki budowane w zgodzie z zasadami downsizingu mogą już „klekotać”, co zazwyczaj oznacza konieczność inwestycji w nowy łańcuch rozrządu. Niestety, w nowych autach stał się on kolejną częścią eksploatacyjną. Największe wydatki mogą być związane z bezpośrednim wtryskiem paliwa – zwłaszcza wtryskiwaczami i pompą wysokiego ciśnienia, jeśli poprzednik rzadko wymieniał filtr paliwa i tankował paliwo gorszej jakości. Wtryskiwacze do benzyniaków z bezpośrednim wtryskiem to wydatek rzędu 400-500 zł za sztukę, w dieslach może być nawet trzy lub cztery razy drożej, zwłaszcza w przypadku wtrysków piezoelektrycznych. Droga będzie też naprawa „wytłuczonego” zawieszenia, jeśli poprzednik nie szanował samochodu i często jeździł „po dziurach”. Komplet wahaczy w zawieszeniu wielowahaczowym tylnej osi albo wymiana zużytych (przeciekających) amortyzatorów adaptacyjnych nadszarpnie poważnie niejeden budżet. Kupno każdego auta obarczone jest dużym ryzykiem, dlatego koniecznie trzeba je dokładnie sprawdzić przed zakupem. To, że samochód był przez trzy lata serwisowany w ASO, o niczym nie świadczy. Przez kolejny rok poprzedni właściciel mógł auto porządnie zaniedbać, gdyż za serwis i naprawy musiał już płacić z własnej kieszeni.
Czteroletnie auto po gwarancji – czy coś może się zepsuć?
Po Zanzibarze i Ellis Island Małgorzata Szejnert znowu zajmuje się wyspą. Tym razem na warsztat wzięła położoną u wybrzeży Szkocji wyspę Bute, na której mieścił się kiedyś obóz odosobnienia dla polskich oficerów. Reporterka trafiła na trop tego tematu, przeglądając rodzinne dokumenty. Zastanowiło ją nagłe zniknięcie z listów wuja Ignacego Raczkowskiego, o którym po prostu przestano pisać. Próbowała dowiedzieć się czegoś więcej i natrafiła na trop, który prowadził do Anglii. Wreszcie w internecie znalazła zdjęcie nagrobka. Okazało się, że Ignacy Raczkowski został pochowany w 1943 roku w Rothesay, na wyspie Bute. Ponieważ nigdy o tym w rodzinie nie wspominano, zresztą w ogóle o wuju nikt nie mówił, Małgorzata Szejnert postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej. Ustaliła, że był on jednym z kilkuset oficerów przetrzymywanych w obozie, o którym prawie wszyscy już zapomnieli. Dawniej Na wyspie Bute internowani byli polscy oficerowie, którzy z różnych przyczyn stanowili polityczne zagrożenie dla generała Sikorskiego. Byli to ludzie związani z Piłsudskim i obozem sanacji, uznani przez Sikorskiego za sprawców klęski wrześniowej. Wywieziono ich z kraju w 1939 roku, najpierw do Francji, a następnie na Bute. Było ich wielu, od trzystu do sześciuset. Na Bute przyjęto ich dobrze. Owiani nimbem tajemnicy, mieli dobre maniery, stopnie wojskowe i pieniądze. Grali w brydża, byli muzykalni, w dodatku pochodzili z kraju, który był znany miejscowym jako sojusznik. Zostali więc przyjęci ze zdziwieniem, ale też z szeroko otwartymi ramionami. Zesłani oficerowie byli nie mniej zdumieni. Zamiast polowych warunków, menażek i namiotów, dostali miękkie łóżka, dansingi, zniżkę u miejscowego dentysty i stałe ławki w kościele. Od początku wydawało im się, że coś jest nie tak. Nie chcieli przeczekać wojny w takim miejscu. Teraz „Wyspa Węży” nie jest tylko staranną rekonstrukcją losów Ignacego Raczkowskiego i innych oficerów internowanych na Bute. To w równym stopniu opowieść o odkrywaniu tychże, o reporterce podążającej tropem rodzinnej zagadki i pieczołowicie, z mozołem wydobywającej informacje z ludzi i z archiwów. To fascynujący zapis zbierania strzępków informacji i dochodzenia do prawdy. Szejnert sama jedzie na Bute, daje ogłoszenia w miejscowej gazecie, wypytuje historyków i zwykłych ludzi. Przy okazji odsłania przed czytelnikiem teraźniejszość wyspy, kreśląc portret miejsca o niezwykłej, zapomnianej historii. Co pozostaje? Małgorzata Szejnert potrafi uwieść czytelnika. Jej proza obfituje w momenty, które zatrzymują i zaskakują, drobne, ale znaczące olśnienia, zdania, które zostają na dłużej. Przywraca pamięć o ludziach, których zapomniano, ale jednocześnie skłania do refleksji nad naturą pamięci, historią i prawdą. Wskrzesza ludzi i miejsca, których już nie ma, a znaki zapytania, które pozostają, luki, których nie udało jej się wypełnić, przypominają, jak wiele już zostało zapomniane. Lektura obowiązkowa. Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl
„Wyspa Węży” Małgorzata Szejnert – recenzja
Problemy z wyszukiwaniem przedmiotów 15 października - zwroty i przedłużenia ofert Mieliśmy dziś problemy techniczne: przez około 12 minut wyszukiwanie przedmiotów było niemożliwe. Problemy dotyczyły także wyświetlania list ofert. Aktualnie Allegro działa poprawnie. Zgodnie z zasadami rekompensat za awarie techniczne: * oferty kończące się 15 października 2018 roku w godzinach 11:42:00-12:08:59 przedłużymy o 24 godziny, * za licytacje kończące się 15 października w godzinach 11:39:00-11:41:59 zwrócimy opłaty Sprzedającym. Przepraszamy za utrudnienia.
Problemy z wyszukiwaniem przedmiotów 15 października - zwroty i przedłużenia ofert
Buty trekkingowe powinny cechować się dobrą przyczepnością, wodoodpornością i lekkością. Jeżeli wybieramy wędrówki po górach latem, buty trekkingowe nie powinny być ocieplane, ale dobrze trzymać się podłoża i zabezpieczać kostkę. Jakie buty trekkingowe dla dzieci znajdziemy na Allegro? Obuwie, które powinieneś zabrać na wyprawę Wyjeżdżając na wakacje w góry, czasem nie zwracamy uwagi na obuwie. Jest gorąco, może padać, ale często jedynym obuwiem, które zabieramy ze sobą, jest to sportowe. Góry, szczególnie te wyższe, mają to do siebie, że pogoda jest tam nieprzewidywalna. W jednej chwili może być sucho, a za moment może spaść mocny deszcz. Mokre kamienie stają się śliskie i niebezpieczne dla osób, które nie mają odpowiedniego obuwia. Dlatego wybierając się w góry, należy szczególnie zadbać o odpowiednie buty trekkingowe. Zapewnią one odpowiednią przyczepność, noga nie będzie się ślizgać, a kostka będzie chroniona przed skręceniem. Buty trekkingowe przed kostkę Niskie buty trekkingowe są lżejsze, mają odpowiednią podeszwę, która chroni przed ślizganiem, ale warto pamiętać, że sprawdzają się tylko podczas wędrówek na nizinach. Nie zaleca się zakładania takiego typu butów w wyższe góry. Kostka nie jest w nich odpowiednio chroniona. Jeżeli mamy młodsze dzieci i nie zamierzamy zdobywać najwyższych szczytów, buty przed kostkę mogą okazać się dobrym wyborem. Sprawdzają się znacznie lepiej niż zwyczajne buty sportowe, które nie dają żadnego zabezpieczenia na śliskich i nierównych powierzchniach. Jednym z przykładów mogą być lekkie buty trekkingowe Quechua przed kostkę. Zastosowano w nich kauczukową podeszwę z bieżnikiem, który zapewnia odpowiednią przyczepność. Dodatkowo wyposażone są w trwały system amortyzacji CS i wzmocnione strefy zginania. Dzięki temu są wygodne, trwałe i bezpieczne. Koszt butów trekkingowych Quechua przed kostkę to około 55 zł. Inną propozycją mogą być buty trekkingowe Hasby. Mają odpowiednią podeszwę do chodzenia po nizinnych, nierównych powierzchniach. Wykonane zostały ze skóry ekologicznej. Do produkcji wkładki i wyściółki wykorzystano materiały tekstylne. Buty są zapinane na rzepy. Koszt to około 70 zł. Buty trekkingowe za kostkę Jeżeli wybieramy się z dzieckiem w wyższe góry, zamierzamy chodzić po skalistym podłożu, przemieszczać się między wystającymi korzeniami, warto wybrać buty trekkingowe za kostkę. Dzięki nim kostka i stopa jest odpowiednio chroniona, noga nie ślizga się i ma zapewnioną przyczepność. Jedną z propozycji dostępnych na Allegro są buty trekkingowe Adidas. Mają odpowiedni bieżnik, są antypoślizgowe, a materiał zapewnia 100% wodoodporności. Koszt to około 180 zł. Kolejną propozycją są buty trekkingowe Vemont, wykonane z wodoodpornego materiału z membraną DINTEX. Zapewniają odpowiednią wentylację, noga się w nich nie poci, są odporne na wiatr i wodę. Podeszwa z bieżnikiem sprawdza się podczas chodzenia po kamieniach i nierównych powierzchniach. Zapiętek jest wzmocniony. Koszt to około 120 zł. Szeroką ofertę butów trekkingowych za kostkę ma również Quechua. Wyposażone są w oddychającą i nieprzemakalną membranę. Co więcej, buty są solidne, trwałe, a do tego wygodne. Dużą zaletą jest odpowiednie trzymanie stopy i ochrona kostki przed zwichnięciem. Powierzchnia antypoślizgowa i 4 mm bieżnika sprawiają, że chodzenie po górskich szlakach jest prawdziwą przyjemnością. Dodatkowo buty trekkingowe Quechua są lekkie. Koszt to około 120 zł.
Buty trekkingowe dla dzieci do bezpiecznego chodzenia po górach latem
Zaprosiłeś do siebie bliskich, zamierzacie spędzić przyjemny wieczór w domu, ale nie chcesz serwować im chipsów i słonych paluszków? Poniżej przedstawiamy zdrowsze alternatywy. Znudziło ci się częstowanie gości ciągle tymi samymi przekąskami? A może chcesz bardziej dbać o zdrowie swoje i swoich bliskich? Nasze propozycje – proste i szybkie – spełnią te wymagania, a do tego rozbudzą wasze kubki smakowe! Na słono Nie wyobrażasz sobie domówki bez chipsów? Zaskocz swoich gości chipsami z jarmużu. Ich przygotowanie zajmie ci dosłownie kilka minut: Umyj jarmuż i osusz go, odkrój grubsze części łodyg z liści. Liście pokrój na niewielkie kawałki (2–3 cm) i przełóż do miski. Skrop delikatnie oliwą z oliwek, posyp ulubionymi przyprawami – solą, wędzoną lub słodką papryką, chili – i rozłóż na blasze wyłożonej papierem do pieczenia tak, by kawałki na siebie nie nachodziły. Wstaw do rozgrzanego do 150 stopni piekarnika na 3–5 minut – pilnuj ich, powinny być chrupiące, ale nie spalone! Dopóki sam ich nie spróbujesz, nie uwierzysz, jak bardzo przypominają w smaku klasyczne chipsy! Na słodko Zaserwuj swoim gościom całą gamę smaków – oto przepis na przekąskę, która zachwyci smakoszy słodkości. Jaglanello, czyli "rafaello" z kaszy jaglanej: Ugotuj dwa woreczki kaszy jaglanej w mleku kokosowym. Możesz połączyć je z wodą lub zamienić na zwykłe mleko, ale dzięki kokosowemu kuleczki zyskają głębszy, wyraźniejszy smak. Ugotowaną i przestudzoną kaszę wymieszaj z miodem, syropem klonowym, z agawy lub innym naturalnym słodzikiem (uważaj jednak, by masa nie stała się zbyt rzadka – będziesz z niej lepić później kulki), odrobiną wiórków kokosowych i oleju kokosowego. Zblenduj na gładką masę, formuj nieduże kulki i obtaczaj je w wiórkach kokosowych. Robienie kulek może być nieco czasochłonne, ale zachwyt twoich gości wynagrodzi ci czas spędzony w kuchni. box:offerCarousel Pikantnie Chcesz podać swoim gościom coś na ostro? Postaw na pieczoną ciecierzycę z przyprawami: Ugotuj ciecierzycę do miękkości (warto zalać ją wodą i pozostawić na noc wcześniej, a przed gotowaniem wymienić wodę) i wsyp do dużej miski. Dodaj olej oraz wybrane przyprawy, na przykład ostrą paprykę, i dokładnie wymieszaj. Przesyp ciecierzycę na dużą blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i wstaw do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Piecz około 30–40 minut, mieszając kilka razy. Ten dziecinnie prosty przepis możesz modyfikować wedle własnego uznania – masz ochotę na ciecierzycę w ziołach lub na słodko? Wystarczy, że zmienisz przyprawy! box:offerCarousel Orientalnie Chcesz zaserwować też coś treściwszego, ale nie masz zamiaru tracić czasu w kuchni? Wybierz szybki w przygotowaniu i niebiańsko pyszny hummus, czyli izraelską pastę z ciecierzycy: Ugotuj szklankę suchych ziaren – czas ich gotowania to zwykle około 40 minut, ale dopilnuj, by ziarenka były łatwe do rozgniecenia i lekko kremowe w środku – hummus z niedogotowanych ziaren nie będzie smaczny. Po ugotowaniu opłucz i przełóż ciecierzycę do blendera, dodaj 1 szklankę tahini (pasty sezamowej), 2–3 łyżki soku z cytryny, 3 ząbki czosnku i zmiksuj na aksamitną masę. Skosztuj i jeśli chcesz, dodaj soli i pieprzu do smaku. Wyłóż pastę do małych miseczek i posyp nasionami czarnuszki, słodką papryką lub posiekaną natką pietruszki. Podawaj z pieczywem oraz świeżymi warzywami, na przykład selerem naciowym i marchewką. Możesz też pójść o krok dalej i przygotować hummus buraczany (z dodatkiem pieczonego buraka). Na twoim stole zamiast niezdrowych i tuczących chipsów czy ciasteczek mogą pojawić się oryginalne, ale proste w przygotowaniu propozycje. Różnorodne diety cieszą się w Polsce ogromną popularnością – wśród nich znajdziesz zdrowe i pyszne zamienniki tradycyjnych przekąsek.
Jak zdrowo ugościć przyjaciół?
Dziadkowie Małgorzaty Szumskiej zostali zesłani na Syberię i do Kazachstanu przez Stalina. Ona wsiadła do pociągu transsyberyjskiego dobrowolnie, by zobaczyć i zrozumieć. W „Zielonej sukience” Małgorzata Szumska opowiada przynajmniej trzy historie – historię swojego dziadka Staszka, zesłanego do obozu w Kazachstanie, babci Janki, której przymusowym domem stała się na kilka lat syberyjska wioska Mokrusza, i swoją – wnuczki wędrującej śladami rodzinnych historii, a przy okazji uczącej się lepiej rozumieć samą siebie. Babcia Janka To chyba od niej wszystko się zaczyna. Ma osiemdziesiąt dwa lat, gdy wnuczka pokazuje jej mapę Rosji. Nie wiedziała, że to tak wielki kraj. Była tam, daleko, pośrodku niczego, ale nie zdawała sobie sprawy, jak to było daleko. Małgorzata jedzie na Syberię także dla niej. Chce jej przywieźć zdjęcia, historie o ludziach, którzy kiedyś stali się jej bliscy. Janka pochodzi z Wileńszczyzny. Taka zwykła dziewczyna, która zakochała się w partyzancie i za tę miłość trafiła na Syberię. Może zresztą i tak by się tam znalazła, wtedy nie trzeba było wiele, by zostać zesłanym. To do niej należała tytułowa zielona sukienka, symboliczny prezent od męża, którego prawie straciła. W książce zobaczyć można zdjęcie Janki w tej sukience – młoda, poważna, ale pełna nadziei, opiekuńczo obejmuje młodszą siostrę. Dziadek Staszek Szałaput, niespokojny duch, który oddał swoje serce AK i nigdy nie zdradził. Nawet gdy torturowano go przez dwa lata w gułagu w Workucie. Wtedy mu się udało, nie dostał wyroku. Później, już jako mąż i ojciec, nie miał tyle szczęścia. Jego historia to przejmująca i pełna okrucieństwa opowieść o duchu prawdziwie niezłomnym, romantyczna i smutna. Małgosia I wreszcie wnuczka – aktorka, podróżniczka, która pewnego dnia postanowiła, że nadszedł czas, by wyruszyć do Rosji. Sama nie do końca rozumie, po co jedzie, wie tylko, że musi zobaczyć na własne oczy miejsca z opowieści dziadków, by choć po części zrozumieć, przez co przeszli. Małgorzata jest odważna. Śmiało (a także nieco nierozważnie) zapuszcza się w ciemne zaułki rosyjskich i kazachskich miast, wsiada do samochodów z nieznanymi mężczyznami, nie znając rosyjskiego wdaje się w dyskusje i nawiązuje przyjaźnie. Nie zawsze wyciąga głębokie wnioski, ale potrafi gawędzić. Snuje swoją opowieść tak, że odnosimy wrażenie, iż jest naszą dawno niewidzianą przyjaciółką. Trzy historie Trudno zdecydować, która z trzech historii opowiedzianych w książce jest najciekawsza. Autorka zgrabnie je przeplata, trzymając czytelnika w pewnym napięciu, choć bowiem wiemy, że Janka i Staszek wrócili z zesłania, zamieszkali w Jeleniej Górze i doczekali się dzieci i wnuków, z zapartym tchem śledzimy ich losy, chcąc dowiedzieć się, przez co przeszli i jak się im udało. Ich historia to opowieść jakich wiele, ale przez to jest tym bardziej przejmująca – nie sposób nie myśleć o tysiącach Staszków i Janin, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji i z których wielu nigdy nie wróciło. Trzeba pamiętać i dobrze, że są wnuczki, które chcą tych historii słuchać. Wyprawa Małgorzaty nie obfituje może w dramatyczne wydarzenia, ale być może jest przez to tym ciekawsza. Codzienność w syberyjskich miastach i wioskach nie jest czymś, co znamy i rozumiemy, zaś Małgorzata Szumska pokazuje nam niewielki wycinek tej rzeczywistości. Opowiada o ludziach, którzy jej pomogli i ta opowieść jest równie interesująca jak dramatyczne losy jej dziadków. Ciekawa, ładnie napisana książka, będąca zarazem historią rodzinną i relacją z podróży. Warto przeczytać. Źródło okładki: www.znak.com.pl/wydawnictwo-Znak-Literanova
„Zielona sukienka. Przez Rosję i Kazachstan śladami rodzinnej historii.” Małgorzata Szumska – recenzja
Tytułowa królowa to Świętosława, córka Mieszka I, jednak równie dobrze to określenie mogłoby się odnosić do autorki książki. Trudno bowiem zaprzeczyć, że Elżbieta Cherezińska jest królową polskiej powieści historycznej. Wielbicieli twórczości Cherezińskiej nie trzeba do lektury „Królowej” namawiać. Wszak książka ta jest kontynuacją „Hardej” (recenzja), po którą bez wątpienia sięgnęli. Niniejsza recenzja jest zatem skierowana przede wszystkim do osób nieprzekonanych, którzy albo boją się, że powieść historyczna ich nie zainteresuje, albo na tyle interesują się historią, że nie chcą czytać książki, która jest jednak w znacznym stopniu fikcją. Jedni i drudzy powinni jednak znaleźć powody do satysfakcji po lekturze „Królowej”. Fakty czy mity Obie części dylogii, czyli „Harda” i „Królowa”, opowiadają mniej więcej o czasach panowania Bolesława Chrobrego. Każdy, komu nieobca jest historia średniowiecza, wie, jak wiele jest luk w naszej wiedzy na temat tej epoki. Mnóstwo dokumentów przepadło, nie znamy ważnych faktów, imiona kluczowych postaci zostały zapomniane. Czyniąc główną bohaterką swojego cyklu Świętosławę, o której życiu wiadomo bardzo niewiele, Cherezińska podjęła ryzykowną decyzję. W oparciu o nieliczne potwierdzone zdarzenia zbudowała opowieść, która z pewnością jest w znacznym stopniu fikcją. Historycy mogą się zżymać, trudno jednak zaprzeczyć, że wizja Cherezińskiej jest oparta o solidną wiedzę, tło historyczne jest jak najbardziej wiarygodne, zaś sama fabuła tak porywająca, że trudno po jej przeczytaniu nie ulec fascynacji tą epoką. Wojny, podstępy, knowania Czasy były to zaiste ciekawe. Bolesław Chrobry jawi się jako wielki przywódca, jednak w Europie podobnych nie brakowało. Cherezińska relacjonuje walki o władzę, spory terytorialne, podstępne zawieranie sojuszy i łamanie ich. W „Królowej” do gry wkracza Ruś, w poprzednim tomie zaledwie wspomniana. Kolejni władcy próbują budować swoją potęgę, myślą o przyszłości, chcą, by ich imię coś znaczyło. Świętosława, siostra Bolesława, stoi pozornie z boku. Jako kobieta ma mniej środków do dyspozycji. Jednak również ona potrafi być lojalna i budować pozycję swoją oraz swoich mężczyzn, a przy tym jest bardziej skuteczna od wielu potężniejszych władców. „Królowa” nie jest pozbawiona słabszych punktów. Niektóre dialogi brzmią sztucznie, postaci bywają przerysowane, sceny erotyczne nie zawsze są udane. Niemniej lektura „Królowej” to czysta przyjemność. Autorka nie musiała już poświęcać miejsca wprowadzaniu nowych bohaterów. Czytelnik jest od razu rzucony w wir wydarzeń, co sprawia, że od powieści, od samego początku, trudno się oderwać. Liczne bitwy i polityczne zagrywki, które niełatwo było zapamiętać podczas lekcji historii, układają się w fascynujący ciąg przyczyn i skutków. Przestaje być istotne, co jest faktem, a co zmyśleniem, ważne jest tylko to, że tajemniczy, skomplikowany kawałek dziejów staje się nam nadspodziewanie bliski. Nie bójmy się więc tej książki, nawet jeśli na co dzień nie sięgamy po powieści historyczne. „Królowa” bez wątpienia wciągnie bez reszty w swój świat. Źródło okładki: http://www.zysk.com.pl/
„Królowa” Elżbieta Cherezińska – recenzja
Przygotowania do narodzin dziecka to wyjątkowe chwile, które w magiczny sposób zbliżają do siebie rodziców. Dotyczy to nie tylko pierwszych zakupów, ale także urządzania wyjątkowego miejsca – pokoju maluszka. Kiedyś zamieni się on w salę zabaw wypełnioną po brzegi klockami, misiami i kredkami. Będzie to prawdziwy tor przeszkód, gdy zechcesz nocą przejść do łóżka, aby poprawić dziecku kołdrę. Ale teraz, gdy pokój ma dopiero powitać małą istotkę, musisz zadbać o to, aby był nie tylko przytulny, ale przede wszystkim praktyczny dla ciebie. Meble do pokoju niemowlaka box:offerCarousel Urządzając pokój niemowlaka, warto kierować się zasadą, że mniej w tym wypadku oznacza lepiej. Nie zastawiaj ścian regałami, biurkami i meblami, z których nikt nie będzie korzystał. Przestrzeń i umiar to dwie zalety. Meble, które powinny znaleźć się w pokoju niemowlaka, to: Łóżeczko – maluszek potrzebuje swojego kącika do spania i miejsca, w którym będzie mógł odpocząć po zabawach. Jeśli noce będzie spędzał w łóżku rodziców, łóżeczko przyda się, gdy mama będzie chciała skorzystać z łazienki lub odpocząć. Dzięki barierkom maluszek jest bezpieczny i nie spadnie podczas przekręcania się na boczki. Do wyboru są łóżeczka drewniane (mogą być z regulowaną wysokością materaca) i łóżeczka turystyczne – polecane zwłaszcza dla dzieci, które już stają. Komoda – przechowa dziecięce ubranka oraz akcesoria. Można na niej położyć przewijak lub postawić lampkę. Dzięki niewielkim gabarytom, może stać w bliskiej odległości od łóżeczka, którego nie zasłoni swoją wysokością. Szafa lub regał z półkami – szafa sprawdzi się, jeśli meble mają posłużyć na dłużej. W niej bowiem zawisną ubrania, które powinny być na wieszakach, a na dole można postawić pudełka z zabawkami lub schować większe gadżety, np. bujak. Dobrym pomysłem jest także regał z półkami, bez frontów. Można na nim postawić zabawki i książki, a maluch, gdy będzie starszy, będzie mógł sobie zdjąć to, na co ma ochotę, bez ryzyka przycięcia sobie palców. Sofa, fotel, krzesło, np. bujane – będzie tzw. miejscem mamy. Przyda się podczas karmienia w nocy, a także podczas codziennych zabaw z dzieckiem. Półka podręczna – wisząca np. nad komodą. Można postawić na niej lampkę, zegarek, ramkę ze zdjęciem czy elektryczną nianię. Stelaż z wanienką – wielu rodziców kąpie maluszka w pokoju. W takiej sytuacji warto kupić wanienkę na stojaku, dzięki czemu rodzic nie będzie musiał się schylać. Praktyczne gadżety box:offerCarousel Nie tylko meble są tym, co posłuży rodzicom i dziecku. Oprócz nich warto zadbać o to, co znajdzie się w łóżeczku, czyli materac i ochraniacze na szczebelki. Niektórzy rodzice dają dziecku poduszkę, która nie spłaszcza główki. Dopóki jednak twój szkrab nie nauczy się przekręcać, lepiej zrezygnuj ze zbędnych rzeczy w łóżeczku, zwłaszcza z poduszek z piór i kołdry. W zupełności wystarczą body i pajacyk lub śpiworek. Na łóżeczku lub komodzie można przymocować przewijak. Pamiętaj, aby nigdy nie zostawiać dziecka bez opieki na przewijaku! Warte zakupu są także: Bujaczek lub leżaczek – uprzyjemni chwile maluszka. Karuzela na łóżeczko – świetna zabawa dla leżącego dziecka, które uczy się chwytać. Nocna lampka – sprawdzi się przy nocnym karmieniu i usypianiu. Termometr pokojowy – wskaże temperaturę pomieszczenia. Nawilżacz powietrza – przydatny zwłaszcza w okresie zimowym, gdy korzystamy z grzejników. Elektroniczna niania – umieszczona przy łóżeczku pozwoli rodzicom czuwać z każdego pomieszczenia nad spokojnym snem maleństwa. Pudełko na zabawki – schowasz w nim grzechotki, gryzaki czy zabawki sensoryczne. Przybornik – czasem dołączany do łóżeczka. Pomieści pudry, mokre chusteczki, pieluszki czy kosmetyki, które najczęściej będą używane. Odtwarzacz CD – zrelaksuje dziecko już od pierwszych chwil w domu, idealny do kangurowania i usypiania maluszka, to z niego popłyną piękne, relaksujące melodie dla mamy i dzidziusia. Wystrój pokoju box:offerCarousel Wizję tego, jak ma wyglądać pokój niemowlaka, warto zrealizować jeszcze przed jego narodzinami. Dobrze, aby pokój po malowaniu ścian wietrzył się przynajmniej miesiąc, zanim wprowadzi się do niego nowy lokator. Podobnie jest z mebelkami – zwłaszcza łóżeczkiem, które może pachnieć drewnem. Wybierz spokojny kolor ścian. Dla noworodka kolorowe, o intensywnych barwach ściany mogą być po prostu męczące. Pomysłowe są ręcznie robione napisy nad łóżeczkiem, np. z imieniem dziecka. Ładnie wyglądają też zdjęcia lub naklejki na ścianę, np. nad komodą. Uroku pokoju doda przytulna, miękka wykładzina lub dywanik. Dla małego domownika należy wybrać też uroczy żyrandol. Żyrandole dziecięce są pomysłowe i stylowe, np. ludzik z główką-żarówką, siedzący na księżycu. Środek pokoju dobrze jest pozostawić wolny – wykorzystany zostanie podczas zabaw na macie edukacyjnej. Jeśli uda się wygospodarować kawałek przestrzeni, może posłużyć jako miejsce na wózek lub fotelik samochodowy. Pamiętaj, aby zadbać też o okna. Oprócz firanki i zasłon dobrze jest przyczepić na szybach rolety lub żaluzje. Osłonią pokój przed niechcianym światłem i cieniami, które mogą padać na ścianę i rozpraszać lub straszyć dziecko nocą.
Jak urządzić pokój niemowlaka?
Co zrobić kluczami – to jeden z najstarszych problemów biegaczy i każdy rozwiązuje go na swój sposób. Jedni biegają, grzechocząc, inni trzymają je w spoconej dłoni... Tymczasem rozwiązania są proste i tanie. Jeśli biegasz w terenie, problem irytujących przedmiotów na pewno pojawił się już na jednym z pierwszych treningów. Szczególnie w przypadku dłuższych dystansów. Nie da się trenować bez żadnych drobiazgów przy sobie. Klucze do mieszkania, kluczyki do samochodu, chusteczki, karty, drobne, telefon – to wszystko gdzieś musi się zmieścić, a w większości przypadków nie da się poupychać po kieszeniach. Proponujemy przegląd rozwiązań przydatnych biegaczom. Opaska na nadgarstek z kieszonką Jeśli potrzebujesz niedużo miejsca, wybierz opaskę frotte z materiału chłonącego pot i z kieszonką, która pomieści klucz i drobne pieniądze. Jednak takie opaski są szersze niż standardowe, jeśli więc nie lubisz mieć nic na nadgarstkach w czasie biegu, będzie cię to irytować. Spodenki z kieszonką Przed zakupem spodenek czy legginsów sprawdź, czy mają wszytą kieszeń. Najlepiej, aby była schowana w gumie podtrzymującej w pasie i zabezpieczona suwakiem, wtedy przedmioty nie będą podskakiwać w czasie biegu. Jeśli planujesz poza bieganiem ćwiczenia na leżąco, kieszonkowe drobiazgi mogą cię uwierać, więc warto je wcześniej wyjąć albo wziąć ze sobą dodatkową saszetkę na klucze. Pokrowiec na telefon z kieszonką na klucze i kartę Niektóre etui biegowe na telefon mają kieszenie na mniejsze przedmioty. Warto, aby kieszeń była z boku lub na zewnątrz etui, bo np. kluczyki do samochodu umieszczone od strony skóry mogą powodować podrażnienia i nieprzyjemny ból. Płaski pas biodrowy Wygląda jak przeszyta taśma, którą zapina się na biodrach. Wzdłuż wmontowany jest suwak, a pod nim kryje się pojemna, choć płaska kieszonka. Ponadto taki pas ściśle przylega, nie podskakuje i nie wbija się boleśnie w ciało. W czasie biegu można go obracać, umieszczając kieszeń z tyłu, z przodu lub z boku w miarę aktualnych potrzeb. Wadę stanowi niewielka pojemność – raczej nie zmieszczą się w nim żele energetyczne ani większe rzeczy. Pas na bidony z kieszeniami Często pasy biodrowe na bidony też mają wszyte kieszonki. Istnieje także możliwość dokupienia do pasa doczepianej na rzepy saszetki lub etui. To wygodne, bo można je doczepiać i zdejmować w miarę potrzeb. Pas z kieszonką pomieści także żele. Mały plecak Jeśli małe pasy cię nie urządzają, poszukaj niewielkiego plecaka typu kamizelka. Przyda się on biegaczom, którzy mają niewiele rzeczy, ale biegają na dalszą odległość i chcą zabrać ze sobą np. kurtkę przeciwdeszczową. Małe plecaczki są płaskie, często mają specjalne sznurowania pozwalające zmniejszyć lub zwiększyć ich wymiary w razie potrzeby. Plecaki takie dobrze przylegają, jeśli ramiączka można regulować, a między nimi jest poprzeczny pas dodatkowy. Duży plecak Plecaki przystosowane do biegania pomieszczą w zasadzie wszystko, czego dusza biegacza zapragnie, a ich zaletą jest często możliwość dołożenia bukłaka na wodę. Saszetka na psią obrożę Jeżeli biegasz z psem, możesz skorzystać z pomocy czworonoga. Dostępne są obroże z kieszonkami lub specjalnym doczepianym etui, których konstrukcja nie przeszkadzać zwierzęciu w biegu, a zmieszczą się w nich niezbędne drobiazgi. Jak widać, wybór rozwiązań jest duży, dlatego na pewno znajdziesz coś dla siebie. Wtedy bieganie stanie się już tylko czystą przyjemnością, niezakłócaną grzechotaniem czy obijaniem.
Irytujące drobiazgi – przegląd torebek i saszetek dla biegacza
Można powiedzieć, że jesteśmy świadkami rewolucji kulinarnej. Moda na zdrowe odżywianie, coraz większa ilość programów kulinarnych w telewizji, powstające szkoły gotowania – to wszystko sprawia, że chcemy robić kuchenne doświadczenia, poznawać nowe potrawy, próbować różne smaki. Jeżeli mamy niewielką kuchnię lub po prostu lubimy mieć wszystko pod ręką i wielofunkcyjne urządzenia spełniają nasze oczekiwania, warto sprawdzić jeden z robotów kuchennych znajdujących się w poniższym zestawieniu. Bosch MCM 64060 Elegancki design robota kuchennego Bosch MCM 64060 o mocy 1200 W z pewnością zachwyci każdego wielbiciela stylowej i gustownej kuchni, a innowacyjne funkcje zagwarantują wysoką jakość pracy i najlepsze efekty. Urządzenie posiada wszystkie potrzebne akcesoria, które będą w łatwy sposób miksowały, ugniatały, mieszały, rozdrabniały, natomiast przystawka Cube Cutter posłuży do krojenia w równą kostkę. Dla osób lubiących świeżo wyciskane soki z pewnością przyda się wyciskacz do cytrusów, który z łatwością wyciśnie ostatnie krople z owoców. Cena robota kuchennego Bosch MCM 64060 to 450 zł. First Austria 5259 Jeśli szukamy robota o mocnym silniku (1200 W) z pojemną misą (6,5 l), to jednym z urządzeń wartych polecenia jest First Austria 5259. Mikser planetarny, jaki został w nim zastosowany, pracuje po wewnętrznym obwodzie nieruchomej misy, dzięki czemu możemy liczyć na precyzję i płynność przygotowania ulubionych dań. Trzy niezastąpione narzędzia, które First Austria posiada, umożliwiają doskonałą pracę: mieszadło wykonane z tworzywa udarowego o podwyższonej wytrzymałości świetnie nadaje się do mieszania mas, gęstych kremów czy ubijania ziemniaków na purée; hak wyrobi ciasto makaronowe, drożdżowe czy faworkowe, a osłona tworzywa PP zabezpieczy przed rozpryskiwaniem; ubijak jest przeznaczony do lekkich mas, śmietany i majonezu. 10-stopniowa możliwość regulacji prędkości silnika sprawia, że przygotowanie potraw nie zajmuje wiele czasu. Robot kuchenny First Austria możemy kupić już za 439 zł. Bosch MUM 4426 Robot kuchenny o mocy 500 W z innowacyjnym ruchem Multi-motion-drive ma 4-stopniową regulację prędkości, rozdrabniacz do warzyw i owoców, tarczę do krojenia na wiórki i plasterki. Silikonowe przyssawki zapewniają bezpieczeństwo i zapobiegają przesuwaniu się robota podczas jego pracy. Sprzęt wyposażono również w hak do ubijania ciasta i misę z pokrywą chroniącą przed rozpryskiwaniem. Kupimy go na Allegro już za 329 zł. MPM Kasia model 116 Mieszanie, ubijanie, zagniatanie i ucieranie – te i wiele innych przydatnych funkcji możemy znaleźć w robocie kuchennym MPM Kasia. Urządzenie pomoże też w robieniu słodkich wypieków. Specjalne mieszadło ugniecie ciasto, ubije pianę, a nawet wymiesza lekkie kremy czy sosy. Ponadto robot pomaga w przygotowaniu orzeźwiających owocowo-warzywnych koktajli, co jest niesamowicie przydatne w upalnym okresie letnim. Moc urządzenia to 800 W, poza tym ma ono 8 prędkości wraz z funkcją PULSE, co sprawia, że praca jest lekka, płynna i dokładna. Cena robota MPM Kasia oscyluje w granicach 399 zł. Kenwood FP6912 Wielofunkcyjny robot kuchenny Kenwood z serii FP6912 to urządzenie, które oszczędza czas i miejsce – przy jego pomocy można przygotować wiele kreatywnych i zaskakujących potraw. Moc 900 W i 3-litrowa misa zmierzą się z każdym najbardziej skomplikowanym przepisem. Świetnie przydaje się do krojenia, mieszania, siekania, rozdrabniania, a także do przygotowywania najróżniejszych sosów, kremów i zup. Dwustronne tarcze wyręczą nas w krojeniu na plasterki i siekaniu na wiórki, a młynek perfekcyjnie zmieli poranną kawę. Cena robota Kenwood FP6912 to 329 zł.
Robot kuchenny do 500 zł – przegląd
Reklamowana przez wydawcę jako „pierwsza powieść o Osieckiej”, nowa książka kontrowersyjnej pisarki to jednak coś więcej. Wzrusza, zaskakuje i odkrywa przed nami nieznaną stronę wybitnej poetki. Manuela Gretkowska to jedna z tych polskich pisarek, które albo się kocha, albo nienawidzi. Bezkompromisowa, odważna, ostra, autorka „Transu” czy „Na linii świata” przyzwyczaiła nas już do tego, że lubi szokować i prowokować swoją twórczością i wypowiedziami. Tymczasem najnowsza książka jej autorstwa, choć wciąż zaskakująca, okazuje się niezwykle… spokojna, wzruszająca, a momentami poetycka i romantyczna. „Poetka i książkę”, bo o niej mowa, to, jak twierdzi wydawca, pierwsza książka o Agnieszce Osieckiej, która nie zalicza się do literatury faktu, lecz fabularnej powieści. Jak Gretkowska poradziła sobie z tym ambitnym zadaniem? Uczucie skazane na porażkę „Poetka i książę” to opowieść o tym wątku biografii zmarłej w 1997 roku poetki, o którym niewielu wie, choć nigdy nie robiła ona z niego tajemnicy. Książka Gretkowskiej dotyczy wydarzeń, które miały miejsce na 40 lat przed śmiercią Osieckiej. W 1957 roku młodziutka, ale już dość popularna poetka i pisarka wybrała się do Paryża. W podwójnym dnie walizki udało jej się przemycić prozę swojego ówczesnego narzeczonego, Marka Hłaski. To właśnie po to Osiecka wybrała się do francuskiej stolicy: by przekazać dzieła słynnego pisarza redakcji paryskiej „Kultury” i umożliwić wydanie ich na Zachodzie. Podróż ta okazała się jednak znamienna w skutkach nie tylko dla kariery Hłaski. Już pierwsze spotkanie z Jerzym Giedroyciem, starszym od Osieckiej o trzy dekady redaktorem naczelnym „Kultury”, którego nazywano ojcem powojennej polskiej inteligencji, zostawiło w młodej pisarce trwały ślad. Charyzmatyczny, szarmancki i inteligentny Giedroyc oczarował ją z miejsca, samemu też nie zostawszy obojętnym na jej urok i bystrość. Choć Osiecką i szefa „Kultury” połączyła niezwykła więź, oboje z góry wiedzieli, że ta znajomość nie ma przyszłości. Powieść z życia wzięta Gretkowska w promujących „Poetkę i księcia” wywiadach podkreśla, że jej książka niemal w 90% oparta jest na tym, co autentycznie wydarzyło się pod koniec lat 50. w Paryżu. Pisarka dysponowała archiwalnymi zapiskami, listami i opowieściami osób, które były wtedy blisko zarówno z Osiecką, jak i Giedroyciem. W efekcie powstała niezwykła hybryda powieści i reportażu, dotykająca nie tylko romantycznego aspektu przyjaźni młodej poetki i doświadczonego przez życie publicysty. Książka Gretkowskiej to bowiem nie tylko romantyczna, momentami poetycka powieść o miłości, ale także zachwycająca dbałością o historyczne detale kronika życia w Polsce w drugiej dekadzie PRL-u. Osiecka, choć czuła, że mogłaby z Giedroyciem żyć, nie zdecydowała się na pozostanie w Paryżu. I nie chodziło tu wcale o Hłaskę, z którym – choć nazywano go jej narzeczonym – wiązała ją raczej platoniczna przyjaźń niż wielki poryw serca. Tylko w Polsce – i po polsku – Agnieszka Osiecka czuła się na siłach, by opisywać swoje myśli i przeżycia, a za granicą zwyczajnie nie byłaby u siebie. Zresztą po powrocie do kraju na 7 lat zabrano jej paszport, a przymusowe rozstanie z szefem paryskiej „Kultury” oboje kosztowało bardzo wiele. „Poetka i książę” z pewnością oferuje nowe spojrzenie nie tylko na Agnieszkę Osiecką, ale także trudne lata, o których w Polsce powoli się zapomina, a które wymuszały na ludziach dokonywania ciężkich i niesprawiedliwych wyborów. Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl
„Poetka i książę” Manuela Gretkowska – recenzja
W każdym samochodzie mogą pojawić się bakterie, wirusy i grzyby – bardzo groźne dla zdrowia ludzkiego. Każdy kierowca powinien wiedzieć, gdzie one się pojawiają, co jest tego przyczyną i w jaki sposób można je usunąć. Najbardziej niebezpieczna jest pleśń, odmiana grzybów saprofitycznych, która jest toksyczna dla każdego człowieka. Wirusy i bakterie są z kolei odpowiedzialne za wywoływanie ataków kaszlu. W przypadku osób uczulonych mogą wywołać silną reakcję alergiczną i atak astmy. Nietrudno sobie wyobrazić, do czego może on doprowadzić w czasie dynamicznej jazdy albo poruszania się w korku. Dla alergików groźne będą także roztocza, gromadzące się na materiałowej tapicerce oraz kurz. Każdy kierowca, a zwłaszcza alergik, powinien pamiętać o tym, że musi w odpowiednim stanie utrzymywać pierwszą linię obrony, którą jest filtr kabinowy zwany także przeciwpyłkowym. Zapchany i zużyty filtr nie tylko, że nie zatrzyma zanieczyszczeń, ale jeszcze będzie powodował parowanie szyb wewnątrz samochodu. Na pierwszej linii obrony znajdują się także uszczelki drzwi i bagażnika, które także chronią wnętrze samochodu przed pyłkami i wirusami. Wróg numer jeden, czyli roztocza. Jak się ich pozbyć z samochodu? Roztocza kurzowe to odmiana szkodliwych, miniaturowych pajęczaków, które żyją wszędzie tam, gdzie pojawia się kurz. Można je znaleźć w dywanach, firanach, materacach i łóżkach. W samochodach roztocza żerują na siedzeniach i na wykładzinie, pokrywającej podłogę kabiny, a nawet na boczkach drzwi. Roztocza lubią ciepło, wilgoć i ludzki naskórek. Dla człowieka szkodliwe są odchody tych pajęczaków, które powodują bóle głowy, nieżyt nos, wysypki, a nawet astmę. Jak się ich pozbyć? Roztocza są wszędzie tam, gdzie jest kurz, a zatem trzeba go stale usuwać. Poza tym należy też często wietrzyć samochód. Wnętrze auta i przede wszystkim tapicerkę trzeba często odkurzać. W sprzedaży znaleźć można odkurzacze z lampami ultrafioletowymi, przeznaczone specjalne do usuwania roztoczy. Nie obędzie się bez porządnego wyprania tapicerki przynajmniej raz na pół roku. Można to zadanie zlecić specjalistom. Można także stosować specjalne środki w sprayu, które eliminują roztocza. Roztocza można skutecznie usunąć także za pomocą ozonowania. Metoda ta jest oferowana przez specjalistyczne firmy, zajmujące się czyszczeniem wnętrz i dezynfekcją klimatyzacji. Poza tym można także kupić urządzenia – generatory ozonu, służące do ozonowania wnętrz samochodów, a także mieszkań. W stałym oczyszczaniu wnętrza kabiny pomóc mogą również niewielkie jonizatory, podłączane do gniazdka zapalniczki. Wróg numer dwa, czyli grzyby Grzyby najczęściej pojawiają się w samochodach wyposażonych w układ klimatyzacji. Gromadzą się przede wszystkim na parowniku, części układu, która znajduje się pod deską rozdzielczą auta. To idealne miejsce do rozwoju grzybów, albowiem panuje tam wilgoć i jest ciemno.Jak pozbyć się grzybów z układu klimatyzacji? Cały układ trzeba poddać dezynfekcji, najlepiej dwa razy do roku – na wiosnę i na jesień. W specjalistycznych firmach do dezynfekcji klimatyzacji używany jest ozon albo ultradźwięki. Bardzo słabo działają środki, które pryska się do wnętrza nawiewów. Skuteczne są za to preparaty w sprayu, przeznaczone do samodzielnej dezynfekcji układów klimatyzacji i wentylacji. W tym przypadku procedura dezynfekcji wymaga uruchomienia silnika auta i wentylacji na pełnej mocy na zamkniętym, wewnętrznym obiegu. Preparat trzeba umieścić za przednimi siedzeniami, zerwać z niego zawleczkę, a następnie opuścić wnętrze kabiny, wcześniej zamykając okna i drzwi. Preparat skutecznie zdezynfekuje układ, a kosztuje od 15 do 30 złotych, w zależności od producenta.O wiele groźniejsza dla zdrowia człowieka jest pleśń, która jest także odmianą grzybów. Pleśń pojawia się tam, gdzie jest wilgoć. Powodem wilgoci może być dostająca się do samochodu woda. Trzeba ustalić, skąd i w jaki sposób dostaje się ona do wnętrza kabiny. Mogą być za to odpowiedzialne uszkodzone uszczelki w drzwiach albo uszkodzone uszczelki w podszybiu lub w klapie bagażnika. Wilgoć mogła pojawić się także na skutek wylania w samochodzie większych ilości cieczy w czasie zimy (na przykład doszło do rozbicia dużej butelki z napojem, przewożonej luzem), która z racji niskiej temperatury nie mogła wyschnąć. Powodem pojawienia się wilgoci w aucie mogło być także stosowanie jesienią i zimą dywaników welurowych, które chłoną wilgoć z butów, albo brak dywaników w ogóle. Jesienią i zimą najlepiej sprawdzają się dywaniki gumowe. Pojawieniu się pleśni towarzyszy zazwyczaj także silne parowanie szyb, potwierdzające mocne zawilgocenie wnętrza auta. Pleśń wiąże się także z bardzo niemiłą wonią. Poza tym pozostawia charakterystyczne, białe naloty. Najczęściej pojawia się pod przednimi fotelami, pod przednimi wycieraczkami, a także w bagażniku, jeśli tam cieknie woda. Jak się jej pozbyć? Z racji tego, że jest toksyczna, trzeba zaopatrzyć się w rękawice ochronne oraz maskę. Do usuwania pleśni stosuje się specjalne środki czyszczące. Operację tę należy przeprowadzić w ciepły i suchy dzień. UWAGA. Przed zastosowaniem środka do usuwania pleśni należy sprawdzić w mało widocznym miejscu, czy nie odbarwia on tapicerki. Środek do usuwania nakłada się bezpośrednio na miejsce występowania pleśni i czyści szczotką aż do całkowitego jej usunięcia. Można znaleźć także przepisy na domowe środki do usuwania tego grzyba, na przykład tworzone w oparciu o ocet. Po dokładnym usunięciu pleśni trzeba jeszcze przetrzeć, najlepiej mokrą szmatką, miejsce, w którym nakładany był środek. Po usunięciu szkodliwego grzyba z kabiny należy pozostawić auto na kilka godzin z otwartymi drzwiami, aby wnętrze całkowicie i dokładnie wyschło. Powinno się też pamiętać o tym, że wszystkie szczotki i szmatki, używane do usuwania pleśni, trzeba wyrzucić. Wirusy i bakterie – jak usunąć je z wnętrza auta? Bakterie mogą pojawiać się w aucie wtedy, gdy bezpośrednio na siedzeniach przewożone są zwierzęta domowe. Wystarczy kłaść na siedzenia odpowiednie maty ochronne.Koniecznie trzeba pamiętać o wymianie filtra kabinowego i dbaniu o stan uszczelek – to pozwoli zabezpieczyć wnętrze auta przed przedostawaniem się do niego zarazków i bakterii z powietrza. Można stosować droższe i lepsze filtry kabinowe z węglem aktywnym.W autach, które nie mają układu klimatyzacji, wirusy i grzyby mogą pojawić się w wentylacji. Jak ją oczyścić? Dokładnie tak samo, jak klimatyzację – stosując ozonator albo środek do dezynfekcji układu wentylacji w sprayu. Częste odkurzanie wnętrza kabiny, usuwanie wszelakich resztek jedzenia, pranie tapicerki i usuwanie kurzu, powinno wystarczyć, aby skutecznie zabezpieczyć wnętrze auta przed niechcianymi, szkodliwymi dla ludzkiego organizmu gośćmi. Wnętrze kabiny auta może być estetyczne, eleganckie i w pełni bezpieczne dla zdrowia człowieka. Taki samochód wręcz zachęca do tego, aby w nim przebywać.
Bakterie, wirusy i grzyby w samochodzie. Gdzie się pojawiają? Jak się ich pozbyć?
Nie posiadasz w swoim laptopie napędu Blu-Ray, a chciałbyś oglądać zapisane na tych krążkach filmy? A może zależy ci na archiwizowaniu dużej ilości danych, korzystając z tej technologii? Nic straconego. Sprawdź polecane napędy zewnętrzne Blu-Ray. W przypadku nośników Blu-Ray zapis dwuwarstwowy umożliwia nagranie nawet 50 GB. Zatem do dyspozycji użytkowników jest pięciokrotnie więcej miejsca w porównaniu z płytą DVD i siedemdziesięciokrotnie więcej niż na płycie CD. Na płycie Blu-Ray zmieści się nawet 135 minut czasu filmowego w rozdzielczości High Definition i dziewięć godzin filmu w standardowej rozdzielczości. Samsung SE-506CB Listę otwiera produkt Samsunga. Wyprodukowany przez Koreańczyków napęd cechuje się bardzo „szczupłą” linią, o czym informuje również dopisek Slim (wysokość wynosi 12,7 mm). Nagrywarka łączy się z komputerem za pośrednictwem interfejsu USB 2.0. Imponująco przedstawia się lista obsługiwanych formatów płyt, jakie za jej pośrednictwem można nagrać. Najważniejsze z nich, odnoszące się do formatu Blu-Ray, to: BD-R, BD-R DL, BD-R LTH, BD-R QL, BD-R TL, BD-RE, BD-RE DL, BD-RE TL, BD-ROM oraz BD-ROM DL. Co do prędkości zapisu płyt Blu-Ray, to przedstawiają się one następująco: 6xBD-R, 6xBD-R DL, 6xBD-R LTH. Rozmiar bufora to 4 MB, a mechanizm podawania nośnika to standardowa tacka. Na froncie znajdziemy diodę sygnalizującą tryb pracy urządzenia. W środku znalazł się dwuobiektywowy i dwulaserowy system diod, który – jak deklaruje sam producent – odczytuje płyty CD i DVD z większą precyzją niż większość napędów optycznych z systemem jednoobiektywowym. Ciekawą opcją, zwłaszcza dla posiadaczy kolekcji filmów na DVD, jest z pewnością funkcja skalowania obrazu do wyższej rozdzielczości. Samsung postawił w tym produkcie dość mocny nacisk na design. W efekcie nabywcy otrzymują nagrywarkę o nienagannym wzornictwie, opływowych kształtach i z tzw. fortepianowym, błyszczącym plastikiem. Produkt występuje w białej i czarnej wersji kolorystycznej. Cena na Allegro oscyluje w granicach 300 zł. Pioneer BLU-RAY BDR-XU03T Ciekawe urządzenie oferuje również firma Pioneer, której produkt łączy się z komputerem, wykorzystując w tym celu interfejs USB 3.0. Japoński producent wyposażył swój produkt w szereg użytecznych funkcji. Jedną z nich jest PowerRead, która umożliwia napędowi „poradzenie sobie” z nieczytelnymi fragmentami dysków. Jeśli urządzenie napotka na problem z odczytaniem danego fragmentu (np. w wyniku zadrapań, odcisków palców, rys), spróbuje przejść do następnego dostępnego punktu danych. Kolejna ciekawa funkcja to Auto Quiet Mode, która pozwala czytnikowi automatycznie dopasować prędkość do trybu pracy. W przypadku przesyłu danych napęd działa w trybie high speed, w przypadku oglądania filmów/słuchania muzyki – w trybie low speed. Ostatnia z zastosowanych technologii odnosi się do możliwości podejmowania przez napęd prób korekty nieczytelnych fragmentów płyt filmowych i muzycznych. Technologia ta nie jest oczywiście w 100% niezawodna, pozwala jednak na poprawę jakości odtwarzanych multimediów w przypadku drobnych rys lub zanieczyszczeń na powierzchni płyty. W przypadku sprzętu Pioneer nie znajdziemy tacki na płyty, tak jak w modelu Samsunga, ale napęd szczelinowy. Odczytywane formaty płyt Blu-Ray to: BD-ROM (SL), BD-ROM (DL), BD-R (SL), BD-R (DL), BD-RE (SL), BD-RE (DL). Z kolei prędkości zapisu przedstawiają się następująco: 6xBD-R (SL/DL), BD-2xRE (SL/DL). Wielkość bufora danych wynosi 4 MB. W zestawie z napędem znajdziemy specjalny uchwyt umożliwiający urządzeniu pracę w pozycji pionowej.
Polecane napędy zewnętrzne Blu-Ray
Czasy wojenne wabią jednocześnie swoją bliskością i odległością. Ludzie, którzy przeżyli wojnę i nie utracili na niej charakteru, przyciągają jak magnes. Co więcej, elementy humorystyczne zupełnie rozbrajają czytelników – to sztuka pisać o czasach wojny tak, by temat nie przytłaczał. Czym jeszcze nas zaskoczy „Koniec i początek”? Manula Kalicka ukończyła dwa kierunki studiów na Uniwersytecie Warszawskim. Jest pisarką i dziennikarką, ale w życiu imała się różnych zawodów, np. produkowała konfekcję damską i była bibliotekarką. Sama mówi, że kocha pisać. Z tej miłości do tworzenia zrodził się teraz „Koniec i początek”. Akcja książki dzieje się już po „Dziewczynie z kabaretu” (inny tytuł to „Rembrandt, wojna i dziewczyna z kabaretu”), ale można je też czytać osobno. Trzy historie „To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co się znowu stanie; więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem” – tymi słowami z Księgi Koheleta zaczyna się książka Kalickiej. Książka o historii, która minęła, i ludziach, którzy się nie zmieniają bez względu na epokę. Czas i miejsce wydarzeń: 20 września 1944 roku, warszawskie Włochy. Tu spotykają się trzy kobiety o odmiennych życiorysach – pełna życia Irenka Górecka (którą już znamy z „Dziewczyny z kabaretu”), Zosia Szafirówna, studentka architektury, i Helenka Janikowska, dziewczyna z wioski, która ratowała ludzi. Jeden los Jak do tego doszło? Irenka uciekała przed żołnierzami i szukała schronienia. Trafiła na Helenkę, która chciała sprzedać żakiet. Zosia, Żydówka i krewna Helenki, przegoniła folksdojczkę szukającą noclegu. Nie brzmi to zbyt wesoło jak na pierwsze spotkanie, prawda? Jednak od tego incydentu, pozornie zwyczajnego, rozpoczyna się ich znajomość i przyjaźń. Razem szukają dawnych znajomych i poznają nowych przyjaciół. Każda z nich przecież przez coś przeszła, kogoś straciła, a retrospekcje mówią o nich coraz więcej. Trzy dziewczyny ramię w ramię przedzierają się przez wojenną zawieruchę i próbują na nowo ułożyć sobie życie – między innymi biorą się za handel, a właściwie podejrzane interesy, przez które wkrótce będą musiały się wyprowadzić… Z uśmiechem przez życie Brzmi przytłaczająco i smutno? Nie do końca. Wielbiciele twórczości Manuli Kalickiej znają już jej niezwykły talent do łączenia łez ze śmiechem. Postacie są tak żywe, jakby stały tuż obok. Poznajemy ich historię, refleksje i emocje. To nie jest pompatyczna książka o „Bogu, wolności i ojczyźnie”, a o zwykłych ludziach, którzy mimo wszystko zachowują hart ducha. Walczą z przeciwnościami losu i po prostu żyją. Z uśmiechem na ustach. Książka jest dostępna również w wersji elektronicznej. Źródło okładki: www.proszynski.pl
„Koniec i początek” Manula Kalicka – recenzja
Dzisiaj pokazujemy część drugą naszej przygody związanej z odnowieniem starego krzesła. Pokazujemy, jak sprawnie wymienić tapicerkę w starym siedzisku. Dzięki tym zabiegom nasze krzesło zyska nowy, odświeżony wygląd a przy okazji będziemy mogli pochwalić się rodzinie i znajomym nowymi umiejętnościami w zakresie renowacji. Jak odnowić krzesło? Część 2 - renowacja tapicerki Elementy potrzebne do odnowienia krzesła: * gąbka tapicerska * materiał tapicerski * klej w sprayu * wkręty * taker tapicerski * centymetr krawiecki * nożyk do tapet * nożyce krawieckie * śrubokręty * kombinerki box:video Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza.
Jak odnowić krzesło? Część 2 - renowacja tapicerki
Dodatki potrafią odmienić nasz styl nie do poznania. Idzie nowy sezon, a wraz z nim – także biżuteria, rama do naszego obrazu. Jaką biżuterię wybrać tej jesieni? Krótko mówiąc, wyrazistą. Sprawdź, co pasuje do ciebie. Biżuteria spersonalizowana Obecnie kładzie się duży nacisk na wyrażanie indywidualności. Czy można zrobić to lepiej niż poprzez noszenie biżuterii z napisem z liter-przewieszek? Możesz wybrać wisiorki lub przewieszki do bransoletek z inicjałami, możesz też zawiesić na naszyjniku swoje imię lub ulubione słowa. Jaki utworzysz napis, zależy już tylko od ciebie. Etniczne dodatki i styl boho Etniczne wzory wciąż pozostają na topie. Naśladują one elementy różnorodnych kultur. Zawierają nietuzinkowe wzory (fauna, flora, pasy i abstrakcje) i intensywne kolory, które dodadzą życia jesiennym stylizacjom. Także styl boho nadal ma się dobrze. Do tej kategorii zaliczają się długie naszyjniki z chwostami, frędzlami i lekkimi piórkami. Tak, będą one pięknie kołysać się na jesiennym wietrze. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Kamienie i perły Skoro już mowa o „wracaniu do korzeni”, spójrz na kamienie. Tak, barwne kamienie, oszlifowane i surowe, małe i ogromne. Możliwości stylizacji jest mnóstwo, więc te naturalne skarby mogą być delikatnym dodatkiem albo głównym akcentem ubioru. Szlachetne perły to klasyka, ale w tym sezonie klasyka jest na topie. Broszka z kamieniami to także ciekawy pomysł, gdyż jest biżuterią, która najbardziej przyciąga wzrok. Fauna i flora Nie pozwól, by krótsze jesienne dni pozbawiły cię wyobraźni. Może nawet sama zauważyłaś, że zmiana pogody na bardziej deszczową i zimną wcale nie sprawia, że zapominasz o lecie i uroczej faunie i florze. Jak przywołać tamte wspomnienia? Przez kolorowe dodatki! We wzorach kolczyków dominują motyle i kwiaty (niekiedy naprawdę duże i wyraziste). Podobnie jest z pozostałą biżuterią. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Geometria Jest teraz bardzo popularna w sztuce – i na wybiegach. Fantazyjne naszyjniki, kolczyki, bransoletki i pierścionki mają różnorodne kształty. Może wydaje ci się, że jesień to nie czas na bransoletki, ale mylisz się. Obecnie możemy je nosić także na rękawach i rękawiczkach. Trójkąty, kwadraty, pięciokąty i oczywiście koła, wszystko znajdzie swoje miejsce. Co powiesz na pierścionek z trójkątnym elementem lub pojedynczy kolczyk w kształcie sześcianu? Taki powrót do matematyki zrozumie każdy. box:offerCarousel Wyrazista Najważniejsza wiadomość na koniec. Delikatne bransoletki czy chokery, które pamiętamy z wiosny i lata, są zastępowane przez ich wyraziste odpowiedniki. Mamy więc grube, czasem nieforemne bransolety i szerokie chokery. Tak, w tym sezonie zdecydowanie postaw na biżuterię efektowną i masywną. Tyczy się to wszystkich powyższych kategorii. Także grube łańcuchy to akcent prosto z wybiegów, chociaż wielowarstwowa celebrytka nie jest passé. Zatem jaką biżuterię nosić jesienią 2017? Możesz wybrać: naszyjnik z imieniem lub frędzlami, broszkę z kamieniami, kolczyki-motyle, bransoletkę na rękawie lub szeroki choker. Możesz też skusić się na inne połączenia, np. bransoletkę z kamieni lub broszkę z kwiatowym wzorem. Masz szeroki wybór. Najważniejsze, aby biżuteria była wyrazista i jednocześnie podkreślała twoją urodę. Na co się skusisz?
Najmodniejsza biżuteria na jesień 2017
Pozytywnie wpływają na kręgosłup i mięśnie, pomagają dbać o postawę, formę i piękną sylwetkę. Używane są w walce ze schorzeniami ortopedycznymi i w codziennym treningu. Piłki gimnastyczne to przyrządy idealne do ćwiczeń, zarówno w siłowni, jak i zaciszu własnego domu. Piłka do ćwiczeń, określana czasem także mianem „swiss ball”, powstała w latach 60. ubiegłego wieku i pierwotnie używana była do celów rehabilitacyjnych. Stosowana w fizykoterapii pomagała niepełnosprawnym oraz osobom z problemami ortopedycznymi i innymi schorzeniami. Szybko jednak dostrzeżono i doceniono pozytywne efekty, jakie przynosi zdrowiu i ogólnej sprawności człowieka używanie tych piłek Zaczęto bowiem powszechnie je stosować również podczas treningu fitness. Pozytywne skutki używania piłki Swiss ball używane są w rehabilitacji, treningu fitness, wykorzystuje się je również w profesjonalnej gimnastyce artystycznej oraz do masażu. Ćwiczenia z nimi uważane są też za alternatywę dla zajęć, takich jak joga czy pilates. Pozytywnie wpływa nawet, gdy używana jest po prostu do siedzenia – dzięki temu dbamy o postawę oraz ćwiczymy równowagę. Trening z piłką fitness rozciąga i wzmacnia mięśnie całego ciała, zwłaszcza tzw. rdzeniowe. Niestabilne podłoże wymusza walkę o utrzymanie równowagi, dzięki czemu aktywuje więcej mięśni w przeciwieństwie do zwykłych ćwiczeń na płaskim podłożu. Tego typu ćwiczenia zapobiegają wadom postawy, zwiększają siłę, pozytywnie wpływają na stawy i narządy wewnętrzne, rozluźniają ciało, bywają również pomocą podczas odchudzania. Modele piłek Piłki przeznaczone do ćwiczeń wykonane są z miękkiego, elastycznego materiału. Występują w różnych rozmiarach – ich wielkość oraz kształt dostosowane muszą być do celu, w którym ma być użytkowana oraz gabarytów użytkownika. Klasyczne, owalne piłki z gumy PCV są uniwersalne w swoim zastosowaniu, a ich średnica waha się pomiędzy 55 – 85 centymetrów. O stopniu jej wytrzymałości decyduje grubość gumy. Jednak bardziej wytrzymałe są piłki wykonane z pianki ABS, które nie tak łatwo przebić. Podłużne piłki, o kształcie zbliżonym do fasoli, stosowane są przede wszystkim podczas ćwiczeń rehabilitacyjnych, zwłaszcza dzieci i osób borykających się z problemami ortopedycznymi bądź neurologicznymi. Istnieje także wariant piłki pokrytej kolcami. W przeciwieństwie do klasycznych modeli, pokryte są miękkimi wypustkami, które podczas ćwiczeń masują ciało. Używane są do różnorodnych celów: do tradycyjnych ćwiczeń (choć dla wielu osób wygodniejsze okazują się piłki klasyczne), do masażu, do ćwiczeń rozluźniających czy korekcyjnych. Tego typu piłki często występują w wersji mini: o średnicy do 26 centymetrów. Najczęściej są stosowane do masażu nóg, rehabilitacji i ćwiczenia dłoni. Jak wybrać odpowiedni rozmiar piłki? Jeśli już zdecydowaliśmy na wybór konkretnego modelu, należy odpowiednio dobrać także rozmiar. Jedynie piłka o dostosowanej wielkości gwarantuje pełną efektywność treningu, dodatkowo zmniejszając ryzyko ewentualnych kontuzji. Decydujące są tutaj dwa czynniki: wzrost oraz kąt, jaki po zajęciu miejsca na piłce, utworzy się między udami a górną częścią ciała (powinien wynosić przynajmniej 90 stopni w momencie, gdy stopy swobodnie dotykają podłoża). Zazwyczaj przyjmuje się, że dla osób ze wzrostem 150-165 centymetrów, odpowiednia będzie piłka o średnicy 55 centymetrów, dla 166-175 centymetrów wzrostu najlepiej sprawdzają się piłki o średnicy około 65 centymetrów, zaś 176-185 będą to piłki wynoszące 75 centymetrów. Osoby wyższe powinny poszukać największych piłek, o średnicy 85 centymetrów. Przy zakupie należy również zwracać uwagę na możliwy udźwig piłki i grubość gumy. Kupując tanią piłkę, powleczoną cienką gumą, ryzykujemy, że pęknie podczas treningu, zwłaszcza, jeśli używa jej osoba większych gabarytów. Jak ćwiczyć na piłce? Po zakupieniu wymarzonej piłki należy wybrać odpowiedni dla siebie program ćwiczeń. Aby mieć stuprocentową pewność, że będą one efektywne i nie zrobimy sobie krzywdy, dobrze choć raz wybrać się na profesjonalne zajęcia, aby podpatrzeć, jak wygląda taki trening. W Internecie również jest łatwo znaleźć filmiki instruktażowe oraz rysunki i opisy prawidłowych ćwiczeń wykonywanych przy użyciu piłki. Jedno z podstawowych ćwiczeń polega na zajęciu miejsca na piłce (kąt 90 stopni między udami a górą ciała, postawa wyprostowana), a następnie opuszczaniu i unoszeniu ud, w wyniku czego poruszamy się na piłce w górę i w dół. Innym przykładem jest ćwiczenie, w którym kładziemy się na piłce opierając na niej połowę pleców, a dłonie na udach. Powoli podnosimy górną część ciała do przodu, a potem powracamy do pozycji wyjściowej. Jednak każdy powinien dobrać ćwiczenia, które najbardziej odpowiadają do jego preferencji i celów, jakie chce dzięki nim osiągnąć.
Piłki do ćwiczeń – czy warto je kupić i jakie wybrać?
Masz wrażenie, że twoje stopy i dłonie są ciągle zmarznięte bez względu na temperaturę, jaka panuje w twoim otoczeniu? A może to uczucie pojawiło się dopiero wraz z nadejściem zimy? Lodowate dłonie i stopy mogą być objawem świadczącym o poważnym schorzeniu, ale najczęściej są wynikiem nieprawidłowego dbania o swój organizm w okresie, gdy temperatury spadają poniżej zera. Sprawdź, co może pomóc ci się rozgrzać podczas zimowych dni i wieczorów. Odpowiednia dieta W okresie zimowym zmniejsza się drastycznie ilość spożywanych przez nas owoców i warzyw. Eliminując je z diety, rezygnujemy z najcenniejszych źródeł witamin i składników mineralnych. Wiecznie zmarznięte dłonie i stopy mogą być wynikiem niedoboru żelaza. Włącz do swojego menu suplementy diety z witaminami, sięgaj po rozgrzewające przyprawy (takie jak imbir czy papryczka chili) i dodawaj je do swoich ulubionych potraw. Nie rezygnuj z warzyw i owoców, z tych mrożonych możesz przygotować pyszne sycące zupy, dżemy i konfitury. Nie zapominaj o piciu ciepłych napojów. Herbaty rozgrzeją i dodadzą energii, a gorąca czekolada do picia poprawi nastrój i pomoże pozbyć się zimowej chandry. Ciepło i przytulnie Większość osób nie wie, że za wiecznie zmarznięte stopy mogą odpowiadać zbyt ciasne skarpety. Upewnij się, że nie uciskają, gdyż mogą blokować dopływ krwi. Ogrzać się pomoże ci również zmiana bielizny – zacznij nosić bieliznę termoaktywną, dzięki której będziesz mogła cieszyć się zimą nawet podczas wieczornych spacerów, bo skutecznie ochroni cię przed mrozem. Nie zapominaj o rękawiczkach i ciepłych skarpetach. Kupuj te przeznaczone dla osób uprawiających sporty zimowe – ochronią skórę przed mrozem i wodą. W domu noś ciepłe ubrania z naturalnych materiałów, kup też ciepłą kołdrę z pierza lub polaru. Nie zapominaj o okryciu, gdy czytasz książkę lub oglądasz telewizję. Dla prawdziwych zmarzluchów doskonałym rozwiązaniem będzie koc elektryczny. Miej zawsze przy sobie ogrzewacz do rąk. Jeden możesz włożyć do torebki lub kieszeni kurtki. Gdy wychodzisz na spacer z psem lub podróż do pracy zajmuje ci więcej niż 10 minut, warto zabrać ze sobą termos z ulubionym ciepłym napojem. box:offerCarousel Szybkim i skutecznym sposobem na rozgrzanie całego ciała jest gorąca kąpiel lub prysznic. Jeśli masz chwilę dla siebie, wlej do wanny ciepłą wodę, dodaj pachnący olejek i płyn do kąpieli. Włącz ulubioną muzykę, zapal świece i pozwól sobie na relaks. Wyłącz telefon, idź wcześniej spać i odpocznij. Styl życia box:imagePins box:pin Wiecznie zmarzniętym dłoniom i stopom może sprzyjać niezdrowy styl życia. Zaburzone krążenie powoduje spadek temperatury ciała. Brak snu, długotrwałe przebywanie w jednej pozycji (np. siedzącej) i palenie papierosów też mogą być przyczyną nieprzyjemnego uczucia chłodu. Nie pomaga życie w ciągłym stresie oraz przeprowadzanie w zimie diet odchudzających. Organizm potrzebuje energii, składników odżywczych, witamin i minerałów, aby móc dać ci energię, która rozgrzeje całe ciało. Nie zapominaj o tym. Kiedy udać się do lekarza? Czasami bardzo trudno pozbyć się uczucia wiecznie zmarzniętych dłoni czy stóp. Wówczas warto zasięgnąć porady lekarza. Ten niepokojący stan może świadczyć o poważnych schorzeniach, takich jak anemia, niskie ciśnienie, niedoczynność tarczycy czy zbyt mała ilość masy tłuszczowej. We wszystkich przypadkach konieczne jest przeprowadzanie odpowiednich badań, które potwierdzą lub wykluczą chorobę. Może to zrobić jedynie lekarz.
Sposoby na wiecznie zmarznięte dłonie i stopy
Stylizacje w modnych cielistych kolorach to strzał w dziesiątkę. W połączeniu z popularną filozofią hygge to zaś gwarancja komfortu i dobrego samopoczucia. Hygge, czyli docenianie małych przyjemności i przytulność, to duńska filozofia, która w ostatnich miesiącach podbiła cały świat. W stylu hygge może być nie tylko wnętrze i dania, które jemy oczywiście w towarzystwie rodziny i przyjaciół, ale także moda. Nic dziwnego, bo Duńczycy jak mało która nacja cenią sobie komfort, wygodę i wysoką jakość – cechy charakterystyczne dla hygge. Beżowy total look – klucz do sukcesu Po długiej i ponurej zimie, kiedy nosimy raczej ciemne i mało wyraziste ubrania, chętnie sięgamy po jaśniejsze kolory, które dodadzą nam energii. O ile jednak proponowane przez projektantów w tym sezonie intensywne odcienie zieleni czy fioletu nie każdemu przypadną do gustu, to jest trend, który spodoba się niemal każdej kobiecie. Chodzi oczywiście o total look, czyli budowanie stylizacji z ubrań w tym samym kolorze – w klasycznym beżowym odcieniu. Beże i cieliste barwy pasują właściwie do wszystkich typów urody i sprawdzają się w stylizacjach na każdą okazję. Ubrania w takich kolorach świetnie wpisują się też w trend hygge, który z założenia jest bliski naturze i człowiekowi. Beżowy total look – propozycja na co dzień Wiosna potrafi być kapryśna. Nawet jeśli świecące jasno promienie słońca dają wrażenie ciepła, temperatury w pierwszych dniach nowej pory roku zwykle wciąż oscylują bliżej zera. Dobrze więc wybrać stylizację, w której nie tylko będziecie się dobrze prezentować, ale w dodatku nie przeziębicie się. Postaw na ciepły sweter z dzianiny w beżowym kolorze. To klasyczny element kobiecego looku, który w dodatku idealnie wpisuje się w filozofię hygge. Ciekawe propozycje w tym stylu ma choćby popularna Zara. Dobierz do niego spodnie-cygaretki w podobnym odcieniu, np. marki Mango. Całość uzupełnij stylowymi dodatkami: różowe sneakersy Reebok w pastelowym wydaniu to hit wśród blogerek, a wszystko, co najważniejsze, zmieścisz w dużej torbie na ramię, np. marki Wittchen. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel A co, jeśli na co dzień musisz prezentować się bardziej elegancko? To też nie problem. Wybierz klasyczne połączenie, które sprawdzi się przy bardziej oficjalnych okazjach. Połącz koszulę w beżowym kolorze z ołówkową spódnicą. Góra nie musi być gładka, możesz wybrać np. taką w motyw piór od polskiej marki Top Secret. Klasyczna ołówkowa spódnica doda jej elegancji, a stylowe dodatki uzupełnią ten look. Do tego włóż czółenka w kolorze nude (np. firmy Ryłko), które optycznie wydłużą nogi. Obszerna torba do ręki z jasnej skóry dopełni całość. Romantyczna stylizacja z beżem w roli głównej Stylizacja w kolorach nude szczególnie dobrze sprawdzi się przy okazji romantycznego wieczoru w towarzystwie tego jedynego. Nic dziwnego, wszak to wyjątkowo kobiece barwy, które komplementują każdy typ urody. Na randkę wybierz supermodną w tym sezonie sukienkę z koronkową aplikacją w jasnym odcieniu beżu. Aby było ci ciepło, narzuć na ramiona miękki kardigan z ciepłej dzianiny. Szpilki na wysokim obcasie sprawią, że twoje nogi wydadzą się dłuższe – włóż choćby te marki Gino Rossi, wykonane z wysokiej jakości skóry. Uroczym akcentem będzie mała pikowana torebka ze skóry – wyjątkowo dziewczęcy dodatek, który świetnie wpisuje się w wiosenny trend na minitorebki. Ciekawe modele ma w swojej ofercie marka Wittchen, od lat uznawana za jedną z najlepszych w Polsce. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Akcesoria i dodatki – kobieca broń Często zapominamy o mocy, jaką mają dodatki i akcesoria, którymi uzupełniamy nasze stylizacje. Elegancka torebka, dobre jakościowo buty, stylowa apaszka – te elementy naszego ubioru, choć z pozoru małe i nieistotne, potrafią mieć wielki wpływ na cały nasz look. To szczególnie ważne nie tylko przy tworzeniu stylizacji opartej o filozofię hygge, w której liczy się przede wszystkim nasz komfort, dobre samopoczucie, ale również wysoka jakość wykonania i materiałów. To równie istotne, gdy decydujemy się na total look. Aby uniknąć wrażenia monotonii i nudy, wybierzmy dodatki, które dodadzą stylizacji charakteru i nieco ją ożywią.
Beżowy total look – wiosna w klimacie hygge
Każda mama wie, że ubiór jej maluszka nigdy nie może być kwestią przypadku. Dwoi się więc i troi, aby brzdąc wyglądał jak najbardziej słodko, a ubranka z daleka przykuwały wzrok przechodniów. Jednak oprócz niepodważalnego uroku ubranko musi być praktyczne i zdrowe dla skóry maluszka. Czy wiesz, co wybrać na letni spacer? Z czapką czy bez? Nieważne, ile jest stopni na dworze, nieważne, jak mocno świeci słońce i jaki jest upał ani też na jak długo wychodzicie na dwór. Każda babcia czy dziadek są przekonani, że czapeczka dla niemowlaka to rzecz niezbędna do wyjścia na spacer. Nic bardziej mylnego. Warto mieć ją ze sobą na wszelki wypadek, ale w upalne dni nie ma potrzeby jej zakładania. Do przegrzania brzdąca, zwłaszcza leżącego w zadaszonym wózku, naprawdę łatwo doprowadzić, a jest to dla niego bardzo niezdrowe. Dlatego czapeczkę letnią lub kapelusik zakładajmy tylko podczas chłodniejszych, wietrznych dni. Jeśli nie jesteś pewna, czy twojemu dziecku jest odpowiednio ciepło, dotknij jego karku, który powinien być ciepły, ale nie gorący, a tym bardziej spocony. Sprawdzone okrycia głowy Na lato rodzice najczęściej wybierają cienkie bawełniane czapeczki wiązane pod szyją. Ważne, aby była to wysokiej jakości bawełna, która nie będzie obcierała skóry maluszka. Modne są także czapeczki z delikatnym daszkiem, który osłoni oczka przed słońcem. Dużą popularnością cieszą się wszelkiego rodzaju kapelusze, zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Na topie są zwłaszcza te w kolorze bieli, różu i błękitu oraz z siateczkowymi wstawkami. Hitem są apaszki z daszkiem, zawiązywane z tyłu głowy. Sprawdzą się dla dziecka, które siedzi bądź porusza się na czworakach. Nie będą najlepszym wyborem dla maluszka leżącego, ponieważ węzeł, który jest z tyłu (często jego imitacja zakrywająca gumkę), będzie przeszkadzał dziecku w wygodnym ułożeniu główki. Jak wybrać body lub rampersy? Stara zasada głosi, że dziecko ubieramy na spacer tak, jak siebie plus jeszcze jedną warstwę. Latem tę zasadę odrzucamy, także w przypadku niemowląt. Na letnie spacery najbardziej sprawdzą się body i rampersy, a dla dziewczynek lekkie sukieneczki. Ubranka te nie mogą być zbyt obcisłe, aby nie odparzały skóry dziecka. Dobrze jest wybierać ubranka bawełniane bez wprasowanek i naklejanych ozdób, które są nieprzyjemne w dotyku i nie przepuszczają powietrza. W przypadku niemowląt leżących unikaj ubranek zapinanych na plecach, ponieważ nity mogą odgniatać się na skórze. Wybieraj kolory jasne, atutem są siateczkowe wstawki. Zdecydowanie zrezygnuj z sukieneczek, które mają ozdoby przypięte na agrafkę. Jest zbyt duże ryzyko rozpięcia się, ukłucia, a nawet połknięcia ozdoby przez niemowlę. Dla chłopców sprawdzą się rampersy z krótkimi nogawkami, a nawet body na cienkich ramiączkach w stylu podkoszulka. Praktyczne dodatki Wielu rodziców zakłada niemowlętom skarpetki nawet w upalne dni. Warto pamiętać, że chłodne stópki w pierwszych tygodniach życia dziecka nie świadczą o tym, że jest mu zimno. Jest to zupełnie naturalne zjawisko, które jest wynikiem niedojrzałego układu krążenia. Decydując się na skarpetki, wybierz te z delikatną gumką, aby nie odgniatała maluszka. Zrezygnuj za to z bucików. Trampki dla niemowląt są naprawdę słodkie, ale czy faktycznie są potrzebne dziecku, które nie chodzi? Gdy twój smyk zacznie wstawać, pozwól mu biegać boso tak dużo, jak tylko jest to możliwe, zwłaszcza po różnych podłożach, np. trawa, piasek itp. Praktycznym dodatkiem jest także delikatny kocyk z bawełny organicznej, modne są zwłaszcza kolorowe kocyki minky, które okryją maluszka podczas snu w chłodniejszy dzień lub wieczorem. Na spacer warto brać ze sobą pieluszkę tetrową, którą można osłonić dziecko przed owadami, gdy na kocyk będzie zbyt ciepło. Unikaj stawiania budki w wózku, aby zasłonić śpiące dziecko. Pamiętaj, że twój maluszek jest otoczony z każdej strony ścianką, a zakryta budka sprawi, że będzie mu jeszcze goręcej.
Jak ubrać niemowlę na letni spacer?
Praktyczna, modna i pasująca do każdego typu sylwetki? Tym razem nie mówimy o konkretnym fasonie, ale o użytecznym materiale. Dzianina jest sprzymierzeńcem naszych szaf, świetnie sprawdza się jako tkanina do codziennych stylizacji. Cechuje się bardzo dużą elastycznością, jest niezmiernie rozciągliwa, miękka i niezwykle przewiewna. To wszystko sprawia, że tegoroczny hit wśród trendów – dzianinowa sukienka – z powodzeniem stanie się bazą w garderobach wielu pań. W kolekcjach marki Kenzo i projektantów, Juliena MacDonalda czy Antonio Berardiego, można znaleźć wiele inspiracji, które podpowiedzą, jak i z czym łączyć dzianinową sukienkę, by swoim wyglądem przyciągać uwagę. Z pozoru prosta tkanina daje wiele możliwości dzięki: kolorom, fasonom, a także dodatkom. W sam raz do biura Chłodniejsze poranki wymusiły na nas rezygnację z lekkich, przewiewnych sukienek, przypominających o ostatnich dniach lata. Tym razem trzeba postawić na nieco cieplejsze odzienia. Na szczęście dzianina sprzyja modzie biurowej. Sukienki z cienkiej, lecz dopasowanej dzianiny to must have dla każdej kobiety, cieniącej sobie klasykę i wygodę, a jednocześnie przestrzegającej zasad biurowego desss codu. Wspaniale podkreśla figurę i daje poczucie komfortu przez cały, zabiegany dzień. Wybierzmy klasyczny fason, lekko opinający sylwetkę, ale ozdobiony kobiecą koronką. To delikatny detal, jaki, wszyty przy kolanach, nada charakteru całej sukience. Dzięki temu wystarczy delikatna biżuteria i wysoka szpilka, a nasza stylizacja będzie: profesjonalna, kobieca i modna. W takim zestawieniu świetnie poczują się panie o dużym biuście i mocnych biodrach, posiadających sylwetkę typu klepsydra – uwypuklą swoje walory. Jeśli mankamentem jest wystający brzuszek, wówczas wystarczy dopasować bielizną korygującą. Fanki prostych fasonów, nawiązujących do sukienek Twiggy, znajdą dla siebie sporo propozycji. Sięgająca tuż nad kolano, w formie trapezu i w wielu, także niezwykle soczystych barwach, to alternatywa raczej dla pań o niewielkim biuście, ale też dla tych, które pragną ukryć zbyt szerokie biodra. Sukienka sięgająca kolan, przyozdobiona ciekawym dekoltem sprawi, że prostego kroju nie nazwiemy nudnym. Długi rękaw zapewni nam ciepło, przez co spokojnie będziemy mogły zrezygnować z dodatkowego nakrycia – marynarki czy żakietu. By nasza sylwetka w klasycznej sukience optycznie wydawała się dłuższa, najlepiej włożyć szpilki w jasnym kolorze i koniecznie pamiętać o cielistych, matowych rajstopach. To połączenie wysmukla i „wydłuża” nogi. Na luzie – na uczelnię i do szkoły Dzianina to niezwykle wdzięczny materiał, a pomysły projektantów sprawiają, że można nosić ją na wiele sposobów. Lejący dekolt dodaje pikanterii prostej sukience, ale jeżeli pod spód, zamiast koronkowej bluzeczki, włożymy mocno zabudowany, kolorowy top, wówczas stworzymy dziewczęcą i ciepłą stylizację. Do tego grube rajstopy, buty w stylu traperów drwala i duża, sportowa czapa beanie. Dzianina lubi się także z paskami! Sukienka tuba w paski to klasyk, na bazie którego skomponujemy stylizację w stylu rockowym lub sportowym. Jeśli chcemy uzyskać drapieżny look, wtedy dopasujemy do niej: krótką kurtkę skórzaną (może być ramoneska), czarne, kryjące rajstopy, botki na grubym obcasie i rockowe akcesoria (mocno zdobioną kolię, bransoletkę z ćwiekami). Fanki stylu miejskiego i sportowego znacznie lepiej poczują się w zestawie z: marynarką oversize, trampkami, okularami (typu muchy), dużym i przytulnym szalem oraz pojemną torbą typu shopper. Modny deseń Dzianina zachwyca także kolorami i interesującymi detalami. Na randkę możemy założyć seksowną, dopasowaną i bardzo kobiecą sukienkę w kwiatowy deseń. Jest on tak mocny, że nie będziemy potrzebować wyrazistych dodatków – wystarczą czarne szpilki, subtelne kolczyki i, w razie potrzeby, lekki żakiet w stonowanej barwie. Eleganckim i bardzo modnym wzorem jest tzw. kurza łapka, czyli pepitka. To rozwiązanie odpowiednie w sam raz do wykorzystania dzianiny, jaką włożymy na bardziej formalne okazje, np. podczas rozmowy o pracę czy na spotkaniu z rodziną. Jeden z ulubionych wzorów Coco Chanel nigdy nie wychodzi z mody i przywodzi na myśl stylizacje w klimacie retro. Jeśli jednak, zamiast pepitki czarnej bądź białej, wybierzemy taką w czerwonym odcieniu, to wówczas stworzymy nieco bardziej szalone kreacje. Będzie to idealna baza dla kompletu w punkowym stylu: ciężkie, wojskowe buty, militarna parka i skórzany plecak – to całokształt, przyciągający niejedno spojrzenie. Równie mocny, co zestawienie princeski w kurzą łapkę z motocyklową kurtką, zakolanówkami i botkami na wysokim obcasie. Niezwykle drapieżna i seksowna okaże się dzianina, na której pojawił się egzotyczny wąż. To odważny wzór, ale nadaje się do kompletowania codziennych looków. Jeżeli nie chcemy przesadzić i nie wyglądać na przebraną, stonujemy resztę naszej kreacji. Duży, gruby i ciepły kardigan, klasyczne oficerki i torba aktówka uspokoją, przyciągający wzrok, wężowy deseń. Do tego typu stylizacji zrezygnujemy z dużej biżuterii, ale możemy ozdobić palce wyrazistymi pierścionkami. Rozkloszowana i supermodna To jeden z najchętniej kupowanych i noszonych fasonów z ostatnich sezonów. Dopasowana u góry, ale z mocno rozkloszowanym dołem, przypominająca swoim kształtem literę „A”.Hitem są sukienki dzianinowe w kolorze szarym lub melanżowym. Zestawiając je z kozakami, sięgającymi za kolano, tzw. muszkieterkami, futrzaną kamizelką oraz kapeluszem z dużym rondem, stworzymy niezwykle modny zestaw, jeden z uwielbianych przez blogerki na całym świecie. Biała sukienka to pomysł nie tylko dla młodych dziewcząt. Zdobione rękawy przykuwają wzrok, ale by stylizacja nie była „za słodka”, warto wzmocnić ją wymownymi akcesoriami. By nie odwracać uwagi od interesujących akcentów na samej sukni, możemy postawić na: krótki, lekki płaszczyk w ciemnej barwie, kolorowy szal, długi łańcuszek z ulubioną zawieszką w stylu etno, dziewczęcy berecik i brązowe botki. Stworzymy zestaw idealny na spacer z przyjaciółką, spotkanie przy kawie czy randkę. Jeśli lubimy grzeczny styl, nazywany czasem collage (od amerykańskich i brytyjskich szkół wyższych), możemy wybrać jednokolorową sukienkę o delikatnie rozkloszowanej formie z dziewczęcym kołnierzykiem. Biały kolor przy twarzy doskonale ją „rozświetla”, dodaje blasku i „optycznie niweluje” niechciane cienie pod oczami, czy maskuje niewyspanie. Ten fason wylansowała Victoria Beckham, która z uwielbieniem nosiła grzeczne i dziewczęce sukienki. By całość nie była odebrana jako zbyt infantylna, najlepiej zestawić ją z kobiecymi szpilkami, ulubionym trenczem i dużą kopertówką. A dla tych, którzy lubią poszaleć i chcą stworzyć ekstremalnie szkolny look, zamiast trencza, niech włożą: bluzę sportową (zwaną baseballówką), skarpety za kolano, dziewczęce baletki, a najważniejszym akcesorium niech będzie duży, pakowany plecak. To zestaw dla dziewczyn lubiących prowokować, albo dla… uczennic. Z poniższych propozycji, wybierz coś dla siebie: )
Hit sezonu – sukienka z dzianiny
Twoje dziecko marzy o domku w ogrodzie? Miejscu, gdzie tylko ono miałoby dostęp i w którym tworzyłoby swój własny porządek? Sprawdź naszą ofertę domków ogrodowych dla najmłodszych. Czym się charakteryzują? Jaki jest koszt domku ogrodowego dla dziecka? Na co warto zwrócić uwagę? Domek dla dziecka może stać się miejscem zabaw i kryjówką, do której dostęp będą mieli tylko najmłodsi. Możemy wybierać spośród różnej kolorystyki domków z tworzywa sztucznego albo wybrać domek drewniany. Jeżeli tylko warunki na to pozwalają, ciekawą opcją jest budowa domku na drzewie lub na drewnianych palisadach. Takie miejsce jest z pewnością marzeniem niejednego dziecka. Domki z tworzywa sztucznego Wybór domków z tworzywa sztucznego jest bardzo szeroki. Różnią się nie tylko kolorem, ale wielkością i kształtem. Większość domków tego typu ma spadzisty dach, okienka, drzwiczki, do niektórych dołączony jest płotek, dzięki któremu dziecko może stworzyć ogródek – na przykład możemy mu pomóc posadzić pachnący groszek, który będzie się piął po płotku – lub zorganizujemy w tym miejscu małą piaskownicę. Smoby posiada w swojej ofercie wysokie domki o okienkach różnej wielkości, z otworem na listy w drzwiach oraz dzwonkiem. Ciekawym elementem wyposażenia jest stolik, który można zamontować wewnątrz lub na zewnątrz domku. Na płocie umieszczone są plastikowe korytka, które mogą pełnić funkcję doniczek. Inną propozycją może być domek piętrowy lub z dołączoną na zewnątrz huśtawką. Z takim zestawem zabawa nie ma końca. Przeczytaj również: Domki ogrodowe dla dzieci do 500 zł Koszt domków z tworzywa to od około 200 do 2300 zł. box:offerCarousel Domki drewniane dla dzieci Drewniany domek dla dzieci łatwiej wkomponować w wystrój ogrodu. Może tworzyć pewną całość z meblami ogrodowymi, huśtawką, domkiem na narzędzia lub innymi elementami architektury. Domek dla dziecka wykonany z drewna możemy umieścić na drewnianym podeście, który ułożymy bezpośrednio na ziemi albo – dla zwiększenia jego atrakcyjności – możemy ustawić go na pewnej wysokości na drewnianych słupkach. W niektórych modelach mamy werandę lub miejsce do zamontowania zjeżdżalni. Koszt domków drewnianych dla dzieci to od 700 do 3700 zł. Domek taki może również zostać zaprojektowany na zamówienie. Wówczas jego cena jest ustalana indywidualnie z producentem. box:offerCarousel Na co zwrócić uwagę, wybierając domek dla dzieci? Przy wyborze domku dla dzieci powinniśmy kierować się bezpieczeństwem malucha i funkcjonalnością danego zestawu. Domek z tworzywa powinien być stabilny, solidnie wykonany, nie może mieć żadnych pęknięć ani ostrych krawędzi. To samo dotyczy domku z drewna, ale dodatkowo materiał powinien być dobrze wyszlifowany i zabezpieczony przed warunkami atmosferycznymi. Ustawiając domek na wysokości, warto zwrócić uwagę na stabilność całej konstrukcji i zabezpieczenie w formie barierek. Mogłoby się wydawać, że domek ogrodowy jest przeznaczony raczej dla dziewczynek. W końcu to one częściej bawią się w dom, urządzają przyjęcia dla lalek i innych zabawek. Nic bardziej mylnego. Chłopcy również mogą marzyć o domku – szczególnie takim na drzewie. Przerobienie go na bazę nie jest ani kosztowne, ani czasochłonne. Wystarczy pomalować taki domek na naturalne kolory, które spełnią rolę kamuflażu, dodać flagę piratów, lunetę zabawkę i mamy gotową kryjówkę do zbierania szyszek, kasztanów, żołędzi. Jest to również doskonałe miejsce na obmyślanie planów i obserwowanie otoczenia. Czytaj więcej o domkach ogrodowych
Domki dla dzieci – przegląd domków ogrodowych
Sportowy styl będzie dominował tej jesieni. Jeśli kojarzy ci się wyłącznie z wyciągniętymi spodniami od dresu i bezkształtną bluzą, to jesteś w błędzie. Nowoczesny sportowy styl to kobiece, seksowne ubrania, które są wygodne. Warto zwrócić na nie uwagę i nosić je nie tylko na siłowni. Skąd czerpać inspirację? Sportowy styl jest szczególnie ceniony przez gwiazdy wielkiego formatu, które w doskonały sposób łączą to, co kobiece z tym, co sportowe. I nawet jeśli za ich stylizacje odpowiadają profesjonalni styliści, to warto przyjrzeć się im nieco bliżej. A kto robi to najlepiej? W stylu Ewy Chodakowskiej Ewa Chodakowska to idolka milionów Polek, którym pomogła schudnąć i wyrzeźbić ciało. Jest nie tylko perfekcyjna w tym co robi, ale także w tym, jak wygląda. Mimo że poza salą treningową uwielbia nosić sukienki i spódnice, to trzeba zauważyć, w jaki sposób łączy je ze sportowymi elementami garderoby. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel W tym sezonie jesiennym postaw na czarne jeansy rurki, w cieplejsze dni mogą to być jeansy z dziurami lub przetarciami. Do tego obowiązkowo dobierz fajną czarną bluzę z kapturem. Może to być bluza z interesującym nadrukiem lub z napisem. Z takim zestawem świetnie komponować się będzie oversizowa parka. Najmodniejsze oczywiście będą parki w kolorze khaki. Do tego dobierz czarne sportowe sneakersy i małą torebkę z naszywkami. Ponadto będą modne sportowe komplety. Te, które wybierzesz, powinny być wykonane z wysokiej jakości tkanin i przede wszystkim mieć fajny, oryginalny wzór lub print. Sprawdź wybór wśród oferty marki Adidas, której fanką jest właśnie Chodakowska. Tańszą, ale równie modną opcją będzie dobranie modnych spodni dresowych w kolorze khaki i oversizowej bluzy z kapturem w tym samym kolorze. Do tego obowiązkowym dodatkiem są sportowe buty na koturnie, np. Adidas Superstar. W stylu Anny Lewandowskiej Prywatnie – żona Roberta Lewandowskiego, ale przede wszystkim wykształcona dietetyczka i sportsmenka, która każdego dnia swoją pasją i wiedzą zaraża miliony kobiet na całym świecie. Motywuje i nakręca, w dodatku jest bardzo stylowa. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Tej jesieni możesz wziąć z niej przykład. Postaw na wyjątkowo dziewczęcą sukienkę rozkloszowaną z długim rękawem. Do tego modne rajstopy marki Calzedonia, które nosi Lewandowska. Poza tym obowiązkowo sportowe buty na koturnie. Sportsmenka ma trzy ulubione modele, na które wbrew pozorom nie wydasz wielkich pieniędzy. Pierwszy z nich to Nike Dunk Sky Hi. Kolejne to ulepszony model Nike Sky Hi Revolution oraz sneakersy od Isabel Marant. Stylizację, którą Lewandowska zachwyciła wszystkie swoje fanki, możesz również mieć za niewielkie pieniądze. Do długiej bluzy oversizowej z kapturem (którą w tym przypadku nosimy jak sukienkę) załóż zamszowe kozaki sięgające za kolano. Wybór kolorów należy do ciebie. W stylu Beyoncé Odkąd Beyoncé zajęła się projektowaniem sportowych ubrań, jej styl diametralnie uległ zmianie. Największym atutem piosenkarki są jej kobiece kształty, które chętnie eksponuje i to właśnie za pomocą sportowych ubrań. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Nam w szczególności spodobała się stylizacja ze sportową spódnicą ołówkową w roli głównej. Powinna ona sięgać tuż za kolano. Do tego artystka zakłada sportową bluzę. Może to być bluza z kapturem lub bez, ale wówczas postaw na taką z nadrukiem lub napisem. Beyoncé też uwielbia sportowe buty na koturnie firmy Nike, które posiada w wielu kolorach. Podobnie jak Anna Lewandowska najbardziej ceni Nike Dunk Sky Hi oraz Nike Sky Hi Revolution.
Sportowe stylizacje na jesień
Wiosna to wyjątkowy czas. Natura budzi się do życia, a my wraz z nią po zimowym śnie. Niestety, po chłodnych miesiącach nasza cera jest szara, a my jesteśmy zmęczone, często też o kilka kilogramów cięższe. Na szczęście wszystko może wrócić do normy – odzyskasz dobry nastrój, będziesz mieć więcej energii, twoja cera nabierze blasku, a kilogramy spadną. Wystarczy, że do swojego codziennego menu wprowadzisz 7 superproduktów, a już po miesiącu regularnego stosowania zauważysz ogromną zmianę w swoim wyglądzie i samopoczuciu. Moringa Zawiera cztery razy więcej witaminy A niż marchew. Jest doskonałym źródłem witaminy C, żelaza i białka. Dzięki zawartości witaminy E uznawana jest za eliksir młodości opóźniający proces starzenia się organizmu. Moringa pochodzi z Indii, ale znalazła zastosowanie w kuchni, kosmetyce i lecznictwie już na całym świecie. Znajdziesz w niej również potas pomagający utrzymać prawidłową masę ciała oraz chrom, który niweluje zmęczenie i chroni organizm przed negatywnym wpływem stresu. Moringa jest też najlepszym naturalnym źródłem boru. Na Allegro znajdziesz ją w postaci proszku, liści, herbaty, olejku do włosów czy pielęgnacji twarzy. Spirulina Spirulina to zielono-niebieska alga morska. Jej regularne stosowanie obniża ciśnienie krwi, zmniejsza ryzyko wystąpienia udaru oraz oczyszcza organizm, usuwając z niego metale ciężkie. Osoby, które stosują algę, zauważają u siebie przypływ energii. Spirulinę dodawaj do ulubionych koktajli. box:offerCarousel Jagody goji Pochodzą z Chin, gdzie są uznawane za najlepsze lekarstwo na długowieczność i najzdrowsze owoce świata. Są pełne antyoksydantów, które chronią organizm przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Dzięki wysokiej zawartości witaminy C wspomagają produkcję kolagenu w organizmie. Wzmacniają również kości i zęby. Jagody goji najlepiej jeść jak rodzynki, możesz je dodawać również do ulubionej owsianki czy smoothie. Woda kokosowa Woda kokosowa nie tylko gasi pragnienie i wyśmienicie smakuje. To jeden z najzdrowszych napojów na świecie. Nic dziwnego, zawiera witaminy z grupy B, witaminę C, wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, sód, cynk, miedź i mangan. Dodatkowo to doskonałe źródło aminokwasów egzogennych oraz kinetyny, która opóźnia procesy starzenia się skóry. Woda kokosowa ma skład podobny do osocza krwi. Nie tylko wpływa pozytywnie na wygląd, ale też dodaje energii i uzupełnia organizm w niezbędne elektrolity. box:offerCarousel Quinoa Jest nazywana złotem starożytnych Inków. To doskonałe roślinne źródło białka i witamin z grupy B. Quinoa, czyli inaczej komosa ryżowa, dostarcza organizmowi optymalnych ilości nienasyconych kwasów tłuszczowych. Obniża ciśnienie tętnicze krwi i cholesterol, a w dodatku zawiera wszystkie osiem aminokwasów egzogennych. Jest polecana w diecie wegan i wegetarian. Młody jęczmień Wpływa pozytywnie na wygląd naszego ciała i samopoczucie. Ma wysoką zawartość karotenu, biotyny, kwasu foliowego, kwasu pantenowego, witamin E i C oraz witamin z grupy B. To także dobre źródło błonnika, który działa jak szczoteczka na jelita, usprawniając ich pracę, a tym samym pozwala odzyskać energię i pozbyć się kilku nadprogramowych kilogramów. Młody jęczmień dzięki zawartości chlorofilu pomaga pozbyć się problemów skórnych, takich jak np. trądzik. box:offerCarousel Nasiona chia Malutkie nasiona o ogromnej mocy, czyli nasiona chia, zmniejszają ryzyko raka, regulują trawienie, chronią przed szkodliwym działaniem stresu, odprężają, obniżają ciśnienie krwi oraz wspomagają walkę organizmu z wolnymi rodnikami. Poprawiają też pamięć i nastrój, dodają energii, zmniejszają ryzyko depresji i wspomagają dietę odchudzającą, przyspieszając utratę kilogramów. Samo zdrowie!
Odzyskaj energię na wiosnę. Oto 7 superproduktów, które ci w tym pomogą
Jabra Move to bezprzewodowe słuchawki stworzone z myślą o aktywnych. Mają być trwałe, oferować dobre brzmienie i przyzwoite osiągi na baterii. Można je mieć już za około 360 zł. Co potrafią? Wyposażenie Słuchawki pakowane są w sztywne, kartonowe pudełko z otwieraną pokrywą. Przysłania je dodatkowo warstwa przezroczystego tworzywa, a umieszczone są w miękkiej foremce z gąbki. Można więc być spokojnym o transport słuchawek po zakupie. Pod spodem znajdują się akcesoria: kabel USB – microUSB do ładowania, ma 1 m długości; kabel słuchawkowy – 3,5 mm, jeden wtyk kątowy, ma 1,2 m długości; skrócona instrukcja obsługi. Oba przewody są przeciętnej jakości. USB jest trochę sztywny, ten słuchawkowy – elastyczny i cienki – sprawia wrażenie delikatnego, ale to w końcu słuchawki Bluetooth, więc przyda się tylko czasami. Nie ma niestety żadnego pokrowca. Przydałby się chociaż cienki woreczek, ale Move to wzmacniana konstrukcja, więc teoretycznie nie jest potrzebny. Wygląd Move to z pewnością specyficzne słuchawki. Producent postawił na prosty wzór, mocne kolory i zgrabne wymiary. Move Wireless to nauszne słuchawki, zamknięte, stworzone z myślą o praktycznym, przenośnym użytku. Wyglądają lepiej w rzeczywistości niż na materiałach promocyjnych lub zdjęciach. Kopułki słuchawek są niewielkie i płytkie. Przypominają kapelusze, mają wąski rant i odstającą komorę w centralnej części. Na niej umieszczono elementy interfejsu – na prawej kopułce znajduje się suwak, który ma trzy skoki. Obok niego są dwie diody, a pod spodem wejście microUSB. Na lewej kopułce jest regulacja głośności z przyciskiem wielofunkcyjnym w centrum, a także wejście na kabel słuchawkowy 3,5 mm. Wykonane są ze sztucznej skóry nauszniki wypełnione zostały miękką gąbką. Są spłaszczone, wyraźnie widać łączenie szwu. Nauszniki są otwarte w środku, gdzie znajduje się siatka z oznaczeniem kanału – widać tam literki L i R. Kopułki nie poruszają się góra-dół, a jedynie lekko na boki. Zamocowane zostały praktycznie na sztywno w gruby, metalowy pałąk. Jest on pogięty, z otworem w centralnej części. Od kopułek biegnie przewód połączeniowy, który ma grubą, płaską izolację i chowa się pod opaską pałąka. Ta wykonana jest z siatkowatego materiału, ma cienki pasek gąbki od spodniej strony. Materiał ma być trwały i odporny na zabrudzenia. Słuchawki są bardzo solidne. Tworzywa prezentują się lepiej niż się wydaje; są sztywne, grube i zmatowione. Stalowy pałąk jest giętki, sprężysty i mocny. Nic nie trzeszczy, nie sprawia wrażenia, jakby się miało rozlecieć. Producent zapewnia, że konstrukcja była testowana, sprawdzano trwałość odginanego pałąka i spadek z wysokości. To czuć, bo słuchawki w dłoni budzą pozytywne odczucia. Do tego są niewielkie i lekkie, wyglądają sympatycznie. Można je mieć w czerwieni, czerni i błękicie. Komfort i obsługa Jabra Move Wireless to słuchawki nauszne, więc cały nacisk pałąka opiera się o małżowinę. Nie jest to najwygodniejsza konstrukcja, a dodatkowo nacisk pałąka jest wyraźny – to w końcu słuchawki dla aktywnych. Osiągnięto jednak dobry kompromis pomiędzy wygodą a rozmiarami i stabilnością podczas ruchu. Należy jednak pamiętać, że to małe słuchawki i mogą nie pasować na duże głowy – pałąk się rozsuwa, ale nie daje dużej swobody regulacji rozmiaru. Nauszniki zasługują na pochwałę. Gąbka jest sprężysta, nie ma jej dużo, ale dobrze dopasowuje się do kształtu małżowiny. Uszy będą się lekko grzały i wymaga to pewnego przyzwyczajenia. Słuchawki nauszne są raczej przystosowane do krótkich i częstych odsłuchów, ale Move sprawdzą się także na kanapie z laptopem lub tabletem. Słuchawki są zamknięte, ale nie tłumią mocno otoczenia. Podczas odsłuchów hałas nie powinien przeszkadzać, ale Move nie odcinają także od świata. To dobrze – podczas uprawiania sportu lub przemieszczania się po mieście dają minimalny kontakt ze światem. Bardzo dobrze wyprofilowano pałąk. Nie uciska szczytu głowy. Materiał opaski jest trochę szorstki, może lekko irytować u osób z krótkimi włosami. Spełnia jednak swoje zadanie – słuchawki trzymają się na głowie dobrze. Potrafią lekko drgnąć przy wyjątkowo gwałtownych ruchach, pałąk może się czasami zsunąć, ale nie spadną podczas biegu lub jazdy na rowerze. Pałąk został wyprofilowany tak, że słuchawki można też zawiesić na szyi – nie będą przeszkadzały. Dużą zaletą jest niska waga słuchawek. Nie męczą na głowie, nie przeszkadzają w torbie lub plecaku. Można je tam śmiało wrzucić bez obawy, że coś im się stanie. Warto od czasu do czasu przetrzeć nauszniki, ale o opaskę pałąka nie trzeba się troszczyć. Słuchawki są proste w obsłudze. Suwak ma automatyczny odskok, przytrzymuje się go w górę, by włączyć słuchawki i rozpocząć parowanie – o czym sygnalizuje niebieska dioda. Analogicznie wyłącza się je suwakiem w dół, dioda wskazuje stan baterii. Słuchawki mają także komunikaty głosowe, możne je od razu założyć i damski głos poinformuje o parowaniu, połączonych urządzeniach lub niskim poziomie baterii – sygnały dźwiękowe nie irytują, chociaż są niskiej jakości. Na lewej kopułce znajduje się regulacja głośności i przycisk wielofunkcyjny – oba bardzo łatwo wyczuć pod palcem. Środkowy wyraźnie odstaje, co pozwala szybko odebrać przychodzącą rozmowę. Odpowiednia ilość wciśnięć lub przytrzymanie przycisku wywołuje konkretną funkcję – trzeba się więc nauczyć odpowiednich kombinacji. Pod względem obsługi to i tak bardzo dobry poziom – łatwo je wyczuć, po chwili można już zapomnieć o instrukcji. Słuchawki pracują do ośmiu godzin na baterii. Czas może się różnić w zależności od poziomu głośności. To typowy wynik – wiele dużo droższych słuchawek ma podobne osiągi. W tej cenie nie można narzekać. W razie czego można słuchawki ładować i jednocześnie ich używać – przyda się jedynie dłuższy kabel microUSB. Ładowanie trwa do dwóch godzin. Specyfikacja Bluetooth 4.0, A2DP, AVRCP Zasięg do 10 m Przetworniki 40 mm Obsługa rozmów, mikrofon wielokierunkowy 4 mm Obsługa do ośmiu urządzeń, dwa jednocześnie Czas pracy do ośmiu godzin, czuwania – do 10 dni Komunikaty głosowe Brzmienie Jabra Move Wireless to dobry poziom jakościowy dźwięku. W tej cenie nie ma co wymagać więcej. Brzmienie jest ciepłe i lekko przyciemnione, czyli mocniejsze są bas i niska średnica, a łagodniejsze wyższa średnica oraz sopran. Słuchawki są łatwe w odbiorze, muzykalne, „rozrywkowe” – nie są jasne i ostre, nie kłują i nie syczą górą pasma. To dobre strojenie do wielu gatunków: zabrzmią dobrze w jazzie, elektronice lub muzyce rockowej. Dźwięk ma dobrą dynamikę; szybkie i energiczne gatunki będą motywowały podczas uprawiania sportu. Słuchawki nie budują dużej sceny dźwiękowej, ale działa wbudowany efekt DSP, więc przestrzeń jest cyfrowo powiększona. Słuchawki brzmią dobrą stereofonią, przenikanie się kanałów jest efektowne. Instrumenty są nieźle odseparowane, ale brzmienie nie stawia na szczegółowość. To słuchawki, które mają sprawić przyjemność. Brzmienie jest lekko „zabrudzone” – nie jest to wyjątkowo czysty dźwięk, a lekko wycofany i przykryty. Jak na interfejs Bluetooth i tę cenę, jest i tak dobrze. Bas jest nieźle kontrolowany i nie dudni, ale jest wzmocniony i szybki, głosy wokalistów są odpowiednio czytelne, ale nie zostały wyostrzone. Wrażenia soniczne są równie pozytywne, jak te dotyczące ergonomii lub obsługi. Konkurencją dla Move są słuchawki JBL Synchros E40BT. To również dobry wybór i podobna jakość, choć mają mniej trwałe wykonanie i inne brzmienie – lżejsze w basie, jaśniejsze i bardziej średnicowe. JBL brzmią bardziej naturalnie, są spokojniejsze, bardziej zrównoważone. Move spodobają się szukającym mocniejszego basu i rozrywkowych brzmień. Podsumowanie Jabra Move to atrakcyjny sprzęt dla sportowca i nie tylko. Słuchawki kuszą wykonaniem, zgrabnymi rozmiarami, a oferują też bardzo dobry dźwięk w tej cenie. Jak na tanie słuchawki Bluetooth mają także nieźle rozbudowaną obsługę. Interfejs BT w wersji 4.0 nie obciąża mocno baterii smartfona. Jeśli potrzebne są dobre słuchawki przenośne, które pozwolą uwolnić się od kabla, to Jabra Move Wireless są świetnym wyborem. Zalety: solidne wykonanie, mała i lekka konstrukcja, przyjemny wygląd, dobra ergonomia, prosta obsługa, dużo możliwości, przyjemne basowe brzmienie. Wady: przydałby się pokrowiec, trochę czystsze brzmienie i większa regulacja rozmiaru.
Test Jabra Move Wireless – małe, mocne słuchawki Bluetooth w dobrej cenie
Ludzkie ciało przystosowuje się do uprawianej aktywności fizycznej. Dlatego też w celu ciągłej poprawy kondycji fizycznej i wyglądu sylwetki należy zmuszać je do cięższej pracy. Dobrym sposobem na przeciwdziałanie stagnacji treningowej jest zastosowanie obciążników treningowych. Czym są obciążniki treningowe? Obciążniki mogą być używane w czasie treningu na siłowni, sali fitness czy w domu. Składają się z materiałowej opaski wykonanej najczęściej z neoprenu i wypełnienia. Zawartość opaski w zależności od wybranego modelu będzie ważyć od kilkuset gramów do kilku kilogramów w celu dostosowania tego akcesorium do poziomu zaawansowania osoby ćwiczącej. Obciążniki zakładane są na nadgarstki lub kostki, aby poprzez zwiększenie wagi ręki lub nogi zmusić organizm do wytężonej pracy, która pozwoli spalić więcej kalorii i zwiększy wytrzymałość mięśni. box:offerCarousel Zalety obciążników Obciążniki dzięki swoim niewielkim rozmiarom i odpowiedniemu dopasowaniu do nadgarstka lub kostki nie powodują dyskomfortu w czasie ćwiczeń. Rozpoczęcie treningu z tym akcesorium pozwala dalej czynić postępy w modelowaniu sylwetki. Obciążniki świetnie sprawdzą się w przypadku poprawy wyglądu nóg, pośladków i ramion. Większa praca, którą muszą wykonać kończyny, przyczyni się do rozwoju wytrzymałości mięśni, kondycji i zwiększenia tempa metabolizmu. Kolejną zaletą jest niskie ryzyko kontuzji i zwiększenie gęstości kości, co będzie dobrym elementem profilaktyki osteoporozy w podeszłym wieku. Ćwiczenie na core – martwy robak Martwy robak jest jednym z lepszych ćwiczeń, które pozwoli poprawić czucie mięśniowe w rejonie core, pozytywnie wpłynie na stabilizację korpusu i wygląd brzucha. W leżeniu na plecach należy unieść wszystkie kończyny, tak aby do podłoża przylegały biodra, kręgosłup z łopatkami i głowa. Po uprzednim wdechu powietrza należy powoli odłożyć prawą ręką i lewą nogę na ziemi, tak aby lędźwie i cały korpus nie zmieniły swojego ustawienia. Powrót kończyn do pozycji początkowej powinien nastąpić razem z wydechem powietrza. Praca przekątnych kończyn odbywa się na zmianę. W celu zwiększenia trudności ćwiczenia należy założyć obciążniki treningowe zarówno na kostki, jak i na nadgarstki. Ćwiczenie na grzbiet – bird dog Kolejnym ćwiczeniem, w którym swoje zastosowanie znajdą obciążniki, jest tak zwany bird dog. W pozycji klęku podpartego należy wziąć wdech powietrza do brzucha, po czym powoli i kontrolowanie wysunąć do przodu lewą rękę i jednocześnie wypchnąć do tyłu prawą nogę. Przekątne kończyny powinny stanowić przedłużenie tułowia. W czasie trwania ruchu nie powinien zajść żaden ruch w korpusie. Uginanie się odcinka lędźwiowego kręgosłupa będzie świadczyło o zbyt małej pracy brzucha i niewydolnych mięśniach głębokich. Powrót pracujących kończyn pozwala na wzięcie oddechu i zmianę strony. Obciążniki będą stanowiły świetne utrudnienie dla tego ćwiczenia. Ćwiczenie na uda i pośladki – zakroki W celu wykonania zakroku należy w pozycji stojącej wykonać krok w tył. Stopa powinna znaleźć się na tyle daleko, aby podczas zejścia kolanem do ziemi udo i podudzie nogi zakrocznej tworzyły kąt prosty. Wraz z wydechem powietrza należy wrócić do pozycji początkowej. Dla utrudnienia ćwiczenia należy za każdym powtórzeniem kolano nogi zakrocznej dociągać do klatki piersiowej. Obciążniki na kostki będą zwiększały pracę mięśni ud i pośladków. Dobrym pomysłem będzie także dodanie wyskoku nogą podporową podczas powrotu do pozycji nogi zakrocznej. Ćwiczenie na brzuch – opuszczanie nóg leżąc W celu poprawnego wykonania ćwiczenia należy położyć się na płaskim podłożu i unieść wyprostowane nogi, tak aby znalazły się nad biodrami. Rozpoczynając od wdechu powietrza do przepony, należy spokojnie opuścić obydwie nogi, tak aby zbliżyły się do podłoża, po czym podnieść je za pomocą mięśni brzucha do pozycji początkowej. Podczas trwania całego ruchu kręgosłup lędźwiowy musi bezwzględnie przylegać do podłoża. Dla ułatwienia ćwiczenia można wykonywać pracę pojedynczą nogą lub opuszczać kończyny do momentu, w którym napięcie z brzucha przechodzi na lędźwie. Obciążniki przeznaczone są w tym przypadku dla osób zaawansowanych. Ćwiczenia na ramiona W przypadku stosowania obciążników na nadgarstki większość ćwiczeń na górną część ciała będzie kształtowała ramiona. Wszystkie wersje wyciskania hantli nad głowę, wznosów bocznych, przyciągnięć ciała do taśm TRX, pompek czy ćwiczeń na biceps i triceps będą ze względu na dodatkowe obciążenie zmuszać mięśnie ramion do wytężonej pracy. Obciążone nadgarstki będą stymulowały do pracy mięśnie góry ciała nawet podczas wykonywania treningu nóg. Ćwiczenia dynamiczne takie jak padnij-powstań, przysiad z wyskokiem czy rzuty piłką wykonane z opisywanym akcesorium będą stanowiły dla organizmu zupełnie nowy bodziec do spalania tkanki tłuszczowej. Podsumowanie Zastosowanie obciążników treningowych będzie dobrym rozwiązaniem zwłaszcza dla kobiet, które obawiają się treningu ze sztangami. Ze względu na wysoki komfort ćwiczeń i niskie ryzyko odniesienia kontuzji obciążniki pozwolą przeprowadzić bardzo efektowny trening. Dobranie odpowiedniego ciężaru pozwoli dobrze stymulować mięśnie do pracy i zwiększy intensywność treningową. Użycie obciążników podczas ćwiczeń z masą własnego ciała zapewni nowy bodziec dla kształtowania sylwetki. Jednak tak samo jak w przypadku każdego rodzaju treningu najważniejszym elementem zapewniającym bezpieczeństwo i dobre efekty jest poprawna technika wykonywania ćwiczeń. Dlatego też przed rozpoczęciem jakiejkolwiek aktywności fizycznej warto skonsultować się z doświadczonym trenerem lub fizjoterapeutą.
Obciążniki – jak je wykorzystać w treningu?
W szerokiej ofercie zabawek znajdziemy świetne drewniane instrumenty, których odgłosy są przyjemne dla ucha rodziców, a interesujące kształty i kolory zachęcają dzieci do muzykowania. Przedstawiamy najciekawsze z nich. Muzyka w życiu maluszka Wielokrotnie udowodniono, że muzyka wywiera duży wpływ na wszechstronny rozwój dziecka. Rozmaite dźwięki mają znaczenie dla rozwoju jego mózgu i kształtowania się układu nerwowego jeszcze w brzuchu mamy. Po narodzinach muzyczne zabawy stymulują zmysły maluszka, uaktywniają jego naturalne talenty i rozbudzają wrodzoną ciekawość. Nauka rozpoznawania dźwięków i gry na prostych instrumentach ćwiczy pamięć, koncentrację i kojarzenie. Rozwija także koordynację ruchową i jest wspaniałym wstępem do bardziej profesjonalnej aktywności muzycznej. Lepiej wybrać drewniane Muzyczne zabawki najogólniej można podzielić na drewniane i wykonane z plastiku. Te pierwsze mają pokaźną liczbę zalet, które powodują, że są idealne dla najmłodszych. Naturalny materiał jest wyjątkowo wytrzymały i niestraszne mu „twarde lądowania”, które z pewnością będą się przydarzać. Taką zabawkę znacznie trudniej złamać czy ukruszyć, jest więc dla dziecka bezpieczniejsza. Ponadto aby wydała dźwięk, maluch musi wykonać jakąś czynność – dmuchnąć, stuknąć czy nią potrząsnąć. Nie ma elektronicznego wspomagania, jak w większości zabawek plastikowych, dzięki czemu drewniany instrument uczy cierpliwości, koordynacji i staranności. By zabawka była całkowicie bezpieczna, musi być pomalowana bezpiecznymi, najlepiej ekologicznymi farbami i nie mieć żadnych ostrych krawędzi ani elementów, które mogą odpaść i np. zostać połknięte. Pierwsze instrumenty Dla najmłodszych dzieci najlepsze będą zabawki rytmiczne, którymi należy potrząsnąć lub zakręcić, by wydały dźwięk. Już niemowlaki mogą się bawić drewnianą kolorową grzechotką lub zestawem marakasów. Soczyste, kontrastowe barwy skupią na sobie uwagę dziecka, stymulując jego wzrok, a dźwięki wydawane w zależności od siły potrząsania zachęcają do ćwiczeń ruchowych. Starszym możemy zaproponować dzwoneczki umieszone na drewnianej rączce, które podczas potrząsania wydają bardzo donośny dźwięk. Interesującym instrumentem są również kołatki. Kształtem większość z nich przypomina zabawne zwierzątka – żabki, małpki czy biedronki – których pyszczki zamykają się i otwierają podczas potrząsania zabawką, wydając jednocześnie głośny stukot. Bardzo lubiana przez maluchy jest terkotka, która zgodnie ze swoją nazwą terkocze podczas rytmicznych obrotów. Dla małych wirtuozów Przedszkolakom możemy zaproponować rozwijanie muzycznych zainteresowań za pomocą nieco bardziej skomplikowanych zabawek dźwiękowych. Dla maluchów, które rozpiera energia, świetne będą różnego rodzaju cymbałki, bębenki i tamburyny, które pozwolą im twórczo i jednocześnie aktywnie spędzić czas. Na pewno spodobają im się również kolorowe drewniane gwizdki, które jednak wymagają od rodziców odporności. Maluchom wykazującym muzyczne predyspozycje warto umożliwić rozpoczęcie nauki gry na profesjonalnym instrumencie. Może to być np. gitara, harmonijka ustna lub drewniany flet prosty. Pamiętajmy jednak, by muzyczne zajęcia były dla dziecka przede wszystkim fantastyczną zabawą i przygodą, a uczestnictwo w nich sprawiało mu radość. Domowe zabawy muzyczne mogą stać się znakomitym wstępem do rozwinięcia hobby na lekcjach muzyki w przedszkolu, szkole lub podczas zajęć indywidualnych. Dzięki temu zaszczepiona w młodości miłość do muzyki może być wstępem do jej amatorskiego lub nawet profesjonalnego uprawiania w przyszłości.
Drewniane zabawki muzyczne
Mikrofon klipsowy określany bywa często krawatowym. Przypina się go do ubrania blisko twarzy, dzięki czemu rejestruje on tylko głos osoby, która go używa. Zazwyczaj stosowany jest przez prezenterów telewizyjnych, dzięki czemu mają oni pełną swobodę ruchu. Przygotowaliśmy dla Was najlepsze modele mikrofonów klipsowych, których użyteczność okaże się nieoceniona w codziennej pracy. Mikrofon BY-M1 box:offerCarousel Opisywany model idealnie sprawdza się nie tylko w projektach, tworzonych przed kamerą, ale również lustrzankach i popularnych iphone’ach. Pomimo niewielkich rozmiarów, można używać go do pracy w zamkniętej przestrzeni i otwartym plenerze. Mikrofon zaopatrzony jest w złącze mini-jack, a jego waga to jedynie 2,5 gram. CVM-V01 GP Mikrofon przeznaczony jest do pracy z kamerami GoPro. Jego kabel ma długość 1,2 m. Urządzenie współpracuje z Hero 4 oraz Hero 3. Pomimo zastosowania lekkich i delikatnych materiałów, CVM-V01 charakteryzuje się dużą wytrzymałością i odpornością na uszkodzenia. Można zabrać go wszędzie. Wielu użytkowników ceni ten model ze względu na szerokie zastosowanie. Producenci wyposażyli swój produkt w specjalny filtr przepustowy oraz odpowiednią gąbkę, które zapewniają dźwięk najwyższej jakości, nawet w ekstremalnych warunkach. Membrana mikrofonu została stworzona z delikatnej folii. CVM-V01 to sprzęt dla wymagających profesjonalistów oraz początkujących przed kamerą osób, które cenią sobie swobodę działania. Zalman ZM-MIC1 box:offerCarousel Mikrofon jest wielokierunkowy, z doczepianym klipsem. Wyróżnia go solidność i doskonała konstrukcja, ale również oryginalna budowa i ciekawy wygląd. Dodatkowo zapinka umożliwia bezproblemowe podpięcie mikrofonu do słuchawek. Zalman ZM-MIC1 zapewnia świetną jakość rozmowy i komfort użytkowania. Wszelkie zakłócenia i szumy są odpowiednio wyciszane. Użytkownicy podkreślają niezwykłą wytrzymałość urządzenia. Technologia zastosowana w mikrofonie jest kompatybilna z różnorodnymi komunikatorami. Dodatkowym atutem opisywanego sprzętu jest pozłacany wtyk, co nadaje mu oryginalnego charakteru. Azusa JS-168V box:offerCarousel Bezprzewodowy mikrofon klipsowy świetnie sprawdza się na dużych scenach, w salach konferencyjnych oraz szkołach. Jego zakres częstotliwości waha się pomiędzy 180 a 270 MHz. Mikrofon posiada modulację FM i pasmo przenoszenia do 15KHz. Azusa JS-168V ma dodatkowo wbudowaną antenę, a dzięki wytrzymałej baterii może pracować przez 8 godzin. MONACOR ECM-2500 Firma Monacor od lat zajmuje się produkcją sprzętu audio, z którego korzysta wielu youtuberów i vlogerów. Prezentowany model zawiera poręczny zasilacz. Jego niewielkie rozmiary nie przeszkadzają w codziennej pracy. Wysokiej jakości wkładka mikrofonowa wychwytuje sygnały z podobną czułością. Pasmo dookolnego mikrofonu waha się od 16 do 20 000 MHz. Świetnie sprawdzi się on w domowym zaciszu, jak i pomieszczeniach bardziej wymagających. Mikrofony klipsowe idealnie sprawdzają się w pracy przed kamerą, czy też aparatem. Zastosowana w nich technologia zapewnia wysoką jakość dźwięku. Głównym celem producentów mikrofonów było stworzenie lekkiego i dyskretnego sprzętu, który umożliwi ich użytkownikom pełną swobodę ruchu. Dedykowane są bowiem osobom, wykorzystującym w pracy słowo, jak i mowę ciała.
Mikrofon klipsowy – najlepsze modele
Czujesz się zmęczona, ociężała, brakuje ci energii, na twarzy ciągle wyskakują niespodzianki, a stan włosów pozostawia wiele do życzenia? Zanim pobiegniesz do apteki po środki na każdy z tych problemów, weź pod uwagę krótki wiosenny detoks. Oczyszczanie organizmu to świetny sposób, aby odzyskać siły witalne, schudnąć i poprawić samopoczucie. Po jakie zioła oczyszczające sięgnąć? Na czym polega oczyszczanie organizmu? Terapia oczyszczająca to nic innego jak usuwanie szkodliwych związków, które nagromadziły się w organizmie. Skąd się biorą toksyny? Szkodliwe substancje otaczają nas na każdym kroku – są w zanieczyszczonym powietrzu, spalinach, glebie, wodzie oraz produktach spożywczych. Dużą porcję chemii serwujesz sobie sama, jedząc tłuste i przetworzone potrawy oraz popijając wszystko gazowanymi napojami i alkoholem. Naturalny detoks organizmu to świetny sposób na pokonanie wielu dolegliwości i poprawę zdrowia. Aby skutecznie oczyścić ciało, powinnaś zmienić dietę na lżejszą, pić dużo wody mineralnej, ćwiczyć, pójść do sauny i zrobić dokładny peeling skóry. Kluczowym elementem są jednak herbaty ziołowe, które przyspieszają proces wydalania zbędnych i szkodliwych substancji z organizmu. Wypoć toksyny Detoks to wydalanie, a największym organem wydalniczym jest… skóra. To właśnie przez pory naskórka pozbywasz się większości złych substancji. Niebezpieczne toksyny usuwane są też razem z moczem. Dla podkręcenia tempa oczyszczania warto zacząć pić zioła napotne i moczopędne. Herbata z bratka (czyli fiołka trójbarwnego) doskonale smakuje, ułatwia odchudzanie i pozytywnie wpływa na stan cery (likwiduje stany zapalne, podrażnienia i wypryski). Skrzyp polny również oczyści organizm, a przy okazji wzmocni skórę, włosy i paznokcie. Z kolei mniszek lekarski jest bogaty w witaminy i minerały, które poprawiają odporność. Niesamowite właściwości ma też krwawnik, który działa moczopędnie i oczyszcza krew. Zadbaj o układ pokarmowy Niezdrowa dieta, słodycze, alkohol, stres i jedzenie w biegu sprawiają, że układ pokarmowy jest przeciążony, co odczuwasz jako wzdęcia, niestrawność, bóle brzucha. Dla prawidłowego oczyszczenia organizmu kluczowe jest więc zastosowanie produktów, które dbają o jelita i wspomagają procesy trawienne. Najlepiej sięgnąć po naturalne lekarstwa, które działają delikatnie i stopniowo usuwają szkodliwe substancje. Świetnie sprawdzi się zielona herbata, która spala tłuszcz i dodaje energii. Poza tym warto wykorzystać zioła znane z łagodzenia dolegliwości trawiennych, takie jak mięta, dziurawiec, pokrzywa, rumianek. Regularne picie ziołowych naparów pomoże zlikwidować nieprzyjemne problemy i ułatwi proces oczyszczania. Wątroba to narząd, który każdego dnia musi sobie radzić ze szkodliwymi substancjami, dlatego w trakcie wiosennego detoksu nie można o niej zapominać. Regenerację wątroby ułatwi ostropest plamisty oraz ziele karczocha. Pamiętaj o diecie i ruchu Zioła i herbaty są ważnym elementem detoksu, ale nie zapominaj również o diecie. Jeśli zdecydowałaś się na krótki detoks, staraj się jeść jak najwięcej świeżych warzyw i owoców. Przyrządzaj sałatki, lekkie zupy jarzynowe, zielone koktajle i świeżo wyciskane soki. Lekkostrawna i zdrowa dieta ułatwi oczyszczanie organizmu, przyspieszy przemianę materii i dostarczy niezbędnych minerałów i witamin. Jeśli dodasz do tego codzienną porcję ruchu, szybko odzyskasz energię, dobry nastrój i będziesz się lepiej czuć. Spacery, pływanie, joga albo jazda na rowerze to przyjemne aktywności, dzięki którym na pewno poczujesz się zdrowsza i zauważysz zmiany w swoim wyglądzie. Naturalne oczyszczanie przy pomocy ziół jest bezpieczne, skuteczne i łagodne dla organizmu. Już po kilku tygodniach regularnego picia naparów odczujesz na własnej skórze moc naturalnych składników.
Herbaty i zioła na wiosenny detoks
Brwi to nie tylko naturalna ochrona oka, ale przede wszystkim element, który wpływa na wygląd i charakter twarzy. Wymagają troski i pielęgnacji. Mody się zmieniają, ale potrzeba zadbanych brwi, dostosowanych do kształtu twarzy, pozostaje niezmienna. Właściwy ich kolor i wyprofilowanie to gwarancja interesującego wyglądu. Brwi a kształt twarzy Kształt brwi bywa różny, ale przy odrobinie wysiłku można go nieco zmodyfikować i dostosować do kształtu twarzy. Liczy się ich prawidłowy rysunek i depilacja. Twarz owalna – najlepiej, aby kształt brwi był w tym przypadku jak najbardziej naturalny, czyli włoski powinny być ułożone w łuk, łagodnie zarysowany nad okiem. Łuk brwiowy nad środkiem oka powinien być uniesiony maksymalnie wysoko, końcówki nisko. Twarz okrągła wymaga brwi w kształcie trójkątnym, co optycznie nieco wydłuży twarz. Twarz kwadratowa jest duża, z mocno zarysowaną szczęką, więc brwi powinny być również konkretne, zarysowane mocną kreską o szerokim łuku, by nieco złagodzić mocne elementy twarzy. W tym przypadku należy unikać zbyt prostych brwi. Twarz trójkątna, szersza u góry, najlepiej będzie wyglądała w brwiach, których końce są nieco uniesione ku górze. Twarz pociągła wymaga optycznego skrócenia, dlatego brew powinna mieć kształt niemal poziomej linii. Wysoko wysklepione sprawią, że twarz będzie się wydawała jeszcze dłuższa. Jak uzyskać idealną linię brwi? Idealna linia brwi wymaga usunięcia wszelkich zbędnych włosków. Należy zrobić to pęsetą, zaczynając od zewnętrznego kącika oka. Szczególną uwagę należy poświęcić początkowi brwi przy nosie i nie zapominać o drobniutkich włoskach pomiędzy brwiami, które też należy usunąć. Prawidłowo wykonana depilacja brwi poprawi ich kształt, a twarz wyda się bardziej wyrazista i zadbana. Nigdy nie golimy brwi. Czym kierować się, wykonując depilację brwi? Jest kilka zasad, o których powinniśmy wiedzieć. Przede wszystkim brwi nie mogą być zbyt długie i zbyt cienkie, bo wyglądają nienaturalnie i czynią twarz smutną. Proporcjonalną do twarzy długość ustalamy przy pomocy patyczka lub ołówka, przykładając go przy skrzydełku nosa w kierunku wewnętrznego kącika – to będzie początek. Koniec brwi znajdzie się na przecięciu się linii od skrzydełka nosa i zewnętrznego kącika oka. Natomiast środek łuku brwiowego powinien znaleźć się na przedłużeniu tęczówki oka. Początek i koniec brwi powinien znajdować się na jednej linii. Pożądany kształt można dobrać metodą prób i błędów, rysując kredką ich kształt. Jak trwale upiększyć brwi? Henna to doskonały sposób na trwały kolor i rysunek brwi i rzęs. Nieco wyostrza rysy twarzy, jest niezastąpiona podczas wakacyjnych urlopów, bo utrzymuje się – w zależności od rodzaju – nawet do 3 tygodni. Na rynku dostępna jest henna w dwóch rodzajach: żelowa i proszkowa. Rozrabia się ją w bardzo podobny sposób, łącząc z wodą utlenioną. Różni się mocą i trwałością: henna proszkowa „chwyta” również skórę, natomiast żelowa jest znacznie bardziej delikatna. Ważny dla osiągniętego efektu jest czas trzymania henny na brwiach czy rzęsach. Istotny dla ogólnego wyglądu twarzy jest dobór odpowiedniego koloru henny. Istnieją henny czarne, szare, grafitowe i w różnych odcieniach brązu. Dobór odpowiedniego koloru i stopień jego nasycenia to bardzo indywidualna sprawa, ale bardzo mocne czarne brwi postarzają i mogą je nosić jedynie smagłe brunetki o ciemnych oczach, blondynka w kruczoczarnych brwiach będzie wyglądała nienaturalnie. Kobiety o jasnych włosach i jasnej karnacji powinny wybierać kolor szary lub grafitowy, ewentualnie ciemny brąz. Taki zabieg farbowania brwi można wykonać samemu w domu. Najpierw należy sprawdzić, czy henna nas nie uczula, następnie wykonać dokładny demakijaż oczu i brwi, a potem cienkim patyczkiem lub wacikiem nałożyć wcześniej przygotowaną hennę, zaczynając od strony nosa ku zewnętrznemu kącikowi oka. Hennę po kilku minutach zmywamy płatkiem kosmetycznym i ciepłą wodą. Jeżeli nie zdecydujemy się na farbowanie brwi, można podkreślać je specjalną kredką w dowolnym kolorze lub cieniem do powiek. Henna i prawidłowa regulacja brwi to rzecz podstawowa, ale o brwi i rzęsy należy również dbać, stosując specjalne odżywki. Jest ich wiele, odżywiają i wzmacniają rzęsy i brwi, poprawiają jakość włosków i nawilżają je. Takie preparaty są bezpieczne, bo przebadane dermatologicznie. Zaniedbane i niedostosowane do buzi brwi psują efekt nawet najbardziej zadbanej twarzy i perfekcyjnego makijażu.
Brwi nadają ton twarzy
Masz problem z utrzymaniem erekcji? Dzięki naszemu poradnikowi przekonasz się, że kłopot ten może być chwilową przypadłością, z którą poradzisz sobie samodzielnie. Źródło problemu Zacznijmy od przyczyn problemów. Lekarze twierdzą, że udane życie seksualne jest wyznacznikiem ogólnego stanu zdrowia pacjenta. Erekcja jest wynikiem wzajemnego oddziaływania na siebie układów: naczyniowego, nerwowego, hormonalnego i psychicznego. Jeżeli w którejś z faz procesu wystąpi niepowodzenie, może to wywołać problem w osiągnięciu zaspokojenia seksualnego. Choroby psychiczne, uzależnienia od alkoholu i narkotyków, depresje (i przyjmowane antydepresanty), nerwice oraz inne czynniki, takie jak niechęć do partnerki, urazy z dzieciństwa, pracoholizm, chroniczny stres, lęki, kompleksy, rygoryzm religijny i zbyt ambicjonalne podejście do własnej męskości stanowią aż 36 proc. przyczyn impotencji. Schorzenia układu sercowo-naczyniowego: miażdżyca, cukrzyca, nadciśnienie, niewydolność nerek, zakrzepica mogą być kolejną przyczyną dysfunkcji seksualnej. Jeśli w miednicy i obszarze genitalnym dochodzi do zatykania się żył lub braku odpowiedniego ciśnienia, krew nie dopływa do prącia, nie powiększa członka i nie usztywnia go do takiego stopnia, by odbycie stosunku było możliwe. Inną przyczyną problemów może być impotencja neurogenna (10 proc. przypadków) spowodowana urazami i chorobami kręgosłupa, a także np. stwardnieniem rozsianym i neuropatią cukrzycową. Układ nerwowy nie przekazuje sygnałów do mózgu, co uniemożliwia odpowiednie ukrwienie penisa, a nawet wyczuwanie ruchów frykcyjnych. Z kolei 5 proc. zaburzeń stanowią problemy hormonalne. Bez paniki Dopóki problem ze wzwodem występuje sporadycznie, dopóty nie ma się czym martwić – jest to łatwa do wyleczenia impotencja cykliczna. Powodem tej przypadłości może być chwilowe złożenie się kilku czynników psychicznych (po prostu gorszy dzień), stan po spożyciu alkoholu bądź przyzwyczajenie organizmu do odbywania stosunku w poszczególnych dniach miesiąca. Dzieje się tak, gdy np. para w celu zabezpieczenia kocha się tylko w wybranych dniach cyklu. Warto wspomnieć o chwilowej impotencji z przeciążenia wynikającego z nadmiernej aktywności seksualnej, która oceniana jest jako chwilowa. Gadżety lekiem na całe zło Mówisz „chwilowa impotencja”, myślisz „viagra”? Nie zawsze. Od przyczyn dysfunkcji zależy, która terapia będzie skuteczna. Gdy zaburzenie ma podłoże psychiczne, a źródłem są zahamowania spowodowane traumatycznymi przeżyciami czy negatywnymi wpływami środowiska, stosuje się psychoterapię indywidualną. Terapię partnerską wykorzystuje się w leczeniu impotencji wywołanej złymi relacjami w związku. Nad schorzeniem można pracować razem z partnerką, poprzez ćwiczenia praktyczne. W takiej sytuacji zaleca się m.in. trening masturbacyjny, a także stosunek, podczas którego mężczyzna, pomagając sobie rękami, wprowadza członka w stanie półwzwodu. W tej sytuacji przydatny jest pierścień erekcyjny. Dzięki temu, że uciska on strategiczne miejsce, zwiększa dopływ krwi do penisa i utrzymuje erekcję. Jest on w pełni bezpieczny, ponieważ zwykle jest wykonywany z miękkiego, przyjemnego gumowego materiału lub plastycznego silikonu. Z tego samego tworzywa są wykonywane nakładki na penisa, które również doskonale podtrzymują erekcję. Mają one większą powierzchnię przylegającą do narządu, dzięki czemu podczas ruchów frykcyjnych masują go, stymulując jeszcze dokładniej. Pozytywne efekty przynosi także przełamanie strachu „bycia w pochwie” i dodatkowa metoda ściskania waginy przez partnerkę, dzięki której następuje pełna erekcja. Metodę zaciskania pochwy najlepiej wyćwiczyć dzięki kulkom gejszy, ale trzeba być w tym cierpliwym, ponieważ trening mięśni Kegla powinien być wykonywany regularnie, kilka razy w tygodniu. Dobra pomoc Zaleca się również, by każdy stosunek był poprzedzony relaksacją polegającą na masażu całego ciała, gorącej kąpieli lub słuchaniu ulubionej muzyki. Do tego najlepiej będą pasowały wszelkie olejki i żele stymulujące, których zapach i konsystencja sprzyjają odprężeniu. Możecie też skorzystać z tzw. wspomagaczy potencji. W składzie większości z nich znajdują się m.in. buzdyganek naziemny, uznawany za afrodyzjak, żeń-szeń o właściwościach pobudzających, johimbina, która zwiększa dopływ krwi do narządów płciowych. Są to suplementy diety sprzedawane bez recepty, które doskonale wpływają na jakość stosunków. Chwilowe problemy z erekcją lub jej słabnięcie w trakcie stosunku nie jest absolutnie wyrokiem i zawsze można znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Postaw na swoim!
Dron z kamerą daje możliwość nie tylko sterowania urządzeniem, ale również spojrzenia na świat z innej perspektywy. Dzięki dronom z kamerami możemy stworzyć nietuzinkowy film, np. z wakacji. Jakie drony z kamerami znajdziemy na Allegro? Dla kogo dron? Dron z kamerą lub bez wygląda jak zdalnie sterowana zabawka. Nie jest jednak przeznaczony dla małych dzieci. To raczej zabawka dla nastolatków, którzy w pełni będą mogli kontrolować urządzenie. Najczęściej drony są przeznaczone dla dzieci od 14. roku życia. Quadrocopter CX-30 Dron CX-30 posiada małą kamerę, którą w łatwy sposób możemy włączać i wyłączać za pomocą pilota. Dzięki 6-osiowemu systemowi kontroli lotu i regulowanej czułości żyroskopu lot dronem jest bardziej stabilny. Ponadto bezrdzeniowe silniki pozwalają na natychmiastową reakcję i dużą wydajność urządzenia. Model drona CX-30 to 145 mm długości, 145 mm szerokości i 40 mm wysokości. Jego waga to około 150 g. Dron posiada 4 kanały, można nim sterować: góra, dół, przód, tył, lewo, prawo oraz wykonywać przewrót o 360 stopni. Urządzenie ładuje się około 1 godzinę, a czas samego lotu to około 10 minut. W zestawie znajdziemy komplet zapasowych śmigieł, pilota, kamerę, kartę 2GB i czytnik USB, akumulator, kabel USB do ładowania i instrukcję. Zasięg drona CX-30 to około 30 metrów. Koszt to około 180 zł. Syma X8W Dron Syma X8W jest bardzo stabilny i ma możliwość przesyłania transmisji video na żywo, np. na telefon komórkowy z systemem operacyjnym Android lub iOS. W tym celu należy pobrać na telefon specjalną aplikację. Dron Syma X8W posiada 4 kanały i umożliwia płynne sterowanie podczas lotu. Poza tym ma funkcję obrotu o 360 stopni, z której można skorzystać, gdy urządzenie znajdzie się ponad 3 metry nad ziemią. Zestaw zawiera: drona, nadajnik, kamerę, płozy do lądowania, akumulator, ładowarkę, zapasowe śmigła, osłonki śmigieł i 4 nóżki. Czas ładowania drona to około 200 minut. Zasięg urządzenia to około 50 metrów. Czas samego lotu po pełnym naładowaniu to około 7 minut. Koszt drona Syma X8W to około 500 zł. Zoopa Q420 Kolejny prezentowany dron – Zoopa Q420 – został wyposażony w kamerę sportową FlyCamOne Nano HD. Dzięki temu można nagrywać filmy i robić zdjęcia z powietrza. Kamerą steruje się bezpośrednio z pilota. Dron posiada 6-osiowy żyroskop, co wpływa na stabilizację lotu. Urządzenie steruje się płynnie. Co więcej, dron Q420 posiada diody LED, które wskazują położenie zabawki również w nocy. Zasięg urządzenia to około 80 metrów. Czas lotu po pełnym naładowaniu to około 8 minut. Koszt drona Zoopa Q420 to około 350 zł. Phantom II z kamerą Dron Phantom II z kamerą jest sterowany za pomocą systemu radiowego 2,4 GHz. Urządzenie jest zasilane bateriami litowymi – w zestawie znajdziemy ładowarkę. Zasięg samego drona to około 100 metrów. Dodatkową zaletą jest zainstalowana osłona na śmigła, która zabezpiecza sprzęt przed uszkodzeniem. Sterowanie jest dość łatwe, co umożliwia pełną kontrolę nad urządzeniem podczas lotu. Phantom II posiada pełne efektowne podświetlenie. Zamontowano w nim kamerę 2 Mpix oraz dołączono kartę pamięci o pojemności 4 GB. Koszt dronu Phantom II z kamerą to około 300 zł.
Drony z kamerą – przegląd
Kawalerka to idealny kąt dla singla lub pary bez dzieci. Jest tania w utrzymaniu, łatwa w sprzątaniu i nietrudno sprawić, by stała się przytulnym wnętrzem. Tak naprawdę wystarczy kilka aranżacyjnych tricków oraz średni nakład finansowy i jednopokojowe mieszkanie może całkowicie zmienić swoje oblicze. Poniżej znajdziesz kilka porad dotyczących metamorfozy wnętrza kawalerki bez jej generalnego remontu. Zobacz, jak sprawić, by strefa wypoczynkowa, aneks kuchenny oraz łazienka zachwycały swoim wyglądem tylko dzięki kilku niewielkim zmianom. Strefa wypoczynkowa Centralnym punktem strefy wypoczynkowej w kawalerce jest kanapa, w nocy służąca również za łóżko. To najbardziej praktyczne rozwiązanie, na jakie mogą postawić właściciele lub wynajmujący jednopokojowe mieszkania. Aby nieco odświeżyć wygląd tej strefy, warto zainwestować w rozkładany narożnik, a staroświecką wersalkę albo wytartą kanapę wyrzucić. Narożnik nie zajmie dużo więcej miejsca, a będzie prezentował się znacznie lepiej. Zyskasz dzięki niemu większą powierzchnię relaksu. Dodatkowo taki mebel może stać się również podstawą dla elementów dekoracyjnych. Możesz przykryć go pledem w kontrastującej kolorystyce i na rogach poukładać zestawy poduszek w ciekawe wzory. Kolejnym niezbędnym elementem strefy wypoczynkowej jest stolik kawowy. Zamień swoją nijaką ławę na designerski stolik z palet. Możesz taki mebel wykonać sam albo kupić już gotowy, na przykład na kółkach lub osłonięty szybą. Zadbaj także o dekorację takiego stolika. Dobrze na nim prezentują się tace z filiżankami, wazony z kwiatami ustawionymi na stosie czasopism, świeczki w szklanych osłonach czy też misy z owocami. Kiedy główne elementy strefy wypoczynkowej są już odświeżone, teraz należy dodać nieco charakteru ścianom. Ponieważ nie przeprowadzasz remontu i ich nie malujesz, musisz w inny sposób zmienić ich wygląd. Najlepiej zdecydować się na duży plakat w ramie, inspirujący i nowoczesny obraz albo motywujący napis. Zwłaszcza ta trzecia propozycja jest ostatnio szalenie popularna. Na koniec nie zapomnij o ściągnięciu firanek, które już dawno wyszły z mody. Jednak jeśli nie lubisz, kiedy twoje okna nie są niczym przysłonięte, powieś rolety lub lekkie zasłony. Aneks kuchenny Kawalerki rzadko kiedy mają oddzielną kuchnię. Zazwyczaj jest to tak zwany aneks kuchenny, który znajduje się w jednym pomieszczeniu ze strefą wypoczynku. Kiedy będziesz przeprowadzać metamorfozę mieszkania, w pierwszej kolejności zdecyduj się na wyraźne oddzielenie kuchni od pokoju dziennego. Dzięki takiemu rozwiązaniu zyskasz zarówno większy komfort relaksu oraz spania, jak i gotowania. Dobrym sposobem na wyznaczenie granicy tych dwóch wnętrz jest postawienie barku z krzesłami barowymi. Taki barek nie musi być duży, wystarczy na dwie osoby. Nie dość, że uda ci się rozdzielić aneks od strefy wypoczynkowej, to jeszcze zyskasz miejsce, gdzie będziesz mógł spokojnie zjeść. Nowy wygląd kuchni mogą zapewnić również zioła posadzone w doniczkach lub małych wiaderkach. To nie tylko element uzupełniający zdrową dietę, ale również ozdoba – pod warunkiem, że zdecydujesz się na ciekawie wyglądające osłonki dla ziół. Rośliny możesz postawić na blacie, ale nie przesadzaj z ich liczbą, ponieważ zajmą zbyt dużo miejsca. Postaw na 2-3 ulubione gatunki ziół. Ostatnią propozycją odświeżającą aneks kuchenny jest farba tablicowa. Wybierz kawałek ściany w kuchni, narysuj odpowiadający ci wzór, a następnie pomaluj go farbą zgodnie z instrukcją użycia. Ten fragment ściany posłuży do pisania notatek, tworzenia listy zakupów, jadłospisu na cały tydzień, a przy tym będzie się oryginalnie prezentował. Łazienka Łazienka to takie pomieszczenie, które bez generalnego remontu trudno poddać metamorfozie, jednakże nie jest to niemożliwe. Niewielkim kosztem i małym nakładem pracy możesz sprawić, by twoja odświeżona łazienka prezentowała się dużo lepiej. Po pierwsze, wymiana wszystkich urządzeń sanitarnych byłaby dość droga, dlatego zastąp tylko umywalkę. Wystarczy, że stary, zniszczony zlew zamienisz na designersko prezentującą się umywalkę-misę, a całe wnętrze od razu stanie się bardziej nowoczesne. Poza tym, wszelkie typowo łazienkowe szafki zastąp wiklinowymi regałamioraz koszami. Na dolnych półkach połóż zwinięte na trzy części ręczniki, a na górnych dyfuzory zapachu z pałeczkami. Postaraj się też utworzyć w łazience niewielkie SPA. Na umywalce lub na wannie ustaw zestaw aromatycznych świeczek oraz przewiązany wstążką słoik z solą do kąpieli. Dobrze, by sól miała wyrazisty kolor, na przykład różowy czy lawendowy, wtedy będzie stanowiła również element dekoracyjny. Choć kawalerki są skromnych rozmiarów, to wcale nie znaczy, że nie mogą być wnętrzami urządzonymi z pomysłem i gustem. Nie potrzeba również generalnego remontu, by przeprowadzić ich metamorfozę i za pomocą mniejszych oraz większych zmian, sprawić, by prezentowały się ciekawie i designersko. Pamiętaj, że zaprezentowane tutaj pomysły są przykładowe i mogą stanowić inspirację do wymyślania własnych rozwiązań. W aranżowaniu wnętrz najważniejsza jest bowiem kreatywność i to właśnie na niej powinieneś opierać metamorfozę własnego jednopokojowego mieszkania. Powodzenia!
Metamorfoza kawalerki bez generalnego remontu
Promiler ALC-2 to jeden z liderów wśród profesjonalnych alkomatów osobistych. Jego głównymi zaletami mają być dokładność i precyzja pomiaru połączona z wydłużonym czasem użytkowania między kalibracjami. Sprawdzamy jak urządzenie sprawuje się w co dziennej eksploatacji. Gdy jesteśmy aktywnymi kierowcami i często zdarza się nam uczestniczyć w uroczystościach, podczas których serwowany jest alkohol, to zakup alkomatu może okazać się bardzo dobrą decyzją. Właśnie to urządzenie może przestrzec nas przed prowadzeniem pojazdu w chwili, gdy nasz organizm nie będzie na to gotowy. Jednak zanim zdecydujemy się na wybór odpowiadającego nam modelu, warto zaopatrzyć się w podstawową wiedzę dotyczącą alkomatów, jak choćby ich podział ze względu na rodzaj sensora. Wyróżniamy dwa rodzaje sensorów: półprzewodnikowe i elektrochemiczne. Te pierwsze są znacznie tańsze, ale co za tym idzie – również mniej dokładne. W kwestii precyzji pomiaru znacznie lepiej wypadają alkomaty elektrochemiczne, do których zalicza się dzisiaj testowany Promiler ALC-2. Głównymi zaletami urządzeń z sensorem elektrochemicznym są dokładność i precyzja pomiaru, a także znacznie większa powtarzalność niż ma to miejsce w przypadku alkomatów półprzewodnikowych. box:imageShowcase box:imageShowcase Zestaw Promiler ALC-2 jest pakowany zupełnie inaczej niż większość alkomatów. Zamiast kartonikowego pudełka z plastikową wyściółką wewnątrz dostajemy porządnie wyglądającą walizkę, która sprawia naprawdę bardzo dobre wrażenie. Jej walorów praktycznych prawdopodobnie nie będziemy doceniać na co dzień, ponieważ ciężko nosić przy sobie niewielki alkomat w dość sporej walizce, ale w chwili, gdy będzie nam zależeć na dobrej ochronie urządzenia w transporcie, walizka sprawdzi się idealnie. Ponadto już sam fakt, że jest to walizka zamiast pudełka, jest wart odnotowania. Oprócz samego alkomatu w opakowaniu znajdziemy również pięć wielorazowych, wymiennych ustników, podręczne etui na alkomat, zestaw baterii alkaicznych oraz polskojęzyczną instrukcję obsługi z kartą gwarancyjną. Wygląd W kwestii wyglądu Promiler ALC-2 prezentuje się raczej standardowo i jego kształty niczym się nie wyróżniają. U góry znajduje się podświetlany monochromatyczny wyświetlacz LCD, a poniżej przycisk funkcyjny w głównym kolorze obudowy. Ciekawym i praktycznym rozwiązaniem ze strony producenta jest wbudowany wysuwany ustnik. Dzięki niemu alkomat praktycznie zawsze jest gotowy do działania. Jakość wykonania ALC-2 stoi na przeciętnym poziomie, czasami słychać lekkie trzaski wydobywające się z obudowy, jednak mimo wszystko alkomat prezentuje się bardzo elegancko – zwłaszcza ten w czarnym kolorze ze srebrnymi wstawkami. Użytkowanie Na rynku mamy kilku producentów alkomatów, ale można śmiało powiedzieć, że większość tych urządzeń obsługuje się identycznie. Nie inaczej jest w przypadku ALC-2. W celu dokonania pomiaru wystarczy nacisnąć przycisk funkcyjny i urządzenie już po kilku sekundach jest gotowe do pobrania od nas próbki powietrza. Następnie należy dmuchać w ustnik przez około cztery sekundy i po chwili na wyświetlaczu ukaże się wynik podany w promilach. O tym, kiedy należy przestać dmuchać, informuje nas charakterystyczne puknięcie pochodzące z wnętrza alkomatu oraz jednostajny sygnał dźwiękowy. Następnie, w zależności od wyniku, dostajemy powiadomienie dźwiękowe, które informuje nas o tym czy możemy prowadzić, czy należy jeszcze odczekać. ALC-2 posiada również funkcję automatycznego wyłączania, ale w tym modelu następuje ono po wybitnie długim czasie oczekiwania. Pomiary Promiler ALC-2 należy do grupy alkomatów z sensorem elektrochemicznym, a więc jego pomiary powinny być bardzo dokładne i tak jest też w praktyce. Alkomat podczas testu wskazywał niemalże identyczne wyniki jak profesjonalny alkomat policyjny, co tylko potwierdza, że ALC-2 śmiało możemy nazwać liderem w swojej klasie. Dokładność pomiarowa testowanego urządzenia to, jak deklaruje producent 0,01 promila, choć wyświetlacz wskazuje wyniki do trzech miejsc po przecinku (ostatnia cyfra zawsze jest zerem). Ponadto alkomat cechuje się bardzo dużą powtarzalnością uzyskiwanych wyników oraz zupełną niewrażliwością na czynniki zakłócające, jak umycie zębów, spożywanie gumy do żucia lub cukierków. Jednym słowem – Promiler ALC-2 w każdych warunkach pokazuje prawidłowe wyniki obarczone niezauważalnym błędem. Podsumowanie Podsumowując test trzeba przyznać, że Promiler ALC-2 to godny polecenia profesjonalny alkomat osobisty, którego zaletami są: praktycznie zerowy błąd względem alkomatu policyjnego, precyzyjność oraz duża powtarzalność wyników. Ponadto należy zaznaczyć, że ALC-2 wymaga rzadszej kalibracji niż wiele innych alkomatów (co 1000 pomiarów lub 12 miesięcy). Za wady można uznać mało oryginalną stylistykę i nieco trzeszczącą obudowę.
Promiler ALC-2 – profesjonalny alkomat osobisty
Brwi idealnie wyrysowane, nadające charakter naszej twarzy, rzucające się w oczy, obok których nie można przejść obojętnie. Jak je zrobić? Dosyć prosto, potrzebujesz tylko kilku rzeczy, aby stworzyć makijaż brwi jak u instagramowych gwiazd. Oprócz gadżetów i kosmetyków potrzeba też trochę czasu, gdyż idealny make-up wymaga precyzji i kilkuetapowego wykonania. Regulacja brwi Skończyła się moda na brwi w kształcie niteczek. Teraz włoski muszą być widoczne, ale nadal zadbane. Na początku trzeba pozbyć się zbędnego owłosienia spod linii brwi, szczególnie jeżeli jest ono ciemne. Możesz to zrobić za pomocą nitkowania, depilacji woskiem lub pęsety. Przy pomocy szpiczastej pęsety będziesz mogła pozbyć się krótkich włosków, a te dłuższe możesz przyciąć nożyczkami. Następnie zadbaj o włoski nad brwiami, z łatwością i bez bólu usuniesz je za pomocą trymera. Niezbędne narzędzia do malowania brwi Oprócz kosmetyków potrzebujesz dwóch narzędzi do malowania brwi: spiralki lub czystej szczoteczki po starym tuszu do wyczesywania oraz skośnego pędzelka, który wykorzystasz do nakładania produktów. Ważne, aby pędzelek był cienki, wtedy malowanie będzie dokładniejsze i z większą precyzją pokryjesz pojedyncze włoski. Polecam Zoeva 317 i Hakuro H85. Cienie w kremie/pomady do brwi To za ich pomocą możesz dorysować włoski w miejscu, gdzie ich brakuje, wypełnić przestrzenie między nimi lub zaznaczyć łuk brwiowy. Kosmetyki w kremie bardzo ładnie trzymają się skóry i włosków. Wykonuj krótkie ruchy pędzlem, a całość wyczesz za pomocą spiralki. Pomoże to wtopić się produktowi we włoski, przez co makijaż będzie bardziej trwały. Wybierając kolor kosmetyków do brwi, pamiętaj, aby pasował on do koloru twoich włosów. Polecane produkty to pomady marek: Freedom, Anastasia Beverly Hills. Ważnym elementem brwi rodem z Instagrama jest wyostrzenie dolnej krawędzi za pomocą korektora. Utrwalenie brwi Możesz to zrobić za pomocą wosku lub żelu do brwi. Oba te produkty są dostępne w wersji bezbarwnej i kolorowej. Mocno barwiony wosk po części zastąpi pomadę do brwi i od razu utrwali makijaż. Jeżeli masz mocno niesforne włoski, to polecam użyć żelu do brwi. Woski często sprzedawane są w kasetkach (razem z cieniem do brwi), które świetnie sprawdzają się w podróży. Możesz też kupić wosk w sztyfcie, który nałożysz bezpośrednio na włoski, bez używania dodatkowego pędzelka, ale warto je później wyczesać spiralką. Odpowiedni żel, który bardzo mocno utrwala włoski, ma np. marka L’Oreal i Catrice. Najnowszym trendem jest utrwalanie brwi za pomocą mydła – takiego zwykłego, w kostce, które masz na pewno w swojej łazience. Mokrą spiralką należy nabrać niewielką ilość mydła, uczesać brwi, odczekać chwilę i gotowe. Tę część makijażu zrób przed nakładaniem kosmetyków. Bardziej naturalne brwi Efekt naturalności uzyskasz za pomocą cienia lub kredki. Cieniem wypełnisz przestrzenie między brwiami, ale nie dorysujesz za ich pomocą pojedynczych włosków. Cień daje matowy efekt, bardzo naturalny, ale dodający to coś, co sprawi, że twoje brwi będą wyglądały lepiej. Możesz użyć cienia do powiek lub kupić cień przeznaczony specjalnie do brwi. Za pomocą kredki da się również wypełnić puste przestrzenie między włoskami lub dorysować końcówki. Kredka nie jest tak dokładna i trwała, jak cień w kremie, ale jeżeli wolisz bardziej naturalny efekt, to jest ona rozwiązaniem idealnym. Kredki, które są warte uwagi, posiadają marki Golden Rose oraz Wibo. Świetną sprawą dla dziewczyn chcących podkreślić gęste brwi są żele koloryzujące, zwane też korektorami do brwi. Dodadzą one odrobinę koloru włoskom, ułożą je w dobrym kierunku w sposób, że będą wyglądały na pełniejsze. Takie żele ma w swoim asortymencie marka Bell i Delia.
Brwi z Instagrama
Chokery już od kilku sezonów cieszą się rosnącą popularnością. Głównie za sprawą efektownego outfitu, jaki można osiągnąć z ich pomocą, ale nie tylko. Ogromna różnorodność wzorów, kolorów i materiałów, z jakich są wykonane, przyprawia o zawrót głowy. Obecnie na topie są chokery welwetowe. Podpowiadamy, jak je nosić, aby zawsze być na czasie. Welwet, welur i aksamit to materiały, o których od dłuższego czasu jest głośno w świecie mody. Zastanawiasz się, jak po tak długiej, wieloletniej przerwie udało im się podbić rynek? Jak je nosić, aby tworzyć spektakularne i efektowne stylizacje na miarę XXI wieku? Poniżej znajdziecie odpowiedzi na te nurtujące pytania. Aksamit – co to za materiał? Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z wielości nazw tego materiału. Welur, aksamit, welwet – to synonimiczne określenia jednej grupy tkanin, które docelowo nazywane są pluszem. Pochodzą głównie z Indii, ale obecnie można je spotkać w wielu zakątkach świata – wszystko dzięki szerokiemu gronu odbiorców. Kobiety zakochały się w miękkim i delikatnym materiale, a przewiązywanie ich na szyi sprawia, że wprost emanuje się seksapilem. Zobacz sama, jak wykorzystać welwetowe chokery w tworzeniu zarówno codziennych, jak i tych bardziej oficjalnych zestawów stylizacyjnych. Welwetowy choker à la lata 90. W minionych epokach aksamit przeżywał już swoje pięć minut. Teraz nadeszła pora na powrót do przeszłości, dlatego na półkach sklepowych możemy dostrzec zarówno odzież, jak i dodatki wykonane z tego materiału. Zwłaszcza aksamitne chokery zasługują na szczególne uznanie. Są szykowne, nonszalanckie i niezwykle oryginalne. Welwetowe akcenty sprawdzą się zarówno w codziennych stylizacjach, jak i podczas wieczornych wyjść. Poniżej przedstawiamy kilka propozycji na nietuzinkowe zestawy z welwetowym chokerem w roli głównej. Spodobają się kobietom młodym, pełnym wigoru, ale przypadną do gustu także dojrzałym paniom, które poszukują niebanalnych dodatków. Jakie stylizacje? Grochy – grochy to wzór rodem z lat 90., a co najważniejsze nigdy nie wychodzi z mody. W sezonie wiosenno-letnim to absolutny must-have, który może być noszony jako całościowa stylizacja lub też być łączony z innymi tkaninami. W przypadku zestawu z welwetowym chokerem wszystkie chwyty dozwolone. Ciekawie prezentuje się ze spódnicami midi w grochy i dopasowanymi koszulami z kołnierzem. Kobiecy i efektowny zestaw, który w towarzystwie czerwonych szpilek będzie najlepszym pomysłem na rozpoczynający się okres letni. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Romantyczne boho – zwiewne i subtelne sukienki z falbankami lub kokardami to jest to! Stylizacje z chokerem w towarzystwie sukienek będą zawsze strzałem w dziesiątkę. W przypadku aksamitnego zamiennika tradycyjnej biżuterii warto pamiętać o ograniczeniu zbędnych dodatków. Romantyczne i kobiece akcenty pod postacią falban i kokard już same w sobie wnoszą klimat nonszalancji, a dopełnienie ich wiązanym chokerem z aksamitu tylko podkreśli całość. Chokery to niezbędna biżuteria dla każdej kobiety kochającej modę. Pojawiały się w wielu wydaniach, a teraz przyszła pora na ich welwetowe rozwiązanie. W klasycznej czerni, głębokiej czerwieni, mocnym granacie lub chłodnej szarości – ile modeli, tyle ciekawych wariantów kolorystycznych. Mogą być wiązane na sznureczku lub zapinane na zatrzask, przewiązywane na kilka razy albo też mocno dopasowane do szyi. Jak widać, możliwości jest wiele, a wszystko zależy od naszej inwencji twórczej i kreatywnego podejścia do tworzenia ciekawych zestawów.
Welwetowy choker – czy sprawdzi się latem?
Superżołnierz o nadludzkich zdolnościach staje do walki ze złem tego świata. Oto 10 najlepszych zabawek z Kapitanem Ameryką. Kapitan Ameryka to postać komiksowa z uniwersum Marvela. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych superbohaterów. Twórcy nadali mu niezwykłe moce. Dzięki zażyciu specjalnego serum stał się nadludzko wytrzymały, silny i szybki. Zna tajemne sztuki walki i posługuje się niezniszczalną tarczą. Jest uwielbiany przez dzieci i dorosłych, bo broni świata przed złoczyńcami. Każdy malec marzy o zabawce z ulubionym superbohaterem. Oto 10 najciekawszych propozycji z oferty Allegro.pl. 1. Lego Super Heroes – samolot Kapitana Ameryki Przeznaczony dla dzieci w wieku 6–12 lat zestaw Lego zawiera odrzutowiec Kapitana Ameryki. Pojazd wyposażony w odchylane skrzydła, miotacze dysków i uchwyt na tarczę posłuży bohaterowi do walki z Superadaptoidem, który strzela ze swojej broni energetycznej. Pomagająca w walce ze złoczyńcą Ms. Marvel ma elastyczne ramiona, a na ogonie maszyny znajduje się przełącznik do ustawienia trybu bojowego. Dobra zabawa gwarantowana! 2. Tarcza i maska Tarcza i maska to podstawowe atrybuty Kapitana Ameryki. Dzięki takiemu przebraniu twój malec będzie mógł odgrywać rolę ulubionego bohatera. Po naciśnięciu przycisku na masce litera A świeci i słychać dźwięk odgłosów walki. Po uderzeniu w tarczę gwiazda również świeci i wydaje dźwięk. Zabawka wykonana jest z mocnego tworzywa, do zestawu dołączone są baterie. 3. Motocykl Kapitan Ameryka na motocyklu to figurka bohatera w specjalnym pojeździe bojowym. Dodatkowym wyposażeniem jest wyrzutnia, z której można strzelać. Na masce zamontowana jest również broń automatyczna, z której bohater drużyny Avengersów mierzy do przeciwników. 4. Rękawica i wyrzutnia Niezbędny zestaw superbohatera powinien zawierać nie tylko tarczę i maskę. Każdy fan Kapitana Ameryki ucieszy się również ze specjalnej rękawicy z logo bohatera i wyrzutni z czterema dyskami. Wyrzutnia podczas strzelania wydaje dźwięki i świeci. W zestawie znajdziesz też świecącą maskę Kapitana. 5. Ruchoma figurka Duża, interaktywna figurka Kapitana Ameryki mierzy aż 30 cm. Postać nawiązuje do filmu „Zimowy żołnierz”. Bohater jest wyposażony w niezniszczalną tarczę do obrony przed złoczyńcami. Można ją także zamocować na plecach figurki. Po naciśnięciu przycisku umieszczonego na zbroi zabawka wydaje odgłosy i wypowiada słowa. 6. Super Hero Mashers Micro Figurka Kapitana Ameryki z serii Super Hero Mashers Micro to zminiaturyzowana postać z niezwykłym pojazdem i elementami wymiennymi do transformacji bohatera. W zestawie znajduje się auto z rurami wydechowymi ziejącymi ogniem oraz postać Kapitana. Można zmieniać wygląd bohatera i pojazdu, więc zabawa nigdy się nie znudzi. 7. Lego Super Heroes – Kapitan Ameryka vs. Hydra Zestaw zawiera trzy minifigurki: Kapitana Amerykę, Czerwoną Czaszkę i Hydrę. Przeciwnicy walczą na niezwykłych pojazdach – motor Kapitana ma koła z zawieszeniem i niezniszczalną tarczę. Pojazd bojowy Hydry wyposażony jest w obrotową wieżyczkę i wystrzeliwane rakiety. Bohater ponownie musi uratować świat i odzyskać kosmiczny sześcian. 8. Walizeczka Każdego fana Kapitana Ameryki na pewno ucieszy walizeczka z jego wizerunkiem. Zestaw zawiera również niezbędne akcesoria, które będą atrakcyjne dla malca. W zabawie przydadzą się z pewnością: latający talerz, opaska na rękę i świecąca plakietka. Walizeczka posłuży jako schowek na wszystkie niezbędne atrybuty prawdziwego superżołnierza. 9. Hot Wheels Błękitny resorak Hot Wheels z emblematami Kapitana Ameryki robi wrażenie. Pojazd na masce ma charakterystyczną tarczę Kapitana i literę A na dachu. Wyścigówka w stylu retro pasuje do wszystkich torów i akcesoriów Hot Wheels. Mali miłośnicy Marvela mogą zebrać do kolekcji pozostałe samochodziki Avengersów. 10. Ciastolina Play-Dooh Uwielbiana przez dzieci masa plastyczna zachwyci wszystkich fanów komiksów. Zestaw z tubą w kształcie Kapitana Ameryki i Iron Mana pozwoli na stworzenie własnych postaci. W pracy nad bohaterami z ciastoliny pomogą narzędzia do wyciskania i unikatowe dla każdego bohatera akcesoria. Zabawki z Kapitanem Ameryką pozwolą dziecku na odgrywanie ulubionych scen z przygód bohatera. Ciastolina, pojazdy, figurki i klocki zapewnią kreatywną zabawę w świecie niezwykłych superbohaterów. Czytaj więcej o zabawkach - superbohaterach
Kapitan Ameryka – 10 superzabawek
W sezonie wiosenno-letnim chętnie otwieramy drzwi balkonowe, rozkoszując się świeżym powietrzem wpadającym do mieszkania. Jest to również doskonała okazja dla naszych kotów do wygrzewania się na słońcu. Zanim jednak zrobimy przyjemność mruczącemu czworonogowi, balkon należy odpowiednio zabezpieczyć. W tym celu powinniśmy się zaopatrzyć w specjalną siatkę. Po co nam siatka? Koty to bardzo ciekawskie zwierzęta, które są w stanie dostać się wszędzie tam, gdzie mają ochotę. Wąskie balustrady, wysokie półki oraz daszki balkonowe nie stanowią dla nich żadnego problemu, wystarczy jednak chwila nieuwagi (np. przelatujący obok tarasu ptak), aby kocia wędrówka skończyła się wypadkiem. Właśnie dlatego zabezpieczenie balkonu przed kocimi wybrykami jest niezwykle ważne, zwłaszcza jeśli mieszkamy na dużej wysokości. Siatka jest najskuteczniejszym (zaraz po zabudowie), najprostszym i najtańszym sposobem na upewnienie się, że nasz czworonóg nie spadnie i nie zrobi sobie krzywdy. Przy okazji uniemożliwia dostęp do balkonu ptakom oraz chroni przed nimi znajdujące się na nim rośliny. Jaką siatkę wybrać? Na rynku znajdziemy różnego rodzaju siatki zabezpieczające, jednak nie wszystkie z nich nadają się do wykorzystania tam, gdzie są koty. Drobne moskitiery, nawet metalowe, nie stanowią żadnej przeszkody dla kocich pazurów. Nie utrzymają również ciężaru futrzaka, zwłaszcza że większość z nich montowana jest na rzepy. Kuszące są siatki żyłkowe, głównie ze względu na estetyczny wygląd i niską cenę, jednak nie są one wystarczająco wytrzymałe. Rozważyć możemy modele plastikowe (np. na krety), ale trzeba wybrać takie tworzywo, które będzie dobrze znosić zmienne warunki pogodowe. Do polecanych siatek należą wykonane z polietylenu (tzw. rybackie lub na ptaki) o rozmiarze oczek 5x5 cm i grubości co najmniej 1,5 mm. Są dość eleganckie, sprzedawane zazwyczaj w kolorze piaskowym, często stosowane przez profesjonalistów. Najlepiej sprawdzają się w przypadku spokojnych kotów, które nie lubią wspinaczek. Najsolidniejsze są siatki metalowe, ponieważ stanowią dla czworonoga barierę nie do przejścia. Wiele osób martwi się ich nieciekawym wyglądem, ale zamontowane na drewnianych ramach prezentują się całkiem elegancko. Ich wadą jest dość wysoka cena oraz trwały montaż, co oznacza, że nie da się ich zdjąć tak szybko i prosto jak pozostałych. Warte rozważenia są siatki wzmocnione drutem, będące kompromisem między funkcjonalnością a estetyką. Dobrze opierają się kocim pazurom, ząbkom oraz wspinaczkom, mają gęste oczka o wymiarach 3x3 cm i przyjemny ciemnozielony kolor. Siatka siatką, a co potem? Montaż siatki możemy zlecić profesjonalistom (co wiąże się z dodatkowymi kosztami) lub wykonać go samodzielnie. Jeśli zdecydujemy się zabrać za to zadanie we własnym zakresie, warto pamiętać, że nawet najlepsza siatka zamontowana niestarannie nie spełni swojej funkcji (kot może np. przejść przez szczelinę powstałą z powodu zbyt luźnego naciągnięcia siatki). Do montażu będziemy potrzebowali dodatkowych akcesoriów, czyli m.in. kołków rozporowych, haków zamkniętych lub otwartych, linki stalowej, sznurka lub drutu montażowego, a także drugiej pary rąk. Niektóre siatki dla kotów sprzedawane są z gotowym zestawem montażowym (np. z zaczepami) oraz instrukcją obsługi i to właśnie te modele polecamy na początek. Są zazwyczaj tak skonstruowane, że bez problemu zdejmiemy je wtedy, kiedy nie będą potrzebne (np. w sezonie zimowym, aby nie uległy uszkodzeniu) lub w momencie przeprowadzki.
Siatki zabezpieczające dla kotów
Czy ósmy tom cyklu może trzymać poziom poprzednich? Tak! A nawet może go przewyższać. Tak jest w przypadku kryminału „Milczenie jest srebrem” Ryszarda Ćwirleja. Seria o poznańskich milicjantach zdobywa coraz większe grono fanów i trudno się temu dziwić. Intrygi są ciekawe, bohaterowie wciąż bawią, a styl autora jest coraz lepszy. Takie kryminały można polecać z czystym sumieniem nie tylko fanom gatunku. Wielkopolska przestępczość Tym razem przenosimy się do 1986 roku. W poznańskim lokalu Adria zamordowano prostytutkę, a z gnieźnieńskiej katedry skradziono srebrną figurę św. Wojciecha. Czy te sprawy mają ze sobą coś wspólnego? Czas pokaże. Póki co milicjanci zaczynają śledztwa, jednocześnie zajmując się innymi przestępstwami, jak choćby kradzieżą klisz rentgenowskich ze szpitala czy przemytem srebra do NRD. Barwny korowód postaci Największym magnesem przyciągającym do lektury cyklu są jego bohaterowie. Prym wiedzie Teofil Olkiewicz, który w końcu doczekał się upragnionego awansu, choć trudno powiedzieć, by to zmieniło go w pracowitego bystrzaka. Poczciwy Teoś ma więcej szczęścia niż rozumu. Ma też zdolność trafiania we właściwe miejsce we właściwym czasie, a dzięki przeczuciom i skojarzeniom stopniowo udaje mu się zbliżyć do prawdy. Rozbraja przy tym specyficznym spojrzeniem na świat, a ja co rusz zakreślałam złote myśli milicjanta, który za kołnierz nie wylewa, na kobiece wdzięki jest niezbyt odporny, za to od pracy miga się jak może. Pozostałe postaci są wprawdzie nieco w cieniu Teosia, ale i one należą do tych charakterystycznych, zapadających w pamięć. Wśród nich są zarówno milicjanci i funkcjonariusze SB, jak i przestępcy rozmaitego rodzaju. Ten barwny korowód postaci tworzy interesującą mieszankę. Jest akcja, jest klimat „Milczenie jest srebrem” czyta się z wielką przyjemnością. Ryszard Ćwirlej znalazł sposób na to, by przybliżyć realia PRL-u, jednocześnie nie spowalniając tempa akcji. Nie brak tu scen humorystycznych i takich samych dialogów, a jednocześnie autor nie pozwala nam zapomnieć o tym, że mamy do czynienia z kryminałem i przestępstwami różnego gatunku, od kradzieży i oszustw po morderstwa. Jest akcja, jest klimat, jest peerelowski koloryt. A na deser czeka nas nawet scena pościgu za dużym fiatem. Wersję elektroniczną kryminału retro „Milczenie jest srebrem” można zakupić za ok. 24 złote. Źródło okładki: www.muza.com.pl
„Milczenie jest srebrem” Ryszard Ćwirlej — recenzja
Zestaw z podobiznami bohaterskich szczeniaków to wymarzona niespodzianka dla każdego fana serii. Jeśli szukasz pomysłowego prezentu, w cenie od 50 zł do 300 zł, który będzie nie tylko kolejnym bajkowym gadżetem, postaw na klocki. Zestaw klocków nawiązujący do bajki „Psi patrol” to świetny prezent dla każdego dziecka, które z wypiekami na twarzy śledzi przygody bohaterskie szczeniaki. Oto kilka propozycji, które będą ciekawym uzupełnieniem kolekcji. 1. Zatoka Przygód od Cobi box:offerCarousel Propozycja dla najmłodszych fanów bajki. Klocki mogą być używane przez maluchy, które ukończyły 1. rok życia. Są duże (znacznie większe niż np. Duplo) i łatwe do utrzymania w małych rączkach. W zestawie znajduje się 71 elementów, z których dziecko zbuduje swoich ulubionych bohaterów – pieski Everest i Zumę oraz morsa Wally’ego – w otoczeniu ośnieżonych choinek, bałwanka i zimowej chatki. W sam raz pod choinkę. 2. Rubble i żółwie box:offerCarousel Klocki marki Spin Master nawiązują do odcinka, w którym dzielny Rubble pomógł małym żółwikom przedostać się na plażę, wykopując dla nich tunel pod ruchliwą ulicą. W zestawie znajduje się 15 klocków – cztery z nadrukami malutkich żółwi, elementy do zbudowania tunelu, a także figurka Rubbla. Oprócz tego zestaw naklejek „Psiego patrolu”. 3. Wieża obserwacyjna Psiego patrolu” box:offerCarousel Zestaw składający się z 25 dużych klocków do zbudowania bazy superpsiaków. To w niej na sygnał zbierają się bohaterowie i tam rozpoczyna się każda ich misja. Najważniejszym elementem budynku jest długa zjeżdżalnia, którą szczeniaki przed wyruszeniem na misję, dostają się do swoich pojazdów. W pudełku znajduje się również figurka pieska-strażaka Marshalla i jego wóz, którym idealnie możemy zaparkować przy wylocie zjeżdżalni. 4. Marshall i Chickaletta Marshall i Chickaletta to kolejna propozycja dla fanów Marshalla – pakiet 30 elementów, z których powstanie figurka psiaka i budynek farmy. Tym razem nieustraszony bohater wyrusza na pomoc ukochanej kurze pani burmistrz, czyli Chickalettcie. 5. Klocki JLB Zestaw klocków kompatybilnych z Lego, przeznaczonych dla starszych miłośników bajki, powyżej 6. roku życia. Każde pudełko poświęcone jest jednemu psiakowi i zawiera ponad sto klocków do budowy jego figurki. Do wyboru są wszyscy najpopularniejsi bohaterowie bajki, m.in. Skye, Rubble, Chase czy Rocky. 6. Spychacz Rubbla box:offerCarousel W zestawie znajduje się charakterystyczny żółty spychacz psa-kopacza. Do tego figurka zawsze uśmiechniętego Rubbla oraz trzy kolorowe klocki, które mogą być przewożone na łopacie spychacza lub przyczepiane na jego bokach. 7. Patrolowiec box:offerCarousel Klockowy Patrolowiec spodoba się wszystkim dzieciom, które lubią odtwarzać sceny z ulubionej bajki. W pudełku znajdą pojazd o wymiarach 50 cm x 15 cm x 18 cm oraz figurka jego kierowcy, Robo Psa. Oprócz nich także 36 białych i czerwonych klocków, które mogą być dowolnie ustawiane na pace samochodu. W ten sposób mały konstruktor może zbudować np. siedzenia dla pozostałych piesków. 8. Park rozrywki Po dniu pełnym przygód psiaki uwielbiają relaksować się na placu zabaw. W zestawie do jego budowy znajdziemy takie elementy jak drabinki, mostki czy zjeżdżalnie, z których powstaną fantastyczne konstrukcje. W zabawie będą uczestniczyły cztery figurki piesków – Marshall, Rubble, Chase i Zuma. 9. Auto Marshalla box:offerCarousel Kolejna propozycja od Cobi to wóz strażacki Marshalla. Charakterystyczny czerwony pojazd z dużymi czarnymi kołami ma ruchomy wysięgnik, siedzenie dla kierowcy, na którym stawiamy dołączoną do zestawu figurkę. Jest tam też miejsce do przyczepienia jednego z dziewięciu dekorowanych klocków, m.in. z nadrukiem kury Chickaletty. 10. Chase i Zuma ruszają do akcji Zestaw dla wytrawnych budowniczych. Znajduje się w nim aż 312 elementów do zbudowania wozów dwóch bohaterów „Psiego patrolu”: pieska-policjanta Chase’a oraz pieska-nurka Zumy. Do kompletu dołączone są figurki piesków, które po zbudowaniu mogą zasiąść za sterami swoich pojazdów. Dzięki wizerunkom ulubionych bohaterów zestawy klocków od razu zachęcają dziecko do aktywnej zabawy. Możliwość łączenia elementów i tworzenia konstrukcji rozwija wyobraźnię i kreatywność, uczy planowania i jest wspaniałym treningiem cierpliwości.
10 zestawów klocków z „Psim patrolem” pod choinkę
Moje pierwsze zetknięcie się z Tomem Perrottą było na opak, ponieważ zaczęłam od serialu. Cała historia wciągnęła mnie do tego stopnia, że postanowiłam sięgnąć po książkę. Jedno jest pewne. ,,Pozostawieni” to wspaniała, trzymająca w napięciu opowieść, której nie da się tak po prostu odłożyć na bok. Niezwykła historia zwykłych ludzi Po raz pierwszy od dawna odczułam, że mam do czynienia z czymś świeżym, oryginalnym, trzymającym w napięciu i odkrywczym. To jedna z nielicznych książek, która nie daje czytelnikowi odpowiedzi, jakich by oczekiwał. Nieraz może to frustrować, lecz w niesamowity sposób skłania do przemyśleń. „Pozostawieni” to nie jest książka katastroficzna, tylko niezwykła opowieść oparta na relacjach między ludźmi, którzy stają w obliczu niewytłumaczalnego zniknięcia swoich bliskich. Podczas lektury wyłaniają się lęki i fobie każdego z bohaterów, gdzie każdy na swój sposób stara się radzić sobie z problemami. Jedni popadają w uzależniania, inni dołączają do sekt, a jeszcze inni coraz silniej deklarują wiarę w Boga. To świat, gdzie żeby życie miało sens, chwyta się ostatniej deski ratunku. Tylko poczucie przynależności pozwala na powrót do normalnego życia i uporania się z demonami przeszłości. To książka także o poszukiwaniu celu i tworzeniu nowego początku. Rzeczywistość Mapleton Po zniknięciu około dwóch procent ludzkości zapanował chaos. W poukładany, w miarę spójny i racjonalnie wytłumaczalny świat wdarła się samotność, potrzeba duchowości i bliskości drugiej osoby. Główny bohater, Kevin, po zostaniu burmistrzem stara się ułożyć rzeczywistość miasteczka Mapleton i swoją na nowo. To próba odbudowania relacji w małej społeczności, a także i odnalezienia stabilizacji. Jest to również osobista walka, gdyż w obliczu tragedii jego rodzina również rozpada się na drobne kawałki. Jego żona odeszła do sekty „Winnych pozostałych”, syn wstąpił w szeregi samozwańczego proroka, a córka pozbawiona matki i brata z grzecznej uczennicy stała się zbuntowaną nastolatką. Kevin staje w obliczu własnych problemów, a także i zmagań społeczności. W tym świecie potrzeba drugiego człowieka, a także sensu i stabilizacji jest na wagę złota. Świat „Pozostawionych” to świat sekt, nowych ugrupowań, bo to one dają siłę do walki i przetrwania. Książka napisana jest bardzo luźnym i przejrzystym językiem. Nie nosi znamion naukowości ani nie ma celu moralizatorskiego, uczy jedynie samodzielnego myślenia. Jest to zwykła, a zarazem niezwykła powieść, która wciąga do ostatniej strony. Polecam, jak dla mnie odkrycie roku! Źródło okładki: www.znak.com.pl
„Pozostawieni” Tom Perrotta – recenzja
Agata Kołakowska, autorka dotąd znana z powieści obyczajowych, tym razem postanowiła zafundować swoim czytelnikom coś troszkę mocniejszego. W „Kolejnym rozdziale” nie brak lżejszych fragmentów, jednak sam temat podjęty przez pisarkę nie należy wcale do przyjemnych. Stalking, czyli anonimowe nękanie przez środki elektroniczne jak telefon czy komputer, śledzenie i rejestrowanie czyjegoś życia jest przecież czymś równie niszczącym psychikę jak jakieś formy kontaktu zewnętrznego, a dużo trudniej to wyśledzić i wskazać sprawcę. Powieść o moim życiu Jak może czuć się człowiek, gdy na swoją skrzynkę mailową otrzymuje powieść, która żywo przypomina jego własne życie, a nawet głęboko skrywane lęki czy marzenia? To jest punkt wyjścia „Kolejnego rozdziału”. Maciej Tarski, redaktor w uznanym wydawnictwie, oraz Kalina Milewska, popularna autorka thrillerów, zostaną wplątani w dziwną grę, oboje podejrzewając się o to, że to drugie uwzięło się i próbuje doprowadzić do załamania psychicznego. Kto kogo nęka – redaktor pisarkę za nieudaną poprzednią powieść czy to ona robi to z zemsty? A może ktoś nimi się bawi, tylko kto to może być, skoro zna tyle szczegółów z ich prywatnego życia? Pokierować czyimś postępowaniem Najbardziej niepokojące jest to, że w nadesłanych rozdziałach odnajdują tak wiele samych siebie. W ten sposób jeszcze wyraźniej widzą wszystkie swoje wady, błędy, porażki, sytuację domową. I zastanawiają się nad tym, co dalej. Co się stanie, gdy ich sekrety wyjdą na jaw? Mogą podejrzewać wszystkich dookoła, ale nie mając pewności, sami siebie wpędzają w szaleństwo. A może intencje tajemniczego nadawcy o pseudonimie XYZ wcale nie są jednak tak okrutne, jak to obojgu na początku się wydawało? Tajemnice, niedopowiedzenia i ciekawy finał W „Kolejnym rozdziale” udało się autorce ciekawie połączyć atmosferę thrillera, niepewność i poszukiwania prześladowcy z wątkami obyczajowymi. Snujemy różne przypuszczenia, ale coraz bardziej dostrzegamy, że bohaterowie wcale nie są tak idealni, za jakich by chcieli uchodzić. Niedopowiedzenia, zaniedbane relacje mogą się na nich mścić i doprowadzić do zniszczenia tego, co uważali za szczęście. Kołakowska pisze o uczuciach, zranieniach, także tych z przeszłości, i o tym, że jeżeli nie potrafimy takich spraw naprawiać, mogą potem za nami wlec się przez długie lata. Udało się tu uchwycić problem chyba dość dużej liczby ludzi – trwanie w rutynie, przyzwyczajeniach, lęk przed zmianami – powieść więc może dla niektórych stanowić jakąś inspirację do zrobienia kroku naprzód. W końcu najlepiej uczyć się na czyichś, a nie własnych błędach i lepiej nie czekać na to, aż ktoś zacznie nas nękać opowieścią o naszym życiu, kreśląc w pesymistycznych barwach nasz dalszy los. Dreszcz napięcia, jaki funduje nam autorka, nie jest może przeszywający, nadal bliżej jej książce do literatury obyczajowej niż do thrillera czy kryminału, ale to miłe urozmaicenie sprawia, że lektura wydaje się ciekawsza. Kolejny plus za dość zaskakujący i oryginalny finał historii. Ale o tym musicie przekonać się już sami. Książkę znajdziecie na Allegro także w wersji elektronicznej. Źródło okładki: proszynski.pl
„Kolejny rozdział” Agata Kołakowska – recenzja
Biały to kolor szczególny, trudny, dlatego trzeba wiedzieć, z czym go łączyć. Wydawać by się mogło, że białe buty są idealne tylko na ślub – czas obalić ten mit. Istnieje wiele modnych stylizacji, w których białe obuwie odgrywa główną rolę i prezentuje się znakomicie. Przedstawiamy kilka najciekawszych propozycji tego sezonu. Białe buty mogą być wyjątkowe, klasyczne, sportowe – jednym słowem na każdą okazję. W zależności od okazji – zawsze możesz wyglądać w nich dobrze. Musisz jednak pamiętać o tym, aby odpowiednio łączyć biel z innymi elementami garderoby. Oto najmodniejsze stylizacje. Szpilki Białe szpilki kojarzą się ze ślubnymi butami, które zakłada się tylko raz w życiu. Istnieje wiele ciekawych modeli szpilek, które możesz zakładać częściej, także na mniej oficjalne okazje lub nawet na co dzień do pracy. Przy wariancie oficjalnym połącz białe szpilki z ciemną sukienką, może być to zarówno klasyczna czerń, jak i głęboki granat czy kobalt. Białe szpilki nie muszą być proste, mogą mieć dodatki w postaci kokardek lub falbanek, mogą być bardziej wycięte, zapinane na kostce, na wysokim słupku – wybór należy do ciebie. Jeśli wybierzesz mniej oficjalny strój, na co dzień, połącz białe szpilki z jasnymi, beżowymi spodniami i ciemną, wyrazistą bluzką w kwiaty. Trampki Białe buty mogą świetnie sprawdzać się także w wariancie sportowym. Na wypady za miasto, do biegania czy ćwiczeń na siłowni – białe trampki pasują idealnie. Są wygodne, a przy okazji dobrze wyglądają i można je łączyć z różnymi strojami. Pasują nie tylko do sportowych legginsów i topu, ale także nawet do czarnych rurek i eleganckiej bluzki na spotkania z przyjaciółmi. Trampki dostępne są w dwóch wariantach, krótszym i dłuższym, do kostek. Krótkie dobrze wyglądają z rurkami ⅞, ponieważ dzięki nim eksponujesz kostki. Dłuższe trampki też mogą dobrze wyglądać, a w połączeniu z czarnymi tregginsamibędą prezentować się doskonale. Baleriny Białe baleriny to rozwiązanie na co dzień, do pracy, do szkoły, na uczelnię. Połącz je z wyrazistymi akcentami, może być to letnia, zwiewna sukienka lub rozkloszowana spódnica przed kolano. Jeśli nie lubisz odsłaniać nóg, możesz pozostać przy prostych rozwiązaniach, decydując się na spodnie, najlepiej rurki dopasowane do figury. Biel pasuje do wielu kolorów, dlatego jeśli wybierzesz ciemne spodnie, pomyśl o jasnej bluzce i odwrotnie, jeśli wybierzesz jasne, beżowe spodnie, zaakcentuj stylizację wyrazistą bluzką w intensywnych odcieniach. Białe buty to uniwersalne obuwie, które nadaje się na każdą okazję. Śmiało możesz zdecydować się na wariant elegancki, oficjalny czy luźniejszy, sportowy, a wszystko w zależności od potrzeb i pomysłu. Pamiętaj jedynie, że gdy wybierasz jasny akcent butów, postaw na odważną górę, sukienkę, bluzkę, spódnicę czy spodnie. To zrównoważy kolory i wprowadzi świeżość do stylizacji.
Białe buty – jak je nosić i z czym zestawiać?
Gry planszowe rozwijają wyobraźnię, uczą rywalizacji, dążenia do celu, sprytu, spostrzegawczości, koncentracji i pokazują, że nie zawsze jest się pierwszym na mecie. Co więcej, planszówki pozwalają spędzić czas z najbliższymi, nie mówiąc już o tym, że są świetną zabawą. Jakie gry planszowe spodobają się dzieciom w wieku 6–8 lat? Szachy i warcaby Tradycyjne szachy i warcaby potrafią zainteresować dzieci już w wieku 5 lat. Zasady są dość proste, a dodatkowo wymagane jest obmyślenie odpowiedniej strategii, jeżeli chce się wygrać. Na rynku mamy duży wybór – od wersji turystycznej na magnesy, po duże drewniane pudełka. Możemy również znaleźć całe zestawy, które umożliwiają granie w szachy, warcaby, piłkarzyki, bilard i inne. W zależności od nastroju można wówczas wybrać interesującą nas grę. 5 sekund Jeżeli wasze dzieci lubią wyzwania, gry pod presją czasu i związane z tym silne emocje – gra planszowa 5 sekund firmy Trefl będzie dla nich odpowiednia. Gracze odpowiadają kolejno na pytania z różnych dziedzin. Z pozoru są to proste pytania, na które trzeba podać 3 poprawne odpowiedzi – ale uwaga, jest na to tylko 5 sekund. Jeżeli się nie zdąży, pytanie przechodzi na kolejnego gracza. Poprawna odpowiedź to przesunięcie pionka o jedno pole do przodu. Kto pierwszy dotrze do mety – wygrywa. Gra 5 sekund dostępna jest również w wersji dla młodszych dzieci – 5 sekund junior. Dobble Dobble to z kolei gra rozwijająca spostrzegawczość. Możemy w nią grać na kilka sposobów, jednak najpopularniejszym jest rozdanie wszystkich kart graczom, a jedną układa się na środku stołu. Zadaniem graczy jest odnalezienie wspólnego symbolu – obrazka na swojej karcie i na karcie, która znajduje się na stole. Jeżeli go znajdziemy, szybko przykrywamy kartę ze stołu naszą, nazywając głośno dany symbol. Teraz każdy z graczy szuka wspólnego symbolu na karcie, która obecnie leży na wierzchu. Wygrywa ten gracz, który jako pierwszy pozbędzie się swoich kart. Kalambury Kalambury to gra, którą rodzice mogą znać z własnego dzieciństwa. Polega na odgadywaniu haseł lub pojedynczych słów za pomocą pokazywania lub rysowania. Gracz może jednak używać tylko określeń bliskoznacznych, aby naprowadzić swoją drużynę na prawidłową odpowiedź. Kalambury to ciekawa propozycja w gronie bliskich i znajomych. Monopoly Światową sławę odniosła gra planszowa Monopoly. Obecnie na rynku jest kilka, jeśli nie kilkanaście, wersji tej gry, które można dostosować do wieku gracza. Jak każdą grę, tak i Monopoly, rozpoczynamy od pola „start” i zaczynamy okrążać planszę. Po drodze kupujemy lub sprzedajemy nieruchomości, budujemy domy i hotele – co zwiększa wartość danego pola. Jeżeli inny gracz wejdzie na naszą nieruchomość – płaci czynsz. Wygrywa ten, kto dobrze zainwestuje i zdobędzie najwięcej pieniędzy, doprowadzając pozostałych do bankructwa. Dla dzieci w wieku 6–8 lat możemy wybrać jedną z poniższych wersji gry: Monopoly Gdańsk. Monopoly junior – wersja 2014. Monopoly Standard – od zera do milionera. Monopoly Imperium. Monopoly Hotels. Moje pierwsze Monopoly. Monopoly junior My little Pony. Monopoly junior Moc atrakcji. Wszystkie wersje w równym stopniu wciągną i zaangażują w grę. Dodatkowo najmłodsi mogą nauczyć się liczenia, dodawania, odejmowania i inwestowania. Radość, zabawa i nauka w grach planszowych Gry uczą rywalizacji, spostrzegawczości, dążenia do celu i obmyślania strategii. Uczą również tego, że nie zawsze się wygrywa, że należy umieć pogodzić się z przegraną i spróbować raz jeszcze. Satysfakcja ze zwycięstwa jest wówczas podwójna. A radość z pokonania rodziców lub starszego brata – bezcenna. Gry planszowe to nauka pokonywania trudności i walczenia do samego końca – jakże potrzebne w prawdziwym życiu.
Najpopularniejsze gry planszowe dla dzieci w wieku 6–8 lat
Z perspektywy etnologii biżuteria świadczy o przynależności do określonego plemienia. Możesz zdecydować się na jasny przekaz, poprzez jeden–dwa dodatki. Możesz także wprowadzić odrobinę magii w swój look i zmiksować elementy charakterystyczne dla różnych kultur. Nasza rada? Zaszalej z etno na swój własny sposób! W powietrzu unosi się zapach jesieni – to znak, że niebawem letnie bluzki oraz zwiewne sukienki trafią na dno szafy. Pożegnanie z latem nie oznacza jednak końca gorących trendów i dobrej zabawy z designem. Decyzją projektantów, etno pozostaje symbolem jesieni, a to oznacza, że wbrew prognozom pogody, będzie gorąco! Prawnuki dzieci kwiatów i ich współczesne symbole Trend hippie powraca w wielkim stylu. Kreatorzy widać zakochali się w symbolach utożsamianych z wolnością. Może nawet, między nitkami, pragną przekazać kobietom, że moda to przede wszystkim wolność wyboru. Podrzucają zatem rozmaite motywy, abyś mogła odnaleźć te, które podkreślą twój indywidualny look oraz nastrój danego dnia. Jeśli nie lubisz radykalnych zmian, wystarczą detale. Nie musisz zatem wymieniać całej garderoby, a nabyć efektowne dodatki. Patricia Field, stylistka, która stworzyła image Carrie z serialu Seks w Wielkim Mieście, uważa, że z trendami inspirowanymi przeszłością, należy obchodzić się ostrożnie, inaczej ubranie stanie się przebraniem. Czas hipisów przeminął, dlatego nie warto kopiować tego co odeszło, ale na bazie kultowych motywów zdefiniować legendarny styl na nowo. Pole do popisu jest ogromne. Zatem do dzieła! Czego potrzebujesz? Szaleństwa, odwagi i... dzwonów! Tych spodni nie może zabraknąć w twojej szafie, a jeśli kultowe jeansy połączysz z modną marynarką i obuwiem na koturnie, sukces w pracy i na mieście gwarantowany. Pamiętaj, nie reaktywujemy przeszłości, tylko umiejętnie żonglujemy symbolami. Przydatne będą zatem frywolne frędzle, barwne poncza, zwiewne sukienki, zamszowe kozaki oraz koszule zdobione folkowym motywem. Zachęcam, aby każdy z wymienionych elementów miksować z innym trendem. To przepis na indywidualność. Jesienna wersja hippie różni się od swojej wakacyjnej siostry – jest tajemnicza i zmysłowa, czyli bardzo, bardzo kobieca. My Słowianie uwielbiamy haft! Wystarczy jeden drobny akcent, a cały strój zmienia charakter. Okazuje się, że takich elementów nie brak także w naszej rodzimej kulturze. Białe bluzki zdobione haftem, koronką lub barwną włóczką, noszone przez nasze babcie nadal pozostają na czasie. Kunsztowne zdobienia, które dawniej gościły wyłącznie w stroju odświętnym, dziś wplecione zostały w codzienny look, dlatego folk świetnie sprawdza się jako składnik zestawu eleganckiego oraz smart casualowego. Wystarczy zwiewna bluzeczka, aby dodać wizerunkowi romantyczności i dziewczęcego uroku. Przy tworzeniu folkowego designu przydatna bywa odpowiednia muzyka. Włącz płytę Enej lub Bonum Voces, a twoja kreatywność ruszy z kopyta. Słowiańskie hafty w parze z biżuterią rodem z gotyku wprowadzą do obu nurtów jesienny balans. Nie musisz wyglądać jak siostra bliźniaczka znanej modelki. Odwróć role i inspiruj innych – Patricia Field byłaby na tak! Rozkloszowana spódnica w stonowanych barwach, szpilki oraz koszula z haftem sprawią, że nawet Królowa Śniegu wyda się niebywale przyjazna. Kwiaty na ludowo znajdziesz także w ofertach sieciówek. Trapezowa wersja spódnic z teledysku Donatana, luźne spodnie i torebki listonoszki – tyle wystarczy, aby podkreślić słowiańskie korzenie i doskonale bawić się modą, zestawiając rodzime etno ze stylem ulicy lub gniewnymi akcentami gotyku. Aby uniknąć jesiennej melancholii, sięgaj po T-shirt z zabawnym nadrukiem, krótką kurtkę – w tej roli proponuję skórzaną ramoneskę lub katanę i ciężkie buty. Na wieczorne szaleństwo najlepsze będą botki z modnym obcasem. W takich butach przetańczysz całą noc! Sorry Winetou, czyli pióropusze i frędzle w garderobie bladych twarzy Symbolem jesieni 2015 nie będą wodospady liści, a...frędzle! Jeśli taniec z wilkami zupełnie nie rezonuje z twoim charakterem, może przypadnie ci do gustu styl dziewczyny kowboja? Zamszowe frędzle w kolorach ziemi, powinny znaleźć się w szafie każdej elegantki, to idealna baza dla wielu stylizacji. I, co warto podkreślić, ten motyw jest niezwykle seksowny, dlatego pojawia się natorebkach, sukienkach, kurtkach, spodniach i butach. Ale uwaga: frędzelkowy total look to przepis na totalną klapę – nie rób tego publicznie! Wybierz jeden, dwa elementy i zmiksuj je z ulubionymi jeansami, sportowym obuwiem, zamszową spódniczką, złotoustą bluzką i koniecznie... kapeluszem. Skórzana kamizelka z frędzlami oraz koronkowy top świetnie sprawdzą się jako kreacja na imprezę, podobnie zwiewna spódniczka. Nie zapomnij o kultowych atrybutach indiańskiej społeczności, czyli naszyjniku i pióropuszu. Tak efektowna ozdoba zapewni ci tytuł królowej parkietu, podczas wieczornego szaleństwa. Aby jednak nie wyglądać jak uciekinier z rezerwatu, nie przesadzaj z etno w pozostałych elementach garderoby. Wystarczy jeden, mocny akcent. Pióropusze lubią się z szortami i spódniczkami w wersji mini. Wzorzysty T-shirt lub pudełkowy top i szpilki w soczystym kolorze będą stanowiły idealne dopełnienie stylizacji! Ale w plemiennym outficie nie może zabraknąć gorącej biżuterii. Odważnie sięgaj po naszyjniki z koralików, zdobione chwościkami bransolety oraz pierścionki z kolorowymi kamieniami. Bransolety, kolczyki i naszyjniki a'la Pocahontas Jeśli oglądałaś hit wytwórni Disneya, zapewne wiesz, co mam na myśli. Bransolety z drewna, skóry i barwne koraliki to idealny akcent codziennych i odświętnych zestawów. Etniczne detale, podobnie jak frywolne frędzle, możesz przemycić także do biura, bowiem w przeciwieństwie do swoich szlachetnych koleżanek są bardziej dyskretne, ale równie efektowne. Takie gadżety sprawią, że poczujesz się komfortowo nawet w oficjalnym uniformie. Biżuteria zdradza charakter właścicielki – pamiętaj o tym, tworząc swój outfit. Wybierając zabawne kolczyki, pokazujesz dystans do mody oraz poczucie humoru – a to nigdy nie wychodzi z mody. O ile wybór bransolet i naszyjników nie powinien przysparzać większych problemów, o tyle z kolczykami bywa nieco trudniej. Dylematy pojawiają się w kwestii kształtu biżuterii i rysów twarzy, kolorów i ich zgodności z typem urody. Aby ozdoba uszu podkreśliła to co w tobie najpiękniejsze, przeczytaj jeden z naszych poradników na temat kolczyków. Podczas zakupu biżuterii koło kolorów lepiej wrzucić w głąb szafki. Baw się designem. Niech detal stanie w barwnym lub zmysłowym akcentem. My kobiety najlepiej znamy się na metamorfozach i wiemy, jak przemienić się z Pocahontas w... Kleopatrę lub Matę Hari. Nie potrzebujemy do tego scenicznych strojów z hollywoodzkich wytwórni, a jedynie kolczyków, pierścionków, naszyjników i bransolet, które pobudzą naszą kreatywność. Etno kocha fun z różnymi stylami. Odwagi dziewczyno szamana! Folk nie jest nudny. Jesienią jest niezwykle barwny i fascynujący. Słuchaj modowych przywódców oraz głosu intuicji i wybieraj jedynie te elementy, które podkreślą twój styl. Akcent znaczy więcej niż przebranie, pamiętaj o tym podczas zakupów. Dziewczyna Winetou z pewności czerpałaby z dobrodziejstw fashion street i miksowała z elementami etno. Zrób to sama, tylko odwrotnie. Zachęcam także do sięgania po kapelusze w barwach ziemi, patchorkowe poncza oraz frywolne opaski. Bo jeśli nie ty, to kto? Jeśli nie tej jesieni, to kiedy?
Dziewczyna szamana czy tańcząca z wilkami? Etno dodatki w szafie elegantki
W każdym domu znajduje się podstawowy zestaw narzędzi. Od prostych – takich jak – młotki, śrubokręty, klucze, poprzez elektronarzędzia: wiertarka, szlifierka, piła ręczna elektryczna. Są one niezbędne i przydatne. Warto ten zestaw wzbogacić o najprostszą spawarkę. Na rynku znajdziemy szereg różnych modeli spawarek. Ich cena waha się od 250 zł do ponad 1000 zł. Producenci wyróżniają urządzenia przeznaczone dla amatorów-majsterkowiczów oraz dla profesjonalistów, które mają zastosowanie w firmach. Na rynku dostępne są urządzenia, które spawają trzema metodami: Spawanie w osłonie gazu: MIG-MAG Spawanie elektrodą otuloną: MMA Spawanie elektrodą nietopliwą: TIG Kupując spawarkę do użytku domowego, stajemy przed dylematem – jaki model i typ wybrać? Czy cena jest adekwatna do funkcjonalności urządzenia? Spawarki z linii „hobby” Najpopularniejszymi spawarkami do użytku domowego sąurządzenia transformatorowe.Posiadają nieskomplikowaną budowę i są dość tanie. Wadą ich są duże gabaryty i masa oraz wysoki pobór prądu. Natomiast jakość spawania uzależniona jest od użytych elektrod. Urządzenia tego typu posiadają tylko funkcję spawania. Oczywiście są wyjątki i modele, które wyposażone są w opcje typu: spawarka-prostownik lub spawarka-przecinarka plazmowa. Co potrafi spawarka Obsługa spawarek typu MMA (transformatorowych) nie jest sprawą skomplikowaną. Posiada włącznik i pokrętło regulacji natężenia prądu. Bardziej zaawansowane modele mają dodatkowe opcje – regulację prędkości podawania drutu, przełącznik spawania punktowego, test gazu, test drutu, wyświetlacz oraz regulację dopalania elektrody. Bardziej skomplikowane są spawarki inwertorowe. Posiadają szereg opcji, które ułatwiają spawanie. Do tych funkcji należą: HOT START (łatwe zajarzenie łuku), ANTI STIKING (zapobiega przyklejaniu się elektrody), ARC FORCE (regulacja dynamiki łuku). Inwerto rowe urządzenia mają możliwość spawania metodą TIG. Zapewnia to wbudowany zawór i specjalny uchwyt. Parametry Do użytku domowego wystarcza urządzenie o mocy 160 A. Nie ma większego znaczenia, jaki to będzie typ (MMA, TIG, MIG-MAG). Spawarka o takiej mocy jest wystarczająca do spawania elementów grubości 8 mm. Bardzo ważną rzeczą jest zabezpieczenie, żeby nasza instalacja w domu czy warsztacie była dostosowana w dużej mierze do mocy pobieranej przez spawarkę. Spawarki transformatorowe o mocy do 160 A wymagają zabezpieczenia 20-25 A, a inwertorowe 16 A. Podczas wyboru urządzenia spawalniczego MIG-MAG należy zwrócić uwagę na jakość podajnika drutu. Najtańsze mają podajniki plastikowe, które w zupełności wystarczą do użytku domowego (5 kg szpula drutu). Niektóre modele spawarek MIG-MAG mają możliwość spawania samoosłonowym drutem. Jednak tego typu rozwiązanie jest dość kosztowne. Kupując urządzenie typu TIG, zwróćmy uwagę na jakość uchwytu oraz ilość regulacji. Wyposażenie spawarek Każda spawarka w swoim zestawie powinna posiadać odpowiednie wyposażenie, które służy do pracy. Wyposażeniem spawarek typu MMA są kable robocze: kabel masowy z zaciskiem oraz kabel z uchwytem (ok. 3 m). Natomiast spawarki typu TIG, oprócz kabli roboczych, posiadają dodatkowo uchwyt TIG i reduktor gazu. Uchwyty mogą być zamontowane na stałe lub za pomocą gniazda euro. Dodatkowym wyposażeniem urządzeń spawalniczych są młotek, szczotka druciana, maska oraz rękawice spawalnicze. Nie wchodzą one jednak w skład standardowego wyposażenia przy zakupie spawarki, dlatego tutaj musimy się liczyć z dodatkowymi kosztami. Jaką spawarkę wybrać? Wybór urządzenia spawalniczego powinien zależeć przede wszystkim od tego, do jakich prac będzie ono przeznaczone oraz jak często będziemy z niego korzystać. Spawarki transformatorowe są niedrogimi urządzeniami i śmiało zaspokoją potrzeby spawacza-amatora. Zakup spawarki zależy od naszych upodobań i powinna ona być tak dobrana, żeby podczas spawania nie było problemów. Spawarka do użytku domowego powinna mieć odpowiednią moc (120-160 A) i być odpowiednio sprawna. Wyposażenie standardowe nie musi być profesjonalne, lecz jest niezbędne, ponieważ nie można bez niego pracować.
Jaką spawarkę sieciową warto kupić do domu?
Czy trening trwający 30 minut może być efektywny? Czy dzięki takim ćwiczeniom uda nam się schudnąć i sprawić, że mięśnie będą pięknie wymodelowane? Oczywiście, że tak! Oto HIIT, który jest hitem na każdej siłowni już od wielu sezonów. Czym jest i dlaczego jest tak popularny? Czym jest HIIT? Skrót HIIT pochodzi od angielskiego określenia High Intensity Interval Training i oznacza trening interwałowy o bardzo dużej intensywności. Początkowo był on stosowany tylko przez profesjonalistów pod bacznym okiem trenerów, jednak z uwagi na bardzo szybkie efekty w postaci spadku wagi został zaadaptowany przez amatorów. HIIT polega na wykonywaniu jednego ćwiczenia aerobowego raz z maksymalną intensywnością, a raz z umiarkowaną. Trening interwałowy o dużej intensywności można wykonywać na bieżni, orbitreku, stepperze, skakance lub w postaci brzuszków czy pompek. Cały ćwiczenie nie powinno trwać dłużej niż 30 minut, gdyż jest bardzo męczące i organizm nie dałby rady. Stosunek okresów wykonywanych z maksymalną prędkością do tych w umiarkowanym tempie powinien wynosić na początku 1:4. Z biegiem czasu i poprawą naszej kondycji można skracać czas wysiłku umiarkowanego, a wydłużać fazę intensywnego wysiłku. Całość jednak nie może trwać dłużej niż 30 minut. Przykładowy trening HIIT Trening dla początkujących wykonywany na bieżni: 1) Rozgrzewka – 5 minut szybkiego marszu, podczas którego nasze tętno oscyluje w granicach 50–60% tętna maksymalnego (Hrmax). 2) Okres intensywnej pracy – 10 sekund biegu z maksymalną prędkością, jaką jesteśmy w stanie osiągnąć. Tętno podczas tego wysiłku powinno stanowić 90% tętna maksymalnego. 3) Okres odpoczynku – 40 sekund truchtu lub szybkiego marszu z tętnem takim, jak podczas rozgrzewki. 4) Rozciąganie 5 minut. Okresy intensywnej pracy i odpoczynku należy powtórzyć tak, by nie przekroczyć 30 minut treningu. Trening na rowerku stacjonarnym: 1) Rozgrzewka – 4 minuty pedałowania ze średnią prędkością (tętno na poziomie 50–60% Hrmax). 2) Okres intensywnej pracy – 15 sekund, maksymalna prędkość, tętno 90–100% Hrmax. 3) Okres odpoczynku – 60 sekund, tempo takie, jak w przypadku rozgrzewki. 4) Rozciąganie – 4 minuty. Innym przykładem treningu interwałowego o dużym stopniu intensywności jest tabata. Polega ona na wykonywaniu 8 serii interwałów przeplatanych krótkim odpoczynkiem. Okres intensywnego wysiłku powinien trwać 20 sekund, a odpoczynek – 10. W czasie odpoczynku nie ćwiczymy, tylko stoimy. Najczęściej w tabacie wykonywane są przysiady i burpees. Cały trening nie może trwać dłużej niż 4 minuty. Klasyczny HIIT, jak i jego modyfikacja – tabata, najlepiej wykonywać 2–3 razy w tygodniu. Kto powinien uważać na HIIT? HIIT jest treningiem bardzo obciążającym organizm, doprowadzającym go często do skraju wytrzymałości. Dlatego powinny go unikać osoby, które mają problemy z nadciśnieniem, chorobami serca i stawami. Treningu nie poleca się także wykonywać nad czczo, gdyż może to doprowadzić do zasłabnięcia. Dodatkowo nie można go robić przez długi czas, ponieważ przyniesie więcej szkody niż pożytku. Najlepszym rozwiązaniem jest łączenie go z innymi typami ćwiczeń i treningów. Trening interwałowy o wysokiej częstotliwości daje oszałamiające rezultaty w bardzo krótkim czasie, dlatego cieszy się taką popularnością. Musimy jednak pamiętać, że jeśli poczujemy się słabo, zrobi nam się niedobrze lub zakręci się w głowie, należy trening przerwać.
HIIT – kilka sposobów na szybki i skuteczny trening
Wizyta u lekarza to dla dziecka spory stres. Konieczne jest rozebranie się przed obcą osobą i poddanie się badaniu, które nie zawsze jest przyjemne. Do tego wszystkiego dochodzi niepewność i brak kontroli sytuacji. Dlaczego więc dzieci uwielbiają bawić się w lekarza? Ogromna popularność tej zabawy pokazuje, jak silna potrzeba oswajania rzeczywistości jest w małym człowieku. Wzięcie do rączki stetoskopu i prześledzenie na misiach wszystkich etapów wizyty pozwala dziecku przepracować różne lęki i napięcia związane z tematem leczenia. A im więcej detali i bardziej realistyczna scena, tym lepiej. Mały doktor Jeśli jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami zestawu „Mały doktor”, przygotowanie zabawy jest dziecinnie proste. Wystarczy dziecku opowiedzieć krótko do czego służą poszczególne sprzęty i jak należy ich używać. Nie zaszkodzi zademonstrować obsługę stetoskopu, otoskopu (do badania ucha), termometru, ciśnieniomierza itp. Warto też zaproponować maluchowi urządzenie kącika-gabinetu i wyposażyć go w bloczek „recept” (wystarczy zwykły notes albo memocards), długopis, pieczątki i – jeśli mamy – laptop edukacyjny. Małego doktora można też ubrać w strój lekarza, aby zabawa stała się jeszcze bardziej wiarygodna. Scenariusz zabawy może obejmować samą wizytę i postawienie diagnozy „chorej” mamie, misiowi albo lalce, ale możemy też rozszerzyć go o rejestrację, czekanie w poczekalni, a następnie leczenie ambulatoryjne i szpitalne. Przydadzą się też naklejki, którymi lekarz będzie mógł obdarować dzielnych pacjentów. „Medyczne” zestawy Playmobil Fanów medycyny z pewnością zainteresują też gotowe zestawy Playmobil, takie jak klinika weterynaryjna, sala operacyjna czy ratownik górski z noszami. „Klinika weterynaryjna” Playmobil to domek wraz z kompletnym wyposażeniem, personelem i pacjentami. W zestawie znajdziemy krzesła i wieszak z poczekalni, biurko lekarza, kartoteki, komputer, aparat usg, stół operacyjny, narzędzia, bandaże, miski i klatki dla zwierząt. Zestaw „Sala operacyjna”zawiera figurkę weterynarza, kota, psa, salę operacyjną ze stołem i lampą, wymienne zdjęcia rentgenowskie, aparat usg oraz mikroskop. Najmniejszy zestaw z ratownikiem górskim składa się z trzech figurek oraz noszy. Natomiast z powodzeniem można różne elementy łączyć i tworzyć swoje własne historie o chorych oraz rannych ludziach i zwierzętach. Obecność takich narzędzi, jak rentgen, usg czy mikroskop to także świetna okazja do tego, by podzielić się z dzieckiem wiedzą na temat różnych technik obrazowania i badania tego, co dla ludzkich oczu jest niewidoczne. Medyczne zestawy Playmobil zapewniają fantastyczne zaplecze umożliwiające puszczenie wodzy fantazji, ciekawe spędzenie czasu i naukę. Z uwagi na sporą ilość drobnych elementów, dziecko powinno bawić się pod nadzorem osoby dorosłej. Rodzice mogą też podszeptywać dziecku różne scenariusze sytuacji kryzysowych oraz zasady udzielania pierwszej pomocy. Lektury i aplikacje Każdy szanujący się medyk zobowiązany jest do poszerzania swojej wiedzy na temat ciała i jego fizjologii. Dlatego wykorzystajmy fascynację dziecka zawodem lekarza i przestudiujmy z naszym maluchem książki o ciele. Pozycje obowiązkowe, to: „Ludzkie ciało” wyd. Olesiejuk, z obrazkami i krótkimi opisami, a także: „Ciekawe dlaczego burczy mi w brzuchu” wyd. Olesiejuk. To lektura zawierająca ciekawostki dotyczące ludzkiego ciała i dostarczająca odpowiedzi na różne nurtujące dziecko pytania: po co mamy włosy, paznokcie, po co jemy i jak się rodzimy. Ciekawa pozycja nie tylko dla maluchów, ale także dla rodziców i starszego rodzeństwa. „Medyczne” zainteresowania dzieci możemy też wspierać dzięki najbardziej nowoczesnej technologii, z użyciem tabletu i rzeczywistości rozszerzonej. Szczególnie warta polecenia jest aplikacja Anatomy 4 D, ukazująca anatomię ludzkiego ciała w sposób niezwykle plastyczny i interaktywny. Dzięki niej zobaczymy jak działają poszczególne układy, prześledzimy budowę szkieletu i mięśni, a także usłyszymy bicie serca. Fantastyczne doświadczenie dla wszystkich grup wiekowych.
Mamo, będę lekarzem!
Większość użytkowników komputerów stacjonarnych korzysta z jednego monitora. Przez lata było to uznawane za standard. Jednak dzisiaj podłączenie dwóch, trzech czy nawet czterech ekranów nie stanowi większego problemu. Ale jak to zrobić i czy rzeczywiście warto korzystać z więcej niż jednego monitora? Użytkownicy często stają przed dylematem – kupić jeden duży monitor czy może kilka mniejszych? Wiele osób może się także zastanawiać, czy kupno drugiego ekranu do komputera ma sens i co jest potrzebne, aby taka konfiguracja działała. Oto wszystko, co trzeba wiedzieć o kilku monitorach na jednym PC. Czy kilka monitorów ma sens? Część osób może zastanawiać się, czy konfiguracja wielomonitorowa w ogóle ma sens i czy lepszym wyborem nie byłoby kupno jednego, ale za to większego ekranu. Odpowiedź nie jest prosta, ponieważ w dużej mierze zależy od indywidualnych preferencji. Przede wszystkim dwa monitory to większa przestrzeń robocza. Jeśli chcemy, to możemy na obu ekranach wyświetlać dokładnie to samo, ale nie ma to większego sensu. Lepiej ustawić monitory tak, aby działały od siebie niezależnie. W takiej sytuacji na każdym z nich możemy wyświetlać coś innego. Docenią to przede wszystkim osoby pracujące na wielu oknach, a także streamerzy. Dzięki dwóm monitorom można na jednym wyświetlać grę, a na drugim np. okno z czatem. To ogromne ułatwienie. Ale to nie jedyna możliwość. Konfiguracje wielomonitorowe to także wiele nowych opcji w samych grach. Obraz nie jest rozciągany na dwa ekrany, tylko poszerza się nasz kąt widzenia. Dzięki temu dostrzeżemy więcej, np. w strzelankach. Jednak jeśli interesuje nas takie rozwiązanie, to warto zainwestować w monitory z jak najcieńszą ramką. Nie można też zapominać, że dla kogoś, kto już ma jeden monitor Full HD, zakup kolejnego będzie dużo tańszym rozwiązaniem niż wymiana na większy model o rozdzielczości np. 4K. Urządzenie z 1920 x 1080 można kupić już za 300-500 zł. Z kolei podstawowy monitor Ultra HD to wydatek przynajmniej trzy razy większy. Kilka monitorów – co jest potrzebne? Oprócz oczywistych kwestii, jak kilka monitorów i duże biurko, które pomieści je wszystkie, trzeba jeszcze spełnić parę warunków do stworzenia konfiguracji wielomonitorowej. Najważniejszym jest odpowiednia karta graficzna. Niezwykle istotne są dostępne złącza wideo. Jeśli posiadany przez nas model ma ich kilka, to jest to połowa sukcesu. Ważne jest również to, aby monitory były wyposażone we właściwe złącza, które współpracują z tymi w karcie graficznej. Ewentualnie można posiłkować się przejściówkami. Jeśli ktoś planuje granie na kilku monitorach, to trzeba też zadbać o to, aby posiadana karta graficzna dysponowała odpowiednią mocą obliczeniową. Dodatkowy ekran to dodatkowe piksele do wygenerowania i nie każdy model sobie z tym poradzi. Poza tym, jeśli chcemy mieć więcej monitorów, np. cztery, konieczne może być zakupienie drugiej karty graficznej. Ale to nie wszystko. Co prawda nie jest to wymagane, ale warto mieć dwa monitory o takiej samej rozdzielczości. Będzie to rozwiązanie dużo wygodniejsze. Konfiguracja wielomonitorowa to niezwykle wygodne rozwiązanie dla osób, które potrzebują dużej przestrzeni roboczej i chcą wyświetlać kilka okien jednocześnie. Jest to też dużo tańsze niż zakup jednego monitora o dużej rozdzielczości, np. 4K Ultra HD. Dlatego posiadanie dwóch lub więcej ekranów jest coraz popularniejsze wśród użytkowników.
Kilka monitorów do jednego komputera – co musisz wiedzieć?
Sezon jesienny wraz z kapryśną aurą trwa w najlepsze, a coraz większymi krokami zbliża się mroźna zima. W takim okresie rodzice poszukują praktycznych rozwiązań, które zapewnią ich maluszkom zdrowy i komfortowy sen w cieple. Jednym z przydatnych gadżetów, które umożliwią zasypianie w każdych warunkach, są śpiworki. Jakie przydadzą się niemowlakowi? Dowiedz się więcej. Śpiworek – przytulne miejsce do spania Większość maluchów uwielbia zasypiać w śpiworkach. Zwłaszcza dzieci, które były przyzwyczajone do otulania od momentu narodzin, czują się wówczas komfortowo i bezpiecznie. Gadżet sprawdzi się zarówno do drzemki w domowym zaciszu, jak i podczas spaceru czy jazdy samochodem. Za każdym razem będziesz mieć pewność, że twój maluch jest odpowiednio ochroniony przed panującym wokół chłodem. To wygodniejsze rozwiązanie niż kocyk, gdyż masz gwarancję, że dziecko nie odkryje się przypadkowo. Śpiworki do spania w domowym zaciszu Śpiwór jest przydatny, kiedy na zewnątrz robi się zimno. W takim okresie w pomieszczeniach też jest nieco chłodniej, zwłaszcza nocą, a taki miękki gadżet może sprawić, że snu maleństwa nie zakłócą marznące stópki. Używając śpiworka do spania, nie będziesz musieć już tak często zaglądać do bobasa, aby ponownie nakryć go kocykiem. Wśród domowych modeli znajdziesz kilka rodzajów, które będą odpowiednie dla różnych preferencji maluszka lub do jego wieku. Noworodki chętnie otulą się kokonem, starsze dzieci wyśpią się najlepiej w połączeniu pajacyka ze śpiworkiem. Bez względu na wybrany fason możesz mieć pewność, że śpiące w śpiworku dziecko nie zmarznie. Śpiworki do wózka – przydatny gadżet podczas spaceru w chłodne dni Świetnym rozwiązaniem przydającym się podczas zimnych dni jest zamontowanie w wózku śpiworka. Przyda się on podczas jesiennych i zimowych spacerów, kiedy temperatura jest niska i siedzące lub leżące w wózku dziecko może bardzo szybko zmarznąć. Dzięki śpiworowi malucha nie trzeba ubierać w grube warstwy ubrań, gdyż taki gadżet powinien zapewnić mu ciepło. Tym samym bobas poczuje się swobodniej. Do tego taki śpiworek ochroni przed deszczem i śniegiem. Model należy odpowiednio dobrać do posiadanego typu wózka. Wśród propozycji znajdziesz także śpiwory 3 w 1, czyli takie, które oprócz wykorzystania jako wkład do wózka nadadzą się także do fotelika samochodowego oraz sanek. Śpiworek do samochodu – smaczny sen w podróży Przydatnym akcesorium samochodowym może być śpiworek do fotelika. Sprawdzi się on najlepiej w gondolach dla najmłodszych podróżników. Dzięki takiemu gadżetowi maluszek z pewnością nie zmarznie podczas przenoszenia, bez względu na panujące na zewnątrz warunki. Do tego, po włożeniu fotelika do samochodu, łatwiej będzie go rozpiąć, aby bobas się nie zgrzał, niż ściągać kolejne warstwy grubych materiałów, w które musiałby być ubrany. Podczas jazdy, jeżeli twoje dziecko utnie sobie drzemkę, może okazać się świetnym i praktycznym zastępcą dla kocyka. Gdy ponownie wysiądziecie z auta, możesz być również pewien, że szybko i wygodnie okryjesz bobasa tak, aby nie odczuł skoku temperatury pomiędzy nagrzanym powietrzem samochodu, a np. wiatrem na zewnątrz. Pamiętaj, żeby dobrać śpiwór według modelu fotelika, jaki posiadasz. Śpiworek to praktyczny gadżet dla maluszków, zwłaszcza podczas chłodniejszych dni. Sprawdzi się nie tylko w domowym zaciszu, zastępując kołderkę lub kocyk, ale także w czasie wyjść na zewnątrz. Długie spacery w zimne dni nie będą straszne, jeżeli do wózka włożysz odpowiedni śpiwór, który zapewni bobasowi ciepło i wygodę. Takie akcesorium przyda się także do fotelika samochodowego, zwłaszcza dla noworodków. W miękkiej, zamkniętej przestrzeni dziecko z przyjemnością odda się błogim snom, a rodzice nie będą musieli martwić się, że podczas drzemki może być narażone na zmarznięcie. Zakup śpiworka dla bobasa to doskonała inwestycja i gwarancja słodkich snów.
Wybieramy idealny śpiworek do spania na chłodne dni
Wreszcie możesz się zabrać za wypełnianie swojej garderoby klasykami? Dzięki nim zawsze będziesz w stanie stworzyć bezbłędną stylizację. Radzimy, w co warto zainwestować! 1. Dżinsy Skoro polecamy klasyki, rozważ zakup klasycznych lewisów – modelu 510, którego historia liczy sobie ponad 140 lat! W ciągu tego czasu zmieniała się oczywiście kolorystyka kultowych spodni i pojawiały się innowacje w tkaninach. Aby zachować uniwersalność, wybierz model z ciemnego dżinsu lub czarny. Takie spodnie będą idealne na codzienne okazje i większe wyjścia o mniej formalnym charakterze. 2. Sztyblety Nie ma bardziej stylowych butów i na pewno nie popełnisz w nich modowego faux pas przy żadnej okazji. Pasują zarówno do dżinsów, jak i do eleganckich spodni – bo jako uzupełnienie tych właśnie zostały stworzone. Słyszałeś te komentarze: „Włożył buty jak do komunii”? Sztyblety sprawdzają się w każdych okolicznościach i przywołują jak najlepsze skojarzenia! 3. Chinosy Bardziej elegancka wersja spodni w naszym zestawieniu. Świetnie wypadną z błękitną lub białą polówką i żeglarskimi butami lub mokasynami. Doskonale będą się również uzupełniać z koszulą – na lato polecamy błękitną. Jeśli chodzi o chinosy – granat będzie najbardziej uniwersalny i idealny na lato, ale na aukcjach na Allegro znajdziesz wiele atrakcyjnych kolorów, np. musztardowe czy czerwone. 4. Biała koszula Podkreślmy: prawdziwy mężczyzna nosi koszulę o kroju klasycznym, a nie taliowaną! Do pracy białą koszulę połącz z czarnymi lub granatowymi spodniami i sztybletami, a na co dzień noś z podwiniętymi rękawami do dżinsów i trampek. Gdy założysz skórzane bransolety lub rzemyki, dodatkowo podbijesz swoją stylizację. Kobiety lubią facetów z charakterem. Przy okazji… Chyba nie trzeba powtarzać, że koszula z krótkimi rękawami to nie koszula? Omijaj ją szerokim łukiem, bo dress code nie przewiduje jej nawet na plaży! Wśród aukcji znajdziesz wiele koszul np. z wszytymi kolorowymi paskami i guzikami w różnych kolorach – ich także unikaj. W przypadku białej koszuli postaw na klasykę. 5. Zestaw T-shirtów Biały, czarny, szary – na początek taki zestaw pozwoli ci komponować codzienne stylizacje. Na T-shirt noszony do dżinsów lub dżinsowych krótkich spodenek możesz włożyć koszulę, np. w kratę. Na szyi zawieś nieśmiertelnik – męska moda nie musi być pozbawiona smaczków. Ponadto T-shirty coraz częściej pojawiają się w formalnych stylizacjach – włożone po marynarkę kreują nonszalancki look. Zdecydowanie zrezygnuj z nadruków – są dobre dla nastolatków i sprawdzają się jedynie podczas wakacji. 6. Ramoneska Okrycie wierzchnie, które doskonale będzie wyglądać z białą koszulą i czarnymi spodniami. Świetnie sprawdza się w bardziej oficjalnych sytuacjach – wystarczy obejrzeć ostatni klip Męskiego Grania do utworu ,,Nieboskłon” i Piotra Roguckiego, który ma na sobie wszystkie elementy wymienione w naszym zestawieniu i wygląda niezwykle szykownie. Oczywiście na ważnych spotkaniach biznesowych powinieneś nosić marynarkę, ale jeśli pracujesz w branży kreatywnej, zapewne zyskasz uznanie, wkładając kultową skórzaną kurtkę. Ramoneska jest niezwykle męska, dlatego daje ci wyjątkową szansę na podbój damskich serc! 7. Pasek Tak jak wspominaliśmy, nie zapominaj o dodatkach. Nawet najlepszej stylizacji bez akcesoriów zawsze będzie czegoś brakować. Kup pasek skórzany – brązowy świetnie pasuje zarówno do dżinsów, jak i czarnych spodni. Do chinosów i krótkich spodni bardzo odpowiedni jest z kolei pasek pleciony. 8. Zegarek Na skórzanym pasku lub bransolecie, z klasyczną tarczą, nie elektryczny. Jeśli chcesz być stylowy, modele wykonane z plastiku zostaw młodszemu pokoleniu. Zegarek podkreśla klasę mężczyzny i jego pozycję. W dress codzie obowiązkowy. Polecamy zwłaszcza stylizowane na vintage. W dodatkach zdecydowanie procentuje oryginalność i niebanalność. Jeśli coś zakładasz praktycznie do każdej stylizacji, warto, żeby było naprawdę wyjątkowe. 9. Tenisówki Prawie każdy facet lubi sport, więc sportowe buty kojarzą mu się m.in. z lekcjami WF, podczas których w towarzystwie kolegów nie tylko mógł spożytkować energię, ale i swobodnie pogadać o męskich sprawach bez obawy przed tym, co pomyślą dziewczyny. Panom polecamy krótkie tenisówki, np. w kolorze czerwonym – fajnie wyglądają z dżinsami zarówno długimi, jak i przed kolana, podobnie z podwiniętymi chinosami. Największą zaletą tenisówek jest wygoda, dlatego koniecznie zaopatrz się w nie na lato. 10. Sweter Na przykład szary – kardigan lub wkładany przez głowę o ładnym splocie. Może też być czarny z wywijanym kołnierzem. Ciepły, funkcjonalny, idealny na wiele okazji. Look grzecznego chłopca rodem z Oksfordu zapewni sweter w romby. Takiego jednak nie polecamy jako klasyka. Model w stonowanym kolorze nadaje się zarówno do pracy, jak na rodzinne spotkanie, randkę czy wypad ze znajomymi. Jeśli chcesz być elegancki, włóż sweter na białą koszulę, a jeśli zależy ci na efekcie nonszalancji – podwiń rękawy i wybierz koszulę w kratę.
10 kroków do skompletowania uniwersalnej zawartości męskiej szafy
Nawet niedrogie samochody mogą zyskać bardzo wiele uroku, jeśli zamontuje się w nich ładne felgi aluminiowe. Grunt to wybrać wzór obręczy pasujący do sylwetki auta. Oto dziesięć propozycji, które nie wydrenują kieszeni. To nieprawda, że niedrogie auta muszą wyglądać skromnie. Prawdziwe cuda można zdziałać, montując do nich odpowiednio dobrane felgi aluminiowe. Koszt markowego kompletu wcale nie jest duży, a efekt może być zdumiewająco dobry. Aby to udowodnić, wybrałem dziesięć obręczy różnych producentów w często spotykanym rozmiarze 14 cali. Pamiętajmy jednak, by przed zakupem felg upewnić się jeszcze, jakiego rozstawu śrub potrzebujemy. 1. Dezent TD box:offerCarousel Niemieckie felgi firmy Dezent, model TD mogą być srebrne, szare lub czarne. Mają trzyletnią gwarancję i certyfikaty – zarówno niemiecki TUV, jak i polski certyfikat instytutu PIMOT. Charakteryzują się wyjątkową odpornością na sól i inne szkodliwe czynniki dzięki zastosowaniu potrójnej powłoki Salt Resistant 3, testowanej przez ponad 300 godzin przy użyciu soli, kwasu octowego i chlorku miedzi. Dzięki temu mogą służyć również w połączeniu z oponami zimowymi. 2. Dezent RE box:offerCarousel Komu wygląd modelu TD nie przypadł do gustu, może się zdecydować na model Dezent RE. Jest on kompatybilny z czujnikiem ciśnienia w oponach ALCAR T-Pro. Dzięki prostej konstrukcji felgę łatwo jest utrzymać w czystości. Dostępna także w kolorze czarnym. 3. Carbonado Superlight box:offerCarousel Jej modny, sportowy wygląd z napisami na rancie doda każdemu autu wyścigowego charakteru. Oprócz polskiego certyfikatu PIMOT felgi Carbonado Superlight mają również międzynarodowe certyfikaty JWL i VIA. Są kompatybilne z czujnikami ciśnienia w oponach. 4. Carbonado GTS Sports box:offerCarousel Model Superlight był szprychowy, model Carbonado GTS Sports zaś jest odrobinę prostszy – choć dzięki chromowanym akcentom te obręcze nadal są efektowne. Szczerze mówiąc, wyglądają na o wiele droższe, niż są. Ich ceny można uznać za atrakcyjne. 5. MAM W3 box:offerCarousel Jak twierdzi producent, modele tej marki wykonane są ze stopów aluminium najwyższej jakości, dzięki czemu są bardzo wytrzymałe i zapewniają wszystkim klientom maksimum bezpieczeństwa. Potwierdzeniem tych słów może być certyfikat TUV, który firma MAM uzyskała. 6. MAM R box:offerCarousel Wyglądają bardzo klasycznie. Ich design będzie idealnie pasował do stylizacji popularnych samochodów z lat 90. i z początku XXI wieku. Jednocześnie charakterystyczne R na centralnym dekielku może niektórym nasuwać skojarzenia z… rolls royce’em. Felgi MAM R należy pochwalić za bardzo niską cenę. 7. Borbet TL box:offerCarousel Swoje propozycje w tym segmencie ma również firma Borbet, działająca na rynku już od 1962 roku – początkowo tylko w Niemczech, teraz także w USA i Republice Południowej Afryki. Za 1195 zł można kupić komplet w kolorze srebrnym, za 1300 zł zaś wejść w posiadanie efektownego kompletu polakierowanego fabrycznie na czarno. Czarne felgi nadają każdemu autu agresywny sznyt. 8. Borbet CA box:offerCarousel Propozycja o większej liczbie ramion. Ten model jest oferowany tylko w kolorze srebrnym, choć ciekawy akcent stanowi polakierowany na czarno dekielek. Taka felga spodoba się raczej klientom o bardziej tradycyjnym guście. 9. Oxxo Oberon box:offerCarousel To felga o bardzo ciekawym, niestandardowym wzornictwie – kształt ramion budzi zainteresowanie każdego, kto na nią spojrzy. Są to obręcze wyprodukowane w Niemczech, a zatem mają homologację TUV. Mogą być srebrne lub czarne, ale na srebrnych charakterystyczny wzór jest lepiej widoczny. 10. EGH25A35 box:offerCarousel Produkcja firmy Enzo. W odróżnieniu od felg Oxxo Oberon te obręcze są bardzo klasycznym, pięcioramiennym modelem pasującym do większości samochodów. Są kompatybilne z czujnikiem ciśnienia w oponach ALCAR T-Pro. Producent akurat w tym wypadku nie daje wyboru koloru – felgi mogą być jedynie srebrne. Mamy nadzieję, że spośród dziesięciu modeli każdy znajdzie coś dla siebie. Najtańsze felgi w zestawieniu można kupić już za kilkaset złotych, a ceny innych nie przekraczają 1300 zł. To niewiele za możliwość całkowitej odmiany wyglądu samochodu.
Top 10 najefektowniejszych felg do samochodów tańszych marek
Szalejesz na punkcie mięty, ale wydaje Ci się, że zaaranżowanie wnętrza w tym kolorze może okazać się ryzykowne? Nic bardziej mylnego! Miętowy odcień króluje w modowych trendach wnętrzarskich już od kilku sezonów i nic nie wskazuje na to, aby coś w tej kwestii uległo zmianie. Jak zatem wykorzystać miętę w swoim mieszkaniu? Podpowiadamy, jakie dodatki okażą się strzałem w dziesiątkę. Nikogo już chyba nie dziwi, że z sezonu na sezon pojawiają się coraz to ciekawsze rozwiązania w sposobie wystroju wnętrz. Obecnie na topie jest kolor miętowy, który nie tylko efektownie wygląda, ale także pasuje niemal do wszystkich aranżacji. Poniżej kilka ciekawych dodatków utrzymanych w tej barwie, które uatrakcyjnią naszą przestrzeń. Mięta na ścianach Aranżowanie przestrzeni warto rozpocząć od ścian. Choć kolor miętowy może okazać się dość oryginalnym odcieniem we wnętrzach, to jednak warto zaryzykować. Zwłaszcza jeśli lubimy pastelowe odcienie, okaże się dobrym rozwiązaniem. Pamiętajmy jednak, że nie należy z nim przesadzić. Jeśli zdecydujemy się na pomalowanie ścian w kolorze mięty, wtedy dodatki w tym samym odcieniu mogą okazać się ryzykownym posunięciem. Mięta – do jakich pomieszczeń? Kolor miętowy wbrew pozorom pasuje tak naprawdę do każdego pomieszczenia. Z powodzeniem możemy wykorzystać go w salonie, kuchni, łazience oraz pokoju dziecka. Zwłaszcza w ostatnim przypadku będzie dobrze współgrał z umeblowaniem i akcesoriami dziecięcymi. Ponadto odnajdzie się nawet w gabinecie, kontrastując z drewnianymi, tradycyjnymi meblami. Tak naprawdę wszystko zależy od dodatków, na jakie się zdecydujemy, ale o tym mowa poniżej. Jakie dodatki do kuchni? W przypadku „miętowych dodatków kuchennych” mamy nieograniczone możliwości. Możemy wykorzystać do tego celu nie tylko zastawę w tym kolorze, ale również ręczniki i ściereczki kuchenne czy też osłonki na doniczki z kwiatami. Z kolei jeśli chodzi o większe dodatki, to ciekawym rozwiązaniem będą poduszki na krzesła w tym kolorze. Łazienka w kolorze mięty Jeśli planujemy aranżację łazienki, warto postawić na dodatki pod postacią ręczników, dywaników łazienkowych albo małych akcesoriów w tym kolorze. Może być to dozownik do mydła lub kubek na szczoteczki. Jakich dodatków byśmy nie wybrali, każdy z nich sprawdzi się idealnie – pod warunkiem, że mięta będzie dopasowana do kolorystyki na ścianach oraz podłodze. Miętowe królestwo dziecka Które dziecko nie lubi miętowego koloru? Zapewne żadne. Kojarzy się ze słodkościami i jest niezwykle uniwersalną barwą. Dzięki temu może być z powodzeniem wykorzystywana do aranżacji wnętrz dla dziewczynek, jak również chłopców. Z jakich dodatków dzieci cieszą się najbardziej? Oprócz zabawek jest to pościel. Może być to między innymi miętowa wersja z motywem ulubionej bajki. Oprócz tego zawsze możemy pokusić się o ozdobne zasłony, firanki lub rolety. Dywan również okaże się w tym przypadku dobrym rozwiązaniem. Ponadto w pokoju dziecka nie powinno zabraknąć ozdobnych ramek na zdjęcia lub plakatów na ścianie. Dzięki miętowym ozdobnikom uatrakcyjnimy każde pomieszczenie, w tym pokój naszej pociechy. Choć mięta wydaje się trudnym do zaaranżowania kolorem, wbrew pozorom wcale taka nie jest. Umiejętne dobranie pozostałych elementów wystroju pozwoli uzyskać ciekawe i oryginalne wnętrze. Dlatego jeśli nadal zastanawiamy się nad tym rozwiązaniem, bez obaw – mięta to nie tylko pomysł na pokój dziecięcy, ale także każde inne pomieszczenie w naszym domu.
Miętowy zawrót głowy – dodatki do wnętrz w kolorze mięty
Kokarda to mocny świąteczny akcent. W sukience z taką dekoracją będziesz niczym świąteczny prezent. Zawiązane w kokardę dwa kawałki materiału mogą na różne sposoby wzbogacić i określić stylizację. Małe kokardki ponaszywane na dole sukni sprawią, że będzie wyglądała słodko i dziewczęco. Jedna, prosta przy pasie doda elegancji, a zdobiąca dekolt ugrzeczni strój i sprawi, że sukienka będzie wyglądała prowokująco skromnie. Kokardy na wybiegach W tym sezonie na topie są sukienki z dużą kokardą, szczególnie jeśli jest ona naszyta lub doszyta do skąpej sukienki. Na wybiegu marki Vivetta widzimy „małą białą” udekorowaną białą kokardą w czarne groszki, którą przyszyto w poprzek. Christian Cowan proponuje bardzo modną srebrną mini bandażową z ogromną kokardą przy ramieniu. Brandon Maxwell przywołuje wiek niewinności przepasając czerwoną, zwiewną sukienkę różowym paskiem, zasupłanym na zgrabną kokardkę, a Ulla Johnson lansuje retro suknię maksi, zdobioną na górze wielką kokardą i falbankami na rękawkach. Dobieraj w zależności od sylwetki Poza niewątpliwymi walorami estetycznymi kokardy mają też znaczenie funkcjonalne, ponieważ dzięki nim możemy wyrównać proporcje sylwetki. Pomogą ukryć mankamenty, a nieumiejętnie dobrane wyeksponują niedoskonałości figury. Pani o sylwetce gruszki z dużą kokardą na pupie na pewno nie będzie wyglądała dobrze, ale już na linii piersi kokarda sprawi, że spore biodra zostaną optycznie zmniejszone, ponieważ powiększony zostanie biust. Z kolei dziewczynie o figurze wpisanej w trójkąt (sylwetka kielicha) potrzebuje przeciwnego zabiegu – w tym przypadku kokarda z tyłu bardzo dobrze zrobi. Zawiązanie kokardy może też zaznaczyć talię, czego szczególnie potrzebuje pani o sylwetce kolumny. Paniom jabłuszkom odradzamy duże kokardy. Ale dyskretna kokardka na pasku wydobywającym talię będzie na nich wyglądać świetnie. Sukienka z kokardą może wyglądać kiczowato, przerażająco albo seksownie, elegancko, dziewczęco. Wszystko zależy od tego, z czym ją połączymy, jaki jej kształt i miejsce wybierzemy. Jeśli nie boimy się eksperymentowania i znamy swoje zarówno atrybuty, jak i mankamenty, spróbujmy zagrać taką sukienką w święta. W końcu pięknych prezentów nigdy za wiele… Klasycznie box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Orsay, Midori, Quiosque, Monnari Łączenie ze sobą dwóch lub większej liczby kokard w jednej stylizacji to ryzykowny zabieg, wymagający sporego wyczucia. W klasycznych zestawach, z prostymi fasonami i z ograniczoną paletą możemy podjąć taką próbę i zestawić ze sobą sukienkę z kokardą i czółenka z podobną dekoracją. Do tego pudełkowy żakiet, kończący się na pasie, tak aby nie zasłaniał kokardy. Szykowna broszka koresponduje z bielą dołu sukni, a przy tym ma przepiękną, wyrafinowaną formę. Romantycznie box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Molton, Patrizia Pepe, Mango, Menbur Falbanki to w tym sezonie są bardzo modne, a jeśli obok nich pojawia się kokardka, to mamy naprawdę urokliwy ciuszek. W tym przypadku jest to sukienka midi w kolorze butelkowej zieleni. Narzutka maksi, duża złota kopertówka i brokatowe pantofle slippersy tworzą z nią nonszalancko-romantyczny outfit. Kwiaty i perły box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Taranko, Orsay, Nissa, Taranko, Primamoda Kolejny zestaw to także klasyka, tyle że nieco bardziej wymyślna. W roli głównej występuje tu sukienka koktajlowa we wzór zimowego ogrodu, z elegancką kokardką przy dekolcie. Na wierzch taliowany żakiecik dekorowany koronkowymi wstawkami. Do tego komplet pereł i proste czółenka na szpilkach.
Suknia z kokardą – propozycje stylizacji świątecznych
Stosowanie zaawansowanych technologii oczyszczania spalin zostało wymuszone przez przepisy Unii Europejskiej, która co kilka lat zaostrza normy emisji. Filtr cząstek stałych nie jest jednak jedynym rozwiązaniem w silnikach Diesla, które służy ochronie środowiska. Widok czarnej chmury, wydobywającej się z układu wydechowego samochodu wyposażonego w silnik wysokoprężny, to dzisiaj rzadkość. Sadza, odpowiedzialna za charakterystyczne zabarwienie spalin diesla, została wyeliminowana dzięki zastosowaniu filtra cząstek stałych. Samochody osobowe, a nawet wielkie ciągniki siodłowe nie wypuszczają do atmosfery szkodliwych, rakotwórczych cząsteczek sadzy. Dym wydobywający się z ich układów spalinowych niczym nie różni się od spalin samochodu benzynowego. Co to jest DPF? Filtr cząstek stałych (diesel particulate filter, DPF) to element układu wydechowego silnika wysokoprężnego odpowiedzialny za oczyszczanie gazów spalinowych z sadzy i cząsteczek popiołu. Z zewnątrz filtr cząstek stałych obudowany jest metalem i wygląda podobnie do katalizatora czy innych części układu wydechowego. Wnętrze filtra zbudowane jest z gęstej sieci kanalików, przez które muszą przedostać się gazy spalinowe, zanim trafią na zewnątrz. Struktura wewnętrzna urządzenia jest wykonana z materiałów ceramicznych, które zatrzymują sadzę i trujące substancje zawarte w spalinach. Niestety, nieodpowiednio eksploatowany filtr potrafi dostarczyć właścicielom samochodów wielu problemów. W miarę pokonywania kolejnych kilometrów filtr w samochodzie powoli zatyka się pozostającymi wewnątrz cząsteczkami sadzy. Odpowiednie postępowanie z filtrem cząstek stałych polega na unikaniu jazdy na krótkich dystansach oraz utrzymywaniu wyższych obrotów silnika. Ponadto filtr wymaga regeneracji polegającej na wypalaniu sadzy podczas jazdy. Aby proces oczyszczania filtra przebiegał prawidłowo, należy co jakiś czas odbywać dłuższe przejazdy, podczas których filtr osiągnie odpowiednią temperaturę. W procesie regeneracji, która następuje samoczynnie, sadza zostaje wypalona w filtrze. Katalizatory i AdBlue Filtr cząstek stałych we współczesnym dieslu stosowany jest razem z katalizatorem spalin. Cały system oczyszczania nosi nazwę układu CRT. Gazy wydechowe najpierw trafiają do katalizatora, w którym następują procesy utleniania tlenku węgla, węglowodorów i tlenku azotu, a następnie wpadają do filtra cząstek stałych, w którym następuje dalsze oczyszczanie. Dzięki wprowadzeniu tych rozwiązań co roku maleje ilość niebezpiecznych substancji emitowanych do atmosfery przez silniki Diesla. Niektóre systemy oczyszczania spalin wymagają zastosowania dodatkowej substancji noszącej nazwę AdBlue. Jest to bezwonny roztwór mocznika, wchodzący w reakcje ze spalinami i przyspieszający utlenianie toksycznych związków. W samochodach, w których filtr cząstek stałych zasilany jest dodatkowym płynem, należy kontrolować poziom AdBlue i co jakiś czas go uzupełniać. Wtryski i układ common rail Nowoczesne silniki Diesla są mniejsze niż dawniej, a jednocześnie mocniejsze i bardziej dynamiczne. Na efektywność ich działania niemały wpływ mają innowacyjne systemy zasilania paliwem. Mieszanka paliwowa wtryskiwana jest do komory spalania pod ogromnym ciśnieniem, a działanie zaworów wtryskowych sterowane jest elektronicznie. Dzięki temu uzyskuje się najwyższą efektywność silnika, a także eliminuje szkodliwe substancje. W najnowocześniejszym układzie wtryskowym common rail paliwo pompowane jest do silnika pod ciśnieniem dochodzącym do 1800 barów. Ponadto w ciągu jednego cyklu wtrysk może zadziałać nawet 8 razy. Wpływa to na efektywność spalania, wyższą sprawność i elastyczność jednostki napędowej, a także zmniejszenie zużycia paliwa. Minusem zastosowania nowoczesnych układów wtryskowych jest ich delikatność i trwałość. Wartość ciśnienia generowanego w układzie wtryskowym współczesnego silnika wysokoprężnego jest 10 razy większa niż dawniej. Dlatego poszczególne elementy układu działają pod ogromnym obciążeniem. Ponadto wloty i wyloty paliwa mają niewielką średnicę i mogą się łatwo zatkać. Dlatego tak ważna jest jakość tankowanego paliwa. Współczesny samochód z silnikiem Diesla powinno się tankować tylko na zaufanych stacjach, ponieważ układ zasilania paliwem toleruje tylko idealnie czyste paliwo. Należy także zadbać o filtr paliwowy i wymieniać go zgodnie z zaleceniami producenta pojazdu lub częściej. Warto także stosować specjalne dodatki do paliw, które usuwają zanieczyszczenia gromadzące się we wtryskach. Dzięki nowoczesnym układom zasilania silnika, takim jak układ common rail, do komory spalania trafia doskonale rozpylona mgła paliwowa. Jednostka napędowa działa nie tylko sprawniej, ale także pali mniej oleju napędowego. Międzynarodowe przepisy dotyczące emisji spalin są z każdym rokiem zaostrzane. Obecnie obowiązująca norma Euro 6 powoduje, że nowoczesny silnik Diesla wytwarza nawet 99 proc. mniej szkodliwych związków niż dawniej. Wszystkie urządzenia i nowoczesne systemy wymagają jednak odpowiedniej eksploatacji. Dlatego właściciele samochodów wyposażonych w wysokoprężną jednostkę napędową powinni tankować paliwo wysokiej jakości oraz wykonywać wszystkie czynności eksploatacyjne w terminie.
Czysty diesel. Technologia w służbie ochrony środowiska
Masz zamiar kupić koc i zastanawiasz się, jaki wybrać? Jeśli marzy ci się pled niezbyt gruby, a jednocześnie ciepły i miękki, pomyśl o polarowym. Jego zaletą będzie też niewysoka cena. Materiał polartec (angielska nazwa to fleece) został opracowany w 1979 roku przez amerykańską firmę Malden Mills. Naukowcy obserwowali niedźwiedzie polarne i na podstawie badań stworzyli tkaninę, która przypomina futro tych zwierząt. Do jej produkcji zastosowano włókna poliestrowe. Polar jest lekki, nie wchłania wody, bardzo dobrze izoluje ciepło i się nie gniecie. Dlatego jest chętnie używany przez producentów odzieży sportowej do szycia bluz, kurtek i dresów. Ponieważ jest lekki i miękki, szyje się z niego również koce, pledy i narzuty. Polar jest sztuczny To wada czy zaleta? Zwykle uważa się materiały naturalne za lepsze od sztucznych, zazwyczaj są też droższe (np. skóra). Jednak nie zawsze naturalne jest lepsze od sztucznego. Na przykład wełna owcza jest bardzo ciepła, ale równocześnie dość sztywna i szorstka w dotyku. Poza tym trzeba ją prać wyłącznie w chłodnej wodzie, bo w przeciwnym razie się zbiegnie. Wełniane koce są dużo droższe od akrylowych czy polarowych, bo kosztują średnio 100–200 zł (i więcej), gdy tymczasem np. koc polarowymożemy mieć nawet za 15–20 zł. Cena może być więc ważnym kryterium wyboru. Miękki i puszysty Koce z polaru są miękkie i miłe w dotyku. Tkanina polarowa jest dość rozciągliwa, co w przypadku koca trudno nazwać zaletą, a po dłuższym używaniu może się mechacić. Koce z cienkiego polaru są też niestety niezbyt ciepłe. Warto natomiast kupowaćkoce z grubego polaru, najlepiej takiego z meszkiem, puszystego. Gruba narzuta polarowa Tygrys, o wymiarach 140 cm x 200 cm, kosztuje wprawdzie prawie 100 zł, jednak jest tak ciepła i puszysta, że można się nią otulić nawet w najzimniejszy poranek. Mnóstwo wzorów i kolorów Niewątpliwą zaletą koców szytych z polaru jest rozmaitość wzorów i kolorów. Możemy kupić wersje jednobarwne we wszystkich kolorach tęczy, a także wzorzyste. Pomysłowość producentów dosłownie nie zna granic: są na przykład koce z wieżą Eiffla (Mc Style Paris) czy z Robertem Lewandowskim dla fanów piłki nożnej. Kocyk polarowy może mieć wiele funkcji: posłuży jako narzuta, można się nim okryć albo wziąć ze sobą na wypad za miasto lub na plażę, a nawet wykorzystać jako prześcieradło. Przeciętny rozmiar koca to 160 cm x 200 cm lub 200 cm x 220, oczywiście mniejsze wymiary mają kocyki przeznaczone dla maluchów. Ceny są bardzo przystępne: najdroższe modele kosztują 50–100 zł, a przeciętna cena to 15–30 zł. Warto zawsze zwrócić uwagę, czy koc jest uszyty z prawdziwego polaru, a nie jego tańszej podróbki. Prawdziwy polar nie powinien się łatwo elektryzować ani wchłaniać wody, powinien natomiast szybko schnąć. Nie ufajmy też za niskim cenom – z reguły są podejrzane.
Koc z polaru – wady i zalety
Dzisiaj pokazujemy jak tanim kosztem wykonać stolik z butelek i sklejki. Jest on uniwersalny w użytkowaniu, a przede wszystkim mobilny. Możemy zabrać go ze sobą nad wodę, na działkę czy też piknik. Nada się również jako stolik dla dzieci. Jak zrobić stolik z butelek i sklejki? Elementy potrzebne do wykonania stolika: płyta osb butelki piła elektryczna farby akrylowe wałki do malowania rękawiczki ochronne ściski miarka kątownik papier ścierny box:video Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza.
Jak zrobić stolik z butelek i sklejki?
Dobre maniery i umiejętność odpowiedniego zachowania się w różnych sytuacjach to zalety, które trudno przecenić! Zasad savoir-vivre warto uczyć już najmłodsze dzieci. Jak tego dokonać? Książki z zakresu bon-ton dedykowane maluchom pomagają zrobić to w ciekawy i przystępny sposób, także w formie zabawy. Rynek wydawniczy pełen jest poradników niezbędnych rodzicom w wychowaniu dzieci. Wśród wielu pozycji warto zwrócić uwagę na te, które systematyzują zasady odpowiedniego zachowania. Dzięki nim nauczysz swojego podopiecznego: kto powinien pierwszy wyciągnąć rękę na przywitanie, jak należy postępować, kiedy w domu są goście, a nawet – jak w uprzejmy sposób umieszczać treści w Internecie! „Elementarz dobrych manier” Philippe Jalbert Przewodnik po dobrych manierach w formie elementarza. Krótkie teksty opatrzone zostały żartobliwymi ilustracjami, które zainteresują każdego malucha. To sposób na wesołą zabawę połączoną z nauką i utrwalaniem wiadomości. „Bon czy ton. Savoir-vivre dla dzieci” Grzegorz Kasdepke Kolejny przykład na to, jak w zabawny i ciekawy sposób wytłumaczyć najmłodszym, czym jest bon ton. Kim jest człowiek dobrze wychowany? Autor „Bon czy ton” przekonuje, że na pewno nie kimś, kogo trzeba zamknąć w szafie na czas wizyty gości! Trudno o bardziej dosłowne porównanie! „Dobre maniery, czyli savoir-vivre dla dzieci” Joanna Krzyżanek „Dobre maniery” to bestsellerowa pozycja z serii Centrum Edukacji Dziecięcej. Przyjemny i przystępny sposób na naukę zasad kurtuazji. Autorka zręcznie wplotła je w 22 opowieści. To uniwersalne sytuacje, jakie mogą przytrafić się każdemu. „Dobre wychowanie wierszem” Bożena Pierga Wierszykito coś, co dzieci wprost uwielbiają! Warto podkreślić fakt, że rymowana forma jest też łatwiejsza do zapamiętania, nawet dla najmłodszych. Bożena Pierga zawarła podstawy savoir-vivre właśnie w takim wydaniu. „Dzieci w sieci dobrych manier” Zofia Staniszewska Znakiem naszych czasów jest fakt, że konfrontujemy się z innymi ludźmi nie tylko w życiu realnym, ale także w wirtualnej rzeczywistości. Już najmłodsze dzieci warto więc uczyć, że także w Internecie obowiązuje etykieta. „Dzieci w sieci dobrych manier” to przewodnik po kulturze wpisów na portalach społecznościowych, forach i blogach. Co ważne, porusza też temat cyberprzemocy i bezpieczeństwa najmłodszych. „Współczesny savoir-vivre dla nastolatków” Marcin Przewoźniak, Joanna Jabłczyńska Propozycja skierowana do starszych dzieci. „Współczesny savoir-vivre dla nastolatków” to książka, która obala mit nudnej staroświeckiej etykiety. Autorzy, aktorka i dziennikarz, przekonują, że dobre wychowanie to powód do dumy, a same zasady wyjaśniają na ciekawych i zabawnych sytuacjach. Dzięki nim młody człowiek dowie się, co jest obciachem, a co nie! Dobre maniery są cechą, którą należy kształcić i pielęgnować od najmłodszych lat przez całe życie. Ich znajomość nie raz zaprocentuje w uznaniu i sympatii otoczenia. W końcu warto być dobrze wychowanym!
Savoir-vivre dla dzieci – najlepsze książki
Jeżdżenie z włączoną klimatyzacją zimą to w Polsce wciąż rzadkość. A szkoda! Bo włączanie klimy zimą to nie fanaberia, tylko dowód znajomości zasad działania układu. Tych, którzy na okres jesienno-zimowy rozstają się z klimatyzacją, już wiosną może przywitać uszkodzona sprężarka. Problemy mogą sprawiać również pozostałe podzespoły, których naprawa nie należy do najtańszych. Klimatyzacja od wielu lat przestała być już jedynie wyposażeniem oferowanym za dodatkową opłatą w pojazdach klasy premium. Dziś wielu nie wyobraża sobie jazdy w upalne dni bez niej. Jeśli ulegnie awarii, wyjazd w dłuższą trasę to istna katorga. Regularne przeglądy układu pozwalają w znacznym stopniu zminimalizować ryzyko usterki. Wciąż jednak większość kierowców wraz z ustaniem upałów zapomina o jej istnieniu. Najczęściej skutek jest jeden – po zimowym zastoju jej „odpalenie” kończy się rozczarowaniem, bo z nawiewu, zamiast przyjemnego chłodu leci ciepłe powietrze. Oznacza to najprawdopodobniej usterkę jednej z części układu odpowiedzialnego za chłodzenie. Dlaczego warto używać klimatyzacji przez cały rok? Jazda z włączoną klimatyzacją poza komfortem zwiększa również nasze bezpieczeństwo. Zimą, kiedy powietrze jest bardzo wilgotne, nietrudno o zaparowanie szyb. Dodatkowym źródłem wilgoci w kabinie samochodu jest śnieg, który wnosimy na butach. Zbiornikiem wilgoci zimą są również welurowe dywaniki, które piją wodę jak gąbka. W takiej sytuacji z pomocą może przyjść właśnie klimatyzacja, która bardzo dobrze osusza powietrze. Skierowanie nawiewu na szybę przy włączonej AC znacznie szybciej spowoduje, że szyby znów staną się przejrzyste. Sprężarka – im częściej używana, tym…lepiej! Jazda z włączoną klimatyzacja zwiększa zużycie paliwa. Co do tego nikt nie ma wątpliwości. Wielu kierowców właśnie tym argumentuje jej wyłączanie na zimę. Paradoksalnie oszczędność na paliwie może się jednak okazać kosztowna. Czynnik, który krąży w układzie, wymieszany jest w odpowiedniej proporcji z olejem, który ma za zadanie smarować sprężarkę oraz uszczelniać przewody. Dłuższy zastój klimatyzacji może doprowadzić do rozdzielenia się tych dwóch substancji. W takiej sytuacji po „odpaleniu” klimy okazuje się, że kompresor zaczyna chodzić bez odpowiedniego smarowania i szybko następuje jego zatarcie. W przypadku awarii tej części koszty naprawy mogą sięgać nawet kilku tysięcy złotych. Jeśli jednak wciąż nie chcemy używać klimatyzacji przez cały rok, zaleca się, aby przynajmniej raz w tygodniu włączyć ją mniej więcej na 15 min. Czynnik chłodzący Zimą najczęściej psuje się nieużywany kompresor, ale to niejedyna przyczyna niesprawnego układu. Eksperci uważają, że podczas nawet prawidłowego eksploatowania klimatyzacji w ciągu roku poziom czynnika potrafi się zmniejszyć o blisko 10%. Za mała ilość środka chłodzącego bardzo często powoduje niewłączanie się klimy. W takim przypadku nasze wydatki ograniczą się do uzupełnienia czynnika. Skraplacz Jeśli jednak wina nie leży po stronie czynnika, koniecznie trzeba sprawdzić szczelność układu. Często zdarza się bowiem, że środek chłodniczy wycieka przez przeciekający skraplacz. Problem zazwyczaj leży też po stronie pękniętego węża czy nieszczelnych zaworów. Parownik Jeśli chcemy, aby klima w pojeździe działała jak najdłużej, należy odpowiednio o nią zadbać. Raz w roku powinniśmy wymienić filtr kabinowy. Dobrym posunięciem będzie także odgrzybienie parownika. Wilgoć w nim panująca bardzo sprzyja rozwojowi grzybów. Warto również sprawdzić drożność kanału, który odpowiedzialny jest za odprowadzanie skroplin z parownika. Osuszacz Mniej więcej co trzy lata zaleca się wymianę osuszacza. Koszt takiego zabiegu mieści się w granicach 100–500 zł. Wszystko zależy od modelu pojazdu. Podzespoły układy chłodzenia nie należą do najtańszych. Regularne przeglądy klimatyzacji i całoroczne użytkowanie pozwolą więc w znacznym stopniu ograniczyć wydatki.
Co najczęściej psuje się w klimie zimą?
Pojęcie skanera na przestrzeni kilku lat mocno ewoluowało. Początkowo była to duża skrzynka z funkcją skanowania dokumentów, i to niekoniecznie od razu w kolorze. Później pojawiły się urządzenia wielofunkcyjne łączące w sobie cechy drukarki, kopiarki i właśnie skanera. Były to już praktyczne sprzęty oferowane w korzystnej cenie. A teraz przyszedł czas na kolejną ewolucję urządzenia do skanowania. W tej chwili na rynku są mobilne skanery, które spakujemy w... plecak. Obecnie niektóre zawody wymagają, aby być mobilnym, zawsze mieć sprzęt do drukowania czy skanowania przy sobie. Dlatego nie dziwię się, że producenci poszli z duchem czasu i sprzedają niewielkie skanery, które z powodzeniem można wykorzystywać w codziennej pracy. Nie trzeba nosić dodatkowej wielkiej torby, aby go przenieść. Na rynku są modele o różnej konstrukcji oraz cenie. Zaletą mobilnego (ręcznego) skanera jest możliwość użytkowania tylko za pomocą jednej dłoni i przeważnie jego waga nie przekracza 0,5 kg. Media-Tech ScanLine MT4090 Jest to praktycznie pierwszy mobilny skaner, jaki wpadł mi w oko. Producent oferuje modelMedia-Tech ScanLine MT4090, który kosztuje około 200–300 zł (w zależności od oferty). W tej kwocie otrzymamy funkcjonalny, ręczny, kolorowy skaner dokumentów w formacie A4. Jak odbywa się skanowanie? Wystarczy przejechać czytnikiem po dokumencie (jeśli za szybko, to urządzenie nas o tym poinformuje). Bez problemu poradzi sobie z pracą na dokumencie, fakturze czy gazecie. Oferuje dwa tryby skanowania: kolorowy oraz monochromatyczny. Wszystkie zeskanowane dokumenty zapisywane są na karcie microSD (do 32 GB). Ważnym atutem Media-Tech ScanLine MT4090 jest współpraca z oprogramowaniem ABBYY Screenshot Reader, które umożliwia przekonwertowanie dokumentów do formatu edytowalnego, tzw. OCR. Bardzo przydatna funkcja, jeśli pracujemy, np. z umowami. Urządzenie zasilane jest dwoma bateriami AA, które pozwolą na zeskanowanie około 200 dokumentów. Avision MiWand 2L Pro A4 Bardzo drogi skaner ręczny, ale o dużych możliwościach. Wyróżnia się przede wszystkim innowacyjną technologią podwójnych rolek, która zapewnia wyjątkową precyzję skanowania (zmniejszając ryzyko przekłamań i zniekształcenia obrazu). Avision MiWand 2L Pro A4 umożliwia także skanowanie do grzbietu książki (2,3mm). Mobilny skaner można obsługiwać za pomocą jednej dłoni bez konieczności użycia komputera i dodatkowego oprogramowania. Pliki zapisywane są na karcie microSD (do 32 GB) lub można je wysłać za pomocą WiFi. Port microUSB umożliwia szybkie skopiowanie zeskanowanych dokumentów (kolorowych oraz czarno-białych). W obudowie Avision MiWand 2L Pro A4 skrywa się kolorowy wyświetlacz LCD o przekątnej 1,8 cala. Umożliwia on podgląd skanu już po 2 sekundach od jego wykonania. Avision MiWand 2L Pro A4 kosztuje 600 zł. Brother DS-620 Kolejny przenośny skaner, który przyda się w codziennej pracy. Urządzenie zasilane jest za pomocą potu microUSB, ale nie potrzebuje gniazdka elektrycznego. Zasilanie może podchodzić z dowolnego sprzętu elektronicznego. Brother DS-620 skanuje dokumenty do rożnych formatów: JPG, TIFF, OCR (wersja edytowalna) oraz PDF. Pliki można bezpośrednio przesyłać na maila, do chmury czy na FTP. Rozdzielczość skanowania wynosi 600×600 dpi, a prędkość to 7,5 strony na minutę (przy 300×300 dpi). Brother DS-620 wyceniono na około 400 zł. Epson DS-30 Model Epson DS-30 jest pierwszym skanerem mobilny, tzw. ręcznym, firmy Epson. Przeznaczony jest głównie dla biznesu, ponieważ można za jego pomocą szybko i w dobrej jakości zeskanować dokument (do JPG, PDF czy wersji edytowalnej). Urządzenie waży nieco ponad 300 gramów i zasilane jest za pomocą portu microUSB. Producent udostępnia również szereg dodatkowych programów, m.in. EpsonScan (wyszukiwanie informacji w plikach PDF, usuwanie kolorów RGB, poprawę jakości tekstu, automatyczne obracanie oraz usuwanie otworów po dziurkaczu), Abbyy Fine Reader służy do optycznego rozpoznawania pisma, a Presto! BizCard 5 ułatwia zarządzanie wizytówkami. Mobilny, ręczny skaner do pracy i na uczelnię to rozwiązanie idealne! Urządzenie dedykowane jest osobom, które często pracują poza domem czy biurem. Mobilny, inaczej ręczny, skaner dedykowany jest wąskiej grupie osób, m.in. handlowcom, przedstawicielom, agentom ubezpieczeniowym, sprzedawcom z różnych branż, architektom, rzeczoznawcom oraz studentom. Taki sprzęt zmieści się praktycznie w każdym plecaku i każdej torbie. Nie są to urządzenia ciężkie, więc nie będziemy odczuwać dyskomfortu podczas przenoszenia.
Mobilny (ręczny) skaner. Przegląd modeli
Serwisy VOD zarówno na świecie, jak i w naszym kraju przeżywają obecnie wielki rozkwit. Nie ma się więc co dziwić, że coraz więcej posiadaczy telewizorów chce korzystać z ich zasobów. Co powinien mieć nasz telewizor, aby móc na nim oglądać Netflix/Showmax/HBO? Smart TV Ogrom sprzedawanych dzisiaj odbiorników to tzw. Smart TV, czyli inteligentne telewizory, które oprócz standardowych funkcji odbioru np. telewizji naziemnej, posiadają również możliwość dostarczania usług innymi metodami, głównie za pośrednictwem internetu. Zazwyczaj są one zaopatrzone w swój własny system operacyjny, pozwalający na instalację np. dodatkowych aplikacji czy gier. Co mają z tym wspólnego serwisy VOD? Jak się można domyśleć, VOD opierają się głównie na internecie. Aby móc korzystać np. z serwisu Netflix, najczęściej trzeba pobrać i zainstalować specjalną aplikację, zalogować się na konto i dopiero wtedy będziemy mogli w pełni docenić dobrodziejstwa wideoteki VOD. Jak widać, kiedy posiadamy Smart TV korzystanie z serwisów VOD nie jest zbyt trudne. Sytuacja wygląda podobnie, jeśli zdecydujemy się na telewizor z systemem Android. Wystarczy tylko zainstalować odpowiednią aplikację ze sklepu Google Play, aby mieć opcję korzystania np. z usługi Showmax. W każdym przypadku musimy pamiętać, że do oglądania niezbędne jest wykupienie odpowiedniego abonamentu. A co zrobić, gdy nie posiadamy Smart TV? Android TV Box Jednym ze sposobów na uzyskanie dostępu do serwisów VOD bez posiadania Smart TV jest zakup tzw. Android TV Box, czyli zewnętrznego urządzenia zaopatrzonego (jak nazwa wskazuje) w system Android. Wystarczy, że Android TV Box podłączymy do wolnego złącza HDMI i już będziemy mogli cieszyć się ze wszystkiego, co niesie ze sobą system Android (wliczając w to instalację dowolnych aplikacji, w tym tych obsługujących np. Netflix, HBO czy Showmax). Wybierając Android TV Box, należy kierować się podobnymi wytycznymi, jak przy zakupie smartfona (wykluczając oczywiście baterię i ekran). W zależności od naszych zasobów finansowych uwzględnijmy urządzenie z jak największą ilością RAM, pamięci wewnętrznej i najszybszym procesorem. Zwróćmy też uwagę na to, czy TV Box działa na bazie w miarę świeżej odsłony systemu Android (w chwili, kiedy piszę te słowa, najnowsza wersja tego OS to 8.0 Oreo). W sprzedaży można poza tym znaleźć urządzenia podobne do Android TV Box, które z wyglądu przypominają pendrive’a. Zamiast do portu USB podpina się je do wejścia HDMI. Działają praktycznie na takiej samej zasadzie, co TV Box. Ceny? Najprostsze urządzenia tego typu kupimy już za ok. 70–90 zł. Te nieco bardziej zaawansowane kosztują nawet kilkaset złotych. VOD z konsoli do gier A co, jeśli nie mamy Smart TV i nie chcemy kupować Android TV Box? W takim przypadku może nas uratować posiadanie konsoli do gier. Takie konsole, jak Xbox One czy PlayStation 4 posiadają swój własny system operacyjny pozwalający na instalację nie tylko gier, ale i aplikacji. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by w pamięci naszej konsoli oprócz gier zainstalować np. aplikację obsługującą Netflix. Wystarczy ją uruchomić, zalogować się na swoje konto i już bez problemu można korzystać z całego repertuaru, jaki dostarcza ten serwis VOD. Komputer lub laptop ostatnią deską ratunku Zapewne większość z was wie, że laptopy i komputery stacjonarne można podłączyć do telewizora (pod warunkiem, że posiadamy w nim odpowiednie wyjście, np. HDMI). Śmiało można zatem na komputerze zainstalować aplikację VOD i oglądać materiały wideo na naszym domowym telewizorze. Z uwagi na fakt, że większość osób posiada w domu komputer lub laptop, takie rozwiązanie jest chyba jednym z najczęściej stosowanych.
Co nasz telewizor powinien mieć, aby móc na nim oglądać Netflix/Showmax/HBO?
Sezonowa wymiana opon w naszym kraju nie jest obowiązkowa, jednak polscy kierowcy coraz powszechniej używają dwóch kompletów ogumienia. W związku z tym coraz częściej pojawia się problem, jak prawidłowo przechowywać opony. Jazda na oponach dedykowanych do konkretnych warunków atmosferycznych w znaczący sposób poprawia nasze bezpieczeństwo za kierownicą. Posiadanie dwóch kompletów opon wiąże się jednak z koniecznością przechowywania jednego, gdy z niego nie korzystamy. Wbrew pozorom opony, a właściwie guma, z której są one wykonane, to dosyć delikatna materia, która wymaga odpowiednich warunków przechowywania. Składowanie opon przez kilka zimowych bądź letnich miesięcy w niewłaściwy sposób i w nieodpowiednich warunkach może przyczynić się do szybszego starzenia gumy, jej degeneracji lub nawet trwałego odkształcenia opon. Dlatego, jeżeli chcemy, aby nasze zimowe/letnie opony posłużyły nam przez kilka sezonów i zachowały swoje optymalne właściwości przez cały czas, musimy zapewnić im właściwe warunki przechowywania. Z daleka od promieni UV i chemikaliów Najistotniejszym czynnikiem, na jaki powinniśmy zwrócić uwagę, wybierając odpowiednie miejsce na przechowywanie opon, jest to, aby było ono pozbawione dostępu światła słonecznego. Promieniowanie UV uszkadza gumę i przyczynia się do jej szybszego starzenia. Guma opony nie lubi również kontaktu z chemikaliami, które często zanieczyszczają podłogę garaży lub są składowane bezpośrednio przy oponach. Zwróćmy również uwagę, aby opony nie były przechowywane w bezpośrednim sąsiedztwie źródeł ciepła, jak rury czy piece. Chcąc zapewnić oponom optymalne warunki, powinniśmy dodatkowo zadbać, aby w pomieszczeniu, nie było nadmiernej wilgoci. Z tego względu niewskazane jest przechowywanie opon pod zadaszeniem na wolnym powietrzu. Optymalnym rozwiązaniem jest zamknięte, wentylowane pomieszczenie. Jak przechowywać opony z felgami? Komplet opon możemy przechowywać na felgach lub bez nich. Nie ma jednoznacznych wytycznych, który sposób jest lepszy, ale warto zwrócić uwagę, że dwa komplety opon z felgami to bardziej praktyczne rozwiązanie. Ponadto zdejmowanie i zakładanie opon na felgi z pewnością nie przyczynia się do poprawy ich kondycji. Jeżeli opony są założone na felgi powinniśmy przechowywać je ułożone poziomo na stosie. Musimy jednak pamiętać, aby raz na kilka tygodni zamieniać je miejscami. Dzięki temu unikniemy niebezpieczeństwa trwałych odkształceń opony, która leży na samym dole. Z tego względu najlepszym urządzeniem do magazynowania opon z felgami są specjalne stojaki. Dzięki nim opony nie stykają się i nie ma konieczności ich przekładania. Opony wraz z felgami można również zawiesić, korzystając z odpowiednich wieszaków lub ustawić pionowo. Eksperci zalecają, aby opony niezałożone na felgi ustawić pionowo i raz na kilka tygodni przekręcać je w celu uniknięcia trwałych odkształceń. W tym wypadku niepolecane jest układanie opon na stosie, a tym bardziej ich wieszanie. Zakonserwuj opony Niezależnie od tego, w jaki sposób przechowujemy opony, dobrym pomysłem będzie zakup specjalnych pokrowców, które chronią przed działaniem niekorzystnych czynników zewnętrznych. Pamiętajmy, aby po zdjęciu opon z samochodu, szczególnie po zimie, opłukać je wodą z detergentem oraz sprawdzić, czy w bieżniku nie tkwią żadne ciała obce a jego głębokość jest wystarczająca. Dobrym pomysłem jest również natarcie opon środkami do konserwacji. Przestrzeganie tych kilku prostych zasad odpowiedniego przechowywania opon sprawi, że zachowają one swoje optymalne właściwości i posłużą nam w dobrej kondycji przez kilka sezonów.
Jak poprawnie przechowywać opony?
Zakup pieca C.O. to jedna z najważniejszych inwestycji w domu. Od tego, na jaki sposób ogrzewania pomieszczeń zdecydujemy się, będzie zależał potem komfort mieszkańców. Na co zwrócić uwagę, wybierając piec do domu? Właściwe ogrzanie budynku mieszkalnego, a czasami także wody, to priorytet każdego właściciela domu. Wybierając piec centralnego ogrzewania, należy wziąć pod uwagę wiele różnych aspektów: od skuteczności danego systemu grzewczego, poprzez koszty eksploatacji, po komfort użytkowania. Nie bez znaczenia jest także podejście do kwestii ekologicznych. Ministerstwo Środowiska zbadało, że dla 39% Polaków zanieczyszczenie powietrza jest największym problemem środowiska naturalnego w naszym kraju. Jakie paliwo do pieca? Wybór paliwa, jakim chcemy ogrzewać nasz dom, to jeden z głównych czynników, który ma wpływ na zakup pieca C.O. W tym przypadku należy brać uwagę nie tylko dostępność danego paliwa w okolicach zamieszkania, ale także koszty eksploatacji. Według danych Ministerstwa Środowiska najpopularniejszy jest węgiel, którego używa do ogrzewania 41% gospodarstw domowych. Nic dziwnego – jest to, obok drewna, najtańsze paliwo, dlatego piece na węgiel lub miał cieszą się ciągle dużą popularnością. Niestety, paliwo stałe wymaga wygospodarowania odpowiedniego miejsca do jego przechowywania. Najwygodniejsze i bardzo popularne jest zasilanie pieców gazem ziemnym, jednak nie wszędzie istnieje dostęp do takiej instalacji. Można wtedy zdecydować się na gaz płynny albo na olej opałowy. Najmniej popularne są kotły elektryczne. Kolejna kwestia to wybór pieca ze względu na rodzaj komory spalania i jego sprawność. Komora może być otwarta lub zamknięta. Kotły gazowe na przykład występują w dwóch wersjach. Przy otwartej komorze spalania piec musi zostać umieszczony w pomieszczeniu, które spełnia określone normy, ponieważ wtedy powietrze jest zasysane właśnie z tego pomieszczenia. Natomiast kotły z zamkniętą komorą spalania są z reguły droższe, ale jednocześnie charakteryzują się wyższą sprawnością. W tej grupie warto zwrócić uwagę na niezwykle wydajne kotły kondensacyjne, które mogą być instalowane jako wiszące lub stojące. Mniejszą sprawnością charakteryzują się piece węglowe, w których często może być spalane także drewno, brykiet, trociny i inne paliwo stałe. Nierzadko dość niska sprawność wynika ze specyfiki samego paliwa, które, szczególnie w starszych piecach, nie jest dostarczane do komory spalania w sposób ciągły. box:offerCarousel Funkcje i moc pieców Piec C.O. musi zostać wybrany również pod kątem tego, jakie zadania zostaną przed nim postawione. Jeśli jego funkcją będzie tylko ogrzewanie pomieszczeń, można zdecydować się na piec jednofunkcyjny. Taki sam piec wykorzystuje się czasami również wtedy, gdy zachodzi potrzeba podgrzewania wody. Montuje się wtedy dodatkowo zasobnik. Inne rozwiązanie to piec dwufunkcyjny. Zarówno piece na paliwa stałe, gazowe, jak i piece olejowe dostępne w wersji jednofunkcyjnej i dwufunkcyjnej. Nie można zapominać o tak ważnej kwestii, jak dobór odpowiedniej mocy grzewczej pieca do powierzchni domu. Zbyt mały piec nie ogrzeje właściwie pomieszczeń, nie mówiąc już o zapewnieniu odpowiedniej ilości ciepłej wody do codziennego użytku. Najczęściej przyjmowane są następujące wartości: 120-200 W/m2 dla domów wybudowanych przed rokiem 1982, które nie posiadają izolacji cieplnej; 90-120 W/m2 dla domów wybudowanych w latach 80. i 90. XX wieku; 60-90 W/m2 dla domów budowanych od końca lat 90. XX wieku – budynki z nowoczesnymi oknami, posiadające dobrą izolację cieplną. Często również dobiera się moc pieców pod kątem zapotrzebowania na ciepło do podgrzewania wody użytkowej (c.w.u.). Na przykład w przypadku pieca dwufunkcyjnego moc powinna być większa niż 18 kW, a przy dużej rodzinie – nawet 30 kW. Wybór odpowiedniego pieca C.O. rzutuje na wygodę codziennego użytkowania domu i na komfort jego mieszkańców. Dlatego trzeba rozważyć różne aspekty i możliwości zanim wybierze się rodzaj pieca, a potem jego konkretny model. Wszystko po to, by piec stał się przydatnym i wydajnym urządzeniem, a nie źródłem kłopotów.
Jak wybrać piec C.O. do domu?
Kiedy trzeba kupić nowe opony? Kiedy trzeba kupić nowe opony? Stan opon samochodowych ma ogromny wpływ na bezpieczeństwo jazdy. Dlatego kierowca powinien jak najczęściej je kontrolować pod kątem widocznych uszkodzeń. Oznaki zużycia kwalifikujące oponę do wymiany: Zmniejszająca się wysokość bieżnika. Zgodnie z prawem graniczna wysokość bieżnika to 1,6 milimetra. Specjaliści zalecają jednak wymianę opon już wtedy, gdy bieżnik ma poniżej 3 mm wysokości. Wysokość bieżnika można mierzyć na wiele sposobów. Istnieją specjalne mierniki. Można to zrobić także za pomocą suwmiarki. Niektóre opony posiadają również tzw. TWI, czyli wskaźniki granicznego zużycia. Jeśli tak jest, opona posiada odpowiedni symbol na boku. TWI to nadlewy bieżnika pomiędzy klockami, o wysokości 1,6–1,7 milimetra. Dzięki nim kierowca jest w stanie szybko sprawdzić, czy bieżnik osiągnął minimalną wartość graniczną. Wiek powyżej dziesięciu lat – na każdym boku opony znajduje się data produkcji. Nie wolno stosować opon starszych niż 10 lat. Widoczne zniekształcenia – takie pojawiają się w przypadku opon źle przechowywanych. Odlepianie się bieżnika – to zdarza się w przypadku opon bieżnikowanych. Wybrzuszenia w boku lub na czole opony. Uszkodzenia: - więcej niż trzy przebicia – to kwalifikuje oponę do wymiany, nawet wtedy, gdy jest nowa. W przypadku opon ciężarowych są to cztery uszkodzenia. - więcej niż jedno uszkodzenie na wycinku opony mierzącym 120 stopni (1/3 opony) – kwalifikuje ją do wymiany. Deformacja drutówki (wewnętrzny okrąg opony ma niewłaściwy kształt). Widoczność drutówki – w stopce opony (elemencie styku opony z felgą) widoczny jest stalowy drut zatopiony w oponie. Wybrzuszenia, pęknięcia, rozdarcia boku opony – tego rodzaju uszkodzeń się nie naprawia. Oznaki zużycia nie kwalifikujące opony do wymiany: Niesymetryczne zużycie bieżnika np. tzw. przycięcie – jest spowodowane złym ustawieniem geometrii zawieszenia. Może być też spotykane w autach powypadkowych, których stan nie pozwala na odpowiednią korekcję geometrii. W większości aut wystarczy ustawienie geometrii, aby bieżnik zaczął się zużywać we właściwy sposób. Ząbkowanie opon – nie zagraża bezpieczeństwu, ale jest uciążliwe, bo powoduje silny hałas w czasie jazdy. Ząbkowanie opon może być spowodowane jazdą z niedociążonym tyłem samochodu. Opony w przyczepach kempingowych i samochodowych – co ile wymieniać? Opony w często używanych przyczepach wymienia się tak samo, jak samochodowe – w przypadku zużycia bieżnika, widocznych uszkodzeń, albo wtedy, gdy mają więcej niż 6 lat. Opony w rzadko używanych przyczepach mogą mieć wysoki bieżnik, ale z racji tego, że pojazd jest rzadko używany, a opony stoją cały czas w miejscu, dochodzi w nich do poważnych odkształceń. A to powoduje, że graniczną datą jest również 6 lat. Koło zapasowe – po jakim czasie należy je wymienić? Wiele współczesnych samochodów nie posiada już koła zapasowego schowanego w bagażniku. Zamiast niego montuje się w nich koło dojazdowe albo (coraz częściej) zestaw do szybkiej naprawy koła. Przy mniejszym uszkodzeniu pozwala on na dojechanie do warsztatu wulkanizacyjnego. Nadal jednak wielu kierowców wozi ze sobą koło zapasowe. Czy ono również podlega wymianie? Przecież prawie w ogóle się nie zużywa, tylko zdecydowaną większość swojego życia leży sobie wygodnie. Otóż koło zapasowe niszczy się jeszcze szybciej, jeśli nie jest używane. Dlatego zaleca się, aby oponę na kole zapasowym wymieniać co 6 lat.
Kiedy trzeba kupić nowe opony?
Kochasz stylowe miejskie wnętrza, ale popularny styl skandynawski trochę ci się przejadł? Wypróbuj urban chic – gorący trend, który w gustowny sposób łączy elegancję z industrialnymi oraz loftowymi elementami i doprawia całość o wysmakowane detale. Hej mieszczuchu, oto propozycja dla ciebie! Architekci wnętrz zakochali się w tym stylu, może teraz czas na ciebie? Jeśli kochasz miasto, charakterystyczną dla niego paletę kolorów i typowe materiały jak beton, cegła i stal, urban chic z pewnością podbije twoje serce. To trend, który czerpie inspirację z miejskiego otoczenia i wynosi je na wyższy poziom estetyki. Jeśli myślisz, że takie wnętrze nie może być gustowne i przytulne, jesteś w błędzie. Urban chic nie jest apoteozą betonu i skrajnej surowości – umiejętnie balansuje pomiędzy ciepłem jakie do wnętrza wnosi cegła i drewno, a chłodem betonu i stali, tworząc przestrzeń, w której czuć ducha miasta. Czym charakteryzuje się urban chic? box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Popularny urban chic jest zafascynowany tym, co miejskie — w dobrym znaczeniu oczywiście. Nie znajdziesz w nim żywych, wesołych kolorów, ani luksusowych wykończeń. Ten trend kocha naturalną, stonowaną paletę kolorów, w której dominują biele, szarości i grafity, czerń oraz ciepłe odcienie ceglanej czerwieni i brązy. Charakterystyczne dla niego jest mieszanie tekstur — chropowata powierzchnia cegły łączy się tutaj z gładką stalą, sękowatym drewnem i porowatym betonem. Surowe wykończenia ścian i akcesoriów mają za zadanie dać wrażenie autentyczności. Podobne faktury znajdziesz przecież na każdej ulicy! W prawdziwym urban chic nie ma miejsca tylko na wymuskane detale i lśniące lakierowane powierzchnie jak to bywa w nowoczesnych wnętrzach. Jakie meble wybrać do takiego wnętrza? box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Wnętrze w tym stylu zdominowane jest przez spójną kolorystykę i meble o prostej stylistyce. Zazwyczaj są to nieskomplikowane drewniane meble, nierzadko poddane upcyclingowi lub pochodzące z wtórnego obiegu. Nie wzbraniaj się przed nimi — najlepiej, jeśli opowiadają pewną historię, widać na nich ślady użytkowania, a ich powierzchnie nie są dopracowane. Często w aranżacjach pojawiają się industrialne detale – regały są wykonane na przykład ze spawanych rurek, a przy surowym, drewnianym stole, stoją kultowe metalowe krzesła inspirowane modelem Tolix. Urban chic lubi kontrolowany miszmasz, zwłaszcza, jeśli dotyczy materiałów – szukaj stolików kawowych i konsol, które łączą metal z kamieniem, metalowych łóżek i skórzanych sof w minimalistycznym, podniszczonym stylu Diabeł tkwi w (industrialnych) szczegółach Miasto równa się przemysł, a w kwestii stylistyki przemysł rządzi się swoimi prawami. Urban chic z zachwytem zagląda do dawnych zakładów pracy, warsztatów i na linie produkcyjne. Co stamtąd przynosi? Przede wszystkim robi dobry użytek z kabli i nierzadko je eksponuje – biegną po ścianach lub odgrywają zasadniczą rolę w lampach. Zamiast fikuśnych abażurów woli szklane, przezroczyste lampy lub żarówki w rozmiarze XXL, które w estetyczny sposób odkrywają żarzące się wnętrze. Rury, metalowe przełączniki i klosze rodem z maszynowni – wszystkie z powodzeniem wykorzystasz w mieszkaniu w stylowym miejskim stylu. Na industrialnych dodatkach historia się nie zaczyna i nie kończy. Gdyby tak było, czym różniłby się urban chic od stylu industrialnego? Eleganckiego sznytu dodadzą mu obrazy, grafiki i przedmioty lub meble, które są przykładem wybornego wzornictwa, na przykład z lat 50. Dopraw całość akcesoriami dekoracyjnymi o prostych formach, ale z odrobiną błysku (szukaj tych w kolorach starego złota, mosiądzu i miedzi) i voilà!
Urban chic - modny trend w twoim wnętrzu
Kiedyś ten tekst był lekturą obowiązkową, niegdyś stał się inspiracją do wyreżyserowania mało dziś znanego filmu „Test pilota Pirxa”, który zresztą bazował na zaledwie jednej opowieści, niemniej niegdyś był to tekst szlagierowy. Według badaczy proza Stanisława Lema także była kiedyś najczęściej czytaną prozą w Polsce. Dziś nieco przykurzone „Opowieści o pilocie Pirxie” wypada przypomnieć i odnotować współczesnemu czytelnikowi, dlaczego są takie niezwykłe i dlaczego mimo upływu czasu pozostają aktualne. Doświadczanie i poznawanie Zawarte w kilku opowiadaniach zebranych w jednym tomie opowieści o pilocie Pirxie to historia człowieka, który kształcąc się do swojego zawodu, wykonując go i doświadczając w trakcie swojej pracy różnorodnych wydarzeń, poznaje granice własnych możliwości, uczy się również swojego człowieczeństwa, a także popada we własne wewnętrzne konflikty i wątpliwości. Pilota Pirxa poznajemy w zasadzie już jako dorosłego człowieka, nie znamy jego przeszłości ani rodziny, bowiem cała jego historia ma związek z tym, że jest pilotem i ów zawód stanowi jakby świadectwo jego osobowości. Jakkolwiek jako kadet nie wykazuje się przesadnie pilnością w nauce, tak jednak jego rysy charakterologiczne dość szybko wskazują, jak umiejętnie radzi sobie w kryzysowych sytuacjach. Test pilota Pirxa Część opowiadań stworzonych przez Lema to istne perełki prozy science fiction, na bazie których mógłby powstać niejeden scenariusz i niejeden świetny film. Zagadkowe zniknięcia w kosmosie pilotów na patrolach, zwariowany robot wystukujący alfabetem Morse’a ostatnie rozmowy załogi sprzed śmiertelnego w skutkach wypadku, nietypowa katastrofa podczas standardowego lądowania, która nie miała prawa się zdarzyć czy robot wiedziony ciekawością granic własnych możliwości – to zaledwie garstka tematów, które Lem umieścił w swojej książce. Najsłynniejsze opowiadanie, „Rozprawa”, którego fabuła wzbudziła ogromne zainteresowanie twórców filmu „Test pilota Pirxa”, jest jedną z tych opowieści, wobec których nie sposób przejść obojętnie. Fundamentalne pytania o istotę człowieczeństwa, o to, co nas wyróżnia w świecie rzeczy nieożywionych, wreszcie o to, czy człowieka będzie mogła zastąpić maszyna, pozostają nadal otwarte. Aktualny Lem Poddając swojego bohatera próbom i testom, długiej samotności i konieczności poleganiu tylko na sobie, Stanisław Lem przedstawia jednocześnie człowieka silnego i słabego. Obdarzonego wewnętrzną siłą, ale też zwykłą ludzką skłonnością do popełniania błędów, powolnego docierania do wniosków czy dochodzenia do prawdy domysłami. W ten oto sposób czytelnik otrzymuje do rąk historię nieśmiertelną, ciągle aktualną niezależnie od tego, jak bardzo zmieniają się podróże kosmiczne, jak daleko sięgnęła nauka i jakie w przyszłości osiągniemy jeszcze możliwości eksplorowania Wszechświata. Dopóty nieustannie będziemy zadawać sobie filozoficzne pytania, ciągle testować nasze człowieczeństwo przez pryzmat kolejnych historycznych wydarzeń, dopóki „Opowieści o pilocie Pirxie” będą aktualne. Powieść Stanisława Lema dostępna jest także w wersji elektronicznejw formatach EPUB i MOBI. Zobacz także inne książki Stanisława Lema. Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl
„Opowieści o pilocie Pirxie” Stanisław Lem – recenzja
Jesień i zima to idealny czas na stosowanie kwasów. Jednym z bardziej popularnych kwasów stosowanych na twarz jest kwas migdałowy. Działa on delikatnie, ale jednocześnie skutecznie. Jego głównym zadaniem jest złuszczenie skóry, rozjaśnienie jej oraz pozbycie się przebarwień, zaskórników i krostek. Reguluje on również wydzielanie sebum. Wskazany jest przede wszystkim dla osób, które zmagają się z trądzikiem i nie posiadają wrażliwego typu cery. Po zastosowaniu kwasu migdałowego twarz będzie oczyszczona i rozpromieniona. Dodatkowo kwas ma działanie przeciwzmarszczkowe. Kosmetyki z kwasami Najskuteczniejszą formą używania kwasów jest nałożenie czystego kwasu na twarz, ale nie jest to zadanie proste. Nieumiejętne zastosowanie czystego kwasu może spowodować np. poparzenie. Rozwiązaniem wygodniejszym i prostszym w aplikacji jest stosowanie kosmetyków z kwasami. Na rynku są dostępne produkty z różną ich zawartością, począwszy od 2–3% do 10% i więcej. Kosmetyki z mniejszą dawką działają delikatniej i mniej inwazyjnie, zazwyczaj nie powodują też silnego łuszczenia się skóry. Wyższe stężenie kwasów jest bardziej agresywne i może powodować zaczerwienienie lub podrażnienie skóry. Spośród kosmetyków z zawartością kwasów możesz wybierać z toników, żeli do mycia twarzy czy specjalistycznych kremów. Podczas takiej kuracji skóra może być przesuszona, ściągnięta lub zaczerwieniona, warto więc postawić na dodatkową porcję nawilżenia. Jeżeli zdecydujesz się na tonik i np. krem z wyższym stężeniem kwasu, to możesz spokojnie używać swojego normalnego żelu do mycia twarzy, aby nie atakować skóry z każdej możliwej strony lub stosować krem i żel naprzemiennie, np. co drugi dzień. Skóra nie lubi zbyt agresywnego traktowania, będzie się broniła przed działaniem silnych kosmetyków, lepiej zatem zacząć od niższego stężenia. Preparatów z kwasem nie stosuj również w okolicach oczu, gdyż skóra w tym miejscu jest wyjątkowo delikatna, cieńsza niż na reszcie twarzy. Trzeba unikać jej przesuszania czy łuszczenia. Kosmetyków z kwasem migdałowym jest sporo na rynku. W tym zestawieniu prezentowane będą produkty różnego rodzaju – drogeryjne, apteczne i gabinetowe, w różnych cenach. Żaden z podanych kosmetyków nie posiada w swoim składzie alkoholu, który jest bardzo agresywny i powoduje wyjałowienie naturalnej flory bakteryjnej, dlatego nie powinno się go używać do pielęgnacji skóry twarzy. Ponadto wiele z kosmetyków jest wzbogaconych o dodatkowe kwasy, np. mlekowy lub laktobionowy, jak również o inne substancje nawilżające, takie jak pantenol, czy witaminę B3 (inaczej zwaną witaminą PP). Jeżeli nie ma podanego stężenia kwasu, oznacza to, że nie było takiej informacji na opakowaniu i zapewne nie jest to wysokie stężenie. Kupując kosmetyk z kwasem, zwróć szczególną uwagę na miejsce, w którym występuje informacja o jego obecności. Im jest ona wyżej, tym prawdopodobnie wyższe będzie stężenie kwasu. Skin Clinic Professional Mezo Terapia Korygująca Bielenda W skład tej serii wchodzą cztery produkty: aktywny krem korygujący anti-age dzień/noc, aktywna maska korygująca w hydroplastycznym płacie 3D na twarz anti-age, aktywne serum korygujące anti-age dzień/noc oraz aktywny tonik korygujący anti-age. Z całej grupy zdecydowanie godne polecenia są dwa produkty – tonik oraz serum. Tonik zawiera niskie stężenie kwasów, m.in. migdałowego, laktobionowego, mlekowego oraz hialuronowego, który ma właściwości nawilżające. Ma za zadanie redukcję widoczności porów i błyszczenia skóry, rozjaśnienie przebarwień i dodatnie blasku cerze. Produkt idealnie nadaje się do codziennego stosowania w dzień i w nocy, nie zostawia lepkiej warstwy, a stężenie kwasów, które zawiera, jest niskie. Tonik ogranicza również namnażanie się bakterii. Serum to kosmetyk zdecydowanie do stosowania na noc, ponieważ jest odrobinę lepki i może nie współpracować dobrze z makijażem. Zawiera dziesięcioprocentowe stężenie kwasu, więc skóra po nim najprawdopodobniej będzie się łuszczyć, odsłaniając nowy naskórek. Ponadto zawiera kwas laktobionowy oraz witaminę B3, która ma za zadanie nawilżać skórę i działać przeciwtrądzikowo. Po pierwszej aplikacji zauważysz lekkie rozjaśnienie i rozpromienienie, zwężenie porów i mocniejsze rozjaśnienie nastąpi po kilkukrotnym użyciu. Serum możesz stosować codziennie, ale jeżeli twoja cera jest wrażliwa, to spokojnie możesz używać je co 2–3 dni, aby miała czas na regenerację. Maseczka w płacie to świetny sposób, aby zobaczyć, jak twoja skóra reaguje na kwas migdałowy. Jest jednokrotnego użytku, wystarczy nałożyć ją na oczyszczoną twarz, pozostawić na 15 minut i zdjąć. Krem do twarzy ma lekką formułę i delikatne działanie nawilżające, kwas migdałowy jest w środku składu, więc zapewne nie ma wysokiego stężenia. Kosmetyki z tej serii kosztują około 20 zł, tonik i maseczka nawet mniej. Jeżeli nie wiesz, czy kwas migdałowy jest dla ciebie, warto rozpocząć właśnie od tej serii, to bardzo udana propozycja drogeryjna. Pharmaceris T-Trądzik Seria T jest przeznaczona dla osób, które borykają się z problemem trądziku. Tworzy ją bardzo dużo produktów, a kosmetyki z kwasem migdałowym to: oczyszczający płyn bakteriostatyczny z trzyprocentowym kwasem migdałowym, antybakteryjny żel myjący, krem z pięcioprocentowym kwasem migdałowym na noc o I stopniu złuszczania oraz krem z dziesięcioprocentowym kwasem migdałowym na noc o II stopniu złuszczania. Płyn bakteriostatyczny jest świetny do stosowania na co dzień, szczególnie jeżeli zmagasz się z podskórnymi zmianami lub twoim problemem jest nadmierne błyszczenie się cery. W swoim składzie ma ekstrakt z cytryny, który działa rozjaśniająco. Jest też wersja z dwuprocentową zawartością kwasu w formie sprayu. Idealna do stosowania na plecy lub dekolt. Antybakteryjny żel myjący to propozycja dla osób, które chcą dodatkowego działania oczyszczającego. Zawiera salicylan sodowy, który ma również działanie przeciwtrądzikowe. Kosmetyki z większym stężeniem, które już zadziałają z widocznym efektem łuszczenia, to kremy z pięcio- i dziesięcioprocentową zawartością kwasu. Warto zacząć od niższego stężenia, aby zobaczyć, jak skóra reaguje z tym składnikiem. Wyższe stężenie naraża na ryzyko wystąpienia podrażnienia. Po zastosowaniu kremów twarz powinna zdecydowanie się wygładzić, przebarwienia stać się jaśniejsze, a drobne zmarszczki ulec redukcji. Z tej serii są również dwa kremy, które mogą uratować skórę, gdy ta źle zareaguje na kwasy. Mowa o kremie nawilżająco-kojącym do twarzy Sebo-Moistatic SPF 30, do stosowania w trakcie i po kuracjach przeciwtrądzikowych, oraz o kojącym kremie do twarzy Octopirox SPF 15, dla skóry łojotokowej, zaczerwienionej, skłonnej do łuszczenia. Cena tych kosmetyków to około 30–40 zł, są to kosmetyki apteczne. Dr Norel Wilsz Mandelic Acid W skład serii z kwasem migdałowym wchodzą trzy produkty: żelowy tonik, żel oczyszczający oraz krem rozjaśniająco-wygładzający z kwasem migdałowym i PHA. Wcześniej opisywane toniki miały formę płynną, ten jest żelem. Najlepiej nanieść go bezpośrednio na twarz, bez używania wacika. Zostawia on lekko lepką warstwę, dlatego warto stosować go na noc, tak jak zaleca producent. Po jego aplikacji spokojnie możesz nałożyć swój ulubiony krem czy olejek. Tonik ma lekkie działanie złuszczające, wygładzające i rozjaśniające. Żel oczyszczający do mycia twarzy zawiera sześcioprocentowe stężenie kwasu, więc jest ono całkiem wysokie. Działa antybakteryjnie, nie wysusza, nie ściąga. Idealnie nadaje się do dokładnego oczyszczenia. Żel nie pieni się jak typowy środek do mycia twarzy, w swoim składzie nie zawiera mydła, lepiej używać go wraz z gąbką celulozową (którą warto co kilka dni przepłukać wrzątkiem) lub silikonową myjką, za pomocą której przed aplikacją kosmetyku dokładnie pozbędziemy się zanieczyszczeń i makijażu po całym dniu. Krem rozjaśniająco-wygładzający z kwasem migdałowym i PHA ma działanie głęboko nawilżające, rozjaśniające, jak również zmniejsza rumień i widoczność rozszerzonych naczynek krwionośnych. Zawartość kwasu migdałowego w kremie wynosi 4%, a także 6% polihydroksykwasów, które mają dodatkowe działanie nawilżające i zmniejszają zaczerwienienie. Krem nie zawiera filtru i nie powinno używać się go w okolicach oczu. Cena wymienionych kosmetyków zaczyna się od 30 zł, cena kremu to około 70 zł, jest to propozycja gabinetowa. Kwasy są fotoczułe, oznacza to, że wchodzą w reakcję z promieniami słonecznymi i mogą spowodować dodatkowe przebarwienia lub reakcje alergiczne. Aby tego uniknąć, stosuj zawsze krem lub podkład z filtrem o wartości minimum 20 SPF. Skóra po zastosowaniu kwasów może zareagować wyrzutem zmian, gdyż się oczyszcza, ale jeżeli niepokoi cię taki stan i uważasz, że jest on zbyt duży lub trwa za długo, to kwas migdałowy może nie być dla ciebie. Możesz spróbować kwasu azelainowego, pirogronowego czy też glikolowego.
Przegląd kosmetyków z kwasem migdałowym
Starannie wykonana i przemyślana fryzura może mieć duże znaczenie w odbiorze nas przez otoczenie. Warto zwrócić na nią uwagę, kiedy chcemy prezentować się świetnie – zarówno na co dzień, jak i przy specjalnych okazjach. Akcesoria do fryzur kosztują grosze, a mogą nas skutecznie zainspirować do eksperymentów z wizerunkiem. Zerwijmy z nudą i stwórzmy modne upięcia, koki i kucyki. Z kilkoma przyborami staje się to nie tylko niesamowicie efektowne, ale również bardzo łatwe w wykonaniu. Na jakie produkty warto zwrócić uwagę? Stylowe koki – akcesoria Kok to idealny sposób, aby fryzura prezentowała się atrakcyjnie. Jest idealny do pracy, wygodny na co dzień, stosowny na wielkie wyjścia. Dopracowany i powalający starannością kok nie jest trudny do ułożenia, całość może zająć dosłownie kilka minut. Przed przystąpieniem do pracy warto umyć głowę szamponem wygładzającym, aby pojedyncze włoski nie odstawały. Pomocnym akcesorium w tym wypadku okazują się wypełniacze. Zwykle wyglądem przypominają pączek z dziurką. Są one oferowane w wielu rozmiarach i kolorach, dzięki czemu bez trudu dopasujemy je do objętości, długości oraz odcienia naszych kosmyków. Prostota obsługi gwarantuje nam piękny wygląd i błyskawiczny efekt. Innym sposobem na ujarzmienie burzy włosów w nietypowe upięcie jest hairagami twister. Można dzięki niemu wykonać kilka różnych fryzur, a jego użycie jest bardzo łatwe – wszystko jest wyjaśnione na opakowaniu. Możemy również wspomóc się instruktażem znalezionym w Internecie. Dostępnych jest kilka rodzajów: wykonane z plastiku, powleczone tkaniną lub wzbogacone wypełniającą gąbką. Do zabezpieczenia koka przed uszkodzeniem przydają się spinki. Najpopularniejsze są zwykłe, znane wszystkim kokówki, jednak wiele użytkowniczek narzeka na ich wątpliwą przydatność. Bardzo często po prostu wyślizgują się z włosów. Radą na ten problem są spin pinsy, które dzięki swojej spiralnej budowie zastępują nawet 10 klasycznych wsuwek! Dobrze trzymają się na miejscu i żaden kosmyk im się nie wymknie. Najciekawsze gumki do kucyków Znany i lubiany kucyk nie musi być nudny! Oczywiście jest to najwygodniejszy i najszybszy sposób na zebranie i związanie przeszkadzających nam kosmyków, a także subtelne odsłonięcie szyi i ramion. Wiele kobiet w ostatnim czasie pokochało gumki invisibobble. Innowacyjna forma sprężynki zapewnia delikatność dla włosów oraz brak nieestetycznych śladów zagnieceń po zdjęciu jej z głowy. Jeśli chcemy, aby nasz koński ogon prezentował się bardziej elegancko, możemy postawić na zdobione gumki. Na uwagę zasługują te z półkolistymi blaszkami lub pierścieniem zapinanym wokół włosów. Dzięki nim kucyk będzie stylowo ozdobiony, a całość zyska niepowtarzalnego charakteru. Unoszenie włosów – akcesoria Wielu paniom zależy na dodaniu objętości swojej fryzurze. Czasem szampony i pianki nie dają wystarczającego efektu, a tapirowanie przynosi opłakane skutki w kondycji pasm. Dzięki spinkom-grzebieniom do unoszenia włosów uzyskamy zadowalający wygląd w łatwy sposób, bez potrzeby nadmiernej stylizacji kosmetykami. Oferta zróżnicowanych rozmiarów i wysokości pozwoli dobrać ten idealny dla nas. Najciekawsze ozdoby do włosów Prócz samych akcesoriów służących nadawaniu kształtu fryzurze warto zwrócić uwagę na ozdoby, które sprawią, że nasze włosy będą wyglądać po prostu ciekawie. Świetnym sposobem na dodanie sobie dziewczęcego uroku są kokardy. Wpinane na klamry lub spinki w pobliżu koka albo zbierające zawinięte do tyłu kosmyki grzywki – wyglądają naprawdę świetnie. Dla osób o mniej podatnych na stylizację i układanie fryzurach przygotowano szeroką gamę przepasek, apaszek i opasek. Wykreujemy dzięki nim zarówno sportowy, szykowny, jak i pin-upowy look. Wszystko zależy od ozdób oraz materiału, jaki się na nich znajdzie. Warto postawić na różnorodność i bawić się własnym wizerunkiem! Ciekawe akcesoria ułatwią nam to zadanie.
Najciekawsze akcesoria do włosów – dzięki nim stworzysz fryzury jak z salonu!
Parujące szyby, nieprzyjemny zapach z nawiewów, a dostępne na rynku odświeżacze klimatyzacji nie dają efektów? Czas poddać układ porządnemu czyszczeniu. Najlepiej zacząć od parownika. Klimatyzacja w samochodzie to jeden z elementów wyposażenia, bez którego nie wyobrażamy sobie jazdy, szczególnie latem. To dzięki niej podróż samochodem nawet w upalne dni nie sprawia nam problemów. Za prawidłowe działanie klimatyzacji odpowiadają gównie: chłodnica klimatyzacji zwana także skraplaczem, sprężarka oraz parownik. Gdy któryś z tych elementów ulega awarii lub spada jego wydajność, cały układ zaczyna szwankować. Co to jest parownik klimatyzacji? Parownik klimatyzacji to jeden z wymienników ciepła (obok skraplacza) znajdujących się w układzie. Jego zadanie polega na ochładzaniu powietrza, dostarczanego następnie do wnętrza samochodu. Zbudowany jest z tzw. ożebrowanej konstrukcji, która zawiera od jednej do kilku owalnych rurek. Czynnik chłodniczy na początku poddany jest procesowi obniżenia ciśnienia w zaworze rozprężnym lub dyszy dławiącej, następnie dostaje się do parownika. Ze względu swoją budowę, a przede wszystkim na specyfikę warunków, w jakich pracuje, parownik narażony jest na kontakt z wilgocią, a w jego wnętrzu mogą się osadzać różnego rodzaju zanieczyszczenia. W rezultacie znacząco spada jego wydajność, a my zaczynamy odczuwać nieprzyjemną woń. Gdy pojawia się brzydki zapach, najczęściej wszyscy wpadają na pomysł, aby parownik odgrzybić. Jedni korzystają z dostępnych na rynku preparatów, inni oddają układ w ręce serwisantów, którzy przy corocznej kontroli klimatyzacji poddają ją czyszczeniu. Czy to wystarczy, by w 100 procentach wyczyścić parownik? Niestety nie. Jedyną i najskuteczniejszą jest wyciągnięcie go na zewnątrz samochodu, choć i to nie gwarantuje, że zostanie całkowicie wyczyszczony. Sam parownik, jego obudowa i inne elementy są na tyle skomplikowane, że nie mamy takich możliwości. Czy to oznacza, że można podarować sobie tę czynność? Zdecydowanie nie! box:offerCarousel Jak sprawdzić stopień zabrudzenia parownika? Wyróżnia się dwa stopnie zabrudzenia parownika. Gdy osiągnie pierwszy, mamy jeszcze szansę na doprowadzenie go do stanu używalności, na drugim szanse te są nikłe. Skąd mamy wiedzieć, czy parownik jest do uratowania? Wystarczy przeprowadzić test. * Zaczynamy od osuszenia parownika: włączamy dmuchawę (obieg otwarty, klimatyzacja wyłączona, nawiew na twarz, najniższa temperatura, najniższa moc) i zostawiamy mniej więcej na 15 minut. * Następnie doprowadzamy do zgromadzenia „zapachu” w parowniku (zamieniamy obieg otwarty na recyrkulację powietrza). Pozwalamy dmuchawie tak pracować przez kilka minut. * Następnie na 5 minut włączamy przy tych ustawieniach klimatyzację. * Na koniec znowu wyłączmy klimę i pozostawiamy sam nawiew. Jeśli nieprzyjemny zapach wydobywa się jedynie przez chwilę po uruchomieniu klimatyzacji, a następnie znika, by znów dać o sobie znać na chwilę po jej wyłączeniu, to zazwyczaj mamy do czynienia z niewielkim stopniem zabrudzenia. Jeśli jednak przykra woń chwilę po uruchomieniu klimatyzacji znika, ale i tak znowu się pojawia, to można przypuszczać, że stopień jej zabrudzenia jest znaczący. Lepiej zapobiegać niż leczyć W przypadku parownika klimatyzacji najważniejsze jest regularne dbanie o jego czystość. Jak to robić? Po pierwsze, dbać o terminową wymianę filtra kabinowego oraz wybierać filtry dobrej jakości. Po drugie, dbać o czystość wnętrza pojazdu i unikać intensywnych zapachów samochodowych. Po trzecie, odpowiednio używać klimatyzacji – nie otwierać okien i drzwi przy włączonym układzie, korzystać z zamkniętego obiegu powietrza, gdy na zewnątrz wyczuwalny jest nieprzyjemny zapach. Ważne jest także, aby zapobiegać tzw. powolnemu odparowywaniu wilgoci z parownika, a więc w skrócie: klimatyzację należy wyłączać szybciej niż silnik, pozostawiając jedynie nawiew. Można także stosować specjalne środki czyszczące, ale przeznaczone do układu klimatyzacji i przede wszystkim bezpieczne. Parowniki w znacznej mierze wykonane są ze stopów aluminium, dlatego niewłaściwe preparaty mogą doprowadzić do ich zniszczenia. Wiele osób decyduje się także na zakup ozonatorów, które mogą być pomocne w oczyszczaniu nie tylko układu klimatyzacji czy wnętrza pojazdu, ale również pomieszczeń mieszkalnych czy gospodarczych.
Czy da się w 100% wyczyścić parownik?
Postać policjanta przywołuje różne skojarzenia. Filmowych bohaterów, zabawę w dobrego i złego glinę, ulubione postaci z telewizyjnych seriali i wreszcie paru książkowych detektywów, których trudno jest zapomnieć mimo upływu czasu i kolejnych ciekawych kryminałów przeczytanych w późniejszych latach. Są tacy bohaterowie, którzy zostają w naszej pamięci kimś w rodzaju pierwowzoru postaci. Poniżej przedstawiam kilku takich, którzy zapisali się na dobre nie tylko w mojej pamięci. Kryminały retro po rosyjsku Boris Akunin to pisarz, którego wielbicielom kryminałów retro nie trzeba przedstawiać. Jednakże jeśli jeszcze nie znacie jego twórczości, polecam serię z moskiewskim policjantem, Erastem Fandorinen. Jest on bodajże najsłynniejszym funkcjonariuszem powieściowym, a cykl powieści z jego udziałem doczekał się wielu wznowień, nowych okładek i coraz większego grona czytelników. Erast daje się poznać już w pierwszym tomie serii „Azazel” jako postać bardzo intrygująca. Pamiętając o tym, że mowa o czasach europejskiego romantyzmu, przywołuję jego sylwetkę właśnie w kontekście epoki. To inteligent pochodzący co prawda z rodziny szlacheckiej, jednakże mocno zubożałej, toteż zajmujący się pracą detektywa. Jest patriotą i choć patrzymy na świat przez pryzmat jego rosyjskości, to jest ona dość europejska i jak na opisywane czasy mocno nowoczesna. Uwielbia nowinki technologiczne i ich zastosowanie w swojej pracy. Dlatego gdy spotyka się z niewyjaśnioną sprawą samobójstwa studenta, z chęcią – by ją wyjaśnić – sięga po dostępne środki. Przy tej sprawie natknie się na kilka zagadek, ale również będzie musiał bardziej zadbać o swoje bezpieczeństwo, ponieważ grozi mu realne zagrożenie. Pierwszy tom wprowadza w ciekawe przygody naszego policjanta, a każdy kolejny sprawia, że z przyjemnością wracamy do carskiej Rosji i przygód rosyjskiego Sherlocka Holmesa. Niemiecki gliniarz i dziewczyna Skomplikowana i nietuzinkowa postać policyjnego komisarza została wykreowana w mrocznych kryminałach autorstwa Jana Seghersa. Pierwszy tom cyklu zatytułowany „Zbyt piękna dziewczyna” wskazuje już, że niemiecki pisarz czerpie z najlepszego kryminalnego wzorca, jakim są powieści Henninga Mankella. Ale czerpiąc z niego, jednocześnie daje czytelnikowi zupełnie nową postać i nowe kryminalne realia. Nadkomisarz Robert Marthaler jest wyjątkiem w dotychczasowej kryminalnej literaturze. Nie jest nałogowcem, nie ma za sobą mrocznej przeszłości, a jego spokojne i ustabilizowane, choć nieszczęśliwe po śmierci żony życie mogłoby wydawać się nudne i bez polotu. Do tego Marthaler brzydzi się złem, z jakim musi się stykać w swojej pracy, nie jest zafascynowany przemocą i jest – ot tak – takim zwykłym człowiekiem. W pierwszym tomie serii dodatkowo pojawia się postać pięknej dziewczyny podejrzanie powiązanej z morderstwami, które bada nadkomisarz. Wielowarstwowy kryminał przykuwa uwagę od pierwszych, zdawałoby się chaotycznych stron, jednakże w owym chaosie tkwi ciekawa metoda. Robert Marthaler zostaje w pamięci czytelnika na długo i prowokuje do sięgania po kolejne tomy powieści z jego przygodami. Norweski chłód Zestaw powieści o Harrym Hole’u jest tak znany, że nie jestem pewna, czy w ogóle powinnam go przywoływać. W takim zestawieniu jednak nie może go zabraknąć! Jakkolwiek kolejność tomów, w jakich ukazywała się ta seria w Polsce, pozostawia wiele do życzenia, tak już dziś każdy, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z twórczą Jo Nesbø, może poznać komplet powieści od pierwszego do ostatniego tomu, nie czekając na kolejne tłumaczenia. „Człowiek nietoperz” to powieść otwierająca serię, w której pojawia się po raz pierwszy słynny Harry Hole. To trzeba od razu powiedzieć: debiut Nesbø nie porywa od razu, dlatego warto po lekturze sięgnąć po kolejny tom, a w końcu po trzeci, w którym poznacie prawdziwe oblicze Harry’ego. „Czerwone gardło” i kolejne po nim to małe kryminalne arcydzieła sztuki. Ujawnia się alkoholizm Harry’ego, jego problemy życiowe, ale także niezwykła detektywistyczna intuicja i zagadkowe sprawy, które musi rozwiązać. Jest to typowo norweski sposób pisania: jest literacko chłodno, mrocznie i wciągająco. Jo Nesbø, jakby rozkręcając się dwoma pierwszymi tomami, oddaje do rąk czytelników nareszcie powieści doskonałe. Z polskiej wsi niespokojnej Katarzyna Puzyńska ma już niekwestionowaną pozycję najlepszej polskiej powieściopisarki kryminalnej. Ujęła czytelników nie tylko świetną warstwą obyczajową i psychologiczną, ale także oryginalnymi bohaterami. Jakkolwiek policjant wiodący prym w cyklu o Lipowie, Daniel Podgórski, to postać mało interesująca, tak już Klementyna Kopp, policjantka z trudną przeszłością, niełatwym charakterem i fizjonomią wzbudzającą ciekawość, stała się ulubienicą czytelników. I widać to już od pierwszego tomu, czyli „Motylka”. Klementyna Kopp nie ma w sobie nic ze spokojnego, flegmatycznego policjanta, jakimi są pozostali mundurowi z Lipowa. Nie przepada za familiarną atmosferą panującą na komendzie, gdzie mama Podgórskiego serwuje policjantom domowe ciasta – całkiem jakby spotykali się na rodzinnej herbatce, a nie na omawianiu morderstwa, jakie właśnie się wydarzyło w ich małej miejscowości. Nie ma też w sobie nawet rysy dziewczęcości: ubiera się i chodzi po męsku, nosi liczne tatuaże, a nerwowe sytuacje zapija colą. Jest przy tym śledczą skupioną na sprawie, czujną, uważną i niepozwalającą, by nieistotne kwestie zaprzątały jej uwagę. Czytelnik Katarzyny Puzyńskiej przyłapuje się bardzo szybko na tym, że czeka na kolejne tomy właśnie ze względu na tę postać. Z angielską estymą Ale Klementyna Kopp nie może pozostać jedyną kobiecą postacią w tym zestawieniu! Dlatego na koniec chciałabym przywołać postać równie intrygującą, co niezwykle sympatyczną. Licey Flint to młoda, ambitna policjantka, szczególnie zafascynowana zjawiskiem seryjnego morderstwa. W sumie nic w tym niebywałego, policjanci mają różne zainteresowania, ale Licey nigdy dotąd nie widziała nawet zwłok, nie mówiąc już o braniu udziału w śledztwie w sprawie morderstwa. W powieści „Ulubione rzeczy”, rozpoczynającej serię o tej policjantce, Sharon Bolton postawi swoją bohaterkę od razu w ogniu wydarzeń. Będzie i pierwsze w jej zawodowym życiu morderstwo, i czyhające na jej życie niebezpieczeństwo, i rozgrywka godna największych śledczych głów i detektywistycznych zagadek. Wartka akcja to podstawowy atut kolejnych powieści o Licey Flint. Można dostać zawrotu głowy od powieściowych wydarzeń, ale również zakochać się w Londynie, w którym rozgrywa się większość akcji. Świetny dobór postaci, odrobina starego kryminalnego schematu plus mroczna przeszłość głównej bohaterki, a także – uwaga – narracja prowadzona z jej punktu widzenia, w którym wcale nie mamy do czynienia z narratorem wszechwiedzącym, sprawiają, że Licey Flint plasuje się w pierwszej piątce najsłynniejszych powieściowych policjantów. Szanujący się wielbiciel kryminałów powinien zapoznać się z każdą z tych policyjnych postaci.
5 najsłynniejszych powieściowych policjantów
Szacuje się, że ok. 90% mieszkanek krajów cywilizowanych (najczęściej rasy białej i żółtej) ma cellulit. Co ciekawe, nie ma tu znaczenia waga i wiek kobiety. W lepszej sytuacji są panowie, którzy bardzo rzadko doświadczają cellulitu, ponieważ chroni ich przed tym testosteron. Większość panów nie bardzo orientuje się, co to jest cellulit i sądzę, że nie warto ich uświadamiać. Nie jesteśmy bezbronne wobec pomarańczowej skórki. Jeżeli zaczniemy działać już dziś, możemy go zredukować jeszcze w tym roku. Cellulit to zmora współczesnych kobiet Cellulit mogą mieć zarówno kobiety otyłe, jak i bardzo szczupłe. Doświadczają go dojrzałe panie, ale także dojrzewające nastolatki. Nie będzie kłamstwem stwierdzenie, że cellulit jest domeną współczesnych kobiet. Bo czy nasze babcie na niego narzekały? Tak naprawdę cellulit został rozpoznany i uznany za problem natury estetycznej dopiero w latach 60. XX wieku. Wcześniej kobiety prowadziły zupełnie inny tryb życia, nie znały fast-foodów i antykoncepcji hormonalnej i przede wszystkim znacznie więcej się ruszały. Dzisiaj cellulit uważa się nie tylko za problem estetyczny, ale i zdrowotny. W literaturze medycznej często mówi się o formie lipodystrofii, czyli nieprawidłowości czy wręcz zaburzeniu w rozmieszczeniu tkanki tłuszczowej, której towarzyszą zmiany tkanki podskórnej o charakterze obrzękowo-włóknistym. Tłuszcz gromadzi się w tych komórkach, które są umieszczone blisko siebie i nie mają zwięzłej struktury. Aby je utrzymać, ciało wytwarza sieć podskórnych włókien i tym sposobem tworzy się skórka pomarańczowa. 5 kroków do pozbycia się cellulitu Trudno ustalić przyczynę powstawania cellulitu, ale najczęściej podaje się, że ma to podłoże hormonalne. Ponadto powstaniu pomarańczowej skórki sprzyjają: płeć, rasa, biotyp, predyspozycje indywidualne do zaburzeń w układzie limfatycznym lub krwionośnym. Jak mu przeciwdziałać? Ważne jest odpowiednie nawodnienie. Woda sprzyja usuwaniu toksyn oraz ubocznych produktów przemiany materii z organizmu. Powinniśmy wypijać 1,5–2 l wody dziennie. Kolejnym ważnym aspektem jest zmiana nawyków żywieniowych. Dieta antycellulitowa powinna obfitować w błonnik, który poprawia przemianę materii i spowalnia wchłanianie się tłuszczy. Dlatego jedzmy więcej grubych kasz, zielonych warzyw i owoców, przede wszystkim jabłek i cytrusów. Ruch – tłuszcz się boi ruchu! Wystarczy godzina gimnastyki dziennie, aby pobudzić krążenie, a tym samym chronić się przed cellulitem. Wybierz taką aktywność, jaką lubisz najbardziej. Może to być basen, joga, gimnastyka i wiele, wiele, wiele innych. W cellulit najlepiej uderzają ćwiczenia interwałowo-aerobowe, przysiady ze sztangą, wykroki i jogging. Masaż antycellulitowy – przynajmniej raz dziennie, pod prysznicem lub podczas kąpieli, warto wykonywać masaż miejsc, na których pojawiła się pomarańczowa skórka. Zacznijmy od naprzemiennego prysznica: najpierw skieruj na miejsca dotknięte cellulitem silny strumień ciepłej wody, a następnie zimnej. Powtarzaj przez 3 minuty. Następnie szorstką gąbką lub gumową bańką wykonaj masaż zawsze w kierunku serca. 3 razy w tygodniu dołącz do masażu peeling. Zredukuje on martwy naskórek i sprawi, że aktywne składniki z kremu antycellulitowego dotrą głębiej w skórę. Możesz kupić gotowy peeling albo wykonać go samodzielnie (2 łyżki fusów kawy wymieszaj z 2 łyżkami oliwy). Taki peeling wcieraj w ciało przez kilka minut, następnie dokładnie spłucz. Wspomniany krem antycellulitowy to silna broń w walce z pomarańczową skórką. Pamiętaj jednak, że jeśli masz skórę naczyniową, to musisz zrezygnować z kremów rozgrzewających, zawierających ksantyny, czyli np. kofeinę. Mogą one osłabić kruche ścianki. Krem należy nakładać intensywnymi ruchami, przesuwając ręce od kolan ku górze i uciskając miejsca dotknięte cellulitem. Kremy warto stosować 2 razy dziennie, a masaż powinien trwać ok. 3 minuty. Pamiętaj, że działania antycellulitowe muszą być regularne. Dieta i ćwiczenia są niezastąpione, ale dopiero w połączeniu z odpowiednim masażem i zastosowaniem antycellulitowych kosmetyków przyniosą pożądany efekt.
5 sposobów na pozbycie się cellulitu przed Sylwestrem
Układanie puzzli to świetna rozrywka dla całej rodziny, i do tego mająca duży walor edukacyjny. Aby dziecko chciało układać puzzle, muszą być one dla niego interesujące. Chłopcom powyżej 2. roku życia można zaproponować puzzle dla najmłodszych. Ma je w ofercie wiele cieszących się popularnością marek, np. Trefl czy Fisher Price. Godna uwagi jest układanka Baby Fun (Fisher Price), która bawi i uczy. Ułatwia poznawanie kształtów, kolorów, rozwija wyobraźnię. Uczy również skojarzeń i logicznego myślenia. Elementy obrazka są duże i poręczne. Na Allegro puzzle Fisher Price można kupić za niecałe 11 zł. Nieco droższe są puzzle Trefl z serii Moje pierwsze puzzle. Chłopcom można zaproponować układankę z bohaterami bajki Tomek i przyjaciele. W zestawie do ułożenia są 4 obrazki, każdy z nich składa się z innej liczby elementów (2, 3, 4 lub 5). Puzzle są wykonane z dobrej jakości grubej tektury, która zapewnia klockom trwałość, a dzieciom ułatwia manipulowane elementami i ich dopasowywanie. Puzzle to też doskonały pomysł na prezent. Są uniwersalne i ponadczasowe. Układanki wyciszają i uczą cierpliwości oraz zapewniają spokojną rozrywkę. Puzzle dla przedszkolaka Dla kilkulatka interesujące będą puzzle z bohaterami bajek, zwłaszcza tych bardzo w ostatnim czasie popularnych, np. Psi patrol, Masza i niedźwiedź. Można wybrać układankę wieloelementową lub nieco mniejszą. Te ostatnie są wskazane dla dzieci poniżej 4. roku życia. Godne uwagi są puzzle marki Trefl oparte na licencji Disneya, np. z bohaterami bajki Jake i piraci z Nibylandii. Układanki tej firmy są wykonane z wysokiej jakości materiałów ekologicznych. Od lat cieszą się dużym zaufaniem rodziców i są popularne wśród dzieci. Świetną zabawą dla całej rodziny może być też układanie puzzli 3D. Ich wybór na Allegro jest bardzo duży. Chłopcu może się spodobać układanka Minionkaw trójwymiarowej strukturze. Puzzle tworzą spójną konstrukcję, a do ich złożenia nie jest potrzebny klej. Elementy układanki są wykonane z dobrej jakości plastiku. Złącza zaprojektowano w taki sposób, by zapewnić strukturze pełną stabilność. Zestaw składający się z 54 elementów kosztuje 21 zł. Dostępnych jest wiele różnych wzorów i modeli. Zestawy 3 w 1 Bardzo opłacalny jest zakup zestawu puzzli 3 w 1. Z jednej strony to swego rodzaju oszczędność, z drugiej zaś – urozmaicona rozrywka dla dziecka. Najlepszym rozwiązaniem jest zakup układanki, w której stopień trudności jest stopniowany. Rozwiązanie takie wprowadziła marka Trefl oferująca komplet puzzli składający się z trzech obrazków, które układa się z 20, 36 i 50 elementów. Na zakup zestawu puzzli 3 w 1 trzeba przeznaczyć 15–20 zł. Nie wszystkie dzieci lubią układać puzzle. By je do tego rodzaju rozrywki zachęcić, proponuje się układanie fotopuzzli. Mogą być w wersji tradycyjnej lub magnetycznej. Producenci tego rodzaju produktów oferują obrazki z dobrej jakości nadrukiem, na których może się znajdować wizerunek dziecka, całej rodziny, ulubionego pluszowego misia lub zwierzątka. Ceny fotopuzzli zaczynają się od 13 zł. Do układania puzzli warto zachęcać dzieci w każdym wieku. Układanki nie tylko sprzyjają rozwojowi dziecka, ale też zapewniają dobrą rozrywkę.
Puzzle do 100 elementów – najciekawsze propozycje dla chłopca
Figura jabłka charakteryzuje się przede wszystkim brakiem wyraźnie zaznaczonej talii, dość dużym brzuszkiem, średniej wielkości biustem i zgrabnymi, szczupłymi nogami. Wybór odpowiedniej stylizacji dla pań o takiej sylwetce powinien koncentrować się na wyeksponowaniu niewątpliwego atutu, jakim są smukłe i kształtne nogi oraz zamaskowaniu mankamentu w postaci brzuszka i zaznaczeniu talii. Te zabiegi pomogą w zrównoważeniu proporcji sylwetki. Co w takim razie może nosić pani jabłko, żeby wyglądać świetnie? Pudełkowe płaszcze i oversize – zimowe okrycia dla jabłka Zacznijmy od tego, że oversize to jest coś, na co może stawiać jabłko. Kobiety o tej sylwetce powinny wybierać ubrania miękko opływające ciało, tak, by nie opinać brzucha. Dotyczy to zarówno okryć wierzchnich, jak i swetrów. Jeśli wybieramy płaszcz, to najlepiej, żeby był to fason pudełkowy. Alternatywą są proste płaszcze jednorzędowe z żakietowym kołnierzem. Najlepsza długość to ta do połowy uda, chociaż panie jabłka mogą pozwolić sobie też na nieco dłuższe płaszcze. Monochromatyczność to coś, czego jabłka powinny unikać, jeśli więc wybieramy ciemny płaszcz, można śmiało zrównoważyć go jasnymi jeansami lub postawić na ożywiający stylizację szal. Zimowa kurtka dla jabłka powinna być raczej dłuższa i zaznaczona w talii na przykład paskiem. Ponieważ istotne w tym przypadku jest zrównoważenie proporcji sylwetki przez podkreślenie zgrabnych nóg i odwrócenie uwagi od większej góry, można zrobić to za pomocą odpowiednich butów - na przykład kozaków na mocnym, stabilnym słupku lub wybrać buty na koturnie. Sukienki i spódnice – podkreślamy nogi! Ponieważ panie o figurze jabłka zwykle mają bardzo zgrabne nogi, powinny wybierać długość przed lub za kolano. Najlepsza będzie prosta spódnica o długości za kolano. Jak w przypadku innych typów sylwetki, sprawdzi się też spódnica ołówkowa, a także o syrenim kroju. Większość pań nie rezygnuje w zimowym okresie z sukienek i bardzo dobrze, jest duży wybór ciepłych wełnianych i dzianinowych z długim rękawem. Najlepiej pasuje jabłkom krój empirowy, ponieważ sukienka odcinana pod biustem wysmukli optycznie dół sylwetki i stworzy wrażenie szczuplejszej talii, a przy okazji zamaskuje brzuszek. Idealna długość to ta do kolan, a dekolt może być w kształcie litery V lub kopertowy. Dzianinowa sukienka może być zestawiona z dłuższą rozpinaną kamizelką – w ogóle figurze jabłka służą rozpięte swetry i dłuższe narzutki. box:offerCarousel Eksponujemy to, co najlepsze A to, co najlepsze w figurze jabłka to nogi, warto więc zastanowić się nad fasonem spodni. Nie mogą być bardzo obcisłe w okolicach brzucha, bo tylko go niepotrzebnie podkreślą. Najlepsze są spodnie o wąskich, prostych nogawkach. Sprawdzą się klasyczne jeansy, które będą świetnie wyglądały w zestawieniu z dłuższym kardiganem o dekolcie V narzuconym na bluzkę w kontrastującym kolorze. Spodnie z materiału też powinny mieć proste nogawki, które podkreślają linię nóg. Swetry i bluzki – na co zwracać uwagę? Najlepszy dekolt dla jabłek to ten w kształcie litery V, czyli w serek i kopertowy. Należy unikać golfów, które tylko dodadzą sylwetce ciężkości. Sweterek nie powinien mieć dużych wzorów, zwłaszcza na linii brzucha. Można postawić na marszczenia pod biustem lub nawet zaakcentować okolicę talii ciekawym paskiem. Panie o figurze jabłka mogą pozwolić sobie na oryginalne naszyjniki, które przyciągną uwagę do dekoltu. Dobra wiadomość dla pań, które lubią torebki. Duża torebka jest wprost stworzona dla figury jabłka. Małe są odradzane, gdyż mogą stwarzać wrażenie większej sylwetki. Z dodatków warto pomyśleć o paskach i tu najlepsze będą te szerokie. Stawiajmy również na szale i chusty, które są w okresie zimowym wręcz konieczne. Najlepsze będą modele długie i raczej wąskie. W każdej stylizacji ważne jest także i to, czego nie widać, czyli dobrze dopasowana bielizna. Ta źle dobrana potrafi zepsuć każdy efekt. Jeżeli więc jesteś jabłkiem, może warto pomyśleć o bieliźnie modelującej? Potrafi zdziałać prawdziwe cuda i sprawić, że nawet prosta stylizacja zmienia się w super kreację!
Zimowe stylizacje dla kobiet o figurze jabłka
Sylwester to jedyna taka noc w roku, na którą czekamy z wytęsknieniem. Nieważne, czy spędzamy ją na wielkim balu, wystrzałowej imprezie czy kameralnej prywatce – chcemy wyglądać nienagannie i oszołomić swoim wyglądem całe otoczenie. Nie zawsze jednak mamy możliwość udać się do fryzjera, który pomoże dopełnić stylizację idealną fryzurą. Jeżeli włosy mamy zamiar ułożyć samodzielnie, warto zaopatrzyć się w kilka gadżetów, które to ułatwią. Dodajemy objętości Rozpuszczone włosy, bez względu na ich długość, to bardzo kobieca wersja sylwestrowej fryzury. Sprawdzi się zarówno u właścicielek włosów kręconych, jak i prostych. Warto zadbać, aby włosy były puszyste i podczas długiej imprezy nie stały się przyklapnięte. Aby tego uniknąć, można spryskać włosy u nasady suchym szamponem (np. marki Batiste – ok. 13 zł). Produkt nie tylko przedłuży ich świeżość, ale też podniesie je u nasady i nieco usztywni. Bez względu na intensywność zabawy, włosy do końca pozostaną puszyste i będą prezentowały się idealnie. Posiadaczki fal i loków mogą wzmocnić objętość włosów, nawijając je na wałki. W ten sposób fryzura będzie uniesiona u nasady i nawet po kilku godzinach zabawy nie straci na objętości. Warto zdecydować się na spore wałki o średnicy 44 mm lub większej. Włosy nawijamy wówczas w ten sposób, aby wałki znajdowały się jak najbliżej skóry. Panie o prostych włosach mogą natomiast delikatnie podtapirować włosy u nasady specjalnym grzebieniem, a następnie wygładzić wierzch szczotką. Ten sposób również pomoże w utrzymaniu odpowiedniej objętości włosów aż do rana. Koki i koczki Koki i upięcia kojarzą się ze skomplikowanymi fryzurami, których samodzielne ułożenie jest męczące lub wręcz niemożliwe. Dużym ułatwieniem będzie wypełniacz do koka typu Donut, który kształtem przypomina grubego obwarzanka. Wystarczy związać włosy w kucyk i nawinąć go na wypełniacz, a następnie umocować kilkoma wsuwkami. W ten sposób stworzymy na włosach prosty, gustowny koczek, który przetrwa całą imprezę. Dzięki swojej grubości sprawi również wrażenie, że włosów jest więcej i są bardziej puszyste. Innym rodzajem wypełniacza do koka jest twister, złożony z elastycznych drucików obciągniętych materiałem. Można użyć go na wiele sposobów, tworząc różnorodne upięcia. Wystarczy nawinąć na niego włosy, a następnie ułożyć pożądany kształt koka. Posiadaczki krótszych włosów zainteresuje natomiast wypełniacz na grzebieniu, który wpinamy we włosy. Następnie wierzchnią partią przykrywamy wypełnienie i mocujemy je spinkami. Dzięki takiemu rozwiązaniu z łatwością stworzymy upięcie na krótszych włosach lub podniesiemy je u nasady, tworząc mniejszy koczek jedynie z połowy włosów. Warkocze i upięcia Każda kobieta, która próbowała kiedyś wykonać samodzielnie idealny warkocz francuski, wie, że nie jest to łatwe zadanie. Istnieje jednak gadżet, który bardzo ułatwia to zadanie – spinka do warkoczy. Wystarczy przyłożyć ją do włosów, a następnie opleść pasmami włosów, aby stworzyć idealny warkocz francuski na sylwestrową imprezę. Gadżet można przyłożyć w dowolnym miejscu, więc z łatwością stworzymy bardziej zaawansowane fryzury, w których warkocz będzie otaczał całą głowę lub zaczynał się nad uchem i wędrował do koka lub kucyka. Po krótkim przećwiczeniu jego działania, będzie nas ograniczać jedynie własna wyobraźnia. Kobiety, które mają więcej wprawy w samodzielnym wykonywaniu upięć, mogą z powodzeniem stworzyć na włosach artystyczny koczek. Ułatwieniem będą z pewnością wsuwki spiralki. To gadżet, który przyda się przy rozmaitych okazjach. Spiralki wkręcamy bowiem we włosy zamiast przypinać nimi pojedyncze pasmo. Dzięki temu są one w stanie lepiej utrzymać fryzurę i potrzebujemy jedynie kilku sztuk, aby stworzyć luźne upięcie nawet z długich włosów. Bez trudu wytrzymają całą noc, a my nie będziemy musiały martwić się o wygląd fryzury. Samodzielne przygotowanie sylwestrowej fryzury nie musi być trudne ani skazane na porażkę. Zamiast poszukiwać wolnych terminów u niesprawdzonego fryzjera, warto postawić na upięcie, które znamy i wiemy, że pasuje do naszych włosów, charakteru i stylizacji. Wystarczy przećwiczyć fryzurę wcześniej i użyć kilku przydatnych gadżetów, aby olśnić wszystkich dookoła.
Gadżety, które pomogą ci w przygotowaniu sylwestrowej fryzury
Mimo że Polacy nie mają tak głęboko zakorzenionego w kulturze spojrzenia na profesję, której wykonawców za oceanem nazywają „Druckerami”, nie przeszkadza to American Truck Simulator zbierać bardzo pozytywnych opinii od graczy. Twórcy American Truck Simulatornie są nowymi ludźmi w branży. Studio SCS Software ma już na koncie niemalże identyczne gry, w tym bardzo do ATS podobną i niezwykle popularną serię Euro Truck Simulator, której szczególnym uznaniem cieszy się druga część. Recenzowana przeze mnie gra bazuje na dokładnie tych samych zasadach, co jej poprzedniczki, chociaż można powiedzieć, że do rozgrywki wkradło się parę zmian. Pomijając nieco kwestii, a przechodząc do tej, która mimo wszystko ma znaczenie już na początku, warto wspomnieć, że American Truck Simulator to gra dość budżetowa. Mnogość dostępnych opcji wcale nie powoduje zbytniego skomplikowania. Dla developera oznacza to tyle, że robi dobre wrażenie, ale niekoniecznie musiał się nad tym mocno napracować. Dodatkowymi symptomami oszczędności (oraz całkiem niezłego poczucia humoru) są na przykład sparodiowane nazwy firm, w tym bardzo znanego w Ameryce Północnej Chevrona. Czasem dobrze, czasem źle Niestety, pierwsze wrażenie najczęściej dotyczy okładki, parafrazując nieco słynne powiedzenie. Najpierw ocenia się wygląd, a ten w wypadku American Truck Simulator nie jest wybitny. Sama ciężarówka została dokładnie odwzorowana, podobnie jak i kokpit kierowcy, jednak całe otoczenie jest... sztywne i brzydkie. Bardziej kojarzy mi się z symulatorami ekonomicznymi sprzed dekady niż z tytułem z 2016 roku. O ile oprawa graficzna wcale nie przeszkadza w udanej grze pod względem mechaniki, o tyle tytuł składający się w przeważającej mierze z podróżowania powinien w mojej ocenie zachęcać widokami, a przynajmniej nie odpychać. Dla osób zaczynających przygodę z takimi symulatorami problemem może być również ciężkie sterowanie. A chociaż twórcy przemyśleli tę sprawę bardzo dobrze i zaoferowali aż cztery tryby, od naprawdę uproszczonego do super realistycznego, wybitnie słabą stroną jest mimo to samouczek, który został chyba stworzony pod kątem graczy, którzy mieli już z serią do czynienia. Pozytywnie zaskoczyło mnie sterowanie czasem – na szczęście upływa szybciej niż powinien. Przy wspomnianych już widokach, podróżowanie praktycznie pustymi drogami w realistycznym czasie byłoby prawdziwą mordęgą, nawet pomimo tego, że można dostosować rozgrywkę do swoich preferencji (jak choćby wgrać do programu własną muzykę czy ustawić wbudowane radio). A jednak, nie mogę pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę sama droga nie jest ważna, a liczy się wyłącznie dotarcie do celu – co teoretycznie kłóci się z zamysłem prawdziwego symulatora. Tym bardziej, że chociaż ideą gry jest właśnie transportowanie cargo z jednego punktu do drugiego, tak naprawdę celem jest zbudowanie swojej własnej firmy od podstaw. Gracz zaczyna jako kierowca pracujący na zlecenie, po czym, zbierając coraz więcej funduszy (a nawet zadłużając się w banku), może zostać krajowym potentatem branży. Panie władzo, może się dogadamy? Taka propozycja zapewne kosztowałaby amerykańskiego kierowcę sporo czasu w więzieniu albo ogromną grzywnę. Niestety, fani ucieczek przed policją załadowanym po brzegi tirem nie znajdą tutaj zbyt dużo do roboty. Wszelkie kary są naliczane automatycznie, a sygnalizowane wyłącznie włączeniem przez pobliski radiowóz syreny, zaledwie na jedną-dwie sekundy. Nikt nie zostanie zatrzymany. Ale zadbano o częściowy realizm: jeżeli żadnego policjanta w okolicy nie ma, a gracz złamie prawo, na przykład przejeżdżając na czerwonym świetle, mandat nie zostanie przyznany – bo w końcu kto miałby go wypisać? Do obowiązków gracza, poza dość oczywistym transportowaniem towarów oraz przepisową jazdą, należy między innymi dbanie o stan pojazdu – musi pamiętać o regularnych naprawach i tankowaniu! Na szczęście początki są dość łatwe, bo za paliwo płacą prawie w każdym wypadku pracodawcy. A monstrum, jakie gracz otrzymuje do prowadzenia, potrafi spalić na jednym odcinku dłuższej trasy praktycznie cały bak. Ale to się opłaca, bo w końcu można pomyśleć o rozbudowaniu siedziby swojej firmy. Na początku dysponuje się zapyziałym magazynem z przylegającym do niego terenem, który to, delikatnie mówiąc, nie wygląda jak miejsce narodzin przyszłej legendy transportu kołowego. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby po kolei ulepszać wszelkie aspekty pracy: począwszy od własnej ciężarówki, poprzez remont siedziby i zakup całej flotylli „trucków” i rozsyłanie ich na cztery strony świata z zadaniami do wykonania. Dla kogo stworzono American Truck Simulator Mimo tego, że grupą docelową są raczej dorośli gracze, moim zdaniem tytuł ten sprawdzi się świetnie również dla młodszych – nie ma tu żadnej przemocy, krwi czy innych nieodpowiednich widoków. Słaba oprawa graficzna ma również swoją dobrą stronę, ponieważ program potrzebuje naprawdę niewielkich zasobów komputera, przez co będzie płynnie działał i na starszych pecetach. Dodatkowe funkcjonalności uprzyjemnią rozgrywkę. Może to być choćby tak prosta rzecz, jak wspomniana już możliwość wgrania swojej własnej muzyki, co z pewnością przełoży się na nieco dłuższe posiedzenie przy American Truck Simulator. Jednak najlepszą rekomendacją będzie chyba fakt, że będę grał w tę produkcję również i po zakończeniu pisania recenzji. Sprawdź również 7 najdziwniejszych symulacji!
American Truck Simulator – recenzja
Aura za oknem nie nastraja pozytywnie? Gdy za oknem szaro, buro i ponuro, trudno zmotywować się do opuszczenia łóżka, a co dopiero do aktywności fizycznej. Warto jednak pamiętać, że m.in. poprzez ruch możemy zapewnić sobie zdrowie. Wystarczy najbardziej ekonomiczny ze sportów, czyli bieganie, aby dobrze wyglądać i poprawić swoją kondycję fizyczną. Jednak wyłącznie regularne ćwiczenia mogą nam dać zadowalające efekty. Mówiąc o motywacji, najczęściej dzielimy ją na zewnętrzną i wewnętrzną. Pierwsza zazwyczaj pochodzi z naszego najbliższego otoczenia. Może być to doping rodziny i przyjaciół na drodze do utraty wagi czy poprawienia swoich wyników sportowych. Natomiast motywacja wewnętrzna jest wtedy, gdy sami z siebie bierzemy się za ćwiczenia i nie potrzebujemy żadnych zewnętrznych nacisków. No dobrze, jak więc najlepiej zmotywować się do ruchu? 1. Pomyśl o zdrowiu W zdrowym ciele zdrowy duch. W dobie komputerów trudno zadbać o prowadzenie zdrowego trybu życia - zaryzykuję stwierdzenie, że większość z nas prowadzi na co dzień tryb siedzący. Dlatego już sama myśl o potencjalnych zagrożeniach i chorobach (np. problemach z kręgosłupem) powinna wywoływać w nas chęć do aktywności fizycznej. Wybierając bieganie, jazdę na rowerze czy grę w piłkę nożną, zawsze wprawiamy w ruch mięśnie kończyn dolnych. Warto więc zadbać o stopy i dobrać odpowiednie obuwie sportowe. Buty z dobrą amortyzacją skutecznie ochronią stawy i kości przed kontuzjami. 2. W walce o ładną figurę Ładna sylwetka nie tylko wzbudza pożądanie u płci przeciwnej, ale i sprawia, że otoczenie będzie nas lepiej odbierało. W osiągnięciu upragnionej sylwetki pomogą gadżety elektroniczne dostępne na rynku. Można wybierać wśród opasek smartband czy zegarków sportowych. Jeśli zaopatrzymy się w nowoczesny, atrakcyjny sprzęt, to szkoda byłoby go nie wykorzystać i jedynie trzymać go w szufladzie. To zdecydowanie dobry argument dla gadżeciarzy! 3. Wyznaczaj cele Nic nie sprawia takiej satysfakcji jak osiągnięcie zamierzonego celu. Dlatego warto wyznaczyć sobie realny cel, który będziemy mogli osiągnąć na najbliższym treningu. Pamiętajmy, że liczą się nawet małe sukcesy i nie porównuj się z wysportowanymi przyjaciółmi. To, co dla jednej osoby będzie drobnostką, dla drugiej może okazać się ogromnym osiągnięciem. Warto również śledzić postępy – przy regularnej aktywności zauważymy, że z treningu na trening nasz organizm może więcej. W monitorowaniu aktywności pomoże dobry zegarek sportowy, np. Polar M400 czy jakikolwiek inny model firmy Garmin lub TomTom. 4. Dla dobrego samopoczucia Podczas aktywności fizycznej wydzielają się endorfiny, czyli hormony szczęścia. To sprawia, że po intensywnym treningu, pomimo zmęczenia, odczuwamy satysfakcję. Właśnie tak powinniśmy podchodzić do każdej aktywności fizycznej. Ruch to dobra zabawa, która wiąże się z dobrym samopoczuciem. Jeśli chcemy żyć szczęśliwie, wyjdźmy na zewnątrz trochę się poruszać. Jednak przy aktywności po zmroku nie możemy zapominać o odblaskach. Dzięki nim będziemy widoczni dla innych uczestników ruchu. 5. Nagradzaj się za efekty Ćwiczmy, mając z tyłu głowy myśl o czekającej na nas nagrodzie. Oczywiście, tą nagrodą nie powinien być fast food, góra czekolady ani pizza z tysiącem dodatków, nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by zjeść pyszną, zdrową kanapkę i odpocząć, na przykład oglądając kolejny odcinek ulubionego serialu. Wtedy niestraszny nam nawet największy wysiłek fizyczny!
5 pomysłów na to, jak zmotywować się do ruchu
Jakie długości spódnic będą królowały wiosną? Jak dobrać modny krój spódnicy do swojej figury? W jakie materiały warto zainwestować, aby wyglądać modnie? Tej wiosny modnych jest wiele fasonów i każda figura znajdzie odpowiednią dla siebie spódnicę. Łąka i tropikalne kwiaty są główną tendencją sezonu. Najmodniejsze – niezależnie od kroju – są spódnice w kwiaty. Na zwiewnych spódniczkach powinny pojawić się drobne kwiatuszki. Modele ze sztywniejszych materiałów ozdobią widoczne róże na kontrastowym tle. Ołówkowa spódnica – jaką wybrać? Ołówkowe spódnice nadal pozostają w czołówce modnej wiosennej garderoby. Takie fasony najlepiej pasują do figury klepsydry i gruszki. W tym roku wybieramy ołówkowe spódnice za kolano lub do połowy łydki. Szukajmy dopasowanych modeli w paski, panterkę i kwiaty. Przebojem sezonu jest biała ołówkowa spódnica. Pamiętajmy o zasadzie, że jasne kolory optycznie powiększają. Dlatego do jasnego dołu dobieramy odpowiednią dla swojej sylwetki górę. Wysportowane figury z pewnością podkreślą bandażowe spódnice. Ołówkowe modele nosimy wysoko w talii, zestawiając je z krótkimi topami. Proste spódnice – kto powinien je nosić? Kolejnym modnym krojem są proste spódnice przed kolano. Na te wzory powinny się zdecydować dziewczyny o szczupłych sylwetkach. Szukajmy modeli w geometryczne miniprinty w stylu lat 70. Uznaniem cieszą się także proste spódniczki ze skóry lub zamszu w odcieniach toffi. Najlepiej łączyć je z masywnymi butami lub trampkami. Filigranowe sylwetki zaakcentują spódnice bombki z mieniących się materiałów. Rozkloszowane spódnice midi – kiedy je nosić? Tej wiosny swój wielki powrót odnotowują spódnice w kształcie litery A. Rozkloszowane spódnice za łydkę z kieszeniami to tegoroczny hit. Łączą w sobie styl dziewczęcy i sportowy, dlatego sprawdzą się w wielu stylizacjach. Marszczone spódnice za kolano najlepiej zestawiać z obcasami. W zależności od materiału, możemy zakładać je na co dzień lub na eleganckie wyjścia. Atrakcyjne rozkloszowane spódnice midi pojawią się w pastelowych kolorach. Pudrowy róż i błękit świetnie sprawdzą się w gorące dni. Nasze kolekcje ubrań wzbogacamy także o czarną spódnicę ze skóry, szytą z koła. Na większe wyjścia możemy zarezerwować metaliczne spódnice w stylu lat 60. Natomiast na wielbicielki dziewczęcych zestawów czekają jasne tiulówki. Jak dobierać spódnice z koronki? Dwuwarstwowe spódnice z gładkim dołem i koronką na wierzchu to następny przebój wiosny. Ażurowe spódnice do kolan, inspirowane kolekcją Dolce & Gabbana na sezon wiosna – lato 2015, uzupełnią stylową szafę. Szydełkowe kroje sprawdzą się w zestawach do biura czy na eleganckich kolacjach. Warto postawić także na koronkowe spódnice w stylu hippie. Szukajmy ich w odcieniach śmietankowej bieli i beżu. Jeansowe spódnice – przebój wiosny Wśród jeansowych spódnic wybieramy kroje rodem z lat 90. Jeans z przetarciami i dziurami to must have sezonu. Na wielbicielki wielkiej mody czekają jeansowe spódnice zapinane na guziki lub z geometrycznymi kieszonkami z przodu. W tym sezonie kultowe jeansowe fasony nosimy w wersji mini. Klasyczny styl uzupełnią proste spódnice z denimu. Spódnice maksi Naszą uwagę powinny zwrócić także długie szyfonowe spódnice. Najmodniejsze są plisowane spódnice do kostki. Zestawiamy je z sandałkami lub trampkami. Kobiece kroje maksi genialnie uzupełni skórzana ramoneska lub jeansowa kurtka. Przezroczyste długie spódnice nosimy w tym roku w odcieniach beżu, różu i szarości. Nie zapominamy także o dresowych spódnicach. Długie kroje z bawełny są podstawą weekendowych zestawów.
Najmodniejsze spódnice wiosny
Każda szanująca się marka elektronarzędzi posiada w swojej ofercie wiele modeli wkrętarek akumulatorowych. Metabo, jako jeden z liderów rozwiązań akumulatorowych w dziedzinie elektronarzędzi, również może poszczycić się szeroką gamą urządzeń typu wiertarko-wkrętarka akumulatorowa.. Z samej definicji narzędzia Metabo to narzędzia dla profesjonalistów. Przy niektórych grupach narzędzi można z tym stwierdzeniem polemizować, jednak – jeśli chodzi o aktualną ofertę narzędzi akumulatorowych – pokusiłbym się o zdanie, że wszystkie z nich to maszyny profesjonalne. Po co zatem tak wielki wybór? Ponieważ profesjonaliści z różnych branż mają różne potrzeby. Jednym z przedstawicieli tej szerokiej grupy narzędzi jest model BS 18 Li. Krótka charakterystyka Metabo BS 18 Li jest wiertarko-wkrętarką o napięciu znamionowym akumulatora 18V. To bardzo popularny szereg napięciowy, który w obecnej chwili rozwijany jest w najszybszym tempie. Przez rozwój mam tutaj na myśli poszerzanie grupy urządzeń kompatybilnych z akumulatorami o tym napięciu. BS 18 Li jest najsłabszym przedstawicielem w swojej kategorii. Sprawia to, że maszyna stanowi dobre rozwiązanie dla grup zawodowych zajmujących się suchą zabudową wnętrz albo lekkimi pracami monterskimi. Jest to zarazem urządzenie często wybierane przez amatorów. Dlaczego? Ze względu na cenę, wagę oraz moc. Funkcje Metabo BS 18 Lijest zwyczajną wiertarką-wkrętarką, zatem posiada dwie podstawowe funkcje: wiercenie i wkręcanie. Wyboru pomiędzy tymi funkcjami dokonujemy za pomocą pierścienia nastawczego, który sprzężony jest ze sprzęgłem wkrętarki. Pierścieniem tym ustawiamy jedną z 20 nastaw momentu (siły) dokręcania wkrętarki lub – przekręcając go w kolejną pozycję – możemy używać maszyny do wiercenia. Wiercić i wkręcać można z dwoma prędkościami, ponieważ omawiana wkrętarka jest dwubiegowa. Przełącznik biegów znajduje się w górnej części obudowy i ma postać suwaka. Reguła wybory biegu jest następująca: na biegu pierwszym moment obrotowy wyjściowy jest większy, kosztem prędkości obrotowej , na drugim biegu wkrętarka kręci się szybko, ale jest słabsza. Wykręcanie realizuje się poprzez przełączenie kierunku obrotów maszyny przyciskami umieszczonymi w wygodnym do szybkiego przełączania miejscu – obok klawisza włącznika głównego. Jeśli już mowa o włączniku głównym, to posiada on oczywiście płynną regulację prędkości obrotowej – regulacja odbywa się poprzez odpowiednie przyciśnięcie klawisza. Użyte materiały Obudowa BS 18 Li, z racji na umiarkowaną moc urządzenia oraz przeznaczenie do prac raczej niezbyt wymagających, jest w całości wykonana z tworzywa sztucznego. Na rękojeści zauważyć można gumową powłokę, dzięki której urządzenie jest wygodne w uchwycie. Konstrukcja sprawia wrażenie solidnej, choć obudowa uchwytu narzędziowego maszyny jest wykonana z plastiku. Dla maszyn tej klasy jest to dość powszechne rozwiązanie, które podyktowane jest koniecznością obniżenia wagi urządzenia. Parametry Dość istotnym parametrem każdej wkrętarki jest moment obrotowy, którego maksymalna wartość w przypadku tej maszyny wynosi aż 48Nm. Prędkość obrotowa, jaką rozwija BS 18 Li, to 450 obr/min na pierwszym biegu oraz 1650 obr/min da biegu drugim. Producent podaje, że zdolność wiercenia tej wkrętarki kształtuje się następująco: w drewnie można wiercić wiertłem o średnicy do 20mm, a w stali do 10mm. Uchwyt narzędziowy, jaki zastosowano w tym modelu ma możliwość rozwarcia do 13mm. W związku z tym, że jest to urządzenie akumulatorowe, bardzo istotnym parametrem – obok napięcia zasilania – jest pojemność zastosowanego akumulatora, która odzwierciedla czas pracy bez wymiany baterii. Metabo w tej kwestii wychodzi naprzeciw oczekiwaniom użytkowników, które są często odmienne w zależności od trybu pracy jaki, użytkownik preferuje. Dla tych, dla których długi czas pracy bez ładowania jest najważniejszy Metabo oferuje urządzenie skompletowane z bateriami 4Ah. Dla tych, którzy poszukują jak najlżejszego urządzenia – 2Ah akumulator w komplecie. Jest też wersja pośrednia z akumulatorami o pojemności 3Ah. Wagowo i rozmiarowo nie różnią się one od baterii 4Ah, są po prostu tańsze. Ostatnią z ważnych cech wkrętarki akumulatorowej jest jej waga. W katalogu widnieje, że wkrętarka z najlżejszym akumulatorem waży zaledwie 1,5 kg. Cięższe rozwiązanie (z większym akumulatorem) to 1,75 kg. Sprawdźmy, czy dane te pokrywają się z rzeczywistością. Po zważeniu maszyny oraz jej akumulatorów można stwierdzić, że maszyna ma lekką nadwagę, jednak nadal są to zadowalające parametry. box:imageShowcase box:imageShowcase box:imageShowcase Rozwiązania techniczne Z racji tego, że Metabo BS 18 Li jest zwyczajną wkrętarką akumulatorową, zastosowano w niej tradycyjny szczotkowy silnik prądu stałego oraz mechaniczne sprzęgło. Maszyna bazuje na akumulatorach litowo-jonowych. Każdy z typów akumulatorów posiada diodowy wskaźnik naładowania, który jest wygodnym rozwiązaniem informującym użytkownika o stanie naładowania baterii. Akumulatory litowo-jonowe charakteryzują się tym, że można je doładowywać i nie trzeba się przy tym obawiać tzw. efektu pamięci, związanego z utratą pojemności. Ponadto praca na akumulatorze litowo-jonowym gwarantuje bardzo dużą stabilność parametrów. Oznacza to, że maszyna nie traci mocy wraz ze spadkiem poziomu naładowania baterii. Spadek mocy następuje dopiero w ostatecznej fazie rozładowania akumulatora. Akumulatory mają konstrukcję typu slajdowego – są wsuwane. Akumulator na maszynie zabezpieczony jest za pomocą solidnego zatrzasku, a demontaż możliwy jest po wciśnięciu przycisku odbezpieczającego, który został wykonany podobnie we wszystkich maszynach akumulatorowych marki Metabo. We wkrętarkach akumulatorowych stało się już powszechnym stosowanie oświetlenia miejsca pracy. Metabo preferuje umieszczanie diod oświetlających obszar roboczy w dolnej części rękojeści. Zaraz przy akumulatorze umieszczono również – z obu stron rękojeści – uchwyty do przechowywania zapasowych końcówek wkrętarskich. Wyposażenie Każda z trzech dostępnych na rynku konfiguracji wkrętarki BS 18 Li występuje w zestawie z dwoma bateriami oraz ładowarką. Mogą to być akumulatory albo 2Ah, albo 3 AH, albo aż 4Ah. Niestety ładowarka dołączana do zestawów z wkrętarkami Metabo nie jest demonem szybkości ładowania, bo każde 1,5Ah ładuje w ok. 30min. Każdy z kompletów dostarczany jest w walizce z tworzywa sztucznego. Walizka sprawia wrażenie uniwersalnej, toteż narzędzie nie ma stabilnej pozycji w czasie transportu. box:imageShowcase box:imageShowcase Plusem walizki są metalowe klamry zamykające oraz solidna rękojeść transportowa. box:imageShowcase box:imageShowcase Podsumowanie Metabo BS 18 Li to reprezentant najsłabszej, ale zarazem najlżejszej grupy wkrętarek 18V. Na tle konkurencji wyróżnia ją wysoki moment obrotowy oraz, cieszący się dużym zadowoleniem wśród użytkowników, system zasilania akumulatorami Metabo Ultra-M. Dzięki temu, że we wkrętarce zastosowano technologię Metabo Ultra-M, należy ona do dużej rodziny kompatybilnych urządzeń 18V. Kupując tę maszynę, otwieramy sobie drogę do przyszłego doposażenia warsztatu w inne narzędzia akumulatorowe 18V Metabo. Wśród nich znajdują się szlifierki kątowe, młotowiertarki, pilarki szablaste i wiele, wiele innych. Wszystkie mogą pracować właśnie na akumulatorach, którymi zasilana jest BS 18 Li. Wkrętarka ta jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla wielu typowych zadań w gospodarstwie domowym, a zarazem świetną maszyną do lekkich prac w użytku profesjonalnym, zawodowym. Na uwagę zasługuje fakt, że maszyna objęta jest 3-letnią gwarancją oraz rocznym pakietem serwisowym. Pakiet serwisowy Full-service to bardzo korzystne dla użytkownika świadczenie – urządzenia nim objęte podlegają nieodpłatnym przeglądom, naprawom oraz konserwacjom w czasie jego trwania. 3-letnia gwarancja jest już, można powiedzieć, standardowym rozwiązaniem wśród profesjonalnych produktów z branży narzędziowej. Trudno jednak znaleźć firmę, która oferuje 3 lata gwarancji również na akumulatory. Metabo tak czyni i jest to znacznym argumentem przemawiającym za wyborem tej właśnie opcji. Dlaczego? Ponieważ koszt akumulatorów jest dość spory i często zakup kompletu baterii do urządzenia może być bliski kosztowi zakupu nowej wkrętarki wraz z akumulatorami. Każda gwarancja jest respektowana pod warunkiem możliwości identyfikacji urządzenia. Urządzenia mają swój numer seryjny i to na jego podstawie gwarant stwierdza, czy przedłożona karta gwarancyjna należy do reklamowanego urządzenia. Można się zatem domyślić, że gwarancja trwa do momentu zakończenia okresu gwarancyjnego lub do momentu utraty czytelności albo zdarcia tabliczki znamionowej. Miejsce umieszczenia tabliczek znamionowych w Metabo zasługuje na sporą pochwałę, gdyż są osłonięte przed wpływami szkodliwego środowiska pracy, co zapewnia długą żywotność, a zarazem minimalizuje ryzyko utraty gwarancji.
Dobra dla majsterkowicza, wystarczająca dla profesjonalisty – test wiertarko-wkrętarki BS 18 Li od Metabo
Poranne problemy z autem wcale nie muszą oznaczać awarii akumulatora. W wielu przypadkach spustoszenie w autach sieją gryzonie, które mogą dostać się także pod maskę silnika. Skąd gryzonie w aucie? Uporczywy problem gryzoni znany jest przede wszystkim właścicielom aut mieszkającym nieopodal pól i lasów, a więc naturalnych miejsc bytowania tego rodzaju zwierząt. Coraz więcej osób wyprowadza się z centrów miast na ich obrzeża, skala kłopotu nasila się więc z roku na rok. Samochody są narażone na ataki gryzoni szczególnie w okresie wiosennym i jesiennym, gdy spadająca w nocy temperatura skłania je do wyszukiwania nowych kryjówek. Idealnym miejscem okazuje się przestrzeń pod maską silnika z uwagi na ciepło generowane przez motor, które utrzymuje się przez pewien czas po jego wyłączeniu. Takie warunki przyciągają gryzonie, a te nie tylko kryją się w okolicy silnika, ale też często niszczą napotkane elementy. W najlepszym razie ślady obecności zwierząt widać po nadgryzionym wygłuszeniu, a w najgorszym –po problemach z odpalaniem lub pracą silnika. Łupem gryzoni padają w szczególności wężyki podciśnienia, gdyż często zawierają w swoim składzie mączkę, a więc prawdziwy przysmak dla małych intruzów. Niedrogie środki odstraszające w sprayu Wśród tanich i wygodnych środków odstraszających zwierzęta prym wiodą preparaty w sprayu. Ich skład opiera się na kompozycji olejków eterycznych o zapachu i smaku, który ma zniechęcić gryzonie do przebywania w komorze silnika. Podczas użycia należy spryskać osłonięte wiązki kabli, wężyki gumowe i wygłuszenie, a więc wszystkie potencjalnie zagrożone elementy. Przykładami polecanych produktów są: spray K2 Anti Marten (ok. 15 zł za 400 ml), Boll Stoper (ok. 17 zł za 400 ml), preparat odstraszający kuny marki Wurth (ok. 30 zł za 250 ml). Zaletą tego typu produktów jest niska cena i skuteczność. Trzeba jednak pamiętać o konieczności ponownego spryskania narażonych podzespołów co 1–2 miesiące oraz po obfitych opadach deszczu. Środki w sprayu mają również uniwersalne zastosowanie, gdyż w praktyce można z nich korzystać także w przypadku chęci odstraszenia gryzoni z domów i innych nieruchomości. Odstraszanie ultradźwiękami Właściciele aut poszukujący permanentnej i bezobsługowej ochrony przed gryzoniami powinni przeanalizować możliwość zakupu odstraszacza emitującego ultradźwięki. Wysoki zakres częstotliwości fal dźwiękowych jest niesłyszalny dla człowieka, ale dla gryzoni wręcz przeciwnie, dzięki czemu można skutecznie odstraszać gryzonie w sposób nieuciążliwy dla osób postronnych. Urządzenie instaluje się pod maską silnika i podłącza bezpośrednio do klem akumulatora. Najprostsze produkty tego typu można nabyć za ok. 40 zł. Są one wyposażone w pojedynczy głośnik. Nieco bardziej rozbudowane zestawy mające więcej głośników lub błyskające diody LED kosztują ok. 60 zł, a więc również stosunkowo niewiele. Podczas wyboru warto zwrócić uwagę na deklarowany przez producenta pobór prądu i automatyczne wyłączanie po odpaleniu silnika. Nie chcemy bowiem, aby urządzenie do odstraszania zwierząt stało się zbytnim obciążeniem dla akumulatora i instalacji elektrycznej pojazdu. Szkody wyrządzane przez gryzonie pod maską silnika mogą okazać się drogie w naprawie. Z tego powodu osoby zamieszkujące tereny w pobliżu lasów, pól czy rzek powinny zastanowić się nad zakupem preparatu odstraszającego w sprayu lub urządzenia opartego o emitowanie ultradźwięków. Nie kosztują one wiele, a mogą skutecznie uchronić przed nieprzewidzianymi wydatkami.
Niedrogie sposoby na odstraszenie gryzoni z auta
Zmiany w Regulaminie Produktów mBanku Zgodnie z zapowiedzią zaktualizowaliśmy treść Regulaminu Produktów mBanku. Najważniejsze zmiany: Zmieniliśmy nazwę zakładki Kredyt w Rachunku Bieżącym, znajdującej się w sekcji Moja Sprzedaż, na Propozycja kredytowa. Umowę o pożyczkę lub kredyt zawrzesz, jeśli Twoje Konto na Allegro zostało założone najpóźniej 1 stycznia 2017. Aby Bank mógł zweryfikować Twoją tożsamość, przed zawarciem umowy zostaniesz poproszony o przelew weryfikacyjny w wysokości 1 zł. Zmiany przedstawiamy w pliku PDF. Fragmenty, które usunęliśmy, oznaczyliśmy na czerwono, a te, które dodaliśmy - na zielono.
Zmiany w Regulaminie Produktów mBanku
Przez wielu trenerów jest uważany za króla ćwiczeń. W czasie jego wykonania pracuje więcej niż 60% mięśni całego ciała. Oto… przysiad. Niektóre ćwiczenia jednocześnie są bardzo proste i bardzo trudne. Tak właśnie jest z przysiadem: niby wystarczy wykonać prosty ruch, ale to pozory, bo większość osób wykonuje go niepoprawnie. O tym ćwiczeniu krążą też liczne mity, np. taki, że bóle kolan następnego dnia są normalne. Tymczasem stawy mogą boleć tylko wtedy, kiedy robisz przysiad źle. Dobrze wykonywany technicznie wręcz zabezpiecza aparat ruchu przed kontuzjami w przyszłości. Poprawia się postawa i stan twoich mięśni. Dlatego warto przykładać dużą wagę do techniki. Dzięki temu wzmocnisz większość mięśni całego ciała (nawet brzuch). Przysiady dają organizmowi tak silny bodziec, że warto je wykonywać regularnie. Podpowiadamy więc, jak to robić, żeby było zdrowo i z sensem. Pozycja stóp W klasycznej wersji tego ćwiczenia stopy powinny być ustawione na szerokości zbliżonej do szerokości bioder lub odrobinę szerzej. Zapewnia to stabilność i optymalną pracę mięśni. (W innych wersjach, jak np. w sumo squad, nogi będą stały dużo szerzej niż biodra). Palce stóp skieruj lekko na zewnątrz, w przeciwnym razie nogi wygną się w tzw. iksy, co będzie niebezpieczne dla kolan. Dobór obciążenia Przysiady można robić bez żadnego obciążenia, ale można je wykonywać także ze sztangąna plecach, gryfemz przodu klatki piersiowej, sztangą nad głową, ciężarkami w dłoniach z kettlebellemtrzymanym z przodu lub w dłoniach itd. Często niestety ćwiczący „ładuje” obciążeniabez opamiętania, a potem jest w stanie najwyżej delikatnie ugiąć nogi, nie robiąc nawet części prawidłowego ruchu. Takie ćwiczenie, z nielicznymi wyjątkami, jest zwykle pozbawione sensu. Dobieraj obciążenie dobrze, tak, żeby dało się wykonać ruch poprawnie i w pełnym zakresie. Pozycja startowa Przed wykonaniem ćwiczenia wyprostuj tułów, ściągnij łopatki tak, aby uwypukliła się klatka piersiowa. Jeżeli robisz przysiad bez ciężaru, z rękami z przodu, dopilnuj, aby plecy nie wyginały się w koci grzbiet. Biodra podciągnij tak, aby pośladki nie wystawały do tyłu. Wyprostuj plecy. Spójrz w lustrze, czy przypadkiem cały tułów nie pochyla się do przodu: taka pozycja powoduje przeciążenia, zwłaszcza jeżeli na plecach masz sztangę. Pozycja głowy Nie patrz na stopy ani do góry. Wzrok skieruj na punkt położony daleko przed tobą. Umieszczenie obciążenia Możliwości jest wiele, ale w każdym wypadku umieszczenie i chwyt ciężaru mają znaczenie. Jeżeli robisz przysiady ze sztangą na barkach, spróbuj dłonie umieścić w miarę wąsko (zbyt szeroki chwyt zmniejsza stabilność ruchu). Jeśli sztangę trzymasz z przodu, ważne, aby gryf leżał na obojczykach, a łokcie nie odstawały na boki. Jeżeli z obciążeniem nie jesteś w stanie utrzymać stabilnej pozycji, to prawdopodobnie znaczy, że jest ono zbyt duże. Jak wygląda ruch? Robiąc przysiad, utrzymaj proste plecy. To na początku zwykle bardzo trudne, dlatego warto wykonywać ćwiczenia mobilizujące i rozciągające pas barkowy i biodra – spróbuj wykonać przysiad, trzymając elastyczną gumę w rękach wyprostowanych nad głową. Nie garb się, nie zginaj łokci. Nie pochylaj ciała do przodu, robiąc „pokłon”. W przysiadzie ważna jest także głębokość. Za optymalny uznaje się zwykle (z kilkoma wyjątkami) przysiad głęboki. Warto to ćwiczenie włączyć do swojego codziennego repertuaru, bo nie tylko wzmacnia większość dużych partii mięśni, ale zmusza do pracy nad mobilnością i rozciągania bioder, mięśni nóg oraz pasa barkowego.
Ćwiczenie idealne: przysiad
Ogród, który latem mocno rozświetlają promienie słońca, jest szczególnie wymagający. Spiekota może dać się we znaki roślinom, szczególnie mniej odpornym na silne nasłonecznienie. I choć zdecydowana większość roślin lubi słońce, to jego nadmiar może być dla niektórych zabójczy. Są jednak i takie rośliny, które lubią dużo słońca, bo dopiero w takich warunkach kwitną pełnią życia. Słonecznie nie znaczy sucho Czasem wydaje się, że posadzenie roślin odpornych na silne słońce wystarczy. Wszak powinny sobie poradzić. Trzeba jednak podkreślić, że niemal żadna roślina na dłuższą metę nie poradzi sobie bez wody. Powinniśmy o nią zadbać szczególnie w czasie upałów. Podlewamy rośliny wieczorem, by w nocy odpowiednio się nawodniły. Dostarczanie wody w dzień, w pełnym słońcu, może doprowadzić do poparzenia, gdyż woda wyparuje zanim roślina zdąży ją zaabsorbować. Ważna jest także gleba i odpowiednia dbałość, by była żyzna. Jeśli jesienią nie była nawożona, trzeba w marcu, po przekopaniu, wzbogacić ją nawozem organicznym. Ze słońcem za pan brat Rośliny odporne na słońce mają cechy charakterystyczne. Warto je poznać, by wybrać te, które nadają się do ogrodu pełnego światła i ciepła. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na liście. Powinny być grube i mięsiste. Do tych roślin należą juki i liliowce, ale także wiele gatunków traw. Kolejną cechą charakterystyczną roślin odpornych na słońce jest srebrny kolor włosków umieszczonych na liściach oraz woskowy nalot. Do tej grupy należą: mikołajek, czyściec, rokitnik czy oliwnik. Rośliny te pięknie prezentują się w ogrodzie, a niektóre, jak rokitnik, mogą służyć naszemu zdrowiu, bowiem z jego owoców można robić dżemy i soki, które znakomicie wpływają na odporność organizmu. Do roślin, które lubią światło, zaliczamy także te, których liście są bordowe lub fioletowe. Przykładem jest pęcherzyca kalinolistna Diabolo, która ma bardzo niskie wymagania nie tylko glebowe, ale jest także mrozoodporna. Bardzo efektownym krzewem, który zalicza się do grupy roślin lubiących nasłonecznienie jest krzewuszka cudowna, której nazwa mówi sama za siebie. Kwitnie obficie od maja do lipca. Inną efektowną rośliną jest forsycja, która dobrze radzi sobie z dużym nasłonecznieniem. Jej przepiękne żółte kwiaty pojawiają się w ogromnej ilości już w marcu i kwietniu. W słonecznych ogrodach nieźle radzą sobie także byliny, takie jak rozchodniki i rojniki, zawciąg nadmorski, santolina, lawenda, rogownica kutnerowata czy smagliczka skalna. Wśród kwiatów wybierać możemy spośród pelargonii, aksamitek czy przypołudników. Wydawać by się mogło, że mocno nasłoneczniony ogród to wielkie ograniczenie, tymczasem okazuje się, że możemy wybierać wśród krzewów, bylin i kwiatów, których mnogość jest ogromna. Znając cechy charakterystyczne roślin, które lubią słońce, możemy stosunkowo łatwo je rozpoznać bez zagłębiania się w fachową wiedzę. Ogród słoneczny może być zatem kolorowy, wielobarwny, soczysty, pełen życia i zieleni dzięki roślinom, które bez słońca by nie kwitły tak szczodrze, jak w jego obfitej obecności.
Jakie rośliny wybrać do słonecznego ogrodu?
Kwota 200 zł to w zasadzie najniższy pułap cenowy, w ramach którego możemy szukać nowego smartfonu. W niższym przedziale cenowym znajdziemy jedynie sprzęt używany lub zwykłe telefony komórkowe. W cenie do 200 zł jest więc dość ciężko wyłowić rozsądne propozycje. W tym poradniku postaram się polecić wam kilka smartfonów, których cena nie przekroczy tego budżetu. Nie ma co ukrywać, że do 200 zł nie kupimy topowego urządzenia i będziemy musieli zadowolić się nieco mniej popularnymi, ale mimo wszystko w miarę funkcjonalnymi smartfonami. Jakimi? Alcatel Rise 30 W kwocie zaledwie 120–200 zł spokojnie możemy kupić model Rise 30 wyprodukowany przez firmę Alcatel. Jak przystało na smartfon w tej klasie cenowej, działa on w oparciu o system Android, a konkretnie – wersję 4.4 KitKat. Mamy tu 512 MB RAM i dwurdzeniowy procesor 1 GHz. Na dane udostępniono 4 GB pamięci wewnętrznej, którą można rozszerzyć kartą microSD. Są tu dwie kamery – 3 Mpix główna oraz przednia do wideorozmów (VGA). Jedną z najważniejszych cech każdego smartfonu jest ekran, który w tym przypadku ma 4 cale i rozdzielczość 480 x 800 pikseli. myPhone C-Smart III Jeśli mamy w zanadrzu ok. 150 zł, możemy pokusić się o kupno smartfonu firmy myPhone, a konkretnie modelu C-Smart III. W tym przypadku uwagę zwraca przede wszystkim obsługa Dual SIM, możemy więc korzystać z dwóch numerów telefonicznych jednocześnie. Co z pozostałymi parametrami? Jest tu 4-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 800 pikseli, 512 MB RAM, 4 GB pamięci wewnętrznej (możliwość rozszerzenia kartą microSD), dwurdzeniowy procesor 1 GHz oraz kamery 2 Mpix i 0,3 Mpix. System operacyjny to Android 4.4 KitKat. Overmax Vertis YOU 3511 Smartfon Overmax to z pewnością jeden z najdroższych smartfonów przedstawionych w tym zestawieniu. Na wyróżnienie zasługuje oczywiście Dual SIM, ale pozostałe parametry urządzenia też wyglądają bardzo interesująco. Mamy tutaj dwurdzeniowy procesor 1,2 GHz, 512 MB RAM, 4 GB pamięci na dane (można ją rozszerzyć za pomocą karty pamięci microSD), a także dwie kamery, z czego główna ma przetwornik 2 Mpix. Słabszym punktem tego urządzenia jest ekran, który ma przekątną 3,5-cala i dość niewielką rozdzielczość, wynoszącą 320 x 480 pikseli. Podobnie jak w przypadku wyżej wspomnianych urządzeń, także i to pracuje w oparciu o system Android w wersji 4.4 KitKat. Co z ceną? Vertis YOU 3511 kosztuje niecałe 200 zł. Sony Xperia E Wiele osób chce kupić smartfon renomowanego producenta, takiego jak np. firma Sony. Jeśli należycie do takich osób, być może zainteresujecie się smartfonem Sony Xperia E, który co prawda nie jest najnowszym produktem tej firmy, ale nadal jest bardzo popularny w swojej klasie cenowej. Xperię E możecie kupić za ok. 150–180 zł. Otrzymujecie smartfon z systemem Android 4.1 Jelly Bean, 3,5-calowym ekranem o rozdzielczości 320 x 480 pikseli, 512 MB RAM, 4 GB pamięci na dane (z możliwością rozszerzenia kartą microSD) oraz dwiema kamerami, z których główna ma 3,15 Mpix. Moc obliczeniową zapewnia jednordzeniowy procesor 1 GHz. HTC Desire C Na koniec kosztująca ok. 190 zł propozycja od firmy HTC, czyli smartfon Desire C. W takim budżecie otrzymujemy smartfon z 3,5-calowym ekranem o rozdzielczości 320 x 480 pikseli, 512 MB RAM, jednordzeniowym procesorem taktowanym zegarem 600 MHz, a także 4 GB przestrzeni na dane, z możliwością rozszerzenia kartą microSD. Mocnym punktem urządzenia jest kamera 5 Mpix, która pozwala na wykonywanie całkiem przyzwoitych zdjęć. Trzeba niestety dodać, że spośród prezentowanych tu urządzeń jedynie HTC Desire C działa w oparciu o najbardziej archaiczną wersję Androida, a mianowicie 4.0 Ice Cream Sandwich.
Smartfony do 200 zł – II kwartał 2016
Na rynku fotograficznym od lat obserwujemy walkę wielu firm, jednak żadna nie jest tak widowiskowa jak współzawodnictwo dwóch liderów – Canona i Nikona. Nazwa każdego z nich od razu kojarzy nam się z fotografią, a nie z telewizorami czy drukarkami. Na początku poważnej przygody z fotografią każdy z nas staje przed wyborem. Zastanawiamy się, jaki aparat kupić, dlaczego akurat ten, co ma w sobie niesamowitego. Często sugerujemy się opinią innych, ale nie ma nic gorszego niż stwierdzenie: „Ten jest lepszy, bo ja go mam”. W tym poradniku przedstawię kilka modeli aparatów konkurencyjnych firm i zwrócę uwagę na zalety każdego z nich. Entry-level Panie i panowie w lewym narożniku Canon EOS 760D! Naprzeciw niego stanie Nikon D5500! Który z nich wygra walkę? Przekonamy się już niedługo. Oba aparaty są przeznaczone dla użytkowników rozpoczynających karierę fotograficzną. Są uznawane za rozwiązanie świetne dla domu oraz codziennego użytkownika. Canon w pierwszej kolejności zaskoczy nas gabarytami, jest większy i cięższy od Nikona. Dodatkowo z tyłu znajdziemy rotacyjny ekran typu flip-out. Ekran ma większą rozdzielczość. Niedaleko niego mieści się wejście mikrofonowe. 760D został również wyposażony w tryb HDR, komunikację NFC, gorącą stopkę, a poza tym jest tańszy od Nikona o ok. 500 zł. Nikon D5500, mimo że droższy, też ma swoje zalety. Matryca umieszczona w środku jest fizycznie większa o kilka milimetrów, co przełoży się na szumy oraz plastykę obrazu. Współczynnik cropowania dla Nikona wynosi 1.5x, a nie jak w przypadku Canona – 1.6x. Jeśli chcecie mieć większą kontrolę nad ostrością, w Nikonie znajdziecie 39 punktów AF, w przeciwieństwie do zaledwie 19 w Canonie. D5500 jest lżejszy od 760D. W przypadku filmowania również wychodzi lepiej: nagracie nim wideo z prędkością 60 kl./s. Za pomocą Nikona zrobicie automatycznie zdjęcia panoramiczne oraz time lapse’y. Patrząc w wizjer, odniesiecie wrażenie, że jest większy, i tak jest w rzeczywistości. Dla leniwych producent przewidział opcję ładowania przez USB. Semi-Pro A teraz porównamy 2 modele reporterskie – pachnącego nowością Nikona D500, zaprezentowanego na targach CES 2016, oraz starszego Canona EOS 7D Mark II. Patrząc na linie dla półprofesjonalistów, teoretycznie powinniśmy porównywać właśnie te modele. Nikon D500 – świeżynka na rynku foto – wywołał ogromne zamieszanie. Fotografowie mówią, że zmiata Canona na wstępie, ale czy to prawda? Przekonajcie się sami. Różnica w rozdzielczości matrycy wynosi zaledwie 0,7 Mpix na rzecz Nikona. O crop factorze pisałem wyżej. Ostrość, oj ostrość – nówka od Nikona ma 153 (!) punkty AF vs. 65 w Canonie. Dodatkowo jest to nowy system opracowany przez producenta, zaczerpnięty z najwyższego modelu Nikon D5. Twórcy nie zapomnieli również o dotykowym rotacyjnym ekranie flip-out. D500 jest też lżejszy, ma Wi-Fi, wejście na mikrofon i słuchawki, obrazki lepiej się ogląda na ekranie. Fotoreporterzy ucieszą się z tego, że będą mogli dzięki Nikonowi D500 zarejestrować do 14 klatek na sekundę. Dodatkowo będzie dużo radości z tego, że jest lżejszy o jakieś 50 g od Canona. Nie wolno zapomnieć o tym, że Nikonem bez problemu zrobicie zdjęcia w totalnej ciemności. Maksymalna czułość ISO to 1 640 000... Czas na przeciwnika. Canon sprawdzi się na pewno w rękach filmowców – został on wyposażony w system ustawiania ostrości z detekcją fazową podczas nagrywania filmów. Mimo tego, że jest cięższy, pewniej będzie leżał w rękach ze względu na mniejsze wymiary. Jeśli zechcecie skoczyć z nową siódemką na pustynię, a za chwilę wykąpać się w oczku wodnym, nie ma problemu – aparat jest odporny na kurz i wodę. Skoro już jesteśmy w dziwnych miejscach, może warto włączyć GPS, żeby później pamiętać, gdzie zobaczyliśmy te cudowne widoki. Pro Nie będę tutaj omawiał Nikona D5 ani Canona 1Dx Mark II, ponieważ jest to sprzęt przeznaczony dla wysokiej klasy profesjonalistów, jest niesamowicie drogi i raczej mało kto się nim zainteresuje. Porównamy zatem znany model Canon EOS 5D Mark III oraz nowość Nikona D810A. Oba aparaty są cyfrowymi lustrzankami pełnoklatkowymi (chociaż nie do końca, Nikonowi brakuje 0,1 mm na długości) przeznaczonymi dla pracujących profesjonalistów. To, co uderza wszystkich, to megapiksele. W Nikonie znajdziemy 36,3 Mpix, w Canonie tylko 23,4 – różnica to 13,1 miliona pikseli. To naprawdę bardzo dużo! Fotografowie reklamowi będą zachwyceni możliwościami wycinania fragmentów obrazu w wysokiej rozdzielczości. Jeśli myślicie o zaangażowaniu się w reporterkę, wybierzcie Canona – ma 61 punktów AF przeciwko 51 w Nikonie. Używałem ten aparat i byłem zachwycony, nawet w trudnych warunkach oświetleniowych (na koncercie i podczas nocnych demonstracji). Podobno ten Nikon ma znacznie lepszą jakość obrazu – tak przynajmniej wynika z testów prowadzonych przez dxomark.com. Na tej stronie znajdziecie porównanie głębi kolorów (odwzorowanie barw), zakresu tonalnego oraz wyników podczas scen ze słabym oświetleniem. Jak już przy tym jesteśmy, Nikon lepiej sprawdzi się w ciemności – szum jest przyjemniejszy dla oka, ale z drugiej strony w 5D Mark III możecie rozszerzyć ISO do 102 400, a w Nikonie tylko do 51 200. Jeśli chcecie robić HDR-y – tylko Canon. Nikon pozwoli natomiast na zrobienie time lapse'a. 5D z kolei nagrywa dźwięk, korzystając z zewnętrznego mikrofonu, przy okazji będziecie mogli odsłuchać to, co nagraliście dzięki wejściu na słuchawki. Jeśli chcecie nagrywać w slow-mo, musicie wziąć Nikona – 60 FPS-ów w Full HD to fajna opcja. Nikon D810A cechuje się szerszym zakresem tonalnym od Canona – aż o 3.1 EV. To naprawdę niezły wynik. W połączeniu z niższymi odczuwalnymi szumami i wysoką rozdzielczością obrazu sprawia to, że Nikon D810A jest idealnym aparatem do pracy w studio. Poza tym bateria wytrzyma dłużej. Zastanawiacie się, dlaczego nie porównałem D810A z Canonem 5DS r? Powiem krótko – rozdzielczość zmiata Nikona jako aparat studyjny na wstępie. Mam nadzieję, że powyższe porównania pomogą wam podjąć decyzję. Chciałbym tylko przypomnieć, że korpus to nie wszystko – w Nikonie nie znajdziecie legend porównywalnych do obiektywów: Canon EF 50 mm f/1.2 L USM, Canon EF 85 mm f/1.2 L USM ani Canon EF 135 mm f/2.0 L USM. Pamiętajcie, żeby dobrać sprzęt do waszych potrzeb. Aktualizacja: Luty 2016
Nikon vs. Canon, odwieczna walka – co oferuje każdy z producentów?
Stworzony przez Roberta Ludluma Jason Bourne jest postacią doskonale znaną i nie trzeba go dodatkowo przedstawiać. Z całą pewnością ma całą rzeszę wielbicieli, którzy bez najmniejszej zachęty sięgną po następny tom z jego przygodami. Jest jednak coś jeszcze. Bohater wszech czasów Bourne to postać, która po raz pierwszy pojawiła się w 1980 roku, czyli ponad 30 lat temu. Dzięki filmom zyskał on również pewnego rodzaju ponadczasowość. W pierwszych produkcjach rolę agenta odgrywał Richard Chamberlain, a w późniejszych wcielił się w niego Matt Damon. Różnica pokoleniowa jest znaczna, więc należałoby się spodziewać, że i okoliczności nadgonią za upływającym czasem. Pierwszy Bourne uganiał się za budkami telefonicznymi, najnowszy… cóż – nietrudno się domyślić. Co więcej – twórca postaci zmarł w 2001, a mimo to książki o Bournie wciąż się ukazują. Osobą odpowiedzialną za ten stan rzeczy jest Eric van Lustbader, który – co trzeba jasno powiedzieć – robi bardzo dobrą robotę. „Zagadka Bourne’a” traktuje czytelnika jak dobrego znajomego – wciąga go w intrygę już po kilkunastu zdaniach. Część informacji podana jest w pełni, ale niektóre są dawkowane lub ukrywane w sposób, który sugeruje, że przecież czytelnik i tak już wie. Bohater niedoskonały Bohaterowie książek sensacyjnych prawie zawsze mają jakieś słabe strony. Autorzy starają się w ten sposób przynajmniej trochę ich uczłowieczyć – zbliżyć do akceptowalnej normalności. I chociaż wszelkiej maści złoczyńcy wykorzystują te słabości, to jednak bohaterom zazwyczaj udaje się wykonać zadanie i uratować świat. Tymczasem Bourne… Jason Bourne natrafia na ślad planowanej akcji, której efektem jest rosyjski najazd na Ukrainę. Niczym niesprowokowana napaść miała być poprzedzona serią działań pozorujących ukraińskie prowokacje. Autor tego planu to nie kto inny jak Samowładca. Bourne śledzi pieniądze, które umożliwiają przywódcy realizację tego haniebnego zamierzenia. Tradycja gatunku kazałaby odnieść sukces choćby tylko na pięć sekund przed apokalipsą. Ludzkość byłaby uratowana i dużo spokojniejsza. A czy mu się udało? Wystarczy przypomnieć sobie, co gazety pisały o zajęciu Krymu. Po drodze pojawia się wielu przyjaciół z przeszłości oraz kilku arcyłotrów, którzy do tej pory umykali rękom Bourne’a i sprawiedliwości. Nie zabraknie też częstych zmian lokalizacji i widowiskowych pojedynków. To nie będzie łatwa przeprawa dla czytelników, którzy lubią się przywiązywać do postaci. Śmierć przychodzi w tej książce nadzwyczaj łatwo i z zaskoczenia. Rzadko kiedy (choć literatura zna takie przypadki) jest ona odwołalna. Z dużą przyjemnością stwierdzam, że Eric van Lustbader z powodzeniem utrzymuje jakość stworzoną przez Ludluma. Nowe przygody czyta się z taką samą przyjemnością i w podobnym napięciu, a kiedy już zdarzy się coś skrajnie nieprawdopodobnego i czytelnik mógłby zacząć mieć wątpliwości, natrafiamy na kolejny, jeszcze bardziej niesamowity opis. Między kolejnymi akcjami tak naprawdę nie ma czasu na oddech. Lata mijają, a Bourne się nie starzeje. Jeśli chcielibyście się z nim spotkać już dziś, to książkę dostaniecie na Allegro od ok. 22 zł. Zobacz także inne książki Roberta Ludluma. Źródło okładki: www.burdaksiazki.pl
„Zagadka Bourne’a” Robert Ludlum, Eric van Lustbader – recenzja
Słaby odbiór radia to jeden z najbardziej irytujących problemów towarzyszących miłośnikom słuchania muzyki w aucie. Na szczęście z tym kłopotem można poradzić sobie dość łatwo, wystarczy tylko odrobina umiejętności związanych z majsterkowaniem. Zardzewiała antena – częsty problem Kluczowym elementem odpowiadającym za poprawny odbiór stacji radiowych jest antena. Z biegiem lat połączenie między anteną a radioodtwarzaczem może ulec osłabieniu, dlatego od tego najlepiej zacząć diagnozę. W tym celu należy odkręcić maszt anteny, znajdujący się najczęściej na dachu, oraz podstawkę antenową, która montowana jest bezpośrednio do karoserii pojazdu. W tych elementach występują głównie połączenia śrubowe oraz mocowania wkręcane pozwalające na usunięcie masztu bez korzystania z narzędzi. Na skutek działania wilgoci czy niekorzystnych warunków atmosferycznych może dochodzić do procesu niszczenia metali, a więc powstawania korozji. Zardzewiałe i zaśniedziałe styki tracą właściwości pozwalające na przewodzenie sygnału radiowego, dlatego oczyszczenie ich może przynieść poprawę odbioru. Warto również sprawdzić, czy konektory po prostu się nie poluzowały i w razie potrzeby je dokręcić. Pamiętajmy, że antena powinna być zamontowana w najwyższym punkcie samochodu, a więc najlepiej na jego dachu, co zapewni optymalny odbiór sygnału. Okablowanie i połączenie z radioodbiornikiem Kabel antenowy łączy antenę z radiem samochodowym, dlatego jego stan może mieć znaczący wpływ na odbiór stacji radiowych. Pojawienie się jakiegokolwiek przerwania żyły sygnałowej czy zwarcia przewodu z masą pojazdu będzie negatywnie wpływać na pracę tunera radiowego. Diagnozę można przeprowadzić wzrokowo, ale najlepiej zrobić to, mierząc oporność kabla przy użyciu omomierza, w który wyposażony jest praktycznie każdy multimetr. Pojawianie się zakłóceń, a więc niepożądanych dźwięków w postaci świstów, stuków czy trzasków, może być spowodowane wpływem innych urządzeń elektrycznych i wiązek przewodów w samochodzie. Warto zatem sprawdzić, czy przewód antenowy nie przebiega zbyt blisko innego okablowania. Częstym problemem jest kiepskie połączenie konektora kabla antenowego z wejściem na tylnym panelu radioodtwarzacza. Najczęściej styk potrafi poluzować się dopiero w momencie wkładania radia do półkieszeni montażowej, dlatego należy zadbać o szczególnie silne przymocowanie tych dwóch elementów do siebie. Wybór nowej anteny i wzmacniacza antenowego Zdarza się, że antena jest już na tyle wyeksploatowana, że nadaje się jedynie do wymiany. W takim wypadku najlepszym rozwiązaniem jest zakup anteny przeznaczonej do danego modelu auta. W przypadku braku takowych można zdecydować się na antenę uniwersalną. Istotną kwestią jest zwrócenie uwagi na długość masztu, który powinien mieć co najmniej 40 cm długości, ponieważ to gwarantuje odpowiedni odbiór sygnału. Jeśli często jeździmy w warunkach pozamiejskich, można zaopatrzyć się w dodatkowy wzmacniacz sygnału, montowany między radioodtwarzaczem a anteną. Kwestię wzmacniacza mogą pominąć posiadacze aut z grupy Volkswagena (np. Seat, Volkswagen, Skoda, Audi), gdyż montowane w nich standardowo anteny posiadają wzmacniacz sygnału wbudowany w stopkę anteny. Jednak w przypadku wymiany radia na niefabryczne może nastąpić nagły spadek jakości odbioru. Wynika to z tego, że fabryczne radia grupy VW mają wbudowane urządzenie przekazujące zasilanie przez kabel antenowy do wzmacniacza w stopce. Sprzęt niefabryczny nie jest wyposażony w takie akcesorium, dlatego należy dodatkowo dokupić tzw. separator antenowy, który w pełni rozwiąże problem. Źródeł kłopotów z odbiorem stacji radiowych należy dopatrywać się głównie w stanie instalacji antenowej. Trzeba jednak pamiętać, że słaba jakość dźwięku może być też wynikiem marnej jakości tunera radiowego lub zużytych głośników w samochodzie.
Jak poprawić jakość odbioru stacji radiowych w samochodzie?
Czy w cenie nieprzekraczającej 2500 zł można kupić dobry laptop? To tak naprawdę pytanie retoryczne, bo w tej kwocie można kupić solidny sprzęt. Wybór jest naprawdę przeogromny, trudno więc zdecydować się na konkretny model. Jaki laptop wybrać, jeśli w zanadrzu mamy 2500 zł? Asus Transformer TP300 W cenie ok. 2200–2500 zł możecie kupić dość specyficzny laptop, a mianowicie model Asus Transformer TP300. Dlaczego Transformer TP300 jest niezwykły? Ponieważ w dość łatwy sposób można go przeobrazić w tablet. Co prawda, nie mamy tutaj do czynienia z ekranem odłączanym od klawiatury, jednak wyświetlacz TP300 można odgiąć (obrócić) o 360 stopni, przez co klawiatura ściśle przylega do tylnej części ekranu, a całość nieco przypomina tablet. Co ze specyfikacją? Ta różni się w zależności od wariantu. Jedna z najpopularniejszych odmian urządzenia ma procesor Intel Core i5, 8 GB RAM, dysk twardy 500 GB, a całość opiera się o system Windows 8.1. Najważniejszą cechą jest jednak 13,3-calowy ekran dotykowy o rozdzielczości Full HD. Niestety, w tym przypadku nie liczmy na dedykowaną kartę graficzną. Lenovo E50-80 Lenovo ma bardzo bogatą ofertę laptopów, więc nie ma się co dziwić, że również w przedziale cenowym do 2500 zł znajdziemy niezłe propozycje tego producenta. Jak większość laptopów, także i E50-80 występuje w wielu wariantach. Jeden z najczęściej kupowanych oferuje 15,6-calową matrycę o rozdzielczości Full HD, procesor Intel Core i5, 4 GB RAM, dysk twardy 1000 GB i system operacyjny Windows 8.1. Lenovo E50-80 sprawdzi się nawet w niezbyt wymagających grach, a to ze względu na fakt, że ma dość mocną, zintegrowaną kartę graficzną – Intel HD Graphics 5500. Co z ceną? Ten model, w zależności od specyfikacji, kosztuje ok. 2250 zł. Na koniec dodam jeszcze tylko, że E50-80 jest wyposażony w aż dwa porty USB w standardzie 3.0. Dell Latitude 3550 W cenie od 2050 do 2450 zł można kupić laptop renomowanej firmy Dell, model Latitude 3550. Niestety, kupując sprzęt tak markowej firmy, musimy liczyć się z tym, że nie będzie on dysponował aż tak mocną specyfikacją, jak mniej renomowana konkurencja. Jeden z najczęściej kupowanych na Allegro modeli, czyli Latitude 3550, ma procesor Intel Core i3, 15,6-calowy ekran HD (matowa matryca), 8 GB RAM i dysk SSD o pojemności 128 GB (dużo szybszy niż standardowe, magnetyczne dyski twarde). Co z systemem operacyjnym? Producent preinstalował tu Windows 8.1. Ważną cechą są też złącza USB, ponieważ Dell zastosował tu aż dwa w standardzie 3.0. W tym sprzęcie próżno szukać dedykowanej karty graficznej lub hybrydowego trybu pozwalającego przeobrazić laptop w tablet. Mimo wszystko Dell Latitude 3550 to solidny sprzęt, który podoła większości domowych wymagań. Acer V3-574G W zestawieniu nie powinno zabraknąć sprzętu wyposażonego w dedykowaną kartę graficzną. Acer V3-574G to laptop, który – podobne jak inne – jest sprzedawany w wielu różnych wariantach konfiguracyjnych. Najpopularniejszy z nich, który kosztuje niecałe 2500 zł, został zaopatrzony w kartę graficzną nVidia GeForce 940M, posiadającą 2 GB własnej pamięci. To jednak nie koniec, bo V3-574G ma też 8 GB RAM, procesor Intel Core i5, 1000 GB dysk twardy i 15,6-calowy ekran o rozdzielczości HD. W tym sprzęcie narzekać można jedynie na ilość dostępnych portów USB 3.0, ponieważ producent zamontował tylko jeden. Jak w większości sprzedawanych na Allegro laptopów, tutaj także jest preinstalowany system operacyjny, w tym przypadku jest to Windows 8.1.
Laptop do 2500 zł – luty 2016
Jesteś przedsiębiorcą sprzedającym baterie i akumulatory? Jeśli sprzedajesz baterie i akumulatory, pamiętaj o przestrzeganiu przepisów Ustawy z dnia 24 kwietnia 2009 r. o bateriach i akumulatorach (Dz. U. nr 79, poz. 666 wraz ze zm.). Jakich towarów dotyczy ustawa? Baterii samochodowych kwasowo-ołowiowych, akumulatorów samochodowych kwasowo-ołowiowych, baterii przemysłowych kwasowo-ołowiowych i akumulatorów przemysłowych kwasowo-ołowiowych. Jakie obowiązki nakłada na mnie wspomniana ustawa? masz obowiązek przyjęcia od Kupującego zużytych baterii i akumulatorów kwasowo-ołowiowych samochodowych oraz przemysłowych; w widocznym miejscu, w opisie transakcji, należy umieścić informacje o: warunkach i trybie zwrotu zużytych baterii i akumulatorów oraz o możliwości zwrotu pobranej opłaty depozytowej (wraz ze wskazaniem stawki opłaty depozytowej), punktach zbierania zużytych baterii i akumulatorów, zorganizowanych przez wprowadzającego baterie lub akumulatory, którego baterie lub akumulatory sprzedajesz. W których miejscach ustawy znajdę przepisy dotyczące mojej działalności? Obowiązki sprzedawcy detalicznego baterii kwasowo-ołowiowych wskazane zostały w art. 53, a regulacje dotyczące opłaty depozytowej w art. 54 i nast. wspomnianej wyżej ustawy.
Sprzedaż baterii i akumulatorów - obowiązki Sprzedającego
Rośliny można rozmnażać w różnoraki sposób, ale wiele zależy od ich preferencji. W pełni mrozoodporne gatunki zazwyczaj sieje się wprost do gruntu. To duża oszczędność czasu i miejsca niezbędnego do produkcji rozsady. Gatunki, które źle znoszą chłody, lepiej wcześniej posiać lub posadzić do inspektu albo trzymanych w pomieszczeniu pojemników. Tym roślinom należą się dodatkowe zabiegi i szczególna ochrona. W warunkach domowych rośliny rozmnaża się generatywnie, tj. przez wysiew nasion, lub wegetatywnie, ukorzeniając sadzonki pędowe, wierzchołkowe, odrosty itd. Wiele gatunków sieje się bezpośrednio do gruntu zgodnie z optymalnym terminem, np. po zimnej Zośce. To dobre rozwiązanie, ponieważ nie wymaga dodatkowej pracy, a rośliny od razu ukorzeniają się w docelowym miejscu. W szczególności zaleca się je stosować wobec roślin ozdobnych (jednorocznych, dwuletnich, bylin) oraz warzyw nieznoszących przesadzania, np. buraków, rukoli czy kopru. Duża grupa roślin jadalnych powinna być jednak uprawiana z rozsady. Należą do niej m.in. kapusta, kalafior, brokuł, melon, bakłażan, papryka i pomidor. Taki sposób produkcji jest bardziej czasochłonny i wymaga dodatkowego miejsca, np. w inspekcie lub pomieszczeniu. Mimo to ma wiele zalet: dzięki niemu można uzyskać wcześniejszy i obfitszy plon oraz zniwelować ryzyko przemarznięcia roślin. Do produkcji rozsady wykorzystuje się podłoża bardzo dobrej jakości, często torfowe z dodatkiem styropianu, oraz specjalistyczne pojemniki lub konstrukcje. W czym można wybierać? Inspekt – sposób na wcześniejsze warzywa Inspekt to prosta konstrukcja, którą można kupić lub zbudować samemu. Składa się z czterech ścian i przezroczystej pokrywy. Może być wykonany ze szkła, pleksy, poliwęglanu i częściowo z drewna lub tworzywa sztucznego. Często ma postać miniszklarni. Inspekt montuje się w miejscu słonecznym, ciepłym oraz mało podatnym na częste wahania temperatury. Jego rolą jest przyśpieszenie kiełkowania i wykształcania sadzonek. Nasiona gatunków bardziej odpornych na mróz można wysiewać już na początku marca, a przy ciepłej pogodzie nawet pod koniec lutego. Inspekt należy wyłożyć żyznym podłożem, np. torfem i kompostem. Czasem na dnie umieszcza się także warstwę grzewczą w postaci słomy lub końskiego obornika. Podstawowa warstwa do ukorzeniania roślin wynosi ok. 25–30 cm. Grubość warstwy grzewczej może natomiast dochodzić nawet do 50 cm. W dużej mierze zależy to od rozmiarów inspektu. box:offerCarousel Mutliplaty – uniwersalne rozwiązanie dla różnych grup roślin Dużą popularnością, szczególnie w produkcji profesjonalnej, cieszą się mutliplaty. Wielodonice pozwalają skutecznie rozmnażać rośliny na stosunkowo niedużej powierzchni. Są lekkie i łatwe do przenoszenia. Poszczególne modele mogą różnić się rozmiarami, formatem, ilością otworów i ich głębokością. Grubość ścianki także może być zmienna; w pojemnikach cienkościennych wynosi ok. 1 mm, a w grubościennych 2–2,5 mm. Multiplaty są bardzo elastyczne i lekkie – zwykle powstają z polistyrenu lub PCV – i uwalniają bryły korzeniowe bez ryzyka uszkodzenia. Służą do produkcji sadzonek różnorodnych grup roślin: od warzyw po siewki drzew i krzewów. box:offerCarousel Donice torfowe – w pełni biodegradowalne i korzystne dla zieleni Ciekawą formą służącą do rozmnażania roślin są donice torfowe, wzbogacone dodatkowo w składniki pokarmowe (makro- i mikroelementy). Mogą być pojedyncze, okrągłe lub kwadratowe, zespolone lub paletowe. Ekologiczne „jednorazówki”, które umieszcza się w gruncie wraz z sadzonką, szybko ulegają biodegradacji, jednocześnie zapewniając roślinie substancje odżywcze. Korzenie łatwo przechodzą przez ścianki. Oprócz donic torfowych na rynku dostępne są także pęczniejące krążki do podobnego zastosowania. box:offerCarousel Rośliny można rozmnażać niemal w każdym pojemniku. Jeśli posiadamy zbędne donice lub skrzynie, nie ma potrzeby zakupu dodatkowych multiplatów czy innych akcesoriów. Trzeba pamiętać, że recykling własnych materiałów również może być „eko”, i to na ekologię opłaca się postawić w pierwszej kolejności.
W czym rozmnażać rośliny? Wybór pojemników
Jesienna zmiana garderoby? Krótkie szorty i cienkie topy idą w odstawkę. Ich miejsce zajmują miękkie kardigany, wygodne joggery i T-shirty z długim rękawem. Twoje dziecko właśnie rozpoczyna swoją przedszkolną przygodę? Zadbaj o jego komfort i stylowy wygląd. Letnie koszulki i plażowe szorty schowaj do szafy, a w ich miejsce wprowadź sprawdzone fasony, idealnie przystosowane do zabawy na podwórku. Pamiętaj, że przedszkolak jest pełen energii i ciekawości otaczającego go świata. Biega, skacze, bawi się – słowem eksploruje i poznaje granice. Pozwól mu na nieskrępowaną zabawę. Wyjściowe sukienki? Eleganckie spódniczki? Dobrze mieć w szafie jeden czy dwa egzemplarze na wyjątkowe okazje. Na co dzień wybieraj jednak odzież z miękkiej, oddychającej bawełny. Sprawdzaj skład materiałowy, przed zakupem przyjrzyj się, czy szwy są proste i solidnie wykonane. Dzięki temu zyskasz pewność, że zakupione przez ciebie spodnie czy bluza nie stracą fasonu po jednym praniu. Plamy? No cóż, każdy rodzic przedszkolaka musi stawić im czoła. Zaopatrz się w dobrej jakości odplamiacz i nie czekaj z praniem. Pobrudzone ubranie zamocz od razu w chłodnej wodzie (ciepła tylko utrwali plamy) i dodaj do niej odrobinę odplamiacza lub proszku do prania. Jesienna stylizacja dla dziewczynki Małe księżniczki uwielbiają się stroić. W szafie twojej córki króluje słodki róż i pastele? No pewnie, że tak! W co jednak ubrać dziewczynkę do przedszkola? Z jednej strony chcesz, by twoja mała księżniczka prezentowała się naprawdę pięknie, z drugiej – zależy ci przecież na wygodzie. W tym sezonie prawdziwym hitem jest denim. Wykorzystaj trendy i stwórz modną stylizację do przedszkola i na podwórko. Sięgnij po stylowe ogrodniczki z miękkiego dżinsu w urocze gwiazdki. I dobierz do nich szary T-shirt z falbanką. W takim wydaniu twoja córka będzie mogła bawić się na placu zabaw, wybrać na wycieczkę do lasu, jeździć na rowerku, czy szaleć z przyjaciółkami. W chłodniejsze dni (jesienią szczególnie poranki potrafią być mroźne) zestaw uzupełni klasyczna dżinsowa katana. Warto mieć ją w szafie, bo ten uniwersalny model świetnie pasuje zarówno do casualowych spódnic, jak i spodni. Bez trudu dopasujesz ją też do eleganckich stylizacji. Wybór butów dla dziewczynek jest naprawdę ogromny. W sali przedszkolnej twoja mała królewna może paradować w miękkich balerinkach. Do zabawy na podwórku lepsze będą jednak skórzane trzewiki, czy wygodne trampki za kostkę. Te w kolorowe motylki skradną serce każdej małej panny. Nie każda dziewczynka lubi wymyślne fryzury. Jeśli jednak twoja córka nie ma nic przeciwko ozdobom do włosów, to zaopatrz się w kilka uroczych opasek wianków. Różyczki, piwonie, stokrotki – te delikatne kwiatki staną się kropką nad „i” każdej przedszkolnej stylizacji. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Jesienna stylizacja dla chłopca Modny przedszkolak? Nic prostszego! W tym sezonie w szafie twojego malucha nie może zabraknąć koszuli w kratę. Ten zdecydowany zwrot w kierunku stylu country zyskał uznanie wśród stylistów i blogerów modowych na całym świecie. Podążaj za trendami! Kratka i dżinsy to zestaw, który świetnie sprawdzi się w każdej sytuacji! Kraciasta koszula nie dość, że wygląda świetnie, to dodatkowo pasuje niemal do każdego modelu spodni – bermudy, dresowe joggery, sztruksy? Miksuj i łącz, szukając swojego stylu. Na eleganckie okazje możesz dobrać do niej materiałowe chinosy w ciekawym kolorze – granatowe, musztardowe, a może bordo? Twój syn w takiej wersji zachwyci otoczenie. Co na chłodne wieczory i poranki? Szary kardigan to prawdziwy strzał w 10! Przed zakupem koniecznie sprawdź skład materiałowy – celuj w sweterki wykonane z naturalnych materiałów – najlepiej bawełny. Takie modele nie rozciągną się w praniu i nie stracą fasonu. Unikaj sztucznych włókien – w tym poliestru i akrylu. Zadbaj o to, by twój maluch miał coś pod szyją – miękki komin z dresówki albo kolorowa bandana ochronią gardełko przed przeziębieniem. W przypadku butów liczy się wygoda. Małe łobuziaki uwielbiają aktywną zabawę na świeżym powietrzu. Gonitwy, wspinaczki, skoki, długie wędrówki – z takimi zadaniami świetnie poradzą sobie eleganckie trampki za kostkę. Lekko usztywnią staw skokowy i ochronią twoje dziecko przed kontuzją. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Przedszkolak na wycieczce Każde przedszkole dba o to, by zapewnić dzieciom wszechstronny rozwój. Liczy się nie tylko twórcza zabawa na dywanie, prace plastyczne, muzyka i śpiew. Coraz więcej placówek spędza jesień poza murami przedszkola, proponując dzieciom wyprawy do lasu. Jak ubrać dziecko na taką wycieczkę? Na chłodniejsze dni dobrym wyborem będzie ciepła puchowa kurteczka albo jesienna parka bez ocieplenia. Jeśli temperatura jest dość wysoka, to zamiast kurtki, możesz postawić na puchową kamizelkę. Jej sportowa wersja pasuje do każdej chłopięcej stylizacji, bezrękawnik z kapturem i uszami to doskonała opcja dla dziewczynek. Pamiętaj o ciepłych akcesoriach – czapka i komin z miękkiej dresówki, a nawet cienkie rękawiczki z jednym palcem to pozycje obowiązkowe na jesienne spacery. Nie zabierają dużo miejsca, więc bez trudu schowasz je w plecaku czy saszetce i wyjmiesz, gdy zrobi się naprawdę chłodno. Plecak dla przedszkolaka? Koniecznie! Celuj w dość małe i poręczne modele, pamiętając, że twoje dziecko nie przywykło jeszcze do noszenia na co dzień dużego obciążenia. Spośród plecaków przedszkolnych zachwyt budzą szczególnie te najbardziej kolorowe z wizerunkami postaci z bajek czy zwierzątek. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Jesień nie musi być nudna! Wykorzystaj dobrą pogodę i planuj rodzinne wycieczki. Zadbaj o odpowiedni ubiór dla swojego przedszkolaka – na wyprawy za miasto wybieraj ciepłe okrycia wierzchnie i akcesoria z miękkiej bawełny. Rękawiczki, komin, czapka – właśnie teraz powinny na stałe zagościć w garderobie twojego malucha. Letnie sandałki i trampki z cienką podeszwą schowaj na później. Teraz sięgaj po wygodne buty sportowe – najlepiej za kostkę. Podążaj za trendami – pamiętaj, że w tym sezonie ciągle na topie jest stylowa krata i denim. W takim wydaniu twoje dziecko będzie prezentowało się doskonale w każdej sytuacji.
Modny przedszkolak – co powinno znaleźć się w szafie twojego dziecka tej jesieni?
Zatarcie silnika na pewno należy do poważnych awarii. Naprawa jest kosztowna i nieraz trudno znaleźć warsztat, który by się tego podjął. Dlatego warto pamiętać, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Jak nie dopuścić do zatarcia silnika? I co zrobić, kiedy już do tego dojdzie? Problemy z olejem przyczyną zatarć? Na samym początku trzeba jasno stwierdzić, że zatarcie silnika może dotknąć w zasadzie każdy silnik. Nie ma tu znaczenia, czy naszym autem zrobiliśmy 1000 km, czy 100000 km. Często następuje to nawet bezobjawowo, co tym bardziej zaskakuje kierowcę. Zazwyczaj przyczyną zatarć silnika jest zbyt niska ilość oleju. Każdy kierowca powinien kontrolować poziom zużycia oleju, gdyż różne auta spalają różną jego ilość. Jeśli tego nie zrobimy, to ryzykujemy awarię silnika w postaci jego zatarcia. Równie niebezpieczne jest złe dobranie oleju do naszego auta. Kolejną czynnością, która może doprowadzić do zatarcia silnika, jest rozcieńczenie oleju paliwem. Może dojść do tego podczas regeneracji filtra. Układ wtryskowy dodaje do silnika dodatkowe porcje paliwa, by dopalało się jeszcze w układzie napędowym i następuje dopalanie sadzy, a temperatura w filtrze się podnosi. Jeśli paliwo w tym procesie dostanie się do oleju, pojawia się problem, którego wykrycie jest trudne. Przyczyną zatarcia może być przedostanie się płynu chłodzącego do oleju. Jeżeli obie substancje się pomieszają, powstaje coś w rodzaju mazi. Płyn przedostaje się do oleju np. z powodu uszkodzenia głowicy lub uszczelki. Zatarcie może też spowodować awaria pompy oleju. Dba ona o odpowiednie ciśnienie oleju w układzie, więc jeśli w mgnieniu oka, bez żadnych symptomów spada ciśnienie oleju i dołożymy do tego dużą prędkość, to w kilka sekund zatrzemy silnik. Kiedy zbyt rzadko wymieniamy olej albo kupujemy olej najtańszy, niskiej jakości, to przeważnie doprowadzamy do zatkania kanalików olejowych, co również może zatrzeć silnik. Zatkany filtr oleju też może przyczynić się do tej awarii. Warto również pamiętać o zbalansowanej jeździe. Jeśli tuż po rozruchu silnik wchodzi na wysokie obroty, może się to źle skończyć, ponieważ niektóre jego elementy pracują jeszcze „na sucho”. box:offerCarousel Jak uniknąć zatarcia silnika? Aby uniknąć zatarcia silnika, należy stosować się do kilku prostych zasad. Trzeba przede wszystkim pamiętać o regularnych zmianach filtra i wymianie oleju. Nie wolno stosować olejów niskiej jakości, niesprawdzonych. Co jakiś czas trzeba także kontrolować poziom oleju, aby w trasie auto nie odmówiło nam posłuszeństwa. Nie powinniśmy czekać do chwili, kiedy zacznie migać kontrolka na desce rozdzielczej – często jest już za późno. Jeśli wymieniamy jakieś elementy, to starajmy się montować dobre części, a nie ich tanie zamienniki. Często mogą one dobrze komponować się z innymi częściami naszego auta, jednak zdarza się, że np. pierścienie czy prowadnice zaworowe mogą być wykonane nieco inaczej niż w oryginale i to może się skończyć złą pracą połączonych elementów, a w konsekwencji ich zatarciem. Dbanie o każdy, nawet najmniejszy element auta to podstawa jego długiej eksploatacji. Pamiętajmy o najdrobniejszych działaniach, które summa summarum wydłużą żywotność auta i dzięki temu nie spotkamy się z niemiłą niespodzianką w długiej trasie. Zgodnie z powiedzeniem „kto dba ten ma”, kierujmy się użytkowaniem naszego auta. Nie zapominajmy o zmianie oleju, filtrów. Niech naszym głównym kryterium wyboru nie będzie tylko i wyłącznie cena. Jeśli nawet teraz uda nam się zaoszczędzić parę groszy, to w niedługim czasie być może wydamy dużo więcej na naprawę, a przecież nie o to chodzi.
Najczęstsze przyczyny zatarcia silnika. Jak jeździć, by tego uniknąć?
W zakątku Afryki głodują dzieci i dorośli. Ludzie żyją w apatii, przekonani, że życie nic już nie skrywa w zanadrzu. Są tam jednak kobiety, które próbują walczyć, tocząc bardzo nierówną batalię z wojną i biedą. Somalia wydaje się bardzo egzotycznym miejscem. Niewiele o niej chyba wiemy. Słyszeliśmy o somalijskich piratach, o głodzie, niektórzy znają pochodzącą z Somalii modelkę Waris Dirie. I tyle. Książka Pawła Smoleńskiego częściowo wypełnia tę lukę, będąc jednocześnie dowodem na to, że warto o Somalii czytać. Bo jak nie czytać o kobietach, które mają w sobie tak nieziemską siłę i determinację? Worki jako skarb Somalijczycy wędrują. Opuszczają miejsca, w których się urodzili, bo nie ma w nich już co jeść. Susza zabiła bydło. Trawa uschła, nic nie rośnie. Przemieszczają się posępnymi korowodem, szukają pomocy w obozach, mijają posterunki, na których pracują równie głodni żołnierze. Do przeżycia wystarcza nawet pół dolara. Nie kupi się za to wiele, tyle, żeby przetrwać. Zarobić pół dolara nie jest łatwo. Niektórym udaje się zdobyć worek, w którym przyjechała jakaś przysłana z Europy żywność. Taki worek to rzecz bezcenna. Można go rozpruć, powyciągać pojedyncze włókna, sklecić z nich nici na uprząż dla wielbłądów albo koszyk. Worek to surowiec, który można przerobić i sprzedać. Trudno wyobrazić sobie takie życie. Jak znaleźć w sobie siłę w świecie, w którym przetrwanie może zależeć od worka? W „Królowych Mogadiszu” Paweł Smoleński opowiada o ludziach, którym się to udaje. Koncentruje się na kobietach, bo to one często przejmują inicjatywę. Kombinują, sprzedają zdobyte, nie wiadomo skąd, mango, kupują od właścicieli gruntu kawałki suchego drewna, rąbią je na mniejsze szczapki i sprzedają. Królowe w wielobarwnych szatach Trudno jest z nimi rozmawiać. Jak rozmawiać z kimś, kto od roku nie czuł się najedzony? Jak patrzeć w oczy matki, której spódnicy czepia się szóstka głodnych dzieci? Smoleński przyznaje wprost: „Gdybym w Mogadiszu nie szukał ludzi, którzy wierzą, że będzie lepiej, dostałbym hopla”. Być może właśnie dlatego, że szuka ludzi, którzy walczą i mają nadzieję, jego opowieść porusza. Opowiada o pełnych determinacji wychudzonych matkach i córkach, a jednocześnie zdradza, jak kolorowo się ubierają, jakie są piękne i jakie zaradne. Gdyby trafiły na europejskie salony, wkrótce znalazłyby się na okładkach magazynów o modzie. One jednak handlują szmatkami, sznurkiem i owocami. Obozowa rzeczywistość Smoleński sporo miejsca poświęca relacjom z obozów. Uciekający przed brakiem żywności lub przemocą ludzie próbują odtworzyć w nich normalność. W niektórych działają szkoły i sklepiki. Wybór obozu jest czymś bardzo istotnym, ale czy przymierający głodem ludzie mogą wybierać? Idą tam, gdzie wcześniej trafili ich krewni, a wypełnione po brzegi obozy pęcznieją. Niektórzy mieszkańcy są tu od lat. Próbują sobie jakoś radzić. „Królowe Mogadiszu” to smutna, ale piękna książka o ludziach, których nie złamał najgorszy los. Bohaterki Smoleńskiego radzą sobie – tylko tyle i aż tyle. Dobrze o nich czytać, choć może nie jest to podnosząca na duchu opowieść. Źródło okładki: www.czarne.com.pl
„Królowe Mogadiszu” Paweł Smoleński – recenzja
Hollywood kusi, urzeka i obiecuje spełnić wszystkie marzenia. Charles Bukowski wyśmiewa ten idylliczny wizerunek Krainy Snów w powieści, która brutalnie rozprawia się ze wszystkim, co kryje się pod maską idealnych uśmiechów i wystudiowanych poz. Charles Bukowski to skandalista, prawdziwy bad boy literackiego świata. To autor, który nie boi się pisać prosto z mostu, bez pardonu zdradzać zakłamanie i sztuczność, a także wylewać wiadro pomyj na wszystko, co kłóci się z jego światopoglądem. Nie przebiera w słowach i znany jest z brutalnie szczerego, podsycanego wulgaryzmami i szorstkimi epitetami języka. Ci, którzy dobrze znają twórczość Bukowskiego, mogą zapytać – a co się nie kłoci z jego światopoglądem? I jest to pytanie słuszne, bo pisarza mało co zadowala. Może z wyjątkiem alkoholu i kobiet do wynajęcia. Ale doznania, które te zapewniają, też często są rozczarowujące i dostarczają mu refleksji na brakiem sensu w świecie. Cóż zatem Charles Bukowski ma do powiedzenia o krainie, która chwali się, że spełnia marzenia? Jak opisał Hollywood? Hollywood – świat kina i fałszu Beverly Hills, słynne wzgórza marzeń, kina i rozpusty. Czy Charles Bukowski czułby się tam jak u siebie w domu? Oczywiście, że nie. Autor w powieści „Hollywood” odziera miasto kina z uśmiechniętej, złotej otoczki i pokazuje jego drugie oblicze, skrzętnie skrywane za czerwonymi dywanami i drogimi sukniami. Pisarz nie godzi się na reguły, którymi rządzi się świat kina i przepychu. Czuje, że się tam dusi, gdyż Hollywood reprezentuje wszystko, z czego przez lata drwił, co wyśmiewał i szkalował. Bukowski obnaża wizerunek miasta, które zbudowane jest na klęskach i rozczarowaniach, na łzach i pozostałościach ze zniszczonych marzeń. Miasta, którego podwaliny to fałsz i obłuda, podsycane przez dziki pęd, pogoń za nagrodą, odbywający się według reguł, którymi Bukowski gardzi. Hollywood go odrzuca, ale jednocześnie odurza, dostarcza literackiej inspiracji. Jak zatem nie kochać tego miasta? Bukowski – czy to miłość, czy nienawiść? Obok twórczości Charlesa Bukowskiego nie da się przejść obojętnie. Jego książki są wyraziste, ponadto przez lata wyrobiły sobie status kultowych. Wiele osób sięga po nie, nie wiedząc, co tak naprawdę kryją. A kryją dużo mocnych wrażeń. „Hollywood” to doskonały przykład kunsztu pisarza, który dla niektórych jest artystą, a dla innych zboczonym wariatem. Jego historia o pisarzu, który sprzedał swoje życie jako podwaliny skandalicznego scenariusza, to prawdziwy pastisz hollywoodzkiego snu o sławie, marzeniach i karierze. To przykład niezwykle inteligentnego, bardzo brutalnego pokazywania fałszu i zakłamania, a także pogoni za czymś, co tak naprawdę nie istnieje. Źródło okładki: www.wydawnictwoliterackie.pl
„Hollywood” Charles Bukowski – recenzja
Apetyczna, pożywna i sycąca – taka właśnie powinna być kanapka. Sandwich z rostbefem i korniszonami spełnia te wszystkie warunki. To idealna propozycja na drugie śniadanie. Przepis poniżej. Składniki: 300 g rostbefu wołowego 4 łyżeczki musztardy dijon 100 g korniszonów olej sól i pieprz 4 bułki Krok po kroku: Rostbef smażmy na mocno rozgrzanej patelni, po czym podpiekamy przez 7 minut w 200 stopniach. Gdy mięso przestygnie, kroimy je w plasterki. Bułki kroimy na pół i smarujemy musztardą. Nakładamy mięso i korniszony. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Kanapka z rostbefem i korniszonami
Oliwka to jeden z podstawowych kosmetyków stosowanych do pielęgnacji noworodka. Można jej używać do nawilżania delikatnej skóry dziecka, jest niezbędna również przy masażu. Czym się kierować, wybierając oliwkę? Jako kosmetyk do pielęgnacji skóry noworodka ma tylu przeciwników, co zwolenników. Jedni nie wyobrażają sobie nie mieć jej pod ręką, drudzy wybierają innego rodzaju kosmetyki. Czym jest oliwka? Oliwka to nic innego jak oleje. Mogą to być oleje mineralne (parafina w płynie) lub naturalne (np. słonecznikowy, migdałowy). Dodatkowo kosmetyk ten zawiera często inne składniki, choćby aloes łagodzący podrażnienia lub wyciąg z nagietka lekarskiego, który działa nawilżająco. W dobrej oliwce próżno szukać konserwantów, barwników, substancji zapachowych. W swojej ofercie oliwki ma większość producentów specjalizujących się w produkcji kosmetyków pielęgnacyjnych dla dzieci. Najpopularniejsze z nich to: HiPP (15 zł za 200 ml), Penaten (9 zł za 200 ml), Bambino (13 zł za 300 ml), Linomag (10 zł za 200 ml). Oliwkę można używać już od pierwszych dni życia dziecka. Jej zadaniem jest nawilżenie suchej skóry noworodka. Można ją również stosować do masażu oraz by usunąć ciemieniuchę. Jak wybrać odpowiednią oliwkę? Kupując oliwkę, warto zwrócić uwagę na skład produktu. Z pewnością lepszy będzie kosmetyk, który nie zawiera parafiny. Oleje naturalne zdecydowanie lepiej nawilżają skórę i łagodniej działają na delikatny naskórek noworodka. Jeśli rodzice lub rodzeństwo noworodka mają skłonność do alergii lub problem z atopowym zapaleniem skóry, do pielęgnacji nowo narodzonego dziecka najlepiej używać oliwki hipoalergicznej. W tego rodzaju produkcie ilość składników jest znacznie ograniczona. Warto polecić choćby oliwkę do ciała z lipidami marki Emolium (koszt: 25 zł za 150 ml). Zawiera ona trójglicerydy kaprylowo-kaprynowe, które wzmacniają naturalną strukturę lipidową skóry, oraz kwasy omega-3 i omega-6, zapewniające odpowiednie nawilżenie. Z nieco mniejszymi kosztami wiąże się zakup hipoalergicznej oliwki pielęgnacyjnej Nivea Baby (koszt: 14 zł za 200 ml). W jej składzie nie ma parabenów, alkoholu, barwników i konserwantów. Oliwka najczęściej jest półpłynna. Kilka lat temu na rynku pojawiła się jednak oliwka w żelu, która nawilża równie intensywnie, ale jej zaletą jest łatwiejsze rozprowadzanie kosmetyku po skórze dziecka (ma bardziej gęstą konsystencję). Najpopularniejszą oliwkę tego typu proponuje marka Johnson&Johnson (koszt: 11 zł za 200 ml). Oliwkę w żelu ma w swojej ofercie również polska firma Skarb Matki (koszt: 11 zł za 125 ml). Oliwki mogą mieć także działanie uspokajające i wyciszające. W ten sposób reklamowana jest oliwka Johnson’s Baby na dobranoc (koszt: 7 zł za 200 ml). Zawarte w niej relaksujące aromaty wspomagają spokojny sen dziecka. Do czego stosować oliwkę? Jak już wspomniano, najważniejszą funkcją oliwki jest nawilżenie skóry. Kosmetyk ten młode mamy wykorzystują też w innych celach. Często sięgają po ten produkt, gdy chcą usunąć ciemieniuchę. Oliwka sprawia bowiem, że żółte łuski stają się miękkie i łatwiej się ich pozbyć. Oliwkę można poza tym stosować do kąpieli, wlewając pół zakrętki płynu do napełnionej wodą wanienki (uwaga: trzeba zachować szczególną ostrożność, bo ciałko dziecka może być śliskie). W czasie podróży lub gdy nie ma możliwości wykąpania dziecka oliwka z łatwością usunie pozostałości po zasypce lub kremie ze skóry niemowlęcia. Wystarczy nalać jej niewielką ilość na wacik i przetrzeć zabrudzone miejsce. Wybór odpowiedniej oliwki wcale nie jest prosty. Rodzic może się kierować różnymi kryteriami. Warto korzystać z porad innych mam, bo ich doświadczenie może okazać się bardzo pomocne.
Jak wybrać odpowiednią oliwkę dla dziecka?
Szykujesz się do wyprawy w góry w czasie zimy? Wymaga to zupełnie innego przygotowania niż w innych porach roku. Sprawdź, o czym nie możesz zapomnieć! W górach można się zakochać Może brzmi to banalnie, ale wie o tym każdy, kto choć raz spędził kilka godzin na górskim szlaku. Widoki zapierające dech w piersiach, czyste powietrze, niebywale bliski kontakt z naturą oraz znakomici ludzie, których mijasz na swoje drodze – wszystko to sprawia, że chodzenia po górach nie da się porównać z niczym innym. Ogromnie wielu piechurów wraca w góry o różnych porach roku, a nierzadko także w weekendy, pokonując wcześniej setki kilometrów pociągiem czy samochodem. Można użyć określenia, że góry uzależniają – w pozytywnym znaczeniu tego słowa. W góry chce się wracać, a nierzadko po kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu wyprawach letnich bądź wiosennych, zapada decyzja o przejściu szlaków zimą. Głęboki śnieg i niskie temperatury stanowią wyzwanie, jednak widok lasów pokrytych białym puchem stanowi pokusę, której trudno się oprzeć. Dowiedz się, o czym musisz pamiętać, zanim wyruszysz w góry w czasie zimy. Odpowiedni ubiór Podstawowym wyposażeniem, którego w żadnym wypadku nie możesz lekceważyć, jest prawidłowy strój. Zimą w górskich rejonach (nawet w niższych partiach) nie tylko jest bardzo dużo śniegu, ale należy spodziewać się co najmniej kilkunastu stopni poniżej zera. Pogoda bywa kapryśna, a o każdej porze roku charakteryzuje się dużą zmiennością, wobec czego nawet wychodząc przy świetnej aurze i pełnym słońcu, nie możesz mieć pewności, że za dwie godziny nie zaskoczą cię obfite opady śniegu oraz nagły spadek temperatury. Termoaktywna bielizna, ciepłe i nieprzemakalne spodnie, jakościowy polar oraz kurtka – najlepiej z naturalnego puchu. Znacznie lepiej utrzymuje on temperaturę i jest po prostu wygodniejszy w użyciu. Do tego oczywiście stuptuty i buty dostosowane do zimowych warunków. Pamiętaj również, aby w miarę możliwości, inwestować w markowe produkty. Posiadają one certyfikaty świadczące o ich jakości, gwarancję na wypadek uszkodzenia bądź usterki oraz są wykonane z lepszych materiałów. Czekan i raki Choć wydaje się, że to wyposażenie zarezerwowane dla bardziej zaawansowanych wspinaczy, często jest niezbędne podczas zimowych wypraw. I to nie tylko w Alpy lub Karakorum, lecz również i w Tatry. Co jednak niesamowicie istotne, jeżeli nigdy wcześniej nie korzystałeś z raków lub czekana, powinieneś zarezerwować sobie kilka zajęć z instruktorem lub udać się na specjalny kurs, gdzie zostaną ci objaśnione tajniki obsługi obu elementów. Już nawet samo włożenie raków na buty może być problematyczne, a ewentualne błędy na tym poziomie bywają tragiczne w skutkach. Tak raki, jak i czekan, mają za zadanie zapewnienie większego bezpieczeństwa podczas wyprawy górskiej. Raki wbijają się w śnieg i lód, dzięki czemu wspinacz ma lepszą stabilizację oraz przyczepność do podłoża. Czekan stanowi natomiast niejako przedłużenie ręki, a jego ostry koniec można wbić w śnieg lub zahaczyć o skałę. Mapy i plan wyprawy Nigdy nie wyruszaj w góry, jeśli nie masz zaplanowanej trasy swojego przejścia i nie upewniłeś się kilkukrotnie, że z pewnością dasz radę na czas dotrzeć do obranego celu. Odpowiednie przygotowanie na wyjście zimowe to nie tylko sprzęt (choć oczywiście jest on niezbędny), lecz również plan przystosowany do twojego doświadczenia, sił oraz panujących warunków. Poinformuj również kogoś przed wyjściem w góry, jaką trasę chcesz pokonać oraz w którym miejscu się zatrzymasz. Powinieneś również wpisywać się do specjalnych ksiąg dostępnych w ośrodkach górskich. Nie tylko sprzęt – nie zapomnij o zdrowym rozsądku! Na koniec pozostaje najważniejszy element przygotowań. Bez zdrowego rozsądku i odpowiedzialnego podejścia do sprawy nie powinieneś nawet myśleć o górskim trekkingu bądź wspinaczce zimą. Góry to nie tylko trudne do opisania piękno, ale również wiele niebezpieczeństw, których musisz być świadomy. Nie należy podejmować pochopnych decyzji, a podstawowym wyznacznikiem w każdej sytuacji powinno być twoje bezpieczeństwo. Nawet jeżeli uważasz się za niezniszczalnego herosa, pamiętaj, że w górach nie ma takich osób. Nie warto ryzykować swojego zdrowia, a czasem i życia. W każdym momencie najważniejsze jest bezpieczeństwo.
W góry zimą – o czym nie możesz zapomnieć?
Dzieci stawiają przed rodzicami wiele różnych wymagań. Jednym z nich jest z pewnością poprawne urządzenie przestrzeni, w jakiej na co dzień przebywają – ich pokoju. Na co zwracać uwagę przy wyborze materiałów wykończeniowych do ich królestwa? Podłoga Podejmując temat wykończenia dziecięcego pokoju, niewielu z nas zwraca uwagę na podłogę. Tymczasem od tego, jakich materiałów użyjemy do wykończenia podłogi, zależy nie tylko charakter danego pomieszczenia, ale przede wszystkim jego funkcjonalność. Podłoga w pokoju dziecka powinna przede wszystkim być bezpieczna i praktyczna. Bezpieczna, ponieważ to właśnie na niej maluch spędza długie godziny – raczkując, stawiając pierwsze kroki, bawiąc się. Praktyczna, bo w pokoju dziecięcym częściej niż w innych pomieszczeniach podłoga narażona jest na upadki różnych przedmiotów, kontakt z cieczami. Nie można też zapominać o odpowiednim stopniu odporności na ścieralność. Kluczowa będzie także łatwość utrzymania jej w czystości. Co zatem wybrać? Laminowane panele podłogowe – jeszcze kilkanaście lat temu pozwolić sobie mogli na nie jedynie nieliczni. Obecnie panele są bez wątpienia dużo bardziej dostępne cenowo, a sposób montażu stał się znacznie łatwiejszy niż kiedyś (łączenie bezklejowe). Dzięki temu z montażem poradzi sobie praktycznie każdy z rodziców. Panele laminowane są częściowo wykonane z drewna, ale materiałem dominującym jest płyta HDF. Budowa najnowszych paneli zapewnia podłodze zwiększoną stabilność, a przy zastosowaniu specjalnych materiałów pomoże również wygłuszyć pomieszczenie, w którym jest kładziona. Dzięki warstwie laminatu stosunkowo łatwo jest utrzymać pokój w należytym porządku, a dodatkowo panele tego typu nie wchłaniają wilgoci. Do wyboru jest niezliczona wręcz liczba dostępnych motywów – od tych najbardziej klasycznych (sosna, buk, brzoza, jesion, dąb) po mocno egzotyczne, np. drzewo tygrysie albo klon kanadyjski. Coraz częściej w ofercie producentów możemy również spotkać motywy dziecięce. Na Allegro ceny 1 m2 paneli zaczynają się od ok. 20 zł. Podłoga drewniana– dla osób ceniących przede wszystkim materiały naturalne doskonałym wyborem okaże się podłoga drewniana. To z pewnością najlepsze rozwiązanie także dla tych, którzy chcą wykorzystywać do wykończenia pokoju materiały ekologiczne. Podłoga drewniana, podobnie jak panele laminowane, zapewnia dobrą izolację termiczną. Nie bez znaczenia – zwłaszcza w przypadku dzieci – jest fakt, że drewniane deski pełnią rolę naturalnego regulatora wilgotności powietrzna. Stopień odporności na urazy mechaniczne zależy od rodzaju drewna, jaki wybierzemy (np. stosunkowo podatne na odkształcenia jest drewno sosnowe, a dużym stopniem twardości może poszczycić się dąb). Jeśli ze względów finansowych nie możemy sobie pozwolić na wybór parkietu, warto rozważyć wybór paneli drewnianych. Są twardsze od paneli laminowanych, ale niestety gorzej znoszą kontakt z wszelkimi płynami. Wykładziny– bez wątpienia wpływają na ciepło i przytulność każdego pomieszczenia, co czyni je stosunkowo funkcjonalnym rozwiązaniem w pokoju dziecięcym. Wybór zaprojektowanych specjalnie z myślą o najmłodszych motywów jest jeszcze szerszy niż w przypadku paneli. Dużą popularnością w naszym kraju cieszy się zwłaszcza wzór miejski, dzięki czemu młodzi chłopcy mają gotowy układ drogowy dla swoich resoraków. Oczywiście nie brakuje również motywów dla dziewczynek, np. gry w klasy lub podobizn bohaterów z popularnych kreskówek, np. Kubuś Puchatek, Hello Kity, Auta lub Spiderman. Ceny dywaników o wymiarach 120 x 80 cm zaczynają się na Allegro już od ok. 40 zł. Podczas zakupów warto rozważyć, czy nie wybrać wykładziny antypoślizgowej. Podłoga korkowa też ma wiele zalet. Przede wszystkim jest w stu procentach ekologiczna, przez co wprowadza do pokoju dziecka naturalną i zdrową atmosferę. Wierzchnia warstwa korka jest elastyczna, dzięki czemu doskonale amortyzuje wszelkie upadki. Ponadto korek tłumi dźwięki, obniżając poziom hałasu w domu. Za podłogą korkową przemawia jeszcze jeden jej atut – komfort łatwego utrzymania w czystości. To idealne rozwiązanie dla alergików, bowiem korek posiada właściwości antystatyczne; nie przyciąga kurzu i nie pochłania wilgoci. Listwy przypodłogowe Listwy podłogowe w pokoju dziecięcym, poza rolą typowo ozdobną, mają też do spełnienia ważne, czysto praktyczne funkcje. Przede wszystkim pomagają w utrzymaniu przestrzeni w należytym porządku (zapobiegając gromadzeniu się brudu między podłogą a ścianami) i, co szczególnie ważne, umożliwiają zamaskowanie kabli domowych instalacji (np. internetowej lub telewizyjnej). Naturalnie, przy aranżacji nie jesteśmy skazani jedynie na standardowe warianty. W ofercie producentów nie zabrakło modeli adresowanych do najmłodszych. Przykładowo marka VOX wprowadziła na rynek dwa rodzaje listew dla dzieci z różnymi motywami – liter oraz cyfr. Każdą dodatkowo zdobią nadruki inspirowane dziecięcymi rysunkami. Dzięki temu pokój nabierze prawdziwie dziecięcego wymiaru. Farby Najważniejszą kwestią przy wyborze farb do pokoju dziecięcego jest ich bezpieczeństwo. Zwykłe farby zawierają szkodliwe dla zdrowia rozpuszczalniki czy barwniki, a długo po malowaniu wydzielają niebezpieczne toksyny. Jaka zatem farba będzie najlepsza dla dziecka? Przede wszystkim taka, która nie zawiera LZO, czyli lotnych związków organicznych oraz składa się w większości z wody, przez co nie wydziela nieprzyjemnego zapachu. Dla alergika warto wybrać farbę hipoalergiczną. Ta posiada atesty niezależnych instytutów naukowych potwierdzające, że dany wyrób nie zawiera substancji szkodliwych dla osób szczególnie wrażliwych i skłonnych do alergii. Nie bez znaczenia są także względy praktyczne. Pamiętajmy, że w pokoju malucha ściany są szczególnie narażone na zabrudzenia. Odciski palców, rozlany sok czy ślady po kredkach świecowych to chleb powszedni. Dlatego, kupując farbę, wybierzmy taką, która jest łatwa do utrzymania w czystości. Jaką zatem wybrać? Akrylową czy lateksową? A może lepsza będzie ceramiczna? Akrylowa– to farba wodorozcieńczalna, dzięki czemu jest bezpieczna dla dziecka. Łatwo się ją nakłada, ma łagodny zapach i szybko schnie. To najczęściej wybierana farba to malowania wnętrz. Jej głównym składnikiem jest żywica akrylowa, dzięki czemu ściany wyróżniają się błyszczącą powłoką. Farba akrylowa doskonale sprawdzi się też na suficie. Lateksowa– to także farba z gatunku wodnych, odmiana farby akrylowej. Jak niektórzy twierdzą – jej ulepszona wersja. Wyróżnikiem farby lateksowej jest to, że jest ona odporna na zarysowania, a wszelkie zabrudzenia można przemywać wodą lub wodą z detergentem. Dzięki temu świetnie sprawdzi się w pokoju dziecięcym. Podobnie jak farba akrylowa, łatwo się rozprowadza i szybko wysycha. Malując ściany farbą lateksową, uzyskany gładką, matową powierzchnię. Farby te są jednak nieco droższe od akrylowych. Ceramiczna– to niezwykle odporna na szorowanie i wielokrotne zmywanie farba. Nazywana jest farbą plamoodporną, bo dzięki specjalnej powłoce nie absorbuje zabrudzeń. Producenci przekonują, że plamy z kawy, herbaty czy czerwonego wina to żaden problem, gdy ścianę pomalujemy farbą ceramiczną. Niestety w porównaniu z dwoma poprzednimi rodzajami farb jest najdroższa. Nie mniej ważny od rodzaju farby jest także właściwy dobór kolorów. Barwy w pokoju dziecka nie powinny być przypadkowe. Choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy, to nasz wybór może mieć wpływ na samopoczucie dziecka, jego aktywność oraz koncentrację. Tapety Czasy, kiedy wzory tapet były nudne, a kolory blade, już dawno minęły. Dziś, dzięki bogatej gamie barw i niezliczonej liczbie wzorów, stworzysz niepowtarzalne wnętrze. Producenci nie zapomnieli także o najmłodszych. Na Allegro znajdziesz całą masę bajkowych wzorów. Kubuś Puchatek, Śpiąca Królewna, Samochody czy Świnka Peppa – każdy znajdzie coś dla siebie. Mimo wielu zalet tapet niektórzy celowo z nich rezygnują, twierdząc niesłusznie, że tapetowanie jest czasochłonne, wymaga doświadczenia oraz odpowiednich zdolności. Tymczasem nowoczesne rodzaje tapet są niezwykle łatwe w nakładaniu. Jaka tapeta najlepiej sprawdzi się w pokoju dziecka? Papierowa– to najtańsze rozwiązanie na rynku. Niestety również najmniej trwałe. Tapeta papierowa jest stosunkowo cienka, łatwo ulega uszkodzeniom, nie jest odporna na wilgoć i choć niektóre jej rodzaje są zmywalne, to nie dorównuje ona nowoczesnym tapetom. Jej największą zaletą jest cena oraz ogromna liczba wzorów i kolorów. Winylowa– jeśli szukacie trwałej, zmywalnej i odpornej na szorowanie, to tapeta winylowa z pewnością przypadnie wam do gustu. Dla małych, lepkich rączek to produkt wprost idealny. Co więcej, jest wodoodporna, dlatego z powodzeniem sprawdzi się także w kuchni czy łazience. Na flizelinie – to idealne rozwiązanie dla tych, którzy twierdzą, że tapetowanie ścian to trudna sztuka. Tapeta na flizelinie ma dwie warstwy. Pierwszą, spodnią, stanowi włóknina poliestrowa, natomiast wierzchnią – papier lub powierzchnia winylowa. Jej cechą charakterystyczną jest to, że klej do tapet nanosimy bezpośrednio na ścianę, a nie – jak w innym przypadku – na tapetę. Co więcej, jeśli przykleimy ją krzywo, możemy bez obaw odkleić. Tapeta na flizelinie nie rwie się ani nie fałduje.
Materiały wykończeniowe – jakie wybierać do pokoju dziecięcego
Spodnie z przetarciami, a w szczególności jeansy, zyskały popularność już kilka sezonów temu i nic nie wskazuje na to, aby coś w tym temacie uległo diametralnej zmianie. Styl ten pokochały kobiety na całym świecie i króluje on nie tylko wśród gwiazd. Dlaczego tak się dzieje? Podpowiadamy, jakie modele nosić i czy w ogóle warto w nie zainwestować. Dlaczego warto je mieć? Pierwszym i niezaprzeczalnym powodem, dla którego warto zainwestować w jeansy z dziurami, jest trend, który na stałe wpisał się w modę. Po drugie, to dzięki temu elementowi ubioru każda nasza stylizacja nabierze wyjątkowego charakteru. Pamiętajmy jednak, że niezwykle ważny jest dobór odpowiednich dodatków, ponieważ to właśnie za ich sprawą uzyskamy zamierzony efekt. Poniżej wskazówki, które pomogą nam w wyborze. Jaki wzór? Na rynku dostępnych jest wiele modeli różniących się nie tylko kolorem, materiałem, ale także wzorem. Możemy wybierać pomiędzy modelami o oryginalnych kształtach dziur, przeszytych złotą nicią i z przetarciami otoczonymi nadrukami. Najważniejsze jest jednak to, aby dziury rzucały się w oczy, odpychając na dalszy plan estetykę. Owszem, znajdziemy również takie wzory, gdzie dziury będą dyskretnie wykonane, jest to jednak rzadziej spotykane rozwiązanie. Zwłaszcza w tym sezonie królują modele charakteryzujące się przewagą przetarć, gdzie materiał stanowi jedynie ich łączenie. Jaki kolor? Choć wydawać by się mogło, że w doborze jeansów kolor nie ma znaczenia, to jesteśmy w błędzie. W tym sezonie bardzo modne są te o wytłumionej i cichej barwie. Mowa tutaj o klasycznej czerni, delikatnej szarości czy też wiecznie modnym granacie. Oczywiście z uwagi na mnogość dostępnych jeansów znajdziemy również modele wielokolorowe, charakteryzujące się dużą ilością wzorów i barw, jednak ten sezon szczególnie odchodzi od tego trendu. Pamiętajmy, że ciekawą alternatywą będzie model o kwiatowym wzorze, zachowany w stonowanych, przygaszonych kolorach. Warto mieć to na uwadze, ponieważ tego typu spodnie, jeśli już posiadają dziury, swoim kolorem powinny nadrobić minimalistyczną formę przetarć. Dlatego też wystrzegajmy się dodatkowych, niepasujących do całości kolorowych naszywek czy też większej ilości dziur. Fason – jaki wybrać? Wbrew pozorom, wybierając jeansy z dziurami, niezwykle istotny jest ich fason. Każda z nas zna ten ból, kiedy przymierzamy niezliczoną ilość modeli i dopiero za dziesiątym razem udaje się wybrać takie spodnie, które leżą na nas idealnie. Dlatego w przypadku tego rodzaju jeansów warto zwrócić uwagę na kwestię kroju. Powinnyśmy wystrzegać się modeli o fasonie regular, a stawiać na fason boyfriend. Pamiętajmy, że krój ten pod żadnym pozorem nie może być dla nas zbyt obcisły. Jak je nosić? Możliwości jest wiele, choć istnieje kilka stylizacji, które zwłaszcza w tym sezonie okażą się dla nas strzałem w dziesiątkę. Jeśli zależy nam na uzyskaniu zestawu, w którym będziemy mogły z powodzeniem wybrać się na wieczorne wyjście, to warto połączyć jeansy ze skórzaną ramoneską, najlepiej w stylu biker, czarnymi botkami oraz gładkim T-shirtem. W przypadku, kiedy chcemy stworzyć stylizację bardziej elegancką, bez problemu możemy uzyskać zamierzony efekt, dodając jedynie białą koszulę oraz wysokie szpilki. Jak widać, nie potrzeba tak naprawdę wiele, aby stworzyć oryginalny zestaw, który okaże się wyjątkowo modny w tym sezonie. Jeśli więc jesteśmy posiadaczkami tego modelu spodni, nie zwlekajmy z ich założeniem. Jeśli jeszcze nie mamy w swojej kolekcji takiego rodzaju spodni, koniecznie to zmieńmy!
Jeansy z dziurami – musisz je mieć!